You are on page 1of 355

Dla Judith,

ktra od dawna ju
syszy muzyk
POTGA
MITU
Rozmowy Billa Moyersa
^Josephem Camphellem
Opracowaa Bet ty Sue Flowers
Pr^eoy
Ireneus^Kania
[signum]
Krakw 1994
Tytu oryginau: The Power of My th
Copyright (C) 1988 by
Apostrophc S Productions and Alfred van der Marek, Inc.
Published by arrangement with Doubledav, a division of Bantam
Doubleday Dell Publishing Group, Inc.
Fotografie zamieszczone w ksice pochodz z oryginau angielskiego.
Opracowanie graficzne
Copyright (C) for the Polish edition bv Wydawnictwo Znak,
Krakw 1994
ISBN 83-7006-210-6
LECH PRZY BY LSKI
NOTA
REDAKTORA
Przedstawione niej rozmowy Billa Moyersa i J osepha Campbella toczyy
si w roku 1985 i 1986 w Skywalker Ranch Georgea Lucasa, pniej
w Muzeum Przyrodniczym w Nowym J orku. Wielu z nas, czytajc ich
oryginalne zapisy, byo pod gbokim wraeniem bogactwa materiau
zgromadzonego podczas dwudziestu dwch godzin filmowania. J ego
wiksz cz trzeba byo wyci, aby z reszty skomponowa szeciogodzin
ny serial telewizyjny. Pomys ksiki narodzi si z chci udostpnienia tego
materiau nie tylko widzom ogldajcym serial, lecz rwnie wszystkim,
ktrzy ju od dawna wysoko cenili Campbella za jego prace.
Redagujc t ksik, staraam si utrzyma tok i rytm owej rozmowy,
korzystajc rwnoczenie ze sposobnoci, by wplata w ni tu i wdzie
dodatkowe wtki, odnoszce si do poruszanej problematyki, a pojawiajce
si w rozmaitych miejscach zapisu. Usiowaam, o ile monoci, zachowa
oglny styl telewizyjnego serialu. Ksika wszake ma swj wasny ksztat
i ducha; powinna by dopenieniem serialu, nie za jego replik. Niniejszy
tom powsta czciowo dlatego, e jego tworzywem sta si dialog idei
godnych bacznej uwagi i refleksji.
J est rzecz jasn, e - ujmujc rzecz gbiej - ksika powstaa dlatego,
i Bill Moyers zapragn poruszy fundamentaln i trudn problematyk
mitu, J oseph Campbell za, z tak znamienn dla siebie rzetelnoci
intelektualn (wszak przez cae ycie obcowa z problematyk mitu),
zechcia odpowiada na przenikliwe pytania Moyersa. Wyraam wdzicz
no im obu za to, e mogam by wiadkiem tego ich spotkania. J estem te
wdziczna naczelnemu redaktorowi wydawnictwa Doubleday, pani J acque-
line Kennedy Onassis, ktrej zainteresowanie pogldami J osepha
Campbella byo pierwszym impulsem do opublikowania tej ksiki. Za
okazan mi pomoc dzikuj rwnie Karen Bordelon, Alice Fisher, Lynn
Cohea, Sonyi Haddad, J oan K onner i J ohnowi Flowersowi, w szczeglno
ci za Maggie K eeshen za wielokrotne przepisywanie tekstu i uwane
redaktorskie oko. Za pomoc w opracowaniu tekstu dzikuj take J udy
Doctoroff, Andie Tucher, Becky Berman i J udy Sandman. Trudne zadanie
wyszukania ilustracji spado na barki Very Aronow, Lynn Novick,
Elizabeth Fischer i Sabry Moore; pomagaa im Annmari Ronnberg.
Zarwno Bill Moyers, jak i J oseph Campbell przeczytali maszynopis
i wysunli wiele cennych sugestii, jednake specjalnie wdziczna jestem im
za to, e oparli si pokusie nadawania swoim wypowiedziom stylu
ksikowego, postanowili natomiast zachowa ywy, konwersacyjny cha
rakter swego dialogu.
Betty Sue FL OWERS
University of Texas, Austin
WSTP
J eszcze wiele tygodni po mierci J osepha Campbella wszystko, gdziekol
wiek si obrciem, nasuwao mi go na pami.
Wychodzc z kolejki podziemnej na Times Scjuare i czujc energi
napierajcego na mnie tumu, umiechnem si do siebie, bo przypom
niaem sobie, e kiedy, w tym samym miejscu, Campbell pewn swoj
wizj wyrazi w takich oto sowach: Najwiesze wcielenie Edypa, dalszy
cig romansu o Piknej i Bestii stoi tego popoudnia na rogu Czterdziestej
Drugiej Ulicy i Pitej Alei i czeka na zmian wiate.
Na prapremierze najnowszego filmu J ohna Hustona The Dead, opar
tego na opowiadaniu J amesa J oycea, pomylaem znowu o Campbellu.
J ednym z jego pierwszych wanych dokona byo opracowanie klucza do
Finnegans Wake. W tym, co J oyce nazwa powanym i staym czynnikiem
ludzkich cierpie, Campbell rozpozna gwny temat klasycznej mitologii.
Ukryt przyczyn wszelkiego cierpienia - powiedzia - jest miertel
no, pierwszy warunek ycia. Nie mona jej negowa, jeli mamy
afirmowa ycie.
Gdy ktrego dnia roztrzsalimy problem cierpienia, Campbell wymieni
obok siebie J oycea i I gjugarjuka. A kt to taki, ten I gjugarjuk?
- spytaem, niemal amic sobie jzyk na tym imieniu. To by szaman
z eskimoskiego plemienia K aribu w pnocnej Kanadzie - odrzek
Campbell. - Ten facet powiedzia europejskim gociom, e jedyna praw
dziwa mdro bytuje z dala od ludzi, w wielkiej samotnoci, i e mona do
niej dotrze tylko przez cierpienie. Tylko wyrzeczenie i cierpienie otwieraj
umys na wszystko, co dla innych jest ukryte.
Oczywicie - powiedziaem. - I gjugarjuk.
7
J oe ani sowem nie skomentowa tej mojej ignorancji. Zatrzymalimy si.
Naraz jego oczy rozbysy. Czy moesz sobie wyobrazi dugi wieczr,
poncy ogie, a przy nim J oycea i I gjugarjuka? Ach, chopie, jakebym
chcia by przy tym!
Campbell umar na krtko przed dwudziest czwart rocznic zamor
dowania J ohna F. K ennedyego, tragedii, ktr przeanalizowa w katego
riach mitologicznych podczas naszego pierwszego spotkania, wiele lat
wczeniej. Teraz, gdy znw przypyno do mnie to melancholijne wspo
mnienie, siedziaem wanie z moimi dorosymi dziemi i rozmawiaem
z nimi o owych refleksjach Campbella. Uroczysty pastwowy pogrzeb
prezydenta okreli on jako przykad najwyszej posugi rytualnej wobec
spoeczestwa; przy okazji wspomnia o wtkach mitologicznych gboko
zakorzenionych w ludzkich potrzebach. Byo to zrytualizowane wydarze
nie najwyszej spoecznej wagi napisa wtedy Campbell. Publiczne
zabjstwo prezydenta, reprezentujcego nasz ca spoeczno, czyli ywy
organizm, ktrego sami bylimy czonkami, wyrwanie go spord nas
w rozkwicie ycia domagao si obrzdu, ktry by temu zadouczyni
i przywrci poczucie solidarnoci. Ten ogromny nard sta si znw na
cztery dni jednomyln wsplnot, a kady z nas w tym samym czasie
i w ten sam sposb uczestniczy w jednym i tym samym symbolicznym
wydarzeniu. Powiedzia te: Byo to, w okresie pokoju, pierwsze i jedyne
tego rodzaju zdarzenie, ktre wzbudzio we mnie odczucie przynalenoci
do caej narodowej wsplnoty, poniewa jako jednostka rwnie wziem
udzia w dopenieniu gboko znaczcego rytuau.
Opis ten przypomniaem sobie rwnie, gdy przyjacika jednej z moich
koleanek zapytaa j o nasz wspprac z Campbellem: Na co wam ta
mitologia? Wyznawaa ona potoczny pogld wspczesny, e ,,greccv
bogowie i w ogle cay ten kram nie maj ju adnego znaczenia dla
dzisiejszego czowieka i jego problemw. Nie wiedziaa tylko (tak jak nie
wie tego wikszo z nas), e resztki tego kramu wyznaczaj zarysy
wewntrznej struktury naszych przekona, tak jak skorupy ceramiki
okrelaj rozplanowanie stanowiska archeologicznego. Poniewa jednak
jestemy istotami oywionymi, w owym kramie tkwi energia. Przypomi
naj o tym rytuay. Rozwamy na przykad pozycj sdziw w naszym
spoeczestwie w kategoriach nie socjologicznych, lecz mitologicznych,
tak jak widzia j Campbell. Gdyby ta pozycja sprowadzaa si tylko do
pewnej spoecznej roli, sdzia mgby na posiedzenie trybunau przychodzi
w szarym garniturze, zamiast nakada czarn tog. Ot jeli prawo ma
posiada autorytet wykraczajcy poza zwyky przymus, wadza sdziowska
musi by zrytualizowana, zmitologizowana. Podobnie musi si dzia na
znacznych poaciach ycia wspczesnego, od religii i wojny do mioci
i mierci twierdzi Campbell.
K trego ranka, ju po mierci Campbella, w drodze do pracy przy
stanem przed pobliskim sklepem ze sprztem wideo, gdzie stojcy
w witrynie monitor pokazywa wanie sceny z Wojen gwiezdnych Georgea
Lucasa. Staem i mylaem sobie o tym, jak to razem z Campbellem
ogldalimy ten film na Skywalker Ranch Lucasa w Kalifornii. Lucas
i Campbell zaprzyjanili si, kiedy filmowiec, w poczuciu dugu, jaki
zacign wobec ksiek Campbella, zaprosi uczonego na pokaz trylogii
Wojny gwiezdne. Campbell rozkoszowa si odkrywaniem w penych roz
machu wspczesnych obrazach, defilujcych przez ogromny ekran, staro
ytnych tematw i wtkw mitologicznych. Podczas tych wanie od
wiedzin J oe, zachwycajc si znw wyczynami i niebezpiecznymi przygoda
mi Luk Skywalkera, ze szczeglnym oywieniem mwi o tym, e Lucas
tchn zupenie nowego i potnego ducha w klasyczn opowie
o bohaterze.
A na czym to polega? - zapytaem.
Chodzi o to samo, co w Faucie powiedzia ju Goethe, co jednak Lucas
wyrazi po nowemu - e przesanie zawarte w technice nie jest zdolne nas
uratowa. Nasze komputery, przyrzdy, maszyny nie wystarcz. Musimy
odwoa si do naszej intuicji, zawierzy naszej prawdziwej istocie.
A czy to nie obraa rozumu? odparem. I czy przypadkiem wanie
teraz nie rejterujemy popiesznie z pozycji rozumu?
Nie, to nie o tym mwi epopeja naszego bohatera. Nie chodzi
o negowanie rozumu. Przeciwnie, bohater, przezwyciajc ciemne namit
noci, symbolizuje nasz zdolno do zapanowania nad tym, co w nas
irracjonalne i dzikie. Przy innych okazjach Campbell ubolewa nad tym, e
nie potrafilimy uzna istnienia w nas krwioerczej i lubienej gorczki,
bdcej endemiczn cech ludzkiej natury. Teraz wdrwk bohatera
opisywa nie jako heroiczny wyczyn, ale jako ycie przeywane w po
szukiwaniu i odkrywaniu samego siebie. Luk Skywalker nigdy nie by
bardziej racjonalny ni wwczas, gdy w sobie samym odnalaz si ducha
pozwalajc mu stawi czoo wasnemu losowi - doda.
Campbell z niejak ironi stwierdza, e epopeja bohatera bynajmniej nie
.koczy si jego wywyszeniem. I dzie o to powiedzia na jednym ze
swoich wykadw by nie utosamia si z adn z dowiadczonych form
potgi. Dcy do wyzwolenia jogin indyjski identyfikuje si ze wiatem
i ju z niego nie powraca. J ednake nikt spord tych, ktrych oywia
pragnienie suenia innym, nigdy nie pozwoli sobie na tak ucieczk.
Ostatecznym celem poszukiwania nie moe by ani wyzwolenie, ani ekstaza
dla samego siebie, lecz tylko mdro i sia do suenia innym. J edn
z wielu rnic pomidzy kim sawnym a bohaterem - twierdzi - jest ta, e
czowiek sawny yje tylko dla siebie, gdy tymczasem bohater dziaa na
rzecz odkupienia spoecznoci.
J oseph Campbell uznawa ycie za przygod. Do diaba z tym
- powiedzia po rozmowie z urzdnikiem uniwersyteckim, usiujcym
namwi go do rozpoczcia mozolnej akademickiej kariery. Zrezygnowa
z robienia doktoratu, zaszy si natomiast w lasach, by czyta. Przez cae
ycie czyta ksiki o wiecie; interesowaa go antropologia, biologia,
filozofia, sztuka, historia, religia. I przez cay czas przypomina innym, e
jedyna pewna cieka do wiata wiedzie poprzez zadrukowane stronice.
W kilka dni po jego mierci otrzymaem list od jednej z jego dawnych
studentek, obecnie wspwydawczyni wielkiego magazynu. Dowiedziawszy
si, e wraz z Campbellem opracowywaem serial telewizyjny, napisaa, aby
podzieli si ze mn wspomnieniem o tym czowieku cyklonie energii
wiejcym przez wszelkie moliwoci intelektualne studentw, ktrzy z
zapartym tchem siedzieli podczas jego wykadw w Sarah Lawrence
College. Suchalimy wszyscy jak urzeczeni - pisaa - ale jednoczenie
przytaczaa nas ta masa lektur, jakie zaleca nam co tydzie. W kocu kto
z nas wsta i patrzc mu miao w oczy (cakiem w stylu Sarah Lawrence)
powiedzia: Przecie pan wie, e oprcz tego chodz jeszcze na trzy inne
wykady. I wie pan, e pozostali wykadowcy rwnie zalecaj lektury.
W jaki, zdaniem pana, sposb mam upora si z tym wszystkim w cigu
tvgodnia? Campbell tylko si rozemia i rzek: Dziwi si, e w ogle pan
prbowa. eby to wszystko przeczyta, ma pan przed sob cae ycie.
Koczya sowami: I jeszcze wszystkiego nie przeczytaam tak jak on,
przykad ycia i pracy, ktre nie maj kresu.
O wpywie, jaki wywiera, mona byo wyrobi sobie pogld podczas
ceremonii wspomnieniowej urzdzonej na jego cze w nowojorskim
Muzeum Przyrodniczym. Gdy znalaz si tam ongi, jeszcze jako chopiec,
stan jak wryty przed supami i maskami totemicznymi. K to je zrobi?
zastanawia si. Co one znacz? I zacz czyta wszystko, co mu wpado
w rce, na temat I ndian, ich mitw i legend. J eszcze nim ukoczy dziesi
lat, rozpocz poszukiwania, ktre miay ze uczyni jednego z najwybit
niejszych w skali wiatowej specjalistw od mitologii i jednego z najbardziej
urzekajcych wykadowcw wspczesnych. Powiadano o nim, e potrafi
przyoblec w ywe ciao szkielet folkloru i antropologii. Teraz, w tym
samym muzeum, gdzie trzy wierci stulecia wczeniej jego wyobrania
zostaa pobudzona po raz pierwszy, ludzie zebrali si na specjalnej
uroczystoci, aby odda cze jego pamici. Wystpowa Mickey Hart,
perkusista rockowej grupy Grateful Dead, pasjonujcej si, podobnie jak
Campbell, wanie perkusj. Robert Bly gra na cymbaach i recytowa
wiersze powicene Campbellowi. Przemawiali jego dawni studenci, a take
ludzie, z ktrymi si zaprzyjani ju po odejciu na emerytur i prze
niesieniu si wraz z on, tancerk J ean Erdman, na Hawaje. Reprezen
towane byy wielkie firmy wydawnicze Nowego J orku. I oczywicie pisa
rze oraz uczeni, modzi i starsi, ktrzy w Campbellu znaleli swego
przewodnika.
No i dziennikarze. Zetknem si z nim osiem lat wczeniej, gdy na
wasn rk prbowaem cign do telewizji najbyskotliwsze umysy
naszego czasu. Nagralimy w muzeum dwa programy; jego osobowo tak
przemonie zawadna ekranem, e nadeszo do redakcji ponad czternacie
tysicy listw z prob o tekst naszych rozmw. W wczas postanowiem, e
zaprosz go raz jeszcze, eby w sposb peniejszy i bardziej systematyczny
zaznajomi si z jego myl. By autorem bd redaktorem okoo dwudzies
tu ksiek, ale na mnie oddziaa najbardziej jako nauczyciel majcy
ogromn wiedz o wiecie i dysponujcy nadzwyczaj obrazowym jzykiem,
tote takim wanie chciaem ukaza go rwnie innym. Tak zatem zarwno
mj serial telewizyjny, jak i t ksik inspirowao pragnienie podzielenia
si z innymi skarbami, ktre drzemay w tym czowieku.
Mwi si, e dziennikarz posiada przywilej pobierania edukacji publicz
nie. J est on szczliwcem, ktremu dano moliwo bezustannego dokszta
cania si na kursach dla dorosych. Nikt w ostatnich latach nie nauczy mnie
wicej ni Campbell, i kiedy powiedziaem mu, e spadn na niego wszelkie
konsekwencje faktu, i zostaem jego uczniem, rozemia si i zacytowa
stare aciskie powiedzonko: Los prowadzi tego, kto idzie chtnie; tego,
kto si opiera, wlecze przemoc.
Podobnie jak inni wielcy nauczyciele uczy przykadem. Nie byo
w jego stylu namawianie kogokolwiek do czegokolwiek (z jednym
wyjtkiem: gdy przekonywa J ean, e powinna za niego wyj). Kaz
nodzieje popeniaj bd - mwi - usiujc namwi ludzi do wiary; lepiej
by byo, gdyby sami promieniowali wiedz objawion im przez wasne
odkrycie. Tak jak on sam promieniowa radoci ycia i uczenia si!
Matthew Arnold uwaa, e najwyszym przejawem zmysu krytycznego
jest wybiera z zasobu wiedzy i myli to, co w wiecie najlepsze, i z kolei
uprzystpnia to innym, tworzc w ten sposb prd prawdziwych, wieych
idei. To wanie robi Campbell. Suchajc go - ale tak naprawd, caym
sercem nie mona byo nie odczu we wasnej duszy wieego powiewu
ycia, ruchu rozbudzonej wyobrani.
Przyznawa, e myl przewodni jego prac jest znalezienie w mitach
caego wiata wsplnoty tematycznej wskazujcej na niezmienn potrzeb
ludzkiego ducha, pragncego zerodkowa si wok kilku gbokich
zasad.
Masz na myli poszukiwanie sensu ycia? - zapytaem.
Nie, nie - odpar. - Chodzi mi o dowi adcz eni e ycia jako
takiego.
Powiedziaem kiedy, e mitologia to mapa szlakw dowiadczenia,
nakrelona przez ludzi, ktrzy ju je przewdrowali. Podejrzewam jednak,
e Campbell niezbyt chtnie przystaby na t prozaiczn dziennikarsk
definicj. Dla niego mitologia bya pieni wszechwiata, muzyk sfer
- muzyk, w takt ktrej taczymy, nawet jeli nie potrafimy nazwa
melodii. Syszymy jej refreny, gdy z rozbawieniem, ale i z dystansu,
przysuchujemy si pieniom kongijskiego czarownika, czciciela bokw,
lub gdy z penym uczonego wyrafinowania zachwytem czytamy przekady
poezji Lao-tsy, bd kiedy prbujemy rozgry tward skorup argumentw
Akwinaty, albo wreszcie gdy niespodziewanie olni nas sens dziwnej
eskimoskiej bani.
Przypuszcza, e ten potny i zgiekliwy chr rozbrzmiewa wwczas,
gdy nasi praprzodkowie zaczli sobie opowiada historie o zwierztach,
ktre zabili dla zdobycia poywienia, i o nadprzyrodzonym wiecie, do
ktrego niechybnie odchodz one po mierci. Gdzie tam, daleko, poza
widzialnym wymiarem istnienia, bytowa w pan zwierzt, ktry nad
istotami ludzkimi mia wadz ycia i mierci; jeli nie zechcia odesa
zwierzt z powrotem na powtrn ofiar, myliwym i ich rodzinom zagraa
gd. W ten sposb wczesne spoeczestwa dowiedziay si, e istot ycia
jest zabijanie i zjadanie tego, co zabite; jest to wielka tajemnica, ktr musz
zajmowa si mity. owy stay si obrzdem ofiarnym, a z kolei owcy
dokonywali aktw przebagania duchw umarych zwierzt w nadziei, e
uda im si skoni je do powrotu i do uczynienia z siebie ofiary po raz
drugi. Zwierzta uwaano za wysannikw tamtego, innego wiata, i Camp
bell na tej podstawie zakada istnienie magicznej, cudownej ugody,
rodzcej si midzy owc a zwierzyn, tak jakby oboje uwikani byli
w mistyczny, bezczasowy cykl mierci, pochwkw, zmartwychwsta.
Ich sztuka malowida na cianach jaski oraz literatura ustna
przyobleky w form w impuls, ktry dzi nazywamy religi.
Gdy owi pierwotni ludzie porzucili owiectwo i zajli si rolnictwem,
zmieniy si rwnie opowieci tworzone przez nich w celu interpretowania
tajemnic ycia. Teraz magicznym symbolem nieskoczonego cyklu stao si
nasienie. Rolina umieraa i bya grzebana w ziemi, lecz nasienie odradzao
si. Campbella fascynowa fakt wykorzystania tego symbolu przez wielkie
religie wiata do objawienia odwiecznej prawdy, e ze mierci pynie ycie
bd jak on sam to ujmowa - z ofiary - bogo.
J ezus mia bystre oko - mwi. - W ziarnku gorczycy potrafi dostrzec
wspania rzeczywisto. Czsto cytowa sowa J ezusa z Ewangelii
J anowej: Zaprawd, zaprawd powiadam wam: J eeli ziarno pszenicy
wpadszy w ziemi nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeeli obumrze,
przynosi plon obfity * - i natychmiast uzupenia cytatem z Koranu: Czy
wy sdzicie, e wejdziecie do Ogrodu, kiedy jeszcze nie dowiadczylicie
tego, czego dowiadczyli ci, ktrzy ju przeminli przed wami?**
Penetrowa rozlege obszary tej religijnej literatury, przekadajc nawet
* J 12, 24. Cytaty bi bl i j ne
wed ug Biblii T ysi cl eci a, I I I wyd. (Wszystki e przypi sy pochodz do tumacza).
** Koran, Sura I I (Krowa), 214.
C ytat\ wed ug przek adu J . Bi el awski ego, PI W , Warszawa 1986.
z sanskrytu teksty hinduskie, i ustawicznie gromadzi nowsze opowieci,
ktre dodawa do mdroci staroytnej. Ze szczeglnym upodobaniem
przytacza opowie o kobiecie, ktra przysza do Ramakryszny, indyjs
kiego witego oraz mdrca, i zwierzaa mu si z niepokojem: Mistrzu, nie
wydaje mi si, ebym kochaa Boga. On na to: A wic nie istnieje nic, co
by kochaa? Owszem - odpara. - Mj may siostrzeniec. Ramakryszna
rzek: W ten wanie sposb kochasz Boga i suysz Mu kochajc to
dziecko i opiekujc si nim.
Wanie w tym - mwi Campbell - zawarte jest najwysze przesanie
religii; Cokolwiek uczynilicie jednemu z tych najmniejszych...
By czowiekiem penym religijnego ducha, tote w pimiennictwie
poszczeglnych wyzna odnajdywa owe wsplne ludzkiemu duchowi
zasady. Musz one jednak uwolni si z wizw plemiennych, bo inaczej
religie wiata nadal bd rdem pogardy i agresji, jak si to dzieje obecnie
na Bliskim Wschodzie i w Pnocnej Irlandii. Obrazw Boga jest wiele
mawia, nazywajc je maskami wiecznoci; zakrywaj one i jednocze
nie objawiaj Oblicze Chway. Chcia si dowiedzie, co oznacza fakt, e
Bg w rozmaitych kulturach przybiera tak rne maski, a mimo to w owych
tak rnicych si wzajem tradycjach mona odnale podobne opowieci
- o stworzeniu, o narodzinach z dziewicy, wcieleniach, mierci i zmartwych
wstaniu, drugim przyjciu, sdzie ostatecznym. Afirmowa intuicj przebi
jajc z pism hinduskich: Prawda jest jedna, lecz mdrcy nadaj jej
rozmaite imiona. Wszystkie imiona i obrazy, jakie przypisujemy Bogu, to
maski - mwi - wskazujce na ostateczn rzeczywisto, ktra z definicji
transcenduje jzyk i sztuk. Mit rwnie jest mask Boga, metafor czego,
co ley poza widzialnym wiatem. Cho tradycje mistyczne rni si
wzajem, to przecie zgodne s w tym - twierdzi - e skaniaj nas do
gbszego uwiadomienia sobie samego faktu naszego ycia. W swoich
ksikach Campbell wyraa przekonanie, e grzechem niewybaczalnym jest
grzech nieuwagi, braku czujnoci, niepenej wiadomoci.
Nigdy nie spotkaem nikogo, kto lepiej od niego potrafi opowiada.
Suchajc go snujcego opowie o pierwotnych spoeczestwach, miaem
poczucie, jakbym naraz zosta przeniesiony na rozleg rwnin, przykryt
wielk kopu nieba, albo w len gstwin, pod sklepienie ze splecionych
konarw, i zaczynaem pojmowa, w jaki sposb gosy bogw mwiy do
ludzi z wiatru i grzmotu, duch Boga za pyn w kadym grskim
strumieniu, a caa ziemia rozkwitaa jako miejsce wite, krlestwo
mitycznej wyobrani. I pytaem: Teraz, gdy my, ludzie nowoczeni,
odarlimy ziemi z jej tajemnicy, gdymy mwic sowami Saula Belowa
- uprztnli nasz dom z wierze, w jaki sposb i czym mamy karmi
swoj wyobrani? Filmami z Hollywood i serialami telewizyjnymi?
Campbell nie by pesymist. Uwaa, e poza konfliktami iluzji i prawdy
istnieje jaki punkt mdroci, w ktrym ludzkie ycie moe odzyska
utracon peni. Twierdzi, e jest to najwaniejszy problem naszych
czasw. W ostatnich latach ycia dy do stworzenia nowej syntezy nauki
i duchowoci. Zmiana wizji wiata z geocentrycznej na heliocentryczn
- napisa po wyldowaniu astronautw na Ksiycu poniekd usuna
czowieka z centrum, a przecie centrum wydawao si tak wane. J ednake
w sensie duchowym centrum jest tam, skd patrzymy. Sta na pagrku
i spjrz w stron widnokrgu. Sta na Ksiycu choby za porednictwem
telewizji, w swoim pokoju i popatrz na zawieszon w grze ca ziemsk
kul. W rezultacie horyzont ulega niesychanemu poszerzeniu, co w naszej
epoce doskonale mogoby speni t sam rol, ktr w swoim czasie peniy
dawne mitologie - pomc w oczyszczeniu drg postrzegania cudu,
zarazem straszliwego i fascynujcego, jakim jestemy my sami i wiat.
Dowodzi, e to nie nauka pomniejszya ludzi i spowodowaa nasz rozbrat
z boskoci. Przeciwnie, najnowsze odkrycia nauki na powrt jednocz
nas ze staroytnymi, poniewa umoliwiaj nam rozpoznanie w caym
Wszechwiecie powikszonego odbicia naszej najgbszej, wewntrznej
natury, tak e istotnie stwierdzamy, i jestemy jej uszami, oczami,
myleniem i mow albo - uywajc terminologii teologicznej - uszami
Boga, oczyma Boga, myleniem Boga i Sowem Boga. Gdy go widziaem
po raz ostatni, zapytaem, czy nadal wierzy, e - jak to kiedy napisa - w
chwili obecnej uczestniczymy w jednym z najwikszych w dziejach skokw
ludzkiego ducha, wiodcych nas ku wiedzy nie tylko o zewntrznym
wiecie, ale rwnie o naszej gboko ukrytej, wewntrznej tajemnicy.
Zastanowi si przez chwil i odpar: Tak, w najwikszym ze wszy
stkich.
Gdy dosza mnie wie o jego mierci, oddawaem si wanie niepiesz-
nej lekturze otrzymanego ode egzemplarza ksiki The Hero with a Thousand
Faces. Przyszed mi na myl moment, kiedy po raz pierwszy odkryem wiat
bohaterw mitycznych. Przypadek zaprowadzi mnie do maej biblioteki
publicznej w miecie, gdzie si wychowaem; szperajc na chybi trafi po
pkach, natknem si na ksik, ktra otworzya przede mn wiat
cudw. By tam Prometeusz wykradajcy bogom ogie dla dobra rodzaju
ludzkiego, J azon mnie stawiajcy czoo smokowi, aby zawadn Zotym
Runem, Rycerze Okrgego Stou poszukujcy witego Graaa. Ale
dopiero zetknwszy si z J osephem Campbellem zrozumiaem, e westerny,
ktre ogldaem na niedzielnych porankach, penymi garciami czerpay
z tych staroytnych bani. I e historie, o jakich uczylimy si w szkce
niedzielnej, maj odpowiedniki w innych kulturach, ktrym rwnie
nieobca jest wzniosa przygoda duszy denie miertelnikw do uchwy
cenia rzeczywistoci Boga. Pomg mi dostrzega zwizki i mechanizmy
spajajce poszczeglne czci i nie tylko nie obawia si, owszem, spo
glda przychylnie na - jak to ujmowa - ogromn, wielokulturow
przyszo.
Rzecz jasna, krytykowano go za podkrelanie psychologicznej inter
pretacji mitu, za to, e wspczesn rol mitu ogranicza do jego funkcji
ideologicznej bd terapeutycznej. Do udziau w tej debacie nie czuj si
do kompetentny, zostawiam j wic innym. Sdz, e tym sporem nigdy
si nie przejmowa. Po prostu dalej wykada, uczc innych patrzenia na
wiat w nowy sposb.
Szczeglnie pouczajce jest dla nas jego wasne, autentyczne ycie.
Twierdzc, e mity s kluczami do naszego ukrytego gboko potencjau
duchowego, ktry moe poprowadzi nas do zachwytu, olnienia, a nawet
ekstazy, mwi jak kto, kto bywa ju w miejscach, do ktrych od
wiedzenia zaprasza innych.
Co przycigno mnie do niego?
Niewtpliwie mdro; by czowiekiem bardzo mdrym.
I uczono. I stotnie, ogromn, rozleg panoram naszej przeszoci zna
jak niewielu ludzi przed nim.
Ale byo w tym co wicej.
O anegdocie stanowi sposb jej opowiadania. Sam zna tysice anegdot.
Oto jedna z jego najbardziej ulubionych: Bdc w J aponii na midzy
narodowym sympozjum religioznawczym, Campbell usysza przypadkiem,
jak inny delegat amerykaski, socjolog z Nowego J orku, zwraca si do
kapana szintoistycznego: Ogldalimy ju do duo waszych ceremonii,
zwiedzilimy te kilka waszych sanktuariw. Nie mog jednak uchwyci
waszej ideologii. Nie chwytam te waszej teologii. J apoczyk milcza
i jakby zastanawia si gboko przez chwil, po czym z wolna pokiwa
gow. Myl, e my nie mamy ideologii - powiedzia. Ani teologii. My
taczymy *.
Tak jak J oseph Campbell, ktry taczy w rytm muzyki sfer.
Bill MOY ERS
x D ok adni e ten sam epi zod
wspomi na M. F.liade w swoi ch pami tni kach {witojaskie ^niwo,
prze . 1. K ani a, Ofi cvna L i teracka-W"vdawni ctwo L i teracki e, K rakw 1991,
str. 131).
17
I
MIT
A WIAT WSPCZESNY
Powiada si, t e tym, c^ego postukujemy,
jest sens tycia.
Ott nie sd^g, tbymy s i k a l i wanie tego.
Myl, ^e tym, o co nam chodti,
jest dowiadctenie tycia jako takiego,
tak, by naste realne prtetycia
na pastctyjnie ctysto fisyctnej
wywoyway retonans w gbi nastj najbardtiej
wewntrtnej istoty i rtectywistoci,
bymy naprawd dotjiali upojenia
faktem tycia.
MOYERS: Dlaczego mit? Dlaczego maj nas obchodzi mity? J aki jest ich
zwizek z moim yciem?
CAMPBELL: W pierwszej chwili miabym ochot odpowiedzie na to:
Daj spokj, czowieku, yj sobie tak jak dotd, to wcale nieze ycie,
mitologia nie jest ci potrzebna. Nie wierz, eby mona interesowa si
jak spraw tylko dlatego, e w powszechnej opinii jest ona wana. Wierz
natomiast, e co moe nas w taki czy inny sposb porwa. Sam jednak
moesz si przekona, e mitologia, jeli kto przedstawi ci j we waciwy
sposb, jest w stanie ci porwa. A jeeli do tego dojdzie, to czego moesz
od niej oczekiwa?
J ednym z naszych obecnych problemw jest to, e niezbyt dobrze
zaznajomieni jestemy z literatur dotyczc spraw ducha. I nteresujemy si
aktualnociami, sprawami biecymi. Kampus uniwersytecki bywa zwykle
czym w rodzaju obszaru hermetycznie zamknitego, gdzie aktualnoci
chwili nie zakcaj uwagi skoncentrowanej na yciu wewntrznym i na
wspaniaym dziedzictwie naszej wielkiej tradycji - na Platonie, K onfuc
juszu, Buddzie, Goethem i innych, ktrzy mwi o wiecznych wartociach,
zwizanych z samym centrum naszego ycia. Gdy si nieco zestarzejesz
i bdziesz mia za sob wszelkie biece yciowe troski, zwrcisz si ku
yciu wewntrznemu; jeli stwierdzisz wtedy, e nie wiesz, gdzie go szuka,
albo czym ono jest - no c, zrobi ci si smutno.
Literatura grecka, aciska i biblijna stanowiy kiedy cz przecitnej
edukacji. Kiedy je z niej usunito, zagubiona zostaa caa zachodnia tradycja
informacji mitologicznej. W przeszoci zwykle byo tak, e te historie
tkwiy w umysach ludzi. Kiedy nosisz w umyle tak bd inn histori,
spostrzegasz jej zwizek z tym, co przytrafia ci si w yciu. Daje ci ona
pewn perspektyw, w ktrej umieszczasz to, co ci si przydarza. Z utrat
takiej historii utracilimy co istotnego, bo nie mamy na jej miejsce adnej
porwnywalnej z ni literatury. Te fragmenty informacji z dawnych czasw,
zwizane ze sprawami, ktre pomagay ludziom y, budoway cywilizacje
i przez cae tysiclecia ksztatoway religie, maj te cisy zwizek
z gbokimi problemami wewntrznymi, z duchowymi tajemnicami i proga
mi, jakie musimy forsowa, i jeli nie masz na tej drodze adnych
drogowskazw, musisz wypracowa je sobie sam. Kiedy jednak ten temat
jako ci pochwyci, kontakt z t bd inn tradycj rodzi w tobie odczucie,
Wairoczana - thanka tybetaska z klasztoru Po w Stiti, XII w.
Jestemy tak mocno Zaangaowani w robienie rnych rzeczy,
li' realizowanie rozmaitych celw i wartoci z enn(trznych,
e zapominanej o tym,
i wszystko sprowadza sk waciwie do wartoci wewntrznej
- do zachwycenia zwizanego z samym faktem
bycia ywym.
i poznajesz co tak istotnego, gbokiego i oywczego, e nie chcesz ju
z tego zrezygnowa.
MOYERS: A wic opowiadamy historie po to, by jako uadzi sobie wiat,
wprowadzi harmoni midzy naszym yciem i rzeczywistoci?
CAMPBELL: Tak, myl, e tak. Powieci - te wielkie powieci - mog by
cudownie pouczajce. Gdy miaem dwadziecia, trzydzieci lat, a nawet
jeszcze pod czterdziestk, moimi nauczycielami byli J ames Joyce i Tomasz
Mann. Czytaem wszystko, co napisali. A obaj pisali w sposb, ktry mona
bv okreli jako osadzony w tradycjach mitologicznych. We na przykad
histori Toni z opowiadania Manna Tonio Kroger. Ojciec Toni by
powanym czowiekiem interesw, jednym z najszacowniejszych obywateli
w miecie. May Tonio mia jednak usposobienie artystyczne, wic pojecha
do Monachium, gdzie przysta do grupy literatw uwaajcych si za
lepszych od zwykych groszorobw i ojcw rodzin.
Widzimy wic Toni midzy dwoma biegunami: z jednej strony ojciec,
zreszt dobry ojciec, odpowiedzialny i tak dalej, ale ktry nigdy, przez cae
swoje ycie, nie zrobi nic, na co naprawd mia ochot, i z drugiej strony
kto, kto opuszcza miasto rodzinne i staje si krytykiem takiego sposobu
ycia. J ednake Tonio uwiadomi sobie, e w istocie kocha tych swoich
skromnych ziomkw. I chocia sam uwaa si za odrobin lepszego od
nich w sensie intelektualnym, i cho potrafi opisywa ich w citych
sowach, jego serce byo przecie z nimi.
Kiedy jednak przyczy si do cyganerii, uwiadomi sobie, i ci ludzie
tak strasznie pogardzaj yciem, e te nie mg z nimi wytrzyma, wic
w kocu opuci ich, po czym do jednego z czonkw grupy przesa list
z nastpujcymi sowami: Podziwiam dumnych i chodnych, ktrzy
szukaj przygd na ciekach wielkiego, demonicznego pikna i gardz
czowiekiem ale im nie zazdroszcz. Bo jeli co moe z literata uczyni
poet, to tylko ta moja mieszczaska mio do tego, co ludzkie, ywe
i zwyczajne. Wszelkie ciepo, wszelka dobro, wszelki humor z niej
wypywa i zdaje mi si niemal, jakby bya sam ow mioci, o ktrej
napisano, e choby czowiek mwi wszystkimi jzykami ludzkimi i aniels
kimi, bez niej jest jak cymba brzmicy i jak mied brzczca*.
Potem mwi jeszcze: Pisarz musi by wierny prawdzie. Ale to jest
zabjcze, bo jedyny sposb prawdziwego pisania o czowieku polega na
opisywaniu jego przywar. Czowiek doskonay jest nieciekawy, na przykad
taki Budda, ktry odchodzi od wiata rozumiesz. Urok maj wanie
niedoskonaoci ycia. Wic gdy pisarz wypuszcza strza prawdomwnego
sowa, rani. Ale mio jako to agodzi. Mann nazywa to ironi erotyczn;
jest to mio do tego, co zabijasz okrutnym, analitycznym sowem.
MOYERS: Mio do rodzinnego miasteczka, uczucie, ktre masz dla tego
miejsca, niezalenie od tego, jak dugo przebywae z dala od niego i czy
w ogle kiedykolwiek jeszcze tam wrcisz. Bo przecie wanie tam
pierwszy raz ujrzae ludzi. Ten obraz jest mi drogi... A dlaczego mwisz,
e kochasz ludzi za ich niedoskonaoci?
CAMPBELL: Czy dzieci nie s kochane wanie za to, e cigle si
przewracaj i e maj mae ciaka, a zbyt due gwki? Wiedzia o tym
doskonale Walt Disney, kiedy tworzy swoich siedmiu krasnoludkw! No
i te malekie mieszne pieski, ktre trzymaj ludzie; s rozkoszne i kochane,
bo tak niedoskonae.
MOYERS: A wic doskonao byaby czym miertelnie nudnym, niepraw
da?
CAMPBELL: Chyba tak. Byaby nieludzka. Sedno wszystkiego czowie
czestwo, to co, co sprawia, e jeste istot ludzk, a nie nadprzyrodzon
i niemierteln - wanie to jest godne mioci. Dlatego niektrym ludziom
tak trudno jest kocha Boga - dlatego e nie ma w nim adnej
niedoskonaoci. Moesz si go ba, ale to jeszcze nie mio. Godny mioci
staje si dopiero Chrystus na krzyu.
MOYERS: Co masz na myli?
CAMPBELL: Cierpienie. Cierpienie t o niedoskonao, nie sdzisz?
MOYERS: Dzieje ludzkiego cierpienia, zmaga, ycia...
CAMPBELL: . .. i m o d y c z o w i e k , ktry zdaje s o b ie spraw z sa m e g o siebie
i z t e g o , c o g o czeka...
MOYERS: Czytajc twoje ksiki na przykad The Masks of God czy The
Hero mth a Thousand Faces - uwiadomiem sobie, e wszystko to, co ludzie
maj wsplnego, objawione jest w mitach. Mity to opowieci o naszych
trwajcych wieki poszukiwaniach prawdy, sensu, znacze. Wszyscy od
czuwamy potrzeb opowiedzenia i zrozumienia naszej historii. Wszyscy
usiujemy zrozumie mier i jako sobie z ni poradzi, wszyscy te
potrzebujemy pomocy w przejciu od narodzin do ycia, a potem do
mierci. Potrzebne nam jest ycie, abymy mogli dostrzec to, co wieczne,
dotkn go, zrozumie jego tajemnic, dowiedzie si, kim jestemy.
CAMPBELL: Powiada si, e tym, czego poszukujemy, jest sens ycia.
Ot nie sdz, ebymy szukali wanie tego. Myl, e tym, o co nam
chodzi, jest dowiadczenie ycia jako takiego, tak by nasze realne przeycia
na paszczynie czysto fizycznej wywoyway rezonans w gbi naszej
najbardziej wewntrznej istoty i rzeczywistoci, bymy naprawd doznali
upojenia faktem ycia. Ostatecznie, o to wanie chodzi w mitach i to
wanie owe klucze pomagaj nam odnale si w nas samych.
MOYERS: Wi c mity t o klucze?
CAMPBELL: Mity s kluczami do duchowych moliwoci ludzkiego ycia.
MOYERS: Do tego, co jestemy zdolni pozna i czego dowiadczy w nas
samych?
CAMPBELL: Tak.
MOYERS: Z mien ie definicj mitu: najpierw b y o t o p o s z u k i w a n i e
se ns u, p o t e m d o w i a d c z e n i e t e g o sens u.
CAMPBELL: Dowiadczenie vci a. Sens to sprawa umysu. J aki jest sens
kwiatu? W buddyzmie zen jest taka przypowie o kazaniu Buddy
polegajcym na tym, e po prostu unis on w gr kwiat. Tylko jeden
jedyny suchacz da mu oczyma znak, e poi, o co chodzi. Ot, jak wiesz,
sam Budda okrelany jest jako ten, ktrv tak wanie przyszed. J aki
w tym sens? J aki jest sens wszechwiata? Albo pchy? Ona po prostu jest.
I kropka. A twj sens polega na tvm, e ieste tutaj, teraz. J estemy tak
mocno zaangaowani w robienie rnych rzeczy, w realizowanie rozmaitych
celw i wartoci zewntrznych, e zapominamy o tym, i wszystko
sprowadza si waciwie do wartoci wewntrznej do zachwycenia
zwizanego z samym faktem bycia ywym.
MOYERS: W jaki sposb dochodzisz do tego dowiadczenia?
CAMPBELL: Czytajc mity. Ucz one, e moesz zwrci si do wewntrz,
i w pewnym momencie zaczynasz chwyta przesanie symboli. Czytaj mity
innych ludw, nie tych, ktre wyznaj twoj religi, bo czowiek ma
tendencj do interpretowania wasnej religii w kategoriach faktw; gdy
jednak czytasz inne mity, zaczynasz chwyta ich przesanie. Mity pomagaj ci
wej w bezporedni, dowiadczalny kontakt z yciem jako takim. Mwi,
czym naprawd jest to dowiadczenie. Na przykad maestwo. Czym jest
maestwo? Mwi o tym mit: jest to powtrne zjednoczenie rozdzielonej
dwjni. Pierwotnie ty i ona bylicie jednym. Teraz, w tym wiecie, jestecie
dwjk, ale rozpoznajecie si jako byty duchowo identyczne i tym wanie
jest maestwo. To co zupenie innego ni tylko erotyka. Co, co nie ma
z tym nic wsplnego, bo dzieje si na innej mitologicznej paszczynie
dowiadczenia. Kiedy ludzie pobieraj si w przekonaniu, e ich romans
bdzie mia dugi ywot, to grozi im rychy rozwd, bo przecie kady
romans koczy si rozczarowaniem. Ot maestwo to rozpoznanie
duchowej identycznoci. J eli bdziemy y w sposb waciwy, jeli
spogldajc na osoby pci przeciwnej mamy na uwadze waciwe ich cechy,
potrafimy odnale stosownego dla siebie partnera - mczyzn bd kobiet.
J eli jednak kieruj nami tylko pewne wzgldy zmysowe, polubimy kogo
nieodpowiedniego. Natomiast polubiajc osob waciw, rekonstruujemy
wizerunek wcielonego Boga. Tym wanie jest maestwo.
MOYERS: Waciw osob? J ak wybra waciw osob?
CAMPBELL: Idc za gosem serca. Ono powinno ci podpowiedzie.
MOYERS: Twoja wewntrzna istota.
CAMPBELL: W tym tkwi caa tajemnica.
MOYERS: Rozpoznajesz drug cz wasnego jestestwa.
CAMPBELL: C, nie wiem, ale to chyba jest jaki rozbysk i co w tobie,
w rodku, mwi ci, e to jest wanie ta osoba.
MOYERS: Skoro maestwo to ponowne zjednoczenie obu czci naszej
istoty, mskiej i eskiej, ktre tkwi w kadym z nas, to dlaczego tak
kiepsko ono wyglda we wspczesnym spoeczestwie?
CAMPBELL: Bo nie traktuje si go jako maestwa. Powiedziabym tak:
jeli maestwo nie ma w twoim yciu absolutnego priorytetu, to znaczy,
e nie jeste maonkiem. Maestwo to dwjnia w jednoci, dwoje, ktrzy
stali si jednym ciaem. J eli zwizek trwa wystarczajco dugo i jeli
bezustannie od nowa go akceptujesz, zamiast dawa upust swoim in
dywidualnym kaprysom, przekonujesz si, e tak wanie naprawd jest: e
oboje istotnie jestecie jednym ciaem.
MOYERS: Nie tylko biologicznie, ale i duchowo.
CAMPBELL: P r zede wsz yst ki m duchowo. Biologia to szalestwo,
ktre moe nas skoni do faszywej identyfikacji.
MOYERS: A wic funkcja nierozdzielnie zwizana z maestwem kon
tynuacja nas samych w dzieciach nie jest funkcj pierwszoplanow...
CAMPBELL: Nie, to tylko pewien elementarny aspekt maestwa.
W maestwie s dwa zupenie rne etapy. Najpierw jest etap modzie
czy, posuszny cudownemu impulsowi, w jaki wyposaya nas natura
posugujca si biologiczn gr pci w celu podzenia potomstwa. Ale
przychodzi czas, gdy dziecko odrywa si od rodziny i maonkowie zostaj
sami. J est dla mnie zdumiewajce, jak wielu moich przyjaci midzy
czterdziestk a pidziesitk rozwodzi si. Przez cae lata, gdy wy
chowywali dzieci, wiedli przykadne, zgodne ycie; tyle tylko, e patrzyli na
swoje maestwo przez pryzmat swoich zwizkw z dzieckiem. Nie
rozwaali go w kategoriach osobistego, wzajemnego zwizku.
Maestwo to zwizek osobowy. Gdy czowiek powica co dla
maestwa, nie robi tego dla partnera, ale dla zachowania jednoci
zwizku. Chiski wizerunek Tao, przepleciona z sob czer i biel, to znaczy
pierwiastek mski i eski, jang i jin we wzajemnym stosunku - oto czym
jest maestwo. Tym wanie staj si ludzie, gdy s maestwem. Nie
jeste ju czowiekiem poszczeglnym, samym dla siebie; twoj tosamo
okrela stosunek z drugim. Maestwo to nie po prostu romans; to
ogniowa prba, a taka prba oznacza ofiar z wasnego ja na rzecz
stosunku, ktry z dwojga czyni jedno.
MOYERS: A w i c m a e s t w o jest a b s o lu t n i e nie do p o g o d z e n i a z p o j
c ie m wycznej, prywatnej w a s n o c i.
CAMPBELL: Bo maestwo nie jest po prostu rzecz, ktra do kogo
naley. W pewnym sensie ni jest, ale wacicielem nie jeste wycznie ty,
lecz wy oboje razem, jako jedno. I jest to obraz czysto mitologiczny,
oznaczajcy ofiar z czego widzialnego na rzecz dobra transcendentnego.
To wanie urzeczywistnia si tak piknie w drugim stadium maestwa,
ktre ja nazywam stadium alchemicznym, kiedy to dwoje dowiadcza
poczucia jednoci. J eli nadal yj tak jak w pierwszym stadium maest
wa, rozejd si wnet po opuszczeniu domu przez dzieci. Tatu zadurzy si
w jakiej panience i wyfrunie, a matka zostanie sama w pustym domu
i z pustym sercem i bdzie musiaa upora si z tym wszystkim samodziel
nie, na wasny sposb.
MOYERS: A to dlatego, e nie rozumiemy tych dwu poziomw
maestwa.
CAMPBELL: Czowiek nie podejmuje powanego zobowizania.
MOYERS: Zakadamy, e... Podejmujemy zobowizanie na dobre i na ze.
CAMPBELL: To pozostaoci rytuau.
MOYERS: A rytua utraci swoj si. Obrzd, ktry kiedy przekazywa
jakie treci wewntrzne, dzisiaj jest tylko form. I jest tak zarwno
w dziedzinie obrzdw spoecznych, jak i tych osobistych, dotyczcych
maestwa i religii.
CAMPBELL: Ilu ludzi dostaje przed lubem pouczenie o duchowym sensie
maestwa? Dzisiaj stajecie przed sdzi i w cigu dziesiciu minut
bierzecie lub. Ceremonia maeska w I ndiach trwa trzy dni. Para zostaje
trwale sklejona.
MOYERS: Mwisz, e maestwo to nie po prostu kontrakt spoeczny,
ale i wiczenie duchowe.
CAMPBELL: Przede wszystkim wiczenie duchowe, a spoeczestwo ma
nam pomc w wypenieniu jego celu. Czowiek nie powinien by sug
spoeczestwa; to spoeczestwo powinno suy czowiekowi. Gdy czo
wiek jest sug spoeczestwa, pastwo staje si potworem. Wanie co
takiego jest w tej chwili najwikszym zagroeniem dla wiata.
MOYERS: Co si dzieje, kiedy spoeczestwo nie utosamia si ju z adn
wpywow mitologi?
CAMPBELL: To, co wida obecnie goym okiem. J eli chcesz si
dowiedzie, czym jest spoeczestwo bez adnych rytuaw, poczytaj sobie
New Y ork Timesa.
MOYERS: I co tam znajd?
CAMPBELL: Najwiesze wiadomoci donoszce midzy innymi o nisz
czycielskich i zbrodniczych czynach popenionych przez modych ludzi,
ktrzy nie wiedz, jak si zachowywa w cywilizowanej spoecznoci.
MOYERS: Spoeczestwo nie przewidziao dla nich obrzdw umo
liwiajcych im stanie si czonkami plemienia, wsplnoty. Wszystkie dzieci
musz rodzi si dwa razy, aby nauczy si funkcjonowa racjonalnie
w obecnym wiecie i wyzwoli si z dziecistwa. Myl o tym ustpie
z Pierwszego Listu do Koryntian: Gdy byem dzieckiem, mwiem jak
dziecko, czuem jak dziecko, mylaem jak dziecko. Kiedy za staem si
mem, wyzbyem si tego, co dziecice.
CAMPBELL: Ot to. Taki wanie jest sens obrzdw zwizanych
z dojrzewaniem. W pierwotnych spoeczestwach wyrywa si przy tej okazji
zby, robi si nacicia na skrze, obrzezanie i wiele innych rzeczy tego
rodzaju. W ten sposb czowiek traci swoje mae dziecinne ciako, staje si
kim cakowicie innym.
Gdy byem chopcem, nosio si krtkie spodnie, pamitasz, takie do
kolan. Potem nadchodzia wielka chwila, kiedy wkadae dugie spodnie.
Dzisiejsi chopcy ju tego nie znaj. Widzi si nawet picioletnich brzdcw
paradujcych w dugich spodniach. Kiedy si dowiedz, e s ju
mczyznami i musz pozby si wszystkiego, co dziecinne?
MOYERS: Skd dzisiejsze chopaki, dorastajce, powiedzmy, gdz i e
w okolicach 125 Ulicy i Broadwayu, wezm swoje mity?
CAMPBELL: Stworz je sobie sami. Dlatego wanie na kadym kroku
mamy w miecie graffiti. Chopaki zorganizowani s w gangi, maj wasne
obrzdy inicjacyjne i wasn moralno i robi, co potrafi najlepszego. Ale
s niebezpieczni, bo ich prawa nie s prawami miasta. Nie zostali
wprowadzeni w nasz spoeczno.
MOYERS: Rollo May mwi, e we wspczesnym spoeczestwie amery
kaskim jest tak wiele przemocy, poniewa brak w nim wielkich mitw,
pomagajcych modym mczyznom i kobietom nawiza czno ze
wiatem bd te zrozumie ten drugi wiat, znajdujcy si poza wiatem
widzialnym.
CAMPBELL: Tak, ale jest te druga przyczyna przemocy w Ameryce: brak
etosu.
MOYERS: Wytumacz.
CAMPBELL: Na przykad w futbolu amerykaskim reguy s bardzo
sztywne i skomplikowane. Gdyby jednak pojecha do Anglii, przekonaby
si, e reguy rugby nie s tak cise. K up lat temu, w latach dwudziestych,
kiedy jeszcze studiowaem, mielimy na uczelni dwjk wspaniaych
napastnikw. Ot pojechali oni na stypendium do Oksfordu, gdzie zaczli
gra w tamtejszej druynie rugby; pewnego dnia postanowili wprowadzi
do gry wasny sposb ataku. Na to angielscy gracze powiedzieli im:
Suchajcie, nasze reguy nie przewiduj czego takiego, wic nie grajcie
w ten sposb. My tak nie gramy.
Chodzi o to, e w kulturze, ktra przez duszy czas rozwijaa si w formie
jednolitej, istnieje pewna liczba zrozumiaych samych przez si, niepisanych
regu, wedug ktrych yj ludzie. Istnieje wrd nich pewien etos, pewien
nawyk, uznawanie za oczywiste, e my nie robimy tego w ten sposb.
MOYERS: Mitologia.
CAMPBELL: Mitologia nie sformuowana mona by rzec. To jest
sposb, w jaki uywamy widelca i noa, w jaki postpujemy z ludmi i tak
dalej. Nie wszystko to zapisane jest w ksikach. Ale w Ameryce mamy
ludzi z najrozmaitszym bagaem kulturowym, wymieszanych i tworzcych
jedn mas, tote tak wielkiego znaczenia nabrao w tym kraju prawo.
Prawnicy i prawo oto co jest naszym spoiwem. Nie ma etosu. Rozumiesz,
o co mi chodzi?
MOYERS: Tak. To jest to, co opisywa de Tocqueville, kiedy przyjecha tu
sto szedziesit lat temu i znalaz zgiek anarchii.
CAMPBELL: Dzisiaj mamy do czynienia ze wiatem odmitologizowanym.
W rezultacie studenci, z ktrymi si stykam, s bardzo zainteresowani
mitologi, bo mity nios im jakie przesanie. Nie potrafi ci jednak
powiedzie, jakie to przesania odnajduj dzi w mitach modzi ludzie.
Wiem tylko, co one day mnie. Ale rwnie im one co daj. Kiedy
przychodz na wykad do jakiego koledu, sala wprost pka od studentw,
ktrzy zjawili si, aby posucha, co te mam do powiedzenia. Wadze
wydziaowe przydzielaj mi czsto pomieszczenia nieco zbyt mae za mae,
gdy nie przewidziay, jakie podekscytowanie ta problematyka wywoa
wrd studentw.
MOYERS: Zastanw si nad tak rzecz: co oznaczaj dla nich, twoim
zdaniem, mity, opowieci, jakie od ciebie sysz?
CAMPBELL: C, te historie zawieraj yciow mdro, naprawd. To,
czego uczymy si w szkole, nie jest mdroci ycia. Uczymy si techniki,
otrzymujemy informacje. Na wyszych uczelniach panuje dziwna niech do
zaznajamiania studentw z yciowymi wartociami wykadanych przed
miotw. W naszych naukach a dotyczy to antropologii, jzykoznawstwa,
religioznawstwa itd. - istnieje obecnie tendencja do specjalizacji. Ta tendencja
staje si zrozumiaa, jeli wiemy, ile uczony-specjalista musi dzisiaj wiedzie,
eby by specjalist kompetentnym. Aby studiowa na przykad buddyzm,
trzeba wada nie tylko wszystkimi jzykami europejskimi, w ktrych
toczono dyskusje na tematy orientalne a wic szczeglnie francuskim,
niemieckim, angielskim i woskim, ale i sanskrytem, chiskim, japoskim,
tybetaskim i paroma innymi. To jest ogromne zadanie. Takiego specjalisty
nie bd ciekawiy rnice midzy jzykami Algonkinw i Irokezw.
Specjalizacja dy do zawenia pola problematyki, ktr zajmuje si
specjalista. Natomiast kto taki jak ja, nie specjalista, lecz generalista,
dostrzega co wicej ponad to, czego dowiedzia si od tego bd innego
specjalisty; tu widzi to, tam znw co innego, jako e aden z nich nie
zastanawia si nad tym, dlaczego sprawy tu i tam maj si tak a tak.
Generalista wic (nawiasem mwic, dla akademickich uczonych ten
termin to obelga) zaznajamia si z szeregiem innych problemw, bardziej
- by tak rzec oglnoludzkich ni wsko kulturowych.
MOYERS: A potem zjawia si dziennikarz wyposaony w przywilej
wyjaniania rzeczy, ktrych nie rozumie...
CAMPBELL: To nie tylko przywilej, ale i pewien jego obowizek
- obowizek edukowania si na oczach wszcstkich, publicznie. Pamitam,
jak za modvch lat chodziem na wvkadv Heinricha Zimmera. By to
pierwszy znany mi czowiek, ktry mwi o mitach tak, jak gdyby zawieray
one przesania wane dla zwykego ycia, a nie tylko jakie szczegy
interesujce uczonych, eby si mogli z nimi obnosi. Utwierdzio to we
mnie odczucie, jakie miaem od zawsze, od dziecistwa.
MOYERS: Czy pamitasz, kiedy po raz pierwszy odkrye mit? Kiedy taka
historia zacza w tobie y?
Wild West Show Buffalo Billa.
"Zakochaem si w India naci) amerykaskich.
poniewa kajdego roku Buffalo Bill pojawia! si w Madison Square Garden.
G d j ^acslem czyta w i t j amerykaskich Indian,
odnalazem nich te same motywy,
j a k i e poznawaem z nauk. z akonnic w s-ykoe - stworzenie,
mier i zmartwychwstanie, wstpienie do nieba, narodziny Z. dziewicy.
CAMPBELL: Wychowaem si w krgu wiary katolickiej. Ot jedn
z wielkich zalet wychowania katolickiego jest to, e uczysz si traktowa
mit powanie i kierowa si nim w yciu, uzgadnia swoje ycie z motywa
mi mitycznymi. Wpajano we mnie odczucie zgodnoci rytmu pr roku
z powtarzajcymi si cyklicznie zdarzeniami z ycia Chrystusa jego
przyjciem na wiat, nauczaniem, umieraniem, zmartwychwstaniem i po
wrotem do nieba. Obrzdy w cigu caego roku maj ci przypomina
wieczny rdze wszystkiego, co zmienia si w czasie. Z caej tej harmonii
grzech zostaje po prostu wyczony.
Potem zakochaem si w I ndianach amerykaskich, poniewa kadego
roku Buffalo Bill pojawia si w Madison Square Garden ze swoim
cudownym Wild West Show. Chciaem wic dowiedzie si czego wicej
o Indianach. Moi rodzice byli ludmi o wspaniaych sercach, tote
wyszukiwali dla mnie wszystkie ksiki o Indianach, jakie w owym czasie
pisano dla chopcw. Zaczem wic rozczytywa si w mitach amerykas
kich I ndian i niebawem w tych opowieciach odnalazem te same motywy,
ktre poznawaem z nauk zakonnic w szkole.
MOYERS: Stworzenie...
CAMPBELL: ...stworzenie, mier i zmartwychwstanie, wstpienie do
nieba, narodzenie z dziewicy... Nie wiedziaem, co to wszystko znaczy, ale
okrelenia byy te same. Co do jednego.
MOYERS: Co byo dalej?
CAMPBELL: Byem podekscytowany. To stao si pocztkiem moich
zainteresowa mitologi porwnawcz.
MOYERS: Czv zacze od pyta w rodzaju: Dlaczego tu mwi si o tym
w ten sposb, a w Biblii inaczej?
CAMPBELL: Nie, analizy porwnawcze zaczem robi dopiero wiele lat
pniej.
MOYERS: Czym najmocniej przemawiay do ciebie indiaskie opowieci?
CAMPBELL: W tamtych czasach wiedza o kulturze amerykaskich I ndian
bya w zasigu rki, I ndianie jeszcze yli wrd nas. Nawet dzi, gdy
zajmuj si mitami ze wszystkich stron wiata, stwierdzam, e w opowie
ciach i baniach amerykaskich I ndian kryje si mnstwo bogactw, e s
one bardzo dobrze rozwinite.
Poza tym moi rodzice mieli ma posiado w lasach, tam gdzie yli
kiedy Delawarowie, potem wyparci stamtd przez przybyszw, Irokezw.
Kryy si tam w ziemi cae zoa rnych rzeczy, wic kopalimy
i wydobywalimy groty do indiaskich strza i inne takie drobiazgi. Ba,
w tych lasach, wok mnie, yy nawet zwierzta odgrywajce jak rol
w indiaskich opowieciach. Wszystko to byo dla mnie wspaniaym
wprowadzeniem w ten materia.
MOYERS: Czy te historie zaczy jako kolidowa z twoj katolick wiar?
CAMPBELL: Nie, nic takiego si nie stao. K onflikt z moj religi
przyszed znacznie pniej w zwizku ze studium nauk cisych i tego
rodzaju sprawami. Potem zainteresowaem si hinduizmem - i znw
natknem si na te same historie. W pracy dyplomowej zajem si
redniowiecznymi materiaami na temat K rla Artura, i znw stanem
twarz w twarz z tymi samymi opowieciami. Nie powiesz mi wic, e to
nie s te same historie. Towarzysz mi przez cae ycie.
MOYERS: One istniej w kadej kulturze, ale ich tematy s ponadczasowe.
CAMPBELL: Tematy s ponadczasowe, ale i ch ujcie zaley od kultury.
MOYERS: A wic rozmaite opowieci mog podejmowa ten sam
uniwersalny temat, ale przedstawia go nieco inaczej, w zalenoci od, bv
tak rzec, akcentu i mowy danego ludu?
CAMPBELL: Oczywicie. Gdyby nie by wyczulony na t rwnolego
tematw, mgby pomyle, e te historie s zupenie rne. Tak jednak
nie jest.
MOYERS: Wykadae mitologi w Sarah Lawrence przez trzydzieci
osiem lat. W jaki sposb udao ci si zainteresowa mitami te dziewczta,
pochodzce z klasy redniej i wyznajce rozmaite prawowierne religie?
CAMPBELL: Modzi ludzie po prostu rzucaj si na te sprawy. Mitologia
pokazuje ci, co stoi za literatur i sztukami, uczy ci wielu rzeczy o twoim
wasnym yciu. To wielka, ekscytujca dziedzina, pena ywotnych sokw.
Mitologia ma wiele do powiedzenia, jeli idzie o poszczeglne etapy ycia,
o ceremonie wtajemniczenia, gdy czowiek przechodzi z dziecistwa do
dorosego, odpowiedzialnego ycia, ze stanu wolnego do maeskiego.
Wszystkie takie obrzdy s rytuaami mitologicznymi. Zwizane s one
z rozpoznaniem przez ciebie nowej roli, jaka przypada ci w yciu
- z odrzuceniem starej i wejciem w now, z przyjciem odpowiedzialnoci.
Kiedy sdzia wchodzi do sali i wszyscy powstaj, to przecie nie wstajesz
na widok tego wanie faceta, tylko na widok togi, ktr on nosi, a ktra
symbolizuje rol, jak za chwil zacznie on peni. Tym, co sprawia, e jest
on godny tej roli, jest jego prawo jako reprezentanta zasad zwizanych
z t rol, a nie jakie jego zupenie osobiste przesdy i pogldy. Tak wic
fakt twojego powstania z miejsca ma charakter mitologiczny. Wyobraam
sobie, e niektrzy krlowie i krlowe to najgupsi i najbanalniejsi ludzie
pod socem, prawdopodobnie interesujcy si tylko komi i kobietami,
rozumiesz. Ot ty reagujesz na nich nie jako na osobowoci, lecz jako na
reprezentantw rl mitologicznych. Gdy kto obejmuje urzd sdziego albo
prezydenta Stanw Zjednoczonych, przestaje by tym wanie konkretnym
czowiekiem, ktrym dotd by; teraz jest przedstawicielem odwiecznego
urzdu i swoje osobiste pragnienia, a nieraz nawet yciowe moliwoci,
musi powici nowej roli, ktrej jest symbolem.
MOYERS: A wic w naszym spoeczestwie nadal dziaaj rytuay
mitologiczne. J ednym z nich jest maestwo. I nnym ceremonia za
przysienia prezydenta albo sdziego. J akie jeszcze inne rytuay s obecnie
wane dla spoeczestwa?
CAMPBELL: Na przykad wstpienie do wojska, woenie munduru. Z t
chwil rezygnujesz z osobistego ycia i przyjmujesz spoecznie zdeter
minowany sposb ycia w subie spoeczestwa, ktrego jeste czonkiem.
Dlatego myl, e jest czym paskudnym ocenianie ludzi w kategoriach
prawa cywilnego za ich dokonania podczas wojny. Przecie dziaali oni nie
jako jednostki, ale jako przedstawiciele czego wyszego od nich, czemu
z rozmysem si powicili. Ocenianie ich tak, jak gdyby byli pojedynczymi
jednostkami, jest zupenie niewaciwe.
MOYERS: Wiesz, co si dzieje, kiedy na spoeczestwo pierwotne zaczyna
napiera cywilizacja biaego czowieka. Rozpada si ono w kawaki, ulega
dezintegracji, staje si chore. Czy nie to samo dzieje si z nami, odkd nasze
mity zaczy znika?
CAMPBELL: To samo, absolutnie.
MOYERS: Czy nie dlatego konserwatywne religie nawouj, by powrci
do starych tradycji religijnych?
CAMPBELL: Oczywicie, i robi straszny bd. Cofaj si do czego
szcztkowego, co ju nie suy yciu.
MOYERS: Czy jednak nie byo to dla nas poyteczne?
CAMPBELL: Oczywicie e byo.
MOYERS: Rozumiem te tsknoty. W modoci miaem pewne stae punkty
odniesienia. I ch niezmienno dodawaa mi otuchy, zakrelay mi one jaki
znany horyzont. Mwiy mi, e stamtd, z gry, patrzy na mnie kochajcy,
askawy i sprawiedliwy ojciec, gotw mnie przyj, przez cay czas mylcy
o moich troskach. A teraz Saul Bellw mwi, e nauka oczycia nasz dom
z wierze. Ale dla mnie bya w tym jaka warto. Dziki tym wierzeniom
jestem tym, kim jestem obecnie. Ciekawi mnie, co stanie si z dziemi, ktre
nie maj tych niezmiennych punktw odniesienia, tego znanego horyzontu
- jednym sowem, tych mitw...
CAMPBELL: J u ci mwiem: czytaj gazety. To jest zupeny zamt. Mity,
na pierwszym poziomie vciowym i strukturalnym, oferuj wzorce ycia.
Ale te wzorce musz by dostosowane do czasu, w ktrym yjesz, a nasze
czasy zmieniaj si tak szybko, e to, co byo dobre pidziesit lat temu, nie
jest ju dobre dzisiaj. To, co byo dawniej cnot, dzisiaj jest grzechem.
A wiele z tego, co kiedy uwaano za ze, dzi stao si biec
koniecznoci. Porzdek moralny musi nada za moralnymi potrzebami
wspczesnego ycia, tu i teraz. A tego wanie nie potrafimy robi. Dawna
religia przynalena jest innej epoce, innvm ludziom, innej hierarchii
ludzkich wartoci, innemu wiatu. Cofajc si w przeszo, zrywasz
kontakt z rytmem historii. Nasze dzieci trac wiar w religie, jakich ich
uczono, i zwracaj si do swojego wntrza.
MOYERS: Nieraz za p o m o c narkotykw.
CAMPBELL: Wanie. I co widzimy? - Przeycia mistyczne, wywoywane
mechanicznie. Braem udzia w licznych konferencjach psychologicznych,
zajmujcych si ca t problematyk rnicy midzy dowiadczeniem
mistycznym a psychicznym zaamaniem narkotycznym. Rnica jest taka, e
narkoman topi si w wodzie, w ktrej mistyk pywa swobodnie. Do takiego
dowiadczenia trzeba by dobrze przygotowanym.
MOYERS: Mwisz o kulturze pejotlu, ktra pojawia si i zapanowaa
wrd I ndian w nastpstwie tego, e utracili bizona i dawny sposb ycia.
CAMPBELL: Tak. J eli chodzi o stosunki narodw cywilizowanych
z ludami tubylczymi, nasza historia stanowi jeden z najgorszych przy
kadw. Te ludy utraciy swoj osobowo. Nie figuruj nawet w statys
tykach wyborcw w Stanach Zjednoczonych. Bya taka krtka chwila zaraz
po Amerykaskiej Rewolucji, kiedy pewna liczba wybitnych I ndian
rzeczywicie uczestniczya w rzdzeniu Ameryk i w jej yciu. George
Washington powiedzia, e I ndianie powinni zosta wczeni w nasz
kultur jako penoprawni czonkowie. Zamiast tego zmieniono ich w relikty
przeszoci. W dziewitnastym wieku wszystkich I ndian zamieszkujcych na
poudniowym wschodzie zaadowano na wagony i przewieziono pod
wojskow eskort na tak zwane wczesne Terytorium Indiaskie, ktre na
wieczne czasy oddano I ndianom jako ich wasny wiat. Po kilku latach
odebrano im je.
Antropologowie badali niedawno grup I ndian z pnocno-zachodniego
Meksyku, mieszkajcych o par mil od gwnego obszaru naturalnego
wystpowania pejotlu. Pejotl jest ich zwierzciem - to znaczy, kojarz go
oni z jeleniem. Organizuj specjalne wyprawy, eby go zbiera i przynosi
do wiosek.
Te wyprawy to podre mistyczne ze wszystkimi szczegami wa
ciwymi typowej podry mistycznej. Najpierw nastpuje uwolnienie si od
obowizkw ycia wieckiego. Kady wyruszajcy na wypraw musi
cakowicie wyspowiada si ze wszystkich wystpkw, jakie popeni - albo
popenia - w ostatnim okresie, jeli ludzie tego nie zrobi, magia nie
bdzie dziaa. Potem wyruszaj w podr. Uywaj nawet specjalnego,
negatywnego jzyka. Na przykad zamiast mwi tak, mwi nie,
albo zamiast wyruszamy, mwi przybywamy. Przebywaj w innym
wiecie.
W ten sposb wkraczaj w przygod. Na caej trasie maj specjalne
sanktuaria, symbolizujce etapy wewntrznej przemiany. Potem zaczyna si
caa ta wielka sprawa ze zbieraniem pejotlu. Pejotl si zabija, tak jakby by
jeleniem. Mczyni podkradaj si do niego i wypuszczaj ma strza,
nastpnie za odprawiaj obrzd zbierania pejotlu.
Caa impreza jest dokadn kopi dowiadcze zwizanych z podr do
wewntrz, kiedy to czowiek opuszcza wiat zewntrzny i wkracza w krles
two bytw duchowych. Oni kade, najmniejsze nawet stadium utosamiaj
z przemian duchow. Przez cay czas przebywaj w miejscu witym.
MOYERS: Ale po co caa ta komplikacja?
CAMPBELL: C, ma to zwizek z faktem, e pejotl to nie po prostu tylko
pewien czynnik biologiczny, mechaniczny i chemiczny, ale i sprawiajcy
przemian duchow. J eli przechodzisz duchow przemian, a nie zostae
do tego wczeniej przygotowany, to nie potrafisz oceni tego, co si z tob
dzieje, i twoje przeycia bd okropne, bo bdzie to za wycieczka; tak to
nazywaj mionicy LSD. Ale jeli wiesz, dokd idziesz, unikniesz zej
wycieczki.
MOYERS: A wic to jest przyczyna psychicznego zaamania, kiedy si
topisz w wodzie...
CAMPBELL: ...w ktrej powiniene umie pywa, ale nie zostae do tego
przygotowany. Tak czy owak, to odnosi si te do ycia duchowego.
Przemiana wiadomoci to straszliwe dowiadczenie.
MOYERS: Cigle mwisz o wiadomoci.
CAMPBELL: Tak.
MOYERS: Co masz na myli?
CAMPBELL: Czci kartezjaskiego sposobu mylenia jest uwaanie
wiadomoci za co specyficznego dla gowy i przekonanie, e gowa jest
organem, w ktrym rodzi si wiadomo. Tak nie jest. Gowa jest
organem, ktry nadaje wiadomoci pewien okrelony kierunek, nastawia j
na okrelone cele. Ale wiadomo tkwi tu, w caym ciele. Cay wiat ywv
ksztatowany jest przez wiadomo.
Mam przewiadczenie, e wiadomo i energia w jaki sposb s
jednoci. Tam gdzie widzisz energi yciow, jest wiadomo. W wiecie
rolinnym na pewno jest wiadomo. Gdy si mieszka w lesie, tak jak ja
w czasach chopicych, widzi si wszystkie te rozmaite wiadomoci, jak
splataj si z sob. J est wiadomo rolinna i wiadomo zwierzca, a my
mamy udzia w nich obu. Zjadasz pewien pokarm, a twoja od razu wie,
gdzie znajduje si co dla niej, eby moga zacz to obrabia. Cay ten
proces jest wiadomy. J ego interpretacja czysto mechanistyczna nic nie daje.
MOYERS: W jaki sposb przeksztacamy wiadomo?
CAMPBELL: Zaley, o czym chcesz rozmyla, na co si nastawiasz. Do
przemiany suy medytacja. Cae ycie jest medytacj, po wikszej czci
niewiadom. Mnstwo ludzi wiksz cz ycia spdza medytujc, skd
wzi jak fors i na co j wyda. J eli masz rodzin, mylisz o rodzinie,
troszczysz si o ni. S to troski bardzo wane, ale zwizane przede
wszystkim z okolicznociami fizycznymi. Tylko w jaki sposb przekaesz
wiadomo duchow swoim dzieciom, jeli sam jej nie masz? A jak j
uzyska? Mity s po to, eby przenie nas na duchowy poziom wiadomo
ci.
Tylko jeden przykad: Znalazem si na rogu 51 Ulicy i Pitej Alei, po
czym wszedem do katedry w. Patryka. Porzuciem ruchliwe miasto, jedno
z najbardziej oywionych centrw ekonomicznych na tej planecie. Wchodz
do katedry, gdzie wszystko wok mnie mwi o tajemnicach duchowych.
O tajemnicy krzya i o tylu jeszcze innych rzeczach... Witrae w oknach
tworz inn atmosfer. Moja wiadomo zostaje przeniesiona na zupenie
inny poziom, jestem na innej paszczynie. A kiedy wychodz, znw jestem
na poziomie ulicy. Ot: czy mog zatrzyma co z tej wiadomoci
katedralnej? Celem pewnych modlitw i rozmyla jest utrzymanie wiado
moci na tym poziomie, tak eby nie spadaa ustawicznie na niszy.
W kocu si rzeczy spostrzegasz, e ten zwyky poziom jest po prostu
niszym poziomem tamtej, wyszej wiadomoci. Wyraona w niej tajem
nica dziaa na przykad w tym, co si tyczy twoich pienidzy. Pienidze to
zamroona energia. Myl, e w tym tkwi klucz do zrozumienia, jak
przeksztaci swoj wiadomo.
MOYERS: Czy zastanawiajc si nad tymi historiami, nie masz niekiedy
wraenia, e topisz si w snach innych ludzi?
CAMPBELL: Nie wysuchuj snw innych ludzi.
MOYERS: Ale przecie wszystkie te mity to ludzkie sny.
CAMPBELL: Ale nie, wcale nie. To s sny wiata. Sny archetypowe,
o wielkich ludzkich problemach. Mam wiadomo, kiedy, w ktrej chwili
J ohn Wayne w filmie Synowie Katie Elder.
W' filmach j e s t co magicznego.
Czowiek, na ktrego patrzysz,
Znajduje si jednoczenie gdzie indzjnj-
staj przed jednym z takich progw. Mit mwi mi o nim i podpowiada, jak
reagowa na takie czy inne kryzysy, rozczarowania, zachwyty, klski
i sukcesy. Mity mwi mi, gdzie w danej chwili jestem.
MOYERS: Co si dzieje, gdy czowiek staje si legend? Czy na przykad
mgby powiedzie, e J ohn Wayne sta si mitem?
CAMPBELL: Kiedy jaki czowiek staje si wzorcem yciowym dla innych,
to znaczy, e wszed w sfer istnienia zmitologizowanego.
MOYERS: Tak czsto si dzieje z aktorami filmowymi, ktrzy dostarczaj
nam licznych wzorcw.
CAMPBELL: Pamitam, e gdy byem chopcem, moim wzorcem by
Douglas Fairbanks. Dla mojego brata by nim Adolphe Menjou. Ci ludzie,
rzecz jasna, odgrywali role postaci mitycznych. Byli wychowawcami,
wprowadzali nas w ycie.
MOYERS: Dla mnie najbardziej fascynujc postaci w dziejach kina by
Shane. Czy widziae film Shane?
CAMPBELL: Nie.
MOYERS: To jest klasyczna opowie o obcym, ktry przyjeda skd,
z zewntrz, robi co dobrego dla innych i odjeda, nie czekajc na nagrod.
Dlaczego filmy dziaaj na nas tak mocno?
CAMPBELL: W filmach jest co magicznego. Czowiek, na ktrego
patrzysz, znajduje si jednoczenie gdzie indziej. To jest cecha boska. Kiedy
aktor filmowy przychodzi do teatru, wszyscy ogldaj si i patrz na aktora
filmowego. To on jest w tej chwili prawdziwym bohaterem. Znajduje si
jakby na innej paszczynie, ma osobowo wielopostaciow.
Ten, kogo ogldasz na ekranie, nie jest naprawd nim, a jednak to on
tam si pojawia. Pod t mnogoci postaci, form, kryje si jaka jedna,
pierwotna, z ktrej wszystko to wypywa, i ty j widzisz.
MOYERS: Zdaje si, e tylko filmy tworz te wielkie postacie, natomiast
telewizja kreuje tylko przejciowe sawy. Staj si one nie tyle wzorcami, co
obiektem plotek.
CAMPBELL: Moe dlatego, e postacie z telewizji ogldamy u siebie
w domu, a nie w specjalnej wityni, jak jest sala kinowa.
MOYERS: Wczoraj widziaem zdjcie najnowszego hollywoodzkiego
idoa, Rambo, weterana wojny wietnamskiej, ktry powraca tam, eby
ratowa jecw wojennych; wok szaleje mier i zniszczenie, a on wyciga
ich stamtd. J ak mi wiadomo, jest to najbardziej popularny film w Bejrucie.
Na fotografii wida now lalk Rambo, wypuszczon na rynek przez t
sam firm, ktra produkuje lalki typu Cabbage Patch. Na pierwszym
planie jest taka rozkoszna, sodka laleczka, a za ni Rambo, brutalna sia.
CAMPBELL: Obie s postaciami mitycznymi. W tej chwili nasuwa mi si
na myl obraz Picassa Minotauromachia, sztych, na ktrym wida zbliajcego
si wielkiego byka-potwora. Po drabinie wspina si przeraony filozof, chce
uciec stamtd. Na arenie ley zabity ko, a na nim - kobieta-matador,
rwnie zabita. J edyn istot wychodzc naprzeciw okropnemu zwierzowi
jest maa dziewczynka z kwiatkiem w doni. Oto wanie obie figury,
o jakich przed chwil mwie - jedna zwyczajna i dziecico niewinna,
druga przedstawiajca straszliw grob. Masz tu jak na doni problemy
dnia dzisiejszego.
MOYERS: Poeta Y eats czu, e yjemy pod koniec wielkiego cyklu
chrzecijaskiego. W swoim wierszu Drugie Przyjcie mwi: K oujc coraz
to szersz spiral, / Sok przestaje sysze sokolnika; / Wszystko w roz
padzie, w odrodkowym wirze; / Czysta anarchia szaleje nad wiatem,
/ Wzdyma si fala mtna od krwi, wszdzie wok / Zatapiajc obrzdy
dawnej niewinnoci. Co widzisz, peznc w stron Betlejem, by tam si
narodzi? *
CAMPBELL: Nie wiem, co si zblia, tak jak nie wiedzia tego poeta Y eats,
ale gdy nadchodzi kres jednej epoki i pocztek drugiej, to wchodzimy
w okres strasznego cierpienia i zamtu. To zagroenie, ktre czujemy
wszyscy i kady z osobna... J est takie pojcie - Armageddon, rozumiesz; on
si zblia.
MOYERS: Staem si mierci, Destruktorem wiatw powiedzia
Oppenheimer, widzc wybuch pierwszej bomby atomowej. Ale ty chyba nie
mylisz, e to bdzie nasz koniec, co?
CAMPBELL: To nie bdzie koniec. Moe to bdzie koniec ycia na tej
planecie, ale to jeszcze nie koniec wszechwiata. Ta nasza eksplozja to
zwyke partactwo w porwnaniu ze wszystkimi eksplozjami, jakie zachodz
* Przc. St. Baraczak.
na wszystkich socach wszechwiata. Wszechwiat to snop wybuchajcych
atomowych piecw, takich jak nasze Soce. Wic my tutaj mamy tylko
malutk imitacj tego caego wielkiego interesu.
MOYERS: Czy moesz sobie wyobrazi, e gdzie indziej jakie inne
stworzenia siedz sobie i wymylaj dla swej krtkiej, przelotnej podry
sens taki sam, jaki maj nasze mity i wielkie opowieci?
CAMPBELL: Nie. Gdy sobie uprzytamniasz, e jeli temperatura podniesie
si o pidziesit stopni i zatrzyma si, to ycie na Ziemi przestanie istnie,
i e jeli spadnie, powiedzmy, o sto stopni i tam si zatrzyma, to ycie
rwnie zginie; i gdy sobie wyobrazisz, jak delikatna jest ta rwnowaga, jak
wana jest odpowiednia ilo wody no wic, kiedy pomylisz o wszystkich
tych przypadkowych czynnikach w otoczeniu, ktre sprzyjay yciu, to jak
moesz dopuci mvl, e znana nam posta ycia mogaby zaistnie na
ktrejkolwiek innej czstce wszechwiata, niezalenie od liczby satelitw
krcych wok gwiazd?
MOYERS: To kruche ycie trwa w cigym lku przed moliwoci
zagady. Obraz sodkiej laleczki zestawionej ze szkaradnym Rambo nie kci
si chyba z tym, co za porednictwem mitologii wiemy o yciu?
CAMPBELL: Nie, absolutnie nie.
MOYERS: Czy w nowoczesnym wiecie dostrzegasz jakie inne metafory
dla starych, uniwersalnych prawd?
CAMPBELL: Widz moliwo nowych metafor, ale, moim zdaniem, nie
stay si one jeszcze mitami.
MOYERS: J ak sdzisz, przez jakie mity maszyna zostanie wczona
w nowy wiat?
CAMPBELL: C, samochody weszy ju do mitologii. Przenikny
w ludzkie sny. Rwnie samoloty w duym stopniu su celom wyobrani.
Lot samolotu na przykad symbolizuje w naszej wyobrani oderwanie si od
ziemi, poniekd tak samo jak symbolizuj to ptaki. Ptak to symbol
wyzwolenia si ducha z wizw przykuwajcych go do ziemi; te wizy
z kolei symbolizuje w. Obecnie rol ptaka peni samolot.
MOYERS: A inne metafory?
s$v.
7 ,r n g* ' \
~ * - \ "
% w^f t/-p</-S\
3 I -n. V <\ '.__J j
| *) rtt-<^>* -f-rr <Tvf^a- v56 >*/ sf1^*r>rWf-jInO A
',T-W^ ' * ** >,* fi3 ywgw^; tJf r ^
J j " v r y U J tj A J * B A f r * r f * P r* j f V - ,r w-f ^/ - ^ j . , t * f j * T ~
H i l A / T A * $ ^V y j j a W ^ - a r A t Y * A U a '-1 ^ * <f o r A ) / A
> . <* 4V | J ? A i f m - i T i ' ! ! * >- & A t r & A ^1 o / t a +% </"
L jy.Sr ' r - 7 i t *n v* a
Odrczny rysunek machiny latajcej, L eonardo da Vinci (1452-1519).
L<?/ samolotu
symbolizuje w naszej wyobrani
oderwanie si od z iii,
poniekd tak samo,
j a k symbolizuj to zwykle ptaki.
CAMPBELL: Oczywicie bro. W kadym filmie, jaki ogldam, po
drujc samolotem tam i nazad midzy Kaliforni i Hawajami, wystpuj
ludzie z rewolwerami. No i Ksi Zagady, te uzbrojony. Rozmaite
przyrzdy przejmuj funkcje, ktrych instrumenty wczeniej uywane ju
nie potrafi wypenia. Ale oprcz tego nic specjalnego nie widz.
MOYERS: A wic nowe mity bd suy starym historiom. Ogldajc
Wojny gwiezdne, przypomniaem sobie zdanie ze w. Pawa: Walcz
z Panowaniami i Potgami. To byo dwa tysice lat temu. A na cianach
jaski myliwych z wczesnej epoki kamienia te s sceny pokazujce walk
z panowaniami i potgami. W naszych mitach wspczesnej ery technicznej
nadal prowadzimy t walk.
CAMPBELL: Czowiek nie powinien poddawa si potgom zewntrznym,
ale im rozkazywa. J ak to zrobi - w tym tkwi cay problem.
MOYERS: Kiedy nasz najmodszy syn obejrza Wojny gwiezdne dwunasty
albo trzynasty raz z rzdu, spytaem go: Dlaczego ogldasz je tak czsto?
A on mi na to: Z tego samego powodu, dla ktrego ty przez cae ycie
czytasz w kko Stary Testament. Znalaz si w wiecie nowego mitu.
CAMPBELL: Faktem jest, e Wojny gwiezdne rysuj przekonujc perspek
tyw mitologiczn. Film ukazuje pastwo jako maszyn i stawia pytanie:
Czy maszyna zmiady czowieczestwo, czy te bdzie mu suy?
rdem czowieczestwa jest nie maszyna, ale serce. J a w Wojnach
gwiezdnych widz ten sam problem, ktry stawia przed nami Faust:
Mefistofeles, czowiek maszynowy, moe nam zapewni wszelkie rodki,
a wic moliwe, e bdzie chcia te okrela cele ycia. J ednake Faust ma
tak cech charakteru, ktra predestynuje go do zbawienia mianowicie
poszukuje celw innych ni cele maszyny.
Gdy Luk Skywalker zdziera mask z twarzy ojca, wyswobadza go z roli
maszyny, ktr ojciec gra. Ojciec by mundurem. Mundur oznacza wadz,
rol pastwa.
MOYERS: Maszyny pomagaj nam urzeczywistni ide, e wiat powinien
by uczyniony na nasz obraz i podobiestwo, bo my chcemy, eby by taki,
jaki, naszym zdaniem, by powinien.
CAMPBELL: Tak. Ale pniej przychodzi moment, kiedy maszyna zaczyna
ci rozkazywa. Na przykad: kupiem sobie t cudown maszyn, komputer.
K ostka z komputera.
Cr nie mona by przyj wobec twojego komputera
postawy owego woda Indian,
ktry powiedzjal, e wszystkie rzecz)1mwi o Bogu
Pomijajc przywilej specjalnego objawienia,
Bg przecie jest we wszystkich swoich dzieach,
wcznie z komputerem.
Poniewa jestem poniekd autorytetem w sprawach bogw, wic zaraz
zidentyfikowaem t maszyn. Ot dla mnie jest ona bogiem ze Starego
Testamentu, zawiera mnstwo nakazw, ale nie ma litoci.
MOYERS: Znam jedn kapitaln historyjk o prezydencie Eisenhowerze
i pierwszym komputerze...
CAMPBELL: ...J ak to Eisenhower wszed do pomieszczenia penego
komputerw i zada tym maszynom pytanie: Czy istnieje Bg? Wszystko
poszo w ruch, zapaliy si lampki, kka zaczy si krci, a po chwili
odzywa si gos: T er az ju jest.
MOYERS: A czy nie mona by przyj wobec twojego komputera postawy
owego wodza I ndian, ktry powiada, e wszystkie rzeczy mwi o Bogu?
Pomijajc przywilej specjalnego objawienia, Bg przecie jest we wszyst
kich swoich dzieach, wcznie z komputerem.
CAMPBELL: Oczywicie. To, co si dzieje na tym ekranie, zakrawa na cud.
Czy zagldae kiedy do rodka takiego urzdzenia?
MOYERS: Nie, i nie mam zamiaru.
CAMPBELL: To zupenie nie do wiary. Masz tam ca hierarchi anielsk
wszystko na pytkach. No i ta pltanina rurek... Wszystko to jest cudem.
Mj komputer owieci mnie co do mitologii. Gdy kupujesz okrelony
software, to masz tam cay zestaw sygnaw wiodcych do realizacji
danego celu. J eli zaczynasz na chybi trafi uruchamia sygnay nalece
do softwarew innego systemu, po prostu nie bd one dziaa.
Podobnie jest w mitologii. J eli masz mitologi, w ktrej metafor
tajemnicy jest ojciec, to otrzymujesz inny zestaw sygnaw ni wwczas,
gdy metafor mdroci i tajemnicy wiata jest matka. A obie te metafory s
rwnie doskonae. adna z nich nie jest faktem, lecz tylko metafor. To jest
tak, jak gdyby wszechwiat by moim ojcem. Albo jak gdyby wszechwiat
by moj matk. J ezus powiada: Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak
tylko przeze Mnie. Ojciec, o ktrym mwi, by ojcem biblijnym. Do
ojca mgby wic dosta si tylko za porednictwem J ezusa. J eli
natomiast zaoymy porednictwo matki, mgby wole Kali, hymny do
bogini i tak dalej. J est to po prostu inna droga dotarcia do tajemnicy
twojego ycia. Musisz przyj do wiadomoci, e kada religia to swego
Przeddynastyczne bstwo ptasie.
jeli masz mitologi,
w ktrej metafor tajemnicy j e s t ojciec,
to otrzymasz inny zestaw sygnaw ni wwczas,
gdy metafor mdroci i tajemnicy wiata j e s t matka,
jednake bie te metafory
s rwnie do skona/e.
rodzaju software, ktry posiada wasny zestaw sygnaw i zdolny jest do
operowania nimi.
J eli kto jest rzeczywicie zaangaowany w religi i naprawd buduje na
niej swoje ycie, to lepiej, eby pozosta przy software, jaki otrzyma.
Natomiast taki facet jak ja, lubicy si bawi z software... C, potrafi hasa
tu i tam, ale prawdopodobnie nigdy nie bd mg przey czego
podobnego do tego, co przeywa wity.
MOYERS: Ale czy najwiksi wici nie czerpali ze wszystkich moliwych
rde? Brali z rnych stron i budowali nowy software.
CAMPBELL: To wanie nazywamy rozwojem religii. Moesz to widzie
w Biblii. Z pocztku jej Bg by po prostu bogiem najmocniejszym spord
wszystkich. Po prostu jednym z bogw lokalnych, plemiennych. Potem,
w szstym wieku, gdy ydzi byli w Babilonie, powstaa koncepcja
zbawiciela wiata, i biblijne bstwo przybrao nowy wymiar.
Star tradycj moesz utrzyma przy yciu tylko odnawiajc j stosownie
do aktualnych okolicznoci. W czasach Starego Testamentu wiat by po
prostu zwykym trjwarstwowym ciastkiem, rozoonym na kilkaset mil
wokoo paru orodkw na Bliskim Wschodzie. Nikt jeszcze nie sysza
wwczas o Aztekach ani nawet o Chiczykach. Kiedy wiat si zmienia,
religia te musi ulec przemianie.
MOYERS: Mnie si zdaje, e my to wanie robimy.
CAMPBELL: Raczej powinnimy. Dla mnie czym naprawd okropnym
jest to, co widzimy w Bejrucie. Mamy tam trzy wielkie religie Zachodu
judaizm, chrzecijastwo i islam, ktre nie potrafi ze sob wspy, bo
tego samego biblijnego boga nazywaj trzema rnymi imionami. Uczepiy
si kada swojej metafory i zapomniay o jej treci. Nie chciay dopuci do
otwarcia si otaczajcego ich krgu. J est to krg zamknity. Kada z tych
grup mwi: My jestemy wybrani, i to my mamy Boga.
Spjrz na Irlandi. W siedemnastym wieku grupa protestantw zostaa
przez Cromwella przeniesiona do I rlandii, ale nigdy nie otwara si na
mieszkajc tam katolick wikszo. Katolicy i protestanci reprezentuj
dwa cakowicie rne systemy spoeczne, dwa odmienne ideay.
MOYERS: Obie strony potrzebuj nowego mitu.
47
CAMPBELL: Tak, kada z nich musi mie wasny mit. Miuj nieprzyjacioy
twoje. Bd otwarty. Nie osdzaj. Wszystko to jest u Buddy. No i w micie.
Wszystko to ju tam jest.
MOYERS: Opowiadasz nieraz anegdotk o pewnym krajowcu z dungli,
ktry powiedzia kiedy misjonarzowi: Twj bg zamkn si w chacie
i siedzi, jak gdyby by stary i niedony. Nasz mieszka w lesie, jest te na
polach i w grach, gdy przychodzi deszcz. Zdaje si, e tak jest w istocie.
CAMPBELL: Tak. Widzisz, to jest problem, ktry spostrzegasz w Ksidze
Krlewskiej i u Samuela. Wielu ydowskich krlw skadao ofiary na
szczytach gr. W oczach J ahwe czynili le. K ult J ahwe by specyficznym
nurtem w spoecznoci ydowskiej, i w kocu wygra. Przeforsowano kult
boga zwizanego ze wityni, eliminujc kult natury, uprawiany powszech
nie w tych okolicach.
Ten imperialistyczny napr kultury niewielkiej, zamknitej grupy trwa
nadal na Zachodzie. J ednake teraz bdzie musiaa si ona otworzy na
prawdziw istot rzeczywistoci. J eli potrafi si otworzy, wszelkie
moliwoci s jeszcze przed ni.
MOYERS: To jasne, e my, ludzie nowoczeni, odzieramy wiat z jego
naturalnych objawie, z samej przyrody. Myl o tej pigmejskiej legendzie
opowiadajcej o chopcu, ktry w lesie znalaz piknie piewajcego ptaszka
i przynis go do domu.
CAMPBELL: Prosi ojca, eby przynis dla ptaszka jedzenie, ale ojciec nie
chce; co tam bdzie karmi zwykego ptaka... I zabija go. Legenda mwi, e
czowiek, zabijajc ptaka, zabi te pie, a razem z pieni siebie. Upad
martwy, zupenie i na amen martwy, i pozosta martwy na zawsze.
MOYERS: Czy to nie jest opowie o tym, co si dzieje, gdy ludzie niszcz
swoje otoczenie? Swj wiat? Natur i jej cuda?
CAMPBELL: Niszcz te swoj wasn natur. Zabijaj pie.
MOYERS: A czy mitologia to nie jest wanie opowie o pieni?
CAMPBELL: Ona sama j est pieni. J est pieni wyobrani inspirowan
przez energie ciaa. Pewnego razu mistrz zen stan przed swoimi adeptami,
by wygosi kazanie. Wtem, wanie gdy mia otworzy usta, zapiewa
ptak. Mistrz powiedzia: Kazanie zostao wygoszone.
MOYERS: Chciaem powiedzie, e sami tworzymy mity, ale ty mwisz, e
nie, e kady z mitw, jakie obecnie opowiadamy, ma po czci rdo
w naszych przeszych dowiadczeniach.
CAMPBELL: Gwne motywy mitw s te same i zawsze byy te same.
J eli chcesz stworzy wasn mitologi, spraw zasadnicz jest to, z jak
spoecznoci si wiesz. Kada mitologia uksztatowaa si w obrbie
pewnej spoecznoci, w zamknitym polu. Nastpnie one zderzaj si
z sob, wchodz z sob w kontakt i stapiaj si, i w ten sposb otrzymujesz
mitologi bardziej zoon.
Ale dzisiaj nie ma granic. Dzisiaj jedyn prawdziw mitologi jest
mitologia planetarna - a takiej nie mamy. Spord znanych mi rzeczy czym
najbliszym mitologii planetarnej jest buddyzm, postrzegajcy wszystkie
istoty jako majce w sobie pierwiastek buddy. J edyny problem polega na
rozpoznaniu tego faktu. I kropka. J edyne nasze zadanie to wiedzie, jak si
rzeczy maj, i zachowywa si stosownie do braterstwa czcego wszystkie
te istoty.
MOYERS: Braterstwa?
CAMPBELL: Tak. Ot w wikszoci znanych mi mitw braterstwo
ograniczone jest do zamknitej spoecznoci. W spoecznociach zamkni
tych agresja projektowana jest na zewntrz.
J edno z dziesiciorga przykaza mwi na przykad: Nie zabijaj.
A w nastpnym rozdziale czytamy: I d do Kanaanu i zabij wszystkich,
ktrzy tam s. A wic jest to pole zamknite. Mity mwice o wsplnocie
i mioci odnosz si tylko do grupy wewntrznej, grupa zewntrzna za to
co cakowicie innego. Taki wanie jest sens sowa gentilis [ niewierny, goj]
czyli osoba nie naleca do tego samego porzdku.
MOYERS: Skoro nie ubierasz si tak jak ja, t o znaczy, e nie jestemy tego
samego rodu.
CAMPBELL: Tak. Ale czyme jest mit? Sownikowa definicja mitu to
opowieci o bogach. Wic zadajesz nastpne pytanie: Czym jest bg? Bg
jest personifikacj si kierujcych nami albo systemu wartoci, ktre
funkcjonuj w ludzkim yciu i we wszechwiecie; bogowie to moce twojego
ciaa i natury. Mity s metaforami duchowvch moce czowieka, a te same
moce, ktre przenikaj nasze ycie, przenikaj te vcie wszechwiata. Ale
s te mity i bogowie powizani z poszczeglnymi spoecznociami lub
bstwami opiekuczymi danej spoecznoci. Innymi sowy, istniej dwa
cakowicie rne porzdki mitologiczne. J eden wie ci z twoj wasn
natur i ze wiatem przyrody, ktrego jeste czci. Druga mitologia jest
cile socjologiczna, wie ci z okrelon spoecznoci. Bo przecie nie
jeste po prostu czowiekiem naturalnym, ale czonkiem konkretnej grupy.
W dziejach mitologii europejskiej wida przeplatanie si tych dwu systemw.
Zazwyczaj system zorientowany spoecznie zwizany jest z ludem koczow
niczym, przenoszcym si z miejsca na miejsce, wic uczy ci on, e wanie
tam, w obrbie tej grupy, znajduje si twoje centrum. Mitologia zorien
towana przyrodniczo byaby zatem charakterystyczna dla ludu rolniczego.
Tradycja biblijna jest mitologi zorientowan spoecznie. Natura jest tutaj
potpiona. W dziewitnastym wieku uczeni uwaali mitologi i rytua za
prby podporzdkowania natury czowiekowi. Ale to jest magia, nie
mitologia ani religia. Religie natury maj na celu nie poddanie przyrody
czowiekowi, ale dopomoenie mu w osigniciu z ni zgody. J eli jednak
uwaasz natur za z, nie yjesz z ni w zgodzie; poddajesz j sobie albo
tego prbujesz, i std bior si napicia, niepokj, wycinanie lasw,
unicestwianie plemion tubylczych. Akcentowanie tych spraw oddziela nas
od natury.
MOYERS: A wic dlatego tak atwo podbijamy i ujarzmiamy natur - e
mamy dla niej pogard i widzimy w niej tylko co, co ma nam suy?
CAMPBELL: Tak. Nigdy nie zapomn tego, co przeyem kiedy w J apo
nii, w miejscu, gdzie nikt nigdy nie sysza o Upadku i Ogrodzie Edeskim.
J eden z tekstw szintoistycznych mwi, e to, co robi natura, nie moe by
ze. adnego naturalnego impulsu nie naley poprawia, ale tylko sub-
limowa, zmienia w pikno. Cudowne jest tamtejsze zainteresowanie
piknem przyrody i wspdziaanie z ni, tote w niektrych ogrodach,
jakie tam widzisz, nie wiesz, gdzie zaczyna si przyroda, a koczy sztuka...
Byo to dla mnie niezwyke przeycie.
MOYERS: Dobrze, J oe, ale dzisiejsze Tokio w sposb jaskrawy zaprzecza
temu ideaowi. W tym miecie przyroda waciwie przestaa istnie,
z wyjtkiem niewielkich ogrdkw, pieszczonych z mioci przez garstk
ludzi.
CAMPBELL: J est w J aponii takie powiedzenie: py razem z fal. A znw
bokserzy mwi: uginaj si pod ciosem. Dopiero jakie sto dwadziecia lat
temu Perrv si otworzy J aponi na wiat. Przez ten czas J apoczycy
przejmowali z Zachodu cale straszliwe brzemi techniki. Tam, na miejscu,
stwierdziem jednak, e zabrali si do tego wszystkiego po swojemu i usiuj
ten wiat maszyn dostosowa do siebie. Gdy wchodzisz do wntrza
budynkw, znowu znajdujesz si w J aponii. Tylko na zewntrz wyglda to
tak jak w Nowym J orku.
MOYERS: Po swojemu... To interesujce, bo cho wok nich wyrastaj
miasta, w gbi duszy, a wic tam, gdzie mieszka czowiek wewntrzny, oni
nadal - jak sam mwisz - zachowuj zgod z przyrod.
CAMPBELL: W Biblii jednak wieczno oddala si, a natura jest zepsuta,
upada. Wedug mylenia biblijnego, yjemy na wygnaniu.
MOYERS: My tu sobie siedzimy i gadamy, a z Bejrutu tymczasem
dochodz cigle wieci o eksplodujcych samochodach-pulapkach: muzu
manie przeciwko chrzecijanom, chrzecijanie przeciwko muzumanom
i chrzecijanie przeciwko chrzecijanom. To uderzajce, jak bardzo mia
racj Marshall McLuhan mwic, e dziki telewizji wiat sta si wiosk
globaln; nie wiedzia tylko, e t wiosk bdzie Bejrut. Co o tym mylisz?
CAMPBELL: Myl, e oni wszyscy nie umiej odnie swoich pogldw
religijnych do wspczesnego ycia i raczej do poszczeglnych ludzi, a nie
tylko do wasnej wsplnoty. J est to straszliwy przykad poraki religii
w zetkniciu ze wspczesnymi problemami. Te trzy mitologie daj tego
dowd przez t wojn. Cakowicie zdyskwalifikoway si na przyszo.
MOYERS: J akiego nowego mitu nam potrzeba?
CAMPBELL: Takiego, ktry by utosamia jednostk nie z jej wasn,
lokaln grup, ale z ca planet. J ego wzorcem mog by Stany
Zjednoczone. I stniao tu kiedy trzynacie maych, odrbnych narodw
kolonialnych, ktre postanowiy dziaa w interesie wsplnym, nie lek
cewac jednak swoich indywidualnych interesw.
MOYERS: Widzimy co na ten temat na amerykaskiej pieczci past
wowej.
Rysunek piramidy na pieczci pastwowej Stanw Zjednoczonych.
Gdy jeste na dole,
na niszych poziomach tej piramidy,
Znajdujesz si po jednej albo po drugiej jej stronie,
jeli jednak wydrapiesz si na jej wierzchoek,
wszystkie punkty si zplegajci
i tam wanie otwiera si oko Boga.
Piramidy w Gizie.
I'' Egipcie piramida przedstawia pierwotny wzgrek.
Gdy po corocznym wylewie
wody Nilu zaczynaj opada,
pierwszy wyaniajcy si wzgrek
symbolizuje odrodziw wiat.
To wanie pokazuje Wielka Piecz.
i
CAMPBELL: Caa Wielka Piecz jest wanie o tym. J ej kopi mam
w kieszeni pod postaci banknotu dolarowego. J est tam mowa o ideaach,
jakie uksztatoway Stany Zjednoczone. Spjrz na ten banknot. O, tu, gdzie
narysowana jest piecz Stanw Zjednoczonych. Popatrz na t piramid po
lewej. Ma ona cztery boki. To cztery kierunki kardynalne. Tu stoi kto, tam
stoi kto, a tam jeszcze kto inny. Gdy jeste na dole, na niszych
poziomach tej piramidy, znajdziesz si po jednej albo drugiej jej stronie.
J eli jednak wydrapiesz si na jej wierzchoek, wszystkie punkty si zbiegaj
i tam wanie otwiera si oko Boga.
MOYERS: Dla nich by on bogiem rozumu.
CAMPBELL: Tak. To jest pierwszy nard na wiecie, ktry uksztatowa
si na fundamencie rozumu zamiast po prostu wojny. Ci panowie byli
osiemnastowiecznymi deistami. W grze jest napis: W Bogu nasza
ufno. Ale nie jest to Bg biblijny. Ci ludzie nie wierzyli w Upadek. Nie
uwaali, eby umys czowieka by odcity od Boga. Umys czowieka,
oczyszczony z drugorzdnych i cakowicie doczesnych trosk, z jasnoci
czystego zwierciada kontempluje odbicie rozumnego umysu Boga. Po
przez rozum nawizujesz kontakt z Bogiem. Dlatego ci ludzie uwaali, e
nigdzie nie ma adnego specjalnego objawienia - i zreszt nie jest ono
potrzebne, bo umys czowieka, oczyszczony ze swoich uomnoci, ma
wystarczajc zdolno poznania Boga. Tak wic wszyscy ludzie na wiecie
s do tego zdolni, bo wszyscy dysponuj rozumem.
Wszyscy ludzie s zdolni do uywania rozumu. J est to fundamentalna
zasada demokracji. Poniewa umys kadego czowieka jest zdolny do
uzyskania prawdziwej wiedzy, zbdny jest jaki specjalny autorytet bd
specjalne objawienie mwice ci, e wszystko na wiecie ma by tak a tak,
nie inaczej.
MOYERS: A jednak te symbole pochodz z mitologii.
CAMPBELL: To prawda, ale jest to mitologia swoista. Ta mitologia nie
gosi specjalnego objawienia. Hindusi na przykad nie wierz w specjalne
objawienie. Mwi natomiast o stanie, w ktrym uszy otwieraj si na pie
wszechwiata. Tutaj na blask umysu Boga otwaro si oko. J est to
fundamentalna idea deizmu. Skoro odrzucie ide Upadku w Ogrodzie
Edeskim, to przyjmujesz, e czowiek nie jest odcity od swego rda.
Ale wrmy do Wielkiej Pieczci. Gdy policzysz rzdy w tej piramidzie,
znajdziesz ich trzynacie, u samego dou za zobaczysz napis cyframi
rzymskimi. Jest to oczywicie rok 1776. Ot dodajc jeden do siedmiu,
a siedem do szeciu, otrzymujesz dwadziecia jeden. To wiek rozumu,
nieprawda? Wanie w 1776 r. trzynacie stanw ogosio niepodlego.
Liczba trzynacie jest liczb przemiany i odrodzenia. Na Ostatniej Wiecze
rzy bvo dwunastu apostow i jeden Chrystus, ktry mia umrze
i odrodzi si. Trzynacie to liczba wyzwalania si z granic dwunastu
i przejcia do transcendencji. Masz dwanacie znakw zodiaku i soce. Ci
ludzie mieli pen wiadomo trzynastki jako liczby zmartwychwstania
i odrodzenia oraz nowego vcia i wykorzystywali t symbolik przez cay
czas.
MOYERS: Zres zt tych st anw naprawd b y o trzynacie.
CAMPBELL: Wanie, i czy nie jest to symboliczne? To nie p o prostu
przypadek. Tych trzynacie stanw same przez si byo symbolami.
MOYERS: To tumaczyoby drugi napis tam, w dole: Novus Ordo Seclorum.
CAMPBELL: Nowy porzdek wiata. To jest nowy porzdek wiata. No
i napis u gry: Annuit Coeptis - On umiechn si na widok naszych
przedsiwzi albo dokona.
MOYERS: O n. ..
CAMPBELL: On, czyli oko, ten, ktrego wyobraa oko. Rozum. Po acinie
nie musiaby mwi on, mgby powiedzie ono, ona lub on.
Ale boska moc umiechem przyja nasze poczynania. To znaczy, e ten
nowy wiat zosta zbudowany na podobiestwo pierwotnego Boego
stworzenia i e narodzi si on z odbicia w rozumie tego pierwotnego dziea
stworzenia.
Z tyu, za piramid, widzisz pustyni, przed ni - bujn rolinno.
Wyrwalimy si z tej pustyni - z europejskiego zamtu, z tych cigych, nie
koczcych si wojen i stworzylimy pastwo w imi rozumu, nie za
w imi wadzy; z tego wszystkiego wyrosn pdy nowego ycia. Taki jest
sens tej czci piramidy.
Spjrz teraz na praw stron banknotu. Widzisz tam ora, ptaka Zeusa.
Orze symbolizuje zstpienie boga w wymiar czasu. Ptak przedstawia zasad
wcielenia si bstwa. Ten orze jest ysy, bo to orze amerykaski. To
amerykaski odpowiednik ora najwyszego bstwa - Zeusa.
Zstpuje ono w wiat par przeciwiestw, w sfer dziaania. J ednym
sposobem dziaania jest wojna, drugim - pokj. Dlatego orze w jednej
apie trzyma trzynacie strza; to zasada wojny. W drugiej trzyma gazk
! laurow o trzynastu liciach to jest zasada pokojowego dialogu. Orze
spoglda w stron lauru. Ci idealici, ktrzy zaoyli nasze pastwo, takie
wanie wyraali yczenie - abymy spogldali w t stron, w stron
stosunkw dyplomatycznych i tak dalej. Gdyby jednak to si nie udawao,
orze ma, dziki Bogu, wizk strza w drugiej apie.
Spytajmy teraz, co wyobraa ten orze? Ot wyobraa to, co zawarte jest
w janiejcej tarczy nad jego gow. W waszyngtoskim I nstytucie Suby
Zagranicznej miaem kiedy wykady na temat indyjskiej mitologii, soc
jologii i polityki. W indyjskim traktacie o polityce jest maksyma mwica,
e wadca musi w jednej doni dziery or wojenny wielk pak,
a w drugiej agodny dwik pieni harmonijnej wsppracy. Staem tak
przed nimi, rozoywszy obie rce, a wszyscy si miali. Nie wiedziaem,
0 co chodzi; wtedy oni zaczli pokazywa palcami. Odwrciem si
1 zobaczyem wiszcy na cianie, wprost za moj gow, wizerunek tego
ora, dokadnie w takiej samej jak ja pozycji. Gdy mu si przyjrzaem,
zobaczyem te ten znak nad jego gow, no i dziewi pir w jego ogonie.
Dziewi to liczba symbolizujca zstpienie boskiej mocy na wiat. Gdy
dzwoni na Anio Paski, dzwoni dziewi razy.
Ot nad gow ora widzimy trzynacie gwiazd rozmieszczonych
w formie Gwiazdy Dawida.
MOYERS: Kiedv t o bya Piecz Salomona.
CAMPBELL: Tak. Wiesz, dlaczego tak j nazwano?
MOYERS: Nie.
CAMPBELL: Ot Salomon zamyka potwory, olbrzymw i inne takie
rzeczy w dzbanach. Pamitasz, jak w arabskich bajkach Z tysica i jednej nocy
kto otwiera dzban i wypuszcza stamtd dinna? Rzucio mi si w oczy, e
mamy tu Piecz Salomona zoon z trzynastu gwiazd, a potem spostrzeg
em, e kady z trjktw jest pitagorejskim tetrakysem.
MOYERS: A ten tetrakys...?
CAMPBELL: To trjkt zbudowany z dziesiciu punktw: jeden w rod
ku, cztery z kadego boku, tak e sumuj si do dziewiciu: jeden, dwa,
trzy, cztery / pi, sze, siedem / osiem, dziewi. J est to najpierwotniejszy
symbol filozofii pitagorejskiej, ktr mona interpretowa na rozmaite
sposoby w sensie mitologicznym, kosmologicznym, psychologicznym i soc
jologicznym, a wszystkie one przeplataj si z sob. J ednym z nich jest
kropka na wierzchoku reprezentujca centrum twrcze, z ktrego powsta
cay wszechwiat i wszystko, co jest.
MOYERS: A w i c centrum energetyczne?
CAMPBELL: Tak. Pierwotny dwik (chrzecijanin powiedziaby stwr
cze Sowo), ktry da pocztek wiatu, Big-Bang, wypyw transcendentnej
energii i jej ekspandowanie w polu czasu. Z chwil gdy wchodzi ona w pole
czasu, rozamuje si na pary przeciwiestw, jedno staje si dwjni. Ot
elementy dwj ni mog mie si do siebie w trojaki sposb: albo jedno
dominuje nad drugim, albo drugie nad tamtym, albo wreszcie pozostaj
w rwnowadze i zgodzie. Koniec kocw wszystko, co istnieje w prze
strzeni o czterech kierunkach, wywodzi si z tych trzech typw relacji.
Lao-tsy w Tao-te-king mwi, e z Tao, czyli transcendencji, rodzi si
J ednia. Z J edni rodzi si Dwjnia, z Dwjni - Trjnia, a z niej wszystko
inne.
Kiedy wic spostrzegem, e w Wielkiej Pieczci Stanw Zjednoczonych
mamy dwa takie przeplecione z sob symboliczne trjkty, uwiadomiem
sobie nagle, e otrzymujemy w ten sposb trzynacie punktw na trzynacie
naszych pocztkowych stanw, a ponadto, e jest teraz ni mniej, ni wicej,
tylko sze wierzchokw: jeden w grze, jeden w dole i cztery w czterech
stronach wiata, by tak rzec. Wydao mi si, e mona by przypisa temu
taki oto sens: z gry czy te z dou, czy te z ktrejkolwiek innej strony
mona usysze twrcze Sowo; jest to naczelna teza demokracji. W demo
kracji przyjmuje si, e kady, gdziekolwiek by sta, moe mwi, i to
mwi prawd, jako e jego umys nie zosta odcity od prawdy. Musi tylko
oczyci si z namitnoci i moe mwi.
Mamy wic tu, na tym dolarowym banknocie, ora wyobraajcego
swoim wizerunkiem w cud, jakim jest przejawianie si transcendencji
w wiecie. Na tym wanie zbudowano Stany Zjednoczone. J eli chcesz
sprawowa rzdy waciwie, to musisz rzdzi ze szczytu trjkta, w sensie,
jaki ma oko wiata na tym szczycie.
Kiedy byem chopcem, dano nam tekst poegnalnej wypowiedzi Geor-
gea Washingtona i kazano j szczegowo zreferowa, kade zdanie
w powizaniu z innymi. Tote pamitam j doskonale. Washington
powiedzia: ,,W wyniku naszej rewolucji uwolnilimy si od zaangaowania
w chaos panujcy w Europie. Mwi wic w swoim testamencie, e nie
angaujemy si w sojusze z innymi pastwami. Trzymalimy si tego a do
pierwszej wojny wiatowej. Potem przekrelilimy Deklaracj Niepodlego
ci i przyczylimy si do brytyjskiego podboju wiata. W ten sposb
jestemy teraz po jednej stronie piramidy. Z jedni przeszlimy do dwjni.
W sensie politycznym i historycznym jestemy teraz jedn ze stron
w sporze. Nie reprezentujemy ju zasady tego oka, tam, w grze. Wszystkie
nasze troski zwizane s z polityk i gospodark, a nie z gosem rozumu.
MOYERS: Gos rozumu... Czy idzie ci o filozofi sugerowan przez te
mitologiczne symbole?
CAMPBELL: Dokadnie. Spjrz na to wane przejcie okoo roku 500
przed Chrystusem. By to czas, w ktrym yli Budda, Pitagoras, Konfucjusz
i Lao-tsy - jeli Lao-tsy w ogle istnia. Przebudzi si wtedy ludzki rozum.
Czowiek nie jest ju ksztatowany i rzdzony przez zwierzce siy. Nie
kieruje si ju analogi z obsian ziemi ani ruchami planet; tylko rozumem.
MOYERS: To jest droga...
CAMPBELL: ...czowieczestwa. Ale tym, co niszczy rozum, jest oczywi
cie namitno. W polityce gwn namitnoci jest zachanno. To
wanie cignie ludzi w d. I dlatego jestemy po jednej stronie piramidy
zamiast na szczycie.
MOYERS: Dlatego nasi Zaoyciele sprzeciwiali si nietolerancji religijnej.
CAMPBELL: Wykluczyli j cakowicie. Zreszt z tego te powodu
odrzucili ide Upadku. Wszyscy ludzie s zdolni do poznania umysu Boga.
aden nard nie dysponuje jakim specjalnym objawieniem.
MOYERS: Teraz widz, e takie odczytanie Wielkiej Pieczci umoliwiy
ci lata studiw, od modoci, i gbokie wniknicie w te mitologiczne
symbole. Czy jednak wikszo tych ludzi - deistw, jak powiadasz - nie
Mark Hamill jako L uk Skywalker w Gwiezdnych Wojnach.
Z jednej strony wychwalasz facetw,
ktrzy byli inspiratorami i produktami Wieku Rozumu,
a z drugiej - przyklaskujesz Luk SkyWalkerowi z Gwiezdnych Wojen,
kiedy mwi on: Wycz komputer i z auf aj wasnym odczuciom.
W j a k i sposb godzisz rok nauki, czyli rozumu,
Z rol wiary, czyli religii?
byaby zaskoczona, odkrywajc w swoich wysikach, aby zbudowa nowy
kraj, takie wanie mitologiczne treci?
CAMPBELL: W takim razie dlaczego ich uyli?
MOYERS: A czy wiele z nich to nie symbole masoskie?
CAMPBELL: Tak, to znaki masoskie, a znaczenie pitagorejskiego te-
trakysu jest znane od wiekw. I nformacje na ich temat mona by znale
w bibliotece Tomasza J effersona. Zreszt oni wszyscy byli ludmi wykszta
conymi. Osiemnastowieczne Owiecenie to by wiatek dentelmenw
bardzo uczonych. Niewielu mielimy w polityce ludzi o takim poziomie.
Byo wielkim szczciem dla naszego narodu, e garstka tych panw
znalaza si akurat przy wadzy i bya w stanie oddziaywa wwczas na bieg
wydarze.
MOYERS: W jaki sposb wytumaczy zwizek tych symboli z masoneri
i fakt, e tak wielu Ojcw-Zaoycieli naleao do zakonu masoskiego? Czy
wolnomularstwo wyraa w jaki sposb mylenie mitologiczne?
CAMPBELL: Tak sdz. J est to uczona prba zrekonstruowania pewnego
typu inicjacji, ktra miaa prowadzi do duchowego owiecenia. Ojcowie-
-Zaoyciele, ktrzy byli masonami, rzeczywicie zgbiali, wedle swoich
moliwoci, tajemn wiedz egipsk. W Egipcie piramida symbolizuje
pierwotny wzgrek. Gdy wody corocznego wylewu Nilu zaczynaj opada,
pierwszy wyaniajcy si wzgrek symbolizuje odrodzony wiat. To wanie
przedstawione jest na pieczci.
MOYERS: Nieraz zbijaj mnie z tropu pozorne sprzecznoci w twoim
wasnym systemie wierze. Z jednej strony, wychwalasz facetw, ktrzy
byli inspiratorami i produktami Wieku Rozumu, a z drugiej - przyklas
kujesz Luk Skywalkerowi z Wojen gwiezdnych, kiedy mwi: Wycz
komputer i zaufaj wasnym odczuciom. W jaki sposb godzisz rol nauki,
czyli rozumu, z rol wiary, czyli religii?
CAMPBELL: N i e , nie, m us is z ro zr n ia mi d zy r ozu mem a m y l e n i em . ..
MOYERS: Midzy rozumem a myleniem? Czy jeli myl, to nie
rozumuj na temat tego czy owego?
CAMPBELL: Owszem, rozum jest rodzajem mylenia. Ale wymylanie
rnych rzeczy to niekoniecznie rozum w tym wanie sensie. K om
binowanie, w jaki sposb mgby przej przez cian, to jeszcze nie
rozumowanie. Mysz, ktra wtykajc nos to tu, to tam, znajduje w kocu
jak szczelin, te sobie co kombinuje, tak samo jak my. Ale to nie jest
rozum. Dziedzin rozumu jest znajdowanie podstawy bytu i odkrywanie
fundamentalnej struktury wszechwiata.
MOYERS: A wic gdy ci ludzie mwili, e okiem Boga jest rozum, to
twierdzili, e podstawa naszego bytu jako spoecznoci, jako kultury
i narodu wywodzi si z pewnej fundamentalnej struktury wszechwiata?
CAMPBELL: Tak, o tym wanie mwi ta pierwsza piramida. To piramida
wiata, a ta znw jest piramid naszego spoeczestwa; obie s tego samego
rodzaju. Pierwsza jest Boym dzieem stworzenia, druga naszym spoe
czestwem.
MOYERS: Mamy mitologi tyczc si potg zwierzcych. Mamy mito
logi zwizan z obsian ziemi - podno, tworzenie, bogini-matka...
Mamy te mitologi wiate niebieskich, niebios. Ale w epoce wspczesnej
ju dawno wyszlimy poza potgi zwierzce, poza natur i obsian ziemi,
a gwiazdy interesuj nas ju tylko jako egzotyczne ciekawostki i tlo podre
kosmicznych. W ktrym punkcie na drodze do stworzenia mitologii
czowieka jestemy aktualnie?
CAMPBELL: Takiej mitologii nie bdziemy mie jeszcze bardzo, bardzo
dugo. Wszystkie rzeczy zmieniaj si zbyt szybko, eby mona je
zmitologizowa.
MOYERS: Wic jak bdziemy y bez mitw?
CAMPBELL: Kady czowiek musi znale taki aspekt mitu, ktry bdzie
zwizany z jego wasnym yciem. Mity w zasadzie peni cztery funkcje.
Pierwsza jest mistyczna: gdy uwiadamiasz sobie, jakim cudem jest
wszechwiat i ty sam, i gdy odczuwasz lk wobec tej tajemnicy. Mwiem
ju o tym. Mit otwiera wiat na wymiar tajemnicy, na zrozumienie, e ta
tajemnica ley u podoa wszelkich form. J eli tracisz ten wymiar, tracisz
mitologi. Kiedy przez wszystkie rzeczy przeziera tajemnica, wszechwiat
staje si jakby witym obrazem. yjc tu, w swoim rzeczywistym wiecie,
w kadej chwili nawizujesz czno z transcendentn tajemnic.
Druga funkcja jest wymiarem kosmologicznym, tym, z ktrym
ma do czynienia nauka; ukazuje ci ksztat wszechwiata, ale w taki
sposb, e znw dostrzegasz w nim tajemnic. Dzisiaj jestemy skonni
sdzi, e naukowcy znaj wszystkie odpowiedzi. Ale ci najwiksi mwi
nam: Nie, nie znamy odpowiedzi na wszystkie pytania. Mwimy tylko, jak
to wszystko dziaa, ale czym jest - nie wiemy. Zapalasz zapak ale czym
jest ogie? Moesz mi opowiada o utlenianiu, ale nic mi to nie mwi.
Trzecia funkcja jest socjologiczna, polega na podtrzymywaniu i uzasad
nianiu pewnego porzdku spoecznego. W tej wanie dziedzinie mity
ogromnie si rni w zalenoci od miejsca. Moesz si spotka z ca
mitologi poligamii i z inn - dla monogamii, i kada z nich jest cakiem
fajna; zaley, gdzie si znalaze. Wanie socjologiczna funkcja mitu wzia
gr w naszym wiecie cho jest przestarzaa.
MOYERS: Co masz na myli?
CAMPBELL: Normy etyczne. Normy okrelajce, jak powinno wyglda
ycie w porzdnym spoeczestwie. W Biblii na wielu dziesitkach stronic
J ahwe podaje, jakiego rodzaju odzie naley nosi, jak ludzie maj si
zachowywa wzgldem siebie i tak dalej. To byo pierwsze tysiclecie przed
Chrystusem.
Ale jest jeszcze czwarta funkcja mitu i myl, e kady z nas powinien
dzi sprbowa odnie si do niej - funkcja pedagogiczna: w jaki sposb
y po ludzku w kadych okolicznociach. Mity mog nas tego nauczy.
MOYERS: A w i c stara historia, znana o d tak dawna i przekazywana
z p o k o l e n ia na p o k o l e n i e , ju nie dziaa, a no w ej jeszcze si nie nauczylimy?
CAMPBELL: Ta, ktr mamy na Zachodzie, oparta jest na Biblii, a wic na
wiatopogldzie z pierwszego tysiclecia przed nasz er. Nie zgadza si on
z naszym wyobraeniem o wszechwiecie ani z naszym pojciem godnoci
czowieka. Przynaley do zupenie innego wiata.
Obecnie musimy si nauczy, jak odzyska harmoni z mdroci natury,
i znw uprzytomni sobie nasze braterstwo ze zwierztami, z wod
i morzem. Twierdzenie, e bosko ksztatuje wiat i wszystko, co w nim
jest, bywa pitnowane jako panteizm. Ale panteizm to sowo mylce.
Sugeruje ono, e w wiecie mieszka osobowy bg, a to wcale nie o to
chodzi. Chodzi o ide pozateologiczn. O nieuchwytn, nie dajc si
zdefiniowa tajemnic pojmowan jako moc, ktra jest pocztkiem i ko
cem, a take podstaw wszelkiego ycia i bytu.
MOYERS: Czy nie sdzisz, e wspczeni Amerykanie odrzucaj ide
natury jako bstwa, bo nie pozwoliaby nam ona zapanowa nad natur?
W jaki sposb cina drzewa, karczowa lasy i zmienia rzeki w prywatne
posiadoci, nie zabijajc jednoczenie Boga?
CAMPBELL: Oczywicie, ale to odnosi si nie tylko do wspczesnych
Amerykanw, ktrzy biblijne potpienie natury odziedziczyli z wasn
religi i przynieli tutaj, przede wszystkim z Anglii. Bg jest oddzielony od
natury, a natura jest potpiona przez Boga. Dokadnie tak czytamy
w Ksidze Rodzaju: my, ludzie, mamy by panami wiata.
J eeli jednak bdziemy pojmowa siebie samych jako pochodzcych
z ziemi, nie za wrzuconych tutaj skdind, to zrozumiemy, e jestemy
ziemi, jestemy wiadomoci ziemi. Nasze oczy to oczy ziemi. Nasz gos
to gos ziemi.
MOYERS: Naukowcy zaczynaj otwarcie mwi o zasadzie Gai.
CAMPBELL: Ot to! Caa planeta jako jeden organizm.
MOYERS: Matka-Ziemia. Czy z tego obrazu powstan nowe mity?
CAMPBELL: C, to cakiem moliwe. Ale tego, jaki bdzie ten mit, nie
sposb przewidzie, tak jak nie potrafisz przewidzie, co bdzie ci si nio
tej nocy. Mity i sny przychodz z tej samej strony. Maj swoje rdo
w pewnych wyobraeniach, ktre potem szukaj wyrazu w formie sym
bolicznej. J edyny mit, o jakim warto bdzie myle w najbliszej przyszo
ci, to mit mwicy o caej planecie, nie tylko o tym miecie i o tym
narodzie, ale o caej planecie i o wszystkich, co na niej yj. Takie jest moje
gwne wyobraenie o przyszym micie.
J eli za chodzi o sprawy, ktre bdzie porusza, to bd one dokadnie
takie same jak we wszystkich mitach: ksztatowanie si jednostki, po
czynajc od dziecicej bezradnoci poprzez doroso, wiek dojrzay, a po
kres; no i kwestia stosunkw jednostki ze spoecznoci oraz spoecznoci
ze wiatem natury i z kosmosem. O tych rzeczach mwiy zawsze wszystkie
mity i ten nowy mit te bdzie musia o nich mwi. Tyle e spoeczno,
o jakiej bdzie on mwi, jest spoecznoci globaln. Dopki to nie nastpi,
nie bdziemy mieli nic.
Ziemia widziana z przestrzeni kosmicznej.
Kiedy patrzysz na Ziemi z Ksiyca,
nie widzisz adnycb podziaw midzy narodami czy pastwami.
To naprawd mgby by symbol
nowej, przyszej mitologii.
To wanie jest kraj, ktrego wito bdziemy kiedy obchodzi.
.A z. jego Indem stanowimy jedno.
Supy totemowe
przed domem wodza, Alert Bay,
wyspa Vancouver, K olumbia Brytyjska.
MOYERS: A wic sugerujesz, e od tego punktu zaczyna si nowy mit
naszych czasw?
CAMPBELL: Tak, to jest podstawa dla tego przyszego mitu. J u j
mamy gotow: oko rozumu, nie za mojej narodowoci; oko rozumu, nie
za mojej wsplnoty religijnej; oko rozumu, nie za mojej wsplnoty
jzykowej. Pojmujesz? Taka filozofia obejmowaaby ca planet, a nie tylko
i t grup, tamt grup albo jeszcze inn grup.
1 Kiedy patrzysz na Ziemi z Ksiyca, nie widzisz adnych podziaw
\ midzy narodami czy pastwami. To naprawd mgby by symbol nowej,
i przyszej mitologii. To wanie jest kraj, ktrego wito bdziemy kiedy
j obchodzi. A z jego ludem stanowimy jedno.
MOYERS: W zgromadzonych przez ciebie pracach najjaniej, moim
zdaniem, t etyk wyraa Wdz Seattle.
CAMPBELL: Wdz Seattle by jednym z ostatnich rzecznikw moralnego
porzdku paleolitu. Mniej wicej w 1852 r. rzd Stanw Zjednoczonych
zapytywa o moliwo nabywania od I ndian gruntw dla imigrantw
przybywajcych do Stanw. W odpowiedzi Wdz Seattle napisa wspaniay
list. W istocie wyraa on sedno moralne caej naszej rozmowy.
Prezydent w Waszyngtonie przesya sowo, e pragnie kupi nasz
ziemi. Ale jak mona kupowa albo sprzedawa niebo? Ziemi? Taka myl
jest nam obca. Skoro nie mamy na wasno wieoci powietrza ani lnie
na wodzie, to jak moglibycie je kupi?
Kada czstka tej ziemi jest wita dla mojego ludu. Kada byszczca
sosnowa iga, kady piaszczysty brzeg, kady kb mgy w mrocznym lesie,
kada ka, kady brzczcy owad. Wszystko to, w pamici i przeyciu
mojego ludu, jest wite.
Wiemy, jak w drzewach kr soki, tak jak znamy drogi krcej
w naszych yach krwi. J estemy czci ziemi, a ona jest czci nas.
Wonne kwiaty to nasze siostry. Niedwied, jele, wielki orze to nasi
bracia. Skaliste grzbiety, soczysto k, ciepo bijce z koskiego ciaa
i czowiek wszystko to naley do jednej rodziny.
Lnica woda w potokach i rzekach to nie po prostu woda, ale krew
naszych przodkw. J eli sprzedamy wam nasz ziemi, musicie pamita, e
5* 65
jest ona wita. Ulotna zjawa odbijajca si w jasnym zwierciadle jeziora
mwi o zdarzeniach i pamitnych faktach w yciu mego ludu. Szmer wody
to gos ojca mego ojca.
Rzeki s naszymi brami. Gasz nasze pragnienie. Nios nasze odzie
i ywi nasze dzieci. Musicie wic do rzek odnosi si z uprzejmoci
nalen kademu z braci.
J eli sprzedamy wam nasz ziemi, to pamitajcie, e powietrze jest dla
nas czym cennym, e udziela ono swego ducha wszelkiemi yciu, jakie
podtrzymuje. Wiatr, ktry da naszemu praprzodkowi swoje pierwsze
tchnienie, przyjmuje te jego ostatni dech. Wiatr daje rwnie tchnienie
ycia naszym dzieciom. J eeli wic sprzedamy wam nasz ziemi, powinni
cie strzec jej specjalnie, jak witoci, jako miejsca, gdzie czowiek moe
smakowa wiatr nasycony sodycz kowych kwiatw.
Czy bdziecie uczy swoje dzieci tego, czego my uczylimy swoje e
ziemia jest nasz matk? To, co przytrafia si ziemi, przytrafia si te
wszystkim synom ziemi.
To wiemy: ziemia nie naley do czowieka; czowiek naley do ziemi.
Wszystkie rzeczy s poczone, jak krew, ktra wszystkich nas jednoczy. To
nie czowiek utka sie ycia, on jest tylko jednym z jej splotw. Cokolwiek
uczyni on z sieci, uczyni samemu sobie.
To jedno wiemy: nasz bg jest take waszym bogiem. Ziemia jest mu
droga, wic szkodzenie ziemi oznacza gromadzenie pogardy dla jej stwrcy.
Wasze przeznaczenie jest dla nas tajemnic. Co si stanie, gdy wszystkie
bizony bd ju wybite? A wszystkie konie - ujarzmione? Co nastpi, gdy
najtajniejsze zaktki lasu wypeni si woni licznych ludzi, a zarys
kwietnych wzgrz przekrel mwice druty? Co bdzie z zarolami?
Znikn! Gdzie podzieje si orze? Zniknie! A co dla nas oznacza poegnanie
si z chyym koniem i owami? Koniec ycia i pocztek wegetacji.
Kiedy ostatni czerwony czowiek zniknie ju razem ze swoim dzikim
wiatem, gdy pami o nim bdzie ju tylko cieniem chmury wdrujcym
przez preri czy te brzegi i lasy jeszcze tutaj bd? Czy jaki duch zostanie
jeszcze po moim ludzie?
K ochamy t ziemi, tak jak nowo narodzony kocha bicie serca swej
matki. J eli wic sprzedamy wam nasz ziemi, kochajcie j tak, jak mymy
j kochali. Troszczcie si o ni tak, jak mymy si o ni troszczyli. Zawsze
mylcie o niej tak jak teraz, gdy j otrzymujecie. Zachowajcie j dla
wszystkich dzieci i kochajcie j tak, jak Bg kocha nas wszystkich.
J ak my jestemy czci tej ziemi, tak i wy jestecie jej czci. Ta ziemia
jest dla nas czym cennym. J est cenna rwnie dla was. To jedno wiemy:
jest tylko jeden Bg. aden czowiek, Czerwony czy Biay, nie stoi osobno.
Ostatecznie wszyscy j estemy brami *.
*Powyszytekst rni si do znaczni e od Odpowiedz/ Seatri da na monygubernatora terytorium Waszyngton
Sterensa terytorium Waszyngton, 1858 r. (w tomi e: Indianie Stanw Zjednoczonych. A ntol ogi a tekstw
rd owych. Wstp, wybr, t umaczeni e i opracowani e Ewa Nowi cka i I zabel l a Rusi nowa, PWN,
Warszawa 1991, str. 166 169). Godnv uwagi j est komentarz autorek wymi eni onej antol ogi i . T ekst
przemwi eni a tu zami eszczonego pi sz one pochodzi od dr. Henry Smi tha, utal entowanego
pi sarza, ktry opanowa j zyk Suquami sh w ci gu oko o dwch l at. J est to tekst z pewnoci dal eko
odbi egaj cy od orygi na u, gdv Smi th opracowa go na podstawi e rel acj i ustnej . J est to by moe
j edno z naj mni ej autentycznych w swoj ej warstwi e j zykowej przemwi e i ndi aski ch przywdcw
z X V I I I i X I X w. J ednake do tekstu tego przemwi eni a ci gl e si powraca w l i teraturze
i w wystpi eni ach publ i cznych. M owa Seattl ea zosta a przekazana przez t umacza i na mi ej scu
zanotowana przez dr. Smi tha .
II
PODR
DO WEWNTRZ
W mitach przewija si myl,
e gboko, na samym dnie otchani
rozlega si gos \bawienia.
Chwila, gdy naokoo jest tylko c^er,
to chwila zwiastujca
ryche nadejcie prawdziwej przemiany.
W momencie najwikszego mroku
rozbyskuje wiato.
Stela egipska z harfist zanoszcym mody do Horusa.
Gdy czytam min -
obojtne: polinezyjskie, irokeskie ety egipskie
- spotykam te same obrady
mwice o tych samych problemach.
i
MOYERS: Kto mnie zapyta: Co ci pociga w tych mitach? Co widzisz
w sowach Campbella? Odpowiedziaem: Te mity przemawiaj do mnie,
bo wyraaj to, o czym w gbi duszy wiem, e jest prawd. Dlaczego tak
si dzieje? Dlaczego mam wraenie, e te opowieci mwi mi o praw
dziwoci tego, co wiem w gbi duszy? Czy pynie to z samej podstawy
mojego jestestwa, z niewiadomego, jakie odziedziczyem po wszystkim, co
mnie poprzedza?
CAMPBELL: Dokadnie tak. Masz takie samo ciao, wyposaone w takie
same organy i energie, jak czowiek z Cro-Magnon trzydzieci tysicy lat
temu. Czy yjesz jako czowiek w miecie Nowy J ork, czy te jako czowiek
jaskiniowy w grocie przechodzisz przez te same stadia: dziecistwo,
dojrzao pciowa, przemiana dziecicego uzalenienia od innych w msk
lub kobiec odpowiedzialno, maestwo, potem niedomagania ciaa,
stopniowa utrata si i mier. Masz takie samo ciao i takie same cielesne
dowiadczenia, wic reagujesz na te same obrazy. Na przykad po
wtarzajcym si obrazem jest walka ora z wem. W zwizany jest
z ziemi, orze to wzlot duchowy; czy nie znamy tego konfliktu z wasnego
dowiadczenia? J eeli jednak te dwa stwory pocz si, otrzymujemy
cudownego smoka - uskrzydlonego wa. Ludzie rozpoznaj te obrazy
wszdzie, jak wiat dugi i szeroki. Gdy czytam mity obojtne:
polinezyjskie, irokeskie czy egipskie spotykam te same obrazy, mwice
o tych samych problemach.
MOYERS: Po prostu w rnych czasach wystpuj one w rnym
przebraniu?
CAMPBELL: Wanie. To jest tak, jak gdyby ta sama sztuka bya
przenoszona z jednego miejsca w drugie, a w kadym miejscu aktorzy
przywdziewali lokalne stroje i zaczynali gra t sam star sztuk.
MOYERS: I te mit ycz ne obrazy przekazywane s z j e d n e g o po k o l e n ia
w drugie, nie omal ni e w i a do m i e .
CAMPBELL: J est to niesychanie fascynujce, gdy mwi one o najgb
szej tajemnicy pojedynczego czowieka i wszelkich innych rzeczy. To jest
mysterium, tajemnica, tremendum et fascinans straszliwa, przeraajca, bo
rozbija w drzazgi nasze ustalone pojcia o rzeczach, a jednoczenie ponad
wszelki wyraz fascynujca, bo mwi ci o twojej wasnej naturze i istocie.
Kiedy zaczynasz myle o wszystkich tych sprawach, o gbokiej tajemnicy
wewntrznego ycia i wiecznoci ycia, nie masz zbyt wielu obrazw do
dyspozycji. Wtedy na wasny uytek czerpiesz z zasobu obrazw zmagazy
nowanych w jakim innym systemie mylenia.
MOYERS: Ludzie redniowiecza mieli skonno do odczytywania wiata
tak, jak gdyby zawiera on jakie przesanie dla kadego.
CAMPBELL: Bo i zawiera, na pewno. Mity pomagaj ci odczytywa te
przesania. Mwi ci o pewnych typowych moliwociach.
MOYERS: Daj jaki przykad.
CAMPBELL: Na przykad w mitach przewija si myl, e gboko, na
samym dnie otchani rozlega si gos zbawienia. Chwila, gdy naokoo jest
tylko czer, to chwila zwiastujca ryche nadejcie prawdziwej przemiany.
W momencie najwikszego mroku rozbyskuje wiato.
MOYERS: J ak w wierszu Roethkego: Gdy wkoo gsta ciemno, oko
zaczyna widzie. Twierdzisz, e wanie mity uwiadomiy ci to.
CAMPBELL: yj z nimi na co dzie, wic mwi mi o tym wszystkim
przez cay czas. Masz tu problem, ktry mona przenonie rozumie jako
twoje wewntrzne utosamienie si z Chrystusem. Chrystus w tobie nie
umiera. Chrystus w tobie przeywa swoj mier i zmartwychwstaje. Albo
te moesz utosami to z Siw. J estem Siw; to jeden z wielkich
medytacyjnych wtkw joginw w Himalajach.
MOYERS: A niebo, upragniony cel wikszoci ludzi, jest w nas.
CAMPBELL: Niebo i pieko, i wszyscy bogowie s w nas, w rodku. To
wielkie odkrycie nastpio w dziewitym wieku przed Chrystusem w I n
diach; mamy je w Upanis^adach. Wszyscy bogowie, wszystkie niebiosa,
wszystkie wiaty - s w nas. S one snami w powikszeniu, a sny to
przejawiajce si w formie obrazw i bdce we wzajemnym konflikcie
energie ciaa. Tym wanie jest mit. Mit jest przejawieniem si w obrazach
symbolicznych, metaforycznych, energii organw ciaa pozostajcych wza
jem z sob w konflikcie. J eden organ chce tego, drugi czego innego.
Mzg jest jednym z tych organw.
MOYERS: A wic gdy nimy, zapuszczamy sie w jaki wielki mitologicz
ny ocean, ktry...
CAMPBELL: ...jest coraz gbszy i gbszy. Moesz to wszystko pokoja-
rzy sobie z jakimi tam kompleksami itd., rozumiesz, ale w gruncie rzeczy,
jak mwi pewne polinezyjskie przysowie, stoisz wtedy na wielorybie
i owisz piskorze. Stoimy na wielorybie. Podstawa bytu to podstawa
naszego jestestwa, wic kiedy zwracamy si na zewntrz, widzimy wszystkie
te drobne problemy naokoo nas, tu i tam. Kiedy jednak popatrzymy do
wewntrz, widzimy, e my sami jestemy ich rdem.
MOYERS: Powiadasz, e mitologia obecna jest w marzeniach sennych. Co
to s marzenia senne?
CAMPBELL: To jest t o , w c o si zanurzasz, g d y id z ie s z spa i nisz sen,
k t r y m w i o p e w n y c h istniejcych w t wojej ps y ch e staych warunkach
i o ich z w i z k u z dziejcymi si w czasie, k o n kr et n y m i sytuacjami t w o j e g o
ycia.
MOYERS: Wyjanij to.
CAMPBELL: Przypumy na przykad, e odczuwasz niepokj przed
zbliajcym si egzaminem. Potem masz sen, ni ci si jakie niepowodzenie
i dochodzisz do wniosku, e trzeba je skojarzy z wieloma innymi
niepowodzeniami w twoim yciu. Widzisz cay ich stos. Freud powiada, e
sen, nawet jeli zosta jak najdokadniej wyjaniony, w rzeczywistoci wcale
nie jest wyjaniony. Sen jest niewyczerpan kopalni informacji o kadym
z nas.
Pytania: Czy zdam ten egzamin? albo: Czy mam si oeni z t
dziewczyn? odnosz si do czysto osobistego poziomu snu. J ednake na
innym poziomie problem zdania egzaminu nie jest tak po prostu pro
blemem osobistym. Kady przecie musi pokonywa jakie progi. To jest
co z dziedziny archetypw. Mamy tu wic pewien podstawowy temat
mitologiczny, chocia twj sen jest cakowicie osobisty. Te dwa poziomy
- aspekt osobisty, nastpnie wielki, generalny problem, ktrego lokalnym
przykadem jest problem konkretnej osoby odnajdujemy we wszystkich
kulturach. Na przykad przed kadym staje problem mierci. J est to
najpowszechniejsza tajemnica.
MOYERS: Czego dowiadujemy si ze snw?
CAMPBELL: Rnych rzeczy o nas samych.
Och, jake niem o rzeczach niemoliwych!
William Blake (1757-1827).
Mil jest publicznym snem,
u sen - prywatnym mitem.
MOYERS: J ak obserwowa swoje sny?
CAMPBELL: Najpierw trzeba sen zapamita, a potem zapisa. Pniej
bierzesz z niego jaki niewielki fragment - jeden lub dwa obrazy albo myli,
i kojarzysz siebie z nimi. Zapisujesz to, co ci przychodzi na myl, i jeszcze,
i jeszcze. Przekonasz si, e sen opiera si na zespole dowiadcze majcych
pewne znaczenie dla twojego ycia, cho nie wiedziae, e jako one na nie
wpywaj. Potem przyjdzie nastpny sen i swoj interpretacj pocigniesz
dalej.
MOYERS: Pewien facet powiedzia mi kiedy, e zanim przeszed na
emerytur, nigdy nie pamita swoich snw. Nagle, nie majc na czym
skupi energii, zacz ni, i nio mu si coraz wicej. Czy nie sdzisz, e
my, ludzie nowoczeni, mamy skonno do lekcewaenia znaczenia snw?
CAMPBELL: Od czasu opublikowania przez Freuda ksiki 0 marpeniu
sennym uznaje si powszechnie znaczenie snw. Ale i przedtem zajmowano
si tumaczeniem snw. Ludzie maj na ich temat rne przesdy. Na
przykad mwi: Co mi si przydarzy, bo tak mi si nio.
MOYERS: Dlaczego mit rni si od snu?
CAMPBELL: C, dlatego, e sen to osobiste przeycie tego gbokiego,
mrocznego fundamentu naszego wiadomego ycia, tymczasem mit to sen
spoecznoci. Mit jest publicznym snem, a sen - prywatnym mitem. J eli
twj prywatny mit - sen - przypadkiem zgodzi si z mitem spoecznym,
pozostajesz w harmonii ze swoj grup. J eli nie, to w ciemnym lesie, gdzie
przed tob, spotka ci jaka przygoda.
MOYERS: Zatem jeli moje prywatne sny s zgodne z publiczn mito
logi, mam wiksze szanse na zdrowe wspycie z tym spoeczestwem.
J eli jednak moje prywatne sny nie id w takt z publicznymi...
CAMPBELL: ...to znajdziesz si w kopotach. J eli jeste zmuszony y
w tym systemie, staniesz si neurotykiem.
MOYERS: Ale czy nie byo tak, e wielu wizjonerw, a nawet przywd
cw i bohaterw ocierao si wrcz o chorob psychiczn?
CAMPBELL: Owszem, tak by o .
MOYERS: J ak to tumaczysz?
CAMPBELL: Oni opucili spoeczno, ktra mogaby ich ochroni,
i weszli w ciemny las, w ognisty wiat pierwotnego dowiadczenia. Nikt za
ciebie nie rozpozna pierwotnego dowiadczenia, wic swoje ycie musisz
skonstruowa sobie sam. Albo potrafisz si z tym upora, albo nie potrafisz.
Z rozpoznanej cieki wcale nie musisz zbacza daleko, eby znale si
w bardzo trudnych sytuacjach. Wyczyn bohatera polega na odwadze
stawienia czoa prbom i przeniesienia cakiem nowego zespou moliwoci
w sfer dowiadczenia rozpoznanego, tak by mogy sta si udziaem
rwnie innych ludzi.
MOYERS: Mwisz, e sny wypywaj z psyche.
CAMPBELL: Nie znam innego ich rda. Pochodz przecie z wyobrani,
nieprawda? Wyobrania zakorzeniona jest w energiach organw cielesnych,
a te s jednakowe u wszystkich ludzi. Skoro wic wyobrania pochodzi
z jednego biologicznego podoa, musi wytwarza okrelone tematy. Sny to
marzenia. Sny maj pewne charakterystyczne cechy, ktre mona wyliczy,
niezalenie od tego, kto ni.
MOYERS: Myl, e sen to co bardzo prywatnego, gdy tymczasem mit to
co bardzo publicznego.
CAMPBELL: Na pewnych poziomach prywatny sen przeistacza si w te
maty naprawd mityczne i nie mona go zinterpretowa, nie odwoujc si
do analogii z mitem. J ung mwi o dwu rodzajach snw - osobistym
i archetypowym albo majcym wymiar mityczny. Sen osobisty moesz
zinterpretowa drog kojarzenia przedstawiajc sobie jego tre w powi
zaniu z twoim wasnym yciem albo z twymi problemami osobistymi.
J ednake co rusz pojawiaj si sny bdce czystymi mitami, zawierajce
tematy mityczne, bd te takie, o ktrych twierdzi si, e rodz si
z wewntrznego Chrystusa w czowieku.
MOYERS: Z czowieka archetypowego w nas, z archetypowej jani, ktr
jestemy.
CAMPBELL: Ot to. Ale istnieje te drugie, gbsze znaczenie czasu
marzenia sennego - czasu, ktry nie jest czasem, a tylko trwaniem bytu.
Znamy wany mit z Indonezji mwicy o takiej mitycznej erze i jej kocu.
Wedle tej opowieci, na pocztku wrd praprzodkw nie byo rozrnienia
76
pci. Nie byo narodzin ani mierci. Potem urzdzono wielk publiczn
uroczysto z tacami i w tym tacu na mier zadeptano jednego
z uczestnikw, rozerwano go na sztuki i pogrzebano. W chwili tego
zabjstwa pcie zostay rozdzielone, tak e odtd przeciwwag dla mierci
stao si podzenie, dla podzenia mier, a z pogrzebanych kawakw ciaa
wyrosy jadalne roliny. Do istnienia zosta powoany czas, nastay mier,
narodziny, zabijanie i zjadanie innych ywych stworze - wszystko w celu
zachowania ycia. Bezczasowy czas pocztkw zakoczy si wsplnotow
zbrodni, rozmylnym morderstwem, czyli ofiar.
Idzie o to, e jednym z gwnych problemw mitologii jest pojednanie
ludzkiego umysu z t brutaln przesank wszelkiego ycia, ktre yje
dziki zabijaniu i zjadaniu innego ycia. Nie bujajmy si, ywienie si
wycznie rolinami te niczego nie zaatwia, bo i one yj. A wic istot
ycia jest samozjadanie si! ycie karmi si yciem, i pogodzenie si
ludzkiego umysu oraz wraliwoci z tym fundamentalnym faktem jest
jednym z zada niektrych spord tych rzeczywicie bardzo brutalnych
obrzdw, polegajcych gwnie na zabijaniu poniekd imitacji pierwot
nej zbrodni, z jakiej powsta nasz doczesny wiat, w ktrym wszyscy
uczestniczymy. Pojednanie umysu z warunkami ycia to podstawowy
motyw wszelkich opowieci o stworzeniu. Pod tym wzgldem s one do
siebie bardzo podobne.
MOYERS: Na przykad opowie o stworzeniu w Ksidze Rodzaju.
W jaki sposb jest ona podobna do innych takich historii?
CAMPBELL: No c, poczytajmy sobie - ty z Ksigi Rodzaju, a ja
z opowieci o stworzeniu w innych kulturach, i zobaczymy.
MOYERS: Genezis, rozdzia I: Na pocztku Bg stworzy niebo i zie
mi. Ziemia za bya bezadem i pustkowiem: ciemno bya nad powierzch
ni bezmiaru wd.
CAMPBELL: A to jest z Pieni wiata, legendy I ndian Pima z Arizony: Na
pocztku wszdzie bya tylko ciemno ciemno i woda. A ta ciemno
zbieraa si w pewnych miejscach, gstniaa i znw si rozdzielaa, gstniaa
i rozdzielaa si...
MOYERS: Genezis, 1: A Duch Boy unosi si nad wodami. Wtedy Bg
rzek: Niechaj si stanie wiato! I staa si wiato.
CAMPBELL: Z hinduskich Upanistad, ok. VI I I wieku przed Chrystusem:
Na pocztku bya tylko wielka J a odbijajca si w ksztacie osoby.
W tym odbiciu nie znalaza ona niczego poza sob. Pierwszym sowem,
jakie wyrzeka, byo: To jestem J a *.
MOYERS: Genezis, 1: Stworzy wic Bg czowieka na swj obraz, na
obraz Boy go stworzy: stworzy mczyzn i niewiast. Po czym Bg im
bogosawi, mwic do nich: Bdcie podni i rozmnaajcie si.
CAMPBELL: A teraz z legendy ludu Bassari z zachodniej Afryki: Unum-
botte zrobi istot ludzk. J ej imi byo Czowiek. Unumbotte zrobi
nastpnie antylop imieniem Antylopa. Unumbotte zrobi wa imieniem
W... I rzek do nich Unumbotte: Ziemia nie jest jeszcze ubita. Musicie na
gadko ubi ziemi tam, gdzie siedzicie. Unumbotte da im rozmaite
nasiona i rzek: Idcie i zasadcie je.
MOYERS: Genezis, 2: W ten sposb zostay ukoczone niebo i ziemia
oraz wszystkie ich [stworze] zastpy. A gdy Bg ukoczy w dniu szstym
swe dzieo, nad ktrym pracowa, odpocz dnia sidmego po caym swym
trudzie, jaki podj.
CAMPBELL: I znw z legendy I ndian Pima: Robi wiat i patrzcie, ju
jest ukoczony! Wic robi wiat i oto jest gotowy!
MOYERS: Genezis, 1: A Bg widzia, e wszystko, co uczyni, byo
bardzo dobre.
CAMPBELL: Z Upanis^ad: Potem uwiadomi sobie: To ja w istocie, ja
sam jestem tym stworzeniem, gdy z siebie samego je wywiodem. W ten
sposb sta si tym stworzeniem. Zaprawd, ten, kto to wie, sam w tym
stworzeniu staje si stworzycielem.
Oto samo sedno rzeczy. Gdy to wiesz, utosamiasz si z zasad stwrcz,
ktra jest moc Boga w wiecie to znaczy w tobie. To jest pikne.
MOYERS: Ale w Ksidze Rodzaju czytamy dalej: Czy moe zjade
z drzewa, z ktrego ci zakazaem je? Mczyzna odpowiedzia: Niewias-
ta, ktr postawie przy mnie, daa mi owoc z tego drzewa i zjadem.
Wtedy Pan Bg rzek do niewiasty: Dlaczego to uczynia? Niewiasta
odpowiedziaa: W mnie zwid i zjadam.
A wic zwalanie winy na drugiego; bardzo wczenie si to zaczyna.
Brynadaranjiika - L p a n / s ^ / d a , I , 4.
Ogrd ziemskich rozkoszy, Hieronymus Bosch (ok. 1450 1516).
..Stwor-^yl wic Bg czowieka
na swj obra,
na obra^Boyy go stworzy):
stwory/ n/jcgyyn i niewiast '.
Plakietka ze zota i koci soniowej, 720 p.n.e., Muzeum Bagdadzkie.
ycie yje dziki a^ j an
i samozjadaniu si,
odrzucaniu mierci
i odradzaniu si.
CAMPBELL: Tak, i szczeglnie w ko dostaje przy tym w. Legenda
Bassari cignie dalej w tym samym stylu: Pewnego dnia W rzek: My
te powinnimy zje te owoce. Dlaczego mamy by godni? Antylopa
powiedziaa: Ale nic nie wiemy o tym owocu. Potem Czowiek i jego ona
wzili troch tych owocw i zjedli. Unumbotte spuci si z nieba i zapyta:
Kto zjad owoc? Oni odpowiedzieli: My. Unumbotte spyta: Kto wam
powiedzia, e moecie je te owoce? Odrzekli: W. A wic to niemal
ta sama historia.
MOYERS: J ak rozumiesz to, e w obu tych opowieciach gwni sprawcy
wskazuj na kogo innego jako na inicjatora Upadku?
CAMPBELL: Tu i tam okazuje si nim w. W obu tych historiach w
jest symbolem ycia odrzucajcego przeszo i yjcego nadal.
MOYERS: Dlaczego?
CAMPBELL: Potga ycia sprawia, e w zrzuca skr, tak jak ksiyc
rzuca cie. W zrzuca skr, aby narodzi si na nowo, tak jak ksiyc rzuca
cie, by te narodzi si na nowo. S to symbole rwnowane. Niekiedy w
przedstawiany jest jako piercie zjadajcy wasny ogon. To obraz ycia.
ycie zrzuca jedno pokolenie po drugim, aby znw si odrodzi. W
przedstawia niemierteln energi i wiadomo uwikane w pole czasu
i ustawicznie odrzucajce mier, aby cigle si odradza. W yciu jest co
niezwykle przeraajcego, gdy spojrzysz na nie w ten sposb. Dlatego w
niesie w sobie oba te aspekty ycia fascynujcy i przeraajcy.
Ponadto w reprezentuje naczeln funkcj ycia, gwnie odywianie si.
ycie polega na zjadaniu innych stworze. Na og nie przychodzi ci to na
myl, kiedy zjadasz apetycznie wygldajce obiad. W rzeczywistoci jednak
zjadasz co, co niedawno byo ywe. Przejrzawszy si za piknu przyrody,
zobaczysz wok siebie ptaki, ktre sobie co tam dziobi; one przecie
zjadaj rne rzecze. Widzisz pasce si krowy; one te zjadaj rne rzeczy.
W to ruchomy przewd pokarmowy - i tyle. Patrzc na odczuwasz jaki
pierwotny wstrzs, tak jak na widok ycia w jego najelementarniejszej
formie. Z tym zwierzciem nie ma adnej dyskusji. ycie yje dziki
zabijaniu i samozjadaniu si, odrzucaniu mierci i odradzaniu si jak
ksiyc. J est to jedna z tajemnic, ktr prbuj wyrazi te symboliczne,
paradoksalne formy.
A. Ewa kuszona prye^ wa, ukasz Cranach, ok. 1530.
B. Salome, Gustav K limt (1862 1918).
Utojsa/uii nr tubie ty y grzechem
i irja ~orzecie///, a wic i iycia ~pr-pecinm
oto splot,
ktry okreli cay mit biblijny
i nauk o Upadku.
J ednake w wikszoci kultur w interpretowany jest pozytywnie.
W Indiach nawet najbardziej jadowity z wy, kobra, jest zwierzciem
witym, a mitologiczny K rl W to istota otaczana najwiksz czci zaraz
po Buddzie. W przedstawia potg ycia wczon w pole czasu i mierci,
cho yje ono wiecznie. wiat to tylko jego cie odrzucana skra.
W by czczony take w tradycjach amerykaskich Indian. Uwaali go
oni za bardzo wan si, z ktr naleao si zaprzyjani. Id na przykad
do puebla I ndian Hopi i przypatrz si ich tacom, kiedy bior oni we do
ust i zaprzyjaniaj si z nimi, a potem puszczaj je wolno pord wzgrz,
aby zaniosy wzgrzom przesanie od czowieka, tak jak wczeniej przynios
y one ludziom przesanie od wzgrz. Ten zwizek z wem jest ilustracj
cisych zwizkw czowieka z natur. W przelewa si jak woda, jest wic
stworem wodnym, ale jego jzyk bez przerwy miota ogie. Masz wic
w wu zczon par przeciwiestw.
MOYERS: W opowieci chrzecijaskiej w jest zwodzicielem.
CAMPBELL: J est to rwnoznaczne z odmow afirmacji ycia. W o-
dziedziczonej przez nas tradycji biblijnej ycie jest zepsute, a kady
naturalny impuls grzeszny, o ile nie zostanie obrzezany albo ochrzczony.
Tym, ktry przynis grzech na wiat, bv w, jabko za daa mczynie
kobieta. Utosamienie kobiety z grzechem i wa z grzechem, a wic i ycia
z grzechem - oto splot, ktry okreli cay mit biblijny i nauk o Upadku.
MOYERS: Czy motyw kobiety jako grzesznicy pojawia si te w innych
mitologiach?
CAMPBELL: O ile mi wiadomo - nie. Najbliszym motywem byaby
moe Pandora, ta od puszki, wiesz, ale tu nie tyle chodzi o grzech, co
o zwykle kopot. Gwna idea biblijnej tradycji Upadku mwi, e natura,
jak znamy, jest zepsuta, seks sam w sobie jest zepsuty, kobieta, jako
ucielenienie seksu, jest szerzecielk zepsucia. Dlaczego Adamowi i Ewie
zostaa wzbroniona wiedza o dobru i zu? Bez tej wiedzy bylibymy
gromad dzieciakw nadal bawicych si w Edeskim Ogrodzie i nie
majcych adnego udziau w yciu. K obieta przynosi na wiat ycie. Ewa
jest matk tego doczesnego wiata. Wczeniej ye sobie w Edenie niby
w jakim raju ze snu nie znajc czasu, narodzin, mierci ani... ycia. W,
umierajcy i zmartwychwstajcy, zrzucajcy skr i odnawiajcy swoje ycie
jest panem stojcego porodku Raju drzewa, w ktrym jednocz si czas
i wieczno. W istocie to on jest pierwotnym bogiem Ogrodu Edeskiego.
J ahwe, przechadzajcy si po nim w chodzie wieczoru, jest tylko gociem.
Ogrd jest miejscem wa. To stara, bardzo stara historia. Znamy
sumeryjskie pieczcie datowane z 3500 r. p.n.e. przedstawiajce wa,
drzewo i bogini, z bogini podajc owoc ycia mczynie, ktry tam
przyszed. Mamy tu do czynienia z archaiczn mitologi bogini.
Wiele lat temu widziaem w kinie co fantastycznego: birmaska
kapanka wa, ktrej zadaniem byo sprowadzi swojemu ludowi deszcz,
wspina si wysoko grsk perci, wywouje z jamy krlewsk kobr
i naprawd trzykro cauje j w nos! Ta kobra bya dawc ycia i deszczu,
a wic postaci bosk i pozytywn, nie negatywn.
MOYERS: Dobrze, ale jak wyjanisz rnic midzy tym obrazem
a obrazem wa z Ksigi Rodzaju?
CAMPBELL: Istnieje wyjanienie historyczne, zwizane z przyjciem Heb
rajczykw do Kanaanu i ujarzmieniem przez nich Kanaanejczykw.
Naczelnym bstwem Kanaanu bya Bogini, a z bogini zwizany jest w.
To symbol tajemnicy ycia. Grupa uprawiajca kult mskiego bstwa
odrzucia go. Innymi sowy, w opowieci o Ogrodzie Edeskim mamy do
czynienia z historycznym odrzuceniem Bogini-Matki.
MOYERS: Zdaje si, e ta historia, odrzucajc Ew jako odpowiedzialn
za Upadek, oddaa niedwiedzi przysug kobietom. Dlaczego wanie
kobiety obarcza si win za upadek?
CAMPBELL: Bo one symbolizuj ycie. Mczyzna wchodzi do ycia
tylko przez kobiet, a wic to kobieta wprowadza nas w ten wiat skadajcy
si z par przeciwiestw i cierpienia.
MOYERS: Co mit o Adamie i Ewie prbuje nam powiedzie o parach
przeciwiestw? Co on znaczy?
CAMPBELL: J ak widzisz, rozpoczyna si on od grzechu, inaczej mwic
od wyprowadzenia nas z mitologicznej krainy snu, z Rajskiego Ogrodu,
gdzie nie istnieje czas i gdzie kobieta i mczyzna nawet nie wiedz, e
rni si midzy sob. S po prostu stworzeniami. Bg i czowiek s
praktycznie tym samym, Bg zaywa wieczornego chodku w ogrodzie,
gdzie s oboje. A potem jedz jabko, wiedz o przeciwiestwach. I gdy
odkrywaj rnic midzy sob, mczyzna i kobieta zasaniaj swoje czci
wstydliwe. J ak widzisz, przedtem nie myleli o sobie jako o przeciwiest
wach. J ednym z nich jest msko i esko. Drugim jest przeciwiestwo
czowiek Bg. Trzecim jest dobro i zo. Pierwotnymi opozycjami s
opozycja seksualna i opozycja midzy ludmi a Bogiem. Nastpnie idzie
idea za i dobra w wiecie. Mona by wic powiedzie, e Adam i Ewa sami
wypdzili si z Ogrodu Bezczasowej J ednoci - po prostu wskutek tego, e
rozpoznali dwoisto. eby wej w wiat, musisz dziaa w kategoriach par
przeciwiestw.
I stnieje taki hinduski wizerunek przedstawiajcy trjkt (to Bogini-
-Matka) z kropk w rodku; jest ni energia transcendencji wkraczajca
w pole czasu. Z tego trjkta wychodz we wszystkich kierunkach pary
trjktw. Z jedni rodzi si dwjnia. W polu czasu wszystkie rzeczy staj si
parami przeciwiestw. Widzimy tu wic zmian wiadomociow: wiado
mo z identycznoci przesuwa si na uczestnictwo w dualnoci. W ten
sposb wchodzimy w pole czasu.
MOYERS: Czv ta historia prbuje nam powiedzie, e zanim w Raju staa
si ta straszna rzecz, istniaa jedno ycia?
CAMPBELL: J est to kwestia paszczyzn wiadomoci. Nie ma to zwizku
z tym, co si stao. J est taka paszczyzna wiadomoci, na ktrej moesz
utosami si z tym, co przekracza pary przeciwiestw.
MOYERS: Co to takiego?
CAMPBELL: To, co Nienazwane. Nienazwane. To, co przekracza wszel
kie nazwy.
MOYERS: Bg?
CAMPBELL: Bg to sowo w naszym jzyku dwuznaczne, bo uywane
jest w odniesieniu do czego znanego. Ale transcendencja jest niepoznawal
na i nieznana. Koniec kocw, Bg jest transcendentny wobec wszystkich
takich rzeczy jak nazwa Bg. Bg jest poza nazwami i formami. Mistrz
Eckhart powiedzia, e ostatecznym i najwyszym poegnaniem jest
zostawienie Boga Bogu, porzucenie twego pojcia Boga w zamian za
dowiadczenie tego, co przekracza wszelkie pojcia.
Tajemnica ycia znajduje si poza wszelkimi ludzkimi pojciami. Wszyst
ko, co wiemy, zawarte jest w obszarze wyznaczonym przez pojcia, takie jak
byt i niebyt, wielo i pojedynczo, prawda i nieprawda. Mylimy zawsze
w kategoriach przeciwiestw. Ale Bg, ostateczno, jest poza parami
przeciwiestw - i tyle mona o tym rzec.
MOYERS: Dlaczego mylimy przeciwiestwami?
CAMPBELL: Bo inaczej nie potrafimy.
MOYERS: Taka jest natura rzeczywistoci w naszym czasie.
CAMPBELL: Taka jest natura naszego dowi adcz ani a rzeczywisto
ci.
MOYERS: Kobieta-mczyzna, ycie-mier, dobro-zo...
CAMPBELL: ...J a i ty, to i tamto, prawda i nieprawda - kady z czonw
ma swoje przeciwiestwo. J ednake mitologia sugeruje, e poza t
dwoistoci jest jaka pojedynczo, na ktrej tle dualno odgrywa jakby
sztuk cieni. Wieczno kocha si w wytworach czasu mwi poeta
Blake.
MOYERS: Co to znaczy, e: Wieczno kocha si w wytworach czasu?
CAMPBELL: rdem ycia doczesnego jest wieczno. Wieczno wlewa
si w wiat. J est to fundamentalna mityczna idea boga, ktry w nas czyni si
wieloci. W I ndiach bg tkwicy we mnie nazywany jest mieszkacem
ciaa. Utosami si z tym boskim, niemiertelnym pierwiastkiem w sobie
oznacza utosami si z boskoci.
Chodzi o to, e wieczno jest poza kategoriami myli. To wany punkt
we wszystkich wielkich religiach Wschodu. Chcemy myle o Bogu. Bg
jest myl. Bg jest imieniem. J est ide. Odsya ona jednak do czego, co
przekracza wszelkie mylenie. Ostateczna tajemnica bytu jest poza wszel
kimi kategoriami myli. J ak powiedzia Kant, rzecz sama w sobie to ju nie
rzecz. Przekracza ona rzecz-owo, wychodzi poza wszystko, co da si
pomyle. Najwaniejszych rzeczy nie mona wypowiedzie, bo transcen-
duj one myl. Nastpne w kolejnoci rozumiemy opacznie, bo s to myli,
o ktrych sdzimy, e odnosz si do tego, co przecie nie moe by
pomylane. Dalej id te, o ktrych rozmawiamy. Ot mit jest polem
odniesienia do tego, co absolutnie transcendentne.
MOYERS: Co mo e by p o z na n e i naz wan e jedynie w t e d y , g d y n i e p o r a d
nie prbujemy ubra t o w sowa.
CAMPBELL: Ostatecznym terminem na to, co transcendentne, jest w na
szej angielskiej mowie sowo Bg. Ale przecie sam widzisz, e to ju jest
jakie pojcie... O Bogu mylisz jako o ojcu. Ale w religiach, gdzie bogiem
czy te stwrc jest matka, cay wiat jest jej ciaem. Poza nim nie ma innego
miejsca. Mski bg zazwyczaj znajduje si w innym miejscu. J ednake
msko i esko to dwa aspekty jednej zasady. Podzia ycia na pcie jest
pny. Biologicznie biorc, ameba nie jest ani mska, ani eska. Pierwotne
komrki to po prostu komrki. Dziel si i rozdwajaj drog reprodukcji
bezpciowej. Nie wiem, na jakich poziomach pojawia si pciowo, ale
w kadym razie pno. Dlatego niedorzecznoci jest mwi o Bogu jako
majcym t lub inn pe. Boska moc poprzedza wszelkie rozdzielenie pci.
MOYERS: Czy jednak odwoanie si do jzyka zrozumiaego dla czowie
ka - mczyzny czy te kobiety - nie jest jedynym sposobem poradzenia
sobie jako z t potn ide? Ten Bg, ta bogini...
CAMPBELL: Owszem, ale nie zrozumiesz tej idei, jeli bdziesz myla
on albo ona. Te pojcia - on, ona - s trampolin, z ktrej
odbijasz si do skoku w transcendencj, a transcendowa znaczy
przekracza, wychodzi poza dualno. Wszystko w polu czasu i prze
strzeni jest dwoi ste. Wcielenie pojawia si jako mskie lub eskie,
i kady z nas jest wcieleniem Boga. Mgby powiedzie, e rodzc si
przybrae tylko jeden aspekt twej rzeczywistej metafizycznej dualnoci.
Odbija si to w religiach misteryjnych, w ktrych adept przechodzi szereg
inicjacji otwierajcych go na coraz gbsze wymiary wasnego wntrza.
Potem przychodzi moment, gdy uwiadamia on sobie, e jest i miertelny,
i niemiertelny, zarwno mczyzn, jak i kobiet.
MOYERS: Czy mylisz, e istniao miejsce w rodzaju Ogrodu Edes-
kiego?
CAMPBELL: Oczywicie, nie. Ogrd Edeski to metafora niewinnoci
- niewinnoci, ktrej nie dotkn czas ani pary przeciwiestw - i pra-
centrum, z ktrego wyania si wiadomo, po czym zdaje sobie spraw ze
zmian.
Raj, Peter Paul Rubens (1577-1640)
i J an Bruegel starszy (1568-1625).
Ogrd Edeski
to metafora niewinnoci
- niewinnoci, ktrej nie dotkn cyas
ani pary przeciwiestw -
i pracentrum, z ktrego wylania si wiadomo,
po c y m zdaje sobie spraw z e z mtan.
MOYERS: Ale jeli w idei Edenu tkwi ta niewinno, to co si z ni
dzieje? Czy nie doznaje wstrzsu, czy nie zawada ni i nie psuje jej strach?
CAMPBELL: Dokadnie tak. J est wspaniaa opowie o bstwie, o J a,
ktre rzeko J a jestem i natychmiast zlko si*.
MOYERS: Dlaczego?
CAMPBELL: Bo teraz stao si osobnikiem zanurzonym w czasie. Pniej
pomylao: Czego ja si boj, jestem przecie jedynym, co istnieje. I zaraz
gdy wyrzeko te sowa, poczuo si osamotnione, wic zapragno by
z kim drugim; poczuo wic dz. Napczniao, rozpko si na dwie
poowy, stao si mskie i eskie, no i poczo wiat.
Str ach jest pierwszym dowiadczeniem podu w onie. J est taki
psychiatra z Czechosowacji, Stanisaw Grof, mieszkajcy teraz w Kalifornii,
ktry przez cae lata leczy ludzi zaywajcych LSD. Ot przekona si on,
e niektrzy z nich przeywaj powtrne dowiadczenie narodzin; w tym
przeyciu pierwsz faz jest stadium podu znajdujcego si w onie i nie
majcego jeszcze poczucia J a ani istnienia. Potem, na krtko przed
narodzinami, zaczynaj si skurcze macicy i zaczyna si trwoga! Strach
przychodzi jako pierwszy, to strach mwi J a. Potem nastpuje przeraa
jcy etap rodzenia si, trudne przejcie przez kana rodny, a potem mj
Boe, wiato! Moesz to sobie wyobrazi? Czy to nie zadziwiajce, e jest to
dokadne powtrzenie tego, co mwi mit - e J a powiedziao J a jestem
i zaraz poczuo strach? A gdy uwiadomio sobie, e jest samo, zapragno
drugiego i stao si dwojgiem. Nastpio wkroczenie w wiat wiata i par
przeciwiestw.
MOYERS: Powiedz, co znaczy fakt tej wsplnoty midzy wszystkimi
ludmi, to, e tak wiele z tych opowieci zawiera podobne elementy:
zakazany owoc, kobiet... Te mity na przykad, wszystkie te historie
o stworzeniu zawieraj zakaz - nie powiniene. Kobieta i mczyzna
buntuj si przeciwko zakazowi i zaczynaj wdrwk na wasn rk. Po
tylu latach wczytywania si w te rzeczy cigle zdumiewaj mnie podobiest
wa midzy kulturami tak bardzo odlegymi jedna od drugiej.
CAMPBELL: J est taki standardowy ludowy motyw pod tytuem O
rzeczy zakazanej. Pamitasz Sinobrodego, ktry mwi do swej ony:
Tylko nie otwieraj tej komrki? Ale ten drugi nigdy nie jest posuszny.
' ftrynaddranjaka - Idpann^ada, zc>b. wyej , s. 79.
W Starym Testamencie Bg pokazuje, ktra rzecz jest zakazana. Ale
przecie Bg musia doskonale wiedzie, e czowiek zje zakazany owoc.
J ednake tylko robic to wanie, czowiek mg sta si budowniczym
wasnego ycia. Zycie zaczo si naprawd od tego aktu nieposuszestwa.
MOYERS: Jak wyjanisz te po d o bi e st w a ?
CAMPBELL: S dwa wyjanienia. Pierwsze - e ludzka psyche jest
zasadniczo taka sama na caym wiecie. Psyche to wewntrzne dowiad
czenie ludzkiego ciaa, ktre jest w zasadzie takie samo u wszystkich ludzi,
ma te same organy, te same instynkty, te same popdy, przeywa te same
konflikty i lki. Z tego wsplnego podoa zrodziy si J ungowskie
archetypy, bdce wsplnym dla mitw zasobem idei.
MOYERS: Czym s archetypy?
CAMPBELL: S elementarnymi ideami, czym, co mona by okreli jako
idee bazowe. J ung mwi o nich jako o archetypach niewiadomego.
Archetyp jest lepszym sowem, bo termin idea elementarna sugeruje
prac mylow. Archetyp niewiadomego znaczy, e pochodzi on skd
z dou. Rnica midzy J ungowskimi archetypami niewiadomego a Freu
dowskimi kompleksami jest taka, e archetypy niewiadomego to przejawy
organw ciaa i ich mocy. Archetypy maj podoe biologiczne, podczas
gdy Freudowska niewiadomo jest zbiorem stumionych dowiadcze
traumatycznych z caego ycia czowieka. Freudowska niewiadomo jest
niewiadomoci osobist, biograficzn. J ungowskie archetypy niewiado
mego s biologiczne. Element biograficzny jest w nich drugorzdny.
Te archetypy, albo idee elementarne, na caym wiecie w rnych
okresach ludzkich dziejw wystpoway w rozmaitych przebraniach. R
nice w tych kostiumach s rezultatem warunkw lokalnych i historycznych.
Najwaniejszym zadaniem antropologa jest wyszukiwanie i porwnywanie
tych wanie rnic.
Ale jest te inna teoria dyfuzyjna - tumaczca podobiestwo midzy
mitami. Na przykad sztuka uprawy ziemi rozprzestrzenia si z terenw, na
ktrych rozwina si najpierw; razem z ni rozprzestrzenia si mitologia
zwizana z uynianiem gleby, sadzeniem i hodowaniem rolin jadalnych
- ot, mity w rodzaju tych, jakie przed chwil opisaem, o zabijaniu bstwa,
kawakowaniu go, grzebaniu czci jego ciaa i pobudzaniu w ten sposb
rolin do wzrostu. Tego rodzaju mit zwykle towarzyszy tradycji rolniczej,
ogrodniczej. Nie znajdziesz go w cywilizacji owieckiej. Tak wic problem
podobiestwa mitw ma aspekty zarwno historyczne, jak i psychologicz
ne.
MOYERS: Ludzie identyfikuj si z jedn bd kilkoma takimi opowie
ciami o stworzeniu. J ak sdzisz, czego szukamy, gdy identyfikujemy si
z jednym z takich mitw?
CAMPBELL: Myl, e tym, czego poszukujemy, jest taki sposb do
wiadczania wiata, ktry otworzy przed nami transcendencj ksztatujc
ten wiat, a zarazem nas samych w nim. Tego pragn ludzie. Tego domaga
si dusza.
MOYERS: Chcesz powiedzie, e szukamy jakiej zgody z tajemnic,
ktra wszystko przenika, z tym, co ty nazywasz wielkim milczcym
podoem, w ktrym wszyscy mamy udzia?
CAMPBELL: Tak, ale chcemy nie tylko odnale to w ogle, lecz i znale
to, rozpozna w naszym konkretnym otoczeniu, w naszym wiecie. Uzyska
jakie pouczenie, umoliwiajce nam dowiadczenie boskiej obecnoci.
MOYERS: W w ie c ie i w nas.
CAMPBELL: W Indiach istnieje pikne pozdrowienie: skadasz razem
donie i pochylasz si przed inn osob. Czy wiesz, co to oznacza?
MOYERS: Nie.
CAMPBELL: Zoenie doni jest gestem modlitewnym, nieprawda? Ot
to pozdrowienie znaczy, e bg mieszkajcy w tobie rozpoznaje boga
w drugim czowieku. Ci ludzie s wiadomi boskiej obecnoci we
wszystkich rzeczach. Gdy jako go wchodzisz do indyjskiego domu, witaj
ci jak odwiedzajcego ich boga.
MOYERS: Czy jednak ludzie, ktrzy opowiadali te historie, wierzyli w nie
i kierowali si nimi w yciu, nie zadawali prostszych pyta? Na przykad
- kto stworzy wiat? I w jaki sposb? Dlaczego? Czy nie na takie wanie
pytania prbuj odpowiedzie te opowieci o stworzeniu?
CAMPBELL: Nie. Oni wanie poprzez t odpowied dostrzegaj obec
no stwrcy w caym wiecie. Rozumiesz, co mam na myli? We t
Stworzenie, Micha Anio, Kaplica Sykstyska, Rzym, 1508-1512.
Myl, f t j m >cZeg postukujemy
w tych opowieciach o stworzeniu,
jest taki sposb dowiadczania wiata,
ktry otworzy przed nami transcendencj ksztatujc ten wiat,
a zarazem nas samych w nim.
Tego pragn ludzie. Tego domaga si dusza.
opowie z Upanisyid: Widz, e sam jestem tym stworzeniem mwi
bg. Kiedy widzisz, e Bg jest dzieem stworzenia i e ty sam jeste
stworzeniem, pojmujesz, e Bg jest w tobie, a take w kadym mczynie
i w kadej kobiecie, z ktrymi rozmawiasz. Dochodzi wic tu do
urzeczywistnienia dwu aspektw jedynego bstwa. Mamy podstawowy
motyw mitologiczny pierwotnej prajedni, ktra potem rozdziela si na
ziemi i niebo, pierwiastek mski i kobiecy, itd. W jaki sposb utracilimy
kontakt z t jednoci? J edyne, co moesz powiedzie, to to, e owo
rozdzielenie zostao przez kogo zawinione: ludzie zjedli niewaciwy owoc
albo powiedzieli Bogu co niewaciwego, tak e wpad w gniew, a oni
musieli sobie pj. No i teraz wieczno jest od nas daleko, wic musimy
odnale jak drog powrotu do niej i sposb wejcia w kontakt z ni.
J est te inny motyw: czowiek nie przychodzi skd z gry, lecz wynurza
si z ona Matki Ziemi. W takich opowieciach mamy czsto wielk drabin
albo sznur, po ktrym ludzie si wspinaj. Ostatni, ktrzy usiuj si po niej
wydosta, to dwaj wielcy, potni, grubi ludzie. Chwytaj lin, a ta - trach!
pka. Tym sposobem zostajemy oddzieleni od naszego rda. W pewnym
sensie, z racji posiadania umysw, rzeczywicie jestemy oddzieleni,
i w tym sk, jak zwiza t pknit lin.
MOYERS: Nieraz sobie myl, e ludzie pierwotni opowiadali takie
historyjki po prostu dla rozrywki.
CAMPBELL: Nie, to nie s historie dla zabawy. Wiemy, e nie s, gdy
mona je opowiada tylko w pewnych okrelonych momentach roku i pod
pewnymi warunkami.
S dwa rodzaje mitw: mity wielkie, na przykad te, ktre mamy w Biblii,
zwizane ze wityni, z wanymi obrzdami sakralnymi. Wyjaniaj one
rytuay, dziki ktrym ludzie yj w harmonii z sob nawzajem i z wszech
wiatem. Normalnie rozumie si te opowieci jako alegorie.
MOYERS: Mylisz, e pierwsi ludzie, ktrzy opowiedzieli historie o stwo
rzeniu, mieli jak intuicyjn wiadomo takich poda?
CAMPBELL: Tak. Opowiadali je, j ak gdyby tak wanie byo. Wyob
raenie, e kto dosownie zrobi wiat, to tak zwany artyficjalizm. J est to
dziecinny sposb mylenia: st jest zrobiony, a wic kto zrobi st.
Naokoo siebie widzimy wiat, a wic kto musia go zrobi. J est te inny
punkt widzenia, wedug ktrego bez udziau osoby nastpuje emanacja
i wytrcanie: dwik wytrca powietrze, nastpnie ogie, potem wod
i ziemi - i tak powstaje wiat. Cay wszechwiat zawarty jest w pierwszym
dwiku, w tej wibracji, ktra nastpnie pobudza wszelkie rzeczy do
dzielenia si w polu czasu na coraz niniejsze fragmenty. Przy tym pogldzie
nie istnieje zewntrznie wobec wiata nikt mwicy: Niech si stanie.
W wikszoci kultur s dwie albo trzy opowieci o stworzeniu, nie za
jedna. W Biblii s dwie, cho na og traktuje si je jako jedn. Pamitasz
opowie o Ogrodzie Edeskim z rozdziau 2.: Bg prbuje znale jak
rozrywk dla Adama, ktrego stworzy do funkcji ogrodnika, na to, by
pilnowa jego ogrodu. J est to prastara historia zapoyczona od staroytnych
Sumeryjczykw. Ich bogowie chcieli, eby kto troszczy si o ich ogrd
i pielgnowa potrzebne im jadalne roliny, tote stworzyli czowieka. J est
to fundament mitu z 2. i 3. rozdziau Genezis.
Ale ogrodnik J ahwe si nudzi, Bg prbuje wic wymyli dla niego
zabawki. Stwarza zwierzta, ale wszystko, co czowiek moe z nimi zrobi,
to nazwa je. Potem Bg wpada na wielk myl, aby z ciaa Adama
wydoby dusz kobiety. J est to cakiem inna opowie o stworzeniu ni ta
z rozdziau 1. Ksigi Rodzaju, gdzie Bg stwarza Adama i Ew razem, na
swj wasny obraz, jako mczyzn i kobiet. Tam sam Bg jest
pierwotnym androgynem. Rozdzia 2 jest histori o wiele wczeniejsz,
datujc si moe z VI I I w. p.n.e., gdy tymczasem rozdzia 1to tak zwany
tekst kapaski z mniej wicej IV wieku p.n.e. albo pniejszy. W hindus
kiej opowieci o J a, ktre poczuo strach, potem dz, a potem
rozszczepio si na dwoje, mamy odpowiednik 2. rozdziau Genezis. Tutaj
na dwoje rozszczepia si czowiek, nie Bg.
Innym tego rodzaju przykadem jest grecka legenda, jak w Platoskiej
Uczcie opowiada Arystofanes. Mwi on, e na pocztku istniay istoty
zoone z dwu czci, ktre obecnie s dwiema istotami ludzkimi. Byy one
trojakiego rodzaju: msko-eskie, msko-mskie i esko-eskie. Pniej
bogowie rozupali je wszystkie na dwoje. Po tym rozdzieleniu jednak owe
powki mylay tylko o tym, jak by tu zczy si w ucisku z drug, aby
przywrci w ten sposb pierwotn jedno. I dlatego przez cae ycie
usiujemy odnale nasze drugie poowy i znw poczy si z nimi
w ucisku.
MOYERS: Mwisz, e mitologia to zgbianie jednej jedynej wielkiej
opowieci rodzaju ludzkiego. Co to za opowie?
CAMPBELL: Opowie o tym, e wszyscy wywodzimy si ze wsplnego
prapodoa bytu i e jestemy jego przejawieniem si w polu czasu. Pole
czasu to co w rodzaju gry cieni na tle bezczasowoci. Prowadzisz t gr,
stojc w polu zaciemnionym, wszystkie siy wkadasz w odgrywanie tej
swojej roli na tym wanie biegunie opozycji. Ale wiesz, e na przykad twj
wrg to tylko strona tego, co ujrzaby jako samego siebie, gdyby mg
patrze z pozycji rodkowej.
MOYERS: A wic ta wielka opowie mwi o naszym poszukiwaniu
wasnego miejsca w owym dramacie?
CAMPBELL: O tym, jak zestroi si z wielk symfoni, ktr jest wiat,
jak harmoni naszego wasnego ciaa uzgodni z harmoni wiata.
MOYERS: Czytajc takie opowieci, niezalenie od tego, jaka kultura je
zrodzia, odczuwam zawsze zdumienie na widok ludzkich usiowa, eby
jako poj to istnienie, uszczkn troch z niezmierzonych moliwoci
i wykorzysta je w swojej krtkiej podry. Czy miae kiedy takie
odczucie?
CAMPBELL: Myl o mitologii jako o ojczynie Muz, inspiratorek sztuki
i poezji. Mit stwarza ci mono ujrzenia ycia jako poematu i uczest
niczenia w tym poemacie.
MOYERS: W poemacie?
CAMPBELL: Mam na myli pewien sownik - skadajcy si nie ze sw,
ale z czynw i przygd majcych zawsze odniesienie do czego poza
naszymi dziaaniami tu i teraz, tak e zawsze czujesz si w zgodzie z bytem
powszechnym.
MOYERS: Czytajc te mity, czuj po prostu lk wobec tajemnicy, ktra
w tym wszystkim jest. Moemy tylko si czego domyla, nie moemy w to
wnikn.
CAMPBELL: Ot to. Czowiek, ktry myli, e znalaz ostateczn
prawd, myli si. Czsto cytuje si pewien sanskrycki werset, pojawiajcy
si rwnie w Tao-te-King\ Ten, ktry myli, e wie, nie wie. Ten, kto wie,
e nie wie, wie. Albowiem w tej sytuacji wiedzie znaczy nie wiedzie. A nie
wiedzie to wiedzie *.
MOYERS: Twoje prace z zakresu mitologii nie tylko nie nadweryy
mojej wiary, ale wyzwoliy j z kulturowych wizw, na ktre kiedy
zostaa skazana.
CAMPBELL: Moj te, i wiem ju, e bdzie tak z kadym, kto uchwyci
przesanie.
MOYERS: Czy pewne mity s bardziej albo mniej prawdziwe ni inne?
CAMPBELL: S prawdziwe w rozmaitym sensie. Kada mitologia ma za
przedmiot mdro yciow odniesion do konkretnej kultury w konkret
nym czasie. I ntegruje ona jednostk z jej spoecznoci, a spoeczno
- z przestrzeni natury. J ednoczy przestrze natury z moj natur. J est si
harmonizujc. Na przykad nasza wasna mitologia opiera si na idei
dualnoci: dobro i zo, niebo i pieko. Dlatego nasze religie maj tendencj
do podkrelania raczej etyki. Grzech i skrucha. Cnota i wystpek.
MOYERS: Napicie midzy przeciwiestwami: mio-nienawi, mier-
-ycie.
CAMPBELL: Ramakryszna powiedzia kiedy, e jeli wszystko, o czym
mylisz, to grzech, wwczas jeste grzesznikiem. Gdy przeczytaem te
sowa, pomylaem o swoim dziecistwie o cosobotnich spowiedziach
i rozpamitywaniu wszystkich drobnych grzeszkw, jakie popeniem
w cigu tygodnia. Teraz myl, e czowiek powinien raczej pj do
ksidza i powiedzie: Pobogosaw mnie, ojcze, bo w tym tygodniu byem
wspaniay, zrobiem wiele dobrych rzeczy. Siebie samego trzeba iden
tyfikowa raczej z dobrem ni ze zem.
Widzisz, religia to naprawd co w rodzaju drugiego ona. J ej zadaniem
jest doprowadzi t nadzwyczaj skomplikowan istot, jak jest czowiek,
do dojrzaoci, czyli do samodzielnoci w postpowaniu, do kierowania si
wasnymi motywacjami. Ale myl o grzechu czyni z ciebie niewolnika na
cae ycie.
MOYERS: J ednak to nie jest chrzecijaska idea stworzenia i upadku.
CAMPBELL: Byem kiedy na wykadzie cudownego, starego filozofa zen,
dr. D.T. Suzukiego. W pewnym momencie wsta, zacz powoli gadzi si
* I stotni e, motvw ten. w ni eco odmi enmm sf ormu owani u,
mamv w Keiia-itpan/y^ad^ie i w Tao-te-King,
L X X I .
rkami po bokach i rzek: Bg przeciwko czowiekowi. Czowiek
przeciwko Bogu. Czowiek przeciwko naturze. Natura przeciwko czowie
kowi. Natura przeciwko Bogu. Bg przeciwko naturze. Zabawna religia!
MOYERS: Czsto si zastanawiaem, co by pomyla czonek plemienia
owcw z pm :noamerykaskiej prerii, patrzc na Stworzenie pdzla
Michaa Anioa?
CAMPBELL: C, z pewnoci nie jest to bg innych tradycji. W innych
mitologiach czowiek szuka zgody ze wiatem, z mieszanin dobra i za.
W bliskowschodnim systemie religijnym utosamiasz si z dobrem, a ze
zem walczysz. Biblijne tradycje judaizmu, chrzecijastwa i islamu
z pogard mwi o tak zwanych religiach naturalnych.
Na skutek przejcia od religii naturalnej do socjologicznej jest nam
trudno z powrotem nawiza czno z natur. W gruncie rzeczy jednak
wszystkie te kulturowe symbole doskonale mona interpretowa w katego
riach psychologicznych i kosmologicznych, jeli zechcesz spojrze na nie od
tej strony.
Kada religia jest prawdziwa w taki czy inny sposb. J est prawdziwa,
jeli rozumie j metaforycznie. J eli jednak uczepi si swoich metafor,
interpretujc je jako fakty, to czowiek wpada w kopoty.
MOYERS: Czym jest metafora?
CAMPBELL: Obrazem sugerujcym co innego. J eli na przykad mwi
komu: J este cymba, to nie sugeruj, e naprawd myl o tej osobie
jako o owym piknym instrumencie. Cymba to metafora. W tradycjach
religijnych punktem odniesienia dla metafory jest co transcendentnego,
co, co w sposb dosowny nie jest niczym. J eli mylisz, e metafora jest
sama w sobie punktem odniesienia, jest tak, jakby szed do restauracji,
prosi o kart menu i widzc, e wypisany jest na niej befsztyk, zabiera si do
paaszowania karty.
Wemy przykad: wniebowstpienie J ezusa. Miaoby ono oznacza, e
pewna osoba wstpia do nieba. Tak dosownie jest powiedziane. Gdyby
jednak taki by rzeczywisty sens tego przesania, musielibymy go odrzuci,
bo przecie nie istniao adne takie miejsce, do ktrego J ezus w sensie
literalnym mg si uda. Wiemy, e J ezus nie mg wej do nieba, gdy
nigdzie we wszechwiecie nie ma fizycznego nieba. J ezus, nawet poruszajc
7*
97
si z szybkoci wiata, nadal byby w naszej Galaktyce. Astronomia
i fizyka po prostu wyeliminoway to jako dosown, fizyczn moliwo.
J eeli jednak sowa J ezus wstpi do niebios odczytasz w sensie
metaforycznym, zrozumiesz, e zstpi on w siebie, nie odszed do jakiej
przestrzeni zewntrznej, ale do przestrzeni wewntrznej, tam, skd wypywa
wszelki byt, w wiadomo bdc rdem wszystkich rzeczy, w duchowe
krlestwo niebieskie. Obrazy zwrcone s na zewntrz, ale ich odbicie do
wewntrz. Chodzi o to, abymy wstpowali do nieba z J ezusem, zstpujc
w siebie samych. J est to metafora powrotu do rda, do Alfy i Omegi;
mwi ona o porzuceniu przywizania do ciaa i o powrocie do rda
cielesnej dynamiki.
MOYERS: Czy nie podwaasz jednej z wielkich tradycyjnych nauk
klasycznego chrzecijastwa - o tym, e pogrzebanie i zmartwychwstanie
J ezusa jest prefiguracj naszego wasnego pogrzebu i zmartwychwstania?
CAMPBELL: Byoby to bdne odczytanie symbolu. Odczytanie go jako
prozy zamiast jako poezji, odczytanie metafory w kategoriach jej zakresu
znaczeniowego zamiast jej treci.
MOYERS: Poezja dociera do niewidzialnej rzeczywistoci.
CAMPBELL: Do tego, co jest nawet poza pojciem rzeczywistoci, co
transcenduje wszelk myl. Mit zawsze przenosi ci tam wanie, daje ci
moliwo nawizania cznoci z tajemnic, ktr jeste.
Szekspir mwi, e sztuka jest zwierciadem, w ktrym przeglda si
natura. Ta natura to twoja wasna istota, dlatego wszystkie te wspaniae
poetyckie obrazy mitologiczne odnosz si do czego w tobie. J eeli twj
umys wpada w puapk takiego oderwanego obrazu, tak e nigdy nie
odnosisz go do siebie samego, wwczas znaczy to, e le go odczytae.
wiat wewntrzny to wiat twoich aspiracji, energii i moliwoci, to
twoja duchowa struktura, z jak wiat zewntrzny wchodzi w kontakt.
A ten wiat zewntrzny to przestrze twego wcielenia. Przestrze, w ktrej
jeste. Musisz si stara, aby jako si one godziy. J ak powiedzia Novalis:
Siedziba duszy jest tam, gdzie spotykaj si wiat wewntrzny i zewntrz
ny.
MOYERS: A wic opowie o wniebowstpieniu J ezusa to list w butelce
z jakiego brzegu, ktry kto ju kiedy odwiedzi.
CAMPBELL: Rzeczywicie J ezus. Ot, biorc pod uwag normalny
sposb mylenia o chrzecijastwie, nie moemy utosamia si z J ezusem,
wolno nam go tylko naladowa. Powiedzie za J ezusem J a i Ojciec
jestemy jednym byoby dla nas blunierstwem. A jednak w ewangelii
Tomasza, odkopanej w Egipcie jakie czterdzieci lat temu, J ezus mwi:
Ten, kto pije z moich ust, bdzie jak ja, a ja bd nim *. J est to kropka
w kropk buddyzm. Wszyscy jestemy przejawieniami wiadomoci Buddy
albo wiadomoci Chrystusa, tylko o tym nie wiemy. Sowo buddha znaczy
przebudzony. Wszyscy musimy to zrobi - przebudzi si do wiadomo
ci Chrystusa bd Buddy, ktr nosimy w sobie. Dla normalnego mylenia
chrzecijaskiego jest to blunierstwo, ale to wanie jest samym jdrem
chrzecijaskiego gnostycyzmu i ewangelii Tomasza.
MOYERS: Czy reinkarnacja to te metafora?
CAMPBELL: Oczywicie. Gdy mnie pytaj: Czy wierzysz w reinkarna
cj?, odpowiadam tylko: Reinkarnacja, tak jak niebo, to metafora.
Chrzecijask przenoni odpowiadajc reinkarnacji jest czyciec. J eli
kto, umierajc, jest tak przywizany do rzeczy tego wiata, e jego duch nie
jest jeszcze gotw do kontemplowania wiecznej szczliwoci, musi przej
oczyszczenie, musi by zupenie uwolniony od wasnych ogranicze. Te
ograniczenia nazywane s zwykle grzechami. Grzech to nic innego jak
czynnik ograniczajcy twoj wiadomo i utrwalajcy j w niewaciwym
stanie.
Natomiast metafora orientalna mwi, e jeli umierasz w takim stanie,
powracasz na wiat, aby gromadzi dowiadczenia, ktre bd ci oczysz
cza, oczyszcza, oczyszcza, a wreszcie strzniesz z siebie przywizanie.
Reinkarnujca si monada to gwny bohater orientalnego mitu. W na
stpujcych po sobie ywotach przybiera ona rozmaite osobowoci. J ednak
e idea reinkarnacji nie polega na tym, e ty albo ja, jako osobowoci,
ktrymi teraz jestemy, bdziemy si ponownie wciela. Monada wanie
zrzuca z siebie osobowo, a potem przybiera inne ciao, mskie lub eskie,
zalenie od tego, jakich dowiadcze jeszcze potrzebuje, aby wyzwoli si
z przy wiza doczesnych.
MOYERS: A co sugeruje idea reinkarnacji?
* J est to j edna z tzw. ewangel i i gnostycki ch z N ag Hammadi , odkrytych w 1945 r.
W pol ski m przek adzi e ks. W. Myszora ustp ten brzmi :
K to napi si z mych ust, stani e si taki m j ak ja. J a sam stan si ni m i td.
{ A p o k r y f y Nowego Testamentu, t. I , L ubl i n 1986, str. 133).
CAMPBELL: Sugeruje, e jeste czym wicej, ni mylisz. Istniej takie
wymiary twego bytu, potencja do urzeczywistnienia i wiadomo, ktre
nie mieszcz si w twoim wyobraeniu o samym sobie. Twoje ycie jest
o wiele gbsze i rozleglejsze, ni mgby to obecnie zrozumie. To, ktre
teraz przeywasz, jest ledwo uamkiem, sabym przeczuciem tego, co
naprawd w sobie nosisz, co udziela ci ycia, nadajc mu gbi i rozmach.
Moesz y wanie tak - w tym gbokim wymiarze. J eli jeste zdolny do
takiego dowiadczenia, zaczynasz rozumie, e wszystkie religie wanie
0 tym mwi.
MOYERS: Czy jest to gwny motyw mitologicznych opowieci wszyst
kich epok?
CAMPBELL: Nie, idea ycia jako cigu prb, poprzez ktre wyzwalasz si
z wizw ycia, waciwa jest wyszym religiom. Nie sdz, aby co
podobnego istniao w mitologii ludw pierwotnych.
MOYERS: Jakie jest r d o tej idei?
CAMPBELL: Nie wiem. Prawdopodobnie pochodzi ona od ludzi ob
darzonych wielk duchow moc i gbi, ludzi, ktrzy mieli poczucie
nieadekwatnoci swego ycia do duchowego wymiaru istnienia.
MOYERS: Mwisz, e to elity tworz mitologi, e szamani, artyci
1wszyscy, co zapuszczaj si w nieznane, wracaj, by tworzy owe mity.
A co ze zwyczajnymi ludmi? Czy i oni nie tworz historyjek w rodzaju, na
przykad, Paula Bunyana?
CAMPBELL: Owszem, ale to nie s mity. Nie osigaj poziomu mitu.
W Indiach uwaa si, e prorocy i tak zwani rys^i us yszel i wite pisma.
Chodzi o to, e kady moe nadstawi uszu, ale nie kady jest naprawd
zdolny do usyszenia sowa pism.
MOYERS: K t o ma uszy d o suchania, niech sucha .
CAMPBELL: Konieczna jest pomoc, specjalny trening, ktry otworzy ci
uszy, tak by mg sysze metaforycznie zamiast konkretnie. Freud i J ung
wiedzieli, e mit zakorzeniony jest w niewiadomym.
Kady czowiek uprawiajcy twrczo pisarsk wie, e autor w pewnym
momencie otwiera si, ustpuje, a ksika zaczyna do niego mwi i sama
si buduje. Tworzc, do pewnego stopnia stajesz si nosicielem czego, co
jest ci dane przez jakie Muzy albo - mwic po biblijnemu - przez
Boga. To nie aden wymys, to fakt. Poniewa natchnienie wypywa
z niewiadomego, a niewiadomo ludzi nalecych do maych spoe
czestw ma wiele wsplnego - to, co wydobywa na wierzch szaman lub
wizjoner, tkwi jako w kadym i tylko czeka na ujawnienie. Wic gdy
czowiek syszy opowie takiego wizjonera, reaguje: Wanie, przecie to
jest o mnie! Zawsze chciaem to wypowiedzie, ale nie potrafiem. Musi
zaistnie dialog, wzajemne oddziaywanie midzy wizjonerem a wsplnot.
J eli wizjoner widzi rzeczy, o ktrych jego spoeczno nie chce sysze,
staje si po prostu nieskuteczny. Ludzie takiego proroka czsto wypdzaj.
MOYERS: A wic ludowe banie to nie mity, tylko historie opowiadane
przez zwykych ludzi dla rozrywki albo dla wyraenia poziomu egzystencji
lecego gdzie poniej wielkich pielgrzymw ducha.
CAMPBELL: Tak, banie s dla rozrywki, mit jest dla duchowego
pouczenia. J est w I ndiach adne okrelenie odnoszce si do tych dwu
rodzajw mitw - ludowego i elementarnego. Aspekt ludowy nazywany
jest dei, co znaczy prowincjonalny, zwizany z twoj konkretn spoecz
noci. To jest dla modych. Poprzez dei modzi wchodz w ycie spoeczne
i zostaj pouczeni, jak wyszukiwa potwory i zabija je. W porzdku,
mamy tu dla ciebie mundur i mskie zajcie. Ale jest te aspekt drugi,
elementarny. Po sanskrycku nazywa si on marga, co znaczy cieka. To
szlak wiodcy wstecz, do ciebie. Mit wypywa z wyobrani i z powrotem do
niej prowadzi. Spoeczno uczy ci, czym s mity, a potem ci zwalnia, tak
eby w swych medytacjach mg swobodnie i prosto pj sobie t ciek
do rodka.
Czywilizacje opieraj si na mitach. redniowieczna opieraa si na micie
Upadku w ogrodzie rajskim, odkupienia przez krzy i przekazania czowie
kowi aski odkupienia przez sakramenty.
K atedra bya orodkiem sakramentu, a zamek - orodkiem chronicym
katedr. Masz wic dwie formy wadzy - wadz duchow i wadz nad
yciem fizycznym. Obie s w zgodzie z jednym rdem ask pync
z Ukrzyowania.
MOYERS: Ale w obrbie obu tych sfer zwyczajni ludzie opowiadali sobie
bajki o krasnoludkach i czarownicach.
Szkic katedry z rkopisu L eonarda da Vinci (1452-1519).
Katedra bya orodkiem sakramentu,
a zpmek - orodkiem chronicym katedr.
Masz u'lU dwie formy wadzy
wadz duchow i wadz na^ yciem fizycznym.
Obie s w zgodzie z jednym rdem
- ask pync z Ukrzyowania.
CAMPBELL: W redniowieczu s trzy orodki tego, co by mona nazwa
twrczoci mitologiczn i folklorystyczn. J ednym jest katedra i wszystko,
co si wie z klasztorami oraz pustelniami. Drugim jest zamek. Trzecim
jest chata, w ktrej yj ludzie. K atedra, zamek, chata; gdziekolwiek tylko
rozwijaa si wysza cywilizacja, wszdzie zobaczysz to samo wityni,
paac i miasto. S to rne centra wytwrcze, ale jak dugo skadaj si na
jedn cywilizacj, pracuj w tym samym polu symbolicznym.
MOYERS: W polu symbolicznym?
CAMPBELL: Pole symboliczne zakorzenione jest w dowiadczeniach ludzi
yjcych w konkretnej wsplnocie, w okrelonym miejscu i czasie. Mity s
tak cile zwizane z kultur, miejscem i czasem, e jeli ycia symboli nie
podtrzymuj i nie odnawiaj nieprzerwanie sztuki, to to ycie po prostu
z nich wycieka.
MOYERS: K to dz i m w i metaforami?
CAMPBELL: Wszyscy poeci. Poezja to jzyk metaforyczny.
MOYERS: Metafora sugeruje pewien potencja.
CAMPBELL: Tak, ale sugeruje te rzeczywisto ukryt za tym, co
widzialne. Metafora jest mask Boga, poprzez ktr mamy dowiadcza
wiecznoci.
MOYERS: Mwisz o poetach i artystach. A co z klerem?
CAMPBELL: Myl, e nasz kler w istocie nie robi tego, co do niego
naley. Nie wyjania znaczenia metafor, a tylko trzyma si kurczowo etyki,
spraw dobra i za.
MOYERS: Dlaczego duchowni nie stali si szamanami amerykaskiego
spoeczestwa?
CAMPBELL: Rnica midzy duchownym a szamanem polega na tym, e
ten pierwszy jest funkcjonariuszem, podczas gdy szaman to kto, kto
przey pewne dowiadczenie. W naszej tradycji tym, ktry poszukuje
dowiadczenia, jest mnich, kapan natomiast to kto, kto odby studia, aby
suy wsplnocie.
Miaem przyjaciela, ktry bra kiedy udzia w midzynarodowym
spotkaniu katolickich zakonw medytacyjnych. Odbywao si ono w Bang
koku. Mwi mi, e katoliccy mnisi nie mieli adnych problemw, by
porozumie si z mnichami buddyjskimi, za to duchowni obu tych religii
ani rusz ni e m o g l i doj do por oz umien ia.
Czowiek, ktry przey dowiadczenie mistyczne, wie, e prby ujcia go
w wyraenia symboliczne s zawodne. Symbole nie oddaj dowiadczenia,
one tylko je sugeruj. J eli sam go nie przeye, to jak moesz wiedzie,
czym ono jest? Sprbuj wytumaczy rado z jazdy na nartach facetowi,
ktry mieszka w tropikach i nigdy nie widzia niegu. eby uchwyci
przesanie, musisz mie pewien zasb dowiadcze, jaki klucz - inaczej nie
usyszysz tego, co si do ciebie mwi.
MOYERS: Osoba, ktra dysponuje tym dowiadczeniem, musi prbowa
uj je - najlepiej, jak tylko potrafi w obrazy. Wydaje mi si, e w naszym
spoeczestwie zanika sztuka mylenia obrazami.
CAMPBELL: Z pewnoci. Nasze mylenie jest gwnie dyskursywne,
werbalne, linearne. W obrazie jest wicej rzeczywistoci ni w sowie.
MOYERS: Czy nie wydaje ci si niekiedy, e wanie ten brak religijnego
przeycia radoci, ekstazy, to odrzucanie przez nasze spoeczestwa trans
cendencji sprawia, e tak wielu modych ludzi ucieka w narkomani?
CAMPBELL: Absolutnie tak. To jest droga do wewntrz.
MOYERS: Droga do wewntrz?
CAMPBELL: Do wewntrznego przeycia.
MOYERS: A czy nie mogaby tego zrobi dla nas religia albo sztuka?
CAMPBELL: Mogaby, ale nie robi. Religie zajmuj si problemami
spoecznymi i etycznymi zamiast dowiadczeniem mistycznym.
MOYERS: A wic sdzisz, e najwikszym powoaniem religii jest
dowiadczenie?
CAMPBELL: J edn ze wspaniaych rzeczy w katolickim obrzdku jest
przystpowanie do komunii. Dowiadujesz si przy tej okazji, e to jest
w istocie ciao i krew Zbawiciela. Przyjmujesz je, zwracasz si do wewntrz
i oto zaczyna w tobie dziaa Chrystus. J est to sposb, aby zagbi si
w medytacj nad tym, jak dowiadczasz w sobie ducha. Spjrz na ludzi
wracajcych od komunii jak s skupieni i zwrceni do wewntrz.
Naprawd.
W I ndiach widziaem, jak pewien kamie otaczaj czerwonym pier
cieniem, i od tej chwili w gaz uwaany jest za wcielenie tajemnicy. Na
og mylimy o rzeczach w ich aspekcie praktycznym, ale moemy o kadej
rzeczy myle w aspekcie jej tajemnicy. Na przykad ten zegarek; ale
przecie jest to take co obdarzonego bytem. Mgby go pooy, otoczy
go kolist lini i rozwaa go w tym wymiarze. Na czym takim polega
konsekracja.
MOYERS: Co masz na myli? Co mona zrobi ze zwyczajnym zegarkiem
na rk? J ak to tajemnic on objawia?
CAMPBELL: Zegarek to rzecz, nieprawda?
MOYERS: Prawda.
CAMPBELL: A czy naprawd wiesz, czym jest rzecz? Co jest jej fun
damentem? J est to co istniejcego w czasie i przestrzeni. Pomyl, jakie to
tajemnicze, e co w ogle istnieje. Zegarek staje si orodkiem medytacji,
orodkiem dostpnej rozumowi tajemnicy bytu, ktra jest wszdzie.
W obecnej chwili ten zegarek jest centrum wszechwiata, nieruchomym
punktem krccego si wiata.
MOYERS: Dokd ta medytacja przenosi czowieka?
CAMPBELL: C, to zaley od jego moliwoci.
MOYERS: Mwisz o transcendencji. Co to takiego? Co dzieje si
z czowiekiem w transcendencji?
CAMPBELL: Transcendentny to techniczny termin filozofii, przekada
ny dwojako. W teologii chrzecijaskiej odnosi si on do Boga jako bytu
istniejcego poza sfer natury, na zewntrz niej. J est to materialistyczny
sposb mwienia o transcendencji, gdy Boga ujmuje si tu jako swego
rodzaju fakt duchowy istniejcy gdzie tam, na zewntrz. Hegel mwi, e
nasz antropomorficzny bg to jaki krgowiec o gazowym ciele; to jest
wanie wyobraenie Boga, jakie ma wielu chrzecijan. Albo te myli si
o nim jako o brodatym starcu niezbyt miego usposobienia. J ednake
transcendentny oznacza waciwie to, co jest poza wszelkimi pojciami.
K ant mwi nam, e wszystkie nasze dowiadczenia uwarunkowane s
czasem i przestrzeni. Zachodz w przestrzeni i dziej si w czasie.
Czas i przestrze ksztatuj formy postrzegania, ktre zakrelaj granice
naszym dowiadczeniom. Nasze zmysy ograniczone s polem czasu
i przestrzeni, nasze umysy uwikane s w sie kategorii myli. Ale to, co
najwysze (a nie jest to adna rzecz) i z czym prbujemy wej w kontakt,
nie jest ograniczone i zamknite w taki sposb. Zamykamy to, gdy
prbujemy o tym myle.
Transcendencja wykracza poza wszystkie te kategorie mylenia. Byt
i niebyt - to kategorie. Waciwie sowo Bg odnosi si do tego, co
przekracza wszelkie mylenie, ale przecie samo to sowo Bg jest czym,
0 czym si myli.
A znw Boga moesz personifikowa na najrozmaitsze sposoby. Czy bg
jest jeden? Czy jest ich wielu? S to tylko kategorie myli. To, o czym
usiujesz mwi i myle, tr anscenduj e, przekracza wszystko.
W starych tekstach chrzecijaskiego gnostycyzmu wystpuje pewien
problem z J ahwe (tak si go w nich nazywa). Ot zapomnia on, e jest
metafor. Myla, e istnieje konkretnie. Kiedy wic powiedzia: J estem
Bogiem, odezwa si gos mwicy: Mylisz si, Samaelu. Samael
znaczy lepy bg lepy na nieskoczon wiato, ktrej on jest tylko
lokalnym, historycznym przejawieniem. Sprawa ta jest znana jako bluniers-
two J ehowy - bo pomyla on, e jest Bogiem.
MOYERS: Mwisz, e Boga nie mona pozna.
CAMPBELL: Mam na myli to, e Najwysze to co poza kategoriami
bytu i niebytu. Czy to jest, czy nie jest? Budda mia powiedzie tak: To jest
1nie jest; ani jest, ani nie jest. Bg jako ostateczna tajemnica bytu jest poza
wszelkim myleniem.
W jednej z Upanisad jest pikna opowie o bogu Indrze. Ot zdarzyo
si wwczas, e wielki potwr zamkn wszystkie wody ziemi i nastaa
okropna posucha, tak e ze wiatem byo bardzo, bardzo kiepsko. I ndra
dopiero po duszej chwili zorientowa si, e przecie ma szkatuk
z piorunami i e wystarczy mu tylko spuci jeden z nich na potwora, aby
rozpad si on na kawaki. Gdy I ndra to zrobi, wody znw popyny
i wiat ody. Wtedy bg powiedzia sobie: Kawa zucha ze mnie!
Powtarzajc sobie te sowa, I ndra wchodzi na kosmiczn gr, stojc
w samvm centrum wiata, i postanawia na niej zbudowa paac godny
106
takiego jak on chwata. Gwny ciela bogw zabiera si do roboty i wnet
okazay, pikny paac jest prawie gotowy. Ale I ndra, przychodzc na
inspekcj, za kadym razem przedstawia nowy projekt paacu, coraz
wspanialszy i pikniejszy. Budowniczy mwi w kocu: Na boga, obaj
jestemy niemiertelni, ale jego pragnienia nie maj kresu. J estem zaat
wiony, i to na ca wieczno. I postanawia uda si do boga-stwrcy,
Brahmy, na skarg.
Brahma siedzi na lotosie, symbolu boskiej energii i boskiej aski. Lotos
wyrasta z ppka Wisznu, picego boga, ktrego snem jest wszechwiat. No
wic ciela przychodzi na brzeg wielkiego lotosowego stawu wszechwiata
i opowiada Brahmie swoj spraw. Brahma mwi: Wracaj do siebie.
Zaatwi to. Zeskakuje ze swego lotosu i przyklka, aby zwrci si do
upionego Wisznu. Wisznu robi niedbay gest i mwi co w rodzaju:
Suchaj, zwiewaj std, co si bdzie dziao.
Nazajutrz rano u bram budowanego paacu zjawia si pikny chopiec
barwy granatowej, otoczony chmar dzieci podziwiajcych jego urod.
Odwierny nowego paacu czym prdzej biegnie do I ndry, ten za mwi:
Dobrze, wprowad tego chopca. Chopiec wchodzi, I ndra za, krl
bogw siedzcy na swym tronie, mwi: Witaj, modziecze. Co sprowadza
ci do mego paacu?
C - mwi chopiec gosem niby grzmot przetaczajcy si po
horyzoncie. Powiedziano mi, e wznosisz dla siebie paac, jakiego nie
zbudowa jeszcze aden I ndra przed tob.
I ndra na to: aden I ndra przede mn? Mody czowieku, o czym ty
mwisz?
Chopiec rzeki: Tak, I ndrowie przed tob. Widz ich, jak przychodz
i odchodz, przychodz i odchodz. Pomyl tylko: Wisznu pi w kosmicz
nym oceanie, a z jego ppka wyrasta lotos wszechwiata. Na lotosie siedzi
Brahma - stwrca. Brahma otwiera oczy i oto powstaje wiat; zarzdza
nim I ndra. Brahma zamyka oczy - i wiat zanika. ycie Brahmy trwa
czterysta trzydzieci dwa tysice lat. Gdy on umiera, lotos si chowa
i wyrasta nastpny lotos, i przychodzi nastpny Brahma. A teraz pomyl
0 galaktykach w nieskoczonej przestrzeni - jedna po drugiej, i tak bez
koca, a w kadej wyrasta lotos, na nim za siedzi Brahma, ktry zamyka
1 otwiera oczy. No, a I ndrowie? C, znaleliby si zapewne na twoim
dworze mdrcy, ktrzy podjliby si zliczenia kropel wody w oceanach
wiata lub ziarenek piasku na ich brzegach, ale nikt nie policzy wszystkich
owych Brahmw, a c dopiero I ndrw.
Kiedy tak chopiec mwi, podog przecina maszerujca armia mrwek.
Widzc je, chopiec wybucha miechem, I ndrze za wos jey si na gowie.
Pyta chopca: Dlaczego si miejesz?
Ten odpowiada: Nie pytaj, jeli nie chcesz by zraniony.
I ndra mwi: Pytam. Nauczaj. (Nawiasem mwic, pikna jest ta
orientalna idea: nie powiniene naucza, dopki ci nie poprosz. Tego, co
masz do powiedzenia, nie powiniene si wciska ludziom w uszy.)
Chopiec mwi, wskazujc mrwki: Wszystkie byy kiedy I ndrami.
Poprzez nieskoczon liczb ywotw od najniszego pooenia wznosz
si a do najwyszego owiecenia. A potem miad piorunem potwora
i myl: Kawa ze mnie zucha. Znw spadaj w d.
Gdy chopiec mwi te sowa, do paacu wchodzi dziwaczny stary jogin
z parasolem z bananowych lici. J est nagi, ma tylko przepask na biodrach,
na jego piersi za wida ma, okrg kpk wosw, z ktrych poowa,
w samym rodku,wypada.
Chopiec pozdrawia go i pyta wanie o to, o co zamierza zapyta I ndra:
J akie jest twe imi, starcze? Skd przychodzisz? Gdzie jest twoja rodzina?
Gdzie twj dom? I co znaczy ten dziwny ksztat kpki wosw na twej
piersi?
Starszy go odpowiada: Nazywam si Wochacz. Nie mam domu, ycie
jest na to za krtkie. Mam tylko ten parasol. Nie mam rodziny. Ot, siedz
sobie u stp Wisznu i medytuj, rozmylam o wiecznoci i o tym, jak
przemija czas. Widzisz, ilekro umiera jaki I ndra, jeden wiat znika jak
bysk: pstryk, i ju go nie ma. I lekro umiera jaki I ndra, z tego krka na
mojej piersi wypada jeden wosek. Poowa z nich ju wypada. Wnet znikn
wszystkie. ycie jest krtkie. Po c budowa dom?
I obaj znikaj. Chopcem by Wisznu, Pan-Opiekun, starym joginem
Siwa, stworzyciel i niszczyciel wiata; przyszed, aby udzieli pouczenia
I ndrze, ktry jest zwykym bogiem historii, ale wyobraa sobie, e to on gra
pierwsze skrzypce w caym tym interesie.
Siedzi wic I ndra na tronie, zdruzgotany zupenie i wyzbyty wszelkich
zudze. Przywouje ciel i mwi mu: Zaprzestaj budowy tego paacu.
J este wolny. Budowniczy ma wic, czego chcia. Zostaje zwolniony
z roboty, teraz nic ju si nigdzie nie buduje.
I ndra postanawia odej, sta si joginem i medytowa u stp lotosu
Wisznu. Sk w tym, e ma on, pikn krlow imieniem I ndrani. I ndrani,
syszc o planach I ndry, idzie do kapana bogw i mwi: Teraz ubzdura
sobie, e odejdzie i bdzie joginem.
W porzdku, kochanie - mwi kapan. - Wejdmy, usidziemy razem
i co dla ciebie wykombinuj.
Po czym rozsiadaj si przed tronem krla, kapan za mwi do niego:
Przed wieloma laty napisaem dla ciebie ksik o sztuce polityki.
Piastujesz godno krla bogw. J este przejawieniem tajemnicy Brahmy
w polu czasu. To wielki przywilej. Postaraj si go ceni i szanowa, i tak
sobie poczynaj z yciem, jak gdyby by tym, kim w istocie jeste. Oprcz
tego napisz dla ciebie jeszcze jedn ksik o sztuce mioci, tak bycie
oboje, ty i twoja ona, wiedzieli, e w cudownej tajemnicy dwojga, ktrzy
s jednym, wietlicie obecny jest rwnie Brahma.
Otrzymawszy wszystkie te pouczenia, I ndra rezygnuje ze swego pomysu
odejcia i stania si joginem; przekonuje si, e moe w tym yciu
reprezentowa wieczno - symbolicznie, by tak rzec, zamiast Brahmy.
W podobny sposb kady z nas jest I ndr wasnego ycia. Moesz
wybra: albo odrzucasz wszystko i udajesz si do lasu, aby medytowa, albo
pozostajesz w wiecie, aby y i uprawia swj zawd krlewski zawd
polityka i czowieka sukcesu, i cieszy si yciem maeskim oraz
rodzinnym. Zdaje mi si, e to bardzo adny mit.
MOYERS: Mwi te wiele o tym, co odkrywa wspczesna nauka - e
czas jest nieskoczony...
CAMPBELL: ...I e s chmary galaktyk cae miliony, a nasz Bg - to
znaczy, nasza personifikacja Boga, jego syn i caa tajemnica - jest dla tego
wanie, maego skrawka czasu.
MOYERS: A jednak kultura zawsze wywieraa wpyw na nasze mylenie
o rzeczach ostatecznych.
CAMPBELL: Ale kultura moe te nauczy nas, w jaki sposb przekracza
jej pojcia. Nazywa si to inicjacj. Prawdziwa inicjacja jest wtedy, gdy guru
mwi ci: Nie ma witego Mikoaja. wity Mikoaj to metafora
stosunku midzy rodzicami i dziemi. Ten stosunek istnieje, wic mona go
dowiadcza, ale witego Mikoaja nie ma. wity Mikoaj by po prostu
pewnym sposobem zaznajamiania dzieci z istot tego stosunku.
ycie w swojej najgbszej istocie jest straszliw tajemnic; cay ten
interes ycia krci si dziki zabijaniu i poeraniu... Ale jest czym
dziecinnym mwi nie yciu z caym jego cierpieniem, mwi, e co
takiego w ogle nie powinno istnie.
MOYERS: Zorba powiada: K opot? ycie to kopot.
CAMPBELL: Tylko mier wolna jest od kopotw. Ludzie pytaj mnie:
Czy jeste optymist co do wiata? Odpowiadam: Tak, on jest wspaniay
taki, jaki jest. A ty, czowieku, nie naprawisz go. Nikt nigdy go nie
ulepszy. I nigdy ani odrobin nie bdzie on lepszy. J est, jaki jest, wic
mona go albo przyj, albo odrzuci. Nie skorygujesz go ani nie
poprawisz.
MOYERS: Czy nie prowadzi to do jakiej biernoci wobec za?
CAMPBELL: Sam uczestniczysz w zu - no, chyba e nie yjesz.
Cokolwiek robisz, wyrzdzasz komu krzywd. To jedna z ironicznych
stron caego stworzenia.
MOYERS: A jak wyglda sprawa dobra i za w mitologii, ycie jako
konflikt midzy siami ciemnoci i siami wiata?
CAMPBELL: To idea zoroastriaska, ktra przesza do judaizmu i chrze
cijastwa. W innych tradycjach dobro i zo s wzgldne, uzalenione od
miejsca, w jakim sam stoisz. Co jest dobre dla jednego, jest ze dla drugiego.
Ty za odgrywasz swoj rol, nie wycofujc si ze wiata w chwili, kiedy
sobie uwiadamiasz, jak jest on straszny, bo widzisz, e caa ta okropno to
tylko pierwszy plan cudu mysterium tremendum et fascinans.
Wszelkie ycie jest udrczeniem - to pierwsze sowa Buddy, i rzeczy
wicie tak jest. Nie byoby ycia, gdyby nie byo uwikania w czas, a to
niesie smutek - wszystko mija, wszystko tracimy. Ale trzeba powiedzie
yciu tak i dostrzec w nim wspaniao - w takim yciu, jakie jest, bo
z pewnoci takie wanie zamierzy je Bg.
MOYERS: Naprawd w to wierzysz?
110
i
CAMPBELL: Takie wanie ycie jest pene radoci. Nie wierz, aby kto
takim je wiadomie zamierzy, ale jest takie i kropka. J ames J oyce napisa
kiedy znamienne sowa: Historia to koszmar, z ktrego prbuj si
obudzi. Ot sposobem przebudzenia si jest nie uleganie strachowi, ale
w peni wiadome przyznanie, e wszystko to, tak jak jest, jest przejawem
tej przeraajcej potgi, ktra tkwi w kadym stworzeniu. Kres wszelkiej
rzeczy jest zawsze bolesny. Ale bl jest czci istnienia tego wiata.
MOYERS: Ale gdyby przyj to jako ostateczny wniosek, zrezygnowa
by ze stanowienia praw, toczenia walk...
CAMPBELL: Tego nie powiedziaem.
MOYERS: Czy nie jest to logiczna konkluzja z przyjmowania wszyst
kiego, tak jak jest?
CAMPBELL: Nie jest to konkluzja koni eczna. Przecie mgby powie
dzie: Bd bra udzia w yciu, wstpi do armii, pjd na wojn itd.
MOYERS: Bd robi, jak najlepiej potrafi.
CAMPBELL: Wejd do tej gry. Ta opera jest fantastyczna, wspaniaa
tyle tylko, e zadaje rany.
Afirmacja jest czym trudnym. Afirmujemy zawsze stawiajc warunki.
Afirmuj wiat pod warunkiem, e bdzie taki, jaki powinien by wedle
witego Mikoaja. Ale zaafirmowa go takim, jaki jest - o, to diablo
trudna sprawa; o to wanie chodzi w rytuaach. Rytua to zbiorowe
uczestnictwo w najwstrtniejszym akcie, w akcie ycia to znaczy
w zabijaniu i zjadaniu innej ywej istoty. Robimy to razem i na tym wanie
polega ycie. Bohater to kto uczestniczcy w yciu mnie i z godnoci,
zgodnie z gosem natury, nie za pod wpywem osobistej urazy, roz
czarowania, zemsty.
Sfera dziaania bohatera nie ley w transcendencji, ale tutaj, teraz, w polu
czasu, dobra i za par przeciwiestw. I lekro opuszczamy transcendencj,
wchodzimy w pole przeciwiestw. Czowiek spoy owoc z drzewa
poznania nie tylko dobra i za, ale rwnie tego, co mskie i eskie, suszne
i bdne, dalsze i blisze, jasne i ciemne. Wszystko w polu czasu jest dwoiste
przeszo i przyszo, martwe i ywe, byt i niebyt. J ednake dla
wyobrani ostateczn opozycj jest mskie i eskie, przy czym to, co
mskie, jest agresywne, eskie za - receptywne; mczyzna jest wojow
nikiem, kobieta marzycielk. Mamy krlestwo mioci i krlestwo wojny,
Freudowskiego Erosa i Thanatosa.
Heraklit mwi, e w oczach Boga wszystkie rzeczy s dobre, suszne
i waciwe, dla czowieka jednak niektre s dobre, inne nie. Gdy jeste
czowiekiem, znajdujesz si w polu czasu i decyzji. J ednym z problemw
jest, jak y ze wiadomoci obu tych biegunw, by mc sobie powiedzie:
Znam centrum i wiem, e dobro i zo to tylko czasowe odchylenia i e
w oczach Boga nie ma rnicy.
MOYERS: To jest myl z Upaniszad: To nie jest mskie ani eskie, ani
bezpciowe; suy mu wszelkie ciao, jakie przybiera.
CAMPBELL: Wanie. Dlatego J ezus mwi: Nie sdcie, abycie nie byli
sdzeni. To znaczy, e trzeba z powrotem zaj stanowisko takie jak
w Raju, zanim zaczlimy myle w kategoriach dobra i za. Ale czego
takiego raczej nie usyszysz z ambony. A przecie jednym z wielkich
wyzwa ycia jest tak dla osoby, uczynku lub sytuacji, ktra w twoim
przekonaniu jest najobrzydliwsza pod socem.
MOYERS: J ak to najobrzydliwsza?
CAMPBELL: W sprawach tego rodzaju mamy dwa aspekty. J ednym jest
twj osd w sferze dziaania, drugim - osd z pozycji metafizycznego
obserwatora. Nie ma sensu mwi, e jadowite we nie powinny istnie;
takie jest po prostu ycie. Wemy jednak sfer dziaania: zabijasz jadowitego
wa, gdy widzisz, e wanie zamierza kogo uksi. To nie znaczy, e
mwisz nie temu wowi; mwisz nie tej sytuacji. W Rygwedzie jest
taki oto pikny werset: Na drzewie [jest drzewo ycia, twojego wasnego
ycia] siedz dwa ptaki, serdeczni przyjaciele. J eden zjada owoc z drzewa,
drugi nie je, tylko patrzy. Ot ten, ktry zjada, zabija owoc. ycie karmi
si yciem - i nie ma na to rady. J est taka indyjska opowiastka o wielkim
bogu Siwie, ktrego taniec stwarza wszechwiat. J ego maonk bya
bogini Parwati, crka krla gr. Do iwy przychodzi potwr i mwi:
Chc twoj on na kochank. iwa wpada w zo, wic otwiera tylko
swoje trzecie oko i natychmiast w ziemi zaczynaj bi pioruny, unosz si
kby dymu i ognia, a kiedy dym si rozprasza, ukazuje si drugi potwr,
wychudy, z grzyw jakby lwi, rozwian na cztery strony wiata. Pierwszy
potwr widzi, e ten drugi, chudy, zamierza go pore. Pytanie: co moesz
zrobi, kiedy si znajdziesz w takiej sytuacji? Tradycyjna rada gosi, e
najlepiej wwczas zda si na ask bstwa. Wic w pierwszy potwr
mwi: Siwo, zdaj si na twoj ask. Ale taka gra z bogami rzdzi si
pewnymi reguami. Gdy kto zdaje si na twoje miosierdzie, c, udzielasz
mu tego miosierdzia.
Tak wic Siwa mwi: Udzielam ci swej aski. Chudy potworze, nie
poeraj go.
Dobrze mwi chudy potwr ale co ja mam zrobi? J estem godny.
Wzbudzie we mnie wielk oskom na tego typka.
C - mwi Siwa - zjedz sam siebie.
Wtedy chudy potwr powsta i wzi si do poykania samego siebie.
Zera sam siebie - i to wanie jest obraz ycia karmicego si yciem. Na
koniec z chudego potwora nie zostao nic oprcz twarzy. Siwa spojrza na
ni i rzek: Nigdy nic nie pokazao mi lepiej, czym naprawd jest ycie.
Nadaj ci imi Kirtimukha, Oblicze Chway. T mask, to oblicze chway
zobaczysz nad wejciem do kadej wityni iwaickiej, a take do sank
tuariw buddyjskich. Siwa powiedzia do tej twarzy: Ten, kto nie pokoni
si tobie, nie jest godny przystpi do mnie. Musisz powiedzie tak
cudowi ycia w tej wanie postaci, nie za pod warunkiem, e bdzie on
stosowa si do twoich regu. Inaczej nigdy nie wnikniesz w wymiar
metafizyczny.
Kiedy, bdc w Indiach, pomylaem, e warto by spotka si osobicie
z jakim waniejszym guru lub nauczycielem. Poszedem wic odwiedzi
synnego mistrza o nazwisku Sri Kryszna Menon. Pierwsze jego sowa
brzmiay: Czy masz jakie pytanie?
W tej tradycji nauczyciele zawsze tylko odpowiadaj na pytania. Nie
powiedz ci niczego, na co nie jeste jeszcze duchowo przygotowany.
Odparem wic: Tak, mam pytanie. Skoro wedle hinduskiego sposobu
mylenia wszystko na wiecie jest manifestacj boskoci, to jak czemukol
wiek na wiecie mamy powiedzie nie? W jaki sposb moemy powie
dzie nie brutalnoci, gupocie, pospolitoci, bezmylnoci?
Odpowiedzia: Dla ciebie i dla mnie jest tylko jedna odpowied: tak.
Potem mielimy cudown rozmow na ten wanie temat afirmacji
wszystkiego, co jest. Utwierdzia mnie ona w przewiadczeniu, jakie miaem
ju od dawna e nie mam prawa sdzi, bo kim w kocu jestem? Myl, e
to jedna z najwikszych nauk, rwnie J ezusowych.
MOYERS: Klasyczna doktryna chrzecijaska mwi, e materialnym
wiatem naley wzgardzi, a ycie ma by odkupione pniej, w niebie,
gdzie oczekuje nas nagroda. Ty jednak mwisz, e afirmujc to, nad czym
bolejesz, afirmujesz wanie ten wiat, ktry w tej chwili jest nasz
wiecznoci.
CAMPBELL: Tak, dokadnie to. Wieczno to nie jest jaki czas pniej
szy. Wieczno to nawet nie jest jaki dugi czas. Wieczno nie ma nic
wsplnego z czasem. Wieczno to ten wymiar tu i teraz, do ktrego adne
mylenie w kategoriach czasowych nie przystaje. J eli nie osigniesz go
tutaj, to nie osigniesz go nigdzie. Sprawa z niebiosami polega na tym, e
bdzie ci tam tak dobrze, e nawet nie pomylisz o wiecznoci. J edna
nieprzerwana rozkosz i bogo z ogldania Boga. Natomiast przeywanie
wiecznoci wanie tu i teraz, we wszystkich rzeczach, niezalenie od tego,
czy uznajesz je za dobre czy ze jest funkcj ycia.
MOYERS: Aha...
CAMPBELL: Wanie.
III
PIERWSI
OPOWIADACZE
Zwierzta wysannicy Niewidzialnej Mocy,
nie peni ju, jak w czasach zamierzchych,
funkcji nauczycieli i przewodnikw rodzaju ludzkiego.
Niedwiedzic, lwy, sonie, kozioroce i gazd yj
w klatkach w naszych ogrodach zoologicznych.
Czowiek nie jest ju wieym gociem
w wiecie niezbadanych rwnin i lasw,
naszymi za bezporednimi ssiadami nie s dzikie zwierzta,
lecz inne istoty ludzkie wspzawodniczce o rzeczy
i przestrze na planecie, ktra bez koca
wiruje wok rozjarzonej gwiezdnej kuli.
Ani cielenie, ani duchowo nie jestemy ju mieszkacami
owego wiata paleolitycznych plemion owieckich,
ktrych fizycZnej egzystencji oraz sposobom yda
Zawdziczamy nawet ksztaty naszych cia
i struktury naszych umysw.
A jednak wspomnienia o ich zwierzcych wysannikach
nadal musz jako w nas drzema,
bo gdy z apnszcZamy sk w dzikie ostpy,
budz d one na chwil i poruszaj.
Budz p rZeraone grzmotem.
I budz si z nw, co jakby rozpoznajc,
gdy wchodzimy do ktrej z owych wielkich,
ozdobionych malowidami jaski.
jakkolwiek bya gboka wewntrzna ciemno,
w ktr opuszczali si podczas swoich transw szamani
Zamieszkujcy te jaskinie,
taka sama ciemno musi zalega w nas;
odwiedzamy j noc, podczas snu.
Bizon, grota w Lascaux.
Ani cielenie, ani duchowo nie jestemy j u mieszkacami owego wiata
paleolitycznych plemion owieckich, ktrych fizycznej egzystencji
oraz sposobom ycia zawdziczany nawet ksztaty naszych cia
i struktury naszych umysw. A jednak wspomnienia o ich zwierzcych wysannikach
nada musz jako w nas drzema, bo gdy zapuszczany s w dzikie ostpy,
budz s,i one na chwil i poruszaj. Budz si, przeraone grzmotem.
I tmdz si znw, co jakby rozpoznajc, gdy wchodzimy
do ktrej z owych wielkich, ozdobionych malowidami jaski.
MOYERS: Czy mylisz, e poeta Wordsworth mia racj piszc: Narodzi
ny s tylko snem i zapomnieniem: / Dusza, co u nas wschodzi - gwiazda
ycia czeka, / Gdzie indziej zasza w cienie / I zmierza tu z daleka?* Czy
sdzisz, e tak wanie jest?
CAMPBELL: Tak, tak sdz. Tylko e zapomnienie nie jest cakowite - to
znaczy, nerwy naszego ciaa przenosz pami o tym, co uksztatowao nasz
system nerwowy i przystosowao go do warunkw otoczenia oraz do
wymogw organizmu.
MOYERS: Co nasze dusze zawdziczaj prastarym mitom?
CAMPBELL: Zadaniem mitw byo stworzenie harmonii midzy umysem
i ciaem. Umys moe bdzi po najdziwniejszych manowcach i pragn
rzeczy, ktrych ciao nie chce. Mity i rytuay byy rodkami do zestrojenia
umysu z ciaem i sposobu ycia z tym, co dyktuje natura.
MOYERS: A w i c te stare h i s t o r i e yj w nas?
CAMPBELL: J ak najbardziej. Etapy rozwoju czowieka s takie same dzi
jak w najdawniejszych czasach. J ako dziecko wychowywany jeste w dys
cyplinie i posuszestwie, no i uzaleniony jeste od innych. Wszystko to
musi zosta przekroczone, gdy wchodzisz w dojrzao, tak by mg y
niezalenie i w peni odpowiadajc za siebie. J eli nie potrafisz sforsowa
tego progu, masz wszelkie dane na newroz. Potem przychodzi etap, kiedy
po zdobyciu wasnego wiata musisz go odda; jest to kryzys odejcia,
wycofania si z odpowiedzialnoci.
MOYERS: I na koniec - mier?
CAMPBELL: I na koniec mier. To jest ostateczne wycofanie si. Mit
ma wic suy dwm celom: wprowadzeniu modego czowieka w ycie
jego wiata (to jest funkcja idei popularnej, ludowej), a potem wycofaniu go
z ycia. Idea ludowa kryje w sobie ide elementarn, ktra prowadzi ci ku
twemu wasnemu wewntrznemu yciu.
MOYERS: Mit y opowiadaj mi te o tym, w jaki s p o s b inni u r z e c z y w is t
nili t o przejcie, i jak ja m o g t e g o d o k o n a . . .
CAMPBELL: Tak, a ponadto ukazuj ci dobre strony tej drogi. Od
czuwam to wyranie teraz, gdy wchodz w ostatni etap ycia... rozumiesz,
mity pomagaj mi przyj to jako.
Prze. St. K.rvski.
MOYERS: Ale jakie mity? Wymie cho jeden taki, ktry naprawd ci
pomg.
CAMPBELL: Na przykad indyjska tradycja, ktra kae ci zupenie
zmienia sposb ubierania si, a nawet imi, gdy przechodzisz z jednego
etapu w drugi. Kiedy przestaem wykada, wiedziaem dobrze, e musz
sobie wypracowa nowy sposb ycia, tote cakowicie zmieniem sposb
mylenia o swoim yciu, wanie kierujc si tymi kategoriami - przejcia ze
sfery dokona do korzystania z przyjemnoci, swobodnego napawania si
cudem tego wiata.
MOYERS: A potem jest ostatnie przejcie - przez ciemn bram...
CAMPBELL: To nie jest aden problem. Problemem czowieka w rod
kowym punkcie ycia, gdy ciao osigno szczyt swojej siy i zaczyna
podupada, jest utosamienie si - nie z ciaem, ktre jest coraz marniejsze,
tylko ze wiadomoci, ktrej jest ono nosicielem. Tego wanie nauczyem
si z mitw. Czym waciwie jestem? arwk niosc wiato czy te
wiatem, dla ktrego arwka jest naczyniem?
J ednym z psychologicznych problemw starzenia si jest lk przed
mierci. Ludzie nie chc wkracza we wrota mierci. Ale przecie to ciao
jest naczyniem dla wiadomoci, wic jeli potrafisz utosami si ze
wiadomoci, moesz patrze na to ciao jak na stary samochd. Najpierw
odpada botnik, potem szlag trafia gumy, i tak dalej, jedn cz po drugiej;
wszystko to mona jednak przewidzie z gry. A potem stopniowo cay
wehiku rozlatuje si i wiadomo czy si ze wiadomoci. Nie jest ju
zwizana z jednym, konkretnym otoczeniem.
MOYERS: A wic te mity mog nam te powiedzie co nieco o starze
niu si. Zapytaem o to, bo wiele z nich opowiada o piknych modych
ludziach.
CAMPBELL: Mity Grekw. Mylc o mitologii, mylimy zazwyczaj albo
o mitologii greckiej, albo o biblijnej. W obu tych kulturach zachodzi co
jakby uczowieczanie materiau mitycznego. Bardzo silny akcent kadzie si
w nich na pierwiastek ludzki; szczeglnie w mitach greckich podkrela si
czowieczestwo i chwa urodziwej modoci.
Ale ceni si w nich rwnie wiek. Na przykad w greckim wiecie widzisz
mdrych starcw i mdrcw jako postacie bardzo szanowane.
MOYERS: A w innych kulturach?
CAMPBELL: Nie podkrela si w nich w takim stopniu pikna modoci.
MOYERS: Powiadasz, e obraz mierci jest pocztkiem mitologii. Co
masz na myli?
CAMPBELL: Najwczeniejsze wiadectwa czego, co by mona uzna za
mylenie mityczne, wi si z grobami.
MOYERS: I sugeruj o n e , e o w i lud zi e z o ba c zy l i ycie, a p o t e m przestali
je w i d z i e , w i c dz i w i li si te mu .. .
CAMPBELL: Co w tym rodzaju. Sprbuj tylko wyobrazi sobie wasn
reakcj. Pochwki w grobach, do ktrych wkadano bro i ofiary, majce
zapewni cigo ycia, z pewnoci sugeruj, e ta osoba, co teraz ley
tutaj zimna i zaczynajca si rozkada, bya kiedy ciepa i ywa. Co tu
byo, a teraz tego nie ma. Gdzie si podziao?
MOYERS: J ak sdzisz, kiedy ludzie po raz pierwszy odkryli mier?
CAMPBELL: Wtedy, kiedy po raz pierwszy zaistnieli jako ludzie, ponie
wa umierali. Ot zwierzta maj dowiadczenie mierci o tyle, e widz,
jak umieraj ich towarzysze, wydaje si jednak, e na tym koczy si ich
mylenie o mierci. Nie ma te wiadectw, eby ludzie jako gbiej myleli
o mierci przed okresem neandertalskim, kiedy w grobach zaczyna si
pojawia bro i szcztki ofiar zwierzcych.
MOYERS: Co przedstawiay te ofiary?
CAMPBELL: T e g o chyba nie wi e m .
MOYERS: Sprbuj o dgadn.
CAMPBELL: Nie chciabym zgadywa. Widzisz, mamy na ten temat
strasznie duo informacji, ale w pewnym punkcie urywaj si one i jeli nie
masz dokumentu pisanego, nie wiesz, co myleli ci ludzie. Wszystko, czym
dysponujesz, to tylko takie lub inne pozostaoci, ktre co znacz. Moesz
ekstrapolowa wstecz, ale to niebezpieczne. Mimo wszystko wiemy, e
z pochwkiem zawsze czy si idea kontynuacji ycia poza to widzialne,
jakiego wymiaru istnienia poza wymiarem widzialnym, tym, z ktrym
mamy kontakt, a ktry w tamtym pierwszym ma poniekd podpor.
Powiedziabym, e to wanie jest gwnym tematem wszelkiej mitologii - to
przewiadczenie, e istnieje niewidzialny wymiar bytu podtrzymujcy
wymiar widzialny.
MOYERS: To, czego nie wiemy, podtrzymuje to, co wiemy.
CAMPBELL: Tak. Zreszt ta idea niewidzialnej podpory jest zwizana
z konkretn spoecznoci kadego z nas. Ta spoeczno bya, zanime si
urodzi, i bdzie nadal, gdy ju nie bdzie ciebie, ktry jeste jej czonkiem.
Mity wice ci z twoj grup spoeczn mity plemienne twierdz, e
jeste czci wikszego organizmu. Sama spoeczno jest znw czci
wikszego organizmu krajobrazu, wiatka, w jakim porusza si plemi.
Gwnym motywem rytuaw jest powizanie jednostki ze struktur
morfologiczn szersz ni struktura jej wasnego ciaa fizycznego.
Czowiek yje z zabijania i wie si z tym pewne poczucie winy.
Pochwek sugeruje, e wprawdzie mj przyjaciel umar, ale yje nadal.
Zwierzta, ktre zabiem, rwnie musz y nadal. Pierwsi myliwi mieli
zwykle jakie bstwo zwierzce; jego technicznym okreleniem byo pan
zwierzyny, zwierz, ktre panuje nad innymi zwierztami. Pan zwierzt
posya stada na zabicie.
Widzisz, podstawowy mit owcw to co w rodzaju przymierza midzy
wiatem ludzi i wiatem zwierzcym. Zwierz oddaje swoje ycie dobrowol
nie, wiedzc, e to ycie wykracza poza jego byt fizyczny i e przez jaki
obrzd przywracajcy zostanie ono zwrcone ziemi bd matce. Ten obrzd
zwizany jest z najwaniejszym zwierzciem ownym. Dla I ndian z amery
kaskich rwnin by nim bizon. Na wybrzeu pnocno-zachodnim
urzdzano wielkie festiwale z okazji wpynicia do rzek awic ososia. Gdy
pojedziesz do poudniowej Afryki, zobaczysz, e gwnym zwierzciem jest
tam wspaniaa antylopa eland.
MOYERS: A t o gwne zwierz...
CAMPBELL: Gwne zwierz jest dostarczycielem poywienia.
MOYERS: A wic we wczesnych spoecznociach owieckich ukszta
towaa si midzy ludmi i zwierztami wi, w myl ktrej jedno ma by
zjadane przez drugie.
CAMPBELL: Taka jest natura ycia. Czowiek jest owc, a owca to
drapiene zwierz. W mitach zwierz drapiene i zwierz-up graj odrbne,
znaczce role. Przedstawiaj one dwa aspekty ycia - aspekt agresywny,
morderczy, zdobywczy i twrczy, i drugi aspekt materii, tworzywa albo
materii ujarzmionej, mona by powiedzie.
MOYERS: Samego ycia. J ak wyglda ten stosunek m i d zy owc a own
zwierzyn?
CAMPBELL: Wiemy z ycia Buszmenw i z postawy amerykaskich
tubylcw wzgldem bizona, e jest to stosunek peen szacunku, respektu.
Na przykad afrykascy Buszmeni yj na pustyni. ycie jest tam bardzo
cikie, a polowanie w tamtejszych warunkach bardzo trudne. Nie ma
drzewa na due, silne uki. uki Buszmenw s wic malekie, a ich zasig
wynosi niewiele wicej ponad trzydzieci jardw. Strzaa ma bardzo ma
si, ledwo potrafi przebi skr zwierzcia. Ale Buszmeni nasycaj groty
swoich strza bardzo siln trucizn, tak e te pikne zwierzta, elandy,
zdychaj w mkach przez ptora dnia. Gdy zwierz zostaje ustrzelone
i w mczarniach umiera od trucizny, myliwi musz przestrzega pewnych
tabu: nie wolno im robi tego i owego i stanowi to co w rodzaju
participation mystiue, mistycznego wspuczestnictwa w mierci zwierzcia,
ktrego miso stao si dla nich yciem, a ktrego mier spowodowali. J est
to mitologiczne utosamienie. Zabijanie to nie zwyka rze, ale akt rytualny,
tak jak jedzenie, gdy przedtem odmawiasz modlitw. Akt rytualny jest
uznaniem przez czowieka swojej zalenoci od zwierzcia, ktre dobrowol
nie daje mu poywienie, oddajc swoje ycie. owy s rytuaem.
MOYERS: A rytua wyraa r z e c z y w i s t o d u c h o w .
CAMPBELL: Wyraa fakt, e to wszystko dzieje si w zgodzie z prawid
em natury, nie za wedle mojego wasnego widzimisi.
Mwiono mi, e gdy Buszmeni opowiadaj swoje historie o zwierztach,
specjalnie ukadaj wargi, naladujc ksztat pyskw rozmaitych zwierzt,
a sowa wypowiadaj tak, jak gdyby wymawiay je same te zwierzta. Maj
oni dogbn wiedz o tych istotach i utrzymuj z nimi bliskie, przyjaciels
kie stosunki.
J ednake niektre z nich zabijaj dla poywienia. Znam ranczerw,
ktrzy oprcz zwykego byda maj jeszcze jedn, ulubion krow. J ej
misa nigdy nie wezm do ust, bo przecie zjadanie ciaa przyjaciela to
kanibalizm. J ednake tubylcy zawsze zjadali ciaa swoich przyjaci. Musi
wic nastpowa jaka psychologiczna kompensacja. Pomagaj w tym mity.
owcy bilonw w przebraniu z wilczych skr,
u podny Gr Skalistych, George Catlin, 1832-1839.
Wiemy z ycla Buszmenw
i z postawy amerykaskich tubylcw wzgldem bizona,
e jest to stosunek
peen szacunku, respektu.
MOYERS: W jaki sposb?
CAMPBELL: Te wczesne mity pomagaj psyche w uczestniczeniu bez
poczucia winy albo strachu w koniecznym akcie ycia.
MOYERS: Ponadto owe wielkie opowieci konsekwentnie, w taki czy
inny sposb, wskazuj na t dynamik: owy, owca, zwierzyna owna,
zwierz jako przyjaciel, jako wysaniec od Boga...
CAMPBELL: Wanie. Posacem bstwa zostaje zwykle zwierz, na ktre
si poluje.
MOYERS: A czowiek, jako owca zabijajcy posaca, ma niezego pietra.
CAMPBELL: Bo zabija boga.
MOYERS: Czy t o nie rodzi winy?
CAMPBELL: Nie, win zmazuje mit. Zabicie zwierzcia nie jest aktem
osobistym. Speniasz tylko dzieo natury.
MOYERS: Wina zostaje wymazana przez mit?
CAMPBELL: Tak.
MOYERS: Ale nieraz czowiek odczuwa chyba jakie opory, gdy ma co
zabi. W gruncie rzeczy nie chce zabija tego lub tamtego zwierzcia.
CAMPBELL: Zwierz jest ojcem. Wiesz, co mwi freudyci: jeli jeste
mczyzn, pierwszym wrogiem dla ciebie jest ojciec. J eli jeste chopcem,
kady wrg moe by potencjalnie, psychologicznie skojarzony z wizerun
kiem ojca.
MOYERS: Mylisz, e zwierz stao si ojcowskim obrazem Boga?
CAMPBELL: Tak. J est faktem, e religjna postawa wobec gwnego
zwierzcia nacechowana jest uszanowaniem, respektem; wicej - ulegoci
wobec inspiracji pyncych od tego zwierzcia. To ono przynosi dary
- tyto, mistyczn fajk itd.
MOYERS: Czy sdzisz, e to zabijanie zwierzcia bdcego bogiem, albo
wysacem boga, niepokoio pierwotnego czowieka?
CAMPBELL: Na pewno. Przecie dlatego powsta rytua.
MOYERS: J akiego rodzaju?
CAMPBELL: Przebagalny albo dzikczynny. Kiedy na przykad zabija si
niedwiedzia, urzdzana jest ceremonia karmienia go kawakiem jego
wasnego misa. Otwiera j obrzd rozpicia na swego rodzaju stelau skry
niedwiedzia, tak jakby by osobicie obecny - i jest obecny, serwuje na
tej uczcie wasne miso. Ponie ogie a ten ogie to bogini. Potem
nastpuje rozmowa midzy bogiem gr, ktrym jest niedwied, a bogini
ognia.
MOYERS: Co oni mwi?
CAMPBELL: Kt to wie? Nikt ich nie syszy; tyle e przy tej okazji
wszyscy jakby troch kumaj si z sob.
MOYERS: Gdyby tych jaskiniowych niedwiedzi nie dao si przebaga,
zwierzyna nie pojawiaby si, a pierwotni owcy pomarliby z godu. Oni
zaczli dostrzega jak moc, od ktrej byli uzalenieni, moc wiksz ni ich
wasna sia.
CAMPBELL: Tak. To jest moc pana zwierzt, gotowo zwierzt do
uczestniczenia w tej grze. Na caym wiecie wrd owcw stwierdzisz t
sam, poufa i pen gbokiego szacunku postaw wobec gwnego
zwierzcia, ktre dostarcza poywienia. My, siadajc do stou, dzikujemy
Bogu za jedzenie. Oni dzikowali zwierzciu.
MOYERS: A wic przebaganie zwierzcia tymi obrzdami na jego cze
byoby czym takim jak apwka dla rzenika...
CAMPBELL: Nie, wcale nie sdz, eby to bya apwka. To jest
podzikowanie przyjacielowi za wspdziaanie. Gdyby mu nie podziko
wa, cay gatunek poczuby si obraony.
Niektre obrzdy zwizane z zabijaniem zwierzt zostav opisane. Ot
myliwy, zanim wyruszy na owy, rysuje na szczycie wzgrza wizerunek
zwierzcia, ktre ma zabi. Wzgrze musi by w takim miejscu, eby
pierwsze promienie soca pady wanie na jego wierzchoek. O wschodzie
soca myliwy czeka tam z ma grupk ludzi, aby odprawi obrzdy.
Kiedy wiato pada na rysunek zwierzcia, myliwy wypuszcza strza
w linii promienia, prosto w kierunku narysowanego zwierzcia i razi je,
obecna za przy tym kobieta unosi rce i krzyczy. Potem myliwy odchodzi
i zabija zwierz; jego strzaa ma uderzy dokadnie w ten sam punkt co na
rysunku. Nastpnego ranka o wschodzie soca owca ciera rysunek
zwierzcia. Wszystko to robione jest w imi porzdku naturalnego, nie za
aby speni czyj osobisty zamys.
A teraz historia z zupenie innej spoecznej sfery o samuraju,
wojowniku japoskim, ktrego obowizkiem jest pomci swego zamor
dowanego suzerena. Ot gdy osaczy ju on czowieka, ktry zabi jego
pana, i zamierza zaatwi go swoim samurajskim mieczem, ten, zapdzony
w kt, w paroksyzmie strachu pluje w twarz wojownika. Na to wojownik
chowa miecz do pochwy i odchodzi.
MOYERS: D l a c ze g o ?
CAMPBELL: B o g o r o z g n ie w a n o , a g d y b y zabi t e g o c z o w i e k a w g n i e
w i e , d o k o n a b y aktu o s o b i s t e g o . T v m c za s em je go zadaniem b y o c o
i n n e g o - w y k o n a n ie b e z o s o b o w e j zemsty.
MOYERS: Czy sdzisz, e tego rodzaju bezosobowa postawa graa jak
rol w psychice owcy z Wielkiej Prerii?
CAMPBELL: Tak, z pewnoci. Bo czy zabicie kogo i zjedzenie go nie
jest problemem moralnym? Widzisz, owi ludzie nie myleli o zwierztach
w taki sposb jak my jako o gorszym gatunku istot. Wedle nich zwierzta
s nam co najmniej rwne, a niekiedy nawet nas przewyszaj.
Zwierz posiada moce, ktrych czowiek nie ma. Na przykad szaman ma
czsto jakie zwierz za krewniaka, to znaczy ducha jakiego gatunku
zwierzcego, ktry ma go podtrzymywa i by mu nauczycielem.
MOYERS: Ale jeli ludzie potrafi wyobraa sobie i dostrzega pikno,
i tworzy pikno na fundamencie tego stosunku, to chyba zaczynaj
growa nad zwierztami, nieprawda?
CAMPBELL: C, nie sdz, eby tak bardzo byli przekonani o swojej
wyszoci nad zwierztami; raczej uwaaj je za rwne sobie. Prosz je
o rad, tote zwierz staje si dla nich wzorcem ycia. W takim przypadku
gruje ono nad czowiekiem. Nieraz zwierz bywa nawet dawc rytuau, jak
na przykad w legendach o pochodzeniu bizona. T rwno moesz na
przykad zobaczy w gwnej legendzie plemienia Czarnych Stp; ta
legenda wyjania pochodzenie ich rytualnego taca bizona, za pomoc
ktrego wzywaj oni zwierzta do wsppracy w tej grze ycia.
MOYERS: Wic jak to byo?
CAMPBELL: rdem tej opowieci jest problem zdobycia poywienia dla
duej grupy plemiennej. J ednym ze sposobw uzyskania misa na zim
bywao zwykle zapdzenie stada bizonw na urwist skal, tak by wszystkie
runy w d, gdzie ju atwo mona je byo dobi. Nazywane jest to
strcaniem bizonw.
Ta historia opowiada o tym, jak to dawno, dawno temu plemi Czarnych
Stp ani rusz nie mogo sobie poradzi z zapdzeniem bizonw na urwisko.
Bizony zbliay si do niego, a potem zawracay. Wygldao na to, e plemi
pozostanie bez misa na zim.
Pewnego dnia wczesnym rankiem z ktrej chaty wysza dziewczyna, aby
nabra wody dla caej rodziny, i przypadkiem spojrzaa w stron urwiska.
Na skale stay bizony. Dziewczyna rzeka: Ach, gdybycie tylko zrobiy
krok przez ska, polubiabym jednego z was.
Ku jej zdumieniu zaczy rzuca si w przepa. To bya pierwsza
niespodzianka. Druga nastpia, gdy jeden ze starych bizonw, szaman stada,
podszed do niej i powiedzia: W porzdku, dzieweczko, chod ze mn.
Ach, nie mwi ona.
O, tak mwi on. Przecie obiecaa. My wypenilimy, co do nas
naleao. Popatrz tylko - wszyscy moi krewniacy le martwi. A wic
idziemy.
Rano jej rodzina wstaje i wszyscy rozgldaj si wokoo; gdzie si
podziaa Minnehaha? Ojciec wypatruje ladw na ziemi (wiesz, jacy bystrzy
s I ndianie, po ladach odgadn wszystko) i mwi: Odesza z bizonem. Ale
sprowadz j z powrotem.
Wkada wic mokasyny podrne, bierze uk i strzay, itd. i wyrusza na
preri. W pewnej chwili, gdy uszed ju spory szmat drogi, czuje, e dobrze
bdzie usi i odpocz. Siada wic i kombinuje, co robi dalej, a tu
pojawia si obok niego sroka, jeden z tych zmylnych ptakw obdarzonych
zdolnociami szamana.
MOYERS: Magicznymi.
CAMPBELL: Tak. I ndianin mwi do niej: liczny ptaszku, czy moja
crka ucieka z bizonem? Czy j widziae? Czy nie mgby polecie
i rozejrze si troch po prerii? Moe j gdzie wypatrzysz.
Sroka na to: Tam, dalej, niedaleko std, jest z bizonami jaka adna
dziewczyna.
Dobrze - mwi mczyzna. - A moe poleciaby, ptaszku, do niej
i powiedzia, e jej tatu czeka na ni tu, koo bizoniego bajorka?
Sroka leci wic i odnajduje dziewczyn w otoczeniu bizonw. Wszystkie
pi, a ona robi na drutach czy co w tym rodzaju. Sroka podlatuje do niej
i mwi: Twj ojciec czeka na ciebie koo bizoniego bajorka.
Ach, to straszne mwi dziewczyna. To okropne. Te bizony nas
pozabijaj. Powiedz mu, eby poczeka, zaraz tam przyjd. Postaram si
dokoczy robot.
Ale za jej plecami ley bizon, jej m; budzi si, wyciga swj roek
i mwi: I d do bajorka i przynie mi wody do picia.
Dziewczyna bierze rg i idzie, a tam czeka na ni ojciec. Chwyta j za
rami i mwi: Chod!
Ale ona mwi: Nie, nie! To naprawd niebezpieczne. Zaraz bdziemy
mie na karku cae stado. Musz skoczy t robtk. Pu mnie, musz
tam wrci.
Po czym nabiera wody i rusza z powrotem. J ej bizon wszy i mwi:
Fuk, fuk, czuj krew I ndianina - rozumiesz, co w tym rodzaju. Ona
na to, e nie, absolutnie, ale on si upiera, e jednak czuje. I wydaje potny
bizoni ryk, na ktry wszystkie bizony zrywaj si i zaczynaj swj powolny
bizoni taniec z ogonami sztywno do gry, biegn tam i zadeptuj biednego
czowieka na mier, tak e znika zupenie. Po prostu rozgniataj go na
miazg. Nie ma go. Dziewczyna plcze, a jej m-bizon mwi: Ty
paczesz.
Tak - odpowiada ona. To mj tatu.
W porzdku - mwi bizon. A co z nami? Tam, u podna urwiska,
le nasze dzieci, nasze ony i krewni, a ty paczesz po swoim tatusiu.
Zdaje si, e ten bizon mia do mikkie serce. Wic dodaje: Zgoda, jeli
potrafisz swojego tat przywrci do vcia, pozwol ci odej.
Na to dziewczyna zwraca si do sroki: Podzib troch wokoo i zobacz,
moe znajdziesz jaki kawaeczek tatusia. Sroka dziobie, dziobie i na
koniec znajduje jeden z krgw, ot, tvci kostk. Dziewczyna mwi: To
wystarczy. Kadzie kostk na ziemi, przykrywa j swoj kodr i intonuje
pie oywiajc, magiczn pie, w ktrej jest wielka moc. I co si dzieje?
v.., v \ : 11\ . .r i >e;\v v*kk. s.vnm>.\v, ii;KMi-.u: u-. i-ri !T-i
Mordowanie zwierzt Zfi wzgldu na skr,
Harpers Weekly, 12 grudnia 1874.
PrZ!-\, cnt drug poow ubiegego stulecia
wyposaeni w automatyczne strzelby
pograniczni osadnicy wybijali cale stada,
Zabierajc tylko skry na spr ze da i z<>stawiajaj ciaa zw i e rz t , by gniy.
To byo witokradztwo.
Skutkiem tego bizon z kategorii ty przeszed do kategorii ,,to.
Po chwili pod kodr jest czowiek. Dziewcz patrzy: Tatu, zdrowy
i cay! Ale jeszcze nie oddycha. Crka wypiewuje wic jeszcze pozostae
zwrotki pieni i ojciec staje na nogach.
Bizony patrz w zdumieniu i mwi: Czemu nie zrobisz tego dla nas?
Nauczymy was naszego taca, a gdy pozabijacie nasze rodziny, odtaczycie
ten taniec i odpiewacie t pie, i znw wszystkie powrcimy do ycia.
To wanie jest fundamentalna idea: e przez rytua zostaje osignity
wymiar przekraczajcy doczesno, wymiar, z ktrego wypywa ycie i do
ktrego wraca.
MOYERS: Co si dziao sto lat temu, kiedy przyszed biay czowiek
i wymordowa te otoczone czci zwierzta?
CAMPBELL: Byo to straszne witokradztwo. Na wielu ptnach z po
cztkw dziewitnastego wieku, malowanych przez Georgea Catlina,
moesz oglda Wielk Zachodni Preri literalnie zasan setkami tysicy
bizonw. A pniej, przez ca drug poow stulecia, wyposaeni w auto
matyczne strzelby pograniczni osadnicy wybijali cae stada, zabierajc tylko
skry na sprzeda i zostawiajc ciaa zwierzt, by gniy. To byo wito
kradztwo.
MOYERS: Skutkiem czego bizon z kategorii ty...
CAMPBELL: ... pr ze sz ed do kategorii t o .
MOYERS: I ndianie, na znak szacunku, zwracali si do bizona per t y .
CAMPBELL: Indianie zwracali si per ty do wszystkiego, co ywe
do drzew, kamieni, do wszystkiego. Powiedz ty do jakiej rzeczy, a zaraz
odczujesz zmian we wasnej psychice. J a, ktre widzi ty, nie jest
tym samym ja, ktre widzi to. Gdy idziesz na wojn przeciw innym
ludziom, gazety robi wszystko, eby tych ludzi zmieni w jakie kolektyw
ne to.
MOYERS: Podobnie bywa w maestwie, nie uwaasz? No i z dziemi.
CAMPBELL: Nieraz ty zmienia si w to, i gubisz si w tym stosunku.
Stosunek I ndian do zwierzt jaskrawo kontrastuje z naszym, bo my
patrzymy na nie jako na nisz form ycia. Biblia mwi nam, e to my
jestemy panami. Dla ludw owieckich, jak ju mwiem, zwierz pod
wieloma wzgldami gruje nad czowiekiem. Pewien I ndianin Pawnee
Szoszoska szata ze skry osia.
Indianie zwracali sk Per , dy
do wszystkiego, co ywe
- do drzew,
kamieni, wszystkiego.
Powiedz idy do jakiej rzeczy,
a z araZ odczujesz z mlant a'e wasnej psychice.
powiedzia: Na samym pocztku tylko zwierzta miay mdro i wiedz,
gdy Tirawa, Ten z Gry, nie mwi bezporednio do czowieka. Posa on
pewne zwierzta, aby powiedziay ludziom, e objawia si przez dzikie
bestie. I e wanie od nich, od gwiazd, soca i ksiyca czowiek powinien
si uczy.
MOYERS: A wic to wanie wtedy, w epoce kultur owieckich, odczuli
my pierwsze poruszenia wyobrani mitycznej, zaczy nas zdumiewa
rzeczy.
CAMPBELL: Nastpuje eksplozja wspaniaej sztuki, a z ni - wszelkich
moliwych wiadectw rozwinitej w peni wyobrani mitycznej.
MOYERS: Czy kiedy patrzysz na te obiekty pierwotnej sztuki, zdarza ci
si myle nie o niej, ale o mczynie lub kobiecie, jak stoi przy cianie
i maluje albo tworzy co innego? Moe spekuluj, ale... kim by ten
czowiek?
CAMPBELL: Ta sprawa zaczyna ci nka, gdy tylko wchodzisz do tych
prastarych jaski. O czym oni myleli, tworzc te wizerunki? J ak si tam
dostali? I jak mogli tam cokolwiek dostrzec? Mieli przecie tylko mae,
migotliwe pochodnie.
A co si tyczy pikna malowide... Czy byo ono zamierzone? A moe jest
to jaka naturalna ekspresja piknego ducha? Czy pikno ptasiego piewu
jest intencjonalne? W jakim sensie intencjonalne? A moe jest to, by si tak
wyrazi, ekspresja ptaka, pikno ptasiego ducha? O tej sztuce czsto myl
w taki wanie sposb. Do jakiego stopnia intencja artysty miaa charakter
estetyczny, jakbymy powiedzieli, a do jakiego stopnia ekspresywny?
I o ile ta sztuka jest po prostu czym, co robili tak, a nie inaczej, bo tak si
nauczyli?
Kiedy pajk sporzdza pikn sie, jej pikno wypywa z natury pajka.
J est instynktowne. W jakim stopniu pikno naszego wasnego ycia
wypywa z pikna faktu, e po prostu yjemy? W jakiej mierze to pikno
jest wiadome i zamierzone? Wielkie pytania.
MOYERS: Powiedz, co odczue, gdy po raz pierwszy obejrza te
malowida w jaskiniach.
CAMPBELL: Nie chce ci si stamtd odej. Wchodzisz do ogromnej
komory, wielkiej jak katedra, ze wszystkimi tymi malunkami zwierzt na
Portal K rlewski, zachodnia fasada katedry w Chartres, 1145-1155.
WchodV do katedry,
Zagbiasz s"t }!' wiat obrazw dachowych.
W jaskiniach obraz)' maj formy zwierzce.
Ale to jest to samo.
Forma jest czym drugorzdnym.
Wane jest tylko przesanie.
cianach. Ciemno jest niewyobraalna. Mielimy elektryczne latarki, ale
facet, ktry nas oprowadza, zgasi wszystkie wiata, i oto jeste, czowieku,
w najciemniejszym mroku, jakiego dowiadczye w yciu. To byo co...
no, nie wiem, ale co jak zupeny nokaut. Nie wiesz, gdzie jeste, czy masz
przed sob pnoc, poudnie, wschd czy zachd. Wszelk orientacj diabli
bior w ciemnociach, ktre nigdy nie widziay soca. Potem zapalaj
wiata i widzisz naokoo te wspaniale wymalowane zwierzta. Wymalowa
ne tak ywo, e przypomina to japoskie malunki tuszem na jedwabiu
- wiesz, co w tym gucie. Masz na przykad byka dugoci jakich
dwudziestu stp namalowanego tak, e jego zad oddaje wybrzuszenie skay.
Ci ludzie o wszystkim pamitali.
MOYERS: Nazywasz te groty jaskiniami witynnymi.
CAMPBELL: Tak.
MOYERS: Dlaczego?
CAMPBELL: witynia jest krajobrazem duszy. Wchodzc do katedry,
zagbiasz si w wiat obrazw duchowych. To jest matczyne ono twego
ycia duchowego koci-matka. Wszystkie formy naokoo ciebie ozna
czaj jakie wartoci duchowe.
W katedrze jednak obrazowanie ma charakter antropomorficzny. Bg,
J ezus i wici maj ksztaty ludzkie. Natomiast w jaskiniach obrazy maj
formy zwierzce. Ale to jest to samo, wierz mi. Forma jest czym
drugorzdnym. Wane jest tylko przesanie.
MOYERS: A c o m w i przesanie jaski?
CAMPBELL: M w i o s t o s u n k u mi d zv c zasem a o d w i e c z n y m i mocami,
o s t o s u n k u , k t r e g o trzeba do w i a d c z y w tym miejscu.
MOYERS: W jakim celu uywano tych jaski?
CAMPBELL: Uczeni spekuluj, e maj one jaki zwizek z wtajem
niczaniem chopcw w kunszt owiecki. Musieli si nauczy nie tylko
polowania, ale i szacunku dla zwierzt, odpowiednich obrzdw i tego, jak
wreszcie przesta by dzieckiem, a zacz by mczyzn. Widzisz,
polowania byy wtedy bardzo, bardzo niebezpieczne. J askinie suyy
pierwotnym ludziom jako sanktuaria, w ktrych chopcy z synkw mamusi
przeksztacali si w synw ojca.
I nicjacja przez obrzezanie u tubylcw australijskich.
Popre pierwotne rytuay inicjacyjne
chopca wyprowadzano z dziecistwa;
jego ciao poznaczono bliznami, poddano po obrzZPn 'm ' snbincyzji-
Ma teraz ciao mczyVD'-
Po caej tej imprez}e nie ma j u szans,
by z powrotem wskoczy w skr chopczyka.
MOYERS: Co by si stao ze mn, gdybym jako dziecko przeszed jeden
z takich obrzdw?
CAMPBELL: C, nie wiemy, co oni robili w tych jaskiniach, ale wiemy,
co robi aborygeni w Australii. Ot gdy jaki chopiec staje si zanadto
niesforny, pewnego piknego dnia przychodz po niego mczyni; s
nadzy, z wyjtkiem dou tuowia przysonitego paskami skry biaego
ptaka, ktre za pomoc wasnej krwi nakleili sobie na ciele. Maj warkotki,
ktrymi krc w powietrzu, naladujc gosy duchw bo ci mczyni
przychodz w charakterze duchw.
Chopiec usiuje szuka schronienia u matki, a ona musi udawa, e
prbuje go broni. J ednak mczyni zabieraj go. Rozumiesz, odtd matka
jest ju niepotrzebna. Nie moesz ju wrci do Matki, jeste w innej strefie.
Chopcw umieszcza si na witym terenie mczyzn, gdzie poddawani
s rzeczywicie cikim prbom obrzezaniu, podciciu moszny, musz te
napi si ludzkiej krwi. Tak jak w dziecistwie pili mleko matek, tak teraz
pij krew mczyzn. Zostaj przeksztaceni w mczyzn. W" trakcie tego
wszystkiego pokazuje im si na ywo epizody z wielkich mitw. Otrzymuj
pouczenie na temat mitw plemiennych. Na koniec prowadz ich z po
wrotem do wioski, gdzie tymczasem dla kadego wybrano ju narzeczon.
Chopiec wraca jako mczyzna.
Chopca wyprowadzono z dziecistwa; jego ciao poznaczono bliznami,
poddano go obrzezaniu i podciciu. Ma teraz ciao mczyzny. Po caej tej
imprezie nie ma ju szans, aby z powrotem wskoczy w skr chopczyka.
MOYERS: Nikt nie wraca d o Matki.
CAMPBELL: Tak. My jednak nie mamy niczego takiego jak oni. Moesz
spotka faceta czterdziestopicioletniego, ktry jeszcze prbuje by posusz
ny ojcu. Taki go idzie do psychoanalityka, ktry wykonuje za niego
robot.
MOYERS: Albo idzie do kina.
CAMPBELL: To mgby by nasz odpowiednik odtwarzanych scen
mitologicznych, z t tylko rnic, e przy produkcji filmu dziaa inny
rodzaj mylenia ni przy konstruowaniu rytuau inicjacyjnego.
MOYERS: Tak, ale skoro nie mamy ju obrzdw inicjacyjnych, bo
w wikszoci zaniky, to czy wiat wyobrani, rzucony na ekran, nie spenia
jednak choby niedoskonale roli przekaziciela opowieci?
CAMPBELL: Owszem, ale tak si - fatalnie dla nas - skada, e ludzie
piszcy te opowieci pozbawieni s poczucia odpowiedzialnoci. Te historie
mog budowa albo ama ludzkie ycia, tymczasem za robi si je po
prostu, by zgarn fors. Nie ma tu tej odpowiedzialnoci, jak maj
w sobie kapani odprawiajcy obrzdy. To jest jeden z naszych obecnych
problemw.
MOYERS: Nie mamy dzi bodaj adnego z tych rytuaw, co?
CAMPBELL: Obawiam si, e nie. Tote modzie wymyla je sama, i std
masz wszystkie te grasujce gangi itp.; to jest co w rodzaju samoinicjacji.
MOYERS: A wic mit odnosi si wprost do obrzdu i rytuau plemien
nego, tak e brak mitu moe oznacza mier rytuau.
CAMPBELL: Rytua jest yw inscenizacj mitu. Uczestniczc w rytuale,
uczestniczysz w micie.
MOYERS: J akie skutki dla dzisiejszych chopcw pociga za sob brak
tych mitw?
CAMPBELL: Dzisiejszym odpowiednikiem starych obrzdw jest ceremo
nia bierzmowania. Chopiec katolicki wybiera sobie przy bierzmowaniu
imi, ktre ma go umacnia. Zamiast ran, wybijania zbw itd. dostajesz od
biskupa umiech i lekkiego klapsa w policzek. Tak to dzisiaj wyglda; nie
dzieje ci si adna krzywda. U ydw t rol peni bar-micwa. Przypusz
czam, e rzeczywista skuteczno tych obrzdw w duchowej przemianie
jest rna w rnych indywidualnych przypadkach. W owych starodawnych
czasach nie byo jednak adnego problemu. Chopiec, wychodzc z prby,
mia ju inne ciao, a to, co przeszed, istotnie nie byo bahostk.
MOYERS: A kobiety? Wikszo postaci na malowidach jaskiniowych to
mczyni. Czy to byo co w rodzaju tajemnego stowarzyszenia mczyzn?
CAMPBELL: Nie, to nie byo tajne stowarzyszenie, lecz tylko cig prb,
przez ktre musia przej chopiec. Ale oczywicie nie wiemy dokadnie,
jak wwczas rzecz si miaa z kobietami, mamy bardzo mao wiarygodnych
wiadectw. Dzi w kulturach pierwotnych dziewczynka staje si kobiet
w momencie pierwszej menstruacji. To przytrafia si tylko jej, takie jest
zrzdzenie natury. W ten sposb przechodzi ona przemian. A inicjacja?
Typowa forma inicjacji jest taka, e dziewczyna siedzi przez okrelon
liczb dni w malej chatce i uwiadamia sobie, kim jest.
MOYERS: W jaki sposb to robi?
CAMPBELL: Siedzi tam. J est ju kobiet. A czym jest kobieta? Nosicielk
ycia. Zycie podporzdkowao j sobie. K obieta jest samym centrum tego
interesu - daje narodziny i daje poywienie. J est tosama z bogini-ziemi,
ma t sam co ona moc i musi to sobie uwiadomi. Chopiec nie ma
adnych takich dowiadcze, tote musi by przeksztacony w mczyzn
i sta si dobrowolnym suebnikiem czego, co go przewysza.
MOYERS: Wanie w tym punkcie, o ile nam wiadomo, zacza dziaa
wyobrania mityczna.
CAMPBELL: Tak.
MOYERS: J akie byy gwne tematy w owej epoce? mier?
CAMPBELL: J ednym z nich jest tajemnica mierci - jako przeciwwaga dla
tajemnicy ycia. S to dwa aspekty tej samej tajemnicy. Nastpnym tematem
jest jej relacja do wiata zwierzcego, ktry umiera i znw oywa.
Potem idzie motyw zdobywania poywienia. Mieci si w nim stosunek
midzy kobiet a przyrod, wiatem zewntrznym. Nastpnie musimy
uwzgldni problem przemiany dzieci w dorosych. Ta przemiana jest jedn
z fundamentalnych trosk w obrzdowym yciu ludzi. Znamy ten problem
i dzisiaj. J ak przeksztaci niesforne dzieci, wyraajce proste, naiwne
impulsy natury, w czonkw spoecznoci? To kosztuje mas pracy. Ludzie
nie mogli tolerowa nikogo, kto nie przestrzega okrelonych regu.
Spoeczno nie zniosaby ich. Zostaliby zabici.
MOYERS: Poniewa byli zagroeniem dla zdrowia wsplnoty?
CAMPBELL: Tak, oczywicie. Byli jak rakowate narole, co, co rozrywa
tkank ciaa. Te plemienne grupy przez cay czas balansoway na krawdzi
zagady.
MOYERS: A jednak stojc na tej krawdzi, zdobyy si na zadawanie
pyta fundamentalnych.
Fotografia lubna L apoczykw z Norwegii.
Obrzdy,
ktre kiedy byty przekanikami jakiej rzeczywistoci wewntrznej,
dpi s tylko form.
Dotyczy to zarwno rytuaw spoecznych,
jak i osobistych
na przykad ceremonii lubnej.
CAMPBELL: Tak. Ale ich postawa wobec umierania bya zupenie inna
ni nasza. Pojcie wiata transcendentnego rzeczywicie brano na serio.
MOYERS: Wan rol pradawnego rytuau byo przeksztacanie jednostki
w czonka plemienia, wsplnoty, spoecznoci. Dzieje zachodniej cywilizacji
pokazuj poszerzajcy si cigle rozdzia midzy ,,ja a spoeczestwem.
Najpierw jest ,,ja, osobna jednostka.
CAMPBELL: Nie powiedziabym, eby byo to tak jednoznacznie cech
zachodniej cywilizacji, gdy ten rozdzia nie jest zwyczajnym podziaem
czysto biologicznej jednoci. J eszcze cakiem niedawno wak rol gra
w tym wszystkim pierwiastek duchowy. Gdy na przykad ogldasz dzi
stare kroniki filmowe z ceremonii objcia urzdu przez prezydenta Stanw
Zjednoczonych, widzisz, e nosi on cylinder. Nawet prezydent Wilson nosi
jeszcze cylinder. Na co dzie go nie nosi. Z jego osob jako prezydentem
wizaa si jednak pewna rytualno. A teraz, zobacz, przechodzi sobie taki,
dopiero co wybrane, jegomo wprost z pola golfowego, siada z tob
i gadacie obaj o tern, czy bdziemy mieli bomby atomowe. I nny styl. Rytua
uleg redukcji. Mj Boe, nawet w Kociele rzymskokatolickim prze
tumaczono msz z jzeka rytualnego na jzyk niosce mnstwo najpos
politszych, swojskich skojarze. Dawna acina naboestw bya jzykiem,
ktre wyrywa ci ze sfery swojskoci. Otarz by ustawiony w taki sposb,
e ksidz stal tyem do ciebie i razem z nim zwracae si gdzie na zewntrz.
Dzi otarz jest obrcone do ciebie, a ksidz wyglda przy nim jak fulia
Child * podczas pokazu; wszystko po domowemu i przytulnie.
MOYERS: No i graj na gitarach.
CAMPBELL: Graj na gitarach. Zapomnieli, e rytua ma ci wyrwa ze
zwyczajnoci, a nie wciga ci w ni, bo przecie tkwisz w niej przez cale
czas.
MOYERS: Natomiast rytua lubny ma ci rzuci ku drugiej osobie.
CAMPBELL: I robi to, na pewno. J ednake obrzdy, ktre kiedy bele
przekanikami jakiej rzeczywistoci wewntrznej, dzi s tylko form.
Dotyczy to zarwno rytuaw spoecznych, jak i osobistych - na przekad
ceremonii lubnej.
A utorka popul arnvch
w L SA authej i tel ew'i zvj nvch
i ksi ek kucharski ch.
MOYERS: Teraz jest dla mnie jasne, dlaczego w pewnych dziedzinach
pouczenia religijne zupenie straciy aktualno dla mnstwa ludzi.
CAMPBELL: J eli chodzi o rytuay, bezwzgldnie naley je podtrzymy
wa, Tak wiele z nich jest ju martwych. J est nadzwyczaj interesujce, gdy
czytamy, jak w pierwotnych, cakiem prymitywnych kulturach ustawicznie
przeksztaca si ludowe opowieci, mity w zalenoci od warunkw.
Ludzie przenosz si na preri z obszaru, gdzie, dajmy na to, rodkw
utrzymania dostarczay im gwnie roliny. W okresie uytkowania koni
pod wierzch wikszo naszych I ndian preriowych wywodzia si z kultury
Missisipi. Mieszkali nad brzegami Missisipi w sposb osiady, w miastach
i w rolniczych wioskach.
A potem otrzymuj od Hiszpanw konia, co umoliwia im zapuszczanie
si na preri i urzdzanie wielkich polowa na stada bizonw. Wwczas ich
mitologia zmienia si z mitologii wegetacji na mitologi bizona. T
dawniejsz, wegetacyjn struktur mitologiczn moesz stwierdzi u pod
staw mitologii I ndian Dakota, Pawnee, Kiowa itd.
MOYERS: Mwisz, e mity ksztatowane s przez naturalne otoczenie...
CAMPBELL: Ludzie po prostu reaguj na otoczenie. My jednak mamy
teraz tradycj, ktra nie jest odpowiedzi na otoczenie, bo wywodzi si
z innych stron, z pierwszego tysiclecia przed Chrystusem. Nie zasymilowa
a ona cech naszej nowoczesnej kultury i wszelkich nowych moliwoci,
a take nowej wizji wszechwiata.
Mity trzeba utrzyma przy yciu. Ludmi, ktrzy mog to zrobi, s
wszelkiego rodzaju artyci. Funkcj artysty jest mitologizacja otoczenia
i wiata.
MOYERS: Chcesz powiedzie, e artyci s wspczesnymi mitotwrcami?
CAMPBELL: Mitotwrcy epok wczeniejszych byli odpowiednikami na
szych artystw.
MOYERS: Sporzdzali malowida na cianach skalnych, wykonywali
obrzdy.
CAMPBELL: Tak. Zgodnie ze starym, wielce romantycznym pogldem
w Niemczech powiada si, e das Volk dichtet czyli e w tradycyjnych
kulturach idee i poezja wywodz si z ludu. Tak nie jest. Rodz si one
z przey elitarnych, z przey ludzi szczeglnie uzdolnionych, ktrych uszy
otwarte s na pie wszechwiata. Ci ludzie przemawiaj do ludu, a lud
odpowiada im, i ta odpowied uwaana jest pniej za jego wkad.
J ednake pierwszy impuls ksztatujcy tradycj ludow pynie z gry, nie
z dou.
MOYERS: K to w tych kulturach elementarnych, jak je nazywasz, by
zwykle odpowiednikiem naszych poetw?
CAMPBELL: Szaman. Szaman jest osob, mczyzn lub kobiet, ktra
w pnym dziecistwie albo we wczesnej modoci doznaa tak potnych
przey psychicznych, e zwrcia si cakowicie do wewntrz. To co
w rodzaju schizofrenicznego pknicia. Nagle caa podwiadomo otwiera
si, a szaman wpada do rodka. To przeycie szamaskie opisywano
wielokrotnie. Spotyka si je literalnie na caym wiecie od Syberii, poprzez
obie Ameryki, a do Ziemi Ognistej.
MOYERS: J ego czci jest ekstaza.
CAMPBELL: Tak.
MOYERS: Na przykad taniec transowy wrd Buszmenw.
CAMPBELL: Posuchaj, mam tu pewien fantastyczny przykad. Buszmeni
yj w wiecie pustynnym. ycie jest tam bardzo cikie, pene wielkiego
napicia. Obie pcie, mczyni i kobiety, s tam cile i skrupulatnie
rozdzielone. Zbliaj si tylko podczas taca, a dzieje si to nastpujco:
Kobiety rozsiadaj si krgiem albo skupiaj si w grupk i zaczynaj
uderza si domi po udach, wybijajc rytm mczyznom, ktrzy tacz
wok nich. Kobiety s orodkiem, wok ktrego tacz mczyni.
Swoim piewem i biciem si po udach kontroluj one taniec i to, co dzieje
si z mczyznami.
MOYERS: J aki jest sens faktu, e kobieta kontroluje taniec?
CAMPBELL: Taki, e kobieta jest yciem, a mczyzna - sug ycia. To
jest podstawowa idea tych obrzdw. Podczas tych prowadzonych w koo
tanw, trwajcych przez ca noc, jeden z mczyzn nagle omdlewa.
Dowiadcza czego, co moglibymy nazwa optaniem. Opisywane to jest
jako bysk, co w rodzaju pioruna, byskawicy przebiegajcej od ldwi
w gr, wzdu krgosupa a do gowy.
Szaman syberyjski.
Szaman j e s t osob, mczyzn lub kobiet,
ktra u/ pnym dziecistwie albo we wczesnej modoci
doznaa tak potnych przey psychicznych,
e zwrcia si cakowicie do wewntrz-
To co w rodzaju schizofrenicznego pknicia.
Nagle cala podwiadomo otwiera si,
a szaman wpada do rodka.
MOYERS: Opisujesz to w swojej ksice The Way of the Animal Powers; o,
tutaj:
CAMPBELL: Ludzie piewaj, a ja tacz. Wchodz w ziemi. I d
w miejsce podobne do miejsca, gdzie ludzie pij wod. Wdruj dugo
i bardzo daleko. Czowiek jest teraz w transie, a to jest opis jego przey.
Gdy si wynurzam, ju wspinam si w gr. Pn si po nitkach, po nitkach
biegncych gdzie tam, hen, na poudniu. Pn si po jednej i porzucam j,
potem pn si po drugiej; porzucam j i wspinam si po nastpnej... A gdy
czowiek dociera do miejsca Boga, robi si malutki. J u jest malutki.
Malutki przychodzi do Boga. I robi tam to, co ma do zrobienia. Potem
wraca tam, gdzie s wszyscy, i ukrywa swoj twarz. Ukrywa twarz, tak eby
niczego nie widzie. I dzie, idzie, idzie, a wreszcie znw wchodzi w swoje
ciao. Wszyscy, ktrzy tam pozostali, czekaj na niego i boj si go. On
wchodzi, wchodzi w ziemi, a potem znw wchodzi w skr wasnego
ciaa... I mwi: Hiiiii! Ten dwik oznajmia powrt do ciaa. Potem on
zaczyna piewa. Naokoo stoj wszyscy mistrzowie ntum. Ntum to moc
nadprzyrodzona. Bior proszek i pufl puf. - dmuchaj mu w twarz.
Chwytaj jego gow i dmuchaj mu tym proszkiem w twarz ze wszystkich
stron. W ten sposb udaje mu si powrci do ycia. J eli przyjaciele nie
zrobi tego dla niego, umiera... Umiera i jest martwy, koniec. Ntum,
przyjaciele, ma wielk si, to ntum, ktre tu wykonuj, ktre tutaj tacz.
Mj Boe, ten facet przey dowiadczenie caej osobnej, wielkiej sfery
wiadomoci! Podczas tych dowiadcze lataj oni w powietrzu, mona by
powiedzie.
MOYERS: On wtedy staje si szamanem.
CAMPBELL: Akurat nie w tej kulturze. Staje si wykonawc taca
transowego. Wszyscy mczyni s potencjalnie podatni na trans.
MOYERS: Czy co w rodzaju tego dowiadczenia spotyka si powszech
niej w naszej kulturze? Mam szczeglnie na myli dowiadczenie powtr
nych narodzin w naszej kulturze rdziemnomorskiej.
CAMPBELL: Musi by co takiego. To jest konkretne dowiadczenie
przechodzenia przez ziemi do sfery obrazowania mitologicznego - do
Boga, siedliska potgi. Nie wiem, czego dowiadcza przy swych powtr
nych narodzinach chrzecijanin; przypuszczam, e podobne doznania mieli
redniowieczni wizjonerzy, ktrzy dowiadczali widzenia Boga i pniej
opowiadali o tym.
MOYERS: Jest w takim przeyciu doznanie ekstazy, nieprawda?
CAMPBELL: Podobno zawsz e jest tam ekstaza.
MOYERS: Czy widziae kiedy taki rytua? Takie wydarzenie? Czy
kiedykolwiek sam doznae tego rodzaju ekstazy albo bye jej wiadkiem?
CAMPBELL: Nie. Mam przyjaci, ktrzy przez duszy czas przebywali
na Haiti i uczestniczyli w ceremoniach wudu, podczas ktrych ludzie ulegali
optaniu. Odprawiane s przy tym tace, ale ich ekstaza jest symulowana.
Byo w dawnych czasach co takiego jak wzbudzanie w wojownikach
bitewnego szau, podniecanie ich, zanim poszli na wojn. Podczas bitwy,
w wirze walki, powinni by ogarnici prawdziwym szalestwem.
MOYERS: Czy to jedyny sposb na dowiadczenie niewiadomego?
CAMPBELL: Nie; cakiem inaczej dzieje si w przypadku ludzi, ktrym
wczeniej ani przez myl nie przeszo co takiego: nagle co w nich
przeamuje si i otwiera - bang! Mniej wicej tak.
MOYERS: A potem kto taki, kto mia to psychologiczne dowiadczenie,
to traumatyczne przeycie, kto dozna ekstazy, staje si zwykle dla innych
tumaczem niewidzialnych rzeczy.
CAMPBELL: Tak; chciae powiedzie, e zostaje on interpretatorem
spucizny ycia mitycznego.
MOYERS: J ak zostaje w to wcignity?
CAMPBELL: Najlepszym przykadem pomagajcym odpowiedzie na to
pytanie jest dowiadczenie Czarnego osia.
Czarny o by Siuksem, chopcem mniej wicej dziewicioletnim. Dziao
si to, zanim amerykascy jedcy zetknli si z Siuksami, podwczas
wielkim ludem preriowym. Ot chopiec zachorowa, by chory psychicz
nie. J ego rodzina opowiada w zwizku z tym histori typowo szamask.
Dzieciak zaczyna si trz i nieruchomieje. Rodzina strasznie si o niego
martwi, wic posyaj po szamana, ktry w modoci przeywa co
podobnego; niech przyjdzie i wycignie dzieciaka z choroby, jak psycho
analityk. J ednake szaman, zamiast uwolni chopca od bstw, przy
stosowuje go do nich, a bstwa do niego. To inny problem ni
w psychoanalizie. Zdaje si, e to Nietzsche powiedzia: Bacz, by
wyrzucajc diaby z siebie, nie wyrzuci tego, co jest w tobie najlepsze.
Tutaj napotkane bstwa - nazwijmy je mocami zostaj zatrzymane.
Poczenie jest utrzymane, nie ulega zerwaniu. Tacy ludzie staj si potem
duchowymi doradcami swego ludu, szafarzami darw dla niego.
Ot naszemu indiaskiemu chopiciu dane byo ujrze prorocz wizj
strasznej przyszoci jego plemienia. Bya to wizja cikiej prby jego
narodu (tak to okreli). Czarny o zobaczy, e ta prba jego ludu jest
jedn z wielu innych prb; my, jak dotd, jeszczemy sobie tego zupe
nie nie uwiadomili. Ujrza, jak wszystkie te cikie dowiadczenia
wspdziaaj z sob podczas wielkiej defilady narodw. Co wicej,
przeywa w tej swojej wizji jakby podr poprzez wiaty duchowych
obrazw przynalenych jego kulturze i przyswaja sobie ich treci. Na
koniec mwi co bardzo wanego, co, wedug mnie, jest kluczem do
rozumienia mitw i symboli. Mwi tak: Ujrzaem si na centralnej grze
wiata, na najwyszym miejscu, i miaem wizj, bo spogldaem na wiat
w sposb wity. T wit, centraln gr by Harney Peak w Pou
dniowej Dakocie. Ale Czarny os dodaje: Centralna gra znajduje si
wszdzie.
Mamy tu do czynienia z prawdziw wiadomoci mitologiczn. Rozr
nia ona midzy obiektem kultu lokalnego, Harney Peak, a jego sensem jako
centrum wiata. Centrum wiata to axis mundi, punkt rodkowy, biegun,
wok ktrego wszystko si krci. Centralny punkt wiata to miejsce, gdzie
jednocz si bezruch i ruch. Ruch to czas, bezruch to wieczno. Gdy
sobie uwiadamiasz, e ta oto konkretna chwila jest momentem wiecznoci,
i gdy w przeyciu uwikanym w czas odnajdujesz aspekt wiecznoci
przeywasz dowiadczenie mityczne.
Czy wic centraln gr wiata jest J erozolima? Rzym? Benares? Lhasa?
Miasto Meksyk?
MOYERS: I ndiaski chopiec mwi, e jest taki wieccy punkt, w kt
rym przecinaj si wszystkie linie.
CAMPBELL: Tak dokadnie mwi.
MOYERS: I mwi, e Bg nie ma obwodu?
145.
Czarny o.
Czarny o mwi:
Ujrzaem si na centralnej grze wiata, na najwyszym miejscu,
i miaem wizj,
bo spogldaem na wiat w sposb wity".
T wit, centraln gr-by Harney Peak w Poudniowej Dakocie.
A l e Czarny o dodaje: , , Centralna gra znajduje si wszdzie
CAMPBELL: J est definicja Boga, ktr powtarzao wielu filozofw. Bg
jest kul, sfer inteligibiln, poznawaln tylko dla umysu, nie za dla
zmysw - sfer, ktrej rodek jest wszdzie, a obwd nigdzie. A ten
rodek, Billu, znajduje si wanie tam, gdzie teraz siedzisz. Drugi jest tam,
gdzie ja siedz. Kady z nas jest manifestacj tej tajemnicy. To cakiem adna
figura wiadomoci mitologicznej, bo mwi ci ona, kim i czym jeste.
MOYERS: A wic jest to metafora, obraz rzeczywistoci.
CAMPBELL: Tak. To, o czym tu mwimy, mona by zinterpretowa jako
najczystszy indywidualizm, gdyby nie zdawa sobie sprawy z faktu, e
centrum znajduje si rwnie naprzeciw ciebie, w drugiej osobie. Taki jest
mitologiczny sposb istnienia czowieka jako jednostki. J este centraln
gr, a ta centralna gra jest wszdzie.
Apacz %nad jeziorka, Edward S. Curtis (1868-1952).
Miasto jes t to wiat, w ktrym czowiek wyrasta zupelnie inaczej n i j w pns%c%y,
gdzie ma z towarzyszy malekie sjemne wiewirki i wielkie sony.
Wspyskie te rpeczy s wok ciebie j a k o odrbne obecnoci
reprezentujce siy, moce i magiczne moliwoci yclat
ktre nie nale do ciebie,
a przecie wszystkie s czci ycia i otwieraj si pcped tob.
Potem syszysz w sobie ich echo, bo sam jeste natur.
I V
OFIARA
I BOGO
Gdy idziesz z a tym,
co jest dla ciebie bogoci,
to jakby wchodzi na ssjak,
ktry by tutaj przez cay c^as,
czekajc na ciebie; yjesZ wtedy Ryciem,
ktrym y powiniene.
jeli idziesz z a tym, co daje ci bogo,
to, gdziekolwiek jeste,
nieprzerwanie napawasz s tym wytchnieniem,
tym yciem, ktre nosisz w sobie.
MOYERS: Tym, co wywiera na mnie wielkie wraenie, gdy czytam, co
napisae o wpywie otoczenia naturalnego na opowiadaczy, jest fakt, e ci
ludzie - mieszkacy prerii, myliwi, mieszkacy lasw, rolnicy - uczestnicz
w swoim krajobrazie. S czci otaczajcego ich wiata, a kady aspekt
tego wiata staje si dla nich wity.
CAMPBELL: Uwicenie lokalnego krajobrazu jest podstawow funkcj
mitologii. Wida to bardzo wyranie u Nawahw, wyrniajcych gr
pnocn, poudniow, wschodni, zachodni i centraln. W hoganie Nawa
hw drzwi zawsze zwrcone s na wschd. Palenisko jest na rodku, ktry
staje si centrum kosmicznym, bo dym wychodzi przez otwr w stropie
w taki sposb, e wo kadzida dociera wprost do nozdrzy bogw.
Krajobraz, siedziba mieszkalna staj si ikon, sakralnym malowidem.
Gdziekolwiek si znajdujesz, powizany jeste z porzdkiem kosmicznym.
Gdy przyjrzysz si piaskowym malowidom Nawahw, zobaczysz na
nich figur otaczajc zewszd wizerunek; moe ona przedstawia mira
albo tcz, albo Bg wie co jeszcze, ale zawsze bdzie tam taka figura
z otworem od wschodu, aby mg nim wej nowy duch. Gdy Budda
siedzia pod drzewem Bo, patrza na wschd, w kierunku wstajcego soca.
MOYERS: Kiedy po raz pierwszy byem w Kenii, poszedem samotnie
odwiedzi jedno z miejsc, gdzie w pradawnych czasach byo obozowisko
pierwotnych ludzi, na brzegu wyschego teraz jeziora. Zostaem tam a do
zapadnicia nocy. Miaem odczucie obecnoci wszechstworzenia; pod tym
nocnym niebem, w tym rozlegym miejscu czuem, e nale do czego
prastarego, a jednak cigle bardzo ywego.
CAMPBELL: Cyceron, zdaje si, mwi, e gdy wchodzisz do wielkiego,
wysokiego lasu, wyranie uobecnia ci si bstwo. wite gaje s wszdzie.
Pamitam, e gdy jako chopiec wchodziem do lasu, w myli oddawaem
cze drzewu, potnemu staremu drzewu: J ejku, jakie ty musisz by stare
i mdre! Myl, e takie doznanie obecnoci stworzenia jest jednym
z podstawowych odczu czowieka. Teraz jednak yjemy w miecie.
Wszystko jest w nim z kamienia i skay zrobionej rkami czowieka. J est to
wiat, w ktrym czowiek wzrasta zupenie inaczej ni w puszczy, gdzie ma
za towarzyszy malekie ziemne wiewirki i wielkie sowy. Wszystkie te
rzeczy s wok ciebie jako odrbne obecnoci reprezentujce siy, moce
150
i magiczne moliwoci ycia, ktre nie nale do ciebie, a przecie wszystkie
s czci ycia i otwieraj si przed tob. Potem syszysz w sobie ich echo,
bo sam jeste natur. Gdy Siuks bierze kalumet, swoj fajk, najpierw
podnosi j cybuchem ku niebu, tak by pierwszy haust dymu mogo
wcign soce. Nastpnie zawsze zwraca si w cztery strony wiata. Taka
jest mentalno tych ludzi. Zwracajc si do widnokrgu, do wiata,
w ktrym yjesz, odnajdujesz w nim swoje miejsce. To jest zupenie inny
sposb ycia.
MOYERS: W ksice The Mythic Image pi s z e s z o centrum przemiany,
0 idei witego miejsca, gdzie mury doczesnoci mog si rozpa, aby
objawi co cudownego. Co to znaczy mie wite miejsce?
CAMPBELL: Dzi to dla kadego absolutna konieczno. Musisz mie
miejsce i codziennie jak okrelon chwil, w ktrej mgby zapomnie,
co dzi rano byo w gazetach, kim s twoi przyjaciele, co komu jeste winien
1co inni ludzie winni s tobie. W tym miejscu moesz po prostu przeywa
i objawia przed sob to, czym jeste i czym mgby by. To jest miejsce
twrczego fermentu. By moe z pocztku stwierdzisz, e nic si nie dzieje.
J eli jednak masz takie uwicone miejsce i uywasz go, kiedy co wydarzy
si w nim.
MOYERS: Ono jest dla nas tym, czym byy prerie dla myliwych.
CAMPBELL: Dla nich cay wiat by miejscem witym. Ale nasze ycie
przybrao kierunek tak bardzo ekonomiczny i praktyczny, e w miar jak si
starzejemy, wymogi codziennoci opltuj nas do tego stopnia, i nie
bardzo ju wiemy, gdzie u licha jestemy i o co nam waciwie chodzi.
Czowiek zawsze robi to, czego od niego daj. A gdzie przystanek jego
bogoci? Trzeba prbowa go odnale. We na przykad gramofon
i nastaw sobie muzyk, jak naprawd lubisz, choby to bya jaka
starzyzna, ktrej nikt ju nie szanuje. Albo we ulubion ksik. W swoim
witym miejscu odzyskujesz odczucie zbratania si z yciem - odczucie,
ktre owi ludzie mieli w stosunku do caego wiata, w jakim yli.
MOYERS: Mwilimy o wpywie krajobrazu na ludzi. A jak jest z od
dziaywaniem ludzi na krajobraz?
CAMPBELL: Ludzie pragn przyswoi sobie wiat, tworzc wite miejs
ca, mitologizujc zwierzta i roliny; wyposaaj ziemi w moce duchowe.
Drabina Jakubowa, William Blake (1757-1827).
Gdy Jakub si budzi,
to miejsce staje si Beth-el, domem Boga.
Jakub roci sobie do niego prawa,
gdy ma ono dla okrelone pnacpenie duchowe.
Jest to miejsce,
gd^ie Bg posia swoje energie.
Staje si ona czym na ksztat wityni, miejsca do medytacji. Nawahowie
na przykad dokonali kapitalnego dziea, umityczniajc zwierzta. Na ich
piaskowych malowidach widzisz wszelkie malekie zwierztka, a kade
z nich ma swoj warto. J ednake nie s one ukazane w sposb
naturalistyczny; s stylizowane. Ta stylizacja ma zwizek z ich cechami
duchowymi, nie za wycznie fizycznymi. J est tam na przykad wielka
mucha, ktra niekiedy przylatuje i siada ci na ramieniu, gdy wdrujesz przez
pustyni. W mitach Nawahw znana jest pod mianem Wielkiej Muchy albo
Wietrzyku. Modym bohaterom szepce ona do ucha odpowiedzi na
wszystkie pytania, jakie ojcowie postawili im podczas prb. J est ona gosem
witego ducha objawiajcego ukryt mdro.
MOYERS: Jaki jest c el t e g o w s z y s t k i e g o ?
CAMPBELL: Zawaszczenie wiata. Uczynienie z krainy, w ktrej yj,
miejsca duchowo wyrnionego.
MOYERS: A wic kiedy Mojesz spoglda ku Ziemi Obiecanej, robi
tylko to, co inni przywdcy duchowi wczeniej zrobili dla swoich ludw:
zgasza roszczenie do tej krainy.
CAMPBELL: Tak. Pamitasz opowie o nie J akuba: gdy J akub si
budzi, to miejsce staje si Beth-el, domem Boga. J akub roci do niego prawa,
gdy ma ono dla okrelone znaczenie duchowe. J est to miejsce, gdzie Bg
posia swoje energie.
MOYERS: Czy dzi s jeszcze na tym kontynencie wite miejsca?
CAMPBELL: Byo nim miasto Meksyk, jedna z wielkich metropolii wiata
przed przyjciem Hiszpanw, ktrzy obrcili je w perzyn. Kiedy Hiszpanie
po raz pierwszy ujrzeli Meksyk, albo Tenochtitlan, byo to miasto wiksze
ni jakiekolwiek miasto w Europie. I byo to miasto wite, z wielkimi
wityniami. Teraz katedra katolicka stoi dokadnie w miejscu, gdzie ongi
staa witynia soca. To jest przykad zawaszczenia kraju przez chrze
cijan. J ak widzisz, przeksztacaj oni tamten krajobraz w swj krajobraz,
wznoszc swoj wityni tam, gdzie kiedy staa inna witynia.
Na przykad nasi Ojcowie-Pielgrzymi nazywali miejsca podug centrw,
biblijnych. A znw kto w pnocnej czci stanu Nowy J ork mia
w pamici Odysej i Iliad peno tam klasycznych nazw w rodzaju Ithaca
i Utica.
Mars^ na Tenochtitlan, Diego Rivera, 1929-1944.
Kiedy Hiszpanie po raz pierwszy ujrzeli Meksyk, czyli Tenochtitlan,
byo to miasto wiksze ni jakiekolwiek miasto w Europie.
I byo to miasto wite, z wielkimi wityniami.
Teraz katedra katolicka stoi dokadnie w miejscu,
gdzie ongi staa witynia soca.
Chrzecijanie przeksztacili tamten krajobraz w swj krajobraz,
wznoszc swoj wityni tam, gdzie staa kiedy inna witynia.
MOYERS: Ludzie w pewnym sensie namaszczaj ziemi, w ktrej, jak
wierz, przebywa energia dajca im si. I stnieje organiczny zwizek midzy
ziemi a strukturami, jakie ludzie na niej wznosz.
CAMPBELL: Tak, ale to si skoczyo z powstaniem metropolii.
MOYERS: W Nowym J orku trwa teraz wycig: kto zbuduje najwyszy
wieowiec.
CAMPBELL: To jest co jakby architektoniczny triumf. Miasto oznajmia,
e tu wanie jest centrum potgi finansowej, wic patrzcie, co potrafimy...
To co w rodzaju akrobatycznego superwyczynu.
MOYERS: Gdzie s dzi miejsca wite?
CAMPBELL: Nie ma ich. J est par miejsc historycznych, ktre ludzie
mog odwiedza, aby pomedytowa o wanych rzeczach, jakie ongi tam si
wydarzyy. Moemy na przykad pojecha do Ziemi witej, bo tam
narodzia si nasza religia. Ale kady kraj powinien by ziemi wit.
Czowiek powinien w samym krajobrazie odnajdywa symbole tkwicej
w nim yciowej energii. Tak wanie jest we wszystkich dawnych
tradycjach. Uwicaj one wasny krajobraz.
Zrobili to na przykad w Islandii pierwsi kolonici, w smym i dziewi
tym wieku. Swoje osiedla porozmieszczali w odlegoci 432 000 stp
rzymskich jedno od drugiego (432 000 to wana liczba mityczna, znana
w wielu tradycjach). Cay islandzki krajobraz zosta uporzdkowany wedle
takich kosmicznych stosunkw, tote gdziekolwiek w I slandii si obrcisz,
zawsze jeste, by tak rzec (o ile znasz swoj mitologi), w harmonii ze
wszechwiatem. Ten sam rodzaj mitologii masz w Egipcie, tyle tylko, e
tam symbolika przybraa inny ksztat, poniewa Egipt ma ksztat nie
okrgy, lecz wyduony. Bogini nieba jest tu wic wit Krow - dwiema
nogami stoi na poudniu, dwiema na pnocy; jest to idea prostoktna, eby
tak powiedzie. J eli idzie o nas, to w zasadzie zatracilimy duchow
symbolik naszej wasnej cywilizacji. Dlatego jest czym tak cudownym
pojecha do licznego francuskiego miasteczka Chartres, gdzie nad wszyst
kim wci jeszcze dominuje katedra i gdzie rozlega si bicie dzwonw, gdy
noc przemienia si w dzie, ranek w poudnie, i dzie w noc.
Uwaam Chartres za moj parafi. Czsto tam jedziem. Za moich
paryskich, studenckich czasw spdziem kiedy cay weekend w katedrze,
studiujc kad jej rzeb z osobna. Tak byem tym pochonity, e ktrego
poudnia dozorca podszed do mnie i powiedzia: A moe poszedby pan ze
mn na gr i podzwoni? Oczywicie - odparem. Wdrapalimy si obaj
na wie, gdzie wisia wielki dzwon z brzu. Bya tam te maleka platforma
w rodzaju hutawki. On stan na jednym jej kocu, ja na drugim;
trzymalimy si maego drka porodku. Pchn mocno i zakoysa dzwo
nem, a potem zakoysaem ja. I zaczlimy si buja - w d i w gr, w d
i w gr, wosy rozwiewa nam wiatr, bylimy wysoko, ponad katedr i nagle
tam, pod nami, rozleg si dwik dzwonu: bong, bong, bong... Bya to jedna
z najbardziej porywajcych przygd mego ycia.
Gdy skoczylimy, sprowadzi mnie na d i powiedzia: Chciabym
panu pokaza moje mieszkanie. J ak wiesz, w katedrze jest nawa gwna,
transept i apsyda, wok apsydy za - galeria chru. Wszedem za nim przez
mae drzwiczki porodku tej galerii, a za nimi by pokoik z maym kiem
i stolikiem, na ktrym staa lampa. Spogldajc przez galeri, widziao si
witra z Czarn Madonn; w takim miejscu y ten czowiek. On y
w nieprzerwanej medytacji. To byo co bardzo poruszajcego i piknego.
Potem wiele, wiele razy odwiedzaem Chartres.
MOYERS: Co tam znajdowae?
CAMPBELL: To miejsce przenosi mnie do czasw, gdy zasady duchowe
ksztatoway spoeczestwo. To, jakie zasady ksztatuj dan spoeczno,
moesz ustali, patrzc na najwysze budynki. Gdy zbliasz si do miasta
redniowiecznego, widzisz, e dominuje nad nim katedra. Najwysz
budowl w miecie osiemnastowiecznym jest orodek wadzy politycznej.
Gdy zbliasz si do miasta wspczesnego, zauwaasz, e najwyszymi jego
punktami s biurowce, orodki ycia gospodarczego.
Wjedajc do Salt Lake City, masz naoczn ilustracj tego wszystkiego,
wprost przed sob. Najpierw, w samym rodku miasta, zbudowano
wityni. To prawidowa organizacja, gdy witynia jest centrum ducho
wym, z ktrego wszystko promieniuje na wszystkie strony. Potem obok
niej wzniesiono Kapitol, centrum polityczne, grujce nad ni. Teraz
najwyszym budynkiem jest biurowiec majcy w swojej pieczy sprawy
finansowe zarwno wityni, jak i orodka wadzy. Taka jest historia
zachodniej cywilizacji. Od gotyku poprzez epok monarchii szesnasto-,
siedemnasto- i osiemnastowiecznych, a do naszego, wspczesnego wiata
ekonomii.
MOYERS: A wic, jadc do Chartres...
CAMPBELL: ...jestem znowu w redniowieczu. J estem znw w wiecie,
w jakim wzrastaem dzieckiem - w wiecie duchowych obrazw kocioa
rzymskokatolickiego, i to jest wspaniae.
MOYERS: Nie jeste czowiekiem lubicym zbyt dugo pawi si w nos
talgii. Czy to przypadkiem nie przeszo tak ci wzrusza, gdy tam jeste?
CAMPBELL: Nie, to teraniejszo. Ta katedra mwi mi o tym, jaka
duchowo ksztatuje wiat. To jest miejsce do medytacji; chodzisz sobie,
siadasz, przygldasz si tym wszystkim cudownociom...
MOYERS: Katedra w Chartres, ktr tak kochasz, rwnie wyraa pewien
stosunek czowieka do kosmosu, nieprawda?
CAMPBELL: Oczywicie. Katedra ma ksztat krzya, z otarzem w cent
rum. J est to struktura symboliczna. Teraz kocioy czsto budowane s tak
jak teatry, liczy si dobra widzialno. W katedrze ten wzgld zupenie si
nie liczy. Wikszo z tego, co si w niej dzieje, jest poza zasigiem twego
wzroku. Ale tutaj wany jest symbol, a nie ogldanie widowiska, bo kady
zna je na pami. Poczwszy od szstego roku ycia, kady oglda je wiele
razy.
MOYERS: Po co wic chodzi do katedry?
CAMPBELL: C, tak to ju jest z mitami. Dlaczego lubimy o tym mwi,
wci i wci? Bo dziki temu znw nawizujemy kontakt z podstawowymi
archetypami naszego duchowego ycia. Codzienne uczestnictwo w rvtuale
utrzymuje ci we waciwej koleinie.
MOYERS: Ale teraz ju tego nie robimy.
CAMPBELL: Zatracilimy zrozumienie wagi tych spraw. W dawnych
epokach celem ycia byo cige podtrzymywanie wiadomoci zasady
duchowej. W asyryjskich paacach zobaczysz stwora poskadanego z kawa
kw: gow ma ludzk, tuw lwi, skrzyda ora, a nogi byka. S to cztery
znaki zodiaku, z ktrych skomponowano stranikw bram.
Te same cztery zwierzta, zwizane z widzeniem proroka Ezechiela,
w tradycji chrzecijaskiej staj si czterema ewangelistami. Pamitasz
K atedra w Chartres.
W z.asadzie Za^rac^ttuj duchow symbolik nasiej wasnej cywilizacji-
Dlatego jes t czym tak cudownym pojecha
do licznego francuskiego miasteczka Chartres,
gdzie nad wszystkim wci jeszcze dominuje katedra
i gdzie rozlega si bicie dzwonw, gdy noc przemienia si w dzie,
ranek w poudnie, i dzie w noc. Uwaam Chartres z a moj parafi.
modlitw: Mateuszu, Marku, ukaszu i J anie, pobogosawcie moje ko
i posanie. Wedug tej modlitwy ty jeste w rodku, tam gdzie Chrystus,
a cztery strony wiata wok ciebie to cztery supki twojego ka.
Widzisz, ta mandala przedstawia Chrystusa wyaniajcego si skd spoza
Czasoprzestrzeni. Cztery zwierzta reprezentuj zason Czasoprzestrzeni,
przesaniajc wieczno, a Chrystus porodku to przerwa w zasonie,
powtrne narodziny, przyjcie Pana wiata z ona bogini powszechnej
Czasoprzestrzeni.
MOYERS: Twierdzisz, e katedra taka jak w Chartres symbolizuje wiedz
0 najgbszym sensie rzeczy, sensie transcendujcym wszelkie prawo
1obecnym nie tylko w majestatycznych formach kamiennej architektury, ale
i w wielkim milczeniu, jakie otacza i zamieszkuje te formy.
CAMPBELL: Ostatecznym odniesieniem duchowym jest zawsze co poza
wszelkim dwikiem, milczenie. Pierwszym dwikiem jest wcielone sowo.
Poza nim jest nieznana i niepoznawalna transcendencja. Mona j okreli
jako wielkie milczenie albo pustk, bd jako transcendentny absolut.
MOYERS: Gdy ci sucham mwicego o tym, jak mity wi nas
z naszymi witymi miejscami i jak krajobrazy wizay pierwotnych ludzi ze
wszechwiatem, zaczynam myle, e to, co nadnaturalne przynajmniej
w twoim rozumieniu jest w istocie po prostu natur.
CAMPBELL: Idea, e nadnaturalne to co powyej i ponad naturalnym,
jest zabjcza. W redniowieczu wanie ona uczvnia z tego wiata co na
ksztat pustyni, krainy, w ktrej ludzie yli yciem nieautentycznym, nigdy
nie robic tego, czego naprawd chcieli, bo prawa nadnaturalne day od
nich, by yli zgodnie ze wskazaniami ich duchownych. Na pustyni ludzie
realizuj cele nie bdce w istocie ich wasnymi celami, lecz czym, co im
narzucono jako nieubagane prawa. To byo zabjcze. Dwunastowieczna
poezja trubadurw, opiewajca dworn mio, bya protestem przeciwko
gwaceniu radoci ycia w prawdzie uzasadnianemu zrzdzeniami nad
przyrodzonymi. Podobnie legenda o Tristanie i przynajmniej jedna z gw
nych wersji legendy o Graalu, pira Wolframa von Eschenbach. Duch jest
rzeczywicie bukietem wina ycia. Nie jest czym tchnitym w ycie, ale sam
wydziela si z ycia. J est to jeden z najwspanialszych motyww religii
bogini-matki: wiat jest w nich ciaem Bogini, ktre samo w sobie jest
Asyryjski uskrzydlony byk.
W asyryjskich paacach
pobacpysp stwora poskadanego z kawakw:
gow ma ludzk, tuw lwi, skrzyda ora, a nogi byka.
S to cztery znaki 7.odiaku, p ktrych skomponowano stranikw bram.
Te same cptery zwierzta, pwipane Z widzeniem proroka Epechiela,
w tradycji chrzecijaskiej staj si cpterema ewangelistami.
boskie, a ta bosko to nie jest co, co wada z gry i ponad upad natur.
Co z tego ducha byo jeszcze w redniowiecznym kulcie Dziewicy,
z ktrego to kultu wyrosy wszystkie pikne katedry francuskie trzynastego
stulecia.
J ednake w naszej opowieci o Upadku w Ogrodzie natura wystpuje
jako zepsuta i tym zepsuciem zostaje zaraony cay nasz wiat. Poniewa
natura uwaana jest w owym micie za zepsut, kady spontaniczny akt jest
grzeszny i trzeba si przed nim broni. Otrzymujesz wic cakowicie inn
cywilizacj i zupenie inny sposb ycia w zalenoci od tego, czy twj mit
ukazuje natur jako upad, czy te przedstawia j jako samoprzejawienie si
boskoci, przy czym duch jest objawieniem boskoci zawartej w naturze.
MOYERS: K to dzisiaj objania nam bosko zawart w naturze? Kim s
nasi szamani? K to wykada nam rzeczy niewidzialne?
CAMPBELL: To s funkcje artystw. Obecnie przekazicielem mitw jest
artysta. J ednake musi to by artysta rozumiejcy mitologi i czowieczest
wo, a nie zwyky socjolog, oferujcy ci jaki program.
MOYERS: A co ze wszystkimi innymi - ludmi, ktrzy nie s poetami ani
artystami, ani ktrzy nie zaznali transcendentalnej ekstazy? Skd mamy
wiedzie o takich rzeczach?
CAMPBELL: J est na to sposb, bardzo fajny; zaraz ci powiem. Usid
sobie w pokoju i czytaj - czytaj, czytaj, czytaj... Czytaj dobre ksiki
dobrych pisarzy; wwczas twj umys znajdzie si na ich poziomie i przez
cay czas bdziesz doznawa przyjemnego, agodnego, poncego spokoj
nym pomieniem zachwycenia. Taki sposb przeywania ycia moe ci
nieustannie przynosi wielk satysfakcj. Gdy znajdziesz autora, ktry
naprawd ci wemie, czytaj wszystko, co napisa. Nie mw sobie: C,
trzeba by przeczyta ksik pana Iksa lub Y greka, i zupenie nie przejmuj
si list bestsellerw. Po prostu czytaj wszystko, co dany autor ci oferuje.
Potem moesz przej do czytania tego, co on czyta. Wwczas wiat ukae
ci pewn perspektyw zgodn z okrelonym punktem widzenia. J eli jednak
bdziesz przeskakiwa od jednego autora do drugiego, moe potrafisz
powiedzie, w ktrym roku i przez kogo zosta napisany taki a taki wiersz
- ale aden z tych autorw nie powie ci niczego istotnego.
MOYERS: A w i c szamani p e nili w pi e r w o t n y c h s p o e c z n o c ia c h rol
dzisiejszych artystw. A ta rola a r t yst w jest o w i e le waniejsza ni t y l k o . . .
CAMPBELL: Penili rol, jak w naszym spoeczestwie tradycyjnie peni
kapani.
MOYERS: Wic szamani byli kapanami?
CAMPBELL: Mnie si wydaje, e midzy szamanem a kapanem jest
zasadnicza rnica. Kapan to poniekd urzdnik spoeczny. Spoeczno
czci pewne bstwa w pewien sposb, a kapan zostaje wywicony na
funkcjonariusza speniajcego obrzdek. Bstwo, ktremu si on powica,
istniao ju przed nim. Natomiast symbolami mocy szamana s jego wasne
bstwa, znane mu z osobistych przey. J ego autorytet pynie z psycho
logicznego dowiadczenia, nie ze spoecznego mianowania.
MOYERS: Szaman odwiedza miejsca, w ktrych ja nie byem, potem za
objania mi je.
CAMPBELL: Oprcz tego, jak w przypadku Czarnego osia, szaman
moe niektre swoje wizje przekada na jzyk czynnoci obrzdowych
i prezentowa je swojemu ludowi. J est to wprowadzanie dowiadczenia
wewntrznego w zewntrzne ycie tyche ludzi.
MOYERS: Czy taki by poc z t ek religii?
CAMPBELL: Osobicie sdz, e tak wanie zrodziy si religie. Ale to
tylko domys. Tak naprawd nie wiemy tego.
MOYERS: Kto taki jak J ezus idzie na pustyni, przeywa duchow
przemian, wraca i mwi ludziom: Pjdcie za mn. Czy co takiego
zdarza si rwnie w tych prymitywnych kulturach?
CAMPBELL: Tak, mamy po temu wiadectwa. Aspekt szamanistyczny
odnajdujemy praktycznie we wszystkich kulturach owieckich.
MOYERS: Dlaczego akurat w kulturach owieckich?
CAMPBELL: Bo s indywidualistyczne. owca jest indywidualn jedno
stk w stopniu niedostpnym osiademu rolnikowi. Znojna praca na roli
i wsuchiwanie si w gos natury, mwicej ci, co masz kiedy zrobi to
jedno, a wyruszanie na owy - to co zupenie innego, bo kade polowanie
rni si od poprzedniego. Tote myliwych wiczy si w umiejtnociach
indywidualnych, wymagajcych specjalnych talentw i uzdolnie.
MOYERS: Co si stao z szamanem w trakcie ewolucji czowieka?
CAMPBELL: Kiedy gwny akcent przemieci si na ycie wioskowe,
osiade, szaman utraci swoj wadz. Wemy na przykad gar piknych
opowieci i mitw poudniowo-zachodnich I ndian amerykaskich, Nawaho
i Apaczw, ktrzy pierwotnie byli ludami owieckimi, a pniej przenieli
si na tereny, gdzie rozwijao si rolnictwo, i przyjli rolniczy tryb ycia.
Dla ich opowieci o pocztkach typowy jest zabawny epizod opowiadajcy
0 tym, jak to szamani popadaj w nieask, przewag za uzyskuj kapani.
Szamani czym tam obraaj soce, ktre znika; na to oni mwi: Och,
moemy znw je sprowadzi. I zabieraj si do swoich rozmaitych
sztuczek; opisywane s one w sposb bardzo cyniczny i komiczny. J ednake
nie udaje im si sprowadzi soca z powrotem. Wwczas szamani
przeksztacaj si w stowarzyszenie szamaskie, waciwie troch bazeskie.
S magikami dysponujcymi specjaln moc, ale ta ich moc podporzd
kowana jest teraz wikszej spoecznoci.
MOYERS: Mwilimy o wpywie owieckich rwnin na mitologi, o tej
przestrzeni wyranie ograniczonej kolistym horyzontem, przykrytej wielk
kopu niebios. A jak si miay rzeczy z ludmi yjcymi w gszczach
dungli? Nie ma tam kopuy niebieskiej, horyzontu, adnej perspektywy
tylko drzewa, drzewa, drzewa.
CAMPBELL: Colin Turnbull przytacza ciekaw histori o Pigmeju, ktry
nigdy nie wychyla nosa z lasu i ktrego zaprowadzono na szczyt gry.
W pewnej chwili wyszli z nim razem spord drzew i wspili si na
wzgrze, skd roztacza si rozlegy widok na rwnin wokoo. Biedny
czowieczek by miertelnie przeraony. Nie mia adnego sposobu, aby
oceni perpsektyw lub odlego. Myla, e zwierzta pasce si daleko na
rwninie s tu za drog i e maj rozmiary mrwek. By zupenie zbity
z tropu i z powrotem popdzi do lasu.
MOYERS: Geografia miaa wielki udzia w uformowaniu naszej kultury
1naszych wyobrae o religii. Bg pustyni nie jest bogiem rwnin...
CAMPBELL: ...czy te bogiem lasu rwnikowego - albo w liczbie
mnogiej: bogami lasu rwnikowego. Gdy jeste na rozlegej przestrzeni,
w pustyni, i masz nad sob jedno niebo i jeden wiat wok siebie, moesz
sobie mie jednego boga. Ale w dungli, gdzie nie ma horyzontu i nigdy nie
widzisz dalej ni na dziesi, dwanacie jardw, ta idea jest ju niemoliwa.
MOYERS: A wic ludzie rzutuj swoj ide Boga w wiat?
CAMPBELL: Oczywicie.
MOYERS: Ich geografia ksztatuje ich obraz bstwa, ktry oni nastpnie
rzutuj na zewntrz i nazywaj Bogiem.
CAMPBELL: Tak. Idea boga jest zawsze uwarunkowana kulturowo,
zawsze. Nawet gdy misjonarz przekazuje innym to, co myli o Bogu, swoim
bogu, ten bg zostaje przeksztacony w sposb dostosowany do zro
zumiaych dla tych ludzi poj o boskoci.
J est zabawna historyjka o angielskim misjonarzu na Hawajach, ktremu
zoya wizyt kapanka bogini Pele. A trzeba ci wiedzie, e kapanka
bogini Pele jest zwykle, w pewnym sensie, pomniejszym wcieleniem samej
Pele. Misjonarz wic rozmawia w istocie z bogini. Mwi on: Przyszed
em do ciebie z przesaniem od Boga. Kapanka na to: To jest twj bg;
moim bstwem jest Pele.
MOYERS: Czy zakaz Nie bdziesz mia innych bogw oprcz mnie jest
ide wycznie ydowsk?
CAMPBELL: Nigdzie indziej jej nie spotkaem.
MOYERS: Dlaczego ten jedyny bg?
CAMPBELL: Tego nie rozumiem. Rozumiem akcentowanie znaczenia
lokalnego bstwa dla spoecznoci yjcej na pustyni. Czowiek angauje si
cakowicie na rzecz wsplnoty, ktra go ochrania. Spoeczestwo jest
zawsze patriarchalne. Przyroda jest zawsze matriarchalna.
MOYERS: Czy mylisz, e religie bogi-matek powstay dlatego, e
w procesie ucywilizowania rodzaju ludzkiego kobiety odegray tak wan
rol, gdy to one w tych wczesnych spoecznociach zajmoway si
sadzeniem rolin i zbieraniem plonw?
CAMPBELL: Co d o t e g o nie ma w t p li w o c i . W o w y m czasie ko b i et y ,
z racji d y s p o n o w a n i a moc magiczn, stay si najwaniejszymi czonkami
s p o e c ze s t w a .
MOYERS: Przedtem byli nimi myliwi...
CAMPBELL: Tak, a teraz t moc maj kobiety. Poniewa magia kobiety
polega na rodzeniu i ywieniu, tak jak robi to ziemia, jej moc magiczna
wspiera moc magiczn ziemi. W najwczeniejszej tradycji pierwszym
rolnikiem jest kobieta. Dopiero pniej, kiedy w wyszych systemach
kulturowych wynaleziono pug, mczyzna znw obejmuje przewodnictwo
w uprawie ziemi. Wwczas dominujc figur mityczn staje si symulacja
spkowania (pug orzcy gleb).
MOYERS: A wic te wanie rozmaite podejcia do mitu masz na myli,
mwic o drodze mocy zwierzcych, drodze obsianej ziemi, drodze
wiate niebieskich i drodze czowieka.
CAMPBELL: Wi si one z systemem symboli, przez ktre ujmowana
jest zwyczajna, doczesna ludzka kondycja; te symbole organizuj j
i umoliwiaj jej samopoznanie.
MOYERS: A jego warto?
CAMPBELL: J ego warto bdzie rezultatem warunkw ycia. Na przy
kad owca zawsze zwrcony jest na zewntrz, ku zwierzciu. J ego ycie
zaley od zwierzt. J ego mitologia jest zwrcona na zewntrz. Natomiast
mitologia rolnicza, zwizana z uprawianiem rolin, z sadzeniem i sianiem,
z obumieraniem nasienia i z kiekowaniem nowej roliny zwraca si
bardziej do wewntrz. W epoce owcw mitologi inspiroway zwierzta.
Gdy czowiek chcia uzyska moc i wiedz, szed do lasu, poci i modli si,
a zwierz przychodzio do niego i udzielao mu nauk.
Dla rolnika nauczycielem jest wiat rolinny. Zycie wiata rolin jest,
w nastpstwie swoich etapw, identyczne z yciem czowieka. Widzisz wic,
e istnieje wewntrzny stosunek midzy nimi.
MOYERS: Co si stao z wyobrani mityczn, kiedy ludzie z polowa na
zwierzta przeszli do uprawiania rolin?
CAMPBELL: Nastpio dramatyczne i cakowite przeksztacenie nie tylko
mitw, ale i, jak sdz, samej psyche ludzkiej. Widzisz, zwierz to pewien
byt caociowy, zawarty w obrbie skry. Kiedy zabijasz zwierz, staje si
ono martwe koniec, nie ma go. Natomiast w wiecie rolinnym nie ma
czego takiego jak wsobne indywiduum. cinasz rolin, a z niej wyrasta
nowy pd. Przycinanie jest nawet korystne dla roliny. Wszystko to jest
cigym procesem wchodzenia w byt.
mm mms. mm
Z lasami tropikalnymi kojarzy si rwnie idea ycia rodzcego si ze
zgnilizny. Widziaem kiedy wspaniae lasy sekwojowe, gdzie ziemi
zalegay ogromne, potne pnie drzew citych przed dziesitkami lat.
Wyrastaj z nich nowe drzewka mae, jasnozielone potomstwo, bdce
czci tej samej roliny. Gdy wic odetniesz rolinie jak jej cz, wyrasta
nowa. Oderwij zwierzciu jaki czonek, a nie odronie, chyba e masz do
czynienia z pewnym gatunkiem jaszczurki.
W ten sposb w kulturach lenych i rolniczych mier odczuwana jest nie
jako tylko i wycznie mier, lecz jako co niezbdnego dla nowego ycia,
a jednostka nie jest po prostu osobn jednostk, lecz odgazieniem roliny.
J ezus uywa tego obrazu, gdy mwi: ,,J a jestem krzewem winnym, wy
- latorolami. To porwnanie wzite z winnicy nie ma nic wsplnego
z poszczeglnoci oddzielnych zwierzt. W kulturze rolniczej masz obraz
hodowanej roliny, ktra pniej bdzie zjedzona.
MOYERS: J akie opowieci zainspirowao dowiadczenie rolnika?
CAMPBELL: Motyw roliny jadalnej wyrosej z pokawakowanego i po
grzebanego ciaa bstwa zoonego w ofierze bd osoby przodka spotyka
ny jest wszdzie, ale szczeglnie w kulturach Pacyfiku.
Aktualnie te mity rolinne przenikaj na te obszary Ameryki, ktre
normalnie kojarzymy z kulturami owieckimi. K ultura pnocnoamerykas
ka jest bardzo dobitnym przykadem wzajemnego oddziaywania na siebie
kultur owieckich i rolniczych. I ndianie byli gwnie myliwymi, ale
uprawiali rwnie kukurydz. Pewna algonkiska opowie o pochodzeniu
kukurydzy mwi o chopcu, ktry mia widzenie. Ot ujrza on modzie
ca z zielonymi pirami na gowie; modzieniec podchodzi do chopca
i wyzvwa go do walki zapaniczej. Zwycia w niej, ale przychodzi znw
i znw zwycia, i tak dalej. J ednake pewnego dnia modzieniec mwi
chopcu, e nastpnym razem ten ma go zabi, pogrzeba i otoczy piecz
miejsce pochwku. Chopiec spenia wszystko, jak mu kazano - zabija
i grzebie piknego modzieca. Po pewnym czasie wraca na to miejsce
i widzi, e wyrosa tam kukurydza - dokadnie w miejscu, gdzie upierzony
mody czowiek zosta pochowany albo zasiany, jak mona by powiedzie.
Chodzi o to, e w chopiec martwi si o swego ojca, ktry by
myliwym, ale si postarza. Chopiec zastanawia si, czy oprcz polowania
Drpewo Jessego, Genealogia Chrystusa, katedra w Chartres, XIII w.
Gdy odetnies-p rolinie jak jej czy, wyrasta nowa.
W ten sposb w kulturach rolniczych istnieje poczucie mierci
nie tylko jako mierci, lecz 1joko czego niezbdnego dla nowego ycia.
A jednostka nie jest po prostu osobn jednostk,
lecz odgazieniem roliny.
Jezus uywa tego obrazu, gdy mwi:
,,Ja jestem krzewem winnym, uy - latorolami".
jest jaki inny sposb zdobycia poywienia. J ego wizja wypyna z tkwicej
w nim intencji. Pod koniec opowieci chopiec mwi do ojca: Teraz ju nie
musimy wychodzi na polowanie. Dla tych ludzi musia to by moment
wielkiego przebudzenia.
MOYERS: Ale ide przewodni jest tu to, e upierzony modzieniec
z wizji musi umrze i by pogrzebany, po czym dopiero z resztek jego ciaa
moe wyrosn rolina. Czy taka historia powtarza si we wszystkich
kulturach rolniczych?
CAMPBELL: Tak. Wiern kopi tej historii spotykamy na przykad
wszdzie w Polinezji. J est sobie dziewczyna, ktra lubi si kpa w jezior
ku. W tym jeziorku pywa te wielki wgorz, ktry co dnia ociera si o udo
zaywajcej kpieli dziewczyny. Pewnego piknego dnia wgorz przeistacza
si w modzieca i na chwil staje si kochankiem dziewczyny. Potem
odchodzi, ale przychodzi znowu, i znw odchodzi i przychodzi. Kiedy
jednak, za ktrym powrotem, mwi on - zupenie tak samo, jak mwi
upierzony modzian z opowieci Algonkinw: Gdy nastpnym razem
przyjd do ciebie, musisz mnie zabi, odci mi gow i pogrzeba j. Ona
tak robi, a z pogrzebanej gowy wyrasta palma kokosowa. We orzech
kokosowy, a zobaczysz, e on ma dokadnie rozmiary ludzkiej gowy,
zauwaysz nawet niewielkie zgrubienia, zupenie jak na czaszce, i oczy. J eli
mamy da wiar temu, co mwi wikszo amerykaskich antropologw,
to nie ma bezporedniego zwizku midzy kulturami Pacyfiku a kulturami
mezoamerykaskimi, z ktrych pochodz nasze mity rolinne.
MOYERS: Mamy wic te same opowieci rodzce si w kulturach
izolowanych od siebie. O czym to wiadczy?
CAMPBELL: J est to istotnie co zadziwiajcego. Paraem si mitami przez
cae ycie i nadal zdumiewa mnie dokadno, z jak si one powtarzaj. To
jest cakiem tak, jak gdyby ta sama rzecz, ta sama opowie miaa swoje
odbicie w innym rodowisku. Tyle e zamiast kukurydzy albo zboa masz
orzech kokosowy.
MOYERS: Dla mnie natomiast kapitalne w tych wszystkich historiach,
pochodzcych z kultur rolniczych, jest to, e po raz pierwszy widzimy
w nich ludzi, ktrzy wychodz z ona ziemi. Ukazuje si ono ustawicznie
w mnstwie takich opowieci.
CAMPBELL: J est to szczeglnie wyrane w legendach amerykaskiego
poudniowego Zachodu, gdzie pierwsi ludzie wynurzyli si z ziemi.
Wychodz oni ze specjalnego otworu, ktry staje si miejscem witym,
osiowym punktem ziemi. J est on kojarzony z pewn gr.
Ta historia mwi, e gdzie bardzo gboko bytowali ludzie nie bdcy
jeszcze naprawd ludmi, nie wiedzcy nawet, e s ludmi. J eden z nich
amie jakie tabu, o ktrym nikt nie wiedzia, e jest tabu, i wody zaczynaj
wzbiera. Ludzie musz wic wspina si do gry po sznurze i wydosta si
przez otwr w stropie wiata i tak oto znajduj si w innym wiecie.
W drugiej opowieci szamani staj si bezczelni w swoich mylach
i zniewaaj soce oraz ksiyc, ktre znikaj, tak e wszyscy siedz
w ciemnociach.
Szamani mwi: drobiazg, moemy sprowadzi soce z powrotem,
i ykaj drzewa, po czym wypuszczaj je ze swoich brzuchw, zagrzebuj si
w ziemi, tak e wystaj im tylko oczy, no i robi wszystkie te swoje
szamaskie magiczne sztuczki. J ednake sztuczki nie dziaaj. Soce nie
powraca.
Wwczas kapani mwi: c, teraz niech sprbuj ludzie. Na tych
ludzi skadaj si wszystkie zwierzta. A wic ten zwierzcy lud tworzy
krg i zaczyna taczy; tacz i tacz, a wskutek tego taca wyania si
wzgrek, ktry nastpnie ronie, stajc si gr i wyniesionym wysoko
centrum wiata. Z niego wychodzi cay czowieczy rd.
I teraz rzecz interesujca, zupenie jak w Starym Testamencie: wszystko
to, co usyszae, jest histori jednej tylko, okrelonej grupy powiedzmy
Nawahw. Gdy wszake wychodz oni na powierzchni, zastaj tam ju lud
Pueblo. J est to podobne do problemu, skd synowie Adama wzili swoje
ony? W legendzie mowa jest o stworzeniu tych ludzi; reszta wiata istnieje
sobie obok, jakby na mocy jakiego innego przypadku.
MOYERS: Motyw Narodu Wybranego.
CAMPBELL: Wanie. Kady nard jest, w swym wasnym mniemaniu,
narodem wybranym. To do zabawne, e nazwa, jak sam siebie on
okrela, zwykle znaczy ludzie. Dla innych maj rozmaite dziwaczne
imiona - na przykad mieszna Twarz albo K rzywy Nos.
MOYERS: Leni I ndianie z pnocno-wschodniej Ameryki opowiadali
o kobiecie, ktra spada z nieba i urodzia blinita. Indianie z pou
dniowego zachodu opowiadali o blinitach zrodzonych z dziewiczej matki.
CAMPBELL: Tak. Kobieta z nieba jest pierwotnie zwizana z kultur
o charakterze owieckim, kobieta wychodzca z ziemi z kultur rolnicz.
Bliniacy symbolizuj dwie przeciwne zasady, przeciwne jednak na zupenie
inny sposb ni Kain i Abel w Biblii. W micie irokeskim jeden z bliniakw
nosi imi K ieek bd Rolinka, drugi za zwany jest K rzemieniem.
K rzemie podczas swvch narodzin tak uszkadza matk, e ona umiera.
K rzemie i K ieek reprezentuj dwie tradycje: krzemienia uywa si na
ostrza do zabijania zwierzt, tote bliniak imieniem K rzemie reprezen
tuje tradycj myliwsk; K ieek, rzecz jasna, reprezentuje tradycj
rolnicz.
W tradycji biblijnej odpowiednikiem K ieka jest Kain, K rzemienia
Abel, bdcy waciwie raczej pasterzem ni myliwym. W Biblii masz
wic konflikt pasterza z rolnikiem, przy czym odraz wzbudza ten ostatni.
Mit ten opowiada o ludzie owieckim bd pasterskim, ktry wdar si
w wiat kultury rolniczej i oczernia podbity przez siebie lud.
MOYERS: Brzmi to jak opowie o wielkiej wojnie o tereny owieckie na
dawnym Zachodzie.
CAMPBELL: Tak. VC tradycji biblijnej zwycia zawsze drugi syn, ten
dobry. Drugi syn jest przybyszem: to s Hebrajczycy. Ten starszy to
Kanaanici, ktrzy yli tam wczeniej. Kain reprezentuje tradycj miejsk
0 podstawie rolniczej.
MOYERS: Nie sdzisz, e te opowieci mwi niemao o wspczesnych
konfliktach?
CAMPBELL: I stotnie. Fascynujce jest porwnywanie sposobu, w jaki
spotykaj si i wchodz w konflikt z sob spoecznoci rolnicze z owiec
kimi bd pasterskimi, przy czym najedc jest jedna bd druga
spoeczno. Odpowiedniki obu stron s dokadnie te same we wszystkich
zaktkach planety - s to dwa systemy w konflikcie i wzajemnym zwizku.
MOYERS: Mwie, e kobieta, ktra spada z nieba, bya ju ciarna,
1e ta, ktra urodzia bliniaki na ziemi, te bya ciarna. O czym, twoim
zdaniem, wiadczy to, e w tak licznych kulturach spotykamy legendy
0 dziewicach rodzcych bohaterw, ktrzy umieraj i zmartwychwstaj?
CAMPBELL: mier i zmartwychwstanie postaci zbawcy jest wsplnym
motywem wszystkich tych legend. Na przykad w opowieci o pochodzeniu
kukurydzy masz t dobrotliw posta, ktra pojawia si chopcu w jego
wizji, daje mu kukurydz i umiera. Rolina wyrasta z jej ciaa. Kto musi
umrze, eby mogo pojawi si ycie. Zaczynam dostrzega ten niewiary
godny wzorzec, wedle ktrego ze mierci powstaj narodziny, a z narodzin
powstaje mier. Kade pokolenie musi umrze, aby mogo przyj
nastpne.
MOYERS: Piszesz tak: Ze stosw obumarych drzewnych pni i lici
strzelaj w gr mode pdy niosce dawnym ludziom t oto, jak si zdaje,
nauk, i ze mierci wytryska ycie i powstaj narodziny. Wycignito
z tego ponury wniosek, e sposobem zwikszenia ycia jest zwikszanie
mierci. To dlatego w caym pasie rwnikowym naszej planety mamy do
czynienia z zupenym rozpasaniem ofiar - rolinnych, zwierzcych i ludz
kich.
CAMPBELL: Na Nowej Gwinei istnieje pewien rytua zwizany ze
stowarzyszeniami mskimi, a uobecniajcy rolniczy mit o mierci, zmart
wychwstaniu i kanibalistycznej uczcie. Odbywa si on na obszarze witym
przy wtrze bbnw i pieww; pniej jest przerwa. Obrzdy trwaj
cztery, pi dni i powtarzaj si w kko. S do nudne, rozumiesz, po
prostu nu czowieka, potem jednake co jakby pka i przenosisz si
gdzie indziej.
Wreszcie nadchodzi wielka chwila. wituje si prawdziw orgi seksual
n, zamane zostaj wszelkie normy. Inicjowani w msko modzi chopcy
staj przed swoim pierwszym dowiadczeniem seksualnym. Ludzie wznosz
wielki szaas z ogromnych pni podtrzymywanych przez dwa pionowe supy.
Do rodka wchodzi moda kobieta przystrojona jako bstwo, po czym ka
jej si pooy tam, pod tym wielkim dachem. Przy dwiku bbnw
1pieww chopcy jest ich szeciu lub co koo tego - odbywaj z t
dziewczyn pierwszy stosunek, a kiedy ostatni z nich jest wanie w penym
miosnym zczeniu z ni, podpierajce supy zostaj usunite, belki wal si
na par modych i zabijaj ich. Mskie i eskie znw zostaje zjednoczone,
171
tak jak byo na pocztku, przed rozdzieleniem. J edno podzenia i mierci;
oba s tym samym.
Potem tych dwoje dzieciakw wycigaj stamtd, piek i zjadaj jeszcze
tego samego wieczora. Cay obrzd jest powtrzeniem pocztkowego aktu
zabicia boga, w nastpstwie czego martwy zbawca zsya poywienie.
Podczas ofiary mszalnej zostajesz pouczony, e jest to ciao i krew
Zbawiciela. Przyjmujesz je w siebie, zwracasz si do wewntrz, a on dziaa
w tobie.
MOYERS: J ak prawd sugeruj te rytuay?
CAMPBELL: Ze istot ycia jako takiego masz sobie uwiadamia przez
konkretne akty yciowe. W kulturach owieckich ofiara jest poniekd
podarkiem albo apwk dla bstwa, ktre prosimy, aby co dla nas zrobio
albo co nam dao. Gdy jednak w kulturach rolniczych skada si w ofierze
jak posta, to jest ni sam Bg. Osoba, ktra umiera, jest pogrzebana
i staje si poywieniem. Chrystus zostaje ukrzyowany, a z jego ciaa rodzi
si poywienie dla ducha.
Historia Chrystusa stanowi sublimacj pewnej, pierwotnie bardzo kon
kretnej, figury wegetacyjnej. J ezus wisi na witym Drzewie, a sam jest
owocem tego drzewa. J ezus jest owocem wiecznego ycia, wiszcym
niegdy na drugim z drzew zakazanych w Ogrodzie Edeskim. Kiedy
czowiek skosztowa owocu z pierwszego drzewa - drzewa wiedzy o dobru
i zu - zosta wypdzony z Ogrodu. Ogrd to miejsce jednoci, braku
dwoistoci mskie-eskie, dobro-zio, Bg-ludzie. Spoywasz dwoisto
i ju ci nie ma, musisz odej. Drzewo powrotu do Ogrodu jest drzewem
ycia niemiertelnego, tego, w ktrym - jak o tym wiesz - ja i Ojciec
stanowimy jedno.
Powrt do Ogrodu to cel wielu religii. Gdy J ahwe wyrzuci czowieka
z Ogrodu, postawi u jego bram dwch cherubinw i ognisty miecz midzy
nimi. Zbliajc si do sanktuarium buddyjskiego, gdzie Budda siedzi pod
drzewem niemiertelnoci, zobaczysz u wrt dwch stranikw; to s ci
dwaj cherubini, midzy ktrymi przechodzisz, idc ku drzewu niemiertel
nego ycia. W tradycji chrzecijaskiej J ezus na krzyu znajduje si na
drzewie, na drzewie niemiertelnego ycia, i sam jest owocem tego drzewa.
J ezus na krzyu, Budda pod drzewem to te same figury. A cherubinowie
u wrt kime oni s? Ot atwo zauwaysz, e spord tych dwu, ktrzy
strzeg bram sanktuarium buddyjskiego, jeden ma usta otwarte, drugi
zamknite: strach i podanie, para przeciwiestw. J eli zbliajc si do
takiego ogrodu czujesz, e te dwie postacie s dla ciebie zupenie realne, e
ci gro, a ty lkasz si o swoje ycie to jeste jeszcze na zewntrz ogrodu.
J eeli jednak nie jeste ju przywizany do swej egoistycznej egzystencji,
natomiast widzisz j jako funkcj wikszej, wiecznej caoci i przedkadasz
to, co wiksze, nad to, co mniejsze wwczas nie bdziesz czu strachu
przed tymi dwiema postaciami i przejdziesz midzy nimi.
Poza bramami Ogrodu trzymaj nas wasne lki i podania skierowane
ku temu, co wydaje nam si dobrem naszego ycia.
MOYERS: Czy wszyscy ludzie we wszystkich czasach doznawali odczucia
wykluczenia z ostatecznej rzeczywistoci, z bogoci, rozkoszy, doskonao
ci, oddzielenia od Boga?
CAMPBELL: Tak, ale pniej nastpuj te chwile ekstazy. Rnica
midzy yciem codziennym a przeywaniem ekstazy to rnica midzy
byciem na zewntrz i wewntrz Ogrodu. Wychodzisz poza strach i poda
nie, poza pary przeciwiestw.
MOYERS: I wkraczasz w harmoni?.. .
CAMPBELL: W transcendencj. J est to podstawowe dowiadczenie ka
dego przeycia mistycznego. Umierasz dla ciaa, a rodzisz si dla ducha.
Utosamiasz si ze wiadomoci i vciem, ktrych twoje ciao jest tylko
wehikuem. Umierasz dla tego wehikuu i w swej wiadomoci stajesz si
tosamy z tym, co w wehiku wiezie. J est to Bg.
Poprzez tradycje rolnicze uzyskujesz pojcie identycznoci istniejcej
gdzie poza powierzchniowymi przejawami dualnoci. Spod wszystkich
tych zewntrznych przejawie przebija jeden wielki blask, przewieca on
poprzez wszystkie rzeczy. Funkcj sztuki jest objawianie tego blasku
w stworzonym przedmiocie. Widzc piknie i trafnie rozplanowane dzieo
sztuki, mwisz po prostu: Ach! Przemawia ono jako do adu or
ganizujcego twoje wasne ycie i prowadzi do uwiadomienia ci dokadnie
tego samego, co staraj si odda religie.
MOYERS: e ycie to mier, a mier t o y ci e, i e ta dw j ka po z o s t a j e
w z godzie?
Gra w pik u Majw, cylindryczne naczynie z ok. 600-800n.e.
Indianie Maja uprawiali gr,
:i ktrej kapitan zwyciskiej druyny by! skadany w ofierze,
boisku, prf. kapitana druyny przegrywajcej.
i cinano mu gow.
Zoenie Z siebie samego ofiary wtedy, gdy si jest gr, gdy si wygrywa
oto istota najdawniejszej idei ofiary.
CAMPBELL: e mus is z balansowa m i d z y yciem a mierci - bo s o ne
d w o m a aspektami tej samej rzeczy: bycia, stawania si.
MOYERS: I t o jest w e w s z y s t k i c h t y c h o pow ie c i ach ?
CAMPBELL: We wszystkich. Nie znam takiej, w ktrej mier byaby
odrzucona. Stara idea ofiary ma zupenie inn tre, ni nam si zdaje.
Indianie Maja uprawiali gr, co w rodzaju koszykwki, w ktrej kapitan
zwyciskiej druyny by skadany w ofierze, na boisku, przez kapitana
druyny przegrywajcej. Ucinano mu gow. Zoenie siebie samego
w ofierze wtedy, gdy si jest gr, gdy si wygrywa - oto istota
najdawniejszej idei ofiary.
MOYERS: Idea ofiary, zwaszcza ofiary ze zwycizcy, jest czym strasznie
obcym naszemu wiatu. Motywem dominujcym dzi u nas jest to, e
zwycizca zgarnia wszystko.
CAMPBELL: W tym rytuale Majw zwycizca zyskiwa tak saw, e
stawa si godny, aby by zoonym w ofierze jako bg.
MOYERS: Czy mylisz, e jest prawd, i ten, kto traci ycie, zyskuje
ycie?
CAMPBELL: Tak mwi J ezus.
MOYERS: Sdzisz, e to prawda?
CAMPBELL: Tak o ile tracisz je w imi czego. Misjonarze jezuiccy,
dziaajcy w XVI I wieku we wschodniej Kanadzie, pisz o pewnym
irokeskim junaku, schwytanym przez wrogie plemi i prowadzonym na
miertelne tortury. Pnocno-wschodni I ndianie mieli zwyczaj metodycz
nego torturowania swoich jecw. Mki trzeba byo znie bez mrugnicia
okiem, bya to ostateczna prba prawdziwej mskoci. Prowadz wic
modego I rokeza na miejsce tej potwornej kani, jednak, ku zdumieniu
jezuitw, wszystko odbywa si tak, jakby chopak szed na wasne wesele.
J est piknie przystrojony i gono piewa. Oprawcy traktuj go tak, jak
serdeczni gospodarze traktuj upragnionego i czcigodnego gocia, on za
gra z nimi w t gr, nie zapominajc ani na chwil, do jakiego finau ona
zmierza. Opisujcy to wydarzenie francuscy ksia s po prostu przeraeni
tym, co interpretuj jako bezduszne szyderstwo z tego serdecznego
przyjcia, natomiast oprawcw modzieca charakteryzuj jako band
okrutnych dzikusw. Ot - wcale nie! Ci ludzie mieli by kapanami,
skadajcymi w ofierze modego zucha. Miaa to by ofiara otarza,
modzieniec za na mocy analogii - by kim w rodzaju J ezusa. Ci
francuscy ksia sami codziennie celebrowali msz, ktra jest odwzorowa
niem okrutnej ofiary krzya.
Odpowiednikiem tego epizodu jest opisana w apokryficznych chrze
cijaskich Aktach Jana scena bezporednio poprzedzajca pjcie J ezusa na
mier krzyow. J est to jeden z najbardziej wzruszajcych ustpw
w chrzecijaskiej literaturze. W Ewangeliach Mateusza, Marka, ukasza
i J ana mamy tylko krtk wzmiank o tym, e pod koniec uroczystej
Ostatniej Wieczerzy J ezus wraz z uczniami odpiewa hymn, zanim odszed.
Ale w Aktach Jana mamy ten hymn, przytoczony sowo w sowo. Na chwil
przed wyjciem do ogrodu, pod koniec Ostatniej Wieczerzy, J ezus mwi do
caej kompanii: Zataczmy! Wszyscy bior si za rce i tacz wok
J ezusa, ktry piewa: Chwaa Tobie, Ojcze!
Taneczny krg odpowiada: Amen.
Chwaa tobie, Sowo!
I znowu: Amen.
Bywam zrodzony i bywam rodzicielem!
Amen.
Bywam jedzcym i bywam pokarmem!
Amen.
Patrz na mnie, ty, ktry taczysz, bo twoj jest mka czowiecza, ktr
mam wycierpie!
Amen.
Bywa, e uciekam, i bywa, e zostaj!
Amen.
Bywam zjednoczeniem i zjednoczycielem!
Amen.
Drzwiami jestem dla ciebie, ktry stukasz do mnie... Drog jestem dla
ciebie, ktry wdrujesz. Gdy taniec si koczy, J ezus wychodzi do
ogrodu, gdzie zostanie pojmany i ukrzyowany.
Gdy idziesz na mier w taki sposb, jak bg, w peni wiadom mitu,
idziesz do wiecznego ycia. Czym wic tu si smuci? Z t spraw jest tak,
jak jest, uczymy j wic czym wspaniaym, odwitnym.
MOYERS: Pan mierci jest panem taca.
CAMPBELL: Pan mierci jest jednoczenie panem pci.
MOYERS: Co masz na myli?
CAMPBELL: To zdumiewajce, ale cigle odkrywasz bogw, ktrzy s
zarazem bogami mierci i podzenia. Ghede, bg mierci w haitaskiej
tradycji wudu, to jednoczenie bg seksu. Egipski Ozyrys by sdzi
i panem umarych, a take panem odradzajcego si ycia. J est to
podstawowy temat: to, co umiera, rodzi si. eby mie ycie, musisz zazna
mierci.
Taka jest te geneza polowania na gowy w poudniowo-wschodniej Azji,
szczeglnie w Indonezji. J est to akt wity, uwicone zabijanie. Mody
czowiek, nim otrzyma zezwolenie na maestwo i ojcostwo, musi uda si
na owy i kogo zabi. Bez mierci nie moe by narodzin. Sens tego jest taki,
e kade pokolenie musi umrze, aby mogo przyj nastpne. Z chwil gdy
podzisz lub wydajesz na wiat dziecko, stajesz si martwy. Dziecko jest
nowym yciem, a ty jeste tylko opiekunem tego nowego ycia.
MOYERS: Twj czas si wypeni.
CAMPBELL: Dlatego jest taki gboki psychologiczny zwizek midzy
podzeniem i umieraniem.
MOYERS: Czy to wszystko ma jaki zwizek z faktem, e rodzic chtnie
odda ycie za swe dziecko?
CAMPBELL: Schopenhauer napisa wspaniay esej, w ktrym stawia
pytanie, jak to jest moliwe, e czowiek do tego stopnia potrafi si przej
cierpieniem drugiego czowieka bd grocym mu niebezpieczestwem, i
spontanicznie, bez namysu powica dla niego swe ycie... J ak dochodzi do
tego, e nagle ulega zniesieniu naczelne, jakby si normalnie wydawao,
prawo natury i instynkt samozachowawczy?
Par lat temu na Hawajach zdarzyo si co niezwykego, co doskonale
ilustruje ten problem. Ot jest tam miejsce zwane Pali, gdzie poprzez
wysoki acuch grski przedziera si potny, dmcy z pnocy pasat.
Ludzie lubi tam jedzi, aby poczu, jak ten wiatr rozwiewa im wosy,
a nieraz, by popeni samobjstwo - ot, tak jak si to robi, skaczc z mostu
Golden Gate, rozumiesz.
Zebranie K ajanw w dugim domu.
Polowanie na gowy jest aktem witym,
Zabijaniem uwiconym.
Miody czowiek, nim otrzyma z eZW0^enie na maestwo i ojcostwo,
musi uda si na owy
i kogo zabi.
Bez mierci nie moe by narodzin.
Pewnego dnia jedzie tam szos dwch policjantw, ktrzy widz, e jaki
miody czowiek przeazi wanie przez barierk, chronic samochody
przed stoczeniem si w przepa, i szykuje si do skoku. Policyjny wz
staje, policjant siedzcy po prawej wyskakuje i apie tego faceta, ktry
ju skoczy, tak e sam zostaje przez niego pocignity w d; w tym
momencie w sam czas zjawia si ten drugi gliniarz i wyciga
w gr obu.
Czy uwiadamiasz sobie, co musia w tym okamgnieniu przeywa w
policjant, ktry zaryzykowa ycie dla nieznanego chopaka? Nagle
wszystko inne w jego yciu przestao istnie - jego obowizki wzgl
dem rodziny, pracy zawodowej, wobec wasnego ycia; wszystkie jego
pragnienia i nadzieje caego ycia po prostu znikny. Stan w obliczu
mierci.
Pniej reporter zapyta go: Dlaczego nie pozwoli mu pan skoczy?
Przecie sam pan by zgin. Podobno odpowiedzia na to: Nie mogem
mu pozwoli. Gdybym pozwoli temu chopcu skoczy, nie potrafibym ju
y. Wic jak to, u licha, jest?
Schopenhauer odpowiada, e tego rodzaju psychologiczny przeom
polega na gwatownym uwiadomieniu sobie prawdy metafizycznej, e ty
i ten drugi jestecie jednym, e jestecie dwoma aspektami tego samego
ycia, a wic wasza pozorna oddzielno to tylko efekt naszego sposobu
dowiadczania form, warunkowanego przez czas i przestrze. J edyna
prawdziwa rzeczywisto tkwi w naszej tosamoci i jednoci z wszelkim
yciem. J est to prawda metafizyczna, ktr mona sobie spontanicznie
uwiadomi w sytuacji kryzysu. Albowiem jest ona, zdaniem Schopen
hauera, prawd naszego ycia.
Bohater jest kim, kto swoje fizyczne ycie odda, w taki bd inny
sposb, wiadomemu urzeczywistnieniu tej prawdy. Idea mioci bliniego
jest po to, by si do tego faktu dostroi. Ale czy kochasz swego bliniego,
czy te nie w momencie gdy dopada ci ta wiadomo, jeste w stanie
zaryzykowa ycie. Hawajski policjant nie wiedzia, kim jest mody
czowiek, za ktrego dawa swoje ycie. Schopenhauer twierdzi, e podobne
rzeczy zdarzaj si, w mniejszej skali, codziennie; w ten sposb w wiecie
pulsuje ycie, ludzie z pobudek nieegoistycznych wiadcz sobie nawzajem
rne rzeczy.
MOYERS: A wic, gdy J ezus mwi: Miuj bliniego swego jak siebie
samego, to w rzeczywistoci mwi: Miuj bliniego swego, bo on j est
tob.
CAMPBELL: W tradycji orientalnej istnieje pikna posta - bodhisattwa,
ktrego natur jest bezgraniczne wspczucie; powiada si, e z koniuszkw
jego palcw skapuje w d, a do najniszych sfer piekielnych, ambrozja.
MOYERS: Co to znaczy?
CAMPBELL: Na samym kocu Boskiej komedii Dante uwiadamia sobie, e
mio Boga przenika cay wszechwiat, a do najgbszych otchani
piekielnych. To w gruncie rzeczy ten sam obraz. Bodhisattwa reprezentuje
zasad wspczucia, lecznicz, dziki ktrej ycie jest moliwe. Zycie jest
cierpieniem, ale wanie wspczucie stwarza moliwo kontynuowania go.
Bodhisattwa to ten, kto urzeczywistni dla siebie niemiertelno, ale
dobrowolnie wspuczestniczy w smutkach wiata. Dobrowolne uczestnic
two w wiecie to co zupenie rnego od zwykego narodzenia si na nim.
J est to dokadnie sens wypowiedzi w. Pawa na temat Chrystusa w Licie
do Filipian: On, istniejc w postaci Boej, nie skorzysta ze sposobnoci,
aby na rwni by z Bogiem, lecz (...) przyjwszy posta sugi, stawszy si
podobnym do ludzi, (...) uniy samego siebie (...) a do mierci, i to mierci
krzyowej. Byo to dobrowolne wspuczestnictwo w wieloksztacie ycia.
MOYERS: A wic zgodziby si z Abelardem, ktry w dwunastym
stuleciu mwi, e mier J ezusa na krzyu nie bya ani zapaconym
okupem, ani poniesion kar, lecz aktem wsppokuty razem z ludzkim
rodzajem...
CAMPBELL: J est to najbardziej wyrafinowana interpretacja przyczyny,
dla ktrej Chrystus musia by ukrzyowany albo dla ktrej wybra mier
przez ukrzyowanie. Wczeniejsza gosia, e wskutek grzechu w Ogrodzie
Edeskim czowiek dosta si w rce diaba, wic Bg musia wykupi go
od waciciela zastawu - diaba. W charakterze wykupu ofiarowa przeto
wasnego syna, J ezusa. T interpretacj J ezusa jako przynty, na ktr
zapa si diabe, poda papie Grzegorz. J est to idea odkupienia. Wedle
innej wersji, Boga tak obrazi bezwstyd popeniony w Raju, e wpad
w gniew i wyrzuci czowieka poza obszar swego miosierdzia. W tej
sytuacji jedynym, co mogo pojedna czowieka z Bogiem, bya ofiara
rwnie wielka i wana jak dokonany grzech. Taka ofiara nie leaa
w moliwociach zwykego czowieka, tote czowiekiem sta si syn
samego Boga, aby spaci dug.
J ednake ide Abelarda byo, e Chrystus przyszed umrze na krzyu,
aby rozbudzi w sercu czowieka wspczucie dla cierpie ycia, przez to za
odwrci jego umys od lepego przywizania do dbr tego wiata. Wanie
wspczujc z Chrystusem, zwracamy si do Chrystusa, a ten okaleczony
staje si naszym Zbawicielem.
Refleks tego mamy w redniowiecznym motywie okaleczonego krla
- Krla witego Graala, cierpicego od nieuleczalnej rany. Okaleczony
znw staje si zbawc. To cierpienie roznieca czowieczestwo w ludzkim
sercu.
MOYERS: A wic zgodziby si z Abelardem, e czowiecza tsknota do
Boga i tsknota Boga do czowieka spotkay si we wspczuciu u stp
krzya?
CAMPBELL: Tak. Skoro jest czas, jest te cierpienie. Nie moesz mie
przyszoci, jeli nie masz przeszoci, a jeli rozkochany jeste w teraniej
szoci, zmienia si ona w przeszo, jakakolwiek jest. Utrata, mier,
narodziny, utrata, mier - i tak w kko. K ontemplujc krzy, kontemp
lujesz symbol misterium ycia.
MOYERS: Dlatego z prawdziw religijn przemian, czy te nawrce
niem, czy si tyle cierpienia. Nieatwo jest utraci samego siebie.
CAMPBELL: Nowy Testament uczy nas umiera dla samych siebie,
przecierpie bl mierci dla wiata i jego wartoci, dosownie. J est to jzyk
mistykw. Ale i samobjstwo jest aktem symbolicznym. Odrzuca ono
sytuacj psychologiczn, w jakiej akurat si znajdujesz, tak by mg znale
si w innej, lepszej. Umierasz dla dotychczasowego, zwykego vcia, aby
osign jakie inne. J ak jednak mwi J ung, lepiej jest nie zn.ile si
w sidach sytuacji symbolicznej. Nie musisz umiera realnie, fizycznie. Tym,
czego ci potrzeba, jest mier duchowa i odrodzenie do jakiego szerszego
wymiaru istnienia.
MOYERS: Wszystko to jednak wydaje si bardzo obce naszym wspczes
nym dowiadczeniom. Religia jest teraz czym atwym. Nakadasz j na
siebie, tak jak nakadasz paszcz i idziesz do kina.
CAMPBELL: Tak, wikszo kociow to miejsca miych spotka towa
rzyskich. Lubisz przychodzcych tam ludzi, bo to ludzie porzdni, starzy
przyjaciele, a twoja rodzina zna ich od wielu lat.
MOYERS: Co w naszej wspczesnej kulturze stao si z mityczn ide
zbawcy, ktry z samego siebie czyni ofiar?
CAMPBELL: Pamitam, jak w czasie wojny wietnamskiej ogldaem w tele
wizji modych ludzi, ktrzy z naraeniem wasnego ycia wyruszali helikop
terem na ratunek temu lub innemu ze swoich kolegw. Nie mieli obowizku
przychodzi z pomoc takiemu chopcu, ktry znalaz si w wielkim
niebezpieczestwie. Wtedy przekonaem si, e dziaa tutaj ta sama zasada, ta
sama gotowo, o jakiej pisa Schopenhauer, do powicenia wasnego ycia
dla kogo innego. Mczyni przyznaj si nieraz, e kochaj wojn, bo daje
im ona bezporednie dowiadczenie istnienia. Chodzc codziennie do biura,
nie masz tego dowiadczenia; ktrego dnia idziesz na wojn i oto nagle
znw dojmujco czujesz, e yjesz. ycie jest blem, jest cierpieniem, jest te
okropnoci - ale, na Boga, yjesz... Naraajc si dla swych towarzyszy,
wyzywajc mier, ci modzi ludzie w Wietnamie naprawd yli.
MOYERS: A jednak kiedy pewien czowiek, od wielu lat dyurujcy na
peronie kolejki podziemnej, powiedzia mi: Co dnia zdycham tutaj po
trochu, ale wiem, e to dla dobra mojej rodziny. To te s takie mae akty
heroizmu zupenie nie dbajcego o rozgos i uwag. Na przykad matka,
ktra godzi si na izolacj i znosi j z myl o rodzinie.
CAMPBELL: Macierzystwo jest ofiar. Na werand naszego hawajskiego
domu zlatuj si po poywienie ptaki. K adego roku zjawiaj si tam jedna
albo dwie samice karmice mode. Widzc tak ptasi mam, drczon
o straw przez potomstwo, na przykad trzepoczc wok niej pitk
modych, z ktrych jedno czy dwoje s wiksze od niej - mylisz sobie:
C, to wanie jest symbol macierzystwa - to dawanie samej siebie
dzieciom, a do najndzniejszego okruszka. Wanie dlatego matka staje
si symbolem Matki-Ziemi. To ona nas zrodzia, na niej yjemy i na jej ciele
znajdujemy pokarm.
MOYERS: Suchajc ci myl o innej postaci z twojej ksiki The Way of
Animal Pomrs, ktra uderzajco przypomina mi Chrystusa. Czy pamitasz
figur zbawcy z legendy o stworzeniu I ndian Pima?
Ukrzyowanie, Salvador Dali (19041989).
Ide Abelarda byo, e Chrystus przyszed umrze na k r z y 11*
aby rozbudzi w sercu czowieka wspczucie da cierpie jcia,
prycz to z,a odwrci jego umys od lepego przywizania
do dbr tego wiata.
Wanie wspczujc z Chrystusem, zwracamy si do ChrystuscP,
a ten. okaleczony, staje si naszym Zbawicielem.
Tay Ninh, poudniowyWietnam.
W czasie wojny wietnamskiej ogldaem w telewizji
modych ludpi, ktrzy Z naraeniem wasnego ytia
wyruszali na ratunek koedpe.
Jak to j e s t moliwe,
pe spowiek do tego stopnia potrafi si przej
cierpieniem drugiego czowieka
bd gcodcyta mu niebezpieczestwem,
i spontanicznie, hep namysu powica dla niego swe pycie?
CAMPBELL: Tak. To pouczajca historia. J est on klasyczn postaci
zbawiciela przynoszcego ycie ludziom, po czym ludzie rozdzieraj go na
sztuki. Znasz to stare powiedzonko: ocal komu ycie, a zyskasz sobie
wroga na cale ycie.
MOYERS: Gdy wiat zostaje stworzony, on wynurza si ze rodka ziemi,
a potem wyprowadza z podziemia swj lud. Ludzie jednak zwracaj si
przeciwko niemu i zabijaj go nie raz, lecz wiele razy...
CAMPBELL: ... ba, miad g o na pr osz e k.
MOYERS: On jednak cigle wraca do ycia. Wreszcie odchodzi w gry,
gdzie cieki s tak spltane, e nikt ju nie potrafi go wytropi. Przecie to
kto w rodzaju Chrystusa, nie uwaasz?
CAMPBELL: Owszem. J est tu te motyw labiryntu. Szlaki s umylnie
popltane, ale jeli znasz sekret labiryntu, moesz tam wej i zoy wizyt
jego mieszkacom.
MOYERS: A jeli masz wiar, moesz pj za Chrystusem.
CAMPBELL: Tak. By w a c z s t o , e jedn z rzeczy, jakich do w ia d u j e si
adept r e l i g ii misteryjnych, jest t o , e labirynt, zagradzajc d r o g , j e d n o c z e
ni e o t w i e ra c ie k d o w i e c z n e g o ycia. T o najwysza tajemnica mitu; uc z y
c i o n w c h o d z i w labirynt ycia w taki s p o s b , aby u r z e c z y w is t n i y si j e g o
w a r t o c i.
J est to rwnie problem Boskiej Komedii Dantego. Kryzys przychodzi w
rodku naszej yciowej drogi, kiedy ciao czowieka zaczyna widn,
a w wiat jego marze wdziera si zupenie nowa konstelacja motyww.
Dante mwi, e w rodku swojego ycia zagubi si nagle w gronym,
ciemnym lesie. Czyhay tam na niego trzy niebezpieczne bestie, symbolizujce
pych, podanie i strach. Pniej pojawi si Wergiliusz, uosobienie
poetyckiej intuicji, i poprowadzi go przez labirynt pieka, bdcego miejscem
pobytu tych, co przywizani s do swoich poda i lkw, wic nie mog
przebi si do wiecznoci. Dantego prowadzono dalej, a dotar do bogiej
wizji Boga. Ten sam mitologiczny obraz, cho w mniejszej skali, mamy
w opowieci I ndian Pima. Reprezentowali oni jedn z najprostszych
indiaskich kultur Pnocnej Ameryki, a przecie potrafili na swj sposb
wykorzysta ten wysoce wyrafinowany obraz, dorwnujcy Dantemu.
MOYERS: Napisae, e znak krzya naley uwaa za znak wiecznej
afirmacji wszystkiego, co kiedykolwiek byo i bdzie. Symbolizuje on nie
tylko historyczn chwil na Kalwarii, ale rwnie ponadczasow i po
wszechn tajemnic obecnoci i wspuczestniczenia Boga w mce wszyst
kiego, co yje.
CAMPBELL- Momentem przeomowym w micie redniowiecznym jest
obudzenie si ludzkiego serca do wspczucia, przemiana czucia \passion\ we
wsp-czucie \compassion\. J est to jdro caej problematyki historii o Graalu
- idzie tam o wspczucie dla zranionego krla. Dostrzegasz w tych
historiach rwnie t sam ide, ktr Abelard zaproponowa jako
wytumaczenie ukrzyowania - mianowicie e Syn Boy zstpi na ten wiat,
aby zosta ukrzyowanym i obudzi nasze serca do wspczucia, odwracajc
w ten sposb nasze umysy od przyziemnych trosk materialnego bytu
w wiecie ku specyficznie ludzkim wartociom dawaniu siebie samego
i dzieleniu cierpie z innymi. W tym sensie ranny krl, okaleczony krl
z legendy o Graalu, jest odpowiednikiem Chrystusa. J ego zadaniem jest
rozbudzi w czowieku wspczucie i w ten sposb przywrci martw
ziemi jaow do ycia. Mamy tu do czynienia z mistycznym pojmowa
niem duchowej funkcji cierpienia w tym wiecie. Ten, ktry cierpi, jest
poniekd Chrystusem przychodzcym, aby wzbudzi w nas to jedyne, co
przemienia ludzk drapien besti w penego czowieka. T rzecz jest
wspczucie. J est to temat, ktry J ames J oyce podejmuje i rozwija
w Ulissesie budzenie si bohatera, Stephena Dedalusa, do czowieczestwa
przez wsp-czucie z Leopoldem Bloomem. J ego serce przebudzio si do
mioci, droga zostaa otwarta.
W drugim wielkim dziele J oycea, Finnegans Wake, znajdujemy tajemnicz
liczb, ktra cigle powraca - 1132. Na przykad wystpuje jako data,
potem, w formie odwrconej, jako adres - 32 West, 11 Ulica. W taki bd
inny sposb 1132 pojawia si w kadym rozdziale. Piszc swj A Skeleton
Kej to Finnegans Wake, kombinowaem na wszystkie strony, co te, do
diaba, mogaby oznacza ta liczba 1132... Potem przypomniaem sobie, e
w Ulissesie Bloom, wczc si po ulicach Dublina, widzi kul czasomierza
spadajc z wiey (znak, e jest poudnie) i myli: Prawo spadania cial:
trzydzieci dwie stopy na sekund, na sekund. Trzydzieci dwa, pomv-
laem, musi by liczb Upadku; jeli tak, to jedenacie mogoby by
odnowieniem dziesitki - 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, i znw 11, i zaczynasz
od pocztku. W Ulissesie zawartych byo wiele innych sugestii liczbowych,
ktre nasuny mi tak myl: Moe mamy tu do czynienia z liczb Upadku,
32, i Odkupienia, 11; grzech i przebaczenie, mier i odnowa. W Fitmegans
Wake jest mowa o pewnym zdarzeniu w Parku Feniks, najwikszym parku
Dublina. Feniks jest ptakiem, ktry spala si na mier i odmodzony wraca
do ycia. Park Feniks staje si wic Ogrodem Edeskim, gdzie nastpi
Upadek i gdzie na czaszce Adama postawiony zosta krzy. O felix culpa
(Feniksie, winowajco! - mwi J oyce). Mamy zatem mier i odkupienie.
Wydao mi si to cakiem niez odpowiedzi i j wanie umieciem
w A Skeleton Kej.
J ednak pewnego wieczoru, gdy przygotowywaem dla moich studentw
wykad z mitologii porwnawczej, odwieajc sobie lektur Listu w.
Pawa do Rzymian, natknem si na ciekawe zdanie, ktre jakby streszczao
wszystko, co chodzio po gowie J oyceowi, kiedy pisa Finnegans Wake. Sw.
Pawe napisa: Albowiem Bg podda wszystkich nieposuszestwu, aby
wszystkim okaza swe miosierdzie. Nie potrafisz by a tak posuszny,
eby Boe miosierdzie nie mogo ci dosign, a wic daj mu szans.
Grzeszcie odwanie - mwi Luter, i patrzcie, ile miosierdzia moecie
wzbudzi w Bogu. Wielki grzesznik jest wielkim budzicielem Boga do
miosierdzia. J est to jedna z podstawowych idei wyjaniajcych paradoks
moralnoci i wartoci ycia.
Powiedziaem wic do siebie: Tam do licha, przecie o tym wanie
mwi J oyce... I zapisaem w swoim J oyceowskim notatniku: L ist do
Rzvmian, rozdz. 11, werset 32. Moesz wyobrazi sobie moje zdumienie?
Znowu ta sama liczba - 1132, i to gdzie - w tekcie Dobrej Nowiny!
Paradoks chrzecijaskiej wiary J oyce wzi jako motto dla swojego
najwikszego arcydziea. Opisuje w nim bezlitonie otchanie potwornoci
prywatnego i publicznego ycia czowieka i jego uczynkw, osadzonych
w skrajnie grzesznym nurcie ludzkiej historii. J est tam wszystko - ale
opowiedziane z mioci.
MOYERS: Czy ludzie Zachodu mog poj dowiadczenie mistyczne
pomijajce teologi? J eli jeste winiem obrazu Boga funkcjonujcego
w kulturze, w ktrej nauka okrela twj sposb postrzegania rzeczywisto
ci, to jak mgby dowiadczy tego ostatecznego podoa, o jakim mwi
szamani?
CAMPBELL: A jednak ludzie miewaj to dowiadczenie. Ci, ktrzy
przeywali je w wiekach rednich, zwykle ginli na stosach jako heretycy.
J edn z najwikszych herezji na Zachodzie jest ta, ktrej dopuci si
Chrystus mwic: ,,J a i Ojciec jestemy jednym. Zosta za to ukrzyowa
ny. W redniowieczu, w dziewiset lat po Chrystusie, pewien wielki mistyk
suficki powiedzia: J a i mj umiowany jestemy jednym, i te zosta
ukrzyowany. Idc na mier krzyow, modli si: Panie mj, gdyby by
tych ludzi nauczy tego, czego nauczye mnie, nie robiliby mi tego dzisiaj.
A gdyby mnie nie by pouczy, nie zdarzyoby mi si to. Bogosawiony jest
Pan i wszystkie dziea J ego. I nny wielki mistyk suficki rzek: Rol
wsplnoty prawowiernych jest wzbudzi w mistyku przez umartwienia
i mier - pragnienie jednoci z Bogiem.
MOYERS: Co dzisiaj nadwera to dowiadczenie?
CAMPBELL: Charakterystyczn cech demokracji jest przekonanie, e
zasada wikszoci dziaa skutecznie nie tylko w polityce, ale i w dziedzinie
myli. Tu jednak wikszo zawsze jest w bdzie.
MOYERS: Zawsze w bdzie?
CAMPBELL: W sprawach t e g o rodzaju tak. W dziedzinie ducha rol
w i k s z o c i jest suchanie i o t w i e ra n ie si na k o g o , komu dane byo
d o w i a d c z e n i e wykraczajce poza sprawy jedzenia, schronienia, p o t o m s t w a
i majtku.
Czytae kiedy ksik Sinclaira Lewisa Babbitt?
MOYERS: Bardzo dawno.
CAMPBELL: Pamitasz ostatni linijk? Nigdy w caym moim yciu nie
zrobiem tego, na co miaem ochot. To czowiek, ktry nigdy nie poszed
za swoim szczciem. Zdarzyo mi si dosownie usysze t linijk, kiedy
wykadaem w kolegium Sarah Lawrence. Zanim si oeniem, lunche
i obiady jadaem czsto w miejskich restauracjach. W czwartki po poudniu
suce w Bronxville miay wychodne, tote wiele rodzin szo do restauracji.
Pewnego piknego wieczora siedziaem sobie w moim ulubionym lokalu,
a przy stoliku obok bya rodzina ojciec, matka i chuderlawy, moe
dwunastoletni chopczyna. Ojciec mwi do chopca: Wypij ten swj sok
pomidorowy.
Chopiec na to: Nie chc.
Ojciec znowu, nieco goniej: Wypij swj sok.
Matka mwi: Nie zmuszaj goi skoro nie ma ochoty.
Ojciec spojrza na ni i powiedzia: Nie moe i przez ycie robic to,
na co ma ochot. J eli bdzie robi tylko to, na co ma ochot, zginie marnie.
Popatrz na mnie: nigdy w yciu nie zrobiem tego, na co miaem ochot.
Pomylaem wtedy: Mj Boe, przecie to wykapany Babbitt!
To czowiek, ktry nigdy nie poszed za swoim szczciem. Moesz mie
w yciu sukcesy, ale potem pomyl o nim, zastanw si: jakie to byo ycie?
J aki z niego poytek, skoro nigdy nie zrobie tego, czego naprawd
chciae? Zawsze mwi swoim studentom: idcie tam, dokd chce i
wasze ciao i dusza. A gdy poczujecie to wanie, trzymajcie si tego i niech
nikt nie mie was od tego odrywa.
MOYERS: Co si dzieje, kiedy czowiek idzie za tym, co go uszczliwia?
CAMPBELL: Zdobywa szczcie. W redniowieczu jednym z ulubionych
obrazw, wystpujcym w najrozmaitszych kontekstach, byo K oo For
tuny. W rodku jest piasta, wok niej obraca si obrcz koa. J eli jeste
przywizany do obrczy Koa Fortuny, to raz jeste w grze i zjedasz
w d, a innym razem jeste na samym dnie i jedziesz do gry. J eli jednak
tkwisz w piacie, zawsze znajdujesz si w tym samym miejscu. Taki jest sens
przysigi maeskiej: bior ci w zdrowiu i chorobie, w pow;odzeniu
i ubstwie, na dobre i na ze. Ale zawsze tv bdziesz moim centrum i moim
szczciem, nie majtno, ktr moesz mi przynie, ani nie spoeczny
presti, lecz ty. Na tym polega pjcie za wasnym szczciem.
MOYERS: J ak miaby rad dla kogo, kto chciaby czerpa z tego rda
wiecznego ycia, z tej bogoci, ktr mamy tu obok?
CAMPBELL: Przez cay czas przytrafiaj nam si dowiadczenia, ktre
w pewnych sytuacjach mog dawa nam przeczucie, jak intuicj tego,
gdzie znajduje si nasze szczcie. Trzeba je chwyta. Nikt nie potrafi
powiedzie, czym ono bdzie. Musimy nauczy si rozeznawa we wasnym
wntrzu.
Koo Fortuny, Francja, XIV w.
Jeli jeste przywizany do obrczy K^a Fortuny,
to raz jeste , ' X e ' Z/e'tJasZ doi,
a innym razem jeste na samym dnie i jedz/esz do gry.
jeli jednak tkwisz ' piacie,
Zawsze jeste w tym samy m miejscu, w rodku.
MOYERS: Kiedy ty si nauczye?
CAMPBELL: Och, jeszcze gdy byem chopcem. Nigdy nikomu nie
dawaem si sprowadzi z wasnej drogi. Moja rodzina przez cay czas
pomagaa mi robi to, co naprawd i ze wszystkich si chciaem robi.
Nawet przez myl mi nie przeszo, e moe to by jakim problemem.
MOYERS: W jaki s p o s b ci sp or d nas, k t r z y s rodzicami, mo g
p o m c s w o i m dz i ec i o m w rozp ozn aniu w a s n e g o szczcia?
CAMPBELL: Musisz dobrze pozna swoje dziecko i pilnie je obserwowa.
Potrafisz mu pomc. Kiedy uczyem w Sarah Lawrence, z kadym ze
swoich studentw miaem indywidualn rozmow co najmniej raz na dwa
tygodnie, przez jakie p godziny. Na przykad rozmawiasz z nim o tym,
co powinien przeczyta, nagle wymieniasz jaki tytu, a student natychmiast
reaguje widzisz, jak rozbyskuj mu oczy, a skra na jego twarzy zmienia
barw. Otworzya si przed nim jaka perspektywa ycia. C, wtedy
moesz tylko powiedzie do siebie: Miejmy nadziej, e ten dzieciak
pjdzie za tym. Pjdzie albo i nie, ale jeli pjdzie, to znaczy, e tu, w tym
pokoju, odnalaz swoje ycie.
MOYERS: I na to wcale nie trzeba by poet.
CAMPBELL: Poeci to po prostu ludzie, ktrzy z cigego kontaktu ze
swoim szczciem uczynili zawd i styl ycia. Na og ludzie zajmuj si
innymi sprawami wciga ich gospodarka albo polityka, bd te jaka
wojna, niekoniecznie ta, ktra naprawd ich obchodzi, i w tych warunkach
moe by trudno podtrzymywa czno z owym rdem ycia. W tym
wzgldzie kady musi wypracowa sobie wasn technik.
Mimo wszystko ludzie obracajcy si w tym, co mona by nazwa sfer
trosk okazjonalnych, zachowuj zdolno do wkroczenia w t drug sfer;
ona tylko czeka na rozbudzenie. Wiem to, widywaem to u studentw.
Gdy uczyem w szkole przygotowawczej dla chopcw, czsto roz
mawiaem z tymi, ktrzy prbowali sobie wyobrazi swoje przysze kariery.
Przychodzi do mnie taki chopiec i pyta: Myli pan, e to potrafi? Albo
tamto? Czy sdzi pan, e mgbym by pisarzem?
C odpowiadaem - nie wiem. Czy potrafisz przez dziesi lat znosi
rozczarowania, bo wydawcy nie bd odpowiada na twoje listy, albo moe
sdzisz, e uda ci si od razu wystrzeli z jakim bestsellerem? J eli starczy ci
charakteru, eby wytrwa przy tym, czego rzeczywicie pragniesz, c, nie
ogldaj si na nic i wal miao naprzd.
Ale potem w akcj wkracza tatu i mwi: Nie, synu, powiniene raczej
studiowa prawo, z tego jest wicej forsy, rozumiesz. To jest obrcz koa,
nie piasta, nie idziesz wtedy za swoim szczciem. Za czym masz zamiar
pj - za fortun czy za szczciem?
J eszcze jako student wrciem z Europy w 1929 r., dosownie na par
tygodni przed wielkim krachem na Wall Street, no i potem przez pi lat nie
miaem pracy. Po prostu nie byo pracy. To by dla mnie wspaniay okres.
MOYERS: Wspaniay okres samo dno depresji? C byo w tym
wspaniaego?
CAMPBELL: Wcale nie czuem, e jestem biedny; po prostu nie miaem
pienidzy. Ludzie byli wwczas dla siebie bardzo dobrzy. Odkryem na
przykad Frobeniusa. Olni mnie, wic musiaem przeczyta wszystko, co
napisa. Napisaem po prostu do znanej mi firmy ksigarskiej w Nowym
J orku, a ona przysaa mi wszystkie te ksiki zaznaczajc, e nie musz paci
od razu poczekaj, a znajd prac, co stao si w cztery lata pniej.
By te wtedy w Woodstock, NY , pewien cudowny staruszek, ktry na
terenie swej maej posiadoci mia par maciupkich klitek; odnajmowa je po
dwadziecia albo co koo tego - dolarw rocznie modym ludziom
rokujcym, jego zdaniem, nadzieje w dziedzinie sztuki. Nie byo tam biecej
wody, tylko tu i wdzie jaka studnia czy pompa. Twierdzi, e nie instaluje
biecej wody, bo nie lubi ludzi, dla ktrych to jest wane. Wanie tam
zrobiem i przeczytaem najwicej. To byo wspaniae. Szedem za swoim
szczciem.
Wracam do tego pojcia szczcia, gdy w sanskrycie, ktry jest jednym
z wielkich wiatowych jzykw ducha, istniej trzy terminy zawierajce ide
krawdzi, trampoliny do skoku w ocean transcendencji: sat, cpit i ananda.
Sowo sat znaczy byt, cpjt wiadomo, ananda szczliwo lub
zachwycenie *. Mylaem: Nie wiem, czy moja wiadomo jest waciwa,
czy nie; nie wiem, czy to, co wiem o moim bycie, jest moim wasnym bytem,
czy te nie. Wiem tylko, co wprawia mnie w zachwycenie, a wic musz si
tego trzyma, a to z pewnoci przyniesie mi wiadomo i byt. Myl, e to
si sprawdzio.
* W tradycj i i ndyj ski ej j edno s owo:
Sac%c-%jdananda, pe ni a bvtu i wi edzv przeni kni ta b ogosranem;
atrvbut boga Brahmv.
MOYERS: Czy moemy pozna prawd? I odnale j?
CAMPBELL: Kady moe mie wasn gbi, wasne dowiadczenie,
kady moe uzyska jak doz pewnoci, e jest w kontakcie ze swoim sat-
-c^it-ananda ze swoim bytem przez wiadomo i szczliwo. Ludzie
religijni mwi nam, e w istocie nie bdziemy mie dowiadczenia
bogoci, zanim nie umrzemy i nie pjdziemy do nieba. J a jednak myl, e
mona je mie, i to w sporej mierze, jeszcze za ycia tutaj.
MOYERS: Szczliwo jest teraz.
CAMPBELL: W niebie bdziesz przeywa tak wielk rozkosz, ogldajc
Boga, e na osobiste dowiadczenie nie bdzie miejsca. Niebo nie jest
miejscem dowiadcze - ich miejsce jest tutaj.
MOYERS: Czy ty, podajc za swoim szczciem, miewasz niekiedy
wraenie takie jak ja e pomagaj ci niewidzialne rce?
CAMPBELL: Przez cay czas. To co cudownego. To odczucie, e przez
cay czas prowadz mnie niewidzialne rce, wytworzyo nawet we mnie
przesdne przewiadczenie, e jeli idziesz za tym, co ci uszczliwia, to
jakby poda jakim szlakiem, ktry istnia od zawsze, czeka na ciebie,
i e ycie, ktre wanie przeywasz, jest tym, ktre byo ci jako pisane.
Gdy to sobie uwiadamiasz, zaczynasz spotyka ludzi, ktrych obejmuje
krg twojej szczliwoci, i otwieraj oni przed tob drzwi. Wic powia
dam: id za tym, co ci daje szczcie, i nie bj si, otworz si przed tob
drzwi tam, gdzie ich wcale nie oczekiwae.
MOYERS: Czy kiedykolwiek czue wspczucie dla czowieka pozbawio
nego niewidzialnego wsparcia?
CAMPBELL: A kto jest go pozbawiony? No, tak, kto, kto budzi w nas
wspczucie, jaki taki biedaczyna. Czowiek rzeczywicie czuje lito, gdy
kto taki maca wokoo i potyka si, kiedy wszystkie zdroje ycia s tu,
obok.
MOYERS: Zdroje ycia wiecznego s tu obok?! Gdzie?
CAMPBELL: Wszdzie, gdziekolwiek jeste; jeli idziesz za tym, co daje ci
bogo, to gdziekolwiek jeste, nieprzerwanie napawasz si tym wy
tchnieniem, tym yciem, jakie nosisz w sobie.
13* 193
Martin L. K ing, jr, 1963.
Bohater to czowiek,
ktry da ycie
Za co wikszego
od siebie.
V
PRZYGODA
BOHATERA
Ponadto nie musimy nawet podejmowa ryzyka samotnie,
gdy pr^ed nami s%liju,
we wszystkich epokach, bohaterowie.
Labirynt jest dokadnie znany,
nam pozostaje tylko pj szlakiem przetartym przez bohatera,
a wnet tam, gdzie spodziewalimy si czego okropnego,
Znajdziemy boga.
Tam za, gdzie planowalimy zabi kogo innego,
Zabijemy samych siebie.
Mylelimy, iy nasza wdrwka poprowadzi nas na zewntrz,
a tymczasem dotrzemy do centrum naszego wasnego istnienia.
Mylelimy, iy bdziemy samotni,
tymczasem z a bdziemy razem z caym wiatem.
MOYERS: Dlaczego w mitologii jest tyle opowieci o bohaterach?
CAMPBELL: Bo wanie o nich warto pisa. Nawet w popularnych
powieciach gwn postaci jest bohater albo bohaterka, ktrzy odnaleli
bd zrobili co, co wykracza poza normalny zakres ludzkich dokona lub
dowiadcze. Bohater to czowiek, ktry da swoje ycie za co wikszego
od siebie.
MOYERS: Niezalenie wic od lokalnego kostiumu bohatera we wszyst
kich tych kulturach spotykamy czyn bohaterski. Na czym on polega?
CAMPBELL: S dwa rodzaje czynw. Pierwszy jest fizyczny:
bohater wyrnia si odwag w czasie bitwy albo ratuje komu ycie.
Drugi to wyczyn duchowy: bohater uczy si odbiera ponadnormalny
zakres ludzkiego dowiadczenia duchowego, a potem wraca z jakim
przesaniem.
Pocztek przygody bohatera zwykle jest taki, e komu co zostaje
zabrane albo ten kto czuje, i w normalnych dowiadczeniach, dostpnych
bd dozwolonych czonkom jego spoecznoci, czego brak. Ta osoba
podejmuje wwczas seri przygd wykraczajcych poza normalno, aeby
odzyska to, co zostao utracone, albo odkry jaki eliksir ycia. Zazwyczaj
tworzy to wszystko cykl wdrwk i powrt.
J ednake antycypacj struktury i w pewnej mierze duchowego sensu
tej przygody moemy dostrzec ju we wczesnych spoecznociach plemien
nych, w ich rytuaach dojrzewania lub inicjacji, w trakcie ktrych dziecko
musi zrezygnowa ze swego dziecistwa i sta si dorosym umrze,
mona by powiedzie, w swojej osobowoci i psyche dziecka, aby powrci
jako odpowiedzialna, dorosa osoba. J est to fundamentalna przemiana
psychologiczna, ktr kady musi przej. J ako dzieci jestemy w sytuacji
zalenoci, znajdujemy si pod czyj opiek i nadzorem przez jakie
czternacie do dwudziestu jeden lat; jeli pracujesz nad doktoratem, ten
okres moe trwa nawet do trzydziestego pitego roku ycia. Nie
odpowiadasz wwczas za siebie samego, nie masz swobody, jeste zaleny
od innych i posuszny im, od nich oczekujesz i otrzymujesz nagrody i kary.
Stopniowe przejcie od tej sytuacji psychicznej niedojrzaoci do odwanego
stanowienia o sobie samym i do pewnoci siebie zakada mier i zmart
wychwstanie. J est to podstawowy wtek wdrwki bohatera: porzucasz
pewn sytuacj, aby odszuka rdo ycia, dziki ktremu wejdziesz
w bogatsz sytuacj egzystencjaln - w dojrzao.
MOYERS: A w i c jeli na w et ni e dane nam jest by bohaterami we
w z n i o s y m sens ie zbawiania s p o e c z n o c i , t o i tak czeka nas o b o w i z e k
p o d r y do we wn t rz , w sensie d u c h o w y m i p s y c h o l o g i c z n y m .
CAMPBELL: Tak jest. Otto Rank w swojej niewielkiej, ale wanej ksice
The Myth oj the Birth oj the Hero stwierdza, e kady jest bohaterem podczas
narodzin, kiedy to przechodzi ogromn psychologiczn i fizyczn przemia
n z drobnej wodnej istotki, yjcej w rodowisku pynw podowych,
w oddychajcego powietrzem ssaka, ktry kiedy stanie na wasnych
nogach. To doprawdy olbrzymia przemiana, i gdyby czowiek podejmowa
j wiadomie, dokonywaby rzeczywicie czynu bohaterskiego. Bohaterk
jest tu rwnie matka, za ktrej spraw wszystko to si dzieje.
MOYERS: A wic bohaterowie to nie wycznie mczyni?
CAMPBELL: Nie, skde. ycie po prostu ukada si tak, e mczyznom
zwykle przypada rola bardziej rzucajca si w oczy. On dziaa w wiecie, na
zewntrz, kobieta pozostaje w domu. Ale na przykad u Aztekw, ktrzy
mieli liczne nieba dla ludzkich dusz w zalenoci od rodzaju mierci,
wojownicy zabici w walce otrzymywali to samo niebo co matki zmare
w poogu. Rodzenie to z pewnoci bohaterstwo, poniewa oznacza
oddawanie wasnego ycia innemu yciu.
MOYERS: Czy nie sdzisz, e zagubilimy t prawd w naszym spoecze
stwie, w ktrym za wikszy wyczyn uwaa si dziaanie w wiecie i robienie
forsy ni wychowywanie dzieci?
CAMPBELL: Przy robieniu forsy jest wikszy haas. Znasz to stare
powiedzonko: jeli pies ugryzie czowieka - c to za sensacja? Kiedy za
czowiek ugryzie psa - a, to zupenie co innego. To, co si zdarza
codziennie, w kko i w kko, choby nawet byo nie wiem jakim
bohaterstwem nie jest adn rewelacj. Mona by powiedzie, e
macierzystwo utracio urok nowoci.
MOYERS: A jednak to wspaniay obraz - matka jako bohater.
CAMPBELL: Zawsze tak sdziem. Nauczyem si t e g o , czytajc mity.
Pd.
Otto Rank stwierdza, e kady jest bohaterem podczas narodzin,
kiedy przechodzi ogromn przemian
- z drobnej wodnej istotki,
yjcej w rodowisku pynw podowych,
w oddychajcego powietrzem ssaka,
ktry kiedy stanie na wasnych nogach.
MOYERS: To jest podr - eby si na to odway, trzeba wyj ze
znanej, konwencjonalnie bezpiecznej przestrzeni wasnego ycia.
CAMPBELL: Przeistoczy si z dziewczcia w matk. To potna zmiana,
czca si z wieloma niebezpieczestwami.
MOYERS: A gdy powracasz z tej podry, z dzieckiem, przynosisz co
wiatu.
CAMPBELL: Nie tylko to; masz te przed sob zadanie na cae ycie. Otto
Rank podkrela, e mnstwo ludzi uwaa, i sam fakt przyjcia na ten wiat
jest bohaterskim wyczynem, za ktry naley im si szacunek i pomoc ze
strony caej wsplnoty.
MOYERS: Potem jednak czeka nas nas t p na p o d r .
CAMPBELL: Bardzo duga, pena rozmaitych prb.
MOYERS: Co oznaczaj wszystkie te prby, przejcia i dowiadczenia,
ktrym poddawany jest bohater?
CAMPBELL: J eli rzecz ujmowa w kategoriach intencji, to prby maj na
celu zapewnienie, aby przyszy bohater by rzeczywicie bohaterem. Czy
naprawd sprosta swojemu zadaniu? Czy potrafi pokona niebezpieczest
wa? Czy bdzie mia do mstwa, wiedzy, zdolnoci, aby mc suy
innym?
MOYERS: Wydaje mi si, e w tej naszej cywilizacji atwej i tanim
kosztem spenianej religii zapomnielimy o tym, i wszystkie trzy wielkie
religie nauczaj, e wdrwka bohatera to znaczca cz ycia i e nie ma
nagrody bez wyrzeczenia, bez zapacenia pewnej ceny. Koran mwi: Czy
mylisz, e wejdziesz do Ogrodu Rozkoszy bez prb, jakie byy udziaem
tych, co szli przed tob? A w Ewangelii Mateusza J ezus mwi: J ake
ciasna jest brama i wska droga, ktra prowadzi do ycia, a mao jest takich,
ktrzy j znajduj! Bohaterowie z tradycji ydowskiej przechodz cikie
prby, zanim dostpi odkupienia.
CAMPBELL: J eli uwiadomisz sobie, e sednem problemu jest zatrata
samego siebie, oddanie siebie samego jakiemu wyszemu celowi, to
uwiadamiasz sobie rwnie, e to wanie jest najwysz prb. Przestajc
myle przede wszystkim o samym sobie i o wasnym przetrwaniu,
dokonujesz rzeczywicie heroicznej przemiany wiadomoci.
Narodziny.
Rodzenie to pewnoci bohaterstwo,
poniewa^ ogiiacga oddawanie wasnego
innemu gyciu.
Ot gwnym tematem wszystkich mitw jest taka bd inna przemiana
wiadomos'ci. Dotychczas mylae w pewien sposb, odtd musisz myle
w inny sposb.
MOYERS: J ak dokonuje si przemiana wiadomoci?
CAMPBELL: Przez prby albo przez objawienia niosce wiedz. Prby
i objawienia oto, w czym rzecz.
MOYERS: Czy we wszystkich tych historiach nie chodzi o jakie zbawie
nie? Kobieta zostaje ocalona ze szponw smoka, miasto zostaje uratowane
przed zburzeniem, bohater w ostatniej chwili unika niebezpieczestwa.
CAMPBELL: Owszem, tak jest. Bez wyczynu nie byoby bohaterstwa.
Mona spotka bohatera, ktremu si nie udaje, ale taki przedstawiany jest
zwykle jako bazen, kto porywajcy si na wicej, ni moe dokona.
MOYERS: W czym bohater rni si od przywdcy?
CAMPBELL: To jest problem, ktrym zaj si Tostoj w Wojnie i pokoju.
Masz tam Napoleona, ktry pustoszy Europ i zamierza wanie najecha
Rosj. Tostoj w zwizku z tym stawia kwesti: czy wdz to rzeczywicie
przywdca czy te tylko kto pyncy na fali? W sensie psychologicznym
przywdc byby ten, kto uwiadomiby sobie pewn moliwo i zrealizo
wa j.
MOYERS: K to kiedy powiedzia, e przywdca to ten, kto zda sobie
spraw z pewnej nieuniknionej koniecznoci i uprzedzi j. Napoleon by
przywdc, ale nie by bohaterem w tym sensie, i jego wspaniae wyczyny
nie suyy dobru ludzkoci. Suyy tylko Francji, chwale Francji.
CAMPBELL: A wic jest bohaterem francuskim, nieprawda? To jeden ze
wspczesnych problemw. Czy bohater jakiego okrelonego pastwa bd
narodu jest tym, czego potrzebujemy dzisiaj, gdy przedmiotem naszej troski
powinna by caa planeta? Napoleon by w dziewitnastym wieku od
powiednikiem dwudziestowiecznego Hitlera. Napoleon spustoszy Europ
w sposb przeraajcy.
MOYERS: Mona wic by lokalnym bogiem, a nie zda egzaminu na
szerszej, kosmicznej paszczynie?
CAMPBELL: Tak. Albo inaczej: moesz by bogiem lokalnym, ale dla
ludzi, ktrych ten lokalny bg podbi, moesz by wrogiem. To, czy
P R OM E T H E V S ,
A R T l i S S T 1 N 0 E T I V M , V L A R l l Y k ]
l N V E T O R
Lato in Protagorafub perfona Socraris, huiuf- p
modi natra de Attium originc fabulam:Erat,in-
quit, a!iquando tempus, quo dij quidem cranr,
morraliuro autem genera non etant. Poilquam
lutem Sehis tpus faris conftitntu Tcnit, vt crearcntut >for-
mabantipfadij iiiua tetra extcrra&igne permixtis,&exiis
quz igne ac tetra pennifcetur.Quu vcr in luc iam illa pro-
J ufiurieflent.illoniin omandorum acultatumq; (ingulis,
pro vt dcccretjdifttibuedatu curaPrometheo Sc Epitnetheo
leraadarut. At pimetheus fibi diftribuedi munus depo fint,
K Prometheo, dum cgodiftribuo.dicit, Afpicc * confidera.
Sicque illo pcrfuafo, diftributionera fiunt. Hic vcr aliis ro,
burabfqueceleritatcappanebat,aliadebilioravelocitateor-
nabat,alia armabat.aliis inenni data natura>aliam quandam
facultatcm ad falutcm excogitabat.Quz enim ex ipfis parua fcccrat, iis volatilem fiigam aut f
erraneam habitationem tribuebat. Quz verd magnitudinc auxcrat,ea hac ipia'fcruabat,& relit
aoc modo exzquans diftibuebat: ca induftria,vt caucret.ne quod genus internet.Poiquam vi
nutuz corrnptionis effugia ipfis fiippcditafier, feriliratem anni tpora firrarias ccrii tempefta
iib dio ferendi excogitabat:inducns iila denfis pilis,& folidis pellibus,quz Sc hyemem Sc zftum
:ere poficntK quz fingulis cubilia petentibus proptium ac naturale lira tum itidem eifcot: Sc
tedibus atiavngulis, alia pilis& coriisfolidis ac exunguibusmuniuit. Necnon alimenraaliis i
uppcditabat,his herbam cx tetra, illis arbotum fruftustaliis radiccs, quibufdam vero aliorum a
nalium laniatum in alimentum dabat. Et his quidcm paucam fobolem tribuebat, his ver quz
His dilaniarenrur,multa,quo genus ipfum conferuaretur.Proindc Epimetheus,vt qui non vfqu
deo fapiens eflct,non animaduertit, fe facultates in bruta animanria expendi(Te. Reftabat adl
pfi inornatum hominum genus, Sc quid cum ipfo agcrer,ambigcbat.Quo dubitante,venit Pron
rhcus,infpefturus dillributionem, Sc vidct rcliqua quidcm animalia accuratc omnia haberc.hoi
nem vcro nudum.non calceatum Sc inetmem, iamquc faralis dics aderat, qua ctiam hominem
terrain luccmprodircoportebat.Confilij itaqueinopiaprzhcnfus Promcthcus, Sc quamnam 1
nini falutcmrcpcrirecnefciens, Vulcani ScMincruz artihciofam fapientiam vna cum igne fu
nir.Fieri enim nullo modopotcrat,vt illaabfque igne ab vllo polfidcretur,autvllovtilis eiTct:&r
llam homini largitut. Sapicntiam icaque circa parandum wetum hoc modo homo acccpit: arci
rerd verfandi in tep. non habebat. Ula enim apud Iouem erar. Prometheo autem Iouis arccm
Ercdi non licebat,quoniam louis municiones horrendz erant.at in communem Mincruz Sc Vul<
ni domum,in qua artes excrcebantur, furtim ingrefiuseratA furto fublata igneavulcaniattc
aliamincruz, eas hominiconcribuit.Et cxhocconrigit hominiyiftusfaculcas.Promcthcus vc
poft cam qux fercur furtipcnarnEpimcthcicauffadcdit. Poftquam aurcm homo diuinz forris p:
ticcpsfahiscft,primumquidcm proprer Dci cognicioncm cx ignecontraftam, folus intcromi
animanria deos efTcpurauit,nsq;aras Sc Ifatuasdicauit. Dcindc voccm Senomina brcui perartt
arciculauir, habitationes, vcflcs,calccos, ftrata, & alimenta cx terra inuenit. Hoc autem modo i
If rucf i initio homines fparltmhabirant,nullas habcntcsciuitatcs.Cumo; feris imbccilliorcs cifc
Hieroglyphica..., J ohannes Valeriano, L ion, 1586.
Wykradzenie ognia
jest motywem bardzo popularnym,
rozpowszechnionym na caym wiecie.
Prometeusz przynosi ludziom ogie,
a wic i cywilizacj.
nazwiemy kogo bohaterem czy te potworem, zawsze zaley od tego, na
czym skupia si nasza wiadomo.
MOYERS: Musimy wic wystrzega si uwaania za heroizm czego, co
w szerszym, mitologicznym aspekcie wcale nie jest takie jednoznaczne...
CAMPBELL: Waciwie nie wiem. Czyn mgby by heroiczny w sensie
absolutnym - na przykad, gdy kto oddaje ycie za wasny nard.
MOYERS: Aha... Niemiecki onierz, ktry ginie...
CAMPBELL: . .. jest tak samo bohaterem jak amerykaski, ktry p o s ze d ,
aby g o zabi.
MOYERS: Czy wic bohaterstwo ma cel moralny?
CAMPBELL: Moralnym celem jest ocalenie ludzi albo pojedynczej osoby,
bd te obrona jakiej idei. Bohater powica siebie dla czego - oto
podkad moralny sprawy. Z drugiej jednak strony, mona, rzecz jasna,
powiedzie, e idea, dla ktrej si on powici, absolutnie nie zasugiwaa
na szacunek. To jest osd z drugiej strony, ktry zreszt nie niweczy
zawartego w owym czynie heroizmu.
MOYERS: J est to spojrzenie na bohaterstwo zupenie rne od tego, jakie
wyrobiem sobie, bdc chopcem i czytajc o Prometeuszu, ktry poszed
po ogie i przynis go ludziom. Wywiadczy im dobrodziejstwo, za co
potem musia cierpie.
CAMPBELL: Tak, Prometeusz przynosi ludziom ogie, a wic i cywiliza
cj. Na marginesie: wykradzenie ognia to powszechnie spotykany temat
mitw. Czsto dokonuje tego trickster, sprytny zwierzak bd ptak; kradnie
ogie i przekazuje go caej sztafecie ptakw lub zwierzt biegncych za nim.
Czsto przy tej okazji ogie osmala zwierztom pira lub sier, czym
tumacz si rnice w maci. Wykradzenie ognia jest motywem bardzo
popularnym, rozpowszechnionym na caym wiecie.
MOYERS: Ludzie wszystkich kultur staraj si wyjani, skd wzi si
ogie.
CAMPBELL: Waciwie nie chodzi tu o wyjanienie, lecz raczej o sam
warto ognia. Dziki kradziey ognia czowiek oddziela si od zwierzt.
Gdy jeste noc w lesie, rozpalasz ognisko, a ono trzyma zwierzta
w oddaleniu. Widzisz naokoo ich poyskujce lepia, ale one same trzymaj
si poza zasigiem ognia.
MOYERS: A wic nie po to opowiada si t histori, eby zainspirowa
innych ludzi albo dla lekcji moralnej...
CAMPBELL: N i e , c ho dz i tu o po d k r e le n i e wartoci o g n i a , j e g o znaczenia
dla nas, no i o ukazanie t e g o , c o w y o s o b n i o c z owi ek a sp o r d zwierzt.
MOYERS: Czy twoje studia mitologiczne prowadz ci do wniosku, e to
jedyne w swoim rodzaju ludzkie poszukiwanie, ten powszechny wzorzec
ludzkich tsknot i myli stanowi co wsplnego dla nas, ludzi, niezalenie
od tego, czy ylimy milion lat temu, czy te y bdziemy dopiero za tysic
lat?
CAMPBELL: J est pewien typ mitu, ktry mona by nazwa pogoni za
wizj, poszukiwaniem najwyszego dobra, jakiej wizji, przybierajcej tak
sam form w kadej mitologii. To wanie prbowaem ukaza w mojej
pierwszej ksice - The Hero with a Thousand Faces. Wszystkie te najrozmait
sze mitologie mwi nam o jednym i tym samym, najwaniejszym
poszukiwaniu. Opuszczasz wiat, w ktrym yjesz, i odchodzisz za
gbiasz si w jak otcha albo wdrujesz gdzie daleko, albo wspinasz si
gdzie wysoko. Tam odnajdujesz co, czego w twoim mniemaniu brakowa
o wiatu, jaki przedtem zamieszkiwae. Wwczas rodzi si problem, czy
pozosta tam z tym dobrem i machn rk na cay wiat, czy te powrci
z nim do wasnej spoecznoci, prbujc wszake trwa przy nim nadal.
Wszystko to jest wcale nieatwe.
MOYERS: Bohater zatem wyrusza po co, nie za na zwyk wypraw
w poszukiwaniu przygd?
CAMPBELL: I jedno, i drugie; pewni bohaterowie wol wyruszy w po
dr, inni nie. Pewien typ przygody bohatera polega na tym, e z pen
odpowiedzialnoci i cakiem wiadomie rusza on, by dokona okrelonego
czynu. Na przykad Telemachowi, synowi Odyseusza, Atena mwi:
Odszukaj swego ojca. Dla modych ludzi to poszukiwanie ojca jest
niesychanie wan przygod bohatersk; dziki niej chopiec dowiaduje si,
jaka go czeka yciowa droga, kim jest on sam, jakie s jego korzenie. On
w t podr wyrusza wiadomie. Albo te masz legend o sumeryjskiej
bogini nieba imieniem I nanna, ktra zstpia do wiata podziemnego
i poddaa si mierci, aby przywrci do ycia swego ukochanego.
S te przygody, w ktre czowiek zostaje wrzucony - na przykad gdy
jest wcielony do wojska. Wcale nie mia na to ochoty, ale c, zostaje
onierzem i basta. Przechodzi mier i zmartwychwstanie, wkada mundur
i jest ju kim innym.
Szczeglnym rodzajem bohatera, czsto pojawiajcym si w mitach
celtyckich, jest ksi-myliwy, ktrego jele zwabia w lene ostpy, gdzie
w owca nigdy przedtem nie zaglda. Wwczas zwierz przemienia si
w K rlow z Zaczarowanych Wzgrz albo kogo w tym rodzaju.
W przygodzie tego typu bohater nie jest wiadom tego, co robi, ale oto
nagle spostrzega, e wiat wok niego uleg przemianie.
MOYERS: Czy ten, co zapuszcza si w tego rodzaju przygod, jest
bohaterem w sensie mitologicznym?
CAMPBELL: Tak, gdy zawsze jest do niej gotowy. W owych opowie
ciach dzieje si tak, e bohatera spotyka zawsze taka przygoda, do jakiej jest
gotowy. Przygoda jest symbolicznym ujawnieniem si jego charakteru. Z t
gotowoci zestrojone s nawet krajobraz i warunki otoczenia.
MOYERS: w Wojnach gwiezdnych Georgea Lucasa Solo zaczyna jako
najemnik, a koczy jako bohater, ktry na koniec wkracza w akcj, aby
ratowa L ukea Skywalkera.
CAMPBELL: Tak. Solo dokonuje tutaj czynu bohaterskiego, bo powica
samego siebie dla kogo innego.
MOYERS: Czy nie sdzisz, e bohaterstwo rodzi si z poczucia winy? Solo
byl chyba winny, skoro wczeniej opuci Skywalkera...
CAMPBELL: To zaley od obranego systemu ideowego. Solo byl facetem
bardzo praktycznym (przynajmniej tak sam o sobie myla), materialist.
J ednoczenie by te czowiekiem penym wspczucia, ale o tym nie
wiedzia. Przygoda wyzwolia w nim pewn cech charakteru, ktrej nie by
wiadom.
MOYERS: J eli tak, to moe w kadym z nas drzemie bohater, a my o tym
nie wiemy?
Don Kichot.
Don Kichot wyruszy na spotkanie olbrzymw,
ae z an!iast olbrzymw
jego rodowisko wytworzyo wiatraki.
Mecbanistyczjte rodowisko
nie reaguje j u j
na duchowe potrzeby bohatera.
CAMPBELL: ycie wydobywa na jaw nasz charakter. W miar jak idziesz
przez ycie, coraz wicej dowiadujesz si o sobie. Dlatego naley si stara,
aby trafia na sytuacje wydobywajce z nas raczej lepsze ni gorsze cechy
naszej natury. Nie wd nas na pokuszenie.
W swoich Rozmylaniach o Don Kichocie Ortega y Gasset mwi o rodowis
ku i bohaterze. Don Kichot byl ostatnim bohaterem wiekw rednich.
Wyruszy na spotkanie olbrzymw, ale zamiast olbrzymw jego rodowisko
wytworzyo wiatraki. Ortega wskazuje, e ta opowie dzieje si mniej
wicej w czasie, gdy w moc wchodzi mechanistyczna interpretacja wiata,
skutkiem czego duchowa czno midzy otoczeniem a bohaterem prze
staje funkcjonowa. Dzi bohater zderza si z twardym wiatem, ktry
w aden sposb nie reaguje na jego duchowe potrzeby.
MOYERS: Z wiatrakiem.
CAMPBELL: Tak, z t tylko rnic, e Don K ichot ocala wasn
przygod, wymylajc czarownika, ktry wanie przemieni w wiatraki
olbrzymw, na ktrych spotkanie wyruszy rycerz. Mona i tak, jeli ma si
troch poetyckiej wyobrani. Dawniej jednak bohater porusza si nie
w wiecie mechanistycznym, ale ywym i reagujcym na jego duchow
gotowo. Dzi wiat, interpretowany w kategoriach nauk fizycznych,
socjologii marksistowskiej i psychologii behawiorystycznej, stal si do tego
stopnia czystym mechanizmem, e czowiek jest w nim ju tylko wizk
atwych do zaprogramowania drucikw reagujcych na bodce. Ta dzie
witnastowieczna interpretacja zupenie wypara ze wspczesnego ycia
wolno ludzkiej woli.
MOYERS: Czy nie sdzisz, e te mity o bohaterach nios pewne
niebezpieczestwo natury politycznej, skoro ucz nas przyglda si
wyczynom innych ludzi, tak jakbymy siedzieli w amfiteatrze, cyrku bd
kinie i patrzyli, jak inni dokonuj wielkich czynw, sami za pocieszali si
w naszej niemocy?
CAMPBELL: Myl, e taka postawa dopiero w ostatnich czasach bierze
gr w naszej cywilizacji. Czowiekowi, ktry zamiast sam uprawia sport,
przyglda si zawodom sportowym, dana jest tylko namiastka prawdziwego
przeycia. Z drugiej strony, gdy pomylisz, jakie jest naprawd ycie ludzi
w naszej cywilizacji, dochodzisz do wniosku, e by czowiekiem wsp
czesnym to rzecz nader ponura. Dzi, eby utrzyma rodzin, wikszo
ludzi musi przez cae ycie mordowa si okropnie; to zupenie wykacza.
MOYERS: Moim zdaniem, tak rzeczy si miay w okresach tych strasz
nych plag, w dwunastym i czternastym wieku...
CAMPBELL: Wwczas ycie ludzi byo o wiele aktywniejsze ni nasze. To
znamienne, e w naszej cywilizacji tak ostry jest problem ludzi w rednim
wieku.
MOYERS: Uderzasz w ton osobisty!
CAMPBELL: Mam ju ten okres za sob, tote wiem o tym co nieco. Dla
naszego siedzcego trybu ycia charakterystyczne jest to, e daje on, albo
moe dawa, podniety intelektualne, ciao natomiast jest ich raczej po
zbawione. Czowiek wic musi wiadomie narzuci sobie jakie mechanicz
ne wiczenia codzienny rozruch przez kwadrans albo co w tym rodzaju.
Nie bardzo rozumiem, jak mona to lubi, ale co robi... W przeciwnym
razie cae twoje ciao mwi ci: Suchaj, zupenie o mnie zapomniae! Staj
si czym w rodzaju przegrodzonego strumienia.
MOYERS: A jednak, wedug mnie, jest moliwe, e te historie o bohate
rach mog dziaa jak rodek uspokajajcy, skoro przygldanie si wyzwala
w nas dobrotliw bierno, zamiast pcha nas do dziaania. Z drugiej
strony, prawd jest, e nasz wiat wydaje si wyprany z wartoci
duchowych. Ludzie czuj si bezsilni. Wedug mnie, to jest przeklestwo
nowoczesnego spoeczestwa - ta bezsia, ta nuda, ktr odczuwaj ludzie,
ich wyobcowanie z otaczajcego wiata. Moe potrzebujemy bohatera,
ktry by wyrazi nasze najgbsze tsknoty.
CAMPBELL: To, co opisujesz, odpowiada dokadnie Ziemi jaowej
T.S. Eliota - to socjologiczne zjawisko zastoju, faszywoci ycia, ktrego
banalno osacza nas i nie pozwala przebi si na powierzchni ani naszym
moliwociom duchowym, ani nawet zwykej fizycznej odwadze, chyba e
zostaniemy wcignici w jak nieludzk wojn.
MOYERS: Nie jeste przeciwko technice, prawda?
CAMPBELL: Absolutnie nie. Gdy Dedal (ktrego mona uwaa za
mistrza techniki w najdawniejszej Grecji) zaoy wykonane przez siebie
skrzyda swemu synowi I karowi, eby mg, ulatujc w gr, wydosta si
z kreteskiego labiryntu, ktry zreszt on sam, Dedal, obmyli, powiedzia
do niego: Le drog rodkow. Nie za wysoko, bo inaczej soce stopi
wosk na twoich skrzydach i spadniesz; ani nie za nisko, bo pochon ci
odmty morza. Sam Dedal lecia porodku, ale widzia, jak jego syna
ogarnia ekstaza i leci zbyt wysoko. Wosk si stopi i chopiec run do
morza. Z jakich powodw ludzie mwi wicej o Ikarze ni o Dedalu, tak
jakby to skrzyda byy winne upadku modego lotnika. J ednake nie jest to
argument przeciwko przemysowi i nauce. Biedny I kar wpad do wody, ale
Dedal, leccy drog rodkow, z powodzeniem osign drugi brzeg.
Pewien tekst hinduski mwi: Niebezpieczna to cieka, jak po ostrzu
brzytwy. J est to rwnie motyw wystpujcy w literaturze redniowiecz
nej. Gdy Lancelot wyrusza, aby uwolni Ginewr, musi przeprawi si
przez strumie po ostrzu miecza, pomagajc sobie tylko nagimi domi
i stopami; pod nim huczy spieniony nurt. Kiedy zapuszczasz si w jak
zupenie now przygod, odkrywasz nowe tereny - czy to bdzie chodzi
o jaki przeom w technice albo po prostu o nowy sposb ycia, w czym nie
moesz oczekiwa pomocy od swojej wsplnoty zawsze grozi ci
niebezpieczestwo nadmiernego entuzjazmu, zaniedbania pewnych tech
nicznych drobiazgw. No i padasz. Niebezpieczna to cieka. Podajc
ciek swego pragnienia, entuzjazmu i emocji, trzymaj w cuglach swj
umys, nie daj mu si wcign w nieszczcie.
MOYERS: J ednym z intrygujcych aspektw twej myli naukowej jest to,
e nie wierzysz w konflikt nauki i mitologii.
CAMPBELL: Bo nie s one w konflikcie. Obecnie nauka wdziera si
w wymiar tajemnicy. J u wkroczya w sfer, o ktrej mwi mit. Dotara do
krawdzi.
MOYERS: A t krawdzi jest...
CAMPBELL: ...cianka midzy tym, co poznawalne, i tym, co nigdy nie
bdzie odkryte, poniewa jest to tajemnica wykraczajca poza wszelkie
ludzkie poszukiwania. Na przykad rdo ycia... Czym ono jest? Nikt nie
wie. Nie wiemy nawet, czym jest atom fal czy te czsteczk, bo jest
obiema naraz. Nie mamy najmniejszego pojcia, czym s te rzeczy.
Dlatego te mwimy o pierwiastku boskim. J est jakie transcendentne
rdo energii. Fizyk, obserwujc czsteczki na poziomie subatomowym,
209.
widzi tylko lad na ekranie. Te lady pojawiaj si i znikaj, pojawiaj si
i znikaj, i my te - pojawiamy si i znikamy, i wszystko, co yje, tak samo.
Ta energia wszystko przenika i ksztatuje. To ku niej zwraca si cze, jak
przepojone s mity.
MOYERS: Czy masz u l u b i o n e g o m i t y c z n e g o bohatera?
CAMPBELL: W dziecistwie miaem dwch: Douglasa Fairbanksa i Leo
narda da Vinci. Chciaem by syntez ich obu. Dzisiaj nie mam adnego
bohatera.
MOYERS: A nasze spoeczestwo?
CAMPBELL: Kiedy miao; by nim J ezus Chrystus. Pniej Ameryka
miaa ludzi, takich jak Waszyngton i J efferson, a jeszcze pniej jak David
Boone. J ednake wspczesne ycie jest tak zoone i zmienia si tak
szybko, e zanim co zdy si uksztatowa, przychodzi co innego i obala
tamto, i tak w kko.
MOYERS: Zdaje si, e dzisiaj czcimy ludzi sawnych, nie bohaterw.
CAMPBELL: Tak, i jest to fatalne. Kiedy rozesano po szkoach rednich
Brooklynu ankiet zapytujc: K im chciaby by? Dwie trzecie uczniw
odpowiedziao: Kim sawnym. Nawet przez myl im nie przeszo, e aby
co osign, trzeba co da z siebie.
MOYERS: By znanym - t o ich jedyny cel.
CAMPBELL: Tak, tylko by znanym, mie rozgos i saw. Fatalne.
MOYERS: Czy jednak s p o e c z e s t w o pot r z eb uj e bohaterw?
CAMPBELL: Tak, myl, e tak.
MOYERS: Dlaczego?
CAMPBELL: Bo musi ono mie pewne obrazy porzdkujce, ktre by
scalay wszelkie moliwe tendencje do podziaw, wizay je razem
w okrelonym celu.
MOYERS: W celu pjcia pewn drog.
CAMPBELL: Tak, wanie. Nard musi mie jaki wsplny cel, aby dziaa
jako jedna sia.
MOYERS: Co mylisz o tej fali emocji w zwizku ze mierci J ohna
Lennona? Czy on by bohaterem?
Dedal i I kar.
Ludzie mwi wicej o Ikarze ni o Dedalu,
tak jakby to skrzyda byty winne upadku modego lotnika.
jednake nie jes t to argument przeciwko przemysowi i nauce.
Biedny Ikar wpad do wody,
ale Dedal, lecc drog rodkow,
Z powodzeniem osign drugi brzeg.
CAMPBELL: O, na pewno!
MOYERS: Wyjanij to w aspekcie mitologicznym.
CAMPBELL: W sensie mitologicznym byl nowatorem. Beatlesi stworzyli
pewn form sztuki, na ktr byo zapotrzebowanie. Byli poniekd idealnie
zestrojeni ze swoj epok. Gdyby pojawili si trzydzieci lat wczeniej, ich
muzyka poniosaby kompletne fiasko. Bohater publiczny jest bardzo
wyczulone na potrzeby swojego czasu. Beatlesi wnieli nowy, gbszy
wymiar duchowy do muzyki popularnej; to od nich zacz si ten bzik - tak
to okrelmy na punkcie medytacji i muzyki orientalnej. Muzyk Wschodu
mielimy tu od lat jako ciekawostk, ale teraz, po Beatlesach, nasza
modzie ju mniej wicej wie, o co chodzi w tym wszystkim. Syszymy j
coraz czciej i bywa coraz czciej stosowana zgodnie ze swoim pierwo
tnym celem jako podpora przy medytacji. Zapocztkowali to Beatlesi.
MOYERS: Nieraz mi si zdaje, e dla bohatera powinnimy mie raczej
lito ni podziw. Tak wielu z nich powicio wasne potrzeby dla innych...
CAMPBELL: Wszyscy.
MOYERS: I bardzo czsto ich dokonania zostaj przekrelone przez
lepot ich zwolennikw.
CAMPBELL: Tak. Wychodzisz z lasu ze zotem, a ono obraca si
w popi. To dobrze znany motyw bani.
MOYERS: W historii Odyseusza jest intrygujcy epizod, gdy okrt
rozpada si na kawaki, czonkowie zaogi zostaj zmyci z pokadu,
a Odyseuszem tu i tam miotaj fale. Czepia si on masztu i wreszcie lduje
na jakim brzegu, tekst za mwi: Nareszcie sam. Nareszcie sam.
CAMPBELL: Wiesz, ta przygoda Odyseusza jest troch zbyt skom
plikowana, eby prbowa uj j w kilku sowach. Ta konkretnie, w ktrej
okrt ulega rozbiciu, dzieje si u brzegw Wyspy Soca - to znaczy wyspy
najwyszego owiecenia. Gdyby okrt si nie rozbi, Odyseusz moe
pozostaby na wyspie, stajc si kim w rodzaju - powiedzmy - jogina,
ktry, osignwszy zupene owiecenie, dalej siedzi sobie w bogoci na tej
wyspie i ju nie wraca. J ednake grecka idea rozpowszechniania wartoci
i wcielania ich w ycie popycha go do powrotu.
Na Wyspie Soca istniao tabu - zakaz zabijania i zjadania bodaj jednego
z bykw Heliosa. Ale ludzie Odyseusza byli godni, wic wyrnli bydo
Heliosa i to sprowadzio na nich katastrof. J akkolwiek znajdowali si ju
w sferze najwyszego duchowego wiata, dziaaa w nich jeszcze nisza
wiadomo. Gdy czowiek staje w obliczu takiego olnienia, nie powinien
myle: Psiakrew, jestem godny... Gdyby tak kanapka z woowin!
Towarzysze Odysa nie byli gotowi, nie nadawali si do przyjcia dowiad
czenia, jakie zostao im dane.
J est to wzorcowa opowie o tym, jak ziemski bohater osiga najwysze
owiecenie, ale potem wraca.
MOYERS: O tej piknej, ale i gorzkiej historii Odyseusza pisae tak:
Tragizm tego dziea polega wanie na tym, e przenika je wielka rado
ycia rado z jego pikna i wspaniaoci, ze szlachetnego wdziku piknej
kobiety, z mstwa naprawd odwanych mczyzn. A przecie na kocu
opowieci s tylko popioy. J ak mamy rozumie te twoje sowa?
CAMPBELL: Nie mona mwi, e ycie jest bezuyteczne, skoro koczy
si w grobie. J est jeden dajcy wiele do mylenia wiersz w poemacie Pindara
sawicym modzieca, ktry wygra wanie zawody zapanicze na igrzys
kach pytyjskich. Pindar pisze: Stworzenia dnia jednego, czyme jest kade
z was? Czym nie jest? Czowiek to tylko sen cienia. Nieraz wszake niebiosa
zsyaj w darze promie sonecznego wiata i wwczas ludzi jasny blask
spowija, i ycie tak sodkie si staje! Smtne powiedzenie: Marno,
marno nad marnociami, wskazuje, e nie wszystko jest marnoci. Sam
ten moment wiadomoci, wanie on, nie jest marnoci, jest triumfem,
rozkosz. To podkrelanie, e w momentach naszych triumfw osigamy
szczyty doskonaoci, jest z ducha bardzo greckie.
MOYERS: Ale przecie wielu mitologicznych herosw umiera dla wia
ta... Cierpi, umieraj na krzyu...
CAMPBELL: Wielu z nich oddaje swoje ycie. Ale i wwczas mit mwi,
e z oddanego ycia rodzi si nowe ycie. Moe to nie by akurat ycie
bohatera, ale jest to nowe ycie, nowy sposb istnienia lub stawania si.
MOYERS: Historie o bohaterach zmieniaj si w zalenoci od kultury.
Czy bohater orientalny rni si od naszego?
Mojesz, Marc Chagall (1887-1985).
Mojesz wspina si na gr,
na szczycie spotyka si z Jahwe
i powraca z zestawem regu
majcych uksztatowa ca now spoeczno.
Jest to typowy wyczyn bohaterski
- odejcie, spenienie, powrt.
CAMPBELL: Rni si oni stopniem owiecenia bd aktywnoci. Typo
wy bohater wczesnych kultur to kto, kto raz tu, raz tam rozprawia si
z potworami i zabija je. Ta forma przygody pochodzi z czasw prehis
torycznych, gdy czowiek z dzikiej, gronej i bezforemnej przyrody
wydobywa ksztat wasnego wiata. On zabija wok siebie potwory.
MOYERS: A wic bohater ewoluuje w czasie, tak jak wikszo naszych
poj i idei?
CAMPBELL: Ewoluuje wraz z ca kultur. Na przykad Mojesz jest
postaci bohatersk: wspina si na gr, na szczycie spotyka si z J ahwe
i powraca z zestawem regu majcych uksztatowa ca now spoeczno.
J est to typowy wyczyn bohaterski odejcie, spenienie, powrt.
MOYERS: Czy Budda jest postaci bohatersk?
CAMPBELL: Budda szed ciek bardzo podobn do cieki Chrystusa,
z t oczywicie rnic, e y piset lat wczeniej. Postacie obu tych
zbawicieli mona zestawia z sob; uderzajce jest nawet podobiestwo rl
i charakterw ich najbliszych uczniw, czy te apostow. Mona na
przykad znale paralel midzy Anand i w. Piotrem *.
MOYERS: Dlaczego swojej ksice nadae tytu bohater o tysicu twardy
[The Hero n>ith a Thousand Faces]?
CAMPBELL: Bo istnieje pewna typowa sekwencja czynw bohatera, ktr
mona odnale we wszystkich opowieciach na caym wiecie i we
wszystkich epokach historycznych. W zasadzie mona by nawet powiedzie,
e jest tylko jeden pierwowzr mitycznego bohatera, ktrego ywot by
powielany przez wiele, wiele ludw w wielu krajach. Legendarny bohater to
zazwyczaj czowiek, ktry co zakada, co pocztkuje now epok, now
religi, nowe miasto, nowy sposb ycia. Aeby zaoy co nowego, trzeba
porzuci to, co stare, i wyruszy na poszukiwanie idei zalkowej, z ktrej
bdzie moga wykiekowa ta nowa rzecz.
Wszyscy zaoyciele nowych religii wyruszali na takie poszukiwanie.
Budda uda si na miejsce odludne, zasiad pod drzewem Bo, drzewem
niemiertelnej wiedzy, i otrzyma tam owiecenie, ktre rozjaniao swym
wiatem ca Azj przez dwadziecia pi stuleci.
Po chrzcie otrzymanym z rk w. J ana Chrzciciela J ezus odszed na
pustyni, gdzie przebywa przez czterdzieci dni, i z tej wanie pustyni
* Anand zestawia si najczciej
ze w. Janem.
powrci ze swoim ordziem. Mojesz wszed na szczyt gry i zszed z niej,
niosc tablice Prawa. Wemy nastpnie zaoycieli nowych miast: prawie
wszystkie miasta staroytnej Grecji zostay zaoone przez bohaterw,
ktrzy wyruszali na poszukiwania, przeywali zdumiewajce przygody,
a w ich wyniku kady z owych herosw zakada miasto. Mona by te
powiedzie, e zakadanie nowego ycia - mojego czy te twojego, jeli
mamy y wasnym yciem, a nie naladowa ycie innych - rwnie jest
wynikiem pewnego poszukiwania.
MOYERS: Dlaczego te historie s tak wane dla rodzaju ludzkiego?
CAMPBELL: Zaley, o jakie historie chodzi. J eli opowie przedstawia
co, co mona by okreli jako przygod archetypow (na przykad mwi
0 stawaniu si dziecka modziecem albo o budzeniu si modzieca do
nowego wiata, jaki otwiera si przed nim), to zwykle dostarcza wzorca
pomagajcego upora si z tym procesem.
MOYERS: Mwisz o tym, jak owe opowieci pomagaj nam w kryzysach.
Te, ktre czytaem bdc dzieckiem, zawsze koczyy si szczliwie. Byo
to jeszcze, nim si dowiedziaem, e ycie to jedna wielka harwa i cig
okrutnych utrapie. Nieraz sobie myl, e kupujemy bilet na operetk
Gilberta i Sullivana, a gdy wchodzimy do teatru, okazuje si, e graj sztuk
Harolda Pintera. Moe to wina bani, e jestemy nieprzystosowani do
rzeczywistoci.
CAMPBELL: Banie s dla rozrywki. Musisz rozrnia midzy mitami,
zajmujcymi si powanymi sprawami ycia w kategoriach adu spoecznego
1przyrodniczego, i opowieciami, ktre nieraz zawieraj te same motywy,
ale przeznaczone s dla rozrywki. J ednake nawet jeli wikszo bajek
koczy si szczliwie, to po drodze do tego szczliwego zakoczenia
wystpuj typowe motywy mitologiczne na przykad bohater jest czym
bardzo przybity, ale nagle syszy gos albo te zjawia si kto, kto wyciga
go z opresji.
Banie s dla dzieci. Bardzo czsto mwi one o dziewczynce, ktra nie
chce ur i sta si kobiet. W momencie rozstrzygajcym, gdy ma ona
przekroczy ten prg, buntuje si - i zawraca, zapada w sen, a wreszcie
przyjdzie do niej, pokonujc wszelkie przeszkody, ksi, ktry potrafi j
przekona, e mimo wszystko po tej drugiej stronie mogoby by cakiem
A. Budda z czterema uczniami, I ndie.
B. Wieczerza w Emaus, J acopo da Pontormo (1494-1557).
Budda szed ciek bardzo podobn do cieki Chrystusa,
Z t oczywicie rnic, e Ky^ pkset lat wczeniej.
Postacie obu tych zbawicieli mona zestawia z sob;
uderzajce jest nawet podobiestwo rl i charakterw
ich najbliszych uczniw.
przyjemnie. W wielu bajkach braci Grimm wystpuje dziewczynka zadufana
w sobie. Wszystkie bajkowe perypetie - zabijanie smoka, przekraczanie
progw - maj zwizek z przezwycianiem tej zarozumiaoci.
Wszystkie pierwotne rytuay inicjacyjne zakorzenione s w mitologii
i wi si z zabiciem dziecinnego ja i powoaniem do istnienia czowieka
dorosego, czy to bdzie chodzi o chopca czy te o dziewczynk.
W przypadku chopca jest to trudniejsze, gdy dziewczynka poddaje si po
prostu potdze ycia, staje si kobiet, czy tego chce, czy te nie; chopiec
musi wiadomie chcie by mczyzn. Dziewczynka w chwili pierwszej
menstruacji jest kobiet. Nastpnie poznaje ci - i jest matk. Chopiec
musi najpierw oderwa si od matki, naadowa si swoj wasn energi
i dopiero wtedy moe zaczyna. O tym wanie mwi mitologiczne haso
Modziecze, id i odszukaj swego ojca. W Odysei Telemach mieszka
razem z matk. Gdy osiga wiek dwudziestu lat, zjawia si Atena i mwi:
I d i odszukaj swego ojca. Ten wtek przewija si przez mnstwo takich
opowieci. Nieraz jest to ojciec mistyczny, czasami jednak - podobnie jak
tu, w Odysei jest to ojciec fizyczny.
Bajka to mit dla dziecka. Dla kadego okresu ycia s stosowne mity.
Gdy robisz si starszy, potrzebujesz solidniejszej mitologii. To prawda, e
caa historia ukrzyowania, ktre w tradycji chrzecijaskiej jest obrazem
fundamentalnym, mwi o wdarciu si wiecznoci w pole czasu i przestrzeni,
gdzie nastpuje rozczonkowanie. Ale mwi ona te o przejciu z pola czasu
i przestrzeni w sfer ycia wiecznego. Tak wic krzyujemy nasze ciaa
doczesne, ziemskie; niech bd rozdarte na sztuki, bymy przez to
rozczonkowanie mogli wej w sfer duchow, wykraczajc poza wszelkie
ziemskie zgryzoty. J est forma krucyfiksu zwana Chrystusem Trium
fujcym, gdzie ukazany jest on nie z gow bezwadnie zwieszon
i krwawic, lecz uniesion wysoko i z otwartymi oczyma, jak gdyby
mierci krzyowej podda si dobrowolnie. wity Augustyn napisa gdzie,
e Chrystus poszed na spotkanie krzya tak, jak pan mody idzie na
spotkanie oblubienicy.
MOYERS: A wic s prawdy dla ludzi starszych i prawdy dla dzieci...
CAMPBELL: O, tak... Pamitam, jak kiedy Heinrich Zimmer mia na
Uniwersytecie Columbia wykad o hinduskiej idei, e ycie to tylko sen,
baka na wodzie, e wszystko jest maj, zudzeniem. Po wykadzie podesza
do niego moda kobieta i rzeka: Doktorze Zimmer, wspaniay by ten
paski wykad o filozofii indyjskiej! Tylko ta maja... Nie chwytam tego, to
do mnie nie przemawia!
On na to: Drogie dziecko, niech pani nie bdzie taka niecierpliwa! To
jeszcze nie jest dla pani. I tak to jest: gdy ju posune si w latach,
a wszystko, co znae i czym przedtem ye, ju przeszo, i sam wiat
przemin - przychodzi mit mai. J ednake dla modego czowieka wiat to
co, co wychodzi mu na spotkanie, z czym powinien on si pora i zmaga,
co powinien kocha i od czego powinien si uczy... To cakiem inna
mitologia.
MOYERS: Pisarz Thomas Berry twierdzi, e wszystko jest kwesti
historii. Historia to zmowa, jak przypisujemy yciu i wszechwiatowi,
zesp naszych podstawowych zaoe i przekona co do sposobu funkc
jonowania wszystkiego. Berry mwi, e jestemy obecnie w kopotach,
poniewa yjemy midzy dwiema historiami. Stara historia podtrzymywaa
nas przez dugi czas - ksztatowaa nasze postawy emocjonalne, dostarczaa
nam celw yciowych, przydawaa impetu naszym dziaaniom, uwicaa
cierpienie, kierowaa wychowaniem. Budzilimy si rano i wiedzielimy,
kim jestemy, umielimy odpowiada na pytania naszych dzieci. Wszystko
byo na swoim miejscu, bo nad wszystkim czuwaa historia. Teraz stara
historia ju nie funkcjonuje, a nowej jeszcze si nie nauczylimy.
CAMPBELL: Czciowo si z tym zgadzam czciowo, poniewa jest
taki aspekt starej historii, ktry nadal zachowuje ywotno, mianowicie
historia duchowego poszukiwania. Poszukiwanie tej najbardziej wewntrz
nej rzeczywistoci, ktr w istocie jestemy - oto historia, jak prbowaem
odda w niewielkiej ksieczce sprzed czterdziestu lat z hakiem, The Hero
with a Tbousand Faces. Kwestia stosunku mitw do kosmologii i socjologii
musiaa poczeka, a czowiek oswoi si z nowym wiatem, w jakim si
znalaz. Ten wiat jest dzi inny ni przed pidziesicioma laty, jednake
wewntrzne ycie czowieka jest dokadnie takie samo. J eli wic chwilowo
odoysz na bok mit o pocztku wiata (zreszt naukowcy objani ci jego
sens) i cofniesz si do mitu mwicego o sensie ludzkich poszukiwa, o ich
etapach, o prbach towarzyszcych przejciu z dziecistwa do dojrzaoci,
o tym, co ta dojrzao znaczy - to masz przed sob ca t histori, tak jak
wystpuje ona we wszystkich religiach.
We na przykad histori J ezusa: ukazuje ona dokonanie heroiczne
o uniwersalnym zasigu i znaczeniu. Najpierw J ezus, udajc si po chrzest
do J ana Chrzciciela, osiga kres moliwej w jego czasach wiadomoci.
Potem przekracza ten prg, gdy na czterdzieci dni odchodzi na pustyni.
W tradycji ydowskiej liczba czterdzieci ma znaczenie mitologiczne; dzieci
Izraela spdziy czterdzieci lat na pustyni, J ezus czterdzieci dni. Trzy
razy by tam kuszony. Pierwsze kuszenie miao charakter ekonomiczny.
Diabe przychodzi do J ezusa i mwi: Wygldasz na godnego, mody
czowieku! Moe by tak przemieni te gazy w bochny chleba? J ezus
odpowiada: Nie samym chlebem yje czowiek, lecz kadym sowem, ktre
pochodzi z ust Boych. Nastpnie mamy kuszenie polityczne. Diabe
bierze J ezusa na szczyt gry, pokazuje mu krlestwa wiata i mwi:
Bdziesz wada nad tym wszystkim, jeli upadniesz i oddasz mi pokon;
pikna to lekcja - niestety, zbyt sabo obecnie znana - na temat tego, co jest
niezbdne do sukcesu w polityce. J ezus odmawia. Na koniec Diabe mwi:
C, skoro jeste taki uduchowiony, to wejdmy na szczyt wityni
Heroda i zobaczymy: rzucisz si stamtd w d, a Bg ci poniesie, tak e
nawet si nie zadraniesz. Chodzi tu o przesadne uduchowienie: jestem
kim tak subtelnym, e nie dotykaj mnie troski cielesne, przyziemne. Ale
przecie J ezus jest osob wcielon, nieprawda? Tote odpowiada: Nie
bdziesz wystawia na prb Pana, Boga swego. Tym trzem pokusom
poddany by Chrystus, i dzi nadal, podobnie jak w trzydziestym roku
naszej ery, zachowuj one swoj moc.
Rwnie Budda udaje si do lasu, gdzie toczy dyskusje z czoowymi guru
swojej epoki. Potem jednak przewyszy ich i po okresie prb oraz
poszukiwa znalaz si pod drzewem Bo, drzewem Owiecenia, gdzie on
te poddany zosta pokusom. Pierwsza bya pokus podania, druga
- strachu, trzecia - podporzdkowania opinii publicznej, czynienia wedle
tego, co nam ka.
Podczas pierwszej pokusy Pan dzy ukaza Buddzie swoje trzy liczne
crki. Ich imiona to Pragnienie, Spenienie i al - Przyszo, Teraniej
szo i Przeszo. Ale Budda, ktry wyzwoli si ju od zmysowych
przywiza, by nieporuszony.
Wtedy Pan dzy przemieni si w Pana mierci i rzuci przeciwko niemu
cae hufce uzbrojonych po zby potworw. J ednake Budda, ktry odnalaz
ju by w sobie w nieruchomy punkt - wieczno, niepodleg wadzy
czasu, znowu ani drgn, i wszystkie miotane w niego pociski zmieniay si
w kwiaty, oznaki czci.
Wreszcie, na koniec, Pan dzy i mierci zmieni si w Pana Spoecznej
Powinnoci i zacz mu perswadowa: Modziecze, czy nie czyta
porannych gazet? Czy nie wiesz, co masz dzisiaj do zrobienia? W od
powiedzi Budda dotkn tylko ziemi czubkami palcw prawej doni. I zaraz
da si sysze, niby dudnienie grzmotu toczcego si po horyzoncie, gos
bogini-matki wszechwiata: Ten mj syn umiowany tyle ju z siebie da
wiatu, e niczego wicej ode da nie mona. Daj spokj, to nonsens.
Po czym so, na ktrym jecha Pan Spoecznej Powinnoci, ze czci
pochyli si w ukonie przed Budd, a cay orszak Przeciwnika rozwia si
jak senne widziado. Owej nocy Budda osign Owiecenie i przez
nastpnych pidziesit lat pozosta na wiecie jako nauczyciel wskazujcy
drog do wygaszenia egoistycznych przy wiza.
Widzisz, dwie pierwsze z tych pokus - podanie i strach - to te same,
ktrymi poddani zostali Adam i Ewa; pokazuje nam je Tycjan na niezwykym
obrazie (obecnie w Prado), namalowanym przez siebie, gdy mia dziewi
dziesit cztery lata. Drzewo to, rzecz jasna, mityczna o wiata przechodzca
przez punkt, w ktrym jednocz si czas z wiecznoci, ruch ze spoczynkiem
i wok ktrego wszystko si obraca. Na obrazie przedstawione jest ono
tylko w aspekcie czasowym, jako drzewo poznania dobra i za, korzyci
i straty, podania i strachu. Po prawej stronie jest Ewa, widzca kusiciela
w postaci dziecka, ktre ofiarowuje jej jabko, j za przenika pragnienie.
Adam, patrzcy z przeciwlegego punktu, spostrzega wowe apy pode
jrzanego kusiciela i ogarnia go lk. Podanie i strach - oto dwie emocje
rzdzce wszystkim, co yje. Podanie jest przynt, mier jest hakiem.
Adam i Ewa ulegli tym emocjom, Budda nie. Ewa i Adam wydali
z siebie ycie i zostali przeklci przez Boga; Budda naucza, jak uwolni si
od strachu niesionego przez ycie.
MOYERS: A wic razem z dzieckiem - z yciem - przychodzi niebez
pieczestwo, strach, cierpienie?
CAMPBELL: Stukn mi ju smy krzyyk, ale pisz ksik, ktra bdzie
mie kilka tomw. Bardzo chciabym y tak dugo, a ukocz to dzieo.
Pragn tego dziecka, tote czuj strach przed mierci. Gdyby nie to
pragnienie dokoczenia ksiki, nie przejmowabym si mierci. J eli idzie
0 Budd i Chrystusa, obaj znaleli zbawienie poza mierci, a potem
powrcili z pustyni, aby wybra sobie uczniw i przekaza im swoj nauk,
ktrej ordzie ponieli oni pniej wiatu.
Ordzia wielkich nauczycieli - Mojesza, Buddy, Chrystusa, Mahometa
- bardzo si rni, ale ich wizyjne podre s niemal takie same. W chwili
swego wybrania Mahomet by niepimiennym przewodnikiem karawan.
Mia jednak zwyczaj codziennie wychodzi ze swego domu w Mekce
1 medytowa w grskiej jaskini. Pewnego dnia usysza gos woajcy:
Pisz! Posucha go i dlatego mamy K oran. To bardzo stara historia.
MOYERS: Ale za kadym razem odbiorcy tego dobrodziejstwa wyczyniali
rzeczy do groteskowe, interpretujc przesanie tego lub innego bohatera.
CAMPBELL: Niektrzy nauczyciele przewidujc, co spoeczno zrobi
z ich odkryciami, postanawiaj, e w ogle nie bd naucza.
MOYERS: Co si dzieje, gdy bohater po swoich prbach powraca, a wiat
nie chce przyj tego, co on mu przynosi?
CAMPBELL: To co zupenie normalnego. Nie zawsze jest tak, e wiat
nie chce tego daru; raczej nie wie, co z nim pocz, jak go zinstytuc
jonalizowa...
MOYERS: ...utrzyma g o , o d n o w i .
CAMPBELL: Wanie: jak sprawi, eby nadal funkcjonowa.
MOYERS: Z powrotem tchn ycie w wysche koci, w ruiny i relikty...
Zawsze podoba mi si ten obraz.
CAMPBELL: Istnieje kategoria pomniejszych bohaterw, zajmujcych si
odnawianiem tradycji. Taki bohater reinterpretuje tradycj, tak e nabiera
ona mocy ywego, aktualnego dowiadczenia, zamiast by kup zrupiecia-
ych schematw. Takiego podejcia wymaga kada tradycja.
MOYERS: Mnstwo religii rozpoczyna si od opowieci o bohaterach.
Cay Orient zazna bogosawiestwa nauki o Dobrym Prawie, przyniesio
nym przez Budd; na Zachd spyno bogosawiestwo praw Mojesza,
przyniesionych przez niego z Synaju. Herosi plemienni bd lokalni
dokonuj swoich czynw dla jednego ludu, natomiast bohaterowie powsze
chni, jak Mahomet, J ezus i Budda, nios swoje ordzie z bardzo daleka. Ci
herosi religii powrcili, przynoszc Boga jako cud, nie jako schemat.
CAMPBELL: No, ale w Starym Testamencie masz strasznie duo roz
maitych regu...
MOYERS: Bo tutaj religia staje si teologi. Religia zaczyna si od
zdziwienia i przestrachu, i od prby opowiedzenia historii, ktra poczya
by nas z Bogiem. Pniej przeksztaca si w zestaw dzie teologicznych,
w ktrych wszystko zostaje zredukowane do norm, do artykuw wiary.
CAMPBELL: To jest redukcja mitologii do teologii. Mitologia to co
bardzo pynnego. Wikszo mitw jest wewntrznie sprzeczna. W danej
kulturze moesz znale nawet cztery, pi mitw, podajcych rne wersje
tej samej tajemnicy. Wtedy wkracza teologia i mwi: to ma by tak a tak,
i nie inaczej. Mitologia to poezja, a jzyk poezji jest bardzo elastyczny.
Religia zmienia poezj w proz. Bg jest dosownie tam, w grze, a to
jest dosownie - jego myl, i masz postpowa dokadnie w taki a taki
sposb, jeli chcesz nawiza waciwy stosunek z owym Bogiem, tam,
w grze.
MOYERS: Po to, eby tamte opowieci miay jaki sens, nie musimy
wierzy, e istnia K rl Artur, chrzecijanie natomiast twierdz, e musimy
wierzy w istnienie Chrystusa, bo inaczej cuda nie maj adnego sensu.
CAMPBELL: S to te same cuda, ktrych dokona Eliasz. J est caa
gromada cudw unoszcych si naokoo tak jak drobiny kurzu w powiet
rzu; gdy pojawia si kto o odpowiednim charyzmacie, wszystko to skupia
si ciasno wok niego. Opowieci o cudach informuj nas po prostu, e
taki wybitny czowiek naucza o sprawach porzdku duchowego, ktrych
nie naley utosamia z porzdkiem wycznie fizycznym, a wic by zdolny
do duchowej magii. Nie wynika z tego, e on naprawd dokona
ktrejkolwiek z owych rzeczy, cho to oczywicie moliwe. Kilka razy
zdarzyo mi si oglda zupenie wyrane efekty sztuk magicznych;
mczyni i kobiety obdarzeni tak moc potrafi robi rzeczy, ktre
uznaby za niemoliwe. Naprawd nie wiemy, gdzie le granice mo
liwego. J ednake cuda z legend niekoniecznie musz odpowiada faktom
rzeczywistym. Budda chodzi po wodzie, jak J ezus. Unis si te do nieba
i powrci.
MOYERS: Pamitam, jak p o d c z a s k t r e g o wy k a d u narysowae k o o
i pow ie dz iae : T o jest twoja d u s z a .
CAMPBELL: C, to by tylko taki pedagogiczny wybryk. Platon napisa
gdzie, e dusza jest koem, wic posuyem si t ide, aby rysunkiem na
tablicy zasugerowa ca sfer psyche. Potem przecignem w poprzek koa
lini poziom, aby przedstawi rozdzia midzy wiadomym a niewiado
mym. Orodek, z ktrego pynie caa nasza energia, wyobraziem kropk
w centrum koa, poniej linii poziomej. U maego dziecka nie pojawia si
adna intencja, ktra by nie wypywaa z potrzeb jego drobnego ciaka.
Osesek to niemal w caoci impuls ycia. Potem w gr wkracza umys, ktry
ma kombinowa: o co w tym wszystkim chodzi? Czego ja chc? J ak mam to
zdoby?
A teraz spjrz: powyej poziomej linii jest ego, ktre przedstawiam jako
kwadrat; to ten aspekt wiadomoci, w ktrym rozpoznajemy nasze wasne
centrum. Ale sam widzisz, e jest ono do daleko od rodka. Nam si
zdaje, e to ono pociga za wszystkie sznurki, ale tak nie jest.
MOYERS: A co pociga za sznurki?
CAMPBELL: To, co wypywa na wierzch, a idzie skd z dou. Okresem,
gdy sobie uwiadamiamy, e to nie my rzdzimy caym interesem, jest
dojrzewanie; wtedy gono daje o sobie zna cay szereg zupenie nowych
wymaga, pyncych z ciaa. Mody czowiek nie ma najmniejszego pojcia,
jak sobie z tym radzi, i tylko zdumiewa si tym czym, co go pcha... Rzecz
jest jeszcze bardziej tajemnicza w przypadku dziewczyny.
MOYERS: Wydaje si do oczywiste, e zjawiajc si tu, ju jako
noworodki dysponujemy cakiem pokanym zasobem jakiej pamici.
CAMPBELL: Tak, to zadziwiajce, jak wiele w sobie mamy tej pamici.
Osesek wie, co robi, gdy chwyta ustami sutek. Mamy w sobie wbudowany
cay program dziaania, ktry u zwierzt nazywamy instynktem. To
jest podoe biologiczne. Potem jednak moe wydarzy si co, pod
czego wpywem czowiek moe wzdraga si przed pjciem za gosem
biologii - bo moe wyda mu si to wstrtne albo przeraajce, bd
grzeszne. Wtedy wanie zaczynamy mie najprzykrzejsze problemy psycho
logiczne.
Pierwsz funkcj mitu jest podstawowe pouczenie o tych sprawach.
Nasze wspczesne spoeczestwo nie daje nam odpowiedniego mitologicz
nego pouczenia, tote modzi ludzie maj trudnoci z uspjnieniem swoich
dziaa. Mam tak teori, e jeli odkryjesz, w ktrym miejscu kto jest
zablokowany psychicznie, to potrafisz dla tego konkretnego progowego
problemu znale stosown przeciwwag mitologiczn.
MOYERS: Ludzie mwi czsto: Musisz odnale samego siebie. J ak
sdzisz, co to znaczy?
CAMPBELL: Czowiek jest nieraz pod tak wielkim wpywem ideaw
i nakazw obowizujcych w jego bliskim otoczeniu, e sam ju nie wie,
czego naprawd chce i czym mgby by. Myl, e kto wychowany
w rodowisku nadzwyczaj rygorystycznym i autorytatywnym raczej nie ma
szans na uzyskanie samowiedzy.
MOYERS: Bo cigle mu mwi, co ma robi.
CAMPBELL: Tak, co dokadnie ma robi, i to w kadej chwili. Znalaze
si, bracie, w wojsku; tak wyglda teraz nasze ycie. J ako dzieciak,
w szkole, zawsze robisz, co ci ka, wic liczysz dni pozostajce do wakacji,
bo dopiero wtedy bdziesz mg by sob.
MOYERS: Co nam mwi mitologia w kwestii odnalezienia naszego
drugiego tego prawdziwego ja?
CAMPBELL: Pierwsze pouczenie kae ci i za wskazwkami samego mitu
i twego guru, mistrza, tego, ktry powinien wiedzie. To tak jak ze
sportowcem, ktry idzie do trenera. Trener mwi mu, jak ma uruchomi
drzemic w sobie energi. Dobry trener nie mwi biegaczowi, w jaki
sposb ma trzyma rce czy co w tym gucie. Przyglda mu si podczas
biegu i pomaga skorygowa jego naturaln postaw. Dobry nauczyciel jest
po to, by przyglda si modemu czowiekowi i rozpoznawa jego
moliwoci, a potem udziela mu rad, nie polece. Polecenie brzmiaoby:
Popatrz, ja robi to tak, a wic i ty musisz to robi w ten sposb.
Niektrzy artyci tak wanie ucz swoich studentw. Tak czy inaczej,
nauczyciel musi si wypowiedzie, poda jakie oglne wskazwki. J eli nie
Darth Vader i Boba Fett w Imperium kontratakuje.
Alaski potworw, jakie ludsje nosz w Wojnach Gwiezdnvch,
symbolizuj potworne moce
rzeczywicie dziaajce we wspczesnym wiecie.
Gdy maska zostaje z j t t a z Dartba Vadera,
widzisz czjowieka nie uksztatowanego w peni, kogo,
kto nie rozwin s w normaln ludzk osob.
Jest on biurokrat, kim yjcym nie w zgodzie z sob,
lecz Z narzuconym mu systemem.
masz przy sobie kogo takiego, musisz wszystko robi sam, od zera, jakby
sam musia na nowo wymyla koo.
Dobr metod nauki jest oparcie si na jakiej ksice, traktujcej
w naszym mniemaniu o problemach, z jakimi sami si akurat borykamy.
Z pewnoci dostarczy nam ona jakich kluczy. Co do mnie, yciowe
pouczenia czerpaem z lektury Tomasza Manna i J amesa J oycea; obaj
stosowali podstawowe wtki mitologiczne do interpretacji problemw,
zagadnie, dokona i trosk modych ludzi, wzrastajcych we wspczesnym
wiecie. Motywy mityczne, kierujce twoim wasnym yciem, moesz
odnale w utworach dobrego powieciopisarza, ktry sam dobrze rozumie
te sprawy.
MOYERS: To wanie mnie intryguje. J eli mamy troch szczcia, jeli
bogowie i muzy nam sprzyjaj, to niemal w kadym pokoleniu pojawia si
kto umiejcy zapodni nasz wyobrani pred podr, ktr kady z nas
musi przedsiwzi. W twoich czasach byli to J oyce i Mann. Zdaje si, e
w naszych t rol czsto peni filmy. Czy filmy kreuj mity o bohaterach?
Czy sdzisz na przykad, e film taki jak Wojny gwiezdne wypenia jakie
zapotrzebowanie na wzorcowego bohatera?
CAMPBELL: Syszaem chopakw uywajcych pewnych okrele z filmu
Georgea Lucasa - na przykad Moc i ciemna strona. A wic trafia on
w jaki czuy punkt. To znaczy, e ta nauka jest dobra, zdrowa.
MOYERS: Myl, e to czciowo tumaczy powodzenie Wojen gwiezdnych.
To nie perfekcja techniczna sprawia, e ten film jest tak fascynujcy, ale
fakt, e powsta on w momencie, gdy ludzie odczuwali potrzeb ujrzenia
w wyrazistych, prostych obrazach, jak dobro ciera si ze zem. Pragnli, by
przypomniano im o idealizmie, chcieli oglda epopej oywion duchem
bezinteresownoci, nie za egoizmu.
CAMPBELL: Fakt, e potga zla nie jest utosamiona z adnym konkret
nym narodem na wiecie, oznacza, e mamy do czynienia z potg
abstrakcyjn, reprezentujc pewn zasad, a nie okrelon sytuacj his
toryczn. Caa ta opowie przedstawia konflikt pewnych zasad, nie za
narodw. Maski potworw, jakie ludzie nosz w Wojnach gwiezdnych,
symbolizuj potworne moce, rzeczywicie dziaajce we wspczesnym
wiecie. Gdy maska zostaje zdjta z Dartha Y adera, widzisz czowieka nie
uksztatowanego w peni, kogo, kto nie rozwin si w normaln ludzk
osob. Zamiast zindywidualizowanej twarzy masz przed sob co dziwnego,
aosnego.
MOYERS: Co to znaczy?
CAMPBELL: Darth Vader nie rozwin wasnego czowieczestwa. J est
robotem. J est biurokrat, kim yjcym nie w zgodzie z sob, lecz
z narzuconym mu systemem. J est to miertelne zagroenie, stajce dzi
przed nami wszystkimi. Czy system spaszczy ci zupenie i odbierze ci
twoje czowieczestwo, czy te potrafisz go wykorzysta do osignicia
ludzkich celw? J ak masz ustali swj stosunek do systemu, aby nie musia
suy mu wbrew sobie? Nie na wiele zdadz si prby zmieniania go
stosownie do twego wasnego systemu myli; napr historii stojcej za nim
jest zbyt wielki, aby z takich prb mogo wynikn cokolwiek powanego.
J edyne, co mona zrobi, to uczy si, jak y prawdziwie po ludzku w tym
wanie, naszym okresie dziejowym. To zupenie inna sprawa. I osigalna.
MOYERS: W jaki sposb?
CAMPBELL: Przez trzymanie si wasnych ideaw i odrzucanie - tak jak
robi to Luk Skywalker bezosobowych roszcze systemu wobec nas.
MOYERS: Gdy zabraem na Gwiezdne wojny obu swoich chopcw, zrobili
to samo co caa widownia, kiedy w kulminacyjnym momencie ostatniej
walki Ben Kenobi mwi do Skywalkera: Wycz swj komputer, wycz
maszyn i zrb to sam, id za tym, co czujesz, zaufaj temu. Skywalker idzie
za t rad, robi tak i udaje mu si, a wtedy widownia zaczyna klaska.
CAMPBELL: Tak, sam widzisz, e ten film przemawia do ludzi. Mwi do
modych w zrozumiaym dla nich jzyku, a to duo. Stawia pytanie: czy
bdziesz czowiekiem majcym prawdziwe, ludzkie serce bo wanie
stamtd, z serca, bierze si ycie czy te bdziesz tylko wykonywa
polecenia czego, co by mona okreli jako umylnie dziaajc moc?
Kiedy Ben Kenobi mwi: Oby Moc bya z tob, mwi o mocy i energii
ycia, nie o zaprogramowanych zamysach politycznych.
MOYERS: Zaintrygowaa mnie definicja Mocy. Ben Kenobi mwi: Moc
to pole energetyczne wytwarzane przez wszystko, co yje. Ono nas otacza,
przenika, wie z sob galaktyki. W twojej ksice The Hero with
a Thousand Faces czytaem podobne opisy ppka wiata, miejsca witego,
mocy dziaajcej w chwili stworzenia.
CAMPBELL: Tak, oczywicie. Moc dziaa od wewntrz. J ednake moc
I mperium opiera si na zamiarze zwyciania i wadania. Wojny gwiezdne nie
s zwykym moralitetem, ale opowiadaj o mocach ycia o tym, czy
doznaj one wypenienia, czy te s amane i niszczone przez dziaania
czowieka.
MOYERS: Kiedy po raz pierwszy obejrzaem Wojny gwiedzne, pomylaem:
To bardzo stara historia w nowym przebraniu. Historia o modziecu,
ktrego wzywa przygoda, o bohaterze stawicym czoo prbom i dowiad
czeniom, aby po zwycistwie powrci ze zdobytym dla wsplnoty
dobrem...
CAMPBELL: To oczywiste, e Lucas posuy si obiegowymi postaciami
z mitw. Stary czowiek w roli doradcy nasun mi na myl japoskiego
mistrza miecza. Znaem ich kilku, w charakterze Bena Kenobi jest
niemao z ich charakteru.
MOYERS: J aka jest rola mistrza miecza?
CAMPBELL: J est on najwyszym ekspertem w dziedzinie sztuki walki na
miecze. Na Wschodzie kultywuje si sztuki walki w sposb przewyszajcy
wszystko, co zdarzyo mi si kiedykolwiek oglda w amerykaskich salach
gimnastycznych. cz si tam w jedno techniki psychologiczne i fizjo
logiczne. Z czym podobnym spotykamy si w Wojnach gwiezdnych.
MOYERS: J est rwnie co z mitu w tym, e bohaterowi pomaga
nieznajomy, ktry zjawia si i daje mu narzdzie...
CAMPBELL: Daje mu nie tylko materialne narzdzie, ale i pewne zadanie,
wyposaa go te w psychiczne centrum. To zadanie wykracza daleko poza
zwyky krg twych intencji; jednoczysz si z tym, co si dzieje.
MOYERS: Najbardziej podobaa mi si scena, gdy oni byli wewntrz
prasy do mieci, a jej ciany powoli zwieray si. Pomylaem wtedy: To
jest jak brzuch wieloryba, ktry pokn J onasza.
CAMPBELL: Bo tam wanie byli - w brzuchu wieloryba.
MOYERS: J aki jest m i t o l o g i c z n y sens brzucha?
Jo n h Ch a p . ii.
J o n a k de liyerert f r o m f k e f i f t i .
33}
J ( ) X Al I 2 .Verfe
/ /*' / r //,', L . 0 \K\j Jpu/eu/i/r^iy
/ t / h / / u'/?utedL.0;a/. ZF <r/uitf,
tyM>r/ Y / k : c / r y / / z r u / ^ .
J onasz i wieloryb.
Historia Jonasza n brzuchu wieloryba jest przykadem wtku mitycznego
0 zasigu praktycznie wiatowym
- wtku bohatera wchodzcego do brzucha ryby i wychodzcego stamtd,
ale j u w postaci przemienionej.
Woda to podwiadomo,
stwr za pywajcy w wodzie to ycie albo energia niewiadomego,
ktre wzio gr nad wiadom czci osobowoci
1 ktre musi zsa rozbrojone, ujarzmione i poddane kontroli.
CAMPBELL: Brzuch to mroczne miejsce, gdzie odbywa si trawienie
i tworzy si nowa energia. Historia J onasza w brzuchu wieloryba jest
przykadem wtku mitycznego o zasigu praktycznie wiatowym - wtku
bohatera wchodzcego do brzucha ryby i wychodzcego stamtd, ale ju
w postaci przemienionej.
MOYERS: Dlaczego bohater musi to zrobi?
CAMPBELL: J est to zejcie w ciemno. W kategoriach psychologicznych
wieloryb reprezentuje moce ycia uwizione w podwiadomoci. Woda jest
metafor niewiadomego, a stwr pywajcy w wodzie to ycie albo energia
niewiadomego, ktre wzio gr nad wiadom czci osobowoci
i ktre musi zosta rozbrojone, ujarzmione i poddane kontroli.
Na pierwszym etapie tego rodzaju przygody bohater opuszcza krg
swojskoci, ktry w jakiej mierze kontroluje, i podchodzi do krawdzi
- staje, powiedzmy, na brzegu jeziora lub morza, skd na jego spotkanie
wynurza si potwr. Teraz s dwie moliwoci. W historii typu J onasza
bohater zostaje poknity i zabrany do otchani, aby nastpnie zmartwych
wsta; jest to wariant tematu mierci i zmartwychwstania. Osobowo
wiadoma styka si tu z adunkiem energii niewiadomej, nad ktr nie
potrafi zapanowa, wic musi zazna uciliwoci rozlicznych prb i kosz
marw okropnej, nocnej morskiej podry, uczc si jednoczenie, jak doj
do porozumienia z t ciemn potg, aby ostatecznie wynurzy si do
jakiego nowego wymiaru ycia.
Druga moliwo jest taka, e bohater, napotykajc moc ciemnoci,
pokonuje j i zabija, tak jak to zrobili Zygfryd i w. J erzy zabijajc smoka.
Zygfryd jednak przekona si, e musi pokosztowa krwi smoka, jeli chce
przywaszczy sobie nieco z tej smoczej potgi. Po zabiciu smoka i skosz
towaniu jego posoki Zygfryd zaczyna sysze pie natury. Wykroczy poza
swoje czowieczestwo i na powrt zjednoczy si z mocami natury,
bdcymi mocami ycia, z ktrych wypdzaj nas precz nasze umysy.
Widzisz, wiadomo sdzi, e to ona krci caym tym biznesem. Ale
wiadomo jest tylko drugorzdnym organem caoci ludzkiego jestestwa
i nie powinna dy do panowania. Musi ona podporzdkowa si i suy
czowieczestwu ciaa. Gdy ona zaczyna rzdzi, otrzymujesz kogo
w rodzaju Dartha Vadera z Wojen gwiezdnych czowieka, ktry staje po
stronie wiadomie ukierunkowanych intencji.
MOYERS: To mroczna posta.
CAMPBELL: Tak; w Faucie Goethego reprezentuje j Mefistofeles.
MOYERS: Ale jestem prawie pewien, e kto powie na to: To wszy
stko adnie i piknie dla kogo o wyobrani Georgea Lucasa albo
wiedzy J osepha Campbella, tylko e co takiego nie ma zwizku z moim
yciem.
CAMPBELL: Ale owszem, i to jak jeszcze! J eli ten kto nie uwiadomi
sobie tego, moe sta si kim takim jak Darth Vader. J eli czowiek upiera
si przy pewnym programie i nie sucha, czego domaga si jego serce,
ryzykuje popadnicie w schizofreni. Taka osoba traci wasne centrum.
Wzia stron jakiego yciowego programu, a to zupenie nie obchodzi
naszego ciaa. wiat jest peen ludzi, ktrzy przestali przysuchiwa si samym
sobie, albo te suchaj tylko swoich ssiadw, eby si dowiedzie, co
powinni robi, jak powinni si zachowywa i dla jakich wartoci powinni y.
MOYERS: Czy na podstawie swojej wiedzy o ludziach dopuszczasz
moliwo istnienia jakiej cichej przystani mdroci, gdzie poza konflik
tami prawdy i iluzji, gdzie nasze ycie bdzie mogo odzyska peni
i harmoni? Czy jestemy w stanie stworzy nowe wzorce?
CAMPBELL: One ju istniej - w religiach. Wszystkie religie byy i s
prawdziwe dla swoich czasw. J eli potrafisz rozpozna trway aspekt ich
prawdy i oddzieli go od zastosowa uwarunkowanych czasowo posiade
j -
Przecie wanie tu i teraz o tym mwimy - o ofierze z cielesnych
pragnie i lkw zoonej temu, co jest duchowym oparciem dla ciaa. Czv
ciao uczy si poznawa i wyraa w polu czasu swoje najgbsze ycie?
Wszyscy, w taki czy inny sposb, musimy odnale to, co najlepiej sprzyja
rozkwitowi naszego czowieczestwa w naszym wspczesnym yciu,
i powici si temu.
MOYERS: Nie chodzi wic o cel naczelny, ale o cel wyszy?
CAMPBELL: Powiedziabym o bardziej uwewntrzniony. To wysze
jest ju tutaj, i nie ma adnego wyej. Wiemy o tym. Poczciwy staruszek
tam, wyej, rozwia si. Moc musisz znale w sobie, w rodku. Wanie
dlatego wschodni guru s dzi tak przekonujcy dla modych ludzi. Mwi:
To jest w tobie. Id i znajd to.
MOYERS: Jednak chyba t yl ko nie lic zn i z d o l n i s d o stawienia czoa
w y z w a n iu now ej prawdy i z ha r m o ni zo w a ni u z ni w a s n e g o ycia...
CAMPBELL: Bynajmniej! Prawda, e tylko nieliczni mog by nauczycie
lami i przewodnikami, ale na to wyzwanie moe odpowiedzie kady, tak
jak kadego sta na to, by rzuci si na pomoc dziecku. W zasigu
moliwoci kadego ley rozpoznanie w swoim yciu wartoci nie ograni
czonych do podtrzymania bytu ciaa i do codziennych, materialnych trosk.
MOY ERS: Kiedy byem chopcem i czytaem o rycerzach Okrgego
Stou, ta opowie natchna mnie przewiadczeniem, e sam mgbym by
bohaterem. Chciaem i i walczy ze smokami, zapuci si w mroczne
knieje i zabija ze potwory. Co sdzisz o tym, e pod wpywem mitw syn
farmera z Oklahomy zaczyna uwaa si za bohatera?
CAMPBELL: Mit daje ci natchnienie do penej, doskonaej realizacji twych
moliwoci, peni twej siy, do przynoszenia wiatu sonecznego wiata.
Zabijanie potworw to zabijanie wszystkiego, co mroczne. Mity chwytaj
ci i wiod gdzie w d, w gb. Gdy jeste chopcem, patrzysz na nie
w okrelony sposb, tak jak ja, kiedy czytaem moje indiaskie opowiastki.
Pniej mity stopniowo mwi ci coraz wicej i wicej. Myl, e kady, kto
kiedykolwiek zajmowa si powanie ideami religijnymi bd mitycznymi,
powie ci, e w dziecistwie przyswajamy je sobie na pewnym poziomie, ale
pniej ujawniaj si przed nami rozmaite inne poziomy. Te objawienia
mitu cign si w nieskoczono.
MOYERS: W jaki sposb zabijam w sobie tego smoka? Czym jest owa
podr, ktra czeka kadego z nas i ktr ty nazywasz wznios przygod
duszy?
CAMPBELL: Studentom odpowiadam na og: id za tym, co daje ci
szczcie. Odszukaj to i nie bj si pj za tym.
MOYERS: Czy to jest moja praca czy moje ycie?
CAMPBELL: J eli to, co robisz, jest tym, co wiadomie wybierasz, bo to
lubisz tak. Ale jeli mylisz: Ach, nie! Nie mgbym tego robi!, to
Su/. Jerzy i smok, Paolo Uccello, ok. 1460.
My sami tkwimy uwizieni w smoku j a k w klatce.
Problemem iii a psychiatry jest rozmontowanie tego smoka,
rozbicie go na kawaki,
tak by mg swobodniej wzbogaca swoje zwizki Ze wiatem.
Koniec kocw najgroniejszy smok czai si w tobie
to jest twoje ego,
ktre przygwod ci do ziemi.
znaczy, e jeste w niewoli smoka. Nie, nie, nie mgbym by pisarzem!,
albo Nie, chyba nie mgbym robi tego, co pan X lub Y .
MOYERS: A wic w tym sensie - w odrnieniu od bohaterw w rodzaju
Prometeusza lub J ezusa celem wyprawy nie jest ocalenie wiata, lecz tylko
nas samych.
CAMPBELL: Tak, ale wanie dziki temu ocalasz wiat. Oddziaywanie
osoby penej ycia jest yciodajne, to nie ulega wtpliwoci. wiat bez
ducha jest jaow pustyni. Ludziom si wydaje, e zbawiaj wiat,
przestawiajc wokoo siebie rne rzeczy, zmieniajc reguy, osobv na
wieczniku i tak dalej. Nie, nie! wiat ma warto tylko wtedy, gdy jest
ywy. Chodzi o to, eby wprowadza w niego ycie, a jedyny sposb, w jaki
moesz to zrobi, to odszuka w sobie rdo wasnego ycia i czerpa
z niego.
MOYERS: Czy ca t wdrwk, schodzenie w gb, zabijanie smokw,
mam urzeczywistnia w pojedynk?
CAMPBELL: J eli masz kogo, kto ci pomoe, to bardzo fajnie, ale koniec
kocw, tego ostatniego wyczynu musisz dokona sam. W kategoriach
psychologicznych smok przedstawia silne przywizanie czowieka do
wasnego ego. My sami tkwimy uwizieni w klatce smoka. Problemem dla
psychiatry jest rozmontowanie tego smoka, rozbicie go na kawaki, tak by
mg swobodniej wzbogaca swoje zwizki ze wiatem. Koniec kocw,
najgroniejszy smok czai si w tobie - to jest twoje ego, ktre przygwada
ci do ziemi.
MOYERS: Czym jest moje ego?
CAMPBELL: Tym, czego rzekomo chcesz, w co pragniesz wierzy, na co
- jak sdzisz - moesz sobie pozwoli, co postanawiasz kocha, do czego
- jak sdzisz - jeste zobowizany. A jeli robisz tylko to, co powiedz ci
ssiedzi, z pewnoci zostaniesz przygwodony. Wwczas ssiedzi s tym
twoim smokiem, bo, tkwic w tobie, w nich si on wanie odbija.
Nasze zachodnie smoki reprezentuj chciwo. Chiski smok jest inny,
symbolizuje ttnice yciem bagna, z ktrych wypeza, klepic si po
brzuchu i ryczc: hou hu hu hou! To miy rodzaj smoka, taki, ktry obficie
dostarcza yciodajnej wody wielkiego, wspaniaego daru. Natomiast smok
z naszych zachodnich opowieci prbuje wszystko zagarn dla siebie
i trzyma. W swojej kryjwce pilnuje mnstwa rnych rzeczy - stosw
zota, a moe i jakiej porwanej dziewicy. Nie wie, co z tym wszystkim
robi, wic tylko pilnuje tego i strzee. S na wiecie tacy ludzie, nazywamy
ich mendami. Oni nie promieniuj yciem, nic z siebie nie daj. Przyklejaj
si tylko do ciebie, zawisaj na tobie i prbuj wyssa z ciebie ycie.
J ung mia kiedy pacjentk, ktra przysza do niego, gdy czua si
samotna w wiecie, jak rzucona na skay. Sporzdzi a dla niego rysunek, aby
pokaza, jak si czuje: wida j tam byo na brzegu ponurego morza,
uwizion w skale od pasa w d. Dmcy wiatr rozwiewa jej wosy, a cae
zoto, caa rado ycia bya daleko od niej, zamknita w skale. J ednake
nastpny rysunek zrobia ju po wysuchaniu jakich jego wskazwek.
W ska uderza piorun, i odrywa si od niej zoty dysk. Zoto nie jest ju
wizione wrd gazw, teraz na ich powierzchni wida zote plamy.
W toku nastpnych seansw te plamy zostay zidentyfikowane; byli to
przyjaciele pacjentki. A wic - nie bya sama. Zamkna si wprawdzie
w swojej maej przestrzeni, w swym maym yciu, ale miaa przyjaci.
Uwiadomia to sobie dopiero po zabiciu wasnego smoka.
MOYERS: Bardzo podoba mi si twj komentarz do starego mitu
o Tezeuszu i Ariadnie. Tezeusz mwi do Ariadny: Bd ci zawsze kocha,
jeli pokaesz mi drog wyjcia z labiryntu. Ariadna daje mu kbek nici,
ktry on rozwija, wchodzc do labiryntu, a potem idzie za t nici do
wyjcia. Mwisz: Mia tylko t ni. To wszystko, czego potrzebujesz.
CAMPBELL: To wszystko, czego potrzebujesz - tej nici Ariadny.
MOYERS: Nieraz szukamy jakiego wielkiego bogactwa, ktre by nas
ocalio, wielkiej potgi, ktra by nas zbawia, albo wielkich idei - tym
czasem potrzebujemy tylko kawaka nitki.
CAMPBELL: Nie zawsze atwo j znale. Ale to fajnie mie kogo, kto
moe da ci klucz. To rola nauczyciela; to on ma ci pomc znale twoj
nitk Ariadny.
MOYERS: Podobnie jak wszyscy bohaterowie, Budda nie ukazuje nam
samej prawdy, lecz tylko drog ku niej.
CAMPBELL: Ale to ma by rzeczywicie twoja droga, nie jego. Budda na
przykad nie potrafi powiedzie dokadnie, jak masz si pozby swoich
konkretnych lkw. Rozmaici nauczyciele mog sugerowa ci rne
wiczenia, ale one niekoniecznie oka si przydatne dla ciebie. Nauczyciel
moe tylko sugerowa. J est on jak latarnia morska ostrzegajca: Tu s
rafy, omijaj to miejsce! Ale tam dalej jest kana, py tam.
Podstawowym problemem w yciu kadego modego czowieka jest mie
jakie modele sugerujce rozmaite moliwoci. Nietzsche mwi: Czowiek
to chore zwierz. Czowiek to zwierz nie wiedzce, co z sob zrobi.
Umys podsuwa rne moliwoci, ale mamy przecie tylko jedno ycie. Co
mamy z sob zrobi? ywy mit ukazuje wzorce wspczesne.
MOYERS: Dzi mamy ich nieskoczon wprost rozmaito. Mnstwo
ludzi wybiera w kocu wiksz ich liczb, ale w rezultacie taki czowiek
nigdy nie dowiaduje si, kim jest.
CAMPBELL: Wybierajc pewne zajcie, zawd, w rzeczywistoci wybie
rasz okrelony model, ktry przez jaki czas bdzie ci odpowiada. Na
przykad patrzc na gocia w rednim wieku, moesz zupenie spokojnie
okreli jego zawd. Ludzie, gdziekolwiek si znajd, od razu wiedz, e
jestem profesorem. Nie wiem, co ja takiego robi albo jak wygldam;
zreszt sam te mog odrni profesora od inyniera czy handlowca.
Czowiek jest ksztatowany przez swoje ycie.
MOYERS: W Krlu Arturze jest wspaniay obraz, gdy rycerze Okrgego
Stou maj wanie wyrusza na poszukiwanie Graala w Ciemnym Lesie,
a narrator mwi: Myleli, e nieprzystojnoci bdzie wychodzi ca
gromad, tote kady z nich zapuszcza si w las w miejscu przez siebie
upatrzonym. Podug twojej interpretacji, jest to wyraz nacisku, z jakim
Zachd podkrela wyjtkowo kadego ludzkiego ycia, gdy kady
w pojedynk musi si mierzy z ciemnoci.
CAMPBELL: Gdy czytaem ten ustp w trzynastowiecznym poemacie
Oueste del Saint Graal, uderzyo mnie, e streszcza on specyficzny dla
Zachodu cel i idea duchowy mianowicie przeywanie ycia jako pewnego
potencjau, ktry ty nosisz w sobie, ktrego jako moliwoci - nie byo
nigdy w nikim innym.
To wanie, jak sdz, jest wielk prawd Zachodu - przekonanie, e
kady z nas jest istot cakowicie niepowtarzaln, jedyn, i e jeli w ogle
moemy co da wiatu, musi to by owocem naszego wasnego dowiad
czenia i wypenienia si naszych wasnych, nie czyich innych moliwoci.
Natomiast w tradycyjnych cywilizacjach orientalnych - i w ogle we
wszystkich spoecznociach mocno zakorzenionych w tradycji - kada
jednostka jest jak biszkopt z tej samej foremki. Naoone zostaj na ni
wyranie i jasno okrelone obowizki i nie sposb od nich si uchyli. Gdy
idziesz do guru, aby poprowadzi ci ciek ducha, wie on dokadnie,
w ktrym punkcie tradycyjnej drogi akurat si znajdujesz, jaki bdzie punkt
nastpny i co masz robi, aby do niego dotrze. Da ci swoj fotografi, aby
j nosi i by jak on. Nie ma to wiele wsplnego z typow zachodni metod
pedagogiczn. My za swoje zadanie uwaamy tak prowadzi studentw, aby
kady z nich rozwija swj wasny wizerunek. To, czego kady z nich
powinien szuka w yciu, nie istniao jeszcze nigdy i nigdzie, na ldzie ani
na morzu. Musi to by co, co rodzi si z jego wasnych, niepowtarzalnych
moliwoci i potencji, co, czego nikt inny nigdy nie dowiadczy ani nie
mgby dowiadczy.
MOYERS: Hamlet zapytywa: Czy dors do swego przeznaczenia?
CAMPBELL: J ego problemem byo to, e sam nie dors. Otrzyma los
zbyt wielki jak na niego, i ten los zniszczy go. Tak te si moe zdarzy.
MOYERS: J akie mitologiczne opowieci pomagaj nam zrozumie
mier?
CAMPBELL: mierci nie mona zrozumie, mona tylko nauczy si, jak
si z ni pogodzi. Powiedziabym tak: historia Chrystusa, przyjmujcego
posta czowieczego sugi, ktry idzie nawet na mier krzyow, jest dla
nas podstawow lekcj akceptowania mierci. Rwnie historia Edypa
i Sfinksa niemao mwi nam na ten temat. Sfinks z opowieci o Edypie to
nie sfinks egipski, ale ksztat kobiecy ze skrzydami ptaka, tuowiem
zwierzcia, piersi, szyj i twarz kobiety. Symbolizuje ona przeznaczenie
wszelkiego ycia. Zesaa klsk na kraj, i aby t plag odwrci, bohater
musi odpowiedzie na postawione przez Sfinksa, zagadkowe pytanie: Co
to jest: najpierw chodzi na czworakach, potem na dwch nogach, a wreszcie
na trzech? Odpowied brzmi: Czowiek. Dziecko najpierw raczkuje,
jako dorosy chodzi na dwch nogach, a jako starzec podpiera si lask.
Zagadka Sfinksa odsania obraz ycia zanurzonego w czasie - dzieci
stwo, dojrzao, staro, mier. Kiedy bez lku wychodzisz naprzeciw
zagadce Sfinksa i akceptujesz j, mier nie ma ju wadzy nad tob,
a przeklestwo Sfinksa rozwiewa si. Ujarzmienie strachu przed mierci to
odzyskanie radoci ycia. Czowiek moe bezwarunkowo afirmowa ycie
tylko wwczas, gdy zaakceptowa mier - nie jako co przeciwnego yciu,
lecz jako jego aspekt. Zycie w swoim stawaniu si zawsze emanuje z siebie
mier i zawsze jest na krawdzi mierci. Z ujarzmienia strachu pynie
odwaga do ycia. J est to najwaniejsze z wtajemnicze we wszelk
bohatersk przygod nieustraszono i spenienie dziea.
Pamitam, jak w dziecistwie czytaem o okrzyku wojennym indiaskich
miakw, pdzcych w wir bitwy wprost pod grad kul ludzi Custera.
Krzyczeli: Wspaniale umiera w takim dniu! Oni nie czepiali si
kurczowo ycia. To jest jedno z wielkich przesa mitw. Co do mnie,
wiem ju o sobie to, e nie jestem ostateczn form mojego bytu. Stale,
w taki lub inny sposb, musimy umiera jako osignita ju forma
indywidualnego bytu.
MOYERS: Czy masz jak opowie, ktra by to ilustrowaa?
CAMPBELL: Synna jest staroangielska opowie o Sir Gawainie i Zielo
nym Rycerzu. Pewnego dnia do sali biesiadnej Krla Artura zielony
olbrzym wjecha na ogromnym zielonym rumaku i zawoa: Wyzywam
kadego z was tutaj, aby chwyci ten wielki topr wojenny, ktry mam
z sob, i uci mi gow; potem, w rok od dzisiejszego dnia, niech si spotka
ze mn w Zielonej Kaplicy, gdzie ja utn jego gow.
J edynym rycerzem, ktry mia odwag przyj to dziwaczne zaproszenie,
by Gawain. Wsta od stou, Zielony Rycerz zsiad z konia, wrczy
Gawainowi topr, nadstawi kark, a Gawain jednym ciciem odrba mu
gow. Zielony Rycerz wsta, podnis swoj gow, odebra topr, dosiad
wierzchowca i odjecha, rzucajc zdumionemu Gawainowi: Zobaczymy si
za rok.
Przez cay ten rok wszyscy byli dla Gawaina bardzo mili. Na jakie dwa
tygodnie przed wyznaczonym terminem wyjecha on, aby odszuka Zielon
Kaplic i dotrzyma sowa danego zielonemu olbrzymowi. Czas bieg,
zostaway jeszcze tylko trzy dni, i wwczas Gawain znalaz si przed chatk
myliwego; tam zapyta o drog do Zielonej Kaplicy. Myliwy, miy,
jowialny facet, wita go w progu i mwi: Kaplica jest tam, kawaek dalej,
parset krokw std. A moe te trzy dni spdziby pan tutaj z nami? Bdzie
nam mio goci pana. Gdy czas nadejdzie, paski zielony przyjaciel wyjdzie
panu na spotkanie.
Gawain zgadza si. Tego samego wieczora myliwy mwi do niego:
Suchaj pan, wczesnym rankiem id na polowanie, ale wracam wieczorem;
wymienimy si wtedy tym, co kady z nas uzyska w cigu dnia. J a dam
panu to, co uda mi si upolowa, a pan odda mi swoj zdobycz.
Rozemiali si obaj, co Gawainowi sprawio przyjemno. Potem poszli
spa.
Rano, bardzo wczenie, myliwy wyjecha, gdy Gawain jeszcze spa. Po
chwili wchodzi ona myliwego, nadzwyczaj pikna kobieta, askocze
Gawaina pod brod, budzi go i roznamitniona proponuje mu poranek
peen mioci. No, ale on jest rycerzem z dworu Krla Artura, zdrada
gospodarza to ostatnia rzecz, do ktrej mgby si zniy taki rycerz, tote
Gawain stanowczo odmawia. Ona jednak nie daje za wygran i jest coraz
bardziej natarczywa, a wreszcie mwi do niego: Dobrze, w takim razie
tylko ci pocauj! I cmoka go raz, gono. No i dobrze.
Wieczorem zjawia si myliwy obadowany mnstwem rozmaitej drobnej
zwierzyny. Rzuca to wszystko na podog, a Gawain daje mu duego
causa. miej si obaj. No i dobrze.
Nastpnego ranka ona owcy znw przychodzi do Gawaina, jeszcze
bardziej roznamitniona, i owocem tego spotkania s dwa causy. Myliwy
wraca wieczorem z upem o poow wikszym ni poprzednio, otrzymuje
dwa causy i znw obaj si miej.
Trzeciego ranka ona jest wprost cudowna i Gawain, mody czowiek,
ktry wnet spojrzy w twarz mierci, robi, co moe, by zachowa trzew
gow i uchroni swj rycerski honor wobec tego ostatniego, rozkosznego
daru, jaki podsuwa mu ycie. Tym razem godzi si na trzy causy. Gdy mu
je daa, prosi go, by przyj jej podwizk jako znak jej mioci. J est
zaczarowana mwi - i bdzie ci chroni przed wszelkim niebezpieczest
wem. Gawain przyjmuje wic podwizk. I gdy myliwy przynosi, jako
ca zdobycz, ndznego, cuchncego liska, ktrego rzuca na podog
- w zamian od Gawaina dostaje trzy pocaunki; podwizki nie.
Czy nie jest cakiem jasne, co oznaczaj te prby modego rycerza
Gawaina? S dokadnie takie same jak dwie pierwsze prby Buddy.
Pierwsza to pragnienie, dza. Druga to strach przed mierci. Gawain
wykaza si dostateczn odwag, dotrzymujc sowa i stawic czoo
przygodzie. Pokusa podwizki bya jednak raczej zbdna.
Gawain, zbliajc si do Zielonej Kaplicy, syszy, e w rodku jest ju
Zielony Rycerz i e ostrzy on swj wielki topr, a wiszczy wokoo.
Gawain wchodzi, a olbrzym tylko mwi do: Po gow tu, na tej
kodzie. Gawain robi to, Zielony Rycerz unosi topr, ale zatrzymuje si.
Nie tak; wycignij jeszcze troch szyj - mwi. Gawain robi, co mu
kazano, i olbrzym znw unosi topr. J eszcze odrobin mwi raz
jeszcze. Gawain stara si, jak umie najlepiej, i nagle - topr spada
na kark Gawaina, ale zostawia na nim tylko lekkie dranicie. Nastpnie
Zielony Rycerz, ktry w istocie jest owym myliwym, lecz przemienionym,
wyjania: To za podwizk.
Powiada si, e ta wanie legenda mwi o pocztkach zakonu Kawale
rw Orderu Podwizki.
MOYERS: A mora tej historii?
CAMPBELL: Mora, myl, jest ten, e pierwszymi warunkami kariery
bohatera s takie cnoty rycerskie, jak lojalno, opanowanie i odwaga.
W tym przypadku lojalno ma dwa stopnie, bd dwojakie odniesienie:
obowizuje, po pierwsze, wobec wybranej przygody, po drugie - wobec
ideaw stanu rycerskiego. Ot to drugie zobowizanie wydaje si
przeciwstawia drog Gawaina drodze Buddy, ktry po prostu zignorowa
rozkaz Pana Powinnoci Spoecznej, polecajcego mu spenianie obowiz
kw waciwych jego kacie, i teje nocy osign Owiecenie oraz
wyzwolenie z koa narodzin. Gawain jest Europejczykiem, wic podobnie
jak Odyseusz, ktry dochowa wiernoci ziemi i powrci z Wyspy Soca
do swej ony Penelopy jako zobowizanie swego ycia przyj nie
wyzwolenie, lecz lojalno wobec wartoci ycia w tym wiecie. A przecie
- widzielimy to przed chwil droga wiodca do spenienia, czy to bdzie
rodkowa cieka Buddy, czy te rodkowa cieka Gawaina, przechodzi
midzy niebezpieczestwami podania i strachu.
Trzecie stanowisko, blisze Buddzie ni Gawainowi, ale jednak cigle
jeszcze wierne wartociom ziemskiego ycia, zajmuje Nietzsche w Tako
rzecze Zaratustra. Posugujc si swego rodzaju przypowieci, Nietzsche
opisuje to, co nazywa trzema przemianami ducha. Pierwsz figur jest
wielbd dziecistwo i modo. Wielbd klka i mwi: Na na mnie
brzemi. To pora posuszestwa i przyjmowania poucze i informacji od
spoecznoci, niezbdnych do prowadzenia w teje spoecznos'ci ycia
odpowiedzialnego, zgodnego z jej wymaganiami.
Kiedy jednak wielbd jest ju dobrze obadowany, zrywa si na rwne
nogi i biegnie na pustyni, gdzie przemienia si w lwa - tym silniejszego, im
ciszy dwiga adunek. Zadaniem lwa jest zabi smoka, ktrego imi
brzmi Powiniene. Na kadej usce tego uskowatego zwierza wypisane
jest to powiniene; niektre z powiniene pochodz sprzed czterech
tysicy lat, inne z tytuw porannych gazet. Podczas gdy wielbd
- dziecko musia podporzdkowa si owym powiniene, lew czyli
modzieniec ma je odrzuci i zaj si urzeczywistnianiem wasnych celw.
I wanie wtenczas, gdy z tego smoka jest ju zimny trup, a wszystkie
jego powiniene zostay pokonane, lew przemienia si w dziecko
posuszne tylko wasnej naturze, tak jak koo napdzane wycznie przez
wasn piast. Nie ma ju regu, ktrych trzeba sucha. adnych praw
wyprowadzanych z koniecznoci historycznych i celw lokalnej spoeczno
ci, lecz tylko czysty impuls witalny pchajcy do ycia yciem kwiatu.
MOYERS: Wracamy wic do Edenu?
CAMPBELL: Do Edenu sprzed Upadku.
MOYERS: Czym s te p o w i n i e n e dziecka, ktre musi o n o z siebie
strzsn?
CAMPBELL: J est to wszystko to, co hamuje jego samospenienie si. Owo
powiniene dla wielbda jest musem, si cywilizujc. Zmienia ono
zwierz ludzkie w cywilizowan istot ludzk. Natomiast modo jest
okresem samoodkrywania si i samoprzeksztacania w lwa. Reguy naley
wwczas stosowa wedle wasnego uznania, zgodnie z wymogami ycia,
a nie jakich tam powiniene.
Co w tym rodzaju musi sobie uwiadomi i jako si z tym upora kady
powany adept sztuki. J eeli udajesz si do mistrza, aby uczy si
rozmaitych technik, to skrupulatnie wypeniasz wszystkie jego zalecenia
i wskazwki. Pniej jednak przychodzi czas, gdy zaczynasz stosowa
prawida na swj wasny sposb i nie jeste ju nimi skrpowany. J est to
242
)
I
czas czynw lwa. Moesz faktycznie zapomnie o reguach, poniewa
przyswoie je sobie. J este artyst. Twoja obecna niewinno jest niewin
noci kogo, kto sta si artyst, kto zosta poniekd przemieniony.
Zachowujesz si zupenie inaczej ni kto, kto nigdy nie opanowa adnej
sztuki.
MOYERS: Mwisz: przychodzi czas. Skd dziecko ma wiedzie, kiedy
przychodzi jego czas? Na przykad w spoecznociach archaicznych chopiec
musia przej przez seri obrzdw, ktre mwiy mu, e jego czas
nadszed. Wiedzia wtedy, e nie jest ju dzieckiem i e musi strzsn
z siebie obcy wpyw, aby stan na wasnych nogach. My, w naszym
spoeczestwie, nie dysponujemy takim wyranie wyodrbnionym momen
tem ani oczywistym rytuaem, ktry mgby powiedzie mojemu synowi:
J este mczyzn. Gdzie jest dzi to przejcie?
CAMPBELL: Nie mam na to odpowiedzi. W'yobraam sobie, e musisz to
zostawi swemu chopcu; w ktrym momencie powinien on poczu, e
dysponuje ju wasn si. Mody ptak wie, kiedy moe lata. Tu obok
miejsca, gdzie jadamy niadania, mamy par ptasich gniazd i widzielimy ju
kilka ptasich rodzin, jak wywodz swoje mode na wiat. Te mae
stworzonka nigdy si nie myl. Siedz sobie na gazi, a poczuj, e
potrafi lata, i wtedy lec. Myl, e czowiek w gbi duszy jako to wie.
Mog na przykad powiedzie ci o paru znanych mi studentach sztuki.
Ot przychodzi chwila, kiedy wiedz ju oni wszystko, czego mg ich
nauczy dany artysta. Opanowali rzemioso i s gotowi do samodzielnego
lotu. Niektrzy z artystw pozwalaj na to swoim studentom. Czekaj na
ten ich lot. I nni pragn zaoy szko i student przekonuje si, e aby
rozwin skrzyda, musi by niemiy dla swego nauczyciela albo roz
powiada o nim paskudne rzeczy. Ale jest to wina samego nauczyciela,
ktry w stosownym czasie powinien by zda sobie spraw, e pupil pragnie
sobie polecie. Znani mi studenci, ci, ktrzy rzeczywicie s co warci,
wiedz, kiedy maj rusza o wasnych siach.
MOYERS: J est taka stara modlitwa: Boe, poucz nas, kiedy mamy
odej. Chyba powinnimy to wiedzie, nieprawda?
CAMPBELL: To jest wielki problem dla rodzicw. Rodzicielstwo to jedno
z najtrudniejszych powoa, jakie znam. Gdy pomyl, ile wyrzecze
kosztowao moich rodzicw wyprowadzenie na ludzi nas, ich dzieci c,
odczuwam prawdziwy podziw.
Mj ojciec by czowiekiem interesu, tote byby oczywicie bardzo
zadowolony, gdyby jego syn te wszed do biznesu i wzi go na swoje
barki. I rzeczywicie, zrobiem tak i przez par miesicy siedziaem z tat
w biznesie, ale potem pomylaem: Do licha, to nie dla mnie! A on
pozwoli mi odej. Przychodzi w yciu taka chwila, gdy przed samodziel
nym lotem samego siebie musisz podda prbie.
MOYERS: Mity z w y k l e pomagaj nam okr e li m o m en t startu.
CAMPBELL: Mity proponuj ci pewne gotowe formuy. Mwi na
przykad, e osignwszy okrelony wiek, powiniene sta si dorosym.
Ten wiek moe by jak sensownie wyliczon przecitn, ale w rzeczywis
toci, w jednostkowym yciu, moe by bardzo rny. Niektrzy ludzie
dojrzewaj wolno i poszczeglne etapy osigaj w stosunkowo pnym
wieku. Sam powiniene wyczuwa, w ktrym wanie jeste miejscu. Masz
tylko jedno ycie i yjesz za siebie, nie za szeciu innych ludzi. Trzeba na to
uwaa.
MOYERS: A co ze szczciem? J estem, dajmy na to, mody i chc by
szczliwy. Co mity mwi mi o szczciu?
CAMPBELL: Wasne szczcie uwiadamiasz sobie w ten sposb, e
zatrzymujesz w umyle chwile, gdy czujesz si najbardziej i naprawd
szczliwy - nie podekscytowany ani przejty dreszczem, ale po prostu
gboko szczliwy. To wymaga pewnej zdolnoci do samoanalizy. Co
mianowicie napenia ci szczciem? Trzymaj si tego, nie zwaaj, co mwi
ludzie. To wanie nazywam podaniem za swoim szczciem.
MOYERS: Ale w jaki s p o s b m i t o lo g i a m w i mi o m o i m szczciu?
CAMPBELL: Mity nie powiedz, co zapewni ci szczcie, ale powiedz, co
si stanie, gdy pjdziesz za swoim szczciem, jakie napotkasz przy tym
przeszkody.
W opowieciach amerykaskich I ndian jest na przykad motyw, ktry
nazwaem odrzuceniem zalotnikw. J est sobie moda, pikna i urocza
dziewczyna, ktrej modzi ludzie proponuj maestwo. Nie, nie - mwi
ona - nie ma w okolicy nikogo odpowiedniego dla mnie. Wtedy zjawia si
w - albo, gdy chodzi o chopca, ktry nie chce mie do czynienia
z dziewcztami, moe zjawi si krlowa ww z wielkiego jeziora.
Z chwil gdy panna odrzuca zalotnikw, wznosi si ponad swoj lokaln
sfer i sytuuje si w sferze wyszych mocy, wyszego niebezpieczestwa.
Pytanie tylko, czy potrafi im sprosta...
W innych indiaskich opowieciach mamy motyw matki i dwch maych
chopcw. Matka mwi: Moecie si bawi koo domw, ale nie idcie na
pnoc. Oni, rzecz jasna, id na pnoc. Poszukiwacze przygd.
MOYERS: A sk tkwi w czym?
CAMPBELL: W tym, e gdy odrzucasz zalotnikw, odmawiasz prze
kroczenia pewnej granicy, zaczyna si przygoda. Wkraczasz na nowy, nie
chroniony obszar. Nie zyskasz mocy twrczej, jeli nie pozostawisz za sob
wszystkiego, co zwizane, ustalone, wszystkich regu.
Mamy te legend irokesk ilustrujc ten motyw odrzucenia zalotnikw.
W wigwamie na skraju wioski ya razem z matk pewna dziewczyna. Bya
bardzo pikna, ale te nadzwyczaj dumna, wic nie chciaa adnego
z chopcw. Matka miaa przez ni okropnie duo zgryzot.
Pewnego dnia, gdy obie odeszy daleko od wioski, aby uzbiera drewna
na opa, nagle spowia je jaka zowieszcza ciemno. Nie by to wcale mrok
zapadajcej nocy. Kiedy ogarnia ci ciemno tego rodzaju, moesz by
pewien, e jest to sprawka jakiego czarownika. Matka mwi wic:
Zbierzmy troch kory, aby postawi wigwam; nazbieramy te drzewa na
ognisko i po prostu przenocujemy tutaj.
Uwiny si z tym raz dwa, zrobiy sobie kolacj, po czym matka posza
spa. Wtem dziewczyna podnosi wzrok i widzi stojcego przed ni
wspaniaego modzieca przystrojonego szarf z wampumem i piknymi
czarnymi pirami; w sumie go cakiem do rzeczy. Mwi do niej:
Przyszedem, aby ci polubi. Czekam na odpowied.
Ona na to: Musz naradzi si z matk.
Zasiga zdania matki, a ta przyjmuje modzieca, ktry w dowd
swych powanych zamiarw wrcza jej swj pas z wampumem. Potem
zwraca si do dziewczyny: Chciabym, eby dzisiaj wieczorem przysza
do mojego obozu. Dziewczyna idzie z nim. Zwykli ludzie nie byli
dostatecznie dobrzy dla tej modej damy, wic teraz dostaje ona co
rzeczywicie ekstra.
Ilustracja Stevena Partona.
Ku j e j %d%iwieniu wyciga j z wody.
Nie wiedziaa, \e jest w woduje.
Innymi sowy, poprzez maestwo
przeniosa si \e sfery racjonalnej, wiadomej,
w sfer rzdzon przymusami niewiadomego.
MOYERS: Gdyby nie powiedziaa nie pierwszym absztyfikantom,
ktrzy pojawili si rutynowo, w ramach spoecznego konwenansu...
CAMPBELL: ...to nie spotkaaby jej ta przygoda. A przygoda jest dziwna
i cudowna. Dziewczyna towarzyszy modziecowi do jego wioski, wchodzi
do jego chaty. Spdzaj razem dwie doby, a trzeciego dnia chopak mwi do
dziewczyny: Dzi wychodz na polowanie. I wychodzi. Ledwo jednak
zatrzasn za sob drzwiczki, ona syszy na zewntrz jaki dziwny dwik.
Cay dzie spdza sama, a kiedy zapada wieczr, znw syszy ten dziwny
dwik. Drzwi wejciowe otwieraj si nagle i do rodka wpeza kolosalnych
rozmiarw w o dlastym, ruchliwym jzyku. Skada swj eb na jej
podoku i mwi: Teraz wyiskaj mnie. Ona go iska i znajduje na jego
gowie mnstwo rnych okropnych rzeczy; gdy wytuka je wszystkie, on
podnosi gow, wylizguje si z chaty i oto drzwiczki niemal w tej samej
chwili, w ktrej zamkny si za nim, znw si otwieraj, do izby za wchodzi
ten sam co przedtem przystojniak, maonek dziewczyny. Czy baa si
mnie, gdy przed chwil przyszedem do ciebie w tej innej postaci? pyta.
Nie odpowiada ona ani troch.
Nazajutrz znw wychodzi na polowanie, ona te zaraz opuszcza chat, by
nazbiera drzewa na opa. Pierwsze, co widzi, to ogromnego wa
wygrzewajcego si na skaach; potem widzi jeszcze jednego i jeszcze
jednego. Robi jej si jako dziwnie, nieswojo, odczuwa tsknot za domem
i zniechcenie, wic wraca do chaty.
Wieczorem w znw przypeza, odchodzi i wraca jako czowiek. Na
trzeci dzie po jego odejciu moda kobieta postanawia sprbowa
wydosta si z tego miejsca. Wychodzi z chaty i zapuszcza si w las;
przystaje, namyla si i nagle syszy glos. Odwraca si i spostrzega maego
starego czowieczka, ktry mwi do niej: Dziecko, widz, e masz kopot.
Czowiek, ktrego polubia, jest jednym z siedmiu braci. S to wielcy
czarownicy, a ludzie tego rodzaju maj zwykle serca gdzie indziej, nie
w swoich ciaach. Wracaj do chaty i poszukaj pod wyrkiem tego z braci,
ktremu jeste polubiona; znajdziesz tam ukryty worek z siedmioma
sercami. J est to znany na caym wiecie standardowy motyw szamanistycz-
ny: czarownik nie nosi swojego serca w ciele, wic nie mona go zabi.
Najpierw trzeba by odnale i zniszczy serce.
Dziewczyna wraca do chaty, znajduje worek z sercami i wybiegajc syszy
gos: Stj, stj! Woa na ni, rzecz jasna, czarownik. Ona biegnie nadal,
gos za woa: Moe mylisz, e uciekniesz ode mnie, ale nigdy ci si to nie
uda.
Dziewcz zaczyna ju opada z si, ale znw syszy gos maego staruszka.
Pomog ci - mwi do niej i ku jej zdziwieniu wyciga j z wody. Nie
wiedziaa, e jest w wodzie. Innymi sowy, przez maestwo przeniosa si
ze sfery racjonalnej, wiadomej, w sfer rzdzon przymusami niewiadome
go. Taki jest zawsze symboliczny sens przygd dziejcych si pod wod.
Osobowo czowieka obsuwa si ze sfery dziaa kontrolowanych w sfer
zdarze transpersonalnych, ktrymi wada lepy mus. By moe da si nad
nimi zapanowa, a moe nie.
Dalszy cig tej historii jest taki: gdy staruszek wyciga z wody
dziewczyn, widzi ona, e znajduje si w otoczeniu gromady staruszkw
podobnych kropka w kropk do jej wybawiciela. S to Grzmotowadcy,
reprezentujcy potgi wyszej atmosfery. Oznacza to, e nadal przebywa
ona w sferze transcendentnej, w ktrej znalaza si, odrzucajc zalotnikw.
Dopiero teraz, oderwawszy si od negatywnego aspektu tych mocy,
zawadna aspektem pozytywnym.
Ta irokeska opowie jest bardzo duga, jest w niej jeszcze o tym, jak
nasza moda kobieta, teraz ju w subie wyszych mocy, pomoga im
w zniszczeniu zych potg otchani i jak pniej, wdrujc wrd nawanicy,
odnalaza drog do chaty swej matki.
MOYERS: Czy to wanie opowiadasz swoim studentom, aby zilustrowa
tez, e sama przygoda bdzie dla nich jedyn nagrod, o ile pjd za swoim
szczciem i wykorzystaj szans, jak oferuje im ycie?
CAMPBELL: Tak, przygoda jest swoj wasn nagrod, tyle e zawsze
niebezpieczn, kryjc w sobie ze i dobre moliwoci, a wszystkie poza
nasz kontrol. Idziemy wasn drog, nie drog Taty ani Mamy, tote nic
nas nie chroni na obszarze poddanym wadzy potg wyszych ni te, ktre
znamy. Czowiek musi mie jakie wyczucie moliwych na tym polu
konfliktw, i gar archetypowych historii w rodzaju powyszej moe nam
pomc w zorientowaniu si, czego moemy oczekiwa. J eli bylimy
zuchwali* i zupenie nie nadawalimy si do roli, w jak sami si
\V oryg . impudwif - zuchwah , ,,bezvsrvdnv\
Ni ewykl uczone jednak, e jest tu bd l iterowv
i e naleaobv raczej czvta i n ipm datf
ni erozwana, nj erozrropm , ni eroz,sdnv.
wpakowalimy, nasze maestwo stanie si istnym piekem i chaosem. Ale
nawet w takiej sytuacji moemy usysze gos ratunku, dziki czemu
niebezpieczna przygoda zmieni si w co tak wspaniaego, e przekroczy
wszelkie nasze wyobraenia.
MOYERS: Wygodniej jest siedzie w domu, w onie, nie wyrusza w ad
n podr.
CAMPBELL: Tak, ale wwczas twoje ycie moe wyjaowie, poniewa
nie wdrujesz wasnym szlakiem, choby i ryzykownym. Z tej drugiej
strony zdarzyo mi si kiedy dowiadczenie wprost przeciwne i zupenie
zdumiewajce - spotkaem mianowicie i poznaem bliej czowieka, ktrego
caa modo upyna pod kontrol i kierownictwem innych, ludzi
wysokiego i niskiego szczebla. Ten mj przyjaciel jest Tybetaczykiem,
ktry w dziecistwie zosta rozpoznany jako kolejne wcielenie pewnego
opata inkarnujcego si nieprzerwanie od mniej wicej siedemnastego
wieku. Zabrano go do klasztoru, gdy mial okoo czterech lat, i od tej chwili
nikt go nigdy nie pyta, na co ma ochot, tylko we wszystkim musia co do
joty przestrzega zalece i poucze swoich mistrzw. Cale jego ycie
zaplanowano zgodnie z rytualnymi wymogami obowizujcymi w tybetas
kim klasztorze buddyjskim. Kady etap jego duchowego rozwoju by
witowany stosownymi ceremoniami. J ego osobiste ycie zostao przenie
sione w wymiar archetypowej wdrwki, tote, chocia na pierwszy rzut
oka mogoby si wydawa, e nie cieszy si on bodaj odrobin osobistego
ycia, w istocie toczyo si ono na bardzo gbokim, archetypicznym
poziomie, jak ycie bstwa.
W 1959 r. to ycie skoczyo si. Garnizon komunistycznych wojsk
chiskich stacjonujcy w Lhasie zbombardowa letni paac Dalajlamy
i rozpocz si okres masakr. Wok Lhasy znajdoway si klasztory liczce
nawet do szeciu tysicy mnichw; wszystkie zostay zniszczone, a mnichw
i Opatw zabijano i torturowano. Wielu ucieko, razem z setkami innych
uchodcw, przez niemal niedostpne Himalaje do Indii. J est to straszliwa
historia, w duej mierze nie znana.
Wszyscy ci zmaltretowani ludzie dotarli w kocu do I ndii, ktre ledwo
s w stanie zapewni opiek wasnej ludnoci; wrd uchodcw by
sam Dalajlama i szereg czoowych dostojnikw oraz przeorw wielkich
klasztorw, obecnie zniszczonych. Wszyscy byli zgodni: buddyjski Tybet
przesta istnie. Wobec tego mojemu przyjacielowi i innym modym
mnichom, ktrym udao si uciec, poradzono, aby uwaali si za zwol
nionych ze lubw, tak e mog swobodnie zadecydowa, czy nadal chc
w jakiej formie prowadzi ycie mnichw, czy te zrezygnowa z tego
i prbowa jako inaczej, na nowo uksztatowa swoje ycie stosownie do
potrzeb i moliwoci wspczesnego czowieka wieckiego.
Mj przyjaciel wybra to ostatnie, niewiadom, rzecz jasna, jakie czekaj
go na tej drodze rozczarowania, ubstwo i cierpienia. Byo mu naprawd
bardzo ciko, ale przetrwa to jako, okazujc si ducha i spokj witego.
Nic nie wytrca go z rwnowagi. Znam go i pracuj z nim ju od dziesiciu
lat, a przez cay ten czas nie syszaem od niego ani jednego sowa
oskarenia przeciwko Chiczykom bd narzekania na to, jak potraktowano
go tu, na Zachodzie. Rwnie od Dalajlamy nigdy nie usyszysz sowa urazy
ani potpienia. Wszyscy ci ludzie i ich przyjaciele stali si ofiarami
straszliwego wstrzsu i okropnej przemocy, a jednak nie ma w nich
nienawici. Wanie od tych ludzi dowiedziaem si, czym jest religia dzisiaj
prawdziwa, ywa religia.
MOYERS: Kochaj swych nieprzyjaci.
CAMPBELL: Kochaj swych nieprzyjaci, bo oni s narzdziami twego
losu.
MOYERS: Co mity mwi nam o Bogu, ktry pozwala na mier,
w stosunkowo krtkim odstpie czasu, dwojga dzieci w jednej rodzinie,
i ktry nadal dowiadcza j jedn klsk po drugiej? Przypominam sobie
histori modego Buddy, ktry na widok zgrzybiaego starca powiedzia:
Haba narodzinom, bo kadego, kto si narodzi, dotknie staro. Co
mity mwi o cierpieniu?
CAMPBELL: Skoro ju wspomniae o Buddzie, porozmawiajmy o tym
przykadzie. Opowie o dziecistwie Buddy mwi, e urodzi si on jako
ksi i e przy jego narodzinach prorok powiedzia ojcu, i dziecko, gdy
doronie, stanie si albo wadc, albo nauczycielem wiata. Poczciwego
krla interesowa tylko wasny fach, i profesja nauczyciela jakiegokolwiek
rodzaju bya ostatni rzecz, ktrej by yczy swojemu synowi. Urzdzi
wic wszystko tak, aby dzieciak wychowywa si w wyjtkowo piknym
paacu, gdzie nie miao prawa bytu nic bodaj odrobin brzydkiego ub
niemiego, co mogoby zwrci jego umys ku sprawom powanym. Pikne
mode kobiety gray na instrumentach i opiekoway si chopcem. Byy tam
te rozkoszne ogrody, sadzawki pene lotosw i tak dalej.
Ale pewnego dnia mody ksi powiedzia do swego wonicy, ktry by
mu najbliszym przyjacielem: Chciabym pojecha do miasta i zobaczy,
jak ludzie tam yj. Usyszawszy to, ojciec dooy wszelkich stara, aeby
jego syn, mody ksi, nie zobaczy nic z udrk i ndz ycia na tym wiecie.
J ednake bogowie czuwali nad tym, aby w ojcowski program dla syna
spez na niczym.
Gdy wic krlewski wz toczy si przez miasto czyciutko wy
sprztane, przystrojone, tak by nic szpetnego nie rzucao si w oczy - jeden
z bogw przybra posta zgrzybiaego starca i stan sobie tak, by ksi go
zauway. Co to jest? - spyta mody ksi swego wonic, a ten odpar:
To jest stary czowiek. Staro.
Czy wszyscy ludzie starzej si? - zapyta ksi.
O, tak - odrzek wonica.
A wic haba yciu - powiedzia, gboko wstrznity, mody ksi,
i przybity poprosi, aby zawraca do domu.
Nastpnym razem ujrza czowieka chorego; by wychudy i saby, krok
mia chwiejny. I znw, dowiadujc si, co oznacza ten widok, ksi upad
na duchu i kaza zawraca do paacu.
Za trzecim razem ujrza zwoki w otoczeniu aobnikw. To jest
mier - powiedzia wonica.
Ruszaj z powrotem rzek ksi. - Musz poszuka jakiego sposobu
wyzwolenia si z wadzy tych niszczycieli ycia staroci, choroby
i mierci.
J eszcze jedna wycieczka do miasta - i co widzi? Tym razem jest to
ebrzcy mnich. Co to za czowiek? - pyta.
To wity m - brzmi odpowied wonicy. M, ktry porzuci
dobra tego wiata i yje bez pragnie ani bojani. Za czym, powrciwszy
do paacu, mody ksi postanawia opuci dom ojcowski i uda si na
poszukiwanie sposobu uwolnienia si od smutkw ycia.
MOYERS: Zdaje si, e wikszo mitw mwi, i cierpienie to nieodcz
na cz ycia, i e nie sposb go omin...
CAMPBELL: Nie znam takiego, ktry by zapewnia czowieka, e yjc nie
bdzie cierpia. Mity mwi nam, jak stawi czoo cierpieniom, znosi je
i interpretowa, ale nie mwi, e w yciu nie moe albo nie powinno by
cierpienia.
Gdy Budda mwi, e istnieje wyzwolenie si z cierpienia, to mwi
o nirwanie; nie jest ona adnym miejscem, jak niebo, lecz stanem umysu,
stanem psychicznym, w ktrym czowiek jest wolny od poda i lkw.
MOYERS: A jego ycie staje si...
CAMPBELL: ...harmonijne, uadzone, afirmujce.
MOYERS: N a w et cierpienie?
CAMPBELL: Absolutnie tak. Buddyci mwi o bodhisattwie - istocie,
ktra poznaa niemiertelno, ale dobrowolnie wkracza w sfer rozdrob
nionego czasu, aby ochoczo, radonie uczestniczy w smutkach tego wiata.
Oznacza to nie tylko samemu dowiadcza tych smutkw, ale mie
wspczujcy udzia w smutkach innych ludzi. Wspczucie jest to roz
budzenie si serca ze zwierzcego egotyzmu do czowieczestwa. Przecie
wsp-czucie to w istocie wsp-cierpienie...
MOYERS: A l e nie c hc es z chyba p o w ie d z i e , e w s p cz u c i e us prawied
l iw ia cierpienie?
CAMPBELL: Oczywicie, e usprawiedliwia - w tym sensie, i przyznaje:
tak, cierpienie jest yciem.
MOYERS: Przypomina, e yciu towarzyszy cierpienie.
CAMPBELL: Tak, towarzyszy, ale cakiem si od niego nie uwolnisz. Kto,
kiedy i gdzie na tym wiecie by zupenie wolny od yciowych zgryzot?
Doznaem kiedy olnienia dziki pewnej kobiecie, od wielu lat cierpicej
bardzo mocno wskutek jakiej dolegliwoci, ktra dotkna j w modych
latach. Wychowano j jako wierzc chrzecijank, wic uwaaa, e jest to
kara, ktr Bg spuci na ni za co, ktra wwczas zrobia albo czego nie
zrobia. J ej udrka bya duchowa i zarazem fizyczna. Powiedziaem jej, e
jeli pragnie ulgi, nie powinna negowa, lecz wanie afirmowa fakt
jednoci swego cierpienia i swego ycia, i to, e wanie dziki cierpieniu
staa si szlachetn istot, ktr obecnie jest. J ednake mwic to wszystko
mylaem: Kime ja, u licha, jestem, aby mwi takie rzeczy komu, kto
naprawd cierpi, ja, ktry w yciu poznaem co najwyej bl zbw?
A jednak wanie wtedy, podczas tej rozmowy owa kobieta, przyznajc, e
cierpienie uksztatowao jej ycie i byo dla niej nauczycielem - przeya
nawrcenie. Pniej (a byo to wiele, wiele lat temu) utrzymywaem z ni
kontakt i wiem, e istotnie jest to ju nie ta sama osoba.
MOYERS: Nagle doznaa owiecenia...
CAMPBELL: Tak i byem tego wiadkiem.
MOYERS: Pod wpywem czego, co jej powiedziae, nawizujc do
mitologii?
CAMPBELL: Tak, cho troch trudno to wytumaczy. Ot wpoiem
w ni przewiadczenie, e sama jest przyczyn wasnego cierpienia, e
w jaki sposb sama je spowodowaa. U Nietzschego spotykamy wan ide
amor Jati, czyli umiowania wasnego losu, to znaczy w istocie wasnego
ycia. Wedug niego, jeli mwisz nie choby tylko jednemu skadnikowi
swojego ycia, to drzesz na strzpy cao. Ponadto twierdzi on, e im
wiksze i groniejsze jest wyzwanie sytuacji, ktr czowiek ma zasymilo
wa, tym wikszy jest format tego, kto potrafi to uczyni. Demon, ktrego
zdolny jeste przekn, udziela ci swojej siy, a im wikszy jest bl ycia,
tym wicej od niego dostajesz.
Moja znajoma mylaa: To zrobi mi Bg. Powiedziaem jej: Nie,
zrobia to sobie sama. Bg jest w tobie. Sama jeste swoim stwrc. J eli
odnajdziesz w sobie miejsce, z ktrego wywioda to wszystko, potrafisz
z tym y i zaakceptowa to, moe nawet cieszy si tym jako swoim
yciem.
MOYERS: Jedyn alternatyw by o b y nie y.
CAMPBELL: Wszelkie ycie jest cierpieniem - powiedzia Budda,
a znw u J oycea masz zdanie: Czy ycie warte jest ycia? *
MOYERS: A co z modym czowiekiem, ktry mwi: Nie postanawia
em, e przyjd na wiat, decyzj podjli za mnie rodzice.
CAMPBELL: Freud mwi, e za wszystkie niedogodnoci naszego ycia
mamy wini rodzicw; Marks - e wysze klasy spoeczestwa. Ale
jedynymi winnymi jestemy my sami. Tak wynika z bardzo uytecznej
* W ory gi nal e zdani e co brzmi : Is life worth Uaving? Mamv w ni m oczywi ste b d,
wyni k e zapewne ze sposobu przygotowani a tekstu tej ksi ki (z zapi su magnetof onowego).
l.eaning znaczy porzuceni e , odej ci e , pozostawi eni e ,
temczasem powi nni my tu mi e Iwing - yci e , przeywani e .
Nb. oba s owa wymawi ane s do podobni e.
indyjskiej idei karmana. Twoje ycie jest owocem twych wasnych dziaa.
Nie moesz wini nikogo oprcz siebie samego.
MOYERS: No dobrze - ale przypadek! Pijany kierowca skrca i uderza
w ciebie. To nie twoja wina, nie zrobie sobie tego sam...
CAMPBELL: Czy, patrzc na swoje ycie pod tym ktem, widzisz w nim
co, co nie byoby wynikiem przypadku? Chodzi o to, eby umie
zaakceptowa przypadek. Ostatecznym oparciem dla ycia jest przypadek
- na przykad ten, e twoi rodzice si spotkali! Przypadek - albo to, co
przypadkiem moe si wydawa - jest rodkiem, przez ktry urzeczywistnia
si ycie. Problem polega nie na tym, by potpia bd wyjania
pojawiajce si ycie, ale by dawa sobie z nim rad. Na przykad gdzie
wybucha nowa wojna, zostajesz wcielony do armii i masz przed sob pi,
sze lat ycia nioscego cay szereg zupenie nowych, przypadkowych
zdarze. Najlepsza rada to przyj je wszystkie tak, j ak gdyby tego
wanie pragn. W ten sposb wczasz w to wszystko swoj wol.
MOYERS: We wszystkich tych mitologicznych wdrwkach jest jakie
miejsce, ktre kady pragnie znale: buddyci mwi o nirwanie, J ezus
mwi o pokoju, o domu z wieloma mieszkaniami. Czy takie miejsce, ktre
trzeba znale, jest czym typowym dla podry bohatera?
CAMPBELL: To miejsce trzeba znale w sobie samym. Wiem troch
0 tvm, bo uprawiaem sport. Zawodnik bdcy w szczytowej formie ma
w sobie takie ciche miejsce, wok ktrego jako obracaj si wszystkie jego
dziaania. J eli on sam rzuca si cay w to pole dziaania, nie osignie
oczekiwanego wyniku. Moja ona, tancerka, mwi, e dokadnie tak samo
jest z tacem. Mamy w sobie jaki orodek spokoju, ktry trzeba rozpozna
1utrzyma. Tracc go, stajemy si upem napi i zaczynamy rozpada si
od rodka.
Takim centrum spokoju jest buddyjska nirwana. Buddyzm to religia
psychologiczna, jej punktem wyjcia jest psychologiczny problem cier
pienia. Wszelkie ycie jest pene zgryzot, ale przecie jest z nich jakie
wyjcie wanie nirwana, bdca stanem umysu bd wiadomoci, a nie
adnym miejscem, jak niebo. Ona jest tu, wrd zgieku ycia. To stan,
ktry odnajdujesz z chwil, gdy si napdow twego ycia przestaj by
przymusy pragnie, lkw i spoecznych obowizkw, gdy ju odnalaz
w sobie orodek wolnoci i moesz dziaa swobodnie, wedle swej woli, bo
tkwisz w nim. Dobrowolne dziaanie, pynce z tego centrum, jest
dziaaniem bodhisattwy, jest ochoczym wspuczestniczeniem w smutkach
wiata. Nic nie zniewala ci gwatem, bo uwolnie si ju od zniewolicieli
strachu, dzy i obowizku. To oni s wadcami wiata.
W tybetaskim buddyzmie istnieje bardzo pouczajce malowido przed
stawiajce tak zwane K oo ycia. W klasztorach to malowido umieszcza si
nie wewntrz budynku, ale na jego cianie zewntrznej. Malunek przed
stawia obraz wiata, jaki ukazuje si umysowi sparaliowanemu jeszcze
przez strach przed Panem mierci. Sze sfer bytu wyobraonych jest jako
szprychy wiecznie obracajcego si koa: sfera ycia zwierzcego, nastpnie
ludzka, potem sfera bogw niebieskich i czwarta - dusz cierpicych kary
piekielne. Pita sfera naley do wojowniczych anty bogw albo Tytanw.
I na koniec szsta - sfera wygodniaych upiorw, dusz tych, w ktrych
mioci dla innych byo przywizanie, lgnicie, oczekiwanie. Wygodniae
upiory maj ogromne, nienasycone brzuchy i usta malekie jak dziurki po
szpilce. J ednake porodku kadej z tych sfer widzimy posta Buddy
symbolizujc moliwo wyzwolenia i owiecenia.
W piacie koa mamy trzy symboliczne zwierzta wini, koguta i wa.
To siy, dziki ktrym koo si krci niewiedza, podanie i zo.
Wreszcie obrcz koa reprezentuje ciasny horyzont wiadomoci czowieka,
ktrym powoduje ta trjca si z piasty i ktrego trzyma w swoim ucisku
strach przed mierci. W rodku, wok piasty i tych jej trzech trucizn,
wida dusze spadajce w ciemno oraz inne, wznoszce si ku owieceniu.
MOYERS: Czym jest owiecenie?
CAMPBELL: J est to uwiadomienie sobie, e jedna i ta sama wieczno
promieniuje z wszystkich rzeczy, obojtne, czy w perspektywie czasowej s
one osdzane jako dobre czy te jako ze. eby do tego doj, musisz
cakowicie wyzwoli si z podania dbr tego wiata i ze strachu przed ich
utrat. Nie sdcie, abycie nie byli sdzeni takie sowa J ezusa czytamy.
Gdyby wrota postrzegania byy czyste napisa Blake czowiek
widziaby wszystko tak, jak jest, jako nieskoczono.
MOYERS: Trudna to droga. ..
CAMPBELL: To droga podni ebna.
MOYERS: Czy naprawd tylko dla witych i mnichw?
CAMPBELL: Nie; myl, e rwnie dla artystw. Prawdziwy artysta to
ten, kto potrafi rozpozna i odda co, co Joyce nazwa promieniowa
niem rzeczy, ich epifani albo objawieniem ich wewntrznej prawdy.
MOYERS: Czy jednak caa reszta, my, zwyczajni miertelnicy, nie zo
stajemy w tym wszystkim gdzie daleko z tyu?
CAMPBELL: Nie sdz, eby istniao co takiego jak zwyczajny miertel
nik. Kady ma moliwo przeycia - na swoj miar zachwycenia,
olnienia. Musi tylko je rozpozna i nastpnie pielgnowa, i obcowa z tym
stale. Zawsze odczuwam przykro, gdy ludzie mwi o zwyczajnych
miertelnikach, bo ja nigdy nie spotkaem nikogo zwyczajnego ani
mczyzny, ani kobiety, ani dziecka.
MOYERS: Czy wic sztuka jest jedyn drog do tego owiecenia?
CAMPBELL: Sztuka i religia to dwie najbardziej wskazane drogi.
Nie sdz, e mona to osign wycznie przez filozofi akademick,
ktra wszystko wika w pojcia. Natomiast po prostu ycie z sercem
wspczujco otwartym na innych oto droga stojca otworem dla
wszystkich.
MOYERS: A wic przeycie owiecenia dostpne jest kademu, nie tylko
witym lub artystom. J eli jednak potencjalnie jest ono w kadym z nas,
gboko zamknite w skrzyni pamici, to jak t skrzyni otworzy?
CAMPBELL: Kto w tym otwieraniu musi ci pomc. Moe masz bliskiego
przyjaciela lub dobrego nauczyciela? Ta pomoc moe przyj od konkretnej
istoty ludzkiej albo od jakiego przeycia w rodzaju wypadku samo
chodowego bd od szczeglnie mdrej ksiki. J eli o mnie idzie, na og
otrzymuj j od ksiek, cho miaem te w yciu wielu wspaniaych
nauczycieli.
MOYERS: Czytajc twoje prace, myl sobie: Panie Moyers, mitologia
oddaa ci t wielk przysug, e umiecia ci na gazi bardzo starego
drzewa. J este okruchem spoecznoci yjcych i umarych, ktra istniaa na
dugo przed twoim pojawieniem si tutaj i ktra bdzie istnie jeszcze dugo
po twym odejciu. Ona ci ywia i ochraniaa, i ty ze swej strony te
powiniene ywi j i ochrania.
CAMPBELL: Tak, zapewniam ci, e moe ona by wielk podpor
w yciu. To zdumiewajce, jak ogromnie moje ycie wzbogacio si,
czerpic z tej skarbnicy.
MOYERS: Ludzie jednak pytaj: czy mit to nie kamstwo?
CAMPBELL: Nie, mitologia nie jest kamstwem, jest poezj, bo operuje
metaforami. K to trafnie stwierdzi, e mitologia jest przedostatni prawd
- przedostatni, bo tej ostatecznej nie mona uj w sowach. Ona jest poza
wszelkim sowem i obrazem, poza t graniczn obrcz buddyjskiego Koa
ycia. Mit wyrzuca umys poza t obrcz, ku czemu, co moe by poznane,
ale nie moe by wypowiedziane. A wic jest to prawda przedostatnia.
J est wane, bymy przeywali ycie, dowiadczajc a wic i majc
wiadomo - jego tajemnicy, a take naszej wasnej tajemnicy. To nadaje
yciu blask, now harmoni, now wspaniao. Mylenie w kategoriach
mitologicznych pomaga nam doj do zgody z tym, co nieuchronnie nas
czeka na naszym padole ez. Czowiek uczy si rozpoznawa wartoci
pozytywne w tym, co na pierwszy rzut oka wydaje mu si ciemnym,
negatywnym aspektem ycia. Cay problem sprowadza si do tego, czy
potrafimy rzec wspaniaomylne tak naszej przygodzie.
MOYERS: Przygodzie heroicznej?
CAMPBELL: Tak, heroicznej - bo samo ycie jest ryzykown przygod.
Wczesna bogini.
Kiedy jako stwrc masz Bogini,
to j e j wasne ciao
jest wszechwiatem,
jest ona tosama wszechwiatem.
Szu oddzielajcy Sibu od Nut.
Czysto mylaem, j mitologia jest sublimacj
obraza matki.
Mwimy o Matce-Ziemi.
W Egipcie masz Matk-Niebo,
Bogini Nut,
przedstawian jako caa sfera niebieska.
257_
PODARUNEK
BOGINI
Mity o Wielkiej Bogini
ucz wspczucia dla wszystkiego,
co yje. Dz^ki nim zaczynasZ
szanowa prawdziw wito
samej z}emi>
gdyjest ona ciaem Bogini.
MOYERS: Pacierz zaczyna si od sw: Ojcze nasz, ktry jest w nie
bie... Czy mgby si zaczyna sowami Matko nasza?
CAMPBELL: Jest to obraz symboliczny. Odniesieniem dla wszystkich
obrazw religijnych i mitologicznych s poziomy wiadomoci albo pola
dowiadczenia, potencjalnie obecne w ludzkim duchu. Te obrazy wywouj
postawy i przeycia dostosowane do medytacji nad tajemnic rda,
z ktrego wypywa twj wasny byt.
Istniay takie systemy religijne, w ktrych pierwszym rodzicielem,
rdem, bya matka. Matka w istocie to rodziciel bardziej bezporedni ni
ojciec, bo kady rodzi si z matki, a pierwszym dowiadczeniem kadego
noworodka rwnie jest matka. Czsto mylaem, e mitologia jest
sublimacj obrazu matki. Mwimy o Matce-Ziemi. W Egipcie masz
Matk-Niebo, Bogini Nut, przedstawian jako caa sfera niebieska.
MOYERS: W Egipcie, w jednej ze wity, staem jak urzeczony, gdy po
raz pierwszy zobaczyem na suficie posta Nut.
CAMPBELL: Tak, znam t wityni.
MOYERS: Robi ogromne wraenie, bo potrafi budzi lk, a jednoczenie
jest bardzo zmysowa.
CAMPBELL: Tak. Idea Bogini zwizana jest z faktem, e narodzie si
z matki, ale ojca moesz nie zna albo te on ju nie yje. W utworach
epicznych czsto bywa tak, e gdy bohater si rodzi, jego ojciec ju nie yje
albo przebywa w jakim innym miejscu, tote bohater musi wyruszy na
jego poszukiwanie.
W historii wcielenia J ezusa - przynajmniej w jej warstwie symbolicznej
- jego ojcem by ojciec niebieski. J ezus, idc na krzy, wyrusza do ojca,
matk za pozostawia. A krzy, symbolizujcy ziemi, jest te symbolem
matki. Tak wic J ezus, wiszc na krzyu, pozostawia swe ciao matce, od
ktrej to ciao otrzyma, i odchodzi do ojca, ktry jest najwyszym,
transcendentnym rdem tajemnicy.
MOYERS: W jaki sposb to poszukiwanie ojca oddziaywao na nas
w cigu wiekw?
CAMPBELL: J est to jeden z gwnych tematw mitw. Istnieje pewien
drobny motyw, wystpujcy czsto w opowieciach o bohaterach; gdy
chopiec mwi: Mamo, kto jest moim ojcem? Matka zwykle odpowiada:
Widzisz, on jest tam a tam, po czym chopiec wyrusza na poszukiwanie
ojca.
W Odysei Telemach, syn Odyseusza, jest malekim berbeciem, gdy
Odyseusz wyrusza na wojn trojask. Wojna trwa dziesi lat, a w drodze
powrotnej Odyseusz przepada gdzie w tajemniczym, mitycznym wiecie
Srdziemnomorza na nastpne dziesi lat. Przed Telemachem, majcym ju
dwadziecia lat, pojawia si Atena i mwi mu: I d i odszukaj swego ojca.
Ale Telemach nie wie, gdzie jest ojciec, idzie wic do Nestora i pyta: J ak
mylisz, gdzie moe by mj ojciec? Nestor odpowiada: I d spyta
Proteusza. Telemach wdruje, szukajc ojca.
MOYERS: W Wojnach gwiezdnych Luk Skywalker mwi do swoich
towarzyszy: Szkoda, e nie znaem swego ojca. W tym obrazie po
szukiwania ojca jest co imponujcego. Dlaczego nie szuka si matki?
CAMPBELL: C, matka po prostu jest tu zawsze. Rodzisz si z matki,
ona ci karmi, uczy i wychowuje a do czasu, kiedy musisz poszuka ojca.
Ot odnalezienie ojca ma cisy zwizek z odnalezieniem wasnego
charakteru i losu. Istnieje przekonanie, e charakter dziedziczymy po ojcu,
natomiast ciao i, bardzo czsto, umys po matce. J ednake tajemnic jest
wanie twj charakter i tene charakter jest twoim losem, przeznaczeniem.
Tak wic poszukiwanie ojca jest wanie symbolem odkrywania wasnego
przeznaczenia.
MOYERS: Zatem, odnajdujc ojca, odnajdujesz samego siebie?
CAMPBELL: W angielszczynie mamy sowo at-one-ment, z-jedno-czenie
z ojcem*. Przypominasz sobie, jak to J ezus, wwczas chopczyk liczcy
okoo dwunastu lat, zgubi si w J erozolimie. Rodzice poszukuj go
wszdzie i odnajduj wreszcie - w wityni, dyskutujcego z doktorami
prawa. Pytaj go wtedy: Synu, czemu nam to uczyni? Czemu przyprawi
nas o taki strach i niepokj? A on mwi: ,,Czv nie wiedzielicie, e
powinienem by w tym, co naley do mego Ojca? Ma dwanacie lat - wiek
modzieczych wtajemnicze, dowiadywania si, kim si jest.
MOYERS: Ale co si przez ten czas stao z tym szacunkiem, jakim
w pierwotnych spoeczestwach otaczano posta Bogini, Wielk Bogini,
matk-ziemi? Co si z tym stao?
* Angi el ski e s owo alonenien- znaczy w aci wi e skrucha", pokuta
i ni e ma adnego etymol ogi cznego zwi zku ze zwrotem al one
razem , w j ednoci
co zdaj e si sugerowa ]. Campbel l .
A
B
A. Wizerunek przedstawiajcy narodziny.
B. Sowioksztatna bogini odrodzonego ycia.
Element Reski przedstawia to, co w terminologii Kaniowskiej
nazywamy jor ma mi naoczjtoci.
esko jest samym czasem i przestrzeni,
a kryjca s z.a ni tajemnica
wykracza poza wszelkie pary przeciwiestw.
Nie jest wic ona ani mskim, ani eskim.
Jest w niej wszystko, tote bogowie s jej dziemi.
CAMPBELL: Ten szacunek kojarzy si gwnie z rolnictwem i ze
spoecznociami rolniczymi. Ma on zwizek z ziemi. Kobieta rodzi,
dokadnie tak jak ziemia rodzi roliny. Daje pokarm, tak jak roliny. Tote
magia eska i magia ziemi s tym samym. S powizane. A personifikacja
energii rodzcej formy i karmicej formy jest, co oczywiste, rodzaju
eskiego. Wanie w rolniczym wiecie staroytnej Mezopotamii, nad
egipskim Nilem i we wczesnych systemach opartych na hodowli rolin
Bogini jest dominujc postaci mityczn.
W Europie znaleziono setki wczesnoneolitycznych figurek Bogini, ale
prawie ani jednego poska mskiego. W figurach byka i niektrych innych
zwierzt, jak knura albo koza, mona upatrywa symbole siy mskiej, ale
jedynym materialnie wyobraanym bstwem bya w owym czasie Bogini.
Kiedy jako stwrc masz Bogini, jej wasne ciao jest wszechwiatem.
J est ona tosama z wszechwiatem. Taki wanie sens zawiera posta Bogini
Nut, ktr widziae w egipskiej wityni. J est ona ca sfer niebios,
mieszczc w sobie wszelkie ycie.
MOYERS: Albo taka scena: Bogini poyka soce. Pamitasz?
CAMPBELL: Chodzi o to, e ona poyka soce na zachodzie, a rodzi je na
wschodzie; podczas nocy soce wdruje przez jej ciao.
MOYERS: A w i c dla tamtych ludzi by o b y czym naturalnym wyja
nianie d z i w w wiata przez o d w o y w a n i e si do pos t aci kobiecej, do t e g o ,
c o w i dz i el i w e w asn ym yciu.
CAMPBELL: Wicej nawet; jeli uwzgldnisz filozoficzny punkt widzenia,
tak jak przedstawia si on w indyjskich religiach Bogini (gdzie symbolika
Bogini dominuje do dzi dnia), to spostrzeesz, e element eski
reprezentuje maj. Przedstawia to, co w terminologii Kantowskiej nazywa
my formami naocznoci. esko jest samym czasem i przestrzeni,
a kryjca si za ni tajemnica wykracza poza wszelkie pary przeciwiestw.
Nie jest wic ona ani mskim, ani eskim. Ani jest, ani nie jest. J ednak
w niej jest wszystko, tote bogowie s jej dziemi. Wszystko, o czymkol
wiek moesz tylko pomyle, cokolwiek tvlko moesz zobaczy jest
tworem Bogini.
Widziaem kiedy wietny film naukowy o protoplazmie. To byo dla
mnie objawienie. Protoplazma przez cay czas jest w ruchu, przelewa si.
Wydaje si, e pynie raz tu, potem gdzie indziej a potem tworzy jaki
ksztat. Ma zdolno ksztatowania. Widziaem ten film w Pnocnej
Kalifornii i jadc do Big Sur wzdu wybrzea, przez ca drog tylko to
miaem przed oczami: oto tu protoplazma w formie trawy jest poerana
przez protoplazm w formie krowy, tam protoplazma w formie ptaka
nurkuje po protoplazm w formie ryby. Masz wtedy fantastyczne odczucie
zagldania w jak otcha, z ktrej wszystko si wynurzyo. J ednake
kada forma kieruje si wasnymi celami, posiada swoje wasne moliwoci
- i dopiero tu w gr wchodzi sens. Nie ma go w samej protoplazmie.
MOYERS: Tym sposobem nawrcilimy do Indian, ktrzy uwaaj, e
yciem i energi, przenikajc i ksztatujc wszystko, jest ziemia. Cytujesz
nastpujce wersy z Upanisz^d: Ty jeste ciemnoniebieskim ptakiem
i zielon papug o czerwonych oczach. Ty za dziecko masz byskawic. Ty
jeste por roku i oceanem. Ty bez pocztku, ale bytujesz w sobie, skd
bior si wszystkie rzeczy. Czy nie jest to wanie ta myl e my i ziemia
stanowimy jedno?
Dalej, czy nie byo czym nieuniknionym, e ta idea obumrze pod
naporem odkry naukowych? Przecie wiemy, e roliny nie rodz si z cia
martwych ludzi, tylko rosn zgodnie z prawem nasienia, gleby, soca. Czy
Newton nie zabi mitu?
CAMPBELL: C, myl, e mit powraca. Pewien mody naukowiec*
uywa dzi terminu pole morfogenetyczne pole wytwarzajce formy.
Przecie to jest wanie Bogini, pole, ktre wytwarza formy.
MOYERS: Co oznacza t o dla nas?
CAMPBELL: Oznacza, e musisz okreli rdo twego wasnego ycia
i ustali, jaka jest relacja midzy twoim ciaem, form fizyczn, a energi,
ktra je oywia. Przecie ciao bez energii jest nieywe, nie sdzisz? A wic
masz w swym wasnym yciu rozrni to, co przynaley ciau, i to, co
odnosi si do energii oraz wiadomoci.
W Indiach najpospolitszym symbolem tego, co ostateczne, jest fallus,
lingam, jak oni tam mwi, podzcego boga, wnikajcy w wagin ijoni)
Bogini. Kontemplujc ten symbol, kontemplujesz moment poczynania si
wszelkiego ycia. Caa tajemnica tworzenia si ycia jest symbolicznie
zawarta w tym kontemplowanym przez ciebie znaku.
* Chodzi o Shel drakea i j ego teori ,
wy oon w ksi ce Presence o f /be Past.
Widzisz, tajemnica pciowoci jest w Indiach, jak prawie wszdzie na
wiecie, wit tajemnic. J est to tajemnica tworzenia ycia. Podzenie
dziecka to akt kosmiczny i naley go pojmowa jako wity. Dlatego
symbol, ktry w sposb najbardziej naoczny przedstawia t tajemnic
wtargnicia energii ycia w pole czasu, jest lingam i joni, moc mska i eska,
w twrczym zczeniu.
MOYERS: Co znaczyoby dla nas, gdybymy ongi, dawno, ni std, ni
zowd zaczli si modli sowami Matko nasza zamiast Ojcze nasz?
J ak rnic psychologiczn by to spowodowao?
CAMPBELL: Z pewnoci daoby to inny psychologiczny wizerunek
naszej kultury. Wemy przykad: gwna kolebka naszej zachodniej cywili
zacji znajdowaa si w dolinach wielkich rzek Nilu, Tygrysu-Eufratu,
I ndusu, pniej Gangesu. By to wiat Bogini. Na przykad nazwa rzeki
Ganges (Ganga) to imi bogini.
Ale pniej przyszy inwazje. Tak na dobre rozszalay si one w czwar
tym tysicleciu przed nasz er i stopniowo staway si coraz bardziej
niszczycielskie. Szy z pnocy i z poudnia i w cigu jednej nocy cieray
z powierzchni ziemi cae miasta. Poczytaj sobie tylko w Ksidze Rodzaju te
historie opowiadajce o roli, jak plemi J akubowe odegrao w upadku
miasta Sychem. W cigu jednej nocy to miasto zostaje unicestwione przez
w pasterski lud, ktry pojawi si nagle. Najedcy semiccy byli pasterzami
kz i owiec, indoeuropejscy byda. I jedni, i drudzy wczeniej trudnili si
owiectwem, tote ich kultury s w zasadzie zorientowane na zwierzta.
Tam gdzie masz myliwych, masz zabijanie. A gdy masz pasterzy, te masz
zabijanie, bo oni s w cigym ruchu, koczuj, wchodz w konflikty
z innymi ludmi i zdobywaj tereny, na ktre si przenosz. Wraz z tymi
inwazjami pojawiaj si bogowie wojny, gromodziercy, jak Zeus i J ahwe.
MOYERS: A wic miecz i mier zamiast fallusa i podnoci?
CAMPBELL: Dokadnie; wicej, zostaj one zrwnane z sob.
MOYERS: Opowiadasz te o tym, jak zostaa obalona bogini-matka
Tiamat.
CAMPBELL: Myl, e mona by t histori uzna za wydarzenie
kluczowe, archetypiczne.
MOYERS: Nazwae je przeomowym momentem w dziejach.
CAMPBELL: Tak. Kiedy Semici najechali wiat opanowany przez religie
Bogini-Matki, przewag uzyskay mitologie o orientacji mskiej, a Bogini-
-Matka staa si no, czym w rodzaju Bogini-Prababki, przepada
w zamierzchej przeszoci.
Dziao si to w okresie wzrostu miasta Babilon. Ot kade z tych
staroytnych miast miao wasne bstwo opiekucze boga lub bogini.
Widzisz, ludy o cigotach imperialistycznych maj t cech, e wasnego,
lokalnego boga prbuj ubra w rol szefa caego wszechwiata. Inne
bstwa przestaj si liczy. Tutaj przed babiloskim bogiem Mardukiem
mielimy Bogini-Wszechmatk. Caa historia zaczyna si od wielkiego
zgromadzenia mskich bogw w niebie (kady bg to gwiazda). Dosza ich
wie, e wnet przybdzie Babka stara Tiamat, Otcha, niewyczerpane
rdo. Przybywa w ksztacie wielkiej ryby lub smoka, ktry wic z bogw
omieli si stawi czoo Babce i wykoczy j? Oczywicie, jest taki jeden
to bg naszego, teraz ju wielkiego, miasta. On jest tym zuchem.
Kiedy wic Tiamat otwiera paszcz, mody bg Babilonu Marduk wysya
wiatr w jej gardo i brzuch i ten wiatr rozdziera j na kawaki, ktre Marduk
jeszcze wiartuje i formuje z nich niebo i ziemi. Ten motyw rozczon
kowania pierwotnej istoty i przeksztacania jej ciaa we wszechwiat pojawia
si w wielu mitologiach i przybiera rozmaite formy. W Indiach jest to
posta Puruszy; odbiciem jego ciaa jest wszechwiat.
Rzecz w tym, i w starych mitologiach matki-bogini bstwo to samo
byo wszechwiatem, a wic wielki stwrczy wyczyn Marduka by nadpro
gramowy. On wcale nie musia sieka jej na kawaki i robi z nich
wszechwiata, gdy ona ju bya wszechwiatem. Gr bierze jednak mit
msko zorientowany, wic to o n, Marduk, staje si pozornie stwrc.
MOYERS: A zainteresowanie odwrcio si od Bogini ku jej synowi,
modemu politycznemu parweniuszowi, ktry...
CAMPBELL: ...zwrcio si ku interesom konkretnej grupy - mczyzn,
wadcw miasta Babilon.
MOYERS: A wi c s p o e c z e s t w o matriarchalne zaczo si cofa przed...
CAMPBELL: O, w owym czasie, gdzie okoo roku 1750 przed Chrys
tusem, ju nie istniao.
MOYERS: Dzi pewne kobiety mwi, e duch Bogini jest na wygnaniu
od piciu tysicy lat.
CAMPBELL: Nie, nie mona tego cofa tak daleko, a o pi tysicy lat.
Bogini bya bardzo potn figur jeszcze w czasach hellenistycznych na
obszarze rdziemnomorza, a powrcia w tradycji rzymskokatolickiej jako
Dziewica. W adnej tradycji Bogini nie czczono jej rwnie piknie i okazale
jak w dwunasto- i trzynastowiecznych katedrach francuskich, z ktrych
kada jest pod wezwaniem Matki Boskiej.
MOYERS: Tak, ale wszystkie te motywy i tematy byy kontrolowane
przez mczyzn - ksiy, biskupw ktrzy wyczali kobiety, tak e
niezalenie od tego, jaki dana forma moga mie sens dla wierzcego, bya
ona w rkach dominujcej postaci mskiej, wykorzystujcej j dla celw
wadzy.
CAMPBELL: Mona akcentowa i ten aspekt, ale myl, e podkrelasz go
zbyt mocno, bo przecie znamy te wielkie postacie witych kobiet. Na
przykad Hildegarda z Bingen - godna rywalka I nnocentego I I I . Albo
Eleonora Akwitaska; w caym redniowieczu nie ma bodaj drugiej takiej
postaci, ktra dorwnywaaby jej wielkoci. Teraz atwo jest patrze
wstecz i krytykowa ca wczesn sytuacj, ale tak naprawd pooenie
kobiet wcale nie byo wtedy takie okropne.
MOYERS: Nie, ale jednak adna z tych witych nie moga zosta
papieem.
CAMPBELL: Zosta papieem to w istocie do kiepski interes, tylko fura
urzdowych obowizkw. aden papie nigdy nie mgby by matk
Chrystusa. To s rne role. Opieka nad kobietami bya spraw mczyzn.
MOYERS: Std wzi si paternalizm.
CAMPBELL: Kobiety s dobrem, ktre mona rabowa. Gdy zdobywano
miasto, wszystkie bez wyjtku kobiety byy gwacone.
MOYERS: Cytujc w swojej ksice Ksig Wyjcia, wspominasz o tej
sprzecznoci etycznej: Nie zabijaj ani nie podaj ony bliniego swego
- chyba e jeste w obcym kraju. Tam wszystkich mw wygubisz ostrzem
miecza, a kobiety wemiesz sobie jako up. To wprost ze Starego
Testamentu.
Leda z abdziem, II Bacchiacca (1494-1557).
U Hebrajczykw widzimy bardzo siln wrogo
wobec Bogini,
wrogo, jakiej nie znajdziesz w mitologiach indoenropejskich.
Tutaj masz "a przykad Zeusa, ktry polubia Bogini,
po czym dziaaj oni wsplnie.
CAMPBELL: Z Ksigi Powtrzonego Prawa. Okrutne s te ustpy.
MOYERS: J ak sdzisz, co mwi one o kobietach?
CAMPBELL: Wicej mwi o samej Ksidze ni o kobietach. Hebrajczycy
byli absolutnie bezlitoni wobec swoich ssiadw. Ale ten wanie ustp jest
kwintesencj czego, co naley do samej istoty wikszoci mitologii
zorientowanych socjologicznie. Chodzi o to, e mio i wspczucie
zarezerwowane s w nich dla grupy wewntrznej, natomiast agresja
i przemoc projektowane s na zewntrz, na innych. Grup zewntrzn
naley traktowa tak, jak to opisano w Ksidze Powtrzonego Prawa.
Obecnie wszake nie ma ju na tej planecie adnych grup zewntrz
nych, a problemem wspczesnej religii jest objcie czynnym miosier
dziem caej ludzkoci. Ale co wtedy z agresj? Oto problem, z ktrym
wiat bdzie musia si zmierzy, poniewa agresja jest w tym samym
stopniu instynktem naturalnym, co i wspczucie, ale w sposb jeszcze
bardziej bezporedni, i bdzie istnie zawsze. To fakt biologiczny. Rzecz
jasna, w czasach biblijnych Hebrajczycy, dokonawszy inwazji, rzeczywicie
wykorzenili doszcztnie kulty Bogini. W Starym Testamencie bogini
kanaanejsk okrela si mianem Obrzydliwo. Co prawda wyglda na to,
e na przykad przez cay okres przedstawiony w Ksidze Krlewskiej to
jeden, to drugi kult raz cofa si, innym za razem znw bra gr.
Wielu hebrajskich krlw jest w Starym Testamencie potpionych za
oddawanie czci bokom na szczytach gr. Te gry s symbolem Bogini.
U Hebrajczykw widzimy bardzo siln wrogo wobec Bogini, wrogo,
jakiej nie znajdziesz w mitologiach indoeuropejskich. Tutaj masz na
przykad Zeusa, ktry pol ubi a Bogini, po czym dziaaj oni wspl
nie. Tak wic w Biblii mamy do czynienia z przypadkiem kracowym;
ujarzmienie kobiety u nas, na Zachodzie, jest rezultatem mylenia bi
blijnego.
MOYERS: Poniewa zastpujc pierwiastek eski mskim, otrzymujesz
inn psychologi, inne kulturowe nastawienie. A skoro w twej kulturze
dozwolone jest wszystko to, co czyni twoi bogowie, wic i ty, po prostu...
CAMPBELL: Dokadnie tak. Wyrnibym tu trzy sytuacje. Pierwsza jest
ta najwczeniejsza, gdy bstwo mskie zajmuje pozycj do poledni.
Potem - jej odwrotno, gdy mczyzna przejmuje gwn rol. I wreszcie
stadium klasyczne, gdy oboje wspdziaaj z sob jak na przykad
rwnie w Indiach.
MOYERS: Z czego si to bierze?
CAMPBELL: Z postawy I ndoeuropejczykw, ktrzy nie deprecjonowali
cakowicie zasady eskiej.
MOYERS: A co powiesz o narodzinach z dziewicy? Bo raptem znw
pojawia si Bogini, tym razem w ksztacie czystego, niewinnego naczynia
wybranego przez Boga.
CAMPBELL: J est to nadzwyczaj interesujcy proces w dziejach religii
Zachodu. W Starym Testamencie masz Boga stwarzajcego wiat samo
dzielnie, bez bogini. Ale potem otwierasz Ksig Przysw - i oto ona,
Sofia, Bogini Mdroci, mwica: Pan mnie stworzy (...); gdy niebo
umacnia, z Nim byam (...); ja byam przy Nim mistrzyni, rozkosz J ego
dzie po dniu. J ednake dla tradycji ydowskiej idea syna Boego jest
czym odpychajcym, w ogle nie bierze si jej pod uwag. Mesjasz jako
syn Boy w rzeczywistoci nie jest synem Boga, a jedynie kim, kto z racji
swego charakteru i dostojestwa godny jest pr z yr wnani a z synem
Boga. J estem pewien, e w tej tradycji nie ma motywu narodzin z dziewicy.
Do chrzecijastwa dosta si on za porednictwem tradycji greckiej.
Czytajc na przykad cztery Ewangelie stwierdzasz, e jedyn, w ktrej
mwi si o narodzinach z dziewicy, jest Ewangelia wedug w. ukasza.
A ukasz by Grekiem.
MOYERS: A wic grecka tradycja zawieraa obrazy, legendy i mity
o narodzinach z dziewicy?
CAMPBELL: O, tak: Leda i abd, Persefona i w, i tak dalej, i tak dalej.
Motyw narodzin z dziewicy spotykamy w niej na kadym kroku.
MOYERS: A wic to, co stao si w Betlejem, nie byo czym nowym. Co
jednak oznaczaj narodziny z dziewicy?
CAMPBELL: Sdz, e aby odpowiedzie na takie pytanie, najlepiej bdzie
porozmawia o pewnym systemie indyjskim, opisujcym stadia rozwoju
duchowego. Ot w I ndiach maj system siedmiu centrw psychicznych
uoonych wzdu stosu pacierzowego. Reprezentuj one psychologiczne
paszczyzny zainteresowania, wiadomoci, dziaania. Pierwsze centrum
umiejscowione jest przy jelicie prostym i reprezentuje odywianie, funkcj
podstawow, podtrzymujc ycie. Ten przemony impuls dobrze sym
bolizuje w - co w rodzaju ruchomego przewodu pokarmowego, ktry
peza tu i tam i tylko je, je, je. Nikt z nas by nie istnia, gdyby bez przerwy
nie jad. To, co zjadasz, jest zawsze czym, co przed chwil jeszcze byo
ywe. To sakramentalna tajemnica pokarmu i spoywania, o ktrej czsto
nie pamitamy, siadajc i zabierajc si do jedzenia. Skadajc dzikczynienie
przed posikiem, dzikujemy za nasz straw tej postaci z Biblii, ale ze
starszych mitologii wiemy, e ludzie, zasiadajc do posiku, dzikowali
zwierzciu, ktre za chwil mieli spoy, za to, e oddao si im
w dobrowolnej ofierze.
W jednej z Upaniszad czytamy kapitalne sowa: Cudowne, cudowne,
cudowne, jestem pokarmem, pokarmem, pokarmem! J estem zjadaczem
pokarmu, zjadaczem pokarmu, zjadaczem pokarmu! Dzi nie mylimy
o sobie w ten sposb. J ednake kurczowo chronic samych siebie,
odmawiajc stania si pokarmem, dopuszczamy si elementarnego, negaty
wnego aktu - zanegowania ycia. Wstrzymujemy przepyw! Natomiast
zasilanie przepywu to przeywanie wielkiego misterium, i przeycie to
harmonizuje z dzikowaniem zwierzciu, ktre za chwil ma zosta
zjedzone, za to, e oddao nam siebie. W swoim czasie oddasz si i ty.
MOYERS: J estem natur, a natura jest mn.
CAMPBELL: Tak. Drugie centrum psychiczne w indyjskim porzdku
rozwoju duchowego symbolizowane jest przez organy pciowe, tzn. przez
popd do podzenia. Trzecie centrum znajduje si na poziomie ppka; tutaj
mamy orodek woli mocy, panowania i sukcesu - albo te, w aspekcie
negatywnym, podboju, ujarzmiania, miadenia i deptania innych. To
trzecia funkcja - agresja. Ot z analizy symboliki zawartej w indyjskim
systemie psychologicznym dowiadujemy si, e ta pierwsza funkcja od
ywianie - jest pochodn instynktu zwierzcego; druga - prokreacja - te
jest instynktem zwierzcym; trzecia - panowanie i podbj - rwnie jest
instynktem zwierzcym. Wszystkie trzy centra usytuowane s symbolicznie
w obrbie miednicy.
Nastpny orodek, czwarty, ley na poziomie serca; tu zaczyna si
otwarcie na wspczucie. W tym miejscu opuszczasz pole aktywnoci
zwierzcej i wkraczasz w dziedzin swoicie ludzk i duchow.
Kademu z tych czterech centrw przyporzdkowana jest pewna forma
symboliczna. Na przykad ten pierwszy, u podstawy, ma jako symbol lingam
i joni - organy mski i eski w zczeniu. W centrum serca znw mamy
lingam i joni, tj. organy mski i eski w zczeniu, ale tym razem s one ze
zota - symbolizuj narodziny z dziewicy, to znaczy narodziny czowieka
duchowego z czowieka zwierzcego.
MOYERS: Nastpuje to wtedy...
CAMPBELL: ... gdy na poziomie serca budzisz si do wsp-czucia,
wsp-cierpienia dzielonego z innymi, przeywania go wraz z innymi. To
pocztek czowieczestwa. Medytacje religijne zachodz na tym wanie
poziomie - poziomie serca.
MOYERS: Mwisz, e to pocztek czowieczestwa, ale przecie w tych
opowieciach jest to moment, w ktrym rodz si bogowie. Narodziny
z dziewicy to pojawienie si boga.
CAMPBELL: A czy wiesz, kim jest ten bg? To jeste ty. Wszystkie te
mitologiczne symbole odnosz si do ciebie. Moesz uparcie trzyma si
myli, e wszystko to przebywa gdzi e tam, na zewntrz, rozwaasz
wic mk i cierpienie J ezusa z takim nastawieniem uczuciowym, jak gdyby
dziay si one gdzi e tam, na zewntrz. Ale przecie to cierpienie
powinno dzia si w tobie. Czy narodzie si powtrnie - dla ducha? Czy
umare dla swej zwierzcoci, aby powsta do ycia jako czowiecze
wcielenie wspczucia?
MOYERS: Dlaczego znaczca w takich narodzinach jest dziewiczo?
CAMPBELL: Tym, ktry podzi, jest duch. To s narodziny duchowe.
Dziewica pocza ze sowa, ktre wnikno w ni przez ucho.
MOYERS: J ak promie wiata.
CAMPBELL: Wanie. I w tym samym sensie powiada si, e Budda
narodzi si, wychodzc z boku swej matki, na poziomie c^akry serca.
MOYERS: C^akra serca znaczy...
CAMPBELL: . .. e to s ymb olic zn e centrum p o c z o n e jest z sercem. Ct(akra
to k r g albo sfera .
A. Zwiastowanie i dziecistwo Chrystusa, Antoine Dufour, ok. 1505.
B. Sceny z ycia Buddy, detal z okadki indyjskiego rkopisu.
Narodziny z dziewicy symbolizuj narodziny wspczucia w sercu,
narodziny czowieka duchowego z czowieka zwierzcego.
S to narodziny duchowe - Dziewica poczo Ze Sowa, ktre wnikno w ni przez ucho.
W tym samym sensie Budda narodzi si,
wychodzc Z bku swej matki na poziomie czakry serca.
273
I zyda karmica Horusa.
Najwczeniejszym modelem Madonny
jest Izyda
Z Morusem pr^y piersi.
MOYERS: A wic Budda wychodzi z...
CAMPBELL: Budda rodzi si z boku swej matki. S to narodziny
symboliczne. Z boku matki narodzi si on nie fizycznie, ale symbobcznie.
MOYERS: Lecz Chrystus narodzi si tak samo jak ty i ja.
CAMPBELL: Tak, ale z dziewicy. Po czym, zgodnie z nauk Kocioa
rzymskokatolickiego, jej dziewictwo zostao przywrcone. Mona by wic
powiedzie, e w sensie fizycznym nic si nie zmienio. W sensie
symbolicznym wane s nie fizyczne narodziny J ezusa, lecz ich znaczenie
duchowe. Taki jest sens narodzin z dziewicy. W ten wanie sposb rodz
si herosi i pbogowie - jako istoty motywowane wspczuciem, a nie
panowaniem, seksualnoci czy te instynktem samozachowawczym.
Taki te jest sens powtrnych narodzin, gdy zaczynasz y na poziomie
centrum serca. Trzy nisze centra maj zosta przekroczone, nie odrzucone,
i maj sta si ulegymi suebnikami serca.
MOYERS: Czy cofajc si w epok staroytn, odnajdujemy obraz
Madonny jako matki dziecka-zbawiciela?
CAMPBELL: Staroytnym pierwowzorem obecnej Madonny jest Izyda
z Horusem przy piersi.
MOYERS: Izyda?
CAMPBELL: To zawia historia. Zreszt wszystkie one okazuj si do
skomplikowane. Ot I zyda i jej m, Ozyrys, byli blinitami zrodzonymi
z bogini Nut. Mieli modsze rodzestwo - Seta i Nefthys, take blinita
z tej samej matki, Nut. Pewnej nocy Ozyrys poszed do ka z Nefthys
mylc, e to Izyda; ot, takie drobne przeoczenie. Owocem tej nocy by
Anubis, najstarszy syn Ozyrysa, ale z niewaciwej ony. Seta, jej ma,
dosy to rozelio, wic postanowi zabi starszego brata, Ozyrysa.
Potajemnie zdj miar z Ozyrysa i kaza zrobi pikny sarkofag, w sam raz
na niego. Potem, pewnego wieczora, gdy wrd bogw wrzaa w najlepsze
zabawa, zjawia si pord nich Set z owym sarkofagiem i oznajmia, e ten,
na ktrego bdzie on pasowa, moe go sobie wzi jako dar grobowy.
Wszyscy prbuj po kolei, ale oczywicie dopiero gdy do sarkofagu
wchodzi Ozyrys, okazuje si, e pasuje do niego jak ula. Wtedy wbiegaj
tam wsplnicy w liczbie siedemdziesiciu dwch, zatrzaskuj wieko, mocno
obwizuj sarkofag rzemieniami i wrzucaj go do Nilu. Mamy wic tu do
czynienia ze mierci boga. Ot, ilekro masz mier boga takiego wanie
rodzaju, moesz wnet oczekiwa jego zmartwychwstania.
mier Ozyrysa poczono symbolicznie z corocznym przyborem i wyle
wem rzeki Nil, dziki czemu ziemia Egiptu co roku bywaa uyniania. Tak
jakby wskutek rozkadu ciaa Ozyrysa cay kraj uzyskiwa podno i ycie.
Ozyrys popyn w d z nurtem Nilu, ktry wyrzuci go gdzie na brzeg
Syrii. Wyroso tam pikne drzewo o cudownym zapachu; przyjo ono
w siebie sarkofag, otoczyo go swoim pniem. Tamtejszemu wadcy urodzi
si wanie syn, zreszt zabiera si on akurat do wznoszenia paacu. Aromat
drzewa by tak wspaniay, e krl kaza je ci i zrobi z niego centraln
kolumn w gwnej komnacie paacu.
Tymczasem biedna bogini Izyda, ktrej maonka wrzucono do Nilu,
wyrusza na poszukiwanie jego ciaa. Ten temat - poszukiwanie Boga
bdcego maonkiem duszy - jest naczelnym tematem mitw owego
okresu; oto Bogini idzie szuka swego zaginionego ma lub kochanka,
zstpuje do krlestwa mierci i dziki swej wiernoci staje si jego
zbawczyni.
Izyda w sam por dociera do paacu, gdzie dowiaduje si o pachncej
kolumnie. Podejrzewa, e moe to mie jaki zwizek z Ozyrysem, wic
angauje si jako mamka do nowo narodzonego dziecka. Karmi je wszake
z palca - ostatecznie jest bogini, wic nie do kadego rodzaju zwycistwa
moe si zniy. Kocha jednak tego chopczyka i postanawia obdarzy go
niemiertelnoci, wkadajc go do ognia, aby spali doszcztnie jego
miertelne ciao. J ako bogini moe przecie zapobiec umierceniu go przez
ogie. Kadego wieczoru, podczas gdy dzieciak siedzi w ogniu, ona zmienia
si w jaskk i kwilc aonie, lata wok kolumny, w ktrej zamknite
jest jej maonek.
Ktrego wieczoru, gdy rozgrywa si wanie taka scena, matka dziecka
wchodzi do pokoju, widzi malca w ogniu i wydaje gony krzyk, ktry
niszczy czar, tak e chopaczka trzeba czym prdzej ratowa przed
spaleniem na popi. Tymczasem jaskka zmienia si znowu w ho
mamk i bogini, ktra wyjania ca sytuacj krlowej. ,,A propos mwi
- w tej kolumnie jest mj m; byabym wdziczna, gdyby pozwolia mi
zabra go do domu. Na to krl, ktry wanie tam wszed: Ale
oczywicie, nie ma problemu! Kae wyj kolumn, zwraca j Izydzie, po
czym pyszny sarkofag z ciaem Ozyrysa umieszczony zostaje na krlewskiej
barce.
Podczas podry ku Delcie Nilu, Izyda zdejmuje wieko trumny, kadzie
si na swoim zmarym mu i poczyna dziecko. J est to motyw powtarzajcy
si we wszystkich staroytnych mitologiach i w najrozmaitszych formach:
ze mierci przychodzi ycie. Gdy d przybija do brzegu, Bogini
w papirusowych szuwarach wydaje na wiat syna, Horusa. Ta wanie
figura boskiej matki z dzieciciem pocztym z Boga staa si pierwowzorem
Madonny.
MOYERS: A czy jaskka nie przeksztacia si w gobic?
CAMPBELL: Gobica, ptak w locie, to nieomal uniwersalny symbol
ducha; na przykad w chrzecijastwie - Ducha witego...
MOYERS: . . . s k o j a r z o n e g o z najwitsz matk?
CAMPBELL: Tak, z matk, ale tak, ktra poczyna z ducha. J eszcze jeden
drobiazg: ot, gdy to wszystko si dziao, zawistny modszy brat Ozyrysa,
Set, zawadn jego tronem. J ednake wanie po to, aby sta si godnym
tego tronu, musi on polubi Izyd. W egipskiej ikonografii Izyda
reprezentuje tron. Faraon siedzi na tronie Izydzie tak jak dziecko
spoczywa na onie matki. Std te, gdy staniesz przed katedr w Chartres,
zobaczysz nad jednym z portali zachodniej fasady wizerunek Matki Boskiej
jako tronu, na ktrym siedzi dziecitko J ezus i bogosawi wiatu jako jego
cesarz. Dokadnie ten wanie obraz dotar do nas z najbardziej zamierzchej
przeszoci Egiptu. Najdawniejsi ojcowie i artyci wiadomie przejli te
obrazy.
MOYERS: Ojcowie Kocioa przejli wizerunek Izydy?!
CAMPBELL: Oczywicie. Twierdz to sami. Przeczytaj sobie tekst, w kt
rym stwierdza si, e te formy, w przeszoci wycznie mitologiczne, s
obecnie rzeczywiste i wcielone w naszego Zbawiciela. Mitologie tutaj
wzmiankowane opowiaday o umarym i zmartwychwstaym bogu - At-
tysie, Adonisie, Gigameszu, Ozyrysie, o nich wszystkich, jeden po drugim.
mier i zmartwychwstanie boga czone bywa wszdzie z ksiycem,
umierajcym i zmartwychwstajcym kadego miesica. Przez dwie noce
Posg Amona-Re.
Faraon siedli na tronie - I^yd^je
tak j a k dziecko spoczywa na onie matki.
Gdy staniesz prted katedr w Chartres,
Zobaczysz wizerunek Matki Boskiej jako tronu,
na ktrym siedli Dziecitko Jezus i bogosawi wiatu jako jego cesarz-
Dokadnie ten wanie obraz dotar do nas
Z najbardziej Zamierzchej przeszoci Egiptu.
- albo trzy dni - jest ciemno; tak samo Chrystus ley w grobie przez dwie
noce albo trzy dni.
Nikt nie ma pojcia o rzeczywistej dacie narodzin J ezusa, ale zwyczajowo
przyjmuje si, e wypady one w dniu zimowego przesilenia, 25 grudnia,
gdy noce zaczynaj si skraca, a dni wydua. To moment ponownych
narodzin wiata. Bya to dokadnie data narodzin perskiego Boga wiata
Mitry, Soca.
MOYERS: J aki, twoim zdaniem, jest tego sens?
CAMPBELL: Taki, e w naszym yciu i myleniu tkwi idea mierci
dla przeszoci i narodzin dla przyszoci, umierania w nas zwierzcia
i rodzenia si dla ducha. W taki bd inny sposb owe symbole o tym
wanie mwi.
MOYERS: Dlatego Izyda moe powiedzie: J am jest z przyrodzenia
matk wszechrzeczy. Pani i wadczyni wszelkich ywiow. Naczelniczk
mocy boskich, krlow nad tymi, co bytuj w piekle, ale i zwierzchniczk
wszystkich, ktrzy zamieszkuj niebiosa. Przejawiona jako jedyna, pod
jedn postaci wszystkich bogw i bogi.
CAMPBELL: Ta wypowied, streszczajca cay ten temat, pochodzi
z okresu bardzo pnego - mianowicie ze Zotego osa Apulejusza, drugi
wiek naszej ery. Nawiasem mwic, Zoty osio to jedna z pierwszych
powieci. J ej gwny bohater zosta zamienieniony, na skutek swych chuci
i czarw, w osa, i musi przej mnstwo przykrych i upokarzajcych prb
oraz przvgd, nim wreszcie zostanie odkupiony dziki asce bogini Izydy.
Zjawia si ona z r w doni (symbolizujc bosk mio, nie dz), i gdy
on, jeszcze jako osio, zjada t r, z powrotem staje si czowiekiem. Ba,
teraz jest kim wicej ni tvlko czowiekiem jest czowiekiem owieco
nym, witym. Rozumiesz, przey powtrnie, dziewicze narodziny. Czo
wiek moe zatem ze zwykej, zwierzcej cielesnoci przej poprzez mier
duchow do nowych narodzin. Te drugie narodziny wiod do wznios
ego, uksztatowanego przez ducha wcielenia.
T, ktra sprawia to wszystko, jest Bogini. Drugie narodziny to
narodziny z matki duchowej. Notre-Dame w Paryu, Notre-Dame
w Chartres: nasza matka Koci. Odradzamy si duchowo, wchodzc do
kocioa i wychodzc z niego.
MOYERS: Istnieje pewna moc absolutnie swoista dla zasady eskiej.
CAMPBELL: Tak to zostao ujte w tej powieci, ale nie musi to by
wycznie moc eska. Odrodzenie moesz rwnie uzyska przez pierwias
tek mski, ale w tym ukadzie symbolicznym sprawczyni odrodzenia staje
si kobieta.
MOYERS: A wic nie mia absolutnego pierwszestwa sobr w Efezie,
ktry zebra si w 431 r. po mierci Chrystusa i ogosi Mari Matk Boga?
CAMPBELL: Nie; w rzeczywistoci debata na ten temat ju od pewnego
czasu toczya si w Kociele. J ednake tak si jako zoyo, e miejscem
w Efezie, gdzie podjto t decyzj, bya najwiksza w cesarstwie rzymskim
witynia bogini Artemidy, czyli Diany. Opowiadano, e podczas obrad
soboru, wanie gdy roztrzsano t kwesti, ludno Efezu uformowaa
pikiety i wznosia okrzyki na cze Marii: Bogini, Bogini, oczywicie ona
jest Bogini.
W tradycji katolickiej doszo do zlania si ydowskiej, patriarchalnej,
monoteistycznej idei Mesjasza jako tego, ktry ma zjednoczy potg
duchow i doczesn, z hellenistyczn, klasyczn ide Zbawiciela jako
umarego i zmartwychwstaego syna Wielkiej Bogini, zrodzonego z dziewi
cy. Takich powtrnie zrodzonych zbawicieli byo mnstwo.
Na Bliskim Wschodzie bstwem zstpujcym w sfer czasu bya
pierwotnie Bogini. J ezus, pod impulsem miosierdzia zstpujc na ziemi,
przej w istocie rol Bogini. Natomiast Dziewica, godzc si na rol
naczynia wcielenia, sama wczya si w dzieo odkupiecze. W miar
upywu czasu wida byo coraz wyraniej, e Dziewica w swym cierpieniu
zrwnaa si z cierpieniem swego syna. O ile si nie myl, Koci katolicki
nazywa j obecnie wspzbawicielk.
MOYERS: J aki to wszystko ma zwizek ze spraw zjednoczenia pierwiast
kw mskiego i eskiego? W spoeczestwach pierwotnych przez dugi
czas dominuje mitologiczny obraz eski. Potem nastaje okres agresywnej,
wojowniczej mskoci, ale wnet znw kobieta zaczyna odgrywa gwn
rol w stworzeniu i odradzaniu. Czy ma to jaki zwizek z fundamentaln,
wzajemn tsknot mczyzn i kobiet do siebie?
CAMPBELL: Tak, ale ja pojmuj to raczej w kategoriach historycznych.
J est czym bardzo interesujcym, e ta Bogini-Matka krlowaa na
olbrzymich obszarach, a do doliny I ndusu w I ndiach. Wszdzie, od Egei a
po Indus, jest ona postaci dominujc. No, a potem masz fale I ndoeuropej-
czykw spywajce z pnocy w d - do Persji, I ndii, Grecji, Italii, a razem
z nimi przychodzi mitologia zorientowana msko. W I ndii s to Wedy,
w Grecji - tradycja homerycka; pniej, po jakich piciuset latach, Bogini
zaczyna powraca. W rzeczy samej, mamy Upaniszad* pochodzc z mniej
wicej sidmego wieku p.n.e. (a wic z okresu, gdy Bogini zaczyna
powraca i uzyskuje znaczenie rwnie w wiecie egejskim), w ktrej
widzimy zebranych razem bogw wedyjskich; w pewnej chwili spostrzegaj
oni przed sob, do daleko, jak dziwn, bezksztatn rzecz ni to dym,
ni to kb mgy. Pytaj: Co to takiego?, ale nikt z nich nie wie. J eden
wic proponuje: Pjd i zobacz. Idzie tam, do tej niby-dymnej rzeczy,
i oznajmia: J estem Agni, Pan Ognia, mog spali wszystko. A kim ty
jeste? Wtedy z owej mgy wylatuje dbo somy, upada na ziemi
i rozlega si gos: Zobaczymy, czy to spalisz. Agni stwierdza, e nie
potrafi. Wraca do reszty bogw i mwi: Doprawdy, to jest dziwne! C
- odzywa si na to Pan Wiatru - moe ja sprbuj. Idzie wic tam, ale
dzieje si dokadnie to samo, co poprzednio. J estem Waju, Pan Wiatru,
mog zdmuchn wszystko dokoa. I znowu wylatuje somka: Zobaczy
my, czy to zdmuchniesz. On nie moe, wic take wraca. Wtenczas idzie
w to miejsce I ndra, najwikszy z wedyjskich bogw, gdy jednak podchodzi
bliej, ta zjawia znika, a tam, gdzie bya, stoi pikna, tajemnicza kobieta,
ktra zaczyna poucza bogw, odsaniajc im tajemnic najgbszej pod
stawy ich wasnego bytu. To jest najwysza tajemnica wszechbytu - mwi
im - od ktrej i wy, chopcy, otrzymalicie swoje moce. O no moe je
wycza i wcza, jak samo zechce. Indyjska nazwa na ten Byt wszelkich
bytw jest brahman; to rzeczownik rodzaju nijakiego, ani mski, ani eski.
A znw owa kobieta nosi w I ndiach miano Maja-Sakti-Dewi, czyli Bogini
Dajca ycie i Matka Form. W wymienionej Upatiiszadzie pojawia si ona
jako nauczycielka samych bogw wedyjskich, objaniajca im kwestie
zwizane z ostatecznym podoem i rdem ich wasnych mocy i bytu.
MOYERS: To mdro eska.
CAMPBELL: esko jako dawczyni form. To ona daa ycie formom, to
ona wie, skd si one wziy mianowicie z tego, co jest poza
* Talawakara (Kena) Upanisada, I I I .
pierwiastkami mskim i eskim, co jest poza bytem i niebytem. To
zarazem jest i nie jest. I ani jest, ani nie jest. To ley poza wszelkimi
kategoriami myli i umysu.
MOYERS: S w Nowym Testamencie wspaniae sowa: W J ezusie nie
ma ma ni niewiasty. W sensie najwyszym, ostatecznym, nie istnieje ani
kobieta, ani mczyzna.
CAMPBELL: A powinni istnie. J eli J ezus stanowi rdo naszego bytu,
to wszyscy jestemy jakby mylami w umyle J ezusa. On jest sowem, ktre
stao si ciaem rwnie w nas.
MOYERS: My obaj, ty i ja, mamy cechy z a r w n o mskie, jak i eskie ,
prawda?
CAMPBELL: Ma je ciao. Nie mam pojcia, jaka jest chronologia tego
wszystkiego, ale w pewnej chwili, w okresie podowym, staje si oczywiste,
e to dziecko bdzie pci mskiej, a tamto - eskiej. Ot daje tu o sobie
zna ciao, potencjalnie zdolne do odchylenia w jedn bd drug stron.
MOYERS: A w i c yjc, respektujemy bd eliminujemy jedno lub
drugie.
CAMPBELL: Natomiast w tej chiskiej figurze jin-jang, w czarnej rybie,
czy te jak sobie j chcesz nazwa, umieszczona jest jasna kropka. Za to
w biaej - czarna kropka. W takie zwizki z sob mog one wchodzi. Nie
mona wej w aden zwizek z czym, w czym si jako nie uczestniczy.
Dlatego idea Boga jako kogo Absolutnie I nnego jest mieszna. Z Absolut
nie I nnym nie moe bv adnego stosunku.
MOYERS: Czy zmiany zachodzce podczas duchowego przeobraenia,
o jakim mwisz, nie bd zalee od takich cech kobiecych, jak opieku
czo, kreatywno i wspdziaanie zamiast wspzawodnictwa? Czy nie to
wanie jest samym jdrem zasady eskiej, ktr omawiamy?
CAMPBELL: C, matka kocha wszystkie swoje dzieci - gupie, bystre,
nieposuszne i grzeczne. Niewane, jaki ktre ma charakter. Kobieco
reprezentuje wic poniekd mio wszechobejmujc do potomstwa.
W przypadku ojca wiksz rol gra dyscyplina. W wikszym stopniu
kojarzy si on z porzdkiem spoecznym i ze spoecznym charakterem. Tak
w istocie funkcjonuje obraz ojca w spoeczestwach. Mona by powiedzie,
e matka rodzi fizyczn natur [potomka], ojciec za - jego charakter
spoeczny, sposb, w jaki ma on funkcjonowa.
Tak wic nawrt do natury z pewnoci spowoduje powrt zasady
macierzyskiej. W jaki sposb ustali si jej relacja z zasad patriarchaln
- nie wiem, poniewa uporzdkowanie naszej planety bdzie operacj
o ogromnej skali, i zadanie to spadnie na mczyzn, tote nie sposb
przewidzie, jak ten nowy lad bdzie wyglda. Z pewnoci jednak natura
powraca.
MOYERS: Kiedy wic mwimy: Ratujcie ziemi, mwimy o ratowaniu
samych siebie.
CAMPBELL: Tak. Caa ta nadzieja, e co stanie si ze spoeczestwem,
czeka na jak przemian ludzkiej psyche, na jak zupenie now spoeczn
psychologi. W tym wzgldzie kluczowe pytanie, tak jak ja je widz, jest
proste: z jakim spoeczestwem, z jak grup spoeczn sam si iden
tyfikujesz? Czy ma to by caa ludno planety, czy te tylko twoja
konkretna grupa wewntrzna? W zasadzie to wanie pytanie nurtowao
umysy zaoycieli naszego kraju, kiedy ludzie z trzynastu stanw zaczli
myle o sobie jako o jednym narodzie, cho przecie nie lekcewayli
konkretnych, szczeglnych interesw kadego ze stanw. Dlaczeg by co
w tym rodzaju nie miao zaistnie na wiecie ju teraz?
MOYERS: Kiedy tak roztrzsamy tutaj wszystkie te sprawy
zasad msk i esk, narodziny z dziewicy, duchow moc, zapewnia
jc nam odrodzenie powstaje pewna kwestia. Ot mdrzy ludzie
we wszystkich epokach mwili nam, e y waciwie moemy tylko
wwczas, gdy nauczymy si y wedug ducha. Ale jak czowiek ma
y wedug ducha, skoro sam jest z ciaa? Sw. Pawe powiedzia:
Ciao bowiem do czego innego dy ni duch, a duch do czego innego ni
ciao, i std nie ma midzy nimi zgody. J ak mamy si nauczy y wedug
ducha?
CAMPBELL: W dawnych czasach to bya rola nauczyciela. To on mia ci
dostarczy klucza do ycia duchowego. Do tego wanie by kapan. A take
rytua. Rytua mona zdefiniowa jako i nsceni zacj mitu. Uczestniczc
w rytuale, naprawd przeywasz rzeczywisto mityczn, i wanie to
wspuczestnictwo moe ci nauczy ycia wedug ducha.
MOYERS: Zatem mitologiczne opowieci rzeczywicie wskazuj drog do
ycia duchowego?
CAMPBELL: Tak, bo przecie musisz mie klucz. Musisz mie jak map
drogow, i w rzeczy samej mnstwo ich mamy pod rk. Ale nie wszystkie
s jednakowe. Niektre mwi tylko o interesach tej lub innej grupy
wewntrznej, o tym lub innym plemiennym bogu. Inne, szczeglnie te
uchodzce za objawienia Wielkiej Bogini, matki wszechwiata i nas
wszystkich, ucz wspczucia dla wszystkiego, co yje. Dziki nim
zaczynasz te dostrzega rzeczywist wito samej ziemi, bo jest ona
ciaem Bogini. J ahwe, tworzc czowieka, tworzy go z ziemi, tchnwszy
ycie w uksztatowane ciao. On sam nie jest obecny w tym ksztacie.
Natomiast Bogini jest zarwno wewntrz, jak i na zewntrz. Twoje ciao
jest z jej ciaa. W tych mitologiach dochodzi do gosu ta wanie,
powszechna wszechtosamo.
MOYERS: Dlatego nie jestem specjalnie przekonany, e przyszo gatun
ku i powodzenie naszej podry le w przestrzeni kosmicznej. Myl, e
tkwi one tu, na ziemi, w ciele, w trzewiach naszego bytu.
CAMPBELL: Z pewnoci. Wylatujc w przestrze kosmiczn, niesiesz
z sob ciao, i jeli nie ulego ono przemianie tutaj, to i przestrze
kosmiczna ci nie odmieni. J ednake warto o niej myle, dziki niej co
mona zrozumie. Ot w atlasie wiata na rozkadwce moemy oglda
nasz Galaktyk wrd roju innych galaktyk, a wewntrz naszej - Ukad
Soneczny. Dopiero to daje nam wyobraenie o ogromie tej przestrzeni,
ktr obecnie prbujemy bada. J eli o mnie idzie, te stronice otworzyy
przede mn wizj wszechwiata o niewyobraalnej wprost wielkoci i nie
dajcej si poj gwatownoci. Miliardy i miliardy huczcych termojd
rowych piecw, ktre rozpraszaj si, odrywaj jeden od drugiego, a kady
taki piec to gwiazda, i nasze Soce pord nich! Wiele z nich w tej chwili
wybucha, rozpryskuje si na szcztki zamiecajce najdalsze krace prze
strzeni pyem i gazem, z ktrego wanie w tym momencie rodz si nowe
gwiazdy z wirujcymi wok nich planetami. A do tego z jeszcze dalszych
odlegoci, z rejonw gdzie poza tym wszystkim nadbiegaj ku nam
szmery, jakie mikropromieniowanie bdce echem najpotniejszego
w ogle kataklizmu, eksplozji mianowicie Big Bangu, wielkiego wybuchu
stworzenia, ktry, we dle pe w n y ch w y l i c z e , nastpi mo e jakie os i e m n a
cie miliardw lat temu.
Tak to wi c z nami jest, mj stary, i g d y s ob ie t o u w i a do m i s z , zaczynasz
r o zumie, jak w i s t o c ie jeste wa ny ty, wanie ty, drobinka w rd t e g o
st r a sz l iw eg o o g r o m u . Pot em musi przyj o d c z u c ie , e ty i tamto w p e w
nym sensie jestecie jednym i e masz w tym ws zy s t ki m jaki udzia.
MOYERS: A zaczyna si to - tutaj.
CAMPBELL: Tak, tutaj.
Stronica z Manesse Codex, trubadur Werner von Teufen.
Trubadurzy pierwszy mi ud/ni na Zachodzie.
ktrzy pojmowali mio
tak j a k my obecnie
- j a k o stosunek midzyosobowy.
VII
O MIOCI
I MAESTWIE
Tedy pryey ocyy wanie mio serca dosiga,
Albowiem to one s wywiadowcami serca;
Ocyy rozgldaj si, ledz pilnie
Za tym, co serce najchtniej pragnoby posi.
A kiedy caa trjka ju osignie zppd
I jednomylne, mocne ma postanowienie
W owej to chwili rodzi si mio doskonaa
Z tego, co oczy wczeniej zachwaliy sercu.
Bo nie inaczej pocz si moye i narodzi mio,
Ni poczynajc si i rodzc Ze skonnoci.
Z aski wic i rozkaz11
Tych trojga, a te Z ^ roZ^osU>
Rodzi si mio, a jej szlachetna nadzieja
Zawsze umacnia tych, co j miuj.
Bo wiedz o tym wszyscy kochankowie:
Mio to jest ycz^wo doskonaa,
Zrodzona - bez wtpienia z serca i oczu:
Pod ich spojrzeniem rozkwita, w sercu zash dojrzewa
Mio, owoc, co wzeszed z tamtej trjki zasiewu.
Guiraut de Borneilh (ok. 1138-1200)
MOYERS: Mio to temat tak rozlegy, e gdybym na przykad przyszed
do ciebie i powiedzia: Porozmawiajmy o mioci, to od czego by zacz?
CAMPBELL: Od trubadurw z dwunastego stulecia.
MOYERS: Kim oni byli?
CAMPBELL: Trubadurzy naleeli do prowansalskiej szlachty; pniej
spotykamy ich rwnie w innych rejonach Francji i Europy. W Niemczech
znani s pod mianem minnesingerw, piewcw mioci. Minne to rednio
wieczne niemieckie sowo oznaczajce mio.
MOYERS: Czy to byli wczeni poeci?
CAMPBELL: Tak, w pewnym sensie. Okresem trubadurw jest dwunasty
wiek. W Prowansji tradycja trubadurska zostaa cakowicie unicestwiona
podczas tzw. krucjaty przeciwko albigensom, zainicjowanej w 1209r. przez
papiea I nnocentego I I I . Uwaa si j za jedn z najpotworniejszych krucjat
w dziejach Europy.
Trubadurzy przyczyli si do herezji manichejskiej albigensw, szerzcej
si gwatownie w owym czasie cho w istocie ruch albigensw by
protestem przeciwko zepsuciu redniowiecznego kleru. Tote trubadurzy,
razem ze swoj przeksztacon ide mioci, w sposb bardzo skom
plikowany uwikali si w ycie religijne.
MOYERS: Przeksztacona mio? Co masz na myli?
CAMPBELL: Trubadurw bardzo interesowaa psychologia mioci. To
oni w gruncie rzeczy byli pierwszymi ludmi na Zachodzie, ktrzy
pojmowali mio tak jak my obecnie jako stosunek midzyosobowy.
MOYERS: A jak byo przedtem z t spraw?
CAMPBELL: Przedtem mio bya po prostu Erosem, bokiem, ktry
pobudza w nas podanie pciowe. Ale to niewiele ma wsplnego
z przeywaniem mioci, tak jak je rozumieli trubadurzy. Eros to co o wiele
bardziej bezosobowego ni zakochanie si. Widzisz, ludzie nie wiedzieli, co
to takiego Amor. Amor to co osobowego, i trubadurzy rozpoznali to.
Eros i Agape s miociami bezosobowymi .
MOYERS: Wytumacz.
CAMPBELL: Eros to popd biologiczny, gwatowny pocig organw
nawzajem do siebie. Czynnik osobowy nie liczy si.
MOYERS: A Agape?
CAMPBELL: Agape to kochaj bliniego swego jak siebie samego, czyli
mio duchowa. Dla niej nie jest wane, kto jest tym blinim.
MOYERS: A wic, jak rozumiem, nie jest to namitno w sensie nakazu
Erosa, tylko wspczucie.
CAMPBELL: Tak, wspczucie. Otwarcie serca. Co bez pitna indywidu
alnoci, inaczej ni Amor.
MOYERS: Agape jest impulsem religijnym.
CAMPBELL: Tak. Ale Amor te mg sta si impulsem religijnym.
Trubadurzy uznali go za najwysze dowiadczenie duchowe.
Widzisz, dowiadczenie Erosa to swego rodzaju optanie. W Indiach
bogiem mioci jest krzepki, duy modzian z lukiem i koczanem penym
strza. Te strzay nosz nazwy: miertelna Mka, Otwarcie Serca i tak
dalej. I rzeczywicie, wprowadza on to co w ciebie, tak e dochodzi do
wielkiej fizjologicznej i psychologicznej eksplozji.
Teraz ta druga mio - Agape: mio do bliniego, taka jak do siebie
samego. I znw nie ma tu znaczenia, kim jest ta osoba. J est twoim blinim,
wic musisz j kocha w ten sposb.
Amor natomiast proponuje idea czysto osobowy. Optanie rodzce si
ze spotkania oczu, jak to ujmuje tradycja trubadurw, jest przeyciem
dziejcym si midzy dwiema osobami.
MOYERS: W jednej ze swoich ksiek zamiecie poemat o tym spot
kaniu oczu: Tedy przez oczy wanie mio serca dosiga...
CAMPBELL: J est to zupenie przeciwne wszystkiemu, za czym ordowa
Koci. To osobowe, indywidualne przeycie, i myl, e co dla Zachodu
najwikszego i najistotniejszego, co, co zasadniczo odrnia Zachd od
wszelkich innych znanych mi tradycji.
MOYERS: A wic odwaga kochania staa si odwag afirmowania
wasnego dowiadczenia przeciw tradycji tradycji Kocioa. Dlaczego byo
to wane dla Zachodu, dla jego ewolucji?
K ama celuje ze swego kwiatowego luku w Radh,
w chwili, gdy suca przyprowadza do niej K tyszn, I ndie, XVII
W Indiach bogiem mioci jest krzepki, duy modzian
Z lukiem i koczanem penym strza.
Te strzay nosem nazwy:
miertelna Mika, ,,Otwarcie Serca i tak dalej.
To jest wielka fizjologiczna
i psychologiczna eksplozja.
CAMPBELL: Byo wane, poniewa uwypuklio znaczenie jednostki, tego,
e czowiek powinien zaufa wasnemu dowiadczeniu, a nie tylko obiego
wym opiniom przekazywanym mu przez innych. Podkrela to wbrew
monolitycznemu systemowi wag indywidualnego dowiadczenia czo
wieczestwa, ycia, wartoci. System monolityczny to system mechaniczny;
kada maszyna dziaa tak jak kada inna, ktra wysza z tego samego
warsztatu.
MOYERS: Co miae na myli piszc, e pocztkiem romantycznej mioci
na Zachodzie byo libido ponad credo?
CAMPBELL: C, credo znaczy wierz: wierz nie tylko w prawa, ale
i w to, e te prawa zostay ustanowione przez Boga, a z Bogiem nie ma
dyskusji. Te prawa s dla mnie cikim brzemieniem; jeli nie bd im
posuszny, zgrzesz, a grzech zagraa memu wiecznemu yciu.
MOYERS: I to jest credo?
CAMPBELL: To jest credo. Wierzysz, potem idziesz do spowiedzi, prze
chodzisz w myli z gry na d cay spis grzechw i liczysz, ktre spord
nich masz na sumieniu; po czym, zamiast pj do ksidza i powiedzie:
Pobogosaw mnie, ojcze, bo w tym tygodniu dokonaem wspaniaych
rzeczy, rozpamitujesz swoje grzechy, a rozpamitujc grzechy, rzeczywi
cie stajesz si grzesznikiem w yciu. W istocie wic credo to nic innego jak
potpienie woli ycia.
MOYERS: A libido?
CAMPBELL: Libido jest impulsem pchajcym ku yciu. Pynie z serca.
MOYERS: A serce...
CAMPBELL: Serce jest organem otwarcia si na drugiego czowieka. J est
to cecha ludzka, ktra przeciwstawia si zwierzcoci troszczcej si tylko
o wasny interes.
MOYERS: Mwisz wic o mioci romantycznej jako o przeciwiestwie
dzy, namitnoci bd wreszcie oglnego nastawienia religijnego?
CAMPBELL: Tak. Widzisz, w kulturach tradycyjnych zwyke maestwo
uzgadniane byo przez rodziny. Nie miao nic wsplnego z decyzj dwojga
osb. W Indiach do dzi dnia zamieszczane s cae kolumny ogosze
0 kandydatkach na ony, proponowanych przez porednikw maeskich.
Pamitam, jak dziewczyna z pewnej rodziny, ktr tam poznaem, sza
wanie za m. Nigdy przedtem nie widziaa modego czowieka, ktrego
miaa polubi, wic wypytywaa swoich braci: Czy on jest wysoki? Czy
skr ma ciemn czy jasn? J aki w ogle jest?
W redniowieczu taki wanie rodzaj maestwa by usankcjonowany
przez Koci. Dlatego idea trubadurw - Amor jako stosunek midzy
konkretnymi osobami - bya bardzo niebezpieczna.
MOYERS: Bo bya herezj?
CAMPBELL: Nie tylko herezj, ale i cudzostwem, czym, co mona by
nazwa cudzostwem duchowym. Skoro wszystkie maestwa aranowaa
spoeczno, mio rodzca si ze spotkania oczu miaa wysz duchow
warto.
We na przykad romans o Tristanie; Izolda jest tutaj przyobiecana na
on krlowi Markowi. Oboje nigdy przedtem si nie widzieli. Tristan
zostaje posany, aby przywie Izold Markowi. Matka I zoldy przygotowu
je napj miosny, aby tych dwoje, ktrzy mieli by sobie polubieni,
naprawd si pokochao. Napj powierza ona niani jadcej wraz z Izold.
Na chwil zostaje on bez opieki, i wtedy Tristan i I zolda, mylc, e to
wino, wypijaj go. Rozpala si w nich mio. Waciwie kochali si ju
przedtem, ale po prostu o tym nie wiedzieli. Napj miosny tylko wyzwoli
to uczucie. Tego rodzaju przeycie kady zna z wasnej modoci.
Z punktu widzenia trubadura problem polega na tym, e krl Marek
1Izolda, ktrzy maj zosta maestwem, w rzeczywistoci nie speniaj
warunkw, aby si pokocha. Nigdy przedtem si nie widzieli. Prawdziwe
maestwo to takie, ktre rodzi si z rozpoznania swej tosamoci
w drugim czowieku, fizyczny zwizek jest tu tylko sakramentem potwier
dzajcym t jedno. Maestwo nie zaczyna si od drugiego koca - od
pocigu fizycznego, ktry pniej doznaje uduchowienia, lecz od duchowe
go wstrzsu wywoanego przez mio - Amor.
MOYERS: Chrystus mwi o cudzoonikach w sercu, o pogwaceniu
zwizku duchowego rodzcego si w umyle i sercu.
CAMPBELL: Takim cudzostwem byo kade maestwo aranowane
przez spoeczno, a nie przez serce. To wanie jest sens redniowiecznej
Wenus, Kupido, Szalestwo i Czas, II Bronzino ( 1 S03 1572).
Hraz Z Amorem
otrzymujemy ideal czysto osobowy;
jest to co ir rodzaju optania
rodzcego si ye spotkania oczu.
G.I. z e swoj d%iewc%yn w Hyde Parku, Londyn, Ralph Morse, 1944.
Prawdziwe maestwo to takie,
ktre rodzi si z rozpoznania swej tosamoci w drugim czowieku,
fizyczpy .!!'mV
jest tu tj/ko sakramentem potwierdzajcym t jedno.
Maestwo z acKyl,a si od duchowego wstrzsu
wywoanego przez mio - Amor.
mioci dwornej; stoi ona w jawnej sprzecznoci ze zwyczajem Kocioa.
Sowo AMOR czytane wspak daje ROMA, Koci rzymskokatolicki,
usprawiedliwiajcy maestwa o charakterze wycznie politycznym i spo
ecznym. Std narodzia si tendencja do uprawomocnienia indywidualnego
wyboru, ktr ja nazywam podaniem za wasnym szczciem.
Oczywicie, jest tu te pewne niebezpieczestwo. Kiedy w romansie
0 Tristanie moda para wypija napj miosny i niania I zoldy uwiadamia
sobie, co zaszo, idzie do Tristana i mwi: Wypie wasn mier. Tristan
na to: Czy, mwic mier, masz na myli moj miosn mk? - bo
czowiek powinien czu si chory z mioci, to by jeden z najwaniejszych
punktw. Nie moe by na tym wiecie cakowitego urzeczywistnienia owej
tosamoci, jak odczuwamy. Tristan mwi: J eli przez t mier rozu
miesz moj miosn udrk, to jest ona moim yciem. J eli przez moj
mier rozumiesz kar, ktr poniesiemy oboje, gdy nas odkryj, to
przyjmuj j. I jeli przez t moj mier rozumiesz kar wieczn w ogniu
pieka, to przyjmuj j rwnie. Mocna rzecz.
MOYERS: Zwaszcza dla redniowiecznych katolikw, wierzcych w do
sowne pieko. J akie wic jest naprawd znaczenie sw Tristana?
CAMPBELL: Chcia powiedzie, e jego mio jest wiksza nawet ni
mier i cierpienie, ni cokolwiek. On w wielkim stylu afirmuje bl ycia.
MOYERS: J est gotw wybra bl mioci, nawet gdyby to miao oznacza
wieczne cierpienie i potpienie w piekle.
CAMPBELL: J eli tylko pragniesz poda za wasnym szczciem, to
wybierajc jakkolwiek drog yciow, powiniene mie przewiadczenie,
e nic ci od niej nie odstraszy. To wanie nadaje warto twemu yciu
1uczynkom i niewane, co ci si moe przytrafi.
MOYERS: A gdy wybieram mio?
CAMPBELL: Rwnie gdy wybierasz mio.
MOYERS: Napisae kiedy, i z piekem, jak i z niebem, sprawa ma si
tak, e trafiajc tam, trafiasz w miejsce dla siebie waciwe, bo w kocu tam
wanie chcesz by.
CAMPBELL: Na t myl wpad Bernard Shaw, zreszt rwnie Dante.
Kara pieka polega na tym, e na ca wieczno otrzymujesz to, co zdawao
ci si najbardziej upragnione na ziemi.
Francesca da Rimini, William Dyce (1806-1864).
Paolo i Franczeska
siedzieli pod drzewem czytajc histori Lancelota i Ginewry.
,,Kiedymy doszli, gdzie usta kochane
rycerz calowa1 w nieow/adnej chci...
MOYERS: Tristan pragn swojej mioci, swego szczcia, i by skonny
cierpie za to.
CAMPBELL: Tak. Ale na przykad William Blake w swoich wspaniaych
aforyzmach The Marriage of Heaven and Heli mwi: Gdym wdrowa wrd
piekielnych pomieni... ktre anioom zday si mczarni - to znaczy, e
dla ludzi tam przebywajcych, a nie bdcych przecie anioami, ten ogie
nie jest pomieniem blu, tylko rozkoszy.
MOYERS: Pamitam Pieko Dantego; najwikszych w dziejach ludzkoci
kochankw umieszcza on wanie w piekle - s tam Helena, Kleopatra,
Tristan. Co to znaczy?
CAMPBELL: Dante przyjmuje postaw Kocioa: to jest pieko, a oni
cierpi w piekle. J ak pamitasz, dostrzega on tam rwnie par modych,
wspczesnych sobie woskich kochankw - Paola i Franczesk. Franczeska
miaa romans z Paolem, bratem swego ma. Dante, niczym rasowy
socjolog, zapytuje: Mia, jake to si stao? J aka jest tego przyczyna? Tu
nastpuj najsynniejsze w dziele Dantego wersety. Franczeska opowiada,
jak wraz z Paolem siedziaa w ogrodzie pod drzewem, czytajc histori
Lancelota i Ginewry: Kiedymy doszli, gdzie usta kochane / Rycerz
caowa w nieowadnej chci, / On, z ktrym nigdy si ju nie roz
stan, / Drcy do ust mych przywar bez pamici; 1 (...) w ten dzie
juemy nie czytali wicej *. To by pocztek ich upadku.
I to wanie cudowne przeycie miaoby by potpione jako grzech?
Trubadurzy mwi tutaj zdecydowanie nie. Mio jest sensem ycia,
jego kulminacj.
MOYERS: Czy to wanie mia na myli Wagner w swojej wielkiej operze
o Tristanie i Izoldzie, gdy mwi: Chc na tym wiecie mie swj wasny
wiat, niech z nim przepadn lub si z nim ocal?
CAMPBELL: Dokadnie to powiedzia Tristan.
MOYERS: To znaczy: chc mej mioci, chc mego ycia.
CAMPBELL: Tak: to jest moje ycie i pragn zapaci za nie kadym
cierpieniem.
MOYERS: To wymagao wielkiej odwagi, nie sdzisz?
CAMPBELL: To wymaga wielkiej odwagi. Nawet sama myl o tym.
PrzekadF.. Porbowicza.
MOYERS: Wymaga... Uywasz czasu teraniejszego.
CAMPBELL: Tak.
MOYERS: Nawet teraz?
CAMPBELL: Tak.
MOYERS: Powiedziae, e sednem sprawy w przypadku wszystkich
tych pionierw mioci jest to, e postanowili oni sta si autorami
i narzdziami wasnego samospenienia si, e urzeczywistnianie mioci ma
by najwzniolejszym dzieem natury oraz e owi ludzie zamierzali czerpa
mdro z wasnego dowiadczenia, a nie z dogmatu, polityki albo
z obiegowych poj o tym, co spoecznie dobre. Czy to wanie byo na
Zachodzie pocztkiem romantycznej idei jednostki, ktra bierze sprawy
w swoje rce?
CAMPBELL: Absolutnie tak. Przykady tego rodzaju masz rwnie
w opowieciach ze Wschodu, ale tam nie utworzyy one spoecznego
systemu. W wiecie zachodnim jest to obecnie idea mioci.
MOYERS: Mio rodzca si z osobistego przeycia, osobiste przeycie
jako rdo mdroci?
CAMPBELL: Tak, tu chodzi o jednostk. Najlepsza cz zachodniej
tradycji zawiera w sobie uznanie i poszanowanie indywidualnoci jako
ywej, realnej istoty. Zadaniem spoeczestwa jest sprzyjanie rozwojowi
jednostki. Natomiast wspomaganie spoeczestwa nie jest zadaniem jedno
stki.
MOYERS: Dobrze, ale co si stanie z instytucjami z uniwersytetami,
zrzeszeniami, kocioami, z politycznymi instytucjami naszego spoeczest
wa jeli wszyscy ot, tak, po prostu, damy nog i pobiegniemy sobie kady
za swoj mioci? Czy nie ma w tym jakiego napicia jednostka contra
spoeczestwo? Musi przecie istnie jaki oglnie uznany punkt, poza
ktrym indywidualna intuicja, indywidualne libido, indywidualne prag
nienie, indywidualna mio i indywidualny impuls do robienia tego, co si
chce - powinny by powcignite, bo inaczej bdziemy mie zamt
i anarchi i adna instytucja si nie ostoi. Czy naprawd twierdzisz, e
powinnimy i za swoim szczciem, za swoj mioci, dokdkolwiek nas
ona zaprowadzi?
CAMPBELL: C, musisz przy tym gwkowa. Sam wiesz, e wska
cieka to cieka niebezpieczna ostrze brzytwy, jak to mwi.
MOYERS: Czyli e gowa i serce nie powinny z sob wojowa?
CAMPBELL: Nie, nie powinny; powinny wspdziaa. Gowa powinna
by przytomna, a serce ma od czasu do czasu przysuchiwa si jej.
MOYERS: Czy zdarza si nie kiedy, e serce obejmuje pr zewodnictwo?
CAMPBELL: Najlepiej, gdyby zawsze mogo tak by. Mona bv tu
wspomnie o piciu gwnych cnotach redniowiecznego rycerza. S to
umiarkowanie, odwaga, mio, lojalno i dworno. Dworno to
poszanowanie form towarzyskich obowizujcych w spoeczestwie, w kt
rym yjesz.
MOYERS: A wic mio nie harcuje sobie sama, ma za towarzyszy...
CAMPBELL: J est ona tylko jedn z wielu funkcji. To prosta droga do
obdu - pozwoli, by jedna funkcja zdominowaa cay system, zamiast
suy oglnemu adowi. Ot przewodni myl redniowiecza - wbrew
temu, e wczeni ludzie buntowali si przeciwko kocielnym autorytetom
byo poszanowanie dla spoecznoci, w jakiej uczestniczyli. Wszystko
robiono wedug regu. Gdy walczyo z sob dwch rycerzy, nie gwacili oni
regu walki, cho bya to walka na mi er i yci e. O tej dwornoci
trzeba zawsze pamita.
MOYERS: Czy istniah' reguy prawa? Albo reguy mioci? Czy byy, na
przykad, zakazy co do cudzostwa? Gdy twoje oczy spotykay si z oczami
kobiety nie bdcej twoj on, to jaka w epoce redniowiecznej winna by
twoja reakcja?
CAMPBELL: Wanie wtedy rodzi si model dwornej mioci. Istniay
okrelone reguv gry, i ludzie przestrzegali ich w tej grze. Mieli wasny
zestaw regu. Nie byy to reguy Kocioa, lecz takie, by gra moga toczy
si harmonijnie i stosownie do oczekiwanych rezultatw. We wszystkim, co
robimy, tkwi system regu mwicych, jak dana rzecz ma by robiona, aby
bya zrobiona dobrze. Powiadano, e sztuka to robienie rzeczy w sposb
waciwy. A jeli chodzi o postpowanie w sprawach miosnych... C,
mona bv w tych sprawach nieokrzesanym prostakiem, ale przecie jest
o wiele przyjemniej, gdy znamy pewne reguy umoliwiajce nam peniej
sz, bardziej zadowalajc ekspresj uczu.
MOYERS: A wic rycersko rozwijaa si, w miar jak coraz blisza bya
epoka mioci romantycznej.
CAMPBELL: Powiedziabym, e jedno i drugie byo tym samym. w
okres by bardzo dziwny, panowaa w nim przeraajca brutalno. Nie
istnia scentralizowany system prawny. Kady polega na wasnym systemie,
z czego, rzecz jasna, wynikao mnstwo wielkich naduy w kadej
dziedzinie. J ednake w obrbie caej tej brutalnoci dziaaa sia cywilizuj
ca; w istocie reprezentoway j kobiety, gdy to one wanie ustalay reguy
gry, o jakiej mwilimy. Mczyznom wypadao j prowadzi zgodnie
z wymaganiami kobiet.
MOYERS: Dlaczego kobiety uzyskay ten dominujcy wpyw?
CAMPBELL: Dlatego, e kiedy chcesz si kocha z kobiet, ona od razu
ma nad tob przewag. Terminem technicznym na udzielanie przez kobiet
swoich ask byo sowo mer ci. Kobieta daje swoje tnerci. Mogo to oznacza,
e mczynie wolno byo caowa j w karczek w kade Zielone witki
albo co w tym rodzaju, rozumiesz - bd te mogo by penym miosnym
przyzwoleniem. Zaleao to od jej oceny charakteru kandydata.
MOYERS: Wic istniay reguy okrelajce ten egzamin?
CAMPBELL: Tak. By jeden zasadniczy wymg: ten kto musia mie
szlachetne serce, to znaczy serce zdolne do mioci, nie tylko do dzy.
Kobieta wyprbowywaa kandydata do swej mioci, by zobaczy, czy ma
szlachetne serce, czy jest zdolny do kochania.
Musimy te pamita, e wszystkie te damy wywodziy si ze szlachty,
a szlachta w owych czasach byli to ludzie do wyrafinowani i bardzo biegli
- zarwno w okruciestwie, jak i w7czuoci. Ot nie bardzo wiem, kto
dzi chciaby si bawi w sprawdzanie czyjego charakteru, aby zobaczy,
czy ten kto ma szlachetne serce. Zreszt nie wiem, czy to szlachetne serce
w ogle jest dla kogokolwiek upragnionym ideaem.
MOYERS: Z czym kojarzy ci si szlachetne serce?
CAMPBELL: Z jak zdolnoci do... C, dla mnie kluczowym pojciem
jest tutaj wspczucie.
MOYERS: To znaczy?
CAMPBELL: Cierpienie wesp z kim. Najlepiej oddaje to niemieckie
sowo Mitleid. Mit znaczy razem, z kim, Leid smutek, cierpienie.
W istocie chodzio o wyprbowanie mczyzny, sprawdzenie, czy potrafi on
co nieco wycierpie dla mioci, czy nie ulega jedynie dzy.
MOYERS: J oe , c h o t o w s z y s t k o m o e i z r o d z i o si w e p o c e trubadu
rw, b y o jeszcze cakiem y w e i miao si dob rz e w e w c ze s n y ch latach
pidziesitych we w s c h o d n i m Te ks a s ie . ..
CAMPBELL: Sam wic widzisz, jakie to silne. Powstao w dwunastowiecz-
nej Prowansji, a masz z tym do czynienia w dwudziestym wieku,
w Teksasie.
MOYERS: Musz ci jednak powiedzie, e ostatnimi czasy bardzo to
wszystko podupado. Widzisz, nie jestem pewien, czy nadal, tak jak
dawniej, ma to charakter prby. Myl, e jeli o mnie idzie, przyjem t
prb z wdzicznoci. Ale nie jestem pewien...
CAMPBELL: J edn z prb, jakie wwczas stosowano, byo wysyanie
faceta do pilnowania mostu. Tacy modziecy strzegcy mostw troch
przeszkadzali w ruchu drogowym. Ale egzamin obejmowa rwnie
sprawdzenie si w boju. K obieta zbyt surowa, dajca od swego amanta,
bv jeszcze nim udzielia mu jakiejkolwiek aski, naprawd ryzykowa
yciem, bya okrelana mianem sauvage, okrutna. Sauvage bya te ta, ktra
oddawaa si od razu, bez prb. J ak widzisz, mamy tu do czynienia z bardzo
subteln gr psychologicznych ocen.
MOYERS: Ale przecie trubadurzy nie dyli chyba do zniesienia maes
twa ani do powszechnego chaosu; ich prawdziwym celem nie by te jedynie
stosunek cielesny, chu, ani nawet ukojenie duszy w Bogu... Piszesz tak:
Raczej wysawiali oni ycie w sposb bezporedni, przez dowiadczenie
mioci jako siy sublimujcej, wysubtelniajcej, otwierajcej serce na
bolesn i zarazem rozkoszn pie bytu, ktry odnajduje si w mioci, we
wasnej trwodze i we wasnej radoci. Przecie oni nie usiowali chyba
niczego niszcze...
CAMPBELL: J asne, e nie. Oni wcale nie mieli bzika na punkcie potgi;
chodzio im o osobiste dowiadczenie i sublimacj, a to co zupenie innego.
Nie przypuszczali bezporedniego szturmu na Koci. Kierowaa nimi idea
sublimowania ycia, podnoszenia go na poziom dowiadcze duchowych.
Anioowie nioscy witego Graala,
ilustracja z The Playfair Book o f Hours, Anglia, XV w.
Podczas wojny, jaka toczya si w niebie
midzy Rogiem i Szatanem, dobrem i ziem,
niektre z anielskich z astpw stany po stronie Szatana,
inne - po stronie Boga.
Graala przynieli na ziemi drog rodkow neutralni anioowie.
Ta droga symbolizuje ciek poredni midzy parami przeciwiestw,
midzy lkiem i pragnieniem, dobrem i zjem.
MOYERS: Oto mio jest przede mn, Amor, cieka mioci stoi przede
mn otworem, a oczy...
CAMPBELL: Ot to: spotkanie oczu. Tedy przez oczy wanie mio
serca dosiga, / Albowiem to one s wywiadowcami serca.
MOYERS: Co trubadurzy wiedzieli o ludzkiej psyche? O psyche ju
syszelimy; na przykad, e Eros kocha Psyche, a obecnie kadzie si nam
do gw, e powinnimy rozumie wasn psyche. Co trubadurzy odkryli na
temat ludzkiej psyche?
CAMPBELL: Odkryli pewien jej indywidualny aspekt, nie dajcy si uj
w pojcia oglne. J ego istot jest dowiadczenie jednostkowe, indywidual
ne zaangaowanie w to dowiadczenie, indywidualna w nie wiara i takie
przeywanie go.
MOYERS: A wic mio to nie mio w ogle, tylko mio do tej
w ani e kobiety?
CAMPBELL: Do tej wanie. Dokadnie.
MOYERS: J ak sdzisz, dlaczego zakochujemy si w tej wanie, a nie innej
osobie?
CAMPBELL: Nie mnie odpowiada na takie pytanie. To co bardzo
tajemniczego - ta jaka elektryczna iskra, po ktrej moe nastpi straszna
mka. Trubadurzy opiewaj mki mioci, chorob, ktrej nie mog uleczy
doktorzy, ran, ktr moe wygoi jedynie narzdzie, co j zadao.
MOYERS: To znaczy?
CAMPBELL: Ta rana to moja namitno i mka mioci, jak odczuwam
do owej istoty. J edynym, ktry moe mnie uleczy, jest ten, kto wymierzy
cios. Ten motyw pojawia si w formie symbolicznej w wielu redniowiecz
nych opowieciach o wczni zadajcej ran. Rana moe zagoi si dopiero
wwczas, gdy wcznia dotknie jej ponownie.
MOYERS: Czy co z tego motywu nie wystpuje rwnie w legendzie
o witym Graalu?
CAMPBELL: W monastycznej wersji tej historii Graal czony jest z mk
Chrystusa. Graal to kielich uywany podczas Ostatniej Wieczerzy i zarazem
kielich, ktry przyj krew Chrystusa po zdjciu Go z krzya.
MOYERS: C wic symbolizuje Graal?
CAMPBELL: Istnieje bardzo interesujce objanienie pochodzenia Graala.
Jeden z dawnych autorw mwi, e przynieli go z nieba neutralni
anioowie. Ot podczas wojny, jaka toczya si w niebie midzy Bogiem
i Szatanem, dobrem i zem, niektre z anielskich zastpw stany po
stronie Szatana, a inne - po stronie Boga. Graala przynieli na ziemi drog
rodkow neutralni anioowie. Ta droga symbolizuje ciek poredni
midzy parami przeciwiestw, midzy lkiem i pragnieniem, dobrem i zem.
Gwnym wtkiem opowieci o Graalu jest to, e cay kraj, jaki wany
dla nas obszar, uleg cakowitemu spustoszeniu. Sta si ziemi jaow. Co
to znaczy - ziemia jaowa? Ot jest to kraina, w ktrej kady yje yciem
nieprawdziwym, robi to, co robi wszyscy, tak jak mu kazano, nie majc
odwagi y po swojemu. To wanie jest ziemia jaowa, o to chodzio
T.S. Eliotowi w jego poemacie Ziemia jaowa.
Powierzchnia ziemi jaowej nie przedstawia w istocie rzeczywistoci,
ktr w powszechnej opinii jakoby przedstawiaa, ludzie yj na niej
w sposb nieautentyczny. Przez cale ycie nie zrobiem niczego, na co
miaem ochot. Robiem, jak mi kazano. Pojmujesz?
MOYERS: W takim razie Graal staje si...
CAMPBELL: Graal staje si czym... jak by to nazwa? - czym, co osiga
i urzeczywistnia czowiek, ktry y wasnym, autentycznym yciem. Graal
symbolizuje pene urzeczywistnienie najwyszych duchowych potencji
ludzkiej wiadomoci.
K rl Graala, na przykad, by adnym modym chopcem, ale jeszcze nie
zasuy sobie na godno Krla Graala. Ze swojego zamku wyjecha
z wojennym zawoaniem,,Amor! C, takie zawoanie przystoi modzie
cowi, ale nie stranikowi witego Graala. Ot, gdy tak sobie jedzie, z lasu
wypada muzumanin, rycerz pogaski. Obaj zniaj lance i cwaem ruszaj
na siebie. Lanca Krla Graala zabija poganina, ale lanca poganina pozbawia
mskoci K rla Graala.
Sens tego jest taki, e w wyniku chrzecijaskiego rozdzielania materii od
ducha, dynamiki ycia od krlestwa ducha, od naturalnej i nadprzyrodzonej
laski natura rzeczywicie ulega okastrowaniu. Wskutek tej separacji
europejski umys, europejskie ycie zostay jak gdyby pozbawione msko
ci. Prawdziwa duchowo, jaka zrodziaby si ze zjednoczenia materii
i ducha, zostaa zabita. C natomiast symbolizuje poganin? J est to
czowiek wywodzcy si z przedmie Edenu. Uwaano go za czowieka
natury; na grocie jego lancy wypisane byo sowo Graal. Znaczy to, e
natura dy do Graala. ycie duchowe jest esencj, aromatem, kwieciem
i wypenieniem ludzkiego bytu, nie za nadprzyrodzon wartoci narzuco
n mu odgrnie.
Dlatego tym, co nadaje yciu autentyczno, s impulsy natury, a nie
prawa pochodzce od naprzyrodzonego autorytetu; taki jest sens Graala.
MOYERS: Czy to wanie mia na myli Tomasz Mann mwic, e
dzieem najszlachetniejszym jest gatunek ludzki, poniewa czy w sobie
natur i ducha?
CAMPBELL: Tak.
MOYERS: Natura i duch tskni wzajem do siebie, chc si spotka
w tym dowiadczeniu. A znw Graal, ktrego poszukuj te romantyczne
legendy, jest ponownym zjednoczeniem tego, co kiedy zostao rozdzielone,
jest pokojem pyncym z poczenia.
CAMPBELL: Graal staje si symbolem ycia autentycznego, przeywanego
w kategoriach jego wasnych aktw woli, swoistych tylko dla niego
impulsw, ktre wiod je pomidzy parami przeciwiestw dobra i za,
wiata i ciemnoci. J eden z autorw legendy o Graalu zaczyna swj dugi
epicki poemat krtkim wierszem, w ktrym mwi: Kady czyn ma dobre
i ze skutki. Kady nasz uczynek daje w wyniku pary przeciwiestw,
najlepsze zatem, co mona robi, to dy do wiata, do harmonii
w stosunkach z innymi, harmonii pyncej ze wsp-czucia z cierpicymi, ze
zrozumienia dla innych. W tym wanie zawiera si sens Graala i to wanie
dochodzi do gosu w romansie Graala.
W legendzie o Graalu mody Perciwal jest wychowywany na wsi przez
matk, ktra odrzucia ycie dworskie i pragnie, by jej syn nic nie wiedzia
o dworskich reguach. ycie Perciwala biegnie zgodnie z dynamik swoich
wasnych popdw a do czasu, gdy modzieniec jest ju dojrzalszy. Wtedy
czowiek, ktry przysposabia go do rycerskiego fachu, oferuje mu na on
swoj mod, adn crk. Ale Perciwal mwi: Nie, musz zasuy sobie
na on, nie mog bra jej w darze. To jest pocztek Europy.
305.
MOYERS: Pocztek Europy?
CAMPBELL: Tak - Europy spod znaku indywidualizmu, spod znaku
Graala.
Perciwal dociera do zamku Graala i spotyka tam Krla Graala, ktrego
wnosz w lektyce, rannego; przy yciu trzyma go wycznie blisko Graala.
Pod wpywem wspczucia Perciwal ju ju ma go zapyta: Wuju, gdzie
ci boli? ale nie zadaje tego pytania, bo jego nauczyciel wpoi mu, e
rycerz nie zadaje niepotrzebnych pyta. J est posuszny tej zasadzie, no i caa
przygoda bierze w eb.
Potem nastpuje pi lat penych prb, kopotw i wszelkiego rodzaju
trudnoci, nim modzian znw moe powrci do zamku i zada owo
pytanie, ktre uleczy krla i spoeczno. To pytanie wyraa nie prawida
rzdzce spoeczestwem, ale wspczucie, spontaniczne otwarcie si ludz
kiego serca na innego czowieka. To jest Graal.
MOYERS: Rodzaj mioci, ktra...
CAMPBELL: To jest spontaniczne wspczucie, wsp-cierpienie.
MOYERS: J ak to powiedzia J ung? - Ze dusza nie ma spokoju, pki nie
znajdzie swego drugiego ja, a tym drugim ja jest zawsze jakie ty? To
wanie romantycy...
CAMPBELL: Dokadnie tak romans, romanca. Wanie o tym mwi mit.
MOYERS: Ale czy to nie jest co sentymentalnego?
CAMPBELL: Nie, sentyment, uczucie, jest echem gwatu. W istocie nie
jest to ekspresja czego koniecznego.
MOYERS: J ak sdzisz, co to wszystko mwi o mioci romantycznej?
O naszym indywidualnym jestestwie?
CAMPBELL: Mwi, e yjemy w dwch wiatach: w naszym wasnym
oraz w tym, ktry dano nam z zewntrz. Cay problem polega na tym, jak
doprowadzi do harmonii midzy nimi. Wchodz w dan spoeczno, wic
musz y zgodnie z jej reguami. Byoby czym miesznym y inaczej, nie
podug regu tej spoecznoci, poniewa jeli tak nie yj, to nie yj
w ogle. Nie mog jednak pozwoli, aby ta spoeczno dyktowaa mi, jak
powinienem y. Czowiek powinien zbudowa sobie wasny system;
niekiedy moe on brutalnie zawie spoeczne oczekiwania i spoeczno go
nie zaakceptuje. J ednake naszym yciowym zadaniem jest y w obszarze
pozostawionym nam przez spoeczno, ktra rzeczywicie nas wspiera.
Wynika tu pewna kwestia na przykad wojna, kiedy to modzi ludzie
musz si rejestrowa do poboru. Wymaga to decyzji o ogromnej wadze.
Dokd mnie ona zaprowadzi, czym si skoczy moja zgoda na to, czego
da ode mnie spoeczestwo zabijania innych ludzi, ktrych nie znam?
Za co? Dla kogo? I inne tego rodzaju rzeczy.
MOYERS: O to wanie mi c h o d z i o , g d y m w i e m przed chwil, e
s p o e c z e s t w o nie m o g o b y istnie, g d y b y kade serce byo w c z g ,
a kade o k o biegao tu i tam.
CAMPBELL: Tak, z pewnoci. Ale, widzisz, s spoeczestwa, ktre nie
powinny istnie.
MOYERS: One wczeniej czy pniej...
CAMPBELL: ...wal si w gruzy.
MOYERS: Trubadurzy rozwalili ten starv wiat.
CAMPBELL: Nie sdz, aby to naprawd oni go rozwalili.
MOYERS: To zrobia mio.
CAMPBELL: To byo... tak, chyba co w tym rodzaju. Luter by
w pewnym sensie trubadurem Chrystusa. Mia swoje wyobraenie o tym, co
to znaczy by kapanem. I rzeczywicie - zgruchota na kawaki rednio
wieczny Koci. On nigdy ju si z tego nie podnis.
Widzisz, historia chrzecijastwa nasuwa wiele ciekawych myli. W cigu
pierwszych piciu stuleci istniao wiele chrvstianizmw, wiele rozmaitych
sposobw bvcia chrzecijaninem. Potem, za czasw Teodozjusza, w czwar
tym wieku, jedyn dopuszczon w Cesarstwie Rzymskim religi staa si
religia chrzecijaska, a jedyn form chrzecijastwa dopuszczonego
w Cesarstwie chrzecijastwo bizantyjskiego tronu. Barbarzystwo,
z jakim przy tej okazji zniszczono staroytne witynie, niewiele ma analogii
w dziejach wiata.
MOYERS: Niszczy je zorganizowany Koci?
CAMPBELL: Tak, zorganizowany Koci. A dlaczego chrzecijanie nie
mogli wspy z innymi religiami? O co im chodzio?
'.ncrtm
, i 'Ki
tfttw-tam(nualt*r crlatinKUtof
| Duptumaudi itgicumcnrtmnr ft
I rUftn>ma-j*mmpiita p*itrirfin-
I ttoucrumttrjtjttwctmawmimir
Et la aattt omnrtui trwa* biitnu wy
s m Mutr ag& utttulr qt (rtmtr.oi
mt frmr fimSu Dwtf w iwr p>wr.^6tmi ftw ftnrf
rorWMSdat twtf tuaaKWIHru&uuutKjmtfluinflf
U i l f t m - t f i w . l n M w f i m r m t mmmm InntirfUMnt
ttKErtntcmtinutamomiicr w s Uot o <pn amyr
uaitoitternafafoiflctitmt/iomuaif cti (ar
^natMnrie auitfe cc t*r cn vair oitr toiUttr
aflhr.erDrtttrai murm lit yiiuttairtenauf
couufmms crlcuts eCcus. <Oir mtniuhe ftoiatr
jBOudlislnus uUtfians. <?rkim>qui wurcr cr
ucbmarfiut ftw jnir aaur mte pornt cela m
tattgotaaO-iSartnfii prafow atol nr icuamoi
m ntoantte nmwr/ntgnrilfoi foraoir ym-
Galahad podchodzi do Okrgego Stou,
ilustracja ze redniowiecznego manuskryptu.
Galabada wprowadzono na dwr Kr/a .rtura
w plowirnicie czerwonej ^broi,
a dgia/o si to w Zielone wita - upamitniajce
pstpienie na apostow Ducha witego k >formie pomykw ognia.
Kajdy g nas woje by Ga/ahadem.
Je-pns mwi: ,,Ten. kto pije -p moich ust, bdgie j a k ja, a j a bd niw".
MOYERS: Jak sam o tym mylisz?
CAMPBELL: O potg, o potg im chodzio. Myl, e denie do potgi
ma w dziejach Europy znaczenie fundamentalne. Przenikno ono do
naszych tradycji religijnych.
J eli idzie o legendy o Graalu, bardzo interesujce jest to, e pojawiaj si
one w jakie piset lat po narzuceniu chrystianizmu Europie. Reprezentuj
spotkanie si dwch tradycji.
Pod koniec dwunastego wieku Opat J oachim de Flor pisa o trzech
epokach ducha. Po Upadku w Ogrodzie - twierdzi - Bg musia
wynagrodzi t katastrof ludziom, wic wprowadzi do dziejw zasad
duchow. Na jej przekaziciela wybra sobie jeden lud; to bya epoka Ojca
i Izraela. Potem w lud, odpowiednio przygotowany do funkcji kapaskiej
i do stania si naczyniem Wcielenia, wydaje spord siebie Syna. W ten
sposb nastpuje druga epoka epoka Syna i Kocioa, w ktrej nie jeden
wybrany lud, ale caa ludzko ma przyj przesanie duchowej woli Boga.
Trzecia epoka (nasz filozof, czynny okoo 1260 r., twierdzi, e
rozpocznie si ona w naszych czasach) jest wiekiem Ducha witego,
mwicego bezporednio do jednostki. Kady, kto ucielenia lub wprowa
dza w swoje ycie ordzie Sowa, jest rwnowany Chrystusowi; taki jest
sens tej trzeciej epoki. Podobnie jak wskutek ustanowienia Kocioa Izrael
sta si anachronizmem, tak te indywidualne dowiadczenie sprawia, e
anachroniczny staje Koci.
Zapocztkowao to wielki ruch eremicki - pustelnicy szli w lasy, aby tam
czeka na duchowe przeycie. Za pierwszego przedstawiciela tego prdu
uwaa si w. Franciszka z Asyu; by on odpowiednikiem Chrystusa, przez
niego te - tu, w fizycznym wiecie - objawi si Duch wity.
Wszystko to kryje si w tle opowieci o szukaniu Graala. Galahad,
wdrujcy na poszukiwanie Graala, by odpowiednikiem Chrystusa. Gdy
wprowadzono go na dwr Krla Artura, mia na sobie pomienicie
czerwon zbroj, a dziao si to w Zielone wita upamitniajce
zstpienie na apostow Ducha witego w formie pomykw ognia.
Widzisz, kady z nas moe by Galahadem. J est to gnostycka postawa
wobec chrzecijaskiego ordzia. T ide wyraaj dokumenty gnostyckie,
zagrzebane na pustyni w czasach Teodozjusza.
Na przykad w gnostyckie) ewangelii Tomasza J ezus mwi: Ten, kto
pije z moich ust, bdzie jak ja, a ja bd nim *. Wanie ten motyw
wystpuje w owych romansach o Graalu.
MOYERS: Powiedziae, e to, co stao si w wiekach dwunastym
i trzynastym, byo jedn z najwaniejszych przemian w ludzkim odczuwaniu
i w duchowej wiadomoci; e doszed wtedy do gosu nowy sposb
przeywania mioci.
CAMPBELL: Tak.
MOYERS: I e by to sprzeciw wobec kocielnego despotyzmu, sprawuj
cego wadz nad ludzkimi sercami i wymagajcego, by ludzie - szczeglnie
mode dziewczta - wizali si maestwem z tymi, ktrych narzuca im
Koci bd rodzice. J aki to miao wpyw na namitnoci serca?
CAMPBELL: Najpierw swko o tej pierwszej sprawie. Ot trzeba
przyzna, e w atmosferze codziennego ycia wi uczuciowa rodzi si
midzy mem i on nawet wwczas, gdy inni ludzie uoyli ich
maestwo. Inaczej mwic, w takich zaaranowanych stadach te moe
by duo mioci. J est w nich mio rodzinna, kwitnie bogate ycie
uczuciowe. Brak jednak tego drugiego elementu - zachwycenia, pyncego
z rozpoznania w drugiej osobie czci siebie samego. Za tym wanie
ordowali trubadurzy i to jest obecnie dla nas ideaem.
Ale, jak sam wiesz, maestwo to maestwo. Maestwo nie jest
zwyk miostk. Miostka to co zupenie innego. Maestwo jest
zaangaowaniem si w to, czym jeste sam. Druga osoba jest najdosowniej
twoj drug poow. Ona i ty jestecie jednym. Miostka to co innego. To
zwizek dla przyjemnoci, wic kiedy przyjemno zaczyna blednc ko
niec z romansem. Natomiast maestwo to zaangaowanie na cae ycie,
a takie zaangaowanie oznacza, e staje si ono w twoim yciu naczeln
trosk. J eli ni nie jest, to znaczy, e nie jeste maonkiem.
MOYERS: Czy romans w maestwie moe trwa?
CAMPBELL: W niektrych maestwach - tak, w innych nie. J ednake
sednem problemu, pojciem kluczowym w caej tej trubadurskiej tradycji
jest l oj al no.
Por. przypi s na str. 99.
MOYERS: Co masz na myli, mwic o lojalnoci?
CAMPBELL: Nie oszuka, nie zdezerterowa; niezalenie od wszelkich
prb i cierpie pozosta wiernym.
MOYERS: Purytanie nazywali maestwo maym kocioem w K o
ciele. W maestwie kochasz codziennie i codziennie wybaczasz. To jest
dziejcy si stale sakrament - mioci i przebaczenia.
CAMPBELL: C, wedug mnie, najtrafniejszym sowem jest prba,
w najkonkretniejszym jego sensie. To podporzdkowanie si jednostki
czemu od niej wyszemu. Prawdziwe ycie maeskie bd miosne, jak
w romansie na serio, kryje si w zwizku - a dotyczy to rwnie ciebie.
Rozumiesz, o co mi chodzi?
MOYERS: No, nie cakiem.
CAMPBELL: Widzisz, to jest tak jak z symbolem jin-jang. Tu jestem ja, tu
jest ona, a tu jestemy my. Dlatego kiedy musz wyrzec si czego, robi to
nie dla niej, ale dla dobra zwizku. Uraza wobec drugiej strony jest
nieporozumieniem. ycie, twoje ycie, zawiera si obecnie w zwizku. Tym
wanie jest maestwo, podczas gdy romans to mniej lub bardziej udany
zwizek dwojga ludzi poczonych stosunkiem trwajcym tak dugo, jak
dugo wydaje si on przyjemny.
MOYERS: W maestwie uwiconym religijnie jest tak, e to, co Bg
poczy, staje si jednym i nie moe by rozdzielone przez czowieka.
CAMPBELL: Ta jedno to dopiero pocztek, maestwo za jest jej
symbolicznym potwierdzeniem.
MOYERS: Pocztek?
CAMPBELL: Maestwo to symboliczne uznanie tosamoci nas dwojga
- dwch aspektw tej samej istoty.
MOYERS: Znasz t star, ciekaw l e g e n d o lepym proroku Tejrezjaszu,
prawda?
CAMPBELL: Tak. Wspaniaa historia. Tejrezjasz, idc kiedy przez las,
zobaczy nagle dwa spkujce we. Wetkn midzy nie swoj lask
i raptem zmieni si w kobiet, po czym y jako kobieta przez wiele lat.
I znowu Tejrezjasz-kobieta idzie przez las i widzi dwa kopulujce we,
wtyka pomidzy nie swoj lask i z powrotem zostaje przemieniony
w mczyzn.
Ot, pewnego piknego dnia, na Wzgrzu Kapitoliskim, powico
nym Zeusowi...
MOYERS: Chyba na grze Olimp?...
CAMPBELL: Na grze Olimp, oczywicie... Ot Zeus spiera si ze swoj
on, kto ma wicej przyjemnoci ze stosunku seksualnego, mczyzna czy
kobieta. Rzecz jasna, adne z nich dwojga nie mogo rozstrzygn tego
sporu, bo przecie oboje, by tak powiedzie, grali na jedn bramk. Wtedy
ktre z nich rzeko: Spytajmy Tejrezjasza.
I d wic do Tejrezjasza i pytaj go o zdanie. Tejrezjasz mwi:
Oczywicie kobieta, dziewi razy wicej ni mczyzna. Ale z jakiego
powodu, ktrego doprawdy nie rozumiem, Her, on Zeusa, bardzo ta
odpowied rozzocia, wic porazia Tejrezjasza lepot. Wobec czego
Zeus, poczuwajc si do niejakiej winy, udzieli lepemu Tejrezjaszowi daru
prorokowania. J est w tym wszystkim gboki sens: gdy twoje oczy
zamykaj si na rozpraszajce uwag zjawiska, zagbiasz si we wasn
intucj i moesz wej w kontakt z nag, podstawow form rzeczy.
MOYERS: Dobrze, ale czy nie chodzi tu o to, e Tejrezjasz, przemieniony
przez we w kobiet, potem w mczyzn, uzyska wiedz o przeyciach
zarwno kobiety, jak i mczyzny, i wiedzia wicej ni bg i bogini kade
z osobna?
CAMPBELL: Dokadnie tak. Co wicej, symbolicznie przedstawia on
jedno obojga. Kiedy Kirke wysaa Odyseusza do wiata podziemnego,
prawdziw inicjacj uzyska on dopiero wwczas, gdy spotka Tejrezjasza
i us'wiadomi sobie jedno mskoci i eskoci.
MOYERS: Czsto sobie mylaem, e gdyby czowiek mg wej w kon
takt ze stron esk, jak w sobie nosi, albo z msk, jeeli jest kobiet to
wiedziaby wszystko, co wiedz bogowie, a moe nawet wicej.
CAMPBELL: Tak wanie wiedz czowiek czerpie z maestwa. T
wanie drog wchodzisz w kontakt ze swoj stron kobiec.
MOYERS: A co si dzieje z tym samopoznaniem si przez mio, gdy
spotykasz kogo innego i przeszywa ci myl: J a znam t osob!, albo:
Chc pozna t osob?
CAMPBELL: To co bardzo tajemniczego. To jest prawie tak, jak gdyby
przyszo, cae przysze wsplne ycie z t osob powiedziao ci - i to ju
dawno - e wanie z t osob przyjdzie ci spdzi ycie.
MOYERS: Moe jest to c o , co wyania si z jakiej g b i, z magazynu
naszych ws pomnie , ktrych nie r ozu mie my i nie rozpoznajemy? Wyania
si i w jaki s p osb zostaje do t k n i t e przez t o s o b . . .
CAMPBELL: Wyglda to prawie tak, jak gdyby reagowa na przyszo.
To mwi do ciebie z tego, co dopiero bdzie. Ma to zwizek z tajemnic
czasu i pozaczasowoci. Myl jednak, e dotykamy tu bardzo gbokiej
tajemnicy.
MOYERS: Ale czy ty, w swoim yciu, odkadasz to po prostu na bok jako
tajemnic? Albo inaczej: czv sdzisz, e mona mie udane maestwo
i oprcz tego inny zwizek, pozamaeski?
CAMPBELL: W sensie technicznym mona by powiedzie: Oczywicie,
dlaczego nie?
MOYERS: Wydaje si jednak, e wszystko to, co wnosisz do romansu,
odbierasz jednoczenie swojemu maestwu, i e podkopuje to lojalno
twojego zwizku.
CAMPBELL: Sdz, e kady musi sam jako upora si z tymi sprawami.
Przecie jest moliwe miosne zachwycenie ju po zaangaowaniu si
w maestwo, i moe to by urzeczenie tak potne, e gdyby na nie nie
odpowiedzia, mgby, co tu duo gada, zupenie stumi w sobie
zdolno do przeywania penej, autentycznej mioci.
MOYERS: W tym tkwi chvba sedno rzeczy. Skoro oczy s wywiadowcami
serca i donosz mu o tym, czego ono namitnie pragnie, to czy serce moe
pragn tylko jeden jedyny raz?
CAMPBELL: Powiem tylko tyle: mio nie uodparnia czowieka na inne
zwizki. Czy jednak mona mie romans - rozumiesz, taki prawdziwy,
dojrzay romans i jednoczenie by lojalnym wobec zobowiza maes
kich... C, nie sdz, eby obecnie byo to moliwe.
MOYERS: Dlaczego?
CAMPBELL: Byaby klapa z maestwem. Ale lojalno nie wyklucza
serdecznych, nawet penych mioci stosunkw z inn osob pci przeciw
nej. W romansach rycerskich w sposb bardzo wdziczny i subtelny opisuje
si czuo, z jak czowiek lojalny wobec wasnej mioci odnosi si do
innych kobiet.
MOYERS: Trubadurzy opiewali swoje damy, nawet gdy mieli zupenie
nike szanse na kontynuacj i pogbienie zwizku.
CAMPBELL: Tak.
MOYERS: A czy mitologia mwi co w kwestii, e moe lepiej jest
kocha i utraci mio?
CAMPBELL: Najoglniej biorc, mitologia nie zajmuje si problemem
osobistej, jednostkowej mioci. Czowiek polubia osob, ktr wolno mu
polubi, rozumiesz. J eli naleysz do okrelonego klanu, moesz oeni si
z t wanie, a nie inn kobiet, itd.
MOYERS: W takim razie co ma wsplnego mio z moralnoci?
CAMPBELL: To, e mio narusza moralno.
MOYERS: Narusza moralno?!
CAMPBELL: Tak. Mio o tyle, o ile wyraa sam siebie, czyni to wcale
nie w kategoriach spoecznie akceptowanych obyczajw. Dlatego tyle
wok niej tajemniczoci. Mio nie ma nic wsplnego ze spoecznym
porzdkiem. J est ona dowiadczeniem duchowym wyszym ni maestwo
spoecznie zaaranowane.
MOYERS: Czy kiedy mwimy, e Bg jest mioci, ma t o jaki zwizek
z mioci romantyczn? Czy mitologia wizaa kiedykolwiek mio
z Bogiem?
CAMPBELL: Robia to zawsze. Mio bya boskim optaniem, tote
zawsze przewyszaa maestwo. J est to idea trubadurska. J eli Bg jest
mioci, no to mio, rzecz jasna, jest Bogiem. Mistrz Eckhart powiedzia:
Mio nie zna cierpienia. Dokadnie to samo mia na myli Tristan
mwic: Gwoli mej mioci ochoczo przyjmuj udrki piekie.
MOYERS: Ale sam mwisz, e mio czy si z cierpieniem.
CAMPBELL: To inny motyw. Tristan dowiadcza mioci; Mistrz Eck
hart o niej mwi. Bl mioci nie jest innym rodzajem blu to jest bl
ycia. Mona by rzec, i tam, gdzie jest nasz bl, jest te nasze ycie.
MOYERS: W pewnym ustpie Listu do Koryntian w. Pawe mwi:
Mio wszystko znosi, wszystko przetrzyma.
CAMPBELL: To jest to samo.
MOYERS: Mimo wszystko jednym z moich ulubionych mitw jest ta
historia z Persji mwica o tym, e Szatan skazany zosta na pieko,
poniewa zbyt mocno kocha Boga.
CAMPBELL: Tak, jest to gwna muzumaska idea dotyczca Szatana
jako tego, ktry najmocniej umiowa Boga. O Szatanie mona myle na
rozmaite sposoby. Ten wyrasta z pytania: dlaczego Szatan zosta strcony
do piekie? Najbardziej rozpowszechniona wersja mwi, e Bg, stworzyw
szy aniow, nakaza im, aby oddawali cze wycznie J emu, nikomu
wicej. Potem stworzy czowieka, ktrego uzna za wyszego od aniow,
i zada od nich, by mu suyli. Szatan jednak nie chcia pokoni si
czowiekowi.
Ot, o ile dobrze pamitam nauki z lat dziecinnych, w tradycji
chrzecijaskiej interpretuje si to jako wyraz egotyzmu Szatana. Nie chcia
pokoni si czowiekowi. J ednake wedug tej perskiej opowieci on nie
mg kania si czowiekowi z powodu swej mioci do Boga; mg
oddawa cze tylko Bogu. Bg zmieni kod, rozumiesz? Ale Szatan tak si
przywiza do pierwszego zestawu sygnaw, e nie mg go pogwaci,
tote w swoim - nie powiem sercu, bo nie wiem, czy je posiada wic
w swoim duchu nie mg przysta na to, by kania si komukolwiek
innemu oprcz Boga, ktrego kocha. Wtedy Bg mwi do: Zejd mi
z oczu.
Ot najgorsz z udrk piekielnych - o ile mamy wierzy opisom pieka
- jest nieobecno Umiowanego, ktrym jest Bg. J ak wic Szatan w ogle
w piekle wytrzymuje? - Wspominajc brzmienie gosu Boga, gdy powie
dzia mu: I d do pieka. To pikny znak mioci.
MOYERS: C, z pewnoci jest prawd, e najwikszym piekem, jakiego
mona zazna w yciu, to by oddzielonym od tego, kogo si kocha.
Dlatego tak lubi ten perski mit. Szatan, tak kochajcy Boga...
CAMPBELL: . ..jest od n i e g o o d d z i e lo n y , i to wan ie jest dla n i e g o
prawdziw mk.
Indie, Margaret Bourke-White (19061971).
Mio jest najgortszym punktem ycia,
a e cale ycie pene jest smutku,
to tak samo jest mioci.
Im silniejsza mio, tym wicej blu.
MOYERS: Istnieje te inna perska opowie o parze naszych prarodzi-
cw.
CAMPBELL: Rzeczywicie, wspaniaa. W istocie byli oni na pocztku
jednym, wyroli jako rolina. Potem jednak rozdzielili si i stali si
dwojgiem, i spodzili potomstwo. Swoje dzieci tak kochali, e poarli je.
Bg pomyla: ,,No, tak by nie moe! I zmniejszy rodzicielsk mio
o jakie 99,99 procenta, tak e odtd rodzice nie zjadali ju swego
potomstwa.
MOYERS: Ale c o ten mit...
CAMPBELL: Sam syszaem odzywki w stylu to mae jest takie rozkosz
ne, e mgbym je schrupa.
MOYERS: Potga mioci?
CAMPBELL: Potga mio ci.
MOYERS: Tak wielka, e trzeba byo j zredukowa.
CAMPBELL: Tak. Widziaem kiedy obraz z namalowanymi, szeroko
rozwartymi ustami; w rodku byo serce. Taka mio poera ci. Matki,
ogarnite tego rodzaju mioci, powinny uczy si j powciga.
MOYERS: Boe, poucz mnie, kiedy mam pozwoli na odejcie...
CAMPBELL: Wanie. W I ndiach znane byy drobne obrzdy pomagajce
matkom w rozstawaniu si ze swoimi dziemi, szczeglnie z synami. Guru,
kapelan rodziny, przychodzi i prosi matk, aby oddaa mu, co ma
najcenniejszego. Mg to by jaki klejnot czy co w tym rodzaju.
Nastpoway rozmaite wiczenia uczce matki, jak rezygnowa z tego, co
dla nich najwartociowsze. Wreszcie, na koniec, taka matka rezygnowaa
z wasnego svna.
MOYERS: A w i c w mi o ci jest rado i mka.
CAMPBELL: Tak. Mio jest najgortszym punktem ycia, a e cae ycie
pene jest smutku, to tak samo jest z mioci. Im silniejsza mio, tym
wicej blu.
MOYERS: Ale m i o w s z y s t k o zniesie.
CAMPBELL: Mona bv powiedzie, e sama mio jest blem - blem
prawdziwego istnienia.
Kali zabijajca przywdcw Asurw, Rakta-Wida, I ndie, XVII
S bogowie przemocy,
s bogowie wspczucia,
s bogowie czcy z oba wiaty - widzialny i niewidzialny.
Wsziscy oni stanowi personifikacje czynnych w danej sytuacji energii.
Jednake ostateczne jrdo tych energii
pozostaje tajemnic.
VIII
MASKI
WIECZNOCI
Obrady mitu s odbiciami
duchowych moliwoci
tkwicych w kadym f nas.
Z kontemplowania ich czerpiemy
moc dla wasnego ycia.
MOYERS: Czy, poruszajc si wrd tylu rozmaitych wiatopogldw,
zanurzajc si w rozmaite kultury, cywilizacje i religie, odnajdujesz w kadej
z nich jaki element wsplny, stwarzajcy konieczno istnienia Boga?
CAMPBELL: Kady, kto mia dowiadczenie tajemnicy, wie, e jest we
wszechwiecie wymiar kryjcy w sobie co niedostpnego zmysom. Trafnie
ujmuje to jedna z Upanisack Gdy wobec pikna zachodzcego soca bd
gry przystajesz i woasz: Ach!, wspuczestniczysz w boskoci. W ta
kim momencie wspuczestnictwa czowiek uwiadamia sobie cud i nagie
pikno istnienia. Ludzie yjcv pord natury co dnia przeywaj takie
chwile. Maj oni wiadomo, e obcuj z czym znacznie przewyszajcym
ludzki wymiar. J ednake w czowieku tkwi dno do personifikowania
takich dowiadcze, do antropomorfizacji si natury.
Zgodnie z naszym, zachodnim sposobem mylenia upatrujemy w Bogu
ostateczne rdo bd przyczyn energii i cudu wiata. Natomiast w wik
szoci wiatopogldw orientalnych, a take zgodnie ze wiatopogldem
pierwotnym, bogowie s raczej przejawami i dostarczycielami energii
w ostatecznym rachunku bezosobowej. Nie s jej rdem. Bg to jedynie
przekaziciel energii, a sia bd charakter wchodzcej faktycznie w gr lub
symbolizowanej energii okrela charakter i funkcj boga. S bogowie
przemocy, s bogowie wspczucia, s bogowie czcy z sob oba wiaty
- widzialny i niewidzialny, s wreszcie bogowie bdcy po prostu
opiekunami krlw lub narodw prowadzcych akurat wojn. Wszyscy oni
stanowi personifikacje czynnych w danej sytuacji energii. J ednake
ostateczne rdo tych energii pozostaje tajemnic.
MOYERS: Czy fatum skutkiem t e g o nie staje si czym w rodzaju
anarchii, cigej wojny pomidzy ksistwami?
CAMPBELL: Owszem - bo tak wanie jest w yciu. A nawet w naszych
umysach: gdy przychodzi do podjcia decyzji, zaczyna si wojna. Gdy na
przykad dziaam wrd ludzi i wchodz w stosunki z nimi, staj wobec
kilku moliwoci. Wwczas wpyw bstwa dominujcego w moim umyle
bdzie okrela moj decyzj. J eli moje naczelne bstwo jest brutalne, to
i moja decyzja bdzie brutalna.
MOYERS: A jak si to ma do wiary? Ty, jako czowiek wiary, zdolny do
przeywania zachwytu...
CAMPBELL: Nie, ja nie musz mie wiary, wystarcza mi dowiadczenie.
MOYERS: J akiego rodzaju?
CAMPBELL: Dowiadczenie cudu ycia. Dowiadczenie mioci. Do
wiadczenie nienawici, zoci do tego tam faceta, ktrego mam wielk
ochot wyrn w szczk. Z punktu widzenia obrazowania symbolicznego
s to rozmaite siy dziaajce w moim umyle. Zachwyt, mio, nienawi;
wszystkie te doznania mona uwaa za inspirowane przez rne bstwa.
J ako may chopiec wychowywany byem w wierze katolickiej; mwiono
mi wwczas, e po prawej stronie mam anioa stra, po lewej za diaba
kusiciela, i e wszystkie moje yciowe decyzje bd zalee od tego, czy
wikszy wpyw na mnie uzyska anio czy te diabe. J ako chopiec nadawaem
tym mylom charakter konkretny i sdz, e tak samo robili moi wychowaw
cy. Uwaali, e anio istnieje naprawd, e jest faktem i e diabe te jest
faktem. Teraz jednak, zamiast myle o nich jako o faktach, mog traktowa
ich jako metafory impulsw, ktre mn powoduj i prowadz mnie.
MOYERS: Skd pochodz te energie?
CAMPBELL: Z twego wasnego ycia, z energii twego wasnego ciaa.
Rozmaite organy twego ciaa, cznie z gow, pozostaj we wzajemnym
konflikcie z sob.
MOYERS: A skd bierze si moje ycie?
CAMPBELL: Z ostatecznej, najwyszej energii bdcej yciem wszech
wiata. Teraz zapewne powiesz: No dobrze, ale w takim razie musi istnie
kto wytwarzajcy t energi! Czy jednak musisz o to pyta? Czy
najwysza tajemnica nie moe by nieosobowa?
MOYERS: Ale czy ludzie mog wspy z czym, co jest bezosobowe?
CAMPBELL: Tak, i moesz to zobaczy wszdzie; wystarczy, e pojedziesz
na wschd od Suezu. J ak wiesz, na Zachodzie istnieje tendencja do
antropomorfizacji i podkrelania czowieczestwa bogw, personifikacji.
Na przykad J ahwe jest ju to bogiem gniewnym, sprawiedliwym i karz
cym, ju to bogiem askawym, podpor twego ycia, jak czytamy chociaby
w Psalmach. Na Wschodzie jednak bogowie przejawiaj charakter znacznie
bardziej ywioowy, o wiele mniej ludzki, w wikszym stopniu upodabniaj
si do mocy natury.
321
MOYERS: W naszej kulturze kiedy kto mwi do dziecka: Sprbuj
wyobrazi sobie Pana Boga, ono odpowiada: To jest staruszek z brod,
w dugiej biaej szacie.
CAMPBELL: W naszej kulturze - tak. Nawyklimy myle o Bogu jako
o mczynie, jednak w wielu innych tradycjach moc bosk pojmuje si
gwnie w formie eskiej.
MOYERS: Chodzi o to, e nie sposb wyobrazi sobie czego, czego nie
mona upersonifikowa. Czy, twoim zdaniem, jest moliwe skupienie
umysu na tym, co Platon nazywa niemierteln, bosk myl?
CAMPBELL: Oczywicie. Na tym polega medytacja. Medytowa to znaczy
rozmyla cigle nad pewn spraw. Moe to si odbywa na rozmaitych
poziomach. J a w swoim myleniu nie rozgraniczam specjalnie sfery
fizycznej od duchowej. Na przykad medytacja o pienidzach to cakiem
dobra medytacja. Take piecza o rodzin jest bardzo wan medytacj. Ale
jest te forma samotnej medytacji - na przykad, gdy wchodzisz do katedry.
MOYERS: A wic modlitwa to w rzeczywistoci medytacja.
CAMPBELL: Modlitwa jest nawizaniem kontaktu z tajemnic i jest
medytacj nad ni.
MOYERS: Wywoywaniem mocy skd, z gbi siebie.
CAMPBELL: W katolicyzmie wdraaj nas do pewnej formy medytacji,
gdy odmawiamy raniec, powtarzajc w kko jedn i t sam modlitw.
To wciga umys. Taka praktyka nazywa si po sanskrycku djapa,
powtarzanie witego imienia. Nakada ona blokad na wszelkie inne
myli i pozwala ci skupi si na jednej rzeczy, dziki czemu pniej
w zalenoci od siy sw^ej wyobrani moesz dowiadczy gbokoci tej
tajemnicy.
MOYERS: W jaki sposb uzyskujemy to gbokie dowiadczenie?
CAMPBELL: Przez gbokie odczucie tajemnicy.
MOYERS: Ale jeli Bg jest tylko bogiem naszej wyobrani, to jak mamy
odczuwa lk przed naszym wasnym tworem?
CAMPBELL: A czy nie bywa tak, e trwo nas wasne sny? Musimy
oderwa si od wasnego wizerunku Boga, pj dalej, aby dotrze do
wiatoci. Psycholog J ung zauway trafnie: Religia jest obron przed
dowiadczeniem Boga.
Tajemnica zostaa zredukowana do pewnej liczby poj i idei; nadmierne
podkrelanie tych poj i idei moe nas odci od waciwego przeycia
religijnego - od dowiadczenia transcendencji. Za takie najwysze dowiad
czenie religijne wypada nam uwaa intensywne dowiadczenie tajemnicy.
MOYERS: Niemao chrzecijan uwaa, e aby pozna J ezusa, naley wyj
poza chrzecijask wiar, poza chrzecijask doktryn i poza Koci...
CAMPBELL: Trzeba oderwa si od wyobraonego wizerunku J ezusa.
Taki wizerunek wasnego boga staje si dla nas ostatni przeszkod,
ostatni barier. Trzymasz si swej wasnej ideologii, wasnego prociut-
kiego sposobu mylenia, a kiedy stajesz w obliczu jakiego wikszego
dowiadczenia Boga, dowiadczenia przewyszajcego wszystko to, do
czego zostae przygotowany, czmychasz przed nim, czepiasz si obrazu,
jaki nosisz w umyle. Znana to sprawa, nazywa si to chronieniem wasnej
wiary.
Na pewno znasz ten motyw wznoszenie si ducha poprzez rozmaite
centra znaczce archetypiczne etapy dowiadczenia. Droga zaczyna si od
elementarnych, zwierzcych dowiadcze godu i zachannoci, potem
wiedzie przez dz pciow, nastpnie do fizycznego panowania takiego
bd innego rodzaju. Na wszystkich tych etapach dowiadczasz poczucia
mocy. Pniej jednak, gdy docierasz do orodka mieszczcego si w sercu,
budzi si w tobie wspczucie dla innego czowieka lub jakiego stworzenia
i uwiadamiasz sobie, e ty i ten drugi jestecie w pewnym sensie
stworzeniami uczestniczcymi w jednym yciu, w jednym stawaniu si.
Wwczas otwiera si przed tob nowy, wielki etap - ycie w duchu. To
otwarcie si serca na wiat symbolizowane jest w mitach przez narodziny
z dziewicy. Oznaczaj one narodziny do ycia duchowego w obrbie
egzystencji, ktra jeszcze niedawno bya elementarnym czowieczym,
zwierzcym bytowaniem nastawionym na cele czysto fizyczne, jak zdrowie,
potomstwo, wadza i odrobina rozrywki.
Ale teraz stajemy przed czym innym. Ot przez to dowiadczenie
wspczucia, harmonii czy nawet tosamoci z drugimi lub z jak
ponadegoistyczn zasad, ktra zadomowia si w twoim umyle jako dobro
godne czci i oddania wkraczasz definitywnie, raz na zawsze, na cile
religijn drog ycia i dowiadczenia. Moe ci ona poprowadzi do
poszukiwania peni dowiadczenia owego Bytu wszelkich bytw, ktrego
wszystkie formy doczesne s tylko odbiciami, i to poszukiwanie moe ci
wypeni cae ycie.
J eli za idzie o to ostateczne wszechpodoe rzeczy, mona go
dowiadcza dwojako: w konkretnej formie i bez adnej formy, poza
wszelk form. Gdy dowiadczasz swego boga jako majcego ksztat,
z jednej strony jest twj pochonity wizj umys, z drugiej - bg. J est
podmiot i jest przedmiot. Ostatecznym wszake celem mistycznym jest
osignicie jednoci z wasnym bogiem. W tym momencie dualno zostaje
przekroczona, a formy znikaj. Nie ma ju nikogo ani boga, ani ciebie.
Twj umys, wychodzc poza wszelkie pojcia, rozpuci si w uto
samieniu z podoem twego wasnego jestestwa, gdy tym, do czego odsya
metaforyczny wizerunek twego boga, jest najgbsza tajemnica twego
wasnego bytu, a ona jest zarazem tajemnic bytu wiata. Tak oto rzeczy si
maj.
MOYERS: Rdzeniem chrzecijaskiej wiary jest oczywicie to, e Bg by
w Chrystusie, e elementarne moce, o jakich mwisz, wcieliy si w istot
ludzk, ktra ludzki rodzaj pojednaa z Bogiem.
CAMPBELL: Tak, natomiast podstawow ide gnostyck i buddyjsk jest
przekonanie, e odnosi si to zarwno do mnie, jak i do ciebie. J ezus by
postaci historyczn, ktra dosza do uwiadomienia sobie, e on i to, co
nazywa Ojcem, s jednym, tak e cae jego ycie wzrastao na tym
fundamencie - na tym rozpoznaniu w sobie, w swojej naturze, Chrystusa.
Pamitam, jak kiedy podczas wykadu mwiem o przeywaniu w sobie
Chrystusa; w pewnej chwili ksidz, obecny na sali (powiedziano mi o tvm
pniej), zwrci si do siedzcej obok kobiety i szepn: To jest
blunierstwo.
MOYERS: Co miae na myli mwic, e nosimy w sobie Chrystusa?
CAMPBELL: To, e musimy y nie w kategoriach naszego wasnego
ja, lecz tego, co by mona nazwa odczuciem ludzkoci - Chrystusa
- jakie w sobie nosimy. J est takie indyjskie powiedzenie: Boga czci moe
tylko bg. Musisz w jakiej mierze utosami si z zasad duchow,
reprezentowan w twym pojciu przez twego boga, eby mg czci go
naleycie i y zgodnie z jego sowem.
MOYERS: Czy rozstrzsajc spraw naszego wewntrznego boga, we
wntrznego Chrystusa, pyncej z naszego wntrza iluminacji bd przebu
dzenia, nie naraamy si na niebezpieczestwo narcyzmu, ulegania obsesji
wasnego ja, mogcej doprowadzi nas do skrzywienia naszej wizji nas
samych i wiata?
CAMPBELL: Oczywicie, tak moe by. Nastpuje wtedy co jakby
krtkie spicie, przerwanie prdu. Cay cel polega jednak na tym, eby
wyj poza siebie, poza wasne wyobraenie o sobie samym, i dy do tego,
czego kady z nas jest jedynie niedoskonaym przejawem. Kiedy na
przykad koczysz medytacj, masz obowizek udzielenia wszelkich pyn
cych z niej dobrodziejstw caemu wiatu, wszystkim ywym istotom, a nie
zatrzymywania ich dla siebie.
Widzisz, pomyle: J estem Bogiem, mona na dwa sposoby. J eli
mylisz: J a tutaj, w mojej fizycznej postaci i doczesnoci, jestem Bogiem,
to zwariowa i przerwae prd dowiadczenia. J este Bogiem, ale nie
w swym wasnym ja, lecz w swojej najgbszej istocie, tam, gdzie stanowisz
jedno z niedualn transcendencj.
MOYERS: Piszesz gdzie, e dla osb z naszego otoczenia dla naszych
dzieci, on, tych, ktrych kochamy, ssiadw moemy sta si zbawcami,
ale nigdy Zbawc. Mwisz, e moemy by matkami i ojcami, ale nigdy
Matk ani Ojcem. Uznajemy w ten sposb nasze ograniczenia, czy tak?
CAMPBELL: Tak jest.
MOYERS: Co mylisz o J ezusie-Zbawicielu?
CAMPBELL: Waciwie niezbyt wiele wiemy o J ezusie. Wszystko, co
wiemy, zawarte jest w czterech przeczcych sobie nawzajem tekstach, ktre
rzekomo przekazuj nam jego wypowiedzi i uczynki.
MOYERS: Teksty spisane grubo po jego mierci.
CAMPBELL: Tak. Mimo wszystko sdz, e w przyblieniu moemy
wiedzie, co mwi J ezus. Myl, e to, co mwi J ezus, jest raczej do
bliskie jego oryginalnym wypowiedziom. Na przykad gwna jego nauka:
miuj swoich nieprzyjaci.
Wydanie Chrystusa, Fra Angelico (1387 -1455).
H v Jeyusie nie ma nic y wojownika.
hicyego w tym sensie nie mog si docyyta w jadnej y Ewangelii.
Oto Piotr wyciga wie cg i ucina ucho pachokowi,
a Jeyus mwi: Piotrye, w/j swj miny do pochwy".
Jednak j e pjniej Piotr
jesycye nieray pusycya/ w ruch swj miecy.
MOYERS: J ak mona miowa nieprzyjaciela, nie wybaczajc mu tego, co
on robi, nie akceptujc jego agresji?
CAMPBELL: Zaraz ci powiem, jak to zrobi. Ot nie usiuj wyciga
dba z oka twego nieprzyjaciela, staraj si raczej wycign belk
z wasnego oka. Nikt nie jest w prawie do potpiania w czambu sposobu
ycia swego nieprzyjaciela.
MOYERS: Czy mylisz, e J ezus byby dzisiaj chrzecijaninem?
CAMPBELL: Moe, ale nie chrzecijaninem tego rodzaju, ktry znamy.
Myl, e ludmi mniej wicej pokroju J ezusa s tylko niektrzy mnisi
i niektre mniszki, rzeczywicie pozostajcy w kontakcie z wyszymi
tajemnicami duchowymi.
MOYERS: M o l i w e zatem, e Jezus nie r ep re ze nt ow ab y K o c io a wojuj
c e g o . . .
CAMPBELL: W J ezusie nie ma nic z wojownika. Doprawdy niczego
w tym sensie nie mog si doczyta w adnej z Ewangelii. Oto Piotr
wyciga miecz i ucina ucho pachokowi, a J ezus mwi: Piotrze, w swj
miecz do pochwy. J ednake pniej Piotr jeszcze nieraz puszcza w ruch
swj miecz.
Przeyem niemay szmat dwudziestego wieku i pamitam z czasw, gdy
byem maym chopcem, co mi mwiono o ludziach, ktrzy ani wwczas,
ani nigdy przedtem nie byli naszymi wrogami. eby przedstawi ich jako
potencjalnych wrogw i usprawiedliwi nasz atak na nich, rozptano
kampani nienawici, dezinformacji i oszczerstw, ktrych echa odzywaj si
a do dzisiaj.
MOYERS: A przecie mwi si nam, e Bg jest mioci. Przytoczye
kiedy sowa J ezusa: Miujcie waszych nieprzyjaci i mdlcie si za tych,
ktrzy was przeladuj; tak bdziecie synami Ojca waszego, ktry jest
w niebie; poniewa On sprawia, e soce J ego wschodzi nad zymi i nad
dobrymi, i On zsya deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych,
i uznae je za najwzniolejsz, najszlachetniejsz i najodwaniejsz nauk
chrzecijask. Czy nadal tak uwaasz?
CAMPBELL: Myl, e fundamentalnym dowiadczeniem religijnym jest
wspczucie; jeli go nie ma, nie ma nic.
MOYERS: Powiem ci, ktre ze sw Nowego Testamentu najbardziej
chwytaj mnie za serce. Ot te: Wierz. Pom mi w mej niewierze.
Wierz w t najwysz rzeczywisto, w to, e mog jej dowiadczy i e
naprawd jej dowiadczam. Ale nie mam odpowiedzi na moje pytania.
Wierz w pytanie: Czy jest Bg?
CAMPBELL: Par lat temu zdarzyo mi si co zabawnego. Byem akurat
w Nowojorskim Klubie Sportowym, na basenie; przedstawiono mnie tam
ksidzu, profesorowi na jednym z naszych uniwersytetw katolickich. Gdy
wic ju sobie popywaem, poszedem wycign si na leaku w pozycji
zwanej horyzontaln; wtedy ksidz, spoczywajcy obok mnie, spyta:
Panie Campbell, czy pan jest ksidzem?
Odpowiedziaem: Nie, ojcze.
A czy jest pan katolikiem?
Byem, ojcze odrzekem.
Potem zapyta mnie znowu, i uwaam, e bardzo interesujcy by sposb,
w jaki sformuowa swoje pytanie: Czy pan wierzy w osobowego Boga?
Nie, ojcze odpowiedziaem.
Na to on: C, zdaje si, e nie ma sposobu, aby na drodze logicznej
dowie istnienia osobowego Boga.
Gdyby by taki sposb powiedziaem - to jak warto miaaby
wiara?
Panie Campbell - piesznie wyrzek ksidz ciesz si, e pana
poznaem. I ju go nie byo. Czuem si jak dudoka, ktry rzuci
przeciwnika na mat.
Ta rozmowa bya jednak dla mnie bardzo pouczajca. Fakt, e katolicki
ksidz zapyta: Czy pan wierzy w osobowego Boga?, oznacza dla mnie,
e i on dopuszcza moliwo Boga nieosobowego, to znaczy transcendent
nego podoa bd energii samej w sobie. Pojcie wiadomoci Buddy
oznacza, e istnieje immanentna, wietlista wiadomo przenikajca i for
mujca wszystko, a take wszelkie ycie. W sposb bezrefleksyjny yjemy
czstkami tej wiadomoci, uamkami tej energii. J ednake religijny sposb
ycia polega nie na tym, by kierowa si czysto indywidualnymi deniami
naszych konkretnych, yjcych tu i teraz cia, lecz na uwzgldnianiu w yciu
przebyskw tej szerszej wiadomoci.
W odkrytej niedawno gnostyckiej ewangelii Tomasza jest wany ustp,
w ktrym uczniowie J ezusa pytaj: ,,W jakim dniu nadejdzie krlestwo?
W Ewangelii wedug w. Marka, rozdzia 13 tak, to chyba tam czytamy,
e wnet nastpi koniec wiata. Innymi sowy, mityczny obraz koca wiata
jest tu potraktowany jako zapowied majcego nastpi konkretnego,
fizycznego, historycznego wydarzenia. J ednake w wersji Tomasza J ezus
odpowiada: Ono nie nadejdzie wtedy, gdv go wyczekuj. Krlestwo Ojca
rozszerza si na ziemi, a ludzie go nie widz *. W tym wic sensie, patrzc
teraz na ciebie, dostrzegam poprzez ciebie i rozpoznaj promieniowanie
boskiej obecnoci.
MOYERS: Poprzez mnie?
CAMPBELL: Tak, oczywicie. J ezus, mwic: Ten, kto pije z moich ust,
stanie si taki jak ja, a ja bd nim, mwi tak ze stanowiska tego bytu
bytw, ktry nazywamy Chrystusem, ktry jest bytem kadego z nas
i wszystkich. Kady, kto yje z tym w cznoci, jest jak Chrystus. Kady,
kto wciela w swoje ycie ordzie Sowa, jest odpowiednikiem J ezusa. Taki
jest tego sens.
MOYERS: A wic to masz na myli mwic: Promieniuj na ciebie
Bogiem...
CAMPBELL: Promieniujesz.
MOYERS: A ty - na mnie?
CAMPBELL: Mwi to powanie.
MOYERS: A ja bior to powanie. Wyczuwam, e w drugim czowieku
jest bosko.
CAMPBELL: Nie t vlko to. Rwnie w tym, czego stron bierzesz w tej
rozmowie i co starasz si uwydatni, urzeczywistniaj si te duchowe
zasady. J este wic przekanikiem. Ogniskiem promieniowania ducha.
MOYERS: Czy to odnosi si do kadego?
CAMPBELL: Do kadego, kto w swym yciu osign poziom serca.
MOYERS: Czy rzeczywicie sdzisz, e istnieje geografia psyche?
CAMPBELL: To s przenonie, ale przecie mona powiedzie, e pe wn i
ludzie yj na poziomie narzdw pciowych i jest to jedyny cel ich ycia.
Por. przypi s na str. 99 i 310.
i .
329
Faust i Mefistofeles.
Gdy czarownik chce uprawia magi,
Zakrela lrokl siebie krg,
gdy* na tym wanie wydzielonym, hermetycznie zamknitym obszarze
mona uruchomi moce,
ktre poza tym krgiem
trac wszelk skuteczno.
Sens ich ycia. Kania si tu filozofia Freuda, nie sdzisz? Potem masz
Adlerowsk filozofi woli mocy, teori, e ycie w caoci skupione jest na
przeszkodach i ich przezwycianiu. C, takie ycie jest zupenie w porzd
ku, to te s formy boskoci. Tyle tylko, e zachodz na poziomie
zwierzcym. Potem jednak przychodzi inny rodzaj ycia taki, ktry da
od ciebie, aby w ten bd inny sposb oddawa si blinim. J ego symbolem
jest wanie otwarcie si serca.
MOYERS: Co jest rdem tego ycia?
CAMPBELL: Wyrane rozpoznanie, e twoje ycie jest w drugim czowie
ku, e w was obu jest jedno ycie. J ego obraz to Bg. Zadajemy sobie
pytanie, skd pochodzi to jedno ycie; ludzie przekonani, e wszystko, co
jest, musiao by przez kogo zrobione, pomyl: C, to ycie stworzy
Bg. A wic rdem tego wszystkiego jest Bg.
MOYERS: W takim razie czym jest religia?
CAMPBELL: Sowo religia znaczy religio, powizanie. J eli powiemy,
e w nas obu jest jedno ycie, to moje odrbne ycie zostaje powizane
- religio z tym jednym yciem. T wi, to powizanie przedstawiaj
symbole w obrazach religijnych.
MOYERS: Synny psycholog J ung powiada, e jednym z najpotniej
szych symboli religijnych jest koo. Mwi on, e koo to jeden z wielkich,
najpierwotniejszych obrazw znanych czowiekowi i e zastanawiajc si
nad symbolem koa, analizujemy samych siebie. W jaki sposb ty to
rozumiesz?
CAMPBELL: Cay wiat jest koem. Wszystkie wyobraenia koliste od
bijaj psyche, dlatego te moe istnie jaki zwizek midzy pewnymi
projektami architektonicznymi a rzeczywist struktur naszych funkcji
duchowych.
Gdy czarownik chce uprawia magi, zakrela wok siebie krg, gdy na
tym wanie wydzielonym, hermetycznie zamknitym obszarze mona
puci w ruch moce, ktre poza tym krgiem trac wszelk skuteczno.
MOYERS: Pamitam, e czytaem kiedy o indiaskim wodzu, ktry
mwi: Gdy rozbijamy obz, nadajemy mu ksztat koa. Orze, budujc
gniazdo, nadaje mu ksztat kolisty. Gdy spogldamy ku widnokrgowi,
widzimy, e jest on kolisty. Zdaje si, e koo miao wielkie znaczenie dla
pewnych Indian...
CAMPBELL: Tak. Ale spotyka si je czsto rwnie w spucinie, jak
przejlimy z mitologii Sumerw. Odziedziczylimy po nich koo majce
cztery punkty kardynalne i trzysta szedziesit stopni. Oficjalnie rok
sumeryjski zawiera trzysta szedziesit dni plus pi dni witych nie
wliczanych do kalendarza; pozostaway one poza czasem i wykorzystywane
byy przez nich na ceremonie wice ich spoeczno z niebiosami. My
teraz zatracamy to odczucie kolistoci czasu, bo swj czas mierzymy
elektronicznie i widzimy, e ucieka on w ty, a furczy. Elektronika
umoliwia ci doznanie upywu czasu. W Nowym J orku, na Penn Station,
jest zegar pokazujcy godziny, minuty, sekundy, dziesite czci sekundy
i setne czci sekundy. Widzc, jak w okamgnieniu przelatuj setne czci
sekundy, uwiadamiasz sobie, jak przez ciebie samego przelatuje czas.
Z drugiej strony, koo przedstawia caociowo. Wszystko w obrbie
koa jest jednym, zamknitym w tym krgu, ujtym w ramy. To byby
aspekt przestrzenny. Czasowy aspekt koa oznacza, e wyruszasz dokd,
idziesz gdzie i zawsze powracasz. Bg jest Alf i Omeg, rdem
i kocem. Koo sugeruje w sposb bezporedni wypenion caociowo
wypenion w czasie bd w przestrzeni.
MOYERS: Bez poc z t ku, bez koca.
CAMPBELL: W koo, w koo i w koo. We na przykad rok. Gdy ubiega
listopad, znw mamy wito Dzikczynienia. Przychodzi grudzie - i znw
Boe Narodzenie. Koem nawracaj nie tylko miesice, ale i cykle
ksiycowe, cykle dobowe. Przypominamy sobie o tym, spogldajc na
zegarki i widzc cykle czasowe. J est ta sama godzina, ale inny dzie.
MOYERS: Chiny zwyky si nazywa Pastwem rodka, podobnie wasn
cywilizacj okrelali Aztekowie. Przypuszczam, e kada kultura od
woujca si do koa jako symbolu kosmicznego adu siebie sam umieszcza
w rodku. Dlaczego, twoim zdaniem, koo stao si symbolem tak
uniwersalnym?
CAMPBELL: Bo czowiek obcuje z nim przez cay czas - dzie w dzie,
rok w rok, wtedy gdy wychodzi z domu i zapuszcza si w nieznane, by
polowa, czy co w tym rodzaju i gdy potem wraca do domu. Ale istnieje
te gbsze dowiadczenie tajemnica ona i grobu. Ludzi grzebie si po to,
by mogli si odrodzi. Takie jest pochodzenie idei pogrzebu. Wkada si
kogo z powrotem w ono matki-ziemi, aby mg narodzi si na nowo.
Najwczeniejsze wizerunki Bogini ukazuj j jako matk przyjmujc dusz
z powrotem.
MOYERS: Czytajc twoje ksiki - The Masks of God, The Way of the
Animal Powers czy te The Mjthic Image czsto napotykam rysunki koa,
czy to na diagramach magicznych bd w architekturze, zarwno staroyt
nej, jak i wspczesnej, czy to na kopulastych wityniach Indii, w paleo
litycznych rytach naskalnych z Rodezji, w kamiennych kalendarzach
Aztekw, w staroytnych chiskich tarczach z brzu, bd wreszcie
w wizjach proroka Ezechiela ze Starego Testamentu, gdzie mwi on
o jakim kole na niebie. Wszdzie spotykam ten obraz. A ten tutaj piercie,
moja obrczka lubna, te ma ksztat kolisty. Co to symbolizuje?
CAMPBELL: To zaley, jak pojmujesz maestwo. Samo sowo sym-
-bol oznacza dwie rzeczy zoone razem. J edna osoba ma jedn powk,
druga drug; potem te osoby spotykaj si. Wzajemne rozpoznanie
nastpuje po zoeniu razem obu powek, tak e powstaje peny krg. Tym
jest moje maestwo - roztopieniem si mego indywidualnego ycia
w yciu wikszym, yciu dwojga, w ktrym dwoje s jednym. Piercie
wskazuje, e jestemy teraz oboje w jednym krgu.
MOYERS: Gdy nowy papie obejmuje swj urzd, wkada piercie
Rybaka. Znw symbol koa.
CAMPBELL: Ten konkretnie piercie symbolizuje wezwanie przez J ezu
sa apostow, ktrzy byli rybakami. J ezus powiedzia: Uczyni was
rybakami ludzi. J est to stary motyw, wczeniejszy od chrzecijastwa.
Orfeusz jest nazywany Rybakiem, bo owi ludzi, yjcych jak ryby
w wodzie, i wyciga ich na wiato. To stara idea przemiany ryby
w czowieka. Rybia natura stanowi najprymitywniejsz cz naszej natury
zwierzcej, a wdka religii jest po to, by nas z niej wyciga.
MOYERS: W Anglii nowy krl bd krlowa otrzymuje piercie
koronacyjny.
CAMPBELL: Tak, bo jest jeszcze drugi aspekt symboliki piercienia
zwizanie. J ako krl zwizany jeste pewn zasad. Nie yjesz ju ot tak,
po swojemu. Zostae naznaczony. Podczas obrzdw inicjacyjnych ludzie
zostaj napitnowani bliznami i tatuaem, co oznacza, e s odtd zwizani
jedni z drugimi i ze spoecznoci.
MOYERS: J ung mwi o kole jako o mandali.
CAMPBELL: Mandala to sanskryckie sowo znaczce tyle co krg, ale
krg uporzdkowany, czyli symbolicznie narysowany, tak eby przedstawia
ad kosmiczny. Ukadajc mandal prbujesz skoordynowa swj krg
indywidualny z krgiem uniwersalnym. Na przykad w bardzo skom
plikowanej mandali buddyjskiej masz w centrum bstwo jako rdo mocy,
rdo iluminacji. Wizerunki na obrzeach s zwykle przejawieniami bd
aspektami promieniowania bstwa.
Kiedy budujesz mandal dla siebie samego, krelisz krg, po czym
zaczynasz rozmyla o zespoach impulsw i wartoci kierujcych twoim
yciem. Nastpnie zestawiasz je z sob i prbujesz ustali, gdzie znajduje si
twoje centrum. Sporzdzanie mandali to dyscyplina zwizujca razem
wszystkie te rozproszone aspekty twojego ycia, tak by mg odnale
centrum i zestroi si z nim. W ten sposb prbujesz skoordynowa swj
krg z krgiem uniwersalnym.
MOYERS: Aby znale si w centrum?
CAMPBELL: Tak, w centrum. Na przykad u Indian Nawaho obrzdy
lecznicze prowadzi si za porednictwem obrazw bdcych najczciej
mandalami rysowanymi na ziemi. Leczona osoba wkracza do mandali,
a wic jakby do pewnej rzeczywistoci mitycznej, z ktr ma si utosami
- i utosamia si z usymbolizowan moc. Ten motyw obrazw piaskowych
zawierajcych mandal i ich zastosowanie do celw medytacji pojawia si
rwnie w Tybecie. Mnisi tybetascy praktykuj rysowanie na piasku
i krelenie diagramw kosmicznych majcych symbolizowa potg ducho
wych mocy, ktre dziaaj w naszym yciu.
MOYERS: Prba zerodkowania wasnego ycia z centrum wszechwiata
wymaga zapewne wysiku...
CAMPBELL: Tak; pomaga w niej obrazowanie mitologiczne. Obraz
uatwia ci utosamienie si z usymbolizowan moc. Ani przez chwil nie
moesz oczekiwa, by kto mg si identyfikowa z czym zupenie nie
zrnicowanym. Gdy jednak wyposaysz t rzecz w jakie cechy wskazujce
na tak czy inn moliwo urzeczywistnienia, czowiek pody w jej
stron.
MOYERS: J est taka teoria, e wity Graal symbolizuje centrum dosko
naej harmonii, denie do doskonaoci, peni i jednoci.
CAMPBELL: rda podania o witym Graalu s rnorakie. J edno
z nich mwi, e w siedzibie boga morza, gboko w otchani nie
wiadomego, znajduje si kocio obfitoci. yciowe energie pyn ku nam
z gbin niewiadomego. Ten kocio za to niewyczerpane rdo, centrum,
bulgoccy zdrj, z ktrego wytryska wszelkie ycie.
MOYERS: Mylisz, e niewiadome jest tym wanie?
CAMPBELL: Nie tylko niewiadome, ale rwnie pad tego wiata. Przez
cay czas wok ciebie pojawia si nowe ycie. Wlewa si ono w wiat,
a wypywa z niewyczerpanego rda.
MOYERS: A teraz p o w i e d z mi, jak t o jest, e w najrozmaitszych
kulturach, o d d z i e l o n y c h od siebie czasem i przestrzeni, pojawiaj si te
same obrazy?
CAMPBELL: wiadczy to o istnieniu w ludzkiej psyche pewnych sil
wsplnych dla caego ludzkiego gatunku. Inaczej nie mielibymy tak
dokadnych zgodnoci.
MOYERS: A wic jeli przekonujemy si, e w rnych kulturach
powtarza si opowie o stworzeniu, o narodzinach z dziewicy albo
o zbawicielu, ktry przychodzi, umiera i zmartwychwstaje to znaczy, e te
opowieci mwi o czym, co nosimy w sobie, i o naszej potrzebie
zrozumienia tego.
CAMPBELL: Dokadnie tak. Obrazowanie mityczne jest odbiciem ducho
wych potencji tkwicych w kadym z nas. Z ich kontemplacji czerpiemy sil
dla wasnego ycia.
MOYERS: J eli zatem wite pismo mwi, e czowiek jest uczyniony na
obraz Boga, to idzie tu o pewne cechy, ktre posiada kady czowiek
niezalenie od swojej religii, kultury, rodowiska geograficznego czy te
historycznego dziedzictwa?
CAMPBELL: Bg jest zwykle ostateczn, najbardziej podstawow ide
czowieka.
MOYERS: Naczeln jego potrzeb.
CAMPBELL: I wszyscy jestemy uczynieni na obraz Boga. To jest
najwyszy archetyp czowieka.
MOYERS: Eliot mwi o nieruchomym punkcie w obracajcym si
wiecie, punkcie, w ktrym ruch i spoczynek jednocz si, o piacie,
w ktrej ruch czasu i nieruchomo wiecznoci zespalaj si.
CAMPBELL: Wanie to niewyczerpane centrum reprezentuje Graal. y
cie, gdy wchodzi w istnienie, nie ma w sobie ani lku, ani podania, ono po
prostu staje si. Potem wchodzi w istnienie i zaczyna ba si i pragn. J eli
uda ci si pozby lku i podania i powrci do miejsca twego stawania si
- to trafi w dziesitk. Goethe mwi, e bstwo dziaa w tym, co yjce,
nie w tym, co martwe; w tym, co staje si i podlega zmianom, nie w tym, co
ju si stao i zakrzepo. Tak wic zadaniem rozumu twierdzi on - jest
dy do boskoci przez stawanie si i zmian, inteligencja natomiast
korzysta z tego, co ustalone, poznawalne, poznane, nadaje si wic do
ksztatowania ycia. J ednake cel twego poszukiwania samowiedzy tkwi
w owym arzcym si punkcie, jaki w sobie nosisz, w tym czym w tobie,
co jest cigym stawaniem si, co jest niewiadome dobra i za tego wiata,
bo ju si urzeczywistnio, a wic wyzbyo si lkw i pragnie. J est to
warunek, jaki speni musi wojownik idcy w bj z absolutn odwag. J est
to ycie w ruchu. J est to sama istota mistycyzmu wojny, jak te wzrastania
roliny. Myl o trawie - rozumiesz, o tym, e co dwa tygodnie ten czy w
jegomo wychodzi na trawnik z kosiark i przystrzyga go. Przypumy, e
trawa mwi do niego tak: Co ci z tego, na lito Bosk, e cigle mnie tak
przycinasz i przycinasz? Ale nie mwi, tylko sobie po prostu ronie. Oto
i masz sens energii centrum. To jest sens obrazu Graala, niewyczerpanej
krynicy, rda. rda nie obchodzi, co dalej dzieje si z tym, co z siebie
wydao. Wane jest tylko dawanie i wchodzenie w byt. To wanie jest ten
punkt w tobie, w ktrym staje si ycie. O tym wanie pragn ci
powiedzie wszystkie te mity.
Studiujc mitologi porwnawcz, zestawiamy obrazy w jednym sys
temie z obrazami w drugim, tak e zostaj rozjanione oba, gdy jeden
akcentuje i uwyrania jeden aspekt znaczenia, drugi za - inny aspekt.
Objaniaj si nawzajem.
Zaczynajc wykada mitologi porwnawcz, obawiaem si, e mog
zniszczy religijne przekonania moich studentw, okazao si jednak, e
byo wprost odwrotnie. Religijne tradycje przekazane im przez rodzicw,
i po prawdzie niewiele dla nich znaczce, ukazay im si nagle w nowym
wietle, kiedy porwnywalimy je z innymi tradycjami, w ktrych podobne
obrazy otrzymay bardziej duchow, bardziej uwewntrznion interpretacj.
Miaem wrd studentw chrzecijan, ydw, buddystw, a nawet
dwjk zoroastrian - wszyscy odbierali to podobnie. adne niebezpieczes
two nie pynie z interpretowania symboli systemu religijnego i traktowania
ich jako metafory zamiast jako fakty. Natomiast wskutek tego zabiegu staj
si one przesaniami dla twego wasnego ycia i wewntrznego dowiad
czenia. System staje si nagle osobistym przeyciem.
MOYERS: J a czuj si umocniony we wasnej wierze wiedzc, e inni
tsknili do tego samego, co ja, i szukali podobnych obrazw, usiujc
wyrazi dowiadczenia przekraczajce pojcia zwykego ludzkiego jzyka.
CAMPBELL: Tutaj bardzo pomocne s postacie baznw i religie, w kt
rych oni wystpuj. Mity germaskie i celtyckie pene s figur bazeskich,
bstw doprawdy groteskowych. W tym wanie tkwi sedno rzeczy: nie
jestem obrazem ostatecznym, co przeze mnie przewieca. Patrz poprzez
mnie, poprzez moj mieszn posta.
MOYERS: W ktrej z tradycji afrykaskich jest wspaniaa opowie
0 bogu, ktry idzie sobie drog, a na gowie ma kapelusz z jednej strony
czerwony, z drugiej niebieski. Rolnicy, schodzcy wieczorem z pl do
wioski, rozmawiaj z sob. Widziae tego boga w niebieskim kapeluszu?
- pvta jeden. - Nie, on by w czerwonym kapeluszu odpowiada drugi,
no i dochodzi do bjki.
CAMPBELL: Tak, to jest nigeryjski bg-oszust \trickster\ Edszu. On mci
sprawy jeszcze bardziej, bo najpierw idzie w jedn stron, a potem zawraca
1 obraca te swj kapelusz, tak e znw jest on czerwony lub niebieski.
Potem, kiedy tych dwch, co si pobili, doprowadzaj przed krla, aby ich
ukara, pojawia si bg-oszust i mwi: To moja wina, ja to spowodowa
em, na dodatek umylnie. Sianie niezgody to moja najwiksza rozkosz.
K launi ze szczepu Pueblo, Otis Poleloma.
jakikolwiek system myli wzjlby pod uwag,
na pewno nie zamknie on w sobie ycia,
ktre jest bezkresne.
Klauni i blaznowie trafiaj w sedno:
Nie jestem obrazem ostatecznym, co p r z e z 1mne PrKel wteca-
Patrz PPrKeK mnie, poprzez moj mieszn posta.
MOYERS: J est w tym c o z prawdy.
CAMPBELL: Na pewno. Heraklit mwi, e spr jest ojcem wszystkich
rzeczy. Co w tym rodzaju moe si kry w symbolicznym motywie
boga-oszusta. W naszej tradycji ta rola przypada wowi w Ogrodzie.
Kiedy wszystko jest ju tam ustalone i piknie uadzone, on wrzuca jabko
do caego interesu.
Ot, jakikolwiek system myli by wzi pod uwag, na pewno nie
zamknie on w sobie ycia, ktre jest bezkresne. Kiedy sobie mylisz, e
wszystko jest tak, a nie inaczej, zjawia si bg-oszust i wszystko pka
z hukiem, i znw stajesz wobec zmiany, stawania si.
MOYERS: Zauwayem, J oe, e wszystkie te historie opowiadasz z humo
rem. Wydaje mi si zawsze, e wietnie si nimi bawisz, nawet gdy dotycz
spraw dziwacznych i okrutnych.
CAMPBELL: Zasadnicz rnic midzy mitologi a nasz religi judeo-
-chrzecijask jest to, e obrazowaniu mitologicznemu towarzyszy humor.
Uwiadamiasz sobie, e obraz co symbolizuje. Zachowujesz wobec niego
dystans. Natomiast w naszej religii wszystko jest prozaiczne i bardzo,
bardzo serio. Z J ahwe nie da si pofiglowa.
MOYERS: J ak wyjanisz to, co psycholog Maslow nazywa dowiad
czeniem szczytowym, a co J ames J oyce nazwa epifani?
CAMPBELL: No, nie jest to cakiem to samo. Dowiadczenie szczytowe
odnosi si do konkretnych momentw w yciu, gdy czowiek gboko
przeywa swoj czno z harmoni bytu. Moje osobiste dowiadczenia
szczytowe - te, ktre ju po fakcie rozpoznaem jako szczytowe za
wdziczam, wszystkie co do jednego, lekkiej atletyce.
MOYERS: Kt re sp o r d nich b y o t w o i m Everestem?
CAMPBELL: Gdy jako student Columbia University trenowaem biegi,
kilka razy zdarzyo mi si podczas zawodw co naprawd piknego.
W drugim biegu wiedziaem, e zwyci, cho nie miaem najmniejszego
powodu, by tak sdzi, bo do ostatniej zmiany w sztafecie wystartowaem,
majc prowadzcego zawodnika o trzydzieci jardw przed sob. Ale po
prostu wiedziaem i byo to moje dowiadczenie szczytowe. Tego dnia nikt
nie mg mnie pobi. Oto, co znaczy by w peni formy i wiedzie o tym
N i ke y Samotraki, ok. 200 p.n.e.
Jeli artycie udao si trafi na waciwy rytm,
masy odcyucie promieniowania,
yostajesy pochwycony pryey estetycyne wyrnsyenie.
To jest epifania.
To jest co, co w kategoriach religijnych moyna by uj
jako wsyechksytatujc yasad Chrystusa,
ktra wanie ci pryenika.
naprawd. Myl, e w caym moim yciu nic nigdy nie udao mi si tak
dobrze jak oba te biegi; miaem wwczas poczucie, e istotnie jestem
u szczytu swoich moliwoci i robi doskona robot.
MOYERS: Nie wszystkie szczytowe dowiadczenia maj charakter fizycz
ny.
CAMPBELL: Nie, s te inne jego rodzaje. Kiedy jednak myl o dowiad
czeniach szczytowych, te wanie przychodz mi do gowy.
MOYERS: A co powiesz o J oyceowskich epifaniach?
CAMPBELL: To troch inna sprawa. J oyce ujmuje przeycie estetyczne
jako co, co nie wzbudza w tobie chci posiadania obiektu. Dzieo sztuki,
ktre budzi w tobie ch posiadania wyobraonego na nim obiektu, nazywa
on pornografi. Przeycie estetyczne nie skania ci rwnie do krytyki
i odrzucania obiektu; tak sztuk nazywa on dydaktyczn, tak krytyk
sztuki krytyk spoeczn. Dowiadczenie estetyczne to zwyke przy
gldanie si obiektowi. J oyce mwi, e umieszczasz go w ramie i najpierw
patrzysz na niego jako na pojedyncz rzecz; potem, widzc go jako
pojedyncz rzecz, uwiadamiasz sobie stosunek midzy jedn czci
i drug, midzy kad z czci i caoci, wreszcie midzy caoci i kad
z jej czci. Mamy tu zasadniczy czynnik estetyczny rytm, harmonijny
rytm relacji. J eeli za artycie udao si trafi na waciwy rytm, masz
odczucie promieniowania, zostajesz pochwycony przez estetyczne wzrusze
nie. To jest epifania. To jest co, co w kategoriach religijnych mona by
uj jako wszechksztatujc zasad Chrystusa, ktra wanie ci przenika.
MOYERS: Twarz witego, ktry oglda Boga...
CAMPBELL: Niewane, kto to jest. Mgby nawet wzi kogo, kto
w twoim mniemaniu jest potworem. Przeycie estetyczne transcenduje
etyk i racje dvdaktyczne.
MOYERS: Tutaj nie zgodzibym si z tob. Wydaje mi si, e aby
dowiadczy epifanii, obiekt, ktry kontemplujesz, cho nie pragniesz go
posi, musi w jaki sposb by pikny. Przecie przed chwil, gdy
mwie o swoim dowiadczeniu szczytowym biegu powiedziae, e
byo ono pikne. Pikne to termin estetyczny. Pikno jest harmoni.
CAMPBELL: Tak.
Wisznu jako Waraha, kosmiczny odyniec zabijajcy wodza demonw,
I ndie, ok. 1800.
Przy kocu wiata Wiszu u pojawia si jako potwr.
Obraca wniwecz cay wszechwiat, wszelkie ycie i wszystkie istoty.
Bg wystpuje tu w roli niszczyciela.
Tego rodzaju dowiadczenia wykraczaj poza wszelki osd etyczny.
Etyka zoctje wymazana.
MOYERS: No i powiedziae, e jest to rwnie w J oyceowskich
epifaniach i e ma to zwizek ze sztuk i estetyk.
CAMPBELL: Tak.
MOYERS: Wydaje mi si, e obie te sprawy s tym samym, skoro obie s
pikne. J ak mona dowiadczy epifanii, patrzc na potwora?
CAMPBELL: Ze sztuk zwizane jest te inne doznanie - nie pikna, lecz
wzniosoci. To, co nazywamy potwornym, moe by przeywane jako
wzniose. Potwory reprezentuj moce zbyt wielkie, aby mogy si zmieci
w normalnych formach ycia. Nieobjty przestwr nieba jest czym
wzniosym. J ak wykorzysta ten efekt, wiedz dobrze buddyci, czsto
stawiajcy swoje witynie na wyniosych wzgrzach. W J aponii na
przykad niektre ze witynnych ogrodw zaprojektowane s tak, e
najpierw masz doznanie miej, intymnej przytulnoci. Idziesz dalej, pod
gr, a nagle, w pewnej chwili rozsuwasz jak zason i oto roztacza si
przed tob, a po horyzont, ogromna przestrze, skutkiem czego twoje ja
kurczy si jako, a wiadomo si rozszerza i wzbogaca o dowiadczenie
wzniosoci.
I nn odmian wzniosoci jest doznanie straszliwej energii, siy, potgi.
Znaem niemao ludzi z Europy rodkowej, ktrzy przeyli zmasowane
bombardowania swoich miast podczas dywanowych nalotw anglo-amery-
kaskich. To nieludzkie dowiadczenie niektrzy z nich opisuj jako nie
tylko straszne, ale rwnie, w pewnej mierze, wzniose.
MOYERS: Robiem kiedy wywiad z weteranem drugiej wojny wiatowej.
Rozmawialimy o jego przeyciach w Battle of the Bulge *, podczas ostrej
zimy, kiedy to Niemcom omal si nie powid niespodziewany atak.
Spytaem go: J ak widzisz t bitw teraz, gdy spogldasz wstecz? Odrzek:
To byo co wzniosego.
CAMPBELL: A w i c p o t w r przychodzi jako s w e g o rodzaju bg.
MOYERS: Mwic potwr, masz na myli.. .
CAMPBELL: Mam na myli jak przeraajc posta albo zjaw, ktra
burzy wszelkie twoje wzorce harmonii, adu i etycznego postpowania. Na
przykad Wisznu pojawia si przy kocu wiata jako potwr. Przychodzi,
aby zniszczy wszechwiat najpierw ogniem, potem wodami potopu,
* Dos . B i twa o W y om .
M owa j est o znanym epi zodzi e z ostatni ej woj ny (zi ma 1944-1945),
gdy siy ni emi ecki e pod dowdztwem feldm.
R undstedta, ostro kontratakuj c, usi owah- prze ama l i ni frontu w A rdenach
i wdar y si g boko na terytori um Belgii.
K ontrofensyw ni emi eck powstrzyma a wwczas bohaterska obrona ni el i cznych
tam si amerykaski ch.
343.
Mahakala, Tybet, XVIII w.
Buddowie medytacyjni wystpuj w dwch postaciach
dobrotliwej i gniewnej.
Jeli trzymasz si kurczowo swego j a
i jego mizernych, doczesnych trosk i radoci,
jeli rozpaczliwie czepiasz si ukochanego ycia,
ukae ci si gniewna posta bstwa.
Z chwil jednak, gdy twoje ego ustpi i zrezygnuje,
tego samego Buddy medytacyjnego
Zaczniesz dowiadcza jako dawc bogoci.
Maduri, Tybet, XIVXV w.
Jeden z bardzo wanych wizerunkw Buddy
ukazuje go z wysoko uniesionym ponad gow mieczem.
Jest to miecz rozrniania,
oddzielania tego,
co wycznie doczesne,
od tego, co wieczne.
ktry dusi poar i zatapia wszystko inne. Zostaj tylko popioy. Cay
wszechwiat ze wszystkim, co na nim yje, z nieprzebranym mnstwem
rozmaitych ywych istot, zostaje doszcztnie unicestwiony. Bg wystpuje
tu w roli niszczyciela. Tego rodzaju dowiadczenia wykraczaj poza wszelki
osd etyczny bd estetyczny. Etyka zostaje wymazana. Tymczasem
w naszych religiach, kadcych akcent na to, co ludzkie, akcentuje si
rwnie wymiar etyczny - bg okrelany jest jako dobro. Ale nie, nie! Bg
jest przeraajcy. Bg zdolny do wymylenia pieka nie mgby by
czonkiem Armii Zbawienia. Pomyl sobie tylko: koniec wiata! Z drugiej
strony, jest takie muzumaskie powiedzenie: Anio mierci jest straszny,
gdy nadchodzi. Ale gdy ju stoi przy tobie, jest bogoci.
W systemach buddyjskich, szczeglnie tybetaskich, Buddowie medyta
cyjni wystpuj w dwch postaciach dobrotliwej i gniewnej. J eli
trzymasz si kurczowo swego ja i jego mizernych, doczesnych trosk
i radoci, jeli rozpaczliwie czepiasz si ukochanego ycia, ukae ci si
gniewna posta bstwa. Wyda ci si ona przeraajca. Z chwil jednak, gdy
twoje ego ustpi i zrezygnuje, tego samego Budd medytacyjnego zaczniesz
dowiadcza jako dawc bogoci.
MOYERS: J ezus te mwi, e przynosi miecz, ale nie wierz, by mia na
myli uycie go przeciw mojemu bliniemu. Raczej mia na myli otwarcie
ego przyszedem, aby odci ci i uwolni od wizw ego, krpujcych
tw wasn istot.
CAMPBELL: Po sanskrycku nazywa si to mweka, rozrnianie, roz
graniczanie. J eden z bardzo wanych wizerunkw Buddy ukazuje go
z wysoko uniesionym ponad gow, ognistym mieczem. Skd i po co ten
miecz? Ot jest to miecz rozrniania, oddzielania tego, co wycznie
doczesne, od tego, co wieczne, tego, co trwa, od tego, co po prostu
przemija. Tyk-tyk-tyk czasu zamyka przed nami wieczno. yjemy w tym
polu czasu. J ednake w tyme polu przejawia si i odbija jaka wieczna
zasada.
MOYERS: Dowiadczenie wiecznoci.
CAMPBELL: Dowiadczenie tego, czym sam jeste.
MOYERS: Tak, ale czymkolwiek byaby wieczno, ona jest tutaj, teraz.
CAMPBELL: I nigdzie indziej. Albo wszdzie indziej. J eli nie dowiad
czysz jej tu i teraz, nie dowiadczysz jej te w niebie. Niebo nie jest
wieczyste, ono tylko wiecznie trwa.
MOYERS: Nie bardzo chwytam.
CAMPBELL: Niebo i pieko opisywane s jako istniejce zawsze. Niebo to
czas nie majcy kresu. Nie jest wieczne, bo wieczno jest poza czasem.
Pojcie czasu wyklucza wieczno. Wanie na gruncie tego gbokiego
dowiadczenia wiecznoci wszelkie doczesne cierpienia i zgryzoty przy
chodz i przemijaj. J ednym z buddyjskich ideaw jest dobrowolne
i radosne wspuczestnictwo w przemijajcych troskach wiata. Tam, gdzie
jest czas, jest smutek. J ednake podoem dla dowiadczenia smutku jest
odczucie trwaoci bytu, ktrym jest nasze wasne prawdziwe ycie.
MOYERS: Istnieje taki wizerunek Siwy, boga Siwy, otoczonego krgiem
pomieni, ognistym piercieniem.
CAMPBELL: To promieniowanie boskiego taca. Tacem Siwy jest cay
wszechwiat. We wosy boga wetknita jest trupia czaszka i pksiyc,
mier i odrodzenie jednoczenie, w tej samej chwili stawania si. W jednej
rce ma on bbenek robicy tik-tak, tik-tak; to bben czasu, tykanie czasu,
ktry wyklucza poznanie wiecznoci. J estemy zamknici w czasie. Za to
w drugiej rce Siwa dziery pomie spalajcy zason czasu i otwierajcy
nasze umysy na wieczno.
Siwa jest bstwem bardzo starym, moe nawet najstarszym spord
czczonych obecnie na wiecie. Mamy jego wizerunki z okoo roku 2000
bd 2500 przed nasz er. S to mae pieczcie z wyobraeniami postaci
wyranie przypominajcych iw.
W niektrych swoich przejawieniach wyglda on rzeczywicie straszliwie;
przedstawia wwczas przeraajce aspekty bytu. J est on archetypicznym
prototypem jogina rozpraszajcego zudzenia ycia, ale rwnie stwrc
i twrc ycia, a take owiecicielem.
MOYERS: Mity traktuj o sprawach metafizycznych, religia - rwnie
o etyce, o dobru i zu, o tym, jakie maj by moje stosunki z tob i jak mam
si zachowywa wobec swojej ony i wobec ciebie, i wobec kadego
mojego bliniego w Bogu. J akie jest miejsce i rola etyki w mitologii?
iwa Natarada (Pan Taca), poudniowe I ndie, XI w.
We wosy boga wetknita jest trupia czaszka i pksiyc,
mier i odrodzenie jednoczenie, w tej samej chwili stawania si.
W7jednej rce ma on bbenek robicy tik-tak, tik-tak.
To bben czasu, ktry wyklucza poznanie wiecznoci.
Za to w drugiej rce Siwa dziery pomie
spalajcy zason czasu i otwierajcy nasze umysy na wieczno.
349_______________________________
CAMPBELL: Mwilimy o dowiadczeniu metafizycznym, w ktrym
uwiadamiasz sobie, e ty i ten drugi jestecie jednym. Etyka naucza nas
ycia w taki sposb, jak gdybymy byli jednoci z innymi. Tutaj nie musisz
polega na wasnym dowiadczeniu, bo doktryna religijna daje ci wzorce
zachowa implikujcych stosunki z innymi, nacechowane wspczuciem.
Podsuwa ci ona zacht do wysikw w tym kierunku, uczc ci, e
dziaanie tylko we wasnym egoistycznym interesie to grzech, poniewa jest
po prostu identyfikowaniem si z wasnym ciaem.
MOYERS: Kochaj swego bliniego jak samego siebie, bo ten twj blini
to ty sam.
CAMPBELL: Przekonujesz si o tym, gdy postpi tak choby raz.
MOYERS: J ak mylisz, dlaczego tak wielu ludzi odczuwa tak gbok
tsknot do ycia wiecznego?
CAMPBELL: To jest co, czego nie rozumiem.
MOYERS: Czy pynie to z lku przed piekem i stanowi dla niego
podan alternatyw?
CAMPBELL: Tak gosi swojska dla nas wszystkich, obiegowa doktryna
chrzecijaska: przy kocu wiata bdzie sd powszechny i ci, ktrzy
postpowali cnotliwie, pjd do nieba, ci za, ktrzy postpowali niecnie,
bd wysani do pieka.
Ten motyw ma swoje korzenie w Egipcie. Ozyrys to bg, ktry umar
i zmartwychwsta; w swoim aspekcie wieczystym bdzie sprawowa sd nad
umarymi. Mumufikacja miaa przygotowa czowieka na spotkanie z bo
giem. Ale w Egipcie interesujce jest to, e osoba idca do boga ma sobie
uwiadomi swoj tosamo z tyme bogiem. W tradycji chrzecijaskiej
nie jest to dopuszczalne. J eli zatem mwisz, e alternatyw jest niebo lub
pieko - c, w takim razie daj mi niebo, na zawsze. J eli jednak
uwiadomisz sobie, e niebo to kontemplowanie napeniajcego ci bogo
ci wizerunku Boga, to jest ono bezczasow chwil. Czas eksploduje,
a wic i tym razem wieczno okazuje si czym bynajmniej nie wiecznie
trwajcym. Moesz j mie dan tu, teraz, w dowiadczeniu swoich
ziemskich zwizkw.
Straciem ju wielu przyjaci, a take swoich rodzicw. W pewnej chwili
jednak uwiadomiem sobie bardzo, bardzo wyranie, e wcale ich nie
straciem. Czas, w ktrym przebywaem z nimi, ma w sobie dla mnie co
wiecznotrwaego, co, co nadal mi towarzyszy. To, co on mi da, nadal jest
ze mn i kryje si w tym co jakby sugestia niemiertelnoci.
W pewnej opowieci o Buddzie jest mowa o tym, jak spotka on kobiet,
ktra wanie utracia dziecko i bya w wielkiej rozpaczy. Budda rzek:
Niewiasto, id i zapytaj kadego z mieszkacw wioski, czy nie straci
kogo kochanego - dziecka, ma, krewnego czy przyjaciela. Zrozumie
zwizek miertelnoci z tym, co w kadym z nas transcenduje miertelno
o, to trudne zadanie...
MOYERS: Mity przepenione s pragnieniem niemiertelnoci, prawda?
CAMPBELL: Tak. Ale jeli le pojmujemy niemiertelno mianowicie
jako wiecznie trwajce ciao - to zmienia si ona w co naprawd
komicznego. J eli natomiast rozumiemy j jako utosamienie si z tym,
co ju tu i teraz jest w naszym yciu wieczne a, to zupenie inna
sprawa.
MOYERS: Powiedziae, e cay problem ycia obraca si wok przeciw
stawienia bytstawanie si.
CAMPBELL: Tak. Stawanie si to zawsze co uamkowego, byt za jest
caociowy.
MOYERS: Co masz na myli?
CAMPBELL: Powiedzmy tak: jeste istot majc osign peni czowie
czestwa. Przez pierwszych kilka lat jeste dzieckiem, a to przecie tylko
uamek czowieka. Nastpnych par lat to dla ciebie okres modzieczy,
a ten z pewnoci te jest tylko fragmentem penego czowieka. J ako
dojrzay mczyzna nadal jeste kim uamkowym ju nie dzieckiem, ale
jeszcze nie starcem. W Upaniszadach mamy obraz pierwotnej, skoncent
rowanej energii, ktra wybuchajc w Big Bangu stworzenia daa pocztek
wiatu i poddaa wszelkie rzeczy fragmentacji w czasie. J ednake do
strzeganie przez rozdrobniony czas peni potgi pierwotnego bytu to
funkcja sztuki.
MOYERS: Pikno to wyraz urzeczenia faktem, e si jest ywym.
CAMPBELL: Takim dowiadczeniem powinna by kada chwila.
MOYERS: W zestawieniu z nim nie jest wane, co bdzie z nami jutro.
CAMPBELL: Bill, ta chwila jest naprawd czym wielkim, gdy wanie
w niej prbujemy uchwyci i odda istot naszego jestestwa naszymi
niedoskonaymi sposobami wyraania go.
MOYERS: Dobrze, ale skoro nie moemy opisa Boga, skoro nasz jzyk
jest tak niedoskonay, to jak dochodzi do tego, e budujemy tak wzniose
konstrukcje? W jaki sposb tworzymy owe dziea sztuki odbijajce to, co
artyci myl o Bogu? J ak to si dzieje?
CAMPBELL: C, wanie to odzwierciedla si w sztuce - to, co artyci
myl o Bogu, to, jak ludzie przeywaj Boga. Ale najwysza, niepochwytna
tajemnica ley poza ludzkim dowiadczeniem.
MOYERS: Zatem to wszystko, c o przeywamy, musimy wyraa jzykiem
nie bardzo dostosowanym do tego zadania.
CAMPBELL: Dokadnie tak. Do tego wanie suy poezja. Poezja jest
jzykiem, ktry naley przenikn do gbi. Wymaga ona precyzyjnego
doboru sw, ktre powinny wywoywa skojarzenia i sugestie wy
kraczajce poza same te sowa. Wtedy czowiek dowiadcza jakiego
promieniowania, epifanii. Epifania to przewiecanie istoty rzeczy.
MOYERS: A wic dowiadczenie Boga wymyka si wszelkiemu opisowi,
nas jednak co zmusza do prb opisywania go...
CAMPBELL: Ot to. Schopenhauer w swoim wspaniaym eseju zatytuo
wanym 0 pokornej intencji kierujcej ludzkim losem wskazuje, e czowiek,
osignwszy wiek' podeszy i spogldajc wstecz na swoje ycie, odnosi
wraenie jego wewntrznej spjnoci i adu, jak gdyby zaplanowanego
przez powieciopisarza. Wydarzenia, ktre w momencie, gdy zachodziy,
zdaway si przypadkowe i nieistotne, okazuj si czynnikami niezbdnymi
do uoenia spoistego scenariusza. Ale kt to go ukada? Schopenhauer
sugeruje, e podobnie jak nasze marzenia senne komponowane s przez
pewien nasz wewntrzny aspekt, ktrego nie jestemy wiadomi, tak te
cae nasze ycie to kompozycja ukadana przez wol, jak w sobie nosimy.
I tak jak ludzie, ktrych spotkae niby zupenie przypadkowo, odegrali
pniej pierwszoplanow rol w skrystalizowaniu si porzdku twego ycia,
tak te ty odegrae zapewne tak sam rol w yciu innych, nadae temu
yciu jaki sens. Wszystkie te sprawy zazbiaj si z sob jak tony w jednej
wielkiej symfonii - kada z nich niewiadomie konstruuje drug. Schopen
hauer konkluduje, e dzieje si to tak, jak gdyby nasze indywidualne ycia
byy rozmaitymi aspektami jednego wielkiego snu jedynego nicego, snu,
ktrego wszystkie postacie rwnie ni. Tym sposobem wszystko tam
czy si ze wszystkim, poruszane jest bowiem jedn wol ycia, powszech
nie panujc w przyrodzie.
J est to doprawdy wspaniaa idea; pojawia si ona w Indiach w formie
obrazowej - jako Sie I ndry spleciona z klejnotw: w kadym punkcie
krzyowania si jednej nici z drug osadzony jest klejnot, w ktrym odbijaj
si wszystkie pozostae klejnoty. Wszystko, co zachodzi, ma jaki zwizek
ze wszystkim innym, tak e nie sposb kogokolwiek potpia za cokolwiek.
Ba, nawet wicej: jest to tak, jak gdyby za wszystkim krya si jaka jedna
intencja, zawsze w jaki sposb sensowna, cho nikt z nas nie wie, jaki to
mgby by sens albo czy przey ycie dokadnie tak, jak zamierza.
MOYERS: A jednak ycie kadego z nas zawsze ma jaki cel. Czy wierzysz
w to?
CAMPBELL: Nie wierz, bo ycie miao jaki cel. yci e to pewna ilo
protoplazmy dcej do tego, by si reprodukowa i trwa dalej.
MOYERS: Nieprawda, nieprawda...
CAMPBELL: Chwileczk. O samym nagim yciu nie mona powiedzie,
eby miao jaki cel, bo rozejrzyj si tylko wokoo: wszdzie widzisz tyle
rozmaitych celw... Mona by jednak powiedzie, e kade konkretne
wcielenie niesie w sobie pewn potencjalno i e misj ycia jest
urzeczywistnienie tej potencjalnoci. J ak mamy to zrobi? Moja odpowied
brzmi: Podajmy za swoim szczciem. Kady z nas ma co w sobie, co
wie, kiedy jestemy w centrum, co wie, kiedy jestemy w zasigu wiata,
a kiedy poza nim. Gdy wypadniesz z zasigu wiata, eby zarabia fors, to
przegra ycie. Gdy natomiast stoisz w centrum, to choby nie robi adnej
forsy, jednak masz kontakt ze swoim szczciem.
MOYERS: Lubi myl, e liczy si nie cel, ale sama wdrwka.
CAMPBELL: Tak. Karlfried Graf Diirckheim powiada: Gdy wdrujesz
i widzisz, e cel cigle jest coraz dalej i dalej, uwiadamiasz sobie, e
prawdziwym celem jest sama wdrwka.
Indianie Nawaho maj taki wspaniay obraz, nazywaj go ciek
kwietnego pyku. Kwietny pyek jest rdem ycia. Mwi tak: Ach,
pikno przede mn, pikno za mn, pikno po prawej, pikno po lewej,
pikno nade mn, pikno pode mn... J estem na ciece kwietnego pyku.
MOYERS: Edenu nie byo. Eden bdzie.
CAMPBELL: Eden j est. Krlestwo Ojca ju nastao na ziemi, ale ludzie
go nie widz.
MOYERS: Eden j est? Na tym wiecie blu, cierpienia, mierci i przemo
cy?
CAMPBELL: C, tak to wyglda, ale owszem, to wanie jest Eden.
Kiedy widzisz, e na ziemi nastao krlestwo, stary sposb bycia w wiecie
zostaje unicestwiony. To jest koniec wiata. Koniec wiata nie jest
wydarzeniem, ktre dopiero przyjdzie; to przemiana psychologiczna,
przemiana sposobu widzenia. Zaczynasz widzie wiat nie jako zbir
konkretnych rzeczy, ale jako co, co promieniuje blaskiem.
MOYERS: To potne, tajemnicze oznajmienie - Sowo stao si ciaem
ja odczytuj jako wieczn zasad obecn w ludzkiej wdrwce, w naszym
dowiadczeniu.
CAMPBELL: To Sowo moesz odnale rwnie w sobie.
MOYERS: A g dz ie indziej m g b y m je odnale, jeli nie w sobie?
CAMPBELL: Kto powiedzia, e poezja to co, dziki czemu spoza sw
moesz usysze sowo. A Goethe mwi: Wszystkie rzeczy s metaforami.
Wszystko, co przemijajce, jest tylko metaforycznym odniesieniem do
czego innego. My wszyscy te jestemy tylko tym.
MOYERS: Ale jak moemy czci metafor, kocha metafor, umiera za
metafor?
CAMPBELL: Ale ludzie wszdzie umieraj za metafory! jeli jednak
naprawd urzeczywistnisz w sobie dwik AUM, dwik kryjcy w sobie
tajemnic wszelkiego sowa, to nie musisz ju nigdzie wyrusza, aby za co
umiera, bo masz to tu obok siebie, pod rk. Wtedy tylko siedzisz
spokojnie i widzisz to, i dowiadczasz tego, i ju to wiesz. To jest
dowiadczenie szczytowe.
MOYERS: Wyjanij AUM.
CAMPBELL: AUM jest sowem bdcym dla naszych uszu dwikowym
wyrazem energii wszechwiata, ktrej wszelkie rzeczy s przejawami. Za
czynasz od A, gdzie w gbi garda, potem jam ustn wypenia ci U, wreszcie
dwikiem M zamykasz usta. Gdy wymawiasz waciwie, to w tej sylabie
zostaj zawarte wszystkie samogoski. AUM. Spgoski s tu tylko przerwami
w podstawowym, samogoskowym dwiku. W ten sposb wszystkie sowa s
fragmentami AUM, dokadnie tak jak wszystkie obrazy s tylko fragmentami
Formy wszelkich form. AUM to dwik symboliczny, przez ktry nawizujesz
kontakt z owym rozbrzmiewajcym bytem, jakim jest wszechwiat. J eli
syszae nagrania tybetaskich mnichw piewajcych AUM, to doskonale
bdziesz wiedzia, co znaczy to sowo. AUM wyraa bycie w wiecie. Kontakt
z tym, odczucie tego stanowi najwiksze z dowiadcze szczytowych.
A-U-M. Narodziny, wejcie w istnienie i rozpad, i tak w koo. AUM zwane
jest sylab czterech ywiow. A-U-M - a gdzie czwarty ywio? Ot jest
nim milczenie, z ktrego powstaje AUM i do ktrego powraca, i ktre jest
jego fundamentem. Moje ycie to A-U-M, ale te milczenie pod nim lece.
Mona by je nazwa niemiertelnoci. Tu jest miertelno, tam niemiertel
no, i nie byoby tego, co miertelne, gdyby nie istniaa niemiertelno.
Musimy umie rozrni midzy tym, co w naszym istnieniu miertelne, i tym,
co niemiertelne. Dziki dowiadczeniu, jakim byo dla mnie istnienie mych
- nieyjcych ju rodzicw, ktrzy wydali mnie na wiat, zrozumiaem, e
oprcz mego doczesnego z nimi zwizku jest co jeszcze. Oczywicie, byway
chwile, gdy prawdziwa istota tego zwizku przedstawiaa si mojej wiadomo
ci w sposb nadzwyczaj wyrany i przemony. Pamitam dobrze takie
momenty. S dla mnie chwilami epifanii, objawienia, blasku.
MOYERS: W istocie sens jest niepochwytny dla sowa.
CAMPBELL: Tak. Sowa to zawsze tylko okrelenia, ograniczenia.
MOYERS: A jednak, J oe, my wszyscy, mizerne ludzkie istoty, zdani jestemy
na marny, uomny jzyk, co prawda pikny, ale tak niedony, kiedy prbuje
opisa...
CAMPBELL: Wanie, i dlatego przeywasz dowiadczenie szczytowe, gdy od
czasu do czasu uda ci si przedrze przez to wszystko i uwiadomi sobie:
Ach, jakie to...
SPIS TRECI
Nota redaktora.......................................................................................... 5
W s t p .......................................................................................................... 7
I Mit a wiat wspczesny.......................................................................... 19
II Podr do wewntrz..................................................................................69
I I I Pierwsi opowiadacze................................................................................115
IV Ofiara i b ogo........................................................................................ 149
V Przygoda bohatera................................................................................ 195
VI Podarunek b o g i n i ................................................................................259
VI I O mioci i maestwie........................................................................287
VI I I Maski wiecznoci........................................................................................ 319
s i T l >'
357.

You might also like