Do dziś wielu ludzi żyje w przekonaniu, że idea stworzona przez Darwina
oraz biblijny pogląd na temat powstania człowieka kłócą się z sobą. Nic bardziej mylnego. Przez wielu jest negowana, ale z mojego punktu widzenia jest najbliższa prawdzie- Idea Inteligentnego Projektu. Stworzona przez Michaela Behe- biologa, ma wiele wspólnego z wcześniejszą teorią naturalną. Łączy ona naukowy i religijny punkt widzenia. Kościół nie sprzeciwia się twierdzeniu, że wszystkie gatunki organizmów ewoluowały dzięki przypadkowym mutacjom, które zostały utrwalone w wyniku naturalnego doboru. Neguje natomiast ewolucję, która postępowała małymi kroczkami na oślep. Tu, według Idei Inteligentnego Projektu, pojawia się miejsce na Inteligencję Wyższą, czyli Boga, który zaprojektował i wykonał ten proces. Gdyby podczas zmian ewolucyjnych, choć jeden drobny szczegół się zmienił, cały mechanizm ległby w gruzach. Bóg jest inżynierem świata, ponieważ „wszystkie rzeczy odsłonięte są i odkryte oczom Jego.” [Hbr 4, 13] Anglikański biskup William Paley na początku XIX wieku stworzył tak zwaną teologię naturalną. Dowodził on istnienia Boga na przykładzie pola. Jeśli znajdziemy na nim kamień, sądzimy, że jego obecność to rzecz naturalna. Przypadek sprawił, że znalazł się on w tym miejscu. Kiedy jednak znajdziemy zegarek, wiemy, że ktoś musiał go tam sprowadzić, a wcześniej był zegarmistrz, który go skonstruował. Jeśli zegarek jest dowodem na istnienie zegarmistrza, ludzka ręka dowodzi istnienia Inteligentnego Projektanta. Karol Sabath twierdzi, że argument ręki można łatwo odeprzeć, bo pochodzi ona od płetw ryb trzonopłetwych, jest to ta sama ręka, ale z innymi proporcjami. Czytając to, zrodziło się w mojej głowie pytanie: Jeśli to ta sama ręka, skąd wzięła się ta pierwsza ręka? Niestety na ten temat Sabath się nie wypowiedział. Oświadczył natomiast, że twórcy Inteligentnego Projektu „używają nowocześniejszych przykładów biochemicznych, piszą o czynnikach krzepnięcia krwi, wiciach bakterii. Ale i ta argumentacja została podważona. Okazało się, że są np. zwierzęta z prostszymi mechanizmami krzepnięcia krwi.” Argument w dalszym ciągu nie odpowiada na pytanie: Jak powstał najprostszy mechanizm krzepnięcia krwi? Mam wrażenie, że celowo używa argumentów nie do obalenia, mimo iż ma świadomość, że nie są one odpowiedzią na stawiane pytania. Wielu biologów neguje Ideę Inteligentnego Projektu, gdyż nie jest to teza naukowa, bo nie jest falsyfikowalna. Nie da się obalić tezy o Wyższej Inteligencji, która stworzyła życie i człowieka. Jednak ten sam zarzut można postawić tezie, w której nie ma ani śladu Boga. Nawet Sabath przyznaje, że to tylko założenie, niebędące wynikiem dociekań naukowych. W moim odczuciu to „gwóźdź do trumny” Sabatha. Kolejnym błędem wyżej wspomnianego [pseudo]naukowca jest twierdzenie, że za sprawą postępu w neurofizjologii „uczeni szkiełkiem szkiełkiem okiem zaczynają się wdzierać do ostatniej twierdzy religii- duszy ludzkiej.” Określenie to natychmiast nasunęło mi prawdy wynikające z wiersza „Romantyczność” A. Mickiewicza. Idąc za słowami wieszcza „uczucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko”, docieramy do bardziej współczesnego człowieka. Stanisław Brzozowski pisał, że „Na zagadnienia dotyczące przeznaczenia, zadania, pochodzenia i charakteru życia ludzkiego nauka nie odpowiada, odpowiadać nie może: nauka zmienia tylko sam charakter naszego życia, jest momentem tworzenia człowieka przez człowieka.” Nauka odkrywa życie ludzkie, ale tylko to pojmowane jako fizjologiczny byt. Żaden mniej lub bardziej wykształcony biolog nie może nam zabronić wiary w Boga. I choćbyśmy byli stworzeni w sterylnym laboratorium za pomocą pipet, probówek, mikroskopów mikroskopów itp. nikt nie ma prawa do naszej duszy poza Bogiem, który nam ją podarował.
Źródła: artykuł z „Rzeczpospolitej” z roku 2005 portal wiara.pl Breviarium Fidei własna opinia