Professional Documents
Culture Documents
Fotografie autora
Nakad nieskoczony
Powielanie bez zgody wydawcy dozwolone i wskazane.
Warszowa 2013
Artur Rod zi ew ic z
Aleksander
Protasiewicz
Warstadt 2013
Strefie.
Jecha tdy czerwony samochd?
4
II
Stalin i Lenin.
Lew Dawidowicz (Trocki).
5
Marks, Lenin, Trocki.
6
Lenin, Trocki, Zinowiew.
7
Wola Lenina.
8
Armia Czerwona.
5
III
11
yd.
Wczeniej.
8
10
Chrzecijan-krewniakw.
9
12
IV
10
Za pierwszym razem do chaupy Protasiewicza wszedem zwyczajnie. Na pocztku lata zapukaem do drzwi. Otworzya wystraszona kobieta i niezbyt ufajc wyjanieniom, e chciabym porozmawia ze starcem, poprowadzia po schodach na werand. W jej
krokach bya jaka usuno, poddastwo, ktre nakazywao
zastosowa si do proby. Bardziej, ni obcego, baa si odmwi.
O wchodzeniu do biaoruskich chat mona by napisa ksik.
Wtkiem spajajcym zawarte w niej obrazy byby wanie strach.
Tu niespodziewana wizyta oznaczaa zawsze ze wieci, nakaz
rewizji, zsyk albo rabunek. Tudzie wszystkie te rzeczy, po kolei.
Przypomniaa mi si poprzednia zima. Brnlimy z Rudym
przez puszczaskie niegi. Co krok to ciemniej, zimniej. Ledwie
dosyszalne odgosy wydawane przez niegowe patki przesuwajce si po citych mrozem polach. Jakby krlowej zimy pk
naszyjnik i kada z jego krysztaowych kropelek toczya si po
lodowym paacu. W oddali wycie psa przykutego gdzie do
skamieniaej budy.
Brnlimy. Rudy w tych swoich snobordowych kamaszach, ja
w butach wymoczonych przez naszego gospodarza w najlepszym z
impregnatw, kaczym sadle. W kocu dobrnlimy. Do
mroczniejszej od nocy chaty, z wntrza ktrej, poprzez cudowne
witrae poronitych chodem szyb, przebija si pegajcy blask
wiecy. Zapukaem do drzwi. Jaki jk odpowiedzia. Tak si przynajmniej zdawao, bo wiatr przybra na sile i teraz jczao
wszystko kikuty drzew, parkany, kada szczelina midzy
rozwarstwiajcymi si deskami, nawet ocierajce si o ksiyc
chmury. Nie czekajc, a mniemany jk przybierze posta
artykuowanej odpowiedzi, wkroczylimy do wntrza. Cisza.
Migotanie ciepego wiata. Przy wiecy siedziay w paszczach
dwie opatulone staruchy. Jedna z bielmem w oku i tak haczykowatym nosem, e poczulimy si jakbymy, zamiast do wiejskiej
chaty, wkroczyli nieproszeni do ludowej bani.
I jak w kadej bani o czarownicach, take w tej by piernik.
Kilka dni wczeniej wpadem na pomys, aby kupi kilka batonw13 chleba towar poszukiwany, zwaszcza zim. Co jaki czas
do zasypanych niegiem wiosek przyjeda magazin14 i prosto z
ciarwki sprzedawali chleb. Ludzie wykupywali poranny nakad
i pdzili do domw. Kupilimy take. Uznaem, e chleb bdzie
dobrym padarkiem15, przepustk do odkrywanego przez nas
tajemnego wiata kamienieckiej zony.
Weszlimy wic do tej chaupy. Czarownice podniosy w oczekiwaniu wzrok. Pewnie spodzieway si wojny. Tu kady dom y
jej wspomnieniem. Strach przed wojn nie pozwala umiecha si
zbyt szeroko, kaza cisza gos, obserwowa obcych i magazynowa zapasy. Jak magazynowaa je Galina Hruszko (Halina
Gruszka), ktra kiedy podczas rozmowy o dawnych czasach,
kiedy poczua si ju bezpieczniej, po odpiewaniu wyuczonej w
13
Bochenkw.
Sklep.
15
Prezentem.
11
14
12
17
14
15
VI
20
21
18
VII
19
20
wicej pod lasem nie mieszka? Wszdzie daleko, droga nieprzejezdna. I to wycie i te ruchy aluminiowych yek wybierajcych
traw z wody.
Albo pies. Opowiadaa mi Agafia, a opowiadajc pakaa. e
pies na podwrku przed pustym domem. Te zima. e chudy
koszmarnie miota si na acuchu. Z litoci wyja puszk mielonki, ktr wioza na prezent. Nie miaa czym otworzy.
Mocowaa si z jakim gwodziem, ale zwierz poczuwszy zapach
rzucio si, wyszarpno jej puszk z doni i ranic potwornie
szczk, rozkrwawiajc raz po raz dzisa, gryzo t puszk obkane zapachem i godem. I nic si nie dao zrobi.
Tak jak nic si nie dao zrobi ze zaman nog, Iwanem, z
narkomank w Warszawie.
Manifestujcy si w tych sytuacjach fatalizm podrzuca mi na
przemian kadry z filmu Aguirre, gniew Boy oraz sowa z Jdra
Ciemnoci Conrada (powtrzone pniej przez Coppol w Czasie
Apokalipsy): Zgroza! Zgroza!. Mgby je wypowiada cedzc
sowa przez miarowo rozwierajc si szczk, niby duszca si
kosmiczna ryba, Duch Dziejw pograjc si coraz gbiej i
gbiej w Puszcz i ludzkie ywoty, z ktrymi nic ju nie dao si
zrobi.
W tym jednak przypadku, o ile rzeczywisto zna co takiego,
jak przypadek, na werandzie w otoczeniu rozgrzanych letnim
socem lici, okazao si, e moliwe s te pomylne rozwizania.
W wyszczerbionych soczewkach okularw Aleksandra
Protasiewicza pojawi si pomyk nadziei oto zawita do niego
posaniec z dawno zapomnianego wiata. wiata, w ktrym
przepad bez wieci jego ukochany brat. A skoro przywiodo go
21
VIII
22
23
IX
22
24
Drzewo siek.
Sugi.
25
23
25
26
27
28
29
XI
30
Listopadowego poranka wysiedlimy z Rudym przed magazinem w Kamieniukach. Kupilimy po syroku i rozgarniajc dziarsko jesienne licie pomaszerowalimy w stron Horoszkwki.
Soce kado rzekie promienie na wzbierajcym czerwieni
dzikim winie, ktre z oddali wyrniao werand stojcej pod
lasem chaty Aleksandra Protasiewicza. Zdawao si, e winne
grona lada moment eksploduj z radoci, ktra przepeniaa okolic. Za chwil na tej werandzie w wietle jesiennego soca miao
si poskleja dawne rozbicie, ktremu dobry Bg, czy jaki
zachodni Zeitgeist, postanowi zaradzi. Wyjem paczuszk i
dopiero teraz ze zdumieniem poczonym z radoci spostrzegem, e tak jak wczeniej rwnie linie papilarne modszego
Protasiewicza odcisny si na kopercie.
Zapukaem do drzwi zastanawiajc si, jak z kolei zareaguje
Aleksander.
Otworzya synowa.
Czy zastaem pana Protasiewicza?
Spojrzaa tpym wzrokiem.
W niedziel umar.
Wyja mi z doni paczuszk, skina gow i odesza na
schody wiodce na werand. Odwracajc si dodaa:
Czeka na pana.
Celulojdy
10
11
12
13
14
004336630320&type=1&l=458e022e0f
15
IRSHfactory2013