Professional Documents
Culture Documents
Prby ognia
Tom II
Tumaczenie Agnieszka Halas
JAMES DASHNER
Amerykaski autor, ktrego seria Wizie Labiryntu przebojem wdarta si na listy
bestsellerw na caym wiecie. Swoim rozmachem i wizj wiata jest porwnywana do
Igrzysk mierci czy serii Gone.
Prawa do trylogii Wizie Labiryntu zostay sprzedane do ponad 20 krajw, a
wytwrnia 20th Century Fox pracuje wanie nad wersj filmow ksiki.
Zanim James Dashner odnis midzynarodowy sukces trylogi Wizie Labiryntu
napisa kilka serii dla modszych czytelnikw.
Mieszka w South Jordan City w stanie Utah z on I czwrk dzieci.
spokojny, i wkrtce znowu ogarna go senno. W jego wiecie zapady ciemnoci, lecz bya
tam rwnie Teresa, tu obok, pod tyloma wzgldami. Niemal... czu jej dotyk.
Zupenie zatraci wiadomo upywu czasu. Na wp pic, cieszy si obecnoci
dziewczyny oraz myl, e zostali uratowani z tamtego okropnego miejsca. e byli
bezpieczni, e on i Teresa bd si teraz mogli pozna nawzajem od nowa. e ycie moe by
dobre.
Bogi sen. Zamazana ciemno. Ciepo. Fizyczne zadowolenie. Uczucie odpywania.
wiat wydawa si nikn w oddali. Istniao ju tylko odrtwienie i sodycz. I
ciemno, w jaki sposb dodajca otuchy Thomas zacz ni.
Jest maym dzieckiem. Ma cztery lata? Moe pi? Ley w ku, przykryty pledem
a po szyj.
Obok siedzi kobieta, donie zoya na kolanach. Ma dugie brzowe wosy, a jej twarz
zaczyna zdradza pierwsze oznaki wieku. Jej oczy s smutne. Thomas wie o tym, cho ona
bardzo si stara ukry ten smutek za umiechem.
Chce co powiedzie, zada jej pytanie. Ale nie moe. Tak naprawd go tu nie ma.
Tylko obserwuje to wszystko z miejsca, ktre nie cakiem rozumie. Kobieta zaczyna mwi,
jej gos brzmi tak sodko, a zarazem gniewnie, e przyprawia go to o gsi skrk.
- Nie wiem, czemu ci wybrali, ale wiem jedno. Jeste kim szczeglnym. Nigdy o
tym nie zapomnij. I nigdy nie zapomnij, jak bardzo - jej gos zaamuje si, a po twarzy pyn
zy - nigdy nie zapomnij, jak bardzo ci kocham.
Chopiec odpowiada, ale tak naprawd to nie Thomas mwi. Mimo e faktycznie jest
nim. Nic z tego nie trzyma si kupy.
- Mamo, czy zwariujesz tak, jak wszyscy ci ludzie w telewizji? Jak... tata?
Kobieta wyciga do i gaszcze go po wosach. Kobieta? Nie, Thomas nie moe jej
tak nazywa. To jest jego matka. Jego... mamusia.
- Nie martw si tym, kochanie - odpowiada. - Ciebie tu nie bdzie, wic i tak tego nie
zobaczysz.
Ju si nie umiecha.
Sen zbyt szybko znikn w czerni, pozostawiajc Thomasa w pustce, samego ze
swymi mylami. Czy ujrza kolejne wspomnienie, ktre wypyno na powierzchni z gbin
amnezji? Czy naprawd widzia swoj mam? Pada wzmianka o tym, e jego ojciec
zwariowa. Gboko w umyle chopaka pulsowa tpy, uporczywy bl. Thomas
bezskutecznie stara si odpyn w niewiadomo.
Pniej - nie mia pojcia, ile czasu mogo min - Teresa znw do niego przemwia.
potworne,
upiorne
gosy,
niczym
przeraliwe
skomlenie
rwnie i to.
- Czy kto z nich zdoa si przedosta do rodka? - zapyta, czujc, e ogarnia go
dziwny spokj. - Czy we wszystkich oknach s takie kraty?
Minho skin gow w stron jednego z wielu okien, jakie widniay w cianach
dugiej, prostoktnej sali.
- Taa. Zeszej nocy byo zbyt ciemno, eby dao si je dostrzec, zwaszcza przez te
gupie zasony z falbankami. Ale sowo daj, ciesz si, e s.
Thomas potoczy wzrokiem po Streferach, z ktrych jedni biegali od okna do okna,
eby rzuci okiem na zewntrz, a inni skupili si w mae grupki. Wszyscy mieli miny na wp
niedowierzajce, na wp przeraone.
- Gdzie jest Newt?
- Tu obok.
Thomas odwrci si, eby spojrze na starszego chopca, nie wiedzc, jakim
sposobem go przeoczy.
- Co si dzieje?
- Mylisz, purwa, e mam choby blade pojcie? Wyglda na to, e banda wariatw
chce nas zere na niadanie. Musimy znale inn sal, zwoa Zgromadzenie. Przez ten
przeklty zgiek czuj si tak, jakby mi kto gwodzie w czaszk wbija.
Thomas z roztargnieniem skin gow; zgadza si z planem, ale liczy, e Newt i
Minho zajm si jego realizacj. Chcia jak najszybciej nawiza kontakt z Teres - mia
nadziej, e jej ostrzeenie byo jedynie czci snu, halucynacj zrodzon z gbokiego
wyczerpania. I ta wizja jego matki...
Jego dwaj przyjaciele odeszli, nawoujc i machajc rkami, eby skrzykn
Streferw. Thomas z dreniem popatrzy jeszcze raz na pokancerowanego szaleca za oknem,
ale natychmiast odwrci wzrok, aujc, e znw ma w gowie obraz krwi i pokaleczonego
ciaa, szalonych oczu, a w uszach histeryczne krzyki.
Zabijcie mnie! Zabijcie mnie! Zabijcie mnie!
Potykajc si, Thomas doszed jako do najdalszej ciany, opar si o ni ciko.
- Tereso - zawoa ponownie samym umysem. - Tereso, syszysz mnie?
Czeka, zamknwszy oczy, eby uatwi sobie koncentracj. Wycigajc niewidzialne
rce, starajc si uchwyci jaki lad dziewczyny. Nic. Nawet przelotnego cienia czy
municia jej obecnoci, a co dopiero mwi o odpowiedzi.
- Tereso - odezwa si ostrzej, ponaglajco, zaciskajc zby z wysiku. - Gdzie jeste?
Co si stao?
Nic. Odnis wraenie, e jego serce zwalnia, a prawie przestao bi, i poczu si tak,
jakby pokn wielki kb waty. Przydarzyo jej si co zego.
Otworzy oczy i ujrza, e Streferzy zebrali si wok pomalowanych na zielono drzwi
prowadzcych do wietlicy, w ktrej poprzedniego wieczoru jedli pizz. Minho bezskutecznie
porusza okrg mosin klamk. Zamknite na klucz.
Jedyne pozostae drzwi prowadziy do prysznicw i szatni, skd nie byo ju adnego
dalszego wyjcia. To by byo na tyle - plus okna. Wszystkie zabezpieczone metalowymi
kratami. I cae szczcie. Za kadym z okien wniebogosy wydzierali si szalecy.
Chocia niepokj ksa go niczym rcy kwas w yach, Thomas chwilowo
zrezygnowa z prb nawizania kontaktu z Teres i doczy do pozostaych Streferw. Newt
wanie podj prb otwarcia drzwi. Z takim samym efektem, a raczej bez adnego.
- Zamknite na klucz - wymamrota, dajc wreszcie za wygran. Rce opady mu
bezwadnie.
- Doprawdy, geniuszu? - odpar Minho. Splt silne ramiona na piersi i napry
minie, a pod skr wystpiy grube yy. Thomas przez uamek sekundy mia wraenie, e
widzi, jak pulsuje w nich krew. - Nic dziwnego, e nadali ci imi od Izaaka Newtona - masz
taki zadziwiajcy talent do mylenia.
Newt nie by w nastroju do artw. Czy te moe dawno temu nauczy si ignorowa
cite odzywki Minho.
- Rozwalmy t cholern klamk. - Rozejrza si, jakby oczekujc, e kto mu poda
dwurczny mot.
- eby tak ci pikoleni Poparzecy si zamknli! - wrzasn Minho, odwracajc si,
eby spiorunowa wzrokiem najbliszego, kobiet wygldajc jeszcze ohydniej ni pierwszy
mczyzna, ktrego zobaczy Thomas. Jej twarz przecinaa krwawica rana, koczca si a z
boku gowy.
- Poparzecy? - powtrzy Patelniak. Zaronity kucharz do tej pory milcza, tak e
niemal mona byoby go przeoczy. Thomas pomyla, e Patelniak wydaje si jeszcze
bardziej wystraszony ni wtedy, kiedy szykowali si do walki z Bldoercami, eby uciec z
Labiryntu. Moe teraz byo gorzej. Kiedy zeszej nocy kadli si do ek, zdawao si, e
nareszcie s bezpieczni. Tak, moe to faktycznie byo gorsze: e brutalnie im zabrano owo
zudzenie.
Minho wskaza palcem krzyczc, zakrwawion kobiet.
- Sami cigle tak o sobie mwi. Nie syszae?
- A nazywaj ich choby kotkami na wierzbie, mam to w nosie - warkn Newt. -
- Dziewczyna? Jaka dziewczyna? Jestem tu tylko ja, i tak byo, odkd mnie tutaj
umiecili wczoraj wieczorem.
Thomas odwrci si, eby wskaza palcem drzwi do wietlicy.
- Zaraz za tymi drzwiami wisi tabliczka, na ktrej jest napisane, e to jest jej pokj.
Teresa... Agnes. Nie ma ani sowa o sztamaku imieniem Aris.
Co w tonie jego gosu musiao uzmysowi chopcu, e to nie art. Nowy wycign
rce w pojednawczym gecie.
- Suchaj, chopie, nie mam zielonego pojcia, o czym mwisz. Umiecili mnie tutaj
zeszej nocy. Spaem na tamtym ku - wskaza to, gdzie przecierado i pled byy zmite
- zbudziem si jakie pi minut temu i poszedem si wysika. Nigdy w yciu nie
syszaem o adnej Teresie Agnes. Sorry.
Przelotna ulga, jak Thomas odczu na dwik spuszczanej wody, definitywnie prysa.
Skrzyowa spojrzenia z Newtem, nie wiedzc, o co zapyta w nastpnej kolejnoci.
Newt nieznacznie wzruszy ramionami, po czym odwrci si z powrotem do Arisa.
- Kto umieci ci tutaj zeszej nocy?
Aris unis rce, a nastpnie pozwoli, eby znw opady bezwadnie wzdu ciaa.
- Nawet nie wiem, chopie. Banda ludzi z broni, ktrzy nas uratowali, powiedzieli, e
teraz wszystko bdzie w porzdku.
- Uratowali was skd? - zapyta Thomas. Robio si coraz dziwniej. Naprawd,
naprawd dziwnie.
Aris wbi spojrzenie w podog, przygarbi si. Wygldao to tak, jakby ogarna go
fala strasznych wspomnie. Westchn, potem wreszcie podnis wzrok na Thomasa i
odpowiedzia.
- Z Labiryntu, chopie. Z Labiryntu.
Thomas zagodnia. Ten obcy chopak nie kama - to si po prostu dao pozna.
Wyraz przeraenia na twarzy Arisa by mu doskonale znany. Thomas sam przey co
podobnego i widzia t min na zbyt wielu innych twarzach. Dobrze wiedzia, jakiego rodzaju
okropne wspomnienia sprawiaj, e kto tak wyglda. Wiedzia te, e Aris nie ma pojcia, co
si stao z Teres.
- Moe powiniene usi - stwierdzi. - Myl, e mamy mnstwo rzeczy do
obgadania.
- Co masz na myli? - spyta Aris. - Kim wy jestecie? Skd si tu wzilicie?
Thomas zamia si krtko.
- Labirynt. Bldoercy. DRESZCZ. I co tam jeszcze. - Wydarzyo si tyle rzeczy, od
czego mia zacz? Nie wspominajc ju o tym, e strach o Teres przyprawia go o gonitw
myli, sprawia, e chopak mia ochot wybiec z sali i szuka jej, ju, teraz, natychmiast.
Zosta jednak na miejscu.
- Kamiesz - odrzek Aris, zniajc gos do szeptu, z twarz o ton bledsz.
- Nie, bynajmniej - odpar Newt. - Tommy ma racj. Musimy pogada. Zdaje si, e
trafilimy tu z podobnych miejsc.
- Kim jest ten go?
Thomas odwrci si i zobaczy, e Minho wrci, a za nim, po drugiej stronie drzwi,
stoi caa grupa Streferw. Ich twarze wykrzywiao obrzydzenie z powodu panujcego w
wietlicy smrodu, a oczy nadal wypeniao przeraenie wywoane tym, co tam zobaczyli.
- Minho, poznaj Arisa - powiedzia Thomas, dajc krok pod cian i wskazujc
drugiego chopca. - Aris, poznaj Minho.
Minho wymamrota kilka niezrozumiaych sw, jakby nie mg si zdecydowa, od
czego zacz.
- Suchajcie - odezwa si Newt. - Zdejmijmy te grne ka i rozstawmy je wzdu
cian. Wtedy wszyscy bdziemy mogli usi i zastanowi si, co tu si do purwy ndzy
dzieje.
Thomas potrzsn gow.
- Nie. Najpierw musimy znale Teres. Ona musi si znajdowa w jakim innym
pomieszczeniu.
- Tu nie ma ju adnego miejsca, w ktrym mogaby by - odpar Minho.
- Jak to?
- Przed chwil sprawdziem cay teren. Jest ta dua wietlica, ta sala, nasze
dormitorium oraz purewsko pancerne drzwi prowadzce na zewntrz - te, przez ktre tu
weszlimy, kiedy wczoraj wysiedlimy z autobusu. Zamknite na gucho i zabezpieczone
acuchem od wewntrz. To si nie trzyma kupy, ale nie widz tu adnych innych drzwi ani
wyj.
Thomas potrzsn gow, ogupiay. Mia wraenie, e milion pajkw zasnuo mu
mzg pajczynami.
- Ale... jak wyjanisz ostatni noc? Skd si wzio jedzenie? Czy nikt nie zauway tu
innych pomieszcze, kuchni, czegokolwiek? - Rozejrza si z nadziej, e usyszy odpowied,
ale nikt nie odezwa si ani sowem.
- Moe gdzie s ukryte drzwi - odezwa si w kocu Newt. - Suchajcie, nie moemy
robi dwch rzeczy naraz. Musimy...
- Nie! - krzykn Thomas. - Na to, eby pogada z tym caym Arisem, mamy cay
dzie. Jeli wierzy tabliczce przy drzwiach, Teresa powinna gdzie tutaj by - musimy j
znale!
Nie czekajc na odpowied, ruszy do drzwi prowadzcych do wietlicy, przepychajc
si midzy chopakami, a wydosta si na zewntrz. W twarz uderzy mu odr, jakby wylano
mu na gow wiadro ciekw. Spuchnite, zsiniae ciaa wisiay niczym tusze upolowanych
zwierzt, wywieszone przez myliwych, eby obeschy. Ich pozbawione ycia oczy wydaway
si gapi na niego.
Znajomy mdlcy strumyczek obrzydzenia wypeni mu odek, wywoujc odruch
wymiotny. Thomas na sekund zamkn oczy, si woli uspokajajc trzewia. Kiedy mdoci
wreszcie miny, zacz szuka jakiego ladu Teresy, ze wszystkich si koncentrujc si na
tym, eby nie patrze na trupy.
Lecz nagle uderzya go okropna myl. A jeli ona...
Przebieg przez ca dugo pomieszczenia, zagldajc kolejno w twarze wisielcw.
adna nie bya twarz Teresy. Miejsce chwilowej paniki zaja ulga i Thomas skupi si na
samym pomieszczeniu.
ciany wietlicy byy tak zwyczajne, jak to tylko moliwe; gadki tynk, pomalowany
na biao, bez adnych dekoracji. I, z jakiego powodu, adnych okien. Szybko obszed cae
pomieszczenie naokoo, przesuwajc lew doni po cianie. Dotar do drzwi prowadzcych
do dormitorium chopcw, min je i skierowa si do duego wejcia, przez ktre dostali si
tutaj poprzedniego dnia. Wtedy la rzsisty deszcz, co teraz wydawao si niemoliwe,
zwaywszy na jaskrawe soce, ktre Thomas widzia wczeniej za plecami szaleca.
Wejcie - czy te wyjcie - zamykay wielkie, dwuskrzydowe stalowe drzwi o
lnicej, srebrzystej powierzchni. I, dokadnie tak, jak twierdzi Minho, masywny acuch - o
ogniwach gruboci jakich dwch i p centymetra - zosta przepchnity przez uchwyty na
obu skrzydach, cidrzwiach, Teresa powinna gdzie tutaj by - musimy j znale!
Nie czekajc na odpowied, ruszy do drzwi prowadzcych do wietlicy, przepychajc
si midzy chopakami, a wydosta si na zewntrz. W twarz uderzy mu odr, jakby wylano
mu na gow wiadro ciekw. Spuchnite, zsiniae ciaa wisiay niczym tusze upolowanych
zwierzt, wywieszone przez myliwych, eby obeschy. Ich pozbawione ycia oczy wydaway
si gapi na niego.
Znajomy mdlcy strumyczek obrzydzenia wypeni mu odek, wywoujc odruch
wymiotny. Thomas na sekund zamkn oczy, si woli uspokajajc trzewia. Kiedy mdoci
wreszcie miny, zacz szuka jakiego ladu Teresy, ze wszystkich si koncentrujc si na
Thomas jkn w mylach. Jednego by pewien: chopak nigdy nie zacznie gada, jeli
bdzie si ba Minho.
Newt westchn i popatrzy na Arisa.
- On ma troch racji. Po prostu powiedz nam, co miae na myli mwic, e jeste z
cholernego Labiryntu. To stamtd ucieklimy, a ciebie nie widzielimy nigdy w yciu.
Aris potar oczy, potem odwzajemni spojrzenie Newta.
- No dobra, to suchajcie. Zostaem umieszczony w takim olbrzymim labiryncie z
potnych kamiennych cian - ale wczeniej wymazano mi pami. Nic nie pamitaem z
wczeniejszego ycia. Wiedziaem tylko, jak si nazywam. Mieszkaem tam z grup
dziewczyn. Musiao ich by z pidziesit, a ja byem jedynym chopakiem. Kilka dni temu
udao nam si uciec - ludzie, ktrzy nam pomogli, przez kilka dni trzymali nas w duej sali
gimnastycznej, a potem zeszej nocy przenieli mnie tutaj - ale nikt niczego nie wyjani. Co
to za historia z tym, e wy te bylicie w jakim labiryncie?
Thomas z trudem usysza ostatnich kilka wypowiedzianych przez Arisa sw, bo
pozostali Streferzy gono wyraali swoje zaskoczenie. Mia kompletny mtlik w gowie. Aris
opowiedzia, przez co przeszed, tak prosto i szybko, jakby opisywa wypad na pla. Ale
wydawao si to wariactwem. Niewiarygodnie monumentalnym przedsiwziciem, jeli to
bya prawda. Na szczcie kto idealnie zwerbalizowa to, co Thomas prbowa sobie
poukada w mylach.
- Czekaj no - powiedzia Newt. - ye w wielkim labiryncie, na farmie, gdzie mury
zamykay si co noc? Tylko ty i kilka tuzinw dziewczyn? A byy tam stwory zwane
Bldoercami? Bye ostatni osob, jaka si tam pojawia? A potem wszystko zaczo
wariowa? Kiedy si zjawie, bye w piczce? I z kartk, na ktrej pisao, e jeste ostatni?
- Stop, stop, stop - odezwa si Aris, zanim jeszcze Newt skoczy. - Skd to wszystko
wiesz? Skd...
- Oesz w mord, to ten sam eksperyment - stwierdzi Minho, a wczeniejsza
wojowniczo zupenie znikna z jego gosu. - Albo to samo... cokolwiek. Ale u nich byy
same dziewczyny i jeden chopak, a u nas sami chopcy i jedna dziewczyna. DRESZCZ
musia zbudowa dwa labirynty, przeprowadzi dwa rne testy!
Thomas zdy ju wpa na to samo. Wreszcie udao mu si uspokoi na tyle, eby
mc si odezwa. Popatrzy na Arisa.
- Czy byo tak, e to ty zapocztkowae Koniec?
Aris kiwn gow, ewidentnie rwnie skonsternowany, co reszta obecnych.
- I czy umiae... - Thomas zacz to mwi, ale zawaha si. Mia wraenie, e za
kadym razem, kiedy podnosi ten temat, publicznie przyznaje si do bycia wariatem. - Czy
umiae rozmawia z jedn z tych dziewczyn w mylach? Wiesz, telepatycznie?
Oczy Arisa rozszerzyy si. Zagapi si na Thomasa tak, jakby rozumia mroczny
sekret, ktry byli w stanie poj tylko ci, ktrzy rwnie go ukrywali.
- Syszysz mnie?
Fraza ta pojawia si w umyle Thomasa tak wyranie, e w pierwszej chwili
pomyla, i Aris wymwi j na gos. Ale nie - jego wargi nawet nie drgny.
- Syszysz mniei - powtrzy chopak.
Thomas zawaha si, przekn.
- Tak.
- Zabili j - odpowiedzia Aris. - Zabili moj najlepsz przyjacik.
Thomasa do Arisa i z powrotem. - Czemu gapicie si na siebie jak zakochani?
- On te to potrafi - odpar Thomas, nie odrywajc wzroku od nowego chopaka,
widzc pozostaych jedynie ktem oka. Ostatnie wyznanie Arisa przerazio go; jeli grupa
zabia jego partnerk od telepatii...
- Co potrafi? - spyta Patelniak.
- A jak sdzisz? - odpar Minho. - Jest takim samym dziwadem jak Thomas. Umiej
ze sob rozmawia w mylach.
Teraz Newt wpatrywa si ponuro w Thomasa.
- Serio?
Thomas kiwn gow i prawie przemwi znowu w mylach do Arisa, ale w ostatniej
chwili jednak odezwa si na gos.
- Kto j zabi? Co si stao?
- Kto zabi kogo? - spyta Minho. - Purwa, tylko bez tych waszych czarwmarw,
kiedy my tu jestemy.
Thomas, ktrego oczy zdyy ju zwilgotnie, oderwa w kocu wzrok od Arisa i
spojrza w stron Minho.
- On mia kogo, z kim umia rozmawia w mylach, tak jak ja umiaem. To znaczy...
nadal umiem. Ale powiedzia, e zostaa zabita. Chc wiedzie, przez kogo.
Aris zwiesi gow; z miejsca, gdzie siedzia Thomas, jego oczy wyglday na
zamknite.
- Tak naprawd nie wiem, przez kogo. To zbyt ogupiajce. Nie umiaem odrni
tych zych od tych dobrych. Ale myl, e w jaki sposb sprawiono, e taka jedna
dziewczyna, Beth... zadgaa... moj przyjacik. Ona miaa na imi Rachel. Zgina,
rozejrzyjcie si. Zniknli. Wic bez wzgldu na to, co o tym sdzicie, jakim sposobem si ich
pozbyto.
Thomas nie mia ochoty si o to kci - czy nawet roztrzsa tej kwestii. Trupy
znikny, no i co z tego? Widzieli ju dziwniejsze rzeczy.
- Hej - odezwa si Winston. - Ci wariaci przestali si wydziera.
Thomas wyprostowa si, nasuchiwa chwil. Cisza.
- Sdziem, e po prostu z pokoju Arisa ich nie sycha. Ale masz racj, przestali.
Wkrtce wszyscy biegli do wikszego dormitorium, pooonego po przeciwnej stronie
wietlicy. Thomas ruszy w lad za pozostaymi, gnany ciekawoci, chcc jak najszybciej
wyjrze przez okno i zobaczy, jak wyglda wiat na zewntrz. Wczeniej, kiedy Poparzecy
wrzeszczeli i przyciskali twarze do krat, by zbyt przeraony, eby si uwaniej przyjrze.
- No nie! - rykn z przodu Minho, po czym bez dalszych wyjanie znikn w
dormitorium.
Zmierzajc w tamt stron, Thomas spostrzeg, e wszyscy chopcy wahaj si przez
sekund na progu, z wyrazem osupienia na twarzach, a potem wchodz miao na sal.
Poczeka, a wszyscy Streferzy oraz Aris wepchn si do rodka, nastpnie sam poszed w ich
lady.
Poczu taki sam szok, jakiego, sdzc po minach, doznali pozostali chopcy.
Pomieszczenie wygldao z grubsza tak, jak wtedy, kiedy wczeniej ze wychodzili. Jednake
bya jedna olbrzymia rnica: w kadym z okien, bez wyjtku, tu za elazn krat
wzniesiona zostaa ciana z cegie, blokujca kady centymetr wolnej przestrzeni. Jedyne
rdo wiata na sali stanowiy teraz panele na suficie.
- Nawet jeli szybko si uwinli z tymi ciaami - odezwa si Newt - to jest raczej
pewne, e nie mieli czasu zamurowa pikolonych okien. Co tu si, purwa, dzieje?
Thomas patrzy, jak Minho podchodzi do jednego z okien i wysuwa rk przez kraty,
eby pomaca czerwone cegy.
- Twarde - powiedzia, po czym klepn w mur.
- W dodatku nie wyglda na wieo wymurowane - mrukn Thomas, podchodzc,
eby samemu sprawdzi. Cegy byy twarde i chodne. - Zaprawa jest sucha. Jakim
sposobem oszukali nas, to wszystko.
- Oszukali nas? - spyta Patelniak. - Jak?
Thomas wzruszy ramionami. Znw ogarniao go odrtwienie. Nadal desperacko
pragn porozmawia z Teres.
- Nie wiem. Pamitacie Urwisko? Skoczylimy w przepa i wpadlimy w
- Zamknij si!- To bya ona, nie mia co do tego wtpliwoci, ale jej mentalny gos
dra ze strachu i zoci. - Po prostu si zamknij! Nie wiem, kim jeste! Zostaw mnie w
spokoju!
- Ale - zacz Thomas, kompletnie nie wiedzc, co powiedzie. - Tereso, co si stao?
Zanim odpowiedziaa, zawahaa si, jakby zbierajc myli, a kiedy wreszcie
przemwia, Thomas wyczu jej niemal zatrwaajcy spokj.
- Zostaw mnie w spokoju albo ci odnajd i podern ci gardo. Przysigam.
A potem przepada. Mimo ostrzeenia sprbowa raz jeszcze do niej zawoa, ale
powrcia ta sama pustka, jak czu od rana; jej obecno znikna.
Thomas opad na wznak na ko; w jego ciele pono co okropnego. Pospiesznie
ukry twarz w poduszce i rozpaka si po raz pierwszy, odkd zabito Chucka. Wci
powraca mylami do napisu na tabliczce przy drzwiach Teresy. Zdrajczyni. Za kadym
razem odpycha od siebie to sowo.
Zadziwiajce, ale nikt go nie zaczepia ani nie pyta, co si stao. Jego stumione
szlochanie w kocu przycicho i ju tylko od czasu do czasu chwyta goniej oddech. W
kocu zasn. I znowu zacz ni.
Tym razem jest troszk starszy, ma przypuszczalnie okoo siedmiu czy omiu lat.
Wciekle jaskrawe wiato unosi si nad jego gow, jakby za spraw czarw.
Ludzie w dziwnych zielonych kombinezonach i miesznych okularach przypatruj mu
si uparcie, ich gowy raz po raz przesaniaj padajcy z gry blask. Thomas widzi ich oczy,
ale nic poza tym. Ich usta oraz nosy zasonite s maskami.
Thomas jakim sposobem jest jednoczenie sob w tamtym wieku oraz, tak jak
wczeniej, kim patrzcym z boku. Ale czuje strach chopca.
Ludzie rozmawiaj, ich gosy s stumione i matowe. Niektre nale do mczyzn,
inne do kobiet, ale nie potrafi rozrni, ktre s czyje i kto jest kim.
Nie rozumie zbyt wiele z caej rozmowy.
Tylko migawki. Fragmenty konwersacji. Wszystkie go przeraaj.
- Bdziemy musieli podry gbiej, i w jego przypadku, i w przypadku dziewczyny.
- Czy ich mzgi sobie z tym poradz?
- To niewiarygodne, wiecie? Pooga w nim siedzi.
- Moe umrze.
- Gorzej. Moe te przey.
Thomas syszy jeszcze jedn, ostatni rzecz; nareszcie co, co nie przyprawia go o
dreszcz odrazy ani strachu.
rozkminilimy, co i jak. W cigu kilku dni rozkrcilimy farm, kady dosta swoj robot i
poszo.
Thomas z ulg stwierdzi, e bolesne wiercenie w czaszce osabo. Z zaciekawieniem
sucha o pocztkach Strefy - rozsypane fragmenty ukadanki sprowadzone przez Przemian
nie wystarczyy, eby dao si z nich poskada co choby przypominajcego spjne
wspomnienia.
- Czy wszystko, co przygotowali Stwrcy, byo ju wtedy na miejscu? Pola uprawne,
zwierzta, wszystko?
Newt kiwn gow, nadal gapic si w zamurowane okno.
- Tak, ale musielimy si naharowa jak woy, eby wszystko wreszcie zaczo
funkcjonowa jak naley. Mnstwo kombinowania metod prb i bdw, zanim udao si
nam cokolwiek osign.
- No wic... dlaczego ta sytuacja przypomina ci tamt? - zapyta raz jeszcze Thomas.
Newt w kocu popatrzy na niego.
- Wydaje mi si, e wtedy wszyscy mielimy poczucie, e musi istnie jaki powd,
dla ktrego nas tam wysano. Gdyby kto chcia nas zabi, to czemu po prostu tego nie zrobi?
Czemu miaby nas wysya na olbrzymi farm z domem, stodo i zwierztami? A poniewa
nie mielimy innego wyjcia, zaakceptowalimy ten stan rzeczy, zaczlimy pracowa i
eksplorowa.
- Ale tutaj ju zakoczylimy eksplorowanie - zauway Thomas. - Nie ma zwierzt,
nie ma jedzenia, nie ma Labiryntu.
- Tak, ale popatrz tylko. To ta sama koncepcja. Jest oczywiste, e znalelimy si tutaj
w jakim cholernym celu. W kocu rozkminimy, co to za cel.
- O ile wczeniej nie umrzemy z godu.
Newt wskaza azienk.
- Mamy mnstwo wody, wic zanim padniemy trupem, minie przynajmniej kilka dni.
Co si wczeniej wydarzy.
W gbi serca Thomas uwaa tak samo, a spiera si z koleg tylko po to, aby
utwierdzi si w tym przekonaniu.
- Ale co z tymi wszystkimi martwymi ludmi, ktrych widzielimy? Moe naprawd
nas uratowali, zostali zabici, a teraz mamy przerbane. Moe w zaoeniu mielimy co
zrobi, ale teraz wszystko si rypno i zostawiono nas tutaj, ebymy wyzdychali.
Newt wybuchn miechem.
- Ale z ciebie czarnowidz, krtasie. Nie, patrzc na te czarymary ze znikajcymi
chwyci owoc lecy na ku. Podnis go do ust i nadgryz. Eksplozja smaku i soku bya
cudownym doznaniem.
Z jkiem zaatakowa reszt jabka i poar je, zostawiajc tylko ogryzek, zanim
jeszcze Minho zdy skoczy swoje - mimo e to on zacz je pierwszy.
- Wylaksuj, chopie, nie szaruj - powiedzia Minho. - Jak bdziesz tak ar, to zaraz
wszystko z powrotem wyrzygasz. Tu masz drugie, tym razem sprbuj je wolniej.
Poda Thomasowi drugie jabko. Ten wzi je, nie dzikujc, i odgryz wielki ks. W
miar jak u, tym razem nakazujc sobie przekn, zanim wepchnie do ust kolejny kawaek,
uwiadomi sobie, e czuje, jak przez jego ciao zaczynaj pyn pierwsze strumyczki
energii.
- Jakie to dobre - wymamrota. - Ja pikol, jakie to dobre.
- Kiedy prbujesz gada jak Strefer, nadal brzmisz jak kretyn - odpar Minho, po czym
odgryz kolejny ks swojego jabka. Thomas zignorowa go.
- Skd one si wziy?
Minho przesta na moment u, potem zacz znowu.
- Znalelimy je w wietlicy. A oprcz nich... co jeszcze. Sztamacy, ktrzy si na to
wszystko natknli, zaklinaj si, e kiedy patrzyli kilka minut wczeniej, nic tam nie byo. A
niech im bdzie, mam to gdzie.
Thomas przewiesi nogi przez krawd ka i usiad.
- Co jeszcze znaleli?
Minho odgryz ks jabka, po czym skin gow w stron drzwi.
- Id i sam zobacz.
Thomas przewrci oczami i powoli wsta. Gnbica go sabo nie znikna; czu si
tak, jakby co wyssao z niego wikszo wntrznoci, pozostawiajc jedynie szkielet i
spajajce go cigna, dziki ktrym mg si utrzyma na nogach. Jednake zdoa stan
prosto, ju teraz, po kilku sekundach czujc, e jest w lepszym stanie ni wtedy, kiedy
ostatnio pokonywa dug i mozoln drog do azienki.
Kiedy doszed do wniosku, e jest w stanie i nie przewracajc si, podszed do drzwi
i wkroczy do wietlicy. Zaledwie trzy dni wczeniej pomieszczenie to byo pene trupw teraz toczyli si tam Streferzy, wybierajc rne rzeczy z wielkiej sterty jedzenia, ktra
najwyraniej zostaa wysypana bez adu i skadu. Owoce, warzywa, mae opakowania.
Thomas zaledwie zdy to zarejestrowa, kiedy jego uwag przyku jeszcze
dziwniejszy widok po drugiej stronie pomieszczenia. Chopak wycign rk, eby si
oprze o cian, ktr mia za plecami.
- Co, spotkae naszego nowego przyjaciela? - odpar Minho, a jego twarz przeci
zoliwy umieszek. - Niezy agent z tego gocia. Purwa, musz sobie sprawi taki gajerek.
Ciuszki pierwsza klasa.
- Czy ja ni? - spyta Thomas.
- Nie nisz. Teraz jedz, wygldasz okropnie. Prawie rwnie le, co ten tam
Szczurowaty ze swoj ksieczk.
Thomas by zaskoczony tym, jak szybko udao mu si przej do porzdku dziennego
nad dziwnoci typa w biaym garniturze, ktry pojawi si znikd, oraz niewidzialnej ciany.
Znowu to odrtwienie, jake znajome. Po pierwszym szoku ju nic nie wydawao si dziwne.
Wszystko mogo si sta normalne. Odpychajc to wszystko, powlk si w stron ywnoci i
zacz je. Jeszcze jedno jabko. Pomaracza. Woreczek mieszanych orzechw, potem
lepicy si do zbw baton ze sodkiego muesli i rodzynek. Jego ciao bagao o wod, ale na
razie nie mg si zmusi do tego, eby pj si napi.
- Powiniene spasowa, stary - odezwa si za nim Minho.
- Mnstwo sztamakw ju rzyga, bo za duo zjedli. Chyba starczy tego dobrego.
Thomas wsta, rozkoszujc si uczuciem penego odka. Wcale nie tsknic za t
drapien besti, ktra tak dugo mieszkaa w jego wntrzu. Wiedzia, e Minho ma racj
- musia spasowa. Skin przyjacielowi gow, po czym min go, eby pj si
napi, cay czas zastanawiajc si, co takiego moe ich czeka, gdy czowiek w biaym
garniturze bdzie ju gotw do wdroenia Fazy Drugiej Prb.
Cokolwiek to znaczyo.
P godziny pniej Thomas siedzia na pododze wraz z reszt Streferw. Po prawej
mia Minho, po lewej Newt. Wszyscy usadowili si twarzami do niewidzialnej ciany oraz
asicowatego czowieczka siedzcego przy biurku za ni. Stopy nadal mia oparte o blat, a
jego wzrok wdrowa po stronach ksiki. Thomas czu wzbierajc w ciele cudown fal
powracajcej energii i si.
Nowy dzieciak, Aris, posa mu wczeniej dziwne spojrzenie w azience, jakby mia
ochot si z nim skomunikowa telepatycznie, ale ba si to zrobi. Thomas zignorowa go,
szybko podszed do umywalki i apczywie wypi tyle wody, ile mg jeszcze zmieci w
penym odku. Kiedy skoczy i otar usta rkawem, Arisa ju nie byo. Teraz siedzia pod
cian, wpatrujc si w podog. Thomasowi zrobio si go al - bez wzgldu na to, w jak zej
sytuacji znaleli si Streferzy, Aris mia gorzej. Zwaszcza jeli by tak blisko zwizany z t
zamordowan dziewczyn, o ktrej wspomnia, jak Thomas z Teres.
Minho pierwszy przerwa milczenie.
- Myl, e wszystkim nam odwalio tak, jak tym... jak oni na siebie mwi?
Poparzecom. Tym Poparzecom na zewntrz. Siedzimy tu wszyscy, czekajc na wykad
Szczurowatego, jakby byo to zupenie normalne. Jakbymy byli w jakiej szkole. Powiem
wam jedno - gdyby mia do powiedzenia co dobrego, nie musiaby si chowa za pikolon
magiczn cian, co nie?
- Po prostu wylaksuj i suchaj - odrzek Newt. - Moe okae si, e to ju koniec
wszystkich kopotw.
- Taa, jasne - odpar Minho. - A Patelniak dochowa si dzieciaczkw, Winston
pozbdzie si tych masakrycznych krost na pysku, za obecny tu Thomas po raz pierwszy w
yciu si umiechnie.
Thomas odwrci si do Minho i posa mu przerysowany, teatralny umiech.
- Masz, zadowolony?
- Stary - odpar tamten - brzydki jeste jak fuj.
- Zawrzyjcie te cholerne japy - szepn Newt. - Zdaje si, e ju czas.
Thomas podnis wzrok i zobaczy, e obcy - Szczurowaty, jak nieyczliwie ochrzci
go Minho - zestawi stopy na podog i odoy ksik na biurko. Odsun krzeso do tyu,
eby mie lepszy widok na jedn z szuflad, po czym wycign j i zacz grzeba w
niewidocznej dla Thomasa zawartoci. W kocu wycign szary tekturowy folder, ciasno
wypchany papierami, z ktrych wiele miao pozaginane rogi i wystawao pod dziwnym
ktem.
- O prosz, jest - powiedzia Szczurowaty swoim nosowym gosem; nastpnie za
pooy folder na biurku, otworzy go i popatrzy na siedzcych przed nim chopcw. Dzikuj, e bylicie uprzejmi si tutaj zgromadzi, ebym mg wam przekaza to, co...
zgodnie z instrukcjami mam wam przekaza. Suchajcie uwanie, prosz.
- Po co ci ta ciana?! - wykrzykn Minho.
Newt wycign rk, omijajc Thomasa, i uderzy bezczelnego koleg pici w
rami.
- Zamknij si!
Szczurowaty kontynuowa, jakby niczego nie usysza.
- Wci jeszcze tu jestecie dziki, midzy innymi, niezwykej woli przetrwania
wbrew wszelkim przeciwnociom. Do Strefy zesano okoo szedziesiciu osb. No, cilej
mwic, do waszej Strefy. Plus drugie szedziesit w Grupie B, ale zapomnijmy o nich pki
co.
Spojrzenie mczyzny na chwil pobiego ku Arisowi, potem wznowio powoln
byy potrzebne do tego, ebymy mogli gromadzi wzory strefy zagady. Wasza ucieczka
bya czci Prb. Wasza bitwa z Bldoercami. Zamordowanie maego Chucka. Rzekome
wyratowanie i pniejsza podr autobusem. To wszystko byo czci Prb.
Na wzmiank o Chucku Thomas poczu wzbierajcy gniew. Zanim si zorientowa, co
go naszo, ju wstawa na nogi; Newt cign go z powrotem na podog.
Jakby pobudzio go to do dziaania, Szczurowaty szybko wsta z krzesa, odsuwajc je
pod cian. Opar rce o biurko i pochyli si w stron Streferw.
- Wszystko to byo czci Prb, rozumiecie? Dokadniej, ich Faz Pierwsz. I nadal
jestemy niebezpiecznie daleko od tego, czego potrzebujemy. W zwizku z tym zmuszeni
bylimy podnie stawk, i teraz nadszed czas na Faz Drug. Czas, eby zrobio si
naprawd ciko.
W pomieszczeniu zapada cisza. Thomas wiedzia, e absurdalna sugestia, jakoby do
tej pory mieli atwo, powinna go wytrci z rwnowagi. Taki pomys powinien go przerazi.
Nie wspominajc ju o gadaninie na temat manipulowania ich mzgami. Jednake zamiast
przeraenia czu przemon ciekawo - tak bardzo pragn usysze, co ten czowiek powie
im za chwil, e jego umys zaledwie zarejestrowa sowa, ktre pady do tej pory.
Szczurowaty czeka przez ca wieczno, potem powoli usiad i z powrotem
przysun krzeso tak, eby zaj miejsce za biurkiem.
- Moecie sdzi, lub te moe wam si wydawa, e testujemy tylko wasz zdolno
przeycia. Kto patrzcy z zewntrz, powierzchownie, mgby tak sklasyfikowa Labirynt.
Myliby si jednak. Zapewniam was - w Prbach nie chodzi tylko o przetrwanie oraz wol
ycia. S one tylko czci tego eksperymentu. Peen obraz to co, czego nie bdzie wam
dane zrozumie a do samego koca.
- Rozbyski soneczne spustoszyy olbrzymie poacie Ziemi. Zarazem ludzko
dziesitkowana jest przez chorob niepodobn do czegokolwiek, co czowiek wczeniej zna nazywamy j Poog. Po raz pierwszy w historii rzdy wszystkich krajw - tych, ktre
przetrway - dziaaj razem. Poczyy siy, eby utworzy DRESZCZ: grup majc stawi
czoa nowym problemom tego wiata. Jestecie znaczc czci tej walki. I bdziecie mieli
bardzo siln motywacj, eby z nami wsppracowa, bo, jak z przykroci musz wam
oznajmi, kady z was ju zarazi si wirusem.
Szybko unis rce, eby uciszy wzbierajce na sali pomruki.
- Spokojnie! Nie ma potrzeby si ba - zanim Pooga si rozwinie i pojawi si
objawy, musi upyn troch czasu. Jednake na zakoczenie Prb wasz nagrod bdzie
wyleczenie, i nigdy nie dowiadczycie... destrukcyjnych skutkw tej choroby. Musicie
ucichy. - Ten smrodas wam nie odpowie, wic przestacie marnowa czas!
Szczurowaty skin gow w stron Minho, jakby mu dzikujc. Moe chwalc jego
rozsdek.
- Sto szedziesit kilometrw. Na pnoc. Mam nadziej, e wam si uda.
Pamitajcie - wszyscy jestecie teraz chorzy na Poog. Zarazilimy was wirusem, eby
dostarczy motywacji, ktrej by moe mogoby wam brakowa. A dotarcie do celu oznacza,
e otrzymacie lek. - Odwrci si i podszed do ciany, jakby zamierza przez ni przej.
Nagle jednak zatrzyma si i ponownie zwrci ku nim.
- Ach, jeszcze jedna, ostatnia rzecz - powiedzia. - Nie mylcie czasem, e unikniecie
Prb Ognia, jeli postanowicie nie wkroczy w Paski Przeno jutro rano midzy szst a
szst pi. Ci, ktrzy tam nie wejd, zostan natychmiast zabici w bardzo... nieprzyjemny
sposb. Lepiej bdzie dla was, jeli stawicie czoa wiatu na zewntrz. ycz wam wszystkim
powodzenia.
Z tymi sowami odwrci si i raz jeszcze, nie wiedzie czemu, ruszy w stron ciany.
Zanim jednak Thomas mg zobaczy, co si stao, rozdzielajca ich niewidzialna
ciana zacza mtnie, a zbielaa, zupenie tracc przezroczysto. A potem znikna, raz
jeszcze odsaniajc przeciwlegy koniec wietlicy.
Tyle e teraz nie byo ju ladu biurka oraz krzesa. I ani ladu Szczurowatego.
- Ja pikol - szepn Minho obok Thomasa.
Sal raz jeszcze wypeniy pytania oraz gniewne okrzyki Streferw, ale Thomas
wyszed. Potrzebowa troch przestrzeni i wiedzia, e azienka jest teraz jedynym miejscem,
gdzie mgby si schowa. Zamiast skierowa si do dormitorium chopcw, poszed wic do
tej azienki, z ktrej korzystaa Teresa, a potem Aris. Opar si o umywalk, splatajc ramiona
na piersi, i zagapi si na podog. Na szczcie nikt nie wszed tam w lad za nim.
Nie wiedzia, od czego zacz roztrzsanie tych wszystkich informacji. Trupy
zwieszajce si z sufitu, cuchnce mierci i zgnilizn, ktre znikaj bez ladu w cigu kilku
minut. Nieznajomy - razem ze swoim biurkiem! - pojawia si znikd, wraz z niewidoczn
cian, ktra go chroni. A potem rwnie znika.
A to byy doprawdy najmniejsze z ich zmartwie. Stao si jasne, e ekspedycja
ratunkowa, ktra ocalia ich z Labiryntu, zostaa upozorowana. Ale kim byy pionki, ktrych
DRESZCZ uy, eby wycign Streferw z budynku Stwrcw, wsadzi ich do autobusu i
przywie tutaj? Czy ci ludzie wiedzieli, e zostan zabici? Czy w ogle zostali zabici?
Szczurowaty powiedzia, eby nie ufali swoim oczom ani mzgom. Jak w ogle mogli jeszcze
w cokolwiek wierzy?
Paski Przeno.
- Purwa, prawdziwy geniusz z ciebie.
W tym momencie wszed Newt.
- Ej, wy dwaj, czemu si tu chowacie?
Minho wycign rk i klepn Thomasa w rami.
- Nie chowamy si. Thomas po prostu jczy, e ycie jest straszne i e chce z
powrotem do mamusi.
- Tommy - odezwa si Newt, ktrego ten art nie rozbawi - ty przeye Przemian,
dostae z powrotem cz swoich wspomnie. Ile z tego jeszcze pamitasz?
Thomas wczeniej sporo rozmyla na ten temat. Dua cz wspomnie, ktre
powrciy pod wpywem udle Bldoercw, zdya ju si zamaza.
- Nie wiem. Nie za bardzo umiem sobie zobrazowa, jak naprawd wyglda wiat na
zewntrz albo jak wygldaa wsppraca z tymi ludmi, ktrym pomagaem zaprojektowa
Labirynt. Wikszo z tego albo si z powrotem zatara, albo przepada. Miaem par
dziwnych snw, ale nic, co mogoby pomc.
Wdali si nastpnie w dyskusj o niektrych rzeczach, jakie powiedzia dziwny
przybysz. O rozbyskach sonecznych, chorobie i o tym, co moe wyglda inaczej teraz,
kiedy ju wiedz, e s obiektem testw czy eksperymentw. Rozmawiali na rne tematy, na
ktre nie byo odpowiedzi - a ca rozmow przenika cie tego, o czym nikt nie wspomina
na gos, to znaczy strachu przed wirusem, ktrym pono zostali zaraeni. W kocu zapada
cisza.
- No c, musimy rozkmini to i owo - stwierdzi Newt. - A ja potrzebuj kogo, kto
mi pomoe zagwarantowa, e cae cholerne arcie nie zniknie, zanim jutro wyruszymy. Co
mi mwi, e bdziemy go potrzebowa.
Thomas nawet o tym nie pomyla.
- Masz racj. Czy ludzie tam na zewntrz jeszcze si opychaj?
Newt potrzsn gow.
- Nie, Patelniak przej kontrol nad zapasami. Dla tego sztamaka arcie jest prawie
religi - myl, e si ucieszy, e znowu ma czym zarzdza. Ale boj si, e ludzie mog
spanikowa i prbowa je mimo wszystko wyje.
- E tam, daj spokj - powiedzia Minho. - Ci z nas, ktrzy dotarli a tutaj, nie przeyli
bez powodu. Wszyscy idioci wyginli wczeniej. - Zerkn spod oka na Thomasa, jakby w
obawie, e Thomas moe pomyle, i do idiotw zaliczony zosta rwnie Chuck. A moe
nawet Teresa.
- Moe i tak - odpar Newt. - Mam nadziej. W kadym razie pomylaem sobie, e
powinnimy si zorganizowa, zebra z powrotem do kupy. Znw zachowywa si tak, jak w
cholernej Strefie. Te ostatnie dni byy aosne, wszyscy tylko jczeli i narzekali, adnej
struktury, adnego planu. Do szau mnie to doprowadza.
- A czego si spodziewae? - spyta Minho. - Mielimy si ustawi w szeregu i robi
pompki? Jestemy zamknici w durnym wizieniu z trzech sal.
Newt machn rk w powietrzu, jakby sowa Minho byy komarami.
- Nie wiem. Tak tylko mwi, e jutro wszystko si zmieni i lepiej, ebymy byli
gotowi stawi temu czoa.
Mimo wszystkich sw, jakie pady, Thomas mia wraenie, e Newtowi nie udaje si
uj w nich sedna sprawy.
- Do czego zmierzasz?
Newt zrobi pauz. Popatrzy na Thomasa, potem na Minho.
- Musimy zadba o to, eby jutro mie solidnego przywdc. Nie ma adnej
wtpliwoci, kto tu dowodzi.
- To najbardziej fujowa bzdura, jak kiedykolwiek wyszczekae - odpar Minho. - Ty
jeste przywdc i dobrze o tym wiesz. Wszyscy o tym wiemy.
Newt kategorycznie potrzsn gow.
- Czy przez to cae godowanie zapomniae o cholernych tatuaach? Mylisz, e s
tylko dla ozdoby?
- Och, daj spokj - odwarkn Minho. - Naprawd sdzisz, e to co znaczy? Po prostu
prbuj nam namiesza w gowach!
Zamiast odpowiedzie, Newt podszed bliej do Minho i odcign jego koszul,
odsaniajc tatua. Thomas nie musia patrze - pamita. Napis okrela Minho mianem
Przywdcy.
Minho strzsn z siebie rk Newta i zacz swoim zwyczajem rzuca sarkastyczne
odzywki, ale Thomas ju przesta go sucha; jego serce przyspieszyo, tukc si niemal
bolenie. Jedyne, o czym by w stanie myle, to sowa wytatuowane na jego wasnej szyi.
Ze ma zosta zabity.
Thomas czu, e robi si pno i wiedzia, e powinni si tej nocy wyspa, aby
przygotowa si na to, co nastpi rano. Tak wic on oraz reszta Streferw spdzili reszt
wieczoru, przygotowujc prymitywne pakunki z przecierade, eby nie w nich jedzenie
oraz zapasowe ubrania, ktre pojawiy si w komodach. Cz jedzenia zjawia si w
plastikowych workach; po oprnieniu napeniono je teraz wod i zawizano paskami
materiau oderwanymi od zason. Nikt nie spodziewa si, e te marne namiastki bukakw
przetrwaj dugo bez przeciekania, ale by to najlepszy pomys, na jaki ktokolwiek zdoa
wpa.
Newtowi w kocu udao si przekona Minho, aby ten obj dowodzenie. Thomas
wiedzia rwnie dobrze jak wszyscy inni, e potrzebuj kogo, kto pokieruje grup, wic
poczu ulg, kiedy Minho niechtnie si zgodzi.
Okoo dziewitej wieczorem Thomas znalaz si pod kodr. Znowu gapi si na grne
ko. Na sali byo dziwnie cicho, mimo e chopak wiedzia, i nikt jeszcze nie zasn. Z
pewnoci wszyscy odczuwali ten sam ciskajcy za gardo strach, co on. Przeyli Labirynt i
jego okropnoci. Widzieli z bliska, do czego zdolny jest DRESZCZ. Jeli Szczurowaty mwi
prawd i wszystko, co si dotd wydarzyo, byo czci jakiego wielkiego planu, to ci ludzie
zmusili Gallyego, eby zabi Chucka, postrzelili z bliska kobiet, wynajli ludzi do misji
ratunkowej tylko po to, eby po jej przeprowadzeniu ich zabi... lista cigna si i cigna.
A co najgorsze, zarazili ich wszystkich straszliw chorob, oferujc wyleczenie jako
wabik majcy ich zmotywowa do dalszej wsppracy. Kto w ogle wiedzia, co tu jest
prawd, a co kamstwem? Za wszystko, co si dotd wydarzyo, wydawao si sugerowa, e
z jakich wzgldw traktuj Thomasa inaczej ni pozostaych. Zasmucia go ta myl - Chuck
by tym, ktry straci ycie. Teresa znikna. Ale odebranie mu tych dwojga...
Jego ycie wydawao si czarn dziur. Nie mia pojcia, jak ma przywoa do silnej
woli, eby rano ruszy w drog. Stawi czoa temu, co DRESZCZ postanowi im zafundowa.
Ale zrobi to - i bynajmniej nie tylko po to, eby uzyska wyleczenie. Nic go nie powstrzyma,
zwaszcza teraz. Nie po tym, co zrobiono jemu i jego przyjacioom. Jeli jedyn drog zemsty
byo przejcie wszystkich testw i prb, przeycie, to niech tak bdzie.
Niech tak bdzie.
Myli o zemcie wrcz doday mu otuchy w jaki chory, pokrcony sposb, i w kocu
zapad w sen.
Wszyscy Streferzy poustawiali budziki w swoich cyfrowych zegarkach na pit rano.
Thomas zbudzi si duo wczeniej i nie mg ju zasn ponownie. Kiedy sal w kocu
zaczo wypenia pikanie, opuci nogi na podog i przetar oczy. Kto zapali wiato i
ty blask zala jego pole widzenia. Mruc oczy, chopak wsta i skierowa si w stron
prysznicw. Kto wie, kiedy znowu bdzie mg si umy.
Dziesi minut przed czasem wyznaczonym przez Szczurowatego wszyscy Streferzy
siedzieli w niecierpliwym wyczekiwaniu. Wikszo trzymaa w rkach plastikowe worki z
wod, a przy boku mieli pakunki z przecierade. Tak jak pozostali, Thomas zdecydowa si
nie zapas wody w rku, eby mie pewno, e jej nie rozleje albo nie przedziurawi worka.
Noc w wietlicy znowu pojawia si niewidzialna, niemoliwa do przekroczenia bariera, a
teraz Streferzy usadowili si tu przy niej od strony dormitorium chopcw, patrzc w stron
miejsca, gdzie wedug sw nieznajomego w biaym garniturze mia si pojawi Paski
Przeno.
Aris, siedzcy tu obok Thomasa, odezwa si po raz pierwszy od... no c, Thomas
nie mg sobie przypomnie, kiedy ostatnio sysza gos tego chopca.
- Czy sdzie, e zwariowae? - zapyta nowy. - Kiedy po raz pierwszy usyszae j
we wasnej gowie?
Thomas spojrza na niego, zawaha si. Z jakiego powodu dotd nie mia ochoty
rozmawia z tym gociem. Jednak teraz to uczucie nagle mino. To nie Aris sprawi, e
Teresa znikna.
- No. Potem, kiedy to si powtarzao, przyzwyczaiem si - tylko zaczem si
martwi, e inni ludzie zaczn mnie bra za czubka. Wic dugo nie mwilimy o tym
nikomu.
- Dla mnie to byo dziwne - odpar Aris, wpatrujc si w podog. Wydawa si
gboko zamylony. - Kilka dni spdziem w piczce, a kiedy si zbudziem, rozmawianie z
Rachel wydawao si najbardziej naturaln rzecz na wiecie. Gdyby tego nie zaakceptowaa i
nie odpowiedziaa... no c, myl, e bym zwariowa. Inne dziewczyny w grupie
nienawidziy mnie - niektre chciay, eby mnie zabi. Rachel bya jedyn, ktra...
Zamilk w p zdania, a zanim zdy podj przerwan wypowied, Minho wsta,
eby przemwi do wszystkich. Thomas przyj to z ulg, bo suchanie o dziwacznej
alternatywnej wersji tego, przez co sam przeszed, sprawiao, e od razu zaczyna myle o
Teresie, a to za bardzo bolao. Nie chcia ju o niej myle. Na razie musia si skupi na tym,
eby przey.
- Mamy jeszcze trzy minuty - oznajmi Minho i tym razem mia najzupeniej powan
min. - Czy wszyscy nadal s pewni, e chc i?
Thomas kiwn gow. Zauway, e inni robi to samo.
- Nikt nie zmieni zdania przez noc? - zapyta Minho. - Odezwijcie si teraz albo
wcale. Kiedy ju wyruszymy w drog, to jeli jaki sztamak uzna, e jest beks i sprbuje
zawrci, zadbam o to, eby wraca ze zamanym nosem i zmiadonymi jajami do kompletu.
Thomas popatrzy na Newta, ktry schowa gow w doniach i gono jkn.
- Newt, masz jaki problem? - spyta Minho zaskakujco surowym tonem.
Zaszokowany Thomas czeka na reakcj Newta.
- Ogay - stwierdzi Minho. - Wszyscy tu jestemy, gdziekolwiek to jest. Nic nie wida.
Thomas sta nieruchomo, wyczuwajc pozostaych chopcw, syszc ich oddechy, ale
bojc si poruszy.
- Szkoda, e nie mamy latarki.
- Dziki za stwierdzenie rzeczy oczywistej, panie Thomasie - odrzek Minho. - Dobra,
suchajcie. Jestemy w jakim korytarzu - wyczuwam ciany po obu stronach, i o ile jestem w
stanie stwierdzi, wikszo z was stoi na prawo ode mnie. Thomas, tam, gdzie ty stoisz, jest
to miejsce, gdzie wyszlimy. Lepiej, ebymy nie ryzykowali, e przypadkowo wleziemy z
powrotem w ten cay Paski Przeno czy jak go zwa, wic wszyscy skierujcie si w stron
mojego gosu i chodcie tutaj. Nie mamy innego wyboru, jak tylko pj w tym kierunku i
zobaczy, co znajdziemy.
Wypowiadajc kilka ostatnich sw, zacz si oddala od Thomasa. Ciche szuranie
stp oraz szelest pakunkw ocierajcych si o ubrania wiadczyy, e pozostali podyli za
nim. Kiedy Thomas wyczu, e jest ostatnim, ktry jeszcze nie zacz i, i e teraz na nikogo
ju nie wpadnie, ruszy powoli w lewo, wycigajc rk, a wymaca tward, chodn cian.
Poszed w lad za grup, przesuwajc doni wzdu muru, eby zachowa wyczucie
kierunku.
Nikt si nie odezwa, gdy tak szli naprzd. Thomasa okropnie dranio to, e jego oczy
w ogle nie przyzwyczajay si do ciemnoci - nie byo nawet najbardziej nikego ladu
wiata. Powietrze, cho chodne, pachniao star skr i kurzem. Kilka razy wpad na osob
idc przed nim; nie wiedzia nawet, kto to jest, bo chopiec nie odezwa si ani razu, kiedy
si zderzali.
Szli i szli. Tunel cign si naprzd, nie skrcajc ani w lewo, ani w prawo. Tylko
dotykajca ciany do Thomasa oraz podoe pod jego stopami kotwiczyy go jeszcze do
rzeczywistoci oraz daway mu poczucie, e posuwa si do przodu. Gdyby ich nie czu,
miaby wraenie, e unosi si w pustej przestrzeni, w ogle si nie przemieszczajc.
Jedynymi odgosami byy szuranie butw o tward betonow posadzk oraz syszalne
od czasu do czasu urywki szeptw midzy Streferami. Thomas czu kade uderzenie swojego
serca, kiedy tak maszerowali niekoczcym si tunelem mroku. Mimo woli przypomnia
sobie Pudo, ten pozbawiony wiata szecian wypeniony zatchym powietrzem, ktry
dostarczy go do Labiryntu; tamta podr bardzo przypominaa to, co dziao si obecnie.
Przynajmniej teraz mia jakie konkretne wspomnienia, mia przyjaci i wiedzia, kim s.
Przynajmniej teraz rozumia stawk - e potrzebowali wyleczenia i prawdopodobnie bd
musieli przetrwa rne okropiestwa, eby je uzyska.
wydawali si zmroeni strachem, kierujc si w stron rda tych nieludzkich dwikw. Nie
wiedzia, czemu sdzi, e jest w stanie pomc skuteczniej ni inni, ale nie waha si, nie
zwracajc nawet uwagi na to, gdzie stawia nogi, biegnc na olep w ciemnociach. Po dugim
szalestwie wdrowania na olep byo tak, jakby jego ciao zatsknio za dziaaniem.
Dotar do celu. Sysza, e tamten ley teraz tu przed nim, tukc rkami i nogami o
posadzk w daremnej szamotaninie z nie wiedzie czym. Thomas ostronie odstawi swj
worek z wod oraz pakunek daleko z boku, po czym niepewnie wycign przed siebie rce,
chcc chwyci powalonego za ktr z koczyn. Wyczu, e pozostali Streferzy tocz si za
nim - gony, chaotyczny tum, rzucajcy okrzyki i pytania. Zmusi si, by je zignorowa.
- Hej! - krzykn d wijcego si chopca. - Co ci jest? - Jego palce otary si o dinsy
tamtego, potem o jego koszul, ale ciao powalonego miotao si w konwulsjach, niemoliwe
do pochwycenia, a jego wrzaski dalej rozryway powietrze.
W kocu Thomas postawi wszystko na jedn kart. Zanurkowa do przodu, padajc
caym ciarem na miotajcego si dzieciaka. Wstrzs ldowania pozbawi go tchu. Chopak
namaca wijcy si tors; okie dgn go w ebra, potem rka walna go w twarz, a kolano
prawie trafio go prosto w krocze.
- Przesta! - krzykn Thomas. - Co z tob?
Krzyki przeszy w charkot i ucichy, prawie jakby dzieciak zosta wcignity pod
wod. Ale konwulsje bynajmniej nie ustay.
Thomas opar okie i przedrami na piersi Strefera, eby si podeprze, potem sign
w gr, eby pochwyci jego wosy albo twarz. Kiedy jednak jego donie przelizny si po
tym, co byo wyej, kompletnie zgupia.
Nie byo gowy. adnych wosw ani twarzy. Nawet szyi. adnej z tych rzeczy, ktre
powinny tam by.
W zamian Thomas wymaca du i idealnie gadk kul zimnego metalu.
Nastpne sekundy przyniosy totalny szok. Gdy tylko do Thomasa dotkna dziwnej
metalowej kuli, zaatakowany chopiec przesta si porusza. Jego rce i nogi znieruchomiay,
a sztywne minie drgajcego torsu w okamgnieniu si rozluniy. Thomas wyczu na twardej
kuli gst wilgo, sczc si z miejsca, gdzie powinna znajdowa si szyja chopaka.
Wiedzia, e to krew, w nozdrza uderzy mu jej zapach, podobny do zapachu miedzi.
Potem kula wylizna si spod palcw Thomasa i potoczya w ciemno z guchym,
zgrzytliwym odgosem, a uderzya o najblisz cian i zatrzymaa si. Chopiec lecy pod
nim nie poruszy si ani nie wyda adnego dwiku. Pozostali Streferzy dalej wykrzykiwali
w mroku pytania, ale Thomas zignorowa ich.
Gdy wyobrazi sobie, jak musi wyglda powalony, ogarna go zgroza. Nic tutaj nie
trzymao si kupy, lecz byo oczywiste, e dzieciak nie yje, jego gowa jakim cudem zostaa
odcita. Albo... zmieniona w metal? Co u diaba si stao? Thomasowi zakrcio si w gowie
i upyna chwila, nim zda sobie spraw, e ciepa ciecz spywa po doni, ktr przycisn do
podoa, kiedy kula wylizna mu si i odtoczya. Straci panowanie nad sob.
Pospiesznie odsuwajc si na czworakach od ciaa, wycierajc rk o spodnie, zacz
krzycze, ale nie by w stanie sformuowa sw. Kilku Streferw zapao go od tyu i
pomogo stan na nogi. Odepchn ich, zatoczy si na cian. Kto zapa go za koszul na
ramieniu, przycign bliej.
- Thomas! - Gos Minho. - Thomas! Co si stao?
Thomas sprbowa si uspokoi i opanowa. Jego odek wywija kozioki, a oddech
z trudem wyrywa si z piersi.
- Ja... nie wiem. Kto to by? Kto to lea i krzycza?
Winston odpowiedzia trzscym si gosem:
- Wydaje mi si, e Frankie. By tu koo mnie, akurat zaartowa, a potem jakby co
go zapao i odcigno. Tak, to by on. Z ca pewnoci on.
- Co si stao?! - powtrzy Minho.
Thomas uwiadomi sobie, e nadal wyciera donie o spodnie.
- Suchajcie - powiedzia, po czym wzi gboki oddech. Tumaczenie tego
wszystkiego w ciemnoci doprowadzao go do szau. - Usyszaem, jak wrzeszczy i
podbiegem tutaj, eby pomc. Skoczyem na niego, sprbowaem unieruchomi jego rce,
sprawdzi, co si stao. Potem signem do jego gowy, eby zapa go za policzki - nawet
nie wiem, czemu - i wymacaem tylko...
Nie by w stanie tego powiedzie na gos. Nic nie mogo zabrzmie bardziej
absurdalnie ni prawda.
- Co?! - krzykn Minho.
Thomas jkn, a potem powiedzia to.
- Jego gowa nie bya gow. Bya jak... wielka... metalowa kula. Nie wiem, chopie, to
wanie wyczuem. Jakby jego pikolona gowa zostaa poknita przez... przez wielk
metalow kul!
- Co ty wygadujesz? - spyta Minho.
Thomas nie wiedzia, jak ma go przekona. Czy kogokolwiek innego.
- Nie syszelicie, jak si odtoczya zaraz po tym, jak przesta wrzeszcze? Wiem, e...
- Jest! O, tutaj! - krzykn kto. Newt. Thomas znw usysza zgrzyt czego cikiego,
potem Newt stkn z wysiku. - Usyszaem, e tu si potoczya. Jest caa mokra i liska sdzc z dotyku, to krew.
- Co, do fuja... - na wp szepn Minho. - Jak dua jest?
Inni Streferzy doczyli do chru pyta.
- Wylaksujcie wszyscy! - wrzasn Newt. Kiedy przycichli, powiedzia krtko: - Nie
wiem. - Thomas usysza, jak kolega ostronie obmacuje kul, eby si zorientowa w jej
rozmiarach. - Na pewno wiksza od cholernej gowy. Jest idealnie okrga - idealnie kulista.
Thomas by ogupiay i peen odrazy, ale jego myli zaprztao przede wszystkim to,
eby si wydosta z tego miejsca. Wydosta z ciemnoci.
- Musimy wia - powiedzia. - Musimy si ruszy. Teraz.
- Moe jednak powinnimy zawrci. - Thomas nie rozpozna gosu tego, kto to
powiedzia. - Czymkolwiek jest to kuliste co, odcio Frankiemu gow, tak, jak nas
ostrzega ten stary sztamak.
- Nie ma mowy - odrzek gniewnie Minho. - Nigdy w yciu. Thomas ma racj. Tu nie
ma co duej chrzani babci w bambus. Rozsucie si tak, eby mie z ptora metra odstpu
od siebie nawzajem, a potem ruszamy biegiem. Zgarbcie si, a jeli co si pojawi w pobliu
waszej gowy, tuczcie w to drastwo piciami, ile si.
Nikt nie prbowa si kci. Thomas szybko odnalaz swj zapas jedzenia oraz wody;
zaraz potem grup ogarno jakie milczce porozumienie i ruszyli biegiem, zachowujc
wystarczajco due odstpy od kolegw, eby nie wpada na siebie nawzajem. Thomas nie
by ju na samym kocu, nie chcc marnowa czasu na powrt do poprzedniego szyku. Bieg,
bieg w tak ostrym tempie, e nie pamita, by jako
Zwiadowca w Labiryncie kiedykolwiek biega szybciej.
Czu zapach potu. Wciga w nozdrza kurz i ciepe powietrze. Jego ubrudzone krwi
rce stay si lepkie, pokryte kleist warstw. Ciemno, nadal nieprzebita.
Bieg, nie zatrzymujc si.
Kula mierci dosiga jeszcze jedn osob. Tym razem stao si to jeszcze bliej
Thomasa - ofiar pad dzieciak, z ktrym nigdy nie zamieni nawet sowa. Thomas usysza
wyrany odgos metalu przesuwajcego si wzdu metalu, kilka twardych szczkni. Potem
wrzaski zaguszyy wszystko inne.
Nikt si nie zatrzyma. Moe to straszne. Prawdopodobnie. Ale nikt si nie zatrzyma.
Kiedy wrzaski w kocu przeszy w charkot, a ten gwatownie ucich, Thomas usysza
gony brzk, gdy metalowa kula rbna o twarde podoe. Usysza, jak si potoczya,
usysza, jak z kolejnym brzkniciem odbia si od ciany i potoczya jeszcze kawaek.
kulistego potwora.
W kocu staczajcy si bezwadnie Winston omotn plecami o kolejny stopie i leg
na nim; nadal nie byli nawet w pobliu dna. Jaskrawy blask padajcy z gry, od strony
otwartej klapy, owietla wszystko bardzo wyranie. Winston mia obie rce przy twarzy,
szarpa nimi srebrn mas - kula ciekego metalu ju oblaa ca grn cz jego gowy,
zakrywajc wszystko, co znajdowao si powyej uszu. Teraz jej krawdzie pezy w d
niczym gsty syrop, powoli zsuwajc si na uszy i zasaniajc brwi.
Thomas przeskoczy przez ciao chopaka i obrci si prdko, eby uklkn na
stopniu bezporednio pod nim, podczas gdy Winston szarpa i popycha srebrn mas, eby
nie pozwoli jej na zakrycie oczu. Zadziwiajce, ale wydawao si, e to dziaa. Jednak
chopak dar si ile si w pucach, miotajc si na wszystkie strony, jego stopy kopay w
cian.
- cignijcie to ze mnie! - zawy; gos mia tak zduszony, e Thomas prawie da za
wygran i uciek. Jeli to co bolao tak potwornie...
Wygldao jak bardzo gsty srebrny el. Wytrway i uparty - zupenie jak ywa istota.
Ilekro Winstonowi udawao si odepchn jego fragment do gry, dalej od oczu, el zsuwa
si w d obok jego palcw, z boku, i prbowa dalej. W czasie tej walki Thomasowi kilka
razy migna skra na twarzy ofiary. Nie wygldaa adnie. Czerwona i pokrywajca si
pcherzami.
Winston zakrzycza niezrozumiale - jego umczone wrzaski rwnie dobrze mogyby
by w obcym jzyku. Thomas wiedzia, e musi co zrobi. Nie byo czasu.
Zerwa pakunek z ramienia i wyrzuci z niego zawarto; owoce oraz paczuszki
rozsypay si i potoczyy po schodach. Wzi przecierado i owin nim rce dla ochrony, a
potem ruszy do ataku. Kiedy Winston znowu zamachn si na pynne srebro tu nad swoimi
oczami, Thomas zapa jego boczne krawdzie, ktre wanie nasuny si na uszy chopaka.
Przez tkanin poczu gorco, wystraszy si, e przecierado si zapali. Zapar si mocno
nogami, zacisn palce na wistwie tak mocno, jak tylko mg, i szarpn.
Z budzcym dreszcz przecigym cmokniciem boki atakujcego metalu uniosy si o
kilkanacie centymetrw, po czym wylizny mu si z rk i z powrotem przywary do uszu
Winstona. Cho wczeniej wydawao si to niemoliwe, chopak wrzasn jeszcze goniej.
Paru innych Streferw prbowao podej, eby pomc, ale Thomas zawoa, eby si cofnli,
bo uzna, e bd tylko zawadza.
- Musimy to zrobi razem! - krzykn do Winstona, zdecydowany tym razem chwyci
mocniej. - Posuchaj mnie, Winston! Musimy to zrobi razem! Sprbuj to mocno zapa,
nie. Zwijamy si std. Nie obchodzi mnie, jak jasne i brutalne jest wiato tam na grze nikt nie bdzie dzisiaj przerabia mojej gowy na kul do krgli.
Odwrci si na picie, nie sprawdzajc, czy jego polecenia zostan wykonane.
Posunicie to z jakiego wzgldu kazao Thomasowi pomyle, e z przyjaciela jednak bdzie
dobry przywdca.
- Thomas i Newt, chodcie - zawoa przez rami. - My trzej wychodzimy pierwsi.
Thomas wymieni spojrzenia z Newtem, ktry popatrzy na niego w odpowiedzi z
odrobin lku, ale przede wszystkim z ciekawoci. W oczach mia pragnienie podenia
dalej. Thomas czu to samo, ale te bardzo niechtnie musia si przyzna sam przed sob, e
wszystko wydawao si lepsze od sprztania nastpstw tego, co spotkao Winstona.
- Chodmy - powiedzia Newt, unoszc lekko gos, jakby dawa do zrozumienia, e
nie maj innego wyboru i musz robi, co im kazano. Jednak jego twarz zdradzaa prawd;
podobnie jak Thomas, on take chcia si znale jak najdalej od biednego Winstona.
Thomas kiwn gow i ostronie przeszed nad Winstonem, starajc si ju nie
patrze na zmasakrowan skr na jego gowie. Ten widok przyprawia go o mdoci.
Przesun si w bok, przepuszczajc Patelniaka, Jacka i Arisa, eby mogli wypeni rozkazy,
po czym ruszy w gr schodw, przeskakujc po dwa stopnie. W lad za Newtem i Minho,
a pod sam klap, gdzie - jak si zdawao - zaraz na zewntrz czekao samo soce.
Pozostali Streferzy usunli si im z drogi, ewidentnie wicej ni szczliwi, e mog
pozostawi ich trjce sprawdzenie, co znajduje si na zewntrz. Gdy zbliyli si do klapy,
Thomas najpierw zmruy oczy, potem osoni je doni. Coraz trudniej przychodzio mu
uwierzy, e mog wyj na zewntrz, w ten straszliwy blask, i przey.
Minho zatrzyma si na ostatnim stopniu, tu poza zasigiem padajcego z gry
wiata. Powoli wycign do, a znalaza si w kwadracie jasnoci. Mimo oliwkowej cery
chopca, Thomas mia wraenie, e skra Minho rozbysa jak biay ogie.
Po zaledwie kilku sekundach Minho cofn do i potrzsn ni, jakby waln si
motkiem w kciuk.
- Tam jest naprawd gorco. Naprawd gorco. - Odwrci si, eby popatrze na
Thomasa oraz Newta. - Jeli mamy to zrobi, lepiej, ebymy si czym owinli, inaczej po
piciu minutach bdziemy mie poparzenia soneczne drugiego stopnia.
- Oprnijmy nasze pakunki - powiedzia Newt, ju zsuwajc z ramienia swj. Owimy si tymi cholernymi przecieradami jak pelerynami i idmy na wstpny zwiad. Jeli
to zadziaa, bdziemy mogli upchn jedzenie i wod w poow przecierade, a drug poow
wykorzysta w charakterze oson.
na
- Jak sdzisz...
Ale zanim skoczy wypowied, Patelniak zacz krzycze. Wskazywa na co
palcem.
Uwiadomienie sobie, co tak podekscytowao kucharza, zajo Thomasowi tylko
sekund.
Z oddali, od strony miasta, biega ku nim dwjka ludzi; ich ciaa byy jak widmowe
ciemne ksztaty w rozedrganym upaem powietrzu. Spod ich stp wznosiy si oboczki pyu.
Thomas zagapi si na biegncych. Wyczu, e otaczajcy go Streferzy rwnie si
zatrzymali, jakby w odpowiedzi na komend, ktra nie pada gono. Cho zdawao si to
niemoliwe w panujcym upale, Thomas zadra. Nie wiedzia, czemu poczu na plecach
zimny strumyczek strachu - Streferzy byli niemal dziesiciokrotnie liczniejsi ni zbliajcy
si obcy - ale tego uczucia nie dao si pomyli z niczym innym.
- Wszyscy zebra si cianiej - poleci Minho. -1 przygotujcie si, eby walczy z
tymi sztamakami na pierwszy znak, e co jest nie halo.
Drganie powietrza zamazywao kontury zbliajcych si postaci, pki biegncy nie
znaleli si w odlegoci jakich dziewidziesiciu metrw. Gdy ich sylwetki ulegy
wyostrzeniu, wszystkie minie Thomasa si spiy. A za dobrze pamita to, co widzia
przez zakratowane okno zaledwie kilka porankw wczeniej. Poparzecy. Ale ci ludzie tutaj
przeraali go w inny sposb.
Zatrzymali si zaledwie kilkadziesit metrw od Streferw. Jeden z obcych by
mczyzn, drugi kobiet, cho Thomas rozpozna to tylko po nieznacznych zaokrgleniach
jej sylwetki. Poza tym oboje byli podobnej budowy - wysocy i wychudli. Gowy oraz twarze
mieli niemal cakowicie owinite obszarpan beow tkanin, w ktrej widniay jedynie
wskie, strzpice si rozcicia pozwalajce patrze i oddycha.
Ich koszule oraz spodnie stanowiy konglomerat zszytych razem brudnych
fragmentw odziey, miejscami pozwizywany wytartymi paskami dinsu. Tylko ich donie
pozostaway wystawione na bezporednie dziaanie soca. Byy czerwone, popkane i
pokryte strupami.
Oboje stali tam i dyszeli, apic oddech, niczym chore psy.
- Kim jestecie? - zawoa Minho.
Obcy nie odpowiedzieli, nie poruszyli si. Ich klatki piersiowe wznosiy si i opaday.
Thomas obserwowa ich spod zaimprowizowanego kaptura - nie mg sobie wyobrazi, jak
ktokolwiek by w stanie przebiec tak odlego i nie umrze na udar cieplny.
- Kim wy jestecie? - powtrzy Minho.
Gdzie przed nimi, moe a w miecie, ale prdzej gdzie bliej, ciemno rozdzieray
dziewczce krzyki.
Pozostali ewidentnie te to usyszeli, i wkrtce Streferzy zwolnili kroku. Gdy ju
wszyscy zapali oddech, niepokojcy dwik wydawa si duo wyraniejszy.
To byo prawie jak gos kota. Rannego, zawodzcego kota. Jeden z tych odgosw,
ktre sprawiaj, e po skrze pezaj ci mrwki, zatykasz domi uszy i modlisz si, eby to
ucicho. Byo w nim co nienaturalnego, co, co przejmowao Thomasa mrozem do szpiku
koci. Ciemno tylko potgowaa upiorny charakter tych dwikw. Gdziekolwiek
znajdowaa si krzyczca kobieta, nie byo to bardzo blisko, ale jej przenikliwe wrzaski niosy
si przez noc niczym ywe echa, tukce swymi nieludzkimi dwikami o ziemi, pki te nie
przestay istnie.
- Wiecie, co mi to przypomina? - spyta szeptem Minho; w jego gosie dao si sysze
strach.
Thomas wiedzia.
- Bena, Alby ego. Pewnie te mnie? Jak wrzeszczelimy po udleniu przez
Bldoercw?
- Bingo.
- Nie, nie, nie - jkn Patelniak. - Nie mwcie mi, e tutaj te bd azi te
paskudztwa. Tego nie przeyj!
Zaledwie kilkadziesit centymetrw na lewo od Thomasa i Arisa odezwa si Newt:
- Wtpi. Pamitacie, jak wilgotna i lepka bya ich skra? Szybko zmieniyby si w
wielkie kule kurzu, gdyby si tutaj sprboway toczy po ziemi.
- No c - powiedzia Thomas - jeli DRESZCZ moe tworzy Bldoercw, mog
te tworzy rne inne, jeszcze gorsze potwory. Przykro mi to mwi, ale ten
szczuropodobny go ostrzega, e teraz wreszcie zrobi si naprawd ciko.
- I oto Thomas znowu prbuje nas radonie podnie na duchu - oznajmi Patelniak;
stara si nada gosowi jowialny ton, ale wyszo to bardziej jak zoliwy przytyk.
- Mwi tylko, jak jest.
Patelniak nad si, obraony.
- Wiem. A jest beznadziejnie.
- Co teraz? - zapyta Thomas.
- Myl, e najlepiej bdzie, jak zrobimy przerw - powiedzia Minho. - Napenimy
brzuchy i napijemy si. Potem powinnimy maszerowa naprzd tak dugo, jak bdziemy w
stanie, dopki nie ma soca. Moe nad ranem przepimy si par godzin.
odpowiedzia.
- Ale jak wyjanisz to, o czym mwi Szczurowaty? e testuj nasze reakcje,
sporzdzaj co w rodzaju mapy? Moe to eksperyment. Moe zgodnie z ich planem nikt z
nas nie ma przey. Moe badaj nasze mzgi, nasze reakcje, nasze geny i wszystko inne.
Kiedy to si skoczy, my bdziemy martwi, a oni bd mieli mnstwo sprawozda do
przeczytania.
- Hmm - mrukn w zamyleniu Aris. - Moliwe. Cay czas si zastanawiam, dlaczego
w kadej z grup mieli po jednej osobie odmiennej pci.
- Moe po to, eby zobaczy, jakie t wywoa ktnie i problemy. Bada reakcje ludzi.
To w kocu do unikalna sytuacja. - Thomas niemal mia ochot si rozemia. - Strasznie
mi si podoba, jak o tym rozmawiamy, prawie jakbymy si zastanawiali, kiedy stan i
waln klumpa.
Aris, o dziwo, parskn suchym stumionym chichotem, ktry sprawi, e Thomas
poczu si lepiej - wrcz polubi nowego jeszcze bardziej.
- We nic nie mw. Chce mi si sra przynajmniej od godziny.
Teraz to Thomas zachichota, i w tym samym momencie, jakby w odpowiedzi na
prob Arisa, Minho krzykn, eby wszyscy si zatrzymali.
- Przerwa na kupk - powiedzia z rkami na biodrach, apic oddech. - Zagrzebcie
swoje klumpy i nie zaatwiajcie si za blisko. Odpoczniemy kwadransik, potem bdziemy szli
jaki czas. Wiem, e wy, lamajdy, nie dotrzymacie na dusz met kroku Zwiadowcom,
takim jak ja czy Thomas.
Thomas przesta sucha - nie potrzebowa instrukcji, jak si zaatwi - i odwrci si,
eby zobaczy, gdzie si zatrzymali. Zaczerpn gboko tchu, a kiedy si rozluni, jego oczy
wypatrzyy co. Bry cienia parset metrw przed nimi, ale nie dokadnie na ich trasie.
Ciemny kwadrat na tle sabej powiaty miasta daleko przed nimi. Rysowa si tak wyranie,
e Thomas nie mg uwierzy, i nie zauway go do tej pory.
- Hej! - krzykn, wskazujc to co palcem. - To wyglda jak may budynek, tylko
kilka minut drogi od nas, troch w prawo. Widzicie?
- Taa, widz - odpar Minho, podchodzc, eby stan koo niego. - Ciekawe, co to
takiego.
Zanim
rwnoczenie.
Najpierw upiorne wrzaski tajemniczej dziewczyny ucichy jak ucite, jakby kto
zamkn drzwi do pomieszczenia, w ktrym si znajdowaa. Potem zza majaczcego przed
nimi budynku wyonia si kobieca posta. Dugie wosy spyway z jej skrytej w mroku
gowy niczym czarny jedwab.
Thomas nie mg si powstrzyma. Jego pierwsz, instynktown reakcj bya
nadzieja, e to ona. I pragnienie, eby j zawoa. Mie nadziej, e wbrew wszystkiemu to
ona tam jest, zaledwie parset metrw od niego, e na niego czeka.
- Tereso i
Nic.
- Tereso? Tereso!
Nic. Wrzd, ktry pozostawio jej zniknicie, nadal tkwi w jego gowie - niczym
pusta nisza. Ale... to moga by ona. Tak, niewykluczone, e to ona. Moe co si stao z ich
zdolnoci komunikowania si w mylach.
Po tym, jak dziewczyna wysza zza budynku, lub - co byo bardziej prawdopodobne z wntrza budynku, po prostu staa w miejscu. Cho cakowicie skrywa j mrok, co w jej
postawie wiadczyo, e stoi twarz do nich, wpatruje si w nich z zaoonymi rkami.
- Mylisz, e to Teresa? - zapyta Newt, jakby czytajc Thomasowi w mylach.
Thomas kiwn gow, zanim si zorientowa, co robi. Rozejrza si szybko, eby
sprawdzi, czy ktokolwiek to zauway. Doszed do wniosku, e nie.
- Nie mam pojcia - odpowiedzia w kocu.
- Mylicie, e to ona tak wrzeszczaa? - spyta Patelniak. - Wrzaski urway si
dokadnie w momencie, kiedy wysza na zewntrz.
- Prdzej to ona kogo torturowaa - mrukn Minho. - Pewnie litociwie zabia ofiar,
kiedy zobaczya, e si zbliamy. - Potem z jakiego powodu klasn w rce, jeden jedyny
raz. - No dobra, to kto chce i si spotka z t sympatyczn mod dam?
Thomasa nieodmiennie dziwio, jak Minho jest w stanie tak niefrasobliwie sobie
artowa w takich chwilach.
- Ja to zrobi - powiedzia o wiele za gono. Nie chcia, aby byo oczywiste, e ma
nadziej, i to rzeczywicie Teresa.
- Tylko artowaem, smrodasie - odpar Minho. - Chodmy tam wszyscy. W tej budzie
moe si kry caa armia szalonych morderczy ninja.
- Szalonych morderczy ninja? - powtrzy Newt gosem wiadczcym, e jest
zaskoczony, wrcz zirytowany postaw Minho.
- No. Chodmy. - Minho ruszy naprzd.
Thomas zadziaa zgodnie z nagym i zaskakujcym impulsem.
- Nie! - Zniy gos. - Nie. Wy tu zostacie, a ja pjd si z ni rozmwi. Moe to
puapka czy co. Bylibymy idiotami, eby pj tam wszyscy i si wpakowa w kopoty.
- A ty nie jeste idiot, pakujc si tam samopas? - spyta Minho.
- No c, nie moemy po prostu pj dalej, nie sprawdziwszy, co jest grane. Ja pjd.
Jeli wydarzy si co zego albo sprawy zaczn wyglda podejrzanie, bd krzycze o
pomoc.
Minho waha si dug chwil.
- Dobra. Id. Nasz dzielny may sztamaczku. - Klepn Thomasa w plecy otwart
doni, a zapieko.
- To jest gupie jak cholera - wtrci Newt, wysuwajc si do przodu. - Pjd razem z
nim.
- Nie! - warkn Thomas. - Po prostu... pozwlcie mi to zrobi. Co mi mwi, e
powinnimy by ostroni. Jeli bd si dar jak niemowlak, ruszcie mi na ratunek. -1, zanim
ktokolwiek zdy zaprotestowa, chopak ruszy szybkim krokiem w stron dziewczyny oraz
budynku.
Prdko zmniejszy dzielcy ich dystans. Jego buty chrzciy w ciszy o piaszczyst
ziemi i kamyki. Czu surowe zapachy pustyni przemieszane z odleg woni dymu, i
wpatrujc si w sylwetk dziewczyny stojcej obok budynku, nagle zyska pewno. Moe
sprawi to zarys jej gowy lub ciaa. Moe pozycja, w jakiej staa, sposb, w jaki przechylia
splecione rce w bok, lekko wysuwajc biodro w drug stron. Ale Thomas ju wiedzia.
To bya ona.
To bya Teresa.
Kiedy znalaz si zaledwie par metrw od niej, tu przed tym, zanim sabe wiato w
kocu ukazaoby jej twarz, dziewczyna odwrcia si i przesza przez otwarte drzwi, znikajc
w maym budynku. By on prostoktny, z nieznacznie nachylonym, dwuspadowym dachem
biegncym wzdu duszego boku, i - na ile Thomas mg stwierdzi - pozbawiony okien. Z
rogw zwieszay si due czarne szeciany - moe goniki. Moe wrzaski byy std
transmitowane, byy faszywk. To by tumaczyo, czemu syszeli je z tak daleka.
Drzwi, wielka drewniana pyta, stay otwarte na ocie, oparte o cian. W rodku
byo jeszcze ciemniej ni na zewntrz.
Thomas poruszy si. Przeszed przez drzwi, uwiadamiajc sobie w tym samym
momencie, jak bardzo moe to by nierozsdne i gupie. Ale tam bya ona. Bez wzgldu na
to, co si stao, bez wzgldu na wytumaczenie, jakie kryo si za jej znikniciem oraz
odmow komunikowania si z nim w mylach, wiedzia, e ona go nie skrzywdzi. Nigdy w
yciu.
- Jak moge to zrobi? Jak moge tak po prostu stamtd wyj i ruszy biegiem?
Niczego nie wyjaniajc? Od kiedy tak postpujemy? Ty krtasie. - Westchn gono i usiad
na ziemi, krcc gow.
- Przepraszam - wymamrota w kocu Thomas. - To byo ciut traumatyzujce.
Inni Streferzy zdyli ju do nich doczy. Poowa, zgita wp, staraa si zapa
oddech; druga poowa toczya si wok, eby usysze, o czym rozmawiaj Thomas i
Minho. Newt sta tu obok, ale wyglda na zadowolonego, e moe cae wypytywanie o to,
co zaszo, pozostawi przywdcy.
- Traumatyzujce? - powtrzy Minho. - Kogo tam zobaczye? Co powiedzieli?
Thomas zda sobie spraw, e nie ma wyboru - ta sprawa nie bya czym, co mgby
albo powinien zatai przed pozostaymi.
- To bya... to bya Teresa.
Spodziewa si gwatownych wdechw, okrzykw zaskoczenia, oskare, e kamie.
Ale w ciszy, jaka zapada, mona byo usysze, jak podmuchy porannego wiatru gnaj przez
pylisty krajobraz wok nich.
- Co takiego? - odezwa si wreszcie Minho. - Powanie?
Thomas tylko kiwn gow, gapic si na lecy przed nim trjktny kamie. Tylko
w cigu ostatnich kilku minut wok zrobio si duo janiej.
Minho by, co zrozumiae, wstrznity.
- I zostawie j tam? Stary, lepiej otwrz jadaczk i opowiedz nam, co tam si stao.
Cho go to bolao, cho wspomnienie tego spotkania szarpao go za serce, Thomas
opowiedzia ca histori. O tym, jak zobaczy dziewczyn, e draa i pakaa, e
zachowywaa si jak Gally, tu zanim zabi Chucka - niemale jak owadnita przez jak
obc si, o ostrzeeniu, ktre przekazaa. Opowiedzia o wszystkim; pomin jedynie
pocaunek.
- O ja ci - powiedzia zmczonym tonem Minho, tym prostym stwierdzeniem niejako
podsumowujc cao.
Mino kilka minut. Suchy wiatr drapa ziemi, wypeniajc powietrze pyem, podczas
gdy jaskrawopomaraczowa kula soca wyonia si zza horyzontu, oficjalnie rozpoczynajc
dzie. Nikt si nie odzywa. Thomas sysza oddechy, pocignicia nosem i kilka kaszlni.
Odgosy picia wody z workw. Zdawao si, e miasto uroso przez noc; jego budynki sigay
wysoko w gr, w bezchmurne, fioletowoniebieskie niebo. Dotarcie tam zajmie zaledwie
jeszcze dzie czy dwa.
- To bya jaka puapka - powiedzia wreszcie Thomas.
- Nie wiem, co by si stao i ilu z nas by zgino. Moe wszyscy. Ale widziaem po jej
oczach, e nie miaa adnych wtpliwoci, kiedy wyamaa si spod wadzy tego czego, co j
trzymao. Ocalia nas, i zao si, e ka jej... - Przekn.
- Zao si, e ka jej za to zapaci.
Minho wycign rk i cisn jego rami.
- Stary, gdyby ci pikoleni gocie z DRESZCZu chcieli jej mierci, to ju by gnia pod
wielk stert kamieni. Jest tak samo twarda jak kady z nas, moe twardsza. Przeyje.
Thomas gboko zaczerpn powietrza i wypuci je. Poczu si lepiej. Niewiarygodne,
ale poczu si lepiej. Minho mia racj.
- Wiem. Jakim sposobem to wiem.
Minho wsta.
- Powinnimy byli si zatrzyma par godzin temu, eby si troch przespa. Ale
dziki obecnemu tutaj panu Pustynnemu Biegaczowi - lekko klepn Thomasa w gow gnalimy przed siebie jak gupi, a cholerne soce wzeszo z powrotem. Nadal sdz, e
powinnimy teraz troch odpocz. Spijcie pod przecieradami, czy wszystko jedno jak, ale
sprbujmy.
Thomas nie mia z tym najmniejszego problemu. Cho wiecce coraz janiej soce
sprawiao, e nawet przez zamknite powieki widzia rozmazany karmin z plamami czerni,
zasn natychmiast, z gow w caoci schowan pod przecieradem dla ochrony przed
oparzeniem sonecznym
- i przed drczcymi go zmartwieniami.
Minho pozwoli im spa prawie cztery godziny. Mao kogo musia zreszt budzi.
Wznoszce si coraz wyej i wiecce coraz intensywniej soce zalewao ziemi arem,
ktry szybko sta si nieznony, niemoliwy do zignorowania. Kiedy Thomas koczy
pakowa prowiant po niadaniu, ubranie mia ju doszcztnie przesiknite potem. Smrd
potu wisia nad nimi wszystkimi jak cuchnca mgieka, i chopak mia tylko nadziej, e nie
on mierdzi najgorzej z caego towarzystwa. Prysznice w dormitorium wydaway si teraz
szczytem luksusu.
Streferzy przygotowywali si do dalszej drogi w ponurym milczeniu. Im duej
Thomas o tym myla, tym bardziej sobie uwiadamia, e nie mieli zbyt wielu powodw do
radoci. Jednak dwie rzeczy powstrzymyway go od poddania si, i mia nadziej, e z
pozostaymi jest podobnie. Przede wszystkim przemona ciekawo, co jest w tym gupim
miecie - im bardziej si do zbliali, tym bardziej wygldao na metropoli. A po drugie nadzieja, e Teresa jest caa i zdrowa. Moe przesza przez jeden z tych caych Paskich
Przenosw. Moe bya teraz przed nimi. Moe nawet w miecie. Thomas poczu fal otuchy.
- Chodmy - powiedzia Minho, gdy ju wszyscy byli gotowi. I ruszyli.
Szli przez such, pylist krain. Nikt nie musia tego mwi na gos, Thomas i tak
wiedzia, e wszyscy myl to samo - nie mieli ju siy biec, gdy soce byo w grze. A
nawet gdyby, to nie mieli do wody, eby mc przey szybsze tempo.
Szli wic, trzymajc nad gowami przecierada. W miar jak kurczyy si ich zapasy
jedzenia i wody, dysponowali coraz wiksz liczb wolnych przecierade, ktrych mona
byo uy jako osony przed socem, wic coraz mniej Streferw musiao i parami.
Thomas by jednym z pierwszych, ktrzy zostali sami, prawdopodobnie dlatego, e nikt nie
chcia z nim rozmawia po usyszeniu historii o Teresie. Z pewnoci nie zamierza narzeka
- samotno bya chwilowo balsamem dla jego obolaej duszy.
Wdrwka. Postoje, eby co zje i si napi. Wdrwka. Skwar, niczym suchy
ocean, przez ktry musieli pyn. Ten wiatr, teraz dmuchajcy silniej, nioscy wicej pyu i
piachu ni ulgi od gorca. Szarpa przecierada, utrudnia trzymanie ich nad gow. Thomas
wci kaszla i wyciera z kcikw oczu gromadzcy si tam brud. Zdawao mu si, e kady
yk wody tylko nasila pragnienie, ale jej zapasy osigny niebezpiecznie niski stan. Jeli po
dotarciu do miasta okae si, e nie matam wody pitnej...
Tej myli nie dawao si zakoczy adn pozytywn konkluzj.
Szli dalej. Kady krok stawa si teraz odrobin bardziej mczcy, i zapado
milczenie. Nikt si nie odzywa. Thomas mia wraenie, e nawet wypowiedzenie kilku sw
pochania zbyt duo energii. Wszystko, co by w stanie zrobi, to stawia jedn nog za
drug, raz za razem, raz za razem, gapic si martwo na ich cel - przybliajce si z kad
chwil miasto.
Zdawao si, e budynki s ywe i rosn w oczach, w miar jak chopcy zbliali si do
nich. Wkrtce Thomas widzia ju mury zrobione z czego, co musiao by kamieniem, i
migoczce w socu szyby okien. Niektre wyglday na rozbite, ale duo mniej ni poowa.
Z miejsca, skd patrzy, ulice wydaway si puste. Za dnia nie pony tam adne ogniska. Na
ile by w stanie stwierdzi, nie roso tam ani jedno drzewo ani adna inna rolina. Jak zreszt
mogoby, w tym klimacie? Jakim cudem ludziom udawao si tam przetrwa? Jak mieliby
uprawia ziemi, eby uzyska poywienie? Co Streferzy tam zastan?
Dowiedz si jutro. Przebycie drogi trwao duej ni sdzi, ale Thomas nie mia
wtpliwoci, e nazajutrz dotr do miasta. I cho prawdopodobnie byoby dla nich lepiej,
eby mogli je obej, nie mieli wyboru. Musieli uzupeni zapasy.
Wdrwka. Postoje. Skwar.
Gdy w kocu zapad zmierzch, po tym, jak soce w nieznonie wolnym tempie skryo
si wreszcie za zachodnim horyzontem, wiatr jeszcze si nasili i tym razem przynis
nieznaczne ochodzenie. Thomas powita je z radoci, wdziczny za jakkolwiek ulg od
upau.
Jednake do pnocy, kiedy Minho w kocu kaza im si zatrzyma i znw zapa
troch snu, a miasto i jego ogniska przybliyy si jeszcze bardziej, wiatr przerodzi si w
wichur. D i chosta z wzrastajc si.
Wkrtce po tym, jak stanli, Thomas leg na wznak, otulony przecieradem,
podcignwszy je a pod brod. Popatrzy w niebo. Podmuchy wiatru dziaay niemal kojco,
koysay go do snu. Jego umys zamgli si z wyczerpania, gwiazdy wydaway si gasn, i
zanicie przynioso mu kolejn wizj.
Siedzi na krzele. Ma dziesi lub jedenacie lat. Teresa - wyglda zupenie inaczej,
jest duo modsza, ale nadal atwo pozna, e to ona - siedzi naprzeciwko niego, a midzy
nimi znajduje si st. Dziewczynka jest mniej wicej jego rwieniczk. W pokoju nie ma
nikogo prcz nich. Jest ciemno, pali si tylko jedno wiato - mdy kwadrat ci na suficie,
bezporednio nad ich gowami.
- Tom, musisz si bardziej postara - mwi Teresa. Rce splota na piersi i nawet w
tym modszym wcieleniu jej poza nie zaskakuje chopaka. Wyglda bardzo znajomo. Jakby
zna j ju od dawna.
- Przecie prbuj. - Znowu to on mwi, ale tak naprawd nie on. Ciko to poj.
- Prawdopodobnie nas zabij, jeli si tego nie nauczymy.
- Wiem.
- Wic sprbuj!
- Prbuj!
- Dobra - odpowiada Teresa. - Wiesz co? Od teraz nie odzywam si do ciebie na gos.
Ju nigdy wicej, pki si nie nauczysz.
- Ale...
- Iw mylach te nie. - Mwi w jego gowie. Ta sztuczka nadal go przeraa, a on
wci jeszcze nie umie odpowiedzie w ten sam sposb. - Zaczynajc od teraz.
- Tereso, daj mi jeszcze tylko kilka dni. Naucz si.
Nie odpowiada.
- Dobra, tylko jeden dzie.
Patrzy na niego w milczeniu. A potem rezygnuje nawet z tego. Wbija spojrzenie w
st, wyciga rk i zaczyna skroba paznokciem plam na drewnie.
Thomas wiedzia, e przyjaciel ma racj. Poza tym, jeli ich grupa bya w stanie
podj walk z tuzinami Bldoercw, to banda na wp szalonych, zagodzonych chorych
nie powinna by a takim problemem.
- Dobra, wic ruszajmy. Zjem jeden z tych owsianych batonw w trakcie marszu.
Kilka minut pniej znw podali w kierunku miasta, a szare, nabrzmiae niebo nad
nimi wydawao si gotowe w kadej chwili pkn i krwawi wod.
Ju tylko par mil dzielio ich od najbliszych budynkw, gdy natrafili na starego
czowieka, ktry lea na wznak na piasku, owinity kilkoma kocami. To Jack zobaczy go
pierwszy, i wkrtce Thomas oraz pozostali utworzyli ciasny krg wok nieznajomego, gapic
si na.
Patrzc na tego czowieka, Thomas poczu mdoci, ale nie potrafi oderwa od niego
wzroku. Obcy musia sobie liczy ze sto lat, cho na dobr spraw ciko byo to oceni moe tylko duga ekspozycja na dziaanie soca nadaa mu taki wygld. Pomarszczona,
gboko pobrudona twarz. Strupy i wrzody tam, gdzie powinny by wosy. Ciemna, ciemna
skra.
y, oddycha ciko, ale wpatrywa si w niebo pustymi oczami. Zupenie jakby
czeka, a jakie bstwo zstpi z gry i go zabierze, zakoczy jego aosne ycie. Nie da
adnego znaku wiadczcego o tym, e zauway zbliajcych si Streferw.
- Hej! Dziadku! - krzykn Minho, taktowny jak zawsze. - Co tu robisz?
Thomas z trudem wychwyci te sowa, zaguszane przez wycie wichury; nie mg
sobie wyobrazi, aby zgrzybiay staruszek zdoa je usysze. Ale czy by te lepy? Moe i
tak.
Thomas odsun Minho na bok i uklk tu obok twarzy nieznajomego. Malujca si
na niej melancholia sprawiaa, e serce si krajao. Wycign do i pomacha ni tu nad
oczami starca.
Nic. Ani mrugnicia, ani poruszenia. Dopiero gdy Thomas cofn rk, powieki
mczyzny powoli opady, a potem znw si uniosy. Jeden jedyny raz.
- Halo? - zapyta Thomas. - Prosz pana? - Te sowa wyday mu si dziwne,
przywoane z powrotem z jego zamazanych wspomnie, z przeszoci. Z ca pewnoci nie
uywa ich, odkd go wysano do Strefy i Labiryntu. - Syszy mnie pan? Moe pan mwi?
Mczyzna znw powoli mrugn, ale nic nie powiedzia.
Newt uklk obok Thomasa i odezwa si gono, przekrzykujc wiatr:
- Ten go bdzie jak cholerna kopalnia zota, jeli go namwimy, eby nam
opowiedzia o miecie. Wyglda nieszkodliwie, a prawdopodobnie wie, czego naley si
wrogoci. Znw rozchyli usta, z ktrych wydoby si szorstki, niezrozumiay szept. Nie
zwolni ucisku.
Thomas porzuci prby uwolnienia rki; zamiast tego rozluni si i pochyli do
przodu, zbliajc ucho do ust obcego.
- Co pan powiedzia?! - wykrzykn.
Mczyzna przemwi raz jeszcze. Jego suche chrypienie wytrcao z rwnowagi,
budzio dreszcze. Thomas wychwyci sowa burza i okropiestw i li ludzie. Nic z tego nie
brzmiao szczeglnie budujco.
- Jeszcze raz! - wrzasn, nadal pochylony, z gow przekrzywion tak, e jego ucho
znajdowao si zaledwie kilka centymetrw od twarzy starca.
Tym razem Thomasowi udao si zrozumie prawie wszystko, umkno mu tylko
kilka sw.
- Nadchodzi burza... pena okropiestw... wywouje... trzymajcie si z dala... li
ludzie.
Mczyzna usiad gwatownie; oczy mia szeroko otwarte, wok tczwek wida
byo biaka.
- Burza! Burza! Burza! - Nie milk, powtarzajc to sowo raz po raz; z jego dolnej
wargi w kocu zwiso pasmo gstej jak luz liny, koyszc si tam i z powrotem niczym
wahadeko hipnotyzera.
Puci rk Thomasa, a ten w popiechu odsun si od starca, szorujc tykiem po
ziemi. W tym samym momencie wiatr byskawicznie przybra na sile, przeszed z
gwatownych podmuchw w straszliwy huragan, dokadnie tak, jak zapowiedzia starzec.
Cay wiat wypeni si wyciem i rykiem pdzcego powietrza. Thomas mia wraenie, e
jego wosy i ubranie lada chwila zostan porwane. Prawie wszystkie przecierada Streferw
pofruny, opoczc nad ziemi i wznoszc si w powietrze niczym armia duchw. Resztki
zapasw ywnoci pomkny we wszystkich kierunkach.
Thomas dwign si na nogi, co byo teraz niemal niemoliwym zadaniem, bo
wichura bardzo staraa si go przewrci. Chopak, zataczajc si, przeszed kilka krokw, a
w kocu przechyli si pod wiatr; podtrzymay go niewidzialne ramiona.
Minho sta w pobliu i rozpaczliwie wymachiwa rkami, eby zwrci na siebie
uwag pozostaych. Wikszo zauwaya to i zgromadzia si wok niego, w tym Thomas,
walczcy z panik, ktra rozpezaa si po jego wntrznociach. To bya tylko burza. O wiele
mniej straszna ni Bldoercy czy Poparzecy z noami. Albo ze sznurami.
Stary czowiek straci swoje koce, ktre odfruny z wiatrem. Kuli si teraz w pozycji
podu, przyciskajc chude nogi do klatki piersiowej, oczy mia zamknite. Thomas pomyla
przelotnie, e powinni go zanie w jakie bezpieczne miejsce, uratowa go za to, e
przynajmniej prbowa ich ostrzec przed burz. Ale co powiedziao mu, e mczyzna
bdzie si broni ze wszystkich si, gdyby sprbowali go dotkn albo podnie.
Streferzy skupili si teraz w ciasn grupk. Minho wskaza miasto. Najbliszy
budynek znajdowa si jakie p godziny drogi od nich, gdyby pobiegli w miar szybko.
Szarpica ich wichura, chmury, ktre gstniay w grze i kbiy si, ciemniejc do
gbokiego fioletu, wpadajcego niemal w czer, py i mieci frunce w powietrzu - wszystko
to wskazywao, e dotarcie do tego budynku jest jedynym sensownym wyjciem.
Minho zacz biec. Pozostali ruszyli za nim, a Thomas zaczeka, eby zamkn
pochd, bo wiedzia, e tego wanie oczekuje od niego przywdca. W kocu i on ruszy
wawym truchtem, zadowolony, e nie biegn bezporednio pod wiatr. Dopiero wtedy w jego
umyle pojawio si kilka sw wypowiedzianych przez starego czowieka. Sprawiy, e
chopak obla si potem, ktry szybko parowa, pozostawiajc na skrze zaschnit
warstewk soli.
Trzymajcie si z dala. Zli ludzie.
W miar jak zbliali si do miasta, Thomas widzia je coraz sabiej. Kurz w powietrzu
zgstnia w brzow mg i chopak czu go przy kadym oddechu. Drobinki pyu wpaday
mu do oczu, powodujc zawienie i zmieniajc si w ma, ktr wci musia ociera. Wielki
budynek, w stron ktrego zmierzali, sta si cieniem majaczcym wrd kurzawy,
wznoszcym si coraz wyej i wyej, niczym rosncy olbrzym.
Wiatr nabra brutalnoci, ciskajc w nich piachem i wirem, a do blu. Od czasu do
czasu obok przelatywa jaki wikszy obiekt, za kadym razem przyprawiajc Thomasa o
moment miertelnego strachu. Ga. Co, co wygldao jak maa mysz. Kawaek dachwki.
Oraz niezliczone strzpy papieru. Wszystkie wiroway w powietrzu niczym patki niegu.
Potem pojawiy si byskawice.
Przebyli ju poow odlegoci dzielcej ich od budynku - moe wicej - kiedy znikd
pomkny ku nim rozjarzone zygzaki, i wiat wok Thomasa wybuch blaskiem oraz
grzmotami.
Pioruny runy z nieba poszarpanymi smugami biaego wiata, zderzajc si z
gruntem i wyrzucajc w powietrze olbrzymie iloci osmalonej ziemi. Ryk gromw by nie do
zniesienia i Thomas zacz traci czucie w uszach - potworne natenie dwiku osabo do
odlegego pomruku, a w kocu postrada such.
Bieg dalej, teraz prawie lepy, nic nie syszc, ledwie widzc budynek przed sob.
Ludzie upadali i podnosili si. Thomas potkn si, ale odzyska rwnowag. Pomg
Newtowi dwign si z powrotem na nogi, potem Patelniakowi. W biegu popchn ich
naprzd. Byo tylko kwesti czasu, zanim byskawice wbij si w kogo jak potne sztylety i
usma ofiar na czarny wgiel. Wosy chopaka zjeyy si na sztorc mimo choszczcego
wichru; adunki elektryczne w powietrzu szalay, kujc go niczym latajce igy.
Thomas chcia wrzeszcze, chcia usysze swj wasny gos, nawet jako tpe wibracje
wewntrz czaszki. Wiedzia jednak, e pene pyu powietrze natychmiast zacznie go dawi;
ju i tak wystarczajco trudno byo apa krtkie, szybkie wdechy przez nos. Zwaszcza teraz,
gdy o ziemi wok nich tuka ulewa byskawic, osmalajc powietrze, sprawiajc, e
wszystko pachniao miedzi i popioem.
Niebo pociemniao jeszcze bardziej, kurzawa zgstniaa; Thomas uwiadomi sobie, e
ju nie jest w stanie dostrzec wszystkich czonkw grupy. Tylko tych kilku, ktrzy znajdowali
si bezporednio przed nim. Pioruny owietlay ich na krciutkie uamki chwil wybuchami
wciekle jaskrawej bieli. Wszystko razem olepio Thomasa jeszcze bardziej. Musieli dotrze
do tego budynku. Musieli si tam dosta, inaczej nie poyj duo duej.
I gdzie jest deszcz? - zastanawia si chopak. Gdzie by deszcz? Co to za burza bez
deszczu?
Pocisk najczystszej bieli run zygzakiem z nieba i eksplodowa tu przed nim.
Thomas wrzasn, lecz nie usysza sam siebie, zaciskajc powieki, gdy co - wybuch energii
lub fala uderzeniowa - odrzucio go na bok. Wyldowa na wznak, pozbawiony tchu, a z gry
posypa si na deszcz ziemi i kamykw. Plujc, ocierajc twarz, chopak gorczkowo
usiowa chwyci oddech, gramolc si na czworakach, a udao mu si stan na nogi.
Powietrze w kocu napyno i wcign je gboko do puc.
Teraz usysza dzwonienie, jednostajny, wysoki, bzyczcy odgos, wierccy w uszach
jak gwd. Wichura prbowaa pore jego ubranie, niesiona podmuchami ziemia wbijaa
mu si w skr, ciemno wirowaa wok niego jak oywiona noc, rozjaniana jedynie przez
byskawice. Potem ujrza to - straszliwy obraz, ktry stroboskopowe byski wiata czyniy
jeszcze bardziej upiornym.
To by Jack. Lea na ziemi wewntrz nieduego krateru, wijc si, oburcz ciskajc
kolano. Niej nie byo nic - ydka, kostka i stopa zostay unicestwione przez potne
wyadowanie elektryczne z nieba. Z ohydnej rany cieka krew podobna do czarnej smoy,
mieszaa si z ziemi, tworzc okropn ma. Jego ubranie spono, pozostawiajc go
nagiego, poparzonego od stp do gw. Nie mia wosw. I wygldao na to, e jego gaki
oczne...
przyjaciela. Zacz oburcz zgarnia ziemi - na szczcie zryt przez piorun, ktry rbn w
tym miejscu - i ciska j na Minho gorczkowymi ruchami. Celowa w miejsca, gdzie ogie
pali si najjaniej, i szybko ujrza efekty swoich dziaa. Minho pomaga mu, tarzajc si po
gruncie i bijc si po torsie obiema rkami.
W cigu kilku sekund ogie zgas, pozostawiajc zwglon odzie i niezliczone
paskudnie wygldajce rany. Thomas cieszy si, e nie syszy rozdzierajcych jkw, ktre jak si zdawao - wyryway si z garda Minho. Wiedzia, e nie maj czasu, eby si
zatrzymywa, wic chwyci przywdc na ramiona i si dwign go na nogi.
- Chod! - krzykn, cho sam wyczu to sowo tylko jako bezgone uderzenie w
mzgu.
Minho zakaszla, znw skrzywi si z blu, ale kiwn gow i otoczy ramieniem
szyj Thomasa. Razem ruszyli w strort budynku, tak szybko, jak byli w stanie, przy czym
Thomas praktycznie wlk przyjaciela.
Wok nich byskawice paday nadal, niczym strzay z biaego ognia. Thomas czu
bezgone fale uderzeniowe towarzyszce wyadowaniom, a kada z nich wstrzsaa jego
czaszk, trzsa komi. Rozbyski wiata wszdzie wok. Za budynkiem, do ktrego z
takim wysikiem zdali, potykajc si, w kilku dalszych miejscach rozjarzy si ogie;
chopak dwa lub trzy razy ujrza, jak byskawica trafia prosto w wysze pitra ktrej z
budowli, posyajc na ulic deszcz cegie i szka.
Ciemno nabraa innego odcienia, bya teraz bardziej szara ni brzowa, i Thomas
uwiadomi sobie, e chmury burzowe musiay radykalnie zgstnie oraz spyn ku ziemi,
spychajc kurzaw dalej. Wiatr nieco osab, lecz pioruny biy teraz czciej ni
kiedykolwiek.
Streferzy znajdowali si po lewej i po prawej, a wszyscy zmierzali w tym samym
kierunku. Zdawao si, e jest ich mniej ni przedtem, ale Thomas nadal nie widzia
dostatecznie wyranie, aby zyska pewno. Udao mu si dostrzec Newta, potem Patelniaka.
I Arisa. Na ich twarzach malowao si to samo przeraenie, ktre on czu. Biegli wpatrzeni w
cel, ktry znajdowa si ju tak blisko.
Minho straci rwnowag i upad, wylizgujc si z ucisku Thomasa. Ten zatrzyma
si, obrci, dwign poparzonego przywdc z powrotem na nogi, znw zarzuci sobie jego
rk na ramiona. Teraz ju oburcz obejmujc jego tors, na wp nis go, na wp cign za
sob. Olepiajcy uk byskawicy przebieg nad ich gowami, rbn w ziemi za nimi;
Thomas nie odwraca si, par do przodu. Ktry Strefer upad po jego lewej; nie dao si
pozna, kto, nie dao si usysze krzyku, ktry musia zabrzmie. Inny chopak przewrci
si po prawej, wsta. Bysk pioruna, troch z przodu i w prawo. Kolejny z lewej. I jeszcze
jeden na wprost. Thomas musia na chwil przystan, mrugajc gwatownie, a wrci mu
wzrok. Ruszy znowu, wlokc Minho za sob.
A potem dotarli. Do pierwszego z budynkw miasta.
W gstym mroku burzy budowla wydawaa si jednolicie szara. Masywne kamienne
bloki, uk z mniejszych cegie, szyby, z ktrych poowa bya wybita. Aris, ktry pierwszy
dotar do drzwi, nie bawi si w ich otwieranie. Byy zrobione ze szka, ktre w wikszoci
leao ju na ziemi, wic ostronie wybi okciem pozostae we framudze odamki. Machn
rk, zaganiajc kilku Streferw do rodka, potem wszed sam, niknc w ciemnym wntrzu.
Thomas dotar do drzwi w tym samym momencie, co i Newt, i gestem da zna, e
potrzebuje pomocy. Newt i jeszcze jeden chopak przejli od niego Minho, ostronie
wcignli go tyem do rodka - wleczony uderzy tylko stopami o prg.
A potem Thomas, wci jeszcze zaszokowany sam si raenia piorunw, pody w
lad za przyjacimi, wkraczajc w gbszy mrok.
Obrci si, spogldajc wstecz w sam por, by ujrze, jak na zewntrz zaczyna
pada deszcz, zupenie jakby burza postanowia zapaka, targana wyrzutami sumienia za to,
co im zrobia. gnli go tyem do rodka - wleczony uderzy tylko stopami o prg.
A potem Thomas, wci jeszcze zaszokowany sam si raenia piorunw, pody w
lad za przyjacimi, wkraczajc w gbszy mrok.
Obrci si, spogldajc wstecz w sam por, by ujrze, jak na zewntrz zaczyna
pada deszcz, zupenie jakby burza postanowia zapaka, targana wyrzutami sumienia za to,
co im zrobia.
Lao jak z cebra, zupenie jakby Bg wessa w siebie ocean, a teraz w furii wypluwa
go im na gowy.
Thomas siedzia dokadnie w tym samym miejscu od co najmniej dwch godzin,
obserwujc deszcz. Kuli si przy cianie, wyczerpany i obolay, prbujc si woli sprawi,
eby wrci mu such. Zdawao si, e te wysiki przynosz efekt - tam, gdzie dotd byo
tylko pulsowanie kompletnej ciszy, teraz nacisk na bbenki zela, a dzwonienie mino.
Kiedy chopak kaszla, mia wraenie, e odbiera co wicej ni tylko wibracje. Sysza lad
dwiku. A w oddali, jakby z drugiej strony snu, dobiegao miarowe bbnienie deszczu. Moe
jednak nie oguch permanentnie.
Mtne szare wiato sczce si przez okna nie byo w stanie rozgoni zimnego
mroku, jaki panowa wewntrz budynku. Pozostali Streferzy siedzieli zgarbieni albo leeli
pod cianami pomieszczenia. Minho zwin si w kbek u stp Thomasa i prawie si nie
porusza; wygldao na to, e kade drgnienie poraa jego nerwy fal palcego blu. Newt
rwnie znajdowa si w pobliu, podobnie jak Patelniak. Nikt jednak nie prbowa si
odzywa ani zaprowadza porzdku. Nikt nie zabra si do liczenia Streferw ani nie podj
si stwierdzenia, kogo brakuje. Wszyscy siedzieli albo leeli rwnie nieruchomo jak Thomas,
prawdopodobnie gowic si nad tym samym co on - jak popaprany musi by wiat, eby
zrodzi tak burz?
Ciche bbnienie deszczu przybrao na sile i Thomas nie mia ju wtpliwoci - sysza
je. Dwik ten dziaa kojco, wbrew wszystkiemu, i chopak w kocu zapad w sen.
***
Gdy si zbudzi, z ciaem tak zesztywniaym, jakby w jego yach i miniach zasech
klej, caa maszyneria w jego uszach i gowie odzyskaa ju pen funkcjonalno. Sysza
cikie oddechy picych Streferw, urywane jki Minho, rzsist ulew, ktra teraz dudnia
o chodnik na zewntrz.
Ale wok panoway ciemnoci. Nieprzebite. W ktrym momencie zapada noc.
Ignorujc dyskomfort, pozwalajc, aby wyczerpanie wzio gr, przewraca si tak
dugo, a leg plackiem, z gow opart o czyj nog - a potem znw zasn.
Dwie rzeczy sprawiy, e zbudzi si na dobre: powiata wschodzcego soca i naga
cisza. Burza si skoczya, a on przespa ca noc. Ale zanim zdy zarejestrowa
zesztywnienie i obolao, ktrych si spodziewa, dotaro do niego jeszcze bardziej
nieznone uczucie. Gd.
wiato wpadao przez rozbite okna i pstrzyo podog wokoo. Chopak podnis
wzrok i ujrza ruin budynku - w stropie kadej z kondygnacji, a po dach znajdujcy si
tuziny piter wyej, wybite byy potne dziury; zdawao si, e ju tylko stalowa konstrukcja
zapobiega runiciu caoci. Nie mg sobie wyobrazi, co mogo spowodowa takie
zniszczenia. Ale wygldao na to, e w grze pojawiy si skrawki jaskrawego bkitu widok, ktry wydawa si niemoliwy, kiedy Thomas ostatnio by na zewntrz. Bez wzgldu
na groz burzy, bez wzgldu na to, jakie wybryki klimatu mogy j spowodowa, wszystko
wskazywao, e naprawd ju mina.
Ostre ble dgny jego odek, ktry zaburcza aonie, domagajc si jedzenia.
Thomas rozejrza si i ujrza, e wikszo pozostaych Streferw jeszcze pi. Tylko Newt
lea oparty plecami o cian, gapic si smutno w puste miejsce porodku pomieszczenia.
- Hej, wszystko w porzdku? - spyta Thomas. Nawet uchw mia sztywn.
Newt powoli odwrci si ku niemu; spojrzenie mia zamglone, ale w kocu wyrwa
si z zamylenia i skupi na Thomasie.
- W porzdku? Taa, przypuszczam, e tak. yjemy; tylko to si, cholera, jeszcze liczy,
jak sdz. - Gorycz w jego gosie nie mogaby by bardziej dojmujca.
- Czasem si zastanawiam... - wymrucza Thomas.
- Zastanawiasz si nad czym?
- Czy to, e yjemy, ma znaczenie. Czy nie atwiej byoby, gdybymy byli martwi.
- Przesta. Nawet na sekund nie uwierz, e naprawd tak mylisz.
Wygaszajc swe ponure stwierdzenie, Thomas spuci wzrok, a syszc ostr
odpowied Newta, gwatownie podnis gow. Potem si umiechn, i byo to przyjemne
uczucie.
- Masz racj. Staram si tylko brzmie rwnie aonie jak ty. - Prawie by w stanie
przekona samego siebie, e to prawda. e nie uwaa, i mier byaby atwym wyjciem z
sytuacji.
Newt zmczonym gestem wskaza Minho.
- A temu co si, purwa, stao?
- Byskawica jakim cudem zapalia na nim ciuchy. Jak to si stao, e nie usmaya
mu mzgu, nie mam pojcia. Ale myl, e udao nam si to zgasi, zanim zdy powanie
ucierpie.
- Zanim zdy powanie ucierpie? Nie chciabym si przekona, co to twoim
zdaniem znaczy ucierpie powanie.
Thomas na sekund zamkn oczy i opar gow o cian.
- Hej, tak jak powiedziae: yje, co nie? I nadal ma na sobie ubranie, co oznacza, e
ogie nie mg go poparzy w zbyt wielu miejscach. Przetrwa.
- Taa, ogay. - Newt zamia si krtko, sarkastycznie. - We mi, cholera jasna,
przypomnij, ebym ci w najbliszym czasie nie angaowa jako mojego lekarza.
- Ooooch. - Ten odgos wyda z siebie Minho: dugi, przecigy jk. Zamruga i
otworzy oczy, potem zmruy je, napotykajc spojrzenie Thomasa. - O ludzie. O purwa.
Niech mnie kto dobije.
- Bardzo le si czujesz? - zapyta Newt.
Zamiast odpowiedzie, Minho bardzo powoli dwign si do pozycji siedzcej,
stkajc i krzywic si przy kadym, najdrobniejszym nawet ruchu. W kocu udao mu si
usi po turecku. Jego osmalona odzie wisiaa w strzpach, miejscami odsaniajc skr, na
ktrej tu i wdzie widniay wcieke zaczerwienienia i pcherze niczym lepia kosmitw.
Chocia jednak Thomas nie by lekarzem i w ogle si nie zna na takich rzeczach, instynkt
podpowiedzia mu, e te oparzenia nie zagraaj yciu i wkrtce si zagoj. Wiksza cz
twarzy Minho bya nietknita, ocalaa te jego czupryna, co prawda strasznie brudna.
- Nie moe by zbyt tragicznie, jeli nadal jeste w stanie to zrobi - powiedzia
Thomas z chytrym umieszkiem.
- Pikoli to - odpar Minho. - Jestem twardszy ni stal. Nawet gdyby mnie bolao dwa
razy bardziej, nadal bybym w stanie ci skopa tyek, boa krwko.
- Skoro ju o krwkach mowa, chtnie bym jedn zjad.
- Thomas wzruszy ramionami. - Niekoniecznie bo.
- W brzuchu burczao mu coraz goniej.
- Czy to by art? - spyta Minho. - Czy Thomas, ten nudny krtas, naprawd zdoby
si na to, eby zaartowa?
- Zdaje mi si, e owszem - odpar Newt.
- Zartowni ze mnie. - Thomas wzruszy ramionami.
- Taa, jak cholera. - Ale Minho ewidentnie straci ju zainteresowanie pogawdk.
Odwrci gow, eby przyjrze si reszcie Streferw, ktrzy w wikszoci albo spali, albo
leeli nieruchomo z obojtnym wyrazem twarzy. - Ilu?
Thomas policzy ich. Jedenastu. Po wszystkim, przez co przeszli, zostao ich tylko
jedenastu. I to wliczajc tego nowego, Arisa. Gdy Thomas po raz pierwszy pojawi si w
Strefie, zaledwie kilka tygodni wczeniej, yo tam czterdziestu lub pidziesiciu chopcw.
A teraz zostao jedenastu.
Jedenastu.
Nie by w stanie si zmusi, by cokolwiek powiedzie, kiedy to do niego dotaro, a
chwila wesooci sekundy wczeniej nagle wydaa mu si czystym blunierstwem. Czym
wstrtnym.
Jak mogem by czci DRESZCZu? - zastanawia si. - Jak mogem bra udzia w
czym takim? Wiedzia, e powinien opowiedzie towarzyszom o swoich wspomnieniosnach,
ale nie by w stanie.
- Jest nas ju tylko jedenastu - powiedzia w kocu Newt. No. Wreszcie pado to
gono.
- To ilu zgino w czasie burzy? Szeciu? Siedmiu? - Minho zada to pytanie
najzupeniej obojtnym tonem, jakby liczy, ile jabek stracili, kiedy wiatr porwa ich pakunki.
- Siedmiu - warkn Newt, okazujc sw dezaprobat wobec tak niefrasobliwego
podejcia. Potem ciszej doda: - Siedmiu. Chyba e pobiegli do innego budynku.
- Stary - odezwa si Minho. - Jak mamy si ywi wydosta z tego miasta, gdy jest nas
tylko jedenastu? Z tego co wiemy, mog tu si czai setki Poparzecw. Tysice. I nie mamy
- Taa, lepiej wszystko przemylmy, zanim zjawi si tu banda tych wirw. Ale mwi
wam, najpierw musimy co zje. Musimy znale jedzenie. - Ostatnie sowo niemal sprawio
mu bl, tak bardzo by wygodniay.
- Jedzenie?
Zdumiony Thomas stumi gwatowny wdech; gos dolecia z gry. Chopak podnis
wzrok w tym samym momencie, co koledzy. Z rozwalonych pozostaoci trzeciego pitra
spogldaa na nich twarz modego Latynosa. Jego spojrzenie byo nieco dzikie i Thomas
poczu, e wntrznoci ciska mu napicie.
- A ty co za jeden? - wykrzykn Minho.
Wtedy, ku cakowitemu szokowi Thomasa, mczyzna skoczy w gb poszarpanej
dziury w sklepieniu, lecc ku nim. W ostatniej sekundzie zwin si w ludzk pik i
przeturla trzykrotnie, po czym wyskoczy do gry i wyldowa na nogach.
- Nazywam si Jorge - oznajmi, rozkadajc szeroko rce, jakby spodziewa si
oklaskw za swj popis akrobacji. -1 jestem Poparzecem, ktry tutaj rzdzi.
Thomas przez sekund mia trudnoci z uwierzeniem, e facet, ktry wanie do nich
wpad - dosownie - naprawd istnieje. Zjawi si tak niespodziewanie, a w dodatku w tym, co
powiedzia i jak to powiedzia, pobrzmiewaa jaka dziwaczna nuta bazestwa. Ale nie, jak
najbardziej tam by. W dodatku, nawet jeli nie wydawa si choby w przyblieniu tak
szalony jak niektrzy z tych ludzi, ktrych Streferzy mieli okazj dotd widzie, to sam ju
oznajmi, e jest Poparzecem.
- Co, chopcy, zapomnielicie jzyka w gbie? - zapyta tymczasem Jorge, a umiech
na jego twarzy wydawa si kompletnie nie na miejscu w tym zrujnowanym budynku. - Czy
tylko boicie si Poparzecw? Boicie si, e was powalimy na ziemi i wydubiemy wam
oczy? Mniam, pysznoci. Uwielbiam porzdn gak oczn, gdy zaczyna brakowa arcia.
Smakuje jak jajko na mikko.
Minho postanowi odpowiedzie za wszystkich, nadzwyczaj skutecznie ukrywajc to,
jak bardzo bol go oparzenia.
- Przyznajesz, e jeste Poparzecem? Ze masz kuku na muniu?
- Powiedzia tylko, e smakuj mu gaki oczne - odezwa si Patelniak. - Myl, e to
si kwalifikuje jako kuku na muniu.
Jorge zamia si, a w tym miechu pobrzmiewaa wyrana nuta groby.
- No, no, moi nowi przyjaciele. Zjadbym wasze oczy tylko, gdybycie byli trupami.
Oczywicie mog wam pomc si nimi sta, jeli zajdzie taka konieczno. Rozumiemy si? Z jego twarzy znika caa wesoo. Zastpio j ponure, ostrzegawcze spojrzenie, prawie
- Stanowczo radzibym, aby nigdy wicej nie uywa w stosunku do mnie sowa
ignorant.
Thomas zmusi si do przeknicia liny; gardo mia cinite strachem.
- Tak mi si tylko powiedziao.
- Kontynuuj.
Thomas wzi kolejny gboki oddech.
- Jeszcze niedawno bya nas grupa jakich pidziesiciu chopakw. I... jedna
dziewczyna. - Przy tych sowach poczu ukucie blu. - Teraz zostao nas ju tylko jedenastu.
Nie znam wszystkich szczegw, ale DRESZCZ to organizacja, ktra z jakich wzgldw
robi z nami rne paskudne rzeczy. Najpierw mieszkalimy w miejscu zwanym Stref,
wewntrz kamiennego labiryntu, gdzie yy istoty zwane Bldoercami.
Czeka, szukajc na twarzy Jorge jakiejkolwiek reakcji na te dziwaczne informacje.
Ale Poparzeniec ani nie okaza konsternacji, ani nie da sygnau, e podane nazwy co mu
mwi. Zupenie nic.
Thomas opowiedzia mu wic o wszystkim. Jak byo w Labiryncie, jak stamtd
uciekli, jak sdzili, e s ju bezpieczni, jak okazao si, e to tylko kolejny etap planw
DRESZCZu. Opowiedzia o Szczurowatym i o rozkazach, ktre od niego dostali: przey
wystarczajco dugo, eby przemieci si sto szedziesit kilometrw na pnoc, do
miejsca, ktre zostao okrelone jako bezpieczna przysta. Zrelacjonowa, jak wdrowali
dugim tunelem, jak zostali zaatakowani przez fruwajc srebrn glaj, opisa te pierwsze
mile ich marszu przez pustyni.
Opowiedzia Latynosowi o wszystkim. A im duej mwi, tym bardziej szalona
wydawaa si decyzja, eby si podzieli t histori. Mimo to kontynuowa opowie, bo nic
innego nie przychodzio mu do gowy. Zdecydowa si j opowiedzie, bo mia nadziej, e
DRESZCZ jest dla Poparzecw takim samym wrogiem, jak i dla Streferw.
Nie wspomnia jednak o Teresie - dziewczyna bya jedyn rzecz, jak zatai.
- Wic musi w nas by co szczeglnego - zakoczy, starajc si wszystko
podsumowa. - Niemoliwe, aby robili nam tyle paskudnych rzeczy tylko po to, eby nam
dokuczy. Jaki byby tego cel?
- Skoro mowa o celach - odezwa si Jorge; byy to pierwsze sowa, jakie
wypowiedzia od przynajmniej dziesiciu minut, umwiony czas ju min. - Do czego
zmierzasz?
Thomas zawaha si. Teraz. Jego jedyna szansa.
- No? - naciska Jorge.
Zdawao si, e nie sposb tak odpowiedzie na to pytanie, eby w odpowiedzi nie
oberwa pici w twarz, ale Thomas zaryzykowa odpowied, ktra wydaa mu si
najbezpieczniejsza.
- Nie.
- Nie? Nie na oba pytania?
- Tak. To znaczy, nie. To znaczy... tak, odpowied na oba pytania brzmi nie.
Jorge umiechn si - cilej mwic, prawy kcik jego ust nieznacznie si unis i to
wszystko - a Thomas pomyla, e Poparzeca chyba bawi kada sekunda tej rozmowy.
- Pooga postpuje stopniowo, muchacho. Cierpi na ni kady mieszkaniec tego
miasta, i wcale nie jestem zaskoczony informacj, e ty oraz twoi ciotowaci przyjaciele te.
Kto taki jak ja, na samym pocztku, jest Poparzecem tylko z nazwy. Zapaem j zaledwie
par tygodni temu, w punkcie kontrolnym kwarantanny wyszed mi pozytywny wynik testu rzd robi co moe, eby oddziela chorych od zdrowych. Nie wychodzi im. Cay mj wiat na
moich oczach polecia prosto do sracza. Zesano mnie tutaj. Razem z band innych
nowicjuszy stoczylimy walk o ten budynek.
Na wzmiank o nowicjuszach Thomasowi oddech utkn w gardle niczym kbek
kurzu. To sowo przywoywao z powrotem zbyt wiele wspomnie ze Strefy.
- Moi uzbrojeni przyjaciele tam na zewntrz jad na tym samym wzku co ja. Ale
wybierz si na spacerek po miecie, a przekonasz si, co si dzieje z biegiem czasu.
Zobaczysz kolejne stadia choroby, zobaczysz, jak to jest przekroczy Granic, cho moe nie
poyjesz na tyle dugo, eby mc to wspomina. W dodatku nawet nie mamy tutaj rodka
otpiajcego. Nirwany. Ani kropli.
- Kto was tutaj zesa? - spyta Thomas, zachowujc swoj ciekawo na temat rodka
otpiajcego na pniej.
- DRESZCZ, tak, jak i was. Tylko, w przeciwiestwie do was, my nie zasuylimy na
specjalne traktowanie. DRESZCZ zosta powoany przez rzdy ocalaych pastw, eby
walczy z chorob, i twierdz, e to miasto ma z tym co wsplnego. Niewiele wicej wiem. i
Thomas poczu mieszanin zaskoczenia i konsternacji, a potem nadziej, e pozna
odpowiedzi na swoje pytania.
- Kto stoi za DRESZCZem? Czym jest DRESZCZ?
Jorge wyglda na mniej wicej rwnie skonsternowanego, jak Thomas si czu.
- Powiedziaem ci wszystko, co wiem. Czemu waciwie mnie o to pytasz? Sdziem,
e cay dowcip w tym, e jestecie dla nich kim szczeglnym, e to oni stoj za t ca
histori, ktr mi opowiedziae.
- Niewane. Idziemy.
Brenda nieoczekiwanie stana przed Thomasem; jej twarz znalaza si tylko
kilkanacie centymetrw od jego twarzy.
Miaa tak ciemne oczy, e biaka wydaway si lni jasnym wiatem.
- Ty nimi dowodzisz?
Thomas potrzsn gow.
- Nie ja. Ten go, ktrego przed chwil skaleczya noem.
Brenda spojrzaa na Minho, a potem z powrotem na Thomasa. Umiechna si
szeroko.
- Ej, ale to gupie. Wiem, e jestem o wos od stania si wariatk, ale ja bym wybraa
ciebie. Wydajesz si typem przywdcy
- Hm, dziki. - Thomas poczu fal zawstydzenia, a potem przypomnia sobie tatua
Minho. Przypomnia te sobie wasny, z informacj, e ma zosta zabity. Pospiesznie zacz
szuka odpowiedzi, ktra pozwoliaby mu ukry nag zmian nastroju. - Ja, ee, te
wybrabym ciebie, a nie tego caego Jorge.
Dziewczyna nachylia si do przodu i pocaowaa Thomasa w policzek.
- Jeste sodki. Mam szczer nadziej, e przynajmniej ciebie nie bdziemy musieli
zabi.
- Dobra. - Jorge ju zagania wszystkich w stron rozwalonych drzwi prowadzcych
na zewntrz. - Starczy tego miosnego gruchania. Brenda, mamy duo do obgadania, kiedy
ju dotrzemy do spiarni. Chodcie, idziemy.
Brenda nie odrywaa wzroku od Thomasa. On z kolei wci jeszcze czu echo
dreszczu, ktry przeszy jego cae ciao, kiedy musna go ustami.
- Podobasz mi si - oznajmia.
Thomas przekn, nie umiejc wymyli adnej riposty. Brenda dotkna jzykiem
kcika ust i znw umiechna si szeroko, po czym wreszcie odwrcia si od niego i
podesza do drzwi, wsuwajc n do kieszeni spodni.
- Idziemy! - krzykna, nie odwracajc si.
Thomas wiedzia, e wszyscy Streferzy gapi si na niego, ale nie odwzajemni
niczyjego spojrzenia. Zamiast tego podcign koszul i ruszy naprzd, nie przejmujc si
tym, e na wargach igra mu umieszek. Pozostali szybko poszli w jego lady, i caa grupa
opucia budynek, wkraczajc w biay ar soca lejcy si na zniszczony chodnik.
Brenda sza pierwsza, za Jorge zamyka pochd. Thomas mia problemy z
zaadaptowaniem si do jaskrawego wiata; osania oczy i mruy je, kiedy posuwali si
naprzd, trzymajc si blisko muru, eby chroni ich wski pas cienia. Otaczajce ich budynki
i ulice wydaway si janie nieziemskim blaskiem, niczym zbudowane z jakich
czarodziejskich kamieni.
Brenda przemieszczaa si wzdu cian budowli, ktr dopiero co opucili, a dotarli
- jak oceni Thomas - na tyy gmachu. Znajdoway si tam schody wiodce w d, poniej
poziomu chodnika, ktre przypomniay mu co z jego minionego ycia. Moe wejcie do
jakiego systemu podziemnej kolei.
Dziewczyna nie zawahaa si. Nie czekajc, eby si upewni, i wszyscy podaj za
ni, dugimi krokami zbiega po schodach. Jednake Thomas zauway, e w jej prawej doni
znw pojawi si n; trzymaa go mocno, kilkanacie centymetrw od ciaa. Ukradkowa
prba przygotowania si do tego, eby mc zaatakowa - lub broni si - w jednej chwili.
Poszed w jej lady. Chcia si jak najszybciej skry przed socem oraz, przede
wszystkim, dotrze do poywienia. Jego wntrznoci z kadym krokiem boleniej domagay
si pokarmu.
W kocu ogarna ich ciemno, podana, bo chodna. Thomas poda ladem
krokw Brendy, a dotarli do niewielkich otwartych drzwi, zza ktrych sczya si
pomaraczowa powiata. Dziewczyna wesza do rodka, a Thomas zawaha si na progu.
Pomieszczenie byo niedue i zawilgocone, pene pude i puszek, owietlone pojedyncz
arwk zwieszajc si ze rodka sufitu. Zdecydowanie zbyt ciasne, aby caa ich grupa
moga si pomieci wewntrz.
Brenda musiaa wyczu, o czym pomyla.
- Ty i pozostali moecie zosta tam na zewntrz, w korytarzu. Znajdcie sobie miejsce
pod cian i usidcie. Za sekundk zaczn wam przynosi smakoyki.
Thomas kiwn gow, cho na niego nie patrzya, i chwiejnie wrci na korytarz.
Usiad ciko pod cian kawaek od pozostaych Streferw, gbiej w mroku korytarza. I
wiedzia z ca pewnoci, e ju nie wstanie, pki czego nie zje.
Smakoyki okazay si puszkami z fasol i jak odmian kiebasy - jeli wierzy
Brendzie, napisy na etykietach byy po hiszpasku. Musieli zje zawarto na zimno, ale
zdaniem Thomasa smakowaa jak najwspanialszy posiek, jaki kiedykolwiek jad, i apczywie
yka kady ks. Nauczyli si ju, e niezbyt rozsdnie jest naje si szybko po tak dugim
pocie, ale nie obchodzio go to. Jeli wszystko zwymiotuje, po prostu z przyjemnoci naje
si drugi raz. Oby wie porcj.
Kiedy Brenda obdzielia ju wygodzonych Streferw jedzeniem, podesza i usiada
obok Thomasa. agodna powiata sczca si z magazynku podwietlaa pojedyncze cienkie
pasma w kaskadzie jej ciemnych wosw. Obok siebie dziewczyna postawia dwa plecaki,
wypenione dalszymi puszkami.
- Jeden z nich jest dla was - powiedziaa.
- Dziki. - Thomas zabra si ju za drug poow puszki, wygarniajc z niej jedn
yk za drug. W korytarzu za nimi nikt si nie odzywa; sycha byo wycznie siorbanie i
przeykanie.
- Smakuje? - zapytaa, zabierajc si za wasn porcj.
- We nic nie mw. Zepchnbym ze schodw wasn matk, eby si dobra do tego
arcia. O ile jeszcze mam matk. - Mimo woli pomyla znw o swoim nie, o tej krtkiej
migawce, gdzie pojawia si jego mama, ale zrobi wszystko, eby wypchn to wspomnienie
z pamici; byo zbyt ponure.
- Szybko ma si go do - odrzeka Brenda, wyrywajc go z rozmyla. Thomas
zauway, w jakiej pozycji usiada, z prawym kolanem przycinitym do jego piszczeli, i
przez gow przebiega mu idiotyczna myl, e dziewczyna umylnie tak przysuna nog. Mamy tylko cztery czy pi opcji do wyboru.
Thomas skupi si na tym, eby oczyci umys, z powrotem skupi si na
teraniejszoci.
- Skd macie to jedzenie? I ile go zostao?
- Zanim rozbyski soneczne wypaliy te tereny, w tym miecie dziaao kilka
zakadw przetwrstwa spoywczego oraz mnstwo magazynw, gdzie przechowywano
ywno. Czasem myl sobie, e to dlatego DRESZCZ zsya tutaj Poparzecw. Mog sobie
przynajmniej powiedzie, e nie wyzdychamy z godu w czasie, gdy powoli wariujemy i
zabijamy si nawzajem.
Thomas wyskroba z dna puszki ostatni resztk sosu i wyliza yk do czysta.
- Jeli jedzenia jest mnstwo, czemu macie do wyboru tylko kilka opcji? - Przez gow
przemkno mu, e moe zbyt szybko jej zaufali, e moe wanie zajadaj trucizn. Ale
dziewczyna jada to samo, co oni, wic te obawy byy prawdopodobnie przesadzone.
Brenda wskazaa kciukiem na sufit.
- Przetrzsnlimy tylko najblisze magazyny. Naleay do jakiej firmy, ktra si
specjalizowaa w kilku produktach, nie ma tam za wiele do wyboru. zabiabym twoj matk
za co wieego z ogrdka. Jak smaczn surwk.
- To moja mama pewnie nie ma szans, jeli kiedykolwiek znajdzie si midzy nami a
sklepem spoywczym.
- Pewnie nie.
Brenda skrcaa jeszcze trzykrotnie; Thomas nie mia pojcia, jakim cudem wiedziaa,
dokd si kierowa. Wanie mia o to spyta, kiedy stana i pooya do na jego klatce
piersiowej, eby go zatrzyma.
- Syszysz co? - zapytaa, dyszc.
Thomas nasuchiwa, ale jedynym, co usysza, byy ich wasne oddechy. Wszdzie
wok panoway cisza i ciemno.
- Nie - odpar. - Gdzie jestemy?
- Budynki po tej stronie miasta s poczone mnstwem tuneli i tajemnych przej.
Moe tak samo jest w caym miecie, nie wiem - nie zapucilimy si jeszcze tak daleko.
Nazywaj to Piwnicami.
Thomas nie widzia jej twarzy, ale Brenda znajdowaa si na tyle blisko, e czu jej
oddech. Nie cuchno jej z ust, co byo mi niespodziank, zwaywszy na warunki, w jakich
ya. Jej oddech w zasadzie nie mia zapachu i jakim sposobem byo to przyjemne.
- Piwnice? - powtrzy. - Ale to gupio brzmi.
- No c, nie ja wymyliam t nazw.
- A jak cz tych tuneli udao si wam spenetrowa? - Nie podobaa mu si wizja, e
mieliby biega po tych podziemiach, nie wiedzc, dokd zmierzaj.
- Niewielk. Zazwyczaj wpadamy tu na Poparzecw. Tych naprawd paskudnych.
Takich, co dawno przekroczyli Granic.
Te sowa sprawiy, e Thomas obrci si dookoa, przepatrujc ciemno w
poszukiwaniu sam nie wiedzia czego. Jego cae ciao spio si ze strachu, jakby wskoczy do
lodowatej wody.
- No... a czy teraz jestemy bezpieczni? Co to w ogle bya za eksplozja? Powinnimy
wrci i odszuka moich przyjaci.
- A co z Jorge?
- e co?
- Czy nie powinnimy te odszuka Jorge?
Thomas nie chcia jej urazi nieprzemylan wypowiedzi chwil wczeniej.
- Tak, Jorge, moich przyjaci, wszystkich tych sztamakw. Nie moemy ich
zostawi.
- Co to takiego sztamak?
- Niewane. Po prostu... Jak sdzisz, co si waciwie stao tam za nami?
Westchna i stana jeszcze bliej niego, przyciskajc pier do jego piersi. Gdy
przemwia, poczu, jak jej usta muskaj go w ucho.
zaczaby si mia.
I wtedy pomyla o Teresie. Pomyla o Minho oraz pozostaych. Musia przej
kontrol. Natychmiast.
- Suchaj, sama to powiedziaa - owiadczy, starajc si nada gosowi pewny siebie
ton. - Nikt nas nie goni. Musimy wrci.
- Jeste pewien? - Jej gos zabrzmia podejrzliwie.
- Co masz na myli?
- Mogabym ci bezpiecznie przeprowadzi przez miasto. Znale wystarczajco duo
ywnoci, ebymy mogli zabra zapasy. Czemu nie mielibymy zostawi tutaj pozostaych?
Dotrze do tej caej bezpiecznej przystani na wasn rk?
Thomas nie zamierza kontynuowa tej rozmowy.
- Jeli nie zamierzasz ze mn wraca, w porzdku. Ja w kadym razie wracam. - Opar
do o cian, eby nie zmyli stron, i ruszy z powrotem w kierunku, z ktrego przybiegli.
- Zaczekaj! - zawoaa, a potem podbiega. Chwycia jego do i splota palce z jego
palcami, idc teraz obok niego, rka w rk, jakby byli par zakochanych. - Przepraszam.
Naprawd. Po prostu... Sdz, e atwiej byoby przej przez miasto w mniejszej grupie. Nie
jestem jako specjalnie zaprzyjaniona z ktrymkolwiek z tych Poparzecw. Nie tak, jak ty i
twoi... Streferzy.
Czy wypowiedzia to sowo w jej obecnoci? Nie potrafi sobie przypomnie, ale
kady mg to w ktrym momencie zrobi, gdy Thomas nie sucha.
- Naprawd sdz, e do bezpiecznej przystani musi nas dotrze tylu, ile to moliwe.
Nawet jeli uda nam si wydosta z miasta, kto wie, co nas czeka potem. Moe tam dalej
przyda nam si kady czowiek.
Zastanowi si nad tym, co wanie powiedzia. Czy rzeczywicie zaleao mu tylko na
tym, eby dotrze do celu z wiksz liczb ludzi, bo to zwikszao ich szanse na wyjcie cao
z tej chryi? Czy naprawd podchodzi do sprawy tak beznamitnie?
- W porzdku - to bya caa odpowied dziewczyny. Co w Brendzie ulego zmianie.
Wydawaa si teraz mniej pewna siebie. Mniej wadcza.
Thomas uwolni rk z jej ucisku, a dla zapewnienia sobie alibi kaszln w pi. Nie
sign ju ponownie po do Brendy.
Przez nastpnych kilka minut oboje milczeli. Thomas szed za Brend, wyczuwajc j,
chocia nadal nic nie widzia. Po paru zakrtach z przodu pojawio si wiato, szybko
zyskujce na jasnoci w miar, jak si zbliali.
Okazao si, e to blask soca, wlewajcy si przez wybite w sklepieniu dziury o
- Nie widziaem tu adnych szczurw. Poza tym jak szczur miaby przej po suficie?
Patrzya na niego z min wyraajc tylko i wycznie kpin.
- Racja. To musia by latajcy szczur. Powinnimy si std wynosi w choler.
Thomas zamia si krtko, nerwowo, zanim zdy si powstrzyma.
- Bardzo mieszne.
Kolejny trzask, ktremu tym razem zawtrowa brzk szka sypicego si na
posadzk. Dwik na pewno rozleg si za nimi - teraz Thomas nie mia co do tego
wtpliwoci. Kto musia ich ledzi. I nie byli to Streferzy - brzmiao to bardziej tak, jakby
kto prbowa ich wytrci z rwnowagi. Przestraszy.
Nawet Brenda nie potrafia ukry swojej reakcji. Jej oczy napotkay wzrok Thomasa i
byy pene niepokoju.
- Wstawaj - szepna.
Wstali oboje, po czym cicho zaoyli plecaki. Brenda ponownie powiecia latark w
kierunku, z ktrego przyszli. Nic.
- Jak sdzisz, powinnimy to sprawdzi? - spytaa. Mwia szeptem, ale w ciszy, jaka
panowaa w tunelu, jej gos i tak wydawa si o wiele zbyt donony. Jeli ktokolwiek
znajdowa si w pobliu, mg usysze kade sowo, jakie wypowiadali, i ona, i Thomas.
- Sprawdzi? - Thomas uzna, e to najgupszy pomys, jaki dane mu byo sysze od
dugiego czasu. - Nie, powinnimy si std zwija w choler, tak, jak powiedziaa.
- Co, chcesz tak po prostu pozwoli, eby ten kto nas dalej ledzi, ktokolwiek to
jest? Moe niech jeszcze zbierze paru kumpli, eby zastawi na nas zasadzk? Lepiej zaj si
tym teraz.
Thomas zapa j za rk, w ktrej trzymaa latark, i skierowa promie wiata w d.
Potem nachyli si bliej Brendy, eby mc szepta jej do ucha.
- To moe by puapka jak nic. Tam na posadzce nie widzielimy wczeniej adnego
szka - musieli sign w gr i rozbi jedn ze starych lamp. Po co kto miaby to robi? Na
pewno chce nas tam zwabi z powrotem.
- Jeli maj wystarczajco duo ludzi, eby zaatakowa, po co mieliby zastawia na
nas puapk? - odbia pieczk Brenda. - To gupie. Dlaczego po prostu nie przyj tutaj i nie
zaatwi sprawy od razu?
Thomas zastanowi si nad tym. Miaa troch racji.
- No c, jeszcze gupsze jest siedzenie tutaj i nawijanie o tym przez p dnia. Co
robimy?
- Po prostu... - Mwic to, zacza podnosi latark, ale urwaa w p sowa, a jej oczy
rozszerzyy si w przeraeniu.
Thomas gwatownie odwrci gow, eby zobaczy, co si stao.
Na samym skraju plamy wiata rzucanego przez latark Brendy sta mczyzna.
Przypomina zjaw - mia w sobie co nierzeczywistego. Sta przechylony w prawo, a
jego lewa stopa i noga lekko podrygiway, jakby z powodu tiku. Draa te jego lewa rka, a
do to zaciskaa si w pi, to znw rozchylaa. Mia na sobie ciemny garnitur, niegdy
prawdopodobnie elegancki, cho teraz brudny i postrzpiony. Obie nogawki spodni nasiky
na kolanach wod lub czym paskudniejszym.
Ale Thomas zarejestrowa to wszystko w jednej chwili. Jego uwag przykua przede
wszystkim gowa mczyzny. Chopak mimo woli zagapi si na ni jak zahipnotyzowany.
Wygldao na to, e wosy tamtego zostay wydarte wraz z cebulkami, pozostay po nich
jedynie krwawe strupy. Jego twarz bya miertelnie blada i mokra, caa w bliznach oraz
wrzodach. Jednego oka brakowao, w jego miejscu znajdowaa si tylko kleista czerwona
masa. Nie mia te nosa; pod okropnie poharatan skr Thomas widzia otwory przewodw
nosowych w jego czaszce.
I jego usta. Wargi cofnite w grymasie odsaniajcym lnice biae zby, zacinite z
caej siy. Jego zdrowe oko spogldao wrogo i w jaki sposb zoliwie, sdzc po tym, jak
przemyka spojrzeniem od Brendy do Thomasa i z powrotem.
Potem przemwi, ochrypym, bulgotliwym gosem, ktry przyprawi Thomasa o
dreszcz. Wypowiedzia tylko kilka sw, ale brzmiay one tak absurdalnie, e caa sytuacja
staa si tylko jeszcze bardziej przeraajca.
- Kos lecia na skos i zjad mi nos.
Cichy okrzyk wyrwa si z gbi piersi Thomasa, ktry nie wiedzia, czy naprawd
wyda syszalny odgos, czy tylko wyczu go w rodku, wyobrazi sobie. Brenda staa obok
niego, oniemiaa - moe sparaliowana strachem - nadal kierujc promie latarki na ohydnego
nieznajomego.
Mczyzna da chwiejny krok w ich stron. Musia wymachiwa jedn zdrow rk,
eby utrzyma rwnowag na jednej zdrowej nodze.
- Kos lecia na skos i zjad mi nos - powtrzy, obrzydliwie chrypic z powodu
nagromadzonej w gardle flegmy. - I to naprawd co.
Thomas wstrzyma oddech, czekajc, a Brenda zrobi pierwszy ruch.
- Czaicie? - spyta mczyzna, bezskutecznie prbujc zmieni swj drapieny grymas
w umiech. Wyglda niczym zwierz, ktre za moment skoczy na swoj zdobycz. - To
naprawd co. Mj nos. Zjad mi go kos, co lecia na skos. - Zanis si wilgotnym rechotem,
ktry kaza Thomasowi poczu obaw, i moe ju nigdy w yciu nie zanie spokojnie.
- Taa, czaj - odpara Brenda. - Niezy numer.
Thomas wyczu ruch i popatrzy na ni. Ukradkiem wycigna z plecaka puszk i
teraz zwaya j w prawej doni. Zanim zdy si zastanowi, czy to aby na pewno dobry
pomys i czy nie naley sprbowa dziewczyny powstrzyma, zamachna si i cisna puszk
w Poparzeca. Thomas patrzy, jak przedmiot leci i trafia mczyzn w twarz.
Trafiony wyda okrzyk, ktry zmrozi chopaka do szpiku koci.
I wtedy pojawili si inni. Dwoje. Potem troje. Potem jeszcze czworo. Mczyni i
kobiety. Kulejc wyaniali si z ciemnoci, eby stan za pierwszym Poparzecem. Wszyscy
rwnie szaleni. Rwnie ohydni, bez reszty przearci Poog, kompletnie pozbawieni
zdrowych zmysw i okaleczeni od stp do gw. I, jak zauway Thomas, wszystkim
brakowao nosw.
- To wcale tak bardzo nie bolao - powiedzia Poparzeniec wygldajcy na przywdc.
- Masz adny nosek. Naprawd chciabym znowu mie nos. - Na moment przesta szczerzy
si w grymasie, eby obliza usta, a potem znw pokaza zby. Jego jzyk by purpurowy,
upiornie pobliniony, jakby mczyzna u go z nudw. - Moi przyjaciele te.
Strach wezbra w piersi Thomasa niczym toksyczny gaz odrzucony przez odek.
Teraz chopak zrozumia lepiej ni kiedykolwiek, co Pooga robi z ludmi. Widzia to ju za
oknami dormitorium - ale teraz zosta z ni skonfrontowany na bardziej osobistym poziomie.
Mia jej ofiary tu przed sob i tym razem nie chroniy go adne kraty. Twarze Poparzecw
byy prymitywne, zezwierzcone. Przywdca da nastpny chwiejny krok naprzd, potem
jeszcze jeden.
Nadszed czas, eby ucieka.
Brenda nic nie powiedziaa. Nie musiaa. Wycigna drug puszk i cisna w stron
Poparzecw, a potem oboje z Thomasem odwrcili si na picie i pobiegli. Przeraliwe,
psychotyczne wrzaski cigajcych wybuchy za ich plecami niczym okrzyki bitewne armii
demonw.
Rozchwiany promie wiata z latarki Brendy pada to w lewo, to w prawo,
podskakujc, gdy sprintem mijali skupione na niewielkiej przestrzeni wyloty bocznych
korytarzy. Thomas wiedzia, e maj przewag - Poparzecy wydawali si na wp kalecy,
cali w ranach. Na pewno nie bd w stanie dogoni dwjki zdrowych modych ludzi. Ale
sama myl, e tu na dole moe si kry wicej Poparzecw, moe nawet czajcych si gdzie
z przodu, w oczekiwaniu...
Brenda zwolnia i skrcia w prawo, apic Thomasa za rami, eby pocign go za
sob. Pierwszych kilka krokw przebieg potykajc si, zapa rwnowag, przyspieszy z
powrotem. Wcieke okrzyki oraz wycia Poparzecw nieco przycichy.
Wtedy Brenda skrcia w lewo. A potem znowu w prawo. Po tej drugiej zmianie
kierunku zgasia latark, ale nie zwolnia kroku.
- Co ty robisz? - spyta Thomas. Wycign przed siebie rk, pewny, e lada chwila
zderzy si ze cian.
Jedyn odpowiedzi byo syknicie nakazujce cisz. Zastanawia si, jak dalece
powinien ufa Brendzie. Jego ycie byo teraz w jej rkach. Ale nie bardzo widzia inne
opcje, zwaszcza w tej chwili.
Po kilku sekundach zwolnia znowu, tym razem stajc w miejscu. Oboje stali w
ciemnoci, apic oddech. Poparzecy byli daleko, ale ich okrzyki nadal rozbrzmieway dosy
gono, przybliajc si powoli.
- Dobra - szepna dziewczyna. - Mniej wicej... Tutaj.
- Co takiego? - zapyta.
- Po prostu wejd za mn do tego pokoju. Jest tutaj idealna kryjwka, kiedy
przypadkiem natrafiam na ni, eksplorujc. Nie ma ludzkiej mocy, eby tamci j wypatrzyli.
Chod.
Jej do zacisna si na jego rce, cignc go w prawo. Wyczu, e przechodz przez
wskie drzwi; potem Brenda pocigna go na podog.
- Jest tutaj stary st - powiedziaa. - Czujesz?
Popchna jego rk do przodu, a namaca twarde, gadkie drewno.
- Tak - odpar.
- Po prostu uwaaj na gow. Wpezniemy pod niego, a potem przez may otwr w
cianie do ukrytej przegrody. Bg jeden wie, do czego miaa suy, ale nie ma moliwoci,
eby tamci Poparzecy j znaleli. Nawet jeli maj wiato, w co wtpi.
Thomas mia ochot zapyta, jakim cudem szalecy mog si porusza po
podziemiach bez wiata, ale zachowa to pytanie na pniej - Brenda ju wchodzia do
kryjwki i nie chcia jej zgubi. Trzymajc si blisko, dotykajc jej stopy czubkami palcw,
wlaz jej ladem na czworakach pod st i przysun si do ciany. Potem wpezli przez may
kwadratowy otwr do dugiej, wskiej przegrody. Thomas zacz maca wok siebie, eby
si zorientowa mniej wicej, gdzie jest. Sufit przegrody znajdowa si zaledwie jakie
szedziesit centymetrw od podoa, wic chopak popez w gb wolnej przestrzeni.
Brenda leaa ju, oparta plecami o tyln cian kryjwki, kiedy on niezgrabnie uoy
si obok. Nie mieli innego wyboru, jak tylko pooy si pasko, na boku. Byo ciasno, ale
Brenda ciskaa jego do tak mocno, e czu bl. Oddech dziewczyny wydawa si
chodny na jego spoconej szyi.
Szuranie stp i szelest ubra na zewntrz. Czy tamci odchodzili?
Dwiki przycichy raptownie, gdy Poparzecy wyszli na korytarz, do tunelu czy co to
tam byo. Reszta ich grupy, jak si zdawao, ju zdya si oddali. Wkrtce znowu zapada
cisza. Thomas sysza jedynie ciche oddechy, wasny oraz Brendy.
Czekali w ciemnoci, lec pasko na twardym podou, twarzami do maego otworu,
cinici w ciasnej przestrzeni, pocc si. Przeduajca si cisza przerodzia si z powrotem
w dzwonienie w uszach spowodowane brakiem dwikw. Thomas nasuchiwa dalej,
wiedzc, ze musz mie absolutn pewno. Niewane, jak bardzo chcia opuci t malutk
przegrod, niewane, jak niewygodnie im tam byo, musieli czeka.
Mino kilka minut. Potem jeszcze kilka. Nic, tylko cisza i ciemno.
- Chyba odeszli - wyszeptaa w kocu Brenda. Zapalia latark.
- Dzie dobry, noski! - wrzasn z pomieszczenia ohydny gos.
Potem zakrwawiona rka signa do wntrza kryjwki i zapaa Thomasa za koszul.
Thomas krzykn przeraliwie, zacz tuc rkoma poblinion i posiniaczon do.
Jego oczy nie przyzwyczaiy si jeszcze do blasku latarki; zmruy je i zobaczy, e
mczyzna mocno trzyma go za ubranie. Poparzeniec szarpn, tak e ciao chopaka rbno
o cian. Thomas uderzy twarz o twardy beton i poczu eksplozj blu z rozbitego nosa, a
potem cieknc krew.
Mczyzna popchn go kilkanacie centymetrw do tyu, potem znw szarpn w
przd. Popchn i szarpn raz jeszcze. I jeszcze, za kadym razem walc twarz Thomasa o
cian. Chopak nie mg uwierzy, e Poparzeniec jest tak silny - wydawao si to
niemoliwe, sdzc po tym, jak wyglda. Saby i okrutnie okaleczony.
Brenda miaa w rku swj n, prbowaa przepezn nad Thomasem, zaj pozycj,
ktra pozwoliaby jej zrani napastnika w rk.
- Uwaaj! - wrzasn Thomas. Ten n by okropnie blisko. Chopak zapa
mczyzn za nadgarstek i targn nim, prbujc rozluni ten elazny ucisk. Daremnie.
Mczyzna dalej na przemian szarpa i pcha, a coraz bardziej poobijane ciao Thomasa raz po
raz uderzao o mur.
Brenda wrzasna i zaatakowaa. Machna rk nad Thomasem i ostrze jej noa
bysno, gdy wbia je prosto w przedrami Poparzeca. Mczyzna zawy jak demon i puci
koszul chopaka. Jego do wysuna si z kryjwki, pozostawiajc na posadzce krwawe
lady. Jego krzyki blu rozlegay si nadal, donone i zwielokrotniane przez echo.
- Nie moemy pozwoli, eby uciek! - krzykna Brenda. - Pospiesz si, wya std!
Thomas, ktrego bolao wszystko od stp do gw, wiedzia, e miaa racj i ju
wierci si rozpaczliwie, eby przyj pozycj umoliwiajc wyjcie z kryjwki. Gdyby
mczyzna dotar do pozostaych Poparzecw, wszyscy by wrcili. Zreszt mogli usysze
zgiek i moe wanie zawracali.
Chopakowi w kocu udao si przecisn ramiona i gow przez otwr; potem ju
poszo atwiej. Wykorzysta cian, eby si odepchn, i wreszcie zdoa wydosta si na
zewntrz, ze wzrokiem wbitym w Poparzeca, wyczekujc kolejnego ataku. Mczyzna
znajdowa si zaledwie jakie ptora metra dalej. Przyciska zranion rk do piersi. Ich oczy
spotkay si i Poparzeniec zawarcza niczym ranne zwierz, kapn zbami, ksajc
powietrze.
Thomas zacz wstawa, ale uderzy gow w blat stou.
- Purwa! - wrzasn, po czym pospiesznie wylaz na czworakach spod starego mebla.
Brenda bya tu za nim i wkrtce oboje stali ju nad Poparzecem, ktry lea zwinity w
pozycji podu, jczc. Krew kapica z jego rany zdya ju utworzy ma kau na
posadzce.
Brenda trzymaa latark w jednej rce, n za w drugiej, celujc w Poparzeca
czubkiem ostrza.
- Trzeba byo odej z twoimi wirnitymi kumplami, staruchu. Nie powiniene by z
nami zadziera.
Zamiast odpowiedzie, mczyzna nagle okrci si na okciu i z zaskakujc
prdkoci oraz si wyrzuci w gr zdrow nog. Trafi Brend, ktra runa na Thomasa i
oboje zwalili si na posadzk. Thomas usysza, jak latarka oraz n potoczyy si z brzkiem
po betonie. Cienie zataczyy na cianach.
Poparzeniec chwiejnie stan na nogi i pobieg po n, ktry znalaz si przy drzwiach
na korytarz. Odepchnwszy si rkoma, Thomas zanurkowa naprzd, rzucajc si od tyu na
kolana mczyzny i cigajc go skutecznie do parteru. Tamten okrci si gwatownie,
wymierzajc jednoczenie cios okciem, ktry trafi chopaka w szczk; upadajc, Thomas
poczu kolejn eksplozj blu i odruchowo chwyci si za twarz.
Potem Brenda znalaza si przy nich. Skoczya na Poparzeca, dwukrotnie rbna go
w twarz, oguszajc go, jak si zdawao. Wykorzystaa ten krtki moment i jakim sposobem
zdoaa ponownie okrci mczyzn naokoo, tak e teraz lea na brzuchu, plackiem na
posadzce. Zapaa go za ramiona i wykrcia rce do tyu, cignc je do gry w sposb, ktry
wyglda na niewiarygodnie bolesny. Poparzeniec szarpa si i miota, ale Brenda przycisna
Wycie Poparzeca.
Pot spywajcy strugami po twarzy Thomasa.
Jego serce, walce jak motem, tukce si, omoczce rozpaczliwie.
Pot ciekncy mu do oczu. Bl w caym ciele. Te straszne, nieludzkie krzyki.
- Teraz!
Thomas zamachn si i, wkadajc w to ca si, wbi n w pier Poparzeca.
Nastpnych trzydzieci sekund byo dla chopaka jednym wielkim koszmarem..
Poparzeniec szamota si. Miota w drgawkach. Krztusi si i plu. Brenda trzymaa
go, podczas gdy Thomas przekrca n w ranie. Pcha go gbiej. ycie potrzebowao czasu,
eby wyciec z mczyzny, podczas gdy blask w jego oszalaych oczach gas, a stknicia oraz
rozpaczliwe ruchy powoli cichy i zanikay.
W kocu jednak ofiara Poogi wyziona ducha, a Thomas opad do tyu. Cae jego
ciao przypominao ciasno zwinity kb zardzewiaego drutu. Z trudem apa oddech, walczy
ze wzbierajc w piersi fal mdoci.
Wanie zabi czowieka. Odebra ycie bliniemu. Czu si tak, jakby wntrznoci
mia wypenione trucizn.
- Musimy std pryska - oznajmia Brenda, skoczywszy na rwne nogi. - Cudw nie
ma, musieli usysze ten cay zgiek. Chod.
Thomas nie mg uwierzy, e dziewczyna pozostaa tak obojtna, tak szybko przesza
do porzdku dziennego nad tym, co zrobili. Z drugiej strony jednak nie bardzo mieli wybr.
Nadpyny do nich pierwsze krzyki pozostaych Poparzecw, niosce si echem przez
korytarz, niczym odgosy hien nadchodzcych kanionem.
Thomas zmusi si, eby wsta, odepchn poczucie winy, gotowe go lada chwila
obezwadni.
- Dobrze, ale koniec z takim aeniem. - Najpierw srebrne kuliste poeracze gw.
Teraz walka z Poparzecami w mroku.
- Co masz na myli?
Mia ju dosy dugich czarnych tuneli. Dosy na cae ycie.
- Chc na wiato dzienne. Nie obchodzi mnie, czym ryzykujemy. Chc na wiato
dzienne, ale ju.
Brenda nie prbowaa si kci. Poprowadzia go przez kilka zakrtw oraz ukw
korytarza i wkrtce natrafili na dug stalow drabin prowadzc w stron nieba - wyjcie z
podziemi. Budzce groz gosy Poparzecw nadal rozbrzmieway w oddali. miechy,
okrzyki i chichoty. Od czasu do czasu wrzask.
niegupich, ale niezalenie od tego, z Jorge jest kawa twardziela. Bez problemu przeprowadzi
ich przez miasto. Nie denerwuj si niepotrzebnie. To o nas powiniene si martwi.
- Jeli prbujesz mnie pocieszy, strasznie kiepsko ci to wychodzi.
Brenda rozemiaa si.
- Sorry. Umiechaam si, kiedy to powiedziaam, ale pewnie nie moge mnie
widzie.
Thomas spojrza na podwietlan tarcz swojego zegarka, po czym powiedzia:
- Mamy jeszcze kilka godzin, zanim wzejdzie soce.
Po chwili milczenia odezwa si znowu.
- Opowiedz mi troch wicej o tym, jak wszystko teraz wyglda. Wymazano nam
wikszo wspomnie; cz moich wrcia, ale zawieraj luki i nie wiem, czy mog im ufa.
Zreszt nie ma w nich wiele na temat wiata na zewntrz.
Brenda gboko westchna.
- wiat na zewntrz, co? No c, na wiecie jest beznadziejnie. Temperatury wreszcie
zaczynaj si obnia, ale potrwa wieki, zanim obniy si poziom mrz. Od czasu rozbyskw
mino ju mnstwo czasu, ale tylu ludzi stracio ycie, Thomas. Tak strasznie wielu.
Waciwie to a dziwne, e wszyscy, ktrzy przeyli, tak szybko doszli do siebie i
odbudowali cywilizacj. Gdyby nie ta durna Pooga, myl, e moe na dusz met wiat
by przetrwa. Ale morze jest szerokie i gbokie... aj, niewane. Mj ojciec mia takie
powiedzonko.
Thomas z trudem by w stanie okiezna ciekawo, ktra go teraz ogarna.
- A co si waciwie stao? Powstay nowe pastwa, czy te istnieje tylko jeden
centralny rzd? I jak ma si do tego wszystkiego DRESZCZ? Czy to oni s teraz rzdem?
- Nie, nadal istniej pastwa, ale s bardziej... zjednoczone. Kiedy Pooga zacza si
szerzy jak szalona, wszystkie kraje poczyy swoje siy, technologie, zasoby i co tam
jeszcze, powoujc do ycia DRESZCZ. Wdroyli obdnie skomplikowany system
wczesnego diagnozowania i bardzo si starali wprowadzi kwarantann na wyznaczonych
obszarach. Spowolnili rozprzestrzenianie si Poogi, ale nie s w stanie jej powstrzyma.
Myl, e jedyne, co moe uratowa wiat, to wynalezienie leku. Mam nadziej, e
rzeczywicie ju go wynaleli, tak jak mwisz, ale jeeli tak, to z ca pewnoci jeszcze nie
podzielili si tym odkryciem z ogem ludzkoci.
- Wic gdzie teraz jestemy? - zapyta Thomas. - Na czym stoimy w tej chwili?
- Leymy. W ciarwce. - Kiedy chopak si nie rozemia, kontynuowaa: - Sorry, to
by art nie w por. Sdzc po etykietach konserw, domylamy si, e jestemy w Meksyku.
DRESZCZ. Prby. To, co powiedzia Szczurowaty, e w tym wszystkim chodzi tylko o ich
reakcje na Zmienne.
- Zasne? - zagadna Brenda po kilku minutach ciszy.
- Nie. Po prostu dostaem za duo informacji naraz. - To, co powiedziaa, budzio w
nim niejasn obaw, ale nadal nie by w stanie sensownie poskada kawakw ukadanki. Ciko to wszystko przetrawi.
- C, w takim razie si zamkn. - Odwrcia si do niego plecami, opara gow o
drzwi. - Wyrzu to wszystko z pamici. Inaczej nie wyjdzie ci na zdrowie. Potrzebujesz
odpoczynku.
- Aha - wymamrota Thomas, sfrustrowany, e ma do dyspozycji tyle wskazwek, ale
adnych prawdziwych odpowiedzi. Jednak Brenda miaa racj - zdecydowanie przyda mu si
przespana noc. Uoy si wygodnie i robi co mg, ale mino duo czasu, zanim w kocu
zapad w drzemk. I zacz ni.
Tym razem jest starszy, ma prawdopodobnie czternacie lat. On oraz Teresa klcz na
posadzce, przyciskajc uszy do szczeliny w drzwiach, nasuchujc. Podsuchujc. Wewntrz
rozmawiaj ze sob mczyzna i kobieta. Thomas syszy ich wystarczajco wyranie.
Mczyzna odzywa si pierwszy.
- Czy dostaa wykaz dodatkowych punktw, ktre zostay dodane do listy
Zmiennych?
- Wczoraj w nocy - odpowiada kobieta. - Podoba mi si to, co Trent doda na
zakoczenie Prb Labiryntu. Brutalne, ale rzeczywicie tego potrzebujemy. Powinno
stworzy troch interesujcych wzorw.
- Zdecydowanie. Podobnie jak scenariusz zdrady, jeli w ogle kiedy dojdzie do jego
realizacji.
Kobieta wydaje odgos, ktry najwyraniej jest miechem, ale sprawia wraenie
wymuszonego i pozbawionego wesooci.
- Tak, to samo pomylaam. Znaczy, Boe wity, ile te dzieciaki mog znie, zanim
zwariuj niezalenie od choroby?
- Poza tym to ryzykowne. Co jeli on zginie? Wszyscy zgadzamy si, e do tego czasu
z pewnoci bdzie ju jednym z gwnych Kandydatw.
- Nie zginie. Nie pozwolimy na to.
- Mimo wszystko. Nie jestemy Bogiem. Moe zgin.
Duga chwila milczenia. Potem mczyzna mwi:
- Moe nie bdzie trzeba wdraa tego scenariusza. Ale wtpi. Psychowie mwi, e
to.
Przecign si raz jeszcze i wanie dononie ziewa, kiedy jego wzrok pad na co,
co znajdowao si na cianie zamykajcej zauek. Dua metalowa tabliczka przynitowana do
muru. Tabliczka, ktra wygldaa bardzo znajomo.
Otworzy drzwi kabiny, potykajc si w popiechu zlaz na ulic i podszed do niej.
Wygldaa niemal identycznie, jak tabliczka w Labiryncie, na ktrej pisao: Departament
Rozwoju Eksperymentw, Strefa Zamknita: Czas Zagady. Ten sam matowy metal, takie
same litery. Tyle e na tej tutaj napisane byo co zupenie innego. I Thomas wpatrywa si w
ten napis przez bite pi minut albo i duej, zanim poruszy si choby o centymetr.
Napis gosi:
THOMAS, TY JESTE PRAWDZIWYM PRZYWDC
Thomas by moe gapiby si na tabliczk przez cay dzie, gdyby Brenda nie wysza
z ciarwki.
- Czekaam na odpowiedni moment, eby ci powiedzie - odezwaa si wreszcie,
wyrywajc go z zamylenia.
Gwatownie odwrci gow, eby na ni spojrze.
- Co? O czym ty mwisz?
Nie odwzajemnia jego wzroku, tylko dalej wpatrywaa si w napis.
- Odkd odkryam, jak masz na imi. Jorge tak samo. Prawdopodobnie to dlatego
zdecydowa si zaryzykowa wyruszenie z tob przez miasto i do tej waszej bezpiecznej
przystani.
- Brenda, ale o czym ty mwisz? - powtrzy Thomas.
W kocu popatrzya mu w oczy.
- Te znaki wisz w caym miecie. Na wszystkich napisane jest to samo. Dokadnie to
samo.
Thomas poczu, e uginaj si pod nim kolana. Odwrci si i usiad ciko na ziemi,
opierajc si plecami o cian.
- Jak... Jak to jest w ogle moliwe? To znaczy, przecie ta tabliczka wyglda, jakby
wisiaa tu ju jaki czas... - Naprawd nie wiedzia, co jeszcze mgby powiedzie.
- Nie wiem - odpara Brenda, siadajc obok niego. - Nikt z nas nie wiedzia, co to
znaczy. Ale kiedy wycie si tu pojawili, a ty powiedziae, jak si nazywasz... No c,
uznalimy, e to nie wyglda na zbieg okolicznoci.
Thomas przyszpili j twardym spojrzeniem, czujc wzbierajcy gniew.
- Czemu mi o tym nie powiedziaa? Trzymaa mnie za rk, opowiedziaa, jak
- Ni mw tak na mnie.
- e co? - spytaa, ewidentnie zaskoczona, moe nawet uraona. - Dlaczego?
- Po prostu... nie rb tego. - Czu si okropnie, ale nie mg cofn tego, co
powiedzia. Tak mwia na niego Teresa.
- W porzdku. Mam si do ciebie zwraca: panie Thomasie? A moe: krlu
Thomasie? Albo jeszcze lepiej, po prostu Wasza Wysoko?
Thomas westchn.
- Przepraszam. Nazywaj mnie, jak chcesz.
Brenda rozemiaa si sarkastycznie, a potem oboje zamilkli.
Siedzieli tak, oparci plecami o cian, a minuty wloky si leniwie. Cisza bya
niemale kojca, a do momentu, gdy Thomas usysza dziwny guchy omot i przestraszy
si.
- Syszysz to? - zapyta, w okamgnieniu czujny i skupiony.
Brenda zamara z przekrzywion gow, wytajc such.
- No. Brzmi, jakby kto wali w bben.
- Znaczy, chyba skoczy si dzie dziecka. - Wsta, po czym pomg Brendzie zrobi
to samo. - Jak sdzisz, co to takiego?
- S due szanse, e nic dobrego.
- Ale co, jeli to nasi przyjaciele?
Basowe lupluplup wydawao si teraz dochodzi zewszd, echa odbijay si tam i z
powrotem midzy murami domw. Jednak po kilku ducych si sekundach Thomas nabra
pewnoci, e dwik dobiega z rogu zauka. Mimo wiadomoci, e ryzykuje, pobieg w
tamtym kierunku, eby si rozejrze.
- Co ty wyprawiasz?! - warkna Brenda, ale kiedy j zignorowa, podya za nim.
Thomas podszed do zamykajcej zauek ciany z popkanych i wyblakych cegie,
gdzie cztery schodki prowadziy w d do obdrapanych i zniszczonych drewnianych drzwi.
Tu nad nimi znajdowao si malekie prostoktne okienko z wybit szyb. W grnej czci
framugi trzyma si jeszcze pojedynczy ostry kawaek szka, niczym nadamany zb.
Thomas sysza muzyk, teraz duo goniejsz ni przedtem. Bya rytmiczna i
szybka, z mocno nagonionym basem, brzkliwym oskotem perkusji i wyciem gitar.
Mieszay si z ni miechy, okrzyki i odgosy piewania razem z wokalist. I wszystko to...
nie do koca tchno zdrowiem psychicznym. Zgiek mia w sobie co wytrcajcego z
rwnowagi, przyprawiajcego o gsi skrk.
Wygldao na to, e Poparzecy nie ograniczaj si do poszukiwania nosw, ktre
mogliby ludziom odgry, i Thomas nabra bardzo zych przeczu - ten haas nie mia nic
wsplnego z jego przyjacimi.
- Lepiej si std wynomy - stwierdzi chopak.
- Tak mylisz? - odpara Brenda, stojc tu przy nim.
- Chod. - Thomas odwrci si, ona take, ale oboje zamarli. W czasie, gdy ich
uwaga bya skupiona na czym innym, w zauku pojawiy si trzy osoby. Dwch mczyzn i
jedna kobieta, ktrzy teraz stali zaledwie kilka krokw dalej.
Obrzuciwszy nowo przybyych szybkim spojrzeniem, Thomas zdrtwia. Ich ubrania
byy postrzpione, wosy - niechlujne, twarze - umorusane. Ale gdy przyjrza si im uwaniej,
zauway, e nie maj adnych widocznych obrae, a w ich oczach wida byski inteligencji.
Poparzecy, ale niezupenie jeszcze szaleni Poparzecy.
- Cze, wy tam - odezwaa si kobieta. Miaa dugie rude wosy cignite w koski
ogon. Dekolt jej bluzki by wycity tak gboko, e Thomas z trudem zmusi si, aby patrze
jej w oczy. - Przyszlicie na nasz imprez? Mnstwo taczenia. Mnstwo barabara.
Mnstwo gorzay.
W jej gosie pobrzmiewaa nutka, ktra wzbudzia w chopaku lk. Nie wiedzia, co to
oznacza, ale ta pani nie zachowywaa si sympatycznie. Drwia sobie z nich.
- Ee, nie, dziki - odrzek Thomas. - My, ee, my po prostu...
Brenda wesza mu w sowo.
- Prbujemy odszuka naszych przyjaci. Jestemy tu nowi, dopiero zaczynamy si
zadomawia.
- Witajcie w naszej Poogowej bajce. A moe nawet w krainie DRESZCZowcw. - To
by jeden z mczyzn, wysoki, brzydki typ o tustych wosach. - Nie martwcie si, wikszo
tych tam - skin gow w kierunku schodkw - jest najwyej na wp szalona. Moecie
oberwa okciem w twarz, ewentualnie kopniaka w nabia. Ale nikt nie sprbuje was zje.
- W nabia? - powtrzya Brenda. - Co prosz?
Mczyzna wskaza palcem Thomasa.
- Mwiem do chopaka. Dla ciebie sprawy mog si troszk bardziej skomplikowa,
jeli nie bdziesz si trzymaa blisko nas, zwaywszy, e jeste pci eskiej.
Caa ta rozmowa przyprawiaa Thomasa o mdoci.
- Brzmi ciekawie. Ale musimy ju i. Odszuka kumpli. Moe pniej tu wrcimy.
Drugi mczyzna wystpi do przodu. By do niski, ale przystojny, z jasnymi
wosami citymi na jea.
- Jestecie tylko dzieciakami. Czas, ebycie si czego nauczyli o yciu. Czas,
ebycie si troch zabawili. Oficjalnie zapraszamy was na imprez. - Wymwi kade sowo
ostatniego zdania powoli i wyranie, i bez krztyny yczliwoci.
- Dziki, ale nie, dziki - odpara Brenda.
Blondynek wycign z kieszeni swojej dugiej kurtki pistolet. Bro bya srebrzysta,
lecz brudna i zmatowiaa. Niemniej, zdaniem Thomasa bezsprzecznie wygldaa
wystarczajco gronie i mierciononie.
- Nie wydaje mi si, ebycie mnie dobrze zrozumieli - rzek mczyzna. - Zostalicie
zaproszeni na nasz imprez. Tego zaproszenia si nie odrzuca.
Wysoki Brzydal wyj n. Koski Ogon wycigna rubokrt, ktrego kocwka
bya czarna od czego, co musiao by zaschnit krwi.
- Co wy na to? - zapyta Blondynek. - Chcecie i na imprez?
Thomas popatrzy na Brend, ale ta nie odwzajemnia jego spojrzenia. Oczy miaa
wlepione w blondyna, a wyraz jej twarzy wiadczy, e zamierza zrobi co bardzo gupiego.
- Dobra - powiedzia pospiesznie chopak. - W porzdku. Pjdziemy.
Brenda gwatownie odwrcia gow.
- Co?!
- Jeden go ma pistolet. Drugi ma n. Ich kumpela ma rubokrt! Nie jestem dzi w
nastroju na to, eby mi wgnieciono oko w czaszk!
- Zdaje si, e twj chopta nie jest gupi - stwierdzi Blondynek. - A teraz chodmy
si zabawi. -Wskaza luf pistoletu schodki i umiechn si. - miao, idcie pierwsi.
Brenda ewidentnie bya wcieka, ale jej oczy mwiy te, e dobrze wie, i nie maj
innego wyjcia.
- W porzdku.
Blondynek znw si umiechn. mii byoby do twarzy z jego min.
-1 o to chodzi. Wszystko gra, nie ma si czego obawia.
- Nikt nie zrobi wam krzywdy - doda Wysoki Brzydal. - Chyba e zaczniecie nam
utrudnia ycie. Chyba e bdziecie si zachowywa jak wredne bachory. Gdy impreza si
skoczy, nabierzecie ochoty, eby doczy do naszej grupy. Moecie mi wierzy.
Thomas musia walczy z ogarniajc go panik.
- Po prostu chodmy - powiedzia do Blondynka.
- Czekamy tylko na was. - Mczyzna ponownie wskaza pistoletem schodki.
Thomas wycign rk i chwyci do Brendy, przycign dziewczyn do siebie.
- Chodmy na imprez, kochanie. - Woy w te sowa tyle sarkazmu, ile tylko mg. Ale to bdzie czad!
czekalicie?
Mczyzna parskn miechem.
- Obserwowalimy was ca noc! Potem dzi rano zobaczylimy przez okno twoj
reakcj na znak i domylilimy si, e to ty musisz by tym sawetnym Thomasem!
Brenda ju wczeniej obja Thomasa oburcz w pasie, prawdopodobnie tylko po to,
eby tum ich nie rozdzieli.
Prawdopodobnie. Ale kiedy usyszaa te sowa, jej ucisk sta si jeszcze bardziej
kurczowy.
Thomas obejrza si do tyu, zobaczy, e Blondynek oraz jego dwoje przyjaci id
tu za nimi. Pistolet zosta schowany, ale chopak wiedzia, e waciciel moe go w kadej
chwili wyj.
Muzyka graa na peny regulator. Basy grzmiay i pulsoway tak, e wszystko
dygotao. Naokoo ludzie taczyli i skakali, wietlne ostrza przeszyway ciemno.
Poparzecy byli mokrzy i liscy od potu, ciepo tych wszystkich cia sprawiao, e w
pomieszczeniu panowao nieprzyjemne gorco.
Gdy znaleli si mniej wicej porodku sali, Dugowosy zatrzyma si i odwrci do
nich tak gwatownie, e jego dziwna biaa grzywa zafalowaa.
- Bardzo chcemy, ebycie do nas doczyli! - krzykn.
- Co musi w was by! Ochronimy was przed zymi Poparzecami!
Thomas cieszy si, e nie wiedz wicej. Moe ostatecznie nie bdzie tak le. Pogra
przez jaki czas w ich gr, udawa, e jest jakim szczeglnym Poparzecem, i moe jemu
oraz Brendzie uda si przey wystarczajco dugo, eby w odpowiednim momencie
niepostrzeenie si wymkn.
- Pjd i przynios wam po drinku! - zawoa Dugowosy.
- Bawcie si dobrze! - Po tych sowach odszed pospiesznie, znikajc w falujcym
cisku.
Thomas odwrci si i zobaczy, e Blondynek oraz jego dwjka przyjaci nadal stoj
w tym samym miejscu, nie taczc
- jedynie obserwujc. Koski Ogon zamachaa do niego rk.
- Rwnie dobrze mona potaczy! - krzykna. Ale sama nie usuchaa wasnej rady.
Thomas okrci si tak, eby znale si twarz w twarz z Brend. Musieli
porozmawia.
Jakby czytajc mu w mylach, uniosa rce i obja go za szyj, przycigajc go do
siebie, a jej usta znalazy si tu przy jego uchu. Jej oddech by gorcy i wywoywa
blefowa.
- Pierwsze pytanie - odezwa si Blondynek. - Kim jeste i dlaczego twoje imi
widnieje na tabliczkach rozwieszonych w caym tym gwnianym miecie?
- Nazywam si Thomas. - Gdy tylko pady te sowa, twarz Blondynka wykrzywia si
w gniewie. Thomas uwiadomi sobie swj idiotyczny bd i pospiesznie kontynuowa: Oczywicie, to ju wiecie. No c, to, jak si tutaj znalazem, to naprawd strasznie dziwna
historia i wtpi, czy mi uwierzycie. Ale przysigam, e mwi prawd.
- Nie przywieziono ci tutaj grolotem, tak jak nas wszystkich? - zapytaa Koski
Ogon.
- Grolotem? - Thomas nie wiedzia, co to znaczy, ale tylko potrzsn przeczco
gow i mwi dalej. - Nie. Wyszlimy z jakiego podziemnego tunelu mniej wicej
pidziesit kilometrw na poudnie std. Wczeniej przeszlimy przez co, co nazywao si
Paski Przeno. A jeszcze wczeniej...
- Moment, moment, moment - przerwa mu Blondynek, unoszc do. - Paski
Przeno? Zastrzelibym ci tu i teraz, ale nie ma ludzkiej mocy, eby to zmyli.
Thomas zmarszczy czoo, zdezorientowany.
- Czemu?
- Tylko dure prbowaby nam wcisn tak oczywiste kamstwo. Przeszlicie przez
Paski Przeno? - Mczyzna by ewidentnie zaskoczony.
Thomas zerkn na pozostaych Poparzecw. Mieli rwnie zaszokowane miny.
- Owszem. Czemu tak trudno w to uwierzy?
- Masz w ogle pojcie, ile kosztuje transport przez Paskie Przenosy? Ten wynalazek
pojawi si dopiero tu przed rozbyskami. Tylko rzdy pastw oraz milionerzy mog sobie
pozwoli na korzystanie z niego.
Thomas wzruszy ramionami.
- No c, wiem, e maj mnstwo pienidzy, a ten go tak wanie to nazwa. Paski
Przeno. Co w rodzaju szarej ciany, ktra wywouje lodowate mrwki, kiedy przez ni
przechodzisz.
- Jaki go? - spytaa Koski Ogon.
Thomas ledwo co zacz mwi, a ju mia zamt w gowie. Jak mona komu
opowiedzie tak histori?
- Sdz, e by z DRESZCZu. Poddaj nas jakiemu eksperymentowi czy testowi.
Waciwie to nie wiem wszystkiego. My... Wymazano nam wspomnienia. Cz moich
wrcia, ale niewiele.
Blondynek przez chwil nie reagowa, po prostu siedzia bez ruchu, wpatrujc si w
chopaka. Niemale widrujc go wzrokiem na wylot, by wbi spojrzenie w znajdujc si z
tyu cian. Wreszcie powiedzia:
- Byem prawnikiem. Dawno temu, jeszcze zanim rozbyski oraz ta choroba wszystko
zrujnoway. Umiem pozna, kiedy kto kamie. Byem w tym bardzo, bardzo dobry.
O dziwo Thomas odpry si.
- Wic wiesz, e ja nie...
- Owszem, wiem. Chc usysze o wszystkim. Gadaj.
Thomas zacz opowiada. Nie umiaby wyjani, dlaczego, ale wydawao si to
susznym wyborem. Instynkt podpowiada mu, e ci Poparzecy s zwyczajnymi ludmi,
wysanymi tutaj, aby przey swoje okropne ostatnie lata we wadzy niszczcej ich stopniowo
Poogi. Starali si tylko wywalczy sobie jak przewag nad innymi, znale drog ucieczki.
Kady by tak postpowa na ich miejscu. A spotkanie z facetem, ktrego imi figurowao na
tabliczkach rozwieszonych w caym miecie, stanowio doskonay pierwszy krok. Gdyby
Thomas znajdowa si na ich miejscu, prawdopodobnie postpowaby tak samo. Moe bez
pistoletu i wizw - oby.
Zaledwie dzie wczeniej opowiedzia t ca histori Brendzie i teraz streci
wszystko w mniej wicej podobnych sowach. Labirynt, ucieczk, dormitoria. To, jak dostali
misj polegajc na przebyciu Pogorzeliska. Postara si, eby zabrzmiao to tak, jakby bya
ona bardzo wana, i podkreli, e na kocu drogi czeka lek. Poniewa stracili szans na to,
eby Jorge pomg im si wydosta z miasta, moe uda mu si zacz od nowa z tymi ludmi.
Wyrazi te swj niepokj o pozostaych Streferw, ale kiedy zapyta, czy rozmwcy widzieli
jego przyjaci - lub te du grup dziewczt - odpowied brzmiaa nie.
Znowu nie mwi zbyt wiele na temat Teresy. Nie chcia ryzykowa, e cignie na
ni niebezpieczestwo, cho nie mia pojcia, czy mwienie o niej moe jej w jaki sposb
zagrozi. Troch kama te w kwestii Brendy. A cilej - w zasadzie ani razu nie skama tak
dosownie. Po prostu postara si, eby z opowieci wynikao, e bya z nim od samego
pocztku.
Gdy skoczy, urywajc na tym, jak spotkali w zauku te trzy osoby, ktre teraz
siedziay przed nim, zaczerpn gboko tchu i sprbowa si wygodniej usadowi na krzele.
- Prosz, czy moecie teraz zdj ze mnie t tam?
Jego uwag przyku drobny ruch doni Wysokiego Brzydala. Chopak zerkn w tamt
stron i zobaczy, e w rku mczyzny pojawi si bardzo ostry, byszczcy n.
- Co o tym sdzisz? - zwrci si Brzydal do Blondynka.
wcieka. Cho moe wcieka nawet nie pasowao tu do koca. Wygldaa raczej na uraon.
A moe w ogle jej to nie ruszyo, tylko on wyobraa sobie nie wiadomo co.
Minho podszed do niego, wycign rk.
- Chod, stary. Czy ci gowa boli, czy nie, musimy wia. Nie wiadomo, jak dugo
jeszcze uda si nam utrzyma jecw tam na grze pod kontrol.
- Jecw? - powtrzy Thomas.
- Czy jak tam zechcesz ich nazwa. Nie moemy zaryzykowa wypuszczenia ich, pki
si std nie wydostaniemy. W tej chwili dwunastu ludzi trzyma w szachu ponad
dwadziecioro i tamci nie s szczeglnie uszczliwieni. Gotowi wkrtce uzna, e mog si
na nas rzuci i wygra. Jak tylko przestanie ich drczy kac.
Thomas ponownie dwign si na nogi, tym razem duo wolniej. Bl w jego gowie
falowa i pulsowa niczym miarowe bicie bbna; zdawao si, e kade uderzenie naciska od
tyu na gaki oczne. Zamkn oczy i nie otwiera ich do czasu, a przesta mie wraenie, e
wszystko wok wiruje. Gboko zaczerpn tchu, popatrzy na Minho.
- Nic mi nie bdzie.
Minho wyszczerzy si do niego w umiechu.
- Prawdziwy twardziel z ciebie. Chod.
Thomas poszed za przyjacielem w stron schodw. Na moment zatrzyma si obok
Brendy, ale nic nie powiedzia. Minho zerkn do tyu, na Thomasa, z min mwic: A tej co
jest? Thomas tylko potrzsn nieznacznie gow.
Minho wzruszy ramionami, po czym wspi si pospiesznie po schodach i opuci
pomieszczenie. Jednak Thomas na chwil zosta z tyu, przy Brendzie. Zdawao si, e
dziewczyna nie ma jeszcze ochoty si rusza. Unikaa te patrzenia mu w oczy.
- Przepraszam - powiedzia, aujc szorstkich sw, ktre wypowiedzia tu zanim
straci przytomno. - Zdaje si, e powiedziaem co niezbyt miego...
Gwatownie uniosa gow, eby spojrze mu prosto w twarz.
- A id w choler, gwno mnie obchodzicie, ty i twoja dziewczyna! Po prostu
taczyam, chciaam si chwil zabawi, zanim wszystko si spierniczyo. Co ty sobie
mylisz, e si w tobie zakochaam, czy co? Ze nie mog si doczeka dnia, gdy mnie
poprosisz, ebym zostaa twoj Poparzon pann mod? We si obud.
Jej sowa byy tak pene wciekoci, e uraony Thomas a cofn si o krok, czujc
si, jakby daa mu w twarz. Zanim zdy odpowiedzie, dziewczyna znikna pitro wyej,
idc demonstracyjnie cikimi krokami i wzdychajc. Nigdy jeszcze tak nie tskni za Teres,
jak w tej chwili. Pod wpywem impulsu zawoa do niej w mylach. Ale nadal jej nie byo.
Smrd uderzy go, zanim jeszcze chopak wszed do pomieszczenia, gdzie wczeniej
taczyli.
Pot i wymiociny.
Podog zacielay ciaa. Jedni z lecych spali, inni kulili si jeden przy drugim,
dygoczc, a byli i tacy, ktrzy wygldali na martwych. Wrd tego wszystkiego stali na
warcie Jorge, Newt i Aris; obracali si powoli, trzymajc noe w pogotowiu.
Thomas zobaczy te Patelniaka i pozostaych Streferw. Cho gowa nadal ttnia mu
blem, poczu fal ulgi i podniecenia.
- Co si z wami dziao, chopaki?! Gdziecie byli?
- Hej, to Thomas! - rykn Patelniak. - ywy i rwnie brzydki, jak zawsze!
Newt podszed do niego, posa mu szczery umiech.
- Ciesz si jak cholera, e nie zgine, Tommy. Naprawd, naprawd si ciesz.
- Ja te si ciesz, e ci widz ywego. - Thomas z przedziwn obojtnoci
uwiadomi sobie, jak teraz wyglda jego ycie. Tak witao si teraz ludzi po jednym czy
dwch dniach rozki. - Czy wszyscy tutaj dotarli? Dokd wycie poszli? Jak si tutaj
dostalicie?
Newt skin gow.
- Nadal jest nas jedenastu. Plus Jorge.
Pytania Thomasa paday szybciej, ni ktokolwiek by w stanie na nie odpowiedzie.
- Widzielicie jaki lad Barkleya i pozostaych? Czy to oni spowodowali tamten
wybuch?
Tym, ktry odpowiedzia, by Jorge - Thomas zobaczy, e Latynos stoi najbliej
drzwi, dzierc bardzo paskudnie wygldajc szpad, ktrej ostrze aktualnie spoczywao na
ramieniu Wysokiego Brzydala we wasnej osobie. Koski Ogon znajdowaa si obok; oboje
leeli skuleni na pododze.
- Nie widzielimy ich od tamtej pory. Dosy szybko wzilimy nogi za pas, a oni za
bardzo si boj zagbia w miasto.
Widok Wysokiego Brzydala uruchomi w gowie Thomasa dzwonek alarmowy.
Blondynek. Gdzie by Blondynek? W jaki sposb Minho i pozostali mieliby sobie poradzi z
jego pistoletem? Rozejrza si, ale nie wypatrzy mczyzny nigdzie w pomieszczeniu.
- Minho - szepn Thomas, po czym gestem przywoa przyjaciela. Gdy ju zarwno
Minho, jak i Newt stali tu obok niego, pochyli si ku nim. - Ten go z bardzo krtkimi
blond wosami. Sprawia wraenie przywdcy. Gdzie on jest?
Minho wzruszy ramionami i spojrza na Newta, oczekujc odpowiedzi.
- Musia zwia - odpar Newt. - Garstce si udao, nie bylimy w stanie powstrzyma
wszystkich.
- Czemu pytasz? - zagadn Minho. - Martwisz si o niego?
Thomas rozejrza si, po czym jeszcze bardziej zniy gos.
- Mia pistolet. By jedyn osob, jak widziaem, ktra dysponowaa czym gorszym
od noa. I nie by szczeglnie sympatyczny.
- A kogo to, purwa, obchodzi? - odpar Minho. - Za godzin wydostaniemy si z tego
durnego miasta. I powinnimy si std zwija. I to ju.
Brzmiao to jak najlepszy pomys, jaki Thomas usysza na przestrzeni ostatnich kilku
dni.
- Dobra. Chc si std wydosta, zanim on wrci.
- Suchajcie! - zawoa Minho, dajc krok w ty i zaczynajc i przez tum. Wynosimy si std. Jeli nie bdziecie za nami szli, nic wam si nie stanie. Jeli sprbujecie
za nami pj, bdziecie martwi. Wybr jest do prosty, nie sdzicie?
Thomas zachodzi w gow, kiedy i w jaki sposb Minho przej od Jorge rol
przywdcy. Popatrzy na starszego z mczyzn i zauway, e Brenda stoi w milczeniu pod
cian, wpatrujc si w podog. Czu si paskudnie w zwizku z tym, co stao si
poprzedniego dnia. Naprawd chcia j pocaowa. Ale z jakiego powodu zarazem brzydzio
go to. Moe przez narkotyk. Moe w zwizku z Teres. A moe...
- Hej, Thomas! - wrzasn na niego Minho. - Obud si, chopie! Idziemy!
Kilku Streferw ju wyszo przez drzwi na zewntrz, w blask soca. Jak dugo by
nieprzytomny z powodu narkotyku? Cay dzie? Czy te zaledwie kilka godzin, od rana?
Ruszy za kolegami, zatrzymujc si przy Brendzie, eby j lekko popchn. Przez sekund
martwi si, e dziewczyna nie zechce do nich doczy, ale zawahaa si tylko przez moment,
po czym te ruszya do drzwi.
Minho, Newt i Jorge zaczekali, stojc na stray z broni w pogotowiu, pki wszyscy
poza Thomasem i Brend nie opucili pomieszczenia. Stojc przy drzwiach, Thomas patrzy,
jak tych trzech wycofuje si, powoli wodzc w powietrzu czubkami noy i szpad. Ale nie
wygldao na to, eby ktokolwiek zamierza im narobi kopotw. Wszyscy Poparzecy
prawdopodobnie mieli ochot jak najszybciej zapomnie o zajciu, cieszc si, e w ogle
yj.
Streferzy zebrali si w zauku, w pewnej odlegoci od schodw. Thomas pozosta w
pobliu pierwszego schodka, ale Brenda przesza midzy zebranymi, by stan po drugiej
stronie grupy. Poprzysig sobie, e sprbuje z ni pogada w cztery oczy, gdy tylko znajd
Tym razem, gdy Thomas si ockn, wyczu, e mino sporo czasu. Kiedy ponownie
otworzy oczy, w grze byszczay gwiazdy, jakby nieznany sprawca podziurawi ciemne
niebo szpilkami, wpuszczajc przez otworki wiato dzienne. Kto trzyma go za rk.
Thomas sprbowa odwrci gow, ale ten ruch sprawi, e wzdu jego krgosupa
popyna nowa fala mczarni.
Nie musia patrze. To bya Brenda.
Bo kto inny? Poza tym ta do bya mikka i drobna. Brenda, bez dwch zda.
Wczeniejszy straszliwy bl ustpi miejsca innym doznaniom. Pod pewnymi
wzgldami chopak czu si teraz gorzej. W jego wntrznociach rozpezao si co, co byo
chyba chorob. Gryzce, swdzce plugastwo. Co ohydnego, niczym larwy much wijce si
w jego yach, w jamach wewntrz koci i midzy miniami. Zerajce go.
Bolao, ale teraz ten bl przeszed w tpe mienie. Gbokie i dojmujce. odek
chopaka burcza i buntowa si, a w yach pon ogie.
Nie wiedzia, skd to wie, ale by pewien, e co jest nie w porzdku.
Sowo zakaenie pojawio si w jego umyle i pozostao tam.
Odpyn w niebyt.
Rano Thomasa obudzi wschd soca. Pierwsze, co chopak sobie uwiadomi, to e
Brenda ju go nie trzyma za rk. Potem poczu na skrze chodne powietrze wczesnego
ranka, co dao mu krciutk chwil przyjemnoci.
Potem w peni zda sobie spraw z pulsujcego blu, ktry zalg si w jego ciele,
ogarniajc, jak si zdawao, nawet najmniejsze molekuy. To nie miao ju nic wsplnego z
ramieniem i ran postrzaow. Co okropnego stao si z caym jego organizmem.
Zakaenie. Znw to sowo.
Nie wiedzia, jak ma przetrwa nastpnych pi minut. Albo nastpn godzin. Jakim
cudem ma przey cay dzie? Potem zasn, a rano niech wszystko zacznie si od nowa?
Thomasa ogarna rozpacz, ziejca prnia, ktra grozia mu wessaniem w jeszcze
straszniejsz otcha. Wybucha w nim podszyta panik szalona gonitwa myli. A wszystko to
przenika bl.
I wtedy zaczy si dzia naprawd dziwne rzeczy.
Pozostali wczeniej ni Thomas usyszeli, e co si dzieje. Minho oraz reszta ekipy w
pewnym momencie zaczli si gorczkowo zrywa i rozglda za czym. Wielu
przepatrywao niebo. Niebo? Czemu mieliby to robi?
Kto - chyba Jorge - wykrzycza sowo grolot.
Potem Thomas usysza ten dwik. Gbokie dudnienie, pene guchych uderze.
mu z gry prosto w oczy Natychmiast zorientowa si, e to nie soce - ta jasno bya inna.
Poza tym jej rdo znajdowao si w pobliu. Nawet gdy zacisn powieki, powidok arwki
nadal pyn przez ciemno.
Chopak usysza gosy - a raczej szepty. Nie by w stanie zrozumie ani sowa.
Mwiono zbyt cicho, akurat wystarczajco daleko, eby nie dao si rozrni treci.
Do jego uszu dotaro szczkanie i postukiwanie metalu o metal. Ciche odgosy, i
pierwsze, o czym pomyla, to narzdzia chirurgiczne. Skalpele oraz te lustereczka z dugim
uchwytem. Te obrazy wypyny z mrocznych gbin jego pamici, i zestawiwszy je ze
wiatem, ju wiedzia.
Zabrano go do szpitala. Szpital. Ostatnie, czego Thomas spodziewaby si na
Pogorzelisku. A moe zabrano go gdzie daleko? Bardzo daleko? Moe przez Paski Przeno?
wiato przeci cie i Thomas otworzy oczy. Kto spoglda na niego z gry, kto
ubrany w taki sam idiotyczny strj jak ci, ktrzy go tutaj sprowadzili. Maska gazowa, czy
cokolwiek to byo. Due gogle. Za szkami ochronnymi chopak ujrza ciemne oczy
wpatrzone w niego. Oczy kobiety, cho nie wiedzia, po czym to pozna.
- Syszysz mnie? - zapytaa. Tak, to bya kobieta, cho maska znieksztacaa jej gos.
Thomas sprbowa kiwn gow, lecz nie wiedzia, czy mu si ostatecznie udao, czy
nie.
- To si nie miao zdarzy. - Nieznacznie odchylia twarz do tyu i spojrzaa w inn
stron, z czego chopak wywnioskowa, e ta uwaga nie bya skierowana do niego. - Jakim
cudem komu udao si przemyci do tego miasta dziaajc bro paln? Macie pojcie, ile
brudu i produktw korozji musiao si znajdowa na tej kuli? Nie mwic ju o zarazkach.
Jej gos brzmia bardzo gniewnie.
Jaki mczyzna odpowiedzia:
- Po prostu rb swoje. Musimy go odesa z powrotem. I to szybko.
Thomas zaledwie nada z przetwarzaniem w gowie tego, co mwili. W jego
ramieniu na nowo rozkwit bl, teraz niemoliwy do zniesienia.
Chopak straci przytomno po raz nie wiadomo ktry.
Po czym znw si ockn.
Co si zmienio. Nie potrafi pozna, co. To samo wiato jarzyo si w grze, w tym
samym miejscu; tym razem, zamiast zamyka oczy, spojrza w bok. Teraz widzia lepiej,
ostrzej. Dostrzeg srebrzyste kwadratowe pytki, ktrymi wyoony by sufit, oraz stalowe
ustrojstwo z mnstwem rnych pokrte, przecznikw i ekranw. Nie mia pojcia, do
czego to wszystko suy.
Potem nagle spado na niego olnienie. Ogarn go taki szok i zachwyt, e chopak z
trudem by w stanie uwierzy, i to prawda.
Nie czu w ogle blu. adnego. Zupenie nic.
Wok niego nie stali ju ludzie. adnych kosmitw w wariackich zielonych
kombinezonach, adnych gogli, nikogo dubicego mu skalpelem w ramieniu. Wygldao na
to, e Thomas jest sam, a nieobecno blu bya dla czyst ekstaz. Nie wiedzia, e mona
si czu tak dobrze.
Nie mona. Musieli go czym naszprycowa.
Odpyn w pytki sen.
***
Drgn, syszc ciche gosy, cho dotary do niego przez mgiek narkotycznego
otpienia.
Jakim cudem wiedzia, e nie wolno mu otwiera oczu. Chcia sprawdzi, czy uda
mu si czegokolwiek dowiedzie na temat ludzi, ktrzy go zabrali. Ludzi, ktrzy najwyraniej
go poatali i wyleczyli z zakaenia.
Mwi jaki mczyzna.
- Mamy pewno, e to niczego nie spieprzy?
- Ja mam stuprocentow. - To bya kobieta. - No, powiedzmy, tak stuprocentow, jak
to moliwe. Jeli ju, moe to zastymufowa w strefie zagady wzr, ktrego si nie
spodziewalimy. Taki may bonus? Nie wyobraam sobie, eby to mogo pchn jego lub
kogokolwiek innego w kierunku, ktry uniemoliwiby powstanie innych wzorw, o ktre
nam chodzi.
- Boe wity, mam nadziej, e si nie mylisz - odpar mczyzna.
Odezwaa si inna kobieta. Jej gos by wysoki, niemal krystalicznie dwiczny.
- Jak sdzicie, ilu spord tych, ktrzy przeyli do tej pory, pozostaje realnymi
Kandydatami? - Thomas wyczu w tym sowie wielk liter: Kandydaci. Skonfundowany,
stara si pozosta w bezruchu, nasuchiwa.
- Zostao nam ju tylko czterech czy piciu - odpara pierwsza kobieta. - Obecny tu
Thomas jest jak dotd nasz najwiksz nadziej. Bardzo gwatownie reaguje na Zmienne.
Czekajcie, mam wraenie, e jego oczy si poruszyy.
Thomas zamar, starajc si patrze dokadnie na wprost, w ciemno swoich powiek.
Byo to trudne, ale zmusi si, eby oddycha tak rwno, jakby spa. Nie wiedzia, o czym
waciwie mwi ci ludzie, ale desperacko pragn usysze wicej. Wiedzia, e musi
usysze wicej.
- Pomoecie mi z tym?
Kiedy Minho i paru pozostaych biedzio si nad tym, eby go rozwiza, Thomasowi
przemkna przez gow niepokojca myl. Ludzie z DRESZCZu pojawili si dosy szybko,
eby go uratowa. Z tego co mwili, byo to co, czego nie zaplanowali, ale zrobili to tak czy
owak. To oznaczao, e obserwowali ich grup i mogli interweniowa, eby ich uratowa, gdy
tylko chcieli.
Ale dotd nie postpili tak ani razu. Ilu ludzi zgino na przestrzeni kilku ostatnich
dni, podczas gdy DRESZCZ tylko biernie si przyglda? I dlaczego w przypadku Thomasa
stao si inaczej, tylko dlatego, e zosta postrzelony skorodowan kul?
Byo tego za duo, eby si gowi nad wszystkim.
Gdy Thomas wreszcie zosta uwolniony, dwign si na nogi i sprbowa rozrusza
minie, ignorujc drug lawin pyta. Dzie by upalny, brutalnie upalny, i gdy chopak si
przeciga, uwiadomi sobie, e nie czuje adnego blu poza najlejszym mieniem w
ramieniu. Spojrza w d i zobaczy, e ma na sobie wiee ubranie, a pod lewym rkawem
koszuli widnieje wybrzuszenie bandaa. Ale jego myli natychmiast pomkny w inn stron.
- Ej, co wy robicie na otwartej przestrzeni? Skra si wam upiecze!
Minho nie odpowiedzia, tylko wskaza rk za siebie. Thomas popatrzy w tamt
stron i ujrza bardzo ndzn chatk. Sklecono j z suchego drewna, ktre wygldao, jakby
mogo si w kadej chwili rozsypa w proch, ale bya wystarczajco dua, eby zapewni
schronienie wszystkim obecnym.
- Lepiej schowajmy si z powrotem pod dach - powiedzia Minho. Thomas
uwiadomi sobie, e musieli wybiec na zewntrz tylko po to, eby zobaczy, jak zostaje
spuszczony na ziemi z olbrzymiego latajcego... grolotu? Jorge nazwa t maszyn
grolotem.
Caa grupa wrcia do chatki; Thomas w tym czasie zdy im powtrzy z tuzin razy,
e wyjani wszystko od pocztku do koca, gdy tylko usid. Brenda odnalaza go, sza tu
przy nim. Ale nie wycigna do niego rki, co Thomas przyj z niepewn ulg. Nie
odezwaa si te do niego ani sowem, wic on do niej te nie.
aosne miasto Poparzecw znajdowao si teraz kilka mil za nimi, skulone w caym
swym rozkadzie i szalestwie na poudniu. Nigdzie nie byo ani ladu zaraonych ludzi. Na
pnocy wznosiy si teraz gry, odlege o jaki dzie drogi. Urwiste i pozbawione ycia,
wznosiy si coraz wyej, koczc si spiczastymi brzowymi turniami. Nierwne wcicia w
skaach sprawiay, e cay acuch wzniesie wyglda tak, jakby jaki olbrzym caymi
dniami sieka go potnym toporem, odreagowujc swoj olbrzymi frustracj.
Brenda, ktra od jakiego czasu wiercia si przez sen, teraz w kocu usiada i gono
ziewna.
- Dzie dobry. Albo dobry wieczr. Wszystko jedno.
- Jeszcze jeden dzie na tym wiecie - odpar Thomas, po czym uwiadomi sobie, e
Newt moe nie mie pojcia, kim jest Brenda. Zupenie si nie orientowa, co dziao si w
grupie, odkd go postrzelono. - Zakadam, e mielicie ju czas si pozna? Jeli nie, Brendo,
to jest Newt. Newt, Brenda.
- Taa, ju wiemy. - Newt wycign rk i artobliwie ucisn jej do. - Ale dziki
raz jeszcze za zadbanie o to, eby ta cholerna beksa nie postradaa ycia, kiedy
imprezowalicie sobie na miecie.
Jej twarz rozjani najlejszy lad umiechu.
- Imprezowalimy. Jaasne. Najlepiej si bawiam, kiedy chciano nam obcina nosy. Popatrzya na nich troch ze
- Taa. - Z jakiego powodu te sowa sprawiy, e Thomas pomyla o Chucku, i w
jednej chwili powrci do niego cay bl spowodowany mierci przyjaciela. Co tylko kazao
mu od nowa znienawidzi ludzi, ktrzy stali za tym wszystkim. Chopak przypomnia te
sobie fraz, ktr zapisaa Teresa.
- Nie rozumiem, jak DRESZCZ moe by dobry.
- Ze co?
- Pamitasz, co Teresa napisaa sobie na rku po tym, jak si po raz pierwszy ockna?
Wiedziae o tym w ogle? Napisaa: DRESZCZ jest dobry. Troch trudno mi w to uwierzy.
- Sarkazm w jego gosie nie by bynajmniej skrywany.
Na twarzy Newta malowa si dziwny umiech.
- No c, dopiero co uratowali ci pieprzone ycie.
- Taa, prawdziwe z nich anioy. - Thomas nie mg zaprzeczy, e jest
skonfundowany. Faktycznie, uratowali mu ycie. Wiedzia te, e kiedy dla nich pracowa.
Ale nie mia pojcia, co to wszystko znaczy.
Brenda, ktra od jakiego czasu wiercia si przez sen, teraz w kocu usiada i gono
ziewna.
- Dzie dobry. Albo dobry wieczr. Wszystko jedno.
- Jeszcze jeden dzie na tym wiecie - odpar Thomas, po czym uwiadomi sobie, e
Newt moe nie mie pojcia, kim jest Brenda. Zupenie si nie orientowa, co dziao si w
grupie, odkd go postrzelono. - Zakadam, e mielicie ju czas si pozna? Jeli nie, Brendo,
to jest Newt. Newt, Brenda.
- Taa, ju wiemy. - Newt wycign rk i artobliwie ucisn jej do. - Ale dziki
raz jeszcze za zadbanie o to, eby ta cholerna beksa nie postradaa ycia, kiedy
imprezowalicie sobie na miecie.
Jej twarz rozjani najlejszy lad umiechu.
- Imprezowalimy. Jaasne. Najlepiej si bawiam, kiedy chciano nam obcina nosy. Popatrzya na nich troch ze wstydem, a troch z rozpacz. - Przypuszczam, e jeszcze troch
i ja te stan si takim psycholem.
Thomas nie wiedzia, co na to odpowiedzie.
- Przypuszczalnie nie jeste w duo bardziej zaawansowanym stadium choroby ni
my. Pamitaj, e...
Brenda nie pozwolia mu dokoczy.
- Taa, wiem. Zabierzecie mnie do miejsca, gdzie dostan czarodziejski lek. Wiem. Wstaa, w oczywisty sposb ucinajc rozmow.
Thomas popatrzy na Newta, ktry wzruszy ramionami. Potem, dwignwszy si na
klczki, nachyli si i szepn:
- Ona jest twoj now dziewczyn? Naskar Teresie. - Zachichota do siebie, po
czym odszed.
Thomas jeszcze przez minut siedzia w miejscu, przytoczony tym wszystkim.
Teresa, Brenda, jego przyjaciele. Ostrzeenie, ktre otrzyma. Pooga. Fakt, e zostao im
tylko kilka dni na przejcie przez te gry. DRESZCZ. To, co czekao na nich w bezpiecznej
przystani oraz w przyszoci.
Za duo. Za duo byo tego wszystkiego.
Musia przesta myle. By godny, i ten problem mg rozwiza. Wic wsta i
poszed szuka czego do zjedzenia.
I Patelniak speni pokadane w nim nadzieje.
***
Wyruszyli akurat w momencie, gdy soce skryo si za horyzontem, sprawiajc, e
pylista, pomaraczowa kraina nabraa niemale purpurowej barwy. Thomas by zesztywniay
i zmczony. Wprost pali si do tego, eby wyadowa w marszu troch energii i rozluni
minie.
Gry stopniowo stay si poszarpanymi wyniosociami cienia; w miar jak szli, rosy
coraz bardziej. W zasadzie nie byo pogrza; paska nizina po prostu rozcigaa si a do
miejsca, gdzie grunt gwatownie wspina si ku niebu pionowymi urwiskami oraz stromymi
zboczami. Wszystkie te skay byy brzowe i brzydkie, pozbawione ycia. Thomas mia
dziewczt.
I wszystkie one dzieryy bro; rnej wielkoci noe, zardzewiae szpady oraz
wyszczerbione maczety. Kilka dziewczt miao uki i strzay, ktrych gronie wygldajce
groty ju wycelowane byy w grup Streferw. Thomas poczu ukucie strachu. Bez wzgldu
na zapowied Teresy, e wydarzy si co zego, z pewnoci nie pozwoliaby, eby to
towarzystwo zrobio im krzywd. Prawda?
W jego umyle zjawiy si sowa: Grupa B. I tatua mwicy, e maj go zabi.
Jego rozmylania zostay gwatownie ucite, kiedy Teresa si zatrzymaa, niecae
dziesi metrw od ich grupy. Jej towarzyszki uczyniy to samo, formujc zamknity krg
wok Streferw. Thomas odwrci si ponownie, eby ogarn to wszystko wzrokiem.
Wszystkie nowo przybye, co do jednej, stay sztywno, mruc oczy, z broni w pogotowiu.
Najbardziej przeraay go uki - on oraz inni nie mieliby szans czegokolwiek zrobi, zanim te
strzay pofrun, by utkwi w czyjej klatce piersiowej.
Zatrzyma si, stojc twarz w twarz z Teres. Patrzya prosto na niego.
Minho przemwi pierwszy.
- Teresa, co to do fuja ma by? adnie si witasz z kumplami po dugiej rozce!
Gdy pado imi Teresa, Brenda okrcia si gwatownie i popatrzya ostro na
Thomasa. Krtko skin gow, a zaskoczenie malujce si na jej twarzy z jakiego powodu
go zasmucio.
Teresa ani sowem nie zareagowaa na pytanie, i w grupie zapada pena grozy cisza.
Soce tymczasem pezo w gr, powoli zbliajc si do punktu, gdy jego lejcy si z gry
ar stanie si nie do zniesienia.
Teresa znw ruszya w ich kierunku i zatrzymaa si jakie trzy metry od miejsca,
gdzie rami przy ramieniu stali Minho i Newt.
- Teresa? - zapyta Newt. - Co do jasnej...
- Zamknij si - odpara Teresa. Nie warkna ani nie wykrzyczaa tego.
Wypowiedziaa te sowa spokojnie i z przekonaniem, co sprawio, e w uszach Thomasa
zabrzmiay jeszcze straszniej. - I niech tylko ktry z was si poruszy, a te uki zaczn
strzela.
Teresa uniosa wczni tak, by znale si w dogodniejszej pozycji do ataku. Wodzc
ostrzem tam i z powrotem, przesza obok Newta i Minho, a potem przez grup Streferw,
zachowujc si tak, jakby czego szukaa. Podesza do Brendy, zatrzymaa si na moment.
adna z nich nie powiedziaa ani sowa, lecz wida byo ich wzajemn nienawi. Teresa
mina tamt, nawet na chwil nie spuszczajc z niej lodowatego wzroku.
wyczerpie.
Gdy go tak cigny za sob, Teresa sza tu obok. By w stanie z trudem rozrni jej
sylwetk przez ptno.
Potem Minho zacz krzycze. Odlego ju czciowo tumia jego gos, a bycie
wleczonym po ziemi jeszcze bardziej utrudniao rozrnienie sw. Jednak to, co Thomasowi
udao si usysze, dao mu odrobin nadziei. Wrd znieksztaconych przez dystans obelg do
uszu chopaka dotary frazy znajdziemy was, we waciwym czasie i bro.
Teresa znw walna Thomasa pici w brzuch, co sprawio, e Minho zamilk.
Szli tak przez pustyni i szli, a Thomas obija si o grunt niczym worek starych ubra.
W miar jak posuwali si naprzd, wyobraa sobie okropne rzeczy. Nogi saby mu z
kad sekund i wiedzia, e wkrtce bdzie musia pozwoli, by jego ciao osuno si na
ziemi. Wyobrazi sobie krwawice rany, trwae oszpecenia.
Ale moe to bdzie bez znaczenia. I tak planoway go zabi.
Teresa powiedziaa, eby jej zaufa. I cho przychodzio mu to z trudem, stara si jej
uwierzy. Czy to moliwe, eby wszystko, co mu zrobia, odkd ponownie si pojawia z
broni i w towarzystwie Grupy B, naprawd byo tylko udawaniem? A jeli nie, to czemu
wci szeptaa, eby jej zaufa?
Obraca to wszystko w mylach, a nie by ju w stanie si skoncentrowa. Jego ciao
byo ocierane do krwi o ziemi i wiedzia, e musi co wymyli, zanim kady centymetr jego
skry ulegnie zdarciu.
Uratoway go gry.
Kiedy zacza si wspinaczka po stromym zboczu, dziewczyny zaczy mie
ewidentne trudnoci z wleczeniem jego ciaa pod gr tak, jak wczeniej robiy to w paskim
terenie. Pocztkowo prboway go cign szybkimi szarpniciami, pozwalajc mu si potem
osun metr czy ptora metra w d, nastpnie cignc go znowu w gr, tylko po to, eby
raz jeszcze zsun si w d. W kocu Teresa stwierdzia, e prawdopodobnie atwiej bdzie
go nie za ramiona i za kostki. I e maj si przy tym zmienia.
Wtedy Thomasa olni pomys, ktry wydawa si tak oczywisty, e chopak
pomyla, i chyba co musiao mu umkn.
- Czemu po prostu nie pozwolicie mi i?! - krzykn z wntrza worka; jego gos by
stumiony i ama si z pragnienia. - Suchajcie, przecie macie bro. Co niby mog zrobi?
Teresa kopna go w bok.
- Zamknij si, Thomas. Nie jestemy idiotkami. Czekamy, a twoi kumple ze Strefy
nie bd ju mogli nas zobaczy.
Zrobi, co mg, eby powstrzyma si od jku, kiedy jej stopa walna go w ebra.
- H? Dlaczego?
- Bo tak nam kazano. A teraz stul dzib!
- Po co mu to powiedziaa? - wyszeptaa szorstko jedna z pozostaych dziewczyn.
- A jakie to ma znaczenie? - odpara Teresa, nie starajc si nawet ukry przed nim
swoich sw. - I tak zamierzamy go zabi. Kogo to obchodzi, czy bdzie wiedzia, jakie
dostaymy rozkazy?
Rozkazy, pomyla Thomas. Od DRESZCZu.
Odezwaa si inna dziewczyna.
- No c, ju ledwie ich widz. Kiedy dotrzemy do tej szczeliny tam wyej,
znajdziemy si poza zasigiem ich wzroku, a potem ju nie ma siy, eby nas znaleli. Nawet
gdyby rzeczywicie poszli naszym ladem.
- W porzdku - odpara Teresa. - Wystarczy, e doniesiemy go do tego miejsca.
Wkrtce kilka par rk chwycio Thomasa ze wszystkich stron, unoszc go w
powietrze. Sdzc z tego, co by w stanie zobaczy przez worek, niosa go Teresa razem z
trzema spord swoich nowych przyjaciek. Omijay gazy i uschnite drzewa, pnc si
coraz wyej, wyej i wyej. Sysza ich cikie oddechy, czu zapach ich potu, z kadym
chwiejnym krokiem nienawidzi ich coraz bardziej. Nawet Teresy. Podj jeszcze jedn,
ostatni prb dotarcia do jej umysu, by ocali swoje zaufanie do niej, lecz ona milczaa.
Mozolna wdrwka po zboczu gry trwaa moe z godzin - z przystankami, eby
niosce Thomasa dziewczyny mogy si zmienia - a co najmniej drugie tyle czasu upyno,
odkd pozostawili za sob Streferw. Soce wspio si ju na tyle wysoko, e zaczynao si
stawa niebezpieczne, jego ar dawi oddech. Ale wtedy obeszy potn skaln cian,
nachylenie zbocza si zmniejszyo i wkroczyy w cie. Chodniejsze powietrze przynioso
ulg.
- W porzdku - powiedziaa Teresa. - Spucie go na ziemi.
Bezceremonialnie wypeniy polecenie i Thomas z guchym stkniciem rbn o
grunt. Wstrzs odebra mu oddech. Chopak lea tak, z trudem apic powietrze, podczas gdy
one zaczy rozsupywa liny. Do czasu, gdy przesta dysze, worek zosta zdjty.
Thomas zamruga, patrzc w gr na Teres i jej koleanki.
Wszystkie trzymay bro wycelowan w niego, co wydawao si po prostu idiotyczne.
Jakim cudem zdoby si na odrobin odwagi.
- Musicie mnie naprawd wysoko ocenia, was jest dwadziecia z noami i
maczetami, a ja nie mam nic. Czuj si zaszczycony.
nazywaa si Sonya. Chocia nie mia pewnoci, domyla si, e to gwnie one dwie
dowodziy grup, dopki nie pojawia si Teresa. Dysponoway pewnym autorytetem, ale
przed podjciem ostatecznej decyzji zawsze zwracay si do niej.
- Dobra - powiedziaa Teresa. - Przywimy go do tego brzydkiego drzewa. Wskazaa biay jak ko szkielet dbu, ktrego korzenie wci jeszcze trzymay si
kamienistej gleby, cho drzewo musiao by martwe od wielu lat. -1 rwnie dobrze moemy
go nakarmi, eby nam tu nie jcza przez cay dzie i nie przeszkadza w spaniu.
Czy mi si zdaje, czy ona ciut przegina? - pomyla Thomas. Niezalenie od
prawdziwych intencji Teresy, jej sowa zaczynay brzmie cokolwiek absurdalnie. I nie mg
ju zaprzeczy - naprawd zaczyna jej nienawidzi, niezalenie od tego, co powiedziaa na
pocztku.
Nie broni si, gdy przywizyway mu tors do drzewa, pozostawiajc wolne rce.
Kiedy ju go unieruchomiy, day mu kilka sodkich owsianych batonw oraz butelk wody.
adna z dziewczyn nie prbowaa z nim nawiza rozmowy ani choby spojrze mu w oczy.
I, co ciekawe, o ile wzrok go nie myli, wszystkie sprawiay wraenie, jakby troch
doskwierao im poczucie winy. Thomas zacz je, a rwnoczenie uwanie obserwowa
otoczenie. Jego myli kryy wok rnych spraw, podczas gdy dziewczyny zaczy si
ukada na ziemi, eby przespa reszt dnia. Co si w tym wszystkim nie zgadzao.
Zachowanie Teresy z ca pewnoci nie sprawiao wraenia udawanego. Od samego
pocztku wygldao na autentyczne. Czy to moliwe, e byo dokadnie na odwrt w stosunku
do tego, co prbowaa mu wmwi - staraa si go przekona, aby jej zaufa, podczas gdy jej
prawdziwy plan, i wczeniej, i teraz...
Thomas a drgn, gdy nagle przypomnia sobie tabliczk przy jej drzwiach, tam w
dormitorium. Zdrajczyni. Zupenie o tym zapomnia, a do teraz. Wszystko zaczynao si
ukada w spjniejsz cao.
To DRESZCZ tu dowodzi. Oni byli jedyn nadziej grupy na przetrwanie. Gdyby
naprawd kazali Teresie go zabi, czy zrobiaby to? eby ocali wasne ycie? A o co
chodzio z tym, co warkna, e on jej co zrobi? Czy to moliwe, e manipulowali jej
umysem? Sprawili, eby zacza go nienawidzi?
I by jeszcze ten jego tatua oraz znaki w miecie. Tatua go ostrzega; znaki
powiedziay mu, e to on jest prawdziwym przywdc. Tabliczka przy drzwiach Teresy
stanowia kolejne ostrzeenie.
Mimo wszystko - nie mia broni i tkwi przywizany do drzewa. Grupa B ponad
dwudziestokrotnie przewyszaa go liczebnoci i wszystkie dziewczyny miay bro.
wyrazem twarzy.
- Czemu nagle zacza mnie nienawidzi? - zapyta. - Co ci zrobiem?
Zarwno Sonya, jak i Harriet odwrciy si w trakcie tej wymiany zda, eby sucha,
spogldajc to na Thomasa, to na Teres.
- Dobrze wiesz, co zrobie - odrzeka w kocu Teresa.
- I caa ta grupa te wie. Wszystko im opowiedziaam. Ale mimo to nie zniyabym si
do twojego poziomu i nie prbowaabym ci zabi. Robimy to tylko dlatego, e nie mamy
wyboru. Sorry. Zycie jest cikie.
Czy co wanie bysno w jej oczach? - zastanawia si Thomas. Co prbowaa mu
powiedzie?
- O czym ty mwisz, o jakim znianiu si do mojego poziomu} Nigdy nie zabibym
przyjaciela, eby uratowa wasny tyek. Nigdy.
- Ja te nie. I dlatego ciesz si, e nie jestemy przyjacimi.
- Zacza si odwraca.
- Wic co ja ci takiego zrobiem? - zapyta pospiesznie Thomas. - Sorry, tak jakby
umkno mi to z pamici - no wiesz, to si tutaj czsto zdarza. Przypomnij mi.
Odwrcia si z powrotem i spiorunowaa go poncym wzrokiem.
- Nie obraaj mnie. Nie wa si tak po prostu siedzie i udawa, e nic si nie stao. A
teraz zamknij si, bo nabij ci jeszcze jednego siniaka na tej twojej licznej buce.
Odesza gniewnym krokiem, a Thomas zachowa milczenie. Wierci si, a udao mu
si przyj w miar wygodn pozycj, z gow opart o martw powierzchni uschnitego
drzewa. Wszystkie aspekty sytuacji, w ktrej si znalaz, wydaway si jednakowo
beznadziejne, ale by zdecydowany rozgry j jako - i przetrwa.
W kocu zasn.
Thomas przespa niespokojnie kilka godzin, wiercc si i krcc, usiujc znale w
miar wygodn pozycj na twardej skale. W kocu zapad w gboki sen - i zacz ni.
Thomas ma pitnacie lat. Nie wie, czemu jest tego pewien. Ma to co wsplnego z
umiejscowieniem tego wspomnienia w czasie. Czy to jest wspomnienie?
On i Teresa stoj przed olbrzymi cian ekranw, a wszystkie one wywietlaj rne
obrazy ze Strefy i z Labiryntu. Niektre z obrazw poruszaj si, i chopak wie, dlaczego.
Wszystkie te ujcia pochodz z ukolcw, a te od czasu do czasu musz zmieni pozycj.
Kiedy si poruszaj, przypomina to patrzenie oczami szczura.
- Nie mog uwierzy, e oni wszyscy nie yj - mwi Teresa.
Thomas czuje zamt w gowie. Znw nie rozumie do koca, co si dzieje. Znajduje si
wewntrz tego chopaka, ktry niby ma by nim, ale nie wie, o czym Teresa mwi. Jest
oczywiste, e nie o Streferach - na jednym z ekranw widzi Minho i Newta idcych w stron
lasu, na innym Gallyego siedzcego na awce. Potem Alby ego, krzyczcego na kogo, kogo
Thomas nie rozpoznaje.
- Wiedzielimy, e tak bdzie - odpowiada w kocu, niepewny, czemu to powiedzia.
- Ale i tak ciko to przyj do wiadomoci. - Nie patrz na siebie nawzajem,
analizuj to, co wida na ekranach. - Teraz wszystko jest w naszych rkach. Naszych i tych
ludzi z barakw.
- To dobrze - mwi Thomas.
- Jest mi ich prawie tak samo al, jak Streferw. Prawie.
Thomas gowi si, co to oznacza, podczas gdy jego modsza wersja odchrzkuje.
- Sadzisz, e nauczylimy si ju wystarczajco duo? Naprawd sdzisz, e jestemy
w stanie to zrobi, mimo e wszyscy Stwrcy z pierwotnego zespou s martwi?
- Musimy, Tom. - Teresa podchodzi do niego i apie go za rk. Chopak patrzy w d
na ni, ale nie jest w stanie odczyta wyrazu jej twarzy. - Wszystko jest ju naszykowane.
Mamy rok, eby wyszkoli zastpcw i si przygotowa.
- Ale nie powinnimy tego robi. Jak moemy od nich oczekiwa, eby...
Teresa przewraca oczami i ciska jego do tak mocno, e to a boli.
- Wiedz, w co si pakuj. Nie powtarzaj wicej takich rzeczy.
- W porzdku. - Thomas jakim sposobem wie, e w wizji, ktr oglda, ten chopak
bdcy jego wersj czuje si w rodku martwy. Jego sowa nic nie znacz. - Jedyne, co si
teraz liczy, to wzory. Strefa zagady. Nic wicej.
Teresa kiwa gow.
- Nie ma znaczenia, ilu zginie czy zostanie rannych. Jeli Zmienne nie podziaaj,
wszyscy i tak skocz tak samo. Wszystkich to czeka.
- Wzory - mwi Thomas.
Teresa ciska jego do.
- Wzory.
Kiedy si zbudzi, wiato ju przygaso do matowej szaroci, bo soce zniyo si w
kierunku horyzontu, ktrego nie widzia. Harriet i Sonya siedziay zaledwie jakie ptora
metra od niego. Obie wpatryway si w niego jako dziwnie.
- Dobry wieczr - powiedzia z udawanym entuzjazmem; niepokojcy sen wci
pozostawa ywy w jego pamici.
- W czym mog paniom pomc?
rbno Thomasa niczym cios w klatk piersiow. W pewien sposb miaa suszno. Gdyby
rzeczywicie miao by tak, e one wszystkie zgin, jeli nie pozbd si jego, to jak mg od
nich oczekiwa, eby tego nie robiy?
- Odpowiesz w kocu? - naciskaa Sonya.
- Wanie myl. - Zamilk na chwil, wytar pot z czoa. Ujrzana we nie wizja znw
prbowaa wypyn na powierzchni jego wiadomoci i musia j zepchn z powrotem w
gb. - No dobra, tak z rk na sercu. Przysigam, e mwi uczciwie. Gdybym by na
waszym miejscu, postanowibym mnie nie zabija.
Harriet przewrcia oczami.
- atwo ci mwi, bo to o twoje ycie tu chodzi.
- Nie tylko dlatego. Myl, e to jest jaki test i moe tak naprawd macie tego nie
robi. - Serce Thomasa zabio szybciej; naprawd wierzy w prawdziwo tego, co
powiedzia, ale wtpi, czy dziewczyny by mu uwierzyy, nawet gdyby sprbowa to
wyjani. - Moe faktycznie powinnimy podzieli si wszystkim, co wiemy, i sprbowa
wycign wnioski.
Harriet i Sonya wymieniy dugie spojrzenie.
W kocu Sonya kiwna gow. Wtedy Harriet powiedziaa:
- Od pocztku miaymy wtpliwoci co do tej caej sprawy. Co tutaj jest nie tak.
Wic owszem, lepiej powiedz, co wiesz. Ale najpierw cignijmy tu cae towarzystwo. Wstay, eby zawoa reszt grupy.
- Pospieszcie si w takim razie - powiedzia Thomas, zastanawiajc si, czy
rzeczywicie ma szans wykaraska si z opresji. - Lepiej zaatwmy to, zanim wrci Teresa.
Nie trwao dugo, zanim zwoay ca grup - Thomas uzna, e wida adna z
dziewczyn nie chciaa przepuci okazji, eby posucha, co skazany na mier ma do
powiedzenia. Wszystkie zebray si przed nim, skupione ciasno jedna przy drugiej; on nadal
przywizany by do brzydkiego uschnitego drzewa.
- W porzdku - powiedziaa Harriet. - Ty mw pierwszy, potem my.
Thomas kiwn gow i odchrzkn. Zacz mwi, chocia jeszcze nie zaplanowa
sobie do koca, co chce powiedzie.
- Jedyne, co wiem o waszej grupie, to to, czego si dowiedziaem od Arisa. I zdaje si,
e w Labiryncie wszyscy przeszlimy mniej wicej przez to samo. Ale odkd ucieklimy,
sporo rzeczy wygldao ju inaczej. I nie jestem pewien, ile wiecie na temat DRESZCZu.
Sonya wesza mu w sowo.
- Niewiele.
- Naprawd wydaje mi si, e taka jest prawda. Myl, e jeli mnie zabijecie,
oblejecie prawdziwy test, przed ktrym postawi was DRESZCZ.
- Taa, zao si, e faktycznie tak mylisz - powiedziaa Harriet. Wstaa. - Suchaj,
tak z rk na sercu, nam chodziy po gowie podobne myli. Ale chciaymy sprawdzi, co ty
masz do powiedzenia. Soce powinno wkrtce zaj i jestem pewna,- e Teresa wrci lada
chwila. Pogadamy o tym, kiedy tu przyjdzie.
Thomas przemwi szybko, w obawie, e Teresa nie da si przekona.
- Nie! To znaczy, ona wydaje si najbardziej zdeterminowana, eby mnie zabi. Powiedzia to, chocia w gbi serca mia nadziej, e to nieprawda. Niezalenie od tego, jak
paskudnie go potraktowaa, z pewnoci nie zamierzaa na serio posun si a do
morderstwa. - Myl, e wy powinnycie podj t decyzj.
- Uspokj si - odpara Harriet z nieznacznym umiechem. - Jeli postanowimy ci nie
zabija, ona fig bdzie moga z tym zrobi. Ale jeli... - Zamilka z dziwnym wyrazem
twarzy. Czy przestraszya si, e powiedziaa za duo? - Rozkminimy to.
Thomas z wysikiem powstrzyma si od okazania ulgi. Moliwe, e udao mu si
troszk im zagra na ambicji, ale stara si nie pozwoli, eby poniosa go nadzieja.
Patrzy, jak dziewczyny zbieraj swoje rzeczy i pakuj je do plecakw. - Skd je
maj? - zastanawia si - przygotowujc si do nocnej wdrwki, dokdkolwiek ta miaa
prowadzi. W powietrzu niosy si pomruki i szepty, towarzystwo co rusz zerkao w jego
stron, ewidentnie dyskutujc nad tym, co powiedzia.
Mrok stawa si coraz gstszy i gstszy, a w kocu pojawia si Teresa. Nadesza z
tego samego kierunku, z ktrego przyszli wczeniej. Natychmiast poznaa, e co si
zmienio. Przypuszczalnie zauwaya, jak wszyscy popatruj tona ni, to na Thomasa.
- Co jest? - zapytaa z t sam hard min, ktra malowaa si na jej twarzy od
poprzedniego dnia.
Osob, ktra odpowiedziaa, bya Harriet.
- Musimy pogada.
Teresa wygldaa na zdezorientowan, ale posusznie skierowaa si w drugi kraniec
pieczary razem z reszt grupy. Natychmiast rozlegy si gwatowne szepty, ale Thomas nie
by w stanie rozrni ani sowa z czyjejkolwiek wypowiedzi. odek zacisn mu si w
oczekiwaniu na werdykt.
Z miejsca, gdzie si znajdowa, chopak widzia, e wymiana zda zaczyna si stawa
gniewna, a Teresa sprawiaa wraenie rwnie zdenerwowanej, co rozmwczynie.
Obserwowa, jak na jej twarzy odmalowuje si coraz wiksza zawzito, podczas gdy
okrzyki z przodu kolumny obwieciy, e dotarli do koca Przejcia. Thomas, ktry trzyma
si z tyu, poderwa si do biegu, eby dopdzi czowk; desperacko pragn zobaczy, co
znajduje si po pnocnej stronie gr. Bd co bd, tam czekao jego przeznaczenie.
Grupa dziewczyn skupia si w obrbie szerokiego jzora piarg, ktry rozpociera si
wachlarzowato u wylotu wskiego kanionu Przejcia, a potem opada stromo a do podna
gry, daleko w dole. Widoczny w trzech czwartych ksiyc owietla rozcigajc si przed
nimi dolin, sprawiajc, e wydawaa si ciemnopurpurowa i niesamowita. I cakiem paska.
Na wiele mil w przd nie byo tam nic, tylko sucha, martwa ziemia.
Zupenie nic.
Ani ladu czegokolwiek, co mogoby by bezpieczn przystani. A rzekomo miao ich
od niej dzieli ju tylko kilkanacie kilometrw.
- Moe po prostu jej nie widzimy. - Thomas nie wiedzia, ktra z dziewczyn to
powiedziaa, ale by pewien, e wszyscy obecni bardzo dobrze wiedz, co ni kierowao.
Ch podtrzymania nadziei.
- No - dodaa Harriet penym optymizmu tonem. - To moe by po prostu kolejne
wejcie do jednego z tych ich podziemnych tuneli. Daj gow, e tam jest.
- Jak sdzicie, ile kilometrw nam jeszcze zostao? - zapytaa Sonya.
- Nie wicej ni szesnacie, bazujc na tym, skd wyruszylimy i jaki dystans
mielimy przeby, zgodnie z tym, co powiedzia ten go - odpara Harriet. - Prawdopodobnie
raczej jedenacie czy dwanacie. Mylaam, e wyjdziemy tutaj i zobaczymy pikny, duy
budynek, a na nim umiechnit buk.
Thomas przez cay czas przepatrywa ciemno, ale on te nic nie widzia. Tylko
morze czerni rozcigajce si a po horyzont, wygldajcy tak, jakby spuszczono tam
rozgwiedon kurtyn. I nigdzie ani ladu Teresy.
- No c - odezwaa si Sonya. - Nie mamy za bardzo innego wyboru, jak tylko i
dalej na pnoc. Powinnimy byli przewidzie, e nie naley si spodziewa czego atwego.
Moe do wschodu soca damy rad dotrze do podna gry. Bdziemy dzisiaj spa na
paskim gruncie.
Reszta grupy przyklasna jej i dziewczyny ju miay ruszy w d ledwie widoczn
ciek odchodzc od wachlarza piarg, kiedy Thomas zapyta:
- Gdzie jest Teresa?
Harriet obejrzaa si na niego; ksiyc oblewa jej twarz blad powiat.
- W tym momencie niespecjalnie mnie to obchodzi. Jeli jest na tyle du
dziewczynk, eby si obrazi i pobiec cholera wie gdzie, kiedy co poszo nie po jej myli, to
jest te wystarczajco dua, eby nas odszuka i dogoni, kiedy jej przejdzie. Chod.
Ruszyli w d wijc si ostrymi zakosami ciek. Luna ziemia i kamienie
chrzciy pod stopami. Thomas nie mg si powstrzyma, eby nie rzuci okiem za siebie,
przepatrujc zbocze gry oraz wski wylot Przejcia w poszukiwaniu Teresy. By zupenie
skonfundowany tym wszystkim, ale nadal drczyo go dziwne pragnienie, eby j zobaczy.
Wpatrywa si w ciemne wzniesienia, ale widzia jedynie cienie oraz odblaski ksiycowego
wiata.
Odwrci si i zacz i, czujc nieomal ulg, e jej nie dostrzeg.
Grupa powoli schodzia w d, w milczeniu pokonujc zakosy cieki. Thomas znw
zosta z tyu, zaskoczony pustk, jak czu teraz w gowie. Odrtwieniem. Nie mia pojcia,
gdzie s teraz jego przyjaciele ani jakie niebezpieczestwa mog na niego czyha.
Po mniej wicej godzinie wdrwki, gdy minie ng zaczynay go ju pali od
obciajcego je schodzenia, grupa dotara do zagajnika uschnitych drzew, ktry cign si
szerokim klinem w gr zbocza. Wygldao to niemale tak, jakby to dziwne skupisko
rolinnoci zasila swego czasu wodospad. Cho jeli tak byo, ostatnie krople wody dawno
temu pochono Pogorzelisko.
Thomas, nadal idcy jako ostatni w szeregu, wanie opuszcza zagajnik, kiedy
usysza swoje imi, co zaskoczyo go tak, e omal si nie potkn. Odwrci si gwatownie i
ujrza, jak zza spltanej kpy biaych pni wyania si Teresa, z wczni zacinit w prawej
doni. Twarz dziewczyny nikna w cieniu. Koleanki z grupy najwyraniej jej nie usyszay,
bo szy dalej.
- Tereso - szepn. - Co... - Nie wiedzia nawet, co powiedzie.
- Tom, musimy porozmawia - odpara, a jej gos brzmia prawie tak, jak gos tej
dziewczyny, o ktrej Thomas sdzi, e j zna. - Nie przejmuj si nimi, po prostu chod ze
mn. - Szybkim ruchem gowy wskazaa drzewa za swoimi plecami.
Obejrza si na dziewczyny z Grupy B, ktre cay czas si od niego oddalay, po czym
ponownie zwrci si twarz do Teresy.
- Moe powinnimy...
- Po prostu chod. Udawanie si skoczyo. - Odwrcia si, nie czekajc na
odpowied i wkroczya do uschnitego gaju.
Thomas intensywnie myla przez cae dwie sekundy; w gowie mia zamt, a instynkt
wrzeszcza na niego, eby tego nie robi. Ale chopak poszed za ni.
Drzewa moe i byy martwe, ale ich gazie mimo to szarpay Thomasa za ubranie i
drapay jego skr. Drewno lnio biel w wietle ksiyca, a rysujce si na ziemi smugi i
jeziora cienia nadaway zagajnikowi wygld miejsca nawiedzanego przez duchy. Teresa sza
przed siebie w milczeniu, pync w gr zbocza niczym zjawa.
W kocu nabra odwagi, eby przemwi.
- Dokd idziemy? I naprawd spodziewasz si, e uwierz, e tamto wszystko byo
udawane? Czemu nie przestaa, kiedy caa reszta grupy postanowia mnie nie zabija?
Ale jej odpowied bya dziwna. Niemal nie odwracajc gowy, Teresa zapytaa:
- Poznae Arisa, prawda? - Nawet na moment nie zwolnia kroku.
Thomas zatrzyma si na sekund, kompletnie zaskoczony.
- Aris? A ty skd w ogle o nim wiesz? Co on ma z tym wsplnego? - Przyspieszy
kroku, eby znowu si z ni zrwna, zaciekawiony, ale z jakiego powodu lkajcy si
usysze odpowied.
Nie odpowiedziaa od razu, bo wanie przedzieraa si przez szczeglnie ciasno
spltane gazie; jedna odskoczya i uderzya chopaka w twarz po tym, jak Teresa wypucia
j z rki. Gdy dziewczyna wreszcie przedostaa si na drug stron, odwrcia si do niego,
przystanwszy akurat w miejscu, gdzie sczcy si z gry ksiycowy blask owietla jej rysy.
Wygldaa na nieszczliw.
- Tak si skada, e znam Arisa bardzo dobrze - oznajmia napitym tonem. - Duo
lepiej, ni byby skonny zaakceptowa. Nie tylko stanowi znaczc cz mojego ycia
przed Labiryntem, ale on i ja moemy te rozmawia w mylach, tak, jak kiedy ty i ja. Nawet
wtedy, kiedy przebywaam w Strefie, komunikowalimy si przez cay czas. I wiedzielimy,
e prdzej czy pniej znw umieszcz nas razem.
Thomas poszukiwa odpowiedzi. Jej wypowied bya tak nieoczekiwana, e pomyla,
i to musi by art. Kolejna sztuczka DRESZCZu.
Dziewczyna czekaa z zaoonymi rkami, jakby patrzenie, jak Thomas daremnie
szuka sw, sprawiao jej przyjemno.
- Kamiesz - powiedzia w kocu. - Wszystko, co mwisz, to kamstwa. Nie
rozumiem, dlaczego, ani co si dzieje, ale...
- Och, daj spokj, Tom - odpara. - Jak moesz by a tak gupi? Po wszystkim, co ci
spotkao, jak moesz si jeszcze czemukolwiek dziwi? Wszystko, co midzy nami zaszo,
byo czci jakiego idiotycznego testu. A ten test ju si zakoczy. Aris i ja zrobimy to, co
nam kazano zrobi, i ycie potoczy si dalej. Jedyne, co si teraz liczy, to DRESZCZ. To
wszystko.
- O czym ty mwisz? - Nie mgby si ju czu bardziej pusty.
Teresa popatrzya wstecz, ponad jego ramieniem. Thomas usysza trzask gazek
- Tom, Aris jest moim najlepszym przyjacielem - oznajmia bez drgnienia w gosie.
I wanie to sprawio, e Thomas w kocu pk.
- Mam... to... gdzie! - wrzasn, cho nic nie mogoby by bardziej odlege od
prawdy.
- Chciaam tylko, eby wiedzia. Jeli ci na mnie zaley, powiniene zrozumie,
czemu jestem gotowa zrobi wszystko, co bdzie trzeba, eby przez to przej i zapewni mu
bezpieczestwo. Czy ty nie zrobiby dla mnie tego samego?
Thomas nie mg uwierzy, ile go teraz dzielio od dziewczyny, ktr kiedy uwaa
za swoj najlepsz przyjacik. Nawet we wszystkich jego wspomnieniach - zawsze byli tam
tylko oni, we dwoje.
- Co to ma by? Prbujesz mi dokopa na wszelkie sposoby, jakie istniej we
wszechwiecie? We po prostu zamknij, purwa, dzib i zrb to, co macie ze mn zrobi! Jego pier unosia si i opadaa w gniewnych oddechach, a serce omotao w morderczym
tempie.
- W porzdku - odrzeka. - Aris, otwrzmy drzwi. Czas si pozby Toma.
Ale z pewnoci nie zamierza si podda bez walki. Postanowi czeka i wypatrywa
najlepszej sposobnoci.
Aris nadal celowa w niego noem, podczas gdy Teresa podesza do duej,
prostoktnej, podwietlonej szyby z zielonego szka. Thomas nie mg zaprzeczy, e te
drzwi budz jego ciekawo.
Dotara do miejsca, w ktrym powiata oblewaa cae jej ciao, zacierajc kontury
sylwetki, tak, jakby dziewczyna zaczynay si rozpuszcza. Przesza przez ca szeroko
jaskini, a znalaza si zupenie poza zasigiem wiata. Signa ku skalnej cianie i zacza
wciska palcem przyciski na czym, co musiao by niedu, niewidoczn dla Thomasa
klawiatur.
Skoczya i z powrotem podesza do nich.
- Zobaczymy, czy to w ogle zadziaa - odezwa si Aris.
- Zadziaa - odpara Teresa.
Zabrzmia gony odgos przypominajcy wyciganie korka z butelki, a potem ostry
syk. Na oczach Thomasa prawa krawd szklanej tafli zacza si odchyla na zewntrz
niczym otwierajce si drzwi. W rozszerzajcej si szparze zawiroway smuki biaej mgy,
prawie natychmiast rozwiewajc si w nico. Wygldao to tak, jakby porzucona dawno
temu zamraarka uwalniaa swe zimne powietrze w upaln noc. Wewntrz czai si mrok,
cho szklany prostokt nadal emanowa dziwn zielon powiat.
Wic te drzwi w ogle nie byy oknem, pomyla Thomas. To tylko zielone drzwi.
Moe w najbliszej przyszoci jednak nie czekao go bliskie spotkanie z toksycznymi
odpadami. Mia tak nadziej.
Drzwi z lodowatym skrzypieniem uderzyy w kocu o pen nierwnoci skaln
cian i znieruchomiay. W miejscu, gdzie znajdoway si wczeniej, ziaa teraz czarna jama w jaskini nie byo do wiata, eby dao si zobaczy, co skryway. Mga te zdya ju
znikn. Thomas poczu, e otwiera si pod nim otcha strachu.
- Masz latark? - spyta Aris.
Teresa odoya wczni na ziemi, po czym cigna plecak i zacza przetrzsa
jego zawarto. Po chwili wycigna latark i pstrykna wcznikiem.
Aris skin gow w stron otworu.
- Zajrzyj tam, a ja go popilnuj. Niczego nie prbuj, Thomas. Dam gow, e to, co dla
ciebie zaplanowali, jest mniej przykre ni zadganie na mier.
Thomas nie odpowiedzia, dochowujc swej aosnej przysigi, e ju do samego
koca bdzie milcza. Myla o nou i o tym, czy jest w stanie go odebra Arisowi.
Teresa podesza tymczasem do samego prawego brzegu ziejcego prostoktnego
otworu. Powiecia do rodka latark. Powioda snopem wiata w gr i w d, a potem z
lewa na prawo. Przeci rzadk mgiek, lecz byo jej ju na tyle niewiele, e bez trudu dao
si rozrni wystrj wntrza.
Pomieszczenie byo niedue, miao zaledwie niecae dwa metry gbokoci. Jego
ciany wyglday na zrobione z jakiego srebrzystego metalu; ich powierzchni znaczyy
niedue wypukoci, wysokie na jakie dwa i p centymetra, z ktrych kada koczya si
czarnym otworem. Te mae wyloty czy te dysze rozmieszczone byy mniej wicej co
dwanacie centymetrw i pokryway ciany jednolit siatk prostopadych linii.
Teresa odwrcia si do Arisa i wyczya latark.
- Wyglda mniej wicej tak, jak powinno - powiedziaa.
Aris gwatownie przekrci gow, eby popatrze na Thomasa, ktry tak bardzo
skupi si na ogldaniu dziwnego pomieszczenia, e umkna mu kolejna szansa, by co
zrobi.
- Dokadnie tak, jak powiedzieli.
- Wic... sdz, e ju czas? - spytaa Teresa.
Aris skin gow, po czym przeoy n do drugiej rki, ujmujc go mocniej.
- Ju czas. Thomas, bd grzecznym chopcem i wejd do rodka. Kto wie, moe to
wszystko to tylko wielki test, a kiedy tam wejdziesz, wypuszcz ci i bdziemy mogli sobie
zdoa si pozbiera z ziemi i przekrci na plecy, tylko po to, by zobaczy nad sob Teres,
zamierzajc si do trzeciego ciosu.
- Wejd tam, Thomas - powiedziaa, dyszc ciko. - Wejd tam albo rbn ci
jeszcze raz. Przysigam, e bd to robi tak dugo, a albo zemdlejesz, albo si wykrwawisz
na mier.
Aris zdy tymczasem doj do siebie i dwign si na nogi; sta teraz tu obok niej.
Thomas unis obie nogi i kopn z caej siy, trafiajc ich oboje. Z krzykiem stracili
rwnowag, wpadajc na siebie nawzajem. Wysiek fizyczny sprawi, e ciao Thomasa
przenikna straszliwa fala blu. Olepiy go biae rozbyski; wiat wirowa wok niego.
Jczc, poruszy si z wysikiem, przewrci z powrotem na brzuch, prbowa podeprze si
rkoma. Zaledwie zdy si unie na kilkanacie centymetrw, kiedy Aris skoczy mu na
plecy, spychajc go z powrotem na ziemi. Rami chopaka szybko owino si wok szyi
Thomasa i zaczo go dusi.
Thomas nie by w stanie zebra do si, by z nimi walczy. Dwa ciosy w gow
jakim sposobem wyssay z niego wszystko, tak, jakby wszystkie jego minie zapady w
letarg, bo mzg nie dysponowa wystarczajc iloci energii, eby wydawa im rozkazy.
Teresa pospiesznie zapaa obie jego rce i zacza go wlec w stron otwartych drzwi, a Aris
popycha go z tyu. Thomas niemrawo prbowa kopa. Kamienie wbijay mu si w skr.
- Nie rbcie tego - wyszepta, poddajc si rozpaczy. Kade sowo atakowao jego
nerwy fal blu. - Bagam... - Teraz widzia ju tylko biae rozbyski na tle czerni. Wstrzs
mzgu, uwiadomi sobie. Mia potworny wstrzs mzgu.
Do jego wiadomoci ledwo dotaro, e przecigaj jego ciao przez prg, e Teresa
opiera jego ramiona o chodny metal tylnej ciany pomieszczenia, potem przestpuje nad nim,
by pomc Arisowi unie i opuci jego nogi, tak, e teraz lea bezwadnie, twarz w bok.
Nie znalaz w sobie do si, eby na nich spojrze.
- Nie - powiedzia, ale z jego garda wydoby si jedynie szept. W jego umyle pojawi
si obraz chorego chopca, Bena, i jego Wygnanie do Labiryntu. Dziwne, e to wspomnienie
wrcio wanie teraz, ale Thomas wiedzia ju, jak tamten dzieciak si czu w cigu ostatnich
paru sekund, zanim ciany zatrzasny si z hukiem, ju na zawsze wic go w Labiryncie.
- Nie - powtrzy, ale tak cicho, e nie wierzy, by tamci go usyszeli. Bolao go cae
ciao, od stp do gw.
- Jeste taki uparty - usysza gos Teresy. - Musiae to sobie utrudni! Utrudni nam
wszystkim!
- Tereso - wyszepta Thomas. Walczc z blem, sprbowa zawoa do niej
- Wiem - odpowiada Thomas. Czuje smutek, ktry sprawia, e boli go kada, nawet
najmniejsza czstka ciaa i duszy.
Aris otwiera drzwi i gestem wzywa Thomasa, by ten szed za nim. Thomas posusznie
zaczyna i, ale udaje mu si jeszcze po raz ostatni obejrze w stron Teresy. Prbuje
przybra min pen nadziei.
- Do zobaczenia jutro - mwi.
Co jest prawd, i to boli.
Wizja zgasa, a Thomas zapad w najczarniejszy sen swojego ycia.
To wanie Thomas usysza, gdy zacz odzyskiwa przytomno. Ciche, lecz
szorstkie, drapice bbenki niczym papier cierny. Nie rozumia ani sowa. Byo tak ciemno,
e mina sekunda, nim si zorientowa, e ma otwarte oczy.
Twarz mia przycinit do czego chodnego i twardego. Do posadzki. Nie poruszy
si, odkd pod wpywem gazu straci przytomno. Co zaskakujce, czaszka ju go nie bolaa.
W zasadzie nic go nie bolao. W zamian wypeniao go uczucie odwieenia i euforii, niemal
przyprawiajce o zawroty gowy. Moe po prostu cieszy si, e yje.
Opar rce o podoe i dwign si do pozycji siedzcej. Rozejrza si, lecz nic to nie
dao - w ciemnoci nie byo wida nawet najsabszego przebysku wiata. Zastanawia si, co
stao si z zielon powiat drzwi, ktre zatrzasna za nim Teresa.
Teresa.
Caa rado go opucia, gdy przypomnia sobie zdrad dziewczyny. Ale potem...
Nie by martwy. Chyba e ycie pozagrobowe miao polega na tym, e czowiek
siedzi w fujowej nieowietlonej klitce.
Odpoczywa przez kilka minut, eby si do reszty obudzi i odzyska jasno
mylenia. Potem wreszcie stan na nogi i zacz maca wok siebie. Wyczu trzy chodne
metalowe ciany, pokryte rozmieszczonymi w rwnych odstpach otworkami, i jedn gadk
cian, ktra w dotyku wydawaa si plastikowa. Nie byo wtpliwoci - nadal znajdowa si
w tym samym ciasnym pomieszczeniu.
Zacz wali piciami w drzwi.
- Hej! Jest tam kto?
Jego myli zaczy wirowa. Te wizje przeszoci, ktrych dozna ju kilka - tyle
rzeczy musia przetrawi, tyle mia pyta. Rzeczy, ktre po raz pierwszy wrciy do niego
podczas Przemiany w Labiryncie powoli zaczynay si wyostrza, ukada w cao. By
czci planw DRESZCZu, czci tego wszystkiego. On i Teresa byli ze sob blisko, byli
najlepszymi przyjacimi. Wszystko to wydawao si suszne. Mieli poczucie, e robi te
rozmowy.
- Przepraszam - powiedzia Aris.
- Czemu nie powiedziae mi wczeniej, e si wszyscy znalimy w przeszoci? odpar Thomas. - Co... - Nie wiedzia, co powiedzie.
- Mymy wszystko udawali, Tom - powiedziaa Teresa.
- Musisz nam uwierzy. Od samego pocztku zapewniano nas, e nie umrzesz. e ta
caa akcja z komor ma jaki swj cel, a potem bdzie po wszystkim. Tak mi przykro.
Thomas obejrza si do tyu, na drzwi do pomieszczenia, nadal stojce otworem.
- Chyba potrzebuj czasu, eby to wszystko przetrawi.
- Teresa chciaa, eby jej wybaczy, eby wszystko od razu byo znowu tak, jak
wczeniej. I instynkt podpowiada Thomasowi, e najlepiej zrobi, ukrywajc swoje gorzkie
uczucia, lecz byo to trudne.
- Co tam si stao, tak w ogle? - spytaa Teresa.
Thomas odwzajemni jej spojrzenie.
- Moe ty mw pierwsza, a ja po tobie. Myl, e zasuyem przynajmniej na tyle.
Chciaa go wzi za rk, ale cofn do, udajc, e swdzi go szyja. Kiedy ujrza, e
przez twarz dziewczyny przemkn wyraz blu, poczu najlejszy cie satysfakcji.
- Suchaj - powiedziaa Teresa. - Masz racj. Zasugujesz na wyjanienie. Myl, e
teraz moemy ci ju wszystko powiedzie - nie ebymy wiedzieli zbyt duo o przyczynach.
Aris odkaszln, ewidentnie po to, eby zwrci na siebie ich uwag.
- Ej, ale lepiej rbmy to, idc. Albo biegnc. Zostao nam ju tylko kilka godzin. Dzi
jest ostatni dzie.
Te sowa cakowicie wybiy Thomasa z odrtwienia. Spojrza na zegarek. Zostao
tylko pi i p godziny, jeli Aris mia racj, e dwa tygodnie wanie dobiegay koca - sam
Thomas troch straci rachub czasu, nie wiedzc, jak dugo znajdowa si w komorze. A jeli
nie uda im si w por dotrze do bezpiecznej przystani, wszystko inne i tak bdzie bez
znaczenia. Pozostawao mie nadziej, e Minho i pozostali ju j znaleli.
- Dobra. Zapomnijmy o tym pki co - powiedzia, a nastpnie zmieni temat. - Czy co
na zewntrz wyglda teraz inaczej? Znaczy, patrzyem tam, kiedy byo ciemno, ale...
- Wiemy - wesza mu w sowo Teresa. - Nie wida ani ladu jakiegokolwiek budynku.
Nic. Za dnia wyglda to jeszcze gorzej. Tylko paskie pustkowie, cignce si Bg wie jak
daleko. Nie ma tam ani jednego drzewa czy wzgrza. A co dopiero bezpiecznej przystani.
Thomas popatrzy na Arisa, a potem z powrotem na Teres.
- Wic co niby mamy zrobi? Dokd i? - Pomyla o Minho i Newcie, o Streferach,
mwio mu, e wiedzia, i konieczna moe si okaza realizacja takiego scenariusza, zanim
jeszcze wyruszy do Strefy i Labiryntu. Istniao sto pyta, ktre pragn zada Teresie, ale
postanowi wstrzyma si jeszcze przez chwil.
Minli kolejny zakrt cieki, po czym Teresa podja:
- Dwie rzeczy, i tylko dwie, wiem na pewno. Po pierwsze, ci z DRESZCZu
powiedzieli, e jeli w jakikolwiek sposb zadziaam wbrew ich planom, zabij ci.
Powiedzieli, e dysponuj innymi opcjami, cokolwiek to miaoby znaczy. Drugie, co
wiem, to e wszystko, co si zdarzyo, musiao si sta, bo oni chcieli, aby si poczu
absolutnie i stuprocentowo zdradzony. Wszystko, co ci zrobilimy, miao suy wanie
temu.
Thomas znw wrci mylami do swoich wspomnie. I on, i Teresa tu przed
rozstaniem uyli sowa wzory. Co ono oznaczao?
- No i? - zagadna Teresa po tym, jak jaki czas szli w milczeniu.
- No i... co? - odpar Thomas.
- No i co o tym wszystkim mylisz?
- To wszystko? To cae twoje wyjanienie? I mam si teraz czu zajeycie
szczliwy?
- Tom, nie mogam ryzykowa. Byam przekonana, e oni ci zabij, jeli si nie
podporzdkuj. Bez wzgldu na wszystko, na kocu musiae mie poczucie, e cakowicie
ci zdradziam. Dlatego woyam w to tyle wysiku. Ale czemu to byo takie wane? Nie
mam pojcia.
Thomas uwiadomi sobie raptem, e wszystkie te informacje znowu przyprawiy go o
bl gowy.
- No c, cholernie przekonujco ci to wyszo. A w tamtym budynku? Kiedy mnie
pocaowaa? I... dlaczego Aris musia by wpltany w to wszystko?
Teresa chwycia go za rami, zmuszajc, eby si odwrci do niej twarz.
- Wszystko mieli wykalkulowane. Wszystko pod ktem Zmiennych. Nie wiem, jak si
to wszystko czy w cao.
Thomas powoli potrzsn gow.
- No c, jak dla mnie nic z tego caego baaganu nie trzyma si kupy. I przepraszam,
e jestem ciut wkurzony.
- Udao si?
- H?
- Z jakiego powodu chcieli, eby si poczu zdradzony, i to si udao. Tak?
Thomas zrobi pauz, przez dug chwil patrzy w jej niebieskie oczy.
- Taa. Udao si.
- Przykro mi z powodu tego, co zrobiam. Ale yjesz, podobnie jak ja. I Aris.
- Taa - powtrzy. W zasadzie nie mia ju ochoty duej z ni rozmawia.
- DRESZCZ dosta to, czego chcia, i ja te dostaam to, czego chciaam. - Teresa
spojrzaa na Arisa, ktry przez jaki czas szed dalej po tym, jak oni si zatrzymali, a teraz sta
na ciece poniej nich. - Aris, odwr si twarz w stron doliny.
- Co? - odpar. Wyglda na zdezorientowanego. - Czemu?
- Po prostu to zrb. - W jej gosie ju nie pobrzmiewaa poda nuta, nie byo jej tam od
czasu szamotaniny pod komor gazow, ale Thomas tylko sta si w zwizku z tym jeszcze
bardziej podejrzliwy. Co ona znowu knua?
Aris westchn i przewrci oczami, ale zrobi, co kazaa, odwracajc si do nich
plecami.
Teresa nie zawahaa si. Obja Thomasa za szyj, przycigajc go do siebie. Nie mia
do siy woli, eby si oprze.
Pocaowali si, ale w Thomasie nic nawet nie drgno. Nic nie poczu.
Wiatr przybra na sile, d kierunek porywami.
Od strony ciemniejcego nieba dobieg pomruk grzmotu, dajc Thomasowi wymwk
pozwalajc odsun si od Teresy. Ponownie postanowi ukry uraz. Czas si koczy, a
oni mieli jeszcze do przebycia kawa drogi.
Wykazujc si najlepszym aktorstwem, na jakie byo go sta, Thomas posa Teresie
umiech i powiedzia:
- Chyba rozumiem: zrobia mas dziwnych rzeczy, ale bya do tego zmuszona, a w
efekcie ja yj. Do tego si to sprowadza, no nie?
- Mniej wicej.
- W takim razie zamierzam przesta o tym myle. Musimy dogoni reszt. Najwiksz szans na dotarcie do bezpiecznej przystani gwarantowaa mu wsppraca z
Teres i Arisem, wic zamierza z nimi wsppracowa. Rozmyla o Teresie i o wszystkim,
co zrobia, moe pniej.
- Skoro tak twierdzisz - odrzeka z wymuszonym umiechem, jakby wyczua, e co
jest nie cakiem w porzdku. A moe nie podobaa jej si perspektywa znalezienia si oko w
oko ze Streferami po tym, co zaszo.
- Ej, wy tam, zaatwilicie, co mielicie zaatwi? - wrzasn Aris, nadal patrzc w
przeciwnym kierunku.
snw - jakie ujrza na przestrzeni ostatnich dwch tygodni. O tym, jak widzia swoj mam,
jak podsucha rozmowy o operacji, o tym, jak on i ona szpiegowali czonkw DRESZCZu i
usyszeli rzeczy, ktre nie miay wikszego sensu. O tym, jak testowali i wiczyli swoj
telepati. I wreszcie o ich poegnaniu tu przed tym, jak wyruszy do Strefy.
- Wic Aris tam by? - spytaa, ale zanim zdy odpowiedzie, cigna: Oczywicie, ju wczeniej o tym wiedziaam.
Ze nasza trjka bya czci tego wszystkiego. Ale dziwi mnie ta wzmianka o tym, e
wszyscy umarli, o zastpcach i tak dalej. Jak sdzisz, co to moe znaczy?
- Nie wiem - odpar. - Ale co mi mwi, e gdybymy mieli czas po prostu usi i o
tym porozmawia, moglibymy sobie nawzajem pomc przywoa wszystko z powrotem.
- Ja te tak sdz, Tom. Naprawd mi przykro. Widz, e ciko ci przychodzi
wybaczenie mi.
- Czy gdyby wiedziaa, e tak bdzie, postpiaby inaczej?
- Nie. Tak jakby to zaakceptowaam, w pewien sposb. e uratowanie ci jest warte
utraty tego, co mogoby by midzy nami.
Thomas nie mia pojcia, co na to odrzec.
Zreszt nawet gdyby chcia, nie byliby w stanie rozmawia duo duej. Teraz, kiedy
wya wichura, powietrze byo pene kurzu i latajcych mieci, chmury kbiy si i staway
coraz czarniejsze, a dystans dzielcy ich od pozostaych mala...
Po prostu nie byo czasu.
Wic biegli dalej.
***
Dwie grupy przed nimi w kocu spotkay si w oddali. Dla Thomasa bardziej
interesujcy by jednak fakt, e to spotkanie wcale nie wygldao na przypadkowe.
Dziewczyny z Grupy B dotary do pewnego punktu i przystany; potem Minho - Thomas by
ju w stanie go rozpozna z daleka i z ulg przyj fakt, e przyjaciel jest cay i zdrowy - oraz
pozostali Streferzy zmienili kierunek marszu i skrcili na wschd, eby doj do nich.
A teraz, zaledwie niecay kilometr dalej, wszyscy oni stali wok czego, czego
Thomas nie mg dojrze, skupieni w ciasnym krgu, przypatrujc si temu czemu.
- Co tam si dzieje? - zapytaa Teresa w umyle chopaka.
- Nie wiem - odrzek.
Zarwno oni dwoje, jak i Aris przyspieszyli.
Czekao ich ju tylko kilka minut biegu przez pylist, smagan wiatrem rwnin,
zanim dotarli do Grup A oraz B.
Minho odczy si od grupy i stan twarz do nich, kiedy wreszcie si zbliyli. Splt
rce na piersi, ubranie mia sztywne od brudu, wosy tuste, a jego twarz nadal znaczyy lady
oparze. Ale jakim cudem si umiecha. Thomas nie mg uwierzy, jak dobrze byo znw
zobaczy ten zoliwy umieszek.
- Najwysza pora, ebycie do nas doczyli, lamajdy! - krzykn do nich Minho.
Thomas zatrzyma si tu przed nim i zgi si wp, eby zapa oddech, a po kilku
sekundach wyprostowa si.
- Sdziem, e bdziesz si z tymi dziewczynami tuk bez litoci po tym, co nam
zrobiy. A w kadym razie mi.
Minho popatrzy do tyu, na przemieszan teraz grup chopcw i dziewczyn, potem
spojrza z powrotem na Thomasa.
- No c, przede wszystkim maj paskudniej wygldajc bro, nie wspominajc o
ukach i strzaach. Poza tym laska imieniem Harriet wszystko nam wyjania. To my
powinnimy si dziwi - e wci jeszcze jeste z nimi. - Spiorunowa wzrokiem Teres,
potem Arisa. - Nigdy nie ufaem adnemu z tych pikolonych zdrajcw.
Thomas stara si ukry swoje mieszane uczucia.
- Oni s po naszej stronie. Moesz mi wierzy. - I w jaki pokrcony, przewrotny
sposb naprawd zaczyna tak uwaa. Cho mdlio go na sam myl.
Minho zamia si gorzko.
- Podejrzewaem, e powiesz co w tym stylu. Pozwl mi zgadn, to duga historia?
- Taa, bardzo duga historia - odpar Thomas, po czym zmieni temat. - Czemu
zatrzymalicie si tutaj? Na co wszyscy tak si gapi?
Minho odsun si na bok i zamaszycie wskaza rk za siebie.
- A we sam zobacz! - Nastpnie krzykn do grupy: - Ej, wy tam, zrbcie przejcie!
Kilkoro Streferw oraz dziewczyn obejrzao si na niego, po czym tumek bez
popiechu si rozstpi, robic nieco miejsca. Thomas natychmiast zobaczy, e obiekt, na
ktrym skupiaa si uwaga wszystkich, to po prostu zwyky patyk sterczcy z suchej ziemi. Z
jego czubka zwieszaa si wska pomaraczowa wstka, opoczca na wietrze. Widniay na
niej drukowane litery.
Thomas i Teresa wymienili spojrzenia; potem Thomas przepchn si do przodu, eby
dokona dokadniejszej inspekcji. Zanim jeszcze podszed do samego patyka, mg ju
przeczyta sowa wydrukowane na wstce, czarne na pomaraczowym tle:
BEZPIECZNA PRZYSTA
Mimo wichury oraz rozbrzmiewajcego wok gwaru, wok Thomasa wszystko na
chwil przycicho, jakby napchano mu do uszu waty. Chopak osun si na kolana i tpo
wycign rk, eby dotkn trzepoczcej pomaraczowej wstki. To miaa by bezpieczna
przysta? Nie budynek, schronienie, cokolwiek?
Potem, rwnie szybko jak znikny, dwiki napyny ponownie, gwatownie
przywracajc go do rzeczywistoci. Gwnie donony szum wiatru i odgosy rozmw.
Odwrci si z powrotem do Teresy i Minho, ktrzy stali obok siebie; Aris znajdowa
si tu za nimi i zerka zza ich ramion.
Thomas spojrza na zegarek.
- Zostaa nam ponad godzina. Nasza bezpieczna przysta to patyk wetknity w
ziemi? - Nie by pewien, co ma o tym sdzi i co powiedzie; jego myli ogarn kompletny
zamt.
- Nie byo tak le, oglnie rzecz biorc - powiedzia Minho. - Dotara tu wicej ni
poowa z nas. Wyglda na to, e z grupy dziewczyn nawet wicej ni poowa.
Thomas wsta, walczc z ogarniajcym go gniewem.
- Czy Pooga ju ci rozum odebraa? Owszem, dotarlimy tutaj. Cali i zdrowi. Do
patyka.
Minho parskn kpico.
- Chopie, nie cignliby nas tutaj bez powodu. Dotarlimy na miejsce o czasie. Teraz
po prostu zaczekamy a do wyznaczonej godziny i wtedy co si wydarzy.
- To wanie mnie martwi - stwierdzi Thomas.
- Przykro mi, e musz to powiedzie - dodaa Teresa - ale zgadzam si z Thomasem.
Po wszystkim, co z nami robili do tej pory, to byoby o wiele za atwe, gdyby tutaj postawili
znak, a pniej w nagrod przylecieli po nas helikopterem. Wydarzy si co zego.
- A mw sobie co chcesz, zdrajco - odpar Minho. Jego twarz w najmniejszym stopniu
nie krya nienawici, jak darzy Teres. - Nie chc ju od ciebie sysze ani sowa. - Oddali
si. Thomas jeszcze nigdy nie widzia go rwnie zagniewanego.
Thomas zerkn na Teres, ktra bya ewidentnie zdumiona.
- Nie powinna mu si dziwi.
Wzruszya tylko ramionami.
- Mam ju do przepraszania. Zrobiam to, co musiaam zrobi.
Thomas nie mg uwierzy, e dziewczyna mwi serio.
- Wszystko jedno. Musz znale Newta. Chc...
Zanim zdy skoczy, z tumu wyonia si Brenda. Spogldaa to na niego, to na
Teres. Wiatr targa jej dugie wosy, szarpic je z furi, tak e co chwila zgarniaa je za uszy,
spojrza na zegarek.
Trzydzieci pi minut. Trzeba byoby cudu, eby burza rozptaa si dopiero za...
- A to co?! - wykrzykn Minho, zrywajc si na rwne nogi; wskaza co ponad
ramieniem Thomasa.
Wstajc, Thomas obejrza si we wskazanym kierunku, czujc, e ogarnia go strach.
Wyrazu przeraenia na twarzy Minho nie dao si pomyli z niczym innym.
Niecae dziesi metrw od grupy duy fragment pustynnego gruntu... otwiera si.
Idealny kwadrat - szeroki na jakie pi metrw - obraca si wzdu swojej przektnej;
pokryta ziemi strona powoli zanurzaa si w gb, a to, co znajdowao si poniej, wznosio
si, by j zastpi. Powietrze przeszywa jkliwy zgrzyt stali trcej o stal, goniejszy od
ryczcego wichru. Wkrtce obracajcy si kwadrat odwrci si o pene sto osiemdziesit
stopni, a tam, gdzie wczeniej znajdowaa si pustynna ziemia, widniaa teraz pyta z
czarnego tworzywa, na ktrej sta dziwny obiekt.
By poduny i biay, o zaokrglonych krawdziach. Thomas widzia ju wczeniej co
bardzo podobnego. Widzia wicej takich obiektw. Po tym, jak uciekli z Labiryntu i
przedostali si do olbrzymiego pomieszczenia, z ktrego przychodzili Bldoercy, zobaczyli
tam wiksz liczb tych przypominajcych trumny pojemnikw. Wtedy nie mia czasu si nad
tym zastanawia, ale teraz pomyla, e wida to w nich Bldoercy przebywali - spali? kiedy nie polowali na ludzi w Labiryncie.
Zanim mia czas zareagowa, wicej fragmentw gruntu - otaczajcych ich grup
szerokim krgiem - zaczo si odwraca, odsaniajc pust przestrze niej, niczym mroczne,
rozwarte paszcze.
Cae ich tuziny.
Z oguszajcym piskiem metalu kwadratowe pyty powoli obracay si na swoich
osiach. Thomas przycisn donie do uszu, prbujc wytumi ten dwik. Inni czonkowie
grupy zrobili to samo. Wszdzie wok nich rozmieszczone w rwnych odstpach na
obwodzie okrgu fragmenty pustynnej ziemi odwracay si, a znikny, a miejsce kadego z
nich zaj duy czarny kwadrat, ktry znieruchomia ostatecznie z gonym szczkiem.
Porodku kadego z kwadratw spoczywaa jedna z tych biaych trumien z zaokrglonym
wieku. Byo ich cznie co najmniej trzydzieci.
Jkliwy zgrzyt metalu trcego o metal usta. Nikt si nie odzywa. Wiatr smaga
ziemi, ciskajc strugami pyu i suchej ziemi w zaokrglone pojemniki. Towarzyszyo temu
podzwanianie drobinek piachu i wiru o tward powierzchni. Pojemnikw byo tyle, e
dwiki te zleway si w jeden odgos, ktry przyprawia Thomasa o mrowienie wzdu
krgosupa. Chopak musia zmruy oczy, eby nie dostawa si do nich py. Nic innego si
nie poruszyo, odkd pojawiy si te dziwne obiekty, wygldajce niemale jak z innej
planety. By tylko ten dwik oraz wichura, zimno i piekce oczy.
- Tom - zawoaa do niego w mylach Teresa.
- Aha:t
- Pamitasz te pojemniki, prawda?
- Tak.
- Mylisz, e w rodku s Bldoercy
Thomas uwiadomi sobie, e pomyla dokadnie to samo, ale zarazem wreszcie
uwiadomi sobie, e nie wolno mu niczego zakada z gry. Zastanawia si przez sekund,
zanim odpowiedzia.
- Nie wiem. Znaczy, Bldoercy mieli naprawd wilgotne ciaa - ciko byoby im
tutaj wytrzyma. - Brzmiao to dosy gupio, ale prbowa si chwyta kadej odrobiny
nadziei.
- Moe zgodnie z zaoeniem powinnimy... wej do tych pojemnikw - powiedziaa
po chwili milczenia. - Moe to one s bezpieczn przystani, albo przenios nas dokd.
Thomasowi zupenie nie podoba si ten pomys, ale chopak pomyla, e moe
Teresa ma racj. Z trudem oderwa spojrzenie od wielkich kapsu i rozejrza si za ni. Ju
sza w jego kierunku. Na szczcie bya sama. Nie wytrzymaby, gdyby musia akurat teraz
rozmawia z ni i z Brend rwnoczenie.
- Hej - powiedzia na gos, ale odnis wraenie, e wiatr porywa dwiki, zanim
jeszcze te wydostan si z jego ust. Zacz wyciga rk, eby uj jej do, ale raptem si
cofn. Prawie ju zdy zapomnie, jak diametralnie wszystko si zmienio. Zachowujc si,
jakby niczego nie zauwaya, Teresa podesza do Minho oraz Newta i szturchna ich obu na
przywitanie. Odwrcili si do niej, a Thomas podszed, eby si naradzi z nimi wszystkimi.
- No wic co robimy? - zapyta Minho. Posa Teresie rozdranione spojrzenie, jakby
nie chcia, eby miaa jakikolwiek udzia w podejmowaniu decyzji.
- Jeli w tych pudach siedz Bldoercy, najlepiej zacznijmy si, purwa, szykowa do
walki z tymi mierdzielami - odpowiedzia Newt.
- O czym wy mwicie?
Thomas odwrci si i zobaczy Harriet oraz Sony - osob, ktra przemwia, bya
Harriet. A tu za nimi staa Brenda, z Jorge przy boku.
- Och, super - wymamrota Minho. - Dwie krlowe wspaniaej Grupy B.
Harriet po prostu udaa, e nie syszy.
sowa nasyci odczuciem sarkazmu, ale zna prawd duo lepiej, ni mia ochot si przyzna
sam przed sob. By przeraony.
- Thomas! - zawoa Minho. Ryk szalejcej wci wichury zaguszay teraz
przybliajce si grzmoty i trzask byskawic, ktre eksplodoway w swej jaskrawej krasie nad
nimi oraz na horyzoncie. Burza lada chwila spadnie na nich z ca furi.
- Co?! - odkrzykn Thomas.
- Ty, ja i Newt! Chodmy to sprawdzi!
Thomas mia wanie si ruszy, kiedy co wyonio si z jednej z kapsu. Z garde
osb stojcych najbliej Thomasa wyrwao si zbiorowe westchnienie i chopak odwrci
gow, eby baczniej si przyjrze. We wszystkich pojemnikach co si poruszao, co, czego
pocztkowo nie by w stanie zidentyfikowa. Czymkolwiek byy te ksztaty, ewidentnie
wydostaway si ze swoich podunych schronie. Skupi si na kapsule stojcej najbliej
niego, wyty wzrok, prbujc rozpozna, z czym lada chwila bdzie si musia zmierzy.
Ponad krawdzi pojemnika zwieszaa si zdeformowana rka, a jej do koysaa si
zaledwie kilkanacie centymetrw nad ziemi. Koczya si czterema znieksztaconymi
palcami - zaledwie kikutami o chorobliwej beowej barwie - z ktrych kady by innej
dugoci. Ruszay si i prboway chwyta powietrze, jakby stwr znajdujcy si w rodku
stara si czego zapa, eby mc si wydwign do gry. Rka pokryta bya zmarszczkami
i guzami, a tam, gdzie prawdopodobnie znajdowa si staw okciowy, tkwio co wyjtkowo
dziwnego. Idealnie okrge wybrzuszenie czy narol, rednicy mniej wicej dziesiciu
centymetrw, jarzce si jaskrawopomaraczowym wiatem.
Wygldao to tak, jakby do rki stwora przyklejona bya arwka.
Poczwara wyazia dalej. Z pojemnika wyonia si noga, ktrej stopa bya
bezksztatn bry misa zakoczon czterema kikutami palcw. Ruszay si rwnie
intensywnie, jak palce doni. A na kolanie rwnie znajdowaa si wiecca pomaraczowa
kula, ktra zdawaa si wyrasta wprost ze skry.
- Co to jest, do cholery?! - wrzasn Minho, przekrzykujc ryk narastajcej burzy.
Nikt nie odpowiedzia. Thomas, oszoomiony, gapi si na stwora - zahipnotyzowany i
przeraony zarazem. W kocu oderwa ode wzrok na tyle dugo, eby zobaczy, e z
kadego pojemnika gramol si podobne paskudztwa - wszystkie w tym samym tempie - po
czym znw skupi uwag na najbliszym.
Poczwara zdoaa si tymczasem na tyle mocno zaprze o ziemi praw rk i nog,
eby wywlec z kapsuy reszt ciaa. Thomas patrzy ze zgroz, jak ohydna istota wykonuje
ociae, niezgrabne ruchy i podryguje, a w kocu udao jej si przechyli nad krawdzi
Z lewej i z prawej pozostali rwnie ruszyli do ataku, ale zignorowa ich. Musia,
zmusi si do tego. Jeli nie da rady si rozprawi z tym, co przeznaczono dla niego,
martwienie si o innych nie przyniesie adnego poytku.
By coraz bliej przeciwnika. Pi metrw. Trzy. Ptora. Stwr zatrzyma si i stan
w pozycji walki, rozstawiajc nogi i wycigajc ramiona, wymierzajc ostrza prosto w
Thomasa. Te jaskrawe pomaraczowe wiata pulsoway teraz, na przemian rozbyskujc
janiej i przygasajc, rozbyskujc i przygasajc, zupenie jakby gdzie wewntrz
obrzydliwego ciaa bio serce. Fakt, e potwr nie mia twarzy, czyni go straszniejszym, ale
te pomg Thomasowi traktowa t istot po prostu jak maszyn. Zaledwie sporzdzon
przez ludzi bro, ktra chciaa go zabi.
Tu zanim Thomas star si z potworem, podj decyzj. Pad na kolana i ci swym
podobnym do miecza noem z szerokiego zamachu, zza plecw, trafiajc poczwar
trzymanym oburcz ostrzem w lew nog. Cios by potny, ale n zanurzy si na jakie
trzy centymetry w skr stwora i szczkn o co na tyle twardego, e obie rce Thomasa
zadray od wstrzsu.
Monstrum nie drgno, nie cofno si, nie wydao adnego dwiku, czy to ludzkiego,
czy nieludzkiego. Z rozmachem opucio tylko obie najeone ostrzami donie, celujc w
Thomasa, ktry klcza teraz przed nim, nadal trzymajc bro, ktrej ostrze tkwio w ciele
potwora. Chopak wyszarpn je i rzuci si do tyu akurat w momencie, gdy brzytwy
zaszczkay o siebie w miejscu, gdzie sekund wczeniej znajdowaa si jego gowa. Pad na
wznak i w popiechu odpez od stwora, ktry uczyni dwa kroki naprzd, kopic uzbrojon w
ostrza stop, omal nie trafiajc Thomasa.
Tym razem monstrum wydao ryk - odgos niemal identyczny, jak udrczone wycie
Bldoercw - i pado na ziemi, wymachujc ramionami, starajc si przyszpili chopaka.
Ten okrci si i trzykrotnie przeturla po podou, syszc, jak czubki metalowych kling
zgrzytaj o grunt.
W kocu zaryzykowa, zerwa si na nogi i momentalnie odbieg sprintem kilka
metrw, zanim si zatrzyma, oburcz ciskajc bro. Stwr rwnie wanie si podnosi na
nogi, tnc powietrze krtkimi, uzbrojonymi w ostrza palcami.
apic wielkie hausty powietrza, Thomas ktem oka widzia, jak walcz pozostali.
Minho ku i siek noami trzymanymi w obu rkach, a jego monstrum, o dziwo, cofao si
krok za krokiem. Newt umyka na czworakach, a przeciwnik kroczy za nim ciko i
chwiejnie, ewidentnie ranny. Porusza si coraz wolniej. Znajdujca si najbliej Teresa
podskakiwaa, zwijaa si w unikach i zadawaa wrogowi pchnicia drzewcem wczni.
wod. Byo ciasno, ale jako zmiecili si wszyscy czworo. Thomas przesun si bliej koca
kapsuy, eby zrobi dla nich wicej miejsca, przytrzymujc wieko tak, by pozostawi
zaledwie szpar - deszcz bbni o zewntrzn powierzchni kapsuy. Gdy ju wszyscy zajli
miejsca, on i Teresa schylili gowy, pozwalajc, eby pojemnik si zatrzasn. Pomijajc
guche dudnienie ulewy, odlege eksplozje piorunw i zadyszane oddechy, zapada relatywna
cisza. Cho Thomasowi nadal dzwonio w uszach.
Mg jedynie ywi nadziej, e jego pozostali przyjaciele te znaleli bezpieczne
schronienie w kapsuach.
- Dziki za wpuszczenie nas do rodka, muchacho - powiedzia Jorge, gdy ju
wszyscy mniej wicej zapali oddech.
- Jasna sprawa - odpar Thomas. W pojemniku panowaa cakowita ciemno, ale
Brenda siedziaa tu obok niego, potem Jorge, a za nim Teresa, przy samej ciance.
- Mylelimy - odezwaa si Brenda - e moge nabra wtpliwoci, czy zabranie nas
byo waciwym wyborem. Mielicie teraz dobr okazj, eby si nas pozby.
- Daj spokj - wymamrota Thomas. By zbyt zmczony, eby si martwi, jak to
zabrzmiao. Wszyscy nieomal zginli, a niebezpieczestwo przypuszczalnie jeszcze nie
mino.
- Wic to jest nasza bezpieczna przysta? - zapytaa Teresa.
Thomas wcisn may przycisk podwietlajcy tarcz zegarka; do wyznaczonej
godziny pozostao siedem minut.
- W tej chwili mam szczer nadziej, e tak. Moe za kilka minut te pikolone
kwadratowe pyty znw si obrc i przerzuc nas do jakiego adnego, wygodnego pokoju,
gdzie wszyscy bdziemy mogli y dugo i szczliwie. Albo i nie.
Trach!
Thomas wyda okrzyk przestrachu - co rbno w wieko kapsuy, wydajc
najgoniejszy dwik, jaki chopak sysza w yciu. Oguszajcy oskot. W grnej czci ich
schronienia pojawi si maleki otwr - zaledwie skrawek szarawego wiata. Krople wody
gromadziy si tam i spaday jedna za drug.
- To musia by piorun - powiedziaa Teresa.
Thomas potar uszy. Dzwonio mu w nich teraz jeszcze bardziej.
- Jeszcze par takich i znajdziemy si z powrotem w punkcie wyjcia. - Jego gos
brzmia gucho.
Kolejny rzut okiem na zegarek. Pi minut. Woda kapkapkapkapaa do kauy;
wstrtny odr nadal wisia w powietrzu; dzwony w gowie Thomasa nieco przycichy.
gupie testy, tomy je oblali. Koniec z testami. - Mwic to, zastanawia si, czy do tej sceny
miao doj. Ale nawet to nie miao znaczenia - kade sowo wypowiedzia z penym
przekonaniem. Bezsensowne zabijanie i umieranie musiao si skoczy.
Twarz obcego rozjani najlejszy lad umiechu. Mczyzna usiad i odsun si, a
uderzy plecami o cian. Rwnoczenie wielki luk zacz si zamyka; skrzypienie zawiasw
przypominao kwik wi. Nikt nie odezwa si ani sowem, pki pyta si nie zatrzasna,
wpuciwszy jeszcze jeden ostatni podmuch wiatru przez szpar.
- Nazywam si David - powiedzia mczyzna; jego gos zabrzmia dononie w ciszy,
jaka zapada, przerywanej jedynie niskim pomrukiem silnikw statku. - I nie martw si, masz
racj. Skoczone. Ju po wszystkim.
Thomas drwico skin gow.
- Taa, ju to syszelimy. Tym razem mwimy serio. Nie zamierzamy duej potulnie
siedzie i pozwala, ebycie nas traktowali jak szczury dowiadczalne. Koniec z tym.
David powici sekund na to, eby rozejrze si po obszernej adowni, moe
sprawdzajc, czy pozostali zgadzaj si z tym, co wanie powiedzia Thomas. Chopak nie
odway si jednak spuci wzroku. Musia wierzy, e w razie czego wszyscy stan murem
za nim.
W kocu David popatrzy z powrotem na Thomasa, po czym powoli wsta, unoszc
do w uspokajajcym gecie. Gdy ju stan na nogi, wsadzi obie rce w kieszenie.
- To, czego nie rozumiecie, to e wszystko dotd toczyo si i nadal bdzie si toczy
zgodnie z planem. Ale masz racj, Prby dobiegy koca. Zabieramy was w miejsce, gdzie
bdziecie bezpieczni - naprawd bdziecie bezpieczni. adnych wicej testw, adnych
kamstw, adnego zwodzenia. adnego wicej udawania. - Zrobi pauz. - Mog wam
przyrzec tylko jedno. Kiedy dowiecie si, czemu zmusilimy was do przejcia przez to
wszystko, i dlaczego to tak wane, e tylu z was przeyo, obiecuj, e zrozumiecie.
Minho prychn.
- To najwiksza kupa klumpu, jak w yciu syszaem.
Thomas nie mg nie poczu odrobiny ulgi, widzc, e przyjaciel nie straci ducha
walki.
- A co z lekiem? Obiecano nam wyleczenie. Dla nas i dla dwch osb, ktre pomogy
nam si tutaj dosta. Jak moemy wierzy w cokolwiek, co nam powiecie?
- Chwilowo wolno wam myle, co wam si ywnie podoba - odpar Dawid. - Od tego
momentu wszystko ulegnie zmianie, i otrzymacie lek, tak, jak wam obiecano. Gdy tylko
dotrzemy z powrotem do bazy. Nawiasem mwic, moesz zatrzyma ten pistolet - chtnie
damy wam jeszcze kilka, jeli chcecie. Nie bdzie ju nic, z czym musielibycie walczy,
adnych testw ani prb, ktre moglibycie zignorowa czy odmwi udziau w nich. Nasz
grolot wylduje, przekonacie si, e jestecie bezpieczni i wyleczeni, a potem bdziecie
mogli zrobi, co tylko zechcecie. Jedyne, o co was jeszcze poprosimy, to ebycie posuchali.
Tylko posuchali. Jestem pewien, e przynajmniej troch was intryguje, o co w tym
wszystkim chodzio?
Thomas mia ochot zacz wrzeszcze na tego czowieka, ale wiedzia, e nie
przyniesie to adnego poytku. W zamian odpowiedzia tak spokojnie, jak tylko by w stanie:
- adnych wicej gierek.
- Przy pierwszych oznakach, e co jest nie halo - doda Minho - zaczynamy walczy.
Jeli to bdzie znaczyo, e zginiemy, trudno.
David umiechn si, tym razem szeroko i szczerze.
- Wiecie, to jest dokadnie to, czego si po was spodziewalimy na tym etapie. - Skin
rk w stron niewielkich drzwi w tylnej czci adowni. - Idziemy?
Teraz odezwa si Newt:
- Co jeszcze mamy na dzi w cholernym programie?
- Zakadalimy po prostu, e bdziecie chcieli co zje, moe wzi prysznic.
Przespa si. - David zacz obchodzi tumek Streferw i dziewczyn. - To bdzie bardzo
dugi lot.
Thomas i pozostali przez kilka sekund wymieniali midzy sob spojrzenia. Ale w
kocu ruszyli za nim. Naprawd nie mieli innego wyboru.
Przez nastpne dwie godziny Thomas usilnie stara si nie rozmyla.
Postawi si twardo, ale potem cae napicie, odwaga i poczucie zwycistwa jakby
odpyny, gdy ich grupa zaja si, z pozoru, najzwyklejszymi w wiecie czynnociami.
Gorce jedzenie. Zimne napoje. Badanie lekarskie. Cudownie dugie prysznice. wiee
ubrania.
Thomas przez cay czas mia wiadomo, e niewykluczone, i historia si powtarza.
Ze starano si ich uagodzi, powoli prowadzc ku kolejnemu takiemu szokowi, jakiego
doznali, gdy przebudzili si w dormitorium po tym, jak ich uratowano z Labiryntu. Ale
doprawdy co innego mogli teraz zrobi? David oraz pozostali czonkowie personelu nie
wypowiadali adnych grb, nie podejmowali adnych niepokojcych dziaa.
Odwieony i najedzony, Thomas wyldowa ostatecznie na kanapie, ktra cigna
si wzdu wskiej rodkowej czci grolotu - olbrzymiego pomieszczenia wypenionego
niepasujcymi do siebie szaroburymi meblami. Dotd unika Teresy, ale teraz podesza i
usiada obok niego. Nadal ciko mu przychodzio nie tylko przebywanie w pobliu niej, ale
te rozmawianie z ni czy z kimkolwiek innym. Jego wntrznoci a pony od zamtu, ktry
czu w gowie.
Jednak odepchn to wszystko, bo nic innego nie mg zrobi. Nie potrafi sterowa
grolotem, a nawet gdyby zdoa przej kontrol nad statkiem, nie mia pojcia, dokd
mogliby polecie. Dadz si zabra, gdziekolwiek DRESZCZ uzna za stosowne, wysuchaj,
podejm decyzj.
- O czym mylisz? - zapytaa wreszcie Teresa.
Thomas ucieszy si, e powiedziaa to na gos - nie by pewien, czy ma ochot si z
ni jeszcze kiedykolwiek komunikowa telepatycznie.
- O czym myl? Gwnie staram si tego nie robi.
- Taa. Moe powinnimy si przez jaki czas po prostu nacieszy cisz i spokojem.
Thomas popatrzy na Teres. Po prostu siedziaa obok niego, tak, jakby nic si nie
zmienio midzy nimi. Jakby nadal byli najlepszymi przyjacimi. I nie by ju w stanie tego
znie.
- Strasznie mnie wkurza, e zachowujesz si tak, jakby nic si nie stao.
Teresa spucia wzrok.
- Staram si zapomnie, pewnie tak samo jak i ty. Suchaj, nie jestem gupia. Wiem, e
midzy nami ju nigdy nie bdzie tak samo. Ale i tak nie zrobiabym niczego inaczej. Taki
by plan i zadziaa. yjesz, a dla mnie to znaczy, e byo warto. Moe pewnego dnia mi
wybaczysz.
Thomas niemal jej nienawidzi za to, e jej sowa brzmiay tak rozsdnie.
- No c, jedyne, co mnie teraz obchodzi, to jak powstrzyma tych ludzi. Nie naleao
robi tego, co nam zrobili. Wszystko jedno, jak dugo wiadomie braem w tym udzia. To jest
ze.
Teresa lekko si wycigna, eby mc oprze gow o podokietnik kanapy.
- Daj spokj, Tom. Moe i wymazali nam pami, ale nie usunli nam mzgw. Oboje
bylimy tego czci, a kiedy
W wszystko nam powiedz - kiedy sobie przypomnimy, dlaczego zgodzilimy si
przej przez to wszystko - zrobimy, cokolwiek nam ka.
Thomas myla nad tym przez sekund i uwiadomi sobie, e nie zgadza si z tym ani
troch. Moe kiedy tak uwaa, ale teraz ju nie. Aczkolwiek dyskutowanie o tym z Teres
byo ostatnim, na co mia ochot.
- Moe masz racj - wymrucza.
- O czym ty mwisz?
- Niedugo zrozumiesz. Ju za ma chwil.
Thomas dopiero teraz uwiadomi sobie, e ten gos nie brzmi do koca tak, jak
powinien. Byo w nim co dziwnego.
- Tom?
Nie odpowiedzia. Jego wntrznoci powoli wypeni strach. Okropny, mdlcy,
toksyczny strach.
- Kim... kim ty jeste?- zapyta w kocu, panicznie bojc si odpowiedzi.
Ta nadesza dopiero po pauzie.
- To ja, Tom. Brenda. Czekaj ci niefajne rzeczy. Thomas zacz wrzeszcze, nim
dotaro do niego, co robi.
Wrzeszcza, wrzeszcza i wrzeszcza, a w kocu si zbudzi.
Usiad gwatownie, zlany potem. Zanim jeszcze zdy w peni zarejestrowa, co go
otacza, zanim ta informacja przemkna przez jego szlaki nerwowe i zostaa przyswojona
przez mzg, wiedzia ju, e wszystko jest nie tak. Ze po raz kolejny wszystko mu odebrano.
Lea na pododze, sam jeden, w jakim pomieszczeniu. ciany, sufit, podoga wszystko byo biae. Podoga pod nim bya gbczasta, twarda i gadka, lecz na tyle sprysta,
by dao si na niej wygodnie lee. Popatrzy na ciany - rwnie byy wycielone gbk, z
duymi guzikowatymi wgbieniami rozmieszczonymi mniej wicej co metr. Jasne wiato
padao z prostokta w suficie, zbyt wysoko, by Thomas zdoa go dosign. Pachniao tutaj
czystoci - jakby amoniakiem i mydem. Chopak popatrzy w d i zobaczy, e nawet jego
ubranie jest biae: koszulka z krtkim rkawem, baweniane spodnie, skarpetki.
Niecae cztery metry od niego stao brzowe biurko. Jedyna rzecz w caym pokoju,
ktra nie bya biaa. Stare, poobijane i obdrapane, z przysunitym z tyu drewnianym
krzesem bez wyciki. Dalej znajdoway si drzwi, obite tak sam gbk, jak ciany.
Thomas poczu dziwny spokj. Instynkt podpowiada mu, e powinien by ju na
nogach, krzycze o pomoc. Powinien wali w drzwi. Ale chopak wiedzia, e te drzwi si nie
otworz. Wiedzia, e nikt go nie bdzie sucha.
Znw znajdowa si w Pudle, i powinien by wiedzie z gry, e nie naley sobie robi
nadziei
- Nie spanikuj - powiedzia sobie. To musiaa by kolejna faza Prb, i tym razem
bdzie walczy o to, eby co zmieni - eby zakoczy to wszystko. Dziwne, ale sama
wiadomo, e mia plan, e zrobi wszystko, co w jego mocy, by odzyska wolno,
sprawio, e ogarn go dziwny spokj.
- Tereso? - zawoa. Wiedzia, e w tym momencie ona i Aris s jego jedyn nadziej
na skomunikowanie si ze wiatem zewntrznym. - Syszysz mnie? Aris? Jeste tam?
Nikt nie odpowiedzia. Ani Teresa, ani Aris. Ani... Brenda.
Ale tamto byo tylko snem. Musiao by snem. Brenda nie moga pracowa dla
DRESZCZu, niemoliwe, eby przemawiaa w jego umyle.
- Tereso? - powtrzy, wkadajc w to mnstwo mentalnego wysiku. - Aris?
Nic.
Wsta i podszed do biurka, ale kilkadziesit centymetrw od mebla zderzy si z
niewidzialn cian. Bariera, taka sama, jak wtedy w dormitorium.
Thomas nie pozwoli, by wezbraa w nim panika. Nie pozwoli, by opanowa go
strach. Gboko zaczerpn tchu, wrci w rg pokoju, po czym usiad i wtuli si w zaom
ciany. Zamkn oczy i odpry si.
Czeka. Zasn.
- Tom? Tom!
Nie wiedzia, ile razy to powtarzaa, zanim w kocu odpowiedzia.
- Tereso? - Obudzi si gwatownie, rozejrza si i przypomnia sobie o biaym pokoju.
- Gdzie jeste?
- Po tym, jak grolot wyldowa, umiecili nas w kolejnym dormitorium. Jestemy tu
od kilku dni, nic nie robimy, tylko siedzimy bezczynnie. Tom, co si z tob stao?
Teresa bya zaniepokojona - wrcz wystraszona. Tyle wiedzia na pewno. Gdy chodzi
o niego samego, czu gwnie zamt w gowie.
- Kilka dni? Co...
- Zabrali ci, gdy tylko grolot wyldowa. Wci powtarzaj nam, e byo za pno e w twoim przypadku Pooga zdya si za bardzo rozwin. Powiedzieli, e zacze
wariowa, stae si niebezpieczny.
Thomas stara si powiza wszystko razem, stara si nie myle o tym, e
DRESZCZ potrafi wymazywa wspomnienia.
- Tereso... to tylko kolejna cz Prb. Zamknli mnie w jakim biaym pokoju. Ale...
mwisz, e mino kilka dni? Ile?
- Tom, upyn prawie cay tydzie.
Thomas nie by w stanie odpowiedzie. Niemal mia ochot udawa, e nie usysza
tego, co Teresa wanie powiedziaa. Tumione dotd obawy zaczy powoli wpeza do jego
serca. Czy mg jej ufa? Tyle razy ju go okamaa. I skd mg w ogle wiedzie, e to
naprawd ona? Najwyszy czas zerwa wizi z Teres.
- Tom? - zawoaa do niego ponownie Teresa. - Co tutaj si dzieje? Nic nie rozumiem.
Thomas poczu fal emocji, palenie w rodku, ktre niemal sprawio, e oczy zaszy
mu zami. Kiedy uwaa Teres za swoj najlepsz przyjacik. Ale to ju nigdy nie wrci.
Teraz jedyne, co czu mylc o niej, to gniew.
- Tom!Dlaczego mi nie...
- Tereso, posuchaj mnie.
- Halo? Wanie prbuj ci nakoni, eby...
- Nie, po prostu... suchaj. Nie mw nic wicej, dobra? Po prostu mnie posuchaj.
Zamilka na chwil.
- W porzdku. - Cichy, przestraszony gos w jego gowie.
Pulsowaa w nim wcieko. Thomas nie by w stanie duej jej kontrolowa.
Szczliwie wystarczyo, by pomyla te sowa, bo nigdy nie zdoaby ich wypowiedzie na
gos.
- Tereso. Odejd.
- Tom...
- Nie. Nie mw ju ani sowa. Po prostu... zostaw mnie w spokoju. I moesz przekaza
DRESZCZowi, e skoczyem ju z graniem w ich gierki. Powiedz im, e skoczyem z tym!
Odczekaa kilka sekund, nim odpowiedziaa.
- W porzdku. - Kolejna pauza. - W porzdku. W takim razie mam ci ju
dopowiedzenia tylko jedno.
Thomas westchn.
- Nie mog si doczeka.
Nie powiedziaa tego od razu, i mgby pomyle, e odesza, gdyby nie to, e nadal
wyczuwa jej obecno. Wreszcie przemwia znowu.
- Tom?
- Co?
- DRESZCZ jest dobry.
A potem znikna.
DRESZCZ Memorandum, Data 232.2.13, Godzina 21:13
DO: Moich wsplnikw
OD: Ava Paige, Kanclerz
TEMAT: RE: PRBY OGNIA, Grupy A i B
Nie moemy w tej chwili pozwoli, by emocje przeszkodziy nam w realizacji
zadania, ktre przed nami stoi. Owszem, niektre wydarzenia potoczyy si w kierunku,
ktrego nie przewidzielimy. Nie wszystko wyglgda idealnie - pewne rzeczy nie rozegray si
tak, jak powinny - lecz poczynilimy olbrzymie postpy i zebralimy wiele spord
potrzebnych wzorw. Odczuwam olbrzymig nadziej.
Oczekuj, e wszyscy zachowamy profesjonalne podejcie i bdziemy mie w pamici
nasz cel. ycie tak wielu ludzi spoczywa w rkach tak nielicznej garstki. Dlatego wanie
teraz jest szczeglnie wane, bymy pozostali czujni i skupieni.
Dni, ktre teraz nadejdg, majg kluczowe znaczenie dla naszego badania, i jestem
absolutnie przekonana, e gdy przywrcimy im wspomnienia, kady z naszych obiektw
bdzie gotw na to, czego zamierzamy od nich zagda. Nadal mamy Kandydatw, ktrych
potrzebujemy. Ostatnie fragmenty ukadanki zostanq odszukane i umieszczone na
odpowiednich miejscach.
Przyszo ludzkoci jest waniejsza ni cokolwiek innego. Ostateczny wynik wart
jest wszystkich mierci i wszystkich ofiar. Nadchodzi ukoronowanie tego monumentalnego
przedsiwzicia, i wierz, e proces zadziaa. e bdziemy mie komplet wzorw. e
bdziemy mie nasz map. e bdziemy mie nasz lek.
Psychowie wanie si naradzajg. Kiedy zadecyduj, e nadszed odpowiedni moment,
cofniemy Zatarcie i powiemy naszym pozostaym przy yciu obiektom, czy sg odporni na
Poog, czy te nie.
Na t chwil to wszystko.
KONIEC KSIGI DRUGIEJ
PODZIKOWANIA
Waciwie nie jestem w stanie tego wyrazi lepiej ni w Tomie I. Dzikuj tym
samym osobom, w szczeglnoci Lynette, Kricie, Michaelowi i Lauren. Na zawsze
odmienilicie moje ycie. Dzikuj rwnie wszystkim ludziom w Random House, ktrzy tak
ciko pracowali, eby ta seria odniosa sukces, w tym moim specjalistkom od reklamy,
Noreen Herits i Emily Pourciau, jak rwnie wszystkim wspaniaym przedstawicielom
handlowym. Doprawdy trudno mi uwierzy w to, jak niewiarygodne mam szczcie.
Dzikuj. A co si tyczy moich czytelnikw: jestecie super i kocham was.
Prby Ognia za Tob.
Czy to naprawd ju koniec testw?
Czy moesz ju przesta ucieka?
Czy to koniec kamstw i faszywych tropw?
James Dashner - Lek na mier tom III trylogii Wizie Labiryntu
Thomas wie, e DRESZCZowi nie mona ufa, ale oni twierdz, e czas kamstw ju
si skoczy, e zgromadzili w toku Prb wszystkie dane, jakie dao si zebra, a teraz chc
przywrci Streferom pami, bo potrzebuj ich pomocy w ostatecznej misji.
Streferzy musz dobrowolnie pomc uzupeni map, ktra pozwoli stworzy lek na
Poog.
DRESZCZ nie wie jednak, e stao si co, czego adne Prby i adne Zmienne nie
pozwoliyby przewidzie. Tnomas przypomnia sobie duo wicej, ni przypuszczaj.
I wie, e nie moe wierzy w ani jedno sowo z tego, co twierdzi DRESZCZ.
Czas kamstw ju si skoczy. Ale prawda jest bardziej niebezpieczna, ni Thomas
kiedykolwiek mg sobie wyobrazi.
Czy ktokolwiek przetrwa poszukiwania leku na mier?
Fascynujce zakoczenie trylogii Wizie Labiryntu Szukaj w ksigarniach w 2013
roku!
Zobacz jak to wszystko si zaczo...
James Dashner - Wizie Labiryntu tom I trylogii Wizie Labiryntu
Kiedy Thomas budzi si w ciemnej windzie, jedyn rzecz jak pamita jest jego imi.
Kiedy drzwi si otwieraj jego oczom ukazuje si grupa nastoletnich chopcw, ktra wita go
w Strefie - otwartej przestrzeni otoczonej wielkimi murami, ktra znajduje si w samym
centrum wielkiego i przeraajcego Labiryntu.
Podobnie jak Thomas, aden z mieszkacw Strefy nie wie z jakiego powodu si tu
znalaz i kto ich tu zesa. Czuj jednak, e ich obecno nie jest przypadkowa i kadego