You are on page 1of 17

Wiktor Werner, Historia, życie i piękno.

Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u


Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
Wiktor Werner

Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u


Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa

Rozważając zagadnienie zaangażowania historii – będącej rodzajem


wrażliwości poznawczej i także nauką w grach społecznych, łatwo jest zauważyć
pewien paradoks. Historia jest dziedziną wiedzy tak silnie zakorzenioną w
ciemnej glebie potocznego życia, że od ponad stu lat, od kiedy historia stała się
nauką, jej przedstawiciele bardzo często starają się usilnie, by tej oczywistości
zaprzeczyć.
Rzeczywiście w dziejach akademickiej historiografii, jak zauważa w
swoim drugim Niewczesnym rozważaniu Friedrich Nietzsche (2002), olbrzymie
znaczenie ma idea obiektywności badacza. Problem ten w naukach ścisłych
wręcz nie istnieje, w przyrodoznawstwie jest zagadnieniem technicznym,
rozstrzyganym na poziomie weryfikacji twierdzeń. W naukach humanistycznych,
a szczególnie w historii, stoi na pierwszym miejscu refleksji: metodologicznej,
teoretycznej i filozoficznej opisujących historiografię. Nie ma w tym zresztą nic
dziwnego! Problem obiektywizmu bądź anty-etnocentryzmu musi być tak
wyeksponowany gdyż, kompensuje skłonność w historiografii powszechną:
skłonność do zaangażowania. Nie tylko przedmiot refleksji zachęca do usuwania
barier między rzeczywistością poznającą a poznawaną: człowiek poznaje tu
człowieka i kultura bada kulturę. Istotny jest również sposób badania, będący po
prostu opisywaniem, relacjonowaniem a w końcu rozumieniem. Cel historyków
od czasów Herodota: zrozumieć „innego człowieka” (Kelley 1998: 42-47), jest
celem sprzyjającym budowaniu analogii miedzy Mną a Nim. Analogia ta jest
wręcz niezbędna, by opis był możliwy. Nie mamy jednak do czynienia z analogią
matematyczną, z proporcją czyli zestawieniem zjawisk homogenicznych takich
jak wartości liczbowe, lecz z porównywaniem nieporównywalnego: Obcego ze

15
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
Znanym, Innego ze Swoim. Taka analogia staje się metaforą. Opis historyka ma
charakter metaforyczny, gdyż z odrębnych rzeczywistości tworzy jedną
(Wrzosek 1995: 13-45). Spojeniem tej rzeczywistości stają się związki
przyczynowo skutkowe, związki styczności i podobieństwa a także relacja
naśladujący – naśladowany, unikający – unikane. Każda epoka w rozwoju
piśmiennictwa historycznego ma swój ulubiony rodzaj spoiny historycznego
continuum.
Historyczność jako rodzaj oglądu rzeczywistości istnieje nie tylko dzięki
zmysłowi obserwacji i systematyzacji budującej relacje przyczynowo–skutkowe,
styczności i podobieństwa, w których zakorzenione są przyrodoznawstwo i nauki
ścisłe. Historia – sposób opisywania świata – powstała także dzięki pragnieniu
naśladowania wzorów i unikania antywzorów, jako forma prakseologii a także
dziedzina estetyki i etyki. Poszukiwane wzorce nie dotyczyły bowiem tylko
zagadnień politycznych, ekonomicznych i militarnych, lecz również dziedziny
piękna i moralności.
Pragmatyzm towarzyszył zatem historii od czasów starożytnych aż po
wiek XVIII. Jeszcze powstająca w „oświeconej” Szkocji ekonomia polityczna
była nauką historyczną, historyczny charakter miała też „filozofia moralna”
(Pomian 1999: 35-48). Dopiero w kolejnym stuleciu refleksja ekonomiczna,
polityczna i na końcu etyczna „uciekają” spod skrzydeł Clio i Chronosa,
osadzając się w pozahistorycznym „międzyczasie” chwili lub w wyniosłym
„zawsze”. Historiografia nie odczuwa boleśnie tego rozwodu, gdyż cieszy się
swoim awansem, z sługi na pana. Z nauki pomocniczej ekonomii, jaką była u
Adama Smitha i Adama Fergusona ma stać się „nauką czystą” (von Mises 1957:
202-225).
Związek historii z życiem, kształtujący tę dziedzinę wiedzy przez ponad
tysiąclecie nie mógł zostać tak po prostu pominięty. Jego efektem jest specyfika
czy raczej brak specyfiki języka historiografii, uzależnienie pojęć teoretycznych
od charakteru badanego zagadnienia, niechęć do generalizacji, umiłowanie

16
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
szczegółu, nienawiść do autorefleksji teoretycznej. Pokolenie za pokoleniem
wybitnych historyków podkreślają przewagę „praktyki” badawczej nad
„teoretyzowaniem”. Z drugiej jednak strony podkreślane jest pragnienie
obiektywizmu, prawdy bezstronnej i niepodważalności faktów „bazowych”
rozróżnianych skrupulatnie od „interpretacji”.
Dwie zatem siły tu działają. Jedna ciąży w kierunku nurzania się narracji
historycznej w życiu potocznym, uniemożliwia izolowanie się od niego
hermetycznym językiem, precyzyjną ujednoliconą metodologią formułowania
twierdzeń i teorią dziejów, tworzącą odrębny od potocznego model świata
wyjaśniający sens faktów szczegółowych. Jej efektem jest podobieństwo narracji
historycznej do form literackich (White 1975; 2000a: 40-47; 2000b: 107),
skłonność do fabularyzacji wydarzeń historycznych, tendencja do językowej i
konceptualnej personifikacji historycznych zjawisk, takich jak państwa,
organizacje czy narody1.
Drugi, zdecydowanie młodszy nurt w historiografii, akcentuje potrzebę
upodobnienia się tej dziedziny wiedzy do przyrodoznawstwa. Oznacza to
ukazywanie w opisach świata głównie związków styczności i przyczynowo–
skutkowych oraz unikanie opisywania zjawisk historycznych w kategoriach
mogących przywodzić na myśl ocenę etyczną bądź estetyczną. Ten nurt także
stara się kompensować wpływ tradycji pragmatyczno-estetycznej budując iluzję,
fasadę „obiektywizmu”. Oznacza to mnożenie imponującej (choć często
niepotrzebnej) faktograficznej argumentacji za zgodnymi ze „zdrowym
rozsądkiem” obrazami świata. Ukrywanie własnego światopoglądu za
odnośnikami źródłowymi, oschłym stylem beznamiętnej retoryki doprowadza
czasem zresztą do faktycznego stłumienia naturalnego instynktu zaangażowania
uczonego w świat poznawany (Rüsen 2004: 118-129). Nie oznacza to mimo
wszystko zwiększenia poznawczej wartości prac historycznych, lecz głównie
zmniejszenie ich komunikatywności.

1
Czego przykładem są sformułowania w rodzaju „Rosja napadła na Polskę” czy „Kościół potępił Kubę”.

17
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
Niebezpieczeństwo to dostrzegł u zarania akademickiej historiografii
Nietzsche. Przedstawił on także zalecenia skutecznej terapii, wskazówki
dotyczące ożywienia pierwotnego instynktu historyczności tak, by służył życiu a
nie tłumił go w obawie przed „subiektywnością” czy „relatywizmem”.
Historia według Nietzschego jest szkodliwa dla życia, gdy „jedynie poucza
nie zwiększając mojej aktywności ani jej bezpośrednio nie ożywiając”2, to znaczy
jako nauka „czysta” bilansująca świat jako „już martwy”, „już przebrzmiały”,
sprowadzająca każdy ludzki los do „zaistniałego faktu”. Nie oznacza to jednak, że
historia jest szkodliwa jedynie ze względu na programowy brak zainteresowania
aktualnymi problemami społeczeństwa. Nietzsche nie twierdzi bowiem, że
historiografia jest wyalienowana z kultury, tylko, że bywa dla kultury szkodliwa.
Szkodliwość ta przejawia się także wówczas, gdy historia służebnie
uczestniczy w bieżących grach społecznych. Gdy historycy realizują niewolniczo
aktualne zamówienia społeczne, bywają jeszcze szkodliwsi niż gdyby je
ignorowali. Ich działaniom powinien towarzyszyć pewien przebłysk wielkości.
Jest on możliwy dzięki otarciu się refleksji historycznej o rzeczywistość
ponadhistoryczną. Historia (jak i cała nauka) nie powinna zatem być zakładniczką
doczesnych interesów, jej powołaniem jest uwznioślanie ludzi a nie służba.
Rzeczywistość ponadhistoryczna nie zawęża bowiem horyzontu oglądu świata, lecz
go poszerza: nie jest zwierzęcym życiem zamkniętym w przeżywaniu
teraźniejszości bez pamięci i zdolności do planowania, lecz mityczną „chwilą, która
trwa”.
Nietzsche opisuje trzy sposoby praktykowania historii (Nietzsche 2002: 61-
121), które mogą stać się dla swojej kultury balastem, wręcz rakiem, gdy nie
towarzyszy im pewien element ponadhistorycznego mitu.
Sposób „antykwaryczny” oznacza zajmowanie się przeszłością jako przejaw
wdzięczności „za istnienie”. Historyczność antykwaryczna jest hołdem składanym
własnemu państwu, miastu, narodowi, religii. Historia antykwaryczna żyje dzięki

2
Cytat z Goethego umieszczony przez Nietzschego na początku drugiego Niewczesnego rozważania (por.
Nietzsche 2002: 63)

18
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
pietyzmowi – postawie pełnej czci i oddania. Może być pożyteczna, gdy
towarzyszy jej ponadhistoryczny mit początków. Ten wymiar historii wzmaga
Życie pojmowane jako trwanie, bycie tu i teraz, bycie stąd, bycie zakorzenionym.
Historia „antykwaryczna” tworzy ożywczy związek z mitem początków mówiącym
o stawaniu się świata i gloryfikującym jego odradzające się wciąż a zatem
niezmienne trwanie.
Sposób krytyczny rozprawiania się z mitami i legendami historycznymi
bywa pożyteczny, gdy niszczenie ma posłużyć budowie nowej rzeczywistości, gdy
niszczenie wyzwala człowieka do nowego lepszego życia, tak jak odcięcie się w
XVII i XVIII wieku purytanów, kwakrów i baptystów od historii Europy dało im
siłę do budowy Nowego Świata. Krytyczność historiografii niszczy jednak Życie,
gdy krytycyzm staje się celem samym w sobie – gdy „obiektywna prawda”
przesłania „sprawiedliwość”. Historyk „krytyczny” łatwo może stać się
„nieludzkim sędzią” sprowadzającym życie opisywanych przez siebie ludzi do
rejestru „udokumentowanych faktów”. W historii „krytycznej” ukrywa się potężny
mit eschatologiczny skierowany do ludzi zniewolonych, cierpiących i „pragnących
wyzwolenia” – mit jednak wyradza się gdy zamiast wyzwoleniu służy pragnieniu
zemsty, „resentymentowi” – gdy ikonoklazm staje się celem samym w sobie a nie
drogą prowadzącą do wolności.
Sposób monumentalny może być dla Życia bardzo pożyteczny, bowiem jego
zadaniem winno być zachęcanie ludzi do działania przez ukazywanie i
unieśmiertelnianie czynów „godnych pieśni”. Wbrew pozorom nie chodzi tu
jedynie o wielkość na polu walki czy w świecie polityki, lecz każde godne i
przepojone ideałami życie – historia monumentalna powinna znajdować i
upamiętniać wszelkie przejawy wielkości, by poświęcenie, na których zostały
zbudowane, nie zostało zaprzepaszczone. Jednak przerost historii monumentalnej
jest niezwykle groźny: w rękach ludzi bezwzględnych i zuchwałych prowadzi do
wybuchów nienawiści, eskalacji przemocy. Tworzy niebezpieczne wrażenie, że
właśnie w przemocy kryje się wielkość. Historia monumentalna nie służy też

19
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
ludziom małym i słabym, których rozpatrywanie wielkich czynów przodków
jeszcze bardziej przygina do ziemi, odbierając nawet i tę wątłą „wolę mocy”, którą
dysponują. Mit bohaterski stanowiący fundament historii monumentalnej jest
życiodajny, gdy odczytują go ludzie silni i „dostojni” a także gdy historyczność, z
którą się wiąże, wskazuje mu godne cele do realizacji.
Pisząc o tych formach myślenia historycznego, Nietzsche nie analizuje
bynajmniej jedynie przykładów profesjonalnego praktykowania refleksji
historycznej. Według autora Woli mocy profesjonalizacja tej dziedziny wiedzy
przez swój wymóg specjalizacji i podziału pracy spowodowała wielkie szkody
wrażliwości historycznej. Zauważmy, że historyczność u Nietzschego jest
cywilizacyjną perspektywą poznawczą, która przenika wszystkie zjawiska i ich
znaczenia. Ograniczanie refleksji historycznej do „wąskich badań wycinkowych”
powstrzymuje rozwój historyczności, zamykając ją w najnikczemniejszych
formach.
Historia nie jest wobec tego groźna dla życia, gdy łączy się z
ahistorycznością filozofii, literatury i mitu. Nietzschego buduje wszak swój esej
na zestawieniu trzech elementów: historii/historyczności, ahistoryczności i
ponadhistoryczności, które nie jest jednak prostą konfrontacją przeciwieństw.
Jego myśl nie ma bowiem charakteru dialektycznego – podkreśla potrzebę
aktywności a nie reaktywności. Aktywność zjawisk w świecie polega na ich
różnicowaniu się i odróżnianiu się od siebie a nie przeciwstawianiu się sobie.
Świat Nietzschego jest pluralistycznym światem różnic a nie binarnym światem
przeciwieństw (Deleuze 1993: 12-24).
Ahistoryczność nie jest zatem przeciwstawiona historii, lecz ukazana jako
jej naturalny i konieczny fundament, na którym wiedza historyczna może wznieść
się ku wielkości, a bez którego skazana jest na wegetację jako wiedza jałowa i
skarlała. Fundament to zresztą niejednolity, gdyż tak jak nie ma „jednej” historii
czy jednej formy, jaką przybiera „zmysł historyczny”, tak nie ma jednej

20
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
ahistoryczności. Można mówić jedynie o pewnych wyznacznikach myślenia
historycznego i ahistorycznego.
Jeżeli historia jest wiedzą zbudowaną na woli panowania nad czasem a więc
pragnieniu pamięci (niekoniecznie na samej pamięci) i na planowaniu, to jej
ahistoryczne dopełnienie korzysta z zapomnienia, woli zapomnienia i zdolności do
zapominania, snu i emocjonalnego przeżywania życia, w którym nie zadaje się
pytań, tak o wczoraj, jak i o jutro. Nietzsche nie traktuje przy tym zapominania jako
wartości negatywnej (nie-pamięci), lecz jak twórczą siłę permanentnej politycznej
bądź artystycznej autokreacji.
Ponadhistoryczność, którą możemy w przybliżeniu utożsamić z mitem (ale z
mitem, który wchodzi już w interakcje z historią) i ze sztuką, jest natomiast
poznaniem, które ogrania więcej niż historia, lecz nie kosztem odczuwania świata.
Nietzsche, co należy podkreślić, nie rozpatruje mitu w kategoriach religijnych, lecz
estetycznych – mit jest artystycznym wyrazem świata i jako taki jest
nieredukowalny do prostej alternatywy prawda-fałsz. Mit stoi ponad tą opozycją,
tak jak sprawiedliwość (kategoria ponadhistoryczna) stoi ponad prawdą pojmowaną
jako zgodność opisu z wydarzeniami (kategoria historyczna). Jako taki mit jest
wszelako ważniejszy dla życia niż pozytywistyczna nauka i kolaborująca z nią
tradycyjna historiografia. Pisząc o ponadhistoryczności autor Niewczesnych
rozważań odwołuje się do kultury helleńskiej VI w. p.n.e., do Heraklita i
Pitagorasa, do świata sprzed sokratejskiego „wygnania z raju” oznaczającego
rozdzielenie poznania od czucia i przeżywania. Ponadhistoryczności Nietzschego
nie należy chyba utożsamiać z historiozofią Hegla, gdyż mit nie jest dla niego
absolutem i nie podlega rozwojowi w dziejach – mit po prostu jest i jedynie „daje
się odczuć”. W historii jest on spotykany jako rzeczywistość, która nadaje
wydarzeniom historycznym sens, rzeczywistość, bez której historia jest tylko
jałową sekcją zwłok.
Krytyka Nietzschego wskazuje na negatywne następstwa rozdziału między
literaturą, filozofią a historiografią. Rozwój historiografii akademickiej w XIX

21
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
wieku spowodował, że piśmiennictwo historyczne zaczęto utożsamiać z różnymi
formami historiografii, zapominając o obecności myślenia historycznego w
wszelkich przejawach ludzkiej twórczości. Profesjonalizacja piśmiennictwa
historycznego nie likwiduje wprawdzie powieści historycznej, lecz otacza ją
krzywdzącą opinią „literatury popularyzującej osiągnięcia naukowej historiografii”.
W II połowie XIX wieku nazywanego „Złotym wiekiem historii” dochodzi do
zaanektowania przez historiografię prawa do bycia głównym reprezentantem
myślenia historycznego i świadomości historycznej a także szeroko pojmowanej
„historyczności”. Jeżeli nawet naukowa historiografia, zgodnie z przewidywaniami
Nietzschego, szkodziła Źyciu, nie wynikało to ze szkodliwości „Historii” dla życia,
lecz ze swoistego kształtu, jaki przybrało myślenie historyczne w ciasnym gorsecie
indukcji enumeracyjnej i faktograficznej akuratności, w jaki wcisnęła go pruska
szkoła historyczna.
W wieku XX, zgodnie z przewidywaniami autora Niewczesnych rozważań,
historiografia uległa tendencji „obiektywizującej” refleksję nad dziejami i oddaliła
się od historycznej prakseologii, etyki i estetyki. Zostały one niejako wygnane z
historiografii i zmuszone do szukania sobie nowej siedziby w innych dziedzinach
wiedzy i twórczości, w których myślenie historyczne mogło rozwijać się
niezależnie od obiektywistycznej tendencji panującej w historiografii. W nauce
historycznej przestano bowiem mówić o wzorach do naśladowania, wartościach i
pięknie, gdyż „modne” stały się fakty.
Gdy pod koniec ubiegłego stulecia rozgorzała na nowo dyskusja (np.:
Zagorin 1990: 263-274; 2000: 201-209; Jenkins 2000: 181-201) nad statusem
naukowym historii, pojawiła się kwestia ponownego związania piśmiennictwa
historycznego z problemami społecznymi, etycznymi i estetycznymi.
Zagadnieniem, które w kontekście tej dyskusji mnie intryguje, jest obecność
historycznej refleksji nad pięknem i problemami etycznymi POZA historiografią.
Obecność istotna, gdyż stanowiąca potencjalny rezerwuar inspiracji dla
reformującej się historiografii.

22
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
Dlatego chciałbym przyjrzeć się obecności historyczności i historii w dwóch
ważnych dziełach literackich powstałych w I połowie XX wieku. Są to Władca
pierścieni Johna R. R. Tolkiena oraz Mistrz i Małgorzata Michaiła Bułhakowa.
Stanowią one dla mnie znaczące przykłady dzieł, w których poza historiografią
przetrwał historyczny namysł nad problemami, wartościami i pięknem.
Opowieść Tolkiena o wojnie z Sauronem kojarzy się z mitem i nie jest to
skojarzenie bezpodstawne. Zaznaczyć jednak trzeba, że jest to opowieść o wielu
cechach narracji historycznej. Przede wszystkim dzieło podporządkowane jest
bardzo widocznie rygorowi historycznego upływu czasu, a opisane wydarzenia
tworzą relacje przyczynowo–skutkowe. Bohaterowie epickiego dramatu mistrza z
Oxfordu mają swoje własne niepowtarzalne, indywidualne historie, które lokalizują
ich w konkretnym miejscu przyczynowo-skutkowego continuum. Większość
postaci występujących w opowieści służy tej lub innej stronie konfliktu na mocy
indywidualnych wyborów lub w konsekwencji historycznych okoliczności, lecz nie
ze swej natury. Dotyczy to zwłaszcza ludzi, hobbitów, krasnoludów i czarodziejów
(odrębny gatunek: Maiarowie z Silmarilionu; Tolkien 2002).
Ludzie są bytami historycznymi, gdyż uwikłani są w relacje przyczynowo–
skutkowe. Ponoszą konsekwencję własnych decyzji i decyzji, które były udziałem
ich przodków. Są jednak zdolni do formowania własnych losów, pomimo
wcześniejszych błędów3. Niewątpliwie najmniej historycznymi grupami bohaterów
Władcy Pierścieni są Elfy i Orkowie. Natura tych pierwszych jest szlachetna i
dążąca ku dobru, jednak ich działania mogą być błędne a nawet złe4. Natura

3
Ród Isildura cierpi z powodu błędu popełnionego przez swojego antenata, lecz jego daleki potomek
Aragorn naprawia ten błąd. Zdarzenia, jakie miały miejsce przy pierwszym upadku Saurona, nie wydarzyły
się w mitycznym illud tempus, lecz na tym samym continuum co bitwa na polach Pellenoru. Błąd Isildura
również nie rozstrzyga o losach Środziemia na mocy mitycznych wydarzeń kosmogonicznych czy nawet
biblijnego grzechu pierworodnego, lecz uruchamia historyczną relację przyczynowo-skutkową, potężną i
wywierającą silny wpływ, lecz nie determinującą określonych skutków. Plemiona, które służą Sauronowi
czynią to, gdyż ich przodkowie oddali hołd „władcy pierścieni”. Ukształtowały je historyczne konsekwencje
dawnych wydarzeń, lecz mogą zrozumieć zło, jakiego się dopuścili i włączyć się w proces odbudowy świata
po wojnie. Nawet wymarłe ludzkie plemię nie traci swojego historycznego charakteru, gdyż umarli mogą
jeszcze opowiedzieć się po stronie potomka Isildura i wyzwolić się od skutków wcześniejszej zdrady.
4
Decyzja króla elfów z Mrocznej Puszczy wywołuje zatarg z Durinem, inna decyzja jest w stanie załagodzić
spór i przywrócić pokój. Elfy, które dały się omotać Melkorowi i Sauronowi, uczyniły wiele zła, które tylko
częściowo mogło zostać naprawione.

23
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
tolkienowskich Elfów nie determinuje zatem ich losów oraz ich działań5. Podlegają
one historii tak jak jednostki podejmujące decyzje w historycznych okolicznościach
i ponoszące ich konsekwencje. Nie są ulokowane ponad historią, bowiem wywiera
ona na nich wpływ.
Z kolei Orkowie w kreacji Tolkiena są stworzeniami nikczemnymi i
zdegenerowanymi, jednak choć ich podła natura sprzyja złym czynom, to nie
muszą to być czyny zgodne z wolą ich władcy. Żołnierze spiskują przeciwko
swoim dowódcom, szczepy mają w pogardzie swych „pobratymców”, podlegają
własnym królom i mają własne cele, różne od celów najpotężniejszej ze złych
postaci, która nie ma całkowitej władzy nad wszystkimi innymi podobnymi mu
istotami. W wykładni Tolkiena zło jest więc cechą jednostek czy nawet gatunków a
nie wartością uniwersalną i jednolitą, nie ma jednej dynamiki działania, lecz wiele
sprzecznych interesów.
Świat Tolkiena nie jest zatem opisem prostej konfrontacji Synów Światła i
Ciemności, lecz złożoną mozaiką układaną przez historyczne relacje przyczynowo–
skutkowe a także wolicjonalne okoliczności działania jednostek i zbiorowości.
Historyczności świata wykreowanego przez autora Hobbita nie zaburza jego
konserwatyzm cywilizacyjny. Brak zmian w wielu opisywanych dziedzinach życia
nie wyklucza bowiem zmian w ogóle. Technologia i pragnienie postępu jest u
Tolkiena „grzechem pierworodnym” naznaczonym pychą upadłego bóstwa
(Melkora)6, zaś siły dobra dbają o zachowanie równowagi, która nie jest stagnacją,
lecz dynamicznym zbalansowaniem różnorodności. Tolkien konfrontuje więc dwie
wizje historii i historycznej zmienności – drapieżny pęd ku zmianom szybkim i
przynoszącym zyski oraz cierpliwe, spokojne i pokorne oczekiwanie na zmiany
zgodne z naturą świata.

5
Galdriela stanęła przed decyzją czy przyjąć z rąk Froda Pierścień Władzy i dokonała jej nie w zgodzie bądź
przeciw swojej naturze, lecz w relacji do aktualnej sytuacji, wyznawanego systemu wartości i posiadanej,
niepełnej wiedzy, była to zatem decyzja, jaką podejmuje podmiot historyczny w sytuacji historycznej.
6
Jest ona domeną Saurona, który doskonali narzędzia wojny i naśladującego go Sarumana. Przez tego
ostatniego „zarażają” się pragnieniem postępu także niektórzy Hobbici, którzy psują swój mały raj, „myśląc,
że go ulepszają”

24
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
Powróćmy jednak do wspomnianego wcześniej porównania opowieści
Tolkiena z mitem. Choć struktura tej narracji z silnie zindywidualiowanymi
postaciami, relacjami przyczynowo skutkowymi i linearnym continuum czasowym
jest raczej historyczna niż mityczna, skojarzenie to nie jest bezpodstawne a związek
z mitem intuicyjnie wydaje się być zasadny. Skąd jednak bierze się taka intuicja?
Możemy nazwać powieść Tolkiena mitem odwołując się do potocznej
definicji mitu jako opowieści o nieistniejących realnie istotach nadprzyrodzonych.
Taka definicja odwołuje się jednak do koncepcji prawdy pojmowanej jako
zgodność opisu z ściśle materialistycznie pojmowaną rzeczywistością i jako taka
nie różnicuje np. fikcji literackiej od tekstów religijnych będących fikcyjnych
jedynie z perspektywy niewierzącego.
Mitem nazywamy też opowieści, które w myśl koncepcji mitu jaką
zaproponował Mircea Eliade (Eliade 1998a : 7 – 25, Eliade 1998b: 27 - 60)
odgrywają specjalną rolę w kulturze – mają zdolność do usensowaniania świata
przy pomocy ukazania wydarzeń i osób które powołały go do życia. Jako taki mit
jest związany z kulturami „człowieka religijnego” (a zatem jest opowieścią religijną
a nie literacką) niemniej i w naszej zsekularyzowanej kulturze mit istnieje choć
ukryty w tych opowieściach, które mają zdolność wyrwania ludzką świadomość z
historii i przeniesienia ją do rzeczywistości ponadczasowej (Eliade 1998a: 161 –
189).
Mity są opowieściami, w których pojawia się nierzadko motyw
eschatologicznej walki dobra ze złem. W „Władcy pierścieni” motyw tych zmagań
zajmuje ważne miejsce. Dzieło Tolkiena nie może być jednak mitem w ścisłym
tego słowa znaczeniu, powstało bowiem jako literatura w społeczeństwie, które
rozróżnia religijną (i tym samym mityczną) opowieść o świecie, w której jest mowa
o eschatologicznej walce dobra ze złem z opowieścią literacką.
Niemniej istnieją dzieła literackie, które wywołują przemagające wrażenie
realności opisanego w nich świata nierzadko pomimo jak najbardziej
„fantastycznych” jego realiów. To wrażenie jakiemu uległo także wielu

25
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
czytelników Tolkiena zbliża nas do fenomenu psychologicznej funkcji mitu. Mit
może sprawić, że zapomnimy o swojej historyczności, że poczujemy się kimś
innym niż przypadło nam być z racji urodzenia w konkretnym czasie i konkretnej
kulturze. Tolkien nie napisał mitu, ale stworzył dzieło literackie, które w świecie
pozbawionym mitów jest w stanie odwrócić uwagę czytelnika od historii i
skierować ją w stronę świata, o którym wiemy, że nie jest prawdziwy, lecz byśmy
chcieli aby taki był.
Nieprzypadkowo wreszcie „Władca pierścieni” powstał jako powieść
fantasy. Specyfika tej formy literatury jest inna i wywodzi się z innych źródeł niż
literatura fantastyczno-naukowa. Fantasy wplata bohaterów i wątki opowieści
mitycznych, baśni i legend w strukturę narracji historycznej. Bohaterowie mityczni
działają tam w czasie historycznym i w świecie historycznym, będącym zazwyczaj
światem zachodnioeuropejskiego średniowiecza, ewentualnie wczesnej epoki
żelaza. Literatura ta nie pretenduje do zapoznawania czytelnika z możliwymi
kierunkami rozwoju cywilizacyjnego ani nie interesuje się problematyką obcych,
nieziemskich form życia (jak literatura fantastyczno–naukowa), lecz buduje
estetyczno–emocjonalne wrażenie uczestnictwa w tajemnym wymiarze świata.
Nieludzcy bohaterowie fantasy: smoki, krasnoludy, elfy, demony nie są obcymi,
lecz znajomymi postaciami z naszego świata, choć z jego ukrytego, mistycznego
poziomu.
Historyczna struktura literatury fantasy odgrywa w niej rolę nie mniej ważną
co wątki i motywy mityczne – buduje jej emocjonalną i egzystencjalną
wiarygodność. Stąd wielka dbałość wielkich (J. R. R. Tolkien, U. Le Guin, C. S.
Lewis), jak i bardziej niszowych (R. E. Howard, A. Norton, A. Mccaffrey) autorów
tego nurtu o spójność w opisie historycznych szczegółów świata przedstawionego a
także zaopatrzenie prac w mapy, tablice chronologiczne, etymologie nazw i imion,
przewodniki heraldyczne i inne instrumenty historiograficzne nadające ich
opowieściom znamiona opowieści prawdziwej. Żywotność i siła oddziaływania tej

26
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
literatury tkwi jednak w ich zakorzenieniu w wątkach mitycznych a także
religijnych: eschatologicznych i apokaliptycznych.
Jest to literatura, która posługuje się historycznymi realiami by oderwać
nas mentalnie od świata historii tak jak wcześniej czynił to poemat bohaterski,
tragedia, epos rycerski i romantyczna powieść grozy.
Korzyści z połączenia historycznej „przekonującej siły konkretu” z
ponadhistoryczną żywotnością mitu widoczne są także w powieści Michaiła
Bułhakowa Mistrz i Małgorzata (1990). Autor ten podejmuje tematykę religijną,
łącząc perspektywę historyczną z, bliskim myśli Nietzschego i powieści
Tolkiena, spojrzeniem mityczno-estetycznym. Konstruuje swoją opowieść na
trzech poziomach rzeczywistości, stanowiących trzy odrębne, choć splatające się
historyczne continua. Kształtowana swoją własną dziejowością rzeczywistość
Moskwy lat 30-tych XX wieku zostaje spleciona z mistycznym wymiarem
świata, którego przedstawicielem jest szatan ze swoją świtą. Ich obecność
zakłóca związki przyczynowo–skutkowe rzeczywistości materialnej, która
ukazuje swoją iluzoryczność wobec ekspansji świata nadprzyrodzonego7. Wobec
tego ostatniego istotne nie jest to, co się dzieje w materii, lecz w duchu. Pieniądz
– podstawa świata – kilkukrotnie w tej powieści zamienia się w bezwartościowe
papierki, gdyż w gruncie rzeczy jest bezwartościowym śmieciem, wyniesionym
jedynie na ołtarze przez ludzką chciwość.
W opowieści autora Mistrza i Małgorzaty nadpalony rękopis i uschła róża:
rzecz bezwartościowa dla bezdusznego świata władzy, biurokracji i pieniądza
ukazuje swoją moc zmieniania ludzkich losów. Ich siłą jest zakorzenienie w
duchowym, mistycznym wymiarze świata, który ma swoją własną historię i swoją
własną logikę – lekceważona jest tu chronologia, gdyż czas jest jedynie aspektem
materii, jednak zachowana zostaje zasada przyczynowości. W wykładzie
Bułhakowa bohaterowie dziejowi, postacie związane z władzą, przemocą,

7
Woland w przewrotny sposób przepowiada ludziom ich los: Berliozowi i nieuczciwemu bufetowemu śmierć
a Iwanowi Bezdomnemu pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Przewrotność szatańskiego proroctwa polega tu
na tym, że poinformowani nie tylko nie są w stanie zapobiec przyszłym wydarzeniom (bez względu na to, czy
wierzą w przepowiednie, czy nie), lecz swoimi działaniami je urzeczywistniają.

27
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
intrygami i pieniądzem potrzebują, choć zazwyczaj nie są tego świadomi
duchowego, nadprzyrodzonego wymiaru historii8. Ich kondycja, to kondycja ludzi,
którzy żyją wyłącznie w materialnej sferze historii. Mali i wielcy, źli i jedynie
nieszczęśliwi, wszyscy oni stają się cieniami w świecie nadprzyrodzonym. Są
całkowicie zależni od woli i uczynków ludzi zdolnych do działania poza i ponad
materialnym porządkiem dziejów: artystów i zakochanych9.
Siłą, która daje możliwość działania w świecie ponadmaterialnym jest siła
tworzenia. Mistrz i Małgorzata to pochwała twórczości, przy czym niekoniecznie
pochwała literatury10. Mistrz Bułhakowa nie jest pisarzem, jest historykiem i w
rzeczywistości historycznej szuka wartości, których brakuje w chwili obecnej.
Dzięki refleksji nad życiem Poncjusza Piłata zaczyna rozumieć sens, czy raczej
bezsens teraźniejszości11.
Dlaczego właśnie historia wbrew temu, co twierdził Arystoteles, może być
zdaniem Bułhakowa prawdziwsza i dostojniejsza od literatury? Pytanie to brzmi
dziwnie w kontekście komunizmu, który był doktryną historiozoficzną i na
interpretacji historii oparł swoją wizję świata. Bułhakow jednak widzi w
8
Potężny Poncjusz Piłat ulega materialnej stronie historii, gdy wbrew swej woli wydaje wyrok na
niewinnego Ha – Nocri, los hegemona wypełni się dopiero, gdy najsłabszy ze słabych napisze o nim książkę.
Niewydana, wręcz nieistniejąca dla świata, książka zbawia potężnego rzymskiego prokuratora.
9
Dlatego Małgorzata jest w stanie pomóc Friedzie a Mistrz Piłatowi. Para kochanków wraz ze śmiercią nie
straci życia, lecz jego materialną iluzję: nędzną suterenę, przedwcześnie postarzale ciała i zniszczone ubrania
– ich życie, prawdziwe życie rozpocznie się poza materią i materialną logiką dziejów, w historii, która będzie
tylko ich własną.
10
Literaci przedstawieni w powieści Bułhakowa to dość obrzydliwe kreatury zaprzedane pragnieniu
przywilejów i zaszczytów. Otrzymują zatem od władzy służbowe mieszkania, urlopy „twórcze”, dacze i
prawo do stołowania się „u Gribojedowa”. Płacą za to pełną dyspozycyjnością, gotowością do szkalowania
wrogów władzy i wychwalania jej kaprysów. W tym środowisku posiadaczy legitymacji „Massolitu” Mistrz
zostaje zniszczony, gdyż jest geniuszem a „Taczkarze zawarli między sobą umowę o pracę i ogłosili zbędność
geniusza”.
11
Swoje życie, swoją egzystencję, swoją siłę przelewa na kartki książki – gdy dzieło zostaje ukończone,
bezsilny Mistrz ponosi klęskę za klęską, których kulminacją jest zamknięcie w szpitalu dla obłąkanych. Jednak
ofiara nie została złożona na próżno. Książka, w którą jej twórca wlał własne życie, nie może zostać
zniszczona – jej spłonięcie nie jest aktem unicestwienia, lecz przemiany materii zapisanego papieru w energię
mistycznych zdarzeń. Wkrótce po tym, jak Mistrz wrzucił rękopis w płomienie, Szatan pojawia się w Moskwie
i opowiada Berliozowi historię Piłata i Ha – Nocri. Opowieść Wolanda jest tożsama z treścią spalonej księgi.
Ponieważ nic nie dzieje się przypadkowo, to i ta koincydencja jest znacząca. Powieść powraca do życia i
upomina się o swojego twórcę. Ars longa, vitae brevis – wokół powieści kumuluje się moc, która wstrząsa
światem nadprzyrodzonym, w którym wyzwolony zostaje Piłat i wyrywa ze świata materii swojego twórcę
oraz tę, która go pokochała. Świat materialny po wizycie Wolanda i po odejściu Mistrza i Małgorzaty zostaje
na pozór niezmieniony, jednak w istocie stał się gorszy, uboższy. Dwoje pięknych ludzi, w których jasnym
ogniem płonął ogień ducha, odeszło, a jedyna pozytywną zmiana, która nastąpiła, to przemiana Iwana
Bezdomnego z kłamliwego poety w historyka, ucznia Mistrza.

28
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
historiografii nadzieję, której nie widzi w zakłamanej i służebnej literaturze12. Gdy
absolutna władza totalnie kontroluje teraźniejszość, literatura nie ma siły na
podjęcie wyzwania, jest bowiem władzy zbyt potrzebna, zbyt cenna dla aparatu
propagandy, by można jej było zostawić choć odrobinę artystycznej wolności. Ta
presja na poetów, powieściopisarzy i dramaturgów uruchamia procesy selekcyjne –
najwięcej publikują najgłupsi i najbardziej bezwzględni. Historia ze swoim
pozornym apragmatyzmem, zanurzeniem w szczegółach bez znaczenia, w martwej
przeszłości może zachować życie pod skorupą akademickiego żargonu i
szczegółowych przypisów. Historiografia jest w tym ujęciu „literaturą na złe
czasy”, ale tylko pod warunkiem, gdy jest pisana przez ludzi wielkich duchem.
Do historii monumentalnej, krytycznej i antykwarycznej Nietzschego
Bułhakow mógłby dopisać historię zamaskowaną. Historyk jest tu podobny do
spartańskiego κ ρ ψ π τ ο ν ο σ : ukrytego wojownika, który pod osłoną
ciemności i zasłaniającej twarz maski wnika do obozu nieprzyjaciela. Zasłoną
historyka – artysty jest metaforyczność odmienna od alegoryczności poety. Świat
umarłych staje się w jego opisie perspektywą oglądu świata żywych –
teraźniejszość nie uczy się od przeszłości, lecz może ulokować w niej swoje
nadzieje. Pamięć zachowuje wiedzę o wielkości ludzkiego ducha w świecie
małodusznych i przesłanie o odwadze w otoczeniu tchórzy. Pamięć jednak wymaga
tego, który ją przekaże, wymaga historyka z duchem poety.
Historia, gdy próbuje opisywać przeszłość, dla przeszłości staje się
bezużyteczna i martwa. Historia, gdy stara się opisać przeszłość dla teraźniejszości,
bywa odrzucana i wyśmiewana. Historia może stać się mitem gdy z odłamków
strzaskanej teraźniejszości potrafi dla przyszłości zbudować wizję przeszłości.
Mistrz napisał książkę o Poncjuszu Piłacie, człowieku, który skazał
niewinnego w obawie przed gniewem absolutnego władcy – wypowiedziana
historia nie poprawiła ziemskiego świata, lecz przyniosła mu niewielką nadzieję.

12
Jako poeta Iwan Nikołajewicz był nieukiem, jako historyk cierpi, ale miewa też „szczęśliwe i natchnione
sny”. Te sny, w których pojawia się Piłat, Ha – Nocri a także współukrzyżowani z nim złoczyńcy Gestas i
Dismos tworzą continuum pamięci nadziei, w które wierzył Bułhakow i jego powieściowy alter ego Mistrz..

29
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
Nadzieję przynosi światu też pisane przez wiele lat i ostatecznie nieukończone
dzieło Bułhakowa. Jego siła jest efektem geniuszu autora, który odkrył i
wykorzystał moc, jaka kryje się w połączeniu mitu i historii.
Czy współczesna historiografia akademicka może czerpać inspirację z
pozahistoriograficznych losów historycznej prakseologii, etyki i estetyki?
Niewątpliwie od połowy XX wieku powstają prace historyczne wzorujące się na
twórczości artystycznej (Domańska 2005), szczególnie w mikrohistorii –
subdyscyplinie historiografii ufundowanej przez „eksperymentalne” dzieła Carlo
Ginzburga, Emmanuela LeRoy Ladurie czy Roberta Darntona. Nadal jednak zdaje
się być aktualna gorzka krytyka historiografii, wyrażona przez Haydena White’a,
który twierdzi, że historiografia, zajmując wprawdzie stanowisko niejako
„pomiędzy” nauką a sztuką czerpie z obu tych dziedzin twórczości wzorce
negatywne. Oznacza to, że BRAK spójnej naukowej metodologii i własnego meta-
jezyka uzasadniany jest pokrewieństwem ze sztuką a BRAK wartościowych
artystycznie sposobów reprezentacji –obecnością w dyskursie naukowym (White
2000a; 2000c). Wyjściem z tej niekomfortowej sytuacji może być jednoznaczne
opowiedzenie się historiografii po stronie literatury bądź nauki, co jest chyba
niemożliwe ze względu na to, że takie usytuowanie „pomiędzy” zdaje się być dla
tego dyskursu konstytutywne. Ale rozwiązaniem może także być skorzystanie z
tego usytuowania dla czerpania tak z nauki, jak i ze sztuki wzorców twórczego
działania.

Literatura

Bułhakow M.,
1990 Mistrz i Małgorzata, przeł. I. Lewandowska, W. Dąbrowski, Wrocław.
Deleuze G.,
1993 Nietzsche i filozofia, przeł. B. Banasiak, Warszawa.
Domańska E.,
2005 Mikrohistorie. Spotkania w międzyświatach, Poznań.
Eliade M.,
1998a Aspekty mitu, przeł. Piotr Mrówczyński, Warszawa

30
Wiktor Werner, Historia, życie i piękno. Wizje historii jako wiedzy żywej i potrzebnej u
Nietzschego, Tolkiena i Bułhakowa. [w:] J. Kowalewski, W. Piasek [red.]
„Zaangażowanie czy izolacja? Współczesne strategie społecznej egzystencji
humanistów.” Colloquia Humaniorum, Olsztyn 2007, s. 271-288
Eliade M.,
1998b Mit wiecznego powrotu, przeł. Krzysztof Kocjan, Warszawa
Kelley D. R.,
1998 Faces of History. From Herodotus to Herder, New Haven-London.
Jenkins K.,
2000 A Postmodern Reply To Perez Zagorin, „History and Theory”, t. 39, nr 2, s.
181-201.
von Mises L.,
1957 Theory and History. An Interpretation of Social and Economic Evolution,
Yale.
Nietzsche F.,
2003 Pożyteczność i szkodliwość historii dla życia, [w:] F. Nietzsche,
Niewczesne rozważania, przeł. L. Staff, Kraków, s. 62 – 122.
Pomian K.,
1999 History: From Moral Science To The Computer, „Diogenes”, t. 47, nr 1, s.
35-48.
Rüsen J.,
2004 How To Overcome Ethnocentrism: Approaches To A Culture of
Recognition by Historian in Twenty-First Century, „History and Theory”, t. 43,
nr 43, s. 118-129.
Tolkien J. R. R.,
1985 Hobbit czyli tam i z powrotem, przeł. M. Skibiniewska, Warszawa.
2002 Władca pierścieni, przeł. M. Skibiniewska, t. 1-3, Warszawa.
White H.,
1975 Metahistory. The Historical Imagination In Nineteenth-Century Europe,
Baltimore-London.
2000a Brzemię historii, [w:] H. White, Poetyka pisarstwa historycznego, red. E.
Domańska, M. Wilczyński, Kraków, s. 39-77.
2000b Tekst historiograficzny jako artefakt literacki, [w:] H. White, Poetyka
pisarstwa historycznego, red. E. Domańska, M. Wilczyński, Kraków, s. 78-109.
2000c An Old Question Raised Again. Is Historiography Art Or Science?
„Rethinking History”, t. 4, nr 3, s. 391-406.
Wrzosek W.,
1995 Historia – Kultura – Metafora. Narodziny nieklasycznej historiografii,
Poznań.
Zagorin P.,
1990 History and Postmodernism: Reconsiderations, „History and Theory”, t.
29, s. 263-274.
2000 Rejoinder to a Postmodernist, „History and Theory”, t. 39, nr. 2, s. 201-
209.

31

You might also like