You are on page 1of 414

BRENT WEEKS

CZARNY PRYZMAT
POWIERNIK WIATA KSIGA 1
PRZEOYA MAGORZATA STRZELEC

Wydawnictwo MAG
Warszawa 2011


2011

Tytu oryginau:
Black Prism
Copyright 2010 by Brent Weeks
Copyright for the Polish translation
2011 by Wydawnictwo MAG
Redakcja:
Urszula Okrzeja
Korekta:
Magdalena Grnicka
Projekt okadki:
Peter Cotton LBBG
Ilustracja na okadce:
Richard J ones
Projekt typograficzny, skad i amanie:
Tomek Laisar Fru
ISBN 978-83-7480-199-7
Wydanie I
Wydawca:
Wydawnictwo MAG
ul. Krypska 21 m. 63, 04-082 Warszawa
tel. (22) 813-47-43, fax (22) 813-47-60
e-mail kurz@mag.com.pl
www.mag.com.pl
Wyczny dystrybutor:
Firma Ksigarska Jacek Olesiejuk Sp. z o.o.
ul. Poznaska 91, 05-850 Oarw Maz.
tel. (22) 721-30-00
www.olesiejuk.pl
Druk i oprawa:
drukarnia@dd-w. pl
Mojej onie, Kristi,
ktra powicia wiksz cz dekady
na udowodnienie mi, e mam racj.
ROZDZIA 1
Kip czoga si w ciemnociach w stron pola bitwy. Mga przygniataa, zamazywaa dwiki,
rozpraszaa wiato gwiazd. Chocia doroli stronili od tego miejsca, a dzieciom zabroniono tu
przychodzi, bawi si tu setki razy. Za dnia. Tej nocy przywieca mu bardziej ponury cel.
Kiedy dotar na wierzchoek wzgrza, wsta i podcign spodnie. Rzeka w tyle szumiaa
a moe to wojownicy szemrali w jej toni, martwi od szesnastu lat. Wyprostowa si, ignorujc
wasn wyobrani. Mga sprawiaa, e czu si zawieszony, wyjty poza bieg czasu. Jednake,
nawet jeli nic na to nie wskazywao, soce ju nadchodzio. A zanim wstanie, Kip chcia ju
by na drugim kracu pola bitwy jeszcze nigdy nie zapdzi si w swoich poszukiwaniach tak
daleko.
Nawet Ramir nie przyszedby tutaj noc. Wszyscy wiedzieli, e Strzaskana Skaa jest
nawiedzona. Ram jednak nie musia nakarmi rodziny. Jego matka nie przepuszczaa na mgiek
wszystkich zarobkw.
Zaciskajc rk na maym noyku za paskiem, Kip ruszy. Nie tylko niespokojni umarli
mogli go wcign w wieczn noc. Widziano tu buszujce noc stado ogromnych pekari o
okrutnych kach i ostrych racicach. Byaby porzdna kolacja, gdyby mie muszkiet z zamkiem
lontowym, stalowe nerwy i bystre oko, ale odkd w Wojnie Pryzmatw zginli wszyscy
mczyni z miasteczka, niewielu zaryzykowaoby ycie dla kawaka bekonu. Z dawnego
Rektonu zosta tylko cie. Alkadesa wolaa, eby nikt z mieszczan nie ryzykowa ycia. Poza
tym, Kip nie mia muszkietu.
Poza tym, pekari nie byy jedynymi stworzeniami wczcymi si tu po nocy. Puma albo
zoty niedwied te pewnie nie wzgardziyby tuciutkim Kipem.
Niskie wycie rozdaro mg i ciemno, sigajc kilkaset krokw w gb bitewnego pola.
Kip zamar. Och, zatem wilki te tu byy. Jak mg zapomnie o wilkach?
Na zew odpowiedzia drugi wilk, a potem kolejne. Upiorny dwik, prawdziwy gos
dziczy. Czowiek nic na to nie mg poradzi, e syszc go, zamiera. To by ten rodzaj pikna,
przez ktre robi si w gacie.
Oblizujc usta Kip znowu ruszy. Mia niejasne wraenie, e kto go ledzi. Podkrada si.
Zerkn przez rami. Niczego nie zobaczy. No jasne. Matka zawsze powtarzaa, e Kip ma zbyt
bujn wyobrani. Po prostu id, Kip. Masz dokd doj. Zwierzta bardziej boj si ciebie i tak
dalej. Poza tym, wiadomo, e zawsze wydaje si, e wycie rozlega si o wiele bliej, ni to jest w
rzeczywistoci, stara sztuczka. Wilki pewnie zwoyway si wiele mil std.
Przed Wojn Pryzmatw rozcigay si tutaj wspaniae ziemie uprawne. Tu nad Umbr,
ziemia dobra pod figi, winogrona, gruszki, jeyny i szparagi roso na niej dosownie wszystko.
A chocia mino szesnacie lat od rozstrzygajcej bitwy nastpia rok przed urodzeniem Kipa
to rwnina wci bya rozdarta i pokaleczona. Spalone belki ze starych domostw i stod nadal
wystaway z ziemi. Ostay si gbokie bruzdy i kratery po pociskach armatnich. Wypenione
teraz kbic si mg przypominay jeziora, tunele, puapki. Bezdenne. Niezgbione.
Wikszo magii, ktr posuono si w bitwie, prdzej czy pniej rozpada si pod
wpywem wielu lat nasonecznienia, ale tu i wdzie nadal lniy poamane wcznie z zielonego
luksynu. Twarde te odamki potrafiy przebi nawet najsolidniejsz skr buta.
Rabusie ju dawno temu zebrali wszystko co wartociowe bro, zbroje i luksyn ale z
kadym rokiem, w miar upywu pr roku i po kolejnych deszczach coraz wicej tajemnic
wychodzio na wiato dzienne. To, co Kip mia nadziej znale, byo najlepiej widoczne
wanie w pierwszych promieniach witu.
Wilki przestay wy. Nie byo nic gorszego od tego mrocego krew w yach dwiku, ale
dziki niemu Kip przynajmniej wiedzia, gdzie wilki si czaj. A teraz... Kip przekn gul
narastajc w gardle.
Kiedy wszed w dolin cienia midzy dwoma wysokimi sztucznymi wzgrzami
pozostaociami po dwch ogromnych stosach pogrzebowych, na ktrych spalono dziesitki
tysicy dostrzeg co we mgle. Serce podeszo mu do garda. Zarys kolczego kaptura. Bysk
oczu rozgldajcych si w ciemnoci.
I zaraz potem wszystko znikno w kbicych si oparach.
Duch. Dobry Orholamie. Jaki duch czuwa przy swoim grobie.
Kip, to moe mie swoje dobre strony. Moe wilki boj si duchw?
Zda sobie spraw, e zatrzyma si i wpatruje si w ciemno. Ruchy, tumoku.
Ruszy, trzymajc si nisko. Moe i by duy, ale szczyci si tym, e lekko stpa.
Oderwa wzrok od wzgrza nadal nie byo wida ducha, czowieka, czy co to byo. Znowu mia
wraenie, e kto go ledzi. Zerkn za siebie. Nic.
Stukot jakby kto upuci kamyk. I ruch dostrzeony ktem oka. Kip zerkn w gr
wzgrza. Zgrzyt, iskra, uderzenie krzemienia o stal.
Mga rozwietlia si na krtk chwil i Kip dostrzeg kilka szczegw. To nie duch, ale
onierz, ktry krzesa iskr, prbujc zapali lont. Lont si zaj, zalewajc twarz onierza
czerwon powiat i zapalajc mu wiateka w oczach. Mczyzna przymocowa lont do kurka
zamka lontowego i obrci si, rozgldajc si w ciemnociach.
Przed chwil patrzy na pomyk na loncie ktry teraz jarzy si jak wgielek i pewnie
nic nie widzia w mroku, bo omit wzrokiem Kipa, niczego nie dostrzegajc.
Obrci si znowu, gwatownie, ogarnity paranoj.
Jak u diaba mam cokolwiek zobaczy? Zasrane wilki.
Bardzo, bardzo ostronie Kip zacz si przesuwa. Musia zanurzy si gbiej w mg i
ciemno, zanim oczy onierza przywykn do ciemnoci, jeli jednak narobi haasu, mczyzna
moe strzeli na olep. Kip szed cichutko na palcach, mimo obolaych plecw, przekonany, e w
kadej chwili moe przeszy go oowiana kulka.
A jednak mu si udao. Sto krokw, wicej. I nikt nie wrzasn. Nie rozleg si strza wrd
nocy. Dalej. Kolejne dwiecie krokw i Kip zobaczy wiato po lewej. Ognisko. Pono tak
sabo, e wygldao teraz jak garstka wgielkw. Kip stara si nie patrze wprost na nie, eby
nie przyzwyczaja oczu do wiata. W pobliu nie byo namiotu ani posa, tylko ogie.
Kip wyprbowa sztuczk mistrza Danavisa uatwiajc widzenie w ciemnoci. Przesta
wyta wzrok i sprbowa patrze bardziej ktem oka. To pewnie tylko nierwno gruntu.
Podszed bliej.
Dwch mczyzn leao na zimnej ziemi. Jeden by onierzem. Kip wiele razy widzia
matk nieprzytomn. Natychmiast si zorientowa, e ten czowiek nie straci przytomnoci.
Lea w nienaturalnej pozie, nigdzie nie byo kocw, usta mia rozdziawione i gapi si
nieruchomo w noc. Obok martwego onierza Kip zauway drugiego mczyzn zakutego w
acuchy, ale ywego. Lea na boku, z rkami skutymi z tyu, z czarnym workiem na gowie,
ciasno zacinitym na szyi.
Wizie y i dygota. Nie, paka. Kip si rozejrza. Nikogo nie byo wida.
Niech ci diabli, dlaczego tego nie skoczysz? spyta wizie.
Kip zamar. Myla, e podkrad si cicho.
Tchrz powiedzia wizie. Pewnie tylko wypeniasz rozkazy, co? Orholam ci
ukarze za to, co zamierzasz uczyni z tym maym miasteczkiem.
Kip nie mia pojcia, o czym mczyzna mwi.
I najwyraniej jego milczenie byo bardzo wymowne.
Nie jeste jednym z nich. W gosie winia pojawia si nutka nadziei. Pom mi,
prosz!
Kip zrobi krok do przodu. Ten czowiek cierpia. Zaraz jednak si zatrzyma. Spojrza na
martwego onierza. Przd jego koszuli przesik krwi. Czy to wizie go zabi? Jak?
Prosz, zostaw mnie w acuchach, jeli musisz, ale bagam, nie chc umiera w
ciemnociach.
Kip nie podszed, chocia czu, e postpuje okrutnie.
To ty go zabie?
Maj mnie straci o wicie. Uciekem. ciga mnie i zanim umar, zaoy mi worek na
gow. Jeli wit ju si zblia, to zaraz zjawi si jego zastpca.
Kipowi ta historyjka nadal nie skadaa si w cao. Nikt w Rektonie nie ufa
przemaszerowujcym przez te ziemie onierzom, a alkadesa powiedziaa modym ludziom z
miasteczka, eby przez jaki czas omijali szerokim ukiem wszystkich zbrojnych. Podobno nowy
satrapa Garadul ogosi swoj niezaleno od Chromerii. Teraz by krlem Garadulem, jak
oznajmi, ale oczekiwa, e miasteczko dostarczy mu tylu samo co zwykle modych poborowych.
Alkadesa powiedziaa jego przedstawicielowi, e skoro ju nie jest satrap, nie ma prawa
zabiera modziey do swojego wojska. Krl czy satrapa, Garadul z pewnoci nie ucieszy si z
tej odpowiedzi, ale Rekton by za may, eby zawraca sobie nim gow. Mimo to, rozsdek
kaza unika jego onierzy, dopki sprawa nie ucichnie.
Z drugiej strony fakt, e w tej chwili Rekton nie dogadywa si najlepiej z satrap, nie
oznacza, e wizie od razu stawa si przyjacielem Kipa.
Wic jeste przestpc?
Na sze cieni do Dnia Soca. Mczyzna westchn. Nadzieja znikaa z jego gosu.
Posuchaj, chopcze... Jeste dzieckiem, prawda? Mwisz jak dzieciak. Dzisiaj umr. Nie mog
uciec. Prawd mwic, nie chc. Ju do si nauciekaem. Tym razem bd walczy.
Nie rozumiem.
Zrozumiesz. Zdejmij mi kaptur.
Chocia Kipa drczyy jakie niejasne wtpliwoci, rozwiza supe na szyi mczyzny i
cign mu kaptur.
W pierwszej chwili nie mia pojcia, o czym wizie mwi. Mczyzna usiad z rkami
nadal sptanymi z tyu. Mia moe ze trzydzieci lat, by Tyrejczykiem jak Kip, ale mia
janiejsz cer, wosy raczej kdzierzawe ni skrcone, a czonki szczupe i muskularne. I wtedy
Kip zobaczy jego oczy.
Mczyni i kobiety potraficy okiezna wiato i stworzy luksyn krzesiciele zawsze
mieli niezwyke oczy. Odrobina osadu z koloru, ktry krzesali, odkadaa si w ich oczach. W
miar upywu czasu zabarwiaa ca tczwk na czerwono, niebiesko, czy jaki by kolor danej
osoby. Wizie by zielonym krzesicielem. Ziele jednak, zamiast ukada si w postaci halo
wewntrz tczwki, roztrzaskaa si jak misa, ktra spada na ziemi. Drobne zielone odamki
byszczay nawet w biakach oczu. Kip zdusi okrzyk i odsun si, wzdragajc.
Bagam! powiedzia mczyzna. Bagam, szalestwo mnie nie dopado. Nie
skrzywdz ci.
Jeste kolorakiem.
Wic teraz wiesz, dlaczego uciekem z Chromerii.
Poniewa w Chromerii zabijano koloraki, jak farmer zabija ukochanego psa, ktry zapie
wcieklizn.
Niewiele brakowao, eby Kip uciek, ale wizie nie wykona adnego zagraajcego mu
ruchu. Poza tym, nadal byo ciemno. Nawet koloraki potrzeboway wiata do krzesania. Mga
jednak wydawaa si janiejsza, a szaro zaczynaa muska horyzont. To szalestwo rozmawia
z wariatem, ale moe nie a tak wielkie. A przynajmniej do witu.
Kolorak przyglda si dziwnie Kipowi.
Niebieskie oczy.
Rozemia si.
Kip si skrzywi. Nienawidzi swoich niebieskich oczu. Co innego, kiedy jest si
cudzoziemcem, jak mistrz Danavis, ktry te mia niebieskie oczy. U niego prezentoway si
dobrze. Za to Kip wyglda jak dziwado.
Jak si nazywasz? spyta kolorak.
Kip przekn lin, mylc, e pewnie powinien uciec.
Och, na mio Orholama, mylisz, e rzuc na ciebie urok, korzystajc z twojego
imienia? Co za ignorancja panuje w tym zacianku? Nie tak dziaa chromaturgia...
Kip.
Kolorak wyszczerzy zby.
Kip. No dobrze, Kip, zastanawiae si kiedy, dlaczego ugrzze w tej dziurze? Miae
uczucie, e jeste kim specjalnym?
Kip nie odpowiedzia. Dwa razy tak.
A wiesz, dlaczego czujesz, e jest ci pisane co wspanialszego?
Dlaczego? spyta Kip gosem cichym i penym nadziei.
Bo jeste aroganckim maym wypierdkiem. Kolorak parskn miechem.
Kip nie powinien da si tak podej. Matka mwia mu gorsze rzeczy. A jednak
potrzebowa chwili, eby przekn obraz. Drobna poraka.
Spal si w piekle, tchrzu odpar. Nawet nie potrafisz ucieka. Dae si zapa
onierzom w podkutych butach.
Kolorak rozemia si jeszcze goniej.
Och, oni mnie wcale nie zapali. Oni mnie zwerbowali.
Kto by zwerbowa szaleca?
Nie wiedzieli, e jeste...
Pewnie, e wiedzieli.
Kip poczu nieprzyjemny ciar w odku, gdy ogarn go strach.
Powiedziae co o moim miecie. Wczeniej. Co oni planuj?
Wiesz, Orholam ma poczucie humoru. Dopiero teraz zdaem sobie z tego spraw. Jeste
sierot?
Nie, mam matk. Kip natychmiast poaowa, e powiedzia winiowi nawet tyle.
Uwierzyby, gdybym ci powiedzia, e istnieje proroctwo na twj temat?
To nie byo zabawne i za pierwszym razem achn si Kip. Co si stanie z moim
miastem?
Zblia si wit i Kip nie zamierza tu zostawa. Nie do, e zjawi si wtedy zmiennik
onierza, to w dodatku Kip nie mia pojcia, co kolorak zrobi, kiedy ju bdzie mia wiato.
Wiesz, nie bez powodu jestem tutaj. Nie tutaj-tutaj. Nie w sensie dlaczego w ogle
istniej?. I nie w Tyrei. Tylko w acuchach.
Co?
W szalestwie jest moc. Oczywicie... Urwa i zamia si do wasnych myli.
Otrzsn si. Posuchaj, ten onierz ma klucz w kieszeni na piersi. Nie mogem go wyj, nie
z... Potrzsn rkami skutymi z tyu.
A dlaczego miabym ci pomc?
Dla kilku prostych odpowiedzi przed witem. Szalony i sprytny. Po prostu cudownie.
Najpierw chc usysze jedn.
Strzelaj.
Jakie maj plany w zwizku z Rektonem?
Ogie.
Co? spyta Kip.
Przepraszam, chciae jedn odpowied.
To nie odpowied!
Zamierzaj zrwna z ziemi twoj wiosk. Uczyni z niej przykad, eby nikt wicej nie
przeciwstawi si krlowi Garadulowi. Oczywicie, inne wioski te postawiy si krlowi. Jego
bunt przeciwko Chromerii nie wszystkim przypad do gustu. Na kade miasto marzce o zemcie
na Pryzmacie przypada jedno takie, ktre nie chce mie nic wsplnego z wojn. Twoj wiosk
wybrano z rozmysem. A mnie ruszyo sumienie i sprzeciwiem si. Pado kilka sw. Uderzyem
zwierzchnika. Nie do koca z wasnej winy. Przecie wiedz, e my, zieloni, nie przestrzegamy
zasad i nie szanujemy hierarchii. Zwaszcza kiedy pknie nam halo. Kolorak wzruszy
ramionami. Masz, prost odpowied. Myl, e zasuyem na klucz, co?
To byo zbyt wiele informacji, eby przetrawi je od razu pknite halo? ale odpowied
rzeczywicie okazaa si prosta. Kip podszed do martwego mczyzny. Skra trupa bya blada w
narastajcym wietle. We si w gar, Kip. Zapytaj o to, o co trzeba.
Widzia, e wit ju nadchodzi. Upiorne ksztaty wynurzay si z nocy. Wielkie bliniacze
kopce Strzaskanej Skay rysoway si jako fragment pozbawionego gwiazd nieba.
O co powinienem zapyta?
Waha si, nie chcc dotkn martwego czowieka. Przyklk.
Dlaczego moje miasto?
Grzeba w kieszeni trupa, starajc si nie dotkn jego skry. Znalaz dwa klucze.
Chc odzyska co, co naley do krla. Nie wiem co. Tylko tyle podsuchaem.
A co takiego ma Rekton, czego mgby chcie krl?
Nie Rekton. Ty.
Kip potrzebowa chwili. Dotkn piersi.
Ja? Ja osobicie? Ja niczego nie mam!
Kolorak wyszczerzy zby w umiechu szaleca, ale Kip uzna, e tylko udaje.
Wic to tragiczny bd. Ich bd, a twoja tragedia.
Co? Mylisz, e kami?! spyta Kip. Mylisz, e krcibym si po nocy, szukajc
luksynu, gdybym mia wybr?
Naprawd nic mnie to nie obchodzi. Dasz mi tu ten klucz czy mam bardzo grzecznie
poprosi?
Podanie mu kluczy to bd. Kip to wiedzia. Kolorak by niezrwnowaony psychicznie.
By niebezpieczny. Sam si do tego przyzna. Dotrzyma jednak sowa. Czy Kip mg zama
swoje?
Otworzy kajdany, a potem kdk na acuchach. Odsun si ostronie jak od dzikiego
zwierzcia. Kolorak uda, e tego nie zauway, roztar tylko rce i si przecign. Podszed do
stranika i przetrzsn mu kieszenie. Wyj zielone okulary z pknitym jednym szkem.
Mgby pj ze mn powiedzia Kip. Jeli powiedziae prawd...
Jak mylisz, jak blisko podszedbym do twojego miasteczka, zanim kto wybiegby z
muszkietem? Poza tym, kiedy wzejdzie soce... jestem gotw to zakoczy. Kolorak odetchn
gboko, patrzc na horyzont. Powiedz mi, Kip, jeeli przez cae ycie robio si ze rzeczy, ale
umrze si, robic co dobrego, to mylisz, e zadouczyni si caemu zu?
Nie odpar szczerze Kip, zanim zdy si ugry w jzyk.
J a te tak myl.
Ale to lepsze ni nic. Orholam jest miosierny.
Ciekawe, czy te tak powiesz po tym, co zrobi z twoim miasteczkiem.
Kip chcia zada jeszcze kilka pyta, ale wszystko dziao si tak szybko, e nie potrafi
poskada tego w cao.
W wietle jutrzenki zobaczy, co kryo si we mgle i ciemnoci. Setki namiotw
rozstawionych z wojskow precyzj. onierze. Mnstwo onierzy. Kiedy Kip tak sta, niecae
dwiecie krokw od najbliszego namiotu, rwnina zacza migota. Iskierki zapony, gdy
potuczony luksyn rozbysn jak gwiazdy rozrzucone na ziemi, odpowiadajce siostrom na
niebie.
Po to wanie tu przyszed. Zwykle, kiedy krzesiciel wypuszcza luksyn, ten po prostu
rozpada si niezalenie od tego, jakiego by koloru. Jednake podczas bitwy panowa chaos i
brao w niej udzia wielu krzesicieli, a cz zapiecztowanej magii zostaa zasypana i ukryta
przed socem, ktre by j zniszczyo. Niedawny deszcz odsoni nowe pokady.
Kip przenis wzrok z mrugajcego luksynu na czterech onierzy i mczyzn w
jaskrawoczerwonej pelerynie i czerwonych okularach, ktrzy wyszli z obozu i zmierzali w ich
kierunku.
A tak przy okazji, nazywam si Gaspar. Gaspar Elos. Kolorak nie patrzy na Kipa.
Co?
Nie jestem jakim tam krzesicielem. Mj ojciec mnie kocha. Miaem plany.
Dziewczyn. ycie.
Nie ro...
Zrozumiesz.
Kolorak zaoy zielone okulary. Pasoway idealnie, przylegay cile do twarzy, a
soczewki zachodziy na skronie tak, e jakkolwiek spojrza, zawsze patrzy przez zielony filtr.
A teraz zmiataj std doda.
Kiedy soce musno horyzont, Gaspar westchn. Zupenie jakby Kip przesta istnie.
Kolorak przypomina chopcu matk przy pierwszych wdechach mgieki. Midzy skrzcymi si
iskierkami ciemniejszej zieleni w biakach oczu Gaspara wiroway kropelki jak zielona krew,
ktra uderza w wod, najpierw si rozpraszajc, a potem barwic wszystko. Szmaragdowa ziele
luksynu rozdymaa si w jego oczach, gstniaa, a staa si lita i wtedy si rozprzestrzenia.
Poprzez policzki a po lini wosw, a potem w d do szyi, kontrastujc mocno z reszt ciaa,
kiedy wreszcie wypeni paznokcie rk, ktre wyglday zupenie jakby pomalowano je
krzykliwym jadeitem.
Gaspar zacz si mia. To by niski, irracjonalny rechot. Bezlitosny. Szalony. Tym razem
nie udawa.
Kip rzuci si do ucieczki.
Dobieg na kopiec pogrzebowy, gdzie wczeniej widzia wartownika, pilnujc, eby
trzyma si z dala od wojska. Musia dotrze do mistrza Danavisa. On bdzie wiedzia, co robi.
Teraz na wzgrzu nie byo wartownika. Kip odwrci si w chwili odpowiedniej, by
zobaczy przemian Gaspara. Zielony luksyn rozla si z jego rk na ciao, pokrywajc kady
skrawek czym, co przypominao skorup, olbrzymi zbroj. Kip nie widzia onierzy ani
czerwonego krzesiciela zbliajcych si do Gaspara, ale dostrzeg ognisty pocisk wielkoci
gowy mkncy w kierunku koloraka. Pocisk trafi go w pier i wybuch, spowijajc wszystko w
pomieniach.
Gaspar przebi si przez ogie, a poncy czerwony luksyn przywar do jego zielonej zbroi.
Wyglda wspaniale, przeraajco i potnie. Pobieg onierzom na spotkanie z wyzywajcym
okrzykiem i znikn Kipowi z oczu.
Kip uciek, a cynobrowe soce podpalio mg.
ROZDZIA 2
Gavin Guile obrzuci zaspanym wzrokiem dokumenty, ktre wsunito pod jego drzwi, i
zastanawia si, za co tym razem karze go Karris. Jego komnaty zajmoway poow ostatniego
pitra Chromerii, ale wypeniajce cae ciany okna przyciemniono, eby mg spa, o ile w
ogle kad si spa. Piecz na licie pulsowaa tak delikatnie, e Gavin nie potrafi powiedzie,
jaki kolor w ni wkrzesano. Usiad na ku, eby lepiej si przyjrze, i rozszerzy renice, by
zebra tyle wiata, ile tylko si da.
Nadfiolet. Oe ty...
Ze wszystkich stron wypeniajce ciany poczernione okna opady i pokj zalao
obejmujce cae spektrum barw wiato, kiedy poranne soce ukazao si nad horyzontem i
dwiema wyspami. Poniewa mia tak bardzo rozszerzone renice, magia zalaa Gavina. Byo tego
za wiele, eby nad tym zapanowa.
wiato buchno z niego we wszystkie strony, przechodzc przez niego w kolejnych
falach zaczynajc, poczwszy od nadfioletu. Ostatnia bya podczerwie, ktra obmya jego skr
jak pomie. Wyskoczy z ka w jednej chwili zlany potem. Poniewa okna byy otwarte i
zimny wiatr letniego poranka szala w komnacie, natychmiast zmarz. Gavin krzykn i wskoczy
z powrotem do ka.
Jego zbolay okrzyk musia by wystarczajco gony, eby Karris go usyszaa i
zorientowaa si, e brutalna pobudka si udaa, poniewa Gavin wychwyci jej
charakterystyczny miech. Nie bya nadfioletowa, wic musiaa poprosi przyjaciela o pomoc w
jej maym figlu. Szybki strza nadfioletowym luksynem w przeczniki wystarczy, eby okna si
zamkny, a filtry stumiy wiato o poow. Gavin wycign rk, eby strzaem otworzy
drzwi, ale si powstrzyma. Nie zamierza da Karris tej satysfakcji. Przydzielono j Bieli jako
dziewczyn na posyki, co miao rzekomo nauczy j pokory i powagi. Jak na razie poniesiono na
tym polu spektakularn klsk, chocia Biel zawsze prowadzia pokrtn gr. Mimo wszystko
Gavin nie potrafi powstrzyma szerokiego umiechu, kiedy wsta i zebra poskadane papiery,
ktre Karris wcisna mu do rki pod drzwiami.
Podszed do drzwi. Na maym stoliku na zewntrz znalaz niadanie na tacy. Kadego
ranka wygldao tak samo: dwie przysadziste cegieki chleba i blade wino w pucharku z
przezroczystego szka. Chleb by przany i robiono go z pszenicy, jczmienia, fasoli, soczewicy,
prosa i orkiszu. Czowiek mg y na samym takim chlebie. A waciwe y. Tyle e nie Gavin.
Na sam widok bochenkw wszystko przewrcio mu si w odku. Oczywicie mgby
zamwi inne niadanie, ale nigdy tego nie robi.
Zabra tac do pokoju i pooy papiery na stoliku obok chleba. Jeden list by dziwny
zwyka koperta, ktra nie przypominaa prywatnej papeterii Bieli ani oficjalnej biaej i sztywnej
papeterii uywanej w Chromerii. Obrci list. Biuro pocztowe Chromerii oznakowao list jako
otrzymany z ST, Rekton Satrapia Tyrea, miasto Rekton. Nazwa brzmiaa znajomo. Moe to
jedno z miasteczek w pobliu Strzaskanej Skay? Chocia w tamtej okolicy byo kiedy wiele
miast. Pewnie to baganie o audiencj, chocia takie listy powinny zosta odfiltrowane i
zajmowano si nimi oddzielnie.
Ale wszystko po kolei. Przeama bochenek, sprawdzajc, czy niczego w rodku nie
ukryto. Zadowolony wyj buteleczk z bkitnym barwnikiem, ktr trzyma w szufladzie, i wla
go odrobin do wina. Zakrci pucharkiem, eby wymiesza pyny, i podnis na wysoko
granitowo bkitnego nieba na obrazie, ktry trzyma na cianie dla porwnania.
Oczywicie udao mu si znakomicie. Robi to ju od prawie szeciu tysicy porankw.
Prawie szesnastu lat. Kawa czasu jak na trzydziestotrzyletniego mczyzn. Rozla wino na
powki przeamanego chleba, sprawiajc, e sta si bkitny... i nieszkodliwy. Raz w tygodniu
Gavin przygotowywa bkitny ser albo owoc, ale to wymagao wicej czasu.
Otworzy list z Tyrei.

Umieram, Gavinie. Najwyszy czas, eby pozna swojego syna, Kipa.
Lina.

Syna? Nie mam...
Nagle cisno go w gardle, a pier przeszy mu bl, jakby serce odmwio posuszestwa,
niezalenie od tego, co mwili konsyliarze. Po prostu prosz si rozluni, powtarzali. Jeste
mody i silny jak tur. Nie mwili we si w gar. Masz mnstwo przyjaci, wrogowie boj
si ciebie i nie masz adnych rywali. Jeste Pryzmatem. Czego si boisz? Od lat nikt tak do niego
nie mwi. Czasem aowa, e ju tak nie mwi.
Na Orholama, list nie by zapiecztowany.
Gavin podszed do przeszklonego balkonu, niewiadomie sprawdzajc swoje krzesanie, jak
to robi kadego ranka. Spojrza na rk, rozszczepiajc wiato soneczne na skadowe kolory, co
tylko on potrafi, napeniajc kady palec kolejnymi kolorami, zaczynajc od tego poniej
widzialnego widma i koczc na tym, ktry poza nie wykracza: podczerwie, czerwie, oran,
, ziele, bkit i nadfiolet. Poczu szarpnicie, gdy krzesa niebieski? Sprawdzi drugi raz,
zerkajc na soce.
Nie, nadal rozszczepienie wiata przychodzio mu z atwoci i przebiegao bezbdnie.
Wypuci luksyn, pozwalajc, by kady kolor zelizgn si spod paznokci i rozwia jak dym,
uwalniajc znajomy bukiet ywicznych woni.
Odwrci si ku socu jego ciepo na twarzy byo jak pieszczota matki. Gavin otworzy
oczy i wcign ciep, kojc czerwie. Wciga i wypuszcza w rytm cikich oddechw, ktre
prbowa uspokoi. Potem wypuci czerwie i sign w gboki, lodowaty bkit. Mia
wraenie, e kolor zamraa mu oczy. Jak zawsze, bkit przynosi klarowno, spokj, porzdek.
Szkoda, e nie plan dziaania do tego jednak Gavin mia za mao informacji. Wypuci kolory.
Nadal wietnie sobie radzi. Nadal zostao mu co najmniej pi z jego siedmiu lat. Mnstwo
czasu. Pi lat, pi wielkich celw.
No dobrze, moe nie tak wielkich.
Jego poprzednicy w cigu ostatnich czterystu lat poza tymi, ktrych zamordowano lub
ktrzy zmarli z innych przyczyn suyli dokadnie siedem, czternacie albo dwadziecia jeden
lat od chwili zostania Pryzmatami. Gavin przekroczy ju czternacie lat. Wic zostao mu
mnstwo czasu. Nie istnia aden powd, eby okaza si wyjtkiem. A przynamniej nie byo ich
za wiele.
Wzi drugi list. Zama piecz Bieli stara wiedma wszystko piecztowaa, chocia
zajmowaa drug poow pitra i Karris osobicie dorczaa wszystkie wiadomoci od niej.
Jednake upieraa si, e wszystko musi by na swoim miejscu i wszystko naley stosownie
wykona. Od razu wida, e wychowa j Bkit. List od Bieli brzmia:

Mj drogi Lordzie Pryzmacie, o ile nie wolisz powita uczniw, ktrzy przybd pniej
tego ranka, dotrzymaj mi, prosz, towarzystwa na dachu.

Patrzc poza budynki Chromerii i miasto, Gavin przyjrza si kupieckim statkom w zatoce
po zawietrznej stronie wyspy Wielkiego J aspisu. Podniszczony ataski slup wchodzi wanie do
portu i pyn prosto do pirsu.
Powita nowych uczniw. Niewiarygodne. Nie chodzio o to, e jest za dobry, eby wita
nowych uczniw... Nie, wanie o to chodzio. On, Biel i Spektrum powinni si wzajemnie
rwnoway. Jednake, chocia Spektrum bao si najbardziej jego, prawda bya taka, e stara
wiedma czciej stawiaa na swoim ni Gavin i wszystkie siedem Kolorw razem wzite. Tego
ranka na pewno chciaa znowu poeksperymentowa na nim i jeli wola unikn czego rwnie
uciliwego jak nauczanie, to lepiej, eby uda si na szczyt wiey.
Gavin zwiza rude wosy w kucyk i woy szaty, ktre naszykowaa mu osobista
niewolnica: koszul w kolorze koci soniowej, dobrze skrojone spodnie z czarnej weny z
przyduym wysadzanym klejnotami pasem, wysokie buty zdobione srebrem i czarn peleryn z
surowym wzorem ze staroilytaskich run wyhaftowanych srebrn nici. Pryzmat nalea do
wszystkich satrapii, wic Gavin stara si uhonorowa tradycje wszystkich ziem, nawet tych,
ktre zrodziy gwnie piratw i heretykw.
Waha si chwil, a potem otworzy szuflad i wycign par ilytaskich pistoletw. To
bya najnowoczeniejsza bro palna, jak Gavin widzia jak to zwykle bywa w przypadku
wyrobw z Ilyty. Mechanizm zapalajcy by o wiele solidniejszy od zamka koowego i nazywano
go zamkiem skakowym. Kady pistolet mia dugie ostrze pod luf i specjalne mocowanie z
oson, wic kiedy wsuwa je za pas na plecach, trzymay si pewnie i pod ktem, eby si na nie
nie nadzia siadajc. Ilytanie pomyleli o wszystkim.
No i oczywicie pistolety niepokoiy Czarn Gwardi Bieli. Gavin wyszczerzy zby w
umiechu.
Kiedy odwrci si do drzwi i znowu zobaczy obraz, umiech mu zrzed.
Podszed z powrotem do stou z niebieskim chlebem. Zapa za wygadzony od cigego
dotykania brzeg obrazu i pocign. Obraz bezszelestnie odchyli si, odsaniajc otwr wskiej
rynny.
Nie byo w niej nic gronego. Bya za maa, eby wspi si ni czowiek, nawet gdyby
przezwyciy wszelkie inne trudnoci. To mg by zsyp do pralni. Gavinowi jednak
przypomina czelu piekieln, jakby sama wieczna noc otwieraa si przed nim na ocie.
Wrzuci do rynny jeden kawaek chleba i poczeka. Rozlego si guche uderzenie, kiedy chleb
zatrzyma si na pierwszej luzie, ciche syknicie, kiedy si otworzya, a potem zamkna,
cichszy stukot o nastpn luz i wreszcie kilka chwil pniej ostatnie uderzenie. Kada ze luz
nadal dziaaa. Wszystko wygldao normalnie. Bezpiecznie. Zdarzay si bdy w cigu lat, ale
tym razem nikt nie musia umiera. Nie byo powodu do paranoi. Prawie warkn, gdy pchn
obraz, z hukiem zasaniajc otwr.
ROZDZIA 3
Trzy uderzenia. Trzy syknicia. Trzy bramy oddzielajce go od wolnoci. Zsyp splun
rozerwanym bochenkiem chleba prosto w twarz winia. Mczyzna zapa go, prawie nie
patrzc. Wiedzia, e chleb jest niebieski niebieski jak nieruchomy bkit gbokiego jeziora
wczesnym rankiem, kiedy noc nadal zagarnia dla siebie niebo, a bryza nie mie musn tafli
wody. Wykrzesanie takiego bkitu nieskaonego adnym innym kolorem byo trudne. Gorzej,
krzesanie go sprawiao, e wizie czu si znuony, beznamitny, spokojny, w harmonii nawet z
tym miejscem. A dzi potrzebowa aru nienawici. Dzisiaj ucieknie.
Po tylu latach tutaj czasem nawet nie dostrzega koloru, jakby si obudzi w wiecie
namalowanym w odcieniach szaroci. Pierwszy rok by najgorszy. Jego oczy tak przyzwyczajone
do niuansw, tak znakomite w analizie kadego spektrum, zaczy go zwodzi. Kolory mu si
przywidyway. Prbowa krzesa z tych kolorw narzdzia, ktre pozwoliby mu uciec z
wizienia. Jednake wyobrania nie wystarczaa do magii, potrzebne byo wiato. Prawdziwe
wiato. By Pryzmatem, zatem kady kolor byby dobry, poczwszy od tych powyej fioletu, a
skoczywszy na tych poniej czerwieni. Gromadzi nawet ciepo wasnego ciaa, nascza t
podczerwieni oczy i ciska ni w nuce, niebieskie ciany.
Oczywicie, ciany utwardzono, zabezpieczajc przeciwko takim aonie maym ilociom
ciepa. Wykrzesa kiedy bkitny sztylet i podci sobie yy w nadgarstku. Kiedy tylko krew
spadaa na podog, natychmiast tracia kolor. Nastpnym razem zebra wasn krew w doniach i
sprbowa wykrzesa czerwie, ale nie mg zebra wystarczajco duo koloru, skoro jedyne
wiato w celi byo niebieskie. Krwawienie na chleb te nie podziaao. Naturalny brz wypieku
zawsze by zafarbowany na niebiesko, wic dodanie czerwieni dawao w efekcie ciemny,
fioletowawy brz. Kolor, z ktrego nie da si krzesa. Rzecz jasna. Brat pomyla o wszystkim.
Jak zawsze. Wizie usiad obok zsypu i zacz je. Cela miaa ksztat spaszczonej piki: ciany
i sufit tworzyy idealn sfer, a podoga rwnie si zakrzywiaa, chocia nieco sabiej. ciany
jarzyy si wewntrznym wiatem, a kada powierzchnia emitowaa ten sam kolor. Jedynym
cieniem w celi by sam wizie. Byy tu tylko dwa otwory: powyej, od zsypu, z ktrego
wypadao jedzenie i stale pyn strumyczek wody, ktry musia liza, jeli chcia si napi, oraz
odpyw poniej na jego nieczystoci.
Nie mia adnych przyrzdw, adnych narzdzi poza domi i wol, zawsze jego wol.
Dziki tej woli mg wykrzesa z bkitu co tylko zechcia, chocia wszystko rozpadao si,
kiedy tylko to wypuci, zostawiajc jedynie py i sab na poy ywiczn, na poy mineraln
wo.
Jednak dzisiejszy dzie to pierwszy dzie jego zemsty, pierwszy dzie wolnoci. Ta prba
si powiedzie waciwie to nawet nie pozwala sobie myle o tym jak o prbie wic mia
sporo do zrobienia. Wszystko trzeba byo wykona we waciwym porzdku. Nie pamita ju,
czy zawsze by taki, czy nasika bkitem tak dugo, e kolor zmieni go do szpiku koci.
Uklk obok jedynej charakterystyczne cechy celi, ktrej nie stworzy jego brat.
Pojedyncze, pytkie zagbienie w pododze. Misa. Najpierw wydrapywa mis rkami, wcierajc
zjadliwe oleje z opuszkw palcw w skal tak dugo, jak tylko si way. Tkanka tworzca blizny
nie wytwarzaa olejw, wic musia przesta, zanim starby palce do ywego. Skroba dwoma
paznokciami bruzd midzy nosem i policzkiem, a dwoma innymi za uchem, zbierajc wicej
olejw. Z kadego skrawka ciaa, skd mg zebra oleje, zeskrobywa je i wciera w nieck.
Zmiana nie bya znaczca, ale z biegiem lat niecka staa si gboka na palec do drugiego stawu.
Jego stranik wizienny wprawi wysysajce kolory piekliszcza w podog tak, e tworzyy
siatk. Cokolwiek rozlao si wystarczajco daleko, eby przeci jedn z linii, niemal
natychmiast tracio kolor. Jednake piekliszcze byo niewiarygodnie drogie. Jak gboko sigao?
Jeli siatka zagbiaa si w posadzk na grubo tylko paru kciukw, to pewnego dnia jego
odarte palce mog tam sign. A wtedy wolno bdzie ju na wycignicie rki. Jeli jednak
jego brat wykorzysta do piekliszcza, eby krzyujce si linie sigay na stop w gb skay, to
ciera palce przez niemal sze tysicy dni na darmo. Umrze tutaj. Pewnego dnia jego brat
zejdzie na d, zobaczy ma nieck jedyny lad, jaki wizie zostawi po sobie na tym wiecie
i si rozemieje. Na myl o tym miechu rozlegajcym si echem w jego uszach, poczu w
piersi ma iskierk gniewu. Rozdmucha j, pawic si w jej cieple. To by ogie wystarczajcy,
eby pomc mu si ruszy, wystarczajcy, eby odeprze kojcy, osabiajcy bkit.
Skoczy i odda mocz do niecki. I patrzy.
Przez chwil przefiltrowane przez uryny przeklte niebieskie wiato zamienio si w
ziele. Zaparo mu dech. Chwila przecigaa si, podczas gdy ziele pozostawaa zielona... i
zostaa zielona! Na Orholama, udao mu si. Zszed wystarczajco gboko. Przebi si przez
piekliszcze!
A potem ziele znikna. Jak co dzie, po dokadnie tych samych dwch sekundach.
Krzykn sfrustrowany, ale nawet jego frustracja bya saba, a krzyk bardziej pozwoli mu
upewni si, e nie straci suchu, ni wyraa wcieko.
Nastpne zadanie doprowadzao go do szalestwa. Uklkn obok wgbienia. Przez brata
zamienia si w zwierz. W psa bawicego si wasnym gwnem. Jednake to uczycie byo zbyt
stare, przeywane zbyt wiele razy, eby da mu prawdziwe ciepo. Po szeciu tysicach dni by
zbyt upodlony, eby oburza si wasnym upodleniem. Zanurzy obie donie w moczu i zacz go
wciera w ska, jak wciera oleje. Nawet pozbawiona koloru uryna nadal bya uryn. Nadal
miaa kwany odczyn. Powinna szybciej przegry si przez piekliszcze ni oleje ze skry.
Albo moga zneutralizowa oleje. By moe w ten sposb coraz bardziej oddala od siebie
dzie ucieczki. Nie wiedzia. To wanie doprowadzao go do szalestwa, a nie zanurzanie
palcw w ciepym moczu.
Wybra mocz z niecki i osuszy j zwitkiem niebieskich szmat ubraniami i poduszk
teraz cuchncymi moczem. mierdziay od tak dawna, e ju mu to nie przeszkadzao. To ju nie
miao znaczenia. Wane byo, eby misa wyscha do jutra, by mg znowu sprbowa.
Kolejny dzie, kolejna poraka. Jutro znowu sprbuje z podczerwieni. Mino ju troch
czasu. Doszed do siebie po ostatniej prbie. Powinien by wystarczajco silny. Chocia tego
jednego nauczy go brat pokaza mu, jaki on, wizie, jest silny. Moe wanie z tego powodu
najbardziej nienawidzi Gavina. Jednak jego nienawi bya rwnie zimna jak jego cela.
ROZDZIA 4
W chodzie wczesnego poranka Kip bieg przez rynek tak szybko, jak pozwalaa mu na to
niezgrabnasylwetka pitnastolatka. Zaczepi butem o bruk i wlecia gow naprzd przez tyln
bram prowadzc do domu mistrza Danavisa.
Nic ci nie jest, chopcze? spyta siedzcy przy stole warsztatowym mistrz Danavis.
Unis ciemne brwi wysoko nad chabrowymi oczami z tczwkami do poowy
wypenionymi wyran rubinow czerwieni, ktra zdradzaa fakt, e jest krzesicielem. Mistrz
Danavis by ylasty, tu po czterdziestce i nie nosi brody. Mia na sobie grube, weniane spodnie
i cienk koszul, odsaniajc smuke, muskularne rce mimo chodu poranka. Czerwone okulary
zjechay mu nisko na nosie.
Au, au. Kip spojrza na zdarte donie. Kolana te go pieky. Nie, wrcz przeciwnie.
Podcign spodnie krzywic si, bo potar zdartymi rkami o grube, niegdy czarne lniane
ptno.
wietnie, wietnie, bo... popatrz. Powiedz mi, s takie same?
Mistrz Danavis wycign rce. Obie byy jasnoczerwone, wypenione luksynem od okci
po palce. Unis je tak, eby jego jasna jak kofi z mlekiem skra nie rozpraszaa Kipa przy
ocenie. Tak samo jak Kip, mistrz Danavis by mieszacem, chocia Kip nigdy nie sysza, eby
kto z tego powodu robi krzesicielowi zoliwe uwagi nie to co jemu. W przypadku mistrza
farbiarza jedno z rodzicw pochodzio z Krwawej Puszczy. Jego twarz bya poznaczona
dziwnymi kropkami, ktre tamci nazywali piegami, a jego wosy cakiem zwyczajnie ciemne
miay jednak lekko rudawy odcie. Przynajmniej jego janiejsza skra sprawiaa, e Kip nie mia
trudnoci z odpowiedzi.
Wskaza na przedrami farbiarza tu przy okciu.
Czerwie zmienia tu odcie, a tutaj jest odrobin janiejsza. Ehm, moemy
porozmawia, prosz pana?
Mistrz Danavis strzepn rkami z niesmakiem i rubinowy luksyn chlupn na ziemi, i bez
tego poplamion setkami odcieni czerwieni. Maziowaty luksyn zway si i rozpuci. Zwykle
popoudniami Kip przychodzi zamie resztki czerwony luksyn by atwopalny nawet w
formie pyu.
Superchromaci! Rozumiem, e moja crka, ale eby te m alkadesy? I ty? Dwch
mczyzn w jednym miasteczku? Czekaj no, Kip, co si stao?
Prosz pana, na drugim... Kip si zawaha.
Nie do, e chodzenie po pobojowisku byo zabronione, to mistrz Danavis powiedzia raz,
e jego zdaniem zabieranie stamtd przedmiotw niczym nie rni si od okradania grobw.
Mia pan jakie wiadomoci od Liv?
Tchrz. Trzy lata temu Liv Danavis wyjechaa szkoli si w Chromerii, jak kiedy jej
ojciec. Mistrza byo sta na opacenie tylko jednego przyjazdu crki, w czasie przerwy niwnej,
podczas pierwszego roku nauki.
Chod tu, chopcze. Poka mi rce.
Mistrz Danavis wzi czyst szmatk i otar krew i brud zdecydowanymi ruchami.
Odkorkowa dzbanek i przycisn do szyjki szmatk. Potar donie Kipa szmatk nasczon
brandy.
Kip zdusi okrzyk.
Nie bd dzieckiem zbeszta go mistrz Danavis. Chocia Kip pracowa dorywczo u
farbiarza odkd pamita, bywao, e nadal troch si go ba. Kolana.
Krzywic si, Kip podcign jedn nogawk i opar stop o st. Liv bya od niego dwa
lata starsza miaa teraz prawie siedemnacie lat. Oczywicie, nawet brak mczyzn w
miasteczku nie sprawi, e Liv zobaczya w nim kogo wicej ni dzieciaka, ale zawsze bya dla
niego mia. adna dziewczyna, mia i tylko z rzadka traktujca go protekcjonalnie, to waciwie
wszystko, na co Kip mg liczy.
Powiedzmy tylko, e nie wszystkie rekiny i morskie demony yj w morzu. Od czasw
wojny Chromeria to nieprzyjemne miejsce dla Tyrejczykw.
Wic myli pan, e moe wrci do domu?
Kip przerwa mu mistrz Danavis czy twoja matka znowu ma kopoty?
Mistrz Danavis nie zgodzi si przyj Kipa na ucznia farbiarskiego, twierdzc, e w
maym Rektonie nie bdzie w przyszoci wystarczajco duo pracy dla Kipa i upiera si, e sam
nie jest porzdnym farbiarzem, a pomaga mu tylko fakt, e jest krzesicielem. Oczywicie, przed
Wojn Pryzmatw musia by kim innym, poniewa szkoli si w Chromerii. Nauka sporo
kosztowaa, wic wikszo krzesicieli zgadzaa si odpracowa pniej dug u kogo, kto opaci
szkolenie. Mistrz pana Danavisa musia wic pewnie zgin w czasie wojny, zostawiajc go
samemu sobie. Jednake niewielu dorosych wspominao tamte czasy. Tyrea przegraa i nastay
cikie czasy, tylko tyle wiedzieli Kip i inne dzieci.
Jednake mistrz Danavis paci Kipowi za dorywcz prac i karmi go, jak poowa matek w
miecie, za kadym razem kiedy si przyplta. A nawet lepiej, pozwala Kipowi zjada ciasta,
ktre przysyay kobiety z miasta, prbujc zwrci na siebie uwag przystojnego kawalera.
Prosz pana, na drugim brzegu rzeki s onierze, przyszli zrwna miasteczko z ziemi,
ukara nas przykadnie za przeciwstawienie si krlowi Garadulowi.
Mistrz Danavis ju chcia co powiedzie, kiedy zobaczy, e Kip mwi powanie. Przez
chwil milcza i nagle jego postawa cakiem si zmienia.
Zasypa Kipa gradem pyta: gdzie dokadnie stacjonuje wojsko, kiedy tam by, skd wie,
e zamierzaj zniszczy miasteczko, jak wygldaj ich namioty, ile ich zliczy, czy widzia
krzesicieli? Odpowiedzi Kipa brzmiay niewiarygodnie nawet dla niego samego, ale mistrz
Danavis we wszystkie uwierzy.
Powiedzia, e krl Garadul werbuje koloraki? Jeste pewien?
Tak, pszepana.
Mistrz Danavis potar grn warg kciukiem i palcem wskazujcym, jak mczyzna
wygadzajcy wsy, chocia by gadko ogolony. Podszed do skrzyni, otworzy j i wycign
sakiewk.
Kip, twoi przyjaciele wdkuj dzi rano przy Zielonym Mocie. Musisz ich ostrzec.
Krlewscy ludzie zajm ten most. Jeli ich nie ostrzeesz, zgin albo pjd do niewoli. Ja
ostrzeg wszystkich w miecie. Gdyby stao si najgorsze, wykorzystaj te pienidze, eby dosta
si do Chromerii. Liv ci pomoe.
Ale... ale moja matka! Gdzie...
Kip, zrobi co w mojej mocy, eby uratowa j i wszystkich w miecie. Nikt inny nie
uratuje twoich przyjaci. Chcesz, eby wzito Isabel do niewoli? Wiesz, co si wtedy stanie,
prawda?
Kip poblad. Isa cigle jeszcze bya urwisem, ale jego uwagi nie uszed fakt, e powoli
stawaa si pikn kobiet. Nie zawsze bya dla niego mia, ale na myl, e kto mgby j
skrzywdzi, ogarna go wcieko.
Tak, prosz pana. Kip odwrci si, eby odej, ale si zawaha. Prosz pana, co to
jest superchromata?
To wrzd na moim tyku. A teraz biegnij!
ROZDZIA 5
Sytuacja przedstawiaa si paskudnie. List wiadomo, e ma syna nie by zapiecztowany.
Gavin daby sobie rk uci, e ludzie Bieli czytali ca jego korespondencj. Jednake Karris
miaa si, po tym jak daa mu list, wic ona go nie czytaa. Wobec tego nie wiedziaa. Na razie.
Posza jednak zoy raport Bieli. Ktra ju oczekiwaa Gavina.
Poruszy ramionami i rozcign szyj, przechylajc gow, tak e strzeliy mu wszystkie
krgi, po czym ruszy przed siebie. Czarnogwardzici szli za nim, dostosowujc krok. Kady
nis muszkiet z zamkiem koowym i mia jatagan albo inn bro bia. Gavin wspi si po
schodach na otwarty taras na dachu Chromerii. Jak zawsze, najpierw zauway Karris. Bya niska
i miaa z natury krg figur, teraz wyrzebion w zbyt twarde paszczyzny i ylast po latach
mozolnego treningu. Wosy miaa dugie, proste i dzisiaj w kolorze platynowy blond. Wczoraj
byy rowe. Gavinowi podoba si ten blond. Zwykle oznacza, e Karris jest w dobrym
nastroju. Zmiany koloru jej wosw nie byy magiczne. Po prostu lubia czsto go zmienia. Albo
uznaa, e tak bardzo si wyrnia, e rwnie dobrze moe przesta prbowa wtopi si w tum.
Jak inni Czarnogwardzici chronicy Biel, Karris miaa na sobie pikne czarne spodnie i
bluzk, skrojone z myl o walce i bez ozdb, nie liczc zotego haftu na ramieniu i przy szyi,
ktry oznacza jej rang. Nosia wski, czarny jatagan bro o lekko wykrzywionym do przodu,
jednosiecznym na prawie caej dugoci ostrzu a zamiast tarczy obity metalem kij do parowania
ciosw ze sztyletem umieszczonym prostopadle w poowie dugoci. I jak wszyscy w Czarnej
Gwardii, przesza wyczerpujcy trening w posugiwaniu si obiema tymi rzeczami oraz wieloma
innymi rodzajami broni. Za to, w przeciwiestwie do reszty, nie miaa skry tak czarnej jak
Paryjczycy albo Ilytanie.
Najwyraniej jej myli te nie byy czarne. Usta leciutko krzywia w szelmowskim
umieszku. Gavin unis brew, udajc, e jest nieco poirytowany jej wczeniejszym figlem z
zaciemnieniem w pokoju, i stan przed Biel.
Orea Pullawr bya pomarszczon, star kobiet, ktra adowaa coraz wicej i wicej
rzeczy do fotela na kkach, w ktrym siedziaa. Czarna Gwardia dbaa, eby na kadej zmianie
by obecny przynajmniej jeden krzepki mczyzna, na wypadek gdyby trzeba byo j znie po
schodach albo wnie. Jednake pomimo fizycznego zniedonienia od ponad dziesiciu lat
Orea Pullawr nie musiaa opdza si od rywali ubiegajcych si o jej bia szat. Wikszo
ludzi nie pamitaa nawet jej prawdziwego imienia. Ona po prostu bya Biel.
Gotowy? spytaa.
Nawet po tylu latach nadal nie potrafia pogodzi si z faktem, e to nie byo dla niego
trudne.
Poradz sobie.
Zawsze sobie radzisz odpara.
Oczy miaa czyste i szare, nie liczc dwch szerokich barwnych ukw otaczajcych
tczwki, niebieskiego na grze i zielonego na dole. Biel bya niebiesko-zielon dichromatk, ale
barwne uki wypukay si, poszarzay ju, poniewa od dawna nie krzesaa. Kady z nich by tak
gruby, jak to tylko moliwe, sigajc od renicy a do samego brzegu tczwki. Jeli
kiedykolwiek jeszcze sprbowaaby krzesa, jej halo pkoby kolor wylaby si na biaka oczu,
i to byby jej koniec. Dlatego nie nosia barwnych okularw. W przeciwiestwie do innych
emerytowanych krzesicieli, nie silia si na zachowanie pozorw i nie zakadaa niepotrzebnych
okularw, eby przypomina wszystkim wok, kim kiedy bya. Orea Pullawr bya Biel, i to
wystarczao.
Gavin wszed na podwyszenie. Ponad nim na ukowatych trajektoriach, eby jego
pooenie mona byo regulowa stosownie do pory dnia, miesica czy roku, wisia wielki,
szlifowany kryszta. Gavin go nie potrzebowa. Nigdy go nie potrzebowa, ale najwyraniej
wszyscy lepiej si czuli, mylc, e potrzebuje oparcia, eby poradzi sobie z tak iloci wiata.
Nigdy te nie mia choroby wietlnej. ycie nie byo sprawiedliwe.
Jakie specjalne yczenia? spyta.
Sposb, w jakim Pryzmat wyczuwa zaburzenia rwnowagi w magii wiata, nadal stanowi
tajemnic. Spowity w religijne banialuki jakoby Pryzmat by poczony bezporednio z
Orholamem i w zwizku z tym ze wszystkimi satrapiami ten temat w ogle nie by badany,
zanim Gavin zosta Pryzmatem. Nawet Biel bya niemal przeraona, kiedy o to zapytaa, a Gavin
w yciu nie spotka bardziej zuchwaej kobiety.
Co prawda, nie poczynili wikszych postpw w badaniach, ale dawno temu zawar z Biel
umow: ona bdzie go uwanie studiowaa, on bdzie wsppracowa, a w zamian za to pozwoli
mu podrowa bez Czarnej Gwardii depczcej mu po pitach na kadym kroku. Zwykle ten
ukad si sprawdza. Czasem jednak Gavin nie by w stanie si powstrzyma i drani si z Biel,
poniewa najwyraniej niczego si nie dowiedzieli w cigu szesnastu lat, odkd zosta
Pryzmatem. Oczywicie, ilekro posun si za daleko, cigaa go na dach i mwia, e
naprawd musi zbada sposb, w jaki wiato wdruje przez jego skr. I wtedy musia szuka
zaburze rwnowagi. Na wieym powietrzu. Zim. Nago.
adna frajda. Gavin jak to Gavin, szybko nauczy si, gdzie ley granica, ktrej lepiej nie
przekracza. Cesarz Siedmiu Satrapii, dobre sobie.
Chciaabym, eby wreszcie pozwoli Czarnej Gwardii wypenia jej obowizki, Lordzie
Pryzmacie.
Pytaem o badanie rwnowagi.
Czarnogwardzici trenuj cae ycie, eby nam suy. Ryzykuj wasne ycie. A ty
znikasz, co tydzie. Zgodzilimy si, e moesz bez nich podrowa, ale tylko w nagych
wypadkach.
Suy nam? Rzeczywisto bya troch bardziej zoona.
Lubi niebezpieczne ycie odpar Gavin.
Cigle spierali si z tego powodu. Bez wtpienia Biel uznaa, e jeli nie urzdzi
przedstawienia na dachu, to Gavin wywalczy sobie jeszcze wicej wolnoci. I bez wtpienia
miaa racj. Gavin spojrza na Biel beznamitnie. Biel odwzajemnia spojrzenie.
Czarnogwardzici stali bardzo, bardzo cichutko.
Czy tak by sobie z nimi poradzi, bracie? Czy po prostu zmusiby ich do ulegoci
urokiem osobistym? W moim yciu wszystko sprowadza si do walki o wadz.
Dzisiaj nie mam specjalnych ycze odpowiedziaa Biel.
Gavin rozpocz.
Pryzmat zasadniczo potrafi dokona dwch rzeczy, ktrych nie umia nikt inny. Po
pierwsze mg rozszczepi wiato na skadowe kolory bez adnej pomocy. Zwyky czerwony
krzesiciel potrafi krzesa tylko w obrbie czerwonego widma, jedni szerszego, inni wszego.
eby krzesa, musieli widzie czerwie czerwon ska, krew, zachd soca, pustyni,
cokolwiek. Albo te jak odkryli krzesiciele dawno temu mogli zaoy czerwone okulary,
ktre filtroway biae soneczne wiato, przepuszczajc sam czerwie. To dawao mniejsz
moc, ale byo lepsze ni nieustanne uzalenienie od otoczenia.
Te same ograniczenia dotyczyy kadego krzesiciela monochromaci mogli krzesa tylko
jeden kolor, dichromaci dwa. Zwykle byy to kolory graniczce ze sob, jak czerwie i oran
albo i ziele. Polichromaci ktrzy panowali nad trzema lub wicej kolorami zdarzali si
najrzadziej, ale nawet oni musieli krzesa z barw, ktre widzieli. Tylko Pryzmat nie potrzebowa
okularw. Tylko Gavin potrafi rozszczepia wiato w sobie.
To byo wygodne dla Gavina, ale w niczym nie pomagao innym. W przeciwiestwie do
wanie tego, co robi teraz gdy sta na szczycie Chromerii w wietle, ktre wlewao mu si
przez oczy i wypeniao skr kadym kolorem widma, wsczajc si wszystkimi porami, bo
wtedy wyczuwa zaburzenia rwnowagi na caym wiecie.
Na poudniowym wschodzie, jak poprzednio powiedzia Gavin. Gboko w Tyrei,
prawdopodobnie w Kelfingu, kto posuguje si podczerwieni. Mnstwem podczerwieni.
ar i ogie zwykle oznaczyy magi bojow. Od tego zaczynali niepotraficy krzesa
watakowie i satrapowie, kiedy chcieli zabija. adnej subtelnoci. Zuycie takiej iloci
podczerwieni w Tyrei oznaczao dwie rzeczy: albo trwaa tam cicha wojna, albo nowy satrapa
Rask Garadul zaoy wasn szko przygotowujc bojowych krzesicieli. Nie uraduje to jego
ssiadw. Ruthgarski gubernator, ktry okupowa dawn stolic Tyrei, Garriston, z pewnoci
nie ucieszy si z tej nowiny.
Poza naduyciem podczerwieni, wykorzystano wicej czerwonej magii ni bkitnej, od
ostatniego razu, kiedy Gavin bada rwnowag, i wicej zielonej ni pomaraczowej. Pierwotnie
system sam si regulowa. Jeli czerwoni krzesiciele na wiecie zuyli zbyt wiele czerwieni,
krzesanie stawao si dla nich coraz trudniejsze, a jednoczenie atwiejsze dla niebieskich.
Zapiecztowany czerwony luksyn szybciej si rozpada, a niebieski stawa si trwalszy. Na tym
poziomie to bya tylko niedogodno, drobne utrapienie.
Legendy opowiaday o erze przed Lucidoniusem, ktry przynis ze sob prawdziw wiar
w Orholama, kiedy centra magiczne byy rozrzucone po caym wiecie: zielone w obecnym
Ruthgarze, czerwone w Atashu i tak dalej, a wszyscy czcili pogaskich bogw i tkwili w
przesdach i ignorancji. Pewien wataka wybi niemal wszystkich niebieskich krzesicieli. W
cigu kilku miesicy jak powiadano Morze Lazurowe zamienio si w krew, a w wodach
umaro cae ycie. Rybacy nad wszystkim brzegami morza przymierali godem. Nieliczni
niebiescy krzesiciele, ktrzy przetrwali, heroicznie prbowali samodzielnie przywrci
rwnowag, wykorzystujc tyle niebieskiej magii, e przypacili to yciem. Morza si oczyciy,
a czerwoni krzesiciele powrcili do krzesania. Tym razem jednak zabrako niebieskich
krzesicieli. Cay czerwony luksyn rozpad si, wody mrz znowu zamieniy si w krew,
zapanoway gd i zaraza.
I tak to szo. Niemal w kadym pokoleniu ogromne klski ywioowe wybijay tysice
ludzi, ktrzy wierzyli, e w jaki sposb obrazili swych kaprynych bogw.
Pryzmaci temu zapobiegali. Gavin wyczuwa, e rwnowaga zostaa zakcona na dugo
przed pierwszymi namacalnymi skutkami, i naprawia szkody, krzeszc dopeniajcy kolor.
Kiedy Pryzmaci zawodzili, a dochodzio do tego nieuchronnie po siedmiu, czternastu albo
dwudziestu jeden latach, Chromeria musiaa zapobiega katastrofom w bardziej brutalny sposb
oprcz tego, e na caym wiecie gaszono poogi (wojenne i te zwyke), rozsyano pisma, na
przykad nalegajce, by niebiescy nie krzesali bez wyranej potrzeby, a czerwoni krzesali jak
najwicej. Poniewa kady mg wykrzesa tylko skoczon ilo koloru w cigu ycia,
oznaczao to przypieszanie mierci czerwonych i powstrzymywanie niebieskich od wszelkiej
poytecznej dziaalnoci we wszystkich satrapiach. W takich czasach Chromeria szukaa
nastpcy Pryzmata z wielkim zapaem. A Orholam nieodcznie przysya nowego Pryzmata w
kadym pokoleniu, a przynajmniej tak gosiy nauki.
Z wyjtkiem pokolenia Gavina, kiedy w swej niezgbionej mdroci Orholam zesa
dwch i rozdar wiat na dwoje.
Gavin zakrci si powoli, rozkadajc rce szerzej i wypuszczajc strumienie nadfioletu
rwnowac podczerwie, czerwie, eby zrwnoway bkit i wreszcie oran dla
zrwnowaenia zieleni. Kiedy wiat znowu wyglda jak naley, Gavin si zatrzyma.
Odwrci si i umiechn do Bieli. Jak zwykle, nie sposb byo cokolwiek wyczyta z jej
twarzy. Jej Czarnogwardzici kady z nich by krzesicielem i wobec tego rozumia, jak moc
onglowa przed chwil Gavin robili wraenie rwnie zblazowanych. A moe ju przywykli?
W kocu by Pryzmatem. To do niego naleao dokonywanie niemoliwego. Ich zadaniem byo
chronienie Bieli, nawet przed nim, gdyby do tego doszo.
Gavin by Pryzmatem i wobec tego rzekomo cesarzem Siedmiu Satrapii. W rzeczywistoci
jego obowizki miay gwnie natur religijn. Pryzmaci, ktrzy okazywali si czym wicej ni
tylko figurantami, szybko zostawali zmuszeni do przejcia na emerytur. Czsto w sposb
nieodwoalny. Czarnogwardzici zginliby, bronic Pryzmata przed kad inn osob, Biel
jednak bya gow Chromerii. W razie potrzeby stanliby po jej stronie, a nie jego. Wiedzieli, e
wtedy zapewne by zginli, ale do tego wanie ich szkolono. Nawet Karris.
Gavin zastanawia si czasem, czy gdyby do tego doszo, Karris sprbowaaby go zabi
jako ostatnia, czy jako pierwsza?
Karris? odezwaa si Biel. Czeka na ciebie statek pyncy do Tyrei. We to.
Przeczytaj po postawieniu agli. Przez reszt drogi wiosuj, kiedy bdziesz moga. Zaley nam na
czasie.
Wrczya Karris zoony list. Nawet nie wyglda na zapiecztowany. Albo Biel ufaa
Karris, e nie otworzy go przed wypyniciem na morze, albo wiedziaa, e przeczyta go
natychmiast niezalenie od zabezpiecze. Gavin myla, e dobrze zna Karris, ale nie wiedzia,
jak si zachowa.
Karris wzia list i ukonia si nisko przed Biel, nie zerkajc nawet na Gavina. Potem
odwrcia si i odesza. Gavin wbrew sobie zerkn za ni smuka, pena wdziku, silna ale
nie przyglda si zbyt dugo. Biel i tak to zauway, ale gdyby zacz si gapi, pewnie by to
skomentowaa.
Machna rk, kiedy Karris znikna na schodach, a reszta Czarnej Gwardii odsuna si
poza zasig suchu.
Zatem, Gavinie powiedziaa, krzyujc rce. Syn. Wyjanij to.
ROZDZIA 6
Zielony Most znajdowa si okoo piciu mil w gr rzeki. Ciao Kipa domagao si, eby
przesta biec, ale za kadym razem gdy zwalnia, wyobraa sobie onierzy nachodzcych z
drugiego brzegu rzeki. Musia dotrze na miejsce przed nimi.
Jakie dwanacie koszmarw o zniewoleniu i mierci pniej dotar do mostu. Isabel,
Ramir i Sanson opierali si wygodnie o przso i wdkowali. Isabel opatulia si z powodu
chodu, patrzc, jak Sanson prbuje wycign pstrga tczowego, a Ram mwi mu, co robi le.
Wszyscy spojrzeli na Kipa, ktry zgi si wp zadyszany. Nigdzie nie byo ladu onierzy.
Musicie si zbiera wysapa. onierze nadchodz.
Och, nie, nie! Tylko nie onierze! Ram odegra panik.
Sanson zerwa si na rwne nogi, mylc, e Ram mwi serio.
Mia wystajce zby i by atwowiernym, dobrodusznym chopakiem, ktry zawsze jako
ostatni chwyta art, chocia najczciej to on by jego tematem.
Spokojnie, Sanson. Tylko artowaem powiedzia mu Ramir, troch za mocno
szturchajc go w rami.
Kiedy za pierwszym razem usyszeli o przymusowym werbunku do wojska, potrzebowali
jakiej sekundy, eby uzna, e jeli kto z nich zostanie si wcielony do suby u krla
Garadula, to wanie Ram. Mia szesnacie lat, ale wyglda dorolej od reszty i jako jedyny
chocia troch przypomina onierza.
Ale nie ja powiedzia Kip, nadal pochylony z rkami na kolanach i zadyszany.
Sanson, nadal niepewny, powiedzia:
Mama powiedziaa, e alkadesa strasznie si pokcia z czowiekiem od krla.
Powiedziaa, e alkadesa kazaa mu wsadzi sobie rozkaz w ucho.
Jak znam alkades, to nie powiedziaa, e w ucho wtrcia Isa.
Wyszczerzya szelmowsko zby, a Sanson i Ram wybuchnli miechem. Oni po prostu nie
rozumieli.
Kip zauway, e Isa spojrzaa na Rama zerkna tylko, majc nadziej, e dostrzee
aprobat. Kiedy j zobaczya, Kip zauway, e pokraniaa z zadowolenia, i a go zemdlio.
Znowu.
Co jest grane, Kip? spytaa.
Miaa wielkie piwne oczy, pene usta, krge ksztaty i nieskaziteln skr. Nie sposb byo
rozmawia z ni i nie by wiadomym jej urody. Bya adniejsza nawet od Liv i bardziej od niej
bya... w Rektonie.
Kip szuka waciwych sw. Ludzie id nas zabi, a ja si martwi dziewczyn, ktra
nawet mnie nie lubi.
Od Zielonego Mostu do najbliszego gaju pomaraczowego byo jakie trzysta, czterysta
krokw. I teren by niemal cakowicie odsonity.
onierze... zacz Kip, ale Ram wszed mu w sowo. Jeli mnie zwerbuj, to zgosz
si na ochotnika na krzesiciela bojowego powiedzia. To niebezpieczne, wiem, ale jeli mam
tu zostawi wszystko, co kocham, to zamierzam przynamniej zrobi uytek ze swojego ycia.
Spojrza w dal, w swoj wspania przyszo.
Kip mia ochot go strzeli w ten przystojny, heroiczny dzib.
Moe uciekniecie sobie z Sansonem? zaproponowa. No wiecie, schowacie si przed
wielkim, zym wojskiem. Chcemy si z Is poegna.
A dlaczego nie moecie poegna si przy nas? zdziwi si Sanson.
Isa si zaczerwienia. Oczy Rama rozbysy.
Mwi serio, nie bdcie palantami, co? powiedzia, udajc, e artuje.
Ram, posuchaj sprbowa jeszcze raz Kip. Wojsko idzie zrobi z nas przykad.
Musimy ucieka. Teraz. Natychmiast. Mistrz Danavis powiedzia, e zajm most.
Zielony Most tak naprawd by pamitk po ostatniej armii, ktra tdy przesza. By cay z
zielonego luksynu najtrwalszego rodzaju luksynu, ktry zapiecztowany rozpada si
najwolniej. Mwiono, e kiedy Gavin Guile poprowadzi tdy wojsko, eby zmiady siy
swego zego brata, Dazena Guile, to on wanie, Pryzmat osobicie, wykrzesa ten most. Sam
jeden. W kilka sekund. Armia przesza, nawet nie zwalniajc, chocia onierze zdyli okra
miasto z wszystkich zapasw i caego ywego inwentarza. Wszyscy mczyni z miasteczka
zostali przymusowo wcieleni do suby po jednej albo drugiej stronie.
To dlatego dorastali bez ojcw. Nikt w Rektonie nie powinien lekceway adnego
przechodzcego w pobliu wojska. Nawet dzieci.
Wywiadcz mi pewn przysug, Pulpecie. Odwdzicz si powiedzia Ram.
Jeli odejdziesz z wojskiem, to nie bdzie ci tutaj, eby mi si odwdziczy odgryz si
Kip.
Mia ochot zabi Rama, kiedy nazywa go Pulpetem.
Ram wykrzywi si paskudnie. Ju par razy si bili i Ram zawsze wygrywa. Ale nigdy
nie byo atwo. Kip potrafi duo znie i czasem wariowa. Obaj to wiedzieli.
Wic po prostu zrb co dla mnie, dobra?
Musimy ucieka! Kip prawie krzykn.
Nie wiedzia, dlaczego si dziwi. Nie bez powodu przezywano Ramira baranem. Gdy raz
obra sobie cel, to par prosto do niego, taranujc wszystko po drodze i nigdy nie zbaczajc nawet
na cal w lewo czy prawo. Dzisiaj jego celem byo odebranie Isabel dziewictwa. Tak po prostu.
adne wojsko najedcw nie mogo powstrzyma tego durnego barana.
W porzdku. Chod, Isa, pjdziemy do pomaraczowego zagajnika powiedzia Ram.
I nie sdz, ebym ci to zapomnia, Kip.
Ram wzi j za rk i pocign na ciek. Posza za nim, ale si odwrcia, patrzc przez
rami na Kipa, jakby si spodziewaa, e co zrobi.
Co on mg zrobi? Przynajmniej poszli we waciwym kierunku. Gdyby podszed do
Rama i uderzy go pici w twarz, tamten zlaby go na kwane jabko, a co gorsza, obaj
zostaliby na odsonitym terenie. Gdyby Kip poszed za nimi, Ram mgby uzna to za
prowokacj do bjki, nawet jeli Kip nie mia takiego zamiaru, i efekt kocowy byby taki sam.
Isabel nadal na niego patrzya. Bya tak pikna, e to a bolao.
Kip mg zosta. Nic nie zrobi. Schowa si pod mostem.
Nie!
Zakl. Isa zerkna za siebie, kiedy wyszed z cienia Zielonego Mostu. Jej oczy si
rozszerzyy i wydawao mu si, e cie umiechu musn jej usta. Szczerze si cieszya, widzc,
e Kip ciga j i zachowa si jak mczyzna, czy te bya to poda rado, e bd o ni walczy?
Wtedy jej wzrok powdrowa w gr i na lewo, na przeciwlegy brzeg rzeki. Zdziwia si.
Powyej rozleg si okrzyk mczyzny, ale z powodu syku rzeki Kip nie zrozumia ani
sowa. Ram potkn si, dochodzc na szczyt nadrzecznej skarpy. Nie podpar si, ale pad na
kolana, zachwia si i polecia do tyu.
Dopiero kiedy bezwadne ciao Rama przetoczyo si, Kip zobaczy strza wystajc z
jego plecw.
Isa te j zauwaya. Spojrzaa na kogo, kto sta na drugim brzegu, zerkna na Kipa, a
potem czmychna w przeciwn stron.
Zabi j rozkaza mczyzna gonym, czystym gosem, stojc na mocie dokadnie
nad Kipem. Powiedzia to beznamitnie.
Bezradnemu Kipowi zbierao si na wymioty. Zmarnowa za duo czasu. Umys nie chcia
przyj tego, co widziay oczy. Isa biega brzegiem rzeki. Szybko. Zawsze bya szybka, ale nie
miaa si gdzie schowa przed strza, ktra ju nadlatywaa Kip to wiedzia. Serce walio mu
motem w piersi, krew ryczaa w uszach i nagle puls przypieszy dwukrotnie, trzykrotnie.
Dostrzeg ktem oka ledwie cie strzaa. Rk Kipa przeszy bl, jakby sam zosta
postrzelony. Rozbysk bkitu, prawie niewidoczny, cieniutki jak trzcinka, mign od niego w
powietrze.
Strzaa wpada w wod, dobre pitnacie krokw od Isy. ucznik zakl. Kip spojrza na
swoje rce. Trzsy si... i byy niebieskie. Tak bolenie modre jak niebo. Tak si zdziwi, e na
chwil zamar.
Spojrza znowu na Is, ktra teraz znajdowaa si ponad sto krokw dalej. Ponownie
zamigota cie, kiedy kolejna strzaa przesuna si ze skraju jego pola widzenia w samo centrum
i trafia w plecy Isy. Dziewczyna poleciaa twarz na ostre kamienie na brzegu, ale kiedy Kip
patrzy, podniosa si na czworaka i powoli, ze strza wystajc z krzya, z rkami i twarz we
krwi. Prawie udao jej si wsta, kiedy w plecy wbia jej si nastpna strzaa. Isa pada twarz w
pytk wod przy brzegu i ju si nie poruszya.
Kip sta ogupiay, nie dowierzajc wasnym oczom. Widzia tylko miejsce, gdzie szkarat
ycia, kbic si, wypywa z plecw Isy do czystych wd rzeki.
Ttent kopyt zadudni na mocie nad nimi. Kip zastanawia si gorczkowo.
Panie, ludzie s gotowi odezwa si mczyzna powyej. Ale... panie, to nasze wasne
miasto.
Kip zerkn w gr. Zielony luksyn mostu nad nim by pprzezroczysty i widzia poprzez
niego cienie mczyzn co oznaczao, e jeli on albo Sanson si porusz, onierze
prawdopodobnie ich dostrzeg.
Cisza, a potem ten sam oficer, ktry rozkaza zabi Is, odezwa si chodno:
Wic mamy pozwoli poddanym, by sami wybierali, kiedy sucha krla? A moe
wypenianie moich rozkazw te nie powinno by obowizkowe?
Nie, panie. Po prostu...
To wszystko?
Tak, panie.
Wic spali miasto. Zabi wszystkich.
ROZDZIA 7
Nie zamierzasz nawet udawa, e nie czytasz mojej poczty? spyta Gavin.
Biel parskna miechem.
Dlaczego mam obraa twoj inteligencj?
Sam mgbym poda kilka powodw, wic ty wymyliaby ich ze sto.
Unikasz odpowiedzi. Masz syna?
Mimo jej ogromnej determinacji, by uzyska odpowied Gavin wiedzia, e nie uda mu
si od niej wykrci, niezalenie od jego pomysowoci mwia ciszonym gosem. Jak nikt
inny rozumiaa powag sytuacji. Nawet Czarna Gwardia o tym nie usyszy. Jeli jednak czytaa
jego niezapiecztowan poczt, to kto inny te mg.
Z tego co mi wiadomo, to nie jest prawda. Nie rozumiem, jakim cudem mogoby do tego
doj.
Poniewa uwaae czy poniewa to naprawd jest niemoliwe?
Chyba nie spodziewasz si, e odpowiem na to pytanie.
Rozumiem, e Pryzmat jest naraony na wielkie pokusy, i doceniam twoj
wstrzemiliwo tudzie dyskrecj, czy cokolwiek to byo... w cigu tych wszystkich lat. Nie
musiaam sobie radzi z ciarnymi modymi krzesicielkami albo poirytowanymi ojcami
domagajcymi si, eby zmusi ci do polubienia ich crek. Dzikuj ci za to. W zamian za to
nie poparam naciskw ze strony twojego ojca, eby si oeni, chocia to niewtpliwie
uprocioby ycie i tobie, i mnie. Jeste bystrym czowiekiem. Wystarczajco bystrym, mam
nadziej, eby wiedzie, e moesz poprosi mnie o now niewolnic-pokojwk, o wicej
niewolnic, czy czego potrzebujesz. W przeciwnym wypadku, mam nadziej, e jeste... bardzo
ostrony.
Gavin odkaszln.
J ak nikt inny.
Nie udaj, e jestem w stanie wyledzi wszystkie twoje wyjcia i powroty, ale o ile
wiem, nie bye w Tyrei od czasu wojny.
Od szesnastu lat przytakn cicho Gavin.
Szesnacie lat? Naprawd on siedzi na dole ju od szesnastu lat? Co zrobiaby Biel, gdyby
odkrya, e mj brat nadal yje? e trzymaem go cay czas w specjalnym piekle pod t wanie
wie?
Biel uniosa brwi, wyczytujc co innego z jego zachmurzonego oblicza.
Ach. Wiele rzeczy robi mczyni i kobiety w czasie wojny, kiedy myl, e mog
zgin. To byy szalone dni dla ciebie. Wic moe ta wiadomo stanowi... szczeglny problem.
Gavinowi zamaro serce. Ze wszystkich tysicy rzeczy, ktre wydarzyy si szesnacie lat
temu, jeden fakt by teraz najwaniejszy w czasie, kiedy dziecko musiao zosta poczte, Gavin
by zarczony z Karris.
Jeli jeste absolutnie pewien, e to nie jest prawda mwia Biel pol czowieka,
eby odebra list Karris. Prbowaam wywiadczy ci przysug. Znasz jej temperament.
Uznaam, e najlepiej bdzie dla was obojga, jeeli dowie si o tym, kiedy bdzie daleko std.
Kiedy ochonie, myl, e ci wybaczy. Jeli jednak przysigasz, e to nieprawda, to nie musi o
niczym wiedzie, prawda?
Przez chwil Gavin zastanawia si nad postaw starej wiedmy. Zachowaa si yczliwie,
bez wtpienia, ale te zaaranowaa sytuacj tak, eby wszystko rozegrao si na jej oczach.
Miaa po temu tylko jeden powd chciaa zobaczy pierwsz, najszczersz reakcj Gavina. To
byo yczliwe, okrutne i sprytne zarazem, i w adnym razie nie byo przypadkowe. Gavin po raz
setny upomnia si, eby nigdy nie uczyni sobie wroga z Orei Pullawr.
Nie pamitam tej kobiety. W ogle. Jednake to by straszny czas i nie... Nie mog
przysic.
Wiedzia, jak Biel to przyjmie. Pomylaa, e przyznaje si do zdrady w czasie
narzeczestwa z Karris, ale te, e jego zdaniem zawsze uwaa. Tyle e modzi ludzie popeniaj
bdy.
Powinienem tam pojecha powiedzia. Zbada to dokadnie. To ja narobiem
baaganu.
Nie odpara oschle. Teraz to baagan Karris. Nie wyl ci do Tyrei, Gavinie. Jeste
Pryzmatem. Wystarczy, e musz wysya ci przeciwko kolorakom...
Nie wysyasz mnie. Po prostu mnie nie zatrzymujesz.
To by ich pierwszy tytaniczny pojedynek woli. Nie zgodzia si, eby Pryzmat si naraa;
powiedziaa, e to szalestwo. Gavin nie wytoczy adnych argumentw, po prostu nie da si
zatrzyma. Zamkna go w jego komnatach. A on wysadzi drzwi.
W kocu ustpia, a on zapaci za to w inny sposb.
Mina chwila. Biel odezwaa si bardzo cicho i agodnie:
Po tych wszystkich latach, Gavinie, po tych wszystkich kolorakach, ktre zabie, i
ludziach, ktrych ocalie, czy to boli chocia troch mniej?
Syszaem, e mwi si o herezji rzuci szorstko. Kto znowu naucza o starych
bogach. Mgbym si czego dowiedzie.
Nie jeste ju promachosem, Gavinie.
W kocu nawet i pidziesiciu ich na wp wyszkolonych krzesicieli nie zdoa
powstrzyma...
Za to jeste najlepszym Pryzmatem, jakiego mielimy od pidziesiciu, a moe nawet
stu lat. A oni mog mie pidziesiciu jeden krzesicieli albo i piciuset w ich maej, heretyckiej
Chromerii, wic nie chc o tym sysze. Karris sprawdzi t kobiet i jej syna, sprawdzi, czego
zdoa si dowiedzie od tego krla Garadula. Moesz spodziewa si jej powrotu w cigu
dwch miesicy. A skoro mowa o kolorakach, widziano niezwykle potnego niebieskiego
koloraka na obrzeach Krwawej Puszczy. Kierowa si w stron Ru.
Niebieski kolorak idcy w kierunku najczerwieszych ziem wiata. Dziwne. Niebiescy
zwykle s tacy logiczni. Biel prbowaa odwrci jego uwag, i to by bardzo dobry sposb, bo
nie zostawi mu czasu na dogonienie Karris.
Wobec tego, za pani pozwolenie, Najszlachetniejsza Pani powiedzia, a w jego dobrych
manierach jak zawsze krya si odrobina ironii.
Nie czeka na jej odpowied, tylko zgromadzi magi i podbieg do krawdzi dachu.
O nie, nie wa si! zaprotestowaa.
Zatrzyma si. Westchn.
Co znowu?
Gavinie! zbesztaa go. Z pewnoci nie zapomniae, e obiecae dzi poprowadzi
zajcia. To najwikszy zaszczyt dla kadej klasy, pozna ciebie. Uczniowie czekali na to wiele
miesicy.
Ktra to klasa? spyta podejrzliwie.
Nadfiolety. J est ich tylko szstka.
Czy to nie ta klasa z dziewczyn, ktrej biust zawsze wylewa si dekoltem? Lana? Ana?
Jedna rzecz, kiedy kobiety uganiay si za Gavinem, ale ta dziewczyna rzucaa si na
niego, odkd skoczya czternacie lat. Biel miaa zbola min.
Rozmawialimy z ni kilkakrotnie.
Posuchaj, zaczyna si odpyw, a ja musz zapa Karris. Poprowadz zajcia nastpnym
razem, kiedy si spotkamy. Nie bd si wykrca ani kci.
Dajesz sowo?
Masz moje sowo.
Biel umiechna si jak objedzony kocur.
Lubisz uczy bardziej, ni jeste gotw przyzna, co?
Bzdura! achn si Gavin. Do widzenia!
Zanim Biel zdya cokolwiek powiedzie, podbieg do krawdzi dachu wiey i skoczy.
ROZDZIA 8
Kip gapi si na ciao Isy. Kiedy zobaczya onierzy zabijajcych Rama, obejrzaa si na niego.
Szukaa bezpiecznego miejsca, ochrony. Spojrzaa na niego i wiedziaa, e on nie zdoa jej ocali.
Jaki dwik i naga pustka obok niego sprawiy, e Kip oderwa wzrok od Isy. Sanson
bieg w stron wioski. Sanson nie by bystry, ale zawsze by praktyczny. Nigdy w yciu nie zrobi
niczego rwnie durnego. Kip jednak nie potrafi go wini. Nigdy nie widzieli te, jak kto
umiera.
Niestety, nie byo szansy, eby onierze nie dostrzegli Sansona i teraz on te musia
umrze. Chyba e Kip co zrobi.
Sta tu wystarczajco dugo, nic nie robic, podczas gdy jego przyjaciele ginli. Teraz co
zrobi. Pobieg. W przeciwn stron.
Kip nie cierpia biega. Kiedy bieg Ram, to jakby patrze na ogara, ktry goni ani
same smuke, twarde minie i pynna sia. Kiedy biega Isa, to jakby widzie uciekajc ani
sama gracja i zaskakujca prdko. Kip bieg jak dojna krowa czapica do obory z pastwiska.
Za to nikt si go nie spodziewa.
Dotar do ciaa Rama i rozpdzi si na dobre, kiedy usysza pierwszy krzyk. Wpad na
skarp nad rzek, prawie nie zwalniajc. Kiedy ju udao mu si rozrusza swoj mas, sporo
trzeba byo, eby go zatrzyma.
Uschnite drzewo z pniem wznoszcym si na wysoko ydki, schowanym niemal
cakiem w wysokiej trawie, to byo wanie takie ,sporo. Kip uderzy goleni w drzewo i
polecia do przodu. Przeszorowa twarz po ziemi i przekoziokowa z rozpdu. Z blu mia
przed oczami tylko czer i czerwie. Przez sekund myla, e zwymiotuje, a potem dosta
zawrotw gowy. Spojrza w d, spodziewajc si zobaczy ko wystajc mu z nogi. Nic
takiego. Miczak.
zy popyny mu po twarzy. Rce znowu krwawiy, paznokcie mia zdarte. Sysza krzyk
mczyzn na mocie. Stracili go na chwil z oczu, ale teraz zbliali si jedcy. Nie ubieg wicej
ni pidziesit krokw. Trawa sigaa mu ledwie do kolan. Jedcy mog go zobaczy w kadej
chwili, a wtedy umrze. J ak Isa.
Saniajc si, wsta mimo poncej z blu ydki i ez zamazujcych mu widok. Nienawidzi
siebie. Paka, bo si przewrci. Bo by niezdarny. Bo by saby.
Jedcy wrzasnli, kiedy tylko wsta. Kip widzia ju wczeniej konnych krla Garadula
przejedajcych przez miasto, ale nigdy w penym uzbrojeniu. Kiedy jechali przez Rekton,
zbroje mieli zawsze schowane. Rekton nie by wystarczajco duy, eby warto byo si
popisywa. Dwaj jedcy galopujcy w stron Kipa naleeli do podrzdnego oddziau kawalerii.
Ledwie byo ich sta na wasne kuce, bro i zbroj; suyli tylko w porze suchej. Amatorzy,
majcy nadziej wrci do domu przed niwami, z upami wojennymi i stekiem kamstw. Obaj
mieli na sobie zbroje z paru pyt i kolczugi, lejsze i tasze od penej zbroi pytowej, jakie nosili
lordowie i Lustrzana Gwardia krla Garadula. Byy zrobione z szeciu wskich pasm cienkich,
nachodzcych na siebie pyt z przodu i nitowanej, najzwyklejsze kolczugi tworzcej plecy i
rkawy. Kady nosi toep, okrgy hem ze szpikulcem i spimi pirami, a take czepiec kolczy,
chronicy szyj i podwajajcy grubo zbroi na grnej czci piersi. Nie mieli lanc, tylko
vechevorale sierpowato zakrzywione miecze o rkojeci dugiej jak przy toporze i
jednosiecznej pksiycowatej klindze z ostrzem po wewntrznej stronie uku. Jedcy
przepychali si, eby lepiej si ustawi, miali si i zakadali, ktry skosi dzieciaka.
miech przeway. Podda si i zgin to jedno, ale da si zamordowa jakim
rozchichotanym kretynom to co cakiem innego. Jednak nie byo ju czasu. Jedcy przeszli w
peen galop, tratujc delikatn, promiennie zielon traw, eby zaraz tak samo stratowa Kipa. W
kocu rozdzielili si, jeden przeoy vechevoral do lewej rki, eby mogli jednoczenie
zaatakowa chopca.
Kip rzuci si i skoczy, postanowiwszy sobie, e zmae pici chocia jeden z tych
durnych umieszkw. Skok kiepsko mu wyszed i w dodatku Kip za bardzo si z nim popieszy,
jednak kiedy jego ciao wznioso si na spotkanie broni, wypenia go promienna ziele. Poczu
zalewajc go energi. Kilkanacie dbe trawy wykiekowao z jego pici, przebijajc skr,
gdy wzi zamach. W miar jak wylewao si z niego zielone wiato, dba pogrubiay na
szeroko oszczepw na odyca i stay si prawdziwymi ostrzami. Cisn nimi w powietrze, a
sam polecia do tyu, z powrotem na ziemi. Kilkanacie jaskrawo jadeitowych wczni uderzyo
tpymi kocami w ziemi wok niego.
Jedcy nie mieli do czasu, eby cign wodze, zanim wpadli na cian wczni.
Vechevorale wyleciay im z rk, gdy konie wpady na ostrza i oderway si od ziemi uniesione
przez wbite pod ktem wcznie. Si rozpdu poamay pierwszy rzd wczni, ale zaraz
odkryy, e dalej jest ich wicej. Jedcy wylecieli z siode na czekajce ju zielone wcznie.
Lejszy nadzia si i zatrzyma pi stp nad ziemi. Ciszy poama drzewca i pad pasko na
plecy obok Kipa.
Przez dug, idiotyczn chwil Kip nie mia pojcia, co si stao. Usysza krzyk z mostu:
Krzesiciel! Zielony krzesiciel!
Spojrza na rce. Promienna ziele powoli ciekaa z jego zakrwawionych palcw i miaa
dokadnie taki sam odcie jak trawa i wcznie. Mia pocite kostki doni, nadgarstki i opuszki,
jakby co wyrwao mu si spod skry. Powietrze wypeni zapach ywicy i cedru.
Troch go zamroczyo. Kto kl cicho, zrozpaczonym gosem. Kip si odwrci.
To onierz, ktry lea na ziemi obok niego i si wykrwawia. Kip nie mia pojcia, e
tamten jeszcze yje. Przeszyy go cztery wcznie, ale teraz znikay, uginajc si pod wasnym
ciarem, migoczc, jakby na jakim niepostrzegalnym poziomie gotoway si i rozpaday w
nico. onierz zassa powietrze. To sprawio, e dwie wcznie w jego piersi si przesuny.
Mczyzna jkn i zakl. Wcznie powoli znikay, zostawiajc tylko kredowy, zielony py,
mieszajcy si z krwi. Mimo kolczego kaptura, ktry przekrzywi si i zasoni cz twarzy
mczyzny, Kip widzia blask jego ciemnych oczu, byszczcych od ez.
Przez kilka chwil Kip czu, e co go czy z onierzem. Ziele bya jednoci, wzrostem,
dzikoci i peni. Kiedy jednak spyna mu z palcw, a wielkie wcznie pochyliy si jak
widnce kwiaty, znowu poczu, e jest sam. Przeraony. Drobniejszy jedziec, ktry zawis nad
ziemi, upad teraz z guchym oskotem i brzkiem kolczugi. Wcznie zamigotay, rozproszyy
si i rozwiay jak ciki py.
Kip usysza pacz to by wikszy jedziec, ktry nadal przeklina. Wzi gbszy wdech i
gwatownie zakaszla, pryskajc krwi poprzez kolczug na twarzy. Obrci si na brzuch i
wicej krwi wypyno spod pknitego toepa.
Kip si odwrci. Spojrza w stron mostu. Krlewscy onierze zniknli. Kip zgadywa
tylko, e uznali, e jaki wyszkolony krzesiciel zjawi si chopcu na pomoc. Moe poczekaj do
zmroku, eby go ciga, a moe mieli wasnego krzesiciela w obozie. Tak czy inaczej, Kip
wola uciec, i to szybko.
Odwrci si na nogach jak z waty, z piekcymi palcami, i ogupiay z rozpaczy i
wyczerpania ruszy chwiejnym krokiem do gaju pomaraczowego.
ROZDZIA 9
Gavin Guile mign obok klas i koszar, spadajc. Wiedzia, e wiele osb podbiegnie do okna,
eby zobaczy, co bdzie potem. A zwaywszy, e by to pierwszy dzie nauki krzesania dla
szarakw, Gavin mia szans sta si idealn ilustracj jednej z podstawowych lekcji, jakich
uczy kady preceptor.
Preceptor zapala wiec i kaza uczniom opisa, co si dzieje. To zawsze dawao
preceptorom okazj, eby si poznca nad zdumionymi dziemi, ktre nieodmiennie mwiy
Pali si. Ale co macie na myli, mwic pali si?. No, e si pali.... Wszystko zmierzao
do stwierdzenia, e kady ogie zaczyna si od czego namacalnego, a koczy si, gdy nie
pozostaje prawie nic namacalnego. Kiedy pali si wieca, gdzie podziewa si j? Zamienia si w
moc, ktr odbieramy jako wiato i ciepo, a zostawia po sobie pewien osad ile, to zaley od
tego, jak dobrze spala si wieca.
Magia bya czym odwrotnym. Zaczynaa si od mocy wiata lub ciepa a jej wyraz
zawsze przybiera materialn form. Tworzysz luksyn. Moesz go dotkn, chwyci albo da
si pochwyci jemu.
W poowie drogi w d Gavin wykrzesa niebieski czepiec i uprz z zimnego bkitu nieba
z odrobin zieleni dla wikszej elastycznoci. Czepiec rozwin si gwatownie i spowolni
upadek. Kiedy Gavin znajdowa si kilka krokw nad ziemi, wypuci w d gwatowny
podmuch podczerwieni, ktry spowolni go tak, e wyldowa na ulicy lekko jak pirko. Czepiec
rozpad si w niebieski py, zielony wirek i zapach ywicy, kredy i cedru. Gavin ruszy
zamaszystym krokiem do portu.
Znalaz j w cigu kwadransa sama dopiero co zjawia si w porcie, z torb przewieszon
przez rami. Zdja mundur Czarnogwardzisty, ale nadal miaa na sobie spodnie. Karris wkadaa
sukienk tylko raz w roku, na Bal wiatowadcw, kiedy tego wymagano. Udao jej si te
jakim cudem ufarbowa wosy niemal na czarno, nie bdzie wic za bardzo wyrnia si w
Tyrei.
Oczywicie, nie sposb si nie wyrnia, kiedy ma si takie oczy jak szmaragdowe
niebo usiane rubinowymi gwiazdami. Karris bya zielono-czerwon dichromatk, bez maa
polichromatk. Tego bez maa nienawidzia przez cae ycie. Jej czerwony uk siga tak
daleko w podczerwie, e potrafia krzesa ogie, ale nie potrafia krzesa trwaego
podczerwonego luksynu. Oblaa egzamin. Dwa razy. Nie miao znaczenia, e potrafia wykrzesa
wicej podczerwieni ni wikszo podczerwonych krzesicieli ani e bya najszybszym
krzesicielem, jakiego Gavin kiedykolwiek widzia. Nie bya polichromatk.
Z drugiej strony, polichromaci byli zbyt cenni, eby przyjmowa ich do Czarnej Gwardii.
Karris! zawoa, biegnc, eby j dogoni.
Zatrzymaa si i poczekaa na niego nieco zdziwiona.
Lordzie Pryzmacie powitaa go, jak zawsze poprawna w miejscach publicznych.
Bez wtpienia nie przeczytaa jeszcze listu. Zrwna si z ni.
Zatem zacz. Tyrea.
Sama paszcza Siedmiu Satrapii.
Pi lat, pi wielkich celw, Gavinie. Wyznaczy sobie cele, kiedy tylko zosta
Pryzmatem, eby skupi na czym innym myli. Siedem celw na kade siedem lat. A pierwszy
brzmia nieodmiennie od lat powiedzie Karris ca prawd. Prawd, ktra moga wszystko
zniszczy. Co zrobiem? Dlaczego? I czemu zerwaem nasze zarczyny pitnacie lat temu.
I za to moesz gni w niebieskim piekle wieczno, bracie.
Wana misja powiedzia.
Wzruszya ramionami.
Jak to jest, e wane misje nigdy nie prowadz mnie do Ruthgaru albo Krwawej
Puszczy?
Zamia si. Ruthgar to najbardziej cywilizowany i najzamoniejszy kraj w Siedmiu
Satrapiach i oczywicie jako zielona krzesicielka Karris doskonale czuaby si na Zielonych
Rwninach. Z kolei sama wywodzia si z Krwawej Puszczy, a nie miaa okazji wdrowa wrd
tamtejszych drzew od lat modzieczych.
Wic moe skrcimy t podr? Mog ci tam zabra odzi.
Do Tyrei?! To po drugiej stronie morza!
To po drodze do koloraka, z ktrym mam co do zaatwienia. Poza tym mog ju nie
mie zbyt wielu okazji, eby znale si blisko ciebie.
Skrzywia si.
Mam wraenie, e ostatnio pojawio si sporo kolorakw.
Zawsze ma si takie wraenie. Pamitasz zesze lato, kiedy pojawio si szeciu w sze
dni, a potem nic przez trzy miesice?
Chyba tak. J akiego rodzaju? spytaa.
Jak wikszo krzesicieli, szczeglnie oburzay j koloraki jej wasnego koloru.
Niebieski.
Ach. Wic domylam si, e zaraz ruszasz. Karris wiedziaa, e Gavin serdecznie
nienawidzi niebieskich kolorakw. Czekaj, polujesz na niebieskiego koloraka... w Tyrei?
zdziwia si, odwracajc si i patrzc na niego swoimi niesamowitymi zielonymi oczami z
czerwonymi plamkami.
A dokadnie w okolicy Ru.
Odchrzkn.
Rozemiaa si. Miaa trzydzieci dwa lata i zmarszczki ledwie rysoway si na jej twarzy
niestety, wikszo z powodu trosk, nie od umiechw ale nadal miaa te same doeczki. To
byo niesprawiedliwe. Po wielu latach znajomoci uroda kobiety nie powinna ju przeszywa
mczyzny na wskro tak, e nie mg zapa powietrza. Zwaszcza kiedy nigdy nie mg tej
kobiety mie.
Tyrea ley tysice mil od Ru!
Najwyej kilkaset. I jeli przestaniesz marnowa wiato dzienne na spory ze mn, to
moe zdoam nas przetransportowa na miejsce przed zmrokiem.
Gavin, to niemoliwe. Nawet dla ciebie. A gdyby nawet to byo moliwe, nie mogabym
ci prosi...
Nie prosia. Sam si zgosiem. A teraz powiedz mi, naprawd wolisz spdzi dwa
tygodnie na korwecie? Niebo jest czyste, ale wiesz, jak niespodziewanie nadcigaj sztormy.
Syszaem, e ostatnio, kiedy eglowaa, zrobia si tak zielona, e moga krzesa z wasnej
skry.
Gavinie...
Wana misja, co?
Biel ci za to zabije. Wiesz, ma ju wrzd, ktry nazwaa twoim imieniem. Naprawd.
Jestem Pryzmatem. Musz pyn z tego jakie korzyci. I lubi wiosowa.
Jeste niemoliwy poddaa si.
Wszyscy mamy jakie talenty.
ROZDZIA 10
Kip obudzi si, czujc zapach pomaraczy i dymu. Nadal byo gorco; wieczorne soce sczyo
si midzy limi, eby poaskota go w twarz. Jakim cudem dotar do jednego z
pomaraczowych gajw, zanim pad. Popatrzy w d na dugie, idealne rzdy onierzy, zanim
wsta. Nadal krcio mu si w gowie, ale zapach dymu oderwa jego myli od wasnej osoby.
Kiedy doszed do skraju gaju, smrd przybra na sile i powietrze zgstniao. Kip dostrzeg
w oddali rozbyski wiata. Wyszed z zagajnika i zobaczy soce zachodzce za rezydencj
alkadesy, najwyszym budynkiem w Rektonie. Kiedy patrzy, pikna, gboka czerwie soca
zamienia si w co mroczniejszego, bardziej gniewnego. I wtedy znowu zobaczy wiato
ogie. Gsty dym buchn nagle w niebo i jak na sygna zakbi si nad kilkunastoma innymi
miejscami w miecie. W kilka chwil dym rozkwit szalejcymi pomieniami wznoszcymi si
wysoko ponad dachami.
Kip usysza krzyki. W pomaraczowym gaju lea zniszczony, stary posg. Ludzie z
miasteczka nazywali go Poamanym Czowiekiem. Wikszo posgu rozpada si w cigu
wiekw, ktre upyny, odkd si przewrci, ale gowa w znacznej mierze si zachowaa. Kto
dawno temu wyci schodki w odamanej szyi. Gowa bya wystarczajco wysoka, eby dao si
z niej oglda wschd soca ponad drzewkami pomaraczowymi. To byo ulubione miejsce
schadzek. Kip wspi si po schodkach.
Miasteczko pono. Setki onierzy piechoty otoczyy je rozlegym, lunym krgiem.
Kiedy ogie wyposzy kilku mieszkacw z kryjwek, Kip zobaczy, e jedcy krla Garadula
szykuj lance. To bya stara panna Delclara i jej szeciu synw, pracujcych w kamienioomach.
Najstarszy Micael nis matk przerzucon przez rami. Krzycza co na braci, ale Kip nie
sysza, co takiego. Bracia biegli w stron rzeki, najwyraniej majc nadziej, e tam bd
bezpieczni.
Nie mieli szans.
Jedcy opucili lance, osigajc peen galop w odlegoci moe trzydziestu krokw od
uciekajcej rodziny.
Teraz! krzykn Micael.
Kip usysza to z miejsca, w ktrym sta.
Piciu braci pado na ziemi. Zalo zareagowa za wolno. Lanca przebia mu si przez plecy
i chopak wycign si na ziemi jak dugi. Dwaj inni nadziali si na lance, kiedy onierze
szybko zmienili kt ustawienia broni i trafili, chocia Delclarowie padli pasko na ziemi.
Jedziec cigajcy Micaela te obniy lanc, ale nie trafi. Uderzy w ziemi i lanca w niej
ugrzza.
Jedziec nie wypuci jej na czas i wysadzi si z sioda si wasnego rozpdu.
Micael podbieg do onierza i zabra mu vechevoral. Okrutnym ciosem niemal odci
mczynie gow mimo kilku warstw kolczugi.
Jednake inni jedcy ju cignli wodze i po kilku sekundach las byszczcej stali
zasoni Kipowi Micaela, jego brata i matk.
Kipowi zrobio si niedobrze. Na jaki sygna, ktrego ani nie usysza, ani nie zauway,
jedcy uformowali szyk i odjechali galopem w stron nastpnych ofiar w oddali. Kip cieszy si
tylko, e tamte znajdoway si na tyle daleko, e ich nie rozpozna.
Wok reszty miasta piechota powoli zacieniaa krg.
Matka! Kip patrzy przez kilka minut na ponce miasto i o niczym nie pomyla. A
przecie jego matka tam bya. Musia do niej dotrze.
Jak mia si dosta do miasta? Nawet gdyby omin onierzy i ogie, czy matka jeszcze
ya? Poza tym ludzie krla widzieli, w jakim kierunku uciek. Pomyl, e krzesiciel, ktrego
widzieli wczeniej, to jedyne zagroenie w okolicy. Z pewnoci bd go wyglda. Moe ju
nawet kto na niego polowa.
A wobec tego siedzenie w najwyej poonym punkcie gaju pomaraczowego nie byo
najmdrzejszym pomysem.
Jak na sygna Kip usysza trzask amanej gazki. To moga by ania. W kocu zblia si
ju wieczr. W zagajniku krcio si mnstwo ani po...
Niecae trzydzieci krokw od niego kto zakl.
Gadajca ania?
Kip pad na brzuch. Nie mg oddycha. Nie mg si ruszy. Zabij go. J ak zabili
Delclarw. Micael Delclara by duy. Rosy jak db. A zabili go.
Rusz si, Kip, po prostu si rusz. Serce walio mu w piersi jak oszalae. Cay si trzs.
Oddycha pyciutko i zdecydowanie zbyt szybko. Spokojnie, Kip. Oddychaj. Odetchn gboko i
oderwa wzrok od drcych rk.
Niedaleko std znajdowaa si jaskinia. Kip znalaz tam raz matk, kiedy znikna na trzy
dni. Od dawna kryy pogoski o jaskiniach przemytnikw w okolicy i za kadym razem, kiedy
matce koczyy si pienidze i mgieka, sza szuka tych pieczar. W kocu jej si poszczcio i
jakie dwa lata temu znalaza tyle narkotyku, e nie wrcia do domu. Kiedy Kip j znalaz, nie
jada od wielu dni. Prawie umara. Podsucha wtedy, jak kto powiedzia, e przez wzgld na
syna lepiej byoby, gdyby umara.
Kip zszed na ziemi i zacz biec, starajc si, eby ruiny oddzielay go od czowieka,
ktrego usysza. Porusza si mniej wicej tak szybko jak Sanson, gdyby Sanson bieg, niosc na
plecach drugiego Sansona. Kip bieg wic, starajc si by cicho, zygzakiem midzy prostymi
rzdami drzew. I wtedy usysza dwik, ktry go zmrozi a do szpiku koci: szczekanie psw.
Napdzany strachem Kip puci si cwaem. Ignorowa ogie w nogach, kucie w pucach.
Ju skrca w stron rzeki; jaskinia znajdowaa si na jej brzegu. Usysza onierza
wykrzykujcego przeklestwa, jakie dwiecie krokw za sob, moe mniej.
Trzymaj psy na smyczy! Chcesz znale krzesiciela, kiedy jeszcze jest wiato?
Z kad minut robio si coraz ciemniej. Zatem to dlatego nadal y. Poniewa ciemno
tumia wszystkie kolory i krzesiciele nie byli nawet w czci tak potni noc jak za dnia. A z
powodu dymu i nadcigajcego wau czarnych chmur niebo ciemniao szybciej ni zwykle.
Gdyby onierze spucili psy, ju by go wytropili. Poniewa nadciga mrok, w kadej chwili
mog uzna, e czas spuci psy ze smyczy.
Nagle Kip znalaz si na brzegu. Przydepn sobie nogawk spodni i omal si nie
przewrci w ostatniej chwili podpar si jedn rk. Zatrzyma si. Jaskinia znajdowaa si w
grze rzeki, kawaek od miasta, nie wicej jak dwiecie krokw. Wzi dwa kamienie, ktre
dobrze leay mu w doniach. Majc jaskini, ktra bdzie go osaniaa z bokw i od tyu,
mgby... Co mgby? Umrze powoli?
Spojrza na kamienie w doniach. Kamienie. Przeciwko onierzom i bojowym psom. Ale
z niego gupiec. Wariat. Spojrza znowu na kamienie, a potem rzuci jeden na drugi brzeg, w d
rzeki. Drugi rzuci jeszcze dalej. Potem zapa dwa nastpne, potar je o ciao i rzuci tak daleko,
jak zdoa. Ostatni wpad z trzaskiem w gazie wierzby. Kiepski rzut.
Nie czas zadrcza si wasn nieudolnoci. Trop Kipa ju prowadzi w gr rzeki w
kierunku, w ktrym Kip musia si uda. Pozostawaa mu tylko nadzieja. To bya aosna prba,
ale nie mia innego wyjcia. Szed dalej w gr rzeki, starajc si udawa, e nie syszy coraz
bliszego ujadania psw. Potem wszed do rzeki, uwaajc, eby ubraniem nie otrze si o suche
skay. Wszed do rzeki przy zakolu, wic za chwil zniknie za zakrtem.
Puci psy! wykrzykn znajomy ju gos.
Kip znalaz si naprzeciwko wejcia do jaskini. Byo niewidoczne z rzeki, zasonite przez
gazy, ktre spady przed pieczar, ale kiedy tylko wyjdzie z rzeki, zostawi trop wyczuwalny dla
psw i mokre lady doskonale widoczne dla onierzy. Nie mg wyj z wody. Jeszcze nie.
Spojrza w gr na czarne chmury.
Nie siedcie tak! Dajcie troch deszczu!
W czym kopot? Co z nimi? zapyta ostro onierz.
To psy bojowe, panie, nie tropiciele. Nie wiem nawet, czy tropi krzesiciela.
Kip brn w gr rzeki kolejne kilkaset krokw, gdzie zakole przechodzio w kolejny
prosty odcinek, a do wody obsuno si drzewo rosnce na brzegu. Nic to nie pomoe na trop,
jaki zostawia, ale przynajmniej ukryje wod, ktra z niego kapaa. Wspi si na brzeg i zamar.
Jeli ruszy w d rzeki, zbliy si do cigajcych go ludzi. Jednake fakt, e onierz wspomnia o
innych tropach, obudzi krztyn desperackiej nadziei w sercu Kipa. Inne tropy mogy oznacza
inne wiee lady. I gdyby nie psy, jaskinia moga by najbezpieczniejszym miejscem do
przenocowania.
Przeykajc lin, bo serce ju podeszo mu do garda, skrci w d rzeki w stron jaskini.
Mia wraenie, e poczu co zimnego na skrze. Deszcz? Spojrza na czarne chmury i stwierdzi,
e musiao mu si wydawa. Doszed do miejsca przed wejciem do groty.
Dwch onierzy stao niemal dokadnie nad nim. Dwaj inni znajdowali si na drugim
brzegu. Po kadej stronie rzeki krci si jeden pies bojowy, kady spokojnie sigajcy Kipowi
bem do ramienia. Oba nosiy skrzane, nabijane wiekami uprze jak ladry dla koni, tyle e bez
sioda. Kip pad na ziemi.
Panie, czy mog? odezwa si jeden z mczyzn. Najwyraniej otrzyma pozwolenie,
bo powiedzia: Krzesiciel pobieg prosto do rzeki, a potem zawrci w gr rzeki, zanim wszed
do wody? Wie, e go cigamy. Myl, e zawrci jeszcze raz i poszed w d rzeki.
Kiedy my bylimy tu za nim? powtpiewa dowdca.
Musia usysze psy.
I wtedy Kip uprzytomni sobie co jeszcze: psy czuj te zapach w powietrzu, nie tylko na
ziemi. Gardo mu si cisno. Nawet o tym nie pomyla. Wiao z poudniowego zachodu.
cieka poprowadzia go na wschd, a kiedy rzeka zakrcia na pnoc, w idealnym kierunku.
Gdyby poszed w d rzeki, w stron miasta, psy natychmiast by go zwszyy. Skoro dowdca o
tym pomyla, to z pewnoci zdawa sobie spraw i z tego.
Nadciga deszcz. To moe by nasza jedyna szansa... Zaatwmy to szybko.
Gwizdn i gestem kaza ludziom na drugim brzegu ruszy w d rzeki. Natychmiast
pobiegli.
Serce Kipa znowu zabio mocniej. Zelizgn si w d brzegu midzy dwa gazy, gdzie
kryo si wskie przejcie. Wydawao si, e cignie si na cztery kroki i zaraz si urywa, ale Kip
wiedzia, e tylko ostro zakrca. Nigdy w yciu nie odkryby tego przejcia za pierwszym razem,
gdyby nie gryzcy, mdlco sodki odr mgieki wylatujcy tamtdy. Orholam jeden wie, jakim
cudem odkrya to miejsce jego matka.
Nawet teraz, gdy wiedzia, e jaskinia si tam znajduje, Kip z trudem znalaz odwag, eby
tamtdy przej. Poza tym, co mu tu nie pasowao. Nie byo tak ciemno, jak powinno. Na
dworze zapada ju noc, a Kip zasania przejcie, wic w pieczarze musia siedzie kto z
latarni.
Kip sta nieruchomo, dopki nie usysza, e psy bojowe zaszczekay innym tonem.
Znalazy kamienie, ktre przerzuci przez rzek. To oznaczao, e niedugo onierze odkryj
jego podstp. Ciemno i ciasnota byy wrcz duszce. Musia w kocu co zrobi.
Przecisn si przez zakrt i wszed do otwartej przestrzeni jaskini przemytnikw. W
sabym wietle latarni siedziay dwie osoby: Sanson i matka Kipa. Cali byli we krwi.
ROZDZIA 11
Kip nie potrafi powstrzyma krzyku. Matka siedziaa pod cian jaskini, a jej kiedy niebieska
sukienka zafarbowaa na czarno i czerwono od zaschej i wieej krwi. Jej ciemne wosy byy
spltane i ciemniejsze ni zwykle, zlepione krwi w strki. Prawa cz twarzy wygldaa
nieskazitelnie, idealnie. Caa krew pyna z lewej strony gowy, spywaa po wosach jak po
knocie i rozkwitaa plam na sukience. Sanson siedzia obok niej z zamknitymi oczami,
odchylon gow, w ubraniu niemal tak samo zakrwawionym.
Na dwik okrzyku Kipa, matka zamrugaa i otworzya oczy. Miaa straszliwe wgniecenie
w gowie. Niech Orholam okae miosierdzie. Miaa roztrzaskan czaszk. Lina patrzya w jego
stron przez kilka chwil, zanim go dostrzega. Jej oczy stanowiy straszliwy widok lewa renica
bya rozszerzona, a prawa maleka jak punkcik. Biaka w obu byy przekrwione.
Kip powiedziaa. Nigdy nie mylaam, e tak si uciesz na twj widok.
Ja ciebie te kocham, matko powiedzia, silc si na dowcip.
Moja wina.
Zamrugaa i zamkna oczy.
Kipowi cisno si serce. Umara? Przed dzisiejszym dniem nigdy nie widzia niczyjej
mierci. Na Orholama, to jego matka!
Spojrza na Sansona, ktry mimo krwi na ubraniu wyglda na caego i zdrowego.
Prbowaem, Kip. Alkadesa nie chciaa sucha. Powiedziaem jej
Nawet wasna rodzina mu nie uwierzya powiedziaa matka Kipa, nadal nie otwierajc
oczu. Nawet kiedy onierze stratowali jego matk i przecili na p brata, Adan Marta staa i
upieraa si, e nasz satrapa nie zrobiby czego takiego wasnym ludziom. Tylko Sanson uciek.
Kto by pomyla, e to on okae si najmdrzejszy z rodziny?
Matko! Do! Gos Kipa zabrzmia niemal dziecinnie.
Ale wrcie, prawda, Sansonie? Prbowae mnie uratowa, nie to co mj wasny syn.
Szkoda, e nie sprbowa mi pomc, bo wtedy moe miaabym szans.
Jej sowa poruszy w nim jak gbok studni wciekoci. Silnej i nieokieznanej.
Odepchn furi i powstrzyma zy.
Matko. Przesta. Umierasz.
Sanson mwi, e teraz jeste krzesicielem. Zabawne rzucia z gorycz. Przez cae
ycie bye rozczarowaniem i uczysz si krzesa dopiero dzisiaj. Za pno dla nas wszystkich.
Odetchna z trudem, otworzya oczy i spojrzaa na Kipa, chocia potrzebowaa chwili, eby
skupi wzrok. Zabij go, Kip. Zabij tego ajdaka.
Podniosa z ziemi wsk, filigranowo zdobion szkatuk z drzewa ranego, dug jak
przedrami Kipa. Widzia j pierwszy raz.
Wzi szkatuk i otworzy. W rodku lea dwusieczny sztylet z dziwnego tworzywa,
bielutkiego jak ko soniowa i z czarn smuk opadajc spiralnie od rkojeci do czubka. Nie
mia adnych ozdb poza siedmioma brylantami osadzonymi w samym ostrzu. Kip nigdy nie
widzia czego pikniejszego, ale mia w nosie ten sztylet. Cho nie mia pojcia, ile jest warte
ostrze, to ju sama skrzyneczka wystarczyaby, eby zapaci za miesiczny zapas mgieki dla
matki.
Matko, co to jest?
A ja mylaam, e to Sanson jest tpy odpara, kpica, surowa, umierajca i zlkniona.
Wbij mu to w jego gnijce serce Niech ajdak cierpi. Niech za to zapaci.
Matko, co ty mwisz? zapyta zrozpaczony Kip.
J a mam zabi krla Garadula?
Rozemiaa si, a ruch sprawi, e wiea struga krwi polaa jej si z gowy.
Jeste gupim, naprawd gupim chopakiem. Moe jednak tpe ostrze trafi tam, gdzie
ostrego by nie dopuszczono.
Lina oddychaa z coraz wikszym trudem. Kiedy gowa opada jej na pier, Kip pomyla,
e umara, ale znowu otworzya oczy, rzucajc mu tylko jedno trzewe, wcieke spojrzenie.
Wbia Kipowi bolenie paznokcie w rk.
Jed! Pojed uczy si na krzesiciela, jed do... Szukaa sowa Chromerii, ale nie
moga go odnale. Zorientowaa si. Wygldaa na wciek z tego powodu i przestraszon. To
by dowd na to, e naprawd umiera. Naucz si, czego trzeba, ale nie zapomnij mnie. Nie
zapomnij o tym. Nie suchaj go, rozumiesz? To kamca. Nie zawiedziesz mnie tym razem.
Nauczysz si, a potem go zabijesz, syszysz?
Tak, matko.
Mwia tak, jakby znaa krla Garadula. Skd moga go zna?
Kip, jeli kiedykolwiek mnie kochae, pomcij mnie. Przysignij na swoj
bezwartociow dusz. Obiecaj mi to albo przysigam na Orholama, e bd ci nawiedza. Nie
pozwol...
Kip spojrza na Sansona, ktry w milczeniu odpowiedzia mu przeraonym spojrzeniem.
Lina wbia paznokcie gbiej, a jej widzce oko wrcz pono, domagajc si uwagi, obietnicy.
Przysigam ci pomci, matko, przysigam na wasn dusz.
Co jakby spokj wypyno powoli na jej twarz, agodzc twarde rysy. Potem zamiaa si
cicho, z zadowoleniem i pewnym okruciestwem a nagle miech si urwa. Jej rka zsuna
si z przedramienia Kipa, zostawiajc krwawe lady.
Nie zawiod ci, matko, pojad prosto do...
Umara. Kip gapi si na ni beznamitnie, w niewytumaczalny sposb odrtwiay.
Zamkn jej okropne przekrwione oczy.
Nic ci nie jest? spyta.
H? zdziwi si Sanson. Mnie?
Kip popatrzy na niego.
Nie, geniuszu, rozmawiam z martw.
To byo okrutne i bezmylne. Sansonowi napyny do oczu zy.
Przepraszam, Kip. Prbowaem j wyprowadzi. Byo ju za pno.
By o krok od zaamania nerwowego. Kip zachowa si jak gupek.
Nie, Sanson, nie, to ja przepraszam. Nie mw tak. To nie twoja wina. Posuchaj mnie.
Musimy teraz dziaa, a nie rozmyla. Grozi nam niebezpieczestwo. Nic ci nie jest?
Sanson powstrzyma zy i unis podbrdek. Spojrza Kipowi w oczy.
Nic. Caa ta krew... Nie, nic mi nie jest.
Zatem musimy natychmiast rusza, dopki jest ciemno i pada. Maj psy. Mog nas
wytropi. To nasza jedyna szansa.
Ale, Kip, dokd pjdziemy?
Dziwne. Tak po prostu Kip zosta przywdc. To dlatego, e odnalaz w sobie nowe
pokady siy, czy te Sanson by tak saby? Nie, nawet tak nie myl, Kip. On ci ufa. Czy to nie
wystarczy?
A jeli nie jestem wart zaufania?
Zostan krzesicielem powiedzia. Chyba. Wic musimy dotrze do morza. W
Garristonie znajdziemy pewnie statek pyncy do Chromerii.
Sanson wytrzeszczy oczy, z pewnoci mylc o przysidze, ktr wymusia na Kipie
matka, ale tylko zapyta:
A jak dostaniemy si do Garristonu?
Najpierw spyniemy rzek.
Kip zda sobie spraw, e zgubi sakiewk od mistrza Danavisa. Nie wiedzia kiedy.
Zatem, nawet jeli spyn rzek, nie bd w stanie opaci rejsu do Chromerii.
Kip, onierze otoczyli miasto wielkim koem. Jeli nadal tam s, bdziemy musieli dwa
razy przeci ich linie. A miasto nadal ponie. Dostp do rzeki moe by zablokowany.
Sanson mia racj i z jakiego powodu to sprawio, e Kip nagle si wciek. Zapanowa
nad sob. To nie bya wina Sansona. Nagle oczy go zapieky. Sytuacja bya beznadziejna.
Zamruga gwatownie.
Wiem, e to gupie nie potrafi spojrze przyjacielowi w oczy ale nie mam innego
pomysu. A ty?
Sanson milcza przez dusz chwil.
Widziaem troch suchych gazi na brzegu, ktre mogyby si przyda powiedzia w
kocu i Kip wiedzia, e w ten sposb daje mu do zrozumienia, e mu ufa.
No to chodmy odpar Kip.
A chcesz... no, nie wiem, poegna si? Sanson skin gow w stron Liny.
Kip przekn lin, ciskajc szkatuk ze sztyletem tak mocno, e pobielay mu kostki. I
co mia powiedzie? Przepraszam, e ci zawiodem, rozczarowaem? e ci kochaem, nawet
jeli ty mnie nie kochaa?
Nie odpar. Chodmy.
ROZDZIA 12
Chopcy wypezli z jaskini. Kip pierwszy. Najwyraniej taka bya cena bycia przywdc. Kip
bawi si pod tymi samymi gwiazdami nad rzek dziesitki razy, ale tej nocy wyczuwao si
chd w zimnym powietrzu. Wiatr zmieni kierunek i teraz zapach delikatnej mawki zwilajcej
ziemi miesza si z dymem palonego drewna i sab, wie woni pomaraczy dojrzewajcych
na drzewach. Do tej pory zawsze cieszy go ten aromat. Tej nocy by saby, ulotny i rwnie
kruchy jak szanse Kipa.
Dotarli do rzeki, nie natykajc si na onierzy. Spywali ju wczeniej rzek; czasem ca
czwrk apali kilka pniakw, eby lepiej trzyma si na wodzie, ale zwykle po prostu kadli si
na plecach i pozwalali, eby prd ich znis. Zawsze jednak czekali a do pnej jesieni, kiedy
stan rzeki by najniszy. A nawet wtedy wszyscy byli posiniaczeni i podrapani od ska, ktrych
nie byli w stanie omin. Teraz by rodek lata i chocia rzeka bya pytsza ni wiosn, nadal
poziom wody by wysoki, a prd rwcy. To oznaczao, e zdoaj przepyn nad skaami, ktre
jesieni by ich podrapay, ale za to na skay, ktrych nie zdoaj omin, wpadn o wiele
szybciej.
Sanson poszed po kije, ktre wczeniej zauway, podczas gdy Kip czeka niespokojnie,
wpatrujc si w d rzeki i starajc si wypatrzy ewentualnych onierzy. Chmury nad
miasteczkiem arzyy si pomaraczowo, owietlone pomieniami poniej. Sanson wrci z
paroma gaziami, ale nie byo ich do, eby wystarczyo dla obu. Chopcy popatrzyli po sobie.
Ty je we szepn Kip. Pywam lepiej od ciebie.
Co robimy, jeli nas zobacz? spyta Sanson.
Na myl o tym Kip prawie straci odwag. Co mogli zrobi? Uciec? Odpyn? Nawet
gdyby dotarli do brzegu, dokd by poszli? Miasteczko pono, a wok cigny si tylko pola.
Mczyni konno, z psami na dokadk, byskawicznie znaleliby Kipa i Sansona.
Udajemy martwych odpowiedzia.
W kocu sporo cia powinno wyldowa w wodzie. Waciwie to nie bya prawda tak
daleko w grze rzeki byliby jedynymi ciaami w rzece. Jeli ktry z onierzy zda sobie z tego
spraw, to chopcy szybko stan si prawdziwymi trupami.
Woda bya zimna nawet tak daleko od gr, ale nie lodowata. Kip usiad w niej i prd zacz
go popycha w stron miasteczka. Sanson poszed za jego przykadem. Wypywali zza
pierwszego zakrtu i zbliali si do miejsca, w ktrym Kip pierwszy raz zszed do rzeki, kiedy
Kip uprzytomni sobie niedoskonao planu.
Udawanie martwych oznaczao, e na najbardziej niebezpiecznym odcinku rzeki, w
miejscu gdzie obaj z Sansonem najchtniej wypatrywaliby onierzy i nasuchiwali, czy nie
zostali zauwaeni, musieli mie uszy zanurzone w wodzie i wzrok wbity w chmury na niebie.
Jeli zostan zauwaeni, plan Kipa gwarantowa, e nie zorientuj si, dopki nie bdzie za
pno.
Powinni wyj z wody. Nie mg tego zrobi. Zerkn do tyu. Sanson ju lea pasko na
plecach, pyn z uszami pod wod i rozlunionymi koczynami. Woda poniosa go bliej
drugiego brzegu rzeki, a prd sprawi, e jego lejsze ciao zrwnao si z Kipem. Kipowi serce
walio motem. Gdyby teraz wyszed z wody, Sanson si by nie zorientowa. Kip nie mg zapa
przyjaciela, nie robic przy tym tyle haasu, e usyszaby ich kady w promieniu kilkuset
krokw.
Kto odezwa si w mroku na brzegu:
Tak, Wasza Wysoko. Mylimy, e krzesiciel wspi si na drzewo. Psy tropiy go a do
tamtego miejsca i straciy lad.
Kip najpierw zobaczy pochodni. Kto podchodzi do brzegu rzeki, raptem pi krokw
poniej jego. Pierwsza myl eby ucieka co si w nogach doprowadziaby do jego mierci.
Machn rk raz, drugi, wiosujc w d rzeki, a potem wycign si na plecach. Zimna woda
zatkaa mu uszy, tumic wszystkie dwiki z wyjtkiem rozpaczliwego dudnienia pulsu.
Brzeg w tym miejscu wznosi si na ptora kroku, wystarczajco wysoko, eby, nawet
lec na plecach, Kip widzia mczyzn. Chopak znajdowa si ze dwa kroki od niego, a
pochodnia, ktr trzyma mczyzna, owietlaa wadcz twarz migoczcym pomaraczowym
wiatem. Mimo ciepego wiata byo w tej twarzy co przenikliwie zimnego, lodowaty
umieszek czajcy si w kcikach ust. Krl bo zobaczywszy go, Kip nie wtpi nawet przez p
sekundy, e to sam krl Garadul nie skoczy jeszcze trzydziestu lat, ale ju w poowie
wyysia, a reszt wosw sczesa na ramiona. Mia wyrazisty nos nad wsk, nieskazitelnie
utrzyman brdk i krzaczaste, czarne brwi. Patrzy w gr rzeki; w wietle pochodni bya
widoczna yka na jego czole. Spoglda na przeciwny brzeg, na ktry wyszed wczeniej Kip.
Jego wcieke pytanie zabrzmiao ledwie jak pomruk, przebijajc si przez wod otulajc uszy
Kipa.
A potem krl si odwrci akurat kiedy Kip go mija. A potem obrci si w lewo, w
stron chopca. Kip nie poruszy nawet jednym miniem, ale nie dlatego, e by taki sprytny.
Poczu ciepo rozpywajce si w zimnej wodzie midzy jego nogami.
Tylko pochodnia znajdujca si dokadnie midzy krlem i Kipem uratowaa chopcw.
Wadca spojrza dokadnie w ich kierunku, ale oczy olepione przez wiato niczego nie
dostrzegy w ciemnociach. Odwrci si, zakl i znikn.
Kip spywa w d rzeki gow naprzd, prawie nie wierzc, e yje. Woda wok niego
bya zimna, gwiazdy wyglday jak punkciki, dziurki w opoczy Orholama. Kip nigdy wczeniej
nie zdawa sobie sprawy, jakie s pikne. Kada miaa swj kolor, wasny odcie; olniewajce
rubiny, zadziwiajce szafiry, a gdzieniegdzie nawet ulotne szmaragdy. Przez odcinek wynoszcy
jakie dwadziecia krokw Kip spywa w cakowitym spokoju, urzeczony piknem.
A potem uderzy o ska. Najpierw stop, przez co obrci si i zacz pyn bokiem. O
kolejny gaz, prawie cay pod wod, zaczepi koszul i obrci si twarz do dou. Gwatownie
zapa powietrze, zacz mci rkami i zamar ze strachu, kiedy wysun gow nad wod i zda
sobie spraw, ile narobi haasu.
Kawaek dalej Sanson podnis gow z wody i patrzy na Kipa z przeraeniem. Jak mg
tak haasowa? Zawstydzony Kip odwrci wzrok. Spywali w ciszy przez dug minut, gapic
si w ciemno, czekajc, czy pojawi si jaki onierz. Robili co w ich mocy, eby omija skay,
pync nogami do przodu, rkami zataczajc malutkie keczka, eby utrzyma si na wodzie. Na
szczcie, nikt si nie zjawi.
Pynli tak blisko siebie, jak zdoali, chocia Kip wiedzia, e to niemdre. Dwa ciaa
spywajce osobno mogy uj uwagi, ale dwa pynce obok siebie? Mimo to, nie odsun si.
Cisza zapada nad chopcami, kiedy zbliali si coraz bardziej i bardziej do mostu, gdzie tego
ranka zginli ich przyjaciele. Wydawao si, e upyny wieki.
I wtedy Kip zobaczy j na brzegu. onierze, ktrzy zamordowali Is, wycignli strzay z
jej ciaa. Obrcili j, ale jej nie przenieli. Leaa na plecach z otwartymi oczami, z gow
obrcon w stron Kipa i ciemnymi wosami falujcymi w wodzie. Jedna rka leaa nad gow,
sztywno jak cite drzewo. Wewntrzna strona ramienia i twarz Isy byy straszliwie fioletowe od
krwi.
Kip opar stopy na liskich kamieniach dna rzecznego, gotw do niej podej. Ju mia
wsta, kiedy powstrzyma go szsty zmys. Zawaha si i, nadal lec w wodzie, rozejrza si w
miar moliwoci. Tam! Byo wida tylko gow stojcego na mocie onierza, ktry peni tam
wart. A jednak nie byli tacy gupi. Uznali, e kimkolwiek by krzesiciel, na ktrego wczeniej
wpadli, mia do przyzwoitoci, eby wrci i pochowa przyjaci.
Prd nis Kipa w d rzeki. Brak decyzji by decyzj.
Bo co mg zrobi? Stawi czoo onierzom? Skoro sta tam jeden, to mogo by ich i
dziesiciu, a nawet stu. Kip nie by wojownikiem, tylko dzieckiem. Grubym i sabym. Moliwe,
e nawet jeden onierz to dla niego o jednego za duo.
Kip odwrci si od trupa Isy i znowu wycign si na wodzie. Nie chcia jej zapamita
w ten sposb. Gardo mu si zacisno tak mocno, e prawie zacz si dusi. Tylko strach przed
onierzem na mocie powstrzyma go od paczu, kiedy przepywa pod Zielonym Mostem.
Nawet nie pomyla o sztylecie w ozdobnej szkatuce przywizanej do jego plecw, dopki
nie spynli daleko w d rzeki. Mg sprbowa. Mg chocia wyj z wody i spojrze. Isa
zasugiwaa na wicej.
Wkrtce zdryfowali do miasta, gdzie rzeka wpywaa w wszy, gbszy kana,
ograniczony z dwch stron wielkimi gazami i przecinany co rusz mocnymi drewnianymi
mostami.
Cz miasta nadal pona, chocia Kip nie wiedzia, czy dlatego, e bya zbudowana z
mniej atwopalnych materiaw, czy dlatego, e ogie rozprzestrzenia si w pewnych kwartaach
wolniej i dopiero teraz dociera do niektrych budynkw. Wkrtce napotkali pierwszego trupa.
Konia. Nadal zaprzgnity do wozu penego pnych pomaraczy, wyldowa jak w potrzasku w
dzielnicy, ktra teraz tylko si tlia. Przeraona ogniem klacz skoczya do rzeki. Za ni polecia
wz i albo przygnit, albo pocign zwierz na dno. Pomaracze rozsypay si na wszystkie
strony.
Kip pomyla, e to pewnie ko i wz rodziny Sendina. Sanson, ktry nigdy nie by
specjalnie sentymentalny, zapa kilka pomaraczy z poamanego wozu i wsadzi je do kieszeni.
Pewnie mia racj. Kip nie jad cay dzie i dopiero teraz zauway, e umiera z godu.
Chocia mia wraenie, e zbiera mu si na wymioty, sign w stron na wp zatopionego konia
i te zapa kilka pomaraczy.
Zbliali si do targu na wodzie i zaczynao si robi coraz gorcej. Kip sysza dziwne
wrzaski. Nad nimi nada pon ogie. Targ na wodzie by maym, okrgym jeziorkiem, ktre
regularnie dragowano, eby utrzyma sta gboko. Mwiono, e kiedy i rzeka, i miasto byy
znacznie wiksze. Rzeka podobno bya eglowna od okolic pod wodospadami a do Morza
Lazurowego, a potem od Rektonu a do gr, i niosa ze sob kupcw ze wszystkich Siedmiu
Satrapii, spragnionych synnych tyrejskich pomaraczy i innych cytrusw. Teraz tylko
najmniejsze paskodenne dki mogy spyn Umbr, a liczni rabusie, z radoci pozbawiajcy
kupcw ciaru wszystkiego, co miao jak warto, przekonali farmerw, e lepiej wysya
pomaracze wolniejszymi, cikozbrojnymi i przynoszcymi o wiele mniejsze zyski
karawanami. Nawet najmniejsze i najtwardsze pomaracze o najgrubszej skrce wysyane
ldow karawan gniy na dugo przed dotarciem na odlege dwory, gdzie arystokraci i
satrapowie zapaciliby fortun za takie przysmaki. I dlatego niemal co roku jaki mody farmer
prbowa spawi owoce rzek. Paru docierao a do Garristonu i wracao do domu z fortun o
ile udao im si unikn grabiey w drodze powrotnej.
Jednake handel, z myl o ktrym stworzono targ na wodzie, zamar w znacznej mierze
dawno temu. Ludzie z miasteczka dbali o niego z dumy i dla wasnego uytku. Wszystkie drogi
czyy si z wodnym targiem, wszystkie magazyny stay wok niego, wic utrzymywano barki i
pywano w kko po jeziorze w kady dzie targowy zgodnie z zasadami i etykiet, ktrej nikt z
zewntrz nie mia najmniejszej nadziei poj. Porodku wodnego targu znajdowaa si wyspa
poczona z pnocnym brzegiem zwodzonym mostem.
Kiedy wyspa pojawia si w ich polu widzenia. Kip zorientowa si, skd dobiegay
wrzaski. Most spuszczono i wysp wypeniay setki zwierzt uwizionych przez ogie
zamykajcy si wok.
Nawet most uginajcy si pod ciarem dziesitek koni, owiec, wini i groteskowego
kobierca szczurw, dymi ju na jednym kocu. Przewracajc oczami ze strachu, ko pocigowy
ceglarza by gotw w kadej chwili skoczy, chocia nie sposb powiedzie, w ktrym kierunku.
Zwierzta wypeniy wysp po brzegi. Upchnite ciasno zajmoway ca wysepk i most.
Kip tak si skupi na tym widoku, e zacz wypywa na sam rodek rzeki midzy
pomostami i wysp.
Mistrzu, strasznie gorco rozleg si mody gos nad i za Kipem.
Kip szarpn si w wodzie i obrci. Na wysokim brzegu przy targu sta mody czowiek,
nieco starszy od Kipa. Mia na sobie tylko czerwon przepask biodrow. Jego krcone czarne
wosy i naga pier byszczay od potu. Oglda si przez rami na mczyzn, ktry za nim sta.
Kip nie widzia mczyzny, ale nie czeka, a go zobaczy. Pomyla, e musieli usysze, jak
rzuca si w wodzie, ale najwyraniej ryk pomieni zaguszy plusk.
Machajc na Sansona, Kip podpyn do muru. Sanson poszed za jego przykadem. Mistrz
modego czowieka powiedzia co, ale haas zaguszy sowa. Kip i Sanson przywarli ciaami
mocno do muru i spojrzeli w gr.
Popatrz na to powiedzia mczyzna.
Wirujce lasso ognia pojawio si nad ich gowami i strzelio w przd. Owino si wok
jednego ze supw zwodzonego mostu i tak zostao. Reszta liny znikna w rozbysku, ale
fragment na filarze pozosta, tlc si, wypuszczajc smuki ognia, sprawiajc, e drzazgi
czerniay i zwijay si, dymic.
Kip by zarazem przeraony i zauroczony. Spdzi wiele lat, pomagajc mistrzowi
Danavisowi, ale krzesiciel nigdy nie zrobi czego podobnego.
Teraz ty sprbuj.
Przez chwil nic si nie dziao. Kip zerkn na Sansona. Obaj przywarli do muru z rkami
szeroko rozoonymi, eby dobrze przytrzyma si kamienia i nie mci wody nogami. Kipa
ogarno nagle uczucie, e to puapka. Krzesiciel wiedzia, e tu s. Odezwa si tak do ucznia
tylko po to, eby Kip i Sanson nie ruszyli si z miejsca. Teraz zachodzili ich od tyu. Kip
powinien odpyn, natychmiast, najszybciej jak zdoa.
Prbowa odetchn gboko, przekn strach. Sanson odpowiedzia na jego spojrzenie;
niepokoi si, ale nie rozumia, o czym Kip myli.
I wtedy zawirowao nad nimi ogniste koo. Zwierzta na mocie i wyspie wrzasny ze
strachu na setki rnych sposobw. Koo cofno si i rozplatao, stajc si batem, podobnym do
tego, ktrym chwil temu strzeli mistrz, ale o wiele, wiele wikszym. Czy to bya robota
modzika?
Bat strzeli, ale nie w supek mostu. Zamiast tego z wyranym trzaskiem uderzy w bok
konia pocigowego ceglarza. Oszalae z blu i strachu stare zwierz rzucio si naprzd. Kip
sysza, jak chopiec si mieje, kiedy ko uderzy prosto w porcz zwodzonego mostu. Barierka
pka. Kilka wi i owiec z rzadkim runem wpado do wody.
Ko prbowa si zatrzyma, ale tylko zazgrzyta kopytami o drewno, zanim wpad gow
naprzd do wody. Fala zalaa Kipa i Sansona.
Co to byo?! To ci kazaem zrobi? hukn mistrz krzesiciel.
Kip szybko przenis wzrok ze zwierzt w wodzie na most. Supek mostu zaj si
prawdziwym ogniem. Kiedy pomie dotrze do mostu, zwierzta oszalej z paniki, tak jak ko.
Kip nie sdzi, eby most szybko si zaj, ale nie mia pewnoci.
Jeli chcieli si z Sansonem wydosta z targu na wodzie i z poncego miasta, najszybsza
droga prowadzia pod uginajcym si mostem przed nimi i przez wodospad. Inny sposb, to
opyn staw, pozostajc cay czas na widoku. Tak czy inaczej, w ktrym momencie bd
odsonici.
Ze zwierzt, ktre wpady do wody, tylko ko dobrze pywa. Kierowa si na drugi
kraniec targu na wodzie, z dala od chopca i ognia. Owce meczay, szaleczo mcc cienkimi
ntami. winie kwiczay, rzucajc si na siebie nawzajem i gryzc.
Nad chopcami rozleg si odgos siarczystego uderzenia i okrzyk blu.
Nigdy nie wychod poza moje rozkazy, Zymun! Rozumiesz?!
Krzesiciel krzycza dalej, ale Kip ju nie sucha. Mistrz i ucze nie zwracali uwagi na
wod. Teraz albo nigdy. Kip wzi kilka szybkich oddechw, skin na Sansona ktry patrzy
zdumiony odbi si od muru i popyn w stron zwodzonego mostu.
ROZDZIA 13
Gavin wykrzesa niebiesk platform, cienk i ledwie widoczn na tle wody, na ktrej si
unosia.
Zrobie to, ebym si denerwowaa, prawda? spytaa Karris.
Gavin wyszczerzy zby, wchodzc na dk. Wycign rk do Karris, skaniajc si
lekko. Zignorowaa podan do i wskoczya na pokad.
Szarpn za ster, kiedy ldowaa, wic dka ucieka jej spod ng. Krzykna, a on zapa j
na poduszk mikszego, zielonego luksynu, ktry szybko przybra ksztat siedzenia. Unis je i
umieci na przodzie dki, a potem umocowa ich plecaki koo swoich stp.
Gavin, nie bd siedziaa, podczas gdy ty... Sprbowaa wsta, a on pchn dk do
przodu.
Nie majc czego si chwyci, Karris przewrcia si z powrotem na siedzenie z kolejnym
okrzykiem. Gavin si zamia. Karris bya jednym z najlepszych wojownikw w Chromerii, ale
zaskoczona nadal piszczaa.
Rzucia mu spojrzenie, zarazem poirytowane i rozbawione.
Mylaem, e lubisz, kiedy zwalam ci z ng powiedzia.
Przegapie swoj szans odgryza si.
Radosny umiech znikn z jego twarzy i uton w falach jak wiele innych skarbw. Karris
si zaniepokoia.
Gavin, ja...
Nie, zasuyem sobie na to. Prosz, wsta miao. Szesnacie lat. Mona by si
spodziewa, e obojgu ju nam przeszo. W kocu oboje si o to staralimy.
Dzikuj powiedziaa skruszonym gosem.
Stana na szeroko rozstawionych nogach i lekko ugitych kolanach.
dk napdzay dwa cigi wioseek wystajcych po obu stronach. Dziki pokoleniom
studiw zieloni i niebiescy krzesiciele rozpracowali, jak wykorzysta przekadnie, koa i
acuchy do poruszania wiosami; kady krzesiciel dopasowywa d do swojego ciaa, eby
napdza j tak kombinacj ruchw rk i ng, jaka mu odpowiada, i ulepsza j w kady
moliwy sposb, aby zwikszy efektywno. Poniewa dka poruszaa si po wodzie z
minimalnym oporem, dobrze zbudowany krzesiciel mg przez godzin pyn w tempie sprintu.
To byo szybko. Bardzo szybko. Ale nawet w poowie nie tak szybko, jak obieca Gavin.
Mimo to pochyli si mocno, podwieszony w sieci z luksynu, pracujc nogami i rkami.
Wyduy i zwzi dk, zamieniajc j w sztylet tncy powierzchni wody. Osignli pen
prdko, ju wychodzc z zatoki.
Gavin poci si, ale to byo dobre, czyste uczucie. Wiatr wia mu w twarz, porywajc
sowa, ktre mogliby wypowiedzie, a przy braku sw pozostawaa po prostu obecno Karris,
widok jej ciemnych wosw smaganych morskim wiatrem, zdecydowanych linii twarzy, skry
janiejcej w wietle poranka, uniesionego podbrdka, wycignitej szyi, kiedy rozkoszowaa si
wolnoci w rwnej mierze jak on.
Patrzya przed siebie, wic nie widziaa, jak Gavin krzesze luksynowe opatki w wodzie.
Gavin zawsze uwaa, e musi istnie lepszy sposb napdzania odzi. W kocu krzesiciel mg
cisn ogniowym pociskiem z dowoln prdkoci to zaleao tylko od jego woli. Oczywicie,
gdyby rzuci pocisk za duy albo za szybki, mg zrobi sobie krzywd, absorbujc odrzut.
Jednake dek nie dao si przypieszy si woli. Stanowiy za to idealne wiosowe stateczki,
ktre wykorzystyway si mini efektywniej ni wszystkie inne machiny. Gavin chcia czego
lepszego. Chcia wykorzysta magi tak, jak agiel korzysta z wiatru.
To skoczyo si wyrwaniem jednego masztu albo dwch. Mimo to, Gavin si nie
poddawa. To by jeden z jego siedmiu celw, kiedy mia jeszcze siedem lat ycia: nauczy si
podrowa szybciej, ni inni myleli, e to moliwe.
Rozwizanie przyszo do niego z czasw, kiedy by dzieckiem i bawi si w strzelanie
nasionkami przez somk w braci. Powietrze uwizione w somce mogo wystrzeli nasionko z o
wiele wiksz si, ni gdyby po prostu nim rzuci. Po wielu prbach i bdach woy ca
somk do wody, otwierajc j z obu kocw, eby pyna cakiem zanurzona. Doczepi do niej
pod ktem drug somk i strzela przez ni luksynowymi pociskami, ktre wyskakiway
kocami zanurzonej somki.
Puci wiosa i cay mechanizm opad z cichym pluskiem, bo luksyn zacz si rozpada,
ju dotykajc fal. Gavin pooy rce na somkach.
Przy pierwszym upniciu szarpniecie wstrzsno Karris. Przykucna bardziej, eby
obniy rodek cikoci, i odruchowo signa po jatagan... Tyle e on lea w jej plecaku. A
potem dka skoczya przed siebie. Pierwsze potne upnicia zatrzsy ca dk, podczas gdy
Gavin mozoli si, eby nabra prdkoci, napinajc z wysiku wzy mini. W cigu kilku chwil
dka wyrwnaa tor i napicie w ramionach i rkach Gavina nieco zelao. Luksynowe pociski
uderzay w wod w rwnym dudnicym rytmie. Zmodyfikowana dka nazwa j lizgaczem
ledwie muskaa fale.
To nadal wymagao sporej fizycznej pracy. Gavin kierowa ogromn si w wod, a
wysikiem rk i ramion unosi praktycznie cay ich wsplny ciar. Jednake magi mona
krzesa caym ciaem, wic to przypominao niesienie cikiego plecaka z pasami, ktre
doskonale rozkaday ciar ogromny wysiek, ale nie monstrualny. Mimo to, po codziennych
takich wiczeniach przez ostatni rok jego ramiona i rce rozrosy si bardziej ni przez cae
dotychczasowe ycie.
Karris si odwrcia. Dosownie rozdziawia usta. Gapia si na maszyneri, opatki z
niebieskiego luksynu, dla gitkoci przetykanego na caej dugoci zielonym, z dodatkiem
wyjtkowo elastycznej, klejcej czerwieni w miejscu, gdzie pociski byy wstrzeliwane w somki,
eby nie popkay. Wyprostowaa si powoli, kadc si nieco na wiatr i opierajc plecami o
Gavina, by nie stawia dodatkowego oporu.
Czu, e dry, i zda sobie spraw, e si mieje z zachwytu, chocia ledwie to sysza.
Wiatr porywa te zapach jej wosw, ale przez chwil Gavin wyobraa sobie, e znowu go
czuje. Zatskni bolenie.
Popatrz na to! krzykn.
W oddali pojawia si wyspa. Pochyli si i lizgacz skrci gwatownie w jej stron. W
rzeczy samej prdko si nauczy, e lizgacz potrafi szybciej reagowa na manewry ni on sam.
Ograniczenia wynikay tylko z tego, jak szybko potrafi zmieni kierunek, nie dajc si przy tym
rozerwa na dwoje. Przechyli si w prawo, potem w lewo, wycinajc pikne zwroty na
spokojnym morzu. Zanurzy somki pod wikszym ktem, lizgacz przeskoczy nad fal i nagle
znaleli si w powietrzu.
Przez ponad sto krokw lecieli w cakowitej ciszy, nie liczc szumu wiatru, szybujc
dokadnie nad wysepk. Potem wyldowali jak puszczona po wodzie kaczka i znowu si odbili
od fal.
Prdko, wiatr i blisko Karris sprawiy, e Gavin poczu si wolny. Mimo e dzie by
ciepy, wiatr mocno chodzi skr i chocia Karris nie wtulia si tak naprawd w Gavina, to
opara si o niego i rozlunia, wdziczna za jego ciepo. Gdyby za bardzo zmarza, wiedzia, e
wykrzesaaby podczerwie, ale oszczdzaa siy. Nie wiedziaa, co j czeka w Tyrei.
Fakt, e on wiedzia przynajmniej czciowo dodawa tej chwili sodyczy. Karris
przeczyta list Bieli i dowie si, e spodzi dziecko, kiedy byli zarczeni. Chocia teraz
deklarowaa brak zainteresowania jego yciem miosnym, kiedy zerwa zarczyny, to byo jedno
z pyta, jakie zadaa: czy jest jaka inna kobieta? Nie. Czy kiedykolwiek byy jakie inne
kobiety, kiedy byli zarczeni? Nie, przysigam.
Tym razem Karris mu nie wybaczy. Potrzebowaa lat, eby wybaczy mu zerwanie
zarczyn i odmow podania przyczyn. To jednak... to bya zdrada.
Orholamie, jak bardzo bdzie mu jej brakowa.
Unika szlakw eglugowych i trzyma si z dala od brzegu. Okoo poudnia dojrza przed
nimi chmury. Nie wyglday na sztormowe, wic zgad, e zbliaj si do wyspiarskiej satrapii
Ilyty. To by kraj rozlicznych portw i jeszcze liczniejszych piratw. Centralny rzd upad
dziesitki lat temu i teraz fragmentami kraju rzdzi ten piracki lord, ktry mia akurat
wystarczajco duo wpyww. Wikszo Siedmiu Satrapii pacia danin temu czy innemu
pirackiemu lordowi, wzbogacajc Ilytan i umoliwiajc kontynuowanie pirackiej dziaalnoci.
Gavin nie ba si ich, ale nie chcia te, eby kto go zobaczy. I chocia moe dobrze by
si stao, gdyby piraci zyskali jeszcze jeden powd do obawiania si Chromerii, wola utrzyma
swj may wynalazek w sekrecie tak dugo, jak si da. Poza tym, Ilyta bya dla niego tylko
punktem orientacyjnym. Posugiwanie si astrolabium byo bardzo kopotliwe, a w czasie,
jakiego potrzebowa do wyliczenia pozycji, rwnie dobrze mg po prostu miga tak dugo, a
si zorientuje w pooeniu. Garriston lea u ujcia wielkiej rzeki. To by najruchliwszy port
Tyrei, ale to niewiele pomagao. Skrci na poudnie.
Karris powiedziaa co do niego. Nie sysza jej, wic zwolni.
Ja te mog sprbowa? spytaa.
Mylaem, e oszczdzasz siy.
I tylko ty bdziesz si bawi?
Poniewa sta za ni, nie widzia jej caego umiechu, dostrzeg tylko jeden doeczek i
uniesion brew.
Poszerzy kadub, eby mogli stan obok siebie, i poda jej somk od sterburty. Karris
zawsze wolaa krzesa praw rk.
Pocztkowo nie potrafili si zgra, wic dka dygotaa i szarpaa, podczas gdy oni strzelali
magi w rnych momentach i z rn prdkoci. Spojrza na Karris, ale zanim zdy co
powiedzie, zapaa go lew rk za praw. ciskaa j rytmicznie, podajc mu tempo, jak to
robia kiedy, gdy taczyli.
Wspomnienie uderzyo w niego z tak si, jakby lizgacz wpad na raf i cisn nim w
morze: pitnastoletnia Karris, sprzed wojny, na corocznym Balu wiatowadcw na szczycie
Chromerii. Jej wosy w kolorze jasny blond, dugie i proste, rwnie lnice i pikne, jak jej
suknia z zielonego jedwabiu. Ich ojcowie dyskutowali, ktrego z braci Guile powinna polubi.
Gavin, starszy i prawdopodobnie przyszy Pryzmat, stanowi oczywicie lepsz parti. Jego
ojciec, Andross Guile, nie dba o urod Karris.
Chcesz pikn kobiet? Od tego s kochanki.
Chocia nie interesoway go preferencje synw alianse trzeba byo zdobywa za
najnisz moliw cen, a maestwo pierworodnego to najpowaniejszy atut, jaki mg
wykorzysta w rozgrywkach Andross Guile dobrze wiedzia, e inne rodziny nie zawsze byy
rwnie wyrachowane. Niektrzy ojcowie nie zechcieliby wyda crki za mczyzn, ktrego ona
by nie chciaa.
Andross Guile rozkaza modszemu synowi, Dazenowi, uwie Karris.
Pitro niej znajduje si pokj dla suby. Tu masz klucz. Dwadziecia minut po tym, jak
z ni wyjdziesz, pod jakim pretekstem poprosz jej ojca o rozmow na osobnoci i wtedy
zejdziemy. Oczekuj, e przyapiemy was w trakcie. Bd zaskoczony, skonsternowany i
wcieky. Najprawdopodobniej ci spoliczkuj. Ale co mona zrobi? Krew modych nie woda i
tak dalej. Rozumiesz?
Obaj bracia rozumieli. wiatowadca Rissum Biaodb syn z porywczoci. Andross
pierwszy uderzy Dazena i, stajc midzy nimi, nie dopuci, eby Biaodb zabi Dazena. Kiedy
jednak przyapi Karris na igraszkach miosnych z Dazenem, jej ojciec nie bdzie mia wyjcia
eby nie okry hab Biaodbw, Karris bdzie musiaa szybko wyj za m za Dazena.
Rodziny poczy alians, a Andross Guile zachowa do dalszych rozgrywek cenniejszego starszego
syna.
Gavinie, oczekuj, e zachowasz si uprzejmie wobec dziewczyny, ale nie bdziesz jej
zachca. Jeli twj brat zawiedzie rodzin, ty bdziesz musia j polubi.
Tak, panie.
Potem jednak zacz si bal. Gavin zataczy pierwszy raz z Karris i wydarzya si
najgorsza moliwa rzecz. Kiedy trzyma j w ramionach, czu jej do ciskajc jego rk i
podajc rytm, patrzy w jej zielone jak jadeit oczy wtedy w jej tczwkach pojawiy si
dopiero najdrobniejsze czerwone punkciki da si oczarowa. Zanim zjawi si Dazen, eby z
ni zataczy, Gavin by zakochany. A w kadym razie jej pragn.
Zdradzaem Karris, zanim nawet si poznalimy. Karris cisna jego rk mocniej ni
wczeniej. Spojrza na ni. W jej oczach pojawio si pytanie. Musia napi minie i Karris to
wychwycia. Zawsze polegaa na cielesnych sygnaach. Nieustannie obejmowaa, muskaa i
dotykaa tych, ktrych kochaa. Taniec by dla niej rwnie naturalny jak chd. Teraz ju nie
dotykaa Gavina tak czsto.
Posa jej uspokajajcy umiech i pokrci gow. To nic takiego. Karris otworzya usta,
eby co powiedzie, ale si powstrzymaa.
Powiksz tuby! krzykna i zamiaa si, ale odrobin za gono; to by wymuszony
miech.
Zatem pamitaa taniec i ciskanie jego doni do rytmu. Oczywicie, e pamitaa. Na
szczcie, nie trzymaa si tego wspomnienia kurczowo i by jej za to wdziczny. Poszerzy
somki w stopniu, w jakim mogli sobie na to pozwoli, i wkrtce pynli z szybkoci, jakiej
nigdy wczeniej sam nie osign. Nie zamierza pokazywa jej nastpnej sztuczki, ale nie
potrafi si powstrzyma. Wiedzia, e sprawi jej prawdziw rado. A co to za rado z bycia
geniuszem, jeli nikt ci nie docenia?
Wypuci rk Karris. To by najniebezpieczniejszy moment. Przy tej prdkoci
wpadnicie na co byoby gupim pomysem. A jednak...
Trzymaj si! krzykn.
Wymachujc praw pici, Gavin rzuci zielony luksyn tak daleko przed siebie, jak zdoa.
Wyldowa na falach z pluskiem. Chwil potem lizgacz uderzy o pochylni z zielonego
luksynu.
Wylecieli w powietrze. Szybowali dwadziecia krokw ponad falami.
Gavin wypuci luksyn tworzcy maszyneri ze somkami i zacz krzesa. Luksyn
przepyn przez niego i wystrzeli z jego rk na boki. Teraz ju spadali, znajdowali si pitnacie
krokw nad falami i nawet jeli uderzenie w nie z t prdkoci oznaczao, e raczej si odbij
ni zwoduj, to, jakkolwiek by na to patrze, spadali z wysokoci dwudziestu krokw. Luksyn
wirowa we wszystkich kolorach, desperacko prbujc uformowa si mimo huraganowego
wiatru.
Dziesi krokw do fal. Pi. Przy tej prdkoci uderzenie o wod przypomina uderzenie o
granit.
I wtedy luksyn stwardnia, przybierajc ksztat podobny do skrzyde kondora na ile
Gavinowi udao si je skopiowa. Skrzyda zapay wiatr i pomknli w niebo.
Za pierwszymrazem, gdy Gavin sprbowa lecie, stara si trzyma kade skrzydo jedn
rk. Dowiedzia si wtedy, dlaczego ptaki maj puste koci i wa prawie tyle co nic. Ciar
prawie urwa mu rce. Wrci do domu mokry, posiniaczony i wcieky, a wikszo mini w
rkach i piersi mia ponadrywan. Za to gdy stworzy kondora od razu w jednym kawaku, w
ogle nie musia wykorzystywa siy mini. Cao leciaa dziki wytrzymaoci i sprystoci
samego luksynu, dziki rozpdowi i wiatrom.
Oczywicie, tak naprawd wcale nie lecia. Szybowa. Gavin prbowa wykorzysta do
lotu pomys ze somkami, ale na razie nic mu z tego nie wyszo. I na razie zasig kondora by
do ograniczony.
Karris nie narzekaa. Patrzya szeroko otwartymi oczami.
Gavin! Na Orholama, Gavin, my lecimy!
Rozemiaa si beztrosko. Zawsze j za to uwielbia. Jej miech przynosi wolno im
obojgu. Zapomniaa o tacu. Warto byo si wysili.
Sta porodku powiedzia.
Nie musia krzycze. Byli cakowicie zamknici w ciele kondora. Wewntrz nie wiao.
Skrcanie nie wychodzi mi najlepiej. Zwykle po prostu pochylam si to w t, to we w t.
Poniewa by ciszy, ju skrcali w jego stron. Razem wychylili si na jej stron, a
wyrwnali lot.
Biel nic o tym nie wie, prawda? spytaa Karris.
Tylko ty. Poza tym...
Nikt inny nie poradzi sobie z potrzebnym do tego krzesaniem dokoczya za niego.
Galib i Tarkian to pewnie jedyni polichromaci, ktrzy poradziliby sobie z niezbdnymi
kolorami, ale aden z nich nie jest dostatecznie szybki. Jeli uatwi projekt wystarczajco dla
innych krzesicieli, moe jej powiem.
Moe?
Mylaem o tym, jak mona si tym posuy. Przede wszystkim na wojnie. Siedem
Satrapii ju knuje i walczy o kilku yjcych polichromatw. Ten wynalazek zaostrzyby
rywalizacj sto razy bardziej.
Czy to Garriston? spytaa nagle, patrzc na pnocny zachd. Ju?
Prawdziwe pytanie brzmi: czy wolisz rozbi si na ldzie, czy na wodzie?
Rozbi?
Nie jestem jeszcze najlepszy w ldowaniu, a przy dodatkowej wadze...
Sucham?!
No co? Z manatem te jeszcze nie prbowaem lata, po prostu mwi...
Chyba nie porwnae mnie przed chwil do krowy morskiej? Miaa taki wyraz twarzy,
e ld wydaby si przy niej ciepy.
Nie! Po prostu caa ta dodatkowa waga... Co trzeba zrobi, kiedy si wpadnie jak
liwka w kompot? Och. Ehm odchrzkn.
Wyszczerzya nagle zby w umiechu, byskajc doeczkami.
Tyle lat, a tu prosz! Mam ci! Rozemiaa si.
Zamia si z alem, ale bl przeszy go do gbi. A ja nadal ci nie mam. Moe z Dazenem
byaby szczliwa.
ROZDZIA 14
Kip mia wraenie, e miny lata, zanim dotar do filaru mostu. Zatrzyma si i zerkn za siebie
na krzesicieli, kiedy Sanson do niego doczy. Mistrz nadal bi ucznia, ktry zwin si w kbek
i krzycza. Z pewnoci nie zauwayli Kipa i Sansona, ale stali odwrceni w ich stron, wic jeli
ktry podniesie wzrok... Filar mostu nie by dostatecznie szeroki, eby ukry chopcw.
Most jkn. Kip spojrza w gr. Drugi filar, ten stojcy na wyspie, pon i zwierzta
przepychay si, odsuwajc si od niego, za bardzo jednak si bay, eby pj w stron miasta,
ktre rwnie pono. Dlatego toczyy si przy porczy, dokadnie nad chopcami i koo dziury
wyrwanej przez konia, raptem kilka krokw na lewo od nich.
Kilka szczurw wpado do wody, zepchnitych przez inne zwierzta. Kady zacz pyn
w innym kierunku, w tym par prosto do chopcw.
Kipowi odek si zacisn z panicznego strachu. To idiotyczne, e zamar na widok
szczura, a nie na widok dwch krzesicieli, ale nie cierpia szczurw. Nienawidzi ich,
nienawidzi, nienawidzi! Sanson szarpn go za rkaw, odcigajc. Kip odbi si od supa,
chlapic niezgrabnie wod. Odwrci si, eby si upewni, e aden szczur nie uczepi si jego
ubrania. Zerkn na ucznia krzesiciela, Zymuna chopak sta z gow schowan midzy
ramionami, a mistrz nadal go bi. Wtedy jednak Zymun zesztywnia.
Krzykn co i wyprostowa si, a mistrz przesta go okada. Kip po raz pierwszy dobrze
przyjrza si chopcu. Nie mg by starszy od Kipa o wicej ni rok. Mia niesforn czarn
czupryn, ciemne oczy i szerokie misiste wargi wykrzywione w triumfalnym umiechu. Na
oczach Kipa skra Zymuna i jego mistrza zacza napenia si czerwieni; wdychali kbice si
smugi podobne do dymu, ktre ubijali w sobie, a wypeniy cakowicie ich ciaa.
Kip odwrci si i zacz pyn najszybciej jak mg. Przed wodospadem znajdowaa si
metalowa krata, uniemoliwiajca przepynicie odziom i pywakom, a obok pomost i schody.
Sanson ju by przy kracie, ponad dziesi krokw przed Kipem.
Po paru kolejnych mocnych zamachach, Kip zerkn za siebie. Most i przepychajce si
zwierzta przesaniay mu wikszo widoku, ale dostrzeg mistrza, ktry przebieg kilka
szybkich krokw. Skoczy, rozkadajc szeroko rce, a potem klasn w donie. Migoczca kula
czerwonego luksynu uksztatowaa si midzy jego domi, a kiedy je gwatownie zoy, kula
strzelia do przodu. Krzesiciel polecia do tyu pod wpywem siy odrzutu, ale si nie przewrci.
Kula zapalia si w powietrzu na chwil przed tym, jak wpada midzy zwierzta na
mocie. Owce, konie i winie poleciay we wszystkie strony w chwili wybuchu, w niebo
migny kawaki cia. Powietrze wypeniy dzikie wrzaski. Poncy pocisk oderwa kawa
porczy i samego mostu, a potem mign Kipowi nad gow i roztrzaska na kawaki drewniane
schody nad pirsem. Kip wtpi, eby krzesiciel le wycelowa, i przez chwil myla, e
mczyzna prbuje uwizi ich w puapce.
Most zwodzony zatrzeszcza, a wszystkie zwierzta, potykajc si, zsuway si ku
zapadajcemu si rodkowi.
Teraz Zymun wybieg naprzd. Klasn czerwonymi rkami, ale tym razem Kip nie
zobaczy kuli luksynu poniewa nie bya wymierzona w niego. W jednej chwili Zymun
przewrci si do tyu, odepchnity si wasnego rzutu, a w nastpnej eksplodowa cay
drewniany most.
Pomienie, krew i wirujce, oderwane kawaki cia wzleciay pod niebo. Jeden ogromny,
poncy kawa mostu pomkn w stron Kipa, koziokujc i wypeniajc mu pole widzenia.
Uderzy w wod obok chopca z gonym pluskiem i sykiem.
Kiedy Kip znowu by w stanie co zobaczy, przyciska si do metalowej kraty przed
wodospadem, otoczony odamkami drewna. Niektre z nich nadal pony; jeden wielki kawa
mostu powoli ton. I zobaczy setki szczurw; niektre byy spalone na wgiel, inne ranne,
jeszcze inne tylko mokre, a wszystkie ywe desperacko chciay wydosta si z wody. Wiksze
zwierzta nie przeleciay tak daleko pod wpywem wybuchu, wic dopiero zbliay si, kopic,
mcc wod, chlapic i gryzc si midzy sob ze strachu i blu.
Kip! Wspinaj si! Prawie nam si udao! krzykn Sanson. By ju po drugiej stronie
kraty.
Nie ruszaj si! krzykn starszy krzesiciel. Jego skra ju wypenia si skbion
czerwieni. Nie ruszaj si albo nastpny pocisk poleci prosto w twoj gow.
Kip zapa si kraty, ale kiedy tylko jej dotkn, poczu drobne pazurki na nogach, a potem
wicej na plecach. Zamar. Szczury. Najpierw jeden albo dwa, a teraz z p tuzina.
Zacisn powieki, kiedy poczu pazury na szyi, a potem na gowie. Trzyma si kraty, a
jego ciao stao si mostem jedyn drog ucieczki z wody i cae roio si od szczurw.
Po kilku chwilach to ju nie byo kilka szczurw. Byy ich setki.
Minie Kipa zacisny si spazmatycznie. Nie mg si ruszy. Nie potrafi myle. Nie
mg oddycha. Nie mia otworzy oczu. Mia szczury we wosach. Jeden wpad mu z przodu za
koszul i teraz wspina si po jego piersi. Szczury biegay mu po rkach.
Rusz si, Kip! Rusz si, bo zginiesz! krzycza Sanson.
Nagle Kip oderwa si od wasnego ciaa. By bliski utonicia, miasto pono, prawie
wszyscy, ktrych zna, nie yli, dwaj krzesiciele prbowali go zabi, a on si przejmowa
szczurami. Kiedy tak czepia si kraty, dwaj krzesiciele szykowali si do miertelnego uderzenia,
a on za bardzo si ba, eby si ruszy. Niedorzeczne. aosne.
Poczu, e kto go apie, i natychmiast otworzy oczy. To Sanson. Wspi si na krat i
walczy ze szczurami, prbujc pomc przyjacielowi. Kip otrzsn si jak pies, zrzucajc
kilkanacie szczurw, ale wikszo nadal na nim zostaa. Mimo strachu zacz si wspina po
kracie.
Przerzuci jedn nog, ale nie mg si podcign. By za ciki. Szczur wpad mu do
nogawki i zacz wspina si po nagiej skrze.
Sanson zapa Kipa za ubranie obiema rkami i krzykn z wysiku. Kip szarpn si po raz
ostatni, czujc, e si unosi, unosi... i wreszcie przeturla si ponad krat. Wpad do wody po
drugiej stronie.
Prd natychmiast go porwa. Kiedy wypyn na powierzchni, Sanson co wrzeszcza, ale
Kip nie rozumia sw. Sign pod spodnie, zapa gramolcego si szczura i go odrzuci.
A potem znalaz si w wodospadzie. Prostopadle do wodospadu biegy wystpy skalne, po
ktrych miejscowi miakowie biegali, przeskakujc nad kaskadami. Kip ju nie mia szansy tego
sprbowa. W pewnych miejscach wodospad by pytszy ni w pozostaych. Kip obrci si
rozpaczliwie i zaczepi stopami o podwodny kamie. Sia prdu pchaa go w przd, ale on
przykucn na kamieniu, podcigajc stopy pod siebie, wymachujc rkami, eby utrzyma
rwnowag. Sadzawka u podna wodospadu bya wystarczajco gboka, jeli jednak Kip nie
skoczy dostatecznie daleko, uderzy po drodze o skay.
Skoczy tak daleko, jak tylko zdoa. Ku jego zaskoczeniu, rzeczywicie polecia w tym
kierunku, w ktrym chcia. Przez chwil czu idealn wolno. Spokj. Ryk wodospadu zaguszy
wszelkie inne dwiki, wszystkie inne myli. To byo pikne. Jakim cudem on i Sanson spywali
rzek przez ca noc, a teraz soce wychylao si zza horyzontu, pokonujc nieprzeniknion
czer po jednej stronie nieba i zamieniajc j w gboki granat, lodowaty bkit, re i orane,
ktre rozpalay chmury jak barwne halo.
I wtedy Kip zda sobie spraw, jak szybko spada. Ciao mia ustawione pod ktem do
byskawicznie zbliajcej si powierzchni wody. Widzia do miakw, eby wiedzie, e musi
uderzy w wod stopami albo gow z wycignitymi do przodu rkami, bo inaczej straszliwie
si poobija.
Nie mia szansy wpa gow naprzd, wic wygi plecy i zamacha rkami.
Cokolwiek zrobi, najwyraniej uzyska dokadnie odwrotny efekt do zamierzonego, a
moe ju wczeniej obraca si w przd, bo teraz lecia dokadnie rwnolegle do wody. Za chwil
uderzy brzuchem w wod w najbardziej spektakularny sposb. Przy tej wysokoci to moe go
zabi.
To jeszcze nie wszystko zda sobie spraw, e spada razem z wod, a wszyscy
skoczkowie, jakich widzia, wyskakiwali poza ni. Woda po drodze zawsze odbijaa si od skay.
Nie mia nawet czasu, by wymyli przeklestwo, kiedy uderzy stop w ska. Mocno.
Wyrzuci rce przed siebie...
...i wpad do wody gow naprzd, czujc si tak, jakby kto wanie przywali mu w
ciemi desk. Mia wraenie, e wyrywano mu rce. I zapomnia zaczerpn tchu, nim oberwa.
Kip otworzy oczy pod wod i zobaczy, e co wielkiego wpado do wody obok niego w
strumieniu bbelkw. Sanson!
Sanson zanurkowa stopami naprzd, ale przekoziokowa w wodzie i teraz by do gry
nogami. Przez chwil wyglda jak oguszony, potem otworzy oczy, ale nie patrzy na Kipa.
Najwyraniej zdezorientowany po upadku, zacz pyn... w d. Kip zapa go za nog, eby
przycign jego uwag.
Sanson wpad w panik zacz si rzuca i kopn Kipa prosto w nos.
Kip wrzasn i zobaczy, jak resztki powietrza z jego puc pdz ku powierzchni.
Sanson odwrci si, zobaczy Kipa, popatrzy, gdzie pyn bbelki powietrza, i zauway
krew rozkwitajc obokiem w ciemnej wodzie. Zapa Kipa i razem wypynli na powierzchni.
Kipowi ledwie si udao. Zapa gwatownie powietrze, wcigajc ustami krew i wod, po
czym zaraz je wykaszla. Zakaszla raz jeszcze i odruch wymiotny szarpn mu odkiem.
Sanson pocign go za rk.
Kip, pom mi! Musimy wyj na brzeg przed bystrzami.
To go otrzewio. Pidziesit krokw za gbok, nieruchom sadzawk, do ktrej spada
wodospad, zaczynay si bystrza tak strome, e waciwie same byy seri wodospadw. Prd ju
zaczyna przypiesza. Z bolc stop, pkajc gow i krwawicym nosem popyn z
Sansonem.
Udao im si dotrze do brzegu dziesi krokw przed bystrzami. Wygramolili si na
trawiasty brzeg i wyczerpani obejrzeli swoje obraenia. Sanson by cay. A take zawstydzony.
Przepraszam, Kip. Chodzi mi o nos i w ogle. Nigdy nie lubiem pywa. Zawsze
mylaem, e w gbinach siedzi co, co mnie zapie.
ciskajc krwawicy nos, Kip spojrza na przyjaciela.
Uratowae bi ycie odpowiedzia. I bie zabae bi bosa.
Bardziej martwi si stop, ktr uderzy w ska. Rozsznurowa but jedn rk, cign
go i zdj poczoch. Stopa bya obolaa i na wierzchu pojawiy si imponujce zadrapania, ale
kiedy j rozciera, nie czu, eby poama koci. Zacz wciga z powrotem mokr poczoch,
co byo dosy trudne, bo drug rk nadal ciska nos.
Nie mog uwierzy, e si nam... zacz Sanson.
Udao? spyta Kip.
Zaprzesta prb sznurowania buta jedn rk i teraz mocno pociga nosem, eby
powstrzyma upyw krwi i si ni nie upaka. Kiedy jednak skoczy wiza supeek,
zrozumia, dlaczego Sanson nie dokoczy zdania. Siedzieli skpani w ostrej, czerwonej
powiacie.
Kip spojrza w gr i zobaczy wiszc nad nimi na niebie czerwon flar, wskazujc
pozycj uciekinierw reszcie krlewskich wojsk ktre musiay znajdowa si w pobliu. Dym z
flary cign si na szczyt wodospadu, gdzie stali dwaj krzesiciele i patrzyli na nich.
Kipowi i Sansonowi udao si uciec przed krzesicielami, ale teraz musieli uciec reszcie
armii.
Kip wsta, utykajc i pocigajc nosem. Mia wraenie, e zaraz zacznie mu si krci w
gowie ze zdenerwowania. Zobaczy jedca na grani, ktra cigna si od wodospadu do farmy
Sendinw. Natychmiast zapomnia o krwawicym nosie. Jedziec bdzie musia skorzysta z
okrnej drogi, ale mia konia. Kip i Sanson musieli zbiec ciek wzdu bystrzy i dotrze na
farm przed onierzem.
I wtedy Kip zobaczy, e do pierwszego doczyo trzech nastpnych. A potem jeszcze
jeden, i jeszcze.
Kip i Sanson ruszyli biegiem.
Wodospad wzbija ogromne chmury pyu wodnego, dzie i noc, a w dolinie panowa mrok
o kilka godzin duej ni w okolicy. Kiedy flara zgasa, Kip straci z oczu konnych i ciek.
Zatrzyma si przeraony. Szerokolistne roliny, liskie od wilgoci, przesaniay
wziutek ciek. Wystarczy, e stanie na jednej z nich, a zjedzie kamienist pochyoci
prosto do rzeki. A w bystrzach czekaa go mier.
Musia co widzie. Sprbowa patrze ktem oka, jak uczy go mistrz Danavis. Ta cz
oka, ktra skupia si, gdy patrzy si normalnie, najlepiej postrzegaa kolory, ale ta bardziej z
boku lepiej radzia sobie z odrnianiem wiata i ciemnoci.
Biegiem! krzykn Sanson.
Kip obejrza si przez rami. Twarz Sansona wygldaa tak, jakby pona. Kip zrobi krok
do tyu i zachwia si na ostrej krawdzi cieynki. Kady skrawek odsonitej skry Sansona
jarzy si jak rozpalony. Kip widzia nawet par buchajc mu z rk w postaci drobnych,
pomaraczowych smuek.
Co si stao z twoimi oczami? zdziwi si Sanson. Niewane. Ruszaj si, Kip!
Sanson znowu mia racj. Niewane, co Kip widzia ani w jaki sposb. Odwrci si i
ruszy przed siebie. Jakim cudem niezwyko tego dowiadczenia zepchna na bok strach.
Roliny byy jak pochodnie wskazujce mu drog, delikatnie owietlay kryjcy si midzy nimi
szlak.
Jedn rk trzymajc mokre, cikie spodnie, Kip zacz biec tak szybko, jak zdoa, nie
bojc si niczego mimo wilgotnych kamieni, wskiej cieki i mierci czyhajcej ze wszystkich
stron.
Na rzece unosiy si ciaa, ktre ugrzzy w bystrzach. Dobry Orholamie, byy te ciaa na
farmie Sendinw, niewielkie grudy niemal tak zimne jak otaczajca je ziemia. Tlce si,
zniszczone budynki pony jasno w oczach Kipa. A co waniejsze dla niego i Sansona, zobaczy
paskodenn dk zacumowan przy pomocie Sendinw. Dotarli z Sansonem do koca cieki.
Wybiegli zza rogu i w porannym socu zobaczyli trzydziestu jedcw z Lustrzanej Gwardii
ustawionych w szyku bojowym.
Chcielimy pojma ci ywcem powiedzia czerwony krzesiciel. Jego skra bya
szkaratna, a w gosie pobrzmiewaa zo. Nie co dzie spotyka si krzesiciela z twoim
potencjaem. Zabie jednak dwch ludzi krla Garadula i za to czeka ci mier.
ROZDZIA 15
Chyba nie zamierzasz naprawd nas rozbi? spytaa Karris, kiedy Gavin skierowa ich nad
poronit krzewinkami pustyni.
Och, rozumiem. Kiedy lec, my lecimy, a kiedy si rozbijamy, to ja nas rozbijam.
Gavin przechyli kondora na prawo do skrtu, eby nie zobaczono ich z Garristonu. Nadal
istniaa spora szansa, e dojrzy ich jaki farmer albo rybak, ale kto uwierzy samotnemu rybakowi,
ktry powie, e widzia ogromnego latajcego czowieka-ptaka? Co innego, gdyby zobaczyo ich
cae miasto. Garriston, chocia to najwaniejszy port Tyrei, nie by duym miastem. Zatok
zuboono zbyt intensywnymi poowami, ziemia bya gorca, sucha, a gleby sabe, ruthgarski
gubernator skorumpowany, a jego ludzie jeszcze gorsi.
Nie zawsze tak to wygldao. Przed Wojn Faszywego Pryzmata istnia tu rozlegy system
kanaw nawadniajcych, dziki ktrym krzewiasta pustynia rozkwitaa, a plony zbierano dwa, a
nawet trzy razy do roku. System luz pozwala dociera kupcom do dziesitkw maych
miasteczek w gr i d Umbry. Jednake kanay i luzy wymagay krzesicieli i konserwacji. Bez
obu tych rzeczy ziemia uscha, karana za grzechy martwych ludzi.
Gavin, mwi powanie. Naprawd si rozbijemy?
Zaufaj mi.
Otworzya usta, ale zaraz je zamkna. Zgadywa, czego nie powiedziaa: Bo ju raz
dobrze wyszam na tym, e ci zaufaam?.
Masz co kruchego w plecaku?
J ak niebezpieczny bdzie upadek? spytaa szczerze zaniepokojona.
Przepraszam. Powinienem poczeka, a bardziej zbliymy si do ziemi.
Czekaj, co to jest? spytaa nagle Karris.
Gavin spojrza na zachd, w tym samym kierunku co Karris, ale nie zobaczy niczego
ciekawego. Obszar wok Garristonu to byy rwninne i suche ziemie uprawne, ale na zachd
szybko ustpoway stromym, wysokim grom nie do przebycia, ktre niemal graniczyy z
morzem. Umbra pyna zaraz po drugiej stronie tych gr. Gdyby pyna prosto do morza
przez gry miaaby raptem trzydzieci mil dugoci. A tak skrcaa na wschd do Garristonu,
oddzielona od morza grami jak murem i mierzya prawie czterysta pidziesit mil od rda do
ujcia.
Tam wskazaa Karris. Dym.
Gavin nie by pewien, czy czarna smuka to co wicej ni wytwr wyobrani Karris a
teraz te i jego. Tak czy inaczej, smuga unosia si po drugiej stronie gr, wic to nie miao
znaczenia. Ju otwiera usta, eby powiedzie to Karris, kiedy kondor przelecia nad jednym ze
wzniesie pogrza. Potny prd nony wyrzuci ich wysoko w powietrze.
Gavinowi zaparo dech w piersi. Eksperymentowa z kondorem tylko nad wod. Nawet nie
pomyla o tym, jak ziemia, nad ktr szybowa, wpynie na powietrze powyej. Teraz, kiedy
tego dowiadczy, wszystko nabrao sensu. Inaczej, dlaczego ptaki drapiene tak czsto
kryyby w tych samych miejscach? Gavin zakada, e trzymay si dobrych terenw
owieckich. Teraz wiedzia. Prdy wstpujce.
Damy rad przelecie nad grami? spytaa Karris.
Z tej wysokoci Gavin spojrza w d, przekn lin i natychmiast skupi wzrok na
horyzoncie mia pewno, e widzieli dym. A skoro by widoczny z tak daleka, mg oznacza
tylko dwie rzeczy.
Niech to bdzie poar lasu. Bagam, Orholamie.
Damy. Ale jeli polecimy tam, to nie spotkasz si z czowiekiem, ktry mia ci
wprowadzi do wojska Garadula. Bez morza nie dam rady znowu wznie kondora w powietrze.
Bdziemy musieli spyn rzek a do ujcia.
Gavin, jak widz tyle dymu, to od razu myl: czerwony kolorak. Pochodnia moe
wanie pali cae miasto. Wyruszye powstrzyma koloraka w pobliu Ru? Ci ludzie nie s
gorsi od mieszkacw Ru. A skoro ju o tym mowa, to w Ru jest mnstwo krzesicieli, ktrzy
wsplnie poradziliby sobie z niebieskim kolorakiem. Ci ludzie nie maj nikogo.
W mylach Gavin porwnywa ziemi poniej ze znanymi mu mapami Tyrei. Okazao si
to zaskakujco atwe, zwaywszy e znalaz si tak blisko perspektywy, z jakiej rysuje si mapy,
jak aden z ludzi. Spojrza na gry, nie do koca przejezdn przecz i miejsce, z ktrego unosi
si dym. Naga myl uderzya go z si wiksz ni zwyke przeczucie. Nie znalaz si tu
przypadkiem. To nie by zbieg okolicznoci, e szybowa w jedynym miejscu, z ktrego mg
dostrzec ogie, i e towarzyszya mu Karris. To nie by poar lasu. Ani czerwony kolorak.
Ogie bi z Rektonu. Przed wojn to byo liczne miasteczko. To tam przebywa jego
syn. Gavin to wiedzia, chocia znajdowali si tak daleko, e nie mia prawa tego wiedzie.
Gdyby Orholam rzeczywicie istnia, wanie tak kar wymyliby dla Gavina. Albo prb.
Cokolwiek to byo, mia przed sob wybr.
Zostao mu pi lat i pi wielkich celw do zrealizowania. A jeden z nich by w gwnej
mierze bezinteresowny: uwolni Garriston, ktry upad przede wszystkim z jego winy. I ktry do
tej pory cierpia z jego powodu.
Jeli uda si do Rektonu, bdzie musia stawi czoo tej wariatce, Linie. Bdzie musia
stawi czoo jej synowi, Kipowi, i powiedzie mu, e nie jest jego ojcem: Przykro mi, nadal nie
masz ojca. Nie mam pojcia, co wygaduje ta kamliwa zdzira, twoja matka.
Na pewno wszystko piknie si uoy. Znajd si te tak blisko wojsk Raska Garadula, e
Karris otworzy list z rozkazami, i wtedy natychmiast zrobi si nieprzyjemnie.
Wystarczyoby, eby Gavin powiedzia Mam swoje rozkazy. Karris by zrozumiaa.
Zawsze bya obowizkowa. A do przesady.
Ale ty nie jeste Karris. To nie jej prba.
Otworzy usta, eby to powiedzie, ale to pachniao tchrzostwem. Nie mg wycedzi
tych sw przez zacinite zby.
Lecimy to sprawdzi powiedzia w kocu.
Przechyli kondora i zorientowa si, e podj decyzj w ostatnim momencie. Teraz bdzie
musia si postara, eby zmieci si w przesmyku midzy grami.
Karris ucisna jego rk, a jej oczy rozbysy jadeitowe, zielone oczy z czerwonymi
gwiazdami. Z jakiego powodu jej rado zrania go gbiej, ni zdoaoby jakiekolwiek
rozczarowanie. Ta rado przypominaa o szesnastu latach radoci, ktre powinien jej da,
radoci skradzionej. Odwrci si z zacinitym gardem.
Gry zamajaczyy, a Gavin po raz pierwszy zda sobie spraw, jak szybko lec. Nie mieli
adnej nadziei na ldowanie tu, na podmokym terenie. Jeli prdy wznoszce, ktrych si
spodziewa, nie porw ich wkrtce, wymaluj z Karris wielk, szkaratn plam na tych skaach.
Orholamie, jeli w ogle nie wieje, to nie ma te podmuchu, ktry by ich unis, prawda?
Ju zacz krzesa czerwon poduszk nie udzc si, bo wiedzia, e niezalenie od tego,
jak wielk stworzy, bdzie za maa przy tej prdkoci kiedy porwa ich prd wznoszcy. Cisn
nimi w niebo, a skrzyda kondora zadygotay.
Karris krzykna z radoci.
Sia prdu bya niewiarygodna. Trudno byo oceni, jak szybko si wznosili, ale Gavin
skrci skrzyda, eby zmniejszy nacisk na nie i poniewa Rekton nie znajdowa si na tyle
daleko, eby potrzebowali a takiej wysokoci. Im wyej lecieli, tym bardziej byli widoczni. To
jednak dao mu do mylenia. Przy wysokoci, jakiej mogli nabra nad grami, zasig kondora
okaza si o wiele wikszy, ni pocztkowo zakada.
Odoy t myl na pniej. Teraz kopot polega na tym, eby pozosta nisko, eby nie
byli widoczni dla caej Tyrei, i wytraci cz tej niesamowitej prdkoci, ktrej nabrali.
Wykrzesa czepiec z takiego samego niebieskiego luksynu, ktrego uy, zeskakujc z Chromerii.
Natychmiast si otworzy oboje z Karris polecieli do przodu i rwnie szybko si oderwa.
Kiedy odzyskali rwnowag, Gavin sprbowa raz jeszcze. Tym razem zielony i o wiele
mniejszy. Poczy czepiec z luksynem kondora, eby go nie rozerwa. Tym razem si udao. W
pewnym sensie. Troch zwolnili. Teraz spadali z tylko niedorzeczn prdkoci. Gavin trudzi
si, prbujc znowu zwikszy rozpito skrzyde.
Jak mog pomc?! krzykna Karris.
Gavin zakl. Ledwie co zacz eksperymentowa ze zmian skrzyde kondora. We
wszystkich swoich prbach tylko pochyla si to w jedn, to w drug stron i wyrwnywa lot,
zanim uderzy o ziemi albo wod. Stkajc z wysiku, unis przedni skraj skrzyda do gry.
Skieruj w gr, eby lecie w gr, racja?
Zrobi dokadnie to, czego nie powinien. Zanurkowali ostro w d. Zanim wypoziomowa
skrzyda, lecieli ju prosto ku ziemi. Gorzej, gwatowny spadek oznacza, e nie dotyka ju
nogami podogi. Nie mia o co si zaprze, eby dalej manipulowa skrzydami. Rzuci luksyn na
sufit, eby pchn swoje ciao w d, i ju zaczyna dotyka stopami podogi, kiedy zobaczy
majaczce przed nimi ogromne drzewa eukaliptusowe. Dziaa za wolno.
I nagle uderzy o podog. Kondor zanurkowa poniej koron drzew nad k i zacz si
wznosi. Nie mieli szansy.
Gavin sign w luksyn, kiedy kondor uderzy w gazie. Niebieski luksyn popkaby i
roztrzaska si, gdyby go nie chwyci. Przez nastpn chwil nic nie widzia, bo lecieli prosto
przez drzewa i nagle znowu znaleli si w powietrzu. Wnoszc si, coraz bardziej i bardziej
stromo.
Wreszcie spojrza na Karris. Na jej skrze toczya si walka czerwieni z zieleni. Zapara
si rkami o sufit, a luksynowe linie biegy od jej rk na ty kondora. Przeja kontrol nad
ogonem. By rozoony jak wachlarz, zielony i wygina si ku grze. Ocalia im ycie, ale oczy
miaa zamknite z wysiku, a minie napite, bo staraa si utrzyma ogon w grze mimo naporu
wiatru.
Karris, wyrwnaj! krzykn Gavin.
Staram si!
Ju za bardzo...
I wtedy obrcili si do gry nogami, lecc w przeciwn stron. Gavinowi koszula opada
na twarz, a kiedy j odcign, wreszcie wyrwnali lot tyle e lecieli do gry nogami.
Ale nie teraz!
Zdecyduj si wreszcie! odkrzykna.
Staa na rkach na suficie. Gavin zapa j i wsplnie raz jeszcze obrcili ogon i skrzyda.
Zwalili si na podog, kiedy ogromny, luksynowy ptak znowu si poderwa, raptem dwadziecia
krokw nad drzewami.
Gavin odetchn spokojnie pierwszy raz od jak mia wraenie wielu godzin. Sprawdzi
kondora. Wygldao na to, e miewa si dobrze.
Widzieli nas? spytaa Karris.
Co? Kto?
Jakim cudem bya w stanie widzie tyle rzeczy naraz?
Oni odpara, pokazujc gow.
Gavin spojrza w stron Rektonu. Znajdowali si teraz kilkanacie mil na wschd od
miasta, ktre rzeczywicie pono. Cae. To oznaczao albo niewiarygodnie silnego czerwonego
koloraka, albo co zupenie innego.
I wanie patrzyli na owo co zupenie innego. Niewielka armia stacjonujca wok
miasta. To mogli by tylko ludzie Garadula.
Niech Orholam ma ich w opiece.
Nie powiedzia Gavin. Musieliby patrze niemal prosto w soce, eby nas dostrzec.
Hmm. No to mamy fart.
Ty to nazywasz fartem?
A to co? przerwaa mu.
Poniej miasta, gdzie wodospady przechodziy w bystrza i w kocu wcieka Umbra si
uspokajaa, staa gromadka domw. Niemale wioska, ale wszystkie budynki si tliy. Sta tam
przed kilkoma Lustrzanymi Gwardzistami krla Garadula zielony krzesiciel, a jego skra
napeniaa si moc.
To dziecko! wykrzykna Karris. Dwoje dzieci! Gavin, musimy je ratowa!
Sprowadz nas na d tak blisko, jak si da. Przekoziokuj po uderzeniu.
Wyrwnali lot jakie dziesi krokw nad kamienist i poros krzewinkami rwnin.
Gavin znowu wyrzuci niewielki czepiec, eby ponownie wyhamowa. Czepiec otworzy si
gwatownie, ale tym razem oboje byli gotowi na szarpnicie i w por si zaparli. Gavin wyrzuci
nastpny, a potem jeszcze jeden. Zwolnili szybciej, ni si spodziewa. Kondor zapikowa w d.
Gavin rozoy gwatownie rce, rozsadzajc kondora na kawaki. Kiedy spadali, owin
Karris, a potem siebie w ogromn poduch z pomaraczowego luksynu, oprawion w skorup
segmentw z zielonego gitkiego luksynu i z rdzeniem z wyjtkowo twardego tego
magicznego tworzywa.
Uderzyli o ziemi, a pomaraczowy i zielony luksyn spowolni ich upadek, zanim wybuch
pod wpywem uderzenia. ty luksyn uformowa si wok kadego z nich w sztywniejsz kul.
Gavin polecia w krzaki, turlajc si i podskakujc kilka razy, zanim ty luksyn roztrzaska si i
wyplu go bezceremonialnie na ziemi. Poruszy palcami rk i stp. Wszystko dziaao. Poderwa
si.
Karris?
Usysza wrzask. Mrocy krew w yach. Pobieg.
Karris zerwaa si na rwne nogi dwadziecia krokw dalej. Wosy miaa potargane, ale
Gavin nie zauway adnych ewidentnych obrae. Stan obok niej.
Co si stao? spyta.
Zerkna w d. U jej stp lea grzechotnik, dugi jak rozpito ramion Gavina. Sztylet
wbity tu za gow przyszpila go do ziemi. Sztylet Karris.
Kiedy Gavin sta z rozdziawionymi ustami, Karris opara stop za gow wa i
wycigna sztylet rk, na mio Orholama, nie magi. Czasem Gavin zapomina, jaka jest
twarda. Otara krew czarn chustk, ktre Czarnogwardzici nosili specjalnie do takiego celu na
czerni nie byo wida trudnych do wyjanienia plam z krwi. Draa nieco, kiedy chowaa
chusteczk, ale Gavin wiedzia, e nie ze strachu czy nerww. Ciao potrzebowao chwili, eby
rozluni si po takiej iloci adrenaliny, jak wyzwalaa wizja bliskiej mierci.
Karris nie obwiniaa go o to, e prawie przez niego zgina. Zapaa plecak i pokrowiec z
ukiem, przypasaa jatagan do smukej talii, sprawdzia, czy ostrze albo pochwa nie ucierpiay w
czasie upadku, i zarzucia plecak. Zupenie jakby naga przemoc przypomniaa jej, kim jest... I
czym oni nie byli. Wrcia na ziemi, do rzeczywistoci.
Przepraszam za to wszystko powiedzia Gavin. Powinienem by trzyma si morza.
Wtedy moglibymy napatoczy si na rekiny. Wzruszya ramionami. I teraz byabym
mokra. Umiechna znaczco, ale jej oczy pozostay powane.
Teraz ju nie mia jej dotkn, wycign do niej rki. Czekaa ich praca a zadanie
Karris byo niebezpieczne, mogo doprowadzi do wojny i mogo wiza si ze mierci: jej
wasn lub przez ni zadan. Musiaa bezlitonie odci si od wszelkich zwizkw, ktre
mogyby j rozprasza.
Karris powiedzia. To, co znajdziesz w licie... to nie jest prawda. Nie spodziewam
si, eby zrozumiaa albo nawet mi uwierzya, ale przysigam, e to nie jest prawda.
Spojrzaa na niego z twarz surow i nieprzeniknion. Tczwki miaa jadeitowe, ale
plamki czerwieni byy jak gwiazdki, rozszerzay si, przybieray ksztat rombw. Z takiej czy
innej przyczyny, przyziemnej czy magicznej, za spraw luksynu czy ez, Gavin wiedzia, e
wkrtce te oczy bd czerwone.
Uratujmy te dzieci powiedziaa.
Pobiega, a on za ni. Zbiegali zygzakiem po zboczu poronitym gwnie przez
eukaliptusy; obaca kora sypaa si na ziemi, gazie ich chostay. Karris brna w stron
chudego dzieciaka, zostawiajc Gavinowi uratowanie tego, ktry sta przed czerwonym
krzesicielem.
Jednake to wszystko nie miao znaczenia. adne z nich nie miao szansy dotrze na czas.
ROZDZIA 16
Stali za daleko, eby pobiec do dki; nawet Sanson by nie zdy. W gowie Kipa pojawia si
lodowata myl: zaraz umrze. Zaskoczya go wasna reakcja. adnej paniki. adnego strachu.
Tylko cicha furia. Trzydziestu elitarnych Lustrzanych Gwardzistw w penym uzbrojeniu
przeciwko dziecku. Wyszkolony czerwony krzesiciel przeciwko dziecku, ktre wczoraj po raz
pierwszy krzesao.
Uciekaj, kiedy dam ci znak powiedzia Sansonowi.
Ktem oka zobaczy jaki rozbysk nad drzewami trzysta krokw na lewo od niego, ale
kiedy tam spojrza, niczego nie zobaczy. Widzia, e Lustrzani Gwardzici te patrz po sobie,
jakby dostrzegli ten sam bysk, co on.
Teraz, Sanson. Biegiem. Kip nie oderwa wzroku od krzesiciela.
Sanson pobieg.
Lustrzani Gwardzici wahali si, dopki czerwony krzesiciel nie skin rk, dajc im znak
krtko, po oniersku. Dwch gwardzistw po jednym z kadej flanki oderwao si od
szyku i okryo Kipa, wbijajc mocno pity w koskie boki. Czerwony krzesiciel sam wyjecha
naprzd.
Do tej pory wszystkie magiczne dokonania Kipa byy czysto instynktowne. Teraz musia
zrobi co wiadomie. Zalewao go wiato. Okrajcy go gwardzici mieli na niego oko, ale
chodzio im o Sansona. Dziko ponownie wezbraa w Kipie i poczu, e skra pod paznokciami
mu pka i luksyn wylewa si z rk. W doni uformowa mu si oszczep. Cisn nim w
Lustrzanego Gwardzist, ktry znajdowa si najbliej Sansona, ale rzut by aosny. Oszczep
polecia z pitnacie krokw nie przeby nawet poowy potrzebnego dystansu.
Czerwony krzesiciel si rozemia. Kip nie zwraca na niego uwagi.
Widzia, jak drugi czerwony krzesiciel i jego ucze Zymun rzucali ogniowymi pociskami,
po prostu stojc. Lecieli do tyu, kiedy ciskali czym z wielk si, ale ta sia nie bya do koca
fizyczna. Kip wyobrazi sobie magi wylatujc z niego, jak wczeniej z tamtych czerwonych.
Drobinki powietrza przed nim poczyy si, iskrzce, migoczce zielenie w odcieniach od
bladego przez seledyn po soczysty szmaragd uoyy si w zarys grotu wczni.
Grot skoczy w wybuchu energii. Kip pad, jakby strzeli z muszkietu z podwjnym
adunkiem prochu. Przekoziokowa po ziemi. Gorzej, e nie trafi. Zielona wcznia przecia
powietrze za galopujcym Lustrzanym Gwardzist. Uderzya w jedn z nielicznych stojcych
jeszcze cian spalonego domu. ciana przewrcia si wzbijajc tumany popiou.
Kip wsta z trudem i sprbowa znowu, ale kiedy powietrze zaczo przed nim iskrzy si
zieleni, dostrzeg ktem oka co czerwonego. Odwrci si do czerwonego krzesiciela, ale za
wolno. Co gorcego strzelio mu przez rce, rozpraszajc zielony luksyn, ktry Kip gromadzi, i
parzc go.
Czerwony krzesiciel zsiad ju z konia i podchodzi do Kipa. Szed spokojnie, a czerwie,
kbic si, znowu spywaa mu do doni. Kip unis rce, jak robi to setki razy, kiedy Ram
grozi, e go uderzy. Tym razem uformowaa si zielona tarcza, pprzezroczysta, zakrywajca
go od stp do gw, caym ciarem opierajca si o ziemi.
Czerwony krzesiciel machn jednym palcem. Strzelia iskra, cignc za sob dugi
czerwony ogon. Przywara do tarczy Kipa, ponc sabo, a czerwony ogon siga a do
krzesiciela. Kip spanikowa i uskoczy w bok. Pocign za sob tarcz tylko dlatego, e
przyczepia si do jego rk. O wiele wikszy pocisk polecia z rykiem od czerwonego krzesiciela.
Lecia po ogonie iskry, tnc powietrze wzdu wyznaczonej linii.
Uderzenie zwalio Kipa z ng i cisno nim kilka stp dalej. Poczu, jak zielona tarcza pka
z hukiem, jakby amano jego wasne koci.
Gdy podnis si z ziemi, ujrza jak jeden z Lustrzanych Gwardzistw cigajcych Sansona
unosi dug kawaleryjsk szabl i tnie, nie przerywajc szary. Kip nie widzia Sansona, ale
gwardzici si zatrzymali, a drugi jedziec zmieni chwyt na lancy i dgn ni w d, mocno.
Raz, potem drugi. Jak zawodowiec, chodno.
Obaj gwardzici rozlunili si, jak ludzie, ktrzy skoczyli swoj robot, i Kip zrozumia,
e Sanson nie yje.
Przeturla si. Czerwony krzesiciel sta nad nim. Kip odrobin si zdziwi, jak zwyczajnie
mczyzna wyglda. Mia pocig twarz, ciemne oczy, niedbale przycite wosy i krzywe zby.
Zamierza zabi Kipa, ale by w tym beznamitny. Po prostu wypenia rozkazy.
Zanim Kip zdoa ponownie zgromadzi magi, krzesiciel unieruchomi mu rce
czerwonym szlamem, klejcym i gstym. Kip nie mg si ruszy.
Krzesiciel raz jeszcze spojrza zza okularw ku socu i magia spyna kbami jak dym
po jego rkach, wypeniajc go moc do mierciononego ciosu. Plamka w kolorze indygo
pojawia si na jego uchu, a potem na skroni, kiedy poruszy gow jakby kto z latarni
wypuszcza sygnalizacyjny promie wiata z lasu i w jaki sposb zdoa skupi promie
dokadnie na...
Rozleg si huk, raptem na uamek sekundy, jakby Kip znowu stan u podna
wodospadu. Co ogromnego i tego uderzyo w czerwonego krzesiciela tak szybko i mocno, e
wydawao si, e mczyzna znikn. Jego ciao poleciao w powietrze, rozerwane si uderzenia.
Czerwony luksynowy szlam ptajcy Kipa rozpad si w py.
Kip wsta i spojrza z przeraeniem na to, co kiedy byo czowiekiem. Czerwie szat
krzesiciela zmieszaa si teraz z krwi, magia spltaa si z przemoc. Caa grna poowa ciaa
zamienia si w galaret. Kip spojrza w stron lasu.

***

Ocaliwszy na razie chopca, Gavin pobieg w stron Lustrzanych Gwardzistw. Karris
zbiega zboczem, eby uratowa drugiego chopca biegncego w stron rzeki, ale byo za pno.
Gwardzici uformowali szyk z zadziwiajc szybkoci i dyscyplin. aden z nich nie zawraca
sobie gowy wkadaniem zbroi. Bya cika, niezgrabna i szybko mczya wierzchowca, a
Lustrzani Gwardzici najwyraniej nie spodziewali si napotka jakiegokolwiek oporu, ju nie
mwic o krzesicielach. To oznaczao, e konie stanowiy najatwiejszy cel. Tyle e Gavin nie
lubi zabija niewinnych zwierzt. A ich panw? To co innego.
Zakreli rk ostry uk, a powietrze zaskwierczao jak seria wybuchajcych w ogniu
kamieni. Wystrzeli tuzin niebieskich kul, kada wielkoci poowy jego pici. Lustrzana zbroja,
dziaajc jak zwierciado odbijajce wiato, odbijaa cz skierowanego na ni luksynu i go
rozpraszaa. To stanowio powany problem dla krzesiciela prbujcego zrzuci jedca za
pomoc luksynowego miecza, ale to bya tylko zbroja zapewniaa ochron, a nie
niezniszczalno. Luksynowe kule o cieniutkich ciankach roztrzaskay si na lustrzanej zbroi,
uwalniajc z wntrza ponc, czerwon ma, ktra rozlaa si po gwardzistach, rozbryzgujc si
na torsach, wciekajc pod przybice i przesczajc w miejscach cze w kroku.
Pord ognia, wrzaskw i skwierczenia poncej skry szara si zaamaa. Gavin machn
drug rk i wystrzeli kolejny tuzin kul. Mczyni zwalali si z siode na ziemi, prbowali si
turla, eby zgasi pomienie. Inni usiowali zedrze ponce hemy gotujc si w nich. Pozostali
kontynuowali szar, kilku gwardzistw opucio nawet lance dopki nie uderzya w nich
druga salwa kul.
Nadal jednak ponad tuzin koni kontynuowa szar, nawet bez jedcw w kocu
wyhodowano je specjalnie do walki. Galopoway prosto na Gavina.
Postawi wok siebie zielone kliny, zamykajc si wrd nich jak ma w muszli i
przygotowa si na uderzenie. Konie trcay go rozpdzone, przebiegajc obok, ale utrzyma si
na nogach.
Zostao tylko trzech Lustrzanych Gwardzistw bez obrae, wszyscy w ostatniej linii, bo
ju wczeniej wyamali si z szary. cigali wodze, odwracali si gotowi do ucieczki. Moe to
tchrze. Ale mdrzy tchrze. Gavin strzeli palcami do kadego z nich. Nadfioletowy luksyn by
szybki, lekki i prawie dla wszystkich niewidzialny. Jak pajczek, kada plamka przywara do
jednego gwardzisty i wspia si do spoiny w zbroi na karku.
Chwil pniej trzy kolczaste pociski z tego luksynu migny po nadfioletowej
pajczynie czcej pajczki z Gavinem. Z misistym chrzstem pociski przebiy si przez zbroje
i wbiy w krgosupy. Trzej jedcy spadli z galopujcych koni.
Skoro wszyscy jedcy wok niego zginli albo umierali, Gavin spojrza w d wzgrza,
eby sprawdzi, jak radzi sobie Karris z dwoma Lustrzanymi Gwardzistami. Jeden ju pad i
Gavin tylko si zdziwi, e drugi jeszcze yje co niewtpliwe szybko ulegnie zmianie.
Czterysta lat temu, kiedy zaoono Czarn Gwardi, bya to ilytaska kompania, ktrej
czonkw dobierano, kierujc si zarwno podkrelanymi z dum zwizkami z Lucidoniusem,
jak i umiejtnociami w walce. Kiedy jednak Ilyta stracia swoje wpywy w Spektrum, Czarn
Gwardi zmuszono do zmian nie moga ju dobiera czonkw ze wzgldu na prowincj, z
ktrej pochodzili, wic zacza uzasadnia dobr penion przez siebie funkcj. Kiedy krzesiciel
krzesze, jego skra napenia si kolorem, ktrego zamierza uy. To oznaczao, e w walce
atwiej jest przewidzie ruchy jasnoskrego Atashanina albo mieszkaca Krwawej Puszczy.
Takie uzasadnienie jak najbardziej satysfakcjonowao Paryjczykw, ktrzy jak Ilytanie mieli
ciemn skr. Od tego czasu Czarna Gwardia skadaa si gwnie z Paryjczykw i Ilytan, a z
czasem, w miar jak rosy ich wpywy polityczne, Paryjczycy zaczli stanowi wikszo.
Poniewa jednak swj wyjtkowy status Czarna Gwardia opieraa na umiejtnociach w
walce, bya zmuszona przyj ponad tuzin elitarnych wojownikw-krzesicieli z innych krajw
ni Paria czy Ilyta.
Karris doczya do Czarnogwardzistw, bo nie sposb byo jej tego zabroni. Walczya z
kadym czonkiem Czarnej Gwardii i pokonaa wszystkich prcz czterech. Bya najszybszym
krzesicielem, jakiego Gavin widzia w swoim yciu, a po czarnogwardyjskim szkoleniu take
jednym z najbardziej niebezpiecznych. A ona nie przywizywaa do tego faktu adnego
znaczenia. Przy tempie, jakie sobie narzucia, Gavin uzna, e bdzie miaa szczcie, jeli
przetrwa nastpne dziesi lat. A najpewniej tylko pi. Zupenie jakby cigaa si z nim do bram
mierci. mier jednak nie bya jej pisana tego dnia.
Drugi jedziec zaszarowa na ni z wycignitym mieczem. Karris zostaa na swoim
miejscu i przesuna si w ostatniej sekundzie, stajc koniowi na drodze. Jedziec spodziewa si,
e przesunie si w przeciwnym kierunku, wic by zbyt zaskoczony, eby skrci. Karris pada na
ziemi, gdy niewiele brakowao, eby ko j stratowa. Gitkimi palcami zielonego i czerwonego
luksynu chwycia poprg, kiedy rumak nad ni przeskakiwa. Wierzchowiec przebieg dalej i
przez chwil Gavin myla, e jednak j stratowa. I wtedy zobaczy, jak Karris wyskakuje w
powietrze. Sprysty luksyn szarpn j gwatownie do galopujcego konia. Wpada na plecy
jedca i prawie zleciaa z sioda, ale zaraz si poprawia i zdoaa utrzyma na grzbiecie
zwierzcia.
Jedziec wymachiwa rkami, nie majc pojcia, co wanie si stao i co go uderzyo od
tyu. Karris wycigna n i zapaa go za gow drug rk. Zerwaa mu przybic i wbia n
gboko w twarz. Mczyzn wstrzsn potny spazm i oboje spadli.
Karris prbowaa zepchn go, tak eby wyldowa na nim, ale mczyzna nie zdy
wyplta stopy ze strzemienia. Zamiast wic mikko wyldowa, przekoziokowaa ostro do tyu,
a kiedy ciao gwardzisty zostao spod niej wyszarpnite, uderzya o ziemi i gwatownie
przeturlaa si do przodu. Miaa jednak szczcie, e upada na traw.
Gavin spojrza na chopca ratujc go, zabili trzydziestu elitarnych gwardzistw satrapy
Garadula. Mia moe z pitnacie lat, by pulchny, niezgrabny i patrzy wytrzeszczonymi oczami
na to, co si wanie wydarzyo. Potem odwrci si i popdzi w stron rzeki. W pierwszej chwili
Gavin myla, e ucieka przeraony, ale zaraz zda sobie spraw, e chce sprawdzi, co z
przyjacielem, ktrego Gavin i Karris nie zdyli uratowa.
Co to wszystko ma znaczy?! krzykn jaki mczyzna.
Gavin odwrci si i zaraz si za to skl. Tak si martwi chopcem, Karris i tym, co si
dziao nad rzek, e nie zwraca uwagi na to, co dzieje si na drodze. Ryk bystrzy i wodospadu
zaguszy ttent kopyt, ale to adne usprawiedliwienie. Mczyzna, ktry krzycza, mia ten sam
sabo zarysowany podbrdek ktry a si prosi, eby przywali w niego pici co
szesnacie lat temu, kiedy Gavin ostatni raz go widzia. Cay si trzs, patrzc na jatk bo tylko
tyle zostao z trzydziestu jego rzekomo niezwycionych Lustrzanych Gwardzistw.
Jednake twarz satrapy Garadula zmienia si, gdy tylko ujrza Gavina. Kiedy cign
wodze, otoczyo go kilkunastu krzesicieli i dwudziestka Lustrzanych Gwardzistw.
Gavin Guile?
ROZDZIA 17
Biel go zabije.
Gavin zasuy sobie na mier. Obecno satrapy Garadula wszystko zmieniaa. Gdyby to
byli sami onierze satrapy, jak spodziewali si z Karris, Gavin mgby ich zabi i odej.
Satrapa Garadul wciekby si i ciga krzesiciela, ktry si tego dopuci, ale nie miaby pojcia,
kogo szuka. Mogo si tak zdarzy, e jaki potny krzesiciel mieszka w... jak si nazywaa ta
ndzna miecina? Rekton, tak wanie. O, ironio losu.
Byo za pno, eby wycign z kieszeni okulary, ktre Gavin nosi z myl o wanie
takich ewentualnociach. Okulary, i to, czego dokona, sugerowayby, e jest tajemniczym
polichromat. Bez nich mg by tylko Pryzmatem.
Zatem sam Pryzmat stan przeciwko satrapie Garadulowi i nie mona byo temu
zaprzeczy. Rask Garadul go zna.
Gavin? spyta raz jeszcze satrapa.
W jego tonie pojawio si co dziwnego, jakie napicie, moe sygna puapki. Mia na
sobie kolczug z wbudowanymi fragmentami zbroi pytowej. Niewielkimi, niewymagajcymi
przegubowych cze. Jego kraj by biedny.
Zmieni piecz. Kiedy to by rodowy ksiyc i dwie gwiazdy na czarnym polu, a w
przypadku jego osobistego herbu jeszcze warczcy lis. Teraz pozby si lisa i reszty. Nowa
krlewska piecz przedstawiaa biay przerwany acuch na czarnym polu. Gavin natychmiast
zorientowa si, e ten symbol jest istotny. Rask nie odrzuca tak po prostu nazwiska i ojca,
ktrym zawsze gardzi jako sabym. To byo co nowego. Czyby uleg herezji, wierze w starych
bogw, o ktrej plotki dotary do Gavina? Co on wyprawia? Dlaczego pyta go o imi, skoro ju
wiedzia, e to on? Dawa Gavinowi szans skamania, powiedzenia, e nie jest Pryzmatem?
Gdyby Gavin skama, co zrobiby Rask Garadul? Zabiby go i wyjani pniej Chromerii,
e to bya pomyka, to nie jego wina, e zabi napastnika, ktry wypar si, jakoby by Gavinem
Guile. Jeli Rask myla, e zabije Gavina, dysponujc garstk krzesicieli i dwudziestk
Lustrzanych Gwardzistw, myli si, ale o co innego mogo mu chodzi? Moe Garadul zdziwi
si jego pojawieniem tak, jak Gavin widokiem satrapy, i nie wiedzia, jak rozegra to spotkanie.
Jeli Gavin skamie, a Rask zaatakuje, Gavin nie bdzie mia wyboru i bdzie musia go
zabi. Jeeli zabije Garadula, bdzie musia zabi te wszystkich jego ludzi. Co sobie pomyl o
tym inne satrapie? Coraz wicej ludzi nadchodzio ciek za Garadulem. Gavin nie mg ich
wszystkich zabi. Niezalenie od tego, jaki by silny, jeli stu ludzi rozbiegnie si w sto rnych
kierunkw, cz z nich zdoa si wymkn. Rozejdzie si wie, e sam Pryzmat zjawi si w
Tyrei i niczym niesprowokowany zabi satrap.
To nie miao znaczenia, e satrapa Garadul wybi wszystkich mieszkacw miasteczka. To
byo jego miasto, mg z nim zrobi, co zechcia. By taki czas, kiedy Pryzmat mg zniszczy
albo zabi jednego satrap wedle wasnego widzimisi, ale to ju stare dzieje. Kiedy jeszcze
Siedem Satrapii rzeczywicie byo satrapiami. To ju mino. Wadza Pryzmata bya
symboliczna, jedynie religijna. Pryzmat nie powinien miesza si do wewntrznych spraw kraju
a Gavin dokona ju czego wicej ni tylko si wmiesza. Gdyby zabi tu wszystkich, a potem
mign z powrotem do Chromerii, wracajc do domu ju po kilku dniach, Chromeria spokojnie
mogaby zaprzeczy, jakoby Pryzmat ponosi jakkolwiek odpowiedzialno za tutejsze
wydarzenia. Tyrea znajdowaa si za daleko, eby mg tu dotrze i wrci.
Zabiby czowieka, ktrego nigdy nie lubi. Uniknby kopotw, a jedyni ludzie, ktrzy by
za to zapacili, to gar onierzy z najbardziej zaciankowej satrapii. C, chopiec te musiaby
zgin. W przeciwnym wypadku mgby szantaowa Gavina. Co pomylaaby Karris? A jakie
miao znaczenie, co ona myli? Ju bya dla niego nieosigalna. I wiedzia, e dzisiaj straci nawet
t odrobin, ktra nadal midzy nimi istniaa.
Czowiek, ktrym by kiedy, nie zawahaby si ani chwili.
Co ty by zrobi, bracie?
Mino tyle czasu, e Gavin nie mia ju pewnoci.
Jestem Najwyszym Lordem Pryzmatem Gavinem Guile oznajmi; skoni si lekko,
chowajc jedn rk za plecami i prbujc da zna Karris, aby si nie zbliaa.
Zatem, lordzie Pryzmacie odezwa si gono satrapa Garadul w taki sposb
Chromeria wypowiada wojn?
To dziwne, e tak szybko pomylae o wojnie, satrapo.
Dziwne? Nie, dziwne jest to, e nazywasz mnie satrap. Usune z Garristonu
prawowitego satrap, mego ojca, ukrade to miasto, nasz stolic i jedyny port, odmawiajc
mieszkacom Tyrei dostpu do Chromerii. Tyrea nie jest ju satrapi i nie bya ni od czasu
twojej wojny. Jam jest krl Rask Garadul z Tyrei. Zamordowae moj osobist stra. I ty
mwisz, e to dziwne, e przychodzi nam na myl wojna? Rask podnis gos. Moe mylisz
sobie, e Tyrejczycy rodz si po to, eby mordowali ich pachokowie Chromerii?
Wrd Lustrzanych Gwardzistw rozleg si pomruk, co upewniao Gavina, e tego typu
sowa to dla nich nie pierwszyzna.
Ale z pewnoci Chromeria nie przysaaby samego Pryzmata tylko po to, eby zabi
paru ludzi. Rask udawa, e si zastanawia, ale nie czeka dostateczne dugo, eby Gavin zdy
wej mu w sowo. Nie. Pryzmat zjawiby si tu tylko wtedy, gdyby mia do zaatwienia co
waniejszego. Co, dziki czemu Chromeria nadal bdzie moga trzyma w swoim morderczym
ucisku Siedem Satrapii. Powiedz mi, lordzie Pryzmacie, przybye, eby mnie zabi?
Nie wysya si lwa, eby zabi szczura.
Dobre nieba, niewiele brakowao, a Gavin powiedziaby to na gos.
Rozleg si szczk zbroi i ttent kopyt, kiedy Lustrzana Gwardia i krzesiciele otoczyli
Raska Garadula cianiejszym krgiem. Gavin usysza tylko to, bo patrzy w d stoku. Wczeniej
stara si nie patrze w tamtym kierunku, eby nie przycign ich uwagi do Karris, ale do tej
pory musiaa ju zdecydowa, czy woli zosta, czy znikn.
Prawie znikna spywaa wartk rzek na maej paskodennej dce. Jeeli dobrze j
zna, zatrzyma si i sprbuje si zorientowa, co mu grozi. W kocu bya Czarnogwardzistk i
chocia jej pierwszym obowizkiem byo chroni Biel, obrona Pryzmata staa ju na drugim
miejscu. Zastanawia si, czy opucia go, bo mu ufaa, uznaa, e sam sobie poradzi, czy te
miaa wasn misj do wykonania i nie pozwoliaby, eby cokolwiek jej w tym przeszkodzio.
Z kolei korpulentny chopak sta teraz niemal dokadnie za Gavinem. Po tym, jak Gavin
uratowa go przed Lustrzanymi Gwardzistami, najwyraniej uzna, e Pryzmat daje mu
najwiksz szans na przetrwanie.
le mnie zrozumiae, krlu Garadulu powiedzia Gavin, odwracajc si z powrotem i
akceptujc nowy tytu. Zobaczyem tych ludzi mordujcych niewinnych obywateli twojej
satrapii. Interweniowaem, eby ratowa twj lud. Wierzyem, e wywiadczam ci przysug.
Wywiadczasz przysug, mordujc onierzy w moich barwach?
Z pewnoci renegatw. Bandytw. Jaki szaleniec spaliby wasne miasto na popi?
Wielu Lustrzanych Gwardzistw odwrcio twarze albo spucio wzrok, tylko ukradkiem
zerkajc na krla Garadula. Wida, e nie wszyscy z nich z radoci mordowali krajan. Krl si
zaczerwieni.
Jestem krlem oznajmi. Nie pozwol, by ktokolwiek kwestionowa moje decyzje. A
zwaszcza Chromeria. Tyrea to niezawisy kraj. Nasze wewntrzne konflikty nie s wasz
spraw.
onierze znowu popatrzyli z kamiennymi twarzami.
Oczywicie, e nie. To po prostu... niezwyke, eby krl pali wasne miasta i ludzi.
Mordowa dzieci. Z pewnoci rozumiesz moje pomieszanie. Prosz o wybaczenie z powodu
tego nieporozumienia. Chromeria suy Siedmiu Satrapiom. W tym Tyrei.
Odegra to chyba najlepiej jak potrafi. Gdyby stali przed pidziesicioma arystokratami
zorientowanymi w rozgrywkach midzy krajami i szanujcymi dyplomacj, to by pewnie
wystarczyo. Rask Garadul zadaby rekompensaty pieninej, uznajc sytuacj za autentyczne i
zrozumiae nieporozumienie, zachowujc jednak prawo do oburzenia, a jednoczenie wiadomo
by byo, e Gavin wygra. Wszystko zaatwione elegancko i czysto.
Jednake Ras Garadul by modym czowiekiem i nowym krlem. Nie sta przed
arystokratami, ale przed wasnymi ludmi. Dostrzeg, e przegrywa, ale majc wok siebie stosy
zakrwawionych trupw i zerkajcych na niego nieufnie wasnych onierzy, uzna, e nie moe
pozwoli sobie na porak.
Z pewnoci nie przebye tylu mil, eby patrolowa nasz kraj w obronie przed
bandytami? I to bez zapowiedzi. Mona by pomyle, e zakrade si do naszego kraju pod
oson ciemnoci jak jaki szpieg.
Ach, to te niegupie zagranie. Kiedy gubisz ciek, znajd szybko now. Gavin zerkn
raz jeszcze na chopca, eby zobaczy, jak si trzyma. Nie najlepiej. Waciwie trzs si z
przeraenia. Nie spuszcza oczu z Raska Garadula. A moe dygota z wciekoci?
Szpieg? rzuci lekko Gavin. Zabawne. Nie, nie, nie. Od tego ma si swoich ludzi.
Tego nie robi si samemu. Chyba jeste krlem dostatecznie dugo, eby to wiedzie?
Co tu robisz? spyta ostro krl Garadul.
I znowu, gdyby byli si na dworze w stolicy dowolnej z siedmiu satrapii, uznano by takie
zachowanie za wyjtkowo niegrzeczne. Rask zerkn na chopca i Gavin ju wiedzia, e
przegra. Mgby odej, w kocu by Pryzmatem i nawet zabicie trzydziestu Lustrzanych
Gwardzistw Garadula nie wystarczyoby, eby uzasadni jego uwizienie albo zamordowanie.
A ju na pewno nie w tak niejasnych okolicznociach. Rask ryzykowaby, e wszystkie satrapie
zjednocz si przeciwko Tyrei. Zabicie satrapy byoby skandalicznym naruszeniem norm, zabicie
Pryzmata byoby niewybaczalne. Rask czu jednak, e przegrywa, i zamierza zmusi Gavina,
eby mu za to zapaci. Zamierza go zrani tak mocno, jak tylko si dao.
Pryzmata wypuci, ale chopca zabije.
Zobaczyem dym powiedzia Gavin. Jednym ze sposobw, w jaki su Siedmiu
Satrapiom, jest zajmowanie si kolorakami. Przybyem z pomoc.
Co robisz w naszym krlestwie?
Nie wiedziaem, e zamknlicie granice. Waciwie to nie wiedziaem nawet o tym
nowym krlestwie. To si wydaje niepotrzebnie... wrogie. Zwaszcza takie odcinanie dostpu
sudze krlestw, ktrym wszak jestem.
Mit o politycznym dialogu midzy bezstronnymi, rozsdnymi ssiadami, ten mit, na
ktrym w tak ogromnej mierze opieraa si dyplomacja, najwyraniej umar, wic eby skupi
uwag na innej kwestii, Gavin podszed do trupa.
Co ukrywasz, krlu Garadulu?
Jeste z Rektonu, prawda, chopcze? spyta krl Garadul. Nie zamierza gra w gierki
Gavina. Jak si nazywasz? Kim jest twj ojciec?
Nazywam si Kip i nie mam ojca. Wikszo z nas ich nie ma. Od czasw wojny.
Te sowa przeszyy trzewia Gavina niczym lanca. Prawie pozwoli sobie zapomnie.
Wojna Faszywego Pryzmata zmiota z powierzchni ziemi dziesitki miasteczek. Wszystkich
mczyzn od chopcw, ktrym jeszcze nie sypn si ws, do starcw, ktrzy opierali si na
wczniach jak na laskach si wcielono do wojska po jednej albo po drugiej stronie. I obaj z
Dazenem wysali ich przeciwko jednym z najbardziej utalentowanych krzesicieli, jakich zna
wiat. Jak drewno do tartaku.
A co z twoj matk? zapyta poirytowany krl Garadul.
Nazywaa si Lina. Pomagaa w kilku zajazdach.
Gavinowi zamaro serce. Lina, wariatka, ktra przysaa mu list, nie ya. Ten chopiec, ten
przeraony chopiec, mia by jego synem? Jedyny ocalay ze spalonego na popi miasta sta
tutaj i by jedyn osob, ktra moga przysporzy Gavinowi zmartwie. Gdyby wierzy w
Orholama, uznaby to za okrutny art boga.
Lina, tak. Myl, e tak wanie nazywaa si ta dziwka powiedzia krl Garadul.
Gdzie ona jest?
Moja matka nie bya dziwk! I zabie j! Morderco! Chopiec by bliski ez, ale Gavin
nie wiedzia, czy z gniewu, czy z alu.
Nie yje? Co mi ukrada. Zabierzesz nas do swojego domu i jeli tego nie znajdziemy,
bdziesz pracowa dla mnie, dopki nie spacisz dugu.
Rask Garadul nie zamierza pozwoli chopcu odpracowa dugu matki. Gavin by
przekonany, e to wszystko kamstwo. To by tylko pretekst, eby zabra chopca, ktry jeli
uzna Raska krlem by jednym z krlewskich poddanych. Najpewniej Rask zabije go na
oczach Gavina, eby ocali dum. Chopak nic dla niego nie znaczy. Rwnie dobrze mgby by
psem albo adnym kocem. Sta si kart przetargow. Gavina z jednej strony to zniesmaczyo, a z
drugiej rozbawio.
Chcesz mnie postawi w sytuacji, w ktrej nie mog wygra? Naprawd? Mylisz, e to
dla mnie sytuacja bez wyjcia? Zagrajmy wic.
Chopak idzie ze mn odpar Gavin.
Rask Garadul umiechn si nieprzyjemnie. Mia przerw midzy jedynkami.
Przypomina bardziej buldoga szczerzcego zby, ni umiechajcego si czowieka.
Zamierzasz ryzykowa ycie dla tego zodzieja? Oddaj mi go, Pryzmacie.
Bo inaczej co? Gavin z rozmysem zapyta uprzejmie i z zainteresowaniem w gosie,
jakby naprawd si zastanawia. Groby czsto traciy na sile, kiedy wycigao si je nagie na
wiato dzienne.
Albo moi ludzie opowiedz, jak doszo do ogromnego nieporozumienia. Nie mielimy
pojcia, e Pryzmat si tu zjawi. Gdyby tylko uprzedzi o swoim przybyciu. Gdyby tylko co mu
si nie pomieszao i nie zaatakowa moich onierzy. Po prostu si bronilimy. Dopiero po jego
nieszczsnej mierci odkrylimy nasz bd.
Gavin umiechn si krzywo. Przycisn do ust pi, eby powstrzyma miech.
Nie, Rask. Nie bez powodu podruj bez Czarnej Gwardii: nie potrzebuj jej. W czasie
Wojny Faszywego Pryzmata bye smarkaczem, wic moe nie pamitasz, co potrafi, ale
widz, e niektrzy twoi ludzie wrcz przeciwnie. To ci, co si denerwuj. Jeli mnie zaatakuj,
zabij ci. Biel bdzie na mnie wcieka przez miesic albo dwa. Z pewnoci bdzie to problem
natury dyplomatycznej, ale czy naprawd mylisz, e ktokolwiek przejmuje si losami krla
Tyrei? Krla, a nie satrapy, tym samym buntownika. Bd tylko chcieli mie pewno, e nic
podobnego im nie grozi. Zoymy wiele obietnic, wygosimy par przeprosin, opacimy nauk
tyrejskim uczniom na nastpne kilka lat i bdzie po wszystkim. Twj nastpca z pewnoci okae
si mniej wojowniczy.
Rask ju chcia si odezwa, ale Gavin nie zamierza mu na to pozwoli.
Wyobramy sobie jednak, e jakim cudem rzeczywicie uda ci si mnie zabi, nie ginc
przy tymsamemu. Widz, co tu robisz: zrwnae z ziemi miasteczko, eby zebra armi.
Tworzysz sobie now Chromeri. Pytanie brzmi: czy naprawd uwaasz, e jeste gotw, teraz,
w tej chwili, do wojny? Bo jeli teraz wrc uzbrojony tylko w sowa, Spektrum moe mi nie
uwierzy. Jeeli jednak mnie zabijesz, bdzie to elegantsze wiadectwo od wszystkiego, co sam
mgbym przedstawi. I czy naprawd mylisz, e twoja wersja wydarze to jedyna wersja, ktra
si std wydostanie? Jeste naprawd modym krlem, co? A dopiero co sam mwie o
szpiegach.
Zapada midzy nimi lodowata cisza. Gavin wygra z tak przewag, z jak jeszcze nigdy
chyba nie zwyciy w adnej dyskusji.
Chopiec jest moim poddanym i zodziejem. Zostaje tutaj. Garadul cay si trzs ze
zoci.
Nie powiedzia, e Gavin blefuje. Po prostu nie przyjmowa przegranej do wiadomoci.
Gavin nie blefowa. W dziewiciu przypadkach na dziesi prawdopodobnie zabiby
wszystkich onierzy i krzesicieli zalenie od tego, jak dobrzy byli ci krzesiciele. I najpewniej
wyszedby z tego z co najwyej przypalon brwi. Obrona dziecka w czasie takiej walki to inna
sprawa. Co byo waniejsze: eby zginli winni czy eby ocala niewinny?
Poza tym nie wszystkie satrapie przebaczyyby mu rwnie szybko, jak zasugerowa.
On nie jest zodziejem odpar, starajc si zmieni swj spr z rozgrywki o
jednoznaczne zwycistwo w co bardziej rozmydlonego. Nie ma nic poza tymi achami na
sobie. Cokolwiek jego matka zrobia, czy te czego nie zrobia, to nie ma z nim nic wsplnego.
To do atwo sprawdzi, prawda? odpar Rask. Przeszuka go.
Sdzc po wyrazie twarzy chopaka, jednak by zodziejem. Niewiarygodne. Gdzie
ukrywa to, co ukrad? Midzy fadami tuszczu?
Nie! To ostatnia rzecz, jak mi daa! We wszystko inne! Tego ci nie oddam! Prdzej ci
zabij!
W jego gosie pojawia dziko, ktr Gavin natychmiast rozpozna, i to zanim jego
tczwki napeniy si jadeitow zieleni. Chopak zamierza zaatakowa krla Garadula, jego
Lustrzan Gwardi i krzesicieli. Bardzo odwane, ale przede wszystkim bardzo gupie.
Krzesiciele krla Garadula te si zorientowali.
Gavin zakreli lew rk szybki uk, tworzc mur z czerwonego, zielonego, tego i
niebieskiego luksynu, oddzielajcy Kipa od ludzi krla Garadula. Praw rk wykrzesa
niebiesk pak i zdzieli Kipa w potylic. Chopak pad. Tylko Karris zrobiaby to szybciej,
pomyla Gavin.
Pojedynczy ogniowy pocisk z czerwonego luksynu rzucony przez jednego z krzesicieli
Garadula uderzy w mur i zaskwiercza, zanurzajc si w tarcz Gavina i natychmiast gasnc.
Wszyscy pozostali patrzyli oszoomieni. Gavin wypuci tarcz. Kilku Lustrzanych
Gwardzistw spojrzao znowu na trupy swoich towarzyszy, moe zastanawiajc si, czy nie mieli
szczcia, ginc szybko. Tylko Rask robi wraenie niewzruszonego. Zsiad z konia, podszed do
nieprzytomnego chopaka i przeszuka go brutalnie.
Wyj smuk szkatuk z ranego drzewa, ktr Kip mia zatknit za pasek. Uchyli
wieko, rzuci Gavinowi zadowolony umieszek i schowa j za pas. Wrci do konia i ponownie
go dosiad.
Zodziej i niedoszy zamachowiec. Dzikuj za pomoc w udaremnieniu ataku, lordzie
Pryzmacie. Krl Garadul machn rk na jednego ze swoich ludzi, wskazujc Kipa. Myl,
e to drzewo wytrzyma ciar stryczka. Zostaniesz na egzekucji, Gavinie?
Zatem tak to si skoczy. Oto cena moich grzechw.
Nie byo adnego zamachu na twoje ycie, krlu Garadulu. Obaj to wiemy. Chopiec
nawet nie krzesa. Tylko pouczyem go jako ucznia Chromerii, poniewa rozwaa krzesanie bez
pozwolenia. Masz szkatuk i ju zamordowae rzekomego zodzieja, jego matk. Niewtpliwie
to surowa kara, ale c, to twoja satrapia... ehm, twoje krlestwo. To jasne, e o niczym nie
wiedzia, poza tym, e szkatuk daa mu matka. Wszelkie prawa, jakie rocisz sobie wobec tego
chopca, bledn wobec moich pretensji.
Jest moim poddanym i wobec tego mam prawo zrobi z nim, co zechc.
Zostaa mu ju tylko ostatnia karta.
Zapytae wczeniej, dlaczego zjawiem si w tym zatchym szambie, ktre nazywasz
krajem. Wanie z powodu Kipa. Moje prawa do niego s wiksze ni twoje. Jest moim
bkartem.
Oczy Raska Garadula stay si zimne jak kamie i Gavin wiedzia, e wygra. aden
mczyzna nie przyznaby si publicznie do takiej haby, gdyby to nie bya prawda. Po jego
minie Gavin wiedzia te zanim Rask odezwa si choby sowem e bdzie go musia zabi.
Tyle e nie dzisiaj.
Twj czas si skoczy powiedzia Rask Garadul. Twj i Chromerii. Ju po tobie.
wiata nie da si zaku w acuchy. Wiedz to jedno, Pryzmacie: odbierzemy to, co nam
ukrade. Okropiestwa twoich rzdw niemale dobiegy koca. A kiedy nadejdzie kres, bd
przy tym. Przysigam.
ROZDZIA 18
Karris spyna dk w d rzeki, a znikna za zakrtem. Nie sdzia, eby onierze widzieli,
jak odpywa, wic wycigna dk na przeciwlegy brzeg i znalaza pagrek, z ktrego widziaa
Gavina. Wspia si na szczyt na czworakach. Roso tam kilka drzew i krzakw oraz troch
wysokiej trawy. Idealne miejsce. Mniej idealna bya odlego. Sto dwadziecia krokw. Karris
bya wietnym strzelcem, ale zabraa ze sob zwyky, a nie dugi uk. Dobry, wygodny w podry
i bardzo celny na odlego nie wiksz ni siedemdziesit krokw. Sto dwadziecia to inna
historia. W mylach przerzucia kilka gaek na liczydle. Nie powinna chybi o wicej ni o cztery
stopy i moga szybko strzela. Jeli satrapa Garadul bdzie sta nieruchomo, zdoa wystrzeli
cztery strzay w kilka sekund, za kadym razem korygujc bdy. Wystarczy. Lepsze to ni
pozostae moliwoci. Zsuna si szybko ze szczytu pagrka, napia uk, sprawdzia lotki i
wywaenie strza i popeza z powrotem na swoj pozycj bya dobrze ukryta i miertelnie
niebezpieczna.
Gavin i satrapa rozmawiali przez kilka minut, wic Karris si rozlunia. Gavin potrafi
kadego uwika w swoj sie w czasie rozmowy, moe z wyjtkiem Bieli. Chocia sta pord
stosu martwych ludzi Raska Garadula, teraz pewnie wszystko sprowadzao si do tego, ile to
wanie satrapa zapaci Gavinowi za zawracanie mu gowy.
Upewniajc si, e nie straci Gavina z oczu i e ma bro pod rk, Karris otworzya plecak.
Biel powiedziaa jej, e ma nie czyta rozkazw, dopki nie wypynie do Tyrei, wic Karris
schowaa list na dnie plecaka, pod zmian ubra, zapasowymi okularami, menakami, kilkoma
flarami i granatami dziki niech bd Orholamowi, e nie wybuchy, kiedy spada z konia w
czasie walki, ale warte byy tego ryzyka. Wycigna zoony list. Jak zawsze w przypadku
poufnych rozkazw, i ten zapisano na najcieszym moliwym papierze, od zewntrz pokrytym
bazgroami, eby nie dao si go odczyta, po prostu patrzc pod wiato. Ukryta piecz
zawieraa prost magi: kady, kto j zamie, poczy ze sob dwa luksynowe punkty zetknicia i
wywoa natychmiastowy, chocia niewielki ogie. Rzecz jasna nie byo to niezawodne
rozwizanie ostrony krzesiciel zdoaby rozbroi piecz, a kady niekrzesiciel po prostu
wyciby j, jednak czasem proste rodki ostronoci sprawdzay si tam, gdzie na nic nie
przydaway si bardziej wyrafinowane pomysy.
Karris zerkna, co z Gavinem. Nadal rozmawiali. Dobrze.
Krzeszc odrobin zieleni z trawy, na ktrej siedziaa, rozbroia puapk na pieczci. Gavin
powiedzia jej, eby nie wierzya w to, co znajduje si w licie, ktry osobicie napisaa Biel. A
kto prdzej mg j okama? Gavin w dziesiciu przypadkach na dziesi. Na t myl wszystko
wywrcio jej si w odku. Nie, za daleko wybiegaa mylami. Niewiele brakowao, a
odoyaby list na bok moga zaj si nim pniej.
Jednake jej rozkazy miay zwizek z Tyre, moe nawet satrap Garadulem, a on sta w
zasigu jej wzroku. Moe wedug rozkazw miaa go zabi... albo zadba, eby nie zrobi tego
nikt inny. Musiaa to wiedzie teraz.
Otworzya list. Charakter pisma Bieli zdradza drenie rki, ale nadal by wyrazisty i
elegancki. Karris automatycznie odszyfrowaa prosty kod. Jako e fiolet moe okaza si
nowym kolorem z radoci zaznajomimy si z now mod. Przenikn do satrapy i upewni si,
jakie ma intencje. Siedem Satrapii i Chromeria denerwoway si z powodu nowego satrapy i jego
pragnie.
Przy ostatnim pojawi si zakrtas sygnalizujcy, e oficjalny kod ju dalej nie
obowizuje, ale list jeszcze si nie koczy. Mam take wieci na temat pitnastoletniego
chopca w miecie Rekton. Jego matka twierdzi, e jest synem G. Jeli bdziesz miaa okazj,
sprawd to. Chtnie ich poznam. Gavin ma bkarta w Rektonie. Przywie matk i syna do
Chromerii.
Karris spojrzaa w stron Gavina akurat, eby zobaczy, jak krzesze pak i uderza ni
chopca w potylic. Byoby to zabawne albo niepokojce, gdyby nie fakt, e sama czua si tak,
jakby oberwaa w taki sam sposb. Patrzya oniemiaa, jak Gavin stawia luksynow cian,
powstrzymuje atak i dalej mwi do koca opanowany.
Bya tak oszoomiona, e nawet nie podniosa uku, nie nacigna ciciwy. To by Rekton.
Chopiec potrafi krzesa. To za duo jak na zbieg okolicznoci. To ona nalegaa, eby Gavin
skierowa tu latajc machin. Przeszed j dreszcz. Fakt, e si tu znaleli, by niczym innym jak
dzieem Orholama. Karris wiedziaa, e Orholam o ni nie dba. Nie bya wystarczajco wana.
Wic co to byo? Prba dla Gavina?
Pitnastoletni. A to sukinsyn. To dziecko zostao poczte, kiedy byli zarczeni.
Gavin podnis chopaka ze sporym wysikiem chopiec by wysoki i pulchny i
przerzuci go sobie przez rami. A potem ruszy w stron rzeki, jakby mia w nosie cay wiat. Po
prostu odchodzi, zostawiajc za sob satrap i trupy trzydziestu gwardzistw. Jak zawsze by
zuchway, niepowstrzymany, niewzruszony. Zwyke zasady go nie obowizyway.
Nigdy go nie obowizyway.
Przez jedn, niebezpieczn chwil Karris znowu miaa szesnacie lat i wszystko, co znaa i
kochaa, zostao jej wydarte. Pakaa tamtego dnia, pakaa tak dugo, a zdaa sobie spraw, e
nikt jej nie pocieszy. Krzesaa czerwie, eby znale ukojenie w jej arze i wciekoci.
Wykrzesaa tyle czerwieni, e to j prawie zabio. Dzisiaj nie potrzebowaa nawet krzesa.
Wcieko pojawia si w okamgnieniu. Nie wierz w to, co jest w twoich rozkazach,
powiedzia Gavin. Oczywicie, e tak powiedzia. Kamca. Sukinsyn.
To dlatego Biel powiedziaa jej, eby nie otwieraa rozkazw od razu. Chciaa, eby Karris
ochona, zanim stanie przed Gavinem. eby nie narozrabiaa.
Mio wiedzie, e dwoje najwaniejszych ludzi w jej yciu manipulowao ni na kadym
kroku.
Gavin wykrzesa dk na rzece i posadzi w niej chopca. Nie pieszy si, pozwoli po
prostu, eby unis go prd, i nawet si nie odwrci. Zatem musiao pj na noe. Traktowa
satrap Garadula jak psa, ktrego kontakt wzrokowy moe tylko sprowokowa. Karris, ktr
przecie te traktowano jak psa, sporo na ten temat wiedziaa, prawda?
Sama nie wiedzc kiedy, zerwaa si i zesza nad rzek. Okulary w cudowny i tajemniczy
sposb wyldoway na jej nosie. Gdyby satrapa Garadul nie znajdowa si raptem dwiecie
krokw dalej, Karris chyba cisnaby ogniowym pociskiem w gow Gavina. Wypyn zza
zakrtu na dce i zobaczy jej min.
Poblad. I ten jeden jedyny raz nic nie powiedzia.
Karris staa na brzegu rzeki, drc, podczas gdy on podpywa coraz bliej.
Nie spyta, czy przeczytaa rozkazy, bo ju sam wiedzia.
Wsiadaj powiedzia. Jeli masz t czarn peleryn, okryj si. Lepiej, eby nie mogli
ci si przyjrze.
Id do diaba. Sama sobie poradz.
Wycign rk i za pomoc pocisku z zielonego luksynu wypali dziur wielkoci pici w
jej dce.
Wsiadaj! rozkaza. Krl Garadul moe si tu zjawi w kadej chwili.
Krl?
Wykrzesaa zielony luksyn, eby zaata dziur. Wygldao to adnie i durnie; skla w
duch Gavina za to, e przez niego wysza na nierozsdn. Nienawidzia go. Nienawidzia go z
pasj, przy ktrej blad cay wiat. Niech tylko jedcy zbli si teraz do niej.
Odrzuci Chromeri, Pryzmata, Siedem Satrapii i samego Orholama. Ogosi si krlem.
Gavin machn rk w stron dki. Setki malekich pociskw wyleciay z jego rki i wbiy si
z dreniem w drewno wzdu caej dugoci i szerokoci dki, a potem wszystkie naraz
wybuchy. Obsypay ich odamki drewna, drzazgi i wiry.
Spoliczkuj mnie i miejmy ju to za sob, ale najpierw pakuj tyek do dki.
Mia racj. Karris wsiada. Nie mieli czasu. Pogrzebaa w plecaku w poszukiwaniu
peleryny i zarzucia j, nacigajc mimo gorca kaptur. Chopak nadal by nieprzytomny. Gavin
nie czeka i kiedy tylko wsiada, wykrzesa wiosa i pasy. Uderzyy w wod i d niemal
natychmiast migna do przodu. Karris obejrzaa si i niespecjalnie zdziwia, widzc na grani
kilkunastu cigajcych ich konnych.
Na szczcie, pocig nie mia szans. Droga wzdu rzeki nie bya prosta, a d Gavina
pyna szybko. Gavin i Karris nie odezwali si do siebie sowem, nawet kiedy dka wypyna
na dugi odcinek bystrzy. Karris pomoga poszerzy d gitkim czerwonym luksynem i
sztywniejsz zieleni, dodajc wysok burt. Gavin wykrzesa liski oran na dnie, eby
natrafiajc na skay, zelizgiwali si z nich.
Po pgodzinie byli ju bezpieczni. Jednake Karris nadal si nie odzywaa. Ile razy jeden
mczyzna moe tak bardzo zrani? Nie potrafia nawet na niego spojrze. Bya wcieka na
siebie. Wydawa si taki odmieniony po wojnie. Zerwanie ich zarczyn pozostawio j z niczym.
Wyjechaa na rok, a kiedy wrcia, robi wraenie uradowanego. Szanowa to, e zachowywaa
dystans, nigdy nic nie powiedzia, kiedy zafundowaa sobie kilka romansw, by pozby si go z
myli. Z jakiego powodu to sprawio, e jeszcze bardziej si na niego wcieka. W kocu jednak
znowu przycigna j do niego jego tajemnica i przekonaa si do tego czowieka, ktry
wydawa si cakowicie odmieniony przez wojn.
Ilu ludzi wrcio z wojny lepszymi?
Najwyraniej aden.
A ile kobiet wrcio z niej mdrzejszymi?
Na pewno nie ta.
Doczy kolejny dopyw, rzeka staa si znacznie szersza i Karris nie musiaa ju siedzie
na dziobie i wypatrywa ska. Dzie by pikny. Zdja peleryn i poczua promienie soca
pieszczota Orholama, jak powiedziaa jej matka, kiedy bya ma dziewczynk. Jasne.
Mwi, e na tej rzece grasuj bandyci, ktrzy obrabuj kadego, kto tdy pynie rzuci
beztrosko Gavin. Moe wic znajdziemy ci kogo, kogo mogaby zabi.
Nie chc zabi kogo odpara cicho Karris, nie odpowiadajc na jego spojrzenie.
Och, ale miaa ten wyraz oczu...
Spojrzaa na niego i umiechna si sodko.
Nie kogo. Chc zabi ciebie.
ROZDZIA 19
Ach. Gavin odchrzkn.
Chopiec poruszy si i zerwa si, siadajc prosto. Moe sowa Chc zabi ciebie nie
byy najlepsz pobudk po tym, jak wymordowano twoje miasteczko. Gavin unis brew, patrzc
na Karris. Naprawd musisz to robi teraz?
Naburmuszya si i odwrcia, podczas gdy chopak roztar z jkiem gow. Zaja si
zdejmowaniem ciciwy i chowaniem uku. Chopak spojrza ciemnoniebieskimi oczami na
Gavina. Ciekawa barwa przy jego jasnobrzowej skrze i skrconych wosach. Niebieskie oczy
byy niebieskie, poniewa byy najgbsze. Dziki temu byy najbardziej czue na wiato i
najlepiej je zbieray. Nie byo to z pewnoci jedyne kryterium, ale ludzie o niebieskich oczach
zdecydowanie przewaali pord najpotniejszych krzesicieli. Im wicej wiata moesz
wykorzysta, tym wicej masz mocy do spalenia.
Teraz te przepastne niebieskie oczy zmruyy si z blu. Najwyraniej szybka rka Gavina
zafundowaa chopcu solidny bl gowy.
Uratowae mnie powiedzia Kip.
Gavin pokiwa gow.
Kim jeste? spyta chopiec.
Od razu przechodzimy do rzeczy, co? Karris odwrcia si, eby zobaczy, co Gavin
odpowie. Skrzyowaa rce.
Gavin przesta wiosowa.
To jest lady Karris Biaodb, ktra, mimo tego czasem zabawnego zestawienia nazwy z
kolorem skry i nazwiskiem rodowym, naley do Czarnej Gwardii.
Furia malujca si na twarzy Karris nie zagodniaa nawet odrobin. Najwyraniej stare
dowcipy nadal nie byy zabawne.
A ja...
Przedstawi najpierw Karris, eby da sobie czas na zastanowienie. Nic mu to nie dao.
Zostao ci pi lat i pi celw, Gavinie. To moe by twoja ostatnia szansa.
Chopiec by nieprzytomny, kiedy Gavin przyzna si do ojcostwa. Nic nie wiedzia. Nie
musia wiedzie. Z rnych powodw lepiej byoby dla niego, gdyby tak zostao. Jednake
jeszcze lepiej, eby nie pozna prawdy od Karris, w wybuchu zoci. Chopiec nie by jego
synem, ale bez wojny Gavina i Dazena bez Wojny Pryzmatw albo Faszywego Pryzmata,
zalenie od tego, po ktrej stronie si walczyo adne z dzieci w Rektonie i setkach innych
wiosek nie wychowywaoby si bez ojca. Gavin znowu przez chwil fantazjowa, e powie
Karris o wszystkim, o czym nie wiedziaa, i niech si dzieje, co chce. Karris jednak nie
uwierzyaby w pprawd, a z ca by sobie nie poradzia.
To kamstwo zapewni przynajmniej sierocie ojca. Da co dziecku, ktre stracio wszystko.
Cho Gavina nic nie powinno to obchodzi, byo przeciwnie.
Jestem Pryzmatem, Gavinem Guile. I jestem... jeste moim synem.
Chopiec spojrza na niego, jakby nie rozumia, co Gavin powiedzia.
Cudownie powiedziaa Karris. Dlaczego nie zwalisz mu na gow od razu
wszystkiego? Co ty sobie myla? Przysigam, e jeste rwnie porywczy jak Dazen.
Porywczy? Przygania kocio garnkowi. Gavin uda, e jej nie syszy, i tylko przyglda si
chopcu. Wanie przyzna si do tego, e zdradzi j wiele lat temu, e potem j okama i raptem
godzin temu znowu skama. Promieniowaa lodowat zoci, a to do niej nie pasowao.
Bardziej w jej stylu byo pon wciekoci.
Chopiec zerkn na ni, nie rozumiejc jej zoci, a potem znowu spojrza na Gavina.
Nadal mruy oczy, ale Gavin nie wiedzia, na ile z blu gowy po ciosie w potylic, na ile z
powodu choroby wietlnej od krzesania, a na ile z pomieszania gwatownie zmieniajc si
sytuacj.
Jeste kim? spyta znowu.
Jeste moim synem.
Z jakiego powodu powiedzenie jestem twoim ojcem byo zbyt trudne.
I zjawie si teraz?! spyta Kip, a na jego twarzy malowaa si straszliwa rozpacz.
Dlaczego nie wczoraj? Mgby wszystkich uratowa!
Dopiero dzi rano dowiedziaem si o twoim istnieniu. Zjawilimy si tak szybko jak to
tylko moliwe. A waciwie to nawet szybciej. Gdyby twoje miasto nie pono, nie
wiedzielibymy nawet, e powinnimy przyby.
Nie wiedziae o mnie? Jak moge nie wiedzie? zapyta paczliwie chopak.
Do tego! rykn Gavin. Jestem teraz! Ocaliem ci ycie, pewnie kosztem wojny,
ktra osieroci dziesi tysicy nastpnych dzieci. Czego jeszcze chcesz?
Kip oklap i skuli si.
Niewiarygodne. Ty tyranie odezwaa si Karris. Dano ci syna, a pierwsze co robisz,
to wrzeszczysz na niego. Ale z ciebie odwany czowiek, Gavinie Guile.
Bezpodstawno jej sw sprawia, e Gavin a zacisn pici. Sprawiedliwo,
niesprawiedliwo i szalestwo tego ycia, ktre sobie wybra, zagotoway si w nim.
Chcesz mnie poucza na temat odwagi? To mwi kobieta, ktra ucieka z
arystokratycznego domu, eby zosta gwardzistk?! Kiedy prosisz si o mier w walce albo
naduywajc magii, to adna odwaga. To zwyke tchrzostwo. Czego chcesz ode mnie? Chcesz,
ebym przywrci ycie twoim zmarym braciom?
Karris spoliczkowaa go.
Nigdy powiedziaa nigdy wicej...
Mam nie mwi o twoich braciach? Twoi bracia to byy mije. Wszyscy odetchnli z
ulg, kiedy Dazen ich zabi. Zabicie ich to najlepsze, co zrobi w swoim yciu, a oni, umierajc,
dokonali jedynego dobre uczynku w swoim yciu.
Oczy Karris poczerwieniay i w jednej chwili luksyn zakbi si w jej skrze. Gavin
przerazi si nagle ale nie ba si o siebie. Mg powstrzyma wszystko, co rzuci w jego
kierunku. Jednake za kadym razem, gdy czowiek krzesa ogromne iloci, przypiesza wasn
mier. I kolor zdobywa nad nim coraz wiksz kontrol. Kiedy pierwszy raz zobaczy Karris, w
jej jadeitowych oczach pojawiy si ledwie widoczne rubinowe gwiazdki. Teraz, nawet kiedy
odpoczywaa i nie krzesaa, rubinowe gwiazdy dominoway nad zieleni.
Karris nie zaatakowaa.
Ucz si powoli, ale wreszcie to do mnie dotaro. Po raz ostatni mnie zdradzie, Gavinie.
Niemal spluna, wypowiadajc jego imi. J a...
Ty przeklty uparciuchu! Kocham ci, Karris. Zawsze si kochaem.
Na kilka uderze serca zupenie jakby wiatr zamar w jej aglach. Czerwony luksyn
wyciek z jej palcw. A potem, kiedy Gavin ju zaczyna mie nadziej, krzykna:
Jak miesz?! Ty niewiarygodny... ty, ty... Gavinie Guile, nie dae mi nic poza blem i
mierci. Midzy nami koniec!
Zapaa plecak i wyskoczya z odzi.
Gavin by zbyt zaskoczony, eby cokolwiek powiedzie. Patrzy, jak Karris pynie do
brzegu i gramoli si z plecakiem z wody. Rzecz jasna, moga uda si do Garristonu bez niego, a
i tak zjawi si wczeniej, ni spodziewa si jej umwiony kontakt. Oczywicie, po drodze moga
napotka bandytw, a samotnie podrujca kobieta bdzie dla nich akomym kskiem.
Jeli na widok kobiety bandyci pozwol sobie na nieostrono, to bd mieli szczcie,
uchodzc z yciem. Niestety, kady musi czasem spa. Karris postpia lekkomylnie, ale adne
sowa Gavina ju niczego nie zmieni. I tak pozostanie na duszy czas. To dlatego Biel chciaa
tak to zaaranowa, eby nie by obecny przy tym, jak Karris dowie si o bkarcie. Mg za ni
pobiec, ale to nie miao sensu. Przy jej temperamencie tylko pogorszyby sytuacj.
Pi celw, a ja nawet nie powiedziaem caej prawdy.
Kip skuli si na drugim kocu dki. Zerkn i napotka wzrok Gavina.
Na co si gapisz? warkn Gavin.
ROZDZIA 20
Chocia Karris nigdy nie wykrzesaa nawet kropli bkitu, zawsze miaa sabo do cech, ktre
nazywano niebieskimi cnotami. Lubia mie plan. Lubia porzdek, struktur, hierarchi. Nawet
jako dziecko lubia uczy si etykiety. Siedzenie przy paryjskiej oficjalnej kolacji i wiedza, do
czego dokadnie suy kada maleka yeczka i przyrzd do kruszenia muszli, ile razy naley
strzepn nadmiar wody z palcw po spukaniu ich w misie z wod midzy pierwszym i drugim
daniem oraz gdzie dokadnie odstawi urum z trzema zbkami, aby da do zrozumienia
niewolnikowi podajcemu do stou, e ju skoczyo si je to wszystko dawao jej co w
rodzaju spokoju. Umieszczenie kielicha w poowie odlegoci midzy talerzem a ostatnim ze
sztucw oznaczao, e chce dokadnie p kieliszka wina. Z kolei przesunicie go ponad lini
wyznaczon przez talerz oznaczao, e yczy sobie czerwonego zamiast biaego. Haso i odzew.
Wezwanie luksjata i reakcja wiernych. Uwielbiaa taczy i znaa niemal kady taniec Siedmiu
Satrapii. Uwielbiaa muzyk, potrafia gra na okarynie i akompaniowa sobie przy piewie na
psalterium. Jednake nic, czego si nauczya, nie pomagao jej teraz. Nie istniaa adna struktura,
adna hierarchia, aden porzdek, ktry by ni pokierowa.
Powinna nadal by na statku. Miaa spotka si ze szpiegiem Chromerii, nim zagbi si w
Tyre. Mia j poprowadzi w gr rzeki do wojsk krla Garadula i zapewni jej przykrywk,
dziki ktrej dostaaby si do obozu, nie ryzykujc ycia. A zamiast tego siedziaa przemoczona
do suchej nitki, samotnie, niecay dzie od poszukiwanej armii, bez wprowadzenia, mapy,
wytycznych, planu. Gavin i jego bkart zniknli w dole rzeki pi minut temu.
Staj si lekkomylna. Czerwie mnie niszczy.
Karris wya cik peleryn z czarnej weny i zacza rozglda si za miejscem na obz.
Na stoku rosy drzewa eukaliptusowe, wypeniajc powietrze aromatem, przemieszane z
wyszymi sosnami, ktre przesaniay ostre promienie jasnego oka Orholama. Potrzebowaa
tylko kilku minut, eby znale przyzwoite miejsce osonite w znacznej mierze krzewami.
Zebraa drewno i uoya je w ma piramidk. Nie zawracaa sobie gowy rozpalaniem ognia
takie s zalety bycia czerwonym krzesicielem. Jednake rozgldaa si uwanie przez kilka
minut, zanim wycigna okulary z maej kieszonki w rkawie. Bya sama. Wykrzesaa cieniutk
ni czerwonego luksynu u podstawy piramidki.
Nawet wykrzesanie takiej drobiny rozarzyo tlce si wgielki jej zoci. Schowaa
czerwono-zielone okulary i pomylaa o roztrzaskaniu szeroko umiechnitej twarzy Gavina.
Kocham ci?! Jak mia?
Pokrcia gow i strzepna palcem, zrzucajc rozmylnie niedbale wykrzesany czerwony
luksyn, pozbywajc si nadmiaru. Jak kady niedoskonay luksyn, szybko si rozpad, uwalniajc
mieszany zapach: ywicy, ktr pachnia kady luksyn, i charakterystyczny dla czerwonego
dziwny aromat wysuszonych listkw herbaty wymieszanych z tytoniem.
Wyja krzemie i n, zamiast wykrzesa podczerwie dla iskry. Ju zmarza, wic
wykrzesaa iskr jak zwyky miertelnik.
Kocham ci. Co za ajdak.
Na czas suszenia rzeczy przebraa si w zapasowe ubrania, ktre nosia w wodoodpornej
torbie. Na szczcie, tyrejska moda staa si bardzo praktyczna w cigu ostatnich pitnastu lat.
Chocia z okazji uroczystoci i w wikszych miastach kobiety nosiy przepasane w talii suknie
do poowy ydki lub do kostek, czsto z szalem albo akietem na wieczr, to w podry albo na
wsiach wybieray zwykle mskie lniane spodnie. Do nich wkaday koszule, chocia w ramach
ukonu w stron skromnoci dusze ni mczyni, i nie wpuszczay ich, tylko nosiy z paskiem
jak tunik. Dowdca elazna Pi wyjani jej to, mwic, e po Wojnie Faszywego Pryzmata
zabrako mczyzn i chopcw do zbierania pomaraczy i innych owocw. Mode kobiety, ktre
doczyy do zbieraczy, skrciy spdnice, eby atwiej byo im wspina si po drabinach.
Najwyraniej komu si to nie spodobao. Na pewno nie modziecom, ktrzy przytrzymywali
drabiny.
I std wziy si spodnie.
Karris si to podobao. Przywyka do noszenia mskich ubra w czasie szkolenia w
Czarnej Gwardii i nawet jeli lune pcienne rzeczy nie ukaday si rwnie przyjemnie ani nie
byy rwnie mikkie i rozcigliwe jak przepleciony z luksynem strj Czarnogwardzisty, to nadal
byy dobre. Poza tym, lepiej ukryway jej figur ni obcisy strj Czarnej Gwardii. aden
mczyzna na Jaspisach nie mia gwizdn na kobiet w czarnogwardyjskim stroju, nawet jeli
troch popisywaa si swoj ciko zapracowan figur. Kobieta samotnie podrujca w
odlegym kraju nie powinna bardziej kusi losu ni to niezbdne.
Kiedy jej maleki ogie ju radonie pon, Karris skupia si na uzbrojeniu. Jatagan
wylduje w plecaku ukryty, ale wzgldnie pod rk kiedy ju czarna peleryna wyschnie i
bdzie mona j zwin. Bichhw dosownie skorpion przywizaa po wewntrznej stronie
uda pod spodniami. Ta bro skadaa si z elaznych piercieni na palce, czterech pazurw do
ci i sztyletu ogona skorpiona do dgni. Karris nie bdzie moga po ni szybko sign,
ale zawsze uwaaa, e lepiej mie wicej broni ni to wida. Kolejny dugi n zatkna za
pasek. Dwubarwne okulary schowaa do torby. Gdyby ukrya je w tych dugich, zwiewnych
rkawach, za bardzo rzucayby si w oczy ze wzgldu na swoj wag. Wobec tego zostaway jej
nakadki na oczy. Nakadki z pionowymi czerwonymi i zielonymi pasami na soczewkach byy
dopasowane do oczodou i przylegay do oka tak blisko jak to moliwe. Cieniutki rant z
klejcego si czerwonego luksynu zapewnia pozostanie soczewki na miejscu, a jeli Karris nie
bdzie uwaaa, wyrwie jej poow brwi przy zdejmowaniu. Klejcy si czerwony luksyn
zabezpieczono paskiem z mocnego, zotego luksynu, ktry trzeba byo zerwa przed
przyklejeniem nakadek na oczach.
Chocia nakadki uratoway jej ycie kilka razy, Karris ich nie lubia. Dugie rzsy byy
miym dodatkiem na Balu wiatowadcw, ale niekiedy nosio si soczewk w odlegoci
szerokoci palca od oka.
Karris ukrya nakadki, zostawiajc je pozornie na widoku w naszyjniku z grubych
wielobarwnych kamieni, z ktrych aden nie by na tyle czysty czy interesujcy, by naszyjnik
wyglda na cenny. Nakadki zamkny si na jednym ogniwie acuszka i wtopiy si midzy
pozostae kamienie. Drug par nakadek schowaa pod klamr paska.
Gram na zwok, pomylaa.
W tej chwili miaa tylko dwie moliwoci. Moga ruszy w d rzeki i spotka si z
cznikiem w Garristonie, a potem wrci w gr rzeki, albo moga sprbowa samodzielnie
przenikn do armii krla Garadula. Powrt w d rzeki byyby strat czasu, a i tak zjawiaby si
za wczenie. Poza tym istniao jeszcze zagroenie ze strony bandytw. Zakadaa, e jej cznik
zna jaki dobry sposb, eby ich omin, ale to jej w niczym nie pomoe, kiedy bdzie sama
schodzi do Garristonu. Dziaanie na wasn rk oznaczao, e sprbuje doczy do wrogiej
armii bez odpowiedniego wprowadzenia. Teraz, kiedy Gavin ci si z Garadulem, krl
wiedzia, e Chromeria przysaa tu ju jednego krzesiciela, wic z pewnoci bdzie podwjnie
podejrzliwy wobec kadego, kto si pojawi.
Pewnie may popis Gavina w Rektonie sprawi, e wykonanie jej zadania okae si
niemoliwe. Z pewnoci zdarzali si Tyrejczycy rwnie bladzi jak ona, ale miaa fatalny akcent
i bya krzesicielk. Dla podejrzliwego onierza wszystko w niej a krzyczao szpieg. Rozkazy
Bieli nie bray pod uwag okolicznoci, w jakich znalaza si teraz Karris. Zupenie jakby miaa
usi do czego, co zapowiadao si jako dostojna paryjska kolacja z ca jej etykiet, a
wyldowaa z wrzaskliwymi ilytaskimi piratami, ktrzy prbuj j nakarmi rozdymk. Tutaj
te obowizyway pewne zasady i jeli si je zamao, zjadao si delikatny, smakowity ksek z
trucizn, po ktrej czowieka czekaa dziesiciominutowa agonia i mier.
A Karris nie znaa tych zasad.
Oczywicie, Gavin zjadby zasmarkan rozdymk i jakim cudem nic by mu nie byo. jemu
wszystko przychodzio bez wysiku. Nigdy nie musia ciko pracowa. Urodzi si z
monstrualnie wielkim talentem bogatemu ojcu intrygantowi i po prostu bra, co chcia. Nawet
zasady dotyczce Pryzmata go nie ograniczay. Podrowa w t i z powrotem po Siedmiu
Satrapiach i kiedy sobie tego nie yczy, nie towarzyszya mu nawet Czarna Gwardia. A teraz
potrafi przepyn Morze Lazurowe w kilka godzin. Na mio Orholama, nawet lata!
Wyno si z mojej gowy, garzu. Skoczyam z tob.
Te sowa nie pasoway. Malekie yeczki znikny, a urumy miay tysice zbkw zamiast
trzech. W porzdku. Karris nie wracaa do domu. Nie bdzie czekaa, a jaki mczyzna wemie
j za rczk i zaprowadzi do obozu Garadula. Nie zawiedzie. Mona byo na wicej ni jeden
sposb pozna plany krla Garadula.
Oczywicie, jeszcze nie wiedziaa, co to za sposoby, ale co wymyli. A na razie
przypomniaa sobie co, co jej brat Koios powtarza, zanim zgin w poarze: Kiedy nie wiesz,
co robi, rb, co naley, ale niekoniecznie to, co ci najbardziej ley.
Miasteczko Rekton spalono na popi. Ocalaa tylko jedna osoba. Moliwe, e ocaaych
byo wicej, a wtedy rozpaczliwie potrzebowali pomocy i prawdopodobnie obrony. Karris moga
im to zapewni.
A jeli przy okazji bdzie musiaa przysmay jakiego dupka pociskiem ogniowym
wielkoci maego domu, to tym lepiej.
ROZDZIA 21
Bez maa lecieli w d rzeki. Kip nigdy w yciu nie podrowa tak szybko. Pryzmat nie odzywa
si ani sowem, zatopiony we wasnych, mrocznych mylach. Przez wikszo popoudnia Gavin
Guile pracowa przy tym, co dka miaa zamiast wiose przez chwil wygldao to prawie jak
drabina, potem jak miech w kuni, pniej znowu jak wiosa, a potem jak tama na obracajcych
si rolkach. Gavin pracowa, a pada z wyczerpania, minie mu dygotay i pot zalewa cienk
koszul. Wtedy chwil krzesa, wiosa przybieray nowy ksztat, przy ktrym wikszo jego
zmczonych mini moga odpocz, i dalej wiosowa.
Kiedy Kip odzyska w kocu gos, powiedzia:
Prosz pana... ehm... on zabra moj szkatuk?
Nie zamierza pyta o Karris Biaodb ani o to, co Gavin powiedzia. Nie teraz. Nigdy.
Gavin spojrza z zacinitymi ustami. Kip natychmiast poaowa, e si odezwa.
W przeciwnym wypadku straciby ycie.
Kip chwil milcza, zanim powiedzia:
Dzikuj, prosz pana. Za uratowanie mnie.
To wydawao si rozsdniejszym wyborem ni powiedzenie: Ale to byo moje! To bya
ostatnia rzecz, jedyna rzecz, jak matka kiedykolwiek mi daa!.
Prosz bardzo odpowiedzia Gavin. Zerkn na rzek, mylami bdc wyranie gdzie
indziej.
Ten czowiek... To on jest odpowiedzialny za mier mojej matki, prawda? spyta Kip.
Tak.
Mylaem, e pan zabije go tam na miejscu. Ale pan tego nie zrobi.
Gavin zerkn na niego badawczo. Odpowiedzia chodno:
Nie chciaem, eby cen za zabicie winnego bya mier niewinnego.
Ci ludzie nie byli niewinni! Zamordowali wszystkich, ktrych znaem!
zy popyny po twarzy Kipa. By umczony, wyty, wyczerpany.
Mwiem o tobie.
To zamkno Kipowi usta, ale emocje nadal si w nim kotoway. Jego obecno
powstrzymaa Gavina przed zabiciem krla Garadula. Nie zna sw, ktre wyraziyby zwizane
z tym uczucia. Znowu zawid matk. Wasn niekompetencj udaremni upragnion przez ni
zemst.
Postaram si, matko. Kln si na dusz. Zabij go, przysigam.
Minli kilka wiosek i kilkadziesit odzi. Karmiona dopywami rzeka staa si szersza.
Gavin jednak zatrzyma si tylko raz, eby kupi pieczonego kurczaka, chleb i wino. Rzuci
jedzenie Kipowi.
Jedz.
I znowu popynli. Gavin nie jad. Nie odzywa si ani nie zwalnia, kiedy mijali rybakw
zaskoczonych ich widokiem.
Dopiero kiedy soca zaszo, a Gavin po raz ostatni przeksztaci wiosa, Kip zaryzykowa i
odezwa si znowu:
Czy mog... jako pomc, prosz pana?
Pryzmat oszacowa go spojrzeniem, jakby nawet nie pomyla o tym, e chopak mgby
si przyda. Kiedy jednak odezwa si, powiedzia:
Naprawd doceniam propozycj. Masz, sta tutaj i po prostu chod. Gavin nie szed,
ale bieg. Moesz te pomc sobie tymi rcznymi wiosami, jeli chcesz. Steruj, opuszczajc
rk z wiosem po stronie, w ktr chcesz skrci. Wioso na bakburcie przy skrcie na bakburt,
ze sterburty na sterburt, jasne?
Bakburta jest po lewej?
Teraz masz j po prawej.
Kip wytrzeszczy oczy.
Bakburta jest po prawej?
Gdy siedzisz dziobem do rufy.
Panika musiaa wyranie malowa si na twarzy Kipa, bo Gavin si zamia.
Niewane. Po prostu id, a za bardzo si zmczysz albo trafimy na bystrza lub
bandytw. Odpoczn chwil.
Gavin usiad na miejscu Kipa i urwa sobie kawaek z resztek kurczaka i chleba. Patrzy,
jak Kip si trudzi, eby rozpdzi d do wzgldnie przyzwoitej szybkoci. Zakrci raz, moe
dwa razy w gruncie rzeczy byo to cakiem proste i spojrza na Gavina, czy go pochwali, ale
Pryzmat ju spa.
Ksiyc w kwadrze wisia dokadnie nad nimi, kiedy noc zapada, a Kip zacz chodzi.
dka, nawet napdzana tylko przez Kipa, nadal pyna szybko. Gavin zwzi kadub jeszcze
bardziej, kiedy Karris wyskoczya, wic d bardziej unosia si nad wod ni przez ni brna.
Przez pierwsze kilka minut Kipa zera niepokj. Przy kadym zakolu by pewien, e trafi na
bandytw, a Pryzmat si nie obudzi. Wkrtce jednak wpad w rytm wiosowania, fal i nocy.
Sowa pohukiwaa w oddali, mae nietoperze kryy i nurkoway w powietrzu, zjadajc
insekty, ktre latay wysoko nad wod, a z kolei pstrgi wyskakiway, eby pore te latajce
nisko. d przestraszya czapl, ktra odleciaa w noc na wielkich, niebieskich skrzydach.
Stopniowo spokj nocy przenikn Kipa. Powierzchnia rzeki staa si gadka jak
zwierciado i byszczay w niej gwiazdy. Zobaczy kaczki zbite w gromadk na brzegu, z
gowami pochowanymi pod skrzyda. A potem przyjrza si znowu mczynie, ktry rzekomo
mia by jego ojcem.
Gavin Guile by muskularnym mczyzn, rwnie szerokim w ramionach i smukym, jak
Kip by gruby. Chopak szuka jakiegokolwiek podobiestwa, jakiej wskazwki, e to moe by
prawda. Gavin mia jasn skr. Wyglda na potomka Ruthgarczykw, ktrzy mieli zielone albo
piwne oczy, ciemne wosy i oliwkow cer, oraz mieszkacw Krwawej Puszczy z ich
chabrowymi oczami, pomiennorudymi wosami i miertelnie blad skr. Gavin mia wosy w
kolorze wypolerowanej miedzi, a oczy, rzecz jasna, takie jak kady Pryzmat. Kiedy krzesa,
przybieray kolor, jakiego akurat uywa, i mg to zmieni w jednej chwili. Kiedy nie krzesa,
jego oczy migotay, jakby same byy pryzmatami, przy kadym drgnieniu tczwki
rozbyskiway kaskad nowych kolorw. Kip nigdy w yciu nie widzia rwnie niepokojcych
oczu. To byy oczy, przez ktre satrapowie wiercili si niespokojnie, a krlowe mdlay. Oczy
Wybraca Orholama.
Kip mia zwyczajne, niebieskie oczy, z ktrych nie mia adnego poytku. Tylko
zdradzay, e jest mieszacem. Moe w rodzinie by kto z Krwawej Puszczy. Jak wikszo
ludzi, Tyrejczycy mieli ciemne oczy. Kip mia ciemne tyrejskie wosy, ale mocno skrcone jak u
Paryjczykw albo Ilytan, a nie proste lub kdzierzawe. Do, eby zrobi z niego dziwado, ale
nie do, eby uczyni go synem tego mczyzny. Oczywicie, jego matka te nie wygldaa jak
Tyrejka, co dodatkowo komplikowao sytuacj. Skr miaa ciemniejsz od nich obu, skrcone
wosy i piwne oczy. Kip prbowa sobie wyobrazi, jak mogoby wyglda dziecko jego matki i
tego mczyzny, ale nic mu z tego nie wyszo. Zmieszaj ile kundli i kto wie, co ci z tego
wyjdzie? Moe dostrzegby jakie podobiestwo, gdyby nie by taki gruby. Moe to by po prostu
okrutny art. Kamstwo.
Pryzmat. Sam Pryzmat? Jak taki czowiek mg by ojcem Kipa? Powiedzia, e nie
wiedzia wczeniej o jego istnieniu. Jak to moliwe?
Odpowied wydawaa si do oczywista. To si wydarzyo w czasie wojny. Wojska
Gavina napotkay siy Dazena niedaleko Rektonu. Kiedy przechodzi przez miasto, Gavin spotka
Lin. On by Pryzmatem zmierzajcym by moe ku wasnej mierci. Ona bya mod, liczn
dziewczyn, ktrej miasto zniszczono. Wesza do jego oa. Potem on ruszy, by zabi brata
by moe ju nastpnego dnia a po wojnie, zajty odbudow, umierzaniem resztek buntu,
odbudowywaniem sojuszw i zaprowadzaniem pokoju pewnie nigdy wicej o niej nie pomyla.
A nawet jeli pamita, Tyrea nie bya wtedy najbardziej przyjaznym miejscem dla Pryzmata.
Sprzymierzya si z Dazenem, zym bratem, i w efekcie potraktowano j bardzo okrutnie.
A moe Gavin zgwaci Lin? To jednak nie miao sensu. Dlaczego gwaciciel miaby
przyzna si do Kipa? Zwaszcza e wyranie sporo go to kosztowao.
Kip wyobraa sobie swoj matk, ciarn, niezamn, porzucon wrd ruin Rektonu.
Oczywicie, e chciaa uciec. Kip by jej jedyn nadziej. Co moga zrobi? Uda si samotnie
do Garristonu, skd zwycizcy zarzdzali Tyre? A za dobrze potrafi to sobie wyobrazi. Jego
matka przedstawia si jakiemu gubernatorowi i da spotkania z Gavinem Guile, poniewa nosi
jego bkarta. Miaaby szczcie, gdyby dotara z t historyjk a do gubernatora. Zatem
odprawiono j, a jej marzenia o czymkolwiek dobrym czy atwym w yciu legy w gruzach.
Za kadym razem, gdy spogldaa na Kipa, nie widziaa swoich bdw, ale zdrad
Gavina i wasne rozczarowanie. Kip by jej zniszczonym marzeniem.
Po pgodzinie Kip si zmczy. Rce go paliy. Pomyla o tym, e Gavin bieg tak
godzinami. Zawstydzi si na myl, e miaby tak szybko obudzi Pryzmata. Zawsze szybko si
mczy, ale gdy udawao mu si jako przetrwa pocztkowe zmczenie, okazywao si, e ma
spor wytrzymao.
Nie zamierza budzi Pryzmata. W ogle. Niech odpocznie. Zasuy chocia na tyle
wdzicznoci. Kip bdzie wiosowa, a Gavin sam si obudzi. Nawet jeli miaoby go to zabi.
Przysig to sobie.
Ta przysiga poprawia mu samopoczucie. Niewiele znaczy. By niczym. Mg jednak da
Pryzmatowi dobrze przespan noc. Mg co zrobi. Na co si przyda odrobin, ale i tak
bardziej ni w caym dotychczasowym yciu.
Wiosowa dalej. Pryzmat go dzisiaj uratowa. Sam Pryzmat! Gavin pognbi dzi krla
Garadula. Zabi ze dwudziestu, jak nie wicej, jego Lustrzanych Gwardzistw... i odszed jakby
nigdy nic. Kip pewnie pogorszy sytuacj, prbujc zaatakowa krla. Jak mg by takim
gupkiem? Myla, e dopadnie krla w obecnoci tych wszystkich krzesicieli? Gupiec!
Mimo chodu nocy szybko zla go pot. Popieszny chd sta si mozolnym marszem, ale
nawet gdy maszerowa, dka przemieszczaa si z prdkoci cwaujcego konia.
Kip by tak skupiony na tym, eby si nie zatrzyma, e znalaz si na wysokoci obozu,
zanim to zauway. Kilkunastu mczyzn hulao wok ogniska, pijc i miejc si, podczas gdy
jeden z nich brzdka na straszliwie rozstrojonej lutni. Kip dalej maszerowa, a jego mzg powoli
ogarnia, co ten widok moe oznacza. Wszyscy mczyni byli uzbrojeni, cznie z tym, ktry
wyglda, jakby sta na warcie ten trzyma napit kusz opart w gotowoci o rami.
Kip pomyla, eby szeptem obudzi Gavina. Znajdowali si jednak tak blisko, e kady
dwik wystarczajco gony, eby obudzi Pryzmata, byby dostatecznie gony, by ponie si
po rzece do kusznika, ktry sta na obrzeach wiata z ogniska, przodem do rzeki, ale z gow
obrcon do towarzyszy.
dka pyna po wodzie z ledwie cichutkim szmerem. Z pewnoci nie dao si tego
usysze przy wesoym strzelaniu pomieni w ognisku. Bandyci czciowo zagrodzili rzek
skaami zwalonymi po obu stronach. Na szczycie stosw pooyli desk, tworzc pomost nad
wskim gardem. Kada d, ktra sprbowayby przepyn, znalazaby si w zasigu wczni.
Kip mgby wyplta si z wiose i dotkn Gavina ale co poradziby Pryzmat? Trwaa
noc. Nie mia za wiele wiata do wykorzystania. Moe gdyby Kip obudzi go wczeniej. Teraz
ju byo za pno. Kip tylko naraziby ich obu na mier. Musia zmieci si w szczelinie i nie
traci nadziei.
Wycelowa odzi w wskie gardo i powstrzyma krzyk, kiedy w ostatniej chwili wiato
ksiyca na wodzie ujawnio ostatni puapk bandytw: grub, zaostrzon tyczk wbit w dno
rzeki i wystajc na dugo kilku kciukw nad wod. Kady, kto sprbowaby zmieci si w
gardle, nadziaby si i skoczy z dziur w kadubie.
Luksynowy kadub odzi ledwie otar si o tyczk i przelizgn si dalej.
Kip zerkn na kusznika, kiedy d przemykaa si midzy zbami puapki. Mczyzna
by ledwie kilka lat starszy od Kipa. mia si, szczliwy, z rk wycignit do jednego z
towarzyszy, proszc o bukak wina.
A potem Kip go min. Kusznik odwrci si, krcc gow, i nagle zamar na widok
chopaka. W ciemnociach pprzezroczysty luksyn musia by niemal niewidzialny dla
wartownika, ktry w dodatku przed chwil patrzy w stron ognia. Widzia przebiegajcego obok
niego grubego chopaka przebiegajcego po powierzchni rzeki. Niemoliwe.
Kip umiechn si i pomacha do niego.
Wartownik podnis rk i odmacha. Zamar. Spojrza na towarzyszy przy ogniu. Ju
otworzy usta, eby krzykn na alarm, ale nie wydoby z siebie gosu. Odwrci si do rzeki i
rozejrza za Kipem.
Kip nadal znajdowa si w zasigu strzau z kuszy. Wiedzia o tym, ale nie przypieszy,
chocia w tej chwili znalazby do tego do energii. Wszystko mogo sposzy wartownika.
Mczyzna gapi si w ciemno, na znikajcego ducha. I nie odezwa si nawet sowem.
Skonsternowany potar czoo i odwrci si do przyjaci. Wtedy Kip zacz biec, niezbyt dugo,
ale po minucie dka znajdowa si ju setki krokw w dole rzeki. Kip powrci do spokojnego
kroku. Umiechn si. Chocia by gupi, udao mu si bez budzenia Pryzmata.
Nie wiedzia, jak dugo szed. Stara si mie brzeg na oku, ale zmczenie przenikno go
a do szpiku koci. Mija mniejsze obozowiska nie wiedzia, bandytw czy podrnych.
Jednake za kadym razem zwalnia do limaczego tempa, dopki nie zobaczy, e wszyscy
ludzie w obozie pi. Wykorzysta nawet raz trik z patrzeniem bez skupiania wzroku i dostrzega
ciaa kilku wicej picych mczyzn, ni kiedy patrzy normalnie, ale ani razu nie wypatrzy
nastpnego stranika.
Mia wraenie, e mino tysic lat, zanim niebo si rozjanio. Paliy go minie ng.
Bolay puca i rce, ale nie chcia przesta. Nawet gdy ledwie maszerowa, dka poruszaa si
dwa razy szybciej od zwykej.
Wreszcie soce dotkno gr. Jak zawsze, wiato dzienne nadeszo o wiele wczeniej,
zanim jeszcze soce wspio si nad grzbietami gr Karsos, aby obwieci swoje pojawienie. A
Pryzmat nadal si nie budzi. Kip nie przestanie i. Nie teraz. Szed ca noc. Z pewnoci
Pryzmat obudzi si za chwil i zobaczy, czego Kip dokona. Bdzie pod wraeniem. Inaczej
spojrzy na Kipa, ktry przestanie by ciarem, wstydem, bkartem, do ktrego mona si po
cichu przyzna, a potem go unika.
Kiedy Pryzmat si poruszy, Kipowi zabio mocniej serce. Gavin jednak tylko uoy si na
nowo, a jego oddech znowu si uspokoi. Kipa ogarna rozpacz. Spojrza na wschodzce soce.
Bdzie musia czeka, a soce zawieci Pryzmatowi prosto w twarz? To potrwa jeszcze
najmarniej godzin. Kip przekn lin. Jzyk mia gruby i suchy, ostry jak pilnik. Ile czasu
upyno od chwili, gdy co pi? Mia rzek pod nogami, a umiera z pragnienia.
Musia si napi. Nie, to co wicej ni tylko pragnienie jeli si nie napije, zaraz
zemdleje. Bukak Pryzmata lea niecay krok od niego. Kip si zatrzyma. Nogi mu dygotay.
Stopy mu zdrtwiay, a teraz zaczy bole, bo krew napyna do nich z powrotem. Wyplta si
z mechanizmu wiose i zrobi krok po bukak.
A przynajmniej sprbowa. Odrtwiae stopy zapltay mu si i polecia do przodu. W
ostatniej chwili zdy si obrci, eby nie wyldowa prosto na Pryzmacie. Ramieniem waln
w burt i nagle wszystko, co byo w dce dobre, obrcio si przeciwko niemu. Niewielkie
zanurzenie, dziki ktremu przelizgnli si nad puapk bandytw, oznaczao ma stabilno.
Fakt, e gadki kadub rozszerza si jak misa, pozwala im przelizgn si ponad skaami,
oznacza te, e nage przemieszczenie ciaru miao katastrofalne skutki.
W jednej chwili Kip gapi si na rzek z odlegoci kilku kciukw. W nastpnej caa dka
si obrcia. Kip polecia gow naprzd. I mimo wody zamykajcej mu si wok uszu, miotania
si jego wasnych, gupich, niezgrabnych koczyn i huku, z jakim dka uderzya o wod, jakim
cudem mia pewno, e usysza okrzyk zaskoczenia.
Rzeka bya ciepa. Kip by tak przeraony, e postanowi po prostu umrze i mie to ju za
sob. Wanie wrzuci Pryzmata do rzeki. Orholamie!
Och, teraz bdzie naprawd pod wraeniem, Kip.
W pucach zaczo go pali i pomys, eby cich mierci usun jedn aosn plam z
dziea stworzenia, straci na atrakcyjnoci. Kip zamacha sabo rkami. Nogi uznay, e nadszed
najlepszy moment na skurcz i obie czym prdzej zrealizoway swj zamiar. A potem lewa rka.
Rzuca si w wodzie jak poamany ptak, zapa jeden yk powietrza i znowu wpad pod wod.
Jaka jego cz wiedziaa, e mgby po prostu unosi si na wodzie raptem wczoraj spyn
rzek wiele mil ale ogarna go panika. Szarpa si, zapa powietrze w niewaciwym
momencie i zachysn si wod.
Gowa go bolaa. Na Orholama, zupenie jakby kto wyrywa mu wszystkie wosy.
Splun i zacharcza. By w powietrzu! Sodkim, cudnym powietrzu! Kto zapa go za
wosy i wycign z wody. Zakaszla jeszcze dwa razy i wreszcie otworzy oczy.
Pryzmat mruga do niego. Nie, nie mruga. Prbowa si pozby wody, ktr Kip wyplu
mu prosto w twarz.
Dajcie mi umrze.
Gavin wcign Kipa do dki, teraz ju szerszej, ze stpk, i o wiele stabilniejszej ni
wczeniej. Kip zwiesi gow i rozciera rce i nogi a wreszcie mg nimi ruszy. Pryzmat sta
nad nim. Kip przekn lin, krzywic si, a potem przygotowa si na gniew Gavina. Spojrza
na niego zakopotany.
Uwielbiam kpiel o poranku powiedzia Gavin. To naprawd orzewiajce.
I mrugn porozumiewawczo.
ROZDZIA 22
Dazen Guile obudzi si powoli, a jego zmysy zaatakowaa ogupiajca niebieska nijako jego
wizienia. Trzy uderzenia, trzy syknicia i jego niadanie wyldowao na pododze lochu.
Ignorujc chd w czonkach, sztywno i bl ciaa po spaniu na niebieskim luksynie pod jedynie
cienkim kocem, usiad i skrzyowa rce.
Martwy czowiek gwizda faszywie, siedzc pod przeciwleg cian i koyszc gow do
nieistniejcego rytmu.
Szalestwo bkitu byo szalestwem uporzdkowanym. Giist zrozumiaby kady niuans
wizienia Gavina. Jednake za kadym razem, kiedy Dazen pogra si w szalestwie, ba si,
e ju nigdy z niego nie wyjdzie. Ostatnio prbowa tego wiele lat temu. Od tamtego czasu
wykrzesa mnstwo niebieskiego. Zagbienie si ponownie w bkit mogo oznacza
samozniszczenie.
Dazenie powiedzia martwy czowiek. Dzi rano jeste Dazenem, prawda? To bya
ulubiona sztuczka martwego mczyzny: udawanie, e to Dazen jest tym szalonym. Chyba nie
mylisz o tym, eby sta si giistem, prawda?
Nienawidzi brata za to, e mu to robi, zmusza go do takiego wyboru. Jednake w jego
nienawici nie byo pasji. To by zwyky fakt, nagi jak jego czonki, obrane z tajemnicy.
Do tego. Lepsza jest niepami wybrana z wasnej woli ni wieczna tortura narzucona
przez brata.
Dazen wykrzesa niebieski, jakby bra gboki wdech. Jego palce przybray t
znienawidzon barw, jego rce, ramiona. Niebieski kolor rozla mu si na pier jak lodowaty rak
i go schodzi. Nienawi sama w sobie staa si osobliwoci, tajemnic, czym tak
irracjonalnym i potnym, e nie dao si tego zliczy ani zrozumie, mona byo co najwyej
okreli w pewnym przyblieniu. Bkit zala jego cae ciao.
Kiepski pomys powiedzia martwy czowiek. Nie sdz, eby tym razem z tego
wyszed.
Nieywy zacz onglowa maymi niebieskimi kulkami z luksynu. Teraz radzi sobie ju z
picioma. Kiedy Dazen zobaczy go po raz pierwszy, nie umia onglowa nawet trzema.
Gdy pasja nie mcia jego osdu, potrafi doceni cel. Jego brat by znakomity. Co
powiedzia po uwizieniu? Stworzyem ten loch w miesic, ty bdziesz mia tyle czasu na
ucieczk z niego, ile bdziesz potrzebowa. Uznaj to za prb. Za kadym razem, kiedy si
poddawa, powraca do tych sw. Brat przyzna si w nich do niedoskonaoci. Z celi mona
byo uciec. Istnia saby punkt, trzeba byo tylko go znale.
Piekliszcze nie jest sabym punktem powiedzia martwy czowiek. Nie mwiem ci
ju tego? Brat za bardzo ci szanuje. Piekliszcze nie siga w gb tylko na kilka kciukw, ale na
dwa kroki.
Dazen przelotnie uwiadomi sobie obecno ludzkiej emocji, wychwyconej ledwie na
progu percepcji. Poczucie straty, wcieko na myl o tym, jak wciera szczyny i olej caymi
latami, latami upadku, i wszystko na nic. Jego brat nie zamierza go upokarza. Nie w taki
sposb. Tyle wysiku i wszystko na nic. Obraca te uczucia w doniach jak dziwny kamie, a
potem odrzuci je na bok. Tylko zamazyway obraz.
Co znajdowao si tu pod jego nosem, a on tego nie dostrzega. To musiao by co
oczywistego, co po prostu wymagao, eby spojrza na problem pod nowym ktem. Jego brat by
wietny w tego typu myleniu.
Moe jedyne pytanie polega na tym, czy zamierzasz to zrobi na sposb Gavina, czy na
sposb Dazena? spyta martwy czowiek i posa mu peen wyszoci, kpicy umieszek.
Dazen chcia roztrzaska mu twarz, kiedy umiecha si w ten sposb.
Moe jednak martwy czowiek mia racj. To bya puapka: prbowa uciec na sposb
Gavina. Jeli bdzie naladowa brata, tylko bardziej si pogry.
Pooy napenione luksynem donie na pododze, czujc zarys caej struktury. Cela bya
oczywicie zapiecztowana, utwardzona i strzeona przed zwykym magicznym majstrowaniem,
ale jak ju wczeniej zauway, wydawaa si inna w poudniowej czci. Oczywicie nie mia
pewnoci, e to jest poudniowa strona, po prostu uzna, e obszar, ktry wydawa mu si inny,
bdzie dla niego poudniem, jego magnetytem. Tam wanie stawa brat, kiedy przychodzi go
odwiedzi. Dawno ju tego nie robi, ale tam, za tymi cianami z niebieskiego luksynu,
znajdowao si miejsce, do ktrego Gavin mg przyj, kiedy chcia sprawdzi, co z bratem,
upewni si, e nadal jest winiem, nadal jest bezpiecznie odcity od wiata, nadal cierpi tak
bardzo, jak Gavin mia na to nadziej.
To bdzie saby punkt. Luksyn w tamtym miejscu musia by cieszy, prostszy, eby
Gavin mg go tak przeksztaci, aby przez niego widzie. Oczywicie bdzie zabezpieczony, ale
brat nie mg pomyle o wszystkim. Mia na to tylko miesic.
Niestety, kada prba Dazena z ogniem koczya si porak. Czerwony luksyn by
atwopalny. Pomyla, e jeli si porani, uda mu si wykrzesa czerwony luksyn. Udao mu si.
Odrobin. To jednak na nic si nie zdawao, dopki nie mg go rozpali. Ogie daby mu
wiato o penym spektrum, z ktrym mgby pracowa i byby w stanie si wydosta. Ale nie
mia z czego zrobi iskry. Prba z wydobyciem ciepa z wasnego ciaa prawie si powioda, a
przynajmniej tak myla. I ostatnim razem niemal si zabi, bo za bardzo wychodzi ciao.
To byo po prostu niemoliwe. Umrze tutaj. Nie mg nic zrobi.
Wykrzesa dwurczny mot i z wrzaskiem uderzy nim w cian. Oczywicie, mot si
roztrzaska. Nie zostawi przy tym nawet zadrapania.
Dazen potar twarz. Nie, rozpacz bya wrogiem. Musia oszczdza siy. Jutro znowu
pogbi nieck. Moe jutro to bdzie ten dzie.
Wiedzia, e nie, ale i tak trzyma si tego kamstwa.
A w cianie chichota martwy czowiek.
ROZDZIA 23
Musimy porozmawia o twojej przyszoci powiedzia Gavin. Masz pewien wybr.
Kip spojrza na Pryzmata ponad ogniem. Noc zapada szybko na ich maej wysepce.
Przespa wiele godzin, przegapi Garriston i obudzio go dopiero szarpnicie dk, kiedy
uderzya o zmroku o ach piachu.
Ile czasu bd y? spyta Kip.
By marudny, godny i zaczyna wanie pojmowa niektre z konsekwencji wydarze
ostatnich dwch dni.
To pytanie do samego Orholama. Ja jestem tylko jego unionym Pryzmatem
odpowiedzia Gavin, krzywic usta w cierpkim umiechu.
Patrzy w ciemno.
Wie pan, o co mi chodzi.
To zabrzmiao ostrzej, ni zamierza. Wszyscy, ktrych zna, nie yli, a on mia zosta
zielonym krzesicielem. Widzia swoj przyszo w roli koloraka mier albo szalestwo i
potem mier.
Gavin spojrza na Kipa. Chcia co powiedzie, powstrzyma si i w kocu si odezwa:
Kiedy krzeszesz, to zmienia twoje ciao, ktre odbiera te zmiany jako uszkodzenia.
Leczy tyle, ile zdoa, ale ostatecznie przegrywa walk. Tak samo jak ze staroci. Wikszo
krzesiciei doywa czterdziestki, kobiety rednio pidziesitki.
A potem Chromeria zabija nas albo pogramy si w szalestwie?
Twarz Gavina staa.
Dajesz si ponie emocjom. Nie sdz, eby by na to gotowy.
Nie jestem gotowy?
Gavin mia racj i Kip to wiedzia. By poirytowany. Powinien po prostu si zamkn, ale
nie potrafi si powstrzyma:
Nie byem gotowy, eby wszystkich zamordowano. Nie byem przygotowany, eby
przebi wczniami paru jedcw i skoczy z wodospadu. Sowa nic nie znacz. Co to jest?
Kiedy ju nie jestemy uyteczni, mamy si zabi?!
Dlaczego wrzeszcza? Dlaczego si trzs? Orholamie, przysig na wasn dusz, e zabije
krla moe ju oszala?
Co w tym gucie.
To albo sta si kolorakiem?
Zgadza si.
Wic myl, e ju porozmawialimy o mojej przyszoci odpar gorzko Kip.
Wiedzia, e zachowuje si jak smarkacz, ale nie potrafi si powstrzyma.
Nie to miaem na myli i dobrze to wiesz odpar Gavin.
A skd ty wiesz, co ja wiem, ojcze?!
Jakby patrzy na wypuszczan spryn. W jednej sekundzie Pryzmat siedzia naprzeciwko
niego za ogniskiem, a w drugiej sta tu przed nim z rk odgit do tyu. W kolejnej Kip uderza
o piasek i w gowie mu dzwonio od policzka wymierzonego otwart doni, a tyek szczypa po
tym, jak zelizgn si z pniaka. Cae powietrze uszo z niego przy upadku.
Przeszede pieko, wic daem ci taryf ulgow, jakiej nie dabym adnemu
czowiekowi. Chciae si dowiedzie, gdzie ley granica? Wanie j odkrye.
Kip przeturla si na plecy, apic powietrze. Piasek przylepi mu si do czego mokrego w
kciku ust. Wytar si. Tylko lina, nie krew.
Na jaja Orholama! Zgadnij, co znalazem? Granic! Jestem najwikszym odkrywc od
czasw Arissa Nawigatora!
Gavin zadra, a jego twarz zamienia si w mask. Poruszy ramionami, przechyli z
trzaskiem szyj w prawo, a potem w lewo. Chocia sta plecami do ognia, Kip widzia kbicy
si jak dym czerwony luksyn w jego oczach.
Co zrobisz? Zbijesz mnie? spyta ostro Kip.
To tylko bl.
Czasem Kip nienawidzi si za to, co uwaa u siebie za sabo. Pryzmat zagrozi mu i po
raz pierwszy Kip zobaczy, e ta groba jest pusta. Gavin nie mg go zbi, bo by dobrym
czowiekiem, a Kip by bezbronny.
Spojrzenie Gavina pociemniao i stao si mordercze, ale zaraz rozjanio si i byo tylko
wcieke. W jego oczach zapalia si na sekund iskierka rozbawienia.
We gboki wdech powiedzia cicho.
Co?
Pryzmat machn delikatnie rk, jakby odpdza much. Grudka czerwonego Iuksynu
spada mu z rki i rozbryzgaa si na ustach Kipa. Chopak wzi gboki wdech przez nos, zanim
luksyn rozla si i zatka mu take nozdrza. Potem owin mu si wok gowy, przela na czubek
i stwardnia. Tylko oczy Kipa pozostay odsonite, a usta i nos mia cakowicie zablokowane.
Nie mg oddycha.
Przypominasz mi mojego brata powiedzia Gavin. Dorastajc, nigdy nie potrafiem z
nim wygra. A kiedy ju mi si zdarzyo, chwali mnie protekcjonalnie, przez co zastanawiaem
si, czy da mi wygra. Widzisz niedoskonaoci? W porzdku. To wystarczajcy dowd, e
jeste jednym z Guilew. Caa nasza rodzina to ma. cznie ze mn. Pomyl o tym, Kip,
pozbd si mnstwa kopotw, jeli zostawi t mask na twojej twarzy, dopki nie umrzesz.
Lepiej dwa razy si zastanw, zanim posuysz si przeciwko komu jego sumieniem. Bo moe
si okaza, e go wcale nie ma.
Kip sucha, oszczdzajc siy wobec narastajcej paniki, przekonany, e kiedy Gavin
przestanie mwi, zdejmie mu z twarzy luksyn. Gavin jednak przesta mwi i nie zdj maski.
Kipowi odek si zaciska, kiedy przepona pracowaa, eby wcign wiee powietrze,
pompowaa, eby pozby si martwego powietrza, ktre zatrzyma w pucach. I nic.
Sign do szyi, prbujc znale szew w miejscu, gdzie luksyn przylega do skry. Nie by
w stanie wcisn pod spd paznokci. Sign na kark, do oczu. Gdyby wbi paznokcie w mikk
skr wok oczu, zdoaby podway brzeg luksynu i wsun jeden palec. Zrobio mu si
ciemno przed oczami. Spojrza na Gavina bagalnie, wierzc, e co zrobi.
Gavin patrzy na niego bezlitonie.
Jeli jedyna rzecz, jak zamierzasz szanowa, to sia, to, po pierwsze, jeste gupcem, a
po drugie, trafie do waciwej osoby.
Nadesza panika. Powinien by si domyli. Kip rzuca si, prbowa krzycze, sign do
cieniutkiej luksynowej krawdzi koo oczu, ale ledwie jej dotkn i opady mu rce. Powinien by
wiedzie, nie powinien by zaufa...
ROZDZIA 24
Karris wdrowaa przez cay dzie i cz nocy, zanim po raz pierwszy dostrzega w oddali
Rekton jako wielk, jednolit un, kiedy sza lasem. Zmierzch zapad ju dawno temu, a
powietrze byo zimne wrd poszycia. Sigaa dostatecznie daleko w podczerwie, eby widzie
noc, ale daleko jej byo do doskonaoci i w tak ksiycow noc jak ta co rusz przeskakiwaa z
widzenia w ciemnoci na normalne widzenie. wiato poniej widzialnego spektrum byo mniej
precyzyjne, nie pozwalao rnicowa midzy detalami. Twarze wyglday po prostu jak ciepe
plamy, janiejsze tu i tam, nie sposb byo zorientowa si w wyrazie twarzy albo w
drobniejszych ruchach, a nawet rozpozna twarzy z wikszej odlegoci.
una oznaczaa, e Rekton nadal pon. Karris okrya miasto powoli, wspinajc si na
ostatnie wzgrze. Trzymaa si z dala od drg, podziwiajc wodospad poniej miasta w
srebrzystym wietle ksiyca. Przez cay dzie nie widziaa nikogo na drodze, co uznaa za do
dziwne. Jeeli nikt nie ucieka w d rzeki z Rektonu, to pewnie znaczyo, e nikt nie wydosta
si z miasta. I dziwne te byo to, e sza wzdu rzeki przez ziemie uprawne i nie natrafia na
adne inne osady. Widziaa gaje pomaraczowe, ktrymi wyranie nikt nie zajmowa si od
wojny, ale ktre nadal owocoway. Owocw byo niewiele, a drzewa rosy chaotycznie w
porwnaniu z obrazami przedstawiajcymi zbir pomaraczy, jakie kiedy widziaa, niemniej
nadal tu byy. Przy cenie, jak osigay tyrejskie pomaracze, Karris nie moga w to uwierzy.
Tutejsze owoce byy mniejsze, ale sodsze i bardziej soczyste od ataskich, a paryjskie w ogle si
do nich nie umyway. Nikt tu nie zamieszka ponownie po wojnie?
Czy w bitwie pod Strzaskan Ska naprawd zgino tylu ludzi, e nawet teraz, szesnacie
lat pniej, ziemia ley odogiem i rodzi owoce tylko dla ani i niedwiedzi?
Karris nie widziaa adnych cia, dopki nie zakrada si do poncego miasta, owinita w
czarn peleryn z kapturem. Trzymaa si gwnej drogi o rwnym i zadbanym bruku dla
Karris by to symbol dobrze zarzdzanego miasta. Spalone ciao leao porodku ulicy, na
brzuchu, z jedn rk wycignit i palcem wskazujcym skierowanym w gb miasta. Tylko
do i wskazujcy palec nie spony. Gowy brakowao.
Od czasw wojny nie widziaa takich oparze. W czasie wojny wojska cieray si kilka
razy w miejscach, gdzie cia nie dao si pochowa i gdzie brakowao naturalnego paliwa do
rozpalenia stosw pogrzebowych. Cia trzeba byo si pozby, eby nie straci kolejnych
onierzy, tym razem z powodu choroby, wic czerwoni krzesiciele spryskiwali trupy
strumieniami czerwonego elu. Szybko pokrywa ciaa, nawet niedbale wykrzesany, i atwo
dawa si podpali. I po problemie. To jednak nie bya prawdziwa kremacja. Jeli ciaa palono
osobno, zamiast na stosach, pozostaway koci. Jeli krzesiciel nie by skrupulatny, z niektrych
kawakw cia zostao co wicej ni koci. Klatki piersiowe i czaszki leay pene dymicego
misa to wystarczao w trudnych warunkach wojny, kiedy pozbywae si cia wrogw, eby
nie dopuci do zarazy, ale nie byo dostatecznie dobre dla krajan.
Krl Garadul nigdy nie walczy w tej wojnie, ale mapowa najgorsze praktyki z tego
czasu, i to na wasnych ludziach.
Tak jak podejrzewaa, wskazujca do doprowadzia Karris do kolejnych cia.
Pocztkowo leay szeroko rozrzucone, po jednym co trzydzieci krokw, co dwadziecia, co
dziesi. Wszystkie pozbawiono gw. Potem ciaa leay wzdu gwnej drogi w rwnym
rzdzie obok dymicych, walcych si domw i warsztatw. adnie utrzymany bruk tu i wdzie
popka z gorca. Na bruku rysoway si lady. W pierwszej chwili nie widziaa, co to takiego,
ale kiedy si zbliya, stao si to oczywiste: to byy lady cignicia, strugi zakrzepej krwi
majcej nie wicej ni dzie posoka z pozbawionych gw cia przycignitych z placu.
Zatrzymaa si pord dymu i posoki, zanim wysza zza rogu prowadzcego na miejski
rynek. Wycigna jatagan, ale nie zaoya okularw. Jeeli zastawiono gdzie puapk, to
najpewniej tutaj, ale byo tu do czerwieni i aru, eby Karris moga walczy za pomoc magii,
gdyby zasza taka potrzeba. Nawet jeli nie zrezygnowaa z infiltracji szeregw wroga, nie byo
powodu od razu ogasza, e jest krzesicielem. Kiedy nadejdzie taka potrzeba, ogosi to ogniem.
Wysza na plac.
Dobry Orholamie.
Nie stopili gw. Zakonserwowali je szkliwem z niebiesko-tego luksynu i ustawili w
stos na rodku miejskiego rynku. Z wytrzeszczonymi oczami, pogruchotanymi twarzami, krwi
lejc si ze szczytu na d jak szampan po piramidzie kieliszkw na Balu wiatowadcw.
Karris po czci spodziewaa si czego podobnego, widzc pozbawione gw ciaa, ale jedna
rzecz spodziewa si, a inna zobaczy. Wszystko przewrcio jej si w odku. Odwrcia si i
zacisna zby, mrugajc gwatownie, jakby powiekami moga zetrze straszliwe obrazy z oczu.
Przyjrzaa si reszcie rynku, dajc odkowi czas na uspokojenie.
Gdyby Gavin to zobaczy, zabiby krla Garadula. Bezlitosny jak morze i sprawiedliwy jak
Orholam wytropiby kadego z tych potworw. Niezalenie od tego, co zrobi w czasie wojny i
wczeniej niezalenie od tego, co zrobi jej od czasu Wojny Faszywego Pryzmata
podrowa po Siedmiu Satrapiach, wymierzajc sprawiedliwo. Dwukrotnie zatopi pirack
flot Ilyty, zabi bandyckiego krla Bkitnookich Demonw, doprowadzi do pokoju, kiedy
znowu wybucha wojna midzy Ruthgarem i Krwaw Puszcz, zadba, eby wymierzono
sprawiedliwo Rzenikowi z Ru. Kochali go wszyscy ludzie poza Tyrejczykami. Zemciby si
okrutnie za to miasto, nawet jeeli broniby Tyrejczykw. Nie zdzieryby czego podobnego.
Wikszo budynkw zamienia si w gruzowiska dymice w szarwce przed witem. Tu i
wdzie staa pojedyncza ciana, wypalona, poczerniaa i oddzielona od polegych towarzyszek. Z
rezydencji alkadesy, o ile Karris dobrze j rozpoznaa by to najwikszy budynek, jaki
zauwaya w miecie, ktrego stopnie prowadziy bezporednio na rynek nie zostao nic.
onierze zrwnali j z ziemi; nie osta si kamie na kamieniu.
Za to plac wyglda nieskazitelnie. Wszelkie spalone szcztki albo zepchnito na ulice
prowadzce na rynek, albo zrzucono bezporednio do rzeki, ktrej kana graniczy z placem od
zachodu. Krl Garadul chcia, eby nic nie odwracao uwagi przybysza od makabrycznego
trofeum. Przygotowujc si na straszny widok, Karris odwrcia si z powrotem do piramidy z
ludzkich gw. Wszystkie lady cignicia, wszystkie krwawe smugi prowadziy do tego miejsca.
Ciaa Karris miaa nadziej, e kiedy je wleczono, naprawd byy ju ciaami pozbawiono
gw na placu, eby piramida ociekaa krwi tak bardzo, jak to moliwe. To byo przedstawienie.
Krl Garadul chcia, eby wszystko prowadzio do tej makabry.
Piramida bya wysza od Karris. Gowy na szczycie, ukoronowanie piramidy, naleay do
dzieci: pucuowaci chopcy i dziewczynki ze wstkami i kokardami we wosach.
Karris nie zwymiotowaa. Byo w tym widoku co, co po prostu j zmrozio. Sdzc po
wieku ich i jej, te maluchy mogyby by jej dziemi. Zapaa si na tym, e liczy gowy. U
podstawy znajdowao si czterdzieci pi, a piramida bya rwnie szeroka jak wysoka;
zbudowano j z matematyczn precyzj. Gowy dzieci byy mniejsze i nie sposb byo
powiedzie, czy piramida bya lita, czy te gowami oboono mniejsz piramid skonstruowan
z czego innego. Karris poruszaa palcami, przesuwajc w mylach w prawo i lewo gaki
liczyda.
Jeli piramida skadaa si z samych gw, to byo ich blisko tysic.
Przeszed j zimny dreszcz, zwiastun wymiotw. Odwrcia wzrok. Jeste szpiegiem,
Karris. Musisz pozna wszystkie istotne szczegy. Biorc gboki wdech przyjrzaa si
naronikowi podstawy piramidy, a potem krawdzi jednej ze cian. Piramid zrobiono z wielu
warstw luksynu rnego koloru. Krl Garadul chcia, eby przetrwaa lata. Gdyby kto uderzy w
ni dwurcznym motem, moe zrobiby rys, ale nie roztrzaskaby ciany. Nie da si pochowa
tych gw ani usun ohydnego pomnika.
Widoczne tu umiejtnoci oznaczay to, e krl Garadul mia dostp do wielu by moe
bardzo wielu wzgldnie utalentowanych albo wykwalifikowanych krzesicieli. Za wiadomo.
Karris syszaa, jak Gavin zasugerowa, e krl Garadul zakada niby-Chromeri, eby szkoli
wasnych krzesicieli z dala od nadzoru Chromerii. To by do mocny dowd potwierdzajcy
podejrzenia Gavina.
ajdak powiedziaa.
Nie bya pewna, czy miaa na myli Garadula, czy Gavina. Jak gupie to byo? Gapia si
na stos gw i bya tak samo za na Gavina, jak na potwora, ktry zrobi co takiego? Bo przespa
si z jak ladacznic w czasie wojny?
To szalestwo, ale nawet po straszliwym poarze, ktry zniszczy jej ycie i zabi jej braci,
Karris wicej ni troch kusio, eby przej w tamtym czasie na stron Dazena. Choby po to,
eby usysze jego wersj wydarze. Moe Gavin to wiedzia.
A moe to poczucie winy z powodu potajemnego romansu sprawio, e Gavin zerwa
zarczyny zaraz po wojnie.
By wic niewierny. Witaj w gronie kobiet, ktre kochaj wielkich mczyzn taki ju ich
los. Z tego co wiesz, to bya tylko jedna noc saboci w przeddzie bitwy, jaka pikno rzucia
mu si w ramiona, a on nie odmwi, ten jeden raz.
Jasne. Ale z tego co ja wiem, to kada noc moga by noc saboci.
To byo lata temu, Karris. Lata! Jak Gavin zachowywa si od zakoczenia wojny?
Poza tym, e zerwa nasze zarczyny i zostawi mnie z niczym?
Jak zachowywa si wobec ciebie przez ostatnie pitnacie lat?
Przyzwoicie. Niech go szlag. Nie liczc kamstw i sekretw. Co powiedzia? Nie
spodziewam si, eby zrozumiaa albo nawet mi uwierzya, ale przysigam, e to, co znajduje
si w tym licie, to nie jest prawda. Co j w tym drczyo. Dlaczego wika si w kamstwa?
Wiatr zmieni kierunek i dmuchn dymem przez otwarty rynek. Karris zakaszlaa i
zapieky j oczy. Gdy tylko przestaa kaszle, miaa wraenie, e usyszaa trzask.
Kolejny trzask, a potem raptem przecznic dalej komin zawali si z hukiem pord
spalonych ruin domu. wit by czerwony efekt dymu i zaamanego wiata, a nie niebiaskie
zwierciado krwi przelanej w tym miejscu.
Karris zacza przeszukiwa miasto, szukajc ocalaych i oceniajc zniszczenia. Zajmij si
tym, czym naley, tym, co jest na wycignicie rki. Miasto nie spono szybko. Budynki byy
kamienne, chocia z drewnianymi wspornikami, drzewa zielone, albo dziki podlewaniu rzeka
pyna rodkiem miasta albo dziki sigajcym gboko korzeniom. Jednake kady budynek
w centrum miasta spon niemal doszcztnie. A to oznaczao czerwonych krzesicieli.
Musieli obej wszystkie domy, spryskujc czerwonym luksynem kady drewniany
dwigar.
Karris przeszukiwaa miasto dwie godziny, wspinajc si po kupach gruzu na ulicach,
czasem muszc obchodzi cae przecznice. Owina twarz wilgotn szmatk, ale nadal krcio jej
si w gowie i czsto kaszlaa. Nie znalaza niczego nowego poza kolejnymi ciaami i kilkoma
aosnymi psami. Cay ywy inwentarz zabrano. Przy miejskim kociele rozegraa si maa
bitwa. Ciao luksjata leao pozbawione gowy jak pozostae przed drzwiami kocioa. Karris
wyobraaa sobie, jak potpia onierzy na zewntrz, prbujc chroni swoj trzdk, ktra
szukaa schronienia w murach wityni. W rodku znalaza sekatory, topr, noe, dwa tasaki
rzenickie, jeden zamany miecz i pozbawione gw ciaa. Wszdzie bya zaschnita, przypalona
krew. Dwigary przypalono, ale si nie zajy. Moe z powodu nieudolnego krzesania, lku
religijnego albo dlatego, e drzewo elazne sprowadzone z pustyni poudniowego Atashu na
belki, byo tak stare i zwarte.
Jednake awy kocielne i ciaa spony. Karris chodzia jak otumaniona moe od
wdychanego dymu, a moe po prostu przyzwyczajaa si do widoku mierci i cierpienia. W gbi
kocioa, w kcie za schodami znalaza mod rodzin ojciec obejmowa matk, ktra osaniaa
dziecko. onierze ich nie znaleli. Umarli w swoich objciach od dymu. Karris sprawdzia
ostronie, szukajc na szyi kadego najdelikatniejszego drenia ycia. Ojciec nie y. Matka,
dziewczyna jeszcze przed dwudziestk, te nie ya. Karris na kocu wzia na rce zawinite w
powijaki dziecko chopca. Modlia si cicho. Niestety, Orholam jej nie wysucha. Nie byo
ycia w malekiej piersi.
Karris si zatoczya. Musiaa std wyj. Odoya dziecko na najbliszy st i dopiero
wtedy zobaczya, e to otarz. Skrcia w gwn naw kocioa, mijajc tlce si awki po obu
stronach, obrazy z innego czasu, inne dziecko zoone w ofierze, doczajce do horrorw
rozgrywajcych si na jej oczach.
Prawie wysza z kocioa, kiedy zapada si pod ni podoga.
ROZDZIA 25
Musisz dokona pewnych wyborw powiedzia Gavin.
Z tego, co si Kip zorientowa, by nieprzytomny kilka sekund albo minut. Nadal byo
ciemno, gwiazdy pony zimnym ogniem nad jego gow, ognisko nie przypalio mu ubrania,
chocia upad tu koo niego. Duszca maska z czerwonego luksynu znikna, a na skrze zostaa
mu cieniutka warstwa pyu, piaszczystego i ostrego.
Zabij ci! powiedzia Kip.
Nie mg nikomu zaufa. Wszyscy kamali. Kady by zdany tylko na siebie. Strach
narasta, a to sprawio, e zo zapona, jak to si czasem zdarzao, gorca, zacieka i
nieopanowana. Usiad prosto, nie spuszczajc z oczu twarzy Pryzmata. Mczyzna patrzy na
niego chodno, bez cienia skruchy, zaledwie zaciekawiony, co Kip zrobi, ignorujc przy tym jego
sowa. Kip zastanawia si, czy potrafiby wywoa z ognia ogromne, zielone kolce, eby nadzia
na nie Gavina.
Sprytnie, Kip. W rodku dziczy, jeden Orholam wie gdzie, zabiby przewodnika? I za co?
Za to, e nie tolerowa twojej draliwoci?
To nie zdrada, Kip, to lekcja. Zadygota. Naprawd myla, e Gavin go zabije. I o to
wanie chodzio. Nie zostawi Gavinowi wyjcia Pryzmat musia mu pokaza, e nie da sob
manipulowa, a ju na pewno nie pozwoli na to dzieciakowi. By nie tylko starszy od Kipa, ale
te mdrzejszy, twardszy i bardziej dowiadczony. I wymaga szacunku.
A to byo... waciwe.
Mimo to, Kip zadra. Nawet jeli tylko przez kilka sekund, to naprawd myla, e umiera,
i w aden sposb nie mg temu zaradzi. Jednake, wanie ten czowiek mg mu pokaza, jak
ju nigdy nie by bezsilnym. Nauczy go, jak pomci matk i Rekton. A Kip zamierza trwa w
milczeniu i uporze?
Z tak godnoci, na jak byo go sta, usiad z powrotem na kodzie. Kolana mu dray,
ale by w stanie siedzie, nie omieszajc si bardziej.
Przepraszam mrukn, odwracajc wzrok. Odchrzkn, eby nie skrzecze. J akich
wyborw?
Gavin by troch zaskoczony i zadowolony, e Kip nie walczy dalej, ale nie skomentowa
tego. Kip to jednak zauway.
Jeste moim naturalnym synem. To si wie z pewnymi konsekwencjami. Dla ciebie.
Kip przyglda si uwanie twarzy Gavina. Wypowiedzia sowa naturalny syn bez
grymasu, nawet renice mu si nie zwziy. Kip zastanawia si, czy wiczy t kwesti, by
wypowiedzie j tak niefrasobliwie. Widzia, ile kosztowao Gavina przyznanie si do ojcostwa,
a mimo to, czyni to bez najmniejszego grymasu. To musiaa by gra kto cieszyby si, syszc,
e spodzi bkarta? ale gra przez wzgld na Kipa.
Gavin by lepszym czowiekiem, ni Kip by pomyla.
Ogoszenie, e jeste moim bkartem, ma swoj cen cign Gavin. Nie
wychowywae si wrd zaszczytw, ale ludzie, ktrzy gardz uprzywilejowanymi, wzgardz i
tob. Nie otrzymae edukacji, ale ci, ktrzy si ksztacili, bd patrze na ciebie z gry, jeli
bdziesz wiedzie mniej ni oni. Jeli ci uznam, bdziesz przyciga niewaciwych przyjaci.
Ci, ktrzy mnie nienawidz i gardz mn, nie mog wyadowa si na mnie, bo jestem zbyt
potny, zbyt niebezpieczny. Ale odbij sobie to na tobie. To niesprawiedliwe, ale tak to jest.
Bdziesz nieustannie obserwowany. Zarwno twoje sukcesy, jak i poraki bd miay skutki,
jakich teraz nie potrafisz nawet odgadn. Mj ojciec moe zdecydowa, e ci nie uzna. Inni
bd szukali dowodw na to, e jeste oszustem. Niektrych bdzie kusio, eby posuy si
tob przeciwko mnie. A jeszcze inni bd chcieli zaprzyjani si z tob tylko w nadziei, e to im
pomoe zbliy si do mnie. Faszywa przyja to trucizna, przed ktr chciabym ci ustrzec.
Na to ju za pno. Kip pomyla o Ramie Ramie, ktry zawsze im przewodzi, ktry
lubi brutalnie przypomina Kipowi o jego niszoci i twierdzi, e tylko droczy si z nim po
przyjacielsku. Ram, ktrego kochaa Isa. Ram, ktry nie y, lea ze strza w plecach.
Jaki mam wic wybr? spyta Kip. J estem kim jestem.
Gavin potar nos.
Moesz przez jaki czas udawa zwykego ucznia. A potem, kiedy zechcesz, uznam ci
publicznie. Bdziesz mia czas, eby nabra ogady, dowiedzie si, kto jest twoim prawdziwym
przyjacielem.
Okamujc swoich przyjaci?
Czasem kamstwa s najbardziej potrzebne wanie wobec przyjaci warkn Gavin.
Posuchaj, chciaem ci tylko przedstawi moliwoci...
Nie, to ja przepraszam. Nie jestem... nie jestem na ciebie zy. Moja matka... Pamitasz,
jaka bya? To znaczy przed moim urodzeniem?
Gavin poruszy ustami. Obliza je. Pokrci gow.
Nie pamitam jej. W ogle.
Zatem to nie by romans stulecia. Pustka w Kipie si powikszya. Nie istniaa rodzina, do
ktrej by nalea.
Jeste Pryzmatem. Pewnie mnstwo kobiet chciao by z tob powiedzia.
Trwaa wojna. Kiedy spodziewasz si mierci, nie mylisz o skutkach, jakie twoje
dziaania mog wywrze na innych za dziesi lat. Kiedy widziae, jak twoi przyjaciele umieraj
wok ciebie, w kochaniu si odnajdujesz co, co sprawia, e czujesz si ywy. Byo za duo
wina i gorzaki, i nikt nie potrafi okiezna modego narwaca, ktry na swoje nieszczcie by
Pryzmatem. Ale to adne usprawiedliwienie. Przykro mi, Kip. Przepraszam za to, ile kosztowaa
ci moja bezmylno.
Zatem moja matka spdzia z tob jedn noc i powizaa z ni wszystkie swoje nadzieje.
Kip nie wtpi, e knua i przepychaa si okciami, eby uprzedzi wiele innych kobiet chtnych,
by dzieli oe z Pryzmatem. I z tego powodu wypenia wszystkie nastpne lata gorycz?
Kip zmusi si do miechu, ale serce mu pkao. Tyle razy wyobraa sobie, kim moe by
jego ojciec i nigdy nie mia marzy, e mgby to by sam Pryzmat. Jednake w jego
marzeniach ojca wezwano z jakiego wanego powodu. Zostawi ich, bo musia. Mimo to, kocha
matk i Kipa. Tskni za nimi. Chcia wrci i pewnego dnia zrobiby to. Gavin by dobrym
czowiekiem, ale Lina go nie obchodzia. Ani Kip. Zaopiekuje si Kipem, bo jest obowizkowy.
Bo jest dobrym czowiekiem. Nie z mioci. Nie istniaa rodzina, do ktrej Kip by nalea. By
sam, wyrzutek gapicy si przez zakratowane okna na to, czego nigdy nie bdzie mia.
Zupenie jakby dosta niesamowicie egzotyczny prezent, kiedy pragn czego
najzwyczajniejszego pod socem. Z drugiej strony, czy nie by niewdzicznikiem? eby tak
narzeka? Rozczula si, bo Pryzmat jest jego ojcem?
Przepraszam powiedzia Kip. Zagapi si na paznokcie, nadal rozdarte od luksynu. To
nie w porzdku. Moja matka miaa... pewne problemy. Myl, e chciaa ci wcign w puapk,
pojawiajc si ze mn. Kip nie potrafi spojrze Gavinowi w oczy. Tak bardzo si wstydzi. Jak
moga by tak gupia, matko? Tak poda? Nie zasugujesz na to. Ocalie mi ycie, a ja...
zachowywaem si okropnie. Kip zamruga, ale nie potrafi do koca powstrzyma ez.
Moesz mnie zostawi, gdzie chcesz... No, moe nie na jakiej opustoszaej wyspie.
Gavin umiechn si krzywo, ale zaraz spowania.
Kip, twoja matka i ja zrobilimy to, co zrobilimy. Doceniam, e prbujesz uchroni
mnie przed konsekwencjami moich czynw, ale ty nie zastawie na mnie adnych side. Ludzie
mog gada. Nie obchodzi mnie to. Rozumiesz? Odetchn. Poza tym jedyna szkoda, ktra
mnie martwi, ju si staa.
Przez chwil Kip nie rozumia. Ju si staa? Przecie nikt nie wiedzia o istnieniu Kipa.
Poza Karris. To j mia na myli Gavin. Kip by przyczyn rozdwiku z jedyn osob, na
ktrej Gavinowi zaleao. Sowa, ktre miay go pocieszy, trafiy w najsabszy punkt Kipa.
Odkd siga pamici, matka sprawiaa, e czu si winny tylko dlatego, e istnia. Zniszczy jej
ycie, przychodzc na wiat. Zniszczy jej ycie, majc zbyt wiele wymaga. Przez niego ludzie
patrzyli na ni z gry. Uniemoliwi jej dokonanie tych wszystkich rzeczy, ktrych moga
dokona. W duchu mg sprbowa zbagatelizowa jej sowa. Nie mylaa tak naprawd.
Kochaa go, nawet jeli nigdy tego nie powiedziaa. Nie wiedziaa, jak bardzo go rania.
Gavin by dobrym czowiekiem. Nie zasugiwa na to.
Kip. Kip! Gavin poczeka, a chopak spojrzy na niego. Nie porzuc ci.
Wizja zamknitego kredensu, krzyk, krzyk, ale nikt nie odpowiada.
Mamy co do jedzenia? spyta Kip, mrugajc. Czuj si tak, jakbym nie jad od
tygodnia.
Poklepa si po piersi. Czu wystajce ebra.
Gavin wycign pto kiebasy z plecaka, odci kawaek tylko jeden? i rzuci Kipowi.
Jutrzejszy dzie zaczniesz w Chromerii.
Jufszejszy? zapyta Kip z penymi ustami.
Podziel si z tob pewnym sekretem. Potrafi podrowa szybciej ni ktokolwiek
podejrzewa.
Potrafisz znikn w jednym miejscu i pojawi si w drugim? Wiedziaem!
Ehm, no nie. Ale potrafi stworzy d, ktra porusza si naprawd szybko.
Och, to... niesamowite. d.
Gavin by skonsternowany.
Chodzi o to, e nie chc, by ktokolwiek wiedzia, jaki jestem szybki. Nadchodzi wojna i
jeli bd musia to ujawni, to chc, eby to byo zaskoczenie. Rozumiesz?
Pewnie.
Zatem musisz mi powiedzie, czego chcesz. Zajm si pewnymi sprawami, kiedy ty
bdziesz przechodzi inicjacj.
Inicjacj?
Kilka prb, ktre okrel reszt twojego ycia. Spnie si i wszyscy pozostali
uczniowie ju zaczli, wic musimy przypieszy procedury. Po inicjacji moesz zosta i si
szkoli.
Kipa cisno w gardle. Ma wyldowa samotnie na dziwnej wyspie, nikogo tam nie znajc
i nie majc czasu, eby przygotowa si do prby, ktra ma rzekomo okreli reszt jego ycia?
Z drugiej strony, Chromeria to miejsce, gdzie nauczy si magii potrzebnej do zabicia krla
Garadula.
J aki mam wybr?
Moesz jecha ze mn.
To byo wiateko na kocu tunelu. Kipowi zabio mocniej serce.
A co zamierzasz?
To, w czym jestem dobry. Gavin podnis wzrok. W jego tczwkach zawiroway
barwy. Umiechn si, ale jego oczy pozostay powane. Kiedy si odezwa, gos mia zimny i
odlegy jak ksiyc. Rozptam wojn.
Kip przekn lin. Czasem, gdy patrzy na Gavina, mia wraenie, e patrzy poprzez
drzewa i tylko miga mu czasem olbrzym idcy przez las i niszczcy wszystko na swojej ciece.
Gavin spojrza na niego. Jego twarz zagodniaa.
Co gwnie wie si z nudnymi spotkaniami, w czasie ktrych trzeba przekona
tchrzy, eby wydali pienidze na co innego ni uczty i adne szaty. Wyszczerzy zby.
Obawiam si, e ju widziae wicej magii w moim wykonaniu, ni wikszo moich onierzy
przez cae ycie. Jego wzrok si zachmurzy. No, moe nie cakiem. Wygldasz na
zdezorientowanego.
Nie chodzi do koca o to, co powiedziae, ale... Kip urwa. Pytanie wydawao mu si
do obraliwe, teraz, kiedy prawie je wypowiedzia. Czym si waciwie zajmujesz?
J ako Pryzmat?
Tak. Ehm. Prosz pana. To znaczy, wiem, e jeste cesarzem, ale nie wyglda na to,
eby...
eby ktokolwiek mnie sucha? Gavin si rozemia. Te mam takie wraenie.
Okrutna prawda jest taka, e Pryzmaci przychodz i odchodz. Zwykle co siedem lat. Maj
wszystkie saboci zwykych ludzi, a ogromne zmiany we wadzy co siedem lat potrafi by
niszczce. Jeli jeden Pryzmat odda wadz nad wszystkimi satrapiami czonkom swojej rodziny,
to nastpny sprbuje usadzi na ich miejscu swoich bliskich, a wtedy sprawy szybko przybieraj
krwawy obrt. Z kolei. Kolory, siedmiu czonkw Spektrum, czsto urzduj dziesiciolecia. I
zwykle s do mdre, wic w miar upywu czasu w coraz wikszym stopniu kontroloway
Pryzmatw, obarczajc ich obowizkami religijnymi dla wypenienia dni. Spektrum i satrapowie
wadaj razem. Kada satrapia ma jeden Kolor w Spektrum i kady Kolor powinien wypenia
rozkazy swojego satrapy. W praktyce Kolory czsto staj si wspsatrapami, wadcami pod
kadym wzgldem z wyjtkiem tytuu. Rozgrywki midzy poszczeglnymi Kolorami i satrapami,
midzy caym Spektrum a Biel oraz wszystkimi Kolorami i Biel w opozycji do Pryzmata
pozwalaj utrzyma wzgldny porzdek. Kady satrapa moe robi u siebie, co zechce, dopki
nie wkurzy to innego satrapy, i handel kwitnie, wic kady ma interes w tym, eby trzyma
pozostaych w szachu. Oczywicie, to nie jest a tak proste, ale do tego si sprowadza.
To ju brzmiao wystarczajco zawile.
Ale w czasie wojny...?
Zostaem wyznaczony na promachosa. To oznacza wadz absolutn na czas wojny.
Wszyscy si wtedy denerwuj, a nu promachos uzna, e wojna potrwa wiecznie.
Ale ty oddae wadz? Kip zda sobie spraw, e to gupie pytanie.
Gavin si umiechn.
I cud nad cudem, nie zamordowano mnie. Czarna Gwardia nie tylko chroni Pryzmatw.
Chroni te przed nami wiat.
Orholamie. wiat Gavina robi wraenie o wiele bardziej niebezpiecznego ni ten, ktry
Kip wanie opuci.
Wic nauczysz mnie krzesa? spyta.
To byo najlepsze w tych wszystkich wiatach. Mgby si nauczy tego, czego musia, nie
zostajc samemu na dziwnej wyspie. A kto lepiej nauczy go krzesa jak nie sam Pryzmat?
Oczywicie. Ale najpierw musimy co zrobi.
Kip spojrza tsknie na pto kiebasy, ktr Gavin nada trzyma.
Na przykad, zje co jeszcze?
ROZDZIA 26
Zanim mino poudnie nastpnego dnia, Kip gorzko poaowa swoich artw z odzi. Lecieli
ponad falami z zawrotn prdkoci. Gavin zabudowa d, mruczc co na temat kobiety i jej
pomysw, wic teraz mimo pdu mogli rozmawia.
Zatem posuye si zieleni powiedzia Gavin, jakby to byo dla niego cakiem
normalne, e pochyla si mocno, z cakiem czerwon skr, unieruchomionymi nogami i
napitymi miniami, trzyma w rkach dwa pprzezroczyste, niebieskie supki i poci si obficie.
To dobry kolor. Wszyscy potrzebuj zielonych krzesicieli.
Myl, e potrafi te widzie ciepo. A mistrz Danavis powiedzia, e jestem
superchromat.
Co?
Mistrz Danavis by farbiarzem w naszym miasteczku. Czasem mu pomagaem. Mia
kopot z dopasowaniem czerwieni tak dobrze, eby to odpowiadao mowi alkadesy.
Corvan Danavis? Corvan Danavis mieszka w Rektonie?
Ttak.
Smuky, okoo czterdziestki, z wsami ozdobionymi paciorkami, paroma piegami i
rudawymi wosami?
Bez wsw, ale poza tym tak.
Gavin zakl cicho.
Znae naszego farbiarza? zapyta z niedowierzaniem Kip.
Mona tak powiedzie. Walczy przeciwko mnie w czasie wojny. Bardziej ciekawi mnie
to widzenie ciepa. Opowiedz mi, co robisz.
Mistrz Danavis nauczy mnie patrze ktem oka. Czasem, kiedy tak robi, ludzie janiej,
zwaszcza ich odsonita skra, pachy i... no wiadomo.
Krocze?
Wanie. Kip odchrzkn.
A niech mnie. Gavin si zamia.
Co? Co to znaczy?
Przekonamy si pniej.
Pniej? To znaczy, za rok albo dwa? Dlaczego wszyscy doroli rozmawiaj ze mn jak
z gupim?
W porzdku. O ile nie okaesz si prawdziwym dziwadem, to najpewniej jeste
niecigym dichromat.
Kip zamruga zaskoczony. Nie jakim czym?
Powiedziaem, e nie jestem gupi; bycie ignorantem to co innego.
A ja miaem na myli pniej tego samego dnia.
Och.
Istniej dwa specjalne przypadki odnonie do krzesania... No dobrze, jest mnstwo
specjalnych przypadkw. Niech to Orholam trzanie, nigdy nie prbowaem uczy podstaw.
Zastanawiae si czasem, czy nie jeste jedyn prawdziw osob na wiecie, a wszystko i
wszyscy poza tob to tylko wytwory twojej wyobrani?
Kip si zarumieni. W domu prbowa nawet przesta sobie wyobraa Rama, majc
nadziej, e wtedy chopak po prostu przestanie istnie.
Chyba tak.
No jasne, to jeden z pierwszych flirtw infantylnego umysu z egoizmem. Bez obrazy.
Nie ma sprawy.
I tak nie mam pojcia, co wanie powiedziae.
To pocigajca idea, poniewa uzasadnia twoj wano, pozwala ci robi, co tylko
zechcesz, i nie mona udowodni jej faszywoci. Nauka krzesania napotyka podobne kopoty.
Zao wic, e akceptujesz fakt istnienia innych ludzi.
Pewnie. Nie cignie mnie uczenie samego siebie odpar Kip i wyszczerzy zby.
Gavin zerkn na horyzont, mruc oczy. Skleci dwie soczewki rozsunite na dugo rki
i zamocowa je na luksynowym baldachimie, eby mc rozglda si po morzu. Musia co
zauway, bo skrci lizgaczem w lewo... znaczy na bakburt! Ostro na bakburt.
Kiedy si odwrci, najwyraniej przegapi dowcipn uwag Kipa.
Przy czym to bylimy? A, tak. Kopot z nauk krzesania polega na tym, e kolor istnieje
niezalenie od nas, ale poznajemy go tylko poprzez nasze dowiadczenie. Nie wiemy dlaczego,
ale niektrzy mczyni, subchromaci, nie potrafi odrnia czerwieni od zieleni. Inni nie
odrniaj niebieskiego i tego. Oczywicie, kiedy mwisz czowiekowi, e nie widzi koloru,
ktrego nigdy nie widzia, moe ci nie uwierzy. Kady, kto mu mwi, e czerwony i zielony
rni si od siebie, moe po prostu stroi sobie z niego okrutne arty. Moe nie uwierzy albo
moe zaakceptowa istnienie czego, czego nigdy nie widzia. To ma swoje teologiczne
konsekwencje, ale to ci daruj. Upraszczajc spraw, skoro istniej niepenosprawni
chromatycznie ludzie nawiasem mwic, s to prawie zawsze mczyni to dlaczego mieliby
nie istnie ludzie wybitnie wraliwi na kolory, superchromaci? Okazuje si, e istniej. Ale to s
prawie zawsze kobiety. Wicej, niemal poowa kobiet potrafi rnicowa kolory na najwyszym
poziomie. W przypadku mczyzn zdarza si to tylko jednemu na dziesi tysicy.
Chwileczk, wic mczyni s poszkodowani pod kadym wzgldem? Czciej zdarzaj
si lepi na kolory i rzadziej naprawd dobrzy w ich widzeniu? To niesprawiedliwe.
Ale za to moemy podnosi cikie przedmioty.
I sika na stojco, tak burkn Kip.
To bardzo przydatna umiejtno w pobliu jadowitego sumaka. Byem raz na pewnej
misji z Karris... Gavin gwizdn.
Nie moe by przerazi si Kip.
Mylae, e wcieka si na mnie wtedy na rzece? Nie wiadomo dlaczego za sumaka te
miaa pretensje do mnie. Gavin wyszczerzy zby. No dobrze, a wracajc do tematu:
wikszo z nas widzi normalny zakres kolorw. Hm, palnem tautologi.
Co?
Za daleko odszedbym od tematu. To, e widzisz dany kolor, nie znaczy, e moesz go
krzesa. Jeli jednak go nie widzisz, bdziesz go kiepsko krzesa. Dlatego mczyni nie s tak
precyzyjni w krzesaniu okrelonych kolorw jak kobiety superchromatki, ktre stanowi poow
kobiet. Sia woli pozwala poprawi wikszo tych bdw, ale lepiej, jeli w ogle ich nie ma.
Jest to szczeglnie istotne, kiedy prbujesz zbudowa budowl z luksynu, ktra si nie zawali.
To z luksynu wznosi si cae budynki?!
Gavin uda, e go nie syszy.
Mwi ci o tym wszystkim, eby wyjani specjalne przypadki, od ktrych zaczem, a
mianowicie podczerwie i nadfiolet. Jeli widzisz ciepo, istnieje spore prawdopodobiestwo, e
moesz je krzesa.
To znaczy, e mog rozpali ogie, o tak? Ziuu? Kip zakreli szeroki uk rk.
Tylko jeli powiesz przy tym ziuu. Gavin si zamia.
Kip znowu si zaczerwieni. Nie czu si przy Pryzmacie gupi, tylko niemdry. Ten
mczyzna potrafi by naprawd przeraajcy, tak jak czasem mistrz Danavis, ale aden z nich
nie robi wraenia podego. Ani zego.
A to byoby bardzo dziwne cign Gavin poniewa krzesae ziele. Zastanowi
si, jakby prbowa wymyli, jak mu co wyjani. Widziae kiedy tcz?
T co? Kip wytrzeszczy oczy.
To byo pytanie retoryczne, mdralo. Porzdek kolorw jest taki: nadfioletowy, niebieski,
zielony, ty, pomaraczowy, czerwony i podczerwony. Zwykle dichromaci obejmuj szersz
cz uku. Krzesz nadfioletowy i niebieski, niebieski i zielony albo zielony i ty. A
polichromaci, o wiele rzadsi, mog krzesa zielony, ty i pomaraczowy. Krzesiciele krzeszcy
kolory, ktre ze sob nie granicz, zdarzaj si bardzo rzadko. Karris naley do takich. Krzesze
ziele, nie potrafi krzesa ci i oranu, ale potem krzesze wikszo czerwieni a do
podczerwieni.
Czyli jest polichromatk.
Prawie. Nie potrafi krzesa trwaej podczerwieni, ktr nazywa si ogniowym
krysztaem. Ogniowe krysztay i tak nie s zbyt trwae, poniewa wchodz w reakcj z
powietrzem, ale mniejsza z tym. Rzecz w tym, e ta odrobina dzieli j od bycia polichromatk i
tylko to si liczy.
Zao si, e jest z tego powodu bardzo szczliwa.
Korzy z tego taka, e nie pozwolono by jej wstpi do Czarnej Gwardii, gdyby bya
polichromatk. Polichromaci s zbyt cenni. A presja, by urodzia dziecko, tylko by si
zwikszya. Niemniej takie przypadki zdarzaj si rzadko i nazywa si je niecigymi
dichromatami. Niecigymi, poniewa kolory nie ssiaduj ze sob w widmie. Dichromaci,
poniewa chodzi o dwie barwy. Rozumiesz? Wszystko w krzesaniu jest logiczne. Tyle e nie
cakiem. Na przykad, widzenie podczerwieni to widzenie ciepa, wic widzenie nadfioletu
powinno by widzeniem zimna, racja?
Racja.
A tak nie jest.
Och. To chyba ma sens.
Tyle e nie miao.
Mam okropn ch zmierzwi ci wosy powiedzia Gavin.
Wic jak to bdzie? burkn Kip.
Jest pewna maa wyspa, ktr wykorzystujemy jako stanowisko artyleryjskie. czy si z
Chromeri tunelem. To tak wielki sekret, e jeli zdradzisz go komukolwiek, Chromeri bdzie
ci ciga, a ci zabije. Gavin powiedzia to wesoo, ale Kip nie wtpi w jego szczero.
To dlaczego mi to mwisz? Mog si niechccy wygada.
Bo ju podzieliem si sekretem, ktry uwaam za waniejszy: wiesz o istnieniu
lizgacza. Jeli zdradzisz ten sekret naszym wrogom, Chromeri moe niczego nie zrobi.
Gdyby jednak zdradzi nas celowo, powiedziaby im take o tunelu ewakuacyjnym. Zatem
teraz, jeli zdradzisz mnie, zdradzisz te ca Chromeri. A wtedy bd ci ciga i zabij ci.
Kipa przeszed dreszcz. Ten czowiek by ciepy, ujmujcy. Kip nie wtpi, e Gavin go
lubi, ale w krgach Pryzmata mona kogo lubi i nadal musie go zabi. Naturalno, z jak
Gavin przygotowa si na moliwo zdrady ze strony Kipa, mwia, e zdradzono go ju
wczeniej i wtedy da si zaskoczy. Gavin nie nalea do ludzi, ktrzy musieli dwa razy uczy
si trudnej lekcji.
Zacumuj przy tej wysepce i wsadz ci na d pync na gwn wysp. Pol z tob
Czarnogwardzist, eby zabra ci do Mocarni. Za kilka dni, kiedy uznam, e ju czas,
wyjedziesz ze mn i wtedy zaczn ci uczy krzesania.
Kip jednak ledwie zwrci uwag na ostatnie sowa.
Do Mocarni?!
ROZDZIA 27
Karris spada tylko kilka stp i uderzya w co mikkiego. Jej lewa noga zapada si a po
kolano, podczas gdy reszta ciaa spadaa gbiej do piwnicy. Co klejcego nadal trzymao j za
nog, wic zawisa do gry nogami i caym ciaem uderzya w bok czego, co wygldao jak
wielkie czerwone jajo cieniutka skorupka na maziowatym wntrzu. Uderzya w jajo, strzaskaa
je i wymazaa si czerwonym luksynem. A potem impet upadku wyrwa j z kleistej mazi i Karris
uderzya o kamienn posadzk.
Zgodnie z tym, czego j nauczono, obrcia si tak, eby upa na praw rk uderzenie
rk o podog bolao, jak zawsze, ale dziki temu uchronia wraliwsze czci ciaa i bya w
stanie do pewnego stopnia pokierowa upadkiem. Przeturlaa si, zamiast waln w podog
gow.
W jednej chwili zerwaa si na rwne nogi i wycigna z plecaka jatagan o wskiej
rkojeci. W pomieszczeniu nie byo wiata, poza tym, ktre wlewao si przez dziur wybit
przez Karris w suficie. Odamki drewna nadal spaday do rodka. Wielkie czerwone jajo
rozbyso w nagym wietle. Dym, wzburzony upadkiem Karris, unis si w snopie wiata
otaczajcym jajo. Cae pomieszczenie majce moe dwadziecia krokw na trzydzieci, cuchno
dymem i przypalonym czerwonym luksynem, co byo dziwne, poniewa czerwony luksyn spala
si zwykle idealnie. A skoro ju o tym mowa, kada powierzchnia owietlona sabym wiatem
wygldaa jak poczerniay luksyn.
Jednake najbardziej uwag Karris przycigao wielkie jajo. Miao co najmniej cztery
stopy wysokoci i byo przypieczone na czarno z wyjtkiem miejsca, w ktrym je stuka.
Czerwony luksyn wyciek z czego, co przypominao smo. Kilka rur odchodzio od jaja we
wszystkie strony i znikao w suficie, ktry rwnie poczernia. Przypalone ciaa kilkunastu
onierzy krla Garadula leay w pomieszczeniu.
Co jest, u diaba? mrukna Karris.
Uniosa miecz, eby roztrzaska jajo.
Eksplodowao, zanim zdya je tkn. Wielki fragment przedniej czci polecia prosto na
ni. Poczerniaa skorupa roztrzaskaa si na jej lewej rce, ktr w ostatniej chwili zdya
podnie, na piersi, brzuchu i nogach. Bya wanie w p kroku, wic stracia rwnowag.
Zatoczya si i bardziej wyczua ni zobaczya posta wyskakujc z jaja do tyu, podczas gdy na
niej roztrzaskiwaa si skorupa.
Zamiast prbowa zapa rwnowag, wykorzystaa energi upadku i rzucia si naprzd.
Przekoziokowaa, chowajc jatagan tak, eby si na niego nie nadzia, i zaatakowaa. Nie
wahaa si. Dowdca elazna Pi wbi jej t lekcj do gowy raz na cae lata: kiedy kto
atakuje, natychmiast kontratakuj. Szybko kontruderzenia to czsto jedyna przewag, jak masz.
Zwaszcza gdy jeste drobn osob. Zwaszcza gdy jeste kobiet. Zwaszcza gdy nie zaoya
okularw, a drugi krzesiciel wprost przeciwnie.
Napastnik cofn si a pod cian. Sta z ywymi kbami czerwonego luksynu
podobnymi do wielkich wzw wok rk. Karris znaa t sztuczk. Jeeli wiesz, co robisz,
moesz utrzyma nadmiar otwartego luksynu na zewntrz ciaa. Wzy otwartego luksynu mona
uformowa, w co si zechce, a apic go w rce, mona nim cisn w dowolny sposb. Postawa
mczyzny zdradzaa, e te jest wyszkolonym wojownikiem. Sta lewym bokiem do Karris, z
uniesion, lekko ugit lew rk w gotowoci do ataku, z praw podniesion wyej i
odchylon do tyu, i z prawym kolanem mocno ugitym, utrzymujcym wikszo ciaru.
Nawet przy szybkoci Karris w krzesaniu i iloci czerwonego luksynu, ktry odbija czerwone
wiato do jej oczu, nadal potrzebowaa czasu, by przygotowa atak, wic mia nad ni przewag.
Moga mie tylko nadziej, e uda jej si skrci dystans, zanim mczyzna j zabije.
Strzepn gwatownie lew rk, przesuwajc j nisko od prawej strony do lewej.
Czerwony luksyn chwyci si podogi, eby spowolni Karris. Spodziewaa si tego i rwanym
krokiem przeskoczya nad lepkimi atami. Jego prawa rk wystrzelia do przodu w trzech
szarpniciach. Trzy kule kada wielkoci pici migny salw od prawej do lewej. Karris
zrobia unik przed pierwsz i drug, ale trzecia j trafia, kiedy przeskakiwaa nad kolejn lepk
kau. Kula uderzya j mocno w ebra po lewej stronie i si rozbryzna. Karris przeturlaa si,
piruetem skrcia dystans i cia jataganem.
Czerwony krzesiciel powstrzyma jej opadajcy miecz kolejnymi warstwami czerwonego
luksynu. Podtrzymywany luksyn, nawet czerwony, mg zyska pewn sztywno dziki sile
woli krzesiciela, a jeszcze wicej dziki przeplataniu, jednak czerwony luksyn nie by w stanie
zatrzyma stali. To jakby chcie powstrzyma miecz za pomoc wody.
To jednak nie by jedynie kawaek podtrzymywanego czerwonego luksynu. Nie
przypominao to uderzenia mieczem w nieruchom wod. To byo jak stanie pod tam po
otwarciu luz. To tylko woda, ale jej prdko i objto moga zwali czowieka z ng.
Podobnie uderzajcy w ni czerwony luksyn najpierw troch j spowolni, potem jeszcze bardziej
i w kocu cakiem j zatrzyma.
Twarz czerwonego krzesiciela poblada, kiedy wypyn z niej luksyn. Potem jego szyja i
pier powrciy do naturalnego odcienia, podczas gdy luksyn wylewa si dalej. Pniej
uminione ramiona. Luksyn znika z caego jego ciaa. Oboje w tej samej chwili zdali sobie
spraw, e koczy mu si luksyn.
Karris podja atak w tej samej chwili, co on. Zamarkowaa cios w jego prawy bok,
spodziewajc si, e znowu napotka czerwony luksyn, i wymierzya miercionony cios. J ej
miecz uderzy z brzkiem w co twardego, chocia nie dostrzega adnego ostrza. Nie mg go
wycign, tak eby Karris tego nie zauwaya, nawet w takich ciemnociach.
Bez wahania uniosa jatagan i wymierzya potny cios w gow krzesiciela. Ostrze
uderzyo z brzkiem i zatrzymao si, kiedy mczyzna unis rce zoone w ksztat litery V.
Odepchn j mocno i od razu natar, nie pozwalajc na zwikszenie dystansu. Snop
wiata przecinajcy mrok owietli jego rce i to, co w nich trzyma, i w tej samej chwili
mczyzna krzykn:
Do! Niech ci diabli, zatrzymaj si na sekund.
Krzesiciel trzyma w obu rkach skrzyowane pistolety; midzy ich lufami ugrzza klinga
jataganu. Prawy pistolet celowa w prawe oko Karris, a lewy w lewe. Oczywicie Karris miaa
jeszcze inne noe i bichhw, ale zanim cokolwiek by wyja, krzesiciel pocignby za spust.
Pistolety, ktre gapiy si na ni, byy projektu ilytaskiego. Ilytanie wyrzekli si magii, co
zwykle oznaczao, e wytwarzane przez nich przedmioty codziennego uytku byy najwyszej
jakoci. Jednake uywanie pistoletw nadal stanowio spore ryzyko. Ten krzesiciel mia
pistolety z zamkiem koowym. Nie wymagay utrzymania pomienia na loncie, ale iskra z
krzemienia nie zapalaa prochu w jednym przypadku na cztery.
Niestety, oba pistolety miay podwjne lufy i wszystkie cztery kurki byy odwiedzione.
Karris prbowaa oszacowa swoje szanse to byo jeden do szesnastu czy jeden do dwustu
pidziesiciu szeciu, e wszystkie cztery strzay oka si nieudane? Ogarna j rozpacz. Nie
zamierzaa ryzykowa, nawet jeli prawdopodobiestwo wynosio jeden do szesnastu.
Zatem... negocjacje.
Co krzeszesz? dopytywa si nerwowo mczyzna.
Nie mam pojcia, o czym mwisz...
Pytam, co krzeszesz?! krzykn.
Odepchn na bok jatagan i przyoy jeden pistolet bezporednio do jej czoa. Byo za
ciemno, eby widzia tczwki Karris, ale wkrtce i tak by si zorientowa, wic odpowiedziaa:
Ziele. Ziele i czerwie.
No to krzesz drabin i wyno si std. Natychmiast!
W innej sytuacji Karris pewnie zirytowaby fakt, e tak szybko go posuchaa, ale miaa
okulary na nosie w tej samej chwili, w ktrej odwrcia si od wiata. Wszystko w komnacie
byo pokryte czerwonym luksynem otwartym albo poczerniaym, przypalonym i zamknitym.
Wreszcie wypatrzya wysoko w wityni dwigar z drzewa elaznego, ktry odbija
wystarczajco czyste biae wiato, by udao jej si wykrzesa dobr, solidn ziele.
Jej ciao napeniao si ju zieleni, kiedy poja, dlaczego krzesiciel tak j popdza.
Komnata bya wypeniona czerwonym luksynem. Zbyt dugo kojarzya te fakty. Do
pomieszczenia prowadziy dwa wejcia, a martwi onierze byli przypaleni, a nie upieczeni
czerwony luksyn zachowa si, pokrywajc wszystko, zamiast spon jak naley.
Pokj by peen czerwonego luksynu, nowego i starego. Znajdowali si w beczce z
prochem.
Ponca awka przewrcia si, strzelajc tlcymi si i poncymi odamkami w kierunku
dziury. Jedna drzazga zakoysaa si na brzegu, obiecujc mier.
Karris pobiega przed siebie, rzucajc pod nogi wystarczajco grub warstw zielonego
luksynu, eby na niej stan. Wykrzesaa co, co okazao si niewiarygodnie wskimi schodami,
o stopniach szerokich na jej dwie stopy i mocnych na tyle, eby utrzyma jej ciar, o ile skupi
na tym si woli. Musiay jednak wytrzyma tylko dwie sekundy dopki po nich wbiegaa. I
tyle wytrzymay. Jeden sus, drugi, trzeci wbiegaa rcza jak ania skok i wyldowaa na
pododze kocioa. Poczua, e deski si ugiy, gotowe zapa si do pomieszczenia pod
spodem, wic przeturlaa si znowu i biega dalej ku otwartym drzwiom. Taka ilo czerwonego
luksynu w piwnicy oznaczaa, e cay koci moe...
Bum!
Wybuch sprawi, e podoga podskoczya pod stopami Karris. Wanie odbijaa si stop,
robic krok, wic podoga wyrzucia j w powietrze jak spryna. Szeroko otwarte drzwi kocioa
otworzyy si jeszcze szerzej, kiedy Karris wyleciaa w powietrze i migna do przodu. Przez
chwil mylaa, e uda jej si wylecie przez drzwi i bezpiecznie wylduje na zewntrz, ale
wybuch unis j wysoko za wysoko. Zamajaczya jej framuga z elaznego drzewa nad
drzwiami. Karris uderzya w drewno grn poow ciaa i przeleciaa przez nie spalona,
osabiona belka pka niemal natychmiast, ale wystarczy uamek sekundy, eby Karris obrcia
si w locie niebezpiecznie do gry nogami i przekoziokowaa tak szybko, e nie wiedziaa nawet
ile razy.
A zaraz potem suna polizgiem po bruku i wirze, nie bardzo wiedzc, czy na chwil
stracia przytomno ani jak to si waciwie stao, e znalaza si na ziemi.
Odwrcia si, ignorujc protest podnoszcy si w zdecydowanie zbyt wielu czciach
ciaa i spojrzaa w stron zgruchotanych drzwi kocioa.
Ogromny szkaratny w, cay w pomieniach, wysun eb na zewntrz. Nie, nie w
ponca tuba z czystego czerwonego luksynu, szerokoci mskich ramion. A potem w
zwymiotowa i zanim pomienie zdyy pore atwopalny luksyn, krzesiciel wystrzeli z
kocioa, z dala od ognia i luksynu.
Wyldowa niedaleko Karris i o niebo zgrabniej. Przeturla si, eby wytraci prdko i
wsta. Rozejrza si na wszystkie strony po ulicach i dopiero gdy nikogo nie zobaczy, troch si
rozluni. Wtedy Karris dostrzega przenikajce go do szpiku koci znuenie. Po wykrzesaniu
takiej iloci magii, jak wanie widziaa, wyglda rwnie le, jak ona si czua by miertelnie
blady i chwia si na nogach.
Chod powiedzia. Myl, e onierze Garadula ju odeszli, a jeli nie, to po twoim
wyczynie zaraz si tu zjawi. Musimy i.
Karris wstaa, zachwiaa si i upadaby, gdyby jej nie zapa.
Kim jeste?
Jestem Corvan Danavis odpowiedzia krzesiciel. A jeli mnie pami nie myli, ty
jeste Karris Biaodb, zgadza si?
Danavis? zapytaa. Orholamie, ale bya obolaa. Naleae do obozu Dazena.
Buntownik. Sama dam sobie rad, dzikuj.
Odtrcia jego do, przechylia si niebezpiecznie na jedn stron, potem na drug i w
kocu pada. Patrzy ze skrzyowanymi rkami, ale jej nie zapa. Uderzya ramieniem w ziemi i
wiat zawirowa jej przed oczami.
Zobaczya zbliajce si buty Corvana. Pewnie zostawi j tutaj na pastw onierzy.
Zasuya sobie na to. Gupia, uparta dziewucha.
ROZDZIA 28
d, ktr Gavin wykrzesa, kiedy dzielio ich jeszcze pitnacie mil od Maego Jaspisu, bya
wzorowana na odzi, ktr podpatrzy u dzikiego abornejskiego krzesiciela. Miaa wysokie burty
i paskie dno, spiczasty dzib i pask pyt dziobow. Bya bezpieczniejsza i o niebo mnie
wydajna od dek wiosowych, ktre preferowa Gavin, ale o to wanie chodzio. Niewielu
krzesicieli omielao si korzysta z dek wiosowych na morzu, bo jeli zamierzasz pyn
czym takim, to musisz by gotowy na to, e wyldujesz w wodzie. To znaczy, e wierzysz, e
zdoasz wydosta si z fal, korzystajc tylko z krzesania, a niewielu krzesicieli potrafio lub byo
gotowych jednoczenie pyn we wzburzonym morzu i krzesa.
Umiejtnoci Gavina tudzie jego lekkomylno sprawiay, e natychmiast mona
byo rozpozna jego sylwetk na otwartym morzu. Nie chcia tego. Std paskodenna d.
Kip dsa si, bo denerwowa si Mocarni i odmow Gavina, ktry nie chcia zdradzi
mu, co to jest.
Na odcinku kilku mil minli dwie galery kupieckie i jednego galeasa. Za kadym razem
oficer przyglda im si przez lunet, widzia sfatygowane szaty Gavina, zauwaa brak
chorgiewek alarmowych i mija ich bez sowa. Dzisiaj wiao sabo, wic eglarze odpoczywali,
podczas gdy niewolnicy na galerach siedli w rzdach przy wiosach. Przy kadym spotkaniu ze
statkiem Gavin dzielnie macha, kiedy pojawiaa si luneta, a potem wraca do wiose.
To, co ludzie nazywali Chromeri, byo w rzeczywistoci dwiema wyspami: Maym
Jaspisem, pokrytym cakowicie przez Chromeri, i Wielkim Jaspisem, gdzie znajdoway si
ambasady, posiadoci kupieckie, sklepy, stragany, tawerny, burdele, wizienia, noclegownie,
czynszwki, magazyny, powronicy, aglomistrze, tokarze wiose, rybacy, skazani na niewol i o
wiele wicej, ni mona by si spodziewa na takim skrawku ziemi chciwcw, intrygantw i
marzycieli.
Wielki Jaspis mia dwa wielkie, naturalne porty jeden na wschodzie, zapewniajcy
naturaln ochron w porze ciemnej, i drugi na zachodzie, uywany w jasnej porze, kiedy sztormy
nadcigay ze wschodu. W miar jak wzrastay populacja i wano wyspy, po obu stronach
wzniesiono falochrony, wic teraz mona byo z obu portw korzysta przez cay rok. Po kilku
okupacjach, ktre nigdy nie tkny Chromerii, ale skpay Wielki Jaspis w ogniu i krwi,
wzniesiono wok caej wyspy mur. Z grubego na trzydzieci krokw i wysokiego na
dwadziecia muru korzystali teraz miejscy gocy, ktrzy wypatrywali przestpstwa na ulicach
poniej i im zapobiegali.
Interesy Gavina prowadziy go na May Jaspis, ale nie mg zacumowa odzi w jednym,
niewielkim porcie na tej wyspie, eby nie dostrzegli go natychmiast szpiedzy ze wszystkich
Siedmiu Satrapii. Nawet Tyrea moga mie swojego szpiega obserwujcego osoby, ktre byy
dostatecznie wane, by cumowa bezporednio przy Maym Jaspisie. Dlatego Gavin wpyn
midzy wyspy. Miedzy szczkami majcej ksztat litery U przystani Maego Jaspisu
znajdowaa si Armatnia Wyspa. Stacjonowao tam na stae tylko dwudziestu mczyzn i zawsze
dyurowao dwch krzesicieli, rzekomo z powodu trudnoci w cumowaniu przy wyspie przy
najdrobniejszym nawet pywie albo najsabszym nawet wietrze. By to znienawidzony
posterunek, z ktrego nawet Czarnogwardzistom zdarzao si ucieka. Uwaano, e Biel wysya
tam wyszych stopniem gwardzistw, tylko po to, eby nauczy pokory tych, ktrzy dla
wasnego dobra powinni utemperowa swoj arogancj,
I rzeczywicie Biel i Czarnogwardzici posugiwali si posterunkiem na Armatniej Wyspie
jak kar, ale tylko dla zaufanych onierzy. Ta fikcja lepiej si sprawdzaa, kiedy chocia w
poowie bya prawdziwa. Kiedy jaki onierz wymienia si sub ja wezm twoje godziny
na Armatniej Wyspie w przyszym tygodniu, jeli ty wemiesz moje dowdca warty
skrupulatnie zapisywa nazwiska tych, ktrzy dokonywali wymiany. Obserwowano ich bacznie w
czasie suby, a jeszcze baczniej po subie. Szpiedzy z pewnoci przeniknli na wysp, ktra
bya wana strategicznie nawet z najbardziej przyziemnych powodw, ale jak na razie aden a
przynajmniej tak uwaaa Biel nie pozna prawdziwej przyczyny jej wanoci.
Pord wzburzonych fal wysokiego przypywu Gavin skierowa d na tyy wyspy.
Wykrzesane wiosa pozwalay mu o wiele lepiej panowa nad odzi, ni gdyby bya to
zwyczajna deczka, ale nadal mia przed sob trudne zadanie podpyn ni do rolek
uoonych dawno temu, eby dao si wycign odzie na brzeg nawet przy sztormowych falach.
Oczywicie zauwaono ich. Powitali ich dwaj Czarnogwardzici tylko Czarna Gwardia penia
sub przy odziach.
Mczyni imponujcy bracia o czarnej jak wgiel skrze natychmiast rozpoznali
Gavina. Kady wycign rk nie w powitaniu, ale eby zapewni Gavinowi stabilny cel.
Pryzmat wycelowa w ich donie nadfioletem, przyczepi do nich niewidzialny luksyn, a potem
cisn zwojem zielonego luksynu wzdu nadfioletowej nici. Niczym lina, luksyn przywar do
doni obu potnych mczyzn. Drugi koniec Gavin przymocowa bezporednio do odzi za
pomoc dwch kulek czerwonego luksynu. Mczyni wycignli go fachowo. d zaklekotaa,
wyjedajc niezgrabnie z fal na rolki, a potem ju suna gadko w gr rampy.
Dowdca elazna Pi, starszy z braci, odezwa si jak zawsze pierwszy:
Panie.
Obrzuci spojrzeniem zachmanione ubranie Gavina. Owo panie to by lakoniczny
odpowiednik zdania Oczywicie, e ci poznaj, ale jeli to ma by przebranie, to jestem
wystarczajco bystry, eby ci nie zdradzi. Jak mamy zwraca si do ciebie dzisiaj?.
Dowdco, potrzebuj Czarnogwardzisty, ktry zabierze Kipa do Chromerii. A przy
okazji, powiedziaem mu o tunelu ewakuacyjnym, wic miejcie go na oku.
Obaj mczyni przyjli to do wiadomoci w penej niezadowolenia ciszy.
Bdziemy musieli poczeka na odpyw, a... zacz Wibrujca Pi.
Natychmiast przerwa mu Gavin, nawet nie podnoszc gosu. Trzeba go przepuci
przez Mocarni. Nie ma popiechu, wystarczy jutro. Wyniki prosz przekaza Bieli. Powiedzcie
jej, e Kip jest moim... bratankiem.
elazna Pi poruszy brwi, a Wibrujca Pi wytrzeszczy oczy. Kip z kolei robi
wraenie zbolaego.
Gavin spojrza na niego, ale chopakowi nagle zabrako miaoci.
Zobaczymy si jutro powiedzia Gavin. Poradzisz sobie. W kocu jeste z mojej
krwi.
Umiechn si znaczco.
Kip by skonsternowany.
To znaczy, e nie... mwisz, e nie jestem twoim... ehm, bkartem? Kip sam si
pogubi w liczbie przecze w zdaniu.
Nie, nie, nie. Nie wypieram si ciebie! Kiedy mwi bratanek, kady wie, co mam na
myli. To po prostu uprzejmiejsza forma. A warto by uprzejmym, kiedy w gr wchodzi Biel.
elazna Pi zakaszla. Potrafi kaszle niezwykle wymownie.
Gavin odpowiedzia mu znaczcym spojrzeniem. elazna Pi poprawi ghotr kraciast
paryjsk chustk na gow jakby niczego nie zauway.
Ale skd ludzie bd wiedzie, e nie jestem naprawd twoim bratankiem? spyta Kip.
Nadal ciska luksynowe wioso, ktre Gavin dla niego wykrzesa.
Bo zrobi przy tym krtk pauz i nie podadz twojego nazwiska. To jest Kip. Jest...
bratankiem Lorda Pryzmata. A nie: To jest Kip Guile, bratanek Lorda Pryzmata. Rozumiesz?
Kip przekn lin.
Tak, prosz pana.
Gavin spojrza ponad falami na wie Pryzmata. Nie cierpia nocowa poza domem. Jego
osobista niewolnica Marissia zabarwi chleb i wrzuci do zsypu dla winia. Wiedzia, e moe jej
zaufa, ale co innego zrobi to osobicie. Spojrza z powrotem na przestraszonego Kipa.
Daj mi powd do dumy, chopcze.
ROZDZIA 29
Kip patrzy na Pryzmata oddalajcego si ponad falami z lkiem graniczcym z panik. Gavin
by taki nieulky, nad wszystkim panowa, a teraz go zostawi. Z dwoma nieprzyjaznymi
olbrzymami.
Kiedy w kocu Gavin znikn mu z oczu, Kip odwrci si, eby spojrze na mczyzn.
Straszniejszy elazna Pi zakada wanie niebieskie okulary o wielkich owalnych szkach,
przylegajcych ciasno do oczu. Kip patrzy, jak mczyzn napeni niebieski luksyn, chocia by
on prawie niewidoczny na tle czarnej jak wgiel skry. Biaka mczyzny ju wydaway si
niebieskie z powodu zabarwionych soczewek, wic dopiero kiedy skra pod paznokciami rk
staa si lodowato niebieska, Kip mia pewnoci, e Czarnogwardzista naprawd krzesze.
Przynie lin powiedzia do brata dowdca elazna Pi. Z pywakiem.
Wibrujca Pi znikn, zostawiajc chopca z bratem.
Nie wiem, czemu powierzono ci sekret tej wyspy powiedzia elazna Pi nawet
jeli jeste jego... bratankiem. Ale skoro ju wiesz, strzeesz tej tajemnicy tak samo jak my
wszyscy, rozumiesz?
Zrobi to, bo jeli go zdradz, tacy jak ty zjawi si, by mnie zabi odpowiedzia Kip.
Czy on nigdy nie potrafi trzyma gby na kdk?
Na twarzy dowdcy rozbyso przelotnie zdziwienie, ktre szybko zostao zastpione przez
rozbawienie.
Gboki myliciel, z tego naszego... przyjaciela. I mody czowiek, w ktrego yach
pynie lodowata woda. Bardzo to stosowne.
Syszc sowa nasz przyjaciel, Kip zrozumia, e nie padnie tu imi Pryzmata, nawet
teraz, kiedy wiatr ich smaga i nie daoby si podsucha jednego sowa. To by a taki sekret.
Oficjalna wersja jest taka, e ty i twj mistrz, skryba, przypynlicie odzi przyjaciela,
eby... hmm...
Bada lokalne ryby? podsun Kip.
Moe by zgodzi si elazna Pi. Nie wzi pod uwag wielkoci fal i nie radzi
sobie najlepiej z odzi. Prbowa dopyn tutaj, eby by bezpieczny. dka wywrcia si i
twj mistrz uton. Wycignlimy ci z morza.
Och, to tumaczy, dlaczego jego tu nie ma, gdyby kto jeszcze zobaczy nasze przybycie.
Zgadza si. Trzymaj si mocno.
Kip trzyma luksynowe wioso midzy sob a elazn Pici, ale zrozumia, co olbrzym
zamierza, kiedy waciwie byo ju za pno. Dowdca byskawicznym ciosem przebi luksyn i
zatrzyma do tu przed Kipem, ktry a si wzdrygn. Ledwie zauway, e luksyn rozpad si
w py w jego palcach. Nagle zachciao mu si sika.
Nie wiem, czy dae naszemu panu jakie powody, eby ci podejrzewa powiedzia
elazna Pi ale jeeli go zdradzisz, wyrw ci rce i spuszcz ci nimi manto.
No to cae szczcie, e jestem gruby odgryz si Kip.
Co? Mczyzna nie dowierza wasnym uszom.
Mikkie ramiona. Kip wyszczerzy zby, mylc, e elazna Pi artowa.
Kamienna, beznamitna twarz i mordercze spojrzenie sprawiy, e umiech Kipa rozpad
si jak poamany luksyn.
I dziki temu bdziesz te lepiej unosi si na falach. Wskakuj do wody rzuci
lodowatym tonem kto za ich plecami.
Kip si wzdrygn. Nawet nie sysza, kiedy Wibrujca Pi wrci. Przynis ze sob
pust kod z doczepionymi licznymi ptlami i linami z wzami. W drewnie wycito te kilka
uchwytw, wic atwo je byo wrzuci do morza. Pywak mg chwyci si dowolnej liny,
zalenie od potrzeby.
Wibrujca Pi poda kod Kipowi, a elazna Pi uderzy w dzwon.
Czowiek za burt! krzykn. Mamy dwch w wodzie!
Rusz si powiedzia Wibrujca Pi. I lepiej zamocz si porzdnie. Szybko. Pomoc
zjawi si za kilka sekund.
Kip przycisn wydron kod do piersi i zbieg pochylni midzy rolkami. Pierwsza
wielka fala cia go z ng. Hukn gow o wielki, drewniany walec i zobaczy gwiazdy. A
potem zalaa go woda.
W pierwszej chwili bya szokujco zimna. Do takiego zimna czowiek si szybko
przyzwyczaja Morze Lazurowe byo wzgldnie ciepe tyle e Kip nie mia za wiele czasu.
Zapa gwatownie powietrze i nayka si sonej wody, kiedy zalaa go kolejna fala. Gdy
wykaszla wod, wymachujc przy tym rkami jak ranny ptak, poczu, e chwyta go prd
odpywowy. Gdzie bya koda? Zgubi j. Przepada.
Kto krzycza, ale Kip nie sysza sw oguszony hukiem fal. Byy nie wicej jak na krok
wysokie, ale to wystarczyo, eby zala mu oczy. Krci si w kko.
Dzwon rozbrzmiewa i rozbrzmiewa. Kip odwrci si w jego stron i mimo fal, dojrza
majaczc Armatni Wysp. Nadal malaa. Zacz pyn. Fala uderzya w niego, wpychajc go
pod wod i obracajc nim. Uderza nogami, starajc si nie panikowa. Nic z tego. Brakowao
mu powietrza. Orholamie, zaraz umrze. Dalej wymachiwa desperacko nogami.
Wyskoczy na powierzchni jak korek, ale zaraz znowu znikn.
Panika osaba. Jakim cudem wyrwa si z prdu odpywowego i teraz fale niosy go w
stron Armatniej Wyspy, ale nie w stron rampy. Pyn na skay. Pyn bokiem do kierunku, z
ktrego dobiega dzwon.
Unis si na jednej z fal i zobaczy co niemoliwego. elazna Pi przewizany przez
pier lin bieg w powietrzu. Mia na nosie niebieskie okulary, a obie jego rce wskazyway w
d. Ciska niebieski luksyn pod nogi i pdzi, w biegu budujc sobie platform.
Na oczach Kipa niebieska luksynowa platforma, przyczepiona tylko na jednym kocu do
Armatniej Wyspy, z hukiem pka i zacza spada w fale. elazna Pi skoczy, kiedy
platforma poleciaa, wypuci luksyn i idealnie zanurkowa.
Wypyn obok Kipa. Fale zerway mu okulary i ghotr. Zapa Kipa jedn rk. Wtedy
mczyni na brzegu zaczli wybiera lin tak szybko, jak si dao. W nieca minut Kip i
wielki gwardzista gramolili si ju na ramp. To znaczy, elazna Pi szed, trzymajc w garci
koszul Kipa, na wypadek gdyby chopak mia polecie na ziemi, a Kip sania si, drepczc na
nogach jak z waty.
Nie udao nam si uratowa twojego mistrza, synu. Przykro mi poinformowa go
elazna Pi.
Na wskim ganku przy tylnych drzwiach prowadzcych na posterunek na Armatniej
Wyspie toczyo si kilkunastu onierzy. Jeden narzuci Kipowi koc na ramiona.
Wecie tego modego czowieka do rodka i zajmijcie si nim poleci dowdca. Mam
spraw do zaatwienia na Wielkim Jaspisie, zabior go i powiadomi rodzin. Za dziesi minut.
Kiedy onierze popiesznie zapdzili Kipa do rodka, usysza, jak elazna Pi klnie
pod nosem:
Niech to szlag, moje najlepsze niebieskie okulary.
ROZDZIA 30
Liv Danavis sza szybkim krokiem po luksynowym mocie zwanym odyg Lilii, ktry czy
Chromeri na Maym Jaspisie z targowiskami i domami na Wielkim Jaspisie. Staraa si
ignorowa napicie w ramionach. Miaa na sobie proste, lniane spodnie, peleryn chronic od
chodnego wiatru jasnego poranka i te same praktyczne skrzane krtkie buty, ktre nosia, kiedy
zjawia si tutaj pierwszy raz jako przestraszona czternastolatka. Ciemne wosy zwizaa z tyu w
kucyk. Zawsze korcio j, eby woy najadniejsze rzeczy, kiedy j wzywano, ale opieraa si
pokusie. Przy swojej bogatej, wadczej patronce czua si jak obdartus niezalenie od tego, co
woya, wic rwnie dobrze moga pozwoli sobie na tak bezczelno. Gdyby Dazen Guile
wygra Wojn Pryzmatw, Liv byaby lady Alivian Danavis, crk wybitnego generaa Corvana
Danavisa. Fakt, e bya Tyrejk, budziby tylko szacunek. Nie byaby nikomu niczego winna.
Jednake Dazena zabito, a ci, ktrzy stanli po jego stronie, okryli si hab. Jej ojciec cudem
unikn egzekucji, chocia powaano go jak adnego innego generaa po obu stronach. Teraz
bya wic po prostu Liv Danavis z Rektonu, crk farbiarza. A wacicielem jej kontraktu by
Ruthgar. I co z tego? Nie przeraa j fakt, e j wezwano.
Nie a tak bardzo.
Chocia mieszkaa na Jaspisach od trzech lat, nie pojawiaa si zbyt czsto na Wielkim
Jaspisie. Inne dziewczta przychodziy tu co tydzie posucha minstreli, zje co, czego nie
przygotowywano w kuchniach Chromerii, spotka si z chopcami, ktrzy nie byli krzesicielami,
zrobi zakupy, wypi za duo po egzaminach. Liv nie byo sta na adne z tych przyjemnoci, a
nie chciaa prosi nikogo o wsparcie, wic si wymawiaa, zawsze powtarzajc, e musi
powiczy albo si pouczy.
Korzy z tego bya taka, e nie znuya si jeszcze cudami Wielkiego Jaspisu. Ca wysp
zapeniono budynkami, ale w przeciwiestwie do jej rodzinnego miasteczka albo Garristonu tu
aden nie by przypadkowy. Budynki byy otynkowane na biao a olepiay w jasnym socu
i wznosiy si tarasami dopasowanymi do uksztatowania terenu. Dominoway geometryczne
ksztaty: szecioktne i omioktne budynki przykryte kopuami. Kady budynek wystarczajco
duy, eby zasugiwa na takie zadaszenie i wiele na to zbyt maych przykryto kopu, a
kad pomalowano na ktry z kolorw tczy. Niebieskie kopuy barwy Morza Lazurowego,
kopuy w kolorze kutego zota na domach bogaczy, miedziane, powoli pokrywajce si zielonym
nalotem i szorowane co roku, eby zalniy w Dzie Soca, kopuy pomalowane na kolor krwi i
kopuy lustrzane. Nie tylko kopuy byy pikne, ale take drzwi. Zupenie jakby wszyscy
mieszkacy Wielkiego Jaspisu zbuntowali si przeciwko konformizmowi biaych cian i domw
o podobnych ksztatach, bunt ten przejawia si jedynie w zdobieniu i projektowaniu drzwi.
Egzotyczne gatunki drzew, rzebione we wzory z kadego kraca Siedmiu Satrapii i z jeszcze
dalszych zaktkw drzwi wycite w ywym drzewie, z ktrego nadal wyrastay licie,
sprowadzonym od Drzewnych Ludzi, tyrejskie podkowiaste uki, paryjskie szachownice,
ogromne drzwi do malekich budynkw, drzwiczki jak dziurki od klucza w gmaszyskach.
Jednake rwnie charakterystyczne dla Wielkiego Jaspisu jak kolorowe kopuy i lnice
biae ciany byo Tysic Gwiazd. Kada ulica biega idealnie prosto, a na kadym skrzyowaniu
stay pary wskich ukw, cieniutkich, niemoliwie patykowatych na swych biaych nkach i
wysokich na co najmniej dziesi piter, czcych si wysoko ponad skrzyowaniem jak w
sklepieniu krzyowym. Na szczycie kadego sklepienia na mechanizmach obrotowych
umieszczono okrge, nieskazitelne, wypolerowane na najwyszy poysk lustro wzrostu
czowieka. Dziki specjalnemu planowi ulic, kiedy tylko soce zdobywao horyzont, mona byo
skierowa jego wiato w dowolnym kierunku.
Dawno temu budowniczy powiedzieli: W tym miecie nie bdzie cienia, ktrego nie
tknoby oko Orholama. Na Wielkim Jaspisie dzie trwa duej ni gdziekolwiek indziej na
wiecie.
O ile Liv dobrze zgadywaa, pocztkowo chodzio o zwikszenie mocy krzesicieli na
wyspie. W innych gsto zaludnionych miastach budynki w kocu przesaniay soce. Przez to
nie tylko w miecie robio si ciemniej, ale te przemierzajcy jego ulice krzesiciele byli bardziej
bezbronni. Tutaj budynki precyzyjnie rozdzielono stosownie do ich wysokoci i szerokoci,
zostawiajc studnie wiata, a dziki Tysicu Gwiazd krzesiciel dysponowa tak moc, jak
tylko zdoa wykorzysta, i mia na to wicej czasu ni gdziekolwiek indziej.
W Dniu Soca kada z Tysica Gwiazd suya Pryzmatowi. Lustra obracay si wszdzie
tam, dokd si uda, owietlajc go. Oczywicie, budynki przesaniay niektre snopy wiata, ale
niezalenie od tego, dokd si uda nawet w najbiedniejszych okolicach promienie z
przynajmniej kilku zwierciade docieray do niego bez przeszkd. Co wicej, zanim ktokolwiek
mg wznie tu budynek, plany musiay przej kontrol, ktra potwierdzaa, e nowa budowla
nie zakcia dziaania Tysica Gwiazd. Niewielu zdoao obej te zasady, jak to byo w
przypadku paacu Guilew.
Oczywicie, ludzi nieprzyzwoicie bogatych nie obowizuj te same prawa co reszty,
pomylaa Liv. Nigdy. Nie tutaj.
Kady dystrykt w miecie mg okreli, jak yczy sobie wykorzysta gwiazdy, kiedy nie
byy potrzebne do obrony, wymierzania sprawiedliwoci albo ceremonii religijnych. Niektre
poruszay gwiazdami zgodnie ze sztywnym harmonogramem, zamieniajc si w wietlny zegar,
doskonale widoczny dla wszystkich mieszkacw danej okolicy.
Dzisiaj, w pierwszym dystrykcie, ktry przemierzaa Liv, w Ambasadach, trwa dzie
targowy. Umocowano rozpraszajce te soczewki przed poow gwiazd, owietlajc cay
ogromny rynek wesoym wiatem. P tuzina tych krzesicieli, wynajtych specjalnie na t
okazj, onglowao bez okularw soneczn wod, pynnym tym luksynem. W powietrzu
wybuchay smoki, wielkie fontanny skrzcego si, rozpywajcego si w powietrzu tego
luksynu strzelay w niebo, przycigajc na targ tumy. Druga poowa gwiazd z soczewkami we
wszystkich kolorach wirowaa w wielkich koach wok targu w przyprawiajcej o zawrt gowy
powodzi barw.
Liv wspczua wieowym mapkom drobniutkim niewolnikom, czsto dzieciom, ktrzy
musieli dzisiaj pracowa przy sznurach. Jak na niewolnikw dobrze ich traktowano, nawet im
pacono, a ich prac przy gwiazdach uwaano za wan, trudn technicznie, nawet wit, tyle e
spdzali cae dnie w dwuosobowych zespoach na wskich trzpieniach. Jedna osoba
obserwowaa, druga zwinnie obsugiwaa liny; niewolnicy czsto pracowali od pierwszych
promieni jutrzenki do pnej nocy bez chwili wytchnienia, mogc jedynie zamieni si
obowizkami z obserwatorem. Kiedy Pryzmat albo nadfiolet przebywa w miecie i chcia
skorzysta z gwiazd, mg kierowa nimi bezporednio, za pomoc magii, jednak w kadym
innym przypadku potrzebna bya pomoc mapek.
Liv zastanawiaa si od niechcenia, czy nie sign do nadfioletowej linki kontrolnej
osadzonej w ulicy i nie przej panowania nad gwiazd tylko po to, eby popsu troch zabaw
bogaczom. Na tym polegao pikno bycia nadfioletem. Nikt, kto take nie by nadfioletem, nie
wiedzia, e krzeszesz.
Z drugiej strony, nie byaby pierwsz uczennic, ktra zrobiaby co takiego. Kary za takie
psikusy byy szybkie i surowe.
Przez cay czas Liv wszystko przewracao si w odku. Mimo gwaru porannego tumu,
okrzykw kupcw, piewu minstreli i huku fajerwerkw ze sonecznej wody, nie potrafia
oderwa myli od czekajcego j spotkania.
Rozdroe byo pijalni kofi, restauracj, tawern i najdroszym zajazdem na Jaspisach, a
na parterze podobno mieci si rwnie drogi burdel. Znajdowao si w samym centrum dystryktu
Ambasad, w idealnym miejscu dla wszystkich ambasadorw, szpiegw, kupcw, prbujcych
prowadzi interesy z rnymi rzdami, i krzesicieli, ktrzy wanie przeszli po odydze Lilii,
poniewa Rozdroe miecio si w budynku dawnej ambasady. cile mwic, bya to dawna
tyrejska ambasada. Liv zastanawiaa si, czy jej patronka dlatego wanie wybraa to miejsce, czy
chodzio jej tylko o to, e jest za drogie na kiesze Liv.
Wesza po wspaniaych schodach na pitro, gdzie znajdowaa si pijalnia kofi. Powitaa j
pikna dziewczyna o oszaamiajco promiennym umiechu. Rozdroe zatrudniao najlepszy
personel w miecie: kady pracownik mczyzna, kobieta, niewolnik podajcy do stou by
atrakcyjny, nienagannie ubrany i zapewnia w peni profesjonaln obsug. Liv zawsze
podejrzewaa, e tutejsi niewolnicy zarabiaj wicej ni ona. Chocia to adna sztuka. Liv wesza
tu pierwszy raz.
Czym moemy pani dzi suy? zapytaa witajca j dziewczyna. Mamy kilka
wspaniaych stolikw przy poudniowym oknie. Uprzejmie nie przygldaa si zgrzebnemu
ubraniu Liv.
Poprosz o co dyskretnego, jeli to moliwe. Spotykam si z... przyjacik z ambasady
ruthgarskiej, Aglai Crassos.
Oczywicie, na pewno j do pani skieruj. Personel zna wszystkich z imienia i
nazwiska. Potrzebuje pani wytumienia?
Wytumienia? Och. Liv zmruya renice, eby spojrze w nadfiolecie. Oczywicie.
Cakiem zapomniaa o tym te syszaa. Jedna trzecia stolikw bya otoczona przez baki
nadfioletu. Bble oczywicie miay dziury, bo inaczej klienci w nich zamknici udusiliby si,
wic nie dao si cakowicie odci dwiku, ale z pewnoci znaczco utrudniay
podsuchiwanie. Niektre baki nadfioletu miay nawet malutkie nadfioletowe wiatraczki, ktre
nadmuchiway do rodka wiee powietrze. To byo wysoce praktyczne rozwizanie, jak zdaa
sobie spraw Liv. Ci klienci, ktrzy wybrali sobie baki bez wiatraczka, sprawiali wraenie nieco
zgrzanych.
Liv gotowa bya zaryzykowa stwierdzenie, e wiatraczek by dostpny za dodatkow
opat.
Teraz kiedy si przyjrzaa, zdaa sobie spraw, e witajca j dziewczyna sama bya
nadfioletow krzesicielk, a jej renice otaczao halo zajmujce niemal jedn trzeci tczwki.
Nic dziwnego, e Liv nie zauwaya tego od razu. Kiedy nadfioletowy krzesiciel zajdzie o wiele
dalej, kolor w jego oczach zaczyna przechodzi do widzialnego spektrum, nadajc tczwce
lekko fioletowe zabarwienie, co trudno zauway w przypadku czarnych oczu, a w wypadku
niebieskich sprawia, e staj si olniewajco pikne. Liv nigdy nie uzyska tego efektu, majc
zupenie nijakie piwne oczy.
Waciwie to... zacza Liv.
Obrcia peleryn tak, eby kobieta zauwaya plecy. To bya powszechna praktyka wrd
nadfioletowych, e wplatali dodatkowy wzr w ubranie, eby inni nadfioletowi mogli ich
rozpozna.
renice dziewczyny zwziy si na uamek sekundy w punkciki, kiedy zerkna na
peleryn Liv.
Pikna robota. Oczywicie, nadfioletowi mog krzesa wasne tumienie, prosimy tylko
da nam zna, e bdzie pani z tego korzysta, eby nasz personel nie popeni adnego bdu.
Zaprowadzia Liv do stolika przy oknach na poudniowej stronie, gdzie moga korzysta ze
wiata sonecznego wpadajcego przez otwarte okna. Clerestorium byo zalane wiatem luki i
przypory z atwoci dwigay ciar dachu, wic okna na pitrze zajmoway ca przestrze od
podogi do sufitu. Jednak jedn z wad krzesania nadfioletu byo to, e tak grube szyby jak
tutejsze przeszkadzay wzbieraniu wiata. Kady umiejtny krzesiciel nadal mg uywa magii,
ale zajmowao to wicej czasu i przyprawiao niektrych krzesicieli o bl gowy.
Liv usiada i patrzya na personel zrcznie kluczcy midzy stolikami, omijajcy szerszym
ukiem tych, ktrych otaczaa skorupa nadfioletu. Smuky mody kelner o krtkich, krconych
wosach i przepiknym umiechu podszed do jej stolika i zatrzyma si w miejscu, do ktrego
sigaaby jej baka, gdyby ju j wykrzesaa. By pewnie raptem kilka lat od niej straszy i
zniewalajco przystojny; nosi marynark perfekcyjnie dopasowan do jego smukej,
muskularnej sylwetki.
Jakim cudem zdoaa zoy zamwienie. Tylko kofi. Ktra bez wtpienia bdzie
kosztowa caego danara. Kiedy przynis napj tak gorcy, e jeszcze parowa i ciemny jak
piekliszcze i posa jej przecigy umiech, Liv uznaa, e kofi zdecydowanie bya warta danara.
Moe nawet wicej.
Zaraz jednak jej dobry humor wyzion ducha na widok Aglaii Crassos wchodzcej po
schodach tym swoim nadtym kroczkiem. Bya Ruthgark dobrze po dwudziestce i, na ile Liv si
orientowaa, najmodsz crk z jakiego wanego rodu. Miaa ceniony, niezwykle rzadko
spotykany kolor wosw ruthgarski blond ale poza tym nie bya adn piknoci. Miaa
niebieskie oczy, ktre tylko marnoway si u nie-krzesiciela, pocig, kosk twarz i wielki nos.
Pracowaa w ruthgarskiej ambasadzie, eby zdoby dowiadczenia w polityce, zanim wyjdzie za
jakiego narzeczonego z miasta Rath, ktrego nie widziaa ani razu na oczy. I zawsze
zachowywaa si tak, jakby zajmowanie si Liv byo poniej jej godnoci. Powiedziaa nawet, e
przydzielono jej spraw Liv za kar z powodu przygody z synem ataskiego ambasadora. Zwykle
zajmowaa si dichromatami, polichromatami i prawdziwymi szpiegami.
Aglaia dostrzega Liv, podesza do niej, machajc do kilku klientw i mrugajc do jednego.
Aliviano powiedziaa Aglaia, stajc przed stolikiem Wygldasz... na tak oywion
dzi rano.
Pauza mwia wszystko. I to zamylenie, jakby Aglaia szukaa sowa, jakby naprawd
staraa si znale co dobrego, co mogaby powiedzie. W przypadku niektrych kobiet to
mgby by przypadek.
Chcesz si bawi w ten sposb? W porzdku.
Jaka to przyjemno widzie ci, Aglaio. Tak ci do twarzy z maostkow zoliwoci
odpara Liv.
O rety.
Aglaia wytrzeszczya oczy, ale zaraz pokrya zdumienie wymuszonym miechem.
Zawsze bya ostra, co, Liv? Uwielbiam to w tobie. Usiada naprzeciwko. A moe po
prostu jeste za gupia, eby zrozumie swoje pooenie? Ojciec mwi mi, ebym tu nie
przyjedaa. Rekiny i morskie demony, tak powiedzia. Powinnam bya go posucha. A teraz
zraam do siebie kobiet, w ktrej rkach ley moja przyszo.
J a... Liv oblizaa usta, jakby odrobina liny moga jej pomc wykrztusi pene ulegoci
sowa. Przepraszam. Czym mog pani suy?
Oczy Aglaii zabysy.
Powiedz to raz jeszcze.
Liv zawahaa si i zacisna zby. Zmusia si, eby si rozluni.
Czym mog pani suy?
Wykrzesz nam bak.
Liv wykrzesaa tumic dwiki bak z wiatraczkiem.
Taka z ciebie dumna dziewczyna, Liv Danavis. Kiedy nastpnym razem bd urzdzaa
przyjcie, musz pamita, eby wezwa ci do podawania jedzenia. A moe do czyszczenia
nocnikw.
Och, uwielbiam czyci nocniki. I uwielbiam opowiada przyjacioom, ktrzy jeszcze nie
podpisali kontraktu, jak dobrze Ruthgarczycy traktuj swoich krzesicieli.
Aglaia si rozemiaa. Miaa naprawd nieprzyjemny miech.
Dobrze rozegrane. To bya groba bez pokrycia, zasuyam sobie na tak odpowied.
Jeste z Rektonu, prawda?
Liv od razu wzmoga czujno. Aglaia pucia obraz mimo uszu? Liv spodziewaa si, e
patronka przyapana na czczych pogrkach, rzuci prawdziw, a miaa w zanadrzu troch
moliwoci. Fakt, e tego nie zrobia, powinien poprawi Liv samopoczucie. A nie poprawi.
Owszem przyznaa. Nie miaa powodu kama. Rekton nic nie znaczy. Poza tym,
Aglaia musiaa wiedzie, skd Liv pochodzi. Napisano to na kontrakcie. To mae miasteczko.
Nieistotne.
Kim jest Lina?
Co?
To posugaczka. Katalina Delauria. Pracuje dorywczo.
Narkomanka, ktra przynosia wstyd swojemu nazwisku i bya koszmarn matk. Aglaia
jednak nie musiaa tego wiedzie, a Liv nie zamierzaa mwi le o ludziach ze swojego miasta.
Ma rodzin?
Nie skamaa Liv. Osiedlia si w Rektonie po wojnie, jak mj ojciec.
Wic nie jest Tyrejk?
Pytasz, skd pochodzi? Nie wiem. Moe pynie w jej yach troch krwi paryjskiej albo
ilytaskiej. A czemu pytasz?
Jak wyglda?
Za chuda, ma przekrwione oczy i zby popsute od czstego palenia mgieki.
Wysoka, krtkie, krcone wosy, mahoniowa skra, olniewajce orzechowe oczy.
Teraz, jak si nad tym zastanowia, to Lina musiaa by kiedy prawdziw piknoci.
A Kip? Kim on jest?
A niech to, daa si zapa.
Ehm, to jej syn.
Czyli ma rodzin.
Mylaam, e pytasz czy ma kogo w okolicy Rektonu.
J asne. Ile lat ma Kip?
Teraz chyba z pitnacie.
Kip by miy, chocia nie dao si ukry, e ostatnim razem, kiedy Liv bya w domu,
zadurzy si w niej po uszy.
Jak wyglda?
Dlaczego to ci interesuje?
Odpowiedz na pytanie.
Nie widziaam go od trzech lat. Pewnie si zmieni. Liv uniosa rce, ale Aglaia nie
ustpia. Troch przy koci. By nieco niszy ode mnie, kiedy ostatni raz go widziaam...
Na mio Orholama, dziewczyno! Jakie ma oczy, skr, wosy!
No dobrze, skd mam wiedzie, czego potrzebujesz!
Teraz ju wiesz.
Niebieskie oczy, rednia karnacja, nie tak ciemna jak u matki. Krcone wosy.
Mieszaniec?
Chyba tak.
Liv nie umiaaby powiedzie, jaka krew mieszaa si w yach Kipa. Paryjska i ataska?
Ilytaska i mieszkacw Krwawej Puszczy? Co jeszcze innego? Cokolwiek to byo, z
pewnoci nie bya to prosta mieszanka p na p. Okrelenie mieszaniec byo jednak zoliwe
i cakowicie niesprawiedliwe. Najszlachetniejsze rody i wszyscy arystokraci z Siedmiu Satrapii
mieszali si midzy sob o wiele czciej ni posplstwo, a ich nigdy nie nazywano
mieszacami.
Ale te niebieskie oczy. To ciekawe. Niewielu ludzi w twoim miasteczku ma niebieskie
oczy, co?
Mj ojciec ma niebieskie oczy. Jest par takich osb, pord tych, ktre osiedliy si tam
po wojnie, ale zgadza si, wikszo w Rektonie wyglda jak typowi Tyrejczycy.
Jest krzesicielem?
Oczywicie, e tak. Mj ojciec jest jednym z najsynniejszych czerwonych...
Nie pytam o twojego ojca, idiotko, tylko o Kipa.
Kip? Nie! A przynajmniej nie by krzesicielem, kiedy ostatni raz go widziaam. Mia
wtedy dwanacie albo trzynacie lat.
Aglaia opada na oparcie.
Powinnam pozwoli ci szuka po omacku, po tym jak si dzisiaj zachowywaa, ale
wtedy narobisz jeszcze gorszego baaganu ni do tej pory. Mam dla ciebie zadanie, Liv Danavis.
Okazuje si, e moja kara, przez ktr musz mie z tob do czynienia, to dar od Orholama,
chocia w przebraniu. Przechwycilimy list, ktra owa Lina napisaa do Pryzmata.
Co zrobia?!
Twierdzi, e Kip to jego bkart.
Liv rozemiaa si to byo niedorzeczne. Jednake mina Aglaii jasno mwia, e to nie
arty.
Co?! Liv nie dowierzaa.
Napisaa, e umiera i e chce, by Gavin pozna swojego syna Kipa. Nie wiemy, czy to ich
pierwszy list, czy nie. Jednak nie prosia o nic ani nie grozia. Kip jest w odpowiednim wieku, a
Gavin mia niebieskie oczy, zanim sta si Pryzmatem. Poza tym, trudno mie jakkolwiek
pewno, ale list napisano tak, jakby to bya prawda. Jakby Gavin zna Lin. Aglaia si
umiechna. Liv, zamierzam da ci szans na lepsze ycie i mam nadziej, e nie musz ci
mwi, e mog uczyni je o wiele gorszym, jeli tak zdecyduj. Prba wykazaa, e jeste
nadfioletowa i w minimalnym stopniu ta. Z oczywistych powodw twj sponsor zdecydowa
si nie szkoli ci na dichromatk.
Tak, Liv dobrze o tym wiedziaa. W przypadku dichromaty oczekiwano, e zapewni mu si
stosowne warunki, inaczej le by to wiadczyo o sponsorze i sponsorujcym kraju. ty by tak
trudny w krzesaniu, e niewielu szkolonych w tym kolorze uczniw zdawao kocowe egzaminy.
Dlatego wspieranie tego dichromaty byo ogromn inwestycj, ktra miaa mae szanse si
zwrci. Sponsor udawa, e Liv nie jest dichromatk, eby zaoszczdzi. To nie byo w
porzdku, ale nikt nie wstawi si za Tyrejk.
Oto twoje zadanie. Tak pomanewrowaam, eby twoja klasa jako nastpna miaa zajcia
prowadzone osobicie przez Pryzmata. Zbli si do niego...
Chcecie, ebym szpiegowaa Pryzmata? zapytaa Liv.
Ju sam taki pomys by niemale... blunierczy.
Oczywicie, e chcemy. Moe podpytywa ci o informacje na temat syna albo tej
kobiety, Liny. Wykorzystaj t okazj. Sta si dla niego niezbdna. Zosta jego kochank.
Cokolwiek bdziesz musiaa, eby...
Co takiego? On jest dwa razy starszy ode mnie!
I to byoby straszne... gdyby miaa czterdzieci lat. A nie masz. Nie mwimy o kim
starym i niedonym. Przyznaj szczerze, e ju wczeniej marzya o tym, eby zerwa z ciebie
ubranie, prawda?
Nie, w adnym razie!
Tak naprawd tylko go podziwiaa. Jak kada dziewczyna. Dla Liv to byo cakowicie
niezobowizujce. Platoniczne.
Och, ale z ciebie witoszka. Albo kamczucha. Gwarantuj ci, e kada inna
gorcokrwista kobieta w Chromerii marzyaby o tym. Niewane. Teraz si nad tym zastanowisz.
Chcesz, ebym go uwioda?!
To najprostsza droga do sypialni mczyzny. A jeeli obudzi si, kiedy bdziesz grzeba
w jego listach, moesz udawa zazdrosn i powiedzie, e szukaa listw od innej kochanki.
Prawda jest taka, e nie obchodzi nas, w jaki sposb zbliysz si do niego, ale bdmy ze sob
szczere: co moesz zaoferowa Pryzmatowi? Byskotliw rozmow? Przenikliwo?
Niekoniecznie. A jeste adna jak na Tyrejk. Jeste moda, niezbyt bystra, nieobyta, nie za
potna jako krzesicielka. Ani z ciebie badacz, ani poetka, ani pieniarka. Dasz rad zbliy si
do niego w inny sposb? wietnie. Ja tylko obstawiam to, co jest najbardziej prawdopodobne.
To by najbardziej bestialski sposb powiedzenia komu, e jest adny, z jakim Liv si
zetkna.
Zapomnij. Nie bd twoj dziwk.
Twoja pobono jest wzruszajca, ale to adne kurwienie si, kiedy sama tego chcesz,
prawda? Widziaa go. To przystojniak. Przy okazji sporo na tym zyskasz. Moesz si nim
nacieszy, pawi si w zazdroci innych kobiet i jeszcze dostaniesz wszystko, co proponujemy...
Nie chc ju od was niczego wicej.
Powinna bya o tym pomyle, kiedy podpisywaa kontrakt. Ale to ju przeszo. Liv,
jeli uda ci si doprowadzi do chocia jednego spotkania na osobnoci z Gavinem Guile,
ustawimy ci jak dichromatk. Zbli si do niego, a twoja nagroda bdzie jeszcze wiksza. Plu
mi w twarz, a twoje ycie zamieni si w piekliszcze. Mam cakowit wadz nad twoim
kontraktem i z pewnoci j wykorzystam.
Propozycja zrobienia z Liv dichromatki wydawaa si niesamowicie szczodra, skoro
chodzio o tylko jedno spotkanie z Pryzmatem, ale rozumiaa, co za tym stoi. Pryzmat mg
robi, co zechce, ale sypianie z tyrejsk monochromatk budzioby wtpliwoci, wiadczyoby o
zym gucie. Jak chodzenie do slumsw. Z kolei dichromatka miaa ju jak pozycj. Prawda
bya taka, e propozycja nadal bya bardzo hojna i moga zwikszy podejrzliwo Gavina, ale
nagroda dysponowa szpiegiem koo samego Pryzmata bya warta tyle, e Ruthgarczycy byli
gotowi zaryzykowa. Potrzebowali tylko zgody Liv.
Poza tym powiedziaa Aglaia jeli jeste bystrzejsza ni myl, to moe zdoasz si
dowiedzie, kto wyda rozkaz spalenia Garristonu. Moesz dowiedzie si, kto jest
odpowiedzialny za mier twojej matki.
ROZDZIA 31
Gavin wytropi setki kolorakw, z tym jednak byo co nie tak.
Szalestwo dotyka kadego koloraka inaczej, ale niebieskie koloraki zawsze lgny do
porzdku. Kochay twardo niebieskiego luksynu. Wikszo w kocu prbowaa stworzy
siebie na nowo pod luksynow postaci. Kady z nich wierzy, e uniknie szalestwa, jeli tylko
zachowa ostrono, jeli bdzie dostatecznie sprytny i przemyli kady krok. Ale co robi
niebieski kolorak na najczerwieszej pustyni Siedmiu Satrapii?
Rondar Wit stacjonowa w jednym z pomniejszych nadmorskich miasteczek Ruthgaru.
onaty, z czwrk dzieci, w dobrych relacjach ze swoim lordem, ktry czeka a dwa tygodnie,
zanim zgosi zniknicie Rondara nikt nie potrafi uwierzy, e to wanie jego przyjaciela
dotkno szalestwo.
Gavin brn przez pustyni. Zatrzyma si na chwil u jednego ze swoich cznikw na
wybrzeu, ubra si na czerwono, uzbroi i nadal uwaa, e powinien dotrze do koloraka przed
zmrokiem. By jednak wyczerpany. lizgacz mkn szybko, ale teraz Gavina bolay rce, nogi,
minie brzucha i ramion. Jego sia woli osaba. Nie cierpia na chorob wietln, kiedy za duo
krzesa, ale mimo wszystko czu si zmczony i roztrzsiony.
Zbliajc si do szczytu wydmy, zatrzyma si, eby nie stan na tle nieba, i wykrzesa
lornetk. Tropienie niebieskich byo zwykle atwe, bo, niezalenie od tego, jacy byli sprytni,
wikszo nie potrafia znie braku logiki. Wystarczyo domyli si, dokd zmierzaj, a potem
mona byo zaoy, e wybior najrozsdniejsz drog. Gavin nie mia pojcia, dokd wybiera
si ten kolorak, ale szed wzdu wybrzea. O ile cel podry nie znajdowa si w pobliu, Gavin
zakada, e giist bdzie szed dalej w d wybrzea, trzymajc si wystarczajco daleko od
morza, eby omin gospodarstwa i miasteczka. Oczywicie, ten kolorak popeni ju bd,
zbliajc si za bardzo do wybrzea ze wzgldu na dostp do wody i szybko podrowania
i zobaczy go chopiec pascy smuke pustynne bydo, hodowane przez tutejszych koczownikw.
Chopiec powiedzia o tym ojcu, a ojciec powiedzia o tym wszystkim, w tym cznikowi Gavina.
Przez kilka dni kolorak bdzie si stara trzyma jak najdalej od innych pastuchw.
Dlatego Gavin zgadywa, krzeszc niebieski, eby pomc sobie myle jak niebieski
kolorak. Zakadajc, e kolorak nie ma konia, ktrego pastuszek po prostu nie zauway konie
zwykle nie cierpiay kolorakw nie mg za szybko podrowa przez pustyni. Gavin by tu
ju kiedy i chocia nie pozna gruntownie tej okolicy, wiedzia, e istnieje kilka punktw, w
ktrych czowiek musi zdecydowa, czy chce dalej trzyma si drogi wzdu wybrzea, czy
wybra szlak handlowy prowadzcy przez Spkane Ziemie. Istniay miejsca, w ktrych Spkane
Ziemie byy tak potrzaskane i zdradzieckie, e nie prowadzi tamtdy aden widoczny szlak
handlowy. Gavin nie zamierza wybiera adnej z drg. Czeka w jednym z tych miejsc, gdzie
drogi si cz i rozwidlaj.
I czeka. Wypuci koszul, przekrzywi j, zapi krzywo, omijajc jeden guzik i wsun z
powrotem w spodnie. I czeka. Wykrzesa podczerwie w ogniowe krysztay, eby zmniejszy
ciepot ciaa, i patrzy jak malekie krysztaki nabieraj ksztatu, marszcz si i spalaj. Co
dziesi minut wlek si znowu wysoko na wydm, wystawia gow i przyglda si pustyni.
Kiedy soce si obniyo, zobaczy znamienny blask. Zapomnia o obolaych miniach
znowu by krcym jastrzbiem, czekajcym, a wistak odejdzie dostatecznie daleko od swojej
norki. Poczu t sam czarn furi, ktra pojawiaa si za kadym razem. Powinien go zabi,
zabi natychmiast, nic sucha jego kamstw, usprawiedliwie, jego penej pychy szalestwa.
Nie, tym razem musia go posucha. Najpierw musia posucha.
Skra tego giista bya pokryta warstwami niebieskiego luksynu. To nie bya po prostu
zbroja, tylko skorupa, owadzi pancerz. Chromaturgia zmieniaa wszystkich ludzi, ale niebieskich
kolorakw kusia doskonao magii. Pragnli zamieni ciao na luksyn. Ten posun si dalej ni
wikszo. By wic utalentowany, ju nie wspominajc o tym, e drobiazgowy i
najprawdopodobniej byskotliwy. Nadal nosi niebieskie spodnie i koszul, chocia byy brudne i
co byo nietypowe dla osobowoci niebieskiego podarte. Uzna wic, e ubranie jest mu ju
waciwie niepotrzebne, jednak albo niebezpieczestwo odkrycia skry na pustyni, albo
moliwo, e bdzie potrzebowa skrawka niebieskiego, eby mie z czego krzesa, przekonao
stwora do chwilowego zachowania ubrania. Za to twarz koloraka bya prawdziwym dziwem
albo upiornoci, zaley jak na to spojrze.
Stwr wszczepi sobie niebieski luksyn tu pod skr. Gavin ju to widzia. Proces ten
trzeba przeprowadza powoli i na tyle ostronie, eby nie spowodowa infekcji albo odrzucenia,
ale raz zaczty trzeba szybko zakoczy. Skra tracia czucie i obumieraa po odciciu od ciaa,
wic kolorak zaczyna zrzuca gnijc skr. Jego czoo pko, odsaniajc modry bkit pod
obac, martw skr. Wykrzesa sobie niebieskie osony na oczy czce ukiem brwi i koci
policzkowe, wic w pewnym sensie mia na stae zaoone niebieskie okulary, ale wyglda w
nich jak robak z wyupiastymi niebieskimi oczami. Gavin zawsze uwaa, e to jedna z
najgorszych rzeczy zwizana z prb stworzenia siebie na nowo przez giista.
Kiedy umieraa caa skra, obumieray te powieki. Nawet jeli mona wykrzesa cienk
niebiesk membran za kadym razem, gdy trzeba oczyci oczy a musi to by podtrzymywany
niebieski luksyn, poniewa pocieranie gaek ocznych niebieskim szkem nigdy nie byo dobrym
pomysem to nigdy nie da si zamkn oczu na czas snu. A nawet koloraki potrzebuj snu.
Godzin pniej soce prawie dotykao horyzontu i pustynia piknie zapona. Gavin
zaoy poyczone czerwone okulary, owin si czerwon opocz, przeama bia magiczn
pochodni i stan przed giistem.
Kolorakiem wstrzsny konwulsje. Niebiescy nienawidzili niespodzianek, nie cierpieli
tego, e czego nie przewidzieli, nie znosili, gdy burzono ich plany. Trudno te byo ich
rozszyfrowa niebieska perfekcja luksynowej twarzy uniemoliwiaa ekspresj emocji, a
jednoczenie magia w ich yach powoli niszczya ich zdolno do odczuwania czegokolwiek.
Jednake zaskoczenie trwao tylko chwil. Giist rzuci si biegiem na Gavina ze skr
ponc bkitem, oczami dosownie wiccymi, owadzimi, rozwietlonymi od rodka
zaamujcym si niebieskim wiatem. Gavin rzuci pochodni na piasek przed sob i rozchyli
czerwon peleryn, stajc w szerokim rozkroku na stoku wydmy, podczas gdy giist szarowa.
Gavin przesun doni po pasach z broni, mae paluszki z czerwonego luksynu
wycigny wszystkie malekie sztyleciki z pochew. Sadzc dugi krok lew nog, wykrzesa
tuzin wskich luf wzdu rki. A potem gwatownie machn praw rk, z ca energi
zgromadzon w ciele powikszon o si jego woli. Tuzin sztylecikw zamieni si w stalowe
pociski, kiedy nim cisn. Poleciay z niewiarygodn prdkoci, jeden po drugim.
Niebieska tarcza wyskoczya z lewej rki koloraka i rozkwita szeroko, eby zatrzyma
rozlewajcy si ogie, ktrego spodziewa si po czerwonym krzesicielu z magiczn pochodni.
A uderzyy w ni stalowe sztylety, dzwonic jak grad na cynowym dachu. Podziurawiona tarcza
zacza pka, szpary si rozszerzay i otwieray na przestrza. Ostatnie trzy sztylety przeszy
czysto przez tarcz. Pierwszy trafi koloraka w policzek i odbi si od pancerza, nastpny przeci
tylko powietrze obok szyi, a ostatni wbi si w rami.
Giist przeszed ju do kontrataku. Zamachn si praw pici i pi ogromnych
szpikulcw uformowao si w powietrzu wok jego doni, ustawionych w jednej linii obok
siebie, eby wbiy si Gavinowi w brzuch, nawet gdyby uskoczy w prawo lub lewo.
Gavin oczywicie oszukiwa. Wykrzesa solidn platform pod piaskiem, eby mie od
czego si odbi do skoku, i zanurkowa w d wydmy, koziokujc. Wyldowa, zelizgujc si
spory kawa po piasku.
Giist odwrci si gwatownie, wypuszczajc luksynowe oszczepy i krzeszc zamiast nich
niebieski miecz. Zauway, e Gavin zgubi okulary, nurkujc, i usta drgny mu w umieszku.
Mia policzek rozcity sztyletem Gavina i pat skry odszed od ciaa, opadajc i odsaniajc
pltanin naczy krwiononych i niebieskiego luksynu, tyle e luksyn popka w miejscu
uderzenia, a z naczynek sczya si krew. Sztylet wbity w lewe rami ogranicza stworowi
moliwo ruchu, ale rana bynajmniej nie bya miertelna.
Wy, czerwoni powiedzia giist gosem tak zachrypnitym, jakby nie odzywa si od
duszego czasu. Tacy impulsywni. Mylae, e moesz mnie zaatwi, w pojedynk, tylko
dlatego e soce zachodzi nad pustyni?
Gavin zerkn na okulary lece poniej niego na piasku. Giist zauway to i zamachn si
mieczem. Ostrze wyduyo si, krelc uk, osigno dugo piciu krokw i roztrzaskao w
mak czerwone okulary, a potem znowu si skrcio.
Powiniene zostawi mordowanie Wyzwolonych swojemu Pryzmatowi powiedzia
giist.
Wyzwolonych?
Powiedziano nam, e Pryzmat to zbyt wana figura jak na ciebie. Powiedziano nam, e
powinnimy sami da sobie rad z jednym niebieskim kolorakiem na rodku pustyni.
Powiedzieli, e Rondar Wit nie jest a tak utalentowany.
Giist si rozemia.
To miao mnie zdenerwowa? Ju nie jestem Rondarem. Imperium Pryzmata wali ci si
na gow, niewolniku. Docz do nas. Zobacz, co to znaczy by wolnym. Zostao ci... ile? Moe z
pi lat? Nie za wiele, nawet dla krzesiciela w ich wiecie. Po co umiera dla ich faszywego
boga? Po co umiera dla ich kamstw? Po co w ogle umiera?
Giist prbowa go... zwerbowa? To byo co nowego. Gavin mruy oczy. Im gorzej giist
widzia jego oczy, tym mniejsza szansa, e dostrzee, jakie s dziwne.
Faszywego boga? zapyta.
Niemiertelno?
Olizgy podtrzymywany niebieski luksyn przesun si w owadzich oczach od
zewntrznego kcika do wewntrznego. Kolorak zamruga.
Chyba nie wierzysz w Orholama, co? Jeste a tak zepsuty czy po prostu gupi? Jeli
Orholam sam wybiera Pryzmata, jak naucza Chromeria do czasw Lucidoniusa, to jak to
moliwe, e pojawio si dwch w jednym pokoleniu? Czy moe jeste jednym z tych
intelektualnych tchrzy, ktrzy tylko wzruszaj ramionami i mwi, e to tajemnica, e
nieprzeniknione s wyroki Orholama?
J edna rzecz, kiedy kolorak ucieka nawet niebiescy nie s odporni na tchrzostwo.
Jednake atak na samego Orholama to herezja, ktra podcina korzenie wiata. Gdyby nazwa
Orholama oszustwem i stwierdzi, e wszyscy u wadzy musz o tym wiedzie, Chromeria
staaby si rdem kamstw, ciemizc, ktry ci okrada, a nie przyjacielem, potrzebujcym
twojej pomocy w podtrzymaniu jej szlachetnych wysikw.
Od lat nie wierz w Orholama przyzna szczerze Gavin. Ale dlaczego zamienia
jeden przesd w inny?
Giist zerkn na koszul Gavina i zauway, e ma le zapite guziki. Dobrze. Kada
chwila, gdy bdzie patrzy na guziki, to chwila, gdy nie bdzie patrzy mu w oczy.
Przestajesz wierzy w kamstwa, by uwierzy w prawd, a nie eby nie wierzy w nic.
Krl Garadul... Urwa, zerkajc podejrzliwie na Gavina. Zacz skada sobie co w cao.
Krl Garadul to ten, ktry przewodzi Wyzwolonym? spyta Gavin.
Kim jeste? zapyta ostro stwr. Nie denerwujesz si. A powiniene.
Wyrwa sztylet z ramienia, zamkn ran i odrzuci bro na bok. Wycign ze zniszczonej
sakwy dugi pistolet z zamkiem lontowym i kulist gowic i zacz go precyzyjnie adowa w
ten dziwaczny, szybki, a jednoczenie roztargniony sposb, jake czsty u niebieskich
kolorakw. Wykorzystywa niebieski luksyn jak przeduenie rk. Zrobi sobie pobojczyk z
niebieskiego luksynu, palce z niebieskiego luksynu przytrzymay lont, wycigny rg z prochem
i oowian kul. Stwr zapa nadal ponc pochodni z piasku i przytrzyma j sobie, eby
zapali lont.
Niemdry, pochopny czerwony krzesiciel powiedzia, zerkajc na le zapit koszul
Gavina. Zawsze naley wyda troch wicej i kupi pochodni w swoim kolorze.
I tak wanie zrobiem.
Giist przenis szybko wzrok z biaej pochodni na oczy Gavina. Mimo owadzich pokryw
na oczach i zamroonej luksynem twarzy, Gavin wyczyta w kadej linii ciaa stwora
zrozumienie.
Zanim giist zdy si ruszy, Gavin skoczy na niego z szaleczym wrzaskiem.
Zaskoczenie sprawio, e giist przesta si koncentrowa na luksynowej rce, w ktrej
trzyma magiczn pochodni, wic natychmiast rozpada si i wypucia ponc agiew. Nie
zapomnia jednak o mieczu i pistolecie. Unis ostrze gotowy do ciosu i wymierzy z pistoletu.
Krzeszc z niebieskiego luksynu po jednym kiju do kadej rki, Gavin odbi ostrze w bok.
Drugi cios i nagle giist stan z szeroko rozoonymi rkami. Gavin pozwoli, eby kije si
rozpady, i znowu zacz krzesa. Wska niebieska klinga wyskoczya z jego doni. Podszed
bliej, midzy rozoone rce koloraka, chocia kurek wanie zazgrzyta i lont opad na
panewk. Gavin uderzy ostrzem i doni w pier giista, a pancerz ustpi z trzaskiem. Zrzuci
resztki niebieskiego luksynu jednym ruchem rk i wzi w obie donie najgortsz podczerwie,
jak by w stanie utrzyma. Pomienie buchny wok jego pici, kiedy zacisn rce.
Pistolet hukn i nikomu nie robic krzywdy, wylecia, wirujc, z rki giista.
Stwr zatoczy si do tyu, ale Gavin znowu do niego podszed. Dwoma szybkimi
pchniciami uderzy lew rk w prawe oko i praw w lewe. Niebieskie owadzie oczy pky,
stopiy si, buchajc zapachem ywicy i kredy. Wszystko to wydarzyo si tak szybko, e
niebieski kolorak nie by w stanie stawi oporu. Niebiescy wolno reagowali, kiedy odkrywali, e
ich zaoenia s mylne.
Pokonany giist osun si, usiad, sprbowa zapa rwnowag i pad na piach. Mimo
twardych niebieskich oczu bez powiek, mimo poparzonej skry i siatki niebieskiego luksynu
widocznego w rozciciu policzka, Gavinowi nagle wyda si cakiem ludzki.
Zaskoczenie malujce si w tych oczach z pknitym halo.
Czerwona krew rozlewajca si na piersi.
Nagle ta posta o wiele bardziej przypominaa czowieka ni potwora, ktrego Gavin zasta
stojcego nad kiem Sevastiana wiele lat temu, z wyamanym oknem za plecami i wiatem
lnicym na niebieskiej skrze i w czerwonej krwi.
Gavin wzi gboki, rozdygotany oddech. Tym razem powstrzyma potwora. Nie zgin
nikt niewinny. Przyzwoito kazaa mu zrobi jeszcze jedn rzecz nie dlatego, e Rondar Wit
na to zasugiwa, ale wanie dlatego, e na to nie zasuy.
Dopenie miary, Rondarze Wit. Nie zapomnimy o twych zasugach, ale poraki zostan
wymazane, zapomniane, wykrelone. Udzielam ci rozgrzeszenia. Daj ci wolno...
Dazen! krzykn giist, zaciskajc rce na ranie i wijc si.
Gavin by tak zaskoczony, e zgubi wtek w pogrzebowej formule.
Dazen nas prowadzi, a Ksi Barw to jego prawa rka. Giist si rozemia, a krew
zbryzgaa mu zbudowane z niebieskich segmentw usta.
Dazen nie yje powiedzia Gavin, czujc, e zaciskaj mu si trzewia.
Nie mona zaku wiata w acuchy, Pryzmacie. Nawet ty tego nie zdoasz uczyni.
Jeste heretykiem, a nie...
I wtedy wreszcie ciemno mierci spowia giista.
ROZDZIA 32
Kip ledwie mia czas, eby wytrze si rcznikami, przebra si w spodnie jakiego onierza,
such koszul i cikie buty co dziwne, wszystko pasowao; najwyraniej przywykli tu do
duych onierzy i klapn przed ogniem, kiedy zjawi si elazna Pi. Jego mocno skrcone
wosy byy mokre, ale poza tym nic nie zdradzao, e przed chwil te wyldowa w morzu. Nosi
przepisowy szary mundur taki sam jak Kip, ale ze zot siedmioramienn gwiazdk i dwiema
belkami w klapie, ktra u Kipa bya pusta.
Wstawaj powiedzia elazna Pi.
Kip wsta, rozcierajc ramiona w daremnej prbie rozgrzania si.
Mylaem, e jest pan dowdc Czarnej Gwardii. Dlaczego nosi pan mundur kapitana?
elazna Pi unis ledwie widocznie brwi.
Zatem znasz chromeryjskie stopnie?
Mistrz Danavis nauczy mnie stopni wojskowych we wszystkich Siedmiu Satrapiach.
Myla...
To mio. Masz wszystkie swoje rzeczy?
Kip skrzywi si, bo mu przerwano, zlekcewaono go i poniewa pomyla o swoich
rzeczach.
Nie mam niczego. Od pocztku niewiele miaem, a...
Zatem odpowied brzmi: tak.
Czyli tak to teraz bdzie.
Tak odpowiedzia Kip. Prosz pana.
Prosz pana powiedzia tylko odrobin zgryliwie, ale elazna Pi spojrza na niego
ostro, a uniesiona jedna brew nie zdradzaa adnego poczucia humoru. Naprawd by bardzo
wielki. Nie by po prostu wysoki, a nawet bardzo wysoki. By jak gra falujcych mini.
Przeraa. Kip odwrci wzrok. Odchrzkn zakopotany.
Przykro mi, e musia pan po mnie zanurkowa. Przepraszam, e przeze mnie zgubi pan
okulary. Zwrc panu pienidze, obiecuj.
Nagle, ku swojemu absolutnemu przeraeniu, Kip poczu, e napywaj mu do oczu zy.
Orholamie, tylko nie to! Niestety, i tej fali nie potrafi si oprze, jak wczeniej prdowi
odpywowemu. odek mu si zacisn, kiedy prbowa zdusi szloch, ale i tak si wyrwa. Mia
ju do wasnej saboci. By dzieciakiem, ktry nie potrafi nawet trzyma si liny, ktr kto
wsadzi mu w rce. Nie potrafi niczego zrobi jak trzeba. Nie uratowa Isy, kiedy go
potrzebowaa. Nie uratowa matki. Nie uratowa Sansona. By saby i gupi. Spanikowa. Matka
miaa co do niego racj.
Na twarzy dowdcy w jednej chwili odmalowa si cig rnych emocji. Niezrcznie
unis rk, opuci j, znowu podnis i poklepa Kipa po ramieniu. Odchrzkn.
Mog zoy zamwienie na drug par.
Kip zacz si mia przez zy, ale nie dlatego, e elazna Pi by zabawny, ale dlatego,
e wielkolud pomyla, e chopak pacze z powodu okularw.
No ju dobrze powiedzia elazna Pi.
Waln go pici w rami, co, jak domyla si Kip, miao by przyjacielskim
szturchniciem, tyle e zabolao jak diabli. Kip roztar bark i jeszcze goniej zamia si przez
zy.
Chodmy powiedzia, kulc si, na wypadek gdyby elazna Pi znowu chcia go
poklepa jedn ze swoich imienniczek elaznych pici i zostawi mu krwaw miazg
zamiast ramienia.
Tylko szybkie poruszenie brwiami zdradzio ulg, ktr poczu elazna Pi.
Prawie tak ciko, jakbym by kobiet, co? zagadn go Kip.
Dowdca zamar w p kroku.
Skd... Urwa. Rzeczywicie jeste Guile, co?
Co pan ma na myli?
Chodmy uci ostrym tonem elazna Pi.
Kip si nie zawaha. Nie wiedzia, co dokadnie mczyzna zrobiby, gdyby Kip go nie
posucha, ale wiedza opiera si na logicznym rozumowaniu a strach dziaa szybciej.
Na zewntrz zobaczy, e na rampie przygotowano now d. Roztar lepkie rce i zagapi
si na morze. Przypyw ju trwa i z kad chwil warunki byy coraz grosze, a fale rozbijay si
z hukiem o skay Armatniej Wyspy. dka bya niewielk aglwk i nie wygldaa nawet w
poowie tak stabilnie jak paskodenna d Gavina. I bya mniejsza. Kipowi zacisn si odek.
Dowdco? zapyta jeden z onierzy. Jest pan pewien? Wolabym nie wypywa t
dk nawet z dowiadczonymi eglarzami. Zwaszcza jeli popyniecie okrn drog.
Kip nie widzia wymiany spojrze midzy mczyznami, ale usysza, jak onierz
powiedzia tylko popiesznie:
Tak jest!
Armatnia Wyspa wyrastaa porodku prdu, ktry pyn midzy Maym i Wielkim
Jaspisem. Zatoka Maego Jaspisu bya spokojna, osonita przez awic przybrzen, ale Kip i
elazna Pi zmierzali w przeciwn stron mieli opyn trzy czwarte Wielkiego Jaspisu, eby
dosta si do tamtejszej zatoki.
Nie pyniemy do Chromerii? spyta Kip. Dostrzeg wierzchoki kolorowych wie, tylko
czciowo widocznych ponad skalistym cielskiem Armatniej Wyspy. Nie moemy popyn od
ich zatoki? Byoby bliej.
Nie pyniemy prosto do Chromerii odpar elazna Pi.
Gestem wskaza Kipowi, eby wsiada do dki. Wrczy mu wioso.
onierze zepchnli ich na wod i elazna Pi zacz ostro wiosowa. Kip robi co w
jego mocy, eby dotrzyma tempa potnemu mczynie, ale niemal od razu zaczli skrca w
stron, po ktrej siedzia Kip. Dowdca nie skomentowa tego sowem. Po prostu zmieni burt i
wiosowa chwil po stronie Kipa, a zaczli pyn prosto, a potem wrci na swoje miejsce.
Dowdca tak ich wykierowa, e wiartowali fale. Kipowi serce podeszo do garda i ju tam
zostao. Wysokie na trzy i cztery stopy fale ustpiy wysokim na pi i sze.
A potem elazna Pi wcign agiel na jedn trzeci wysokoci masztu.
Trzymaj nas prosto warkn, pracujc przy olinowaniu.
Kip czu si jak kurczak, ktremu obcito eb, gdy rzuca si niezgrabnie z jednej strony
dki na drug i wiosowa, dziki czemu powoli pynli naprzd, wspinajc si na kad fal z
nagym szarpniciem i zaraz potem pikujc.
Padnij! krzykn elazna Pi.
Kip pad na dno dki akurat w chwili, gdy zmieni si wiatr i agiel przelecia z jednej
strony dki na drug. Bom tylko wisn mu nad gow. Tak mocno szarpn linami, e Kip
myla, e zerwie je albo sam pknie.
Orholamie, to moga by moja gowa.
aglwka ostro si przechylia, chocia agiel podniesiono tylko do jednej trzeciej
wysokoci, i skoczya do przodu. Kip ledwie zdy podnie si na kolana, kiedy to nage
szarpnicie sprawio, e polecia do tyu i wyldowa w zimnej, brudnej wodzie, ktra zebraa si
na dnie odzi.
Ster! ap si za ster! rozkaza elazna Pi.
Kip zapa rumpel i przez dusz chwil trzyma go prosto, chocia dka ju za bardzo
odpada od wiatru i teraz przyjmowaa fale niemale bokiem. Zamruga, eby pozby si z oczu
sonej wody. Przesu rumpel w t stron, wtedy petwa sterowa przesunie si w przeciwn i d
skrci w... Jasne!
Cz nastpnej fali przelaa si nad burtami, kiedy Kip pchn ster ostro na bakburt.
Mocny podmuch wiatru sprawi, e aglwka jeszcze bardziej zanurzya si w wod, a potem
wyskoczyli do gry, uciekajc z morderczego ucisku fali.
Kip zapia z radoci, kiedy mignli do przodu, sunc po falach, siekc je, zamiast by na
ich asce. Jednake elazna Pi nie podziela jego radoci. Zerka na niebo. Podnis agiel
troch bardziej i dka znowu przypieszya, przechylajc si tak mocno na bakburt, e Kip ba
si, e wywrc si do gry dnem.
Kiedy dotarli do zachodniego brzegu Wielkiego Jaspisu, mieli wiatr w plecy. Zupenie
jakby lecieli.
Dowdca cay czas zerka na poudnie, ale wydawao si, e ciemne chmury raczej si
rozpraszaj ni zbieraj i zanim skrcili tak, e Wielki Jaspis osoni ich przed wiatrem, Kip
zorientowa si po zachowaniu elaznej Pici, e ju nie grozi im niebezpieczestwo.
Chcemy dopyn do niewielkiego portu, kieruj si przed siebie powiedzia
Czarnogwardzista wcigajc do koca agiel.
I wobec tego Kip sterowa dk midzy galerami i galeasami, korwetami wyposaonymi
w pojedyncze dziaka na obrotowej podstawie i galeonami z pitnastoma armatami na kadej
burcie. Trzymali wzgldny dystans, wic nie przeszkadzali w cigym ruchu, kiedy kolejne statki
wpyway albo wypyway z zatoki, a bczki zabieray zaogi na ld.
Zawsze tutaj tak jest? spyta Kip.
Zawsze. Zatoka jest za maa, eby poradzi sobie z liczb statkw niezbdn, by handel
przebiega sprawnie, wic istnieje skomplikowany system okrelajcy, kto ma pierwszestwo. To
dziaa... Zerkn na kapitana klncego w ywy kamie na urzdnika portowego stojcego na
jego pokadzie z liczydem. Urzdnik robi wraenie absolutnie niewzruszonego. Przewanie.
Poniewa Kip co chwila musia ostro skrca, eby nie wpa na inne odzie poruszajce
si zgodnie z jak morsk etykiet, ktrej nie pojmowa, nie mia czasu na nic wicej jak tylko
na kilka spojrze na miasto pokrywajce Wielki Jaspis. I z tego, co zobaczy, rzeczywicie
pokrywao calutk wysp. Tu nad brzegiem wznosi si mur opasujcy wysp mur cigncy
si caymi milami ale nawet on nie by w stanie ukry miasta, ktre wznosio si na dwch
wzgrzach. Z wyjtkiem kilku zielonych at ogrody? parki? tereny wok rezydencji?
wszdzie wznosiy si budynki. Na kadym kroku byskay bulwiaste kopuy we wszystkich
kolorach. I wszdzie byli ludzie; Kip w yciu nie widzia tylu ludzi na raz.
Kip. Kip! Na bakburt! Pniej si pogapisz.
Kip oderwa wzrok od wyspy i skrci w lewo, o may wos nie wpadajc na galeasa.
Przepynli pod wciekym spojrzeniem pierwszego oficera, ktry wyglda, jakby chcia na nich
splun. Gdy zobaczy ich mundury, zamiast tego splun na pokad.
Pynli dalej po otwartych wodach, a okryli wschodni brzeg wyspy.
Skr tutaj poleci elazna Pi.
Kip skrci w stron niewielkiego pirsu, przy ktrym cumowao kilka maych odzi
rybackich. Zacumowali i ruszyli w stron muru. Kip stara si nie gapi, ale ju sam mur by
najwikszym wytworem ludzkich rk, jaki widzia w swoim yciu.
elazna Pi skierowa si pewnym krokiem do bramy. Stranicy na zewntrz wygldali
na zdezorientowanych.
Kapitanie? Wytrzeszczajc oczy, zasalutowali. Dowdco!
Mae drzwi wstawione w bram otworzyy si i elazna Pi wszed, kiwajc gow do
stranikw. Miasto wewntrz murw za bardzo przytoczyo Kipa, eby sprbowa poj choby
jego czstk. Jednake pierwszym, co zwrcio jego uwag, byy zapachy. elazna Pi musia
dostrzec wyraz jego twarzy.
Mylisz, e tu jest le? To wybierz si do miasta bez ciekw.
Nie odpar Kip, patrzc na setki ludzi na ulicach, wszechobecne dwu trzypitrowe
budynki, wybrukowane ulice z koleinami gbokimi na szeroko doni. Po prostu tyle tu
wszystkiego.
I rzeczywicie. Aromat gotowanej wieprzowiny, przypraw, ktrych Kip nie zna, ryb
wieych i gnijcych, sabawy zapaszek ludzkich nieczystoci i silniejszy odr koskiego i
bydlcego nawozu, a ponad tym wszystkim przytaczajcy zapach niemytych udzi.
Tum w naturalny sposb rozstpowa si przed elazn Pici, a Kip szed tu za nim,
starajc si nie wpa na nikogo, kiedy rozglda si po ludziach. Byli tu mczyni noszcy
ghotry takie jak elazna Pi, ale dodatkowo przystrojeni w szaty w jaskraw krat. Widzia
Atashan z ich imponujcymi brodami: paciorki, warkoczyki, przedziaki i jeszcze wicej
paciorkw i warkoczykw. Byy te ilytaskie kobiety w wielowarstwowych sukienkach i w
butach jak szczuda, ktre dodaway im ca do wzrostu. Wszdzie zatrzsienie kolorw.
Wszystkie barwy tczy poczone w kady moliwy sposb. elazna Pi obejrza si z
rozbawieniem na Kipa.
Ci onierze przy bramie odezwa si Kip, prbujc oderwa uwag dowdcy od faktu,
e zachowuje si jak kmiotek to nie byli pascy ludzie?
Nie.
Ale pana rozpoznali, a pan ich nie. I naprawd podekscytowali si na paski widok.
elazna Pi znowu spojrza na Kipa. Skrzywi si gniewnie.
Ile ty masz waciwe lat?
Pitn...
Dowdca powiedzia z naciskiem elazna Pi, jakby to wszystko wyjaniao.
Umiechn si znaczco do drepczcego obok niego Kipa. Jeste geniuszem. No to
posuchajmy.
Geniuszem? Nigdy nie zachowywaem si, jakbym uwaa si za geniusza. Ach, to miao
go tylko zdekoncentrowa. To bya prba. Teraz Kip ju widzia, e elazna Pi cay czas go
sprawdza. Posadzenie go przy sterze byo prb sprawdza, co chopak zrobi, jak szybko
rozgryzie mechanizm i czy nie zmrozi go strach. Kip nie by nawet pewien, jak wypad.
elazna Pi by dowdc. Dowdc, jak sam podkreli. Podkreli. O rety.
Jest tylko jedna kompania w Czarnej Gwardii, tak? spyta Kip.
Jak zawsze w przypadku elaznej Pici wyraz jego twarzy zmieni si ledwie na chwil
biaka oczu rozbysy nagle w peni widoczne wok ciemnych tczwek, a zaraz potem
umieszek pokry zdumienie.
Niele, zwaywszy na do oczywist podpowiedz.
Zatem jest pan jedynym dowdc najbardziej elitarnej kompanii w Chromerii. To znaczy
jest pan jak genera albo kto taki?
Albo kto taki.
Och. Wic to chyba znaczy, e powinienem si pana jeszcze bardziej ba, ni ju si
boj, co?
elazna Pi si rozemia.
Nie, myl, e boisz si dokadnie tyle, ile trzeba.
Wyszczerzy zby.
To co pan robi, odwalajc sub na tamtej skale?
To co wicej ni skaa.
Jeli tak to uj, sytuacja nabieraa sensu. Czarna Gwardia musiaa chroni
najwaniejszych ludzi Chromerii, a sekretny tunel umoliwiajcy ucieczk to jedna z tych rzeczy,
ktre trzeba sprawdza osobicie.
Mimo wszystko powiedzia Kip.
Wyszli na znacznie szersz drog i elazna Pi dowdca elazna Pi skrci w ni
na zachd, w przeciwnym kierunku ni wikszo ruchu. Westchn.
Nikt nie chce mie tam suby, wic czasem przydziela si j jako kar. Powiedzmy
tylko, e daem ostatnio Bieli powd do niezadowolenia.
Albo to tylko przykrywka, eby mg pan osobicie sprawdzi, w jakim stanie jest tunel
doda cicho Kip.
Tyle e tunel to... tunel. Nie komplikuj spraw bardziej ni trzeba, may Guileu.
H?
Och.
elazna Pi mg przyj od strony Chromerii i upewni si, e tunel dziaa. Nie musia
po to eglowa na wysp. Ale ze mnie geniusz. Zakopotany Kip chcia od razu zada nastpne
pytanie i zada to, ktrego wiedzia, e nie powinien:
To co pan zrobi, e tak si na pana wkurzya? No wie pan, Biel.
elazna Pi skrci przy domku z utlenion miedzian kopu, otworzy zamek w
drzwiach i machn na Kipa, eby wchodzi.
W kuchni s suchary, ser i oliwki. Latryna po lewej. ko prosto na kocu korytarza.
Masz nie wychodzi, dopki nic przyjd po ciebie jutro o wicie.
Ale przypynlimy mimo tych ogromnych fal, zamiast poczeka i... i mmylaem, e
pojedziemy prosto do Chromerii.
Ja id prosto do Chromerii.
A ja mam tu siedzie cay dzie?
Kiedy zobaczysz, co jutro bdziesz mia zrobi, ucieszysz si, e sobie odpocze.
elazna Pi ruszy do wyjcia.
Ale, co... co pan zrobi?
Zamierzam wkra si z powrotem w aski Bieli.
Kip skrzywi si, gdy drzwi si zamkny. Usysza szczk zamka. Dowdca zamkn go.
Cudownie powiedzia do zamknitych drzwi. A ja tu poczekam. Planowaem
nadrobi zalegoci w zbijaniu bkw.
Burczc, ruszy w stron sera i oliwek. Dziesi minut pniej spa.
ROZDZIA 33
Karris obudzia si pod szaasem z gazi drzewa i mskiej peleryny. By albo zmierzch, albo
wit. Zgadywaa, e wit z powodu rosy na ziemi. Ocenia swj stan sprawnie jak onierz,
poruszajc kad koczyn i kadym palcem na prb, starajc si oceni, na ile moe si rusza
w walce czy w ogle. Wszystkie palce dziaay prawidowo, ale ca lew stron ciaa miaa
posiniaczon. Musiaa, nie do, e przebi si tym bokiem przez framug drzwi, to jeszcze na
nim wyldowa, bo skra j pieka, bolao kolano, miaa zadrapania od wiru na biodrze, pier
miaa obola, jakby kto omykowo wzi j za wypeniony wirami worek treningowy i wali w
ni przez godzin, a rami... Orholamie, jej rami... Bya jednak w stanie oddycha bez
wikszego blu, co jak miaa nadziej znaczyo, e nie poamaa eber i nadal bya w stanie
porusza rk, chocia prawie zemdlaa, prbujc.
Prawa strona te nie bya w nienaruszonym stanie. Karris miaa dugie zadrapania od wiru
na prawej rce i brzuchu, i pewnie podobne na plecach, a kark zesztywnia jej Orholam jeden wie
po czym. Uderzya te w co wszystkimi palcami prawej stropy, a nie pamitaa tego, lewe oko
za miaa opuchnite, nie na tyle, eby utrudniao to widzenie, ale wystarczajco, eby wygldao
naprawd licznie. Miaa te zadrapanie na czole, kilka atrakcyjnych guzw na gowie i... co u
diaba? rozcicie na samym czubku nosa...
Nie, nie rozcicie. Pryszcz. Nie do wiary... Pryszcz?! Teraz? Orholam mnie nienawidzi.
Kade zadrapanie i rozcicie posmarowano jak maci, ktra pachniaa jagodami i igami
sosny. Kros odchrzkn.
Z prawej strony znajdziesz reszt maci. Zajem si... najbardziej oczywistymi ranami.
Karris uznaa, e to oznacza, e Corvan nie rozebra jej do naga.
Dziki burkna. Co tu si stao?
Poza tym co oczywiste? spyta beznamitnie Corvan.
W kociele, na dole. Nigdy nie widziaam czerwonego luksynu, ktry nie wypaliby si
czysto. Gdyby go le wykrzesa, to wyparowaby, a nie zostawi skorup. I co to bya za rzecz,
w ktrej siedziae?
Karris usiada, krzywic si. Kostka te j bolaa. Au, kiedy zdya skrci kostk?
Zignorowaa bl, prbujc przypomnie sobie wszystko, co wiedziaa na temat Corvana
Danavisa. By oczywicie buntownikiem, ale zanim sprzymierzy si z Dazenem, by potomkiem
jednego z najwikszych rodw ruthgarskich. Przez niemal sto lat Ruthgar i Krwawa Puszcza yy
ze sob w pokoju i byy najbliszymi sojusznikami. Szlachetne rody z Ruthgaru zawieray
maestwa z najwybitniejszymi rodzinami z Krwawej Puszczy, wadajc ziemiami po obu
stronach Wielkiej Rzeki. Inni ludzie zaczynali mwi o tych krajach jak o jednym, czc Zielone
Rwniny z Krwaw Puszcz i nazywajc je poczonym krajem Zielonej Puszczy. Grzech
Viciana pooy temu kres i w czasach pokolenia przed Wojn Faszywego Pryzmata kraje te
nazywano Krwawymi Rwninami. Jeli cokolwiek dobrego wynikno z Wojny Faszywego
Pryzmata, to fakt, e daa Gavinowi wystarczajce wpywy, eby wreszcie pooy kres
niekoczcej si wojnie na ma skal midzy Ruthgarem i Krwaw Puszcz.
Corvan by owocem tego konfliktu. Urodzi si w rodzinie wojownikw, mia nieludzk
liczb braci (omiu? dziesiciu?) i z tego co Karris mglicie sobie przypominaa, przey jako
jedyny. Karris ledwie go pamitaa sprzed Wojny Faszywego Pryzmata. By kolejnym
Ruthgarczykiem ze starego rodu, ktry nagle zosta bez grosza przy duszy. Zostao mu niewiele
wicej ni wspaniaa bro przy pasie i wspaniae szaty na grzbiecie. By te monochromat, wic
jego szanse na zdobycie bogactw w innym kraju prezentoway si do ponuro. Kiedy zacza si
wojna, natychmiast doczy do Dazena, jak wielu innych wywaszczonych modych lordw,
ktrzy nie mieli nic do stracenia, a mogli zyska wszystko.
Karris miaa wtedy pitnacie lat i w ogle nie pamitaa Corvana z osobistych kontaktw.
Co, jak przypuszczaa, nie byo specjalnie zaskakujce, zwaywszy, ile uwagi powicali jej
bracia Guile. Przez wikszo wojny by tylko doradc, dopiero pod koniec Dazen uczyni go
generaem. Karris syszaa, jak dowdca elazna Pi tumaczy tym faktem zwycistwo Gavina
w wojnie nie nazwa jednak Corvana niekompetentnym, wrcz przeciwnie. Dowdca
powiedzia, e gdyby Corvan Danavis by generaem przez ca wojn, wojska Gavina nie
dotrwayby nawet do bitwy pod Strzaskan Ska. elazna Pi powiedzia te, e gdyby genera
Danavis nie podda si bezwarunkowo po Strzaskanej Skale, w poowie Siedmiu Satrapii nadal
trwaaby wojna partyzancka. Styl, z jakim Corvan przyj przegran, przekona jego ludzi, e
czas wraca do domu.
Zanurzajc palce w misce z maci, Karris rzucia Corvanowi znaczce spojrzenie. Robi
wraenie zdezorientowanego. Zacza unosi dug koszul z maci na palcach i wtedy
zrozumia. Odchrzkn i si odwrci. Karris ostronie naoya ma na zadrapania na piersi,
dajc sobie czas do namysu.
Znajc ca t histori, Karris spodziewaa si, e Corvan Danavis bdzie starcem z siw
brod. A on by dopiero po czterdziestce i chodzi ogolony, jeli nie liczy jedno moe
dwudniowego zarostu. Skr mia janiejsz ni wikszo Tyrejczykw, ale o wiele ciemniejsz
ni bladzi mieszkacy Krwawej Puszczy, chocia chyba rzeczywicie byo wida kilka piegw
na policzkach. Oczy mia niebieskie to adne zaskoczenie zwaywszy na absurdalne iloci
czerwieni, jakie by w stanie wykrzesa. Luksynowe halo wypeniao raptem poow jego
tczwek mniej nawet ni u Karris, chocia by pewnie dwadziecia albo pitnacie lat od niej
starszy. W jego ciemnych wosach mona te byo dopatrzy si rudawych pasemek, a poza tym
byy raczej kdzierzawe ni skrcone. Genera syn z rudych wsw, ktre przycina, z
wyjtkiem kocw, zwieszajcych mu si poniej podbrdka i ozdobionych czerwonymi i
zotymi koralikami. Moe to by jaki inny Corvan Danavis, a moe mczyzna, ktry przyj
jego imi, majc nadziej czerpa zyski ze sawy generaa.
Dopadli nas, zanim si zorientowalimy, co si dzieje powiedzia Corvan.
Doradzaem wiosce, eby wysali jednego albo dwch chopcw do wojska, ale nawet ja nie
spodziewaem si takiej kary. Krl Garadul przyby tu, nie eby udzieli lekcji nam, lecz reszcie
Tyrei. Z kim takim jak on miaem do czynienia tylko raz.
Karris domylaa si, e chodzi o generaa Delmarte, Rzenika z Ru.
Widziae piramid? spytaa, odwracajc si do niego. Corvan Danavis znieruchomia.
Kcik ust wykrzywi mu si na ledwie okamgnienie. Kiedy jednak spojrza na Karris, by
spokojny i panowa nad sob. Nie byo nawet krztyny wieego czerwonego luksynu w jego
oczach, co wiadczyo o zadziwiajcym opanowaniu jak na krzesiciela w jego wieku.
Zebraem kogo zdoaem i zacignem do kocioa.
Spodziewa si, e ludzie Garadula uszanuj wit ziemi?
To najbardziej ognioodporny budynek w miecie odpowiedzia na niewypowiedziane
pytanie Corvan. Walczylimy i przegralimy. Delariowie i Sworrinowie nie mogli otworzy
drzwi do piwnicy, a ja byem za bardzo zajty walk. Moe w ogle nie powinienem by
walczy. Myl, e chromaturgia tylko przycigna wicej onierzy. Zmiadyli nas.
Wycofaem si na d.
Sam?
Spojrza zaskoczony jej pytaniem.
Wszyscy inni ju nie yli.
Poza mod rodzin, raptem dziesi krokw od schodw. Czy Corvan w ogle walczy,
czy od razu wycofa si na d i zamkn za sob drzwi, skazujc mieszkacw miasteczka na
mier w pomieniach? onierze wynieli martwych, a ogie zniszczy wikszo ladw po
bitwie w wityni, wic Karris nie moga mie pewnoci.
To teraz powiesz mi, jak wykorzystae najbardziej atwopalny luksyn, eby uciec przed
ogniem powiedziaa Karris.
Wiesz, dlaczego dmuchasz na pomyk, kiedy rozpalasz ognisko? spyta Corvan. Nie
czeka na odpowied. Bo ogie musi oddycha, jestem monochromat, lady Biaodb. My
monochromaci musimy by bardziej twrczy ni tacy jak ty, prawie polichromaci.
Po prostu powiedz mi, co zrobie odpara Karris.
Skd wiedzia, e jest prawie polichromatk? Nadal nie zdecydowaa, czy to w ogle
moliwe, e to naprawd jest genera Danavis. W takiej dziurze? Czonek rodu z Krwawej
Puszczy? Oczy i piegi zdradzay tamtejsz krew, ale skra? Oczywicie wychowywa si w
arystokratycznej rodzinie, i to takiej, w ktrej synowie rodzili si do wojny, idealnym
poczeniem dla bojowego krzesiciela bya czarna skra i niebieskie oczy. Nawet karmelowa
skra bya o niebo lepsza od bladej cery mieszkaca Krwawej Puszczy, bo dawaa wojownikowi
uamek sekundy wicej, zanim przeciwnik zorientowa si, jaki kolor krzesze. Zatem to
poczenie cech byo prawdopodobne. Arystokratyczne rody wydaway za m crki i eniy
synw z mniej istotnych powodw. Obawa, e dzieci mog nie wyglda jak mieszkacy ich
wasnej ziemi, plasowaa si pewnie o wiele niej na licie zmartwie, kiedy stawk byo
przetrwanie.
Kiedy zszedem na d cign Corvan wiedziaem, e przyjd po mnie, wic
pokryem kad powierzchni w pokoju czerwonym luksynem. Uszczelniem pomieszczenie i
siebie te pokryem czerwonym luksynem. Kiedy onierze weszli, zamknem za nimi drzwi i
wszystko podpaliem. Pooga poara cae powietrze w pomieszczeniu, wic: wkrtce zgali
wszyscy: i onierze, i ogie.
To dlatego czerwony luksyn wypali si na skorup, zamiast spon cakowicie. Zabrako
powietrza.
A rury?
Karris strzaskaa jedn z nich, kiedy spadaa.
Wychodziy na zewntrz. ebym mg oddycha.
Wic dlaczego nie wyszede, kiedy ju ich zabie?
Spojrza na ni ostro.
Bo gdybym nie poczeka, a wyganie kady wgielek, to prosibym si, eby wybucha
caa piwnica. Jak sama moga zauway, kiedy razem z tob wpady wgielki i cae
pomieszczenie wybucho.
Och.
Dlaczego krl Garadul gromadzi wojsko? spytaa. Dlaczego teraz?
eby zamanifestowa swoje wpywy, jak sdz. Nowy krl chce pokaza, e jest twardy.
Czy to musi by bardziej skomplikowane? Rask Garadul zawsze by drobnym, stuknitym
sukinsynem.
Jeli naprawd jeste Corvanem Danavisem, to wanie mnie okamae.
Genera o takiej renomie, jak cieszy si Corvan, rozwaaby wszelkie moliwe strategie,
jakie stay za decyzjami Raska. Genera o takich sukcesach, jakie mia na swoim koncie Corvan,
miaby ju co najmniej kilkanacie teorii.
Danavis zamilk i Karris pomylaa, e gdyby miaa strzela, to powiedziaaby, e
wyglda na zadowolonego.
Zatem maa Karris Biaodb dorosa. Wstpia do Czarnej Gwardii i teraz, zostaa
szpiegiem Chromerii.
O czym ty mwisz?
Poczua si tak, jakby oberwaa w odek.
Pytanie tylko: kto pragnie twojej mierci? Nie tylko zwracasz na siebie uwag w Tyrei
bardziej nawet ni ja, z tymi piknymi wosami i jasn skr, to jeszcze ty, ze wszystkich ludzi
wanie ty?! Przysali wanie ciebie? Tutaj?!
A dlaczego miaoby mnie tu nie by? Zjawiam si bada poudniow pustyni...
Daj spokj, Karris. Nie poniaj nas obojga. Jestem przynajmniej wrogiem twojego
wroga. Zjawia si tu po informacje. Udziel ci ich pod warunkiem, e nie bdziesz mnie
okamywa. A jeeli ruszysz przeciwko tym ludziom nieprzygotowana, zginiesz.
Karris zdaa sobie spraw, e mg j zabi w kociele. Albo zostawi i pozwoli, eby
ogie zrobi swoje. Corvan cieszy si nieposzlakowan reputacj nawet wrd wrogw, a ona
musia si dowiedzie, co on wiedzia. Poddaa si, unoszc rce. Skrzywia si. Au, lewa rka
j dobijaa.
Dlaczego wanie ja nie mog tu by?
Masz pojcie, co si stao ze wszystkimi ludmi, ktrzy walczyli dla Dazena?
Wrcili do domw.
Przegranym zawsze trudniej wrci do domu. Wojsko Dazena to bya barwna zbieranina.
Mnstwo zych ludzi i paru dobrych, ktrych spotkao zo.
J ak ty przerwaa mu sarkastycznie Karris.
Nie mwi o sobie. Chodzi o to, e mnstwo nas nie mogo wrci do domu. Niektrzy
poszli do Zielonej Przystani. Abornejczycy zaakceptowali kilkamaych spoecznoci, a Ilytanie
twierdzili, e przyjm kadego, ale jedyne, co mona byo u nich zyska, to przycite ucho.
Karris zadraa. W ten sposb znakowali niewolnikw. Rozgrzewali noyce do
czerwonoci i przecinali niewolnikowi lewe ucho niemal na p. Blizna uniemoliwiaa
zroniecie si ucha i atwo byo odrni, kto jest niewolnikiem.
Niektrzy z nas mieli wicej szczcia powiedzia Corvan. Nasze armie szalay na
tych ziemiach przez kilka miesicy i tutejsi ludzie nie mieli powodu, eby kocha ktrkolwiek
ze stron. Zmietlimy z powierzchni ziemi cae wioski. W tych, ktre przetrway, zostay tylko
mae dzieci, starcy i kilka kobiet. Wikszo miasteczek potpia onierzy, a tam, gdzie byli
onierze prbowali osi si, wybi ich ojciec Raska, satrapa Perses Garadul. Jednake kilka
miasteczek zdao sobie spraw, e jeli kiedykolwiek chc si odbudowa, to potrzebuj
mczyzn. Alkadesa Rektonu naleaa do takich ludzi. Wybraa dwustu onierzy i pozwolia
nam zosta. I dobrze wybraa. Kilka pobliskich miasteczek postpio podobnie. Inni mczyni
zostali rzecz jasna bandytami i nawet Perses Garadul nie by w stanie wszystkich wytropi.
Jakim cudem udao ci si zosta? spytaa Karris. Jako genera ponosie wiksz
odpowiedzialno ni inni za to, co si stao z tym krajem.
Moja ona bya Tyrejk. Pobralimy si kilka lat przed wojn. Przebywaa w Garristonie,
kiedy... kiedy miasto spono. Jedna ze sucych przeya, ocalia nasz crk i przywioza j
do mnie. Miaem wic roczn creczk i alkadesa ulitowaa si nade mn. Chodzi mi jednak o to,
e tutejsi ludzie zapamitali wojn troch inaczej ni ludzie Gavina.
Nie byo to bardzo zaskakujce, zwaywszy e oberwali najgorzej po tyku.
Pamitaj, e to bya walka o kobiet oznajmi beznamitnie Corvan.
To... to niedorzeczne! wyjkaa Karris.
Na mio Orholama!
Jeste ulubienic tutejszych artystw. Co prawda, nie mamy tu wielu utalentowanych, ale
jasnolica, egzotyczna pikno o pomiennych wosach nadal inspiruje artystw, dobrych i zych.
Nawet jeli wikszo mczyzn nie miaaby uwierzy, e jeste t sam kobiet... nawiasem
mwic, zwykle jeste portretowana w sukni lubnej, czasem rozdartej... to Rask bez wtpienia
ma obrazy namalowane przez utalentowanych artystw, ktrzy rzeczywicie ci widzieli.
To nie byo tak.
Ale to dobra historia.
Dobra?!
Dobra w sensie tragiczna. Dobra w sensie interesujca. A nie dobra, czyli wesoa,
szczliwa. Corvan odchrzkn. Nie mog uwierzy, e o tym nie wiesz.
Na Jaspisach prawie nie ma Tyrejczykw. I nikt ze mn nie rozmawia o tamtych czasach.
Corvan mia tak min, jakby chcia co powiedzie, ale ugryz si w jzyk. W kocu
odezwa si:
Zatem pytanie brzmi, kto przysa ci do naszego nowego krla Garadula, wiedzc, e z
pewnoci zostaniesz rozpoznana, i co zamierza uzyska, dostarczajc ci do jego rk?
Biel. Biel mnie zdradzia? Dlaczego?
ROZDZIA 34
To by dugi ranek. Gavin obudzi si bolenie wczenie, eby dotrze na wybrzee przed witem,
a potem popyn lizgaczem, kiedy tylko by w stanie krzesa w pierwszych promieniach soca.
Pniej odzi wiosow dopyn na Armatni Wysp. Ostatni odcinek podry tunelem by
niemiy i klaustrofobiczny, wic dotarszy, prawie na miejsce, Gavin by brudny, spocony,
obolay i niewyspany. Nie mia jednak innej moliwoci ni brn wytrwale nie po tym, co
powiedzia mu kolorak.
Tunel prowadzi do nieuywanego skadziku w Chromerii, znajdujcego si w piwnicy trzy
poziomy pod ziemi. Na tyach jednego z pomieszcze zbudowano prost szaf, w plecach ktrej
znajdoway si ukryte drzwi. Gavin zdj latarni z haka, pokrci krzemieniem i ucieszy si, gdy
od razu zapona. Wypuci trzymany luksyn, ktry ciek w dwie kaue na pododze i szybko
si rozpad nie byo powodu, eby przerazi kogo, na kogo wpadby przypadkiem i
wlizgn si do szafy.
Ukryte drzwi zamkny si za nim gadko. Pchn drzwi szafy. Otworzyy si na szeroko
doni i potem zatrzymay zablokowane. wiato latarni sczyo si tylko przez ma szpar, wic
nie zdoa zobaczy w czym problem. Wysun rk przez szpar i pomaca w ciemnoci. Pod
palcami poczu wypolerowane drewno, gadkie i proste, a potem kolejny kawaek, dokadnie nad
poprzednim. Krzesa.
C, taki ju kopot z supertajnym przejciem ukrytym w nieuywanym skadziku,
prawda? Czasem ludzie widz pusty schowek i myl sobie, e mona by tam co... schowa.
Wzdychajc, Gavin odoy lamp i zapar si ramieniem o drzwi. Pchn. Mocniej. I
jeszcze mocniej. Drzwi uchyliy si na kolejn szeroko doni, moe nawet dwie, kiedy
przesuny si krzesa, ale potem zablokoway si cakiem. Zerkn na lamp, wykrzesa zielon
rdk, do ktrej przyczepi kropl czerwonego luksynu. Zapali czerwie podczerwieni i
wysun smuk pochodni przez szpar, trzymajc j wysoko. W lad za ni wystawi gow.
Cay pokj by zawalony meblami, jakby uprztnito z p tuzina sal wykadowych i
jadalni, a cae wyposaenie upchnito tutaj. Dobry Orholamie. Gavin zakl cicho. Jedyna wolna
przestrze znajdowaa si na poziomie podogi. Mg tylko przeczoga si midzy nogami
krzese i stow.
Nie mia wyjcia. O ile nie zamierza rozpala ognia, krzesa ogromnej iloci luksynu i
zniszczy wszystkiego, co znajdowao si w pomieszczeniu, eby po prostu wyj niezbyt
dyskretne rozwizanie musia wytrze podog wasnym ciaem. Cudownie. Pozwoli rozpa
si luksynowej pochodni i zacz pezn.
Dziesi minut pniej wsta. Nie prbowa strzepn kurzu z ubrania. Nie miao to
specjalnego sensu. By czarny od kurzu, bo tyle tam go byo, a poza tym podogi byy wilgotne,
on sam spocony i na dodatek strci kby kurzu z krzese i stow. Przez ca minut nasuchiwa
pod drzwiami i nic nie usysza.
Wyszed cichutko na korytarz i zamkn za sob drzwi. Dmuchniciem zgasi lamp
korytarze byy jasno owietlone. Nawet trzy pitra poniej poziomu morza winiowe skierki
(uczniowie od drugiego do czwartego roku z klas czerwonego krzesania) miay pilnowa, eby w
lampach nie zabrako czerwonego luksynu. Magazyn rozsdnie umieszczono na niemal
samym kocu jednego z dugich korytarzy. Gavin zanurkowa do windy znajdujcej si kilka
krokw dalej.
Windy miay suy caej Chromerii, co oznaczao, e nawet niewolnicy i szaracy nowo
przyjci uczniowie musieli by w stanie je obsugiwa. Byy wic cakowicie mechaniczne.
Kiedy kto wchodzi do windy, waga wskazywaa, jaka przeciwwaga jest potrzebna. Gdyby
krzesiciel postanowi wybra mniejsz przeciwwag, musiaby podcign si na sznurze,
chocia dwigajc tylko uamek wasnego ciaru. Gdyby wybra wiksz, ni wymaga jego
ciar, trudno byoby mu zatrzyma si na waciwym pitrze. rodkowa winda przenosia
wszystkie wiksze ciary i cae klasy uczniw, podczas gdy boczne stanowiska zabieray
mniejszy adunek. W kadym stanowisku byo po kilka wind, eby ambasadorzy nie musieli
czeka, podczas gdy kilkunastu szarakw jedzie do klasy na zajcia.
Gavin chwyci przedostatni lin. Dyskrecja wymagaa, eby nie bra ostatniej, chocia
gdyby kto go zobaczy i rozpozna, zastanawiaby si, dlaczego nie wzi windy zarezerwowanej
dla osoby jego rangi, wic to pewnie byo obojtne, ktr wybierze. Wykrzesa hamulec,
przesun dwigni, eby podwoi przeciwwag, i kopniciem zwolni blokad.
mign w gr z ogromn prdkoci. Chocia zacz gboko pod ziemi, windy byy
rzsicie owietlone. Na szczycie kadej rynny znajdoway si otwory wychodzce na zewntrz,
przy ktrych umocowano doskonale wypolerowane lustra z Atashu, eby kieroway naturalne
wiato w gb szybw tak dugo, jak pozwalaa na to pozycja soca wzgldem szybu.
Przesuwanie luster co kilka minut byo kolejnym radosnym zajciem dla szarakw, ktrzy oprcz
tego co wieczr musieli umieci wszystkie przeciwwagi na swoim miejscu. Gavin pamita, jak
sam si tym zajmowa. A kiedy powrciy wspomnienia, uzna, e nie byy one a tak strasznie
przyjemne.
Oczywicie, winda nie prowadzia na sam gr a do jego komnaty niemal na szczycie
Chromerii. To by byo zdecydowanie zbyt wygodne albo jak to woleli ujmowa
Czarnogwardzici: zbyt grone dla jego bezpieczestwa. Nie byo powodu, eby zapewnia
zabjcy prost drog do Pryzmata lub innej wanej osobistoci. Dlatego, kiedy ju z zawrotn
prdkoci mign w gr do poowy wysokoci Chromerii, mijajc uczniw, preceptorw,
sucych i niewolnikw tak szybko, e nie mieli nawet szansy zobaczy, kto si tak pieszy,
Gavin zarzuci hamulec.
Zatrzyma si u szczytu szybu i stan przed posterunkiem stray chronicej to pitro. Byo
tam czterech mczyzn, stranikw, nie Czarnogwardzistw, i wszyscy podnieli wzrok znad gry
w koci z poczuciem winy. Najwyraniej nie zauwayli migajcej liny, dopki nie byo za
pno. Rozdziawili usta na jego widok, samego Gavina Guile, spoconego, brudnego i
znajdujcego si... wanie tutaj.
Co wam powiem odezwa si Gavin, wsuwajc hamulec za pasek. Nie wspominajcie
o tym spotkaniu, to i ja nie pisn sowa.
Spojrza znaczco na koci i monety na stoliku. Strzeenie wind na tak wysokim pitrze
musiao by nudne, ale wiatowadca Czer nie byby zadowolony, syszc, e jego onierze
zabawiali si hazardem na subie.
Wszyscy czterej pokiwali gowami jak jeden m. Gavin podszed do drugiej windy, ktra
znajdowaa si tu obok tej, z ktrej wysiad, i zaj swoje zwyke miejsce. Tym razem wybra
nieco bardziej ludzk szybko.
Na jego poziomie windy strzego dwch Czarnogwardzistw i oni nie grali w koci. Nawet
nie mrugnli okiem. Obaj trzymali wcznie, stali na lekko ugitych nogach. Mieli okulary na
nosach.
Kiedy Czarnogwardzici byli na subie, to penili sub.
Zasalutowali, oparli szybkim ruchem wcznie o rami i zgrabnym obrotem wrcili na
swoje stanowiska. Gavin min ich i wlizgn si do swojego pokoju. Odrobina nadfioletu
wystarczya, eby zdj wszystkie zasony i wpuci wiato. Pocign za acuszek obok
biurka, wzywajc niewolnic, i podszed do wanny. Dzisiejszy dzie bdzie wymaga ogromnej
iloci dyplomacji, ale co najwaniejsze, bdzie wymaga spotkania z bratem, a w adnym razie
nie pojawiby si przed Dazenem w nieadzie. Mgby to zinterpretowa jako przejaw saboci.
Odkrci kurek, sprawdzi wod i podgrza j podczerwieni.
Zacz zdejmowa ubranie, kiedy drzwi si otworzyy i wesza jego niewolnica pokojowa,
Marissia. Wzito j do niewoli w czasie wojny midzy Ruthgarem i Krwaw Puszcz. Jak
wikszo jej ludu miaa rude wosy, piegi i oczy jak jadeity. W yach Karris te pyna krew
mieszkacw Krwawej Puszczy. Bez wtpienia Biel miaa nadziej osabi nieco apetyt Gavina,
skoro przysporzy tyle kopotw przed wojn. Dziewczyna bya dziewic, kiedy zjawia si
suy mu dziesi lat temu, co oznaczao, e Ruthgarczycy, ktrzy j zapali, bardziej lubowali
si w zocie ni cielesnej urodzie.
Marissia pomoga mu zdj brudne ubranie i zoya je, eby zabra do pralni. Potem
Gavin wszed do wanny.
Mam wiadomoci powiedziaa. Jest pan gotowy ich wysucha?
Gavin unis do, dajc zna, eby zaczekaa, a potem westchn, zanurzajc si w gorcej
wodzie. Wiadomoci, dania, mia ledwie minut na zebranie myli.
Zwoaj spotkanie caego Spektrum. Jak mylisz, kiedy najszybciej bdzie to moliwe?
Marissia ju rozwizaa sznurwki sukienki i teraz cigaa j razem z koszul przez
gow, obracajc je na praw stron i skadajc koo wanny. Jeli Marissia nie opanowaa jakiej
umiejtnoci w czasie dziesiciu lat suby u Gavina, to udawania, e reszta wiata przestaje
istnie, kiedy pojawiaa si moliwo kochania si z nim. Wykpie Gavina, bdzie si z nim
kocha, jeli on zechce, ale nie zmoczy wosw, a potem wemie idealnie zoon sukienk,
ubierze si byskawicznie i zajmie si kolejnymi obowizkami. O Marissii mona byo
powiedzie wiele wspaniaych rzeczy, ale nie eby poddawaa si bez reszty chwili.
wiatowadcy Bkit i s dzisiaj na Wielkim J aspisie powiedziaa, biorc mydo i
myjk. wiatowadczyni odwiedza rodzina, wic chowa si teraz w jednej z tawern.
Czer pracuje nad ksigami i klnie kadego w promieniu kilku mil, a Czerwie
najprawdopodobniej przebywa w kuchniach. Z tego, co wiem, pozostali s u siebie na Maym
J aspisie.
Zwaywszy, e bya taka adna i e Biel ewidentnie wybraa j ze wzgldu na zewntrzne
podobiestwo do Karris to a dziwne, e okazaa si przy tym tak kompetentna. Wiedziaa o
wszystkim i byskawicznie to przekazywaa. Gavin woy duo pracy w to, eby zdoby jej
pen lojalno, bo wiedzia, e nie ma szansy zachowa w sekrecie istnienia winia przed
osobist niewolnic a przynajmniej nie na zbyt dugo i doskonale zdawa sobie spraw, e
zostaa przysana przez Biel, eby go dla niej szpiegowaa.
Gavin mia prosty wybr: pozwoli kolejnym niewolnicom przemaszerowa przez jego
komnaty, pozbywa si kadej szybko, majc nadziej, e adna nie bdzie miaa dostatecznie
duo czasu, by odkry jego sekret, albo zdoby cakowit lojalno jednej. Karris nie lubia
Marissii, ale j ignorowaa. Byoby o wiele gorzej, gdyby Gavin co miesic mia now
niewolnic a taka strategia niewtpliwie doprowadziaby do tego, e po pewnym czasie kadej
arystokratycznej rodzinie udaoby si podesa do swojego szpiega, ktry przetrzsnby jego
pokj, i kada satrapia znaaby nawet najbardziej intymne szczegy z jego ycia.
Poza tym potrzebowa kogo, kto wrzucaby chleb przez zsyp, kiedy go nie byo.
Mimo wszystko, Biel wykazaa si nieskazitelnym gustem, wybierajc Marissi. Chocia
po dziesiciu latach jej ciao byo mu niemal tak dobrze znane jak jego wasne, nadal sprawia mu
rado widok jej smukych krgoci. Wsuna si do wanny za nim, trzymajc mydo i myjk, i
zacza my mu plecy i ramiona.
Zatem dzi wieczr, po kolacji. Daj zna Bieli, e chciabym si z ni zobaczy w cigu
godziny.
Tak, lordzie Pryzmacie. Co jeszcze, zanim przeka wiadomoci?
Moesz ju mwi.
Paski ojciec pragnie z lordem rozmawia.
Gavin zazgrzyta zbami.
Bdzie musia poczeka.
Unis rk, kiedy Marissia zacza mu my pach.
A Biel pragnie ci przypomnie, e obiecae po powrocie poprowadzi wykad dla tej
bandy nadfioletw.
Do diaba.
Skd w ogle wiedziaa, e ju wrci?
yczysz sobie, lordzie Pryzmacie, ebym umya ci wosy?
Gavin nie mia na nic wikszej ochoty jak na to, eby nacieszy si towarzystwem
Marissii, a potem odpoczywa w gorcej kpieli a do wieczora, ale musia co zaatwi, zanim
porozmawia z Biel, zanim spotka si z caym Spektrum i z pewnoci zanim porozmawia z
ojcem.
Nie ma czasu powiedzia, prbujc zdawi narastajc panik, zignorowa ciar na
piersi na myl o tym, co musi zrobi.
Namydlia mu pier; jej ciao byo ciepe i liskie, kiedy ocieraa si o jego plecy. Mikkie,
dajce ukojenie. Prawie wystarczao, eby si odpry. Pocaowaa go w kark, co zawsze
przyprawiao go o dreszczyk, i przesuna paznokciami po namydlonej piersi, brzuchu i niej.
Pocaowaa go znowu w szyj, zawahaa si. W tym wahaniu zawierao si pytanie.
Jkn aonie.
Nie, na to te nie ma czasu.
Jak dobrze znaa go Marissia? Czsto, kiedy brakowao czasu na spotkania albo inne
obowizki, na to nadal si znajdowa.
Czsto? Niemal zawsze.
cisna go pod wod, zawahaa si jeszcze raz, jakby chciaa powiedzie: Twoje usta
mwi nie, ale co innego woa tak, poprosz!. Potem jednak pocaowaa go znowu w kark,
ledwie musna i zacza zmywa mydo z jego ciaa.
Bardzo tskniam, Lordzie Pryzmacie powiedziaa cicho. Skoczya i wysza z wanny.
Wyo ubrania powiedziaa, wycierajc si szybko. Potem owina si rcznikiem w pasie i
podesza do szafy, by wybra dla niego rzeczy.
Patrzy na ni z podziwem, ale zaraz si otrzsn.
Nie bd w stanie zasznurowa spodni, jeli bd si tak gapi.
Wyoya ubrania i podesza z powrotem do wanny, kiedy Gavin wsta, ale machn rk
dzisiaj moe si sam wytrze. Marissia ubraa si w czasie, w ktrym Gavin zdy wytrze pier.
A potem wysza.
Ubrawszy si, Gavin otworzy ma szafk, ostronie zdj z pek zoon bielizn
pocielow, odnis je do drugiej szafy, gdzie wszystko starannie uoy. Potem zdj pki i
wsun je do wnki na drugim kocu pokoju. W efekcie otrzyma otwart przestrze w szafie
sigajcej mu ledwie do piersi. Zabiegi te troch trway, ale chodzio o to, eby nikt nie odkry
jego sekretu. Gdyby kto tu wszed podczas jego nieobecnoci, pokj musiaby wyglda na
cakiem pusty. Gdyby pomieszczenie przeszukano, nikt nie mg znale niczego, co
wygldaoby niecodziennie. To byo warte dodatkowego czasu i odrobiny wysiku.
Gavin wykrzesa niebiesko-zielon pyt dopasowan do stp, szerokoci ramion i z dziur
porodku. A potem, wsuwajc magiczn pochodni za pasek i biorc pyt do rki, zgarbi si i
wszed do szafy. Zamkn za sob drzwi. Podoga pod jego stopami pstrykna. Dla zachowania
tajemnicy zaprojektowa j tak, by nie otworzya si, dopki drzwi nie zostan zamknite.
Zgarbiony znalaz hak, wycign go, po czym przecign przez dziur w pycie i zaczepi o pas.
Upuci pyt, ustawi stopy we wgbieniach. Jego projekt bazowa na pomyle wind w wiey,
ale uproci go, bo nie mia nikogo, kto zajmowaby si jej mechanizmem, ani miejsca na
przeciwwag. Zasadniczo skada si z lin schodzcych w ciemno i bloczka na grze.
Teraz najbardziej przeraajca cz. Gavin pchn podog, eby otworzya si szerzej... i
polecia jak kamie w ciemno.
Bloczek zawirowa ze wistem, ale wysoki pisk szybko ucich, gdy Gavin opad niej. Nie
byo adnego oporu. Spada coraz szybciej i szybciej. Wyj niebiesk magiczn pochodni i
zama j, uderzajc o nog. Szyb windy, ktry sam wyci w sercu Chromerii, mia ledwie
ptora kroku szerokoci. Nie byo tu na co patrze tylko gadko wycity kamie i lina: jedna
jej cz migaa ze wistem w gr, a druga pdzia w d razem z Gavinem.
Sign po hamulec przy pasku, ale ten ruch sprawi, e przechylia si pyta umocowana
do jego stp i jednym kocem dotkna ciany. Tarcie sprawio, e ta cz pyty skoczya do
gry, a Gavin waln o ska po drugiej stronie. Hamulec wytoczy mu si z palcw... i
wyldowa na pycie. Gavin natychmiast po niego sign. Nie udao mu si. Podcign kolana,
plecami szorujc po gadkiej cianie, i zapa hamulec.
Powoli wyprostowa si, zapa hak, przyczepi pyt do hamulca i zarzuci go na migajce
liny. Zacisn hamulec, doskonale zdajc sobie spraw, e jeli nie zahamuje szybko, to uderzy o
dno szybu z nieprawdopodobn prdkoci, ale jeeli zahamuje za wczenie, to poamie albo
pyt, albo nogi.
Z nogami trzscymi si z wysiku, kiedy prbowa usta w czasie gwatownego
hamowania, min pi szerokich biaych linii namalowanych na cianach szybu. To byo
ostrzeenie, e prawie dotar do dna. Chwil potem min cztery szerokie linie. Nadal zjeda za
szybko. Trzy. Dwie.
No dobrze, ju byo niele. Jedna.
Uderzy o posadzk z zaskakujco bolesnym oskotem. W naturalnym odruchu chcia si
przeturla, co niespecjalnie mu wyszo, bo nie mia odrobiny luzu na linie. Polecia na plecy i
wyldowa na magicznej pochodni. Natychmiast przepalia mu koszul.
Gavin skoczy z krzykiem na rwne nogi. Na szczcie, materia nie zaj si ogniem.
Obejrza czerwone oparzenie na ebrach. Bardzo bolesne, ale nic naprawd powanego. Wypi
si z windy.
Pomieszczenia na dnie szybu windowego miao tylko cztery kroki kwadratowe. Gavin go
nie dostrzega. W niebieskim wietle magicznej pochodni podszed do niebieskiej ciany. Pod
jego dotykiem staa si przezroczysta, ale za ni nic nie byo. Na razie. Powoli, zawsze tak
powoli, komnata naprzeciwko podniosa si z miejsca spoczynku i obrcia, przyjmujc waciw
pozycj.
To byo najwiksze dzieo Gavina. Stworzy je w cigu miesica szaleczej pracy,
wkadajc w to ca wiedz. Jednake za kadym razem, kiedy przyzywa niebiesk komnat,
zaciskao mu si serce. I dzi take. Ruch, z jakim niebieska komnata unosia si i obracaa,
musia by powolny, eby mczyzna wewntrz nie wiedzia nawet, e si porusza.
Z drugiej strony, Gavin mia wtedy pi minut, w czasie ktrych nie pozostawao mu nic
innego jak czeka. Dzisiaj bdzie pusta. Dobry Orholamie. Gavinowi pier si zacisna. Nie
mg oddycha. Pomieszczenie byo za mae. Brakowao powierza. Oddychaj, Gavinie,
Oddychaj. Odmaluj na twarzy nonszalancj, i to grub warstw.
Wreszcie za przezroczyst cian pojawiaa si gadka kula wntrza wizienia.
Naprzeciwko Gavina sta mczyzna, ktry wyglda prawie jak on, by tylko chudszy, mniej
muskularny, brudniejszy i mia dusze wosy.
Witaj, bracie powiedzia Gavin.
ROZDZIA 35
Tak wanie powiedzia elazna Pi powiniene zapozna si z Chromeri. W czasie
przypywu i o wicie.
Zjawi si przed witem i obudzi Kipa, ktry oszoomiony nie mia pojcia, czy to ju
ranek, czy jeszcze noc. Kip powoli odzyskiwa orientacj, podczas gdy dowdca popdza go
nieco mniej tocznymi ulicami. Wreszcie wspili si na wzgrze.
Nazywaj to Szklan Lili powiedzia elazna Pi. Zasuguje na nieco mniej
delikatne imi, ale z drugiej strony, stal nie jest przezroczysta, co?
Gdy patrzyo si ze wzgrza, na pierwszy rzut oka Chromeria rzeczywicie przypominaa
kwiat. Sze wie ustawionych w szecioboku otaczao centraln wie. Poniewa May Jaspis
wznosi si od poudnia na pnoc, wiee znajdujce si dalej od Kipa wyrastay wyej, chocia
wszystkie od podstawy do szczytu miay tak sam wysoko. I kada wiea bya cakowicie
przezroczysta po poudniowej stronie. Dziwne, przywodzce na myl kwiat wraenie pogbia
most, o ile w ogle mona byo go nazwa mostem.
Most nad morzem pomidzy Wielkim i Maym Jaspisem by zielony jak odyga kwiatu i
prowadzi prosto do rozchylajcych wie i pkatych murw, ktre praktycznie byy przewieszone
nad wod. Most nie tylko by zielony, ale nie mia te adnych podpr. Lea po prostu na
powierzchni wody. Nie pywa, bo nie porusza si wraz z falami, a morze po jednej stronie byo
o wiele bardziej wzburzone ni po drugiej.
Dlaczego zielony? spyta Kip, prbujc rozrusza umys, eby zacz pracowa.
Czy ziele nie bya elastyczna?
To bkit wzmocniony ci. Tylko wyglda jak zielony odpowiedzia elazna Pi,
znowu ruszajc i kierujc si w stron mostu.
Kip przypieszy, eby nie zosta w tyle, bo gapienie si i rwnoczesne chodzenie
sprawiao mu pewn trudno. Cae jego zmczenie uleciao.
? zdziwi si. A jak to dziaa? Pry... ehm, mj... stryj nie powiedzia mi nic o
tym luksynie.
elazna Pi spojrza na Kipa wzrokiem cikim jak mot. Nie odpowiedzia, nawet gdy
Kip zamkn buzi i w milczeniu szed obok niego, patrzc wyczekujco, ale nie narzucajc si
bardziej.
Wreszcie elazna Pi zerkn na niego.
Czy ja ci przypominam preceptora?
Pomylaem tylko, e aden z pana wojownik bez niebieskich okularw... zacz Kip.
Zamknij si, kretynie! Nie... Wic moe w czym innym byby z pana jaki poytek.
Czarnogwardzista obrci gwatownie gow w stron Kipa. Chopak przekn lin.
Zasuye sobie na to, eby zmiady ci eb, Kip. Sam si o to prosie.
I wtedy na twarz dowdcy wypyn delikatny, niechtny umieszek. Mczyzna
zarechota.
Kiedy Orholam rozdawa mdro, ci, co stali na przodzie tej kolejki, wyldowali na
kocu tej po zdrowy rozsadek, h?
Co? A, no tak.
Czeka cierpliwie, majc nadziej, e artem zarobi na odpowied na temat tego
luksynu, ale elazna Pi go ignorowa. Jego przewrotny umieszek mwi Kipowi, e dowdca
dobrze wie, e chopak czeka na odpowied, i trzyma jzyk za zbami tylko dlatego, eby nie
zacz nowego tematu. Jednake elazna Pi nie zamierza da mu tej przyjemnoci i pozwoli
mu wygra odpowied. Sia Pulpeta kontra niewzruszona masa.
Po kilku minutach weszli na odyg Lilii a waciwie do jej wntrza i Kip zapomnia,
e w ogle o co pyta. Most by zamknity ze wszystkich stron, ale niebieski luksyn by tak
cieniutki, e wydawa si niemal bezbarwny, jak szko. A pod ich stopami most dosownie
jania. Kip zerkn na elazn Pi.
Niezalenie od tego, jak czsto bdziesz na mnie zerka, nadal nie bd preceptorem
odpar wielkolud.
A przewodnikiem?
Nie.
Uprzejmym gospodarzem?
Zapomnij.
Co za dupek. Kip ju otworzy usta, eby to powiedzie, kiedy znowu zauway, jak
potnie uminione s ramiona dowdcy. Zamkn usta i si skrzywi.
Chciae co powiedzie?
Paskie imi odpowiedzia Kip. To powszechne wrd Paryjczykw?
elazna Pi? O ile wiem, tylko ja si tak nazywam.
Nie to miaem na... Och, dowdca tylko si z nim droczy.
elazna Pi umiechn si krzywo.
Pytasz o wybieranie imion, ktre nas opisuj? Bardzo powszechne. Niektrzy uywaj
naszego starego jzyka, ale ludzie z wybrzea, mj lud, wykorzystuj sowa, ktre s zrozumiae
dla obcokrajowcw. Ilytanie te tak robi. W mniejszym stopniu praktykuje to caa Chromeria.
Gavina Guile prawie nigdy nie nazywa si cesarzem Guile albo Pryzmatem Guile. Jest po prostu
Pryzmatem. Orea Pullawr jest po prostu Biel. Wielu ludzi myli, e pozbawione znaczenia
imiona s tak naprawd zagadk.
Pozbawione znaczenia imiona. Jak na przykad Kip?
elazna Pi unis brew. Wzruszy ramionami.
Wielkie dziki.
Tumy kierujce si tego dnia na May Jaspis nawet nie zauwaay cudu pod stopami. Most
mia moe ze dwadziecia krokw szerokoci i trzysta krokw dugoci od brzegu do brzegu.
Powierzchni nadano delikatn faktur, ale to prawie wcale nie zmniejszao jej przezroczystoci,
jeli nie liczy odrobiny brudu, ktra si tam zbieraa. Kip widzia wod tu pod nogami, nieca
stop niej, z kad fal podnoszc si i rozstpujc. W dodatku szli t stron mostu bliej
wzburzonego morza najwyraniej obowizywa tu ruch prawostronny, inaczej ni w jego
rodzinnych stronach wic fale uderzay w luksyn tu obok Kipa. Po tym, jak te same fale
wcigny go w to i wychostay, Kip na ich widok robi si troch nerwowy. Nikt poza nim w
ogle nie zwraca na nie uwagi.
I wtedy, kiedy dotarli do poowy mostu, Kip zobaczy nadchodzc monstrualn fal.
Akurat we waciwym momencie, eby uderzy w most, dolina napotkaa dolin, wierzchoek
napotka wierzchoek i fala zamajaczya wysoko, spokojnie przewyszajc most o poow jego
wysokoci. Kip przygotowa si na uderzenie i wzi gboki wdech.
Nawet nie zauway, e zacisn powieki, dopki nie usysza cichego rechotu elaznej
Pici. Otworzy oczy, kiedy resztki wody spyway po rurze, nie robic nikomu krzywdy. Most
nie jkn, nie zadygota, nawet nie odczu potgi fali, ktra wanie ponad nim przesza.
Kilku przechodniw umiechno si porozumiewawczo. Najwyraniej ten art nigdy si
nie starza.
To dlatego... Kip zajkn si, przypominajc sobie, eby uy waciwego okrelenia.
To dlatego mj stryj chcia, ebym tdy przyszed?
Na pewno po czci dlatego. Za kadym razem, kiedy mamy do czynienia z krnbrnym
krlem, satrap, krlow albo pirackim lordem, upewniamy si, eby przeszed tdy w czasie
przypywu. To drobne, ale skuteczne przypomnienie, z kim maj do czynienia.
Drobne przypomnienie? Drobne?!
Nastpna fala te przelaa si ponad mostem i wkrtce nawet doliny fal sigay wyej ni
dno mostu. Zanim Kip i elazna Pi zeszli z mostu, by ju do poowy zanurzony w morzu.
Niewiarygodne. Kip nie wychowa si nad morzem, ale nawet on wiedzia, e przypyw tak
gwatowny, tak wysoki i tak szybki by czym niezwykym. Zacz si zastanawia, czy w tym
te kryje si magia. I przez cay czas most nawet nie zadra. Nieze przypomnienie.
Oczywicie, most wygi si w gr, zanim wyplu ich na drugi brzeg, ale wtedy Kip
wreszcie by w stanie skupi uwag na Chromerii.
Pierwsze dwie wiee po prawej i po lewej stronie, kiedy wchodzio si na May Jaspis,
stay bliej siebie ni dwie w gbi albo eby wzmocni mury w pobliu ogromnej bramy, gdzie
atak by najbardziej prawdopodobny, albo...
No tak. Chodzio o wiato.
Kiedy tylko Kip zda sobie z tego spraw, wszystko nabrao sensu. Ca Chromeri
pomylano tak, eby zmaksymalizowa dostp do wiata. Dziki rozmieszczeniu budynkw na
stoku soce mogo dotrze do niszych poziomw pnocnych wie i dziedzica. Dziki temu,
e pierwsze dwie wiee z szeciu ustawiono bliej siebie, nie rzucay cienia na te w gbi.
Szklane pnocne mury i pnocne ciany wie sprawiay, e kady wychodzcy na pnoc
pokj dostawa tyle wiata, ile tylko si dao, podczas gdy poudniowe pokoje miay
nieprzejrzyste ciany, oferujc wicej prywatnoci i wygody. Kip wyobraa sobie, e ci, ktrzy
cierpi na paraliujcy lk wysokoci, pewnie nie najlepiej radz sobie w pokojach Chromerii.
Wszystkie wiee poza centraln odchylay si na zewntrz, zajmujc dziki temu minimum
miejsca i pogbiajc wraenie, e to rozkadajce si patki lilii. To te nie by przypadek. Mimo
odchylania, podogi byy poziome. Moe to dlatego, e Chromeria potrzebowaa wicej miejsca
ni byo na wyspie, wic jedynym sposobem byo zbudowanie wie, ktre wychodziyby poza
wysp. A moe stay tak dlatego, e po prostu mogy tak sta.
Dla podpory albo wygody midzy ssiadujcymi wieami rozcigaa si siatka
przezroczystych chodnikw. Okrajc centraln wie, w poowie wysokoci przezroczysty
chodnik czy si z ni w dwch miejscach i wypuszcza promienie do wszystkich wie na
obwodzie. Kip widzia, e chodniki byy wypenione ludmi przechodzcymi midzy wieami.
Niewtpliwie o wiele szybciej byo jeli miao si spraw do zaatwienia na wysokim pitrze
podrowa bezporednio midzy wieami ni musie zej schodami na sam d, przej
centralny podwrzec, a potem ponownie wspi si na gr. Niemniej widok by imponujcy.
Przestrze wok samej centralnej wiey, ktra sterczaa jak supek w kwiecie, pozostawiono
niezabudowan.
Kady kolor ma swoj wie powiedzia elazna Pi.
Mylaem, e nie robi pan za przewodnika odpar Kip, zanim zdy si powstrzyma.
Zamruga. Ugryzby si w jzyk, eby da sobie nauczk, ale strasznie nie lubi blu.
elazna Pi tylko na niego spojrza.
Przepraszam pisn Kip. Odchrzkn i powtrzy mniej piskliwym gosem: Chciaem
powiedzie, przepraszam.
Dowdca popatrzy na niego beznamitnie.
Niech zgadn powiedzia zakopotany Kip, pragnc wyrwa si spod bacznego
spojrzenia elaznej Pici. Wskaza na wie na lewo od bramy, do ktrej si zbliali, a potem
przesuwa palec zgodnie z ruchem soca. Podczerwie, czerwie, oran, , ziele i bkit.
Niebieska wiea znajdowaa si po prawej stronie bramy.
Dobrze zgade przyzna niechtnie elazna Pi.
To dlaczego nadfioletowi musz wieci tykami? spyta Kip.
Sucham? zapyta elazna Pi.
No wie pan powiedzia Kip. No co?
elazna Pi unis praw brew.
No, jak przy chocie.
To wyraenie znaczy co innego, ni mylisz odpar dowdca.
Kip otworzy usta, eby zapyta, co waciwie znaczy, ale zorientowa si, e dowdca mu
nie powie.
Nigdy nie ma tylu nadfioletw, eby wypeni ca wie, a poza tym, nadfioletowi
krzesz najlepiej, kiedy znajduj si wyej. Jako wiata, ktrego potrzebuj, jest lepsza, a
wikszo ich prac podlega bezporednio Bieli. Dlatego mieszkaj w wiey Pryzmata, blisko
szczytu.
Podeszli do wielkiej bramy razem z setkami innych ludzi, ktrzy zjawili si tu do pracy
albo w interesach. Wrota wyoono kutym zotem, ale byy otwarte, wic Kip tylko w przelocie
zobaczy sceny i postaci na nich przedstawione. Jednake nawet mury byy cudem samym w
sobie. Stao si ju jasne, e gwnym jego budulcem by niebieski luksyn, ale sam luksyn moe
by janiejszy lub ciemniejszy, a ten najwyraniej wymieszano z tym. Dla wzmocnienia?
Pewnie tak, zwaywszy e cay most zrobiono z takiej mieszanki. Kady bok szecioktnego
muru by inny. Przez cay cigny si niebieskie, te i zielone wzory, a to jeszcze nic nie
mwio o wieach. O ile pnocna strona kadej wiey bya tak idealnie przezroczysta, jak to
tylko moliwe, maksymalnie wystawiajc wntrza na soce, reszt wie zbudowano tak, eby
zaznaczy, do kogo nale. Dziki temu nawet niewyszkolona osoba moga powiedzie, kto tam
mieszka. Ju nie mwic o tym, e budowniczowie niele si przy tym popisali.
Kada powierzchnia niebieskiej wiey bya oszlifowana jak gigantyczny szafir, wic caa
wiea rozbyskiwaa tysicem faset niezalenie od tego, z ktrej strony si nie spojrzao. Wiea
podczerwonych ponad podstaw z bkitu, ci i zieleni jakby pona. Iluzoryczne pomienie
lizay luksyn na wysoko od dziesiciu do dwudziestu stp i czasem strzelay iskrami i jzorami
ognia jeszcze wyej. Reszta wiey wygldaa, jakby falowaa jak powietrze nad ogniskiem.
Kip potkn si, wchodzc na centralny dziedziniec. Spojrza pod stopy. Wielkie
wyobienia wycite szerokim ukiem czyy skrzyda bramy. Tyle e wrota, ktre Kip wanie
min, nie zamykay si, przesuwajc, bo byy osadzone na zawiasach jak normalne drzwi.
Spojrza zdezorientowany na elazn Pi.
Szklany kwiat podpowiedzia dowdca.
H?
Co robi kwiaty?
adnie wygldaj?
Eee...
elazna Pi by zadowolony, e udao mu si zabi chopakowi klina.
W zwizku ze socem.
Otwieraj si?
A jak to by dziaao w przypadku grupy budynkw?
Kip zastanowi si i w kocu si podda.
Nie dziaaoby podpowiedzia znowu elazna Pi.
Och. Czyli...
Sprbuj jeszcze raz.
Czy pan kiedykolwiek odpowiada wprost?
Tylko przeoonym.
Co byo akurat odpowiedzi wprost, zda sobie spraw Kip. Zmarszczy nos, za bardzo
bojc si dowdcy, eby mu to wytkn, ale drenie kcika ust wielkoluda wiadczyo o tym, e
sam to wiedzia.
Kwiaty obracaj si za socem od rana do wieczora powiedzia Czarnogwardzista, by
moe w ramach przeprosin.
Kip spojrza raz jeszcze na koleiny, gdy zbliali si z dowdc do centralnego budynku.
Zanim droga dotara do bramy, bardzo si rozszerzaa tak bardzo, e wikszo zwyczajnie
przylegaa szerokim pksiycem do murw.
Chce pan powiedzie, e to wszystko si obraca?!
Tylko to miao sens, zda sobie spraw Kip. Jeli wszystkie budynki byy przezroczyste od
pnocy, wykorzystywayby w peni soce tylko w rodku dnia, jeeli jednak cao obracaa si,
to mieszkacy mieli maksymaln ilo wiata od witu do zmierzchu. Ale cao? Niemoliwe!
Jestemy na miejscu oznajmi elazna Pi.
Kip odwrci gow i spojrza przed siebie, kiedy stanli przed ogromn, srebrn bram.
Bya rwnie prosta, jak caa reszta tutaj ozdobna.
Przy bramie stao dwch stranikw, ubranych w pene lustrzane zbroje; kady mia miecz
i muszkiet z zamkiem lontowym, niemal rwnie wysoki jak Kip.
Dowdco elazna Pi powitali wielkoluda.
Wreszcie powiedzia wielkolud, popychajc do rodka Kipa zobaczysz Mocarni.
ROZDZIA 36
Spotkania z Dazenem zawsze byy cigiem kamstw i oszustw.
ciskanie w piersi nie mino na widok brata. Powinien by go zabi wiele lat temu. Jakie
to byoby proste. To nadal mogo by takie proste. Wystarczyoby, eby przesta wrzuca chleb
do zsypu. Tak zwyczajnie i zniknie jego kopot. Myla o tym kadego ranka, kadej bezsennej
nocy. To jednak by jego brat. Nie zabi go nawet w gorczce bitwy, wic jak mg go zabi z
zimn krwi?
Siedem lat, siedem celw.
Ju trzy razy umieci powiedzie Karris o wszystkim na swojej licie. Nie tylko o tym,
e j kocha. Mia jej powiedzie o tym. O tym, e Dazen yje, e si tu znajduje. e tyle
zbudowano na kamstwach. Zasugiwaa na to, eby wiedzie, ale nie moga si dowiedzie. Bo
gdyby si dowiedziaa, to mogoby zaowocowa dla nich pojednaniem i wsplnym szczciem...
albo mogoby to rozpta now wojn, ktra pochonaby cae Siedem Satrapii.
Witaj, bracie powtrzy Gavin.
Powietrze chodzio mu skr; zapachu ywicy i kamienia nie dao si zignorowa.
Przygotowa si na odpowied. W kocu jego brat te nalea do Guilew. W przeciwiestwie
do Gavina nie mia nic innego do roboty, ni zastanawia si, co powie bratu w czasie
nastpnych odwiedzin. Poza rozmylaniem o ucieczce, rzecz jasna. Po szesnastu latach
wikszo ludzi poddaaby si, ale nie Guile. To bya ich scheda: niezachwiana i irracjonalna
wiara w ich wyszo nad pozostaymi ludmi. Wielkie dziki, ojcze.
Czego chcesz? spyta Dazen gosem ochrypym od nieuywania.
Wiedziae, e w czasie wojny spodziem bkarta? Dowiedziaem si o tym miesic
temu. To tak samo wielka niespodzianka dla mnie, jak i dla innych, ale w sumie takie rzeczy
zdarzajc si w czasie wojny, co? Oczywicie, Karris si wcieka. Nie dzielia ze mn oa przez
trzy tygodnie, ale, c... godzenie si z ni zawsze jest tak wspaniae, e prawie chc si z ni
kci.
Zapatrzy si na wysoki punkt po lewej, jakby powraca do jakiego osobistego
wspomnienia.
Gdy miao si do czynienia z Guilem, naleao pamita o tym, by tworzy kolejne
warstwy kamstwa. W opowieci przekazywanej bratu od lat, stworzy alternatywne ycie.
Pobrali si z Karris, ale nie mieli dzieci to byo nieustannie rdem smutku i przyczyn
konfliktw z Androssem Guile, ktry chcia, eby Gavin odstawi Karris i znalaz kobiet, ktra
urodzi mu dziedzica. Ujawnia te szczegy powoli, niechtnie, pozwalajc, eby brat sam
pracowa nad ich odkrywaniem. A potem, za kadym razem, gdy Gavin pozwala przeciec
kolejnej informacji, obserwowa, czy brat bdzie robi wraenie zdezorientowanego kamstwami,
czy odniesie si do nich z pogard.
Dazen mia ohydny umieszek na twarzy.
Zatem kto to by? Znasz chocia jej imi? Miaa jaki dowd?
Zarzuca sieci, majc nadziej, e brat da mu co w zamian za nic. I zaczby go
podejrzewa, gdyby da mu co tak po prostu. Jednake Gavin poszed za ciosem.
Jego twarz jest wystarczajcym dowodem. Skra zdarta z Sevastiana.
Dazen poblad.
Nie wa si plta w swoje kamstwa Sevastiana, ty potworze. Nie wa si.
Adoptowalimy chopca. Nazywa si Kip. Dobry dzieciak. Bystry. Utalentowany. Troch
niezgrabny, ale wyronie z tego.
Nie wierz ci. Dazen mia tak min jakby mia zwymiotowa. Moe mu nie wierzy,
niewiele brakowao, eby uwierzy. Kim jest matka?
Gavin wzruszy ramionami, jakby to nie miao znaczenia.
Lina.
Kamiesz! Dazen warkn i uderzy rk w niebieski luksyn, ktry ich oddziela.
Karris nigdy nie przyjaby bkarta tej ladacznicy!
To bya prawdziwa furia po szesnastu latach nurzania si w agodnym niebieskim wietle
co zbyt gbokiego, gorcego i gwatownego, eby uzna to za kamstwo.
Co powiedziao Gavinowi o trzech rzeczach. Jednake pewne cele najatwiej osign
okrn drog.
Miaa szkatuk z drzewa ranego. Mniej wicej tej dugoci. Wiesz, co si w niej
znajdowao?
Wyraz twarzy Dazena powiedzia Gavinowi, e popeni bd. Brat odchyli gow; na
twarzy malowao si oszoomienie, potem dezorientacja, nadzieja i wreszcie Dazen wybuch
miechem. To bya szczera rado. mia si, krcc gow, przeduajc miech, cieszc si nim.
Opar si o niebieski luksyn midzy nimi, ale w sposb naturalny, pewny siebie.
Oto co gryzie mnie bardziej ni wszystko inne powiedzia. Bardziej ni twoja zdrada.
Bardziej ni twoje morderstwa. Bardziej ni okruciestwo wizienia zamiast szybkiej mierci.
Bardziej ni to, e ukrade mi Karris. Bardziej ni caa reszta razem wzita. Jak to jest, e nikt
nie zauway?
Nie zaczynajmy tego od nowa, martwy czowieku odpar Gavin. Nie chcesz
wsppracowa, w porzdku. Odchodz.
Oto moja propozycja. Pozwl mi to usysze, a ja ci powiem wszystko na temat sztyletu.
Sztyletu? Dazen celowo rzuci ten ksek. Niech to szlag.
Gavin co przegapi. Poczu ciar na piersi i ucisk w gardle. Nie mg odetchn, a
jeszcze trudniej byo zachowa spokj na twarzy.
Nikogo tu nie byo. Nikt nie podsucha, jeeli powie to na gos. Nie bya to nowa
informacja. Gdyby zdoby now informacj za star, nic by nie straci. A mimo wszystko, czu
co zupenie przeciwnego.
Obliza usta.
Nazywam si Dazen Guile i ukradem ci ycie.
Jak to zrobie, Dazenie? Jakim cudem nikt tego dotd nie zauway?
Wziem twoje ubrania i wyszedem z pomieni pod Strzaskan Ska. Moja twarz bya
opuchnita po walce. Ju wczeniej zrobiem sobie tak sam blizn jak twoja i ciem tak samo
wosy. Zaczem wydawa rozkazy i twoi ludzie stali si moimi.
Po prostu zachowywaem si jak samolubny dupek i wszyscy uznali, e jestem tob
powiedzia z udawan nonszalancj.
Wizie rozemia si, ignorujc ostatnie sowa.
C, zawsze to jaki pocztek. To dobre uczucie, co? Mwi, e spowied dobrze robi
duszy.
Dazen Gavin! warkn:
A teraz... mw o sztylecie!
To moja zemsta, modszy braciszku odpowiedzia wizie. To sodka pie
zwycistwa. To do pord nocy. Sucho w kociach. Bezsenno i strach. To twoja mier i
moja wolno, Dazenie. To koniec wszystkich twoich kamstw.
A ja najwyraniej wanie usyszaem wstp do twoich zakpi Gavin. Brat kama.
Musia kama. Chcia go zaniepokoi. By sptany, ale nie gupi. Zamknity, ale nie bezsilny.
Prawdziwy Gavin si zamia.
Nie, widzisz, pikno tej sytuacji polega na tym, e ja nie musz kama. Co zrobisz,
modszy braciszku? Nie masz odwagi, eby mnie zagodzi. Nie, ty tylko bdziesz czeka, a to
stanie si samo. mier wycignie swj miecz, a ty bdziesz sta i nic nie zrobisz. Zawsze tak
robie. Rozemia si znowu. Nie mam ci nic wicej do powiedzenia. Odejd.
Dazen zadra. Kade sowo, ktre wypowiedzia brat, dotykao czego gboko ukrytego.
Ten raz, kiedy starszy brat Karris, Rodin, przysig, e pobije Dazena, a Dazen sta nieruchomo,
czeka i nie wierzy, e Rodin zrobi to, dopki nie byo za pno. Straszne sny, ktre mia jako
dziecko, z powodu ktrych starszy Gavin z niego kpi. Nawet sposb, w jaki go odprawi
sposb, ktrego Dazen zawsze nienawidzi. Niech go Orholam pokarze, Gavin zawsze
wynajdywa pknicia w zbroi brata. Dazen pokrci gow.
Nie, teraz to on by Gavinem. Maska musiaa by kompletna, musiaa obejmowa nawet
wasne myli. Przez cay czas. Dazen to by inny ywot. Teraz Dazen to nieszcznik po
drugiej stronie luksynu. Dazen by sabym ajdakiem, ktry prbowa go rozgniewa, eby Gavin
go zabi. Tylko o to w tym szo. Wizie by przeraony, saby. By wrakiem. Prbowa
sprowokowa Gavina, eby go zabi, bo nie mia do odwagi, by popeni samobjstwo. To
wszystko.
Czowiek, ktrym kiedy by Gavin, zabiby winia i mia to z gowy. W czasie wojny
Dazen sta si bezwzgldny. Uwielbia szczk broni, rozbryzgi krwi. Uwielbia to, e panowa
nad ludmi. Zmiadyby tych, ktrzy podnieli si przeciwko niemu. Teraz, jako Gavin, nie
pozwoliby, eby go znowu sprowadzi do tamtego poziomu. Nie daby bratu tej satysfakcji.
C powiedzia. Jak zawsze rozmowa z tob to czysta przyjemno, ale robi si
pno. Oczywicie byo dopiero poudnie, ale lubi sprawia, e prawdziwy Gavin zaczyna si
zastanawia, jak bardzo straci tu na dole orientacj. A Karris jest chtna dzi wieczorem.
Kazaa mi obieca, e nie ka jej czeka. To za to, e j zdradzie i zostawie mnie z tym
szambem, ajdaku. Zatem ycz miego wieczoru. Dazenie.
Twoje kamstwa ju sabn, Dazenie odpar wizie. Zastanawiasz si tylko, kto ju
wie i jak knuj przeciwko tobie. Miych snw.
S gorsze rzeczy ni nienie koszmaru i obudzenie si z niego w ramionach kobiety,
ktr kochasz. Na przykad, przebudzenie si w celi. Ja tobie te ycz miych snw, bracie.
Gavin dotkn szyby, ktra pociemniaa, i cela znowu zacza powolny, bardzo powolny
obrt w kierunku ziemi.
Opar si o zimn cian, prbujc uspokoi bijce serce. Nie przegra dowiedzia si
czego od brata. Po pierwsze, rzeczywicie zdradzi Karris. Kip by bkartem Gavina. Po drugie,
Gavin zna jego matk... i nie bya prostytutk. Gdyby bya, powiedziaby Karris nigdy nie
przyjaby bkarta ladacznicy. A zamiast tego powiedzia bkarta tej ladacznicy, co
oznaczao, e sowa miay by obelywym oszczerstwem, a nie po prostu okreleniem profesji
kobiety. Po trzecie o ile brat nie by o wiele, wiele sprytniejszy, ni Gavin sdzi, co byo
moliwe prawdziwy Gavin nadal nie otrzymywa adnych informacji z zewntrz.
To dlatego Gavin relacjonowa kamstwa w czasie przeszym: odkrycie Kipa. Miesic
odstawienia od oa. Podjta ju decyzja o wychowaniu Kipa. Jeli kto przekazywa mu
wiadomoci, wizie pogubiby si w chronologicznej rozbienoci, ktrej nie uznaby za
kamstwo, skoro niczemu nie moga suy. Oczywicie, Gavin nie oczekiwa, e brat zdradzi si
ze swoj dezorientacj, ale mia nadziej dostrzec j w jego oczach. Niczego takiego nie
zauway.
Zatem Dazen nie otrzymywa informacji z zewntrz, co oznaczao, e nie spiskowa z tym
Ksiciem Barw, kimkolwiek u diaba by. Wobec tego Ksi Barw tylko wykorzystywa now
wersj Wojny Pryzmatw do budzenia niepokojw. Cay wiat wierzy, e Gavin wygra, a
Ksiciu Barw nie podoba si ten obrt spraw, wic udawa, e sprzymierzy si z bratem, ktry
przegra, nie majc tak naprawd pojcia, e on rzeczywicie yje. Ksi Barw by wic kamc
i oportunist, a nie fanatykiem, ktry zna prawd.
Co oznaczao, e Ksi Barw mg si znajdowa tylko w jednym miejscu: w Tyrei. Albo
krl Garadul sam by Ksiciem Barw, albo ci dwaj byli ze sob powizani.
Dzikuj ci, bracie, bardzo mi pomoge. A kiedy bye lepszy w kamaniu ni ja.
Kiedy wreszcie wizienie znalazo si na swoim miejscu, Gavin sprawdzi raz i potem
drugi ca chromaturgi. Wszystko wygldao jak naley. A jednak, kiedy wznosi si szybem,
wynurzajc si z wiecznej nocy, ktr stworzy dla brata, dra. By w puapce, tak samo jak
Gavin.
Mgbym zwyczajnie przesta go karmi. Nie musiabym nic robi. Mgbym po prostu
zrobi sobie wakacje, powiedzie Marissii, eby nie wrzucaa farbowanego chleba podczas mojej
nieobecnoci. I brat po prostu... by umar.
Przypomnia sobie, jak w dziecistwie Dazen wspi si na drzewko cytrynowe, eby
udowodni, e potrafi to samo, co brat... i spad. Myleli, e zama kostk. Gavin zanis go a
do domu. Drobna rzecz dla dorosego, ale Gavin prawie paka z wysiku. Mimo to, nie podda
si. Modszy brat nigdy o tym nie zapomnia.
A teraz modszy brat zabije tego czowieka z zimn krwi, nie majc nawet do odwagi,
eby spojrze mu w twarz?
Do tego. Cay wiat wie, e jego brat nie yje. Ty jeste wszystkim, co znaj. Poza tym
potrzebujesz swojego rozumu nie tra gowy. Musisz powiedzie Spektrum, e rozptae
wojn. A potem musisz ich przekona, eby poprowadzili walk na twj sposb.
Mam szans. Dopki Biel jest w dobrym humorze.
Chyba e...
Och, Gavinie Guile, czasem prowadzisz zawikan gr, co? Wyszczerzy zby. Siedem lat,
siedem celw. Jedna niemoliwa do osignicia nagroda. Drobna poraka moe posuy
wikszemu sukcesowi.
Wrci do pokoju i zacz odkada wszystko na swoje miejsce, eby ukry drzwi w szafie,
kiedy kto gono zapuka do drzwi. Zamkn gwatownie szaf w tej samej chwili, w ktrej Biel
otworzya drzwi.
Dobrze ci widzie, lordzie Pryzmacie!
Gavin a za dobrze by wiadom baaganu przed nim i przypalonej na plecach koszuli
ladu, ktrego nie umiaby wytumaczy, gdyby Biel zapytaa.
Wzajemnie, najszlachetniejsza pani odpowiedzia z umiechem. Wanie chciaem z
tob porozmawia. Moe spotkalibymy si za kilka minut, na przykad w twoich komnatach?
Orea Pullawr spojrzaa na niego ostro.
Obawiam si, e to bdzie musiao poczeka. Czeka na ciebie klasa. Klasa, ktrej
obiecae poprowadzi zajcia. Poruszya nosem. Co tu przypalie?
Ehm, tak?
Zabrzmiao to jak pytanie. Niech to szlag.
Ehm, tak?.
Gavin odchrzkn.
Tak.
Czekaa.
Nie powiedzia nic wicej.
Dobrze wic. Jak uwaasz. Mylaam, e wyjechae zaj si tym kolorakiem.
Ach, bya za, bo mylaa, e zaniedba misj i przez to zaniedbanie mog zgin ludzie. A
bya przekonana, e na wie o niebieskim koloraku Gavin natychmiast ruszy. I nie wiedziaa, e
wezwa Spektrum. Biel nie lubia wypada z kursu.
Moesz uzna spraw za zaatwion odpowiedzia Gavin.
Biel pomyli, e tylko j zbywa, ale nie wiedzia, jak nie wspomnie jej o lizgaczu, gdyby
odpowiedzia cakiem szczerze.
Po tym, jak pokaza go Karris i chopcu, nie mg spodziewa si, e zachowa go na duej
w sekrecie, ale to bdzie powana rozmowa, a jeszcze nie by na ni gotowy.
Uniosa brwi, jakby mwia: Zamierzasz okazywa lekcewaenie? I to mnie?.
Uderzya go naga myl.
Zajcia z nadfioletami?
Biel pokiwaa gow, nagle nabierajc podejrze.
W tej grupie jest dziewczyna z Tyrei, prawda? Alivia?
Aliviana Danavis z Rektonu.
Czyli dobrze zapamita. Dziewczyna z miasta Kipa. Cudownie. Zawaha si. Kip
powiedzia, e mieszka tam Corvan, ale...
To z pewnoci adna krewna...?
To crka generaa Danavisa.
Gavin pozwoli, eby zaskoczenie przybrao form znudzonego zdziwienia, jakby wanie
usysza o jakiej pomniejszej tragedii na drugim kocu wiata. Sysza ju wczeniej, e
nazwisko dziewczyny brzmi Danavis, ale zakada, e to co najwyej daleka krewna. Crka
samego Corvana? I dlaczego Corvan mieszka w tym samym miecie co bkart Gavina? Zbieg
okolicznoci? Jeli tak, to niezwykle brzemienny zbieg okolicznoci.
W kadym razie wymagao to jego natychmiastowej uwagi.
Hmm. Masz racj, musz zaj si t klas. To mj wity obowizek.
onglerka, nieustanna onglerka.
Zawsze nabieram do ciebie nieufnoci, kiedy robisz si obowizkowy odpara Biel.
Umiechn si beznamitnie i niewinnie.
ROZDZIA 37
Kip mia wraenie, e cay parter wiey Pryzmata to dungla awek, biurek, tabliczek, kolejek i
urzdnikw. Najwyraniej wszystkie interesy w Chromerii prowadzono tutaj. Byy tu osobne
kolejki dla handlarzy, ktrzy zawarli umowy na dostaw jedzenia i wszelkich innych dbr, jakie
tylko Kip potrafi sobie wyobrazi. Kolejki w sprawie odszkodowa za szkody wyrzdzone przez
mieszkacw Chromerii. Kolejki dla robotnikw szukajcych pracy. Kolejki w sprawie
rozstrzygnicia sporw dotyczcych opat na Wielkim Jaspisie. Byy tu nawet kolejki dla
arystokratw chocia je obsugiwaa znacznie wiksza liczba urzdnikw ni pozostae. W
pomieszczeniu panowa gwar, ale mimo tumw, byo jasne, e Chromeria dziaa jak dobrze
naoliwiony mechanizm. Ludzie si niecierpliwili, ale nie wciekali, nudzili si, ale nie byli
gburowaci.
Dowdca elazna Pi poprowadzi Kipa do biurka, gdzie siedzia jeden urzdnik i nie
byo adnej kolejki.
Wszyscy tegoroczni ciemniacy zostali przyjci wiele tygodni temu.
Ciemniacy?
Tak si nazywa takich jak ty. Nieoficjalnie. Oficjalnie to suplikanci, osoby, ktre chc si
sta czci Chromerii, ale jeszcze ni nie s. Zatem jeste ciemniakiem. Ciemniacy, szaracy,
skierki, pomyki i promienie. Ale nie musisz od razu wszystkiego zapamita.
Kip otworzy usta i zaraz je zamkn. elazna Pi nie powiedzia nic, dopki nie doszli
do biurka. Urzdnik, ktry ewidentnie si rozmarzy, wyprostowa si gwatownie na widok
dowdcy.
Tak, dowdco? W czym mog pomc?
Mam tu suplikanta, ktry wymaga natychmiastowej prby.
Natychmiastowej, to znaczy...
Teraz.
Urzdnik przekn lin.
Tak jest, dowdco. Jak si nazywa suplikant?
Kip. Kip Guile odpowiedzia elazna Pi.
Urzdnik zapa piro, zacz pisa, a potem w poowie ruchu zamar.
Guile jak...
Wanie tak. I nie musisz o tym nikomu wspomina. To jaki problem?
Nie, prosz pana. Pjd tylko porozmawia z przeoonym. Moecie od razu i do
pokoju prb. Na pewno za chwil zjawi si egzaminator.
Skinwszy szybko gow, urzdnik wsta i pobieg do biura na tyach.
Rozumiem reszt, ale co to jest skierka? spyta Kip, kiedy wchodzili po schodach.
Przydepn sobie opadajce spodnie, ktre zsuny mu si podczas wchodzenia, i prawie
polecia na twarz. Odchrzkn i podcign spodnie. ycie byoby o wiele prostsze, gdyby mia
tali.
Iskierka odpowiedzia elazna Pi.
Ach, ciemni, szarzy, iskierki, pomyki i promienie w kierunku coraz wikszego wiata.
A teraz bd cicho. Prba powinna odby si w nastroju powagi. Wejd do pokoju i nic
nie mw, dopki prba si nie skoczy. Jasne?
Niewiele brakowao, eby powiedzia tak, ale w ostatniej chwili pokiwa gow. To
mogo by trudniejsze ni myla. elazna Pi wskaza drzwi, a Kip wszed do rodka.
Dowdca zamkn za nim drzwi.
Wntrze pomieszczenia byo surowe. Jedna ciana zakrzywiaa si lekko, wic Kip
zgadywa, e to musi by zewntrzna ciana wiey. Poza tym szczegem pokj by kwadratowy,
szeroki na dziesi krokw i cay z biaego kamienia z jednym drewnianym stoem i jednym
drewnianym krzesem. By owietlony dziwnym biaym krysztaem osadzonym w cianie; tego
samego rodzaju krysztay Kip widzia we wszystkich korytarzach i nawet jak si nad tym teraz
zastanowi w wielkim pomieszczeniu z kolejkami. Usiad na krzele. To by mczcy tydzie.
Czy to raptem wczoraj miga po falach, prbowa si utopi i uczy si eglowa? Mino
raptem kilka dni od... Nie, Kip nie zamierza o tym myle. To byo za trudne. Za cikie. Zaraz
znowu si poryczy, jeli nie bdzie uwaa.
Czeka kilka godzin, zanim usysza stumione, wcieke sowa na korytarzu. To by z
pewnoci dowdca, ktry wanie zmy komu gow. Kip przekn lin. Chcia wsta i
podsucha co nieco, ale wiedzia, e przy jego szczciu, kiedy tylko podejdzie do drzwi, te si
otworz.
Czegokolwiek dotyczya ktnia, skoczya si rwnie szybko, jak zacza. Drzwi si nie
otworzyy. Kip czeka. I czeka. Kiedy ju poczu zmczenie i powieki zaczy mu si klei,
drzwi otworzyy si gwatownie.
Wszed mczyzna okoo trzydziestki, z czerwonymi okularami wiszcymi na szyi na
czerwonym sznurku. By wcieky. Zatem najwyraniej nie on wygra w sporze.
Ciemniaki, wsta! warkn.
Kip zerwa si na rwne nogi. Krzeso przesuno si do tyu, zahaczyo o jego nogi i
przewrcio si z hukiem na podog. Kip wzdrygn si, umiechn si sabo w ramach
przeprosin i podnis krzeso.
Mczyzna dalej patrzy na niego z ustami zacinitymi w cienk lini. Mia wielki garbaty
nos i ciemn oliwkow cer Atashanina, ale nie nosi brody. To jednak jego oczy przycigny
uwag Kipa. Brzowe tczwki byy w poowie przecite wyranym krgiem krlewskiego
szkaratu. Reszt tczwki przecinay szkaratne pasemka niczym promienie soca. Kip odstawi
krzeso na miejsce, spojrza znowu na mczyzn i nie zobaczy niczego, adnej podpowiedzi
odnonie do tego, czego moe si spodziewa.
Przepraszam mrukn obronnie.
Ciemniaki milcze! Ignorancki tyrejski mie.
A pocauj mnie w gruby tyek wyrwa si Kip.
O rety.
Zacisn powieki, przeklinajc si w duchu, wic nie zobaczy nadchodzcego ciosu. Pi
trafia go w szczk i zanim si obejrza, lea na pododze i z ust pyna mu krew.
Kip nie wpada atwo w gniew. Zwykle. Jednake teraz zerwa si na rwne nogi niemal
tak szybko jak pad i czu tylko wcieko, wszechogarniajc. Wszyscy, ktrych zna, nie yli.
Wszystko, na czym mu zaleao, odeszo. Mia w nosie to, czy krzesiciel rozedrze go na strzpy.
Kiedy si zerwa, zobaczy wiateko w oczach krzesiciela. Jego oczy mwiy: Zrb to!
Daj mi pretekst. Wykopi ci z Chromerii, zanim si zorientujesz, co ci trafio.
W jednej chwili gniew Kipa wpad w znajomy kana i chopak znowu nad sob panowa.
Na korytarzu rozlegy si kroki.
Dobrze powiedzia Kip. przynajmniej mamy tu nad czym popracowa. Jak na
pocaunek, wyszo to troch niezdarnie, ale rozumiem twj zapa. I rozumiem, e jak ma si taki
pysk jak twj, to nie czsto nadarza si okazja do wicze. Ale powiedziaem, eby mnie
pocaowa w tyek. W tyek. Nie w twarz. Tyek. Twarz. Kip wskaza odpowiednie czci ciaa.
Jest rnica. Sprbuj raz jeszcze, ale tym razem z uczuciem.
Niedowierzanie na twarzy krzesiciela przerodzio si we wcieko. Zrobi krok do przodu
akurat kiedy otworzyy si drzwi i wbi pi w odek Kipa. Uwag krzesiciela rozproszyy
otwierajce si drzwi, wic nie woy caej siy w cios, mimo to, Kip zoy si wp, jakby w
yciu nie oberwa mocniej. Zwin si i zakaszla krwi, walczc z wymiotami.
Preceptorze Galden, co tu si dzieje, na Orholama?!
Krzesiciel, ktry uderzy Kipa, wyjka:
Ja, ja... On mi si sprzeciwi!
Wic go pan uderzy?! Jak nieowiecony? Prosz wyj! Natychmiast! Pniej si panem
zajm.
Preceptor Galden odwrci si i stan nad Kipem.
Zapamitam to sobie, znajd ci pewnego dnia, kiedy...
Niech mnie Orholam broni, ale jeli bdzie pan grozi uczniowi w mojej obecnoci, i to z
powodu wasnego nagannego zachowania, panie Jens Galden, to odbior panu kolory i w cigu
godziny wyrzuc pana z Maego Jaspisu. Niech pan podda mnie prbie i sprawdzi, czy artuj.
Bardzo prosz.
Preceptor Galden przey prawdziwy wstrzs. Jakby jego ycie rozpado si w proch bez
sowa ostrzeenia.
Taki wstyd i bl mona byo zamieni we wcieko, i to jake atwo.
Kip czasem ba si samego siebie. Preceptor Jens Galden sta midzy nim i mczyzn,
ktry stan w progu. Kip nie widzia nowo przybyego, ani tamten nie widzia Kipa.
Wystarczyo tylko, eby Kip umiechn si szeroko i triumfalnie, odsaniajc brzuch. Preceptor
straciby panowanie Kip wiedzia wszystko na ten temat i kopnby go. Kip specjalnie
odsoniby brzuch, prowokujc go do kopniaka. Jens kopnby i straci wszystko.
Ale za co to wszystko, Kip? Za to, e ma temperament i jest dupkiem? Kip si zawaha.
Mczyzna go rozgniewa, ale to nie powd, eby przesadza.
Jeeli jednak Kip si nie umiechnie, bdzie mia wroga. Wroga, ktrego mgby od rki
zniszczy.
Dokdkolwiek ta myl zmierzaa, nie mia czasu, eby za ni pody. Chwila mina. Jens
Galden skrzywi si i wybieg z pokoju. Kip zosta na pododze, a wntrze ust nadal mia
poranione, krwawice i obolae. Zachowa si susznie. A by moe powinien by zachowa si
mdrze.
Wsta. Czowiek, ktry go ocali, wychyli si wanie za drzwi w lad za preceptorem
Galdenem.
Arien, potrzebuj, eby przeprowadzia prb powiedzia.
wiatowadco, nie jestem egzaminatorem.
A ja nie zamierzam czeka, a zostanie wezwany nowy! odpar ostro. Mam si
spotka z Pryzmatem za p godziny. Musimy zaczyna od razu.
wiatowadca wszed do pokoju. By wysokim mczyzn w ilytaskich poczochach i
kaftanie, chocia skr mia oliwkow jak Jens Galden, a nie czarn. Zaczyna ju ysie, a w
przerzedzonych, falujcych wosach, sigajcych mu do poowy plecw, pojawiy si siwe
pasma. Musia by ju po pidziesitce, ale zachowa kondycj. Nosi ciki czarny paszcz z
weny, haftowany zot nici ukadajc si w skomplikowan siatk. Na palcach mia grube
zote piercienie i kamienie wszystkich kolorw tczy, ale nosi je dziwnie midzy knykciami,
porodku palcw zamiast najbliej doni. Kip jednak uczy si patrze ludziom w oczy a w
oczach wiatowadcy najdziwniejsze byo to, e wydaway si zwyczajne. Mia zielone oczy i
aden inny kolor nie przecina tczwki.
wiatowadca si umiechn.
Nie, nie jestem krzesicielem. Czer zwykle nie jest. Nazywam si Carver Czarny.
Najczciej zw mnie wiatowadca Czer.
Imi nie brzmiao jak ataskie, wic moe by Ilytaninem, ale Kip domyla si, e rwnie
dobrze mg si wychowa tutaj, jak i wszdzie indziej. Najwyraniej pomidzy rnymi
narodami trwaa oywiona wymiana wszdzie poza Tyre.
Kip chcia si odezwa, zawaha si i wskaza na usta.
Tak powiedzia wiatowadca. Moesz mwi. Zaraz zaczniemy, jak tylko Arien
bdzie gotowa.
Ehm, mio mi pana pozna, wiatowadco Czer. Nazywam si Kip.
Arien?! zawoa wiatowadca Czer. Jeste gotowa?
Tak, wiatowadco odpowiedziaa kobieta.
Usiada na krzele, a Czer stan obok stou. Kip stan przed stoem.
Preceptorka Arien bya niska i chuda, nerwowa w obecnoci Czerni, ale poza tym wesoa i
urocza. Spojrzaa na Kipa, jakby chciaa, eby mu si udao. Stara si, eby pomaraczowy kolor
jej oczu go nie rozprasza.
Suplikancie powiedziaa. Poka ci seri kolorowych pytek, rnicych si
odcieniami. Uporzdkujesz je we waciwej kolejnoci. Umiechna si. Zaczniemy od
czego atwego.
To powiedziawszy, otworzya torb, ktr miaa na kolanach, pogrzebaa chwil w
pytkach i wyja czarn i bia. Pooya je na brzegach stou. A potem wyoya tuzin pytek w
rnych odcieniach szaroci. Kip szybko uoy je w kolejnoci od najjaniejszego do
najciemniejszego.
Arien nic nie powiedziaa, sprawdzia tylko odwrote strony pytek, zapisaa co na
pergaminie, zebraa pytki ze stou i schowaa je z powrotem do torby. Potem wyoya brzowe,
od bew do sepii. Tym razem byo trudniej, ale Kip znowu szybko poukada odcienie.
Prba powtrzya si z odcieniami koloru niebieskiego, zielonego, tego,
pomaraczowego i czerwonego. Kiedy Kip idealnie poradzi sobie z czerwieniami, Arien wyja
czarn sakiewk, sprawdzia uwanie odwrotne strony pytek zasaniajc je przed oczami Kipa
rk i wyoya kolejn seri czerwieni, tylko e tym razem pytek byo dwa razy wicej, zatem
zrnicowanie odcieni byo o wiele subtelniejsze. Szkaraty, cynobry, odcienie truskawki, maliny
i psu. Kip uoy je i mia kopot tylko z jedn pytk. Kolor na brzegu pytki by odrobin
ciemniejszy ni na rodku. Wreszcie pooy go na waciwym miejscu, kierujc si kolorem na
rodku pytki.
Preceptorka obrcia pytki i Kip zobaczy, e pooy czternastk midzy dziewitk i
dziesitk. Arien skrzywia si do niego przepraszajco, jakby poradzi sobie lepiej, ni si
spodziewaa, ale i tak obla.
To pomyka powiedzia Kip.
Cisza! odezwa si wiatowadca Czer. Wiem, e nie znasz naszych zwyczajw,
suplikancie, ale nie wolno ci odzywa si w czasie prby.
Ale to bd powiedzia Kip.
Ostrzegam ci.
Kip unis rce w niemym protecie.
wiatowadca Czer westchn.
Pani preceptor? spyta. Zwykle skargi s wnoszone po ogoszeniu wynikw prby,
ale najwyraniej dzisiaj nic przebiega zgodnie ze zwyczajami. Jaka jest pani ocena?
Arien obrcia pytki z powrotem, tak jak uoy je Kip. Odchrzkna z zakopotaniem.
wiatowadco, przepraszam, ale nie jestem superchromatk. Prbowaam panu
wytumaczy. Sama nie widz rnicy. Wedug klucza...
Klucz zosta podwaony powiedzia wiatowadca Czer, trc oko palcem. Poowa
kobiet to superchromatki, a ja wybieram... Ach, mniejsza z tym. Prosz pj po superchromat,
preceptorko Arien.
Tak, wiatowadco odpara potulnie.
Wysza, a wiatowadca spojrza na Kipa zielonymi oczami.
Kim jeste tak naprawd? Dlaczego poddajemy ci prbie wanie dzisiaj? Skd to
specjalne traktowanie? Skd jeste?
Jestem z Tyrei, panie. Krl Garadul star w proch cae moje...
Krl? O czym ty mwisz?
Drzwi otworzyy si i wesza preceptorka Arien, a za ni kobieta, ktra wygldaa jak
strach na wrble. Wzrostem prawie dorwnywaa wiatowadcy Czerni i bya chuda jak patyk.
Koci rysoway jej si ostro, skr miaa w kolorze wyblakego brzu i pomarszczon, a jej
skrcone wosy byy siwe i krtkie, z paroma tylko smukami ciemniejszej barwy przy
koniuszkach. Pomaraczowe obwdki i rozrzucone czerwone gwiazdy sigajce prawie
zewntrznego brzegu tczwki przesaniay naruralny mahoniowy odcie oczu.
Mistrzyni Kerawon Varidos, przepraszam, e zawracamy gow powiedzia
wiatowadca Czer. Rzuci Arien ostre spojrzenie.
Mistrzyni bya wanie na korytarzu. Spytaa, co robi tumaczya si preceptorka.
Prawie mnie przewrcia. C to za wyzwanie? spytaa stara kobieta.
Pytki leay kolorami do wierzchu, tak jak uoy je Kip.
W jakiej kolejnoci suplikant je uoy?
Cisza. Mistrzyni Varidos spojrzaa na wiatowadc Czer, a potem na preceptork Arien.
Wanie tak je uoy powiedziaa w kocu Arien.
Czyli jest dziwolgiem wrd swojej pci. To wszystko?
Wedug klucza, ukad powinien wyglda tak powiedziaa preceptorka Arien.
Odwrcia pytki i wskazaa na cyfry.
Przychodzisz do mnie, ebym rnicowaa najsubtelniejsze odcienie czerwieni, i mylisz,
e nie potrafi czyta? spytaa ostro mistrzyni Varidos.
Preceptorka Arien si przerazia. Otworzya usta i zaraz je zamkna.
Starucha wzia w kociste szpony pytk numer czternacie. Obrcia j i spojrzaa na
brzegi.
Odbierz egzaminatorce jej pozycj powiedziaa. Ten kafelek lea na socu.
Wyblak. To niewaciwy odcie. Chopak jest superchromat. Odwrcia si do Kipa. Moje
gratulacje, dziwolgu.
Dziwolgu? powtrzy Kip.
Prostak, co? Szkoda.
Co? spyta Kip. Nadal nie rozgryz znaczenia wszystkich tytuw, ju nie mwic o
tym, co mia z nimi wszystkimi pocz.
Kip, nie wolno ci si odzywa! powiedziaa preceptorka Arien.
To zakaz chronicy przed oszustwami powiedzia wiatowadca Czer. Kiedy setki
suplikantw podchodz do prby w tym samym pokoju.
Zjawi si dzisiaj tumaczya mistrzyni Varidos preceptorka Arien. Sam Pryzmat
rozkaza natychmiast podda go prbie. Nie zna zasad.
Kontynuujcie prb powiedziaa mistrzyni.
Kip i preceptorka Arien zerknli na wiatowadc. Kip domyla si, e teoretycznie to on
by tu najwyszy rang, ale mczyzna leciuteko wzruszy ramionami, jakby nie byo o co si
spiera.
Preceptorka Arien znowu usiada, wycigna zestaw szczypcw i za ich pomoc wyoya
kolejn seri pytek. Tylko e te wszystkie miay odcie najgbszej czerwieni. Kip zamruga.
Preceptorka Arien podaa mu szczypce. Ehm... Dziki?
Kip wycign rk do pytki i zrozumia. Poczu promieniujce z nich ciepo. Jak mia
dostrzec rnice w cieple? Gapi si, jakby si woli mg wydrze z pytek prawd.
Czas si wlek. Kip zacz marzy. Zastanawia si, czy Liv Danavis tu bya. Och, nie,
wtedy musiaby jej powiedzie.
Cze, Liv, cudownie ci widzie. Twj ojciec nie yje.
Fantastycznie. Kip pomyla o pomieniach ryczcych w jego miasteczku, o krzesicielu i
jego uczniu, rzucajcych ogniowymi pociskami. O skoku z wodospadu, o biegu ciek wzdu
bystrzy w kompletnej ciemnoci, o rozlunieniu oczu, dziki ktremu lepiej widzia, ni gdy
wyta wzrok. Na Orholama, rzeczywicie prostak ze mnie!
No dobrze, upyno do czasu powiedzia wiatowadca Czer.
Nie, chwileczk, chwileczk! Ja tylko... tylko... Kip znowu spojrza na pytki.
Oczy, rozlunijcie si, no ju! Pozwoli, eby wzrok mu si zamgli, i nagle wszystko stao
si jasne. W kilka chwil za pomoc szczypcw przesun pytki na waciwe miejsca, ukadajc
je od najgortszej do ledwie ciepej. Tego wanie uczy go mistrz Danavis? Stary farbiarz nigdy
nie wygada si, e to, co pokazywa Kipowi, nie byo zwyczajne. Niewiarygodne.
Myl o farbiarzu sprawia, e Kip poczu ucisk w odku. Mistrz Danavis by dla niego
dobry. Wymyla prace, ktre pewnie sam by szybciej wykona tylko po to, eby mc mu troch
zapaci. Jak wszyscy w Rektonie zosta zamordowany.
Kip mia nadziej, e mistrz Danavis zabra ze sob paru tych ajdakw.
Ju koczymy? spyta.
Chcia zosta sam. By za bardzo zmczony, emocje kbiy si w nim jak szalone,
wiadomo tego, co wydarzyo si w Rektonie, prbowaa wedrze si do jego myli i
przytoczy go teraz, kiedy przez chwil nie musia ucieka przed onierzami, bandytami czy
magicznym atakiem.
Nie odpowiedziaa starucha. Nie zawracaj sobie gowy, dziewczyno powiedziaa do
Arien, ktra obrcia dopiero poow pytek. Dobrze je uoy. Poka mu nadfiolety.
Preceptorka Arien schowaa gorce pytki, zerkajc na wiatowadc Czer, ktry patrzy
niewzruszony. Wyja ostatnie pytki, wszystkie w kolorze ciemnego fioletu.
Rozluni oczy, eby widzie jeden kraniec widma, wic... Kip zmruy oczy najmocniej
jak potrafi i natychmiast pojawiy si kolory. Kto napisa po jednej literze na kadej pytce.
Ukaday si w haso Dobra robota!.
Kip si rozemia. Uoy je w kolejnoci.
Preceptorka Arien zerkna na mistrzyni Varidos.
Dlaczego patrzysz na mnie, gupia dziewczyno? spytaa starucha. Nie widz
nadfioletw. Jestem z drugiego koca spektrum.
Modsza kobieta zarumienia si i obrcia pytki. Leay we waciwej kolejnoci.
Moje gratulacje, chopcze powiedziaa mistrzyni Varidos. Moesz zosta
ogrodnikiem u jakiego satrapy.
Co?
To jeden ze sposb na wykorzystanie doskonaego rozrniania kolorw i szansa na
awans dla ciebie, Tyrejczyku.
Drzwi si otworzyy i wszed dowdca elazna Pi.
Co tu si dzieje? spyta.
Wanie zakoczylimy prb tego suplikanta powiedziaa preceptorka Arien. J est
superchromat w caym spektrum!
Marnujecie jego czas na pytki? Nie obchodzi mnie, jakie kolory widzi, chc wiedzie, co
potrafi krzesa. Gdzie ten idiota egzaminatot, od ktrego zaczem? Kazaem mu przepuci
Kipa przez Mocarni.
Chcesz przepuci nieprzygotowanego suplikanta przez Mocarni? zapytaa mistrzyni
Varidos.
Chwileczk, wic to nie bya Mocarnia? zdziwi si Kip.
A czujesz si wymcony? spyta elazna Pi.
Chopak opuszcza Chromeri dzi rano. Pryzmat chce zna jego moliwoci przed ich
wyjazdem.
To jest wysoce niestosowne powiedziaa mistrzyni. Kim jest ten chopak?
Ja tu siedz! zirytowa si Kip.
Stosowne czy nie, to nieistotne powiedzia elazna Pi. Czy pani i preceptorka
moecie asystowa przy prbie, czy nie?
J a? spytaa zaniepokojona Arien. Nie sdz, ebym...
Moemy... zacza mistrzyni.
Dobrze, wobec tego... powiedzia elazna Pi.
...ale najpierw dam poinformowania mnie, kim on jest.
Ja tu siedz! wcieka si Kip.
Nie podno na mnie gosu, chopcze ostrzega go mistrzyni, dgajc kocistym
szponem powietrze przed jego nosem.
Kim jeste, chopcze? zapyta cicho wiatowadca Czer, podczas gdy wszyscy w
pokoju mwili coraz goniej.
Myl, e naprawd wolaabym nie pomaga przy Moc... mwia Arien.
Nie ma pani prawa stawia jakichkolwiek da mwi do staruszki dowdca.
Jestem Kip Guile! wykrzykn Kip. Jestem bkartem Gavina Guile.
Cisza.
Kip popatrzy po twarzach. wiatowadca Czer wyglda na tylko troch zaskoczonego.
Preceptorka Arien bya tak wstrznita, e bliska ez. Dowdca elazna Pi si zirytowa.
Mistrzyni Varidos robia wraenie dziwnie zadowolonej.
Ach. Wobec tego zaczniemy z Mocarni natychmiast. Dziewczyno powiedziaa do
Arien przygotuj pomieszczenie. Wezwij egzaminatorw. Spojrzaa na Kipa. Wic moe
jednak nie bdziesz ogrodnikiem.
A pocauj mnie w nos, powiedzia Kip... ale tylko w duchu.
ROZDZIA 38
Liv Danavis wspia si po ostatnich stopniach prowadzcych na szczyt Chromerii, rozgldajc
si wok nerwowo. Sza jako pierwsza w krtkim szeregu koleanek z klasy i niosa krzeso
niezgrabnie wysoko, eby nie zaczepia nim o stopnie. W pierwszej chwili mylaa, e taras jest
pusty, ale wtedy go dostrzega. Jej cel. Jej ostatnia szansa.
Pryzmat sta na samej krawdzi budynku, wychylajc si na zewntrz, patrzc na wschd,
za czerwon wie, i przyglda si statkom w Szafirowej Zatoce. Chocia Gavin Guile
rzeczywicie by dwa razy starszy od siedemnastoletniej Liv, jego sylwetka piknie rysowaa si
na tle popoudniowego soca. Mocno zaznaczony trjkt szerokich ramion i wskiej talii,
ramiona grube od mini, odsaniane, gdy bryza podwiewaa mu do gry rkawy. Miedziane
wosy powieway mu na wietrze. Stanowi dziwn kombinacj, niespotykan nawet wrd
wysokich rodw Siedmiu Satrapii: rude wosy i zamiast piegowatej cery, ktra zdradzaaby
zwizki z Krwaw Puszcz mocno opalona skra. Czy to prawda? Czy to mg by ojciec
Kipa?
Liv! Ruchy! sykna Vena.
Liv si przerazia. Zatrzymaa si na samym szczycie schodw, blokujc przejcie reszcie
klasy. Ruszya popiesznie naprzd, rumienic si. Wiedziaa, e jest le, skoro nawet niczego
niewiadoma Vena co zauwaya. Cudownie. Liv nasucha si teraz na ten temat. Jeli nie od
samej preceptorki Zotogg, to z pewnoci od mniej przyjaznych dziewczyn z grupy.
Kiedy sze dziewczt zajo swoje miejsca nie byo chopcw w ich klasie Pryzmat je
zauway. Odsun si od krawdzi wiey i podszed do klasy. Jak w czasie normalnych lekcji
chocia, na szczcie, dni zakuwania z ksiek miay ju raczej za sob Liv usiada w drugim
rzdzie; jako Biedaczka siedziaa obok swojej przyjaciki Veny, Pprzytomnej Artystki i
Arany, Crki Prostego Kupca. Dziewczyny, ktrym jakim cudem udao si zawrze urod,
bogactwo, koneksje, arystokratyczne pochodzenie, wymuskanie i talent w raptem trzech ciaach,
zajy pierwszy rzd, bo zawsze si tego domagay. Preceptorka Zotogg, ledwie trzy lata
starsza od uczennic, robia wszystko, czego te dziewczyny chciay.
Gavin Guile stan przed klas.
Witajcie, uczniowie pozdrowi je tradycyjnym powitaniem nauczyciela.
Witaj, preceptorze odpowiedziay zgodnym chrem, nie zastanawiajc si, czy nie
powinny zwrci si do niego, uywajc innego tytuu. W kocu by Pryzmatem.
Dobrze powiedzia, rzucajc im szeroki, krzywy umiech. Orholamie, by naprawd
sodki. Dzisiaj jestem tylko preceptorem. A wy jestecie tylko skierkami.
Pomykami poprawia go bez zastanowienia Liv.
Skulia si w krzele, kiedy preceptorka Zotogg sykna i wszystkie dziewczyny
spojrzay na ni z niedowierzaniem. Poprawia Pryzmata! Mgby powiedzie, e gra to d, i
nadal wszyscy by si umiechali i kiwali gowami. On jednak nie wyglda na zdenerwowanego.
Popatrzy tylko na Liv przez dusz chwil swymi niepokojcymi, pryzmatycznymi oczami.
No tak powiedzia. Skoro jestecie zaawansowan klas, podejrzewam, e macie do
mnie pytania. Jak si nazywasz?
J a? spytaa Liv. Oczywicie, e pyta mnie, przecie na mnie patrzy. Ehm, Liv.
Ehmliv?
Zarumienia si jeszcze mocniej.
Aliviana. Liv. Liv Danavis.
Dodaa nazwisko, majc nadziej, e Pryzmat je rozpozna? Czy w przeciwnym wypadku
nie powiedziaaby po prostu Liv? Prbowaa mu si przypochlebi, jak chcieli jej ruthgarscy
panowie?
wietna robota szepna licznotka z pierwszego rzdu. Do trzech razy sztuka.
Krewna generaa Danavisa?
Liv przekna lin.
Tak, panie. To mj ojciec.
Teraz ju si nie wycofasz. Dobra robota, Liv.
To by dobry czowiek. Powiedzia to, jakby szczerze szanowa mczyzn, ktry by
odpowiedzialny za mier tylu jego wasnych ludzi.
By buntownikiem. Nie potrafia ukry goryczy w gosie. Goryczy zwizanej z tym, e
ojciec straci na wojnie wszystko, cznie z matk Liv. Goryczy, bo teraz ju na zawsze bdzie
odstawa od reszty. Goryczy, bo jej ojciec nigdy nie mwi o Wojnie Faszywego Pryzmata,
nigdy nawet nie prbowa uzasadni, dlaczego walczy po zej stronie.
A niewielu z buntownikw byo dobrymi ludmi, przez co twj ojciec jeszcze bardziej
si wyrnia. Masz jakie pytanie, Aliviano?
Wszystkie uczennice miay przygotowa pytania, ale licznotka, Bogaczka i
Ustosunkowana z pierwszego rzdu zwykle dominoway na zajciach z wanymi krzesicielami,
wic Liv nie spodziewaa si, e bdzie miaa szans o co zapyta. Zawahaa si.
J a mam pytanie powiedziaa licznotka.
Tak naprawd nazywaa si Ana. Pochylia si z zapaem, krzyujc rce pod piersiami. Na
szczycie Chromerii byo w miar ciepo, ale Ana musiaa marzn, zwaywszy, jak niewiele ciaa
zasaniaa jej sukienka. Poczenie jej denerwujco naturalnej urody, krtkich spdniczek i
obszernych dekoltw rzadko kiedy umykao uwagi nauczycieli pci mskiej.
Chwileczk, ja te mam pytanie zaprotestowaa Liv.
Ju zwrcia uwag na fakt, e jest crk Corvana Danavisa. Jedyny sposb, eby moga
wyda si Pryzmatowi bardziej interesujca i eby nabra pewnoci, e jest szpiegiem to
powiedzie mu, e jest z Rektonu i zna Kipa.
Moga z tego wybrn, posuwajc si tylko dalej, o wiele dalej. Dobry Orholamie, prosz...
Tak, Liv? powiedzia Gavin, ale nie patrzy na ni. Z kamienn twarz przyglda si
surowo Anie. Zerkn w d na jej wyeksponowane piersi, a potem spojrza jej w oczy i ledwie
dostrzegalnie pokrci gow. Tak, zauwayem. Nie, nie jestem ubawiony.
Ana poblada. Spucia wzrok, usiada prosto i poprawia si na krzele, obcigajc
spdnic. Orholamowi niech bd dziki, e Liv siedziaa w tylnym rzdzie, bo nie potrafia
powstrzyma umieszku.
Liv? powtrzy Gavin, patrzc teraz na ni; jego pryzmatyczne oczy hipnotyzoway.
Odchrzkna.
Zastanawiaam si, czy mgby pan powiedzie nam co o wykorzystaniu to-
nadfioletowej dichromacji.
Dlaczego?
Liv zamara. Jej modlitwy zostay wysuchane. Miaa szans.
Preceptorka Zotogg wesza jej w sowo.
A moe zamiast tego porozmawiamy o dichromacji nadfioletowo-niebieskiej? J est o
wiele czstsza. Trzy z moich uczennic s dichromatkami. Ana jest prawie polichromatk.
Gavin uda, e jej nie syszy.
Liv nie sdzia, e kiedy nadejdzie ta chwila. Od tak dawna bya uwiziona w tej klasie, z
tymi dziewczynami. Jeszcze jeden rok i skoczyaby nauk. Waciwie to opanowaa krzesanie
na tyle, eby przystpi do egzaminw kocowych i spokojnie je zda. Nie zrobia tego,
poniewa po ukoczeniu nauki nie czekao jej nic dobrego. Okropne stanowisko urzdnika
dekodujcego poficjalne listy dla ruthgarskiego arystokraty, ktry wykupi jej kontrakt.
Nie powierz jej nawet tajnych informacji. Niewane, e bya malekim dzieckiem w
czasie wojny i nie czua si zwizana z buntownikami bya Tyrejk. To wystarczyo, eby w
oczach Chromerii zostaa przeklta.
Kada z Siedmiu Satrapii bya odpowiedzialna za opaty za nauk swoich uczniw. Kada
satrapia z radoci godzia si na tak inwestycj, poniewa krzesiciele odgrywali kluczow rol
w ekonomii krajw, w ich wojskach, przy budowach, w cznoci i rolnictwie. Jednake Tyrea
nie miaa nic. Skorumpowani obcy gubernatorzy Garristonu co roku przysyali marne gorsze.
Uczniowie, ktrzy pochodzili z Tyrei, musieli waciwie sami za siebie zapaci. Bogactwa
Danavisw rozkradziono w czasie wojny, wic Liv musiaa zgosi si na sub u ruthgarskiego
patrona, eby utrzyma si w Chromerii.
Gdyby Liv pochodzia z innej satrapii, jej ambasador zmusiby patrona, eby zapaci za jej
nauk na dichromatk albo zmusi go do oddania kontraktu. Tylko e ju nie byo tyrejskiego
ambasadora. Istnia specjalny fundusz u kwestora dla takich przypadkw w trudnym pooeniu
jak ona, ale ju dawno zamieni si w fundusz dla biurokratw, ktrzy wynagradzali swoich
ulubiecw. Tyrea nie miaa gosu ani swojego miejsca.
Liv zapytaa o to, bo jest to-nadfioletow dichromatk powiedziaa Vena.
Gavin odwrci si i spojrza na Ven. Bya artystk i tak si ubieraa. Miaa krtko cite
wosy na chopic mod, artystycznie zmierzwione, nosia mnstwo biuterii i wasnorcznie
uszyte ubrania. W poowie przypadkw nie mona byo powiedzie, ktrego kraju styl by jej
natchnieniem o ile w ogle ktry by. Chocia nie bya adna, zawsze robia due wraenie i
przynajmniej zdaniem Liv wygldaa rewelacyjnie. Dzisiaj miaa na sobie zwiewn sukienk
wasnego pomysu ze srebrnym haftem przy rbku przypominajcym zoomorficzne wzory
Drzewnych Ludzi. Wzory w widocznych barwach byy sprytnie odtworzone w nadfiolecie.
Jeste zadziwiajc mod kobiet powiedzia do Veny Gavin. I dobr przyjacik.
Przepikna suknia. Vena si zaczerwienia, a Gavin zwrci si do Liv: To prawda?
Nie, to nie jest prawda odezwaa si preceptorka Zotogg. Mocarnia w jej wypadku
nie daa jednoznacznej odpowiedzi, a od tamtego czasu Liv nie wykazaa si nowymi
umiejtnociami.
Liv wyja stuczone te okulary waciwie tylko monokl ktre kupia po kryjomu
dwa lata wczeniej. Uniosa je i spojrzaa, mruc jedno oko, na biay kamie wiey Pryzmata. W
jednej chwili ty luksyn wypeni jej zoone donie.
Rozla si jak woda. W naturalnym stanie ty luksyn by pynny. To by najbardziej
niestabilny rodzaj luksynu, nie tylko wraliwy na wiato, ale take na ruch. W najlepszym
wypadku mona byo go wykorzysta do dwch rzeczy: podtrzymywany wol w formie pynnej
tworzy doskonae pochodnie. A zapiecztowany i w cienkich arkuszach powoli karmi wiatem
inne rodzaje luksynu, odwieajc je tak samo, jak lanolina i wosk pszczeli oywia skr.
Liv chlusna pynem na bok. Nie spad nawet na ziemi, tylko byskawicznie zagotowa
si w powietrzu, zamieniajc si w czyste te wiato.
To oburzajce! bekotaa preceptorka Zotogg. Nie wolno ci krzesa...
Nie wolno ci przerwa jej Gavin trwoni darw, ktre da ci Orholam. Jeste Tyrejk,
Aliviano?
Preceptorka Zotogg zamara. Nie mona byo przerywa Pryzmatowi. Nie dwa razy.
Tak odpowiedziaa Liv. Z maego miasteczka niedaleko Strzaskanej Skay. Z
Rektonu.
Jego oczy rozbysy na chwil, ale moe Liv tylko si wydawao, bo powiedzia:
Po jakim czasie zapaa lin w Mocarni?
Dwie minuty i pi sekund odpowiedziaa.
Uwaano to za bardzo dugi czas.
Spojrza na ni ostro. A potem jego twarz zagodniaa.
Rozumiem, rwnie uparta jak ojciec. Ja wytrzymaem nieco ponad minut. Dobra robota.
Wic... nadfiolet i . Popatrz.
Wycign obie donie.
renice wszystkich dziewczt zwziy si do wziutkich szczelinek. Nadfioletowy luksyn
by niewidzialny dla zwykego wzroku. Nawet kobieta, ktra krzesaa nadfiolet, nie zobaczyaby
go, dopki nie poszukaaby go wiadomie.
W czasie zwykych lekcji niewtpliwie przerobiycie, i to pewnie tyle razy, e ju wam
robio si od tego niedobrze, krzesanie pisma z nadfioletowego luksynu.
Mao powiedziane. Wanie ze wzgldu na niewidzialno nadfioletu jego krzesicieli
wykorzystywano w cznoci. Dodatkowo jednak kady satrapa szuka take szyfrw i metod
tasowania, przekrcania i zaciemniania wiadomoci w nadfiolecie, zamykania ich w kruchych
ptlach, ktre mg przeama tylko kto, kto dokadnie zna metod ich otwierania i
odczytywania. Byo to zabawne przez pewien czas. Ale ten etap skoczy si dla nich dawno,
bardzo dawno temu.
Wiecie, do czego doskonale nadaje si nadfiolet? spyta Gavin. Do podcinania ludzi.
Wszystkie dziewczyny w klasie umiechny si zawstydzone. Kada sprbowaa tego w
jakim momencie. Nie, mwi powanie. Takie psikusy to okazja, przy ktrej uczycie si
wykorzystywa kolor w sposb, w jaki jeszcze nikt go nie wykorzysta. Trzeba by troch
niesfornym, eby tworzy histori. Zapiecztowany nadfiolet nie jest tak mocny jak niebieski
albo zielony, ale prawie nic nie way i na mio Orholama, jest niewidzialny! Gavin wykrzesa
puste nadfioletowe jajko wielkoci doni. Skrzywi si, jakby co sprawio mu bl. Jeli idzie o
, Liv, to dowcip polega na tym, eby zrozumie, w jaki sposb uwalnia swoj moc. Zatem we
wntrzu tego jajka krzeszemy ty luksyn. Zrobi to. Wane, eby nie zostawi ani odrobiny
powietrza. rodek musi by lity. Zakoczy krzesanie, patrzc na dziewczyny i nie zwracajc
uwagi na to, co robi. Zostawi bbelek powietrza w jajku. Nie zauway tego.
Jeli wntrze jest lite, nie ma tam ani odrobinki powietrza, to wtedy, nawet jeli
potrzniemy jajkiem...
Liv uniosa rk, otworzya usta, ale nie zdya.
Gavin potrzsn jajkiem. Eksplodowao w olepiajcym bysku.
Wszyscy padli na ziemi.
Zanim Liv otworzya oczy, usyszaa, e Gavin si mieje. Oszala? Podniosa wzrok, ale
Pryzmat nie mia nawet zmierzwionych wosw.
No dobrze powiedzia. Gdyby to jajko byo z niebieskiego luksynu, wszystkich nas
pocioby na kawaki, wybuchajc. Ale, jak doskonale zakonotowaycie to sobie w gowach,
chocia jak wida nie w sercach i w ciaach, zapiecztowany nadfiolet atwo si strzpi. Co nie
znaczy, e nie moe by uyteczny.
Z prdkoci i atwoci, ktra oszoomia Liv, wykrzesa kolejne jajko i wypeni je
tym pynnym luksynem.
Wstacie powiedzia do uczennic.
Ana cicho pakaa. Upadajc, otara sobie kolano do krwi. Dobrze jej tak za noszenie
krtkiej spdnicy. Reszta dziewczyn wstaa, postawia krzesa i usiada. Ana zostaa na ziemi.
Wsta powiedzia Gavin. Bdziesz krzesicielk za kilka miesicy. Chcesz si
zachowywa jak kobieta? A nawet nie potrafisz zachowywa si jak dorosa.
Jego sowa ostro raniy An, ale zapieky te kad dziewczyn w klasie. To zdanie
dotyczyo w rwnym stopniu jej, co Liv. Liv odwrcia wzrok od Any, zdajc sobie spraw, e
rwnie dobrze ona mogaby znale si na jej miejscu. Przez chwil wspczua dziewczynie, ale
zaraz zirytowaa si z tego powodu. Ana uprzykrzaa jej ycie.
Gavin zignorowa An i rzuci pasmo nadfioletu w niebo. Byo tak lekkie, e unioso si na
wietrze i poszybowao do zachodniej wiey, ale dopki trzyma luksyn otwarty, podpiera go i
krzesa wicej i wicej, mg kierowa pasmo coraz wyej, i to wanie szybko zrobi. Potem
przysun te jajko do pasma luksynu, zrobi ptle, eby je umocowa, i wystrzeli je w
powietrze. Prawa rka opada mu gwatownie pod wpywem odrzutu.
Jajko wisno po niewidzialnej linie, przelatujc po uku nad wie. W najwyszym
punkcie dwiecie stp dalej eksplodowao z hukiem. Liv syszaa, jak ludzie na dole krzycz
zaskoczeni i zdziwieni.
A teraz wyobracie sobie, e wycelowaem w szereg szarujcych koni. Nikogo to nie
zabije, ale konie nie lubi, gdy co wybucha im przed pyskami, podobnie jak napuszone
dziewczta.
Blado i rumiece wypeniy nag, zbola cisz.
J est jeszcze kilka innych specyficznych sposobw wykorzystania nadfioletu w
dwubarwnym krzesaniu. Jakie pomysy?
Ana podniosa niepewnie rk. Skin gow.
Do kontroli na odlego?
Zgadza si. Musisz zostawi nadfiolet otwarty i im dusza linia, tym trudniej nad ni
panowa. To jak onglowanie, kiedy nie widzisz piek. Ale...
Wycign rce, wir kolorw zamigota w jego oczach i ju trzyma czerwon, t,
zielon, niebiesk i pomaraczow kul. (Liv zauwaya, e znowu si skrzywi, jakby nacign
misie w plecach). A potem zacz onglowa. Wszystkie dziewczta, a nawet preceptorka
Zotogg, wstrzymay oddech. Po pierwsze, dlatego e wasnoci kul byy dziwne.
Pomaraczowa bya byszczca, oleista. Czerwona klejca. ta pynna. No i oczywicie robi
wraenie sam fakt, e kto onglowa picioma kulami.
Och. Liv zrozumiaa. Kada kula bya z cieniutkiej skorupki z niebieskiego luksynu
wypenionej luksynem innego koloru.
Gavin zamkn oczy i dalej onglowa. Niemoliwe. Po prostu si popisywa. Nie
popisywa si, nadal je uczy.
Ach powiedziaa Liv.
Kto zrozumia powiedzia Gavin otwierajc oczy. Jak ongluj, majc zamknite
oczy?
Jest pan Pryzmatem, pan wszystko potrafi wymamrota kto.
Piknie dzikuj, przez cay dzie nikt mi nie caowa tyka, ale nie, nie o to chodzi.
Naprawd to powiedzia?!
Pan wcale nie ongluje powiedziaa Liv, pierwsza dochodzc do siebie.
Gavin odsun rce od wirujcych piek. Dalej latay, krelc zawiy wzr w powietrzu.
Wszystkie dziewczta zmruyy oczy i zobaczyy nadfioletowy luksyn czcy kule. One po
prostu migay po niewidzialnym torze.
Zgadza si. Jeli stworzysz widoczny powd, nawet zadziwiajcy, moesz ukry
niewidzialne zjawisko tu pod nosem ludzi. Oto moc nadfioletowego luksynu. Aliviano,
wywiadczysz mi przysug?
Oczywicie.
Umiechn si.
wietnie. Zapamitam to sobie. Odwrci si. Mia ciemn plam na plecach koszuli.
To krew? Czy Liv powinna co powiedzie?
Preceptorko Zotogg, przykro mi, e musz si poegna. Nadal jestem wam winny
poow zaj i wynagrodz to wam. A na razie prosz zawiadomi stosownych urzdnikw, e
Aliviana Danavis zostaa oficjalnie uznana za nadfioletowo-t dichromatk. Ma natychmiast
rozpocz zajcia. Bd... rozczarowany, jeli nie zostanie wyekwipowana rwnie przyzwoicie
jak przecitny ruthgarski dichromata. Koszty pokryje Chromeria. Jeli ktokolwiek bdzie mia
jakie zastrzeenia, prosz go skierowa do mnie.
Liv natychmiast zapomniaa o koszuli Gavina. Nie moga uwierzy w to, co wanie
usyszaa. Paroma zdaniami Pryzmat wszystko zmieni. Uwolni j. Dichromatka! Jednym
sowem, zamiast spdzi ycie na pisaniu listw dla jakiego zaciankowego arystokraty, czekaa
j Orholam tylko wie jaka przyszo. Pomylaa, e to sobie wyobrazia, dopki nie zobaczya
rwnie oszoomionej miny u preceptorki Zotogg. To dziao si naprawd. Liv potrzebowaa
tylko chwili, eby dotara do niej reszta sw Gavina. Miaa y na takim poziomie jak ruthgarski
dichromata, i to na koszt Chromerii!
A Ruthgarczycy zapewniali swoim krzesicielom najlepsze warunki. To bya cz ich
strategii, dziki ktrej przycigali najwiksze talenty.
Jeli Liv dobrze to rozegra, moe uda jej si wyrwa z pazurw tej harpii Aglaii Crassos.
Gavin umiechn si do niej, a szelmowska, chopica rado mieszaa si w nim z czym
gbszym, czego Liv nie potrafia odczyta. A potem odszed.
Jednake, kiedy patrzya, jak Pryzmat zbiega po schodach i znika im z oczu, ogarn j
nieokrelony niepokj. Zdobya dzisiaj wszystko, na co miaa nadziej, i wszystko, o czym nawet
nie miaa marzy. I wydarzyo si co wicej...
Pryzmat wanie j kupi. Nie wiedziaa, dlaczego bya tyle warta, ale nie miaa wraenia,
eby to by przypadek. Spojrzaa na Ven, ktra tylko wzruszya ramionami, wytrzeszczajc
oczy. Gavin Guile mia jakie plany co do Liv, a ona z radoci wypeni powierzone jej zadanie.
Tylko co to mogo by?
ROZDZIA 39
Bkit celi prbowa przesikn mu do mzgu, pozbawi go namitnoci i uczyni logicznym.
Nie byo miejsca na nienawi, zazdro, wcieko. Martwy mczyzna mrucza w cianie.
Dazen wsta i podszed do niego. Martwy czowiek mieszka w pewnym szczeglnie
byszczcym fragmencie luksynowej ciany. By oczywicie bratem bliniakiem Dazena.
Nadszed czas powiedzia martwy czowiek. Musisz si zabi.
Martwy czowiek lubi tak czasem zdzieli Dazena obuchem i patrze, jak zareaguje.
Dazen rozcign szyj, przechylajc gow w lewo i w prawo. Martwy czowiek
rozcign szyj, przechylajc gow w prawo i w lewo.
Co masz na myli? spyta Dazen.
Nie chciae zrobi tego, co naleao. Jeeli nie jeste w stanie ci gbiej ni Dazen...
Teraz ja jestem Dazenem! warkn Dazen.
Mczyzna w cianie umiechn si z pobaaniem.
Nie, jeszcze nie. Nadal jeste mn, Gavinem, bratem, ktry przegra. Dazen ukrad ci
ycie, ale ty nie wzie jego ycia. Jeszcze nie. Nie jeste gotowy. Porozmawiaj ze mn za rok
albo dwa.
Ty nie yjesz! warkn Dazen. Jeste martwym czowiekiem, a nie mn. Ja jestem
Dazenem!
Ale odbicie nic nie powiedziao.
Tam by jego syn. Jego, a nie Dazena. Prawdziwy Dazen ukrad mu syna. Tak jak ukrad
mu cae ycie.
Gavin postanowi dawno temu, e skoro brat ukrad mu jego ycie, to on ukradnie ycie
Dazena. Modszy brat zawsze by tym sprytniejszym, wic jedyn drog ucieczki byo sta si
Dazenem przechytrzy brata jego wasnym sposobem mylenia, wkopa si o krok gbiej pod
najgbsz puapk Dazena i zaskoczy go, wyskakujc stamtd. Jak na razie nic z tego nie
wyszo.
Nie zadziaao, bo nie jeste gotowy, by zaryzykowa wszystko, eby wygra. Na tym
polega geniusz Dazena odpar martwy czowiek. Pamitasz ostatni raz, kiedy walczylicie ze
sob?
Kiedy mnie uwizi i ukrad moje ycie?
Nie, ostatni raz, kiedy walczy z tob na pici.
Gavin nigdy by o tym nie zapomnia. By starszym bratem. Musia wygra. Nie pamita
nawet, o co walczyli. To nie byo wane. Pewnie sam sprowokowa bjk. Dazen za bardzo
zwania i nie okazywa Gavinowi nalenego szacunku. Wobec tego Gavin uderzy go w rami i
przezwa jako paskudnie.
Chocia Gavin by starszy, Dazen wyrs tak, e dorwna mu wzrostem, o ile ju nie
przers. Zwykle Dazen zareagowaby na takie traktowanie skarg albo przeklestwem. Nie
tamtego dnia. Dazen zaatakowa go i nagle Gavina ogarn strach, ktry narasta w nim ju od
pewnego czasu. Co bdzie, jeli przegra?
Walczyli, prbujc wzajem si przewrci, zasypujc ciosami rce, brzuch, ramiona
przeciwnika. Wiele ciosw udao si zablokowa, ale nawet te, ktre sigay celu, byy bardziej
bolesne ni niebezpieczne. W walce z bratem obowizyway pewne zasady. Nie prbowae
poama mu koci, nie bie w twarz. Chodzio o ulego, dominacj i o kar.
Jeeli jednak Dazen wygraby jedn walk, sprawy midzy nimi na zawsze by si zmieniy.
Do tego nie mogo doj. Przestraszony i zdesperowany Gavin uderzy Dazena w twarz.
Chopak zakoysa si na pitach, ale bardziej z zaskoczenia ni od siy ciosu. Dazen by
zwykle opanowany, ale gdy tylko Gavin zobaczy jego twarz, zrozumia, e popeni bd.
Powany bd. Bl si nie liczy. Dominacja ju si nie liczya. Nie dla Dazena. Po prostu
cakiem zwariowa. Nie musia nawet krzesa czerwieni, eby straci panowanie. A wanie je
straci.
Rzuci si na Gavina i go przewrci. Gavin prbowa si odepchn, odskoczy, wyrwa,
ale Dazen nie walczy o pozycj, po prostu chcia powali brata. Polecieli na ziemi. Gavin
wyldowa na Dazenie i solidnie przywali mu kolanem.
To nie miao znaczenia. Zupenie jakby Dazen nawet tego nie poczu. Po prostu przyj
uderzenie i pocign Gavina, wykorzystujc rozpd wasnego upadku. Nagle Dazen znalaz si
na grze. Zapa starszego brata za gardo obiema rkami i cisn.
Panika Gavina osaba. Obu ich uczono siowania si. Rbn brata w szczk. Nic. Dazen
przyj cios. Nastpny odbi okciem. I ciska.
Panika powrcia z now si. Dazen zamierza go zabi! Gavin uderza i uderza, a Dazen
po prostu przyjmowa ciosy.
miao, zra mnie, ale ja ci zabij.
wiat zacz ciemnie, kiedy Dazen nagle wypuci Gavina. Wsta na chwiejnych nogach,
podczas gdy Gavin, kaszlc, dochodzi do siebie. Zanim Gavin wsta, modszy brat znikn.
Potem ju nigdy nie walczyli. To im wystarczyo. Bez sw zrozumieli, e jeli jeszcze
kiedykolwiek zaczliby walczy, ktry z nich najpewniej by zgin.
Gdybym ja wygra pod Strzaskan Ska, to rzeczywicie kto by zgin.
Jednake Dazen pozwoli mu y. To byo jak wtedy, kiedy trzyma rce na jego gardle.
Mg mnie zniszczy. Mg mnie zabi, ale pozwoli mi y. Bo by saby.
Jeli Dazen jest saby powiedzia martwy czowiek co to mwi o tobie? Przegrae z
nim. Zamia si.
Nigdy wicej. Potrzebowaem duo czasu, ale wreszcie zrozumiaem. Naucz si tej
lekcji od mego brata: wygraj za wszelk cen. Bd gotw za to zapaci, a nie bdziesz musia.
I to wszystko. To byo takie proste. Teraz teraz wreszcie! Gavin by gotowy sta si
Dazenem. Przejmie si Dazena, a zostawi jego sabo.
Wycign rk i dotkn odbicia.
Teraz naprawd jeste martwym czowiekiem powiedzia.
Poprzednie prby krzesania podczerwieni zawiody, poniewa nie potrafi zebra do
ciepa. Jedyna rzecz, ktra generowaa ciepo tu na dole, to byo jego wasne ciao, a omal si nie
zabi ostatnim razem, kiedy wzi za duo aru. Zacz ju halucynowa, a to i tak nie
wystarczyo. Nie by gotw zaryzykowa wszystkiego. Nie by gotw umrze, gdyby tak trzeba
byo. Teraz ju by gotowy.
Dzikuj ci, bracie. Dzikuj ci, synu powiedzia.
Wykrzesa n z niebieskiego luksynu. By ostry tylko wtedy, kiedy koncentrowa si ze
wszystkich si, ale w miar upywu dni on i martwy czowiek zgolili jego dugie wosy. cina
motek, rozdziela pasma na wskie snopki, wiza ich koce, eby si nie rozpady. Kiedy zebra
ju spory stos, wcierajc tyle oleju z ciaa w t zaimprowizowan przdz, ile zdoa, zacz tka.
Od tego trzeba byo zacz. Pniej nie bdzie mia si si tym zaj.
Ten jeden raz niebieski kolor mu pomg. Dawny on kiedy by jeszcze wolny, kiedy by
Gavinem nigdy w yciu by tego nie dokona. Przeplata wosy ponad, pod, ponad, pod,
popenia bdy zaczyna od pocztku, gubi si i wypuszcza nieskoczon prac, prbowa j
zapa i traci tydzie pracy w jednej sekundzie, gdy niezgrabnymi palcami wyciga pasma.
Kiedy to doprowadzioby go do szalestwa. Jednake bkit lubowa si w szczegach, w
umieszczaniu kadego wosa we waciwym miejscu.
Pocztkowo Dazen tego nie zauwaa, ale pewnego dnia zda sobie spraw, e odzyska
co, co utraci dawno temu. Nadziej. Naprawd mg si std wydosta. Teraz ju wiedzia. To
bya tylko kwestia czasu. Zemsta nadchodzia; nawet jeli tak dugo zwlekaa, to teraz bdzie
sodka za wszystkie czasy. Dazen westchn zadowolony i kontynuowa prac.
ROZDZIA 40
Gavin zdar z siebie poplamion koszul i stkn, gdy materia zadrapa oparzenie. Koszula za
pidziesit danarw, a ja j zniszczyem w godzin. Gorzej, zauway, e niektre dziewczta
gapiy si na rosnc plam. To adna katastrofa. Nie zapytay, co si stao. Jednake kto ze
Spektrum mgby. Gavin wola zachowa kamstwa na t ewentualno.
Zakl pod nosem.
Wiedzia, e Marissia musiaa uporzdkowa jego ubrania wedug jakiego schematu, ale
niezalenie od tego, na czym polega, nigdy go nie rozgryz. Przejrza wieszaki z koszulami,
spodniami, bryczesami, pelerynami, habiami, togami, koszulami thobe, pki z petasosami i
ghotrami wikszoci tych rzeczy nigdy nie nosi. Orholamie, mia mnstwo ubra.
Podejrzewa, e to dlatego, e jako Pryzmat powinien spenia oczekiwania wszystkich ludzi,
wic gdy spotyka si z ambasadorem albo musia nagle odwiedzi Aborne, mia od razu
odpowiednie ubranie uszyte na miar.
Nadal sta rozebrany do pasa, z maci na oparzeniu przynajmniej mia do rozsdku,
eby trzyma podstawowe medykamenty w pokoju kiedy otworzyy si drzwi. Marissia
wlizgna si cicho. Zerkna na oparzenie na jego plecach na wysokoci eber. Jej jadeitowe
oczy rozbysy gniewem, chocia nie wiedzia, czy gniewaa si na niego, czy z jego powodu.
Moe po trosze z obu przyczyn. Zapaa ma ze stolika i naoya jeszcze troch na jego plecy.
Au. Najwyraniej omin par miejsc. A potem obandaowaa go wprawnie. Nie bya delikatna.
Czy mj pan potrzebuje pomocy w znalezieniu nastpnej koszuli?
Aaau! wrzasn. Odchrzkn i zniy gos o oktaw. Poprosz.
Podesza do sterty, ktr, mgby przysic, przed chwil przeszuka, i natychmiast
wyowia koszul. Wtpi, eby ju kiedy j nosi, ale bya w stylu, ktry lubi i wystarczajco
ciemna, eby nikt nie zauway, gdyby ma przesczya si przez materia. Marissia
niewtpliwie posugiwaa si tylko sobie znan magi. Przysigby, e tej koszuli nie byo tam
wczeniej.
Zacza cichutko pogwizdywa, gdy ubieraa go i poprawiaa mu wosy. To bya stara
melodia, adna. Marissia adnie gwizdaa.
Och, to bya piosenka Zagubiona owieczka. Komentarz pod adresem mczyzny, ktry
nie potrafi znale sobie ubrania? Pewnie tak. Mia powaniejsze zmartwienia na gowie. Skoro
poradzi sobie z bratem, to jak trudne moe by spotkanie ze Spektrum?
Wyjedam dzi rano albo jutro powiedzia. Na dole pewien mody czowiek wanie
przechodzi prb. Kip. To mj, ehm, naturalny syn.
Nie byo potrzeby uywa eufemizmu bratanek w rozmowie z Marissi. Wiedziaa, e
uwizi brata, ale nawet ona nie wiedziaa, e Gavin nie jest Gavinem. Nie znaa adnego z nich
przed wojn, wic nie musiaa o niczym wiedzie. Ufa jej cakowicie, ale im mniej ludzi znao
sekret, tym wicej mia czasu do chwili, kiedy cae kamstwo zwali mu si na gow.
Ma szesnacie... to znaczy pitnacie lat. Znajdziesz odpowiednie dla niego ubrania i
spakujesz nas na dwa tygodnie?
Bardziej do walki czy eby zrobi wraenie?
Jedno i drugie.
Oczywicie odpowiedziaa beznamitnie.
W drodze do wyjcia porwa miecz w zdobionej klejnotami pochwie. Nie radzi sobie z
broni nawet w poowie tak dobrze jak najsabszy z Czarnogwardzistw. Kiedy by cakiem
dobry, ale gdy zda sobie spraw, e potrafi wykrzesa dowoln kombinacj kolorw i w jednej
chwili dysponowa wszelk potrzebn broni, przesta wiczy ze zwyk stal tyle, ile powinien,
eby mc konkurowa z zawodowcami takimi jak Czarna Gwardia.
Oczywicie, zakadajc, e walka byaby uczciwa, a z krzesicielem walka nigdy nie jest
czysta. Sami Czarnogwardzici walczyli wszyskim, co im wpado w rce: ostrzami, magi,
pucharem wina albo garci piachu.
Wsadzi te za pas ilytaskie pistolety. Tylko po to, eby by dupkiem.
Kiedy wyszed z pokoju, czekao na niego dwch Czarnogwardzistw. Jego eskorta. To by
kompromis wobec Bieli. Mg podrowa bez Czarnej Gwardii, kiedy uwaa, e to jest
absolutnie niezbdne wic przez wikszo czasu pod warunkiem, e zgadza si na ich
obecno w miejscach, gdzie istniao najwiksze prawdopodobiestwo zamachu. Bieli nie
podoba si sposb, w jaki interpretowa ich umow, ale on z ca zaciekoci trzyma si tej
odrobiny wolnoci, jaka mu zostaa.
Przeszed szybko przez korytarz, ktry dzieli ten poziom na p. Kade z nich on i Biel
zajmowao jedn poow. Z racji obrotu Chromerii poowa Gavina zawsze bya zwrcona do
soca. C to za ironia, e Biel miaa na zawsze pozosta w cieniu, chocia z racji wieku
doceniaa ten fakt. Minimalizowao to pokus krzesania i przypieszenia wasnej mierci. Gavin
zastanawia si, jak to robia. Bez krzesania czuby si pusty, saby. ycie nie byoby warte ycia
bez chromaturgii. Definiowaa to, kim jest. Z pewnoci tak samo byo z Biel, a jednak nadal
ya, zachowaa niezomn wol i proste plecy.
Min Czarnogwardzistw strzegcych jej pokoju i zapuka do drzwi.
Nie ma jej powiedzia mczyzna po lewej. Biel wysza spotka si z Chromeri.
Uznaa, e byoby to niegrzeczne kaza czeka caemu Spektrum z powodu opieszaoci jednego
czowieka.
W taki sposb Czarna Gwardia wyraaa niezadowolenie. Jego wani Czarnogwardzici
wiedzieli, dokd idzie, kiedy tylko skrci do pokoju Bieli zamiast do windy, ale nic mu nie
powiedzieli. Czarnogwardzici Bieli wiedzieli, dokd Pryzmat zmierza, gdy tylko go zobaczyli,
ale nie powiedzieli, e Biel wysza, dopki nie zapuka, przez co zmarnowa jeszcze wicej czasu
i tym bardziej si spni. Opieszao jednego czowieka? A o czym Spektrum bdzie rozmawia
beze mnie? To ja zwoaem to spotkanie.
Jak zawsze Czarna Gwardia zachowaa ostrono, okazujc irytacj. Przez jaki czas nie
bd sprawia adnych kopotw, ju elazna Pi o to zadba. Gdyby bardziej zdenerwowali
Gavina, jeszcze czciej by ich unika, a wtedy jeszcze trudniej byoby im wypeni swoje
zadanie zapewni mu ochron. Mimo wszystko, oczekiwali szacunku. Ktry im okazywa. Na
swj sposb.
Trzeba by dziwnym czowiekiem, eby zgosi si na ochotnika do wzicia na siebie
strzay, kiedy si nawet nie wie, czy lubi si Pryzmata albo Biel, ktrych ochron mu
powierzono. On jednak nie da si zaku. Wadza to wolno. Wadz trzeba utrzyma.
Jeli nie moecie mi dobrze suy powiedzia Gavin do swoich dwch
Czarnogwardzistw to nie sucie mi w ogle.
Odwrci si na picie i ruszy w stron windy.
Oczywicie, nic nie powiedzieli. Po prostu nadal mu towarzyszyli, idc po jego prawej i
lewej stronie. Dowdca elazna Pi wyszkoli ich, eby ignorowali rozkazy, ktre naraaj
podopiecznych na niebezpieczestwo.
Gavin machn rkami, krzeszc prty z niebieskiego luksynu wzmocnionego tym po
prawej i lewej stronie. Czarnogwardzici zawahali si na chwil, a on, nadal idc szybkim
krokiem, zamkn luksynem przerw za sob. Szed, nawet nie ogldajc si za siebie, gdy
stawia lite ciany z bkitu, czerwieni, zieleni, ci i nadfioletu.
To mu sprawio pewn satysfakcj. Brat naprawd mu dopiek. ajdak.
Z drugiej strony, to byo niezbdne. Czarna Gwardia musiaa wiedzie, e nie moe go
kontrolowa. Tak wanie dziaali sprytni ochroniarze: ograniczali troch twoj swobod, potem
jeszcze troch, a wkrtce kontrolowali wszystko. Gavin nie zamierza na to pozwoli. Gdyby
pozwoli, eby Czarnogwardzici krcili si nieustannie obok niego a tego wanie chcieli
wkrtce poznaliby nie tylko takie sekrety jak lizgacz czy kondor, ale te jego najwaniejsz
tajemnic. Co zrobiaby Czarna Gwardia, gdyby odkrya, e Gavin nie jest Gavinem? Mogaby
uzna, e de facto jest Pryzmatem i to wystarczy. Albo mogaby uzna, e stanowi zagroenie dla
prawdziwego Pryzmata. Albo mogaby rozpa si na dwa walczce ze sob obozy. Przyjemna
myl: grupa elitarnych wojownikw-krzesicieli prbujcych si nawzajem zniszczy. To dlatego
musia si tak zachowa. Czarna Gwardia uczy si tej lekcji raz za razem e ma przyjmowa
okruchy, ktre rzuca jej Gavin. Moecie mnie chroni, jeli suycie mi caym sercem, a ja mog
odebra wam ten przywilej, kiedy tylko zechc, niezalenie od tego, czy bd mia powd, czy
nie.
Pocztkowo, wiele lat temu, dowdca Oszczep kara tych Czarnogwardzistw, ktrym
Gavin uciek. Kiedy to nie podziaao, zastosowa publiczne kary, upokarzajc
Czarnogwardzistw, chocia nie oni zawinili. Gavin czu si okropnie, ale nie zmieni si ani na
jot. Dowdca Oszczep nasili kary, kaza publicznie wychosta kilku mczyzn, w tym
modego elazn Pi. Gavin odpowiedzia, ziewajc i nie dopuszczajc do siebie Czarnej
Gwardii przez miesic. Wczy si wtedy po zatoczonych targowiskach, zostawiajc
przysanych przez dowdc Czarnogwardzistw zwizanych i zakneblowanych. A robi to
wkrtce po wojnie, kiedy nie brakowao ludzi gotowych z radoci go zabi.
Kiedy wreszcie doszo do prby zamachu, a w pobliu nie byo adnego
Czarnogwardzisty, dowdca Oszczep zwolni szeciu ludzi, ktrzy mieli wtedy chroni Gavina.
W kocu interweniowaa Biel i zamiast tego zwolnia dowdc. Gavin mu nie wspczu. Kiedy
tylko dowdca zorientowa si, e nie uda mu si wykorzysta sumienia Gavina przeciwko niemu
samemu, powinien by sprbowa czego innego. Czowiek, ktry nie potrafi zmieni taktyki, w
ogle nie powinien dowodzi Czarn Gwardi.
Ten ruch nie przysporzy Gavinowi przyjaci, ale dziki temu nadal pozosta u steru. Poza
tym nie potrzebowa przyjaci. Dwaj Czarnogwardzici przy windzie popatrzyli po sobie,
widzc, e nadchodzi. Kobieta po lewej by niska, ale zbudowana mocno jak byk.
Najwyszy Lordzie Pryzmacie powiedziaa zauwayam, e nie masz eskorty. Czy
mog doczy?
Gavin wyszczerzy zby w umiechu.
Skoro tak adnie prosisz.
Otworzyli mu wind i chwil pniej znajdowa si poziom poniej pitra, ktre zajmowa
z Biel. Czarnogwardzici na subie zdziwili si na widok jego jednoosobowej eskorty. Bez
wtpienia wiedzieli, kto kiedy ma sub i e ta kobieta nie powinna chroni Pryzmata, tak samo
jak Pryzmat nie powinien mie w ochronie tylko jednej gwardzistki.
Najwyszy Lordzie Pryzmacie odezwa si jeden z nich, wysoki czerwono-
pomaraczowy dichromata. By mody, mia moe ze dwadziecia lat, co znaczyo, e musi by
bardzo utalentowany czy mog panu towarzyszy?
Dzikuj, ale nie odpar Gavin. Nie moesz mnie obroni przed tym, co mnie tu
czeka.
Gavin powiedzia Kipowi, e Biel prbuje zrwnoway wadz Pryzmata, ale
niespecjalnie lubi, gdy to robia.
Wszed do sali posiedze. Kolory siedziay wok stou. W czasie oficjalnych spotka
siadali wedug kolejnoci: Podczerwie, Czerwie, Oran, , Ziele, Bkit, Nadfiolet, Czer,
Pryzmat i Biel. Jednake w czasie takich spotka jak to, chtka, by usi obok przyjaci albo
eby zaj jeden z wygodniejszych foteli, przezwyciaa naturaln tendencj, eby siada za
kadym razem na tym samym miejscu. Gavin zaj ostatnie miejsce midzy Nadfioletem
wysok, czarn jak wgiel i chud jak patyk Paryjk imieniem Sadah a pulchnym
Ruthgarczykiem o janiejszej skrze i ozdobionej paciorkami brodzie, Klytosem Niebieskim.
Gavin powiedzia Kipowi, e kady Kolor reprezentowa jeden kraj, i to waciwie bya
prawda. Kady satrapa wyznacza jeden Kolor. To bya najwaniejsza decyzja, jak podejmowaa
wikszo wadcw. Jednake system ten zacz si rozpada jeszcze przed Wojn Faszywego
Pryzmata, kiedy Andross Guile dziki apwkom i szantaom zdoby fotel Czerwieni, chocia
Krwawa Puszcza miaa ju jeden Kolor. By tak bezczelny, e ukrad to stanowisko Ruthgarowi,
twierdzc, e obrzynek bagien na terenie Ruthgaru nalecy do Guilew daje mu prawo ubiega
si o ruthgarski mandat.
Oczywicie, po wojnie posuono si takim samym sposobem, eby pozbawi mandatu
Tyre.
Kwestie lojalnoci byy tak zawikane, zachodzc na siebie i zazbiajc si, e
przyprawiao to o zawrt gowy. Bkit i Ziele byli z Ruthgaru, wic zwykli jednoczy si we
wszelkich kwestiach dotyczcych Ruthgaru. Z kolei Ziele i Jia Tolver, Abornejka, ktra
zajmowaa pozycj ci, byy kuzynkami. Abornejczycy dawili handel Paryjczykw i
Ruthgarczykw, wykorzystujc do tego Cienin, wic wszelkie kwestie dotyczce handlu
sprawiay, e rzucali si sobie do garde, ale w kadej innej sprawie potrafili stworzy jednolity
front. Podczerwie bya z Krwawej Puszczy, ktra sprzymierzya si teraz z silniejszym
ssiadem, Ruthgarem, ale jej rodzicw zamordowali w czasie wojny bracia Zieleni. I dugo by
tak opowiada. Kady arystokratyczny rd w Siedmiu Satrapiach robi, co mg, eby wypchn
do Chromerii przynajmniej jednego syna albo crk, ktrzy dbaliby o rodzinne interesy.
Z kolei kady czonek Spektrum robi co w jego mocy, eby chroni siebie. Wizy
rodzinne, klanowe, narodowe, barwne i ideologiczne wizay i dzieliy na wszelkie moliwe
sposoby. Kolory yy w rwnym stopniu polityk, co magi. eby zosta Kolorem, trzeba byo
wykaza si pewnymi uzdolnieniami w chromaturgii Biel dbaa to o ale kiedy ju ten
warunek zosta speniony, niejeden z foteli znajdowa nowego waciciela w tym samym czasie,
kiedy karawany osiokw obadowanych zotem wdroway do krlewskich siedzib. Gavin
wiedzia, e tak to wygldao, kiedy do Spektrum doczy jego ojciec.
Siedzca na fotelu z kkami Biel powiedziaa:
Rozpoczynamy porzdek obrad. Prosz o odnotowanie, e obecne s wszystkie Kolory
poza Czerwieni.
Nienawidzili tego. Nienawidzili tego, e nie mog si pozby Androssa Guile.
Nienawidzili, e lekcewac wszelkie konwencje, nie uczestniczy w adnych obradach od piciu
lat, ale nadal si upiera, by uwzgldnia jego gosy. Nienawidzili tego, e przekazywa swj gos
przez posaca, dajc im do zrozumienia, jak nisko ceni ich opinie. adna elokwencja ju nigdy
nie wzruszy Androssa Guile. Rozpatrzy i rozway kad kwesti samotnie i zadecyduje
niezalenie od caego teatrzyku obrad Spektrum. A poza tym bali si go.
Lordzie Pryzmacie, zwoae to spotkanie, wic przekazuj ci dalsze kierownictwo
powiedziaa Biel.
Mylaa, e popsua mu szyki. e sta si zbyt niezaleny. e moe sta si zbyt
niebezpieczny, jeli ona nie szarpnie smycz.
Uwaaj, Oreo. Przyduszony pies potulnieje, ale wilka ogarnia szalestwo.
Relacje Gavina ze Spektrum zawsze byy cierniste. Oczywicie, kiedy wraca do siebie po
Strzaskanej Skale, odebrali mu tytu promachosa i kontrol nad wojskami, jak kaza zwyczaj. Nie
wiedzieli jednak, czy im na to pozwoli. Nadal uczc si nowego przebrania, zgodzi si, ale
niespecjalnie si przejmowa ktrymkolwiek Kolorem. Ani oni nie troszczyli si o niego. y za
dugo, sta si zbyt potny. Nie potrzebowa ich, i to ich przeraao.
Nienawidzili jego ojca. Nienawidzili Guilew i krzyowali szyki Gavinowi przy kadej
okazji.
Cierpliwoci, Gavinie. Masz mnstwo czasu na realizacj szstego celu. Mnstwo pola
manewru. Jeste synem Androssa Guile.
Musimy natychmiast oswobodzi miasto Garriston, wycofa naszych ludzi i odda
stolic krlowi Garadulowi. Najlepiej z przeprosinami, e nie zrobilimy tego wczeniej.
Cisza. Po ktrej zapada niezrczna cisza.
Klytos Niebieski zarechota niepewnie. Kiedy nikt mu nie zawtrowa, zamilk.
Krlowi? spytaa Biel.
Tak siebie teraz nazywa. Gavin nie wchodzi w szczegy.
Z pewnoci nie mwisz powanie, lordzie Pryzmacie powiedziaa Sadah
Nadfioletowa. Za kilka tygodni urzd gubernatora przechodzi w rce Parii. Mamy do tego
prawo. Ludzie poczynili plany. Statki ju tam pyn. Jeli musimy o tym rozmawia, to
porozmawiajmy za dwa lata od dzisiaj.
W adnym razie zaprotestowaa Delara Pomaraczowa.
Bya czterdziestoletni dichromatk o wielkim, obwisym biucie i czerwieni z oranem
dotykajcymi ju niemal samej krawdzi tczwki. Bya Atashank. Atash przejmowa urzd
gubernatora po Parii.
Paria bya pierwsza w kolejce, kiedy jeszcze w miecie zostay jakie bogactwa. I
wszystkie je zagarnlicie dokoczya.
A take odbudowalimy miasto, ktre cakowicie spalono, zajlimy si rannymi i
chorymi. Wzilimy tylko tyle, ile nam si naleao w ramach rekompensaty.
Przestacie przerwa im Gavin. Kcicie si nie o to, o co trzeba. Nie chodzi o to, kto
dostanie urzd gubernatora i w jakiej kolejnoci, ani na jak dugo. Mino szesnacie lat, odkd
zmiadylimy Tyre. Nadal nie ma tu swojego przedstawiciela. Coraz mniej Tyrejczykw
zjawia si z kadym rokiem w Chromerii. Dlaczego tak si dzieje? Nagle przestali si tam rodzi
krzesiciele? Czy moe damy od nich danin tak wysokich, e nie s w stanie opaci nauki, co z
kolei jeszcze bardziej zuboa ich ziemie? A na dodatek zajlimy Garriston, ich gwny port i
najwiksze miasto, wasi gubernatorzy opodatkowali kad pomaracz, granat i melon. Byem w
Garristonie i teraz to cie dawnego miasta. Wspaniae kanay irygacyjne zasypa piach. Na
polach pracuj albo kobiety i dzieci, albo nikt. I nigdzie nie ma krzesicieli.
Wspczujesz im? spytaa Delara Pomaraczowa. Kiedy moi bracia
zmartwychwstan i zostanie odbudowany Zamek Ru, zaczn wspczu Garristonowi. Doczyli
do Dazena. To ich wojna zabia dziesitki tysicy. Widziaam, jak zrzucili z Wielkich Schodw
dwuletniego synka satrapki Naheed. Widziaam, jak rozcili jej brzuch, bo bya ciarna, wyjli
dziecko i zakadali si, jak daleko ze schodw zrzuci jeden z ich ludzi wrzeszczce dziecko.
Obcili jej nos, uszy, piersi, rce i nogi, a potem zrzucili. A my patrzylimy. Dziecko doleciao a
do ostatniego stopnia, na wypadek gdyby by ciekawy. Jego mzg zachlapa mi sukni.
Chciaam je zapa, ale si nie ruszyam. Nikt si nie ruszy. Nad tymi ludmi, chcesz, ebymy
si ulitowali? A moe nad ludmi, ktrzy zatopili ca flotyll uchodcw, ktrzy nie mieli ani
jednego krzesiciela albo uzbrojonego czowieka na pokadzie?
To bya wina Gavina. Kiedy by Dazenem. Wysa modego, nowego generaa Gada
Delmart ktry zawsze dziaa skutecznie i bezporednio. Gavin powiedzia mu, eby
zabezpieczy Ru. Genera Delmarta uzna, e zabezpieczy to znaczy zadba, eby nigdy ju nie
mogli stawi oporu. Wybi ca rodzin krlewsk wszystkich pidziesiciu szeciu czonkw
wraz z dziesitkami dworzan pci mskiej publicznie, pojedynczo, w kolejnoci sukcesji, a
potem spali ich wspaniay zamek, dum Atashu. A kiedy ludzie uciekli, genera Delmarta wysa
za flotyll ogniowych krzesicieli. Gavin dowiedzia si o tym po fakcie i co wtedy mg zrobi?
Trwaa wojna, genera wypenia jego rozkazy, a kiedy pniej Delmarta wmaszerowa do
wspaniaego miasta Idoss, poddao si bez walki, tak bardzo bano si go z powodu jego
okruciestwa.
Moe moglibymy policzy, ile dzieci zgino, kiedy spalilicie w odwecie Garriston i
zaryglowalicie bramy, eby nikt nie mg uciec? Z tego, co pamitam, wszyscy tyrejscy
krzesiciele i wszyscy onierze poza dwustoma znajdowali si wtedy setki mil od miasta. Ile
czasu potrzebowaa rzeka, eby oczyci si z cia? Tyle malekich trupw pywao po wodzie.
Nawet z setkami rekinw, ktre, rzucajc si, ubiy krwaw pian w zatoce, mino wiele
tygodni, prawda?
Gavin nigdy si nie dowiedzia, czyj to by pomys, ale kiedy Garriston pon, kto
rozmieci czerwonych krzesicieli wzdu murw. onierze ich osaniali, kiedy krzesiciele
ciskali czerwonym luksynem w miasto. Czerwony luksyn by uywany jako paliwo do lamp.
Rozla si po caym miecie, zamieniajc je w pieko dla mieszkacw. Dziesitki tysicy
skoczyy do rzeki, a kolejne tysice skoczyy im na gowy. Same ciaa w wielu miejscach
wystarczyyby, eby zatamowa rzek. A niektrzy sprytni krzesiciele jego starszego brata
wypucili na rzek w deczkach z zielonego albo niebieskiego luksynu czerwony luksyn,
niekiedy zmieszany z pomaraczowym, dziki czemu mikstura stawaa si tak atwopalna, e
pona nawet pod wod, albo z nadfioletowym luksynem, bo wtedy cay czas unosia si na
wodzie. Z powodu pomieni, dymu, wody, nacisku tumu, walcych si do zapchanej rzeki
budynkw i ognia pywajcego po powierzchni liczba ofiar przekroczya wszelkie
dotychczasowe wyobraenia.
Przed wojn w Garristonie mieszkao ponad sto tysicy ludzi. Po werbunku Dazena
populacja zmniejszya si do okoo osiemdziesiciu tysicy. Po poarze ocalao tylko dziesi
tysicy, a po pierwszej zimie jedynie pi.
Do tego odezwa si Czer.
Carver nie by krzesicielem, wic pod pewnymi wzgldami by najsabszym czonkiem
Spektrum. Jako Czer odpowiada za najbardziej przyziemne aspekty zarzdzania Maym
J aspisem: import ywnoci, zarzdzanie handlem, przyznawanie kontraktw, rekrutowanie i
opacenie onierzy, utrzymanie budynkw i portw, budow statkw, i za wszystko inne, co Biel
scedowaa na jego barki, eby samej mc skupi si przede wszystkim na Chromerii. Robi
jednak wielkie wraenie i Gavin go szanowa.
Moglibymy wymienia okropnoci przez cay dzie, lordzie Pryzmacie. W czym rzecz?
Rzecz w tym, e z piciu celw, jakie mi pozostay do wypeniania, jedyny prawdziwie
altruistyczny to wyzwolenie Garristonu. Ci ludzie cierpi przeze mnie, a wy, szubrawcy,
blokowalicie kad moj prb przyjcia im z pomoc.
Rzecz w tym powiedzia Gavin e Tyrejczycy maj tyle samo powodw, eby nas
nienawidzi, co my ich. Karalimy ich za wojn od szesnastu lat. Wikszo ludzi, ktrzy pac
teraz cen, bya dziemi, kiedy wybucha wojna. Nie widz powodu, eby dalej paci za uczynki
swoich ojcw. Nienawidz nas i prawda jest taka, e nikt z nas, adna z Siedmiu Satrapii, nie
chce tam wrci z wojskiem.
O czym mwisz, lordzie? spyta wiatowadca Czer. Masz konkretne doniesienie o
grobie?
Mwi, e jeli nie wycofamy si z Garristonu i nie skoczymy z daninami na naszych
warunkach, krl Garadul odbierze miasto si i zakoczy spraw na wasnych warunkach.
To mia na myli krl Garadul, kiedy powiedzia Gavinowi: Odbierzemy to, co nam
ukrade. Nie mg jednak powiedzie im nic wicej, nie zdradzajc pozostaych sekretw, a i
tak by mu nie uwierzyli.
Naprawd nie widz w tym niczego miesznego denerwowa si Klytos Niebieski. Pod
wieloma wzgldami by tchrzem, ale Gavin wiedzia, Ruthgar nie odpuci sobie atwo
Garristonu. Mamy tam tysic onierzy i pidziesiciu krzesicieli. Sami krzesiciele mog
powstrzyma wszelk armi, jak zdoa uzbiera ten krl Garadul.
Ustpowa buntownikowi, czowiekowi, ktry mieni si krlem... to niedopuszczalne
powiedziaa wiatowadczyni Oran. Zasuguje na mier.
Och, ojcze, wielka szkoda, e ju tu nie przychodzisz. wietnie by si bawi. Potrafi
zrobi co, czego ty nigdy nie umiae.
Po pierwsze powiedzia Gavin nasze wycofanie si to rzecz suszna. Karzemy ludzi,
ktrzy ju do si nacierpieli i nienawidz nas za to. Sialimy ziarno nowej wojny przez ostatnie
szesnacie lat. Oni zaczli tamt wojn, zgadza si. Genera Delmarta urodzi si w Garristonie,
zgadza si. Ale to nie usprawiedliwia naszych uczynkw, nie tylko zych, ale i gupich.
Sucham? oburzya si Delara Pomaraczowa.
Jej poprzedniczka na pozycji Oranu jej matka bya architektem rotacyjnego systemu
zarzdzania.
Syszaa odpar Gavin. Prawie nie mamy tyrejskich krzesicieli. Dlatego e przestali
si tam rodzi? Ha! A co, jeli, zamiast szkoli si tutaj, gdzie s biedni, napitnowani i
nieustannie podejrzewani o zdrad, postanowi uczy si gdzie bliej domu? Nowa szkoa,
Chromeria oddana idei zemsty, zaoona z powodu naszej maostkowoci i gupoty.
Bzdura odpara Delara. Usyszelibymy o czym takim.
A jeli nie? Jako nauczania moe nie by tak wysoka jak u nas. Mam nadziej, e nie
jest. Ale nawet z paroma podstawowymi czarami ogniowymi, jak dugo twoich pidziesiciu
krzesicieli stacjonujcych w Garristonie oprze si siedmiuset? Jak dugo twoi onierze
wytrzymaj, kiedy zjawi si tysice buntownikw, ktrzy mog si ukrywa pod ich nosem
pord zwykych mieszkacw? Prawda jest taka, e krl Garadul odbierze nam Garriston.
Zada tego na warunkach, o ktrych bdzie wiedzia, e s nie do przyjcia, a potem zajmie
miasto. Pytanie tylko, czy przegramy, tracc twarz i sprawiajc, e krl Garadul wyjdzie na
zwycizc, damy si wcign w wojn, do ktrej wasze satrapie nie maj odwagi stan, czy te
zrezygnujemy z daniny, ktra zreszt po podziale na sze staje si nic nieznaczca, i oddamy to,
czego nie moemy utrzyma? Jeli oddamy Garriston, zanim krl Garadul w ogle wysunie
dania, wyjdziemy na wielkodusznych. Jeeli doczymy do tego przeprosiny, zachowamy si
jak ludzie moralni, a jeli zrobimy obie te rzeczy, zanim Garadul tego zada, pozbawimy go
zwycistwa i sprawy.
Lordzie, masz dowody na to wszystko? spytaa Delara. Bya liska, jak to zwykle bywa
z pomaraczowymi, ale krzesanie czerwonego luksynu sprawiao te, e w miar upywu czasu
krzesiciel stawa si bardziej agresywny i lekkomylny. Bo w przeciwnym wypadku odnosz
wraenie, e chciaby, abymy oddali cae miasto bez powanego powodu. Nie znamy tego
nowego krla Garadula. Dopiero co przej wadz. Nie przysa nam ani jednego emisariusza,
ju nie mwic o stawianiu da.
Chcesz mi powiedzie, e adne z was nie ma szpiega po stronie Garadula? odgryz si
Gavin.
Pojawio si kilka sardonicznych umieszkw i zapada cisza. Oczywicie, nikt nie
zamierza si do tego przyzna. Nie ufali sobie na tyle. Nie byo adnych wojen w cigu ostatnich
szesnastu lat, ale to nie znaczyo, e interesy wszystkich s a tak zbiene. W Chromerii i we
wszystkich stolicach jak zawsze roio si od szpiegw.
Jeli nie macie rzuci Gavin wadczym tonem, eby im dokuczy to wylijcie paru.
Najwyszy wiatowadco, oczywicie potraktujemy twoj rad skierowan do satrapii z
ca powag... zacz Klytos Niebieski. Ruthgarczycy nienawidzili Gavina, odkd zakoczy
ich wojn z Krwaw Puszcz.
Gavin przerwa mu. Czas zagra kpanego w gorcej wodzie.
Posuchajcie, kretyni. Nie wiem, jakim cudem tego nie dostrzeglicie. A moe niektrzy
z was jednak dostrzegli? Doceniam wasz... lojalno, powiedzmy. Fakty pozostaj faktami,
chodzi o rebeli i chodzi o herezj. Krl Garadul mwi o obaleniu satrapii i kultu samego
Orholama. Spodziewaem si, e Orholam moe oczekiwa lepszej suby ze strony Kolorw.
Dosy! Do tego, lordzie Pryzmacie! warkna Biel. Patrzya na Gavina takim
wzrokiem, jakby nie moga uwierzy w to, co wanie powiedzia.
Nie ma to jak powiedzie potnym ludziom za jednym zamachem, e s nielojalnymi
idiotami, niewdzicznikami i bezbonikami. Rozgldajc si po sali, widzia szok na jednych
twarzach, a nienawi na innych.
Zapada cisza; przerwa j wiatowadca Bkit. Klytos by niebieskim krzesicielem. To
naturalne, e on pierwszy przemyla ca kwesti.
Myl, e powinnimy potraktowa lorda Pryzmata powanie. Rozwaga kae, abymy
suyli satrapiom i Orholamowi rwnie gorliwie jak on sam kadego dnia. Wypowiedzia te
sowa zwyczajnie, ale zoliwo pozostaa czytelna. Stawiam wniosek, eby wysa do
Garristonu delegacj, ktra oszacuje zagroenie ze strony tego domniemanego buntownika
Garadula i natychmiast przedoy nam raport.
Delegacj?! Jeste lepy, gupi czy a tak zdeprawowany? zapyta ostro Gavin.
Zanim...
Gavinie! przerwaa mu Biel. Do tego.
Zarzdzia gosowanie w kwestii delegacji i raportu, ktry mia powsta w cigu dwch
miesicy. Wniosek przeszed picioma gosami do zera. Dwie osoby si wstrzymay.
Gavin usiad prosto, jak oszoomiony, pokonany. Zanim ktokolwiek wsta do wyjcia,
pokrci gow.
Oddaem wadz po wojnie, zrezygnowaem z pozycji promachosa powiedzia ponuro.
Staem si doradc, podczas gdy tylu innych chciao widzie we mnie prawdziwego cesarza.
Teraz mnie ignorujecie. Bardzo dobrze. Powiedzcie jednak swoim satrapom jedno: gotujcie si
na wojn. Krl Garadul nie zatrzyma si na zajciu Garristonu. Gwarantuj to wam.
Widzisz, ojcze, oto ta jedyna rzecz, ktr ja potrafi, a ty nigdy nie umiae: godz si z
pozorn porak.
ROZDZIA 41
Liv obejrzaa pobienie nowy apartament w tej wiey, zanim wysza. Nie wybiega witowa
tylko dlatego, e z kad minut tracia odwag. Odwiedzia poow lichwiarzy, zanim znalaza
takiego, ktry by gotw ubi z ni interes.
Wchodzc do nowego pokoju, zobaczya, e niewolnicy z wiey przenieli cay jej mizerny
dobytek z klitki, ktr przez trzy lata nazywaa domem. I kobiet siedzc na jej ku.
Witaj, Liv, posza witowa? spytaa Aglaia Crassos.
Co robisz w moich apartamentach? zapytaa Liv. Jak si tu dostaa?
Dobrze jest nie zapomina o swoich przyjacioach, Aliviano. Aglaia wstaa i stana tu
przed Liv.
Co? Przysza mi grozi? Caa si trzs.
Co brzydkiego pojawio si na twarzy Aglaii, ale zaraz znikno pod gadk mask i
nieszczerym miechem.
Uwaaj z tym ostrym jzykiem, dziewczyno, bo kiedy poderniesz nim wasne gardo.
To koniec. Gavin Guile...
Kupi sobie ciebie jako niewolnic do ka. Syszaam.
Id do diaba!
To ty tam wyldujesz, skoro rzucasz si w ramiona czowiekowi, ktry zamordowa
twoj matk i zniszczy twj kraj.
To by potny policzek. Liv odsuna si o krok.
Aglaia ju wczeniej nawizywaa do spalenia Garristonu, ale Liv nigdy nie usyszaa
czego podobnego. W gruncie rzeczy Liv nie miaa pojcia, jaka jest prawda, ale zwaywszy na
rdo, bya skonna uzna, e to kamstwo.
Pryzmat nie mia z tym nic wsplnego.
A ty to wiesz, bo tak powiedzia? Twoja matka zgina w tym poarze. Twj ojciec
walczy przeciwko Gavinowi Guile.
A co ci obchodzi Garriston? Ruthgat walczy po stronie Pryzmata. Twj ojciec walczy
w jego szeregach.
A mj brat jest gubernatorem Garristonu, wic mog si dowiedzie rnych rzeczy.
Aglaia zniya gos i si pochylia. I moliwe, e ty teraz take.
Zatem o to chodzio.
Nie. Skoczyam z tob, z Ruthgarem, z twoimi kamstwami.
Su jednemu panu. To byo motto Danavisw, z mocnym naciskiem na to, e tylko
jednemu. A Liv nie zamierzaa suy tej pani.
Witaj w nowym yciu, Liv. Teraz jeste wana. Teraz jeste graczem w wielkiej
rozgrywce i masz nie najgorsze karty w rce. Widzisz, Liv, moesz by Tyrejk, ale ju nikt nie
bdzie mia ci tego za ze. To tylko jeszcze bardziej ci wyrnia, bo pokonaa tak trudno.
Moesz wie dobre ycie.
Nie moesz mnie kupi.
Ju ci kupiam.
Teraz sprawy maj si inaczej. Dziki samemu Pryzmatowi.
Aglaia powoli uniosa brwi, przez co jej koska twarz wydaa si jeszcze dusza. To bya
wywiczona mina, ale z drugiej strony w tej kobiecie nie byo krztyny szczeroci.
Pracowaam z tob... ile to ju? Trzy lata? Przejrzaam notatki. Nigdy nie sdziam, e
jeste zodziejk, Aliviano Danavis. A teraz porzucasz obowizki po trzech latach nauki. Przez
trzy lata zaspokajalimy kad twoja potrzeb...
Och, i to z jakim gestem!
Gdybymy byli bardziej szczodrzy, twj dug byby teraz jeszcze wikszy. Oto moje
pytanie, Liv: jak kobiet jeste?
To samo pytanie sprawio, e Liv wzia do rki piro i podpisaa papier, pozbawiajc si
fortuny. Dziki nowej przyjani z Gavinem pewnie moga powiedzie Ruthgarczykom, eby si
wypchali. Jak mogli si sprzeciwi decyzji Pryzmata? A chocia Liv z niczego bya
monochromatk w minimalnie uytecznym kolorze staa si dichromatk, nadal nie warto byo
o ni walczy. Mnstwo podobnych inwestycji przynosio straty. Krzesiciele umierali, wypalali
si, zmieniali panw w czasie ostatniego roku nauki. Kady kraj prbowa podkra krzesicieli, a
Ruthgarowi udawao si to lepiej ni innym, wic na pewno nie bd za bardzo walczy, aby
zatrzyma Liv.
Jednake by Danavisem to znaczy zachowywa si honorowo. Zawsze.
Czego chcesz? spytaa Liv.
Przynosia mi wstyd, Liv. Niezbyt utalentowana crka generaa rebeliantw. Za to teraz
bdziesz per w mojej koronie. Bdziesz moj zemst na tych, ktrzy mnie zniewayli. I w tym
celu musisz odnie sukces. Bdziesz otrzymywaa hojne stypendium od kwestora z funduszu
Chromerii. Zatrzymaj to sobie, a my zapacimy ci jeszcze drugie tyle. Zapomnimy o twoim dugu
i latach suby, ktre jeste nam duna. Do diaba, jeli dobrze to rozegrasz, bdziesz dostawaa
pienidze od trzech albo czterech krajw przed opuszczeniem Jaspisw. A jeeli bdziesz nam
dobrze suy, w ogle nie bdziesz musiaa opuszcza Chromerii. Pomyl o tym: moesz tu y,
w centrum wiata, gdzie dziej si wszystkie wane rzeczy. Sypiaj z kim chcesz, wyjd za m za
kogo chcesz, zapewnij swoim dzieciom wszystko, czego tobie zabrako. Albo moesz suy
gdzie jakiemu pomniejszemu lordowi, pisa listy i sprawdza ko jego ony, informujc go,
czy go nie zdradza, i mie nadziej, e pozwoli ci polubi kogo znonego. Ze wszystkich
satrapii najlepiej suy Ruthgarowi. I najgorzej mie w nim wroga.
Ale dlaczego chcecie, ebym szpiegowaa Pryzmata? Nigdy w aden sposb nie urazi
Ruthgaru.
Wolimy mie na oku naszych przyjaci. To pomaga nam zachowa przyja...
A przed chwil mi mwia, e mog to robi, aby zrani czowieka, ktry zabi moj
matk. Zatem o co chodzi, Aglaio? Chcesz, eby go zdradzia i zrania, czy te tak naprawd nie
bdzie adnej zdrady, bo w ogle nie zamierzacie go zrani?
Dobrze powiedziane odpara Aglaia. Zaraz jednak cigna niewzruszona: Chodzi o
to, e bdziesz miaa szans zrani czowieka osobicie odpowiedzialnego za tyle za
wyrzdzonego twojemu krajowi, twoja ingerencja, twoja zdrada... Co za przekorna dziewczyna,
eby sub dla wasnego kraju nazywa zdrad!... Zatem twoja zdrada nie zakoczy si wojn.
Te ziemie widziay ju do wojen.
Liv potrzebowaa chwili, eby to wszystko przetrawi. To miao sens. Tak jakby.
Ale to niemoliwe. Nie znam Pryzmata. Rozmawia ze mn raz. Jeden raz.
Polubi ci.
Nie wiem, czy posunabym si a tak daleko.
Masz pojcie, jak trudno jest podsun kogo mczynie? Oferujemy ci to wszystko w
zamian za to, e tylko sprbujesz! Poza tym wiemy, e ma sabo do Tyrejek. Delikatny,
szybki ruch brwiami mwi, e szczerze dziwi si, e Pryzmat ma taki fatalny gust. A moe
zdoasz wykorzysta jego syna, eby zbliy si do niego. Nam to obojtne.
Wystarczajco okropne byo to, e prosili j, by zdradzia Pryzmata, ale eby posuy si
Kipem? Nie. Kip by dobrym chopcem. Liv tego nie zrobi. Istnia tylko jeden sposb ucieczki i
Liv od pocztku to wiedziaa.
Wyja trzy rulony monet.
Tyle ruthgarski rzd wyda na moje utrzymanie w cigu trzech lat. Z odsetkami. Masz,
we to. Skoczyam z tob. Jestem wolna. Nie jestem ci nic winna.
Aglaia Crassos nawet nie spojrzaa na monety. Nie zapytaa, skd Liv zdobya tyle
pienidzy. Prawd mwic, musiaa podpisa umow z abornejskim lichwiarzem, wedug ktrej
jej stypendium bdzie spywao bezporednio do niego, i zgodzi si jeszcze na straszliwe
procenty. Liv znowu bya ndzark. Musiaa sprzeda kika cudownych sukienek, ktre wanie
dostaa, eby jako przey.
Liv, Liv, Liv. Nie chc by twoim wrogiem. Teraz jednak wreszcie jeste co warta.
Prdzej wyrykam osa ni ci puszcz. Masz kuzynk, ktra tu bya, kiedy przyjechaa.
Wprowadzia ci tu we wszystko, prawda?
Erethanna.
Jako zielona suy hrabiemu Nassos w zachodnim Ruthgarze. Wanie poprosia o
zezwolenie na lub z jakim kowalem. Hrabia wstrzyma si ze zgod... na moj prob.
Ty... zacza Liv, drc.
Podobno cudowna para. Tacy s razem szczliwi. To bdzie tragedia, jeli hrabia
zdecyduje, e ziemia potrzebuje, by Erethanna polubia innego krzesiciela, co zwikszy
prawdopodobiestwo utalentowanych dzieci.
Id do diaba.
A i ty moesz jeszcze napotka trudnoci w czasie studiw. Plotki mog rozej si z
dziesitkw miejsc na temat najrniejszych nikczemnoci, ktrych si dopucia. Moemy
zatru kad studni, kiedy skoczysz nauk i zaczniesz szuka pracy. Nie moesz wiecznie y
pod opiek Pryzmata. A kiedy tylko spojrzy w inn stron...
Nie jestem a tyle warta dla Ruthgaru powiedziaa Liv, czujc, e strach zaciska jej
gardo.
Nie, nie dla Ruthgaru. Ale dla mnie tak. Twoja postawa sprawia, e staa si warta caej
mojej uwagi. A jeeli przez ciebie le wypadn, sprawi, e poaujesz dnia, w ktrym mnie
spotkaa.
Ju auj. Liv oklapa. Wyjd. Wyjd, zanim ci zabij goymi rkami.
Aglaia chwil staa, potem porwaa rulony monet i powiedziaa:
Wezm to w zamian za moje wysiki. Jak si namylisz, wiesz, gdzie mnie szuka.
Wyno si!
Aglaia wysza.
Liv caa si trzsa. Niespena trzydzieci sekund pniej rozlego si pukanie do drzwi. To
koniec. Liv j zabije. Podesza zdecydowanym krokiem do drzwi i otworzya je z rozmachem.
To nie bya Aglaia. Staa tam pikna kobieta wywodzca si z Krwawej Puszczy, o
upiornie bladej, piegowatej skrze, ktra nadal wydawaa si dziwna Liv mimo lat spdzonych w
Chromerii, i o wosach pomiennych jak ogie. Miaa na sobie sukni niewolnicy, ale skrojon do
jej szczupej sylwetki i z najdelikatniejszej baweny, jakiej Liv nigdy nie widziaa na adnej
niewolnicy. Niewolnica arystokraty?
I wtedy kobieta wrczya jej list.
Pani, to od Najwyszego Lorda Pryzmata.
Liv Danavis spojrzaa na list ogupiaa i wytrcona z rwnowagi. Napisano Przyjd do
mnie, prosz, przy pierwszej sposobnoci. Serce podeszo jej do garda. Wezwanie od Pryzmata.
Oto pocztek jej spacania dugu wobec Gavina Guile. Nie udzia si, e to bdzie take koniec.
Kiedy zacigasz dug u wiatowadcy, masz go na zawsze.
Po prostu nie pomylaa, e wezwie j tak szybko.
Dziwne, ale pierwsze co pomylaa, to: Co wkada si na audiencj u Pryzmata?. Liv
zwykle nie zwracaa specjalnej uwagi na dobr garderoby. Moe dlatego, e kiedy masz tylko
kilka rzeczy, wkadasz to, co jest czyste, i tracisz nadziej na to, e kiedykolwiek woysz
cokolwiek modnego. Teraz oczywicie to si zmienio. Gavin rozkaza, eby zapewniono jej
takie same warunki jak ruthgarskiemu dichromacie, a to oznaczao mnstwo ubra, nieco
biuterii i ogromny apartament dosownie pi razy wikszy od tego, w ktrym mieszkaa przez
ostatnie trzy lata. I nawet jeli nie bdzie miaa pienidzy, bdzie moga si malowa. Teraz
miaa wybr i nie bya pewna, czy jej si to podoba. Na myl, e miaaby zamieni si w
wymuskan panienk jak Ana, wszystko wywrcio jej si w odku.
Niewolnica nadal staa w drzwiach i czekaa, a zostanie odesana. Przybraa przyjemny,
neutralny wyraz twarzy kobiety, ktra ignoruje ignorancj osoby o wyszej od niej pozycji.
Wybacz mi, caleen powiedziaa Liv ale czy mogaby mi pomc?
Zawsze czua si niezrcznie w kontaktach z niewolnikami. Nikt w Rektonie nie by tak
bogaty, eby go byo sta na niewolnika, a nielicznych, ktrzy zjawiali si z karawanami,
traktowano jak pozostaych sucych. W Chromerii obowizyway bardziej oficjalne formy, a
wikszo uczniw dorastaa, majc niewolnikw albo przynajmniej widzc ich wok siebie,
wic Liv zawsze miaa wraenie, e wszyscy inni wiedzieli, jak si zachowa, podczas gdy ona
czua si jak so w skadzie porcelany. Nadal czua si niezrcznie, nazywajc kobiet dziesi
lat od siebie starsz zdrobnieniem caleen.
Oczywicie, skoro Liv bya teraz dichromatk, przyjdzie jej szybko si do tego
przyzwyczai, bo inaczej jeszcze czciej ni zwykle bdzie wychodzia na idiotk.
Niewolnica uniosa brew, jak to dwudziestoomiolatka na siedemnastolatk, ktra
zachowuje si niemdrze.
Nie wiem, co woy przyznaa popiesznie Liv. Nie wiem nawet, co to znaczy przy
pierwszej sposobnoci. Czy to znaczy, e rzeczywicie mam si zjawi, kiedy bd moga, czy
raczej, e mam si zjawi natychmiast, nawet gdybym bya w samym rczniku?
Moe pani powici kilka minut na stosowne ubranie si odpowiedziaa niewolnica.
Liv staa jak sparaliowana. Czy to, co miaa teraz na sobie, byo stosowne?
Wikszo kobiet wzywanych do komnat Pryzmata wkada co bardziej... eleganckiego
powiedziaa niewolnica, obrzucajc spojrzeniem prost spdnic i bluzk Liv.
No to moe dopasowana niebieska sukienka. A moe ta dziwna ilytaska obcisa suknia z
czarnego jedwabiu. Ale to bya raczej wieczorowa suknia, prawda? A moe powinna woy t
szokujco kus... Liv zmarszczya nos. W stwierdzeniu niewolnicy byo co, co j
podenerwowao. Ju wyobraaa sobie procesj piknych kobiet stojcych w kolejce przed
drzwiami Pryzmata. Liv nigdy nie syszaa adnych plotek na temat tego, z kim Pryzmat sypia,
ale te nie naleaa do krgw znajcych najbardziej soczyste ploteczki, a bez trudu wyobraaa
sobie, e wicej ni kilka dziewczt byo gotowych ubra si, albo rozebra, jak tylko Pryzmat
sobie zayczy. Poza tym, e znajdowa si na dobr spraw w centrum wszechwiata, by
przystojny, wadczy, dowcipny, mdry, mody, bogaty i nieonaty.
Ktokolwiek wypeni szuflady kosmetykami, kupi przede wszystkim rodki rozjaniajce
lub przyciemniajce skr. Jednake przy swojej cerze w odcieniu kofi z mlekiem Liv nie miaa
adnej nadziei, e nada skrze jasny odcie, jaki miay dziewczyny z zachodniego Atashu.
Zreszt, i tak miaa za ciemne oczy. A przy swoich kdzierzawych wosach, nawet
przyciemniajc skr, nie wygldaaby jak Paryjka. Nie da si ukry, e jest Tyrejk.
Wszystkie inne dziewczyny i kobiety wygldayby fantastycznie w piknych sukniach i z
makijaem. Czuyby si naturalne i pikne. Liv czuaby si jak idiotka i wygldaaby jak
ulicznica.
Ile kobiet wzywanych do komnat Pryzmata szo tam, majc ukryte motywy? Ile z nich
dziaao dla takiego czy innego kraju? Ile z tych, ktre nie zostay zwerbowane, szo, kierujc si
wasnymi ukrytymi celami? Wszystkie? Nie sza na gr, eby uwie Gavina Guile do diaba z
Aglai i jej podobnymi wic po co ma wyglda, jakby wanie taki miaa zamiar?
Do diaba z tym powiedziaa.
Nie kla czsto, ale teraz poprawio jej to samopoczucie. Rzucia sukienk, ktra pewnie
kosztowaa tyle, ile Liv wydaa przez cay zeszy rok.
Uznajmy, e teraz mam sposobno.
Niewolnica miaa tak min, jakby chciaa co powiedzie, ale si powstrzymaa.
Tdy, prosz pani.
Kiedy wjechay na gr wind wiatowadcw, niewolnica zaprowadzia Liv do
stacjonujcych tam Czarnogwardzistw. Gwardzistka przeszukaa Liv, sprawdzajc, czy nie
ukrya broni. Bardzo dokadnie.
Liv uwaaa, e Czarnogwardzistka troch przesadzia.
Bardzo powanie traktuj swoj prac, co? powiedziaa, kiedy wreszcie zaprowadzono
j do drzwi, ktre jak sdzia, prowadziy do komnat Pryzmata.
Ma pani pojcie, co by to znaczyo dla wiata, gdyby Pryzmat zgin? Nie zawsze jest
najagodniejszym czowiekiem, ale jest o wiele lepszy od wikszoci Pryzmatw. Wielu z nas
zrobioby dla niego wszystko. Wszystko. Prosz o tym pamita... prosz pani.
Na kujc brod Orholama, ale ta niewolnica dbaa o Pryzmata.
Niewolnica zatrzymaa si przy drzwiach, zapukaa trzy razy i otworzya je. Liv wesza do
pokoju i zobaczya, e Pryzmat siedzi za biurkiem i przyglda si jej. Jego oczy urzekay. W tej
chwili wyglday jak diamenty rozpraszajce wiato we wszystkie strony. Wskaza krzeso
naprzeciwko i Liv usiada.
Dzikuj, Marissio, moesz odej powiedzia do niewolnicy. A potem spojrza
diamentowymi oczami na Liv. Czas na obiecan przysug.
ROZDZIA 42
Zwiadowczyni! krzykn Corvan. Widziaa nas. Niech to szlag!
Od spotkania w Rektonie Corvan i Karris postanowili podrowa razem. Oboje
zamierzali ruszy za armi krla Garadula, nawet jeli z rnych powodw: Karris chciaa jako
do niej doczy, a Corvan przekona si, czy znajdzie jaki sposb, eby si zemci. Karris
sporo ryzykowaa, ufajc wanie Corvanovi Danavisowi, ale uratowa j, a za czasw wojny
syn z nieskazitelnej reputacji. Poza tym, prawd mwic, samotna podr bya duo bardziej
niebezpieczna.
Przez cztery dni podali za wojskiem krla Garadula na poudnie i ani razu nie natknli
si na zwiadowcw. Krl robi wraenie tak niefrasobliwego, e teraz Karris i Corvan przeszli
tu obok zwiadowcy ukrytego w kpie drzew.
Gdy stanli na krawdzi lasu ptora mili za tyln stra, zwiadowczyni popdzia na
wschd z niewielkiego pagrka, zamiast prosto do ariergardy.
Bdzie miaa konia w tamtym lebie. Moe uda ci si przeci jej drog powiedzia
Corvan. Zdejmowa wielki cisowy uk. Za daleko na strza, ale moe mi si poszczci.
Karris ju biega. Z dala od Umbry Tyrea gwatownie zamienia si w poronit buszem
pustyni. W kilku miejscach zasilanych przez podziemne rda rosy kpy sosen, takie jak ta,
ktr wanie opucili z Corvanem, jednak w wikszoci teren pokryway pofalowane, czsto
poszarpane wzgrza co pomidzy pustyni a morzem skalnych ostacw. To coraz bardziej
utrudniao im ledzenie wojska, bo chocia podrowali pieszo i nie wzbijali wielkich fontann
pyu jak ludzie Garadula i wozy, nadal pozostawali widoczni. Przy kadym wzgrzu musieli
zdecydowa, czy i prosto i zaryzykowa, e zostan zauwaeni, czy obej wzgrze i zosta
jeszcze bardziej w tyle. Wojsko nie poruszao si szybko, ale szo prost drog.
Zwiadowczyni znajdowaa si dobre dwiecie krokw przed Karris. Oceniajc agodny
stok pagrka i troch zgadujc, Karris skrcia w prawo. Zwiadowczyni najpewniej dotrze do
konia, jeli jednak Karris bdzie wtedy jakie sto krokw od niej, to kobieta nie posiedzi zbyt
dugo w siodle.
Co zanurkowao z nieba i przeszyo ziemi raptem pi krokw za uciekajc
zwiadowczyni. Nawet tego nie zauwaya. Niech to diabli. Corvan niemal trafi ruchomy cel z
odlegoci dwustu pidziesiciu krokw. Tak blisko nie mg strzeli jeszcze troch bliej?
Kobieta skrcia bardziej w prawo. Druga strzaa Corvana chybia celu o dobre pitnacie
krokw, trafiajc w miejsce, w ktrym kobieta byaby, gdyby dalej biega prosto.
Karris pdzia przed siebie, nie patrzc pod nogi, przeskakujc nad krzewami i modlc si,
eby nie nadepn na rosnce tu czasem kaktusy, tak niskie, e zauwaao si je dopiero, kiedy
kolce przebijay si ju przez podeszw. A i tak lepsze to ni grzechotniki. Przy prdkoci, z jak
Karris biega, nie byoby oczywicie ostrzegawczego grzechotania, tylko od razu atak.
Przypieszya jeszcze bardziej. Moe jeli bdzie biega wystarczajco szybko, to nawet w jej
nie trafi.
Ktem oka dostrzega nadlatujc nastpn strza Corvana. Strzela teraz z odlegoci
trzystu krokw, ale nie byo wiatru, wic musia strzela pod ktem czterdziestu piciu stopni,
eby strzaa moga dolecie tak daleko. Jednake strza wyglda na idealny.
Strzaa spada i zwiadowczyni uderzya o ziemi w caym pdzie. Karris nie moga
uwierzy wasnym oczom. To by niemoliwy strza. Z trzystu krokw w ruchomy cel? Skrcia
w lewo, kierujc si prosto ku lecej kobiecie.
Kiedy tylko skrcia, zobaczya strza Corvana. Wystawaa z ziemi. W miejscu, w ktrym
upada zwiadowczyni. Kobieta nie pada trafiona, tylko si potkna.
W tej samej chwili, kiedy Karris to dostrzega, kobieta wstaa i odwrcia gow w jej
stron. Bya wstrznita, miaa zakrwawione rce i rozcit twarz, ale mimo to znowu ruszya
biegiem.
Karris pokonaa z atwoci sto z dwustu krokw, ktre je dzieliy, a zanim zwiadowczyni
z cakowitego bezruchu przesza w sprint, nadrobia jeszcze ponad poow dystansu. Znajdowaa
si niecae trzydzieci krokw od kobiety.
Nie nadleciaa ju adna strzaa. Znajdoway si teraz prawie czterysta krokw od
Corvana. Nawet dla cisowego uku bya to maksymalna odlego. Corvan nie mg ryzykowa,
kiedy Karris znajdowaa si tak blisko zwierzyny.
Karris macaa naszyjnik, prbujc zapa nakadki na oczy. Nawet to j spowolnio i
przeciwniczka zaczynaa odzyskiwa przewag. Niech to szlag, biega jak antylopa. Jednake z
cierpliwoci pync z dowiadczenia Karris pozwolia jej zdoby te kilka krokw przewagi.
Kiedy ju zaoy zielono-czerwone nakadki, bdzie po walce.
Otworzya stosowne ogniwo naszyjnika, patrzc na ziemi przed sob, zerwaa luksyn,
zwolnia na kilka krokw, eby umieci nakadki idealnie w oczodoach.
Zwiadowczyni skrcia ostro w lewo, gdzie wzgrze gwatownie opadao. Co krzyczaa.
Karris pdzia za ni, w biegu napeniajc praw rk czerwonym luksynem, a lew zielonym.
Tamta krzyczaa? Do kogo?
Moe na konia?
Pewnie, Karris.
W tej samej chwili wzgrze urwao si i Karris spada strom ciek prosto do obozu.
Kilkunastu mczyzn ju na ni czekao. Co najmniej dwch z sieciami. Dwaj z erdziami do
apania z ptlami na kocu. Paki, kostury. Miecze w pochwach. Nie czekali, eby zabi, ale eby
zapa. Puapka.
Karris przerazia si i zrobio jej si niedobrze, jakby oberwaa pici w brzuch. Jakby
znowu miaa szesnacie lat, a ojciec cign j do odzi, eby zabra z Wielkiego Jaspisu. d
ojca mina rodzinny dwr, gdzie zgodzia si w tajemnicy jak mylaa spotka z Dazenem.
Byli tam jej bracia, czekali w zasadzce. Powiedzieli, e dadz Dazenowi nauczk za prb
zniszczenia ich rodziny. Jednake w ich oczach dostrzega dz mordu.
Staa na pokadzie, kiedy wybuch wybi wszystkie okna w jej pokoju na pierwszym pitrze
rezydencji. Zobaczya obramowane ogniem walczce postaci.
Co zerwao poow dachu i teraz nastpowa jeden wybuch po drugim. Sia eksplozji
wyrzucia ciaa do wody sto krokw dalej. Stojcy obok niej na pokadzie ojciec poblad.
Powiedziaa, e przyjdzie sam, ty gupia zdziro. Patrz, co narobia! Musia przyj z
ca armi!
Ojciec nie uderzy jej, zapa tylko za gow i kaza jej patrze na to, od czego i tak nie
mogaby oderwa oczu, nawet gdyby sprbowaa. W kilka minut jedyny dom, jaki znaa,
pochony pomienie.
Wtedy bya dzieckiem. Nie potrafia myle, nie potrafia dziaa. Teraz jednak ju nie
bya dzieckiem i miaa w sobie zasoby gniewu, z ktrych moga czerpa, a o ktrych tamta
niewinna dziewczyna nie miaa pojcia.
Wykorzystaa rnic w wysokoci, kiedy zbiegaa po stromej ciece i skoczya na
pierwszego z dwch jedcw stojcych obok siebie. Trzyma w obu doniach erd do apania i
unis j w bok i do gry, prbujc zablokowa Karris. Trafi j w wycignit nog, ale Karris
po prostu runa na niego i uderzya w niego oboma kolanami.
ebra tylko chrupny, kiedy zrzucia go z sioda. Przeturlaa si, spadajc na ziemi, ale
musiaa si podeprze praw rk, w ktrej trzymaa jatagan, wic przelatujc pod drugim
koniem, wykrzesaa wskie ostrze z zielonego luksynu lew doni. Ostrze z atwoci rozcio
brzuch zwierzcia.
Karris stana, zanim ko wspi si na tyle nogi. Pozwolia zielonemu luksynowi rozpa
si, gdy zaszarowaa na jednego z mczyzn z sieciami, przerzucajc jatagan do lewej rki. By
zbyt zaskoczony. Nie poruszy si, nawet kiedy rzucia si caym ciaem, mierzc w jego w
twarz, a praw rk cisna za siebie niewielki uk ognia dla odwrcenia uwagi. Mczyzna z
sieci nadal si nie poruszy i Karris wpada na niego. Ostrze trafio go midzy oczy, zelizgno
si po koci i zagbio si w oko.
Odwracajc si w lad za ukiem ognia, zobaczya, e leci na ni sie z obcinikami
wanie kiedy uk zacz wygasa w powietrzu. Idealny rzut.
Ona jednak czekaa. Czekaa, znowu przerzucajc miecz do drugiej rki, a sie znalaza
si midzy ni i mczyzn, ktry wymachiwa kosturem nad gow, mierzc w Karris.
Z trzaskiem wystrzelia dwa wygite w podkwk kawaki zielonego luksynu. Jeden
mign nieszkodliwie przez wirujc, rozkadajc si sie. Chocia nie trafi w siatk, uderzy
w policzek mczyzn z kosturem, a ten straci rwnowag. Druga podkowa zaczepia o sie i
cisna j z powrotem na grup mczyzn, a oowiane obciniki nagle zamieniy si w cepy.
Ko wierzga teraz, kwiczc z blu potworny dwik. Z wntrznoci trysna krwawa
cignca si masa. Karris jednak ledwie syszaa konia, ledwie go zauwaaa. Dostrzegaa tylko
chaos, a chaos by jej przyjacielem, chaos dawa jej przewag wobec takiej liczby przeciwnikw.
Mczyni odskakiwali od niej we wszystkie strony. Karris cisna maymi kulkami ognia
w najblisze namioty, ktre przesaniay jej widok niech to szlag, e jest taka niska! Gdzie by
czowiek wykrzykujcy rozkazy? Namioty si zapaliy, ale nikt si tym nie przej poza Karris.
Wszyscy uciekali.
Zaczynao do niej dociera, ilu ludzi jest w tym obozie widziaa dziesitki namiotw,
moliwe, e i stu ludzi? Orholamie, musiaa si std wynosi! Wtedy usyszaa potny ryk.
Ziemia pod jej stopami zafurkotaa w powietrzu, kiedy kule z muszkietw zaryy si w grunt, a
Karris a poczua podmuch gorcego powietrza.
Podniosa wzrok i zobaczya szerokie pkole muszkieterw; byo ich co najmniej
czterdziestu. Poowa przeadowywaa bro zrcznymi, wprawnymi ruchami. Bez popiechu. Byli
dobrze wyszkoleni. Druga poowa trzymaa nadal naadowane muszkiety i celowaa w Karris.
Nastpna salwa odbierze ci ycie, Karris Biaodb! krzykn mczyzna.
By szczupy, jecha wierzchem i nosi bogate szaty, wiadczce o tym, e to sam krl
Garadul, gdyby kto nie wyczyta tego z penego zadowolenia umieszku na jego twarzy.
Miecz i luksyn. Natychmiast.
Karris spojrzaa na pkole zrytej ziemi przed sob, prbujc oceni celno krlewskich
muszkieterw. Byli naprawd nieli. Stali raptem dwadziecia krokw od niej. Musiaby si
wydarzy cud. Zbroja krla Garadula bya rzecz jasna lustrzana, a po obu jego stronach staa
Lustrzana Gwardia i krzesiciele. A co z Corvanem?
Jeeli Corvan biega rwnie szybko jak ona, to mg si tu zjawi w kadej chwili... Karris
zawsze tracia poczucie czasu w trakcie walki. Moe ju widzia, w co si wadowaa. Tak czy
inaczej, nawet on nic by nie zdziaa wobec takiej przewagi. Z pewnoci nie mg ocali Karris
przed dwudziestoma muszkieterami, ktrzy mieli j na muszce.
Zdja nakadki z oczu i rzucia je na ziemi, odrzucia na bok jatagan i pozwolia
czerwonemu i zielonemu luksynowi wyciec przez opuszki palcw. Zwykle, kiedy pozwalaa
luksynowi wycieka, czua si mniej dzika, mniej rozgniewana. Nie tym razem.
Galanie? powiedzia krl Garadul, machajc na kogo za jej plecami.
Karris ju chciaa si odwrci, kiedy oberwaa czym cikim w gow.
ROZDZIA 43
Idc za dowdc elazn Pici, Kip pokona kolejny cig schodw, ktre wypluy ich przed
najwiksze podwjne drzwi, jakie kiedykolwiek Kip widzia. Wykonano je z lekko
przydymionego szka wypenionego falami w kadym odcieniu wielkie jezioro barw.
Dowdca unis wielk, srebrn koatk i zapuka do drzwi trzy razy. Zupenie jakby
wrzuci trzy kamienie do sadzawki ze wiata. Chocia same drzwi nie drgny, wiato w nich
zapado si i rozpyno kolistymi falami. Kipowi zaparo dech. Pooy do na drzwiach i
wszdzie tam, gdzie dotkn ich palcami, pojawiay si malekie fale.
Nie dotykaj warkn elazna Pi.
Kip oderwa rk jak oparzony.
Musisz wiedzie kilka rzeczy, zanim wejdziesz powiedzia dowdca. Po pierwsze, to
dzieje si naprawd. Tracimy jednego na dziesiciu suplikantw.
Tracimy, to znaczy...
Umieraj. Po drugie, moesz przerwa prb w dowolnej chwili. Bdziesz mia sznur w
rce. Pocignij za niego, a rozlegnie si dzwon. Wtedy natychmiast przerw prb. Po trzecie,
jeli przerwiesz, to koniec, nie moesz zosta. Dla satrapy utrzymanie krzesiciela to ogromny
koszt, a aden z nich nie bdzie paci za tchrza. Gavin poinstruowa mnie, e jeli zawiedziesz,
mam da ci tyle srebra, eby kupi sobie ma farm, i wsadzi ci na statek pyncy w
wybranym przez ciebie kierunku. To wicej ni to, na co moe liczy wikszo, nieudacznikw,
ale wicej nie wolno ci bdzie tu wrci. I bez tego przynosisz tylko wstyd.
Najwyraniej takt nie stanowi czci tej prby.
Przynosz wstyd? spyta Kip, czujc gul w gardle.
Gavin nie traktowa go w taki sposb.
elazna Pi zamruga zdziwiony.
ycie krzesiciela jest trudne i krtkie. Nie mam czasu na kamstwa, choby byy nie
wiadomo jak pocieszajce. Jeste bkartem. To dosy czsto przydarza si wielkim mczyznom,
ale mimo wszystko to wstyd. Kady, kto potrafi dodawa i odejmowa, bdzie wiedzia, e
zostae poczty, kiedy Pryzmat by zarczony z Karris Biaodb, kobiet, ktr wikszo z nas
bardzo szanuje. Od Pryzmatw wicej si wymaga, wic i wstyd zwizany z tob jest wikszy.
Jeli zawiedziesz, wstyd bdzie jeszcze wikszy. Taka jest prawda. Przybranie jej w jedwabie i
koronki niczego nie zmieni. A teraz, po czwarte. Mwi si, e sam Orholam oglda kad
inicjacj. Zawie, to znaczy zawie Orholama, kmiotku. Gotowy?
Jeli Kip zawiedzie, odel go z wyspy. Nie tylko przyniesie wstyd czowiekowi, ktry
uratowa mu ycie, ale straci te jedyn szans na wymierzenie kary temu, kto odebra ycie jego
matce.
Nie zawiedzie. Prdzej umrze.
elazna Pi zauway wyraz jego twarzy.
Dobrze.
Ogromne drzwi przed Kipem zafaloway raz jeszcze, stopione opalizujce odcienie
zadray delikatnie, a potem rozeszy si na boki. Zupenie jakby co ogromnego wynurzao si z
niewyobraalnych gbin. Kipowi serce zabio mocniej, kiedy pojawia si wielka twarz, tak
szybko, e nie by nawet w stanie ogarn wszystkich szczegw widzia tylko siwe wosy,
oczy jak gwiazdy i wod we wszelkich odcieniach buchajc ze wszystkich rysw. Twarz
otworzya usta ziejca jaskinia czerni, ktra zdominowaa drzwi. Kip wzdrygn si, gdy
odnis wraenie, e usta go pokn.
Drzwi otworzyy si gwatownie od rodka, jakby wyway je jaki olbrzym. Kipa owia
porywisty podmuch powietrza.
Wejd rozkaza elazna Pi.
Kip wszed sam do okrgej sali. ciany i podoga byy z takiego samego, na poy
przydymionego, na poy przezroczystego krysztau, co drzwi. Siedem postaci stao w pkolu
wok czarnego dysku wstawionego w podog. Kip zawaha si, a adna z postaci si nie
poruszya. Nikt nie powiedzia mu, dokd i.
Postacie nosiy szaty, kada w innym kolorze. Nadfioletowy mczyzna nosi fioletowe
szaty, a podczerwony ciemnoczerwone, na uytek tych, ktrzy nie widz tych kracw spektrum,
ale kiedy Kip rozszerzy, a potem zwzi renice, dostrzeg, e podczerwony promieniowa
ciepem, a nadfioletowy nosi na sobie swoje barwy twarde kawaki nadfioletowego luksynu
poczone jak oczka w kolczudze.
Nadal niepewny Kip podszed do nich. Kiedy si zblia, zobaczy ich twarze pod
kapturami. Zacisn pici. Podczerwony mia poczernia twarz. Nie mia brwi. Ani wosw.
Drobne pomyki wypyway mu z gowy. Twarz zielonej postaci bya skata jak stary db, brwi
niczym mech, a wosy wisiay jak porosty. Niebieska wygldaa jak wycita ze szka, rysy za
miaa albo wygadzone do rwnych paszczyzn, albo ostre jak kanty szlifowanego klejnotu.
Dobry Orholamie, czy to byy koloraki? A wtedy, pod lnic mazi, pomaraczowy
zamruga. Kip dostrzeg oczy. Oczy ich wszystkich.
To byli krzesiciele w maskach i charakteryzacji. Symbolizowali kolorakw kadej barwy.
Siedem rnych rodzajw mierci i haby. Kip znowu mg oddycha, chocia nie by w stanie
zapanowa nad delikatnym dreniem. Wszed na czarny dysk, zwrcony twarz do postaci.
J am jest Anat, jam jest gniew powiedzia podczerwony. Strawi mnie gniew.
Jam jest Dagnu, jam jest obarstwo powiedzia czerwony. J estem wiecznie
nienasycony.
Jam jest Molokh, jam jest chciwo oznajmi pomaraczowy. Nigdy nie mam do.
Jam jest Belphegor, jam jest gnuno powiedzia ty. Nie ujawniam swych
talentw.
Jam jest Atirat, jam jest dza powiedzia zielony. Pragn zawsze wicej.
Jam jest Mot, jam jest zazdro powiedzia niebieski. Nie mog znie szczcia
innych.
J am jest Ferrilux, jam jest pycha powiedzia nadfioletowy. Odebrabym tron samemu
Orholamowi.
To byy imiona dawnych bogw. Kip ledwie je kojarzy.
Oto wypaczenia naszej natury.
Oto pokusy pynce z mocy.
Gosy odzyway si na zmian, gadko wchodzc sobie w kwestie, jakby staa za nimi
jedna wiadomo.
Albowiem, bez panowania nad sob, stalimy si potworami.
Przynoszcymi wstyd i zawstydzonymi, kryjcymi si w ciemnoci.
A jednak jestemy synami i crkami Orholama.
Jestemy darem Orholama, wyrazem jego mioci.
Jego prawem.
Jego ask.
Jego prawd.
I dlatego stajemy dumni, odziani w jego prawo.
Podczerwony wystpi naprzd, zdj mask i zrzuci szaty. By modym czowiekiem,
muskularnym, przystojnym i nagim.
Odrzucajc gniew, jestem cierpliwoci powiedzia. Unis rce i nie trzeba byo
patrze w podczerwieni, eby widzie, e krzesze. Powietrze zadrao od gorca wok jego
ciaa. Wypeni si wola Orholama.
Teraz wystpi czerwony, zdj mask i zrzuci szat. Bya to moda, atletycznie
zbudowana, pikna i take naga kobieta. Kip wytrzeszczy oczy. Prbowa patrze tylko na jej
twarz.
Odrzucajc obarstwo, staj si umiarem powiedziaa. Uniosa rce i czerwony luksyn
rozkwit w caym jej ciele, oczach, twarzy, spyn szyj ku piersiom, sutkom, uminionemu,
paskiemu brzuchowi... Kip! W jednej chwili staa si posgiem, a kada drobina jej ciaa zrobia
si idealnie czerwona.
Wypeni si wola Orholama.
Do przodu wysuna si pomaraczowa posta. Na szczcie by to mczyzna.
Odrzucajc chciwo, staj si miosierdziem. Unis rce i zamieni si w lnicy,
pomaraczowy posg. Wypeni si wola Orholama.
ta krzesicielka powiedziaa:
Odrzucajc gnuno, staj si pracowitoci. Wypeni si wola Orholama.
Jej ciao napenio si skrzcym tym wiatem.
Zielona krzesicielka bya zaskakujco, chocia stosownie krg kobiet, ktrej Kip twardo
patrzy w oczy. To pomogo, kiedy zrzucia szaty. Pomyla, e pewnie urwaaby mu eb, gdyby
popatrzy na jej bujne... o rety!
Odrzucajc dz, staj si samokontrol wypowiedziaa ostatnie sowo z naciskiem.
Wypeni si wola Orholama.
Rozebraa si niebieska.
Odrzucajc zazdro, staj si yczliwoci powiedziaa cicho. Wypeni si wola
Orholama.
Nadfiolet by ostatnim mczyzn i to niesamowicie uminionym.
Odrzucajc pych, staj si pokor oznajmi dudnicym gosem. Wypeni si wola
Orholama.
Wszyscy jak jeden m opucili rce i wycelowali domi w stopy Kipa. Fontanny
czystego koloru strzeliy w czarny krg, na ktrym sta. Dysk zadudni i zadygota. A potem
nagle zacz si zapada a Kip razem z nim.
Po kilku chwilach Kip pogry si po tyek. Tylko e dziura bya za wska. Waki tuszczu
zaczepiy o brzegi podogi. Musia zacz si wierci, eby si zmieci, a w miar jak dziura si
pogbiaa, dociska si do ciany albo tykiem, albo brzuchem.
Unie praw rk powiedzia nadfioletowy.
Kiedy Kip to zrobi, przeykajc nerwowo lin, zobaczy lin spadajc spod samego
sklepienia, ktre znajdowao si za wysoko i promieniowao zbyt silnym blaskiem, eby by w
stanie je dojrze. Nadfiolet zapa lin i woy jej koniec z wzem do uniesionej rki Kipa.
Pocignij za lin, a wszystko si skoczy powiedzia. W jego gosie pobrzmiao co na
ksztat yczliwoci.
A potem Kip zapad si cakiem w dziurze i nadal si pogra. Zatrzyma si poniej
posadzki. wiato w sali prb powyej zgaso. Kip nic nie widzia.
Prbowa gboko odetchn, ale pomieszczenie byo tak malekie, e nie mg nawet
porzdnie nabra tchu.
Ponad nim rozlegy si szepty.
Dees, poprowadzisz t prb za mnie?
Mczyzna odpowiedzia speszony:
Nigdy wczeniej adnej nie prowadziem, mj panie. Myl, e zrobilimy za wski
otwr. Chopak jest gruby. Moe si udusi.
To bkart Pryzmata.
I co z tego? J ego tu nie ma.
To z tego, e wypadki si zdarzaj. Ale ja nie mog by przy tym. Pryzmat wie, e go
nienawidz. Ciebie nie zna. Zatem jeli wypadek przydarzy si na twojej subie...
Kip nie sysza reszty, bo na gow zacza mu si la woda. Zimna. Najpierw ciurkaa, a
potem luna rwnym strumieniem. Spywaa mu po karku do miejsca, gdzie plecami przywar
do ciany. ciany wok zapulsoway intensywnym bkitem. Dobry Orholamie, zabij go, eby
odegra si na jego ojcu. Tak jak ostrzega go Gavin.
Woda zebraa mu si wok pasa. By za gruby, eby cieka na d, bo zablokowa rur.
Serce walio mu motem. Intensywne wiato, emanujce przez ciany, przeszo z bkitu w
ziele, potem przez cae widmo w normalnej kolejnoci, nawet zapono ciepem, a potem
zgaso, kiedy woda signa szyi Kipa.
A do ucha. Z caej siy zapar si o cian dziury, i z drugiej strony pojawia si szczelina
midzy ciaem a kamieniem. Zebrana woda spyna mu do stp, ale nowa nadal laa si z gry.
Przez kilka chwil udawao mu si sporadycznie przyciska do ciany, dziki czemu woda
znowu spywaa, ale wkrtce zalao go niemal cakiem, praktycznie unosi si w wodzie. Znowu
przycisn si do ciany, ale woda nie spyna. Nie miaa ju dokd.
Poziom znowu si podnis, a do lewego ramienia, bo lew rk mia opuszczon i
zablokowan w tej pozycji, tak jak praw uniesion i rwnie zablokowan. Potem woda signa
szyi. Lewego ucha.
Nie zauway, kiedy ciana zapulsowaa nadfioletem, ale potem zapona na niebiesko; na
zielono, gdy woda dosiga mu brody, na to, gdy dotkna jego ust, pomaraczowo, gdy je
zalaa... Czy woda nie laa si teraz wolniej? Oddycha gboko przez nos i zacz si wierci,
eby wykorzysta fakt, e si zaklinowa i wspi nieco wewntrz rury, wtedy jednak odkry
pasy na ramionach, ktre trzymay go w dole.
To szalestwo. Kto prbowa go zabi. Musia pocign za sznur! Palce zacisny mu si
na linie jak szpony. Moe sprbowa po raz drugi, kiedy w pobliu nie bdzie mordercy.
Nie. Jeli zrezygnuje, to bdzie koniec. To znaczy, e zawiedzie.
Ledwie mia czas na ostatni wdech, zanim woda zalaa mu nozdrza.
Strugi natychmiast przestay bbni mu w gow. Kip ju to sobie wyobraa: By taki
gruby, e ugrzz w wodzie. Poziom nie powinien by a tak wysoki. Wcale nie wlalimy jej za
duo... Po prostu spanikowa. Wiadomo, dziecko w puapce, przestraszone. Pewnie nawet nie
pomyla, eby pocign za sznur.
Zatem to koniec. Albo wycofa si i przyniesie ojcu wstyd jeszcze wikszy, ni wynika z
samego jego istnienia, albo wrogowie ojca zrobi co w ich mocy, eby go zabi.
Kiedy wstrzymywa oddech, a puca zaczynay mu ju pon, nagle wszystko stao si
poraajco klarowne: pocignij za sznur i wracaj do domu.
Tylko e on nie mia domu. No to pocignij za sznur i jed prowadzi farm... gdzie w
wiecie. Albo zosta i by moe umrzyj. Zawied tutaj, a zawiedziesz ojca i matk. Zawied
tutaj, a na zawsze zostaniesz nieudacznikiem.
Nie pocign za sznur.
Pomieszczenie poczerniao. Woda zrobia si gorca od podczerwieni, ale nawet ona
przygasa.
Nie lubi pracowa na farmie. Kip parskn miechem, wypuszczajc troch powietrza
tak zwariowana bya ta myl. Jednak bl natychmiast zgasi kpiarskie poczucie humoru. Kip nie
potrafi uspokoi tukcego si serca. Nie potrafi sprawi, eby gardo przestao mu si
konwulsyjnie zaciska, a pier przestaa pompowa pustk. Nie pocign za sznur, niech was
szlag.
Co si zmienio. W pierwszej chwili Kip myla, e woda si wylewa, ale si myli. Grunt
pod nim si unosi, ale blokady na ramionach zostay na miejscu, miadc go. Woda, ktrej
daleko byo do odpywania, po prostu uniosa si wyej wzdu jego wycignitej rki. Po kilku
chwilach ju kuca, dopychany do wasnych kolan. cinito go tak, e zakaszla i wypuci
ostatni bbel powietrza.
Prbowa si trzyma tej pustki w pucach oddychanie wod byoby gorsze ni nie
oddychanie niczym, wiedzia o tym. Wiedzia, a jednak ciao go pokonao i Kip wzi wdech.
Woda bya gorca, ostra, gryzca w pucach. Zakrztusi si, jeszcze mocniej si zwin, czujc
si, jakby jego ciao byo rozrywane na strzpy. Zakaszla, i jakim cudem woda wystrzelia z
jego ust w powietrze, w bogosawione, cudowne, wolne, pikne powietrze!
apic gwatownie powietrze, plujc, walczc z odruchem wymiotnym, nadal zwinity w
kulk Kip oddycha. Mg oddycha! Przewanie. Kolana bolay go od wygicia mocniejszego,
ni pozwalay na to nie a tak bardzo gitkie stawy. Bolay go plecy. Bolay go ebra. Ale
Orholamie, powietrze byo cudowne! Gdyby tylko mg odetchn pen piersi.
Nic si nie stao. Nadal panowaa cakowita ciemno. Kip zacz si poci. By upchnity
w tej dziurze. Z kad sekund robio si gorcej, i teraz ju ocieka potem. Kolory rozbyskay
obok niego, znowu przeskakujc cae spektrum.
Wic to tak. Zobaczyli, e nie zamierza rezygnowa, wic nie dadz mu nastpnej szansy z
kolorami. To niewane. Nie pocign za sznur.
Nie pocign za sznur! krzykn Kip. Albo sprbowa krzykn; nie by specjalnie
gony, majc zaledwie p oddechu.
W odpowiedzi podoga uniosa si jeszcze troch, miadc go bardziej przez blokady na
ramionach. Kip krzykn. Jak tchrz.
Nie potrafi si nawet odepchn, zapierajc si o blokady. Kolana za bardzo mu si
wygiy, eby mie w nich jakie oparcie. Gdyby pocign za sznur odrobin, mgby zapa
troch powietrza i dalej walczy.
Nie! Kip wiadomie rozluni palce i rk. Skupi si na oddychaniu. Krciutkie, szybkie,
pytkie oddechy.
To wystarczao. To mu wystarczy. Ju on zadba, eby wystarczyo. Feeria barw przelaa
si obok niego. Kip mia to gdzie. Powinien co zrobi? Co? Krzesa? Jasne. Niech si
wypchaj.
Nagle nacisk zela i podoga opada. ciany si rozsuny. Kip omal nie spad, ale po
chwili nogi jak z gumy byy ju w stanie go utrzyma. ciany rozsuway si coraz dalej i dalej.
Prbowa stan w szerszym rozkroku, ale poza dyskiem nie byo niczego tylko powietrze.
Wycign rk i nie wymaca adnych cian. Bryza owiaa mu skr, przez co mia
wraenie, e stoi gdzie na wysokoci. Ale to musiaa by iluzja, bo znajdowa si w rodku
szkoy. Nie jest moliwe, eby znajdowaa si tutaj tak gboka dziura.
Kolory rozbysy na odlegych cianach, owietlajc komnat na krtk, przeraajc
chwil. Kip sta nad otchani. Jego dysk by malekim, okrgym wierzchokiem kolumny
kolumny wznoszcej si samotnie pord pustki. ciany znajdoway si trzydzieci krokw dalej.
Sufit nad nim sprowadza si do pojedynczej dziury, przez ktr wystawaa jego rka.
Wiatr uderzy w niego, Kip wic cisn lin tak mocno, e kostki mu pobielay. Zacisn
powieki, ale nie potrafi powiedzie, czy koysa si z wiatrem, czy przeciwnie, sta nieruchomo.
Serce bio mu tak mocno, e sysza wasny puls midzy nerwowo chwytanymi oddechami.
Wykrzykiwa sowa, ale nie wiedzia nawet jakie.
Mina wieczno i ciany powrciy. Zamkny si pewnie wok niego, ale teraz ju go
nie ciskay i Kipowi ulyo. Udao mu si. Zda. Nie podda si. Nie pocign za... Co dotkno
jego nogi.
Co to byo?
Zwino si wok jego kostki, zacisno na ydce. W. Kip spojrza w gr i co o wielu
nogach spado mu na twarz.
Niezgrabnym ruchem sign, eby zrzuci pajka, ale poczu, e kajdany zamykaj si
wok nadgarstka i odcigaj jego lew rk, blokujc j cakowicie. Prbowa kopn wa
stop. Trzask, trzask. Kajdany zamkny si wok jego kostek i szarpniciem zmusiy go do
stanicia w szerokim rozkroku.
Kip krzykn.
Pajk wpad mu do ust.
Zanim pomyla, co robi, Kip przegryz go, zmiady w zbach. Kwana ma strzykna
mu do ust. Znowu krzykn, z czystego nieposuszestwa. Co wyldowao mu we wosach,
dziesitki liskich stworze zacisny si jak sznury wok jego stp, wspinay mu si po nogach.
Kip by bliski szalestwa.
Nie pocign za sznur! wrzasn. Nie pocign za sznur, wy szubrawcy!
Wstrzsay nim konwulsje. Niech Orholam ulituje si nad nim! Cae jego ciao pokryway
obmierze stworzenia. Paka, krzycza, a ratunek trzyma w doni. Nie byo nic zego w
uprawianiu farmy. Nikt nie bdzie mia mu za ze, jeli zawiedzie. Nigdy wicej nie bdzie
musia oglda tych ludzi. Co go obchodzi, co sobie o nim pomyl? Caa ta gra bya nastawiona
przeciw niemu. Mia do. To koniec.
Z nieludzkim krzykiem Kip chwyci lin, i kiedy caa nienawi, furia i rozpacz zalay go,
kompletnie przytaczajc, a poraka woaa jego imi, wyrzuci j z dziury. Opar si o cian,
tulc twarz do skay, paczc.
Kolory znowu rozbysy, ale we i pajki nie znikny. Pokryy cae jego ciao.
Nadal trwa w przytaczajcej ciemnoci. Co cikiego i wochatego wyldowao mu na
plecach. Drobne pazurki ukuy go przez koszul. Szczur. I potem nastpny, na udzie. Kolejny
wyldowa mu na gowie i drapa go, gdy zacz si zsuwa po mokrych wosach.
Kip zamar. Strach niczym byskawica przeszy mu cae ciao. Siedzia, bezradny,
zagodzony, spragniony. Trzs si jak osika.
Ruch wzburzy ohydztwa, i co go ugryzo. Kip wrzasn upokorzony i wcieky. Wykrci
si. Kolejne kujce ugryzienia, piekce ugryzienia, wcieke ugryzienia w rk, nogi, pachwiny,
plecy. Kip rzuca si, uderzajc to w jedn cian, to w drug, prbujc zmiady stworzenia.
Szczury aziy po caym jego ciele, nie chcc si odczepi od niego. Paka. Tak mu byo wstyd!
Co byo nie tak z tym pajkiem. Pajkiem, ktrego rozgryz.
Tego ju byo za duo. Nie mg wicej tego znie. Mia do. Nie potrafi si
powstrzyma. Sign po sznur. Zawid. Przynosi tylko wstyd gruby mazgaj, tchrz. Zero.
Poczu lin przyciskajc si do grzbietu doni.
Trzymaj, Pulpeciku szepn kto z zadowoleniem.
Smak, Kip. Ten smak by zy, podpowiedzia yczliwy gos.
Nie do koca zarejestrowa, co powiedziaa kobieta. Szczury opady go ze wszystkich
stron.
Kip pocign za sznur. Zawid.
W oddali rozleg si dzwon, wysoko nad gow. Natychmiast wszystkie ugryzienia ustay.
Kada pezajca, czogajca si, przywierajca i gryzca ohyda wyparowaa, znikna. Stwory nie
byy prawdziwe. Nie byo prawdziwych szczurw. Kip powinien by si zorientowa, kiedy
przegryz pajka. Wiedziaby, gdyby nie by takim tchrzem. Ma w pajku to nie byy
wntrznoci tylko luksyn. To byy iluzje, strachy na niby. Oszukali go.
Zawid. Kiedy platforma wzniosa si, mzg Kipa ju nieotumaniony przez strach
zrozumia, co mwia do niego kobieta. Pulpet. Tak wola na niego Ram. Kip po trosze umar.
Udowodni, e Ram mia racj. Znowu.
Kiedy si wynurzy, mczyni i kobiety mieli teraz na sobie odwitne szaty w swoich
kolorach olniewajce szafirowe bkity, szmaragdowe zielenie, diamentowe cie, rubinowe
czerwienie. Robili wraenie rozradowanych.
Gratulacje, suplikancie! powiedziaa mistrzyni Varidos, doczajc do krgu.
Kip spojrza na ni oniemiay.
Cztery minuty i dwanacie sekund. Powiniene by z siebie bardzo dumny. Jestem
pewna, e twj ojciec bdzie.
Mwia w jzyku, ktrego Kip nie rozumia. Dumny? Zawid. Omieszy siebie,
omieszy ojca. Podda si. Wcieko i frustracja zaczy w nim nagle narasta i nie majc
ujcia, ogupiy go cakowicie.
Zawiodem powiedzia Kip.
Kady zawodzi! powiedzia niewiarygodnie muskularny nadfiolet. Poradzie sobie
znakomicie! Cztery minuty i dwanacie sekund! Ja wytrzymaem tylko minut i sze.
Nie rozumiem.
ta nimfa si rozemiaa.
Tak wanie pomylana jest prba. Wszyscy zawodzimy.
Otoczyli go. Mczyni klepali go poplecach, kobiety dotyka ramion i rk, wszyscy mu
gratulowali. To go troch odurzyo gorce powitanie ze strony tak piknych ludzi. Teraz, kiedy
mzg znowu zacz mu pracowa, zauway, e niekoniecznie dobrano mczyzn tak, by
reprezentowali dawnych bogw, a kobiety boginie. To dlatego, e zaszli tak daleko, e to ju nie
miao znaczenia, czy te by to wiadomy brak szacunku?
Czy to prawda? Kip spyta mistrzyni Varidos, ktra stana troch na uboczu, eby
przepychajcy si tum jej nie przewrci. Kady zawodzi?
Umiechna si.
Prawie. Nie chodzi o to, czy moesz przetrwa prb do koca, ale jak jeste osob.
Strach rozszerza oczy. Kolory, ktre widziae rozbyskujce obok, stanowiy prawdziw prb.
To nam mwi, co moesz krzesa. Gotowy jeste zobaczy wyniki?
Chwileczk. Prawie wszyscy?. A kto nie zawid? zapyta Kip.
Radoni ludzie zamilkli.
Jedyna osoba za mego ycia, ktra nie chwycia liny, to by... zacza stara kobieta.
Gavin. Kip to wiedzia. Jego ojciec by jedynym czowiekiem, ktry dokona tego, czego
nie potrafi nikt inny, czego nikt wczeniej nie zrobi. Zatem jednak Kip go zawid.
Twj stryj powiedziaa mistrzyni.
Mj stryj Gavin, czy stryj Dazen? Najwyraniej dostrzega jego pomieszanie, bo dodaa:
Twj stryj Dazen Guile, ktry prawie zniszczy nasz wiat. Lepiej nie i w jego lady,
co?
Znowu mwia do niego w obcym jzyku. Widzia, ile Gavin potrafi, i po tym wszystkim
dowiaduje si, e to wanie jego brat przeszed prb?
Cztery minuty to cudowny wynik, Kip, ale to pozwala ci tylko na przechwaki. Gotowy
jeste zobaczy swoje kolory?
ROZDZIA 44
Liv pochylia si w gbokim ukonie, cieszc si, e moe przerwa kontakt wzrokowy z
Pryzmatem. Kiedy si wyprostowaa, Gavin Guile przyglda jej si krytycznie. Najwyraniej
miaa racj niewiele kobiet przybywao na jego wezwanie w roboczym ubraniu i bez makijau.
Mino duo czasu, odkd widziaem prawdziwy tyrejski ukon powiedzia.
Po tym, jak twoje wojska wycofay si, niewiele zostao kobiet, ktre mogyby dyga.
Czym mog suy, Najwyszy Lordzie Pryzmacie? spytaa zamiast tego Liv.
Wystarczy lordzie Pryzmacie.
Dzikuj, lordzie Pryzmacie.
Najwyraniej ocenia j, zastanawiajc si. Ale nad czym? Niezalenie od innych czynw,
ktrych dokonaa ta przeklta kobieta, Aglaia Crassos, sprawia, e Liv mylaa o Pryzmacie jako
o Gavinie Guile, mczynie, i to przystojnym. Jego oczy byy najdosowniej najbardziej
urzekajcymi oczami na caym wiecie.
Preceptor, Liv. Nauczyciel. Lord. wiatowadca. Arystokrata. Genera. Dwa razy starszy
od ciebie. Zdecydowanie za stary dla ciebie. A nie muskularny mczyzna o szerokich ramionach
po prostu jeszcze jeden preceptor. Id do diaba, Aglaio Crassos.
Wybraa, kto bdzie twoim preceptorem w tym?
Dzikuj!
Widzisz, jestem uczennic. To czysto akademicki ukad. W porwnaniu z nim jestem
dzieckiem. Beznadziejnie modym i gupim. Zacisna usta.
Szczerze mwic, chciaabym uczy si u mistrzyni Tawenzy Zotookiej.
Ledwie uwierzya, e omielia si powiedzie to na gos. Mistrzyni przyjmowaa tylko
trjk uczniw rocznie i ju miaa troje. Troje najlepszych tych uczniw w Chromerii.
Gavin si rozemia.
U tej draliwej niedwiedzicy? miay wybr. Jest najlepsza i pewnie wcale nie bdzie
ci nie cierpie a tak bardzo, jak bdziesz mylaa przez pierwszy rok. Przekaesz jej moje
pozdrowienia, kiedy wyznacz ci na jej czwartego ucznia, ale wtpi, eby odreagowaa to na
tobie. Moesz uzna spraw za zaatwion. Jak wygldaj twoje apartamenty?
Zawahaa si. To pytanie byo niemal osobiste. Nie, po prostu martwi si... Nie, nie
martwi si, tylko sprawdza, czy wypeniono jego rozkazy. Generaowie robi takie rzeczy.
S wspanialsze ni wszystko, czego mogam si kiedykolwiek spodziewa, lordzie
Pryzmacie. A ubrania? Kiedy miaam trzy sukienki. Teraz mam ponad pidziesit i nawet
najgorsza jest adniejsza od mojej najbardziej odwitnej starej.
Chwileczk, ubrania to moe nie by najlepszy temat.
A mimo to zdecydowaa si przyj w tym powiedzia Gavin, zwracajc uwag na jej
strj.
O rety! W jego gosie nie byo sycha dezaprobaty. Co najwyej dao si wychwyci
odrobin rozbawienia. Jednake na jego twarzy nie malowao si nic, co by jej powiedziao, czy
nie jest poirytowany. Powinna bya posucha si niewolnicy. Nie zabioby jej, gdyby si troch
odwieya. Spojrza gdzie nad jej ramieniem, a Liv zerkna w tym samym kierunku, ale w
pokoju nie byo nikogo poza nimi, a na cianach nie widziaa adnej niezwykej dekoracji poza
typowymi krysztaami prby.
Lordzie Pryzmacie, napisae, ebym zjawia si przy pierwszej sposobnoci. Wbrew
jej woli zabrzmiao to do defensywnie. Pomylaam, e nie chcesz czeka. Tak lepiej.
Grzecznie, ale asertywnie, Liv.
Myl, e nadasz si doskonale.
Tak, lordzie Pryzmacie?
Nadasz si doskonale, bo nie chcesz by pod wraeniem, Aliviano. To mi si podoba.
To...
Nie powiedziaabym, e nie jestem pod wraeniem!
Wyszczerzy zby.
Sama to mwisz, przerywajc mi.
I udowadniajc, e Pryzmat ma racj.
Liv postanowia si zamkn. Moe pomys, eby si odrni od kobiet, ktre si tu
zjawiy i nie udao im si uwie Gavina, nie by taki dobry.
Mam wraenie, e za kadym razem, kiedy wzywam tu kobiet midzy trzynastym a
szedziesitym rokiem ycia, zjawia si ubrana jak ruthgarska kurtyzana i albo nadmiernie
chtna, albo kompletnie przeraona. Jakbym tu na grze prowadzi burdel.
A niech mnie Orholam strzeli, a co jeli zrobiam jedyn rzecz, dziki ktrej wydaam mu
si bardziej atrakcyjna?
Jeste Gavinem Guile powiedziaa, jakby to wszystko wyjaniao.
Bo wyjaniao. Uwiedzenie Pryzmata nie tylko zmienioby cakowicie ycie danej kobiety,
ale te jej rodziny. W obecnej chwili i w przyszoci. Na lepsze. Dodaj przystojny i mski do
Pryzmata, ktry ju oznacza osob potn, szanowan i bogat, a Liv nie miaa wtpliwoci,
e rbki sukni podjeday do gry, a dekolty si obsuway. To dziwne, e kobiety nie
przychodziy do Pryzmata nago. Ile miaaby na sobie Ana, gdyby Pryzmat wezwa j do siebie?
Chocia, z drugiej strony, Liv wolaa o tym nie myle.
Owszem powiedzia Gavin, umiechajc si do siebie, jakby przypomnia sobie jaki
art. I potrzebuj twojej pomocy, Aliviano.
Przekna lin. Prawda bya taka, e mgby poprosi o cokolwiek, a ona nie mogaby
odmwi.
Prosz mi mwi Liv.
Dobrze.
Gavin odchrzkn. Dlaczego odchrzkiwa? Czu si niezrcznie? Czy czu si
niezrcznie, bo zaczyna romans z dziewczyn o poow od niego modsz?
Znowu zerkn ponad ramieniem Liv.
Wicie lat temu... Mam wraenie, e naprawd upyno wiele lat... Mam... bratanka. Jego
matka bya Tyrejk. Chc, eby go uczya. Moe mu by atwiej, jeli bdzie go uczy Tyrejka.
Wiem, e Tyrejczycy nie maj tu atwego ycia. Co na to powiesz?
Bratanek? Uczy go? Kip! No jasne! Orholamie! Podesza do sprawy z zupenie
niewaciwej strony! Idiotka! Pryzmat w ogle nie myla o niczym choby w przyblieniu...
Ooczywicie wybekotaa lordzie Pryzmacie. Czy... Dlaczego... Co ona wygaduje?
Ju wystarczajco impertynencko si zachowaa. Zadanie niewaciwego pytania na temat
bkarta mogo wszystko zniszczy. W jakich kolorach wykazuje uzdolnienia? W ostatniej
chwili przypomniaa sobie, eby nie powiedzie Kip. Nie powinna w ogle wiedzie, e Kip to
bkart Pryzmata.
Byby ze mnie beznadziejny szpieg.
W zielonym. Prawdopodobnie niebieskim. Wanie przechodzi inicjacj.
Teraz wanie? zdziwia si Liv.
Inicjacje dla tego rocznika zakoczyy si dawno temu. Liv nigdy nie syszaa, eby
przeprowadzano je o innej porze roku.
Jak dugo paski... od jak dawna tu jest?
Przyjecha wczoraj.
I ju przechodzi inicjacj?
Biedny Kip.
Gavin znowu zerkn nad jej ramieniem. Tym razem wiedziaa, na co patrzy. W cianach
wiey, z powodu, ktrego Liv nigdy nie poja, osadzono proste krysztay. Przez cay rok po
prostu byszczay, sabo odbijajc wiato, ktre wychwyciy w otoczeniu, ale w czasie inicjacji,
na pocztku kadego roku, zaczynay jasno wieci. W miar jak suplikanci przechodzili przez
Mocarni, niezmiennie rozbyskiway rnymi barwami w miar trwania prby te same
rozbyski widzia kady suplikant. Kiedy tylko zaczynali krzesa, kryszta rozbyskiwa barw,
ktr krzesali. W przypadku Liv to by najpierw nadfiolet, a potem ty, ale sabo.
Podczas gdy Liv tam siedziaa, Pryzmat obserwowa, jak radzi sobie jego syn z nieprawego
oa.
Jak si nad tym zastanowi, to jeli prba trwaa, odkd Gavin pierwszy raz zerkn nad
ramieniem Liv, to naprawd si przecigaa. Zwykle trwaa nieca minut.
Oboje odwrcili si, eby popatrze na kryszta.
Co powiedzia egzaminator, kiedy ci spuszcza do Mocarni? spyta Gavin.
Co o tym, e jedyny dobry buntownik to martwy buntownik i e nadal ma dug krwi u
mojego ojca powiedziaa Liv.
Zawsze chodzio o to, eby nastraszy osob poddawan prbie. Strach sprawia, e
renice otwieray si szeroko. Strach sprawia, e suplikant krzesa do granic moliwoci. Poza
tym dziki takiej prbie nawet najbardziej arogancka moda dama lub ksitko zaczynali nauk
z odrobin pokory.
A tobie, lordzie Pryzmacie? spytaa Liv. adne z nich nie oderwao oczu od krysztau.
Co na temat mojego brata powiedzia Gavin. Okazuje si, e mogli mie wicej racji
ni myleli.
Przykro mi powiedziaa Liv.
Nie wiedziaa, czy przeprasza za pytanie, za egzaminatora, czy z powodu prawdziwego
koszmaru, jaki pniej przey Gavin, zabijajc wasnego brata.
Nigdy nie lubiem tej czci, tego straszenia. Komnata jest wystarczajco przeraajca, i
wystarczajco okropna jest myl o nie przejciu prby. Nie musz sprawia, e suplikant myli,
e naprawd umrze. To amie ludzi. To amie dzieci.
Liv nigdy w ten sposb nie mylaa. Taka bya Mocarnia. Kady przez to przeszed. To
byo nierozerwalnie zwizane z krzesaniem, z Chromeri. Przynajmniej dowiadczenia z
Mocarni czyy wszystkich krzesicieli jeli nic wicej.
Wszystkie arystokratki wiedziay, co je czeka odpara Liv. W przeciwiestwie do
naszej reszty. Wiedziay, e w czasie prby nic im si nie stanie, wic te kilka sw przed prb
to jedyna rzecz, ktra sprawiaa, e naprawd si bay. Bo nawet jeli je ostrzeono, to byo
przeraajce, usysze, jak egzaminator, ktry twierdzi, e naley do wrogw rodziny, mwi o
tym, e wypadki si zdarzaj.
Nie pomylaem o tym przyzna Gavin. Wszyscy moi przyjaciele byli szlachetnie
urodzeni. Mylaem, e wszyscy wiedz, co ich czeka.
No pewnie. Oto kolejny sposb, w jaki Chromeria faworyzuje takich jak ty.
Gavin odchrzkn.
Liv, mj syn moe okaza si specjalny, naprawd utalentowany. Zaraz si dowiemy, ale
nie zdziwibym si, gdyby okaza si polichromat. Jest Tyrejczykiem, jego matka wanie
zmara, bdzie musia stawi czoo faszywym przyjacioom i niezasuonej wrogoci tylko
dlatego, e jest moim synem. Zawsze bdzie odstawa, a mimo to ludzie cay czas go bd
obserwowa. Jeli na dodatek okae si naprawd potny... moe si zmieni w potwora. Nie
byby pierwszym w mojej rodzinie, kto le radzi sobie z moc. Dar nie jest tylko darem.
Czego ode mnie oczekujesz, lordzie Pryzmacie? spytaa Liv. Naprawd miaa naucza
syna Pryzmata? Z nieprawego oa, ale zawsze. Miaa wraenie, e spad jej ogromny ciar z
ramion. Pryzmat by tylko Pryzmatem no dobrze, moe nie mona by tylko najpotniejszym
czowiekiem na wiecie, ale by panem, ktremu winna suy. Po prostu suy. Nic straszliwie
trudnego, zwaywszy, jak bardzo odmieni jej ycie.
A moe jednak bdzie monochromat. Pewnie tak. Za bardzo si rozpdzam
powiedzia Gavin.
A jeli nie?
Musisz mi powiedzie, jakie s twoje oczekiwania, bo inaczej zawiod, a ty bdziesz mia
do mnie pretensje. Typowy arystokrata. Liv cieszya si, e moe si zirytowa. Zaczynaa
dochodzi do siebie.
Udawaj, e jest zwyczajny. Pod kadym wzgldem. Wiem, e szybko by to rozgryz,
gdybymy tu zostali, ale zamierzam zabra go std jak najszybciej. Do tego czasu zapewnij mu
troch normalnoci. Jeli ci zdenerwuje, wrzanij na niego. Zdziel go po apach, jeeli le si
zachowa, rozumiesz? Ale jeli opanuje co trudnego, udawaj, e to dobre, ale nie nadzwyczajne.
Chc, eby wiedzia, e ci, ktrzy si licz, nie bd pod wraeniem tego, kim jest jego ojciec,
ani ile potrafi wykrzesa.
A kim s ci ludzie? zapytaa sarkastycznie Liv.
Nie chciaa powiedzie tego na gos, ale Gavin by niedorzecznym idealist. Oczywicie,
e to, kim jest i ile potrafi wykrzesa, miao znaczenie. Moe kiedy rodzisz si na szczycie gry,
moesz udawa, e gra si nie liczy, ale ci, ktrzy si na ni wspinaj i ci, ktrzy rodz si u jej
podna i nigdy si na ni nie wespn, wiedz swoje.
J a i Orholam odpar Gavin, ignorujc jej ton. Jeli tylko o nasz aprobat bdzie
zabiega, ma szans.
Liv nie wiedziaa, czy byy to najbardziej aroganckie, czy najbardziej przenikliwe sowa,
jakie usyszaa w swoim yciu. Moe jedno i drugie. A poza tym przypomniay jej, kim i czym
jest Gavin. Na zagniewanego Orholama, pozwolia sobie na sarkazm wobec Pryzmata, ze
wszystkich ludzi na wiecie tego najbliszego samemu Orholamowi. Dziki Orholamowi, e Liv
odmwia tamtej strasznej kobiecie. Nawet jeli sono za to zapaci. Szpiegowa samego
Pryzmata? To byo praktycznie witokradztwo. Niezalenie od tego, jak straszna bya gupota
Liv, jej niezrczno i okropna iskierka zadurzenia, o ile gorzej byoby, gdyby na dodatek zostaa
zdrajczyni? Przekna lin.
Przepraszam, lordzie Pryzmacie, cakiem si...
Gavin unis rk i zerwa si.
Liv zerkna na kryszta, ale nic nie zobaczya. Nie zmieni si. Spojrzaa na Gavina i
zdya zobaczy, e poblad. A potem rozpromieni si, jakby soce wyszo zza
najczarniejszych chmur.
Fala barw rozbysa na jego skrze. Wycign rk w stron krysztau. Skwierczca,
migoczca tuba luksynu wystrzelia z jego rki i przywara do krysztau na przeciwlegej cianie
jak opalizujca, ponca pajczyna. Wylatywao z niego coraz wicej i wicej, wbijajc si coraz
gbiej w kryszta.
A potem rwnie nagle jak zacz, Gavin przesta. Chwil potem kryszta zapon jasn,
jadeitow zieleni, a potem mniej intensywnym bkitem.
Gavin westchn z ulg.
Co to byo? zapytaa Liv.
Tajemnica! warkn Gavin.
Machn rk, Liv poczua podmuch zimnego powietrza i usyszaa, jak okna zsuwaj si
ciko do szpar w pododze.
Chod tu rozkaza Pryzmat.
Jego ciao napenio si wszystkim kolorami tczy i dalszymi. Sznur zielonego luksynu
owinity wok acucha z niebieskiego i wzmocnionego tym wybiega z jego rki.
Ale ju, dziewczyno! Musz jako pierwszy to powstrzyma, a on bdzie ci potrzebowa.
Jak otpiaa, Liv podbiega do Pryzmata. Nie wiedziaa nawet, o czym on mwi.
Wskakuj mi na plecy powiedzia.
Co?
Na plecy, ju! Trzymaj si mocno.
Wskoczya mu na plecy. Jego ciao byo nienaturalnie ciepe od podczerwieni, ktr
trzyma wraz z innymi kolorami. Co on robi?
Spojrzaa znowu na trzymany przez Gavina acuch. Pryzmat odwrci si i spojrza w
pustk za oknem. Pisna i chwycia si go mocno.
E ak osno! zaprotestowa Pryzmat.
Co? spytaa Liv poluniajc chwyt, jakim zapaa go za szyj.
Nie tak mocno warkn.
Kiedy zacza przeprasza, wizy z luksynu owiny jej ciao, przytrzymujc j mocno.
Gavin podbieg do okna i skoczy.
Najpierw Liv widziaa tylko luksyn rozwijajcy si z jego doni jak jedwabna ni pajka, w
tempie idealnie dopasowanym do ich spadania. Zdaa sobie spraw, e nie ma pojcia, jak daleko
musz spa, eby znale si na poziomie komnaty Mocarni, ani skd Gavin bdzie wiedzia,
kiedy ich zatrzyma. A skoro o tym mowa w jaki sposb zamierza z powrotem dosta si do
wiey? Mia nadziej, e kto zostawi otwarte okno?
Och, dobry Orholamie!
Spadali okropnie dugo. Oczy jej nie posuchay i Liv oderwaa wzrok od luksynu w grze,
eby spojrze na ziemi poniej. Pdzia im na spotkanie z niewiarygodn prdkoci.
Nagle Liv rozpaszczya si na plecach Gavina, kiedy zestali lin. Nacisk by tak wielki, e
o mao nie spada prosto na dziedziniec. Okrcili si i Liv zobaczya, e lina siga odlegego
szczytu Wiey Pryzmata. Sama wiea majaczya coraz wiksza i wiksza, kiedy lecieli w
kierunku jej pionowej, gadkiej ciany.
Trzy ostre szarpnicia odepchny ich do tyu, ale to nie mogo wystarczy, by ich
spowolni. Liv tylko migny trzy pociski wylatujce z wyprostowanej lewej rki Gavina w
stron wiey.
Nie widziaa, czego dokonay pociski, ale cokolwiek to byo, Gavin, ktry wystrzeli je
lew rk, bo praw trzyma lin, przyj odrzut na lewy bok. Kiedy tylko pociski wyleciay,
Gavin i Liv zawirowali ostro w kierunku przeciwnym do ruchu soca.
Szko i kamie eksplodoway wszdzie wok Liv. Leciaa z polizgiem przez podog,
przez uamek sekundy migajc prociutko przed siebie, odcita nagle od Pryzmata. Potem
zaczepia co rbkiem spdnicy. Pd i tarcie posadzki szarpny ni gwatownie, a potem jej naga
skra z piskiem przejechaa po kamieniu. Liv poleciaa na bok i przeturlaa si par razy. Kiedy
zatrzymaa si pod cian, mylaa tylko o tym, e nie moe uwierzy, e yje.
W nagym przecigu w korytarzu stao kilkunastu krzesicieli, patrzcych na ni i Pryzmata
z niedowierzaniem. Pryzmat ju wsta i wykrzykiwa rozkazy.
Ale dlaczego zimno mi w tyek? Liv spojrzaa w d, w tym samym kierunku, co
krzesiciele. Spdnica zwina jej si wok pasa podczas lizgania, odsaniajc j dla caego
wiata. Pisna, szarpna spdnic w d i zerwaa si na rwne nogi.
Ty, przyprowad wiatowadc Czer. Powiedz, e to ma zosta naprawione. Dzisiaj.
Id natychmiast. Ty, zbierz imiona wszystkich obecnych tutaj i w sali prb mwi Pryzmat.
Liv widzc, e caa uwaga skupia si na Pryzmacie, poruszya biodrami. Dopiero kiedy si
zerwaa, zorientowaa si, e byo jej zimno w poladki, bo bielizna te jej podjechaa do gry.
Teraz straszliwie jej si wpijaa. Potrzsna biodrami, prbujc poprawi bielizn, nie sigajc
po ni rk.
Aliviano, co robisz? spyta Pryzmat.
Liv zamara jak zaczarowana.
Niewane. Zosta tutaj. Zaraz ci wezw. Gavin otworzy drzwi do sali prb i wszed
do rodka.
Wszyscy krzesiciele w korytarzu, cznie z jednym z najprzystojniejszych modych
preceptorw Chromerii, Payamem Navidem, spojrzeli na Liv, najwyraniej zastanawiajc si,
dlaczego jest taka wana, i odebrali jej szans na szybk popraw bielizny. Nie majc pojcia, co
j czeka i czego Pryzmat bdzie od niej oczekiwa, umiechna si nerwowo do modego
preceptora.
ROZDZIA 45
Gavin podszed szybko, syszc, jak stara dichromatka mwi do Kipa:
Gotowy jeste zobaczy swoje kolory?
Wiem, e ja jestem odezwa si Gavin. Mistrzyni Varidos, pozwoli pani?
Czonkom rodzin suplikantw nie wolno byo wchodzi do komnaty prb, bo obawiano
si, e to mogoby prowadzi do oszustw. Ta zasada, teoretycznie, dotyczya nawet Pryzmata.
Jednak nie bez powodu teoria i praktyka to dwa rne sowa.
Nie wiedziaem nawet, e ju zacze swoj prb. Jak dugo wytrzymae?
Chyba cztery minuty odpowiedzia Kip.
Cztery i dwanacie sekund odpowiedziaa stara mistrzyni.
Gavin dosownie zamar. Ju w komnacie na grze mia wraenie, e upyno duo czasu,
ale nie podejrzewa, e a tyle. Cztery minuty to oszaamiajcy wynik. On sam wytrwa tam pi
minut.
Mistrzyni Varidos podesza do Gavina i szepna:
Doszo do pewnych nieprawidowoci, o ktrych myl, e powiniene wiedzie, lordzie.
Gavin umiechn si do Kipa.
Dobra robota, zaraz wrcimy.
Odszed na bok, zostawiajc Kipa z mczyznami i kobietami, ktrzy wypytywali go, ktra
cz jego zdaniem bya najtrudniejsza i jak zdoa wytrzyma tak dugo czyli zasadniczo
traktowali go jak ppek wiata. To zawracao w gowie kademu nowemu krzesicielowi, i tak
wanie miao dziaa.
Umiechajc si szeroko, Gavin podszed z mistrzyni Vandos do kamiennego stou
egzaminatora. Stanli tu obok niego. Czarna, brokatowa tkanina zasaniaa dziur w samym
rodku blatu. Tam si znajdowa kamie prby. Gavin prbowa sobie przypomnie, gdzie
dokadnie si znajdowa. Bdzie mia tylko jeden strza.
Co to byy za nieprawidowoci? spyta.
Brokat odcina wszelkie zewntrzne wiato, ktre mogoby wpyn na kamie prby.
Stara kobieta powoli wypucia powietrze z puc.
Odrzuci lin i nie mia jej w rku przez jakie trzy minuty i trzydzieci sekund. Zanim
zdyam j powstrzyma, jedna z kobiet woya mu j z powrotem do rki.
To jaki art?
Wysali same piknoci na t prb. Poowa z nich ma ledwie do rozumu, eby
zapamita swoje kwestie, ju nie wspominajc o zrozumieniu nieco bardziej niejasnych zasad
dotyczcych sytuacji, do ktrych nigdy nie doszo za naszych czasw. Nawet Dazen nie odrzuci
liny.
Ktra to zrobia?
Zielona.
Oczywicie, e zielona. Dzika, nieprzewidywalna, nie tolerujca najdrobniejszych nawet
ogranicze.
Przyprowad j tutaj!
Zielona egzaminatorka zobaczya, e mistrzyni j wzywa, wic natychmiast podesza.
Wszyscy egzaminatorzy byli pikni, i o ile jasna skra stanowia wad na polu bitwy, o tyle
preferowano j w tej ceremonii i w kilku innych. Wraenie wizualne, kiedy skra kobiety lub
mczyzny stawaa si zielona, niebieska albo czerwona, byo tym bardziej stumione, im
ciemniejszy by naturalny odcie skry Nawet Paryjczycy wybierali ludzi z wybrzea, nizin albo
mieszkacw o mieszanym pochodzeniu, eby reprezentowali ich w tej ceremonii. Ta kobieta
bya Ruthgark i miaa skr jasn nawet jak na t nacj. Poruszaa si z naturaln gracj
tancerki. Jej cienka, zielona szata, narzucona szybko w czasie ceremonii, eby wszyscy
egzaminatorzy byli odziani w swoje barwy, kiedy suplikant si wynurzy co mogo wydarzy si
ju w dziesi-pitnacie sekund po rozpoczciu prby w jej wypadku rozchylaa si mocno na
wielkich piersiach. Podesza z zapaem, odrzucajc do tyu czarne, proste wosy, i stana po
drugiej stronie stou.
Nago lub prawie nago w czasie niektrych ceremonii bya spowita w tak mas
religijnych i kulturowych symboli, e czynia j niemale wyzut z erotyzmu. Niemale, bo
niezalenie od tego, jak bardzo szlachetny jest czowiek, nie moe cakowicie zignorowa faktu,
e patrzy na kogo, kto jest nagi i wstrzsajco pikny. Jednake pniejsze przyjcia, zwaszcza
po inicjacji, zawsze plasoway si w szarej strefie. Wszyscy byli pikni, wszyscy na wp ubrani,
wszyscy mieli jeszcze wieo w pamici widok swojej cakowitej nagoci, panowaa radosna
atmosfera, wino pyno strumieniami, a peen powagi ceremonializm nagle znika.
Zielona egzaminatorka doskonale wiedziaa, co robi. Gavin by od niej wyszy, wic
ledwie powstrzymywa si od patrzenia na jej ledwie zasonite piersi. Zamiast tego stara si
patrze na jej twarz w ksztacie serca, piwne oczy, renice z ledwie widocznym zielonym halo.
Wygldaa znajomo.
Tutaj wskaza miejsce midzy sob a mistrzyni Varidos.
Obesza kamienny st i stana we wskazanym miejscu, chocia bliej, ni to byo
konieczne.
Kim jeste? spyta zimno.
Nazywam si Tisis odpowiedziaa, odsaniajc w umiechu liczne doeczki.
Tisis i co dalej?
Och powiedziaa, jakby miaa cakiem pusto w gowie. Tisis Malargos.
Co si wydarzyo, Tisis? spyta, udajc, e nie rozpoznaje nazwiska.
Jej ojciec i wuj byli jego przyjacimi to znaczy, kiedy jeszcze by Dazenem. Zniknli po
wojnie. Najpewniej zginli z rk bandytw albo zostali zapani do niewoli przez piratw.
Dostrzega rodzinne podobiestwo. Bez wtpienia go nienawidzia. Widziaa, e Kip ma szans
przej do koca prb, wic mu to utrudnia. Odwane. Gupie i denerwujce, ale odwane.
Suplikant oszukiwa powiedziaa. Wyrzuci lin. Woyam mu j z powrotem do
rki.
Nikomu nie wolno dotyka suplikanta w czasie prby. Czy czego w tej regule nie
rozumiesz?
Nie dotykaam go... Wybacz mi, Najwyszy Lordzie Pryzmacie, woyam mu lin do
rki, nie dotykajc jego skry. Staraam si, eby prba przebiega prawidowo.
Malargos powiedzia Gavin. Jeste Ruthgark, prawda?
Tak, lordzie Pryzmacie.
Gavin spojrza na ni chodno.
Kiedy twj wasny Bogosawiony Satrapa Rados przekracza Wielka Rzek, eby
walczy z Krwaw Puszcz, ktrej siy miay dwukrotn przewag nad jego armi, pamitasz, co
zrobi?
Spali most Rozanos za swoimi wojskami.
Czy to znaczy, e oszukiwa?
Nie... nie rozumiem.
Spali most, eby jego ludzie nie mogli uciec. Nie zostawi im drogi odwrotu. Kady
jeden jego onierz wiedzia, e albo wygraj, albo zgin. To std mamy powiedzenie spali za
sob mosty.
Ale ja widziaam, e siga po lin tumaczya si sabo. Przekna lin, nagle nie
majc odwagi przeciwstawi si Pryzmatowi, dopki staa z nimi twarz w twarz.
A ty mu j oddaa?
Oczywicie.
Czyli zbudowaaby nowy most za Bogosawionym Satrap Radosem?
Oczywicie, e nie, to by bya...
I to by go skazao na klsk. Jak dugo wytrzymaa, zanim pocigna za lin? spyta
Gavin.
Zarumienia si i odwrcia wzrok.
Siedemnacie sekund.
Owina si ciasno szlafrokiem, wreszcie zakrywajc sw nago.
I zniszczya szans tego modego czowieka na przejcie prby?
Moglibymy j powtrzy...
Wiesz, e nie moemy. Kiedy suplikant wie, e to nie dzieje si naprawd, Mocarnia
przestaje dziaa. Wszyscy powiedzieliby, e otrzyma ten szczeglny przywilej jako mj
bratanek...
Nie chciaam...
I dobrze to wiesz przerwa jej, tylko dziki sile woli nie podnoszc gosu.
To nie ma znaczenia, co chciaa sykna mistrzyni Varidos. Kiedy mistrzyni mwia,
Gavin oddzieli odrobin nadfioletu, korzystajc ze wiata pochodni. Tylko odrobin. Pikno
nadfioletu to jego niewidzialno. I chocia przynajmniej p tuzina osb w tej komnacie
potrafioby dostrzec nadfioletowy luksyn, zwajc renice, Gavin zaoyby si, e adna z nich
nie robia tego w tej chwili. A nawet jeli kto tak patrzy, Gavin zamierza zrobi co tak maego
i tak szybko, e nawet przygldajc si, mona byo tego nie zauway. Magiczna sztuczka
zrcznych doni. Nadfiolet uoy si na jego opuszkach.
Zamaa zasady, Tisis powiedziaa mistrzyni. Spartaczya powierzone ci zadanie i
by moe zniszczya przyszo tego modego czowieka.
Ale nikt nie przechodzi prby! zaprotestowaa moda kobieta.
Powodem do dumy by ju fakt, e wytrzymao si dugo. Spiski, ciemno, ciasnota,
wysoko, pajki, we, szczury Mocarnia uderzaa w najbardziej powszechne lki. Zwykle
wierzc, e poraka oznacza utrat wszystkiego, suplikant z oczami rozszerzonymi przez strach,
krzesa wszelkie kolory, zanim pocign za lin. Oczywicie nie bya to idealna prba, ale
najlepsza, jak dysponowali.
Zejd mi z oczu warkn Gavin.
Odesza naburmuszona i wcieka, przechodzc midzy nim i mistrzyni, tak jak Gavin to
zaplanowa. Wycign kamie z kieszeni i chowajc go za nadgarstkiem, zsun brokat z dziury,
strzepn niewidzialny nadfiolet z palcw i za jego pomoc wyrwa kamie prby z wyobie.
Przycign luksyn z powrotem do nadgarstka, wic kamie prby do przedramienia pasmami
nadfioletu, a za pomoc ostatniej odrobiny luksynu na palcu upuci faszywy kamie prby na
miejsce oryginau.
To wszystko zajo mniej ni sekund, a Gavin nawet si nie pochyli.
Zobaczmy wic, co my tu mamy, dobrze? powiedzia, zdejmujc pyszny brokat z
dziury.
Na oczach mistrzyni Varidos Gavin odoy brokat na bok i sign do pojemnika, pochyli
si, chwyci kamie prby i wyj. Kamie prby to bya kociana sztabka albo z koci demona
morskiego, wyrzuconego na brzeg, albo z kw soni yjcych w gbi Ruthgaru z obu kocw
osadzony w obsydianie. Ko bya cenna, ale obsydian stanowi prawdziwy cud. Nikt nie
wiedzia, gdzie ocalay na wiecie obsydian wydobywano, zbierano czy tworzono. By rzadszy
od diamentw czy rubinw, wic po kadej prbie obsydianowe kocwki zdejmowano i
uywano ich ponownie.
Przesdni nazywali go piekliszczem. Wikszo krzesicieli po prostu cieszya si, e jest
rzadki, bo to by jedyny kamie, ktry potrafi wycign luksyn bezporednio z krzesiciela.
Gavin sysza, e w staroytnym wiecie krlowie i satrapowie a w bardziej mitycznych
opowieciach zabjcy ze Zamanego Oka tworzyli cae sztylety albo miecze z obsydianu.
Jednake obsydian ujawnia swoje magiczne waciwoci tylko wtedy, gdy byy spenione dwa
bardzo specjalne warunki. Po pierwsze, wymaga niemal cakowitej ciemnoci to znaczy
absolutnego braku widzialnego wiata; z jakiego powodu nadfiolet i podczerwie na niego nie
wpyway. Po drugie, potrzebowa krwi krzesiciela, otwartej rany. Musiao istnie bezporednie
fizyczne poczenie midzy obsydianem i luksynem, eby dao si wycign luksyn z
krzesiciela. Jednake, kiedy takie poczenie ju istniao, sia, z jak dziaa obsydian, bya do
znaczna. Przetnij rami krzesiciela obsydianem, kiedy trzyma luksyn w rce i przytrzymaj
kamie przy ranie, a w cigu dziesiciu sekund luksyn zniknie. Uczeni spekulowali, e poniewa
krzesiciele maj luksyn w ciele przez cay czas, to poczenie jest bezporednie, nawet jeli
chodzi o inn cz ciaa.
Poniewa szybko, z jak obsydian wyciga kolory z czowieka, rnia si zalenie od
rodzaju Iuksynu, powstaway adne linie, kiedy luksyn wycigano z ciaa do kocianej sztabki.
Jeli uformowana kolorowa linia bya trwaa i wystarczajco gruba, uznawano, e suplikant wart
jest szkolenia w danym kolorze. Oczywicie, jeli pojawiay si dwa kolory, uznawano suplikanta
za dichromat, a wicej ni dwa czyniy go polichromat.
Gavin wzi kamie prby. Wychwyci sabiutki zapaszek godzikw aromat
nadfioletowego Iuksynu. Potrzyma sztabk chwil, si woli prbujc rozproszy zapach, po
czym poda j mistrzyni Varidos. Poniewa bya gwn egzaminatork, do niej naleao
ogaszanie wynikw. Kiedy poda jej kamie, wszyscy zgromadzili si wok nich. Ostronie
zdja obsydianowe kocwki i schowaa je w specjalnym pudeku, a potem uniosa nad gow
kamie prby. Rysowaa si czysta, gruba zielona linia sigajca ku niebieskiemu, obok mniej
wyrana linia niebieska. ty rysowa si sabo. I bya ledwie widoczna niteczka nadfioletu. To
by typowy dzwonowaty rozkad, najczstszy wzr wrd krzesicieli.
Niniejszym ogaszam, e Orholam obdarzy Kipa z Rektonu kolorami zielonym i
niebieskim, ze sabo okrelonym nadfioletem, ktry trzeba bdzie zbada dokadniej w
pniejszym terminie. Moje gratulacje, Kip, jeste dichromat.
Rozlegy si wiwaty.
Tylko Kip sta zdezorientowany.
Gavin obszed st, obj chopca i uciska.
Dobra robota, Kip.
Chopak by jak bezwadny w objciach Gavina.
Czyli przeszedem prb? spyta cicho.
Przeszede. Jestem z ciebie dumny.
Znowu rozlegy si wiwaty i w kilka chwil pojawiy si specjalne ciastka, wino, brandy,
owoce, misiwa i sodycze, podawane przez niewolnikw, ktrzy zalali komnat.
Gavin wypuci chopca, ktry patrzy na niego jak cakowicie zamroczony i jakby nie
mg uwierzy w sowa, ktre przed chwil usysza. Po czci by to te efekt magii.
Emocjonalne skutki kadego fragmentu spektrum wanie po raz pierwszy przepyny przez
Kipa. Na razie nie wiedzia jeszcze, co z tym zrobi. Na to trzeba byo czasu. Gavin machn w
stron drzwi, wzywajc Alivian.
Kip, przyprowadziem ci kogo specjalnego. Niespodziank dla ciebie. Zostanie twoj
mentork. Wyjani ci, jak tu wszystko dziaa i nauczy ci paru podstaw przed naszym wyjazdem.
Kip, czy mog ci przedstawi...
Liv?! zdumia si Kip, kiedy dziewczyna wysza zza plecw Gavina.
Kip!
Moe od razu zabierzesz go do jego pokoju, Liv zaproponowa Gavin. I pamitaj, co
ci powiedziaem.
Kip nadal by oszoomiony, wic Liv wzia go za rk i poprowadzia do gwnych drzwi.
Bez wtpienia bdzie tam spory tum. Nie byo powodu, eby Kip pomyla, e wydarzyo si co
niezwykego.
Moe wyjdziecie tylnym wyjciem? zasugerowa Gavin. Odwrci si i cisn
nadfioletem w przeciwleg cian. Fragment uchyli si na wczeniej ukrytych zawiasach.
Liv zaprowadzia Kipa do tylnych drzwi.
Dowdca elazna Pi i wiatowadca Czer weszli frontowymi drzwiami.
wiatowadco, mistrzyni, dowdco, preceptorzy powiedzia Gavin, machajc
przyjanie rk, eby pokaza, e po prostu jest zbyt zajty, by rozmawia teraz z elazn
Pici albo wiatowadca Czerni. Sam podszed do tylnych drzwi. Musia zaraz znale Kipa.
Powinien by kaza mu poczeka przed komnat, zamiast odsya go na gr.
Wyszed tylnymi drzwiami, ju ukadajc w mylach list, ktry zostawi dla Bieli, i prawie
przewrci ciemnego, skromnego, drobnego mczyzn w szatach niewolnika. Rozpozna go i
serce mu si zacisno.
Witaj, lordzie Pryzmacie powiedzia czowieczek; chustk na gowie mia tak
wykrochmalon, e ledwie si ruszaa, kiedy pokiwa gow.
By paryjskim legalist, zanim zapali go ilytascy piraci, uczynili niewolnikiem i
ostatecznie sprzedali Androssowi Guile. Byskotliwy i dyskretny by praw rk Androssa Guile
od dwudziestu lat.
Ojciec lorda ma ju do czekania. da, aby natychmiast stawi si w jego komnatach.
W przypadku Androssa Guile natychmiast oznaczao wczoraj. Gavin skrzywi si w
duchu, przechyli gow w prawo i w lewo, po czym odpowiedzia:
Zaprowad mnie do niego.
ROZDZIA 46
Kip poszed za Liv Danavis wskim korytarzem, a potem do windy. W gowie nadal mia mtlik i
szalaa w nim burza uczu, ktra nie wydawaa si cakowicie wewntrzna jakby upchnito w
nim dodatkowe emocje. Czu si obco dla samego siebie. Moe to przez pojawienie si Liv?
Wiedzia, e dziewczyna przebywa w Chromerii, i mia nadziej j spotka, odkd dowiedzia
si, e tu si udaje, ale prawdziwe spotkanie okazao si czym zupenie innym.
Mistrz Danavis czyta Kipowi wiele listw od Liv, wic pod pewnymi wzgldami nie mia
wraenia, e upyny dwa lata. Jednake wtedy Liv miaa pitnacie lat. A on trzynacie.
Najwyraniej dors od tamtego czasu, bo wreszcie by od niej wyszy. I oczywicie, nadal by
ze trzy razy szerszy. A ona o ile to moliwe jeszcze bardziej wyadniaa.
Kiedy prowadzia go korytarzem i do windy, nic nie mwia. Kip cieszy si z tego
milczenia. Mia wraenie, e nie odzyska jeszcze mowy. Dziwna, cicha rado i spokj ogarny
jego serce na widok Liv. Przypomnia sobie, jak miaa czternacie lat i rozesza si plotka po
miasteczku, e zarczy si z Gedem, synem alkadesy. Wkrtce po tym wyjechaa do Chromerii.
Kipowi ulyo. Bya za dobra na may Rekton. I chocia by pewien, e ona wcale o nim nie
mylaa, tskni za ni. Bya jak soce przesuwajce si nad gow obraca twarz ku niej, a jej
obecno go rozgrzewaa, nigdy jednak nie mia mie nadziei na co wicej. Kiedy mistrz
Danavis przyzna, e Liv nie ukada si dobrze z pewn dziewczyn z Chromerii, Kip chcia
natychmiast tu przyjecha, zabi pod i wrci do domu.
Patrzenie na to, jak jej falujce wosy koysz si i podskakuj wok ramion, kiedy go
prowadzia, byo jak stanie z twarz w socu po dugiej zimie. Kip nie chcia adnych sw. By
pewien, e jeli tylko otworzy niewyparzon gb, to wszystko popsuje. Patrzy wic tylko, jak
Liv idzie, i drepta za ni, bez wdziku podcigajc spodnie, podczas gdy ona kroczya przed
siebie pewnie, spokojnie, swobodnie, czujc si tu u siebie.
Chyba si zgubiam powiedziaa Liv.
Rozejrzaa si na boki, spogldajc w korytarze, ktre wyglday identycznie. Przygryza
warg.
Nie spuszczajc oczu z jej penych, delikatnie zwilonych ust, Kip przekn lin.
Kip? zapytaa. Nie, niewane, no pewnie, e nie mgby.
Znowu ruszya, a Kip za ni. Podczas nieobecnoci zmienia si w kobiet. Bya rwnie
smuka, jak on gruby. Oczy miaa wielkie, wietliste i piwne, cer gadk i czyst, podczas gdy
on zmaga si z przeklestwem pryszczy na szyi i uchwie, gdzie zaczyna mu si sypa pierwszy
zarost. Orholamowi dziki, e przynajmniej piersi miaa wiksze od niego.
Kip jednak ledwie zerkn w te okolice, a teraz, kiedy szed za Liv, prawie nie patrzy na
jej ciao. Jej spdnica przesuwaa si z szelestem w przd i w ty w nadzwyczaj miy dla oka
sposb, odsaniajc szczupe, zgrabne ydki. Ale nie liczc tego jednego, dwch, moe trzech
zerkni... Kip znowu zerkn. Ach, cztery! Nie liczc tego, nie patrzy na Liv tak, jak patrzyby
na inn pikn kobiet. Okazaby jej wtedy brak szacunku.
Ojej, pity raz.
Zatrzymaa si, gdy doszli do windy.
Wanie zdaam sobie spraw powiedziaa, miejc si e nie mam pojcia, dokd
powinnam ci zabra. Powiem ci co. Moesz zaczeka w moim pokoju, dopki si nie
zorientuj. Jeli czujesz si tak, jak ja po Mocarni, to masz ochot pj prosto do ka. Racja?
Kip nie mia pojcia, jakim cudem nie zauway tego wczeniej, ale naprawd by
zmczony. Mia wraenie, e kto wzi butelk z jego energi i ca wytrzsn. Pokiwa gow.
Nie masz ochoty rozmawia? spytaa, umiechajc si leciutko.
To by taki umiech, jaki posya si maemu dziecku, ktre przegapio popoudniow
drzemk i teraz walczy, eby wytrzyma a do deseru. Kip nie by w stanie nawet przywoa
prawdziwej rozpaczy na widok tego pobaliwego umieszku.
Jestem dla niej sodki. Sodki! Fuj.
Ustawia przeciwwagi, zatrzymaa si na chwil na pewno si dziwia, o ile wicej
musiaa doda ze wzgldu na Kipa i dorzucia jeszcze troch. Po chwili pdzili w gr, mijajc
innych uczniw udajcych si na d lub na gr. Zatrzymali si i wyszli do szerokiego holu
wychodzcego na jedn z przezroczystych rur, ktre czyy centraln wie z pozostaymi.
Kip spojrza na Liv, unoszc brwi.
Moje apartamenty s w tej wiey. ty znajduje si w rodku spektrum, wic
dichromaci i polichromaci z ci zdarzaj si czciej ni z innymi kolorami, przez co w tej
wiey jest wicej pokojw dla dichromatw. Nie ma dla nich miejsca w wiey Pryzmata. Boisz
si wysokoci?
Zwykle nie odpowiedzia niespokojnie Kip.
Wic jednak umiesz mwi!
Spada te wymamrota.
Nic ci nie bdzie, obiecuj.
Wesza do rury, majcej cztery kroki rednicy i zrobionej z niebieskiego luksynu tak
cienkiego, e prawie przezroczystego. Dno przejcia wykonano z grubszego niebieskiego
luksynu wzmocnionego cienkimi prtami z tego. ciany wydaway si nieprawdopodobnie
cienkie. J ak Kip widzia wczeniej z bardzo, bardzo odlegego dou, przejcia czyy si z Wie
Pryzmata tylko w dwch miejscach: od wschodu i tu, od zachodu. Przez poow dugoci
przejcie prowadzio prosto do zielonej wiey znajdujcej si dokadnie na zachd od Wiey
Pryzmata, a potem dochodzio do ogromnego kolistego obejcia z niemal przezroczystego
luksynu. Od tego obejcia odchodziy szprychy w stron wszystkich szeciu wie.
Liv zaprowadzia Kipa do jednego z tych skrzyowa poczenia koa ze szprychami,
miejsca najdalej odsunitego od wszelkich mocowa. Podskoczya par razy.
Widzisz? To jest zupenie bezpieczne. Rozemiaa si. A teraz ty sprbuj.
Sam nie wiem. Kip si zawaha.
Gdyby kiedykolwiek pokona strach, doceniby, e widok stamtd by przepikny.
Oczywicie, trudno byo patrze na zwyczajne magiczne wiee, kiedy mia obok siebie Liv.
W porzdku zgodzi si sabo. Nie chcia jej rozczarowa. Oczywicie, jeli to
delikatne przejcie zaamie si pode mn, to oboje wyldujemy na dole. I to bardzo szybko.
Nie chcc psu zabawy, Kip podskoczy odrobin, ldujc tak delikatnie, jak si da, na
samych paluszkach, i absorbujc wstrzsy kolanami.
Oj, daj spokj achna si Liv.
Kip westchn i podskoczy tak wysoko, e myla, e uderzy gow o sklepienie. Kiedy
wyldowa, usysza gony trzask.
Wyrzuci rce na boki, prbujc si czego chwyci. Serce mu si zacisno. Ju mia
skoczy ku porczy, kiedy zobaczy min Liv.
miaa si i tylko zakrya usta doni.
Strasznie ci przepraszam powiedziaa. Nie powinnam bya. To pewnego rodzaju
tradycja wrd nowych uczniw, a Pryzmat chcia, eby dowiadczy tu wszystkiego.
Kip spojrza na jej rce wyglday jak zacinite na czym niewidzialnym. Zwzi
renice i oczywicie zobaczy sztabk nadfioletowego luksynu zaman w jej doniach.
Zachichota. Zabrzmiao to tylko troch nienaturalnie.
Daj mi wic tradycyjn szmat, bo mam wraenie, e zostawiem tradycyjn kau.
Rozemiaa si.
Dziki, e potrafisz mia si z siebie. Jeli to poprawi ci samopoczucie, to sama mao
nie zemdlaam, kiedy moja preceptorka zrobia to z ca nasz klas. Chod, to ju tylko kawaek.
Przeszli razem delikatnym obejciem, a potem skrcili do tej wiey. Znajdowaa si na
tyach, kiedy Kip wszed przez Wielki Dziedziniec, wic tak naprawd jej nie widzia. Teraz
wznosia si nad nim i cigna daleko w d.
Mam wraenie, e mam oczy pene po brzegi powiedzia Kip.
Co?
Widziaem dzisiaj tyle niesamowitych rzeczy. Albo to ju nie robi specjalnego wraenia,
albo po prostu straciem umiejtno bycia pod wraeniem, bo dla mnie to wyglda jak zwyka,
ta wiea. adnych pomieni, klejnotw ani wicia si.
Wiea janiaa, ale poza tym wygldaa jak matowe te szko, tyle e pprzezroczyste.
Moe trudno byo co zauway, bo soce wanie zachodzio obok wiey.
Liv si umiechna. Nie zdawa sobie dotd sprawy, e zapomnia o jej doeczkach.
ta jest niezwyka, bo zrobiona cakowicie z tego luksynu.
A inne nie s powiedzia Kip, nic nie rozumiejc. Zamruga zaskoczony. To znaczy,
e nie s zrobione z luksynu swojego koloru?
Nie, nie, skd. Inne maj magiczne fasady oparte na tradycyjnych materiaach
budowlanych. ta jest zbudowana cakowicie z tego luksynu.
Po trzeba przyzna krtkim instruktau ze strony Pryzmata Kip myla, e tego
luksynu uywa si jak magicznej lanoliny albo czego podobnego do odywiania innych
luksynw, bo sam szybko rozpada si pod wpywem wiata.
Ehm, mylaem, e to nie najlepszy materia do budowania, bo jest nietrway i w ogle.
Kip wanie przypomnia sobie, dlaczego trzyma gb na kdk. Im wicej bdzie
rozmawia z Liv, tym naturalniejsze wyda si mwienie o domu. I tym bardziej nienaturalne
bdzie przemilczanie tematu domu. A wtedy bdzie musia powiedzie Liv, e jej ojciec nie yje
i caa beztroska przyjemno przebywania w jej towarzystwie rozpadnie si w drobny mak. Z
promiennej modej kobiety z doeczkami zamieni si w pogron w aobie sierot.
Bo to jest nie najlepszy materia do budowy przyznaa Liv. I dlatego wiea jest taka
niesamowita.
Pocigna go w stron wejcia do wiey. Kip nie wiedzia, czy chce opuci solidne
niebiesko-te chodniki.
Jasne, jeszcze minut temu ba si na nich postawi stop, a teraz nie chcia z nich zej.
ty jest zwykle najmniej stabilnym luksynem. Przy najmniejszym poruszeniu rozpada
si i zamienia z powrotem w wiato, jak woda, ktra si w jednej chwili wygotowuje. Dlatego
nazywa si go soneczn wod. Ale pamitasz harfist, ktry gra kilka lat temu w Rektonie, i jak
midzy kad piosenk robi przerw, eby nastroi harf?
Kip skin gow.
Ja nie syszaem adnej rnicy.
Stpali po liskim gruncie, rozmawiajc o domu, ale jeli pozwoli Liv mwi, dopki sam
nie padnie z wyczerpania, to moe odwlecze przekazanie jej nowin o jeden dzie.
Chodzi o to, e on sysza, kiedy harfa bya rozstrojona nawet odrobin. Nikt inny poza
nim tego nie sysza. Istniej ludzie, ktrzy maj tak samo ze wiatem. eby stworzy luksyn
dowolnego koloru, musisz trafi we waciw nut w kolorze, bo inaczej luksyn si nie uformuje.
Jeli trafisz w tonacj tylko w przyblieniu, to ze sporym prawdopodobiestwem luksyn si
rozpadnie. Niektre bdy mona pokry si woli, ale eby dokona czego takiego, trzeba
kogo nadzwyczajnego.
Czy to ma co wsplnego z superchromatami? spyta Kip.
Czu, e wreszcie zaczyna skada w cao rne fragmenty.
Tak. Robia wraenie zaskoczonej, e sysza o tym. Nie zamierzasz chyba sta tam
ca noc, co?
Och. Kip wszed za Liv do wiey.
Superchromaci dostrzegaj subtelniejsze rnice w odcieniach barw ni wikszo ludzi.
Ty jeste superchromatk? spyta Kip.
Yhm, jak jaka poowa kobiet.
Ale mczyzn zdecydowanie mniej.
W Chromerii jest tylko dziesiciu mczyzn superchromatw.
Ach, to dlatego mistrzyni Wiedma nazwaa go dziwolgiem.
To niesprawiedliwe.
A co tu ma do rzeczy sprawiedliwo? Poniewa masz niebieskie oczy, bdziesz mg
krzesa wicej ni ja. Sprawiedliwo nie ma tu nic do rzeczy.
Kip zmarszczy brwi.
Czyli trzeba by superchromat, eby stworzy trway ty luksyn?
Mam odpowiedzie krtko? Tak. A prawd mwic, nawet superchromaci rni si
midzy sob. Przeszede prb na superchromat i mieli tam ze sto pytek z rnymi
odcieniami? Wyobra sobie, e jest tysic pytek, a rnice midzy odcieniami s o wiele
subtelniejsze. eby stworzy trway ty luksyn musisz przej tak prb, a potem umie
panowa nad krzesaniem w takim stopniu, by krzesa w bardzo, bardzo wskim spektrum.
Jednake w efekcie uzyskujesz najmocniejszy luksyn.
Potrafisz co takiego? zapyta Kip.
Nie.
To pewnie byo niegrzeczne pytanie, co? spyta Kip, marszczc nos.
Jestem ostatni osob, ktra bdzie si czepia drobiazgw dotyczcych etykiety
obowizujcej w wiey i wyciga je przeciwko tobie.
Wic odpowied brzmi: tak.
Tak zgodzia si z umiechem. Dlaczego waciwie jej doeczki byy takie pikne?
Nadal nie mog uwierzy, e jeste... bratankiem Pryzmata.
Nie tylko ty odpar Kip.
Zatem Gavin mia racj. Wszyscy robili pauz, zanim powiedzieli bratanek.
Podejrzewa, e powinien czu si lepiej, ni gdyby za kadym razem sysza bkart. Ale wcale
si nie czu.
Wsiedli do nastpnej windy i zjechali. Najwyraniej istnia jaki porzdek w przydzielaniu
apartamentw. Kiedy dotarli do pokoju Liv, Kip si zdziwi. Jej kwatera bya nie tylko dua, ale
te skadaa si z kilku pomieszcze... i to wychodzcych na zachd soca. Wikszo
krzesicieli zabiaby za taki pokj.
Dopiero si tu wprowadziam powiedziaa przepraszajco Liv. Jestem dichromatk.
Prawie. Na pewno jeste wykoczony. Moesz spa w moim ku.
Kip spojrza na ni osupiay, przekonany, e na pewno nie powiedziaa tego, co wydawao
mu si, e powiedziaa, i stara si, eby jego mina niczego nie zdradzia.
Ja bd spaa w drugim pokoju, guptasie. Te nowe dywany s tak grube, e mog spa
na nich jak Paryjka.
Kip przekn lin.
Nie, ja wcale nie pomylaem, e ty... To znaczy, ja tylko... Ehm, pomylaem, e nie
powinienem zajmowa twojego ka. To ja powinienem spa w drugim pokoju.
Jeste moim gociem i jeste wyczerpany. Nalegam.
Ja, ehm, nie chc ci pobrudzi ka. Jestem spocony i obrzydliwy. Po prbie.
Kip patrzy na ko. Byo pikne. Wszystko tutaj byo pikne. Przynajmniej dobrze j
traktowali.
Tak to jest po Mocarni. Znajd ci mis i bdziesz mg zmy troch tego z siebie, zanim
padniesz. Ale naprawd, nalegam.
Liv wysza do drugiego pokoju. Kip poczu gul rosnc w gardle. Na razie nic nie
powiedzia jej o ojcu, ale czu, jak ten temat narasta midzy nimi. Liv wrcia do pokoju z
parujc, gorc wod, gbk i grubym rcznikiem. Odstawia wszystko i siada w fotelu tyem
do Kipa.
Nie masz nic przeciwko, e posiedz tutaj i pogawdzimy, kiedy bdziesz si my?
spytaa. Nie odwrc si, przysigam.
Ehm.
Oczywicie, e mia co przeciwko. Na Orholama, odwrci si, kiedy on bdzie na wp
nagi i z krzykiem wybiegnie z pokoju. Jedna rzecz wiedzie, e kto jest gruby, a zupenie inna
zobaczy czyje waki tuszczu. Z drugiej strony, by jej gociem, a ona o nic innego go nie
poprosia. I zachowa si wobec niej niegrzecznie.
A wic, Kip... Jak si miewa mj ojciec? Nic nie powiedziae na temat domu.
Przez dusz chwil nie potrafi wykrztusi sowa. Po prostu zacznij mwi, Kip. Jak ju
zaczniesz, bdziesz w stanie powiedzie wszystko.
Wzdychasz powiedziaa Liv. Co nie tak?
Pamitasz, jak satrapa przysya co roku do Rektonu posacw z daniem chopcw do
wojska?
Tak? powiedziaa wznoszcym tonem bardziej z powodu niepokoju, ni dlatego, e to
byo pytanie.
Moesz si odwrci, nie rozebraem si.
Odwrcia si.
Kiedy wadz przej syn satrapy Garadula, Rask, ogosi si krlem. Przysa nastpnego
posaca. Miasteczko odesao go z pustymi rkami, wic postanowi zrobi z nas przykad. Kip
wzi gboki wdech. Zabili wszystkich, Liv. Tylko ja si uratowaem.
A mj ojciec? Co z moim ojcem?
Prbowa ratowa ludzi. Ale, Liv, oni otoczyli cae miasto. Nikt si nie wydosta.
Ty si wydostae.
Nie wierzya mu; widzia to po jej twarzy.
Miaem szczcie.
Mj ojciec by jednym z najbardziej utalentowanych krzesicieli swojego pokolenia. Nie
mw mi, e ty si uratowae, a on nie.
Mieli krzesicieli i Lustrzan Gwardi. Widziaem, jak rodzina Delclarw zostaa zabita.
Wszyscy co do jednego. Cae miasto pono. Widziaem, jak umierali Ram, Isa i Sanson.
Patrzyem, jak umieraa moja matka.
Nie obchodzi mnie twoja zapana matka. Mwi o moim ojcu! Nie mw mi, e jest
martwy. Nie jest, do diaba. Nie jest!
Liv wypada z pokoju jak burza, zatrzaskujc za sob drzwi.
Kip gapi si na drzwi przygarbiony, ze zami w oczach.
C, poszo mu znakomicie.
ROZDZIA 47
Siedem lat, siedem wielkich celw, Gavinie.
Gavin wycign praw rk i policzy, krzeszc po kolei, kady kolor: kciuk do maego
palca, do serdecznego, do rodkowego, do wskazujcego, znowu rodkowego, serdecznego i
maego. Siedem, wszystkie kolory po kolei, od podczerwieni do nadfioletu, a przy kadym
delikatne emocje pynce z danej barwy.
Na mio Orholama, jestem Pryzmatem. Jestem penym czowiekiem. Mistrzem kolorw.
W kwiecie wieku. Silniejszym od wszystkich Pryzmatw yjcych w naszej pamici. Moe
najsilniejszym od setek lat. Wikszo Pryzmatw ya tylko siedem lat po przejciu urzdu.
Tylko czterech przeyo dwadziecia jeden. Zawsze wielokrotno siedmiu oczywicie zdarzao
si, e ktry gin zabity albo umiera z przyczyn naturalnych, ale aden nie wypali si
wczeniej, ni mina wielokrotno siedmiu lat. Gavin przey szesnacie, wic zostao mu co
najmniej pi. Co wicej, jeli jakikolwiek Pryzmat mia przey wicej ni dwadziecia jeden
lat, to wanie Gavin. Czu si silny. Czu, e jest silniejszy i lepiej panuje nad kolorami ni
kiedykolwiek wczeniej w swoim yciu.
Oczywicie to moga by iluzja. By wyjtkiem pod innymi wzgldami; moe jutro
przewrci si i umrze.
Na t myl poczu znajomy ucisk w piersi. Nie ba si mierci, ale ba si, e umrze, zanim
wypeni swoje cele.
Sta przed apartamentami ojca w Wiey Pryzmata. Niewolnik ojca Gavin wiedzia, e
nazywa si Grinwoody, ale to byo niegrzeczne uywa imienia niewolnika, jeli sam go danej
osobie nie ujawni czeka, trzymajc otwarte drzwi. To byy drzwi prowadzce w ciemno
wicej ni jednego rodzaju. Gavin poczu przejmujcy bl w piersi. Z trudem oddycha.
Andross Guile nie wiedzia, e Gavin nie jest Gavinem. Nie wiedzia, e jego starszy syn
gnije pod Chromeri. Myla, e Dazen nie yje, i nigdy nie sprawia wraenia, e si tym
przejmuje, ju nie mwic o tym, by tego aowa. Zdrajcw naleao usuwa i wicej o nich nie
mwi.
Lordzie Pryzmacie? zapyta niewolnik.
Gavin strzsn ostatnie kosmyki luksynu z palcw, a powiew ywicznych zapachw
przynis mu niewielk pociech.
W pokoju Androssa Guile panowaa cakowita ciemno. Grube aksamitne kotary
zasaniay okna, a ca cian zasaniao jeszcze wicej warstw takich samych kotar. Przy wejciu
urzdzono przedpokj, eby wiato z korytarza nie wpadao do apartamentw razem z
nielicznymi gomi. Gavin wykrzesa nadfioletowe wiato i wszed.
Grinwoody zamkn za nim drzwi. Gavin zebra niewielk kul nadfioletu w doni,
wykrzesanego niedoskonale, dziki czemu pozosta niestabilny. Niestabilno sprawiaa, e
luksyn powoli rozpada si, z powrotem zamieniajc si w wiato ze swojego miejsca w
spektrum. Dla nadfioletowego krzesiciela to byo jak niesienie pochodni, ktrej wiato
pozostawao niewidzialne dla innych. Ani Grinwoody, ani Andross nie widzieli nadfioletu, wic
Gavin mg mie tyle upiornego fioletowego wiata, ile zechcia.
Gavin patrzy, jak Grinwoody upycha cik poduszk przed wziutk szczelin pod
drzwiami, ktre wanie za nimi zamkn. Suga zatrzyma si, pozwalajc oczom przywykn do
ciemnoci Nie by krzesicielem, wic nie potrafi wiadomie kontrolowa oczu. W ciemnoci
niekrzesiciel potrzebowa p godziny albo wicej, eby osign pen wraliwo na wiato.
Wikszoci krzesicieli wystarczao dziesi minut, bo tyle czasu spdzali, dostrajajc si do
wiata. Nieliczni potrafili w kilka sekund osign pen wraliwo na wiato. Grinwoody
jednak nie prbowa niczego widzie. Wiele lat temu wyuczy si na pami rozkadu
pomieszczenia; po prostu upewnia si, e nie wpuci adnego wiata do komnaty
najszlachetniejszego pana Guile. Wreszcie zadowolony otworzy nastpne drzwi.
Gavin cieszy si, e trzyma nadfiolet. Jak wszystkich krzesicieli i jego nauczono, eby nie
polega na kolorach, gdy chcia zmieni swj nastrj. I jak wikszo on te czsto ulega
pokusie. Bya szczeglnie silna w przypadku polichromatw. Kademu uczuciu odpowiada jaki
kolor i dla kadego istniaa barwa, ktra mu przeciwdziaaa. Jak na przykad teraz. Posugiwaniu
si nadfioletem towarzyszyo uczucie oderwania, alienacji albo odmiennoci. Czasem byo to
bliskie ironii albo cynizmu. Zawsze przypominao patrzenie na siebie z wysoka.
Jeste Pryzmatem i boisz si starca.
W nadfioletowym wietle swojej pochodni Gavin zobaczy, e ojciec siedzi w fotelu o
wysokim oparciu odwrconym w stron zabitego deskami okna. Andross Guile by kiedy
wysokim, potnie zbudowanym mczyzn. Teraz jego waga opada z szerokich ramion na
niewielkie zaokrglenie brzucha. Nie by korpulentny, po prostu caa jego dawna masa
przemiecia si w jedno miejsce. Ramiona i nogi wyszczuplay po wielu latach spdzonych w
tym fotelu, a skra staa si luna i ju w wieku szedziesiciu piciu lat pokryway j starcze
plamy.
Synu, jak dobrze, e przyszede mnie odwiedzi. Stary czowiek czuje si samotnie.
Przykro mi, ojcze. Biel dba, eby nie brakowao mi zaj.
Nie powiniene by tak bezwolny wobec tej dziwki na kkach. Powiniene tak to
zaatwi, eby w tym roku wzia udzia w Uwolnieniu.
Gavin pozostawi te sowa bez komentarza. To by stary spr. Biel mwia to samo na
temat Androssa, pomijaa tylko obraliwe sowa. Gavin usiad obok ojca i przyjrza mu si w
upiornym nadfioletowym wietle pochodni.
Mimo cakowitej ciemnoci w pokoju, Andross Guile zaoy poczernione okulary,
uformowanetak, eby ciasno przylegay do oczodow. Gavin nie mg sobie wyobrazi ycia w
cakowitej ciemnoci. Nie zrobi tego nawet wasnemu bratu. Andross Guile by tym a po
podczerwie polichromat. Jak wielu innych krzesicieli w czasie Wojny Faszywego Pryzmata,
zmusi si do ogromnego wysiku, docierajc do kresu swych moliwoci. I dalej. Walczy
oczywicie po stronie starszego syna. Uy zbyt wiele magii, niszczc w kocu naturalne obrony
ciaa. Jednake po wojnie, kiedy tak wielu krzesicieli skorzystao z Uwolnienia, Andross wycofa
si do tych komnat. Kiedy Gavin po raz pierwszy przyszed go odwiedzi, na oknach wisiay
niebieskie filtry. Poniewa jego wasne moce znajdoway si na drugim kocu spektrum, Andross
czu si bezpiecznie przy niebieskim wietle. Od tamtego czasu konsyliarze powiedzieli mu, e
potrzebuje cakowitej ciemnoci, jeli nadal chce walczy z kolorami. Skoro przedsiwzi tak
daleko posunite rodki ostronoci, musia rzeczywicie znajdowa si ju na samej krawdzi.
Sysz, e prbujesz rozpta wojn powiedzia Andross.
Obawiam si, e rzadko kiedy prbuj i nic mi z tego nie wychodzi odpar Gavin.
Nie zawraca sobie gowy zastanawianiem, skd ojciec wie. Oczywicie, e Andross Guile
wiedzia. Poowa najpotniejszych ludzi w tej wiey bya wobec niego lojalna albo si go baa.
W jaki sposb?
Otrzymaem list, e mam syna w Tyrei. Kiedy si zjawiem, miasto pono. Natknem
si na Lustrzanych Gwardzistw, ktrzy zamierzali zamordowa dziecko, wic ich
powstrzymaem.
Zabie ich.
Tak. Dziecko okazao si moim synem, a gwardzici ludmi Raska Garadula. Zrobi
przykad z miasteczka, ktre odmwio oddania modziey do wojska. Twierdzi, e jest w
szczeglny sposb zainteresowany chopcem, ale nie wiem, czy tylko dlatego, eby mi dopiec.
Szczeglnie zainteresowany? Mylaem, e kara miasteczko.
Powiedzia, e Kip mu co ukrad.
A ukrad?
Chopiec twierdzi, e matka daa mu szkatuk przed mierci spowodowan
obraeniami odniesionymi w czasie ataku. Nie ukrad jej.
Ale masz ten sztylet? Jest z biaego luksynu?
Po plecach Gavina przebieg dreszcz. Obawia si, e najgorsza cz rozmowy nastpi,
gdy ojciec zacznie wypytywa go o szczegy romansu, ktrego Gavin tak naprawd nic mia, i
w zwizku z tym nie mg go pamita. Sztylet z biaego luksynu? Biay luksyn nie mg istnie,
ale skoro Andross Guile mwi o nim w ten sposb, musia uwaa, e jednak moe. Albo wrcz
wiedzia, e istnieje. Wiedzia to i uwaa, e Gavin powinien wiedzie, o czym ojciec mwi.
Brat te wspomnia o sztylecie. Gavinowi zacisno si serce.
Jeli nie zachowa szczeglnej ostronoci, zniszczy swoj mistyfikacj. To dlatego stara
si unika ojca. Andross Guile by jednym z nielicznych ludzi, ktrzy dobrze wiedzieli, co
powinien wiedzie Gavin, a co Dazen. Inni, ktrzy mieli podobn wiedz, yli wyobcowani albo
zginli w czasie wojny. Nieudolna wymwka, e straszliwo braterskiej walki na mier i ycie
sprawia, e Gavin zapomnia o rnych rzeczach, ju nie moga duej mu pomaga. Andross
mg mu wybaczy, e plta fakty dotyczce spraw rozgrywajcych si tu przed ostateczn
bitw, ale przecie musia pamita rzeczy, ktre wydarzyy si wiele lat wczeniej, prawda?
Nie widziaem sztyletu powiedzia Gavin. By w pudeku. Nie przyszo mi nawet do
gowy, e to moe by biay luksyn.
Biay luksyn to rzecz niemoliwa. Akurat Gavin powinien to wiedzie. Sam prbowa
stworzy to mityczne tworzywo: a jako Pryzmat to on wanie powinien by w stanie tego
dokona, o ile w ogle to byo moliwe.
Gupcze, nie wiem, dlaczego ci faworyzowaem. Dazen by o poow sprytniejszy, ale
zawsze braem twoj stron, prawda?
Gavin wbi wzrok w podog i pokiwa gow. Pierwsze yczliwe sowo, jakie usysza od
swojego ojca po latach, zostao wypowiedziane jako nagana.
Kiwasz gow czy krcisz ni? Moe zapomniae, ale jestem lepy rzuci gorzko
Andross. Mniejsza z tym. Rozumiem, e w tajemnicy polujesz na sztylet, nawet moi szpiedzy
nie syszeli, eby co na ten temat papla, i za to brawa dla ciebie, ale kiedy natkne si na
podejrzany sztylet, ktrego jaki niewydarzony krl tak desperacko pragnie, nie poczue
dreszczu na karku?
Byem otoczony przez trzydziestu wrogich krzesicieli, Lustrzan Gwardi i wyjtkowo
obraonego krla. Przeszed mnie nie jeden dreszcz.
Andross Guile zby to machniciem rki, jakby nie byo o czym mwi.
Bye bez Czarnej Gwardii, ktra by ci strzega, jak przypuszczam. Uparty, gupi
chopak. Z czego zrobiono szkatuk?
Chyba z drzewa ranego odpar szczerze Gavin.
Drzewo rane. Andross Guile westchn ciko. Oczywicie, ju samo to stanowi
dowd. Ale teraz wiesz, co musisz zrobi.
Planowaem zmobilizowa Siedem Satrapii, porozmawia z kadym bezporednio,
zobaczy, czy ich przekonam. Rzecz jasna, Spektrum nic nie zrobi.
Wiedzia, jak to pjdzie. Ojciec powie mu, co powinien zrobi, i zbije wszystkie
kontrargumenty Gavina. Na mio Orholama, przecie jestem Pryzmatem.
A zanim tego dokonasz, krl Garadul zajmie Garriston. Miae racj we wszystkim, co
powiedziae Spektrum, ale wycigne niewaciwe wnioski i podje niewaciwe dziaania. I
dlatego masz mnie. Gdyby porozmawia ze mn zaraz po powrocie, od razu bym ci to
powiedzia. Jednostronne wycofanie i oddanie klejnotu w rce Tyrejczykw...
Co to za klejnot, ojcze...
miesz mi przerywa?! Chod tu.
Gavin stan na drewnianych nogach, po czym usiad naprzeciwko ojca. Andross Guile
wycign do i znalaz twarz syna. Przesun palcami po policzku niemale czule. A potem
wzi zamach otwart doni i spoliczkowa Gavina.
Jestem twoim ojcem i okaesz naleny mi szacunek, rozumiesz?
Gavin zadygota i przekn lin.
Rozumiem, ojcze.
Andross Guile unis gow, jakby szuka w tonie Gavina niemiej nuty. A potem znowu
zacz mwi, jakby nigdy nic.
Garadul pragnie Garristonu, wic nawet jeli to wiea kau zbudowana na zwykym
ajnie, odda mu miasto to okaza sabo. Waciwym podejciem byoby zetrze je z
powierzchni ziemi, wzi mieszkacw do niewoli, a ziemi posypa sol i zostawi to tak, a
si zjawi Garadul. Jednak odebrae nam t moliwo przez swoj niekompetencj. Kiedy krl
Garadul zajmie Garriston z dwudziestoma tysicami ludzi, bdzie ci o wiele trudniej odebra mu
miasto ni kiedy si dowie, e chroni je teraz tylko tysic onierzy.
Ruthgarczycy maj tylko tysic ludzi w Garristonie? zdziwi si Gavin.
To mniej ni minimalna zaoga. Gdyby tak si nie spieszy, kiedy pyn przez Garriston, z
pewnoci by to zauway.
Znowu maj kopoty z Abornejczykami, ktrzy zawyaj opaty za przepynicie przez
Cienin. Ruthgarczycy wydali owiadczenie, popisujc si swoj si. Wycofali wikszo
statkw i onierzy z Garristonu.
To kretystwo. Musz wiedzie, e Garadul gromadzi siy.
Zgadzam si. Myl, e ruthgarska minister spraw zagranicznych zostaa przekupiona.
Jest bystra, musi wiedzie, co robi. Niemniej musisz uda si do Garristonu. Ocal miasto, zabij
Raska Garadula, ale nawet gdyby to ci si nie udao, zdobd sztylet. Wszystko od tego zaley.
Jakie wszystko? Na tym polega problem z udawaniem, e zna si sekrety, ktrych si
nie zna. O sekretach, zwaszcza tych wielkich, niebezpiecznych, zwykle mwi si nie wprost.
Zwaszcza gdy konspiratorzy wiedz, e szpiedzy podsuchuj na kadym kroku.
Moe powinienem zaryzykowa i powiedzie, e zapomniaem, czym jest sztylet.
By taki czas, kiedy Dazen zna wszystkie sekrety Gavina, nawet te, ktre miay pozosta
tylko midzy Gavinem i ojcem. Dazen i Gavin nie byli po prostu brami. Byli najlepszymi
przyjacimi. Chocia Dazen by dwa lata modszy, Gavin traktowa go jak rwnego. Sevastian
by najmodszy; zmuszali go, eby zostawa w domu. Gavin i Dazen mieli tych samych
przyjaci. Razem wygrywali i przegrywali w walkach na pici z brami Biaodb. Gavin tskni
za prostot tamtych bjek. Dwie strony, mnstwo pici, a gdy jedna strona zaczyna krwawi i
paka, walka si koczya.
Jednake Gavin zmieni si w dniu, w ktrym skoczy trzynacie lat. Dazen nie mia
wtedy jeszcze jedenastu. Andross Guile zjawi si w swoich szatach, ogromny, robicy wraenie
w czerwonozotym brokacie i z acuchami z czerwonego zota na szyi. Nawet wtedy, chocia
by czonkiem Spektrum od dziesiciu lat, o Androssie Guile zawsze mwiono Andross Guile, a
nie Andross Czerwony. Kady zawsze wiedzia, ktre okrelenie jest waniejsze. Andross zabra
wtedy Gavina.
Kiedy Gavin wrci nastpnego ranka, oczy mia spuchnite jak od paczu, chocia ze
zoci temu zaprzeczy, gdy Dazen zapyta. Cokolwiek si wydarzyo, Gavin ju nigdy nie by
taki sam. Teraz jestem mczyzn, powiedzia Dazenowi i nie chcia ju bawi si z bratem.
Kiedy bracia Biaodb chcieli sprowokowa bjk, Gavin napeni si tak gbok podczerwieni,
e ar emanowa od niego falami, i cicho powiedzia braciom, e jeli go zaatakuj, sami sobie
bd winni.
W tamtej chwili Dazen wiedzia, e Gavin by gotw ich zabi.
Od tamtego czasu Gavin traktowa ojca jak powiernika. Dazen poszed w odstawk. Przez
jaki czas bawi si z Sevastianem. Potem zabrano i Sevastiana, wic zosta sam. Dazen mia
nadziej, e kiedy skoczy trzynacie lat, odzyska ich aski, ale jego ojciec ledwie raczy
zauway ten moment. Kiedy nadszed czas przepowiedzenia, kogo Orholam wybra na
nastpnego Pryzmata, cay Wielki i May Jaspis wrza od spekulacji, ale Dazen wiedzia, e
chodzi o starszego brata. Niewane, jak do tego doszo. Andross przygotowywa Gavina do roli
Pryzmata przez cae ycie.
A mnie przygotowywa do roli zera. Odpadek, ktry mia si oeni z Karris Biaodb albo
inn dziewczyn, eby ukrci ambicje jakiego ojca. Dopki Gavin nie sprbowa odebra mi
nawet tego.
To wanie byo najtrudniejsz czci przebrania nie tyle udawanie, e jest si Gavinem,
ile pamitanie o wszystkim, co Gavin pamita, a Dazen nie.
Zatem udaj si do Garristonu, ocal miasto albo je spal, zabij Garadula i zdobd sztylet.
To proste.
Jeli Gavin dobrze wykona zadanie, wypeni jeden ze swoich celw i przygotuje grunt pod
nastpny.
Dam ci listy do Ruthgarczykw, eby na pewno ci posuchali powiedzia Andross.
Chcesz mnie uczyni gubernatorem Garristonu? Za kadym razem, gdy Gavin
zapomina, jak potny jest jego ojciec, nawet siedzc w tym malekim pokoiku, Andross robi
co, co mu o tym natychmiast przypominao.
Nieoficjalnie. Jeli zawiedziesz, to rzuci cie na nasze nazwisko. Zadbam jednak, eby
gubernator zrobi wszystko, co mu kaesz.
Ale Spektrum...
Mona czasem zignorowa. A pozby si Pryzmata jest naprawd znacznie trudniej,
wiesz? Kiedy wrcisz, omwimy kwesti twojego maestwa. Nadszed czas, eby spodzi
dziedzica. Fakt, e pojawie si z bkartem, tylko powiksza wag tej kwestii.
Ojcze, ja nie...
Jeli zniszczysz jednego satrap, nawet buntownika, bdziesz musia kupi innego.
Nadszed czas. Tym razem mnie posuchasz. Pniej omwimy spraw bkarta.
ROZDZIA 48
Liv posza do wietlnego ogrodu wysoko na tej wiey, eby zebra myli, ale nie daa rady
przej nawet dziesiciu krokw, by nie wpa na jak caujc si mod par. Podczas
zachodu soca wietlny ogrd wyglda zjawiskowo... i by ulubionym miejscem schadzek. Liv
powinna o tym pamita. Widok modych kochankw by szczeglnie irytujcy, gdy sama czua
si tak wyizolowana.
Wysza z ogrodu pena sprzecznych uczu, aujc, e zachowaa si tak niegrzecznie
wobec Kipa, lecz bya przekonana, e miaa racj co do ojca e na pewno yje i zarazem
miertelnie przeraona, e moe si myli. Bya samotna, przestraszona tym, co kryje przyszo,
i teraz kiedy w brutalny sposb przekonaa si, z jak atwoci wszyscy inni znajduj sobie
drug poow brakowao jej chopca. Jakiegokolwiek. Bez maa. Liv mieszkaa w Chromerii
trzy lata i w dziedzinie spraw sercowych zaliczya jedynie kilka chybionych wyborw, nic
ponadto. Fakt, e bya Tyrejk, crk generaa walczcego po przegranej stronie i w dodatku
ndzark, sprawia, e zainteresowanie jej osob umierao, zanim si urodzio. Jedyny chopiec, o
ktrym mylaa, e naprawd mu na niej zaley, zaprosi j na Bal wiatowadcw, a potem j
wystawi i poszed z inn dziewczyn. Najwyraniej to by zwyky art. Nastpnego roku przez
krtki czas rywalizowao o ni kilku najbardziej popularnych chopcw. Cudownie byo znale
si na dwa tygodnie w centrum uwagi. Jeden z nich zaprosi j na Bal wiatowadcw.
A potem podsuchaa, jak jeden z pozostaych mwi o zakadzie ktry pierwszy j
zaliczy. Jej zemsta bya natychmiastowa i straszliwa. Obiecaa chopcu, z ktrym wybraa si na
bal przywdcy grupy, modemu arystokracie, ktry nazywa si Parshan Payam swoje
dziewictwo, pod warunkiem, e pomoe jej speni pewn grzeszn fantazj. Syszc to, niemal
si zalini.
Na Balu wiatowadcw spotkali si w ciemnym zaktku tu obok gwnej sali.
Przekonaa Parshana, eby pierwszy si rozebra, chocia raptem par krokw dalej taczya,
rozmawiaa i pia niemale caa Chromeria. A potem przerwaa pocaunki, podczas ktrych jego
wstrtne apska wdroway po jej ciele, i zapytaa, ile wygra w tym zakadzie.
Wic wiesz? I nie jeste wcieka? zdziwi si.
A dlaczego miaabym by wcieka? spytaa. Zamknij oczy. Mam dla ciebie
niespodziank.
Mi?
Przesuna paznokciami po jego brzuchu. Spojrzaa w d. Oblizaa usta.
Zaprze ci dech w piersi. Obiecuj.
Zamkn oczy, a ona zebraa cae jego ubranie i wybiega do sali balowej. Z wrzaskiem
ruszy za ni i wparowa nagi na sal.
Tyle wygrasz w swoim zakadzie, Parshanie Payam! krzykna Liv, eby na pewno
wszyscy, ktrzy nie zauwayli od razu nagiego modzieca, zobaczyli go i wiedzieli, kim jest.
Tancerze si zatrzymali. Muzycy przestali gra. Urway si setki rozmw.
Zakadasz si z przyjacimi, ktry odbierze mi cnot?! Jeste nikczemny. ajdak i
kamca. Brzydz si tob. Nie jeste wystarczajco sprytny, eby mnie oszuka, nie do
byskotliwy, eby mnie zwie, i nie wystarcza ci mskoci, eby mnie wzi.
I wrzucia jego cenne fataaszki do wazy z ponczem.
Wszdzie wok rozlegy si nerwowe chichoty. Parshan zamar.
Kiedy jego rzeczy moczyy si w ponczu, nie byo sensu siga po nie, eby si zakry.
Zrobi co w jego mocy, eby si zakry rkami.
Pord ciszy przerywanej rwanymi oklaskami Liv wypada z sali, zapisujc si w
chromeryjskich legendach. Oczywicie, zapisanie si w pamici straszliw zemst na chopcu,
ktry si ni zainteresowa niezalenie od tego, jak haniebnego rodzaju byo to zainteresowanie
nie zachcio innych. Wszyscy chopcy jej si bali.
Dlaczego myl o chopcach? Mj ojciec nie yje!
Nie, nieprawda. Ojciec wychodzi z gorszych opresji. Nie daby si zapdzi w puapk.
J est na to za sprytny.
Mimo wszystko, byoby mio mie z kim porozmawia. A szczerze mwic, o wiele
bardziej miaa ochot si wypaka.
Powleka si do pokoju Veny, ale kiedy tam dotara, to jej przyjacika pakaa. Liv
natychmiast zapomniaa o ualaniu si nad sob. Vena nie pakaa tak po prostu ryczaa.
Zwykle artystycznie zmierzwione, chopico cite wosy Veny przyklapay, jakby dziewczyna
dugo trzymaa gow w doniach. Oczy miaa zapuchnite.
Nie mog w to uwierzy, Liv! Wszdzie ci szukaam. Liv! mwia Vena. To
katastrofa. Na Orholama, Liv, wysyaj mnie do domu!
Liv rozejrzaa si po pokoju i zobaczya baga Veny ju spakowany do wielkich kufrw.
Wiedzc, ile rzeczy miaa przyjacika i iloma ozdobia kad dostpn powierzchni w
malekim pokoiku, Liv zorientowaa si, e Vena nie moga sama wszystkiego spakowa.
Co si dzieje?
Potrzebowaa kilku minut, zanim wydusia wszystko w jakim wzgldnie rozsdnym
porzdku, chocia historia bya waciwie prosta: Vena stracia sponsora. Abornejski lord, ktry
mia jej kontrakt, straci fortun w jakim przedsiwziciu i musia ograniczy wydatki.
Najwyraniej prbowa sprzeda kontrakt Veny, ale nie znalaz kupca. Za to jaki inny lord od
modszego krzesiciela odkupi pokj Veny. Musiaa natychmiast go opuci. Wykupiono jej
powrotny rejs na dzi wieczr. Spotka si ze swoim sponsorem, eby okreli, w jaki sposb
najatwiej bdzie mg odzyska poczynion inwestycj.
Vena moga skoczy jako suca, ale baa si, e lord sprzeda j do niewoli. To byo
nielegalne umowie krzesiciela daleko byo do niewolnictwa ale cigle syszao si tego typu
historie.
Liv, moesz mi poyczy troch pienidzy? Mogabym uciec.
Nie mog...
Bagam, Liv. Wiem, e to nie poyczka. Nigdy nie bd w stanie ci zwrci tych
pienidzy, ale nie odwa si wrci do domu. Prosz.
Liv cisno si serce. Gdyby poczekaa tydzie ze spotkaniem z lichwiarzami, odebraaby
czstk stypendium i miaaby mnstwo pienidzy, eby pomc przyjacice.
Wanie spaciam dug. Nic mi nie zostao. Dug kosztowa mnie wszystko.
Vena oklapa.
Czekaj, moemy sprzeda kilka moich sukienek. Gdyby zaczekaa do rana...
Nie, zapomnij. Bd ju wtedy mnie szukali. I wiedz, e jeste moj jedyn
przyjacik. Bd ci obserwowa. To by gupi pomys. Musz stawi temu czoo.
Kto zapuka do drzwi.
Panienko?! rozleg si mski gos.
Vena otworzya i weszo czterech niewolnikw po jej kufry. Wzia torb.
Odprowadzisz mnie do portu? zapytaa, silc si na dzielno.
Nadal przeraona i pena niedowierzania Liv skina gow.
Ruszyy powoli, jakby mogy odwlec nieuniknione.
To naprawd wspaniae miejsce powiedziaa Vena, kiedy po raz ostatni przeszy
mostem. To cud. A ja tu byam. Przez chwil. Mj ojciec by sucym, moja matka bya
suc. Nie ma nic zego w powrocie do domu i w subie. Nie jestem od nich lepsza. I wiesz
co? Spotkaam Pryzmata! Jej oczy rozbysy. Powiedzia, e jestem zadziwiajca. Pochwali
moj sukienk. Mnie sam. Zauway mnie, Liv, chocia tyle tu piknych dziewczyn. Nikt mi
tego nie odbierze. Ilu ludzi, ilu krzesicieli nie dowiadcza czego takiego przez cae ycie? Sam
Pryzmat!
J ej odwaga rozrywaa Liv serce. Celowo staraa si nie patrze na przyjacik,
przekonana, e straci nad sob panowanie.
Jednake znalazy si w porcie zdecydowanie za szybko. Poegnay si we zach, obiecay
do siebie pisa, Liv przyrzeka, e wykorzysta wszelkie swoje znajomoci, eby sprowadzi z
powrotem przyjacik. Vena umiechna si smutno, zrezygnowana.
No, drogie panie powiedzia kapitan. Przypyw nie czeka na nikogo, na paksy tym
bardziej.
Liv ucisna Ven raz jeszcze i odesza. Ledwie stana na drewnianym pomocie, gdy
zobaczya znajom posta czajc si w cieniu jak pajk. Aglaia Crassos.
Ty! krzykna Liv. To twoja robota!
Aglaia si umiechna.
Tak si zastanawiam, Liv, mylisz, e jestemy co duni naszym przyjacioom? e
mamy u nich dug mioci albo obowizku?
Oczywicie, e tak.
Ale najwyraniej twoje zobowizania wobec przyjaciki nie s tak wane, jak twoja
potrzeba przeciwstawienia mi si.
Ty suko! Liv a si trzsa.
To nie ja ka przyjacice paci za moj dum. Mog to powstrzyma, Liv, albo
jeszcze pogorszy spraw.
Nadal chcesz, ebym szpiegowaa Pryzmata.
Vena nie jedzie do domu, to tak dla twojej informacji. Ju mam jej kontrakt. Dobiam
targu z do... podejrzanym Ilytaninem. Gotw jest mi dobrze zapaci za Ven. Wikszo ludzi
ma skrupuy, sprzedajc krzesicieli. Oczywicie, ona jeszcze nie jest prawdziw krzesicielk,
wic nie ma adnych przywilejw. Z drugiej strony, uwielbia eglowa, prawda? Nie ma wielu
kobiet na galerach. Zwykle nie wytrzymuj tam zbyt dugo, a poza tym, inni niewolnicy nie
traktuj ich dobrze, wic waciciele zwykle wynajduj im inn robot. Ale ja wszystko mog
zaatwi.
Vena nie zostaaby po prostu niewolnic, ale galernikiem. Najgorszy los ze wszystkich. Liv
zrobio si niedobrze. Chciaa zabi Aglai. Niech Orholam ma j w opiece.
Albo... zacza Aglaia. Dasz mi sowo. Skina gow w stron posaca stojcego
po drugiej stronie ulicy. A on popdzi do kapitana z wiadomoci, e to wszystko pomyka.
Vena odzyska miejsce w Chromerii i tak dalej. Same cuda. Jeste moim specjalnym zadaniem,
Liv. Skupiam na tobie ca uwag.
Zdesperowana Liv spojrzaa na statek. Prawda bya taka, e nie miaa przyjaci,
moliwoci ani adnego wyboru. Jak moga walczy z Aglai Crassos z caym jej bogactwem i
wadz? Gdyby poprosia Pryzmata o pomoc, zaczby zadawa pytania. Pomylaby, e od
pocztku go szpiegowaa. Kada czstka Chromerii i kady zaktek satrapii by skorumpowany.
Wszyscy zwrcili si przeciwko niej.
Popiesz si, Liv, nadchodzi przypyw.
Nie miaa wyjcia i nie miaa czasu, eby wymyli inne rozwizanie. Moe jej ojciec
odpowiedziaby nie i splun w brzydk twarz Aglaii, ratujc honor. Liv nie bya tak silna.
Pokonay j rekiny i morskie demony.
Dobrze powiedziaa z martwiejcym sercem. Wygraa. Co mam zrobi?
ROZDZIA 49
Gavin nie wyszed jeszcze z apartamentw ojca, kiedy zobaczy nadcigajce kopoty. Komnaty
matki znajdoway si tu obok i nie dao si wyj od ojca, nie mijajc jej drzwi ktre si
wanie otworzyy.
Za kadym razem. Za kadym przekltym razem. Gdyby okna ojca nie byy zamknite na
zasuwy i zakryte warstwami zason, Gavin wyskoczyby tamtdy. Prawd mwic, wanie w
jednej z takich sytuacji po raz pierwszy wykrzesa czepiec. Za kadym razem gdy wraca z nawet
najkrtszej wyprawy, mia wraenie, e potem cay dzie traci na spotkaniach z rnymi
wanymi osobistociami. Cigle si z kim spotyka, a kada osoba miaa wobec niego jakie
oczekiwania.
Niemniej Gavin skrci, przechodzc obok otwartych drzwi matki. Jej niewolnica bya
mod Tyrejk, sdzc po ciemnych oczach i skrze w kolorze kofi. Gavin skin na ni,
przechodzc, eby zamkna za nim drzwi. Matka miaa talent do szkolenia niewolnic: nawet
taka dziewczyna jak ta, ledwie nastolatka, czekaa czujnie i reagowaa na najdrobniejszy gest.
Oczywicie, Gavin nie rni si wiele od niej, prawda?
Matko powiedzia.
Wstaa, kiedy podszed. Ucaowa j w upiercienion do, a ona rozemiaa si i obja
go, jak zawsze.
Synu powiedziaa.
Felia Guile bya przystojn kobiet tu po pidziesitce. Bya kuzynk ataskiej rodziny
krlewskiej, a w jej modoci czonkowie ataskich rodw arystokratycznych rzadko zawierali
maestwa z obcymi. Andross Guile oczywicie stanowi wyjtek. Jak zawsze. Stanowia
klasyczny, olniewajcy przykad ataskiej urody, czcej oliwkow skr z modrymi oczami,
chocia jej tczwki miay szerokie, przymione halo w kolorze pomaraczowym. Bya kiedy
pomaraczow krzesicielk, chocia niezbyt utalentowan. Andross nigdy nie oeniby si z
kobiet, ktra nie potrafia krzesa. Mimo wieku zachowaa szczupa sylwetk, nosia si z
krlewska, modnie, bya pewna siebie i wadcza, chocia nie dominujca, lecz pikna i ciepa.
Nie mia pojcia, jak moga znie maestwo z jego ojcem.
Pstrykna dwoma palcami lewej doni, odprawiajc niewolnic. Nie odrywaa oczu od
Gavina.
A wic, syszaam, e masz... bratanka.
Gavin odchrzkn. Jak szybko rozchodz si wieci w tym miejscu? Rozejrza si po
pokoju. Niewolnica znikna.
To prawda.
Nielubny syn powiedziaa Felia Guile, cigajc usta.
Nigdy nie powiedziaaby bkart. Przy jej szerokiej palecie wyrazw twarzy nie musiaa.
W cigu lat oran sprawi, e staa si jednoczenie bardziej stanowcza i bardziej podejrzliwa.
Przy jej wrodzonej intuicji i inteligencji, czynio to z niej imponujc osob.
Zgadza si. To dobry modzieniec. Nazywa si Kip.
Ma pitnacie lat?
Nie powiedziaa: Wic zdradzie swoj narzeczon, ktrej nie polubie, chocia
namawiaam ci na do tego od szesnastu lat. Felia uwielbiaa Karris. Andross Guile by
zdecydowanie przeciwny pomysowi, eby Gavin oeni si z kobiet, ktrej rodzina stracia
wszystko, jak rodzina Karris po wojnie. To bya jedna z nielicznych kwestii, w ktrych matka
Gavina sprzeciwiaa si jego ojcu. Zwykle, kiedy si nie zgadzaa, z ca swoj si i elokwencj
przedstawiaa argumenty, a potem przyznawaa racj Androssowi. Nieraz Gavin widzia, e
Andross zmienia zdanie po tym, jak jego matka tak umiejtnie si poddawaa. Jednake spr
dotyczcy Karris Biaodb nieodmiennie wiza si z wrzaskami, potuczon porcelan i zami.
Gavin myla czasem, e gdyby nie by wiadkiem tych ktni, Andross poddaby si, ale ten
czowiek nie pozwoliby sobie na utrat twarzy przy nikim, a ju na pewno nie przy synu, ktry i
bez tego pozwala sobie na zbyt wiele.
Tak.
Felia skrzyowaa rce i przyjrzaa si Gavinowi.
Zatem jego istnienie jest tak sam niespodziank dla ciebie jak dla wszystkich innych,
czy nawet wiksz?
Gavina przeszed dreszcz. Jego matka nie bya gupia. Jak inni skrupulatnie wystrzegaa si
podsuchiwaczy, ale potrafia da jasno do zrozumienia, co ma na myli. Po Strzaskanej Skale,
kiedy wyszed samotnie na chwiejnych nogach z magicznej poogi w ubraniach brata, w koronie
brata i z jego blizn pod warstwami sadzy i krwi, wszyscy wzili go za Gavina bez chwili
wahania. Mimo rnicy wieku, braci czsto brano za blinita, a ich nawyki byy zadziwiajco
podobne. Gavin uwanie naladowa dziwactwa brata, jeli idzie o dobr sownictwa i mimik.
Kada zmiana, ktra pojawia si po kocu wojny, bya przypisywana wstrzsowi po zabiciu
wasnego brata.
Jednake rankiem po pierwszej nocy spdzonej w Chromerii Gavin obudzi si i zobaczy
matk siedzc w nogach jego ka. Oczy miaa czerwone i zapuchnite od ez, ale policzki
suche. Zadbaa o to, eby wypaka si, zanim si obudzi.
Mylae, e nie poznam mojego synka? spytaa. Jeste krwi z mojej krwi. Mylisz,
e nawet mnie oszukasz?
Nie sdziem, e bd musia udawa tak dugo, matko. Spodziewaem si, e kto z setki
ludzi przejrzy na wylot t fars, ale co jeszcze mog zrobi?
Rozumiem, dlaczego uczynie to, co uczynie odpara. Po prostu przygotowaam si
na wie o twojej mierci, a nie twego brata, i teraz, widzc ci... Jakbym musiaa wybra,
ktrego z moich yjcych synw wol widzie martwego.
Nikt ci o to nie prosi.
Powiedz mi tylko, czy Gavin nie yje?
Tak odpowiedzia. Nie chciaem... Nie da mi... Przepraszam.
Z jej oczu popyny zy, ale je zignorowaa.
Czego potrzebujesz, Dazenie? Straciam obu twych braci. Przysigam na Orholama, e
nie utrac i ciebie.
Powiedz im, e dochodz do siebie. Powiedz im, e bitwa omal mnie nie zabia. Kiedy
nadejdzie czas, powiedz im, e mnie odmienia. Ale nie pozwl, ebym wyszed na sabego.
I tak zostaa jego jedynym prawdziwym sprzymierzecem w Chromerii. Po jej wyjciu
zaryglowa drzwi i otworzy skrzyni, w ktrej lea odurzony brat, niecay krok od miejsca,
gdzie chwil temu staa matka. Przyjrza si nieprzytomnej postaci, a potem sobie w lustrze.
Odnotowa kad rnic i wzi si do pracy. Brat mia koguta we wosach, ktry zawsze by
widoczny, gdy brat ci krtko wosy. Nowy Gavin bdzie musia nosi dusze wosy, eby nikt
nie zauway rnicy. Gavin by odrobin niszy od Dazena i lubi nosi buty na nieco wyszym
obcasie. Nowy Gavin bdzie nosi buty na niszym. Zacz robi list nawykw i odruchw
brata, opisywa sposb, w jaki strzela krgami szyi, przechylajc gow na lewo i na prawo. A
moe na prawo i na lewo? Niech to szlag, Dazen nie wiedzia nawet, w jaki sposb strzeli tak
krgami. Gavin lubi goli si codziennie, a nawet dwa razy dziennie, eby mie gadk skr.
Dazen goli si par razy w tygodniu, uwaajc, e to zawracanie gowy. Gavin zawsze uywa
okrelonego zapachu, Dazen nie przykada do tego wagi. Musia wysa po to pachnido
sucego. Gavin dba o ubrania i zawsze szybko podchwytywa nowe trendy. Dazen nie mia
nawet pojcia, jak brat to robi. Bdzie musia nad tym popracowa. Czy Gavin regulowa brwi?
Dobry Orholamie.
Inne zmiany byy o wiele trudniejsze. Dazen mia pieprzyk pod jedn z brwi. Krzywic si,
ci go. Bdzie z tego maleka blizna. Nikt nie zauway.
Matka bardzo mu pomoga, przychodzc codziennie, z chusteczk w rku do otarcia ez,
ale z plecami prostymi, jakby pokna kij. Wskazaa dziwactwa, o ktrych Dazen nie pamita,
na przykad, w jaki sposb brat stawa, kiedy si namyla, jakie potrawy uwielbia, a jakich nie
cierpia.
Najbardziej jednak do jego sukcesu przyczyni si sam Gavin. To on wskaza Dazena jako
Faszywego Pryzmata. Przysig, e Dazen zwid swoich ludzi salonowymi sztuczkami, ktre
nigdy nie przekonayby nikogo, kto nie by przestpc, szalecem albo nie czerpa korzyci,
stajc po stronie Faszywego Pryzmata. Wszyscy wiedzieli, e w kadym pokoleniu pojawia si
tylko jeden Pryzmat, wic cakowicie uwierzyli Gavinowi. I teraz wystarczyo, e spojrzeli w
pryzmatyczne oczy Dazena i ju wiedzieli, e to jest Gavin. Tych, ktrzy wiedzieli lepiej, i
orientowali si, e Dazen nie potrzebowa adnych sztuczek, e by Pryzmatem w takim samym
stopniu, jak Gavin innymi sowy najbliszych sprzymierzecw i przyjaci Dazena los po
Bitwie pod Sttzaskan Ska rozrzuci po caym wiecie. Dazen zdradzi ich i nawet jeli zrobi
to, kierujc si wikszym dobrem, nadal nie spa po nocach, wiedzc, e ilytascy piraci
sprzedaj jego ludzi w niewol w setce portw. Stworzy wtedy list siedmiu celw i zrobi co w
jego mocy, by je wypeni.
I przez cay ten czas matka wielokrotnie go ratowaa. Zasugiwaa, eby zna prawd.
Wiksz odpowiedzia jej teraz.
Fakt, e ma syna, by dla niego wikszym zaskoczeniem ni dla innych. On i jego ludzie
yli w jaskiniach i byli w cigym biegu, a nawet gdyby mia energi, eby si zabawi z jak
markietank, to nie pozwalao mu zamane serce z powodu zarczyn Karris z Gavinem. Dazen
nie spa z nikim w czasie wojny.
Wstaa i podesza do drzwi, otworzya je, eby sprawdzi, czy nikt nie podsuchuje, po
czym wrcia.
Zatem adoptowae nielubnego syna swojego brata powiedziaa cicho. Dlaczego?
Bo wiecznie mnie mczysz o wnuka. Nie powiedzia tego na gos, wiedzia bowiem, e
zraniby j. Bo tak naleao postpi? Bo tak zrobiby Gavin? Nie, nie by pewien, czy Gavin tak
by postpi. Bo chopak nie mia nic i zasugiwa na szans? Bo Karris tam bya i patrzya, a
zranienie jej susznym postpowaniem sprawio mu jak perwersyjn przyjemno?
Poniewa wiem, co to znaczy by samemu powiedzia.
Zdziwi si, e taka wanie bya prawda.
Nie doceniasz Karris odpara matka.
A co ona ma tu do rzeczy?
Matka pokrcia gow.
Nie przyja tego dobrze?
Mona tak powiedzie.
Co zamierzasz zrobi, jeli twj ojciec nie zgodzi si uzna chopaka?
Nie zmieni mojego zdania w tej sprawie, matko. Rzadko mam okazj waciwie postpi.
Nie odbierze mi tej szansy.
Umiechna si.
Czy to w kocu pojawio si na twojej licie siedmiu celw? Sprzeciwienie si ojcu?
Moja lista skada si tylko z rzeczy moliwych do osignicia.
Zatem to trudniejsze ni zakoczenie Krwawej Wojny? Trudniejsze od zniszczenia
pirackich lordw?
Dwukrotnego doda Gavin. Owszem.
Masz to po nim, wiesz?
Co takiego?
Twj ojciec zawsze robi listy, odkrela zrealizowane cele. Oeni si z dziewczyn z
odpowiedniej rodziny przed dwudziestk pitk, doczy do Spektrum przed czterdziestk... To
mu si udao przed trzydziestk pitk... I tak dalej. Oczywicie, on nigdy nie musia
organizowa ycia w blokach po siedem.
Nigdy nie chcia zosta Pryzmatem? spyta Gavin.
Nie odpowiedziaa od razu.
Pryzmaci zwykle przeywaj tylko siedem lat.
Nie do dugo dla mojego ojca. Rozumiem.
Chcia mie wicej synw i crek, prawda?
Nawet po Sevastianie. Wicej narzdzi. Wicej broni, na wypadek gdyby co zaczo si
wali. Nie odpowiedziaa.
Chc wrci do domu, Gavinie. Od lat chciaam doczy do Uwolnienia. Jestem taka
zmczona.
Przez chwil Gavin mia wraenie, e si dusi. Jego matka bya uosobieniem ycia. Pikna,
energii, inteligencji, pogody ducha. Usysze, e mwi, jakby si zaamaa, jakby chciaa odej,
byo niczym cios w odek.
Oczywicie, twj ojciec nigdy na to nie pozwoli powiedziaa ze smutnym umiechem.
Ale niezalenie od tego, czy na to pozwoli, czy nie, pewnego dnia w cigu najbliszych piciu
lat zrobi to. Pochowaam dwch synw. Nie pochowam ciebie.
Zatem tylko go ostrzegaa, dawaa mu czas na przygotowanie. Dobry Orholamie, nawet nie
chcia o tym myle. Matka bya jego jedyn towarzyszk, najlepszym doradc, jedyn osob,
ktra potrafia wyczu zagroenie z odlegoci wielu mil i kochaa go niezalenie od
wszystkiego.
Wic jak brzmi twoje cele? Osigne ju ktry? spytaa, powracajc znowu na
bezpieczny teren, chocia wiedziaa, e Gavin nie odpowie jej wprost.
Nauczyem si lata. Zajo mi to wikszo zeszego roku.
Spojrzaa na niego, jakby ten jeden raz nie potrafia powiedzie, czy sobie artowa.
To si moe okaza przydatne odpara ostronie.
Gavin si rozemia.
Mwisz powanie zdumiaa si.
Bd musia ktrego razu zabra ci na przejadk... na lot? powiedzia Gavin. To
ci si spodoba.
I mylisz, e ten pomys wystarczy, ebym nie zapytaa ci o pozostae cele?
Zdecydowanie odpar Gavin, udajc powag. Uczyem si tego od najlepszych.
Dobrze wic. A teraz zmykaj.
By w poowie drogi do drzwi, kiedy zawoaa:
Gavinie!
Teraz woaa na niego Gavin, zawsze, chocia jej oczy mwiy do niego Dazen.
Uwaaj na siebie. Wiesz, jaki jest twj ojciec, kiedy kto nie robi tego, czego on sobie
yczy.
ROZDZIA 50
Kip obudzi si ze zdrtwia rk, ze snu, w ktrym matka trzymaa jego gow na kolanach. To
nie by tylko sen, to byo po czci wspomnienie. By may. Matka przeczesywaa palcami jego
wosy, oczy miaa czerwone, spuchnite. Zaczerwienienie znaczyo zwykle, e palia mgiek, ale
tego ranka nie pachniaa ani narkotykiem, ani alkoholem. Tak mi przykro, powiedziaa, tak
bardzo mi przykro. Rzuciam. Od dzi bdzie inaczej. Obiecuj.
Uchyli zaropia od snu powiek i jkn. To mio, mamo, ale czy moesz zej mi z
rki?. Przeturla si. Spa na ziemi? Na dywanie? Rety! Krenie powoli wracao i rka zacza
go bole. Rozciera j, a powrcio czucie. Gdzie by? Ach, w pokoju Liv. Dopiero witao.
Siadajc, zobaczy wchodzc do pokoju kobiet. Moe obudziy go otwierajce si drzwi.
Liv musiaa spa gdzie indziej. Narzuty na ku nie byy nawet poruszone.
Dzie dobry, Kip powiedziaa kobieta.
Bya ciemnoskra, miaa grube brwi, mocno skrcone wosy i krzykliwy zoty szalik wok
szyi. Bya mocno zbudowana, bardzo wysoka, miaa potne, szerokie ramiona, a zielona
sukienka o jaskrawym wzorze spowijaa j jak agle galeas.
Ju wita i czas na twoj pierwsz lekcj. Jestem mistrzyni Helel.
Jeste moj preceptork? spyta Kip, nadal rozcierajc obola rk.
O, tak. Umiechna si, ale ten umiech nie sign oczu. A dzisiejsz lekcj
zapamitasz na reszt ycia. Wstawaj, Kip.
Wsta. Helel mina go i otworzya drzwi prowadzce na may balkon przy pokoju Liv.
Chod szybko powiedziaa. Musisz to zobaczy, zanim soce wyjdzie cakiem nad
horyzont.
Z przyklepanymi wosami, ustami penymi waty, niewieym oddechem i mrowic rk
Kip obliza zaschnite usta i przeszed obok mistrzyni Helel. Jej oczy byy ciemne i uwane tak
ciemne, e nie potrafi nawet powiedzie, jakiego koloru bya krzesicielk.
Dziwne. Niby mam wyuskiwa najdrobniejsze rnice w kolorach, niewidoczne dla
wikszoci ludzi, a nie potrafi nawet dostrzec koloru w jej tczwkach. Stan na balkonie z
czystego tego luksynu. Nie liczc zaciekw od wody i kurzu, cao bya upiornie
przezroczysta.
Mimo wczorajszego dowiadczenia, kiedy si dowiedzia, e ty luksyn to jeden z
najtwardszych znanych materiaw, Kip ostronie sprawdzi, jak balkon zareaguje na jego wag.
Oczywicie, nawet nie drgn. Z racji tego, jak wiee si odchylay jakby kwiat Chromerii
rozkwita gdyby Kip spad z balkonu, roztrzaskaby si na skaach kilkaset stp poniej, tu
obok wody. Gorzej mieli ci z wyszych piter, ktre wychylay si jeszcze bardziej. Przekn
lin i sprbowa skupi si na wschodzcym socu.
Nie mamy caego dnia, Kip odezwaa si mistrzyni Helel.
W jej gosie co si kryo, jakie napicie.
Kip odwrci si, kiedy wysza za nim na balkon. W pierwszej chwili myla, e si
potkna, bo poleciaa nagle do przodu. Rzuci si ku niej, eby j zapa. Jeli istniaa jaka
dobra strona bycia grubasem, to moliwo zatrzymania nawet sporej masy.
Jednake mistrzyni Helel wycigna obie rce jak tarany. Kip wyldowa wic midzy
nimi. Kciukami przejechaa mu po piersi i bokach. Zakla, gdy wpadli na siebie w niezgrabnym
ucisku.
Mam pani powiedzia Kip. Prosz si nie martwi, nic si pani...
Rosa kobieta wyprostowaa si na ca wysoko, odzyskujc rwnowag. Bya o wiele
wysza od Kipa, a gdy si wyprostowaa, jej wielkie, paskie piersi przycisny si do twarzy
Kipa z obu stron. Jako tak si stao, e zaczepi brod o gboki dekolt jej sukienki i na krtk
chwil ale nie do krtk caa twarz Kipa utona w zwiotczaym dekolcie.
Pfe! wyrwao mu si.
Mistrzyni Helel ju si pochylaa, litociwie oswabadzajc podbrdek Kipa, ale potem
pochylia si jeszcze bardziej, przyciskajc go caym ciaem. Po tym przeyciu, ktre Kip
niewtpliwie odtworzy nieraz w snach a cilej w koszmarach wreszcie udao mu si
wylizgn bokiem.
Wielkie misiste apska kobiety zapay go za nogi. Kiedy jednak przelizgn si na bok,
jej lewa rka zsuna si z jego prawej nogi. Helel zaraz poprawia chwyt.
Co pani... Kip urwa, kiedy zobaczy jej oczy.
miercionona koncentracja, cakowity brak emocji. Napara ostro na Kipa, odrywajc jego
nogi od ziemi. Za wolno to wszystko sobie poskada.
Intensywno spojrzenia, pretekst, brak koloru w oczach, potknicie, ktre nie byo
potkniciem. Chciaa go pchn. Brak zakopotania, kiedy Kip przycisn si do jej piersi bo
nie pozwoliaby, eby taki drobiazg j powstrzyma. Nie, kiedy przysza go zabi.
Kip zacisn donie na porczy balkonu za sob. Trzymajc go tylko za jedn nog,
mistrzyni Helel szarpna ostro do gry. Bya tak silna, e ciar Kipa nie stanowi dla niej
kopotu.
Gdyby by dzielnym mczyzn, Kip walczyby z ni. Gdyby by gitki, pozwoliby, eby
uniosa jego jedn nog a staby na drugiej i zlaby przeciwniczk na krwaw miazg. Zamiast
tego Kip przyj strategi grubasa. Sta si bezwadny, obwisy, przez co caa jego masa
zamienia si w ciar ponad siy Helel, jak wtedy, kiedy Ram chcia si popisa, podnie go i
cisn nim o ziemi. Gdy Kip opada bezwadnie, Ram za nic nie by w stanie go podnie, a gdy
trzyma si sztywno, Ram bez problemu go unosi.
Mistrzyni Helel zabraa jedn rk z lewej nogi Kipa, szukajc jakiego miejsca za jego
pulchnym ciaem, eby si czego chwyci. Kip miota si jak ryba, odpychajc si od balkonu,
prbujc wcisn si z powrotem do wiey. Przypara go do ciany swoim rwnie niebagatelnym
ciarem i wzia zamach lew rk, eby go uderzy.
Ale Kipa ju wzywaa podoga, a skoro nie trzymaa go ju mocna rka, odpowiedzia na
to wezwanie. Pi opada, ale nie najlepiej trafia, mimo to, Kip upad. Kobieta stracia oparcie,
a Kip pad na plecy. Z trudem utrzymaa nogawk jego spodni. Sprbowaa go podnie, klnc i
szarpic za sam materia.
Spodnie pky i zsuny mu si z pasa. Zamotay si Kipowi wok kolan, ale chocia
utrudniay mu ruchy, nie pomagay te zabjczym go podnie. Zakla i uderzya go w nog.
Stana w rozkroku, gotowa go pobi. Wrzasn. Potem zdzielia go w odek, a mu zaparo
dech.
Przyjmij mier jak mczyzna warkna.
Kip ugryz j w kostk.
Zabjczyni krzykna i przewrcia si na niego. Otrzsna si jednak na tyle, eby
wyldowa na jego piersi kolanem. A jednoczenie tak si przechylia, e padajc, przygwodzia
Kipa. Najwyraniej nie tylko on wiedzia, jak wykorzysta wasn wag. Wyldowaa gow w
kierunku jego stp.
Chwycia nog Kipa w elazny ucisk. A potem uderzya go w udo. Trafia w sam rodek.
Jakby go kopn ko. Wrzasn. Potem zapaa go za drug nog. adne miotanie si nie
pozwolio mu wyrwa si z ucisku. Nawet oddycha mu byo ciko, kiedy siedziaa na nim,
miadc mu nogami twarz. Uderzya go w drug nog i ta te mu zdrtwiaa. Przesuna si w
gr i zdzielia go w krocze.
Gwiazdy rozbysy Kipowi przed oczami. Wszelkie myli o kontrataku si rozpierzchy.
Chcia tylko zwin si w kbek. Mistrzyni Helel przesuna swj ciar, znowu go miadc, a
potem wstaa. Trzymaa go obiema rkami za kostki i z atwoci podniosa. Dobry Orholamie,
zamierzaa go zrzuci z balkonu. Nie mg jej w aden sposb powstrzyma.
Mruc oczy z blu, sabo si szamoczc, Kip zobaczy promie nadfioletowego luksynu,
ktry przylgn do gowy zabjczyni.
Przesta! Pu go natychmiast! krzykna moda kobieta.
Liv?
Zabjczyni zmea przeklestwo i odwrcia si akurat w chwili, kiedy kulka z tego
luksynu wystrzelia z rk Liv, migajc po nadfioletowej strunie. Kulka eksplodowaa
olepiajcym wybuchem tu przed twarz zabjczyni. Mistrzyni Helel wypucia Kipa, za pno
unoszc rk, eby si zasoni, i zatoczya si do tyu.
Bya tak wysoka, e porcz balkonu sigaa jej poniej pasa. Zabjczyni uderzya w ni z
caej siy i si zachwiaa. Misistymi apskami chwycia si porczy, stajc na palcach i prbujc
znale oparcie pod stopami. Kip, ktry lea na pododze, wsun rk pod jej stop i unis. Nie
bardzo by tak obolay, e ledwie si rusza ale tyle wystarczyo.
Zabjczyni poczua, e przelatuje przez barierk, i gwatownie zamachaa rkami.
Poleciaa, ale zapaa si porczy. Zwisaa z przezroczystego, tego balkonu twarz w twarz z
Kipem. Na kadym balkonie bya maa szczelina odprowadzajca deszczwk, a twarz kobiety
znajdowaa si raptem o stop od twarzy Kipa.
Spojrza na ni. Wiedzia, jak to si skoczy. Jaka chuda kobieta moe zdoaaby si
podcign, ale nie kobieta takich rozmiarw. Kip by silny potrafi udwign wiksze ciary
ni Sanson, a nawet Ram ale kiedy jest si naprawd duym, przerzucenie wasnego ciaru
przez krawd stawao si niemoliwoci. A ta kobieta bya duo wiksza od niego. Mistrzyni
Helel dwigna si i przez jedn, straszliw chwil Kip pomyla, e si myli. Ugia okcie i
podcigna si nieco. Zamachna si w bok nog, prbujc sign na tyle wysoko, eby
zaczepi stop o szczelin na deszczwk.
Zaraz jednak stracia siy i znowu zawisa pionowo. To by koniec. Kip widzia to w jej
oczach.
wiata nie da si zaku w kajdany, may Guileu powiedziaa. Anat ci olepi. Mot
zniszczy ci a po dziesite pokolenie. Belphegor wyniszczy twoich synw. Atirat splunie na
grb twej matki. Ferrilux zniszczy twego ojca...
Kip kopn j przez szczelin na deszczwk. Jej nos pk z chrzstem i bryzn krwi.
Musiaa si spodziewa ciosu, bo sprbowaa zapa jego pi... ale nie trafia.
Spadaa, przez ca drog mcc rkami i nogami, krzyczc co, ale Kip nie rozumia
sw. Uderzya o ostry gaz raptem pi krokw od rozbijajcych si o brzeg fal Morza
Lazurowego. Jej ciao dosownie roztrzaskao si i jaki kawaek noga? odlecia i wpad z
pluskiem do wody, podczas gdy z reszty zostaa tylko jedna duga krwawa smuga.
To nie stao si naprawd. Jaka cz Kipa wiedziaa, e to mg by on, moe to
powinien by on, ale nagle zda sobie spraw, e tu obok, w pokoju stoi Liv.
Kip, Kip, zabilimy j powtarzaa Liv.
Zda sobie wyraniej spraw, e bol go jdra i e ley niemal nagi przed jedyn
dziewczyn, jak zna, e jest gruby i wstrtny, i e powinien natychmiast si zakry.
Ledwie zdy podcign spodnie, zanim Liv podbiega chwiejnie do barierki i
zwymiotowaa. Kip nie cierpia wymiotw. Nie cierpia, kiedy sam wymiotowa i kiedy robili to
inni. A jeszcze bardziej, co po chwili odkry, poniewa wiatr wia w stron tej wiey i prysn
kropelkami przez szczelin, nie cierpia, kiedy kto wymiotowa na niego. Drobinki wilgoci
przylgny do jego twarzy i otwartych ust. Przeturla si, plujc i kaszlc, bijc si po twarzy,
eby zetrze bryzgi wymiocin. Wsta, nadal obolay i skrzywiony.
O, nie powiedziaa Liv z twarz szar i przeraon, gdy zdaa sobie spraw, e
zwymiotowaa na niego.
Spojrzaa na Kipa, na jego krocze, gdzie rozdary si spodnie, a potem na skay poniej.
Szukaa sw, ale adnych nie znalaza.
Wiesz, ciesz si, e czujemy si w swoim towarzystwie tak swobodnie powiedzia
Kip.
Naprawd to powiedzia? Jakby jaka jego cz nie potrafia powstrzyma si przed
absolutnie niestosownym zachowaniem. Wanie kogo zabi, by przeraony, obolay,
zawstydzony i zaenowany, wdziczny, e nadal yje, i sam nie wiedzia, co czu jeszcze, a
mimo to nie potrafi si powstrzyma.
Usta Liv poruszyy si, a zaraz potem dziewczyna znowu przechylia si przez barierk i
zwymiotowaa raz jeszcze.
Zawsze musisz co powiedzie, ale nigdy nic stosownego. wietna robota, Kip.
ROZDZIA 51
Zblia si przesilenie letnie powiedziaa Biel. Dzie Soca.
Gavin sta przed ni na szczycie Chromerii. Wsplnie czekali na wschd soca.
Przesilenie letnie, jeli chodzi o Gavina, zawsze si zbliao.
Zaczam przygotowania do Uwolnienia dodaa. Mylisz, e twj ojciec doczy w
tym roku?
Gavin prychn.
Ani w tym roku, ani nigdy. Potar skronie. W ogle nie spa.
To nie jest naturalne odezwaa si cicho Biel. Wiesz, kiedy zadziwiaa mnie jego
samokontrola. Mieszka w tym okropnym pokoju, zachowywa umys w penej sprawnoci,
trzyma koszmary na dystans.
To koszmary musz trzyma jego na dystans.
yje po czci w ciemnoci, Gavinie mwia Biel, jakby wcale jej nie przerwa.
Wanie tak odbieram ycie bez krzesania. Ale y w cakowitej ciemnoci? Czy to nie zaparcie
si samego Orholama? Kochaj ciemno, ich uczynki bowiem s mroczne, a wiato ich
niszczy.
Zostawiam stan duszy mojego ojca jemu samemu. Czy nie powinnimy uszanowa
naszych ojcw, okaza posuszestwo, uzna ich autorytet, ktrym obdarzy ich Ojciec Nas
Wszystkich?
Nie jeste tylko synem. Jeste Pryzmatem. Powiniene uszanowa Orholama, korzystajc
z wasnego autorytetu, a nie tylko z mocy.
Moe to ju czas, eby sama skorzystaa z Uwolnienia odpar gorzko Gavin.
Odbywa t rozmow przynajmniej raz w roku. Mia ju tego wyej uszu. Biel pytaa o
jego ojca, ojciec sugerowa, eby pierwsza zdecydowaa si Biel. Oboje naciskali jego, eby
przycisn to drugie.
Biel uniosa rce wntrzem doni na zewntrz.
Jeli rozkaesz, Pryzmacie, docz do Uwolnienia. Z przyjemnoci.
Zamar, syszc jej sowa. Mwia powanie.
Ja take potrafi si podporzdkowa powiedziaa. Moe to ci zaskoczy, ale
wycignam somk, dziki ktrej zostaam Biel, nim zaczam pojmowa, co to znaczy by
krzesicielem, ju nie mwic o byciu Kolorem czy Biel. By moe nie jest to lekcja, ktrej kto
moe nam udzieli. Moe trzeba do niej doj samemu.
O czym ty mwisz? spyta Gavin.
Wiesz, dlaczego wiara przychodzi nam z wikszym trudem, lordzie Pryzmacie? Biel
wyszczerzya zby.
Czasem mimo wieku wydawaa si szelmowsk dziewczyn.
Bo wiemy, e Orholam odsypia sto lat za kady dzie, kiedy nie pi? spyta Gavin. By
zmczony, nie tylko z powodu bezsennoci.
Nie zapaa tej przynty.
Bo znamy samych siebie. Poniewa inni suchaj si nas jak bogw, a my wiemy, e
nimi nie jestemy. Dostrzegamy krucho naszej wasnej wadzy, a poprzez to dostrzegamy
krucho kadego nastpnego ogniwa. A co, gdyby Spektrum nagle odmwio suchania moich
rozkazw? Nie tak trudno to sobie wyobrazi, kiedy wemie si pod uwag, ile trzeba knu i jak
bardzo trzeba poda wadzy, by sta si Kolorem. A jeeli genera nagle odmwi wykonania
rozkazu satrapy? Syn nie posucha ojca? A jeli pierwsze ogniwo w Wielkim acuchu istot, sam
Orholam, jest rwnie saby, jak wszystkie pozostae ogniwa? Widzc krucho kadego ogniwa,
mylimy, e sam Wielki acuch jest kruchy i w kadej chwili moe pkn, jeli nie zrobimy
wszystkiego, co w naszej mocy, by utrzyma go w caoci.
Gavin wbrew sobie przekn lin. Nigdy nie zdawa sobie sprawy z tej myli tak jasno jak
Biel, ale zawsze uwaa, e tak wanie wyglda jego ycie. Jego podstpy, jego wadza,
uwiziony brat, jego zwizki. acuch z mokrego papieru, rozpadajcy si pod wasnym
ciarem. acuch, do ktrego dodawa ciaru z kadym dniem.
Oto czego si nauczyam powiedziaa Biel. Orholam mnie nie potrzebuje. Och,
pewnie, e mog dla niego dobrze pracowa, zadowala go, a jeli zrobi co le, ucierpi inni.
Widzisz, to, co robi nadal si liczy, ale ostatecznie gr bierze wola Orholama. Myl wic, e
nadal mam co robi. Gdziekolwiek spojrz, widz niedokoczone sprawy. Jeeli jednak powiesz
mi, e powinnam w to przesilenie letnie zosta Uwolniona, uczyni to chtnie, nie dlatego e
wierz w ciebie, Gavinie, chocia wierz, bardziej ni mylisz, ale dlatego e wierz w
Orholama.
Spojrza na ni, jakby spada z ksiyca.
To byo bardzo... metafizyczne. Moemy teraz porozmawia o Uwolnieniu?
Rozemiaa si.
Posuchaj, Gavinie. Wszystko zapamitujesz, wiem, e tak. Teraz mylisz, e oszalaam,
ale zapamitasz te sowa i pewnego dnia mog one nabra znaczenia. To mnie zadowala.
Wariatka albo wita chocia dla Gavina to adna rnica.
Wyruszam do Garristonu oznajmi.
Skrzyowaa rce i odwrcia si w stron wschodzcego soca.
Pozwl, e wyjani popieszy Gavin.
I opowiedzia jej o wszystkim, ignorujc pikno wschodu soca. Dziesi minut pniej
niemal skoczy, kiedy Biel uniosa palec. Wstrzymaa oddech, a potem westchna, gdy soce
oderwao si od horyzontu.
Wygldasz czasem, czy nie pojawi si zielone byski?
Czasem odpar Gavin.
Zna ludzi, ktrzy przysigali, e je widzieli, chocia nikt nie potrafi wyjani, co to
takiego albo dlaczego tak si dzieje; zna te takich, ktrzy przysigali, e to tylko mit.
Myl, e to Orholam do nas mruga powiedziaa Biel.
Czy u niej wszystko krcio si wok Orholama? Moe to ju starcze zdziecinnienie?
Widziaa je kiedy?
Dwa razy. Za pierwszym razem... pidziesit dziewi lat temu? Nie, szedziesit. To
by wieczr, kiedy poznaam Ulbeara.
Gavin musia si zastanowi, nim skojarzy to imi. Ach, Ulbear Rathcore, m Bieli i
cakiem sawny czowiek za swoich czasw. Nie y od dwudziestu lat.
Byam na przyjciu, do zniesmaczona pijanym, modym dentelmenem, ktry mi
towarzyszy i ktrego towarzystwa zdecydowanie nie zamierzaam tolerowa w drodze
powrotnej. Wyszam na zewntrz, eby zaczerpn wieego powietrza. Patrzyam na zachd
soca, zobaczyam zielony rozbysk i tak si ucieszyam, e a podskoczyam. Niestety, pewien
bardzo wysoki pan wanie pochyla si nade mn po kieliszek z winem, ktry zostawi na
balkonie, i zamaam mu nos gow.
Poznaa Ulbeara Rathcorea, amic mu nos?
Kobieta, ktrej towarzyszy tej nocy, nie bya szczeglnie zadowolona. Bya pikna,
pena wdziku i adniejsza ode mnie o poow, a jednak nie moga konkurowa ze mn, ma i
niezdarn. Chocia nie potrafi sobie wyobrazi, eby bya szczliwa, gdyby wysza za Ulbeara,
twoja babka przez dwa lata nie potrafia mi tego wybaczy.
Moja babka?
Gdybym nie zobaczya zielonego rozbysku w tamtej chwili, twoja babka polubiaby
Ulbeara i w ogle by ci tu nie byo, Gavinie. Biel si rozemiaa. Widzisz, nigdy nie
wiadomo, czego si dowiesz, kiedy dasz rozgada si staruszce.
Gavinowi odebrao mow.
Moesz jecha do Garristonu, oczywicie, e moesz, ale nikt inny nie moe dokona
Uwolnienia i nie mona go dokona w innym czasie. Zatem pozostaje tylko jedno wyjcie: wyl
tych, ktrzy maj zosta Uwolnieni do Garristonu. Bd musiaa wysa nasze najszybsze statki,
eby ich przechwyciy po drodze, by wszyscy dotarli na czas.
Mwimy o wojnie.
No i?
Co znaczy to no i? zirytowa si. Nie bd mia czasu na przyjcia, fajerwerki i
przemowy.
Lista, ktr mam, na razie zawiera najwyej stu pidziesiciu krzesicieli. Nie ma
tumw w tym roku. Spora ich cz pewnie nie dotrwa do przyszego. Chcesz kolejnych
osiemdziesiciu albo dziewidziesiciu kolorakw?
Oczywicie, e nie.
Przyjcia s mie, ale zrozum, Gavinie, czym jeste. To drugi aspekt twojego pierwszego
celu.
Uznaa, e poprzysig sobie zniszczy wszystkich kolorakw z powodu Sevastiana. I jak
wszystko, czego si dowiedziaa, wykorzystaa to, eby go kontrolowa.
Nawet jeli nie wierzysz, e Pryzmat to dar Orholama, oni wierz. Minuty, ktre spdza z
tob kady krzesiciel w trakcie Uwolnienia, to najwitsze chwile w jego yciu. Moesz im to
odebra, ale to najgorsze, co moesz zrobi. Mog ci wiele wybaczy, tego jednak bym ci nie
wybaczya.
To zabolao.
A teraz powiedz mi, jak zawioze Karris do Tyrei, zabie giista i przywioze syna w
cigu raptem kilku dni. Sama podr powinna zaj ci dwa tygodnie.
To byo szybkie zagranie. Wiedzia, e Biel dowie si o lizgaczu i kondorze, skoro
pokaza je Karris, ale nie potrafi si powstrzyma. Moe postpi impulsywnie. Wobec tego
opowiedzia Bieli o lizgaczu i kondorze. Jej oczy rozbysy.
To by dopiero by widok, Gavinie! Latanie! I prdko! Domylam si, e zamierzasz
wrci do Garristonu t sam drog?
Tak i zabieram ze sob Kipa.
Znowu go zaskoczya, nie protestujc.
Dobrze powiedziaa. Dobrze ci zrobi, jeeli nauczysz si czego o ojcowskiej mioci.
Bo to pewne jak wieczna noc po yciu, e nie dowiem si niczego o niej od mojego ojca. I
wtedy Gavin zda sobie spraw, e wanie to miaa na myli Biel, i cay si najey. Jednake
kolejna ktnia nie miaa sensu.
Zatem, kiedy by ten drugi raz? spyta nagle.
Drugi raz?
Drugi raz, kiedy zobaczya zielony rozbysk. Drugi raz, kiedy Orholam mrugn.
Udao mu si powiedzie to bez adnego sarkazmu. Prawie.
Umiechna si.
Czekam na dzie, w ktrym ci o tym opowiem, lordzie Pryzmacie, ale ten dzie jeszcze
nie nadszed. Jej umiech zgasi. Kiedy wrcisz, bdziemy musieli porozmawia o prbie
Kipa.
Zauwaya krysztay w cianach. Mylaem, e zatrzymaem je na czas.
Stara? Owszem. Zdziecinniaa? Jeszcze nie.
Chcesz, ebym si przyzna? Kip prawie uniewani prb powiedzia Gavin. J ak
Dazen.
Albo gorzej, przeszed odpara Biel.
ROZDZIA 52
Karris wiedziaa, e wpada w gorsze kopoty, ni si obawiaa jakie pi minut po zapaniu.
Lustrzana Gwardia krla Garadula odprowadzia j do wozu, trzymajc na muszce. Nie zwizali
jej rk, co uznaa za rzecz ciekaw, i na chwil nawet odzyskaa nadziej. A potem Lustrzani
Gwardzici przekazali j szeciu krzesicielkom samym kobietom. Dwch gwardzistw zostao,
stale mierzc w jej gow.
Kobiety dwie czerwone krzesicielki, zielona, niebieska i nadfioletowa rozebray j do
naga, przeszukay j i jej ubrania, szybko odnajdujc nakadki na oczy. Dwaj gwardzici ledwie
zerknli na jej ciao, a chocia mczyni z obozu odwracali si, eby zerkn na to, co dao si
dojrze midzy otaczajcymi Karris krzesicielkami, nie pad ani jeden sprony komentarz.
Zdyscyplinowani. Niech to szlag.
Krzyujc rce na piersiach, Karris spojrzaa w ziemi, udajc zawstydzenie. Moe nie tak
do koca udawaa.
Patrz na nas! rozkazaa jedna z czerwonych.
Karris podniosa wzrok. Chciay widzie jej oczy, eby natychmiast si zorientowa,
gdyby chciaa krzesa. Na dodatek sprytne. Szlag do potgi!
Kobiety byskawicznie przejrzay jej rzeczy, badajc kady szew w poszukiwaniu ukrytych
kieszeni. Przejrzay jej torb, precyzyjnie katalogujc wszystkie przedmioty. Kiedy ju wszystko
znalazy, Karris miaa nadziej, e dostanie ubranie z powrotem.
Nic z tego. Otworzyy drzwi wozu i wrzuciy do rodka fioletow sukienk i halk.
Do rodka odezwaa si ta sama czerwona co wczeniej.
Karris wesza i drzwi zatrzasny si za ni. Usyszaa, e spuszczono sztab i wsunito na
miejsce acuchy. Wz by wzgldnie przestronny. Znajdowa si tu siennik do spania, nocnik,
kubek wody, byo kilka kocw i poduszki wszystko fioletowe, w najbardziej niebieskim,
najgbszym odcieniu, jaki zdoali znale. I sdzc po obrzydliwym zapachu, wszystko wieo
pomalowane. W okna wstawiono kraty i fioletowe szko, od zewntrz zasonite fioletow
tkanin. Najwyraniej cakiem powanie traktowali jej krzesanie, a przyjrzawszy si jej oczom i
magicznym pochodniom, wiedzieli, e krzesze ziele i czerwie. Zamiast ryzykowa z kolorami,
ktre znajduj si pomidzy nimi, wybrali barw z drugiego koca spektrum, z ktrego nie
umiaa krzesa.
To bya dziwna uprzejmo. Mogli, rzecz jasna, zwyczajnie zawiza jej oczy, ale opaska
zawsze moe si zelizgn. Jednake wikszo ludzi po prostu pomalowaaby wz na czarno i
zmusia Karris do siedzenia w ciemnoci. Zastosowane tutaj rozwizanie byo rwnie skuteczne,
ale o wiele bardziej pracochonne. Jeeli krzesiciel nie widzia swojego koloru albo nie mia
okularw lub biaego wiata, nie mg krzesa. Karris bya tak bezradna, jak to tylko moliwe.
Nienawidzia tego uczucia z caej duszy.
Woya halk i bezksztatn fioletow sukienk i natychmiast zacza zeskrobywa farb.
Wysuszy j arem podczerwony krzesiciel. W kocu uda jej si ukruszy kawaek, ale dopki
wiato dochodzio tylko przez fioletowe zasony, to i tak nie bdzie miao znaczenia. Mimo to,
sprbowaa. Nie moga si powstrzyma. Pod warstw fioletowej farby bya czarna. A dalej
drewno ciemny maho. Nie miaa szczcia.
Po kilku minutach wz ruszy.
Tej nocy, po tym jak nakarmiono j kawakiem czarnego chleba i wod podan w
poczernionym, elaznym kubku, przyszo dwch krzesicieli; skr ju mieli pen koloru,
odpowiednio czerwonego i niebieskiego. A za nimi wesza ni mniej, ni wicej, tylko krawcowa.
Bya to drobniutka kobieta, ktra ledwie sigaa Karris do ramienia. Byskawicznie wzia miar,
ani razu niczego nie zapisujc, wszystko zapamitujc. A potem przygldaa si sylwetce Karris
przez duszy czas, oceniajc j jak farmer patrzcy na kamienisty stok, ktry trzeba zaora.
Sprawdzia po raz drugi miar w biodrach i wysza bez sowa.
W cigu nastpnych kilku dni Karris dowiedziaa si kilku rzeczy. Najwyraniej jej wz
znajdowa si blisko wozw kuchennych, bo przez cay dzie syszaa tylko brzk garnkw na
kadym wyboju. Cienie jedcw, moliwe e Lustrzanej Gwardii, przejeday wystarczajco
blisko jej zasonitych okien, eby dostrzegaa ich sylwetki. Jeli rozmawiali, nigdy nie bya w
stanie wychwyci sw. Wieczorem dawano jej jedzenie w poczerniaej, elaznej misce z
poczernia yk, wod i czarnym chlebem. Nigdy nie dawali jej wina niech ich diabli,
pomyleli nawet o czerwonym winie. Gwardzista w towarzystwie krzesiciela zabiera jej nocnik,
misk, yk i kubek kadego dnia po zachodzie soca. Kiedy pewnego wieczoru zostawia
sobie yk i schowaa j pod poduszk, nie powiedzieli sowa. A nastpnego dnia nie dali jej
wody. Kiedy oddaa yk, znowu dostaa wod.
Najgorsza bya nuda. Ile pompek mona zrobi w cigu dnia? A nic bardziej forsownego
nie wchodzio w gr. Nie miaa instrumentw muzycznych, ksiek, a ju z pewnoci nie moga
powiczy walki z broni albo krzesania.
Szstego wieczoru zjawio si dwch niebieskich.
Wybierz wygodn pozycj powiedzia jeden z nich.
Karris usiada na maym sienniku z rkami zoonymi na kolanach i nogami
skrzyowanymi w kostkach, a oni zwizali jej rce i nogi piciokrotnie wiksz iloci luksynu
ni byo trzeba. Naoyli jej fioletowe okulary i wyszli.
Krl Garadul wszed do wozu ze skadanym krzesekiem. Zarzuci czarn koszul na inn,
ktr Karris ledwie widziaa pod spodem, i lune czarne spodnie na swoje normalne. Rozumiaa,
e zachowywali ostrono, ale to ju byo niedorzeczne. Krl usiad na krzeseku. Popatrzy na
ni bez sowa.
Pewnie mnie nie pamitasz powiedzia w kocu. Spotkalimy si raz, przed wojn.
Oczywicie byem wtedy chopcem, trzy lata od ciebie modszym, a ty ju wtedy zadurzya si
po uszy w... c, w jednym z braci Guile, nie pamitam w ktrym. Moliwe, e ty te nie
pamitasz. Byo z tym wtedy pewne zamieszanie, prawda?
Prawdziwy z ciebie czaru, co?
Moesz si zdziwi odpar i pokrci gow. Zawsze uwaaem ci za pikn
dziewczyn, ale historie o tobie zaczy y wasnym yciem. Tragiczny trjkt miosny midzy
dwoma najpotniejszymi mczyznami wiata wrcz wymaga piknej dziewczyny, prawda? No
bo inaczej, dlaczego ci dwaj rozrywaliby wiat na strzpy? Dla jej przenikliwych uwag na temat
historii? Dla jej citych ripost? Nie. Bya adn dziewczyn, z ktrej bardowie zrobili pikno,
eby nada jaki sens temu, do czego doprowadzia. Nie zrozum mnie le, byem w tobie tak
zakochany, e nie sypiaem po nocach. Bya moj pierwsz nieodwzajemnion mioci.
Na pewno miae ich wiele. A moe kobiety udaj, e im si podobasz, teraz, kiedy jeste
krlem?
Spokojnie, Karris, spokojnie. Prawda jednak bya taka, e to nie czerwie sprawia, e to
powiedziaa. Nigdy nie cierpiaa gra wyznaczonej roli, robi tego, czego od niej oczekiwano.
Garadul si skrzywi.
Jdzowaty charakterek jako pominito w panegirykach. Czy te to nowy dodatek?
Ostatnimi czasy czuj, e mam wicej swobody w mwieniu, co myl. Ju zniszczyam
wiat, c zatem znaczy ego jednego mczyzny?
Karris, zamierzaem powiedzie ci komplement, a przez ciebie zaczlimy od tych
przykrych uwag.
O, rety. Kontynuuj wic, prosz. Nic nie znaczy dla mnie tyle, co pochwaa z ust
Rzenika z Rektonu.
Zatar rce w zamyleniu.
Przykro mi, e musiaa to zobaczy, Karris. Cay czas powtarza jej imi. To jej si nie
podobao. Mam nadziej, e wiesz, e nie sprawio mi przyjemnoci to, co rozkazaem tam
zrobi. Mam te nadziej, e rozumiesz, e ta drobna potworno uprzedzia wiksze, do ktrych
mogoby doj w przyszoci. Znasz rkopis zwany Krlewski doradca?
Tak. Obmierze rady i okruciestwa, ktrych nawet autor nie mia odwagi popeni,
kiedy sam rzdzi.
Doradca zadawa pytanie, czy lepiej, by wadc kochano, czy eby si go bano. Najlepiej,
eby jedno i drugie, uzna, ale jeli trzeba wybiera, to zawsze lepiej, by si go bano.
Jego rada bya dobra. Po prostu sam by saby. Nie mam mu tego za ze. Prawda jest taka,
Karris, e jeli lud nie boi si krlw, to ostatecznie trzeba mu ten strach wpoi, nawet pacc za
to straszliw cen. To si wanie wydarzyo w Ru. To si stao w Garristonie. Ci mczyni,
ktrych kochaa, a przynajmniej z nimi sypiaa, pojli w kocu t lekcj, ale poniewa
zrozumieli j pno, musieli zrobi co duo gorszego ni zniszczy jedn ma wiosk. Powiedz
mi wic, jak moesz wypomina mi mier tysica, a nie wypomina im mierci dziesitek
tysicy, setek tysicy?
Karris nie pozwolono zobaczy krlewskich schodw w Ru, zachlapanych krwi i kaem
setek zamordowanych z zimn krwi ludzi, pojedynczo, po kolei i zrzuconych w d do
gapicego si poniej, przeraonego tumu. Nie pozwolono jej pojecha do Garristonu nawet po
wojnie, gdzie dziesitki tysicy nawet nie wiadomo ile dokadnie zginy w poodze
czerwonego luksynu, ktra rozszalaa si w obleganym miecie. To bya robota Gavina i Dazena.
Jakim cudem nigdy nie wydao jej si to moliwe, eby mczyni, ktrych tak dobrze znaa,
byli zdolni do czego takiego. Mczyni, o ktrych mylaa, e zna ich tak dobrze.
Ludzie na tej ziemi to moi ludzie. Nie jestem tylko satrap, strem ziemi, ktra naley
do innego czowieka. Jestem krlem. Ci ludzie nale do mnie. Zabi tysic wasnych ludzi to jak
odci kawaek wasnego ciaa. Ale raka trzeba wyci. Ja jestem t ziemi. Moi ludzie pracuj
na niej i zbieraj niwo ku memu zadowoleniu. Chroni ich i zaspokajam ich potrzeby, a w
zamian musz odda mi cz swoich zbiorw i swoich synw. Ci, ktrzy tego nie uczyni, s
buntownikami, zdrajcami, zodziejami, heretykami i odszczepiecami. Przeciwstawiaj si
witemu porozumieniu. Przeciwstawi si mnie, to przeciwstawia si woli bogw. Musiaem to
zrobi, bo mj ojciec by tego nie zrobi. Gdyby powiesi kilku burmistrzw, kiedy pierwszy raz
mu si sprzeciwili i nie zgodzili si na pobr, tamten tysic yby teraz. By saby i chcia, eby
go kochano. Moliwe, e nikt nie powie tego za mego ycia, ale zabijajc ten tysic w Rektonie,
ocaliem wielu wicej. To wanie znaczy by krlem.
Ze strasznym zapaem tumaczysz si z obcinania gw dzieciom i ukadania ich w stos.
Woli bogw, a nie Orholama?
Karris, przy tobie zaczynam rozumie, dlaczego mowie bij ony. Krl Garadul
potar czarn brod. Ta makabryczna pamitka zapewni mi, e zapamita j na zawsze kady,
kto j ujrzy. Mylisz, e martwi przejmuj si tym, co stanie si z ich ciaami? Lepiej, eby ich
przykad ocali ywych, ni ebym ich wszystkich pochowa w dziurze, a moi nastpcy musieli
zabi ich nastpcw. Ten pomnik przetrwa wiele pokole. To spucizna, ktr zostawiam
dzieciom moich dzieci: stabilne rzdy. Moi nastpcy ju nie bd musieli urzdza rzezi. A
mwi ci o tym, Karris, bo miaem nadziej, e ze wszystkich ludzi ty moesz zrozumie. Teraz
jeste kobiet, a nie jak przestraszon dziewczynk otoczon przez wielkich mczyzn. Jeste
kobiet, ktra widziaa wielkich mczyzn i ich straszne uczynki. I miaem nadziej, e
zrozumiesz brzemi wielkoci. Przynamniej troch. By moe miaem zbyt dobre mniemanie o
tobie.
Karris przekna lin, trzsc si z wciekoci i moe troch ze strachu. We wszystkim,
co mwi, krya si chora logika, ale ona widziaa ciaa. Krew. Stos gw.
Jak chciaem powiedzie wczeniej... odezwa si Garadul. Odetchn gboko,
najwyraniej walczc z frustracj, i kontynuowa: Bya bardzo adn dziewczyn, ale tylko
adn, wbrew opowieciom. Jednak ty, ku mojemu wielkiemu zachwytowi i zaskoczeniu, jeste
jedn z tych nielicznych kobiet, jakie poznaem, ktre z wiekiem wypikniay. Wygldasz lepiej,
majc trzydzieci lat, ni kiedy miaa dwadziecia, i nie zdziwibym si, gdyby wygldaa
jeszcze lepiej, majc czterdzieci. Oczywicie, na pewno pomaga ci fakt, e nie wycisna z
siebie szstki czy dziesitki bachorw. Wikszo adnych dziewczyn znajduje sobie ma,
zanim si zestarzej, ale nie patrzmy darowanemu koniowi w zby.
Prawdziwy czaru. Co byo z tym krlem Garadulem? Po prostu mwi wszystko, co mu
wpado do tego pustego ba?
Rzeczywicie masz twarz, ktra moe zainspirowa poetw. Ale to machn rk w jej
kierunku na tyle nieprecyzyjnie, e nie bya pewna, co mia na myli to musi si zmieni. Masz
bary jak mczyzna.
A to ajdak! Skd wiedzia, jak bardzo nie cierpiaa swoich ramion? Za kadym razem,
kiedy moda pozwalaa jej ukry same barki, odsaniaa reszt ramion i na odwrt. Powiedzia
dokadnie to, co powtarzaa sobie przynajmniej raz w tygodniu: mam ramiona jak mczyzna.
Pup masz jak dziesicioletni chopak. Moe to ta sukienka. Mamy nadziej. I twoje
piersi. Twoje biedne, cudowne piersi. Co si z nimi stao? Byy wiksze, kiedy miaa pitnacie
lat! Koniec z twoim treningiem. Pozwol ci powrci do taca i jazdy konnej, kiedy nie bdziesz
ju przypominaa zagodzonego pigmeja z Mrocznej Puszczy.
Nie zabawi tu tak dugo odpara Karris.
Zmarszczya brwi. Czy on wanie powiedzia, e wyglda jak zagodzony pigmej?
Karris, moja droga. Czekaem na ciebie pitnacie lat. I czy o tym wiesz, czy nie, ty te
na mnie czekaa. adne z nas nie zgodzioby si na kompromis. Dlaczego inaczej jeszcze nie
wysza za m? Moemy wic poczeka kilka miesicy. Odwiedz ci, kiedy ju twoja sukienka
bdzie gotowa. Rozejrza si. Och, zauwayem, e nie masz tu adnych rozrywek. Musisz
si nudzi. Kobiecie dobrze robi doskonalenie si w sztukach piknych. Ka ci przynie
psalterium mojej matki. Na tym grywaa, prawda?
Umiechn si i wyszed.
Najgorsze z tego wszystkiego byo to, e Karris rzeczywicie bya mu wdziczna. Troch.
ajdak.
ROZDZIA 53
Kip i Liv poszli prosto do Czarnogwardzistw pilnujcych windy.
Musimy zobaczy si z Pryzmatem powiedziaa Liv.
Kim jestecie? spyta mczyzna. By niskim i rzecz jasna potnie zbudowanym
Paryjczykiem. Spojrza na Kipa. Ach, ty jeste b... Odchrzkn. Bratankiem Pryzmata.
Tak, jestem jego bkartem rzuci ze zoci Kip. Musimy si z nim zobaczy.
Czarnogwardzista zerkn na rodaka, rwnie muskularnego, ale dla odmiany potwornie
wysokiego.
Nie otrzymalimy adnych rozkazw, jak Pryzmat zamierza traktowa swojego...
bratanka.
Dopiero co pooy si spa, ze dwadziecia minut temu doda drugi. Nie spa ca
noc.
To pilne upieraa si Liv.
Robili wraenie niewzruszonych, a ich miny mwiy: A kim, u diaba, jest ta
dziewczyna?.
Przed chwil kto prbowa mnie zabi oznajmi Kip.
Konus, le po dowdc powiedzia wysoki.
Konus? Niski gwardzista naprawd nazywa si Konus? Poniewa obaj byli Paryjczykami,
ktrzy zgodnie z tradycj nosili znaczce imiona typu elazna Pi, nie mia pojcia, czy to byo
przezwisko, czy prawdziwe imi.
Wzi trzeci wart zeszej nocy skrzywi si Konus.
Konus! Towarzysz wykorzysta swoj wysz rang.
Dobra, dobra. Ju id.
Konus odszed, a wyszy Czarnogwardzista odwrci si i zapuka do drzwi trzy razy,
pauza i dwa razy. Po piciu sekundach powtrzy.
Niewolnica otworzya, zanim Czarnogwardzista skoczy puka. Bya to adna kobieta o
niepokojco bladej cerze i rudych wosach mieszkanki Krwawej Puszczy, ubrana i cakiem
przytomna mimo wczesnych godzin i mroku panujcego w sypialni za jej plecami.
Marissia powiedziaa Liv. Jak dobrze znowu ci widzie.
Jej sowa nie zabrzmiay do koca szczerze.
Niewolnica nie robia wraenia zachwyconej jej widokiem. Kip zastanawia si, dlaczego
wobec tego Liv posuya si imieniem niewolnicy. Myla, e tak naley robi tylko wtedy,
kiedy przyjanisz si z niewolnikiem.
Z gbi komnaty usyszeli gos Gavina, niski i zachrypy, bo dopiero co si obudzi.
Mmhmm, daj mi... Cokolwiek potem powiedzia, zgino w basowym pomruku i
poduszkach. Chwil potem wszystkie okna otworzyy si z brzkiem i wiato napyno ze
wszystkich stron, niemal olepiajc zebranych i wywoujc gony jk Pryzmata na ku.
J aka wspaniaa magia! podekscytowaa si Liv. Popatrz na to, Kip! Wskazaa na
ciemny, fioletowo-czarny pas szka wok przeszklonych cian otaczajcych ca komnat.
Co ty... Zapomniaa, po co tu jestemy? spyta Kip.
Ojej, przepraszam.
Gavin patrzy na nich spod zmruonych powiek.
Marissia, poprosz kofi.
Kobieta kiwna gow.
Pierwsza szafa, trzecia od lewej. I wysza.
Kofi jest w szafie? spyta Gavin. Co, u diaba? Kto stawia kofi... Dlaczego mi jej nie
podasz?
Drzwi zamkny si za niewolnic.
I gdzie jest moja ulubiona koszula... Och, szafa. Przeklta kobieta.
Wida, e to ranny ptaszek mrukna Liv.
Kip prychn.
Gavin wyglda, jak zapany w puapk, ale teraz rzuci chopcu ostre spojrzenie.
Niech to lepiej bdzie wana sprawa.
Odrzuci przykrycie i podszed do szafy. Nie mia nic na sobie.
Kip widzia ju przedramiona Gavina z wzami mini i wiedzia, e ojciec jest smuky,
ale widok caego jego ciaa po czci budzi podziw, a po czci by jak policzek w twarz. Kip
mia rwnie szerokie ramiona jak Gavin, a jego rce miay pewnie podobny obwd, ale nawet
teraz, zaraz po nie a nie po wysiku, gdy jest rozgrzane cik prac ciao Gavina byo
gadk ukadank mini przechodzcych jeden w drugi, raz za razem, bez grama mikkiego
ciaa. Najwyraniej pywanie odziami wiosowymi i lizgaczem po caych Siedmiu Satrapiach
robio swoje.
Jakim cudem ja mog mie co wsplnego z... czym takim?!
Kip coraz bardziej zdawa sobie spraw, e stojca obok niego Liv gapi si z
rozdziawionymi ustami. Nie odwrcia wzroku, nawet kiedy Gavin grzeba w szafie.
Liv! mrukn Kip.
Co? spytaa, zerkajc na niego z czerwonymi policzkami. On jest Pryzmatem. To
praktycznie mj religijny obowizek skupi na nim ca moj uwag.
Gavin, ktry wydawa si niewiadomy ich obecnoci, zapa jakie ubranie i nie
odwracajc si do nich, powiedzia:
Ana, to niegrzeczne tak si gapi.
Liv zarumienia si jeszcze mocniej i schylia si przeraona.
Ona si nazywa Liv wtrci si Kip.
Wiem, jak ma na imi. Wic o co chodzi? spyta Gavin, wkadajc olepiajco bia
koszul ze zot lamwk.
Za plecami Kipa otworzyy si drzwi i do pokoju wesza Marissia z dowdc elazn
Pici. Czarnogwardzista zatrzyma si przy drzwiach, podczas gdy Marissia wniosa tac ze
srebrnym serwisem i trzema filiankami. Nalaa do jednej ciemnego, kremowego i parujcego
napoju i podaa j Gavinowi, ktry nadal mia niezasznurowane spodnie i rkawy.
Dowdco? Kip? powiedzia Gavin, wskazujc na pozostae filianki. Myl, e Liv
jest ju wystarczajco rozbudzona.
Liv miaa tak min, jakby chciaa zapa si pod podog. Kip wyszczerzy zby.
elazna Pi poczstowa si kofi, podczas gdy Marissia pomoga Gavinowi si ubra.
Kip te wzi filiank. Kiedy jednak wzi dzbanek, rce zaczy mu si tak trz, e nie by w
stanie napeni filianki.
Kto prbowa zrzuci mnie z balkonu powiedzia.
Zupenie, jakby wypowiedzenie tych sw sprawio, e jego przeycie stao si prawdziwe.
Chwil temu artowa z Liv, myla o tym, jak niepodobny jest do ojca, i szczerzy zby, kiedy
Liv si zakopotaa. Teraz z ca si uderzya w niego wiadomo, jak niewiele dzielio go od
mierci. Widzia siebie, jak spada, miotajc si, bezradny niczym w koszmarnym nie, a potem
jego ciao roztrzaskuje si na podobiestwo soczystego winogrona.
I kto by cokolwiek podejrzewa? Ta kobieta moga zakra si do pokoju, zrzuci go z
balkonu, a potem po prostu wyj. Nawet gdyby doszli do tego, kto przebywa wtedy na tym
pitrze, kto by si spodziewa, e ta wielka kobieta bya zabjczyni? Ludzie pomyleliby, e Kip
zaama si po prbie i skoczy. Nikt nigdy niczego by si nie dowiedzia.
I kto by si przej?
Kip poczu ogromn, gryzc pustk w piersi.
Nigdy nie by czci niczego wikszego. Nawet w Rektonie nie mia swojego miejsca. Za
gruby i zbyt niezgrabny dla Isy, za bystry, eby zbliy si naprawd do Sansona, ktry by
raptem o wos mdrzejszy od przygupa, nieustannie wymiewany przez Rama, za mody dla Liv.
Myla, e stajc si czci Chromerii, po raz pierwszy w yciu odnajdzie gdzie swoje miejsce.
Tu jednak te bdzie odstawa. Pozostanie inny i samotny, niezalenie od tego, dokd si uda.
Orholamie, dlaczego waciwie powstrzyma t kobiet przed zrzuceniem go z balkonu?
Jasne, przeyby ze dwie chwile przeraenia, a potem zostayby tylko krwawe resztki Kipa na
skaach. Przeraenie wreszcie by si skoczyo, wszystko by si skoczyo, a morze zmyoby
szcztki.
Kto go spoliczkowa. Kip si zatoczy. Potar szczk.
Mwe, Kip rzuci Gavin.
Zatem opowiedzia im o wszystkim. Liv gapia si w podog, kiedy opowiada, jak go
zostawia, po tym jak powiedzia jej, e myli, e jej ojciec nie yje.
Genera Danavis przez cay ten czas y w jakiej wiosce zabitej dechami? zdziwi si
dowdca. Zerkn na Liv. Przepraszam, wiedziaem, e mamy Danavisa w Chromerii, ale nie
sdziem, e jestecie spokrewnieni. Odchrzkn i zamilk.
Nie zdziwibym si, gdyby udao mu si uciec powiedzia Gavin. Genera zawsze by
przebiegym sukinkotem i mwi to jako komplement.
Liv umiechna si, ale sabo i na krtko. Kip dokoczy opowie.
Kiedy zamilk, Gavin i elazna Pi spojrzeli po sobie.
Zamane Oko? spyta dowdca.
Gavin wzruszy ramionami.
Nie sposb orzec. I oczywicie o to chodzio.
Zamane co? spyta Kip.
Preceptorzy mwili nam, e to mit zaprotestowaa Liv. Pryzmat i dowdca Czarnej
Gwardii odwrcili si do niej. Przekna z trudem lin i wbia wzrok w podog.
Twoi preceptorzy maj po czci racj powiedzia elazna Pi. Zakon Zamanego
Oka to znana gildia zabjcw. Specjalizuje si w zabijaniu krzesicieli. Zostali wybici w pie
przynajmniej trzy razy przy rnych okazjach, jeli nie wicej. aden satrapa nie cieszy si z
przedwczesnej utraty krzesiciela, ktry tyle go kosztowa. Wierzymy, e za kadym razem, kiedy
zakon si odnawia, nie mia adnego zwizku z poprzednimi.
Ujmujc to w skrcie powiedzia Gavin kilku zbirw zbiera paru innych zbirw,
majc nadziej, e zarobi fortun, zabijajc paru krzesicieli, i nazywaj si Zakonem Zamanego
Oka, eby da ogromnych sum. Wszystko to pozr.
Skd wiesz? spyta Kip.
Bo gdyby byli prawdziwym Zakonem, lepiej wykonywaliby swoj robot.
Kip si skrzywi. Ta zabjczyni bya cakiem nieza.
To nie znaczy, e wszyscy s rwnie niekompetentni, Kip odpowiedzia Gavin. W
tym rzecz. Nie powinnimy w ogle o tym mwi. To nas nie zblia do prawdziwego problemu.
Niezalenie od tego, czy Zakon jest prawdziwy, czy te nie, kto nasa na ciebie zabjc. Nie
jeste tu wystarczajco dugo, eby narobi sobie wrogw, wic to ewidentnie mj wrg.
Moemy zrobi tylko jedno.
Kip zagryz usta.
Co? spyta.
Nie chcia si przyzna, e ju zyska wroga. Jednake tamten egzaminator, preceptor
Galden z pewnoci nie nasaby na niego zabjcy, prawda?
Uciekniemy. Gavin wyszczerzy zby w zuchwaym, chopicym umiechu i rozbysy
mu oczy.
Co?! zdziwili si jednoczenie Kip i Liv.
Spotkamy si w porcie za godzin. Liv, ciebie te mam na myli. Bdziesz nauczycielk
Kipa. Wybieramy si do Garristonu.
Garristonu? spytaa Liv.
Spakujcie si szybko odpar Gavin. Nigdy nie wiadomo, gdzie czai si Zakon.
Znowu umiechn si przekornie.
Wielkie dziki achna si Liv.
Spakowa? spyta Kip, kiedy Gavin wypad z pokoju. Ja przecie nic nie mam!
ROZDZIA 54
Wizie przyjrza si martwemu czowiekowi.
Zamierzam ci zabi powiedzia cicho.
Nie umieram atwo odpar martwy mczyzna i tylko zadray mu usta.
Siedzia naprzeciwko, w swojej cianie, na pitach, z rkami na kolanach, przedrzeniajc
pozycj Dazena. Zerkn na precyzyjnie tkan szmatk na kolanach Dazena.
Kto by pomyla? rozwaa na gos martwy czowiek. Gavin Guile taki cierpliwy, taki
cichy, taki zadowolony, e wykonuje kobiec prac.
Dazen przyjrza si rkodzieu. Utka wasne wosy tak ciasno, jak zdoa, podczas gdy
przez jego ciao przepywa spokojny, chodny bkit nawet nie wiedzia, ile powici na to
czasu. Pewnie tygodnie. Ju prawie skoczy, ju prawie utka malutk miseczk. Przyjrza si jej
lnicemu wntrzu. Dostrzeg by moe jak niedoskonao, wic dugim, ale idealnie
zaokrglonym paznokciem metodycznie zacz drapa si wok nosa i po czole. Zebra
uszczc si skr, a co waniejsze, cenny olej drugim paznokciem, i rozsmarowa ma na
niedoskonaoci.
Bdzie mia tylko jedn szans. Po tylu latach nie zamierza tego popsu.
Pewn rk i ze skr napenion bkitem, zebra wicej olejku i rozsmarowa go na
cianie dokadnie na twarzy martwego mczyzny.
To niczego nie zmienia, Gavinie powiedzia martwy czowiek.
Nie, na razie nie.
Wsta, wykrzesa ostrze i odci pasmo przetuszczonych wosw. Splun na pasmo i
potar nim o brudn skr, starajc si, eby jak najbardziej je wybrudzi.
Nie musisz tego robi powiedzia martwy mczyzna. To szalestwo.
To zwycistwo odpar Dazen. Gadko przecign ostrzem po piersi.
Jeeli zamierzasz si zabi, to podernicie nadgarstka albo garda ma wicej sensu.
Dazen uda, e go nie syszy. Brudnymi palcami rozszerzy ran i wsun obrzydliwy kb
wosw i brudu pod skr. Krew spywaa mu po piersi, jej czerwie kusia, eby sprbowa
krzesania, ale byo jej za mao, wiedzia to z dowiadczenia. Pooy do na piersi i przycisn
do rany, zamykajc j, spowalniajc krwawienie.
Jeszcze kilka razy zanie, a potem cela zostanie uprztnita wraz z cotygodniow kpiel
Dazena. Wkrtce potem, zalenie od tego, jak dobry by jego plan i podejrzenia, albo ucieknie,
albo umrze.
A dopki trzyma si niebieskiego koloru, odkry, e niespecjalnie si przejmuje, ktra z
tych rzeczy si wydarzy.
ROZDZIA 55
Liv odchrzkna skrpowana, upychajc ubranie do torby.
Dzi rano wrciam, eby, ehm, przeprosi powiedziaa.
H? zdziwi si Kip.
Liv trzymaa w rku koronkow bielizn. Bardzo rozpraszajca rzecz.
No wiesz, kiedy bye zajty, bo prbowae da si zabi.
A, jasne. Przeprosiny... przyjte?
Przesun ciar plecaka, ktry dosta od elaznej Pici, zanim dowdca znikn.
Najwyraniej Czarnogwardzista nie potrzebowa duo czasu, eby spakowa zmian ubrania,
bukak, par narzdzi i nawet krtki miecz dla Kipa. Kip nadal jednak nie zorientowa si, jak
wyregulowa plecak, eby dobrze trzyma mu si na plecach. Przyszed do Liv, eby pomc jej
si spakowa, ale ona niczego mu nie uatwiaa. Zerkn znowu na majtki, ktre trzymaa.
Kip, to tylko bielizna!
Aj, przyapaa go.
S przezroczyste! odpar Kip.
Jak taki strzp materiau mg kogokolwiek zmieci w rodku?
Liv spucia wzrok i zarumienia si lekko, ale zaraz si odegraa. Rzucia majtki Kipowi,
ktry odruchowo je zapa i natychmiast si zawstydzi.
Sprawdzisz, czy s czyste? spytaa.
Kip unis brwi tak wysoko, e znalazy si jakie trzy pitra wyej.
artuj! Dopiero co si tu wprowadziam i dali mi mnstwo nowych ubra. Wszystko
jest nowe.
Z wyjtkiem mojej atwowiernoci odpar Kip.
Ju drugi raz w cigu dwch dni go nabraa. Liv si rozemiaa.
Jeste wietny, Kip. To jak zamczanie modszego brata, ktrego nigdy nie miaam.
Och, porwnanie do modszego brata. Kady facet chce usysze co takiego od piknej
dziewczyny. Wanie mnie wykastrowaa.
A trzymajc bielizn siostry, powinienem czu si bardziej czy mniej zaenowany?
Liv znowu si zamiaa.
A to byoby lepsze czy gorsze?
Pokazaa mu co z czarnej koronki, co wygldao jak dwa artystycznie splecione sznurki.
Kip wytrzeszczy oczy.
Liv przyoya fataaszek do bioder i uniosa zalotnie brew. Kip zakaszla.
Chyba musz usi powiedzia.
Liv si rozemiaa, na co Kip mia nadziej, chocia nie do koca artowa. Cofn si do
fotela... i natychmiast na kogo wpad.
Uwaaj powiedzia dowdca elazna Pi. Lepiej, eby na nikogo nie wpad, kiedy
ten may mieczyk tak ci sterczy.
Kip by tak zaenowany, e zapomnia jzyka w gbie. May?! Liv zobaczya wyraz jego
twarzy i wybucha miechem, i to takim, e a pada na ko. miaa si tak bardzo, e
chrzkna jak prosiak adna dama nie wydaaby z siebie takiego odgosu i przez to jeszcze
bardziej zacza chichota.
Odwracajc si, Kip poczu, jak elazna Pi pewn rk przesuwa jego plecak, eby nie
dgn go mieczem w pochwie, ktry przymocowa pod klap.
Ach, o ten mieczyk mu chodzio. Kipowi ulyo, dopki nie zobaczy, e elazna Pi
zerka na przezroczyste figi, ktre chopak nadal trzyma w garci.
Mam poszuka czego w twoim rozmiarze? zapyta oschle dowdca.
Liv znowu parskna, miejc si tak, e nie moga zapa tchu.
Aliviano powiedzia dowdca skoczya si pakowa? Bo za pi minut ruszamy.
Liv natychmiast si uspokoia. Zeskoczya z ka i zacza popiesznie przetrzsa rzeczy.
elazna Pi pozwoli sobie na drobny, zadowolony umieszek, a zaraz potem rzuci drugi
plecak obok plecaka Kipa i wyszed. Zanim Kip zdy go zapyta, elazna Pi powiedzia:
Ruchy, geniuszu. Jeli nie zorientujesz si w paskach plecaka, zanim wrc...
Nie dokoczy groby. Nie musia.
Wkrtce szli razem do portu. Mimo swoich grb, dowdca pomg im przy plecakach. W
gwnej mierze sprowadzao si to do przeniesienia czci rzeczy z plecaka Liv do plecaka Kipa.
Kiedy chopak rzuci pytajce spojrzenie dlaczego kaesz mi nosisz jej rzeczy? elazna Pi
powiedzia:
Bycie dziewczyn jest bardziej skomplikowane. Masz z tym jaki problem?
Kip szybko pokrci gow.
Kiedy szli przez port, mijajc rybakw wyadowujcych poowy, najrniejszych
czeladnikw, biegajcych w t i z powrotem, handlarki wykcajce si z kapitanami na temat
cen za rne towary albo transport waciwie normalne, codzienne ycie wielu ludzi
przerywao na chwil swoje zajcia. Oczywicie, nie po to, eby popatrze na Kipa. Przygldali
si dowdcy. By wielkim, imponujcym i przystojnym mczyzn, ktry szed pewnym
krokiem, ale to nie jego prezencja przycigaa tak uwag. Kip zda sobie spraw, e elazna
Pi by sawny.
Kiedy Kip odwrci si, eby popatrze na twarze ludzi przygldajcych si dowdcy,
zobaczy wchodzcego do portu Gavina. I jeli ze wzgldu na dowdc, ludzie zatrzymywali si
na chwil, to na widok Pryzmata wszelki ruch zamar. Gavin szed, umiechajc si i odruchowo
kiwajc do ludzi gow, ale tamci patrzyli na niego jak na boga. Nikt nie prbowa go dotkn,
ale niejedna osoba musna jego paszcz w przelocie.
Co ja robi tutaj z tymi ludmi?
Tydzie temu Kip zmywaby wymiociny z twarzy i wosw matki, lecej nieprzytomnie
po tym, jak znowu zabalowaa. W ich ruderze. Z klepiskiem. Nikt w ich zabitym dechami
miasteczku nie zawraca sobie gowy Kipem. Syn narkomanki, tym wanie by. Moe jeszcze
grubasem.
To nie jest miejsce dla mnie.
Nigdy nie miaem swojego miejsca. Matka powiedziaa mi, e zniszczyem jej ycie, a
teraz niszcz ycie Gavina.
Kip wbrew sobie pomyla o ostatnich sowach matki, o obietnicy, ktr zoy, kiedy
umieraa. Przysig j pomci i niewiele zrobi, eby dotrzyma sowa.
Mwi si, e sam Orholam czuwa nad przysigami. Kip niczego si nie nauczy, a ju
wracali.
Ej, co taki markotny? zagadna go Liv. Pooya mu rk na ramieniu i a przeszy go
ciarki.
Zatrzymali si w pustym miejscu na nabrzeu, przy rampie schodzcej do wody, a
dowdca elazna Pi zacz krzesa luksynow platform na wodzie pierwszy krok do
zbudowania odzi.
Ja, ehm, sam nie wiem. Jak myl o Tyrei, to myl o...
Kip nie wiedzia, skd pojawiy si zy, ktre prboway popyn na myl o jego
umierajcej matce. Zapanowa nad nimi i zamieni powd na co bardziej wartego opakiwania.
No wiesz, mam nadziej, e twojemu ojcu nic nie jest, Liv. By... zawsze by dla mnie
dobry.
I tylko on.
Jednake nawet mistrz Danavis postawi pewien mur, poza ktry nie dopuszcza Kipa. Czy
to przez wasn histori, ktr musia zachowa w tajemnicy? Czy chodzio o co gbszego, co
byo nie tak z samym Kipem?
Kip, wszystko bdzie dobrze.
Spojrza na Liv i wbrew sobie umiechn si. Orholam nigdy nie stworzy pikniejszej
kobiety. Liv swoj promiennoci zawstydziaby nawet zachd soca. Wpad po uszy w jej
doeczki. Odwrci wzrok.
Dziki zdoa wykrztusi mimo guli w gardle. Mog co zje? spyta dowdc.
Oczywicie.
Super!
J ak wrcimy.
Ej!
A teraz zamknij si, przyszed lord Pryzmat.
Nadal wszyscy patrzyli na Gavina, kiedy zatrzyma si przed dowdc. Spojrza na plecak
elaznej Pici. Przez dusz chwil aden z nich si nie odzywa.
Nie moesz pyn, nie zabieram ochroniarza oznajmi w kocu Pryzmat.
Nie pyn z panem.
Wic wyskakuj z mojej dki.
Pyn z Kipem. Jest czonkiem rodziny Pryzmata i naley mu si ochrona.
Jeste dowdc Czarnej Gwardii, nie moesz...
Mog to, co uznam za stosowne w ramach wypeniania obowizkw Czarnogwardzisty.
Nic nie moe na to wpyn. Nic.
Rzeczywicie przebiegy z ciebie ajdak, co?
Dlatego nadal tu jestem. I moliwe, e dlatego ty nadal tu jeste, lordzie.
Gavin chrzkn.
Wygrae, ale pozwl, e przypomn ci twoj przysig.
elazna Pi wyglda na uraonego.
Wkrtce zrozumiesz doda Gavin. A teraz wskakujcie wszyscy.
Szybko i wprawnie Gavin wykrzesa par specjalnych wiose, ktrych uywa do
napdzania odzi, ale byo wida, e zostawi miejsce Czarnogwardzicie, eby wykrzesa par
dla siebie, co elazna Pi zaraz zrobi, chocia o wiele wolniej. W tym czasie Gavin wykrzesa
awk dla Kipa i Liv i pasy do przymocowania plecakw.
Widzc to, dowdca zmarszczy nos, jakby si zastanawia, po co mocowa plecaki, ale nie
zapyta. Po kilku chwilach ju odpywali. Gavin zapa za swoje wiosa, elazna Pi za swoje i
pomknli przez zatok.
Niemal od razu d zacza skrca na bakburt stron, po ktrej siedzia Gavin. Kip
zda sobie spraw, e elazna Pi wiosowa szybciej ni Pryzmat i dlatego skrcali w lewo.
Gavin zerkn na dowdc, ktry odpowiedzia mu szerokim umiechem i nadal napdza wiosa
potnymi, dugimi ruchami ramion i ng. Gavin przypieszy. Dowdca te. Gavin jeszcze
bardziej przypieszy. Wkrtce sunli po wodzie w cakiem przyzwoitym tempie.
Liv spojrzaa na Kipa.
Uwierzysz w to? Nigdy w yciu nie pynam tak szybko.
Kip si zamia.
Co? zdziwia si.
Zobaczysz.
Mczyni wpadli w rytm. Wiosowali szybko, rywalizujc ze sob, ale nie prbujc
zamczy partnera.
Kiedy dopyniemy do paskiego statku? spyta dowdca, podnoszc gos, eby
przekrzycze wiatr.
Przepyniemy morze t dk odpar Gavin.
elazna Pi si rozemia.
Jasne. To jest pan wytrzymalszy ni mylaem!
Kip wyszczerzy zby. Wielki Paryjczyk nie uwierzy Gavinowi, ale postanowi nie psu
zabawy.
Po dwudziestu minutach znikny im z oczu wszelkie statki. Odrobin zwalniajc, Gavin
unis rk i wykrzesa jedn z wielkich rur, ktre Kip wczeniej widzia, sucych do
napdzania lizgacza. elazna Pi spojrza pytajco.
To miaem na myli, mwic o twojej przysidze powiedzia Gavin. To tajemnica.
Rura poczona z drug rur. Twj sekret pozostanie u mnie bezpieczny, o, Pryzmacie
odpar dowdca, szczerzc zby. Ale mam nadziej, e dziki temu przestaniemy skrca na
bakburt.
Gavin zanurzy rur w wodzie. Pokad zadygota, kiedy pierwsza luksynowa kula uderzya
w wod pync przez rur, a potem, kiedy szybko przeszli w znany ju Kipowi dudnicy rytm,
lizgacz wystrzeli naprzd. Caa d poderwaa si do gry i elazna Pi prawie si
przewrci, kiedy jego wiosa wynurzyy si z wody.
lizgacz powoli przypiesza i zacz przeskakiwa z jednego grzbietu fali na drugi. Skoki
staway si coraz dusze i wkrtce platforma w ogle przestaa uderza o fale. Po jakim czasie
oszoomiony dowdca doczy do Gavina i migali jeszcze szybciej.
Woda bya tak czysta, e Kip widzia rur przecinajc fale pod nimi. Gavin do kadej
przymocowa mae skrzydeka. To dziki nim lizgacz lecia nad powierzchni wody. Wiao
niesamowicie, ale Kip mimo to sysza pokrzykujcego dowdc.
Kilka godzin pniej, kiedy soce byo w poowie drogi nad horyzont, Gavin uzna, e
powinni przej z powrotem na wiosowanie, zanim ujrz Garriston. Kiedy d opada z
powrotem na fale, elazna Pi odsun si od rury.
Na jego twarzy maloway si podziw i zdumienie. Dosownie dra. A potem pochyli si
przed Gavinem w skomplikowanym ukonie.
Lordzie Pryzmacie powiedzia uczynie wiat maym.
Gavin skin mu gow, przyjmujc ukon.
Maym, moliwe, ale nie bezpiecznym. Widziae po drodze korwet?
Dowdca pokrci gow. Ich d, nienapdzana ju rurami, zanurzya si gboko w
wodzie. Zanim elazna Pi wykrzesa nowe wiosa, pojawia si korweta. Znajdowaa si
jakie trzy mile od nich i pyna prosto ku nim. Dowdca zakl.
Gavin umiechn si zuchwale.
No wic, Kip, Liv, walczylicie ju kiedy z piratami?
ROZDZIA 56
Chyba sobie artujesz powiedzia elazna Pi. Lordzie Pryzmacie doda poniewczasie i
bez entuzjazmu.
Zapolujmy oznajmi Gavin.
Panie mj! Nie mog ci pozwoli naraa si w ten sposb. Moemy wyprzedzi te
ilytaskie mty. Nie zagraaj ani nam, ani naszej misji.
Wiesz, co wypada tego lata? spyta Gavin.
Nie bardzo wiem, o co pan pyta.
Nadchodzi czas, eby Ruthgarczycy oddali Garriston powiedziaa Liv takim tonem,
jakby te sowa zostawiy niesmak w jej ustach.
A wiesz, dlaczego Liv mwi o tym z tak radoci? spyta dowdc Pryzmat.
Nigdy nie suyem po tej stronie Morza Lazurowego.
Z pewnoci wiesz, e kady kraj, ktry popar mnie w czasie Wojny Faszywego
Pryzmata, na jaki czas przejmuje stanowisko gubernatora Garristonu.
Dwa lata albo co koo tego dla kadego kraju, eby nikt nie zajmowa si
dugoterminowymi przedsiwziciami w Tyrei. Moemy wrci do tej rozmowy, kiedy
znajdziemy si w bezpieczniejszej odlegoci? Dowdca zerkn na piratw. Szybko pynli
dziki popoudniowym wiatrom.
Tak wanie powinno to dziaa powiedzia Gavin. A zamiast tego kady gubernator
korzysta z okazji, eby osobicie si wzbogaci. Paryjczycy mieli pierwsz tur, wic ograbili
Garriston ze wszystkiego, co przetrwao poog. Od tego czasu kady gubernator idzie za ich
przykadem.
W czasie pierwszego roku odezwaa si Liv wikszo gubernatorw stara si
oczyszcza Umbr z bandytw, eby ziarno docierao do miasta. Jednak drugiego lata wikszo
zbiorw przypywa ju za pno. Gubernatorzy nie chc traci wasnych ludzi w walkach z
bandytami, eby potem wzbogaci si gubernator z innej satrapii, wic wycofuj si do
Garristonu. Tylko najwiksi optymici pord farmerw zawracaj sobie gow sianiem
czegokolwiek w drugim roku.
Chocia regularne pldrowanie Garristonu i otaczajcych go ziem to tragedia, nie ma to
wiele wsplnego z piratami powiedzia Gavin. Przekazanie wadzy nastpuje po przesileniu
letnim, za dwa tygodnie od dzisiaj. Ruthgarscy kupcy, rzemielnicy, ony i dziwki pracowicie
aduj towar na statki, eby zabra do domu wszystko, co udao im si ukra. Albo po prostu to,
co ze sob przywieli. Podejrzewam, e skoro kady dotychczasowy gubernator by
skorumpowany, to nie znaczy, e kowale, ktrzy podkuwali im konie, te tacy s.
To fascynujce powiedzia elazna Pi ale czy niektre dziaa o dalekim zasigu
nie strzelaj na odlego tysica omiuset, a nawet tysica dziewiciuset krokw?
Jestemy dalej odpar Gavin. Rzecz w tym...
Nareszcie, Orholamowi niech bd dziki mrukn dowdca.
Ehm. Rzecz w tym, e za dwa tygodnie do Ruthgaru wyruszy caa armada. Piraci opadn
j jak wilki i dorw kady statek, ktry si oddzieli od gwnej floty.
I dobrze im tak rzucia Liv.
Gavin spojrza na ni, a ona wykrzywia si wyzywajco, ale nie mogc znie jego
wzroku, skrzywia si i zapatrzya na fale.
Niektrzy kupcy sprbuj uprzedzi ten gorczkowy okres i wypyn przed reszt floty,
majc nadziej, e unikn piratw.
Ale oni ju tu s zauwaya Liv.
Wanie. A jeli tego lata wybuchnie wojna, zwaszcza, niech Orholam broni, jeeli
przegramy, zapanuje chaos. Dziesitki statkw, moe setki, pynce we wszystkich kierunkach,
uciekajce. Mnstwo ludzi na tych statkach bdzie Tyrejczykami, Aliviano.
Dziewczyna spucia wzrok skarcona.
Dym zauway Kip.
Rozmowy na dce si urway. Wszyscy odwrcili si, eby spojrze.
To wymagaoby wyjtkowo utalentowanego artylerzysty, eby z tej odlegoci trafi
choby o sto krokw od nas powiedzia Gavin, ale Kip zauway, e te nie oderwa wzroku od
korwety.
Moe to by tylko strza na ostrzeenie, ebymy wiedzieli...
Woda wybucha dwadziecia krokw od dki. Zaraz potem dotar do nich dwik
wystrzau.
To by naprawd imponujcy strza przyzna Gavin. Dobra wiadomo jest taka, e
bardzo niewiele korwet ma wicej ni jedno dziao na dziobie, wic powinnimy mie co
najmniej trzydzieci sekund, zanim...
Dym! zawoa Kip.
Nie cierpi tej czci stwierdzi Gavin.
Razem z elazn Pici zapali za wiosa.
Tym razem woda rozbryzna si pidziesit krokw od nich.
Dobrze wiedzie, e za pierwszym razem mieli tylko szczcie powiedziaa Liv.
Chyba e to drugi by pechowy wtrci Kip.
Gavin spojrza na elazn Pi i na chwil zmarszczka zdradzajca trosk zarysowaa mu
si midzy oczami.
Ruszajmy.
J asne!
Zaczli wiosowa i szybko nabrali prdkoci.
Jak mog pomc? spyta Kip. Nie cierpia, kiedy czu si bezuyteczny.
Myl! rzuci Gavin.
Myl? Kip spojrza na Liv, eby sprawdzi, czy ma pojcie, o co chodzio Gavinowi.
Wzruszya ramionami.
Dym! zawoaa.
Sekundy cigny si nieznonie i dopiero potem Kip usysza dziwny gwizd i pomruk.
Woda wybucha pidziesit krokw za nimi.
Nie spodziewali si, e ruszymy prosto na nich! krzykn Gavin. Nastpny bdzie
bliej!
I zamia si.
Kompletnie oszala.
Dym. Tym razem Kip liczy. Jeden. Dwa. Trzy. Wyty wzrok. Z pewnoci powinien
zauway co tak duego jak kula armatnia. Pi. Sze... Bum! Woda wybucha niecae pitnacie
krokw na lewo... za bakburt? Kip poczu na twarzy mgiek wodn.
Widzisz? powiedzia Gavin. Utalentowany artylerzysta!
Szaleniec. Skoczony wariat.
Midzy dymem i wybuchem mona odliczy do szeciu oznajmi Kip.
Dobrze! krzykn Gavin. Dowdco, ostro na sterburt, kiedy tylko...
Dym! zawoaa Liv.
Mczyni skrcili ostro na sterburt i nastpny rozbryzg nastpi w bezpiecznej
odlegoci, co najmniej trzydzieci krokw od celu, chocia wypad niebezpiecznie blisko
miejsca, w ktrym chwil temu byli.
Kolejny strza, a oni jeszcze mocniej skrcili na sterburt. Znowu kula trafia co najmniej
trzydzieci krokw od celu. Kip spojrza na wiatr i agle na ilytaskim statku. Pynli szybko z
wiatrem, na penych aglach. Statek wyglda na dobre miejsce do strzaw z dziaa, ale Kip nie
mia pojcia, jak to, co widzi, moe pomc im przetrwa. W ogle nie zna si na eglowaniu. A
tamci si zbliali. Teraz odstp midzy dymem i strzaem by krtszy ni pi sekund.
dka migaa w t i z powrotem, a czasem wrcz si zatrzymywaa i chocia Kip nie
przestawa si ba, to widzia, e Gavin ma racj. Ich dka bya zwyczajnie za szybka, za maa i
zbyt ruchliwa, eby w ni trafi chyba e artylerzycie uda si zarwno umiejtny, jak i
szczliwy strza. I chocia, im bliej podpywali do ilytaskiego statku, tym mniej mieli czasu
na ruch midzy wystrzaem i uderzeniem kuli, to artylerzyci te musieli coraz bardziej zmienia
kt nachylenia dziaa.
Midzy strzaami pojawia si duga pauza.
Co si dzieje? spyta Kip.
Moe maj do marnowania prochu? spytaa z nadziej Liv.
Dziesi sekund pniej otrzymali odpowied, kiedy bliniacze supy ognia uniosy si z
dzia.
Bakburta! krzykn Gavin.
Dobrze zgad. Woda wybucha w dwch miejscach tam by si znaleli, gdyby popynli
prosto i gdyby skrcili na sterburt. Chocia upywao wicej czasu midzy salwami, teraz piraci
mogli dwa razy zgadywa, gdzie znajdzie si dka, a nie raz.
Sprytne ajdusy! powiedzia Gavin. Czas na mae oszustwo! Kip, zamie si ze mn.
Wyplta si z machiny wiose, a Kip wskoczy na jego miejsce.
Prosto poleci Gavin.
Niebieski kolor zala jego skr i Pryzmat wykrzesa rur napdow w wodzie. Jak
wczeniej, skoczyli naprzd. Kip i elazna Pi omal si nie przewrcili, kiedy Gavin odci im
wiosa. Gdyby jednak tego nie zrobi, zda sobie spraw Kip, rozerwaby ich nieubaganie
obracajcy si mechanizm.
Gavin zazgrzyta zbami z wysiku, kiedy musia sam pchn ca d, minie mu si
napiy, na szyi wystpiy yy, ale po kilku minutach przypieszyli i zrobio mu si troch
atwiej.
Dowdco, strzelaj ogniowymi granatami we wszystkie lurty dziaowe i agle. Liv,
przetnij olinowanie, Kip, ty... Urwa, jakby nie przychodzio mu na mysi nic, co mgby zrobi
Kip Nieudolny. Woaj mi o wszystkim, czego mgbym twoim zdaniem nie zauway. We
moje pistolety.
Gavin oderwa rk od jednej rury i wykrzesa mis, ktr w kilka chwil napeni
czerwonym luksynem. elazna Pi natychmiast zacz krzesa niebieskie pociski i napenia je
atwopaln mazi.
Przepynli ostatnie piset krokw, zanim ludzie na pokadzie zdoali ponownie
naadowa dziaa. Tylko jeden czowiek robi wraenie nieporuszonego ich niemoliw
prdkoci.
Muszkieter! krzykn Kip.
J eden z artylerzystw Kip nie wiedzia, czy to ten nienaturalnie celny strzelec stan na
dziobie i spokojnie ubija proch w muszkiecie pobojczykiem. Zrcznymi, szybkimi ruchami
wycign kawaek szmatki, sign do drugiej kieszeni po kul i zaadowa obie rzeczy. W
zbach trzyma tlcy si lont.
Kiedy si zbliyli, Kip zorientowa si, e artylerzysta jest Ilytaninem o skrze czarnej jak
proch, o ilytaskich, tubylczych rysach i rzadkiej, czarnej brodzie, ubranym w krtkie, lune
spodnie przycite poniej kolan i osobliwie eleganck, granatow kurtk, narzucon
bezporednio na szczup sylwetk bez koszuli pod spodem. Szorstkie czarne wosy mia
zwizane w gruby kucyk. Stojc na ugitych nogach, rwnoway koysanie si pokadu, a robi
to z tak naturalnoci, z jak oddycha. Umocowa poncy lont na miejscu.
Powiedziaem: muszkieter! krzykn Kip.
Przecinali wod tu obok korwety, kiedy okienka dziaowe otworzyy si i statek odwrci
si ostro od nich.
Gavin po prostu zakrci razem z wikszym statkiem. Nikt nie zamierza niczego robi.
Kip odcign kurki pistoletw-sztyletw, starajc si nie nadzia na ich dugie ostrza.
Muszkieter obrci si zgrabnie, mierzc w Gavina. Kip unis pistolety.
Pirat strzeli pierwszy. Bro wybucha mu w doniach, zwalajc go z ng. Kip pocign za
oba spusty. W pistolecie w prawej rce kurek opad na krzesiwo, ale iskra nie strzelia. Nic si
nie stao. Pistolet w lewej rce rykn. Kipem rzucio do tyu ze zdecydowanie wiksz si, ni
si spodziewa.
Kip obrci si, potkn i polizgn, lecc na ty lizgacza, turlajc si i miotajc.
Zobaczy, e Liv prostuje przed sob rce i obraca si ze renicami malekimi jak punkciki,
krzeszc nadfiolet. Zaraz potem rzucia si po niego.
Koziokujc twarz naprzd, Kip straci z oczu Liv, statek, krzesicieli, bitw. Widzia tylko
gadki bkit podkadu lizgacza, przesuwajcy si pod nim. Przelecia twarz za burt. Czoem
odbi si od wody, po ktrej pdzili tak szybko, e rozmazywaa mu si przed oczami, i gowa
mu podskoczya, prawie odrywajc si od szyi. Przy drugim odbiciu nie mia tyle szczcia. Nos
zanurzy mu si pod wod, a poniewa Kip zwisa z rufy lizgacza, jego nozdrza niczym dwie
opaty zgarny wod i strzykny mu j z ogromn prdkoci a do zatok.
Liv musiaa go chwyci, bo nie odbi si po raz trzeci od fal, ale Kip ju nic nie widzia i
nie potrafi zebra myli. Kaszla, zwija si szarpany odruchem wymiotnym, krzycza olepiony
i plu son wod.
Zanim usiad prosto, ilytaska korweta znajdowaa si ju dwiecie krokw za nimi. Jej
agle oklapy, podcite i ponce. Dym bi z furt dziaowych na sterburcie i byo wida ogie na
pokadzie. Cay statek siedzia nisko na wodzie. Ludzie zeskakiwali z pokadu we wszystkie
strony.
Dowdca elazna Pi, ktry przez cay czas ledwie wypowiedzia dwa sowa, powiedzia
teraz:
Skoro wyskakuj w takim popiechu ze statku, to znaczy e ogie musia dotrze do...
rodek korwety eksplodowa i we wszystkie strony strzeliy kawaki drewna, liny, beczki i
ludzie. ...prochowni dokoczy. Biedne sukinkoty.
Tacy ludzie jak oni zabijaj, gwac, kradn i sprzedaj do niewoli. Nie zasuguj na
nasz lito odpar Gavin, zwalniajc. Mwi do Liv i Kipa, ktrzy siedzieli z oczami
okrgymi jak filianki. Ale elazna Pi ma racj. Wymierzanie sprawiedliwoci to nie taka
atwa rzecz. Upuci rur do wody. Przez reszt drogi bdziemy wiosowa. A tak nawiasem
mwic, niezy strza, Kip.
Trafiem go?
Odstrzelie kapitana od steru.
Ster jest na... ehm, kocu statku, tak?
Muszkieter sta z przodu.
Na rufie? podsuna mu Liv.
Niepewne spojrzenie.
Nie celowae w kapitana, co? spyta Gavin.
Celowaem? odpar Kip, szczerzc zby.
Orholam niech ma nas w opiece, niedaleko spada jabko od jaboni rzuci elazna
Pi. Jednak to szczcie...
Szczciarz to ten, kto nie upuci jedynych w swoim rodzaju, bezcennych pistoletw ojca
do morza wszed mu w sowo Gavin.
Upuciem twoje pistolety? spyta Kip i oklap.
A prawdziwym mistrzem jest ten, ktry zapie je w ostatniej chwili powiedzia Gavin,
wycigajc bro zza plecw. Wyszczerzy zby.
Och, Orholamowi niech bd dziki. Kip westchn.
Ale i tak omal ich nie zgubie. I za to siadasz do wiose. Liv, ty te.
Co?!
Jeste jego nauczycielk. Ponosisz za niego odpowiedzialno. Wszystkie jego wpadki
id na twoje konto.
Och, cudownie mrukna.
ROZDZIA 57
Wyglda na takie... brudne powiedzia Kip.
Po tym, jak zobaczy bogactwo Wielkiego Jaspisu i magiczne gmachy Chromerii,
Garriston nie robi wielkiego wraenia.
Brud to jego najmniejszy problem odpowiedzia Gavin.
Kip nie by pewien, co to miao znaczy, ale aowa, e by nieprzytomny, kiedy pierwszy
raz przepywa z Gavinem przez miasto. Gdyby wtedy zobaczy tyrejsk stolic, bez wtpienia
zrobiaby na nim wraenie. Byoby to przynajmniej najwiksze zbiorowisko ludzi, jakie zobaczy
w swoim yciu, nawet jeli nie najczystsze. Alkadesa Rektonu nigdy nie pozwoliaby na takie
stosy mieci, jakie Kip widzia upchnite w zaukach za portem, i to czsto pitrzce si tu obok
skrzy z jedzeniem. Obrzydliwo.
W porcie stao ze czterdzieci statkw, po czci osanianych przez wa nadmorski z
ogromnymi przerwami. Liv zauwaya, e Kip przyglda si tym wyrwom, zastanawiajc si, czy
peni jak funkcj.
Okupanci nigdy nie chcieli si przepracowywa, pomagajc nam, zaciankowym
Tyrejczykom powiedziaa. Cumowiska naprzeciwko dziur w wale daje si miejscowym.
Musiaby zobaczy, jak kapitanowie czmychaj, kiedy nadchodzi zimowy sztorm, konierze
zbieraj si na wieach i obstawiaj, ktry statek si rozpadnie.
dka napdzana przez Liv i dyszcego Kipa mijaa galery, galeasy, korwety i kutry
rybackie pene miejscowych naprawiajcych sieci. Ludzie przerywali prac na widok odzi
wiosowej, ju nie wspominajc o jej egzotycznej zaodze. Kipowi zrobio si milej ju na sam
widok tyrejskich twarzy. Poczu si jak w domu. Dopiero po chwili dostrzeg wrogo na tych
twarzach.
Ach, nie przepadaj za cudzoziemskimi krzesicielami. Maj powody.
Dokd teraz? spyta Kip.
Dowdca elazna Pi wskaza na najwspanialszy, najwyszy budynek w miecie. Z
dki Kip widzia tylko wie o idealnie jajowatym ksztacie ze szpicem mierzcym w niebo.
Szeroki pas wok najszerszej czci wiey wyoono malekimi lusterkami, a adne nie byo
wiksze od kciuka Kipa. W popoudniowym socu wiea wygldaa, jakby pona. Powyej i
poniej tego lustrzanego pasa uoono podobne wstgi ze szka w innych kolorach.
Tyle si domyliem odpowiedzia Kip. Pytaem, gdzie zacumujemy d.
Tutaj powiedzia Gavin, wskazujc na pust cian przy najbliszej bramie.
Nie byo to miejsce do cumowania, a poziom ulicy wypada dobre cztery kroki powyej
powierzchni wody.
Mimo to Kip i Liv skrcili Liv steruje odzi cakiem sprawnie, pomyla Kip w
kierunku ciany. Dzib odzi zanurzy si gbiej w wodzie, kiedy niebieski luksyn rozkwit i
wystrzeli. Stwardnia, gdy tylko dotkn muru i zamieni si w stopnie, mocujc d na miejscu
i oferujc im atwe zejcie na ld.
Nie przywykem do tej caej magii powiedzia Kip.
Ja mam trzydzieci osiem lat przyzna dowdca elazna Pi i nadal do niej nie
przywykem. Po prostu troch szybciej reaguj. apcie si za plecaki.
Wzili plecaki i wyszli po schodach na poziom ulicy, z ktrej miejscowi przygldali im si
zaciekawieni. Kiedy stanli na ldzie, Gavin dotkn brzegu schodw. Cay luksyn odzi straci
spjno i si rozpuci, wpad w wod w postaci pyu, wiru i mazi, zalenie od koloru. ty
rozbysn nawet odrobin, gdy wikszo jego masy zamienia si z powrotem w wiato, woda
podskoczya lekko, nagle pozbawiona ciaru odzi. Gavin oczywicie nawet nie zwrci na to
uwagi.
Dla niego to byo normalne. Do jakiego wiata ja wszedem? Gdyby Gavin jad kolacj i
zapodzia gdzie n, prdzej wykrzesaby nowy ni wsta i poszuka. Gdyby kubek by brudny,
wykrzesaby nowy, zamiast umy stary. To podsuno Kipowi myl.
Gavin... ehm, lordzie Pryzmacie, dlaczego krzesiciele nie ubieraj si w luksyn? spyta.
Gavin wyszczerzy zby w umiechu.
Czasem nosz. Oczywicie te napierniki i tego typu rzeczy s wysoce cenione w
walce, ale domylam si, e pytasz o ubrania.
Ty uywasz magii do wszystkiego zauway Kip.
Ja to ja. Zwyky krzesiciel nie skrciby sobie ycia, bo nie chce mu si zacumowa odzi
pidziesit krokw dalej. No dobrze, niektrzy by tak zrobili. Prawd mwic, gdy byem
chopcem, noszenie luksynu byo w modzie. Jeli woy si w to wystarczajco duo woli, nawet
zapiecztowany luksyn w niektrych kolorach moe sta si wzgldnie elastyczny. Wkrtce
pojawili si krzesiciele-krawcy, ktrzy specjalizowali si w ubraniach. Jednak wikszoci ludzi
nie byo sta na ich usugi, ale tworzc ubranie samemu, mona byo popeni wiele bdw.
Niektre byy stosunkowo niegrone. Na przykad, za sztywne nogawki spodni. Jeli jednak
popenio si bd przy krzesaniu, twoja koszula moga si rozpa w py w poowie dnia. Albo
Gavin odchrzkn pewni psotni chopcy mogli nauczy si, jak odpiecztowa luksyn utkany
przez krawcw-krzesicieli. Tacy chopcy mogli spowodowa chaos na pamitnym przyjciu, na
ktrym nieszczdzce pienidzy damy nawet bielizn miay z luksynu, przez co znalazy si w
wyjtkowo niezrcznej sytuacji. Zacisn usta, powstrzymujc umiech na to wspomnienie.
Niestety, wkrtce potem moda na luksyn przemina.
To by pan? Syszaam o tym przyjciu powiedziaa Liv.
Jestem pewien, e cokolwiek syszaa, byo to mocno przesadzone odpowiedzia
Gavin.
Nie wtrci si dowdca. Nie byo.
Gavin wzruszy ramionami.
Byem niegrzecznym dzieckiem. Na szczcie, przebyem od tamtego czasu dug drog.
Teraz jestem niegrzecznym mczyzn. Umiechn si, ale oczy mia powane. O, prosz
powiedzia, kiedy podeszo do nich trzech Ruthgarczykw.
Wszyscy trzej mieli na sobie co, co dla Kipa wygldao jak weniane przecierada z
wycitym otworem na gow, ktre precyzyjnie splisowano, wic od szerokich skrzanych pasw
ukaday si w rwne fady. Stroje te tuniki? sigay im do kolan. Chocia mieli goe nogi,
wena zupenie nie pasowaa do tyrejskiego klimatu i wszyscy trzej spywali potem. Nosili te
skrzane sanday, ale z zasznurowanymi osonami, tworzcymi nagolenniki. Kady mia pilum,
gladius i prymitywny pistolet za pasem. Pierwszy z trjki, najwyraniej dowodzcy, nosi tunik
hartowan wzdu rbka i na piersi. Trzyma zwj, przez rami mia przewieszon wielk torb, a
u pasa cik sakiewk. Nisko na nosie zsuny mu si okulary o przezroczystych szkach.
Bezbarwne szka? Jaki krzesiciel nosiby takie okulary?
Kiedy jednak Ruthgarczycy si zbliyli, Kip zda sobie spraw, e mczyzna wcale nie
jest krzesicielem. Mia zwyczajne piwne oczy. Caa trjka bya te blada typowa ruthgarska
cecha, jak domyla si Kip. Odrobin opaleni nie byli tak bladzi ani piegowaci jak mieszkacy
Krwawej Puszczy, ale nadal wygldali do upiornie. Ich wosy miay typowy ciemny kolor od
kasztanowego po czer, ale byy proste i pikne. Kroczyli pewni siebie albo wynioli. Kip
zerkn na Liv. Ona zdecydowanie widziaa w ich postawie to drugie. Niemal umiechna si
szyderczo na ich widok. Kip ba si, e Liv splunie im pod nogi.
Jestem asystentem kapitana portu powiedzia mczyzna. Gdzie wasza d? Podatek
zaley od wielkoci jednostki i dugoci pobytu.
Obawiam si, e wielko naszej odzi jest obecnie nieistotna odpowiedzia Gavin.
Ja to oceni, dzikuj. Gdzie zacumowalicie?
O, tu wanie powiedzia Gavin, wskazujc miejsce. Urzdnik portowy spojrza, a
potem rozejrza si wzdu muru, mruc oczy. Nie byo adnego statku w odlegoci
pidziesiciu krokw. Skrzyowa rce i zacisn zby, jakby Gavin artowa sobie z niego.
Podatek nie jest wysoki, ale zapewniam, e kara za prb uchylenia si od podatku
przeciwnie.
Jeden ze stranikw poklepa zastpc kapitana portu po ramieniu, ale tamten go
zignorowa.
I tak by powinno odpowiedzia uprzejmie Gavin. Poda mu list.
Mczyzna trzyma list nisko, eby odczyta go przez okulary, jakby zamierza wykrzesa
litery w sowa.
Och mrukn cicho. O rety, rety!
Poderwa gow i przez okulary spojrza Gavinowi w oczy.
Och, lordzie Pryzmacie! Po tysickro przepraszam! Prosz, panie mj, pozwl, e
odprowadzimy ci do fortecy. To bdzie dla nas zaszczyt.
Gavin skin gow.
Chyba mylaem, e wszystkich ich podniesiesz za pomoc magii i potrzniesz nimi
albo co podobnego powiedzia Kip, kiedy ruszyli za stranikami i urzdnikiem portowym.
Czasem trzeba potrzsn idiotami przyzna Gavin ale ten czowiek tylko wykonywa
swoj prac.
Weszli w cie fortecy, ktrej pnocny mur niemal zwiesza si nad zatok. Obaj spojrzeli
w gr. Po murze spacerowali ucznicy, patrzcy na nich z gry.
Poza tym doda Gavin jak zaczynasz rzuca na prawo i lewo luksynem, to nigdy nie
wiesz, kiedy kto odpowie ostrzaem.
Urzdnik portowy rozmawia z mczyznami strzegcymi bramy. Potem przysza kolej na
grad ukradkowych spojrze w stron Gavina. Kip by zajty ogldaniem fortecy. Bram i ca
fortec zbudowano z rzebionego trawertynu. agodna ziele z wycitym kreskowanym wzorem
wygldaa bardziej jak tkanina ni rzebiona skaa. Nad bram zwieszay si machikuy. Kiedy
onierze j otworzyli, Kip zobaczy, e prowadzia na niewielk przestrze, cakowicie
zamknit i z mnstwem otworw do wylewania smoy; dalej znajdowaa si kolejna brama,
otwarta. Stranicy przy niej trzymali muszkiety o niemal dzwonowatych wylotach luf. Byy te
krtsze od muszkietw stranikw z Chromerii.
Kip szed obok dowdcy, wic zapyta:
Dlaczego ich muszkiety s takie krtkie?
To garacze odpar elazna Pi. Zamiast kulami, aduj je szewskimi gwodziami
albo acuchem. Na krtki zasig moesz trafi czterech albo piciu mczyzn na raz. Albo
wywali spor dziur w jednym. Dobre w czasie zamieszek. Czowiek przecity na p jest tak
samo martwy jak ten z ma dziurk w sercu, ale robi o wiele wiksze wraenie na reszcie tumu.
Piknie powiedzia Kip, przeykajc lin.
Minli jeszcze kilka posterunkw, przy ktrych doczyo do nich paru starszych rang
wartownikw, i razem wspili si po schodach. Kiedy znaleli si na drugim pitrze, minli
otwarte drzwi do komnaty z widokiem na morze. Gavin zatrzyma si gwatownie. Ich eskorta
nie od razu si zorientowaa. Nie zwracajc uwagi na stranikw, Gavin wszed do komnaty.
elazna Pi, Kip i Liv poszli za nim. Byy to apartamenty wypenione obrazami,
poduszkami, parawanami z barwnymi scenami myliwskimi, kominkami, paroma yrandolami i
wielkimi wachlarzami na dugich rczkach, ktrymi niewolnicy wachlowali swoich panw.
Gdziekolwiek Kip spojrza, wszystko byszczao, skrzyo si i wiecio.
To oznajmi Gavin, kiedy eskorta wesza za nim popiesznie bdzie stosowne
miejsce...
Tak, lordzie Pryzmacie, oczywicie, to apartamenty dla honorowego gocia. Zaraz
wezwiemy...
Moj sub dokoczy Gavin. Kip, Liv, ufam, e nie wpakujecie si w adne
kopoty, kiedy ja zajm si organizacj kwatery?
Oczywicie, lordzie Pryzmacie powiedziaa Liv tonem oficjalnym i dojrzaym, jakiego
Kip nigdy u niej nie sysza.
Zacznij udziela Kipowi lekcji krzesania. Zajrz pniej do was, gdy zaatwi tu kilka
sptaw.
Oczywicie. Liv dygna.
Kip skoni si z grubsza i natychmiast poczu si jak skoczony gupiec. Nie wiedzia, jak
si kania. Nikt nie skada ukonw tam, gdzie dorasta.
Dowdco? odezwa Gavin.
elazna Pi unis brew, jakby mwi: O, a teraz chcesz, ebym z tob poszed?.
Najpewniej zobaczysz, jak napuszony ruthgarski gubernator jest wykopywany ze swoich
pokojw. A przy odrobinie szczcia co wicej. Moe nawet kogo, kogo znasz.
Kcik ust dowdcy drgn.
Wanie takie proste przyjemnoci sprawiaj, e ycie jest pikne, prawda?
ROZDZIA 58
Drzwi zamkny si za nimi i nagle Kip i Liv zostali sami, z dala od wanych ludzi i spraw rangi
pastwowej. Znowu byli dziemi.
Liv przygldaa si Kipowi przez dusz chwil.
Co? zaniepokoi si.
Czasem to wydaje mi si naprawd bardzo dziwne, e jeste tym, kim jeste. Tydzie
temu zarumieniabym si na sam widok dowdcy elaznej Pici. A teraz siedz w
najwspanialszych pokojach Trawertynowego Paacu... i s moje?
Ja ju darowaem sobie prby zrozumienia tego wszystkiego odpar Kip. Myl, e
jak si zatrzymam i zaczn za duo myle... Zamieni si w mazgaja. To wszystko si
posypie.
W jednej chwili twarz Liv si zmienia. Jej oczy zagodniay, na twarzy malowao si
wspczucie.
Bye tam. W miasteczku. Kiedy to si stao.
Przy Zielonym Mocie z Is i Sansonem. I Ramem, rzecz jasna. Chcia umiechn si
szyderczo na samo wspomnienie o Ramie, ale nagle wydao si to okrutne i maostkowe. Ram i
Isa zostali zabici. My z Sansonem ucieklimy. Ale ostatecznie jego te zabili.
Kip mwi drewnianym gosem. Nie potrafi spojrze na Liv. Gdyby zobaczy jej
wspczucie, zaamaby si. Ju uwaaa go za sabego, niemdrego, grubego dzieciaka, chopca,
nad ktrym mona si uali. Nie potrzebowa pogarsza swojej sytuacji zami.
Moja matka ucieka, ale miaa zmiadon czaszk. Byem przy niej, kiedy...
Och, Kip, tak mi przykro.
Odepchn to wspomnienie, schowa je gbiej.
W kadym razie naprawd mam nadziej, e twj ojciec uciek. Zawsze by dla mnie
dobry. Waciwie, gdyby nie kaza mi ucieka z miasta, ju bym nie y.
Liv przez dusz chwil nic nie mwia. Kip nie wiedzia, czy bya to niezrczna cisza,
czy przeciwnie.
Kip odezwaa si w kocu prbowaam si zebra na odwag i... Sprawy teraz mog
si naprawd skomplikowa. Zwaywszy na to, kim jest twj ojciec i jak si maj sprawy w
Chromerii... Czasem nie wszystko ukada si tak, jakbymy chcieli, i wtedy...
Czy ja powinienem mie pojcie, o czym mwisz? spyta Kip. Bo...
Otworzya usta i znowu na niego spojrzaa. I wtedy zrozumia, e brama si zatrzasna.
Naprawd si ciesz, e przeye.
Dziki odpar. Dziki, e nie ufasz mi na tyle, by powiedzie to, co chciaa.
Zaczniemy?
Umiechna si blado, jakby chciaa powiedzie co wicej, ale nie widziaa jak.
Pewnie. Chod na balkon.
Wyszli na balkon, ktry dosownie wisia nad morzem. Z gry dobiegay stumione gosy
mczyzn rozmawiajcych na dachu Trawertynowego Paacu. Kip sta, patrzc na morze i
prbujc przygotowa umys do koncentracji.
Co mam robi?
Do krzesania potrzebujesz czterech rzeczy powiedziaa Liv. Umiejtnoci, Woli...
rda i Skupienia dokoczy Kip. Przepraszam, ju co nieco podapaem.
Jasne. Istniej rne modyfikacje i niuanse tej bazowej czwrki, ale ona stanowi
podstaw. Zacznijmy od rda.
Kip pomyla, e wie ju wikszo tego, co zamierzaa mu powiedzie, ale nie przerywa
si piknej dziewczynie, o ile nie ma si czego zabawnego w zanadrzu. Liv pogrzebaa w
plecaku i wycigna zwinity zielony materia, a potem biay.
Wstrzymamy si z teori kolorw, na ile to moliwe powiedziaa. Wiemy, e ju
krzesae ziele. Czyli twoim rdem moe by co, co odbija zielone wiato w naturze albo
moesz wzi co, co zawiera ziele jako skadowy kolor, i spojrze na to przez okulary.
H? spyta Kip. Tyle, jeli idzie o przekonanie, e to wszystko to bdzie powtrka.
Co masz na myli, mwic, e co odbija zielone wiato? To znaczy, e to jest zielone?
Kiedy duej uczysz si w Chromerii, dowiadujesz si, e twoje dowiadczanie rzeczy i
sama natura rzeczy to dwie rne sprawy.
Trci to... metafizyk powiedzia Kip.
Czy Gavin nie mwi czego podobnego?
Niektrzy owszem, podchodz do tego w ten sposb, ale ja mwi o faktach czysto
fizycznych. Popatrz na to. Liv wycigna nastpny materia. Odcienie przedstawiay czerwone
widmo, ale zamiast przechodzi gadko od najciemniejszej czerwieni do najjaniejszej, w
niektrych miejscach kolory ukaday si w przeciwnym kierunku.
Kiedy na to patrzysz, widzisz, e co jest nie tak. Oglnie rzecz biorc, wszystko jest w
porzdku, ale niektre odcienie umieszczono w niewaciwym porzdku. Wikszo mczyzn
tego nie dostrzega. Myl, e wszystko jest dobrze. Potrafi odrni cztery zasadnicze bloki, ale
nie widz rnic wewntrz nich. Niewane, jak bardzo si staraj ani jak dugo si przygldaj.
Ich dowiadczenie zawiera mniej niuansw ni twoje czy moje. A tak szczerze mwic, to nie
wiemy, czy ty albo ja widzimy wszystko, co tu zachodzi, ani czy jacy ludzie spoza Wielkiej
Pustyni nie uznaliby, e jestemy rwnie lepi, jak mylimy, e s mczyni, ktrzy nie potrafi
odrni tego od tego.
To dziwne.
Wiem. Na lekcji preceptor kae zwykle kademu chopcu wyj przed klas i sprbowa,
bo wiele dziewczyn, ktre widz rnice, nie potrafi uwierzy, e jednak nie wszyscy je
zauwaaj. To do upokarzajce. Waciwie to myl, e to jest jeszcze gorsze dla dziewczyn,
ktre te nie widz rnic. Po chopcach nikt si nie spodziewa, e je zobacz. Dziewczyny, ktre
te nie widz, czuj si okropnie. Otrzsna si. Zeszam z tematu. Masz zapamita to, e
nawet jeli na razie mi nie wierzysz, kolor nie tkwi w samej naturze przedmiotu. Rzeczy odbijaj
albo pochaniaj kolory ze wiata. Mylisz, e ten materia jest zielony. A nie jest. Tak naprawd
to absorbuje wszystkie kolory z wyjtkiem zieleni.
To wanie miaa na myli, mwic, e zostawimy sobie teori kolorw na pniej?
zapyta Kip.
Zorientowaa si, e Kip si z ni droczy i odpowiedziaa umiechem.
Nie, nic z tego, nie dam si wcign w kolejn dygresj. Chodzi o to, e wiato to
podstawa. Materia w ciemnym pokoju na nic ci si nie zda. Oczywicie, w tym miejscu mona
bardzo si zagbi w kwestie religijne, ale my bdziemy rozmawia tylko o aspekcie fizycznym,
nie metafizycznym. Potrafisz krzesa zielone wiato. Moesz to zrobi tylko na kilka sposobw.
Najlepiej jest mie wok siebie zielone rzeczy. Zwaszcza, gdy jest ich mnstwo. Zwaszcza,
gdy jest ich mnstwo i s w rnych odcieniach i we wszelkich moliwych odmianach.
Jak na przykad w lesie.
Wanie. To dlatego przed Zjednoczeniem zielon bogini Atirat najbardziej czczono w
Ruthgarze i Krwawej Puszczy. Zieloni krzesiciele gromadzili si w lasach i na Zielonych
Rwninach, poniewa tam byli tak potni jak nigdzie indziej. W efekcie ziemie te byy
zdominowane przez cnoty i przywary zieleni, albo z powodu samej iloci krzesanej tam zieleni,
albo dlatego, e Atirat istniaa naprawd. Moesz sobie sam wybra wyjanienie.
Tego nie rozumiem.
Pniej bdziemy si tym martwi. Drugi najlepszy sposb to nosi okulary. Na przykad
takie.
Signa do plecaka i wyja ma, bawenian sakiewk. Poluzowaa troczki i wyja par
zielonych okularw.
Ty nie krzeszesz zieleni powiedzia Kip.
Nie, nie krzesz zgodzia si z umiechem.
S dla mnie? spyta Kip.
Po plecach przeszed mu dreszcz. Liv umiechna si szeroko.
Zwykle towarzyszy temu maa ceremonia, ale w gruncie rzeczy sprowadza si do
gratulacji.
Kip ostronie wzi okulary. Miay idealnie okrge szka osadzone w cieniutkiej, elaznej
oprawce. Zaoy je. Liv podesza i zmierzya, w ktrym miejscu zauszniki przechodz mu za
uszy. Kip poczu jej zapach. Jakim cudem po caym dniu wiosowania na morzu, walce z
piratami i praeniu si na socu, pachniaa cudownie. Oczywicie Kip rzadko kiedy znajdowa
si tak blisko kobiety z wyjtkiem matki, zwykle zlanej potem albo brudnej od wymiocin, w
noce, kiedy mia pecha i musia zanie j do domu. Isa te adnie pachniaa, ale inaczej od Liv.
W ostatnich dniach rzadko wspomina Is. Kiedy czsto o niej myla, ale teraz w tym
miejscu zostaa tylko pustka. Pozwala sobie marzy, e pewnego dnia j pocauje, pewnie
bardziej dlatego, e bya w pobliu, ni dlatego, e bya dla niego idealn dziewczyn. A moe
dlatego, e ona tam bya, Liv nie, a Kip potrzebowa czego, co oderwaoby jego myli od Liv.
A teraz bya obok niego. Zmierzya zauszniki z obu stron gowy, zdja mu okulary i
ostronie wygia drut, eby zagicie wypado za uchem.
Hmm mrukna. Masz prawe ucho wyej ni lewe.
Mam krzywe uszy? spyta Kip.
Jakby nie mia ju do powodw do wstydu.
Nie martw si, ja te tak mam! Serio, wikszo ludzi jest troch niesymetryczna.
Urwaa. Ale nie a tak bardzo. Pokrcia gow z niedowierzaniem.
Mam dziwaczne uszy?!
Umiechna si szelmowsko.
Nabraam ci!
Niech to Orholam p... cinie. Kip si skrzywi.
Za kadym razem. Za kadym przekltym razem.
Liv umiechna si zadowolona z siebie i zaja si ostatnim zagiciem w oprawce w
nanosku po czym zaoya Kipowi okulary.
Prosz. Moesz pobawi si nimi troch, eby lepiej je dopasowa, ale one nie s po to,
eby nosi je przez cay dzie.
Rozejrza si i nieszczeglnie si zdziwi, e prawie wszystko miao zielonkawy odcie,
gdy patrzy przez zielone szka.
To, co widzisz, to biae wiato soca odbite od rnych powierzchni, a potem
przefiltrowane przez szka. Jeli wic znajdziesz si w otoczeniu cian z biaego marmuru albo
czego podobnego, bdziesz w stanie krzesa niemal tyle samo, co w lesie. Okulary nie dziaaj
tak dobrze jak krzesanie z naturalnych zieleni, ale lepsze to ni nic. Rozejrzyj si. Widzisz, jak
pewne rzeczy wygldaj na naprawd zielone, a inne nie bardzo? Jeli spojrzysz na ten materia,
to wydaje si, e jaki ma kolor? Wyja kolejn szmatk z plecaka.
Ehm, czerwony.
Kip mia wraenie, e syszy gos Gavina pitro wyej, coraz goniejszy i coraz bardziej
rozelony.
Bo jest czerwony.
Skupi si znowu na Liv i spojrza ponad okularami. Chocia odcie si odrobin zmieni,
materia rzeczywicie by czerwony.
Wic jak to dziaa?
Okulary bd pomocne tylko wtedy, kiedy znajd si powierzchnie, ktre odbijaj do
ciebie ziele. Biae powierzchnie dziaaj najlepiej, bo biae wiato to wszystkie kolory razem. O
wiele gorsze, ale nadal moliwe, bdzie krzesanie w okularach przy powierzchniach tych albo
niebieskich, poniewa ziele to kolor pochodny.
Zgubiem si.
Czyli teraz chcesz pozna teori kolorw? Umiechna si. W twoim wypadku, jeli
chcesz krzesa, okulary najbardziej ci pomog, jeli znajdziesz co, co jest biae albo w jasnym
kolorze. Dojrzaa pszenica zadziaa, ale wierk nie.
Myl, e to zapamitam odpar Kip.
Cae to rzeczy nie s w kolorze, w ktrym s nie miao adnego sensu, ale uzna, e
moe zmierzy si z tym problemem pniej.
Dobrze, wic mamy zaatwion kwest rda. Na razie. To znaczy, e nadal musimy
omwi umiejtno, wol i skupienie?
Nie chc ci zanudzi na mier i przykro mi, e nie miae adnej ceremonii, bo moe
wtedy bardziej by to do ciebie dotaro, ale te okulary to teraz najwaniejsza rzecz, jak masz. Nie
do, e wikszo krzesicieli musi oszczdza miesicami albo nawet przez rok, eby kupi
sobie takie okulary, to jeszcze od razu odkadaj na zapasow par. Gdyby si wzbogaci albo
Pryzmat tak zechcia, mgby zamwi okulary robione na miar u szlifierzy szkie. Oni mog
przygotowa dla ciebie szka z ciemniejszym albo janiejszym odcieniem zieleni, dopasowa
oprawki, eby lepiej leay albo byy bardziej twarzowe. Jednak bez okularw jeste prawie e
bezsilny. Wiem, e przebywae z Pryzmatem, ale on to wyjtek. Nie potrzebuje okularw. Jego
oczy nie maj halo. Moe wykorzystywa tyle magii, ile zechce. Zasady go nie dotycz. Nawet
zasady dotyczce Pryzmatw. Wyobraasz sobie, eby ktokolwiek inny zjawi si tu sam i
zwyczajnie przej wadz? Od Ruthgarczykw? A najzabawniejsze jest to, e oni si zgodz, nie
spodoba im si to, ale...
Mski gos z dachu przerwa jej:
Mam w nosie, co napisano w tym licie, w adnym razie nie... Mczyzna urwa z
okrzykiem.
Kip spojrza w gr w chwili, gdy mczyzna przelecia obok ich balkonu. Wyldowa w
zatoce, daleko w dole i z wielkim pluskiem. Kip zobaczy, e walczy, eby wypyn na
powierzchni, prycha, a bogate szaty wydymaj si na wodzie. Zacz woa na pomoc.
To jest oburz...! zacz kto krzycze i zaraz Kip zobaczy drugiego mczyzn
przelatujcego obok balkonu. Wyadowa w zatoce prawie na gubernatorze.
Nagle bysno potne wiato.
Niech mnie Orholam broni, ale nastpny z was nie trafi do wody rzuci Gavin.
Kip spodziewa si usysze wystrzay z broni gubernator z pewnoci mia stra ale
nic si nie wydarzyo. Ustpili.
To mj ojciec. To jest mj ojciec?
Gavin narzuca swoj wol, a wiat si na to godzi.
Wic powiedzia Kip, czujc si podobnie jak mczyni rzucajcy si w zatoce
poniej, ktrzy ledwie pynli i desperacko pragnli, eby kto ich wycign. A wic... wola.
To nastpna rzecz, tak?
ROZDZIA 59
Corvan Danavis podszed do Garristonu o zachodzie soca. Zewntrzne mury miasta, rzecz
jasna, zniszczono ju dawno temu. W czasie Wojny Pryzmatw Corvan nigdy nie myla o niej
jak o Wojnie Faszywego Pryzmata odesa ludzi do odbudowy murw, ale nie wystarczyo
czasu. Zewntrzne mury zbudowano, by osoniy miasto o setkach tysicy mieszkacw. W
czasie wojny yo tu moe z dziewidziesit tysicy. Nie dao si ich wszystkich ochroni.
Kanay nawadniajce, ktre mogy nawadnia ca ziemi midzy zewntrznymi murami i
wewntrznymi, byy zniszczone, z wyjtkiem moe jednego, dwch. Jednake wewntrzne mury
nadal stay, tak samo jak Damy.
Damy, teraz waciwie pozbawione wszelkich powiza z bogini Anat, strzegy kadej
bramy. Byy to ogromne biae posgi wpasowane w same mury. Kady reprezentowa jeden
aspekt Anat: Straniczka bya kolosem stojcym okrakiem nad wejciem do zatoki; Matka
strzega poudniowej bramy, bya w zaawansowanej ciy, zuchwaa i staa z obnaonym
sztyletem; Wiedma strzega zachodniej bramy, opierajc si ciko na kosturze; Kochanka
leaa w poprzek rzecznej bramy na wschodzie. Z powodw, ktrych Corvan nigdy nie poj,
Kochank przedstawiono jako kobiet okoo trzydziestki, podczas gdy Matk ukazano bardzo
mod, moe nawet jeszcze jako nastolatk. Kady posg wyrzebiono z najdroszego, leciutko
przejrzystego biaego marmuru, ktry mona byo znale tylko w Parii Orholam jeden wie, w
jaki sposb przywieli go z tak daleka. Posgi na szczcie pokryto najwyszej jakoci
zapiecztowanym tym luksynem, tworzcym cao. Zdumiewajca robota. Miasto najechano
przynajmniej trzy razy, a Damy nadal stay nietknite; przetrway nawet ogromn poog.
Anat, Pani Pustyni, Ognista Dama, podczerwie, bya bogini wszelkich gorcych
namitnoci: gniewu, obrony, zemsty, zaborczej mioci, namitnego seksu. Kiedy Lucidonius
zaj miasto dla Orholama i zniszczy stary kult, jego zwolennicy chcieli obali posgi, co rzecz
jasna musiao wymaga potnych krzesicieli. Lucidonius wtedy powstrzyma ich synnymi
sowami: Obalcie tylko to, co jest faszywe. Kilkakrotnie w pniejszych latach nadgorliwi
Pryzmaci i tak prbowali obali pogaskie pamitki, ale za kadym razem miasto grozio wtedy
wojn. A do Wojny Pryzmatw Garriston dysponowa wystarczajc si militarn, eby groba
wojny kadego zniechcaa.
Corvan nigdy nie podchodzi do Kochanki o zachodzie soca. Jak w przypadku
pozostaych Dam, jej ciao tworzyo bram. Leaa na plecach wygitych w uk nad rzek,
opierajc stopy na ziemi. Jej kolana tworzyy wie na jednym brzegu, a donie zanurzone we
wosy i okcie wie na drugim brzegu. Miaa na sobie tylko welony; przed wojn mona byo
opuci z jej wygitego ciaa kraty sigajce rzeki, a elazu i stali nadano taki ksztat, eby
wydaway si przedueniem owych welonw. Jednake w czasie wojny kraty zniszczono i nigdy
nie zrobiono nowych.
Na widok posgu Corvanowi zaparo dech. W wietle zachodzcego soca cieniutki ty
luksyn spowijajcy posg, zwykle niemal niewidzialny, zapon. przypominaa zocist,
opalon skr, blednc pomau, w miar jak Corvan szed, a soce opadao coraz niej. W
kocu zosta tylko zarys zachcajcej sylwetki ony czekajcej w ku na dugo nieobecnego
ma.
To sprawio, e serce mu si zacisno. Zawsze gdy tu si zjawia, myla o Qorze,
pierwszej onie. Matce Liv. Qora powitaa go raz w taki sposb, lec na ku w samych
welonach, wiadomie naladujc Kochank, kiedy Corvan wreszcie wrci po dugiej
nieobecnoci. Nawet teraz, osiemnacie lat pniej, smutek, cigle pamitana dza, rado i
mio mieszay si w jego piersi. Corvan oeni si po raz drugi w Rektonie, dwa lata po mierci
Qory, ale oeni si z Eli bardziej po to, eby da Liv matk, ni z mioci. Trzy lata pniej Eli
zostaa zamordowana przez zabjc, ktry w kocu wyledzi Corvana. Rozpatrywa wtedy
przeprowadzk, ale alkadesa bagaa, eby zosta, a poza tym by tam Kip, wic ostatecznie
Corvan nie odszed. Jednake nie oeni si ju wicej, chocia w Rektonie brakowao mczyzn
dla kobiet, a niedosze swatki nieustannie zrzdziy mu za uchem. Nie potrafi kocha tak, jak
wczeniej. Utrata kolejnej kobiety, ktr pokochaby tak bardzo, jak kocha Qor, zabiaby go, a
nie w porzdku byoby prosi inn kobiet, eby zostaa matk dla jego crki, jeli on nie
zamierza kocha jej caym sercem. Corvan nie mia ju caego serca do oddania.
Wlek si przed siebie, mijajc farmy z wtymi, ale dojrzewajcymi anami orkiszu i
jczmienia. Stara si nie patrze na Kochank wycignit przed nim rozkosznie. Dotar do
bramy, ktra otwieraa si wrd pukli jej wosw, i doczy do kolejki ludzi wracajcych do
miasta, mijajc si z tymi, ktrzy na noc udawali si poza mury miasta. Spuci wzrok mijajc
dwch ruthgarskich wartownikw, ktrzy pewnie siedzieli jeszcze u matek na kolanach w czasie
wojny. Jednake oni prawie nie zwracali uwagi na strumie przechodzcych obok ludzi. Jeden
opiera si o kaskad wosw Kochanki, zapierajc stop o migoczcy kamie. Somkowy
petasos, charakterystyczny, ruthgarski kapelusz o szerokim rondzie, odrzuci na plecy, bo soce
ju nie prayo.
...mylisz, po co si tu zjawi? pyta.
Niech mnie diabli, jeli wiem cokolwiek, ale mwi, e wrzuci gubernatora Crassosa do
zatoki. Podejrzewam, e...
Corvan nie mg wicej usysze, nie zatrzymujc si, a czynic to, cignby na siebie
uwag. cignicie uwagi mogo oznacza kontakt wzrokowy, a przy jego tczwkach z
czerwonym halo nie by to dobry pomys.
To znaczyo, e w Garristonie zjawi si kto potny, ale kto ma tyle wadzy, eby
wrzuci gubernatora do zatoki? Corvan nic nie wiedzia na temat tego gubernatora Crassosa, ale
ruthgarska rodzina krlewska miaa wielu modych ksit. Najprawdopodobniej jeden z nich
zosta przysany, eby nadzorowa wycofanie z Garristonu. Nikt inny nie miaby wrzuci
ruthgarskiego gubernatora do morza.
Impulsywny ksi mg nawet bardziej przyda si Corvanowi ni wygodnicki
gubernator. Z tym pierwszym trudniej si dogada, ale taki prdzej przygotuje si do wojny, a
wanie wojn przynosi ze sob Corvan, ni mniej, ni wicej.
Kiedy szed przez miasto, zapa si na tym, e analizuje je tak, jak zrobiby to genera,
ktrym kiedy by. Krl Garadul moe i by potworem, ale Ruthgarczycy byli okupantami. Kogo
poparliby mieszkacy Garristonu i czy poparliby go z radoci, czy raczej bez wikszego
entuzjazmu? Idc, szczegln uwag powica ruthgarskim onierzom. Czasem szli
pojedynczo, zaatwia jakie sprawy dla dowdcw, po prostu wracali do koszar lub wybierali si
do tawerny. Zobaczy, jak jeden przypadkiem zosta potrcony przez handlarza, ktry zamyka
kram z dywanami i za szybko si cofn. onierz przepchn si obok niego rozdraniony, ale
nie pilnowa swoich tyw. Kupiec, rodowity Tyrejczyk, przeprosi z szacunkiem, ale bez
strachu.
To nie byo miasto na skraju buntu. Tyrejczycy przywykli do okupacji. Ruthgar by
czwart okupujc satrapi i zjawi si tu ju po raz drugi. Nie kady nard mia swoj kolej w
Garristonie i udzia w upach. Paria dostaa pierwsze dwa lata i nawet jeli przypado jej
najwicej upw do zgarnicia, to te miaa najwicej rebeliantw na gowie, z ktrymi przyszo
jej walczy. Ilytanie ostentacyjnie walczyli po stronie Dazena i nie mieli centralnej wadzy, wic
omin ich ten przywilej. Abornejczycy woleli handlowa z obiema stronami i wczyli si do
walk dopiero po bitwie pod Strzaskan Ska. Oni te nie mieli swojej tury. Zostawali wic
Paryjczycy, Atashanie, mieszkacy Krwawej Puszczy i Ruthgarczycy W tej wanie kolejnoci, o
ile Corvan dobrze pamita. To cakiem prawdopodobne, e mieszkacy Garristonu mieli swoich
ulubiecw, a przynajmniej mieli najmniej znienawidzonych okupantw.
Corvan potrzebowa chwili na zastanowienie, eby si zorientowa, e Paryjczycy zastpi
Ruthgarczykw i po raz trzeci bd rzdzi w Garristonie. Najchtniej tolerowani okupanci
zostan zastpieni przez najbardziej znienawidzonych.
Mimo to, jego obserwacje nie daway mu odpowiedzi na pytanie, ile strachu mieszao si z
nienawici do Paryjczykw. Paria zdawia rebelie za oboma razami, kiedy tu rzdzia. Moe ich
okruciestwo sprawio, e Tyrejczycy dwa razy si zastanowi, zanim zapi za bro. A moliwe,
e tym szybciej za ni chwyc. Corvan nie wiedzia nie mia skd wiedzie, dopki nie spdzi
w miecie wicej czasu. A wanie czasu mu brakowao.
Miasto stao si bardziej kosmopolityczne od ostatniego razu, kiedy je odwiedzi, jakie
dziesi lat temu. Przed wojn Garriston by rwnie ludny i rnorodny jak kady inny bogaty
port na wiecie. Po wojnie kady, kto mg wyjecha, wyjecha, zwaszcza ci, ktrzy wygldali
na cudzoziemcw. Napicie ogromnie wzroso. W tym czasie jedynymi mieszkacami
Garristonu byli rodowici Tyrejczycy i ich aktualni okupanci. Najwyraniej z kad tur paru
kupcw i onierzy zostawao i wizao si z miejscowymi. Corvan zobaczy dwie handlarki,
gawdzce podczas zamiatania straganw miotami ze somy. Jedna z nich miaa typow dla
Tyrejczykw karmelow skr, grube brwi i kdzierzawe wosy, a druga skr w kolorze miodu i
popielate wosy, rzadkie nawet u Ruthgarczykw. Byy ubrane niemal identycznie bransolety
na nadgarstkach, dugie, lniane spdnice, wosy zwizane chustkami.
Corvan min zauek, w ktrym dzieci razem bawiy si w gada, kopic i podajc sobie
pik z kawaka zwinitej skry. Przewaay dzieci pochodzenia tyrejskiego, ale zespoy byy
mieszane. Kilka matek zebrao si, by popatrze, i stay blisko siebie niezalenie od pochodzenia,
jak zgadywa na podstawie ich wygldu Corvan, i plotkoway albo gono kibicoway.
Zatem nie bya to beczka prochu. To dobrze. Radykalna zmiana wadzy i bezprawie w
miecie, gdzie ssiad nienawidzi ssiada, prosiyby si o niepotrzebny rozlew krwi. Garriston
dowiadczy ju do i bez tego.
Targ wodny, zasadniczo przeronita wersja tego, co mia Rekton, by niemale pusty, nie
liczc kilku handlarzy jedzenia, oferujcych szybki posiek przechodzcym onierzom i tym,
ktrzy z innych powodw przegapili obiad. Corvan kupi kilka szaszykw z krlika i ryby
zamarynowanych w ostrym pieprzowym sosie ilytaskim i poszed dalej.
Zanim skierowa si do Trawertynowego Paacu, podszed do Bramy Wiedmy. I tu, jak w
przypadku bramy Straniczki i Kochanki, posg wbudowano w mury. Tym razem jednak Corvan
nie interesowa si posgiem. Przyszed popatrze na onierzy. Bramy zamykano na noc,
chocia bez wtpienia mino wiele czasu, odkd ktokolwiek omieli si zaatakowa miasto.
onierze, ktrzy stali na szczycie murw, artowali, miali si, rozmawiali gono, nawet pili,
kiedy ich przeoeni odeszli. Corvan widzia uczniczki na Ciemieniu Wiedmy i na szczycie
Kostura dwch wieach po obu stronach bramy ale kiedy zajy posterunki, odoyy
koczany i nie zaoyy ciciw; nawet nie zrobiy obchodu wok swoich posterunkw.
Czyli onierze nie przejmowali si dyscyplin. onierze, ktrzy stali si miejsk stra,
chocia bez wasnej winy. W czasie pierwszego roku okupacji pewnie wysyano ich przeciwko
napastnikom i zbjcom albo na patrole wzdu rzeki. Potem wycofano ich do miasta i onierze
zostali stranikami. onierskie obowizki zaczy wydawa si nieistotne, a dyscyplina
podupada. Wiee, z ktrych nie byo czego obserwowa, szybko stay si posterunkami, na
ktrych onierze grali i pili.
Corvan ruszy w stron Trawertynowego Paacu. Oczywicie nie byo szansy, eby
pozwolono jakiemu wieniakowi wej z ulicy i spotka si z ksiciem, wic najpierw uskoczy
do zauka w pobliu frontowej bramy. Po schwytaniu Karris Corvan zbada obz krla Garadula
dostatecznie dokadnie, eby uzna, e wszelkie prby ratowania jej, byyby samobjcze. Potem,
kiedy armia spotkaa si z innymi generaami i powikszya swoj liczb najprawdopodobniej
dziki wymuszonym poborom skrcia na poudnie. Corvan wrci wtedy z powrotem do
jaskini w okolicy Rektonu.
By niemal rozczarowany, e zodzieje nigdy nie znaleli jego kryjwki. Kiedy alkadesa
Rektonu powiedziaa mu, e moe zosta z crk, ukry wszystko, co mogo go czy z wojn,
zarwno przez wzgld na swj nowy dom, jak i dla wasnego bezpieczestwa. Zgoli
charakterystyczne zdobione paciorkami wsy i zamieni bogate szaty i bro na lniane spodnie i
warsztat farbiarza. To, co byo kiedy ndznymi resztkami zota w kieszeniach, teraz wydawao
mu si fortun. W minionych latach nic z tego zota nie dao si wyda nikt w Rektonie nie
mia zotych monet, zwaszcza takich z twarz satrapy Krwawej Puszczy.
Teraz wic wycign dug brokatow tunik, omit kawaek ziemi doni i pooy
ubranie. Potem wyj szeroki, skrzany pas z wytaczanym wzorem w krokodyle z malekimi
rubinowymi oczami pord upstrzonych szmaragdami bagien z czaplami o oczach z brylantw.
Na koniec wycign Zwiastuna, miecz, ktry przeszed na niego, kiedy zgin ostatni z jego
starszych braci. Mody chopak usiad na krawniku naprzeciwko i zdumiony obserwowa go
bez sowa. Corvan stara si go ignorowa. Zdj dug koszul i wycign lusterko. Za pomoc
zwierciadeka i bukaka wody zrobi co w jego mocy, eby doprowadzi si do porzdku. Potem
wytar si brudn koszul i woy cenne szaty. Nic nie mg zrobi z butami i spodniami, ale ju
brokatowa tunika i nerwy wystarczyy, eby zla si potem. Spakowa rzeczy, przypasa
Zwiastuna, ugadzi z grubsza wosy, odetchn gboko i wyszed zza rogu. Podszed do bramy.
Musz zobaczy si z tym, kto tu dowodzi powiedzia do stranikw, podchodzc
zdecydowanym krokiem.
Ehm... wybka jeden stranik i zdezorientowany zerkn na druha.
Najwyraniej nie wiedzieli, czy ma na myli gubernatora, czy ksicia.
Z tym, kto wrzuci gubernatora do zatoki powiedzia Corvan. To pilna sprawa.
Stranicy spojrzeli po sobie.
Nie widz powodu, eby dba, by nikt nie marnowa jego czasu powiedzia jeden
stranik do drugiego. Nie da nam waciwie powodu, ebymy dokadnie sprawdzali goci.
Drugi Ruthgarczyk wyszczerzy zby.
Zaprowadzimy pana prosto do niego.
Nawet nie zapytali o jego imi. Corvan ruszy za nimi, zdumiony swoim szczciem.
Najwyraniej ksi pewnie jaki modszy ksi, bo ruthgarscy stranicy nie omieliliby si na
takie zachowanie nie zjedna sobie szeregowych onierzy. A co bardziej nieprawdopodobne,
onierze zaprowadzili go prosto do sali narad. Corvan nie by tu od szesnastu lat. Stranik
zapuka do drzwi w umwiony sposb i zaraz otworzya je stra w rodku. Szepn co o pilnej
sprawie, e wyglda to na co wanego, a potem szybko si wycofa.
Stranik z sali narad wysoki, powany Ruthgarczyk wskaza Corvanowi gestem, eby
wchodzi.
Imi? spyta cicho.
Corvan wszed do rodka. Ruthgarski ksi opiera si o st, siedzc tyem do drzwi.
Corvan Danavis przedstawi si cicho.
Naprzeciwko ksicia sta ogromny nie do, e wysoki, to jeszcze potnie uminiony
hebanowy stranik. Przygldajc si Corvanowi i mieczowi u jego pasa. By ubrany na czarno.
Ksi mia tupet udawa, e ma wasnego Czarnogwardzist. Kiedy Chromeria dowie si o
tym, nie bdzie zachwycona.
Corvan Danavis oznajmi gono stranik. Mwi, e ma piln wiadomo, lordzie
Pryzmacie.
Zupenie jakby byskawica trafia we wszystkich trzech mczyzn na raz.
Czarnogwardzista najprawdziwszy, autentyczny Czarnogwardzista, na mio Orholama!
wycign oba pistolety i niebieskie okulary, zanim imi Corvana zdyo wybrzmie.
Pryzmat nie jakie ksitko, tylko sam Gavin Guile wsta i obejrza si. Wykrzywi
usta w umiechu.
Generale Danavis, kop lat.
ROZDZIA 60
Gavin stara si zachowa neutralny wyraz twarzy. Po szesnastu latach Corvan Danavis nadal
wyglda na zdrowego mczyzn w doskonaej formie, nieodmiennie ostrego jak brzytwa. Skr
mia mocno opalon niewtpliwie chcia ukry piegi i jak najbardziej przypomina Tyrejczyka;
nie zachowa si nawet lad po jego synnych wsach. Niebieskie oczy ledwie do poowy
wypeniy si czerwonym halo niewielka zmiana od ostatniego razu, kiedy Gavin widzia
generaa. Za to zmarszczki zarwno te od umiechw, jak i zmartwie byy zupenie nowe.
Genera zerkn na elazn Pi. Robi wraenie przeraonego.
Wytrawny aktor z tego Corvana Danavisa.
Dowdco elazna Pi, prosz zaj si broni tego czowieka i udzieli stray
reprymendy. Z wyczuciem, dobrze?
elazna Pi natychmiast zrozumia. Nie mona byo zbyt ostro potraktowa
Ruthgarczykw, bo mogoby to wywoa powszechny gniew na nowego szefa. Jeli jednak
Gavin nie zareagowaby na tak niedbae moe wrcz bezczelne wykonywanie obowizkw,
ruthgarscy onierze w ogle by go nie szanowali. elazna Pi napeni lkiem serca stranikw,
nie budzc w nich gniewu na Gavina.
Mam ci zostawi z tym zdrajc, lordzie Pryzmacie?
elazna Pi wiedzia rwnie dobrze jak Gavin, e stranicy, ktrzy wpucili Corvana do
paacu, natychmiast czmychnli, wic bdzie musia pobiec za nimi i nie bdzie go w pobliu,
gdyby sprawy wymkny si spod kontroli.
Gavin skin gow.
elazna Pi opuci kurek jednego z pistoletw i schowa go za pas, nie odrywajc oczu
od Corvana i nie spuszczajc z niego muszki drugiej broni. Podszed do generaa i zabra mu
miecz, a jego oczy na uamek chwili rozbysy z uznaniem. Odoy miecz i torb do maej
garderoby obok gwnej sali, schowa drugi pistolet i obszuka szybko Corvana.
Zanim odwrci si, eby wyj, zerkn raz jeszcze na Gavina. Na pewno? Wiesz, e to
kiepski pomys, prawda?.
Gavin skin ledwie zauwaalnie. Id.
Drzwi zamkny si za dowdc. Gavin rozejrza si po sali. Nie spdzi tu do czasu,
eby wiedzie, czy s tu dziurki do podgldania albo tunele ze cianami do podsuchiwania.
Corvan sta ze skrzyowanymi rkami i cierpliwie czeka.
Wyjdmy na balkon, generale.
Od wielu lat nie jestem generaem odpowiedzia Corvan, ale wyszed za Pryzmatem.
Gavin zamkn za nimi podwjne drzwi. Balkon by przestronny i stao tam wiele krzese i
stow tak rozstawionych, eby gubernator i jego gocie mogli si rozkoszowa widokiem na
zatok. Gavin ucieszy si, e zrzuci gubernatora po duszej trajektorii gdyby Ruthgarczyk
wyldowa tutaj, nie byoby to rwnie zabawne, a Gavin nie pamita, e balkon wychodzi a tak
daleko.
Miae fart, Gavinie. Zabawne, e zawsze w takich sytuacjach dopatruj si szczcia, a nie
zrzdzenia opatrznoci.
Corvan zerkn za krawd.
Zatoka wyglda tu na do gbok powiedzia, umiechajc si cierpko samym
kcikiem ust.
Gavin wychyli si przez porcz balkonow. Soce dotykao ju horyzontu, rozpalajc
morze, a r i oran przetykay cienkie chmury. Nagle utracone lata spyny po jego policzkach i
chwyci si porczy jak pijany, eby utrzyma si na nogach.
Cena jest zbyt wysoka, Corvanie.
Genera rozejrza si, czy w pobliu nie ma szpiegw, zerkn na port, z powrotem do sali
narad, na dach.
Ja te si ciesz, e ci widz powiedzia. A teraz skocz z tym albo ja zaczn.
Gavin zerkn na niego. Corvan umiechn si dziwacznie, ale zdradziy go oczy. Ten
umiech mia tylko zaj twarz, eby nie przytoczya go gbia uczu. Nagle pozory przestay
mie znaczenie. Gavin obj starego przyjaciela.
Dobrze ci widzie... Dazenie szepn Corvan.
Te sowa przerway wewntrzne tamy i obaj zapakali.
Wielkie oszustwo od samego pocztku szesnacie lat temu byo pomysem Corvana.
Rzuci pomys mimochodem. W gruncie rzeczy aden z nich nie wierzy, e Dazen zdoa
pokona Gavina. Pewnej nocy, kiedy mieli rzadk chwil wytchnienia od walk i wypili za duo
bukakw wina, Corvan powiedzia:
Mgby wygra, po prostu zajmujc miejsce Gavina.
Oto wanie chodzi w Wojnie Pryzmatw, prawda? eby zosta tylko jeden?
odpowiedzia wtedy Dazen. eby wieci tylko jeden?
Corvan zignorowa art. Dazen wypi troch wicej ni on.
Nie, miaem na myli to, e mgby zosta Gavinem. Wygldacie prawie tak samo.
Przez lata, za kadym razem, kiedy si siowalicie, mona was byo odrni tylko dziki
pryzmatycznym oczom Gavina. Teraz i ty masz takie.
Gavin to strojni. No i jestem wyszy.
Ubrania mona zmieni. A on nosi wkadki w butach, eby wyglda na rwnie
wysokiego jak ty. Co tylko uatwia zadanie.
Ma blizn. Ktr zawdzicza tobie, mgbym doda.
Tobie te mog tak zafundowa. Bdzie w tym mia symetria, co?
Teraz Dazen potraktowa go powanie.
Od jakiego czasu nie obcinaem wosw. Blizna jest dokadnie wzdu linii wosw.
Mgbym j ukry, dopki by si goia.
O ile przypomn sobie, z ktrej strony go ciem powiedzia Corvan. Podaj mi
bukak, bo mi w ustach zascho.
Mino kilka dni. Dazen poprosi Corvana, eby zosta po naradzie wojennej.
Odprawiwszy wszystkich z namiotu, poda Corvanowi kawaek papieru. Widnia na nim
precyzyjny opis blizny Gavina.
artowaem powiedzia Corvan, patrzc w powane oczy Dazena.
A ja nie artuj. Przy namiocie czeka konsyliarz, ktry zaraz zaoy mi szwy. Jeli kto
co zauway, powiemy, e wiczylimy i zdarzy si wypadek. Zawstydzia mnie moja
niezdarno, wic poprosiem ci, eby nikomu o niczym nie mwi.
Corvan nie odzywa si przez duszy czas.
Dazen... Pomylae, co to wszystko bdzie znaczy? Bdziesz musia cign t fars
latami, moe przez reszt ycia. Wszyscy, ktrzy teraz ci kochaj, pomyl, e nie yjesz.
Karris...
Straciem j, kiedy zabiem jej podstpnych braci.
Jeste gotowy sta si Gavinem w jej oczach? spyta Corvan.
Spjrz na naszych sprzymierzecw odpowiedzia podenerwowany Dazen, zniajc
gos. Waciwie obiecaem Ilytanom port w kadej satrapii. Obiecaem Atashanom tron dla
Farida Farjada. Fanatycy doczyli do nas w nadziei, e ich sia pomoe nam zniszczy
Chromeri. Kiedy zwyciymy, odwrc si przeciwko nam. A Niebieskookie Demony okazay
si dla nas zbyt cenne, eby zadowoli si opat dla najemnikw. Spodziewam si, e Horas
Dalekowzroczny przyjdzie do mnie w przededniu bitwy z jakim skandalicznym daniem: ziem,
tytuw, staych baz. I bd musia si zgodzi. Po wygranej mog nie dotrzyma sowa w
przypadku jednej grupy, ale nie wszystkich. Nie wiem, jak do tego doszo, ale niezalenie od
tego, jak to wygldao na pocztku, teraz stalimy si tymi zymi.
My jestemy tymi zymi? Po tym, co oni zrobili w Garristonie? odpar z gorycz
Corvan.
A w sensie tego, co si stanie z Siedmioma Satrapiami po naszym zwycistwie? Jak
najbardziej.
Zapado dusze milczenie.
W kocu ci rozszyfruj powiedzia Corvan. Musisz to wiedzie. To nie moe trwa
wiecznie.
Nie potrzebuj dugo ich zwodzi. Wystarczy kilka miesicy. Do, eby skonsolidowa
zwycistwo. Nawet jeli Spektrum si zorientuje, nie wyda mnie, dopki nasi wrogowie nie
zostan zmiadeni. A potem pewnego ranka nie wstan z oa. Mog si na to zgodzi.
Mamy inne moliwoci. To znaczy, jeeli wygramy. Tymi problemami moemy si
zaj. Nie wiemy, co si wydarzy po naszej wygranej. Jeli przejmiemy wojska Gavina
wzgldnie nietknite, a Chromeria szybko skapituluje, to moglibymy odeprze...
Wyobraasz sobie, eby Biel szybko si podda?
Corvan otworzy usta i zaraz je zamkn.
Nie.
To nie jest dobry plan powiedzia Dazen. Wiem. Ale moe jest... najmniej zy.
Jeszcze moemy przegra rzuci Corvan.
Ty to zawsze potrafisz spojrze na sprawy optymistycznie powiedzia wtedy Dazen.
Teraz Corvan odsun Gavina, ocierajc zy grzbietem doni.
Brakowao mi ciebie, przyjacielu.
A mi ciebie. No dobrze, a teraz mw, co, u diaba, tu robisz powiedzia Gavin.
Rado z ponownego spotkania znikna z twarzy Corvana.
Przyszedem ostrzec gubernatora, e krl Garadul maszeruje na miasto. Jego wojsko
zjawi si w cigu piciu dni, najdalej za tydzie. I pojmali Karris Biaodb.
Gavin gwatownie wcign powietrze. Karris pojmana?
Teraz nic nie mg na to poradzi, nawet jeli na sam wie o tym, poczu si tak, jakby
kto wyci mu dziur w odku i wydry go do czysta.
Wiedziaem o krlu Garadulu powiedzia. Ale nie... o tej drugiej sprawie.
Tak si domyliem. Dlaczego inaczej zjawiby si tutaj?
Mylisz, e zaatakuj tu po przesileniu letnim?
Dzie po. Ruthgarczycy bd si wycofywali, a oddziay Paryjczykw jeszcze nie
wylduj.
Tak samo zgadywa Gavin. To znaczyo, e prawie skoczy mu si czas.
Nie mog uwierzy, e gubernator Crassos nie usysza nawet sowa o wojsku Garadula.
Nie wierz w to. Wiedzia odpowiedzia Corvan. Ruthgarczycy wczeniej zaczli si
wycofywa. Zostaa minimalna obsada, wic zadbali, eby wszyscy zdoali opuci miasto przed
atakiem Garadula. Dlaczego maj walczy, eby ocali miasto dla Paryjczykw?
Sukinsyny warkn Gavin.
I tchrze, i oportunici. Corvan wzruszy ramionami. Co zamierzasz w zwizku z tym
zrobi?
Zamierzam utrzyma miasto.
Jak masz nadziej tego dokona?
Postawi na czele obrony kogo, kto ma wpraw w beznadziejnych przypadkach.
Na chwil zapado milczenie i zaraz Corvan unis rce.
O, nie. Nie moesz. To niemoliwe. Lordzie Pryzmacie, jestem generaem wroga!
A od kiedy to podbici nie doczaj czasem do zwyciskiej armii?
Nie jako generaowie. Nie od razu.
Mino szesnacie lat. Jeste specjalnym przypadkiem. Corvana Danavisa wysoko ceniy
obie strony w Wojnie Faszywego Pryzmata. Czowiek, ktry honorowo zakoczy wojn.
Czowiek o nieposzlakowanym charakterze i wybitnej inteligencji. Mino duo czasu, dlaczego
ludzie nie mieliby uwierzy, e zapomnielimy o tym, co nas dzieli?
Bo to ja zostawiem ci blizn na skroni i nie bye z tego powodu specjalnie szczliwy.
A ludzie Gavina zabili moj on.
Gavin zmarszczy czoo.
No tak.
Nie potrzebujesz mnie. Niele sobie radzisz jako dowdca, lordzie Pryzmacie.
To bya prawda. Gavin by dobrym dowdc i wiczy si w tym wystarczajco dugo,
eby zna swoje moliwoci. Zna te swoje saboci.
Gdybymy dysponowali takimi samymi wojskami i terenem, a ja nie miabym magii,
ktry z nas by wygra?
Corvan wzruszy ramionami.
Gdyby dysponowa dobrym sztabem, a twoi dowdcy polowi nie okamywaliby ci, to
myl...
Corvanie, jestem Pryzmatem. Ludzie nie mwi mi prawdy. Pytam ich: Dacie rad?. A
oni nieodmiennie odpowiadaj: Tak. Chc myle, e suszno pynca z posuszestwa
wobec Pryzmata pomoe im w magiczny sposb przezwyciy wszelkie trudnoci. Kiedy pytam
o zastrzeenia wobec najbardziej niedoskonaych planw, sysz cisz. Potrzebowalimy wielu
miesicy i kilku katastrof, nim nasze armie czciowo poradziy sobie z tym problemem w czasie
wojny. Teraz nie mamy tyle czasu.
To wymagao specyficznego umysu, eby zrozumie, jak dokadnie zareaguje kada
formacja, z jakimi sytuacjami militarnymi sobie poradzi, a pod jakimi si ugnie. Gavin by w tym
dobry. By dobry w ocenie wrogich dowdcw, zwaszcza, jeli ich pozna osobicie. Potrafi si
domyli, co mog zrobi.
Jednake wiedzie, jak dokona popiesznej oceny zamiarw si wroga na podstawie
fragmentarycznych raportw od zwiadowcw, a rozmieci na odpowiednich pozycjach tysice
ludzi z rnych formacji, to zupenie inna historia. Podzieli siy i zorganizowa je tak, eby
kada grupa z wasnym dowdc dotara do celu inn drog, ale w tym samym czasie, to bya
umiejtno, ktr posiado niewielu ludzi. Zaprowadzenie takiej dyscypliny, eby ludzie
kontynuowali manewr w czasie bitwy, eby zaprzestali walki natychmiast, kiedy padnie rozkaz,
chocia wystarczyby jeszcze jeden cios, by zabi przeciwnika, eby utrzymywali kontakt z
innymi formacjami, dziki czemu szeregi piechoty mog si rozewrze dosownie na sekund
przed tym, jak kawaleria rozpocznie szar to ju graniczyo z niemoliwoci. Gavin dobrze
radzi sobie z ludmi i magi. Corvan rozumia liczby i taktyk. A szesnacie lat temu by take
jego mistrzem w sztuce kamstwa i podstpw. Razem byli niepokonani.
Oczywicie, trzeba pamita, e Rask zmasakrowa moj wiosk oznajmi
beznamitnie Corvan.
Nie nurza si w gniewie z powodu utraty wszystkich, ktrych zna; po prostu pracowa
nad histori, ktr bd powtarza ludzie: Mylaem, e Pryzmat i genera Danavis si
nienawidz! Owszem, ale Pryzmat potrzebowa generaa, a krl Garadul wanie wyrn w pie
wiosk Danavisa i genera chce si zemci.
To miao sens. Bdzie si wydawao dziwne, ale nie nieprawdopodobne. Mino szesnacie
lat.
Zatem wzajemnie si wykorzystujemy powiedzia Gavin. Ja potrzebuj twojego
taktycznego geniuszu, a ty potrzebujesz mojej armii, eby si zemci. Mog otwarcie ci
sprawdza, jasno dajc do zrozumienia, e nie do koca ci ufam.
A ja mog gdera z powodu zniewag przy ludziach. Nic, co osabioby morale, ale do,
eby byo jasne, e nie czuj si przy tobie dobrze.
To moe si uda.
Moe zgodzi si Corvan. Odwrci si od zatoki. Teraz ju kamstwa i podstpy
przychodz ci z atwoci.
Mam w tym a za wiele wprawy. Gavin otrzewia po pocztkowej radoci, jak daa
mu szansa ponownej wsppracy z przyjacielem. Jeli to si uda, to za rok albo dwa znowu
moemy by przyjacimi. Nawet oficjalnie.
Chyba e lepiej bd ci mg suy jako twj wrg, lordzie Pryzmacie.
Tych mam ju wystarczajco wielu. Ale dobrze. A teraz mam dla ciebie niespodziank.
Niespodziank?
Nikt nie moe mnie zobaczy, jak daj ci co, co sprawi ci rado, wic bdziesz musia
sam zej. Pokj znajduje si dokadnie po nami.
Ruszyli z powrotem do sali narad, ale Gavin si zatrzyma.
Jak ona si miewa?
Corvan wiedzia, o kogo pyta i co ma na myli.
Kiedy Karris wydawaa si widncym kwiatem, uginajcym si pod kadym rozkazem
ojca. Zostaa Czarnogwardzistk i lew rk Bieli. Jeli kto moe wyj z tego cao, to wanie
ona.
Gavin odetchn gboko, a na jego twarzy pojawia si maska powagi i nieufnoci. Weszli
do sali narad. Dowdca elazna Pi ju wrci. Sta obok gwnych drzwi w swobodnej,
zwyczajnej gotowoci czowieka, ktry spor cz ycia spdzi na warcie, czekajc i
obserwujc. Przywyk do bezczynnoci i zawsze by gotowy do walki.
Dowdco powiedzia Gavin. Znalelimy z Corvanem Danavisem wsplnego wroga.
Zgodzi si pomc nam skoordynowa obron Garristonu. Prosz zawiadomi ludzi, e od tej
chwili podlegaj generaowi Danavisowi. Genera bdzie odpowiada tylko przede mn.
Generale, jest pan gotw obj swoje obowizki?
Corvan mia min jak kto, kto przekn skwaniae wino, i nie najlepiej mu szo
ukrywanie tego faktu.
Tak, lordzie Pryzmacie.
Gavin odprawi go skinieniem rki szorstkim, nieco wadczym gestem. Niech dowdca
elazna Pi uzna, e Gavin zaznacza swoj dominacj. Corvan zacisn zby, ale skoni si i
wyszed.
Id, przyjacielu, i niech znalezienie crki osodzi ci nieco bl, ktrego przeze mnie
dowiadczye.
ROZDZIA 61
Wola to wanie to, co sprawia, e Chromeria jest przeraajca, nawet dla nas powiedziaa
Liv.
Soce dotkno wanie horyzontu i jak na sygna wesza niewolnica. Zacza zapala
lampy i rozpala ogie.
Kim jest ta Wiola i jak j powstrzymamy? spyta Kip.
Kip. Liv spucia gow. Skup si.
Przepraszam, mw dalej.
Liv udawaa, e nie zauwaa niewolnicy, wic Kip te prbowa.
Wola jest wanie tym, czym mylisz, e jest. Narzucasz swoj wol wiatu. Sprawiasz,
e dziaa magia. Wola pozwala pokry bdy niedoskonaego krzesania. To szczeglnie wane
dla cepw.
Cepw?
Dla wszystkich krzesicieli i poowy krzesicielek, ktrzy nie s superchromatami.
Zamilka na chwil. No dobrze, dla prawie wszystkich krzesicieli pci mskiej.
To okrelenie byo do nieprzyjemne, naprawd. Troch jakby mwi: Jestemy od was
lepsi, wy beznadziejne potki. Wy prbujecie, a nam si udaje. Ale wanie tak dziaaa
Chromeria, prawda? Na kadym kroku szo tam o dominacj i wadz.
J asne powiedzia Kip cepy. Te pataachy. A al bierze.
Nawet jeli Kip znalaz si w tej elitarnej grupie, nie znaczyo, e musi mu si podoba
ponianie innych.
Liv zarumienia si i odgryza:
Suchaj, Kip, to ci si moe nie podoba, ale musisz to przekn. I lepiej sobie
poradzisz, jak nie bdziesz przewraliwiony na kadym punkcie. Tu nie jest jak w domu. A wiesz
dlaczego? Bo ju nie mamy domu. Mamy tylko Chromeri i mamy tam nie najgorsz pozycj.
Wic doronij.
Jakby dosta w twarz. Miaa racj, ale nie spodziewa si tak gwatownej reakcji. Odwrci
wzrok.
J asne. Przepraszam.
Westchna.
Nie, to ja przepraszam. e... Sama nie wiem... Myl, e nadal przyzwyczajam si do
tego ycia. W Chromerii wszdzie obowizuj hierarchie i nieatwo si do tego dostosowa.
Nawet nie wiem, czy naley si do tego dostosowywa. Ale jak ju znasz swoje miejsce, moesz
si zorientowa, jak powiniene si odnosi do innych, nawet do tych, ktrych nie znasz. To
uatwia wiele sytuacji. Ja po prostu... Przez ostatnie trzy lata, kiedy byam monochromat w
niezbyt konkretnym kolorze i w dodatku Tyrejk, nie cierpiaam tej caej hierarchizacji. W kocu
jednak pogodziam si ze swoim miejscem i prawie skoczyam nauk, gotowa zacz swoje
gwniane samodzielne ycie. Teraz jestem dichromatk i w cigu jednej nocy wszystko si
zmienio. Bd musiaa zosta w Chromerii na kilka kolejnych lat, a moje ycie bdzie zupenie
inne. Ludzie mnie teraz zauwaaj. Umiechna si smutno, z alem. Pewnie wiesz wszystko
na temat cakowitej zmiany losu w jednej chwili. Rzecz w tym, e podoba mi si moje nowe
ycie. Mam nowe ubrania, biuteri, kieszonkowe. Niewolnic-pokojwk. Teraz widz, e
moe nie tyle nie lubiam hierarchii, ile raczej nie cierpiaam by na samym jej dole, wic za
kadym razem, kiedy ciesz si z czego, to jakbym potwierdzaa, e jestem hipokrytk.
Obiecuj, e ze wszystkich si utrudni ci ycie, jeli to ci ma uszczliwi.
Daa mu artobliwego kuksaca w rami, ale trafia we wraliwe miejsce.
Jeste prawdziwym wybawieniem, Kip. Wyszczerzya zby, chocia on masowa
rami. A potem znowu jej umiech poblad. Myl, e powinnam posucha wasnej rady i
zacz przyjmowa rzeczy takimi, jakimi s. Jeste synem Pryzmata, ja jestem nauczycielk. Nie
powinnam ci bi. Orholamie, jeste synem Pryzmata, jak miaam?!
Kipowi zacisno si serce.
Nie! nieomal krzykn, a zerkna na niego niewolnica. Zawstydzony, zniy gos.
Liv, prosz, przysignij mi, e nie bdziesz taka. Ja...
Co jej powiesz, Kip? Durz si w tobie, odkd sigam pamici? Jasne.
Nie znisbym utraty ostatniej osoby, ktra czy mnie z Rektonem powiedzia zamiast
tego, chocia kade sowo w tym zdaniu potykao si o nastpne. Tylko ty znaa mnie przed
tym wszystkim.
Cudownie, odwalie kawa wietnej roboty, odbierajc temu wszelki osobisty rys. Wcale
mi natobie nie zaley, myl tylko o Rektonie.
To znaczy... Liv, znasz mnie, jeste...
Moj przyjacik? To brzmi do bezczelnie, prawda? A jeli ona nigdy nie mylaa o
tobie jak o przyjacielu?
Ty te jeste z Rektonu powiedzia zamiast tego i zabrzmiao to aonie. Znowu w
jego sowach nie byo niczego osobistego. Niech to szlag! Potrzebuj kogo, z kim mgbym
porozmawia, a ciebie zawsze... podziwiaem.
Podziwiaem? Jak obraz?
To znaczy, doceniaem...
Doceniaem. To waciwie znaczy to samo co podziwia, prawda? Jakby bya dobr
kuchark?
Na jaja Orholama, co za tortura! Ach, ratunku! Nie tyle doceniaem j sam, ile raczej
sposb, w jaki co robi.
Doceniaem sposb, w jaki...
W jaki co?
Wygldaa w tej przyciasnej zielonej koszulce, ktr kiedy... Niech to szlag!
...zawsze bya dla mnie mia.
Teraz znowu jeste proszcym, niezrcznym dzieciuchem. wietna robota. Kip Zotousty,
tak ci powinni nazywa.
Nigdy wicej nie odezw si do adnej kobiety.
Kip ledwie mia odwag spojrze na Liv po tym przedstawieniu, ale ona czekaa nieufnie,
a spojrzy jej w oczy.
Kip, eje, czy ty ze mn flirtujesz?!
Zupenie, jakby Kip znalaz si w tym koszmarze, w ktrym przychodzi na tace na
skwerze z okazji przesilenia letniego. Ledwie zauwaa zaciekawione spojrzenia, dopki nie
wejdzie na scen, muzyka nie ucichnie i tancerze nie przerw taca w p kroku i nie odwrc,
eby na niego spojrze. I wtedy dostrzega, e jest nago. I wszyscy zaczynali si mia. I wytyka
palcami. I artowa.
Nie, to byo gorsze. Z tego koszmaru si nie obudzi. Caa krew odpyna mu z twarzy. Na
wieczn noc, caa krew odpyna mu z ciaa. Nie mia pojcia, gdzie si ukrya, ale razem ze
sob zabraa jego zdolno mwienia.
Kip, tylko artowaam.
Poruszy ustami. Krew wracaa. Myli jeszcze nie.
Nie czsto odbiera ci mow powiedziaa Liv, szturchajc go. Jego myli musiay by
doskonale widoczne, bo umiechna si kpico. Jak nie bdziesz uwaa, to ci jeszcze
zmierzwi wosy.
Koniec tego, gol gow! oznajmi Kip.
Liv si rozemiaa.
Do ju, dosy! adnych wicej dygresji! Nigdy niczego ci nie naucz, jeli dalej tak
bdziemy gada.
Wic wola powiedzia Kip. Nie jestem zym facetem. Widzisz? Przynajmniej
pamitam, na czym stanlimy.
Liv z rozbawieniem pokrcia gow.
Nie tak szybko. Po pierwsze, umowa stoi. Z radoci bd twoj przyjacik. Moe
bdziemy mogli od czasu do czasu przypomina sobie nawzajem, skd pochodzimy.
Kip poczu, e pon mu uszy. Jakby kiedykolwiek przestay.
Bardzo bym tego chcia.
No dobrze, wic teraz wreszcie wola. Wola ukrywa niezliczono niedoskonaoci, tak
samo jak...
Mio ukrywa niezliczono grzechw dobieg od progu znajomy gos.
Kip i Liv gwatownie si odwrcili. To by mistrz Danavis, ojciec Liv, ywy.
Ojcze? Ojcze! Liv dosownie wrzasna.
Zerwaa si, podbiega do ojca i rzucia mu si w ramiona. Corvan rozemia si i mocno j
wyciska.
Syszaam, e nie yjesz! powiedziaa Liv.
A tak, to moja robota. Kip, faszywy zwiastun zych wieci.
Nie wierzyam w to, ale tak bardzo... Liv si rozpakaa. Corvan zamkn oczy, tulc
crk. Kip zastanawia si, czy moe w jaki sposb uciec.
I dokd pj? To mj pokj.
Po paru chwilach Corvan delikatnie odsun crk.
Jestem zaskakujco wytrzymay. Wygldasz tak piknie jak nigdy wczeniej, Aliviano.
Caa rozbeczana zaprotestowaa Liv, ocierajc oczy.
Moe nawet jeste odrobin pikniejsza od matki. A nie cierpiabym takich sw a do
dnia dzisiejszego, kiedy widz prawd na wasne oczy. Byaby z ciebie taka dumna.
Ojcze powiedziaa Liv z rumiecami na twarzy, ale i z zadowoleniem.
Nie uwaasz, e jest pikna, Kip?
Kip zacharcza i wyda z siebie odgos, jakby si topi. Powanie: gdyby wstyd przekada
si na minie, Kip byby ogromny.
Tato! krzykna przeraona Liv.
Corvan si zamia.
Mj dzie byby dniem straconym, gdyby crka nie uznaa, e przynosz jej wstyd.
Wybacz mi, Kip.
Ehm odpowiedzia elokwentnie Kip.
To nie on by celem artw, tylko Liv. Kip ju widzia, po kim miaa cite poczucie
humoru.
Wspaniale widzie, e nic ci nie jest, Kip... Kip Guile. Corvan ze zdumieniem pokrci
gow. Liv, Kip, z radoci porozmawiabym z wami, ale Pryzmat wanie da mi prac.
Prac? zdziwia si Liv.
Wyznaczy mnie na dowdc obrony Garristonu; podlegam bezporednio Pryzmatowi.
Co?! wykrzykna Liv. Znowu jeste generaem?
Nie jest to a tak godna pozazdroszczenia pozycja, jak sobie wyobraasz. W mikszym
ku nie pi si lepiej, kiedy tysice ywotw spoczywaj w twoich drcych rkach. Wojsko
krla Garadula zjawi si tutaj za jakie pi dni. Zaatakuj dzie po przesileniu letnim. Jeli
mamy utrzyma miasto, bd musia wymyli bardziej genialn obron ni wszystko, co do tej
pory widziaem. Musz teraz i i puci pewne koa w ruch, ale zajrz do ciebie Liv zaraz po
pnocy. Kip, moe zobaczymy si jutro?
Z przyjemnoci, mistrzu Danavis. Generale Danavis?
Mistrz Danavis si umiechn.
Tak. Nie zauwayem nawet, jak bardzo mi tego brakowao. Wbrew wszystkiemu. Liv,
powiedz no, wiesz co na temat Karris Biaodb?
Liv wzruszya ramionami.
Jedyna osoba z Krwawej Puszczy w Czarnej Gwardii, zdumiewajca wojowniczka,
dichromatka, prawie polichromatka i pewnie najszybszy krzesiciel na obu J aspisach. A co?
Pojma j krl Garadul. Pryzmat nie przyzna si do tego, ale wiem, e ten fakt bdzie go
rozprasza. Bardzo mu na niej zaley. Wtpi, eby udao nam si j uratowa, nie przy
ograniczonych moliwociach, jakimi dysponuj, ale sprbuj dowiedzie si jak najwicej, eby
si zorientowa, czy istnieje jaka nadzieja.
I wtedy, ni std, ni zowd, zakiekowa gupi, szalony, niewykonalny pomys.
ROZDZIA 62
Obud si, Kip! zawoa kto.
Kip zwykle spa mocno, ale tym razem natychmiast zerwa si z ka.
Lordzie Pryzmacie? powiedzia, mrugajc.
Mia wraenie, e pooy si raptem dziesi minut temu.
Ubieraj si powiedzia Gavin. Idziemy na spacer. Odwrci si do dowdcy
elaznej Pici, ktry sta przy drzwiach. Moesz nam towarzyszy.
Szeroki umiech rozbysn na uamek sekundy na twarzy dowdcy, widoczny tylko dziki
temu, e jego zby wyranie odcinay si od hebanowego ta skry. I tak poszedby z nimi.
Kip woy ubranie. Po kilku minutach szli ju ulicami Garristonu. Kip znowu gra swoj
rol gapia. Nadal odrobin przytaczao go miasto tej wielkoci, nawet jeli nie byo tak
imponujce jak Jaspisy. Oczywicie, tutejsze budynki to nie byy same strzeliste minarety. Jak w
Rektonie, tutejsze domy byy przysadziste i miay paskie dachy, na ktrych ludzie mogli
odpoczywa wieczorami albo spa w nieznonie gorce noce. Nawet przy morskiej bryzie byo tu
duszno i gorco. Jednake tutejsze budynki nie byy zbudowane tylko z kamienia jak w Rektonie.
Z kamieniem mieszay si czsto w tym samym budynku gliniane cegy i drewno
daktylowcw, a wszystko poczono gipsow zapraw. Nawet pobielenie, ktre pomagao
zachowa chd w domach i chronio zapraw i gliniane cegy przed socem, naoono na chybi
trafi. Budynki jednake miay dwa albo trzy pitra. Tylko kilka domw w Rektonie sigao
dwch piter. Ludzie na ulicach byli brudni i wszdzie leay mieci.
Kip zauway, e Gavin ma na sobie znoszon, wypowia peleryn zapit na jeden
guzik. Ukrywa swj status? Rzeczywicie, dowdca elazna Pi ciga wicej spojrze ni
Gavin czy Kip.
Ej, elazna Pici, nie mgby wzbudza mniejszego zaintereso... zacz Gavin, a
potem powid wzrokiem od jego stp w gr, a musia odchyli gow, eby obj spojrzeniem
zwalistego, potnie uminionego mczyzn. Mniejsza z tym.
Kip si umiechn.
Dokd idziemy?
Zobaczysz zby go Gavin. J ak idzie nauka?
Nie wiem, czy cokolwiek z tego, co do tej pory zrobiem, liczy si ju jako nauka
odpar Kip. Skrzywi si. Liv dopiero zacza mi tumaczy, jak zaleno krzesicieli od woli
czyni ich bardziej niebezpiecznymi ludmi, kiedy zjawi si jej ojciec.
Co powiedziaa?
Waciwie nic. Nie bardzo to zrozumiaem, a nie zdya mi wytumaczy.
Gavin skrci w zauek, eby ominli toczne ulice otaczajce targ na wodzie.
Bardzo niewielu mczyzn jest superchromatami, Kip. Nawet ja nim nie jestem, chocia
Dazen by, wic najwyraniej to zostao w rodzinie. Jeli chcesz wykrzesa co, co przetrwa,
musisz krzesa dokadnie ze rodka spektrum, na ktrym pracujesz. Chcesz stworzy niebieski
miecz, ktry przetrwa lata po wykrzesaniu? Luksyn musi by idealny i rzecz jasna trzeba go
trzyma z dala od wiata, ale to inna sprawa. Poniewa mczyni, z nielicznymi wyjtkami, nie
potrafi tego dokona... to znaczy, nie potrafi krzesa dokadnie ze rodka koloru, a nie uchroni
swego dziea przed wiatem...
Ehm, rzecz w tym, e jeeli mczyni chc stworzy cokolwiek trwaego, musz doda do
tego wol. To brzmi jakby to byo miso, ktre dodajesz do gulaszu, prawda? Hmm. Wida, e
nie ucz za czsto. Sprbujmy tak.
Gavin robi wraenie, jakby zupenie nie zwaa na ciemne kty, ktre mijali, i pazerne
oczy, ktre ich ledziy. Kiedy jednak te chciwe spojrzenia paday na elazn Pi, natychmiast
znajdoway sobie inne rzeczy, na ktre mogy si skierowa.
Za kadym razem, kiedy krzeszesz, uywasz swojej woli. Musisz zdecydowa, e
wydarzy si co cudacznego, dziwacznego, nienaturalnego, i wanie ty to sprawisz. Innymi
sowy postanawiasz czyni magi. I teraz, im bardziej niesamowite to jest, tym trudniej uwierzy,
e naprawd zdoasz to zrobi. Albo, ujmujc to w inne sowa, tym wicej woli to wymaga.
Nadasz?
Na razie wszystko ma sens.
Dobrze. A teraz niebieski miecz.
Gavin wyj rk spod peleryny. Do mia cakiem niebiesk i na oczach Kipa wykwit z
niej niebieski luksyn. Galaretowaty, zaraz sta i stwardnia, przybierajc ksztat miecza. Gavin
poda bro Kipowi.
Chopak wzi j speszony, kiedy mijali kolejne skrzyowanie z nastpnym zaukiem, i
trzyma ostrze, jakby prowadzio go ku przeznaczeniu.
Uhm mrukn, ale wtedy poczu, e rkoje robi si liska. Chwil potem ostrze
odpado, odamao si od rkojeci pod wasnym ciarem i roztrzaskao si na brudnym bruku
zauka. Bkit zamigota sabo, a potem zosta niebieski py. Zaraz ten sam los spotka rkoje w
doni Kipa zosta mu tylko twardy, niebieski py.
Co to za py? spyta Kip.
Pniejsza lekcja. Nie najlepiej mi idzie nauczanie podstaw. Chodzi o to, eby sobie
wyobrazi, e wykrzesaem ci pug zamiast miecza. wietnie dziaa, dopki krzesiciel jest na
farmie, ale dziesi minut po jego odejciu, zostajesz z niczym w rkach. Dosownie. Niezbyt to
pomocne. To dlatego superchromaci s pilnie poszukiwani przez wszystkie satrapie.
eby mogli robi pugi?
Magia suy nie tylko zabawie i wiartowaniu. Wikszo krzesicieli powica cae ycie
kwestiom praktycznym, na przykad robic pugi. Na kadego artyst przypada dziesiciu ludzi,
ktrzy naprawiaj dachy zielonym luksynem. W kadym razie mczyni, oraz kobiety, ktre
maj tego pecha, e nie s superchromatkami, mog pokry swoje bdy si woli.
To znaczy, e bardziej si staraj?
Waciwie tak.
To nie brzmi tak le. Zatem bardziej si staraj. Liv mwia o mczyznach krzesicielach
jak o niewolnikach wrd ludzi wolnych.
Ja bym powiedzia, e s bardziej jak psy.
H?
C, to krzesiciele gorszego sortu, bo nieustanne posugiwanie si wol mczy. Jest
wyczerpujce. A wola to nie tylko wysiek, to wiara i wysiek razem wzite. Jeli wic krzesiciel
potrzebuje wiary do magii, co si stanie, kiedy straci ca wiar w siebie?
Straci magiczne zdolnoci?
Ot to. I to std po czci bierze si hierarchizacja wrd krzesicieli. Satrapowie traktuj
krzesicieli jak dar od Orholama nie tylko dlatego, e s darem Orholama, ale te dlatego, e jeeli
krzesiciel nie wierzy, e jest specjalny, to nie bdzie w stanie nic zrobi, podczas gdy satrapa
oczekuje od niego magii. Krzesiciel, ktry nie potrafi krzesa? Bezuyteczny.
Nigdy o tym nie pomylaem.
Zatem sztywna hierarchia nie wynikaa tylko z tego, e mogli sobie na ni pozwoli? Kip
domyla si, e nauczyciele Liv tumaczyli jej to inaczej.
Oczywicie, to spirala, ktra sama si nakrca. Jeste satrap, zapacie fortun za
dichromat. C, skoro ju zainwestowae w niego tyle, nie moesz pozwoli, eby ci zawid,
wzmacniasz wic jego poczucie wyszoci i rozpieszczasz go, dajesz mu niewolnikw i tak dalej.
Przez to coraz trudniej i trudniej zapanowa nad potnymi krzesicielami.
Rozlego si za nimi kaszlnicie. To by elazna Pi.
Dowdco, chce pan co dorzuci do tej dyskusji? spyta Gavin.
To tylko kurz w gardle. Przepraszam odpowiedzia elazna Pi bez ladu skruchy w
gosie.
Uwaamy, e kopot z wol polega na tym, e im wicej woli mczyzna lub kobieta
wydatkuje w cigu ycia, tym szybciej umrze. Moliwe te, e ludzie obdarzeni wiksz wol
maj tendencje do duo czstszego krzesania. Tak czy inaczej, ich kariery s spektakularne. I
krtkie. I pewnie dlatego krzesiciele yj krcej ni krzesicielki, bo wykorzystuj wol za
kadym razem, eby ich krzesanie byo uyteczne. Efekt uboczny tego jest taki, e wrd
najpotniejszych krzesicieli mamy mnstwo ludzi o tytanicznej woli. Albo, ujmujc to wprost,
mnstwo aroganckich dupkw. Zwaszcza wrd mczyzn. I szalecw. Wariaci zwykle wierz
w to, co robi. To ich czyni potnymi.
Wic bd spdza czas wrd szalonych, aroganckich ajdakw.
C, wielu z nich to ludzie najszlachetniejszej krwi.
Och, racja. Tylko ja tu jestem bkartem.
Mylaem, e bycie krzesicielem jest zabawne.
Trepy nie musz wiosowa odpar Gavin.
Trepy?
Trepy, przecitniacy, miernota, pdraki, cioki, groszoroby, czeczyny, chmyzy,
obrzpay, lebiegi, nieowieceni... nazw jest mnstwo. Wikszo nie brzmi tak sympatycznie jak
te. Wszystkie oznaczaj to samo: nie-krzesicieli.
A co z tob? spyta Kip, kiedy wreszcie wyszli z zaukw. Przeszli szerokim, wygitym
w uk kamiennym mostem nad Umbr.
Gavin spojrza na chopca.
Pytasz, jakimi przezwiskami mnie obrzucaj?
Nie! Och, Gavin tylko si droczy. Kip si skrzywi. Twoje oczy nie maj... Szuka
waciwego sowa Halo. Czy to znaczy, e moesz krzesa, ile zechcesz?
Mcz si jak wszyscy, ale owszem. Przez pewien czas mog krzesa kadego dnia, ile
zdoam, i mimo to si nie wypal. Pewnego dnia, najpewniej za pi lat, zaczn traci kolory. To
potrwa jaki rok, a potem umr.
Dlaczego za pi lat?
Kipa nadal dziwio, e krzesiciele tak rzeczowo mwi o czekajcej ich mierci. Pewnie
maj czas, eby przywykn do tej myli.
Rzdy Pryzmata zawsze trwaj wielokrotno siedmiu lat. Dotrwaem do szesnastu, wic
mam czas do dwudziestego pierwszego roku. Dugo jak na Pryzmata.
Och. A dlaczego wielokrotno siedmiu?
Bo jest siedem kolorw, siedem cnt, siedem satrapii? Bo Orholam lubi sidemk?
Prawd mwic, nikt nie wie.
Szli ulicami penymi ludzi zajmujcymi si porannymi sprawami i tymi, ktrzy chcieli
odwali jak najwicej roboty, zanim zrobi si gorco. Podeszli do dugiej kolejki robotnikw
toczcych si przy wskim gardle Bramy Kochanki, wychodzcych do pracy za miastem.
Chocia Kip nie zauway krzesania, Gavin odwrci si i poda mu zielony kamie. Nie kamie.
Zielony luksyn o wielkoci idealnie dopasowanej do doni chopca. Zdumiony Kip wzi grudk.
Wzie okulary? spyta Gavin.
Poda Kipowi kwadratow tabliczk o boku dugoci stopy, idealnie bia.
Kip wyj okulary. Umiechn si sabo.
Mam ze przeczucia odnonie do tego, co mi zaraz powie.
Twoja kolej. Dostaniesz lunch... albo obiad, albo nawet niadanie, kiedy sam zrobisz
kulk luksynu. Masz okulary, bia powierzchni odbijajc, mnstwo soca i przykad. Nie
mgbym ci tego bardziej uatwi, nawet gdybym chcia.
Ale potrzebuj Umiejtnoci, Woli, rda i Skupienia. Nie zdobyem umiejtnoci.
adnych. Wcale.
Gavin spojrza na niego szyderczo.
A jak mylisz, jak masz zdoby umiejtnoci? Spord wszystkich wymaganych rzeczy
umiejtno jest najbardziej przeceniana. Wola ukrywa niezliczono niedoskonaoci.
Cay czas to sysz.
Kip nie zjad niadania i nie dostanie niczego do jedzenia, dopki nie zrobi magicznej
kulki? Fantastycznie.
Podeszli do koca kolejki. Gavin zerkn na elazn Pi. Zanim pado pytanie, dowdca
powiedzia:
Wyglda na to, e wz si popsu. Blokuje poow bramy.
Gavin machn rk, jakby mwi id pierwszy. Dowdca ruszy przodem, a
zniecierpliwieni farmerzy i rzemielnicy rozstpowali si przed nim bez szemrania. Ci ktrzy si
wciekli, e kto ich odpycha na bok, szybko ukrywali zo na widok rozmiarw grujcego nad
nimi mczyzny.
Pomoemy wam powiedzia Gavin.
Pewnie, ty paryjska szumowino rzuci kto, plujc. Gavin zatrzyma si i przyjrza
tumowi, szukajc tego, kto to powiedzia.
Kiedy ludzie dostrzegli jego pryzmatyczne oczy, umilkli oszoomieni i zdezorientowani.
Moecie znale we mnie pomocnego przyjaciela albo moecie znale we mnie wroga
oznajmi gono Gavin.
Rozpi peleryn i odrzuci j na plecy, odsaniajc niemal olepiajco biay paszcz i
koszul ozdobion zot lamwk i klejnotami.
Ruszy naprzd, a Kip popdzi tu za nim. Tum rozstpowa si przed nimi, mruczc
pytania i przeklestwa. Po chwili stali z przodu. Co najmniej tuzin mczyzn sili si, eby
przesun wz. Najwyraniej konie sposzyy si i skrciy w bok, wjedajc przez bram. Koo
wozu roztrzaskao si o podpor bramy wosy Kochanki. Cakiem si rozleciao, podobnie jak
o wozu, i cao ugrzza pod murem, uniemoliwiajc wszelkie naprawy. Mczyni trudzili
si, eby po prostu podnie wz i kilkoma dugimi tyczkami odepchn go od muru.
Trzeba bdzie wezwa pusty wz i wyadowa wszystko, zanim cokolwiek zdziaamy
powiedzia jeden ze stranikw.
Oceniajc sytuacj swym trzeba przyzna mao dowiadczonym okiem, Kip przyzna
mu racj. Mczyni mimo wsplnego wysiku ledwie poruszyli wz. Mimo to, zgromadzony
tum jkn, a kilka osb gono narzekao.
Przyprowadzi pusty wz? Skd? Przez t mas ludzi za nami? To potrwa wiele godzin!
Bdziecie musieli dzisiaj skorzysta z innej bramy odpar stranik.
Na to rwnie zareagowano protestami. Przy panujcym na ulicy cisku aden z mczyzn
w pierwszej linii nie zdoa odej, dopki nie rozejdzie si cay tum na tyach, a to potrwa
godzinami.
No co?! krzykn stranik. To nie moja sprawka. Ja tylko prbuj to naprawi. Macie
lepszy pomys?
J a mam odezwa si Gavin.
J asne, spryciarzu... Lordzie Pryzmacie! przerazi si stranik.
To sprawio, e w tumie rozlegy si pomruki.
Gavin uda, e niczego nie syszy. Machn rk, eby mczyni si odsunli. Cofnli si
z trwog, niektrzy poirytowani, inni wrcz wrodzy. Gavin podszed do miejsca, w ktrym wz
roztrzaska si o mur.
Widz, skd ten problem. Na szczcie, mam przy sobie par dodatkowych narzdzi.
Kip, nadal trzymajc kulk z zielonego luksynu i bia tabliczk, zda sobie spraw, e
dowdca elazna Pi znikn.
By olbrzymi. Jak mg znikn? Kip rozejrza si i wreszcie go dostrzeg. Sta za
mczyzn w tumie, ktrego rka opada na wielki roboczy n przy pasie. Wielka do
dowdcy zamkna si na rce czowieka i jego nou. A sam Czarnogwardzista, grujc nad
mczyzn, pochyla si i mwi mu co do ucha.
W miar jak mwi, mczyzna blad i nagle oklap. Dowdca elazna Pi poklepa go
przyjanie po ramieniu prawie go miadc i podszed do Pryzmata.
Zawsze znikasz, kiedy ci potrzebuj powiedzia Gavin.
Dowdca co odburkn.
Kip nie potrafi si powstrzyma.
Myl, e wanie uratowa ci...
Poniewczasie dostrzeg min Gavina. Wiedzia.
Ehm. Hmm. Niewane.
Kip Spryciarz.
Gavin jednak wrci ju do pracy.
Potrzebuj liny.
Unis rk nad gow i sztabka tego luksynu uformowaa mu si w doni, a potem
strzelia w obie strony, a trzykrotnie przewyszya wzrost czowieka. Poda j oszoomionym
mczyznom.
Ty i ty, stacie tutaj. Musicie podway wz, odsuwajc go od muru.
Jeden mczyzna pokiwa gow. Razem z drugim wcisnli tyczki midzy wz i mur,
najgbiej jak zdoali.
Gavin obszed w miar moliwoci wz, strzelajc strumieniami luksynu w kilka miejsc
pod osiami k.
Teraz poleci mczyznom, ktrzy szarpnli za tyczki. Wysili si i zdoali przesun
wz o mniej ni szeroko doni.
Odliczyli do trzech, odpoczli i znowu szarpnli.
Nie trzeba powiedzia Gavin. Dalicie mi ju do miejsca. Dobra robota.
I rzeczywicie, luksyn by ju nawet za wozem, zamykajc go w migoczcej siatce rnych
kolorw, gwnie zieleni i ci.
Gavin rozluni ramiona, zapar si i wycelowa w luksynowo-kamienny uk bramy,
strzelajc strumieniami bkitu i ci. Po kilku chwilach zastygy w postaci bloczka. Gavin wzi
zwj liny od stojcego obok farmera i znowu strzeli luksynem, przyczepiajc jeden koniec liny
do sufitu. Drugi koniec przewlk przez umocowany bloczek. Zostawi troch luzu midzy
bloczkiem a umocowanym kocem i wykrzesa tam ruchomy bloczek, ktry przymocowa do
sieci luksynu wok wozu. Przywoa farmera, najwyraniej waciciela wozu i rzuci mu reszt
liny.
Nadal potrzebuj waszej pomocy powiedzia.
Kip przekn lin.
Prosz, powiedz mi, e nie wymyli tego na poczekaniu powiedzia do dowdcy, ktry
w milczeniu obserwowa tum.
Nie, nie wymyli. Zdziwiby si, jak czsto psuj si wozy, kiedy jedna armia ciga
drug przez Siedem Satrapii. Widziaem, jak sam podnosi wiksze ciary, chocia potrzebowa
wtedy o wiele wicej bloczkw.
Pytanie wic brzmiao: dlaczego i teraz Gavin nie zaatwi tego sam? Potrafi krzesa
luksyn lepszy od kadej konopnej liny. Mg wykrzesa kolejne cztery bloczki, przez co ciar
tak by si rozoy, e mgby sam podnie wz. Kip zrozumia jednak, kiedy tylko zada sobie
to pytanie. Gavin nawizywa kontakt z ludmi z miasta. Gdyby wmaszerowa tutaj i sam
wszystko zaatwi, byliby pod wraeniem, ale nie staliby si czci tego wydarzenia. W ten
sposb pozwala, by pomogli Pryzmatowi. Jego moc nadal robia wraenie, ale teraz suya
mieszkacom, niosa im pomoc.
Mczyni chwycili za liny, a Gavin wezwa do siebie jeszcze kilku. Kiedy wz oderwa
si od ziemi i odsun od ciany, Gavin z paroma ludmi chwycili go, eby nie polecia za daleko
i nikomu nie zrobi krzywdy. Wreszcie zapanowali nad koysaniem i Gavin krzykn: Dobra, tak
trzymajcie!, a potem wsun si pod wz, przesuwajc si na plecach pod zaman o.
Wz nie by lekki, a mczyni z trudem go trzymali mieszkacy miasta, ktre wojsko
Gavina niemal zmioto z powierzchni ziemi szesnacie lat temu. A jednak dowdca elazna
Pi nie robi wraenia zaniepokojonego.
Nie boi si pan, e specjalnie upuszcz wz? szepn Kip.
Nie.
A Kip wrcz przeciwnie. Gavin jednak nie zdradza adnych obaw. Zapa koce zamanej
osi, zsun je tak blisko, jak zdoa.
To nic nie dao, bo wygiy si i wykrciy, ale Gavin zbliy je i poczy po trochu tym
luksynem. Zaraz potem zrobi koo wozu. Reperowa to, co mg, i zastpowa nowymi
czciami to, czego nie mg naprawi.
Wysun si spod wozu i machn rk. Mczyni opucili wz na drog spokojnie
znis obcienie. Pomocnicy krzyknli triumfalnie. Gavin poklepa farmera w rami.
To powinno wytrzyma jakie trzy dni, ale potem bdziesz musia zaj si prawdziwymi
naprawami. Do tego czasu jednak wz powinien wytrzyma.
Dzikuj, panie, bardzo dzikuj. Ju mylaem, e mnie tu zlinczuj. Wszyscy stracili
zarobek z tego dnia. Uratowae mnie, panie.
Gavin umiechn si i powiedzia:
Nie ma za co. A teraz zaprzgaj konie.
Dopiero kiedy zobaczy umiechy, Kip zrozumia w peni, czego dokona Gavin. Dziesi
minut wysiku i odrobina subtelnoci wystarczyy, eby zamieni niedogodno w okazj do
podbicia serc nie tylko ludzi, ktrym pomg, ale te tych, ktrzy usysz t histori.
Niedorzeczna sytuacja, w ktrej sam Pryzmat, nie zwaajc na nic, docza do czysto fizycznej
pracy, jak jest podniesienie i ustabilizowanie wozu, brudzi sobie drogie biae ubranie, dokada
wysiek wasnych mini do wysikw mieszkacw, mwia co wanego tym ludziom. Wadca,
ktry przelewa pot razem z nimi, by wadc mogcym zrozumie ludzi, ktrzy zdobywali chleb
w pocie czoa. atwiej zaufa jemu ni jakiemu dandysowi w jedwabiach, ktry mg posi
wszelk wyrafinowan wiedz, ale nie zna prawdziwego ycia.
To dlatego rzadko kiedy si syszy, eby nazywano go cesarzem Guile powiedzia
cicho elazna Pi, czytajc w mylach Kipa. W gbi serca nie jest cesarzem, jest
promachosem. To nie zawsze najlepsza metoda walki, ale jego jedyna. Dlatego ci ludzie zgin za
niego.
Dlaczego wic nie pozosta promachosem? spyta Kip, zastanawiajc si, czy to
bezpieczne pytanie.
Mgbym wymieni wiele powodw. Prawda jest taka, e nie wiem.
J ednym gestem oczywicie na pokaz Gavin uwolni cay luksyn, ktry rozpad si
migotliwie i w kocu zosta po nim tylko py. Skin gow do tych, ktrzy z nim pracowali, i
machn na Kipa, eby ruszy za nim.
Kiedy Kip doczy do niego i wyszli przez bram, Gavin spyta:
Masz ju dla mnie t kulk z zielonego luksynu?
Co takiego? zaprotestowa Kip. Nie mog uwierzy... Nie miaem nawet szansy...
Och. Znowu mnie nabra. Gavin szczerzy zby w umiechu.
Patrz, Kip, na niebie napisano atwowierny powiedzia Kip. Spojrza w gr
zdumiony. Co? Gdzie?
Gavin rozemia si i o ile Kip si nie myli, nawet elazna Pi si umiechn.
Na pocztku troch wolno chwyta, ale uwaajcie, jak si ju rozkrci. Kogo mi
przypomina.
Krzywy umieszek powiedzia Kipowi, e Pryzmat porwnywa go do siebie. Gavin
pooy mu rk na ramieniu.
Pod wpywem tego dotyku Kip poczu tysice rzeczy, ktrych nie potrafi zidentyfikowa.
Ten dotyk mwi: Cay mj syn. Jego matka powiedziaa tak kilka razy zawsze kiedy Kip
narozrabia. Nigdy nie wypowiedziaa tych sw z dum.
Gavin Guile nie by po prostu wielkim czowiekiem. By dobrym czowiekiem. Kip
zrobiby dla niego wszystko.
ROZDZIA 63
Generale, musz z panem porozmawia. Liv Danavis znalaza ojca na dachu Trawertynowego
Paacu; na stole przed nim leay listy i raporty.
Jeszcze nawet nie witao, wic opatuli si, chronic ciao przed chodem. Sta, przez
chwil ignorujc prac, opierajc si poladkami o krawd stou i patrzc na wschd.
Dzi rano generale, a nie ojcze. Musiaem wpakowa si w kopoty powiedzia.
Kciki ust mu drgny. Chod tu.
Stana obok, a on przycign j do siebie, eby razem popatrzyli na wschodzce soce.
Chwile pikna pozwalaj nam przetrwa godziny brzydoty powiedzia.
Liv przygldaa si ojcu, jak patrzy si na wschd soca. Jego niebieskie oczy nie liczc
czerwonego halo, rzecz jasna wyglday na zmczone. Corvan Danavis zawsze potrafi
wytrzyma bez snu duej ni ktokolwiek inny znany Liv, wiedziaa wic, e to nie wczesna
pobudka bya przyczyn zmczenia. Nie pierwszy raz widziaa u ojca ten wyraz twarzy, ale
pomylaa, e moe po raz pierwszy go rozumiaa.
Zawsze, kiedy widziaa t min, zmruone oczy i wyt z radoci twarz jowialnego
zwykle ojca, wiedziaa, e powraca mylami do bitew. Dzisiaj przygotowywa si na widok
kolejnych umierajcych ludzi, i to walczcych za czowieka, ktry zabija kiedy jego wasnych
ludzi Gavina Guile. To musiao go rozdziera.
Soce wstao pord pysznych rw i oranw odbijajcych si w falach i powoli
napicie znikno z oczu ojca. Dostrzega piegi pod karmelow skr wok jego oczu, a
wyblake rudawe pasemka we wosach zapony nagle w wietle soca. Nie odziedziczya
adnej z tych cech. Ani te niebieskich oczu, ktre pomogyby jej by potniejsz krzesicielk.
Usta Corvana poruszyy si lekko. Och, modli si, zdaa sobie spraw. Skoczy, robic
znak trjkta rozkadajc trzy palce i kciukiem dotykajc prawego oka, rodkowym palcem
lewego, a wskazujcym czoa, duchowego trzeciego oka. Dokoczy gest, dotykajc ust, serca i
doni. Trzy i cztery, idealna sidemka zapiecztowana w Orholamie. To, co widzisz, w co
wierzysz, jak postpujesz.
Nie odwrci si od wstajcego soca.
Przysza zapyta, jak mog walczy dla wroga powiedzia.
Zabi matk. Gos Liv by lodowaty.
Nie, Aliviano, nie zabi jej.
Jego ludzie to zrobili. Na jedno wychodzi.
Sytuacja jest bardziej skomplikowana ni mylisz.
A co to ma niby znaczy? Nie traktuj mnie jak dziecko!
Przepraszam, Aliviano, musz chroni...
Mam siedemnacie lat, przetrwaam bez twojej ochrony trzy lata! Nie musisz mnie ju
chroni.
Nie chroni ciebie. Chroni innych przed tob.
Co? To wstrzsno Liv jak cios w brzuch. Ojciec jej nie ufa?
Wiesz, kto mia siedemnacie lat, kiedy wywrci wiat do gry nogami? spyta
Corvan. Dazen Guile.
Ale... ale... to nawet nie jest podobna sytuacja.
Aliviano, prosz, eby mi zaufaa. Widziaem ojcw, ktrzy naduywali swojej pozycji i
wymagali od dzieci niewolniczego posuszestwa. Nigdy nie postpiem tak z tob, prawda?
Kiedy chciaa pojecha do Chromerii, a ja wolaem, eby nie jechaa i powiedziaem ci, e
mog ci nauczy o krzesaniu wszystkiego, czego potrzebujesz, co si stao?
Pozwolie mi jecha.
W kocu.
I byo ci tam okropnie, ale pokazaa mi, jaka jeste silna, i teraz stoisz tu przede mn.
Jestem z ciebie dumny, Aliviano. Pywaa z morskimi demonami i przetrwaa. Prosz ci
jednak, eby mi zaufaa. Robi waciw rzecz, przysigam. Nie zapomniaem o twojej matce.
Nie zapomniaem o tobie.
Nie potrafia nadal patrze mu w oczy ani wytrwa w witym oburzeniu w obliczu
otwartej i szczerej ojcowskiej odmowy dalszego otwarcia si i wikszej szczeroci. Trzyma si
swoich zasad, a wiedziaa jak nikt inny, e jego zasady s bez zarzutu. Wiedziaa te, e nie da
si na niego wpyn, kiedy raz ju podj decyzj. Jeeli bya uparta, miaa to po ojcu.
Poddaa si.
O wiele atwiej byo go podziwia, kiedy nie prowadzi wojny w naszym kraju. Nawet
nie mylaam o wojnie w jego towarzystwie.
Niewinne zauroczenie? zasugerowa ojciec.
Rumieniec wypyn na jej policzki.
Moe troszeczk mrukna.
Zdziwibym si, gdyby byo inaczej. Jest jaki jest odpar Corvan, wzruszajc
ramionami.
Naprawd nie jest odpowiedzialny za mier matki? spytaa Liv, czujc, e sabnie.
Odpowiedzialny? Trudno orzec. Gdyby bracia Guile nie ruszyli na wojn, to czy twoja
matka nadal by ya? Pewnie tak. Mog ci jednak powiedzie dwie rzeczy: Gavin nie wyda
rozkazu ani nie pragn mierci twojej matki. A poza tym jest cakowicie i na zawsze zakochany
w innej kobiecie, i nie ty ni jeste.
To trzy rzeczy, prawda? spytaa Liv, rzucajc ojcu szeroki umiech.
Odpowiedzia tym samym.
Jedn informacj dostaa dodatkowo, jako moja crka.
Co on tu robi? Ludzie Pryzmata spalili miasto, zabili dziesitki tysicy. Od tego czasu nie
interesowa si Garristonem, wic czego chce teraz? Jakby miasto nie miao znaczenia, dopki
nikt go nie chcia, a teraz, gdy komu na nim zaley, Pryzmat nie moe go utraci?
Nie byo dwch braci Guile, ale trzech. Najmodszy, Sevastian, zosta zamordowany
przez niebieskiego koloraka, kiedy Gavin mia jakie trzynacie lat. Pierwszym celem Gavina jest
chroni niewinnych przed kolorakami. Albo, jeli wolisz spojrze na to nieyczliwie, zabija
kolorakw przy kadej okazji. Krl Garadul posuguje si kolorakami, a przynajmniej tak uwaa
Pryzmat. Wic trzeba go powstrzyma.
Niebieski kolorak? To nie ma sensu. Niebiescy s racjonalni, prawda?
Liv, ludzie mwi o pknitym halo, jakby to oznaczao natychmiastowy wybuch
szalestwa, jakby granica bya tu rwnie wyrana jak midzy yciem i mierci. A tak nie jest.
Niektre koloraki potrafi zachowywa zdrowe zmysy tygodniami, a nawet miesicami.
Niektrzy dobrze si czuj podczas nocy, ale w cigu dnia w peni poddaj si wadzy koloru.
Szalestwo za kadym razem objawia si inaczej. Niebieski moe wpa w morderczy sza, a
czerwony moe by spokojny i filozoficzny. To dlatego s tacy niebezpieczni. A teraz pytam, czy
mi pomoesz?
Dobrze, co mog zrobi?
Wiesz, jak robi luksynowe granaty?
Co? Nie.
Czego was, szarakw, ucz teraz w tej Chromerii?
Ej!
Corvan si umiechn.
Masz okulary?
Oczywicie.
Dobrze, bo przydaoby mi si troch tego.
Nie jestem za dobra w tym. Nie umiem zrobi zestalonej sonecznej wody.
Nie tego potrzebuj. Wiesz, co si stanie, kiedy wymieszasz czerwony i pynny ty,
zamkniesz to bez dopywu powietrza w niebieskiej skorupie i potem o co roztrzaskasz?
Ehm... co dobrego?
Bum! odpowiedzia Corvan. Moesz wykorzysta nadfiolet do skorupy, ale wtedy
rzucajcy bardziej si denerwuj.
Podnie materia wybuchowy, kiedy si nie widzi, czy skorupa nie jest nietknita? Liv
rozumiaa, dlaczego niektrzy mog si denerwowa.
Corvan rzuci jej niebiesk luksynow kulk. Zapaa j i zdziwia si, syszc, jak
grzechocze. Przyjrzaa si uwaniej. Kula miaa w rodku okrge pociski, mae jak do
muszkietu. Z jakiego powodu to j zadziwio.
To, to...
To wanie dziki nim granaty zabijaj. To wanie robimy, Aliviano. Zabijamy ludzi.
Tutaj, teraz. Wykorzystujemy dar Orholama do zabijania dzieci Orholama. A wikszo z nich to
gupcy, ktrzy w innych okolicznociach mogliby by naszymi przyjacimi. To okrutny wiat.
Chcesz, ebym ci okama? Chcesz, ebym jednak ci chroni?
Liv poczua, jak krew z niej odpywa. Sowa ojca byy jak gbka, w ktr wsiky
wszystkie jej zudzenia, ktra wysysaa ca kruch rado, jak dawaa Liv obecno ojca, fakt,
e kto podejmie za ni decyzje. Co w niej pko.
Ojcze, nie mog tego zrobi powiedziaa. Nie mog zabija Tyrejczykw, nie dla
Chromerii, nie dlatego, e tak mwisz.
Przez chwil widziaa smutek w oczach ojca. Wyglda po raz pierwszy w yciu
zobaczya go takim staro, mizernie.
Liv. Urwa. W pewnym momencie musisz zdecydowa nie tylko, w co bdziesz
wierzy, ale jak bdziesz wierzy. Bdziesz wierzy w ludzi, w idee czy w Orholama? Sercem
czy gow? Bdziesz wierzy w to, co widzisz, czy w to, co mylisz, e wiesz? S pewne rzeczy,
o ktrych mylisz, e wiesz, a ktre s kamstwami. Nie mog ci o nich powiedzie i przykro mi
z tego powodu.
Liv miaa wraenie, e w ten sposb wyjania jej zasad wiernoci jednemu panu.
A co ty wybrae, ojcze? Idee czy ludzi?
Chocia widziaa, jak si modli, wiedziaa, e ojciec nie jest szczeglnie religijny. Ta
cz umara w nim wraz z matk Liv. Jego modlitwa sprowadzaa si pewnie do czego w stylu
Dobra robota, panie. To bardzo pikny zachd soca. Ojciec odrzuca ide, e Orholam
przejmuje si pojedynczymi ludmi czy te krajami.
Zobaczya, e zamruga zaskoczony. Otworzy usta i natychmiast je zamkn. Zacisn je, a
jego oczy wyraay bl.
Nie mog powiedzie odpowiedzia w kocu.
Nie moesz powiedzie, bo nie dokonae wyboru? Jak wic miesz mnie poucza? To nie
miao sensu. Ojciec by najlepszym czowiekiem, jakiego znaa.
Nie, to nie byo to. Ojciec y jak y, poniewa wierzy w pewne idee. To sprawio, e
stan do walki przeciwko Gavinowi Guile i straci w tej walce wszystko. By czowiekiem
ideaw. Te ideay sprawiy, e trzyma si z dala od Chromerii i sprzeciwi si, kiedy jego crka
zapragna tam jecha. Ba si, e brak ideaw w Chromerii j zepsuje.
Jak si okazao, susznie si tego obawia, pomylaa Liv, czujc, e drczy j sumienie.
Bya zepsuta. Zgodzia si szpiegowa Gavina. Bya rwnie za jak wszyscy inni w Chromerii.
To jednak nie tumaczyo, dlaczego nagle ojciec walczy dla czowieka, ktrego powinien
nienawidzi. Ideay si nie zmieniy. Jeeli ju, to obecno Gavina walczcego z Tyrejczykami
powinna sprawi, e ojciec stanie do walki z nim z tym wikszym zapaem.
Orholamie, moe jej ojciec te uleg zepsuciu? Moe da si kupi? Moe sprzeda ideay
jak wszyscy inni? Serce zabolao j na sam myl, ale inaczej, dlaczego nie chcia odpowiedzie
jej na tak oczywiste pytanie? Poniewa wtedy nie mgby ju ukry wasnej hipokryzji.
Caa przeklta Chromeria bya zepsuta. Profanowaa wszystko, czego si tkna. Liv bya
na samym dole. Widziaa, jak traktuje si monochromatw. Widziaa, jak si traktuje
Tyrejczykw. A teraz znalaza si bliej wadzy. Prawie zaprzyjania si z samym Pryzmatem
i uwielbiaa to, uwielbiaa rozmawia z potnym czowiekiem, pawi si w jego uwadze.
Uwielbiaa pikne suknie i to, e traktowano j jak kogo specjalnego i wartego uwagi. I eby
utrzyma swoje wpywy, sprzedaa si jake atwo. Jednake wanie tak dziaa Chromeria.
Zniszczya nawet jej ojca.
Liv powiedzia ojciec. Liv, zaufaj mi. Wiem, e to trudne, ale prosz.
Zaufa ci? Skoro ty nie ufasz mi? spytaa zbolaa.
Livy, prosz. Kocham ci. Wiesz, e nie zrobibym niczego, eby ci zrani.
I wtedy prawda dotara do niej z ca jasnoci i Liv a zaparo dech. Jak Pryzmat mg
sprawi, e ojciec zdradzi wszystko, co byo mu drogie? Dlaczego nie odpowiada na najprostsze
pytania? Bo j kocha. Corvan uleg, ale nie dla pienidzy, wadzy albo seksu. Wiedziaa, e nie
sprzedaby duszy tak tanio. Zatem, co takiego mia Pryzmat, co mogo przekona Corvana? Mia
Liv.
Gavin Guile posuy si Liv, eby przekupi jej ojca. Nie wiedziaa, na czym dokadnie
polegaa groba albo apwka, ale to nie miao znaczenia. Liv przekupiono i nastraszono w taki
sam sposb, tyle e zrobili to Ruthgarczycy. Teraz ju wiedziaa, jak si gra w t gr. Zdradzia
swoje zasady, poniewa kochaa Ven. Jej ojciec zdradza wasne zasady, bo kocha Liv.
Corvan zdecydowa, e bdzie wierny tylko swojej rodzinie. To oznaczao Liv. I dlatego
nie mg jej nic powiedzie. Bo gdyby jej powiedzia, wszystko by zniszczya i jego powicenie
poszoby na marne.
Pko jej serce. Musiaa zdawi z caej siy emocje, eby nie wybuchn paczem.
Okrutne, jakie to okrutne. Jak Gavin mg zrobi jej co takiego?
Zrobi to, bo wanie taka jest Chromeria. mije i zoczycy, wszyscy oni. A Corvan zrobi
wszystko, co w jego mocy, eby utrzyma Liv z dala od Chromerii wszystko poza rozkazaniem
jej, eby nie jechaa, poniewa nie by czowiekiem wadczym. To jej wina. Liv przekna gul,
ktra nagle wyrosa jej w gardle. Przez ni poniono jej ojca. Zasugiwa na co wicej ni eby
odsaniaa jego wstyd.
Umiechna si tak dzielnie, jak potrafia, udajc, e ustpuje.
Rozumiem, ojcze. I ufam ci. Powiedz mi po prostu wszystko, co moesz. Dobrze?
Dobrze odpowiedzia Corvan z wyran ulg. Kocham ci, Livy.
Wiem, ojcze.
A Gavin Guile zapaci za to, e wykorzysta t mio przeciwko jej ojcu.
ROZDZIA 64
To proste, Kip. Nie kazano ci wykrzesa bloczka albo odzi wiosowej. Jedna maa zielona kulka.
To nic takiego.
Siedzia ze skrzyowanymi nogami, z zielonymi okularami na nosie, bia tabliczk na
kolanach i wyta wol, eby co si wydarzyo. Robi to ju od dwch godzin. A co waciwie
robi? Nic. Jak w ogle mona skupi umys na krzesaniu, kiedy godzinami nic si nie dzieje?
Jego odek znowu si poskary. Soce zbliao si do poudnia i teraz brzuch skary si cay
czas.
adnego jedzenia dopki nie zaczn krzesa? To okrutne. To tortura. To niemoliwe.
Kip podnis wzrok. Gavin wyprowadzi ich raptem kilkaset krokw za Bram Kochanki
do ruin starych murw zewntrznych. Kiedy si zjawili, pracoway tu ju setki ludzi, a od tego
czasu doczyo wielu z tych, ktrzy utknli w kolejce, ktr minli. Odkopywali korzenie
murw a do skalnego podoa, czyli zagbiali si na co najmniej cztery kroki w ziemi w tych
kilku miejscach, ktre Kip widzia. Kopanie szo jednak szybciej, ni myla, e to moliwe,
dziki samej liczbie pracujcych ludzi i piaszczystej ziemi, poronitej pytko ndzn
rolinnoci.
Gavin lcza nad rysunkami razem z mistrzem Danavisem. Generaem Danavisem,
poprawi si Kip. Naturalno, z jak genera rozkazywa ludziom zrobi to czy tamto tak samo
jak kiedy mwi Kipowi, eby zrobi to czy tamto sprawia, e Kip zacz si dziwi, dlaczego
nigdy wczeniej mistrz Danavis go nie zastanowi. Ten czowiek zdecydowanie przerasta mae
miasteczko, jakim by Rekton, a mimo to, Kip nigdy o tym nie pomyla. Dzieci myl tylko o
sobie, Kip.
To nie wystarczy mwi Gavin. Nie, szczegy s dobre. Idealne. Jednak stary mur
nie powstrzyma nas, wic po co odbudowywa co wadliwego?
Odbudowa mur? Czy Gavin nie wspomina, e armia krla Garadula zjawi si za cztery
albo pi dni?
Bdziemy mieli szczcie, jeli otrzymamy co zaledwie wadliwego odpar genera
Danavis. Bdziemy mieli szczcie, jeli w ogle to skoczymy.
Przynie mi rysunki Rathcaesonu rozkaza Pryzmat.
Naprawd zamierza pan budowa mury w oparciu o wyobraania artystw na temat
jakiego mitycznego miasta?
Szczki Gavina zadray nerwowo.
Rozumiem, lordzie Pryzmacie powiedzia genera Danavis. Skoni si.
Przyprowad crk doda Gavin. Przyda mi si nadfiolet.
Chwila wahania.
Oczywicie.
Genera odszed, dosiad konia i pogalopowa do miasta, a w lad za nim popdzia jego
osobista ruthgarska ochrona.
I wtedy nagle, chocia przez cay ranek rozmawia z majstrami, ruthgarskimi straami i
generaem Danavisem, Gavin zosta sam. Spojrza na Kipa. Ojej, chyba miaem krzesa.
Gavin unis pytajco brew.
Jeszcze nie zgodniae?
Kip si skrzywi.
Dziki za przypomnienie.
Kip, ziele, bardziej ni jakikolwiek inny kolor, da si podsumowa jednym sowem.
Wszystkie inne wymagaj przynajmniej kilku, odrobiny kluczenia, paru epitetw. Ziele jest
dzika. Wszystko co dobre i ze, a co czy si z dzikoci, to wanie ziele. Dlatego mog ci
powiedzie, e potrzebujesz tylko woli, poniewa wola i samowola w sposb naturalny wi si
ze sob. Gdyby pocztkowa w kolorze niebieskim, musiabym ci wyjani sens krzesania,
harmoni, porzdek, jak to si plasuje w wiecie. Ale to nie ty. Jakie pytania?
Ale nie na temat krzesania.
Co si stao z tamtym artylerzyst?
Co?
Tym z ilytaskiego statku, ktry omal nas nie zabi. Zanim do niego strzeliem, wybucha
mu bro.
To si czasem zdarza powiedzia Gavin. Naadujesz za duo prochu i muszkiet nie
daje sobie rady z adunkiem.
Ten artylerzysta, ktry trafi w nas z odlegoci prawie piciuset krokw? le naadowa
muszkiet?
Gavin si umiechn. Odwrci do. Niczego tam nie mia. Och. Kip zmruy renice.
Nadfioletowa kulka spoczywaa na doni Pryzmata.
Widzisz? spyta Gavin.
Widz.
Gavin wycign rk. Cichy trzask i jego rka odskoczya do tyu. Nadfioletowa kulka
pomkna, jakby sama bya kul z muszkietu.
Zablokowaem mu luf muszkietu przyzna ze wzruszeniem ramion. Mona
wykorzysta do tego dowolny kolor. ty oczywicie tylko wtedy, jeli potrafisz stworzy
zestalon , ale poza tym waciwie kady.
Dlaczego go nie zabie?
Moliwe, e zabiem odpar Gavin. Muszkiet eksplodujcy ci w rkach to nie art.
Wzruszy ramionami. Rozpoznaem go. By wolnym strzelcem w czasie wojny. Czasem
walczy dla mnie, czasem dla mojego brata, czasem dla dowolnego kapitana, ktry zapaci mu
wystarczajco duo. To pijak, dra i najwikszy artysta w dziedzinie sztuki artyleryjskiej w
Siedmiu Satrapiach. Niezalenie od tego, pod jakim imieniem si urodzi, jest znany po prostu
jako Artylerzysta. Pierwszy raz jako kanonier suy na statku zwanym Aved Barayah, Ognisty
Oddech.
Ognisty Oddech? Ten Ognisty Oddech?
Jedyny znany w historii statek, ktry zabi dorosego demona morskiego. Artylerzyst
mia wtedy jakie szesnacie lat. Gavin pokrci gow, odpdzajc wspomnienia. Zabiem
mnstwo ludzi, Kip. Czasem si zawaham i chocia to ze i niebezpieczne, lubi myle, e to
dowodzi, e zostao we mnie co z czowieka. Poza tym wiedziaem, e bro wybuchajca mu w
rkach doprowadzi go do szewskiej pasji. Jak znam Artylerzyst, sam zrobi ten muszkiet i
pewnie zastanawia si, kto, u diaba, le zaadowa jego cenn bro.
Zerkn na bogato odzianego Ruthgarczyka, ktry nadchodzi w otoczeniu stray i
niewolnikw nioscych palankin, eby zapewni cie jasnoskremu czowiekowi.
Zostawi ci z twoim zadaniem powiedzia Gavin. Lepiej si popiesz, bo lada chwila
zjawi si suba z lunchem.
Wanie kiedy prawie zapomniaem o brzuchu. Dziki.
Kip poprawi okulary na nosie cay czas si zsuway i nie byy wcale a wcale wygodne
i zagapi si na bia tablic. Dziki. Dziki, nieposkromiony, rosncy. Ruthgarski arystokrata
Kip domyla si, e to by gubernator na co tam uskara si straszliwie Gavinowi i sta, jakby
nie zamierza szybko skoczy. Kip stara si odci.
Ziele. No ju, zassijmy troch dzikoci.
Dziki. O, to dopiero sowo dla mnie. Dziki Kip. Potrafiem si rozszale, kiedy Ram
przezywa mnie Pulpetem, prawda? I kiedy zmusi mnie, ebym ustpi w sprawie Isy. yaby,
gdyby ponioso mnie wtedy troch bardziej. Dziko oznaczaa przeciwiestwo bycia pod czyj
kontrol, a mnie kontrolowano przez cae ycie. Kontrolowa mnie Ram. Ram! Wioskowy
twardziel. Chopak! Nawet nie osiek.
Gdyby Kip powiedzia Ramowi, eby si wynosi, niech go wieczna noc ogarnie, gdyby
roznis go na strzpy swoim ostrym jzykiem, co by mg mu zrobi Ram poza tym, e by go
zla? Nawet ze swoimi miniami Ram nie by prawdziwym przeciwnikiem dla umysu Kipa.
C, teraz w ogle nie stanowi zagroenia, skoro gdzie tam sobie gni.
Ta myl sprawia, e Kipowi zebrao si na mdoci. Nie yczy Ramowi mierci. Mia
wiele dobrych cech. A przynajmniej kilka. I nawet jeli Kip nie cierpia jako straszliwie z
powodu mierci Rama, to wolaby, eby chopak y, bo wtedy mgby mu stawi czoo.
Rozmawiaem z Gavinem Guile. Zatapiaem z nim piratw! No c, waciwie to staraem
sam si nie utopi, kiedy on zatapia piratw, ale mimo wszystko...
Kip spojrza na rce. Nadal adnego luksynu. Gubernator cigle gono narzeka. Na
Orholama, jak Gavin to znosi? Kip nigdy nie sysza, eby kto mwi rwnie nosowo. Mia
ochot zdzieli go przez eb wielk star kul zielonego luksynu. Zerkn znowu na rce. Nic.
Zawiod Gavina. Kolejny raz. Jak zawiodem Is. Jak zawiodem Sansona. Jak zawiodem
matk po tysickro.
Gd ciska mu odek. Oto czym jestem grubym nieudacznikiem. Podano mi nowe
ycie jak na talerzu. Jestem synem Gavina Guile, pewnie, e bkartem, ale ani razu nie traktowa
mnie jak co wstydliwego. A ja nie potrafi zebra w sobie woli, eby sign po to nowe ycie.
W zamian za wszystko, co dla mnie zrobi, upokorz czowieka, ktry ocali mi ycie, ktry da
mi drug szans.
Poczu si, jakby pooono mu przez pier pasy elaza, ktre teraz zaciskay si coraz
bardziej i bardziej. Ledwie mg oddycha. zy napyny mu do oczu. Dzieciuch. Nieudacznik.
Rozczarowanie. Twarz jego matki wykrzywiona, niebezpiecznie odurzona palonym szczurzym
zielem przeartym sporyszem Zniszczye mi ycie! Jeste moj najgorsz pomyk. Daam ci
wszystko, a ty to wzie i nie dae nic w zamian! Przyprawiasz mnie o mdoci.
Kip, moesz zrzuci te acuchy. Przesta wierzy w te...
Kamstwa! krzycza gubernator.
Kip zadygota i zamrowia go skra. Soce byo niemal w zenicie. Oko Orholama
przygniatao ziemi jak namacalny ciar, ale dla Kipa to bya pieszczota. wiato, energia,
ciepo, mio, wiato w mrocznych zakamarkach. Spojrza na bia tablic i w zieleni
przefiltrowanej przez jego okulary zobaczy twarz Orholama. Kip nie nazwaby tego dzikoci.
To bya wolno. Chcia krzycze, taczy z radoci i do diaba z tym, co myl inni. Byo w tym
uwolnienie od tego wszystkiego, od wizienia w jego wasnej gowie, od zrzdzcych gosw
zwtpienia, od nieustannego komentarza na temat wszystkiego, co widzia i robi. To byo
dziaanie, i to potne jak sekwoja kiekujca w szczelinie gazu. ycie wygra. Korzenie sign,
dwign i napr.
Poczu, jak elazne pasy wok piersi rozpadaj si na kawaeczki. Nigdy w yciu nie czu
si rwnie ywy. Zwierzca sia i rado.
Zatem to maj na myli, mwic dziki.
Ujadajcy gos gubernatora rozleg si przenikliw nut. Kip wykrzesa kul zielonego
luksynu w doni. Tak po prostu? Po prostu zdecydowa, e to zrobi? To si wydawao za atwe.
Kula bya gsta, zwarta, ale elastyczna pod palcami. Kip zrobi wiksz, pust w rodku bya
mniej wicej dwa razy wiksza od jego gowy. Teraz staa si zbyt elastyczna. Tak mikka, e
nikogo by nie zabia.
Szczerzc zby od ucha do ucha, Kip przytrzyma j w doniach. Jak Gavin wystrzeli
luksyn? Kip widzia te, jak robi to elazna Pi. Zmarszczy nos. Moe wystarczy, e tego
zechc.
Jaka maleka cz jego umysu protestowaa: nie moesz zaatakowa gubernatora! Na
mio Orholama, to przecie gubernator. Mylisz, e jego ochroniarze doceni fakt, e tak
naprawd nie chciae zrobi mu krzywdy?
Jednake w ucisku zieleni sowo gubernator tracio znaczenie. Co to takiego? Co to za
rnica? Otoczka w postaci ludzkich rytuaw i ludzkich tytuw wydawaa si sztuczna, miaka.
Kip si woli kaza kuli wystrzeli mu z rk. Nadal siedzia, szczerzc zby jak gupek i
czujc, jak energia gromadzi si za kul. Jak dugo pozwoli jej gromadzi si, zanim wypuci
luksyn? Och, tyle chyba wystarczy. Rozleg si stumiony trzask i kula wystrzelia z rk Kipa.
Nadal siedzia na ziemi, kiedy tyek poderwao mu wyej ni okcie.
Przeturla si na kolana ze miechem i spojrza, co si dzieje z biadolcym czowiekiem.
Gubernator wycign si jak dugi, a kula najwyraniej par razy si odbia, bo palankin
przechyla si i przewracao si wanie dwch niewolnikw. Palankin wywrci si prosto na
gubernatora i Kip usysza wrzask, ale nic nie zobaczy, bo widok zasoni mu jeden z
ochroniarzy pdzcy na niego z wycignitym mieczem.
Z przekrzywionymi okularami Kip nie mg wykrzesa wicej zieleni, ale nadal mia jej
sporo w ciele. Zacz krzesa kolejn, mniejsz kulk. Za wolno, za wolno!
Powietrze zamigotao midzy nim i wojownikiem, kiedy unis rce. Rozleg si trzask i
maleka zielona kulka strzelia, a bolesny odrzut szarpn mu rkami.
W okamgnieniu ciana niebieskiego luksynu rozwina si midzy Kipem i wojownikiem.
Miecz stranika utkn w niebieskim murze w poowie zamachu do ciosu wymierzonego w
klczcego chopca. Ostrze zazgrzytao pchane w d, odcinajc warstwy luksynu. Sam
wojownik sekund pniej uderzy caym ciaem o bkit. Rozleg si odgos tuczonego szka i
przenikliwy zgrzyt.
Stranik otrzsn si i zatrzyma. Niebieski luksyn tu przed jego twarz popka, a sie
pkni skupiaa si w miejscu, w ktrym byaby jego gowa; po strzale Kipa zostao zagbienie
wielkoci kuli muszkietu.
Do powiedzia Gavin.
Nie podnis gosu, po prostu odezwa si w ciszy, jaka nagle zapanowaa. Jego niebieska
ciana ocalia i Kipa, i stranika.
Kip by wstrznity, saby. O, w mord. Co ja zrobiem?
Gubernator nadal protestowa, kiedy dwch ochroniarzy wycigao go spod palankinu.
Wsta. Z nosa leciaa mu krew, twarz mia zaczerwienion ze wstydu, ktry gwatownie
ustpowa miejsca furii. Wciek si na Gavina.
Twj niewolnik mnie zaatakowa, dam satysfakcji!
Gubernator wycign ozdobne ostrze, ktre nosi u biodra, i wskaza Kipa.
Minie napiy si Gavinowi na uchwie.
To nie jest niewolnik. To mj naturalny syn.
Wic to... t o jest twj bkart?
Gavin odpowiedzia milczeniem.
Kip, przepro powiedzia w kocu.
Kip przekn lin i wsta, nie potrafic ukry drenia.
Strasznie przepraszam, panie. Pierwszy raz wiczyem krzesanie. Naprawd nie wiem, co
takiego...
Przeprosiny? Nie, lordzie Pryzmacie. Najpierw ty mnie atakujesz, a potem taka
zniewaga? dam satysfakcji.
Niczego nie bdziesz da odpar Gavin. Ani na chwil nie przesta patrze
gubernatorowi w oczy. Pozwolie sobie na korupcj, o ile nie wrcz na zdrad, gubernatorze
Crassos. Bye w zmowie z krlem Garadulem i jeli znajd na to choby jeszcze jeden dowd
wicej, przysigam, e kiedy wrcisz do Ruthgaru, na twoj gow bdzie ju czekaa wcznia.
No, chyba e satrapa Ptolos zdecyduje, e lepiej ci odda w rce Paryjczykw. Jeste
niekompetentnym, godnym pogardy kamc, zodziejem i tchrzem. Jeli dasz satysfakcji,
moesz si pojedynkowa ze mn. Na miecze. Daj sowo honoru, e nie bd krzesa, ale
zaatwimy to od rki.
Gubernator zamruga zaskoczony i miecz zadra mu w doni. Zamruga znowu. Schowa
ostrze do pochwy.
Zostawi burdy na miecze nieowieconym.
Warkn, odwrci si na picie i odszed wcieky.
Kip zda sobie spraw, e kto za nim stoi. Odwrci si i zobaczy dowdc elazn Pi.
Jak dugo pan tu stoi? spyta.
Wystarczajco dugo, eby ci obroni przed twoj gupot, chocia nie do dugo, eby
jej zapobiec. Nie wiedziaem, e odziedziczye skonno do byskawicznego pakowania si w
kopoty.
Och, wic niebieska ciana to robota elaznej Pici. To ju drugi raz Kip zawdzicza
ycie Czarnogwardzicie?
Dowdco powiedzia Gavin musisz porozmawia z naszymi szpiegami. Crassos si
przerazi. Moe uciec. Upewnij si, e ludzie obsugujcy dziaa u wejcia do zatoki nie zawahaj
si przed wykonaniem rozkazu ostrzau, gdyby do tego doszo. I niech gubernator nie obrabuje
skarbca. Musz mie z czego opaci nasze wojsko.
elazna Pi zmarszczy czoo.
Wolabym nie opuszcza Kipa. Jestem Czarnogwardzist, lordzie Pryzmacie, a nie
posacem. Obowizki zatrzymuj mnie tutaj.
Ja nie mog tego zrobi. Kip te nie. A trzeba to zrobi. To moja wina, e zabroniem
zabra wicej Czarnej Gwardii, ale fakt pozostaje faktem.
Dowdca elazna Pi waha si jeszcze tylko sekund.
Dobrze wic, lordzie Pryzmacie.
Skoni si i ruszy do koni, ktre kto dla nich przyprowadzi.
Kiedy odszed, zrobio si niezwykle cicho. Dziesitki robotnikw widziay, co si przed
chwil stao, i upokorzenie gubernatora z pewnoci przysporzyo Gavinowi nieco popularnoci,
ale te nikt nie mia ochoty si zblia na wypadek, gdyby Pryzmat by wcieky. Gavin potar
czoo.
Pewnie si zastanawiasz, dlaczego zamierzamy walczy w imieniu takich dupkw jak
gubernator.
Waciwie to Kip ani razu o tym nie pomyla, ale kiedy ju Gavin o tym wspomnia,
rzeczywicie wydawao si to dziwne.
Poniewa Rask Garadul mierdzi fanatykiem. To wszystko. Setki, a jeli bdziemy mieli
pecha, tysice zgin, poniewa spotkaem Raska i uznaem, e oszala. Gavin odetchn ciko.
Chce tego miasta i, szczerze mwic, ma do niego prawo. Gdybym po prostu mg odda
Garriston Tyrejczykom, zrobibym to. Zasuguj na to. Oni... ty te... zapacilicie zbyt wysok
cen za wojn, w ktrej stanlicie po jedynej stronie, po jakiej moglicie. Gdyby ktokolwiek
inny mg zaj to miasto po naszym odejciu, oddabym je i niech diabli wezm Spektrum.
Jednak z Raskiem u wadzy... Oczywicie, sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, ale dlatego
tu jestem i dziki mojej obecnoci to daoby si zrobi. Jeli si wycofamy, Rask wkroczy do
miasta i nikt nie stawi mu oporu. Zamknie zatok, nim zjawi si Paryjczycy, i to bdzie koniec.
Paryjczycy wciekn si, ale zyski z Garristonu nie s a tak due, eby chcieli tu wkroczy z
wojskami. W kocu Garadul zaproponuje im na kilka lat wyczno na przewz cytrusw z
Garristonu, a oni si zgodz. Co mylisz? Warto?
Pyta mnie, jakby moje zdanie miao jak warto. Niewielu dorosych przejmowao si
zdaniem Kipa.
Myl, e krl Garadul powinien umrze i oszczdzi nam tych wszystkich kopotw.
Gavin zamia si smutno.
Gdyby tylko. Moe Karris dokona cudu i zaatwi to nam.
Naprawd ci jej brakuje, prawda? zapyta Kip, zanim zdy ugry si w jzyk.
Gavin spojrza na niego ostro. A potem odwrci wzrok. Pokonany. Po chwili odetchn
gboko i Kip mia wraenie, e widzi, jak ucieka z niego caa nadzieja.
To a tak oczywiste? spyta Gavin.
Mylisz, e j zabij?
Fala rnych emocji przepyna po twarzy Gavina, zatrzymujc si na rezygnacji i smutku
zbyt gbokim, by wyraziy go zy.
Bdzie ya, dopki Rask nie sprawdzi, czy nie oddam mu za ni miasta. Potem j zabije.
Tak czy inaczej.
Nie, nie zabije, pomyla Kip. Przysigam.
ROZDZIA 65
Uczucie pustki w odku nie znikno u Kipa, kiedy podano lunch. Gavin, genera Danavis
nawet jeli dziwnie byo myle o nim jak o generale, a nie o mistrzu Danavisie, jeszcze dziwniej
byo myle o nim po prostu jak o Corvanie i nawet Liv lczeli nad rysunkami i planami
razem z architektami i artystami w trakcie posiku. Kip siedzia z boku, nie wadzc nikomu. Nie
mia pojcia, co robi, a miejsca przy stole nie byo za duo. Z zapaem zjad pomaracz i
wgryz si w intrygujco doprawione wiee miso pekari. Smakowao niesamowicie, ale nawet
on nie potrafi skupi si duej na jedzeniu.
Zapytabym, czy mwi pan powanie gardowa genera Danavis ale widz pask
min.
Krzesanie to aden kopot odpar Gavin. Z atwoci poradz sobie z tak iloci
luksynu...
Z atwoci? przerwa mu z niedowierzaniem genera Danavis.
Dobrze, moe nie z atwoci, ale dam rad. To ciar stanowi problem. Nie dam rady
tyle udwign, ju nie mwic o wrzuceniu tego na miejsce.
Liv odchrzkna, jakby nie bya pewna, czy moe si wtrci.
Aliviano? spyta Gavin.
Zarumienia si.
Prosz, po prostu Liv.
Odgarna nerwowo wosy.
A co powiecie na to?
Wykrzesaa co na stole. To by oczywicie nadfiolet, niewidzialny dla wikszoci ludzi.
Genera Danavis si skrzywi.
Przepraszam, ojcze. Nie panuj jeszcze dostatecznie nad ci, eby robi z niej modele.
Kip prbowa dojrze, co wykrzesaa, ale ludzie zasaniali mu st.
Gavin si zamia.
Wyglda niedorzecznie powiedzia, a Liv poblada. Ale zadziaa. Idealnie.
Doskonale. Co nasi architekci myl o projekcie?
Przez chwil Kip myla, e Gavin zachowuje si raczej niegrzecznie. Ewidentnie genera
Danavis i wszyscy inni przy stole byli ciekawi pomysu Liv, ale to Gavin by przywdc. Reszta
nie musiaa zna szczegw, a czekao jeszcze mnstwo pracy. Zrozumia rozwizanie i tylko to
byo niezbdne. I przechodzimy do nastpnej kwestii.
I tym wanie ja powinienem si zaj. Kip skoczy lunch. Mg teraz troch pokrzesa,
wiadomie. Wiedzia, co musi zrobi.
Lordzie Pryzmacie, aden z nas nie budowa muru takich rozmiarw ani... ani waciwie
murw w ogle, jeli mam by szczery powiedzia nerwowy architekt ale te stare rysunki
Rathcaesonu, ktre nam pokazae, s zdecydowanie niedoskonae. Za duo fantazji, za mao
funkcjonalnoci.
To pustkowie te nie jest funkcjonalne odpar ostro Gavin. Powiedz mi, co musimy
naprawi. Musz zacz budowa zaraz, jeszcze dzisiaj.
Architekt zamruga zaskoczony. Przekn lin. Narysowa lini palcem.
To wewntrzne przejcie nie jest dostatecznie szerokie. Bd tamtdy biegali w t i z
powrotem ludzie w zbrojach, z broni, bd tamtdy przetaczane dziaa, kierowane na swoje
miejsce albo do naprawy. Przejcie musi by dostatecznie szerokie, eby ludzie mogli si tam
mija ze sob, wozami albo dziaami.
J ak szerokie?
Powiedziabym, ehm... Architekt rozoy palce na rysunku.
Na mio Orholama, napisz tu! achn si Gavin.
Panie, te rysunki maj kilkaset lat, to bezcenne relikty... zaprotestowa inny czowiek,
pewnie artysta.
Bezcenne jest ycie, i dobrze, ebymy yli jeszcze w przyszym tygodniu warkn
Gavin. Mw dalej.
Kip nie wiedzia, dlaczego tak wolno to do niego docierao, ale dopiero teraz olnio go, e
Gavin naprawd zamierza zbudowa tu mur. Przed przybyciem wojska krla Garadula. W cztery
dni.
Och, moe dlatego, e to niemoliwe?
Oczywicie, przepynicie Morza Lazurowego w cigu poranka te byo niemoliwe.
A tak serio: czy Gavin zamierza wykrzesa wszystko samemu? Kip nie wiedzia za duo
na temat krzesania i tego, ile luksynu krzesiciel moe bezpiecznie wykrzesa w cigu dnia, ale
ju sam fakt, e wiat nie pka w szwach od luksynowych budynkw, mostw i murw,
podpowiada mu, e stworzenie ich musi by niewiarygodnie trudne. Waciwie jedyne
luksynowe budynki, jakie widzia, znajdoway si w Chromerii i zgadywa, e siedem wie byo
efektem ogromnego, wsplnego wysiku.
Architekt zezujcy, drobny czowieczek kilkukrotnie wyd policzki w gbokim
zamyleniu, a potem zacz szybko rysowa.
Otwory w tych machikuach nie daj odpowiedniego kta raenia. Jeli przeksztacimy
zwieczenie muru w ten sposb, nie dadz rady zaczepi drabin o mury, a przynajmniej nie
bdzie to atwe. Porcze na tyach, o tu, oszczdz wicej twoich ludzi, panie, przed upadkiem
ni ich. Te obszary na zwieczeniu murw musz by wiksze, eby dao si tam przechowa
wicej prochu do dzia. Na tych rysunkach nie ma miejsca, do ktrego mona by zabra rannych.
Myl, e mona by je zmieci tutaj. Jeli zdoasz, panie, wpasowa szyny w przejcie
wewntrzne, atwiej bdzie transportowa zaopatrzenie. Poza tym, plan nie uwzgldnia hakw na
latarnie. Mur bdzie zupenie ciemny, jeli tego nie poprawimy. Bd potrzebne urawie tu, tu i
tu, eby wciga zaopatrzenie.
Nigdy wczeniej nie budowae murw, co? spyta Gavin.
Ale par przestudiowaem.
Ile ci pac?
Na razie nic, lordzie Pryzmacie.
No to podwjcie mu stawk! rozkaza Gavin.
Architekt wyglda na oszoomionego; ewidentnie liczy i nie podoba mu si wynik
rachunkw, ale nie zamierza wytyka tego Pryzmatowi.
Lord tylko artuje wyjani mu genera Danavis.
Gavinowi zabysy oczy.
Och.
Architektowi ulyo. A potem Kip zauway, e na jego twarzy odmalowao si pytanie:
artowa, mwic, e nic mi nie zapaci, czy, mwic, e zapaci wicej za dobr robot?
Pracujcie dalej powiedzia Gavin. Ten czowiek zrobi notatki. Ja id pooy
fundamenty.
Mwi to metaforycznie, prawda? spyta architekt, zezujc na odchodzcego Pryzmata.
Nasz Pryzmat to tytan metafory odpar genera Danavis.
H? zapyta architekt.
Kip wsta przybity. Teraz mia najwiksz szans na ucieczk, lepsza si ju nie trafi.
Kip! rozbrzmia gos Gavina i wszyscy spojrzeli na chopaka. Zalaa go fala paniki i
wstydu, e da si zapa tak atwo.
To by kawa dobrej roboty. Niewielu chopcw potrafi krzesa nieprzerwanie
pierwszego dnia prb.
Kipowi zrobio si przyjemnie, a zaraz rado si podwoia, kiedy zobaczy, e Liv
spojrzaa na i bya wyranie pod wraeniem.
Liv! zawoa Gavin i dziewczyna gwatownie si odwrcia. Chc, eby wykonaa
modele. Ukad krzywizn korytarzy, szeroko zwieczenia murw, wszystko, co ci powie
architekt.
Tak jest, lordzie Pryzmacie! odpowiedziaa, patrzc ju na rysunki na stole i na swoj
prac.
Teraz albo nigdy. Jeli Kip poczeka, wrci elazna Pi i nie odstpi go na krok. Kip
spojrza na generaa Danavisa, pochylonego, co sugerujcego. Liv suchaa go uwanie. Na
koniec spojrza na Gavina. To byli jedyni ludzie na wiecie, ktrzy co dla niego znaczyli i
ktrzy co byo niewiarygodne akceptowali go. A w kadym razie tolerowali. Przy nich po raz
pierwszy w yciu czu, e jest czci czego wikszego.
Kip odwrci si i poszed w stron miasta.
ROZDZIA 66
Dopiero kiedy Kip zbliy si do Bramy Kochanki, zrozumia, dlaczego Gavin prbuje
wybudowa nowy mur. Stary obrs domami, sklepikami i zajazdami, jak statek pklami, tyle e
mur by poronity z obu stron i od zewntrz, i od wewntrz. W niektrych miejscach dachy
sigay prawie do blankw. Gdyby Gavin chcia, eby ten mur rzeczywicie peni funkcje
obronne, musiaby wyburzy setki domw. Sama rozbirka potrwaaby cztery dni.
Oczywicie, wyburzenie domw jakiej jednej pitej populacji miasta wpynoby w
straszliwy sposb na morale mieszkacw. Gavin mia tylko kilka dni, by sprawi, eby ludzie,
ktrzy pozostali w miecie, zechcieli walczy dla niego, a nie jego wroga. Znalaz si w sytuacji
niemoliwego wyboru: zostawi domy zbudowane przy wewntrznym murze i mie
bezuyteczny z wojskowego punktu widzenia mur albo zburzy domy i zaryzykowa, e ju
podzielona ludno odwrci si przeciwko niemu. Dlatego Gavin zdecydowa zbudowa wasne
mury.
Niewiarygodne. Jak to musiao by w czasie Wojny Pryzmatw, kiedy ludzie byli
zmuszeni wybiera, po stronie ktrego brata maj walczy? To musiao by jak walka u boku
olbrzymw ze wiadomoci, e kady ich najdrobniejszy ruch moe czowieka zmiady, ale
pozostanie na ziemi niczyjej pomidzy brami skoczy si dla niego jeszcze gorzej.
Kip trafi do swoich pokojw i spakowa to, co jak zgadywa moe mu si przyda.
Opocz i jedzenie, jeszcze troch jedzenia, miecz, cynowe danary schowane w pasie. To byo
wicej pienidzy ni podejrzewa, e bdzie potrzebowa mia nadziej, e wybacz mu to, ale
mogy mu si przyda na apwki. Potem uzna, e powinien zostawi list, eby nie tracili
cennego czasu na szukanie go.
Na biurku w jego pokoju lea pergamin i piro, wic z wysikiem skreli kilka liter.
Jestem Tyrejczykiem i jestem mody. Bardziej si przydam jako szpieg, ni siedzc tutaj. Nikt
nie bdzie mnie podejrzewa. Sprbuj znale Karris. Podpisa list, zoy kartk, kiedy
atrament wysech i wsun j pod narzut na ku Liv.
Potem naskroba drugi list. Poszedem kupi troch jedzenia i posucha minstreli.
Otrzsn si po krzesaniu. Wrc przed pnoc.
Ten list zostawi na biurku. Znajd go najpierw i to mu da pewn przewag. Przed pnoc
nie dowiedz si, e naprawd odszed. Do tego czasu bdzie ju za daleko, eby go dogonili.
Z sakwami, ktre nawet jemu wydaway si podejrzanie wyadowane, Kip min
stranikw przy bramie i poszed do stajni.
Potrzebuj konia oznajmi wadczo stajennemu. Mczyzna odpowiedzia na jego
spojrzenie i nie ruszy si spod ciany, o ktr si opiera.
To waciwe miejsce.
Kip mia ze przeczucia. Mczyzna nie uwierzy, e Kip jest kim, kto moe wydawa
rozkazy. Jeli nie dostanie konia, nic nie zdziaa. To bdzie najkrtsza prba ucieczki w historii.
Nie wydosta si nawet z domu.
Potrzebuj zwierzcia niezbyt ostentacyjnego i niezbyt... ognistego.
Taki sobie z nas jedziec, h? Mczyzna powiedzia to takim tonem, jakby mwi:
aden z ciebie mczyzna.
Przyznaj si do swojej nieudolnoci i zdaj si na jego ask, Kip.
Jak si nazywasz, gnojarzu? zapyta zamiast tego.
O rety.
Stajenny zamruga i odruchowo si wyprostowa.
Galos... panie doda niepewnie.
Nie jedziem za wiele na tych cuchncych beczkach micha, ale potrzebuj
niezawodnego konia, ktry utrzyma mj gruby zadek i nie spanikuje, kiedy posu si magi,
rozumiesz? I nie mam czasu na twoje fochy.
Dobrze uy tego sowa? Kip brn dalej. Stajenny te pewnie nie wiedzia.
Szykuje si wojna. Daj mi przekltego konia, a swoje dyrdymay zachowaj dla
chopakw stajennych.
Stajenny ruszy skwapliwie, siodajc starego konia pocigowego.
Najlepszy, jakiego mam do paskich potrzeb, panie wyjani.
Ko pocigowy? Nie jestem a tak gruby.
Przykro mi, panie, jedyny, jakiego mam.
Wystarczy odpar Kip. Dzikuj.
Nie ma co kusi szczcia. Strzemi jednak wisiao niemoliwie wysoko. Zamiast naraa
si na upokorzenie, sprbowa dosi konia i najpewniej spa, wzi wodze i wyprowadzi
zwierz do miasta, uprzednio zostawiwszy napiwek stajennemu.
Orholamie, zachowaem si jak prawdziwy dupek. Nie wiedzia, co byo bardziej
niepokojce: fakt, e gdy tylko zachowa si jak dupek, natychmiast postawi na swoim, czy e
sprawio mu przyjemno pomiatanie drug osob. W domu dostaby za to baty, i to zasuenie.
Na ulicach rozglda si uwanie, a znalaz mczyzn o podobnej tuszy, ktry mimo
gorca nosi paszcz. Ubranie wygldao na stare i znoszone, kosztowao pewnie tyle co jedna
kiesze paszcza Kipa. Kip zamieni si z mczyzn. Potem kupi wino i wod na jednej z ulic
prowadzcych na targ wodny i wanie przekonywa sprzedawc, e naprawd odda swj
wspaniay paszcz w zamian za zwyky, weniany, kiedy usysza gone krzyki. Odwrci si.
Jaki starzec sta na wozie, przemawiajc do tumu idcego na targ na wodzie, ale
wikszo ludzi go ignorowaa.
...odzyska nasz kraj. Z wasnym krlem! Wszyscy chcecie znowu wi si pod butem
Paryjczykw? Pamitacie, jak byo ostatnim razem? Stracilicie pami?
Zabili setki za suchanie takich bzdur jak te twoje! odkrzykn kto.
A ja mwi, e tym razem nie musimy im na to pozwala odgryz si starzec.
Rozlegy si pomruki aprobaty.
Wszyscy, ktrzy chcieli sucha twoich peanw dla krla Garadula, ju odeszli!
wrzasn sprzedawca.
Krl nie chce, eby ktokolwiek z was zgin. Chodcie, doczcie do niego i walczcie!
Nie chcemy walczy. Nie chcemy zabija. Nie chcemy gin. Chcemy y.
Tchrze! odpar stary czowiek.
A potem odszed poszuka yczliwszej publicznoci.
Kip ju zamierza opuci miasto, kiedy co przycigno jego wzrok. W zatoce sta nowy
statek, galeon z bia flag z siedmioma wieami. Flaga Chromerii. Niemal w tej samej chwili, w
ktrej rozpozna flag, zobaczy sznur mczyzn i kobiet idcych ulicami, prowadzony przez
przynajmniej tuzin Czarnogwardzistw. Zamar. Mia wyrzuty sumienia. Nie znali go, a on nie
zauway jedynych dwch Czarnogwardzistw, ktrzy widzieli go wczeniej, Konusa i tego
drugiego, jak mu tam byo.
Jednake ludzie idcy za Czarn Gwardi byli jeszcze ciekawsi. Kip przyglda im si,
kiedy przechodzili p przecznicy dalej i skrcili w ulic prowadzc do Trawertynowego Paacu.
Zebrao si ich okoo dwustu i Kip by pewien, e kady jest krzesicielem. Par osb miao
wystarczajco jasne oczy, eby Kip zauway, e ich tczwki s cakiem niebieskie, zielone lub
czerwone, a u niektrych tych o janiejszej karnacji skra nabraa wyranego zabarwienia.
Niektrzy ukrywali to pod dugimi rkawami. Inni w ogle si tym nie przejmowali.
...prawda, ale wyglda lepiej, ni kiedy ostatnio tu bylimy, Samilo powiedzia
mczyzna o niebieskawym odcieniu skry.
Mimo skry dostatecznie jasnej, eby dao si dostrzec kolor, mczyzna nosi dredy a do
pasa. Kobieta bya olniewajca, miaa ze czterdzieci lat i zupenie niebieskie tczwki, wysokie
koci policzkowe i oliwkow cer zachodnich Atashan z wyszych sfer. Oboje nosili bogate
szaty.
Samila Sayeh i Izem Niebieski? Nie, na pewno nie. To imiona z opowieci. Na pewno byo
wielu krzesicieli w ich wieku, ktrzy krzesali akurat takie kolory i ktrych czy specjalny
zwizek.
Potem zjawio si jeszcze wicej Czarnogwardzistw, pomagajcych zniedoniaym
krzesicielom lub pchajcych ich w fotelach na kkach. Kip postanowi nie czeka, a okae si,
e przypyn z nimi Konus.
Odwrci si, eby wmiesza si w tum i stan twarz w twarz z Liv. Staa z rkami na
biodrach i zacinitymi zbami. Zerkna na konia i popatrzya z powrotem na Kipa. Ojej.
Ja to wszystko wyjani zacz Kip.
Ju wyjanie. Dwa razy.
Nie bya rozbawiona.
Znalaza oba listy. Niech to diabli.
Nie zatrzymuj mnie, Liv, prosz.
Co ty sobie wyobraasz? Zniya gos. Mylisz, e zostaniesz szpiegiem? Ze
znajdziesz Karris? I co wtedy?
Zacisn zby.
Uratuj j.
Nawet nie prbowaa ukry niedowierzania.
To najbardziej niedorzeczna rzecz, jak w yciu syszaam. Jeeli chcesz uciec, bo tu jest
zbyt niebezpiecznie, to nie musisz udawa...
Id do diaba! krzykn, zaskakujc samego siebie.
Liv wytrzeszczya oczy. Nie mg uwierzy, e tak si odezwa do niej, do Liv, na mio
Orholama!
Przepraszam!
Powiedzia to za gono i par osb spojrzao na nich. Zniy gos zakopotany.
Naprawd przepraszam. To gupie, e tak powiedziaem, i pode. Nie chciaem. Ja... Liv.
Urwa, a potem postanowi i na cao. Jestem nikim. Byem nikim przez cae ycie. I, ni
std, ni zowd, ludzie traktuj mnie inaczej z powodu czego, na co nie miaem wpywu? Z
powodu mojego ojca? Widzia po jej minie, e rozumiaa. Doskonale wiedziaa, co mia na
myli. Liv, zawdziczam Gavinowi wszystko, a on o nic mnie nawet nie poprosi.
Poprosi odpara ponuro.
Czy kiedykolwiek poprosi, eby zrobia co zego?
J eszcze nie przyznaa. Mwi tylko, e musisz uwaa na siebie, kiedy idzie o ludzi z
Chromerii.
I co? Ty nie jeste jedn z nich? Jeli zmusisz mnie do powrotu, zmusisz mnie do
zamania sowa.
Co? Liv miaa tak min, jakby j spoliczkowa.
Przysigem, e uratuj Karris. Nie rozumiesz, Liv? Nadaj si do tego doskonale
wanie dlatego, e jestem nikim. Spjrz mi w oczy!
Nadal skonsternowana spojrzaa mu w oczy.
adnego koloru, adnego halo tumaczy. Ale mog krzesa. Liv, po raz pierwszy w
moim yciu wiem dokadnie, co musz zrobi. Nikt mnie do tego nie zmusza. Robi to, bo to
waciwe. Jest w tym co niewiarygodnie... Zacisn donie, prbujc znale sowa.
Uwalniajcego. Potnego. Sam nie wiem co, ale to cudowne uczucie.
Nawet jeli idziesz na wasn mier?
Zamia si ponuro.
Nie jestem bohaterem. Po prostu nie lubi siebie a tak bardzo. I co z tego, jeli umr?
To najokropniejsze, co kiedykolwiek syszaam.
Przykro mi. Nie staram si by godnym poaowania. Mwi tylko, e... nie mam nic.
Jestem sierot, w najlepszym wypadku bkartem. Wstydem. Nie mam za wiele do stracenia. Jeli
mog zrobi dobry uytek ze swojego ycia, a nawet z wasnej mierci, to jak mog nie
sprbowa?
Widzia, e Liv si waha. Po raz pierwszy nabra nadziei, e moe jednak mu si upiecze.
Liv, prosz. Jeli zawiod, jeeli nie wydostan si nawet z miasta, to naprawd bd
niczym. Prosz. To najwaniejsza rzecz w yciu, jakiej sprbowaem dokona, i nie mog
zawie.
Zamrugaa, a potem wyszczerzya zby.
Nigdy nie mylaam, co si moe wydarzy, jeli wykorzystasz ten swj ostry, szczwany
jzyk przeciwko mnie. Pomaracz... to byby cay ty.
Rzeczywicie z oglnego ksztatu przypominam troch pomaracz, ale na pewno...
Pomaraczowy krzesiciel, a nie owoc! zamiaa si.
Ach, by jak szczwany krzesiciel.
Czy to znaczy, e mnie nie zatrzymasz?
Gorzej.
H?
Musisz zrobi to, co suszne. Ja te musz zrobi to, co suszne. Jestem za ciebie
odpowiedzialna.
O, nie.
Tak. Jad z tob. Albo nigdzie nie jedziesz.
Liv, nie rozumiesz...
Czego waciwie nie rozumiaa? e zadurzye si w niej po uszy? e jest pikna i bystra, i
cudowna, i niesamowita, i z caej duszy tsknisz, eby by z ni, ale nie wyobraasz sobie, e
mgby j narazi na niebezpieczestwo?
Czego nie rozumiem? spytaa.
Niech to szlag.
Jeste dla mnie wiatem.
To mu si wyrwao. Nie mg uwierzy, e to powiedzia. Wytrzeszczy oczy, jeszcze
zanim ona to zrobia.
By niemale nagi, kiedy tamta zabjczyni prbowaa go zabi, ale to byo gorsze. Sta
sparaliowany. Jzyk go zawid.
Bardzo mieszne, Kip, ale nie oszukasz mnie i nie wymkniesz si, kiedy nie bd patrze
albo co w tym stylu. Moe i jeste chytry, ale ja nie jestem pierwsz naiwn.
Och, dziki Orholamie! Mylaa, e artowa! Zalaa go fala ulgi, a ugiy si pod nim
nogi.
Jad z tob powiedziaa Liv. To moja ostateczna decyzja. Masz racj, prbujesz
zrobi co dobrego. Wiem, e Karris zasuguje na ratunek, a to, czego si dowiedziaa, moe
zmieni przebieg caej wojny. Jeli chcesz, eby ci si udao, przyda ci si moja pomoc, a jeeli
nie pozwolisz mi jecha z tob, to zmusisz mnie do zamania mojej obietnicy.
Pomys z nie zmuszaj mnie, ebym zama dane sowo wykorzysta jako fundament
swojej argumentacji. Nie bardzo mu si podobao, e obrcia to przeciwko niemu, ale mia wat
zamiast mzgu i serce nadal bio mu motem, wic nie bardzo potrafi si przeciwstawi.
Poza tym dodaa ciszej Liv nawet jeli ty przed niczym nie uciekasz, to moliwe, e
jedno z nas wrcz przeciwnie.
H?
Tylko na h ci sta? Wspaniale.
Jad. Ruszajmy powiedziaa Liv.
Razem odszukali starca, ktry krzycza wczeniej do tumu, i otrzymali wskazwki, jak
znale wojsko krla Garadula Ruszajcie na poudnie i trzymajcie si ladw. Poszy t drog
ju tysice. Jeli wolicie doczy do armii, zamiast siedzie bezuytecznie jak reszta z ludzi
obozu, to powiedzcie, e przysa was sierant Gerain.
Strae przy Bramie Wiedmy tylko na nich zerkny. Za miastem Kip znalaz ska, stan
na niej i wgramoli si na siodo. Liv zapaa jego rk i usiada za nim. Wielki ko pocigowy
nie mia kopotu z ich wag. Kip zmusi si do rozlunienia mini, kiedy Liv obja go w pasie.
Mimo to, zawaha si, zerkajc na pnoc w stron Garristonu. No, miao, Kip, robie ju
durniejsze rzeczy i przeye, eby o nich opowiedzie.
No, co do tego to nie mia pewnoci. Mimo to, szturchn konia i tak rozpoczli dug
podr.
ROZDZIA 67
Zaczo si od tpego blu. Zawsze si tak zaczynao. Przez chwil Karris miaa nadziej, e to
odek reaguje na jedzenie, ktre krl Garadul praktycznie si wpycha jej do garda. Karris nie
miaa krwi miesicznej od p roku. Jak wikszo kobiet w Czarnej Gwardii menstruacje miaa
w najlepszym wypadku nieregularne. Liczba treningw zwyczajnie im zapobiegaa. Kiedy jednak
w kocu nadchodzia ta pora, ciao Karris nadrabiao wszystkie zalegoci w blu.
Przeklty krl Garadul. To jego wina. Narzucona nuda doprowadzaa j do szau
siedziaa w wozie, nie miaa nic do roboty i cay czas bya kontrolowana. Kiedy odkryli, e
wykonuje wiczenia siowe, przysali trjk krzesicieli i dwch gwardzistw. W szstk ledwie
zmiecili si w maym wozie. Gwardzici zapali Karris i przeoyli j przez kolano krzesicielce.
Dosownie!
Kobieta wyja mski skrzany pas i zlaa j tak, e zdara jej pup do ywego. Jakby bya
krnbrnym dzieckiem. Przyapano j trzy razy, kara nie zmienia si, za to osaba jej ch
stawiania oporu. Miaa wraenie, e jej sprzeciw by za saby i zbyt bahy, eby przy nim
obstawa.
Teraz tego aowaa. Bl promieniowa ju na plecy. Niedugo zacznie si biegunka.
Cudownie by kobiet.
Inne kobiety w Czarnej Gwardii korzystay ze wzgldnej wolnoci od krwi miesicznej,
poniewa oznaczaa te wzgldn wolno od martwienia si ci. Karris po prostu cieszya si
z wolnoci od blu. Miny lata, odkd uprawiaa seks z kim innym ni wasna poduszka.
Chocia w tej chwili nie miaa ochoty nawet o tym myle. Waciwie to uznaa, e gdyby teraz
cho zobaczya mczyzn, to wydrapaaby mu oczy.
To przez mczyzn kobiety musiay tak cierpie. Jak mwio stare porzekado, kobieta
musi krwawi, eby zapodni nasienie mczyzny. Mimo chronologicznej niespjnoci byo w
tym dostatecznie duo prawdy.
Przynieli jej sukni tego ranka.
Nie by to strj, jaki spodziewasz si, e ka ci woy na wasn egzekucj. Chocia nie
bya to dokadna kopia sukni, jak woya, kiedy w kocu ustpia wobec da ojca i doczya
do Gavina, ktry na czele swoich wojsk odbija Ru, to niewiele jej brakowao. Przede wszystkim
uszyto j z czarnego jedwabiu, a nie zielonego. Krawcowa krla Garadula pracowaa albo z
pamici, albo dysponujc tylko obrazem uwieczniajcym tamten dzie a moe zwyczajnie
postanowia uwzgldni w kroju zmiany, jakie zaszy w modzie w cigu szesnastu lat.
Oczywicie, suknia leaa jak ula.
Przez cay dzie Karris patrzya na sukni z nienawici, podczas gdy skurcze szarpay jej
wntrznociami, nadesza nieodczna biegunka i Karris par razy niemal zemdlaa z blu. Ta
suknia symbolizowaa co wicej ni poddanie si dziecicej fantazji Raska. Ta suknia to
modo Karris. Dziewczyna, ktr bya. Kobieco, mikko i ulego. Desperackie starania,
eby cign ludzkie spojrzenia, wzbudzi zazdro u innych dziewczyn, zawi u starszych
kobiet, zdoby uwag mczyzn. Karris bya saba, maostkowa, gupia i beznadziejnie zalena.
Oczywicie zmusz j do noszenia tej sukni. Moga woy j od razu albo pozwoli, eby
j bili tak dugo, a ustpi i to zrobi. Oczywicie moga j podrze na strzpy. Cho sprawioby to
jej przyjemno, tylko odwlekoby to co nieuniknione. Poza tym nie wypuszcz jej std bez tej
sukni. Tego bya pewna. Nie wiedziaa, czy wypuszcz j w sukni. Jednake zawsze to jaka
szansa. A jak miaa zabi Raska Garadula, siedzc w wozie?
Woya sukni.
Chciaa jej nie cierpie. Chciaa jej serdecznie nienawidzi. Od lat jednak nie nosia
niczego, co tak doskonale na niej leao. Oczywicie, strj Czarnogwardzistki te pasowa jak
ula, ale to byy robocze ubrania. Ta suknia szept delikatnego jedwabiu na skrze to byo co
cakiem innego. Pasowaa jak pochwa na miecz. Gdyby nie bya tak doskonale uszyta, Karris nie
mogaby w niej oddycha, ju nie mwic o poruszaniu si. Suknia opinaa si na krgoci jej
bioder i brzucha, hojnie wycity dekolt przyciga uwag do pynnych byskw marszcze na
wspaniaym jedwabiu i jej piersi. Oczywicie, stara suknia nie miaa tak gbokiego wycicia na
plecach, a kilka przeplatajcych si sznurwek tylko podkrelao zasadnicz nago plecw.
Patrzc w d na piersi nie miaa tu lustra Karris miaa tylko nadziej, e nie zmarznie. Bo
jeli zmarznie, wszyscy to zauwa.
Czy suknia, ktr nosia jako gupia szesnastolatka, nie miaa podszewki? Czy Karris w
ogle zwrcia na to uwag? Naprawd nie pamitaa. Wiedziaa tylko, e bya wtedy
zachwycona sukni. Czua si jak bogini Atirat, kiedy staa w niej obok Gavina, z dugimi
wosami upitymi w brylantowo-szmaragdowej tiarze, a ludzie ich ubstwiali. Wmwia sobie,
e moga pokocha Gavina. Pocztkowo, przed Balem wiatowadcw, pociga j bardziej ni
Dazen. Moga znowu rozdmucha ten arzcy si wgielek.
Dazen wiecznie pozostawa w cieniu starszego brata i najwyraniej to mu odpowiadao.
Gavin by taki pewny siebie, taki wadczy. Pociga j jak wszystkich, nie moga mu si oprze.
Jednake po tamtej nocy na Balu wiatowadcw wszystko si zmienio. Kiedy poznaa Dazena,
nagle przestaa dostrzega tak gbi w Gavinie. Dazen nigdy nie poj wasnej siy. Uwielbia
Gavina, przenosi na niego wszystkie swoje cnoty, nie dostrzega jego saboci i wyolbrzymia
zalety. Gavin karmi si tym uwielbieniem i utuczy na nim.
Niemniej nadal by wspaniay, wykwintny, wadczy i podziwiany. Dla szesnastoletniej
Karris zdanie innych ludzi byo bardzo wane. Zawsze pragna zadowoli ojca, matk, Koiosa i
pozostaych braci, preceptorw, wszystkich. Gavin by wszystkim co dobre. By Pryzmatem, a
jego brat w tamtej chwili skompromitowanym zbiegiem i morderc. Karris pamitaa, jak
przekonywaa sam siebie, e moe si zadowoli Pryzmatem. Zadowoli si najbardziej
podziwianym, upragnionym i budzcym najwikszy lk czowiekiem w Siedmiu Satrapiach.
Poza tym, po tym, co zrobi Dazen, musiaa polubi Gavina albo resztk jej rodziny czeka
ostateczny upadek.
Na podwyszeniu, gdzie ogaszali swoje zarczyny, Karris mylaa, e naprawd bdzie
szczliwa. Szczerze podziwiaa swojego narzeczonego. Gavin zawsze by wspania postaci.
Rozkoszowaa si kad chwil, bdc w centrum uwagi.
W czasie kolacji tego wieczoru Gavin zaartowa, rozmawiajc z jej ojcem, e zabierze
Karris do swoich apartamentw i nie zmru nawet oka. Ojciec Karris normalnie
tradycjonalista, ktry zawsze przysiga, e jego crka nie da mleka, dopki jaki mody satrapa
nie kupi caej krowy, ktry zbi j za to, e oddaa dziewictwo Dazenowi ten sam czowiek,
ten hipokryta, tchrz zachichota tylko nerwowo. A do tamtej chwili Karris powstrzymywaa
narastajc panik. Przynajmniej nie bd musiaa z nim spa do lubu, mylaa sobie. Zdoam
si w nim zakocha w nadchodzcych miesicach. Zapomn o Dazenie. Zapomn o dreszczu,
jaki mnie przeszywa, gdy caowa mnie w kark. Zapomn, jak mi serce roso w piersi za kadym
razem, gdy umiecha si szelmowsko. Wszyscy maj racj Dazen nawet w poowie nie
dorwnuje Gavinowi. Nie mog kocha Dazena po tym, co zrobi.
Jednake nie byo ucieczki. Karris wybraa wasny rodzaj tchrzostwa i si upia. Ojciec
zauway to za pno albo w ostatniej chwili, zaley jak na to patrze i zabroni subie
podawa jej wino. Nie zdya upi si tak, eby straci przytomno. Nie pamitaa, co wtedy
mwia, ale pamitaa, e Gavin zanis j do swojego pokoju. Ojciec patrzy na to pustym
wzrokiem. Nic nie powiedzia.
Mylaa, e jak si upije, to atwiej jej bdzie by potuln, cich i uleg. Plan si uda i nie
wiedziaa, dlaczego mylaa o tym z tak gorzkim rozczarowaniem. Kiedy odwracaa twarz od
pocaunkw, Gavin wzi to omykowo za niemiao i caowa gdzie indziej. Kiedy zsun jej
sukni, zasonia si rkami, a on wzi to za skromno. Skromno? Kiedy bya z Dazenem,
upajaa si jego spojrzeniem. Bya miaa, bezwstydna. Czua si jak kobieta, chocia wiedziaa,
e pod wieloma wzgldami tylko bawia si w kobiet. Przy Dazenie czua si pikna. Przy
Gavinie wypenia j niewysowiona rozpacz, ktra zdawia pacz wyrywajcy si z jej garda.
Karris nie pamitaa nawet, czy protestowaa, czy prosia, eby przesta. Chciaa, ale niewiele
pamitaa. Chyba nic nie powiedziaa. Cay czas mylaa, co powiedzia ojciec: Nasza rodzina
tego potrzebuje. Bez tego lubu jestemy skoczeni. Dlatego nie walczya.
Pamitaa jednak, e w trakcie pakaa. Dentelmen by przesta, ale Gavin by pijany,
mody i napalony. Nie byo w nim delikatnoci. Nie bya gotowa i sprawia jej bl, ale ignorowa
jej protesty i porusza si napdzany modziecz dz.
Szybko skoczy daleko mu byo do przechwaek o caej nocy. A potem kaza jej wyj.
Zwyczajne okruciestwo tych sw zaparo jej dech w piersi. Przekna to. A powinna bya
wydrapa mu oczy.
Wcale jej nie chcia. Chcia tylko pokaza, e Dazen nie moe mie tego, co zgodnie z
prawem naleao si Gavinowi. Karris rwnie dobrze mogaby by drzewem, ktre obsika po
ostatnim psie, znaczc tym samym swoje terytorium.
Chwiejnym krokiem przesza korytarzami w piknej sukni z rozpit poow guzikw do
zapicia tego przekltego acha potrzebna bya pomoc sucych. Oczywicie widziano j. Jako
dotara do domu, nie do ich domu na Wielkim Jaspisie, ktry spali si do fundamentw, ale do
ich apartamentw w pobliu. Ojciec czeka na ni, ale nie powiedzia ani sowa, tylko na ni
patrzy. Jej niewolnica rozebraa j drcymi palcami, a kiedy w kocu Karris pada do ka, w
progu sypialni zobaczya ciemny zarys sylwetki ojca. Zachwia si i opar o framug.
Mgbym wyzwa go na pojedynek powiedzia. Ale by mnie zabi, Karris, a ty
byaby skoczona. Bez adnej nadziei. Stracilibymy wszystko, o co walczyli nasi ojcowie przez
pidziesit pokole. Moe jutrzejszy dzie bdzie lepszy.
Przez dwa dni chorowaa z powodu wina, a kiedy wreszcie wysza z sypialni, Gavin
pocaowa j publicznie, sadza po swojej prawej stronie, traktowa jak krlow. Zupenie jakby
tamta noc nigdy si nie wydarzya. Albo bya pikna.
Pniej uznaa, e to dlatego, e wszyscy zachwycali si, jaka to z nich pikna para i jaka
liczna jest Karris, wic Gavin uzna, e Karris pasuje do jego wizerunku. Zamiast j odstawi na
bok, zdecydowa si na maestwo. Wkrtce jednak wyjecha i stoczy ostateczn bitw pod
Strzaskan Ska.
Od powrotu wydawa si innym czowiekiem. Traktowa j z prawdziwym ciepem i
szacunkiem; zupenie nie przypomina czowieka, ktry wyrzuci j z sypialni po tym, jak si z
ni zabawi. Karris zacza wtpi, czy tamta noc w ogle nastpia dopki nie odkrya, e jest
w ciy. Tego samego dnia, kiedy zdaa sobie z tego spraw, ale zanim zdya mu o tym
powiedzie, Gavin zerwa zarczyny.
Miaa szesnacie lat, bya w ciy i nie miaa adnych szans na maestwo. Innymi sowy,
bya ucielenieniem ojcowskiego koszmaru. Kiedy tylko zyskaa pewno, e nie poroni,
powiedziaa ojcu. Zada, eby posza do konsyliarza i zaja si spraw.
Po raz pierwszy w yciu odmwia. Do diaba z ojcem. Chcia j uderzy. Wycigna
pistolet. Powiedziaa, e roztrzaska mu eb, jeli omieli si j uderzy. Powiedziaa mu, e jest
tchrzem, e ona urodzi bkarta Gavina i niech cay wiat si o tym dowie. Do diaba z nim, do
diaba z jej ojcem, do diaba ze wszystkimi. Urodzenie tego dziecka bdzie jej pierwszym
samowolnym czynem, jej zemst.
Ojciec pad na kolana i baga. Dosownie baga. Prosz, ocal nasz rodzin. Nie moemy
zawie tylu pokole Biaodbw, ktre powiciy wszystko, ebymy zyskali tak pozycj.
Mwi my. A mia na myli siebie i siebie. To on zniszczy rodzin i wiedzia o tym. Wyglda
sabo i aonie, zimny pot lni mu na ysiejcej gowie. Nagle wzbudzi w niej pogard. Kiedy
rzdzi ni niepodzielnie. By odraajcy. Odmwia jego probom, a widok chorej, martwej
rozpaczy w jego oczach sprawi jej przyjemno.
Dwa dni pniej pocaowa podwjn luf pistoletu i strzeli sobie w eb. Wszystkie ksigi
rachunkowe byy uporzdkowane. Tym si zajmowa przez dwa dni. Wyprzeda cae mienie
rodziny, eby spaci ich dugi, i zostawi Karris do, by przeya spokojnie reszt ycia i
utrzymaa nielubne dziecko. Ojciec wszystkim si zaj. Jego list samobjczy wyjania, gdzie
znajduj si pozostae fundusze i dokd Karris moe si uda, jeli chce urodzi dziecko w
tajemnicy. Nie baga, eby tak uczynia. Waciwie w licie nie byo adnych emocji. adnych
przeklestw, wybaczenia, alu. By rwnie pusty jak czaszka ojca po tym, jak przeszy przez ni
kule pistoletu. Tylko krew i osad z czarnego prochu. ajno i mier. Pustka i ohyda.
Nie moga zosta na Jaspisach, by znosi lito i zakopotane spojrzenia. Wyjechaa wic
do domu dalekiej kuzynki gboko w Krwawej Puszczy. Urodzia dziecko i natychmiast je
oddaa, nawet nie przytuliwszy, nie zapytawszy o pe. Tylko przez niedyskrecj gospodyni
przypadkiem dowiedziaa si, e to by chopiec. Rodzina, ktra adoptowaa syna Gavina,
mieszkaa w pobliu. Karris nie moga tam wytrzyma, wic wrcia do Chromerii. Szybko
stracia wag po ciy, a na jej modej skrze lady po rozstpach byy ledwie widoczne.
Zupenie jakby nic si nie wydarzyo, poza tym, e wspomnienia uczepiy si jej jak piekliszcze
zerajce jej dusz.
Zatem czarny kolor nowej sukni jest jak najbardziej na miejscu, co? Kawaek mroku jak
ten, ktry jest we mnie.
Mylaam, e masz ju za sob te melodramaty, Karris.
Moesz sobie wsadzi te komentarze.
Chyba wanie na wsadzanie ma nadziej krl.
To dopiero bdzie uciecha dla nas obojga. Mam nadziej, e lubi krew.
Wic co? Mam podzikowa, e dostaam wanie teraz? Niewielka szansa, e...
Skurcz przerwa jej w p myli. Karris si skulia. Nie miaa ochoty dzikowa.
Kiedy tak si kulia, kto wsun pod drzwiami kawaek papieru. Karris go podniosa. By
niewikszy od jej palca.
Rozkaz: zab. k.G. Cicho. Nie mog pomc.
Pod spodem widniaa stara runa. To by ustalony symbol, oznaczajcy, e wiadomo jest
od cznika, z ktrym Karris miaa si spotka. Kiepsko narysowana, ale poprawna.
Wiadomo nie zasugiwaa nawet na miano zaszyfrowanej, ale nigdy nie pomyleli, e
Karris bdzie potrzebowaa szyfru. Miaa spotka si z cznikiem osobicie. Mia si
przedstawi, rysujc od niechcenia cz runy na jakiej powierzchni: stole, ziemi, czymkolwiek.
Karris miaa wic zabi krla Garadula. W tajemnicy. A jej kontakt nie mg jej pomc.
Cudownie. Karris nie moga nawet spali liciku, a chocia karteczka bya maa, bya te
brudna. Karris woya j do ust, krzywic si, i przekna.
Kontakt nie bdzie w stanie jej pomc. Niech to szlag, Karris, tyle mylaa o przeszoci,
e zapomniaa o teraniejszoci. W jednej chwili Corvan zrozumia, e kto chcia jej mierci.
Ze wszystkich agentw Karris bya ostatni osob, ktr Biel powinna tu wysa. Albo Biel
chciaa, eby Karris umara, albo...
Nie istniaa inna moliwo. A moe Biel miaa nadziej, e zostan porwana i zgwacona?
To niedorzeczne.
Wiedziaa, e czasem frustrowaa Biel, ale mylaa, e ta uparta kobieta j lubi. Z drugiej
strony Biel zawsze prowadzia wielopoziomow gr. Moe uznaa, e wykorzysta mier Karris,
by osign inny cel.
Zrobio jej si niedobrze. To moliwe. Nie pomylaaby o tym wczeniej, ale przecie
przysiga odda ycie za Biel w razie potrzeby. Moe Biel uznaa, e nadesza taka potrzeba.
Kto zapuka do drzwi. Tak samo jak wczeniej zjawio si mnstwo krzesicieli i mnstwo
gwardzistw. Jednake tym razem weszo te kilka kobiet z puszkami pudrw i byszczykw. Z
wpraw profesjonalistek umaloway Karris, uczesay, skropiy perfumami, ale nie naoyy
adnego proszku na oczy ani rzsy.
I wkrtce Karris dowiedziaa si dlaczego, kiedy jedna z niewolnic wyja fioletowe
nakadki. Niech ich szlag, pomyleli o wszystkim.
Jeli je zerwiesz, rozerwiesz sobie skr powiedziaa jedna z niewolnic. I
prawdopodobnie zerwiesz sobie ca powiek. Jeli je zostawisz, krl moe pozwoli ci na
wiksz swobod, a nie uszkodzisz sobie oczu. Za kilka dni nakadki same si poluzuj i w kocu
odpadn.
A wtedy ponownie je przykleicie powiedziaa Karris.
Owszem.
A jeli co wpadnie mi do oka? Nie da si wtedy tego wyj.
Postaraj si, eby nic nie wpado.
Przymierzyy nakadki do jej oczodow. Nie byy najlepiej dopasowane. Niewolnica,
Atashanka ze wschodu, sdzc po rysach, skrzywia si.
eby pasoway, musz naoy wicej kleju. Wicej kleju oznacza, e jeli zamrugasz,
rzsy si zlepi. Krl Garadul chce ci dla twej urody, wic wol nie przycina ci rzs, jeli mog
tego unikn. Jednak, jak ju nao nakadki, zostan tak na wiele dni. Naprawd wolaaby,
eby rzsy nie umazay ci si w kleju i skleiy albo... ugrzzy w nim. Wic wolisz by lepa,
mie podranione oczy czy straci rzsy?
Wol straci rzsy i niech diabli wezm Raska powiedziaa Karris.
Niewolnica zacisna usta.
Masz racj. Krl moe si rozzoci. Musimy zaryzykowa. Pomrugaj teraz jak
najwicej, bo potem nie wolno ci bdzie mrugn tak dugo, jak tylko wytrzymasz.
Niezwykle ostronie naoyy nakadki z kroplami kleju. Krople kleju wypeniy woln
przestrze, gdzie nakadki nie przylegay dobrze.
Karris ledwie miaa oddycha, siedziaa tak nieruchomo, jak tylko zdoaa, zmuszajc si,
eby nie mruga. Kiedy wreszcie nie wytrzymaa i musiaa mrugn, rzsy ugrzzy w schncym
kleju, ale zaraz si z niego wyrway.
Och, i postaraj si nie paka powiedziaa niewolnica. Bo bdziesz miaa oczy pene
ez. Dosownie.
Umiechna si nieprzyjemnie.
Przezabawne.
Naoyy wicej makijau wok oczu, kiedy klej ju wysech.
A potem, w otoczeniu krzesicieli i gwardzistw, szybko przeprowadzono Karris przez
obz. Soce zaszo godzin wczeniej. Ucieszya si ze wieego, suchego powietrza. Ponad
zapachem wasnych perfum wreszcie czua wo koni, ludzi, ogniska, misa wieo ubitych
zwierzt, gotujcego si misa, bylicy i oleju. Oleju? Rozejrzaa si i zobaczya niedaleko wz z
zapasami. Och, oliwili miecze i bro paln.
Poniewa tyle wozw otaczao jej wasny, Karris nie bya w stanie zobaczy do wojska,
by oceni, ilu ludzi maszeruje na Garriston. Nie pomoga jej nawet liczba wozw. Nie miaa
pojcia, jak bardzo s wyadowane, a nawet gdyby wiedziaa, to kiedy ostatni raz podrowaa z
armi, nie zwracaa uwagi na takie rzeczy Bya moda, rozpieszczona, przeraona i gupia; nie
przyszo jej do gowy, e kiedy taka wiedza moe si okaza uyteczna.
Wrd onierzy krcio si wiele kobiet. Nosiy wieo cite drzewo na ogniska, stay na
wozie rzeniczym, pokrzykiway na mczyzn, eby na pewno sprawiedliwie podzielili wieo
oskrowane dzikie pekari, opatryway pomniejsze obraenia, nieuniknione podczas marszu
tysicy, zabieray bro i zbroje, ktre wymagay naprawy u kowali, nie zabierajc tego, co
onierze sami mogli naprawi, ale woleli zrzuci to na kogo innego. Wikszo kobiet penia
role suebne, co oznaczao, e albo krl Garadul nie mia wysokiego mniemania na temat kobiet,
albo byy to gwnie wiee rekrutki. Sdzc po rnorodnoci strojw, wywodziy si z
najrniejszych warstw spoecznych. To oznaczao, e zgosiy si niedawno i z wasnej woli. To
nie byli tylko sucy, ktrych Garadul kupi w Kelfingu; to byli miejscowi. Krl Garadul
otrzyma znaczne wsparcie od Tyrejczykw.
Sdzc po tym, co zdoaa dostrzec, zerkajc w narastajc ciemno rozpraszan punktami
ognisk, rozrzuconych przypadkowo jak gwiazdy, wojsko obozowao, gdzie chciao. Wkrtce
jednak Karris trafia na obszar, na ktrym pidziesit wozw ustawiono w krgu, zostawiajc
midzy nimi tylko kilka alejek, wskazujcych rne strony wiata i przejezdnych dla koni.
Kadej strzega Lustrzana Gwardia z muszkietami z zamkami lontowymi. Porodku znajdowaa
si otwarta przestrze dobra do obrony, mae falkonety wycelowane we wszystkie strony niczym
jeozwierz gotowy strzeli kolcami i wreszcie kilka wielkich, pasiastych pawilonw we
wszelkich kolorach.
Karris zapa skurcz, kiedy wprowadzano j co centralnego pawilonu. Zgia si wp i a
zaparo jej dech. Zacisna mocno powieki, a luksynowe nakadki wgryzy si bolenie w brwi i
policzki. Zapanowaa nad twarz i poczekaa, a wcieky skurcz minie. Oddychaa powoli,
starajc si zapanowa nad blem. A potem machna na jednego ze stranikw, jakby bya
krlow gotow ju wej, dzikuj bardzo.
Mczyzna odcign po namiotu i Karris wesza.
Suknia musiaa by pikna, poniewa gdy tylko Karris wesza, ustay wszystkie rozmowy.
W pawilonie znajdowao si okoo siedemdziesiesiciu osb: niewolnicy, akrobaci,
onglerzy i muzycy, otaczajcy moe ze trzydziecioro arystokratw usadzonych na poduszkach
wok niskiego stou zastawionego przysmakami i winem. Wszyscy byli barwnie odziani. Tak
barwnie, e Karris dostrzegaa to nawet mimo tumicych kolory, ciemnych nakadek. Krl Rask
Garadul siedzia u szczytu stou rzecz jasna. Piercienie poyskiway na jego doni zacinitej
na kielichu z winem. Zamar w poowie zdania i gapi si na Karris z rozdziawionymi ustami.
Karris jednak ledwie zauwaya krla, poniewa po jego prawej stronie siedzia czowiek,
jakiego nie widziaa jeszcze nigdy w yciu. Zmusia si, eby i dalej w stron Garadula,
koyszc biodrami, szeleszczc sukni, z gow wysoko podniesion, rozlunionymi ramionami,
jakby wcale nie bya zdenerwowana.
Ten czowiek by Splamiony, by kolorakiem. Karris widziaa koloraka tylko raz w yciu,
ale by on dopiero w pocztkowym stadium szalestwa. Ten mczyzna nie by w pocztkowym
stadium, ale te nie robi wraenia szalonego. Nosi prost szat luksjata, tyle e olepiajco
bia, a nie czarn, jak te, ktre zwykle nosili luksjaci Orholama w barwie mwicej, e
najbardziej ze wszystkiego potrzebuj wiata Orholama. Na jego twarzy nie byo te nawet ladu
pokory luksjata.
Za to bya prawie ludzka skra, ko i krew. Wkna zielonego luksynu leay zatopione
pod pokryt bliznami po oparzeniach skr niczym wyblaky tatua, wypywajc tu pod
powierzchni na kociach policzkowych i czole. Przy szyi jego ciao si zmieniao. Skra bya
czystym luksynem we wszystkich kolorach tczy Po wewntrznej stronie okcia, co zauwaya,
gdy unis kielich wina w parodii toastu dla Karris, znajdowa si elastyczny, zielony luksyn,
podobnie jak w innych stawach i przy szyi. Paty niebieskiego luksynu wyrastay wszdzie tam,
gdzie ciao nie musiao si zgina. Tworzyy zbroj pytow na przedramionach, pancerne
rkawice na doniach, na ktrych na kadym knykciu wyrasta kolec. Jego ramiona byy
nienaturalnie szerokie pod bluniercz szat luksjata; odwrcony trjkt piersi rysowa si pod
szat lnic od odbitego wiata niczym morze o wschodzie soca. Tam nie dostrzega patw,
ale tkany niebieski luksyn o trzykro wikszej wytrzymaoci i o wiele trudniejszy do
strzaskania, ktrego stworzenie wymagao sporych umiejtnoci i cierpliwoci.
Wszdzie pomidzy i pod kadym kolorem pyn ty luksyn, cigle odnawiajc to, co
niszczyo si pod wpywem wiata albo po prostu zuycia. Tam, gdzie paty spotykay si,
nawilajcy pomaraczowy luksyn sprawia, e nie ocieray si o siebie. Czerwony luksyn
tworzy archaiczny wzr run i omioktnych gwiazd wytrawionych pytko w wierzchniej
warstwie niebieskich patw. Karris nie moga zobaczy, czy wplt te do skry nadfiolet, ale
bya pewna, e tak. W kocu w rodek wntrza kadej doni wprawi ogniowy kryszta. Ogniowe
krysztay namacalna, zapiecztowana forma podczerwieni zwykle rozpaday si po kilku
sekundach. Wystawienie ich na dziaanie powietrza sprawiao, e wybuchay ogniem.
Ten potwr jakim cudem zatopi w kadej doni i zabezpieczy przed powietrzem w
niebieskim luksynie jeden kryszta, wic kada z doni bya dosownie przezroczysta, chocia
wiat przez nie wyglda jak mira obraz falowa od gorca, co byo charakterystyczne dla
ogniowego krysztau. A mimo to kolorak zachowa zdolno poruszania palcami, co oznaczao,
e albo by uzdrawiaczem o magicznych zdolnociach, albo to bya swoista iluzja. Musiaa by.
To byo po prostu niemoliwe.
Kiedy wreszcie stana przed krlem Garadulem, zobaczya oczy Splamionego. Byy
strzaskane. Halo popkao we wszystkich miejscach. Kolory wycieky z tczwki, barwic biako
na wszystkie barwy. Wiroway nieustannie; niebieski wypyn na wierzch, kiedy Splamiony
przyglda si Karris, ziele wia si jak w w labiryncie czerwieni i oranu.
Wygldasz zjawiskowo, Karris oznajmi krl Garadul. C za widok dla zbolaych
oczu!
A ty stanowisz bolesny widok dla kadych oczu odpara, umiechajc si sodko.
Rozemia si.
Nie tylko wypikniaa z wiekiem, ale te staa si ostrzejsza. Usid z nami, Karris.
Mam dla ciebie prezent, ale najpierw chciabym, eby poznaa moj praw rk. Wskaza na
Splamionego. Karris Biaodb, poznaj Krysztaowego Proroka, Mistrza Polichromat, Lorda
Omnichroma, Ksicia Barw, Upiornego Owieconego.
Dugie imi odpara Karris. Matka musiaa traci kup czasu, kiedy woaa ci na
obiad.
Moesz wybra sobie ulubione imi odpar Ksi Barw. Gos mia niepokojco...
ludzki. Mocny, pewny, rozbawiony, moe troch chrapliwy, niczym u kogo, kto od dawna pali
mgiek.
A zatem Pstry Bazen.
Czerwie wyskoczya na powierzchni jego oczu, a zaraz potem zastpi j chodny,
rozbawiony bkit.
Karris, tak ci ojciec nauczy odzywa si do starszych? Kiedy tak si staraa go
zadowoli. Bya taka sodka. Prawdziwa dama. Taka ulega, jak na zielon krzesicielk.
To si skoczyo dawno temu. Kim u diaba jeste? Nie znasz mnie.
Ale oczywicie, e znam odpar Ksi Barw.
Zerkn na krla.
Oczywicie, mw miao, niech wczeniej otworzy swj prezent powiedzia Rask
Garadul, udajc irytacj.
Spjrz na mnie, Karris powiedzia Krysztaowy Prorok. Daj sobie chwil. Wyjrzyj
poza strach, poza maostkow odraz, wasn ignorancj.
Karris ugryza si w jzyk. Byo co szczerego w tym zgrzytliwym gosie, autentyczne
pragnienie, eby go rozpoznaa. Przyjrzaa si wic w milczeniu. Ciao oczywicie w niczym jej
nie pomogo, przyjrzaa si wic twarzy. Splamiona luksynem skra zaciemniaa rysy, podobnie
jak blizny po oparzeniach. Jedna brew odrosa siwa, w reakcji na ogie albo luksyn Karris nie
wiedziaa. Jednake dostrzega co znajomego.
Orholamie! Ogie. Blizny po oparzeniach. Pi zamkna si na jej sercu i zacisna.
Karris nie moga zapa tchu. To nie mg by on, nie y od szesnastu lat! Kiedy jednak to
dostrzega, wiedziaa, e to nie moe by nikt inny.
Koios powiedziaa.
Zatem to dlatego Biel j wysaa. Wrogiem by jej brat. Kolana si pod ni ugiy i pada
ciko na poduszk obok krla, na wypadek, gdyby miaa zemdle jak przystao na prawdziw
dam.
ROZDZIA 68
Gavin przesta krzesa, kiedy soce schowao si za horyzontem. Gdyby chcia, mgby
wykorzysta nastrojowe, odbite wiato, ale by ju wyczerpany. Spojrza na poronit
krzewinkami rwnin cignc si na poudnie. Gdzie tam bya Karris. Najprawdopodobniej
nigdy wicej jej nie zobaczy, nie bdzie mia szansy wyzna jej prawdy. To zasmucio go
bardziej ni myla.
Odwrci si i rozczarowany spojrza na dzisiejsze dzieo swych rk. Mia nadziej
wznie z ptora mili murw. Co najmniej. A zamiast tego pooy tylko fundamenty, chocia
cae trzy mile. Najdziwniejsze, e to wanie Aliviana Danavis rozwizaa najtrudniejszy
dotychczasowy problem. A moe to wcale nie byo dziwne, zwaywszy jak byskotliwy by jej
ojciec. Gavin chodzi wzdu rowu, ktry kopali robotnicy, tryskajc do rodka tym luksynem.
Tam, gdzie zachowa si stary mur, sprawia, e ty luksyn oblewa go jak woda, wsikajc w
kad szczelin, wzmacniajc kamie i zapraw magi. Tam, gdzie znikny nawet fundamenty
starego muru, krzesa cie od razu w stay luksyn, budujc pod nowy mur fundamenty
szerokie na siedem krokw. Wszdzie kotwiczy ty luksyn do podoa skalnego za pomoc na
wp odparowanego, gstego jak smoa czerwonego.
Nie do jednak, e szed powoli, to kiedy jeszcze luksyn osiga poziom gruntu, Gavin
musia go rzuci. Jak kady inny kolor, ty mia swj ciar. Way niemal tyle co woda, a przy
ilociach, jakie Gavin przesuwa, ciar prawie go miady. Minie osabyby mu na dugo
przed zdolnoci do krzesania. Oczywicie w miar, jak mur bdzie zyskiwa na wysokoci,
bdzie coraz gorzej.
Pocztkowo korzysta z rusztowania, ale po p godzinie stao si jasne, e nie skoczy
murw w miesic, nie mwic o piciu dniach, ktrymi dysponowa.
Wtedy wanie Liv naszkicowaa swj pomys. Jak wikszo wspaniaych pomysw i ten
wyda si prosty, wrcz oczywisty kiedy ju si nim podzielia.
Gavin pooy dwie szyny po obu stronach muru, a potem wykrzesa ramiona, ktre je
poczyy. Po dodaniu k i uprzy, ktra by go utrzymaa, mg zawisn w powietrzu nad
murem. Koa lizgay si po szynach, wic zamiast przesuwa rusztowania po kadych
dwudziestu krokach, rusztowanie przesuwao si samo razem z nim. Zamiast rzuca luksyn, mg
go upuszcza. To sprawiao, e niemal cay wysiek fizyczny zmala do zera.
Zanim dobrze wykrzesa uprz, eby nie koysa si jak wariat za kadym razem, gdy
rzuci wicej luksynu, byo ju pne popoudnie. Gavin turla si powoli po szynach, piecztujc
luksyn co dwadziecia krokw, i nakadajc jeszcze troch tego luksynu na same pieczcie.
Wiedzc, ile czasu zostao mu do zachodu soca, skupi si na prostym krzesaniu i zamiast bra
si za intelektualne wyzwania w postaci krzesania wntrza murw, postanowi wykrzesa tyle
fundamentw, ile zdoa.
Zrobi ogromne postpy, ale nadal trudno byo orzec, czy zdoa zakoczy swoje
przedsiwzicie na czas. Gdyby skoczy cay wysoki mur nie do zdobycia, zanim zjawi si Rask
Garadul, z wyjtkiem przerwy szerokiej na dwiecie krokw porodku, jego wysiek poszedby
na marne.
Gavin zszed na ziemi. Chwia si lekko, idc do Corvana Danavisa, ktry trzyma ich
konie. Genera wyglda na zaniepokojonego.
Po prostu dugo nie staem o wasnych siach uspokoi go Gavin.
Corvan przyj to w milczeniu. Kilka przecznic dalej, kiedy soce gaso na niebie,
powiedzia:
Wic... Schwytano Karris.
Yhm mrukn Gavin, nie patrzc mu w oczy.
A ty zostawie to wszystko za sob?
Gavin nie odpowiedzia.
Dobrze. Zawsze uwaaem, e stanowi najwiksze zagroenie dla twojego planu. Miaa
do powodw, eby nienawidzi was obu i bya wystarczajco pochopna, eby zniszczy
wszystko bez zastanowienia. Zamierzasz wic rozdrani Raska i masz nadziej, e zabije j,
eby udowodni, e mwi serio?
Niech ci szlag.
Wic jednak nie wszystko to przeszo? powiedzia Corvan.
Nie mwi powanie o sprowokowaniu mierci Karris. Gavin to wiedzia. Corvan
rozumia, na czym polega ostra walka o swoje, ale to nie znaczy, e zawsze tak postpowa.
Wic ona nadal nie wie?
Nie. Dlatego zerwaem zarczyny.
Dlatego, e moga ci przejrze, czy z innego powodu? spyta Corvan.
Zniszczylimy j. Dazen spali jej dom, wojna odebraa jej reszt. Nie zdawaem sobie
sprawy, e wszystko stracia, a powinienem by. Kiedy w kocu zaproponowaem, e odbuduj
fortun jej rodziny, zabrzmiao to jak zniewaga. Spluna mi w twarz i znikna na rok. Kiedy
wrcia, bya odmieniona.
Zauwayem. Czarnogwardzistka. Zdumiewajce osignicie. Ale nie odpowiedziae na
moje pytanie.
Chocia zapada zmierzch, na ulicach byo przyjemnie ciepo, a tumy staway si coraz
gstsze. Ludzie zapalali lampy przed domami i sklepami. Inni odpoczywali, popija na paskich
dachach domw. Zupenie jakby wcale nie nadcigaa katastrofa.
Gavin rozejrza si i upewni, e mwi wystarczajco cicho, eby jego gos si nie ponis.
Okamaem wszystkich. Kamaem tak duo, e czasem zapominam, kim jestem. Po tym
wszystkim, co ja i mj brat zrobilimy Karris... Nie mogem... Do diaba, obu nas widziaa nago,
prawda? Jeli kto mgby si zorientowa, to ona. To by najszybszy sposb, eby wszystko
zniszczy.
Racja, ale chciae powiedzie co innego stwierdzi Corvan spuszczajc wzrok, eby
zostawi Gavinowi namiastk prywatnoci.
Mylaem o tym, wiesz? Jak polubi j i nadal zwodzi. Albo gdyby si nie udao, jak
pokaza jej, e nie ma wyboru i musi dochowa sekretu. Ostatecznie bya jedyn istot, ktrej nie
chciaem zbezczeci. Kiedy uciekem, zakochaa si w moim bracie. Gdyby poznaa prawd i
postanowia mnie zniszczy... Wzruszy ramionami.
Corvan spojrza mu w oczy.
Nie wiem, czy podziwia ci jeszcze bardziej, czy przerazi si twoj gupot.
Zwykle optuj za wikszym podziwem odpowiedzia Gavin, szczerzc zby.
Corvan umiechn si niechtnie, ale si nie zamia.
Jechali ulicami tak szybko, jak si dao bez tratowania nikogo i dotarli do Trawertynowego
Paacu, kiedy zapada ju ciemno. Przy bramie sta elazna Pi. Co dziwne, umiecha si od
ucha do ucha.
Najwyszy Lordzie Pryzmacie powiedzia. Kolacja ju czeka.
Gavin si skrzywi. Skoro elazna Pi si umiecha, znaczyo to, e czeka go co
niezrcznego, nieprzyjemnego albo dokuczliwego. Nie zamierza jednak pyta. Dowdca
umiechnby si wtedy jeszcze szerzej i cieszyby si ze swojego sekretu. Dobrze. Gavin ruszy
w stron prywatnej jadalni.
Lordzie Pryzmacie wtrci si elazna Pi. W sali gwnej.
Znajdowaa si raptem kilka krokw dalej. Gavin ledwie zdy si zastanowi, dlaczego
mogliby potrzebowa gwnej jadalni do kolacji, kiedy ju wszed do antykamery prowadzcej
do wielkiej, przykrytej kopu sali.
Gwna sala Trawertynowego Paacu, chocia miaa pewnie z jedn trzeci rozmiarw
gwnej sali Chromerii, bya jednym z cudw starego wiata. Wejcie tworzyy ogromne,
podkowiaste uki w zielono-biae pasy, mwice o czasach, kiedy poowa Tyrei bya paryjsk
prowincj. Trawertyn i biay marmur przeplatay si co krok: w szachownicy posadzki, zawiych
geometrycznych wzorach na cianach, i w starych paryjskich runach, ktre zdobiy bazy omiu
ogromnych drewnianych kolumn, podpierajcych sklepienie. Kada kolumna miaa dobre pi
krokw rednicy atasifusty to najgrubsze drzewa na wiecie i nie byo wida, eby ktra
zwaa si ku grze. Drewno byo podobno darem od ataskiego krla sprzed piciuset lat. Nawet
wtedy byo bezcenne. Teraz drzewa wymary; ostatni zagajnik wycito w czasie Wojny
Pryzmatw. Gavin nigdy nie dowiedzia si, kto to zrobi. Kiedy przyby do Ru, zagajnik po
prostu znikn. Jego dowdcy dowdcy Dazena przysigali, e ostatnie drzewa stay, gdy
opuszczali miasto. Dowdcy Gavina przysigali po wojnie, e drzewa znikny, zanim przybyli.
To, co czynio atasifusty jedynymi w swoim rodzaju, to ich soki, ktre miay takie same
wasnoci jak skoncentrowany czerwony luksyn. Drzewa potrzeboway stu lat, eby osign
peen rozmiar te giganty musiay mie kilkaset lat, kiedy je cito. Gdy osigay dojrzao,
mona byo wywierci dziur w pniu, a jeeli drzewo byo wystarczajco due, ywica
wypywaaby dostatecznie wolno, by karmi pomienie. W tej semce olbrzymw wywiercono
sto dwadziecia siedem dziur liczba ta pewnie bya kiedy znaczca, ale znaczenie zagubio si
z czasem. Na pierwszy rzut oka wydawao si, e drzewa pon, ale pomie by stay i nigdy nie
poera drewna, ktre miao widmowy odcie koci soniowej, z wyjtkiem czarnych smug sadzy
nad poncym otworem. Gavin wiedzia, e pomienie nie mog wiecznie pon, ale chocia
podobno pony dzie i noc przez piset lat, nic nie wskazywao, eby zamierzay w
najbliszym czasie zgasn. By moe, w miar jak soki spyway, pomienie bliej sklepienia
odrobin przygasy w porwnaniu z tymi poniej, ale Gavin nie zaoyby si o to.
Z kolei niedojrzae drzewo stanowio doskonae drewno opaowe. Jedna wizka, ktra
zmieciaby si czowiekowi w ramionach, grzaaby ma chat przez ca zim. Nic dziwnego,
e te drzewa wymary.
Oczywicie, niepotrzebne byy adne wiata w gwnej sali, ale na zewntrz, za
witraowymi oknami take ujtymi w podkowiaste uki pony pochodnie, dziki czemu
witrae janiay za dnia i w nocy biel, zieleni lub czerwieni.
I znowu kolory i ksztaty miay znaczenie dla ludzi, ktrzy zbudowali ten cud, ale Gavin
nie mia pojcia, co znaczyy. To sprawiao, e rozumia jak sam niewiele znaczy. Nie sdzi,
eby cokolwiek, co stworzy, przetrwao piset lat po jego mierci. To wielkie szczcie, e jego
brat nie star z powierzchni ziemi tego cudu, kiedy zniszczy miasto.
Kiedy Gavin wszed, jego wzrok oderwa si od majestatu drewnianych kolumn i skupi na
ludziach siedzcych przy wielkim stole; wszystkie twarze odwrciy si w jego stron. Na
sekund jego uwag przycigny bliniacze cienie obstawiajce korytarz. Zerkn w bok,
spodziewajc si zabjcy. Nie, to Czarna Gwardia. Przy wejciu stao dwch
Czarnogwardzistw, kilkunastu nastpnych stao w sali. Wszystkich poznawa. Czarna Gwardia?
Tutaj?
Ach, przyby statek z tymi, ktrzy mieli zosta Uwolnieni. elazna Pi musia przy
okazji wezwa Czarnogwardzistw.
Gavin spojrza z powrotem na biesiadnikw. Czekao na niego co najmniej dwustu
krzesicieli. Maa grupa, jak powiedziaa mu Biel. Nie wspomniaa tylko, kto znajdzie si w tej
grupie. Gavin zna ich wszystkich z widzenia, a wikszo te z imienia Izem Czerwony i Izem
Niebieski, Samila Sayeh, Maros Orlos, niecigy dichromata Usef Tep, ktrego nazywano
Fioletowym Niedwiedziem, Deedee Spadajcy Li, paryjskie siostry Tala i Tayri, Javid Arash,
Gim Szpon, Eleleph Corzin, Bas Prostaczek, Dalos Temnos Modszy, Usem Dziki, Evi Rajgras,
Pomiennorki i Odess Carvingen. Gdzie spojrza, siedzieli bohaterowie Wojny Pryzmatw,
ktrzy walczyli po obu stronach. To byli najbardziej utalentowani krzesiciele Siedmiu Satrapii i
reprezentowali wszystkie siedem krain; nawet Ilytanie mieli tu swego reprezentanta, chocia
jedynie w osobie Pomiennorkiego. Z kolei Eleleph Corzin bya Abornejk.
Gavin zatrzyma si w p kroku, nie dowierzajc. Co roku kilku krzesicieli z wojny byo
Uwalnianych, ale nie zjawio si ich tylu na raz od czasw tu po wojnie, kiedy wielu doszo do
granic swoich moliwoci z powodu iloci magii, jakiej uyli w czasie walki.
Wszyscy ci krzesiciele byli modzi w czasie wojny i Gavin wiedzia obawia si e
wkrtce zaczn odchodzi, ale eby tylu, i to w jednym roku?
Zawarlimy pakt odezwa si Usem Dziki, reagujc na nieskrywan dezorientacj
Pryzmata. Niektrzy z nas, walczcych razem. Powiedzielimy sobie, e kiedy pierwszy z nas
bdzie musia odej, odejdziemy wszyscy razem. Chciaem mie jeszcze rok, moe dwa dla
siebie, ale lepiej odej wczeniej ni pniej, prawda?
Lepiej odej przy zdrowych zmysach warkn Fioletowy Niedwied.
Lepiej odej razem dodaa Samila Sayeh. eby Deedee przestaa si mczy.
Rzeczywicie Deedee Spadajcy Li wygldaa gorzej od wikszoci. Jej skra na stae
przybraa zielonkawy odcie, a halo w oczach buchao zieleni, ktra przytoczya niegdy
niebieskie tczwki. Umiechna si sabo.
Lordzie Pryzmacie, to zaszczyt. Od dawna czekaam na Uwolnienie. Skonia si, jak
wikszo starych wojownikw postanawiajc zignorowa fakt, e walczya po innej stronie ni
Gavin.
Reszta posza za jej przykadem, kaniajc si i dygajc zgodnie z oficjaln etykiet swoich
krajw. Gavin skoni si oficjalnie, patrzc kademu w oczy, uwaajc, eby krzesicielom z obu
stron okaza taki sam szacunek.
W rodku za jak zawsze czu, e pka mu serce. Chcia powiedzie tym, ktrzy
walczyli po jego stronie, e to on, a nie Gavin, e to byo najlepsze wyjcie. Zamiast tego usiad z
nimi, ldujc koo wybuchowego Usema Dzikiego, kiedy niewolnicy wnieli parujce talerze z
jedzeniem i chodne dzbany z cytrusowymi sokami i winem.
Kiedy powiedziaem niektrym pozostaym skin niechtnie na Izemw i Samil,
ktrzy walczyli dla Gavina pomyleli, e dla nich to te dobry rok.
Pragnlimy, lordzie Pryzmacie, pomc Siedmiu Satrapiom zostawi wojn... za sob
powiedziaa Samila Sayeh, dyplomatycznie powstrzymujc si przed powiedzeniem Wojn
Faszywego Pryzmata. W gruncie rzeczy stalimy si dobrymi przyjacimi.
Osobicie odezwa si Maros Orlos, najniszy Ruthgarczyk, jakiego Gavin widzia w
yciu ciesz si z Uwolnienia bez zwyczajowej otoczki. Bez fajerwerkw, przemw i caego
tego pozerstwa w wykonaniu satrapw i nowobogackich lordw, ktrzy sami nigdy nie bd
musieli dopeni Paktu. Uwolnienie jest wite. Powinno przebiega pomidzy czowiekiem,
Pryzmatem i Orholamem. Reszta to tylko bzdury rozpraszajce uwag.
Bzdury? J ak na przykad kolacja z Pryzmatem i twoj grup do Uwolnienia? spyta
Izem Czerwony.
By Paryjczykiem, szczupym jak bat i o jzyku citym jak bicz. Nadal nosi ghotr tak
zoon, e przypominaa kaptur kobry. Nauczy si wiza j w ten sposb, kiedy by
siedemnastoletnim krzesicielem i znosi nieustanne docinki z tego powodu. Nazywano go
pozerem tylko do pierwszej bitwy, kiedy jego uderzenia podobne do byskawic, ogniowe pociski
szybkie jak strzay i zdziesitkowane szeregi wroga uciszyy raz na zawsze wszelkie docinki.
Maros otworzy usta, eby zaprotestowa, ale zda sobie spraw, e zaczby sprzeczk z
Izemem Czerwonym, ponownie wic skupi si na jedzeniu.
Tala, starsza Paryjka o krtkich, siwych wosach i czerwonym halo, ktre sprasowao jej
piwne tczwki powiedziaa:
Najwyszy Lordzie Pryzmacie, dowdca elazna Pi powiedzia nam o maym
projekcie, nad ktrym pracujesz. To mi przypomina ten stary wiersz o Wdrowcy. Jak to szo?
Pewne dzieo...?
To by sawny wiersz. Wszyscy go znali. Nie musiaa nawet koczy. Proponowaa
Gavinowi pomoc w ukoczeniu muru.
To byoby wspaniae... zacz Gavin.
Przerwa mu Bas Prostaczek, dziwaczny tyrejski polichromata. Przechylajc gow na bok,
powiedzia:
Pewne dzieo szlachetne dokoczy jeszcze trzeba, godne ludzi, co z bogami brali si za
bary. Gevison, Ostatnia podr wdrowcy, wers szedziesity trzeci i szedziesity czwarty.
Podnis wzrok, zobaczy, e wszyscy patrz na niego, wic zawstydzony spuci oczy.
To byoby cudowne powiedzia Gavin. Zrozumiem, jeeli ktokolwiek bdzie mia
obiekcje i nie zdecyduje si do mnie doczy, ale jeli zechcecie... Naprawd to doceniam.
To by niesamowity dar i w dodatku nic ich nie kosztowa. Nie wszystkich tych krzesicieli
dzieli krok od mierci, niektrzy z nich byli wrcz niedorzecznie potni, a wielu z nich
posugiwao si chromaturgi z cudown subtelnoci. Ich pomoc wszystko zmieni.
Oczywicie byli to te ludzie, ktrzy najlepiej znali Gavina i Dazena. Jeli ktokolwiek mia
szans odkry, e Gavin to oszust, to ta osoba znajdowaa si wanie w tej sali. A majc w
perspektywie Uwolnienie, nie miaaby nic albo niewiele do stracenia, demaskujc go.
Gavinowi pier si zacisna. Umiechn si mimo strachu, jakby umiecha z tego, jak
olniewajco i przedziwnie prosty jest Bas. Odpowiedziano mu umiechami ze wszystkich
kracw stou. Gavin wiedzia, e niektre z tych umiechw musiay by jadowite, ale nie mia
szansy dowiedzie si, ktre. Kto prdzej chciaby go zniszczy? Ci, ktrzy uwaali go za
przyjaciela i dowiedzieli si, e przywaszczy sobie miejsce Gavina, czy te ci, ktrzy walczyli
dla niego i uwierzyli w jego mier, a teraz odkryli, e ich zdradzi?
Bas Prostaczek gapi si na Gavina bez umiechu, z przekrzywion gow, a jego dziwnie
spostrzegawcze oczy baday kady szczeg.
ROZDZIA 69
Chopak znikn powiedzia elazna Pi.
Dochodzia pnoc. Stali na dachu Trawertynowego Paacu i patrzyli na zatok.
Kip doda, jakby by jaki inny chopak. Nie powiedzia jednak twj syn.
Piknie, jak wszyscy musz taczy wok moich wpadek. Moich! Jasne. Dziki,
braciszku.
Dlaczego nic mi nie powiedziano? spyta Gavin.
Cay wieczr spdzi na udawaniu swojego brata przed krzesicielami, ktrzy znali ich obu,
zmuszony udawa, e dobrze si bawi. To byo niepokojce. Towarzystwo dawnych wrogw
sprawio mu przyjemno i nieustannie czu si, jakby oczy zachodziy mu mgiek. Ludzie,
ktrych nienawidzi, kiedy by Dazenem, okazali si cakiem mili. Kilkoro z dawnych przyjaci
Dazena, chocia nie wszyscy, na kadym kroku byli nieco cici, co sprawiao, e stracili na
uroku. Gavin patrzy na mczyzn i kobiety, ktrym zapewni zajcia daleko od Jaspisw, eby
mu nie zagraali i pomyla: Zniszczyem wam ycie, a wy nigdy si o tym nie dowiecie. I
brakowao mi was.
Zorientowalimy si raptem kilka minut temu. Ten list lea na wierzchu. Drugi by
schowany pod pociel.
Sprytnie. Kip osign dokadnie to, co chcia zyska na czasie. Sprawi, e nie
szukalimy go przez cay dzie.
Gavin wycign rk, wiedzc, e elazna Pi bdzie mia listy. Dowdca mu je poda.
W waniejszym Kip napisa: Jestem Tyrejczykiem i jestem mody. Bardziej si przydam
jako szpieg, ni siedzc tutaj. Nikt nie bdzie mnie podejrzewa. Sprbuj znale Karris.
Szpieg? Niech mnie Orholam strzeli!
Jeszcze jakie nowiny?
Zabra konia i rulon monet.
Wic moe si wpakowa w jeszcze gorsze tarapaty, ni po prostu idc do obozu wrogiej
armii uzbrojony w same zudzenia.
elazna Pi nie odpowiedzia. Z zasady ignorowa oczywiste stwierdzenia.
Maa Danavis te znikna. Stajenny powiedzia, e poprosia o konia, ale jej odmwi.
Wyglda na to, e znalaza listy i ruszya za chopakiem.
Gavin gapi si na zatok. Straniczka, statua strzegca wejcia do zatoki, midzy nogami
ktrej wpywali eglarze, trzymaa w jednej rce wczni, a w drugiej pochodni. Pochodni
zajmowa si ty krzesiciel, ktrego caa praca sprowadzaa si do nieustannego napeniania jej
pynnym tym luksynem. Specjalnie wyobienia w szkle sprawiay, e luksyn by powoli
wystawiany na dziaanie powietrza, przez co, migoczc, zamienia si z powrotem w wiato.
Lustra zbieray to wiato i wysyay dalej w noc, obracajc si powoli na dwigniach
poruszanych przez wiatrak, kiedy wia wiatr, lub zwierzta pocigowe, gdy nie wiao. Dzisiaj
blask owietla mgliste nocne powietrze, wycinajc w ciemnoci ogromne pasy. Tym wanie
powinien si zajmowa kady krzesiciel nie wiato Orholama w najciemniejsze zakamarki
wiata.
I to wanie prbowa zrobi Kip.
Gdyby zjawi si w moim obozie i nie rzuca si za bardzo w oczy, nie wzibym go za
szpiega powiedzia elazna Pi.
Moe dlatego, e byby z niego poraajco kiepski szpieg?
A skoro mowa o naszych szpiegach, czego si dowiedziae?
Gubernator Crassos cakiem zwyczajnie zjawi si na inspekcji w porcie, niosc
niewinnie wygldajc i dziwnie cik torb. Przeokropnie ucieszy si na mj widok.
Robisz si sarkastyczny tylko wtedy, kiedy si wciekasz zauway Gavin. Mw
miao. Niech mi si oberwie.
Przysigem chroni Kipa, lordzie Pryzmacie, ale najpierw szpiedzy...
Moesz mi mwi po imieniu, kiedy wychodz na gupca odpar beznamitnie Gavin.
Szpiedzy donosz...
Wyrzu to z siebie, na mio Orholama!
elazna Pi zacisn zby, a potem zmusi si do ich rozlunienia.
Gavinie, musz za nim jecha. A to znaczy, e nie mog zosta tutaj, pomc w obronie i
pokierowa moimi ludmi.
I jeste Paryjczykiem, ogromnym mczyzn i przeciwiestwem osoby nierzucajcej si
w oczy, jeli wic pojedziesz za nim, jak wymaga twj honor, najpewniej zginiesz, co nie tylko
znaczy, e bdziesz martwy, za czym zreszt jako specjalnie nie tsknisz, ale te, e nie zdoasz
ochroni Kipa, a przecie po to wanie pojedziesz. A nie moesz zleci tego zadania komu
innemu, poniewa osobicie obiecae go chroni, a poza tym kady inny Czarnogwardzista
bdzie si wyrnia tak samo jak ty.
Nie chodzio tylko o to, e Czarnogwardzici mieli ciemniejsz skr ni Tyrejczycy i
raczej skrcone ni kdzierzawe albo proste wosy. W cigu wiekw ludzie dostatecznie wiele
razy si przemieszali, eby cakiem sporo Tyrejczykw miao podobn skr i wosy. Nawet Kip
mgby by dobrym szpiegiem mimo niebieskich oczu. Tyrejczycy przywykli do mniejszoci
etnicznych, gdy po wojnie zostao tu tylu rnych ludzi. Kopot polega na tym, e krzesiciele o
hebanowej skrze i nadzwyczajnej krzepie, ktrzy dosownie emanuj niebezpieczestwem,
wszdzie bd si wyrniali. Czarnogwardzici odstawaliby nawet w armii paryjskich
krzesicieli.
Do tego to si waciwie sprowadza przyzna elazna Pi, a ostrze jego gniewu
stpiao, gdy Gavin pokaza, e rozumie powody, dla ktrych dowdca si piekli.
Czego jeszcze dowiedziae si od naszych szpiegw? spyta Gavin, odsuwajc
chwilowo na bok zmartwienia elaznej Pici.
Dowdca rwnie chtnie zmieni temat.
Niektrzy wrcili z obozu krla Garadula i sdz, e mamy wikszy problem ni
mylelimy. Zsun ghotr i podrapa si po gowie. J est natury religijnej.
Nie sdziem, e przejmujesz si jako specjalnie religi odpowiedzia Gavin, prbujc
wnie troch humoru do rozmowy.
Skd to przypuszczenie? Cay czas rozmawiam z Orholamem.
Orholamie, co ja takiego zrobiem, eby sobie na to zasuy? zasugerowa Gavin,
mylc, e dowdca artuje.
Nie, mwi powanie.
Och.
elazna Pi arliwym wyznawc?
Ale wiesz, jak to jest, lordzie. Sam rozmawiasz z nim cay czas. Jeste jego wybracem.
W moim wypadku to wyglda inaczej. Najwyraniej bardzo, bardzo inaczej. Ale
przepraszam za arty. Mwie religijny?
Tu nie chodzi tylko o polityk, bo nazwa si krlem. Rask Garadul chce zniweczy
wszystko, czego dokonalimy od nadejcia Lucidoniusa. Wszystko.
Nieokrelony lk cisn Gavinowi oidek.
Starzy bogowie.
Starzy bogowie przytakn elazna Pi.
Zmu Kipa do powrotu, dowdco. Zrb wszystko, co bdziesz musia. Jeli ktokolwiek
poskary si na twoje metody, bdzie mia najpierw ze mn do czynienia. Jeeli zdoasz, uratuj
te dziewczyn. Mam u jej ojca dug, ktrego nigdy nie zdoam wyjani.
Gavin spa niewiele i niespokojnie. Nigdy nie sypia za dobrze, ale zawsze byo jeszcze
gorzej, gdy zbliao si Uwolnienie. Nienawidzi tej pory roku. Nienawidzi tej farsy. Pier mu
si zaciskaa, kiedy lea w ku. Moe powinien by pozwoli bratu wygra? Moe Gavin
lepiej by si spisa? A przynajmniej on sam nie musiaby tu by.
Bzdura.
A jednak nie potrafi przesta si zastanawia, czy Gavin byby lepszym Pryzmatem od
niego. Zawsze lepiej ni Dazen radzi sobie z brzemieniem odpowiedzialnoci. Wrcz nie
zauwaa tego ciaru. Jakby nigdy w siebie nie wtpi. Dazen zawsze mu tego zazdroci.
Ranek nie nadszed za wczenie. Dazen usiad i znowu zaoy mask Gavina.
Promieniujcy bl przeszy mu pier i cisn za gardo. Nie mg tego zrobi.
Bzdura. Po prostu brakowao mu Kipa i Karris, martwi si o crk Corvana i ba si
wyczerpujcego krzesania, ktre czekao go przez cay dugi dzie. Nie mia innego wyjcia, ni
wzi si do pracy.
Powici troch czasu na ablucje dlaczego Gavin musia by takim dandysem? zjad
co, i pojechali do muru. Powita go mody pomaraczowy krzesiciel.
Nalea do tych tragicznie modych krzesicieli, ktrzy nie poradzili sobie z wasn moc.
Uzaleni si. Nie mia wicej ni dwadziecia lat, by paryjskim gralem, ale nie nosi ghotry,
tylko wosy zaplecione w dredy, zwizane z tyu rzemykiem. Reszta jego ubrania te wskazywaa
na to, e odrzuci tradycyjny strj a waciwie wszelk tradycj. Pomaraczowi zwykle
doskonale wiedzieli, co dokadnie podoba si innym. W wikszoci wypadkw wygrywali to na
swoj korzy, stajc si tak liskimi w kontakcie jak ich luksyn w dotyku. Jednake w pewnych
wypadkach odrzucali wszelkie konwencje, stajc si artystami i buntownikami. Zwaywszy, e
czci garderoby modzieca jakim cudem ze sob wspgray, chocia wywodziy si z rnych
kultur, a ich kolory i faktura dopeniay si, Gavin zgadywa, e ten krzesiciel jest wanie takim
artyst. Jednake halo tego modego czowieka niemal pkao. Zdecydowanie nie dotrwaby
nastpnego Uwolnienia.
Lordzie Pryzmacie powita Gavina. W czym mog pomc?
Soce dopiero co wznioso si nad horyzont i wszyscy krzesiciele, ktrzy byli w stanie
krzesa, nie robic sobie krzywdy, ani nie tracc nad sob panowania, zebrali si przy murze.
Miejscowi robotnicy patrzyli w oszoomieniu na tak liczb krzesicieli.
Jak si nazywasz? spyta Gavin.
Wtpi, eby kiedykolwiek spotka tego modzieca.
Aheyyad.
Wic rzeczywicie jeste artyst.
Aheyyad si umiechn.
Nie miaem specjalnego wyboru, majc tak babk, jak mam.
Gavin przechyli gow.
Przepraszam, mylaem, e wiesz, lordzie. Moj babk jest Tala. Wiedziaa, e bd
pomaraczowym krzesicielem i artyst, zanim skoczyem cztery lata. Zmusia matk, eby
zmienia mi imi.
Tala potrafi by niezwykle, ehm, przekonujca.
Chopak wyszczerzy zby w umiechu.
Aheyyad zostanie Uwolniony w tym samym czasie co jego babka. Tu pod powierzchni
krya si tu opowie o niedoli, o aobie w rodzinie, ktra tracia naraz dwa pokolenia, ale nie
byo sensu porusza tej kwestii. Wszystko w swoim czasie wyjdzie na wiato dzienne.
Potrzebuj artysty przyzna Gavin. Potrafisz szybko pracowa?
Postaram si.
A bdzie z ciebie jaki poytek? Gavin ju wiedzia, e Aheyyad musi by dobry, bo
inaczej Corvan by go nie przysa. Chcia jednak wiedzie, czy modzieniec okae si miay, czy
oniemielony w obliczu tak ogromnego przedsiwzicia.
Jestem najlepszy odpar Aheyyad. Na czym polega zadanie?
Gavin si umiechn. Uwielbia artystw. W maych dawkach.
Buduj mur. Wsppracuj z architektami, eby nie spartaczy czego funkcjonalnego,
ale twoim zadaniem jest uczyni ten mur przeraajcym. Moesz wzi sobie do pomocy kogo
chcesz ze starszych krzesicieli. Dam ci kilka rysunkw z Rathcaesonu, ktrymi dysponujemy.
Jeli mur moe je przypomina, zrb tak. Powiesz niebieskim, jak wykona formy, a ja wypeni
je tym luksynem. Najpierw zajm si tym, co wane ze wzgldw praktycznych. Moemy
przymocowa i wczy do caoci to, co zaprojektujesz, w dwa do trzech dni.
Jak wielkie mog zrobi... to co zrobi?
Mamy tu kilkanacie mil muru.
Wic mwi pan... due.
Ogromne.
Zatrudnienie go do stworzenia projektw sprawi te, e mody artysta nie bdzie w ogle
krzesa, a widzc, jak bliskie pknicia jest jego halo, to mu pewnie uratuje ycie.
Dochodzio poudnie, kiedy w kocu byli gotowi krzesa. Gavin poprosi, eby starzy
wojownicy spojrzeli na plany muru, i wicej ni kilku dorzucio gar sugestii. Te sugestie
obejmoway wszystko: od rozbudowy latryn (i zadbania, eby nieczystoci dao si skierowa na
wroga przez oprnianie nocnikw do rynien, majcych ujcie we frontowej cianie muru) do
przebudowy oy pod dziaa i dodania piecw do rozgrzewania kul przy kilku stanowiskach.
Rozgrzane do czerwonoci kule cudownie nadaway si do podpalania machin oblniczych.
Kto inny zasugerowa, eby nada podogom faktur, eby nie byy gadkie i liskie oraz
dooy rynn, nie tylko do odprowadzania deszczwki, o czym ju pomylano, ale take krwi z
wntrza murw.
Wiele sugestii byo dobrych, cakiem sporo zych. Mur powinien by wikszy, mniejszy,
szerszy, wyszy. Powinno by miejsce dla wikszej liczby dzia, ek w lazarecie, wikszej
liczby ucznikw, koszary powinny znajdowa si w murze i tak dalej.
W poudnie Gavin zaoy uprz i unis nad ziemi. Inni kryli wok niego, krzeszc
formy, stabilizujc uprz. A potem rozpocz prac.
ROZDZIA 70
Dopiero dwa dni pniej, kiedy dojrzeli wojsko krla Garadula, ktre zasao rwnin i
zasmrodzio rzek, Kip zrozumia, jak wstrzsajco, niewiarygodnie i poraajco gupi by jego
plan.
Mam tam wmaszerowa i uratowa Karris?
Raczej podrepcz chwiejnym kroczkiem.
Siedzc na koniu, ktry ucieszy si z odpoczynku, ze szczytu maego pagrka przyjrzeli
si ludzkiej masie pod nimi. Bya ogromna. Kip nigdy nie prbowa oszacowa tumu, a pierwszy
raz widzia tylu ludzi naraz.
Jak mylisz, szedziesit, siedemdziesit tysicy? spyta Liv.
Myl, e ponad sto odpara.
Jak znajdziemy Karris w tym tumie? zapyta.
Czego ja si spodziewaem? Moe tabliczki? Uwiziona krzesicielka jest tutaj?
Wikszo obozu tona w chaosie; ludzie budowali szaasy przy wozach, a ci, ktrzy mieli
namioty, pokrzykiwali na siebie wzajemnie, spierajc si, kto dosta ktre miejsce, dzieci biegay,
blokujc przestrze midzy namiotami, wozami i bydem. Niebo nadal byo jasne, chocia soce
ju zaszo i na caej rwninie zapalay si ogniska. Kip sysza, jak ludzie nieopodal piewaj.
Mczyni pywali i kpali si w rzece, w d od miejsca, gdzie onierze popiesznie wznieli
zagrod. Zwierzta brudziy wod, ale nikt si tym nie przejmowa. Inni mczyni stali na
brzegu, zaatwiajc si bezporednio do rzeki. Kolor wody powyej obozu i poniej znaczco si
rni. Ludzie nosili wiadra wody, czerpic j bezporednio z rzeki.
Moe bd pi tylko wino?
A co waniejsze, powietrze przenika zapach gotowanego misa.
odek Kipa si poskary. Wyjedli zapasy jedzenia szybciej ni myla a waciwie to
gwnie on wyjad i teraz nic mu nie zostao. Oprcz rulonu ukradzionych danarw, wartych
tyle co proczne zarobki.
Och. No tak.
Rozdzielimy si powiedziaa Liv. Ty skieruj si prosto do centrum obozu.
Podejrzewam, e tam krl bdzie mia swoje namioty. Karris jest wana, wic moliwe, e
trzyma j w pobliu. A ja zorientuj si, gdzie obozuj krzesiciele. Uwizionego krzesiciela
pewnie pilnuj inni krzesiciele. Musi by w jednym z tych dwch miejsc. Spotkamy si tu z
powrotem, za powiedzmy, trzy godziny?
Kip zgodnie pokiwa gow. By pod wraeniem. Sam w yciu by sobie nie poradzi.
I niemal natychmiast Liv zsuna si z konia i ruszya. Bez wahania, bez zastanowienia.
Kip patrzy, jak odchodzi. Zgodnia.
Prowadzc wielkiego, potulnego konia, cignc i szarpic, kiedy zwierz prbowao
skuba traw na prawo i lewo, Kip podszed do jednego z najwikszych ognisk. Nie jedno, ale
dwa wielkie pekari pieky si na ronach nad ogniem, a kiedy Kip patrzy, przeykajc lin,
jedna z najgrubszych kobiet, jakie kiedykolwiek widzia, kilkoma wprawnymi ruchami odcia w
stawie upieczon nog. Zapach by mocny, soczysty, aromatyczny, apetyczny, cudowny,
zdumiewajcy, hipnotyzujcy i osabiajcy. Kip nie zdoa si ruszy, dopki nie zobaczy, jak
kobieta podnosi miso do ust.
Przepraszam! powiedzia goniej, ni zamierza. Pozostali przy ognisku spojrzeli na
niego.
Nic nie poczuam odpara gruba dama i zatopia zby w tustej szynce.
Kip nieco oklap. A potem jeszcze bardziej, gdy usysza, jak ludzie wok ogniska miej
si z niego. Gruba kobieta z udcem w jednej rce i dugim noem w drugiej wyszczerzya zby
midzy ksami. Miaa przynajmniej trzy podbrdki, a rysy twarzy znikny wrd tuszczu jak
niezrczny dzieciak, ktrego opad tum obuzw. Jej lniana spdnica mogaby suy za namiot.
Odwrcia si od Kipa, chowajc n z powrotem do pochwy, kadc rk z powrotem na ronie,
i biorc si za jego obracanie. Jej tyek to nie by po prostu podrygujcy zadek to bya caa
architektura.
Przepraszam powtrzy Kip, otrzsajc si. Zastanawiaem si, czy mgbym kupi
sobie kolacj. Mam pienidze.
Wszyscy wok ogniska zastrzygli uszami. Kip nagle zacz si zastanawia, czy wybra
waciwe ognisko. Czy wszyscy mczyni w obozie wygldali rwnie niechlujnie jak ci?
Rozejrza si. Tak, waciwie to wszyscy.
O, w mord.
Zacz grzeba przy skrzanym pasie, w ktrym schowano rulon cynowych danarw.
Zabra pas, bo byy ju w nim monety, a to wygodniejsze ni wozi je luzem. Rulon monet na
patyku by doskonaym sposobem na przewoenie pienidzy. Patyki ociosano kwadratowo, eby
pasoway do kwadratowego wycicia w rodku danarw i wszystkie miay sta dugo, co
pozwalao ludziom szybko oszacowa liczb wasnych monet do oceny cudzych nadal
uywano wag, rzecz jasna. Jednym sowem taki patyk by wygodny i dziki niemu monety nie
brzczay przy kadym kroku jak w sakiewce. Poza tym mona byo go owin w skr i
przymocowa do pasa albo schowa w ubraniu, jak to zrobi Kip. Dostrzeg bysk monet i
chwyci patyk.
Kiedy jednak wycign wolny koniec patyka, eby zdj jednego, cynowego danara,
zorientowa si, e co jest nie tak. Zamar. Waga rulonu bya waciwa, a przynajmniej na tyle,
eby go nie zastanowia, ale moneta nie bya cynowa. Danar to byo mniej wicej tyle, ile mg
zarobi robotnik w cigu dnia pracy. Niewykwalifikowana pomoc, taka jak jego matka,
otrzymywaa p danara dziennie. Kip zakada, e porwa rulon peen cynowych monet, z
ktrych kada jest warta osiem danarw.
Zamiast tego zabra rulon srebrnych kwintarw. Byy trochu szersze w obwodzie, ale o
poow ciesze, wayy odrobin mniej ni cynowe, za to jedna taka moneta bya warta tyle co
dwadziecia danarw. Rulon srebrnych kwintarw zawiera pidziesit monet, dwa razy wicej
ni zmiecioby si na takim samym patyku cynowych monet. Zamiast wic ukra dwiecie
danarw z Trawertynowego Paacu a to ju cakiem spora sumka Kip ukrad tysic. I wanie
wycign jedn srebrn monet na oczach wszystkich, dajc do zrozumienia, e ma ich wicej.
Rozmowy ucichy. W taczcym wietle ogniska, niejedno oko zabyso wilczym
blaskiem.
Kip schowa reszt monet, modlc si, eby nikt nie zauway, jak duo ich ma. Ale jakie
to miao znaczenie? Jego ycie mogo by mniej warte ni nawet jeden srebrny kwintar.
Wezm drug nog powiedzia.
Gruba kobieta wypucia roen i wycigna rk.
I prosz dziewitnacie danarw reszty powiedzia Kip.
J edna dniwka powinna wystarczy na najmarniej trzy takie udce, jeli nie wicej.
Kobieta si zamiaa.
Owszem, prowadzimy tu przytuek dla biednych, zgadza si. Przecie wygldamy na
luksjatw, nie? Dziesi.
Dziesi danarw za posiek? Kip nie wierzy, e kobieta mwi powanie.
Moesz odej godny, jeli wolisz. Z godu nie padniesz.
Jawna niesprawiedliwo faktu, e ten wieloryb nazywa go grubasem oraz fakt, e
niewiele mg na to poradzi, sparalioway Kipa. Zazgrzyta zbami, rozgldajc si wciekle
po twarzach wok ogniska, a potem odda kwintara.
Lewiatan wzi od niego monet, ugryz, wyginajc lekko. Gdyby to bya faszywka
posrebrzona cyna wydaaby z siebie charakterystyczny trzask typowy dla wyginanej cyny.
Kobieta zadowolona z wagi i faktury uznaa monet za prawdziw i zaraz j schowaa.
Pocigna yk ze szklanego dzbana, odstawia go i odpiowaa udziec pekari. Podczas gdy ona
kroia, Kip zauway, e niektrzy mczyni znad ogniska zniknli.
Bez wtpienia znajdzie ich w narastajcej ciemnoci, gdzie ju bd na niego czekali.
Orholamie, widzieli reszt rulonu!
A i ci, co zostali, nie patrzyli na niego szczeglnie przyjanie. Siedzieli na sakwach,
pniakach albo na ziemi i obserwowali go w milczeniu. Niektrzy popijali z bukakw wino albo
piwo, mruczc co midzy sob. Kobieta o szklistym wzroku leaa z gow na kolanach
dugowosego, ysiejcego i nieogolonego mczyzny, gaszczc go po udzie. Oboje gapili si na
Kipa.
Wieloryb poda mu udziec.
Kip spojrza na kobiet wyczekujco.
Ona odpowiedziaa pustym spojrzeniem spod warstw tuszczu.
Kilka tygodni temu Kip wycofaby si. Przywyk do tego, e ludzie traktuj go jak miecia.
Ignoruj albo zastraszaj. Nie wyobraa sobie jednak, eby kto zastraszy Gavina Guile, nawet
gdyby przeciwnik mia przewag. Kip moe i by bkartem, ale jeli mia w swoich yach
choby jedn kropl krwi Pryzmata, za adne skarby nie mg ustpi.
Czekam na moje dziesi danarw.
Pijana kobieta po drugiej stronie ogniska rozemiaa si nagle, nie panujc nad sob, jej
miech przeszed w chrzkanie, co rozbawio j jeszcze bardziej. Bya wic nie tylko pijana.
Wygldam na tak bogaczk, co ma dziesi danarw? spyta wieloryb.
Moesz przeci monet na p.
Wycigna n, wzruszya ramionami i podesza bliej do Kipa. mierdziaa gorzak.
Przykro mi, nie mam noa.
Kip natychmiast zrozumia. Kilku mczyzn usiado prosto. Nie tylko uwanie im si
przygldali, ale te byli gotowi w kadej chwili si poderwa. Czekali nie tylko na to, eby go
wymia, wiedzc, e ten wieloryb go oszuka. Czekali, wiedzc, e go oszuka, by przekona si,
czy Kip jest ofiar. Czy potulnie zaakceptuje fakt, e zosta oszukany? Jeli okae si ofiar,
stanie si celem. Jeeli mia jednego kwintara, to moe mie i wicej.
Co jednak mg zrobi? Odda jedzenie? Nie, i tak nie oddaaby mu danara. Jeli Kip
odejdzie, potwierdzi swoj sabo. Kto ju bdzie czeka na niego w ciemnociach. Co by
zrobili, gdyby j zaatakowa? Gdyby bez ostrzeenia i z caej siy zdzieli j w ten nalany
tuszczem pysk?
Oczywicie rzuciliby si na niego. Najpierw by go pobili, a potem okradli.
Jeeli ucieknie, to nawet gdyby mu si udao, straci konia, a mia za duo kopotu z
wsiadaniem na niego, eby po prostu wskoczy na siodo i odjecha. Poza tym to byo
najagodniejsze stworzenie na ziemi, ktre i tak nie pogalopowaoby, nawet gdyby cigali ich
wszyscy diabli.
Dobrze odpar Kip. Odwrci si, jakby zamierza odej, ale zamiast tego porwa
szklany dzban. Chtnie napij si do kolacji. Zatrzymaj reszt. Za wspania obsug.
Powcha dzban. Tak jak myla, bya to gorzaka. Pocign yk, eby wyj na twardziela
i zmusi twarz do zachowania bezruchu, kiedy poczu ogie w ustach. A potem w gardle. I w
brzuchu.
Mczyni, ktrzy ju zbierali si do wstania, usadowili si z powrotem.
Masz co przeciwko, jeli przepi si tu dzisiaj? spyta Kip.
To ci bdzie kosztowa odpar mczyzna, ktry z przodu ysia, ale z tyu wosy
sigay mu poowy plecw.
J asne zgodzi si Kip.
Nie by nawet w poowie tak godny, jak jeszcze chwil temu, ale zmusi si do tego, eby
zje tusty udziec pekari. Kiedy reszta misa bya gotowa, inni mczyni i kobiety przyszli i
wzili sobie po kawaku.
Kiedy Kip skoczy, obliza palce i podszed do konia. Odsun si na tyle daleko, e ju
myla, e uda mu si po prostu odej.
Co robisz? spyta ostro ysiejcy mczyzna.
Musz wytrze konia, to by dugi dzie.
Nigdzie si nie wybierasz i nie ycz sobie, eby si krci koo mojego konia.
Twojego konia powiedzia Kip.
Zgadza si. Mczyzna odsoni poczerniae zby, patrzc na Kipa, nie do koca w
umiechu, ale te nie jakby zamierza go ugry. I wycign n.
I bdziemy te potrzebowa tego pasa z pienidzmi odezwa si inny.
Kobiety wok ogniska po prostu biernie si przyglday. Nikt nie ruszy mu na pomoc.
Kilku innych mczyzn doczyo do tych dwch, ktrzy ju stanli przed Kipem. Kip spojrza w
ciemno i chocia niewiele widzia olepiony ogniem, to jednak dostrzeg kilka ciemnych
postaci czekajcych ju na niego.
Oddaj im, co masz, to moe tylko oberwiesz, Kip. Wiesz, e nie wydostaniesz si std ze
wszystkim. Zagraj na zwok, to moe zjawi si kto w rodzaju stray obozu i ci uratuje.
Niech was wieczna noc pochonie warkn Kip. Odama grn cz szklanego dzbana
uderzajc nim o koowozu.
Gupku powiedzia ysiejcy. Wikszo zostawia sobie ucho, jeli ju to robi, a nie
utrca je.
Kip rzuci si, oblewajc mczyzn alkoholem. Tamten skrzywi si, potar piekce oczy i
przerzuci n do lewej rki.
Wiesz co? A za to ci zabij.
Kip z wrzaskiem zaszarowa.
To bya ostatnia rzecz, jakiej tamten si spodziewa. Nadal tar oczy. Unis rk, eby
osoni si przed ciosem, ale Kip zanurkowa do jego brzucha, omijajc n i walc czubkiem
gowy w jego odek. Z guchym stkniciem mczyzna zatoczy si do tyu i potkn si o
krawd ogniska.
Przez chwil nic si nie dziao. A potem gorzaka na jego rkach zapalia si. Mczyzna
poderwa rk z wrzaskiem, i zapony mu wosy. Zaja si broda. Twarz. Krzyk przeszed w
udrczony wrzask.
Kip czmychn, przebiegajc tu obok poncego mczyzny.
Przez cudown chwil nikt nawet nie drgn. A potem kto rzuci si ku niemu, nie trafi,
ale zapa go za pit. Kip pad jak dugi.
Nie uszed nawet trzech krokw od ogniska.
Nieza ucieczka, Prosiaczku.
Przeturla si na tyle, eby zobaczy poncego mczyzn, ktry nadal krzyczc, bieg
prosto na grub kobiet. Wrzasna dziwnie przenikliwym gosikiem jak na tak wielk bab i
zacza wymachiwa noem, mierzc w mczyzn.
Potem Kipa dopado trzech innych, a ognisko za ich plecami sprawio, e mieli groteskowo
wielkie cienie. Kto kopniakiem trafi go w rami, a z drugiej strony kto zdzieli go w nerki.
Kipa przeszy bl i a zaparo mu dech. Zwin si w kbek.
Kopniaki spady gradem na jego plecy i nogi. Jeden z mczyzn pochyli si nad nim,
uderzajc go w biodro, w nog, prbujc trafi go w krocze. Kto chcia nadepn mu na gow,
ale nie trafi i tylko uderzy w nos. Gorca krew buchna Kipowi na twarz i a mu poderwao
gow z ziemi.
Tylko jedna myl przebia si przez mg, ktra nagle spowia mu mzg. Zabij mnie. To
nie bdzie kara. To bdzie morderstwo.
Wic niech i tak bdzie. Bd musieli mnie zabi, kiedy bd sta o wasnych siach. Z
trudem podnis si na czworaki.
Odsoni wtedy ebra i natychmiast zarobi kopniaka w bok. Przyj cios z jkiem. Trzech
dorosych mczyzn atakowao chopca, ktry nic im nie zrobi. Co w niesprawiedliwoci tego
faktu uruchomio w nim rezerwy stalowej woli. Nie, teraz ju nie tylko trzej. Kolejni doczali.
To tylko zwikszyo wcieko Kipa. Zgarbi si i schowa gow w ramionach, zbierajc siy.
Idcie do diaba, ja to przetrzymam.
Z nieludzkim rykiem dwikiem, jakiego Kip nigdy nie sysza i nie mia pojcia, e jest
zdolny go z siebie wyda zerwa si na rwne nogi i stan w szerokim rozkroku. Nago jego
ruchu wydaa si jeszcze wiksza z racji jego wczeniejszej powolnoci.
Wrzasn, plujc krwi w twarz mczyzny, ktry wybieg do niego, eby go kopn. Kip
by jak niedwied jaskiniowy, ktry nagle stan na tylnych apach. Mczyzna wytrzeszczy
oczy.
Kip zapa go za koszul i pocign, obracajc si z krzykiem, po czym cisn nim w
jedynym kierunku, z ktrego nie toczyli si ludzie.
W ogie.
Mczyzna zobaczy, dokd leci. Chcia zapa si rona, przelatujc nad ogniem, ale nie
udao mu si i zahaczy o niego okciem, przez co polecia w bok, gow prosto w pomienie, a
roen si zwali.
Kip nie patrzy, nie sucha nowych wrzaskw. Kto uderzy go w odek. Zwykle po
takim ciosie zwinby si wp, ale teraz bl nie mia znaczenia. Odnalaz napastnika
wielkiego, brodatego mczyzn, co najmniej o stop wyszego od niego, ktry patrzy
zadziwiony, e chopak nie pad. Kip zapa go za brod i z caej siy szarpn w d.
Jednoczenie pochyli gow jak tryk. Twarz wielkiego mczyzny tylko zachrzcia, kiedy si
zderzyli. Brodacz polecia na ziemi w fontannie krwi i zbw.
Co na ksztat nadziei rozbyso pord furii Kipa. Odwrci si znowu, szukajc kolejnej
ofiary, kiedy co roztrzaskao si na jego gowie.
Zwali si na ziemi. Nawet nie wiedzia, e upada. Po prostu nagle znalaz si na ziemi,
gapic si w gr na szczerzcego zby upiora, ktry trzyma w rku kawa poncego polana. Za
nim stao czterech innych. Czterech? Nadal? Wrd ez i zawrotw gowy Kip nie by ju
pewien, czy dobrze liczy.
Znowu podnis si na czworaki i szybko pad, kiedy plamy wybuchy mu przed oczami.
Nie mg zapa rwnowagi.
Wrzucie go do ognia! wrzasn kto.
Pady jeszcze inne sowa, ale Kip nie zdoa ich poj. Zanim si obejrza, podnioso go
czterech mczyzn, kady za jedn koczyn.
Trzymali go twarz do dou. ar ognia pali go w ciemi, czoo i policzki.
Mczyni si zatrzymali.
Ej, ale nie pchajcie nas w ogie, dupki! wrzasn jeden z tych z przodu.
Na trzy!
Orholamie, ale on wielki!
Nie musisz rzuca go daleko.
Bdzie skwiercza jak bekon na patelni, co?
I raz!
Kip zawis nad ogniem, na tyle blisko pomieni, e mgby przysic, e brwi mu si
zwiny z gorca. Strach go dawi. Zawroty gowy znikny.
Zaraz odlecia od ognia.
I dwa!
Dosy ju. Szanse mam naprawd zbyt marne. Prbowaem. Czego mam si ba, skoro nie
mam nic do stracenia prcz siebie? Gardz sob. Wic co z tego, jeli umr? Troch poboli i tyle.
Potem bl zniknie ju na zawsze. Potem ju tylko zapomnienie.
Znowu by nad ogniem. Zamkn oczy, witajc ar. Brwi i rzsy mu si stopiy. Pomie
obliza mu twarz jak kocur.
Guile si nie poddaje. Oni zaakceptowali ci, Kip. Spodziewali si, e si przyoysz.
Gavin, elazna Pi, Liv sprawili, e po raz pierwszy w yciu znalaze swoje miejsce.
Zawiedziesz ich?
I wtedy strach po prostu znikn. Ot, tak.
Odlecia od ognia po raz ostatni. Czterech mczyzn. Czterech Ramirw. Cztery matki,
traktujce go jak miecia i oczekujce, e im na to pozwoli.
Do diaba z wami! Nagy, nieprzejednany ar nienawici Kipa dorwna arowi ywego
ognia.
I trzy!
Mczyni bujnli nim do przodu.
Kip otworzy oczy i poczu, e renice otwieraj mu si szeroko nie ze strachu, bo strach
znikn. Oczy otworzyy mu si na widok ognia niczym oczy kochanki na widok ukochanego. O
tak, pikny. O tak, mj.
Rozleg si potny szum, jakby nie wiadomo skd rykn wiatr. Pomienie zdeformoway
si i skoczyy w przd, do Kipa nie, w Kipa. I znikny. Cay ogie zgas w jednej chwili,
pograjc obozowisko w ciemnociach.
Mczyni z krzykiem wypucili chopca.
A Kip ledwie to zauway.
Spad pomidzy rozarzone wgielki. Podpar si lew rk i usysza skwierczenie, kiedy
zacisn do na poncej wizce. Chocia wyssa cay ogie, wgielki nadal byy gorce.
Ale Kip ledwie to zauwaa. Gniew by jak morze, a on z trudem unosi si na powierzchni.
Nie by sob, nie by wiadomy siebie. Istnieli tylko ci, ktrych nienawidzi, ktrych trzeba byo
zgadzi.
Wrzasn, podrywajc rk w gr. ar wystrzeli, zamieniajc si w ogie tu przy jego
doni, malujc niebiosa bkitem, cienia, oranem i czerwieni. Wsta, a ar rycza mu w
yach. Nieznony ar. Mimo ciemnoci doskonale widzia mczyzn, ktrzy go wczeniej
trzymali. Widzia ich ciepo. Jeden potkn si i gapi si na niego z rozdziawionymi ustami.
Kip zamachn si na niego. Ogie spowi mczyzn od stp do gw.
Pozostali si rozbiegli.
Kip machn lew rk w stron nastpnego. Poczu, jak skra mu pka na doni, ale bl
by tylko odlegym echem. Wycelowa te praw rk. Bach, bach, bach. Trzy ogniowe pociski,
kady wielkoci doni, wyleciay w noc, prawie wpychajc go z powrotem w ognisko si
odrzutu. Kady jednak trafi w cel, zagbiajc si w plecy, patroszc mczyzn ogniem i
gotujc go od rodka, chocia ju dawno pad.
Kip opad na kolana nadal rozpalony, tak bardzo rozpalony, tak przytoczony. I jeszcze raz
unis rce. Ogie trysn pod niebo z obu jego rk, nawet z okaleczonej lewej. A potem Kip
znowu odzyska normalny wzrok. Wzi kilka gbokich wdechw, jakby wanie ulecia z niego
jaki demon, pozostawiajc go pustym, gdy cz jego czowieczestwa si wypalia.
Ogie znowu zapon, o wiele mniejszy, ar wgielkw powoli zamieni drewno w
pomie, owietlajc wozy i twarze przeraonego tumu, ktry zebra si, eby zobaczy, co si
stao.
W wietle latarni, pochodni i ogniska, ktre znowu zapono, Kip ogarn sytuacj
przytomnym wzrokiem. Dziesitki ludzi gapiy si na niego, stojc szerokim krgiem wok
ognia, w kadej chwili gotowe uciec. Wok leay rozrzucone ciaa czterech mczyzn, ktrzy
prbowali wrzuci go do ognia, byo martwych, z jednego zosta tylko zwglony szkielet,
pozostali leeli z dziurami wielkoci pici Kipa w plecach.
Jednak pozostali wygldali jeszcze gorzej. Mczynie, ktrego Kip obla gorzak, skra
zazia z twarzy i piersi, a na caych rkach i ciele mia rany od noa. Lea, cicho jczc; kilka
kpek wosw nadal sterczao mu na spalonej czaszce. Gruba kobieta leaa obok niego, otwarcie
kajc. Poncy mczyzna musia uderzy w ni gow, bo miaa poparzon twarz, pokryt
pcherzami po prawej stronie; stracia brwi, na poowie gowy stopiy jej si wosy i jakim
cudem wasny n miaa wbity po rkoje w prawy bok. Krew spywaa jej po policzku. Jednak
w najgorszym stanie by mczyzna, ktrego Kip wrzuci do ognia. Zapa si rona, prbujc si
zatrzyma i tylko gow wpad do ognia, ale ldujc dokadnie na najgortszych wglach.
Odczoga si od ogniska i za spraw jakiego mrocznego cudu nadal y i zachowa
przytomno. Szlocha cicho, jakby nawet pacz sprawia mu bl, ale nie potrafi si
powstrzyma. Przeturla si, odsaniajc poparzon cz gowy. Skra nie zesza mu tak po
prostu przywara do wgielkw, jak przypalony kurczak przywiera do patelni. Ko policzkow
mia odsonit, przez przepalony na wylot policzek wyzieray zby, teraz zalewane krwi, gdy
ka; poparzone oko mia kredowobiae.
Jedyny mczyzna, ktry mia szans przey, to brodacz, ktremu Kip wybi zby. Lea
nieprzytomny, ale z tego, co Kip widzia, nadal y.
Kip podszed chwiejnym krokiem do konia, nieczuy na straszne widoki. Nie mia adnego
planu. Musia po prostu uciec. Tak bardzo si wstydzi. Dopiero gdy stan obok konia, zauway
onierzy. Otoczyli obozowisko, ale trzymali si z tyu, poza tumem. Spojrza na jednego z
wojskowych, ktry siedzia na wierzchowcu oficer, jak domyla si Kip.
Przykro mi, panie, ale nie moemy pozwoli panu odej oznajmi oficer. J eden z
Wolnych wkrtce przyjdzie do pana.
Oni mnie zaatakowali powiedzia wyczerpany Kip. Prbowali mnie obrabowa. Ja...
ja nie chciaem.
Opar si o konia. Gupie zwierz nawet nie ucieko. Och, nie widziao wszystkiego i w
dodatku je uwizano, wic nie mogo uciec, nawet gdyby chciao. Mimo wszystko Kip
spodziewaby si raczej, e ko oszaleje, a jednak sta spokojnie jak zawsze. Chwyci konia.
Lew rk. Orholamie! Skra pka, rozdara si i zacza krwawi na kadym stawie. Kip
krzykn cicho. Jednake nawet myl o wasnym cierpieniu sprawia, e znowu spojrza na ogie,
na ludzi, ktrych zabi i na tych, ktrzy jeszcze yli, ale wkrtce umr. Serce mia odrtwiae,
jakby powinien czu co wicej, a nie mg.
Kiedy si odwrci, zobaczy, e mody czowiek kry wrd cia i po kolei je sprawdza.
Mody mczyzna nie, chopak, bo mimo bogatych szat nie mg mie wicej ni szesnacie lat
zdejmowa biae rkawiczki ze skrki. Wielki, garbaty nos, jasnobrzowa skra, ciemne oczy,
ciemne, niesforne wosy. Nosi bia koszul, a na przedramionach mia wielobarwne zarkawia z
piciu, grubych obrczy w rnych kolorach na biaym tle. Na jego pelerynie powtarza si ten
wzr, od pasa obrbionego czerni, ktry wydawa si zamazany podczerwie? poprzez
czerwie, oran do cieni i zieleni. Brakowao niebieskiego i nadfioletu. Nie trzeba byo
geniusza, eby wiedzie, to polichromata.
Nie to jednak przycigno uwag Kipa. W obozie byy tysice ludzi, zapewnie setki
krzesicieli, a mimo to Kip rozpozna wanie tego jednego. Bra udzia w masakrze w Rektonie.
Osobicie prbowa zabi Kipa na wodnym targu. Zymun tak woa na niego jego mistrz. Serce
Kipa runo w d jak dzieciak skaczcy z wodospadu.
Zymun zaoy zielone okulary.
Witaj, przyjacielu powiedzia. Witaj na naszej wojnie. Zakadam, e zjawie si, by
doczy do Wolnych?
Zgadza si odpowiedzia Kip odzyskujc gos.
Wolnych?
Szmaragdowy dym zakbi si w doniach Zymuna.
Tak gwoli informacji powiedzia moesz zabi, kogo musisz, chocia Lord
Omnichrom woli, ebymy nie zabijali kogo popadnie. Ale jak ju kogo zabijesz, posprztaj po
sobie.
Powoli zatoczy rkami krg, stojc na ugitych kolanach i wyglda, jakby gromadzi
energi. A potem klasn w donie, ktre a rozbysy. Babach, babach! Cztery szpikulce
zielonego luksynu, kady dugoci palca, wystrzeliy w dwch salwach. Wok ogniska niemal
jednoczenie cztery gowy wybuchy z wilgotnym planiciem. Czterech rannych. Ich jki
natychmiast ucichy.
Kip wybauszy oczy.
Zymun wyglda na zadowolonego z siebie. Zoy zielone okulary i schowa jej do
kieszeni.
Popisywa si. Popisywa si, zabijajc ludzi!
Zymun nagle zmarszczy brwi, kiedy Kip podszed do niego.
Jak si nazywasz?
Kip odpowiedzia Kip, zanim pomyla, e ujawnianie prawdziwego imienia moe by
kiepskim pomysem.
Kip, masz zb w gowie.
Co? Kip wyszczerzy zby i pokaza je.
Waciwie to mam wszystkie zby.
Rozegraj to tak, jakby wcale nie chciao ci si wymiotowa, Kip. Przetrzymaj to.
Nie, nie mwi o twoich zbach.
Zymun pokaza na swoj czaszk, jakby by lustrem. Kip pomaca si po gowie i
rzeczywicie, znalaz wbity zb. Co jest, u diaba? Wycign go, krzywic si. wiea krew
spyna mu po twarzy.
Hmm mrukn Zymun. Moe najpierw zabierzemy ci do konsyliarzy, eby ci
obejrzeli.
Najpierw?
No oczywicie. Lord Omnichrom nalega, eby spotka si osobicie z kadym z naszych
krzesicieli. Nawet z tymi niechlujnymi.
ROZDZIA 71
Kiedy ciemno zapada nad nieprzeliczonymi zastpami, Liv sza przez obz, z coraz wiksz
wyrazistoci zdajc sobie spraw, e jest samotn kobiet otoczon przez nieokrzesanych
mczyzn. Przez mnstwo nieokrzesanych mczyzn. Mczyzn, ktrzy za gono si miali, za
duo pili i bali si nadchodzcej bitwy. I o ile w Chromerii bycie Tyrejk czynio z niej wyrzutka,
ktrego z rozmysem ignorowano, tutaj ten fakt jej nie chroni. Wikszo mczyzn zerkaa na
ni wystarczajco taktownie, e gdyby nie bya a tak bardzo wiadoma tego, e jest sama i nie
chce, aby jej si przygldano, niczego by nie zauwaya. Inni gapili si na ni tak bezczelnie, e
sprawdzia swj dekolt. Nie, ubraa si naprawd przyzwoicie.
To tylko paru dupkw, ktrzy za dugo przebywali z dala od on.
Praktycznie umieraa z godu i chocia nie chciaa si zatrzymywa przy adnym ognisku,
to by jedyny sposb, by zdoby nie tylko jedzenie, ale i informacje.
Wybraa ognisko, przy ktrym wok kocioka z gulaszem zgromadzili si przyjanie
wygldajcy farmerzy. Oczywicie nie bya w stanie przyjrze si wszystkim, dopki nie
podesza do krgu, ale paru wygldao sympatycznie, a na wicej nie moga liczy.
Dobry wieczr powiedziaa z wiksz wesooci ni czua. Zapac p danara za
troch gulaszu. Macie nieco na zbyciu?
Osiem gw odwrcio si do niej. Odezwa si najstarszy mczyzna:
Ta cienizna to aden gulasz. Jeden krlik, par bulw i resztki udca pekari na dziewi
gb. Umiechn si skromnie. Ale Mori znalaza drzewko grejpfrutowe, ktre onierze
jakim cudem przegapili.
Troch podbudowana podesza. Mczyzna spojrza jej w oczy, po czym zamruga i doda:
J ak panience kto dokucza, to powinna panienka zaoy swoje okulary.
Dokucza? Dlaczego tak pan myli? spytaa. I prosz mi mwi po prostu Liv.
Bo czaisz si jak pochliwa ania u wodopoju, ot co. Poda jej maleki kubeczek rosou
z paroma ksami misa.
Machn rk, kiedy chciaa zapaci. Zjada cieniutki wywar i malekiego, niedojrzaego
grejpfruta, ktrego jej dali, ale przede wszystkim siedziaa i patrzya.
Po jakim czasie mczyni wrcili do rozmowy o wojnie, pogodzie, polach, ktrych
nawet nie obsiali w tym roku, cytrusowych drzewach, ktrych przycinaniem nawet nie zawracali
sobie gowy, bo gdyby urodziy wicej owocw, bandyci duej krciliby si wok ich wioski.
To nie byli li ludzie. Waciwie robili wraenie cakiem przyzwoitych. Narzekali troch na krla
Garadula, jeden mrukn co ponuro na temat Lorda Omnichroma, zanim przypomnia sobie,
e siedzi z nimi krzesicielka, ale nienawi zachowali przede wszystkim dla okupantw.
Niuanse rotacyjnego zarzdzania Garristonem cakiem im umkny. Nie odrniali
lepszych okupantw od gorszych. Nienawidzili ich wszystkich. Jeden straci crk wiele lat
temu, kiedy patrol przechodzi przez ich wiosk i oficer po prostu j zabra. Ojciec pojecha
potem do Garristonu odszuka j, ale nigdy nie trafi na jej lad. Inni przyszli po czci ze
wzgldu na przyjaciela, po czci dlatego, e nie mieli nic innego do roboty, a przy zajciu
miasta mogo wpa im troch grosza, i po czci z nienawici do cudzoziemcw.
I tak ludzie bd umiera i zabija z powodu krzywdy sprzed dziesiciu lat, popenionej
przez jaki inny kraj.
Nie byo sensu tumaczy im tego, nawet gdyby Liv chciaa. Gupcy, ktrzy w innych
okolicznociach mogliby by naszymi przyjacimi, jak powiedzia jej ojciec. Kiedy skoczya
je, zaoya te okulary i w ramach podzikowania za zup i owoc wykrzesaa par
luksynowych pochodni, ktre powinny wytrzyma kilka dni. Potem zapytaa, gdzie obozuj
krzesiciele i ruszya we wskazanym kierunku.
Nikt nie zaczepia jej po drodze. Raz jaki mczyzna zawoa co do niej, kiedy go mijaa,
ale komentarz zamar mu na ustach, gdy zobaczy jej zabarwione okulary nawet teraz, w
ciemnociach, szanowali krzesicieli.
Namioty krzesicieli stay oddzielone od reszty nie dlatego, e byy strzeone albo
oddzielone ogrodzeniem, po prostu nikt nie chcia obozowa obok nich. Liv zsuna okulary, ale
nadal trzymaa je w rku, na wypadek, gdyby kto j zaczepi.
Mina wz otoczony przez Gwardi Lustrzan i pomalowany na fioletowo dziwne, ale
Liv nie zwolnia; sza, jakby miaa co do zaatwienia, jakby miaa wykona jaki rozkaz. Tej
sztuczki nauczya si w Chromerii. Gdy czowiek krci si bez celu, to zaraz jaki prawdziwy
krzesiciel znajdowa mu co do roboty. A gdy robie wraenie zajtego, to prawie wszystko
uchodzio ci pazem.
Mina wiele ognisk z krzesicielami, ktrym kucharze serwowali obfit kolacj, a wino lub
piwo podaway rzesze niewolnikw. Wszyscy krzesiciele nosili swoje barwy na nadgarstkach
pod postaci materiaowych lub metalowych zarkawi albo szerokich bransolet w przypadku
niektrych kobiet. Na rbkach peleryn i sukni te same kolory powtarzay si echem. Poza tym
kady ubiera si po swojemu. Jednake, oglnie rzecz biorc, ci krzesiciele byli o wiele bardziej
zainteresowani krzykliwym ogaszaniem swoich kolorw szerokimi pasami na ubraniach ni byo
to przyjte w Chromerii, gdzie kobieta wkadaa na przykad pojedyncz zielona szpilk we
wosy, sygnalizujc innym, e jest zielon krzesicielk.
To bya haaliwa, uprzywilejowana grupa, ale kiedy Liv obserwowaa j z cienia,
zobaczya, e krzesiciele czsto zerkali na poudnie nie ku wielkiemu pawilonowi strzeonemu
przez Gwardi Lustrzan i krzesicieli, ktry, jak zakadaa Liv, by siedzib krla Garadula, ale
ku kolejnemu zgromadzeniu ognisk. Zapaa dzban z winem z jednego ze stow niewolnikw i
ruszya w tamtym kierunku. W ciemnociach jej strj nie rni si specjalnie od stroju
niewolnic.
To, co zobaczya pomidzy sylwetkami niewolnikw zaparo jej dech. Ludzie albo raczej
potwory o ludzkich ksztatach rozmawiali, pili, hasali, krzesali.
Najbliej Liv siedzieli w krgu niebiescy krzesiciele, poowa z nich w niebieskich
okularach, wszyscy napenieni niebieskim luksynem, barwicym ich skr owietlon ogniem.
Rozmawiali z kobiet, ktra wygldaa jak zrobiona z krysztau.
Przez dusz chwil Liv nie miaa pojcia, co widzi. Jednake niewtpliwie byli to
krzesiciele i wszdzie wida byo luksyn. Przeniewiercy. Szalecy. Zepsuci. Koloraki. Liv ledwie
wierzya wasnym oczom!
Ci ludzie zamali wszelkie prawa, ktrych j nauczono. Dostrzegaa tylko pojedyncze
szczegy. Oczy z pknitymi halo. Krystaliczna kobieta krzeszca sie krysztau w powietrzu,
podczas gdy inni niebiescy suchali. Zieloni si miali, taczc wok ogniska, podskakujc na
nienaturalnie sprystych nogach, wyej ni zwykli ludzie, jakich znaa Liv, robicych salta do
przodu i do tyu. Mczyzna i kobieta o skrze na stae zielonej, ale jeszcze nieprzeksztaconej,
stali, obejmujc si, ocierajc o siebie biodrami i taczc w sposb tak lubieny, e... Nie,
chwileczk, kobieta miaa podcignit spdnic a do pasa. Na oczach wszystkich, w tym paru
kibicujcych im krzesicieli, ci dwoje wanie...
Liv oderwaa wzrok i policzki nagle jej zapony. ty krzesiciel rzuca mae luksynowe
pieczki w powietrze, podczas gdy niebieski strzela do nich niebieskimi pociskami, a kady may
cel po trafieniu wybucha w rozbysku wiata.
Jednake spojrzenie Liv przycigay prawdziwe koloraki. Nawet tu nie byo ich wiele. W
Chromerii syszaa tylko plotki o takich rzeczach. Mwiono, e prawie kady, kto doprowadza do
pknicia halo, po prostu wariuje i umiera albo o wiele czciej wariuje i zabija innych. Z
powodu tego niebezpieczestwa niezbdny by Pakt. Orholam sprawi, e magia suya ludziom,
a krzesiciele skadali przysig, e bd suy spoecznoci. Przeniewiercy suyli tylko sobie i
stanowili zagroenie dla wszystkich pozostaych.
Zawsze jednak istniay legendy o tych, ktrzy tworzyli na nowo swe ciaa. Teraz Liv
widziaa, e nie byy to bajki. Tutaj, teraz wanie, krzesiciele uczyli innych, jak tego dokona.
Liv patrzya na krystaliczn, niebiesk kobiet. Bya na swj sposb pikna. Krystaliczne wosy i
nakadki w ksztacie rombw na oczach, skra z krysztau ze skazami, pocita tysicami faset na
kadej naturalnej krgoci jej ciaa. Pokonaa problem, jak wkrzesa twardy, sztywny niebieski
luksyn w ciao i jednoczenie zachowa zdolno do ruchu i zginania, tworzc tysice, dziesitki
tysicy malekich krysztaw. Jej ciao migotao, lnio, skrzyo si w wietle ogniska, kiedy
poruszya grn poow ciaa, by pokaza uczniom, czego dokonaa. Rozemiaa si, odsaniajc
dziwnie biae zby na tle byszczcych, niebieskich ust. A potem nagle stana w gotowoci do
walki i kolczasta osona wyskoczya z krawdzi przedramion, a pyty niebieskiego luksynu
pokryy jej ciao niczym zbroja.
Niech to szlag!
Ej, caleen, powiedziaem wino! krzykn kto.
Liv odwrcia si i stana twarz w twarz z mczyzn o ohydnych bliznach po
oparzeniach na caym ciele. By podczerwony i w jego pknitym halo mona byo dostrzec
dziwne migotanie ogniowych krysztaw. Podsun Liv kielich, a ona, trzsc si, nalaa mu,
odwracajc oczy, dopki on sam nie spojrza gdzie indziej. Trzyma w jednej rce fajk do
mgieki, a na caej skrze mia wiee oparzenia. Kiedy Liv to zobaczya, zdaa sobie spraw, e
celowo si poparzy. Chcia dorobi si tak gbokich blizn, eby straci w skrze czucie. Do
tego czasu stara si umierzy bl w kady inny sposb.
To musiao by niewiarygodnie niebezpieczne, znajdowa si chociaby w pobliu
szalonego ogniowego krzesiciela. Nie by w stanie nad sob panowa, a teraz w dodatku spi si i
odurzy mgiek.
Ledwie co odszed, kiedy Liv dostrzega strumie pomieni buchajcych w nocne niebo
kilka jardw dalej. Zamara, tak samo jak paru kolorakw, ktrzy zaczli si trca okciami i
pokazywa sobie ogie.
Cokolwiek to byo, krzesiciel, ktry tego dokona, by potny. Wykrzesa mnstwo ognia,
i to w nocy. Skd wzi potrzebne do tego wiato? Z ogniska?
Zaraz rozbysk si powtrzy, na kilka sekund malujc niebo ogniem. Liv zacisno si
gardo ze strachu. Kip! Nie, to niedorzeczne. Kip by zielononiebieski. Ogie, czyli podczerwie,
znajdowa si na drugim kocu spektrum. To nie mg by Kip. Koloraki wybuchy miechem,
jakby to ktry z nich by tam i wietnie si bawi.
Orholamie, moe wanie gdzie wrd nocy mordowano Kipa. Liv musiaa tam pobiec.
Odwrcia si, eby opuci obozowisko i prawie wpada na tuzin Lustrzanych
Gwardzistw, ktrzy eskortowali kobiet wychodzc z krlewskiego pawilonu. Nosia
przepikn, czarn sukni i fioletowe nakadki na oczach. Liv si zatrzymaa. Karris.
Minli j w popiechu, ale Liv nie miaa wtpliwoci, dokd id. Karris trzymano w tym
dziwnym, fioletowym wozie, uwizion. Liv powinna bya od razu si domyli.
Jednak wszelka rado z odnalezienia Karris odnalezienia jej ju pierwszego dnia pord
pewnie setek tysicy dusz, jeli nie wicej znikna zdawiona lkiem o Kipa.
Opuszczajc obozowisko krzesicieli, Liv zaoya te okulary. Nikt jej nie zaczepia.
Dotara na umwione miejsce spotkania, ale Kipa nie byo. I ju nie wrci.
Nastpnego dnia dowiedziaa si, e chopak przy koci, o tyrejskiej skrze i niebieskich
oczach zosta zaatakowany i zabi piciu mczyzn albo dziesiciu, albo dwudziestu, albo te
pi kobiet, zalenie od wersji plotki a potem strzeli ogniem w niebo. Zabrali go krzesiciele i
Lustrzana Gwardia. Mimo wszelkich nieprawdopodobiestw Kip nie potrafi krzesa ognia
intuicja mwia jej, e chodzi o niego. To musia by Kip. Bya tego pewna. Kto inny wykrzesa
ogie, kto inny zabi tych ludzi, ale to Kipa zabrano.
Szukaa go dwa dni. Nie znalaza.
ROZDZIA 72
Kiedy soce powleko si w stron horyzontu, Gavin da sygna i strzeliy baty wonicw. Konie
pocigowe szarpny do przodu. Lejce napiy si, liny przymocowane do wielkich podpr z
tego luksynu napryy si na chwil, potem podpory pady, a potna masa koni odcigna
je od opadajcego muru.
Ostatnia warstwa tego luksynu uderzya z hukiem o ziemi, ktra a si zatrzsa. Gavin
szybko ruszy sprawdzi, czy wszystko poszo zgodnie z planem.
Trzy mile od nas! krzykn Corvan.
Sta na szczycie murw, wypatrujc ogromnej armii krla Garadula.
Niech to szlag!
Lordzie Pryzmacie, tutaj! krzykn jeden z inynierw.
Gavin popieszy ku niemu. Ostatni z wielkich problemw, jakie napotka krzeszc mur
niemal w caoci z tego luksynu, polega na tym, e cay luksyn naleao zapiecztowa.
Piecz utrwalajca stanowia zawsze najsabszy punkt. Gdyby komu udao si przetopi przez
ten jeden fragment byby to nie lada wyczyn, niemniej moliwy caa konstrukcja rozpadaby
si. To, e mur Gavina zbudowano z segmentw, oznaczao tylko, e kada cz miaa rozliczne
pieczci. Gdyby ktrykolwiek segment zawid, byaby to katastrofa cay fragment murw
szeroki na pidziesit krokw w kilka chwil zamieniby si w pynne wiato.
Pewnie z tego powodu nikt przed Gavinem nie by na tyle gupi, eby zbudowa cay mur z
tego luksynu.
Rozwizanie byo bajecznie proste: dwie warstwy luksynu chronice si nawzajem, z
pieczciami od rodka. Pomys ten by do powszechnie znany wrd krzesicieli, ale piecz to
zawsze ostatnia rzecz, ktrej krzesiciel dotyka, wic tak naprawd nie dao si jej wcisn do
rodka midzy warstwy nie w przypadku czego tak wielkiego jak mur. Mona byo chroni
jedn piecz przykrywajc j kolejn warstw luksynu i piecztujc go, ale ostatecznie jedna
piecz zawsze zostawaa na zewntrz. Wikszo krzesicieli pokryaby piecz
zapiecztowanym luksynem, ktrego piecz te pokryaby luksynem, naoyaby jeszcze jedn
warstw luksynu i na tym poprzestao.
Gavinowi to nie wystarczao. Wybudowa ca drug warstw muru na podporach,
piecztujc j od wewntrz, tak jak pierwsz. Kiedy konie wycigny podpory i druga warstwa
muru opada na swoje miejsce, powstaa budowla, w ktrej pieczcie Gavin pierwszy raz
sysza o takim rozwizaniu byy naprawd chronione, nie tylko przez ty luksyn, ale te
ogromny ciar samego muru. A w miar, jak kolejny segment pojawia si obok poprzedniego,
coraz trudniej byoby unie mur, eby uzyska dostp do pieczci.
Gavin budowa co monumentalnego, co czystego, i byo to wspaniae uczucie. Mur
bdzie sta jeszcze dugo po jego mierci. Niewielu ludzi mogo to samo powiedzie o sobie.
Miejscowi ju nazywali jego dzieo Murem ze Sonecznej Wody.
Spieszc do inyniera, ktry go woa, Gavin zorientowa si, e jedna z podpr nie
odpada cakowicie. Mur opad na ni, wbijajc szeroki na dwa kroki wspornik prawie do poowy
w ziemi, przez co cay fragment murw nie dopasowa si jak naley do nastpnego segmentu.
Za trzy minuty nasza artyleria bdzie na miejscu! krzykn Corvan.
Niech to szlag! Gavin pad na kolana obok szerokiej, tej podpory i popiesznie odgarn
ziemi. Podpora, w przeciwiestwie do segmentu murw, miaa piecz na samym wierzchu,
specjalnie z myl o takiej ewentualnoci. O wanie... tutaj! Gavin posa troch podczerwieni w
piecz i caa podpora rozpada si, ty luksyn gwatownie si rozpyn. Mur opad z guchym
dudnieniem.
Gavin zostawi sobie za may zapas. Powinien zadba, by zcza pasoway, nawet gdy nie
leay idealnie obok siebie. Dziki precyzyjnym czeniom mur bdzie bardziej wytrzymay i
onierze nie zmokn w rodku podczas burz, ale mimo wszystko...
Po raz pierwszy od wielu godzin oderwa uwag od muru mia wraenie, e wrcz od
wielu dni, chocia dopiero co nadchodzi zmierzch i spojrza na zgromadzonych ludzi, szukajc
potrzebnej mu osoby.
Zebray si tysice. Wikszo ludzi z Garristonu chciaa zobaczy, jak wznosi si mury.
Sprzedawcy rozstawili tu swoje wozy i kramy. Minstrele przechadzali si, grajc i dopraszajc
si drobniakw. onierze pilnowali, eby podjazdy zostay przejezdne i zaczynali przerzuca na
miejsce sprzt, proch, liny, kule armatnie, drewno opaowe do piecw, dodatkowe zbroje, strzay
i muszkiety. Inni zajli si obsug urawi, kiedy tylko druga warstwa znalaza si na miejscu.
Krzesiciele przelewali si rodkiem muru, plombujc wszelkie szczeliny, szukajc drobnych
niedoskonaoci, ktre mogliby sami naprawi i powaniejszych, ktre wymagay interwencji
Gavina. Czarnogwardzici bya ich niemal setka take stali w pobliu.
Powiedzieli gapiom, eby ju odeszli, ale nie mieli do ludzi, eby zmusi gawied do
wykonania rozkazu. Ludzi za bardzo zeraa ciekawo; wiedzieli, e nigdy w yciu nie zobacz
nic podobnego. Gavin ju czu, jak nieprawdopodobiestwo powodzenia ciska mu pier.
Kapitanie! krzykn. Widzia pan, jak to robimy. Prosz pokierowa wonicami, eby
pracowali najszybciej, jak zdoaj. Zostao jeszcze szesnacie sekcji. Prosz posa poow
zaprzgw na wschodni stron, a poow zostawi tutaj. Prosz zabra szeciu krzesicieli.
Wasza czwrka, ty i ty. Widzielicie, co robiem. Bierzcie si do roboty.
Generale Danavis, prosz na swko! rykn.
Teraz zostay ju niecae trzy mile. Powinno im wystarczy czasu.
Gavin wszed pod wielki uk, w ktrym znajdzie si brama. Niezamknite otwory i rury
biegy w d rozlegej, zakrzywionej paszczyzny. Gavin napeni si wiatem i cisn zielony
luksyn w kad rur. To doda murom pewnej elastycznoci, ale take wzmocni je na wypadek
ataku taranem. Zapiecztowa na kocu kad rur z zielonego luksynu.
Lordzie Pryzmacie! zawoa Corvan, podnoszc do oka wieo wykrzesan lunet.
Wyglda na to, e maj druyny, ktre pchaj artyleri przed armi. Wiedz, e nie mamy
harcownikw, ktrych moglibymy posa im na spotkanie. Przeklci szpiedzy! Nie widz
kolubryn, ale wiemy, e maj ich p tuzina. Jeli zaczn strzela na olep... urwa, kalkulujc
w mylach. Strzelanie na olep oznaczao ostrza z maksymalnej odlegoci, a przy niemal dwch
tysicach krokw zasigu, jaki miay najwiksze kolubryny, nie sposb mwi o celowaniu.
Mog zacz ostrza w kadej chwili, jeli maj wyszkolonych ludzi. W cigu najbliszych
minut, jeeli ludzie s niedowiadczeni.
To nie kolubrynami martwi si Gavin. Przy trajektorii pociskw z tych najwikszych
dzia, kule bd trafiay we front muru. Mur ze Sonecznej Wody wytrzyma tyle trafie, na ile
zdecyduje si przeciwnik. Bd musieli podej znacznie bliej, eby zacz ostrza z haubic, z
ktrych pociski wylatyway po bardziej stromej trajektorii, i jeszcze bliej, by wykorzysta
modzierze, ktre zaczn sia spustoszenie wrd upartych tumw tu za murem. Dziaa
Garristonu bd musiay zniszczy te dziaa, zanim zostan ustawione i zaadowane.
Niech to szlag, znajd kogo, kto nie zajmuje si niczym waniejszym i niech pogoni
tych ludzi! rozkaza Gavin. To nie jest witeczny piknik! Za dziesi minut w miejscu, w
ktrym siedz, zaczn ldowa pociski! Gavin odwrci si do generaa Danavisa.
Zaczynajcie ostrza, kiedy tylko bdziecie mogli. Niech pan zdobdzie dla mnie troch czasu,
generale!
Gavin bardziej poczu, ni usysza, e nastpny segment znalaz si na miejscu. Ludzie
pdzili we wszystkie strony, ale on odepchn ten fakt na bok i skupi si na nowym najwikszym
problemie, teraz, kiedy mury zaczy nabiera ksztatu.
Nie zbudowa bramy.
Podbieg do jednego z urawi przenoszcych zapasy na szczyt muru. adunek ju odrywa
si od ziemi i unosi szybko, kiedy Gavin dobieg. Podskoczy, strzelajc hakami z niebieskiego i
zielonego luksynu, wbijajc je w adunek. Zacz si szybko unosi. Zaraz si podcign.
Zeskoczy, gdy tylko adunek wyldowa na szczycie muru, zaskakujc onierzy, ktrzy
obsugiwali uraw. Zamarli.
Do roboty! rykn Gavin.
A podskoczyli i natychmiast rzucili si do pracy.
Przebieg szczytem muru, uskakujc ludziom z drogi, i dobieg z powrotem na uk ponad
dziur, gdzie musia wykrzesa bram.
Wibrujca Pi wykrzykiwa rozkazy, odsyajc ma grup Czarnogwardzistw, eby
stanli z Gavinem jakby mogli w jakikolwiek sposb uchroni go przed nadlatujcymi
pociskami ale wystarczajco ma, eby nie przeszkadzaa obrocom, ktrzy prbowali
przygotowa mur do ktrego z setek stojcych przed nim zada. Reszta Czarnogwardzistw
zaja pozycje przed pustym otworem bramy.
Jak we wszystkich bitwach zwyczajnie za duo byo do zobaczenia, za duo si dziao na
raz, eby poskada to w cao. Gavin spojrza w stron soca unoszcego si nad horyzontem.
Dwie godziny. Potrzebowa tylko dwch godzin. Obrona tych ludzi to jeden z moich
wielkich celw, ktry ty musisz zaaprobowa. Jeli wic tam jeste, to czy nie mgby ruszy
swego witego tyka i pomc mi?
Danavis przez ostatni tydzie zajmowa si organizacj, trenowaniem, awansowaniem,
zwalnianiem i ponownym trenowaniem obrocw Garristonu. Przez dwadziecia godzin
dziennie, czasem dwadziecia dwie. To byo nieludzkie, a mimo to nie wystarczao. Gavin
przyzwyczai si do dyscypliny i atwoci pracy z weteranami. Pod koniec Wojny Pryzmatw
wsppraca midzy jego ludmi przebiegaa pynnie. Zaopatrzenie murw zajoby weteranom
dosownie jedn trzeci czasu, ktrego potrzebowali ci ludzie. Jego dowiadczeni artylerzyci ju
by namierzali cele. Ci ludzie ledwie si znali, ju nie mwic o tym, eby sobie ufali. I dlatego
wszystko szo bolenie powoli, a Gavin powoli przyzwyczaja si do tego, jacy s powolni.
Nie mamy szans.
Zaraz jednak wykrzesa prowizoryczn platform, eby stan przed otwartym ukiem
niezbdn, eby mg zebra kilka pasm otwartego luksynu i po raz pierwszy zobaczy mur tak,
jak zobacz go wrogowie.
Ten skubany mody artysta stworzy arcydzieo.
To Gavin wypeni formy, ale zawsze wisia nad nimi, a kiedy przygotowywa segmenty,
eby pasoway do siebie, zawsze znajdowa si po drugiej stronie murw. Teraz zobaczy cao.
Mur na caej dugoci trzymilowego, zakrzywionego odcinka lni barw soca, ktre
dopiero co ukazuje swoj twarz. Ten blask bra si z pynnego tego luksynu bdcego
raptem o wos od stania si idealnym, twardym luksynem ktry pywa za pierwsz warstw
perfekcyjnej cieni. ty luksyn naprawi kade uszkodzenie w zewntrznej czci muru.
Jednake w tej cieniutkiej warstwie Gavin zobaczy, e starsi krzesiciele niewtpliwie pod
instruktaem Aheyyada dodali co od siebie. Kiedy wrg si zbliy, zobaczy, e cay mur roi
si od ohydztwa. Wydawao si, e pajki wielkoci ludzkiej gowy a po murze, zatrzymuj
si i kapi maymi paszczami. Mae smoki wyglday, jakby pikoway i wiroway. Niechtne
twarze wyaniay si z mroku. Kobieta uciekaa przed stworem o wielu kach, ktry potem
rozrywa j na strzpy i poera ywcem; na jej twarzy malowaa si bezbrzena rozpacz.
Mczyzn, ktry jakby spacerowa u podstaw muru, chwytay rce, wyaniajce si z mgy, i
wcigay go w opary. Pikne kobiety zamieniay si w potwory o rozdwojonych jzorach i
ogromnych pazurach. Krew sczya si i zbieraa w kaue na ziemi. A to byy jedynie obrazy,
ktre Gavin zauway, rzucajc pobiene spojrzenie. Wygldao to, jakby krzesiciele zebrali si i
umiecili na murze wszelkie koszmary, jakie kiedykolwiek im si przyniy. To byy iluzje,
jedynie obrazy na murze, ale wrg nie od razu bdzie o tym wiedzie, a nawet wtedy mur i tak
pozostanie przeraajcy jak sama wieczna noc. A co waniejsze, iluzje bd rozpraszay
ucznikw i muszkieterw przy celowaniu do machikuw i otworw strzelniczych ukrytych
midzy koszmarami.
A to bya tylko szeroka, lepa cz murw. Z kadego kroksztynu patrzya na
napastnikw wykrzywiona, zowroga posta Pryzmata. Gavin zobaczy, e wszyscy Pryzmaci z
ostatnich czterystu lat zostali umieszczeni na murze, z Lucidoniusem po prawicy gwnej,
dominujcej nad wszystkimi postaci, i Gavinem po lewicy. Ponad nimi, nad ogromn, pust
bram majaczya grona posta samego Orholama, promiennego i rozgniewanego, a jego rce
tworzyy sam uk bramy. Kady, kto j zaatakuje, zaatakuje samego Orholama i wszystkich jego
Pryzmatw. Genialna sztuczka, ktra odbierze pewno siebie atakujcym. Kada posta, cznie
z Orholamem, miaa ukryte w sobie machikuy do zrzucania kamieni, raenia ogniem albo magi.
Gavin zme w ustach kolejne przeklestwo. Zatrzyma si na bite pi sekund,
podziwiajc wasny, przeklty mur. Nie mia na to czasu.
Przez chwil zastanawia si, czy po prostu nie zabudowa otworu na bram, nie stworzy
jednego, cigego muru. Jednake w tej chwili wcale nie wyszoby to szybciej. Przygotowano ju
formy na wrota. Musia je jedynie wypeni i zapiecztowa tylko z jednej strony. Sprytne
rozwizanie, ktre wykorzysta przy reszcie muru, bdzie musiao poczeka. Do jutra, jeli
poyj tak dugo.
Gavin zebra szpule nadfioletu, ktre czyy ca konstrukcj muru, i zacz wlewa ty
luksyn.
Na Orholama, ale by wycieczony! Codziennie przez ostatnie pi dni krzesa do granic
swoich moliwoci, a zwaszcza dzisiaj, zaczynajc od pierwszych promieni jutrzenki. Gdyby by
zwykym krzesicielem, ju dawno by oszala. Ilo magii, jakiej uy Gavin, zabiaby wikszo
Pryzmatw. Inni te to wiedzieli. Najwyraniej Gavin sta si potniejszy od czasw wojny i o
niebo bardziej wydajny. Widzia, e takie kobiety jak Tala ktrej, z tego co wiedzia, nigdy w
yciu nic nie zaimponowao w chwilach nieostronoci rzucay spojrzenia w jego stron, jakby
by po prostu przeraajcy. Jednake i on mia swoje ograniczenia.
Mimo to wla idealny ty luksyn do form. Prawdziwy Gavin nie byby w stanie tego
dokona nie by superchromat i nie potrafi krzesa idealnej cieni. Ale Gavin nie mg
sobie pozwoli na fuszerk. Jeli chodzi o ty luksyn, nie istniao co takiego jak wzgldnie
dobry. Jeli nie by idealny, rozpada si. Po prostu.
Co zatrzso murem i Gavin omal nie spad. Kto go zapa. Gavin zobaczy, e obok
niego stoi Wibrujca Pi i przytrzymuje go. Chwil potem usysza opniony huk odlegej
artylerii.
Mam ci mrukn Wibrujca Pi.
Nie by tak wielki jak starszy brat, ale rwnie dugo wsppracowa z Gavinem. Musia
zauway szklisty, ogupiay wzrok Gavina, bo doda:
Nasze dziaa zaraz odpowiedz. Nie ma si co ba. Nie spartacz bramy, panie, bo wtedy
nas zabijesz.
Kolejne pociski krla Garadula zaczy ldowa na polu, zdecydowanie za daleko od Muru
ze Sonecznej Wody. Huk kolubryn wroga nis si jak grzmoty w oddali. Gavin zebra ca
swoj wol i dalej krzesa. Nie zdawa sobie sprawy, e chwieje si na nogach, dopki wielkie
donie Wibrujcej Pici nie zacisny mu si na ramionach. Kilku Czarnogwardzistw si
przysuno.
Unie oson! wrzasn genera Danavis.
Kiedy ty luksyn trysn w formy znajdujce si poniej, Gavin poczu, jak mur
zadygota osony przy kadym segmencie uniosy si na swoje miejsce, poruszone
przeciwwagami. To by jego wasny pomys architektoniczny. Waciwie by to podnoszony dach
majcy chroni przed wrogim ostrzaem. W rozlicznych sytuacjach lepiej byo, gdy mur
pozostawa niezadaszony kiedy trzeba byo zebra deszczwk, gdy panowaa nieznona
duchota, kiedy trzeba byo przetransportowa wielkie adunki albo przeprowadzi wozy. Jednak
podczas bombardowania dach bdzie chroni obrocw przed ogniem z haubic i modzierzy.
Artylerzyci na murze mogli strzela, korzystajc z tych samych rozwiza co ucznicy przy
otworach strzelniczych atwo mogli zmienia kt ostrzau, a z kolei wrg musia precyzyjnie
wycelowa, eby unieszkodliwi dziao.
Co to do diaba byo? szepn Wibrujca Pi.
Gavin nie usyszaby go, gdyby nie to, e mczyzna praktycznie go trzyma. A Wibrujca
Pi zwykle nie gada do siebie.
Gavin podnis wzrok, robic sobie chwil przerwy, i zerkn na rwnin.
Wojsko zbliao si coraz bardziej, doganiajc swoje kolubryny. Z przodu zaogi
artyleryjskie rozstawiay haubice a obrocy nadal nie oddali nawet jednego strzau, co wanie
wywrzaskiwa genera Danavis do najbliszych zag.
Jednake nie z tego powodu kl Wibrujca Pi. Wyprzedzajc gwny czon i zrwnujc
si z wysunitym stanowiskami ogniowymi, nadcigaa setka mczyzn i kobiet; niektrzy byli
konno, inni pieszo. Wszyscy ubrali si kolorowo. Gavin zorientowa si, widzc, jak si
poruszaj, jak sadz ogromne susy, e nie s to zwykli krzesiciele. To byy koloraki, ktre
kieroway si prosto na bram.
Znajd si przy murze najdalej za cztery minuty.
Cztery minuty. Gavin spojrza na w poowie uformowan bram. Gdyby nie zawraca sobie
gowy zawiasami, mgby po prostu umocowa cholerstwo bezporednio w murze, to daoby si
zrobi. Chyba. Spojrza na soce, zbierajc moc. Zostaa niecaa godzina do zachodu soca.
Obchody wigilii Dnia Soca powinny si zacz, kiedy tylko ostatni promie zniknie pod
horyzontem.
Niezalenie od tego, czy napastnicy byli heretykami, poganami czy wiernymi, nie bd
walczy w Dzie Soca. To by wity dzie nawet dla bogw, ktrych wypdzi Lucidonius.
Gdyby zdoali powstrzyma natarcie przez t jedn godzin, mieliby szans. A Dzie
Soca daby im czas, ktrego potrzebowali, by wzmocni bramy i umieci we waciwych
miejscach zapasy i bro.
Jeden dzie. Jedna godzina. Cztery minuty, ktre zdeterminuj przebieg tej wojny. Do tego
to si sprowadzao. Gavin si nie podda. Zostay mu jeszcze cztery minuty.
Kolubryny na murach wreszcie odpowiedziay dziaom w polu, ale strzay byy niecelne,
kule nie wyldoway nawet w pobliu stanowisk dziaowych albo szarujcych kolorakw. A
coraz wicej kul krla Garadula trafiao w mur, odbijajc si od tego luksynu z trzaskiem,
jkiem i rozbryzgiem tego wiata, kiedy mur absorbowa uderzenie i sam si naprawia.
Formy, ktre Gavin napenia, byy ju w trzech czwartych gotowe; obmyway go oywcze
luksynowe aromaty mity i eukaliptusa, ae mimo to pada ze zmczenia. Zerkn na koloraki.
Nie zostay mu nawet dwie minuty.
Orholamie, prbuj tu dokona czego dobrego! To wielki cel, Orholamie.
Bezinteresowny, i w ogle. Chcesz, eby ludzie byli bezinteresowni, nie?
Wibrujca Pi wypuci Gavina i wykrzykiwa rozkazy do Czarnogwardzistw na dole.
Genera Danavis rozkaza onierzom biec do bramy i ustawi si w szyku za murem. Tum
zacz si rozbiega. Wszyscy krzyczeli, ale Gavin nie by ju nawet w stanie wychwyci
pojedynczych sw.
Rozkwity przed nim rozbyski magii. Koloraki go dostrzegy. Waliy pociskami, ogniem i
wszystkim, co im przyszo do gowy, ale Czarnogwardzici wszystko odbijali.
Gavin dalej krzesa. Koloraki znajdoway si teraz raptem dwiecie krokw dalej i biegy
rozpdzone. Zostao mu jeszcze tylko kilka sekund. Dziao rykno na prawo od Gavina, pocisk
trafi w kilkunastu kolorakw i rozerwa je na strzpy. Jednake koloraki z nastpnych szeregw,
z wykrzywionymi twarzami, nieludzkimi i promiennymi, tylko przeskoczyy przez krew, dym i
latajce czonki.
Krzeszc ostatnie krople tego luksynu, eby dopeni ostatni form, Gavin zebra w
rce wszystkie pasma. Uda mu si! Ju piecztowa luksyn, kiedy kula armatnia uderzya w
formy. Caa sia niewiarygodnie szczliwego trafienia uderzya prosto w donie Gavina.
Zupenie jakby trzyma lin, a kto inny zrzuci kowado uwizane na jej drugim kocu.
Luksyn natychmiast wyrwa mu si z rk. Wrota i kula uderzyy o ziemi za ukiem bramy;
kula wybucha wrd Czarnogwardzistw i kilkunastu gapiw. Wrota z nagle wypuszczonego,
niezapiecztowanego tego luksynu zasyczay i zakipiay, zamieniajc si w wiato, zanim
Gavin zdoa temu zapobiec.
W dwie sekundy wrota zagotoway si i rozpyny w nico tak samo jak wszystkie
nadzieje Gavina.
ROZDZIA 73
Gavin pad. A waciwie padby, gdyby dwch Czarnogwardzistw nie zapao go i nie
odcigno od krawdzi platformy. Chcia si z nimi szarpa, wsta, ale tak mu si w gowie
krcio, e nie by w stanie nawet si wysowi.
Przegapi pierwsze starcie, ale sysza je, czu. Wrzaski mczyzn i kobiet zbierajcych si
w sobie, dajcych upust strachowi i wciekoci, ostrzcych si woli do krzesania. A potem fale
aru i wstrzsy uderze, trzaski zbroi, stknicia ludzi i kolorakw. A potem krzyki, zawsze
krzyki.
Gdzie s moje muszkiety?! Rozkazaem je przynie dwie godziny temu! Genera
Danavis wrzeszcza. Przeklina.
Sta dziesi krokw od Gavina, spogldajc przez otwory strzelnicze i machikuy na bitw
toczc si pod ukiem bramy. onierze mrugali bezmylnie, patrzc na niego. Z caej
dwudziestki tylko dwch miao muszkiety.
Strzela, niech was szlag! wrzasn na nich genera. A ty i ty lecie po muszkiety.
Ju!
A potem odbieg, krzyczc na zaogi artyleryjskie.
Czarnogwardzici odcignli Gavina na brzeg muru. Osona sprawiaa, e tylko nieliczne
przestrzenie od frontu albo na tyach pozostay niezadaszone. Znaleli jedno takie miejsce, gdzie
uraw wciga adunki. Dichromata z Czarnej Gwardii wykrzesa pochylni prowadzc na sam
d.
Co ty wyprawiasz? wykrztusi z siebie Gavin.
Zabieramy pana w bezpieczne miejsce odpowiedzia Czarnogwardzista i skoczy na
pochylni.
Gavin patrzy przez jasny korytarz utworzony przez oson na zaog obsugujc
kolubryn. Artylerzyci wystrzelili kul i wygldali w pole oznaka braku dowiadczenia.
Wystarczyo, eby jeden patrzy, by wprowadzi korekt. Reszta ju powinna si zaj
przeadowaniem. Po chwili jednak wykrzyknli: Jest!. Nie widzia, w co trafili, ale kiedy
odwrcili si, eby wrci do adowania, Gavin ktem oka dostrzeg ruch.
Droga wolna! zawoa Czarnogwardzista z dou, stojc u podna Muru ze Sonecznej
Wody.
Zielone pazury uczepiy si muru tu przed zaog artyleryjsk. Co znowu? Gavin
wiedzia, e zielone koloraki wpuszczaj sobie w nogi zielony luksyn, by zwikszy ich
sprysto, ale nigdy nie widzia, eby jaki skoczy na odlego wynoszc choby poow
wysokoci muru. Krzykn, pokazujc, ale bestia ju si rzucia na artylerzyst. apskami, ktre
zamieniy si w ogromne pazury, rozerwa czterech mczyzn, zanim si nawet zorientowali, co
ich zaatakowao. Krew trysna szerokimi ukami, rozbryzgujc si na cianach. Ostatnia trjka
dostrzega potwora, ale wszyscy zamarli. Tylko jeden sprbowa zapa muszkiet oparty o cian.
Zielony kolorak rozupa mu gow, orzc gboko dwoma pazurami.
Czarnogwardzici wahali si tylko p sekundy. Oni te nigdy wczeniej nie widzieli
koloraka. Czwrka wysza naprzd, niemal jednoczenie. Dwch z przodu przyklko na jednym
kolanie, eby nie wchodzi w lini strzau tym z tyu. Jednoczenie opucili rce, po czym jedn
unieli krzeszc, a drug wycigajc pistolet.
Spusty szczkny, krzemienie zazgrzytay, ale nim upyny dwie sekundy potrzebne do
odpalenia pistoletu, luksyn ju wylewa si z kadego krzesiciela. Wielka jak pi kula
niebieskiego luksynu uderzeniem pchna zielonego koloraka na cian. Kula czerwonego
rozbryzna si na jego plecach i bokach, przyklejajc go do muru. liski oran rozla si po
pododze, na wypadek, gdyby potwr oderwa si od ciany. Nie byo to jednak potrzebne.
Pazury zielonego koloraka ugrzzy w gowie nieszczsnego artylerzysty i zanim potwr zdy
zareagowa, pomienie ostatniego z Czarnogwardzistw uderzyy w czerwony luksyn i go
podpaliy.
W nastpnej chwili rykny trzy pistolety. Wszystkie kule trafiy w pier koloraka. Zielony
luksyn i a nazbyt ludzka, czerwona krew, trysny z ran. Kolorak padby, ale poncy, czerwony
luksyn nadal trzyma go przy cianie.
Niewypa! krzykna Czarnogwardzistka.
Wysza naprzd, ju dosypujc proch na panewk. Najwyraniej to jej pistolet zawid.
Przechylia bro, wycelowaa, pocigna za spust. Sekund pniej gowa nadal poncego
zielonego koloraka eksplodowaa.
Czarnogwardzici ju przeadowywali bro. Gavin mia wiadomo, e dla wikszoci z
nich to bya pierwsza bitwa. Pierwsza krew. A jednak wszyscy przeadowywali pistolety bez
patrzenia. Nauczono ich tak robi w chwilach szczeglnego niebezpieczestwa spojrzenie na
pistolet i sprawdzenie go, to zwykle dobry pomys, jeli chce si zapobiec niewypaom albo
podsypaniu za duej iloci prochu ale czasem warto nie odrywa oczu od pola bitwy. Wszyscy
Czarnogwardzici zachowali do przytomnoci umysu, eby postpi prawidowo.
Powiedzcie generaowi Danavisowi, e trzeba odsun oson powiedzia Gavin.
Osona uniemoliwiaa zielonym kolorakom dostanie si gdziekolwiek poza stanowiska
dziaowe, ale przez to artylerzyci byli praktycznie bezbronni. I o ile wszyscy Czarnogwardzici
trafili w cel ktry teraz ju zwali si na podog, krwawic i tlc si jeszcze inni obrocy nie
bd strzela tak celnie. Osona przeksztacia zwieczenie murw w ty, luksynowy tunel. To
oznaczao rykoszety. Rykoszety oznaczay, e kady strza, ktry nie trafi w napastnika, zabije
najpewniej obroc. Nie warto byo paci takiej ceny, zwaszcza e kolubryny i haubice krla
Garadula przerway ostrza, eby nie zabija kolorakw.
Genera Danavis musia jednak pomyle tak samo, bo zanim Czarnogwardzici zaczli si
wykca, e nie mog odesa nawet jednej osoby z ochrony Gavina, osona si odsuna. Ten
nagy manewr strci kilku obrocw z murw, a upadek z tej wysokoci oznacza mier lub
kalectwo. C, to byo jednak konieczne.
Opadajca osona zniszczya take pochylni, ktr Czarnogwardzici przygotowali dla
Gavina. Po chwili jednak zrobili now i bezceremonialnie zepchnli go na d. Nawet nie zdy
si niczego zapa. Ju sama ilo luksynu, jak dzi wykrzesa, pozbawia go wszelkich si.
Czarnogwardzici na dole pochylni zapali go i postawili. Jako trzyma si na nogach.
Zabierzcie mnie do wrt rozkaza.
Gwardzici spojrzeli po sobie.
Niech was diabli! Jeli stracimy bram, stracimy cay mur. Jeli stracimy mur, stracimy
miasto.
Nie zajmujemy si miastem. Naszym zadaniem jest chroni ciebie, lordzie Pryzmacie
krzykn kto.
Wibrujca Pi. Pojawi si znikd.
Moe pan sta. A da pan rad biec? spyta Gavina.
Nigdzie nie biegn!
Nie utrzymamy bramy! krzykn Wibrujca Pi. Moi ludzie s wycinani w pie, i
to w imi czego? Nie jestemy pask prywatn armi. Mamy chroni paskie ycie, a nie
spenia kaprysy. Lordzie, uniemoliwiasz nam wypenianie naszego zadania!
Gavin ujrza przed sob sw klsk w penym jej wymiarze. To bya jego wina. Zawid
nie jako krzesiciel, ale jako przywdca. Nigdy nie powiedzia tym ludziom, o co walcz. da
posuszestwa, nie mwic im, dlaczego to takie wane. y z rozdwojeniem we wasnym
umyle i teraz dziwi si, e inni nie chcieli za to gin? Ju lepsze byoby kamstwo.
Przez tum onierzy oddzielajcy go od bramy dostrzega tylko ogie, dym, rozbryzgi
krwi sigajce wysoko pod uk. Czarnogwardzici niewtpliwie nadal stali w pierwszej linii
tylko oni mogli tak dugo powstrzymywa mrowie nadcigajcych kolorakw, ktre Gavin
wczeniej widzia. Huk muszkietw rozbrzmiewa stale, ale niepiesznie. onierze pomidzy
Gavinem i polem walki, nie mieli pojcia, jak si ustawi do ostrzau, wic ci, ktrzy stali
bardziej z tyu nie strzelali w ogle, bojc si, e trafi kogo przed sob. Jednake jak dotd nikt
si nie wycofywa.
Oczywicie to si zmieni, kiedy wycofaj si najlepsi wojownicy, porzucajc obrocw na
pastw losu. Czarna Gwardia bya dla nich opok.
Z rykiem frustracji Gavin wyrwa najbliszemu onierzowi muszkiet i popdzi do bramy.
Sysza, jak Wibrujca Pi klnie. Bez wtpienia rzuci si w lad za Pryzmatem. Gavin
przepycha si przez tum i lawirowa, ale suszna postura przeszkadzaa mu, chocia pewnie nie
tak bardzo, jak Wibrujcej Pici.
Gavin przeklina, krzycza na ludzi, eby zeszli mu z drogi, kiedy usysza szczk
uderzenia. Chwil potem masa ludzka niczym fala odsuna si spod bramy o bite pi krokw.
Gavin przeci szereg onierzy pod murem. Przepchn si obok segmentu, na ktrym widnia
wizerunek ogromnego stojcego wojownika, stoickiego i nieruchomego, jeli nie liczy oddechu
i drobnych chmurek pary uciekajcych mu z ust. Gavin dotkn kilku miejsc niech to szlag,
powinien jako zaznaczy ten punkt a wreszcie znalaz to, czego szuka. Dotkn muru
kady mg to zrobi, mechanizm reagowa na ciepo ludzkiej rki i mae okienko w murze
stao si przezroczyste.
Mia racj. Wstrzs wywoao przybycie regularnych wojsk. Dziesitki tysicy napieray
teraz na mury, ju podnoszc drabiny i szykujc liny. Nie mg si doczeka, kiedy natrafi na
ma niespodziank od niego. Jednake nic si nie liczyo, jeli obrocy nie utrzymaj bramy.
Zerkn na soce i zobaczy, e dotyka ju horyzontu. Ju niedugo. Jeli wytrzymaj a
do zachodu soca, krzesiciele strac ponad poow mocy. Nadal bd mogli krzesa, korzystajc
z dyfrakcji, ale takie wiato ju nie bdzie miao duej mocy. Znowu zacz biec, przepychajc
si midzy ludmi tu pod murem. Usysza gwizd nadlatujcego pocisku z modzierza.
Ten dwik by znajomy, przeraajco znajomy. Powraca do niego w koszmarach.
Syszysz nadcigajc mier, ale poza tym, e skulisz si na ziemi, nie moesz nic zrobi, by jej
unikn. Dudnienie i huk pocisku ldujcego i wybuchajcego, rozrywajcego ludziom bony
bbenkowe w uszach i cinajcego ich z ng. Ten stawa si naprawd gony...
Gavin pad i zakry gow rkami. Co cikiego przygnioto go do ziemi i cay wiat na
zewntrz sta si niebieski.
Bum!
Wibrujca Pi sturla si z Gavina i rozpuci niebiesk tarcz, ktr wykrzesa dla nich
obu. Gavin gapi si na pocisk armatni, ktry wry si w ziemi raptem dziesi krokw dalej.
Nie wybuch. Nawet nikogo nie zmiady. Wyldowa dokadnie midzy dwoma szeregami
onierzy. Jeden muszkieter taczy w kko, potrzsajc rk. Jego zmiadony muszkiet lea
pod pociskiem, ktry wytrci mu go z rki. Kula wyldowaa dokadnie tam, gdzie sta Gavin,
zanim ruszy w stron muru.
Orholam rzeczywicie czuwa nad tob, Pryzmacie, ty przeklty gupcze powiedzia
Wibrujca Pi.
Gavin ju wsta i przepycha si w stron falujcych, wyginajcych si szeregw przed
sob. onierze ju wystrzelili z muszkietw i teraz nie mieli jak przeadowa. Niektrzy zaoyli
bagnety, rkojeci noy umieszczajc w otwartych lufach, inni wycignli miecze. Jeszcze inni
posugiwali si muszkietami jak pakami.
Ponad ich gowami ogie muszkietw razi z otworw strzelniczych, a z machikuw
sypay si kamienie wielkoci ludzkiej gowy, ale nie la si aden luksyn. Albo krzesiciele na
murach dawno temu padli wyczerpani, albo zostali zabici, albo nigdy nie dotarli na swoje
pozycje.
Jeden dzie wicej, Orholamie. Jeden dzie wicej, a ten mur stanie si nie do pokonania.
Jedna godzina wicej.
Gavin wreszcie dopcha si do miejsca walki. Obszar przy bramie zamieni si w kostnic.
Zapach magii miesza si z odorem posoki. Krew pokrywaa ziemi tak grub warstw, e
walczcy rozchlapywali j pod nogami. Ciaa ludzi i potworw mieszay si, a obrocy i
napastnicy cigle si o nie potykali. Stos polegych wypeni obszar dokadnie pod bram, a kiedy
ludzie krla Garadula wspinali si na niego, stanowili doskonay cel dla onierzy stojcych
bardziej z tyu, ktrzy w przeciwnym wypadku nie strzelaliby, obawiajc si, e trafi w swoich.
Gavin zobaczy, jak pada Czarnogwardzistka z nog rozcit przez postrzpion, podobn do
szka ostrog przy nodze wycieczonego niebieskiego koloraka.
Gavin strzeli z muszkietu i gowa koloraka wybucha czerwon mgiek. Cisn
muszkietem w poncego, czerwonego koloraka, ktry ruszy na rannego onierza,
wycofujcego si pod mur, bezbronnego. Nie patrzy, co si stao. Zapa rann
Czarnogwardzistk i sprbowa postawi j na nogi.
Waya o wiele wicej, ni powinna. Gavin zamruga zaskoczony i nagle powrcio do
niego cae zmczenie. Nie, po prostu osab. Kto zabra od niego rann kobiet i odcign j, a
odgosy bitwy stay si bardziej brzkliwe i upiorne. Gavin sysza nadlatujce pociski z
modzierzy leciay zbyt daleko, eby to miao znaczenie, ale za to byo ich kilka. Sysza krzyk
mczyzn, ryk bez sw tych, ktrzy biegli na spotkanie tego, co najpewniej okae si mierci.
Sysza jki rannych, widzia kobiet w wielkim stosie cia przez bramie, ktra prbowaa
odpezn, ranna, ale jeszcze nie martwa. Obok niej mczyzna chwyta si powietrza olepiony,
bo straci poow twarzy. Luksynowe ognie pony na kilkunastu trupach, wszdzie wala si
luksynowy py. Gavin dostrzeg twarze swoich Czarnogwardzistw. Widzia ich zachwyt, nage
zrozumienie sensu ale gdzie bya reszta? Biegli ku niemu.
Wycign pistolety zza szarfy. Czerwony kolorak, z ciaem pokrytym poncym
ognioelem, bieg ku niemu. Gdyby Gavin nie pojawi si tak pno na polu walki, kolorak
krzesaby, zamiast sprbowa go spali. Gavin pocign za spust. Jego ilytaskiej roboty pistolet
poczony ze sztyletem natychmiast wypali. Kula trafia koloraka w pier, ale to nie wystarczyo,
eby go wyhamowa. Gavin odsun si na bok i podern sztyletem gardo koloraka, kiedy ten
pada. Sam si potkn i omal nie upad.
Bardziej wyczu ni rzeczywicie zobaczy dwch Czarnogwardzistw przebiegajcych
obok niego. Zanim doszed do siebie i znowu stan, jeden Czarnogwardzista nadzia si ju na
niebieski luksynowy miecz, ktry niebieski kolorak wykrzesa sobie zamiast prawej rki. Chocia
ju umiera, gwardzista chwyci si obiema rkami koloraka, eby tamten nie zdoa go zrzuci.
Drugi gwardzista Gavinowi wydawao si, e nazywa si Amestan okry potwora i wbi mu
miecz w szyj. Raz, drugi niebieski luksyn eksplodowa przy kadym potnym ciosie. Potwr
szarpa si, eby si uwolni, ale nie by w stanie. Przy trzecim ciosie ostrze Amestana przebio
si przez niebieski luksyn i weszo w szyj. To zamao wol koloraka, i przy czwartym ciosie
Amestan obci mu gow.
J eden z Lustrzanych Gwardzistw krla Garadula co oni, u diaba, tu robi? wspi si
na szczyt stosu cia, ktry siga ju piersi. Prbowa znale chwyt, gramolc si z
wycignitym mieczem. Zobaczy odwrconego tyem Amestana i zaraz rzuci si na niego.
Odruchowo Gavin sprbowa wystrzeli luksyn, ale nawet municie magii przyprawio go
o mdoci. To byo jak podsuwanie alkoholu skacowanemu czowiekowi. Zachwia si, prawie
straci przytomno, wycelowa z pistoletu i strzeli.
W ostatniej chwili Amestan odwrci si do napastnika... i wszed dokadnie na lini
strzau. Gavin odstrzeli mu ty gowy. Sekund pniej Lustrzany Gwardzista przeszy
Amestana, ktry ju nie y.
Nie! wrzasn Gavin.
Nad stosem cia pojawi si cay szereg Lustrzanych Gwardzistw. Krl Garadul zda sobie
spraw z tego samego, co Gavin. Bram trzeba byo zdoby dzisiaj albo nigdy nie pokonaj
muru. Krl wysa wic swoj osobist gwardi, eby wykonaa zadanie. Zostao moe ze
trzydziestu Czarnogwardzistw, a pojawienie si olepiajcych Lustrzanych Gwardzistw mogo
spokojnie wystarczy, eby obrocy si zaamali. Zwaszcza, jeli zabraknie Czarnej Gwardii.
To byo niesprawiedliwe, eby tyle mstwa zaowocowao porak. Tyle mierci. Gavin nie
myla ju jasno. Wiedzia to. I mia to w nosie.
Kiedy ostatnie promienie soca ucaoway ziemi, Gavin zacz krzesa. Zupenie jakby
pi wasne wymiociny. Jakby zanurkowa gow naprzd w szambo. Tego ju byo za wiele dla
jego ciaa. Ale nic go to nie obchodzio. Woy w krzesanie wszystkie siy. Nie chodzio o
Gavina Guile. Do diaba z Gavinem Guile. Chodzio o wszystkich, ktrzy walczyli i ginli dla
niego. Poparli go. Nie mg ich zawie, nawet jeli mia zapaci za to yciem.
Jego magia przypominaa narodziny drugiego soca pod ukiem bramy. W kilka chwil
narodzio si, stano i skoczyo do przodu. Lustrzana Gwardia rozbysa, a ich lustrzane zbroje
odbijay wiato w tysice kierunkw. Jednak lustrzana zbroja bya dla magii tym, czym
normalna zbroja dla broni radzia sobie z powstrzymywaniem le wymierzonych ciosw, ale
nie sprawiaa, e noszcy j by niezwyciony. wist gwatownego podmuchu wypeni uszy
Gavina na chwil przed tym, jak stoek czystej magii przelecia przez niego i strzeli naprzd,
wybuchajc i zajmujc ca szeroko bramy. uk zamieni si w luf ogromnego dziaa.
Lustrzani Gwardzici janieli, stojc chwil duej, ni to wydawao si moliwe, w gorejcych
zbrojach, arzcych si na czerwono, a potem rozarzonych do biaoci, nim wreszcie rozpady
si jak wszystko inne.
Wstrzs potnego wybuchu zakoysa ziemi i tylko Gavin si nie przewrci. Ujeda
rozkoysan ziemi, a magia buchaa z niego jakby by czubkiem wulkanu, luf muszkietu.
A pi sekund po tym, jak si wszystko zaczo, magia zgasa.
Brama bya wypukana do czysta. Ciaa znikny, a rozlega poa ziemi po stronie krla
Garadula bya wypalona i poczerniaa.
Zapada pena zaskoczenia cisza albo moe Gavin oguch. Sta, rozgldajc si, i wtedy
kto wszed chwiejnym krokiem w jego pole widzenia. Wielki mczyzna, odziany w bogate
szaty, teraz poczerniae. Krl Garadul. Najwyraniej nie tylko posa osobist stra, by zdobya
bram, ale te ruszy razem z ni.
Gavin i Garadul stali, patrzc na siebie, w odlegoci czterdziestu krokw. Gavin wyczyta
w jego postawie nabony lk i niepewno.
I wtedy ciao Gavina si poddao. Pad. Zobaczy co biaego w ziemi obok jego twarzy
albo zacz lepn. Kolorowe plamki pyway mu przed oczami.
Ludzie go przenieli, a on tylko sysza w oddali dwiki ponownie podjtej walki. Kiedy
Czarnogwardzici go podnieli, osaniajc wasnymi ciaami, i wycofali si z pola walki,
zobaczy przez otwart bram krla Garadula, ktry rzuci si do ataku. W pojedynk. Cokolwiek
Gavin zrobi, zniszczy wszelkie barykady i inne przeszkody na tym obszarze. Kilku ludzi
doczyo do krla. Ziemia wok Raska wybuchaa drobnymi oboczkami, kiedy snajperzy
prbowali go zabi, ale aden nie trafi. Jakby ten czowiek by zaczarowany, bogosawiony,
chroniony przez jakiego starego boga potniejszego od Orholama.
I wtedy Gavin zobaczy zakrwawion, czarn od prochu twarz Wibrujcej Pici.
Wybacz mi, lordzie Pryzmacie mwi. Zrobie wszystko co w twojej mocy. Wicej
nawet. A teraz...
Gavin straci przytomno.
ROZDZIA 74
Kiedy zapada noc, rwniny nie zasnua ciemno. Liv nie miaa pojcia dlaczego. Sza cay
dzie za wozem, majc stary petasos gboko nasunity, eby jej oczy krzesicielki nie wzbudziy
adnych podejrze. Ju wczeniej syszaa huk dzia, ale zakadaa, e strzelano tylko na
postrach. Nie byo mowy, eby wojsko dotaro ju do Garristonu. Razem z gromad, ktra
wygldaa na poow caego obozowiska, sza do przodu, eby zobaczy, co tak janieje.
Przez rwnin szo tylu ludzi, e Liv prawie przegapia oznaki bitwy, ktra zakoczya si
raptem kilka godzin temu, chocia byy tak oczywiste. Leje po kulach armatnich stay si po
prostu dziurami, ktre wozy musiay omija. liskie, botniste, krwiste obszary z walajcymi si
kawakami zbroi obok tych blizn po pociskach to byy po prostu miejsca, w ktrych trzeba byo
uwaa, gdzie stawia si stop w niemal cakowitej ciemnoci. Gryzcy odr prochu ju si
rozwiewa.
Ostatnie z potnych szeregw wojsk nadal wmaszerowyway przez bram, wic cywile
czekali, a onierze wejd i rozbij obz. Liv syszaa plotki o potnej magicznej poodze,
epickiej bitwie, ale zachowaa sceptycyzm. Wojska krla Garadula zajy mur po poudniu.
Walki nie mogy by zacieke. Jej ojciec by wielkim generaem. Przegra tylko jedn bitw w
swoim yciu, i to o may wos. Musia uzna, e nie skocz muru na czas, i wycofa si za stare
mury miejskie. Pewnie kaza zosta paru artylerzystom, eby zadali jakie niewielkie straty
ludziom krla Garadula, a potem si wycofali.
Ta myl pocieszaa Liv. Jeli jej ojciec zdecydowa si zosta gdzie indziej, to z pewnoci
nie grozio mu adne niebezpieczestwo. Myl, e mgby walczy i zgin w odlegoci kilku
mil od niej, a ona nie miaaby niczego poza niejasnymi przeczuciami, bya potworna. Tak bardzo
bya zajta rozgldaniem si za Kipem, e nie zdawaa siebie nawet sprawy, e znaleli si tak
blisko miasta.
Jednake wszystkie myli, zmartwienia i troski rozwiay si, kiedy przepchna si przez
tumy gapice si na mur. Nikt nie podszed bliej ni na pidziesit krokw. Kiedy Liv
wreszcie znalaza si na przodzie, zrozumiaa dlaczego. Ogromny pajk, wikszy od czowieka,
rozwiesi kilkanacie trupw nie, nie trupw, przynajmniej jeden z kokonw si szamota.
Kiedy Liv patrzya, mczyzna zdoa wyrwa gow z sieci, ale rce nadal mia cile
skrpowane przy piersi. Wiszc do gry nogami, wi si, prbujc uwolni rce. Rozkoysa si
nieco. Pajk nic nie zauway, zajty zawijaniem nastpnej ofiary dziesi krokw dalej.
Liv zobaczya miecz wbity w ziemi niedaleko od mczyzny. Wyrwa praw rk i zacz
szarpa reszt trzymajcej go pajczyny, ale nie mg jej rozerwa. Wtedy dostrzeg miecz.
Rozkoysa si mocniej, wycigajc rk po bro. Nie dosign.
Orholamie, ratuj go! wyrwao si komu z tumu.
Patrzcie na pajka!
Pajk zamar, jakby co usysza. Potem odwrci si, akurat w chwili, gdy mczyzna
rozhuta si mocniej. Oczy monstrum jarzyy si ohydn zieleni.
Do mczyzny zacisna si na rkojeci miecza w tym samym momencie, w ktrym
pajk skoczy. Mczyzna wzi zamach, chybi, a szczki pajka zacisny si na jego szyi. Na
jedn straszliw chwil cae ciao mczyzny stao, a twarz wykrzywia si w blu. Potem
szczki przeciy szyj, gowa odpada i potoczya si po ziemi. Wolna rka, nadal ciskajca
miecz, drgaa spazmatycznie przez kilka dugich chwil, podczas gdy krew tryskaa na ziemi z
kikuta szyi. A potem miecz wypad. Wbi si w ziemi w tym samym miejscu, co wczeniej.
Pajk przyssa si do krwawicej szyi i zacz si poywia.
Liv usyszaa, e kto wymiotuje. Inni modlili si pod nosem albo przeklinali.
Staa jak zahipnotyzowana razem z reszt. W kocu pajk docisn rk z powrotem do
piersi mczyzny i znowu go zawin w pajczyn. A potem unis gow i przytkn j do ciaa.
Podczas gdy pajk naprawia pajczyn i owija gow mczyzny, mocujc j na miejscu,
inne zawinitko zaczo si rusza.
Patrz tak ju od dwch godzin odezwa si mczyzna obok Liv. Nie pozwalaj
adnemu si wymkn. Temu gociowi udaje si uciec cae trzydzieci krokw, zanim ona
wypruje mu flaki. Tamci dwaj prbuj razem z ni walczy. Za kadym razem jest tak samo.
Wiem to, ale nie mog przesta patrze.
Tak samo za kadym razem? Liv znowu spojrzaa na pierwszego mczyzn i uoenie
miecza pod nim. Bro znajdowaa si tam gdzie przedtem dokadnie w tym samym miejscu.
Krew, ktra zebraa si w kau pod ucit szyj, powoli rozpywaa si w nico. To nie byo
morderstwo tylko pantomima. Co bynajmniej nie sprawiao, e cao robia mniejsze wraenie.
Co tu robisz?! krzykn kto za jej plecami.
Nawet nie zdawaa sobie sprawy, e idzie do przodu, ale teraz si nie zatrzymaa. W miar
jak si zbliaa, stawao si coraz bardziej oczywiste, e miaa racj. Podesza bliej akurat kiedy
adna niespodzianka wyrwa si drugi mczyzna i rzuci do ucieczki. Wtedy pajk przerwa
pogo, zamar i si odwrci. Tum za Liv wstrzyma oddech. Pajk skoczy z powrotem z
ogromn szybkoci, kierujc si ku Liv.
Liv zamara i serce skoczyo jej do garda. Pajk zatrzyma si tu przed ni, ogromne
szczki jak kleszcze zamkny si z trzaskiem, a przednie odna uniosy si, gotowe j
schwyta. Zbyt przeraona, eby si ruszy, Liv patrzya, jak szczki kapi raptem dziesi
krokw od niej. Klikklak...
Bezgonie?
Liv wypucia powietrze nawet nie zdawaa sobie sprawy, e wstrzymywaa oddech.
Zmruya oczy i zobaczya, e ziemia wok niej jest poszatkowana nadfioletowymi
wcznikami. Genialne. Przesuna si w lewo, a pajk si nie poruszy, dopki nie wesza do
nastpnej strefy wtedy potwr rzuci si natychmiast w tym samym kierunku. A kiedy ju
znalaza si tak blisko, widziaa, e jaskinia za pajkiem nie wyglda tak, jak powinna. Nie bya
nawet w poowie tak gboka, jak si wydawao z odlegoci pidziesiciu krokw. To
przypominao obraz, na ktrym wiatocie sugerowa istnienie jaskini, chocia adnej tam nie
byo. A samego pajka stworzono w caoci z trwaych, luksynowych kolorw, naoonych
warstwami tak, eby nie od razu byo wida, e to luksynowe stworzenie.
Kiedy Liv wysza poza stref wcznikw, pajk wrci do osnuwania mczyzny, ktry
uciek, ale jakim cudem nie wykorzysta przewagi w postaci ostatnich trzydziestu sekund.
Pajk wyrwa mu trzewia, tak jak zapowiedzia mczyzna z tumu.
Liv dotkna luksynowego muru i natychmiast zapomniaa o geniuszu pantomimy z
pajkiem. ty luksyn by nieskazitelny. To bya wcielona perfekcja.
Zapominiaa o tym, gdzie si znajduje, i zacza krzesa, korzystajc bezporednio z
powiaty muru. Krzesanie z tego luksynu uwano kiedy za idealne rdo wiata
przynajmniej dla tych ale efekty zwykle byy mierne. Zawsze co gubiono, zawsze
okazywao si to nie do efektywne. Kiedy jednak dysponowao si caym murem, dugim na
wiele mil, nieefektywno nie miaa znaczenia. Liv wycigna rk z ma pochodni z trwaego
tego luksynu, eby lepiej si przyjrze murom, kiedy owietlio j inne rdo wiata. Czasem
krzesiciele ukrywali pewne rzeczy w swoich konstrukcjach, eby...
Ej! Panienko! Co panienka tu robi? Wszyscy krzesiciele powinni ju by za murami.
Zaskoczona Liv zobaczya siwego onierza, ktry szed w jej stron. Mia na sobie tyrejski
mundur sieranta, par porzdnych pistoletw z zamkami koowymi za paskiem i pust pochw.
Jego twarz bya umazana prochem lub sadz, a rce obwizane bandaami. Podchodzc, zerkn
na przedramiona Liv.
J a, ehm... Prbowaa sobie desperacko przypomnie kamstwo, ktre przygotowaa na
wypadek, gdyby kto j zapyta, dlaczego nie ma kolorowych zarkawi.
Olepi ci Mur ze Sonecznej Wody. Wiem, wszyscy krzesiciele tak maj. Gdzie twoje
rkawy?
Rkawy? Liv zgadywaa, e mia na myli barwne zarkawia, ktre nosili pozostali
krzesiciele.
Zaproszono mnie, ehm, na przyjcie lordw barw zeszego wieczoru i chyba troch za
duo wypiam. Zasnam za krzakiem, a oddzia albo mnie nie znalaz, albo uzna, e to dobry
dowcip zostawi mnie waciwie cakiem, ehm...
Nag?
Liv zaczerwienia si zawstydzona, przede wszystkim swoim bezczelnym kamstwem.
Mam szczcie, e nie straciam okularw powiedziaa, pokazujc te okulary
schowane w kieszeni.
Pewnie sam bym si spi, gdyby zaproszono mnie na tak uczt. Za okulary i id do
bramy. Przepuszcz ci. A potem id do kwatermistrza Zida. To prawdziwy ajdak i bdzie ci
robi mnstwo trudnoci, ale... A, do diaba, chod ze mn, zaprowadz ci. Oto cay ja, starszy
sierant Galan Delelo, wielbiciel nadsanych minek i bezmylnych oczt.
Ej! oburzya si Liv.
Tylko artuj odpowiedzia Galan. Przypominasz mi crk. A jeli bywa bezmylna,
to ma to po ojcu. Chod. Odwrci si. Ej, wy, przeklci gupcy, to nie jest naprawd. To
tylko przedstawienie. Przestacie sika po nogach. Uderzy w mur dla podkrelenia sw i
poowa tumu si skulia, syszc gony dwik.
Mruczc co pod nosem, sierant zaprowadzi Liv do bramy. onierze nadal wchodzili.
Zostawili dwie wskie cieki po jednej stronie, dla posacw, arystokratw i krzesicieli, a
strae znay starszego sieranta, wic od razu go przepuciy.
Za murami przeszed szybkim krokiem midzy namiotami i wepchn si na przd kolejki
niszych rang onierzy, eby porozmawia z kwatermistrzem.
Potrzebuj tych szmat dla tej tu dziewczyny oznajmi Galan do plecw
kwatermistrza.
Zwalisty, garbaty mczyzna zbiera p tuzina mieczy, eby da je jakiemu modszemu
onierzowi. Odwrci si.
Nie poznaj jej. Nie jest z oddziaw, ktre zaopatruj. Moesz zapomnie.
Zamierzasz urzdzi mi tu pieko? Dzi wieczr? Ty stary, zwariowany gupku,
naprawd musz przykopa ci w tyek?
Gupku? Marudzisz mi tu jak stara megiera, a spodziewasz si r i wina? Powinienem
rozpaszczy ci ten brzydki nochal odpar garbus.
Galan rozemia si, pocierajc nos, ktry ewidentnie by zamany ju wiele razy.
O ile dobrze pamitam, prbowae tego ju ze dwa razy.
Kwatermistrz wyszczerzy zby i przeraenie Liv zmalao, gdy zdaa sobie spraw, e ci
dwaj to dobrzy przyjaciele.
Wiem, e cieszysz si, widzc mnie ywego powiedzia Galan. Wywiadcz mi t
przysug i daj dziewczynie szmaty.
te? spyta Zid.
Rzuci miecze na kontuar, ignorujc modego onierza, ktry prbowa je wszystkie
zapa, eby nie spady na ziemi, i prawie si przy tym nadzia na ostrze.
Tak odpowiedziaa Liv.
Imi? Kwatermistrz zapa list.
Liv.
Przejrza szybko list.
adnej Liv, przykro mi. W caej armii nie ma tej krzesicielki imieniem Liv.
Zascho jej w ustach.
Ty i ty powiedzia Zid, wskazujc dwch czekajcych w kolejce onierzy.
Aresztujcie t kobiet. Musimy zgosi oszustk...
Na mio Orholama, Zid, co ty sobie mylisz? e ta maa to szpieg? Pewnie nie ma
nawet szesnastu lat! Co za skoczony dure wysaby dzieciaka jako szpiega?
Na dwik sowa szpieg pod Liv ugiy si kolana.
Moe bardzo sprytny dure, ktry uzna, e nie wemiemy jej pod uwag wanie z tego
powodu odpowiedzia Zid, dosownie promieniujc podejrzliwoci. Mwi, e Gavin Guile
tak zrobi. Mwi, e jaki chopak z namiotw konsyliarzy to jego bkart. Kto by przysa
dziecko? Te przebiege sukinkoty, oto kto. Skin gow w stron Garristonu.
Mam siedemnacie lat odpowiedziaa na to Liv.
Kip by w namiotach konsyliarzy? Zachorowa? By ranny? Za bardzo si denerwowaa i
baa, eby si ucieszy, e wanie dowiedziaa si czego, co uatwi jej odszukanie Kipa.
Daj spokj, Zid, tymi listami moesz sobie co najwyej podetrze tyek, kiedy zaczynaj
si walki, dobrze to wiesz. Jakby nigdy wczeniej nie by...
Zrobiem ci! zawoa Zid. Odchyli gow i si rozemia. Rzuci te zarkawia na
st. To za tego gupka. Teraz jestemy kwita.
O, jeszcze nam duo do tego brakuje odpowiedzia Galan, ale si umiecha. Ech,
obowizki wzywaj, mio byo pozna, Liv, a jak bdziesz miaa okazj, to przytrzyj temu
gociowi nosa, dobra?
Chtnie odpowiedziaa Liv.
Umiechna si, chocia odek jej si ciska i udawaa, e rozbawi j ten art.
Po kilku minutach bya sama i zakadajc po raz pierwszy zarkawia wesza do obozu.
Teraz musiaa tylko uratowa Kipa i Karris. Przecie to nie moe by a takie trudne, prawda?
Nie po raz pierwszy w cigu ostatnich dni Liv miaa ochot kl, rzuca rzeczami, jcze,
narzeka i ale tylko troszk si rozpaka. Zamiast tego odetchna gboko i ruszya w gb
obozowiska.
ROZDZIA 75
Kiedy Gavin otworzy oczy, byo ju jasno. Obok jego ka siedziaa jaka posta. Spojrza.
J ego matka.
Och, Orholamowi niech bd dziki, mylaem, e si obudziem powiedzia.
Felia Guile rozemiaa si i wtedy zrozumia, e nie ni. miech matki zabrzmia radoniej
ni to bywao w ostatnich latach.
Ju prawie poudnie, synku. Wiem, e nie powinnam ci poucza w kwestiach twoich
obowizkw, ale musisz wsta.
Poudnie? Gavin natychmiast usiad.
To by bd. By obolay na caym ciele. upao go w gowie. Pieky go oczy. Zamar,
czekajc, a potne ciosy rozupujcych mu potylic dziesiciokilowych motw zel o poow
i znowu bdzie w stanie skupi wzrok. Zwykle nie cierpia na chorob wietln, ale te trzeba
przyzna, e nigdy nie zuy tyle magii co poprzedniego dnia. Nie od czasw Strzaskanej Skay,
a wtedy by duo modszy.
Ju prawie poudnie Dnia Soca? spyta.
Pomylelimy, e najlepiej bdzie oszczdzi ci powitania soca i procesji o wicie. I
tak to miay by bardziej nieformalne obchody Dnia Soca ni zwykle. Orholam nam wybaczy.
Matko, co tu robisz?
Ju czas... Gavinie.
Czas?
Na moje Uwolnienie.
Zimna fala strachu oblaa go od czubka gowy do stp. Nie. Nie jego matka. Powiedziaa,
e kiedy w cigu tych piciu lat. Daa mu czas na przygotowanie, ale to nie mogo wydarzy si
a tak szybko.
A ojciec? zapyta tylko.
Zoya rce na kolanach, a jej gos wyraa spokojne poczucie godnoci.
Twj ojciec podj zdecydowanie zbyt wiele decyzji w moim imieniu. Uwolnienie to
sprawa pomidzy krzesicielem i Orholamem.
Wic nic nie wie.
Na pewno teraz ju wie odpowiedziaa z byskiem w oku.
Ucieka?!
To musiao by wanie to. Wylizgna si noc, przekupia kapitana statku pacc mu
nieprzyzwoit sum i odpyna, zanim szpiedzy Androssa Guile zdyli choby zoy raport.
Pewnie wybraa najszybszy statek w porcie, wic nawet jeli Andross wysaby statek z
nastpnym odpywem, jego ludzie i tak dotarliby ju za pno. Gavin musia przyzna, e plan
by genialny.
Jednake Androssowi Guile z pewnoci si nie spodoba. Nic a nic.
Przez chwil milczaa.
Synu, od piciu lat, rok w rok mwiam twojemu ojcu, e chc doczy do Uwolnienia.
Zabroni mi. Czuj, jak gasn. Nie krzesaam od trzech lat i ycie wydaje mi si szare. Caym
sercem kocham twojego ojca, ale zawsze by bardzo egoistycznym czowiekiem. Andross
kurczowo trzyma si ycia i wadzy, pragnie je zachowa na zawsze i nie chce zosta sam.
Wspczuj mu, synu, i ofiarowaam mu te lata za mio, ktra kiedy nas czya. Wiesz, e
jestem lojalna, ale oboje wiemy, e on odbierze to jako zdrad. Wiem, e prdzej obwini ciebie
ni siebie, ale jeli mam wybiera midzy obowizkami wobec twego ojca i obowizkami wobec
Orholama...
Orholam zwycia.
Poklepaa go po kolanie.
Posaam kuriera po Corvana Danavisa...
Corvan yje? Na murze obawiaem si, e...
Umiechna si smutno.
Nic mu nie jest. Ale obrocy stracili mur mimo twojego heroizmu.
Mj heroizm. Tylko matka moga mwi o jego heroizmie bez odrobiny ironii w gosie. Co
by o tym pomyla, mj uwiziony braciszku?
W kadym razie posaam do niego, eby mu da zna, e si obudzie. Ciesz si, e
znowu go widz. To dobry czowiek.
Oczywicie wiedziaa, e Corvan wybra ycie na wygnaniu, eby maskarada Gavina miaa
szans powodzenia, ale jak zawsze zachowaa ostrono na wypadek, gdyby podsuchiwali jacy
szpiedzy. Matka Gavina zawsze wiedziaa, jak y wasnym yciem i jednoczenie zadba, by
kady zna jej zdanie, mimo naciskw dworskiego ycia, wymogw protokou, tajemnic i
potrzeby dyskrecji.
Spotkamy si wieczorem, synku.
Po jej wyjciu Gavin zacz si powoli ubiera, sprawdzajc ciao, eby si przekona, czy
wczorajszy wysiek nie doprowadzi do trwaych uszkodze. By obolay, ale z pewnoci
zasuy sobie na co gorszego. W miar upywu dnia minie zaczn si rozlunia i Gavin
uzna, e wieczorem bdzie gotowy do niezbdnego krzesania. Mino poudnie Dnia Soca.
Rozlego si pukanie do drzwi ciche, popiesznie stukanie, rytm starej piosenki, ktr
lubili z Corvanem. Drzwi si otworzyy.
Wszed genera Danavis.
Wstae. By wyranie zaskoczony.
Nie jest najgorzej. Dzikuj, e dae mi pospa, ale wiem, e potrzebujesz dzi mojej
pomocy. Jak wyglda sytuacja? Gavin sznurowa koszul.
Corvan zapa jego twarz w obie donie i spojrza mu w oczy. Gavin uderzy go w rce,
eby je strci, ale genera trzyma go mocno.
Co ty, u diaba, wyprawiasz? oburzy si Gavin.
Powiniene nie y powiedzia Corvan. Pamitasz, ile wykrzesae wczoraj?
Pamitam doskonale. Piknie dzikuj. Pka mi gowa, a ty nie pomagasz.
Corvan przyglda mu si jeszcze kilka chwil i w kocu go puci.
Przepraszam, lordzie Pryzmacie. Mwi si, e pojawiaj si pewne oznaki, kiedy
Pryzmat zaczyna umiera. Nie mam pojcia, jak wygldaj, ale uznaem, e jeli co ci mogo
zama, to wanie to, czego wczoraj dokonae. Nawet Pryzmat nie powinien by w stanie tyle
krzesa. Na szczcie, twoje oczy wygldaj normalnie.
Gavin zby to wzruszeniem ramion.
Jak stracilimy mur?
Corvan westchn.
Rask Garadul jest albo genialny i szalony, albo tylko szalony.
Wic nikt nie zastrzeli tego kretyna, kiedy zaszarowa na bram?
Mieli szczcie. Myl, e obie strony niemal miertelnie wystraszye tym... co zrobie.
Snajperzy tak si trzli, e nie mogli trafi w atwy cel. A potem, kiedy ludzie zobaczyli, e
Rask szaruje, a ty pade, pomyleli, e nie yjesz, e krl jakim cudem ci pokona. Czarna
Gwardia wycofaa si, eby zabra ci w bezpieczne miejsce, a wikszo najlepszych
Tyrejczykw ju zgina w walce.
Uszczypn nasad nosa midzy oczami. Migrena z napicia. Gavin zapomnia, e zawsze
drczya Corvana, gdy przychodzi czas walki. Gavin teraz to sobie wyobraa Pryzmat pad,
elitarny oddzia Czarnej Gwardii nagle si wycofa, wrg szarowa jakby niewzruszony
wyczynem Gavina. Nic dziwnego, e Tyrejczycy stracili odwag.
Zatem ludzie krla Garadula doczyli do szary, i co? Nasi ustpili? Dali si
zmasakrowa? Co si stao?
Utrzymywali bram przez kilka minut, ale sknocili manewr z wprowadzeniem wieych
si, ktrego prbowaem ich nauczy. Dziki temu manewrowi muszkieterowie z naadowan
broni zamieniali si miejscami z onierzami z pierwszej linii. Przynajmniej podawali sobie
naadowane muszkiety do przodu, a do tyu oddawali te do naadowania. Tracilimy pozycj, ale
powoli, a obrocy na murze si trzymali. Robio si ciemno. Mylaem, e nam si uda.
I co wtedy?
Skoczy si proch. Westchn. Gavin widzia, e dla generaa to bya jego osobista
poraka. Oczywicie, gdzie indziej byo go mnstwo. Wysaem ludzi, eby si tym zajli, ale...
tak to bywa na wojnie.
Przez zamieszanie albo szpiegw, a moe kurierzy zostali zabici, albo ludzie, ktrzy mieli
przyprowadzi wz z prochem zdezerterowali, a na dodatek najwysi rang oficerowie nie
sprawdzili i nie upewnili si, e rozkazy zostay wykonane, albo z braku dowiadczenia, albo z
tchrzostwa, albo dlatego, e ju nie yli. Kade ogniwo mogo pkn w armii, gdzie tylko paru
ludzi przeszo jakie szkolenie, a niewiele oddziaw razem wiczyo. Akurat tak si zdarzyo, e
tym ogniwem bya dostawa prochu.
Oczywicie, to nie miaoby znaczenia, gdyby Gavin wybudowa wpierw te przeklte wrota.
Albo gdyby by silniejszy. Albo gdyby pocisk nie strzaska form. Jednake teraz nie byo ju
czego roztrzsa.
Nasza obrona zaamaa si i rozproszya opowiada Corvan. Krl Garadul nie posa
nikogo w lad za nami. Zdoaem zaprowadzi wzgldny porzdek w czasie odwrotu z murw.
Myl, e Garadul uwaa, e si poddamy Moe myla, e dziki litoci szybciej zrealizuje
swoje cele, ni mordujc tylu naszych, ile zdoa. A moe nie chcia, eby jego ludzie pozabijali
si wzajemnie w ciemnociach. Albo jest pobony i ta jego nowa religia zabrania walki w nocy.
Stara religia, jak przypuszczam.
Nic nie wskazuje, e zaatakuj dzisiaj.
Dzie Soca jest wity nawet dla pogan.
Wic mamy czas do jutra. Co zamierzasz, lordzie Pryzmacie?
Kiedy mylae, e straciem moc, co postanowie robi?
Cokolwiek krl Garadul zyska w miecie, okazujc dobr wol i oszczdzajc wczoraj
uciekajcych ludzi, wicej straci, posugujc si w bitwie kolorakami. W miecie huczy od
opowieci o potworach. Ludzie s przeraeni. Dwa dni temu martwiem si, e w okamgnieniu
zwrc si przeciwko nam. Patrzyli, jak budujesz mur, eby ich chroni, a potem zobaczyli,
przed czym ich chronisz. Teraz ci ufaj i napitnowali czowieka, ktry zabi ich przyjaci z
pomoc plugastwa. Cae miasto jest twoje. Jeli si pokaesz, ludzie pjd za tob do bram
wiecznej nocy.
Corvanie, zadaem ci pytanie.
Corvan potar kark. Zawaha si.
Nie moemy wygra. Stary kamienny mur wok miasta nie zatrzymaby nawet
zdeterminowanego mua. Rask zgarn wikszo naszego prochu, zajmujc mur i wszystkie
dziaa. Poowa naszych muszkietw zostaa na polu, kiedy ludzie je pogubili, uciekajc.
Mielibymy szczcie, zabijajc kilka tysicy, zanim zdobyliby wewntrzny mur, a kiedy
zaczyby si walki na ulicach, zabilibymy ich troch w wskich gardach, ale w kocu ich
przewaga liczebna zaowocowaaby rzezi na obrocach. Przy ich przewadze liczebnej i naszych
brakach w uzbrojeniu miasta nie da si obroni. Nie wymyl adnej strategii, ktra daaby nam
zwycistwo. Moemy mocno ich zrani, przegrywajc, ale to nie to samo. Skrzywi si.
Zaczem przygotowywa odwrt.
Odwrt.
Corvan Danavis nigdy nie przegra bitwy o ile nie zaliczao si do przegranych bitwy pod
Strzaskan Ska, a Gavin jej nie zalicza. Jeli zamierzasz przegra i przegrywasz zgodnie z
wasnymi zaoeniami, to nie jest to prawdziwa przegrana, prawda?
Nawet odwrt jey si od nieprzewidywalnych trudnoci, lordzie Pryzmacie. Obecno
potworw, ktra sprawia, e wszyscy w miecie stanli po naszej stronie, oznacza te, e
wszyscy mieszkacy chc uciec. Myl, e zostan wybici i poarci, jeli zostan, a nie ma
szansy, ebymy ewakuowali tylu ludzi przy tej liczbie statkw i iloci czasu.
Gavin potar czoo. Zarzuci ceremonialn bia peleryn. Zasadniczo gra na zwok.
Czy nasi szpiedzy donieli cokolwiek na temat Karris? zapyta, silc si na obojtny
ton.
Corvan nie da si tak atwo oszuka.
Nadal yje, tak samo jak wczoraj. Wyobraam sobie, e zamierza wykorzysta j do
wymiany, gdyby musia.
Czego teraz, rzecz jasna, nie zrobi. To znaczy, e Karris staa si zbdna. Corvan nie
musia tego mwi na gos.
A o Kipie albo Liv?
Gdyby Gavin pomyla albo by troch mniej egoistyczny, najpierw zapytaby o crk
Corvana.
Ani sowa odpowiedzia genera i zacisn zby.
To chyba dobrze. Gdyby zrobili co strasznego, nasi szpiedzy z pewnoci ju by o tym
usyszeli, prawda?
Corvan przez chwil nic nie mwi, nie przyjmujc tak ndznej pociechy. Nie by
czowiekiem, ktry chwytaby si prnych nadziei albo wierzy, e adna tragedia go nie
dotknie. mier dwch on wyleczya go z idealizmu.
Nasi szpiedzy donosz, e jest jaki krl kolorakw, polichromata-kolorak. Nazywaj go
lordem Omnichromem. Nie ma sowa na temat tego, kim by przed zamaniem Paktu, chyba e to
prawdziwy dziki polichromata.
Gavin wzruszy ramionami. Kolejny problem spord setek, ale wiedzia, e Corvan
przedstawia wszystkie potencjalne problemy, eby Gavin mg sam zdecydowa, co jest wane, a
co nie.
Co chcesz zrobi, lordzie Pryzmacie?
Pyta oczywicie, czy myli o bitwie, czy o ewakuacji.
Chc zabi Raska Garadula.
Corvan nic nie powiedzia, nie ruszy, eby wyda rozkaz dokonania zamachu czy czego
rwnie gupiego.
Niech go szlag, ale ojciec Gavina przewidzia nawet to. Jeli stracisz miasto, zabij Raska
Garadula, powiedzia Andross Guile. Gavin by pewien, e uchroni miasto, wic nie
przygotowa zamachu na Raska. Powinien by zaj si jednym i drugim. Teraz ju byo na to za
pno, chyba e Rask zaszaruje na niego jutro, postpujc rwnie gupio jak wczoraj.
Gavin chcia co powiedzie, ale sowa nie pady z jego ust. Odchrzkn, prbujc pozby
si posmaku poraki.
Pomog w miar moliwoci, niezalenie od religijnych posug, ktrymi musz si zaj,
ale... Znowu odchrzkn. Siedem lat, siedem wielkich celw. Chocia raz sprbowa dokona
czego dobrego. Zawiodem, Corvanie. Wydaj rozkaz ewakuacji.
ROZDZIA 76
Sdzc po chodnym powietrzu licym skr Kipa, byo dobrze po pnocy, kiedy
przeprowadzono go pod eskort przez jak bram. Musia kierowa si temperatur, poniewa
mia opask na oczach i czarny worek na gowie, a poza tym ptl na szyi i rce zwizane z tyu.
Jeden z odprowadzajcych go stranikw przeklina pod nosem, ale nieustannie bdc
najwyraniej pod wielkim wraeniem czego, co nazywano Murem ze Sonecznej Wody. Przeszli
przez bram powoli, zatrzymujc si i znowu ruszajc, a kto warkn po wojskowemu:
Nie stjcie tu i nie grzebcie w tykach! Wchodcie gbiej do obozu. Blokujecie
pozostaych.
Kip usysza strza, jakby z pistoletu, i kolejka znowu ruszya. Tak wyglday jego ostatnie
dwa dni. Kip obudzi si w ciemnoci w ciemnoci, ktra okazaa si przepask na oczach z
rkami przywizanymi do bokw. Kiedy zacz si szarpa z wizami, zjawili si mczyni.
Zdjli mu przepask, jeden spojrza mu w oczy, rozwierajc brutalnie powieki palcami, a potem
znowu zaoyli mu przepask. Lewa rka potwornie go bolaa. Pierwszego dnia o ile to by
tylko dzie napoili go winem z czym ohydnym, co przytumio bl i zmysy.
Zabrali go na spotkanie z lordem Omnichromem, wstrzymujc si od podawania Kipowi
zaprawionego wina, eby zachowa jasno umysu, nie zdjli mu jednak przepaski z oczu.
Siedzieli godzinami w namiocie, gdzie byo sycha wiele gosw, podczas gdy Kip cierpia
straszliwie, a potem wyszli. Najwyraniej lord by zbyt zajty, eby si z nim zobaczy.
Po jakim czasie Kip usysza, e stranicy si kc. Sprytny czowiek wymyliby jaki
sposb, eby wykorzysta t sytuacj. Kip sta tylko cicho, zastanawiajc si, kiedy dostanie
nastpn dawk. Rka go bolaa.
Oddali go w czyje rce jak najdosowniej oddali, cignc za ptl na szyi.
Nie zamierzasz mu da makowego wina? spyta jeden ze stranikw.
A po co marnowa dobre makowe wino na zego tuciocha? spyta drugi. Sam lubi
makowe wino.
Ale ono potwornie smakuje powiedzia pierwszy.
Kip w peni si z nim zgadza.
Nie pij go dla smaku odpowiedzia ze miechem drugi. Z tym te Kip si zgadza.
Chodmy. Widziaem na tyach jakie kobiety. Z twoim czarem i moim makowym winem...
Znowu si zamia.
Kipa wcignito do wozu. Potyka si na stopniach i prawie si udusi przez ptl na szyi,
ale wkrtce znalaz sobie miejsce do siedzenia. Zamknito za nim drzwi.
Kto poluzowa mu ptl, cign j, cign mu kaptur i przepask.
Kip? zapytaa jaka kobieta.
Zamruga. Chocia wiato w fioletowym pokoju byo przymione, po dwch dniach w
cakowitej ciemnoci, oczy i tak zaczy mu zawi. Mimo zamazanego przez zy obrazu,
rozpozna Karris Biaodb.
Karris? zapyta.
Gupie pytanie. Oczywicie, e to ona, przecie na ni patrzysz, idioto.
Kip, co ty tu robisz?
Zjawiem si, eby ci uratowa odpowiedzia. A potem si rozemia.
Kip, ile wina makowego ci dali?
Mino wiele godzin, odkd podali mu wino, ale mimo to zamia si jeszcze goniej.
Karris zaprowadzia Kipa na swoj prycz. Natychmiast zasn. Popatrzya na niego. Co
nieprzejednanego i podego w jej duszy chciao go nienawidzi.
Mj syn byby w wieku Kipa. Do diaba, Kip mgby by moim synem. Ma niebieskie
oczy, a moja babka bya Paryjk.
Co, mylisz, e brzowa skra i skrcone wosy przeskoczyy jedno pokolenie? Jak
blinita?
Karris potara twarz. Wiedziaa, e to bya gupia fantazja. Syn, ktrego porzucia, by
przyrodnim bratem Kipa, ale wszelkie podobiestwa, jakie by ich czyy, wynikayby z faktu, e
mieli wsplnego ojca Gavina. A jakim ojcem byby dla obu tych chopcw...
Musiaa si std wydosta. Za duo mylaa.
Patrzya, jak Kip pi, dostrzegajc krew Guilew w ksztacie jego czoa i nosa i nie
potrafia nazwa uczu w swoim sercu.
W kocu przykrya chopca kocem.

ROZDZIA 77
Gavin znis jako poudniowe rytuay. Luksjat, mody zielony krzesiciel o jak najlepszych
intencjach, przez cay czas dra niczym osika. Garriston nie by najwspanialsz placwk, wic
bez wtpienia mody czowiek nie spodziewa si, e kiedykolwiek zobaczy na wasne oczy
Pryzmata, ju nie mwic o tym, e bdzie odpowiedzialny za odprawienie razem z nim rytuau
w Dniu Soca. Jako przez to przebrnli; Gavin podpowiedzia modziecowi linijk ze dwa,
trzy razy. Trwao to ptorej godziny, i to po tym, jak Gavin skrci list proszcych o
bogosawiestwo Orholama o wszystkich arystokratw z Siedmiu Satrapii i wszystkich
urzdnikw z Chromerii.
Skoro nawet Orholam nie pamita ich imion, to moe wcale nie s tacy wani, co?
powiedzia do luksjata i odszed, zostawiajc modzieca z rozdziawionymi ustami.
Dopiero wczesnym popoudniem zdoa si wyrwa. Owa ucieczka bya, rzecz jasna,
rzecz wzgldn. Towarzyszyo mu tuzin Czarnogwardzistw, sekretarz, czterech posacw i
tuzin stranikw miejskich. Poszed do portu.
Znalaz tam Corvana zrcznie kierujcego chaosem. Tum nie by tak straszny, jak si
spodziewa. Moe ludzie chwytali si nadziei, e Gavin ich ocali. Moe po tym, jak zobaczyli, e
buduje nieprawdopodobny mur, uznali, e jego moce s nieograniczone.
Moe po prostu przestrzegali nakazw religijnych tylko absolutnie niezbdne prace
wolno wykonywa w najwitsze dni.
Dobrze, e pozostanie przy yciu nie kwalifikuje si jako rzecz absolutnie niezbdna.
Wielu arystokratw targowao si z kapitanami statkw. Skrzynie z dobrami stay w
stosach na nabrzeu i mnstwo dbr, ktrych nie popakowano. Zwinite gobeliny, ktre pewnie
wisiay w rodowych posiadociach, meble zdobione patkami zota, dziea sztuki, labirynt
kufrw wypakowanych Orholam jeden wie czym.
Lordzie Pryzmacie powiedzia genera Danavis, podchodzc szybko do Gavina. Co
za wyczucie czasu.
To znaczyo, e za chwil zostanie przydzielony wyjtkowo nieprzyjemny obowizek.
Wydaem wczoraj rozkaz, e adnemu statkowi nie wolno opuci zatoki, na wypadek
gdyby ewakuacja okazaa si niezbdna. Daem jasno do zrozumienia, e nieposuszestwo
bdzie oznaczao przejcie statku dla kapitana i mier dla tego, kto go wynaj.
To by surowy wyrok, ale wojna wymagaa surowych kar. Kady, kto zabraby wczeniej
statek z miasta, skazaby dziesitki na mier, gdyby Garriston pad i zacza si rze. Kopot z
surowymi karami polega na tym, e zawsze znajdowa si kto, kto by gotw sprawdzi, czy to
nie blef. Przynajmniej raz.
Kto to by? spyta Gavin.
Pomyla, e ju zna odpowied.
Gubernator Crassos. Jego ludzie strzelali do Czarnej Gwardii, ktra prbowaa ich
zatrzyma.
Czarna Gwardia? Jakim cudem Corvan sprawi, e Czarna Gwardia wypenia rozkaz
schwytania winia?
S ranni?
Nie, lordzie Pryzmacie.
Gubernator tu jest?
Gavin musia si std wynie. Jego wita przeszkadzaa ludziom Corvana w swobodnym
poruszaniu si z miasta i do miasta, poza tym blokowali dostp do samego portu. Jednake od
zaatwienia tej sprawy nie mg si wymiga. Naleao zaj si tym w sposb. ktry podkreli
powag prawa, a przede wszystkim trzeba byo zaj si tym szybko, zanim inni zami to samo
prawo i trzeba bdzie zabi wicej ludzi. Kiedy piasek przesypuje si w klepsydrze, zwoka w
wymierzaniu sprawiedliwoci jest rwnie za jak niesprawiedliwo.
Przyprowad te eglarzy i cay adunek, ktry prbowa wywie powiedzia cicho do
Corvana.
Gubernator Crassos rzeczywicie znajdowa si raptem dziesi krokw dalej. Po prostu
otaczali go o wiele wysi od niego stranicy, cakiem go zasaniajc. Rce mia zwizane z tyu i
jedno oko podpuchnite. Razem z nim przyprowadzono barwne zbiorowisko przemytnikw
niechlujnych, twardych mczyzn, ktrzy podjli si zadania, znajc ryzyko.
Gavin unis rce nad gow, rozsypujc may wachlarz iskier. Kady, kto do tej pory nie
patrzy na nich, teraz ju si gapi.
Niniejszym ogaszam wyrok w wietle oka Orholama. Niech sprawiedliwoci stanie si
zado.
Ludzie pokiwali gowami, syszc t niespodziewan modlitw. Skazacw pchnito
brutalnie na kolana. Pokora wobec sprawiedliwoci.
Jeli mam zablokowa port, to rwnie dobrze mog przy okazji uzyska co wicej.
Gubernatorze, zostae oskarony o wynajcie statku i prb ucieczki z miasta, a tym
samym zamanie rozkazu wydanego przez dowodzcego tu generaa. Czy to prawda?
Generaa? Jestem gubernatorem tej zawszonej dziury! Nikt mi nie bdzie mwi, co mam
robi!
Nawet ja? spyta Gavin. Genera dziaa w moim imieniu i ma do tego pene prawo.
Czy wynaje t zaog, eby uciec z miasta?
Masz pidziesiciu wiadkw, ktrzy ci powiedz, e tak. I co z tego? Pomoglimy ci.
Moja rodzina staa u twego boku w czasie wojny. Nie byoby ci tutaj, gdyby nie my! zacz
lamentowa Crassos. Zamierzasz postawi tych... wieniakw przede mn?
Kapitanie powiedzia Gavin, odwracajc si od gubernatora potwierdza pan prb
ucieczki?
Kapitan rozejrza si wyzywajco, ale nie mia spojrze Pryzmatowi w oczy.
Najwyraniej wszyscy w porcie widzieli t prb ucieczki. Wyczuwao si, e wie, e czeka go
mier, ale zamierza umrze godnie.
Tak, panie. Gubernator wynaj nas zeszej nocy. I tak chciaem ju odpyn.
Pewnie, e chcia. Kady czowiek ze statkiem chcia odpyn, najlepiej ju wczoraj.
Jest taka stara tradycja powiedzia gono Gavin do zebranego tumu pozwalajca
uaskawi jednego czowieka w Dniu Soca. Jak miosierny jest Orholam, tak i my winnimy
okaza miosierdzie.
Och, dziki niech bd Orholamowi i jego Pryzmatowi pord nas powiedzia
gubernator Crassos, wstajc z klczek. Nie poaujesz tego, lordzie Pryzmacie.
Gavin wykrzesa nadfiolet ze wzgldu na jego niewidzialno i zdzieli nim Crassosa w ty
kolan, nawet nie zerkajc w stron gubernatora. Crassos pad z powrotem na kolana. Gavin
zwrci si do kapitana.
Kapitanie, zgodnie z prawem powinienem zamkn ci w celi i pozostawi swojemu
losowi. Zamiast tego jednak uwolni ci i oddam ci mj statek, statek, ktry uleg konfiskacie
wraz z twoj zaog. Bd ci obserwowa, kapitanie. Su dobrze.
Kapitan patrzy jak oguszony. A potem co byo enujce jego oczy wypeniy si nagle
zami.
Co?! wykrzykn Crassos.
Gubernatorze Crassos, zamae mj rozkaz i poniye swj urzd. Gubernator ma
podtrzymywa na duchu swoich ludzi, a nie zabija go w nich. Okrade ludzi, ktrym z woli
Orholama miae przewodzi. Jeste zodziejem i tchrzem. Niniejszym odbieram ci urzd
gubernatora. Chciae zabra swoje kosztownoci i odej? Niech tak bdzie.
Gavin wybra jedn ze skrzy, ktre Crassos zabra ze sob. Bya pena strojnych szat, a
przy tym wielka i cika, tak e jedna osoba z trudem by j podniosa. Przestrzeli wieko, dno i
boki. Potem wyda rozkaz, eby strae umocoway skrzyni na ramionach Crassosa i przywizay
j linami.
Nie moesz tego zrobi powiedzia Crassos.
Ju to zrobiem odpar Gavin. Teraz do ciebie naley wybr, jak stawisz temu czoo.
Moja rodzina dowie si o tym!
Niech wic usysz, e zgine jak mczyzna.
Zupenie jakby Gavin go spoliczkowa. Najwyraniej rodzina znaczya dla Crassosa
wszystko.
Gavin wykrzesa niebiesk platform wychodzc nad wod.
Chciae uciec, lordzie Crassos? Droga wolna.
Bez wahania lord Crassos zszed po stopniach z niebieskiego luksynu nad wod, niosc
kufer. Przeszed pitnacie krokw, zanim luksyn zama si i lord wpad do wody. Przez kilka
chwil miota si, eby unoszca si na wodzie skrzynia nie uderzya go w gow.
Dopiero zmienia si pyw, wic lord tylko unosi si na fali, ani nie zbliajc si do
brzegu, ani nie oddalajc w stron innych pomostw lub Straniczki i otwartego morza.
Tysic par oczu obserwowao go w milczeniu. Po minucie nie musia mci wody nogami
tak mocno, eby skrzynia nie wepchna go pod wod, poniewa ju nie unosia si na falach tak
wysoko. Prbowa patrze wyzywajco w stron portu, na Gavina, ale mokre wosy opady mu
na oczy, a nie mg potrzsn gow na tyle, eby je odrzuci.
Krzykn co tu przed tym, jak poszed na dno. Gavin nie by w stanie go zrozumie.
Kolejna mier. Nie lubi Crassosa, nienawidzi jego postawy, nienawidzi tego rodzaju
arystokratw, ktrych on reprezentowa takich, ktrzy tylko brali i brali, i nigdy nie pomyleli,
eby da w zamian choby okruszek. Mimo to, wanie zabi czowieka i zrobi sobie wrogw z
jego rodziny i to w trakcie wojny, ktra mogaby go wyrczy w usuniciu gubernatora.
Gavin rozglda si za bbelkami powietrza, ale adnych nie zobaczy. Crassos za daleko
odpyn. Gavin unis rce i przycign z powrotem do piersi.
Orholamie, zmiuj si powiedzia, zamykajc spraw.
I tak straci tu za duo czasu. Odwrci si.
Za jego plecami w zatoce petwa rekina przecia wod niczym strzaa lecca prosto do
celu.
ROZDZIA 78
O zachodzie soca Gavin zakoczy najbardziej publiczne rytuay tego dnia. To byo wielkie
przedstawienie, a on zrobi co w jego mocy, by wypado nadzwyczajnie. To jedyna cz tego
dnia, ktra nie budzia w nim przykrych uczu. Zawsze odprawia rytua niemale nagi. Kolory
rozkwitay i pdziy przez jego ciao, wypyway poza nie i robiy wraenie, jakby wracay z
powrotem.
Troch to bolao uywanie takiej iloci magii po wczorajszej walce, ale w tej kwestii nie
zgodziby si na aden kompromis.
Jednake rytuay skoczyy si a za szybko i ludzie wracali do swoich zabaw. Bd trway
przez ca noc. Dzie Soca potrwa a do nastpnego witu. Uczty tych, ktrzy maj zosta
Uwolnieni, rozpoczn si, gdy zapadnie cakowita ciemno. Gavin siedzia w maej kaplicy w
fortecy. Mia kilka minut dla siebie, rzekomo na modlitw.
By taki czas, kiedy zwyk si modli, ale min dawno temu. Jeli Orholam naprawd
istnia, by zajty, spa, nie obchodzio go to. Czas inaczej pynie dla Orholama, mwili ludzie.
To by tumaczyo, dlaczego zajmowa si tym przez cae ycie Gavina.
Gavinowi zacisna si pier. Z trudem oddycha. Kaplica wydaa mu si za maa, za
ciemna. Zla go zimny, lepki pot. Gavin zamkn oczy.
We si w gar, Gavinie. Dasz rad. Ju to robie. To jest dla nich.
To kamstwo. To wszystko jest kamstwem.
To lepsze ni druga moliwo. Oddychaj. Tu nie chodzi o ciebie. Chcesz wyj i
powiedzie tym wszystkim krzesicielom, e cae ich ycie to oszustwo? e ich suba posza na
marne? e Orholam nie widzi ich ofiary? e to, czego dokonali, co dali z siebie, nie ma
znaczenia? Kady umiera, Gavinie, nie odbieraj tym ludziom znaczenia ich mierci. Nie spraw,
e poczuj si nic niewarci. e ich ofiara jest pusta. A cae ycie pozbawione sensu.
Co roku toczy ze sob ten sam spr. Zabra nawet do kaplicy wiaderko i dodatkowe
kadzida. Zdarzao si, e wymiotowa.
Kto zapuka do drzwi.
Lordzie Pryzmacie, ju czas.
***
Kip nie mia przepaski na oczach nastpnej nocy. Zamiast tego dali mu ciemne okulary
umocowali sznurek do zausznikw i zwizali go z tyu gowy, dociskajc szka ciasno do oczu i
oberwali mu rkawy od koszuli. Trudno bdzie krzesa, kiedy kady w pobliu moe zauway
grubachne znaki ostrzegawcze.
Najwyraniej chc, ebymy co zobaczyli powiedziaa Karris, kiedy stranicy,
Lustrzani Gwardzici i krzesiciele wyprowadzili ich popiesznie z wozu.
Zabrano ich na ogrodzony teren z dala od namiotw. Miejsce byo dziwnie oddzielone od
reszty obozu i zajmowao zdecydowanie za duo przestrzeni. Samo ogrodzenie sprowadzao si
do sznura rozwieszonego midzy palikami wbitymi popiesznie w ziemi, ale otaczao kawa
terenu. I nikt z obozu nie mia choby zbliy si do niego, nie mwic o przejciu. W rodku
zebra si tum wydawa si maleki przez kontrast z rozlegym krgiem i stoczy przed
podwyszeniem. Soce ju zaszo, ale nie zrobio si jeszcze cakiem ciemno.
Nie chc, eby ich usyszano powiedziaa Karris. Od razu wida, e to szalecy. Bd
werbowa onierzy jakimi idiotyzmami, ktre kady przecitniak natychmiast by wymia.
Przecitniak? Ach, miaa na myli tych, ktrzy nie krzesz. Czekaj, to znaczy...
Kiedy podeszli bliej, Kip si zorientowa, e dobrze rozumowa: wszyscy co do jednego
byli tu krzesicielami. Musiao ich by z omiuset, jak nie tysic!
Orholamie jkna Karris. Musi tu by z piciuset krzesicieli.
No dobra, nie umiem liczy, i co z tego?
Jednake nawet jego opucia odwaga, kiedy si zbliyli. Stranicy Karris i Kipa wepchnli
ich gbiej w tum i pierwsza osoba, na ktr wpadli, spojrzaa na nich dzikimi zielonymi oczami.
Miaa strzaskane halo i we zieleni wiy si przez biaka jej oczu.
Kip mia wraenie, e idzie przez menaeri. Wydawao si, e niemal kady o skrze
wystarczajco jasnej, eby byo co na niej wida, mia j poplamion luksynem. Zielonym,
niebieskim, czerwonym, tym, pomaraczowym, a nawet fioletowym. Kiedy spojrza w
nadfiolecie, nadfioletowi krzesiciele wyrniali si jak latarnie morskie. Wrysowali wzory w
peleryny, zbroje, nawet w skr niewidzialne dla wszystkich prcz nadfioletw. Dostrajajc
inaczej wzrok, Kip zobaczy, e podczerwoni zrobili to samo, wytrawiajc na ubraniach smoki,
feniksy, woluty i pomienie. Niebiescy nosili kolce wyginajce si jak baranie rogi albo mieli
ostre jak n krawdzie wzdu przedramion. Minli pomaraczowego. Wyglda cakiem
normalnie, poza tym, e uliza wosy pomaraczowym luksynem, jakby to by olejek do wosw,
a biaka oczu mia cakowicie pomaraczowe, tak e nie dao si odrni ich od tczwki i tylko
renice psuy efekt. Zielona ubrana w same licie sykna na nich, a potem wybuchna
miechem. Rzeczywicie, to bya menaeria, tyle e Kip wyldowa w jednej klace ze
zwierztami.
Zaprowadzono ich na sam przd. Tum zgromadzi si przed kamiennym wzniesieniem o
powierzchni wygadzonej przez wiatr i deszcz, ale wystarczajco wysokim, eby nadao si na
podwyszenie. Kiedy Kip i Karris si zjawili, na ska wspi si mczyzna w pelerynie z
kapturem. Stan na wierzchoku, odrzuci kaptur i zerwa peleryn, odrzucajc j na bok, jakby
go mierzia.
Cae jego ciao janiao w gstniejcej ciemnoci. Sta pewnie, w szerokim rozkroku,
wyzywajcy i milczcy. Wycign rk do tumu i rozstawione co pi krokw pochodnie
zapony nagle, jakby przewaiia si przez nie fala aru, zalewajc tum wiatem. Ostatnie
zapony pochodnie otaczajce sam platform i wtedy Kip zobaczy, e mczyzna jest cay z
luksynu. Jania wewntrznym wiatem.
Wszdzie wok krzesiciele padali na kolana przed lordem Omnichromem. Ale nie
wszyscy. Ci, ktrzy nadal stali, robili wraenie zakopotanych, rozdartych. Ci, ktrzy si skonili,
nie kaniali si tak po prostu, ale przyciskali twarze do ziemi. To byo czysto religijne
uwielbienie.
Nie kaniaj si powiedziaa Karris. On nie jest bogiem.
A czym jest? szepn Kip.
Moim bratem.
Lord Omnichrom wycign rce przed siebie.
Prosz, nie. Bracia, siostry, wstacie. Stacie razem ze mn. Zdecydowanie zbyt dugo
padalimy na twarz przed ludmi.
***
Pomaraczowy krzesiciel, artysta Aheyyad, pad na twarz przed Gavinem. Mia by
pierwszy tej nocy. To by zaszczyt, a Aheyyad zasugiwa, by go uhonorowa. Zasugiwa na
prawdziwe uhonorowanie, a nie na t fars. Niestety, nie byo innego wyjcia. Nigdy nie byo.
Gavin zrobi krok do przodu.
Wsta, moje dziecko powiedzia. Zwykle, kiedy mwi do krzesicieli moje dziecko,
zyma si w duchu. Aheyyad jednak by dzieckiem, a przynajmniej ledwie co mczyzn.
Aheyyad wsta. Spojrza Gavinowi w oczy, a potem szybko odwrci wzrok.
Jeeli masz co do powiedzenia powiedzia Gavin to jest waciwa chwila.
Niektrzy krzesiciele potrzebowali wyzna grzechy lub sekrety. Niektrzy mieli prob.
Inni chcieli tylko da wyraz swojej frustracji, strachowi albo wtpliwociom. Zalenie od liczby
krzesicieli, jak trzeba byo Uwolni przed witem, kadego roku Gavin powica kademu tyle
czasu, ile tylko zdoa.
Zawiodem ci, lordzie Pryzmacie powiedzia Aheyyad. Zawiodem moj rodzin.
Zawsze mwili, e jestem synem, ktry moe by wielki. A ja wszystko zmarnowaem.
Uzaleniem si. Jestem obdarowanym, ktry nie poradzi sobie z darem Orholama.
Po policzkach popyny mu zy. Nadal nie potrafi spojrze Gavinowi w oczy.
Spjrz na mnie powiedzia Gavin. Uj twarz modzieca w donie. Wspomagae
mnie w najwikszym dziele, jakiego kiedykolwiek dokonaem. Zrobie to, czego ja, Pryzmat, nie
potrafiem. Kady, kto widzia zachd soca, wie, e Orholam ceni pikno. Sprawie, e mur
jest rwnie pikny i straszny jak sam Orholam. To, co stworzye, przetrwa tysic lat.
Ale przegralimy!
Przegralimy przyzna Gavin. Ale to moja klska, nie twoja. Krlestwa przychodz i
odchodz, ale mur bdzie chroni jeszcze tysice nienarodzonych. Zainspiruje kolejne setki
tysicy. Nie dokonabym tego. Tylko ty to potrafie. Ty, Aheyyadzie, stworzye pikno.
Orholam ofiarowa ci dar, a ty podzielie si nim ze wiatem. Dla mnie to nie wyglda na
porak. Twoja rodzina bdzie dumna. Ja jestem z ciebie dumny, Aheyyadzie. Nigdy ci nie
zapomn. Bye dla mnie inspiracj.
Przelotny umiech zagoci na twarzy modzieca.
Wysza cakiem nieza rzecz, co?
Nieza jak na pierwsz prb zgodzi si Gavin.
Aheyyad rozemia si kompletnie odmieniony. Naprawd by jak wiato. Dar dla wiata
pikny i poncy yciem.
Jeste gotowy, synu? spyta Gavin.
Gavinie Guile powiedzia modzieniec. Mj lodzie Pryzmacie. Jeste wielkim
czowiekiem, wielkim Pryzmatem. Dzikuj. Jestem gotowy.
Aheyyadzie Soneczna Wodo, Orholam ofiarowa ci dar zacz Gavin.
Pomys przydomku pojawi si pod wpywem chwili. W Parii przydomki nadawano tylko
wielkim ludziom i czasem ich dzieciom. Widzc zy wzbierajce nagle w oczach Aheyyada i
gboki wdech, ktry wzi, gdy dumnie wypi pier, Gavin wiedzia, e powiedzia dokadnie
to, co naleao.
I dobrze zarzdzae darem, ktry ci przypad. Nadszed czas, aby zrzuci brzemi,
Aheyyadzie Soneczna Wodo. Dopenie miary. Nie zapomnimy o twych zasugach, ale twe
potknicia zostan niniejszym wymazane, zapomniane, wykrelone. Dobrze si sprawie,
prawdziwy i szczery sugo. Wypenie Pakt co do litery.
***
Mwi, e zawieramy Pakt! e skadamy przysig! I t przysig wi nas, grzebi nas
za ycia powiedzia lord Omnichrom.
Liv przepychaa si ostronie przez tum ku przodowi. Mogaby przysic, e widziaa, jak
prowadzono tam Kipa w czarnych okularach zwizanych z tyu gowy. Niestety, wszyscy
suchali w nabonym skupieniu dziwada na podwyszeniu, wic nie moga i szybciej. Zamiast
tego udawaa, e te sucha, i przesuwaa si powoli.
W taki wanie sposb kontynuowa lord Omnichrom. Wskaza na zaokrglony
kamie, na ktrym sta. To wszystko, co zostao z tego, co niegdy byo wielk cywilizacj.
Widzielicie relikty rozrzucone na tej ziemi. Posgi wielkich mw, strzaskane przez kary,
ktre nastay po nich.
Liv nadstawia uszu. W Rektonie zachowa si taki posg, lea w gaju pomaraczowym.
Nikt nigdy nie wspomnia nawet sowem, skd si wzi. Mylaa, e dlatego, e nikt nie
wiedzia.
Mylicie, e te posgi to tajemnica? spyta lord Omnichrom. Nie ma adnej
tajemnicy. Mylicie, e to zbieg okolicznoci, e Wojna Pryzmatw zakoczya si tutaj, w
Tyrei? Mylicie, e Guileowie po prostu wdrowali przez Siedem Satrapii, a ich armie si
spotkay? I tak si zoyo, e nastpio to tutaj? Pozwlcie, e powiem wam co, co ju wiecie,
co, w co wszyscy wierzycie, ale nikt nie mie powiedzie: Wojn Pryzmatw wygra
niewaciwy Guile. Dazen Guile prbowa co zmieni i za to go zabito. Chromeria zabia
Dazena Guile. Zabia go, bo si baa, e on wszystko zmieni. Baa si go, bo Dazen Guile chcia
nas Uwolni.
Ostatnia fraza wywoaa konsternacj w tumie. Wszyscy wiedzieli, jaki dzie dzi mieli i
e Pryzmat przebywa w Garristonie, raptem kilka mil dalej, odprawiajc wanie tej nocy rytua
Uwolnienia.
Widzicie? powiedzia lord Omnichrom. Czujecie ten niepokj? Poniewa Chromeria
obrcia przeciwko nam nawet nasz wasny jzyk. Dazen chcia nas Uwolni. Dazen wiedzia, e
wiata nie da si zaku w acuchy.
wiata nie mona zaku w acuchy powtrzyo jak echo kilku krzesicieli.
To brzmiao niemal jak wyznanie wiary.
Uwolnienie. Tak to nazywaj. Zcie swoje brzemi, tak mwi Pryzmaci. Daj ci
rozgrzeszenie i wolno, mwi. Wiecie, co nam daje? Wiecie?!
***
Daj ci rozgrzeszenie powiedzia z sercem w gardle Gavin, kiedy Aheyyad klcza u
jego stp z uniesionym wzrokiem i praw rk opart na udzie Gavina. Daj ci wolno. Niech
Orholam ci pobogosawi i wemie ci w ramiona.
Wycign n i zatopi go w piersi Aheyyada. Wbi ostrze prosto w serce. Wycign je.
Idealny cios, ale przecie mia za sob lata praktyki.
Nie spojrza na ran, nie patrzy na krew rozkwitajc na koszuli Aheyyada. Patrzy w oczy
chopca, kiedy opuszczao je ycie. A kiedy odeszo, Gavin powiedzia:
Wybacz mi, prosz. Wybacz, prosz.
Woy sztylet do pochwy i zacz czyci donie z krwi o szmatk, ktr mia ze sob
chocia byy cakiem czyste. Przesta.
***
Morduj was! krzykn lord Omnichrom. Wbijaj w was n i patrz, jak umieracie.
Patrz, jak bagacie, i mwi, e ich bg umiecha si, widzc to! Powiedzcie mi, czy tak naley
traktowa nasz starszyzn? Pod rzdami Chromerii nie ostaa si nam praktycznie adna
starszyzna! Zabili ich wszystkich. Och, z wyjtkiem Bieli. Z wyjtkiem Androssa Guile i jego
ony. Zasady ich nie dotycz, tylko was i mnie, nasze matki i naszych ojcw; nas naley zabi.
Mwi, e taka jest wola Orholama. Mwi, e tak kae Pakt. Jakby co, co przysiglimy jako
nic niewiedzce dzieci, czynio z morderstwa na naszych rodzicach rzecz dobr i suszn. C to
za szalestwo? Kobieta suy Siedmiu Satrapiom cae ycie i potem w nagrod zostaje
zamordowana? To jest wolno? To wanie nazywaj Uwolnieniem jej?
Liv dostrzega Kipa, ale ju si do niego nie przepychaa.
Wy wiecie, e to jest ze. Ja wiem, e to jest ze. Oni wiedz, e to ze. To dlatego mwi
o tym pgbkiem i uywajc eufemizmw. To nie jest Uwolnienie, tylko morderstwo,
powiedzmy to sobie szczerze. A potem nie maj nawet tyle przyzwoitoci, eby odda ciao
rodzinie. Zamiast tego posuguj si nim w jakim mrocznym rytuale. Po to wanie tak dugo
suyli wasi ojcowie? Czy to sprawiedliwe? Chromeria psuje wszystko, czego si tknie. I czy
mylicie, e wszyscy, ktrzy zostali Uwolnieni, zgosili si z wasnej woli?
Lord Omnichrom zamia si szyderczo.
***
Kiedy Czarna Gwardia zabraa ciao Aheyyada z pokoju, ostronie, eby nie rozla krwi,
kto zapuka do drzwi. Pojedyncze uderzenie, po ktrym zapada cisza. Gavin potrzebowa
chwili, eby sobie przypomnie Bas Prostaczek nigdy nie zrozumia idei pukania.
Wejd, Bas powiedzia.
Dzieci i idioci. Oto kogo zabijam? Kpi si we krwi niewinitek.
Mczyzna wszed. Wyglda naprawd elegancko w swoim najlepszym stroju. W
przeciwiestwie do innych nierozgarnitych ludzi, ktrych Gavin zna, nic w twarzy Basa nie
zdradzao jego odmiennoci.
Przepraszam, e przychodz poza swoj kolej, lordzie Pryzmacie. Mam pytanie, a nie
chc zakca swojego Uwolnienia, zadajc je.
Rzecz jasna, myl, e zadajc to pytanie, zakca czyje inne Uwolnienie, nie przysza mu
do gowy.
Pytaj wic, prosz.
Syszaem, jak Evi Rajgras mwi o Murze ze Sonecznej Wody. Evi jest zielono-t
dichromatk. I jest z Krwawej Puszczy, ale nie uwaam, eby bya straszna. Moja matka mwia,
e kady rudzielec moe podpali czowieka samym spojrzeniem, ale Evi wcale taka nie jest.
Gavin dobrze zna Evi. Nie bya zbyt bystra w klasycznym tego sowa rozumieniu, ale
miaa niewiarygodn intuicj, chocia rzadko sobie ufaa. A przynajmniej taka bya wiele lat
temu.
Evi uratowaa mnie kiedy przed szarujcym...
Co takie powiedziaa, Bas? spyta Gavin.
Nic nie powiedziaa, po prostu mnie uratowaa. Moe krzykna. Nie potrafi powiedzie
na pewno...
Co Evi powiedziaa na temat Muru ze Sonecznej Wody?
Nie podoba mi si, kiedy mi przerywasz, lordzie Pryzmacie. Przez to si denerwuj.
Gavin zdusi zniecierpliwienie. Gdyby zacz bardziej naciska, Bas ju w ogle nie byby
w stanie mwi.
Bas zorientowa si, e Gavin nie bdzie ju naciska, wic zacz si zastanawia. Gavin
praktycznie widzia, jak ponownie odnajduje swoj ciek rozumowania.
Evi powiedziaa, e soneczna woda zostaa bezbdnie wykrzesana. Powiedziaa, e nie
pamita, eby by superchromat. Oczywicie, ja sam nie widz rnic midzy wszystkimi
kolorami, ale nie wierz, eby Evi kamaa, a Gavin Guile nie by superchromat. Jego brat
Dazen by. I jeste wyszy od Gavina. Nosi buty, eby wyglda na wyszego, ale Dazen by
wyszy od niego od trzynastych urodzin. Pamitam ten dzie. Byo sonecznie. Moja babcia
powiedziaa, e Orholam zawsze si umiecha do Guilew. Miaem na sobie mj niebieski
paszcz...
Gavin nie sucha. Mia wraenie, e podoga ucieka mu spod ng. Wiedzia, e ta chwila
nadejdzie. Oczekiwa jej od szesnastu lat. Kiedy zjawi si na pierwszym zebraniu jako Gavin,
oczekiwa, e kto albo wszyscy wskae go i krzyknie: Oszust! Kamca!. Byli tacy, ktrzy
go rozszyfrowali, ale zawsze mia sposb, eby si tym zaj. Nie mg zdyskredytowa Basa.
Ten czowiek by odporny na polityczne zagrywki i wszyscy o tym wiedzieli. A zapytany
wskazaby setk rnic midzy Gavinem i Dazenem. Zanim skoczyby mwi, maska Gavina
by si rozpada.
A jednak przyszed sam. Ze wszystkich nocy wanie tej.
Wic moje pytanie to... Wic chciaem zapyta, dlaczego kamiesz, Dazenie? Dlaczego
udajesz, e jeste Gavinem? Dazen jest zy. Zabija ludzi. Zabi Biaodbw. Wszystkich. Mwi,
e szed od jednego pokoju do drugiego w ich dworze i zabija nawet sucych, a potem spali
dom, eby ukry swoj zbrodni. Dzieci byy uwizione w piwnicy. Znaleziono ich drobne ciaa
na stosie. Obejmoway si. Poszedem tam. Widziaem je. Bas zamilk, poruszony obrazem z
przeszoci. Przy jego doskonaej pamici wspomnienie musiao by niezwykle ywe.
Powiedziaem tym maym spalonym ciakom, e zabij Dazena Guile.
Gavin poczu stary lk, jak pieczenie po chocie od starego mistrza. Bas by zielono-
niebiesko-nadfioletowym polichromat.
Kady krzesiciel z czasem zmienia si pod wpywem kolorw. Tylko dziko zieleni
moga sprawi, e niegdy kochajcy porzdek Bas przeskoczy swoje miejsce w kolejce.
Jednake umiowanie porzdku typowe dla bkitu sprawiao, e wariowa, bo musia wiedzie
dlaczego, zrozumie, jak to wszystko ukada si w cao.
Bas, powiem ci co, co wyjawiem tylko jednej osobie na wiecie. Odpowiem na twoje
pytanie. Zasugujesz na to. Zniy gos. Kiedy miaem szesnacie lat, otrzymaem... wizj.
Sen na jawie. Znalazem si w obecnoci... i padem na twarz. Wiedziaem, e jest wity, i
baem si...
Sam Orholam? spyta Bas. Powtpiewa. Moja matka mawiaa, e ludzie, ktrzy
mwi, e rozmawiali z Orholamem, zwykle kami. A Dazen to kamca! Przy ostatnim sowie
podnis gos.
Ostatnie, czego Gavin potrzebowa, to eby Bas wykrzykiwa co na temat Dazena.
Chcesz usysze moj odpowied czy nie? zapyta ostro.
Bas si zawaha.
Tak, ale ty nie...
Gavin dgn go w serce.
Oczy Basa zrobiy si okrge jak spodki. Zapa Gavina za rce. Gavin wycign sztylet.
Lodowatym, o jake lodowatym tonem powiedzia:
Dopenie miary. Basie. Nie zapomnimy o twych zasugach, ale twe potknicia zostan
zapomniane, wykrelone. Udzielam ci rozgrzeszenia. Daj ci wolno.
Zanim wypowiedzia sowo rozgrzeszenie, Bas ju nie y.
Gavin ostronie pooy ciao na pododze. Podszed do bocznych drzwi i zapuka.
Czarnogwardzici weszli, zabrali ciao i tak po prostu Gavinowi uszo pazem morderstwo.
ROZDZIA 79
Ten czowiek by kamc. Kip nie wiedzia dokadnie, gdzie si zaczynao kamstwo, a co jeszcze
byo prawd, ale lord Omnichrom by praw rk krla Garadula. Zmasakrowali jego wiosk. Za
nic. Jeli morderstwo nic dla nich nie znaczyo, to czym byo kamstwo?
Jednake w tym wszystkim krya si prawda jak zawsze w najlepszych kamstwach. To
wanie tak naprawd oznacza Pakt. Nic dziwnego, e mwiono o nim ukradkowo, ciszonym
gosem. Starzejesz si, twoje halo pka i zamieniasz si we wciekego psa. Trzeba ci zabi. Kip
przypomnia sobie, jak szop ugryz psa Corvana i potem psiak zacz toczy pian z pyska.
Corvan, alkadesa i paru mczyzn naadowali muszkiety i poszli za psem. Corvan odstrzeli mu
eb. Schowa potem twarz i wszyscy udawali, e nie widz jego ez. Min rok, zanim pierwszy
raz wspomnia psa, a kiedy ju co o nim mwi, to nigdy o jego szalestwie, nigdy o jego
mierci. Tu byo tak samo. Nikt nie mwi o Uwolnieniu, bo nikt nie chcia zniewaa zmarych:
Kip by wspaniaym czowiekiem, dopki nie oszala i nie zacz mordowa przyjaci. Dopki
nie musielimy go odstrzeli.
Zatem prawda bya gorzka. Nie ubrali jej w kamstwa. Co wicej, dziki temu pewnie
brzmiaa jeszcze bardziej prawdopodobnie.
Nikt w tumie nie chcia si z tym pogodzi. Szukali kogo, kogo mogliby obwini za
mier rodzicw. Sami te nie chcieli umiera. Mogli to sobie ubra w jakie brzmice wicie
dyrdymay, ale Kip potrafi to przejrze. Ci ludzie byli mordercami. Gavin by dobrym
czowiekiem. By wielkim czowiekiem, olbrzymem pord karw. C, e musia robi trudne
rzeczy. Wielcy ludzie dokonuj trudnych wyborw, eby inni mogli przetrwa. Musia wic
pilnowa, eby ludzie dopeniali Paktu i co z tego? Kady skada przysig. Kady wiedzia,
co przysiga. Nie byo tu adnej tajemnicy, adnego oszustwa. Zawarli umow i podobaa im si,
dopki nie trzeba byo paci.
Ci ludzie byli tchrzami, przeniewiercami, szumowinami.
Musz si std wydosta.
A potem odwrci si i zobaczy ostatni kobiet, jakiej si tu spodziewa.
***
Ilytaskie zegary wodne twierdz, e to najkrtsza noc w roku powiedziaa Felia Guile,
stajc w progu. Ale dla ciebie zawsze bya najdusza.
Gavin spojrza na ni szary na twarzy.
Nie spodziewaem si ciebie przed witem.
Umiechna si.
Doszo do pewnego zakcenia porzdku. Bas Prostaczek wszed wczeniej ni powinien.
Niektrzy wic zdecydowali si przyj pniej. Wzruszya ramionami.
Wycofali si? Moe wic ju wiedz. Wszystko si sypie.
Moe tak bdzie najlepiej. Teraz zabij wasn matk, wic nie bdzie musiaa patrze, jak
wszystko si wali.
Synu powiedziaa. Dazenie.
Ostatnie sowo zabrzmiao niemal jak westchnienie, wreszcie uwolnia si od skrywanego
napicia. Wypowiedziaa prawd po latach kamstwa.
Matko. Dobrze byo widzie j szczliw, ale strasznie byo widzie j tutaj. Nie
mog... Nie zabraem ci nawet na lot, ktry ci obiecaem.
Naprawd potrafisz lata?
Skin gow z zaciskajcym si gardem.
Mj syn potrafi lata. Umiech rozpromieni jej twarz. Dazenie, jestem z ciebie taka
dumna.
Gavin prbowa co powiedzie, ale mu si nie udao.
Spojrzaa na niego agodnie.
Pomog ci powiedziaa.
Przyklka przy porczy, wybierajc bardziej formalne rozwizanie. Powinien by
wiedzie, to przecie jego wasna matka.
Lordzie Pryzmacie, mam grzechy do wyznania. Przyjmiesz moj spowied?
Gavin zamruga, powstrzymujc zy, i zapanowa nad sob.
Z radoci... crko.
Jej postawa pena prostej pobonoci pomoga mu odegra wasn rol. Nie by ju jej
synem nie tu i teraz. By jej duchowym ojcem, ogniwem czcym j z Orholamem w
najwitszym dniu jej ycia.
Lordzie Pryzmacie, niemdrze wybraam sobie ma i yam w strachu. Pozwalaam,
eby rzdzia mn obawa, e mj m odstawi mnie na bok, i nie odzywaam si, kiedy
powinnam. Pozwoliam, eby moich synw judzono przeciwko sobie i teraz jeden z nich z tego
powodu nie yje. Ich ojciec tego nie przewidzia, bo by gupcem, ale ja wiedziaam.
Matko przerwa jej Gavin.
Crko poprawia go zdecydowanie.
Gavin zawaha si i ustpi.
Mw dalej, crko.
Wypowiadaam okrutne sowa. Kamaam tysic razy. W sprawach dotyczcych
niewolnikw nie kierowaam si ich dobrem...
Mwia przez pi minut, nie oszczdzajc siebie, szczerze i otwarcie, skracajc
odpowiedzi nie ze wzgldu na siebie, ale przez wzgld na Gavina musia wyspowiada jeszcze
innych tej nocy. Ta sytuacja bya nierzeczywista.
Gavin przez szesnacie lat usysza wiele szokujcych wyzna i zobaczy mroczniejsz
stron ludzi o reputacji witych, ale suchanie wyznania matki, e zbia niewinn niewolnic w
ataku wciekoci w kilka minut po tym, jak zastaa Androssa w ku z inn kobiet, rozdzierao
mu serce. Burzyo jego rzeczywisto. Sucha spowiedzi matki to jak zobaczy j nag.
I zabiam. Trzy razy. Dla mojego syna. Straciam dwch chopcw, nie mogam znie
utraty ostatniego powiedziaa.
Gavin nie mg jej uwierzy.
Raz wysaam Czarnogwardzist, ktry go podejrzewa, na niebezpieczny posterunek w
czasie powstania na Czerwonych Klifach, wiedziaam bowiem, e zginie. Raz nasaam piratw
na statek, ktrym Dervani Malargos wraca do domu po tym, jak na dugie lata przepad w
dzikich ostpach Tyrei. Twierdzi, e by najbliej poogi pod Strzaskan Ska i widzia rzeczy,
ktrych nikt poza nim nie widzia. Prbowaam go przekupi, ale mi si wymkn. I raz
wynajam zabjc w czasie Cierniowych Spiskw. Wykorzystujc cudz walk jako
przykrywk, zabiam kogo, kto zamierza szantaowa mego syna.
Gavinowi odebrao mow. W pierwszym roku maskarady zabi trjk ludzi, eby chroni
sw now tosamo, i wygna kolejny tuzin. Potem dwch w cigu nastpnych siedmiu lat. Od
tamtego czasu nie zabi nikogo z zimn krwi... a do Basa. Wiedzia, e matka go chronia, ale
zawsze myla, e robia to, dzielc si zdobytymi informacjami. Zawsze zdecydowanie stawaa
w obronie bliskich, ale nigdy nie wyobraa sobie, e mogaby posun si tak daleko. Oto do
czego j pchn, zajmujc miejsce brata.
Dobry Orholamie, jak auj, e w ciebie nie wierz, bo wtedy mgby wybaczy mi to,
co uczyniem.
Za kadym razem mwia powtarzaam sobie, e su Orholamowi i Siedmiu
Satrapiom, nie tylko wasnej rodzinie, jednak nigdy nie miaam czystego sumienia.
Wstrznity, zaintonowa tradycyjn formu, ofiarujc jej wybaczenie.
Wstaa, przygldajc mu si uwanie.
A teraz, synu, musisz wiedzie kilka rzeczy, zanim zo moje brzemi. Nie czekaa, a
co odpowie, i dobrze, bo chyba nie by w stanie wykrztusi sowa. Nie jeste zym synem,
Dazenie. Zbdzie, ale nigdy nie bye niegodziwy. Jeste prawdziwym Pryzmatem...
Zbdziem? Zamordowaem Biaodbw! Ja...
Czyby? przerwaa mu ostro. A potem agodniej dodaa: Widziaam, jak ta trucizna
zeraa ci przez szesnacie lat. I nigdy nie chciae o tym rozmawia. Powiedz mi, co si stao.
Jego matka bya prawdziwym Guileem, jeli nie z krwi, to z temperamentu. Od pocztku chciaa
o tym porozmawia.
Nie mog.
Jeli nie ze mn, to z kim? Jeli nie teraz, to kiedy? Dazenie, jestem twoj matk,
pozwl, e dam ci chocia tyle.
Jzyk mia jak z oowiu, ale obrazy natychmiast stany mu przed oczami. Chytre twarze
braci Biaodb, przypyw paraliujcego strachu. Gavin obliza usta, ale nie potrafi wykrztusi
pierwszych sw. Znowu poczu nienawi, wcieko z powodu niesprawiedliwoci. Siedmiu
na jednego, jak nie wicej. Kamstwa.
Sprawy z Gavinem ju wtedy le si ukaday. Bkit i ziele obudziy si we mnie
wczenie, ale zaczynaem podejrzewa, e mog wicej. Powiedziaem mu. Wiesz, e nie
bylimy ze sob blisko, odkd zosta ogoszony Pryzmatem elektem, a mier Sevastiana z
jakiego powodu wszystko jeszcze pogorszya. Chyba mylaem, e powiedzenie mu, e moje
talenty rosn, znowu zbliy nas do siebie. Jakbymy ponownie mogli by najlepszymi
przyjacimi. Ale jemu to si nie spodobao. Wcale. Nagle znikd napyny mu zy do oczu.
Brakowao mu brata tak bardzo, e rozrywao mu to dusz. Teraz ju rozumiem, jakie to
musiao by trudne dla modego czowieka, traci jedyn rzecz, ktra czynia go wyjtkowym.
Wtedy nie rozumiaem. Dzie po tym, jak powiedziaem mu, e jestem polichromat,
usyszaem, jak naciska ojca, eby zgodzi si na jego zarczyny z Karris. To bya najwiksza
zdrada, jak potrafiem sobie wyobrazi. Jej mio bya jedyn rzecz, ktra czynia mnie
specjalnym. Mino troch czasu, zanim dostrzegem t symetri. W kadym razie mylaem, e
Karris kocha mnie tak, jak ja j. Kiedy ojciec ogosi jej zarczyny z Gavinem, postanowilimy
uciec. Musiaa komu powiedzie. A moe to by wypadek. Albo Gavin wydawa si lepszym
kandydatem. Mielimy z Karris spotka si przed rezydencj jej rodziny po pnocy. Nie byo jej.
Pokojwka powiedziaa mi, e czeka na mnie w rodku. Oczywicie, to bya puapka. Bracia
Biaodb wiedzieli, e spotykaem si z Karris i chcieli da mi lekcj. Powiedzieli, e ich
zniewayem, e zrobiem z ich siostry dziwk.
Zapali go, gdy tylko wszed do rodka. Ca sidemk. Zerwali mu opocz, zabrali
okulary i miecz. Pamita ogromny, zamknity dziedziniec, sucych zerkajcych przez drzwi i
okna. Na podwrcu pono wielkie ognisko mnstwo wiata, ale nie dla niebiesko-zielonego
dichromaty bez okularw.
Zaczli mnie bi. Pili. Kilku krzesao czerwie. Sprawy wymkny si spod kontroli.
Pomylaem... nadal tak myl... e mnie zabij. Raz udao mi si uciec, ale brama, do ktrej
dobiegem, bya zamknita na acuchy.
To oni zaoyli acuchy? spytaa Felia Guile.
Historia mwia, e to Dazen zaoy acuchy. Z okruciestwa. Ojciec Karris wiedzia
lepiej, ale nie powiedzia nic, eby zwalczy to kamstwo.
Nie chcieli, ebym uciek ani eby stranicy lub onierze z zewntrz interweniowali,
zanim ze mn nie skocz.
Gavin ucich. Zerkn na matk. Jej twarz wyraaa tylko czuo. Odwrci wzrok.
Po raz pierwszy tamtej nocy rozszczepiem wiato. To byo... cudowne uczucie.
Mylaem, e jestem polichromat od nadfioletu po , ale tamtej nocy posuyem si
czerwieni. Mnstwem czerwieni. Moe nie byem gotw na to, co czerwie robi z czowiekiem,
kiedy ju si jest wciekym.
Pamita wstrzs na ich twarzach, kiedy zacz krzesa. Wiedzieli, e jest niebiesko-
zielony. Wiedzieli, e to, co robi, jest niemoliwe. W kadym pokoleniu pojawia si tylko jeden
Pryzmat. Powrciy obrazy pociskw ogniowych strzelajcych z jego krwawicych doni,
dymicej czaszki Koiosa Biaodba, ktry nadal sta, gwardii Biaodbw zabijanych tuzinami,
odrywanych koczyn, potokw krwi.
Zabiem braci i wszystkich stranikw Biaodbw. Ogie si rozprzestrzenia. Frontowa
brama si zawalia, kiedy tylko si wydostaem. Syszaem krzyki ludzi.
Odszed, zataczajc si, czujc pustk i odrtwienie, eby odszuka konia.
Przy bocznych drzwiach staa pokojwka. Ta sama kobieta, ktra wcigna mnie w
puapk. Patrzya przez prty i bagaa, ebym jej otworzy. To bya ta sama brama, przez ktr
wczeniej prbowaem uciec. Bya zamknita od rodka, ale kobieta nie miaa klucza.
Powiedziaem, eby spona, i odszedem. Nie zdawaam sobie sprawy... Nawet nie pomylaem,
e wszystkie pozostae wyjcia te zamknito na acuchy. Po prostu chciaem uciec. Chyba nie
zdoali na czas znale kluczy. Zwyczajnym okruciestwem skazaem setki niewinnych na
mier.
Jakby lepiej byo, eby winni zginli ni uratowali si niewinni.
To zabawne, e potrafi paka, bo straci przyjaciela w bracie, ale nie czu nic, kiedy
myla o tych, ktrzy zginli tam niewinnie. Niewolnicy i suba zwizana z Biaodbami nie z
wasnego wyboru. Dzieci. To byo zbyt potworne.
A wikszo ludzi, ktrzy doczyli do Dazena w pniejszej wojnie, nie zapytaa nawet,
co si wydarzyo tamtej nocy. Z radoci walczyli dla czowieka, o ktrym myleli, e wybi ca
rezydencj pen ludzi, bo to znaczyo, e jest niezwyciony. Jake nimi gardzi.
Matka podesza i go obja. Teraz bezgonie zapaka. Moe za tamtych zmarych. Moe
po prostu z egoizmu, bo j traci.
Dazenie, nie moim zadaniem jest rozgrzeszy ci z tego, co wydarzyo si tamtej nocy
ani z tego wszystkiego, co wydarzyo si w czasie wojny, co nadal w sobie nosisz. Jednake
wybaczam ci wszystko, co mog. Nie jeste potworem. Jeste prawdziwym Pryzmatem i kocham
ci.
Draa, zy pyny jej po policzkach, ale promieniaa. Pocaowaa Gavina w usta, czego
nie robia, odkd przesta by chopcem.
Jestem z ciebie dumna, Dazenie. Jestem dumna jako twoja matka. Sevastian te byby z
ciebie dumny.
Obejmowa j, paczc. Nie byo dla niego rozgrzeszenia. Sevastian nadal nie y, a jej
drugi syn gni w piekle, ktre Gavin dla niego stworzy. Nie wybaczyaby mu tego. Jednake
paka, a ona tulia go, pocieszajc, jakby znowu by dzieckiem.
A potem odsuna go za szybko.
Ju czas powiedziaa. Wzia gboki wdech. Czy to... czy to dopuszczalne, ebym po
raz ostatni krzesaa? Miny lata.
Oczywicie powiedzia Gavin, prbujc wzi si w gar. Wskaza na pomaraczowy
panel na cianie.
Wykrzesaa pomaraczowy luksyn. Zadraa. Westchna.
To jest prawdziwe ycie, prawda? Uklka z gracj. Pamitaj, co powiedziaam
dodaa.
Zapamitam wszystko przysig.
Nawet jeli w to nie wierz.
Nie szkodzi. Pewnego dnia uwierzysz.
Zamruga zaskoczony.
Felia Guile si zamiaa.
Wiesz, mdro masz nie tylko po ojcu.
Nigdy w to nie wtpiem.
Odrzucia wosy na plecy, eby odsoni serce. Pooya mu rk na udzie i spojrzaa na
niego. Pozwolia, by pomaraczowy luksyn si rozpyn.
Jestem gotowa oznajmia.
Kocham ci powiedzia Gavin. Odetchn gboko. Felio Guile, dopenia miary. Nie
zapomnimy o twych zasugach, ale twe potknicia zostan niniejszym wymazane, zapomniane,
wykrelone. Udzielam ci rozgrzeszenia. Daj ci wolno. Dobrze si sprawia, prawdziwy i
szczery sugo.
Dgn j w serce. Potem zapa j i klcza z ni, caujc jej twarz, kiedy umieraa. Mino
kilka dugich minut, zanim znalaz si, by wsta i wezwa Czarn Gwardi.
Kiedy otworzyli drzwi, zobaczy, e setka krzesicieli czeka na niego w korytarzu. Nie
umiechali si. Ogromny Usef Tep zwany Fioletowym Niedwiedziem wystpi naprzd.
Nie chcielimy robi zamieszania, kiedy bye z matk, ale musimy porozmawia, panie.
Panie. Nie lordzie Pryzmacie. Nie Gavinie.
Zatem tak si zaczyna koniec.
ROZDZIA 80
Kip, cokolwiek si stanie, trzymaj si blisko mnie szepna Karris, pochylajc si.
Powiedziaa to z napiciem i przekonaniem, ktre mwiy Kipowi, e co na pewno si
stanie. Wkrtce. Chocia chcia zapyta, nie zrobi tego. Stranicy stali zbyt blisko i niewane, e
uwaga wszystkich skupia si na lordzie Tczy i jego sownym szambie na temat obowizkw i
sprawiedliwoci. Kip ju dawno przesta uwaa. Gapi si na dziewczyn stojc niecae
dziesi krokw dalej. Liv.
Przysigby, e przez chwil przepychaa si w ich stron, ale przez ostatnie dziesi minut
staa jak urzeczona, suchajc lorda Tczy. Tum midzy nimi przesun si i wtedy Kip
zauway, e Liv nosi te zarkawia z materiau. Liv bya ta. To musiaa by ona.
Wykrci gow w stron Muru ze Sonecznej Wody.
Przesta zachowywa si podejrzanie rzucia przez zacinite zby Karris.
Teraz Kip ju kompletnie nic mia na co patrze. Gdyby gapi si na Liv, przycignby
uwag do niej, przemowa budzia w nim wstrt, nie mg patrze na mur, a kiedy patrzy na
Karris, nie potrafi oderwa oczu od sukni. Karris wygldaa wrcz ogupiajco piknie, kiedy
Kip zobaczy j owinit w cik czarn peleryn narzucon na strj Czarnogwardzistki. W
cieniutkiej, czarnej sukni jej uroda zapieraa Kipowi dech w piersi, powalaa go i rozpalaa do
biaoci. Karris staa prosto, wadcza i krlewska jak uosobienie elegancji. Nikt nie da jej szala
mimo chodu nocy. W nadchodzcym wietle Kip dostrzeg gsi skrk na jej ramionach.
Zimno, co? powiedzia.
Jeden ze stranikw parskn miechem.
Zatuk ci na mier, jeli bdziesz si o to prosi odpowiedziaa Karris, nadal patrzc
prosto przed siebie.
Kip nie mia pojcia, o co jej chodzio ani dlaczego stranik si mia.
Co ja takiego...
I wtedy spojrza na jej piersi. Sutki wyranie rysoway si pod cienkim jedwabiem. Kip
zagapi si akurat, kiedy Karris zerkna i przyapaa go na tym.
Kip! Ciemne okulary nie daj ci licencji na gapienie si.
Ziemio, prosz, nie mogaby si otworzy i pochon mnie od razu? Karris pomylaa, e
si wyzoliwiam z powodu... Och, Orholamie. By najgupszym chopakiem pod socem.
Mowa zakoczya si i nic specjalnego si nie wydarzyo. Kip zerkn ostronie na Karris.
Patrzya na wschd, gdzie niebo ju jas;niao.
Czeka do witu szepna, kiedy strae pchny ich, eby ruszali. Bd gotw.
On?
Zamknij si! warkn Lustrzany Gwardzista idcy na lewo od Kipa. Zdzieli go kolb
muszkietu.
Och, wic mog przypadkiem rzuca niestosowne arty, ae jak prbuj uciec, to ju masz
co przeciwko?
Pocztkowo Kip nie widzia, dokd zmierzaj przez rozlegy tum. Powoli jednak
zorientowa si, e krzesiciele doczaj do o wiele wikszej grupy, do ktrej przemawia krl
Garadul.
Kip szybko straci z oczu Liv. W ciemnych okularach by niemal lepy. Jeli si wysili,
widzia nieco ktem oka, ale nie mg w ten sposb rozglda si w tumie. Z rkami zwizanymi
u bokw nie mg te nic na to poradzi.
Dziesitki tysicy onierzy otaczay krla Garadula. Wadca wymachiwa rkami,
krzycza, ale Kip usysza tylko urywki, kiedy krzesiciele stanli na obrzeach zgromadzenia:
oczyci miasto... odebra, co nam kradziono... ukara.... Brzmiao to do ponuro.
Znowu mia wraenie, e jest jedyn osob, ktra nie chwyta si kurczowo kadego sowa,
wic kiedy soce wstao i dotkno najpierw wnoszcego si za nimi Muru ze Sonecznej Wody,
poniewa growa nad rwnin poniej, dostrzeg ruch na blankach.
Nie widzia za dobrze ponad oprawkami okularw, ale ksztaty piciu mczyzn zaogi
artyleryjskiej stay si trzema, a potem w gwatownym ruchu dwjk i w kocu zostaa tylko
jedna osoba. Dziao na murze wycelowano, by pocisk, lecc po stromej trajektorii, uderzy w
Garriston, ale mczyzna celowa coraz bardziej w d i w d.
Szybki rozbysk.
Bum!
Dziao pluno ogniem. Kip nie widzia uderzenia, ale je poczu. Ziemia jakby
podskoczya.
Przez chwil nikt nic nie robi. Widocznie wszyscy pomyleli, e to musiaa by pomyka.
Rozlegy si okrzyki strachu i blu. Karris wpada na Kipa, zwalajc go z ng.
Kip uderzy si w gow, upadajc, wic w pierwszej chwili nie by pewien, czy drugi
wybuch nie by wytworem jego wyobrani.
Kartacz! krzykna Karris. Niech to szlag! Musimy rusza! elazna Pi celuje w
ten wz.
W wz? elazna Pi? Dlaczego elazna Pi do nich strzela?
Kip zamruga. Co dziwnego stao si z jego wzrokiem... Och! Uderzajc gow o ziemi,
wybi jedno ciemne szko z oprawki okularw.
ap to szko i przetnij mi wizy na rkach! warkna Karris.
Oboje leeli na ziemi ze zwizanymi rkami. Huk muszkietw wypeni powietrze.
Jeden z Lustrzanych Gwardzistw zapa Kipa, prbujc postawi go na nogi.
Mimo e leaa na plecach, Karris kopna mczyzn pod kolano lew stop. Zoy si na
dwoje i zanim upad, jej prawa stopa poderwaa si, a potem opada jak topr, uderzajc go w
gardo. Rozleg si trzask i krew trysna spod kolczugi na usta mczyzny.
Kip nie wierzy wasnym oczom, ale Karris ju dziaaa. Przesuna si na plecach do
umierajcego gwardzisty i wpeza na niego. Majc rce nadal zwizane za plecami, wysuna na
szeroko doni n schowany za pasem mczyzny i przecia sznur. Uwolnia nadgarstki.
Stj! wrzasn Lustrzany Gwardzista, celujc z muszkietu w gow Karris.
Zewszd dobiegay krzyki. Rozpta si chaos. Wrzaski, strzay i krzyki umierajcych.
Kip zaatakowa, kopic gwardzist w kolano, jak to zrobia sekund wczeniej Karris.
Gwardzista uprzedzi cios i zamachn si kolb w nog Kipa...
...i polecia, jakby sam Orholam strzeli go doni.
Wstrzs, ryk, cinienie tak wielkie, e na chwil Kipowi pociemniao przed oczami.
Wszystkich, ktrzy stali, cio z ng. Co Kip nawet nie potrafi powiedzie, co to takiego
byo przeleciao nad jego gow.
Musia straci kilka sekund. Przeturla si, sprbowa wsta i pad. Nadgarstki mia
zakrwawione, ale ju nie zwizane. Kwany zapach prochu wypeni powietrze. Deszcz drzazg
spada na ziemi.
Kiedy Kip znowu sprbowa wsta, kto mu pomg. Niecae sto krokw dalej, tam gdzie
wczeniej sta wz z prochem, zobaczy krater w ziemi majcy bite dziesi krokw rednicy i
gboki na co najmniej dwa kroki. Wszyscy wewntrz tego wielkiego krgu nie yli. Karris
odwrcia go do siebie. Poruszaa ustami. Skr miaa umazan prochem. Nie sysza jej.
Widzia, jak Karris przeklina, kiedy zdaa sobie spraw z tego samego. By prawie pewien,
e z ruchu ust wyczyta sowa elazna Pi i seri przeklestw. Woya mu muszkiet do rk i
zapytaa wolno, eby odczyta z ruchu jej ust: Czy moesz i?.
Pokiwa gow, nie bardzo wiedzc, ile usysza, a ile wyczyta z ruchu ust. Karris
pocigna go i ruszyli truchtem. Nadal by zdezorientowany, ale widzia, e nie on jeden.
Dziesitki kobiet i mczyzn o ciemnej od prochu skrze i ubraniach, poruszay si chwiejnym
krokiem, niektrzy krwawic z uszu. Jaki czowiek nis w prawej rce swoj lew do,
rozgldajc si za reszt rki, podczas gdy krew sikaa z okaleczonego ramienia.
Grupy onierzy zbieray si w odziay i biegy w stron muru. Inni stali z tyu i strzelali z
muszkietw w stanowisko dziaowe, ale Kip nie widzia na murze nikogo, kto by odpowiedzia
na ogie.
Kto krzycza na Kipa. Dobrze, wic sysza. Odwrci si.
Nie rozpozna onierza, ktry sta przed nim.
Do szeregu, onierzu! krzycza mczyzna. Ruszaj si!
Wzi go za onierza, bo Kip trzyma muszkiet. Trudno si dziwi, zwaywszy jak
wyglda w brudnym od prochu ubraniu.
No ju, onierzu, mamy miasto do zajcia!
Mczynie towarzyszyo co najmniej dwudziestu onierzy, a tylko oficer nosi
prawdziwy mundur. Kip zerkn na Karris. Koysaa si w przd i w ty, trzymajc rce na
oczach, jakby olepa jeszcze jedna ranna osoba. Kip zda sobie spraw, e jeli zobacz
fioletowe nakadki na jej oczach, natychmiast j pochwyc. Albo wrcz zabij na miejscu. Przy
jej sukience lepiej nie ciga na ni uwagi bardziej ni trzeba.
Jeli Kip odmwi, oficer po prostu go zabije. Mczyzna wyglda na ponuraka gotowego
dokona egzekucji.
Tak jest! odpowiedzia Kip.
Doczy do szeregu, zerkn na Karris, rozejrza si raz jeszcze za Liv, ale jej nie zobaczy
i pobieg z onierzami w stron miasta, pord huku strzaw i rozbyskw magii.
ROZDZIA 81
Gavin wyprostowa si i stawi czoo oskarycielom. Korytarz w Trawertynowym Paacu. Nie do
koca takie miejsce wybraby na swoj mier, ale uzna, e to chyba lepsze ni lochy. To lepsze
ni los, ktry zafundowaem tobie, Gavinie. On przynamniej mg zachowa godno.
Czego chcecie? spyta ostro.
Wiemy, co robisz odpowiedzia Usef Tep. Panie.
Panie doda poniewczasie. Fioletowy Niedwied zawsze by taki.
Samila Sayeh wysza naprzd, kadc do na uminionej rce Usefa.
Przyszlimy wszyscy, eby ci powstrzyma, Gavinie Guile.
A jak zamierzacie to zrobi?
Zgaszajc si na ochotnika.
H? Gavin by ju o wos od krzesania wszystkiego, co zdoa. Powstrzyma si. Prbowa
zmy z twarzy idiotyczn konsternacj.
To szlachetne, lordzie Pryzmacie, ale niemdre.
Co? C, czasem, kiedy nie masz pojcia, o czym kto, u diaba, mwi, najlepiej mu
wtrowa.
Nie mam pojcia, o czym, u diaba, mwicie powiedzia Gavin.
Oj.
Uwolnienie to najwitsza chwila w yciu krzesiciela powiedziaa Samila. Prbujesz
uchroni j dla nas. I dzikujemy ci za to. Jestemy jednak wojownikami. Wszyscy walczylimy
na wojnie. Jestemy gotowi znowu stan do walki.
Umr dzisiaj powiedzia Usef. Moim obowizkiem jest zakoczy ycie i akceptuj
to. Ale nie mam cierpliwoci do tego caego Orholam to, Orholam tamto. Wol umrze,
walczc.
Lordzie Pryzmacie powiedziaa Samila Sayeh musimy utrzyma miasto
wystarczajco dugo, eby wszyscy uciekli. Walka na murach to wyrok mierci. Czemu nie zleci
tego nam? I tak jestemy martwi.
Ich sowa day Gavinowi kilka chwil na zastanowienie si, odzyskanie rwnowagi.
Jeli was tam pol, pkn wam halo. Dlatego tu jestecie. Nastpnego roku bd musia
stawi wam czoo, kiedy bdzie walczy po stronie wroga. Oni nie zabijaj kolorakw. Nie
mwimy tu tylko o waszych duszach, ale te o zdrowych zmysach. Macie racj, jestecie
wojownikami. To sprawia, e bdziecie dziesiciokrotnie groniejsi, jeli pknie wam halo.
Bdziemy walczy w druynach. Kady z pistoletem i noem. Kiedy pknie ktremu
halo, zrobimy to, co robi Czarnogwardzici.
Kiedy towarzyszowi broni pkao halo na polu bitwy, Czarnogwardzici uwaali go za
martwego a w rzeczy samej, zwykle delikwent na jaki czas traci przytomno.
Czarnogwardzici sprawdzali mu oczy i jeli halo pko, podrzynali mu gardo.
Tyle e jeli z druyny zostanie jedna osoba, koczymy te ze sob powiedziaa
Samila.
Dla niektrych by to liski moment pod wzgldem teologicznym, chocia nie by
pozbawiony precedensw. Czy samobjstwo to grzech, skoro wiesz, e zwariujesz i
najprawdopodobniej bdziesz rani albo zabija niewinnych?
Jeste Pryzmatem, moesz udzieli specjalnej dyspensy.
Przysze pokolenia powinny wiedzie, e taka specjalna dyspensa jest potrzebna
powiedzia Gim Szpon, krzywic si. Zawsze mia bardzo stanowcze pogldy teologiczne.
Maros Orlos wystpi przed reszt.
Lordzie Pryzmacie, wysalimy ju na Uwolnienie wszystkich krzesicieli, ktrzy zaszli
za daleko, eby przydali si na polu bitwy. Co tu bdzie lepsze? ebymy postpili tak, jak
zawsze postpowano, czy ebymy ocalili cae miasto?
Wybr by oczywisty. Gavin zadra.
Myl, e taka ofiara uhonoruje Orholama. Udziel kademu z was... specjalnego
bogosawiestwa, kiedy podejmiecie to brzemi. Jestem... do gbi poruszony waszym
powiceniem. Gboko wdziczny.
Przynajmniej w tej kwestii nie kama.
Po tym, jak podj decyzj, e pozwoli grupie walczy do mierci, zamiast znale
Uwolnienie poprzez jego sztylet, Gavin mimo to spotka si z kadym z osobna. Wyspowiada
kadego, wysucha ich lkw przed mierci, pobogosawi. Zrobiby to i tak tyle e tym
razem nie musia zabija. Jednake dla niego to byo zupenie odmienne przeycie. Zwykle tak
go brzydzio to, co musia zrobi, e nie potrafi powici caej uwagi krzesicielom. Prbowa.
Udawa. Wiedzia, e zasugiwali na najlepsze.
Dzi jednak mu si udao. Nie mwili tak naprawd do niego, kiedy si zwierzali.
Rozmawiali z Orholamem. Gavin by po prostu instrumentem, dziki ktremu ich spowied bya
atwiejsza ni zwracanie si do pustego pokoju. To, co robili, byo aktem pobonoci. To by akt
ofiary.
Dla krzesicieli nie rnio si to specjalnie od tego, co robili inni im podobni kadego roku
w czasie Uwolnienia. Zakoczy si to mierci krzesiciela, ktry dzielnie poszed na spotkanie z
przeznaczeniem. Nie czujc brzemienia przelanej krwi, Gavin po raz pierwszy ujrza to z ca
jasnoci. Ci ludzie byli bohaterami.
Gdyby Gavin nie oszuka caego wiata i samego Orholama, udajc wasnego brata, moe
co roku Uwolnienie wydawaoby si rwnie wite. To powinno by co, co si wituje, ale
Gavina przeraao. Zawsze.
Teraz, kiedy modli si z kadym krzesicielem, prawie uwierzy, e Orholam sucha.
Samila Sayeh bya ostatnia. Jak sobie Gavin przypomnia, bya kobiet, ktrej uroda
przetrwaa kad analiz. Chocia skoczya czterdzieci lat, jej skra pozostaa niemal
nieskazitelna. Pojawio si kilka zmarszczek od miechu, ale poza tym cera bya czysta i
promienna. Samila bya szczupa. Miaa olniewajce, niebieskie oczy na tle ataskiej, oliwkowej
cery. Ubraa si nienagannie.
Wiesz, miaam romans z twoim bratem powiedziaa.
Gavin zamar. Wiedzia, e on, Dazen, nie mia romansu z Samila Sayeh, co mogo
oznacza tylko jedno: wiedziaa.
Czasem mczyzna woli udawa, e do niczego nie doszo midzy nim a starsz
kochank powiedzia szybko Gavin. Zwaszcza, kiedy to by wielki bd.
Rozemiaa si.
Zastanawiaam si wiele razy w cigu lat, czy jeste po prostu taki dobry, e nigdy nie
dae si zdemaskowa, czy te wszyscy, ktrzy mogliby ci zdemaskowa, maj wasne
powody, eby tego nie robi. Spojrzaa na niego, ale on nic nie powiedzia. Wiesz, Evi
ogldaa twj mur. Powiedziaa: Nie pamitam, eby Gavin by superchromat. Nie powinien
by w stanie wykrzesa tak idealnego tego luksynu. A wiesz, co powiedziaa potem? Ze sam
Orholam musia pobogosawi twoje wysiki. e to dowd, e wypeniasz jego wol. I wszyscy
jej przytaknli. Moesz w to uwierzy?
Gavina przeszed dreszcz.
Gavin stworzyby mur, ktry wytrzymaby miesic, a przechwalaby si, e przetrwa
wieczno. Ty zbudowae mur, ktry przetrwa wieczno i powiedziae, e moe postoi par
lat. Po prostu nie moge znie myli, e mgby stworzy co niedoskonaego, co, Dazenie?
Kto, kto krzesa niebieski przez dwadziecia pi lat, byby zadowolony, widzc w tym
porzdek: Dazen by perfekcjonist, wic chocia niedoskonao przysuyaby si jego masce,
nie odpowiadaa jego charakterowi.
Nie mogem przyzna cicho.
Walczyam dla twojego brata. Zabijaam dla niego powiedziaa Samila.
Wszyscy strasznie duo zabijalimy.
Czuam si zdradzona przez ciebie, bo nawet nie zauwaae mnie po tym, co nas
czyo. Poczuam iskierk nadziei, kiedy zerwae zarczyny z Karris. Gdy w kocu to
rozgryzam, nadal nie byam pewna. Gavin mwi nam o tobie, co zrobisz, jeli wygrasz. A ty
niczego takiego nie zrobie. Czy twj brat od pocztku kama, czy ty si zmienie? Miae by
potworem, Dazenie.
Jestem potworem.
Nadal wygadany. Smarkaty modszy brat z citym jzykiem. Mwi serio. Przygldaa
mu si dugo i chodno. Spojrzaa na n do Uwalniania, ktrego nie wycign. J ak dobrze
znasz samego siebie?
Pomyla o latach, o celach, ktre osign, o ostatecznym celu, ktremu suy.
Filozof powiedzia, e czowiek sam w sobie jest albo bogiem, albo potworem. Nie
jestem bogiem.
Przygldaa mu si jeszcze chwil, ale nic nie dao si wyczyta z jej intensywnie
niebieskich oczu. Umiechna si.
Dobrze wic. Moe te czasy wymagaj potwora.
Uklka u jego stp, a on j pobogosawi.
ROZDZIA 82
Kip zawsze wyobraa sobie, e szara to co chwalebnego. Jakkolwiek j sobie wyobraa,
rzeczywisto okazaa si cakiem inna. Trzyma w lewej, rannej rce portki, w prawej za
muszkiet. A muszkiet by ciki! Serce mu bio motem i wszyscy biegli szybciej od niego.
Nie bardzo si orientowa, co dzieje si wok. Mczyzna, ktry rykn, e onierze
mog go nazywa albo bogiem, albo starszym sierantem Galanem Delelo, bieg przodem,
ponaglajc swoich ludzi. Plecy innych onierzy wypeniy Kipowi pole widzenia, a bl zwizany
z biegiem odcign jego uwag od wszystkiego innego z wyjtkiem sporadycznego wistu,
ktrego pocztkowo nie mg z niczym powiza dopki nie zda sobie sprawy, e to odgos
muszkietowych kul przelatujcych obok i wtedy nie by ju w stanie myle o niczym innym.
Przez chwil widzia mury miejskie, kiedy mczyni przed nim zniknli w rowie i zanim
wygramolili si z niego po drugiej stronie. Pamita, jak zlekceway te mury raptem tydzie
temu. Teraz wyglday cakiem imponujco. Obrosy z obu stron slumsami jak pklami. Ludzie
krla Garadula ju wyroili si pod murem, prbujc wykorzysta niskie budynki i prowizoryczne
szaasy jako drabiny. I chocia Kip zdy tylko zerkn w przelocie, zobaczy, jak jeden z
budynkw, na ktry wspili si onierze, zachwia si i zawali, przygniatajc ludzi i wzbijajc
chmur pyu.
Co mokrego i misistego schlapao twarz Kipa, gdy bieg. Odwrci si i jak przez mg
dostrzeg mczyzn padajcego obok... I nagle ju ziemia nie znajdowaa si tam, gdzie
powinna.
Kip wyldowa z caym impetem w suchym kanale nawadniajcym. Przejecha twarz po
ziemi, przekoziokowa, przeturla si i a zaparo mu dech w piersi. Kiedy jkn, prbujc
zapa odrobin powietrza, zda sobie spraw, e nie jest sam. Kana nawadniajcy by
wypeniony ludmi, ktrzy chowali si w rodku, korzystajc z minimalnej ochrony, jak
zapewnia.
Starszy sierant Galan Delelo stan nad kanaem.
Wstawa, wy ndzne szczury! Z muru maj idealny kt raenia prosto w rw, skoczeni
gupcy! Wstawa! Jeli nie jestecie cakiem martwi, to wstawajcie, bo sam was zastrzel!
Przez sekund nikt si nie rusza.
Nie zrobiby tego odezwa si jaki mczyzna.
Starszy sierant wycign pistolet i strzeli mu w brzuch.
Ktry nastpny? wrzasn.
Wycelowa z drugiego pistoletu w mczyzn, ktry dwiga wielki plecak, niebieski jak
jajo drozda.
Jestem kurierem! krzykn tamten rozpaczliwie.
Teraz jeste onierzem rykn w odpowiedzi starszy sierant. Albo nie zdawa sobie
sprawy, albo nie przejmowa si kulami z muszkietw, ktre wzbijay mae oboczki na ziemi
wok niego. A teraz ruchy!
Mczyzna wypuci worek, porwa muszkiet Kipa i pobieg naprzd razem z reszt.
Lecego na ziemi Kipa zostawiono razem z reszt trupw. Kiedy odzyska oddech,
dotkn twarzy. Krew, szaro-czerwone kawaki... Nie chcia o tym myle. Liczyo si tylko to,
e by teraz wolny. A przynajmniej dopki nastpny oficer nie pogoni tchrzy, ktrzy znowu
schowaj si w rowie.
Nie mia duo czasu. Jeli bdzie za duo myla albo za dugo czeka, nie ruszy si, a
musia rusza natychmiast. Starszy sierant mia racj rw znajdowa si na linii ognia. Jeeli
Kip poczeka, w kocu go zabij.
Chcia lepiej przyjrze si bitwie, obmyli rozsdny plan dziaania. Nie wiedzia, jakim
sdzi si okae i jak oceni to, co zobaczy, ale teraz nie wiedzia nawet, w ktr stron biec.
Zapa worek posaca i przerzuci go sobie przez rami. Zobaczy wrak wozu dalej od
muru.
Przebiegalimy tamtdy? Kip nawet tego nie zauway. Woy, ktre cigny wz, nie yy
albo zakrwawione ryczay z blu. Kip pobieg w ich stron.
Zanurkowa w cie za wozem i odkry, e siedzi tam ju dwch innych mczyzn. Spojrza
w ich szeroko otwarte, przeraone oczy.
Przesucie si! krzykn.
Kip wspi si na szcztki wozu i spojrza na rwnin. W pierwszej chwili widzia tylko
martwe ciaa. Moe kilkaset cia. Przewanie nie widzia krwi, wic ludzie wygldali tak, jakby
powycigali si we nie. Straty nie byy wielkie, zwaywszy, ile liczya armia, pomyla Kip, ale
widok tylu zmarych nie by czym, co mg spokojnie rozwaa. Ci ludzie nie yli. Mg by
jednym z nich. I nadal istniao takie ryzyko.
Oderwa wzrok i sprbowa wypatrzy co uytecznego. W kilku miejscach ludzie krla
Garadula dotarli na szczyt muru. W trzech, czterech punktach toczyy si walki. Obrocy i
szturmujcy padali, siowali si, wszdzie wybuchay kby czarnego dymu z muszkietw i
pistoletw.
Po lewej stronie Kipa wznosio si niewielkie wzgrze znajdujce si poza zasigiem ognia
z muru. Wok niego znajdowao si kilkuset jedcw i krzesicieli. Przed wzgrzem krzesiciele
tworzyli most ponad kanaem irygacyjnym. Kip zobaczy, e oryginalny most zniszczyli
wycofujcy si mieszkacy Garristonu. To spowolnio marsz krla Garadula pewnie bardziej
dlatego, e jego ludzie stanli, by o tym porozmawia, zamiast po prostu przeskoczy konno
przez rw.
Na szczycie wzgrza Kip zobaczy chorych i posta, ktra moga by samym krlem
Garadulem. Mczyzna krzycza, gestykulujc z oywieniem do lorda Omnichroma, ktrego nie
dao si z nikim pomyli, poniewa dosownie jania w wietle wczesnego poranka.
Kip nie zdawa sobie sprawy, e podj decyzj, dopki si nic zorientowa, e biegnie.
Porwa muszkiet z ziemi, lecy obok kobiety, ktra zwina si w pozycji podowej i jczaa, i
pobieg dalej. Zemsta bya w zasigu rki.
Kiedy Kip zbliy si do wzgrza, zapanowao na nim poruszenie i gwatownie si
rozprzestrzenio; rogi wygryway rozkazy. Kilka sekund pniej Kip zobaczy, e konie ruszaj.
Krl Garadul jecha na mur osobicie. Kierowa si prosto do bramy Matki. Wierzy, e jego
ludzie zdoaj j otworzy, zanim on sam tam dojedzie, czy by idiot?
Kip by w poowie drogi na wzgrze, kiedy zobaczy kobiet, ktrej sylwetka wydaa mu
si znajoma. Zatrzyma si.
Karris Biaodb zatrzymywaa jednego z jedcw jadcych za krlem Garadulem.
Mczyzna zwolni dla niej, a ona wskoczya za niego na siodo z zaskakujc gracj. Mczyzna
odwrci si, eby zada jej pytanie, i... spad. Kip zobaczy szybki bysk sztyletu, ktry zaraz
wrci do pochwy, a Karris tylko kopna konia w boki i popdzia za krlem Garadulem. Jechaa
sama, nadal majc na oczach nakadki. Nie bdzie w stanie krzesa, ale mimo to sprbuje go
zabi. Nawet jeli jej si uda, to bdzie samobjstwo.
Przysigem j ocali. I przysigem go zabi.
Kip fatalnie jedzi konno, ale nie mia szansy dogoni Karris bez wierzchowca. Widzc
konie uwizane u wierzchoka wzgrza, ruszy ku nim.
...przez Bram Kochanki. Bdziesz musia przepyn. Docz do uciekinierw. On...
Kip obszed namiot i zobaczy Zymuna, ktry wskakiwa w siodo. Przyjmowa rozkazy od
samego lorda Omnichroma. Kipowi zabio serce. Znajdowali si dwadziecia krokw od niego.
Potrzebujesz konia odezwa si kto tu obok prawego okcia Kipa.
Chopak omal nie wyskoczy ze skry. Zamruga idiotycznie, patrzc na stajennego.
Cik masz tam robot, co? doda stajenny.
Wiadomo! wykrzykn Kip, przypominajc sobie, e ma kurierski worek.
Wiadomo dla krla! Tak, konia! Potrzebuj konia.
Zorientowaem si odpowiedzia mczyzna. Odszed poszuka odpowiednio duego
wierzchowca.
Kip spojrza znowu w stron lorda Omnichroma i Zymuna. Przegapi co jeszcze
powiedzieli, ale zobaczy, jak lord Omnichrom wrcza modemu krzesicielowi w siodle pudeko.
To pudeko. Kip nie mg uwierzy wasnym oczom.
To bya jego szkatuka. Miaa odpowiedni rozmiar, odpowiedni ksztat. To byo jego
dziedzictwo. Jedyna rzecz, jak matka kiedykolwiek mu daa. I teraz mia j Zymun.
Zymun skoni si przed lordem Omnichromem. Kip skuli si, kiedy mody krzesiciel
zawrci konia i pogalopowa na wschd. Lord Omnichrom pomaszerowa z powrotem na szczyt
wzgrza. Stajenny przyprowadzi Kipowi konia, pomg mu go dosi i wsadzi muszkiet do
sakwy przy siodle.
Kip by rozdarty. Lord Omnichrom znika na wzgrzu, doczajc do swojej wity. To on
sta w centrum tego wszystkiego; Kip to wiedzia. Powinien go zabi. Orholamie, szansa
przelatywaa mu przez palce. Z kolei na poudniu Karris szarowaa ku wasnej mierci, a na
wschodzie Zymun, ta mija, odjeda, kradnc Kipowi jedyn rzecz, jaka pozostaa mu po
matce. Zabi lorda Omnichroma i powstrzyma wojn. Zabi Zymuna i odzyska n. Albo
uratowa Karris i zyska szans zabicia krla Garadula. Kip nie mg dokona tego wszystkiego
naraz.
Zoy przysigi ywym i umarym. Zazgrzyta zbami, pewien, e podejmuje niewaciw
decyzj, ale mimo to podj j. Lepiej, eby niewinny y, ni zgin winny. Gavin kocha Karris
i zasugiwa na jeszcze jedn szans na szczcie. Kip pojecha za ni.
ROZDZIA 83
Karris nigdy wczeniej nie braa udziau w bitwie na pen skal, ale obserwowaa kilka z
generaem Gavina, Biegncym Wilkiem. W innych czasach zyskaby saw jako wielki dowdca,
ale musia stawi czoo Corvanowi Danavisowi i trzykrotnie uleg mniejszym siom, ktrymi
dowodzi ten wsaty geniusz. Niemniej by uprzejmym, starszym dentelmenem, ktry mia
sabo do Karris i wyjania jej, co widzi, kiedy odlege szeregi cieray si ze sob. Oczywicie,
czsto by zbyt zajty, eby jej wiele objani, ale byway chwile, kiedy najwyraniej pomagao
mu to myle na gos. Teraz wic, kiedy Karris galopowaa ze wzgrza i kierowaa si w stron
wiru walki, bya w stanie zrozumie z chaosu wicej, ni zdoaaby bez rozmw z generaem.
Budynki, ktrymi mur obrs z obu stron fakt ten ostatecznie przyczyni si do upadku
muru, Karris bya tego pewna na razie pomagay obrocom. Byy jak osypisko wystarczajco
szerokie, eby przeszkadza w postawieniu drabin oblniczych, i zbyt niestabilne, eby szybko
wspi si po nim na mur. W kocu ludzie krla Garadula zorientowali si, ktre miejsca s
wystarczajco stabilne i jaki ciar mog wytrzyma, ale do tego czasu walce si budynki zabiy
wielu ludzi i spowolniy atak.
Kiedy Karris jechaa, na murze po raz pierwszy pojawili si krzesiciele w znacznej liczbie.
Mur nie by wysoki, ale dostatecznie szeroki, by obrocy mogli porusza si po nim z wielk
szybkoci, a widzieli, e nadciga kawaleria krla Garadula.
Czerwoni i podczerwoni pracowali w druynach na szczycie jeden strzela klejcym
ognioelem w atakujcych, a drugi podpala ma. Krl Garadul mia krzesicieli w pierwszym
szeregu niebiescy i zieloni prbowali zmieni kierunek lotu atwopalnego luksynu i cisn go z
powrotem w stron muru. Czerwoni sami strzelali luksynem w mur, ale druyny Garadula nie
byy tak skuteczne w pniejszym podpalaniu mazi. Po obu stronach muszkieterzy robili co w ich
mocy, eby odstrzeli krzesicieli.
Obrocy lepiej sobie radzili z tym zadaniem, ale atakujcych byo tylu, e Karris nie
widziaa, jakim cudem mieliby si duej utrzyma. I dlaczego krl Garadul cign wanie
teraz kawaleri? Prosto pod mur, gdzie tracia moliwo szybkiego wykonywania manewrw i
stanowia atwy cel dla niebieskich krzesicieli na szczycie murw, ktrzy wychylali si zza
krenelay, wystrzeliwali kilka sztyletw z niebieskiego luksynu i zaraz si chowali.
Karris musiaa tylko przepchn si przez tum to nie takie trudne, kiedy siedzisz na
koniu ukra muszkiet, przey wystarczajco dugo, eby zbliy si do krla Garadula, i
odstrzeli mu eb. W gorczce i furii walki, pord krwi, zamieszania i kakofonii bitwy byo
cakiem moliwe, e nikt nawet nie zda sobie sprawy, e miertelny strza pad z tyu.
Karris usyszaa krzyk za sob, jako odrniajcy si od pozostaych wrzaskw.
Odwrcia gow, nadal pochylajc si nisko w galopie. Kilkunastu Lustrzanych Gwardzistw
jechao za ni na ogromnych rumakach. Serce jej si zacisno.
Zatem nici z subtelnego podejcia.
Zapaa znowu za nakadki. Skra w kcikach oczu ju pkaa, ale Karris nadal nie bya w
stanie zerwa przekltego ustrojstwa. Gdyby moga krzesa, miaaby szans. Z trudem zdusia
nag fal czerwonej furii.
Osiemdziesit krokw dalej zobaczya linie przeadowujcych bro muszkieterw.
Rozejrzaa si po tumie za kim, kto mia bro z zamkiem skakowym lontowy na nic jej si tu
nie zda. A potem, zwalniajc, eby wstrzeli si w odpowiedni moment, wpada na jednego z
oficerw, ktry skoczy adowa bro i wanie opiera j na ramieniu. Wyrwaa mu muszkiet z
rk.
Dowdca elazna Pi czsto beszta j za jej woltyerskie sztuczki, za wiczenie
umiejtnoci, o ktrych oboje wiedzieli, e nie maj adnego zastosowania, poza tym, e robi
wraenie na nowych rekrutach w Czarnej Gwardii. Wrzucajc muszkiet do rkawa sakwy,
przypomniaa sobie, jak potny mczyzna krci gow z pen rozbawienia rezygnacj. Miaa
na sobie t przeklt sukienk, w ktrej bya pnaga i miaa znacznie ograniczon swobod
ruchu. Nie moga przecie... Karris wyrwaa stopy ze strzemion, obrcia nadgarstek za plecami,
eby zapa si mocno tylnego ku, wsuna wodze midzy konia i przedni k i zeskoczya,
podczas gdy ko nadal cwaowa. Uderzya o ziemi i natychmiast si odbia, przekrcajc si i
czujc, jak pkaj rkawy sukni. Zawsze wiczya to z lepszym obkiem, ale te na wyszych
koniach, wic po odbiciu omal nie przeleciaa na drug stron sioda. Potrzebowaa uamka
chwili, eby usadowi si w siodle tyem do kierunku jazdy. Wycigna muszkiet, wycelowaa,
starajc si absorbowa tyle galopu konia w kolana, ile zdoa, i prbujc wyczu, ile czasu
upynie midzy pocigniciem za spust i wystrzaem. Wycelowaa w dowdc Lustrzanych
Gwardzistw znajdujcego si czterdzieci krokw za ni i pocigna za spust.
Wycelowaa idealnie, bezbdnie wybraa moment, ale muszkiet nie wypali. Pocigna
znowu za spust zamka skakowego, sprawdzia mechanizm. Nie byo krzemienia. Wypad,
pewnie w czasie jej imponujcych wyczynw woltyerskich. Niech to szlag!
Karris odrzucia muszkiet, obrcia rce, zerkna za siebie, eby mie pewno, e trafi na
paski grunt i zeskoczya. Zeskoczenie z sioda, na ktrym jechao si tyem do przodu i ponowne
wskoczenie byo w gruncie rzeczy o wiele trudniejsze od poprzedniej sztuczki, ale udao jej si
znakomicie uderzya obiema stopami o ziemi i odbia si w chwili, gdy pd konia
katapultowa j w powietrze.
Tyle e pd pocign j nie tylko do przodu, ale i do gry, kiedy gow zwierzcia
odstrzelia kula muszkietu, a sam wierzchowiec pad na ziemi. Gdyby nadal trzymaa wodze, te
poleciaaby na ziemi. Zamiast tego zamienia si w ludzk kul armatni. Sia jej skoku i
nagego upadku konia sprawia, e obrcia si w powietrzu jak kot. Leciaa do gry nogami i
tyem naprzd.
Miaa czas tylko na jedn myl: przekoziokuj, kiedy uderzysz o ziemi.
Kiedy jednak uderzya, nie miaa na nic czasu. Na czymkolwiek wyldowaa, miao to
wiele poziomw i na szczcie byo mikkie co nie powstrzymao jej przed waleniem gow i
koczynami we wszystkie strony. Gdy wreszcie wyldowaa na ziemi, nie moga si ruszy przez
kilka dugich sekund.
Kto przeklina. Zobaczya czyje stopy. Leaa na mczynie, ktry prbowa wygrzeba
si spod niej. Musiaa wyldowa na plecach kilku onierzy pocign ich wszystkich ze sob.
Jeden z nich mia nog wykrcon pod paskudnym ktem. Inny patrzy na ni i kl, a jego nos
zamieni si w fontann krwi.
Ogromna eksplozja porwaa wypowiadane przez niego sowa. Nastpia jakie
szedziesit krokw od nich. Wydawao si, e na chwil zamaro cae pole bitwy, a potem
wydarzenia tak przypieszyy, e nie dao si ich wszystkich naraz ogarn.
Karris zerwaa si na rwne nogi i prawie pada. W gowie tak si jej krcio, e
potrzebowaa caego skupienia, eby nie upa. Sprawdzia szybko swj stan. Miaa piekce
otarcia na rkach i nogach, sukni w aosnym stanie, ale adnych powanych obrae. Dotkna
oczu. Oczywicie, nakadki wyszy bez szwanku. I jeszcze byy umazane krwi, wic trudniej
byo przez nie patrze. Po prostu cudownie.
Teraz kiedy znalaza si pord walki, wiat si skurczy. Widziaa obrazy jak mae
malowida, ale wszystkie fragmentaryczne. Dostrzega krzesiciela na bramie Matki Izem
Niebieski? Co on tam robi? Sta z niebiesk skr, wycignitymi rkami i wystrzeliwa
niebieskie sztylety jeden po drugim absolutnie oszaamiajcy pokaz byskawicznego krzesania i
skupienia woli, jakiego wymagao strzelanie z obu rk. By jak tuzin muszkieterw... jak trzy
tuziny, mimo przymglonego wiata porannego soca. Gdziekolwiek si obrci, padali ludzie.
Odwrci si w stron Lustrzanych Gwardzistw i Karris zobaczya niebieskie ostrza odbijajce
si we wszystkie strony od lustrzanych zbroi, wgryzajce si we wszystkich ludzi wok
gwardzistw; czasem jednak trafiay w szczelin albo uderzay w zbroj wystarczajco pasko,
eby ostrze si przebio.
Ciao stano przed Karris pozbawione gowy, z krwi sikajc z szyi w rytm pulsu.
Huk strzelajcych muszkietw i ryk krwi w uszach zmieszay si, puls, ycie i mier
sploty si ze sob.
Lustrzani Gwardzici rzucili si w stron dziury w murze majcej moe siedem krokw
szerokoci. Zatem to std ten wybuch.
Czerwony krzesiciel jeden z Wolnych krla Garadula oszala. Rechota i ciska
ognioelem we wszystkich wok. Ludzie zbryzgani luksynem krzyczeli ze strachu. Kto baga,
eby przesta.
Jaki czowiek spada z krzykiem ze strzaskanego brzegu muru. Polizgn si.
Gdzie na szczycie muru wiato zalnio na miedzianych wosach mczyzny. Karris
przyjrzaa si. Gavin! Pochyli si do drugiego mczyzny, wydajc rozkaz. Corvan Danavis.
Zatem naprawd by generaem. I znalaz si tutaj? Gavin klepn go w rami i rozdzielili si.
Karris odwrcia si, przypominajc sobie o cigajcych j Lustrzanych Gwardzistach
by moe poniewczasie.
Dowdca znajdowa si dwadziecia krokw od niej; jego ko szarowa przez szeregi,
dowdca krzycza na ludzi, eby schodzili z drogi; trzyma wycignity miecz. By sam jego
ludzie zostali odcici przez nagy ruch wrd piechoty ale znajdowa si zbyt blisko. Karris
staa bezbronna i nadal chwiaa si na nogach.
Dziesi krokw; jej przeciwnik jakby podskoczy w siodle. Karris dobrze go widziaa,
wiedziaa wic, e nie zosta trafiony z muru, a mimo to wypad z sioda.
Kto go zabi od tyu. Co to znaczy, u diaba? Karris spojrzaa dalej.
Kip... Kip?! Modzieniec jecha penym galopem za Lustrzanymi Gwardzistami ciek,
ktr torowali sobie midzy szeregami onierzy. Nie mia jednak muszkietu.
Zamiast tego trzyma wielk zielon kul, wiksz ni jego gowa. Skr mia zielon, a
wyraz oczu dziki. No i wyglda, jakby w kadej chwili mg wypa z sioda.
Najwyraniej nie przejmujc si, e kieruje konia prosto na inne wierzchowce, wzi
zamach, jakby chcia rzuci pik typowy bd nowicjuszy, ktrzy zawsze myleli, e poniewa
luksyn ma mas, trzeba nim cisn, wykorzystujc si mini. Rka Kipa strzelia do przodu i z
gonym trzaskiem uderzy zielon kul w Lustrzanych Gwardzistw.
Trafi w bok lustrzanego hemu. Lustrzana zbroja z atwoci odbijaa luksyn, ale nadal
musiaa poradzi sobie z pdem, z jakim uderza pocisk. Napiernik mg zatrzyma kul, ale
czowiek w niej i tak mia poamane ebra. W tym wypadku gowa odskoczya na bok, jedziec
wypad z sioda, a zielona kula trafia rykoszetem w rami nastpnego Lustrzanego Gwardzisty,
prawie zrzucajc go z wierzchowca. Potem uderzya w konia trzeciego gwardzisty, trafiajc
zwierz w skro i cinajc je z ng.
Odrzut sprawi, e Kip wylecia z sioda, prawie wytrcajc cay pd do przodu. Jego ko
si cofn, w ostatniej sekundzie starajc si nie wpa na inne wierzchowce, ale one sposzyy
si z powodu spadajcych jedcw i ogromnej, zielonej kuli przelatujcej im obok bw, jeden
uskoczy mu prosto pod nogi. Zwierzta zderzyy si z ogromnym impetem, miadc
Lustrzanemu Gwardzicie nog, bo akurat znalaza si midzy ich bokami.
Oba konie pady, ale Karris bardziej martwia si o Kipa. Kiedy spad, stracia go z oczu.
onierze nadal napywali rzek, naciskajc na Lustrzanych Gwardzistw, nie wiedzc, albo nie
przejmujc si tym, o co toczy si walka. Chcieli tylko wydosta si z cienia tych
mierciononych murw i wkroczy do miasta.
Karris podniosa z ziemi miecz i zanurkowaa w tum. Trzech jedcw zawrcio i
przepychao si do tyu. Nie miaa szansy dotrze do Kipa na czas.
Jeden z gwardzistw wyciga muszkiet z sakwy przy siodle, gotw j zabi, i nagle jego
gowa wybucha tym wiatem i row mgiek.
Karris bya pewna, e i tym razem strza nie pad z murw. Musia pa z przeciwnej
strony ze wzgrza? I co, u diaba, mogo da taki efekt? Wybuchajca kula z muszkietu?
Nadal znajdowaa si za daleko. Zobaczya dwch Lustrzanych Gwardzistw
wycigajcych muszkiety i celujcych w d.
Bliniacze zielone wcznie niemal kolumny, takie byy grube wybuchy z ziemi, w
ktr celowali jedcy, i przeszyy obu. Pierwszy dosta prosto w pier. Zielone wiato
rozszczepio si na lustrzanym napierniku na chwil, i zaraz wybucho, a zielona wcznia nadal
rosa, unoszc ze sob w powietrze gwardzist. Drugi te nie mia szczcia. Wcznia trafia go
w grn cz napiernika, znowu tracc cz luksynu w rozbyskach zielonego wiata. Potem
uniosa si, trafiajc mczyzn w podbrdek i przebijajc gow. Zdara mu hem z popkanej
czaszki, tak jakby dziecko zdmuchno dmuchawiec.
Obaj gwardzici wznieli si w powietrze na kilka krokw, zanim wcznie z zielonego
luksynu pky, posypay si na ziemi i rozpady w nico.
Kip zerwa si na rwne nogi, wygldajc na o wiele bardziej martwego, ni na to
zasugiwa.
Karris zjawia si chwil potem. Spojrza na ni zaciekawiony, a ona powiedziaa:
Kip, to ja. Poznajesz mnie? Karris.
Mimo imponujcego pokazu mocy, Kip nadal by wieo upieczonym krzesicielem, a
umysowy i emocjonalny wpyw kolorw zawsze jest wikszy, kiedy dopiero zaczynasz. Dziko
zieleni sprawiaa, e krzesiciele stawali si niebezpieczni.
Unis rk, a Karris si wzdrygna.
Kip, to ja, Karris powtrzya, a za dobrze zdajc sobie spraw, e bitwa nadal trwa,
chocia liczba kul leccych z murw zmalaa prawie do zera.
Nie ruszaj si powiedzia, przygldajc si uwanie jej twarzy. Unis palec i
wycelowa go tak, jakby zamierza wybi jej oko.
Poczua promieniujce ciepo. Co? Kip te by podczerwony?
Rozleg si syk, kiedy dotkn nakadki i musia trafi w piecz utrwalajc, bo nakadka
si rozpada. Potem dotkn drugiej.
I, ot tak, po prostu Karris znowu moga krzesa.
O, tak!
To co powiesz? zapyta Kip.
O czym on, u diaba, mwi?
Dzikuj? zaryzykowaa.
A ja powiem: zabijmy sobie krla odpowiedzia Kip, umiechajc si szelmowsko.
Bdc we wadzy koloru, zieloni krzesiciele nie mieli za grosz zdrowego rozsdku.
Karris obejrzaa si i zobaczya Raska Garadula, ktry wanie dociera do wyrwy w
murze. Poowa jego ludzi ju wesza do miasta. To by idealny moment na atak c,
pominwszy fakt, e Karris i Kip znajdowali si pod drugiej stronie muru razem z ca armi
krla Garadula.
Krzeszc troch czerwieni z kauy krwi wok nich, Karris poczua przyjemny przypyw
czerwonej wciekoci. Poczua si silna.
No to chodmy zabi krla powiedziaa.
ROZDZIA 84
Nie jestem wystarczajco wana, pomylaa Liv, kiedy lord Omnichrom wrci na szczyt
wzgrza, gdzie siedziaa zwizana. Z wysokoci widziaa znajom posta, ktra braa od
stajennego wielkiego kasztanowatego rumaka, a potem go dosiadaa. Kip. Gdyby si odwrci,
musiaby j dostrzec.
Przez chwil Liv nie bya pewna, czy chciaa, eby j zauway. Nie miaa wtpliwoci, co
by zrobi, gdyby j zobaczy. Przygalopowaby na wzgrze, nie dbajc o to, jakie ma szanse.
Cay Kip. Oto kim by. Nie zawsze najbystrzejszy, ale zawsze do blu lojalny.
Pochylia gow. Tu na niego czekaa tylko mier. I oczywicie, odwrci si na chwil,
siedzc chwiejnie w siodle na wielkim rumaku. A potem kopn pitami i omal nie wypad z
sioda, kiedy zwierz skoczyo do przodu.
Liv prawie wyszczerzya zby na ten widok, ale posta nadchodzcego lorda Omnichroma
zabia w niej wszelk wesoo. Kiedy si zbliy, zdaa sobie spraw, e nie jest taki wielki, jak
wydawa si z oddali. Jego biae szaty i biaa peleryna zwieszajca si z wielkich niebieskich
rogw wyrastajcych mu z ramion sprawiay, e wydawa si wikszy ni miertelnik, ale
wzrostem nawet nie dorwnywa Gavinowi Guile. Za to promienia. Jakby zamiast krwi yy
wypenia mu ty luksyn. Jego wosy wyrzebiono w kolczast koron z tego luksynu, wic
lnia, jakby ukoronowano go samym socem, a oczy poniej byy nieustann burz kolorw.
Przyglda si Liv.
Nie jestem a tak wana, pomylaa znowu. Policzek bolenie jej pulsowa, krew nadal
pyna. Wybuch wozu z prochem sprawi, e stracia przytomno, a szrapnele poraniy jej cae
ciao. Nie wiedziaa, jak j znaleli wrd cia. Nie wiedziaa, dlaczego jej chcieli.
Jak si tu znalaza, Aliviano Danavis?
Piechot, przewanie odpowiedziaa.
Danavis wic o to chodzio. Wiedzieli, e jej ojciec dowodzi armi wroga. A ona jak
ostatnia kretynka sama wesza im w rce. wietna robota, Liv.
Otaczaa ich wita lorda Omnichroma krzesiciele wszelkiej maci z pknitym halo,
onierze, posacy, kilku wysokich rang oficerw z obozu krla Garadula, ktrzy nie kryli
zdenerwowania w towarzystwie krzesicieli, ju nie wspominajc lorda Omnichroma. Lord
podnis dziwny muszkiet, dugoci rwnej jego wzrostowi. Wsun w szczelin lufy nk,
opar bro przed sob i wycelowa w d wzgrza, w wir walki.
Sam rodek tych zielonych drzwi powiedzia.
Trzeci dom na lewo? spyta celowniczy.
Liv nie znaa si za bardzo na muszkietach, ale wiedziaa, e nie da si celnie strzeli z
odlegoci trzystu krokw. Oczywicie, nikt nie chciaby, eby strzelano w jego kierunku, ale
powyej stu krokw celowanie sprowadzao si do zgrubnych nadziei. Niemniej lord Omnichrom
wzi gboki wdech, spojrza wzdu lufy w d, poprzez mgy i strzeli.
Muszkiet rykn.
Trzy donie w gr i jedna w lewo powiedzia celowniczy. Lord Omnichrom wrczy
muszkiet asystentowi, ktry zacz go adowa, i odwrci si do Liv.
Chc, eby do mnie doczya, Liv. Widziaem zeszej nocy, jak suchaa. Rozumiaa.
Wiem, e rozumiaa.
Orholamie, rzeczywicie pomylaa, e patrzy na ni, ale potem zbya t myl, uznajc, e
poniosa j wyobrania. Tamtej nocy suchay go tysice. Jak j rozpozna?
Kochasz ojca, prawda, Liv?
Najbardziej na wiecie.
Skd zna jej imi, ju nie wspominajc o zdrobnieniu?
A ile ma lat?
Ze czterdzieci?
Wic jest stary. Jak na krzesiciela. Gdyby nie by krzesicielem, mgby y kolejne
czterdzieci lat. Jednak jako lojalny wobec Chromerii krzesiciel jest ju staruszkiem, prawda?
Wikszo mczyzn nie doywa czterdziestki. Twj ojciec musi by bardzo zdyscyplinowany,
bardzo silny.
Silniejszy ni mylisz odpara Liv.
Poczua przypyw emocji. Kim by ten sukinsyn, eby mwi o jej ojcu? Liv nikomu nie
pozwoli le o nim mwi. By wielkim czowiekiem. Nawet jeli popenia bdy.
Suga poda dugi muszkiet lordowi Omnichromowi. Ten unis bro, opar jej znaczny
ciar na nce i powiedzia:
Niebieski krzesiciel tu obok wartowni przy bramie.
Liv patrzya przeraona, jak lord Omnichrom czeka. Niebieski krzesiciel chowa si za
blankami, wyskakujc czasem, eby cisn mierci w d, i znowu nurkowa. Kiedy wyskoczy,
lord Omnichrom powiedzia serce. Muszkiet rykn.
Rozbysk wiata i krwi krzesiciel znikn im z oczu.
Rami po paskiej lewej poinformowa suga. Jedna do na lewo i trzy kciuki w
gr.
Lord Omnichrom wrczy mu z powrotem muszkiet z uprzejmym podzikowaniem.
Kiedy nadejdzie czas, powiesz im? zapyta Liv.
Czy powiem? O moim ojcu? Zawahaa si. Zrobi, co bd musiaa.
Co bdziesz musiaa. To ciekawe, jak sprawiaj, e tak wanie trzeba, prawda? A jeli
nie zdyaby wrci do Chromerii na czas? Zabiaby ojca sama, wasnymi rkami? A gdyby
poprosi, eby tego nie robia? Gdyby ci baga?
Mj ojciec nie jest tchrzem.
Unikasz odpowiedzi. Oczy lorda Omnichroma zamieniy si w wir oranu. Liv nigdy
nie przepadaa za pomaraczowymi. Zawsze dziaali jej na nerwy. Kiedy nie odzywaa si przez
dusz chwil, doda: Rozumiem ci doskonale. Kiedy zaoyem wasn Chromeri, te
pocztkowo lepo podaem za jej naukami. Mimo tego, czym jestem. Kiedy jednej z moich
uczennic pko halo, zamordowaem j wasnymi rkami. Nie ona pierwsza zgina z powodu
ignorancji krzesicieli, ani nie ostatnia, ale stanowia pocztek koca. Kiedy j zabiem,
wiedziaem, e zrobiem co zego. Nie mogem si z tego otrzsn.
Krzesicieli ogarnia szalestwo. Jak ciebie. Odwracaj si przeciwko przyjacioom.
Zabijaj tych, ktrych kochaj.
Och, pewnie. Czasem. Niektrzy ludzie nie radz sobie z moc, z wadz. Niektrzy
ludzie wydaj si przyzwoici, dopki nie dasz im niewolnika, bo wtedy okazuj si tyranami, bij
go i gwac. Wadza to prba. Wszelka wadza i moc to prba. Nie nazywamy tego pkniciem
halo. Mwimy, e to pka skorupka jajka. Nigdy nie wiesz, jaki ptak si wykluje. Niektre rodz
si zdeformowane i trzeba je zabi. To tragedia, ale nie morderstwo. Mylisz, e twj ojciec
poradziby sobie z odrobin wiksz moc? Wielki Corvan Danavis? Niesychanie utalentowany
krzesiciel, ktry jednak mia do dyscypliny, eby doy czterdziestki?
To nie jest takie proste odpara Liv.
A jeli jest? Moe Chromeria kultywuje t potworno, bo dziki niej moe utrzyma si
u wadzy? Straszc satrapie, mwic, e tylko ona moe wyszkoli krzesicieli urodzonych na ich
ziemiach? I to za pewn cen; zawsze jest cena. I tylko ona potrafi zapanowa nad krzesicielem,
ktry oszaleje, a to obejmuje wszystkich krzesicieli. Postpujc tak, sprawia, e jest wiecznie
niezbdna, wiecznie potna, a rozdzielajc krzesicieli midzy satrapie, stawia siebie w samym
centrum. Powiedz mi, Liv, kiedy oceniasz Chromeri po jej owocach? Uwaasz j za miejsce
pene mioci, pokoju i wiata, jak mona by si spodziewa po witym miecie Orholama?
Nie przyznaa.
Nie wiedziaa nawet, dlaczego miaaby broni Chromerii, jeli nie tylko z czystego uporu.
Chromeria bya wszystkim, czego Liv nienawidzia, plugawia wszystko, czego si dotkna.
cznie z Liv. Liv zacigna tam dugi. Nie potrafia si okamywa dobrze wiedziaa, e jej
wyjazd do Tyrei i potem ucieczka z Kipem byy po czci ucieczk przed dugiem u Aglaii
Crassos i Ruthgarczykw.
Prawda jest taka, Liv, e wiesz, e mam racj. Po prostu boisz si przyzna, e staa po
niewaciwej stronie. Rozumiem. Wszyscy tak mamy. Istniej dobrzy ludzie, ktrzy walcz
przeciwko nam, dobrzy ludzie! Dali si jednak zwie, oszuka. To boli, porzuci kamstwo, ale
jeszcze bardziej rani y w nim. Popatrz, co robi. Uwalniam miasto, ktre jest nasze, mamy do
niego prawo. Garriston przechodzi z rk do rk jak dziwka, ktr wykorzystywa kady kraj po
kolei. To niesprawiedliwe. To musi si skoczy, a poniewa nikt inny nie chce tego zakoczy,
my musimy si tym zaj. Czy ta ziemia nie zasuguje na wolno? Czy ci ludzie powinni paci
za to, e dwch braci, z ktrych aden si tu nie urodzi i ani nawet krztyn nie dba o t ziemi,
walczyo tutaj? Jak dugo powinni paci?
W ogle nie powinni.
Bo to nie jest sprawiedliwe.
Znowu wzi dugi muszkiet od sugi.
Czerwony krzesiciel na wartowni. Gowa.
Liv patrzya. Trudno byo obserwowa bitw przed Bram Matki z powodu dymu i
rozbyskw magii. Dostrzega jednak, e kawaleria krla Garadula dotara do bramy, adowaa
muszkiety i strzelaa do ludzi na murach, ale te najwyraniej na co czekaa, sfrustrowana, e to
jeszcze si nie wydarzyo. Muszkiet lorda Omnichroma rykn i chwil potem na szczycie wiey
bramnej ukaza si may rozbysk. Liv cieszya si, e nie widziaa wszystkiego.
W sam rodek, lordzie Omnichromie ogosi suga. Doskonay strza!
Odejdcie! Zostawcie nas.
Ze szczytu szybko zniknli wszyscy prcz sugi z muszkietem, ktremu lord gestem kaza
zosta. Lord Omnichrom odwrci si do Liv. Nie umiecha si.
Nie lubi zabija krzesicieli. Nie cierpi tego powiedzia. Robi teraz to, co trzeba
zrobi. Chc, eby do mnie doczya, Aliviano.
Dlaczego? Dlaczego ja? Ledwie jestem dichromatk, ani potn, ani wpywow.
Lord si achn.
Jeste gotowa usysze odpowied na to pytanie? Chcesz by dorosa, Aliviano? Chcesz
pozna brutaln prawd? Bo to jedyna prawda, jak znaem przez ostatnie szesnacie lat.
Jestem gotowa.
Chc ciebie, bo jeste krzesicielk, a kady krzesiciel jest dla mnie cenny. Bo jeste
Tyrejk, a ten kraj bdzie potrzebowa wiele otuchy, kiedy wygramy, a ja nie jestem
Tyrejczykiem. I poniewa jeste crk Corvana Danavisa.
Wiedziaam! warkna.
Posuchaj, kapuciana gowo! Posuchaj, bo inaczej nie bdziesz warta roli, ktr i tak ci
wyznaczyem.
To zamkno jej usta.
Mam nadziej, e jako crka Corvana masz chocia poow jego inteligencji. Jeli tak, to
bdziesz wspaniaym sprzymierzecem. Potrzebuj bystrych przywdcw. Nie bd ci jednak
okamywa. Mam nadziej, e twoje przejcie na nasz stron moe wyzwoli twojego ojca ze
szponw Chromerii. Podejrzewam, e suy Pryzmatowi tylko dlatego, e bya ich zakadniczk.
Jeli to prawda, moliwe, e Corvan do nas przyjdzie, a taki genera po naszej stronie moe
sprawi, e dalsza wojna w ogle nie bdzie potrzebna. Tak wielki strach budzi twj ojciec.
Ludzie nie rusz do walki przeciwko niemu. W czasie Wojny Pryzmatw jego wrogowie
sprawdzali przez lunety, ktry genera dowodzi bitw. Gdy by to twj ojciec, wycofywali si i
walczyli innego dnia. Tak dobry jest twj ojciec i bybym gupcem, gdybym go ignorowa, skoro
mgby walczy dla mnie. Jeli mylisz, e manipuluj tob, to masz racj. Wykorzystam ci.
Jeste wana. Chromeria te ci wykorzysta. Ju wykorzystuje. Doronij i przejrzyj na oczy. J a
bd z tob szczery w tej kwestii. Moja uczciwo zostawia ci wybr. To lepsze ni to, co daje ci
Chromeria.
W jego oczach przeplatay si oran i czerwie, niczym pomienie.
Mia racj. Mwi prawd. A jeli to bya prawda, to moe reszta jego sw te bya
prawd?
Krl Garadul wybi cae moje miasto.
Tak. Wzi nawet paru moich krzesicieli i zmusi ich, eby mu pomogli.
Liv spodziewaa si, e zaprzeczy, e bdzie si usprawiedliwia.
I mimo to, chcesz, ebym mu suya?
Lord Omnichrom zniy gos:
Krlowie nie yj wiecznie. Zwaszcza lekkomylni.
Potna eksplozja zakoysaa murem na lewo od wartowni. Bya wystarczajco silna, eby
ci z ng wielu onierzy i zrzuci sporo ludzi z murw. Kiedy jednak dym opad, Liv odniosa
wraenie, e adunek podoy kto od strony miasta bo tam wanie widziaa rozlege
zniszczenia, cae rzdy domw zwyczajnie starte z powierzchni ziemi. Pord kawalerii rozlegy
si wiwaty, gdy rozwiewajcy si dym odsoni dziur wyrwan w murze.
Widzisz, ludzie Garristonu wsppracuj z nami. Chc by wolni.
Liv jednak ledwie go syszaa. Przez mg na polu bitwy dostrzega co, co zaparo jej dech
w piersi. Kip. I nie tylko on. Kip i Karris kierowali si w sam wir walki. Przez chwil Liv nie
rozumiaa. Walczyli, eby wyzwoli Garriston? A potem jej wzrok przeledzi ciek, ktr
obrali. J echali prosto do krla Garadula.
Krla Garadula, ktrego Kip nienawidzi za zmasakrowanie ich miasteczka i zabicie matki.
A cigao ich p tuzina Lustrzanych Gwardzistw konno.
Ile jestem dla ciebie warta? spytaa.
Ju ci powiedziaem.
Wic jestem twoja, ale pod jednym warunkiem.
Czerwie zawirowaa w jego oczach, a potem zastpiy j oran i bkit.
Ocal moich przyjaci. Jego i j. Tych, ktrych ciga Lustrzana Gwardia. Wskazaa.
Lord Omnichrom przywoa gwatownie sug i mczyzna przybieg z muszkietem.
Chcesz, ebym zabi kilku sprzymierzecw dla zdobycia jednego nowego powiedzia
lord Omnichrom. Handlujesz yciem jak...
Jak dorosa przerwaa mu ostro Liv.
Jak dorosa i wicej, jak przeraajca osoba. Ale ja nie zajmuj si kupowaniem
lojalnoci. Zrobi co w mojej mocy, by uratowa twoich przyjaci. To bdzie prezent,
niezalenie od tego, co zdecydujesz.
Wycelowa z muszkietu w d i strzeli. Lustrzany Gwardzista jadcy w stron Karris
zgin w rozbysku wiata i krwi. Lord Omnichrom odda muszkiet do przeadowania.
Zatem skrel to ze swoich rachunkw, Liv, ale powiedz mi teraz, komu bdziesz suy?
Mnie czy Chromerii?
Su jednemu panu. I tylko jednemu.
Nie byo dobrego wyboru. Nie byo tu tych dobrych. Prba zrobienia czego dobrego
doprowadzia Liv do szpiegowania swojego najwikszego dobroczycy. Chromeria plugawia
nawet mio. Kady, kogo znaa, powiedziaby, e lord Omnichrom to potwr, ale wszyscy,
ktrych znaa, byli zepsuci przez Chromeri. Dobrze, moe wic lord Omnichrom nie by
ideaem. Gavinowi te daleko do ideau. Jedynymi niewinnymi ludmi byli tu Tyrejczycy.
Zasugiwali na wolno. Jeli Liv miaa walczy, to nie bdzie walczya dla ciemicw.
Su jednemu panu? Miaa jako Danavis wybra, komu bdzie suy? Niech i tak bdzie.
Biorc gboki wdech, Liv zoya oficjalny, gboki tyrejski ukon.
Lordzie Omnichromie oznajmia spokojnym gosem i spojrzaa mu w oczy jestem
twoja. Czym mog suy?
ROZDZIA 85
Zdrajcy! usysza Kip.
Odwrci si gwatownie do Karris, ktra to powiedziaa. Spluna na martwego
Lustrzanego Gwardzist. Wadcza, pewna siebie.
Co ona robia?
Zapaa muszkiet i rg z prochem, i zacza przeadowywa bro, jakby bya zwykym
onierzem. Kiedy Kip zobaczy wyraz twarzy onierzy stojcych obok, wreszcie zrozumia.
Przed chwil widzieli, jak on i Karris walczyli z Lustrzan Gwardi, ale otaczajcy ich ludzie nie
wiedzieli, kto po ktrej stronie walczy i czy powinni interweniowa. Wygldao na to, e
onierze stracili wszystkich oficerw nic dziwnego, zwaywszy, e obrocy na murach
najpierw prbowali zabi wanie oficerw. Pewnie tylko dziki temu Kip i Karris jeszcze yli.
No to co, krzesicielu? powiedziaa, koczc adowanie.
Robia to rwnie szybko, jak wszystko inne. Jej skra miaa kolor krwi. Oczy ju nie kryy
si pod fioletowymi nakadkami uniemoliwiajcymi krzesanie. Chwileczk, to on to zrobi? By
roztrzsiony, wycieczony. Jednak: jej blef poskutkowa. onierze odwracali si do walki, wolc
nie wchodzi w drog tej megierze.
Mwia do niego.
No jasne, geniuszu, przecie to ty przed chwil wykrzesae dwie ogromne wcznie i
nadziae na nie gwardzistw.
I ta myl sprawia, e Kip spojrza na mczyzn, ktrych zabi. To by bd. Jeden mia
spienion, krwist dziur w piersi wielkoci pici Kipa. Gowa drugiego zostaa rozdarta na
strzpy; odamki biaej koci zmieszane ze szkaratem tworzyy obraz, ktry za nic nie chcia
zoy si w twarz.
Kip, zwykle to kiepski pomys w przypadku takich nowicjuszy jak ty, ale chc, eby
wykrzesa wicej zieleni. Potrzebuj twojej pomocy sykna Karris.
Kip gapi si na smug na ziemi, ktra kiedy bya gow. onierze prcy w stron bramy,
stratowali kawaki mzgu i koci, omijajc dwjk krzesicieli szerszym ukiem ni dwch
gwardzistw, ktrych zabi Kip.
Kip! Spoliczkowaa go i to mocno. Pniej popaczesz. Teraz bd mczyzn.
Czerwone gwiazdy w jej szmaragdowych oczach rozbysy. Zakla, przez chwil
gwatownie czego szukajc, a potem kilka pasemek zieleni rozsnuo si od jej oczu do opuszkw
poprzez ocean czerwieni, ktry barwi jej blad skr, i wykrzesaa co maego w doniach.
Okulary. Okulary zrobione w caoci z zielonego luksynu. Zaoya mu je na twarz,
poprawia, zapiecztowaa w jaki sposb i odsuna si.
A teraz krzesz! rozkazaa.
Kip by jak gbka. Jakby wyszed na dwr w upalny dzie, zamkn oczy i grza si w
cieple. Gdziekolwiek nie spojrza, widzia jasne powierzchnie, zalane socem pobielone domy i
sklepy, a wszystko to dawao mu magi. Nasika ni, czujc si silny. Wolny. Bl w poparzonej
rce osab i wreszcie cakiem znikn.
Kip doczy do strumienia onierzy idcych w stron dziury w murze. Muszkiety na
blankach umilky. Zaczyna si cudowny poranek, jasny i rzeki; powoli wypala mg. Niedugo
zrobi si gorco.
O ile wczeniej, kiedy Kip sta nieruchomo, strumie mczyzn opywa go niczym gaz,
bo wszyscy widzieli, e jest krzesicielem, o tyle teraz, gdy doczy do strumienia, musia si
przepycha jak inni. Im bliej murw, tym bardziej skupiay si szeregi, ale onierze prbowali
trzyma si swoich oddziaw mimo przepychanki. W miar jak robio si coraz cianiej i
cianiej, im bardziej ograniczano mu swobod ruchw, Kip coraz bardziej buntowa si
przeciwko temu. Nie by pewien, ile z tego wzburzenia pochodzio od niego, a ile to by wpyw
zielonego luksynu, ale wiedzia, e za jego reakcj stao co wicej ni tylko jego psychika.
Kiedy doczyy konie i ludzie w zbrojach chocia tylko maleki uamek wojsk krla
Garadula mia zbroje albo mundury, to wanie ci onierze zamierzali wej pierwsi Kip straci
z oczu krla Garadula. Karris wlizgna si do szeregu przed nim i wykorzystywaa swoj
smuk sylwetk i mocne minie, eby wepchn si midzy ludzi i przecisn si do przodu.
Kip wkrtce j te straci z oczu. Jedyne, co mg, to i dalej, razem z tumem zacieniajcym
si tu przy murze.
Ty! krzykn kto.
Kip spojrza w t stron. Jedziec stojcy dziesi krokw dalej gapi si na niego. Kip nie
mia pojcia, kim jest ten czowiek.
Ty! powtrzy oficer. Nie jeste jednym z nas!
W pierwszej chwili Kip pomyla, e moe to jeden z onierzy, ktrzy odprowadzili go
razem z Zymunem po incydencie z ogniem. Ale nawet tego nie by pewien. Niestety, to nie miao
znaczenia. Oficer go rozpozna.
Mczyzna szarpn za muszkiet, prbujc wycign go z sakwy przy siodle, ale bro
ugrzza z powodu cisku, w jakim stay konie.
Szpieg! Zdrajca! krzycza oficer, wskazujc palcem Kipa. Nie ma zarkawi! Nie jest
jednym z nas! Morderca! Szpieg! Ten zielony krzesiciel to szpieg!
Tum popycha Kipa po stosie gruzu do dziury w murze i teraz chopak znalaz si wyej.
Wszyscy doskonale go widzieli.
Oficer wreszcie wycign muszkiet i kopn ze zoci konia, gotw jecha za Kipem. Kip
odwrci si do niego, nie bardzo wierzc, e wypali w tum peen rodakw, i unis rce, eby
co wykrzesa, cokolwiek. Noga mu si polizgna na gruzie, a spitrzona fala tumu, gdzie
cz ludzi odsuwaa si, a cz pchaa si naprzd, wytrcia go z rwnowagi. Osun si na
ziemi ludzie byli tak upakowani, e nie gruchn od razu, ale te nie by w stanie si
zatrzyma, gdy ju zacz si przewraca.
Dziura w murze wyplua ich do Garristonu. Kip pad i si przeturla.
Kto nadepn mu na oparzon rk. Kip krzykn. Czyje stopy uderzay go w boki, kto
potkn si o niego, kto inny nadepn mu na brzuch, kto kopn w skro. Kip przeturla si,
staczajc si ze stosu gruzu, sprbowa wsta i oberwa kolb muszkietu. Wyldowa na plecach,
w gowie mu dzwonio, lewa rka pona z blu i nie mg skupi wzroku. Chocia nie chcia
tego, znowu wyldowa jak w na grzbiecie jak wtedy, gdy prbowaa go zabi mistrzyni
Helel. I znowu by rwnie gronym przeciwnikiem jak w na grzebiecie.
Zupenie jakby wiat wiedzia, e Kip musi wybra drog tchrza, i tak spiskowa, eby go
nieustannie na t drog popycha.
Zanim Kip si obejrza, ze wszystkich stron otoczyli go ludzie i zaczli kopa. Kto
prbowa zmasakrowa go kolb muszkietu, ale byo tu tyle ciasno upakowanych ludzi, e Kip
poczu tylko par chybionych ciosw w nogi. Za dawnych czasw przeturlaby si na brzuch,
schowa gow w rkach i zwin si w kulk, czekajc, a Ram znowu udowodni swoj
wyszo, zmczy si zabaw i da mu spokj. Takie zachowanie skazaoby go na mier.
Spodziewacie si, e przyjm lanie, lec na ziemi?
Tak, Kip. Tak wanie postpujesz.
Spodziewacie si, e umr, lec na ziemi?
Spjrz prawdzie w oczy, Kip, aden z ciebie wojownik, choby nie wiadomo co. Dlaczego
nie zwiniesz si w kbek i si nie poddasz?
Po czci spodziewa si, e Karris go uratuje. Ona bya wojowniczk. Gwardzistk.
Krzesicielk. Bya szybka i stanowcza, zwinna i miertelnie niebezpieczna, gdy posugiwaa si
magi lub ostrzem.
Tum by jak bestia, kotujca si, kbica, ryczca masa, w ktrej zatracono wszelk
indywidualno. Kip nienawidzi tego. Schowa gow, gdy kto sprbowa zmiady j stop.
Widzia ze twarze. Migay mu wykrzywione usta. Oblicza wykrzywione nienawici.
Po czci spodziewa si, e uratuje go elazna Pi. Ju dwa razy zjawi si znikd i go
uratowa. elazna Pi by ogromny, silny, przeraajcy. By rwnie cichy i niewzruszony jak
stal. Stranik.
Po czci spodziewa si, e uratuje go Liv. Dlaczego nie? Zjawia si w ostatniej chwili,
eby ocali go przed zabjczyni, mistrzyni Helel.
Po czci spodziewa si, e uratuje go Gavin. Co z niego za Pryzmat, jeli nie zdoaby
uratowa wasnego bkarta? Gavin tu by. Gdzie tutaj. Musia by niedaleko. Wiedzia, e
zrobiono wyom w murze. Na pewno wanie tu pdzi.
Kopniak trafi Kipa w nerk, sprawiajc, e ostrza blu przeszyy cae jego ciao. Kiedy si
szarpn, oberwa pici w twarz, a gowa odbia si od kamieni. Krew trysna nosem,
zalewajc usta i brod.
Nikt nie nadchodzi. Jak wtedy, gdy matka zamkna go w kredensie, kiedy mia osiem lat,
bo za bardzo marudzi, za duo mwi albo... nawet nie pamita, co przeskroba. Pamita tylko
wstrt na jej twarzy. Pogardzaa nim. Cisna w niego jego zup, zamkna drzwi i wysza zapali
mgiek. Zapomniaa o nim. Bo by nic niewart.
Po upywie dnia nadeszy szczury. Obudzi si, kiedy jeden zacz zlizywa zaschnit
zup z jego karku. Czu jego drobne pazurki na piersi, jego ciar, przeraajco duy. Kip
wrzasn, zerwa si, zacz si miota. Krzycza i krzycza, ale nikt nie sysza. Szczur uciek, ale
wkrtce w ciemnoci zjawiy si nastpne. Spady mu we wosy, gryzy w palce u stp, waziy
po nogawkach spodni. Byy wszdzie. Dziesitki szczurw. Moe nawet setki. Krzycza, a zdar
gardo, rzuca si i bi rkami, a zaczy krwawi, skrci sobie kostk na jakich starych
pudekach upchnitych w kredensie. Nikt si nie zjawi.
Matka znalaza go rankiem trzeciego dnia, zwinitego w kbek, kajcego, odwodnionego,
z dugimi, krwawymi ranami na caej gowie, ramionach, plecach i nogach; nawet nie prbowa
zrzuca szczurw, ktre pokryy go jak paszcz. Obok niego lea tuzin martwych szczurw i
jeszcze wicej ywych. Daa mu wod, patrzc szklistym, nieprzytomnym wzrokiem, niechtnie
oczycia mu rany resztkami mocnej cytrynwki, a potem wysza po wicej mgieki. Bez sowa.
Kiedy ponownie j zobaczy, najwyraniej o niczym nie pamitaa. Nadal mia blizny na
ramionach, plecach i poladkach, gdzie pogryzy go szczury.
Nikt nie przyjdzie, Kip. Kolejny kopniak. Zawsze przynosie rozczarowanie. Kolejny
kopniak. Sprawiae zawd. Kopniak. Do niczego si nie nadajesz. Kopniak.
Do! Dosy! woa kto. Oficer przepchn si przez tum, niosc muszkiet. Odsun
si! krzykn.
Unis muszkiet, celujc w gow Kipa.
Co mog zrobi? Wykrzesa mae zielone kulki? Dobrze.
Kip wykrzesa zielon kul, cisn ni w zionc pustk luf i si woli kaza jej tam
zosta.
Oficer pocign za spust. Chwil potem muszkiet eksplodowa mu w rkach. Zamek
muszkietu wybuch, ciskajc poncym prochem w twarz mczyzny i podpalajc mu brod.
Oficer wrzasn i polecia do tyu.
Zabi go!
Kip zobaczy wycigan ze wszystkich stron stal, rozbyski soca na ostrzach. I zacz si
mia. Bo by w czym dobry.
By dobry w przyjmowaniu kary. By wiem. Albo niedwiedziem. wio-
niedwiedziem. Dobry Orholamie, by idiot. Rozemia si znowu, uderzajc domi w ramiona,
kiedy tak lea na ziemi. Zielony luksyn wystrzeli, pokrywajc go tak, jak tamtego zielonego
koloraka w Rektonie.
Kip patrzy, jak miecz opad i wbi si w zielony luksyn na jego rce. Ostrze wgryzo si na
gboko dwch palcw, ale luksyn by gstszy. Zatrzymao si, dygocc jak topr wbity w
drewno. Kip obrci si, wcigajc wicej zieleni z kadej jasnej powierzchni. Nawet nie
wiedzia, jak to robi, wciga i wciga, krzeszc wiato z nieskoczonego rda Orholama.
Wypenio go to t sam dzikoci. Dzikoci zakut w acuchy, osaczon, uwizion.
Luksyn pokry go jeszcze grubsz warstw. Kip podcign nogi i wsta, ryczc.
Oszala. Oszala i czu si wspaniale. Uderzy zielon rk w wybauszajcego oczy
mczyzn z mieczem. onierz polecia do tyu. Kip zatrzyma si na chwil i na jego zbroi
wyrosy kolce. Caym ciarem uderza w ty i w przd, wpadajc na tum, jakby to byy szczury,
ktre miady na cianach kredensu.
Krew tryskaa szkaratnymi sznurami. Kip ju nie by czowiekiem. By zwierzciem, ktre
nie chciao siedzie w klatce. By wciekym psem. Jaka jego saba, rozsdna cz pomylaa,
e nie powinien porusza si tak swobodnie, majc na sobie cik zbroj. By silny, ale nie a
tak.
Nie by wiadom walk toczcych si poza maym krgiem wok niego. A nawet to
docierao do niego jak przez mg gwatowny ruch po prawej i lewej stronie, rozbyski wiata
na ostrzach, unoszone muszkiety, ktre trzeba byo zmiady, zanim wystrzel. Ci, rba i
tuk w bezrozumnej furii. Trzyma si tylko jednej myli: nie dam si powstrzyma.
Po kilku chwilach, a moe po kilku godzinach Kip straci poczucie czasu zobaczy
strach we wszystkich oczach. Nieprzerwany potok ludzi wlewa si przez wyrw, popychany
ostro przez mas cia z tyu, wszyscy napierali do przodu i na Kipa, ale ju sama jego obecno
spowalniaa zalew, ludzie si cofali, gdy tylko go zobaczyli, odskakiwali na boki, majc nadziej
unikn jego furii.
Ich sabo rozognia go jeszcze bardziej. Byli jak szczury gotowe gry w ciemnociach,
ale rozbiegajce si przy wietle byli tchrzami. Uderza w nich, rozbija gowy, rozcina
brzuchy. Zaszarowa na wyrw, skd nie mogli uciec, nabijajc ich na kolce i rozbryzgujc krew
na prawo i lewo.
Jaka myl przebia si w jego umyle. Pord wszystkich krzykw i wrzaskw, strachu,
mgy, strzaw z muszkietw i brzku broni, kto woa: Kip! Kip! Krl Garadul! Tdy!.
Kip nie widzia, kto woa. Wycign szyj, odkry, e sta si wyszy, gdy luksyn
zawirowa pod jego nogami, unoszc go na kilka szerokoci doni. Patrzc w miasto zobaczy
Karris o czerwono-zielonej skrze; trzymaa miecz, wskazujc kierunek w gb miasta.
Krl Garadul zwoywa wok siebie Lustrzan Gwardi, zbiera j, po tym jak rozproszya
si pokonujc mur. Wykrzykiwa rozkazy. Z jakiego powodu by wcieky. Nie widzia Kipa.
Niewiele mylc, Kip popdzi, a caa jego wola bya skupiona i nieprzejednana. Istniaa
tylko jedna sprawa: krl Garadul musia zapaci za to, co zrobi. Musia umrze.
ROZDZIA 86
Kiedy Gavin usysza wybuch, natychmiast wiedzia, co si stao. Prawie ju dotar z powrotem
na mury z portu, gdzie, korzystajc z pierwszego wiata, pomaga krzesa odzie dla uchodcw.
Ewakuacja miaaby pene szanse powodzenia, gdyby ludzie zachowywali si rozsdnie. Gavin
powiedzia starszynie miasta, e arystokraci mog zabra trzy skrzynie, zbrojmistrze i aptekarze
rwnie trzy, bogaci kupcy dwie, a reszta moe wzi tylko to, co zdoa przynie w rkach.
Tak nakazywa rozsdek, nawet jeli polecenie wydawao si surowe. Uciekajcy
Tyrejczycy mog potrzebowa lekarstw i lepiej, eby nie zostawiali broni, ktr krl Garadul
mgby wykorzysta do uzbrojenia onierzy i dalszego szerzenia przemocy. I chocia stano to
Gavinowi koci w gardle wspiera bogatych bardziej ni biednych lepiej byo zabra
bogactwa z miasta. Wszelkie zasoby pozostawione w miecie wykorzysta krl Garadul i z ich
pomoc bdzie zabija dalej. Gdyby ludzie wypenili rozkazy, nadal zostaoby miejsce dla
wszystkich, ktrzy chcieli uciec.
Tyle e oczywicie wszyscy oszukiwali. Wszyscy. Arystokraci przynosili po sze skrzy.
Bogaci kupcy pi. Inni kamali i twierdzili, e s zbrojmistrzami albo aptekarzami.
Gavin przekaza dowodzenie miejscowemu stranikowi, a sam poszed krzesa barki.
Kiedy wrci, odkry, e stranik pozwoli czonkom wasnego cechu wnie dodatkowy baga.
Gavin w pi sekund wykrzesa szafot obok nabrzea i po dziesiciu stranik ju wisia.
Przekaza dowodzenie nastpnej osobie, zanim jeszcze poprzednik zdy umrze.
Podejmuj decyzje szybko i bd tak sprawiedliwy, jak potrafisz powiedzia Gavin do
mocno marszczcego czoo, poznaczonego bliznami po ospie bednarza, ktremu przekaza piecz
nad wnoszonym bagaem. Stoi za tob cay mj autorytet, nawet jeli popenisz bd. We
jedn apwk, a znajd czas, eby zafundowa ci mier o wiele gorsz od tego, co potrafisz
sobie wyobrazi.
A potem odszed. Nie mia na to czasu.
W chwili, gdy usysza wybuch, by u podna muru. Wanie tego si obawia. Dlatego
postanowi wykrzesa Mur ze Sonecznej Wody. Z domami i sklepikami zbudowanymi tu przy
murze miejskim, trudno byo si broni przed wrogiem z zewntrz, ale ju zupenie niemoliwa
bya obrona przed wrogiem od wewntrz. Kady, kto mia sklepik, mg dosta par beczek
czarnego prochu, podkopa si troch pod mur i podpali lont. Zdrajca mg pracowa w
odosobnieniu, bez przeszkd mg i wanie tak zrobi.
Wiedzc, e Czarnogwardzici jad tu za nim, Gavin wbi pity w boki konia. Nie
pojecha jednak do wyrwy. Dziura w murze to, rzecz jasna, wielka zdobycz, ale natychmiast
cignie do siebie obrocw i moe nie by wystarczajco dua, eby przesza przez ni caa
armia. Moe si okaza wskim gardem, doskonaym miejscem do zabijania atakujcych. Lepiej
wykorzysta zamieszanie zwizane z wyrw i otworzy bram gdzie indziej.
Gavin wysa posacw do Bramy Wiedmy i Bramy Kochanki, a sam ruszy w stron
Bramy Matki. Na szczycie muru wpad na generaa Corvana Danavisa wraz z jego wit. Bez
wtpienia Corvan zamierza osobicie dowodzi obron wyomu w murze. Genera zatrzyma si
tylko, eby powiedzie:
Wstrzymuj krzesicieli i kolorakw. Nie wiem dlaczego. Jeli jednak stracimy bram w
cigu nastpnych dwudziestu minut, nie przetrwamy do poudnia.
Cay Corvan skrci informacje do absolutnie niezbdnego minimum.
Jeli miasto padnie powiedzia Gavin bd przy statkach godzin przed poudniem.
Corvan skin gow. Nie bd walczy do mierci. Gavin klepn go w rami. A potem
genera odszed.
Ze szczytu bramy Gavin spojrza na kbic si mas po drugiej stronie. Mao kto strzela
jeszcze do atakujcych z murw, a wojsko pchao si naprzd jak lepa bestia, jej czarne paluchy
sigay w gr, eby pochwyci mur.
Wiele domw poza murami zniszczono w kilka godzin, ale pord ocalaych wojsko
znalazo ju te, na ktre najatwiej si wspi. W paru miejscach powolny strumyk ludzi wspina
si na mur i walczy z nielicznymi obrocami.
Dalej od muru ludzie krla Garadula ustawiali modzierze. Tak naprawd to ju
poniewczasie. Nie miao sensu bombardowanie teraz miasta, a czynic to, zabij pewnie tyle
samo swoich, co obrocw. Mimo to, ju adowali modzierze. Gavin odkry, e ludzie lubi
wynajdowa sobie bezpieczne miejsce z dala od walki, ale chc mc si pochwali, e wzili w
niej udzia. Ci idioci odpal kilka pociskw, a potem bd si przechwala, e odmienili losy
bitwy.
Dobrze wiedzie, e krl Garadul te ma kopoty z dyscyplin.
A wanie gdzie si podziewa krl?
Patrzc w stron miasta z najwyszego punktu na bramie Gavin wyledzi go mimo mgy.
Krl Garadul sam pcha si do miasta. Idiota! Oczywicie, e Gavin nie raz postpowa podobnie,
ale by uzbrojony jak mao kto. Jego obecno na polu bitwy nie suya tylko wzmocnieniu
morale onierzy. Krl Garadul prowadzi atak otoczony setk Lustrzanych Gwardzistw. Kiedy
Gavin go dostrzeg, zobaczy, e Rask wrzeszczy na jakiego posaca, gestykulujc wciekle.
Chcia swoich krzesicieli.
I dlaczego ich nie dostawa?
Gavin przeszed przed wczni Matki i spojrza na wzgrze znajdujce si jakie piset
krokw dalej. Na szczycie byo wida chorgwie i tum. Wykrzesa soczewki, ustawi je w
odpowiedniej odlegoci, eby uzyska ostry obraz i przyjrza si tumowi ponad nisko wiszc
mg. Wielobarwny mczyzna unosi muszkiet i celowa prosto w niego. To jakie szalestwo.
aden muszkiet nie mg strzeli z tak...
Muszkiet strzeli potny wystrza i chmura czarnego dymu. Oczywicie Gavin nie mg
go usysze ponad innymi dwikami bitwy. Jeden z modzierzy wystrzeli. Gavin dalej
przyglda si mczynie. Wykrzesa poczone soczewki, eby nie traci ostroci obrazu.
Polichromatyczny kolorak. Pewnie peen polichromata, albo przynajmniej takiego udawa,
sdzc po kolorach, jakie wykrzesa we wasnym ciele. Ciekawe. Ten mczyzna te mu si
przyglda.
Wok lorda Omnichroma staa nie tylko typowa wita generaw i pachokw, ale te byo
dziesitki krzesicieli. Najwyraniej nigdzie si nie wybierali.
Kto wrczy lordowi Omnichromowi muszkiet. Lord wzi bro, wycelowa szybko i
strzeli. Sekund pnij co trafio we wczni Matki dwa kroki nad gow Gavina i wybucho,
odrywajc kawaek skay. Pociski z luksynu? Z odlegoci piciuset krokw? Gavin nadal
zastanawia si nad tym, kiedy jeden z Czarnogwardzistw pocign go za wczni.
Lord Omnichrom chcia mierci krla Garadula. To takie proste, takie miae. Pewnie
podpuci krla przy Murze ze Sonecznej Wody, rzucajc mu wyzwanie, by zachowa si jak
promachos. Namwi modego wadc, by poprowadzi szturm, majc nadziej, e zginie.
Jeli twj wrg czego chce, nie daj mu tego.
Gavin wykrzesa ma t tabliczk, piszc na niej: Pochwyci Garadula, nie zabija. Za
wszelk cen. Pokry j bkitem i pynnym tym luksynem i cisn w kierunku, w ktrym jak
mia nadziej, zmierza Corvan.
Jednake intuicja Gavina podpowiadaa mu, e gwne uderzenie pjdzie w innym
kierunku, podczas gdy wysiki obrocw skupi si tutaj.
Do Bramy Wiedmy powiedzia do Czarnogwardzistw. Biegniemy!
ROZDZIA 87
Karris zabraa drugi miecz mczynie, ktry lea na ziemi i krwawi z rany w brzuchu. Nie
wiedziaa, po ktrej stronie walczy. Nie obchodzio jej to. Miasto mierdziao prochem,
ciekami, ludzkim potem to ten rodzaj smrodu, ktry przenika skrzan zbroj i ju nigdy nie
udaje si go pozby. Biegnc, wykrzesaa cieniutk powok z zielonego luksynu na obu
mieczach, zapiecztowaa go, a potem naoya warstw czerwonego luksynu i te
zapiecztowaa.
Caa okolica bya pltanin zaukw. Budynki stay przypadkowo rozrzucone, jakby kto
celowo chcia zirytowa ssiadw i cakowicie uniemoliwi zobaczenie czegokolwiek w prostej
linii. Poytek by z tego taki, e krl Garadul nie mg tu zgromadzi dowolnej liczby swoich
ludzi.
Minus z kolei by taki, e... O, w mord! Karris wyskoczya zza rogu i prawie wpada na
trzech Lustrzanych Gwardzistw, ktrzy zagldali do rnych zaukw, jakby zamierzali zacz
si kci, ktrdy powinni i. Karris skrcia ku nim, zanim ktrykolwiek zdy zareagowa.
Rzucia si caym ciarem na najdrobniejszego, wykorzystujc zaskoczenie, dziki czemu sama
zdoaa si zatrzyma, a jego przewrcia. Odwrcia si, zakrelajc lewym mieczem czerwony
uk.
Drugi Lustrzany Gwardzista ustawia miecz w pozycji obronnej, ale za wolno i nie
wkadajc w to zbyt wiele siy. Jej ostrze przecio jego kling i wbio si w obojczyk zbroi. Nie
weszo zbyt gboko, ale tyle wystarczyo. Czerwony luksyn rozla si po zewntrznej stronie
zbroi, a kiedy wyszarpna ostrze, czerwona krew zbryzgaa stron wewntrzn do koloru.
Gwardzista sta chwil, ale dla Karris ju by martwy.
Wpadajc na pierwszego i tnc drugiego, Karris stracia trzeciego z oczu. Obrcia si,
zrobia unik i parowaa atak oboma mieczami, lewy kierujc w d, a prawy w gr, zmieniajc
chwyt na rkojeci. Cios przeszedby prosto przez jej sab praworczn gard, gdyby
jednoczenie si nie uchylia. A tak uderzyo j w rami wasne ostrze. Nie wiedziaa, czy
oberwaa jaki kretyn rusza do walki bez zbroi?
Poderwaa si, tnc, ale Lustrzany Gwardzista zablokowa jej cios. I wtedy wytrzeszczy
oczy. Zalao ich oboje przymione czerwone wiato. Jego miecz wykrzesa iskry, uderzajc o jej
kling, i zapali luksyn nie tylko na jej mieczu. Kiedy ich klingi si spotkay, jego ostrze
zdrapao troch luksynu z jej miecza, wic iskry zapony i na jego broni. Karris zamierzaa
wykorzysta pomienie pniej, ale teraz te si przyday.
Zamachna si poncym mieczem, ktry trzymaa w prawej rce, krelc byskawiczny
uk, a lewym dgna gwardzist w twarz.
Jeli ju nosisz cik zbroj, to nigdy nie podno przybicy w czasie bitwy.
Kopna go, spychajc z miecza pord fontanny poamanych zbw i wydychanej krwi,
obrcia si znowu i zobaczya, e gwardzista, ktrego przewrcia, czoga si do broni.
Nadepna na jego rk, kiedy ju siga po miecz, i wbia ostrze w lustrzan zbroj. Musiaa
uderzy mocno i prosto, eby przebi si przez pyt, ale wiczya to setki razy jako
Czarnogwardzistka, ktrej szkolenie zakadao, e zabjca moe dysponowa wszystkim, co da
mu przewag, cznie z lustrzan zbroj.
Wycigna ostrze, szybko otara resztki poncego luksynu o peleryn jednego z
mczyzn i naoya now warstw. Sama si podpali, jeli nie bdzie uwaa. Zabraa jednemu z
zabitych mocny uk i do poowy oprniony koczan.
No dobrze, gdzie, u diaba, wyldowaa? I gdzie si podziewa Kip?
Mylaa, e wybraa skrt. Wiedziaa, e na poudniu miasta znajduje si targ i wydawao
jej si, e pamita z grubsza gdzie. Wskazaa Kipowi krla Garadula, majc nadziej, e chopak
narobi zamieszania, ruszajc w tamt stron, dziki czemu jej uda si zaj krla od tyu i go
zabi.
Moe le wybraa. Orholamie, zostawia Kipa samego. Maoletniego krzesiciela.
Z drugiej strony, niewiele moga zrobi, eby mu pomc. W Chromerii to, co zrobi Kip,
nazywao si przemian w zielonego golema. Kiedy nauczano tego jako magii wojennej, jaki
czas temu zaprzestano.
Z zielonym golemem wizay si trzy problemy. Po pierwsze, nie mona byo
zapiecztowa zielonego luksynu, bo wtedy tracio si moliwo poruszania. Niektrzy
krzesiciele omijali ten problem, tworzc wielkie, zapiecztowane pyty i czc je spoinami z
otwartego luksynu. To, co robi Kip, byo o wiele trudniejsze. Trzyma ca magi naraz. To
wymagao ogromnej koncentracji, a zbroja bya jedynie tak twarda jak sia jego woli. Jeli kto
rozproszy jego uwag, Kip natychmiast straci zbroj. Po drugie, uycie takiej iloci zielonego
luksynu szybko wypalao krzesicieli. W czasie Wojny Faszywego Pryzmata Karris syszaa o
zielonych krzesicielach, ktrym pkao halo po tym, jak stawali si zielonymi golemami raptem
trzy, cztery razy. Po trzecie, trzeba byo mie si tura. Krzesicielowi byo o tyle atwiej, e sia
woli dwigaa cz ciaru, ale nadal trzeba byo si porusza z obcieniem w postaci
ogromnego kawau luksynu. Co nie zmieniao faktu, e rzucenie otwartego zielonego luksynu na
nogi pozwalao dowiadczonemu krzesicielowi sadzi ogromne susy i kiedy ju rusza, w
zasadzie nie dao si go powstrzyma.
To wszystko oznaczao, e Kip najpewniej da si zabi. A Karris go zostawia. Niech to
szlag. J aka kobieta porzuca dziecko?
Karris sprawdzia raz jeszcze pozycj soca, kryjc si w cieniu. Nadal wisiao nisko na
niebie, a zauki giny w cieniach i mgle. Kiedy spojrzaa w gr, widok ni wstrzsn. Dachy
wynurzay si z mgy jak odlege szecienne gry ponad chmurami. I wtedy zobaczya flary
sygnalizujce odwrt. To by kolor, ktrego mg uy Gavin albo Czarna Gwardia i bya pewna,
e dobrze odczytaa sygna z barw. Ale odwrt dokd?
Port. Wiedzieli, e strac miasto. Chcieli tylko, eby krl Garadul zapaci jak najwysz
cen. Karris nie miaa wiele czasu, by zadba o to, eby ta cena okazaa si najwysz z
moliwych.
Pobiega do pustego domu bya niemal przekonana, e wszystkie tutejsze domy stay
puste. Przepychajc si midzy resztkami kurczakw, obok paru psw i jednej ywej
wychudzonej krowy mnstwo ludzi wprowadzio noc zwierzta do miasta, dla ich
bezpieczestwa i eby ogrza domy znalaza schody, wbiega do pokojw mieszkalnych, ktre
popiesznie oprniono, i znalaza drabin na dach.
Kanciaste, przysadziste domy Garristonu miay paskie dachy. Dach peni funkcj
trzeciego pokoju dla wikszoci rodzin. By idealnym miejscem, eby si ochodzi w gorce,
dugie letnie wieczory i jedyn szans dla posplstwa, eby wychwyci troch bryzy znad Morza
Lazurowego. Budynki stay ciasno upakowane, ale w adnej mierze nie byy jednakowe. Nie
kady budynek mia dwa pitra, a nawet w przypadku tych dwupitrowych kondygnacje byy
rnej wysokoci.
Mimo to, kiedy Karris wesza na dach, w pierwszej chwili wstrzsno ni pikno widoku.
Pobielone dachy, drobne kwadraty i prostokty lnice w socu, mga kbica si przy kadej
krawdzi, kocioy i nieliczne rezydencje wznoszce si nad oparami, jak gry wynurzajce si z
chmur, oraz dominujcy nad wszystkim Trawertynowy Paac. Dalej na poudniu widziaa Mur ze
Sonecznej Wody, niczym zoty pas wok miasta. Bliej, z murw miejskich bi czarny dym i
byo wida rozbyski magii w okolicy bram.
Odcia si od tego. Chyba znalaza targ, ktrego szukaa, chocia z powodu mgy nie
widziaa wystarczajco duo, eby mie pewno.
Ju zaryzykowaa ycie Kipa, obierajc ten kierunek, rwnie dobrze moesz sprawdzi,
czy to si opaci.
Przeklinajc wasn gupot, wykrzesaa zielone pendenty, schowaa oba miecze,
pogrzebaa chwil przy pasach, eby wpasowa te uk i koczan, skla podarte, obcise rkawy
sukni, skla muskularne ramiona i oderwaa rkawy. Odetchna. Potem podbiega do krawdzi
dachu i skoczya.
Domy stay tak blisko, e skok by prosty. Midzy niektrymi domami leay nawet deski,
eby ssiedzi mogli si odwiedza. Dopki nie zechce przej przez ulic, to bdzie atwizna.
Biega najszybciej, jak moga. Jedna ulica, potem kolejny kwarta domw i targ. Zerkaa w ty i
w przd zbliajc si do wikszej przerwy nad ulic.
Tam! Jeden z domw po drugiej stronie by zdecydowanie niszy. Karris skrcia w lewo i
skoczya, przelatujc nad gowami trzydziestu albo czterdziestu Lustrzanych Gwardzistw.
Wyldowaa na niskim dachu, przeturlaa si i skoczya na rwne nogi, eby znowu skoczy na
wyszy dach. Na nastpnym dachu wyldowaa z jedn nog wycignit. Odepchna si, eby
wyskoczy troch wyej, ale nie wytraca pdu.
Wybia si, ale nie do mocno. Wyldowaa, uderzajc torsem o pobielony tynk,
zelizgna si, chwytajc si rozpaczliwie, szukajc oparcia.
Zahaczya opuszkami palcw o spkany, odpadajcy tynk. Rozhutaa si w bok, tracc na
chwil oparcie, kiedy tynk odpad. Uczepia si jedn rk dachu wreszcie trzymaa si czego
mocno i rozhutaa si w drug stron. Opara stop o krawd dachu, jeszcze bardziej
wyduajc rozcicie w sukni. Szybko si podcigna, obawiajc si, e zaraz odpadnie reszta
tynku.
Nie byo czasu cieszy si z faktu, e yje. Karris sprawdzia miecze i uk, zerkna w d
dwudziestostopowy spadek na nierwn powierzchni: w najlepszym wypadku zamaaby nog. I
znowu pobiega.
Dotara na dach wychodzcy na targ i si zatrzymaa. Nadjeda krl Garadul z setkami
Lustrzanych Gwardzistw i paroma krzesicielami. A tu za nimi sun Kip, ktry a si pali,
eby dorwa Raska. Dosownie.
To nie bdzie miy widok.
Karris si umiechna.
ROZDZIA 88
Kip pon. Kto spryska go czerwonym luksynem i podpali.
To go nie powstrzymao. Po prostu pogrubi spowijajc go warstw zieleni, eby czerwie
nie przepalia si przez ni. Ognioel przywar do zielonego luksynu. Kip nie mg zetrze mazi z
twarzy, ktra przywara i nawet nie drgna. Mg jednak przesuwa zielony luksyn, wic zrobi
to, a znowu mia czyste oczy i widzia. Tym samym sposobem przesun cay ognioel na rce i
ramiona, a potem wzdu bokw, wic pomienie tworzyy obrys jego sylwetki. Potrzebowa na
to kilku chwil. Pomyla tylko, a luksyn to zrobi. A cile mwic, sprawi to si woli.
Dziko w nim bya tak silna, e chcia wyrwa si z miasta i uciec. Jednake nie
pozwoliby na to. Ujarzmi dziko. Dziko bdzie mu suy. Pomoe mu zniszczy czowieka,
ktry trzyma bicz i smycz, czowieka, ktry chcia go kontrolowa krla Garadula.
Nie by pewien, czy zmierza we waciwym kierunku, ale szed za onierzami Garadula.
Sam by jak latarnia morska, kiedy pon w mglisty poranek. Niestety, przez to wiato sam le
widzia. Zupenie jak przy trzymaniu pochodni jeli trzymasz j nad gow, moesz spojrze w
ciemno, ale jeli trzymasz j midzy sob i ciemnoci, nie zobaczysz niczego. Kip sam by
pochodni. Nie widzia za duo, ale nie przejmowa si tym. Widzia ludzi oddalajcych si od
niego; niektrzy po prostu uciekali na jego widok gdzie pieprz ronie, ale inni biegli w jakim
konkretnym kierunku. Do miejsca spotkania, punktu zbirki. Gdzie bdzie krl Garadul.
Kip wypad zza rogu prosto na plecy p tuzina onierzy. Nie widzieli go wczeniej, a on
nie mg si zatrzyma. Przebieg przez nich, pord chaosu wrzaskw, poncego ciaa,
przeklestw i krwi, pilnujc si, eby si nie przewrci, kiedy stawa na rnych czciach ciaa.
Wymachiwa rkami, zataczajc szerokie uki; ogie, krew i ostrza zaatakoway tum.
A tum by prawdziwy. Kip dotar na miejsce. Stay tu setki onierzy. Widzia sabe
rozbyski migoczcych zbroi Lustrzanej Gwardii po drugiej stronie placu. A potem da si
wcign, zagarn w kochajce objcia bitwy. Nie byo ju porannej mgy. Ani liczenia
przeciwnikw. Nie byo odszyfrowywania okrzykw wroga i przekadania na prosty jzyk
rozkazw, ktre mogyby mu podpowiedzie, co si bdzie dziao. By tylko ryk dobywajcy si
z garda Kipa, dudnienie jego serca, pulsujce ycie jego wasna magia. Byo tylko palenie w
miniach, opr, ktry poczu, gdy jego pokryta ostrzami rka cia pier mczyzny, wolno,
kiedy przeci go na p i wyrwa przedrami.
wiat zamkn si wok Kipa. Ledwie cokolwiek widzia, ledwie by w stanie obrci
gow w zielonej zbroi. To go doprowadzao do szalestwa. Potrzebowa wolnoci. Nie mg by
uwiziony. By zwierzciem. Przebi si przez szeregi onierzy, ktre si przed nim uformoway.
Wymachujc rkami, ama wcznie jak zapaki. Tuk po gowach zacinitymi piciami jak
maczugami. Zdziera ludzi ze swoich plecw i ama im krgosupy goymi rkami.
I nagle szeregi rozstpiy si przed nim. Odsunli si wszyscy, oprcz jednego onierza,
ktry nie odskoczy na czas i Kip zobaczy dwa rzdy muszkieterw, w kadym po dziesiciu
strzelcw. Pierwszy szereg przyklkn, drugi sta, a wszystkie muszkiety wycelowano w Kipa.
Kto krzykn, wyda rozkaz. Kip widzia jedynego onierza midzy sob i muszkieterami.
Tamten te usysza i zrozumia. Kip zobaczy panik na jego twarzy.
Muszkieterzy strzelili salw. Ogie i dym wyskoczyy z muszkietw jak ryczcy lew na
ofiar. Kip wanie przygotowywa si na pierwsze uderzenie, kiedy zobaczy, e onierz pad.
Kule z muszkietw uderzyy w niego niczym pi; wiele trafio w tej samej chwili, kilka
w chwil po pierwszych jak wykoczenie ciosu. To go cio z ng.
Rozlegy si wiwaty. Kipowi zawirowao w gowie i poczu, e zielony luksyn miknie
wok niego.
Nie! Potrafi przyj kar. To mj dar. To mj talent.
Muszkieter podbieg do Kipa i wycelowa z garacza w jego gow. Co przeleciao obok
gowy mczyzny strzaa? chybiajc celu. Kip zapa ziejc luf garacza i pocign j do
siebie, przytkn do czoa i wcisn do lufy zielony luksyn. Muszkieter pocign za spust i
zamek eksplodowa.
Kip zerwa si z nieludzk si. Stratowa wrzeszczcego muszkietera i spojrza po sobie.
Widzia oowiane kule z muszkietw, spaszczone, zatopione w zielonej zbroi. Jakby strzelali do
drzewa. Kule wbiy si i zatrzymay. Kip rozemia si, niebezpiecznie bliski szalestwa. By
kuloodporny!
Ignorujc muszkieterw kilku uciekao, podczas gdy pozostali gorczkowo
przeadowywali bro do nastpnego strzau, grzebic przy rogach z prochem i manipulujc
pobojczykami rozejrza si za krlem Garadulem. Ci ludzie nie stanowili zagroenia. Nie mogli
go spta. Kopot w tym, e nic nie widzia. Owin si wic mocniej zielonym luksynem i
uczyni si wyszym. Tak po prostu.
O, tu jest. Otoczony przez Lustrzan Gwardi, krl Garadul siedzia w siodle, krzycza na
krzesicielk u jego boku, wskazywa Kipa. Skra krzesicielki bya jasnoniebieska, ale kiedy
gromadzia magi, co strzelio z nieba. Rce kobiety otworzyy si bezwadnie i bkit wyla si
z niej, gromadzc si w kauy na ziemi. Kobieta spada z konia.
Krl Garadul urwa w p zdania i rozejrza si. Krzesicielka po jego drugiej stronie,
czerwona, te wypada z sioda. Tym razem Kip i wszyscy Lustrzani Gwardzici wyledzi,
skd nadleciaa strzaa. Z gry, z dachu. Karris, chuda, muskularna, zakrwawiona, w podartej
sukience ju przygotowywaa nastpn strza. Jeden z gwardzistw cign krla Garadula z
sioda. Trzecia strzaa Karris strzaskaa nagolenic Lustrzanego Gwardzisty i przyszpilia jego
nog do konia. Rumak oszala, skoczy, przewracajc p tuzina ludzi i tratujc ich, zanim
potkn si i przewrci, przygniatajc jedca.
Kip nie zwraca uwagi na zamieszanie. Namierzy ju cel. Czu, e jego siy topniej.
Musia zrobi to teraz. Nie bdzie drugiej szansy. Rzuci si do przodu, ludzie uskakiwali mu z
drogi, a on rozpdza si powoli.
Oszalaem.
Kip wybuch miechem. Jeli to szalestwo, to niech i tak bdzie. Wpad na pierwszy
szereg Lustrzanych Gwardzistw, zanim tamci otrzsnli si po niespodziewanym ataku z dachu.
Niektrzy stali odwrceni, niektrzy byli konno, inni nie, niektrzy wycigali albo
przeadowywali muszkiety, eby zastrzeli zabjczyni na dachu. Kip przelecia nad koniem,
miady ludzi, odbija sabe ciosy.
Wymachujc wielk luksynow pici zmiady hem Lustrzanego Gwardzisty, ale cios
sprawi te, e oderwaa si poowa jego zielonej doni. Zauwaa, e kolce i ostrza, ktre
wykrzesa w innych miejscach na ciele, s odcinane albo si odamuj, kiedy wpada na lustrzan
zbroj. Wali na prawo i lewo, a nawet kiedy miady wroga, jego zbroja si rozpadaa. Z
kadym zadanym ciosem traci cz siebie.
Lustrzani Gwardzici otrzsali si i ustawiali w szyku. Kip przedar si przez szereg i nagle
spojrza w tuziny luf pistoletw, a wszystkie wanie wypaliy. Strza znowu go powali, chocia
przygotowa si na uderzenie. Poczu gorce smugi przy skrze luksyn by teraz cieszy.
Niektre kule musiay si przebi.
Nie zawiod. Nie teraz. Nie tak blisko. Niech to szlag, gdzie jest krl?
Kip zaatakowa najbliszego gwardzist, strzelajc w niego kul zielonego luksynu. Trafia
go w pier i pka na p, a grudki zielonego luksynu odbiy si i poleciay w rne strony, nie
czynic wicej szkody, ni gdyby Kip lekko stukn mczyzn w pier pici. A jednak udao
mu si tylko dziki temu, e wewntrz zielonego luksynu przypadkiem znalaza si kula z
muszkietu.
Reszta Lustrzanych Gwardzistw rzucia muszkiety i jak jeden m wycigna ostre,
byszczce jak zwierciada miecze. Kip patrzy na swoj pier, nabijan spaszczonymi kulami
zawieszonymi w zielonym luksynie, niektre z nich otoczone krwi, w miejscach, gdzie go
zraniy. Wykrzesa wicej luksynu, eby uzupeni zbroj, i zobaczy, jak mae pociski wiruj w
zieleni niczym dki pod wodospadem.
Luksyn was nie rani? A ow?
Kip wycign jedn z oowianych kul z piersi. Wyprostowa rk i si woli wystrzeli
malek kulk z zielonego luksynu razem z muszkietowym pociskiem.
Maa dziurka obrysowana zielon mazi pojawia si na napierniku jednego z Lustrzanych
Gwardzistw. Zbroja popkaa, pajcze niteczki rozbiegy si od dziury, a potem do
szmaragdowego luksynu doczya szkaratna krew i mczyzna si przewrci.
To byo zupenie tak, jakby Orholam tchn nowe ycie w Kipa. By wyczerpany,
umczony, uszczliwiony i wolny. Znowu si rozemia. Cakiem szalony. Absolutnie
niepowstrzymany. Oowiane pociski wiroway w jego zbroi i przesuway si do doni, a on
wystrzeliwa je, jakby sam by muszkietem. Ciar zielonej zbroi, ktry wczeniej go pta, teraz
pozwala mu wystrzeliwa mae pociski z tak si, e gdyby sprbowa tego bez niej,
przewrciby si.
Wycign praw rk, lew, praw, lew. Strzela wszdzie. Wszdzie umierali ludzie.
Kip w ogle nie celowa, ale z tak bliska nie musia celowa. Mierzy w pier i mg trafi w
szyj, w brzuch albo w kogo w drugim szeregu. Tak czy inaczej zabija i szeregi przed nim
topniay. Wystrzeli wszystkie kule ze swojej piersi i odkry, e jeszcze wicej ma ich na plecach
i rkach, a w kadej chwili pojawiay si nowe. Wycina krwaw ciek w Lustrzanej Gwardii.
Nie widzia krla Garadula, ae uzna, e tam, gdzie opr jest najwikszy, wiedzie waciwa
droga. Nic dobrego nie przychodzi atwo.
Pord szeregw i chaosu Kip dostrzeg jaki rozbysk. Krlewskie szaty Garadula.
Przebi si w chwili, gdy krla wcignito na platform na tyach placu targowego. Ludzie
Garadula ponaglali go, eby pobieg jakim wskim zaukiem. Kip skoczy do przodu i odkry, e
nogi z zielonego luksynu nios go dalej ni zamierza. Wyldowa midzy Garadulem i zaukiem,
miadc dwch krlewskich ludzi, w tym ostatniego krzesiciela. Ziemia bya zasana martwymi
krzesicielami, ale Kipa nie obchodzio, w jaki sposb zginli. Nie spuszcza krla z oczu.
Wycign rk za siebie i wystrzeli tuzin kul muszkietowych w pozostaych Lustrzanych
Gwardzistw.
Krl Garadul potkn si o ciao lece na podwyszeniu. Kip dopad go w jednej chwili.
Garadul go kopn. Kip uderzy ogromn pici i zama nog krla jak zapak. Tamten
wrzasn. Kip zapa go za gow, zatrzaskujc dwie wielkie, luksynowe pici po obu stronach i
zacz go podnosi. Szczk muszkietowego ostrzau ucich. Kip by zbyt blisko krla, nikt nie
mia strzela.
Zabie moj matk! wrzasn Kip krlowi w twarz.
Wzrok Garadula skupi si na twarzy Kipa za zielon zbroj.
To ty? spyta. Bkart Liny? Nie jest warta zemsty i sam to wiesz.
Kip! krzycza kto, lecz Kip ledwie to sysza.
Krl prbowa wycign bichhw zza pasa, ale za bardzo cierpia.
Id do diaba! rykn Kip. Id do diaba!
Unis krla wysoko i cisn z caej siy i ca wol.
Kip! Przesta! Tego wanie chce lord Omnichrom...
Nic nie mogo przenikn jego szalestwa, jego czystej furii. Kip nie by pewien, czy czu
j bardziej z powodu rzezi dokonanej na miasteczku, czy z powodu matki. Kocha j. I
nienawidzi.
Krl Garadul krzycza, Kip krzycza, i obaj zaguszyli krzyk Corvana Danavisa. Donie
Kipa uderzyy o siebie, a gowa krla pka jak winogrono, jak arbuz upuszczony z wielkiej
wysokoci, pryskajc sokiem na wszystkie strony.
Kip! Nie! Wanie tego od ciebie chcieli! gos Corvana przebi si przez elazn
czaszk Kipa, ktry upuci bezwadne ciao krla na platform.
Oszoomiony chopak podnis wzrok i zobaczy Corvana Danavisa konno, na czele moe
setki ludzi wjedajcych na plac. Najedcy ju si zaamali, gdy zabrako przywdcy w osobie
krla Garadula, i teraz rozproszyli si na widok tylu nowych onierzy.
Kip usysza, e pada za nim ciao. Odwrci si i zobaczy Lustrzanego Gwardzist ze
strza w piersi. Kto go uratowa. Znowu. Nie widzia tego gwardzisty. W gowie mu si
pomieszao. Mia wraenie, e si kurczy. Znowu sta na wasnych nogach, a zielony luksyn
znikn. Zatoczy si i poczu, e kto go przytrzymuje. Odwrci si. Karris zeskoczya z dachu i
zabraa martwemu krlowi bichhw. Karris? Zamierza j uratowa, prawda?
Niele mu to wyszo.
Spojrza na ciao krla Garadula i poczu tylko pustk. Kiedy podnis wzrok, sta tam
Corvan Danavis i przeklina. Kip nigdy nie sysza, eby mistrz Danavis kl.
Masz pojcie, co wanie zrobie? spyta Corvan.
Id do diaba! odpowiedzia Kip, pusty, odrtwiay, bez ycia. Wybi cae nasze
miasto. Zasuy na co gorszego.
Corvan zatrzyma si i spojrza na Kipa z nowym respektem. Przez chwil nic nie mwi, a
potem odezwa si:
Wskakuj na konia. Musimy wynie si z miasta. Natychmiast.
Przecie go zabiem. Nie wygralimy? spyta Kip.
Czu si otpiay. wiato ranio mu oczy. Niczego tak nie pragn jak koca i ciemnego
pokoju. Przecie wygrali, prawda?
Dlaczego musimy odej?
Popatrz na to powiedziaa Karris, podjedajc. Ju siedziaa w siodle. Wskazywaa na
mur.
Lord Omnichrom sta na szczycie Bramy Matki, w odlegoci moe czterystu krokw. A
kiedy przemwi, dziki jakiej magicznej sztuczce, doskonale go byo sycha:
Zabili krla Garadula! Pomcijcie krla! Wypdcie obcych!
Brama otworzya si, odsaniajc setki krzesicieli setki! i dziesitki kolorakw. Za nimi
stay kolejne tysice onierzy.
Oto dlaczego powiedziaa Karris.
ROZDZIA 89
Intuicja zwioda Gavina.
Przybywajc do Bramy Wiedmy, poczu si jak czowiek, ktry prbuje zatka
przeciekajcy kadub, dysponujc tylko palcami u rk i ng. Choby nie wiadomo jak si
wyciga, dalej nie signie. Utrzymywa bram sam z pomoc Czarnej Gwardii ju od dziesiciu
minut, mimo tysicy onierzy wroga. W tym momencie mg j utrzyma, po prostu stojc tam
za tarcz chronic go przed kulami, ktr Czarnogwardzici wykrzesali przed nim.
onierze wroga nie walczyli z nim. Gdziekolwiek poszed, wojsko si wycofywao.
Gdyby to bya jedyna brama, to mogoby by pomocne. Jednake z trzema bramami i trzema
czwartymi krgu sypicego si muru sprawa bya beznadziejna. Nikt nie chcia stawi mu czoa.
Oficerowie po prostu posyali ludzi na inne odcinki muru i czekali. Jeli bdzie zatrzymywa ich
tu duej, to reszta wojska po prostu wejdzie dwiema pozostaymi bramami. Do tego czasu z
pewnoci pady ju wszystkie pozostae bramy.
Zatem jego wrg by chytry. Nie marnowa ludzi, rzucajc ich przeciwko Gavinowi.
Zwycistwo byo tylko kwesti czasu, wic wrg oszczdza siy. Nie ma co si pieszy. Posa
ludzi, eby obeszli Gavina i parli wszdzie, gdzie go zabrako. Wtedy Gavin albo cakiem
przestanie by skuteczny, pdzc z jednego miejsca na drugie i walczc z ludmi, ktrzy bd si
wycofywa, albo da si odseparowa od gwnej czci swoich wojsk a wtedy lord Omnichrom
powiciby tylu ludzi, ile trzeba, eby tylko go zabi. Albo uj.
Stary wiarus w Gavinie rozeli si. W czasie wojny rzuciby si im do garda. Chcieli si
przed nim wycofywa? Przyparby atak na krla, zabiby go i niech si dzieje co chce. Naraziby
si przy tym na najwiksze niebezpieczestwo, ale nie dbaby o to. To dlatego szczcie sprzyja
modym. achn si. Gdyby da si zabi, uchodcy odpynliby najdalej pi mil od portu.
Klnc, wykrzesa flary sygnalizujce odwrt i wystrzeli je wysoko w niebo.
Jakie wieci z portu? spyta.
Nie, panie.
Gavin nie spodziewa si, e jaki posaniec zdoa go znale, ale mimo to byoby mio.
Chodmy.
Czerwony Czarnogwardzista wykrzesa gruby dywan z czerwonego luksynu wzdu
wyamanych wrt w bramie i podpali go, kiedy Gavin si odwrci i zacz biec. Ju wczeniej
stracili konie i nie wzili sobie adnych nowych. Nieprzyzwyczajone do ostrzau z muszkietw i
magii konie byy dla jedcw rwnie niebezpieczne, jak uyteczne. Poza tym, czowiek w siodle
stanowi atwy cel dla muszkieterw i krzesicieli. Miasto nie byo a tak due, wic pobiegli.
Dziwne wraenie tak biec przez puste miasto. Niemal wszyscy mieszkacy odeszli, ale
jeszcze nie zapanowaa tu atmosfera porzucenia ani nie zalegy warstwy kurzu, ktrymi porastay
miasta po tym, jak je opuszczono. Garriston nalea do tych miejsc, gdzie ludzie zostawiali
jedzenie przypalajce si na ogniu i zwyczajnie uciekali. Jeszcze nawet nie rozwia si zapach
spalenizny; waciwie to mieli szczcie, e nikt nie spali w ten sposb miasta. Puste zauki.
Puste domy. Drobne kwiatuszki porzucone na parapetach okiennych; jeszcze nie zwidy.
Po ciebie te przyjdzie mier, may kwiatuszku.
Dotarli do jednego z mostw, gdy wpadli w zasadzk. Dwa tuziny krzesicieli i kilku
kolorakw zeskoczyo z dachw i zaczo ciska magi. Bez wahania, bez ostrzeenia. No
pewnie. Otoczyli Gavina, eby odci najbardziej oczywist drog odwrotu. Paskie dachy day
im doskona platform do ataku, a otwarty teren przy mocie by doskonaym polem mierci.
Jednake Czarnogwardzici to Czarnogwardzici. Kady zna swoje obowizki i wiedzia,
jak si one zmieniaj zalenie od tego, ktry z nich zginie. Przygotowywali si do takich sytuacji.
Dlatego tu byli. Tarcze z zielonego luksynu, niebieskiego i z jeszcze wikszej iloci zielonego
grube, trzywarstwowe spowiy Gavina. Doskonale wiedzia, gdzie si znajd i e kada z nich
ma dziury, eby on te mg walczy.
Wysun rk przez tarcz i wskaza kadego przeciwnika, ktrego widzia. Wystrzeli
cieniutkie kosmyki nadfioletowego luksynu, przylepiajc koniuszek do krzesicieli i zostawiajc
wiszce sznury nadfioletu. Dwch Czarnogwardzistw byo nadfioletowo-niebieskimi
dichromatami. Ich pierwszym zadaniem byo osonicie Gavina, drugim siebie, a trzecim o ile
to bdzie moliwe wanie to. Widzieli nadfioletowe nici Gavina, wykrzesali niebieski luksyn
wzdu tych lnicych cieek, jednoczenie wycigajc granaty z bandolierw. Cisnli
granatami, ktre pomkny ukiem wzdu nadfioletowych cieek. Jeden, dwa, trzy, cztery, pi,
sze. Zwikszyli nawet ukowate wygicie luksynu, eby naladowao naturaln trajektori lotu.
Napastnicy jednak te dziaali. Trzech Czarnogwardzistw pado po pierwszej fali
ogniowych pociskw. Bronic najpierw Gavina, nie zdyli przygotowa sobie tarczy.
Strumienie czerwonego luksynu trysny z czterech stron; prbowali zala cay most, eby potem
go podpali. Dwaj Czarnogwardzici niebieski i zielony postawili tarcze, by odbi strumienie,
podczas gdy ta Czarnogwardzistka ciskaa wybuchajcymi wietlnymi granatami w kadego
w zasigu wzroku.
Gavin spojrza do przodu i zobaczy, e napastnicy nie blokowali im drogi prosto przez
most. Mg istnie tylko jeden powd chcieli, eby Gavin i Czarna Gwardia uciekli prosto w
szpony czego jeszcze gorszego.
Pociski skrzyy si i odbijay z wyciem od tarcz, wybuchy granatw wstrzsay dachami, a
dwa niebieskie koloraki za ich plecami strzelay ogromnymi, niebieskimi noami podobnymi do
sopli. Czarnogwardzici cienili si wok Gavina, posugujc si wasnymi tarczami, a jeli
bdzie trzeba wasnymi ciaami, eby go osania.
Ruszajmy! Przez most! zawoa dowdca.
To bya moda kobieta. Orholamie, stracili a tylu ludzi, e ta mdka zostaa dowdc?
To wszystko byo zgodne ze szkoleniem Czarnej Gwardii. Chroni, zabezpiecza,
decydowa, dziaa. Bez wahania.
Nie! krzykn Gavin.
Wskaza w bok od mostu i wykrzesa nowy zielony chodnik od rodkowego przsa do
miejsca na ldzie trzydzieci krokw w d rzeki.
Rozbysk! krzykna inna Czarnogwardzistka.
Bya t krzesicielk. Wystrzelia t bomb rozbyskow w powietrze, raptem na
wysoko dziesiciu krokw. Gavin i Czarnogwardzici zasonili twarze, kiedy bomba wybucha
z tak si, e Gavin poczu, jak zadygotay tarcze.
Potem przebiegli nowym, zielonym mostem, podczas gdy stary most za nimi, ju nie
chroniony przed strumieniami czerwonego luksynu stan w pomieniach.
Jeden z niebieskich kolorakw zeskoczy na ulic przed nimi, gdy tylko stanli na drugim
brzegu, zdeterminowany, eby skierowa ich z powrotem do drugiej zasadzki. Kilkanacie rk
wznioso si i Czarnogwardzici podziurawili potwora luksynowymi pociskami, wic
natychmiast ustpi.
Jeden Czarnogwardzista jednak pad, chocia Gavin nie widzia, co go trafio.
Nie! Nie! Nie! krzycza.
Jego partnerka oderwaa si od grupy. Gwardzista, ktry pad, przeturla si na plecy, a
Czarnogwardzistka, kobieta okoo czterdziestki, Laya Gavinowi wydawao si, e tak si
nazywa stana nad nim.
Przykro mi powiedzia Czarnogwardzista, ktry pad. Za duo. Za duo.
Laya odsuna mu powiek, eby obejrze halo towarzysza. Szepna co, pocaowa swoje
palce, dotkna nimi powiek towarzysza, ust i serca. A potem poderna mu gardo. Reszta
Czarnogwardzistw nie czekaa.
Przebiegli obok zauka i zobaczyli plecy kilkudziesiciu muszkieterw, wszystkich w
szyku, z wymierzonymi muszkietami w kierunku, z ktrego nadbiegby Gavin, gdyby pierwsza
zasadzka wykierowaa go zgodnie z planem. onierze byli tak skupieni, czekajc na zdobycz,
ktra miaa pojawi si przed nimi, e nawet nie zauwayli Gavina za sob. Laya oblaa ich w
biegu czerwonym luksynem. Mnstwem luksynu. Ogie tak buchn, gdy podpalia luksyn, e
Gavin widzia cienie p przecznicy dalej co oznaczao, e pomienie wyskoczyy na chwil
ponad dachy. Potem rozlegy si wrzaski ludzi gincych w ogniu.
Kolejne przejcie przez rzek. Tym razem Gavin poprowadzi Czarnogwardzistw nad
pusty brzeg i wykrzesa wasny zielony most. Nie byo potrzeby znowu ryzykowa, e wpadn w
zasadzk.
Dotarli do portu i zastali tam setki onierzy z naadowanymi muszkietami, gotowych do
obrony. Ludzie nadal wchodzili na odzie; gry porzuconego bagau, ktre zepchnito na bok,
teraz zbierano i budowano z nich barykady. Strumie statkw odpywa, linia gina w dali,
przechodzc midzy nogami Straniczki, ktra nieodmiennie czuwaa. Wykorzystano wszystkie
statki stojce w porcie. Wikszo ju odpyna. Zbudowano dwie wielkie barki z drewna i
niebieskiego oraz zielonego luksynu; one te odpyway. Zostaa tylko jedna luksynowa barka,
ktra cay czas gwatownie si wypeniaa zdecydowanie zbyt du liczb pasaerw.
onierze, ktrzy zostali, byli gwnie Tyrejczykami gdzie u licha podziali si
Ruthgarczycy? Bez wtpienia wczeniej si zaokrtowali. Kto za to zapaci, ale nie teraz.
onierze, ktrzy zostali, robili wraenie zdecydowanych, a ich twarze pojaniay na widok
Gavina. Ci ludzie myleli, e umr, by umoliwi swoim rodzinom ucieczk. Byli gotowi
zapaci t cen.
Kto tu dowodzi? spyta Gavin.
J a, panie. Lordzie Pryzmacie. Panie.
Myszowaty Ruthgarczyk z dziwnie krconymi wosami jak na swoj blad skr i o
sposzonym spojrzeniu, jakby by miertelnie przeraony, wystpi naprzd. W innej sytuacji
Gavin rozemiaby si na widok tak pociesznego czowieczka.
Zaadowalimy prawie wszystkie statki, ktrymi dysponujemy. Zebrali si mczyni,
ktrzy bd walczy. Potrzebujemy miejsca dla jeszcze trzystu, jeli nikt wicej nie przyjdzie ju
z miasta.
Jakie wieci od generaa Danavisa albo dowdcy elaznej Pici?
Nie, panie. Lordzie Pryzmacie. Panie.
Wystarczy panie. Czarnogwardzici, jeeli kto z was moe krzesa, nie ryzykujc
pknicia halo, pomcie mi. Czekajc, zrobimy jeszcze jedn bark.
Czekajc, panie? spyta jeden z gwardzistw.
Genera Danavis przyjedzie. Zrobimy jeszcze jedn bark. A potem odpyniemy. Do tego
czasu genera si zjawi.
Rozlegy si dwiki trbki. Blady Ruthgarczyk krzykn:
Wrg nadchodzi! Do gotowoci!
Utrzymacie port, kiedy my bdziemy robi bark? spyta Gavin.
Ruthgarczyk nadal by drobny, nadal myszowaty, ale twarz mia stanowcz i nie byo ju w
niej niczego komicznego.
Utrzymamy, panie. Bdziemy walczy do ostatniego czowieka.
ROZDZIA 90
Karris wybraa jednego z wierzchowcw Lustrzanych Gwardzistw, ktry wyglda, jakby
zostao mu troch tchu i werwy. Cae ladrowanie mia lustrzane, wic byszczao w porannym
socu. Rwnie dobrze moga od razu namalowa sobie tarcz na plecach. C, sama te rzucaa
si w oczy.
Nie mieli wiele czasu. Czterysta krokw, ktre dzieliy ich od kolorakw lorda
Omnichroma, mona byo przeby tylko idc przez labirynt zaukw i zawaone gruzem ulice. To
spowolni przeciwnika, ale tylko troch. Pewne rzeczy trzeba byo jednak zrobi. Karris podesza
sprawdzi ciao krla Garadula, zaciskajc zby na widok krwi.
Niewtpliwie nie y. Poczua dziwn pustk. Pragna jego mierci. Zasugiwa na to. A
teraz po prostu go nie byo. I bardzo moliwe, e nic dziki temu nie zyskali. Zobaczya swoj
bichhw na ziemi obok ciaa. Sukinkot. Podniosa sztylet, rozejrzaa si, ale nigdzie nie byo
wida jej jatagana.
Nie byo ju czasu. Ludzie Corvana Danavisa skoczyli zbiera proch, amunicj i bro od
polegych i z powrotem formowali szyki. Kip wyglda rwnie fatalnie, jak Karris si
spodziewaa.
To si nazywa choroba wietlna, Kip tumaczy Corvan i moe zrobi z tob
wszystko. Moesz si czu saby jak szczeni albo silny jak morski demon. Widziaem
skromnych mczyzn, ktrzy zdzierali z siebie ubranie, bo nie mogli znie tego, e cokolwiek
dotyka ich skry. Skromne kobiety rwnie, ehm, zreszt mniejsza z tym.
Ej, to si zdarzyo tylko raz zaprotestowaa Karris, dosiadajc konia.
Jeli to moliwe, lepiej nie pozwala krzesicielowi, by zapad si zbyt gboko w siebie po
zbyt duej iloci krzesania.
Corvan si rozemia.
Nie wiem, czy kiedykolwiek nazwabym ci skromn, Karris Biaodb. Zerkn na jej
nog. A ju na pewno nie dzisiaj.
Karris spojrzaa tam, gdzie Corvan. Oe... Udao jej si rozedrze sukni niemal do
biodra, a pozycja w siodle nie pomagaa tego ukry. No dobrze, ale co miaa zrobi? Pj si
przebra?
Czas na nas! krzykn do onierzy Corvan. J edziemy do portu! Albo nas dogonicie,
albo zginiecie.
Jeden z oficerw podszed do niego z pytaniem i generaa pochony obowizki.
Karris zostaa wic z Kipem. Wolaaby jecha do walki bez obcienia, ale nie zamierzaa
go porzuci. Znowu. Istniay waniejsze sprawy ni jej swoboda. Podjechaa do platformy.
Wskakuj, Kip powiedziaa nieco ostrzej, ni zamierzaa.
Wyranie oszoomiony Kip wdrapa si i ruszyli.
Pocztkowo Karris mylaa, e uda im si przejecha. I wtedy dotarli do mostu. Drugi
koniec zablokowano wozami, ktre podpalono tu przed przybyciem udzi Corvana, bo inaczej
zauwayliby dym wczeniej.
Ludzie na czele kolumny zatrzymali si gwatownie, a biegncy za nimi wpadli na nich,
rozbijajc szyki i wywoujc chaos. Corvan jadcy konno blisko przodu prbowa wyplta z
zamieszania jakich krzesicieli, eby zajli si oczyszczeniem mostu poncych barykad. W
normalnej sytuacji zajoby to najwyej minut albo dwie.
Karris jadca przy kocu kolumny zatrzymaa si gwatownie i zacza krzycze na
onierzy w pobliu, eby uformowali ariergard.
adowa muszkiety, mocowa lonty!
Obrcia si i zobaczya pierwszych cigajcych ich kolorakw.
Nigdy w yciu nie widziaa czego podobnego. Wiedziaa, e zielone koloraki potrafi
zmieni stawy tak, e ich nogi staway si niesychanie spryste, ale nie tylko zielone koloraki
skakay z dachu na dach.
ta kolorzyca o promieniejcych czonkach podbiega prosto do krawdzi paskiego
dachu, zbierajc luksyn w obie donie. Zeskoczya, opuszczajc gwatownie rce i wypuszczajc
w kierunku ziemi strumie tego luksynu; wykorzystaa odrzut, ktry podrzuci j na tyle
wysoko, e doskoczya na nastpny dach. Jakby skakaa przez koza, tyle e... bez koza.
Rozbysk zieleni, o wiele bliej.
Karris wystrzelia w gr zielon kul, przechwytujc zielonego koloraka w locie. Strzaem
zmienia trajektori jego skoku podlecia w gr i zamiast wyldowa pord przeraonych
onierzy, wpad na cian budynku. onierze otrzsnli si szybciej od niego. Karris usyszaa
huk wystrzaw.
Niech to szlag! Dowiadczeni onierze zaatwiliby koloraka broni bia, oszczdzajc
cenne strzay na bardziej aktywnych wrogw.
Kolejny zielony kolorak skoczy w powietrze i tym razem Karris nie trafia. Potwr wpad
na tylne szeregi, rozrzucajc ludzi. Pozostali onierze, przeraeni, opucili muszkiety i strzelili;
wikszo nie trafia w koloraka i rania wasnych towarzyszy.
Zanim poradzili sobie z tym stworem, zbiegy si do nich koloraki wszelkiej maci.
Wojsko Lorda Omnichroma wypadao wanie zza rogu. Znajdowao si niecae trzysta krokw
od nich, biego, nabierajc rozpdu do szary. Kilku czerwonych i podczerwonych krzesicieli
lorda jechao konno. Zbliyli si na dwiecie krokw i po wysokim uku cisnli poncymi
pociskami w kierunku stojcych w cisku, uwizionych ludzi Corvana.
Niebieski kolorak cay ze lnicych ktw i ostrzy bieg po dachach po lewej.
Podczerwona kolorzyca skakaa z dachu na dach po prawej bya ysa, a jej ciao dosownie
pono.
Nagle, znikd na ulic zeskoczy wielki krzesiciel, dokadnie przed Karris, plecami do
ludzi Corvana. Stan, rozkadajc rce, jakby trzyma liny i spodziewa si na ich kocach
wielkiego ciaru. Gwatownie rozoy rce, kiedy koloraki niebieski i podczerwony
zeskoczyy do ataku.
Oba potwory szarpny si gwatownie, kiedy niewidzialne liny z nadfioletowego luksynu
napiy si wok ich szyj. Ciao niebieskiego koloraka zawiso nagle poziomo, a cay luksyn,
ktry stwr trzyma, zamieni si w jednej chwili w galaret, gdy prysa koncentracja. Kolorak
roztrzaska si o ziemi przed stra tyln.
Podczerwona kolorzyca, nie majc ochrony, jak dawaaby niebieska zbroja wok szyi,
poleciaa niemale w tym samym kierunku, w ktrym zamierzaa. Jej ciao wyldowao na
nastpnym dachu i pado, a ponca gowa sturlaa si prosto do rzeki.
Krzesiciel, ktry ich ocali, zerkn za siebie, upewniajc si, e koloraki nie yj. Karris a
zaparo dech. To by Usef Tep, Fioletowy Niedwied we wasnej osobie, bohater Wojny
Faszywego Pryzmata. W tej samej chwili, w ktrej do Karris dotar ten fakt, zobaczya, e
ponce pociski, ktre leciay po uku ku ariergardzie, skrciy gwatownie na lewo i prawo,
wybuchajc w bezpiecznej odlegoci.
Kolejny zielony kolorak, ktrego wczeniej nie zauwaya, spad na ziemi podziurawiony
niebieskimi luksynowymi noami. Karris zobaczya Eleleph Corzin o skrze rozwietlonej
bkitem, wychodzc z zauka.
Osonimy was. Uciekajcie! wrzasna jaka kobieta.
Karris odwrcia si i zobaczya co najmniej tuzin krzesicieli stojcych na ostatnim dachu.
Zupenie jakby wesza do galerii bohaterw. Kobieta, ktra krzyczaa, to bya Samila Sayeh.
Deeedee Spadajcy Li staa obok niej, a jej skr spowijay winorole czystego zielonego
luksynu. Pomiennorki sta przy naroniku budynku i rwny strumie pociskw ogniowych
wylatywa z obu jego rk. Siostry Tala i Tayri stay po prawej. Gim Szpon krwawi obficie, jego
lewa rka do niczego si ju nie nadawaa, ale, mimo to, zamierza stan obok Usefa Tepa na
ulicy. I wielu innych, ktrych Karris znaa w modoci albo ktrzy walczyli dla Dazena i ktrych
znaa z drobiazgowych, ywych opisw.
Do kroset! Tylko ty i ten chopak moecie ocali Gavina. Zabierz go i uciekajcie std w
diaby! wrzasna Samila Sayeh i oczy jej rozbysy.
Kiedy barykady si rozpady, ludzie Corvana ruszyli. Karris poczua, e Kip wierci si za
ni. Armia lorda Omnichroma napieraa jak przypyw. Karris dgna konia pitami i ruszya,
zerkajc przez rami na magiczny pojedynek za jej plecami.
Wystarczyo. Wszyscy ludzie Corvana przeszli przez most. Potem zosta ju tylko prosty
odcinek do portu, ktry przelecieli nabuzowani adrenalin.
Karris dojechaa z ostatni grup. Corvan by daleko z przodu, szed w stron Gavina w
gbi portu. Gavin pracowa wygldao na to, e krzesze barki. Kto go powiadomi i Karris
zobaczya, jak rzuca swj krzywy umieszek Corvanowi.
I wtedy zrozumiaa. Jakby dostaa pak po gowie. Gardo jej si zacisno. Wszystkie
kawaki ukadanki zawiroway i wpady na swoje miejsce. Tysic fragmentw z minionych
szesnastu lat i par z ostatnich kilku dni. Ten umiech. Poklepanie Corvana po ramieniu tego
ranka na murze. Gdyby Karris nie spdzia tyle czasu w Czarnej Gwardii, nie wychwyciaby
tego. Gavin i Corvan powinni si nienawidzi. Oczywicie, wszystko dao si wyjani. Byli
zawodowcami, to jasne. Mieli powody, eby wsppracowa, niewtpliwie. Jednake pewne
dowodzenie i natychmiastowe posuszestwo to przychodzio z czasem i z zaufaniem. A jak ci
dwaj mogli sobie ufa?
Kto, wracajc z wojny, jest lepszym czowiekiem?
Gavin powiedzia: To, co znajdziesz w licie to nie jest prawda. Przysigam, e to nie jest
prawda. Po co Gavin nadstawiaby tyka i kama, wiedzc, e za kilka minut wszystko si
wyda?
Bo to nie byo kamstwo.
Oe w mord.
ROZDZIA 91
Karris zsiada z konia, wytrcajc Kipa z odrtwienia. Chopak rozejrza si wok siebie, mruc
oczy. Serce walio mu motem. Jeszcze przed chwil trzyma si tej kobiety, bardziej przejmujc
si, gdy przywar do niej, e rkami dotyka jej piersi i Karris pomyli, e j obmacuje, ni
wybuchajc broni i skrzc magi.
By zgodnie z wszelkimi racjonalnymi standardami skoczonym kretynem.
A teraz nagle znaleli si w porcie. Kip nie bardzo nada za wydarzeniami. Najpierw
onierze chcieli walczy z Corvanem, potem go powitali. Genera zacz wydawa rozkazy i
znikn wrd ludzi, rozmawiajc to z t osob, to z tamt. Kip jednoczenie mia zawroty gowy
i czu w sobie niedwiedzi si. Karris zakla w gos, ale nie rozumia dlaczego. Pocigna go
za rce, nadal zacinite na jej talii. Wypuci j i prawie spad, kiedy zelizgna si z sioda.
Za chwil wrc po ciebie. Poklepaa go po rce.
Nagle zobaczy wyraniej jej twarz. Jakby widzia j na wylot, naprawd rozumia.
Wygldaa... bezbronnie.
Bezbronna? Karris Biaodb? W innej chwili Kip zamiaby si z tego. Teraz widzia
rzeczy zbyt wyranie. Mruya oczy. Po czci z troski o Kipa, ale poklepaa go po ramieniu,
jakby mwia: Niedugo poczujesz si lepiej, wic nie martwia si tak naprawd o niego.
Denerwowaa si z innego powodu.
Odwrcia si i Kip zobaczy, jak si prostuje. Jej ramiona uniosy si braa gboki
wdech. A potem pomaszerowaa nabrzeem, jakby bya rwnie pewna siebie jak zawsze wrd
onierzy, krzesicieli, eglarzy i przeraonych cywili. Mimo rozgardiaszu, niepokoju i toczcych
si nieopodal walk, tum rozstpowa si przed tym ucielenieniem wojny i pikna wzy
mini i kobieca sylwetka, luksynowy miecz nadal dymicy na jej plecach, sadza na nagich
ramionach i dekolcie, szponiasta bichhwa w pici, bose stopy, czarne wosy rozwiane na
wietrze, pewny krok.
Zatrzymaa si przed miedzianowosym krzesicielem, ktry pracowa przy wielkiej barce.
Odezwaa si. Mczyzna odwrci si gwatownie. Nie by to pierwszy lepszy mczyzna. To
by Pryzmat. Gavin natychmiast obj Karris. Z ulg.
Karris staa sztywno, z rkami wzdu bokw, albo zaszokowana, albo uraona Kip nie
wiedzia. A potem powoli, stopniowo, sztywno w jej rkach i ramionach stopniaa. Jej rce si
poruszyy, przeniosy na plecy Gavina i w kocu Karris odwzajemniy ucisk.
I wtedy Gavin zobaczy Kipa. Zaskoczenie. Wypuci Karris, co powiedzia.
Otwarta do Karris z trzaskiem uderzya go w policzek.
Gavin unis rce. Co ja takiego powiedziaem?
Karris ju odchodzia szybkim krokiem, nie odpowiedziawszy.
Gavin spojrza na ni, na Kipa i na niedokoczon bark za sob. Opuci rce. Kip
mgby przysic, e sysza jego przeklestwo a stamtd. Chcia si zapa w sobie. Jakby
widzia ktni rodzicw. Jedyne, czego pragn, to znikn.
Odwrci si w stron miasta. Jego wzrok nadal skupia si z ca intensywnoci na
pojedynczych rzeczach, gubic ogld caoci na rzecz czci. Choroba wietlna. Wiedzia, e ma
przed sob wojsko, ale widzia tylko tego mczyzn, ktry sprawdza lont w zamku. I tego z
poow wsw spalonych, ktry bawi si pobojczykiem, obracajc go na swoim miejscu pod
luf. Tego z wyjtym bagnetem, ktry drapa si nim po plecach i artowa z towarzyszami,
jakby wcale si nie ba, podczas gdy jego wskie renice i pusty wzrok mwiy co cakiem
innego. Tego mczyzn, ktry cay czas mwi, chocia nikt nie zwraca na niego uwagi.
Kip spojrza na puste pochylnie w porcie. Nie zosta ani jeden statek. Nawet najmniejsze
dki znikny. Na nabrzeu niemale rwnolegym do ich pirsu zobaczy ogromnego niadego
mczyzn. W jego postawie byo co wyzywajcego, ale gwardzici celowali do niego z
muszkietw ze wszystkich stron.
elazna Pi.
Cakiem mi odbio, czy to dowdca elazna Pi? zapyta.
Tak, panie? spyta mczyzna stojcy obok konia Kipa.
Odsun si! krzykn Kip. Odsun!
Klnc, mczyni rozstpili si przed nim.
Kip! Co robisz?! krzykn Corvan Danavis.
Z miejsca, w ktrym sta, nie mg widzie elaznej Pici.
Kip prawie go nie sysza. Wbi pity w boki konia i chwyci si go kurczowo. Wyrywajc
si spomidzy setek nerwowych ludzi, ko pogalopowa. Kipem rzucao jak workiem granatw,
ktry tak ciska, e zosta sam sok i nasiona. Ko galopowa wzdu nabrzea, oglnie rzecz
biorc we waciwym kierunku. Tyle e nie zwalnia. Kip pocign mocno za wodze, ale ko
tylko zacisn zby na wdzidle. Nie puszcza.
Lustrzani Gwardzici zobaczyli zbliajcego si Kipa i krzyknli. Kilku zdyo strzeli.
Kip przysigby, e kula z muszkietu lizna go w ucho gorcym jzorem.
Jestem najgupszym czowiekiem, jakiego w yciu spotkaem. Kiedy ko pdzi do
elaznej Pici i jego przeciwnikw, nadal nic zwalniajc, Kip wyrwa stopy ze strzemion i
wyskoczy z sioda, rzucajc si na Lustrzanych Gwardzistw.
Niezalenie od tego wszystkiego, czego dokona wczeniej, kiedy zielony luksyn chroni
go przed urazami, tym razem to mu si nie udao. Nie trafi w gwardzist i rbn o ziemi,
koziokujc par razy i zahaczajc mocno o co spkan, poparzon rk. Mia wraenie, e
ogie przepyn mu przez wszystkie stawy rki. Uderzy gow, przelecia na plecach, zaplta
si we wasne ubranie i sprbowa wsta.
Stan twarz do miasta. Nikogo nie byo od tej strony. Odwrci si do dowdcy elaznej
Pici, stopy mu si zapltay i upad. Podpar si lew rk. Nieproszone zy napyny mu do
oczu. Co za bl.
Nie! krzykn elazna Pi.
Kip z trudem podnis si na jedno kolano, oszoomiony, opierajc si na dygoccej lewej
rce. Chcia przewrci si na plecy, pokaza, e nie stanowi zagroenia, baga, eby nie robili
mu krzywdy.
Spdziem na plecach wicej czasu ni patna dziewka. Do tego.
Jeden z gwardzistw zamocowa bagnet. Podszed do Kipa. Chopak podnis si,
odpychajc si lew doni. Bl zapon mu w rce a do ramienia.
Kip tylko wycign rk w stron Lustrzanego Gwardzisty i sprawi, e ogie mign
teraz w przeciwn stron, a podpar si zdrow doni. Pomienie rykny i pochony
mczyzn. Upiek si ywcem, a lustrzana zbroja zdaa mu si na nic.
Zataczajc si, Kip wsta i rzuca coraz wicej i wicej ognia na gwardzistw. A Corvan
powiedzia, e nie bdzie chcia krzesa przez miesic po chorobie wietlnej. odek Kipa si
wzburzy i chopak zwymiotowa.
Nie by w stanie utrzyma si na nogach. Zawroty gowy i mdoci ciy go, jakby
oberwa po kolanach. odek zacisn mu si tak mocno, e Kip zgi si wp, zwin si w
pozycj podow, nadal wymiotujc i ochlapujc spodnie wymiocinami.
Po raz kolejny Kip, Szarujcy Rycerz na Biaym Koniu, zdoa niczego nie dokona.
Ju by martwy. Wiedzia, e musi by martwy. Gwardzici szarowali na niego, a on zabi
co najmniej jednego z nich. Powinni ju go zabi.
Wypu reszt luksynu. Znowu si pochorujesz, ale potem poczujesz si lepiej, obiecuj.
No ju, chopcze! Nie mog ci nie i krzesa jednoczenie!
elazna Pi?
Kip rozchyli powieki i zobaczy martwych ludzi rozrzuconych wok i stojcego nad sob
dowdc, ktry na piciach mia zakrwawione szpikulce z niebieskiego luksynu. Cay by
poraniony, poparzony prochem i pokryty zasch krwi. Nosi mocno dopasowane niebieskie
okulary z zausznikami zwizanymi z tyu gowy sznurkiem. Ghotra spada mu z gowy i wosy
mia z jednej strony przypalone. W jaki sposb udao mu si uciec po tym, jak zarekwirowa
dziao? Z pewnoci dopada go caa armia krla Garadula.
Mimo to, by tutaj. Posiniaczony, wyczerpany, ranny, ale nie na tyle, eby nie uratowa
Kipa po raz kolejny.
No ju! ponagla go dowdca. Sam mam chorob wietln. Wiem o co prosz!
Kip wypuci reszt luksynu i znowu zwymiotowa; wntrznoci mu si zaciskay, jakby
wszystkie prboway wyrwa si ustami.
Jakim cudem po chwili poczu si lepiej. Niemal by w stanie si podnie. elazna Pi
zapa go za koszul i pocign, pomagajc wsta.
Bawanie, zrobiem to wszystko, eby ci ratowa, a ty omal tego nie zniszczye. Co ty
sobie, u diaba, wyobraa?
Kip nie by w stanie odpowiedzie.
Gapi si na wojsko w ssiednim porcie.
Na jaja Orholama! Prawdziwa bitwa rozgrywaa si raptem dwiecie krokw dalej. Jaka
setka onierzy i krzesicieli bronia portu, walczc z tysicami onierzy i dziesitkami
krzesicieli. Ograniczona przestrze to bya jedyna rzecz, ktra sprawiaa, e ludzie Gavina nie
zostali jeszcze pokonani. Pierwsze szeregi stanowiy pltanin bagnetw i mieczy, nielicznych
wczni i magii, ktr ciskano w obie strony i po obu stronach blokowano. Na tyach Gavin i
paru innych krzesicieli koczyli ostatni bark; nie mogli doczy do walk, bo ich umiejtnoci
byy potrzebne do budowy statku.
Chmara najedcw stale spychaa ludzi Gavina; sama ich masa uniemoliwiaa ich
zatrzymanie. Kip mia wraenie, e ju jest za pno. Nadal byo mu niedobrze, nadal krcio mu
si w gowie i nadal czu si silny jak nigdy w yciu by rozrywany midzy chci pooenia si
i uczuciem, e powinien zacz biec, bo inaczej si spali.
Za mn powiedzia elazna Pi. Bd tak blisko, jak zdoasz. Nie utrzyma si
dugo na wodzie.
Bez adnego wicej sowa wyjanienia utrzyma na wodzie? co miao si utrzyma?
elazna Pi zbieg z nabrzea, jedn rk rozlewajc szerokim strumieniem niebieski luksyn.
Kip ruszy za nim. Bieg po liskiej powierzchni, trzymajc mocno spodnie i modlc si,
eby nie spa. Niebieska cieka opadaa stromo z nabrzea i wypaszczaa si nad wod,
unoszc si na powierzchni jak niestabilna dka.
Cay czas biegnij! krzykn dowdca.
Przed nimi obrona saba, a wielk luksynow bark wanie wodowano. Ostatnie resztki
obrocw prboway walczy i jednoczenie si wycofywa. Niektrzy odwrcili si i padali,
kiedy chcieli pobiec i skoczy na bark. Inni porzucili myl o dostaniu si na statek i starali si
utrzyma pozycj.
Armia lorda Omnichroma bya jednak tak ogromna i tak napieraa, e kiedy zabrako setki
onierzy odpierajcych jej atak, wlaa si gwatownie do portu. Szeregi z tyu napieray tak
mocno i tak niepowstrzymanie, e zarwno obrocy, jak i pierwsze szeregi lorda Omnichroma
zostay zepchnite z nabrzea. Dziesitki, a moe nawet setka ludzi wpada do zatoki.
Nie damy rady. Nie mamy dokd biec!
Jednake elazna Pi tylko wygi niebiesk ciek, oddalajc si od ldu. Na
Orholama, chyba nie bd biec a do barki?
Kip nie da rady. Za bardzo krcio mu si w gowie. Barka bya za daleko.
Szybciej, Kip! Niech to diabli! Szybciej! krzycza dowdca. Woda na prawo od nich
skoczya w powietrze. Kip zerkn i niczego nie zobaczy. Zapa si na tym, e biegnie tu przy
krawdzi luksynowej cieki; kiedy omal nie wpad do wody, skrci ku rodkowi. Znowu woda
podskoczya tym razem po obu ich stronach.
Strzelaj do nas!
Mimo poncych puc i zawrotw gowy, Kip zobaczy magi rozpalajc powietrze
midzy bark i portem. Gavin sta u steru, wyrzucajc z siebie ogromne strumienie ognia,
strzaek, wietlnych granatw istny chromaturgiczny ogie zaporowy. Przestrze wok niego
na barce opustoszaa, kiedy wszyscy cofnli si oszoomieni, w nabonej trwodze, bojc si
kogo, kto by w stanie wada tak magi. Gavin walczy ze wszystkimi krzesicielami w porcie.
Sam. I wygrywa.
Oto mj ojciec. Nie mog go zawie. Wszystko inne schrzaniem. Dotr do tej przekltej
barki.
Nie utrzymam tyle! zawoa penym napicia gosem elazna Pi. Musz zwzi
ciek albo nie dotrzemy!
Dobrze! wrzasn Kip.
Platforma gwatownie skurczya si do szerokoci ledwie trzech doni. Zanurzaa si w
wodzie, kiedy Kip po niej przebiega, rozchlapujc stopami wod.
Zostao im jednak ju tylko trzydzieci krokw. cieka zacza si wygina w gr, eby
dotkn burty barki, z dala od magii ciskanej z pokadu i z portu.
Kip spojrza na Gavina i zobaczy, e kto wszed do otaczajcego go krgu pustki.
Chopak mia ubranie wieniaka, ale Kip natychmiast go rozpozna. Zymun! Zymun zakrad si
na bark razem z reszt uchodcw i trzyma pudeko. Pudeko Kipa. Ostatni rzecz, jak daa
Kipowi jego matka. Jedyn rzecz, jak mu daa.
Gavin nadal ciska magi i odpiera magi. Wszyscy albo patrzyli na niego, albo toczyli
si przy burcie i patrzyli na zbliajcych si Kipa i dowdc. elazna Pi patrzy w d na
krzesany chodnik, skupiony na magii. Tylko Kip widzia lnicy n, wyjmowany z pudeka.
Przy nastpnym kroku Kip nie trafi w ciek i polecia ciko w wod. Fajtapa. Gupek.
Wielki plusk, jakiego narobi, jeszcze bardziej odcign uwag od Zymuna.
Lord Omnichrom wysa Zymuna, eby zabi Gavina. Kip wiedzia to i zdecydowa si
pojecha gdzie indziej. Mia kilkanacie okazji, eby wybra waciwie, i wszystkie przegapi.
Nawet pi minut temu, gdyby nie pojecha po elazn Pi, byby na barce. Mgby
powstrzyma Zymuna.
Kip nie mg ponownie zawie. Nie zgadza si na to. Opuci rce, otworzy oczy mimo
wody i zacz zasysa wiato. Bolao jak diabli, ale si nie przejmowa. Zasysa je, jakby by
dysz silnika w lizgaczu Gavina. I cisn nim w d.
Wystrzeli z wody. Za spraw samego Orholama, albo dziki szczciu, ktre przez cae
jego ycie odwracao si od niego i teraz wreszcie zmienio kierunek, wystrzeli we waciw
stron. Wlecia na pokad barki, wpadajc na kilku ludzi zebranych przy relingu i patrzcych na
niego. Utrzyma si na nogach, chocia wyldowa pod przedziwnym ktem i musia pobiec
najszybciej jak zdoa, eby si nie przewrci.
Wpad w woln przestrze wok Gavina, kiedy Zymun ju by o krok od celu. Zatopi
ogromny, biay sztylet w plecach Gavina na chwil przed tym, jak Kip wpad na niego, czubkiem
gowy rozkwaszajc mu nos. Pd Kipa przerzuci ich obu nad przeciwleg burt barki.
Wyldowali z pluskiem w wodzie. Kip zapa powietrze, zanim si zanurzyli, i natychmiast
rzuci si na Zymuna, bijc go, wyrywajc mu sztylet z jednej rki i pochw z drugiej. Zymun nie
zapa powietrza. Puci sztylet i pochw, mcc rkami i w panice prbujc uciec od napastnika.
Kip prbowa go dgn, nadal pod wod, ale nie trafi.
Gwatownie apic powietrze, wynurzy si.
Zymun wypyn pi krokw dalej. Krew laa si z jego zamanego nosa, plamic wod.
Kip usysza krzyki. Rekiny ju nadpyny; ich gorczkowe ruchy spieniy wod midzy
Zymunem i portem.
Kip! ap lin! ap lin! krzycza kto.
Zwj liny uderzy o wod obok.
Zymun rzuci Kipowi jedno nienawistne spojrzenie i zacz pyn w stron brzegu. By
niezym pywakiem. Szybszym od Kipa. Pyn za nim to byoby szalestwo. I krwawi.
Kip!
Kip poczu pierwszy rzut choroby wietlnej. O, w mord.
Raz ju straci swj sztylet. To wszystko, co mia. Teraz na to nie pozwoli. Unoszc si na
falach i prbujc ignorowa kolejn dwudziestk trjktnych petw przecinajcych wod w
kierunku portu, schowa ostrze do pochwy, wsun j w spodnie i dopiero chwyci lin.
Na szczcie, na kocu bya ptla. Kip zdoa przecign j przez gow, zanim
zwymiotowa pierwszy raz. Nie mia ju nic w odku, wic odruch wymiotny tylko szarpa jego
wntrznociami, podczas gdy barka wleka go za sob, dopki ludzie z pokadu nie zdoali go
wycign z wody.
Kip, wypu reszt luksynu mwi kto do niego.
Nie mog, nie mog.
Wiedzia, e bdzie le. Nie znisby ju wicej blu. Nie potrafi nawet otworzy oczu.
No ju, Kip, zrb to dla mnie poprosi agodnie Gavin.
Kip wypuci resztki luksynu. Ostatnim, czego by wiadomy, by bl przeszywajcy mu
gow, olepiajce lance wiata i ciemno.
ROZDZIA 92
Winia ogarna gorczka. Rana na piersi, ktr sam sobie zada, i upchnite do niej brudne
wosy, zrobiy swoje. mier albo wolno. Nadszed czas.
Sprbowa wsta, ale nie da rady. Za bardzo si trzs. Moe za dugo czeka. Chcia
musia poczeka, a gorczka osignie maksimum, bo tylko wtedy mia szans. Jeeli le to
sobie wyliczy, po prostu umrze i nie bdzie si ju musia martwi problemami Dazena.
To byaby tragedia.
Podpar si, znalaz koo rki ma, brudn miseczk z wosw i po raz tysiczny
sprawdzi, czy nie ma jakich niedoskonaoci. Nie potrafi powiedzie. Chciao mu si paka;
gorczka wywoaa cakowity zamt w jego uczuciach.
Przepraszam, Dazenie. Zawiodem ci powiedzia.
Pozbawione znaczenia sowa. Znikd. Jaka jego cz, ktra marynowaa si w bkicie
od tak dawna, uznaa, e to ciekawe. Nie zaskakujce, ale mimo to, dziwne. Dlaczego czu
emocje tylko z powodu tego, e jego krew bya gortsza ni zwykle? Dziwne, ale nieistotne.
Otworzy ran na piersi, wycign misisty, brudny, uwalany krwi kbek i odrzuci na
bok. Nie wyszed cay kawaki ugrzzy w ranie. Brudnym paznokciem zdrapa resztki. Prawie
zakrztusi si z blu.
Gupota. Posuy si paznokciem? Prbujc oczyci ran? Powinien by wykrzesa
pset. Nie myla logicznie. Zamruga, chwiejc si. Nie, nie byo miejsca na porak. Mniejsi
ludzie mog zawie. Nie on. Nie, dopki nie wyprbuje swojego planu.
Gavin podszed do pytkiej niecki, ktr wydrapa wasnymi rkami w cigu szesnastu lat.
C, a niektrzy nie maj czym si pochwali po szesnastu lat pracy.
Zamia si w gos.
Martwy czowiek w cianie wyglda na zatroskanego. Trzymaj si, Dazenie. Gavinie. Co
tam chcesz. Kimkolwiek jeste, dzisiaj jeste winiem i dzisiaj moesz by wolnym
czowiekiem. Albo martwym, co te jest swoist wolnoci, prawda?
Dazen wzi precyzyjnie utkan mis z wosw i pooy j wewntrz kamiennej niecki,
ktr wyobi przez lata. Pasowaa idealnie, tak jak powinna. Utka j tak, eby pasowaa,
sprawdza tysice razy w trakcie pracy. Siadajc tu przed misk w niecce, Dazen rozwiza
przepask biodrow i przesun si niezgrabnie, a zdoa odoy j na bok.
Szkoda, e Karris nas teraz nie widzi, co? powiedzia martwy czowiek. Jak moga
wybra jego zamiast czego takiego?
Dazen ledwie zerkn na martwego czowieka, siedzce w swojej lnicej, niebieskiej
cianie, kpicego z niego, z nogami groteskowo wycignitymi przed misk z wosw i pytk
nieck.
Nie moesz mnie upokorzy powiedzia do martwego czowieka Dazen. Robi, co
musz. Jeli to gorszce, niech i tak bdzie.
Obliza spierzchnite usta. Nie pi wody. Musia by odwodniony. Mia wraenie, e ma
oboony jzyk.
Martwy czowiek co odpowiedzia, ale Dazen go zignorowa. Przez chwil nie pamita,
co potem. Musia zrobi wod. Chcia si pooy. Orholamie, jaki by zmczony. Gdyby tylko
mg odpocz, miaby si...
Klepanie! To bya nastpna rzecz. Jeszcze odrobina blu, a potem ju wolno, Dazenie.
Jeszcze troch. Jeste Guilem. Nie dasz si tak zaku. Jeste Pryzmatem. Skrzywdzono ci. wiat
musi pozna twoj zemst.
Nadal siedzc nie byo powodu, eby si stamtd rusza, a nie daby rady wrci, gdyby
si odsun przyjrza si caej widocznej powierzchni ciaa.
A potem zacz si uderza. Wszdzie, gdzie widzia. Mocno.
Uwaasz, e to normalne zachowanie? spyta martwy czowiek. Moe szesnacie lat
w kolorze niebieskim ci nie wystarczyo.
Gavin Dazen, do diaba! uda, e go nie syszy. Uderza si po rkach, brzuchu, po
piersi, wszdzie poza ran nie chcia zemdle tak blisko zwycistwa i po nogach. Kad
powierzchni ciaa, ktr widzia, uderza, a staa si niewraliwa na bl, odrtwiaa i, co
najwaniejsze, zaczerwieniona.
Gavin by tylko czowiekiem. Chocia by superchromat, nawet on popenia drobne
bdy. Tego trzyma si Dazen. To dlatego Gavin nie wpuszcza tu niczego, co miao kolor.
Gdyby stworzy niebieskie wiato idealnie, cao w jednym, niewiarygodnie wskim spektrum,
tylko ono mogoby si odbija od przedmiotw. Gavin nie musiaby si martwi, nawet gdyby
wizie mia czerwone, zielone albo te okulary. Jednake maleki rozbysk zieleni, jaki Dazen
widzia za kadym razem, gdy sika do niecki, zanim kolor cakiem znikn, mwi mu, e
spektrum nie byo idealnie wskie.
Teraz wszystko zaleao od tego, ile i jak szybko zdoa wykrzesa.
Trzsc si i dygocc od gorczki i od bicia niemal do krwi, nasika. Nie prosto do
zagbienia. Nie prosto do miski z wosw. Gavin ba si, e gdyby strumie moczu by zbyt
mocny, przebiby si przez olej, ktrym tak drobiazgowo wysmarowa wntrze miski.
Nasika wic do doni i pozwoli, eby ciepa ciecz spyna delikatnie do wosianej miski.
Zrobie ze mnie zwierz, bracie.
Jeeli jednak by zwierzciem, to lisem. Odwodnienie sprawio, e mocz by tak mocno
ty, jak tylko byo moliwe, a tkana, natuszczona wosiana miska wytrzymaa. Serce mu zabio
a chcia zapaka kiedy zobaczy ty kolor po raz pierwszy od szesnastu lat. ty! Zatem
spektrum nie byo doskonae. Dobry Orholamie, jakie to byo pikne.
Zacz z tego krzesa. Tylko odrobin to przypominao prb zassania wody przez torb,
a misa powoli wyciekaa. W lewej doni wykrzesa t kul, nie wiksz od kciuka.
Natychmiast zacza migota wiatem ale tym wiatem. Po raz pierwszy Dazen
zobaczy swoj cel w wietle innym ni niebieskie. Zobaczy wasne ciao w wietle innym ni
niebieskie. A ty, bdc w rodku spektrum zamiast na drugim jego kocu, sprawi, e
zobaczenie czerwonego stao si o niebo atwiejsze. I sprawio, e dostpne spektrum poszerzyo
si w obie strony.
A cae ciao Dazena byo czerwone od bicia.
Wykrzesa czerwie tak tward, jak tylko potrafi, podczas gdy maa ta kulka
zaskwierczaa i znikna. To wystarczyo. Musiao. Skra na jego prawej rce wygldaa szaro w
niebieskim wietle, ktre znowu dominowao w celi, ale wiedzia, e jest czerwona.
A teraz powd, dla ktrego wywoa gorczk.
Dazen krzesa ciepo z wasnego ciaa. To byo niewiarygodnie mao wydajne. Nigdy
wczeniej nic mu z lego nie wyszo, trzs si, gorczka bya tak wysoka, e nie potrafi myle.
Na pewno... na pewno...
Czerpa z ciepa wasnego ciaa, prbowa wyobiazi sobie, e ten ar podnosi si falami z
pustyni. Maleki pomyk, iskra to wszystko, czego potrzebowa. Mia tyle, ile zdoa
wykrzesa. Dazen podpar si jak staruszek. Magia miaa swoj wag, a zwaywszy, ile planowa
rzuci, nie mg przewrci si, gdy tylko zacznie. Uklk i wyszczerzy zby do martwego
czowieka.
Martwy odpowiedzia szerokim umiechem, zgodnie z przewidywaniem. Jakby czeka na
to od lat.
Dazen zoy rce. Wypuci maleki, pocztkowy strumyk czerwieni z prawej doni,
prosto w twarz martwego czowieka. Lew rk wypuci cae zebrane ciepo i...
Wykrzesa malek iskierk.
Luksyn zaj si od iskierki. Czerwie zapona i nagle niebiesk cel zalao czerwone
wiato i ar. Dazen krzesa wicej i wicej, a uderzy z wielk si, prosto w martwego
czowieka, prosto w najsabszy punkt w cianie w celi.
Wstrzs sprawi, e zgi si wp, chocia by na to przygotowany. Cisn pociskiem
ogniowym z tak si woli, e jego osabione ciao nie mogo poradzi sobie z odrzutem.
Wydawao mu si, e nie straci przytomnoci, ale kiedy otworzy oczy, wiat nadal by
niebieski. Poraka. Dobry Orholamie, tylko nie to.
Dazen przeturla si, spodziewajc si zobaczy martwego czowieka ypicego na niego
chytrze. Ale on znikn. Zamiast niego pojawia si dziura. Wyszczerbiona, wyrwana w cianie, o
tlcych si brzegach, jarzcych si od mulistego, wolno palcego si czerwonego luksynu. Dziura
i tunel za ni.
Nie potrafi si powstrzyma. Rozpaka si. Wolno. Nie mg wsta. By za saby, ale
wiedzia, e musi wyj. Musia wydosta si tak daleko, jak tylko zdoa, zanim Gavin odkryje,
e znikn. Zacz si wic czoga.
Kiedy wypez z niebieskiej celi, wstrzyma oddech, przekonany, e bdzie tam jaka
puapka, jaki alarm. Nic. Odetchn gboko, wiee powietrze napenio jego puca si i zacz
czoga si ku wolnoci.
ROZDZIA 93
Kip obudzi si w maym, niebieskim pokoju. Kada powierzchnia bya tu niebieskim luksynem,
nawet prycza, na ktrej spa, chocia rzucono na ni stos kocw, eby byo mu mikko. Czujc
delikatne koysanie, zda sobie spraw, e znajduje si na niebieskiej barce.
A plecy bolay go jak diabli. Waciwie to bolaa go wikszo ciaa. Lew rk mia
obandaowan i czu, e oboono j grubym kompresem. Ramiona i obie rce mia posiniaczone
i czu si rak, jakby obie jego nogi obito dech. Gowa mu pkaa i mia obola waciwie kad
cz ciaa, jaka przychodzia mu do gowy. Poruszy maym palcem stopy. Aha, te by obity.
A poza tym, Kip by godny. Niewiarygodne.
Jeste na statku uchodcw. Nie bdzie tu adnego jedzenia.
Sprbowa zasn. To byo najlepsze rozwizanie. Kiedy si znowu obudzi, bdzie si czu
lepiej. Moe do tego czasu zowi jak ryb albo co w tym gucie. Przekrci si na bok. W
krzyu nadal go upao. Co, do...? Przesun si i zda sobie spraw, e na czym ley.
Sign do pasa spodni i dotkn czego palcami. Otworzy gwatownie oczy. N. Jego
dziedzictwo. Gdyby nie by taki obolay, rozemiaby si. Najwyraniej wniesiono go tu w
kocach i tak zostawiono. Nikt nawet nie zauway sztyletu. Z flotyll statkw z tysicami
uchodcw i onierzy, moe setk odzi, piratami i ca reszt zmartwie Kip najwyraniej nie
by najwiksz trosk Gavina. C, a czego si spodziewaem? Nie mogli mnie przebra w suche
rzeczy... bo nie maj tu adnych suchych rzeczy.
Kip odwin n i usiad. Jkn. Naprawd by obolay. I godny. To jednak nie miao
teraz znaczenia.
Jaka posta mina drzwi, wic Kip szybko wsun n pod udo.
Do pokoju zajrza Gavin.
Nie pisz?! zdziwi si. Jak si czujesz?
Jakby usiad na mnie so.
Gavin wyszczerzy zby, podszed i usiad na pryczy obok Kipa.
Syszaem, e przez chwil prbowae by elazn Pici. Krew go zalaa. Wiesz, to
on ma ratowa mi ycie.
Jest wcieky? zmartwi si Kip.
Gavin spowania.
Nie, Kip. Nikt nie jest na ciebie wcieky. Dowdca nie przyzna si do tego, ale jest z
ciebie dumny.
Naprawd?
Ja te jestem.
Mylaem, e si spniem.
Gavin by z niego dumny? Umys Kipa nie by w stanie ogarn tej myli. Matka zawsze
si go wstydzia, a sam Pryzmat by dumny? Kip zamruga szybko i odwrci wzrok.
Naprawd nic ci nie jest? spyta.
Gavin si umiechn.
Nigdy nie czuem si lepiej. Och, czy ty... znae tego chopca? Zabjc?
Kip poczu gul w gardle.
By jednym z krzesicieli, ktrzy wymordowali Rekton. Nazywa si Zymun. Prbowa
mnie wtedy zabi. Rekiny go zjady?
Kip pamita, e chopak mocno krwawi, pync w stron rekinw.
Nie wiem odpowiedzia Gavin. J a mam tak zasad: dopki na wasne oczy nie
zobaczysz wroga martwego, zawsze zakadaj, e nadal yje. Umiechn si ponuro do
wasnych myli. Ale powiedzia, otrzsajc si z ponurego nastroju to chyba sporo
wyjania.
Wycign szkatuk z ranego drzewa, w ktrym znajdowa si wczeniej sztylet Kipa.
Wrczy chopcu pudeko.
Jest puste, ale pomylaem, e wyglda jak to, ktre matka prbowaa ci da. Albo ukrad
je krlowi Garadulowi, albo to popularny wzr. Wyglda, jakby trzymano w nim n, ale pewnie
wpad do wody. Przykro mi.
Kip chcia si przyzna, ale ba si, e Gavin moe chcie go zabra. Kip nie zdy nawet
go obejrze nie tak naprawd.
Ty w kadym razie odpoczywaj powiedzia Gavin. Ja mam robot do wykonania.
Przyl do ciebie kogo z posikiem, a pniej porozmawiamy. Dobrze? Zatrzyma si przy
drzwiach. Dzikuj Kip. Uratowae mi ycie, synu. Dobra robota. Jestem z ciebie dumny.
Synu. Synu! Byo sycha dum w gosie Gavina, kiedy to powiedzia. Kip sprawi, e
Pryzmat by dumny. Jakby wiato wyszo zza wzgrz i owietlio miejsca w jego duszy, ktre
nigdy wczeniej tego nie zaznay.
Gula w gardle jeszcze bardziej mu urosa, a do oczu napyny zy. Gavin odwrci si do
wyjcia.
Poczekaj! Ojcze, poczekaj!
Kip zamar tak samo jak Gavin w drzwiach. Kiedy ostatni raz posuy si tym sowem,
zachowywa si jak gwniarz i sprawy nie potoczyy si najlepiej.
A potem zrobio si jeszcze gorzej, gdy Kip nagle zda sobie spraw, e Gavin powiedzia
synu w sensie mody czowieku. Kip zapragn skoczy z powrotem do wody penej
rekinw.
Przepraszam, ja nie...
Nie! przerwa mu Gavin, machajc rk. Niezalenie od wszystkiego innego
udowodnie dzisiaj, e jeste Guilem.
Kip obliza usta.
Czy Karris... Widziaem, e ci uderzya. To przeze mnie?
Gavin zamia si cicho.
Kip, kobieta to tajemnica, ktrej nigdy nie poznasz do koca.
Kip si zawaha.
Czy to oznacza tak?
Karris uderzya mnie, bo tego potrzebowaem.
To adna odpowied.
Przepij si troch... synu... Gavin urwa, jakby smakowa nowe sowo. Do ju tych
bzdur z bratankiem. wiat bdzie ci zna jako mojego syna. I do diaba z konsekwencjami.
Umiechn si agodnie, cho szelmowsko. I wyszed.
Kip nie zasn. Opar si o niebiesk cian i wyj sztylet. Ostrze byo z dziwnego
lnicego biaego metalu z czarnym spiralnym rdzeniem od czubka do rkojeci. Miao niewiele
ozdb, nie liczc siedmiu czystych, nieskazitelnych brylantw na rkojeci. A waciwie szeciu
brylantw i chyba jednego szafiru. Kip nie zna si na kamieniach szlachetnych, ale sze byo
czystych jak szko i olniewajco byszczcych. Sidmy by taki sam jak reszta pod wzgldem
wielkoci i czystoci, ale jania oszaamiajcym, magicznym bkitem. Kip schowa sztylet do
pochwy.
J ak moja matka zdobya co takiego? Jakim cudem nie sprzedaa tego za mgiek?
Kip otworzy szkatuk z ranego drzewa, eby schowa sztylet, ale wypada mu z
zabandaowanej lewej rki i wyldowaa do gry nogami na jego kolanach. Obrci pudeko i
zauway, e jedwabne obicie wypada luno, bo nie zostao przymocowane do samej szkatuki,
ale do ramki woonej do rodka. Wycign ramk. Pod spodem znajdowaa si pyciutka
szufladka z dodatkowymi sznurwkami pod kolor pochwy, eby mc j przymocowa do pasw
o rnej szerokoci. Nie bya to tajna skrytka, ale najwyraniej nie zauway jej ani Zymun, ani
krl Garadul, bo w rodku lea licik.
Z niepokojem zerkajc na drzwi i upewniajc si, e nikt obok nich nie przechodzi, Kip
odczyta list napisany, zdecydowanym charakterem pisma przez matk:
Kip, jed do Chromerii i zabij czowieka, ktry mnie zgwaci i odebra mi wszystko, co
miaam. Nie suchaj jego kamstw. Przysignij, e mnie nie zawiedziesz. Jeli kiedykolwiek
kochae mnie, jeli kiedykolwiek chciae zrobi co dobrego na tym wiecie, we ten sztylet i
zabij swojego ojca. Zabij Gavina Guile.
Kip poczu si jak w puapce, sparaliowany. Kto go okamywa, kto go zdradza.
Poczu, jak gbokie jeziora furii burz si w nim. To musiaa by matka. Narkomanka. Dziwka.
Kamczucha. Matka Kipa skamaby dla mgieki, zamknaby go w szafie. Gavin traktowa go
surowo, ale nigdy go nie okama. Nigdy by tego nie zrobi. Nigdy. By jego rodzin. Pierwsz,
jak Kip mia.
Jednake matka zachowaa sztylet i nawet szkatuk. Mogaby sprzeda jedn z tych rzeczy
i mie gr mgieki. Pewnie mylaa o tym za kadym razem, kiedy nadchodzi szaleczy gd.
Jeli to byo waniejsze dla niej od mgieki, to dlaczego miaaby kama?
Kip zadra, czujc si tak, jakby zerwa si z cum i dryfowa bezwadnie. Nie zna
prawdy. Ale j pozna. Przysiga.
Zoy list i zobaczy popieszny dopisek na odwrocie, ktrego wczeniej nie zauway,
bardziej nabazgrany od reszty, ale niewtpliwie skrelony rk matki. Kocham ci, Kip. Zawsze
ci kochaam. Nigdy mu tego nie powiedziaa. Ani razu. Nigdy przez cae jego ycie.
Odrzuci licik, jakby to by w. Ukry twarz w kocach, eby nikt go nie usysza. I
rozpaka si.
ROZDZIA 94
Dazen pez przez ciemno. To bya mier, ale gdzie poza ni czekao ycie. Podoga bya
ostra, kaleczya mu okrutnie rce i kolana. Zassa tyle czerwonego luksynu, ile zdoa, zanim
opuci bkitn cel, i gdyby nie mia gorczki, podtrzymaby pomie, ale nadal myla powoli
jak otpiay. Potrafi tylko trzyma si swojej wciekoci i pocztkowo czerwie mu w tym
pomagaa.
Zemszcz si, myla, ale to byy beznamitne myli. Czu tylko bl w doniach i kolanach,
czu tylko, e si czoga. Odmawia sobie odpoczynku. Tunel nieustannie zakrca, ale nie mg
si cign wiecznie. Wkrtce Dazen zanie i albo umrze, albo obudzi si silniejszy.
Wystarczajco wzmocniony, eby zebra wszystkie siy i obali Gavina. Zamia si sabo i
popez dalej.
Niech diabli wezm t ostr ska! Co te zrobi jego brat? Wyci to wizienie w czystym
piekliszczu?
A to sukinsyn! Wanie to zrobi Gavin. Wyda fortun tylko po to, eby pokaleczy
Dazena. Co za nienawistny ajdak. Jednake Dazena nie da si tak atwo zatrzyma. Dalej si
czoga. Nie da sobie tak atwo odebra wolnoci.
Mimo wszystko, obsydian by na tyle rzadki, e wyoenie nim caego tunelu
kosztowaoby wicej ni roczne zarobki rodziny Guile. Po co Gavin zrobiby co takiego?
Magiczne waciwoci skay sprawiay, e w cakowitej ciemnoci i przy bezporednim
kontakcie takim jak krew lub otwarta rana potrafia wysczy luksyn z krzesiciela. Nic
dziwnego, e czerwony luksyn ju nie pomaga Dazenowi czu nienawici. Skaa cay z niego
wyssaa.
Co drczyo Dazena. Zakrty w tunelu moe to o to chodzio? Tunele tak si wyginay,
eby nic z niebieskiego wiata nie wylewao si poza niebiesk cel. Dziki temu panowaa w
nim cakowita ciemno. I obsydian mg zadziaa.
Niech wieczna noc pochonie Gavina. Nie powstrzyma mnie. Nie obchodzi mnie, czy
jestem zakrwawionym wrakiem. Wydostan si std.
Jaka cz Dazena mwia mu, eby si zatrzyma, pomyla. Ta niebieska, racjonalna
cz jego osoby. Nie mg si jednak zatrzyma. Jeli przestanie prze do przodu, nigdy si std
nie wydostanie. By tak chory, tak rozgorczkowany, e gdyby si zatrzyma, mgby ju wicej
si nie poruszy. Gavin chcia go sparaliowa.
Nie. Nie, nie, nie. Dazen par naprzd. Podoga tu wydawaa si inna. Nie bya z
obsydianu. Tamto ju mia za sob. Czoga si dalej. Przysigby, e widzia przed sob
powiat. Dobry Orholamie, to byo...
Podoga opada pod nim, odchylajc si na ukrytych zawiasach. Dazen sturla si w d,
koziokowa i koziokowa, nie mogc si zatrzyma, spada w d zsypem, ktry zamkn si za
nim. Przeturla si skpany w zielonym wietle.
Zielonym?
Caa okrga cela miaa ciany zielone jak drzewa. W grze bya dziura na wod, jedzenie i
powietrze, a na dole dziura na nieczystoci. Dazen spojrza zdesperowany na skr, szukajc
czerwonego luksynu. Znikn. Cay znikn, wyssany przez obsydianowy tunel.
Dazen zacz si mia, gupio, rozpaczliwie, szaleczo. Zielone wizienie po niebieskim.
mia si, a si rozpaka. Nie byo jednego wizienia. Nie byo dwch. Teraz to wiedzia. Nie
mia wtpliwoci. Byo siedem wizie. Po jednym w kadym kolorze. I po szesnastu latach
udao mu si uciec z pierwszego.
mia si i paka. W jednej ze wieccych cian martwy czowiek mia si razem z nim. I
z niego.
ROZDZIA 95
Niele jak na klsk powiedzia Corvan, wchodzc do kajuty Gavina.
Gavin usiad, mrugajc, eby otrzsn si ze snu. Czu si otpiay po krtkiej drzemce,
ktr uci sobie po rozmowie z Kipem. Jednake tyle krzesa w ostatnim tygodniu, e nic
dziwnego, e czu si niewyranie.
Stracilimy miasto powiedzia trzy czwarte Czarnej Gwardii, setki, jeli nie tysice
onierzy. Mj naturalny syn, ktrego wanie uznaem, publicznie zamordowa prawowitego
satrap, przez co pozostali satrapowie bd si teraz martwi, e znowu chc rzdzi wiatem.
Mamy tysice uchodcw, ktrych musimy gdzie umieci, Orholam wie gdzie. W Garristonie
rzdzi jaka pogaska armia. Zbudowaem im przeklty mur niemale nie do pokonania, ktry
teraz bdzie chroni moich wrogw. Och i twoja crka doczya do naszych wrogw. Jeli to nie
jest potworna klska, to z pewnoci nie wiem, co ni jest.
Mogo by gorzej odpar Corvan.
Gavin potar policzek, w ktry uderzya go Karris. Jest gorzej, Corvanie, chcia
powiedzie. Tak si ucieszy na widok Karris, e obj j bez zastanowienia. Ju za to zasuy na
policzek. Jednake odwzajemnia objcia, na jedn chwil. Moe po prostu tak jej ulyo, bo
wreszcie bya bezpieczna, z dala od wojsk krla Garadula, ale mia nadziej, e kryo si w tym
co wicej.
A potem szepna:
Znam twj wielki sekret, dupku. Dlaczego nie bye mczyzn i sam mi nie
powiedziae?
Wielki sekret? Serce zamaro mu w piersi. Ktry wielki sekret?
Wypucia go i spojrzaa mu w oczy. Nie mogc tego znie, odwrci wzrok... i zobaczy
Kipa. Kipa, o ktrym myla ju, e najpewniej nie yje. Jak ostatni kretyn powiedzia:
Kip?
Nie mia na myli tego, e Kip jest jego wielkim sekretem. To byoby gupie. Oczywicie,
e Karris wiedziaa o Kipie. Tyle e jego mzg nie dziaa. Jej blisko, skutki zbyt duej iloci
krzesania, nage uczucie, e go zdemaskowano to wszystko zdawio jego zdolno mylenia.
Spoliczkowaa go. Zasuy na to.
Zawsze moe by gorzej powiedzia do Corvana. Pogoda si utrzymuje?
Usiad. Gdyby musia przygotowa te barki na sztorm, czekaoby go mnstwo roboty.
Trzymaj si powiedzia Corvan. Twoja postawa bdzie miaa znaczenie, kiedy tam
wyjdziesz.
Gavin zamar. Corvan nie mwi tak do niego od czasw wojny.
O czym mwisz?
Mam na myli to, e ten lord Omnichrom nie dba o Garriston. Zaleao mu tylko na tym,
eby odebra nam zwycistwo i wrobi ci w zabicie satrapy, dziki czemu bdzie mg
zmobilizowa nastpnych ludzi do walki przeciwko tobie. On chce zniszczy Chromeri. Chce
obali wiar w Orholama i stworzy nowy porzdek. A my nawet nie wiemy jeszcze, co to
bdzie za porzdek.
Wic pozwl, e jeszcze raz ujm nasz klsk jako druzgoczc klsk, dobrze?
Gavin wiedzia, e zachowuje si dziecinnie, ale Corvan by jedyn osob, ktrej mg si
poskary. Dobrze byo odzyska przyjaciela.
Musimy przygotowa si do wojny. Wikszej ni bitwa o jedno mae miasto.
Mylisz, e ludzie przycz si do niego?
Tumnie. Moja crka doczya, a nie jest gupia. Musimy wic wierzy, e jest
charyzmatyczny, a ju si przekonalimy, e jest wystarczajco sprytny, eby nas pokona i
zdoby wszystko, czego chce. Musimy zorientowa si, czym dysponujemy, i si przygotowa.
Przykro mi, e doczya do niego, Corvanie. Robia wraenie takiej rozsdnej
dziewczyny. Powinienem by bardziej si o ni troszczy, kiedy bya...
Ona jest rozsdn dziewczyn. Nie martwi si o ni. Wrci powiedzia genera.
Byo sycha napicie w jego gosie, i trudno si dziwi. Prbowa przekona te samego
siebie. Gavin jednak wiedzia, e lepiej nie dry tego tematu.
Wic co mamy? spyta.
Mamy ciebie i mnie. Odzyskalimy Karris, Kipa i elazn Pi, cho moglimy straci
ca trjk. Mamy oddanie, lojalno, podziw i motywacj trzydziestu tysicy ludzi, ktrzy teraz
wierz w Gavina Guile ca dusz. Ja to nazywam dobrym zacztkiem armii. Jeste Pryzmatem.
Jak jaki pogaski krl moe ci si przeciwstawi?
Gavin rozemia si, poniewa obaj wiedzieli, e mg to uczyni na jakie tysic
sposobw. To byo te troch przeraajce, widzie, jak rozumuje Corvan. Jak potrafi przejrze
wszystko na wylot. Gavin bdzie musia zachowa ostrono. Istniej rzeczy, o ktrych nie
mona powiedzie nawet najlepszemu przyjacielowi. Najwiksze cele najatwiej realizowa
okrn drog.
Wiesz, przygotowaem list rzeczy, ktre chc osign przed mierci i najlepsz wrd
nich byo wyzwolenie Garristonu powiedzia z zadum. To, na co pozwoliem tam po wojnie,
byo... Nie wiem, czy to najgorsza rzecz, jak zrobiem, bo to zatoczona szufladka, ale
pozwalaem, by to, co przydarzyo si Garristonowi, trwao. Przez szesnacie lat. Przy caej
swojej mocy nigdy nie zdoaem nakoni Spektrum, by to zakoczyo.
Znaem kiedy pewnego czowieka, ktry mia talent do zmieniania regu, kiedy nie mg
wygra. Nie poddawa si, nawet kiedy inni mwili, e ju przegra. Wic... Garriston to
zbiorowisko rozklekotanych chaup z murami nie do obrony.
Zatem zbudowaem nowe mury i zmieniem zasady. Prbowaem, Corvanie! I
przegraem! Gavin si skrzywi. Ach, a teraz ty powiesz: Stracie zbiorowisko
rozklekotanych chaup. A ja powiem: Tak! To ju ustalilimy. A ty zaczniesz mi wykazywa,
e kiedy postanowiem uwolni Garriston, nie martwiem si ndz domw, tylko niedol ludzi.
A potem powiem, e wszyscy ci ludzie, ktrych chciae wyzwoli, s tutaj. I wtedy
uznasz moj mdro.
Gavin si rozemia. Byway chwile, kiedy czu si tak, jakby nie min nawet dzie od ich
rozstania.
C, wiemy, e do jednej z tych rzeczy nigdy nie dojdzie.
Corvan wyszczerzy zby w umiechu. Mia jednak racj.
Wic wyjd na pokad i umiechaj si, klep onierzy po plecach i zachowuj si jak
cesarz, ktry ma przed sob wielkie cele. Jak promachos, ktry zrealizuje te cele. Ty naprawd
uwolnie tych ludzi. Bdziesz ich chroni. Dasz im nowy dom. Dasz im sprawiedliwo. A oni
pomog tobie.
Czasem myl, e to ty powiniene by przywdc, a nie ja powiedzia Gavin.
Ja czasem te. Corvan umiechn si szeroko. Nieprzeniknione s cieki Orholama.
W pewnych wypadkach wrcz niezwykle.
Wielkie dziki! odgryz si Gavin.
I obaj wybuchnli miechem. To byo przyjemne. Pokarm dla godnej duszy.
A tak przy okazji, jak tam twoje plecy? Przysigbym, e ta maa asica ci dgna. Kipa
uznano za bohatera, e go powstrzyma, sam wiesz.
Chyba zatrzyma go dosownie w ostatnie chwili powiedzia Gavin, ale
prawdopodobnie oberwa pici po nerkach, kiedy Kip rzuci si na chopaka, bo poczu piekcy
bl.
Pocign za koszul, eby obrci j troch na sobie i pokaza Corvanowi. Bya rozcita
na wysokoci nerki, ale skra pozostaa nietknita.
Niewiele brakowao powiedzia. Corvan zagwizda.
Orholam musi nad tob czuwa, przyjacielu.
Gavin mrukn co pod nosem. Zwaywszy, jak pkaa mu gowa, wolaby, eby Orholam
czuwa uwaniej.
No dobrze, chyba czas odegra cesarza.
Razem podeszli do drzwi kajuty. Kto wykrzesa kajuty na barce?
Gavin si zatrzyma.
Corvanie, co mnie drczy.
Tak?
Spdzie tyle lat w tym maym miasteczku. To mi si wydaje przedziwnym zbiegiem
okolicznoci, e ty i Kip znalelicie si w jednym miejscu.
To aden zbieg okolicznoci odpar powanie Corvan.
Wytropie go. Szukae. Obserwowae. Gavin nie potrzebowa, eby Corvan to
potwierdza. Wiedzia. Ale nigdy nie zbliye si do niego zbytnio.
W kadym razie staraem si. To dobry chopak. Ale jest tym, kim jest odpowiedzia
Corvan.
Mia na myli jest synem twojego brata. Corvan spojrza na rce i zniy gos, eby
nawet kto, kto podsuchiwa na zewntrz, nie by w stanie zrozumie sw.
Wiedziaem, e moe pewnego dnia bdziesz potrzebowa, bym zabi go dla ciebie. Nie
chciaem, eby to si okazao podwjnie trudne.
aden z nich nie odzywa si przez dusz chwil.
Motto Danavisw brzmiao: Su jednemu panu. Corvan nie wierzy w Orholama, w
Chromeri ani w adne kredo. Wierzy w Gavina. Czasem to byo przeraajce mie kogo, kto
tak w ciebie wierzy. Przez chwil Gavin zastanawia si, czy nie zdradzi Corvanowi ostatniego,
sidmego celu. Czy nie zaufa mu. Jednak nie. Tak bdzie bezpieczniej. Powie mu, kiedy
nadejdzie czas.
Co za wiat powiedzia w kocu Corvan.
Co za dzie odpar Gavin, wygldajc na szare niebo. Ohyda.
Corvan mrukn.
Przynajmniej pogoda jest adna powiedzia i wyszed.
Czasem sarkastyczne arty Corvana byy miertelnie ponure.
Gavin wzruszy ramionami i wyszed poklepa ludzi po plecach, zaj si rannymi,
popyta o zapasy i kurs, a przede wszystkim po to, eby widziano, e si przejmuje i e
wszystkim dowodzi. Karris obserwowaa go cay czas. To kolejny problem, ktrym musia si
zaj.
Zajrza do Kipa. Lea zwinity w kbek i spa. Jak powinien. Gavin nadal porzdkowa
opowieci. Zgodnie z relacjami, Kip krzesa zielony, niebieski, czerwony i by moe ty. W
wieku pitnastu lat. Gavin mia nadziej kupi im troch czasu, faszujc kamie prby. Droga
Kipa i tak bdzie wyboista. Teraz ju za pno. Bystry, odwany i w dodatku ju polichromata
chopak udowodni, e jest Guileem. Gavin bdzie musia dwa razy bardziej si wysili, by nie
dopuci go do poznania prawdy.
Czekao go mnstwo pracy.
A nie najatwiejszym zadaniem wrd nich bdzie stawienie czoa ojcu i powiedzenie mu,
e jego ona nie yje, e wnuk z nieprawego oa zabi satrap, i opdzenie si od naciskw, eby
oeni si z crk jakiego satrapy, by zaagodzi sytuacj. W tej rozmowie Gavin przegra.
Podszed do burty barki, eby wykrzesa dk i podpyn do nastpnej barki. Rozejrza
si za czym niebieskim, eby mie z czego krzesa. Niczego nie znalaz. Spojrza w gr. Nie
byo chmur. Znajdowa si na barce pod czystym niebem. Jednake co byo nie tak.
Sprbowa wykrzesa niebieski. By Pryzmatem, mg rozszczepi biae wiato na
wszystkie barwy.
A mimo to, nic si nie stao.
Nagle przeszya go panika. Odliczy kolory na palcach, kciukiem od palca wskazujcego i
z powrotem. Podczerwony, czerwony, pomaraczowy, ty, zielony, nieb... Nic. Spojrza na
winny wszystkiemu rodkowy palec. Nie byo niebieskiego. Nie mg go krzesa. Nawet go nie
widzia. Nigdy nie wiedzia, jak Pryzmat odkrywa, e zaczyna si koniec. Teraz ju wiedzia.
Zaczo si. Traci kolory. Nie mia jeszcze piciu lat. To zaczo si ju teraz. Gavin umiera.
PODZIKOWANIA
Dwa lata temu wysaem moj trylogi Nocny Anio w wiat z typowym uczuciem triumfu i
przeraenia. Paliem si, eby zosta pisarzem, od trzynastego roku ycia. To bya moja szansa,
ale te ryzykowaem, wystawiajc si na krytyk mas. Setki rzeczy mog zniszczy debiut i
choby po to, eby nie by zmuszonym do szukania prawdziwej pracy, potrzebowaem, by mj
debiut wypad lepiej ni wikszo debiutw. Jednake codziennie marzenia spalaj si na
popi. Wydarzaj si tragedie.
Ale te i cuda.
Dlatego moje pierwsze podzikowania s dla Was, Czytelnicy, ktrzy dalicie szans
nieznanemu gociowi z powieci w stylu ninja. A ju w szczeglnoci dzikuj tym
czytelnikom, ktrzy wrczyli moj ksik kumplowi mwic: Sprbuj. Nie, serio mwi,
sprbuj. A ju podwjnie szczeglnie, z dodatkiem bitej mietany i wisienk na czubku,
dzikuj tym z Was, ktrzy pracujecie w ksigarniach i robilicie to samo od Albuquerque po
Perth. Wszyscy zmienilicie moje ycie. To ogromny przywilej utrzymywa si z pisania, wic
dzikuj Wam.
Kristi, jeste uosobieniem wdziku i nieustpliwoci. Bez Ciebie nie spenibym marzenia i
nawet nie chciabym tego. Dziki, e masz do mnie t szalon, niepraktyczn sabo, szerok na
cal i gbok na mil.
Don, dzikuj, e walczye o umowy, ale te wiedziae, kiedy odmwi. Dzikuj, e
wykierowae mnie tak, bym pracowa z ludmi, ktrzy z pasj podejd do moich ksiek.
Cameron, dzikuj, e wcisna moj ksik wszystkim niewiadomym jej istnienia na wiecie.
Devi, dzikuj, e wykorzystaa swoje ponce Oko Saurona nie, nie przeciwko mnie!
ale po kryjomu w moim imieniu. I dzikuj te Wam Tim, Alex, J ack i Jennifer obiecaem, e
to bdzie moja najkrtsza ksika, a okazaa si najdusza, przysparzajc wszystkim blu gowy.
Zamiast mnie zla i wydusi ze mnie nastpny produkt na tam produkcyjn, dalicie mi
ogromn swobod. Doceniam Wasz wiar we mnie i wszystko, co robicie, bym odnis sukces.
Jestecie naprawd nieulkli i znakomici; cudownie si z wami pracuje.
Dzikuj wszystkim innym osobom z Hachette, od bezimiennych, nieopacanych staystw
(trzymajcie si!), przez gocia, dziki ktremu komputery dziaaj, Gin (naprawd jestem Ci
winny kilka porzdnych kolacji, prawda?), po cierpliwych ludzi z produkcji, ktrzy maj dobre
powody, eby mnie nie cierpie. Jednake ca t nienawi przekazuj mojej redaktorce, Devi.
(Ona uwielbia te dostawa niezamawiane rkopisy! Oto jej numer domowy: i
prywatny e-mail: @)
Heather i Andrew, dzikuj Wam za ca Wasz prac przy forum. Pozwolilicie mi
kontaktowa si z fanami i nadal mie czas na pisanie. Dzikuj, dzikuj, dzikuj.
Obawiam si, e nagrodziem moich przyjaci i rodzin, ktrzy znosili moje rozliczne e
mailowe wiadomoci w cigu ostatnich lat (na ile rnych sposb mona napisa nadal nie
sprzedaem ksiki?), bycie tak zajtym w cigu ostatnich dwch lat, e dla odmiany prawie
wcale si nie odzywaem. Jeeli dzikowaem Wam ju w poprzednich Podzikowaniach, to
dzikuj znowu.
Cody L., Twj entuzjazm jest lepszy od kawy. Shaun i Dian M., dzikuj za Wasze mdre
rady i przyja. Scot i Kariann B. dzikuj za wypady do Red Robina za kadym razem, gdy
sprzedalimy prawa zagranic. (Wochy, hura!). Doktorze Jacobie K. dzikuj za niesamowite
improwizowane wykady, delikatne poprawki w tumaczeniach i promachosa. Dzikuj te
doktorowi Jonowi L. za sowa Czy to nie byoby wietne, gdyby zamiast [tu wstaw oklepany
chwyt gatunkowy] bohater zrobi [tu wstaw przeciwiestwo oklepanego chwytu]?. To nasionko
drczyo mnie latami, Jon. Od tego czasu odkryem bardzo dobre powody, dla ktrych inni
pisarze tak nie robili i wietnie si bawiem, robic to mimo wszystko. Dzikuj Seiei kilka
tweetw kompletnie odmienio t ksik. Dzikuj Nateowi D., za genialne burze mzgw, i
Laurze J .D., za przenikliwe spostrzeenia w dwch kwestiach, ktrych nigdy naprawd nie
pojem: kobiet i bycia w niewiarygodnie dobrej formie fizycznej. Wszelkie bdy w tej ksice
to ich sprawka.
Dzikuj napojowi Rockstar Energy. Te lata, o ktre skrcie moje ycie, pewnie i tak
byyby kiepskie.
A na koniec dzikuj Wam, niewzruszeni w swej ciekawoci Czytelnicy, ktrzy nadal
czytacie podzikowania, chocia nie szukacie tu swojego nazwiska. Ksika nie bya dla Was
wystarczajco duga? miao, wyskoczcie z domu i powiedzcie komu: Musisz to przeczyta!
Nie, serio mwi. Daj spokj, jest nawet maa-paa!.

You might also like