Professional Documents
Culture Documents
Inny wiat
Zapiski sowieckie
Cz pierwsza
Witebsk - Leningrad - Woogda
Lato w Witebsku dobiegao koca. Po poudniu soce prayo jeszcze przez chwil
bruk dziedzica wiziennego i koczyo swj bieg za czerwon cian ssiedniego
bloku. Z podwrza dochodziy kroki winiw, wystukujce miarowo drog do ani,
i sowa komend rosyjskich, pomieszane z dwikiem kluczy. Dyurny na korytarzu
podpiewywa, skada co par minut gazet i nie pieszc si zbytnio,
podchodzi do okrgego okienka w drzwiach. Dwiecie par oczu odrywao si jak
na dany znak od sufitu i zbiegao si w maej soczewce "judasza". Spod
ceratowego daszka spogldao ku nam ogromne oko i objwszy wahadowym ruchem
cel, znikao za opuszczon zastawk z blachy. Trzy uderzenia butem w drzwi
oznaczay: "Przygotujcie si do kolacji".
Pnadzy podnosilimy si z cementowej podogi - sygna do kolacji koczy
rwnie nasz popoudniow drzemk. Czekajc z glinianymi miskami na gorc
ciecz wieczorn, odlewalimy przy okazji do wysokiego kibla taw ciecz z
obiadu. Strumienie moczu z szeciu lub omiu otworw spotykay si, zatoczywszy
uk jak w fontannie, porodku kibla i wkrcay si wirujcymi lejami do dna,
podnoszc poziom piany u cian. Przed zapiciem rozporkw przygldalimy si
jeszcze przez chwil wygolonym rozkroczom; wyglday dziwnie, jak przygite
wichrem drzewa na jaowych zboczach polnych.
Gdyby mnie kto zapyta, co jeszcze robilimy w sowieckich wizieniach, niewiele
umiabym doda. To prawda, e ledwie umilka u drzwi koatka poranna zwiastuj 11
ca pobudk, a do celi wjeda kocio gorcego odwaru z ziela i kosz z dziennymi
racjami chleba, nasza skonno do rozmw osigaa punkt szczytowy; chcielimy
,,przegada" chleb do obiadu. Katolicy zbierali si wok ascetycznego ksidza.
ydzi obsiadali opodal rabina wojskowego o rybich lepiach i fadach skry
zwisajcych z dawnego brzucha, ludzie proci opowiadali sobie sny i wspominali
dawne ycie, a ludzie inteligentni zbierali niedopaki na wsplnego papierosa.
Wystarczyy jednak dwa uderzenia butem w drzwi, aby wszystko co ywe ruszao w
skupionym milczeniu, pod wodz swoich przewodnikw duchowych, do kota zupy na
korytarzu. Od chwili gdy w naszej celi zjawi si maleki, czarny "Jewriej" z
Grodna i obwieciwszy nam, e "Niemcy wzili Pary", zapaka gorzko, usta na
barogach szept patriotyczny i skoczyy si rozmowy polityczne. W strumieniu
omijajcego nas ycia pynlimy jak martwy skrzep ku bijcemu coraz sabiej
sercu wolnego wiata.
Pod wieczr powietrze stawao si chodniejsze, a na niebie pojawiay si
weniste oboki i egloway wolno przed siebie, zapalajc po drodze pierwsze
gwiazdy. Rdzawy mur naprzeciwko okna wybucha na chwil rudym pomieniem, po
czym gas gwatownie, dosignity skrzydem zmierzchu. Nadchodzia noc, a wraz z
ni oddech dla puc, odpoczynek dla oczu i wilgotny dotyk chodu dla spieczonych
warg.
Przed samym apelem w celi zapalao si wiato. Od tego nagego przejanienia
niebo za oknem pograo si w mroku, aby w chwil potem zapon znowu
migotliw jasnoci. To narone wieyczki patroloway noc krzyujcymi si
ciciami reflektorw. Zanim jeszcze upad Pary, o tej wanie porze zjawiaa
si zazwyczaj na maym odcinku ulicy, ktry wida byo z okien naszej celi,
wysoka kobieta w chustce na gowie i przystanwszy pod latarni naprzeciwko muru
Nocne owy
Sowo "proizwo" jest ju dzisiaj prawdopodobnie nie znane winiom sowieckim,
ostatnie dni jego panowania przypady bowiem w wikszoci obozw rosyjskich na
koniec roku 1940. W bardzo lapidarnym skrcie oznacza ono rzdy winiw w
zadrutowanej zonie obozowej od pnego wieczoru do witu.
"Pionierski" okres sowieckich obozw pracy trwa zasadniczo, z drobnymi
odchyleniami zalenymi od warunkw lokalnych, od roku 1937 do roku 1940.
"Tridcaf siem" stanowi w wiadomoci starych winiw rosyjskich, ktrzy mieli
szczcie przey lata Wielkiej Czystki i "budownictwa socjalistycznego w jednym
kraju" opartego na masowym uyciu pracy przymusowej, dat podobn do narodzenia
Chrystusa w wiadomoci chrzecijanina lub zburzenia Jerozolimy w umyle
ortodoksyjnego yda. "To byo w trzydziestym sidmym" - te sowa wypowiadane
szeptem penym grozy i nie zablinionego jeszcze cierpienia syszaem cigle po
przyjedzie do obozu, jakby chodzio o rok godu, pomoru, zarazy, poogi i wojen
domowych. W kalendarzu rewolucyjnym istnieje cay szereg takich przeomowych
wypadkw historycznych, ktrych jednak - jak przystao na styl nowej ery - nie
okrela si na og datami. U ludzi bardzo starych punktem zwrotnym jest
Rewolucja Padziernikowa i ona to z wiksz doz susznoci mogaby uchodzi za
pocztek Nowej Ery, od ktrego przy uyciu sw "przed" i "po" liczy si
wszystko, co zaszo kiedykolwiek w dziejach ludzkoci. Zalenie przy tym od
nastawienia mwi34
cego "przed" i "po" oznaczaj albo ndz i dostatek, albo dostatek i ndz; w
obu wszake wypadkach wszystko, co dziao si w Rosji przed szturmowaniem Paacu
Zimowego w Petersburgu, tonie jednakowo w pmroku prehistorii. Ludzie modsi
(mwi oczywicie cigle o obozach) licz czas inaczej. Dla nich "za cara"
znaczy ju bezspornie "ndza, niewolnictwo i ucisk", a "za Lenina" - "bieyj
chleb, sachar i salo". Te kamienie milowe, umocnione w prymitywnej wiadomoci
historycznej gwnie za spraw opowiada ojcw, przemawiaj take czasem do
archeologa z kapitalistycznej planety innymi napisami: po okresie wstpnej
szczliwoci przychodzi okres Godu i Kolektywizacji, ktry nie oszczdzi ani
jednej rodziny na Ukrainie; w lad za latami Swobody i Zapau id lata Terroru i
Strachu, wstrzsane periodycznymi kataklizmami Powszechnych Czystek i
poprzetyka-ne nazwiskami Kirowa, Jagody, Jeowa, Zinowjewa, Ka-mieniewa,
Trockiego i Tuchaczewskiego. Pomarszczona od niewidzialnych wstrzsw skorupa
ziemska ukada si wwczas w wyrane pasma grskie, z ktrych spywaj w doliny
potoki krwi i ez. Po kadej takiej krwawej irygacji na jaowych zboczach
grskich wyrasta nowa Wadza, a przerwy pomidzy cyklicznymi acuchami wypenia
ze sabncym lub rosncym nateniem Okrenie Kapitalistyczne. Stalin unosi si
nad Epok poleninowsk jako okrutny Arcykapan, ktry ukrad z otarza bogw
wity pomie rewolucji.
^ Pierwsi moi towarzysze obozowi, inynier rolnik Polen-ko i teletechnik z
Kijowa Karboski (pierwszy zosta skazany za sabota kolektywizacji, a drugi za
kontakt listowny z krewnymi w Polsce), naleeli wanie do niedobitkw Starej
Gwardii z trzydziestego sidmego roku. Z ich opowiada wynikao, e obz
kargopolski - ktry w chwili mojego przybycia skada si z kilkunastu
odetchnem gboko par razy, jak przez sen. W baraku panowaa zupena cisza;
na dwch rzdach dolnych i grnych prycz, leeli obok siebie nie rozdziani
winiowie i dychawicznymi haustami apali chciwie rozgrzane powietrze. Ledwie
ostatni "urka" znikn za drzwiami, przewrciem si na brzuch i wychuchaem
szybko may otwr w lodowatej paproci na szybie. W odlegoci stu metrw od
naszego baraku zona opadaa agodnie wkls misk i podnosia si znowu daleko
w tyle, za drutami obozu. Ssiednie baraki wznosiy si dopiero na brzegach
miski, zasaniajc wartowni i ca grn parti ony. Wzgldnie dobra
widzialno w gb wklnicia istniaa tylko ze szczytu najbliszego "bociana",
ale jeeli wartownik siedzia twarz do obozu, oparty o cian wieyczki, mg
widzie tylko dalsz cz opadajcego przedpola. Od strony szpitala
44
sza przez opustosza on w kierunku baraku kobiecego rosa dziewczyna i gdyby
chciaa sobie skrci drog, aby nie otrze si o przeciwlege druty, musiaaby
przeci na ukos przedni skraj miski. Osiem cieni rozbiego si bezszelestnie po
lewym brzegu wklnicia i rozstawio wi-cierz u wylotw poprzecznych cieek,
tu za wgami wygitych w wachlarz barakw. Dziewczyna sza prosto w jego
serce. W ciszy pogronego w nie obozu zaczynay si nocne owy.
Dziewczyna sza ju teraz ciek na wysokoci naszego baraku, zasonita po
biodra zasp nien. Z daleka wida byo tylko, e jest rozronita w ramionach
i ma szerok twarz obwizan chustk, ktrej koniec powiewa z tyu jak ogon
latawca. Jeszcze nie dosza do zakrtu cieki, gdy zza wga wynurzy si
pierwszy cie i zastpi jej drog. Dziewczyna drgna, zatrzymaa si i wydaa
lekki okrzyk. Cie skoczy zwinnym susem do jej garda, chwyci jedn rk za
kark, a drug zatka usta. Dziewczyna wyprya si ukowato do tyu i
oderwawszy lew nog od ziemi, wpakowaa j zgitym kolanem w brzuch napastnika,
a obiema rkami wczepia si w jego brod, odpychajc od siebie z caych si
olbrzymi eb w uszance. Cie zatoczy lew nog wprawny ruch pkolisty w
ksztacie sierpu i mocnym uderzeniem podci znienacka jej nog, wronit w
ziemi. Zwalili si oboje w zasp nien dokadnie w chwili, gdy pozostaych
siedmiu nadbiego z dwch stron na pomoc.
Powlekli j, trzymajc za rce i gow o rozwianych wosach, w d wklnicia
na zawalon niegiem awk, ktra sterczaa czarn kres porczy w odlegoci
dwudziestu metrw od baraku. Pierwszego przyja wciekym wierzganiem
oswobodzonych nagle z elaznego uchwytu ng, ale rycho ucicha znowu, zdawiona
spdnic zarzucon na gow i ogromn ap Kowala, przyciskajc przez ptno
jej twarz do blatu awki. Pierwszy przygwodzi jednym kolanem jej praw nog do
oparcia awki, a
45
drugim wpar si w wewntrzn stron uda zawieszonego w prni, ktre
kleszczowym ruchem prbowao zewrze si jak rami zawiasu. Gdy dwaj po bokach
trzymali j za rce, pierwszy pklczc zdziera z niej majtki i odpina
spokojnie spodnie. Po chwili jej ciao zakoysao si kon-wulsyjnie, tak e
Kowal musia w takt nierwnych drga popuszcza lekko rozczapierzony kaganiec
swej doni na jej gowie. Drugi i trzeci mieli ju uatwione zadanie i omieleni nagym spokojem jej ciaa prbowali niecierpliwymi domi odszuka w
pomitym kbku spdnicy i bluzek jej piersi. Przy czwartym jednak udao jej si
uwolni gow z rozlunionego ucisku palcw Kowala i w mronej ciszy ony
rozleg si krtki, gardowy krzyk, nabrzmiay zami i zduszony kneblem z sukna.
Z najbliszego "bociana" zaspany gos zawoa: "Riebiata, wy czto e,
czeowieczeskogo pozora u was niet". cignli j z awki i jak kuk z
achmanw powlekli za barak, do latryny. Na przedpolu widocznym przez otwr w
oblodzonej szybie opustoszao; jedynie wok awki utworzya si po obu stronach
cieki gboka wyrwa w prostopadych cianach niegu, przybrawszy ksztat
stratowanego klombu. Po jakiej godzinie siedmiu wrcio do baraku. Zaraz potem
spostrzegem przez mojego "judasza" w szybie Kowala, odprowadzajcego dziewczyn
do baraku kobiecego. Sza wolno, potykajc si i zataczajc na ciece, z gow
przekrzywion na stron i rkami skrzyowanymi na piersiach, podtrzymywana w
pasie mocnym ramieniem swego towarzysza.
Praca
Dzie po dniu
O wp do szstej nad ranem drzwi baraku otwieray si z trzaskiem i wrd ciszy
przerywanej tylko ostatnimi westchnieniami snu rozlega si gony okrzyk:
"Podjom!" W chwil potem "razwodczik" - wizie odpowiedzialny za wymarsz brygad
do pracy - przechodzi szybkim krokiem wzdu prycz, szarpic picych za nogi.
Winiowie poruszali si ciko na pryczach, odrzucali sennym ruchem rki
buszaty okrywajce gowy, podnosili si tak wolno, jak gdyby ich ciaa
skrpowane byy niewidzialnymi ptami, i jczc z blu, opadali z powrotem na
legowiska. Wzdu prycz przechodzi teraz wolno "dniewalny", szepczc monotonnym
gosem: "Riebiata, na rabotu". Do niego naleao postawi barak na nogi przed
otwarciem kuchni. Robi to jednak w przeciwiestwie do "raz-wodczika" agodniej
i grzeczniej, jak czowiek, ktry sam nie pracujc, wypycha innych do pracy, i
ktremu najniszy status sugi niewolnikw nie pozwala na opryskli-wo, tak
zwyczajn w ustach ludzi wolnych i ich obozowych wysannikw.
Te par minut, ktre mieszkacy kadego baraku spdzali po pobudce lec bez
ruchu na pryczach, byo swoist form porannej modlitwy winiw. Zaczynaa si
ona nieodmiennie od przeklestw, a koczya prawie zawsze sakramentalnym
zwrotem: "Ech, nadojea yz". Powtarzany codziennie na wszystkich pryczach dolatujcy z bokw, z dou i z gry - sta si on dla mnie w kocu czym w
rodzaju przeraliwej skargi, w ktrej miecio si wszystko, co wizie umia i
mg powiedzie o
50
swojej mierci za ycia. W innych krajach i w innych warunkach miejsce tego
krtkiego okrzyku rozpaczy zajmuje prawdziwa modlitwa lub skrelenie jednego
dnia wyroku;
jest rzecz a nazbyt zrozumia, e czowiek pozbawiony wszystkiego z wyjtkiem
nadziei zaczyna dzie od zwrcenia ku niej swych pierwszych myli i prb. Ale
jake mogli to czyni ludzie, ktrym odebrano nawet nadziej? Ani jeden z
winiw sowieckich nie mg wiedzie na pewno, kiedy mu si skoczy wyrok, gdy
pamita z wasnego dowiadczenia tysice wypadkw, w ktrych przeduono go na
nastpne dziesi lat jednym pocigniciem pira Osobogo Sowieszczanija NKWD w
Moskwie. Tylko ludzie, ktrzy siedzieli kiedykolwiek w wizieniu, bd w stanie
zrozumie cae okruciestwo faktu, e w cigu ptorarocznego pobytu w obozie
syszaem zaledwie par razy winiw obliczajcych na gos ilo lat, miesicy,
tygodni, dni i godzin, ktre pozostay im jeszcze do ukoczenia wyroku. Bya to
jak gdyby cicha umowa, zmierzajca do nieprowokowania losu. Im mniej mwio si
o wyrokach, im mniej pokadao si nadziei w odzyskaniu wolnoci, tym
prawdopodobniej sze wydawao si, e "tym razem" wszystko pjdzie dobrze.
Rozdmuchiwanie nadziei miao w sobie straszliwe niebezpieczestwo zawodu. W owym
milczeniu wic, podobnym do tabu, jakie wrd szczepw murzyskich otacza imiona
mciwych bokw, pokora ssiadowaa z cichym i wytrwaym przygotowaniem na
najgorsze. Wizie nie uzbrojony w nie przeciwko losowi przyjmowa zaskoczenie
jak miertelny cios. W lipcu 1941 roku, w dwa tygodnie po wybuchu wojny
rosyjsko-niemieckiej, sam byem wiadkiem, jak stary kolejarz z Kijowa,
Ponomarenko, ktry przesiedzia okrge dziesi lat we wszystkich moliwych
obozach sowieckich i jedyny wrd nas mwi o nadchodzcym zwolnieniu z
pewnoci siebie wykluczajc jakiekolwiek obawy, zosta w dniu ukoczenia
wyroku wezwany za on, aby usysze, e przeduono mu go "biezsroczno".
51
Kiedymy wrcili z pracy, ju nie y, umar w baraku na atak serca. Dimka
opowiada nam pniej, e wrci z Trzeciego Oddziau blady i postarzay o swoje
dziesi przesiedzianych na prno lat i bez sowa pooy si na pryczy. Na
wszystkie pytania odpowiada "yz propa-szczaja" i - on, stary bolszewik! - to
modli si bezgonie zmartwiaymi wargami, to bi siw gow o deski pryczy.
Umar midzy czwart a pit po poudniu, kiedy Dimka wyszed jak zwykle po
chwoj i wrztek. Mona si jedynie domyla, co dziao si w jego sercu, ale to
pewne, e oprcz rozpaczy, blu i bezsilnego gniewu - zakrado si do take
uczucie alu za lekkomylne zawierzenie nadziei. Na chwil przed mierci musia
jeszcze, spogldajc wstecz na swoje zmarnowane ycie, czyni sobie gorzkie
wyrzuty, e podrani los bezmyln ufnoci. W baraku wicej si syszao po
tym wypadku sw potpienia ni wspczucia. Cierpia - to prawda - ale czy nie
by sobie sam winien? Czy nie igra z ogniem, mwic codziennie swobodnie o
zbliajcym si dniu zwolnienia? Czy nie uroczy wolnoci zamiast zawierzy
pokornie wyrokom przeznaczenia? Nie by przecie niedowiadczonym nowicjuszem,
na wasne oczy widzia w roku 1936, jak ludzie przecinali sobie yy u rk, gdy
o czwartej po poudniu mieli wyj na wolno, a o dwunastej przyszo z Moskwy
rozporzdzenie znoszce system odliczania dwch dni wyroku za kady dzie
stachanow-skiej pracy! Sam to opowiada, miejc si, e zdrowy rozsdek kaza
mu zawsze pracowa tylko tyle, ile trzeba byo, aby dzie policzono za dzie. A
teraz?... A teraz nie policzono mu 3.650 dni wytrwaej, uczciwej pracy. Czy nie
bya to suszna kara za zlekcewaenie praw ycia obozowego?
I wszystko potoczyo si po dawnemu, miejsce Pono-marenki zaj nowy wizie,
miejsce zaufania do prawa stary zabobon, a miejsce codziennego raca wyrokowego "ech, yz nadojea" - jedyne sowa, jakimi wolno
52
byo w obozie okrela beznadziejno, nie prowokujc nadziei.
Kwadrans przed szst na pryczach leeli ju tylko ci winiowie, ktrzy
poprzedniego dnia otrzymali zwolnienie od lekarza, a reszta zaczynaa si
ubiera. Przygarbione postacie pochylay si nad goymi nogami, prbujc ze
szmat, sznurkw, kawakw drutu, dziurawych walonek i skrawkw opon
samochodowych sklei moliwie ciepe i trwae obucie na jedenastogodzinny dzie
pracy. Jedynie brygady doborowe (do ktrych zaliczaa si i nasza), zatrudnione
przy pracach zwizanych bezporednio z planem produkcyjnym obozu, otrzymyway
nowe ubrania i miay prawo wymienia je po zniszczeniu. Okoo trzech czwartych
winiw jednak wychodzio do pracy w apciach, czsto z odsonitymi czciami
ng, ramion i piersi. Nie byo wic rzecz dziwn, e wielu z nich nie miao
odwagi rozbiera si na noc, aby nie ryzykowa rozsypania si z trudem
posztukowanej odziey. Dla nich pobudka bya tylko znakiem danym w poczekalni
dworca kolejowego. Otrzsali si ze snu, zwlekali si z prycz, zwilali w rogu
baraku oczy i usta i szli na kuchni. Wychodzili do pracy ze skryt nadziej, e
tym razem odmroenie odsonitych czci ciaa bdzie do wyrane, aby im
wyjedna cho par dni zwolnienia.
W zonie byo jeszcze zupenie ciemno. Dopiero przed samym apelem porannym niebo
zarowio si lekko na skraju horyzontu, roztapiajc si po chwili w zimnobkitnym odblasku niegu. Teraz za trudno byo rozpozna twarze idcych nawet na
odlego wycignitej rki. Szli wszyscy w kierunku kuchni, potrcajc si
wzajemnie i dzwonic blaszankami. W pobliu studni i dokoa maego baraku, w
ktrym gotowano wrztek, sycha byo dwik wiader, skrzypienie zamarznitego
niegu i ciche szepty popw, wymieniajcych spokojnie swe poranne grzecznoci.
Ciemny puap nieba zamyka nas od gry, a niewidoczne druty odgradzay nas od
dalekiego wiata,
53
ktry w blasku zapalonych przed chwil lampek zaczyna si krzta wok swoich
spraw.
Na pomocie przed kuchni ustawiay si trzy kolejki, odpowiadajce w skrcie
podziaowi spoecznemu proletariatu obozowego. Przed oknem z napisem "trzeci
kocio" stawali najlepiej ubrani i najlepiej wygldajcy winiowie stachanowcy, ktrych dzienna wydajno pracy dosigaa lub przekraczaa 125%
normy; ich poranny posiek skada si z duej yki gstej kaszy i kawaka
solonej "treski" lub ledzia. Drugi kocio otrzymywali winiowie z dzienn
wydajnoci 100% normy - rwnie yk kaszy, ale bez ryby. W tym ogonku pierwsi
ustawiali si zazwyczaj starcy i kobiety z brygad, w ktrych obliczanie normy
systemem procentowym byo niemoliwe, tote przydzielano im drugi kocio na
stae. Naj-straszniejszy widok przedstawia ogonek do pierwszego kota; dugi
szereg ndzarzy w podartych achmanach, obwizanych sznurkami apciach i
wywiechtanych czapkach uszankach czeka na swoj yk najrzadszej kaszy.
Twarze mieli skurczone z blu i wysuszone jak pergamin, oczy zaropiae, szeroko
rozwarte godem i nieprzytomnie rozbiegane, donie kurczowo zacinite na
kociokach, jak gdyby druciane rczki przymarzy ju na zawsze do zesztywniaych palcw. Saniajc si z wycieczenia na cienkich nogach, cisnli
si niecierpliwie do okna, domagali si bagalnym gosem dolewki, zagldali do
blaszanek winiw, ktrzy odchodzili ze niadaniem od okien drugiego i
trzeciego kota. To tutaj najczciej wybuchay spory, to tutaj gosy
przechodziy najczciej od pokornego skomlenia ebraczego do wysokiego falsetu
gniewu, zazdroci i nienawici. Kolejka do pierwszego kota bya zawsze w obozie
najdusza. Oprcz najliczniejszej grupy winiw, ktrzy mimo najlepszych chci
nie byli w stanie dosign stu procent normy, naleeli do niej winiowie
rozmylnie oszczdzajcy si przy pracy w przekonaniu, e lepiej mao pracowa i
mao je ni duo praco54
wa i niewiele wicej je, mieszkacy "trupiarni" zwolnieni od pracy i skazani
na powolne dogorywanie, "dnie-walni" ze wszystkich barakw i niektrzy
winiowie ze suby i administracji obozowej.
Przed szst niadanie otrzymywali tylko winiowie rozkonwojowani, ktrzy
wychodzili za on sami na mocy specjalnych przepustek. Oprcz woziwodw i
posugaczy lub posugaczek, zatrudnionych w domach wolnych urzdnikw obozowych
w Jercewie, do tej grupy naleeli rwnie technicy, inynierowie i specjalici,
obowizani stawi si na miejscu pracy przed przybyciem brygad. Ich posiek z
kota "iteerowskiego" (ITR - ineniersko--tiechniczeskije raboczije) przewysza
znacznie ilociowo i jakociowo nawet racj stachanowcw z oglnych robt. O
wp do sidmej zamykano wszystkie okna - zaczyna si odmarsz brygad do pracy.
Potem otwierano je znowu na krtko dla winiw zwolnionych przez lekarza, dla
pracujcych w zonie na drugim kotle i dla mieszkacw "trupiarni" na pierwszym
kotle.
Mao ktry z winiw mia dostatecznie duo siy woli, aby swj poranny posiek
donie z kuchni do baraku. Przewanie zjadali go na stojco u stp pomostu,
poykajc dwoma lub trzema haustami wszystko, co chochla kucharza strzsna do
brudnej blaszanki. Prosto z kuchni niewielkie grupki winiw doczay
stopniowo do czarnego tumu zebranego na wartowni. W zonie byo ju widno, z
rzedncych ciemnoci wyaniay si najpierw oszronione druty, a potem olbrzymia
pachta niegu, sigajca do ledwie widocznej linii lasu na skraju horyzontu. W
pobliskim Jercewie i w barakach gasy wiata, a z kominw unosiy si w gr
tobure kity dymu. Ksiyc mtnia powoli, zamroony w lodowatej tafli nieba
jak krek cytryny w galarecie. Ostatnie gwiazdy topniay, migocc jeszcze przez
chwil na rozjaniajcym si szybko tle. Zaczyna si poranny "razwod" - odmarsz
brygad do pracy.
55
Na dany znak brygady ustawiay si same na maym placyku przed wartowni.
Winiowie stawali po dwch, w normalnych brygadach starsi na przedzie, modsi z
tyu, w tych za, ktre nie wypeniay globalnej normy, modsi na przedzie, a
starsi z tyu. Ten zwyczaj trzeba opatrzy krtkim komentarzem. W praktyce
bardzo niewielu byo w obozie winiw wyznajcych zasad, e lepiej mniej
pracowa i mniej je. W znakomitej wikszoci wypadkw metoda wyciskania z
winiw maksymalnego wysiku fizycznego przy minimalnej podwyce racji
ywnociowej dziaaa gadko i sprawnie. Czowiek godny nie filozofuje, gotw
jest zrobi wszystko, aby zdoby dodatkow yk strawy. Tote fascynacja norm
bya nie tylko przywilejem ludzi wolnych, ktrzy j ustalili, ale i najprostszym
nakazem instynktu ycia niewolnikw, ktrzy j wypeniali. W brygadach
pracujcych zespoami po trzech lub czterech winiw najgorliwszymi strami
normy byli sami winiowie, gdy normy obliczao si rwnie zespoowo, dzielc
je przez ilo pracujcych. W ten sposb znikao zupenie poczucie solidarnoci
wiziennej, ustpujc miejsca nieprzytomnej pogoni za procentami.
Niewykwalifikowany wizie, ktry znalaz si w zgranym zespole robotnikw, nie
mg liczy na adne wzgldy; po krtkiej walce musia ustpi, przenoszc si
do zespou, w ktrym czsto jemu z kolei przypadao doglda sabszych
towarzyszy. Byo w tym wszystkim co nieludzkiego, co amicego bezlitonie
jedyn wi czc, zdawaoby si, winiw w sposb naturalny - ich
solidarno w obliczu przeladowcw. Sposb ustawiania brygad do odmarszu za
on doprowadza ten system do monstrualnego okruciestwa. W normalnych
brygadach tempo marszu narzucali starsi wiekiem winiowie i byo to zrozumiae.
W brygadach, ktre miay niedobr w normie globalnej, modszych wypuszczano na
przd, aby zarabiali na czasie szybkoci marszu, cignc za sob bardziej
niedonych. Ta naturalna selekcja od56
madzaa brygady w byskawicznym tempie, wyrzucajc po pewnym czasie starszych
do "trupiarni".
Pierwsze wychodziy za on brygady "lesorubw", ktrych trasa marszu do miejsca
pracy wynosia od 5 do 7 kilometrw; wyszedszy z obozu o wp do sidmej,
przychodziy na swj odcinek leny o wp do smej, a koczyy prac o pitej.
"Razwodczik", ktry by na apelu porannym czym w rodzaju mistrza ceremonii,
wzywa w przepisowej kolejnoci brygady do wrt obozu i meldowa je dowdcy
warty, stojcemu z tabliczk i owkiem dokadnie na granicy ony i wolnoci. Za
bram czeka oddzia "Wochry" (wooruennaja ochrana) w dugich paszczach
wojskowych, futrzanych czapach i z bagnetami na broni. Dowdca warty przekazywa
oficjalnie brygad przydzielonemu do niej na stae konwojentowi. "Strieok"
wystpowa z szeregu, podawa swoje nazwisko i numer brygady, sprawdza jej stan
liczebny, powtarza go gono dowdcy warty i podpisem na tabliczce potwierdza
tylu a tylu ludzi do takiej a takiej pracy. Od tej chwili by ju odpowiedzialny
za brygad wasn gow, tote na chwil przed ruszeniem wygasza do winiw
przepisan prawem obozowym formuk: "Brygada taka a taka - uprzedzam: krok w
lewo, krok w prawo - kula w eb". Po czym dawa znak do odmarszu i pochyliwszy
karabin jak do ataku, z rk na zamku, puszcza brygadiera na przd, a sam
docza z tyu. Za "lesorubami" ruszay brygady na bir drzewn, brygady
ciesielskie do miasta, brygady ziemne, brygady na baz ywnociow, brygady
zatrudnione przy budowie drg, na stacji pomp i w elektrowni. Od wrt obozu
rozchodziy si na wszystkie strony czarne korowody winiw - pochylonych,
skurczonych z zimna i wlokcych za sob ciko nogi - i po paru minutach znikay
na widnokrgu jak rozsypane linijki czcionek, zgarnite jednym pocigniciem
doni z biaej karty papieru.
Droga do pracy bya mczca, ale w porwnaniu z sa57
m prac stanowia jeszcze pewne urozmaicenie. Nawet brygady, ktre pracoway w
odlegoci nie wikszej ni dwa kilometry od ony, znajdoway niema
przyjemno w mijaniu znajomych miejsc, drzew, zamarznitych strumykw,
pzawalonych szop i wykrotw. Byo to jak gdyby samoutwierdzenie si przy yciu
przez sta obserwacj niezmiennych praw przyrody. W niektrych brygadach
rwnie stopie zayoci pomidzy winiami a konwojentem by tak duy, e
wystarczyo, aby znikny z pola widzenia wartowni, a ju "strieok" zarzuca
sobie karabin na rami i rozpoczyna przyjacielsk pogawdk z paroma ostatnimi
dwjkami. W tym bahym odruchu ludzkich uczu tkwia nie tyle przyjemno
podwignicia si z ponienia i pogardy, co emocja, jak daje amanie przepisw
wiziennych. Niekiedy konwojent odnosi si do brygady uprzejmie, a nawet z
czym w rodzaju szcztkowych wyrzutw sumienia. Tote dnie, w ktrych
nastpowaa w brygadach zmiana konwojenta, naleay do najpamitniej szych i
O tym Gorcewie chodziy po obozie dziwne suchy, on sam bowiem wbrew utartym
zwyczajom nie wspomina nigdy sowem o swojej przeszoci. Ju ten fakt musia
do niego usposabia wspwiniw niechtnie; ludzi strzegcych zazdronie
tajemnicy swego wyroku uwaano bd za zbyt dumnych, by ich dopuci do
zayoci wiziennej, bd za potencjalnych donosicieli. Ale nie to jeszcze byo
najgorsze, skoro donosicielstwo uchodzio w obozie za rzecz najzupeniej
naturaln. Wszystkich drani przede wszystkim sposb zachowania si Gorcewa;
robi wraenie czowieka, ktremu tylko jedna noga obsuna si przez nieuwag
do obozu, a drug opar si by mocno na wolnoci. Tak wolno si byo nosi
jedynie specjalistom z "iteerowskiego kota", ale nigdy zwykym winiom z
oglnych robt. Chodziy wic suchy, e Gorcew by przed aresztowaniem
enkawudzist.
On sam - niewiadomie zapewne albo przez gupot
- robi wszystko, aby je potwierdzi. Ilekro w czasie rozmw przy ognisku
zabiera gos, wygasza krtkie i zacieke tyrady przeciwko "wrogom ludu"
uwizionym w obozach, bronic jednoczenie "partii i prawitielstwa".
Ograniczona, tpa twarz fanatyka o przebiegych oczach szui i duej blinie na
prawym policzku rozjaniaa si odruchowo umiechem unionoci i pochlebstwa,
gdy wymawia te dwa magiczne sowa: "partia i prawi tielstwo". Znalaz si
przecie tutaj - jak to raz niechccy wyzna
- przez "oszybk" i niezadugo ju wrci na swoje daw67
ne, "odpowiedzialne stanowisko". Winiowie spogldali na teraz wicej ni z
niechci, bo z nie ukrywan nienawici.
Nie przez sympati, ale ze zwykej ciekawoci prbowaem si do niego par razy
zbliy. Byo co fascynujcego w moliwoci rozmawiania z czowiekiem, ktry
siedzc w obozie, przyglda mu si oczami komunisty z wolnoci. Ale Gorcew
unika mnie podobnie jak innych, odpowiada opryskliwie na pytania i nie
reagowa nawet na prowokacyjne zaczepki. Raz jeden tylko da si wcign w
rozmow na temat okrenia kapitalistycznego, z ktrej wyniosem wraenie, e
popularny pogld, jakoby mode pokolenie komunistw sowieckich byo jedynie
band wiernych swemu dowdcy kondotierw, gotowych opuci go przy pierwszej
nadarzajcej si okazji - jest z gruntu bdny. Dla setek tysicy Gorceww
bolszewizm jest jedyn religi, jedynym pogldem na wiat, jakiego nauczono ich
w dziecistwie i modoci. Ludzie typu Zi-nowjewa, Kamieniewa czy Bucharina
mogli przeywa swoje "odszczepiestwo ideologiczne" jako jedn z najwikszych
klsk, ktra odebraa nagle ich yciu wszelk tre, mogli cierpie, czu si
zdradzonymi lub nawet zaama si - ale przecie mimo wszystko musieli mie
jeszcze do miar porwnawczych, do dawnego krytycyzmu, aby w chwilach
trzewoci spojrze na to, co si z nimi i wok nich dziao, z boku i jak gdyby
z historycznego oddalenia. Dla ludzi z gatunku Gorceww zaamanie si wiary w
komunizm, jedynej wiary, jak si dotd w yciu kierowali, musiaoby by
rwnoznaczne z pozbawieniem ich piciu podstawowych zmysw, ktrymi poznaje
si, okrela i ocenia otaczajcy wiat. Tote uwizienie nie mogo by dla nich
prawie nigdy bodcem do zamania lubw kapaskich; traktowali je raczej jak
przejciow klauzur za naruszenie dyscypliny zakonnej, wyczekujc dnia
zwolnienia z jeszcze wiksz ulegoci i pokor w sercach. Fakt, e musieli j
spdza w piekle, nie
wiadczy o niczym; a raczej wiadczy o tym, e pieko istnieje naprawd, i
biada tym, ktrych za grzechy przeciwko naukom Boga Ojca spotyka wygnanie z
raju.
Ktrego wieczoru uniosa si nieco zasona, okrywajca przeszo Gorcewa.
Pokci si by o jaki drobiazg z grup "nacmenw" w rogu baraku, w ataku
furii, jakiej nie ogldalimy u niego dotychczas nigdy, schwyci pierwszego z
brzegu Uzbeka za poy chaatu i potrzsajc nim nieprzytomnie, wycedzi przez
zacinite zby: "Ja takich jak wy basmaczw strzelaem tuzinami jak wrble na
gazi!" Stary Uzbek, siedzcy jak zwykle z podwinitymi po turecku nogami na
dolnej pryczy, zacharcza wciekle w swoim jzyku, a twarz zmienia mu si nie
do poznania: spod przymruonych skonie powiek zdawa si spojrzeniami
Drei Kameraden
Wieczorami, jeeli miaem cakowit pewno, e brygada nie zostanie w nocy
wezwana na baz, zachodziem czsto do maego baraku obok wartowni, ktry zwano
"pieriesylnym". Spdzali w nim zawsze par nocy w oczekiwaniu na etap przybysze
z wizie, ktrym nieaskawy los nie pozwoli zosta w Jercewie. Droga od nas
prowadzia na wszystkie "agpunkty", ale wrd wymienianych spotykao si
najczciej Drug Aleksiejewk, may obz karny bez dna, tyle do szo etapami
winiw, nigdy ju nie wracajc. Raz tylko, po amnestii, spotkaem w
"pieriesylnym" dawnego towarzysza z wizienia grodzieskiego, sympatycznego
robotnika-trockist z Warszawy, Andrzeja K., gdy wraca przez Jercewo na
wolno. Z tego, co pswkami i bardzo niechtnie opowiada, wynikao, e
Aleksiejewka nastawiona jest wycznie na wyrb lasu i nie ma ani w poowie
takich warunkw jak Jercewo. Porzucona w sercu puszczy archangielskiej, z dala
od osiedli ludzkich i o kilkadziesit kilometrw od najbliszej linii kolejowej
(nie liczc wewntrznego toru, ktrym sza ywno z bazy w Jercewie), zdana
machorki, uali si wsplnie nad parszyw dol i - last but not least posobaczy, korzystajc z maych szans donosu
82
w tym parodniowym prowizorium, na Stalina i jego gwardi pretoriask. Dopiero
po wojnie przekonaem si z alem, ale nie bez ukrytej satysfakcji, e pod tym
wzgldem kawiarnie europejskie stay si dla milionw ludzi tym, czym by dla
mnie barak tranzytowy w Jercewie; e, sowem, bardziej przypominaj drewniane
budki, przybijane do drzew w moich stronach rodzinnych dla rozsejmi-kowanych
ptakw wdrownych, ktre nagy chd wypdza z krainy zimowego odlotu, ni
wiedeskie Kaffehausy lub paryskie cafes-chantants.
Barak tranzytowy spenia rwnie w naszym obozie rol Instytutu Badania
Koniunktur Politycznych z ywymi wskazaniami cen pracy niewolniczej i odchyle
ideologicznych w postaci napywajcych fal winiw. I tak - wedle opowiada
moich towarzyszy - w roku 1939 goci on resztki dogorywajcej ju Wielkiej
Czystki, dobierane chaotycznie i bezplanowo. Rok 1940 by wiadkiem rytmicznych
przypyww Polakw, Ukraicw, Biaorusinw i ydw ze wschodniej Polski oraz
Batw i Ukraicw z Rusi Zakarpackiej. W roku 1941 przyszy pierwsze transporty
Finw i krasnoarmiejcw z "finskogo plena", ktrzy prosto przez umajon bram
tryumfaln w Leningradzie z napisem "Rodina pozdrawlajet swoich giero-jew" i w
takt marsza Budionnego odmaszerowali na bocznic kolejow za miastem, do
zaplombowanych wagonw towarowych. W pierwszych miesicach po wybuchu wojny
rosyjsko-niemieckiej w "pieriesylnym" pojawiy si niedobitki zruszczonych
zupenie Niemcw nadwo-askich i ogupiae grupki Ukraicw i Biaorusinw,
zbiegych w gb Rosji z rodzinnych wsi przed posuwajcym si szybko naprzd
frontem. Pamitam nawet par nazw, jakie w baraku inynierw ukuto ze miechem
dla tych ofiar wojennych peregrynacji. Do nas, Polakw, przylgno miano
"antigitlerowskich faszystw", nieszczsnych krasnoarmiejcw nazwano "gierojami
z fin83
skogo plena", a zbiegych przed Niemcami Ukraicw i Biaorusinw "partizanami
otieczestwiennoj wojny".
W lutym 1941 roku spotkaem w "pieriesylnym" trzech Niemcw, ktrzy od reszty
mieszkacw odrniali si pewn odruchow wyniosoci gestw i stosunkowo
przyzwoitym ubraniem europejskim. Najniszy przy tym - tgi brunet o szerokiej
twarzy i widrujcych oczkach, krpy i zwalisty jak kloc - nosi na gowie
czarny berecik z ogonkiem, wysoki i barczysty blondyn mia zawizany pod szyj
szalik sportowy, a szczupy modzieniaszek o pocigej i inteligentnej twarzy
nie rozstawa si z podkutymi butami narciarskimi. Razem wic posiadali co w
rodzaju zdekompletowanego stroju turystycznego i istotnie na pierwszy rzut oka
mogli uchodzi za trjk bezrobotnych inteligentw w schronisku wysokogrskim.
Jakie tedy byo moje zdziwienie, gdy si pniej okazao, e tylko modziutki
Stefan studiowa na uniwersytecie w Hamburgu, a pozostali dwaj - rosy Hans i
przysadzisty Otto - pracowali w warsztatach mechanicznych w Dlis-seldorfie.
Zaczlimy rozmow po rosyjsku (wszyscy trzej posugiwali si z trudem topornym
i przeraliwie niemelo-dyjnym rosyjskim ze spor domieszk ukraiskiego), ale po
paru minutach przeszlimy na niemiecki i wdrapaem si do nich na grn prycz,
eby si lepiej odgrodzi od huczcej w baraku czarnej giedy.
Wszyscy trzej naleeli przed puczem hitlerowskim do niemieckiej partii
komunistycznej, ale nie znali si nawzajem, mimo e Hans i Otto pracowali
przecie w tym samym miecie. Po poarze Reichstagu partia, przearta prowokacj
i rozkadajca si na oczach milionw wasnych czonkw, wysaa ich za granic;
cel ucieczki mg by tylko jeden - przybrana ojczyzna Dymitrowa, w owym czasie
take przybrana ojczyzna wszystkich komunistw wiata. Szli do niej rnymi
drogami: Hans przez Dani, Szwecj i Finlandi, Stefan i Otto przez Pary,
Wochy i Bakany. Przerzucani gadko z kraju do kraju,
84
podziwiali sprawno europejskich organizacji komunistycznych, a w czasie
dugich godzin nocnych, spdzanych na coraz to nowych kwaterach, nili na jawie
Rka w ogniu
... e za zupenie bez nadziei y nie mona, znalaz rozwizanie w
dobrowolnym, prawie sztucznym mczestwie.
Dostojewski, Zapiski z martwego domu
Wbrew temu, co si przypuszcza, cay system pracy przymusowej w Rosji - cznie
ze ledztwem, pobytem w wizieniu i yciem w obozie - nastawiony jest, bardziej
ni na ukaranie przestpcy, na jego wyeksploatowanie gospodarcze i cakowite
przeobraenie. Tortury na ledztwie nie s stosowane jako zasada, ale jako
rodek pomocniczy. O co chodzi naprawd, to nie tyle o wymuszenie na oskaronym
podpisu pod zmylonym i fikcyjnym aktem oskarenia, ile o kompletn
dezintegracj jego osobowoci.
Czowiek budzony co nocy - na przestrzeni dugich miesicy, a czasem nawet i lat
- pozbawiony w czasie ledztwa prawa zaatwiania najelementarniej szych potrzeb
fizjologicznych, trzymany godzinami na twardym krzele, olepiony skierowan
prosto w oczy arwk, kuty podstpnymi pytaniami i niesamowitym crescendo
urojonych zarzutw, draniony sadystycznie widokiem papierosw i gorcej kawy na
stole - gotw jest podpisa wszystko. Nie o to jednak chodzi. Winia mona
uwaa za "spreparowanego" do ostatecznego zabiegu dopiero wtedy, gdy wida ju
wyranie, jak jego osobowo rozpada si na drobne czci skadowe: pomidzy
skojarzeniami powstaj luki, myli i uczucia obluzowuj si w swych pierwotnych
oyskach i klekoc jak w zepsutej maszynie, pa91
sy transmisyjne czce teraniejszo z przeszoci obsuwaj si z k
napdowych i opadaj na dno wiadomoci, wszystkie dwignie i przekadnie
intelektu i woli zacinaj si, strzaki w zegarach pomiarowych skacz jak
oszalae od zera do maksimum i z powrotem. Maszyna krci si dalej na
zwikszonych obrotach, ale nie pracuje ju tak jak dawniej - wszystko, co
wydawao si oskaronemu przed chwil absurdem, staje si rzecz prawdopodobn,
cho cigle jeszcze nieprawdziw, uczucia zmieniaj barw, napicie woli znika.
I to, e pisywa listy do krewnych za granic, moe by zdrad interesw
proletariatu, i to, e zaniedba si w pracy, moe by sabotaem budownictwa
socjalistycznego. Dla sdziego ledczego nadchodzi moment decydujcy. Jeszcze
jeden celny cios w zdrtwiay rdze oporu i maszyna stanie. Czowiek upiony pod
narkoz zawisa na uamek sekundy w prni, niczego nie czuje, o niczym nie
myli, niczego nie rozumie. Trzeba dziaa szybko jak przy sztucznym szoku
nerwowym lub przy przelewaniu krwi, gdy na okamgnienie serce pacjenta przestaje
bi. Mae przeoczenie, drobna zwoka, a pacjent obudzi si na stole operacyjnym
i zbuntuje si lub - zaamie i pogry w wiecznej apatii. Teraz, teraz albo
nigdy! Oczy sdziego ledczego szukaj jedynego, przygotowywanego na t wanie
chwil dowodu rzeczowego, rce chwytaj go jak lancet. Jeszcze par godzin temu
ten argument mg si wydawa bahy, cho w przeciwiestwie do innych nie
Obz nauczy go, e mona. Bdzie z pocztku dzieli si ostatni kromk chleba z
winiami bliskimi obdu godowego, bdzie prowadzi z pracy pod rk chorych
na "kurz lepot", bdzie wzywa pomocy, gdy jego to94
warzysz odrbie sobie na "lesopowale" dwa palce u rki, bdzie ukradkiem zanosi
do "trupiarni" zlewki z zupy i gwki od ledzi; po paru tygodniach spostrzee
si jednak, e robi to wszystko nie z bezinteresownego odruchu serca, lecz z
egoistycznego nakazu rozumu - prbuje ratowa przede wszystkim siebie, a dopiero
potem innych. Obz, ze swoimi wewntrznymi obyczajami i systemem utrzymywania
winiw tu poniej dolnej granicy czowieczestwa, dopomoe mu w tym niemao.
Czy mg by przypuszcza, e mona poniy czowieka do tego stopnia, aby
budzi do niego nie lito, ale wstrt nawet wrd wspwiniw? Jake litowa
si nad "kurzymi lepcami", gdy si ich widzi codziennie potrcanych kolbami
karabinw i opniajcych powrt do ony, a potem spychanych niecierpliwie z
wskiej cieki obozowej przez winiw spieszcych do kuchni; jak odwiedza
"trupiarni", pogron w wiecznym mroku i zgniym fetorze ekskrementw; jak
dzieli si chlebem z godnym, ktry ju nazajutrz przywita ci w baraku
obkanym i natarczywym spojrzeniem? Po dwch lub trzech miesicach takiej walki
wizie usiujcy po Wielkiej Przemianie przerzuci ostatnim wysikiem woli
link ratownicz w unicestwion na ledztwie przeszo, poddaje si i po raz
pierwszy sucha bez sprzeciwu utyskiwa na pryczy, e "baracho w trupiarni re
cudzy chleb, nie pracujc", "kurzy lepcy zatarasowuj wszystkie przejcia w
obozie i obniaj wyrabotk po zmroku", a chorzy na obd godowy powinni
siedzie w izolatorze, bo niedugo ju zaczn kra chleb. Mia wic racj
sdzia ledczy, gdy mwi, e elazna miota sprawiedliwoci sowieckiej zmiata
do obozw jedynie miecie, a ludzie prawdziwie godni tego imienia potrafi
dowie, e popeniono w stosunku do nich omyk. Ostatnia ni pka, wychowanie
zostao skoczone. Pozostaje ju tylko eksploatacja taniej pracy przymusowej i
jeeli "pieriewospitannyj" wizie zdoa przey osiem lub dziesi lat katorgi
niewolniczej, mona
95
go bdzie bez chwili wahania posadzi za stoem sdziowskim, naprzeciwko
przyszego oskaronego, ktry zajmie kiedy jego dawne miejsce.
S jednak i tacy, ktrzy w momencie tej ostatniej prby budz si nagle i
przystaj na rozdrou, aby dostrzec z przeraliw jasnoci, e ich oszukano.
Nie przekonano ich, nie nawrcono - zniszczono ich jako ludzi, wypalono w nich
gorcym elazem wszystkie uczucia ludzkie! Wszystkie - z wyjtkiem jednego. Jest
ju za pno, eby doskoczy do drzwi z okrzykiem: "Ja chc do sdziego
ledczego, jestem niewinny!", ale jest jeszcze do wczenie, aby w miejsce
pokonanej litoci rozdmucha w stygncym popiele wasnego ycia wysoki pomie z
ostatniej iskierki czowieczestwa - z dobrowolnego i prawie sztucznego
mczestwa.
Niepodobna bez tego wstpu zrozumie historii Michaia Aleksiejewicza Kostylewa,
nowego winia, ktry po przybyciu z "agpunktu" w Mostowicy przydzielony zosta
do naszej brygady.
Nie stosowa si on bowiem do wszystkich winiw sowieckich, a tym mniej
jeszcze do nas, Polakw. Ogem biorc, ledztwo w sprawach Polakw, uwizionych
po aneksji kresw wschodnich przez Rosj w roku 1939, ograniczao si jedynie do
wymuszenia podpisu pod fikcyjnym aktem oskarenia, miao wic raczej na celu
znalezienie dogodnego pretekstu dla urzdw zajmujcych si rekrutacj taniej
siy niewolniczej i depolonizacj nowo zajtych ziem ni reedukacj przyszych
obywateli Zwizku Sowieckiego. Z tego, e prowadzone byo w wikszoci wypadkw
pospiesznie i chaotycznie, mona wnosi, e Rosjanie uwaali brank we
wschodniej Polsce za zabieg profilaktyczny w okresie przejciowym i wbrew
wasnym zarozumiaym owiadczeniom liczyli si najwidoczniej z
96
moliwoci przetargu na powojennej konferencji midzynarodowej. W przekonaniu
rzdu sowieckiego kresy wschodnie zostay na mocy ukadu rozbiorowego Ribben-
Dom Swidanij
"Domem swidanij" nazywalimy nowo odbudowane skrzydo baraku obok wartowni, w
ktrym winiowie spdzali od jednego do trzech dni z krewnymi, przybyymi na
widzenia do obozu kargopolskiego ze wszystkich stron Rosji. Jego pooenie
topograficzne w obozie byo w pewien sposb symboliczne - wchodzio si do
przez wartowni z ony, a wychodzio ju za on na wolnej ziemi; druty
okalajce obz uryway si dokadnie w miejscu, w ktrym "dom swidanij"
przylega cienkim przepierzeniem do dyurki naczelnika warty i obszernej izby
dla konwojentw. Tak wic mona miao powiedzie, e dom, w ktrym winiowie
spotykali si po latach ze swymi najbliszymi, znajdowa si na pograniczu
wolnoci i niewoli; przestpiwszy - po okazaniu przepustki i oficjalnego
pozwolenia na widzenie - prg przepierzenia, wygolony, wymyty i odwitnie
ubrany katornik wpada prosto w ramiona, wycignite ku niemu z wolnoci.
Widzenie z rodzin poczone byo z niesychanie zawi i trudn procedur
zarwno ze strony winia, jak i ze strony jego bliskich na wolnoci. W zasadzie
- o ile mnie pami nie myli - dozwolone ono byo raz do roku, w praktyce jednak
wikszo winiw dobijaa si o nie bezskutecznie od trzech, a nawet piciu
lat. Rola winia bya w tym wzgldzie ograniczona; musia po u-pywie roku od
chwili aresztowania zoy w Trzecim Oddziale podanie z dwoma zacznikami listem od rodziny, z ktrego by wynikao jasno i niedwuznacznie, e kto z
bliskich chce go odwiedzi, i zawiadczeniem wadz
117
obozowych o nienagannym sprawowaniu si w baraku i przy pracy. Znaczyo to, e
wizie pretendujcy do spotkania z on lub matk musia utrzyma si co
najmniej na poziomie drugiego kota, czyli penej normy, a od przywileju tego
byli na og wyczeni mieszkacy ,,trupiarni". List od rodziny nie by tylko
pust formalnoci. Tam gdzie zwizki pomidzy winiami a ludmi wolnymi nie
byy zwizkami krwi, ale swobodnego wyboru serca - mam na myli maestwa nacisk na zupene zerwanie z ,,wrogiem ludu" by tak duy, e zdarzali si
ludzie, ktrzy go nie wytrzymywali. Ile czytaem w obozie takich listw, w
ktrych ony donosiy mom, e "ju duej tak y nie mog", i prosiy o
zwolnienie z przysigi maeskiej! Czasami starania o widzenie utykay na
martwym punkcie, mimo e pocztek by dobry i obiecujcy. Dopiero po roku lub
dwch okazywao si, e kto tam na wolnoci "rozmyli si" i wycofa podanie.
Kiedy indziej znowu za progiem przepierzenia czekay na winia nie wycignite
i drce z tsknoty ramiona, ale spojrzenie zmczonych oczu i sowa bagajce o
lito. Czas takich widze kurczy si nagle do paru godzin, niezbdnych do
omwienia losu dzieci, a serce takiego winia kurczyo si jak wysuszony
orzeszek, tukcy si bezradnie w twardej upinie.
W staraniach o widzenie wiksza cz inicjatywy spoczywaa oczywicie w rkach
ludzi wolnych. Z listw, jakie pokazywali mi zaprzyjanieni wspwiniowie,
mogem by wywnioskowa, e byy to starania wyjtkowo uciliwe, a nawet w
pewien sposb niebezpieczne. Rzecz prosta decyzja w sprawie widzenia z krewnym w
obozie naleaa nie do GUAGU (Gawnoje Uprawlenije agie-riej) - ktry jest
tylko czym w rodzaju administracyjnej dyrekcji obozw i nie miesza si ani do
wyrokw, ani do oskare cicych na niewolnikach pracy przymusowej - ale
teoretycznie do Naczelnego Prokuratora ZSRR, a w praktyce do najbliszego NKWD w
miejscu zamieszka118
ni petenta. Teraz trzeba uwanie przeledzi zaklte koo, w jakie wkracza
czowiek wolny, jeli mia dostatecznie duo uporu, aby po natrafieniu na
pierwszych par przeszkd nie zrezygnowa mimo wszystko ze swego szalonego
zamierzenia. Prawo do uzyskania widzenia mia tylko ten, kto sam mg si
wykaza absolutnie nienagann przeszoci polityczn i dowie, e nigdzie we
krwi nie ukrywa zarazka kontrrewolucji. Pomijajc ju fakt, e nie ma w Rosji
czowieka, ktry by si odway z zupenie czystym sumieniem wej do ledczego
gabinetu analiz, i e w tym wypadku wiadectwa zdrowia politycznego dali
urzdnicy, ktrzy je sami jedynie byli w mocy wystawi - pomijajc ju,
powiadam, ten oczywisty nonsens - wpadamy w inny, jeszcze bardziej koszmarny;
oto bowiem posiadanie w rodzinie winia, ,,wroga ludu", jest ju samo w sobie
dostatecznym dowodem, e kto, kto z nim wspy przez tyle lat, nie jest
rwnie wolny od kontrrewolucyjnej dumy, skoro przestpstwa polityczne uchodz
w oczach NKWD za chorob zakan. Przyszedszy wic do NKWD po wiadectwo
zdrowia, petent skada tym samym poredni dowd, e jest ju najprawdopodobniej
sam zaraony. Przypumy jednak, e dokadne badanie krwi nie wykazao w
organizmie adnych zacztkw infekcji, petent dostawa szczepionk uodporniajc
i odchodzi na czas nieograniczony do kwarantanny. Do kwarantanny? Po co? Po to,
eby uzyskawszy wreszcie bezsporne wiadectwo zdrowia, otrzyma jednoczenie
zezwolenie na trzydniowy, bezporedni kontakt z chorym, ktrego samo istnienie
zdawao si by przed chwil jeszcze zaraliwe na odlego paru tysicy
kilometrw? Sadystyczny, zniechcajcy najczciej ostatecznie paradoks tej
sytuacji polega na tym, e krewny z wolnoci musi w czasie przesuchania w NKWD
robi wszystko, aby wykaza, jak dalece rozluni si, uwid i wyjaowi! jego
uczuciowy stosunek do krewnego w obozie. Jeeli tak, to po co przedsibierze
dalek i kosztown
119
podr, eby go zobaczy? Nie ma wyjcia z tej matni. Ludzie, ktrzy wybieraj
si na widzenie do obozu z zamiarem definitywnego uwolnienia si od tego
koszmaru ycia w pniewoli, w atmosferze nieustannych podejrze i z pitnem
wspodpowiedzialnoci za cudze winy na czole, otrzymuj zezwolenie bez trudu.
Inni albo rezygnuj, dochowujc wiary w milczeniu, albo wa si jeszcze na
ostatni, desperacki krok - na wyjazd po protekcj do Moskwy. Ci ostatni musz
jednak pamita, e wrciwszy z obozu do rodzinnego miasta, nie tak atwo ju
obroni si przed mciwoci najbliszego NKWD, ktre ominli w drodze do celu.
atwo odgadn, ilu si w takich warunkach znajdzie miakw.
Powstaje oczywicie pytanie, skd te monstrualne przeszkody i trudnoci, skoro
kontyngent robotnikw przymusowych zosta ju do obozw dostarczony, a za podr
na widzenie z winiem paci si z wasnej kieszeni? Mona na nie odpowiedzie
trzema przypuszczeniami tylko, z ktrych albo wszystkie, albo co najmniej jedno
jest trafne. Po pierwsze, NKWD wierzy szczerze w swoj misj urzdu ochrony
zdrowia politycznego obywateli Zwizku Sowieckiego; po drugie, stara si
odgrodzi ludzi wolnych od warunkw ycia w obozach pracy przymusowej i - jeli
to moliwe - skoni ich w drodze poredniego nacisku do zerwania stosunkw z
uwizionymi krewnymi;
po trzecie wreszcie, chce w ten sposb da powany atut w rce wadz obozowych,
ktre caymi latami nieraz wyciskaj z winiw resztki si i zdrowia, udzc
ich nadziej rychego spotkania z krewnymi.
W chwili kiedy krewny, przybyy na widzenie z winiem, znajdzie si w siedzibie
Trzeciego Oddziau, sprawujcego piecz nad danym obozem, musi podpisa
zobowizanie, e po powrocie do miejsca zamieszkania nie zdradzi si ani jednym
sowem z tym, co przez druty nawet dojrza po tamtej stronie wolnoci; podobne
zobowizanie podpisuje wizie wezwany na widzenie, zarczajc
120
- tym razem ju pod grob najwyszych "mier nakaza-nija" (a do kary mierci
wcznie) - e nie bdzie w rozmowie porusza tematw zwizanych z warunkami
ycia jego i innych winiw w obozie. Mona sobie wyobrazi, jak to
rozporzdzenie utrudnia nawizanie bezporedniego i bardziej intymnego kontaktu
pomidzy ludmi, ktrzy po wielu latach rozki nieraz spotykaj si po raz
pierwszy w tak niezwykych okolicznociach. Ostatecznie c pozostaje ze
stosunku pomidzy dwojgiem ludzi, jeli wykreli ze wymian wzajemnych
dowiadcze? I oto winiowi nie wolno ani sowem powiedzie, a jego bliskim z
wolnoci ani sowem zapyta, co si z nim dziao od chwili aresztowania. Jeli
si zmieni nie do poznania, jeli wychud, posiwia, zestarza si
przedwczenie lub wyglda jak ywy trup, wolno mu tylko oglnikowo i zdawkowo
napomkn, e "chorowa troch, gdy klimat tej czci Rosji mu nie suy".
Zarzuciwszy zason milczenia na szmat - kto wie, czy nie najwaniejszy - jego
ycia, rozporzdzenie to spycha go do zamierzchej ju przeszoci, kiedy by
czowiekiem wolnym i zupenie innym, kiedy czu i myla nie tak jak dzisiaj, i
stawia go w nieznonej sytuacji suchajcego tylko
- jego, ktry powinien w pierwszym rzdzie mwi, a nawet krzycze. Nie wiem,
czy wszyscy winiowie dotrzymywali sowa danego przed widzeniem, cho cena,
jak wypadaoby zapaci za jego zamanie, kae przypuszcza, e raczej tak.
Blisko krewnego, ktry przyjecha w odwiedziny do obozu, mogaby wprawdzie
stanowi pewn gwarancj dyskrecji, ale kt zarczy, e w maym pokoiku
wyznaczonym na wsplny pobyt w czasie widzenia nie ma aparatw podsuchowych lub
e do szpary w cienkim przepierzeniu nie przytkn ucha urzdnik Trzeciego
Oddziau? Wiem tylko tyle, e z Domu Swidanij dochodziy czsto odgosy paczu,
i mam wiele powodw, aby przypuszcza, e to on wanie - ten bezradny i
spazmatyczny szloch - wydobywa w chwilach niezno121
nego napicia z ndznych szcztkw ludzkich przyodzia-nych w czyste ubranie
wizienne to wszystko, czego nie wolno byo wyrazi sowom. Myl, e i to nawet
trzeba uwaa za pewien plus widze. Wizie nie omieli si nigdy zapaka w
obecnoci swych towarzyszy, a z czstego paczu przez sen w baraku wiem, jak
przynosi on niekiedy ulg. W kadym razie w tej prni, jak pomidzy dwojgiem
go dokadnie, ani mu uly; lata rozki wypaliy w nich wiele uczu, jakie
ywili niegdy na wolnoci dla swych bliskich, a przyjechali tu przecie po to,
by w cigu tych krtkich trzech dni ogrza ich arem swej mioci, o ile
wikszym, ni moe wznieci przechowywana w popiele iskierka. Poza tym obz,
mimo e daleki i szczelnie odgrodzony od przybysza z zewntrz, rzuca przecie i
na nich swj zowrogi cie. Nie byli winiami, nie byli "wrogami ludu", ale
byli krewnymi "wrogw ludu". Chtniej moe zgodziliby si dwiga brzemi
cierpienia i nienawici, jakie spoczywao na barkach ich najbliszych, ni
znosi w milczeniu upokarzajc i dwuznaczn sytuacj "ludzi z pogranicza".
Urzdnicy obozo126
r
traktowali ich grzecznie i poprawnie, ale z pewn nie
bywan rezerw i pogard. Jake mona okaza peny
acunek zonie lub matce tego oto ndzarza, ktry ebrze yk zupy, grzebie w
mietniku i dawno ju zatraci
uczucie wasnej godnoci? W pobliskim miasteczku, idzie kada nowa twarz nie
pozostawiaa najmniejszych Wtpliwoci co do tosamoci jej posiadacza, omijano
ich ^ daleka i nieufnie. Pewien wizie opowiada mi, e jego ?rka spotkaa w
czasie widzenia w Jercewie dawn przysik, obecnie on urzdnika obozowego.
Przywitay d? serdecznie, ale ju po chwili zona urzdnika cofna ii
bojaliwie. "Co za spotkanie! - wykrzykna - ale ikde ty w Jercewie?" "Ach odpowiedziaa dziewczyna - przyjechaam do ojca na widzenie. Ponimajesz y,
kakoje niesczastje? No on sowsiem nie winowat" - lodaa szybko, jak gdyby w
nadziei, e przeamawszy )ierwsze lody, zdoa wyjedna dla ojca pewne wzgldy
w )bozie. "Choroszo - poegnaa j ozible zona naszego lygnitarza - napiszy
aobu w Moskwu, tam wsio raz-)ierut".
Mimo e widzenia byy tak rzadkie i trudne do uzyska-lia - a moe wanie
dlatego - odgryway w obozie )gromn rol. Przekonaem si jeszcze w wizieniu,
e je-i czowiek nie ma w yciu jakiego okrelonego celu - a ikoczenie wyroku
byo zbyt odlege i niepewne, by je iowanie bra w rachub - to musi
przynajmniej mie la co czeka. Listy przychodziy tak rzadko i byy tak
;dawkowe, e nie mogy stanowi adnej atrakcji. Pozo-taway wic widzenia.
Winiowie czekali na nie z niepokojem i radosnym napiciem, a czsto nawet
liczyli czas wego wyroku i ycia wedug tych krtkich chwil szcz-;ia lub
oczekiwania na nie. Ci, ktrzy cigle jeszcze nie ;nali okrelonego terminu
swego widzenia, yli nadziej, ozdmuchiwali j sztucznie, pisali podania do
Moskwy, nosili mnie najcisz prac jak ludzie zaciskajcy zby la
pionierskim dorobku, wieczorami odwiedzali swych
127
szczliwszych towarzyszy, wypytujc po wielokro o sposoby przyspieszenia tej
niezwykej chwili, w dzie wolny od pracy chodzili oglda z daleka Dom
Swidanij, jak gdyby upewniajc si, e ich pokj jest zarezerwowany i czeka
tylko na przyjazd goci, spierali si midzy sob zawczasu o pokoje, czycili i
cerowali swe prywatne ubrania
- jednym sowem, mieli zajcie, a moe nawet wicej, cich namitno, ktra ich
chronia od beznadziejnoci i rozpaczy, od poczucia bezcelowej egzystencji. W
najgorszym pooeniu byli oczywicie samotni winiowie i cudzoziemcy, ale i oni
nawet potrafili z widze wycign pewn korzy, biorc udzia w radoci i
oczekiwaniu innych lub traktujc je jako jedyne rdo informacji o yciu na
wolnoci.
Nikt tak jak ludzie sztucznie lub dobrowolnie izolowani nie potrafi idealizowa
wszystkiego, co dzieje si poza granicami ich osamotnienia. Tote byo rzecz
wzruszajc sucha winiw, rozprawiajcych przed oczekiwanym widzeniem o
wolnoci, ktrej malekiego rbka mieli ju wkrtce dotkn. Mogo si wydawa,
e nigdy przedtem nie byo w ich yciu ani cikich przey, ani gorzkich
rozczarowa. Wolno bya jedyna, bogosawiona, niezastpiona. Na wolnoci
inaczej si jado, inaczej spao i pracowao, na wolnoci pikniej wiecio
soce, bielszy by nieg i mniej dokucza mrz. "Pamitasz, pamitasz?"
- szeptay na pryczy przejte gosy. "Ach, jaki byem gupi, nie chciaem na
wolnoci je czarnego chleba". "A ja - podchwytywa inny - le mi byo w
Kursku, cigno do Moskwy. Niech no tylko zona przyjedzie, powiem ja jej o tym
Kursku, oho, powiem..." Cigny si^ te rozmowy czsto do pnej nocy i nagle
uryway su gwatownie na tych pryczach, na ktrych wrci kto nie' dawno z
widzenia. Konfrontacja marzenia z rzeczywisto ci wypadaa zawsze na korzy
marzenia. Nie wiadomo co byo tego gwnym powodem - czy ucieleniona m trzy dni
wolno nie umiaa docign swego wysublimo
128
wanego obrazu, czy trwaa za krtko, czy wreszcie zniknwszy jak nie przeniony
do koca sen, zostawiaa po sobie prni, w ktrej znowu nie byo na co czeka
- do e winiowie po widzeniach byli pospni, rozdranieni i milczcy. Nie
wspominam tu nawet o wypadkach, w ktrych widzenie przybierao obrt tragiczny i
zamieniao si w krtk formalno rozwodow. Ciela z 48. brygady, Krestinskij,
usiowa dwa razy powiesi si w baraku po widzeniu, w czasie ktrego zona
zadaa od niego rozwodu i zgody na oddanie dzieci do miejskiego obka.
Przygldajc si winiom po widzeniach, dochodziem niekiedy do wniosku, e o
ile nadzieja moe by czsto jedyn treci ycia, o tyle jej spenienie staje
si czasem trudn do zniesienia mk.
Modsi winiowie przeywali przed spotkaniem z zonami dodatkowe, i bynajmniej w
stosunku do najbliszych towarzyszy na pryczy nie intymne, wzruszenia seksualne.
Lata cikiej pracy i godu podkopay w nich siy mskie i teraz przed
zblieniem z prawie obc kobiet odczuwali oprcz niemiaego podniecenia
bezsiln rozpacz i gniew. Par razy zdarzyo mi si sysze przechwaki mskie
po widzeniach, ale na og byy to sprawy wstydliwe i przez wszystkich
^szanowane milczeniem. Nawet wrd "urkw" odzyway si pomruki oburzenia,
ilekro konwojent, ktry w czasie nocnej zmiany urozmaica sobie na wartowni
czas podsuchiwaniem odgosw za cienkim przepierzeniem Domu Swidanij, spowiada
si przed brygad ze miechem ze swoich poufnych spostrzee. I dziwna rzecz: w
zonie panowao wyuzdanie seksualne, kobiety traktowao si jak prostytutki,
mio jak spacer do wychodka, a ciarne dziewczta z baraku matek witao si
drwinami - ale Dom Swidanij osta si w tym morzu brudu, ponienia i cynizmu
niby jedyna przysta takiego ycia uczuciowego, jakiego pami przechowaa si w
obozie z wolnoci. Pamitam, jak rado przeywalimy wszyscy, gdy do jednego z
winiw przy5 - Inny wiat
129
szed list o urodzeniu si dziecka, pocztego w czasie widzenia. Gdyby nam to
dziecko oddano, byoby ono naszym wsplnym dzieckiem, karmilibymy je, odejmujc
sobie od ust, podawalibymy je sobie z rk do rk, cho mielimy przecie pod
dostatkiem wasnych bkartw, pocztych na pryczach - w zonie. I to wanie byo
najwaniejsze: e w zonie, a nie w Domu Swidanij - z woln kobiet, na czystej
pocieli... W ten sposb bowiem ycie nas, ludzi martwych i zapomnianych,
zaczepiao si cieniutk nici o wolno, wydobywao si przez wsk szczelin z
trumny, ktrej wieko ciyo nam niekiedy bardziej ni wszystkie cierpienia
fizyczne.
C jeszcze mgbym doda o Domu Swidanij? Chyba to tylko, e jako cudzoziemiec
nie oczekiwaem nigdy na nikogo i moe dlatego te moje zapiski o towarzyszach
wiziennych, w ktrych radociach i smutkach uczestniczyem jedynie mimo woli,
tak s rzeczowe i a do blu obojtne.
Zmartwychwstanie
Szpital by w obozie czym w rodzaju przystani dla rozbitkw. Mao byo
winiw, ktrzy by, przechodzc obok masywnego baraku o duych oknach, nie
wzdychali w mylach: gdyby tak na dwa, trzy tygodnie do szpitala! W czystym
ku, w widnej sali, z dogldajc troskliwie siostr, z uprzejmym lekarzem, ze
Tego wszystkiego nie mona byo jednak powiedzie o Jegorowie, naszym wolnym
lekarzu, ktry w roku 1939 ukoczy wyrok omioletni w Kruglicy i obj
stanowisko naczelnika "sanczasti" w centrali jercewskiej. Wysoki, szczupy,
maomwny, o twarzy stwardniaej jak kora, chodnym spojrzeniu i troch
nerwowych ruchach rk, Je146
;orow by czowiekiem albo bardzo dyskretnym, albo nie-wzekupnym. Trzyma
lekarzy obozowych na dystans, ligdy nie widziano go jedzcego lub pijcego w
zonie, a ;horych traktowa z surowoci, w ktrej przebijaa ledwie dostrzegalna
nuta serdecznoci. Ilekro pojawia si na drodze wiodcej do szpitala w swej
dugiej futrzanej szubie, wysokiej czapie z barankw i skrzanych sztyl-pach
zapitych na metalowe zatrzaski, lekarz dyurny porzdkowa drcymi rkami
wykresy temperatur, a siostra Jewgienija Fiodorowna blada z przejcia. Mwiono
bowiem, e to ona bya jedyn wizi czc Jegorowa z przeszoci wizienn.
Pozna j jeszcze przed zwolnieniem w Kruglicy, zosta jej obozowym mem i
swoje przeniesienie na stanowisko wolnego lekarza w centrali uzaleni podobno
od wysania Jewgienii Fiodorowny do Jercewa. W kadym razie Michai Stiepanowicz
opowiada mi, e przysza etapem z Kruglicy, ze skierowaniem wprost do naszego
szpitala, w dwa miesice po nominacji Jegorowa.
Ten zwizek by w obozie czym niezwykym, gdy opiera si na prawdziwym
uczuciu, a nawet wiernoci. W zasadzie kady wolny urzdnik mg mie kobiet z
obozu za porcj chleba, ale byo nie do pomylenia, aby odway si lub chcia
nada tej przelotnej transakcji trwalszy akcent uczuciowy. Kobiety przychodziy
i odchodziy jak fale etapw, co za pozostawao na stae, to moliwo ich
posiadania bez najmniejszego trudu. Mody i nieonaty urzdnik obozowy nie mg
nawet przeliczy i ogarn pamici twarzy, ktre przewiny si przez jego
drewnian komrk w zonie. Tu jednak wchodzio w gr co wicej - mio lub w
kadym razie jej szcztkowa forma. I chocia wadze obozowe, winiowie w zonie
i winiowie zatrudnieni w szpitalu nie mogli mie wtpliwoci co do istoty
zwizkw czcych tych dwoje ludzi, Jegorow i Jewgienija Fiodorowna zachowywali
si tak,
147
jak gdyby intymno i dyskrecja byy warunkami trwaoci ich uczucia.
Siostra Jewgienija Fiodorowna przychodzia niekiedy na nasz sal wieczorem i
usiadszy na brzegu ka starego aktora, opowiadaa o sobie. Z ojca Rosjanina i
matki Uzbeczki, bya zupenie wyjtkowej urody; twarz miaa smag i drobn,
oczy piknie smutne, czarne wosy zaczesane po starowiecku na boki i splecione
na karku w may wze; mimo trzydziestu ju pewnie lat zachowaa w sylwetce i
ruchach dziewczco i pynno modej panienki. Bya studentk medycyny na
uniwersytecie w Taszkiencie a do chwili, kiedy j aresztowano w roku 1936 za
"odchylenie nacjonalistyczne". Na czym to "odchylenie" polegao, nie umiaa
dokadnie powiedzie, z jej uwag i wypowiadanych miao pogldw wywnioskowaem
jednak, e nie bardzo jej bya w smak rusyfikacja Uzbekistanu, cho przecie po
ojcu bya Rosjank, a tylko przez matk moga odczuwa jaki daleki zwizek
uczuciowy ze sw przybran ojczyzn azjatyck. Jej pogldy stanowiy dziwn
mieszanin europejskiej postpowoci i azjatyckiego konserwatyzmu: uwaaa si
za zwolenniczk wolnej mioci, swobody obyczajw i lunych zwizkw
maeskich, ale nie pozwalaa zego sowa powiedzie o tradycyjnym upoledzeniu
kobiety w rodkowej Azji. W tych rozmowach nie wspominaa nigdy o Jegorowie; raz
tylko, gdy opisywaa swoje trudne pocztki w Kruglicy, zdradzia si mimochodem,
e u kresu si wydoby j z lasu do pracy w ambulatorium nasz wolny lekarz,
wwczas rwnie wizie kruglicki. Z tonu, jakim to powiedziaa, wyczuem, e
tajemnica otaczajca jej zwizek z Jegoro-wem miaa swoje rda nie tylko w
potrzebie prywatnoci: Jewgienija Fiodorowna nienawidzia ludzi wolnych i w
pewien sposb wstydzia si tego naruszenia solidarnoci wiziennej. W obecnoci
Jegorowa usiowaa zawsze zachowa zupen obojtno, ale ilekro po paru
godzinach spdzonych z nim w dyurce szpitalnej wchodzia na
148
Wychodnej die
Mija miesic za miesicem i pracowalimy codziennie bez wytchnienia, udzeni
nadziej, e ju wkrtce ogoszony zostanie "wychodnej die". Wedug przepisw
obozowych winiom naley si caodzienny odpoczynek raz na dekad. Praktyka
jednak wykazaa, e witujc nawet raz w miesicu, winiowie naraaj na
powane straty plan produkcyjny powierzony obozowi. Utar si zwyczaj, e
,,wychodnej die" ogaszano uroczycie, gdy obz przekracza swoj grn granic
produkcji na kwarta. W zupenie wyjtkowych wypadkach za podstaw brano redni
miesica, jeli nadwyka bya w nim dostatecznie wysoka, aby wykluczy grob
zbyt gwatownego spadku w cigu nastpnych dwch miesicy. Nie mielimy, rzecz
prosta, wgldu w wykazy pracy i plan produkcyjny obozu, tote ta milczca umowa
bya fikcj, wydajc nas cakowicie na ask i nieask wadz obozowych. Jak w
wielu innych wypadkach, kierownictwo obozu trzymao si tylko w oglnych
zarysach instrukcji centrali w Moskwie, uzurpujc sobie prawo regulowania na
miejscu szczegw wykonawczych. Wymagania stawiane obozom przez GUAG i trusty
przemysowe, ktre zawieray z nim umowy eksploatacyjne w ramach najmu
robotnikw wiziennych, byy tak wysokie, e sprowadzay przepisy i regulaminy
porzdkowe do roli bezuytecznej makulatury. Syszaem o obozach, w ktrych
"wychodnej die" wyznaczany by rednio co 3-4 tygodnie; w czasie mojego
ptorarocznego pobytu w Jercewie mielimy dzie wolny od pracy okoo dziesiciu
razy, z czego raz - jak
151
we wszystkich obozach sowieckich - l maja; ale nigdy nie zdarzyo mi si spotka
winia, ktry by si mg pochwali, e w jego obozie brygady zostawiano w
zonie co dziesi dni.
Ten system mia swoje ze i dobre strony. Winiowie dochodzili do kresu
wycieczenia, ale za to z tym wikszym podnieceniem czekali na dzie, ktry mia
im da krtk chwil wytchnienia. Nie docenia si, moim zdaniem, nudy ycia w
niewoli; nudy tak przejmujcej i beznadziejnej, e kade urozmaicenie nabiera
wieej treci, w miar jak wydua si okres, dzielcy od jego spenienia.
Mielimy codziennie prawo oczekiwa proklamacji o wyznaczeniu dnia witecznego;
kiedy za wreszcie nadchodzi i mija szybciej, ni mona byo przypuszcza w
okresie oczekiwania, w naszym yciu rozwieraa si na nowo pustka, ktr musiaa
przecie wypeni jaka nadzieja. Pierwsze tygodnie po dniu wolnym od pracy
naleay do najciszych, bo byy zbyt bliskie czego, co stao si ju
przeszoci, a nie mogo wchodzi jeszcze w gr jako obietnica przyszoci.
Jaki bl sprawia uwiadomienie sobie nicoci i bahoci celu naszych oczekiwa,
gdy zostaj wreszcie spenione! Lepiej jest czeka, spodziewajc si rzeczy
nieosigalnych nawet, ni mie wiedz, e si posiada niky zaledwie cie
dawnych pragnie. Widziaem par razy winiw po otrzymaniu paczek od krewnych;
kadli maleki skrawek soniny na kromce czarnego chleba i gryzc wolno chleb,
odsuwali sonin stopniowo coraz dalej, aby jej nawet nie dotkn zbami ostatni ks by spenieniem, ale prawdziw rado daway przeduane sztucznie
chwile oczekiwania. Tak byo rwnie z dniem wolnym od pracy i ze wszystkim w
obozie, na co warto byo czeka.
Ta cecha psychologii winiw musiaa by zapewne dla administracji obozowej
rdem wielu korzyci. Odsuwajc "wychodnej die", podwyszao si jego
warto, oszczdzao si na czasie i nieproduktywnych wydatkach i
152
wzmagao si wysiek winiw przy pracy w pogoni za grn granic owego
mitycznego planu wytwrczego obozu. Doradzabym wszystkim rzdzcym, ktrzy maj
niewiele do zaofiarowania swoim poddanym, aby zaczli od pozbawienia ich
wszystkiego; cokolwiek bowiem dadz im potem, stanie si bez trudu wielkodusznym
gestem. Gdyby nam oznajmiono ktrego dnia, e wracamy do biblijnego systemu
odpoczywania po szeciu dniach pracy, uznalibymy prawdopodobnie obozy sowieckie
za ostateczne ziszczenie wszystkich naszych poj o ludzkim traktowaniu
winiw. Ale nazajutrz ju zaczlibymy si buntowa przeciwko samemu
wizieniu.
Zazwyczaj w przeddzie wieczorem dowiadywalimy si na wartowni lub od
brygadierw, e czeka nas caa doba odpoczynku. Winiowie ruszali na kuchni
ywszym krokiem, pozdrawiali si po drodze, umawiali na nastpny dzie, stawali
si nagle bardziej ludzcy i serdeczni. Okoo smej zona przybieraa ju prawie
odwitny charakter. Na ciekach, przed kuchni, na maym placyku koo wartowni
byo rojno i gwarno, z niektrych barakw dochodziy pierwsze piewy i dwiki
harmonii, organkw lub gitar. Ze wszystkich przedmiotw instrumenty muzyczne
byy w obozie najbardziej poszukiwane i cenione. Rosjanie lubi muzyk w sposb
zupenie inny od Europejczykw; jest ona dla nich nie rozrywk lub przeyciem
nie tylko jego uczucia ojcowskie, ale i honor - nie bylimy olepieni jego
wasn lepot. Przygldalimy si w milczeniu zmczonej twarzy Pamfiowa, jego
oczom wysuszonym i zaczerwienionym, jak gdyby d w nie nieustannie wiatr
pustynny, i jego drcym rkom, ktre zanurzay si w wiszcym na piersi
woreczku z listami jak rce obkanego skpca, nie odrniajcego ju
prawdziwych klejnotw od faszywych. I wiedzielimy, e odpychajc od siebie
rozpaczliwym gestem przeczucia, odpycha prawd.
W marcu 1941 roku Pamfiow otrzyma wreszcie list od syna. Widniaa na nim le
przez cenzur zatarta data "luty 1940", szed wic blisko rok. Sasza donosi, e
nie bdzie teraz pisywa przez duszy czas, bo nie pozwol mu na to pilne
zajcia. Ale stereotypowy ustp listu o potnym Zwizku Sowieckim i ,,naszej
socjalistycznej ojczynie" mia teraz wicej ni zazwyczaj ognia i koczy si
zdaniem, w ktrym syn usprawiedliwia i pochwala nawet aresztowanie ojca jako
"przejaw historycznej koniecznoci". Pamfiow przymkn oczy i opuci na kolana
rce, trzymajc jeszcze kurczowo kartk papieru. Nikt z nas
162
nie powiedzia ani sowa. C tu bowiem byo do powiedzenia? Pamfiow, ktry
rozumia tylko, co to jest ziemia i mio ojcowska, nie zrozumiaby nigdy tak
trudnego pojcia jak "konieczno historyczna". Spod jego przymknitych powiek
potoczyo si par ez. Potem run piersi na prycz i wyszepta cicho:
"Straciem syna, umar mi syn".
Nazajutrz Pamfiow nie wyszed do pracy i z miejsca odesany zosta do
izolatora. Przeby w nim trzy doby o kromce chleba i wodzie; to go ugio, bo
zacz znowu wychodzi do lasu, ale nie pracowa ju tak jak dawniej. Wraca z
lasu milczcy, obolay, nie odzywa si do nikogo sowem, a jego ssiedzi z
pryczy opowiadali, e ktrej nocy siedzia do pna przy piecu, a wreszcie
podnisszy si z awki zdj z szyi woreczek i rzuci go w ogie.
W kwietniu przeszed przez Jercewo jedyny transport oficerw i onierzy
sowieckich z "finskogo plena", ktrzy dostali wyroki dziesicioletnie za
poddanie si Finom. Nie byo mnie tego dnia w zonie, ale kiedy nad ranem
wrcilimy z bazy, Dimka opowiedzia nam z przejciem, e by wrd nich Sasza
Pamfiow. Przyjechawszy do obozu rano, dowiedzia si, w ktrym baraku mieszka
stary Pamfiow, i pooy si na jego pryczy. Musia ju wiedzie o wraeniu,
jakie zrobi na ojcu ostatni jego list, bo kiedy stary Kozak wrci z lasu,
Sasza zeskoczy z pryczy i zacz si bojaliwie cofa w kierunku ciany.
Pamfiow zblad, zachwia si, wypuci z rk pusty kocioek i szed za nim z
nieprzytomnym byskiem w oczach. "Pamfiow - krzyknli z prycz winiowie przypomnij mu, co to ojcowska rka!" Ale Pamfiow przysiad nagle na awce,
opuci gow, jak gdyby zasab, i w zupenej ciszy baraku wyszepta: "Synok,
doro-goj mj synok..."
Przeleeli obok siebie ca noc na pryczy, rozmawiajc cicho, a nastpnego dnia
Sasza poszed etapem do Nian-domy. Potem widywalimy znowu codziennie starego
163
Pamfiowa, pracowitego i cierpliwego, jak gdyby wdziczny by obozowi za to, e
pojedna go z synem.
Pod wieczr, gdy zblia si czas gwnego posiku, rozchodzilimy si do
barakw i rzadko ju wychodzilimy z nich na powrt do znajomych. Ostatnie
godziny dnia witecznego upyway nam na opowiadaniach i rozmowach we wasnych
barakach. Leelimy na pryczach bliej siebie ni zazwyczaj, zasuchani w czyj
opowie lub rozmawiajc szeptem, w atmosferze intymnoci, jak wytwarza
niewola, gdy codzienna walka o byt nie wznosi pomidzy winiami przegrody
nieufnoci i instynktownej wrogoci.
O tej porze byo w naszym baraku przyjemnie i prawie domowo. Pod glinianym
okapem, na ktrym suszyy si onuce i walonki, pali si trzaskajcy ogie,
rzucajc chwiejne odblaski pomienia na chropowate twarze winiw. Przy stoach
grano w warcaby lub w koci, a z ktw i z dolnych prycz dochodziy przytumione
setkami gosw dwiki gitar i harmonii. Nawet gd zdawa si nie atakowa w
tym dniu ofiar. Na wszystkich twarzach malowaa si ulga, jak gdyby nagle wiry
zamieci uniosy si kbami niegu w gr i zderzywszy si gwatownie nad
dachami barakw, pozostawiy w dole martwe pole jeli nie ostatecznego spokoju,
to przynajmniej krtkiego wytchnienia.
Przez par z rzdu dni witecznych co najmniej poowa naszego baraku
przysuchiwaa si uwanie i bez najmniejszych oznak znudzenia opowiadaniu Fina
z 42. brygady, Rusto Karinena, o jego nieudanej prbie ucieczki z obozu zim
1940 roku. Karinen przyjecha nielegalnie do Rosji w roku 1933. Jako
wykwalifikowany majster metalowiec dosta natychmiast dobrze patn prac w
Leningradzie, gdzie przeby na wolnoci - nauczywszy si nie
164
najgorzej rosyjskiego - do czystki po zabjstwie Kirowa. Oskarono go o to, e
przywiz z Finlandii tajne instrukcje dla zamachowcw. Trudno o bardziej
nieprawdopodobny zarzut, skoro dochodzenia w sprawie zabjstwa Kirowa - mimo e
pocigny za sob fal aresztowa i do dzi jeszcze uwaane s przez niektrych
badaczy zagadnie sowieckich za waciwe rdo Wielkiej Czystki z lat 1936-37 nie doprowadziy nigdy do jawnego procesu i istniej powane przypuszczenia, e
student leningradzki Nikoajew zastrzeli Kirowa z pobudek czysto osobistych.
Karinen jednak, inteligentny robotnik o sporym oczytaniu i wielkim dowiadczeniu
yciowym, zorientowa si po pierwszych paru miesicach nieprzerwanych bada
nocnych, e technika ledztwa sowieckiego polega nie tyle na ustaleniu prawdy,
ile na kompromisowej ugodzie w wyborze moliwie dogodnego dla oskaronego
kamstwa. Zgodzi si wic wystpowa jako wysannik zagranicznej organizacji
terrorystycznej pod warunkiem, e nie zadaj od niego dokadnych danych na
temat mocodawcw w Helsinkach i kontaktw w Leningradzie. Jego zeznanie
potwierdzio wic akt oskarenia, nie podajc adnych szczegw - Karinen
owiadczy bowiem, e nie wykona powierzonego mu zadania. Mimo inteligentnego
na og rozumowania, komunista fiski przeliczy si jednak w tym wanie
drobnym fakcie. Co dla niego byo kompromisow fikcj, uchylajc zbdne
cierpienia w sytuacji, w ktrej nie mona byo marzy o zwolnieniu, stao si po
paru dniach dla sdziego ledczego wydartym z trudem strzpem prawdy i punktem
wyjcia do dalszych bada. Tym razem Karinen nie zgodzi si pj ani o p
kroku dalej, co wicej - zacz si wycofywa z poprzednich zezna. W styczniu
1936 spdzi trzy tygodnie w celi mierci, a w lutym zupenie nieoczekiwanie
odczytano mu zaoczny wyrok skazujcy na dziesi lat. Z obozw w Kotasie
Karinen przyszed etapem do Jercewa w poowie roku 1939.
165
O jego prbie ucieczki z obozu w czasie wojny rosyj-sko-fiskiej mwio si
wrd winiw jak o czym legendarnym. Kady wizie "planuje" w okresach
lepszego nieco samopoczucia ucieczk z obozu i stara si wcign w ni
najbliszych wsptowarzyszy. Wicej jednak w tych "planach" jest naiwnego
samooszukiwania si lub szukania iluzorycznej nadziei ycia ni rzeczywistych
szans i przygotowa. Zwaszcza wrd nas, winiw polskich, projekty ucieczek
cieszyy si wyjtkow popularnoci. Oprcz samego ycia w obozie mczya nas
rwnie przymusowa bezczynno, myl o tym, e gdzie daleko, na egzotycznych
dla uszu polskich frontach, toczy si dalej wojna. Bardzo czsto zbieralimy si
w jednym z barakw w zaufanym gronie dla omwienia szczegw ucieczki,
znosilimy znalezione przy pracy kawaki metalu, stare pudeka i odamki szka,
z ktrych mona byo rzekomo sporzdzi prowizoryczny kompas, dzielilimy si
zasyszanymi wiadomociami o okolicy, o odlegociach, o warunkach klimatycznych
i waciwociach geograficznych Pnocy - i nikogo z nas nie zniechcia nigdy
wiadomo, e jak dzieci rozgrywamy bitwy oowianymi onierzami. A raczej
czulimy wszyscy mieszno naszych poczyna, ale nie mielimy odwagi gono si
do niej przyzna. W krlestwie fikcji, do ktrego przywiozy nas z zachodu setki
pocigw towarowych, kade uczepienie si wasnej fikcji miao w sobie co
pokrzepiajcego. Ostatecznie jeli przynaleno do nie istniejcej organizacji
terrorystycznej moe by zbrodni karan dziesicioletnim wizieniem, to czemu
spiowany gwd miaby nie by ig kompasu, kawaek deski nart, a skrawek
papieru pokryty kreskami i kropkami map? Pamitam nawet podoficera zawodowego
kawalerii z Biaegostoku, ktry w okresie szalejcego w obozie godu znalaz w
sobie do woli, aby odcina codziennie z racji chleba cienk kromk i
spa, ale nie mia te poczucia jawy. Zima bya w tym roku ostra i mrona;
wciga powietrze do puc kujcymi haustami, a gruba warstwa niegu po bokach,
dach z gazi, tlcy si leniwie pomyk ogniska, podwjne ubranie i wasny
oddech daway mu konieczne do wytrzymania minimum ciepa. I chocia by na
wolnoci po raz pierwszy od piciu lat, nie odczuwa jej smaku - zaczajony,
napity, wsuchany uwanie w tajemniczy powiew lasu. Zdawao mu si, e ni, gdy
ostronym ruchem odrywa przy-, marznito do niegu plecy, i zapadajc w krtkie
gorcz-ikowe drzemki, budzi si na odgos wasnego krzyku, jak gdyby przewraca
si z boku na bok na twardym wyrku pryczy. Kilkakrotnie unis si lekko ze
swego miejsca, eby rozprostowa koci i zaci si zzibnitymi rkami. W
pewnej chwili - blisko ju chyba witu - wydao mu si nagle, e syszy ujadanie
psw i jakie gosy. Spi cae ! ciao do skoku, ale wszystko ucicho. Dokoa
bya noc - nieprzenikniona, gsta, lodowata i wroga - noc bez granic i ratunku.
Z gazi drzew spaday paty niegu, uderzajc o ziemi jak ttent pocigu.
Poczu si przeraliwie samotny i przez chwil pomyla o powrocie.
O wicie wypezn ze swojej kryjwki, przemy twarz niegiem, wyczeka, a
niebo przejani si na tyle, aby mona byo odczyta wschd soca, i ruszy w
przeciwnym kierunku. Wlk si wolno, bolay go koci, ciao rozgrzewao si
opornie, czu na przemian gorczk i gd. Dopiero okoo poudnia wyj z
woreczka jednego suchara, pola go tuszczem rolinnym i odci kozikiem kawaek
soniny - to bya racja dzienna, ktr wyznaczy by sobie przed ucieczk,
obliczajc cay zapas na trzydzieci dni. Dzie by pikny, soce, cho biaoro-we od mrozu, zdawao si budzi przyrod do ycia. Szed teraz raniej,
oddychajc pen piersi, wpatrzony w zielonkawy zarys gazi pod grub warstw
niegu. Mija polany, na ktrych olbrzymie jody archangielskie, wydarte z
grzzawiska wichrem pnocnym, sterczay ku nie7-Inny wiat
169
bu rozczapierzonymi piszczelami korzeni oblebionymi zamarznitym botem, jak
gdyby z najgbszych wntrznoci ziemi wycigay martwe rce, przeraliwie
ogoocone z gnijcego ciaa. Dugim kijem nakuwa przed sob drog, aby unikn
wykrotw i zapadni. Co godzin przystawa, nasuchujc uwanie, ale pocig nie
nadchodzi. Wygldao na to, e psy gocze zmyliy trop; przy lekkim chodzie
walonki nie pozostawiay w sypkim i suchym niegu adnego ladu.
Tego wieczoru wstpia w jego serce nadzieja i wykopawszy znowu kryjwk w
zasypanym niegiem dole, rozpali w niej wikszy ni przedtem ogie. Po raz
pierwszy te, koo pnocy, zapad w nerwowy sen i obudzi si dopiero o wicie.
Jego plan przewidywa zblienie si do osiedla ludzkiego po tygodniu marszu, w
odlegoci co najmniej stu kilometrw od obozu. Czwartego wieczoru, gdy kopa
jak zwykle swoj kryjwk i zarzuca j nacitymi gaziami, zauway nagle na
horyzoncie un, a potem byskawiczny sztych reflektoru, ktry przebi zason
nieba i cofn si natychmiast z powrotem. Zdrtwia z przeraenia: znaczyo to,
e gdzie w pobliu jest obz. Tej nocy nie rozpali w ogle ogniska i omal nie
zamarz na mier, siedzc w niegu w buszacie nacignitym na gow, z domi
wtulonymi w rkawy i nogami opartymi na podoonej gazi. Rano podnis si
ostatnim wysikiem woli ze swego nienego fotelu, ledwie rozprostowa koci i
zacz wolno rozciera niegiem odmroone czci ciaa. Ruszy w drog nieco
pniej, pocieszajc si, e mija jeden z ostatnich "agpunktw" - moe
Niandom? - w odlegoci kilkudziesiciu kilometrw od Jercewa. Nie mg si
jednak obroni przed uczuciem niepokoju i nie zwaajc na swoje przykazanie
soneczne, wzi kierunek w bok od miejsca, z ktrego zobaczy poprzedniego
wieczoru wiato reflektora, na pnocny zachd. Szed coraz wolniej, potykajc
si i upadajc, z trudem przekn swoj zwyk racj dzienn, przykada do
rozpalo170
nego czoa okady ze niegu. By bliski zaamania si i cho tego dokadnie nie
pamita, wydawao mu si, e z oczu pyn mu zy, mimo e nie paka. Wokoo
panowa-ia cisza, kady krok pcznia i rozbrzmiewa nie koczcym si echem.
Przelk si nagle tak bardzo swojej samotnoci, e zacz mwi sam do siebie
Cz druga
Gd
ani mi w gowie byy jeszcze kobiety i naprawd skonny byem uwierzy pogrkom
sdziego ledczego, e "y bd, ale
179
przespa si z kobiet nie zachc". Wykorzystujc sw pozycj tragarza
zaprzyjanionego z "urkami", zagraem wic nieuczciwie wobec Polenki i
przedstawiwszy si dziewczynie jako student z Warszawy (eby unikn pozorw
mezaliansu), zaproponowaem jej fikcyjne maestwo, ktre w ramach etyki
obozowej uchronioby j na pewien czas od apanki przez osobliwe ius primae
noctis. Nie pamitam ju teraz, co odpowiedziaa, ale musiao to by co w
rodzaju "jak pan mie", bo daem za wygran. Po-lenko dosta j do skadu jarzyn
i pilnie doglda, eby nie krada nadpsutych marchewek i solonych pomidorw z
beczek. Mniej wicej w miesic po zakadzie przyszed wieczorem do naszego
baraku i bez sowa rzuci na moj prycz podarte majtki kobiece. Odwayem mu
dokadnie, i rwnie w milczeniu, p pajki chleba.
Odtd dziewczyna odmienia si zupenie. Nie spieszya si jak przedtem po zup
do kuchni, ale wrciwszy z bazy, gonia si po zonie do pnej nocy jak
nieprzytomna kotka w okresie marcowego parzenia. Mia j, kto chcia, pod
prycz, na pryczy, w separatkach technikw, w skadzie ubra. Ilekro mnie
spotykaa, odwracaa gow, zaciskajc konwulsyjnie usta. Raz tylko, gdy
zaszedszy przypadkowo do skadu kartofli na bazie, przyapaem j na
kartoflisku z brygadierem 56., garbatym pokurczem Lewkowiczem, wybuchna
spazmatycznym paczem i wracajc wieczorem do ony, tamowaa zy dwiema drobnymi
pistkami. Spotkaem j w roku 1943 w Palestynie. Bya ju zupenie star
kobiet. Zmczony umiech na pomarszczonej twarzy odsania szczerby w
sprchniaych zbach, a przepocona koszula drelichowa pkaa od dwch obwisych
piersi, wielkich jak u karmicej matki.
W Jercewie znany by powszechnie inny epizod, nie dlatego zreszt, eby by
wyjtkowy lub niecodzienny, ale dlatego, e jego bohaterka stawiaa do dugi
jak na precedensy obozowe opr. Tym razem chodzio o kruczowos Tanie,
piewaczk opery moskiewskiej, ktra przy180
pacia wyrokiem dziesicioletnim par nadprogramowych tacw na balu dyplomacji
zagranicznej. Skierowano j z miejsca jako "politycznie podejrzan" do brygady
"leso-mbw". C ta filigranowa dziewczyna o wskich, delikatnych doniach moga
robi w lesie? Chyba tylko dorzuca gazie do ogniska, gdyby trafia na
ludzkiego brygadiera. Miaa jednak nieszczcie podoba si niskiemu "urce" Wani
i olbrzymim toporem oczyszczaa zwalone jody z kory. Wlokc si o par metrw
za brygad rosych chopw, przychodzia wieczorami do ony i resztkami si
ruszaa do kuchni po swj ,,pierwszy kocio" (400 gramw chleba i dwa talerze
najrzadszej zupy - poniej 100% normy). Byo widoczne, e ma gorczk, ale
,,lek-pom" (pomocnik lekarza, co w rodzaju felczera) przyjani si z Wani i
nie chcia jej da za nic zwolnienia. Trwao to wszystko dwa tygodnie; po
upywie tego rekordowego jak na brygad len terminu Tania przydreptaa
wieczorem do baraku "lesorubw" i nie patrzc w twarz brygadierowi, zwalia si
ciko na jego prycz. Miaa ten szczliwy instynkt, e potraktowaa ca
spraw na wesoo i zostaa czym w rodzaju markietanki brygadowej a do chwili,
gdy jaka podliwa apa naczelnika wycigna j za wosy z grzzawiska i
posadzia za stoem rachmistrzw obozowych. Syszaem j potem par razy
piewajc adne piosenki rosyjskie w baraku "chudoestwien-noj
samodiejatielnosti" przy wtrze guchych pomrukw "moskowskaja bd", ktre
dochodziy z brygady "lesorubw". Co by byo, gdyby przestaa si podoba swemu
"naczalniczkowi" i wrcia do "chopw z lasu?"
Gd, gd... Potworne uczucie, zamieniajce si w kocu w abstrakcyjn ide, w
majaki senne, podsycane coraz sabiej gorczk istnienia. Ciao przypomina
przegrzan maszyn, pracujc na zwikszonych obrotach i zmniejszonym paliwie,
zwaszcza gdy w okresach przesilenia zwiotczae rce i nogi upodobniaj si do
starganych pasw transmisyjnych. Jaka jest granica jego dziaania,
181
Krzyki nocne
My, ludzie bici - mwili - mamy odbite wntrznoci; oto dlaczego krzyczymy po
nocach.
Dostojewski, Zapiski z martwego domu
Mimo e wiato palio si w barakach od zmroku do witu, mielimy bardzo
wyrane poczucie zbliajcej si nocy.
Po pracy i zupie wieczornej winiowie mieli jeszcze dwie do trzech godzin
wytchnienia. Spdzali je rnie:
jedni, przysiadszy ze zwieszonymi nogami na pryczach, cerowali swoje znoszone
ubrania obozowe lub pisali listy na drewnianych kuferkach; inni wybierali si w
odwiedziny do znajomych; modsi szli pod barak kobiecy; stachanowcy, ktrym
przysugiwao prawo korzystania ze sklepiku obozowego, wyruszali do, aby si
upewni, czy na pustych pkach w ciemnej izdebce nie pojawia si przypadkiem
koska kiebasa - jedyny produkt, wystawiany w obozie na sprzeda mniej wicej
co trzy miesice; chorzy przygotowywali si do wizyty w ambulatorium, a
brygadierzy wypeniali w popiechu ostatnie wykazy dla "normirowszczika". We
wszystkich tych czynnociach jedna cecha bya wsplna - naladoway one
niezdarnie i na swj sposb ycie na wolnoci. Czsto dla bystrego obserwatora
by to niby taniec cieni, zapoyczajcych gesty, odruchy i nawyki z dawnego
ycia, celebrujcych tym gorliwiej sam form, im mniej w niej byo treci.
Syszao si niekiedy winiw mwicych: "Zawsze grywaem po kolacji w warcaby"
jeszcze w roku 1941 mia na caym ciele sine plamy, ale uroiwszy sobie, e jest
to jedyna, na jak go sta, forma zemsty za zniszczenie caego ycia, nie
wykrztusi z siebie do koca ani sowa. Po ostatnim przesuchaniu odniesiono go
nieprzytomnego do celi, a w kilka dni pniej - gdy ju byo jasne, e raczej
umrze, ni powie, gdzie ukry mizern resztk swego wasnego niegdy dobytku odesano go z wyrokiem 15-letnim najpierw do Kotasu, a w roku 1939 do
Kargopola.
- Co mi zostao - pyta - poza mierci? Rodziny nie mam, do kochozu nie pjd,
bo jestem za stary, gr ju nigdy nie zobacz... Modl si codziennie o rych
mier.
Istotnie, co wieczr stary Czeczeniec zjada swoj zup, grzeba chwil w
ognisku elaznym prtem, ukrywszy czasem zaczerwienion od aru twarz w
ylastych doniach, wazi z powrotem na prycz, zmawia krtk modlitw i
zasypia. I dziwna rzecz: wanie on, ktry by ,,czowiekiem bitym", "mia
odbite wntrznoci", nie krzycza nigdy po nocach; niekiedy tylko jkn cicho z
blu, przewracajc si z boku na bok, lub majaczy szeptem przez sen o mierci i
Bogu...
Nie o takich jednak jak on winiach mylaem, zaczynajc ten rozdzia. Mylaem
o tych, ktrzy si boj mierci i w ktrych oczach ten lk odmalowuje si
wieczorem jako lk przed noc. Dopiero pod koniec pobytu
195
w obozie uwiadomiem sobie lepiej, z jakich uczu skadaa si ta codzienna
agonia oczekiwania.
Wizie przychodzcy po pracy do ony mia pewno, e z kadym dniem swego
pobytu w obozie przeskakuje zdrowiem i wytrzymaoci fizyczn cae lata i
zblia si do mierci z szybkoci, wyczajc wiadomo umierania. mier - w
obozie wanie dlatego, e amaa brutalnie prawa czasu, e grozia nieustannie,
a uderzaa znienacka i nieoczekiwanie - nabieraa metafizycznej
nieobliczalnoci, stawaa poza czasem naszego ycia, wyamywaa si z rytmu
naszego biologicznego istnienia. Wizie szed do ambulatorium i dowiadywa si,
e mu nic nie jest; czu jednak, e jeli nie jest chory na chorob, ktra ma
sw okrelon nazw i objawy, to przecie oddycha z trudem, robi pod siebie,
pacze bez powodu, gdy jest przez chwil sam, dotyka drcymi rkami serca
cinitego w kleszczach blu, potyka si i upada na rwnej drodze, puchnie w
zastraszajcy sposb, odpdza na prno sprzed oczu ogniste paty. Na zupene
wycieczenie organizmu nie ma niestety innego lekarstwa poza lepszym i obfitszym
jedzeniem lub dugim wypoczynkiem;
ambulatorium za nie byo kuchni, a do ,,trupiarni" odsyao si tylko winiw
z nieuleczaln wad serca, grulic, pelagr w ostatnich stadiach i ostr
awitaminoz poczon z owrzodzeniem caego ciaa. Bya to wic moe przesada,
ale kady wizie zasypia codziennie z myl, e mier zaskoczy go wanie tej
nocy we nie. Ba si tego zaskoczenia. Ba si umrze, nie wiedzc, kiedy, jak
i na co umiera.
Drugim motywem naszego lku przed mierci, ukryt w rojeniach wyobrani za
czarn zason nocy, byo to, co w normalnych warunkach osabia na og jej
przeraajc fascynacj - wsplno. Kadego z nas poraaa wiadomo, e tu
obok le ludzie tak samo bezbronni i wystawieni na podstpny cios wroga. Czemu
tak byo - nie umiem powiedzie. Przypuszczalnie dzielia nas
196
wszystkich ta bezradno. Mona, poczuwszy nagle dawicy ucisk mierci na
gardle, wzywa na pomoc ludzi zdrowych, ale jak poruszy serca, ktre z guchym
omotem dobijaj si rozpaczliwie do wrt wschodzcego dnia, nie poszc ich i
nie paraliujc znienacka daremnym krzykiem? Defoe opisuje w Journal of the
Plague Year ludzi omijajcych si nawzajem z obawy przed dum. Robilimy to
samo, ale bez rwnie oczywistych powodw. Mona by prawie uwierzy, przygldajc
si nam noc w baraku, e mier jest zaraliwa. Balimy si zarazi ni innych,
noszc ju przecie za skr jej zacztki. Bya to czysta gra pozorw, ale tak
silna i przekonywajca, e z nastaniem nocy kady wizie kry si na par
godzin w twardej skorupie snu, jak gdyby nawet' najcichszym westchnieniem nie
Inni leeli bez ruchu, podoywszy rce pod gow, i wpatrywali si w milczeniu
w twarze lecych naprzeciwko towarzyszy. Bezksztatne usypiska cia ludzkich,
achmanw i barogw, stoczone przed chwil jeszcze w rogach baraku, rozpezay
si na pryczach jak wydmy piaszczyste pokarbowane rwnomiernym odpywem fal
morskich. wiato arwek zdawao si przymiewa za kbami dymu z machorki, a
dogasajce na kominku drzewo tlio si coraz sabiej, migocc na przemian to
czerwonymi, to czarnymi refleksami. Za oknami bya noc biaa od mrozu i
rozpaszczona na szybach lodowatymi kwiatami, wylizgane deski trzeszczay na
ciekach od krokw ostatnich przechodniw. Wytywszy such, mona byo zowi
w ciszy nocnej dalekie ujadanie psw i stuk buforw na dworcu jercewskim. Obz
zapada powoli w sen. Okoo
199
pnocy w baraku rozlegao si ju pierwsze chrapanie, a w lad za nim zryway
si ze wistem ciche i przejmujce jki. Po chwili potniay, przybieray na
sile i zamieniay si prawie w przecige zawodzenie, przerywane suchym kaniem.
Nagle kto krzykn gwatownie, kto inny zrywa si ze snu i ze skrzyowanymi
na piersiach rkami - jak gdyby broni si przed nieznanym napastnikiem -siada
na pryczy, wodzc dokoa bdnym spojrzeniem, i oprzytomniawszy naraz, kad si
na powrt na swoim barogu z rozdzierajcym westchnieniem. Wystarczyo obudzi
si pno po pnocy, aby znale si ju - jak w sercu wzbierajcej burzy wrd bezadnych majacze sennych, nieprzytomnych okrzykw, w ktrych imi Boga
przeplatao si z imionami wzywanych nadaremnie krewnych, spazmatycznych
szlochw i przeraliwych jkw. Winiowie szamotali si niespokojnie we nie,
chwytali si za serce, uderzali wstrzsanymi paczem ciaami o twarde wyrko
pryczy, zasaniali si przed czym szeroko rozpostartymi domi, powtarzali
monotonnie swoje "pomiuj". Jeden jedyny Dimka siedzia nieporu-szony obok
cebrzyka pomyj i oparszy si rkami o wycignit sztywno protez, spoglda
obojtnie na kbowisko cia zapltane w sidach nocy wypowiaymi oczami, w
ktrych suchy pomie blu nie zawieci ju od lat ani jednej zy.
Nasz barak wypywa na bezksiycowe morze ciemnoci i niby okrt widmo ucieka
cigany co nocy przez mier, unoszc pod swym pokadem pic zaog skazacw.
zwrci si do niego inaczej jak "gradanin naczalnik". Kunin lubi ten tytu i
byo widoczne, e przywizuje do wiksz uwag ni do wszystkich swoich
czynnoci kultu-raino-wychowawczych. Nie potrafiby ju y poza obozem, ale nie
zamierza rezygnowa z godnoci, ktra po tylu latach poniewierki wiziennej
wywyszaa go ponad posplstwo i "wrogw ludu". Starsi winiowie, pamitajcy
go z dawnych jeszcze czasw, twierdzili, e bierze teraz odwet za nie spenione
nigdy sny o brygadierstwie. Pnym wieczorem Kunin odprawia Pawa Iljicza do
baraku i przyjmowa w swojej "kulturno-wospitatielnoj cza-sti" kochanki obozowe.
Zmienia je rwnie czsto jak dawniej i mwiono nawet artobliwie, e nie
pozbawiony jest pewnych talentw pedagogicznych, jeli chodzi o nowo przybye
etapami dziewczta, lub e mgby sobie zaoy szkk z samych tylko dzieci,
ktre urodziy mu "agiernice" na pryczach baraku macierzyskiego.
Caa dziaalno "kawecze" sprowadzaa si do wypoyczania ksiek z biblioteki
obozowej i do urzdzania przedstawie w baraku "chudoestwiennoj samodiejatielnosti". Kunin nie czyta prawdopodobnie w yciu ani jednej ksiki, ale zna
zasady ich wydawania w obozie. Pierwsze pytanie, jakie otrzymywa wizie w
wypoyczalni obozowej, brzmiao: "Jaki paragraf?" Polityczni mogli ubiega si o
dziea Stalina i literatur propagandow tylko po uprzedniej rozmowie z Kuninem;
przestpcy
204
pospolici natomiast mieli dostp do wydawnictw politycznych bez ogranicze. Ta
procedura dogadzaa wic w rezultacie wikszoci zainteresowanych - pospolici
bardzo rzadko odczuwali potrzeb przeczytania czegokolwiek poza obwieszczeniami
na "czerwonej tablicy", a polityczni mieli zrozumia awersj do studiowania
teorii, ktrym zawdziczali swoje uwizienie. Od czasu do czasu jednak
zwracalimy si dla zachowania pozorw do Kunina z prob o egzemplarz Woprosow
leninizma i wwczas rozmowa z naszym wychowawc miaa mniej wicej nastpujcy
przebieg: ,,Wadza sowiecka nie pozbawia tych, ktrzy zbdzili, prawa
zrozumienia wasnych bdw. Jakie zagadnienie polityczne interesuje was
najbardziej?" "Kolektywizacja wsi albo: problem socjalizmu w jednym kraju, albo:
uprzemysowienie". "Towarzysz Stalin daje znakomity wykad na ten temat w szkicu
pod tytuem..." Nie ulegao wtpliwoci, e Kunin nauczy si na pami
przewodnika po ksice Stalina, nie znajc jej treci, gdy unika wszelkich
dyskusji szczegowych. Nikt te nie o-mieliby si wprawi go w zakopotanie
pytaniem na temat zagadnienia nie poruszonego przez towarzysza Stalina w
Woprosach leninizma. Zwizki Kunina z Trzecim Oddziaem byy nam wszystkim a
nazbyt dobrze znane i one to sprawiay, e staralimy si figurowa w jego
kartotece na licie abonentw ksiki, ktra nie bez powodw uwaana jest w
Rosji sowieckiej za bibli.
Jak w wielu podobnych wypadkach, ten zwyczaj by prawdopodobnie szcztkow
pozostaoci przepisw, ktre ustalone zostay w Moskwie w czasach, gdy obozy
traktowano istotnie jako instytucje na p wychowawcze. Byo co z Gogola w tym
lepym trzymaniu si urzdniczej fikcji na przekr praktyce ycia - co z
edukowania "martwych dusz". Kunin mia bowiem wiksze jeszcze ambicje - wynalaz
gdzie ustaw o walce z analfabetyzmem w obozach i usiowa za wszelk cen
zorganizowa wrd winiw wieczorne kursy doksztacajce. Mona
205
byo prawie uwierzy, patrzc, jak si uwija w barakach w poszukiwaniu
kandydatw, e na podobiestwo gogo-Iowskiego Cziczikowa dostaje za kad
upolowan dusz dodatkowe wynagrodzenie. Ale tego byo ju winiom za wiele;
mogli ostatecznie i raz na par miesicy do "ka-wecze" i wypoyczywszy
pierwsz lepsz ksik, pooy j nie czytan pod wezgowiem z buszatu; nikt
jednak nie potrafiby ich zmusi, aby walczc z godem, znueniem i mierci,
uczyli si czyta i pisa; nikt poza bagnetami NKWD - gdyby uczszczanie na
nauk w obozie nie byo, na szczcie, dobrowolne. Tote wszyscy winiowie
zapewniali solennie Kunina, e opanowali trudn sztuk czytania i pisania
jeszcze na wolnoci, chocia w dzie witeczny trudno si byo opdzi w
barakach probom o napisanie listu do domu. A Kunin pisa pewnie raporty do
wadz, e w "jego" obozie analfabetyzm zosta wytpiony ze szcztem...
obozie krtko z otwartymi oczami, mimo e to, co ujrzay, miao wszelkie pozory
mierci; a jednoczenie cieszyem si skrycie na myl o wyzwoleniu od dziwnego i
niszczcego uroku, jaki rzucia na mnie ta proza tak nasycona beznadziejnoci i
rozpacz, e ycie stawao si w niej cieniem jedynie nie koczcej si agonii
codziennego konania.
- Miaa pani racj, Natalio Lwowna - powiedziaem, pomagajc jej ukry ksik
pod buszatem.
Spojrzaa na mnie z wdzicznoci, a na jej brzydkiej twarzy pojawi si na
okamgnienie cie radosnego prawie podniecenia.
- Wie pan, e od chwili, kiedy zdobyam t ksik w obozie, moje ycie nabrao
wieej treci? Czy pan potrafi w to uwierzy? Szuka nadziei u
Dostojewskiego!... - zamiaa si z przymusem.
Przygldaem si jej ze zdumieniem. Gdzie w kcikach jej wielkich, chorobliwie
wypukych i nieruchomych oczu czai si ledwie dostrzegalny bysk szalestwa. Na
drce z zimna wargi wystpi zagadkowy grymas - ni to u-miech, ni znak blu.
Odgarna z czoa rzadkie kosmyki wosw, pozlepiane niegiem i lekko
zamarznite. Byem pewien, e wybuchnie znowu paczem, ale cigna dalej
spokojnym, wytrzymanym do ostatecznoci gosem.
- Jest zawsze miejsce na nadziej, gdy ycie okazuje si czym tak
beznadziejnym, e staje si nagle nasz wyczn wasnoci... Czy pan mnie
rozumie? Nasz wyczn wasnoci. Gdy nie wida ju znikd ratunku,
najmniejszej szczeliny w otaczajcym nas murze, gdy nie mona podnie rki na
los wanie dlatego, e jest losem, pozostaje jeszcze jedno - obrci j
przeciwko samemu
215
sobie. Och, pan nie potrafi chyba zrozumie, jaka pociecha tkwi w odkryciu, e
ostatecznie naley si tylko do samego siebie - przynajmniej w wyborze rodzaju i
czasu mierci... Tego mnie nauczy Dostojewski. Kiedy w roku 1936 znalazam si
w wizieniu, cierpiaam bardzo; wydawao mi si, e pozbawiono mnie wolnoci, bo
w jaki sposb na to zasuyam. Ale teraz! Teraz, kiedy wiem, e caa Rosja
bya zawsze i jest po dzi dzie martwym domem, e zatrzyma si czas pomidzy
katorg Dostojew-skiego a naszymi wasnymi mkami - jestem wolna, zupenie
wolna! Umarlimy ju dawno, a tylko nie chcemy si do tego przyzna. Niech pan
pomyli: trac nadziej, gdy odywa we mnie pragnienie ycia; odzyskuj j na
nowo, gdy odczuwam w sobie pragnienie mierci.
Odwrciem si jeszcze od drzwi baraku, aby zapamita j odchodzc. Sza przez
on wolnym krokiem, skrzyowawszy na piersiach rce, jak gdyby przytrzymywaa
nimi chore serce i drogocenny skarb swojej ksiki, rwnie pokej i
przedwczenie postarzaej, jak jej twarz. Uniosa lekko ramiona i stpaa
ostronie w gumowych apciach, zostawiajc po sobie lady, ktre przy-sypywa
natychmiast wiey nieg.
O nastpnym przedstawieniu teatralnym dowiedzielimy si znacznie wczeniej,
gdy na par tygodni przedtem w zonie czyniono ju do przygotowania. Obejmoway
one zaledwie trzy osoby. Pawe Iljicz zachodzi - jako wysannik Kunina wieczorami do barakw i zebrawszy swoj ma grup teatraln, rusza z ni na
prb do "kawecze". Z grubsza wic wiedzielimy ju zawczasu, jaki bdzie
program drugiego spektaklu w obozie. Prima-donna opery moskiewskiej. Tania,
miaa piewa lekkie piosenki rosyjskie; marynarz leningradzki z brygady
tartacznej, Wsiewood Prastuszko, mia piewa pieni mary216
narskie; fryzjer ydowski z Warszawy, ktry przeprawi si przez Bug na sowieck
stron w marcu 1940 roku, Ze-lik Lejman, mia gra na skrzypcach. Przygotowywano
zatem koncert, ale w obozie okrelao si wszystkie imprezy w baraku
"chudoestwiennoj samodiejatielnosti" mianem "przedstawienie".
Z tego tria koncertowego wypadaoby opisa bliej "naszego" Wsiewooda i Zelika
Lejmana.
O Wsiewoodzie mwio si "nasz", gdy by w pewien sposb ulubiecem obozu. W
kadym baraku, do ktrego przychodzi wieczorami w odwiedziny, witay go
przyjazne okrzyki i zaproszenia na prycz. Zrzuca zazwyczaj buszat i paradowa
Partia szachw
Wybuch wojny rosyjsko-niemieckiej wprowadzi zasadnicze zmiany w moim yciu: 29
czerwca zostaem wraz z innymi cudzoziemcami i rosyjskimi winiami politycznymi
usunity z bazy ywnociowej i odesany do nowo utworzonej brygady 57., ktra
krtki okres lata miaa spdzi na sianokosach w porbach lenych, a na jesie i
zim przewidywana bya jako brygada pomocnicza w pracach na tartaku i przy
zaadowywaniu okorowanych jode na otwarte platformy wagonw.
Ten ostatni tydzie spdzony na bazie pozwoli mi jednak zorientowa si w
rozmiarach zaskoczenia niemieckiego i nie ukrywanego popochu psychicznego, z
jakim stra i administracja obozowa przyjy wybuch wojny. Pierwszy odruch mia
w sobie co z osupienia i niesamowitego strachu; dopiero owiadczenie
Churchilla, z ktrego wynikao, e "Anglia jest z nami, a nie przeciwko nam",
przynioso pewne odprenie. Nasz konwojent przywita je gonym "urra!",
podrzucajc po kozacku fu229
trzan czapk i karabin z bagnetem do gry, i zacz nam opowiada z
podnieceniem, jak to ,,Anglia nigdy jeszcze nie przegraa wojny", zapomniawszy
wida ze szcztem, e jeszcze par dni temu ta sama Anglia bya malek wysepk,
ktr "Niemcy zarzuc czapkami". Podobny zwrot dokona si rwnie - w znacznie
inteligentniejszej oczywicie formie - w tonie radia sowieckiego. Komunikaty i
komentarze polityczne, przepenione do niedawna jeszcze dzik Schadenfreude z
okazji kadego sukcesu niemieckiego na Zachodzie, wezbray teraz jak ropiejcy
wrzd jadem antyniemieckim i przemieniay si w czue gruchanie, ilekro mowa
bya o Anglii i pastwach okupowanych. Tak wygldaa zmiana partnerw w tacu
-na zewntrz. W istocie pierwsze odgosy nadcigajcej burzy usyszelimy ju
wczeniej. Nie uszed naszej uwagi komunikat TASS z pierwszych dni czerwca,
dementujcy "w jak najbardziej kategorycznej formie rozsiewane na Zachodzie
pogoski o przeniesieniu paru dywizji syberyjskich z Dalekiego Wschodu nad Bug";
komunikat stwierdza spokojnie, e wspomniane wyej ruchy wojsk odbywaj si w
ramach normalnych manewrw letnich i przypomina dalej, e dobrossiedzkie
stosunki rosyjsko-nie-mieckie, przypiecztowane paktem sierpniowym, przetrwaj
niezawodnie pode intrygi imperialistycznych podegaczy wojennych na Zachodzie.
Inynier ceramik Sa-dowski, towarzysz modzieczych lat Lenina i Dzieryskiego, niegdy wicekomisarz lekkiego przemysu w jednym z rzdw
porewolucyjnych, nachyli si do mnie i szepn mi na ucho, e zaprzeczenia TASS
s dla inteligentnych ludzi w Rosji tym, czym uczciwe doniesienia prasowe w
Anglii lub Francji. Tote jego wybuch wojny nie zdumia zupenie; co si za
tyczy dalszego jej biegu i wyniku, wstrzyma si z wyraeniem swego pogldu a
do upywu pierwszego miesica walk na froncie.
W grudniu 1941 roku Stalin przemwi po raz drugi. Nie zapomn nigdy tego
twardego gosu, tych sw wybijanych jak gdyby kamienn pici, tego
przeszywajcego i zimnego tonu czowieka o nerwach ze stali. Mwi, e ofensywa
niemiecka zatrzymana zostaa na przedpolach Moskwy i Leningradu, e dzie
zwycistwa nad niemieckimi barbarzycami jest bliski i e lwia cz zasugi za
ten najwspanialszy od czasw Kutuzowa tryumf ora rosyjskiego spada nie tylko
na bohaterskich krasnoarmiejcw, lotnikw, marynarzy, partyzantw, robotnikw i
kochonikw, ale i na tych, ktrzy czuwali nad "uprocz-nienijem tya wtoroj
otieczestwiennoj wojny". Zebrani w baraku wie/mowie suchali tego przemwienia z
wyrazem beznad/iejne) ro/paczy w twarzach, a ja przypomniaem sobie teori
Sadowskiego i posiki NKWD przysane nazajutrz po wybuchu wojny na odsiecz
zaodze obozw kargopolskich. Tak, to my tutaj bylimy czci ,,uprocz-nionnogo
tya wtoroj otieczestwiennoj wojny".
Takie jest (by moe, nieco za szerokie) to polityczne wypadku, jaki rozegra
si w pierwszych dniach lipca 1941 roku w baraku technicznym w Jercewie. Nazwa
,,barak techniczny" wymaga jednak rwnie krtkiego choby wyjanienia. Mieci
si on w Jercewie na zakrcie cieki prowadzcej z naszego baraku na wartowni
i zamieszkany by wycznie przez winiw, zatrudnionych w obozie wedug
kwalifikacji zawodowych z wolnoci. Wrd szczliwych wybracw losu przewaali
inynierowie i technicy z wyszym wyksztaceniem, ale nie bra235
ko te paru humanistw, ktrzy w drodze wyjtku mieli prawo piastowa podrzdne
stanowiska w dziale administracji i gospodarki obozowej. Pisz "wybracy losu",
bo przydzia do grupy technicznej dawa pewne przywileje mieszkaniowe, odzieowe
i ywnociowie, ktrych pozbawieni byli - rzecz jasna - ludzie z wyszym
wyksztaceniem, odesani z braku odpowiednich wakansw do oglnych barakw i na
oglne roboty. Barak techniczny urzdzony by znacznie przyzwoiciej ni
wszystkie inne, z odstpami pomidzy indywidualnymi pryczami i dwoma solidnymi
stoami na skrajach, a jego mieszkacy otrzymywali poza nieprzemakaln kurtk z
ptna aglowego i par prawdziwych butw juchtowych z cholewami specjalny
kocio "iteerowski" (ITR - ineniersko-tiechnicze-skije raboczije), rwny co do
iloci "stachanowskiemu", ale wzmocniony yk tuszczu rolinnego i porcj
surwki "cyngotnej". W ubogiej strukturze spoecznej obozu "iteerowcy" byli wic
arystokracj drugiego stopnia, ograniczon w sprawowaniu wadzy nad
wspwiniami bardziej ni elita "urkw", ktra obsiada organy wykonawcze,
niemniej jednak wyniesion wyranie przywilejami i stylem ycia ponad szar mas
proletariatu niewolniczego - czym w rodzaju najemnej inteligencji despotycznego
reimu wojskowego. Oczywicie wszyscy - nie liczc lejtnanta Armii Czerwonej
Zyskinda, naczelnika wizienia wewntrznego w zonie (izolatora), ktry dosta
dwa lata za kradzie pienidzy z kasy pukowej - mieli wyroki dziesicio- lub
pitnastoletnie za dziaalno kontrrewolucyjn i z chwil wybuchu wojny
rosyjsko-nie-mieckiej zdublowani zostali na swoich stanowiskach przez tpych
nieukw z wolnoci. Do "kota iteerowskiego" przywizany by w zasadzie cichy
warunek sine qua non, od ktrego mogli si uchyli jedynie wybitni specjalici
nie do zastpienia w swej dziedzinie - obowizek donosu. Nikt si temu nie
dziwi i nikogo to nie gorszyo - ostatecznie dzie nastpuje zawsze po nocy. Co
rod
236
wieczorem przychodzia do ony przystojna Rosjanka z grub teczk, "starszyj
lejtienant NKWD" Strumina, i niby ksidz, przybyy do odlegej wioski dla
odprawienia cichej mszy, pozdrawiaa wszystkich przechodzcych winiw
uprzejmym "zdrawstwujtie", ktre brzmiao jak "pochwalony", aby w chwil potem
rozoy na stole w malekim pokoiku przylegajcym do jednego z barakw swj
przenony konfesjona.
Miaem w baraku technicznym wielu znajomych. Dystyngowany inynier hydrolog o
twarzy starego arystokraty angielskiego. Pienin, wypytywa mnie czsto z
sympati o stosunki panujce w Polsce; z wiedeczykiem, inynierem Weltmannem,
grywaem w szachy; Ormianin, inynier konstruktor Machapetian, by mi
przyjacielem bliszym ni brat; historyk Jerusalimskij, niegdy pogromca
lasu i siana - jak giez chwiejcy si na cienkich nkach, gdy si opije kosk
juch.
Na czele brygady 57. stan stary ciela ganow, ten sam, ktry modli si
zawsze do pnej nocy na pryczy, czowiek cichy, spokojny, uczynny, rozkochany
do szalestwa w robocie gospodarskiej. Nie korzysta nigdy z przywilejw
brygadierskich, lecz wpisawszy szybko na drewnian deszczuk nazwiska swoich
podwadnych, chwyta za kos, stawa razem z nami w szeregu i dopiero na godzin
przed kocem zaczyna oblicza rwnymi krokami
241
wymiary skoszonych anw, aby je przemnoy wieczorem w baraku przez
wspczynniki norm. Obaj konwojenci drzemali najczciej w dwch kopkach siana
na skrajach polany, tak e czasem wida byo z daleka tylko srebrne iglice
bagnetw, zatknite na szczytach stogw obok zaostrzonych wierzchokw erdzi
umacniajcych i tradycyjnych gazek zielono-czerwonej jarzbiny. yo nam si
wic zacisznie i dobrze. Wychodzilimy do pracy do wczenie, bo w zonie
szarzao jeszcze, a na opaowym niebie dogasay ostatnie gwiazdy. Po godzinnym
marszu niebo przybierao ju kolor konchy z masy perowej, bkitno-rowej na
obrzeach, a biaej w rodku. Bywao, e wchodzc na polan, poszylimy stado
pascych si osi i dugo jeszcze potem syszelimy ttent ich racic, zarzucajc
z powrotem widami na stogi roz-wczone i stratowane siano. Raz nawet ganow
pokaza nam na skraju lasu due legowisko wymoszczone w mchu, na ktrym walay
si kaki sierci i grona nie doje-dzonej jarzbiny, i przytknwszy ostronie
nos do parujcych ekskrementw, upewnia nas, e jeszcze p godziny temu
baroy si tu olbrzymi niedwied archangielski. Ledwie wzeszo soce za
lasem, ustawialimy si na polanie jak do obawy i szerokimi zakosami kadlimy
falujce any na boki, zostawiajc za sob dugie szeregi skoszonej trawy, rwne
jak skiby wieo zoranej ziemi. Okoo dziewitej przerywalimy na kwadrans
prac; jedyna oseka wdrowaa z rk do rk i szorstkim podbrzuszem lizgaa si
ukowatymi zakolami po byszczcych w socu brzeszczotach kos. Z dwikiem
gwizdka tartacznego w poudnie rozchodzilimy si parami lub trjkami pod stogi
siana i zjadszy troch ocalonego od wczoraj chleba z jagodami i jarzbin,
zasypialimy od razu snem tak kamiennym, e zrozpaczony ganow musia nas budzi
o pierwszej gwatownymi szarpniciami za nogi.
Lato pnocne jest krtkie, upalne i przesycone trujcymi wyziewami moczarw i
bagien. W cigu paru godzin
242
poudniowych niebo - szkliste o wicie i wzdte jak niebieski agiel pod wieczr
- marszczy si i dry w rozarzonym powietrzu jak zetlaa cynfolia ze srebra nad
pomieniem wiecy. Wiele razy, zaalarmowani supami czarnego dymu za
zagajnikiem, bieglimy z konwojentami na pobliskie porby gasi poar torfu,
suchego mchu i nie uprztnitego drzewa, wzniecony czerwon gowni soneczn. W
pierwszych dniach wrzenia zaczynaj si na Pnocy ulewy i trwaj cay miesic.
Pamitam wzruszenie, z jakim ostatniego dnia sianokosw biegem wraz z ca
brygad i konwojentami do walcej si szopy przydronej, aby si schroni przed
burz z deszczem i gradobiciem. Przemoczeni do koszul stalimy pod sprchniaym
dachem, o ktry rozpryskiway si z trzaskiem krople gradu, za oknami huczaa
ciepa, jesienna burza, targane wiatrem okiennice zamykay si i otwieray ze
zgrzytem na zardzewiaych zawiasach, odsaniajc na okamgnienie zielon porb,
zgite wierzchoki drzew i niebo poctkowane rowymi byskawicami. Grzebaem
kijem w popiele i czuem, jak wraz ze ciekajc z czoa i policzkw wod
napywaj mi do ust gorzkie zy. Wystarczyo odwrci si plecami do dwch
postaci wspartych na karabinach, aby poczu si wolnym. A przecie sianokosy si
koczyy, min ju miesic od ogoszenia amnestii, setki Polakw wychodziy
codziennie na wolno, a ja wracaem po raz ostatni z otwartej przestrzeni,
gdzie czuje si smak ycia, do odrutowanej ony, gdzie sypia si na jednym
barogu ze mierci.
Na sianokosach zaprzyjaniem si ze starym bolszewikiem, Sadowskim. Polubiem
go za jak wewntrzn prawo, fanatyczn solidarno w poyciu wiziennym i
inteligencj ostr jak brzytwa - wybaczajc mu nawet to, e posugiwa si ni
Mka za wiar
Pod koniec listopada 1941, w cztery miesice po ogoszeniu amnestii dla winiw
polskich w Rosji, kiedy nie miaem ju adnej nadziei na wytrzymanie do wiosny
nastpnego roku i poegnaem si prawie ostatecznie z myl o zwolnieniu z
obozu, postanowiem ogosi godwk protestacyjn.
Z blisko dwustu Polakw pozostao nas w samym Jer-cewie sze osb. Codziennie
przechodziy przez central dziesitki winiw z Mostowicy, Ostrownoje,
Kruglicy, Niandomy i obu Aleksiejewek. Obz wyludni si w tragiczny dla nas
sposb. Wydawao si, e jeli nie umrzemy szybko, podzielimy los "starych
Polakw" z Ukrainy, ktrych od kraju rodzinnego oderwaa rewolucja roku 1917 i
ktrzy do czasu "amnestii" z roku 1941 uwaali si za Rosjan. I rozumielimy
teraz lepiej ich gorycz, gdy si dowiedzieli, e ukad polsko-sowiecki uwaa ich
rwnie za Rosjan.
Moja godwka bya nie tyle aktem odwagi, ile krokiem, w ktrym desperackie
szalestwo miao wszelkie pozory zdrowego rozsdku. Byem bliski ostatniego
stadium cyngi i zupenego wycieczenia, a starzy winiowie przepowiadali mi nie
wicej ni p roku ycia; z drugiej strony godwka bya w Rosji czym zupenie
nie znanym i nie praktykowanym i w normalnych czasach - a c dopiero w czasie
wojny! - traktowano j jak sabota, karany drugim wyrokiem lub niekiedy nawet
mierci; nie mogem te oczekiwa, e mj organizm wzmocni si po ilu tam
dniach dobrowolnego nieprzyjmowania pokar249
mw i napojw. O wszystkim tym wiedziaem nie gorzej od moich przyjaci
wiziennych, ktrzy mi odradzali t decyzj. Ale przewaya straszliwa myl, e
umierajc za par miesicy, bd niby smak piounu rozgryza wiadomo poddania
si bez walki. Dopki cho jeden Polak przechodzi przez Jercewo na wolno,
istniaa cigle jeszcze minimalna nadzieja, minimalna szansa przypomnienia o
sobie aktem samozniszczenia. Ryzykowaem skrcenie sobie ycia zaledwie o par
miesicy, ale cho i takie postanowienie wymaga znacznej determinacji, stawka
bya zbyt wielka, bym mg si waha. Wreszcie, czowiek pogrzebany ywcem i
przebudzony nagle wrd nocy nie rozumuje; jeli nawet wie, e rozpaczliwym
szamotaniem si obsunie na siebie coraz wicej wieo zruszonej ziemi, bije
pokrwawionymi palcami w wieko trumny z caej siy swej rozpaczy.
Nie tak atwo jednak byo przekona o tym moich towarzyszy, a przecie bez nich
godwce zabrakoby charakteru solidarnego odruchu. Zbieralimy si w cigu paru
prawa wojennego. Na tej ostatniej cienkiej nitce zawisa caa nasza godwka. I
nie ulegao najmniejszej wtpliwoci, e ju pierwsze godziny wstajcego za
zmatowiaymi szybkami baraku dnia dadz nam na to pytanie wyczerpujc
odpowied. W rwnaniu ryzyka bya to jedyna niewiadoma i od niej zaleao, czy
znak rwnoci zwrci si przeciwko nam jak dwie wymierzone w pier lufy
karabinw, czy uoy si jak otwarte na rocie wrota obozu.
Nad ranem zasnem tak twardo, e przespaem "pod-jom" i obudzio mnie dopiero
ostre szarpnicie za nogi. Obok mojej pryczy sta Zyskind i bez sowa, ruchem
gowy tylko, kaza mi i ze sob. Zwlokem si z barogu, naoyem czapk,
przewizaem buszat sznurkiem i wyszedem za nim z opustoszaego baraku do
ony. W zonie byo rwnie pusto i spokojnie, "dniewalni" odgarniali przed
barakami nieg, z kuchni, maej komrki, w ktrej gotowano wrztek, i ani
szed szerokimi zagonami dym i rozmazawszy si na dachach, odrywa si
gwatownie od okapw jak puszczony nagle i zwijajcy si rulon papieru. Drog od
kuchni jechay wolno w kierunku bramy sanie z pust beczk, na ktrej siedzia
okrakiem przygarbiony i smutny woziwoda Kola, poganiajc oszronionego gniadosza
prtem z jaowca. Zobaczywszy mnie z Zyskindem, odwrci si, jak gdyby chcia
krzykn, ale po chwili skuli si jeszcze bardziej, szarpn ku sobie lejce i
dgn
259
konia batem. Koo ambulatorium stao ju kilku chorych winiw. Poranek by
mrony, suchy i przenikliwie ostry - l grudnia.
Zamiast zaprowadzi mnie do izolatora Zyskind obszed ze mn wszystkie baraki, w
ktrych mieszkaa reszta godujcych, i dopiero potem - w szstk - ruszylimy w
kierunku biura naczelnika obozu, Samsonowa. Samsonow przyjmowa nas po kolei,
ale rozmowy byy jednobrzmice. Siedzia za biurkiem na tle duej mapy ciennej
Zwizku Sowieckiego, portretw Stalina (duych rozmiarw) i Berii (znacznie
mniejszy), wykresw planu produkcyjnego oraz schematycznego planu obozu i
spoglda na mnie spod futrzanej czapy spokojnym, prawie po ojcowsku karccym
wzrokiem, w ktrym co chwil pojawiay si jednak zimne ukucia nienawici.
- Kto ci namwi do godwki?
- Nikt. Zdecydowaem si na ni sam.
- Po co godujesz?
- Domagam si zwolnienia z obozu na podstawie amnestii dla obywateli polskich
uwizionych w Rosji lub prawa skomunikowania si z przedstawicielem Polski przy
rzdzie sowieckim.
- Czy syszae o specjalnych trybunaach, ktre w czasie wojny maj prawo
rozstrzeliwa winiw za odmow wyjcia do pracy? Czy wiesz, e godwka jest
otwartym buntem przeciwko sowieckiej wadzy i sowieckiemu prawu?
- Tak.
- Podpisz tu, e o tym wiesz.
- Nie podpisz. Od chwili zawarcia ukadu polsko-so-wieckiego w Londynie jestem
obywatelem zaprzyjanionego pastwa i nie podlegam prawu sowieckiemu.
- Milcz. Zyskind, zabierz t polsk swoocz do izolatora!
Zyskind wskakiwa sprycie do gabinetu i z okrzykiem: "Tak jest, obywatelu
naczelniku!" wyprowadza
260
nas przed barak. Pierwsze przesuchiwanie byo skoczone. Przygldalimy si
sobie nawzajem w milczeniu, ale z wyrazem ulgi na twarzach i tylko pani Z.
zblada, szczkajc zbami, a B. obciera rkawem pot z czoa.
Okoo dziewitej bylimy ju wszyscy w izolatorze. Izolator wewntrzny mieci
si w samym rogu ony obok drutw i "bociana", przy ktrym wyglda jak kurnik.
May, murowany domek z zakratowanymi okienkami wielkoci ludzkiej gowy otoczony
by jeszcze dodatkowo ogrodzeniem z drutu, aby nie powstay najmniejsze
wtpliwoci, e spenia rol wizienia w wizieniu. Winiowie omijali go zawsze
z daleka, nie spogldajc nawet w kierunku cian z szarego kamienia
przedziurawionych otworami, z ktrych ziona ciemna pustka. Czasem jednak
dochodziy z izolatora piewy lub krzyki i wwczas przystawalimy na ciece
tyem do jego murw, a twarz do wasnych barakw, aby nie wywoujc podejrze
T. zamia si i dorzuci par sw, ale oderwaem ucho od szpary. Przez dug
godzin staem w milczeniu oparty o prycz, czujc, jak moja dawna pewno
siebie ustpuje miejsca niepokojowi i szuka gorczkowo ratunku w ambicji. Bywaj
w yciu czowieka chwile - zwaszcza po okresach staego podsycania prnoci
odwag zamiarw - gdy nogi uginaj si nagle, jakby byy z waty, i jedyne, czego
naprawd si pragnie, to uciec nie ogldajc si nawet za siebie.
10 -Inny wiat
265
- Wiesz, kto siedzi w izolatorze? - zapukaem znowu do T.
- No?
- Trzy zakonnice od Szatana.
- Cigle? I czego chc?
- Mka za wiar - odpowiedziaem bez namysu, nie zdajc sobie nawet wwczas
sprawy, e poyczam to o-krelenie od Dostojewskiego.
- Tak jak my - powiedzia.
- Przesadzasz, my chcemy tylko na wolno - odpaciem mu z ulg, ale zaraz
potem zapukaem do drugiej ciany.
- Gorbatow, przeka trzem siostrzyczkom pozdrowienie od godujcych Polakw.
- Oszalae? Ja chc std wyj. Do, Zyskind idzie... Istotnie, na ciece
przed izolatorem rozlegy si kroki, a potem z trzaskiem otwary si drzwi
wejciowe. Zyskind krzta si chwil na korytarzu i wreszcie zgrzytnwszy
kluczem w zamku mojej celi, wszed do wewntrz i bez sowa pooy na grnej
pryczy racj chleba. Dokadnie to samo musia zrobi take i w innych celach, bo
syszaem oddalajcy si stopniowo zgrzyt klucza i miarowe zamykanie drzwi.
Przygldaem si dugo wieej porcji chleba, ale nie czuem godu; i mimo e
odtd Zyskind przynosi mi j codziennie o tej samej porze, przyjmowaem jego
wizyty z rosnc apati.
Wieczorem drzwi mojej celi otworzyy si znowu. Kto kopnity od progu
gwatownie wtoczy si do rodka jak ogromna pika ze szmat i uton w jamie
dolnej pryczy. Po kwadransie drzwi celi uchyliy si lekko i Zyskind wsun
przez szpar najpierw talerz dymicej zupy, a potem kromk chleba. Nieznajomy
zerwa si z pryczy, uderzy gow o grne deski, zakl i rzuci si na
podog. Jad gono i apczywie - mlaskajc, opic i siorbajc gorc ciecz,
miadc byskawicznie uchwami chleb. Trwao to wszystko nie duej ni minut
- po chwili
266
bowiem usyszaem ju charakterystyczne cmokanie jzyka wylizujcego talerz,
dwik pustej blachy rzuconej o podog i zwierzcy pomruk zadowolenia - ale
wystarczyo, abym poczu nagle kleisty smak grudki liny, kropelki potu na czole
i osabienie bliskie utraty przytomnoci. Kiedy si ocknem, nieznajomy chrapa
ju pode mn, wydmuchujc z przeraliwym wistem powietrze i bekocc przez sen.
Rano zabrano go do pracy, a wieczorem przyprowadzono znowu do mojej celi. I
chocia spdzilimy ze sob pi nocy, nie zamienilimy nigdy ani sowa i nie
widziaem ani razu jego twarzy. Gdy jad - leaem na grnej pryczy, obejmujc
wzrokiem zaledwie skrawek podogi obok drzwi i kibel, gdy wychodzi - spaem lub
udawaem, e pi. W ciemnociach wieczoru widywaem tylko przez uamek sekundy
jego cie, skulony, zmity i wtrcony od progu gwatownym uderzeniem prosto na
doln prycz. Nie ulegao wtpliwoci, e mia odegra wobec mnie rol zego
ducha-kusiciela, ale mimo to przywizaem si do niego, gdy we wlokcym si
niemiosiernie wolno strumieniu czasu by teraz jedynym trwaym punktem, o ktry
mogem zaczepi wydron jak pusta skorupa wyobrani.
Czwartego dnia godwki osabem ju do tego stopnia, e z trudem schodziem do
kibla, a reszt dnia spdzaem bez ruchu na pryczy, drzemic niespokojnym,
urywanym konwulsyjnie snem nawet w dzie. Ten gorczkowy sen przynosi mi pewn
ulg, jak gdyby peniejszy smak samotnoci, ale jednoczenie pogra mnie w
dziwnych stanach lkowych i odbiera mi powoli poczucie rzeczywistoci. Nie
odczuwaem ani godu, ani nawet chodu, budziem si natomiast czsto w
pkrzyku, nie wiedzc w pierwszej chwili, gdzie jestem i co tu robi. Bardziej
realnie ni dotd rwnie uprzytamniaem sobie w rzadkich chwilach przytomnoci
gdy musiaem oddziera zeskorupiay puklerz z krwi i ropy od skry, ale nie
ustaem, a dopiero gdy zobaczyem dwie nagie i czerwone kody ng, pokryte
wrzodami, z ktrych sczya si wolno to-rowa ciecz. Dotykaem tych ng,
jakby nie byy moje - palec ton najpierw w mikkim ciecie ciaa, a potem
odskakiwa jak od napompowanej kiszki samochodowej. Aby cign buszat,
musiaem jednak zej z pryczy. Dopiero po wszystkim usiadem ze zmczenia na
pododze, oparszy si plecami o cian. Teraz mogem swobodnie puchn, miaem
znowu do przestrzeni. Nie byo mi zimno, czuem tylko mdo i zawroty gowy.
I ani si spostrzegem, gdy zasnem z gow opuszczon na dwie mikkie i mokre
od krwi poduszki ng.
Musiao by nie pniej ni czwarta po poudniu, bo przez mae okienko
przenikaa jeszcze do celi smuga wiata, gdy w cianie Gorbatowa ozwao si nie
pukanie, ale nerwowy omot. Nie zmieniajc prawie pozycji, odstu-kaem i
przyoyem ucho do szpary.
- Wyprowadzili przed chwil siostry - mwi szybko - wieczorem wracam do ony.
Wstgo choroszego. Przeczogaem si do przeciwlegej ciany.
- Wyjrzyj przez swoje okienko - powiedziaem - wyprowadzili przed chwil
siostry.
- Dobrze - odpowiedzia T. - zapukam pniej i opowiem ci.
Czekaem przejty niezrozumiaym strachem i podnieceniem. Gowa ciya mi jak
dojrzaa dynia, rany na obnaonych nogach przyschy w czasie snu, ale zaogniwszy
si powodoway tak nieznone swdzenie, e zaczem je znowu rozdziera, bawic
si bezmylnie cienkimi strup-kami. Byo mi duszno i poczuem znowu parcie w
pcherzu, ale nie miaem siy wsta... Rwnoczenie z fal ciepa w spodniach
zobaczyem na pododze ma kau.
- Widziaem - zapuka T.
- Opowiedz dokadnie - poprosiem.
270
- Wyprowadzili je za on w stron centralnego izolatora. Wicej nie wida, ju
szarzeje...
- Jak wyglday?
- Normalnie. Trzy kobiety z rozczochranymi nieludzko wosami. Zdaje si, e
jeszcze mode.
- Duy konwj?
- Dwch striekw ze szty karni.
- Opowiedz jeszcze. Jak szy?
- Normalnie. Nic wicej nie widziaem. Za on ju prawie ciemno. Dobranoc.
Wdrapaem si na prycz, kaleczc sobie nogi o krawdzie desek, i wcisnem si
w swj kt. Przeleaem tak bez ruchu chleb Zyskinda, omot ciaa nieznajomego i
jego zwierzcy posiek na ziemi. Czas pyn teraz szybko, wpadem bowiem w stan
sennego odrtwienia na jawie. Byo ju pewnie koo pnocy, gdy od strony
strzelnicy rozlegy si trzy krtkie salwy. Zdyem jeszcze jak bysk wystrzau
uchwyci to ostrzeenie, bo zaraz potem ogarna mnie ciemno.
Za dnia Loevenstein, ktry odwiedzi mnie w izolatorze, nie ukrywa przede mn
prawdy.
- Mj drogi - powiedzia, korzystajc z chwilowej nieobecnoci Zyskinda - masz
zdrowe serce, ale najzdrowsze nawet serce nie potrafi dugo pompowa krwi do
takich sparszywiaych i opuchych ng. Radz ci przerwa godwk nielegaln umiechn si lekko - i wrci do godwki dozwolonej, a nawet zalecanej przez
prawo. Poyjesz sobie jeszcze trzy miesice w ciszy i cieple ,,trupiarni", a do
tego czasu moe si przecie co zmieni...
Odpowiedziaem przeczcym ruchem gowy. Czuem si teraz lepiej, zszedem nawet
z pryczy, eby odprowadzi starego lekarza do drzwi. Ale tej nocy - sidmej od
chwili rozpoczcia godwki, a szstej w izolatorze - poczuem nagle ostry bl
serca i przejmujcy strach. Nie ma rzeczy gorszej ni strach bezprzedmiotowy,
strach przed
271
nieznanym, przed gron tajemnic, ktra zdaje si czai wszdzie - tu obok, w
pobliu garda, przy palcach ng, w lewym rogu klatki piersiowej... Nieznajomy
Trupiarnia
Kresem wdrwki ziemskiej w obozie bya Trupiarnia, duy barak pooony midzy
kuchni a pomieszczeniem dla ciarnych kobiet, do ktrego kierowano winiw
niezdolnych do pracy przed ostatecznym skreleniem z listy ywych.
Sam wyrok skazujcy na Trupiarni nie by jednak nieodwoalny i podlega po
pewnym czasie rewizji. Wizie odchodzi na podstawie orzeczenia lekarzy do
Trupiarni, jeli przestawa by "rabotiag", a stawa si "dochodia-g" - sowo,
ktrego sens najlepiej oddaje "dogorywanie". Ale - w teorii przynajmniej istniaa zawsze moliwo regeneracji organizmu, jakkolwiek nawet w wypadku
byway jednak dnie, kiedy zdawa si nikogo nie dostrzega, siedzia nieruchomo
na awce przy stole obok pieca, wpatrzony z nieprzytomnym uporem w jeden punkt,
przyczajony jak
278
gdyby i gotw skoczy kademu natrtowi do garda, a z tej obkanej zadumy
wyrywa go tylko brzk kociokw za oknem oznaczajcy por posikw. Pomidzy
nim a Dimk istnia w Trupiarni rodzaj cichej, ale zaciekej rywalizacji, obaj
bowiem uchodzili za najwytrwalszych ebrakw na kuchni i nieraz zapewne
wchodzili sobie wzajemnie w drog. Dimka odnosi si do niego z nie ukrywan
niechci, nadajc jej niekiedy bez powodw akcenty polityczne; stary bolszewik
daleki by teraz od dawnych popisw dialektycznych, ktre doprowadzay go
niegdy na skraj logicznego samounicestwienia, a jeli w ogle mwi, to tylko
po to, by wspomina. Z moim przybyciem do Trupiarni stosunki pomidzy nimi
poprawiy si jednak na tyle, e czsto wieczorami, doprosiwszy M., zasiadalimy
w czwrk przy wsplnym stole do gry w warcaby lub do rozmowy. Ale nigdy nie
zdarzyo mi si widzie ich rozmawiajcych samych i nigdy te nie wychodzili na
kuchni razem z pozostaymi mieszkacami Trupiarni.
Trupiarnia rnia si swoim wygldem znacznie od pozostaych barakw. Na
pierwszy rzut oka robia wraenie domu noclegowego dla wczgw i ebrakw i w
pewnym sensie bya nim naprawd. Za dnia cz winiw wychodzia do ony w
poszukiwaniu jedzenia lub do lekkich robt pomocniczych, a reszta leaa na
pryczach, rozmawiajc pgosem, cerujc ubrania, grajc w karty, piszc listy.
Najbardziej uderzajca bya w Trupiarni cisza. Nikt jej nie wymaga ani tym
bardziej regulowa, a jednak bya przestrzegana tak cile, jak gdyby chronia
j niepisana umowa. Winiowie rozmawiali ze sob szeptem i zwracali si do
siebie grzecznie - z t typow wstydliw uprzejmoci, ktra od razu od progu
rzuca si w oczy w szpitalach dla nieuleczalnie chorych. Gdyby nie fakt, e
wielu winiw nie byo w stanie powstrzyma swoich potrzeb fizjologicznych,
Trupiarnia mogaby rwnie uchodzi za najczystszy i naj schludniej279
szy barak w zonie. Nie mielimy wprawdzie wasnego "dniewalnego", ale codziennie
inny wizie szorowa podog, my stoy i awki, przeciera szmat szyby w
oknach, pali w piecu i przynosi wod. Nad niektrymi pryczami wisiay
wycinanki z kolorowego papieru, obrazki wycite z gazet i fotografie rodzinne w
ramkach ze srebrnej blachy z zatknitym u gry zwidym kwiatkiem. Mieszkao nas
w Trupiarni okoo stu pidziesiciu; barak by widny, dobrze utrzymany, z
odstpami pomidzy pryczami co dziesite legowisko. Nieraz po niadaniu
wybuchay spory o to, do kogo naley sprztanie, w dzie bowiem czas duy nam
si przeraliwie, zdawa si wycieka powoli z naszych y wraz z yciem.
Dopiero pod wieczr, kiedy do ony wracali z nowinami winiowie ze "sabkomandy", a w baraku zapalay si wiata, Trupiarnia oywiaa si na krtko i
wybuchaa nieoczekiwanymi rezerwami ycia. Ju sam widok winiw, grajcych
przy stoach w warcaby lub zbierajcych si gromadkami w zaomach midzy
pryczami, dziaa pokrzepiajco. Barak pcznia od ciepa, otwierajc nam rany
na nogach, serca i usta. wiato rozpryskiwao si pkami promieni o mi-gcce
na tle ciemnoci biae tafelki szybek. Niekiedy rozlegay si miechy, gosy
przekraczay granic szeptu, a z dalszych prycz zryway si niemiao dwiki
organkw i wzbiwszy si w powietrze, trzepotay si jak my nocne w jasnym krgu
arwek. Ale z nastaniem nocy w Trupiarni zapadaa znowu martwa cisza, aby
pkn nagle za cian snu jak wezbrany wrzd krzykami i majaczeniami, ktrych
ton bardziej by przejmujcy, ostry i rozpaczliwy ni w zwykych barakach.
Trupiarnia tona w dusznym cieple oddechw, gorczkowym nie i smrodzie
ekskrementw.
Pod mask pozorw krya si jednak inna rzeczywisto, ktr mona byo zobaczy
i rozpozna jedynie po duszym okresie zadomowienia w Trupiarni. ebraczy i
wczgowski styl ycia wytwarza nawet w wizieniu swo280
Tak wic wieczorami siadywalimy czasem w czwrk przy jednym stole. Dimka lubi
bardzo warcaby, tote grywaem z nim czsto, chocia nuya mnie troch
monotonia ruchw. Sadowski i M. komentowali ostronie ostatnie wydarzenia na
froncie, przygldajc si naszej grze. Sadowski, ktry sam by z pochodzenia
Polakiem (urodzi si w Grodnie, ale wyjecha z rodzicami w gb Rosji jeszcze
przed rewolucj 1917 roku), nie znosi M. za jego mimowoln "pasko" i
religijno. Rwnie Dimka patrzy na M. z ukosa, a przecie mimo to
stanowilimy razem jedn z najbardziej zytych grup w Trupiarni. Nieraz, gdy w
baraku zapalao si wiato i winiowie poczynali schodzi z prycz do stow,
puste miejsce w naszym kcie robio wraenie dotkliwej wyrwy.
Przed Boym Narodzeniem wszystkim szeciorgu Polakom dano do przeczytania i
podpisania krtkie owiadczenie: "Zadieran w agierie po rasporiaenii Osobogo
Sowieszczanija NKWD w Moskwie", ucinajc w ten sposb gwatownie okres penego
nadziei oczekiwania. Zaczem si teraz przyglda Trupiarni innym okiem. Wy285
gidao na to, e trzeba si bdzie w niej zadomowi na duej, jeeli nie - na
zawsze.
Boe Narodzenie obchodzone byo w obozie w sposb nieoficjalny i prawie
zakonspirowany. Wszystkie wita o charakterze religijnym wymazane zostay z
kalendarza sowieckiego jak naj skrupulatniej, ustpujc miejsca rocznicom
historycznym zwizanym z rewolucj padziernikow i ywotami komunistycznych
witych; na wolnoci niedziel zastpi oficjalny "wychodnej die",
przypadajcy z reguy w poniedziaek. Wrd modszych winiw, wychowanych ju
prawie zupenie w tradycji bolszewickiej, spotykao si takich, ktrzy nie znali
nawet poda chrzecijaskich stojcych u rde ukadu wit. Ale starzy
winiowie przechowywali w pamici i w sercach stary kalendarz, stosujc si po
kryjomu i skromnie do jego przepisw. W czasie pierwszego Boego Narodzenia w
roku 1940 uderzy mnie w wili uroczysty wygld baraku i dua ilo winiw z
zaczerwienionymi od paczu oczami. "Wszystkiego najlepszego - mwili, ciskajc
mi rk - na przyszy rok na wolnoci". To byo wszystko. Ale kto zna obz
sowiecki, ten wie, e byo to bardzo wiele. Gdy sowa "wolno" nie wzywa si w
Rosji nadaremno.
Boe Narodzenie 1941 roku postanowilimy uczci w sposb wyjtkowy wanie
dlatego, e witalimy je znowu z uczuciem zupenej beznadziejnoci. Wieczorem do
Trupiarni przysza pozostaa czwrka Polakw i zanim zaczlimy si ama
przechowywanym specjalnie na t chwil chlebem, pani Z. ofiarowaa kademu z nas
chusteczk z wyhaftowanym orzekiem, gazk jedliny, dat i monogramem. Trudno
byo dociec, jak potrafia zdoby na ten cel nici i cienkie pcienko, a jeszcze
trudniej uwierzy, e mimo cikiej pracy na biry drzewnej powicia na ich
wyszycie co najmniej pi wieczorw. W kadym razie dotykalimy tych chusteczek
z niemia radoci (przechowuj swoj do dzisiaj) i zapomnielimy dziki nim
na
286
chwil, e caa nasza wieczerza wigilijna miaa si skada z kromki chleba i
kubka wrztku. Byo zapewne co budzcego mimowolny szacunek w tej gromadce
ludzi pochylonych nad pustym stoem i paczcych z tsknoty z dala od swej
ojczyzny, bo mieszkacy Trupiarni przygldali nam si z prycz z powag, a Dimka
i Sadowski wyszli szybko do ony. Pnym wieczorem rozmowa potoczya si nieco
ywiej i do dzi pamitam opowiadanie B., ktrego jako oficera rezerwy wojsk
polskich aresztowano w baraku nazajutrz po wybuchu wojny rosyj-sko-niemieckiej i
osadzono w centralnym izolatorze. B. rozpocz niechtnie (wikszo winiw ma
zabobonny lk przed wspominaniem ledztwa i wszystkiego, co si z nimi dziao od
chwili aresztowania do wyroku), ale w miar mwienia nabra rozpdu, jakby
sprawiao mu ulg to wyjawienie przey osonitych zazwyczaj w obozie
tajemnic, a kiedy skoczy, Trupiarnia pogrzona ju bya w gbokim nie.
Opowiadanie B.
"22 czerwca w nocy nie mogem usn. Prycza wydawaa mi si twardsza ni zwykle.
Nie przestawaem myle o zmianach, jakie moe przynie wybuch wojny. Dopiero
nad ranem zapadem w nerwowy sen.
Ledwie usnem, poczuem, e kto mnie budzi inaczej ni w czasie codziennego
podjomu. Obok mojej pryczy sta zastpca Samsonowa i kaza mi si szybko
ubiera. Nie pozwoli mi si jednak dokadnie ubra, obiecujc, e zaraz wrc
do baraku.
Wszyscy jeszcze spali i obz zalegaa cisza. W kancelarii NKWD czekaa na mnie
Strumina w asycie dwch uzbrojonych onierzy. Byem cigle jeszcze zaspany,
ale otrzewi mnie podsunity do podpisu akt oskarenia, z ktrego wynikao, e
jestem aresztowany za powtrn
287
zdrad Zwizku Sowieckiego. Mimo nacisku nie podpisaem. Strumina kazaa mnie
dwm onierzom odprowadzi do centralnego izolatora. Nie pozwolono mi zabra z
baraku pozostaych czci ubrania, obiecujc dostarczy mi je do wizienia.
Cela, do ktrej mnie wtrcono, miaa rozmiary 3 na 5 metrw i pitrowe prycze.
Mae okna z grubymi elaznymi kratami zabite byy od zewntrz deskami. W
niewielkim otworze nad drzwiami znajdowaa si odrutowana arwka. Byem sam.
Zaczynaem zdawa sobie spraw z tego, co si stao, ale cigle jeszcze nie
wiedziaem, za co i dlaczego mnie aresztowano. Tak czy owak - pomylaem jestem podwjnym winiem.
Po godzinie drzwi si otworzyy i weszo nowych piciu winiw z Jercewa. Byli
przeraeni. - Wojna - powtarzali cigle - bdziemy wszyscy rozstrzelani. - Za
co? - zapytaem. - Dla postrachu - pada odpowied. Nad ranem w celi byo ju 22
winiw, reszta z innych agpunktw. Wybraem na pryczy miejsce obok okna,
miaem do tego prawo jako pierwszy w celi. mier zagldaa mi w oczy, ale
instynkt samozachowawczy jeszcze dziaa.
Dzie upywa nam na wsplnym roztrzsaniu ewentualnych przyczyn aresztowania.
Byem w celi jedynym Polakiem. Obok mnie lea Ukrainiec Selezjonka, adwokat z
Polski. Z innych agpunktw przygnano dwch generaw sowieckich, czterech
prawnikw - jeden z nich, profesor prawa uniwersytetu moskiewskiego Grosfeid,
podawa si za nauczyciela Stalina - dwch dziennikarzy, czterech studentw,
wyszego urzdnika NKWD, byego komendanta obozu i byego urzdnika
gospodarczego obozu. Wrd pozostaych piciu znajdowa si fryzjer moskiewski,
ktry bardziej ni my rozpacza nad swym losem i losem pozostawionej w Moskwie
rodziny.
Atmosfera w celi stawaa si z kadym dniem cisza. Ciepe lato archangielskie,
tysice komarw wlatujcych
288
do celi przez maleki otwr zwany oknem, roje pluskiew na pryczach - wszystko to
pogbiao w nas poczucie nierealnego i przeraliwego zarazem koszmaru.
Rozpoczy si ledztwa. Co nocy wzywano dwch lub trzech winiw do NKWD.
Wracali zazwyczaj nad ranem pobici i roztrzsieni. Zmuszano ich do fikcyjnych
zezna i podpisywania gotowych ju protokow. I tak na przykad, wspomniany ju
fryzjer z Moskwy goli pierwszego dnia po wybuchu wojny winia-yda, ktry
zaartowa, e teraz obozy stan si punktami rekrutacyjnymi Czerwonej Armii.
Fryzjer odpowiedzia ze miechem:
Tak, ale ciebie nie wezm, bo trzeba by krzywych karabinw, by mc strzela zza
wga. Ale ostatecznie i takich karabinw u nas nie brak, wic moe jednak
pjdziesz do wojska. Za te sowa oskarono go, e zdradzi swj kraj. Inny
wizie skomentowa obcicie racji chleba po wybuchu wojny pytaniem: Co z nami
bdzie za miesic, jeeli ju teraz brak chleba? Oskarono go rwnie o zdrad
Zwizku Sowieckiego.
Przysza kolej na mnie. Zaprowadzono mnie w nocy do siedziby NKWD, odlegej o
kilometr od centralnego izolatora. W pokoju, do ktrego mnie wepchnito, nie
byo oprcz biurka i dwch krzese ani jednego mebla. Wszed kapitan NKWD z
teczk dokumentw, jak si pniej okazao - aktw z mojego poprzedniego
ledztwa. Pozwoli mi usi i poczstowa mnie papierosem; jako niepalcy
odmwiem jednak. Przegldanie dokumentw trwao okoo dwch godzin, ktre
Ural 1942
19 stycznia 1942 roku wieczorem podoficer Trzeciego Oddziau z kartk w rku
przypomnia sobie nareszcie o moim istnieniu. Nazajutrz rano egnao mnie obok
wartowni tylko dwoje przyjaci - Dimka i pani Olga - gdy z moimi polskimi
towarzyszami poegnaem si wczeniej. Sadowski, ktrego obudziem w
"trupiarni", aby mu powiedzie "do widzenia", spojrza na mnie nieprzytomnym
wzrokiem i zakiwszy ordynarnie, nakry z powrotem gow mierdzcym buszatem;
od miesica gorczkowa i wszystkie potrzeby fizjologiczne zaatwia, nie
ruszajc si z pryczy. Dimka zwlk si z barogu, przyodzia czyst koszul (w
ktrej koniecznie chcia by pochowany) i powczc drewnian protez, prowadzi
mnie pod rk na wartowni. "Synok - powtarza trzscymi si wargami - synok,
sczastliwoj yzni. Nam ue gibiel, my ue bywszyje ludi, no ty jeszcze moodoj,
synok, tie-bie swoboda poagajetsia". Pani Olga, ktra wychuda i sczerniaa od
czasu, kiedy j posano do adowania drzewa na biry, nie moga powstrzyma ez.
Byo mi strasznie. Dante nie wiedzia, e nie ma na wiecie cierpienia
wikszego, ni doznawa szczcia na oczach nieszczliwych, je w obecnoci
godnych. Ucaowaem ich w milczeniu. Z baraku wybieg jeszcze stary ganow (by
to pierwszy w nowym roku "wychodnej die") i odcignwszy mnie na bok, poprosi,
abym mu wrzuci na wolnoci kartk pocztow do rodziny. Za on ruszyem wolno nareszcie po dwch latach bez konwoju - do Drugiego Oddziau, gdzie przygotowano
dla mnie dokumenty. Na
295
zakrcie drogi odwrciem si jeszcze raz, aby ogarn obz ostatnim
spojrzeniem. Dimka macha mi z daleka drewnianym kijem, a pani Olga wracaa
zmczonym krokiem do baraku kobiecego.
W Drugim Oddziale przedoono mi spis miejscowoci, do ktrych mogem dosta
bilet i prawo pobytu. O wojsku polskim nie byo mowy. Ugrzeczniony oficer NKWD
nie wiedzia rzekomo, gdzie si ono znajduje, a gdyby nawet wiedzia, to i tak
na nic by si to nie zdao, bo najdalszy promie trasy zwolnieniowej z obozw
kargopol-skich siga tylko do Uralu. Wybraem na chybi trafi Zatoust pod
Czelabiskiem, ale nigdy do nie dojechaem. Due miasta - takie jak Swierdowsk
lub Czela-bisk - byy jako "reymnyje goroda" zamknite dla winiw
zwolnionych z obozw pracy.
Na stacji w Jercewie dowiedziaem si, e najbliszy pocig do Woogdy odjedzie
nazajutrz o wicie. Znalazem wic sobie ciepe legowisko w poczekalni pod
piecem i dotykajc cigle szeleszczcych dokumentw i kartki ga-nowa na piersi,
ruszyem na zwiedzanie miejsc, ktre dawniej obserwowaem z daleka, przez druty.
Wstyd powiedzie, ale kartki ganowa nie wrzuciem nigdy i gdy pisz te sowa,
ley ona przede mn na stole. W promieniu kilkuset kilometrw od obozu baem si
panicznie zbliy do kadej napotkanej skrzynki pocztowej, jak gdyby
sparaliowany myl, e za wspudzia w tym przestpstwie mog wrci do
Jercewa, a za Uralem zapomniaem o niej na mier w nieprzytomnym pocigu za
wojskiem. Biedny, zacny ganow! Dugo pewnie, modlc si noc na pryczy, nie
mg zrozumie, jak to si stao, e ta kartka oddana w tak pewne, zdawaoby
si, rce nie dotara do adresata. Dzi czytam j jak dokument wycignity z
butelki, ktr na bezpieczny brzeg wyrzucia burzliwa fala. Adresowana jest do
ony w Kazachstanie, mimo e ganow pochodzi znad Wogi, z czego wnosz, e po
aresztowaniu starego cieli jego rodzin zesano do
296
Azji. W tekcie, poza licznymi pozdrowieniami dla wszystkich bliszych i
dalszych krewnych, ktrych imiona opatrzone s nieodmiennie zwrotem "mnogo
uwaaje-myj", znajduj tylko jedno zdanie, usprawiedliwiajce prb ominicia
cenzury obozowej: "ja poka yw i zdo-row". Szczerze wtpi, czy mona je jeszcze
uwaa za aktualne po piciu latach, jakie zostay ganowowi do odsiedzenia.
Z pagrka w pobliu stacji wida byo wieczorem obz jak na doni. Z barakw
unosiy si w gr pionowe supy dymw, w oknach paliy si ju wiata i gdyby
nie cztery sylwetki "bocianw", siekce noc dugimi noami reflektorw, Jercewo
mogoby uchodzi za cich osad tartaczn, zaywajc szczcia i odpoczynku po
cikim dniu pracy. Wytywszy dobrze such, mona byo bowiem usysze brzk
acuchw i koowrotkw studziennych - znami nie zamconego niczym spokoju od
niepamitnych na ziemi czasw.
W Woogdzie nasz pocig wjecha na lepy tor, a konduktor owiadczy spokojnie,
e na razie podr skoczona. Niedaleko wic ujechaem i mogem mie sab
nadziej, e dotr w tym tempie przed wiosn do najbliszego oddziau wojsk
polskich. Przyjechaem jednak na dworzec woogodzki do wczenie, aby na goej
ziemi w olbrzymiej poczekalni zarezerwowa sobie miejsce do spania. Mieszkao tu
ju od miesica kilkuset amnestionowanych winiw, wrd ktrych poza garstk
Polakw wikszo stanowili maowyrokowi przestpcy pospolici, zwolnieni
przedterminowo z obozw pracy jako "dobrowol-cy". W dzie wyganiano ich do
miasta na er, a w nocy hala dworcowa suya na mocy rozporzdzenia NKWD za dom
noclegowy. Waham si zawsze, ilekro prbuj opisa cztery noce spdzone w
Woogdzie, nie wierz bo11 -Inny wiat
297
wiem, aby literatura moga stacza si bezkarnie a tak nisko, nie ponoszc
adnego uszczerbku jako sztuka nadawania ekspresji artystycznej rzeczom
powszechnie znanym i odczuwanym. Do wic bdzie, jeli powiem krtko, e
spalimy obok siebie tylko na jednym boku - u-gnieceni jak ledzie w beczce - a
kada prba przedarcia si w nocy do najbliszego kibla koczya si zazwyczaj
czyj mierci. W tawozielonym wietle arwek nocnych twarze picych,
przedziurawione potwartymi ustami, z ktrych unosiy si wyziewy nieludzkiego
smrodu, i owinite w achmany, wyglday jak woskowe maski pomiertne topielcw.
P biedy jeszcze, jeli noga idcego trafiaa na pier, unoszon niespokojnym
oddechem snu - krtki jk, podobny do nagego udawienia si, ostrzega, e
naley j usun nieco w bok; ale sam, niezupenie jeszcze oprzytomniawszy po
przebudzeniu si, stpnem raz nieostronie na czyj gow i z tyln nog
uwizion midzy sprasowanymi ciaami przechyliem si caym ciaem do przodu,
czujc, jak pod cikim butem trzeszczy z chrzstem elastyczna masa, a spod
podeszwy tryska krwawa miazga. W chwil potem zwymiotowaem do kibla, cho nie
po to wcale tu przyszedem. Codziennie rano wynoszono z poczekalni na ciarwki
okoo dziesiciu trupw, rozebranych ju przez wsptowarzyszy snu do naga.
O wicie wypdzano nas do miasta na ebry. Znalazem sobie na przedmieciu ma
uliczk robotnicz, gdzie okoo poudnia siwa staruszka wzywaa mnie skinieniem
gowy - upewniwszy si przedtem, e nikt nie podglda - do kuchni i czstowaa
kubkiem nie sodzonego odwaru z lici i kromk czerstwego chleba. Nie
zamienilimy ze sob nigdy ani sowa poza moim "spasibo" i jej "idi s Bogom".
Raz, bdzc bez celu po miecie, wyszedem na maleki placyk i odnalazem w
czerwonej kamienicy ekspozytur Ludowego Komisariatu Wojny, co w rodzaju biura
werbunkowego dla ochotnikw. Tgi kapitan przy298
j mnie za biurkiem na tle olbrzymiej mapy ciennej Zwizku Sowieckiego,
poczstowa uprzejmie papierosem i na pytanie, gdzie tworzy si armia polska,
odpowiedzia, e postpibym znacznie rozsdniej, wstpujc do Armii Czerwonej.
O Autorze
Gustaw Herling-Grudziski, syn Jzefa i Doroty z Bryczkow-skich, urodzi si 20
maja 1919 roku w Kielcach. Ju w 1935 roku, wwczas ucze VI klasy gimnazjum im.
Stefana eromskie-go w Kielcach, debiutowa reportaem witokrzyszczyzna na
lamach warszawskiego pisma modziey szkolnej ,, Kunia Modych". Po maturze, w
1937 roku, rozpoczyna studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. W nowym