Professional Documents
Culture Documents
Eric-Emmanuel Schmitt
witego Mikoaja.
- S a tak gupi, Oskarku?
- Nawet sobie nie wyobraasz! Kiedy raz wrciem ze szkoy i
powiedziaem, eby przestali si wygupia, bo wiem, jak wszyscy koledzy, e
wity Mikoaj nie istnieje, wygldali, jakby spadli z ksiyca. A poniewa
byem wcieky, bo w szkole wyszedem na idiot, zaczli si zaklina, e
wcale nie chcieli mnie oszuka, e sami gboko wierzyli w witego Mikoaja i
s okropnie zawiedzeni, naprawd okropnie zawiedzeni, dowiadujc si, e to
nieprawda! Kompletni debile, sama przyznasz!
- Wic nie wierz w Boga?
- Nie.
- I to ci nie zdziwio?
- Jeeli bd zajmowa si tym, co myl gupcy, nie bd mia czasu na
to, o czym myl ludzie inteligentni.
- Masz racj. Ale wanie fakt, e twoi rodzice, ktrzy, wedug ciebie, s
gupi...
- Tak. Gupi jak stoowe nogi, ciociu Ro!
- Wic skoro twoi rodzice, ktrym nie ufasz, w niego nie wierz, czemu
ty nie miaby uwierzy i poprosi go o odwiedziny?
- Zgoda. Ale sama mwia, e jest obonie chory...
- Nie. Ma tylko bardzo specyficzny sposb skadania wizyt. Odwiedza
ci w mylach. W duchu.
To mi si spodobao. To byo naprawd super. Ciocia Ra dodaa:
- Zobaczysz: jego odwiedziny bardzo pomagaj.
- O.K. Wspomn mu o tym. Ale jak na razie, najbardziej pomagaj mi
twoje odwiedziny.
Ciocia Ra si umiechna i niemiao schylia si, eby mnie
pocaowa w policzek. Baa si to zrobi. Wzrokiem pytaa mnie o pozwolenie.
- No ju! Pocauj mnie. Nikomu nie powiem. Nie bd psu twojej
reputacji byej zapaniczki.
Dotkna wargami mojego policzka i zrobio mi si bardzo przyjemnie:
czuem ciepo, drobne igieki, zapach pudru i myda.
- Kiedy znowu przyjdziesz?
- Mog przychodzi tylko dwa razy w tygodniu.
- No co ty, ciociu! Mam czeka a trzy dni?
- Takie s przepisy.
- Kto ustanawia przepisy?
- Doktor Dusseldorf.
- Doktor Dusseldorf teraz robi w majtki, jak mnie zobaczy. Id i popro
go o pozwolenie, ciociu. Mwi powanie.
Spojrzaa na mnie z wahaniem.
- Mwi powanie. Jeli nie bdziesz mnie codziennie odwiedza, nie
bd pisa do Pana Boga.
- Sprbuj.
Ciocia Ra wysza, a ja si rozpakaem.
Wczeniej nie zdawaem sobie sprawy, jak bardzo potrzebuj pomocy.
11
Wczeniej nie zdawaem sobie sprawy, jak bardzo jestem chory. Zrozumiaem
to dopiero, kiedy pomylaem, e wicej nie zobacz cioci Ry, i teraz to
wszystko wypywao ze mnie zami, ktre paliy mi policzki.
Na szczcie miaem troch czasu, eby wzi si w gar, zanim
wrci.
Zaatwione. Mam pozwolenie. Przez dwanacie dni bd moga
codziennie ci odwiedza.
- Mnie i nikogo poza mn?
- Ciebie i nikogo poza tob, Oskarze. Dwanacie.
Wtedy nie wiem, co mi si stao, zy znowu napyny i zacz wstrzsa
mn pacz. A przecie wiem, e chopcy nie powinni si maza, ju
szczeglnie ja, z moj gow w ksztacie jaja, ktra nie przypomina ani
chopca, ani dziewczynki, ale raczej Marsjanina. Nic z tego. nie mogem
przesta.
- Dwanacie dni? Jest a tak le, ciociu Ro?
Jej te zbierao si na pacz. Wahaa si. Bya zapaniczka nie
pozwalaa byej dziewczynce si rozklei. Fajnie to wygldao i miaem troch
rozrywki.
- Jaki dzi dzie, Oskarze?
- Co za pytanie! Nie widzisz mojego kalendarza? Dzisiaj jest
dziewitnasty grudnia.
- W moim kraju, Oskarze, jest taka legenda, ktra mwi, e z ostatnich
dwunastu dni roku mona odgadn pogod, jaka bdzie panowaa przez
dwanacie miesicy nadchodzcego roku. Dziewitnasty grudnia odpowiada
styczniowi, dwudziesty grudnia to luty, i tak dalej, a do trzydziestego
pierwszego, ktry zapowiada grudzie nastpnego roku.
- I to jest prawda?
- To jest legenda. Legenda, o dwunastu proroczych dniach. Chciaabym,
ebymy si w co takiego pobawili. A zwaszcza ty. Od dzisiaj bdziesz
bacznie obserwowa kady dzie, mwic sobie, e ten dzie to jakby dziesi
lat.
- Dziesi lat?
- Tak. Jeden dzie to dziesi lat.
- Wic za dwanacie dni bd mia sto trzydzieci lat!
- Tak. Wyobraasz sobie?
Ciocia Ra mnie pocaowaa - czuj, e jej si to spodobao - i posza
sobie.
Wic widzisz, Panie Boe: dzi rano si urodziem i nawet si nie
zorientowaem; dotaro to do mnie dopiero gdzie okoo poudnia, kiedy
miaem pi lat, zyskaem wiksz wiadomo, lecz nie przyniosa mi ona
dobrych nowin; dzi wieczr kocz dziesi lat, wiek rozumu. Korzystam z
tego, eby poprosi Ci o jedn rzecz: jeli masz mi co do przekazania, tak
jak dzisiaj w poudnie, na moje pite urodziny, nie bd taki brutalny. Dzikuj.
Do jutra, causy, Oskar.
PS: Chciabym Ci o co poprosi. Wiem, e mam prawo tylko do
jednego yczenia, ale to ostatnie to waciwie nie byo yczenie, bardziej rada.
12
13
Troch mnie tym ciocia Ra speszya. Mio jest sysze takie rzeczy,
czowiek dostaje gsiej skrki, tylko e nie bardzo wiadomo, co odpowiedzie.
- Nie chc jej czarowa wygldem, ciociu.
- Co do niej czujesz?
- Chciabym broni jej przed duchami.
- Jak to? S tutaj duchy?
- Tak. Co noc. Budz nas, nie wiadomo dlaczego. Cierpimy, bo nas
szczypi. Boimy si, bo ich nie wida. Trudno nam z powrotem zasn.
- A do ciebie czsto przychodz?
- Nie. Ja mam gboki sen. Ale nieraz sysz, jak Peggy Blue krzyczy w
nocy. Chciabym jej broni.
- Id i jej to powiedz.
- I tak nie bd mg tego robi, bo w nocy nie wolno nam wychodzi z
pokojw. Takie s przepisy.
- A czy duchy znaj te przepisy? Na pewno nie. Wic skoro usysz, jak
obiecujesz Peggy Blue, e bdziesz sta na warcie, aby jej przed nimi broni,
nie omiel si przyj dzisiaj wieczr.
- Uhu...
- Ile masz lat, Oskarze?
- Nie wiem. Ktra godzina?
- Dziesita. Zbliasz si do pitnastu lat. Nie sdzisz, e czas ju mie
odwag wyrazi swoje uczucia?
O wp do jedenastej zdecydowaem si i poszedem pod drzwi jej
pokoju, ktre byy otwarte.
- Cze, Peggy, to ja, Oskar.
Leaa na ku jak Krlewna nieka czekajca na swojego krlewicza,
kiedy tym bawanom krasnoludkom wydaje si, e nie yje, Krlewna nieka
jak na zdjciach, na ktrych nieg jest niebieski, a nie biay.
Odwrcia si do mnie, a ja zaczem si zastanawia, czy wemie mnie
za krlewicza czy za jednego z krasnoludkw. Postawibym krzyyk raczej
przy krasnoludku z powodu mojej jajowatej gowy, ale ona nic nie
powiedziaa, i to wanie jest fajne z Peggy Blue, e nigdy nic nie mwi i
wszystko jest tajemnicze.: - Przyszedem ci powiedzie, e jeli chcesz, dzisiaj
i przez nastpne wieczory bd sta na stray przed twoim pokojem, eby
broni ci przed duchami.
Spojrzaa na mnie, zatrzepotaa rzsami i byo tak, jakby film przesuwa
si w zwolnionym tempie, powietrze stawao si coraz gstsze, cisza coraz
bardziej cicha, jakbym szed przez wod i nagle wszystko si odmienio, kiedy
zbliyem si do jej ka skpanego w padajcym nie wiadomo skd wietle.
- Chwileczk, Jajogowy: ja bd pilnowa Peggy!
Pop Corn sta w drzwiach, a raczej wypenia sob drzwi. Zadraem.
Jasne, e jeli on bdzie peni stra, aden duch na pewno si nie przecinie.
i Pop Corn mrugn do Peggy.
- Prawda, Peggy? Jestemy przecie kumplami!
Peggy spojrzaa w sufit. Pop Corn uzna to za potwierdzenie i wycign
mnie na korytarz.
15
chciaem go dosta.
- Nie byo was wczoraj?
- Wczoraj? Dlaczego? Moemy przyjeda tylko w niedziele. Dlaczego
o to pytasz?
- Kto widzia na parkingu wasz samochd.
- Czy to jeden czerwony jeep na wiecie? Samochody si powtarzaj.
- Uhu. Tylko rodzicw ma si jednych. Szkoda.
Zatkao ich. Wic wziem odtwarzacz i dwa razy przesuchaem pyt,
Dziadka do orzechw, ciurkiem, w ich obecnoci. Dwie godziny, w czasie
ktrych nie mogli si odezwa. Dobrze im tak.
- Podoba ci si?
- Tak. Chce mi si spa.
Zrozumieli, e powinni ju i. Strasznie im byo ciko. Nie mogli si
zdecydowa. Czuem, e chc mi co powiedzie, ale nie daj rady.
Przyjemnie byo patrze, jak oni z kolei si mcz.
Potem matka przytulia si do mnie, ucisna mnie mocno, bardzo
mocno, i powiedziaa urywanym gosem:
- Kocham ci, Oskarku, tak bardzo ci kocham.
Miaem ochot si opiera, ale w ostatniej chwili daem spokj,
przypomniay mi si dawne czasy, czasy prostych, nieskomplikowanych
pieszczot, kiedy w jej gosie nie byo niepokoju, gdy mwia mi, e mnie kocha.
Potem chyba si troch zdrzemnem.
Ciocia Ra to mistrzyni przebudze. Zawsze dobiega do mety, kiedy
otwieram oczy. I zawsze si wtedy umiecha.
- Jak tam rodzice?
- Jak zawsze, beznadziejni. Ale dali mi Dziadka do orzechw.
- Dziadka do orzechw? Ciekawe. Miaam koleank, ktra si tak
nazywaa. Niesamowita zawodniczka. Gruchotaa ci koci udami. A Peggy
Blue, bye u niej?
- Nie mwmy o tym. Jest zarczona z Pop Cornem...
- Powiedziaa ci to?
- Nie. On mi powiedzia,
- Przechwala si!
- Nie sdz. Jestem pewien, e podoba jej si bardziej ode mnie, jest
silniejszy, bardziej opiekuczy.
- Przechwala si, mwi ci! Ja, ktra na ringu wygldaam jak myszka,
zwyciaam zapaniczki podobne do wielorybw albo hipopotamw. Na
przykad tak Plum Pudding, Irlandk, sto pidziesit kilo na czczo w samych
majteczkach przed wypiciem guinessa, przedramiona jak moje uda, bicepsy
jak szynki, nogi, ktrych nie mogam obj rkami. Bez talii, bez moliwoci
uchwycenia. Nie do pobicia!
- I co zrobia?
- Kiedy nie ma chwytu, to znaczy, e jest krgo, ktra bdzie si
turla. Troch j przegoniam, a potem przewrciam. Trzeba byo cign
koowrt, eby j podnie. Ty, Oskarku, masz drobne koci i niezbyt duo
mini, to fakt, ale urok to nie tylko sylwetka i minie, to take zalety serca. A
17
18
22
24
25
28
29
zwalczy moj chorob. Niech pan si nie zachowuje, jakby czu si winny. To
nie pana wina, e musi pan oznajmia ludziom ze nowiny, choroby o
aciskich nazwach i to, e nie ma ratunku. Niech pan sobie odpuci. Niech
pan si wyluzuje. Nie jest pan Panem Bogiem. To nie pan rozkazuje naturze.
Pan tylko stara si naprawia. Niech pan troch wyhamuje, doktorze
Dusseldorf, przestanie si tak przejmowa, nabierze troch pokory, bo inaczej
nie bdzie pan mg dugo wykonywa tego zawodu. Prosz spojrze, jak pan
wyglda.
Suchajc mnie, doktor Dusseldorf mia usta otwarte, jakby poyka jajko.
Potem umiechn si, tak naprawd, i pocaowa mnie.
- Masz racj, Oskarze. Dzikuj, e mi to powiedziae.
- Nie ma za co, panie doktorze. Do usug. Niech pan przyjdzie, kiedy
pan zechce.
To tyle, Panie Boe. Wci czekam, a mnie odwiedzisz. Przyjd. Nie
wahaj si ani chwili. Mimo e mam teraz wielu goci, bardzo bym si ucieszy.
Do jutra, causy, Oskar.
31
32
33
34
35
36