You are on page 1of 70

Jzef Bocheski

STO ZABOBONW
Krtki filozoficzny sownik
zabobonw

Prin ted in Poland


Wydawnictwo PHILED s p k a z o.o.
w yda nie II
na ka d: 2000 egz.
D ruk: O fic yna Wydawniczna Dajwr"
KRAKW 1994

Copyright by PHILED 1994

PHILED

Sto zabobonw

Przedmowa do drugiego wydania

Jzef Bocheski

agentw zachowao w Polsce cz wadzy. Zbyt wielu ludzi korzcych


si niedawno przed cudzoziemskimi bredniami zajmuje wysokie
stanowiska. Co gorsze, duch kompromisu najgorszego rodzaju zdaje si
panowa w znacznej czci starszej polskiej inteligencji. Wydaje mi si
zarazem, e zawleczone z Moskwy gupstwa nie zaginy w Polsce bez
reszty.
W tych warunkach wskazane byo zachowa bez zmian ustpy dotyczce
marksizmu i marksizmu-leninizmu. Nie zmieniem take terminologii w
hasach dotyczcych etyki, aczkolwiek (np. w Podrczniku mdroci")
uywam obecnie innej ni w roku 1986. Wprowadzone poprawki s
wic niemal wycznie stylistyczne, albo maj suy wikszej jasnoci
wykadu.
Fryburg Szw. 4 lipca 1992

Pierwsze wydanie tej ksiki zredagowane w roku 1986, ukazao


si nakadem Instytutu Literackiego w Paryu (Kultura") w roku
1987. W midzyczasie rzecz doczekaa si paru przedrukw w prasie
nielegalnej. Posiadam takie dwa wydania. Pierwsze firmy In plus",
bez daty, formatu 13,5x19 cm z posowiem autora zawierajcym haso
zabobon". Drugie firmy Oficyna Wydawnicza Margines", z roku
1987, formatu 9x14 cm. Korzystam ze sposobnoci, aby podzikowa
odwanym wydawcom, ktrzy wiele ryzykowali dla rozpowszechnienia moich pogldw w czasie wojennym". Pozostaje jednak
faktem, e nie miaem dotd monoci wprowadzenia poprawek.
Niniejsze wydanie jest pierwszym wznowieniem przepracowanym
przeze mnie.
To przepracowanie nasuwa problem. Gdy rzecz si ukazywaa po
raz pierwszy Polska bya jeszcze okupowana przez Rosjan i agentw
rosyjskich, ktrzy narzucali marksizm-leninizm szkoom i publikaejom*w zasigu ich wadzy. Dlatego wydawao mi si wwczas potrzebnym powici stosunkowo wiele miejsca temu najbogatszemu ze
/nanych nam zbiorowi zabobonw", jakim w marksizm jest.
Obecnie jednak stosunki si zmieniy. Przynajmniej cz wspomnianych agentw utracia wadz. Marksizm-leninizm zbankrutowa takze w wielu innych krajach. Mona byo sobie zada pytanie czy nie
nale/y usun zbyt licznych wzmianek o tym zabobonie. Po namyle
postanowiem jednak tego nie czyni. Zbyt wielu mokiewskich

Jzef Bocheski

Przedmowa do pierws/cgo wydania

Staroytni Egipcjanie nazywali co, co odpowiada naszemu zmartwychwstaniu, wychodzeniem na wiato". Ot tak ksieczka jest
powicona wanie takiemu wychodzeniu na wiato, intelektualnemu
zmartwychwstaniu - i to dwojako. Najpierw jako rodzaj rachunku sumienia autora, ktry hodowa ongi wielu spord opisanych tutaj
zabobonw a dzi, Bogu dziki uwolni si od nich, wyszed z ciemnoci
na wiato. Jest nastpnie wydana w nadziei, e pomoe temu czy
innemu Czytelnikowi w jego walce o wolno od bdw. Chciaaby
take odegra, cho raczej ubocznie, rol maego wstpu do filozofii
takiej, jak j pojmuje autor.
W tytule ksieczki jest par wyrae, ktre wymagaj komentarza.
Mowa jest wic najpierw o zabobonach. Nie jestem pewny, czy sowo
zostao wybrane trafnie - moe byoby poprawniej mwi o
przesdach, a nawet o bdach. Bo wyraenie zabobon" ma jakby
posmak czego magicznego: nazywa si przecie zabobonnym"
czowieka, ktry jest przekonany, e moe co uzyska przez wypowiadanie tajemniczych sw, albo przez kucie ig lalki woskowej.
Chodzi zatem zwykle o co praktycznego, o rodzaj absurdalnej
techniki. Natomiast wiele omwionych tutaj mniema moe nawet
wikszo - ma charakter teoretyczny, nie praktyczny, a wic i nie
magiczny. Jeli mimo to uywam tej nazwy, to dlatego, e ona '
>/nacza czasem w naszym jzyku take teoretyczne bdy a poza

Sto zabobonw

tym dlatego, e jest mocniejsza, e daje peniejszy- wyraz mojej


postawie wobec gupstw, jakimi s zabobony. W kadym razie definiuj ..zabobon" w nastpujcy sposb: wierzenie, ktre jest (l) oczywicie w wysokim stopniu faszywe, a mimo to (2) uwaane za na
pewno prawdziwe. Tak np. astrologia jest zabobonem w moim znaczeniu sowa, bo jest oczywicie i skrajnie faszywa, a mimo to jest
uwaana za zbir pewnikw.
Powie mi kto, e uywajc tej raczej obelywej nazwy, obraam
czcigodne zasady wytwornej przyzwoitoci koleeskiej. Bo w wiecie
filozofw przyjto obchodzi si elegancko z najgorszymi nawet
idiotyzmami. Kiedy jeden mdrek powiada, e wiata nie ma, albo e
istnieje tylko w jego gowie; kiedy drugi mdrek dowodzi, e ja nie
mog by pewny, czy w tej chwili siedz, a trzeci poucza nas, eni
mamy wiadomoci, ani uczu - mwi si, e to jest pogld",
..mniemanie", filozoficzna teoria" i wykada si j z namaszczeniem
studentom. Ot ja, prosz mi wybaczy, nazywam to wszystko zabobonem i mwi wyranie, e takie jest moje mniemanie. Stanowczo za daleko poszlimy w uprzejmoci wzgldem zabobonnych
mdrkw. Wypada raz wreszcie z tym skoczy, odrni hipotez
naukow od widzimisi demagoga, nauk od fantazji, uczciwy wysiek filozoficzny od pustej gadaniny. A to tym bardziej, e owa
gadanina miewa, niestety, tragiczne skutki: wystarczy pomyle o
dialektyce Hegla i o mordach, jakich w jej imi dokonano.
Tyle o zabobonie". Jeli chodzi o filozoficzny", to musz si
przyzna, e jeli moje podejcie jest stale filozoficzne (tj. od strony
najbardziej oderwanej), to tre zabobonw omwionych w tej ksieczce nie zawsze ma charakter filozoficzny niektre nale raczej do
dziedziny ekonomii politycznej, wzgldnie socjologii. Jeli si nimi
tutaj zajmuj to z trzech wzgldw. Najpierw dlatego, e sam byem
ofiar tych zabobonw. Nastpnie dlatego, e szanowni koledzy
ekonomici i socjologowie zdaj si by zwykle tak bardzo zajci
pozytywnymi dociekaniami, e czasu im ju nie staje na zwalczanie
przesdw i zabobonw nalecych do ich wasnych dziedzin. Kto
widzia na przykad kiedy nowoczesn krytyk ekonomii marksistw-

1 J/ef Bocheski

skjej (ktra jest przecie zbiorem oczywistych zabobonw), napisan


przez uczonego ekonomist? Filozofowie dali nam co najmniej tuzin
monografii krytycznych o zabobonach w filozofii marksistowskiej ale
kiedy si prosi o co podobnego dotyczcego ekonomii politycznej,
ekonomici odsyaj zwykle do jakich sprzed wieku. Chcc wic czy
nie chcc, filozof musi podj si roli burzyciela zabobonw take gdy
chodzi o pewne sprawy nalece do dziedziny ekonomii i socjologii.
Dochodzi do tego wreszcie wzgld na charakter filozofii, ktra z
jednej strony zajmuje si najbardziej oderwanymi aspektami
wszystkich przedmiotw, a z drugiej strony jest, e tak powiem,
burzycielk zabobonw z powoania.
Mona by co prawda sdzi, e niektre, powiedzmy wulgarne,
zabobony, jak astrologia i numerologia, nie maj nic wsplnego z filozofi, nawet w tym szerokim sowa znaczeniu. Ale, przygldajc si
bliej tym skrajnym wypadkom, atwo stwierdzi, e u rde le i tu
pomysy filozofw. Astrologia wywodzi si przecie w prostej linii /
filozoficznego wierzenia w inteligencje" rzdzce gwiazdami
wierzenia, do ktrego przyznawali si najwybitniejsi nawet filozofowie,
Aweroes na przykad, aby tylko jedno wielkie nazwisko wymieni. A
numerologia zawdzicza przecie swoje powstanie, przynajmniej po
czci, Pitagorasowi i jego uczniom, ktrzy uczyli, /e liczby s czym
arcywanym, podstawowym w kosmosie. Ba, sam Platon by w
pniejszym wieku wyznawc tego pogldu, bo uczy, e liczby s istot
rzeczy. Nie jest te pikantnoci pozbawiona okoliczno, e Galileusz,
twrca nowoczesnej nauki, by take filo-zofem, ktry si otwarcie
przyznawa do takiego platonizmu.
A jeli tak jest z astrologi i numerologia, c dopiero powiedzie o dialektyce, o idealizmie, o humanizmie i innych gusach,
ktrym wiat zdaje si dzi hodowa? Tutaj pochodzenie zabobonw
z dzie dawniejszych kolegw po fachu jest chyba jasne. Filozof nie ma
doprawdy z czego by dumny; ale o tym za chwil.
Jedna grupa wierze, ktre zaliczyem tutaj do zabobonw, nasuwa
trudno innego rodzaju. Chodzi mianowicie o wierzenia nalece do
dziedziny moralnoci, a wiec dotyczce norm postpowania, jak na

Sto zabobonw

przykad altruizmu, kary i mioci. Trudno polega na tym, e moim


/daniem filozofia jest (albo przynajmniej powinna by) nauk, a nauka
rozprawia wycznie o taktach, o tym co jest, nie o normach, przynajmniej nie w tym sensie, by moga przepisywa co ma by. Jeli
mimo to mowa jest w Sowniku" take o takich wierzeniach, to dlatego, e przyznajcy si do nich popadaj w sprzeczno z normami,
ktre oni sami uwaaj za obowizujce. Innymi sowami chodzi /
mojego punktu widzenia o co, co mona by nazwa zabobonem
logicznym, nie zabobonem etycznym.
Niezalenie od podziau zabobonw na mniej i bardziej filozoficzne, zasuguje na wzmiank inne rozrnienie. Ufam, e wikszo
zabobonw omwionych w tym sowniku zainteresuje take niefachowego filozofa, ale niektre spord nich s tak dalece techniczne, e
publiczno zwraca na nie uwag tylko w drodze wyjtku. Przykadem
tych ostatnich jest idealizm teoriopoznawczy. Jeli poruszyem je tutaj
mimo ich ezoterycznego charakteru, to ze wzgldu na zowrogie
skutki takich pozornie czysto technicznych i oderwanych bdw. Gdyby
odnone wywody wyday si za trudne, autor prosi o ich opuszczenie w
lekturze a jako okoliczno agodzc dla siebie pozwala sobie
przytoczy znan prawd, e filozofia jest badaniem zagadnie
przedstawiajcych pewien interes wycznie dla filozofa
(Bertrand Russell).
Warto te moe zwrci uwag, e podczas gdy pewne zabobony jak na przykad humanizm -- powstaj na skutek zaprzeczenia
faktom, a inne, jak astrologia, wynikaj z pogwacenia elementarnych
zasad metodologii, to przyczyn jeszcze innych jest pomieszanie poj.
Zabobony dotyczce demokracji (a sze znacze sowa!), idealizmu i
komunizmu s pod tym wzgldem typowe. Jest nawet faktem
zastanawiajcym, e mamy a takie pomieszanie poj. Moim zdaniem
odpowiedzialna jest za to postawa znacznej wikszoci filozofw
nowoytnych (XV1-XIX wiek), ktrzy, w przeciwiestwie do filozofw
dawniejszych, lekcewayli sobie analiz jzykow i oddawali si
spekulacjom nad pojciami ..samymi w sobie", zapominajc, e pojcia s
po prostu znaczeniami sw. Jak si piknie wyrazi jeden z moich

J/ef Bocheski

dawnych uczniw: oddawali si bujaniu o pojciach bujajcych w powietrzu, lektura ich dzie doprowadzia do tego, e przestano zwraca
uwag na wieloznaczno wikszoci sw i popadano przez to w zabobony.
W tytule mowa jest poza tym o krtkim" sowniku. Mam na myli
nie tylko to, e wzite pod uwag zabobony s omwione pokrtce, ale
take fakt, e wymieniam zaledwie drobn cz znanych zabobonw
filozoficznych. Mona by wic zapyta, jakiego klucza uyem w
wyborze hase. Odpowiadam, e adnego pisaem po prostu o
zabobonach, ktre mi na myl przychodziy, a wic naturalnie przede
wszystkim o tych, ktrych sam byem ongi ofiar. By moe, e
opuciem wskutek tego wiele wanych zabobonw ale na to nie ma ju
rady. Skdind wydaje mi si, e porcja gupstw omwionych poniej
jest dostatecznie wielka, aby przyda si w kuracji, majcej na celu
oprzytomnienie, wyjcie na wiato".
Przegldajc spis zabobonw, z ktrymi si rozprawiam, nie mog
oprze si przykremu uczuciu, ktre Niemcy nazywaj, zdaje si,
Katzenjammer, a co po polsku mona by bodaj okreli (nie bardzo
polskim co prawda) sowem chandra". Mj sownik pokazuje, e w
naszym wiecie panuje a tyle zabobonw i jakich zabobonw! Nie
potrzeba by wyznawc zabobonu o staym Postpie Ludzkoci, aby
przecie ufa, e ludzie XX wieku s cho troch przytomniejsi, cho
troch rozumniejsi od troglodytw. A tymczasem lista zabobonw
wyznawanych przez miliony w Londynie, Nowym Jorku i Paryu zadaje
kam tej pobonej nadziei. Trudno oprze si uczuciu wstydu, e si do
takiego pokolenia naley. Jeli o mnie chodzi, przykro jest tym
wiksza, e, jak wspomniaem, byem sam lepym zwolennikiem wielu
spord wymienionych tutaj zabobonw. Gorszy jeszcze jest, e tak
powiem, mj wstyd zawodowy: mam na myli grup zawodow
filozofw, do ktrej nale, a ktra tak ciko zawinia, wymylajc albo
przyczyniajc si do powstania a tylu zabobonw. Wreszcie uwaga
jeszcze bardziej osobista. Kto zechce zagldn do niniejszego
sownika, stwierdzi atwo, e nosi on charakter wysoce obrazoburczy,
e nazywam w nim zabobonami" wiele pogl-

14

Sto zabobonw

dw. powszechnie uwaanych /a prawdziwe, dobre, czcigodne, bodaj


nawet /a witobliwe, jak na przykad altrui/m i humanizm, lak jest
istotnie. Postpuj w ten sposb dlatego, e, jak powiedziaem, filozof jest z powoania obrazoburc, niszczycielem przesdw i zabobonw. Jego gwna rola wzgldem wiatopogldu polega wanie na
przewracaniu bawanw, na burzeniu przeszkd stojcych na drodze
uznania danego wiatopogldu, /e penienie tej funkcji nie jest wygodne,
e nie obiecuje wielu korzyci dla autora, to inna sprawa. Wrcz
przeciwnie: filozof wiemy swojemu powoaniu musi si liczy z przeladowaniem ze strony poczciwych bawochwalcw i innych wyznawcw zabobonu. Nieprawd jest, by historia znaa wielu mczennikw nauki natomiast wielu filozofw cierpiao przeladowanie
dlatego, e smagali zabobony.
Ale i na to nie ma rady. Co wicej, czasy s takie, e kto moe, ma
dzisiaj bodaj bardziej ni kiedykolwiek - cisy obowizek walki z
zabobonami. Tak dlatego, e dzisiaj wanie tylu ludzi - nawet autentycznych filozofw korzy si we wstrtny sposb przed marksistowskim
zabobonem - i kiedy w Polsce czowiek ma tak czsto wybr tylko
midzy dwoma rodzajami zabobonw, tym goszonymi prze/ parti i
tymi, ktrym hoduj ciemni katolicy.
Jeli jednak chodzi o zabobony tego ostatniego rodzaju, autor ma
poprzednika w dziejach, niejakiego w. Tomasza z Akwinu, ktrego
wyklto przecie i w Paryu i w Oksfordzie za to, e omieli si odrzuci zabobonne wierzenia reistyczne o duszy i gosi (jedynie zreszt
prawdziwe) twierdzenie, e dusza jest treci ciaa (forma corporeitatis). A wic, cho w. Tomasz nie jest (ju) moim guru, niech
wolno go bdzie uwaa za niebieskiego opiekuna obrazoburstwa,
jakie askawy Czytelnik znajdzie w tym sowniku.

J. M. Bocheski

J/ef Bocheski

AKTYWI/M. Mniemanie, e tylko ruch, dziaanie, denie do celu


ma warto i moe da sens ludzkiemu yciu, /ycie miaoby zatem sens
tylko wtedy, gdy czowiek dziaa, dy do czego. Aktywizm potpia
jako martwe" i bezuyteczne wszelkie uywanie chwili, kad
kontemplacj.
Aktywizm istnieje od staroytnoci, ale zosta ostatnio bardzo
spopularyzowany przez egzystencjalistw. Ci filozofowie pojmuj
mianowicie istnienie czowieka (tak zwan egzystencj*), jako denie, napicie, ruch w kierunku przyszej egzystencji: czowiek nie
tylko dziaa, ale sam jest dziaaniem, czystym ruchem, deniem.
atwo wykaza, e aktywizm jest zabobonem, wskazujc na kademu
znane chwile, w ktrych czowiek nie dy do adnego celu, ale w ktrych
jego ycie ma przecie peny i nieraz bardzo intensywny sens. Tak jest
na przykiad chwila, w ktrej po kpieli morskiej spoczywam na piasku,
rozkoszujc si socem i wiatrem. Tak chwil przey wielki
matematyk niemiecki, jeden z twrcw geometrii nieeuklidesowej,
Riemann, o ktrym opowiadaj, e - jak zwierzy si przyjacielowi mia intuicj caoci swojego systemu i tak rado, e chyba niewielu
ludziom dane jest przey co podobnego. Jest rzecz jasn, e w takich
chwilach czowiek nie dy do niczego, nie dziaa celowo, ale przecie yje
bardzo intensywnie i e jego ycie ma sens. Skdind aktywizm,
odmawiajc ludziom prawa do uywania chwili, pozbawia samo
dziaanie sensu - bo dziaamy po to, aby co uzyska, nie aby dziaa dla
dziaania bez koca. Ot tym czym, o ktre w dziaaniu chodzi, musi
by kocowa chwila uywania tego, co si pragno osign przez
dziaanie.
Jednym z powodw rozpowszechniania si tego zabobonu jest
kolektywizm*, zabobon wymagajcy, aby czowiek y wycznie
dla zbiorowoci. Z tego punktu widzenia naley oczywicie tylko

16
J/ef Bocheski

Sto zabobonw

d/iala i kada chwila uywania jest rodzajem kradziey, odbierania


spoeczestwu tego, co mu si naley. Ale kolektywizm jest zabobonem.
Patrz: egzystencja, kolektywizm.

ALTRUIZM. Altruizm zosta wynaleziony razem z dziwaczn


nazw przez francuskiego filozofa A. Comte'a. Nazwa jest dziwaczna,
bo skada si ze rdosoww zaczerpnitych a z trzech jzykw
(aciny, francuskiego i greckiego) - a to co ona oznacza jest zasadniczo
rne od autentycznej mioci, ktr altruizm mia zastpi Altruizm
jest mianowicie mioci innego czowieka w oderwaniu i dlatego, e
jest innym czowiekiem. Jego przedmiotem jest wic nieokrelone
indywiduum, ktre mamy kocha dlatego wanie, e jest nam obce,
rne od nas. Mamy wic do czynienia z odwrotnoci autentycznej
mioci*, ktr kochamy zawsze konkretn osob, a kochamy j nie
dlatego, e jest rna od nas, ale wrcz przeciwnie, dlatego e jest
nam bliska i o tyle, o ile ma tosamoci z nami. Sam Comte zdawa
sobie prawdopodobnie spraw z tej rnicy, skoro uku dla swojego
altruizmu now nazw. Utosamianie tego altruizmu z normaln
mioci ludzk jest zabobonem i mao jest widokw rwnie
aosnych, jak widok duchownych chrzecijaskich goszcych ten
zabobon z ambon, mieszajcych altruizm z mioci chrzecijask.
Aby zrozumie pochodzenie altruizmu wypada pamita, e w
altruizmie Comte'a wcale nie chodzi o jednostki ludzkie, ale o tzw.
wielki byt" (grand etre), tj. o ludzko* Altruizm stapia nas z tym
wielkim bytem", jest wic narzdziem bawochwalstwa*, jakim
jest uwielbienie ludzkoci. Celem wynalazku byo stworzenie
doktryny, ktra by moga w ramach tego bawochwalstwa zastpi
chrzecijask nauk o mioci bliniego.
Patrz: bawochwalstwo, egoizm, kolekty\\izm, ludzko, mio.

ANARCHIZM. Mniemanie, ze anarchia jest moliwym, a nawet


podanym ustrojem spoecznym. Anarchia to wyraz grecki, oznaczajcy ustrj albo raczej rozstrj w ktrym nie ma adnego
przymusu, a wic i autorytetu* deontycznego sankcji. Anarchia jest
oczywistym zabobonem, przynajmniej jeli odnosi si do spoeczestw
zoonych. W cigu 5000 lat dziejw ludzkoci nie jest znany ani
jeden wypadek, w ktrym anarchia nie byaby poczona z ogromn
mas niesprawiedliwoci, mordw itp. i z szybkim upadkiem spoeczestwa. Mona wic by anarchist tylko pod warunkiem, e si
zakada inny jeszcze zabobon, a mianowicie wierzenie w postp*.
Warto zauway, e zwolennicy anarchizmu nie zawsze przecz
koniecznoci wszelkiego autorytetu, ale tylko autorytetu sankcji. Wydaje
si im, e dobrowolnie uznany autorytet powinien wystarczy i e
ludzie mu si poddadz, nawet gdy adna sankcja im nie grozi. Ale i
to jest zabobonem. Wiadomo bowiem, e w kadym spoeczestwie
bez wyjtku jest pewien odsetek jednostek niekarnych wzgldnie
zbrodniczych, nie poddajcych si woli wikszoci. W naszych
czasach jest to jeszcze bardziej oczywiste ni dawniej.
Przyczyn rozpowszechnienia tango zabobonu jest odczuwanie
istniejcego porzdku i panujcej wadzy jako niesprawiedliwych, co w
wielu wypadkach moe by suszne. Ale anarchizm nie jest lekarstwem na to zo, bo prowadzi zwykle do wikszych nieszcz,
ni te, od ktrych chciaby ludzi uwolni.
Do spopularyzowania anarchizmu przyczyni si walnie marksizm*.
Sam Marks przej bowiem ideay anarchistw jako cel polityki.
Jego zdaniem w raju na ziemi", jakim ma by komunizm*, nie
bdzie ju pastwa* ani w ogle adnego przymusu. Jego celem jest
wic cakiem wyranie anarchia. Jednym z dziwolgw marksizmu
jest, e goszc taki idea, hodujc w teorii anarchicznemu zabobonowi, w praktyce uprawia wszdzie, gdzie jest u wadzy, skrajny
totalitaryzm*.
Patrz: autorytet, komunizm, marksizm, pashm, postp, totalitan-zm.
- Bocheski J : Sto zabobonw

Sto zabobonw

J/cf Bocheski

A.N11 'ROPOCENTRY/M. Zabobonna filozofia zwizana zhumani/mem*, uwaajca czowieka za orodek i punkt wyjcia docieka
filozoficznych. Skrajn postaci antropocentryzmu jest pogld greckiego
tilo/ofa Pitagorasa, streszczony w synnym zdaniu czowiek jest
miar wszystkiego". Antropocentryzm jest obraz zdrowego rozsdku i to nawet w dwojaki sposb ze wzgldu na przedmiot i na
metod ludzkiego poznania.
Jeli chodzi o przedmiot, mona zrozumie, e ludzie yjcy przed
Kopernikiem mogli uwaa antropocentryzm za rozsdne stanowisko.
Mniemano bowiem wtedy, e ziemia jest orodkiem stosunkowo
maego wiata, w ktrym wszystko: Soce, gwiazdy, planety, obracao
si wok niej. Myl, e caa rzeczywisto obraca si wokoo
czowieka, moga si wwczas wydawa zgodna z nauk. A warto
zauway, e i wtedy niewielu tylko filozofw popadao w zabobon
antropocentryzmu. Natomiast dzi wiemy, e nasza Ziemia jest tylko
malek planet, obracajc si wok Soca, ktre jest od niej
330.000 razy cisze, e soc podobnych do naszego jest w drodze
mlecznej miliardy i e mgawic takich jak ona jest znowu wiele.
Wiemy te. e ycie na powierzchni Ziemi istnieje w porwnaniu do
istnienia samej Ziemi, a tym bardziej wszechwiata - niezmiernie
krtko tym bardziej gatunek ludzki. Kady wic, kto nie popada w
zabobon humanizmu, to jest nie uwaa czowieka za stworzenie nadprzyrodzone, musi uzna antropocentryzm za zabobon.
IX) tego samego wniosku dochodzi si take ze stanowiska metody.
Rzecz mianowicie w tym, e poznanie samego siebie jest dla nas wtrne w
stosunku do poznania innych przedmiotw - i refleksja nad sob jest
znacznie trudniejsza ni poznanie zewntrznej rzeczywistoci. Jest
wic zabobonem mniemanie, i naley zaczyna w poznaniu od
czowieka.

Wydaje si, e przyczyn szerzenia si tego zabobonu jest zwykle


rozkad spoeczestwa i idca w parze z nim skonno ludzi do zamykania si w sobie, rozmylania o sobie, zapominajc o otaczajcej
nas rzeczywistoci.
Patr/: humanizm, idealizm, sceptycyzm.

ANTYSEMITY/M. Wyraenie antysemityzm" uywane jest dzisiaj w


dziwaczny sposb, jako i e Arabowie s przecie Semitami: kto ich wic
nie lubi, byby antysemit. Ale tego, co antysemityzm dzi oznacza,
dotycz co najmniej trzy zabobony.
1. Pierwszym i najwaniejszym jest sam antysemityzm. Polega on
na demonizacji ydw i przypisywaniu im wszelkiego za. Zwolennicy
antysemityzmu zwykli take twierdzi, e ydzi rzdz wiatem, e
maj jak central, dc do opanowania wiata, do /niszczenia
naszej cywilizacji itd. Zdarza si te, e przypisuje si im
najzupeniej goosownie rozmaite zbrodnie. Powszechne jest u
antysemitw danie, by wyeliminowa z naszej cywilizacji wszystko,
co ydowskie.
e s to wszystko haniebne zabobony, powinno by jasne. Aby
wspomnie tylko o ostatniej sprawie, postulat oczyszczenia" kultury
europejskiej ze skadnikw wniesionych do niej przez ydw jest
absurdem. Nie ma kultury europejskiej bez chrzecijastwa, a chrzecijastwo oparte jest na ydowskiej Biblii i pochodzi od Chrystusa,
ktry by ydem. Dlatego te antysemici s bardzo czsto take
antychrzecijanami nie zdajc sobie sprawy, e podcinaj przez to
podstawy kultury, ktrej chc broni. A znaczenie ydw w tej kulturze nie
koczy si na chrzecijastwie. Bardzo wielu najbardziej
wpywowych mylicieli europejskich XIX i XX wieku byo ydami, /c
wymienimy tylko Marksa, Freuda i Einsteina. Jeli chodzi o filozofie,
niemal wszystko, co byo decydujce dla wyjcia z ciemnego /auka
historii ..nowoytnej", pochodzi od ydw. ydami byli np. tacy
filozofowie jak Bergson (Zbytkower), Husserl, Cassirer, Levy-

Sto zabobonw

J/f Bocheski

Strauss i Tarski. Wielu czoowych komunistw byo wprawdzie


ydami - ale c/oowy antykomunista francuski, Raymond Aron, by
take ydem. Nie ma europejskiej kultury bez ydw i antysemity/m jest dlatego skrajnie antyeuropejskim zabobonem.
Nasuwa si naturalnie pytanie, dlaczego antysemityzm jest tak
rozpowszechniony, nawet w krajach, w ktrych ydzi stanowi drobn i
dobrze zasymilowan mniejszo, jak w przedwojennych Niemczech,
gd/ie antysemityzm osign szczyt. Odpowied na to pytanie jest
zo/ona wydaje si, e antysemityzm ma kilka przyczyn. Jedn /
nich jest zapewne zazdro spowodowana tym, e ydzi wydaj
stosunkowo wysoki odsetek ludzi bardzo zdolnych i wskutek tego
zajmuj nieraz kierujce stanowiska w literaturze, nauce, filozofii, a
nawet w polityce. Inn przyczyn jest chyba fakt, e ten sam nard
wydaje stosunkowo wielu ludzi nietolerancyjnych i bezwzgldnych,
gdy tylko posid wadz. Przejawia si to midzy innymi w
lekcewaeniu przez nich uczu religijnych i patriotycznych gojw. Oni
to s w wysokim stopniu odpowiedzialni za szerzenie si antysemityzmu. W XX wieku zowrogi wpyw wywar take fakt, e
wielu ludzi tego typu posiadao wadz z ramienia partii komunistycznych i zbrodnie przez nich popenione zostay nastpnie przypisane wszystkim ydom, co jest oczywicie zabobonem, ale nie
mniej wyjania czciowo popularno antysemityzmu.
2. Obok tego zasadniczego zabobonu wypada wymieni inny, polegajcy na uwaaniu antysemityzmu za co znacznie gorszego,
bardziej zbrodniczego od wrogoci wzgldem innych grup narodowych. Mona to dzi o tyle zrozumie, e myli si o antysemityzmie
niemieckim, ktry spowodowa ludobjstwo ydw - i w tym
sensie by niewtpliwie czym gorszym ni np. niech Flamandw
do Walonw w Belgii. Ale ju ludobjstwo, jakiego ofiar padli Ormianie po pierwszej wojnie wiatowej jest dokadnie tak samo potpienia godne, jak zbrodnie hitlerowskie. By moe, e rnica w
ocenie pochodzi std, e uwaa si ydw za nard wybrany" w co
zreszt obecnie nawet wikszo ydw nie wierzy.

3. Wreszcie zabobonem jest mniemanie, e nie wolno ydw


mniej lubi ni innych, e ktokolwiek woli np. Wocha albo Chiric/yka od
yda jest antysemit. Kady ma w rzeczy samej prawo lubi albo nie
lubi kogokolwiek pod warunkiem, by nie gwaci prawa, gdy
chodzi o osob, ktrej nie lubi. Kady ma te nie tylko prawo, ale i
obowizek bardziej lubi sobie bliskich ni obcych, a wic np. Polakw
bardziej ni Francuzw albo ydw. Kto nazywa ludzi tak czujcych
antysemitami, wpada w zabobon.
Patrz: mio, rwno.

ARTYSTA. Artysta odgrywa wan rol w spoeczestwie: jest


specjalist w sztuce, umie lepiej ni inni wyraa ludzkie uczucia i
ideay, tworzy pikne dziea itd. Ale jako taki artysta nie jest nauczycielem cnt, przywdc politycznym ani filozofem. Gdy si
uwaa za takiego i wystpuje jako autorytet* w tych dziedzinach,
staje si intelektualist*. Przyznawanie mu tego autorytetu jest
pierwszym zabobonem dotyczcym artysty. Bo artysta, podobnie jak
literat i dziennikarz, jest specjalist i autorytetem tylko w jego wasnej
dziedzinie, ktr jest sztuka, a nie w innych. Co prawda moe si
/darzy, e artysta jest rwnoczenie np. politykiem albo filozofem ale
jako artysta nim nie jest.
Szczeglnie niebezpieczne jest przypisywanie mu prawa wystpowania jako nauczyciela moralnoci. Wypada sobie zda spraw, e i
pod tym wzgldem artysta w niczym nie gruje nad innymi ludmi, e
nie jest ani autorytetem moralnym, ani uprawnionym kaznodziej etyki
religijnej. Z tego, e umie dobrze przedstawia czyny ludzkie nie
wynika, by posiada ten autorytet. Przeciwnie, artyci wygaszali nieraz
pogldy moralne sprzeczne z przyjtymi w ich spoeczestwie i darzyli
zwykych ludzi niczym nie uzasadnion pogard. Mona , wic
powiedzie, e artysta naduywajcy swojego autorytetu w tej
dziedzinie jest spoecznie szczeglnie szkodliwy.

Sto zabobonw

J/ef Bocheski

Inny /abobon dotyczcy artysty to mniemanie, e przysuguj mu


prawa, ktrych nikt inny nie posiada. la k na przykad zdarza si. e
artyci malar/e, wzgldnie lud/ie uwaajcy si za takich, domagaj
si w imi rzekomej wolnoci sztuki prawa .zdobienia" cian cudzych
domw bez zgody wacicieli. Szewc mgby rwnie dobrze domaga
si prawa sporzdzenia pantofli z mojej teczki be/ mojego
pozwolenia, a rzenik prawa zarnicia mojego kota, aby z niego
..stworzy" sznycel. Artysta nie ma w rzeczywistoci wikszych
praw ni/ ktokolwiek inny i kto mu takie prawa przypisuje, popada w
zabobon.
Popularno tych zabobonw mona wytumaczy w nastpujcy
sposb: Wartoci* estetyczne, ktre artysta zna lepiej ni inni i umie
wciela w swoje dziea, s bardzo wysokimi wartociami. Szacunek,
jaki dla nich (susznie) mamy, przenosimy na twrcw dzie sztuki, to
jest na artystw, /.darz si wwczas, e otoczony szacunkiem artysta
staje si prawdziwym guru*, bezwzgldnym autorytetem we
wszystkich dziedzinach. Dochodzi do tego tym atwiej, im bardziej
inne autorytety zwaszcza moralne s osabione, jak to si zdarza
zwykle w okresach upadku spoecznego.

/e astrologia jest zabobonem, wynika z trzech racji. Po pierwsze


dlatego, e wszyscy uczeni kompetentni w tej dzied/mie, a wic
astronomowie, astrofizycy i psychologowie odrzucaj astrologi bez
wyjtku jako zabobon. Po drugie z tego, e twierdzenia astrologw s
najzupeniej goosowne: przytaczane dowody" gwac elementarne
zasady metodologii naukowej, w szczeglnoci statystyki. Po trzecie
wiadomo, e lud/ie urodzeni w tej samej chwili i w tej samej miejscowoci, ktrzy wedug astrologii powinni mie taki sam los, maj w
rzeczywistoci nieraz losy najzupeniej odmienne (w. Augustyn). Oto dla
ilustracji gbi tego zabobonu par wyjtkw z astrologicznego
podrcznika niejakiego p. Francesco Wagnera, z rozdziau o tzw.
planetach:

Patrz: auton'tel, dziennikarz, gttru, intelektualista, literat, wartoci.

ASTROLOGIA. System opary na zaoeniu, e wzajemne pooenie


Soca, Ksiyca i planet w chwili urodzenia czowieka rozstrzyga o
jego losie, e znajc je mona wic przepowiedzie o jego losie.
Astrologia jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych zabobonw.
W niektrych krajach cywilizowanych co trzeci dorosy czowiek paci,
i to nieraz drogo, za horoskopy astrologiczne. W Paryu istnieje
Wysza Szkoa Astrologiczna", ktra wydaje rozprawy7, traktaty i
podrczniki, a take nadaje tytuy ..naukowe'. Pikantnym przejawem
zamieszania poj panujcego w tej dziedzinie jest fakt. e w szkole
tej wykada m.in. pewien zakonnik katolicki, podpisujcy si jako taki.

Ksiyc: ...to on budzi w nas naturalne pragnienie zmiany, maych


podry... daje nam wielk wnikliwo, intuicj, waciwoci
mediumiczne, bierno. Reguluje dziaanie organw kobiecych,
zaburzenia pciowe, podno, ci, porody...
Merkury: ...planeta inteligencji i ducha, pracy zawodowej, interesw, zwaszcza handlowych. To on rozstrzyga o roli, jak
jednostka bdzie moga odegra...
Saturn: ...urzeczywistnia przeznaczenie, popycha czowieka powoli po
szczeblach postpu duchowego i spoecznego a rwnoczenie daje
siy potrzebne do osignicia celu. Jest planet boleci i poczucia
obowizku...
Wszystko to jest zapewne pikne i budujce - szkoda tylko, e
jest najzupeniej bezpodstawne. O tych planetach wiemy tylko, e s
martwymi bryami materii, pdzcymi poprzez przestworza zgodnie /
prawami mechaniki. Wiemy take, e owe astrologiczne wibracje" s lak
sabe, e rozmowa toczona pgosem w ssiednim mieszkaniu d/iaa
na nas bez porwnania silniej.
Przyczyn popularnoci astrologii jest zapewne midzy innymi
lakt. e astrologowie s nieraz obdarzeni wnikliw intuicj, znajomoci duszy ludzkiej, a moe take waciwociami mediumicznymi.

24
Sto /abobon\v

ni po/wala im wiedzie to i owo o ich klientach, najzupeniej niezaIc/nic od pooenia jakichkolwiek cia niebieskich. Po c/ym przypisuj
powodzenie swojej diagnozy .jiauce" astrologicznej.
AL TORY T K T. Wokoo autorytetu powstao kilka gronych zabobonw. Aby zrozumie ich przewrotno, wypada przede wszystkim
wyjani znaczenie nazwy autorytet. Mwimy, e jeden czowiek
jest autorytetem dla drugiego w pewnej dziedzinie dokadanie wtedy,
kiedy wszystko, co naley do tej dziedziny i zostao przez pierwszego
podane z naciskiem do wiadomoci drugiego (np. w postaci nauki,
rozkazu itp.) zostaje przyjte, uznane przez tego ostatniego. Istniej
dwa rodzaje autorytetu: autorytet znawcy, specjalisty, nazywany
uczenie epistemicznym" i autorytet przeoonego, szefa, zwany
autorytetem deontycznym. W pierwszym wypadku kto jest dla mnie
autorytetem wtedy i tylko wtedy, kiedy mam przekonanie, e dan
dziedzin zna lepiej ode mnie i e mwi prawd. Einstein jest np.
autorytetem epistemicznym w fizyce dla mnie, nauczyciel w szkole
autorytetem epistemicznym w geografii dla uczniw tej szkoy itd.
Autorytetem deontycznym jest natomiast dla mnie kto dokadnie
wtedy, kiedy jestem przekonany, e nie mog osign celu, do
ktrego d, inaczej, ni wykonujc jego rozkazy. Majster jest
autorytetem deontycznym dla robotnikw w warsztacie, dowdca
oddziau dla onierzy itd. Autorytet deontyczny rozpada si dalej na
autorytet sankcji (gdzie autorytet ma inny cel ni ja, ale sucham
jego rozkazw z obawy kary) i autorytet solidarnoci (gdzie obaj
mamy ten sam cel jak np. marynarze maj ten sam cel co kapitan
statku w niebezpieczestwie).
1. Pierwszym zabobonem odnoszcym si do autorytetu jest
mniemanie, e autorytet sprzeciwia si rozumowi. W rzeczywistoci
posuch autorytetowi jest czsto postaw nader rozsdn, zgodn z
rozumem. Kiedy np. matka mwi dziecku, e istnieje wielkie
miasto zwane ..Warszaw", dziecko postpuje najzupeniej rozumnie,
kiedy to uznaje za prawd. Podobnie pilot postpuje rozumnie, kiedy

J/ef Bocheski

wierzy meteorologowi, pouczajcemu go, e w tej chwili jest w


Warszawie wysokie cinienie i wiatr z zachodu, 15 wzw jako e
wiedza autorytetu jest w obu wypadkach wiksza ni wiedza
d/iecka, wzgldnie pilota. Co wicej, autorytetu uywamy nawet w
nauce. Aby si o tym przekona wystarczy zwrci uwag na
obszerne biblioteki stojce w kadym instytucie naukowym. Ksiki w
tych bibliotekach zawieraj najczciej referaty wynikw naukowych
osignitych przez innych naukowcw a wic wypowiedzi
autorytetw epistemicznych. Podobnie bywa, e posuch autorytetowi, np.
kapitana statku, jest postaw najzupeniej rozsdn. Twierdzenie, e
istnieje zawsze i wszdzie przeciwiestwo midzy autorytetem a
rozumem jest zabobonem.
2. Drugi zabobon zwizany z autorytetem to przekonanie, e istniej
autorytety, e tak powiem, powszechne, to jest ludzie, ktrzy s
autorytetami we wszystkich dziedzinach. Tak oczywicie nie jest
kady czowiek jest najwyej autorytetem w jakiej okrelonej dziedzinie, albo paru dziedzinach, ale nigdy we wszystkich. Einstein na
przykad by niewtpliwie autorytetem w dziedzinie fizyki, ale bynajmniej
nie w dziedzinie moralnoci, polityki albo religii. Niestety uznawanie
takich powszechnych autorytetw jest zabobonem bardzo rozpowszechnionym. Kiedy na przykad grono profesorw uniwersyteckich
podpisuje zbiorowo manifest polityczny, zakada si, e czytelnicy bd ich
uwaali za autorytety w dziedzinie polityki, ktrymi oni oczywicie nic s
a wic co w rodzaju uznania autorytetu powszechnego uczonych.
Bo ci profesorowie s zapewne autorytetami w dziedzinie rewolucji
francuskiej, ceramiki chiskiej albo rachunku prawdopodobiestwa, ale
nie w dziedzinie polityki i naduywaj przez takie owiadczenie swojego
autorytetu.
3. Trzecim szczeglnie szkodliwym zabobonem jest tutaj pomieszanie autorytetu deontycznego (szefa) z autorytetem epistemicznym i
znawcy). Wielu ludzi mniema, e kto ma wadz, a wic jest autorytetem deontycznym, jest tym samym autorytetem epistemicznym i
moe poucza podwadnych, np. o astronomii. Piszcy te sowa by
kiedy wiadkiem wykadu" wygoszonego przez wyszego oficera

Sto zabobonw

i ignoranta w teje astronomii, a to wobec odd/iau, w ktrym by


strzelec, docent astronomii. Ofiar tego zabobonu padaj nieraz nawet
ludzie wybitni, tak np. w. Ignacy I.oyola, zaoyciel zakonu jezuitw, w
synnym licie do ojcw portugalskich, w ktrym domaga si od nich,
by poddawali swj rozum przeoonemu", a wic autorytetowi czysto
deontycznemu.
Patrz: giim. intelektualista, racjonalizm, rozum.

BAWOCHWALSTWO. Dosownie cze boska oddawana bawanom,


a wic stworzeniom, co zakada, e si te stwor/enia, skoczone
przedmioty, ubstwia", pojmuje jako rodzaj bogw. Wyznawcy
rnych religii (np. buddyci, wyznawcy religii biblijnych) bywali
nieraz niesprawiedliwi wzgldem lud/i, ktrzy rzekomo oddawali cze
bawanom podczas gdy owe posgi itd. odgryway najczciej tylko
rol symbolw bstwa. Ale dzisiaj autentyczne bawochwalstwo jest
bardzo rozpowszechnione jest nawet jednym z najczciej spotykanych zabobonw. Postaciami bawochwalstwa s m.in. humanizm*
(ubstwianie czowieka), nacjonalizm* (ubstwianie narodu), scjentyzm* (ubstwianie rozumu).
Mona by na pierwszy rzut oka odnosi wraenie, e bawochwalstwo jest rodzajem religii*. Inne religie uwielbiaj pozawiatowego Boga, bawochwalstwo jakie byty istniejce wewntrz wiata.
Ale wanie dlatego bawochwalstwo nie jest religi, lecz zabobonem.
Rnica midzy nim a autentyczn religi polega na tym, e ta ostatnia
ma za przedmiot Bstwo niedostpne naukowemu dowiadczeniu
natomiast bawochwalstwo wypowiada si na temat przedmiotu
bytujcego w wiecie. Co gorsza, bawochwalstwo, wkraczajc przez to
w dziedzin wiedzy, gwaci jednoczenie jedn z podstawowych
zasad myli naukowej, zgodnie z ktr nie ma w wiecie niczego, co
nie byoby skoczonym zjawiskiem.
\V staroytnoci znany by take szczeglny rodzaj bawochwalstwa,
polegajcy na ubstwianiu jednostek ludzkich, w szczeglnoci wad-

27
J/ef Bocheski

cw np. cesarzy rzymskich. len zabobon, o ktrym sdzono, e


wygas, odrod/i si w nowej postaci w XX wieku, l wielbiano i
przypisywano cechy boskie np. Mussoliniemu (Mussolini ma zawsze
racj"), Hitlerowi i Stalinowi, laka sama cze jest nadal oddawana
kacykom w wielu krajach niedorozwinitych. Jest to szczeglnie haniebna posta bawochwalstwa.
Bawochwalstwo jest nadzwyczaj niebezpiecznym zabobonem, a
to dlatego, e uwielbianie i przyznawanie cech boskich stworzeniom
wyklucza przyznanie jakichkolwiek praw jednostce ludzkiej. Autentyczny Bg jest z mocy definicji czym cakowicie rnym" od
stworze i jako taki nie konkuruje z czowiekiem. Jego istnienie i
dziaanie le na zupenie innej paszczynie ni istnienie i dziaanie
ludzkie taki Bg moe wic wspistnie z prawami jednostki
stworzonej. Ale ubstwiony bawan jest i dziaa w wiecie a bdc
ubstwiony, odbiera wszystkiemu innemu, m.in. czowiekowi, wszelkie
prawa. Nic wic dziwnego, e systemy, w ktrych ubstwiano stworzenia,
byy najczciej ustrojami totalitarnymi, w ktrych odmawiano
jednostce wszelkich praw.
Powodem popularnoci bawochwalstwa jest jak si zdaje
gboka potrzeba suenia jakiemu, jak mwi filozofowie, absolutowi.
Std czowiek, ktry nie wierzy w Boga, szuka nieraz rozpaczliwie jakiego
bytu, ktry mgby Go zastpi. Nadaje temu bytowi ludzkoci,
narodowi, rozumowi itd.
cechy boskie, uwielbia go i suy mu. Nic
wic dziwnego, e bawochwalstwo szerzy si zwaszcza w okresach
upadku religii.
Patrz: humanizm, nacjonalizm, owiecenie, religia, rozum, scjentyzm.

BKHAWIORYZM. W cisym sowa znaczeniu metodologia,


zabraniajca brania pod uwag przey badanego przedmiotu i nakazujca ograniczenie si do badania jego zachowania (angielskie be'itiYioiir). Czy ta metoda jest suszna, czy nie, o tym powinni rozstrzyga
psychiatrzy7. Ale behawioryzm przybiera nieraz inne, zabobonne zna-

28

29
Sto zabobonw

c/enic: wwczas jest mniemaniem zgodnie z ktrym nie ma zjawisk


psychicznych, czyli duszy*. W tym drugim znaczeniu behawioryzm
jest oc/ywicie zabobonem.
Patrz: dusza, materializm.

BEKOT. Mowa ludzka pozbawiona sensu. Sam bekot nit- jest


zabobonem; jest nim natomiast wierzenie, e mona za pomoc bekotu
przekaza informacje o przedmiotach. Istniej dwa podstawowe rodzaje
bekotu: pierwszy polega na uywaniu sw, ktrych nikt w ogle
nie rozumie, drugi na uywaniu wyrae w zasadzie zrozumiaych
dla suchacza wzgldnie czytelnika, ale stosowanych w znaczeniu
najzupeniej obcym przyjtemu w danym rodowisku. Przykadem
bekotu pierwszego rodzaju s wyraenia magiczne, np. hokus pokus",
abrakadabra" itp. Przykadem drugiego rodzaju bekotu jest czsto
spotykane, zwaszcza u filozofw i teologw, naduywanie znaczenia
sw. Chodzi wwczas najczciej o wyraenia, ktre robi wraenie
uczonych. Kiedy uczony teolog rozprawia na przykad o dialogu
wierzcych z Bogiem, bekocze - jako e dialog", wyraenie greckie,
znaczy tyle co rozmowa", a wierzcy cakiem oczywicie z Bogiem
nie rozmawiaj.
Uywajcy bekotu niekoniecznie wierzy sam w mono przekazania informacji w ten sposb, nie jest wic koniecznie zabobonny
bywa, e chce po prostu zaimponowa suchaczom albo wprowadzi
ich w bd. Ale kto bierze bekot za rodek komunikowania przedmiotowej informacji, jest ofiar zabobonu.
Gwnym powodem, dlaczego tak atwo do tego dochodzi, jest
pomieszanie dwch rnych funkcji sowa. Sowo moe mianowicie z
jednej strony - o ile jest zrozumiae - przekaza pewn informacj o
jakim przedmiocie, o czym rnym od stanw mwicego; tak np.
powiedzenie pali si" komunikuje informacj o poarze, ktry
wybuch niedaleko od czowieka, ktry je wygasza. Z drugiej strony
sowo, nawet gdy nie jest zrozumiae, pokazuje pewn postaw,

Jzef Bocheski

pewien stan psychiczny mwicego. Tak na przykad to samo powiedzenie ..Pali si!" wykrzyknite gono i ze strachem, pokazuje, e wygaszajcy je boi si ognia. Gdy aktorka wykrzykuje ze sceny trzy
razy i coraz goniej: Nie chc wyj za hrabiego!", to dwa ostatnie
Nie chc!" nie dodaj adnej nowej informacji do pierwszego, ale
daj wyraz ywym uczuciom kobiety wzgldem owego hrabiego. W
ten drugi sposb nawet najgorszy bekot moe przekaza pewn
informacj, ale nie przedmiotow - a mianowicie o tyle, o ile pokazuje, jak postaw zajmuje, jakie stany psychiczne przeywa ten,
kto tego wyrazu uywa. Ale jest cakowicie wykluczone, aby bekot
mg przekaza jakkolwiek informacj przedmiotow, o czymkolwiek rnym od przedmiotu. Std bekot jest najzupeniej bezuyteczny tam, gdzie chodzi o przekazanie informacji przedmiotowych, a
wic w szczeglnoci w nauce. Mniemanie, e moe by do czego w tej
dziedzinie przydatny, jest grubym zabobonem. Zabobonem jest zatem
take mniemanie, e filozof moe, a nawet powinien posugiwa si
bekotem.
Uleganie temu zabobonowi jest tym bardziej szkodliwe, e uytek
sw, majcych przedmiotowe znaczenie, jest cech specyficzn
czowieka (i zapewne, przynajmniej po czci, wyszych zwierzt). Ci,
ktrzy by chcieli mow ludzk, przedmiotow i zrozumia,
zastpi bekotem, sprowadzaj tym samym czowieka na poziom
niszy od poziomu map i nosorocw, bo nawet te bydlta uywaj
nie tylko bekotu.
Patrz: tajemnica.

DEMOKRACJA. Demokracji w ogle zdefiniowa niepodobna tak


wielkie jest pomieszanie poj w tej sprawie. Samo przekonanie, /e
demokracja jest dobrym ustrojem, nie jest zabobonem. Jest natomiast
zabobonem lepe wierzenie, e tylko demokracja jest dopuszczaln form ustroju - i to bez rozrnienia rnych znacze
tego sowa. Tych znacze jest co najmniej sze: demokracja ustro-

.11

Sto zabobonw

J/ef Bocheski

jnwa. okrelony rod/aj teje. ustrt')j wolnociowy, ustrj praworzdny,


demokracja spoec/na i wreszcie dyktatura partii.
1. ..IJemokracja" oznacza wic najpierw i przede wszystkim ustrj,
w ktrym lud rzdzi, wzgldnie wybiera rzdzcych, czyli ludowadztwo. Nawiasem mwic, skoro tak jest, naley nazwa wyraenie
demokracja ludowa" dziwactwem bo ono znaczy tyle co ludowe
ludowadztwo" czyli co podobnego do malanego masa". Bo
demokracja pochodzi z greckiego demon lud i kratein rzdzi.
2. Nieraz nazywa si jednak demokracj nie demokracj w ogle,
ale okrelon posta, form ustroju demokratycznego. Bo istniej
najrniejsze postacie demokracji. Jedna z nich to np. tzw. demokracja bezporednia, praktykowana jeszcze w niektrych kantonach
szwajcarskich, gdzie cay lud zbiera si na tzw. Landesgemeinde i rozstrzyga o najwaniejszych sprawach pastwowych; w pewnym stopniu
jest taka demokracja stosowana take w konfederacji szwajcarskiej.
Inn form demokracji ustrojowej jest demokracja parlamentarna, w
ktrej lud wybiera swoich przedstawicieli (parlamentarzystw). Ta
ostatnia moe przybiera jeszcze rne formy - istnieje np.
demokracja prezydencjalna (ministrowie odpowiedzialni pr/ed prezydentem wybranym przez lud) i partyjna (ministrowie odpowiedzialni przed sejmem). Czsto spotyka si uwaanie jednej z tych
licznych postaci demokracji ustrojowych za jedyn ..prawdziw"
demokracj, co jest oczywistym zabobonem.
3. Od demokracji ustrojowej naley odrni ustrj wolnociowy, to
jest taki, w ktrym panuje np. wolno prasy, zebra ilp. Bywa
mianowicie, e w ustroju demokratycznym takie wolnoci s ograniczone (tak np. z reguy w czasie wojny) i na odwrt, e w ustroju
niedemokratycznym istnieje wiele wolnoci.
4. Praworzdno jest jeszcze czym innym, aczkolwiek i ona
bywa nazywana czasem demokracj. Ustrj praworzdny to mianowicie taki, w ktrym prawo jest szanowane. e nie naley praworzdnoci miesza z demokracj ustrojow wynika z faktu, e znane s
liczne pastwa z ustrojem demokratycznym, ale w ktrych prawo nie
jest szanowane i na odwrt, pastwa niedemokratyczne, ale

praworzdne. Obraz pastwa tego ostatniego rodzaju daje znana


anegdota z czarw Fryderyka Wielkiego, ktry by samowadc i w ktrego pastwie nie byo ani ladu demokracji ustrojowej. Anegdota
opowiada, e mynarz, ktremu urzdnicy krlewscy zabrali myn,
owiadczy, e idzie do Berlina, bo powiada - ...S jeszcze sdziowie w
Berlinie". w mynarz z anegdoty wierzy wic w praworzdno
swojego niedemokratycznego pastwa.
5. Nie trzeba take miesza demokracji ustrojowej, wzgldnie
ustroju wolnociowego czy praworzdnego z demokracja spoeczn. Ta
ostatnia jest ustrojem spoecznym, w ktrym nie istniej zapory
psychiczne midzy poszczeglnymi warstwami spoecznymi. e demokracja spoeczna i demokracja ustrojowa to dwie rne rzeczy,
wynika z istnienia krajw o ustroju czysto demokratycznym, ale w
ktrym takie zapory s bardzo wielkie - i odwrotnie, krajw
niedemokratycznych ustrojowo, ale w ktrych nie ma wielkich przedziaw midzy ludmi nalecymi do rnych warstw spoecznych.
Taka demokracja spoeczna istnieje nawet do czsto w krajach, w
ktrych rzdzi tyran, starajcy si sprowadzi wszystkich obywateli do
poziomu niewolnikw.
6. Wreszcie marksici-leninici zwykli s nazywa demokracj
dyktatur swojej partii; podobnej terminologii uywaj take tyrascy
wadcy w wielu krajach niedorozwinitych, gdzie istnieje czsto jedna
tylko partia. Nazywanie takiego ustroju demokracj jest moliwie
najgrubszym zabobonem, jaki tylko mona sobie wyobrazi - jako e
nie ma w nim demokracji w adnym z powyszych znacze: ani
ustrojowej, ani wolnociowej itd.
Niezalenie od pomieszania poj w sprawie demokracji i zabobonu polegajcego na uwaaniu za prawdziw" demokracj tylko
jednego ze znacze sowa, istnieje jeszcze inny, bardzo rozpowszechniony zabobon. Polega on na dziwnym mniemaniu, e demokracja
albo nawet jedna z postaci demokracji ustrojowej, ktra okazaa si
Jobr form rzdw w naszym kraju albo kraiku, powinna by wprowadzona wszdzie na wiecie, rwnie dobrze w Chinach, Etiopii jak i
Brazylii. e jest to zabobon, wynika ju z prostego faktu, e na okoo

32
Sto /abohonw

160 pastw istniejcych obecnie, zaledwie 21 ma ustrj demokratyc/ny. l


leganie temu zabobonowi jest jednym z najgorszych i najbardziej
kompromitujcych przejaww parafiaszczyzny.
Patrz: autorytet, elita, lud, pastwo, rwno, wolno.

DIALEKTYKA. Nazwa dialektyka pochodzi od greckiego dialegein, co


znaczy dyskutowa; dialektyka bya wic pierwotnie sztuk dyskutowania. W cigu dugich okresw np. u staroytnych stoikw i u
scholastykw nazywano dialektyka logik*. W tym znaczeniu
dialektyka nie jest bynajmniej zabobonem, ale moe by sztuk
bardzo poyteczn. Dopiero filozof niemiecki Hegel nada sowu
nowe, zabobonne znaczenie i odtd przyznawanie si do dialektyki
jest zabobonem. O ile myl Hegla mona w ogle zrozumie bo pisze
nader mtnie to wedug niego przyroda dyskutuje niejako sama ze
sob. Wskutek tej dyskusji powstaje ruch, wyaniaj si kolejno
rne istoty itd. W dalszym cigu Hegel i jego zwolennicy twierdz,
e w wiecie istniej sprzecznoci*, bo przyroda dyskutuje przecie
sama ze sob, a w dyskusji jeden partner przeczy temu, co mwi
drugi. A skoro tak jest, skoro wiat jest peen sprzecznoci, to
zwyczajna logika, ktra ich nie uznaje, nie jest dobr logik, moe
najwyej wystarczy do kuchennego uytku" (Lenin). W filozofii
obowizuje inna, wysza" logika dialektyczna, ze sprzecznociami i
tymi podobnymi dziwolgami. Zwolennicy Hegla mwi te wiele o
nieistnieniu jednostek: naprawd ma istnie tylko cao. Tak np. w
pastwie jednostka ludzka ma by dialektycznym momentem" owej
caoci, a wic pastwa, czym jakby przemijajc fal na
powierzchni oceanu.
Z tak pojtej dialektyki obiektywnej, czyli z tego opisu wiata,
wyrasta nastpnie tak zwana dialektyka subiektywna, czyli owa
rzekomo wysza" logika i metodologia mylenia. Lenin, a po nim
Stalin, prbowali ustali reguy tej dialektycznej metody. Wedug
Stalina np. polega ona na tym, e naley patrze na zjawiska

J/ef Bocheski

z punktu widzenia caoci, bada dokd ruch zda, zwraca uwag na


przeciwiestwa (Stalin nazywa je jak wszyscy dialektycy
..sprzecznociami") itd. Dialektyka tak pojta ma by waciw
logik proletariatu, rewolucji, komunizmu itd.
Wikszo twierdze tak rozumianej dialektyki jest kompromitujcym zabobonem. Zabobonem jest na przykad wierzenie, e
przyroda dyskutuje" sama ze sob. Zabobonem jesi'wiara w jak
rzekomo wysz" logik. Innym zabobonem jest wierzenie, e
ktokolwiek uzyska jakiekolwiek wyniki za pomoc owej rzekomej
logiki dialektycznej, ktra jest, w najlepszym razie, zbiorem bardzo
prymitywnych rad, nie mogcych w aden sposb rwna si zasadom
wspczesnej metodologii nauk. Sam Marks, na ktrego dialektycy lubi
si powoywa, nie uywa nigdy niczego poza zwyczajn logik
formaln i metodologi nauk przyrodniczych. Wierzy zreszt w
uyteczno tej ostatniej jak w proroka.
Zabobonny charakter dialektyki jest tak oczywisty, e nawet w
Zwizku Sowieckim, gdzie narzucano j si, odwaniejsi filozofowie
podnieli protest. Obecnie toleruje si tam, obok urzdowej
dialektyki, take zwyky ludzki rozsdek i autentyczn logik.
Skd pochodzi powodzenie dialektyki? Byoby ono niewtpliwie
znacznie mniejsze, gdyby partie komunistyczne caego wiata nie
przyznaway si do niej i nie narzucay jej wszdzie, gdzie s u
wadzy. Ale obok przymusu partyjnego odegraa pewn rol take
wiara w znakomito zabobonnych filozofii w rodzaju heglowskiej.
Rozumuje si przy tym mniej wicej tak: wszystko co znakomity
filozof zaleca jest poyteczne i dobre; ot Hegel jest znakomitym
filozofem i zaleca dialektyk, a wic dialektyka jest poyteczna i dobra.
W ten sposb jeden zabobon pociga za sob drugi. Skdind
dialektyka ma t zalet", e zwalnia swego wyznawc z obowizku
przedstawiania cisych dowodw. Sama dialektyka nie zawiera ani
jednego prawa, wzgldnie ani jednej dyrektywy, ktr mona by
nazwa logiczn"; ale przeczc prawom logiki formalnej, daje
swoim wyznawcom zudne wraenie wolnoci*: wszystko wydaje
- Bocheski J : Sto zabobonw

34

Sto zabobonw

si by dopuszczalne. Ta faszywa wolno od praw logiki formalnej


jest tylko prawem do bekotania*, do nonsensu.
Niestety w imi tego dialektycznego zabobonu przeladowao si i
przeladuje si jeszcze ludzi, zabijajc ich nieraz. Zabobon dialektyczny jest jednym z najbardziej zowrogich, jakie znamy.
Patr/: bekot, logika, marksizm, sprzeczno, wolno.

DIALOG. Wyraenie greckie, znaczce to samo co rozmowa",


dyskusja", niekiedy z naciskiem na lepsze poznanie jakiego przedmiotu, jako celem. Dialog nie ma wic sam w sobie nic szczeglnie
tajemniczego ani filozoficznego". Niestety niektrzy egzystencjalici
zrobili z dialogu prawdziwy zabobon. Wedug nich dialog jest w
yciu ludzkim czym zasadniczym, gbokim" i niezmiernie
wanym. Jeden taki filozof powiada, e praca ludzka jest dialogiem,
jako e ludzie rozmawiaj w czasie pracy. Rwnie dobrze mgby
twierdzi, e palenie fajki jest dialogiem, skoro ludzie przy paleniu
fajki rozmawiaj. Szczeglnie rozpowszechniony zdaje si by
zabobon, zgodnie z ktrym religia byaby dialogiem. To twierdzenie
jest o tyle zadziwiajce, e Bg rozmawia by moe z Abrahamem i
z prorokami, ale jako ywo nie rozmawia ze zwykymi wierzcymi.
Jeli wic religia jest dialogiem, to chyba tego samego rodzaju, co
rozmowa dziada z obrazem w piosence polskiej: przemwi dziad do
obrazu, a obraz do niego ani razu". Chodzi wic o oczywisty
zabobon.
Nie wydaje si, by dialogiczny zabobon by jak dotd rozpowszechniony w masach, ale spotyka si go nieraz u kaznodziei, dziennikarzy, intelektualistw i tym podobnych. Jednym z jego gwnych
rde jest zapewne doktryna egzystencjalistyczna, wedug ktrej
czowiek istnieje tylko wtedy, gdy si komunikuje" z kim innym. Ale
jeli prawd jest, e nasze pojcia s zwizane ze sowami, a sw
uywamy wanie w dialogu, nie wynika z tego wcale, by czowiek
nie mg istnie - i to bardzo intensywnie - bez adnej wymiany

35
Jzef Bocheski

myli z innymi. Faktem jest w kadym razie, e wielcy ludzie dokonywali nieraz najwikszych rzeczy - a wic i istnieli najbardziej
intensywnie - w samotnoci.
Ale dialogiczny zabobon odpowiada, rzecz jasna, ludziom sabym, ktrzy potrzebuj innych, bo nie czuj si do silni, by samemu stawia czoa yciu. Tacy sabeusze przyjmuj zabobon o dialogu
/wielkim entuzjazmem Dochodzi do tego dalsza przyczyna: kolektywizm*, przesadny nacisk na spoeczestwo: wmawia si stale w
ludzi, e s niczym bez spoecznego zaplecza, a wic i bez dialogu.
Patrz: egzystencja, kolektywizm.

DUSZA. Mao jest wyrae i poj, wok ktrych naroso tyle zabobonw, co wokoo duszy. Najwaniejsze to bodaj dwa: zabobon
materialistyczny i zabobon reistyczny.
1. Zabobon materialistyczny polega na przeczeniu oczywistemu
faktowi, e czowiek - a razem z nim chyba take wysze zwierzta ma
jakie przeycia, wyobraenia, myli i uczucia, e co wie i czego
pragnie. Wszystkie te zjawiska nazywamy razem uczonym sowem
psychika" - a w jzyku popularnym mwimy o duszy. Przeczy
istnieniu duszy w tym sowa znaczeniu moe tylko skrajnie zabobonny
czowiek, ktry zupenie olep na najbardziej oczywiste rzeczy. Warto
moe podkreli, e powaniejsi materialici nie s a w tym stopniu
zabobonni: nie przecz istnieniu duszy, powiadaj tylko, e jest ona
czym materialnym". Ale i to jest zabobon - rwnie dobrze mona by
twierdzi, e drzewo jest w rzeczywistoci masem, a woda elazem,
bo zjawiska psychiczne s przecie najzupeniej rne od fizycznych,
materialnych.
2. Istnieje take inny zabobon dotyczcy duszy. Nazywamy go
tutaj zabobonem reistycznym", od aciskiego res, co znaczy tyle co
..rzecz". w drugi zabobon polega na mniemaniu, e dusza ludzka
jest rzecz podobn do takich rzeczy jak stoy, maszyny do pisania,
gry i krokodyle. Skrajny wyraz temu zabobonowi da francuski fi-

Sto zabobonw

Jzef Bocheski

lo/of Kartezjusz. Wedug niego czowiek skada si z dwch r/eczy, z


dwch kawakw (nazywa je substancjami") a mianowicie / r/eczy
cielesnej, to jest ciaa, i rzeczy duchowej, tj. duszy. Pogld Kartezjusza jest zreszt tylko pseudonaukowym sformuowaniem szeroko
rozpowszechnionego zabobonu o duszach ludzkich przechadzajcych
si poza ciaem. Tak np. staroytni Egipcjanie wierzyli ju w XXV
wieku przed Chrystusem, to jest 4500 lat temu, e dusza ludzka
przechadza si po mierci ciaa w postaci ptaszka z ludzk gow
wokoo grobu zmarego.
Wobec staroytnoci tego zabobonu, wspartego jeszcze przez
autorytet" Kartezjusza i jemu podobnych, a take przez le zrozumian wiar chrzecijask, mamy do czynienia z wierzeniem trudnym do
przezwycienia. Tym bardziej stanowczo wypada powiedzie, e
mniemanie, jakoby czowiek skada si z dwch kawakw, ciaa i
duszy, jest bardzo ndznym zabobonem. Caa nasza nauka i wszyscy
powani myliciele odrzucaj go stanowczo. Aby tylko jeden przykad
poda, w. Tomasz z Akwinu, jeden z najwikszych mylicieli
chrzecijastwa, przeczy stanowczo, by dusza ludzka bya substancj
zupen", tj. kawakiem i broni pogldu, e jest treci (forma)
ciaa".
Rzecz mianowicie w tym, e czowiek nie jest poczeniem
dwch rzeczy, cielesnej i duchowej, ale jedn jedyn rzecz posiadajc
jakby rne strony czy rne warstwy. Takich warstw znajdujemy w
czowieku nawet wicej ni dwie. Czowiek jest przecie najpierw
ciaem. Jest istot wyposaon we wszystkie waciwoci rolin, bo
odywia si, rozmnaa itd. jak one. Jest dalej take zwierzciem,
cho nasi humanici* nie chc jako tego dojrze. Jest wreszcie
istot, ktra umie si modli itd., sowem jest istot duchow. Ale te
wszystkie jego cechy czy funkcje, wszystkie warstwy skadajce si
na jego istot, nie s rzeczami, ale stronami, cechami, funkcjami tego
samego jedynego podmiotu, jedynej rzeczy, jak jest sam czowiek.
Jeli chodzi o przyczyn powstania tych zabobonw, wypada
powiedzie, e pierwszy materialistyczny, wywodzi si z tego, e
czowiek z natury rzeczy znacznie atwiej poznaje rzeczy lece

wokoo niego, a wic byty materialne, ni nawet wasn psychik -i


std skonno do pojmowania wszystkiego na ksztat bytw
fizycznych jest u nas wrodzona. Ta sama skonno ley u podstaw
zabobonu reistycznego - najprzyjemniej by nam byo, gdybymy
mogli poj dusz na ksztat jakiego kawaka, choby duchowego
kawaka, jak chcia Kartezjusz. Ale ten drugi zabobon czerpie te
swoj popularno z owej gry guse i przesdw, nagromadzonych w
cigu stuleci wokoo mierci*, pogrzebw itp. Uwolni si od jej
ciaru nie jest atwo. Swoj rol odegrao take powszechne
pragnienie niemiertelnoci*, ktrej ludzie nie umiej sobie inaczej
wyobrazi jak przyjmujc reistyczny zabobon.
Patrz: humanizm, materializm, niemiertelno, mier.

DZIENNIKARZ. Dziennikarstwo jest zawodem ludzi wyspecjalizowanych w tak zwanych rodkach masowego przekazu, a wic w dziennikach, periodykach, telewizji, radiu itp. jak sama nazwa wskazuje,
zadaniem rodkw masowego przekazu jest przekazywanie masom
informacji. Std dziennikarz jest sprawozdawc i niczym innym. Jest
specjalist w zbieraniu, przedstawianiu i podawaniu innym informacji. Jak dugo pozostaje w tej dziedzinie, jego praca jest poyteczna i nie mona mu niczego zarzuci. Ale w cigu ostatniego
wieku dziennikarze przywaszczyli sobie inn funkcj, a mianowicie
wystpuj w roli nauczycieli, kaznodziei moralnoci. Nie tylko
informuj czytelnikw i suchaczy o tym, co si stao, ale wydaje si
im, e maj prawo poucza ich, co powinni myle i czyni. A e ich
pogldy s rozpowszechniane masowo, dziennikarze zajmuj uprzywilejowane stanowisko, maj niekiedy istny monopol na pouczanie
ludzi, co jest dobre, a co niedobre.
Wiara, e tak ma by, e dziennikarz ma prawo tak si zachowywa, /e
naley mu wierzy, gdy nas poucza, jest jednym z typowych
/abobonw wspczesnych. Bo jeli chodzi o pouczanie nas, dziennikarz
nie ma adnego autorytetu. Nie jest, jako taki, ani specjalist w zad-

38

39
Sto zabobonw

nej nauce, ani autorytetem moralnym, ani przywdc politycznym.


Jest po prostu dobrym obserwatorem i umie pisa, wzgldnie mwi.
Co gorzej, sam zawd dziennikarza jest dla niego samego o tyle
niebezpieczny, e musi pisa o najrniejszych rzeczach, o ktrych
zwykle niewiele wie, a w kadym razie nie posiada gbszej wiedzy.
Dziennikarz jest wic niemal z koniecznoci dyletantem. Uwaa go za
autorytet, pozwala mu poucza innych ludzi, jak to si obecnie stale
czyni, jest zabobonem.
Kiedy szukamy przyczyny szerzenia si tego zabobonu, wypada
przyzna ze wstydem, e nie ma chyba innej, ni dziecinne wierzenie,
e wszystko co drukowane jest prawdziwe - a zwaszcza jeli jest
drukowane piknymi sowami.
Patrz: artysta, autorytet, intelektualista.

EGOIZM. Postawa czowieka, ktry dobro wasne przedkada


ponad dobro innych; przeciwiestwo altruizmu*. Od czasw A.
Comte'a rozpowszechniony jest zabobon goszcy, e czowiek nie
ma prawa dba w pierwszym rzdzie o samego siebie, e powinien
zawsze i wszdzie dawa pierwszestwo innym, a zwaszcza ludzkoci*.
Jeli tego nie czyni, jest pogardy godnym egoist. Zdrowy rozsdek
twierdzi, e prawda jest wrcz odwrotna, mimo e od wiekw usiuje si
w ludzi wmwi podobny do egoizmu zabobon. Sdzi mianowicie, e
czowiek ma take potrzeby spoeczne, e powinien zatem dba
take o innych - w pewnych warunkach nawet powici si za
nich - ale e jego obowizki wobec innych opieraj si ostatecznie na
obowizkach wobec samego siebie. Spenienie tych obowizkw nie
jest wic nie tylko niczym zym, ale przeciwnie, podstawowym
obowizkiem moralnym. Bo obowizki wobec innych oparte s na
ich czciowej tosamoci z nami. Tak np. najwiksze obowizki
maj rodzice wobec dzieci, bo te s im najblisze, s czci ich samych.
Kto wic odmawia czowiekowi prawa do zabiegania w pierwszym

Jzef Bocheski

rzdzie o siebie, podrywa tym samym podstaw wszystkich obowizkw wobec innych.
Ten zabobon poczony jest przy tym zwykle z dwoma innymi: z kolektywizmem* i z egalitaryzmem moralnym (p. rwno*). Pierwszy
kae stawia dobro gromady, a zwaszcza ludzkoci, ponad dobro
wasne, drugi przeczy, by bliscy mieli pierwszestwo przed obcymi i
domaga si, bymy o wszystkich dbali w rwnej mierze.
Zabobony dotyczce egoizmu zawdziczaj swoj popularno
okolicznoci, e wielu ludzi przywizuje, w rzeczy samej, zbyt
wielk wag do potrzeb indywidualnych, zapominajc o spoecznych.
Wypada jednak zrozumie, e potrzeby spoeczne s take potrzebami
jednostki i e kto ich nie zaspokaja, przygotowuje sobie prawdopodobnie zy los w przyszoci. Ale z tego, e naley uwzgldni take i
te potrzeby, nie wynika wcale, bymy nie mieli prawa dba o siebie,
jak chciaby egoistyczny zabobon.
Patrz: altruizm, kolektywizm, ludzko, mio, rwno.

EGZYSTENCJA. Nazwa egzystencja oznaczaa tradycyjnie to samo


co istnienie", mwiono wic nie tylko o egzystencji ludzkiej, ale
take o egzystencji zwierzt, kamieni itp. Od czasu powstania
egzystencjalizmu nadano jednak tej nazwie nowe, zabobonne znaczenie.
Okrela si j mianowicie w tych koach jak nastpuje: Po pierwsze,
egzystencj posiada tylko czowiek. Tylko on jeden egzystuje",
podczas gdy inne istoty istniej" (co jest wyrazem skrajnego humanizmu*). Po drugie, nie cay czowiek egzystuje, ale tylko, e si tak
wyrazimy, czysty ludzki podmiot, czyste , ja" czowiecze. w czysty
podmiot to to, co pozostaje, gdy usuniemy w myli wszystko
mogce by przedmiotem, np. ciao itd. Po trzecie, nie naley mwi,
e czowiek ma egzystencj, ale e jest egzystencj. Na temat tak
pojtej egzystencji napisano ca bibliotek.
Ot ta biblioteka zawiera niemao zabobonw, z tej prostej
przyczyny, e samo pojcie egzystencji jest nieporozumieniem. W rze-

40

Sto zabobonw

czywistoci nie ma niczego takiego egzystencja jest abstrakcj.


Tworzymy jej pojecie, opuszczajc wszystko poza sam jani. Dalej
nieprawd jest, by czowiek by tylko ow egzystencj: kady wie,
ze do jego istoty naley nie tylko czyste ja", ale take caa psychika, z
owym mnstwem wspomnie, informacji, uczu, pragnie itp. Co
wicej, naley do niej take nasze ciao, ktrego nie wolno odrzuca z
istoty ludzkiej pod pozorem, e moe by przedmiotem bo jest ono
cakiem oczywicie skadnikiem nas samych.
/ tego nie wynika, naturalnie, by wszystko, co mwi egzystencjalici byo faszem. Zwrcili oni np. susznie uwag na tzw. zagadnienia egzystencjalne*. Tylko, e te nader wane zagadnienia s
pytaniami dotyczcymi nie jakiej oderwanej egzystencji, ale po prostu
penego, ywego czowieka. Rozprawianie o egzystencji jest wic
zabobonem.
Patr/: dusza, egzystencjalne zagadnienia, humanizm.

EGZYSTENCJALNE ZAGADNIENIA. Pytania dotyczce sensu


ycia ludzkiego, ale lece, jeli wolno si tak wyrazi, na kraju ycia i
wiata. Jako takie wymienia si zwykle: mier, sam sens ycia,
cierpienia, zawd, mio. Z egzystencjalnymi zagadnieniami zwizane s
dwa zabobony.
l. Jeden z nich, bardzo rozpowszechniony w czasach owiecenia i
jeszcze dzi reprezentowany przez marksizm-leninizm*, przeczy po
prostu istnieniu egzystencjalnych zagadnie. Kiedy pytamy przedstawicieli tego zabobonu, jaki jest np. sens ycia ludzkiego, a w szczeglnoci mierci, odpowiadaj, e wszystko bdzie w porzdku, kiedy
ludzko wejdzie do raju na ziemi itd. Ot to wychodzi na jedno z
zaprzeczeniem istnienia tych zagadnie, jako e my sami musimy
umrze, zanim ludzko dojdzie do owego raju, a w kadym razie
nasza mier jest spraw czysto indywidualn: aden postp spoeczny nie moe rozwiza zagadnienia mierci. Jeden z filozofw
nowoytnych sformuowa wyranie ten zabobon: Czowiek mdry -

41

J/ef Bocheski

pisze o niczym nie myli mniej ni o mierci i jego mdro jest


medytacj ycia, nie mierci"(Spinoza).
2. Inny zabobon dotyczcy zagadnie egzystencjalnych to mniemanie, e chodzi w nich o sprawy wewntrznowiatowe, a wic
podlegajce badaniom naukowym. Zwolennik pozytywizmu* musi, w
rzeczy samej, zajmowa takie stanowisko, bo wedug niego tylko
nauka moe da odpowied na drczce nas pytania.
Ale oba te wierzenia s zabobonami. Zagadnienia egzystencjalne
nale do najwaniejszych, jakie czowiek moe sobie postawi, jeli nie
s najwaniejszymi w ogle. Mamy wprawdzie wrodzon skonno do
zamykania oczu na nie (Heidegger), ale one narzucaj si kademu,
prdzej czy pniej, z wielk si. Nie uznawa ich istnienia jest wic
dziwacznym zabobonem. Zabobonem jest take mniemanie, e
zagadnienia egzystencjalne dadz si rozwiza za pomoc metody
naukowej - jako e nauka jest wobec nich najzupeniej bezsilna: le
one cakowicie poza jej dziedzin. Rozwizanie zagadnie egzystencjalnych daje zwykle wiatopogld*, a w szczeglnoci religia*.
Patrz: egzystencja, nauka, pozytywizm, religia, wiatopogld.

EKONOMIZM. Zabobonne wierzenie, e czowiek ma tylko tzw.


potrzeby materialne (jado, mieszkanie itp.) wzgldnie, e zaspokojenie
potrzeb materialnych pociga za sob automatycznie zaspokojenie
wszystkich innych i szczcie ludzi. e jest to zabobon, wida choby w
krajach bogatych, gdzie potrzeby materialne s zaspokojone z nadmiarem, ale gdzie wielu ludzi, zwaszcza modych, czuje si nieszczliwymi i cierpi.
Pochodzenie tego zabobonu, ktry jest wspln podstaw kapitalizmu* jak i marksizmu*, jest jasne: W okresach, w ktrych materialne
potrzeby ludzi nie s zaspokojone, gdy ludzie nie maj do jedzenia,
wszystkie inne potrzeby wydaj im si drugorzdne i pragn przede
wszystkim zaspokojenia potrzeb materialnych. Ale przcno-

42
Sto zabobonw
Jzef Bocheski

s/enie tego stanu na okresy dobrobytu - a takich w dziejach, chwaa


Bogu, nie brak, jest wanie ekonomizmem i zabobonem.
Patrz: kapitalizn, marksizm, warto.

odwrotnoci tego zabobonu: spoeczestwo, ktre chce mie dobr


elit, musi zachca ludzi do wejcia do niej, m.in. przez nadziej
lepszych zarobkw. Nic nie opaca si lepiej ni taka polityka.
Patrz: lud, rwno.

ELITA. Autentyczna elita to tyle co og najwybitniejszych ludzi w


danym spoeczestwie, najwybitniejszych pod wzgldem charakteru,
wiedzy, inteligencji, zdolnoci twrczych itd. W tym znaczeniu elita
jest przeciwiestwem ludu*. Najwaniejszym dzisiaj zabobonem
odnoszcym si do elity jest przekonanie, e jest ona niepotrzebna
albo nawet szkodliwa dla spoeczestwa, e wiec naley wszelk elit
niszczy i nie dopuszcza do jej tworzenia. Tak np. w wielu szkoach w
Stanach Zjednoczonych nie wolno dawa uczniom zych stopni przy
egzaminach, aby nie dawa przywilejw" zdolniejszym dzieciom.
Zwolennicy tego zabobonu mwi te zwykle wiele o tym, jak elita
wyzyskuje lud itd. Powinno by rzecz jasn, e chodzi o zabobon.
Uleganie mu, pociga za sob grone skutki dla spoeczestwa. Jest
tak dlatego, e dobrobyt, postp a nieraz i samo ycie spoeczestwa
zaley od tego, czy potrafio ono wytworzy dobr elit. Spoeczestwo bez elity skazane jest na skostnienie i rych mier.
Gwn przyczyn powstania tego zabobonu jest - obok naturalnej
ludziom zazdroci - inny, przeciwny poniekd zabobon, ktrego istot
jest uwaanie za elit ludzi, wyrniajcych si wycznie
pochodzeniem od rodzicw bogatych albo wpywowych, a wic
nalecych do arystokracji albo do nomenklatury" urzdniczej.
Tego rodzaju kasty nie maj nic wsplnego z autentyczn elit maj zarazem tendencj do zamykania si w sobie. Ich istnienie i ich
pretensje do wyszoci s odczuwane przez innych jako niesprawiedliwo - i std rodzi si niech do kadej, nowej autentycznej
elity.
Z elit zwizany jest wreszcie trzeci zabobon, niezaleny w zasadzie
od dwch pierwszych - a mianowicie mniemanie, e czonkowie elity
nie powinni by lepiej opacani ni inni. Poprawna postawa jest

ETYKA.
Zesp zasad postpowania ludzkiego (zwany czasem
mniej poprawnie moralnoci"). Etyki dotyczy kilka zabobonw.
l. Jeden z nich polega na mniemaniu, e istnieje jaka etyka
naukowa", to jest, e z nauki mona si dowiedzie, jak powinnimy
postpowa w yciu. Jest to zabobon, jako e nauka zajmuje si
tylko faktami, tym co jest - a z tego, e co jest, a wic z wiedzy o
faktach, nie wynika nigdy co ma by, a wic adna dyrektywa,
norma czy zasada postpowania. Co prawda, aby mc powzi
poprawn decyzj, czowiek musi take zna pewne fakty - ale ta
wiedza sama jeszcze nie wystarcza - potrzeba ponadto przyjcia
zasady etycznej. Na przykad Anna dowiaduje si, e jej koleanka
Basia jest chora i odosobniona. To jest fakt. Ale z tego, e Anna go
zna, e wie, i Basia jest chora, nie wynika jeszcze, e powinna j
odwiedzi. Aby mc wycign ten wniosek, Anna musi jeszcze
wyznawa zasad moraln: chor i odosobnion koleank naley
odwiedzi". Bez tej etycznej przesanki adna decyzja nie jest moliwa. A
tej przesanki nie da si uzna z adnej wiedzy o faktach, naukowej czy
nie naukowej. Wierzenie w naukow etyk jest wic zabobonem.
Podgatunkiem tego zabobonu jest wiara w istnienie jakiej etyki
filozoficznej. Zadaniem filozofii naukowej jest nie moralizowanie,
ale analizowanie. Niemniej filozof moe wykona odnonie do
przykaza moralnych trzy zadania. Moe, po pierwsze, zanalizowa je,
stara si zrozumie, o co waciwie chodzi (co czsto nie jest
bynajmniej oczywiste). Moe po drugie bada, czy nie ma w owym
przykazaniu sprzecznoci wewntrznej. Wreszcie moe zada sobie
pytanie, jaki jest jego stosunek do etyki uznawanej w danym krgu

45

44

Sto zabobonw

kulturowym, a zwaszcza przez ludzi goszcych owo przykazanie.


Ale filozof jako taki nie moe przepisywa ludziom, jak maj si
zachowywa, to jest moralizowa.
2. Inny zabobon, szerzcy si ostatnio gwnie wrd teologw, to
tzw. etyka sytuacyjna, to co mam czyni, powiada ten zabobon,
zaley tylko i wycznie od sytuacji, od pooenia, w ktrym si
znajduj. Prawdy jest w tym tyle, e sytuacja to zesp faktw, ktre
powinny by wzite pod uwag w decyzji ale sama znajomo
faktw nie wystarcza: z adnej sytuacji nie mona wywie obowizku, o ile si nie przyjmie zarazem jakiej dyrektywy, zasady
etycznej. Ten zabobon jest wic w zasadzie tylko postaci poprzednio
wymienionego, ale rni si od niego naciskiem, jaki kadzie na
wzgldno zasad postpowania, jest wic rwnoczenie jedn z postaci
relatywizmu* etycznego.
3. Rwnie zabobonne jest czste sprowadzanie etyki do techniki.
Rnica midzy tymi dwiema dziedzinami polega mianowicie na
tym, e nakazy, dyrektywy techniczne s zawsze uwarunkowane
przez cel dziaania, podczas gdy normy etyczne s bezwzgldne, do
adnego celu nie zale. Oto przykad. Technika prowadzenia samochodu uczy, e kto chce dobrze i pewnie wzi ostry zakrt, powinien
przed zakrtem zwolni i wzi niszy bieg. Jak wszystkie przepisy
techniczne, ta dyrektywa jest zalena od celu: bo jeli jaka starsza
pani nie pragnie wcale swojego wozu przeprowadzi szybko przez
zakrt, ale jedzie stale w tempie 25 km na godzin, nie potrzebuje
wcale ani zwolni, ani schodzi na niszy bieg. Ale nakaz moralny
Nie bdziesz twojej matce podrzyna garda dla zdobycia dziesiciu
dolarw na wdk" nie zaley od adnego celu. W szczeglnoci nie
zaley wcale od tego, czy syn podrzynajcy gardo swojej matce
pjdzie za to czy nie pjdzie do pieka. Nawet gdyby adnego pieka
nie byo, nawet gdyby mia pj do pieka za niepodrzynanie garda
swojej matce, zasada etyczna Nie bdziesz podrzyna garda twojej
matce dla zdobycia 10 dolarw na wdk" pozostaaby bezwzgldnie w
mocy. Kto miesza technik z etyk i uzalenia nakazy etyczne od celu,
pada ofiar zabobonu. Ten zabobon gosi m.in. Lenin, wedug

J/ef Bocheski

ktrego dobre i moralne jest to, co suy do zburzenia dawnego


wiata itd" - e wic moralno czynu zaley od celu. Skrajny wyraz
temu zabobonowi daje znane powiedzenie cel uwica rodki".
Ot prawd jest, e aden cel, nawet najwzniolejszy, nie uwica,
nie usprawiedliwia i nie moe usprawiedliwia zych rodkw.
4. Wypada jeszcze wymieni zabobony dotyczce autorytetu w
dziedzinie etyki. Stosunkowo wielu ludzi mniema, e kto posiada
wielkie wyksztacenie - na przykad profesor uniwersytetu - albo
wielki talent - na przykad wybitny artysta malarz - jest tym samym
autorytetem w sprawach moralnych. Jest to zabobon: dziedzina
wartoci moralnych rnie si od dziedziny nauki i od dziedziny
sztuki - specjalici w tych dwch ostatnich nie s autorytetami w
etyce. Bywa nieraz, e czowiek nieuczony stoi moralnie znacznie
wyej od mdrca, a prostak pod wzgldem sztuki wyej od artysty.
Autorytetem w sprawach moralnych jest wycznie czowiek wysoko
stojcy moralnie.
Patrz: artysta, relatywizm, wartoci.

FILOZOFIA CHRZECIJASKA. Wyraenie filozofia chrzecijaska moe oznacza bd filozofi, ktra rozwina si w rodowisku chrzecijaskim (filozofi historycznie chrzecijask), bd tak,
ktra zakada dogmaty chrzecijaskie. e filozofia chrzecijaska w
pierwszym znaczeniu istnieje, jest faktem i uznawanie jej za filozofi
nie jest zabobonem. Jest nim natomiast uznawanie za filozofi filozofii
chrzecijaskiej w drugim znaczeniu. Ot okoliczno, e
przedstawiciele filozofii chrzecijaskiej staraj si udowodni takie
twierdzenia, jak e Bg istnieje, e dusza ludzka jest niemiertelna, /e
wola czowieka jest wolna itp., nasuwa podejrzenie, e chodzi najczciej o filozofi chrzecijask w tym drugim, zabobonnym znaczeniu.
e chodzi o zabobon wynika z definicji filozofii, ktra jest nauk
niezalen od jakiegokolwiek wiatopogldu*, nie moe wic rwnie
/akada dogmatw chrzecijaskich.

46
Sto zabobonw

Ten zabobon jest tym dziwniejszy, e jego zwolennicy powouj


si nieraz na w. Tomasza z Akwinu, ktremu zawdziczamy pierwsze
jasne rozgraniczenie wiary od wiedzy, a wic i od filozofii.
Jedn z przyczyn powstania i rozpowszechnienia si tego zabobonu
byo istnienie innych, rwnie zabobonnych filozofii nowoytnych*,
najczciej opartych na jakim wiatopogldzie - jak np. owych
filozofii wywodzcych si z owiecenia*. Powstanie marksizmu*,
ktrego zwolennicy praktykuj otwarcie podobny zabobon (filozofi
marksistowsk") przyczynio si znacznie do wzmocnienia tradycji
filozofii chrzecijaskiej.
Patrz: filozofia nowoytna, marksizm, nauka, owiecenie, wiatopogld,
wiara.

FILOZOFIA NOWOYTNA. Ciemny okres w dziejach myli


filozoficznej trwajcy od odrodzenia* (XVI wiek) do mniej wicej
poowy XIX wieku. Aczkolwiek nie mona powiedzie, by wszyscy
filozofowie nowoytni byli zabobonni, mniemanie e filozofia nowoytna jest wietnym, postpowym okresem w historii myli europejskiej jest zabobonem. Dokadniej mwic, naley przy ocenie tej
filozofii odrni dwie rzeczy: analiz i syntez. Jeli chodzi o pierwsz,
niektrzy filozofowie nowoytni, np. Hume, Leibniz, wnieli wartociowe myli i przyczynili si do lepszego zrozumienia zagadnie
szczegowych. Natomiast wielkie syntezy budowane przez wikszo tych filozofw posiadaj w najlepszym razie pewn warto
literack, ale z nauk, a wic i z filozofi naukow nie maj nic
wsplnego. Wbrew rozpowszechnionym mniemaniom okres nowoytny
jest, w przeciwiestwie do poprzedzajcego go i do naszych czasw,
okresem upadku filozofii.
Aby si o tym przekona, wystarczy zada sobie pytanie: na czym
polega istota filozofii? Polega oczywicie na badaniu zagadnie logicznych, ontologicznych, dotyczcych jzyka i tym podobnych. Ot
stwierdzamy najpierw, e w filozofii nowoytnej nie ma prawie ad-

47

Jzef Bocheski

nej powanej logiki (genialne dzieo Leibniza jest wyjtkiem). Co


wicej, dorobek logiczny poprzednich okresw zosta wwczas
niemal cakowicie zapomniany; nawet najwybitniejsi filozofowie -np.
Kant, i Hegel - znali tylko jakie mizerne i w dodatku le zrozumiane
resztki logiki antycznej i redniowiecznej. Pooenie logiki byo
wwczas tak beznadziejne, e znakomita wikszo genialnych prac
Leibniza moga by ogoszona dopiero w roku... 1903. Filozofia
nowoytna nie zna ponadto wcale, albo prawie wcale ontologii,
opisu najbardziej oglnych cech przedmiotu w ogle, a wic podstawowej dyscypliny filozoficznej. Nie ma te praktycznie adnej
filozofii jzyka. Filozofowie nowoytni maj dziwny zwyczaj rozprawiania o pojciach, jak gdyby one bujay w powietrzu, a nie byy po
prostu znaczeniami sw. Kada powana filozofia, zarwno
europejska (staroytno, scholastyka, XX wiek), jak i indyjska (brahmanizm i buddyzm) zawiera rozbudowan filozofi jzyka - ale
filozofia nowoytna nie ma o niej pojcia. Aby przytoczy jeszcze
jeden szczeg, filozofia nowoytna nie zna adnej godnej tej nazwy
filozofii mioci. Taki np. pisarz jak Spinoza, uchodzcy za
wielkiego filozofa, definiuje mio jako przyjemno poczon /.
ide przyczyny zewntrznej", o czym Max Scheler, znakomity
filozof mioci XX wieku, powiedzia susznie, e jeli tak jest,
musz miowa kiebas, skoro zjadam j z przyjemnoci i z ide, /e
jest ona w stosunku do mnie (przed zjedzeniem) czym zewntrznym. S to wprost niepowane pomysy, nie mogce w aden
sposb rwna si ani z filozofiami mioci rozpracowanymi przez
staroytnych Grekw (Platon, Arystoteles, Plotyn) i scholastykw
(w. Tomasz, Duns Szkot) - ani z analizami tego samego
przedmiotu przez filozofw XX stulecia (Freud, Scheler, Jaspers,
Sartre).
Za to znajdujemy w filozofii nowoytnej dwie inne rzeczy: wielkie
systemy i teori poznania. Filozofowie nowoytni fabrykuj najpierw
masowo wielkie systemy, syntezy, ktre maj albo podpiera (u lud/i
sabej wiary) religi - tak np. u Kanta - albo j zastpi, jak u
Spinozy. Z drugiej strony oddaj si rozwaaniom o tym, czy wiat

48

49

Sto zabobonw

istnieje, czy nie istnieje poza moj gow i tym podobnym, to jest
nad tak zwan ogln teori poznania. Ot ta teoria jest bardzo
prawdopodobnie zbiorem pseudoproblemw, bo dotyczy wszystkich
zda, a o wszystkich zdaniach w ogle niczego powiedzie si nie
da, jak uczy naukowa logika. W kadym razie w Glozofii naukowej
wspczesnej takich rozwaa nie znajdziesz.
Kto wic uwaa filozofi nowoytn nie tylko za naukow, ale na
dobitk za jedynie prawdziw i wartociow, ten pad ofiar dziwnego
zabobonu. W zwizku z tym mona sobie zada dwa pytania: co
spowodowao upadek filozofii w czasach nowoytnych i co jest powodem
zabobonnego wierzenia, e filozofia nowoytna jest wietn,
postpow, naukow filozofi. Jedn z przyczyn wspln obu zjawiskom jest propaganda prowadzona przez pisarzy z okresu odrodzenia*. Ci pisarze kpili sobie tak wietnie ze redniowiecza, z logiki i w
wielu wypadkach po prostu z rozumu w filozofii, e przekonali ludzi
o zupenej nicoci myli redniowiecznej. Dosza do tego take
okoliczno, e podczas gdy redniowiecze byo okresem katolickim, w
cigu wiekw nowoytnych przewaaa znacznie wroga katolicyzmowi
myl protestancka i racjonalistyczna. Jej przedstawicielom zaleao
oczywicie na potpieniu i zapomnieniu wszystkiego, co poprzedzao
Lutra, w tym caej filozofii naukowej. Skdind obserwujemy w tym
czasie - poczwszy od odrodzenia - ciekawe zjawisko, na ktre
zwrci uwag Whitehead: geniusz - powiada - wywdrowa do
fizyki". W filozofii zostali (w przeciwiestwie do staroytnoci i
redniowiecza) tylko ludzie drugiej klasy. Std jej upadek.
Patrz: logika, metafizyka, odrodzenie, scholastyka, teoria poznania

FILOZOFIA SYNTETYCZNA. Zabobonny rodzaj filozofii uprawianej w celu stworzenia wszystko obejmujcej syntezy. Filozofia
syntetyczna buduje wic systemy, ktre tumacz cao ludzkiego
dowiadczenia - zarwno dowiadczenia faktw, jak i przey moralnych, estetycznych itp. Tego rodzaju wielka synteza jest, jak dzi

J/ef Bocheski

wiemy, rzecz wiatopogldu a nie nauki, a wic take nie filozofii.


Platon i Arystoteles nie znali jeszcze rozrnienia midzy nauk a wiatopogldem, nie mona wic dziwi si, e starali si tworzy filozofi
syntetyczn. W czasach nowoytnych niemal kady wielki filozof
uprawia filozofi syntetyczn i to mimo jasnego rozrnienia wiary od
wiedzy przez w. Tomasza a Akwinu. Ale jedn z podstawowych cech
wspczesnej filozofii naukowej jest odrzucenie moliwoci tego rodzaju
wielkich syntez: naukowa filozofia wspczesna jest w swojej istocie
filozofi analityczn. Istnieje po temu kilka powodw.
1. Przede wszystkim, nawet gdy chodzi o sam wiedz dotyczc
faktw zachodzcych w wiecie, jej synteza nie jest obecnie moliwa,
po prostu dlatego, e wiedzy jest dzisiaj tak wiele. Istnieje na
przykad podobno nie mniej ni sto tysicy czasopism i biuletynw
naukowych powiconych poszczeglnym dziedzinom nauki. Autor
tego sownika spotka ongi par maesk, gdzie i m i ona byli
uczonymi biologami. Zapytani, czy w domu czsto mwi o biologii,
odpowiedzieli, e nigdy, bo jedno drugiego nie rozumie. A pracowali
przecie w tej samej nauce, tylko w dwch jej rnych odcinkach.
Myl o syntezie caoci wspczesnej nauki jest wic mrzonk. Czas
redniowiecznych sum" min bezpowrotnie yjemy w epoce encyklopedii. Filozofia syntetyczna nie jest moliwa nawet jako synteza
wynikw nauk.
2. Nastpnie filozofia syntetyczna obejmuje take etyk i odpowied na zagadnienia egzystencjalne, a wic rozprawia o sprawach,
ktre nie dadz si rozstrzygn naukowo, nie nale wic do
dziedziny filozofii. Filozofia syntetyczna jest wic zabobonem take
dlatego, e wkracza w te dziedziny. Nie jest np. rzecz filozofa
uczy ludzi, co powinni czyni a czego unika. To jest zadanie
kaznodziei, moralistw, ideologw itp., a nie naukowcw. Skdind na
tzw. pytania egzystencjalne nie ma odpowiedzi naukowej. Jaki jest
sens ycia, cierpienia, mierci* itp., tego naukowiec, a wic i
filozof, nie wie i wiedzie nie moe.
3. Wreszcie filozofia syntetyczna zawiera take zwykle metafizyk*.
Ot metafizyka naukowa jest zapewne moliwa, a przynajmniej, jak
- - Bocheski J.: Sto zabobonw

50

Sto zabobonw

dotd, nikt nie udowodni przekonywujco, e ni nie jest; niemniej


wiemy dzisiaj, e jest bardzo trudn dyscyplin, w ktrej niezmiernie
atwo o bdy. Std nieufno do niej, a tym samym do filozofii syntetycznej.
Dochodzi do tego jeszcze okoliczno, e w dziejach zbudowano
wiele filozofii syntetycznych, ktre kolejno okazay si wszystkie
nie do przyjcia. Do dzi dnia nie ma zgody midzy filozofami
syntetycznymi. Kant wycign z tego wniosek, e filozofia syntetyczna
(dokadniej: metafizyka) przekracza granice dowiadczenia" i dlatego
zawodzi. Nie potrzeba i tak daleko jak on, wystarczy stwierdzi, e zawierajc etyk, odpowied na pytania egzystencjalne a take popiesznie
zbudowan metafizyk, filozofia syntetyczna bya z gry skazana na
niepowodzenie.
Tote samo mniemanie, e filozofia syntetyczna jest filozofi, to
jest rodzajem nauki, jest zabobonem, niestety do dzi bardzo popularnym wrd niefachowcw.
Patrz: egzystencjalne zagadnienia, etyka, metafizyka, nauka.

51

Jzef Bocheski

dzia, albo niemal wszystko, uwaaj z gry za prawdziwe; 2. przy


kadej sposobnoci powouj si na niego; tak np. jeden z moich
znajomych filozofw mwi To samo nie moe rwnoczenie by i
nie by, jak wiemy od Spinozy" - jak gdyby zdrowy ludzki rozsdek
na to nie wystarcza; 3. ich praca filozoficzna polega w gruncie rzeczy na
komentowaniu owego guru. Zwykli take z dum podkrela, e s xistami (tomistami, szkotystami, kantystami, heglistami, marksistami
itp.).
Postawa takiego x-isty jest w tym sensie zabobonna, e jest oczywicie niegodna filozofa, a przecie zajmowana przez ludzi, ktrzy
nazywaj si filozofami". Prawdziwy filozof nie jest i nie moe by
adnym x-ist, nie moe zna adnego guru. Wolno mu co prawda
stwierdza, e jego postawa zgadza si, jeli chodzi o rzeczy zasadnicze, z postaw takiego czy innego myliciela przeszoci - ale nie
wolno mu uznawa za prawd wszystkich powiedze guru, powoywa si bezustannie na niego jednego, ogranicza si do komentowania guru. Jest te nieadnie, eby nie powiedzie szpetnie, kiedy on
si x-ist nazywa.
Patrz: autorytet, filozofia chrzecijaska, marksizm, sekty.

GURU. Indyjskie wyraenie, odpowiadajce mniej wicej polskiemu


mistrz". S dwa rodzaje guru i dwa zwizane z tym zabobony.
Jeden, to guru w cisym sowa znaczeniu, czyli czarodziej kierujcy
sekt; drugi to filozof przeszoci, ktrego pniejsi filozofowie,
nalecy do jego szkoy" uwaaj za bezwzgldny autorytet*. Rnica
midzy tymi dwoma zabobonami polega na tym, e pierwszy guru,
sekciarski, jest dla jego wyznawcw nieprawym poczeniem
autorytetu epistemicznego i deontycznego, a nawet autorytetem powszechnym (p. autorytet*). Natomiast guru filozoficzny jest tylko
autorytetem epistemicznym (tame). O pierwszym rodzaju zabobonu
mowa pod hasem sekty*. Tu pokrtce o drugim. Wyznawcy tego
zabobonu obieraj sobie za mistrza i przewodnika jakiego filozofa
przeszoci, np. w. Tomasza, Kanta, Marksa, czy jeszcze innego.
Ich stosunek do niego polega na tym, e: l. wszystko co guru powie-

HAWELIZM. Neologizm utworzony z hebrajskiego rzeczownika


hawel, tumaczonego tradycyjnie przez marno". Hawelizm oznacza
pogld przypisywany autorowi biblijnego EkJezjastesa, e marno
nad marnociami - wszystko jest marnoci". Nie ma, innymi sowami, na
wiecie niczego, o co warto by zachodzi, walczy, do czego
naleaoby dy - co by w ogle miao jakikolwiek sens. Hawelizm
jest zabobonem szeroko rozpowszechnionym w rnych krgach
kulturowych. W skrajnej postaci wyznaje go buddyzm, albo przynajmniej jego posta uchodzc za pierwotn (May Wz). Ale i wrd
chrzecijan wielu przyznawao si i nadal przyznaje si do tego
zabobonu.

52
Sto zabobonw

e to jest zabobon, atwo wykaza przez prost analiz pojcia


owej marnoci. Taka analiza pokazuje mianowicie, e w hawelizmie
chodzi o bezwzgldne, a przy tym wiecznie trwajce szczcie i e
wszystko, co tego absolutnego i wiecznego szczcia nie daje, nie
zasuguje jego zdaniem na uwag, jest ..marnoci". A to jest
przecie oczywisty fasz. Wemy na przykad przypadek czowieka,
ktry cierpi na silny bl zbw. Wydaje si jasnym, e usunicie
tego blu jest dla niego czym bardzo wanym, bardzo godnym zachodu, stara i wysikw - i to mimo, e ono nie da mu stuprocentowego i wiecznie trwajcego szczcia. Podobnie jak w zawodach
sportowych. Zawodnik uwaa zwycistwo w turnieju za co nader
wanego dla siebie, dy do niego ca si woli - aczkolwiek i on
wie, e zwycistwo nie da mu owego bezwzgldnego i wiecznego
szczcia, o ktrym marz hawelici.
Tak wic hawelizm jest ideaem, ktrego nie mona urzeczywistni.
Nawet samo denie do takiego ideau pociga za sob zowrogie
skutki, bo pozbawia czowieka owych czciowych i przemijajcych
zadowole, na ktrych zdaje si polega jedyne szczcie dla nas na
tym wiecie.
Patrz: etyka.

HERMENEUTYK. Uczeni historycy i filozofowie uywali od


dawna racjonalnej metody zwanej hermeneutyk; polegaa ona na
rozpatrywaniu i tumaczeniu tekstw w ramach wspczesnej im literatury i wypadkw. Ale od czasw niemieckiego filozofa Dilthey'a
nazwano hermeneutyk co cakiem innego, a mianowicie nie racjonaln, ale irracjonaln metod, majc suy tzw. Yerstehen, tj. wczuwaniu si historyka. Dilthey twierdzi nawet, e jego praca badawcza
polega na ruchu ycia do ycia" - i temu ..ruchowi" ma nowoczesna
hermeneutyk suy.
W owym znaczeniu hermeneutyk jest zabobonem, na rwni z
owym diltheyowskim Yerstehen. Bo, po pierwsze, twierdzenie, e

53
Jzef Bocheski

historycy i filozofowie posuguj si jakim wczuwaniem si" jest


najzupeniej goosowne: ktokolwiek zada sobie trud zbadania, jak ci
uczeni rozumuj, przekona si atwo, e chodzi praktycznie zawsze o
postpowanie racjonalne. Zbiera si dokument)', poddaje teksty krytyce
tekstualnej, tumaczy na jzyk wspczesny, okrela czas, w ktrym
/ostay zredagowane i autora, bada si jego wiedz i prawdomwno, i
dopiero w wyniku tych mudnych, drobiazgowych, a zawsze czysto
racjonalnych zabiegw, dochodzi si do poprawnego zrozumienia
dokumentu. Nastpnie sama myl o ruchu ycia historyka ku yciu
czowieka, o ktrym on pisze, jest zabobonem, bo np. Aleksander
Wielki umar i go nie ma, wic i nie moe by adnego ruchu" ku
jego yciu. Historyk spotyka tylko dokumenty, napisy - a postacie
historyczne musz by na ich podstawie rekonstruowane. Gdy ta praca
jest zakoczona mona si oddawa wczuwaniu - ale to wczuwa-nie si
nie jest metod badania.
Patrz: intuicja, nauka, rozum.

HISTORIOZOFIA. Rzekoma filozofia historii, ktra umie przewidzie,


dokd historia zda. Historiozofia jest zabobonem, jako e nie mamy
adnej podstawy do stawiania prognozy dugoterminowej: po prostu nie
wiemy, jak potocz si wypadki. Rzecz mianowicie w tym, e kada
prognoza jest rozumowaniem, majcym posta nastpujc: ..jeli
okolicznoci si nie zmieni, nastpi to a to; ot okolicznoci si nie
zmieniaj; a wic to a to nie nastpi". W tym rozumowaniu pierwsza
przesanka jest najzupeniej goosowna - znamy bardzo niewiele
praw dotyczcych mechaniki rozwoju spoecznego, a te ktre
znamy, nale przewanie do dziedziny demografii, nie do innych,
jedynie w tej sprawie wanych. Natomiast druga przesanka, /e
okolicznoci si nie zmieni, jest prawdopodobnie faszywa -/
wszystkiego, co wiemy, zdaje si mianowicie wynika, e okolicznoci
si zmieniaj, przynajmniej na dug met, e nie pozostan takie
same jak dzisiaj.

54

Sto zabobonw

Tak wic dugoterminowa prognoza jest niemoliwa w dziejach -a


takie wanie prognozy formuuje historiozofia. Trzeba wiec powiedzie,
e historiozofla jest nie nauk, ale zabobonem.
HUMANIZM. Prawdopodobnie najbardziej rozpowszechniony
wspczenie zabobon. Zgodnie z rozpowszechnionymi pogldami
wolno by czymkolwiek kto chce, tylko nie wolno nie by humanist.
Humanizm jest wsplnym wierzeniem wikszoci kaznodziei, politykw, filozofw, dziennikarzy i tym podobnych. Kto si do niego
nie przyznaje, uchodzi za podego barbarzyc. A jednak humanizm
jest kompromitujcym zabobonem.
Samo sowo humanizm" ma kilka znacze. To, o ktre tu chodzi,
mona okreli nastpujco: kady czowiek bez wyjtku jest czym
istotnie, zasadniczo rnym od innych stworze, w szczeglnoci od
zwierzt. Czowiek yje wprawdzie w przyrodzie, ale do przyrody
nie naley. Jest czym wyniesionym ponad wszystko inne, w wielu
wypadkach po prostu czym witym. Czowiek to wielka rzecz"
mwi si, przy czym czsto chodzi o rodzaj bawochwalstwa*.
Istniej co prawda odmiany tak rozumianego humanizmu, ktre
nie s zabobonami. Takim jest przede wszystkim humanizm intuicyjny, a
wic wierzenie, e czowiek jest czym znakomitym itd., oparte na
jakim bezporednim wgldzie we wasn istot. Kto taki przyjemny
wgld w samego siebie ma i rzeczywicie widzi, e jest czym wyniesionym ponad ca przyrod, ten ma oczywicie prawo by humanist.
Co prawda taki humanizm wydaje si ju dlatego podejrzany, e
zbyt schlebia podmiotowi. Gdyby krokodyle mogy filozofowa,
utworzyyby zapewne krokodylizm, bo to przecie tak przyjemnie
uwaa si za co bardzo wzniosego. Drugi rodzaj dopuszczalnego
humanizmu, to humanizm religijny. Jeli kto wierzy, e Bg w Swojej
niepojtej dla nas mdroci wybra to szczeglnie okrutne zwierz,
jakim jest czowiek, i uczyni go Swoim przyjacielem, ten ma oczywicie prawo przyznawa si do humanizmu.

Jzef Bocheski

Ale nikt nie ma prawa powoywa si przy tym na rozum,


dowiadczenie czy nauk. Bo one wszystkie jednym gosem twierdz, /e
czowiek nie jest czym szczeglnym w wiecie, ale po prostu
czci przyrody.
Najpierw, aden z argumentw wysuwanych przez humanistw na
rzecz rzekomej zasadniczej wyszoci czowieka, nie jest przekonywujcy w wietle tego, co wiemy. Czowiek jest wprawdzie istot
stosunkowo znacznie bardziej zoon, a zatem stosunkowo znacznie
wysz" ni np. pies albo mapa, ale twierdzenie, e on sam posiada
pewne cechy obce wszystkim innym istotom, jest goosowne. Jako
takie wymienia si m.in. mow, rozum, technik, kultur, tzw. ideacj
(zdolno tworzenia poj oderwanych), wreszcie ostatnio trwog. Mwi si
wic, e czowiek i tylko czowiek posiada te cechy, albo niektre
spord nich. Ot wiadomo dzi, e to nieprawda i e wiele
wyszych zwierzt posiada je take, cho zwykle w stopniu niszym ni
my.
Aby zacz od mowy, nieprawd jest, by zwierzta byy nieme.
Maj swoj wasn mow, ktrej cz jest nawet nabyta przez wychowanie, np. pewne ptaki ucz si od rodzicw pewnego rodzaju
pieww, za pomoc ktrych porozumiewaj si ze sob. Naukowcy
potrafili ju zredagowa prawdziwe sowniki mowy niektrych
zwierzt, obejmujce czasem do paruset znakw. Prawda, e s to
mowy biedniejsze od naszych, ale twierdzi, e wysze zwierzta nie
maj w ogle mowy, moe tylko kto, kto niczego nie wie o tej
dziedzinie.
Podobnie jest z rozumem. Raz jeszcze, rozum psw czy soni jest na
pewno niszy od ludzkiego, ale jaki rozum te bydlta przecie
maj, potrafi rozumowa w pewien sposb, przystosowywa rodki
do celw itd. Wyniki przeprowadzonych ostatnio w tej dziedzinie
bada s najzupeniej jasne: przynajmniej wysze zwierzta nie s
wcale pozbawione rozumu.
Co za tym idzie, nie s take pozbawione techniki. Mapa uywa
kija, aby strci banany, a niektre ptaki ami skorup jaj za pomoc
kamienia przyniesionego w dziobie. Bobry buduj do skompliko-

56

Sto zabobonw

wane sztuczne tamy. Jak prost, prymitywn technik, ale przecie


technik spotykamy wic take u zwierzt. Nie jest ona zatem wycznie waciwoci czowieka.
To samo wypada powiedzie o kulturze. Nie tylko ludzie ale i
ptaki umiej piewa, wiele zwierzt taczy w sposb zoony. Niektrzy uczeni twierdz nawet, e u pewnych termitw spotkali co, co
bardzo wyglda na obrzdy religijne. Innymi sowami spotykamy
jakie zacztki kultury take u zwierzt. A jeli chodzi o moralno, to
ludzie mogliby si czsto od zwierzt uczy. Kiedy filozof angielski
Hobbes powiedzia, e czowiek czowiekowi wilkiem, zauwaono
susznie, e jest to obelga dla wilkw - jako e aden wilk nie jest
nigdy dla drugiego wilka tak okrutny, jak ludzie s czsto li wobec
innych ludzi.
To samo wreszcie da si powiedzie i o ideacji i o trwodze. Po prostu
nie ma najmniejszego dowodu na to, e zwierzta ich nie znaj.
Tak wic wszystkie argumenty wysuwane na rzecz rzekomo zasadniczej rnicy midzy czowiekiem a zwierztami s niesprawne i
nieprzekonywujce.
Zarazem istnieje szereg racji, ktre ka myle, e nie ma adnej
zasadniczej rnicy midzy ludmi a wyszymi zwierztami. Stwierdzamy wic najpierw, e czowiek i pod wzgldem budowy, i jeli
chodzi o zachowanie naley do wiata zwierzcego. Posiada np. rce i
nogi, wtrob, mzg itd. Posiada take instynkty stadne, samozachowawcze, pciowe i tym podobne. Zachowanie czowieka jest
wprawdzie nieraz znacznie bardziej zoone, bardziej wyrafinowane
ni zachowanie zwierzt, ale w zasadzie chodzi o to samo. Wystarczy przypatrze si bliej, powiedzmy, urzdnikowi bankowemu,
ktry rano wstaje, przeciga si, myje, je niadanie i idzie do pracy
(na polowanie), aby zrozumie, e chodzi w zasadzie o co bardzo
podobnego do zachowania si, powiedzmy, dzikiego psa czy hieny.
To jedno. Po drugie dzisiejsza biologia uczy, e czowiek nie
pochodzi wprawdzie od mapy, jak dawniej sdzono, ale przecie od
jakiego zwierzcia, e rozwin si, osign obecny poziom przez

57
Jzef Bocheski

dug ewolucj. Teoria ewolucji jest dzi tak dobrze uzasadniona, e


niepodobna rozumnie j odrzuci.
Wreszcie, po trzecie, astronomia uczy nas, e wiat jest nieprawdopodobnie wielki. W samej naszej mgawicy (drodze mlecznej)
maj by miliardy gwiazd, a mgawic jest przecie wiele by moe
miliardy. Ot wrd owych miliardw soc na pewno jest wiele
takich, ktre posiadaj planety, jak nasze soce; wiemy to z obserwacji, jeli chodzi o par gwiazd nam najbliszych. Wobec tego ogromu
jest w najwyszym stopniu prawdopodobne, e ycie, a z nim i co w
rodzaju czowieka, istnieje take, i to w wielu wypadkach, gdzie
indziej we wszechwiecie. Twierdzi wobec tego, e czowiek, mieszkaniec
owego pyku kosmicznego, jakim jest Ziemia, i on tylko jest czym
wyjtkowym, wydaje si niemal niedorzecznoci.
Tak wic humanizm naukowy" to tyle, co elazne drewno albo
kwadratowe koo. Caa nauka przemawia jednym gosem nie za, ale
przeciw temu zabobonowi.
A kiedy pytamy, skd pochodzi i dlaczego zyska sobie dzisiaj
tylu zwolennikw, odpowied brzmi, e powodem jest szukanie
przez ludzi czego, co mogliby uwaa za wite i godne uwielbienia.
Czowiek wyglda na zwierz potrzebujce jakiej religii. Skoro
wic nie wierzy w Boga, zaczyna sobie tworzy boka w postaci
Czowieka pisanego przez wielkie C", staje si humanist. Ale to
ju jest cakiem oczywiste bawochwalstwo*.
IDEALIZM. Wyraenie idealizm ma przynajmniej cztery rne
znaczenia. W niektrych idealizm jest zabobonem. Odrniamy mianowicie najpierw idealizm moralny: postaw czowieka, ktry wierzy w
ideay moralne, albo nawet bierze idea za rzeczywisto. W tym
znaczeniu idealizm niekoniecznie jest zabobonem - moe by nawet
postaw rozsdn. W drugim znaczeniu chodzi o idealizm ontologiczny, ktrego pierwszym wybitnym przedstawicielem by filozof
grecki Platon; std zwolennicy idealizmu w tym sowa znaczeniu
zwani s czasem ..platoczykami". Sdz oni, e obok przedmiotw
realnych (takich jak krowy i krzesa) s jeszcze byty idealne (w ro-

58
Sto zabobonw

dzaju praw matematycznych i wartoci). Owe byty idealne istniej w


poznaniu ludzkim, ale s czym przedmiotowym. W trzecim sowa
znaczeniu chodzi o idealizm teoriopoznawczy podmiotowy (subiektywny).
Ten idealizm polega na wierzeniu, e niczego nie ma poza mylami w
naszej psychice (czy gowie) - czowiek moe pozna tylko wasne
myli, idee". Wreszcie istnieje czwarty, subtelny rodzaj idealizmu,
idealizm transcendentalny, wedug ktrego przedmioty poznania nie
istniej tylko w wiadomoci ludzkiej, ale przecie nie poza ni; s -jak
mwi zwolennicy tego pogldu - uzalenione & priori od tzw.
transcendentalnych form poznania.
Te dwie ostatnie postacie idealizmu s zabobonami. Idealizm subiektywny mniema np., e chirurg, ktry operuje na mzgu pacjenta,
nie widzi wcale mzgu tego pacjenta (bo wedug idealizmu podmiotowego nie moemy zna niczego, co by byo poza nami), ale raczej
kawaek swojego wasnego mzgu (Russell). Jest to pogld jaskrawo
przeciwny zdrowemu rozsdkowi i, jak si zdaje, obciony wieloma
wewntrznymi sprzecznociami. W XX wieku tylko bardzo nieliczni
filozofowie wyznaj ten zabobon - natomiast w XVIII i XIX wieku
bya to filozofia modna (p. filozofia nowoytna*). Idealizm transcendentalny jest mniej bezporednio zabobonny, ale w ostatecznym rozrachunku okazuje si, e operuje sowami, ktrych znaczenia nie da
si po ludzku wytumaczy, czyli uprawia bekot*. Obie postacie
idealizmu teoriopoznawczego s wic zabobonami.
IDEOLOGIA. Naley odrni potoczne i marksistowskie znaczenie
nazwy ideologia. W potocznym znaczeniu uywamy tego sowa, gdy
mwimy np. o ideologii owiecenia, hitlerowskiej albo komunistycznej. W
tym znaczeniu ideologia jest szczeglnym rodzajem wiatopogldu*,
zawierajcym, obok odpowiedzi na pytania metafizyczne, egzystencjalne i
moralne, take dwa inne skadniki, ktre znajdujemy tylko w ideologiach.

Jzef Bocheski

59

Tymi skadnikami s, po pierwsze, pewna teoria historiozoficzna*,


tumaczca rol danej grupy ludzkiej (narodu*, klasy* itd.) w dziejach
ludzkoci*, a po drugie, recepta na zbawienie ludzkoci. Rozpowszechnione s dwa zabobony zwizane z ideologi w tym potocznym
sowa znaczeniu.
Jeden z nich wynika z pomieszania poj i polega na zaliczaniu
kadego wiatopogldu do ideologii. W tym wypadku np. religia*
byaby ideologi. Jest to zabobon, bo autentyczna religia nie zawiera
adnej recepty na poprawienie losu ludzkoci, ale zwykle tylko przykazania, ktrych zachowanie ma prowadzi do zbawienia osobistego
wierzcych. Robienie z religii ideologii jest zabobonem take z tego
wzgldu, e religia obejmuje take skadniki obce ideologii jako
takiej (w szczeglnoci postaw wobec numenu).
Inny zabobon idzie jeszcze dalej i nazywa kady pogld, nawet
najlepiej naukowo uzasadniony, ideologi. Niektrzy filozofowie id pod
tym wzgldem tak daleko, e nawet logik* i matematyk uwaaj za
ideologi. Ten zabobon oparty jest na sceptycyzmie*. e to jest
zabobon wida jasno, gdy si zway na sposb, w jaki jego
zwolennicy staraj si uzasadni to mniemanie. Wychodz mianowicie ze
stwierdzenia czego, co jest faktem, to znaczy, e czowiek bardzo czsto
jest powodowany w swoich sdach ideologi, zwaszcza gdy chodzi o
pogldy polityczne itp., ale nastpnie uoglniaj ten fakt, przenoszc
ideologiczny charakter nawet na nauki cise. Ot wiadomo, e
wszyscy ludzie przytomni i dostatecznie znajcy spraw zawsze
uznawali np. te same prawa matematyki elementarnej, niezalenie od
najrnorodniejszych wiatopogldw, do ktrych si przyznawali.
2. Ideologia w marksistowskim sowa znaczeniu to tyle, co caa
tre duchowego ycia grupy ludzkiej, a wic jej religia, sztuka, pogldy polityczne, nauki humanistyczne i filozofia. Ideologia ma by tak
zwan nadbudow okrelonych stosunkw produkcji, tj. ich duchowym
obrazem, a rwnoczenie broni w walce. A poniewa kady typ
stosunkw produkcji jest wedug Marksa przyporzdkowany do
pewnej klasy, ideologia jest zawsze wyrazem myli i broni tej

60

Sto zabobonw

klasy. Std ideologia gosi zawsze jako prawd wszystko, co jest


poyteczne dla danej klasy, a odrzuca jako fasz wszystko, co mogoby jej
szkodzi. Tak na przykad ideologia komunistyczna, ktra jest
ideologi klasy proletariackiej, gosi jako prawd, e robotnicy w Szwajcarii
przymieraj godem, bo to jest poyteczne w walce tzw. proletariatu, tj.
partii komunistycznej. Odrzuca natomiast twierdzenie, e pace
robotnikw szwajcarskich nale do najwyszych w wiecie, e
praktycznie kada rodzina robotnicza w tym kraju posiada samochd itd.,
bo to jest dla teje partii szkodliwe. Te twierdzenia zawieraj co
najmniej dwa zabobony. Z jednej strony sprowadzaj wszystko w tej
dziedzinie do interesw klasy, co jest oczywist nieprawd, jako e
pogldy ludzkie ulegaj bardzo silnym wpywom take innych
czynnikw, zwaszcza narodowych, religijnych itp. Z drugiej strony
teoria Marksa jest typowym relatywizmem*, tj. odmian sceptycyzmu.
Jest te, jak wszystkie sceptycyzmy, obciona trudnociami wewntrznymi: podaje si sama np. za ideologi, a rwnoczenie twierdzi, e
jest bezwzgldnie prawdziwa.
Patrz: relatywizm, religia, sceptycyzm, wiatopogld.

INTELEKTUALISTA. Czowiek, ktry: 1. posiada pewne wyksztacenie


akademickie, albo podobne do akademickiego; 2. nie ma nic
wsplnego zyciem gospodarczym, w szczeglnoci nie jest robotnikiem; 3. zabiera publicznie gos i chce uchodzi za autorytet* w sprawach moralnoci, polityki, filozofii wiatopogldu*. Robotnik nie
jest wic intelektualist, nawet jeli jest geniuszem, podobnie kupiec
albo profesor uniwersytetu, jak dugo trzyma si swojej specjalnoci.
Kady z nich moe jednak by niejako dokooptowany do grona intelektualistw, skoro zacznie wypowiada si w powyej wymienionych sprawach. Intelektualistami s najczciej dziennikarze*, literaci*,
artyci*, ale znajdujemy wrd nich nieraz take profesorw uniwersyteckich, tych mianowicie, ktrzy podpisuj zbiorowo manifesty
spoeczno-polityczne i moralne.

Jzef Bocheski

61

Zabobon dotyczcy intelektualisty a chodzi o bardzo gruby zabobon


- polega na mniemaniu, e intelektualicie przysuguje jako takiemu
autorytet w dziedzinie etyki, polityki i pogldu na wiat. Wskutek
rozpowszechnienia tego zabobonu intelektualici odegrali i nadal
odgrywaj nieraz rozstrzygajc rol w yciu spoeczestw. To oni
m.in. kierowali wieloma rewolucjami, ktre wbrew panujcym
przesdom - byy niemal zawsze dzieem nit- mas ludowych, ale
intelektualistw.
e to jest zabobon, nie potrzeba dowodzi, bo wierzenie w autorytet
intelektualisty jest dosownie na niczym nieoparte. Tak np. profesor
wykadajcy histori nowoytn jest zapewne autorytetem (epistemicznym) gdy chodzi o rewolucj francusk, ale nie jest w dziedzinie
uytkowania energii atomowej. Skoro wic taki profesor podpisuje
razem z kolegami wyspecjalizowanymi w ceramice chiskiej, zoologii,
wzgldnie w rachunku prawdopodobiestwa deklaracje dotyczce tej
energii, popenia jaskrawe naduycie autorytetu, tym gorsze, e
wywouje wraenie, i to sama nauka" si wypowiada.
Jedn z przyczyn powstania tego zabobonu jest brak zaufania we
wasny zdrowy rozsdek ze strony zwykych pracownikw, a take
mir, jakim s otaczane nauka, sztuka itd. - mir, ktry si niesusznie
przenosi na intelektualistw.
Patrz: artysta, autorytet, dziennikarz, literat.

INTUICJA. Tyle co poznanie bezporednie, wgld" w przedmiot dany,


obecny przed oczami wzgldnie przed umysem. Istniej dwa rodzaje
intuicji. Jedna poprzedza rozumowanie, druga jest rodzajem wizji
caoci systemu, ju zbudowanego przez rozumowanie. Z intuicj
zwizane s dwa zabobony. Jeden z nich chciaby si bez niej obej albo przynajmniej bez intuicji umysowej (ogranicza wic intuicj do
zmysw). Wedug tego zabobonu czowiek nie poznaje nigdy niczego
bezporednio, moe tylko rozumowa, wnioskowa, e to jest
zabobon, wynika nie tylko z oczywistych faktw (jest

62
Sio zabobonw

rzecz pewn, e poznajemy wiele prawd bezporednio), ale take z


tego, e jeli nie ma intuicji, rozumowanie nie ma podstaw i
popadamy w sceptycyzm*.
Innym zabobonem jest wierzenie, e intuicja moe zastpi rozumowanie, to jest pozna przedmioty, ktre nie s dane podmiotowi.
Ot jest wprawdzie rzecz jasn, e np. dwoje kochajcych si ludzi
ma pewn intuicj jedno drugiego, gdy patrz sobie w oczy; ale
takiej intuicji - powiedzmy - rozwoju ycia, albo budowy materii
nie ma i by nie moe.
Niepodobna nawet za pomoc samej intuicji zorientowa si w bardziej zoonych rozumowaniach, np. w dziedzinie matematyki. Std
wierzenie, e intuicja moe zastpi rozum jest zabobonem.
Powodem sukcesw tego zabobonu jest z jednej strony przesadny
nacisk pooony na rozumowanie przez niektrych racjonalistw, z drugiej
po prostu lenistwo. Chce si za pomoc intuicji unikn trudnej pracy
wnioskowania, kontrolowania rozumowa, itd. Co nie przeszkadza, e
chodzi o zabobon.
Wypada jednak wiedzie, e nazw intuicjonizm" nosi take
pewna tzw. holenderska" filozofia matematyki i logiki, ktra z tym
zabobonem nie ma nic wsplnego, prcz nazwy.
Patrz: logika, nauka, racjonalizm, rozum.

IRRACJONALIZM. Zabobon polegajcy na wierzeniu, e czowiek


moe lepiej pozna wiat za pomoc uczu, intuicji* itp., ni za
pomoc rozumu*. Zabobonno tego pogldu jest oczywista, jako e
wszystko, co wiemy o wiecie, zostao poznane za pomoc dowiadczenia i wnioskowania, tj. za pomoc rozumu. Przeczenie temu jest
czym tak dziwacznym, e pytanie, dlaczego tylu ludzi ulega irracjonalistycznemu zabobonowi nasuwa si z wielk si. Odpowied polega
bodaj na zwrceniu uwagi, e owe intuicje itp. odgrywaj znaczn
rol w stosunkach midzyludzkich, gdzie obdarzona intuicj kobieta
wie czsto znacznie wicej o innym czowieku, ni najbardziej uczony

63
Jzef Bocheski

psycholog. Irracjonalizm jest przeniesieniem tej prawdy na paszczyzn


poznania wiata, przedmiotw fizycznych, gdzie staje si oczywistym
faszem. Kto w to wtpi, niech sprbuje pozna w drodze intuicji np.
dane zebrane przez astronomw o mgawicach, albo zbudowa teori
Einsteina itp. Innym powodem popularnoci irracjonalizmu jest zapewne
okoliczno, e zwalnia swoich wyznawcw od cikiej drobiazgowej
pracy, wymaganej przez metod racjonaln. Wreszcie odegraa swoj
rol demagogia dziennikarzy* i literatw*.
Patrz: intuicja, logika, nauka, racjonalizm, rozum.

KAPITALIZM. Przez kapitalizm rozumie si w pierwszym rzdzie


pewien ustrj ( gospodarczy, u marksistw take polityczny), a wtrnie
pogld, zgodnie z ktrym ten ustrj jest dobry, podania godny. W
tym drugim znaczeniu kapitalizm to tyle co liberalizm gospodarczy.
Analizujc dyskusj midzy zwolennikami tego liberalizmu a marksistami,
znajdujemy nie mniej ni siedem zabobonw. Niektre z nich s
wsplne obu stronom, inne wystpuj tylko po jednej lub po drugiej.
1. Wsplnym zaoeniem obustronnym jest najpierw ekonomizm*,
przekonanie, e zaspokojenie potrzeb materialnych pociga za sob
automatyczne zaspokojenie wszystkich innych i szczcie ludzi. Ten
ekonomizm jest oczywistym zabobonem.
2. Innym zabobonem, goszonym rwnie przez obie strony w dyskusji, jest utosamienie waciciela kapitau z przedsibiorc. Swojego
czasu, w poowie ubiegego wieku, przedsibiorca by rzeczywicie
najczciej wacicielem kapitau - std doszo do utosamienia obu
funkcji. Ale chodzi o funkcje najzupeniej odmienne: kapitalista to
len, co daje rodki produkcji, przedsibiorca to czowiek, ktry scala
najrniejsze czynniki tworzce przedsibiorstwo (kapita, prac, wynalazek, odbiorcw, rejon, pastwo itd.), tworzy przedsibiorstwo i kieruje
nim. Dzisiaj obie funkcje s zwykle wykonywane przez rne osoby,
lak e utosamianie ich jest faszywe nie tylko w wietle analizy
pojciowej, ale take w wietle faktw. Mamy wic do czynienia

64

65

Sto zabobonw

/ grubym zabobonem, wyznawanym niestety przez wikszo wspczesnych, zarwno u liberaw, jak i u socjalistw. Ci ostatni staraj
si zniszczy kadego przedsibiorc, utosamiajc go z kapitalist i
pozbawiajc przez to przedsibiorstwo gwnego motoru rozwoju.
3. Wreszcie trzeci zabobon wyznawany przez obie dyskutujce
strony polega na dziwnym mniemaniu, e moliwe s tylko dwa rodzaje przedsibiorstw: kapitalistyczne, ktrymi zarzdzaj kapitalici i
tzw. socjalistyczne, w ktrych zarzd wykonuj rzekomo pracownicy, w
rzeczywistoci biurokracja pastwowa. Jest to zabobon, wynikajcy z
powierzchownej analizy przedsibiorstwa. W okresie rewolucji przemysowej dwa czynniki byy rzeczywicie jedynie widoczne. Ale jakakolwiek powana analiza wspczesnego przedsibiorstwa wykazuje, e
obok kapitau i pracy inne czynniki odgrywaj ogromn rol w przedsibiorstwie. I tak, wynalazek techniczny ma czsto znaczenie rozstrzygajce dla powodzenia przedsibiorstwa. Nieodzowni s dla niego
odbiorcy. Wan rol odgrywa okolica (rejon, miasto), w ktrej przedsibiorstwo dziaa. Wreszcie pastwo jest zawsze dalszym czynnikiem, bez
ktrego przedsibiorstwo nie moe istnie i ktry jest w nim zainteresowany. Mamy wic do czynienia z co najmniej szecioma czynnikami, do czego dochodzi jeszcze przedsibiorca, ktry nie jest
skadnikiem przedsibiorstwa, ale reprezentuje w nim syntez, poczenie wszystkich skadnikw dla celu caoci. Tote mamy najpierw co
najmniej sze moliwych ustrojw: przedsibiorstwa zarzdzane przez
kapitalistw, przez pracownikw, wynalazcw, odbiorcw, gmin
albo przez pastwo. Co wicej, moliwe s take przedsibiorstwa, w
ktrych przedstawiciele dwch albo wicej czynnikw rzdz
razem. Ogem, zakadajc, e jest w przedsibiorstwie tylko 6 czynnikw, otrzymujemy nie dwa, ale 64 moliwe ustroje. Wiele spord
nich zostao urzeczywistnionych: znane s np. przedsibiorstwa zarzdzane przez pracownikw (kibuce), przez odbiorcw (kooperatywy
konsumentw), przez gminy i przez pastwo. W zachodnioeuropejskim
przemyle wgla i stali obowizuje ustawa, zgodnie z ktr rady
nadzorcze musz si skada po poowie z przedstawicieli akcjonariuszy (kapitalistw) i pracownikw (zwizkw zawodowych).

J/ef Bocheski

W tej sytuacji upieranie si przy istnieniu dwch i tylko dwch


moliwych ustrojw - jak to czyni do dzi dnia w wikszoci, zarwno zwolennicy kapitalizmu jak i marksici - jest zaiste kompromitujcym zabobonem.
4. Zabobonem wystpujcym tylko po stronie zwolennikw kapitalizmu jest mniemanie, e kapitalici (akcjonariusze itp.) maj
wyczne prawo do zarzdzania przedsibiorstwami. To mniemanie
/daje si zakada dwa inne pogldy: e wszystko mona kupi i e
waciciel moe dysponowa swoj wasnoci bez adnych ogranicze. Ten pogld i jego przesanki nale do dziedziny etyki i jako
takie nie podlegaj osdowi naukowemu. Ale staj si zabobonem
przez to, e ludzie przyznajcy si do nich uznaj rwnoczenie normy
moralne, dotyczce godnoci osoby ludzkiej. Midzy tymi normami a
kapitalizmem zachodzi bowiem sprzeczno i goszenie go w tych
warunkach jest zabobonem. Kapitalizm prowadzi logicznie do uznania
osoby ludzkiej za rzecz, ktr waciciel kapitau kupuje i ktr moe
rozporzdza jak chce - wbrew przyjtym zasadom moralnym.
5. Po stronie marksistw natrafiamy na co najmniej trzy zabobony.
Pierwszy z nich polega na twierdzeniu, e kapitalista w niczym nie
przyczynia si do produkcji, e zatem jego zysk (odsetki itp.) jest
kradzie. Jest to zaiste dziwny zabobon, jako e produkcja nie jest
moliwa bez narzdzi, maszyn itd. i e kapitalista (np. akcjonariusz),
dajc przedsibiorstwu kapita, umoliwia ich nabycie. Wydaje si
oczywicie, e za t usug naley mu si odszkodowanie - przy
czym nie trzeba wpada w zabobon przeciwny i wyobraa sobie, e
kapitalicie i tylko jemu przysuguj wszystkie prawa w przedsibiorstwie.
6. Innym marksistowskim zabobonem jest twierdzenie, e kapitalici s
wycznymi wyzyskiwaczami pracownikw. Prawd jest, e w pewnych
okresach, np. w XIX wieku w Europie, robotnicy bywali nieraz
wyzyskiwani przez przedsibiorcw, ktrymi byli zwykle kapitalici.
Ale to s raczej wyjtkowe okresy w dziejach ludzkoci. Wiemy dzisiaj,
e gwnymi wyzyskiwaczami mas robotniczych byli w dziejach i do
dzi dnia s nie waciciele kapitau, wzgldnie rodkw pro5 - Bocheski J : Sto zabobonw

66

Sto zabobonw

dukcji, ale urzdnicy pastwowi. Tak byo w staroytnym Egipcie i


Asyrii, tak jest jeszcze dzisiaj w Zwizku Sowieckim. Mniemanie, e
tylko waciciel kapitau wyzyskuje robotnikw, jest wiec zabobonem.
7. Zabobonem jest wreszcie marksistowskie twierdzenie, e wszdzie, gdzie nie rzdzi partia komunistyczna, wadza jest w tekach wacicieli
kapitau. Prawd jest mianowicie, e pastwa nowoczesne posiadaj
bardzo zoon budow - odgrywaj w nich rol np. zwizki
zawodowe, partie polityczne, organizacje religijne, prasa itp., tak e
sprowadzanie wszystkiego do wpyww kapitalistw jest bardzo
dziwnym zabobonem. W zwizku z tym wypada jeszcze wspomnie, e
samo nazywanie krajw niekomunistycznych kapitalistycznymi jest
zabobonem, bo sugeruje, e w nich rzdz sami waciciele kapitau.
Patrz: ekonomizm. klasa, marksizm.

KARA. Rozpowszechniony zabobon uwaa kar za nieporozumienie.


Przestpcy, powiada, nie naley kara, ale z jednej strony unieszkodliwi
(podobnie jak unieszkodliwia si umysowo chorego), a z drugiej strony
reedukowa, wychowywa. Ten zabobon prowadzi do uwaania okrutnych mordercw itp. za biednych, przeladowanych ludzi. Std starania,
by wizienia urzdzi jak najwygodniej, std zniesienie kary mierci itd.
S to wszystko zabobony, wynikajce z zaprzeczenia wolnoci* i
godnoci ludzkiej, a z ni take istnieniu winy. Nie ma przestpstw, s
tylko skutki zego wychowania, wrodzonych zych skonnoci itd. Ten
rzekomo humanistyczny zabobon obdziera w rzeczywistoci czowieka z
tego, co w nim najbardziej ludzkie, a mianowicie z wolnoci. Kto nie
popad w ten zabobon, rozumie kar jako zadouczynienie za win,
dane spoeczestwu przez przestpc. Karzc uznaje si jego wolno.
Do czego prowadzi zabobon przeczcy winie i odrzucajcy kar,
niech wiadczy nastpujce prawdziwe wydarzenie. W czasie buntu w
jednym z wizie amerykaskich telewizja sfilmowaa spotkanie

67
Jzef Bocheski

winia Murzyna ze swoj matk. Zdjcia z tego spotkania obiegy


pras i wzbudziy wielk sympati dla winia. Niestety redakcja
gwnego miejscowego dziennika otrzymaa nazajutrz list od Murzynki,
ktra informowaa, e wizie w zgwaci i zamordowa jej omioletni
creczk. Nade mn i nad moim dzieckiem nikt si nie litowa - lito
macie tylko dla mordercy" - napisaa.
KLASA. Wielka grupa ludzi, okrelona przez ich udzia w dochodzie
spoecznym i przez sposb, w jaki ten udzia otrzymuj (Lenin).
Wedug marksizmu* istniej obecnie dwie gwne klasy, proletariat i
buruazja. Tak rozumianej klasy dotycz rne zabobony.
Pierwszym jest wierzenie, e owe wielkie grupy ludzi, rzekomo
rozstrzygajce wyciu spoecznym, dadz si okreli w wyej podany
sposb. Wiadomo na przykad, e w krajach uprzemysowionych, a
zwaszcza w krajach zwanych socjalistycznymi", ogromn rol
odgrywaj urzdnicy41, wielka grupa ludzi, ale ci urzdnicy otrzymuj
swj udzia dokadnie w ten sam sposb, co robotnicy, a mianowicie w
postaci pacy, z czego wynikaoby, e oni i robotnicy stanowi t sam
klas, co jest niedorzecznoci. Skdind nowoczesne spoeczestwa s
znacznie bardziej zrnicowane ni na to pozwala zabobon klasowy.
Wielk rol odgrywaj np. dziedzina, w ktrej dany czowiek jest
zatrudniony i stanowisko, jakie zajmuje w zawodzie; jeeli si komu
podoba, moe nawet dyrektora wielkiego kombinatu nazwa
robotnikiem, ale w rzeczywistoci naley on do cakiem innej klasy.
Innym zabobonem jest wierzenie, e ludzie s w pierwszym rzdzie,
jeli nie wycznie, zwizani ze swoj klas. W rzeczywistoci kady
czowiek naley do kilku grup i nie wida dlaczego by jego przynaleno do jednej z nich, mianowicie do klasy, miaa mie pierwszestwo przed innymi. Robotnik w fabryce cukru jest np. zwizany, i
to do cile, z rolnikami, ktrzy hoduj buraki cukrowe, z cukiernikami, ktrzy kupuj wytwarzany w jego fabryce cukier itd; jest te
bardzo cile zwizany ze swoimi rodakami, naley do pewnej
wsplnoty religijnej itd. W XX wieku zwizanie z narodem okazao

68

Sto zabobonw

si praktycznie wszdzie znacznie silniejsze ni wi czca robotnika


z klas - wiadczy o tym postawa robotnikw w czasie wojen i
takich wypadkw, jak rewolucja wgierska albo powstanie polskiej
Solidarnoci".
Upieranie si marksistw i niektrych innych przy tym zabobonie
wymaga, rzecz jasna, wyjanienia. Znajdujemy je w typowym dla
tych k skrajnym konserwatyzmie. W rzeczy samej, w okresie rewolucji przemysowej, a wic w czasie pobytu Marksa w Anglii,
pooenie robotnikw byo tak rozpaczliwe, e mona zrozumie
jego twierdzenie, e robotnicy nie maj ojczyzny, tj. wizi narodowej,
e czy ich jedynie solidarno klasowa. Ale te czasy dawno miny.
Marginesowo wypada jeszcze wymieni pospolite u marksistw
utosamianie klasy i jej interesw z imperium sowieckim i jego
interesami. Tak np. w czasie powstania na Wgrzech, niesionego w
wielkiej mierze przez masy robotnicze, mwiono, e chodzi o ruch
wrogi klasie robotniczej - t miay reprezentowa czogi sowieckie.
Podobnie w sporze midzy strajkujcymi robotnikami z Gdaska a
biurokracj narzucon Polakom przez Zwizek Sowiecki twierdzono, e
ta ostatnia broni klasy robotniczej" przeciw agentom
imperializmu", ktrymi mieli by robotnicy. Najciekawsze jest przy
tym, e te dziwolgi s brane za prawd nie tylko w Rosji, ale nieraz
np. we Francji i w Anglii.
Patrz: marksi^n, proletariat, urzdnik.

KOBIETA. Wok kobiet powstay dwa zabobony. Jeden z nich


polega na tym, e uwaa si j za czowieka niszego rodzaju, czasem
nawet (tak podobno w Koranie) za istot pozbawion duszy*. Drugi
zabobon, przeciwny pierwszemu, uwaa kobiet po prostu za
mczyzn i chciaby j jak najbardziej do niego upodobni. Pierwszy
z tych zabobonw jest tak dalece sprzeczny z caym naszym
dowiadczeniem, e nie warto z nim nawet dyskutowa. Kobieta jest

J/ef Bocheski

cakiem oczywicie w peni czowiekiem, obdarzonym w zasadzie


tymi samymi wadzami i moliwociami co mczyzna. Co wicej,
wydaje si, e natura ludzka osiga swj szczyt wanie w kobiecie, a
mianowicie w tzw. matronie, tj. w kobiecie po klimakterium. Wwczas
dzieje si co, co wyglda na ch wynagrodzenia kobiety za
wszystko, co uczynia dla gatunku w modoci: matrona jest rodzajem
nadmczyzny. Trzeba zupenie nie zna historii i by lepym na to,
co si wok nas dzieje, aby mc temu zaprzeczy. Jedynym
problemem, jaki si tu nasuwa, jest, jak byo moliwe, by ludzie rozsdni przeczyli w cigu dugich wiekw tej oczywistoci i odmawiali
kobiecie peni czowieczestwa.
Drugi zabobon, to sprowadzanie kobiety do mczyzny. Kobieta
jest czowiekiem, ale nie jest mczyzn - stanowi drug stron"
czowieczestwa. Jej rola w yciu jest inna ni rola mczyzny. Std
domaganie si, by kobieta penia w spoeczestwie te same funkcje co
mczyzna jest zabobonem. Wypada stwierdzi, e kobieta jest /
natury (wystarczy zwrci uwag na budow jej ciaa) przyporzdkowana
do dzieci, ktre s jej pierwszym i podstawowym powoaniem.
Mniemanie, e moda kobieta powinna si zajmowa sprawami,
ktre z natury rzeczy le poza jej gwnym zadaniem, jest wic zabobonem. Spoeczestwa, ktre zmuszaj kobiety np. do staej pracy
/arobkowej poza domem s prawdopodobnie skazane na zagad.
Ale sytuacja matrony jest zupenie odmienna. Wydaje si, e jasne
odrnienie zada modej i starszej kobiety jest warunkiem przezwycienia tych zabobonw.
KOLEKT YWIZM. Wyraenie kolektywizm znaczy z jednej strony tyle,
co ,Jcomunizm" w szerokim sowa znaczeniu. Z drugiej strony oznacza
pogld oglniejszy, a mianowicie przyznawanie bezwzgldnego
pierwszestwa zbiorowoci, spoeczestwu przed jednostk ludzk.
Parafrazujc znane powiedzenie Mussoliniego, mona kolektywizm
/definiowa sowami: Wszystko w spoeczestwie, wszystko przez
><poeczestwo, wszystko dla spoeczestwa". Kolektywizm podpo-

70

Sto zabobonw

rzdkowuje wiec jednostk cakowicie zbiorowoci, jego penym wyrazem jest totalitaryzm*. W rzeczy samej wedug konsekwentnie
przemylanego kolektywizmu jednostka nie ma adnych praw.
Teoretyczn podbudow kolektywizmu jest wierzenie, e tylko zbiorowo istnieje w peni, podczas gdy poszczeglni ludzie, jednostki, s
tylko jej momentami". Ale to wierzenie jest oczywistym zabobonem.
Prawd jest jego przeciwiestwo: jedyn wan rzeczywistoci w
spoeczestwie s wanie poszczeglni ludzie, nie zbiorowo. Jeli ona
posiada take pewn rzeczywisto, to mniejsz od rzeczywistoci
jednostek ludzkich.
KOMUNIZM. Istniej co najmniej dwa rne znaczenia nazwy
komunizm. Ich pomieszanie jest rozpowszechnionym dzi zabobonem. W pierwszym, szerokim sowa znaczeniu, komunizm to ustrj, w
ktrym rodki produkcji, wszystkie dobra, a czasem nawet kobiety s
wszystkim wsplne. Wtrnie kada ideologia, partia itd., ktra taki
ustrj uwaa za cel do osignicia, nazywa si te komunizmem. W
drugim, wszym znaczeniu, komunizm to tyle co cao pogldw,
organizacji i praktyki rosyjskiej partii komunistycznej i zwizanych z
ni partii podobnego typu w innych krajach. W tym drugim znaczeniu
komunizm jest pojciem znacznie bogatszym ni komunizm w znaczeniu
szerokim, obejmuje bowiem: 1. ideologi, tj. marksizm-leninizm; 2.
organizacj partii komunistycznej i jej praktyk. Ot ani ta ideologia, ani
owa organizacja nie wchodz w skad komunizmu w szerokim
sowa znaczeniu. Ludzie, ktrzy mwi Komunizm jest rzecz pikn,
ale jego urzeczywistnienie w Sowietach jest ze", uywaj sowa
komunizm w dwch znaczeniach. Komunizm w szerokim tego sowa
znaczeniu jest by moe (cho wolno i w to wtpi) piknym
ideaem, natomiast to, co znajdujemy dzi w Zwizku Sowieckim i tzw.
krajach socjalistycznych jest komunizmem w wszym znaczeniu,
obejmuje wic takie skadniki jak dyktatur partii, dialektyczny
materializm* itp., nie majc nic wsplnego z komunistycznym ideaem
(w szerokim znaczeniu). Do pomieszania poj przyczynia

71

Jzef Bocheski

si tutaj okoliczno, e sami komunici uywaj sowa komunizm w


innym jeszcze znaczeniu, a mianowicie jako przeciwiestwo socjalizmu,
przy czym komunizm ma by kocowym, a socjalizm porednim okresem
rozwoju spoeczestwa w drodze do raju na ziemi. Gwn przyczyn
szerzenia si tego zabobonu jest celowa dezinformacja prowadzona przez
komunistw.
Patrz: marksizm, socjalizm.

KONWENCJONALIZM. Zabobonne mniemanie, e wszystko opiera


si na umowie (umowa nazywa si po francusku conventiori). Jeli
mnie na przykad boli zb, to dlatego emy si tak umwili. Od umowy
zaley take wniosek, e skoro miaem sto dolarw i wydaem dwa razy
po pidziesit, to nic mi ju nie zostaje. Gdybymy byli umwili si
inaczej, to by mnie zb nie bola i miabym w kieszeni jeszcze dwiecie
dolarw. Wypada naprawd zapyta czowieka wyznajcego
konwencjonalizm: kpi czy o drog pyta?
Powodem powstania tego zabobonu jest, obok oglnego zwtpienia w
mono poznania, take fakt, e w wielu dziedzinach umowa odgrywa
rzeczywicie znaczn rol. Tak na przykad sowa jakich uywamy, maj
znaczenie konwencjonalne, umowne. Mogyby take znaczy co cakiem
innego. Ale wyciga z tego wniosek, e kade twierdzenie bez wyjtku
jest konwencjonalne - jak chce konwencjonalizm - jest skrajn
postaci relatywizmu*, a co za tym idzie sceptycyzmem* i
zabobonem.
Patrz: prawda, relatywizm, sceptycyzm.

LITERAT. Literatura w dzisiejszym sowa znaczeniu, tzw. literatura


pikna, to tyle, co zesp wierszy, powieci, opowiada itp. Literat
jest wic czowiekiem, ktry takie pisma tworzy. Istnieje rozpowszechniony zabobon, zgodnie z ktrym literat miaby prawo wystpo-

72

Sto zabobonw

wa, jako taki, w roli nauczyciela wszelkiej mdroci. Tym samym


literat staje si intelektualist*. Ten zabobon by i bodaj jeszcze jest
bardzo rozpowszechniony w Polsce, zwaszcza odnonie do tzw. wieszczw. Ale literat, nawet najwikszy wieszcz, jest tylko specjalist w
sztuce piknego pisania, w ywym przedstawianiu ludzkich przey,
wydarze i ideaw - nie posiada natomiast adnego innego
autorytetu. W szczeglnoci nie jest jako taki prorokiem religijnym,
filozofem, przywdc politycznym ani nauczycielem mdroci.
Patrz: autorytet, dziennikarz, etyka, guru, intelektualista.

LOGIKA. Tradycyjnie pojmowano logik jako nauk o poprawnym


wnioskowaniu. Obecnie logika skada si z trzech gwnych czci, a
mianowicie logiki formalnej, ktra jest teori przedmiotw w ogle, a
wic pewnego rodzaju ontologi, z oglnej metodologii nauk i z semiotyki, tj. logicznej teorii mowy. Logika formalna ma obecnie posta
matematyczn (logistyka*). Wokoo logiki istnieje dugi szereg zabobonw, z ktrych wymienimy pi.
1. Stosunkowo najbardziej niewinnym zabobonem jest pogld,
wyznawany przez wielu filozofw, zgodnie z ktrym wspczesn
logik naleaoby zastpi przez jak logik dawniejsz, np. kartezjask albo scholastyczn. Jest to zabobon, jako e wspczesna (matematyczna) logika obejmuje wszystko, co ma jakkolwiek warto w
dawniejszych, historycznych postaciach logiki i to zwykle w znacznie
poprawniejszym sformuowaniu, a zarazem wiele rzeczy nowych.
Wydaje si, e filozofowie bronicy przestarzaych postaci logiki
powodowani s chci uniknicia cisoci, jakiej domaga si logika
dzisiejsza.
2. Znacznie groniejszy jest zabobon polegajcy na uznawaniu jakich innych, rzekomo gbszych" logik, np. logiki uczu, transcendentalnej, dialektycznej itp. Skrajnym przykadem tych logik jest
rzekoma logika objawienia". Na jej przykadzie atwo jest pozna, e
owe gbsze" logiki s zabobonami. Bo jeli objawienie podane

Jzef Bocheski

jest ludziom przez Boga i ma zapewne tre bosk, to przecie musi


by im podane w postaci zrozumiaej dla ludzi, a wic w ludzkim
jzyku. Ot ludzki jzyk to jzyk podlegajcy prawom semiotyki
logicznej i logiki formalnej. Mowa naruszajca ich prawa nie jest w
ogle ludzk mow, ale niezrozumiaym bekotem*. Podobnym
bekotem jest mowa dialektyczna", tj. gwacca zasad niesprzecznoci.
3. Ten zabobon zyska u niefachowcw niemao wskutek powstania
logik heterodoksyjnych, przede wszystkim logik wielowartocio-wych.
Mwi si np., e w logice trjwartociowej ukasiewicza nie ma prawa
sprzecznoci. Wobec istnienia wielu takich logik, mamy powiada ten
zabobon - zupen wolno w wyborze midzy rnymi, wzajemnie
sprzecznymi logikami czyli, w gruncie rzeczy, wolno wszelkiej
logiki. Ten zabobon wynika z nieznajomoci rzeczywistego pooenia.
Albowiem logiki heterodoksyjne albo l. w ogle nie s logikami, a
tylko formalizmami bez logicznej interpretacji, tj. zbiorami /nakw, dla
ktrych nie ma modelu logicznego, albo s 2. logikami czciowymi,
wycinkami logiki oglnej (tak jest np. wspomniana logika
trjwartociowa ukasiewicza), albo wreszcie 3. istniej dla nich
interpretacje, pozwalajce przekada ich twierdzenia na zoone prawa
logiki zwykej, dwuwartociowej.
4. Najradykalniejsz postaci logicznego zabobonu jest mniemanie
sformuowane przez Pascala w sowach Le coeur a ses raisons ue la
raison ne connait point - Serce ma racje, ktrych rozum nie zna".
Mamy tu wyraz zabobonnego pragnienia wolnoci od kajdanw
logiki .
Wsplnym korzeniem tych wszystkich zabobonw jest irracjonalizm* - zabobon polegajcy na przyjmowaniu u czowieka jakiej
wadzy rzekomo wyszej", ktra zdaniem zwolennikw tego wierzenia zastpuje z korzyci rozum, a nie podlega prawom logiki.
Ale logika (formalna) nie jest niczym innym jak opisem najoglniejszych cech przedmiotw w ogle - kto wic uwalnia si od niej,
bekocze. Poza logik jest tylko nonsens.
W porwnaniu z tymi gronymi zabobonami znacznie mniej niebezpieczny jest zabobon poniekd przeciwny, a mianowicie wierzenie,
1

'l

**

74

75

Sto zabobonw

e logika naukowa jest niezbdna do poprawnego rozumowania w yciu


codziennym. W rzeczywistoci kady czowiek ma logik naturaln,
wrodzon, ktra mu pozwala poprawnie rozumowa, jak dugo nie
chodzi o wnioskowanie bardzo zoone. Znaczenie logiki polega zreszt
na jej roli narzdzia nie tyle wnioskowania, ile analizy poj. Decydujce znaczenie posiada logika, gdy chodzi o GlozoG (podstawy)
matematyki, cybernetyk i przy analizie bardzo zoonych dowodw,
np. w matematyce i w metafizyce*.
Patrz: dialektyka, filozofia nowoytna, intuicja, irracjonalizm, rozum.

LOGISTYKA. Nazwa nadana w 1902 roku wspczesnej logice*


matematycznej. Wielu filozofw uywa jednak tej nazwy jako rodzaju
wyzwiska, majc na celu podkrelenie, e ich zdaniem logistyka nie
jest logik. Ot ten pogld jest zabobonem. Logistyka jest bowiem
cakiem oczywicie logik w sensie Arystotelesa, ktrego podstawowe
pogldy i program logiczny urzeczywistnia, rozszerzajc go. Logistyka
rni si mianowicie od wszystkich dawniejszych postaci logiki tylko
pod nastpujcymi wzgldami: 1. Jeli chodzi o tre, logistyka zawiera
wszystkie prawa wzgldnie dyrektywy wystpujcych w starszych,
historycznych postaciach logiki, np. ca logistyk Arystotelesa - ale
zarazem znacznie wicej ni one. Np. podczas gdy traktaty logiki z
okresu upadku filozofii (XV1-XIX wiek) zawieray w najlepszym razie trzy
tuziny praw logicznych, logistyka zawiera ich wiele tysicy.
Logistyka zawiera take cakiem nowe rozdziay logiki, logik relacji
itp. 2. Pod wzgldem metody logistyka urzeczywistnia w doskonalszy
sposb program Arystotelesa: odznacza si bardzo wielk cisoci, jest
zaksjomatyzowana, uywa sztucznego jzyka (tj. metody
zapocztkowanej przez twrc logiki), wreszcie stosuje formalizm.

Jzef Bocheski

Kto przeciwstawia logistyce inn logik, jest ofiar zabobonu


opartego na ignorancji.
Patrz: filozofia nowoytna, logika.

LUD. Nazwa lud ma dwa znaczenia. W jednym lud to tyle, co wszyscy


obywatele danego kraju; w drugim to ci spord nich, ktrzy si w
spoeczestwie niczym nie wyrnili, a wic przeciwiestwo elity*.
Rozpowszechniony dzisiaj zabobon gosi, e lud jest szczeglnie
mdry, cnotliwy i kulturalny, e jego przedstawiciele maj wicej
wiedzy od uczonych, wicej szlachetnoci ni czonkowie elity,
wicej kultury ni artyci i poeci. Ot zdarza si wprawdzie, e czowiek
z ludu jest rzeczywicie mdry, szlachetny i kulturalny; takie wypadki
zdaj si by nawet liczne, gdy chodzi o moralno. Ale / reguy jest
przeciwnie: lud jako przeciwiestwo elity jest zespoem ludzi gupich,
mao szlachetnych i prostackich. Wiara w wyszo ludu nad elit pod
tym wzgldem jest zaiste dziwnym gupstwem. Jeeli tyle ludzi
przyznaje si do tego zabobonu, to dlatego, e maj na myli faszyw
elit, ale przede wszystkim dlatego, e ludu jest znacznie wicej ni
elity, e wic opaca si mu schlebia, zwaszcza gdy jest si
politykiem. Co nie przeszkadza, e chodzi o szkodliwy zabobon.
Patrz: elita, rwno.

LUDZKO. Najwaniejszym zabobonem zwizanym z pojciem


ludzkoci jest proste bawochwalstwo* francuskiego filozofa A. Comte'a, ktry nazwa ludzko wielk istot" (grand etre) i uwielbia
j. Pod jego wpywem podobne bawochwalstwo rozpowszechnio
si w wielu krajach, gdzie ludzko jest do dzi dnia uwaana za co
nie tylko wielkiego, ale i za wito: jest po prostu ubstwiana. O
tym zabobonie wypada powiedzie dwie rzeczy. Po pierwsze, e

76

77

Sto zabobonw

ludzko to nie jaki byt bujajcy w obokach ponad nami, ale po


prostu zesp wszystkich indywidualnych ludzi. Jedyn pen rzeczywistoci w ludzkoci s wanie ci indywidualni ludzie. Po
drugie trzeba podkreli, e ludzko nie jest ani nieskoczona, ani
wita - jest stworzeniem bardzo mizernym, istniejcym tylko przez
jaki mikroskopijny uamek chwili astronomicznej na powierzchni
owego pyku kosmicznego, jakim jest Ziemia. Ubstwianie takiego
stworzenia graniczy z pomieszaniem zmysw, na ktre cierpia
zreszt od czasu do czasu twrca religii ludzkoci".
Drugim zabobonem wystpujcym w tej dziedzinie jest mniemanie, e
ludzko ma ten sam charakter co nard* i inne mniejsze wsplnoty.
Std zabobon dajcy od ludzi, by kochali innych czonkw
ludzkoci dokadnie w ten sam sposb, w jaki kochaj czonkw
wasnego narodu i aby byli gotowi powici si dla niej. I te pogldy s
zabobonami, bo mio czonkw narodu itp. jest, jak wiadomo,
funkcj wojny: czonkowie grupy musz by wzajemnie solidarni,
aby mc si skutecznie przeciwstawi innym grupom. Ale taka inna
grupa nie istnieje, gdy chodzi o ludzko, ktra obejmuje wszystkich
ludzi. Przenoszenie na ni zasad obowizujcych odnonie do
narodu itp. jest grubym nieporozumieniem. H. Bergson (Zbytkower),
ktry na t rnic zwrci uwag, twierdzi, e jeli mio ludzkoci jest w ogle moliwa, to tylko na zupenie innej podstawie przez intuicj Boga.
Patrz: altruizn, batwochwalst\vo, humani^n.

MAGIA. Zabobonna technika zakadajca, e czowiek moe za


pomoc mniej lub wicej tajemniczych sw, ruchw, amuletw itp.
zmusi siy przyrody, a nawet duchy i samego Boga, do penienia
jego woli. Sama magia jest zabobonem, ale zabobonem jest rwnie
mieszanie jej z religi*, ktra jest w zasadzie przeciwiestwem magii,
jako e ludzie religijni przeywaj intensywnie swoj zaleno od
Bstwa, a nie odwrotnie. Prawd jest jednak, e magia bywa

Jzef Bocheski

czsto poczona z wierzeniami i postawami religijnymi. Innym zabobonem w tej dziedzinie jest utosamianie nauki* z magi, goszone przez niektrych historykw nauki (Feyerabend)
Patrz: nauka, religia.

MARKSIZM. Najwaniejsza - bodaj jedyna naprawd wana - odmiana


marksizmu, a mianowicie tzw. marksizm-leninizm, jest prawdopodobnie
najbogatszym zbiorem zabobonw, jaki kiedykolwiek utworzono.
Jego wyznawcy s typow sekt* z typowym guru*. Ich pogldy, a
mianowicie marksizm, zawieraj m.in. tzw. naukowy"
wiatopogld*, materializm dialektyczny*, scjentyzm*, historiozofi*,
ekonomizm*, zabobonn teori klas*, wiar w postp*, aby tylko te
gusa wymieni. Zostay one omwione gdzie indziej. Tutaj wypada
wspomnie tylko o podstawowym zabobonie marksizmu, a mianowicie o stosunku jego zwolennikw do ich guru, Karola Marksa.
Aby zrozumie gbi tego zabobonu, naley przeprowadzi dwa
rozrnienia: jedno midzy pogldami Marksa a pogldami jego poprzednikw i nastpcw, drugie midzy rnymi skadnikami pogldw samego Marksa. Marksizm miesza to wszystko.
l. Wiele pogldw wystpujcych w marksizmie nie pochodzi od
Marksa. Niektre istniay przed nim, np. pogld, e spoeczestwo
rozpada si zasadniczo na klasy, e istnieje walka klas, e naley dy
do komunizmu* itd. Jeli chodzi np. o pojcie klasy, byo ono w
czasach Marksa tak dalece przyjte, e Marks sam nigdy nie
sprbowa klasy zdefiniowa. Skdind wokoo pogldw Marksa
naroso wiele myli, jemu samemu obcych. Najwaniejsze spord
nich pochodz od Engelsa, miernego myliciela, ktrego filozofia
zostaa uznana za wyraz pogldw Marksa. Engels jest m.in. wynalazc
zabobonu zwanego materializmem dialektycznym, ktrego nie ma u
Marksa. Do tego pomieszania poj doszo dlatego, e Marks przesta
si zajmowa filozofi w wieku dojrzaym, a nawet (cakiem susznie
zreszt) potpi zajmowanie si wczesn filozofi synte-

78
Sto zabobonw

tyczn*. Poniewa za zwolennicy marksizmu mieli najpierw najwicej


powodzenia w Niemczech, gdzie kady guru musi by filozofem,
szukano owej marksowskiej Glozofli i, nie znajc wczesnych pism
Marksa, uwierzono, e znajduje si ona u Engelsa. Wiemy dzi, e
tak nie jest, e wiele pogldw Engelsa jest wprost sprzecznych z zasadnicz postaw Marksa.
Po Engelsie najwikszy wpyw na rozwj" marksizmu mieli
Rosjanie, w szczeglnoci Plechanow i Lenin; poczenie myli tego
ostatniego ze wspomnianym powyej pomieszaniem Marksa z Engelsem zostao nazwane marksizmem-leninizmem i jest do dzi najbardziej wpywowym rodzajem marksistowskiego zabobonu.
2. Poza tym pogldy samego Marksa s zoone i naley starannie
odrni kilka aspektw jego myli, ktrych warto jest niejednakowa.
Marks by mianowicie przede wszystkim naukowcem i uwaa si za
takiego. Chcia stworzy naukowy socjalizm" i zbudowa socjologi
(ktrej jest wspzaoycielem) na wzr fizyki. Jako taki Marks by
niewtpliwie wybitnym mylicielem, cho nie mia szczcia o tyle, e
wikszo jego hipotez naukowych zostaa sfalsyfikowana przez
nowsz wiedz (tak np. hipoteza zbliajcego si krlestwa wolnoci,
hipoteza coraz wikszej pauperyzacji proletariuszy, hipoteza zaamania
si kapitalizmu itd., itd.). Wynika std, e cho owe hipotezy byy
nieraz w czasach Marksa dobrymi naukowymi hipotezami, jest dziecinnym
zabobonem uwaa je dzisiaj za filozoficzne dogmaty. Marks mia take
kilka oryginalnych pomysw filozoficznych, ale nie wypracowa
niemal adnego z nich tak dalece, e uwaanie go za filozofa jest
nieporozumieniem: bo aby by filozofem, nie wystarczy mie pomysy,
wypada jeszcze je rozpracowa, zracjonalizowa, a Marks niemal
nigdy tego nie dokona. Marks by dalej moralist i jako taki odegra
niewtpliwie ogromn rol, tak dalece, e jeli chodzi o moralno,
jestemy dzi w Europie wszyscy jego uczniami. Wreszcie Marks by w
zasadzie wyznawc wiatopogldu owiecenia*: wierzy w konieczny
postp ludzkoci ku rajowi na ziemi, a to gwnie dziki wiatu"
nauki. Nikt znajcy pooenie nie moe dzi podziela tych pogldw.

79
Jzef Bocheski

ale czyni to masy ludowe, a take intelektualici* w krajach zacofanych.


Powinno wic by jasne, e przyjmowanie wszystkiego, co
powiedzia Marks z dodatkiem tego co wymylili jego wyznawcy w
rodzaju Lenina, jest kompromitujcym zabobonem.
Marksizm jest jeszcze o tyle gorszym zabobonem, e w przeciwiestwie do wielu innych (np. do astrologii* albo idealizmu*) jest
nadal narzucany si w krajach zwanych socjalistycznymi, gdzie naukowcy, filozofowie itd., cho wiedz, e chodzi o zabobony, korz
si przed wadz i wysawiaj marksizm, jak gdyby by nieomylnym
proroctwem. Mona bez przesady powiedzie, e od wielu wiekw
nie znano takiego ponienia myli ludzkiej jak to, ktrego doznaa
pod rzdami marksizmu.
MATERIALIZM. Zabobon polegajcy na twierdzeniu, e wszystko
co jest, a w szczeglnoci wszystkie zjawiska psychiczne, s materialne, to
jest fizyczne, e wic myl, wiadomo, uczucie, wola itp. bd wcale
nie istniej, bd musz by rozumiane jako co fizycznego, w gruncie
rzeczy jako ruchy kawakw materii. Tak pojty materializm jest
jednym z najdziwniejszych zabobonw, jakie filozofowie wymylili
kiedykolwiek, jako e zjawiska psychiczne s cakiem oczywicie
czym najzupeniej rnym od fizycznych. Aby si o tym przekona,
wystarczy wyobrazi sobie, jak radzi niemiecki filozof Leibniz,
mzg powikszony do rozmiarw myna. Przechadzajc si w tym
mynie, widzielibymy rne kawaki materii, popychajce si nawzajem,
ale nigdy najmniejszego ladu czego, co mona by nazwa
wiadomoci - bo to jest czym najzupeniej rnym od tych
kawakw i ich ruchw. Innymi sowami, twierdzi, e wiadomo
itd. jest materialna, jest dziwolgiem podobnym do twierdzenia, e
woda jest waciwie elazem albo srebro waciwie woskiem.
Trzeba przyzna, e inteligentniejsi spord ludzi, ktrzy si przyznaj
do materializmu, nie id a tak daleko. Przyznaj, e zjawiska

80

81

Sto zabobonw

psychiczne s czym rnym, ale - powiadaj - s w zasadzie"


czym materialnym. Ale i to jest zabobonem, jako e niepodobna
zrozumie, co oni tutaj przez materialny" rozumiej. Mona by
rwnie dobrze twierdzi, e elazo jest w zasadzie" drzewem, co
wyglda na bekot*.
Jedynym argumentem materialistw jest powoanie si na
(oczywist) zaleno funkcji psychicznych od Gzjologicznych. Ale z
tego, e A zaley od B, nie wynika bynajmniej, e A jest tym samym
co B. Mona by rwnie dobrze twierdzi, e skoro paszcz, wiszcy
na elaznym haku, porusza si, gdy poruszamy tym hakiem i spada
razem z nim, to jest sam elaznym hakiem (Bergson).
Wreszcie bywa, e chodzi o proste nieporozumienie: ludzie,
ktrzy twierdz, e s materialistami, chc nieraz w rzeczywistoci
tylko odrzuci zabobon reistyczny dotyczcy duszy*, a mianowicie
mniemanie, e ona jest rzecz. W tym wypadku maj zupen racj,
ale szkoda, e nazywaj ten suszny pogld zabobonnym imieniem
materializmu.
Patrz: dusza.

MATERIALIZM DIALEKTYCZNY. Jeden z najdziwniejszych


zabobonw wchodzcych w skad gwnej odmiany marksizmuleninizmu. Materializm dialektyczny jest mianowicie poczeniem pogldw dwch filozofw, ktrzy gosili twierdzenia wzajemnie sprzeczne.
Chodzi mianowicie o Arystotelesa i Hegla. Bo wyraenie materializm" w
materializmie dialektycznym ma niewiele wsplnego z materializmem* w
zwykym sowa znaczeniu (patrz: dusza*), zawiera natomiast gwne
twierdzenia filozofii Arystotelesa, e istniej substancje, trwae istoty,
niezalena od umysu rzeczywisto, e wartoci moralne s
bezwzgldne, wyniesione ponad okres dziejowy itd. Z drugiej strony
dialektyczny" znaczy, e materializm dialektyczny przyznaje si do
filozofii Hegla, wedug ktrego nie ma substancji, nie ma trwaych
istot, nie ma rzeczywistoci niezalenej od ducha, wartoci moralne

Jzef Bocheski

s zmienne itd. Trzeba byo braku inteligencji, jakim odznacza si


twrca materializmu dialektycznego, Engels, aby poczy takie
wzajemnie wykluczajce si pogldy.
Konsekwencje tego zabobonu s czasem rozbrajajce. Jedn z nich
jest tzw. problem Spartakusa. w Spartakus przeprowadzi mianowicie
proletariack rewolucj w czasie, kiedy klasa wacicieli niewolnikw
bya wedug marksizmu klas przodujc, a wic jego rewolucja nie
miaa adnych szans i - moralnie mwic bya zbrodni, jako
sprzeczna z interesami klasy przodujcej. Tak ze stanowiska heglowskiego, a wic materializmu dialektycznego. Ale jednoczenie wychwala si
Spartakusa jako bohatera. Dlaczego? Dlatego, e uznaje si potpienie
wszelkiego wyzysku za warto bezwzgldn, wyniesion ponad epoki i
klasy - cakiem po arystotelesowsku. Trzeba byo wybiera. Kto
przyjmuje rwnoczenie oba, wzajemnie wykluczajce si stanowiska,
uprawia zabobon.
Patrz: marksizm, materializm.

METAFIZYKA. Ludzie mwi nieraz o metafizyce z zabobonnym


strachem (dreszcze metafizyczne"). Ten zabobon jest skutkiem zbiegu
kilku okolicznoci. Zaczyna si wszystko od niejakiego Andronikosa /
Rodos, ktry nie wiedzc jak nazwa paczk notatek pozostawionych
przez Arystotelesa, nada im nazw to co przychodzi po (meta) fizykach". Czego tam nie ma! Jest m.in. cay sowniczek wyrae filozoficznych. W kadym razie, w Andronikos zosta o tyle le zrozumiany, e
jego meta pojto nie jako odnoszce si do miejsca w bibliotece
(po"), ale jako odpowiednik naszego poza". Metafizyka to wic to, co
jest poza wiatem fizycznym. Dlatego ludzie uwaaj np. upiory za
zwierzta metafizyczne i, naturalnie, maj dreszcze, gdy im kto o
metafizyce wspomina.
Ale u filozofw metafizyka bya rozumiana inaczej, mianowicie
jako dyscyplina zajmujca si przedmiotami niedowiadczalnymi,
lecymi wic w tym sowa znaczeniu poza dowiadczeniem zmyso6 - Bocheski J Sto zabobonw

82

83

Sto zabobonw

wyra Jeden z tych Glozofw, Emanuel Kant, wiedzc, e panuje w


tej dziedzinie wielki zamieszanie i nie ma adnego postpu, przyszed do
przekonania, e racjonalna, rozumowa metafizyka nie jest moliwa, e
wic naley siga po owe pozadowiadczalne przedmioty jak inn
drog. Tymi przedmiotami byy u Kanta (i s jeszcze dzi) dusza*, wiat i
Bg.
1. w pogld kaniowski, e rozumna metafizyka nie jest moliwa,
bo przekracza granice dowiadczenia, jest pierwszym zabobonem
odnonie do niej. Bo przecie kada jako taka rozwinita nauka rozprawia wiele o przedmiotach niedowiadczalnych. Maj one w naukach
przyrodniczych nawet swoist nazw - mwi si o przedmiotach
teoretycznych". Nie ma wic powodu, by uwaa dociekania metafizyczne za niemoliwe z tej racji.
2. Wie si z tym drugi zabobon, mniemanie, e przedmioty metafizyczne mona pozna, jak to si mwi uczenie, w drodze irracjonalnej, tj.
za pomoc jakich uczu, intuicji*, trwogi, metafizycznych dreszczw czy
tym podobnych. Jest to oczywisty zabobon. Uczucie np. moe nam
wprawdzie utorowa drog do lepszego poznania (tak np. mio
bynajmniej nie zalepia, ale take otwiera oczy duchowe na dodatnie
cechy osoby kochanej), ale w aden sposb nie moe samo da nam
wiedzy o takich przedmiotach jak wiat (w caoci), Bg itp. Jeli
moemy czego w ogle si dowiedzie o nich, to tylko w drodze
rozumowania, a nie owych dreszczw i uczu.
3. I tu mamy trzeci, do rozpowszechniony zabobon, e kady moe z
atwoci pozna przedmioty metafizyczne, np. Boga. Naprawd jest
tak, e rozumowania metafizyczne nale do najbardziej zoonych i
trudnych, jakie w ogle znamy. Aby mie jakiekolwiek szans
powodzenia w tej dziedzinie, trzeba umie stosowa bardzo
wyrafinowan logik matematyczn (tak np. gdy chodzi o dowody na
istnienie Boga, wypada opanowa skomplikowan matematycznologiczn teori cigw, teori nieskoczonoci itp.). Std, kto myli, e
kady czowiek moe atwo uprawia metafizyk, pad ofiar
zabobonu. Tote filozofowie wspczeni, cho nieraz nie przecz

Jzef Bocheski

moliwoci metafizyki, wahaj si czsto, kiedy chodzi o podjcie


bada w tej dziedzinie, tak wydaje im si trudna.
Jeszcze jedna uwaga: wielu miesza nieraz metafizyk z zupenie
inn dyscyplin, a mianowicie z ontologi, ktra jest nauk opisow (a
wic nie rozumujc) o najbardziej oderwanych cechach kadego
przedmiotu danego (a wic nie o Bogu, wiecie itd.).
MIO. Rzecz dziwna, e mio, a wic przeycie, zdawaoby si,
wszystkim dostpne i pikne, staa si przedmiotem zabobonw. Aby to
zrozumie, wypada przypomnie par zasadniczych cech mioci,
wypracowanych w XX wieku przez filozofw (Scheler i inni).
Pierwsz tak cech jest to, e przedmiotem mioci godnej tej nazwy jest
zawsze konkretna osoba ludzka, a nie anonimowe indywiduum, i to o
tyle, o ile jest nam bliska, o ile ma tosamoci z nami. Inn cech
mioci jest jej wielka zoono. Z jednej strony odrniamy (ju od
czasu dawnych stoikw) cztery typy czy rodzaje mioci: mio
rodzinna (storge), przyja (filia), mio erotyczn (eros) i mio
duchow (agape). Skdind, wobec tego, e moemy wyrni w
czowieku co najmniej trzy poziomy: rolinny, zwierzcy i duchowy mio moe wystpowa na kadym z nich. Przy tym pena mio
obejmuje je wszystkie rwnoczenie.
Pierwszy zabobon, odnoszcy si do mioci, dotyczy jej przedmiotu.
Tym zabobonem jest altruizm*, ktry jest mioci innego czowieka w
abstrakcji, anonimowego - i to dlatego, e on jest inny, obcy nam.
Innym zabobonem, bardzo niestety rozpowszechnionym, jest sprowadzanie mioci do jednej z jej postaci, przede wszystkim do jednego
tylko poziomu. Niektrzy widz mio tylko na poziomie rolinnym,
pciowym; tak np. w jzyku francuskim uprawia mio" znaczy
po prostu tyle co spkowa. Inni - i to jest najbardziej rozpowszechniony
zabobon - sprowadzaj mio do uczucia. Mio jest niewtpliwie take
uczuciem, ale nie tylko uczuciem. Jeli jest pena, obejmuje take z
koniecznoci wol suenia i wol dobra ukochanej osoby.
Patrz: altruizm.

Sto zabobonw

MISTYKA. Bezporednie dowiadczenie Boga. Wokoo mistyki


istnieje kilka zabobonw, wywoanych przez pomieszanie poj.
Jednym z nich jest zabobon dialogiczny (patrz dialog*), ktry przypisuje stany mistyczne wszystkim wierzcym. Inny zabobon polega na
nazywaniu kadego bekotu* mow mistyczn. Jeszcze inny miesza
mistyk ze zjawiskami niezwykymi, np. wizjami, lewitacj itd. Autentyczna mistyka nie ma z nimi nic wsplnego, jest po prostu przeyciem bezporedniego zetknicia z Bstwem. Zgodnie z wynikami
niezalenych bada w tej dziedzinie (Bergson) mistycy istniej we
wszystkich wielkich religiach, ale s wszdzie ludmi wyjtkowymi.
Patrz: religia.

MIT. Opowiadanie, o ktrym wiemy, e jest faszywe, a jednak


trzymamy si go, jak gdyby byo prawdziwe. Istniej dwa rodzaje
mitw. Pierwszy to mit symboliczny, ktry jest faszywy, o ile si
go rozumie dosownie, ale moe by prawdziwy w rozumieniu symbolicznym. Przykadem takiego mitu jest staroegipskie opowiadanie o
Ozyrysie, ktry mia by zabity przez Seta, pocity na czternacie
kawakw, a mimo to, po zoeniu tych kawakw, spodzi Horusa. To
opowiadanie, wzite dosownie, jest oczywicie faszywe - bo nie
tylko nie byo nigdy adnego Ozyrysa ani Horusa, ale take nie jest
moliwe, aby czowiek pocity na czternacie kawakw mg
spodzi kogokolwiek. Ale w rozumieniu symbolicznym sprawa przedstawia si inaczej. Symbolicznie mit o Ozyrysie wyraa mianowicie
wiar Egipcjan w niemiertelno duszy, ktra niekoniecznie jest
faszywa. Z tymi symbolicznymi mitami zwizane s dwa zabobony.
Pierwszy, rozpowszechniony wrd wyznawcw wielu religii, polega
na dosownym rozumieniu mitw i twierdzeniu, e s one w tym
rozumieniu prawdziwe. Drugi, to tzw. entmitologizacja, spopularyzowana przez protestanckiego teologa Bultmanna. Wedug niego
naley religi* oczyci z mitw tak, aby zostay z niej tylko zdania
prawdziwe w dosownym rozumieniu. Ta entmitologizacja jest oczy-

Jzef Bocheski

wistym zabobonem, jako e do istoty religii naley mowa o przedmiocie, przekraczajcym moliwoci potocznego jzyka, a mianowicie o Bogu i dlatego kada religia posuguje si i musi posugiwa si
mitami w symbolicznym znaczeniu. Religia bez mitw podobna jest do
kwadratowego koa albo czerwonej zieleni wyglda na sprzeczno.
Std doktryna entmitologizacji jest zabobonem.
Inny rodzaj mitw nie posiada symbolicznego znaczenia, ale wzity w
dosownym rozumieniu suy jako zachta do czynu. Klasycznym
przykadem takiego mitu jest mit strajku powszechnego, w ktrego
moliwo wielu socjalistw wtpio, a mimo to trzymali si go, bo
dawa im zapa do walki o socjalizm. Rosenberg, teoretyk hitleryzmu,
wynalaz swj mit dwudziestego wieku", mit rasistowski, o roli
narodu niemieckiego itd., w takim wanie celu. Ten ostatni przykad
wiadczy o zabobonnoci mitw drugiego rodzaju: s one, w przeciwiestwie do mitw pierwszego rodzaju, prostym faszem i zalecanie ich
ludziom przytomnym jest oczywistym absurdem, tym bardziej, e
wiadomo jak zowrogie skutki pocigao nieraz w dziejach wierzenie
mitom tego rodzaju.
Wydaje si, e mity powstaj przewanie w ramach nacjonalizmw.
Przyczyn szerzenia si ich jest wtpienie w rozum, nieufno do
prostego rozsdku, ktry prowadzi atwo do atania dziur w naszej
wiedzy za pomoc kamliwych historyjek, ktre si potem nazywa
elegancko mitami.
Patrz: komunizm, religia, \viatopogld, utopia.

MODZIE. W poowie XX wieku rozpowszechnio si mniemanie, e


modzi ludzie, a nawet podrostki, s pod kadym wzgldem lepsi,
mdrzejsi itp. od ludzi dorosych. Podejrzewam nawet, e co w tym
rodzaju znajdujemy ju w Odzie do modoci":
Niechaj kogo wiek przytoczy
Chylc ku ziemi poradlone czoa...
Modoci: Ty nad poziomy wylatuj...

86

87
Sto zabobonw

Jakkolwiek by z tym byo, mniemanie o bezwzgldnej wyszoci


modziey jest na niczym nie opartym zabobonem. Kady wiek ludzki
ma swoje zalety i wady. Modzi ludzie posiadaj np. wicej dynamizmu
ni starsi, ale za to duo mniej dowiadczenia, a nieraz i siy charakteru.
Najlepszym wiekiem czowieka nie jest ani modo, ani staro, ale
wiek dojrzay i tylko ludzie w dojrzaym wieku powinni zajmowa
kierownicze stanowiska. Z czego nie wynika oczywicie, by nie potrzebowali zasiga rady i u modych, i zwaszcza u starych. Ale przypisywanie modziey wyszoci pod kadym wzgldem jest, doprawdy,
dziwacznym zabobonem.
NACJONALIZM. Pogld wyraajcy si najczciej sowami:
nard jest najwyszym dobrem". Niezalenie od pojcia narodu rnego w rnych krajach - kady nacjonalizm zawiera dwa twierdzenia: po pierwsze, e dany nard jest rodzajem absolutu, bstwa
stojcego ponad wszystkim, a wic take ponad jednostk, ktra winna
wszystko dla niego powici; po drugie, e dany nard jest czym
lepszym, godniejszym, bardziej wartociowym ni inne narody.
Trudno oprze si tutaj pokusie zacytowania poety, w tym wypadku
Miosza:
Nie znosz ludzi, ktrym nazbyt sabe gowy
Zamc moczopdny trunek narodowy.
Ich mieszanina jkw od czasw Popiel
Jtrzy mnie i do cierpkich wyrae omiela." Nacjonalizm jest
bawochwalstwem* i jako taki zabobonem - jest nawet zabobonem
szczeglnie niebezpiecznym, bo bardzo wiele morderstw i innych
niesprawiedliwoci dokonano niedawno i dalej si dokonuje w jego
imieniu.
Pomijajc bawochwalcz stron nacjonalizmu, jego zabobonny
charakter wynika ju z tego, e nard jest tylko jedn z licznych
grup, do ktrych czowiek naley. Bo kady czowiek jest przecie
najpierw czonkiem swojej rodziny, dalej regionu, grupy zawodowej,
klasy. Poza granice narodu siga jego przynaleno do wsplnot

Jzef Bocheski

kulturowych i religijnych. Pomija je wszystkie na rzecz jednego tylko


narodu, przypisywa mu bezwzgldnie pierwszestwo przed wszystkimi innymi jest oczywistym zabobonem.
Co jest przyczyn ogromnego powodzenia tego zabobonu? Dlaczego
ludzie tak atwo i chtnie zabijaj i daj si zabija dla dobra narodu?
Nieatwo jest na to pytanie odpowiedzie. Wydaje si, e naley
rozoy je na dwie czci i pyta najpierw, dlaczego ludzie w ogle
powicaj si dla jakiej wsplnoty, a nastpnie, dlaczego t wsplnot
jest najczciej wanie nard. Odpowied na pierwsze pytanie jest
zapewne zoona, a na drugie mona bodaj najlepiej odpowiedzie
wskazujc na wpyw literatw, poetw, wieszczw itp., ktrzy wmwili
w ludzi, e ich nard jest godnym uwielbienia bstwem, dla ktrego
naley powici wszystko, nawet ycie wasne i najbliszych. Mona
te wskaza na poyteczno tego zabobonu dla obrony grupy ludzkiej,
gdy motywuje ludzi do walki w obronie grupy.
Z nacjonalizmem nie naley miesza patriotyzmu*, ktry w przeciwiestwie do niego nie jest zabobonem, ale postaw rozsdn. Na
skutek tego pomieszania zdarza si, e ludzie popadaj w inny zabobon, a
mianowicie w internacjonalizm, przeczcy, by czowiek mia prawo
zabiega o dobro wasnego narodu, e bezwzgldne pierwszestwo
przed innymi wsplnotami ludzkimi ma bd klasa*, bd ludzko*.
Patrz: kolektywizm, ludzko.

NAUKA. Nauk nazywa si zesp zda posiadajcych nastpujce


cechy: l. dotycz wycznie faktw zachodzcych w wiecie, 2. maj
charakter obiektywny, s sprawdzalne intersubiektywnie, tj. przez co
najmniej dwie rne osoby, 3. zostay ustalone ze starannoci, ktr
odznaczaj si naukowcy, 4. zostay ogoszone przez specjalistw
pracujcych w danej dziedzinie.
Z nauk zwizanych jest kilka zabobonw.

Sto zabobonw

Jzef Bocheski

Pierwszy, dawniej bardzo rozpowszechniony, to pozytywizm*,


mniemanie, e nauka, a w szczeglnoci nauka przyrodnicza, jest kompetentna we wszystkich dziedzinach. Inny, przeciwny pierwszemu,
polega na uwaaniu za nauk zbiorw zda, ktre z ni nie maj nic
wsplnego, np. zabobonw w rodzaju astrologii*. Skrajnym wypadkiem tego zabobonu jest czsto dzi spotykany pogld, e nie ma waciwie
adnej rnicy midzy nauk a czamoksistwem (Feyerabend).
Ci, ktrzy wierz w ten ostatni zabobon, popeniaj kilka bdw.
Najpierw mieszaj faktyczny, historyczny przebieg rozwoju nauki i
czamoksistwa z ich logiczn wartoci. Nastpnie wybieraj spord
zda naukowych te, ktrych uzasadnienie jest najtrudniejsze, a mianowicie wielkie teorie, zwane take paradygmatami (Kuhn). Wreszcie
spord nich wybieraj te, ktrych wprowadzenie, wzgldnie odrzucenie byo najtrudniejsze.
Z przytomnego punktu widzenia pewne s trzy rzeczy. Po pierwsze, e
w nauce jest bardzo wiele zda, nie ulegajcych najmniejszej
wtpliwoci. Tak np. w nauce, ktra jest stosunkowo saba" logicznie, a
mianowicie historiografii, nikt przytomny nie moe wtpi, e
Niemcy zostay pobite w drugiej wojnie wiatowej ani e wojska
sprzymierzone zwyciyy pod Wiedniem w roku 1683. Po drugie
pewne jest te, e czarnoksistwo i tym podobne zabobony s oczywistym gupstwem. Oto przykad: zabobonni egiptomani" opowiadaj, e imi staroegipskiego boka Ozyrysa powinno si odczytywa
,.O-Sir-is", co po angielsku znaczy, e O (tj. Ozyrys) jest panem
(intelektualnym). To twierdzenie jest monumentalnym gupstwem,
jako e imi Ozyrysa wystpuje ju w tekstach piramidalnych (XXV
wiek przed Chrystusem), podczas gdy jzyk angielski nie istnia
przed XI wiekiem po Chrystusie. Jake wic staroytni Egipcjanie
mogli uywa jzyka, ktry mia powsta dopiero 3500 lat pniej?
Podobnych gupstw jest w zabobonach wiele.
Ale najwaniejszy jest trzeci pewnik dotyczcy nauki: jeli chodzi o
stwierdzenie i wytumaczenie faktw zachodzcych w wiecie, nie
posiadamy niczego lepszego ni metoda naukowa. Nauka jest wic
jedynym powanym autorytetem w tej dziedzinie. Prbowa zastpi

nauk przez gusa, intuicj, trwog czy cokolwiek innego jest zabobonem. W chwili obecnej wielu ludzi hoduje mu niestety.
Przyczyny nierozumnej nieufnoci do nauki s liczne, miedzy
innymi odegra swoj rol strach przed zymi skutkami zastosowania
wynikw flzyki w technice, np. jeli chodzi o energi nuklearn. Widzc, e badania naukowe umoliwiy zbudowanie bomb nuklearnych,
ludzie wyobraaj sobie czsto, e nauka jest niebezpieczna, e wic
naleaoby j zastpi przez co innego. Trzeba jednak powiedzie, e
to nie nauka jest niebezpieczna, ale uytek, jaki ludzie z niej robi.
Prosta maczuga zabija rwnie skutecznie jak kula karabinu maszynowego. Przyczyn za w obu wypadkach jest czowiek, nie nauka.
Poza tym, jeli istnieje jakakolwiek nadzieja przezwycienia
trudnoci, jakie wywoaa nowoczesna technika, to tylko w nauce,
ktra, sdzc z dotychczasowego dowiadczenia, bya zawsze wstanie
dostarczy rodkw przeciwko takim niebezpieczestwom.
Patrz: irracjonalizm, pozytywizm, rozum, sceptycyzm, scjentyzm.

NIEMIERTELNO. Co najmniej dwa zabobony dotycz niemiertelnoci. Jeden z nich bardzo rozpowszechniony wrd ludzi wierzcych, polega na wyobraeniu, e dusza* ludzka yje po mierci
dalej w sposb podobny do ycia czowieczego przed mierci. Skrajnym przykadem tego zabobonu byy np. wierzenia staroegipskie,
ktre nakazyway dostarcza zmarym jada, ubrania, narzdzia pracy
itp., bo sdzono, e bd dokadnie tak yli w zawiatach, jak yli na
ziemi. Ale i u chrzecijan nierzadkie jest wierzenie w ten zabobon.
Tymczasem dusza nie jest rzecz i jest z ciaem tak cile zwizana, e
cho myl o jej istnieniu po mierci nie zawiera sprzecznoci, to
istnienie musi by cakowicie rne od obecnego.
W rzeczy samej pojcie treci (dawnej formy") istniejcej bez
podmiotu, ktrego jest treci, nie wydaje si sprzeczne, pod warunkiem, e tre, o ktr chodzi, nie jest tylko treci owego podmiotu, ale
ma take inne funkcje. A taka jest wanie dusza ludzka zgodnie

90

Sto zabobonw

z tradycj. Warto te przypomnie, e wielu Glozofw, ktrzy nie


wierzyli w niemiertelno duszy, przyjmowao rwnoczenie istnienie
czystych treci" bez podmiotw.
Ale pewnym jest, e jeli dusza istnieje po mierci, to jej istnienie i
dziaanie nie moe by takie same jak w ciele. Na przykad nasza
myl jest cile zwizana z funkcjami fizjologicznymi, to jest cielesnymi - nie ma myli bez wyobrae, ktre s zjawiskami psychosomatycznymi. Takiej myli nie moe wic by w duszy istniejcej
bez ciaa. Wyobraenie o duszy yjcej po mierci w taki sam sposb,
w jaki istniaa za ycia, jest wic zabobonem.
Innym zabobonem dotyczcym niemiertelnoci jest opowiadanie o
niemiertelnym duchu narodu", o niemiertelnych wieszczach",
wartociach" i tym podobnych. Mao jest zabobonw tak oczywicie
sprzecznych z prawd, jak ten: wiat jest przecie wielkim cmentarzyskiem umarych narodw. Z wielkim trudem zbieramy w nim jakie
szcztki umarych kultur i narodw, aby stara si cho w przyblieniu
zrozumie, czym one byy. Kto nie wierzy, niech pojedzie do Qantir
(ok. 100 km na pnoc od Kairu) na miejsce, gdzie sta najwikszy
bodaj paac, jaki czowiek kiedykolwiek zbudowa - ponad 10 kilometrw kwadratowych budynku; zostao zaledwie kilka kamiennych
odamkw.
Oba zabobony maj t sam przyczyn: pragnienie, aby przetrwa
mier i y dalej jak przed ni. To pragnienie nie jest zabobonem -jest
psychologicznym faktem. Ale z tego, e czego pragniemy, nie
wynika, e to co jest.
Patrz: dusza, nard.

NUMEROLOGIA. Wrenie z liczb. Liczby maj by dobre albo


niedobre, szczliwe albo nieszczliwe. Dwjka jest zawsze za,
fatalna, jako e diabe ma dwa rogi. Trzynastka jest za, nieszczliwa
dla posplstwa (podobno w tarocie odpowiada jej mier"); natomiast mdrcowi ta sama trzynastka przynosi szczcie. Fatalna jest

91
Jzef Bocheski

dla niego liczba 23. Std numer domu, w ktrym kto mieszka,
dzie miesica, numer rejestracyjny samochodu czy telefonu maj
ogromne znaczenie dla numerologii. Nawet tam, gdzie adnych liczb
nie ma, mona je odnale w nastpujcy sposb. Najpierw przyporzdkowuje si kadej literze liczb porzdkow - jedynk literze A,
dwjk B itd. Podstawia si te liczby za odpowiadajce im litery, np. w
imieniu i nazwisku, dodaje si te liczby, powtarza to dodawanie,
wynik orzeka o tym, czy czeka nas co dobrego czy niedobrego.
Oto przykad. Przypumy, e nazywam si Piotr Nowak. Podstawiajc za litery odpowiadajce im liczby, otrzymujemy dla
Piotr" 16 + 9 + 15 + 20 + 18 = 78, a dla Nowak" 14 + 15 + 23 + +
l + 11 - 64. 78 + 64 = 142. 1 + 4 + 2 = 7. Ot sidemka jest
niez liczb. Ale przypumy, e wynik tej uczonej operacji jest
niepomylny, e otrzymalimy liczb nieszczliw. Nic atwiejszego,
jak temu zaradzi, na przykad zmieniajc imi Piotr na Piter albo
Peter.
Jednym z najdziwniejszych faktw wspczesnoci jest to, e
powani ludzie wierz nieraz w ten dziwaczny zabobon. Na szczcie
jest on bardziej idiotyczny ni szkodliwy. Inne filozoficzne zabobony wygldaj mniej miesznie, ale s czsto miertelnie niebezpieczne.
ODRODZENIE. Niemal dwa i p wieku trwajcy okres przejciowy
midzy redniowieczem a epok nowoytn w Europie. W tym
okresie zaszy znaczne zmiany w wielu dziedzinach; wspaniale rozwina si m.in. nauka i sztuka. W odrodzeniu naley odrni liczne
skadniki i fazy rozwoju. Zwizane s te z nim rne zabobony, tak
dalece zakorzenione, e nauka nowoczesna dopiero obecnie stara si z
wielkim trudem je obali.
l. Pierwszym i bodaj gwnym zabobonem jest wierzenie (do
ktrego przyznawao si zreszt wielu ludzi odrodzenia), e odrodzenie
jest wanie odrodzeniem, zmartwychwstaniem kultury i cywilizacji po
dugim okresie barbarzyskich rednich wiekw", ktre maj

92
Sto zabobonw

by ciemn przerw midzy dwoma okresami kultury. Jest to


zabobon wynikajcy z zupenej ignorancji redniowiecza i cisego
zwizku, jaki zachodzi miedzy nim a odrodzeniem, aby wymieni
tylko dwie cakiem rne dziedziny, poezj i ycie gospodarcze.
Dante y w wieku XIII, a wic w szczytowym wieku redniowiecza, a
Petrarka w XIV, nie w XVI. Jeli chodzi o ycie gospodarcze, to
jego autentyczny renesans przypad take na wiek XIII. kiedy
wspaniale rozwijay si handel i bankowo. Nawet opowiadanie, e
odrodzenie odkryo pisarzy staroytnych, jest zabobonem. Jak dzi
wiadomo, przybyy w tym czasie tylko dwa rkopisy starogreckie wszystkie inne byy ju na Zachodzie (gwnie we Francji) - a to
dlatego, e Europa zachodnia przeya ju w XII i XIII wieku inny
nawrt do staroytnoci, poczony z wielkim zainteresowaniem
czowiekiem i przyrod.
2. Inny zabobon polega na pomieszaniu dwch skadnikw odrodzenia wzajemnie sobie przeciwnych, a mianowicie tzw. humanizmu* z
now nauk przyrodnicz. Humanizm jest wrogi wszelkiej logice,
rozumowi, wszelkiej nauce przyrodniczej, uwaa j za prac mechaniczn", niegodn kulturalnego czowieka, ktry ma by pisarzem,
retorem, politykiem. Posta czowieka odrodzenia, ktry jest rwnoczenie podobny i do Erazma z Rotterdamu i do Galileusza, jest mitem, a
wiara w jak jednolit odrodzeniow wizj wiata zabobonem.
3. Trzeci zabobon to wychwalanie filozofii odrodzenia jako wielkiej" w porwnaniu do poprzedzajcej j scholastyki*. Prawda jest
taka, e jeli wyjmiemy Mikoaja z Kuzy (ktry z duchem odrodzenia nie
ma nic wsplnego) i Galileusza (ktry yje u schyku odrodzenia), ludzie
odrodzenia nie s, jak susznie stwierdzi Kristeller, ani dobrymi, ani
zymi filozofami, ale w ogle filozofami nie s. S czsto znakomitymi
pisarzami, uczonymi, znawcami tekstw staroytnych, umiej kpi,
dowcipkowa, tworzy arcydziea literackie, ale z filozofi maj
niewiele wsplnego. Przeciwstawianie ich mylicielom redniowiecza
jest wic czystym zabobonem.
4. Inny zabobon to wierzenie, e odrodzenie stanowi gwatown
rewolucj, cakowite zerwanie z przeszoci. Prawd jest, e zacho-

Jzef Bocheski

93

dz w czasie owych wiekw gwatowne przemiany, ale s one wszystkie


organicznie zwizane z przeszoci i mona w kadym wypadku
wskaza, gdzie si w onie redniowiecza zrodziy. Idzie to tak daleko, e
jeden z najlepszych znawcw odrodzenia, Huyzinga, mg je nazwa
jesieni redniowiecza".
5. Wreszcie zabobonem jest twierdzenie, e ludzie odrodzenia s
wszyscy, albo przynajmniej w wikszoci protestantami z ducha,
monistami, ateistami albo racjonalistami. Prawda jest odwrotna: przytaczajca wikszo ludzi odrodzenia, a w filozofii niemal wszyscy, od
Leonarda poprzez Ficyna do Galileusza i Campanelli, byli katolikami,
czsto gorliwymi wyznawcami i obrocami katolickiej wiary, jak np.
Marsiglio Ficino, ktry oksiy si w 40-tym roku ycia i jest twrc
nowoytnej apologetyki katolickiej.
Patrz: filozofia nowoytna, scholastyka.

OWIECENIE. Ruch kulturowy majcy na celu zastpienie autorytetu


religijnego wzgldnie politycznego przez tzw. rozum*. Istotna dla
owiecenia jest wiara w konieczny postp* ludzkoci* ku wiatu" i
wszelkiemu dobru, a to dziki wszystko wyjaniajcej nauce*. czy si z
tym racjonalizm*, przekonanie, e nie ma zagadnie niedostpnych dla nauki,
e ona i ona sama jest dobroczynn si, warunkujc postp ludzkoci.
Owiecenie, ktre byo podstawow wiar inteligentw europejskich
XIX wieku, jest dzi uwaane przez ludzi kulturalnych za zabobon, jako
e: 1. nic nie jest mniej pewne ni rzekomy postp ludzkoci, 2. pewnym
jest natomiast, e wiele dziedzin jest dla nauki niedostpnych, 3. sama
nauka, zamiast obiecanego postpu, przyniosa czsto nieszczcia (bomba
nuklearna). Ale ten zabobon jest cigle rozpowszechniony w zacofanych
masach i jest w dodatku szerzony przez partie komunistyczne caego
wiata - pozostaje wic gronym zabobonem.
Rnica midzy owieceniem a pozytywizmem* polega na tym, e
owiecenie uznaje take rol filozofii, podczas gdy pozytywizm

94

Sto zabobonw

utosamia tzw. rozum z metod nauk przyrodniczych, a wic zawiera


scjentyzm*.
Przyczyny powstania owiecenia, a zwaszcza jego skadnika,
wiary w postp, nie s jeszcze cakowicie wyjanione. Pewn rol
odegrao jednak niewtpliwie naduywanie autorytetu, zwaszcza ze
strony przedstawicieli religii, ktrzy zaczli wyrokowa o sprawach
nalecych do dziedziny nauki, cho przedmiotem religii s sprawy
pozawiatowe (egzystencjalne, metafizyczne itd.). Tym tumaczy si
po czci wrogie stanowisko owiecenia wobec religii*.
Patrz: postp, racjonalizm, scjentyzm.

PACYFIZM. W zasadzie tyle co przekonanie, e pokj jest stanem


godnym podania i e naley do niego dy. Ale w praktyce pacyfizm
przejawia si zwykle w postaci dwch zabobonw: 1. e mona
osign pokj rozbrajajc narody pokojowe i 2. e adna wojna nie
jest moralnie dopuszczalna. Dowiadczenie uczy, niestety, e rozbrajanie narodw pokojowych prowadzi do opanowania ich przez inne,
wojownicze, a te z kolei zaczynaj toczy wojny z podobnymi do
siebie drapienikami. Skdind twierdzenie, e kada wojna jest niesprawiedliwa, nie wytrzymuje krytyki, s bowiem okolicznoci, w
ktrych - zgodnie z normalnym wyczuciem - istnieje oczywisty
obowizek bronienia orem praw innych, powierzonych naszej
opiece.
Nastpujcy, zmylony przykad unaocznia t prawd. Do farmera
na Dzikim Zachodzie przychodzi ssiad i oddaje mu pod opiek 6-letni
creczk, bo jedzie do miasta, a czasy s - powiada - niespokojne.
Nasz farmer wyczyci wanie swj rewolwer i nabi go. Dziewczynka
bawi si koo drzwi, kiedy wchodzi bandyta i podnosi pak, aby
roztrzaska gwk dziecka. Pytanie: czy wolno naszemu farmerowi
strzeli? Odpowied ze stanowiska zdrowego rozsdku brzmi:
oczywicie, nie tylko wolno mu strzeli, ale nawet, jeli nie strzeli,
zasuguje na nasz pogard: jego witym obowizkiem jest broni

Jzef Bocheski

ycia powierzonego mu dziecka. Ot w wojnie obronnej chodzi


bardzo czsto - jak ostatnio podczas drugiej wojny wiatowej - po
prostu o ycie naszych wspobywateli. Std jest prawd oczywist, e
walka zbrojna w obronie grupy spoecznej moe by nie tylko dozwolona,
ale i nakazana moralnie. Pisudski pisa w 1908 roku: Chcc
zwyciy, a bez walki, i to bez walki na ostre, jestem nie zapanikiem nawet, a wprost bydlciem, okadanym kijem czy nahajk".
Podoem pacyfizmu jest sentymentalizm: byoby tak adnie, gdybymy mogli unikn wojen. Wojna jest rzecz nieadn, straszn.
Miesza si te oceny estetyczne z moralnymi, zapominajc, e nieraz
rzeczy niepikne s przecie dobre i nakazane (np. operacje). Pacyfizm
zasuguje wic w peni na nazw zabobonu i to mimo szlachetnoci
niektrych jego wyznawcw. Niektrych, bo pacyfizm jest bardzo
czsto uywany przez przyszych najedcw do moralnego rozbrajania ich ofiar.
PASTWO. Organizacja roszczca sobie prawo do monopolu fizycznego
przymusu, gwatu. Poszczeglni ludzie nie maj prawa odbiera innym
duej czci ich dochodw, a nawet majtku, przepisywa po ktrej
stronie maj jedzi, wydawa przepisw o tym, jak maj si
zachowywa, a w razie gdy nie suchaj, zakuwa ich w kajdanki i
wizi. Gdy to czyni, s nazywani przestpcami, wzgldnie zbrodniarzami. Natomiast pastwo roci sobie prawo do tego wszystkiego:
nakada podatki, wydaje przepisy, wizi itd. Inne organizacje spoeczne (np. gminy) mog mie cz tych uprawnie, ale tylko o tyle, o
ile pastwo im na to pozwoli, tj. o ile im wydeleguje cz
swojego monopolu.
Z pastwem zwizane s dwa zabobony. Pierwszy, obecnie
najgroniejszy, to ubstwianie pastwa, pojmowanie go na ksztat
bstwa, ktremu wszystko wolno, a wobec ktrego jednostka i inne
organizacje nie maj adnych praw. Jest to oczywisty zabobon, nie
majcy adnych podstaw i wynikajcy bodaj z innego zabobonu,
przyznajcego spoeczestwu* jedyn pen rzeczywisto. Ale ten

96

97

Sto zabobonw

sam zabobon ma jeszcze inne oparcie, a mianowicie w interesach


klasy urzdnikw*. Bo pastwo jest abstrakcj, a odpowiadajca jej
konkretna rzeczywisto, to zesp urzdnikw, w ktrych interesie
ley naturalnie, by pastwo - to jest oni sami - mieli jak najwiksz
wadz.
Drugi zabobon, przeciwny, gosi, e pastwo nie tylko nie jest
potrzebne ludziom, ale nawet jest szkodliwe i naleaoby je usun,
aby ludzi uszczliwi. Jest to zabobon znany pod nazw anarchizmu*.
Prawd jest, e pastwo jest ludziom potrzebne, ale e nie jest bokiem, ktremu wszystko powinno podlega.
Patrz: spoeczestwo, urzdnik.

PATRIOTYZM. Mio ojczyzny i rodakw bynajmniej nie jest


zabobonem, ale cnot godn pielgnowania, podobnie jak mio
rodziny itd. Ale z patriotyzmem cz si dwa wzajemnie przeciwne
zabobony: jeden z nich przywizuje do mioci ojczyzny zbyt du
wag i czyni z patriotyzmu nacjonalizm*, a wic zabobon. Drugi,
przeciwny mu, take miesza patriotyzm z nacjonalizmem, a nawet z
rasizmem i potpia go jako taki.
Jeli chodzi o utosamienie patriotyzmu z nacjonalizmem, wystarczy
zauway, e kto kocha wasny kraj, niekoniecznie musi tym samym
ubstwia go ani pogardza innymi krajami, a tym mniej ich nienawidzie. Nie musi te wcale uwaa narodu* za najwysze dobro",
tak jakby tego chcia nacjonalizm. Robi wic z patriotyzmu nacjonalizm jest zabobonem.
Znacznie groniejszy jest drugi rozpowszechniony dzi zabobon.
Wielu zwaszcza tzw. lewicowcw (wyraenie, ktrego sens bardzo
trudno zrozumie) przyznaje si do tego: kady, kto omiela si
twierdzi, e kocha swj kraj bardziej ni, powiedzmy, Ekwador czy
Wietnam, jest oskarany o rasizm". Tym bardziej kady, kto zmuszony jest do wyboru, daje pierwszestwo wasnemu rodakowi przed
obcym, uchodzi za rasistowskiego zbrodniarza, w rodzaju hitlerowcw.

J/.ef Bocheski

e to jest zabobonem, e kady czowiek ma wite prawo dba


przede wszystkim o ludzi sobie bliskich, a to bez adnej nawet myli o
wyszoci tej czy innej rasy, czy narodowoci, powinno by jasne.
Moe nastpujca (prawdziwa) historyjka pomoe w zrozumieniu, o
co chodzi. Jeden z moich przyjaci, Jan, mia bardzo brzydk,
zezujc matk, ktra w dodatku bya kleptomank i raz ju bya
aresztowana za kradzie. Kiedy go kto zapyta, a wic dlaczego ty j
tak kochasz, e stawiasz j ponad wszystkich innych, Jan odpowiedzia: dlaczego? - bo jest moj matk! Mniej wicej taki sam jest
stosunek kadego uczciwego czowieka do swojej ojczyzny. Kto
temu przeczy, jest oflar zabobonu.
Podoem zabobonu jest zabobonna wiara w ludzko* i w rwno* ludzi.
Patrz: nacjonalizm.

PEWNO. Mwimy, e kto jest czego pewny, kiedy nie moe


rozsdnie o tym czym wtpi. Jestem np. w tej chwili pewny, e
siedz, e deszcz pada za moim oknem, e dwa i dwa to cztery i e
jeli deszcz pada, to nieprawd jest, e nie pada. Istniej dwa zabobony dotyczce pewnoci. Jeden z nich to sceptycyzm*, zabobon
polegajcy na twierdzeniu, e nikt nie jest nigdy niczego pewny, co
jest nie tylko faszem, ale nawet miesznym faszem. Drugi zabobon, to
danie, by czowiek szuka w kadej sprawie tzw. pewnoci bezwzgldnej, to jest tej, ktra przysuguje np. prostym twierdzeniom
matematycznym. Filozof francuski z okresu upadku, Kartezjusz,
poszed nawet dalej i szuka pewnoci jeszcze wikszej. Wedug
niego tak pewno posiada tylko jego synne cogito, zdanie:
..Myl, wic jestem" (naprawd to zdanie nie jest wcale pewniejsze od
wspomnianych twierdze matematycznych).
Ten ostatni zabobon wynika z pomieszania dwch rnych poj, a
mianowicie pojcia pewnoci bezwzgldnej z pojciem tzw. pewnoci
moralnej, to jest z wysokim prawdopodobiestwem. W przy- Bocheski J.: Sto zabobonw

98

Sto zabobonw

tiaczajcej wikszoci wypadkw osigamy najwyej ow pewno


moraln, ale ona te najzupeniej wystarcza. Wbrew rozpowszechnionym pogldom, teorie nauk przyrodniczych posiadaj tylko t wzgldn.
Nie jest np. bezwzgldnie pewnym, e Ziemia obraca si wok
Soca, ale przecie prawdopodobiestwo pogldu ks. kanonika Kopernika osigno obecnie tak wysoki stopie, e podawa go w wtpliwo byoby wysoce nierozsdnym. Podobnie nie mog by bezwzgldnie pewny, e w mojej zupie nie bdzie dzi trucizny. Moe
kucharz zwariowa albo powzi do mnie skryt nienawi (cho
mnie nawet nie zna) i wla do rosou jak dioksyn czy inne paskudztwo. Czy wynika z tego, e nie powinienem je zupy? Bynajmniej, bo w praktyce owa pewno moralna, e zupa nie jest zatruta i
e Ziemia przecie si krci wok Soca, wystarcza najzupeniej.
Inna rzecz, e w niektrych rzadkich wypadkach istnieje take
pewno bezwzgldna. Wielki logik polski, p. Jan ukasiewicz, pokazywa kiedy autorowi przydugie twierdzenie logiczne, zaczynajce
si od bodaj czternastu liter i zapytany, czy jest prawdziwe, powiedzia ze zdziwieniem: ono jest cakiem na pewno, bezwzgldnie
prawdziwe.
POSTP. Wierzenie w cigy postp ludzkoci* ku coraz wyszym,
lepszym stanom, ku rajowi na ziemi, ku wiatu" i tym podobnym,
jest jednym z najszkodliwszych zabobonw, jakie odziedziczylimy
po XIX wieku, i ktre jeszcze dzi panuj na wielkich obszarach,
zwaszcza w krajach zacofanych i socjalistycznych, gdzie jest narzucony przez partie komunistyczne. Jego tre jest mniej wicej nastpujca: czowiek jest w swojej istocie stworzeniem postpowym, to
jest staje si, jako gatunek, coraz lepszy, coraz doskonalszy. Owo
doskonalenie wystpuje we wszystkich dziedzinach. Na paszczynie
pogldu na wiat czowiek przechodzi od zabobonu do nauki. W nauce
idzie do coraz wikszej wiedzy, w technice opanowuje coraz lepiej
wiat. W moralnoci staje si coraz lepszy. W polityce wynajduje coraz
doskonalsze formy rzdw. W sztuce tworzy arcydziea

99
Jzef Bocheski

coraz doskonalsze. Tylko w religii* nie ma postpu, bo ona jest


zabobonem, ktry postp skutecznie eliminuje. A skoro postp daje
tak wspaniae wyniki, pierwszym i najwitszym obowizkiem kadego
zdrowego czowieka jest suenie postpowi ludzkoci, ktremu naley
wszystko i wszystkich podporzdkowa.
Ten pogld, bardzo rozpowszechniony w XIX wieku i jeszcze
przed drug wojn wiatow, jest dzi odrzucany przez przytaczajc
wikszo ludzi wyksztaconych w cywilizowanych krajach. Lepsze
poznanie zaoe wiary w postp i dowiadczenia nabyte przez ludzko w
cigu obecnego wieku wykazay jasno, e jest ona prostym zabobonem.
Zaczynajc od pierwszej sprawy, wiara w postp pochodzca z czasw
owiecenia* (kiedy bya jeszcze zupenie bezpodstawna) otrzymaa
wsparcie ze strony teorii ewolucji Darwina oraz ze strony rozwoju
nowoczesnych nauk przyrodniczych i techniki. Zoologia wykazaa, e
w wiecie zwierzt wystpuje stay postp. To twierdzenie przeniesiono na
dzieje ludzkoci. Tak jak ssaki byy w wiecie zwierzcym postpem w
stosunku do ptakw, podobnie czowiek nowoczesny jest postpem w
porwnaniu do staroytnego i redniowiecznego. Ale to przeniesienie
kategorii biologicznych na nasz histori jest najzupeniej
bezpodstawne, choby dlatego, e mamy do czynienia z bardzo krtkim
okresem. Naprawd dobrze znamy tylko trzy tysice lat, okoo stu
pokole, a sto pokole stanowi zaledwie jednostk w skali biologicznej
ewolucji. Mwi o postpie w obrbie tej biologicznej sekundy jest
zabobonem. Zarazem lepsze poznanie dziejw kultury pozwolio
stwierdzi, e postp w jej dziedzinie jest raczej wyjtkiem, e
przejawia si tylko w stosunkowo krtkich okresach i tylko w
niektrych skadnikach kultury. Prawd jest mianowicie, e mielimy,
poczwszy od XVII wieku, wspaniay rozwj nauk przyrodniczych i
opartych na nich technologii. Zwaszcza wyniki tych ostatnich s
imponujce. Ale nie ma w dziejach, o ile wiadomo, adnego postpu
moralnego w ludzkoci. Dokadniej mwic, w ramach jednego
okresu, jednej cywilizacji, mamy czsto postp. Na przykad oczywisty
jest postp w staroytnym Egipcie od czasw panowania Hyksosw do
XVIII dynastii. Ale po postpie moralnym nastpuje

wt

101
Sto zabobonw

x reguy cofniecie si. Aby /osta przy przykadzie Egiptu, stanowisko


kobiety byo w Nowym Pastwie (XV\-X\V wiek przed Chrystusem)
lepsze, ni jest obecnie w Szwajcarii. Ot w tym samym Egipcie
panuje dzi islam, wedug ktrego kobieta nie ma pono nawet duszy.
Nazywa to postpem - wolne arty. Skdind przeylimy w XX
wieku zbrodnie na olbrzymi skal, w postaci masowych mordw
dokonanych w okrutnych obozach niemieckich i rosyjskich - prawdziwe ludobjstwa, jakich od dawna, przynajmniej w Europie, nie
znalimy. Mwi o staym postpie moralnym ludzkoci jest wic
zabobonem.
Podobnie jest bodaj i z kilkoma innymi dziedzinami. Nie jest np.
wcale oczywiste, by obecnie istniejce formy ustrojowe byy o tyle
lepsze od staroytnych, jak to si tak czsto sdzi. Faktem jest, e
mniej wicej 4/5 krajw wiata rzdzonych jest przez mniej lub
bardziej okrutnych kacykw, gorzej ni to czynili dawni faraonowie
albo rzymscy cesarze. Co podobnego mona bodaj powiedzie take o
nauce czystej i sztuce. Jedno jest pewne: zaznalimy ostatnio -od
mniej wicej XVII wieku - znacznego postpu w technikach. Tak np.
wynaleziono now technik zapisywania melodii (std powsta
mogy wielkie opery, oratoria itp., ktrych dawniej nie byo). Powstay
nowe techniki w budownictwie (beton), umoliwiajce nowe formy
architektoniczne. Nawet w logice zastosowanie techniki formalistycznej pozwolio na znaczny postp. Ale kiedy si zapytamy,
czy malarz nowoczesny, dlatego e dysponuje lepszymi technikami,
jest lepszym malarzem ni Micha Anio, albo Frege wikszym logikiem ni Diodoros z Kronos, odpowied brzmi, e nie wiemy. Nie
jest w kadym razie oczywiste, by zaszed pod tym wzgldem - jeli
chodzi o rzeczy istotne - jakikolwiek postp.
Wynika z tego, e twierdzenie o istnieniu staego, oglnego
postpu ludzkoci jest 1. najzupeniej goosowne, 2. sprzeczne ze
znanymi faktami. A e chodzi o sprawy nalece do dziedziny nauki, o
ktrych chce si rozstrzyga a priori, mamy do czynienia z typowym zabobonem. Prawda, e pewien ograniczony postp jest moli-

Jzef Bocheski

wy i u jednostek i w narodach. O taki postp naley wic zabiega.


Ale powyej opisane postpowe" stanowisko jest zabobonem.
Patrz: demokracja, historio:ofta.

POZYTYWIZM. Zabobonna filozofia wynaleziona w czasach nowoytnych przez filozofa francuskiego A. Comte'a. Wedug niej tylko
nauki pozytywne", tj. przyrodnicze, mog nam da odpowied na
wszystkie pytania, jakie mona sobie rozsdnie stawia. Wszystko
inne jest zabobonem. W nowszej postaci (neopozytywizm) wszystko
inne jest bezsensem, tj. bekotem*. Pozytywizm czy si zwykle
take z wierzeniem, e tylko poznanie zmysowe ma jakakolwiek
warto (Comte przeczy nawet naukowoci psychologii). Jak susznie
zauway N. Hartmann, filozofi t naleaoby nazwa nie pozytywizmem, ale negatywizmem, jako e jej istot jest negacja wszelkiego
innego poznania ludzkiego. Postp, ktry by nadzwyczaj rozpowszechniony w XIX wieku, jest nim jeszcze w niektrych koach
naukowcw, ale ostatnio straci na znaczeniu pod wpywem jeszcze
radykalniejszego zabobonu, mianowicie sceptycyzmu*.
e pozytywizm jest zabobonem wynika z prostego faktu, i metoda
nauk przyrodniczych nie nadaje si w ogle do rozwizania wielu
zagadnie. Takimi s np. zagadnienia moralne, jako e nauki mog
mwi tylko o tym, co jest, a nie o tym co ma by. Podobnie nie s
dostpne metodzie nauk przyrodniczych zagadnienia cile filozoficzne. Na przykad psycholog-przyrodnik moe wprawdzie odpowiedzie na pytanie, jaki jest przebieg i wzajemna zaleno zjawisk
psychicznych u czowieka, ale nie na pytanie, czym jest dusza*, czy
jest, czy nie jest rzecz itp. Naukowiec nie moe te, jako taki, nawet
zda sprawy z wartoci logicznej jego wasnej metody - np.
odpowiedzie na pytanie, czy nauki przyrodnicze mog osign
jakkolwiek pewno* albo przynajmniej stopie prawdopodobiestwa
- te zagadnienia przekraczaj granice i moliwoci nauk
szczegowych i nale do filozofii. Wreszcie niepodobna za porno-

102

Sto zabobonw

ca metody przyrodniczej odpowiedzie na pytania egzystencjalne*, bo


ta metoda nadaje si wycznie do badania zjawisk wewntrzwiatowych, podczas gdy problemy egzystencjalne le, e si tak
wyrazimy, na kraju wiata, nie w wiecie.
Zwolennicy pozytywizmu odpowiadaj, e te pytania nie maj
sensu, e nale wic wycznie do dziedziny uczu i tym podobnych. Ale to jest dziwnie zabobonne i najzupeniej goosowne
twierdzenie. Dlaczego bymy nie mogli pyta si na serio, czy metoda
nauk przyrodniczych daje pewno czy nie? Dlaczego zagadnienia
stosunku duszy do ciaa miayby by zakazane? Na to obrocy
pozytywizmu nie maj odpowiedzi. Wydali dekret, e tak ma by, a
nie inaczej. Ale taki dekret jest wanie zabobonem.
Powody powodzenia pozytywizmu s rozliczne. Najwaniejszym
jest bodaj urok, jaki wywieray na ludzi w XIX wieku i jeszcze w
XX wieku, przed drug wojn wiatow wielkie wyniki nauk
przyrodniczych i opartej na nich techniki. Od stwierdzenia znakomitoci
tych wynikw do zabobonu goszcego, e tylko metoda nauk
przyrodniczych jest czowiekowi dostpna, by tylko jeden krok.
Inn przyczyn pozytywizmu by wiatopogld owiecenia*. Wreszcie
wypada przyzna, e wiele zawinili pod tym wzgldem filozofowie
syntetyczni*, ktrzy, poczwszy od XVI wieku, uprawiali nienaukow
filozofi. Wielu ludziom wydawao si wwczas (m.in. na skutek
zupenej nieznajomoci dawniejszej filozofii), e mamy wybr tylko
midzy bajaniami tych filozofw a pozytywizmem. W rzeczywistoci
istnieje jednak obok nauk przyrodniczych i obok zabobonnej
filozofii syntetycznej, filozofia naukowa, zwana dzisiaj analityczn. W
jej wietle pozytywizm jest zabobonem.
Patrz: filozofia syntetyczna, nauka, owiecenie, pewno, racjonalizm.

PRAWDA WZGLDNA. Twierdzenie, e kada prawda jest


wzgldna, tak jak mwienie o mojej prawdzie" itp. jest zabobonem. W
rzeczywistoci adna prawda nie jest wzgldna, a mowa o .jno-

103

Jzef Bocheski

jej" prawdzie jest bekotem*. Mwimy bowiem, e dane zdanie jest


prawdziwe dokadnie wtedy, kiedy to, co ono znaczy, jest tak, jak
ono znaczy. Np. zdanie Grzmi teraz w Krakowie" posiada prawd,
jest prawdziwe, dokadnie o tyle, o ile w Krakowie rzeczywicie
teraz grzmi. Jest prawdziwe wzgldnie faszywe cakiem niezalenie od
tego, co ja albo ktokolwiek inny o owym grzmocie w Krakowie wie i
sdzi.
Ten zabobon jest wynikiem pomieszania dwch cakiem rnych
rzeczy, z jednej strony prawdy, z drugiej naszej wiedzy o tej prawdzie.
Jest bowiem tak, e ludzka wiedza o prawdziwoci zda jest zawsze
ludzka, to jest zalena od ludzkich podmiotw, jest wic - w tym
sowa znaczeniu - zawsze wzgldna. Natomiast sama prawda zdania
nie ma z t wiedz nic wsplnego: zdanie jest prawdziwe albo faszywe cakiem niezalenie od tego, czy kto t prawdziwo wzgldnie
faszywo zna czy nie zna.
W naszym przykadzie, zakadajc, e w tej chwili rzeczywicie
grzmi w Krakowie, moe doskonale si zdarzy, e jeden czowiek, np.
Jan, wie, e tak jest, a inny, np. Karol, nie wie i sdzi nawet, e nie
grzmi teraz w Krakowie. Wwczas Jan wie, e odnone zdanie Grzmi teraz w Krakowie" - jest prawdziwe, a Karol tego nie wie. Ich
wiedza jest wic, jak powiedziano, zalena od tego, czyj jest
wiedz: inaczej mwic, jest wzgldna. Ale prawdziwo czy
faszywo tego zdania nie jest od tego zalena. Nawet gdyby nikt nie
wiedzia, e grzmi teraz w Krakowie, to gdyby tak rzeczywicie byo,
nasze zdanie byoby bezwzgldnie prawdziwe, niezalenie od tego, co
Jan i Karol o nim wiedz. Nawet takie zdanie jak Liczba gwiazd w
drodze mlecznej jest podzielna przez 17", o ktrych nikt nie wie, czy
s prawdziwe, s prawdziwe albo faszywe.
Mowa o wzgldnej" albo mojej" prawdzie jest wic bekotem* w
cisym tego sowa znaczeniu, podobnie, jak bekotem jest
powiedzenie Wisa pynie wzgldnie przez Polsk". Aby unikn
bekotu, wyznawca tego zabobonu musi przyj, e prawdy dostpnej
dla nas nie ma, a wic przyj stanowisko sceptycyzmu*, ktry jest
innym zabobonem.

I OS

Sto zabobonw

Jzef Bocheski

Do tej samej wzgldnoci" dadz si sprowadzi inne rzekome


pojcia prawdy, np. pojcie pragmatyczne, dialektyczne i tym podobne.
Wszystkie te zabobony powouj si na pewne trudnoci techniczne, w
zasadzie jednak wynikaj ze sceptycznej postawy czowieka, ktry
wtpi w moliwo poznania czegokolwiek. Owe trudnoci techniczne s
pozorne. Na przykad mwi si, e powiedzenie grzmi teraz w Krakowie" moe by prawdziwe dzi, ale bdzie faszywe jutro, kiedy w
Krakowie nie bdzie grzmiao. Mwi si take, e np. zdanie
pada" jest prawdziwe we Fryburgu, ale faszywe w Tarnowie, kiedy
pada w pierwszym miecie, a soce wieci w drugim.
S to jednak nieporozumienia: wystarczy wspomniane zdania
ucili, powiedzie np., e przez teraz" rozumiemy l lipca 1987
roku, godzin 10 i 15 minut wieczorem, aby usun ow rzekom
wzgldno.
Prawda jest bezwzgldna albo jej nie ma. Twierdzenie, e jej nie
ma, jest zabobonem.

zabobony. Badania dowiadczalne wykazay, e do proletariatu naley


zastosowa wszystko to, co wiemy o ludzie*. Wiara w jego wyszo jest
zabobonem.
3. Wreszcie zabobonem jest twierdzenie, e partia komunistyczna
jest parti proletariatu. W rzeczywistoci ta partia bya niemal zawsze
prowadzona, a nieraz w wikszoci zoona z intelektualistw*, tj. ludzi,
ktrzy nigdy robotnikami nie byli. Std w wielu krajach autentyczni
robotnicy buntowali si nieraz przeciw rzekomym rzdom proletariatu,
ktre w rzeczywistoci byy i s rzdami grupy intelektualistw* i
urzdnikw*.

Patrz: relatywizm, sceptycyzm.

PROLETARIAT. Proletariat jest literalnie klas ludzi, ktrzy nie


posiadaj niczego prcz dzieci (aciskie proles). W czasach Marksa
proletariat przemysowy by rzeczywicie wielk klas ndzarzy.
Obecnie proletariusze stanowi tylko niewielki odsetek ludnoci. Z pojciem proletariatu zwizanych jest w marksizmie* kilka zabobonw.
1. Twierdzi si, e proletariat jest klas robotnicz. Ale rwnoczenie zalicza si do proletariatu urzdnikw w krajach socjalistycznych. Zarazem twierdzenie, e proletariusze s ludmi,
ktrzy niczego nie posiadaj i staj si coraz ndzniejsi, jest oczywistym faszem: wikszo robotnikw w krajach uprzemysowionych
cieszy si stale rosncym dobrobytem.
2. Zgodnie z innym zabobonem marksistowskim, proletariat jest
klas postpow", nosicielem nadziei ludzkoci, jest znacznie szlachetniejszy' od innych, lepiej rozumie dzieje itd., itd. Wszystko to s

Patrz: intelektualista, marksizm, urzdnik.

PSYCHOANALIZA. Freud, twrca psychoanalizy, ma wielkie zasugi


w zwalczaniu dwch niebezpiecznych zabobonw: materializmu*,
przeczcego istnieniu duszy* i pozytywizmu*, odmawiajcego psychologom
prawa do mwienia o przedmiotach lecych poza dowiadczeniem
(tzw. pojciach teoretycznych). Psychoanaliza okazywaa si take
nieraz, w rkach dobrych znawcw, poyteczn metod terapeutyczn.
Ale i sam Freud i zwaszcza jego nastpcy zrobili z psychoanalizy co w
rodzaju wszystko ogarniajcego wiatopogldu. Chodzi przy tym
przede wszystkim o dwa oczywiste bdy. Z jednej strony
psychoanaliza postpuje tak, jak gdyby czowiek by tylko dusz, jak
gdyby nie mia ciaa i to ciao nie byo istotnym skadnikiem jego
istoty, co jest nie tylko bdem, ale i zabobonem. Z drugiej strony w samej
psychice czowieka Freud i jego nastpcy usiowali wszystko
sprowadzi do jednej grupy przey wzgldnie motyww, Freud do
pciowych, Adler do spoecznych itd. zarazem samo uwaanie
psychoanalizy za wiatopogld naukowy" jest dalszym zabobonem, bo
takiego wiatopogldu nie ma i by nie moe.
Patrz: dusza, pozytywizm, wiatopogld.

106

Sto zabobonw

PSYCHOLOGIZM. Zabobon polegajcy na sprowadzaniu logiki*, a


nieraz take innych nauk, do psychologii. Zgodnie z nim,
przedmiotami tych nauk s zjawiska zachodzce w psychice ludzkiej.
Tak wiec matematyk bada nie liczby, ale wyobraenia liczb w swojej
gowie. Dwaj zoolodzy, dyskutujcy o waciwociach krokodyli,
mwi nie o tych bydltach, ale o wyobraeniach krokodyli w ich
gowach itd. Podoem psychologizmu jest lepota na istnienie bytw* idealnych, jakimi s np. liczby.
Psychologizm, bardzo rozpowszechniony pod koniec XIX wieku,
zosta przezwyciony przez wikszo filozofw XX stulecia (Frege, Moore, Husserl).
Patrz: logika.

RACJONALIZM. Wypada rozrni co najmniej dwa znaczenia


nazwy racjonalizm, szerokie i wsze, owieceniowe. Racjonalizm w
szerokim sowa znaczeniu nie jest zabobonem; jest nim nawet jego
przeciwiestwo, irracjonalizm*. Tak rozumiany racjonalizm to po
prostu postulat, danie, aby czowiek postpowa zawsze rozsdnie,
zarwno w wyborze zda, ktre uznaje za prawdziwe, jak i w
decyzjach dotyczcych jego dziaalnoci. A rozsdnie" znaczy tu tyle
co spjnie", w sposb niesprzeczny" i zarazem w sposb zgodny z
przyjtymi w danej dziedzinie dyrektywami". Mwimy wic, e
czowiek, ktry chce si uda z Krakowa do Zurychu, postpi
racjonalnie, jeli wybierze drog na Wiede, a postpiby nieracjonalnie, nierozsdnie, gdyby jecha do Gdaska, bo ten ostatni wybr
stoi w sprzecznoci z jego celem.
Natomiast w wszym, owieceniowym sowa znaczeniu, racjonalizm
jest zabobonem. Polega bowiem na twierdzeniu, e rozum*, tj. dowiadczenie i wnioskowanie wystarczaj, aby znale odpowied na
wszystkie pytania, jakie czowiek moe sobie postawi. W tym znaczeniu racjonalizm odrzuca zarwno autorytet*, jak i wiar*. e taki
racjonalizm jest zabobonem, wynika z faktu, e tzw. rozum nie moe

107
Jzef Bocheski

sam da odpowiedzi na pytania dotyczce moralnoci, na zagadnienia


egzystencjalne, i e wiatopogld racjonalny w tym znaczeniu sowa
nie jest moliwy.
Racjonalizm w tym wszym znaczeniu jest skadnikiem trzech
innych zabobonw. Poczony z wiar w postp*, stanowi tre filozofii
owiecenia*, gdy zacienia znaczenie nazwy rozum" do metody nauk
przyrodniczych, stanowi pozytywizm*, a ten poczony z wiar w
pewno* wynikw naukowych, staje si scjentyzmem*.
Racjonalizm straci obecnie wiele na znaczeniu, do tego stopnia, e
przeciwny mu zabobon irracjonalizmu jest, zdaje si, znacznie
bardziej wpywowy.
Patrz: autorytet, irracjonalizm, owiecenie, pozytywizm, rozum, scjentyzm,
wiara.

RASIZM. Istniej dwa rasistowskie i dwa antyrasistowskie zabobony.


Najbardziej znany to mniemanie, e nie tylko istniej rne rasy ludzkie,
wysze i nisze (co jest prawdopodobnie faktem), ale take, e wiemy,
ktra z nich jest wysza, a ktra nisza (co jest gupstwem, bo niczego
takiego nie wiemy). Inny zabobon, poczony z pierwszym, u Niemcw
wiatach trzydziestych i nastpnych twierdzi, e najlepsza jest rasa
nordycka i e Niemcy s wanie owymi nordykami. Tymczasem
wiadomo, e odsetek nordykw wrd Niemcw jest niewielki, a nawet
niszy ni u ydw polskich. Humorystyczny, ale nader trafny wyraz
zabobonnoci tego ostatniego wierzenia daje ukuty okoo roku 1935
dowcip, e doskonay Niemiec powinien by blondynem jak
czarnowosy Hitler, pikny jak notorycznie szpetny Goebbels, smuky
jak otyy Gring i nazywa si jak teoretyk hitleryzmu Ro-senberg.
Pierwszy zabobon, przeciwny powyszym to wierzenie, e nie ma ras
ludzkich albo e nie ma midzy nimi adnej rnicy. Drugi nazywa
rasizmem wszelk niech do cudzoziemcw, nawet, kiedy nale do
tej samej rasy co my, np. niech Szwajcarw do Wochw, a nawet
wszelki patriotyzm*. Prawd jest, e istniej ca-

108

Sto zabobonw

kiem oczywicie rne rasy ludzkie, aczkolwiek nie te, ktre ludzie
sobie czsto wyobraaj. Tak np. nie istnieje rasa biaa, ale znamy
kilka ras o biaej skrze. Podobnie nie istnieje adna rasa czarna i
wrd ludzi o czarnym zabarwieniu skry istniej rasy nalece do
najpikniejszych jakie znamy (niektrzy Zulusi), a obok nich rasy
prawdziwie szpetne z estetycznego punktu widzenia. Ale z tego, e
rasy ludzkie istniej nie wynika jeszcze wcale, abymy wiele o nich
wiedzieli. Wiemy nawet tym mniej, e gorliwi zwolennicy antyrasizmu
utrudnili, a nieraz nawet uniemoliwili po drugiej wojnie wiatowej
wszelkie badania nad rasami ludzkimi. Nie wiemy nawet, jak ras
porzdnie zdefiniowa, podobno grupy krwi nie pokrywaj si z morfologicznymi. Tym mniej wiemy, ktra rasa jest wysza, a ktra nisza.
Pewnym jest natomiast, e rne twierdzenia rasistw s czystym
zabobonem. Tak np. opowiadania o jakiej rasie ydowskiej", ktrej
w ogle nie ma, jak wykazay przedwojenne badania polskich
antropologw. Innym zabobonem jest np. wierzenie, e Polacy i Niemcy
nale do dwch rnych ras, podczas gdy znaczny odsetek Niemcw
nosi polskie nazwiska (dwaj przywdcy rewanystw niemieckich
nazywaj si Hupka i Czaj) i odwrotnie, wielu Polakw niemieckie.
Mimo to Niemcy dali si, w latach trzydziestych, tak dalece
unie tym zabobonom, e w ich imieniu popenili mordy na milionach ludzi: ydach, ale take Polakach, Cyganach i innych. Rasizm
jest te dobrym przykadem tego, co moe z zabobonu wynikn,
jeli si go na czas nie zwalczy.
Obecnie rasizm panuje w niektrych krajach zacofanych (zwaszcza
afrykaskich), ale gdzie indziej straci popularno. Szerz si za to
dwa antyrasistowskie zabobony: przeczenie, by istniay rasy ludzkie i
utosamianie ksenofobii (niechci do cudzoziemcw) a nawet patriotyzmu z rasizmem. Doszo do tego, e kady kto omiela si mwi, e
woli rodaka od obcego, jest nazywany rasist i potpiany jako taki.
e chodzi o zabobon powinno by jasne.
Rasizm jest znamiennym zabobonem take dlatego, e bardzo
trudno odkry jak realn potrzeb, ktra stanowiaby jego podoe,
jak to jest zwykle z innymi zabobonami. Wydaje si, e rasizm jest

109
J/ef Bocheski

tworem literatw i politykw, ktrzy go wymylili jako podpor dla


swojego nacjonalizmu*, i e poza nim stoi zawsze zabobon nacjonalistyczny. Natomiast podoe antyrasistowskich zabobonw jest
inne: jest nim mianowicie zabobon humanistyczny*, wedug ktrego
czowiek byby tak dalece rny od zwierzt, e nie podlegaby
prawom przyrody.
Patrz: humanizm, nacjonalizm, patriotyzm, rwno.

Zawleczony z Indii zabobon, wedug ktrego


czowieka po jego mierci wciela si w rne
REINKARNACJA. zwierzta,
dusza*
__ ... ,,- j-o" "-i vi\.ia ai\f
w lu/jic zwierzta, innych ludzi itd. To
wierzenie zakada, e dusza ludzka jest rzecz, jakim kawakiem,
podobnym do kawaka drewna, ktre moe przechodzi z jednego
ludzkiego ciaa do innego. Naprawd jest tak, e dusza nie jest rzecz,
nie jest kawakiem, ale po prostu jedn z treci danego ciaa, a wic
bdc t dusz, naley do tego ciaa i do adnego innego. Mona
sobie wprawdzie pomyle, e dusza istnieje nadal po mierci czowieka
(patrz niemiertelno*), bo nie ma w tym sprzecznoci, natomiast
pojcie duszy przechodzcej z jednego ciaa do drugiego jest sprzeczne
i zatem zabobonne. Jest rzecz doprawdy kompromitujc, e tylu
Europejczykw i Amerykanw pada ofiar tego zabobonu. Wedug
niedawnej ankiety La Croix 29% Francuzw wierzy w reinkarnacj.
Patrz: dusza, niemiertelno.

RELATYWIZM. Zabobon wyraajcy si w powiedzeniu wszystko jest


wzgldne (relatywne)". Istot relatywizmu jest uoglnienie teorii
wzgldnoci, dotyczcej zda o ruchu cia, na wszystkie zdania bez
wyjtku. Teoria wzgldnoci uczy m.in., e zdanie ..A jest w ruchu"
znaczy waciwie tyle co .A. jest w ruchu z punktu widzenia C". Na
przykad zdanie butelka na stole w wagonie restauracyjnym jest

110

Sto zabobonw

w ruchu" znaczy: w ruchu z punktu widzenia czowieka stojcego na


stacji, ale nie z punktu widzenia pasaera siedzcego w wagonie
restauracyjnym. Relatywizm uoglnia to twierdzenie i powiada, e
kade zdanie mwice, e A jest B" znaczy tyle co ,j\ jest B z
punktu widzenia / ze stanowiska C". Na przykad zdanie Warszawa ley
nad Wis" znaczy tyle, co zdanie Warszawa ley nad Wis z
punktu widzenia Karola", ale by moe nie ley z punktu widzenia
Ludwika. Albo Olga pi", znaczy tyle co Olga pi z punktu widzenia
Magorzaty", ale by moe Olga nie pi z punktu widzenia Natalii".
Tak pojty relatywizm jest zabobonem, jako e cho bardzo wiele
zda jest wzgldnych, niektre cakiem oczywicie nie s wzgldne. W
szczeglnoci zdanie prawda jest wzgldna" jest bezwzgldnym
faszem, o ile w ogle ma sens, bo zdanie P jest prawdziwe wtedy i
tylko wtedy, kiedy to co P znaczy, jest faktem, i to bez wzgldu na
ludzi, ktrzy o tym wiedz albo nie wiedz.
Relatywizm jest w gruncie rzeczy tylko wytworniej sz postaci
sceptycyzmu*. Powodem jego popularnoci jest rozkad spoeczny,
utrata zaufania do zdrowego rozsdku i std przyjmowanie zabobonw z nim sprzecznych.
Patrz: prawda, sceptycyzm.

RELIGIA. Religii w ogle, podobnie jak jarzyny, zdefiniowa niepodobna. Na og nazywa si jednak w Europie religiami tzw. wielkie
religie albo religie ksiki", tj. brahmanizm, buddyzm, mozaizm,
chrzecijastwo, islam. O tych i tylko tych religiach jest tutaj mowa. Z
religi czy si wiele zabobonw, ktrych ofiar padaj zarwno
ludzie wierzcy, jak - i to znacznie czciej - niewierzcy. Rzecz
ciekawa, e podczas gdy czsto mwi si o zabobonach religijnych
(co w pewnych okolicznociach jest samo zabobonem), rzadko kiedy
ludzie zdaj sobie spraw, ile zabobonw szerzy si, gdy mowa o
religii.

111

Jzef Bocheski

Aby zrozumie charakter tych zabobonw, wypada przypomnie


przede wszystkim, e religia jest pod kilkoma wzgldami nadzwyczaj
zoonym zespoem zjawisk. I tak w kadej religii wystpuj
najpierw pewne sposoby zachowania (np. obrzdy), po drugie pewna
mowa (mowa religijna, sakralna), po trzecie pewne typowe postawy
uczuciowe (uczucia religijne"), wreszcie zesp pewnych pogldw
(credo). Ten ostatni stanowi, jak si zdaje, orodek i podstaw caoci
zjawiska.
Skdind mona i naley odrni w religii 1. pewn postaw
wobec witoci (Boga itp.), tj. wobec wartoci zwanych numenalnymi; 2. pewn odpowied na zagadnienia egzystencjalne (o sens
ludzkiego ycia, mierci i cierpienia itd.); 3. pewien kodeks przepisw
(przykaza) moralnych; 4. pewien pogld na wiat, tj. zbir
twierdze wyjaniajcych np. pochodzenie wiata itp.
1. Najbardziej rozpowszechnionym zabobonem, jaki tutaj spotykamy - i to zarwno u wierzcych jak i (zwaszcza) u niewierzcych jest pomieszanie religii z magi*. e jest to zabobon powinno by
jasne, bo postawa religijna (poczucie zalenoci od numenu) jest
przeciwiestwem postawy magicznej (ktra chciaaby Bstwu rozkazywa). Jak to si dzieje, e ludzie nawet wysoko stojcy pod wzgldem
religijnym popadaj czasem w ten zabobon, trudno sobie wytumaczy,
ale podobne zjawiska obserwujemy (niestety) take u pewnych
uczonych. e to jest jednak zabobon, powinno by jasne.
2. Pokrewny, ale nie cakiem identyczny z pierwszym jest zabobon
robicy z religii rodzaj techniki. Tak np. ludzie religijni stosuj rne
obrzdy, aby unikn pioruna. Ich obrzdy odgrywaj tak sam rol
jak piorunochrony, s wic rodzajem zabobonnej techniki. Ten pogld
odpowiada co prawda rozpowszechnionej praktyce wielu wierzcych,
ale jest przecie sfaszowaniem istoty religii, ktra, jeli jest
autentyczna, polega przede wszystkim na osobistym stosunku
zaufania do numenu. Modlitwa autentycznie religijna koczy si
zawsze sowami Chrystusa w Ogrjcu: Ale niech si Twoja wola
dzieje, nie moja".

112

113

Sto zabobonw

3. Inne zabobony polegaj na sprowadzaniu religii do jednego


tylko z jej skadnikw. Bardzo rozpowszechniony jest u przedstawicieli
owiecenia* (a wskutek tego take u wyznawcw marksizmu*)
zabobon, wedug ktrego religia byaby po prostu zbiorem pogldw,
twierdze, podczas gdy ona zawiera prcz nich take wiele innych
skadnikw. Dochodzi do tego inny jeszcze zabobon, a mianowicie
wyobraenie, e twierdzenia religijne s, podobnie jak twierdzenia
nauki*, sprawdzalne, e wic religia z ni konkuruje. Naprawd
adne twierdzenie autentycznej religii nie jest naukowo sprawdzalne, bo
chodzi bez wyjtku o sprawy egzystencjalne, moralne albo pozawiatowe.
Sprowadzaniem religii do jednego z jej skadnikw jest take
emocjonalizm religijny, ktry twierdzi, e religia jest tylko zespoem
uczu. Jest to zabobon obraajcy ludzi religijnych, jako e nie ma
religii bez jakiego credo, to jest bez twierdze, adna religia wic
nie jest tylko zespoem uczu.
4. Zabobonem jest take mniemanie, ktrego ofiar padali czsto
ludzie religijni, e religia i jej przedstawiciele mog si wypowiada o
faktach nalecych do dziedziny nauki. Jest to zabobon. Jego
odrzuceniu da pikny wyraz Galileusz, kiedy pisa: Pismo wite
uczy nas, jak si dosta do nieba, a nie jak niebo si obraca". Ale zawierajc take kodeks moralny, religia z natury rzeczy wypowiada
si take o tym, jakim powinno by zachowanie si ludzi, co nie jest
zabobonem.
5. Teoria religii goszona przez zwolennikw marksizmu* jest zbiorem
kilku zabobonw. Zawiera najpierw trzeci wyej wspomniany
zabobon (pojmowanie religii jako zespou zda i niczego wicej), a
poza tym dwa wasne twierdzenia, nie wystpujce gdzie indziej. 1.
Marksici twierdz, e przyczyn religii jest strach przed siami
przyrody i spoecznymi. Jest to o tyle prawd, e kiedy trwoga, to do
Boga, e jednym z motyww nawrcenia bywa strach. Ale w bardzo
wielu innych wypadkach motywy s cakiem inne. Chodzi przede
wszystkim o to, e religia daje odpowied nie na zagadnienia wewntrzwiatowe, ale egzystencjalne (sens ycia, mierci itd.); poza tym

Jzef Bocheski

w kadej wyszej religii motywem dominujcym nie jest obawa, ale jej
przeciwiestwo, zaufanie do Stwrcy itp. 2. Marksici mniemaj dalej,
e religia jest nadbudow spoecznego wyzysku", opium dla ludu",
tak e z usuniciem tego wyzysku religia powinna znikn. I to jest
zabobonem. Religia bynajmniej nie znika w krajach, gdzie wedug
marksistw nie ma wyzysku (np. w Polsce). Sama teoria jest zreszt
niezmiernie jednostronn interpretacj potrzeb czowieka i religii,
interpretacj wynikajc z ekonomizmu* marksistowskiego.
Patrz: egzystencjalne zagadnienia, ekonomizm, marksizm, owiecenie,
wiatopogld.

REWOLUCJA. Dosownie tyle co przewrt, ale rewolucja oznacza


nie kady przewrt, lecz tylko przewrt zbrojny, majcy na celu
zdobycie wadzy. Z tej dziedziny przeniesiono sowo do innych i mwi si
np. o rewolucji w fizyce czy w sporcie. Rewolucja moe by nieraz nie
tylko moralnie dozwolona, ale moe by te obowizkiem, a
mianowicie gdy si j prowadzi przeciw uzurpatorowi, ktry bezprawnie
wadz zagarn albo przeciw tyranowi, ktry j niesprawiedliwie
wykonuje. Jest jednak zabobonem wierzenie, e postp w spoeczestwie moliwy jest tylko przez rewolucj. Naprawd jest tak, e
rewolucja jest niemal zawsze bardzo kosztowna pod kadym wzgldem,
powoduje ogrom ludzkiego cierpienia i zniszcze; kto wic chce ich
unikn, powinien rewolucji, o ile mono, unika. Wiara w ni,
jako jedyny motor postpu jest zabobonem.
RWNO. Ludzie s oczywicie nierwni: jedni s modzi, inni
starzy, jedni silni, inni sabi, mdrzy i gupi, szlachetni, zbrodniczy i
tak dalej. Mao jest wic zabobonw tak idiotycznych jak wiara, e
ludzie s rwni. Jeli ten zabobon mg si tak rozpowszechni, to
gwnie z dwch powodw. Po pierwsze dlatego, e przyjcie fikcji,
jakoby ludzie byli rwni, okazao si poyteczne jako podstawa de Bocheski J : Sto zabobonw

114

115

Sto zabobonw

mokracji*, a take jako zasada prawna (rwno wobec prawa). Ale


kady przytomny czowiek wie, e to jest tylko poyteczna Gkcja i
nic wicej, e rwno ludzi jest zabobonem.
Zwizany jest z nim take inny zabobon, zwany nieraz egalitaryzmem moralnym", wedug ktrego mamy dokadnie takie same
obowizki wzgldem wszystkich ludzi, inaczej mwic, wszyscy ludzie s
pod tym wzgldem rwni. Jest to pogld sprzeczny ze zdrowym
rozsdkiem. Mamy co prawda obowizek pomc kademu czowiekowi bez wyjtku, gdy jest w potrzebie, i w tym znaczeniu mona
powiedzie, e istnieje pewna rwno miedzy ludmi. Ale kiedy nie
moemy pomc wszystkim, jest rzecz oczywist, e im kto jest nam
bliszy, tym wiksze prawo ma do naszej pomocy. Tak np. wasne
dzieci maj pierwszestwo przed krewnymi, ci przed ssiadami,
ssiedzi przed innymi rodakami, rodacy przed cudzoziemcami itd.
Egalitaryzm moralny, ktry temu przeczy, a nawet twierdzi odwrotno, e im kto od nas dalszy, tym wicej ma prawa do naszej
pomocy, jest zabobonem.

Jzef Bocheski

rozum ma za przedmiot cao wiata itp., jest wic wadz typowo


filozoficzn" Ten wymys jest zabobonem: czowiek ma tylko jeden
rozum, ktry stosuje w rnych dziedzinach, take w metafizyce.
w rzekomo wyszy, fllozoflczny rozum, Yernunft, jest wymysem
filozofw. Warto podkreli, e inne jzyki nie posiadaj wyrae
odpowiadajcych owemu zabobonnemu rozumowi Niemcw, w
kadym razie nie posiada go jzyk angielski, francuski, woski ani
polski.
Rozumu w trzecim znaczeniu sowa dotyczy racjonalizm* w owieceniowym sowa znaczeniu, to jest twierdzenie, e rozum moe da
odpowied na wszystkie moliwe pytania. Z tym zabobonem czy
si nieraz ubstwianie rozumu. W czasie rewolucji francuskiej
ustanowiono oficjalny kult rozumu, reprezentowanego przez aktork,
stojc na gwnym otarzu katedry paryskiej Notre Dam (patrz
bawochwalstwo*). Zabobonny charakter tego wierzenia jest oczywisty.
Patrz: intuicja, owiecenie, racjonalizm.

Patrz: altruizm, demokracja, elita, lud.

ROZUM. Nazwa rozum ma co najmniej trzy rne znaczenia. W


pierwszym znaczy tyle co rozsdek i jest przeciwiestwem bezro-zumu,
gupstwa. W drugim rozum to tyle, co umiejtno wnioskowania,
wycigania wnioskw. W tym drugim znaczeniu rozum jest
przeciwiestwem bezporedniego dowiadczenia przedmiotu, intuicji.
Wreszcie w trzecim (owieceniowym*) znaczeniu sowa pozna za
pomoc rozumu" to tyle, co pozna za pomoc dowiadczenia i opartego
na nim wnioskowania", z wykluczeniem autorytetu* i wiary*.
Rozumu w drugim znaczeniu dotyczy zabobon wymylony przez
Niemcw, ktrzy mniej wicej od dwch wiekw (Kant) odrniaj
dwa rozumy: jeden zwany Yerstand, majcy zastosowanie w naukach
szczegowych oraz w yciu codziennym, drugi, ktry zowi Yermtnft,
ktry ma by rozumem w penym i gbokim sowa znaczeniu. Ten

SCEPTYCYZM. Zabobon polegajcy na tym, e si we wszystko


wtpi. Wedug sceptycyzmu nie ma zda prawdziwych, albo przynajmniej nie wiemy o adnym, czy jest prawdziwe. W mniej radykalnej
postaci sceptycyzm twierdzi, e nie moemy nigdy z pewnoci wiedzie, czy jakie zdanie jest prawdziwe. Swoje wtpienie stosuj sceptycy
nawet do praw logicznych, np. zasady niesprzecznoci, ktra gosi, e to
samo nie moe rwnoczenie posiada i nie posiada jakiej cechy.
Sceptycyzm mona uwaa bd za rodzaj dyrektywy, programu
czy strategii w poznaniu, bd za teori dotyczc moliwoci ludzkiego poznania. W obu wypadkach atwo jest zrozumie, e sceptycyzm
jest dziwacznym nieporozumieniem i zabobonem. Bo jeli si go
uwaa za dyrektyw czy strategi, to wolno zapyta, do czego ona
moe suy? Mona wprawdzie zaleca kademu, aby nie bra za
dobr monet kadego zdania, z ktrym si spotka, ale bada jego

116

Sto zabobonw

uzasadnienie itd., ale to wszystko moe mie na celu tylko zorientowanie si, ktre zdanie jest prawdziwe. Jeli mamy bez koca wtpi,
musi nastpi parali woli i wszelka dziaalno ludzka musi usta
(Hume). Jeli zaczn wtpi w istnienie drzwi, przez ktre mgbym
wyj z pokoju, trudno bdzie ode mnie wymaga, abym z niego wyszed. Jeli mam wtpi w to czy krzeso, na ktrym zamierzam
siada si nie zamie, nie bd mg na nim si. Jednym sowem
sceptycyzm jako dyrektywa jest nie tylko najzupeniej nieuyteczny,
ale nawet katastrofalnie szkodliwy. Mamy wszelkie podstawy, aby
go odrzuci.
Jeli natomiast uwaa si sceptycyzm za teori, to jego pooenie
nie jest wiele lepsze. Bo wolno sceptyka zapyta, jake to si dzieje, e
uwaa najprostsze i najbardziej oczywicie prawdziwe zdania za
wtpliwe, np. e ja w tej chwili siedz albo e dwa i dwa to cztery, a
rwnoczenie z wielk pewnoci siebie wygasza twierdzenie dotyczce nadzwyczaj zoonych spraw, a mianowicie poznania ludzkiego. A
jeli sceptyk nie jest przekonany, e jego pogldy s prawdziwe, to
dlaczego je gosi? Sceptycyzm jest zabobonem.
Sceptycyzm znajduje sobie zawsze zwolennikw w okresach rozkadu spoecznego. Wwczas nie tylko wi spoeczna ulega rozlunieniu, ale rwnoczenie ludzie wyobcowani ze spoeczestwa trac, e
si tak wyrazimy, duchowy grunt pod nogami i popadaj w rozpacz, jak
jest wanie sceptycyzm. Natomiast gdy spoeczestwo jest zdrowe
i twrcze, nie spotykamy w nim zwolennikw tego zabobonu.

117
Jzef Bocheski

odrodzenia) jest zabobonem wiadczcym o ignorancji tego, kto go


wyznaje. Zwolennicy tego zabobonu podaj na przykad jako
typowo scholastyczn subtelno pytanie ile aniow mieci si na
gwce od szpilki?", podczas gdy wszyscy scholastycy bez wyjtku
uwaali anioy za istoty ponad-przestrzenne i takie pytanie byoby
dla nich bez sensu.
Prawd jest, e scholastyka, zwaszcza jej szczytowy okres (wiek
XIII) naley do najwietniejszych epok myli filozoficznej. wietnie
rozwina si wwczas logika*, ontologia, filozofia jzyka, filozofia
czowieka (antropologia) i inne dyscypliny filozoficzne. Wybitny historyk
filozofii twierdzi, e nigdy filozofia, rozwijajc si dugo i konsekwentnie w jednym kierunku, nie dosza do tak zwartego i wykoczonego
systemu poj jak w scholastyce" (Tatarkiewicz). Scholastyka bya
zarazem filozofi naukow , w tym sensie, e bya najzupeniej
bezosobista, obiektywna i racjonalna.
Upadek scholastyki pod ciosami kpicych pisarzy odrodzenia jest
rwnoznaczny z pocztkiem zaiste ciemnego, redniego" okresu midzy
dwiema ywymi epokami myli: scholastyczn i wspczesn.
Wikszo dorobku zdobytego w staroytnoci i redniowieczu zostaa
wwczas zapomniana i trzeba byo doczeka si koca XIX wieku,
aby filozofia moga znowu nawiza do scholastycznej tradycji.
Tote uywanie nazwy scholastyczny w tym znaczeniu jest zabobonem i jest za taki uwaane przez wszystkich znawcw przedmiotu.
Patrz: filozofia nowoytna, odrodzenie, postp.

Patrz: pewno, prawda, relatywizm

SCHOLASTYKA. Drugi okres filozofii redniowiecznej (XI-XVI


wiek). Wyrazy scholastyka i scholastyczny bywaj czsto uywane
przez niefachowcw w pejoratywnym znaczeniu. Takie znaczenie
nada im wiek XVIII. Analogiczny odcie miaa (wwczas) np. nazwa
redniowiecznej sztuki gotyk. Powtarzanie kpin i faszw goszonych ongi (nie tylko w XVIII wieku, ale przede wszystkim w czasie

SCJENTYZM. Zabobon wielce rozpowszechniony w XIX wieku i


dzi jeszcze czsto wyznawany w krajach zacofanych, a polegajcy na
poczeniu dwch zabobonw: pozytywizmu* i wierzenia w bezwzgldn pewno*, osigaln w naukach przyrodniczych. W rzeczywistoci zarwno pozytywizm, jak i wierzenie w bezwzgldn
pewno wynikw nauk przyrodniczych s zabobonami. Jeli chodzi o
tzw. prawa (wyniki indukcji pierwszego stopnia) osigamy w nich

118

Sto zabobonw

nieraz pewno moraln, tj. wysoki stopie prawdopodobiestwa.


Ale wielkie teorie, ktre przedstawiaj najwikszy interes z punktu
widzenia filozofii, nie s nigdy pewne nawet w tym sowa znaczeniu.
Wspczenie scjentyzm straci wielu zwolennikw i na og
ludzie maj raczej skonno do wpadania w zabobon przeciwny, a mianowicie w sceptycyzm*. Niemniej niesiony przez partie komunistyczne i ludzi zacofanych, ktrych nie brak jeszcze dzisiaj, scjentyzm jest nadal zabobonem niebezpiecznym.
Patrz: pewno, nauka, pozytywizm.

SEKTY. Wsplnoty religijne wzgldnie parareligijne odznaczajce si


tym, e ich czonkowie uwaaj przywdc sekty, jej guru* za
bezwzgldny autorytet*, zarwno epistemiczny jak i deontyczny. Sekty
mog powsta zarwno wewntrz wielkich wsplnot religijnych (kociow) jak i poza nimi, ale maj zawsze ten sam charakter: wypowiedzi guru s uwaane za objawienie boskie, jego rozkazy za bezwzgldnie obowizujce w sumieniu itd. Jak daleko to i moe,
wiadcz liczne mordy i samobjstwa dokonane przez wyznawcw
sekt na rozkaz guru. Sekciarstwo jest wic niebezpiecznym zabobonem.
Patrz: guru, religia.

SOCJALIZM. Ruch zwalczajcy nie tylko kapitalizm*, ale i


prywatne przedsibiorstwa, wskutek tego wspierajcy wszdzie, gdzie ma
wpyw, potg biurokracji, tj. klasy urzdniczej na niekorzy
obywateli. Aczkolwiek wic nie wszyscy zwolennicy socjalizmu s
rwnie zwolennikami komunizmu w ciasnym (marksistowskim)
sowa znaczeniu i wielu spord nich przyznaje si do ideau demokratycznego*, wolnociowego i praworzdnego ustroju, to w praktyce
socjalizm prowadzi wszdzie, gdzie zapanowa do wszechpotgi

119

Jzef Bocheski

urzdnikw i, co za tym idzie, do zuboenia obywateli i ograniczenia


ich wolnoci. W tym znaczeniu sowa socjalizm jest wic zabobonem.
Swoje powodzenie zawdzicza on poczeniu dwch bardzo silnych motyww: troski o biednych i upoledzonych oraz zazdroci
wobec bogatych i uprzywilejowanych.
W jzyku komunistycznym nazywa si socjalistycznymi pastwa
rzdzone przez partie komunistyczne, ale ktre nie osigny jeszcze
penego komunizmu*. Rnica ma mianowicie polega na tym, e w
socjalizmie kady otrzymuje swj udzia w dochodzie spoecznym w
miar swojego wkadu, natomiast w komunizmie w miar potrzeb.
Powinno by jasnym, e ten uytek sowa socjalizm nie ma wiele
wsplnego z normalnym, e moe uchodzi za celowo szerzony zabobon.
Patrz: kapitalizm, komunizm, marksizm.

SOLIPSYZM. Skrajna i skrajnie zabobonna posta idealizmu*


teoriopoznawczego (podmiotowego). Zgodnie z nim istnieje tylko filozof
przyznajcy si do solipsyzmu - wszyscy inni ludzie i rzeczy w
wiecie s tylko ideami", wyobraeniami w jego umyle. Solipsyzm jest
jeszcze bardziej przeciwny zdrowemu rozsdkowi ni pospolity
idealizm podmiotowy - jak gdyby atwiej byo przeczy istnieniu
rzeczy anieli istnieniu innych ludzi. Bertrand Russell, ktry by filozofem zdrowego rozsdku, opowiada, e dosta kiedy od wybitnej
logiczki McCallum list, w ktrym pisaa mu: Jestem solipsystk i
jestem pewna, e wielu ludzi podziela moje pogldy". To powiedzenie, wychodzce spod pira wybitnej logiczki, nieco mnie zdziwio" pisze Russell. Bo solipsyzm wyglda w rzeczy samej na
sprzeczno: jeli solipsysta nie wierzy w istnienie innych ludzi, to po
co swj solipsyzm gosi?

120

121

Sto zabobonw

SPIRYTYZM. Zabobonne wierzenie, wedug ktrego dusze zmarych


posiadaj rodzaj subtelnego ciaa, normalnie niewidocznego dla
yjcych, ale ktre moe by wywoane" na seansach spirytystycznych. W przeciwiestwie do niektrych zjawisk parapsychicznych
(np. podwjnego wzroku, lewitacji), ktre zdaj si by stwierdzone
naukowo, spirytyzm jest czystym zabobonem. Oczywistym powodem
jego popularnoci jest pragnienie dowiedzenia si czego o bliskich
zmarych.
Patrz: dusza, niemiertelno.

SPOECZESTWO. Spoeczestwo, gromada wzgldnie organizacja ludzka, ma zadziwiajce cechy: z jednej strony wydaje si, e go
w ogle nie ma, bo na prno szukamy w gromadzie ludzkiej czego, co
by istniao poza poszczeglnymi ludmi, z drugiej strony jednak
spoeczestwo dziaa na nas i to nieraz bardzo silnie - odczuwamy
czasem dotkliwie jego wadz nad jednostk ludzk.
Std z pojciem spoeczestwa zwizane s dwa, wzajemnie sobie
przeciwne zabobony: nihilizm spoeczny, czyli skrajny indywidualizm, i
kolektywizm*.
Wedug nihilizmu spoecznego spoeczestwa w ogle nie ma.
Gdy mwi si np., e pastwo ciga podatki, to ma si na myli, e
urzdnicy odpowiedzialni za skarb pastwowy je pobieraj. Gdy mwimy, e Francja wypowiedziaa wojn Niemcom, mamy na myli, e
prezydent republiki francuskiej to uczyni. Spoeczestwo byoby wic
czyst fikcj, wygodnym sposobem wyraania si i niczym innym.
Zabobon przeciwny, kolektywizm, zakada, e spoeczestwo nie
tylko jest rzeczywistoci, ale e nawet posiada rzeczywisto peniejsz,
wysz ni jednostki, z ktrych si skada. Zgodnie, z tym zabobonem, ludzie byliby tylko czciami - ..momentami", jak mwi Hegel wielkiej caoci, dokadnie tak, jak powiedzmy rce i nogi s czci
ciaa ludzkiego. Jako tacy ludzie s najzupeniej podporzdkowani
spoeczestwu, istniej dla niego i nie mog posiada adnych praw.

Jzef Bocheski

Konsekwencj indywidualizmu jest waciwie anarchizm* bo jeli


spoeczestwa w ogle nie ma, jeli jest fikcj, jake mogoby
posiada jakie prawa? Co nie jest, nie pisze si w rejestr, powiada
stare polskie przysowie - a spoeczestwa w tej teorii w ogle nie
ma. Natomiast konsekwencj kolektywizmu jest zabobon moralny,
zupenie podporzdkowujcy jednostk spoeczestwu. Prowadzc t
myl dalej, dochodzi si do totalitaryzmu*: jednostka jest tak dalece
podlega spoeczestwu, e moe ono i powinno regulowa wszystkie
szczegy jej ycia.
Oba te wierzenia wynikaj z kiepskiej ontologii - a mianowicie z
zaoenia, e w wiecie istniej tylko rzeczy i nic innego, e wic nie
ma w nim ani cech, ani relacji. Jeli si ten pogld przyjmie, ma si
wybr midzy dwoma tylko zabobonami - adne inne rozwizanie tego
problemu nie jest moliwe. Bo wwczas albo powiemy, e
rzeczami s poszczeglni ludzie - i wtedy spoeczestwo bdzie nicoci, nie bdzie go w ogle, czyli przyjmiemy zabobon nihilistyczny,
albo przeciwnie, powiemy, e jedyn rzecz jest samo spoeczestwo -z
czego wynika, e jednostki waciwie nie istniej, a wic i nie maj
adnych praw.
Prawda jest inna: rzeczywisto skada si nie tylko z rzeczy. S w
wiecie obok nich take rzeczywiste cechy i rzeczywiste stosunki. Ot
jeli tak jest, mona zrozumie, e spoeczestwo jest w tym
przypadku czym wicej ni sum wszystkich jednostek, bo zawiera te
jednostki, a obok nich take realne relacje, ktre je cz midzy sob
i ze wsplnym celem spoeczestwa.
Poniewa jednak oba wymienione tutaj zabobony - a zwaszcza
drugi, prowadzcy prost drog do totalitaryzmu - stay si w dziejach
powodem ogromu ludzkich cierpie i nieszcz, wida tutaj, jak
dalece zabobony czysto filozoficzne - na przykad owa faszywa
ontologia, na ktrej w ostatecznej analizie opiera si zabobon totalitarny - mog by i s niebezpieczne.
Patrz: kolektywizm, ludno, pasko.

122

123
Sto zabobonw

SPRAWDZALNO. Cecha zda, od ktrej zaley ich sensowno.


Zasada sprawdzalnoci brzmi: zdanie ma sens wtedy i tylko wtedy,
gdy istnieje metoda pozwalajca na jego sprawdzenie. Tak np. zdanie
Moje okno jest teraz zamknite" ma sens, bo dana jest razem z nim
metoda sprawdzenie: mianowicie, jeli sprbuj wycign rk przez
okno, napotkam na opr. Tak rozumiana zasada sprawdzalnoci jest
analityczna i oczywista. Mwic zdanie/? ma sens", mamy wanie na
myli, e p jest sprawdzalne.
Ale wokoo sprawdzalnoci naroso kilka zabobonw. Dzi bodaj
ju niepopularny, gosi, e sens zdania jest tym samym, co metoda
jego sprawdzania. e by to zabobon wynika ju z tego, e aby zdanie
mogo by sprawdzalne, musi ju mie (uprzednio) jaki sens - bekotu*
nikt sprawdzi nie potrafi.
Ale podczas gdy ten zabobon rycho upad, inny okaza si znacznie
trwalszy - mianowicie wierzenie, e sprawdzalno potrzebna do
sensownoci zdania musi by sprawdzalnoci zmysow i midzyosobow. Zmysow - musimy mc sprawdzi zdanie, o ktre chodzi,
wzrokiem, suchem, dotykiem itd.; midzyosobow - przynajmniej
dwoje ludzi musi by w stanie sprawdzi dane zdanie. Ot tak
pojta sprawdzalno jest istotnie - pod warunkiem, aby j rozumie z
grubsza" - skadnikiem metodologii nauk przyrodniczych, w ktrych
dopuszczalne s tylko zdania ustalone za pomoc obserwacji
zmysowej (a wic i midzyosobowej) oraz zdania uzasadnione z ich
pomoc. Ale stosowanie tego postulatu poza dziedzin nauk przyrodniczych jest zabobonem. Np. zdanie Zb mnie boli" byoby
wtedy bezsensem, to jest nikt nie mgby go zrozumie - podczas
gdy rozumiemy je wszyscy.
Nawet jednak w dziedzinie przyrodniczej zasada sprawdzalnoci
ciasno pojta natrafia na znaczne trudnoci - jest wic raczej metodologicznym ideaem, ni cile wicym postulatem. Stosowanie
jej poza naukami przyrodniczymi jest zabobonem.

Jzef Bocheski

SPRZECZNO. Sprzeczno zachodzi midzy zdaniem a jego


zaprzeczeniem - na przykad miedzy deszcz pada" i deszcz nie
pada"; wtrnie mwimy o sprzecznoci miedzy nazw a t sam
nazw poprzedzon przez negacj, na przykad midzy biay" a ,jiiebiay". Niemiecki filozof Hegel, sabo orientujcy si w logice* (do
ktrej teoria sprzecznoci naley) pomiesza sprzeczno z przeciwiestwem. To ostatnie zachodzi nie midzy biay" i ,jiie-biay",
ale np. midzy biay" i czarny". Hegel wierzy zarazem w istnienie
sprzecznoci w wiecie.
Jest to dziwaczny zabobon. Kto bowiem wygasza zdania sprzeczne,
ten bekocze*, niczego nie mwi. Mona to wykaza w nastpujcy
sposb. Zamy, e kto si pyta: jakiego koloru jest ta krowa? Gdy ja
mu mwi, e jest czerwona, moja mowa ma sens, a to dlatego, e
mwic ona jest czerwona", wybieram z widma jedn barw i t
barw orzekam o krowie. Ale kiedy heglista powiada, e nasza krowa
jest czerwona i rwnoczenie nie-czerwona, nie dokonuje adnego
wyboru. Tak dlatego, e nie-czerwona" znaczy tyle co posiadajca
wszystkie barwy poza czerwon". Std czerwona" i nie-czerwona"
znacz cae widmo. Mwicy tak, nie mwi nic - nie dokonuje adnego
wyboru. Jego mowa jest typowym bekotem, bezsensem. Heglowski
zabobon zosta przejty przez marksizm*, ktrego zwolennicy stale
mieszaj np. przeciwiestwo dwch klas ze sprzecznoci rzekomo
istniejc midzy nimi i opowiadaj historyjki o sprzecznociach tkwicych
w istocie rzeczy", co jest bekotem.
Patrz: logika, marksizm.

MIER. Nic dziwnego, e mier, wydarzenie tak wane dla kadego


czowieka, otoczone jest ca chmur dziwnych zabobonw. Jedne z
nich zostay zawleczone ze staroytnoci - tak na przykad niejeden
zabobon staroegipski - inne natomiast s wymysem cakiem
nowoczesnych filozofw, a mianowicie egzystencjalistw*, z ktrych
niektrzy zasuguj na miano filozofw mierci.

124

125

Sto zabobonw

Aby zacz od tych ostatnich, wspomniani filozofowie zaczynaj


zwykle od odrnienia strachu od trwogi. Strach ma by, powiadaj,
obaw przed czym, na przykad przez zym psem - natomiast trwoga
jest obaw przed nicoci, zatem przed niczym. Dokonawszy tego
rozrnienia, oddaj si z luboci opisowi owej trwogi: jak to grunt
zdaje si usuwa zatrwoonemu spod ng, jak mdoci go ogarniaj i
tak dalej, i tak dalej. Ju to jest zabobonem, w dodatku z kilku wzgldw.
Najpierw dlatego, e trwoga jest zjawiskiem dobrze znanym psychiatrom,
a wic naukowcom wyspecjalizowanym w tej dziedzinie; filozofowie
jako tacy nie maj nic do powiedzenia o niej. Rzecz zreszt uderzajca,
e jedyny lekarz psychiatra midzy egzystencjalistami, Jaspers, nie
pad ofiar tego zabobonu: on wiedzia, e chodzi o zjawisko
chorobowe, nie nalece do dziedziny filozofii. Po drugie chodzi o
zabobon dlatego, e jeli pominiemy stany chorobowe, obawa przed
mierci nie rni si zasadniczo od innego strachu. Po trzecie mamy do
czynienia z zabobonem dlatego, e kto mierci naprawd zajrza w
oczy (jak wikszo ludzi z pokolenia piszcego te sowa) - ten wie,
e w chwili, gdy ycie jest zagroone, czowiek boi si przede
wszystkim nie samej mierci, ale ran, cierpienia itd.
Ale gwny zabobon szerzony przez filozofw mierci to przesadny
nacisk pooony na myl o mierci. Czowiek autentyczny", powiadaj,
powinien y stale z myl o mierci. Kto tak y nie potrafi, ten nie
jest autentycznym" czowiekiem, yje w zakamaniu. e mamy do
czynienia z zabobonem powinno by jasne, jako e kto by chcia y
wedug tych przykaza, doszedby do paraliu woli. Na prno syszymy u tych samych filozofw przydugie kazania o koniecznoci
bohaterskiego czynu. Bo wedug ich nauki ycie jest yciem dla
mierci, a mier odbiera yciu i wszystkiemu co czynimy wszelki
sens, tym bardziej, e ci sami filozofowie mierci przecz rwnoczenie
niemiertelnoci duszy*. Owe nawoywania do czynu s mianowicie u
nich najzupeniej goosowne. Dlaczeg miabym si wyta,
pracowa, walczy, skoro to wszystko i tak nie ma sensu? Tutaj
wida, e chodzi o naprawd grony zabobon, o rodzaj radykalnego
sceptycyzmu* praktycznego.

Jzef Bocheski

U jego podoa ley podwjny bd w analizie pojcia sensu ycia.


Filozofowie mierci twierdz, e ycie czowieka ma sens wtedy i
tylko wtedy, gdy dy si do czego, i e stanowi jeden jedyny
acuch de, wzajemnie sobie podporzdkowanych. A e ten acuch
jest przerwany przez mier, nic nie ma sensu. Ot oba zaoenia s
faszywe: ycie nie jest jednym szeregiem de i celw, ale wizk
rnych acuszkw. I to samo ycie ma sens nie tylko, gdy czowiek
do czego dy, ale take gdy czego zaywa, np. soca albo
zadowolenia z dokonanego czynu.
Tyle o zabobonach szerzonych przez niektrych egzystencjalistw.
Obok nich rozpowszechnione s nadal staroytne zabobony, niesione w
wielkiej mierze przez sztuk, a w niektrych okresach (jak pne
redniowiecze) przez religi*. Jednym z tych, doprawdy, kompromitujcych
wierze jest pojmowanie mierci na ksztat kostuchy", jakiej
straszliwej istoty, ktra na nas czyha. Kady przytomny czowiek,
zapytany o to, powie oczywicie, e w istnienie takiej kostuchy" nie
wierzy, ale jego zachowanie jest w przytaczajcej wikszoci przypadkw na tej wierze oparte. Ot to jest zabobon: mier jest wydarzeniem, nie osob i spotka si ze mierci nie mona, bo jak
genialnie mwili staroytni epikurejczycy, kiedy jestemy, nie ma
mierci, a kiedy jest mier, nie ma nas.
(Druga cz wywodw o mierci, dotyczca pogrzebw, wywoaa
w rkopisie tak wielkie oburzenie zarwno pobonych jak i bezbonych
Czytelnikw, e musiaa zosta skrelona przez autocenzur).
Patrz: aktywizm, dusza, niemiertelno.

WIATOPOGLD. Wyraenie wiatopogld, utworzone na wzr


niemieckiego Weltanschauung, jest mtne (jak wikszo niemieckich
wyrae filozoficznych) i ma kilka znacze. W jednym z nich, najbardziej zdaje si rozpowszechnionym, wiatopogld to tyle co zesp
zda wyjaniajcych cao dowiadczenia danego czowieka, i to

126

127
Sto zabobonw

nie tylko dowiadczenia faktw, ale take wartoci. wiatopogld


zawiera rwnoczenie odpowied na podstawowe pytania, jakie czowiek moe sobie zada: egzystencjalne, moralne i dotyczce wiata
jako caoci. W tym znaczeniu mwimy np. o wiatopogldzie chrzecijaskim, wiatopogldzie Aztekw, hitlerowskim itp. Zarwno religia*
jak ideologia* zawieraj wiatopogld, ale obok niego take inne
skadniki. Podstawow cech kadego wiatopogldu jest jego podmiotowo, subiektywizm. aden wiatopogld nie moe by udowodniony, ale jest zawsze przyjty aktem wiary*.
wiatopogldu dotyczy kilka zabobonw. Najwaniejszy spord
nich to mniemanie, e istnieje jaki wiatopogld naukowy", ktry
zosta naukowo udowodniony. Ten zabobon by szeroko rozpowszechniony w czasach owiecenia*, a do dzi dnia panuje jeszcze w krajach
zacofanych i opanowanych przez komunistw.
Innym zabobonem, przeciwnym pierwszemu w tej dziedzinie, jest
wierzenie, e wszystko co czowiek wie, ma ten sam charakter co
wiatopogld, e wic nic nie da si obiektywnie uzasadni. Ten zabobon, cile zwizany ze sceptycyzmem*, jest dzi bodaj jeszcze
bardziej rozpowszechniony ni poprzedni. Swoj popularno zawdzicza
powodzeniu sceptycyzmu*.

Jzef Bocheski

znaczy, to mamy do czynienia z wiar godn papugi, nie czowieka.


Czowiek nie moe bra za prawd, uznawa ani wierzy w zdanie
dla niego cakiem niezrozumiae, bo takie zdanie jest bekotem*.
Ten zabobon wystpuje w dziejach filozofii gwnie gdy chodzi o
Boga, ktrego wielu filozofw pojmowao jako niewypowiedzianego", tj.
sadzio, e nazwa ,3g" jest tajemnic, czyli bekotem. Tak nie tylko
redniowieczni myliciele ydowscy, ale w XX wieku np. Jaspers,
ktry powiada, e o Bogu nie mona niczego powiedzie, a po tym
pisze grube tomy o Nim. Mona co prawda co powiedzie o
przedmiocie, o ktrym niczego nie da si powiedzie, przypisujc mu t
wanie (semantyczn) waciwo, e jest niewypowiedziany".
Tylko e nie bardzo wida, dlaczego w przedmiot nie byby np.
diabem i mona sobie zada pytanie, dlaczego zwolennicy takiej
tajemnicy prawi pod jego adresem filozoficzne komplimenty. To
wszystko jest zabobonem. Powodem jego rozpowszechnienia jest
fakt, e o Bogu (a take, by moe, o rnych innych przedmiotach) nie
mona mwi w ten sam sposb, w jaki si mwi o ciaach i duszach
wystpujcych w wiecie. Ale jaki sens trzeba, pod groz zabobonu,
przywiza nawet do najbardziej tajemniczych nazw.
Patrz: belkot, religia.

Patrz: ideologia, nauka, religia, rozum, sceptycyzm.

TAJEMNICA. W jzyku religijnym i pokrewnych nazywa si tajemnicami zdania dwojakiego rodzaju: takie, ktrych nie potrafimy
wytumaczy (zrozumie, dlaczego tak jest, jak gosi tajemnica) i takie,
ktre zawieraj sowa niezrozumiae. Podczas gdy tajemnice pierwszego
rodzaju nie nasuwaj trudnoci, z drugim rodzajem zwizany jest
rozpowszechniony zabobon. Ten zabobon polega na mniemaniu, e
czowiek przytomny moe bra na serio, a wic wierzy w zdanie,
ktrego znaczenia w ogle nie rozumie. Nic nie stoi, oczywicie, na
przeszkodzie, by kto twierdzi np. .Ja wierz, e hokus pokus horpiakum", ale jeli naprawd w to wierzy, nie rozumiejc co w hokus

TEORIA A PRAKTYKA. Zgodnie z rozpowszechnionym mniemaniem,


teoria, tj. czysta" nauka*, nie majca zastosowania w praktyce, jest
bezcelowa i powinna by zaniechana, a nawet zabroniona (A. Com-te).
Jest to barbarzyski zabobon, ktry przy tym grozi sparaliowaniem
przyszej praktyki. A mianowicie czowiek ma najrniejsze
potrzeby, midzy innymi take potrzeb wiedzy, ktr zaspokaja
czysta" nauka. Kto chce j cakowicie podporzdkowa tak zwanej
praktyce, przeczy w rzeczy samej, by ludzie mieli inne potrzeby poza
zwierzcymi, jak potrzeba jada, mieszkania, odzienia itp., a to jest
oczywistym faszem i zabobonem. Aby si o tym przekona, wy-

128

129

Sto zabobonw

starczy stwierdzi, ilu ludzi, czsto najprostszych, interesuje si ywo


astronomi, najzupeniej niepraktyczn nauk, albo histori itp.
Zaniechanie czystej teorii jest take bardzo niebezpieczne dla
przyszej praktyki, gdy historia myli ludzkiej wykazaa, e badania
ongi najzupeniej niepraktyczne odegray nieraz z biegiem czasu
rozstrzygajc rol w postpie wiedzy praktycznej. Takimi byy czysto
teoretyczne dociekania dawnych matematykw, ktrych nauka staa
si w czasach nowoytnych gwnym narzdziem nauk przyrodniczych i opartej na nich nadzwyczaj praktycznej techniki. Tak bya
logika*, prawdziwa zabawa intelektualistw w cigu dwudziestu piciu
wiekw, ale z ktrej w XX wieku wysza niespodziewanie cybernetyka, z informatyk wcznie, a wic technika, ktra jest tak dalece
praktyczna, e przeobraa cakowicie nasze ycie. Taki by wypadek
bada nad budow materii, ongi najzupeniej teoretycznych, a ktre
day nam energi nuklearn. Cho podporzdkowa kad nauk
praktyce jest nie tylko zabobonem poniajcym czowieka, ale take
zabobonem nadzwyczaj szkodliwym dla samej praktyki.
Pochodzenie tego zabobonu mona zrozumie, jeli myli si o
okresach, w ktrych czowiekowi brak najwaniejszych dbr, jada,
broni itp., a wic o czasach pierwotnych i o wojnach. Wwczas teoria
musi oczywicie ustpi praktyce. Ale takie okresy na szczcie
mijaj i wtedy podporzdkowanie teorii praktyce staje si niebezpiecznym i niegodnym zabobonem.
TEORIA POZNANIA. W okresie upadku filozofii (XVI-XIX w.)
rozpowszechniony by zabobon zwany teori poznania. To samo
wyraenie oznacza co prawda take rozsdn dyscyplin, ktrej przedmiotem jest analiza poznania ludzkiego, jego metod itp. (epistemologia,
metodologia nauk itd.). Ale teoria poznania praktykowana w filozofii
nowoytnej* jest zabobonem. Polega mianowicie na rozmylaniem nad
pytaniem, czy czowiek moe w ogle co pozna, czy istnieje wiat,
wzgldnie jaki przedmiot poznania poza myl ludzk, itp. Takie
pytania s rwnowane z pytaniem dotyczcym wszystkich

Jzef Bocheski

zda. Ot wiadomo z logiki, e o wszystkich zdaniach nie wolno


niczego powiedzie pod grob sprzecznoci. Tzw. ..zagadnienie
teoriopoznawcze' jest pseudoproblemem a wikszo tego, co na jego
temat napisano, prostym bekotem*. Kto uwaa teori poznania za
nauk* pada ofiar zabobonu.
Gwn przyczyn jego powstania by upadek filozofii nowoytnej. Filozofowie zwtpili o swojej dyscyplinie i zaczli zamyka
si w sobie, w pseudoproblemach w rodzaju teorii poznania. / powstaniem nowej, naukowej filozofii nowoczesnej XX wieku ten zabobon
zosta wrd przodujcych filozofw przezwyciony.
Patrz: filozofia nowoytna, idealizm.

TOLERANCJA. Tyle co znoszenie. Nazywamy tolerancyjnym"


czowieka, ktry toleruje, to jest znosi innych, ich pogldy, ich
sposb ycia itp. Tolerancja jest wyprbowanym sposobem wspycia w onie tego samego spoeczestwa rnych grup ludzi, rnicych
si pod wzgldem wiatopogldu*, wzgldnie zasadniczych tez
politycznych. W tej dziedzinie tolerancja jest poyteczn dyrektyw
ustrojow. Ale z t tolerancj zwizanych jest kilka zabobonw.
Jeden z nich polega na pojmowaniu tolerancji jako reguy bezwzgldnej, od ktrej nie ma wyjtkw. Wtedy rozumie si przez
tolerancj take znoszenie kogo, kto obraa innych, ich uczucia itp.
Skdind niektrzy pojmuj tolerancj tak szeroko, e daj znoszenia nawet tych, ktrzy chc si obali tolerancyjny ustrj. Mamy
wtedy do czynienia z dwoma zabobonami: adna tolerancja nie uprawnia
nikogo do obraania innych, a tolerancja, ktra toleruje swoich wasnych
wrogw, nie moe si osta. Std niektre konstytucje, np. konstytucja
Republiki Federalnej Niemiec, zawieraj przepis pozwalajcy rzdowi
zabroni dziaalnoci partii, ktrej zasady i praktyka s sprzeczne z
tolerancyjnymi zasadami teje konstytucji. Na tej podstawie, po otrzymaniu
wyroku trybunau konstytucyjnego, zabroniono w Niemczech zarwno
partii neonazistowskiej jak i komunistycznej.
- Bocheski J : Sto zabobonw

130

Sto zabobonw

Inny, znacznie groniejszy zabobon, to przenoszenie tolerancji z


dziedziny wiatopogldu do nauki*. Co prawda i w nauce pewna
tolerancja jest w zasadzie poyteczna, bo pozwala na rozwijanie nowych
myli, ale ta tolerancja ma granice. Wprawdzie nie w tym znaczeniu, by
zabraniano ludziom broni pogldw oczywicie faszywych, wzgldnie
sprzecznych ze stanem nauki, ale w tym, e odmawia im si subwencji itp. Oto przykad: gdyby kto chcia broni dzisiaj teorii Ptolemeusza (wedug ktrej Soce obraca si wokoo Ziemi), nikt by
mu tego w krajach tolerancyjnych nie zabroni, ale wtpi naley,
czy znalazby instytut astronomiczny, gdzie pozwolono by mu
wykada to gupstwo, a tym mniej fundusz naukowy, ktry finansowaby jego badania". Powodem przenoszenia tolerancji ze wiatopogldu do nauki jest zazwyczaj sceptycyzm*.
Patrz: demokracja, nauka, relatywizm, sceptycyzm, wolno.

TOTALITARYZM. Pogld, zgodnie z ktrym najlepszym ustrojem


jest ustrj totalitarny, gdzie wszystko bez wyjtku poddane jest
kontroli pastwa*. Totalitaryzm jest zapewne zabobonem, jako e
nie moe by cakowicie urzeczywistniony, a w kadym razie powoduje
wiele cierpie. Ale szczeglnie jasnym zabobonem jest utosamienie z
totalitaryzmem ustroju autorytatywnego, w ktrym nie ma demokracji *
ustrojowej. Taki ustrj moe by totalitarny, jak w Zwizku Sowieckim
albo nim nie by, jak w staroytnym cesarstwie rzymskim. To
pomieszanie poj spowodowane jest przez okoliczno historyczn,
e dwa ostatnio najwaniejsze ustroje autorytatywne, niemiecki i
rosyjski, byy rwnoczenie totalitarne.
Patrz: demokracja, tolerancja, wolno.

131
Jzef Bocheski

URZDNIK. Urzdnicy w cisym sowa znaczeniu, tj. czonkowie


pastwowej biurokracji, wykonujcej wadz (w przeciwiestwie do
pracownikw upastwowionych przedsibiorstw) s potn klas,
zoon w wikszoci z pasoytw i wyzyskiwaczy. Nowsze badania
wykazay, e w dziejach czsto s okresy, w ktrych urzdnicy wyzyskuj w okrutny sposb twrczych pracownikw; tak byo w dawnym
Egipcie, tak jest dzisiaj w krajach komunistycznych. Ale i w innych
liczba i potga klasy urzdnikw stale ronie.
Aby ukry pasoytniczy charakter swojej klasy, urzdnicy szerz
zabobony, mwice o pastwie*", wadzy", klasie*" itp., podczas
gdy chodzi w rzeczywistoci o nic innego ni o interesy ich klasy.
Urzdnicy maj bowiem naturaln skonno do mnoenia si jak
krliki. Aby zapewni posady swoim kuzynom i przyjacioom, staraj
si, by ukazyway si coraz nowe ustawy i rozporzdzenia. Klasa
urzdnikw jest rodzajem raka spoecznego, ktry rozrasta si kosztem
zdrowego organizmu i - jak rak - zabije go, jeli si nie pooy tamy
jego rozwojowi. Obalenie zabobonw szerzonych przez urzdnikw
jest warunkiem przynajmniej czciowego uwolnienia spoeczestwa*
od wyzysku.
Oto przykad rozrastania si tego raka spoecznego. W Japonii
ustawy i przepisy dotyczce lotnictwa mnoyy si stale i doprowadziy
do tego, e obecnie urzd lotniczy wymaga skadania planu lotu dwie
godziny przed kadym lotem, nawet przed prost wolt wok lotniska.
Skutek jest taki, e nie mona si w Japonii szkoli w lataniu;
podstawowe wyksztacenie lotnicze otrzymuj piloci japoscy w
Stanach Zjednoczonych. W ich wasnym kraju urzdnicy zabili mae
lotnictwo i moliwo podstawowego szkolenia.
Jedn z przyczyn szerzenia si zabobonw dotyczcych urzdnika
jest socjalizm*, a mianowicie denie do usunicia prywatnych przedsibiorcw, ktrych miejsce musz zaj urzdnicy. Katastrofalny skutek
ich gospodarki jest powszechnie znany, ale motywy socjalistyczne s
nieraz tak silne, e nie pozwalaj ludziom dostrzec niebezpieczestwa
grocego im ze strony zabobonw szerzonych przez urzdnikw.

132

133

Sto zabobonw

Komunizm*, jako skrajna posta socjalizmu, jest jedn z najwikszych si


popierajcych te zabobony.
Patrz: kolektywizm. komunizm, pastoo, socjalizm.

UTOPIA. Tytu fantazji w. Tomasza Morusa, znaczy tyle co bezmiejsce", tj. ustrj nigdzie nie istniejcy. Dzi oznacza fantastyczny,
niemoliwy do urzeczywistnienia ustrj polityczny i spoeczny. Utopia
jest wic rodzajem mitu odnoszcego si do ustroju. Zwizany z tym
zabobon twierdzi, e utopia, cho wiadomo, e jest faszywym, niemoliwym ideaem, jest mimo to poyteczna, bo zapadnia myl ludzk i
pobudza do czynu. Ot, aczkolwiek by moe tak jest, jedna rzecz jest
pewna: e w dziejach utopie odgryway prawie zawsze zowrog rol,
stajc si przyczyn masowych mordw, zniewalania ludzi i
innych nieszcz. W XX wieku tak rol odegray dwie utopie:
hitlerowska i komunistyczna. Kada z nich kosztowaa miliony y
ludzkich. Wiara w poyteczno utopii jest wic nadzwyczaj niebezpiecznym zabobonem.
Patrz: komunizm, mit, socjalizm.

WARTO. To, dziki czemu dany przedmiot jest wartociowy,


nazywa si wartoci; wtrnie bywaj tak nazywane, mniej cile,
wartociowe przedmioty. Z wartoci zwizanych jest kilka zabobonw. 1.
Jeden z nich miesza wartoci z wartociowaniem. Jest to zupene
nieporozumienie, podobne do tego, ktre popeniby czowiek twierdzcy,
e liczba jest tym samym co liczenie. Ten zabobon jest wynikiem
psychologizmu*, niezdolnoci do zrozumienia nierealnych przedmiotw.
W rzeczywistoci kade wartociowanie przypisuje przedmiotowi pewn
warto, tak e warto jest jego przedmiotem, podobnie jak rzecz
widziana jest przedmiotem widzenia.

Jzef Bocheski

2. Inny zabobon polega na mniemaniu, e wartoci zmieniaj si w


cigu dziejw: to co byo wartoci wczoraj, nieraz nie jest ju
wartoci dzisiaj i odwrotnie. Prawd jest, e wartociowania ludzkie
zmieniaj si wielce w czasie i e liczne wartoci uznawane, powiedzmy,
przez staroytnych Grekw, nie s uznawane przez wspczesnych
Polakw. Ale to samo jest prawd np. odnonie pogldw geograficznych, a nawet matematycznych. Staroytni Egipcjanie uywali w cigu
trzydziestu wiekw faszywego wzoru na powierzchni trjkta. Z
tego nie wynika bynajmniej, by zasady dotyczcego nowego trjkta
zmieniay si w czasie, ale tylko e ludzka wiedza o nich si
zmienia. Podobnie jest i z wartociami: jedne spord nich s lepiej
poznane w jednym okresie, inne w innym. Same wartoci s rwnie
niezmienne jak liczby i tym podobne.
3. Trzeci zabobon gosi zupen wzgldno wartociowa.
Powiada si, e co jest wartoci dla jednego czowieka, nie jest ni
dla innego. Najbardziej rozpowszechniona posta tego zabobonu czyni
wartociowania bezwzgldnie zalenymi od krgu kulturowego, spoeczestwa, klasy itp. Prawd jest natomiast, e nasze poznanie wartoci
jest zawsze jednostronne i std zalene od tego, czym jestemy, m.in. od
potrzeb spoecznych. Ale prawd jest take, e ludzie maj pewne
potrzeby wszystkim wsplne i std podstawowe wartociowania s w
zasadzie niezmienne.
Przyczyn szerzenia si tych zabobonw jest sceptycyzm* i przesadny nacisk pooony na spoeczestwo*.
Patrz: etyka, relatywizm.

WIARA. Nasza wiara oznacza dwie rne rzeczy: 1. przedmiotowo, to


w co si wierzy, 2. podmiotowo, sam akt wierzenia, przyjmowania za
prawd, i postaw czowieka wierzcego. W drugim znaczeniu wiara
jest aktem, przez ktry wierzcy uznaje za prawdziwe jakie zdanie
dlatego, e chce je uzna, a wic pod naciskiem woli.

135

134

Sto zabobonw

Istnieje par zabobonw dotyczcych wiary. Jeden z nich przeczy,


by w wierze wystpowao jakiekolwiek twierdzenie, zdanie i sprowadza
wiar do uczucia. Jest to oczywisty zabobon, mieszajcy powd,
dlaczego si wierzy, z tym, w co si wierzy. Nie mona na serio
wierzy, jeli si nie wierzy w co. Powiedzenie Wierz, ale nie ma
niczego, w co wierz" jest bekotem*, nonsensem. W kadym wierzeniu
istnieje pewna tre, a t treci jest jakie zdanie uwaane za prawdziwe. Tak np. kiedy wierz, e Izydor spaci swoje dugi, uwaam za
prawdziwe zdanie Izydor spaci swoje dugi".
Inny zabobon gosi, e wiara jest aktem nierozumnym, w tym
znaczeniu, e wierzcy nie ma adnej racji, adnego rozumnego uzasadnienia dla swojej wiary. I to mniemanie jest zabobonem, bo czowiek
umysowo zdrowy nie moe uzna za prawdziwe, tj. uwierzy w zdanie
bez jakiej racji, jakiego uzasadnienia. Jeli chodzi o akt wiary,
przez ktry przyjmuje si wiatopogld*, wydaje si, e owo
uzasadnienie ma posta hipotezy wyjaniajcej cao danego dowiadczenia czowieka, i to nie tylko dowiadczenia faktw, ale take
wartoci moralnych, estetycznych itd. Zanim si kto nawrci np. na
buddyzm, tworzy sobie hipotezy mniej wicej tej treci: gdybym
przyj (uwierzy w) buddyzm, moje ycie nabraoby sensu, tj. moje
dowiadczenie zostaoby w pewien sposb uporzdkowane. Taka hipoteza
nie jest dowodem prawdziwoci wiary, akt wiary dodaje do niej skok"
o tyle, e nadaje jej treci pewno. Ale owa hipoteza jest racj,
ktra - chocia czciowo - uzasadnia akt wiary. Wiara nie jest wic
koniecznie skokiem w ciemno" ani aktem bezrozum-nym.
Wreszcie inny jeszcze .zabobon kae wierzcemu stale wtpi w
to, w co wierzy. W rzeczywistoci kto wierzy na serio, tan ma pewno
tego, w co wierzy.
Patrz: autorytet, religia, rozum.

Jzef Bocheski

WOLNO. Odrnia si zwykle wolno fizyczn (ktrej nie ma


wizie), psychiczn (ktrej pozbawiony jest chory umysowo) i polityczn (przeciwiestwo niewolnictwa). Wolnoci dotycz rozmaite
zabobony.
1. Jeli chodzi o wolno psychiczn, tzw. wolno woli albo woln
wol, gwny zabobon to determinizm, mniemanie, e takiej wolnoci nie ma, e czowiek posiadajcy wszystkie warunki do decyzji, nie
moe sam decydowa, ale jest zmuszony przez przyczyny fizyczne
wzgldnie psychiczne do takiego czy innego wyboru. Ot wolna
wola jest oczywistym faktem, ktrego kady z nas jest bezporednio
wiadomy. Zadaniem filozofa jest nie przeczy takim faktom, ale
stara si je wytumaczy. Std ci, co przecz istnieniu wolnej woli
sami s ofiarami zabobonu.
Gwn przyczyn tego zabobonu jest przeniesienie do psychiki
ludzkiej zasady metodologicznej, ktra niegdy obowizywaa w fizyce, a mianowicie tzw. zasady determinizmu. Wedug niej kade
zjawisko i wydarzenie ma determinujc je przyczyn, tj. tak, e
skoro przyczyna istnieje, to zjawisko pojawia si z koniecznoci. Ale ta
zasada zostaa zarzucona w fizyce - a nawet gdyby nie zostaa
zarzucona, przenoszenie jej do dziedziny psychiki jest bezpodstawne.
2. Innym, przeciwnym pierwszemu zabobonowi jest mniemanie, e
istnieje wolno bezwzgldna, w szczeglnoci wolno od praw
logiki i od faktw. Ideaem tak pojtej wolnoci jest czowiek, ktry
nie dba ani o to, co jest, ani o zasady logiczne. Jest to dziwaczny zabobon, wynikajcy z pomieszania wolnoci psychicznej z polityczn i z
wyobraania sobie przyrody oraz logiki na wzr jakich tyranw,
ograniczajcych wolno ludzk. W rzeczywistoci wolno bezwzgldna nie istnieje, czowiek jest zawsze w wysokim stopniu
ograniczony przez pooenie w ktrym si znajduje. A jeli prbuje
postpowa wbrew prawom logiki, to nikt mu oczywicie nie moe
tego zakaza, ale wynikiem takiej wolnoci bdzie bekot*.
3. Podobny zabobon istnieje take odnonie wolnoci politycznej.
Polega on na mniemaniu, e bezwzgldna wolno polityczna jest
podana. W rzeczywistoci taka wolno nie jest moliwa, gdy

136
Sto zabobonw

kade ycie w spoeczestwie wyznacza granice wolnoci. Mwi si


wic, e wolno (polityczna) musi by ograniczona przez wolno
innych. danie bezwzgldnej wolnoci politycznej jest rwnoznaczne z
mniemaniem, e anarchia* jest moliwym i godnym podania
ustrojem spoecznym - ale takie mniemanie jest zabobonem.
4. W szczeglnoci mniema si nieraz, e prawdziwa wolno
polega na niezalenoci od zasad moralnych. Jest to take zabobon,
bo zasady moralne nie s autorytetem innego czowieka, ale zespoem
norm, przyjtych przez dan jednostk wiadomie, dlatego e widzi
ich suszno. Idea rzekomej wolnoci od zasad moralnych jest wic
zabobonem. Ten zabobon wystpuje szczeglnie czsto, gdy chodzi
o nauk i sztuk. Twierdzi si, e naukowiec i podobnie artysta powinni
powodowa si wycznie swoimi celami - a wic naukowiec
postpem wiedzy, a artysta wyraeniem swoich ideaw, bez
wzgldu na jakiekolwiek zasady moralne. Ze stanowiska tego zabobonu lekarze niemieccy przeprowadzajcy dowiadczenia na winiach
obozw koncentracyjnych mieli do tego pene prawo, jako e nauka
powinna by wolna od przepisw moralnych. Zabobonno i szkodliwo tak pojtej wolnoci jest oczywista.
Patrz: anarchizm, artysta, logika, tolerancja.

ZABOBON. Patrz przedmowa. Mona odrni dwa rodzaje zabobonw,


wzgldne i bezwzgldne. Zabobonem wzgldnym jest wierzenie
sprzeczne z wyznawanym przez nas wiatopogldem*. Tak np. religia* grecko-rzymska bya zabobonem dla chrzecijan, a chrzecijastwo zabobonem dla ludzi owiecenia*. Zabobonem bezwzgldnym
natomiast jest twierdzenie oczywicie nieprawdziwe, to jest bd
bezsensowne, bd sprzeczne z faktami, prawami logiki*, wzgldnie z
przyjtymi zasadami wnioskowania. Niniejszy sownik zawiera
wybr takich wanie bezwzgldnych zabobonw. Na przykad dialektyka* jest zabobonem bezwzgldnym, bo jest sprzeczna z oczywistymi taktami.

137

Jzef Bocheski

Istnieje zabobon dotyczcy samego zabobonu. Polega on mianowicie na pomieszaniu obu rodzajw zabobonw i uwaaniu za zabobon
bezwzgldny wierzenia, ktre jest tylko zabobonem wzgldnym.
Jaskrawym przykadem takiego zabobonu byo wierzenie przedstawicieli owiecenia, e religie s zabobonami. Religie s istotnie
sprzeczne ze wiatopogldem owiecenia i jako takie s z jego stanowiska zabobonami, ale zabobonami wzgldnymi. Nie s natomiast
zabobonami bezwzgldnymi, bo nie s sprzeczne ani z faktami stwierdzonymi przez nauk (autentyczna religia nie dotyczy faktw naukowo
sprawdzalnych), ani z prawami logiki. Gdy wic ci przedstawiciele
owiecenia twierdzili, e religie s zabobonami bezwzgldnymi, padali
ofiar zabobonu o zabobonie,.
Patrz: nauka, owiecenie, wiatopogld, religia.

ZO. Podobnie jak dobro, zo jest wartoci*, nauka nie moe wic
orzeka, czy co jest, czy nie jest zem. Moe najwyej opisywa zo i
docieka, kto co za zo uwaa. Ale z tego, e nauka nie moe
niczego o le powiedzie, nie wynika bynajmniej, by zo nie istniao.
Przeczy temu jest zabobonem, jako e istnienie za jest oczywiste.
Inny zabobon dotyczcy za, polega na wierzeniu, e kade zo jest
wzgldne, jest zem dla jednego czowieka, ale nie dla innego - tak, e
nie ma niczego, co byoby zem dla wszystkich ludzi. I to mniemanie jest
zabobonem, a to dlatego, e gatunek ludzki ma pewne podstawowe
potrzeby i dziaanie sprzeczne z nimi jest zem bezwzgldnym
kadej jednostki ludzkiej. Tak np. mordowanie maych dzieci jest
zem bezwzgldnym, bo jest sprzeczne z potrzeb zachowania gatunku
ludzkiego.

139

138

Sto zabobonw

Jzef Bocheski

Przyczyn zabobonw dotyczcych za jest z jednej strony pozytywizm*, mniemanie, e czego nauka nie moe zbada, to nie istnieje a z drugiej sceptycyzm*, wzgldnie relatywizm* wartoci. Tego
rodzaju zabobony szerz si zwykle w okresach, gdy dane spoeczestwo si rozkada.

Spis hase

Patrz: etyka, warto.

ZWIERZTA (dowiadczenia na zwierztach). Jeli kto ma wyczucie


moralne, e dowiadczenia na zwierztach s czym zym, trudno z nim
polemizowa. Ale przeciwnicy tych dowiadcze wysuwaj czasem
na poparcie swojego wierzenia zabobonne argumenty. Twierdz
mianowicie nieraz, e zwierzta s naszymi brami", przecz wic
zasadniczej rnicy miedzy czowiekiem a zwierzciem, w duchu
naturalistycznym. Ale rwnoczenie odrzucaj podstawowe prawo
przyrody, rzdzce wiatem zwierzcym, wedug ktrego jeden
gatunek zwierzcy suy potrzebom innego - owady myszom, myszy
sowom itd. Takie zaprzeczenie podstawowemu prawu przyrody jest
skrajnym humanizmem*, tzn. antynaturalizmem. Mamy do czynienia z
oczywist sprzecznoci i zabobonem.
Prawdy s w tej dziedzinie dwie. Z jednej strony jest rzecz
pewn, zdaniem wszystkich znawcw, e niektre dowiadczenia s
nieodzowne w medycynie i w produkcji lekw. Z drugiej strony powinnimy unika okruciestw wobec zwierzt, nie ze wzgldu na
same zwierzta, ale dlatego, e okruciestwo wobec nich paczy
ludzki charakter i prowadzi do okruciestwa wobec ludzi.
Jednym z powodw szerzenia si tego zabobonu jest sentymentalizm - bierze si to, co razi nasze poczucie estetyczne za moralnie ze.
Patrz: etyka, humanizm.

Aktywizm
Altruizm
Anarchizm
Antropocentryzm
Antysemityzm
Artysta
Astrologia
Autorytet
Bawochwalstwo
Behawioryzm
Bekot
Demokracja
Dialekty ka
Dialog
Dusza
Dziennikarz
Egoizm
Egzystencja
Egzystencjalne zagadnienia
Ekonomizm
Elita
Etyka
Filozofia chrzecijaska
Filozofia nowoytna
Filozofia syntetyczna

Guru
Hawelizm
Hermeneutyka
Historiozofia
Humanizm
Idealizm
Ideologia
Intelektualista
Intuicja
Irracjonalizm
Kapitalizm
Kara
Klasa
Kobieta
Kolektywizm
Komunizm
Konwencjonalizm
Literat
Logika
Logistyka
Lud
Ludzko
Magia
Marksizm
Materializm

140

Sio zabobonw

Materializm dialektyczny
Metafizyka
Mio
Mistyka
Mit
Modzie
Nacjonalizm
Nauka
Niemiertelno
Numerologia
Odrodzenie
Owiecenie
Pacyfizm
Pastwo
Patriotyzm
Pewno
Postp
Pozytywizm
Prawda wzgldna
Proletariat
Psychoanaliza
Psychologizm
Racjonalizm
Rasizm
Reinkarnacja
Relatywizm
Religia
Rewolucja

Rozum
Rwno
Sceptycyzm
Scholastyka
Scjentyzm
Sekty
Socjalizm
Solipsyzm
pi ryty zm
Spoeczestwo
Sprawdzalno
Sprzeczno
mier
wiatopogld
Tajemnica
Teoria a praktyka
Teoria poznania
Tolerancja
Totalitaryzm
Urzdnik
Utopia
Warto
Wiara
Wolno
Zabobon
Zo
Zwierzta

You might also like