Professional Documents
Culture Documents
Dlaczego nieuywanej?
Bo ten Sasquatch pooy si raz spa przy drzwiach i jak dotd nie wsta, tak od siedmiu
lat...
Co?! Jak to pooy?!
Posgi na trzecim pitrze robi dziwne rzeczy, to przez to, e s tam lekcje Zakl... Albo i
przez co innego... nie wiedziaa pani?
Och, Severusie...
Wszystko w porzdku? Do kogo pani mwi?
Niewane! Sprowad mi zaraz wszystkich nauczycieli pod ten posg. Szybko!
No popatrz, kochana, pobiega jak kot z pcherzem.
MRRRAU!
Tak, wiem, e nie lubisz, jak tak azi w kocim futrze. Ja te nie lubi. To bardzo nieadnie,
tak azi tylko dlatego, e si moe, kiedy nie wszyscy mog. Nie kady w tym zamku ma
rdk. Ale nie martw si kochana, kiedy moemy jej przypadkiem nie rozpozna i zapa
do worka.
Mrrrrrrruuuuu...
Te ci kocham. Chod po profesora Flitwicka. Co to byo za dziwne sowo? Za... Zzzz... A,
zamtuz. Brzmi adniej ni zamek, nie uwaasz?
*************
Trzecie pitro Hogwartu
A jeli jest jadowity?!
Daj spokj, Filiusie, nie jest przecie wem.
Nieduo mu brakuje! Ju ja mu nie ufam! Nie ufam adnemu podstpnemu lizgonowi,
nawet, jeli jest tylko bry kamienia. Zwaszcza wtedy! O ywych przynajmniej wiadomo, e
to pokrtne gadziny. A taki, prosz ja ciebie, niby to niewinitko, przyczaio si w kciku,
aureol z kurzu sobie hoduje, a patrz, jak urzdzi ciebie i Liz! Ja do niego nie podejd!
Oooooch, Filiusie Flitwick, masz wiksze uprzedzenia ni Slytherin! Poza tym, wcale a tak
bardzo nas nie pogryz.
Bocie ucieky z zasigu! Ja takich maratonw nie bd uprawia! Mam swoj dum!
Aaa. Sugerujesz, e ja jej nie mam?!
Minerwo, Minerwo. Przy takich zgrabnych nkach jak twoje wstyd byoby ich nie pokaza
przy bieganiu.
Eee...
Wanie. ALE JA SI Z TYM POMNIKIEM LIZGOSTWA NIE ZAMIERZAM
GRY!
Ale nikt ci si nie kae z nim gry! On jest z kamienia!
Eee... Pani psor?
Tak, Hagridzie?
Moe ja sprbuj? Co si pan psor ma szarpa z tym wcikym kamulcem... Ja si jego
zbw nie boj, nie takie em widzia...
Hola, hola, chopcze, co ty mi tu sugerujesz?! e ja si boj byle zatwardziaego gada?!
Wbij ci moj rdk w gardo, potwarco!
Cholibka, panie psorze, pan si nie obraa! Nic zego nie miaem na myli! Ta gdzie!
Filiusie!
O nie, nie, nie! Ta zniewaga krwi wymaga! Poka wam odwag Ora Ravenclawu!
O Merlinie! Hagridzie, biegnij za nim, bo mu Slytherin pogoni orzeka i bdzie
nieszczcie.
Jestem?
- A nie?!
Granger... Byt. Niebyt. A pomidzy nimi tylko cienka warstwa zudzenia, ktr tak wielu
ju przeszo, nawet o tym nie wiedzc... Czy przekroczyem t granic? Czy jestem? Gdzie
jestem? Kim jestem? Nie patrz na mnie jak na byt urojony. Do ciebie mwi, Granger. Kto ja
jestem?
Jest pan sob, jak zawsze. I nie wyglda pan na takiego... niedysponowanego... na jakiego
pan brzmi.
No prosz, Granger, Gryfonka, a neurony pracuj... Widocznie to przychodzi z wiekiem...
Co?!
To, co przyszo do Minerwy i nie wyszo... Ale ja nic nie sugeruj. Granger. Oczywicie, e
nie wygldam. Mwiem ci ju kiedy, eby nie dawaa si zwie pozorom. Ja si maskuj.
Jestem Upiorem Hogwartu, mieszkam w podziemiach, nosz mask i uwodz niewinne
dziewczta.
Wic jednak byt, a nie niebyt... A poza tym, ta wersja troch si kci z tym, co zdoaam
wycign z Tonks...
... Nymphadoro Tonks, nie yjesz. Zabij ci. W afekcie.
Ha! Wydao si. Teraz pan nawet nie brzmi tak, jak pan symuluje.
... Granger. Co ty robisz w Gryffindorze?!
Marnuj si, najwyraniej.
Najwyraniej. Czego tu szukasz?
Zdziwiam si, e nie ma pana na trzecim pitrze...
Ju odebraem swoj porcj czuoci Salazara.
Tak, czuy i wraliwy, ten wasz Zaoyciel, typowy lizgon...
Granger. Czemu ja ci nie daj szlabanu?!
Bo ja mam na pana zy wpyw, gryfoski...
Phi. Wic, czego chcesz?
Tylko sprawdzi, czy pan yje... Harryego i Rona okropnie pogryz... Wci s w skrzydle
szpitalnym.
Ooo? Potter i Weasley zostali pogryzieni? A ty, w swojej gryfoskiej serdecznoci, przysza
mi donie wszystkie smakowite szczegy tego wydarzenia. Opowiadaj zatem, opowiadaj.
Nieadnie si cieszy z cudzego nieszczcia.
By pogryzionym przez Slytherina, to zaszczyt!
Chyba jednak jestem we waciwym Domu... Nie mam za grosz ambicji w deniu do
zaszczytw...
Granger. Moja cierpliwo ma swoje granice. Wziutkie. Czego chcesz?
Ju niczego... Obiecaam Tonks, e bd mie na pana oko, kiedy wyjedzie. I kci si z
panem, gdyby pan wpada w depresj.
Ohohoho, doprawdy?!
Eee... Wiem, e nie za dobrze mi idzie, ale to dopiero nasz pierwszy raz, prawda? Na
nastpn okazj naucz si lepiej kci.
NIE, GRANGER, NIE NAUCZYSZ SI!
Powiem Tonks, e pan powiedzia, e jestem nieukiem, zobaczy pan.
A ja zaraz powiem, ile Gryffindor straci punktw za to nieuctwo! Wyno si!
Do widzenia. Dobrze, e nic panu nie jest...
- ... Nic mi nie jest, te co! Kci si ze mn, te co! A ot nie nauczysz si na nastpn
okazj, Granger. Bo nie bdzie nastpnej okazji! Niech Slytherin zje moj rdk, jeli
kiedy jeszcze puszcz Tonks na jak durn delegacj. Ju ona mnie popamita...
*************
i tak adna Gryfonka nie trzaska tak, jak porzdnie podbechtane krucztko...
*************
Sala Wejciowa, Hogwart
ALBUSIE!
Minerwo, moja droga, jak mio ci widzie. Jak dobrze by z powrotem w domu. Ale ty
wygldasz na... zdenerwowan?
Nie jestem zdenerwowana!
Nie? Tym lepiej, przyznam, e mi ulyo... Czeg byoby trzeba, eby tak dziarsk
kobiet jak ty zdenerwowa?
NIE JESTEM DZIARSKA!
Minerwo? Powiedziaem co nie tak?
Aaa! Pani profesor! Nareszcie kto z uczciwym, szkockim akcentem! Musz pani uciska!
Natychmiast mnie pu, ty gupia dziewczyno! Uciska, te co. Albusie, musisz co zrobi
z posgiem Salazara Slytherina. Rzuca si i gryzie ludzi. Ka go Aurorom porozbija albo
co.
Ale, pani profesor! Moe lepiej po dobroci sprbowa?
Ciebie nikt o zdanie nie pyta! Albusie, pogryz wszystkich nauczycieli i kilku uczniw,
trzeba to natychmiast ukrci.
Aj, aj, Minerwo! Chcesz powiedzie, e po Hogwracie biega zgryliwy kamienny lizgon i
gryzie po ydkach?!
Na rdk Merlina, oczywicie, e nie! Stoi na trzecim pitrze i atakuje kadego, kto si
zbliy!
Na rdk, pani profesor, ale czemu pani do niego podchodzia w takim razie?!
Panno Tonks, racz si nie odzywa, kiedy rozmawiam z Dyrektorem! Nie masz teraz nic do
roboty w Hogwarcie, moesz spokojnie wraca do domu. Albusie, poszam tam tylko
sprawdzi posg, kiedy Severus przyszed cay poksany...
Severus?!
Ja chyba co mwiam, panno Tonks?!
A ja pytaam, co z Severusem!
Upi si, jak zwykle, odkd si musi z tob mczy.
...
Minerwo. Moe my we dwoje pjdziemy zobaczy, co Slytherinowi dolega, a kochana
Tonks niech si idzie przywita ze wszystkimi znajomymi.
Ale moment, moment! Jego naprawd pogryz ten posg Salazara z trzeciego pitra?!
Dziki Merlinowi, JA jeszcze nie mam omamw! Owszem, pogryz go! Tak ciko ci to
zrozumie?!
No dobrze ju, dobrze, pani profesor, ju sobie id, nie chciaam pani zdenerwowa... Pani
jest dla nas wszystkich jak matka, gdziebym...
Posuchaj mnie, ty... !
Minerwo, kochana, pjdmy szybko sprawdzi to zbate dzieo sztuki rzebiarskiej, a po
drodze bdziemy liczy muchomorki. Jeden radosny czerwony muchomorek... Drugi radosny
czerwony muchomorek... Oddychaj, Minnie. Do widzenia, kochana Tonks.
Do widzenia... Ech. Na par dni wyjedam i co zastaj?! Sodoma i Gomoria, zaraz jaki
deszcz smoy albo innych ab spadnie. Wic Slytherin pogryz mi Seviczka? No, to najpierw
pjdziemy przywita si z rodzin...
*************
Trzecie pitro Hogwartu
A, poszli sobie. Nareszcie sami, kuzynie.
Moe nareszcie dowiem si, co tu robi, kuzynko?!
No jak to?! Towarzyszysz swojej dawno nie widzianej, ulubionej krewnej.
Jednak wol tych krewnych, ktrzy nie wycigaj mnie na si z pokoju wsplnego,
posugujc si najpodlejszym szantaem. A moja matka twierdzi, e jeste naiwna i
nieszkodliwa!
Kochana ciocia Cyca, zawsze wierzya w ludzi...
... ... Ciocia Cyca?!
Och, wiesz, kuzynie, jak si ma trzy latka i wanie odkrywa si uroki metamorfowania
uchwy w uwaczki, troch trudno wymwi Narcyza, nie uwaasz?
... Nymphadoro. Powstrzymaj si od takich okrele w mojej obecnoci, a ja si moe
powstrzymam od stosownej reakcji.
Draconie Adonisie Malfoy, wstydziby si...
- ...Tonks... Zamilcz.
Tia, tia. Te myl, e jeste sodziusi. Mj sodziusi kuzynek.
Moja pokrtna, szalbiercza, poda i podstpna kuzyneczka.
Na Merlina Bez Wazeliny, popatrz, Smocztko, czemu my si tak rzadko widujemy?!
Przecie dogadujemy si jak dwa anioki.
Podupade.
Mw za siebie.
Niech tylko si rozejdzie, e gdzie z tob a, a dopiero podupadn na opinii.
Te co. Seviczek chodzi ze mn wszdzie i nie podupad.
Nie. On upad.
Sugerujesz, e jest taki cakiem, khem, khem, upady?! Ja sobie wypraszam! Nie
zadawaabym si z upadym facetem.
Taa, jasne. Bo ty jeste niewinna jak puch borsuczka Hufflepuffu, tego co si z naszym
wem na arrasie spoufala...
Merlinie Zoofi...lologiczny, wisz tu takie arrasy, a profesor Sprout do dzi udaje si
pozosta nieuwiadomion?!
A jest nieuwiadomiona?!
, s. Ja nic nie mwiam. Wrmy do meritum.
A bylimy w jakim?
Nie utrudniaj, bo ci przytul.
Nie przytulaj, bo zemr.
Takie mitkie, Smocztko? Zapamitamy... Ale, do rzeczy. Widzisz tam, w kciku, pomnik
twego Mistrza i Zaoyciela?
A co mi grozi, jeli przyznam, e widz?
Wicej ci grozi, jeli si wyprzesz.
Precz z apami! I z ca reszt! Gdzie mnie caujesz, ty... kobieto?! Widz!
- Dossskonale. To podbiegnij tam szybciutko i z mu wyrazy uszanowania czy tam inne
wyrazy, caujc skraj jego szaty.
Odbio ci?
Nie na jego punkcie. Zamiast szat moesz w rkaw. Albo mu rk poda, obojtne.
W yciu. Chyba zwariowaa. Nie bd maca posgw jak jaki zboczony skrzat!
Draco. Bd grzecznym Smocztkiem i id pomyrcha Slytherina za uchem. Albo powiem
twojej matce o Zabinim.
- ...
I o Flincie. I Daviesie.
... Kto tu ma za dugi jzyk.
Aaa, o tak intymnych szczegach nie rozmawiaam.
Aaa. Ale i tak jej nie powiesz.
Nie?
A ot nie. Mj drogi ojciec, oby y dugo i pomnaa majtek, omal nie przypaci atakiem
serca naszej pierwszej i jedynej mskiej rozmowy o funkcjonowaniu w Hogwarcie i w
moim yciu - platoskich ideaw jedynie susznej greckiej kultury ciaa i ducha. Moja matka,
oby nadal nie interesowaa si moim kufrem przed wyjazdem z domu, przeniosaby si na
tamten wiat ju na sam myl o takim... ukadzie. Nie zrobisz jej tego. Nie ty. Nie z tak
fryzur i t obrzydliw mani tulenia ludzi.
Psiakrtka, przejrza mnie.
Ha.
Na Platonicznego Platona, musz zmieni fryzur.
Ha. Za pno.
No, nie wiem.
Bo?
Bo jak nie pjdziesz myrcha Sala, to powiem Harryemu, e si cykae. A on by i
pomyrcha, ha.
Potter zbezczeci pomnik mojego Mistrza Zaoyciela?!
A byam pewna, e powiesz prawdziwy Malfoy myrcha si nie cyka...
Nie cykam si. Ale te i nie jestem Potterem, eby si da zapa na takie tanie sztuczki. O
co ci chodzi z tym posgiem?!
Pomyrchaj to ci powiem.
Powiedz to pomyrcham... Tfu! Nie bd myrcha, mog go najwyej poadorowa.
A poadoruj, poadoruj. Chocia przez chwilk. Nic ci od tego nie ubdzie.
A skd wiesz? Moe Slytherin nie ma zrozumienia dla wyznawcw subtelnej filozofii
Agatona?
Jak Agaton by subtelny, to Slytherin by... molubny.
Jak ty nic nie rozumiesz, Tonks. Id, ale zrobi to tylko przez poszanowanie dla naszych
wsplnych korzeni.
O tak, korzenie to podstawa. Zwaszcza jeden. Korzeniem Hogwart stoi.
?
- Bo zamek jest jako drzewo Yggdrasil, a korzeniami jego podziemne korytarze... Niewane,
niewane. Nic nie piam, sowo. Id.
Id, id...
- ...
- ...
- ...
To, tego... Bd pozdrowiony Salazarze Slytherinie, eee... Wolubny. Borsukolubny te.
Lwiogromco. Posiadajcy wiele zrozumienia dla cudzych odmiennych zapatrywa na pewne
sprawy. Bd pozdrowiony. Pa.
- ...
- ...
Brawo.
Co brawo?
Nic, nic. Dziki.
Za co?!
A, tak. No wiesz, ja mam le w gowie, lubi przytula ludzi i dzikowa im za rne
rzeczy.
Czemu chciaa, ebym go maca?!
- Jest taki samotny w tym kcie... A ja niegodna, eby go adorowa. A profesor Sprout
nieuwiadomiona. A Seviczek mj. No, to pado na ciebie.
- ...
Tak?
To do ciebie podobne.
Aha. No, to pa.
Pewnie si nie zobaczymy a za nastpne trzy lata.
Pewnie nie. Papapa.
Szkoda...
Fakt.
Nic nie mwiem!
Niczego nie syszaam.
*************
Lochy
- Seviczku! Witaj, moje bstwo Podziemi!
Tonks! Moja radoci! Moja mioci! Nareszcie jeste! Tak za tob tskniem! Powinna si
do mnie wprowadzi. I rzuci t zwariowan prac.
- ... O Merlinie i siedmiu krasnoludkw...
Moja najmilsza. Mj skarbie. Jak si miewasz? Czy ju mwiem, jak strasznie za tob
tskniem?
Kim jeste, ndzny oszucie, i co zrobie z moim Sevem?!
- ... Wydao si. Jestem Gilderoyem Lockhartem. Uciekem ze w. Munga i zmusiem
Severusa, eby zaj moje miejsce. Jeli szybko tam pobiegniesz, zdoasz go moe uratowa,
zanim lekarze mu wmwi, e jest mn.
- ...
Masz mao czasu.
- ... lizgoni.
- ... I nie pobiega. Salazar mi dzi nie sprzyja.
- ... Sev. Jak ja za tob tskniam! Dziki Merlinowi za drobne aski - gdyby si wysili na
dzie dobry, pewnie bym pada trupem w szoku.
A bo to on by taki dobry? Wybacz, nie spostrzegem.
Gdybym nie podejrzewaa, e nie potrzebujesz powodu, eby lee w trumnie i pogra si
w depresji, to bym si rzucia ci pociesza.
Nie rzucia si na mnie i nie zamierza. Nie wierzy w ani jedno moje sowo. I dziwi si, e
popadam w depresj. Ech, ycie. Ech, te rzycie.
Czyje?! To znaczy, tfu, nic mnie nie obchodz twoje... twoje ycia.
adne z nich? Nic, tylko si pochlasta. Zavadzi. Zataczy z Dementorem w bladym
wietle ksiyca buzi-buzi wrd piewu szyszymor...
Sev. Jeste pijany?
Kompletnie. Nie wida? Nie suchaj Granger. Pijany w trupa. W zombiaczka. Widzisz, do
czego mnie doprowadzia? Jestem sztywny.
Widz, widz... I ja ci do tego doprowadziam...
- ...
Dobrze, dobrze. Obiecuj, e ju nigdzie wicej nie wyjad bez ciebie.
Czy ja co mwiem...