You are on page 1of 6

3.

Andrzej Sosnowski
Andrzej Sosnowski urodzi si w 1959 roku w Warszawie, ukoczy anglistyk na
Uniwersytecie Warszawskim i przez jaki czas wykada tam literatur amerykask. Pod koniec lat
80. przebywa w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, gdzie w ramach swojej rozprawy doktorskiej
zajmowa si badaniami nad twrczoci Ezry Pounda doktoratu nie obroni do dzi. Jest
czonkiem redakcji Literatury na wiecie, poet i tumaczem.
Bibliografia (za www.poezjem.pl)
ycie na Korei (1992)
Dom bez kantw (1992) [wraz z Kub Kozioem i Tadeuszem Pir]
Centrum Sztuki Teatr Dramatyczny, Legnica 1998 [wraz z Fantomasem i Tadeuszem Pir]
Nouvelles impressions d'Amrique (1994)
Sezon na Helu (1994)
Oceany [arkusz] (1996)
Cover [arkusz] (1997)
Stancje (1997)
Konwj. Opera (1998)
Zoom (2000)
Wiersze [wybr] (2001)
Taxi (2003)
Gdzie koniec tczy nie dotyka ziemi (2005)
Doynki 1987-2003 [wiersze zebrane] (2006)
Po tczy (2007)
Dla tej ciemnej mioci dzikiego gatunku [wybr] (2008)
Pozytywki i marienbadki 1987-2007 [wiersze zebrane] (2009)
poems (2010)
Sylwetki i cienie (2012)
G. Jankowicz: Sosnowski i nowoczesno. W: Lekcja ywego jzyka. O poezji Andrzeja
Sosnowskiego. Pod red. G. Jankowicza. Krakw 2003.
Krytycy piszcy o poezji Sosnowskiego czsto ju na wstpie swoich rozpraw wyliczaj
trudnoci, jakie podczas lektury tej twrczoci napotyka czytelnik. Wiersze te stawiaj opr

interpretacji, nie pozwalaj si jednoznacznie zdefiniowa i oswoi wanie dziki temu


tekst poetycki utrzymuje swoj suwerenno i nie daje si zamkn w ramach instytucji.
Wg Sosnowskiego dobra interpretacja jest czym w rodzaju nagrobka dla tego, co zostaje
trafnie nazwane.
Paradygmatyczny model lektury, w ktrym poezja Sosnowskiego si nie mieci, zakada
przylego tekstu i opisywanej w nim rzeczywistoci jest to wic model nieaktualny.
Znak poetycki w takim systemie funkcjonuje jak pienidz puszczony w obieg przez instytucj
literatury: sens musi mie tu okrelon warto i przechodzi z rki do rki w ramach umowy
midzy autorem i czytelnikiem (t metafor ekonomiczn proponuje Sosnowski, a rozwija j
Jankowicz). Interpretacja nie moe by w takim modelu spekulacj musi by transakcj. Wg
Sosnowskiego poezji nie nie mona w ten sposb spienia, gdy jzyk i rzeczywisto
nie przystaj do siebie: istnieje midzy nimi przepa. W poezji mamy do czynienia z
inflacj jzykowego znaku: z nadmiarem sw, ktre kr w zamknitym obiegu poza
wiatem, ktre nie s nawet widmami rzeczy, ale widmami widm, po prostu wiruj wok nas
w nieustannej spekulacji jzyka, uczestnicz w naszym yciu jako wytarte monety o
nieznanym nominale. (Wszystko jak u Derridy).
Opozycja mowy i pisma. W instytucjonalnym modelu literatury mowa ma gwarantowa
uchwytno podmiotu, sensu i rzeczywistoci: [...] sowo wypowiedziane znika pod naporem
uobecnianego wiata, jzyk mowy przekazuje i eskortuje drogocenny kruszec znaczenia, ale
jak na medium przystao wycofuje si, kiedy zadanie zostanie wykonane. Inaczej jest z
pismem: zamiast rzeczy przedstawia ono sowa, wprowadza wic szum komunikacyjny, jest
wadliwe. Z perspektywy tradycyjnego modelu poezja Sosnowskiego jest wic poezj
pisma, jest pena zakce.
Takie rozrnienie jest jednak rwnie umowne i metaforyczne. Przypisywana mowie
zdolno bezporedniego przekazu moe zosta przecie atwo podwaona: mowa rwnie
jest pena puapek stara si ona ukry swj materialny aspekt, zaguszy szum []
jzyka i stworzy doskona iluzj obecnoci sensu. W rzeczywistoci za mow tak jak za
pismem znika wiat podmiot i znaczenie. Rnica midzy mow i pismem polega wic na
wikszej lub mniejszej zdolnoci do wytwarzania zudze. Mowa oderwana od rzeczy
jest doskonale widoczna w poemacie Opera Sosnowskiego. Sowa, ktre jak autor pisze w
Uwagach dotyczcych wykona opery mona sobie czyta, gwizda, mrucze, nuci,
szepta, wykrzykiwa, podpiewywa [] s tutaj pustym gosem. Wg autora Sezonu na
Helu mwimy, piszemy i czytamy zawsze w sposb umownie potworny, czyli dosownie
chimeryczny.
Chaos materii jzyka musi zosta zapomniany, abymy mogli si komunikowa.

Sosnowskiemu nie zaley jednak na konwojowaniu znacze: jego poezja obnaa retoryczne
chwyty jzyka i przywraca wiadomo jego pustki. Czy w takiej sytuacji warto pisa?
Sosnowski sens pisania znajduje w jzyku: jego poezja jest refleksj nad moliwociami i
ograniczeniami pisania.
Nieprzystawalno jzyka i rzeczywistoci czsto czona jest z tzw. drug tradycj
modernistyczn, ktra w swojej twrczoci przeprowadzia krytyk podstawowych kategorii
(podmiot, przedstawienie, znak, interpretacja). T tradycj uznaje si najczciej za punkt
odniesienia dla Sosnowskiego. W jednym z wywiadw autor poems podkrela wag takich
twrcw jak Nietzsche, Bataille, Blanchot, Foucault, Deleuze, Derrida, Hlderlin, Raymond
Russel, Alfred Jarry oraz caej tradycji patafizycznej we Francji. [Jankowicz nie wspomina o
XX-wiecznych inspiracjach Sosnowskiego. Wskaza tu naley przede wszystkim pisarzy
zwizanych z OuLiPo, a take twrcw anglosaskich: Johna Ashbery'ego, Elizabeth Bishop,
Jane Bowles]. Druga tradycja modernistyczna zawsze pozostawaa wg autora Po tczy
w cieniu tego wielkiego soca modernistycznego. Podczas gdy pierwszy nurt prbowa
stabilizowa pewne wartoci i znaczenia, nurt drugi stara si te kategorie dekonstruowa.
W eseju pt. Jeszcze o konfucjaskim ukonie Goethego w Cieplicach Sosnowski powouje
si na anegdot zwizan ze spotkaniem Goethego i Beethovena w Cieplicach w roku 1812.
Kiedy obydwaj twrcy spacerowali po alei, natknli si na cesarski orszak. Goethe zaj
miejsce w szpalerze wrd mieszczan i zoy konfucjaski ukon. Zachowanie Goethego
zirytowao Beethovena, ktry nie ustpi pola orszakowi i nie pokoni si to ksi Rudolf
i cesarzowa uprzejmie pokonili si Beethovenowi. Gest Beethovena zostaje uznany przez
warszawskiego tumacza za istot (metafor?) innego modelu poezji modelu drugiej
tradycji modernistycznej. Goethe kania si zastanemu porzdkowi podobnie jak poeci
zwizani z wysokim modernizmem za Beethoven odrzuca ten porzdek, sprzeciwia si
podobnie jak twrcy zwizani z drugim nurtem modernizmu panujcemu systemowi i tym
samym obnaa jego sztuczn struktur. Te dwie koncepcje literatury uruchamiaj dialektyk,
ktra nie ma koca. Obydwa gesty warunkuj si wzajemnie, s wic nierozdzielne. Pomimo
e jakiekolwiek centrum jest dla Sosnowskiego fikcj, ktra ogranicza swobod, to jego
projekt literacki nie jest bezporedni kontynuacj gestu Beethovena. Kontynuacja rwnie
byaby bowiem poddaniem si jakiemu porzdkowi, a Sosnowskiemu zaley na kolejnym
transgresywnym ruchu, ktry pozwoli mu wyj poza dialektyk instytucja-idiom.
Dwie tradycje modernistyczne: hermeneutyczna (instytucja) i hermetyczna (idiom)
rwnie mocno wpyny na literatur XX wieku. Ta dychotomia nie jest jednak tak prosta, jak
mogoby si wydawa: autorzy tacy jak Rimbaud kojarzeni z drug tradycj modernistyczn
nie prbowali bowiem cakowicie porzuca rzeczywistoci na rzecz jzyka; ich kontestacja

miaa raczej na celu dotarcie do prawdziwej rzeczywistoci, ktra zostaa przesonita przez
zinstytucjonalizowan literatur. Rimbaud sprzeciwiajc si istniejcemu systemowi wierzy
w moliwo dotarcia do centrum, poprzez ustanowienie nowego systemu, dlatego te jego
projekt poetycki okaza si nieudany jzyk nie sprosta postawionemu mu zadaniu.
Sosnowski odrzuca prost dialektyk: nie chce by ani po stronie instytucji ani idiomu.
Odrzuca zarwno ograniczenia wysokiego modernizmu, jak i roszczenia metafizyczne
drugiej tradycji.
Do drugiego nurtu modernizmu autor ycia na Korei nawizuje najczciej sigajc po
typowe dla tej tradycji eksperymenty formalne. [...] chodzi o wykorzystanie wci
inspirujcych poetyk i jednoczesne odrzucenie uroszcze, ktre za nimi stoj, odrzucenie
okrelonej ideologii estetycznej. Tak postaw wzgldem nowoczesnej literatury Brian
McHale nazywa postmodernizmem. []. W tym kontekcie poezja Andrzeja Sosnowskiego
jest postmodernistyczna.
Wybrane wiersze:
Latem 1987
A byo tak, e twoja mier usiada w moim cieniu,
eby si o mnie oprze, odetchn moimi mylami.
Zerwaem si z miejsca, szukaem soca w zenicie.
Uzbroiem si po zby w humor i witaminy.
Wzruszyem ramionami i strzsnem dusz,
zerwaem czarny banda, czarn un z pamici.
Dodaa mi polotu. Jadem owoce garciami.
Mikroelementy stany na stray komrek.
Szybko, celowo chodziem, od sprawy do sprawy,
wskoczyem nawet w lub nucc epitalamia.
Zaczem nawet wiczy: biegi, pompki, spryny i adnych naduy na niewczesny umr.
To dni byy na umr, a kady sen wcieky
po aurze przywidze i zawrocie zmysw
jak wielki napad na powierzchni ziemi,
koatanie ciaa, eby wej w zimow kwater.
I goniem w pitk, traciem wysoko,
gubiem krok i miar, i traciem oddech zgubna poriomania, szalone podre nie z Bordeaux do Nrtingen, ale zawsze.
Ziemia pod stopami wszdzie taka mikka czuem, e stopy grzzn w niej po kostki.
A w nocy - ko byo jak zapadnia
i bez szmeru usuwao si spod ciaa.

Pniej luki w pamici, zapatrzenia w okno tam maa dziewczynka w bloku naprzeciwko
umiecha si z yletk pomidzy zbami.
Myl o jej chodnych pocaunkach.
(Z tomu ycie na Korei)
Sezon na Helu
Banquo: It will be rain tonight.
1st Murderer: Let it come down.
Spnieni wchodzimy w lato, nasze zegarki
zostawmy na play. Czas te
miewa przygody, na przykad za chwil
twj soneczny sygnet zniknie w mokrym piasku
zachodzc w ulewie stp tej smagej gromadki.
I wilgo bdzie moga ni swj sen o muzeum
snujc si wzdu spryn i kamieni
i parujc pod zot kopert
a po kres morza i czasu.
Co noc z moj pani wypijam p litra.
Ubrani tak samo na randk, chandr i do pracy
niekiedy istotnie zdarzamy si czasowi,
fosforyzujce punkty na krtkiej wskazwce
pwyspu nad tarcz morza. I tak bardzo
jej potrzeba przestrzeni do ycia lecz my
mamy serca w plecaku i tylko sprztamy
las starych umocnie, faszynowe potki
zasypiajc czas lekk stop
zasypany w piasku.
Tak niweluje si wydmy w subie czasu.
Przydarzasz si socu, kiedy indziej chmurom
ale nader rzadko, wic nosisz si zagadkowo
wkrcajc czas butem w piach jak niedopaek.
A czasem znw z morsk latarni przy ustach
odwracamy wiato i nadajemy si rano
w kopertach bez adresu. I pada deszcz.
Nieruchome grzywacze pitrz si nad nami.
O spotkaniu naszych oczu bd milcze media
cho zapady na nim decyzje wyjtkowej wagi.
(Z tomu Sezon na Helu)

Wiersz (Trackless)
Wiersz traci pami za rogiem ulicy
W czarnym powietrzu brzmi woania stray
Szukaem siostry i nie mogem znale
Nie miaem siostry wic nie mogem szuka
Nie miaem siostry jak sign pamici
Wstecz wzdu ulicy ktrej dawno nie ma
W naszej okolicy zgubi si w podwrkach
Nie zna biaego ranka Pije w suterenach
Marzy godzinami przy murku mietnika
Moje ciemne powieki cikie s od wina
Wiersz wychodzi z domu i nigdy nie wraca
Wiersz nie pamita domu ktrego nie byo
Dla tej ciemnej mioci dzikiego gatunku
Wstecz wzdu ulicy ktrej dawno nie ma
Idzie bez pamici i znika bez ladu
Nie ma wiersza pamici siostry ani domu
(Z tomu Taxi)

You might also like