Professional Documents
Culture Documents
Drodzy Czytelnicy!
Lektura tej ksiąŜki jest jak podróŜ w czasie. Jej początki sięgają 1492
roku, kiedy na horyzoncie pojawił się Krzysztof Kolumb — a prowadzi
w zamierzchłą, mglistą przeszłość, w czasy naszych najdawniejszych
przodków. Docieramy do epoki, w której z nieba zstępowali "bogowie"
i nauczali. Kim byli ci nauczyciele? Skąd przybyli? Opuścili nas na
zawsze, czy moŜe ich potomkowie wrócą w dzisiejszych czasach?
Czy człowiek współczesny znów stanął wobec tajemnic znanych ze
starych przekazów? Jak zachować się wobec fenomenów UFO i istot
z Kosmosu? Czy wśród planetoid — gdzieś między Marsem a Jowiszem
— przemyka wielki międzygwiezdny statek kosmiczny? Czy ludzie są
ślepi? Czy nie chcemy widzieć, co dzieje się wokół nas?
Moja podróŜ w czasie, prowadząca w rejony tajemniczych spotkań,
nie byłaby moŜliwa bez pomocy pana Ulricha Dopatki. Pan Dopatka
był wieloletnim wicedyrektorem Biblioteki Uniwersyteckiej Zii-
rich-Irchel. Ma nos badacza — a do tego cechuje go mrówcza
pracowitość, niezbędna przy wyszukiwaniu niezliczonych źródeł pisa-
nych oraz ikonograficznych, które dzięki niemu mogłem wykorzystać
ISBN 83-86096-02-0 w tej ksiąŜce. Serdecznie mu za to dziękuję.
Skład: Wydawnictwo Prokop
A państwu, Drodzy Czytelnicy, Ŝyczę emocjonującej podróŜy w prze-
Komputerowe przetworzenie i łamanie tekstu: „Iskra", Warszawa szłość, w teraźniejszość i w przyszłość.
Druk i oprawa: Lubelskie Zakłady Graficzne
Wydawnictwo Prokop, Warszawa 1994 CH-4532 Feldbrunnen Wasz
W y da n ie I, na k ła d I: 4 0 ty ś. egz. 14 kwietnia 1992 Erich von Daniken
5
ląd wytaczały się typy z tonsurami i bez. Jedni obuci, inni boso. Paru
kompanów, pachnących raczej niemiło, miało na sobie koszule w wielką
kratę, inni świecili jasnobrązową skórą nagich torsów, jeszcze inni mimo
upału mieli na głowach Ŝelazne hełmy. Oczywiście wszyscy wzięli na ląd
noŜe, sztylety, strzelby — gromada doprawdy godna respektu.
Nawiasem mówiąc dziwne, Ŝe na widok tej nieokrzesanej bandy
Indianie nie uciekli gdzie pieprz rośnie. ZwycięŜyło jednak zafas-
cynowanie obcymi. Poza tym Kolumb i jego oficerowie rozdawali
dzikim wspaniałe prezenty: tanie czerwone czapeczki, bezwartościowe
szklane paciorki, liche lusterka, jakieś grzebyki i „inne przedmioty
I. Ludzcy bogowie pośledniej wartości, które oni za godne ceny najwyŜszej uwaŜali" [1].
Tubylcy z szacunkiem obdarzyli te śmiecie słowem turey, co znaczy
— niebo.
Zabawne w historii jest to, Przekonujący przykład cudu, dzięki któremu Kolumb robił z Indian
Ŝe się zdarzyła. idiotów, miał miejsce dwa i pół miesiąca później. 26 grudnia 1492 roku
Peter Bamm (1879-1975) Kolumb i jego ludzie byli bohaterami święta, celebrowanego przez
odwaŜnego do szaleństwa wodza Guacanagari z Haiti. Na powitanie
„Ujrzeliśmy dwie czy trzy osady, lud tubylczy coś do nas wołał, Kolumb podarował mu koszulę, parę spodni i parę rękawiczek. „Kiedy
dziękując Bogu. Paru tubylców przyniosło wodę, inni jedzenie. [...] myślał, Ŝe tego nie widzę, gapił się z zachwytem na rękawiczki"
Zrozumieliśmy, Ŝe pytają, czy przybywamy z nieba." [1] — zapisał Kolumb [2]. Indiański ksiąŜę Guacanagari był zapewne
Tymi słowami syn Krzysztofa Kolumba uwiecznił pierwsze spotkanie wówczas najszczęśliwszym dzieckiem na całym szerokim świecie, bo po
swojego słynnego ojca z „dzikusami". 12 października 1492 roku, po zakończeniu uroczystości marynarze zauwaŜyli, jak paraduje po brzegu
trwającej 33 dni podróŜy, Kolumb wyszedł na ląd na San Salvador, z dumnie wypiętą piersią i błogim uśmiechem. Oczywiście ubrany
jednej z wysp Bahama. Oszołomieni i zdumieni w najwyŜszym stopniu w śmieszne pludry! Nim to jednak nastąpiło, Kolumb zademonstrował
tubylcy nie pojmowali, co się stało. JuŜ po pierwszym zetknięciu swoją „boską" władzę: „Kazałem wypalić z bombardy i ze strzelby.
z białymi nadzy Indianie o skórze koloru kawy zbiegli się zewsząd na Indianie padli na twarz, usłyszawszy huk wystrzałów. Upłynęła dłuŜsza
miejsce lądowania przybyszy. Tam ujrzeli ceremonię niepojętą. Ko- chwila, nim odwaŜyli się poruszyć". [2]
lumb, kapitanowie i oficerowie dwóch mniejszych statków flotylli, Znamy opis jednej strony — Kolumba. Jak wyglądałaby po stuleciach
„Pinty" i „Nini", mieli na sobie przepyszne stroje. Byli ubrani relacja z takiego zdarzenia, gdyby napisali ją Indianie?
w granatowe i ciemnoczerwone aksamitne kaftany z białymi walońskimi
kryzami, pludry, fioletowe jedwabne pończochy, szerokie pasy nabijane
srebrem — na to była narzucona pelerynka hiszpańskiej kawalerii Pompa i bluff
dworskiej. Sam Kolumb — potwierdzone — miał kapelusz z szerokim
rondem, z którego zwieszały się pozłacane ozdoby. W jednej ręce Ledwie trzydzieści lat później, w 1519 roku, niechlubny spektakl
trzymał sztylet, w drugiej — sztandar królewski. Towarzyszący mu powtórzył się, przybierając jednak tragiczny charakter. U wybrzeŜy
oficerowie zatknęli dumnie w ziemi Nowego Świata flagi z literami „F" Meksyku pojawiło się 11 statków pod dowództwem Hernana Cortesa.
oraz „I" — od imion pary królewskiej — Ferdynanda i Izabeli Miały na pokładzie 100 marynarzy i 508 Ŝołnierzy — wśród nich 32
Hiszpańskiej. Potem ze statku wygramoliło się dwóch brodatych kuszników i 13 muszkieterów. Wiozły teŜ 16 koni z prawdziwie
mnichów w brązowych habitach, niosących krzyŜ, który wbili obok rycerskimi rzędami. Montezuma, bogaty władca dalekiej WyŜyny
chorągwi królewskich. Na koniec do grupki dołączyła część załóg Meksykańskiej, od dawna wiedział od swoich informatorów, co dzieje
— zawadiaki w pstrokatych ubraniach. Jedni brodaci, inni ogoleni. Na się na wybrzeŜu. Posłańcy, których posłał do Hiszpanów, ucałowali
6
7
Wysłannicy indiańskiego plemienia Tlaxcalteków proszą Cortesa o pokój (rys. z natury
Lienzo de Tlaxcala)
Delegacja władcy Azteków wchodzi na pokład okrętu Cortesa (rys. z natury Lienzo de Trochę pompy, trochę hałasu, trochę techniki niezrozumiałej dla
Tlaxcala) tubylców — i ciemne dzikusy zaczynają okazywać przybyszom najwyŜ-
szy szacunek. W niedalekiej Ameryce Południowej panuje wtedy Inka
z czcią drewno statków. Przynieśli dary, w istocie przeznaczone dla boga Atahualpa, który wygrał właśnie decydującą bitwę przeciw przyrod-
Quetzalcoatla: kosztowne szaty i ozdoby ze szczerego złota. „Bóg niemu bratu Huascarowi. Teraz Atahualpa jest jedynowładcą, moŜe
Cortes" odwdzięczył się paciorkami, które posłańcy Montezumy uznali rządzić ogromnym inkaskim imperium bez opozycji politycznej. Ale
za „niebiańskie kamienie szlachetne". Podobnie jak Kolumb kazał Atahualpa nie jest do końca szczęśliwy, bo informatorzy donieśli mu
wypalić z armaty — delegacja Indian „padła jak martwa na ziemię" [3]. o dziwnych „pływających zamkach" u wybrzeŜy. „Zamkami" były
Kiedy wstrząśnięci posłańcy powrócili do swojego władcy, złoŜono hiszpańskie okręty, posuwające się od Panamy na południe.
rytualną ofiarę z jeńców — dopiero potem posłańcy mogli przekazać JuŜ dwa lata po Cortesie, 13 maja 1531 roku, Hiszpan Francisco
swoją wstrząsającą opowieść... Montezuma słuchał zafascynowany Pizarro wraz z niewielkim oddziałem wylądował w Tumbez, porcie na
i „zdumiało go, gdy usłyszał o armatach, szczególnie o ich huku, wybrzeŜach dzisiejszego Peru. Ówczesny Neil Armstrong, który zrobił
rozbijającym uszy, smrodzie prochu i ogniu wylatującym z lufy oraz pierwszy krok wprawdzie nie na KsięŜycu, ale bądź co bądź był
o sile kuli, rozszarpującej drzewa" [3]. Straszna zdała się Montezumie pierwszym białym człowiekiem na kontynencie amerykańskim, na-
relacja posłańców o „zbrojach, pancernych koszulkach, hełmach bojo- zywał się Pedro de Candida i był z zawodu sztukatorem. Był postaw-
wych, mieczach, kuszach, arkebuzach i lancach, przede wszystkim nym męŜczyzną. Podczas swojego historycznego występu Seńor
wszakŜe o koniach i ich wielkości". „I o tym, jak jeździli na nich Pedro nosił „kolczugę sięgającą do kolan", bo obawiał się ukrytych
Hiszpanie w zbroi, i Ŝe widać im było tylko twarz, a twarze mieli białe łuczników. W lewym ręku miał tarczę nabijaną srebrem, w pra-
a oczy szaroniebieskie, rude włosy i długie brody, i Ŝe byli teŜ pośród wym zaś szeroki miecz. Nawet tresowany jaguar nie odwaŜyłby się
nich czarnoskórzy z kręconymi włosami" [3]. Montezuma i najwyŜsi napaść na tę świetlistą postać. Postać jakby Ŝywcem przeniesioną
kapłani potraktowali prezenty od Cortesa jak relikwie. Parę próbek z odległego królestwa niebieskiego! Indianie byli zdumieni do tego
jedzenia połoŜono w najwaŜniejszej świątyni na kamieniu, na którym stopnia, Ŝe uznali senora za „Syna Słońca". Z ochotą i w pokorze
wykrwawiano serca, składane na ofiarę bogom [4]. pokazywano mu świątynie i świętości - - był jak bóg przeprowa-
8 9
dzający inspekcję swojego królestwa. „Prowadzono go z jednego po-
mieszczenia do drugiego, od skarbu do skarbu, a pokazano mu nawet Dzień później 150 ludzi odwaŜyło się wyjść na brzeg. Wstrząśnięta
mieszkanie jego brata, Inki". [5] ludność otoczyła przybyszy i obsypała prezentami wszelkiego rodzaju.
Przebiegły Francisco Pizarro w jednej chwili wyczuł sytuację. Wie- Holendrzy znów wyrwali się z niemiłego okrąŜenia przy pomocy noŜy
dział, jak poszło jego ziomkom — Cortesowi i Kolumbowi. Tylko i broni palnej. Tłum pierzchnął, a „zmieszanie tych ludzi było nader
szkoda, Ŝe Montezuma w Meksyku i Atahualpa w Peru nie mieli wielkie" [7]. Wyspiarze padali przed Holendrami na ziemię, a gdy chcieli
telefonów. Ze 106 pieszymi i 62 jeźdźcami Pizarro nie miałby Ŝadnych znów się poruszyć, odczołgiwali się do tyłu, aby zachować bezpieczny
szans w walce ze zdyscyplinowaną, wielką armią Inków. Ale los chciał dystans najmniej dziesięciu kroków. Holenderscy „bogowie" zapewnili
inaczej. sobie szacunek.
Atahualpa panował na WyŜynie Peruwiańskiej podobnie jak faraon Szkoda, Ŝe z powodu dwóch straconych kotwic admirał Jakob
w Egipcie. Dla poddanych był bogiem, Synem Słońca, bezpośrednim Roggeveen kazał odpłynąć nie zbadawszy wyspy. Od tubylców dowie-
potomkiem „Synów Słońca". Wedle starej legendy bóg-stwórca Tiki działby się zapewne czegoś o dziwnych kamiennych posągach ze
Wirakocza, który opuścił Ziemię przed dawnymi czasy, miał kiedyś lśniącymi oczami z macicy perłowej i okazałymi kapeluszami na
powrócić. Nawet ojciec Atahualpy, XI Inka Huayna Capac, przepowie- głowach. A tak po dziś dzień nie wiemy, kogo uwiecznili mieszkańcy
dział, iŜ „Wirakoczowie" powrócą i spowodują zmierzch królestwa. Wyspy Wielkanocnej. Monumentalne posągi o zaciśniętych, wąskich
Jakby tego nie było dosyć, posągi zagadkowego Wirakoczy przed- ustach i powaŜnych rysach twarzy, przypominających „twarz" robota,
stawiają go pod postacią istoty z brodą [6]. Nie ma się więc co dziwić, Ŝe nie wyglądają na wizerunki przedstawicieli Ŝadnego plemienia z regionu
obwieszonego łańcuchami mistrza sztukatorskiego Pedra de Candidę mórz południowych. Kogo tu więc wyobraŜono? A moŜe jakiś wiekowy
Inkowie uznali z podziwem za posłańca „Syna Słońca", sądząc zarazem, wyspiarz powiedziałby Holendrom, kim byli mistrzowie, którzy nau-
Ŝe jego dowódca, Francisco Pizarro, jest wyczekiwanym Wirakocza we czyli mieszkańców wysepki dokładnie takiej samej techniki murar-
własnej osobie. skiej, jaką na dalekiej wyŜynie Peru stosowały preinkaskie plemiona
indiańskie.
Ta osobliwa wiara w „bogów", których powrotu „z nieba" albo „ze Kolejni przybysze odkryli „na południowym wybrzeŜu wyspy dom
stron dalekich" oczekiwano, jest typowa dla wielu dawnych kultur. kultowy na wybrukowanym placu, gdzie czczono bogów, którzy
Kiedy admirał holenderski Jakob Roggeveen w Wielką Sobotę 1722 przybyli na statkach z daleka" [8]. Historyk K. Nevermann uwaŜa za
roku odkrył Wyspę Wielkanocną, jakiś męŜczyzna wypłynął mu na prawdopodobne, Ŝe za „bogów" uznawano admirała Roggeveena i jego
spotkanie w łodzi wiosłowej trzy kilometry od brzegu. Holendrzy załogę. MoŜliwe, ale kogo oczekiwali wyspiarze n i m przybył tam
podjęli samotnika, ten zaś padł z czcią na klepki pokładu. Admirał Roggeveen?
Roggeveen okrąŜając wysepkę zdumiał się zapewne widząc setki W 1767 roku angielski Ŝeglarz Samuel Wallis odkrył w rejonie
patrzących tępo w morze kamiennych olbrzymów o wielkich, lśniących południowego Pacyfiku duŜą wyspę. Była to Tahiti. Na pozór bez
oczach i potęŜnych, rdzawoczerwonych kapeluszach na głowach —jak-
by czekających na czyjeś przybycie. Roggeveen nie dobił do wyspy powodu wyspiarze zaatakowali jego statek. Dwa lata później wylądował
z obawy przed rafami, stanął u jej wybrzeŜy na kotwicy, a dziwnemu tam francuski odkrywca Louis Antoine de Bougainville. Wyspiarze
wioślarzowi darował trzy sztuki odzieŜy. Tubylcowi pomyliły się przyjęli go nader serdecznie. MęŜczyzn dotykano z czcią, najodwaŜniej-
nogawki z rękawami. Nie wiedział, co począć z ubraniem. Gdy ma- si tubylcy próbowali nawet zobaczyć, co nieznane istoty mają pod
rynarze dali mu do rąk nóŜ i widelec i zrobili ruch, jakby wkładali coś ubraniem. Powód tej zmiany nie jest znany. MoŜe angielski statek miał
sobie do ust, wywrócił oczy i ugryzł widelec. Wyspiarzowi tak bardzo jakiś znak, kojarzący się wyspiarzom z diabłem albo innym złem [9].
podobało się na pokładzie, Ŝe chciał zostać wśród „bogów". Roggeveen Tego samego roku, 13 kwietnia 1769, do Tahiti dotarł Anglik, kapitan
i jego oficerowie musieli odegrać regularną pantomimę a w końcu Cook. I jego przyjęto z wielką serdecznością i z podziwem. RozwaŜ-
przemocą pozbyć się tubylca. Niebawem zachwycony tłum wyspiarzy ny Cook, zachowując ostroŜność w kontaktach z tubylcami, zbadał
zaczął szturmować statek. Myśląc Ŝe są w niebezpieczeństwie, Holend- powody tej egzaltacji. Co się okazało? Pewien starzec udzielił mu
rzy dobyli noŜy. Polała się krew, padły strzały. następującej odpowiedzi: UwaŜa się go za przybyłego z powrotem boga
Rongo [10].
10
11
27 marca 1777 statki Cooka zbliŜały się powoli do Mangai. Wy- W dalszej części relacji Alvise da Cadamosto dziwi się tubylcom,
spiarze, którzy nigdy w Ŝyciu nie widzieli lodzi bez wioseł i przeciwwagi, którzy „ujrzawszy Ŝaglowce sądzili, Ŝe to wielkie morskie ptaki z białymi
wylegli wzburzeni z bronią na brzeg. Nagle wodza „oświeciło" i zawołał skrzydłami, które zleciały się tu z jakichś dziwnych rejonów. Kiedy
do tłumu: „To wielki bóg Motoro, przybywający z wizyty na Yatei". [8] przed rzuceniem kotwicy zwijano Ŝagle, niektórzy tubylcy myśleli, Ŝe [...]
Świadkiem tajemniczego zachowania tubylców był Cook w 1779 r. na statki to ryby. Inni zaś powiadali, Ŝe to duchy [...], których naleŜy się
Hawajach. Miejscowy dostojnik wszedł na pokład „Resolution" i przy- obawiać. Powodem tych poglądów był fakt, Ŝe karawele pojawiały się
stroił Jamesa Cooka czerwoną peleryną. O co chodziło? Mieszkańcy w krótkim czasie w wielu miejscach, a ich załogi rozpoczynały walkę
Hawajów uznali Cooka za wracającego bohatera Rono czy Lobo, który przede wszystkim nocą" [13].
kiedyś opuścił wyspę a potem stał się bogiem [11]. Podobnie jak Kolumb i Cortes równieŜ Cadamosto straszył tubylców
ChociaŜ tubylcy zamordowali później Cooka, jego przybycie spowo- strzałami z armat. Ci zaś uwaŜali „bombardy karaweli za dzieło diabła".
dowało powstanie nowego kultu. Berlińskie Museum fur Yólkerkun- Nawet lanie świecy czyniło z Cadamosta w oczach Murzynów „czaro-
de eksponuje pod numerem VI 7287 kamiennego boga z Hawajów, dzieja białych ludzi". Gdy zaś jeden z marynarzy zagrał na kobzie,
mającego typowo europejską kryzę i perukę. Bóg określany mianem tubylcy uznali czołobitnie, Ŝe „rzecz ta" jest boskim instrumentem,
„Kii akua pohaku" nie jest zdaniem etnologa Karla R. Wernharta „uczynionym rękoma własnymi przez samego boga, bo tak słodko
nikim innym, jak postacią ewangelickiego duchownego z XVIII wieku śpiewa wieloma głosami" [14].
[12]. Podobnie ubrany chodził teŜ James Cook. Biedny świat postawiony na głowie! Cześć oddawano rabusiom
Nawet jeśli Cook — jakiś duchowny — awansował w pamięci i najeźdźcom. Ale tubylcy prędko spostrzegli swój błąd. To pewnie
tubylców do godności „boga", pozostaje faktem, Ŝe ludy te przed tam-tamy przekazały wieść, Ŝe „czarodziej białych ludzi" jest wszyst-
przybyciem białych czciły jakieś bóstwo, oczekując jego powrotu. kim, tylko nie świętym. W ujściu strumienia Gambia na karawele
Odkrywcy z minionych stuleci nie byli w Ŝadnym razie bogami Cadamostosa posypały się strzały. Ostrzeliwanie zdumionych Europej-
oryginalnymi. Jest na to przykładów bez liku. czyków prowadzono prawie bez przerwy z 15 łodzi, a w kaŜdej siedziało
dziesięciu ludzi. Cadamosto przywrócił spokój strzelając z armaty.
Kamienna kula wpadła z sykiem do wody pośród łodzi. Tubylcy
Błyskawicą i grzmotem wznieśli wiosła i patrzyli na statek jak na zjawisko nadprzyrodzone.
Kiedy ucichło echo wystrzału, ciemnoskórzy na powrót nabrali
NajbliŜej Europy leŜy Afryka. W podróŜe morskie wyruszali juŜ odwagi. Cadamosto wiedział, Ŝe nie moŜe się ugiąć, bo straci respekt.
Fenicjanie, Grecy i Rzymianie. Niestety na pokładach ich statków nie Dał ognia z całej burty. Do zdumionych i osłupiałych tubylców celowali
było etnografów. Nie znamy więc pierwszych reakcji na kontakty teŜ kusznicy i muszkieterzy. Woda wzburzyła się od kuł, łodzie
między róŜnymi kulturami. Wiarygodne opisy pojawiają się dopiero przewracały się i rozpadały, krzyki przeraŜenia uciekających i rannych
w XV w. W 1436 roku Portugalczyk Alfonso Goncales Balsaya tubylców odbijały się echem od bliskiego wybrzeŜa. Ciemnoskórzy
poŜeglował na południe. Pięć lat później podąŜył za nim jego ziomek porzucili wszelką nadzieję, zniknęły iluzje — runął ich świat. Czy był to
Antao Goncalves, a w 1446 roku kapitan Nuno Tristao. Wszyscy biały „bóg", czy biały „diabeł" — jeden wart drugiego w swoim
przywieźli do Portugalii murzyńskich niewolników, którzy na pewno nie brutalnym szaleństwie.
weszli na pokład dobrowolnie! [13] Przykładów na to, Ŝe biali najeźdźcy niszczyli bez litości wszystko, co
W 1456 roku genueński Ŝeglarz Alvise da Cadamosto pisał: nie zgadzało się z ich religią bądź stało na przeszkodzie zdobyciu złota,
„Ci Murzyni zbiegli się, jakbym był jakimś cudownym zjawiskiem. jest mnóstwo. Pisałem juŜ o tym [15]. Teraz chciałbym przede wszystkim
Zdawało się, Ŝe widok chrześcijanina jest dla nich nowym doświad- ukazać rodzaje zachowań „prymitywów" w zetknięciu z nowoczesną
czeniem. Nie dziwili się zbytnio mym sukniom i skórze [...] niektórzy techniką. Szkolnym przykładem naiwnego zachwytu spowodowanego
dotykali moich rąk i członków i pocierali skórę rąk zwilŜywszy je pojawieniem się obcych „bogów" moŜe być to. co przeŜył Portugalczyk
uprzednio śliną, dla sprawdzenia, czy biel jest prawdziwa, czy to tylko Pedro Alvarez Cabral na wybrzeŜach dzisiejszej Brazylii. Cabral wy-
farba [...]". [14] ruszył w podróŜ 9 marca 1500 roku w 13 karawel. Jego celem było
12 13
obalenie arabskiego monopolu na handel korzeniami. Flotylla miała 3. Jeszcze przed przybyciem odkrywców znano tu „nadnaturalnych
tylko opłynąć Afrykę, ale na wysokości Zielonego Przylądka Ŝeglarze bogów". Miejscowa ludność oczekuje ich powrotu.
wpadli w straszny sztorm. Po trzydziestodniowym płynięciu w niezna- Tubylcy stosowali róŜne metody testowania „nadnaturalności" przy-
nym kierunku, bo nawet oficerowie nie znali pozycji statku, kiedy byszów. Hiszpańscy kronikarze opowiadali, Ŝe plemiona karaibskie
zabrakło słodkiej wody, a brodaci marynarze zaczęli chorować na obserwowały dniem i nocą zwłoki białych ludzi. Gdyby nie pojawiły się
szkorbut, zdarzył się cud: za sprawą Matki Boskiej ujrzano ziemię na ślady rozkładu, zmarłych moŜna by uznać za „bogów" [16].
horyzoncie. Cabral rzucił kotwice i pierwsza grupa brodatych wilków W 1524 roku florencki Ŝeglarz Yerrazano pisał, iŜ pewien młody
morskich ruszyła w dwóch łodziach ku brzegowi. Wówczas ze wszyst- marynarz ruszył wpław ku brzegowi, aby rzucić Indianom parę
kich zarośli i zza kaŜdego wzgórza wypadła chmara nagich i bezbron- bezwarościowych ozdóbek. Fala przyboju wyrzuciła nieszczęśnika
nych tubylców. Śmiali się i cieszyli. Portugalczykom wydało się, Ŝe są na brzeg. Natychmiast opadła go chmara Indian i zaciągnęła do
„niewinni jak dzieci". Nie proszeni, uniŜenie pomagali marynarzom wielkiego ogniska. śeglarze obserwujący scenę ze statku obawiali się
przy noszeniu i napełnianiu wodą beczek — gestami dopraszali się ciągle najgorszego. Tymczasem Indianie zerwali z marynarza ubranie, ale
o drobne podarki. tylko po to, Ŝeby go dokładnie obejrzeć. Po zakończeniu badania
Na jednej z wysp — dziś Córo Yermehla — Portugalczycy odprawili — skóra okazała się „naprawdę biała" - rozdyskutowani tubylcy
mszę wielkanocną dziękując Marii Pannie za wybawienie z morskiej pozwolili mu odejść [l j.
opresji. „Zaniemówiwszy ze zdumienia na widok tak osobliwego
postępowania", Indianie śledzili przygotowania do uroczystości. Kiedy
dzwoneczki zwiastowały „Kyrie", tubylcy zadęli w rogi i zaczęli tańczyć.
Kiedy w trakcie krótkiej procesji wyniesiono krucyfiks oraz herb króla
Portugalii a marynarze uklękli, uklękli równieŜ Indianie. Podczas mszy
ksiądz wzniósł ręce — to samo uczynili tubylcy. Gorliwie naśladowali
kaŜdy ruch obcych.
Po ceremonii Portugalczycy obdarowali Indian tandetnymi cynowy-
mi krzyŜykami — ale przedtem tubylcy musieli uklęknąć, złoŜyć ręce do
modlitwy i pocałować krzyŜyk. Indianie posłusznie robili, co im kazano,
z oczami promieniejącymi szczęściem. Cabral relacjonował później
królowi Manuelowi I Wielkiemu, iŜ lud ten szczególnie nadaje się do
nawracania, albowiem pozbawiony jest jakiejkolwiek wiary i Ŝarliwie
przyjmuje wszelkie duszpasterstwo. O święta naiwności!
Choć nowo odkryci „Brazylijczycy" nie obawiali się poruszać wśród
białych, to jednak rozpierzchali się bojaźliwie, gdy tylko któryś
z marynarzy zrobił jakiś niespodziewany ruch czy zagrał na jakimś
instrumencie. Wracali jednak za kaŜdym razem powoli na miejsce
zdarzenia, aby jak najdokładniej powtarzać dopiero co zaobserwowaną
akcję.
Reakcje tubylców na przerastającą ich technikę pozwalają na wysu-
nięcie następujących twierdzeń:
1. Istoty dysponujące techniką wykraczajce daleko w przyszłość poza
ich epokę są klasyfikowane jako „nadnaturalne";
2. Pomyłka zostaje wkrótce zauwaŜona, a istoty „nadnaturalne"
zostają z powrotem zaklasyfikowane jako ludzie;
14
15
Ale Ŝeglarzom nie zawsze udawało się wykręcić sianem. Kłuto ich istnienie dziwnej rasy ludzkiej. Trofea te były podobno eksponowane
albo przypiekano płonącymi głowniami dla sprawdzenia, czy są podatni w jednym z pałaców aŜ do chwili zniszczenia Kartaginy przez Rzymian
na zranienie. JakieŜ to słowa włoŜył Homer Odysowi w usta? „Biada mi! (145 r. prz. Chr.). Dziś nie da się juŜ ustalić, czy były to skóry goryli, czy
Do jakichŜe dostałem się krajów? Między dzicz nieochajną czy kupę innych małp człekokształtnych. (Określenie „goryl" stworzył Thomas
hultajów? Bodaj między gościnny lud do cnót nałoŜon!" (Zwycięzcami Savage dopiero w 1847 roku.)
są zwykle hultaje.) Pewne jest tylko to, Ŝe na długo przed epoką odkryć dokonanych
przez przedstawicieli kultury Zachodu inne ludy miały okazję przeŜyć
spotkania z nieznanymi plemionami — tylko nic nie wiadomo o za-
Nosiciele kultury? chowaniu się tych plemion podczas pierwszej „konfrontacji kulturo-
wej". Mimo Ŝe juŜ przed 2000 lat (i dawniej!) działali wspaniali zbieracze
Jakie boskie istoty kryły się zdaniem tubylców pod postaciami białych informacji — ówcześni naukowcy i kronikarze. K. Pliniusz Starszy
ludzi? W historiografii dawnych ludów, które Ŝyły tysiące lat przed (61-113) pisze o setkach ludów wymieniając ich nazwy i terytoria, które
epoką odkryć, wymienia się wprawdzie sporadyczne podróŜe na odległe zamieszkują. Pliniusz podaje teŜ wiele zdumiewających szczegółów na
kontytenty — nie mówi się jednak nic o wzorcu zachowań tubylców. temat opisywanych przez siebie krajów — nie ma tam jednak ani słowa
Z relacji sporządzonych w ostatnich stuleciach moŜemy odczytać, Ŝe o zachowaniu się tubylców podczas pierwszego kontaktu z innymi
„prymitywy" naśladowały literalnie wszystko, nawet przedmioty ludźmi. Zdumiewające szczegóły? Proszę bardzo. Oto fragment z His-
— tylko gdzie podziały się tak skopiowane przedmioty będące niejako toryi Naturalnej:
skutkiem odkryć wcześniejszych o tysiące lat wypraw Fenicjan, Egip- „Nad miastem Harpazą w Azyi stoi okropna skała, którą jednym
cjan, Chińczyków czy Persów? JuŜ około 2500 r. prz. Chr. Egipcjanie palcem poruszać moŜna; taŜ sama stoi nieporuszona, gdy ją kto całym
utrzymywali stosunki z „krajem Bogów", krainą Punt [17]. Były to ciałem popchnąć usiłuje. Na półwyspie tauryckim w kraju parasyńs-
wyprawy handlowe, jak na przykład podróŜ faraona Mentuhotepa III, kim jest ziemia, która wszystkie rany goi. Ale około Assus w Troadzie
który około 2060 r. prz. Chr. wysłał statki do Puntu. Około 600 r. prz. rodzi się kamień, który wszelkie ciała trawi; zowią go Sarkofagus.
Chr. faraon Necho zlecił nawet fenickiej ekspedycji zbadanie drogi , Dwie są góry nad rzeką Indem, własnością jednej jest, Ŝe wszelkie
morskiej wokół Słupów Heraklesa. (Na marginesie: Fenicjanie musieli Ŝelazo przyciąga, drugiej, Ŝe je odpycha. Przeto, kto pod obuwiem ma
dostać kolki ze śmiechu usłyszawszy o zleceniu — od dawna juŜ znali gwoździe, nie moŜe na pierwszej nogi podnieść, na drugiej zaś
Maltę i wybrzeŜa atlantyckie w okolicach Lixus.) Ojciec historyków, postawić". [18]
Grek Herodot, napisał o tej wspaniałej podróŜy nie zapominając Pliniusz opowiada o dziwach ze wszystkich regionów świata, stwier-
zwrócić uwagi na fakt, Ŝe pozycja Słońca na niebie jest inna na południe dza jednak wyraźnie, Ŝe o samych ludziach nie powie nic szczególnego,
od równika, a inna na północ. Nie mówi tylko nic o „kontaktach sądząc, Ŝe nie warto rozprawiać o niezliczonych obyczajach i obrząd-
międzyludzkich", o reakcjach tubylców na fenickie statki. kach, których jest równie wiele jak społeczności ludzkich. KtóŜ bowiem
Nieco szczegółów dostarcza relacja Kartagińczyka Hanno, który wierzył w istnienie Murzynów, zanim ich ujrzał? JakŜe wiele rzeczy
około 450 r. prz. Chr. opuściwszy macierzysty port z ogromną eks- uwaŜa się za niemoŜliwe, póki się ich nie ujrzy.
pedycją liczącą 60 statków poŜeglował wzdłuŜ północnych wybrzeŜy Najprawdziwsza prawda! Gdyby słowa Pliniusza nie liczyły sobie
Afryki i dalej na południe. Kapitan Hanno dotarł chyba aŜ do terenów 1900 lat, moŜna by je przypisać arystokratycznemu, powściągliwemu
dzisiejszego Kamerunu, pisze bowiem o wybuchu wulkanu „Mont". kosmopolicie naszej epoki. Nieznane ludy, nieznane zwyczaje? Oczy-
Ciekawe Ŝe określił wulkan mianem „wozu bojowego bogów" [17]. wiście — tylko o tym się nie mówi!
Hanno i jego ludzie obserwowali równieŜ tubylców i prowadzili z nimi Podobne milczenie zachowuje Diodor Sycylijski, który w I w. prz.
handel „pośredni": wieczorem kładli na brzegu w widocznym miejscu Chr. napisał czterdziestotomowe dzieło historyczne!
podarki — rano znajdowali tam dobra pozostawione przez tubylców. „Niewielu podjęło się opowiedzenia wszystkich zdarzeń od dawnych
Udało im się nawet schwytać i zabić kilku mocno owłosionych „leś- czasów po swoje dni, ci zaś albo omieszkali podać datę kaŜdego
nych ludzi" — ich skóry zawiózł następnie do kraju jako dowód na zdarzenia, albo pomijali milczeniem historię barbarzyńców. CiŜ sami
16 17
wyrzucili z kretesem za burtę ze względu na trudności w zrozumieniu gracza druŜyny przeciwnej. Najistotniejsze jednak było przerzucenie pił-
stare mity i legendy [...]." [19] ki przez kamienną obręcz znajdującą się na murze stojącym w środku
Diodor zapewnia, Ŝe robił wszystko, co w jego mocy, pracując nad boiska. Gra była niezwykle ryzykowna! Od zetknięcia z piłką pękały
swoim dziełem przez 30 lat. MoŜna się zeń dowiedzieć rzeczy nad- nosy, łamały się kości, a —jak relacjonował naoczny świadek — „nie-
zwyczajnych o bogach i pradawnych czasach — jeszcze do tego wrócę których graczy zniesiono martwych z boiska" [20].
— zapada jednak milczenie, gdy powinna być mowa o zachowaniu Co stało się z cudzoziemcami, którzy w pojedynkę lub grupowo
dawnych ludów podczas pierwszego kontaktu z obcymi. Podano jakieś dotarli do Europy? Wyśmiewano się z nich i drwiono. Nikt nie traktował
ochłapy, za to rachunek słony! Pozostaje mozaika relacji historycznych ich powaŜnie. Rozpoczęła się publiczna i akademicka dyskusja na temat
— które, przynajmniej miejscami, przedstawiają obraz o naprawdę „dzikich", „barbarzyńców", „prymitywów". Dyskusja ta osiągnęła
cudownych barwach. punkt kulminacyjny w XVII i XVIII w. Tacy filozofowie jak Wolter,
Kto wie, Ŝe nie tylko Europejczycy organizowali wyprawy odkryw- Rousseau, Hume czy Kant podzielili się na dwa obozy [21]. Ówczesne
cze, ale Ŝe i do Europy docierali ludzie z innych rejonów świata? czasy nie róŜniły się prawie od dzisiejszych. Twierdzono, Ŝe nie-
W literaturze moŜna znaleźć opisy pojawiania się na kontynencie -Europejczycy są „grubiańscy, lubią mordować, kraść", prowadzą
europejskim ludzi o innej barwie skóry, ludzi wyglądających zupełnie „rozpustny tryb Ŝycia" oraz Ŝe są kłamliwi, fałszywi, poŜądliwi i zazdro-
obco. Na przykład ów cudzoziemiec o czerwonawej skórze i haczykowa- śni. JeŜeli nie-Europejczyk wykazywał oznaki inteligencji, była to tylko
tym nosie, darowany w 62 r. prz. Chr. rzymskiemu konsulowi Galii, „przebiegłość". Nie-Europejczyków traktowano jak „półludzi", mieli
Quintusowi Metellusowi. Postać ta posłuŜyła za model nieduŜego prawo tylko do Ŝycia w niewolnictwie. Francuski podróŜnik La Hontan
brązowego popiersia o wysokości 19,5 cm, które dostało się do kolekcji z ironią bronił kanibalizmu argumentem, Ŝe przecieŜ wiadomo, Ŝe tu-
czcigodnego monsieur Edmonda Duranda. W 1825 roku król Karol bylcy przedkładają delikatne mięso Francuzów nad łykowate Brytyj-
X darował kolekcję Luwrowi, gdzie po dziś dzień moŜna podziwiać czyków. Świadczy to wyłącznie o ich wyszukanym smaku!
twarz o typowo indiańskich rysach i orlim nosie [13]. Pojawiały się oczywiście i poglądy przeciwne. W 1694 r. jezuita
Sir Walter Raleigh przywiózł z Ameryki Północnej do Europy wodza Chauchetiere napisał odwaŜnie: „W dzikich ludziach widzimy piękne
Mateo. Królowa angielska ElŜbieta była „zachwycona" gościem i na- relikty ludzkiej natury, jakie wśród ludów administrowanych pojawiają
dała Indianinowi tytuł: Lord of Roanoke [16]. Szkoda, Ŝe indiański się jeno w postaci doskonale skorumpowanej [...]. Wszyscy nasi ojcowie
wódz alias Lord of Roanoke nie pozostawił pamiętników. Bardzo by i pozostali Francuzi, stykający się z dzikimi, są zdania, Ŝe spędzają oni
się nam dziś przydał jego punkt widzenia! Ŝycie przyjemniej od nas" [9, 22]. Miał rację, ale jak dowodzi niewol-
A szczęściarz Hernan Cortes, zwycięski zdobywca Meksyku? Przy- nictwo, nikomu to nie pomogło.
wiózł do Hiszpanii całą druŜynę piłkarską, która wystąpiła na królews- Nie wiadomo tylko dlaczego wszystkie ludy, odkrywane po raz
kim dworze w Madrycie. Aztecy z Ameryki Środkowej grali w tlachtli, pierwszy lub powtórnie, za kaŜdym razem przekazywały sobie
morderczą grę w piłkę, nieznaną w Europie. Mecz odbywał się na tam-tamem informację, Ŝe właśnie powrócili bogowie. Kogo, na
otoczonym murem prostokątnym placu o wymiarach 40 x 15 m. Grę Boga, oczekiwały? Czy niegdyś organizowano wyprawy do odległych
obserwowały królewskie wysokości ze świtą. krajów, a ludność tubylcza wierzyła później w ich powtórne przybycie?
Indianie zaczęli grać. Ucichły nudne dworskie rozmowy. Zdarzenia
na boisku zapierały dech w piersi. W Starym Świecie nie widziano
jeszcze nic podobnego. Doskonale wyćwiczeni Indianie biegali za pię- Jeszcze dalej w przeszłość
ciofuntowa kulą z dziwnego materiału, który nazywali „gumą". Kuli nie
wolno było dotykać dłońmi ani stopami. Nie mogła upaść na ziemię. Udokumentowana jest relacja buddyjskiego mnicha Hui Shen (Hwui
Trzeba ją było podbijać błyskawicznymi ruchami łokci, kolan, brzucha, Shan) z Afganistanu, który z sześcioma najwyŜej ludźmi wyruszył drogą
pleców, szyi i głowy. Indianie rzucali się ku piłce szczupakiem. morską do krainy Ta Hań (dzisiejsza Kamczatka, leŜąca w najdalej na
Gra polegała na przeprowadzeniu piłki na pole przeciwnika i spowo- północny wschód wysuniętej części Syberii). Było to w 459 r. n.e. [23].
dowaniu jej upadku na ziemię albo dotknięcia dłonią czy stopą przez Od krainy Ta Hań mnich przepłynął jeszcze 20 tysięcy li, aby odkryć na
18 19
wschodzie legendarną krainę Fu Sang. StaroŜytna miara długości li Faktem jest, Ŝe mnich Hui Shen nie nauczył Majów buddyzmu
miała 644,4 m — mnich przepłynął więc morzem okrągłe 12 888 km! i nie przekazał im nawet zasady koła. A poza tym Majowie wznosili
Nawet gdyby uwzględnić, Ŝe chińska miara długości skurczyła się świątynne miasta i tworzyli czterokolorowe księgi przed przyjazdem
z biegiem stuleci do 150 m, to mimo wszystko przebyta droga będzie Hui Shena. Nie mógł on być więc „krzewicielem kultury", bo wysoka
wynosiła 3 000 km. Co robił Hui Shen w dalekim kraju? Mieszkał tam kultura w tym regionie juŜ istniała. Wpływy wschodnie na określone
przez pełne 40 lat — studiował, uczył się — w końcu powrócił do Chin, kierunki sztuki są bez wątpienia prawdopodobne. MoŜliwe jest teŜ, Ŝe
aby zdać relację ze swoich peregrynacji ukochanemu cesarzowi Wu Ti. zagadkowe pokrewieństwa sztuki Azji i Ameryki Środkowej istniały
Hui Shen pisał, Ŝe spotkał tubylców, malujących ciała w paski. Paski przed wizytą Hui Shena — niewykluczone, Ŝe azjatyccy Ŝeglarze
szerokie i proste oznaczały członków klasy wyŜszej, wąskie i krzywe dotarli do Ameryki Środkowej jeszcze wcześniej.
— przedstawicieli klas niŜszych. W 219 r. prz. Chr. nadworny alchemik Hsii Fu opowiedział podobno
Wedle opisu Hui Shena wylądował on wraz z towarzyszami podróŜy cesarzowi Shin Huang Ti zadziwiające rzeczy o tajemniczych wyspach
na Alasce. Tamtejsi Eskimosi rzeczywiście malowali ciała w paski. na Morzu Wschodnim (Pacyfik). Cesarz zorganizował ekspedycję,
Tylko dlatego nie rozprzestrzenił się tam buddyzm? Po tak długim która odkryła krainę z fantastycznym pałacem Chih-Cheng. Teraz
przebywaniu mnicha wśród Eskimosów, których „nauczał", na Alasce cesarz zaczął poszukiwać eliksiru Ŝycia, bo uznał, Ŝe władca ma prawo
musiały się zachować ślady jego pobytu. Gdzie są? Ale Eskimosi do wiecznej młodości. Król odległej krainy, odkrytej przez Hsii Fu,
malowali swoje ciała i oczekiwali niebiańskich bogów jeszcze przed przyrzekł dostarczyć czarodziejską substancję, jeŜeli jego chiński kole-
przybyciem Hui Shena. ga przyśle mu w zamian 3 000 młodych męŜczyzn i kobiet, wśród nich
Hui Shen dotarł teŜ chyba do Ameryki Środkowej, bo opisuje rzemieślników. Cesarz Shin Huang Ti, czekający z niecierpliwością na
tropikalną i wilgotną krainę ze wspaniałymi nieufortyfikowanymi cudowny środek, załadował na statki wielkiej floty młodzieńców
miastami. Cywilizowani tubylcy nie znali Ŝelaza, mieli za to w wielkich i dziewczyny, rzemieślników, prezenty i „wszystkie rodzaje zbóŜ". Po
ilościach miedź, srebro i złoto. Stosowali papier wytwarzany z roślin, statkach wszelki słuch zaginął.
a ich księgi były wielobarwne. Mieszana załoga w sile 3 000 ludzi? „Wszystkie rodzaje zbóŜ"? JeŜeli
Wszystko to pasuje jak ulał do Ameryki Środkowej. Miasta Majów wyprawa dotarła do celu, to gdzieś na kuli ziemskiej musiał powstać
były „wspaniałe" i „nieufortyfikowane". Majowie zaś opanowali szczep chińskiej kultury. RównieŜ nowe zboŜa nie zniknęłyby bez śla-
cudowne pismo, którego znaki malowano na kartach poskleja- du. Ta przedchrześcijańska chińska ekspedycja nie mogła dotrzeć do
nych w formie leporella. Stronice tych ksiąg sporządzano z cienkich Ameryki Środkowej — choćby ze względu na nieobecność tu „rodza-
warstw łyka figowca. Łyko ubijano, aŜ zmiękło, i dodawano do jów zbóŜ". Wylądowała zapewne w rejonie Oceanu Spokojnego. Tam
niego sok drzewa gumowego. Włókna były następnie nasączane — na przykład na Wyspach Karolińskich — moŜna wykazać pra-
krochmalem uzyskiwanym z roślin bulwiastych i powlekane mlecz- dawne wpływy chińskie [27].
kiem wapiennym. Po wyschnięciu karta wyglądała jak pokryta cieniut- Bezustannie przeczesuję literaturę w poszukiwaniu prawdziwych
ką warstwą stiuku. Wspaniale jaśniały na niej kolory kładzione przez „bogów" — istot nie pasujących do wizerunku Ŝeglarza, istot czynią-
kaligrafów. cych rzeczy nadnaturalne. Kim były? Z jakich rejonów Ziemi czy
Wielu etnologów umiejscawia cel podróŜy Hui Shena w Ameryce — moim zdaniem — z jakich rejonów Drogi Mlecznej przybyły? Czy
Środkowej [24, 25, 26], inni jednak twierdzą, Ŝe kraina Fu Sang to pierwotni „bogowie", którzy głupiutkiego człowieczka otumaniali
Madagaskar. Ja stawiam na Amerykę Środkową, bo niezliczone nadnaturalnymi widowiskami, byli ziemskiego czy pozaziemskiego
wizerunki na stiuku i kamienne reliefy Majów są zdumiewająco pochodzenia? Powinniśmy teŜ pamiętać, Ŝe w przypadku kaŜdej kon-
podobne do tych, jakie moŜna ujrzeć w Indiach i w KambodŜy. Na frontacji kulturowej przybycie bogów powodowało szok ale ludy
przykład dzieła sztuki Majów w Copan (Honduras) i „modlący się „prymitywne" potrafiły zaraz odróŜnić istoty ludzkie i ziemską technikę
kapłan" z Archeologicznego Parku Villahermosa w Meksyku. Postać ze istot „wyŜszych". StaroŜytne Chiny stanowiły dobry punkt wyjścia do
złoŜonymi dłońmi siedzi w pozycji kwiatu lotosu — dokładnie takie wypraw wokółziemskich. Mimo wszystko jednak Chińczykom byłoby
same wizerunki moŜna znaleźć w Indiach. trudno odgrywać rolę pierwotnych „bogów".
20 , 21
Jeszcze dalej w mrokach przeszłości niŜ zaginione 3000 Chińczyków wszystkimi szczegółami zadziwiającą podróŜ z Jerozolimy do Ameryki
gubi się podróŜ Sataspesa, kuzyna perskiego króla Kserksesa I (ok. Południowej. PodróŜ ta miała się odbyć około 600 r. prz. Chr.
517-465 prz. Chr.). Nieszczęśliwemu Sataspesowi udowodniono zgwał- Relacjonuje ją niejaki Nefi, który powiada, Ŝe jego ojciec zwał się
cenie damy stanu wyŜszego i skazano na śmierć przez wbicie na pal. Lehi, matka zaś Saria.
Matka Sataspesa jednak przekonała króla, aby dał jej synowi szansę. W Księdze Mormona Nefi opowiada co następuje:
Kserkses wysłał więc lubieŜnika w ekspedycję „za Słupy Heraklesa". „[...] na początku pierwszego roku panowania Sedecjasza, króla Judy,
Sataspes dopłynął podobno aŜ do dzisiejszego Senegalu (Afryka), pojawiło się tam wielu proroków głoszących ludziom, Ŝe jeśli się nie
a moŜe i do Gwinei. W kaŜdym razie opisuje „karłowate ludy", które nawrócą, wielkie miasto Jerozolima ulegnie zagładzie", (l Ne. 1:4)
mogą być toŜsame z Pigmejami. „Potem statek stanął", bo prąd był za Na razie wszystko się zgadza. Jerozolimę obrócono w perzynę w 586 r.
silny. Sataspes dał rozkaz do powrotu mając nadzieję, Ŝe znajdzie łaskę prz. Chr. Wówczas Pan — kimkolwiek był — nakazał zbudować statek,
w oczach władcy. Kserkses jednak podjął decyzję niekorzystną dla „abym mógł przeprawić twoich przez te wody" (l Ne. 17:8).
Sataspesa, który jego zdaniem do celu nie dotarł. Nieszczęśnika wbito Tajemniczy Pan zaopatrzył emigrantów nie tylko w Ŝywność — dał im
na pal [28]. teŜ kompas. Opierając się na wyczerpującej relacji Nefiego historycy
TakŜe i tu nie mamy Ŝadnych informacji, jak tubylcy zareagowali na mormońscy są przekonani, Ŝe grupa powędrowała najpierw z Jerozoli-
przybycie Persów. Ale nie naleŜy chyba przypuszczać, Ŝe czczono ich my przez Półwysep Arabski, w rejonie Zatoki Adeńskiej zbudowała
jako „bogów" — nic nie wiadomo o perskim kulcie bogów w Afryce. statek, aby przez Ocean Indyjski i Spokojny dotrzeć do wybrzeŜy
W poszukiwaniu bogów oryginalnych pływamy po bardzo płytkich Ameryki Południowej. Wkrótce po wylądowaniu Nefici zaczęli „u-
wodach: coś jest moŜliwe, prawie niczego nie moŜna wykluczyć. prawiać ziemię i siać nasiona. I zasialiśmy wszystkie nasiona, które
Znany jest teŜ stary arabski dokument, znaleziony na Wyspach zabraliśmy z Jerozolimy [...]" (l Ne. 18:24). Nefici płodzili teŜ pilnie
Kanaryjskich koło Las Palmas [29]. Dokument ów mówi nie tylko potomstwo i wznosili świątynię „na wzór świątyni Salomona" (2 Ne.
o przybyciu Arabów na Wyspy Kanaryjskie — relacjonuje równieŜ ich 5:16).
pobyt w nieznanych krainach, do których moŜna dopłynąć „pod Nawet jeśli ta historia jest tylko częścią religii, nie wolno jej odrzucać
trzecim klimatem Nubijskiego Geografa". Tam, na jednym z mórz, jest bez sprawdzenia. Daty, liczby, imiona i nazwy podawane w Księdze
wyspa o nazwie „Sala, na której są męŜczyźni w rodzaju kobiet [...] a ich Mormona są zdumiewająco dokładne. Jerozolimscy Nefici osiedli
oddech jest niczym dym palonego drewna [...] męŜczyźni zaś róŜnią się w Ameryce Południowej. Czy w oczach Indian odegrali rolę bogów?
od kobiet wyłącznie narządami płciowymi. Nie mają bród a okrywają Nie. Nefici mieli własną religię. A nawet w (znacznie późniejszym)
się liśćmi drzew". imperium Inków nie da się znaleźć Ŝadnych śladów wyznania moj-
To na milę pachnie Indianami. „Dymiący oddech" moŜe być dymem Ŝeszowego i Ŝadnych Ŝydowskich przedmiotów kultowych. Lud, który
tytoniowym, bród zaś Indianie nie mają. PoniewaŜ nie rośnie im teŜ się tak szybko rozmnaŜa, nie niszczy swoich świętości.
owłosienie na piersi, Arabowie mogli wziąć ich za kobiety. TakŜe ci Poza tym nie była to pierwsza podróŜ Nefitów ze wschodu na zachód.
Arabowie nie mogli ^działać jako „bogowie", bo ani w Ameryce Wedle Księgi Mormona juŜ w trzecim tysiącleciu prz. Chr. do Ameryki
Południowej, ani w Środkowej nic nie wiadomo o oddawaniu czci Południowej dotarła inna grupa — kierowana i instruowana przez Pana.
bóstwom arabskim albo o kulcie noszącym znamiona kultury arabskiej. Była to zapewne podróŜ pełna przygód, a odbyto ją w ośmiu doskonale
MoŜe z jednym wyjątkiem. szczelnych barkach bez okien:
f „I zbudowali je w ten sposób, Ŝe były dopasowane i jak naczynia nie
przepuszczały wody. Ich dno, ściany boczne i sklepienie były szczelne
Religie to równieŜ mity jak w naczyniu. Były one na długość drzewa z zaostrzoną przednią
i tylną częścią i miały drzwi, które zamknięte pasowały dokładnie, Ŝe
Podstawą religii mormonów jest Księga Mormona. Znalazł ją podob- barka była szczelna niczym naczynie". (Et. 2:17)
no w minionym stuleciu w bardzo tajemniczych okolicznościach Joseph Gdy emigranci skończyli budowę statków, zauwaŜyli błąd konstruk-
Smith (1805-1844), załoŜyciel religii. Księga Mormona opisuje ze cyjny: po zamknięciu drzwi w środku było ciemno choć oko wykol. Pan
22 23
darował im więc 16 świecących kamieni, po dwa na statek, które przez sztuczki — lustrzanego odbicia obrazu. Gordon odczytał słowa „dla
344 dni dawały jasne światło. Pierwsza klasa! kraju Judy", według innych ekspertów było to słowo „Judea" i data
MoŜna w to wierzyć lub nie. Faktem jednak jest, Ŝe babiloński poemat około 100 roku [32].
o stworzeniu, Enuma Elisz, opisuje podobną podróŜ. Jest tam mowa Wszystkie te znaleziska — istnieje ich wiele — są w literaturze
o potopie, który zdołał przeŜyć Atra-Hasis. We fragmentarycznie naukowej sprawą sporną. Poza tym nie wyjaśniają istoty pierwot-
zachowanym eposie bóg Enki daje Atra-Hasisowi dokładne wskazówki nych „bogów". W jakikolwiek sposób wódz Czirokezów wszedł w po-
do budowy statku. Na zarzut Atra-Hasisa, Ŝe nie zna się on na siadanie plakietki — to juŜ przedtem czcił swoich bogów. Plakiet-
szkutnictwie, bóg Enki rysuje i wyjaśnia szczegóły projektu statku [30]. ka miała dlań co najwyŜej wartość rzeczy jedynej w swoim rodzaju,
Amerykański orientalista Zacharia Sitchin, który zajmował się nieznanej, niezrozumiałej. Dlatego włoŜono mu ją do grobu. Nie-
szczegółowo tym tekstem, pisze: zrozumiałe przedmioty są uwaŜane przez plemiona tubylcze za „nad-
„Enki chciał, Ŝeby Atra-Hasis zbudował statek 'przemyślany', zamy- naturalne", za „nie z ich świata" i czczone jak relikwie. Oto wspaniałe
kany hermetycznie i uszczelniony 'lepką mazią'. Statek nie mógł mieć przykłady:
pokładu ani Ŝadnego otworu, przez który 'wnikałoby słońce'. Miał W 1579 roku kapitan Francis Drakę w imieniu Korony Brytyjskiej
być jak 'statek apsu', sulili — dokładnie to słowo (soleleth) stosuje objął w posiadanie wybrzeŜa kalifornijskie. W pięć statków wpłynął do
współczesny język hebrajski na określenie łodzi podwodnej. — Niech zatoki, gdzie Ŝyli Indianie Miwok. Anglicy wywarli na Indianach
to będzie statek MA.GUr.Gur! — powiedział Enki (statek, który ogromne wraŜenie. Indianie zaś zapragnęli zaraz spotkania z wodzem
moŜe się kołysać i wywracać)". [31] ich plemienia o imieniu Hioh. Ten przystroił Drake'a jakby koroną
CzyŜby więc pramieszkańcami Ameryki Południowej byli staroŜytni i wieloma wytwornymi łańcuchami. Podczas tej uroczystości Indianie
Babilończycy i Izraelici? Czy to oni odgrywali rolę „bogów", których śpiewali ogłuszająco o tym — na ile Drakę i jego oficerowie zrozumieli
obawiała się ludność indiańska? NiemoŜliwe. Kontrargumenty są te słowa — Ŝe uwaŜają białych za bogów, z którymi walka jest beznadziej-
same. Gdzie w Ameryce Południowej znajdują się ślady kultury na. W oświadczeniu mówiącym o przejęciu ziemi Drakę wymienił
babilońskiej lub Ŝydowskiej? Oba ludy miały wyraźnie określone zasady królową ElŜbietę, a Indianie z chęcią poddali się temu „naczelnemu
wiary, dokładne wyobraŜenia bogów, przemioty i postacie kultowe. bogowi" [33, 34]. Dla zademonstrowania poddaństwa Indianie wybie-
Znam dawne świątynie Ameryki Południowej —z wyjątkiem Chavin de rali sobie jakąś osobę — marynarza albo Ŝołnierza — przynosili jej
Huantar (Peru), Tiahuanaco i sąsiedniego Puma-Punku (Boliwia) nie prezenty i biczowali się na jej oczach. Zdumieni Anglicy nie mogli się
ma nic, co moŜna by zaliczyć do całkiem obcej kultury. W tych trzech prawie obronić przed tą przemoŜną chęcią ponoszenia ofiar. Praw-
wymienionych miejscach zaś nic nie wiadomo ani o bogach babilońs- dopodobnie powodem zdumienia Indian i oddawania przez nich
kich, ani o Ŝydowskich. „boskiej" czci Anglikom było pięć bajecznie kolorowych statków.
Drakę pisał:
„Gdy się zbliŜyli [Indianie], stanęli jak wryci, bo ujrzeli rzeczy,
Pamiątki z innego świata których nigdy nie widzieli i o których nie słyszeli. Byli skłonni czcić
nas uniŜenie i ze strachem jak bogów".
Ale nie naleŜy pomijać milczeniem faktu, Ŝe w Nowym Świecie Francis Drakę kazał przybić na potęŜnym drewnianym słupie mosięŜ-
znaleziono kilka kontrowersyjnych przedmiotów, które co najmniej ną płytę, świadczącą o objęciu tych terenów w posiadanie. W otwór
świadczą o wizycie gości z Azji. Na przykład w Kentucky w USA w płycie oficerowie wtłoczyli sześciopensówkę z wizerunkiem ElŜbiety L
odkryto w 1932 roku stare monety z napisem „rok 2. wolności Izraela" Bóg raczy wiedzieć, podczas jakich uroczystości oddawano cześć
[25]. W 1891 roku w grobie wodza Czirokezów z Bat Creek w stanie i okadzano „boga ElŜbietę I". Faktem jest, Ŝe tę samą płytę, prawie nie
Tennessee natrafiono na plakietkę pokrytą osobliwym pismem. Choć uszkodzoną, znaleziono w pewnym indiańskim grobie w 1936 r. Musiała
wizerunek plakietki opublikował trzy lata później Smithsonian In- być co najmniej przez trzy stulecia dobrze przechowywana i stale
stitute, to aŜ do 1964 r. nie wiedziano, co z tym fantem począć. polerowana olejem, bo niewiele warta moneta nie nosiła śladów
Tajemnicę odkrył dopiero prof. Cyrus H. Gordon za pomocą prostej grynszpanu.
24 25
miotów wpadali w panikę albo w zdumienie. Kobzę nazywali
Przedmioty pozostawiane przez zdobywców i odkrywców awan- „jeszcze Ŝywe zwierzę", a oczy namalowane na rufie statku uznali
sowały w wielu dających się udowodnić przypadkach do rangi relikwii. za prawdziwe. Nawet zapalanie świecy było dla nich magicznym
W 1565 r. francuski kapitan Jean Ribault postawił na Florydzie rytuałem [361
kolumnę pamiątkową, nie zapominając przybić do niej godła jako
znaku prawa własności do tej ziemi. W kilka lat później pojawił się jego
następca, monsieur Landonniere. Miejscowy wódz Athore obsypał Człowiek z KsięŜyca
przybysza prezentami. Kolumna wzniesiona przez Ribaulta była ob-
wieszona girlandami kwiatów, wokół stały dary ofiarne. Miejsce stało
się nową świętością, kolumna ośrodkiem kultu. We wrześniu 1871 roku rosyjski podróŜnik Mikłucho-Makłaj do-
To, co zdarzyło się w Ameryce, miało równieŜ miejsce na innych płynął na pokładzie statku „Witeź" do Bongu (wybrzeŜe Nowej
kontynentach. Jako znak własności Portugalczycy postawili w Afryce Gwinei). Zdumieni tubylcy przyglądali się z oddali jego poczynaniom.
tak zwane „kolumny Padrao". Nieświadomi mieszkańcy wybrzeŜa Którejś nocy zauwaŜyli, Ŝe Mikłucho-Makłaj przechadza się z latarnią.
czcili je, dopóki nie zauwaŜyli — za późno — po co naprawdę je tu Od razu zaczęła krąŜyć plotka, Ŝe przybył z KsięŜyca. Rosjanin był
umieszczono [35]. Ze zdumieniem oglądano, podziwiano i czczono dobroduszny, przyjacielski i cierpliwy, rozmawiał z tubylcami, na ile
najróŜniejsze przedmioty, a nawet się ich obawiano. było to moŜliwe. Starał się im tłumaczyć, Ŝe przybył nie z KsięŜyca, tylko
„Nic nie zdziwiło czarnych bardziej niŜ bombardy karaweli", za- z Rosji. Ale tubylcy nie potrafili niczego przyporządkować pojęciu
pisał kapitan Alvise da Cadamosto anno 1456. Czarnoskórzy, „Rosja". A przybysz miał białą skórę i dowodził wielkim pojazdem. Po
których wpuszczono na pokład, na widok dział i innych przed- krótkim namyśle kapłani zdecydowali się obwołać go „bogiem Tamo
Anut", a „Witezia" uznali za boski pojazd. Galion jakiegoś rozbitego
statku wyrzucony na brzeg stał się świętym symbolem nowego boga
Tamo Anut.
Po pewnym czasie pojawili się tam Holendrzy i Niemcy -- nowi
przybysze wszędzie trafiali na symbole boga Tamo Anut, którego
powrotu oczywiście oczekiwano. Prezenty otrzymywane od Europej-
czyków tubylcy uwaŜali za dary boga Tamo Anut. Oświadczyli
przybyszom, Ŝe bóg Tamo Anut mieszka w „krainie Anut", a jest to
królestwo najwyŜszego boga stworzenia, i Ŝe mieszkający tam ludzie
mają wielkie domy i „metalowe narzędzia" [37].
Pewnego ranka zdarzyła się rzecz niezwykła. W pobliŜu przepływał
statek. Tubylcy obserwowali uwaŜnie dymiącego potwora. Statek
zniknął za horyzontem, a wówczas rozeszła się wieść, Ŝe był to bóg Tamo
Anut palący wielkie cygaro.
Tak więc mity mogą powstawać z zupełnie błahych powodów,
a zwykłe przedmioty urastać do rangi obiektów kultu. JeŜeli natomiast
„bogowie" pozostają na danym terenie dłuŜszy czas, są „ściągani"
z powrotem na ziemię, „pozbawiani" boskości. Miejscowa ludność
zaczyna dostrzegać w nich ludzkie cechy, a obiekty kultu wędrują na
śmietnik. Prawdziwi bogowie mają być niezmienni i dokonywać rzeczy
nadnaturalnych.
Przedmioty naleŜące do pseudobogów częstokroć imitowano albo
Kolumna, postawiona na Florydzie przez francuskich zdobywców, stała się przedmiotem powielano zachowując ich pierwotną funkcję. O takim zjawisku pisze
kultu (miedzioryt wg Th. de Bry, 1590)
26
kapitan Fernam Mendez Pinto, który w połowie XVI w. zawijał do zachowania ich jakiejkolwiek funkcji uŜytkowej. Bywało tak nawet
wielu japońskich portów: w naszym stuleciu.
„Jeden z nas [...] lubił dla rozrywki strzelać z arkebuza, a Ŝe był Wiosną 1945 roku Amerykanie załoŜyli w okolicach Hollandii (Nowa
strzelcem nader udatnym, ustrzelił raz 26 dzikich kaczek. Kiedy ci Gwinea) bazę wojskową. Niekiedy stacjonowało tam do 40 tyś. Ŝoł-
ludzie zauwaŜyli jego strzelanie, jakiego dotąd nie widzieli, nie nierzy. Bez przerwy lądowały i startowały samoloty dowoŜące posiłki
wiedzieli, co to, a nie znając tajemnicy prochu, wnioskowali, Ŝe mu- walczącym w rejonie Pacyfiku. Tubylcy, przewaŜnie Papuasi, obser-
si za tym stać jakieś czarodziejstwo [...]. Sporządzili sobie model wowali niezrozumiałe dla nich poczynania obcych. Nie mieli zielonego
rzeczonego arkebuza, aby wedle takowego robić następne, wskutek pojęcia ani o polityce światowej, ani o technice. Amerykańscy Ŝołnierze
czego przed naszym wyjazdem mieli ich juŜ 600. W 1566 roku było dawali im drobne prezenty — jak przed wiekami Cortes czy Kolumb.
około 30 000, co niepomiernie mnie zadziwiło. Paru wiarygodnych Tyle Ŝe teraz były to konserwy, czekolada, guma do Ŝucia, T-shirty, stare
kupców zapewniało mnie, Ŝe na całej wyspie Japonii jest ponad buty — czasami noŜe, garnki czy butelki. Tubylcy nazywali je cargo (to
300 000 arkebuzów [...]". [38, 39] pochodzące z języka hiszpańskiego słowo oznacza ładunek). Coraz
W tym przypadku „czarodziejska broń" białych ludzi nie stała się więcej Papuasów chciało dostać cargo, coraz więcej odwaŜało się wyjść
przedmiotem kultu — kopiowano ją dla celów praktycznych. Japoń- z dŜungli. Zapuszczali się aŜ na skraj lotniska, do baraków i szop. Tu
czycy zawsze byli genialnymi imitatorami. Konieczna w takim przypad- widzieli wielkie srebrne ptaki z hukiem wzbijające się w chmury
ku jest tylko umiejętność rozumienia techniki, dobre rzemiosło i brak - leciały zapewne do nieba. Plemiona papuaskie zaczęły radzić. Co
obaw przed magią. W innych częściach świata szok po przybyciu bogów zrobić, Ŝeby srebrne ptaki poleciały wprost do ich siedzib i wyładowały
doprowadzał do kopiowania najidiotyczniejszych przedmiotów, bez tam cargo!
Telefon do bogów
W końcu tubylcy doszli do wniosku, Ŝe muszą postępować tak jak
obcy — wtedy „niebiańskie ptaki" same do nich przylecą. Na pustych
plaŜach zbudowali z dostępnego materiału składy na „niebiańskie
cargo". Na wyspie Wewak powstało „lotnisko" z imitacjami pasów
startowych i samolotów z drewna i słomy. Nie brakło szpitali polowych,
w których pracowali „lekarze" i „pielęgniarki". MłodzieŜ męska
ćwiczyła musztrę. Drewniane kije imitowały karabiny. We wschodniej
części WyŜyny Nowogwinejskiej holenderscy urzędnicy odkryli „radio-
stacje" oraz „izolatory" zwinięte z liści. Bambusowe tyczki wielkości
chat były „antenami", same chaty zaś połączono „przewodami"
z włókien roślinnych. Mieszkańcy stawali w szeregu przed „radiostac-
jami" i machając pochodniami imitowali lampy sygnałowe. Kapłani
przemawiali do drewnianych mikrofonów i zakładali słuchawki z ko-
rzeni drzew.
Holenderscy i amerykańscy oficerowie śmiali się zdumieni, patrząc na
te błazenady. Tubylcy zaś pilnie i z niewiarygodną powagą naśladowali
wszystko, co widzieli. Wkrótce w uŜyciu pojawiły się „stalowe hełmy"
z Ŝółwich skorup, „lotnicze okulary" z macicy perłowej i „zegarki"
To nie jest współczesny zegarek. Ta bransoletka z brązu jest tylko zewnętrznym na- z pasków futra. Nie tylko na wybrzeŜu — równieŜ na centralnej wyŜynie
śladownictwem zegarka (eksponat z Koninklijk Museum voor Midden-Afrika, Tervuren)
29
28
Nowej Gwinei wzniesiono „domy cargo". Wieść zataczała coraz szersze stulecia etnolog G. T. Emmos natknął się u wielu indiańskich plemion
kręgi, oczekiwano „wielkich, latających świń" [40]. północno-zachodniego wybrzeŜa na opisy „wielkich, czarnych ptaków
Wkrótce nastąpiło smutne otrzeźwienie. „Srebrne ptaki" odleciały na z białymi skrzydłami", z których wysiadali ludzie. O czym opowiadali
lotniska w pobliŜu frontu, cargo nie wypełniło szop, ze „słuchawek" nie Indianie? Mozolny wywiad wyjaśnił zagadkę. Indianie opisali tak statki
dobiegł Ŝaden głos, z „karabinów" nie padł strzał. Z biegiem lat imita- „La Boussole" i „L'Astrolabe" francuskiego podróŜnika La Perouse'a,
cje powyrzucano albo zastosowano w charakterze ozdób. Co byłoby który przybył tam w 1786 roku [45, 46]. Nawet zwieńczona krzyŜem
jednak, gdyby biali zniknęli na zawsze po krótkiej wizycie? Późniejsi kolumna, którą Kolumb kazał postawić na przylądku Maisi (Kuba),
odkrywcy znaleźliby na pewno kult nader zabawny. Religię cargo przetrwała stulecia jako świadectwo „niebiańskich odwiedzin" [47].
z antenopodobymi przedmiotami kultu, radiopodobnymi stacjami Znana jest teŜ przygoda, jaka przydarzyła się niemieckiemu piloto-
i lotniskopodobnymi świątyniami na świeŜym powietrzu. wi-badaczowi Hansowi Bertramowi podczas przymusowego lądowania
Właśnie tego brak mi u ludów staroŜytności. Gdyby zetknęły się w Australii. Aborygeni nie zabili go tylko dlatego, Ŝe miał lotnicze
z przerastającą ich techniką ziemską, to ich kulty i obrzędy okulary. Postacie w takich okularach tubylcy znali z rytów naskalnych.
.wykazywałyby pewne naśladownictwa nieznanej cywilizacji. Pochodzi- Coś wręcz przeciwnego przeŜył pilot Leal Neto, który w 1954 roku
my od małpy, małpującej to, czego nie rozumie. A ja, chociaŜ cierpliwie odwaŜył się wylądować na terytorium plemion Suya w środkowej
szukam, w przypadku konfrontacji kulturowych znajduję tylko „szok Brazylii. Na jego samolot spadł grad strzał. Późniejsze dochodzenie
po przybyciu bogów", pełne wiary oczekiwanie ich powrotu -- nie wyjaśniło zachowanie tubylców. Indianom wydawało się, Ŝe samo-
widzę jednak nigdzie naśladownictwa techniki chińskiej, babilońskiej, lot jest „potworem o twardej skorupie", o którym dawne przekazy
Ŝydowskiej, egipskiej, perskiej czy innej. Musiałyby istnieć ryty naskal- opowiadały same niedobre rzeczy [48]. GdzieŜ jednak podziały się
ne, drewniane posąŜki albo wizerunki na ceramice, na których przed- legendy oraz imitacje przedmiotów będące skutkiem przybycia znacznie
stawiono by „coś" z owego obcego świata. W końcu właśnie takie wcześniejszych wypraw Chińczyków?
procesy moŜna prześledzić w epoce odkryć geograficznych. Na połu- Nie wiemy, kiedy plemiona o słabo rozwiniętej technice przeŜyły
dniowym wschodzie USA znaleziono ryty naskalne, ukazujące męŜczyz- pierwszy kontakt z inną kulturą. MoŜemy jednak wykazać, Ŝe takie
nę w kapeluszu i pumpach. Są to wizerunki badacza, majora Wesleya, zdarzenia stają się trwałym elementem tradycji tych plemion. Przeko-
który przebywał w minionym stuleciu wśród zamieszkujących tam nującym przykładem takiego zjawiska moŜe być wyprawa Franka
plemion indiańskich [41, 42]. Nad brzegami Rio Usumacinta, na Hurleya na Papuę - Nową Gwineę łodzią latającą w latach dwudzies-
terytorium indiańskiego plemienia Lacandonów w Gwatemali, od- tych. Hurley, fotograf Lang i tłumacz wystartowali z Port Moresby.
naleziono ryty przedstawiające hiszpańską karawelę [43]. Podobne Lecąc wzdłuŜ wybrzeŜa dotarli nad wilgotny las równikowy, w którym
wizerunki odkrył koło Amalivaca (Wenezuela) ojciec Bartolomeo de las ujrzeli prehistoryczne chaty. W końcu odwaŜyli się wylądować koło wsi
Casas. Przedstawiają one typy łodzi z Wysp Kanaryjskich. U plemienia Kaimari:
Manus — jest to rybacki lud zamieszkujący Wyspy Admiralicji
w Archipelagu Bismarcka — etnograf Margaret Mead znalazła modele
samolotów, wykonane z drewna wyrzuconego przez fale. Rybacy wi-
dzieli zapewne prawdziwe samoloty, które przedstawili później w ten
sposób [44]. I, o czym juŜ wspominałem, w berlińskim Museum fur
Vólkerkunde stoi kamienny bóg z Hawajów — w europejskiej kryzie
i w peruce.
Kurioza — od kultur cargo po pludry — świadczą o skłonnościach
„dzikich" do naśladownictwa. Nigdy nie zapominają oni najbardziej
charakterystycznych przedmiotów, jakimi posługiwali się obcy przyby-
sze. Często przedmioty niezrozumiałego przeznaczenia są imitowane
albo stają się elementem ustnych przekazów. Pod koniec minionego
30
31
„[...] Lecieliśmy nad wsiami, których mieszkańcy pierzchali w Frank Hurley nie zdołał się oprzeć pokusie udawania boga. Podczas
gęstwinę, ujrzawszy nadlatującego wielkiego diabła, który pędził spektakularnej ceremonii mającej na celu uleczenie chorego zapalił pół
w niskich chmurach [...]. Lądowanie poszło gładko, ale [...] ku funta magnezji:
naszemu zdumieniu Lang i ja stwierdziliśmy, Ŝe tubylcy patrzą na „[...] wrzuciłem paczuszkę w ogień i wyniosłem się cichaczem. CiŜ-
nas jak na istoty nadnaturalne i Ŝe samolot stał się przedmiotem ba, która nie do końca wierzyła w moje czarodziejskie umiejętności,
czci i trwogi [...]". [49] zebrała się wokół ogniska. Ogień lizał juŜ opakowanie. Po chwili
Tłumacz na próŜno próbował cokolwiek zrozumieć - - w końcu magnezja rozbłysła z głuchym hukiem. Wyglądało to tak, jakby
pojął, iŜ dla odwaŜnych wojowników samolot był „diabłem, między tubylców spadła rakieta międzygwiezdna. Jak rakiety wy-
który zleciał z nieba" albo „łodzią-naleŜeć-dwa-bogi". Tubylcy strzeliły w górę płonące pochodnie; dał się słyszeć krzyk zgrozy.
mieli juŜ złe doświadczenia z jakimś samolotem. Nikt nie wie- Tubylcy rozpierzchli się śmiertelnie przeraŜeni. Bębnienie ucichło
dział, k i e d y to było. Nie wiadomo o Ŝadnej ekspedycji lot- [...]." [49]
niczej, która zjawiła się tu przed Hurleyem. Jacy to więc an- Hurley nie zapomniał o pacjencie, który „otrzymał odpowiednią
tyczni lotnicy stali się praprzyczyną strachu tubylców? Aby udo- dawkę tranu, a nazajutrz poczuł się na tyle dobrze, Ŝe przechadzał się
bruchać dopiero co przybyłego z przestworzy „boga Hurleya", Ŝwawo wśród współplemieńców [...]". Pacjent ten na pewno będzie
„dzicy" co wieczór podpływali łodzią do wodnosamolotu i skła- opowiadał wnukom o straszliwej nocy. „Później usłyszałem — relac-
dali w ofierze świnię, z trudem wciąganą na dziób płatowca. Sprytny jonuje Hurley — Ŝe mój niewinny Ŝart przysporzył mi sławy dim-
Hurley wyrzucał martwe zwierzę w ciemnościach nocy za burtę. dim-puripuri — białego czarownika."
Brak tuszy stanowił dla tubylców dowód, Ŝe „łódź-naleŜeć-dwa-bogi" Bogowie, diabły, powracający przodkowie, absurdalne imitacje wy-
przyjęła ofiarę. tworów techniki, zalew sprzecznych przekazów — i bądź tu mądry,
człowieku! Chwała Bogu są mosty, którymi moŜna się wygodnie
przemieszczać z teraźniejszości w przeszłość, ale nawet dziś zeszłoroczny
śnieg moŜe się łatwo zamienić w gołoledź.
W 1920 roku Erich Scheurmann, podróŜujący po morzach połu-
dniowych, opublikował mowy wodza Tuiavii. Wódz ten w młodości
uczył się w szkole misyjnej na Samoa. Później odwiedził nawet Europę.
Przy tej okazji Tuiavii, zbulwersowany przejawami nieznanej cywi-
lizacji, rejestrował wszystko, co dla niego nowe: pośpiech, dymiące
samochody, radia, wielopiętrowe budynki, wielkie dworce i tłumy na
ulicach. Powróciwszy na wyspę Tuiavii wykorzystał te oszałamiające
wraŜenia, Ŝeby do członków swojego plemienia wygłaszać napominają-
ce, filozofujące mowy.
60 61
ziemia zadrŜała. Gilgamesz i jego przyjaciel Enkidu wybrali się po radę Ale wczorajsze wyjaśnienia tego problemu stają się z dnia na dzień coraz
do bogów: fantastyczniejsze, gdy tymczasem propozycje wyśmiewane przez uczo-
nych mają coraz realniejsze podstawy. Istotę wszelkich badań stanowią
„Z dala ujrzeli juŜ górę świata, kędy mieszkają bogowie". Niepo-
trzy załoŜenia: 1. swoboda myślenia, 2. dar obserwacji, 3. umiejętność
strzeŜenie zbliŜyli się do zagrody, bronionej przez borowego strasznego
Chumbaby. Dobrze strzeŜono tej „zagrody bogów"! kojarzenia faktów. Komputer potrafi wprawdzie odkryć fakty — ale
(jeszcze) nie myśli.
Na piątej tablicy moŜna przeczytać, Ŝe Chumbaba zauwaŜył in-
truzów. Potwór ten miał „łapy jak lew", „ciało łuską miedzianą W wielu moich ksiąŜkach zwracałem uwagę na przekaz Indian
pancerne, u nóg szponiaste pazury sępa, na łbie miał rogi bawołu". Kayapo, zamieszkujących tereny nad Rio Fresco, na południe od Para
Przyjaciele „strzałami miotnęli w potwora, rzucili oszczepem. W tył w Brazylii. Przedstawiałem rytualne stroje — „skafandry kosmiczne"
odskoczyły pociski, on stał nietknięty". Robot ów — pozwolę sobie tak uplecione ze słomy, a imitujące ubrania niebiańskich nauczycieli.
go określić — przetrzymał pierwszą rundę. W Gilgameszu pojawia się Pierwsze fotografie tych strojów zrobił w 1952 roku badacz Indian
teŜ „orzeł", który porwał Enkidu: Joao Americo Peret. W tamtych czasach nikomu nie śniło się ani
„I mówił do mnie orzeł: o Juriju Gagarinie, ani o Johnie Glennie, a Indianie Kayapo nie mie-
'Spójrz w dół na ziemię! JakoŜ wygląda? li zielonego pojęcia, jak wygląda skafander kosmiczny. Mimo zdjęć,
Spójrz w dół na morze — jakoć się ono wydawa?' które stale przedstawiałem, wciąŜ przychodziły do mnie listy od
A ziemia wydała się górą, a morze maluczkim strumykiem. Potem oburzonych czytelników, którzy nie zauwaŜali na zdjęciu związków
znowu przez cztery godziny ze mną leciał i mówił: z mitem. Oto opowieść Indianina Kuben-Kran-Keina noszącego
'Spójrz w dół na ziemię! JakoŜ wygląda? tytuł Gway-Baba (mędrzec). Nagrania dokonał Joao Americo Peret
Spójrz w dół na morze — jakoć się ono wydawa?' we wsi Gorotire. Zamieszczam wersję skróconą, bo całość zajęłaby
A ziemia wydała się ogrodem, a morze ponikiem, który go zrasza. ze dwadzieścia stron:
Potem znowu przez cztery godziny jeszcze wyŜej ze mną leciał i mówił:
'Spójrz w dół na ziemię! JakoŜ wygląda?
Spójrz w dół na morze — jakoć się ono wydawa?' Obcy w dŜungli
A ziemia wydała mi się jak lemieszka [papka z mąki], a morze jak
koryto z wodą". [85, 86] „Lud nasz mieszkał na wielkiej sawannie, z dala od okolic, skąd
Dalszy ciąg pierwszej relacji z lotu kosmicznego moŜna przeczytać widać łańcuch górski Pukato-Ti, którego szczyty otaczała mgła
w babilońskim eposie Etana, który liczy sobie najmniej cztery tysiące lat: niepewności, a niepewność ta nie została rozwiana do dziś. Słońce,
„Przyjacielu. Spójrz, co stało się z ziemią. 'Ziemia zamieniła się zmęczone długim, codziennym marszem, kładło się na zielonym
w ciastko, morze jest niczem kosz chlebowy.' I uniósł go jeszcze wyŜej trawniku za zaroślami, a Mem-Baba, wynalazca wszystkiego, za-
i rzekł: Przyjacielu, spójrz, ziemia zniknęła. 'Ujrzałem, Ŝe ziemia słaniał niebo swoim płaszczem pełnym wiszących gwiazd. Kiedy
zniknęła, a moje oczy nie oparły się juŜ na szerokim morzu! gwiazda spada, Memi Keneti wchodzi na niebo i umieszcza ją
Przyjacielu, nie chcę się wznosić do nieba. Wstrzymaj się, chcę wró- z powrotem na miejscu. Troszczy się o to Memi Keneti, wieczny
cić na ziemię!'" [87] straŜnik.
Pewnego dnia Bep-Kororoti, idąc z gór Pukato-Ti, po raz pier-
„Eagle has landed" — zabrzmiały w centrum kosmicznym w Houston
wszy zaszedł do wsi. Był ubrany w bo [szatę rytualną], okrywa-
słowa lunonautów, gdy ładownik osiadł na KsięŜycu. „Orzeł wylądo- jącą go od stóp do głów. W ręku niósł kop, broń grzmotu. Miesz-
wał!" kańcy wsi uciekli w busz, męŜczyźni starali się ochraniać kobiety
„Orzeł" lądował juŜ w epoce kamiennej! Nazywał się wtedy „Anzu" i dzieci, niektórzy próbowali walczyć z intruzem, lecz ich broń
i był orłem w równie niewielkim stopniu jak amerykański ładownik była za słaba. Za kaŜdym razem, gdy dotykali swoją bronią ubrania
księŜycowy! Bep-Kororotiego, padali w piach. Wojownik przybyły z Kosmosu
Nauka — wciąŜ się mnie poucza — nie moŜe zaakceptować takich śmiał się zapewne z bezradności swoich przeciwników. Aby do-
propozycji, bo nie mają podstaw empirycznych, udokumentowanych.
63
62
wieść im swojej siły, podniósł kop i wskazując na drzewo czy kamień okolica zadrŜała, a Bep-Kororoti zniknął w powietrzu, otoczony
unicestwiał jedno i drugie. Ludzie myśleli, Ŝe Bep-Kororoti chce im płomiennymi chmurami, dymem i w huku grzmotów. Zdarzenie to,
od którego zadrŜała ziemia, sprawiło, Ŝe krzaki zostały wyrwane
pokazać, Ŝe nie przybył prowadzić z nimi wojny. Tak było przez długi z korzeniami a dzikie owoce zniszczone. Zwierzęta znikneły, a ple-
czas. mię zaczął dręczyć głód."
Zapanował zamęt. NajmęŜniejsi wojownicy plemienia próbowali Co za specjalista prowadził tu działalność, pomagając w rozwoju
stawiać opór, ale w końcu pogodzili się z obecnością Bep-Kororotie- plemienia? „Boscy grabieŜcy ziemi" poruszający się latającymi maszy-
go, bo nie naprzykrzał się ani im, ani nikomu innemu. Jego piękno, nami nie wykazywali takich uczuć społecznych. Jeden zarzut mogę
delikatność i wszechogarniająca miłość zafascynowały i przekona- odeprzeć a priori: Nie było to na pewno zjawisko naturalne! Klęski
ły wszystkich. Wszyscy poczuli się bezpiecznie i w końcu stali się Ŝywiołowe nie przekazują instrukcji, jak ulepszać broń, nie zakładają teŜ
przyjaciółmi. domów męŜczyzn. W analizie tej relacji zwróciłem równieŜ uwagę na
Bep-Kororoti był najmądrzejszy i dlatego zaczął innych uczyć inne nielogiczności:
nieznanych rzeczy. Skłonił męŜczyzn do budowy ng-obi, domu Przybysza określa się mianem „wojownika z Kosmosu". W ję-
męŜczyzn, jaki stoi dziś we wszystkich naszych wsiach. Tam męŜczy- zyku plemienia Kayapo Bep-Kororoti znaczy „przybywający z Kos-
źni opowiadali młodzieńcom o swoich przygodach, ucząc ich w ten mosu".
sposób zachowania w obliczu niebezpieczeństwa i myślenia. Dom Bep-Kororoti miał na sobie szczelne ubranie. Skafandry pilotów
ten był w istocie szkołą, a Bep-Kororoti nauczycielem. znanych ze staroindyjskich przekazów pozostawiały głowę i ręce
W ng-obi doskonalono rękodzieło, ulepszano broń, i nie było nic, odkryte.
czego nie zawdzięczalibyśmy naszemu potęŜnemu wojownikowi Nie jada Ŝywności plemienia, czym więc się Ŝywi podczas wizyty?
z Kosmosu. To on stworzył „wielką izbę", w której omawialiśmy Jego broń nie „wydaje huku", nie „strzela" - ona „niszczy",
troski i potrzeby plemienia. Tak powstała lepsza organizacja, ułat- „likwiduje". Kto dotknie jego ubrania, pada, jakby pod wpływem
wiająca wszystkim Ŝycie i pracę. uderzenia prądem. W końcu przybysz znika „w powietrzu, otoczony
Często młodzieńcy byli oporni i nie przybywali do ng-obi. Wtedy płomiennymi chmurami, dymem i w huku grzmotów". A „ziemia tak
Bep-Kororoti brał kop i szedł po nich. Młodzieńcy nie stawiali zadrŜała", Ŝe „krzaki zostały wyrwane z korzeniami", a dzikie zwierzęta
później oporu i szybko wracali do ng-obi, bo tylko tam mieli pewną uciekły w popłochu.
ochronę. W sumie jest to historia bardzo treściwa, a poza tym potwierdzona
Kiedy polowanie było utrudnione, Bep-Kororoti wyciągał kop praktykowanymi do dziś tańcami obrzędowymi Indian Kayapo i ich
i zabijał zwierzęta nie raniąc ich. Myśliwy mógł sobie wybrać strojami naśladującymi ubiór „niebiańskiego nauczyciela". Prymitywne
najlepszy kawałek, bo Bep-Kororoti nie chciał ze wsi Ŝywności. indiańskie plemię nie wpadnie przecieŜ bez powodu na pomysł powią-
Pewnego dnia spełnił wolę swojego ducha, którego nie potrafił juŜ zania „niebiańskich nauczycieli" z „płomiennymi chmurami, dymem
przemóc, i opuścił wieś. Dni mijały a Bep-Kororotiego nigdzie nie i grzmotami", a ich wniebowstąpienia z wyrywaniem krzaków z korze-
było. Nagle pojawił się na wiejskim placu i wydał z siebie przeraŜający niami. Nie muszę chyba przypominać, Ŝe Pan Starego Testamentu
okrzyk wojenny. Ludzie pomyśleli, Ŝe oszalał, i chcieli go uspokoić. okazywał swoją potęgę w podobny sposób.
Ale kiedy męŜczyźni zbliŜyli się do niego, doszło do strasznej walki.
Bep-Kororoti nie uŜył swojej broni, ale jego ciało drŜało, a kto go
dotknął, padał jak martwy na ziemię. Grzmoty i huk
Walka trwała wiele dni, bo powaleni wojownicy podnosili się
i wciąŜ próbowali pokonać Bep-Kororotiego. Ścigali go aŜ do grani A przecieŜ — jakŜe inaczej? — równieŜ indyjskie statki powietrzne
góry. Wówczas zdarzyło się coś tak strasznego, Ŝe wszyscy oniemieli. i latający pojazd Salomona wywierały na obserwatorach podobne
Bep-Kororoti szedł tyłem aŜ do krańca Pukato-Ti. Swoją bronią wraŜenie. W indyjskim eposie Ramajana łajdak Rawana uprowadza
niszczył wszystko w pobliŜu. Gdy znalazł się na szczycie, drzewa boską Sitę „w wozie przestworzy, co równy jest słońcu". Sita zostaje
i krzewy zamieniły się w pył. Potem rozległ się potęŜny huk, cała
65
64
jednak uratowana, przesiada się wkrótce do pojazdu niebiańskiego, Gość z Wszechświata
który „na rozkaz Ramy z potęŜnym hukiem wznosi się na górę chmur". JeŜeli zawierzymy chińskim mitom — cóŜ to są „mity"? — to okaŜe
Monstrualny ów pojazd powietrzny musiał niewątpliwie lecieć szybko się, Ŝe ziemską kulturę załoŜyło „pięciu pra-cesarzy" i „trzech dostoj-
i nisko, bo: nych". Zdarzyło się to w pradawnych czasach, kiedy to posłańcy nie-
„Rozpoczął lot wzwyŜ, łamią się szczyty skał, chwieją się gór biescy rozmawiali z istotami ziemskimi albo wyróŜniali ludzi, czyniąc
podstawy, potęŜne drzewa łamią się i gubią gałęzie, deszcz kawałków z nich mędrców. Jedna z tych istot, Fu-hsi, zajmowała się na Ziemi
drewna i liści pada na ziemię. Górskie ptaki i zwierzęta uciekają do produkcją jedwabiu, inna, Shen-nung, uprawą roli [89]. Bóg o imieniu
kryjówek". [88] Czang-i wylądował, przybywając z Kosmosu „jajem", tuŜ obok domu
Niekiedy start odbywa się w centrum miasta. Wtedy „w Lance [dziś rodziny Thai. Czang-i był opisywany jako istota „pozbawiona kości"
Sri Lanka, czyli Cejlon] występowały z brzegów piękne sadzawki pełne i „ojciec obliczeń dotyczących KsięŜyca" [90]. Nauczał ludzi. KoleŜanką
lotosów. Z płomienistym ogonem wznosił się nad dachy, wzniecając Czang-i była bogini Hsi-wang-mu, która opuszczała się na ziemię na
przeraŜające poŜary, tak Ŝe waliły się wysokie budowle i wieŜe oraz „zielonych ptakach" w górach Kun-lun. Oczywiście nie sama! Górę
pustoszały piękne ogrody". bogów zamieszkiwało bowiem wielu jej kolegów, a kaŜdy z nich nosił
Kolejnego przykładu dostarcza król Salomon. Kiedy jego syn uŜy- „Ŝółtoniebieski hełm".
wał powietrznego pojazdu, lecąc nad Egiptem ku (dzisiejszej) Etiopii, Wszyscy późniejsi cesarze Chin pielgrzymowali do gór Kun-lun oraz
„łamały się posągi bogów i padały obeliski" [60]. RównieŜ drzewa Chang-Tang i San-Wai, leŜących w łańcuchu Himalajów, aby otrzymać
przewracały się, wyrwane z korzeniami. „boskie rady". W tamtej epoce, jak twierdzi legenda, w prowincjach
Tak samo jest w Gilgameszu: Yen-ling-hsien i Hsou-an-chou (dziś Wu-hu) spadały z nieba „czarne
„Z boskiej góry śle byka, strasznego byka wysyła. Na Uruk miasto go grzmiące pojazdy". Ludzie porównywali techniczne szczątki do „skrzy-
pędzi. JuŜ byk szaleje, tratując zasiewy i pola. Pustoszy niwy, ugory deł nietoperza" i „zwierzęcych szponów".
przed grodowymi murami. Sto męŜów zmiata swym tchem, co Cesarz Chih Chiang Tzu-Yu (znany teŜ jako Yi lub Hou-Yih) odbył
ogniem zieje". [86] nawet lot na KsięŜyc. „Magicznym woreczkiem" walczył przeciw
A więc obserwacje takie czyniono na całym świecie! Gdybym musiał „dziesięciu słońcom", które pojawiły się nagle w Kosmosie. W podróŜy
napisać pracę doktorską na ten temat, znalazłbym bez trudu z pięć- Ŝywił się dziwnym gatunkiem „kwiatów", które rosły w jego „jaju".
dziesiąt podobnych przykładów. Nie na czasie jest tylko to, co robią KsięŜyc jest „kulą ogromnej wielkości", napisano teŜ — proszę bardzo!
uczeni. „Niebiański byk" przeobraŜa się w burzę piaskową, „loty" — Ŝe „światło KsięŜyca rodzi się na Słońcu".
Etany i Enkidu w marzenia, a ochronny skafander Bep-Kororotiego W legendach o Chih Chiang Tzu-Yu pojawiają się nawet prawdziwe
w „upersonifikowaną siłę przyrody". Brakuje tylko, Ŝeby z Ericha von statki międzygwiezdne. Te pojazdy kosmiczne mają „rozświetlone
Danikena zrobiono nie istniejący fantom! okna". Z ich pokładów startuje „ptak Hun-tun", zadziwiający stwór
Trudno zaklasyfikować Bep-Kororotiego jako z i e m s k i e g o mający sześć nóg i czworo skrzydeł, podobny do „Ŝółtego worka".
lotnika. Po pierwsze sam twierdził, Ŝe przybył z Kosmosu, po drugie jego Warto teŜ powiedzieć, Ŝe „ptak Hun-tun" nie ma twarzy.
broń, która „unicestwia" i „likwiduje", sprawia nieziemskie wraŜenie. Wszystko to wygląda na myślowy bałagan, choć wcale takie nie jest.
TakŜe szczelny kombinezon i odmowa przyjmowania ziemskiego Musimy się tylko nauczyć rozróŜniać aparaty latające, poruszające się
pokarmu świadczą, Ŝe była to istota pozaziemska. W tym i w innych w przestrzeni powietrznej, od operujących poza Ziemią. Jeśli o Ŝółtym
przekazach istnieją jednak pewne sprzeczności. Dlaczego Bep-Kororoti cesarzu Huang-ti czytamy, Ŝe wraz z 70 osobami został uprowadzony do
wydaje nagle „przeraŜający okrzyk wojenny"? Czy skradziono mu coś nieba przez „brodatego smoka", to nie bardzo wiadomo, o co chodzi.
waŜnego? A od kiedy to istota pozaziemska moŜe zdejmować skafan- Jeśli natomiast pewnych ludzi określa się mianem „królów-smoków",
der? Poza tym w dalszej części legendy Bep-Kororoti bierze sobie a posługują się oni „przeraŜająco grzmiącymi potworami", to stawiam
kobietę i ma z nią dziecko. Bóg jeden wie, czy stosunki płciowe istot na pojazdy powietrzne pochodzące z ziemskich hal fabrycznych,
pozaziemskich z ludźmi były moŜliwe! Ale na Błękitnej Planecie pełno a w przypadku „królów-smoków" na pilotów [42].
potomków „boskich synów". 67
66
Ostatnio prof. dr KandŜilal z Sanskrit College w Kalkucie zgromadził hałas, a poruszał się z tak wielką prędkością, Ŝe w jednej chwili
i opublikował w ksiąŜce Wimana w staroŜytnych Indiach [91] wszystkie przelatywał trzy światy.
dostępne fragmenty staroindyjskich tekstów na ten temat. Przetłuma- Praca prof. dr. KandŜilala zawiera wielką ilość materiału porównaw-
czyła je na niemiecki niezwykle pracowita adeptka sanskrytu, pani Julia czego — dostępnego dla kaŜdego indologa Zachodu, który nie
Zimmermann z Bonn [92]. upiera się przy przedwczorajszych wyjaśnieniach. Niestety — a mówię
Z analizy profesora KandŜilala moŜna się dowiedzieć, Ŝe staroindyjs- to moim stałym czytelnikom — nie na wiele się zdaje czytanie
kie słowo ratha znaczyło pierwotnie „goniec" — przez pojęcie to staroindyjskich tekstów w jakichkolwiek przekładach, i tak bardzo
rozumiano wszystko, co miało jakikolwiek związek z „szybkością". nielicznych. Tłumaczenie pani Julii Zimmermann jest wyjątkiem. Wcze-
Dopiero później ratha stała się „szybko latającym obiektem", a jeszcze śniejsze przekłady oferują niestrawną papkę nie zrozumianych religii,
później została zastąpiona przez słowo wimana. Najstarsze świadectwo zachodniej fantazji i wiary w psychologiczne cuda.
mówiące o takich latających pojazdach „moŜna znaleźć w Rigwedzie, ChociaŜ indyjscy uczeni znają sanskryt lepiej od naukowców reszty
w hymnach do [boskich] bliźniąt Aświnów, do Rbhusa i innych bóstw" świata, są z natury znacznie skromniejsi od nas, ludzi Zachodu. Wiedzą
[92]. wprawdzie dokładnie, Ŝe staroindyjskie teksty opowiadają bez wąt-
Trzeba sobie uświadomić, Ŝe Rigweda, czyli „wiedza hymnów", pienia o róŜnych konstrukcjach latających — nie zamierzają jednak
jest zbiorem 1028 pieśni poetyckich. Zbiór ten był pierwotnie indoktrynować swoją wiedzą naukowców Zachodu. Kiedy w którejś
dostępny wyłącznie kapłanom. Wedy te są najstarszym źródłem z indyjskich szkół wyŜszych rozmawiam z fachowcami, ci potwierdzają
wiedzy o języku, folklorze i religii. Pierwotne znaczenie słowa mi zdecydowanie nowoczesność opisów zawartych w starych przeka-
weda brzmi „święta wiedza", a juŜ pierwszy hymn Rigwedy za- zach.
czyna się od inwokacji do boskiego arcykapłana Agni. Agni jest teŜ U nas jest inaczej. Nasi indolodzy nie chcą w ogóle słyszeć o maszy-
znany jako Deva, słowo deva zaś wywodzi się z sanskryckiego rdzenia nach latających. Ich uczniowie, zaraŜeni zachodnim wirusem besserwis-
div. Div z kolei — i nie zaprzeczy temu Ŝaden sanskrytolog — znaczy serstwa, idą w ślady swoich „skromnych" nauczycieli. Jest to inny
„świecenie, blask, lśnienie, niebo". Deva to „lśniąca istota niebieska", rodzaj psychologicznego szoku spowodowanego przybyciem bogów,
poruszająca się w „powietrznym kręgu". W Rigwedzie moŜna prze- który nam nie pozwoli na uporanie się ze starymi prawdami.
czytać, jak zbudowano niezwykle komfortowy statek niebieski, który W V w. po Chr. na dworze króla Guptów Ŝył największy poeta
mógł dotrzeć wszędzie, nawet „na firmament oraz na sklepienie i dramaturg Indii — Kalidasa. Inspirację czerpał z literatury staroindyj-
niebieskie". skiej, której dzieła miał pod ręką na królewskim dworze. I tak na
Ten statek niebieski był trójkątny, wielki, miał trzy piętra a prowadzi- przykład w epopei Raghuwansia opowiada o historii dawnych władców
ło go co najmniej trzech pilotów. Ogromny ów pojazd powietrzny miał z rodu Raghów. W pieśni 13.1-79 przedstawia ze wszystkimi szczegóła-
trzy koła, które moŜna było chować. Napisano teŜ, Ŝe statek niebieski mi i z pedanterią lot z Lanki do Ajodhaja.
miał ponad trzy kolumny. To latające monstrum było skonstruowane Opisuje panoramę oceanu, a opis ów uwzględnia róŜnice głębokości,
nie tylko do lotów w atmosferze ziemskiej. Poruszało się w Kosmosie barwę wody i podmorskie wzniesienia. WybrzeŜa są porównywane do
i odbywało podróŜe na KsięŜyc. „ostrza cienkiego Ŝelaznego koła, a ląd i lasy wydają się wychodzić
PasaŜerom było tam znacznie wygodniej niŜ astronautom w ciasnych z morza" [92]. Latający pojazd Ramy poruszał się często wśród
puszkach dzisiejszych statków kosmicznych. Dysponowali róŜnymi przeraŜonych ptaków, później w chmurach a w końcu nawet drogami,
moŜliwościami Ŝywienia, a pomieszczenia wewnętrzne były przyo- „którymi jeździli bogowie".
zdobione. W Rigwedzie podkreślono wyraźnie, Ŝe pojazd niebieski Właśnie w tym stwierdzeniu zawiera się najistotniejsza róŜnica. Choć
poruszał się bez „rumaka bojowego", a gdy pojazd wracał z podróŜy, na wybrane grupy ludzi konstruowały dla swoich władców wimana słuŜące
Ziemi zbierały się tłumy, aby podziwiać to widowisko. Tak samo jak róŜnym celom, to istniały teŜ pojazdy budowane przez bogów — bar-
dziś! dziej wyrafinowane niŜ ich ziemskie naśladownictwa. Tajemniczy lud
We fragmentach Rigwedy opisano pojazd mogący zarówno latać jak Chi-Kung, wytwarzający „latające wozy" dla załoŜycieli dynastii Szang,
pogrąŜać się w wodzie. Przy zniŜaniu lotu aparat wydawał przeraźliwy działał na Ziemi. TakŜe indyjski król Rumanawat, który z hałasem
68 69
wzniósł się w powietrze wraz z haremem i dostojnikami, posługiwał się
być PodróŜ ArdŜuny do nieba. ArdŜuna jest boskim bohaterem tej
aparatem latającym zbudowanym przez ludzi. Tak samo król Salomon historii, a w Kosmos lata z pilotem Matali. Jeszcze przed startem
i bóg mórz południowych Rongamai. Sądzę, Ŝe środkowoamerykański ArdŜuna widzi niesprawne pojazdy leŜące na ziemi i sprawne — uno-
Quetzalcoatl poruszał się ziemskim aparatem latającym. Myślę teŜ, Ŝe szące się nad polem startowym:
i „ptak Anzu" z eposu o Lugalbandzie wyszedł z ziemskich warsztatów. „ArdŜuna pragnął, aby przypadł mu niebiański wóz Indry. Wraz
Ludzie nie mogli się poruszać własnoręcznie zbudowanymi pojazdami z Matalim dotarł nagle, w lśnieniu wozu, płosząc mroki powietrza
tylko w Kosmosie. Wszechświat był zastrzeŜony dla bogów. Kiedy i rozświetlając chmury, wypełniając strony świata hukiem, równym
ludzie chcieli się do nich zbliŜyć, ci zniszczyli wieŜę Babel! ZbliŜyć się grzmotom [...]. Wzlatywał radośnie czarodziejskim tworem, wozem
do „bogów"? Do j a k i c h bogów? słońcu podobnym. Gdy zbliŜył się do okolic niewidzialnych dla
W księdze „Wanaparwa", części staroindyjskiej Mahabharaty śmiertelników, dla chodzących po ziemi, ujrzał tysiące cudownych
(168-173 r.), jako siedziby bogów wymienia się kosmiczne miasta, wozów niebieskich. Tam nie świeci słońce, tam nie płonie ogień, lecz
krąŜące po orbicie wokółziemskiej. Tak samo jest w wierszach 6-10 we własnym blasku lśni to, co na dole, na ziemi widać w gwiezdnej
rozdziału 3. „Sabhaparwy". Te ogromne twory nazywały się: waihajasu, postaci. Czy to niczem lampy w wielkim oddaleniu, czy to wielkie
gaganacara i khecara. Były tak wielkie, Ŝe statki transportowe wlatywały twory [...]" [94]
do ich wnętrza przez potęŜne luki. Fragment ten moŜna by zakończyć pytaniem: czego chcieć więcej? To
Takie same twory kosmiczne opisano teŜ (w. 62 nn.) w Drona Parwa i tak aŜ nadto! W wierszach l .-4. rozdziału 11. „Sabhaparwy" moŜemy
[93]. Istnieje doskonałe angielskie tłumaczenie tego utworu — jest przeczytać, Ŝe w owych odległych czasach na Ziemię przybyli z odległego
w kaŜdej dobrej bibliotece. (Znalazłem je w Bibliotece Uniwersyteckiej miejsca bogowie, aby studiować ludzi! Bogowie poruszali się
w Bazylei.) Dalszy ciąg Drona Parwa opisuje walkę niebieskich miast, swobodnie nad Ziemią. Informacja ta jest uzupełniona w wielu roz-
które spadają na Ziemię „niczym tysiąc gwiazd". działach Wanaparwy, gdzie mówi się bez wątpienia o latających salach
Na podstawie pewnej publikacji [94] zwróciłem uwagę na fakt, Ŝe zebrań, które — podobnie jak stacje kosmiczne — okrąŜają Ziemię.
wszyscy, którzy nie opanowali jeszcze szoku po przybyciu bogów, Te stacje orbitalne określa się mianem sabha — a mają one na
spróbują przeflancować te kosmiczne miasta w złowróŜbne „niebo" pokładzie nie tylko Ŝywność i napoje wszelkiego rodzaju, lecz równieŜ
religii — jest to podobno miejsce „szczęśliwości", a jeśli jakichś straszliwą broń i amunicję.
„bogów" sprowadza się z „nieba" na ziemię, oznacza to zniweczenie Twierdzenie to moŜna poprzeć fragmentem Rigwedy (5.6.1-4) mó-
religijnego szczęścia. To zgniłe jajo nie trafi do celu. Kiedy najsłynniej- wiącym, Ŝe obiekty te przybyły do nas z dali Kosmosu, a bogowie
szy w minionym stuleciu badacz sanskrytu, profesor Protap Czandra obdarzyli ludzi wiedzą. Technika gości z Kosmosu musiała zatem stać
Roy, tłumaczył Mahabharatę na angielski, nie miał zielonego pojęcia na poziomie, o jakim my moŜemy tylko marzyć — wymieńmy choćby
o kosmicznych miastach. Kosmos był wówczas nieosiągalny. Mimo to miasta niebieskie, które „stawały się niewidzialne".
jednak zwrócił uwagę na niewielką, lecz istotną róŜnicę między niebem Niekiedy zadaję sobie pytanie, dlaczego Galileusz narobił tyle hałasu
religii a firmamentem nad Ziemią. MoŜliwe było tylko jedno w 1610 roku swoim Posłannictwem planet i dlaczego angielski fizyk
tłumaczenie wiersza 50.: „The three cities came together in the fir- Izaak Newton w XVII w. musiał odkryć prawo powszechnego ciąŜenia.
mament" — t r z y miasta z e s z ł y s i ę na firmamencie. Bogowie przekazali ludziom tę wiedzę na długo przedtem! Kiranawali
Wszelkie spekulacje polegające na przerzucaniu problemu niewygod- z Udajana, tekst pochodzący z X w. po Chr., roztrząsa problem, czy
nych kosmicznych miast do religijnego nieba nie sprawdzą się i z inne- „powietrze ma cięŜar" [92] i twierdzi, Ŝe balon napełniony dymem lub
go powodu. Bo jak w „niebie szczęśliwości" mogą się toczyć walki parą będzie się wznosił, gdy tymczasem wypełniony powietrzem opadał.
z uŜyciem broni powszechnej zagłady? Nie chciałbym mieszkać w takim JuŜ w Mahabharacie moŜna przeczytać, Ŝe para składa się z maleńkich
„niebie". Bardzo dziękuję! cząsteczek wody, unoszących się w formie mgły w atmosferze. Drobinka
RóŜnice między „bogami z Kosmosu" a ziemskimi królami, między Ŝwiru czy grudka ziemi, wzniesiona w powietrze siłą wiatru, wraca na
pojazdami powietrznymi zbudowanymi przez ludzi a „tworami niebies- ziemię na skutek jej przyciągania. Bhaskaracaryja w swoim dziele
kimi" są w dawnych tekstach wyraźne. Typowym przykładem moŜe tu Siddantasiromani (ok. VI w. po Chr.) pisze o obrotach Ziemi wokół
70 71
Słońca. W Prasastapada Bhasya z III w. spadanie liścia poruszanego Nie zwraca się przy tym uwagi na fakt, Ŝe nawet Mahabharata opiera
wiatrem jest wyjaśniane jako ruch podwójny: „jako ruch oscylacyjny się na fizycznej obecności bogów, Ŝe owi bogowie „nie pocą się",
i ruch opadania" [92]. JuŜ rzymski historyk Pliniusz Starszy (61-113) wyglądają młodo, są szczupli i wysocy. Fantasmagoryczne duchy nie
zna przyczyny zaćmień Słońca i KsięŜyca, wie oczywiście o tym, Ŝe robią hałasu odrywając się od ziemi, poza tym nie jadają i nie udzielają
Ziemia ma kształt kuli: informacji. Sytuacja zakrawa na schizofrenię: gdy słyszymy, Ŝe w staro-
„[...] Zachodzi tu wielka sprzeczka między uczonymi a pospólstwem: Ŝytnych Indiach jakiś człowiek wzlatywał w „niebo" wozem ognistym
czy ziemię wszędzie ludzie zamieszkują, czy stoją nogami naprzeciw — co przydarzyło się teŜ Lugalbandzie, Enkidu, Entanie i innym —
siebie i czy wszyscy to samo niebo nad wierzchołkami głów mają [...] marszczymy nos i wkładamy wszystko między bajki. Ale upieramy się
zapytuje pospólstwo: dla czego przeciwnoŜnicy nie spadną? jakoby przy prawdziwości takiej relacji:
przyczyny na pogotowiu nie było i oni dziwić się nie mogli, dla czego „A gdy oni szli dalej wciąŜ rozmawiając, oto rydwan ognisty i konie
my nie spadniemy [...]. Dziwna atoli rzecz, Ŝe mimo tak wielkiej ogniste oddzieliły ich od siebie i Eliasz wśród burzy wstąpił do nieba.
płaszczyzny mórz i pól, kulę przecieŜ tworzy. [...] Ztąd teŜ dzień i noc Elizeusz widząc to zawołał:-Ojcze mój, ojcze mój [...]! I juŜ go nie
na całej ziemi nie wszędzie są razem; bo gdy ziemia naprzeciw słońca zobaczył".*
stanie, jest noc, a na drugiej stronie dzień". [95] Dotąd analizowaliśmy teksty staroindyjskie — teraz mamy do czy-
400 lat wcześniej grecki filozof Epikur (341-270 prz. Chr.) pisał w XII nienia z biblijną relacją proroka Eliasza z wniebowstąpienia, zawartą
Księdze fizyki o kulistym kształcie światów i rozpręŜaniu się Wszech- w Drugiej Księdze Królewskiej, rozdział 2., wersety 11-12.
świata. Twierdził on mianowicie, Ŝe Słońce, KsięŜyc i inne gwiazdy nie Faktem jest, Ŝe prawie identyczne „wniebowstąpienie" „proroka" czy
powstały osobno, lecz zostały stworzone razem z całością i rozwijają się „wielkiego nauczyciela" przekazuje tybetański buddyzm. Tyle Ŝe chrze-
razem. [96] ścijanie, Ŝydzi i mahometanie nie wierzą w ani jedno słowo tej relacji.
Jak moŜna było zagubić tę starą wiedzą o gościach z Kosmosu, W Tybecie „wielki nauczyciel" Padmasambhawa (albo U-Rgyan
szczegółowe instrukcje budowy aparatów latających, opisy tras lotu, Pad-Ma) naucza ukochanych uczniów. Podczas poŜegnania pojawia się
stref klimatycznych czy praw astronomii i fizyki? Dlaczego ludzie na niebie „koń ze złota i srebra". Wszyscy widzą, jak leci. „Wielki
muszą to wszystko odnajdywać na nowo, na nowo odkrywać wiedzę nauczyciel" odwraca się jeszcze raz i mówi do obecnych: „Nie będzie
przyrodniczą? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w świętych księgach końca szukaniu mnie". Potem odlatuje:
Indii: „UŜycie danej techniki ograniczało się do elity i nie rozpowszech- „Spojrzeli i ujrzeli, Ŝe Padmasambhawa jest wielkości kruka; spojrzeli
niano jej wśród ogółu" [92]. Prehistoryczne techniki były ściśle tajne. powtórnie i ujrzeli, Ŝe jest wielkości drozda, a zaraz był jak mucha,
A na pytanie, k i e d y to wszystko się działo, nie potrafią od- a chwilę potem prawie nie było go widać, był znikający jak gnida.
powiedzieć nawet indyjscy specjaliści. RóŜne szkoły mówią o róŜnych A gdy spojrzeli jeszcze raz, nic nie ujrzeli". [98]
datach. Bitwę z Kuruksetra opisywaną w Mahabharacie indyjscy Etana? Bep-Kororoti? Eliasz? ArdŜuna? Padmasambhava? Henoch?
astronomowie datują na 3102 r. prz. Chr. Ortodoksyjni sanskrytolodzy Do wyboru, do koloru. „Nie ma rzeczy bardziej niewiarygodnej od
umiejscawiają najstarsze Wedy około 6000 r. prz. Chr., Sitę zaś rzeczywistości!" Fiodor Dostojewski (1821-1881).
— według innej szkoły — porwano drogą powietrzną dokładnie 23
grudnia 4396 r. prz. Chr.
WciąŜ trafiam na uczonych, argumentujących, Ŝe opisy zawarte Fantastyczna rzeczywistość
w staroindyjskich tekstach — i gdzie indziej! — mówiące o bogach,
pojazdach niebiańskich, walkach istot dobrych ze złymi, to tylko A rzeczywistość ta musiała być przed tysiącami lat bardziej fantas-
fantazja literacka, Ŝe zdarzyło się to tylko w wyobraźni pisarzy. tyczna, „niŜ moŜe sobie nasza szkolna mądrość zamarzyć" (Szekspir).
Dobrych bogów trzeba rozumieć jako „dobre duchy", a ich przeciw- W XI w. po Chr. Maharszi BharadwadŜa, „jasnowidz", jak by go dziś
ników jako „złe demony". Dokładnie w ten sposób wykłada się
i tłumaczy wszystko z uporem maniaka w wielu ośrodkach naukowych. * Wszystkie cytaty biblijne według: Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego
Akademicka wyobraźnia zamienia dawną rzeczywistość w mit. Testamentu, Warszawa 1975 (przyp. red.).
72 73
określono, zebrał wiele zapisów, traktujących o lataniu bogów i ludzi. metalami i hałaśliwym silnikiem. I hokus-pokus, parę wieków później
Określił nawet trzy odległe światy, skąd przybywali bogowie i dokąd NASA buduje coś takiego.
odlatywali. Są to planety Mahaloka, Brahmaloka i Swetadwipa [99]. KaŜdy wierzący i kaŜdy egzegeta biblijny zawoła: Bzdury! Do
Maharszi BharadwadŜa wylicza cechy aparatów latających — cechy te Wniebowstąpienia nie była potrzebna Jezusowi rakieta! To bluźnier-
przyprawiają o gęsią skórkę nawet nas, arcymądrych ludzi XX wieku. stwo! A gdyby mimo to istniały teksty średniowiecznych mnichów
Proszę bardzo: opisujące pojazd niebieski podobny do rakiety Saturn V? Co z tym
•- Tajemnica budowy aparatów latających, które się nie rozpadają, nie fantem zrobić? Czy zaklasyfikować takich mnichów jako „mędrców
palą się i są niezniszczalne. przepowiadających przyszłość"? NiemoŜliwe, przewidzieli oni przecieŜ
- Tajemnica unieruchamiania aparatów latających. c o ś o dw ro tne go — J e zu s b ow iem w stą pił d o nieb a n i e
- Tajemnica czynienia aparatów latających niewidzialnymi. w rakiecie Saturn V.
- Tajemnica podsłuchiwania rozmów oraz innych odgłosów w nie- Jeśli zaś idzie o bogów dawnych Indii, to na dwoje babka wróŜyła.
przyjacielskich aparatach latających. W końcu my, chrześcijanie, stoimy na stanowisku, Ŝe bogowie ci byli
- Tajemnica odbierania obrazów z wnętrza nieprzyjacielskich apara- zwykłymi śmiertelnikami. Nie moŜna ich w Ŝaden sposób porównywać
tów latających. z Jezusem, który uosabiał jednocześnie człowieka i Boga — materię
- Tajemnica uniemoŜliwiania zbliŜania się nieprzyjacielskich aparatów i ducha. W przypadku staroindyjskich bogów nie moŜe być więc mowy
latających do własnych. o „wniebowstąpieniu duchowym". Dobrze, ale jeśli nie wniebowstąpie-
- Tajemnica czynienia bezsilnymi osób w nieprzyjacielskich aparatach nie „duchowe", to „materialne". W Ŝadnym razie! Bo takich pojazdów
latających. nigdy nie było. Tym samym widzimy, jak pseudologika poŜera
- Tajemnica niszczenia nieprzyjacielskich aparatów latających. własny ogon. „Kogo draŜni krytyka, przyznaje, Ŝe na nią zasłuŜył"
Fachowcy twierdzą, Ŝe to właśnie z powodu antycypacji techniki (Tacyt, historyk rzymski, 55-120 r.).
wojskowej przyszłości przekaz staje się niewiarygodny. Łatwiej spodzie-
wać się po „jasnowidzu" Maharszi BharadwadŜy fenomentalnej pra-
-science fłction niŜ zająć się tymi tekstami powaŜnie, ze współczesnego Gry słowami
nam punktu widzenia. Ofiarą pada tak wychwalana logika. Albo
bogowie byli duchami, a wówczas nie była im potrzebna technika, albo Bogowie byli materialni — i nie zmieni tego Ŝadna modlitwa.
były to istoty z krwi i kości, a wówczas mogli dysponować techniką. Ich przybycie zaszokowało ludzi. Później, po próbach zrozumie-
Metafizyka sprawia — jak mówi się w epoce komputerów — Ŝe nia, zaczęto się bogów obawiać, zaczęto ich podziwiać — byli bo-
hardware, czyli sprzęt komputerowy, staje się zbędny. Ale owego wiem owiani mgłą tajemnicy, zawsze gotowi czynić cuda. Cuda
hardware'u nie moŜna się tak od razu pozbyć. Podobnie jak aparatów jednak nie pojawiają się same z siebie, cuda ktoś sprawia! Dla
latających, które „nie palą się i są niezniszczalne" i które podczas tubylców z Nowej Gwinei cudem był błysk magnezji wrzucowej przez
startu i lądowania powodują piekielny hałas. Franka Hurleya do ognia. RównieŜ wyleczenie chorego antybiotykami
Wyobraźmy sobie zresztą grupę kapłanów, Ŝyjących najpóźniej w XI musiało być dla ludzi z epoki kamiennej cudowne. ZaleŜnie od
w. naszej ery, ale najprawdopodobniej tysiące lat wcześniej, zbierają- reprezentowanego poziomu techniki cudem będzie Ŝarówka, radio,
cych się przy szklaneczce ryŜowego wina i wynajdujących aparaty obraz na ekranie telewizora, śmigłowiec czy laser. A poniewaŜ cud
latające przyszłości. I proszę, co za przypadek — jak bliska nie jest postrzegany jako produkt natury technicznej, opisuje się jego
odległej rzeczywistości jest ich ,,pra-science fiction"! To trochę tak, oddziaływanie. I w ten sposób rozpoczyna się zgadywanka „wygląda
jakby kilku średniowiecznych mnichów zebrało się w oświetlonej jak", „działa jak". Tysiące lat później tłumacze mozolą się, o co, na
świecami celi dla omówienia problemu: w jaki sposób Jezus wstąpił do Boga, chodziło naszym przodkom. Jako przykład niech poshiŜy łacina,
nieba? PoniewaŜ zdarzenie to moŜna wyjaśnić tylko zjawiskami nad- język martwy.
naturalnymi, mnisi wymyślają rakietę kosmiczną Saturn V, którą Kolegę po piórze, filologa klasycznego i profesora łaciny dr. Lorenza
opisują w protokole z narady — wraz z jej cechami, uŜytymi do budowy Stagera, poprosiłem o przetłumaczenie takiego oto tekstu:
74 75
„Przy kierownicy siedział android. Skierował wielotonowy ciągnik przeczytać w przekazach innych ludów staroŜytności. Sumeryjczycy
wprost ku płycie startowej, na której stała rakieta z dwoma satelitami określali „sprawiedliwych z niebiańskiego statku" mianem Din-Gir,
telewizyjnymi. Natychmiast po uruchomieniu czterech silników u ich a w Ŝydowskiej Księdze Jubileuszów istoty „zstępujące na ziemię" zwano
wylotu ukazał się ogień, który jednak nie spalił tytanowego stopu dysz. Nefilim. Nauczały one ludzi dokładnie tak samo jak kuriozalna istota
Na górze, w kabinie, komputery wyczarowywały na ekranach kolumny 0 imieniu Oannes, który wyszła z Morza Erytrejskiego „w pierwszym
liczb, odczytywane przez astronautów i przekazywane przez radio stacji roku", nie przyjmowała poŜywienia, za to nauczała ludzi umiejętności
naziemnej [...]". „znaków pisarskich i nauk". Nadto ów jakŜe pomocny Oannes pokazał
Po łacinie wygląda to tak: ludziom, „jak budować miasta i wznosić świątynie, jak wprowadzać
„Monstrum forma hominis indutum rotam tenens in machina ingenti prawa i mierzyć grunty. Pokazał im, jak siać i zbierać owoce" i dał nawet
sedebat. Quae directo ad machinationem vastam, ex qua turris rotunda ludziom księgę. Od tego czasu, jak mówi prastara legenda, „nie
altissimaąue et duas sphaeras continens surgebat, mota est. Inopinato in wymyślono nic ponadto".
ima turri ąuattuor incendia strepitum aures obtundentem edentia visa Tę babilońską legendę utrwalił jako pierwszy kapłan Baala Berossos
sunt; neąue tamen turris flammis consumebatur. In summa turri multa w swoim dziele Babyloniaka. (Aleksander Polihistor z Miletu spisał ją
et exigua sigilla ex compluribus tabulis emicabant. Homines peregrino w I w. prz. Chr.) W naszych oświeconych czasach włoŜono ją oczywiście
ornatu militari secum murmurabant". między bajki. A przecieŜ tego dziwnego krzewiciela kultury trudno
Dr Stager przedstawił ten tekst uczniom swojej klasy maturalnej byłoby zaklasyfikować jako ducha czy zjawę. Duchy nie bardzo na-
i poprosił zaciekawionych młodych ludzi o przetłumaczenie go na dają się do przekazywania ludziom „znajomości znaków pisarskich
niemiecki. Miało to być „ćwiczenie stylu". Oto efekt próby: 1 nauk" i do pozostawiania gościńca w formie ksiąg. Tak dla
„Monstrum w ludzkiej postaci trzymało koło siedząc w przeraŜającej zachowania
maszynie. Ta poruszała się wprost na potęŜny pomost, z którego status quo naszego urojonego obrazu świata oszukujemy się sami.
wznosiła się okrągła, nadzwyczaj wysoka wieŜa, zwieńczona dwiema „Niewiarygodność pozbawia prawdę poznania" (Heraklit, ok. 500 r.
kulami. Niespodzianie w dolnej części wieŜy z ogłuszającym hałasem prz. Chr.).
ukazały się cztery poŜary; lecz płomienie nie pochłonęły wieŜy. Na jej Czy Oannes był ziemskim lotnikiem? To chyba niemoŜliwe! Nigdy
szczycie było widać pełno drobniutkich figurek na wielu tablicach. nie zdejmował „rybiego ubrania" (był węŜem?), nie jadł, nie zacho-
Ludzie w nieznanej wojskowej zbroi mamrotali coś do siebie". wywał się w sposób egoistyczny. Nie był Ŝądny sławy ani nie domagał
Trudno o dobitniejszy przykład zmiany wymowy tekstu napisanego się terytoriów. Ludzie byli chciwi i Ŝądni władzy. To samo dotyczy
w dawnym języku. „Android" z wersji pierwotnej przeobraził się istot zwanych Nommo, ośmiu (tworzących cztery pary) niebiańskich
w „monstrum w ludzkiej postaci". „Ciągnik" — w „przeraŜającą nauczycieli Dogonów, Ŝyjących do dziś w republice Mali. Nommo
maszynę". „Płyta startowa" stała się „potęŜnym pomostem", a satelity mają „faliste kończyny pozbawione przegubów", zielone hełmy, z ich
„kulami". „Rakieta" — „okrągłą, nadzwyczaj wysoką wieŜą", a cztery głów zaś zwieszają się niebiańskie rośliny [101]. RównieŜ Nommo
silniki zamieniły się w „cztery poŜary, powodujące ogłuszający hałas". zstępują z chmur w swoim pojeździe, zwanym przez Dogonów „ko-
Tytanowy stop zniknął, za to kabina pilotów zamieniła się w „szczyt szem". Balon na gorące powietrze? To prawie niemoŜliwe, bo „kosz"
wieŜy", a ekrany monitorów w „wiele tablic". Kolumny liczb przeo- opuszczał się przy akompaniamencie grzmotów, wzbijał kurz, „siła
braziły się z kolei w „maleńkie figurki", astronauci zaś w „ludzi uderzenia rozrzucała grunt [...]". To jak płomień, gasnący, skoro
w nieznanej wojskowej zbroi", a łączność radiowa w „mamrotanie". tylko dotknął ziemi. Nommo robi się „czerwony jak ogień" [102].
Tekstu nie udało się przełoŜyć dokładnie, bo w łacinie po prostu wielu Dziesięciostopniowe schody prowadzą z „kosza" na ziemię, na szóstym
pojęć nie ma. Wiele rzeczy moŜna przedstawić tylko metodą opisową. stopniu są drzwi do ośmiu pomieszczeń dwupiętrowego wnętrza.
Dziękuję dr. Stagerowi i jego uczniom za tak wspaniały dowód! Facta Nommo są uczynni, lecz wcale nie są Ŝądni władzy. Nauczyli Dogo-
loąuuntur — fakty mówią same za siebie! nów wielu rzeczy, między innymi przekazali im dokładne informacje
Bogów realnych, istoty pozaziemskie, opisano w staroindyjskich o Syriuszu. Podobnie jak Indianie Kayapo w odległej Brazylii, Dogo-
tekstach w sposób niezwykle wyczerpujący. MoŜna o nich równieŜ ni czczą swoich niebiańskich nauczycieli do dziś. Maski obrzędowe
tego plemienia przypominają wieloma szczegółami tak ubranie
76
77
Bep-Kororotiego, jak ubrania Kaczynów. (Kaczynowie byli niebiańs- z 18 głównych puran i zalicza się w Indiach do pradawnych dzieł
kimi nauczycielami przodków Indian Hopi.) historycznych. Zawiera 18 000 wierszy, dostępnych równieŜ od 1984
Zdumieni tą zagadką — zaszokowani przybyciem bogów! — etnog- roku po niemieckiu.
rafowie wchodzą na bagniste ścieŜki, Ŝeby „cud Nommo" schować do Z trudem przedarłem się przez tomy „Towarzystwa Świadomości
kapelusza. JeŜeli Dogoni przedstawiają przybycie istot Nommo za Kryszny". Z trudem, bo do kaŜdego wiersza dodano długie wyjaśnienia,
pomocą wizerunku dwóch geometrycznych postaci, oznacza to — sim- uświadamiające adeptowi tej nauki, o co chodzi. Poza tym lektura jest
salabiml — „dualizm stworzenia świata". Dziesięciostopniowe schody wypełniona po brzegi filozoficznymi stwierdzeniami, wskazującymi jak
oznaczają element istoty męskiej (pion) i Ŝeńskiej (poziom). Opisane osiągnąć spokój ducha, i naszpikowana religijną ideologią i historiami
pomieszczenia są więc symboliczną istotą, a ściany spichrza Ŝebrami. z dawnych czasów. To wcale nie takie proste (zaŜalenia składamy
Wszystko razem przedstawia „kobietę leŜącą na plecach, która rękoma bogom) przedrzeć się przez całość. Ale jakoś mi się udało, bo tekst miał
i nogami trzyma niebo, jej srom zaś jest drzwiami na północnych w sobie róŜne smaczki, które mnie —jak innym woda — rozpływały się
schodach" [102]. w ustach. Liczby po cytatach oznaczają kolejno: pierwsza — canto
Jak to się mówi? „Ze zdziwienia opadła mi szczęka!" Konieczna jest (pieśń, księgę), druga — rozdział, trzecia — wiersz.
alternatywna dziedzina wiedzy — coś pośredniego między entografią „O, wielcy mędrcy, przybyliście ze wszystkich rejonów Wszechświata
a porównawczymi naukami „religijnymi"! Rozumiem, Ŝe teo- i inni i zebraliście się tu w swej wielkiej dobroci [...]" (l, 19, 23)
-lodzy nie muszą się znać na astronomii, inaczej wiedzieliby, Ŝe „[...] i mieszkańcy róŜnych systemów planetarnych, Gandharwowie,
znajomość Syriusza, jaką dysponują Nommo, nie ma nic wspólnego Apsarowie, Jaksowie, Raksowie, Bhutaganasowie, Uragasowie, Pa-
z „symboliczną istotą", a tym bardziej z „kobietą leŜącą na plecach". suowie, Pitowie, Siddhowie, Widjadharowie i Caranowie i wszyscy
A Nommo przekazali swoim uczniom, Ŝe jasnego Syriusza obiega inni najróŜniejszych rodzajów Ŝycia [...]" (2, 6, 13-16)
towarzysz, biały karzeł. Dogoni znają wielkość, siłę grawitacji i orbitę, „Mój drogi synu Narado, dowiedz się ode mnie, Ŝe wśród 14
po której porusza się niewidzialny satelita Syriusza. (Napisałem o tym systemów planetarnych istnieje siedem niŜszych [...]" (2, 5, 40)
wyczerpująco w innej mojej ksiąŜce [103].) Niezaprzeczalna wiedza „Na planecie Waikuntha jest wiele lasów, dających wielkie szczęście.
Dogonów jest tu dowodem. Dlaczego dowód ten nie wystarcza do W lasach tych drzewa są drzewami Ŝyczeń, o kaŜdej porze roku są
zakończenia naszego religijnego lotu na oślep? Ach, my ludzie jesteśmy pełne kwiatów i owoców [...]" (3, 15, 16)
tak przywiązani do naszej wiary! Wierzymy we wszystko, co tylko sobie „Mieszkańcy planety Waikuntha latają samolotami w towarzystwie
wmówimy. swoich małŜonków i małŜonek wciąŜ opiewając charakter i czyny
Od lat sześćdziesiątych naszego stulecia ulicami europejskich miast pana [...]" (3, 15, 17)
przeciągają bezustannie młodzi wyznawcy Hare Kryszny. Kto nie „Na owych siedmiu systemach planetarnych [...] są cudowne domy,
widział tych zapaleńców z wygolonymi głowami, w pomarańczowych ogrody oraz miejsca rozkoszy zmysłowej, co są nawet wspanialsze
ubraniach, wzywających przy wtórze śpiewu do nowego oświecenia? niŜ na planetach wyŜszych [...]. Większość mieszkańców tej planety,
Biblią jest dla nich Srimad Bhagawatam, dwunastotomowe dzieło ich znanych jako Daityci, Danawaci i Nagowie, prowadzi Ŝycie domo-
boskiego mistrza Bhaktivedanta Swami Prabhupada [104], we. Ich Ŝony, dzieci, przyjaciele i znajomi są całkowicie zatopieni
Ten „boski nauczyciel", obdarzony przez swoich zwolenników w złudnym szczęściu materialnym." (5, 24, 8)
tytułem „His Divine Grace", ani nie odkrył Srimad Bhagawatam, ani „PoniewaŜ mieszkańcy tej planety pijają i kąpią się w wywa-
teorii tej nie wymyślił. Te pouczające teksty istnieją juŜ od XV w„ rach i eliksirach z cudownych ziół, nie dotykają ich troski i cho-
a spisał je Sri CaitandŜa Mahaprabhu, urodzony w 1486 r. w bengalskim roby cielesne. Nie znają siwizny, zmarszczek czy niedołęstwa, pięk-
mieście Navadvipa. Ale i on nie uwaŜa się za autora świętych tekstów, te no ich ciała nie przemija, ich pot nie ma nieprzyjemnej woni [...]"
religijne przekazy są bowiem znacznie starsze — a nikt nie potrafi podać :'; (5, 24, 23)
ich wieku! Wywodzą się z literatury sanskryckiej a spisał je pierwot- ,,Na planecie Satjaloka nie ma starości ni trosk [...]." (2, 2, 27)
nie Srila Wjasadetam — ten sam, któremu przypisuje się autorstwo „PodróŜował w ten sposób po róŜnych planetach, tak samo jak
Mahabharaty. Zbiór Srimad Bhagawatam jest uwaŜany za najwaŜniejszy powietrze, co się bez przeszkód we wszystkie strony porusza. Gdy
78 . 79
ował przez przestworza w swym wspaniałym i znakomitym „[...] jeŜeli z punktu, w którym słońce osiągnęło południe,
który frunął wedle jego woli, prześcignął nawet półbogów." się linię, to ludzie w krajach na drugim końcu tej linii
41) północ. Podobnie ludzie mieszkający tam, gdzie słońce za
k samo jak półbogowie podróŜują po Wszechświecie, gdy zobaczą słońca tak samo, jeŜeli pojadą do krajów, któ
st zwykli ludzie podróŜują po powierzchni ziemi." (4, 4, 19) diametralnej." (5, 21, 8-9)
rogi Ksatto, Widuro, niebiańskie kobiety wraz z męŜami „Nigdy nie zaznający spokoju, niepewny, nader potęŜn
się swoimi samolotami ku tym rzekom [...]" (4, 6, 25) czasu sprawia, Ŝe gwiazdy krąŜą nieprzerwanie wokół
oty mieszkańców nieba są wysadzane perłami, złotem i wielo- Polarnej." (5, 23, 2)
ztownymi klejnotami. Mieszkańcy nieba są porównywani do „Ostatnia cząstka objawienia materialnego, niepodzielna i
na niebie, zdobionych błyskającymi niekiedy piorunami." (4, łtowana w ciało, jest określana jako atom. Istnieje ona z
wet po rozpadzie wszystkich form, jako niewidzialna jedn
ylko widoczne się stały znamiona jego uwolnienia, ujrzał materialne nie jest niczym innym jak strukturą złoŜon
piękny samolot zniŜający się z nieba, rozświetlający wszystkie atomów, ale prosty człowiek rozumieją niewłaściwie."
ć stron świata, a zdawało się, Ŝe to się zniŜa lśniący księŜyc „Atomy są ostatecznym stanem objawionego Wszechświ
." (4, 12, 19) pozostają we własnych formach, nie tworząc róŜnych ciał,
króla nieba, otaczali półbogowie siedzący w róŜnych rodza- je jako nieograniczoną jedność." (3, 11, 2)
azdów, a przystrojeni sztandarami i bronią. Pośród nich byli „MoŜna mierzyć czas, mierząc ruch struktury atomowej cia
Agni, Waruna i inni władcy róŜnych planet wraz ze swymi atomowy jest mierzony na podstawie trwania pomiaru
szami." (8, 10, 26) przestrzeni atomowej. Czas ów, pokrywający nieobjawio
a, Siwa, Karttikeja, wielki mędrzec Bhrgu, inne święte atomów, jest określany mianem wielkiego czasu." (3, 11
ści, mieszkańcy Pitrloka i wszystkie inne obecne Ŝywe istoty,
z mieszkańcami Siddhaloka i Ŝywe istoty, które podróŜowały
ami po Kosmosie — wszyscy wychwalali niezwykłe czyny Sri Słowo prawdy
adewasa." (8, 23, 26-27)
ndra, król nieba, razem z innymi przywódcami niebiańskich To wcale nie urojenia — to nowoczesna wiedza, zawa
zaproponował Sri Wamanadewasowi miejsce przed sobą starych tekstach! MoŜemy ją odrzucić, zanegować w dyskusji
ańskim samolocie [...]" (8, 23, 25) odwrócić od niej oczy albo zacząć opukiwać w poszukiwaniu
pałaców miejskich lśniły tak samo jak kopuły pięknych ści. Ale w ten sposób usatysfakcjonujemy wyłącznie naszą z
w, unoszących się nad miastem." (4, 9, 56) łość.
iały muszle, rogi, bębny i kotły. Wielcy mędrcy, przod- To samo dotyczy ostrzeŜeń przed „wysłannikami róŜn
oby z niebiańskich planet — wszyscy przybyli na ziemię padających ze strony wielkich kościołów, które groŜąc p
systemów planetarnych." (4, 15, 8) przestrzegają, Ŝe młodzieŜ wpadnie w „duchową zaleŜnoś
sające, z jaką oczywistością przedstawia się w tekstach poddana „praniu mózgów" a na dobitkę wykorzystana m
h zdarzenia, które nam wydają się rodem z science fiction. OstrzeŜenia takie są zapewne uzasadnione w niektórych pr
ię tam nieznane planety i „świetliste statki kosmiczne", — w innych wszakŜe zakrawają na nieuczciwość. Nie chcę ro
„podróŜują sobie" bogowie o zdumiewających imionach. które z podejrzanych wspólnot religijnych stanowią niebezpi
i przybyli z róŜnych systemów słonecznych, studiowali Ŝycie dla ciała i duszy, chciałbym jednak przypomnieć, Ŝe i uzn
yli ich a poza tym prowadzili wesołe Ŝycie na Ziemi i w po- inkasują gotówkę i wpędzają swoje owieczki w „zaleŜność
jonach Kosmosu. Słowo „moralność" nie ma liczby mnogiej! A groźna jest ka
no teksty te spróbuje się usunąć z pola widzenia nauki pachnąca fanatyzmem. Staroindyjskie mądrości, Wedy, nie
wymi argumentami. To urojenia! Naprawdę? od nas ani grosza, nie będą teŜ wymagać duchowego oddan
wiec strony odwaŜnie twierdzimy, Ŝe staroindyjskie (i inne!) mają tylko dwie dziurki w głowie, przez które
ą wyłącznie fantazją literacką, z drugiej wszakŜe, iŜ Święte oddychają. Są bardzo roztargnieni
est „słowem BoŜym". MoŜemy co najwyŜej uznać wspania- i wykonując jakąś pracę często nie wiedzą,
Ŝe „boskim tchnieniem" nacechowane są jeszcze niektóre po co ją zaczęli. W ich
owskie. Ale jak — bardzo proszę! — mamy oceniać i wyjaśnić świecie widać czerwone słońce.
wspólne? W Srimad Bhagawatam (2, 5, 40 i 5, 24, 8) mówi się Mieszkańcy świata Cija nie muszą
ńcach „siedmiu systemów planetarnych". Niestety, o łatwo- jeść tego, co jedzą inne istoty. Zawsze
amo moŜna przeczytać w Kabale. Kabale zaczęto utrwalać na szukają Ŝył wodnych. Mają bardzo
oło 1200 r. po Chr., ale mianem tym określa się ezoteryczne piękne twarze i znacznie więcej
nego Izraela. Pojęcie to wywodzi się z hebrajskiego qblh, co wiary niŜ wszystkie inne istoty. W ich
, co jest przyjmowane". Kabała wyjaśnia zagadkowe relacje świecie są wielkie bogactwa .
stamentu i komentuje gronu wtajemniczonych Ŝaszyfrowane i mnóstwo pięknych budowli. Ziemia
staroŜydowskiej wiedzy. jest i widać dwa słońca.
wcy Kabały są przekonani, Ŝe spisano ją na rozkaz Boga. Mieszkańcy świata Tewel
o kompendium tradycyjnej mistyki moŜna znaleźć w trzech jedzą wszystko co pochodzi z wody. PrzewyŜszają
sięgi Zohar (Księga Blasku), które spisał podobno juŜ wszystkie inne istoty, a ich
abbi Szymon ben Jochai (130-170 r.). Okrągłe tysiąc świat jest podzielony na strefy, których
j hiszpański śyd MojŜesz Ben Szemtob de Leon [105] mieszkańcy róŜnią się kolorem
niejszą wersję Kabały. Wyszła ona drukiem w 1558 r. i rysami twarzy. Wskrzeszają
ie. Na pierwotnych źródłach opierają się teŜ łacińska Kabbala swoich zmarłych. Ich świat jest
z 1644 r. [106] oraz angielska Kabbala Unveiledz 1892 r. We bardzo oddalony od słońca.
od koniec minionego stulecia prof. dr Lambert Mayer Mieszkańcami świata Erec są
ł wyśmienite tłumaczenie Kabały [107], w języku niemiec- potomkowie Adama.
tnieje, o ile wiem, tylko jeden niepełny przekład uczonego Mieszkańcy świata Adama są
pusa [108]. równieŜ potomkami Adama, poniewaŜ Adam
ie tak samo jak w Wedach równieŜ w Kabale wymienia się uskarŜał się na beznadziejność Ŝycia w świecie
emy planetarne, Wszechświat zaś jest porównywany do Erec. Uprawiają ziemię i
iała". Istnieją światy „niŜsze" i „wyŜsze", bliŜsze Bogu, oraz jedzą rośliny, zwierzęta oraz chleb. Są
re przechodząc z jednego Ŝycia planetarnego do drugiego przewaŜnie smutni i często toczą ze sobą
chodzić do coraz wyŜszego etapu rozwoju. W Kabale wylicza wojny. W świecie tym są dni i
iedem planet, opisanych w Srimad Bhagawatam: widoczne są konstelacje
ańcy świata Gej gwiazd. Dawniej często odwiedzali ich
adzą drzewa. Jedzą mieszkańcy świata Thebel, lecz przybysze
o, co pochodzi z drzewa, nie znają zostali poraŜeni niepamięcią w świecie
adnych zbóŜ. Ich Adama i juŜ nie wiedzieli,
st cienisty i jest tam mnóstwo skąd przybyli.
zwierząt. Mieszkańcy świata Arka
ńcy świata Nescija sieją i zbierają. Ich twarze są
zewy i rośliny, których nie muszą inne od naszych twarzy.
niewielkiego Odwiedzają wszystkie światy i mówią
i zamiast nosów wszystkimi językami."
em ani materialistą, ani spirytystą — nie niewoli mnie teŜ Jak więc powstały fragmenty, w których moŜemy przeczyta
a. Po prostu nie umiem odwracać oczu i wyłączać umysłu, mieszkańcy świata Necija „są niewielkiego wzrostu" i „zamiast nosów
ych tekstach znajduję rzeczy tak fantastyczne. Współczesna mają tylko dwie dziurki w głowie"? Czy autorzy mieli na myśli Pigmejów
matwana i poprzekręcana przez religie i ideologie, zna tylko z samego serca Afryki? NiemoŜliwe, bo w świecie nieznanych przybyszy
e faktów: prawdziwe i pozostałe. „Prawdziwymi" nikt się nie „widać czerwone słońce". No tak, ozwie się zaraz sceptyk, w ko
Ja wyciągam je na widok publiczny, bo wiele wczorajszych z Ziemi teŜ widać czasem „czerwone słońce". Na przykład w mglisty
zi kryje się za welonem hipokryzji. Na stos! wieczór albo wczesnym rankiem nad morzem. Autorzy Kabały
Ŝna przeoczyć faktów, jakimi juŜ dysponujemy. Tysiące lat myśli ziemskie słońce, a w przypadku istot, które „mają tylko dwie
leuszem ludzie dobrze wiedzieli o istnieniu innych systemów dziurki w głowie", chciano porównać brzydotę nieznanych stworze
ch! Tak naprawdę to niektórzy wielcy uczeni minionego z własną pięknością. Ale i to jest fałszywa karta. Bo niby to dlacz
ywaŜali otwarte drzwi, zamknięte świadomie przez panują- mieszkańcy świata Cija „mają ładne oblicza", i dlaczego ś
awnych tysiącleciach. W Księdze Zohar przekazano nawet naraz „dwa słońca"? Świat Tewel natomiast „jest bardzo oddalony od
mowę, jaką przybysz z planety Arka przeprowadził z Zie- słońca".
Obcy wyszedł niespodziewanie ze skalnej szczeliny z „inną Na pewno nie mogę wyciągnąć mojej boskiej karty — zewn
abbi Josse zapytał nieznajomego, skąd przybywa: wpływu na wczesne kultury Ziemi — muszę się oprzeć na jedynym,
m mieszkańcem planety Arka. a do tego niepewnym źródle. Odniesienia do istot pozaziemskich s
ęc na Arka są istoty Ŝywe? w Kabale za skąpe. Ale mamy przecieŜ jeszcze takie teksty jak
parł: Yymaanika-Shaastra, opisy lotów Lugalbandy i Etany, mamy indyjskie
Gdy ujrzałem, Ŝe nadchodzicie, wyszedłem z jaskini dowie- Wedy i epopeje, mamy pięciu chińskich „pracesarzy", którzy zst
d was, jak nazywa się świat, do którego przybyłem. z nieba, mamy istoty Nommo i Srimad Bhagawatam. Dopiero te i wiele
ec obcy opowiedział, Ŝe w jego świecie pory roku są inne, siew innych świętych tekstów dopełniają całości.
stępują dopiero po kilku latach, takŜe układ gwiazd róŜni się Tylko dlaczego wiedza ta krąŜyła dotąd w podziemnych kr
nego z Ziemi. tajnych stowarzyszeń? Dlaczego była dostępna jedynie wtajemn
nym? Społeczeństwa zachodnie i muzułmańskie stoją przed psycho
logiczną barierą! Mur postawiony myśleniu wzniesiono ze starych,
Mieć rację za wszelką cenę? zrozumianych przekazów religijnych i mieszaniny ideologii nowo
nych. Nierzadko dzieje się tak, Ŝe wiele odpowiedzialnych osób w dobrej
eŜeli fragmenty tego tekstu uzna się za „fantazję literacką", to wierze kurczowo podtrzymuje iluzję, Ŝe człowiek musi trwać w mrokach
ystko trzeba będzie skapitulować przed treścią przekazywa- niewiedzy.
acji. Patrząc z perspektywy odległego systemu słonecznego, Dla udowodnienia zasadności tej decyzji jedni naduŜywają
iazd" będzie oczywiście inny niŜ „miejscowy". Tajemne tu mówiącego o „zbawieniu duszy ludzkiej", która jakoby tak bardzo
coraz częściej wyciągane na światło dzienne, sprawiają na leŜy im na sercu, inni zaś posługują się pseudoodpowiedzialno
enie kiepskich Ŝartów historii. Nasi astronomowie i biolodzy głoszonej przez siebie „ideologii". W obu przypadkach na ko
odkrywają pracowicie róŜne planety — a w dawnych tekstach nieprawda. Mając do wyboru wiedzę i inteligencję oraz niewiedz
wet ich roślinność! i głupotę, większość ludzi wybierze wiedzę oraz inteligencję. Społecze
est uwaŜana za tekst „święty", „inspirowany przez Boga". Jej two nie mające alternatywy dla wiary i ideologii, nie mogące czyta
przechowywana przez najwyŜszych kapłanów, przez wtaje- czego nie dopuszcza dany monopol, nie mogące oddać się
h. Przypadkowy literat nie zdołałby wcisnąć tam swojej nej dyskusji, zeskorupieje w religijnych (i ideologicznych) schematach
e fiction", zmieniając zawartą w niej wiedzę wedle własnego myślowych. Za świętokradztwo uwaŜane będzie juŜ przypuszczenie,
. Szkoła religijna podniosłaby hałas i przywróciła wersję moŜe istnieć coś, co mogłoby w najmniejszym stopniu naruszy
niejącą wiarę. „Temu, kogo opanuje myśl o końcu świata, z trudem
zachwycać się postępem technicznym i społecznym tego w cesarskim pałacu w Tokio, miecz zaś leŜy w świątyni Atsuta koło
powiedział prof. dr Karl Steinbuch [109]. A o kimś, komu nie Nagoya (centralna Honsiu).
lno myśleć, porównywać, dyskutować, czytać i czerpać dla Z wysp japońskich pochodzą równieŜ dwa rodzaje figurek, wyob
giki z bogactwa nowoczesnej wiedzy, moŜna będzie powie- raŜających potęŜne istoty niebieskie. Jeden rodzaj to kappa,
est rozmyślnie utrzymywany w niewiedzy. Zachowujemy się przypominającymi rybie płetwy, trójkątnymi oczyma, wielkimi uszami
ny ser, którego proces dojrzewania i zapaszek ciągnie się od i dziwnie wysokim kapeluszu. Istotną jednak cechą tych postaci jest
i do teraźniejszości. Postęp naszej cywilizacji jest bajeczny „nos przypominający trąbę a biegnący aŜ do skrzynki na plecach" [113].
wiele dziedzin techniki, ale w głowach nadal kisi się nam Podobne istoty z trąbami moŜna znaleźć na kamiennych reliefach
. zarówno w Indiach, jak i w Ameryce Środkowej. W Indiach i w In
donezji są to wcielenia boąa Ganeśi, boskie postacie z węŜ
nącymi do ust. W Ameryce Środkowej fotografowałem istoty z tr
Nawet w Tybecie i w Japonii na Monte Alban (Meksyk), w Copan (Honduras), w Tuli (Meksyk) oraz
w El Baul i w Tikal (Gwatemala).
nę jeszcze przez małą chwilę na wyŜynnym powietrzu tych Tam, w muzeum przed ruinami potęŜnych budowli Majów, stoi
ch przestrzeni, którym my, ludzie, zawdzięczamy prain- zapewne najwyrazistszy „bóg z trąbą", a moi przyjaciele-archeolodzy
(Bogowie stworzyli człowieka na obraz i podobieństwo zupełnie nie wiedzą, co z nim począć. A poniewaŜ nie wiedzą, nazwali t
Gjelrap, czyli genealogii tybetańskich królów, jest mowa o 27 prawie trzymetrową kamienną rzeźbę „preklasyczną stelą z Tikal". Ja
ch królach, z których siedmiu przybyło z Kosmosu i „zstąpi- zaliczam to dzieło sztuki do najwspanialszych kamiennych wizerunków
ańkiej drabinie do ludzi" [110]. Określa się ich mianem bogów niebiańskiego nauczyciela. Olbrzymia figura nie ma głowy, od szerokich
gowie ci, po wypełnieniu misji na Ziemi, zniknęli z powrotem pleców odchodzą dwie ręce, jakby zgięte w łokciach. Na przegubach
hświecie. Z pewnością moŜna wysunąć argument, Ŝe siedmiu widać jakby „mankiety", same zaś ręce tkwią w cięŜkich rę
ch nauczycieli Tybetańczyków jest toŜsamych z pięcioma z jednym palcem. Boski nauczyciel ma skomplikowane buty, z których
mi Chińczyków czy ośmioma istotami Nommo Dogonów. wychodzą wygięte przewody. Ubranie jest zamknięte, u pasa bujaj
yt rozgarnięci przodkowie pomieszali róŜne teksty. się jakieś nieokreślone „woreczki". Ze środka piersi wybiega rura przy
pasuje, bo Tybetańczycy od swoich „niebiańskich nauczy- pominająca trąbę — jakby złoŜona z wielu wsuniętych w siebie ele
ymali od razu „skrzyneczkę z tekstami pierwotnymi", ukry- mentów. Nad podbrzuszem rura skręca, kończąc się w pudełku z lewej
ziś w jakimś klasztorze jako relikwia. A jeszcze w XVII w. strony ciała.
historyk Lama Taranatha napisał, Ŝe niebiańscy nauczycie- „Preklasyczną stela z Tikal" jest szkolnym przykładem „zapisu"
e zalecili kapłanom udokumentowanie wizerunkami swojej technologii, nie rozumianej przez człowieka. Tyle Ŝe tym razem n
1]. są to słowa, jak w świętych tekstach, tylko wizerunek uwieczniony
dobnego zdarzyło się teŜ w staroŜytnej Japonii. Wnuk w kamieniu. Przedstawię tu dla porównania dwa wizerunki steli.
ońca Amaterasu zstąpił na wierzchołek góry Takachido Pierwszy to oryginał, drugi — artystyczny rysunek, na którym
Miał ze sobą nie tylko trzy insygnia władcy — zwierciadło, kolorami wyróŜniono niezrozumiałe części techniczne. Fachowcy w
ejnoty koronne — lecz równieŜ boskie przyrzeczenie: „Ten dzą tu tylko nieznane bóstwo, obwieszone obrzędowymi klamotami,
będzie regionem, który moi potomkowie opanują jako przewód zaś, który nawet dla ślepego kończy się w pudełku, ma su
] Niech rozkwit i szczęście dynastii trwa bez końca jak niebo gerować „stylizowany kręgosłup". O, święty Kukulcanie, miej mnie
...]". Istotnie w Japonii panuje po dziś dzień dynastia cesar- w swojej opiece!
dząca się od bogów. Przetrwały tysiąclecia równieŜ „boskie" Drugim japońskim dziełem sztuki inspirowanym światem bogów s
Do świątyni bogini Słońca Amaterasu w mieście Ise na posąŜki dogu. Te figurki z brązu, mające do 20 cm wysokości, pochodz
onsiu pielgrzymują corocznie miliony Japończyków, aby z ok. 600 r. prz. Chr. Znajdowano je na wielu japońskich wyspach,
ść świętemu zwierciadłu. Święte klejnoty przechowuje się a o istotach, które przedstawiają, wiadomo tylko tyle, Ŝe były „pomoc
ogów". Istoty te tkwią w „napompowanych" ubraniach, Na pewno w kaŜdej epoce Ŝyli literaci, artyści-plastycy i fanta
k mają mechaniczne chwytaki, w które łatwo wkładać róŜne wysysający wszystko z palca. CzegóŜ to nie zmyślano w kaŜ
czne narzędzia. Oczy są ukryte za ogromnymi wizjerami Ale w przypadku tekstów i postaci poddawanych tu pod dyskusj
cymi jak okulary — cała głowa wraz z „okularami" znajduje moŜe to stanowić argumentu. Fantaści odtwarzają i przetwarzaj
kniętym hełmie. (Porównania: Bep-Kororoti z Brazylii, maski to, czego się dowiedzieli, a zmyślona „literatura pra-science fiction" na
z Afryki Zachodniej i maski Kaczynów u Indian Hopi pewno nie weszła do świętych ksiąg. Fikcja byłaby godna uwagi tylko
.) Tak jak „Preklasyczna stela z Tikal", równieŜ posąŜki wtedy, gdyby utrwalono ją na piśmie i umieszczono w bibliotekach.
asują do archeologicznych schematów. Wypadają z ram. Po- Wiemy, jak szczęśliwi bywają odkrywcy, kiedy w trakcie prac arche
przedwczorajsze ideały. ologicznych wpadną im w ręce pieczęcie, umowy handlowe, dokumenty
iątkę niezwykle czczonych nauczycieli z Kosmosu w Japonii historyczne czy orędzia królewskie. MoŜemy z grubsza ocenić, co zawie
eń celebruje się corocznie pewien rytuał. W noc z 31 lipca na rały stare archiwa. Nie było tam „pra-science fiction"! Coś takiego wy
na wybrzeŜach Kumamoto wypuszcza się na morze wiele wołałoby protesty arcykapłanów, straŜników pierwotnej wiedzy. Litera
ch woskowych lampek. Symbolizują one nieznany ogień, tura jarmarczna nie miała czego szukać w świętych tekstach. Utrwalano
„bogowie przybyli niegdyś z gwiazd na ziemię" [113]. na piśmie i przechowywano wyłącznie dokumenty waŜne —
eŜ wspomnieć piramidę Kukulcana w Chichen-Itza. Po dziś handlowe itp. — albo wielkie prawdy religijne. Gdyby nasza ponura
dzi z niej co roku 21 marca niebiański nauczyciel w cudow- cywilizacja miała wrócić do kaganka oliwnego, a za kolejne tysi
aklu światłocieni, podziwianym przez tysiące widzów. wyciągnięto by na światło dzienne jakieś archiwum prasowe, to etno
grafowie przyszłości uznaliby lądowanie na KsięŜycu razem z pojazdem
księŜycowym za urojenie, za fikcję literacką. Przeczytaliby, Ŝ
wyruszył w kierunku KsięŜyca — ale Apollo jest przecieŜ bogiem staro
Kto tu blaguje? Ŝytności. A kto wylądował na KsięŜycu? Orzeł! „Eagle has landed!"
Jednostronna edukacja nie pozwala nam spojrzeć na rzeczywisto
ytki piśmiennictwa, ani maski, posąŜki, stele czy świątynne z drugiej strony — skłania do przyjmowania postaw Ŝyczeniowych.
bogów, nie mówiąc juŜ o wciąŜ Ŝywych i praktykowanych Dzieci, którym od najwcześniejszych lat wpajano wiarę w Chrystusa
ludów pierwotnych — nic nie działa na gwardię wczorajszych krwawiącego na krzyŜu, mieszkają w kraju, gdzie taka religia panuje.
orów historii. Szok spowodowany przybyciem bogów nie Dzieci w innych częściach świata dorastają wierząc w jedynego prorok
Wszystkich krzewicieli kultury, którzy zstąpili niegdyś z fir- — Mahometa. Jednym i drugim wpaja się ich religię jako jedyn
uznaje się za „uczłowieczone Ŝywioły przyrody". Czytam, Ŝe o świecie, i nikt nie pomyśli, Ŝe dzieci chrześcijańskie znajdowały si
wyobraŜeń Słońca i KsięŜyca odegrał znaczącą rolę w szalo- czasem w społeczeństwie muzułmańskim — i odwrotnie.
ach naszych przodków. Bez wątpienia istoty, które przekazały Nasze myślenie warunkuje indoktrynacja, prowadzona od najwcze
ośliny uprawne i narzędzia, miały „księŜycową naturę" — niejszego dzieciństwa. W przypadku pradawnych przekazów i wizual
były zabijane albo kawałkowane" równie szybko jak fazy nych świadectw z prehistorycznych czasów zachowujemy si
114]. jednostronnie. Struktury myślowe są utrwalane przez szkołę i wychowa
iałe, Ŝe z tego punktu widzenia nawet włosy w brodzie i na nie religijne, później przez szkoły wyŜsze i literaturę o odpowiednim
mieniają się w „promienie słoneczne", a niebiańskie postacie nastawieniu. śyjemy złudzeniami bezpieczeństwa. Z oburzeniem od
, które w końcu teŜ pojawiają się i znikają. Człowiek czuje się rzucamy inne przekonania i dowody.
w konia! Rozumiem, Ŝe tak kończyły się próby interpreta- Wzorzec naszych psychologicznych zachowań świadczy o zupełnym
w minionych stuleciach — ale dziś? Czy naprawdę trzeba zacofaniu. Odrzucamy kaŜdą świadomość kosmiczną, sięgają
ć takie nonsensy? A z jakich „boskich ust" wyszły, jeśli własnego nosa. Nasze dzieci uczą się liczyć na liczydłach, a poj
my „kompleks wyobraŜeń Słońca i KsięŜyca", informacje uzmysławia się im przy pomocy dziesięciu palców. Dzieci indyjskie
h planetach? O budowie materii (atomy)? Ó stopach metali, kojarzą cyfry z pojęciami:
rodzajach napędu i broni?
jeden — KsięŜyc „Syn PridŜawraty, wspaniałomyślny król Sakadwipa, to on polecił mi
dwa — kwadry KsięŜyca wówczas zbudować w moim kraju dom boŜy, równy pojaz-
trzy — oczy (!) dom boskim. Boski był, wzniesiony z kamienia i wielki." [115]
cztery — Wedy Takich świątyń, będących w istocie naśladownictwem boskich pojaz-
pięć — strzały dów, jest w Indiach pełno. Są to m.in. świątynie:
sześć — pory roku - Rathamandira w Mahabalipuram koło Madras;
siedem — dni - Wrhatdiswar z TandŜore;
osiem — Bosu (istota z przestrzeni) - KandradŜa z KhadŜuraho;
dziewięć — planety. - Wirupaksa w Bombaju;
Nasza wiedza jest zamknięta w szczelnym pojemniku, pozbawionym - Telika w Gwaliorze;
receptorów reagujących na inne przekonania. Wszystko, czego nie - Mahabodhi w BodhadŜa;
upakowano nam w trakcie indoktrynacji do szarych komórek, jest - Kailasanath (nr 16) w Elura;
uwaŜane za śmieszne lub niemoŜliwe — reakcją na coś takiego jest - Laksmana w KhadŜuraho;
natychmiastowe wciągnięcie czułek. Wyrywamy peryskopy i krzyczy- - DŜagannatha w Puri;
my, Ŝe brak nam dowodów — właśnie je rozdeptujemy. Gdzie przed- - LingaradŜa z Bhubaneswar;
mioty, pozostałości po niebiańskich nauczycielach? No, gdzie?! - świątynia z Kanćipuram w południowych Indiach;
Kiedy dzisiejsi etnografowie udają sią na badania odległych plemion, - góra świątynna Borobudur na środkowej Jawie.
nie zostawiają tam ani śmigłowców, ani kamer, instrumentów pomiaro- Wymienione świątynie powstały nie tylko w róŜnych okresach — są
wych i wyposaŜenia. Wizyta naukowców wchodzi do historii plemienia. poświęcone róŜnym bogom. Mimo to mają jedną cechę wspólną: ich
Być moŜe kamera jest opisywana jako „oko boga", rewolwer jako plan i budowa odpowiadają jednemu z typów wimana. Wznosząc nowe
„grzmot zabijający zwierzęta", a śmigłowiec jako „statek z hałaśliwymi budowle architekci-kapłani starali się zawsze dochować wierności tra-
skrzydłami". Ale pozostałości po wizycie naukowców nie ma. dycji. Na szczycie kaŜdej świątyni znajduje się albo boski pojazd, albo
Słyszę, Ŝe metale i tworzywa sztuczne przetrwają! Naprawdę? GdzieŜ boskie koło. Wyjątkiem jest góra świątynna Borobudur na środkowej
więc części samolotów rozbitych w latach trzydziestych? Gdzie płyty Jawie. WyobraŜa ona gigantyczną stupę, składającą się z 1472 mniej-
pancerne z I wojny światowej? Gdzie, proszę?! A za tysiąc lat nie będzie szych stup. Stupy te wyglądają jak dzwony albo półkule z ostrymi
moŜna nawet eksponować tych nielicznych resztek znajdujących się wieŜyczkami. Mają wiele znaczeń. Są:
obecnie w muzeach. W przypadku „bogów" z Kosmosu nie chodzi - symbolem końca drogi Ŝyciowej;
jednak o jakieś tam tysiąc lat — tych lat minęło wiele tysięcy. Byłoby - grobem;
absurdem oczekiwanie, Ŝe po takim czasie uda się znaleźć jakiekolwiek - ośrodkiem sił twórczych;
przedmioty uŜywane przez istoty pozaziemskie. A rzeczy wartościowe - trójpodziałem buddyjskiej trójcy: bazą, kopułą, wieŜą;
na pewno wzięli ze sobą. - wymiarem przestrzeni;
- środkiem transportu do świata bogów;
- pojazdem bogów, w którym wykonywano obrzędowe ruchy.
A r c h i t e kt u r a s a k r a ln a Tu religie odpowiadają pierwotnemu załoŜeniu: „dają dowód".
naśladuje statki kosmiczne W trakcie tysiącleci świątynie wznoszono, odnawiano i budowano na
nowo. Kapłani jednak pilnowali, aby kamieniom powierzano starodaw-
Nauczyciele z Kosmosu pozostawili ślady nie tylko w literaturze i sztu- ne przesłanie. Podobnie było z kościołami chrześcijańskimi budowany-
kach pięknych, nakłonili teŜ ludzi do naśladowania wyglądu statków mi w stylu romańskim — powstawały na planie krzyŜa. Tak samo
kosmicznych. Nie na papierze czy pergaminie, co byłoby dość nietrwałe, muzułmańskie meczety, stare i nowe — wszystkie są zwrócone ku
lecz w formie monumentalnych budowli. Plan i budowa wielu dawnych Mekce. No tak, z układów świątyń moŜna wprawdzie odczytać
świątyń przypominają „niebiańskie miasta" istot pozaziemskich. przesłanie — nie moŜna niestety odczytać daty lądowania istot pozazie-
90 91
niskich na naszej planecie. Pewne jest tylko to, Ŝe goście z Kosmosu Nie zamierzam przyjmować tej gigantycznej wartości za dobrą mo-
przybywali na Ziemię bardzo dawno temu. netę, choć chaldejskich kapłanów wymienia babilońska lista królów.
A to ze zrozumiałego powodu. Gdyby istoty pozaziemskie wpłynęły Lista owa, odkryta w irackim mieście Khorsabad w dolinie Tygrysu,
na rozwój ludzkości w czasach dostępnych metodami historycznymi, jest w istocie czarnym, wielokątnym blokiem kamienia. Na kaŜdej ze
w czasach, gdy wszystkie ludy spisywały swoją historię, to ludy te na ścian bloku wyryto imiona królów oraz daty. Nauka zaklasyfikowała
pewno zrelacjonowałyby w grubych księgach wizytę bogów. Nie prze- to jedyne w swoim rodzaju znalezisko jako WB 444. MoŜna je dziś
milczano by takiej sensacji. Wszystkie istniejące przekazy o istotach podziwiać w Muzeum Ashmolean w Oxfordzie. Co napisano na bloku?
pozaziemskich pochodzą zatem nie ze źródeł historycznych, lecz „Kiedy królestwo zstępowało z nieba, królestwo było w Eridu.
religijnych. Ale w najbardziej zamierzchłej przeszłości księgi religijne W Eridu królem był Alulim, 28 800 lat rządził.
były w istocie zapisem historii. Kiedy to było? Alalgar rządził 36 000 lat. Dwaj królowie, 64 800 lat rządzili.
W Bad-tibira rządził En-men-lu-ana 43 200 lat.
En-men-gal-anna rządził 28 800 lat.
Powiedz mi quando, powiedz, kiedy? Bóg Dumuzi, pasterz, rządził 36 000 lat. Trzej królowie, swoje 108 000
lat rządzili.
Diodor Sycylijski pisał przed 2 000 lat: W Larak rządził En-zib-zi-anna 28 800 lat. Jeden król, swoje
„Kapłani egipscy obliczają czas od panowania boga Słońca po 28 800 lat rządził.
przejście Aleksandra do Azji na około 23 000 lat". [19] W Sippar królem był En-men-dur-anna, 21 000 lat rządził. Jeden król,
W drugiej księdze swojego dzieła Diodor pisze wyczerpująco swoje 21 000 lat rządził.
o wiedzy astronomicznej chaldejskich kapłanów w Babilonie. W Suruppak królem był Ubar-tutu, swoje 18 600 lat rządził. Pięć
Chwali ich wiadomości uznając je za bardzo gruntowne i podaje miast, ośmiu królów, 241 200 lat rządziło.
przykłady astronomicznych mądrości. MoŜemy tam znaleźć dane, Przeminął potop. Kiedy potop przeminął, królestwo po raz wtóry
które odkryto na powrót dopiero po tysiącach lat i które gwał- zstąpiło z nieba. W Kiś było królestwo.
townie przeobraziły zarówno religijny, jak i naukowy obraz świata. W Kiś królem był Ga-ur. l 200 lat rządził.
Zadaję sobie pytanie, dlaczego? Chaldejscy kapłani wiedzieli o tym od Gulla-Nidaba-anna-pad rządził 960 lat.
dawna: Zukakip rządził 900 lat. '
Atap rządził 600 lat.
„O planetach powiadają, Ŝe kaŜda ma b i e g własny i poru- Syn Atapa rządził 840 lat.
sza się z nierównymi i teŜ zmieniającymi s i ę prędkoś-
Etana, pasterz, który wstąpił do nieba, był królem, l 560 lat rządził.
ciami i okresami [...]. PoniŜej wymienionych gwiazd jednak Balih, syn Etany, rządził 400 lat.
porusza się, jak twierdzą, KsięŜyc, który ze względu na cięŜar swój
Tizkar, syn Samuga, rządził 305 lat [...]"
unosi się najbliŜej Ziemi i obiega ją w czasie najkrótszym,
Według WB 444 dziesięciu prakrólów sprzed potopu rządziło w sumie
a to nie ze względu na chyŜość ruchu, lecz na małość swojego 456 000 lat. Po potopie „królestwo po raz wtóry zstąpiło z nieba". 23
okręgu. A jego światło jest światłem odbitym, a zaćmienia są królów, którzy przewinęli się potem przez tron, rządziło 24 510 lat,
spowodowane cieniem Ziemi [...]". [116] 3 miesiące i trzy i pół dnia.
Diodor pisze z respektem, Ŝe Chaldejczycy „posiadają największe Chciałbym przypomnieć na marginesie, Ŝe zdumiewająco sędziwego
doświadczenie w astronomii" na świecie. A cóŜ — na wszystkie ciała wieku doŜyło dziesięciu patriarchów biblijnych sprzed potopu. Adam
niebieskie! — mówią ci fachowcy o wieku ludzkości? doŜył 900 lat, Henoch został fizycznie „wzięty do nieba" w wieku 365
„Co mówią o liczbie lat, od kiedy kasta Chaldejczyków zajmuje się lat, jego zaś syn Metuszalech zasnął w Panu mając lat 969.
badaniem kosmosu, to z trudem udaje im się znaleźć kogoś, kto w to Wierzący Ŝydzi i wierzący chrześcijanie biorą te dane dosłownie. Nie
uwierzy, bo wedle ich wyliczenia do wyprawy Aleksandra upłynęło lat dotyczy to jednak ani okresów rządów podanych w starobabilońskiej
czterysta siedemdziesiąt trzy tysiące [...]" [116] liście królów, ani danych chaldejskich astronomów. „Wszyscy się
Podam liczbę lat cyframi: 473 000!
93
92
mylimy, ale kaŜdy inaczej!" — twierdził Georg Christoph Lindenberg
(1742-1799).
Udało nam się wyprzeć ze świadomości, pokomplikować i zafał-
szować dane o dawnych wizytach istot pozaziemskich i ich wpływie na
rozwój ludzkości. Czy dziś będziemy rozsądniejsi?
IV. Rzeczywistość
czy utrata poczucia rzeczywistości
Najpiękniejszym, co moŜemy
odkryć, jest tajemniczość.
Albert Einstein (1879-1954)
96 97
posługuje się teŜ zniesławieniem i metodami izolowania niewygodnych 12% nie ma zdania;
osób, a w kaŜdej niekorzystnej dla siebie sytuacji zasłania się swoją 19% uwaŜa, Ŝe UFO prawdopodobnie nie istnieje;
„powagą". 8% definitywnie zanegowało istnienie UFO.
śaden komputer na świecie nie zawiera wykazu osób, które — poje- 61% osób wierzących bądź uwaŜających istnienie UFO za praw-
dynczo czy w niewielkich grupach — nawiązały kontakt z istotami dopodobne świadczy niewątpliwie o istotnej zmianie sposobu
pozaziemskimi po 24 czerwca 1947. Tego bowiem dnia, około 1430, myślenia.
Kenneth Arnold ujrzał pierwsze UFO w czasach nowoŜytnych. Arnold Latem 1990 roku powołano nawet w USA do Ŝycia nową naukę
odbywał lot w nad Górami Kaskadowymi w stanie Waszyngton —• ufologię — mającą teŜ własne czasopismo. Prasa pisała:
w poszukiwaniu transportowca C-46, który spadł na ziemię. Nagle „Przez dziesięciolecia 'niezidentyfikowane obiekty latające' były
z lewej strony zobaczył dziewięć jasno świecących tarcz. Arnold tematem zastrzeŜonym dla łgarzy i autorów bestsellerów obdarzo-
obserwował zdumiewające manewry eskadry UFO przez prawie trzy nych fantazją. Teraz odezwała się nauka: fenomen latających talerzy
minuty. Później napisał, Ŝe obiekty wyglądały „jak talerze sunące nad trzeba zbadać bez uprzedzeń. W tym celu w Ameryce powstało
wodą" [118]. Tak narodziło się pojęcie „latające talerze". czasopismo fachowe 'Journal of UFO Studies'. Młode jeszcze wy-
Szkoda, Ŝe nikt nie zrobił takiego wykazu. Byłaby to dobra podstawa dawnictwo będzie publikować przede wszystkim osiągnięcia badaczy,
programu badań dla młodych socjologów. A statystyków zdumiałaby którzy milczeli dotąd, obawiając się drwin kolegów. (Adres:
zapewne ilość zaistniałych kontaktów. Człowiek w końcu nie biega po 2457 West Peterson Avenue, Chicago.)" [122]
ciemku z siatką na motyle. Literatura ufologiczna mówiąca o kontak- A kto jeszcze uwaŜał, Ŝe wyznawcy UFO rekrutują się przewaŜnie
tach dowiedzionych obejmuje duŜo ponad 1000 pozycji. Tylko spośród pań w podeszłym wieku i stetryczałych staruszków lub co
w strefie języka angielskiego doliczyłem się 500 ksiąŜek na ten temat. Do najwyŜej spośród gorzej wykształconych od ludności Europy Zachod-
przypadków zaświadczonych na piśmie dochodzą przypadki nieujaw- niej mieszkańców krajów rozwijających się, został w styczniu 1991 roku
nione. Ogromna liczba cichych, zastraszonych ludzi, którzy przeŜyli wyprowadzony z błędu. We Francji obok popularnego czasopisma
kontakt z UFO, chce pozostać anonimowa. Ludzie ci obawiają się re- naukowego „Science et Vie" ukazuje się teŜ jego mutacja dla mło-
akcji otoczenia, myślą, Ŝe nie są przy zdrowych zmysłach, albo milczą ze dzieŜy. Wśród młodzieŜy w wieku 8-16 lat „Science et Vie - Junior"
względu na swoją pozycję zawodową. przeprowadziło ankietę na temat parapsychologii i UFO. Całe 45%
Nauka badała fenomen UFO w róŜnych okresach z róŜnymi rezul- młodych ludzi uznało istnienie UFO! Wśród nich było 51% chłopców
tatami. O ile osławiony Raport Condona, finansowany częściowo przez i 59% dziewcząt [123].
lotnictwo wojskowe USA, dał raczej negatywne efekty, o tyle prof. dr KaŜda wymówka jest dobra, jeśli tylko doprowadza ona do porządku
Allen Hynek uwaŜa, Ŝe sytuacja jest znacznie bardziej zróŜnicowana nasze poczucie własnej wartości. Nastawienie w rodzaju „nie wierzymy
[120]. Zmarły juŜ prof. Hynek był astronomem w Lindheimer Astro- w UFO, bo nie istnieje", jest warte tyle samo co wypowiedź szanowane-
nomical Research Center Northwestern University w Chicago, uwaŜa- go niegdyś przyrodnika, dr. Lee Foresta, który jeszcze w 1957 roku
no go za wyrocznię w sprawach UFO. Jacques Yallee, matematyk twierdził: „Człowiek nigdy nie dotrze na KsięŜyc, niezaleŜnie od postępu
i astronom, po gruntownej analizie tego problemu doszedł do wniosku, nauki w przyszłości" [124]. Dwanaście lat później, 20 lipca 1969 roku, na
Ŝe „[zagadka UFO] istnieje i nie moŜemy nadal unikać jej badania. KsięŜycu wylądował Apollo 11. (Na marginesie: dr Lee Forest nie był
Z naszych analiz moŜe nawet wyniknąć, Ŝe od intensywności tych badań osamotniony w nieŜyciowych poglądach. To samo mówił Sir Harold
zaleŜy nawet nasza egzystencja". [121] Spencer Jones, dyrektor Obserwatorium Astronomicznego Greenwich,
Zmianę nastawienia do tej kwestii moŜna wykazać statystycznie. w 1957 roku.)
W maju 1985 roku amerykańskie czasopismo „Industrial Research Historia zna przykłady świadczące o tym, Ŝe nawet powszechnie
Development", czytane przede wszystkim przez naukowców i manage- szanowani naukowcy reprezentowali czasem bezsensowne poglądy
rów przemysłu, przeprowadził ankietę, z której wynikło, Ŝe: [125]. W II w. prz. Chr. słynny aleksandryjski astronom Ptolemeusz
27% pytanych wierzy w istnienie UFO; nauczał: „Pragnę jednoznacznie oświadczyć: Ziemia jest środkiem
34% uwaŜa istnienie UFO za prawdopodobne; świata, a ciała niebieskie obracają się wokół niej". [126]
98 99
Gdzie rodzi się kłamstwo? wszedł na barykady, ani jedno czasopismo nie zrobiło „afery Water-
gate". Dlaczego? Nasze zachowanie społeczne pozwala na okazywanie
Kiedy idzie o UFO, Ŝyczliwi podnoszą ostrzegawczo paluszek. Kto tylko tyle odwagi, na ile pozwala „stado". Dlaczego astronom mający
ustrzeŜe nas przed Ŝyczliwymi? dobrą opinię miałby zajmować się problematyką UFO za darmo?
Cytowany juŜ prof. dr Allen Hynek, doradca lotnictwa wojskowego Dlaczego wydział astronomii albo podobny miałby oferować środki na
USA w sprawach UFO, pisał: badania UFO, skoro besserwisserzy i tak wiedzą z góry, Ŝe będą to
„Muszę zaznaczyć, Ŝe lotnictwo wojskowe w kaŜdym przypadku wyrzucone pieniądze? Dlaczego uczciwi ludzie mają się oficjalnie
podejmowało własne decyzje [...]. Wkrótce było powszechnie wiado- ośmieszać tylko dlatego, Ŝe zechcieli wziąć pod lupę wszystkie aspekty
mo, Ŝe wojskowi są skłonni do fałszowania interpretacji przepro- paru historyjek o UFO?
wadzanych z okazji corocznych zestawień opisów UFO: Z 'być moŜe Nic się nie zmieni, dopóki politycy i równie cięŜko myślący ludzie ze
samolot' robiono 'najprawdopodobniej samolot'. Przypomina mi to środków masowego przekazu zamiast nabrać wiatru w Ŝagle będą się
grecką legendę o rozbójniku Prokruście, który schwytanych podróŜ- zachowywać jak kurek na dachu. GdzieŜ wychwalana odwaga cywilna,
nych dopasowywał do rozmiarów swojego łoŜa — przez rozciąganie która nie poddaje się mocnemu w gębie lobby antyufologicznemu?
ciała albo przycinanie nóg". [127] Chwała wydawnictwom, które przynajmniej poddają pod dyskusję
W latach 1947-1965 lotnictwo wojskowe USA zbadało w sumie ksiąŜki o UFO.
10 147 przypadków UFO. Z tego — działając według własnowolnych Ale mojej krytyki jednostronnego traktowania tematyki UFO przez
kryteriów Air Force — w Programie Błękitna Księga odfajkowano media nie naleŜy uogólniać. Byli i są ludzie odpowiedzialni, wśród nich
9 501. Pozostało (juŜ wtedy!) 600 relacji o nie wyjaśnialnych zdarze- nawet najwybitniejsi naukowcy, piszący w ostatnich latach w czasopis-
niach z UFO. Co się z tym stało? Oto typowy przykład: mach fachowych o moŜliwościach kolonizacji galaktycznej i wpływie
Pułkownik lotnictwa USA William Colemann, jako młody pilot istot pozaziemskich na ludzi. Czasopisma te są oczywiście trudno
wojskowy, przeŜył w 1955 roku dramatyczne spotkanie z UFO. Wraz dostępne, poza tym teksty w nich zawarte są — jak naleŜy — pisane
z dwoma kolegami ścigali nieznany obiekt wykonujący w powietrzu językiem naukowym. Wydawnictw tych nie czytują ani laicy, ani
manewry, od których włos się jeŜył na głowie, w końcu obiekt znik- dziennikarze.
nął z niewiarygodną prędkością w czerni Kosmosu. Na temat tego Pierwszy problem, na jaki natykają się odwaŜni myśliciele, dotyczy
zdarzenia Colemann napisał wiele relacji dla róŜnych władz. Po latach inteligentnego Ŝycia w Kosmosie. Jak duŜe jest prawdopodobieństwo, Ŝe
t e n s a m William Colemann został członkiem rządowego Programu wokół innych gwiazd krąŜą planety? Jak duŜe jest prawdopodobieńst-
Błękitna Księga. Zaczai szukać akt ze swoimi ówczesnymi wypowie- wo, Ŝe planety znajdują się w odpowiedniej odległości od słońca, Ŝe
dziami. „Zniknęły z obszernego materiału dowodowego" [128]. temperatura na ich powierzchni pozwala na powstanie Ŝycia? Jak duŜe
Zachowujemy się jak słynna małpia trójca: jedna małpka zasłania jest prawdopodobieństwo, Ŝe będą spełnione warunki prebiotyczne? śe
sobie oczy, druga uszy, trzecia usta. Przez całe dziesięciolecia wszystkie będzie mogło rozwinąć się Ŝycie? śe rozwiną się człekopodobne formy
oficjalne struktury USA — Air Force, Navy, Ministerstwo Obrony, Ŝycia? śe takie formy Ŝycia poprzedziły nas o tysiąclecia w procesie
CIA i NSA (National Security Agency) — zapewniały, Ŝe nic im nie ewolucji, nie zabijając się wzajem? śe takie formy Ŝycia rozsiały po
wiadomo na temat UFO, Ŝe nie gromadzi się Ŝadnych danych z tego Galaktyce swoje genetyczne „klocki" (Fred Hoyle [130])?
zakresu. Opierając się na Freedom of Information Act, ustawie gwaran- Prawdopodobieństwo, Ŝe w pobliŜu gwiazdy będą się znajdować
tującej swobodę przepływu informacji, obywatele USA dotarli do do- planety, jest takie samo jak to, Ŝe w pobliŜu kotki będą kocięta. Nie
kumentów świadczących niezbicie, Ŝe wszystkie oficjalne komunikaty trzeba być statystykiem ani biologiem kosmicznym, aby zrozumieć,
były kłamstwem. Największy brukowiec USA, „National Enąuirer", Ŝe w przypadku ponad 400 miliardów gwiazd znajdujących się tylko
wydał w 1985 r. ksiąŜkę, na którą złoŜyły się wyciągi z utajnionych w obrębie Drogi Mlecznej jest bardzo prawdopodobne, Ŝe zaludnia ją
dotąd akt. [129] bardzo duŜa liczba inteligentnych form Ŝycia.
Teraz okazało się, na czym stoimy — lecz mimo to Ŝaden z dzien- Teorii twierdzącej, Ŝe jesteśmy sami w Kosmosie, teorii mile łechcącej
nikarzy wielkich magazynów, którzy polują na kaŜdą sensację, nie naszą próŜność, nie da się obronić. Ale jak istoty pozaziemskie pokonały
100 101
odległości dzielące je od siebie i od Ziemi? Co interesuje je na Ziemi? Jak wyglądałyby silniki? Pisał o tym juŜ przed 9 laty prof. dr H. Ruppe
Skąd wiedzą — ogromna odległość! — Ŝe ludzie w ogóle istnieją? z Politechniki Monachijskiej. A jego kolega, prof. dr Gerard O'Neill
Na wszystkie te pytania juŜ dawno udzielono odpowiedzi z Princeton University przedstawił wspaniałe wyliczenia rozprzest-
rozsądnych rzeniania się inteligentnego Ŝycia w „pokoleniowych statkach kosmicz-
i wiarygodnych. To zrozumiałe, Ŝe laik o tym nie wie — to za- nych" [136]. W przeciwieństwie do przedstawicieli przedwczorajszych
wstydzające, Ŝe nie wie o tym lobby antyufologiczne. poglądów wcale nie jest tak, Ŝe fachowcy nie wiedzą, j a k pokonywać
JuŜ w 1982 roku Międzynarodowa Unia Astronomiczna, grupu- kosmiczne odległości. Problemy te moŜna rozwiązać, jeśli się tylko chce.
jąca najtęŜsze głowy w dziedzinie astronomii, astrofizyki i biologii Istoty pozaziemskie zrobiły to juŜ dawno.
kosmicznej, załoŜyła tak zwaną Komisję 51 [131]. Komisja ta miała Tęgie naukowe głowy zastanawiają się nad dziwnym zachowaniem
zbadać moŜliwość istnienia pozaziemskich kultur i wariantów istot pozaziemskich w stosunku do nas. W strefie języka niemieckiego
kontaktu. Działała ona w ramach większego projektu, SETI (Search problemem tym zajmuje się przede wszystkim Johannes Fiebag [137,
for Extraterrestrial Intelligence — Poszukiwanie Inteligencji Poza- 138, 139]. W strefie języka angielskiego rozprawy o stategii istot po-
ziemskiej) [132,133]. zaziemskich zdominowali profesorowie Bracewell [140] i Deardorff
[141, 142, 143]. Ja sam w jednej z moich wcześniejszych ksiąŜek [144]
przedstawiłem kilka przemyśleń, które dziś naleŜałoby zaktualizować.
Odrobina teorii Istnieje hipoteza, wedle której Ziemia uwaŜana jest przez istoty
pozaziemskie za refugium, za „ogród zoologiczny". ZałoŜeniem nieza-
Astronom prof. dr M. Papagiannis, przewodniczący Komisji 51, kłóconego funkcjonowania tego ZOO jest Ŝyczliwość straŜników i zwie-
przedstawił wyliczenia — jak to w wyŜszej matematyce — nie do dzających. Zabrania się na przykład zwiedzającym naruszania miejsc
odparcia. Odległości między gwiazdami, uwaŜane niegdyś za nie do lęgowych rzadkich ptaków, karmienia krokodyli Ŝywymi psami, draŜ-
pokonania, da się przebyć w rozsądnym czasie dzięki moŜliwej juŜ dziś nienia lwów i zbierania jadowitych węŜy. StraŜnicy zwracają baczną
do przewidzenia i wyliczenia technice. Nawet w przypadku prędkości uwagę na zachowanie reguł gry.
wynoszących tylko jeden procent prędkości światła Drogę Mleczną StraŜnicy wiedzą, Ŝe jeden gatunek zwierząt jest inteligentniejszy od
moŜna skolonizować z jednego punktu w ciągu dziesięciu milionów lat innych. Gatunek ten — człowiek — ma dar myślenia filozoficznego,
[134]. Jeszcze krócej trwałoby to przy szybkości równej dwa procent abstrakcyjnego, matematycznego, umie rozwijać róŜnorodne formy
prędkości światła albo przy eskalacji „kuli śnieŜnej". Co naleŜy przez kultury i techniki. Wartownicy wiedzą równieŜ, Ŝe próba wyrwania
to rozumieć? się człowieka z ZOO jest tylko kwestią czasu. Czy moŜna mu na
Statek kosmiczny porusza się z prędkością równą 2% prędkości to pozwolić? Czy będzie stanowił niebezpieczeństwo dla straŜników
światła, pokonując odległość dziesięciu lat świetlnych w czasie 500 lat i zwiedzających?
ziemskich. Następnie załoga ma kolejne 500 lat na zbudowanie drugie- Nie wiemy (jeszcze), ile jest cywilizacji galaktycznych. Niewykluczo-
go statku kosmicznego. Na ile prawdopodobne jest takie załoŜenie? ne, Ŝe znajdują się wśród nich cywilizacje agresywne. MoŜe istnieją
W ciągu minionych stu lat ludziom udało się przebyć drogę od doroŜki cywilizacje mające inną przemianę materii od nas albo przypominające
do rakiety na KsięŜyc, od liczydeł do komputera. Do tego musieliś- budową ciała i funkcjami owady. Bardzo moŜliwe, Ŝe taka forma Ŝycia
my wszystko od początku wynajdywać, doskonalić, testować. Załoga nie zaakceptuje naszej. A moŜe istnieją cywilizacje człekopodob-
statku kosmicznego nie musi zaczynać od zera — projekty i technologie n e,. agresywne dlatego, Ŝe odniosły zwycięstwo w wojnie między-
są gotowe. Zakładając, Ŝe załoga dysponuje odpowiednimi zapasami, planetarnej a teraz rozprzestrzeniają w Kosmosie agresję. MoŜna so-
na nieznanej planecie konieczna industrializacja będzie trwała sto czy bie teŜ wyobrazić gatunek agresywny, który będzie działał dla dobra
dwieście lat. Statek kosmiczny będzie budowany na wzór pierwszego ojczystego świata powodowany egoistycznym pragnieniem powięk-
przez 30-50 lat. Teraz do przeciwległych celów wyruszą z prędkością szenia swojej sfery wpływów. Dla przeciwdziałania temu i wielu innym
równą 2% prędkości światła dwa statki kosmiczne. I znowu — po wariantom istoty pozaziemskie załoŜą Klub Galaktyczny, kosmiczną
pięćsetletniej podróŜy załoga ma czas na budowę dwóch kolejnych ONZ, w której karcie byłoby zapisane m.in., Ŝe Ŝadna cywilizacja nie
statków kosmicznych. Ping-pong. Kula śnieŜna. 103
102
moŜe się mieszać w rozwój innej cywilizacji do momentu, aŜ ta osiągnie ekonomii, techniki, religii i kultury. Nawet jeśli pozaziemskie posłannic-
pułap pozwalający wstąpić do galaktycznego klubu. StraŜnicy i „zwie- twa zostaną odebrane, zdekodowane i rozpowszechnione przez pry-
rzęta" będą koegzystować. watne zespoły badawcze — nawet jeśli istoty pozaziemskie udzielą
Ale nie na zawsze. Jak dziecku nie moŜna zabronić dorastania, grupie audiencji pojedynczym osobom, rządy i uniwersytety zdeprecjonują
istot ludzkich nie moŜna zabronić zdobywania samodzielności w Kos- te informacje jako „głupi Ŝart", „manię wielkości" albo „pomyłkę"
mosie. Wszystkie inteligentne formy Ŝycia we Wszechświecie mają te
i „natychmiast wezmą pod klosz całą sprawę" [140]. Jak więc istoty
same prawa. Mimo to istnieje bariera, nie pozwalająca zwierzęciu
pozaziemskie mogłyby nam przekazywać posłania „w maleńkich daw-
zwanemu „człowiek" wyrwać się przed czasem z ZOO. Musi udowod-
nić, Ŝe jest nastawiony pokojowo. Jak ma to zrobić, skoro nie wie nawet, kach", Ŝeby nie zostały one zatrzymane na wyŜszym szczeblu?
czy i przez kogo jest obserwowany i egzaminowany? śyczliwe nam, nie agresywne cywilizacje galaktyczne wiedzą, jak to
Zadajmy sobie kilka pytań: Czy miłujemy pokój? Czy jesteśmy gotowi zrobić. Wiedzą, Ŝe na szczeblu rządowym pochodzące od nich informa-
odrzucić wszelkie formy agresji? Czy potrafimy Ŝyć w zgodzie z innymi cje wykorzysta tylko jedna grupa. Ich psycholodzy i etnolodzy rozumie-
inteligentnymi formami Ŝycia? Odpowiedzi nasuwają się same. Ziemia ją, jak katastrofalne skutki przyniosłoby ziemskiej cywilizacji nagłe
to „ZOO", w którym egzystują obok siebie najróŜniejsze rasy, religie, pojawienie się istot pozaziemskich przed tłumami ludzi. Postępują
najróŜniejsze charaktery i typy — a nawet inne gatunki zwierząt i roślin. o s t r o Ŝn i e i gl o b al n i e .
Ale „ZOO" jest teŜ jakby szkołą. Jeśli przetrwamy tę próbę, to znaczy, Jak rozwiązać ten problem? Indoktrynację prowadzoną „małymi
Ŝe dojrzeliśmy do nawiązania kontaktu z Kosmosem — jeŜeli jej nie dawkami" trzeba prowadzić delikatnie, ale zarazem na całej Ziemi, Ŝeby
przetrwamy, unicestwimy siebie — a moŜe i całe „ZOO". Selekcja ma ani rządy, ani szkoły wyŜsze nie miały najmniejszej szansy zastosowania
kosmiczne wymiary. Ludzie muszą w sposób pokojowy przejść „próbę jakichkolwiek represji. Posłanie z zewnątrz musi być zrozumiałe dla
ZOO" — dopiero wtedy Klub Galaktyczny wyciągnie do nas rękę. opinii publicznej, wojsku i nauce musi się wydawać wszakŜe „niewiary-
Stąd „embargo" i milczenie „straŜników". SłuŜy to obserwacji ga- godne i nie do zaakceptowania". Jeśli coś nie jest „wiarygodne", zostaje
tunku „człowiek" i ochronie „straŜników" przed ludźmi. wedle starego ludzkiego zwyczaju wystawione na śmieszność, a czymś,
Ale „embargo" ustanowione na „ZOO-Ziemia" nie jest całkowite. co jest śmieszne, nie zajmują się ani rządy, ani szkoły wyŜsze. W ten
MoŜna oferować nam pomoc w maleńkich dawkach — o ile przyjmiemy sposób „embargo" nie będzie naruszone, a ludzkość otrzyma „w
ją dobrowolnie i okaŜemy się jej godni. Ale jak moŜliwa jest pomoc „w maleńkich dawkach" pomoc, poniewaŜ bardzo długo będziemy sobie
maleńkich dawkach" z jednej strony, skoro z drugiej przemawia przeciw uświadamiać, co w rzeczywistości dzieje się wokół nas. „W kaŜdym razie
niej „embargo", poza tym co to znaczy „okazać się godnym"? Cała nie prędzej, aŜ ludzkość będzie wewnętrznie przygotowana do zaakcep-
sprawa wygląda tak: towania pozaziemskiego przesłania" [143].
JakieŜ to „katastrofalne skutki" przyniósłby fakt pojawienia się
delikatnego i maleńkiego UFO przed zdumionymi tłumami?
Społeczeństwo a istoty pozaziemskie Zadajmy to pytanie inaczej: Jak zareagują ludzie, kiedy nad
wypełnionym po brzegi stadionem futbolowym pojawi się UFO?
Słynny radioastronom, prof. dr Ronald Bracewell ze Stanford A kiedy pojawi się nad wielkim miastem? Nad ośrodkiem piel-
University w USA, reprezentuje pogląd, Ŝe kaŜdy rząd utajni informacje grzymek? Nad meczetami islamskimi, nad katedrami chrześcijań-
radiowe otrzymane od pozaziemskich form Ŝycia. Dotyczy to oczywiście skimi, nad świątyniami buddyjskimi? Co poczują wierni ujrzawszy
równieŜ lądowań UFO i bezpośrednich kontaktów z istotami z Kosmo- przedstawicieli istot pozaziemskich zstępujących z obłoków? Na
su [140]. Powody tego zdumiewającego zachowania będą bardzo proste. przykład podczas ceremonii wielkanocnych na placu Świętego
Rząd, który odbierze i odkoduje sygnały albo zetknie się z istotami Piotra w Rzymie? Co wykrztuszą z siebie uznani naukowcy, kiedy
pozaziemskimi, będzie Ŝywił nadzieję, Ŝe dzięki „wiedzy z zewnątrz" będą musieli stwierdzić, Ŝe przez dziesięciolecia rozpowszechniali
naród, na którego czele stoi, zdobędzie przewagę nad pozostałymi. kłamliwe informacje na temat Ŝycia pozaziemskiego, pokonywania
Dotyczy to nie tylko sfery wojskowości, lecz równieŜ socjologii, odległości międzygwiezdnych i UFO? Co pomyślą sobie wojskowi,
którzy zainwestowali astronomiczne sumy pochodzące z podatków
104
. 105
w rakiety defensywne, myśliwce przechwytujące i urządzenia radarowe „Naprawdę nie grozi nam niebezpieczeństwo, Ŝe znajdziemy się
high-tech, kiedy istoty pozaziemskie zatańczą im przed nosem? Jak w jadłospisach istot pozaziemskich, bo — byłoby to za kosztowne.
poczują się setki tysięcy antropologów i miliony ich zwolenników, gdy Zbyt wielki byłby koszt energii koniecznej do przetransportowania
nagle okaŜe się, Ŝe człowiek wcale nie jest koroną stworzenia? KaŜde nas do innego systemu słonecznego, a energii nigdzie nie ma za
niespodziewane pojawienie się UFO przed wielkimi skupiskami ludz- darmo. Gdyby istoty pozaziemskie rzeczywiście odczuwały rozkosz
kimi, kaŜde dłuŜsze ujęcie istot pozaziemskich na ekranach telewizorów przy jedzeniu ludzi, nie odlatywałyby do domu po zapakowaniu nas
narazi nas na szok kulturowy i religijny. Powtarza się szok po przybyciu do konserw. Hodowałyby nas jako delikates na miejscu. Byłoby to
bogów z czasów antycznych. Wówczas teŜ nie byliśmy wewnętrznie tańsze i prostsze, bo wystarczyłoby wrzucić do zamraŜarki parę
przygotowani na ich przybycie. Masowe pojawienie się UFO na kompletnych komórek ludzkich. My takŜe nie zbieramy pieczarek
firmamencie ziemskim zaklasyfikowalibyśmy jako agresję. Wszyscy w lasach i na łąkach — uprawia się je w pieczarkarniach. Homarów
obawiają się agresorów, którzy zamierzają niszczyć to, co dla nas i łososi nie łowi się na pełnym morzu — hoduje się je w morskich
najdroŜsze, a zaszczepić coś obcego. Z agresorami nikt się nie brata,
fermach. Co to znaczy? śe istoty inteligentne na wysokim poziomie
nikt nie wierzy w ich słodkie słówka.
rozwoju na pewno nie są ludojadami" [103].
Bez wyczucia sytuacji przez istoty z Kosmosu zmiana świadomości Agresja na świat zamieszkany przez inteligentne formy Ŝycia czyjego
ludzi nie będzie moŜliwa.
aneksja jest tabu. Istoty pozaziemskie nie będą się mieszały nietaktow-
nie w rozwój obcych inteligencji. Inteligencje te będą „prowadzone"
delikatnie, ostroŜnie i stosownie do epoki. „Prowadzeni" będą in-
Nie ma inwazji z zewnątrz spirowani, ich proces myślenia będzie odpowiednio nakierowywany
— nikt nie będzie ich walił po głowie. A kto myśli, Ŝe istoty pozaziemskie
Załogi UFO — zakładamy, Ŝe istnieją, ale jeszcze do tego zechcą zaksięgować Ziemię jako zdobyczne terytorium, niech pomy-
dojdę — postępują wobec ludzkości bardzo taktownie. KaŜdy, śli o nieskończonych przestrzeniach Wszechświata, w których krąŜą
kto obawia się brutalnego mieszania się istot pozaziemskich miliardy planet.
w swoje sprawy, musi sobie uświadomić, Ŝe inwazja tego rodzaju Międzygalaktyczne wyprawy zbójeckie nie będą na dłuŜszą metę
nigdy nie miała miejsca w historii ludzkości. „Czarodziejska tech-
korzystne nawet dla najdzikszych istot pozaziemskich. W kaŜdym świe-
nika" umoŜliwiłaby przecieŜ istotom pozaziemskich opanowanie
Ziemi i w przeszłości, i teraz. Kiedy sławny radioastronom prof. cie powstają specyficzne formy Ŝycia. Są one wprawdzie spokrewnione,
Frank Drakę rozpoczął w 1960 roku realizację programu OZMA, ale nie takie same. Zdobywcy mieliby problemy z osiedleniem się na
mającego na celu odbieranie sygnałów radiowych od cywilizacji dobrej, starej Ziemi, nie mogliby się cieszyć sukcesem. Nie mogliby miesz-
pozaziemskich i nadawanie własnych [145], osoby o zastraszonych kać u „Ritza" w ParyŜu ani pluskać się w luksusowych basenach na Ha-
rozumkach podniosły zaraz ostrzegawczo paluszki. Głosy krytyczne wajach. Nawet gdyby istoty pozaziemskie były człokokształtne (jeszcze
wyraŜały opinię, Ŝe w ten sposób wyda się, zdradzi" nasze miejsce do tego wrócę), to przecieŜ w ich ojczystym świecie istniałyby bakterie
w Galaktyce, a nie wiadomo, czy istoty pozaziemskie będą nastawione i wirusy inne od naszych. Pozwolę sobie przypomnieć, Ŝe pierwsi
do nas przychylnie. MoŜe wykorzystają nasze sygnały jako drogowskaz lunonauci byli poddani po powrocie kwarantannie — z obawy przed
i napadną na nas. Potem umieszczą nas w swoim jadłospisie jako zaraŜeniem ludzkości niebezpieczną, nieznaną księŜycową bakterią.
specyficzny smakołyk albo zamkną w klatkach swoich ogrodów Nawet sceptycy rozumieją, dlaczego załogi UFO nie organizują
zoologicznych jako egzotyczny gatunek. (jeszcze) masowych przelotów nad obszarami gęsto zaludnionymi. Jak
Od dziesięcioleci cywilizacja ziemska wysyła sygnały radiowe i telewi- zachowywalibyśmy się my sami badając zwyczaje rzadkich zwierząt?
zyjne na wszystkich zakresach fal. Sygnały te mogą być bez trudu śycie ptaków rejestrujemy przy pomocy mikrofonów
odebrane przez istoty pozaziemskie. Nawet oddalone od nas o całe lata kierunkowych
świetlne. Na smakołyki dla pozaziemskich smakoszy raczej się nie i teleobiektywów. Nie straszymy ani nie płoszymy zwierząt. Z odległości
nadajemy. Przed 17 laty pisałem: obserwujemy zachowania godowe i lęgowe ptaków, nagrywamy ich
świergot na taśmę i dopiero później, w laboratorium próbujemy to
106 zrozumieć.
107
Barney stał kilka metrów od samochodu. Betty, siedząca w środku, Minęli Concord, mówili niewiele, pogrąŜeni w rozmyślaniach. Barney
zawołała przez otwarte drzwiczki: „Wracaj!". UFO było tak blisko, skręcił na drogę nr 4 do Portsmouth. Gdy jechali przez miasteczko,
Ŝe wypełniało całe pole widzenia lornetki. Po drugiej stronie „okna" zaczynały ćwierkać ptaki, brzask rozświetlał domy. Podczas jazdy
Barney ujrzał postać patrzącą mu prosto w oczy i kierującą nań małŜonkowie spoglądali oczywiście co pewien czas na zegarki. Zdziwiło
nieokreślony przedmiot. Poczuł instynktownie, Ŝe to dowódca. Ogrom- ich, Ŝe były zepsute. Przyjechawszy do domu spojrzeli na zegar w kuchni.
ne oczy i dziwna twarz obcego tak go przeraziły, Ŝe opuścił lornetkę. Dopiero teraz zrozumieli, Ŝe po drodze zgubili okrągłe dwie godziny
Obiekt znajdował się w odległości 25 m, postacie po drugiej stronie Ŝycia. I 35 mil.
„okna" było widać wyraźnie gołym okiem. Pijąc w kuchni kawę zaczęli sobie w końcu opowiadać, co kaŜde
W końcu Barney zrozumiał, Ŝe nie ma to nic wspólnego z lotnictwem widziało, myślało i czuło. Po zetknięciu z UFO na drodze i usłyszeniu
USA. Wpadł w panikę. Krzycząc „Chcą nas złapać! Chcą nas porwać!", „pip-pip" przez następne 45 km nie wiedzieli, co się z nimi dzieje. Ale
rzucił się szczupakiem do samochodu. Betty, zaniepokojona niebez- oboje zgadzają się co do jednego — Ŝe widzieli znak drogi nr 93
pieczeństwem groŜącym męŜowi, nie przyjmowała do wiadomości i drogowskaz „Concord — 17 mil". Nie wiadomo dlaczego Barney
istnienia UFO. Barney wrzucił jedynkę i ruszył jak szalony. Ges- poczuł, Ŝe musi obejrzeć sobie podbrzusze. Poszedł do łazienki, ale nie
tykulując gwałtownie i śmiejąc się histerycznie powtarzał bez przerwy: zauwaŜył nic niezwykłego. Betty zaś czuła się „nieczysta", ona równieŜ
„Chcą nas porwać!". stanęła przez lustrem w łazience i obejrzała dokładnie całe ciało. Coś
Około 45 km na południe od Indian Head, na wysokości Ashland się zmieniło — tylko co?
Betty Hill po raz pierwszy zapytała męŜa: „Wierzysz w UFO?". Bar- MałŜonkowie postanowili nie mówić nikomu o zdarzeniu. Ich myśli
ney trochę się juŜ uspokoił, odparł więc: „Nie rozśmieszaj mnie! To i odczucia za bardzo się od siebie róŜniły. Barney, pracujący na poczcie,
było UFO!". Prawie w tej samej chwili oboje usłyszeli dziwny obawiał się, Ŝe ludzie będą się z niego śmiać. MoŜe w ciągu kilku tygodni
dźwięk, nakładający się na wibrację samochodu. Dźwięk zdawał się uda się znaleźć jakieś wytłumaczenie dla tego szczególnego pojazdu
dobiegać z bagaŜnika. Było to ciągłe „piiip, piiip". Potem dźwięk niebiańskiego i sami się będą śmiać ze wszystkiego w gronie przyjaciół.
ucichł, aby zabrzmieć znowu, ale juŜ w innym rytmie: „p-i-i-p~p-i-i-p Przez kilka następnych dni nie rozmawiali o zdarzeniu. Zmienili się.
..........., pip, pip, pip, pip". Siedzący za kierownicą Barney pró- Barney popatrywał tępo przed siebie, miał trudności z koncentracją, coś
bował dojrzeć UFO. Potem poprosił Ŝonę, Ŝeby wyjrzała przez okno. go gryzło, wciąŜ kazało myśleć o nocnej przygodzie. Betty nie czuła się
Betty nie zobaczyła nic. Barney zawołał, Ŝeby spojrzała jeszcze raz, lepiej, nocą często spoglądała z obawą w niebo, w domu zamykała
czy nic nie ma nad samochodem. Ale Betty nic nie dostrzegła — nawet wszystkie drzwi. Jej pogodny dotąd nastrój ustąpił miejsca niepewności.
gwiazd, które przed chwilą było jeszcze widać. Barney zaczai his- Do tego oboje dręczyły koszmarne sny. Kiedy Barneya coraz częściej
teryzować: „Na pewno są nad nami!". Betty jeszcze raz wychyliła zaczął boleć Ŝołądek, zgłosili się na badania do kliniki w Exeter, do
się przez okno i powiedziała: „Nic nie ma. Nad nami jest całkiem swojego domowego lekarza. Ten po kilku wizytach skierował ich do
ciemno!". „Pip" dochodziło z dachu samochodu, auto wpadło specjalisty, dr. Duncana Stephensa. Dopiero jemu małŜonkowie opo-
w dziwne drgania... wiedzieli o nocnej przygodzie. Kiedy po roku nie było Ŝadnej poprawy,
Chwilę później w samochodzie zrobiło się cicho. Barney zaczął się dr Stephens zaproponował ściągnięcie na konsultację swojego kolegi,
zastanawiać, gdzie są? W pamięci coś mu kołatało. Zdawało mu się, znanego bostońskiego psychiatry dr. Benjamina Simona. Dr Simon był
Ŝe spał, Ŝe był gdzie indziej. Ale przecieŜ cały czas siedział za kie-
rownicą. W światłach samochodu pojawił się drogowskaz „Concord autorem nowej, specjalistycznej terapii, która uczyniła go sławnym.
— 17 mil". „Przynajmniej wiemy, gdzie jesteśmy" — westchnęła Betty. Dzięki zastosowaniu hipnozy udało mu się uwolnić większość swoich
Uspokoili się. PrzeŜyli spotkanie z UFO, ale nie chcieli o tym mówić. pacjentów od myśli natrętnych.
Wszystko było tak nieprawdopodobne, nierealne i abstrakcyjne. Betty Terapia u dr. Simona trwała w sumie pół roku — niejako przy okazji
poczuła chęć na filiŜankę kawy, ale wszystkie przydroŜne knajpki były wyszły na jaw sprawy wręcz niewiarygodne. Lekarz zapytał pacjentów,
pozamykane. Zdziwiła się, bo znała kilka otwartych zawsze do drugiej czy zgadzają się poddać hipnozie. Przyjmował Betty i Barneya osobno,
w nocy. a ich wypowiedzi nagrywał na magnetofon. JuŜ porównanie pierwszych
nagrań potwierdziło prawdziwość tego samego przeŜycia z dwóch
110
111
róŜnych punktów widzenia. Dr Simon puszczał teŜ małŜeństwu nagrane stole (desce?) i przewracano. Słyszał, Ŝe do pomieszczenia weszło wiele
juŜ taśmy. Hillom powoli wracała pamięć. Opisy przekazane w stanie istot, które rozmawiały posługując się nieznanymi głoskami. Ktoś
hipnozy zaczęły pasować do łamigłówki. dotknął jego ust, rozwarto mu szczęki, wyjęto protezę. Czyjaś ręka
Wiosną 1967 roku, wkrótce po wydaniu ksiąŜki Johna G. Fullera The złapała Barneya za ramię i ścierała czymś skórę. Rozburzono mu
InterruptedJourney [145], w której opublikowano opis przygody Hillów, włosy na głowie, obmacano uszy, oczy i czubki palców. Dotykano
w ich domu wraz z dr. Simonem pojawił się prof. dr Allen Hynek. Po pępka, genitaliów. Barney poczuł, Ŝe w podbrzusze wbito mu delikat-
kolacji dr Simon zapytał małŜonków, czy zechcą poddać się hipnozie, bo nie igłę.
prof. Hynek — wyrocznia w sprawach UFO — chce zadać im parę Potem ktoś próbował załoŜyć mu z powrotem buty. Barney zszedł
pytań, gdy będą w transie. MałŜonkowie wyrazili zgodę. Ale podchwyt- ze stołu, na którym go badano. „Było mi lekko, bo wiedziałem, Ŝe
liwe pytania Hynka potwierdziły tylko prawdziwość ich relacji. wszystko mam juŜ za sobą" [l 18]. Dwie obce istoty sprowadziły go po
Dziesięć lat później, 23 lutego 1977 roku, byłem gościem Betty Hill. rampie, gdzie — na świeŜym powietrzu — Barney otworzył oczy. Na
(Barney zmarł 25 lutego 1969.) Ujrzałem uprzejmą i skromną panią końcu uliczki ujrzał samochód. Światła były zgaszone, choć pamiętał, Ŝe
w wieku pięćdziesięciu siedmiu lat, która z głębokim przekonaniem ich nie wyłączał. Zbulwersowany otworzył drzwiczki i usiadł na kluczu
przedstawiła mi swoje przeŜycia z 19 września 1961 roku. Po tak wielu do zmiany kół, którego tam przedtem nie było. Zdziwił się i połoŜył go
latach nie udało się jej jeszcze uporać z tym problemem. Zdarzenie na podłodze. Potem przez przednią szybę zobaczył idącą Betty. Betty
pozostawiło głębokie blizny w jej psychice, która zmieniła się w widocz- podeszła i usiadła obok Barneya.
ny sposób. Od tamtej pory Betty Hill zaczęła wszędzie widzieć UFO. Pod działaniem hipnozy Betty Hill przypomniała sobie, Ŝe odzywała
Wydawało się jej, Ŝe za wzgórzem znajduje się baza niezidentyfikowa- się tylko jedna z istot. Mówiła z obcym akcentem, ostro i zdecydowa-
nych obiektów latających. Za UFO brała widoczne z oddali światła nie. „Tam była rampa, poprowadzili Barneya obok mnie po rampie.
samochodów. Psychologizujący przeciwnicy UFO wykorzystali anoma- Powiedziałam: 'Co z nim robicie, przyprowadźcie go do mnie z po-
lie w jej zachowaniu, argumentując, iŜ dowodzą one tylko tego, Ŝe Ŝona wrotem'." Istota z obcym akcentem odpowiedziała pytaniem: „On ma
Barneya nigdy nie miała dobrze w głowie. Pomieszano skutek i przy- na imię Barney?". Potem wyjaśniła, Ŝe nie mogą wejść razem do środka,
czynę. Podczas spotkania Betty Hill podarowała mi ksiąŜkę z wiele bo wszystko trwałoby za długo. Barney czuje się dobrze, a jak badanie
mówiącą, mądrą dedykacją: „Niechaj bogowie pozwolą panu dowie- się skończy, oboje wrócą do samochodu. Betty powiedziała, Ŝe widziała,
dzieć się wszystkiego, czego chce się pan dowiedzieć!". jak Barneya z zamkniętymi oczami wprowadzono do środka. Później
Co działo się przez te zaginione dwie godziny? Czego wypierali się i ją zaprowadzono do środka i posadzono na wygodnym, białym
wobec siebie małŜonkowie? O czym — na rozkaz nieznanych przyby- krześle. Do pomieszczenia weszło wiele nieznanych istot, które oglądały
szy — mieli zapomnieć? ją ze wszystkich stron. Skóra istot była szarawa, ich dowódca miał na
sobie ubranie z materiału przypominającego czarną, lśniącą skórę
i czarne nakrycie głowy. Betty bała się oczu obcych istot. Oczy te były
Niesamowita prawda wielkie i czarne jak smoła. Oto nagrana przeze mnie wypowiedź Betty
Hill:
W hipnozie Barney powiedział, Ŝe UFO zmieniło kolor, z pojazdu „Pomieszczenie było okrągłe, przywodziło na myśl naleśnik albo tort
wysunęła się jakby „rampa". Dwie nieznane istoty o ogromnych oczach, weselny. Miało potęŜny filar nośny w centrum. Do środka weszła
niewielkich otworach nosowych i małych ustach pomogły mu wysiąść istota mówiąca po angielsku oraz jeszcze jedna, niosąca jakieś
z samochodu. Barney bał się, lecz mimo to był odpręŜony. Obcy dziwne urządzenie. Myślałam, Ŝe jest to aparat fotograficzny z obiek-
poprowadzili go przez „rampę" do drzwi o dziwnym wyglądzie. Kiedy tywem o wielkich soczewkach. Myślałam nawet, Ŝe będą mnie
zamknął oczy, jedna z nieznanych istot mówiąca z silnym angielskim fotografować. Potem ten, którego nazywam 'lekarzem', wziął coś
akcentem powiedziała, Ŝe nie ma się czego obawiać, bo nic mu się nie przypominającego nóŜ do listów i zaczął mnie tym drapać po ręku.
stanie. Wewnątrz UFO nadal miał zamknięte oczy. Czuł, Ŝe obce istoty Potem kawałeczki mojej skóry zapakowali w coś — jakby w prze-
go obmacują, czyjś palec przejechał mu po kręgosłupie. PołoŜono go na zroczysty celofan".
112 113
pamiętała, Ŝe połoŜono ją na stole diagnostycznym, a
wbił jej w pępek bardzo cienką igłę. Poczuła ból, zaczęła Analiza
Wtedy dowódca przyłoŜył jej rękę do oczu i ból natychmiast Gdy spojrzeć na to zdarzenie z perspektywy trzydziestu lat,
stoty rozmawiały ze sobą, ale Betty nie potrafi określić, jak na zdrowy rozum, Ŝe przeciw opowieściom małŜonków Hill
więcej niŜ za. Oto rozsądne argumenty przeciw:
niec nieznane istoty opuściły pomieszczenie — pozostała 1. To po prostu szwindel ukartowany przez Hiłlów dla os
na, mówiąca po angielsku. Betty zrozumiała, Ŝe badanie popularności. Motyw: chęć zdobycia rozgłosu, wyrwania s
ończyło, poczuła się lŜej i nieco pewniej — powiedziała do codzienności i znalezienia na pierwszych stronach gazet.
w domu na pewno nikt nie uwierzy w to, co tu przeŜyli, 2. Betty dręczyły koszmarne sny. Tak długo opowiadała je B
będzie miała czegoś na dowód. Obcy zapytał ze śmie- aŜ stały się dla obojga rzeczywistością.
chciałaby wziąć? Betty wskazała na niewielką płytkę, wy- 3. Domniemane istoty pozaziemskie przypominały swoim
jak okładka ksiąŜki pokryta znakami dziwnego pisma. W ludzi, mogły teŜ przebywać w atmosferze ziemskiej bez m
encie znowu wszedł „lekarz" trzymając w palcach protezę obawiały się ziemskich bakterii i wirusów.
Próbował teŜ wyjąć zęby Betty, ale mu się to nie udało, bo
protezy. 4. Obce istoty miały na sobie jakby mundury. Świadczy to
argument! — o załodze ziemskiej.
Betty zapytała istotę mówiącą po angielsku, skąd przy- 5. Medycyna pozaziemska była bardzo niedoskonała. Prawd
stota pokazała jej trójwymiarową mapę nieba z wieloma ty pozaziemskie zastosowałyby na pewno aparaturę diag
i świecącymi kulami. Niektóre były połączone liniami róŜnej znacznie nowocześniejszą od igły i jakichś skrobaczek d
Obcy powiedział Betty, Ŝe częścią tego systemu jest równieŜ 6. W nocy z 19 na 20 września nie zaobserwowano w tym rejo
etty nie miała zielonego pojęcia, gdzie go szukać. Istota
a nieco sarkastycznie, Ŝe nie warto nawet mówić Betty, skąd UFO.
ą, skoro nie potrafi określić pozycji Słońca. Widząc masę 7. Opis UFO i jego pasaŜerów nie pokrywa się z opisami n
w na mapie nieba Betty zapytała, co oznaczają większe świadków innych przypadków UFO.
kule, połączone liniami. Obcy odpowiedział nieco zarozu- 8. MałŜonkowie Hill nie przedstawili Ŝadnych obiektywnych
grubsze linie to drogi handlowe, cieńsze oznaczają trasy zdarzenia.
alne. A więc humbug? Oszustwo, kłamstwo lub co najwyŜej zł
obcy znów zaczęli o czymś rozmawiać, po czym istota Wzorek haftowany przez antyufologiczne lobby jest zawsz
po angielsku stwierdziła lakonicznie, Ŝe Betty musi koniecz- Znajduje się dwie, trzy sprzeczności lub niepewne
ystkim zapomnieć. Betty upierała się, krzyczała, w końcu wzdycha
a, Ŝe zrobi wszystko, Ŝeby nie zapomnieć o niczym, co tu i zostawia wszystko w spokoju. Ach, jacyŜ jesteśmy intelig
Poza tym jest przecieŜ wielu ludzi znacznie waŜniejszych śladu głębi i niekłamanej chęci spojrzenia na takie fenomeny
fiarowała się nawiązać z nimi kontakt. Ale obcy nie zgodzi- perspektyw. Pierwszoklasista mówi do nauczyciela: „Wie
to. W końcu Betty wyprowadzono z UFO. Poszła do a dwa jest cztery! Ale dlaczego?".
u stojącego w świetle księŜyca. TeŜ chciałbym wiedzieć dlaczego. Jak to się dzieje, Ŝe para
najwaŜniejsze elementy przygody Barneya i Betty Hil- 0 nieposzlakowanej reputacji zaczyna nagle łgać tak głupio?
tach sześćdziesiątych i z początkiem siedemdziesiątych kowie zauwaŜyliby na pewno, Ŝe ich zachowanie nie da si
robiła wiele hałasu, na jej tle powstało wiele kontrower- •usprawiedliwić. śe ich oszustwo wyjdzie na jaw najpóźnie
ydaniu ksiąŜki Johna Fullera [145] małŜonkowie Hill rozpoczęcia terapii hipnotycznych. Jak udało im się kont
ali w licznych talk-shows. Wielokrotnie poddawani hip- wymyśloną historyjkę nawet wtedy, gdy do zbierania materia
ani w krzyŜowy ogień pytań, powtarzali jednak stale to przygodzie zabrał się tak krytycznie nastawiony dziennikarz ja
Fuller? Gdy w krzyŜowy ogień pytań wziął ich prof. dr All
1 inne tęgie głowy? Najpóźniej w tym momencie małŜonk
musieliby sobie uświadomić, Ŝe uporczywymi kłamstwami św
ają w błąd opinię publiczną. Gdyby jednak przygoda mał- „Wnioskuję więc, Ŝe inteligentne, pozaziemskie istoty w całym
ill zdarzyła się dziś, patrzylibyśmy na nią zupełnie inaczej. Kosmosie muszą być w większości podobne do Homo sapiens",
ei: Nie jest to pogląd osamotniony. Współcześni myśliciele zajmuj
myślona historia. Barney Hill był zaŜartym przeciw- problematyką SETI coraz częściej dochodzą do takiego samego wnios
FO, jednym z tych, którzy nie chcą nawet słyszeć o idiotyz- ku [151, 152]. (SETI jest pojęciem z dziedziny nauki, skrótem od
rodzaju. Poza pracą na poczcie był członkiem gubernators- for Ex.traterrestńal Intelligence — poszukiwanie inteligencji pozaziems
sji praw obywatelskich w New Hampshire. Betty równieŜ kiej.)
w słuŜbie państwowej — była pracownicą opieki społecznej. NiewaŜne jest przy tym, czy Ŝycie na Ziemi rozwinęło się samo z siebie,
master's degree. MałŜonkowie nie byli samotnikami. Nie czy dotarło tu w kosmicznym pyle, jak twierdzi laureat nagrody Nobla
ozgłosu. Tak misterne i rozbudowane kłamstwo było nie do Francis Crick [153]. W obu przypadkach na planetach podobnych do
a z ich skromnością i charakterem. Ziemi powstaje istota człekopodobna. Sir Fred Hoyle, angielski astro
Koszmarne sny. Dręczyły i Betty, i Barneya — ale fizyk światowej sławy, twierdził nawet, Ŝe człowiek jest tylko
o spotkaniu z UFO. Dr Simon, który przez wiele miesięcy nym pojawieniem się formy Ŝycia istniejącej juŜ kiedyś we Wszech
ddawał hipnozie małŜonków, wykluczył moŜliwość kłam- świecie. Ta nieznana forma Ŝycia rozłoŜyła swój materiał genetyczny na
cynacji czy koszmarów sennych. „klocki" [129, 154], a te „cegiełki" albo kompletny materiał genetyczny
Podobieństwo nieznanych i s t o t do ludzi. m o g ą w ustalony wcześniej sposób zapoczątkować Ŝycie na planecie
kilka istotnych uwag: Prawie nikt nie wątpi juŜ w duŜe podobnej do Ziemi. Autorzy prac naukowych, Yiktor Farkas i Peter
obieństwo istnienia inteligentnego Ŝycia we Wszechświecie. Krassa, poszli o krok dalej. W popularnonaukowej ksiąŜce
ków jest jednak zdania, Ŝe pozaziemskie Ŝycie musiało człowieka udowodnili na podstawie kombinacji przekazów mitologicz
ć w inny sposób niŜ nasze. „Ewolucja nie gra dwa razy tej nych i nowoczesnej techniki genetycznej, Ŝe istoty pozaziemskie mogły
" [149]. Twierdzenie to jest prawdziwe i nieprawdziwe zmienić kod genetyczny prymitywnego praczłowieka „na obraz i podo
We Wszechświecie mogą istnieć formy Ŝycia, których nie bieństwo swoje" [155].
bie w stanie wyobrazić w najśmielszej fantazji. Mogą być na Tym samym istoty pozaziemskie podobne do łudzi przestaj
ormy Ŝycia mające strukturę gazu albo kryształu. Gatunki czymś nadzwyczajnym — stają się normą.
e wydające się nam duchami, nie mające nic wspólnego Ad 4. Czy nieznane i s t o t y były z i e m s k i e g o
dową biologiczną. chodzenia? Od 20 lat jak widma pojawiają się w piśmiennictwie
a planetach, gdzie istnieją umoŜliwiające powstanie Ŝycia ufologicznym broszury i traktaciki, w których róŜni cwaniacy staraj
odobne do tych, jakie istniały niegdyś na Ziemi, po długim wmówić naiwnej klienteli, Ŝe UFO są ziemskiego pochodzenia i
wolucji powstaną istoty człekopodobne, bo ewolucja dopusz- początkowo były produkowane przez nazistów. Oczywiście jako projekt
kwencje form koniecznych. Tak więc rozwój form Ŝycia od supertajny [156]. Ta pseudoliteratura jest tak bezsensowna, Ŝ
o lądowych nie jest przypadkowy. Aby wyjść na ląd, trzeba się nią w ogóle zajmował. Gdyby zespół badający małŜonków Hill
inne kończyny niŜ ryby. Prawa dotyczące „zmiany pod- składał się z ludzi, badanie byłoby zbędne. Bo ludzie zazwyczaj wiedz
owiązują nie tylko na Ziemi. Wszystkie ziemskie zwierzęta jak wyglądają ludzie.
aturę" słuŜącą do jedzenia z przodu a do wydalania z tyłu. Ad 5. Czy pozaziemska medyc yna j e s t
sze zmysły i narządy chwytne są z przodu — trzeba wszak skonała? Skąd moŜemy o tym wiedzieć? Nie mamy poję
ć to, co się chwyta. TakŜe siedziba szarych komórek, którym pomocy jakich urządzeń badano Barneya i Betty. Igła, którą
ak zwierzęta zawdzięczamy moŜliwość myślenia, znajduje się w pępek, mogła mieć zupełnie inne funkcje niŜ nasze igły. „Dowódca"
ko oczu. w relacji Betty Hill przysunął rękę przed jej oczy — to wystarczyło, aby
Roland Puccetti, który przez lata zajmował się tą tematyką ją znieczulić. Czy potrafimy zrobić coś takiego?
ił setki przykładów ewolucji, doszedł w zakończeniu swojej Ad 6. Tej nocy n i e zaobserwowano innych UFO.
ącej ksiąŜki do następującego ustalenia: A czy ktoś w ogóle prowadził obserwacje? Czy przekazał wiadomo
ujrzał UFO? Poza tym, w czasach prehistorycznych opisy- poruszyła, ujrzałaby holograficzny wycinek mapy z innej perspekty
ki kosmiczne, które „stawały się niewidzialne". Nawet na- wy. UwaŜna obserwatorka nie spostrzegła na mapie Ŝadnych skupisk
ka wojskowa zna juŜ „niewidziany bombowiec". materii gwiezdnej, jak na przykład nasza Droga Mleczna. Zapami
Opis UFO i j e g o załogi n i e pokrywa s i ę za to czerwonawe kule połączone liniami. W pamięci utkwiły jej dwa
mi wypowiedziami na t e n temat. Komu obrazy: trzy kule tworzące trójkąt równoramienny w lewym dolnym
adza? Wśród załogi i pasaŜerów transatlantyka znajdują rogu mapy i dwie większe kule znajdujące się jedna za drugą i poł
tawiciele róŜnych ras. Ludzie o czarnej barwie skóry, wieloma liniami. Betty: „Nie było współrzędnych ani siatki" [159].
tej, a moŜe i potomkowie Siuksów. Wśród załogi „roz- Jedna z istot powiedziała Betty, Ŝe Słońce jest „częścią składow
moŜe być liliput, a dyrygent orkiestry ma 2,1 m wzrostu. ciał niebieskich połączonych liniami", ale Betty nie wiedziała, która
nkowie załogi są grubi, inni chudzi, pasaŜerowie zaś ubie- z kuł symbolizuje Słońce.
edle najbardziej zwariowanej mody. Wyobraźmy sobie Później Betty w stanie posthipnotycznym wielokrotnie rysowała
wdziwego Aborygena z Australii — takiego, który Ŝył wspomnianą mapę nieba — za kaŜdym razem mapa wygl
zed stu laty — i zaprośmy go na pokład. Jak opisze samo. Działo się to wiosną 1964 roku. Zapamiętajmy tę dat
ieńcom zdumiewające istoty ujrzane na pokładzie czaro- Czy skąpe wypowiedzi i niepewny szkic mogą być podstaw
o statku? Jasne? „Wielu ludziom wydaje się, Ŝe myślą, kolwiek analiz? Od czego zacząć?
em układają tylko na nowo swoje uprzedzenia" — napisał Piszę te słowa przy hotelowym basenie. W okręgu o średnicy 500
merykański filozof William James (1842-1910). Mam metrów jest około 80 parasoli plaŜowych. Słońca nie wida
ą najświeŜszy numer francuskiego czasopisma ufologicz- parasole są poskładane. Nie stoją one w równej odległości od siebie. Raz
]. Przedstawiono w nim rysunki i dokładne opisy 122 tworzą skupiska, raz stoją samotnie, a potem znów kilka parasoli
e: stu dwudziestu dwóch! — róŜnych typów UFO. Kto tworzy szereg. KaŜdy z nich ma na szczycie kolorową chor
się do jednego typu? Ziemska technika wojskowa teŜ zna Z miejsca, gdzie siedzę, widać, Ŝe chorągiewki tworzą nieregularny wzór,
samolotów. który wszakŜe po dłuŜszej obserwacji zaczyna się nawet wydawa
Brak obiektywnych dowodów. MałŜonkowie Hill znajomy. Kiedy przeniosę się kilka metrów dalej, wzór si
nic z UFO. A więc wszystko to tylko kłamstwo i urojenia, chęć KaŜda zmiana połoŜenia unaocznia nowe układy. Parasole pozostaj
nia się w oczach innych i szarlataneria ludzi próbujących swoim miejscu — poruszam się tylko ja. A kiedy stanę w środku barw
ać kaŜdą okazję do wymyślania bzdur o jakichś kosmitach? nej kolekcji, to otaczająca mnie kompozycja znów będzie wygl
zeoczyliśmy w tej historii coś istotnego? Proszę uwaŜać zupełnie inaczej.
ę zacznie! Podobnie rzecz się ma z trójwymiarową mapą widzianą przez Betty
Hill. Wraz ze zmianą miejsca prowadzenia obserwacji, zmieniał si
obserwowany wzór. Czy układ przypadkowych miejsc, w jakich stały
Skarb ukryty w ludzkiej pamięci parasole, moŜna przyrównać do mapy nieba Betty Hill?
Eksperyment moŜe by się udał, gdybym spośród 80 parasoli usun
rzymywała w swojej relacji, Ŝe jedna z istot pokazała jej — pozostawiając tylko te, które odpowiadają przedstawionej kon
ba" z wieloma punktami. Wśród gwiazdozbiorów Betty stelacji gwiezdnej. Byłoby to oczywiście nieuczciwe. Chyba Ŝ
większych i mniejszych kuł, połączonych liniami. W hip- parasoli usunęłoby się wedle wcześniej ustalonych kryteriów. Ale jakie
transie sprecyzowała, Ŝe mapa była „trójwymiarowa" i Ŝe kryteria zastosować? Dlaczego miałbym usuwać na przykład parasole
się jej, Ŝe „patrzy przez okno" [120]. Kule były „czerwo- z zielonymi albo z Ŝółtymi chorągiewkami?
ieciły". Mimo trójwymiarowości mapa nieba była „płaska". Ale nie zapominajmy o trzech istotnych wskazówkach, jakie dała
ał hologram, wie, o co chodzi. nam Betty Hill:
óra stała nieruchomo mniej więcej 90 cm od mapy, ocenia, Ŝe 1. Słońce j e s t c z ę ś c i ą składową układu ciał niebieskich
„trzy stopy szerokości i dwie wysokości" [158]. Gdyby się połączonych liniami.
linie łączące dwie kule leŜące ma mapie jedna za drugą są ZałóŜmy, Ŝe ludzie mogą dolecieć do kaŜdej planety Układu Słonecz
le słów istoty pozaziemskiej — drogami handlowy- nego. Dokąd polecielibyśmy? Na Merkurego? Bez sensu! Merkury
krąŜy w średniej odległości 58 min km od Słońca, Ziemia zaś
ozaziemskie były „podobne do ludzi". min km. Ze względu na niewielką odległość od Słońca Merkury jest
mina to równanie algebraiczne z trzema niewiadomymi. Mimo planetą gorącą. Jego masa jest równa 0,056 masy Ziemi,
ści danych moŜna przy odrobinie przenikliwości dojść do — śmieszne 4 878 km. Czego mielibyśmy tam szukać? Temperatura na
ia. Na mapie nieba narysowanej przez Betty Hill j e d e n powierzchni Merkurego wynosi w południe około 600°C, na stronie
połączonych liniami symbolizuje Słońce. Znajdźmy najwięk- odwróconej od Słońca około -180°C. Merkurego moŜna skreś
ość dzielącą dwa punkty na mapie. Odległość ta musi być wypraw w obrębie Układu Słonecznego.
mniej! — tak duŜa jak odległość od Słońca do najbliŜszej A Wenus? Choć radzieckie sondy kosmiczne odkryły tam góry,
ałej. Dlaczego? a planeta jest ukryta pod nieprzeniknioną warstwą chmur, to na jej
ą najbliŜszą Słońca jest Proxima Centauri, czerwony karzeł, powierzchni panują temperatury przekraczające 400°C. CóŜ
Alpha Centauri, znajdujący się w odległości 4,28 roku my tam robić? Wyparować?
od nas (Alpha Centauri o 4,34 roku świetlnego). Jest osiem Kolejny kandydat to Mars. OkrąŜa Słońce w średniej odległo
ddalonych od Ziemi o mniej niŜ 10 lat świetlnych. Gdyby 228 min km. Dzień marsjański trwa 24 godziny, 37 minut i 23 sekun
o częścią składową układu widzianego przez Betty Hill, to dy. Rok — 687 dni. Według informacji przekazanych przez amery
mu punkt znajdowałby się w odległości nie mniejszej niŜ kańskie sondy Mariner, ciśnienie na powierzchni Marsa wynosi
świetlnego, bo nie ma bliŜszej gwiazdy. 6 mb [160]. Odpowiada to ciśnieniu atmosfery ziemskiej na wyso
ajdujemy pierwszą niewiadomą: najmniejsza odległość na kości 30,5 km.
zkicowanej przez Betty Hill wynosi 4,28 roku świetlnego. Mimo to warunki marsjańskie są najbardziej zbliŜone do ziemskich
najmniejszą odległość" trzeba odnieść do skali mapy nieba, i warto byłoby tam polecieć. Na Marsie musielibyśmy się wprawdzie
rientować, Ŝe największa odległość, dzieląca punkt z lewej poruszać w skafandrach kosmicznych, moglibyśmy jednak wznie
punktu z prawej, wynosi w najlepszym razie 55 lat świetlnych. szczelne kopuły i mieszkać w marsjańskich kraterach w sztucznej
mapy nieba widziany przez Betty Hill przedstawia obszar atmosferze. Obliczono nawet, Ŝe z Marsa moŜna by uczyni
y 55 lat świetlnych od Słońca. Jasne? nadającą się do zamieszkania dzięki sinicom [161]. Rośliny te maj
gu o średnicy 55 lat świetlnych świeci około tysiąca gwiazd. cudowną cechę — bardzo szybko się rozrastają, a ich produktem
cent to olbrzymy, osiem procent — karły. Olbrzymy i karły ubocznym jest tlen. Ale przedtem na Marsie trzeba by podnie
wykluczyć, bo nie mogą one być ani częściami składowy- temperaturę. Fachowcy sądzą, Ŝe to moŜliwe.
handlowych", ani „planetami badawczymi". Które z pozo- Kolejną „planetą" Układu Słonecznego nie jest wcale planeta, lecz
wiazd znajdujących się w tym okręgu nie wchodzą jeszcze gromada kilkuset tysięcy planetoid tworzących pas między Marsem
? a Jowiszem. Opłacałoby się tam wyruszać tylko dla pozyskiwania
mowie klasyfikują gwiazdy według jasności, wielkości, masy, surowców naturalnych.
c., przydzielając im określone litery i liczby. Lista rozpoczyna Następna planeta, Jowisz, jest gigantem odległym od Słoń
A-1, A-2 itd., potem jest grupa B, aŜ do klasyfikacji M. Nasze min km. Jego masa jest 318 razy większa od masy Ziemi, atmosfera
st typem G-2 o okresie trwania jedenaście bilionów lat. składa się głównie z wodoru i helu, a najwyŜsza temperatura na
ijmy sobie: istoty widziane przez państwa Hillów były powierzchni wynosi w przybliŜeniu 140°C poniŜej zera. Na Jowiszu
do ludzi. Znaczy to, Ŝe ich słońce nie powinno się nie udałoby się nam przeŜyć nawet w skafandrach kosmicznych. Zosta
Ŝnić od naszego — inaczej nie powstałyby takie właśnie formy libyśmy zgnieceni na placek.
mska forma Ŝycia nie przeŜyłaby na hipotetycznej planecie Pozostałe planety Układu Słonecznego znajdują się jeszcze dalej od
wokół czerwonego olbrzyma, białego karła czy gwiazdy Słońca. MoŜemy je spokojnie skreślić z naszej listy — juŜ cho
. względu na panującą tam temperaturę.
A więc w całym Układzie Słonecznym mamy tylko dwa cele wypraw twierdzeniu, Ŝe formy Ŝycia podobne do człowieka mogą istnieć
załogowych — KsięŜyc i Mars. A i tak na obu tych ciałach niebieskich najwyŜej do typu K-l.) Słońce jest typem G-2 i mieści się w paśmie
konieczne jest stosowanie skafandrów kosmicznych. Ludzie szukają od F-8 do K-5.
sensownych celów podróŜy kosmicznych. Powinny tam panować waru- f) Na mapie nieba Betty Hill dwie duŜe kule znajdowały się jedna za
nki umoŜliwiające przeŜycie i pracę. Istoty pozaziemskie, podobne do drugą i były połączone wieloma liniami. MoŜna przyjąć, Ŝe jedna
ludzi, myślą i analizują sytuację tak samo. Nie mają innego wyboru. z tych kuł symbolizowała ojczysty układ nieznanych istot.
Ile opłacalnych celów podróŜy jest w okręgu o średnicy 55 lat Stosując się do powyŜszych reguł pani Fish eliminowała kolejne
świetlnych? Ile słońc, które niezbyt róŜnią się od naszego Słońca? gwiazdy. Z pozostałych punktów zbudowała sześć zmiennych modeli
Około 50. Pozostałe „parasole" przy moim basenie mogę odrzucić. i proszę — twardy orzech pękł! Wszystko zaczęło do siebie pasować:
Nie nadają się albo ze względu na wielkość, albo na jasność. odległości między poszczególnymi gwiazdami, całościowy trójwymia-
rowy obraz, trzy gwiazdy tworzące w lewym dolnym rogu trójkąt
równoramienny i dwie „gwiazdy główne", leŜące jedna za drugą
Z nieubłaganą logiką i połączone wieloma liniami. Przypadek był wykluczony. Betty Hill, nie
znająca się zupełnie na astronomii, zachowała w pamięci ze swojej
straszliwej przygody prawdziwy skarb. Uparłszy się wziąć cokolwiek, co
Tak samo myślała latem 1969 roku pani Marjorie Fish, mieszkająca naleŜało do istot pozaziemskich, wbiła sobie w pamięć trójwymiarową
w Columbus w Ohio nauczycielka szkoły średniej, parająca się teŜ mapę nieba, którą naszkicowała bezbłędnie w hipnozie. Oto jedno-
amatorsko astronomią. Pani Fish naleŜy do Mensa International znacznie zidentyfikowane gwiazdy. (Na liście pojawia się kilkakrotnie
— ekskluzywnego klubu, którego członkami są wyłącznie ludzie termin Gliese. Jest to nazwisko astronoma Wilhelma Gliesego, twórcy
o ilorazie inteligencji równym co najmniej 140. Pani Fish ujrzała słynnego katalogu gwiazd. [163])
w gazecie szkic mapy nieba zrobiony przez Betty Hill i zaczęła się
zastanawiać, przy pomocy jakiego klucza rozwikłać tę zagadkę.
Betty Hill i Marjorie Fish spotkały się 4 sierpnia 1969 r. Posługując się Nazwa Klasyfikacja
wielkim i szczegółowym katalogiem gwiazd, jakich teraz wiele, pani 1. Dzeta 2 Reticuli G-1
Fish ustaliła kilka „reguł gry": 2. Dzeta l Reticuli G-2
a) Na mapie nieba widzianej przez Betty Hill zaznaczono „drogi 3. 82 Eridani G-5
handlowe" i „badawcze". Poruszając się tymi drogami po Wszech- 4. Słońce G-2
świecie istoty pozaziemskie przestrzegałyby określonych zasad. Nie 5. Tau Ceti G-8
leci się od razu o 50 lat świetlnych od domu, a dopiero później bada 6. 107 Piscium K-l
układy słoneczne leŜące znacznie bliŜej. 7. 54 Piscium K-0
b) Olbrzymy, białe karły i gwiazdy bardzo młode nie są celem podróŜy. 8. Gliese 67 G-2
c) Jeśli ktoś leci do gwiazdy określonego rodzaju, to znaczy, Ŝe się nią 9. Tau l Eridani F-6
interesuje. Byłoby nielogicznością ominięcie czterech czerwonych 10. Kappa Fornacis G-1
olbrzymów a zatrzymanie się przy piątym. 11. Gliese 95 G-5
d) PoniewaŜ na mapie Betty Hill znajdowało się tylko 15 punktów, 12. Gliese 86.1 K-2
z których jeden symbolizował Słońce, to w najlepszym przypadku 13. Gliese 59 K-0
cały ten wycinek nieba miał 55 lat świetlnych. 14. Gliese 86 K-0
e) PoniewaŜ istoty pozaziemskie docierały do Układu Słonecznego 15. Alpha Mensae G-5
i były podobne do ludzi, to ich ojczysty układ słoneczny musi leŜeć
w obrębie pasma, w którym moŜe rozwinąć się forma Ŝycia podobna Wszystkie te gwiazdy, mieszczące się w klasyfikacji warunkującej
do ludzkiej. Dotyczy to wszystkich typów gwiazd od F-8 do K-5. powstanie Ŝycia podobnego do ludzkiego, leŜą w obszarze o średnicy 55
(Ostatnio specjaliści w dziedzinie biologii kosmicznej skłaniają się ku
123
122
lat świetlnych. W jego środku znajduje się Ziemia. „Z lewej u dołu" drugą i połączone wieloma liniami. W latach 1973-1974 mapą Betty Hill
Betty Hill naszkicowała układ gwiazd przypominający trójkąt równo- zajmowali się — niezaleŜnie od siebie — tacy astronomowie, jak Frank
ramienny. Gwiazdy te wymieniono pierwszy raz w pracy B. Salisbury z Uniwersytetu Utah czy David R. Saunders z Uniwer-
Gliesego z 1969 roku. Przedtem poza nim samym i nielicznymi as- sytetu Chicagowskiego. Pomijając drobne róŜnice, rezultat badań był
tronomami nikt nie wiedział o tym układzie. Betty Hill — przypomnij- identyczny z modelem Marjorie Fish.
my sobie tę datę — naszkicowała mapę w 1964 roku. Pięć l a t Znamy więc juŜ ojczystą bazę istot pozaziemskich, które nocą z 19 na
p r ze d o p u b l i k o w a n i e m k a t a l o g u G l i e s e go . C o m ó - 20 września 1961 roku wzięły Betty i Barneya Hillów do swojego statku
wi na ten temat prof. dr Allan Hynek: kosmicznego. Gwiazda Dzeta l Reticuli jest, podobnie jak Słońce,
„To wszystko jest fascynujące i niewyjaśnialne. W latach 1961-1964 gwiazdą G-2, Dzeta 2 trochę się od niej róŜni — jest to gwiazda typu
Ŝaden astronom na świecie nie wiedział o trójkącie, nakreślonym G-1. (W róŜnych katalogach gwiazd klasyfikacja moŜe być nieco inna.)
przez zahipnotyzowaną Betty Hill jako geometryczny układ gwiazd" Układ Dzeta Reticuli jest odległy od Ziemi o 56 lat świetlnych.
[164]. Współczesna astronomia i biologia kosmiczna juŜ dawno ulokowały
Pani Marjorie Fish przedstawiła ostateczną interpretację mapy Bet- obie te gwiazdy na czele listy układów planetarnych, na których mogły
ty Hill prof. dr. Walterowi Mitchellowi, astronomowi z Ohio State się rozwinąć formy Ŝycia podobne do ludzkich. Jakieś pytania? Ach
University w Columbus w USA. Wraz ze swoimi studentami prof. tak, w wielu broszurkach agitacyjnych przeczytałem, Ŝe sprawę daw-
Mitchell wprowadził do komputera dane dostarczone przez panią Fish. no juŜ wyjaśniono: UFO widziane przez Betty i Barneya Hillów było
UmoŜliwiło to ogląd modelu na monitorze z najróŜniejszych miejsc po prostu Jowiszem!
obserwacji. Ostatnie wątpliwości prysły. Szkic Betty Hill przedstawiał
obejmujący 55 lat świetlnych wycinek nieba widziany z planet układu
Dzeta l i 2 Reticuli. Są to właśnie te dwie duŜe gwiazdy leŜące jedna za Czy wszystkich ogłupiono?
14 października 1990 roku stacja CBS nadała z Waszyngtonu
program „UFO-Cover-up-Life" [128]. W trakcie emisji zadawano py-
tania wielu naocznym świadkom pojawienia się UFO, przedstawiono
sfilmowane wcześniej wypowiedzi osób znajdujących się w stanie
hipnozy, inni świadkowie opowiadali, jak wzięto ich na pokład UFO
i badano. Był to program dramatyczny i wstrząsający -- nie tylko
dlatego, Ŝe włączyli się doń mieszkańcy Gulf Breeze na Florydzie,
z których wielu przysięgało na wszystkie świętości, Ŝe nad miasteczkiem
widziało wiele UFO [165], lecz równieŜ dlatego, Ŝe pewien emerytowany
pracownik tajnych słuŜb udzielał bez ogródek informacji o cover-up
- tuszowaniu takich spraw przez czynniki państwowe. Oczywiście
osobnik ten nie ujawnił ani twarzy, ani nazwiska — nie mówiąc o głosie.
Filmowano go zatem tak, jak filmuje się ludzi, którzy nie chcą zdradzić
swojej toŜsamości. Zmieniono mu równieŜ głos. Prowadzący program
zapewnił widzów, Ŝe autentyczność tajemniczego męŜczyzny, który na
czas programu przybrał pseudonim Falcon — jest stuprocentowa.
Falcon twierdził, Ŝe najwyŜsze czynniki rządowe USA od dawna
wiedziały o istotach pozaziemskich, zawarto z nimi coś w rodzaju
„porozumienia o czasowym zawieszeniu działań" - wy nie będziecie
Wycinek mapy nieba, odtworzony na podstawie szkicu sporządzonego z pamięci przez szokować mieszkańców naszej planety, my nie będziemy was ścigać. Na
Betty Hill
124
125
pytanie prowadzącego program, z jakich rejonów Galaktyki przybyły 60% telefonujących widziało UFO;
nieznane istoty, Falcon odpowiedział krótko: „Z układu gwiazd, które 5% przeŜyło spotkanie drugiego stopnia;
nazywamy Dzeta l i 2 Reticuli". 3% przeŜyło spotkanie trzeciego stopnia;
W trakcie programu istniało bezpośrednie połączenie z Moskwą. 4% przeŜyło spotkanie czwartego stopnia;
Radziecki naukowiec dr Leonard Nikiszyn ujawnił w duchu glasnosti, Ŝe 20% nie zaliczało się do Ŝadnej z powyŜszych kategorii;
w ZSRR utajniano dane o UFO. Najbardziej jednak wstrząsnęły mną 8% nie miało zdania;
wypowiedzi dr. Jessego Marcela i Paula Shartie. NiezaleŜnie od siebie 87% procent telefonujących Ŝądało powołania rządowej komisji
— panowie się nie znali — obaj potwierdzili fakt rozbicia się UFO. Dr śledczej;
Jesse Marcel jest synem oficera lotnictwa wojskowego, zmarłego przed 13% było temu przeciwnych.
kilku laty. Przed kamerami oświadczył, Ŝe gdy miał dwanaście lat, je- Do tych wstrząsających wypowiedzi trzeba dołączyć niezliczone
go ojciec przyniósł do domu kilka kawałków UFO, które rozbiło się dokumenty z pieczątką Top Secret, które w trakcie minionych lat
w pobliŜu. Ojciec był bardzo zdenerwowany i opowiadał o katastrofie. przedostawały się z najróŜniejszych źródeł do wiadomości opinii
Nazajutrz pojawili się ludzie z Air Force i zabrali tajemnicze przed- publicznej. W krajach niemieckojęzycznych wiele prac na ten temat
mioty. Nigdy ich juŜ nie widziano. opublikowali moi koledzy Johannes von Buttlar i Michael Hesemann
Paul Shartie potwierdził, Ŝe oficerowie lotnictwa wojskowego na- [166-169], a na obszarze języka angielskiego Timothy Good podsunął
kręcili krótki film amatorski na temat zdarzenia. Film ten został od zdumionym czytelnikom pod nos górę dokumentów zaklasyfikowanych
razu skonfiskowany przez Pentagon. jako „tajne" [170]. Są wśród nich tak zwane akta „M-12" z 1952 roku
W przypadku tak wstrząsających wypowiedzi nieuchronnie nasuwa („Majestic 12" — pseudonim wojskowego wysokiej rangi), dokumenty
się pytanie: kto kłamie? I dlaczego? Wyjaśnienia mówiące o chęci ,,PA" z 1976 roku (skrót od „Projekt Aąuarius"), a nawet wojskowe
rozreklamowania własnej osoby i zrobienia dobrego interesu są od- dokumenty z 1989 roku. Wtedy to, „80 km na południe od granicy
powiedzią narzucającą się najbardziej. W trakcie programu wypowiada- Botswany na pustyni Kalahari" [167] miało spaść kolejne UFO,
ło się tylu naocznych świadków, wśród których znajdowali się teŜ piloci pozostawiając po sobie „krater o głębokości 12 m i średnicy 150 m".
wojskowi, opisujący własne przeŜycia, Ŝe w kotle łgarstw i wzajemnych Południowoafrykańskie lotnictwo wojskowe przekazało podobno czę-
uzgodnień nie ma miejsca na nic innego. Podczas emisji programu ści tego UFO lotnictwu amerykańskiemu.
działały telefony, z którymi moŜna było połączyć się gratis. Poproszo- Czyśmy wszyscy zgłupieli, a moŜe po prostu sfery rządowe znające
no widzów, aby zatelefonowali, jeśli odpowiedzą twierdząco choć na istotę problemu okłamują nas? Jeszcze przed siedmiu laty nie poruszał-
jedno z poniŜszych pytań: bym tej kwestii. Dziś jest to konieczne, bo dysponujemy zbyt wielką
1. Czy widzieli Państwo kiedyś UFO? (Określa się to mianem „close ilością informacji i poniewaŜ nie zamierzam zatykać uszu i zasłaniać
sobie oczu tylko dlatego, Ŝe większość szanowanych i rozsądnych ludzi
encounter of the first kind" —• spotkania pierwszego stopnia.) uśmiecha się drwiąco słysząc o istotach pozaziemskich, a udające
2. Czy byli Państwo świadkami lądowania UFO oraz zjawisk temu głuchotę i ślepotę lobby antyufologiczne okleja wszystko swoimi ety-
towarzyszących (wygnieciona trawa, połamane drzewa, wypalona kietami besserwisserstwa. Czy ściśle tajne dokumenty, które w ubiegłych
ziemia)? (Spotkanie drugiego stopnia.) latach wypłynęły z róŜnych tajnych archiwów, to fałszywki?
3. Czy spotkali się Państwo z istotami pozaziemskimi? Czy widzieli Kto podrabia te papiery opatrując je podpisami najwyŜszych
Państwo obce postacie? (Spotkanie trzeciego stopnia.) wojskowych i prezydentów USA? Stosując odpowiednie blankiety
4. Czy zostali Państwo wzięci na pokład, uprowadzeni lub badani przez i prawdziwe pieczęcie? Dlaczego odnośne urzędy zachowują milczenie,
istoty pozaziemskie? (Spotkanie czwartego stopnia.) zamiast złoŜyć dementi? Politycy i wojskowi nie patyczkują się przecieŜ
5. Czy nie naleŜą Państwo do Ŝadnej z powyŜszych kategorii? ze sprostowaniami. Dlaczego rzekomych fałszerzy nie pociąga się do
6. Czy Ŝądają Państwo powołania rządowej komisji śledczej w sprawie odpowiedzialności sądowej? Nie stawia pod pręgierzem opinii publicz-
UFO? nej? Dziennikarze i autorzy, publikujący tajne dokumenty, są powsze-
W trakcie programu zatelefonowało ponad 800 osób, ogromnej chnie znani. CóŜ to za podła gra? JeŜeli odpowiednie urzędy mają
liczbie nie udało się dodzwonić. Oto wyniki ankiety:
127
126
informacje o istotach pozaziemskich i katastrofach UFO i zaciągają nad
tym zasłonę milczenia, to zachowanie takie moŜna określić tylko jako zajmujący się SETI argumentują, Ŝe równieŜ inne cywilizacje we
największe od tysiącleci świadome, masowe oszustwo. Wszechświecie stosują na pewno fale radiowe do emitowania pro-
Zastanówmy się: Najwięksi astronomowie i astrofizycy, specjaliści gramów radiowych i telewizyjnych albo do porozumiewania się między
w dziedzinie biologii kosmicznej i radioastronomowie trudzą się nad statkami kosmicznymi.
rozwikłaniem problemu, czy jesteśmy sami w Kosmosie. Na całym Jest to moŜliwe — ale nie konieczne. MoŜe przed stu laty afrykańscy
świecie wydaje się miliony dolarów na teleskopy i radioteleskopy, na Buszmeni twierdzili, Ŝe wszyscy ludzie porozumiewają się tylko za
wydziały astronomii i projekty SETI. NajtęŜsze umysły wymyślają pomocą tam-tamów. Starsi zaś członkowie plemienia uwaŜali, Ŝe nie ma
eksperymenty, które pozwoliłyby dowieść istnienia pozaziemskiego szybszych środków komunikowania się od ognisk rozpalanych na
Ŝycia, NASA wysyła w Kosmos odpowiednio wyposaŜone satelity szczytach gór. Mogę sobie wyobrazić, Ŝe społeczeństwo dysponujące
- tymczasem niewielki krąg mundurowych od dawna zna odpowiedź umiejętnościami telepatycznymi nie będzie stosować komunikacji ra-
na te dręczące ludzkość pytania — ale dowody trzyma pod kluczem. diowej albo Ŝe ograniczy emisję sygnałów do własnej planety. W tech-
Zachowanie tej grupki byłoby zbrodnią przeciwko ludzkości. Dzięki nice wojskowej to codzienność.
Bogu istnieją umysły nie naleŜące do kręgu wtajemniczonych, które Problematyczne jest teŜ, czy fale radiowe są medium odpowiednim
przy pomocy innych metod próbują rozwiązać problem istnienia dla komunikacji międzygwiezdnej. Fale elektromagnetyczne bowiem
inteligentnego Ŝycia we Wszechświecie. biegną wolniej od światła i trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałaby
rozmowa statku kosmicznego z bazą, skoro między pytaniem a od-
powiedzią upływałyby 72 lata ziemskie. Jest to czas potrzebny na
Up, up and away! przebycie drogi na Dzeta Reticuli i z powrotem. WyobraŜenie sobie
czegoś szybszego od prędkości światła przychodzi nam z takim samym
W 1900 roku Akademia Francuska wyznaczyła nagrodę w wysokości trudem jak Buszmenom wizja nadajnika telewizyjnego - - mimo Ŝe
100 tyś. franków dla osoby, która pierwsza nawiąŜe kontakt z obcym prędkość taka jest moŜliwa, przynajmniej w teorii. (Tachiony, hipo-
światem. Nie dotyczyło to tylko Marsa, bo ówcześni naukowcy myśleli, tetyczne cząsteczki wyliczone przez prof. dr. Geralda Feinberga, pro-
Ŝe nawiązanie kontaktu z mieszkańcami tej planety jest zbyt proste. fesora fizyki teoretycznej na Uniwersytecie Columbia w stanie Nowy
Tymczasem dowiedziono, Ŝe na Marsie nie ma ani zielonych ludzików, Jork, poruszają się wyłącznie z prędkością większą od prędkości świa-
ani innych istot rozumnych. tła. [172])
Zapał do poszukiwania pozaziemskiego Ŝycia wygasł szybko po Prawdziwego przełomu w dziedzinie sygnałów napływających
wybuchu pierwszej wojny światowej. Dopiero w 1959 r. dwaj amerykań- z Kosmosu oczekują naukowcy zajmujący się SETI jesienią 1992
scy naukowcy, dr Philip Morrison i dr Giuseppe Coconi, wysunęli roku - - wtedy, Szanowny Czytelniku, będziesz juŜ miał tę ksiąŜkę
propozycję podjęcia próby nawiązania kontaktów międzygwiezdnych w ręku. Po wielu oporach Kongres USA i NASA pokonały wszyst-
na falach radiowych w zakresie 1-10 GHz. „Trudno ocenić praw- kie przeszkody na drodze do rozpoczęcia gigantycznego pro-
dopodobieństwo powodzenia — twierdził wówczas Philip Morrison gramu, który pozwoli prowadzić nasłuch sygnałów z Wszech-
— ale jeŜeli nie podejmiemy Ŝadnych prób, widoki na sukces będą równe świata. Program nazwano ,,NASA-SETI Microwave Observing
zeru." Tak narodził się projekt SETI. Project" - w skrócie MOP. JuŜ po pierwszych minutach działa-
Dziesięć lat później, wiosną 1970, młody radioastronom dr Frank nia program usunie w cień wszystkie podobne próby podejmo-
Drakę z Cornell University podjął pierwszą próbę. Dwudziestopięcio- wane w przeszłości. Na pierwszą fazę projektu przeznaczono 85 min
metrowy radioteleskop Green Bank w Zachodniej Wirginii nastawiono dolarów. Łańcuch odbiorników radioastronomicznych rozmiesz-
na częstotliwość 1,420 GHz —jest to tak zwane „pasmo wodoru". Do czono na całej kuli ziemskiej. TakŜe i teraz naukowcy stosują zasadę
anten nie dotarł Ŝaden sztuczny sygnał spoza Ziemi. W latach później- prowadzenia nasłuchu fal z Kosmosu na falach 1-10 GHz. PoniŜej
szych podjęto w sumie 48 prób odebrania sygnałów radiowych od istot l GHz zbyt wielkie są naturalne zakłócenia kosmiczne, a powyŜej 10
pozaziemskich. Wszystkie zakończyły się niepowodzeniem. Naukowcy GHz -- ziemskie. Czym róŜni się MOP od dotychczasowych pro-
gramów nasłuchu?
128
129
Najpierw w promieniu 100 lat świetlnych wybierze się 800 słońc, chrześcijanie wszelkiej maści? Jak egocentryczni zwolennicy poglądu,
odpowiadających typowi naszego Słońca. Są to typy od F-8 do K-5. Ŝe jesteśmy we Wszechświecie jedyni? Wiełu naukowców z trudem
Będzie prowadzony nasłuch ewentualnych sygnałów z tych gwiazd. pogodzi się zapewne z myślą o istnieniu Ŝycia poza Ziemią.
Jednocześnie będzie kontynuowany ogólny program przeszukiwania A moŜe gdy tylko zidentyfikuje się jednoznacznie sygnały od istot
całej Drogi Mlecznej. Programem ogólnym będą kierować astro- pozaziemskich, rozpocznie się na powrót ukrywać i tuszować wszelkie
nomowie z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii, informacje — tak jak to się robi obecnie? Czy znów zaciągnie się na
programem dotyczącym określonych gwiazd — specjaliści z NA- wszystko zasłonę hipokryzji? Nieufni naukowcy i ostroŜni teolodzy
SA-Ames Research Center w Mountain View, teŜ w Kalifornii. Od- pojawią się nagle — abrakadabra! — w talk-shows i zaczną wmawiać
powiedzialnymi za oba programy będą naukowcy Jill Tarter i Bernard wstrząśniętej ludzkości, Ŝe sygnały MOP to fałszywki? śe są „niepew-
Olivier. ne", Ŝe zostały „źle zinterpretowane"? śe chodziło o „nieudany
Do przetwarzania danych zastosuje się najnowszy model kom- eksperyment"? Czy zbierze się komisja, która uzna, Ŝe nigdy nie będzie
putera, skonstruowany specjalnie do tego celu przez Silicon Engines wolno publikować prawdy? Czy naukowcy uczestniczący w projekcie
z Mountain View. MoŜliwości tego systemu są dla laika niepojęte zostaną zmuszeni do podpisania oświadczeń o poufności ich prac, a gdy
— moŜe on jednocześnie analizować 15 min kanałów nasłuchu. Taka któryś zacznie mówić, zostanie wykluczony z elitarnej wspólnoty
moc przetwarzania danych płynących z Kosmosu jest czymś wyjąt- i wystawiony na pośmiewisko gawiedzi?
kowym w całej historii ludzkości. Procesory błyskawicznie przeana- Wszystko juŜ było! A za kaŜdym razem tylko dlatego, Ŝe paru
lizują napływające sygnały, oceniając od razu, czy są to ,,naturalne" mnichów jakichś religii czy ideologii twierdzi, Ŝe ludzkość nie dojrzała
radioźródła, tło radiowe Drogi Mlecznej, czy świergoty i skrzeki jeszcze, aby powiedzieć jej całą prawdę — stado musi nadal dreptać
nadbiegające z sąsiednich planet? A moŜe są to sygnały dochodzące utartymi ścieŜkami.
z kwazarów czy pulsarów? (Kwazar to skrót od ąuasi-stellar ra- „Przestałem się juŜ śmiać z ludzi, którzy twierdzą, Ŝe widzieli UFO,
dio-source, co oznacza niby-gwiazdę będącą źródłem promieniowania bo sam je widziałem" (Jimmy Carter, były prezydent USA).
radiowego, pulsar to gwiazda neutronowa, emitująca pulsujące promie-
niowanie radiowe.) „Często myślę, jak szybko zniknęłyby wszelkie róŜnice na Ziemi,
Po kilku minutach działania programu uzyska się więcej informacji gdybyśmy stanęli przed wyzwaniem pozaziemskim" [174] (Ronald
niŜ w trakcie wszystkich dotychczasowych badań tego typu. Projekt ma Reagan, były prezydent USA).
być realizowany od jesieni 1992 do 2001 roku. Dr Seth Shostak
z Instytutu SETI napisał: „Nasze pokolenie jest pierwszym mającym
moŜliwość otrzymania odpowiedzi na jedno z pytań najbardziej fun-
damentalnych dla ludzkości" [173].
W związku z tymi fenomenalnymi poszukiwaniami inteligentnych
sygnałów z Wszechświata w prasie amerykańskiej pojawił się problem
„szoku kulturowego". Czy ludzie zdołają pogodzić się z myślą, Ŝe nie są
sami we Wszechświecie — Ŝe nie są „koroną stworzenia" ani „szczytem
ewolucji"? Oto co mówi na ten temat kierujący projektem Bernard
Olivier: „Nie sądzę, Ŝe dojdzie do szoku kulturowego. Wielu ludzi,
szczególnie w USA, akceptuje moŜliwość istnienia inteligencji poza-
ziemskich".
Dotyczy to przede wszystkim ludności aglomeracji miejskich USA.
Jak to jednak wygląda w przypadku „religijnego pasa" środkowego
wschodu i południa Stanów? Jak sobie poradzą z taką informacją
konserwatywne teokratyczne systemy w krajach arabskich? A jak
130
Głupie gadanie! Istot pozaziemskich nie ma, a nawet gdyby były, nie
byłyby w stanie przebyć przestrzeni międzygwiezdnych. Bo i my nie
jesteśmy w stanie! A dlaczego to niby istoty pozaziemskie mają pojawić
się właśnie w „teraźniejszości"? Astronom James R. Werts obliczył, Ŝe
mogły przybywać do Układu Słonecznego co 7,5 x 105 lat. Oznacza to,
Ŝe w trakcie minionych 500 min lat były tu mniej więcej 635 tysięcy razy
[175]! A dr Martyn Fogg z Uniwersytetu Londyńskiego zwrócił uwagę
na fakt, Ŝe cała Galaktyka była juŜ przypuszczalnie zasiedlona, gdy
rodziła się Ziemia [176]. Kraty naszego „ZOO" zaczynają rdzewieć.
Nie od istot pozaziemskich zaleŜy, Ŝe ich teraz nie widzimy i Ŝe nie
V. Niesamowite spotkania chcemy nawet zaakceptować faktu, iŜ pojawiały się w przeszłości —
jest to wynikiem złego zaprogramowania nas samych. Jak naprawdę
funkcjonują zadziwiające szare komórki, które wciąŜ mamią nas
„wiedzą", nie mającą pokrycia w rzeczywistości, oraz „pewnością",
Nie zamierzam pisać ksiąŜki o UFO ani rewidować błędnych in- której nie ma? Kto tak fatalnie programuje nasz mózg?
formacji na ten temat. Nie chcę równieŜ dowodzić, Ŝe lobby ufologiczne
zawsze miało rację, a druga strona popełniała same błędy. Chodzi mi
raczej o zademonstrowanie na paru przykładach, w jak nie przystający O przyjemności i nieprzyjemności
do rzeczywistości sposób zachowujemy się wobec niesamowitych zja-
wisk. Jakimi wymówkami i jakimi sztuczkami odganiamy od siebie Przed 20 laty badacz mózgu prof. dr H. J. Campbell (Uniwersytet
strach przed nieznanym, nie bojąc się zarazem wymyślać na uŜytek Londyński, College de France, Instytut Maxa Plancka) udowodnił, Ŝe
publiczny najbardziej idiotycznych bajeczek. Jak szybko i jak bez- kaŜdy mózg zawsze i wszędzie wykazuje skłonności do „zdobywania
krytycznie połykamy kaŜdy absurd, jeśli tylko pasuje do naszego przyjemności" [177]. To proste odkrycie dotyczy juŜ jednokomórkow-
obrazu świata. ców, które stoją w istocie tylko przed jedną alternatywą — przeŜyją lub
Zachowujemy się mniej dojrzale niŜ nasi przodkowie przed tysiąc- nie. PrzeŜycie oznacza „przyjemność", nieprzeŜycie „nieprzyjemność".
leciami. Oni doszli z „bogami" do porozumienia, zaakceptowali ich, Przyjmowanie poŜywienia jest odbierane jako „przyjemność", głód
podziwiali, bali się, przyjmowali ich nauki i wskazania. A my negujemy — „nieprzyjemność". Mózg stosuje taki sam system binarny jak
a priori fakt ich istnienia. Istot pozaziemskich nie ma! UFO moŜe być komputery — ma dwa stany: tak lub nie, prawda albo fałsz, przyjem-
wszystkim tylko nie pojazdami z Kosmosu, a zresztą i tak człowiek jest ność albo nieprzyjemność. Dziecko wychodzi z łona matki i krzyczy
koroną stworzenia! — bo odczuciem dominującym jest dla niego nieprzyjemność. Bliskość
Tylko co się stanie, jeśli istoty pozaziemskie przestaną na nas zwa- ciepłego ciała matki oznacza przyjemność. Pragnienie to nieprzyjem-
Ŝać, przestaną się maskować? Kiedy będą miały dość naszej po- ność, tak samo mokre pieluszki czy bycie samym — przeciwieństwem
dwójnej moralności? Kiedy uznają nas za tak prymitywnych, Ŝe z ich jest przyjemność.
etycznego punktu widzenia stanie się nieistotne, czy będziemy istnieć, Chłopczyk rośnie, wychowywany przez rodziców i otoczenie — to mu
czy nie? Kiedy zrezygnują z „embargo", wydając Ziemię na pastwę wolno, tamtego nie. Jak to zrobisz, będziesz słodki, jak tamto — bę-
pozaziemskich eksperymentatorów? Co się stanie, kiedy gremium istot dziesz be. To jest niebezpieczne, tamto nieszkodliwe. KaŜdy sukces
pozaziemskich, obradującemu w jakiejś kolonii kosmicznej, straci w nauce jest rejestrowany jako przyjemność, kaŜde niepowodzenie
cierpliwość? Kto będzie winien na Ziemi, kiedy człowiek postrada —jako nieprzyjemność. Chłopiec idzie do szkoły, uczy się czytać i liczyć,
wszelkie podpory natury religijnej i naukowej? Kiedy zgłupieje do pisać i rysować. Wynik 2 x 2 = 4 oznacza przyjemność, 4 x 4 = 9
szczętu, nie przygotowany na bombardowanie prawdami, które go — nieprzyjemność. Ta polityka czy religia jest dobra, tamta — zła. Ten
przytłoczą? obraz jest wartościowy, tamten kiczowaty... W procesie programowa-
132 133
nią mózgu biorą udział doświadczenia człowieka, rejestrowane w móz-
gowych „komórkach pamięci" albo jako przyjemność, albo jako nie- liczy się tylko prawdziwość lub fałszywość. Z efektów badań nauk
przyjemność. Ból, cierpienie, tęsknota, nostalgia, problemy sercowe, ścisłych moŜna jednak wyciągnąć fałszywe wnioski. Przed stu laty
szara rzeczywistość, trzeba zrobić coś, na co się nie ma ochoty, przy- pewien fizyk obliczył, Ŝe trzej ludzie nigdy nie polecą na KsięŜyc, bo
mus i nieciekawe otoczenie — to nieprzyjemności. Przeciwieństwa — wymagałoby to zbyt wielkiego nakładu energii — wynik obliczeń
to przyjemności. Wzrastamy w okresie popularności danego rodzaju był „prawidłowy". Ale po stu latach trzech ludzi poleciało na
muzyki — innych rodzajów nie lubimy. Przyjemność — nieprzyjem- KsięŜyc. Błąd nie był błędem matematycznym — polegał na braku
ność. KaŜda radość, od wygranej w totolotka po komplement, jest fantazji. Fizyk nie potrafił sobie wyobrazić źródeł energii pozwalających
przyjemnością, kaŜda przykrość — nieprzyjemnością. w krótkim czasie dotrzeć na KsięŜyc. „Przyjemność" płynąca z nauki
ścisłej była naduŜyta dla zablokowania „nieprzyjemności" związanej
Do tego dochodzi wpływ radia, telewizji, ksiąŜek, gazet. Uwarun-
z fantazją. Do zasady „przyjemności" i „nieprzyjemności" zalicza się
kowania określające nasze późniejsze lektury i gusty muzyczne powstają
teŜ „pewność" i „niepewność". „Bycie pewnym siebie" daje „przyjem-
we wczesnej młodości. W zaleŜności od wychowania osiemnastolatek
ność", „niepewność" budzi zaniepokojenie i peszy, wyzwalając „nie-
będzie odbierał jako przyjemność koncert rockowy czy symfoniczny,
przyjemność".
a operetkę jako nieprzyjemność. NiepostrzeŜenie zaczynamy czytać
W tych paru zdaniach na pewno nie odkryłem skomplikowanego
zawsze te same gazety, uwaŜając inne — nawet jeśli nie wiemy, co
systemu działającego w naszej głowie, ale mam nadzieję, Ŝe stał się on
w nich jest — za „głupie".
zrozumialszy, bo w istocie funkcjonuje właśnie prawie tak.
Mając dwadzieścia lat jesteśmy juŜ zaprogramowani: próbujemy stale To, co określamy mianem nauk przyrodniczych, liczy sobie 372 lata.
pomnaŜać swoją „przyjemność". Pozostańmy przy moim przykładzie: W 1620 roku brytyjski mąŜ stanu Sir Francis Bacon (1561-1626)
z chłopca wyrasta młodzieniec, który zdaje maturę i zaczyna studiować opublikował opasłe tomisko pod tytułem Novum Organum. Opisał tam
archeologię. Chodzi na wykłady, zdaje egzaminy (przyjemność), czyta w najdrobniejszych szczegółach, jak powinny wyglądać badania nauko-
ksiąŜki — przyswaja sobie osiągnięcia innych uczonych. Nawet jeŜeli na we. W swojej epoce Bacon był postacią kontrowersyjną i konfliktową.
tej drodze uczucia nieprzyjemne przesłaniają mu cel zasadniczy, to i tak UwaŜano go za człowieka próŜnego, oczytanego, ambitnego nad miarę,
w dniu zakończenia studiów ma wielką ilość „przyjemności". Jest a na dobitkę nieczułego. Denerwowały go — i słusznie — ciemnota
pewny, Ŝe wie duŜo, czuje się akceptowany przez społeczeństwo i ówczesne przesądy. Aby skierować naukę na właściwe tory, zaŜądał
(przyjemność!). przeprowadzania doświadczeń powtarzalnych. Postulował, Ŝeby punk-
A potem, o zgrozo, pedantycznie wzniesiona budowla myślowa tem wyjścia kaŜdego odkrycia było doświadczenie i Ŝeby zawierano
zaczyna się chwiać! Ktoś zaczyna się czepiać rezultatów jego mozolnej „małŜeństwo" doświadczenia z rozumem. Dla Bacona wiedza była
pracy! To straszne! Pojawia się „nieprzyjemność", człowiek zaczyna się środkiem do celu („wiedza jest potęgą"). Na drodze do odkryć naleŜy
bronić. Wkrótce jest rozbrojony, zaszokowany, odwraca się i nie unikać mamideł (tak zwanych „idoli").
zauwaŜa, Ŝe to jego jednostronne zaprogramowanie skłania go w istocie Tym maksymom Sir Francisa Bacona są wierni po dziś dzień
do obrony przed „nieprzyjemnością". Nie ma muzyki „prawdziwej" czy wszyscy zajmujący się naukami przyrodniczymi. Rezultaty są wspa-
„fałszywej" — jest tylko ta, którą lubimy, i ta, której nie lubimy. niałe — od radia po bombę wodorową. Ale ta metoda naukowa
„Lubienie" i „odrzucanie" są efektem zaprogramowania szarych jako taka objawia tylko wiedzę ograniczoną. „Intuicja" czy „fan-
komórek, które przestają być „kompatybilne". „Sądzimy, Ŝe robimy tazja" zaliczają się tu do sfery „nieprzyjemności" — są to „mami-
doświadczenia, ale to doświadczenia robią nas" (Eugene lonesco, dła". Są uwaŜane słusznie za „naukowo nieścisłe". Ta zeskoru-
1912-1994). piała metoda nie ma czujników. Człowiek poddaje się „ścisłej
Prawie tak samo zachowuje się nauka. W naukach ścisłych rezultaty pewności", która jednak pojutrze zostaje przewrócona do góry no-
badań muszą się zgadzać. MoŜna je zawsze sprawdzić i powtórzyć. gami. Jeśli nie istnieją naukowe przyrządy pomiarowe pozwalające
Cztery razy cztery będzie zawsze szesnaście. Niewzruszalne są równieŜ wykryć telepatię — to telepatii nie ma. Jeśli nakład energetyczny
prawa natury, twierdzenia algebraiczne i geometryczne. W naukach konieczny na dotarcie do najbliŜszej gwiazdy stałej byłby za duŜy —
ścisłych nie moŜe być mowy o przyjemności czy nieprzyjemności — tu to nie ma mowy o podróŜy międzygwiezdnej. JeŜeli ani ludzie, ani
134 135
nie wytrzymają jeŜących włosy na głowie ewolucji, wykony- „MoŜemy państwa zapewnić, Ŝe zaobserwowane zjawisk
przez UFO — to UFO nie ma. Droga do poznania, za- nic wspólnego z tajnymi projektami jakichkolwiek agend
wana przez Sir Frań ci są Bacona, okazuje się pod pewnymi USA."
mi jednokierunkowa. Skłania nas do przedwczesnego zajęcia „Z racji zajmowanego stanowiska znam bardzo dobrze typ
k, z których trudno się potem wycofać. „Przyjemność — nie- samolotów i rakiet zdalnie sterowanych. Mogę jednoznacz
ość." To jest to! dzić, Ŝe Navy nie dysponuje samolotami czy rakietami w
kach humanistycznych — a zalicza się do nich wszystko, co nie cymi jak talerze."
e" — raz przyjęte stanowiska są bądź co bądź podwaŜalne. „Z całym respektem dla Air-Force uwaŜam, Ŝe kilka z
odkrycia i nowe oceny mogą doprowadzić do runięcia całego wanych obiektów jest pochodzenia międzyplan
u zbiorów". „W piekle nawet diabeł jest postacią pozytywną" Tak jednoznaczne postawienie sprawy stało się powod
w Jerzy Lec, 1909-1966). przyjemności". Mogło wywołać w społeczeństwie niepewnoś
ęc niechcący wszyscy staliśmy się „stroną", lądując w „maga- strachu. Kilka dni później ogłoszono, Ŝe była to „fatamorga
niesionym przez nas samych. Jesteśmy pro albo kontra UFO się pojawiać w szczególnych warunkach pogodowych". Świa
o przeciw istnieniu Ŝycia pozaziemskiego. Chcemy zachować normy — „przyjemność". Opracowany po latach nauko
rzyjemności, którego nie powinna zakłócać nam niepewność. Condona przejął tezę mówiącą o „fatamorganie", ale nie w
amy argumentów strony przeciwnej — są denerwujące. Po- Ŝe mogło to być „wiele meteorów", „gwiazd" i,,k i l k a n
się ukołysać, Ŝeby istniejący mechanizm odczuwania „przyje- n yc h r ze c z y
mógł znów funkcjonować. . Jakimi cudownymi kłamstwami się nas karmi! „Fatamorg
się juŜ nie powtórzyły. Cztery stacje radarowe w róŜnyc
zarejestrowały niezaleŜnie od siebie to zjawisko, naoczni św
Oficjalne kłamstwo bądź co bądź piloci cywilni i wojskowi, widzieli „gwiazdy
ory". Błędne ogniki dezinformacji.
1952 roku największym po drugiej wojnie światowej wydarze- 34 lata później stanowisko w podobnej sprawie mus
odkach masowego przekazu stała się konferencja praso- brazylijskie lotnictwo wojskowe. Co się stało?
izowana w Białym Domu. Rzecznicy Air-Force, US-Navy
nu siedzieli w sali prasowej z wyrazem konsternacji na
starając się zbyć byle czym nerwowe pytania dziennikarzy. Ministerialne wyznanie
yngtonem i nad Białym Domem widziano UFO. „Nieznane
tające" zostały zarejestrowane przez stacje radarowe (Wa- 19 maja 1986 roku na ekranach radarów centrali obrony p
National Airport, Andrews Air-Force-Base, Bolling Air- w pobliŜu Rio de Janeiro pojawia się 13 punktów lecących
e i Baltimore Airport) i widziane przez pilotów lotnictwa z prędkością 1400 km/h. Jest 1714.Po 22 minutach brazylijski
go i cywilnego. „Eskadra UFO" odstawiła nad Kapitelem wojskowe podnosi w powietrze cztery myśliwce przechwytuj
„taniec" [121]. „New York Times" pisał w nagłówkach: francuskie Mirage i dwa amerykańskie F-15. Według re
obiekty nad Waszyngtonem — zaobserwowane przez pilotów Mirage'a, dwudziestopięcioletniego podporucznika Klebe
owane przez radary". Marinho, zdołał się on zbliŜyć do obiektów na odległość 25
cy lotnictwa wojskowego, wyŜsi oficerowie, byli w coraz to pulsujące światła, czerwone i białe, ale raczej białe. Nie
jemnym połoŜeniu. Dziennikarze za wszelką cenę starali się pewno ani gwiazdy, ani samoloty. Nie było to nic ziemskie
, czy zagroŜone jest bezpieczeństwo narodowe, czy Związek Pilota drugiego Mirage'a, trzydziestojednoletniego kapi
ma coś wspólnego z UFO i czy w przypadku tych obiektów nia V. Chavesa, przez wiele minut eskortowały zadziwiają
przypadkiem o tajne projekty rządu USA. Od czasu do czasu "Siedem towarzyszyło mi z jednej, sześć z drugiej strony. Raz
rząsające odpowiedzi: zmieniały prędkość i kurs. Nagle odleciały z potworną pręd
-15, kapitan Marico Jordao powiedział dziennikarzom, Ŝe kiedyś równie negatywne nastawienie do UFO jak nasze. To si
do obiektów na odległość 40 kilometrów. Widzialność była zmieniło. Ale nie od razu — proces ten przebiegał powoli. Naoczni
. Na niebie ani chmurki. W tym rejonie nie notowano w tym świadkowie i ludzie, którzy zetknęli się z UFO, nie dawali si
nego ruchu powietrznego. Trzynaście obiektów zaczęło go po otrzymaniu pseudowyjaśnień. Nie chcieli się pogodzić
ać, a on nie mógł zwiększyć prędkości. Ŝe naukowcy uznają ich za „głupich" albo „niezdolnych". Coraz
aŜ UFO narobiło nieco szumu w prasie, a o zdarzeniu powszechniejszy był opór ludności — aŜ w końcu zmieniło się
wały teŜ największe stacje telewizyjne Brazylii, Globo i Man- ne nastawienie mediów. Jak donosi „Der Spiegel", dziś mo
ictwo wojskowe było zmuszone do zajęcia stanowiska w tej siedzieć przy knajpianym stoliku w stolicy Brazylii i spokojnie opowia
4 maja 1986 roku minister lotnictwa wojskowego, generał dać, Ŝe miało się „kontakty z istotami pozaziemskimi" [179]. I nikt
Otavio Moreira Lima, oświadczył na konferencji prasowej człowieka nie wyśmieje! Komentarz redakcji: „Nigdzie oficjalna ocena
: „Obce obiekty zapiaszczyły systemy radarowe Rio i Sao takiego sposobu myślenia nie jest tak postępowa jak właśnie w Bra
dniesiono w powietrze cztery myśliwce. Pilotom nie udało się zylii" [179].
ować nieznanych obiektów, które nie odpowiadały na wezwa- Czy zjawisko z 19 maja 1986 roku było naturalne? Czy piloci czterech
z radio. Nie mam Ŝadnego w y j a ś n i e n i a d l a myśliwców przechwytujących i wojskowi kontrolerzy radarów z Rio de
awiska — n i e mogę w i ę c t e Ŝ go tu przed- Janeiro i Sao Paulo widzieli zjawy? Czy i tym razem chodziło o „fata
178]. morganę" albo podobny figiel?
a, w której minister jest zmuszony do zorganizowania kon- UFO z 19 maja 1986 roku nie daje się wtłoczyć w Ŝaden schemat,
asowej w sprawie UFO, była jak dotąd wyjątkiem. zawodzą wszelkie próby jego rozsądnego wyjaśnienia. Odbi
ch południowoamerykańskich UFO są traktowane zarówno ranach radaru nie moŜna odczarować. Obiekty pulsują
ość, jak i przez media znacznie przyjaźniej niŜ w Europie. Jak światłem przez godzinę i kwadrans bawiły się w kotka i myszk
tłumaczyć takie „przesunięcie przyjemności"? Czy Latynosi z myśliwcami przechwytującymi. Eskortowały nawet z obu burt samo
łatwowierniejsi od nas? Czy są gorzej wykształceni? A moŜe lot Antonia V. Chavesa, po czym z niewiarygodną prędkością
ycy i Amerykanie podchodzą do tej draŜliwej sprawy z więk- we Wszechświecie. Takich numerów nie odstawią chmary komarów,
ansem, z mniejszym entuzjazmem? spadające części rakiet, samoloty z lekkich metali, fatamorgany czy
karze południowoamerykańscy są równie skrupulatni jak balony meteorologiczne. Poza tym odbicia reflektorów na chmurach
jscy koledzy, róŜnica zaś między brazyliskim pilotem i fatamorgany nie dają echa na ekranach radarów.
jego francuskim kolegą polega co najwyŜej na charak- Czy rozwiązaniem zagadki jest tajna broń Amerykanów? (Rosjan?
Ŝe nie róŜnice w mentalności kaŜą południowcom wierzyć Chińczyków? Niemców? Anglików? Francuzów?) Niewątpliwie ka
oŜna to wyjaśnić tylko większą częstotliwością obserwacji z supermocarstw pracuje nad tajnymi projektami. Ale przecie
aszych szerokościach geograficznych klimat jest znacznie powe samoloty oparte na najnowocześniejszej technologu są
y, niebo jest zachmurzone przez dwie trzecie roku. Sy- drogie. Próby jednej lub dwóch takich maszyn przeprowadza si
udynkach. Zupełnie inaczej rzecz się ma w krajach o cieplej- nad własnym terytorium — nigdy nad obszarem obcego pa
cie. śycie toczy się tu na powietrzu, niebo zwykle jest czyste. Zbyt wielkie byłoby ryzyko zlokalizowania prototypu przez satelity
ypadkowego ujrzenia czegoś niezwykłego na firmamen- przeciwnika. Zbyt niebezpieczne ewentualne przymusowe lą
acznie większa niŜ u nas. A jak się więcej widzi, to się obcym terytorium. Jak przetransportować do kraju części uszkodzonej
ówi; a jak się więcej mówi, to więcej się równieŜ pisze. maszyny? Jak pilota? Prototypy nigdy nie operują w eskadrach poza
wojskowi, środki masowego przekazu i nauka są zmuszeni granicami macierzystego kraju i nie eskortują dla kawału obcych
ania się kuriozalnymi zjawiskami na dziennym i nocnym myśliwców przechwytujących. A jeśli nie są to juŜ prototypy, to o fakcie
tym wiedzą zarówno inwestorzy (kongres, firmy produkują
masowego przekazu), jak i przeciwnicy. A tu mamy tylko lakoniczne
rchiwach prasowych wertowałem materiały, rzuciło mi się oświadczenie generała brygady Otavio Moreiry Limy: „Nie mam
południowoamerykańskie środki masowego przekazu miały
wyjaśnienia dla tego zjawiska — nie mogę więc teŜ go tu byli przyzwyczajeni, Ŝe z agencji TASS płynie „sama prawda". Nieco
ić" [178]. osłupiali redaktorzy naczelni puścili wiadomość do druku, kiw
nanie wyzwala u ludzi „rozsądnych", stojących obiema no- głowami. Schweizerische Depeschen Agentur donosiła:
wojej „chmurce przyjemności", niemiłe uczucia. W złudnej „Moskwa. Według relacji naocznych świadków po nastaniu ciemno
siebie odrzuca się pojawiające się „uczucia nieprzyjemności". ści wylądowała wielka, świetliska kula. Agencja TASS podaje:
rusia polityka nigdy nic nie zmieniła. „Nie jest się oszukiwa- 'Otworzył się luk, przez który wyszły dwie albo trzy człekopodobne
ukuje się tylko siebie samego" (Johann Wolfgang Goethe, istoty i niewielki robot'. Istoty według naocznych świadków, za
). szokowanych zdarzeniem jeszcze wiele dni później, 'miały trzy
a nawet cztery metry wzrostu', ale za to ich głowy były bardzo małe.
Po krótkim spacerze zniknęły z powrotem we wnętrzu statku ko
Masowe wyparcie smicznego. Gienrich Siłanow, kierownik Instytutu Geofizycznego
w WoroneŜu, według relacji agencji TASS, zidentyfikował miejsce
11 października 1989 roku dalekopisy wypluły wiadomość, lądowania. Siłanow oświadczył: 'Odkryliśmy krąg o średnicy 20 m,
awiła na nogi wszystkie redakcje. W gazetach drukowano w którym były trzy odciski, kaŜdy o głębokości do 5 cm'. Według
których zawartość po raz pierwszy uznano za prawdopodob- relacji znaleziono równieŜ dwa tajemnicze kamienie z materiału nie
znanego na Ziemi".
RR w miejskim parku wylądowało UFO!" [180] Zarówno TASS, jak i organ KC KPZR podały kolejne szcze
my z UFO mają troje oczu" [181] góły. Obiekt wylądował 27 września o godzinie 1830 na skraju wo
donosi o lądowaniu UFO" [182] roneskiego parku miejskiego (500 km na południe od Mosk
yczne relacje o UFO" [183] . „Świetlista kula" opuściła się powoli, widziana przez około 40 do
Lądowanie UFO z istotami pozaziemskimi na pokładzie" rosłych obywateli i kilkoro dzieci. Jakiś szesnastolatek zacz
krzyczeć. Jedna z obcych istot skierowała nań „rurę długo
ozaziemskie spacerowały po miejskim parku" [185] więcej 50 cm" i chłopiec stał się niewidzialny dla otoczenia. „Kiedy
donosi o lądowaniu w parku UFO z istotami pozaziemskimi statek zniknął, chłopiec pojawił się z powrotem." Obce istoty
nosiły „brązowe buty" i miały „troje oczu". Z „czerwonej kuli"
dzie" [186] wysiadły w sumie trzy istoty pozaziemskie, które zrobiły kilka
wariował? Panowie redaktorzy dostali bzika? Skąd nagłówki kroków w stronę grupy ludzi stojącej na przystanku a
pierwszych stronach gazet? Skąd bezkrytyczna publikacja wym „MaszMet". Ludzie zaczęli krzyczeć i obcy wrócili do kuli. Jesz
agencyjnej? cze dzień później redakcja naczelna zapewniała, opieraj
iem czerwonej ideologii oficjalne czynniki Związku Radziec- informacji TASS, Ŝe „nie był to dowcip primaaprilisowy", a woroneski
całe dziesięciolecia potępiały w czambuł wszystko, co na korespondent „Sowietskoj Kultury" J. Jefremow potwierdził praw
ało UFO czy podobnym hokus-pokus. Dlaczego? Manifest dziwość opisów.
czny opiera się między innymi na teorii ewolucji Karola W 48 godzin po ukazaniu się pierwszych nagłówków zwyci
atrząc z tego na wskroś materialistycznego punktu widzenia, „rozum". To nie moŜe być prawda! Organ KPZR, „Prawda", za
est najdoskonalszym produktem ewolucji. Boga nie ma, 13 października 1989 roku od władz WoroneŜa powściągliwo
jest istotą najwyŜszą. Nie moŜe być więc ani „bogów", ani WoroneŜu krąŜyła w ostatnich dniach fala plotek i urojeń, ludzie boj
iemskich. Komunistyczno-socjalistyczny obywatel ZSRR się, a miejscowe władze nie robią nic dla rozproszenia tych niepokojów"
nawać tę najświętszą naukę, nie dając się mamić Ŝadnymi [187]. Chodziło o jak najszybsze rozwodnienie informacji, o zwalenie
mysłami. A potem na udręczonych ludzi radzieckich spadła winy na jakichś fantastów. NiemoŜliwe było po prostu puszczenie w lud
niknęła cenzura. TASS, oficjalna radziecka agencja praso- wiadomości tak przeraŜającej. Intelektualni mocarze z „Prawdy"
pierwszy przesłała na cały świat informację o UFO, obawiali się szoku kulturowego. Ostrzegali: „Niezbędne są teraz jasne
dziennikarze zwietrzyli smakowity kąsek. Dotąd wszyscy
ane wypowiedzi. W innym razie takie plotki mogą rozejść się niewielkie. Wspaniałe!" [Wiadomości przerywa wybuch śmiechu dru
świecie". giego spikera].
wyszkolony zastępca redaktora naczelnego TASS Igor Fox Television News: „Radziecka agencja prasowa informuje,
zbagatelizował sensację na temat UFO. „Nie wierzę w to" goście z Kosmosu... [Śmiech] ...wylądowali w parku w Worone
ział kolegom. Prawie jednocześnie wycofał się z wcześniej- pozaziemskie, wyglądające według opisu jak wielkie humanoidy z nie
wiadczeń kierownik Instytutu Geofizycznego w WoroneŜu wielkimi głowami, zrobiły sobie spacerek, a potem zniknę
Ani on, ani pracownicy jego instytutu nie przeprowadzali w przypominającym dysk statku kosmicznym... [Śmiech] Kiedy istoty
domniemanego miejsca lądowania obiektu, a znalezione pozaziemskie znów wylądują w Związku Radzieckim, nie powiedz
mienia „okazały się zwykłą rudą Ŝelaza". Na dodatek 'Zaprowadźcie nas do swojego przywódcy', tylko zawołają
powstania śladów na gruncie mogły być „naturalne przy- Gorbi! Gorbi!'" [Gremialny wybuch śmiechu w studio].
logiczne". (Skąd on to wszystko wie, skoro nikogo nie było ABC News, Nowy Jork (program News Today, spiker Peter Jenning):
u zdarzenia i nikt nie przeprowadzał tam badań?) „W WoroneŜu istoty pozaziemskie groziły dzieciom pistoletem kos
Prawdy" równieŜ zachodni dziennikarze mieli teraz okazję do micznym. Radziecki reporter, który o tym napisał, przyznał dzi
ania wcześniejszych artykułów. Moskiewski korespondent widział lądowania, a źródłem informacji były dla niego wypowiedzi
mieckiej J. P. Dorner przesłał dalekopisem pierwszą glossę: kilkorga miejscowych dzieci. To nie pierwszy przypadek nabrania
zy TASS dowiadywali się, co istoty pozaziemskie robiły reportera przez dzieci".
Głupie pytanie, odpowiadali świadkowie: A co się robi CBS (spikerka o powaŜnym głosie): „Radzieckia agencja prasowa
Spaceruje... Szkoda, Ŝe obce istoty nie miały ochoty się TASS informuje o lądowaniu istot pozaziemskich w WoroneŜ
Gdyby wyszczerzyły wielkie, Ŝółte zęby, nie musielibyśmy się cja twierdzi, Ŝe istoty pozaziemskie miały około dziesięciu stóp wzrostu,
wić nad rozwiązaniem zagadki. To yeti z Kosmosu wybrały się a ich głowy były bardzo, bardzo małe. Naukowcy radzieccy potwier
ego parku na spacerek. To byłaby prawdziwa nowość" [l 85]. dzili wizytę istot pozaziemskich... [W tle ktoś się śmieje. Spikerka
era Biera, moskiewskiego korespondenta „Sterna", wszystko kontynuuje czytanie wiadomości] ...Reporter TASS nie podaje, kiedy
ajwyŜej śmieszne", drwił więc sobie: „Istoty inteligentne i przy miało miejsce lądowanie, a ja przypuszczam, Ŝe nasze..." [Nie mo
zmysłach wylądują wszędzie — tylko nie w WoroneŜu" [188]. mówić ze śmiechu].
duchu glasnosti czytelnik powinien się dowiedzieć wszyst- Channel 4 (News at 4. Na tle amerykańskiej flagi starszy pan o długich
końcu za sześć kopiejek nabywa prawo do „zaspokojenia blond włosach komentuje informację agencji TASS, kończąc słowami):
h swoich potrzeb, takŜe nad- i podziemnych". „PrzecieŜ to zupełna bzdura! Albo ci faceci z agencji TASS zwariowali,
e zareagował „Der Spiegel": „Prawdziwy cud: dziennikarze albo są pijani, albo dla ubarwienia informacji zwerbowali pismaków
oryjkę zamieszczoną w wydawanym przez KC KPZR nauko- z 'National Enąuirer'" (największy brukowiec Ameryki).
opiśmie 'Sowietskaja Kultura', agencja TASS rozpowszech- Oto reakcje, jakich moŜna oczekiwać od „rozsądnych ludzi". Jeste
mację, a jej szef Leonid Krawczenko przepraszał na mona- my nastawieni do tego stopnia jednostronnie, Ŝe w „mózgowej prze
Dniach Mediów za poprzednie bajeczki" [189]. strzeni przyjemności" nie ma miejsca dla istot pozaziemskich. Dzien
, kraju swobodnej wymiany poglądów, wszystkie stacje TV nikarze wypełniali wprawdzie swój obowiązek polegający na przekazy
nsacyjną informację. Spikerzy czytający wiadomości raz waniu informacji — czuli się jednak zarazem nabrani. Drwin
ali się powaŜnie, innym razem zaczynali się śmiać jeszcze chem sygnalizowali swój pogląd na informację agencji TASS. A milio
misji. Oto kilka najlepszych próbek: ny, które informację tę usłyszały i przeczytały, czuły się utwierdzone
News (spikerka Bree Walker): „Dziś radziecka agencja w swoim nastawieniu. Dzięki Bogu, nie wylądowały Ŝadne istoty
ASS poinformowała, Ŝe człekopodobne istoty o niewielkich z Kosmosu!
wylądowały na pokładzie statku kosmicznego w WoroneŜu. UwaŜam to masowe wyparcie za niebezpieczne. Przypomina mi
no relacje świadków twierdzących, Ŝe istoty pozaziemskie właściciela domu, w którym roiło się od szczurów. Człowiek ten jednak
dziewięciu do jedenastu stóp wzrostu a ich głowy były zapewniał wszystkich: „Szczury? U mnie? AleŜ proszę państwa!". Nie
o wiadomości obecności szczurów nawet wtedy, gdy usłyszał czerwonego wina, mająca średnicę około 10-20 m. Kula opuściła si
ryzionych dzieci, a w piwnicy znaleziono nadjedzone zwłoki trawnik od strony ulicy, ale nadal pozostawała parę metrów nad ziemi
aginionej teściowej. Szczurów nie pozwalała mu zaakceptować Wszyscy widzieli, Ŝe trawa pod kulą była przygnieciona. Do góry
sychologiczna! Kiedy juŜ nie było moŜna zaprzeczyć obecności patrzyło teraz około 30 osób. Kula bezgłośnie zniknęła.
pan domu doznał szoku i zmarł. Szczury nie dały się pogodzić Jeszcze gdy gorączkowo dyskutowano na temat zdarzenia a chłopcy
oczuciem przyjemności i usposobieniem. W przypadku istot
pobiegli po piłkę, tajemniczy obiekt pojawił się znowu w tym samym
mskich zachowujemy się prawie tak samo. Nie są to wprawdzie
miejscu. Tym razem w kuli pojawiła się szeroka szpara i w jasnym
są jednak dla nas równie obce i nieprzyjemne. Niszczą w nas
własnej wartości i zaprogramowaną iluzję o swej wyjątkowo- płynącym ze środka ukazały się trzy duŜe postacie w srebrzystych
oty pozaziemskie? U nas? AleŜ proszę państwa! ubraniach z okrągłymi tarczami na piersi. Miały brązowe buty i chyba
ością od osobistej wolności myśli zaleŜy, co kto sądzi troje oczu. Ich głowy z trzema podobnymi do oczu soczewkami były
ch" i UFO. Ale wobec dostępnych danych i dokumentów, bardzo małe w stosunku do tułowia. Kula zawisła tuŜ nad ziemi
lmów o UFO* i wobec setek tysięcy naocznych świadków opuściły się schody i na trawnik zeszła jedna z duŜych istot oraz jedna
ch zawodów i narodowości naleŜałoby okazać nieco więcej mała, której dotąd nie było. Naoczni świadkowie odnieśli wra
i. Złagodziłoby to szok spowodowany przybyciem „bogów" mała istota to robot, bo gdy duŜa postać „coś powiedziała" i uczyniła
zyło zapaść społeczeństwa, które zostałoby raŜone dosłownie ruch, z istoty niewielkiej wybiegły promienie oświetlając na ziemi
o nieba" faktami wypieranymi dotąd z psychiki. Co zdarzyło prostokąt o wymiarach około 40 na 60 cm. „DuŜy" znów wykonał ruch
wdę 27 września w WoroneŜu? — prostokąt „zgasł" i „robot" ruszył w kierunku czterech chłopców.
Szesnastoletni Wołodia Starczew przycisnął piłkę do piersi i zacz
krzyczeć. Istota duŜa zaczęła iść za „robotem". Potem skierowała na
Zdarzenie chłopca rurę mającą mniej więcej 50 cm długości — Wołodia ucichł
i zniknął. Stojących ogarnęła panika. Zaczęli krzyczeć i
miejscowi reporterzy poinformowali o tajemniczej sprawie, na „Robot" i duŜa istota poszli z powrotem do kuli i zniknęli w
darzenia udali się: dr inŜ. Jurij Łozotjew, Wiaczesław Mar- UFO zmieniło barwę na Ŝółtawą, a potem białawą i zniknęło. Wołodia
leksy Mossołow z Komisji ds. Badania Zjawisk Paranormal- Starczew pojawił się znowu. DrŜał, był przeraŜony. Powiedział,
ali pytania 16 dorosłym i pięciorgu dzieciom (Wasia Surin, cały czas nie mógł się poruszyć.
now, Wołodia Starczew, Lena Sarokina i Alosza Nikonow) Trawa w miejscu lądowania była wygnieciona, jak gdyby przejechał
kich szkół nr 33 i 82, którzy byli świadkami zdarzenia. Na po niej walec. Jeszcze sześć dni później w gruncie było widać zagł
ich relacji powstał przejrzysty obraz: czterech chłopców rozłoŜone „jakby na wierzchołkach rombu" [190]. Członkowie Komisji
12-16 lat grało w piłkę noŜną, dwie dziewczynki i starsza ds. Badania Zjawisk Paranormalnych mieli ze sobą magnet
edziały na ławce w parku, około dwudziestu osób stało lub geologiczny. „Obeszliśmy cały obszar z namiernikiem, wskazówka
na przystanku autobusowym, inne spacerowały po parku, wychylała się najbardziej w środku miejsca, które według ś
czyzn piło wódkę na skrzynkach. było miejscem lądowania UFO. Włączony magnetometr wy
zmierzch. Koło 1830Lena Sarokina powiedziała coś wskazu- same zera. Zdarza się tak, kiedy wynik pomiaru wykracza poza
bo. Coraz więcej ludzi patrzyło w górę, chłopcy byli tak Odnieśliśmy wraŜenie, Ŝe natęŜenie pola magnetycznego było tu bardzo
i, Ŝe zapomnieli o piłce, która poleciała na jezdnię. Nad duŜe" [190].
d strony ulicy Mendelejewa wisiała bezgłośnie kula koloru W opisie, który kaŜdemu „normalnie" myślącemu (słowo „normal
nie" wywodzi się od „norma", co oznacza „jednolitość") człowiekowi
wyda się niewiarygodny i nielogiczny, pobrzmiewają znajome echa. To
nym rankiem 31 grudnia 1978 roku zespół kamerzystów znajdujących się na
nsportowego samolotu „Argosy'" stosując róŜne obiektywy sfilmował nad juŜ gdzieś było! „Bezgłośną kulę", która „wisiała nad ziemią i zmieniała
ią wiele UFO. kolor", opisali 16 lat temu dwaj robotnicy stoczniowi Charles Hickson
i Calvin Parker. Wieczorem 11 października 1973 roku w Pascagola
Missisipi zostali oni wciągnięci do wielkiej, kolorowej kuli aktualnymi problemami. Nie dadzą, bo wpływy z zewną
i. Przypadek był analizowany przez wszelkie instancje, miejsce równieŜ w czasach nie mających nic wspólnego z tera
iś jest uwaŜany za nie rozwiązaną zagadkę [118]. (Ja rów- cią. „Wariant psychologiczny" jest tylko kolejną wymówką ogłupiaj
ą jesienią 1973 roku spotkałem się z ofiarami uprowadzenia nas. TakŜe usypiająca propaganda religijna nie wystarczy
nimi rozmawiałem. Doszedłem do przekonania, Ŝe z subiek- informacji społeczeństwu przyszłości. Wypowiedzi religijne b
punktu widzenia ich opis jest dokładny — nie kłamali ani nie coraz mniej przyjemny posmak. A nauki przyrodnicze nie wykr
ali. W Ŝaden racjonalny sposób nie umiem wyjaśnić tego załoŜeniami Bacona, gdy będzie szło o przekazanie bliźnim zrozumia
.) łych i przekonujących wyjaśnień niepokojących fenomenów tera
roneŜu naoczni świadkowie mówili o rurze długości szości.
ęcej 50 cm, skierowanej na chłopca. To teŜ nie jest Człowiek myślący jest zarazem odpowiedzialny. Nie uda nam si
wym. 22 czerwca 1976 roku, o godzinie 2137,nad Wyspami ocalić świata, hamując konieczne zmiany sposobu myślenia. Fan
emi zaobserwowano wiele UFO. Niedługo potem na sąsied- wystawiający na pośmiewisko wszystko, co ma jakikolwiek zwi
e Fuerteventura lekarz, dr Francisco Padron Leon i wiozący z istotami pozaziemskimi, zrobili juŜ wiele złego. Twierdzenie,
karz, Estever Garcia, przeŜyli szok. Nad polem cebuli, po „tylko" chronią zgodnie ze „zdrowym rozsądkiem" to, co rozumne,
nie drogi, ujrzeli unoszącą się barwną kulę, wewnątrz której prawdziwe, mądre i reprezentatywne z punktu widzenia mo
ć „coś jakby platformę [...] i dwie duŜe istoty" [191]. Lekarz jest uzurpacją. W poszczególnych przypadkach stopień arogancji jest
protokołu, Ŝe istoty manipulowały przy przejrzystej nawet większy niŜ stopień ignoracji. Ale niechęć do przyj
której wypływała niebieska ciecz. Nazajutrz w miejscu, gdzie goś do wiadomości jest nie tylko ignorancją - - to takŜ
a się kula, znaleziono spiralne ślady — rośliny były przy- i drwina z milionów ludzi.
do ziemi. Teraz mogę oczekiwać juŜ tylko tego, Ŝe jakiś
k powie, Ŝe woroneskie dzieci naczytały się amerykańskich
kich gazet.
172
V. Niesamowite spotkania 132
Wstęp
I. Ludzcy bogowie 6
174