You are on page 1of 28

Celerfy^a,

Tno{ v'kovnedta"
6'Lt Ksta-

d,o

L.

tlc'u

fvl li be

ura^)n q |,x.

^ry

yt{{rf ry dy o{n KtYCar,


-

Publ, B. !il' W-*y

E)ar

Tvtu orvsina|u
-ffi",ao"uo,o
<LA .ELES'.No.
DE CALISTO Y MELIBEA"

okladk' obwolut, stron tytulow

i wyklejk projcktowaa
DANUTA STASZEWSKA

PRZEDI\TOWA
Przed pojawieniem si Don Kichota adne dzieo literackie na
terenle Hiszpanii nie cieszylo si tak wielk popularnoei.jak
gonyrenesansowy ,.dramat'' _ raczej nowela dialogowana,

'#,&
!,t4

r}

\",1

tilL
,*'/
v;{#,)p

ska4aiga-!.ls-Z-4_ ' pisan@iu'

leci

iniiE@,

c-",-l

_dll_1S9zlggit"- znany od
|em Qelestyna) Utw r ten doczekal si pochwaly samego. Cer-

vante;kt6}y widzial w nim ,'ksig bosk' je dyn, cho


strojn w ludzkie szatki'' (Don Kicho', PIw 1955, t. I, s.27).
Tak wysoka ocena wystawiona Celestynie przez wielkiego prozaika hiszpafiskiego znalaz|a chtnych kontynuator6w' ktirzy
powolywali si na niprzez dtugie wieki, powtarzajc po wielekro, komentujc i podnoszc niezwyke wartocidzi|a oraz
wptyw, jaki wywarto na dzieje i losy sztuki dramatycznej na
P lwyspie, a poparta zostala w XX wieku autorytetem wybitnego filologa angielskiego, Fitzmaurice-Kelly, kt6ry podkrelajc zalety utworu da| wyraz przekonaniu, e Celestyna zajmowaaby pierwsze miejsce wr6dnajwybitniejszych dziel, jakie
stworzyl geniusz hiszpaski' sdyby nie Don Kichot.
Jednoczenie jednak podejmowano pr6by bardziej krytycznego
spojrzenia, usitujc wyjaniwiele tajemnic zwizanych z po.
wstaniem tego wyjtkowego utworu.
Zar\wno pochway i apologie, jak niemniej liczne gosy prze.
ciwne zIoiryty si na obfit literatur krytyczn, kt rej bogactwo rywalizuje z nlnogocirvydarl tekstu Celestyny (bez ma|a
sto edycji na .P{!y1ygpie' a kilkadziesit poza P6wyspem).
T.iagihomedia Kaliksla i MelibQ_-bo tak brzm!-pgny tytu'
d z-i

-m

o b-i

e-

;J *.i o . i d.,v Jlg;;j--j. w, kt6 ry m * n"".o i'un i u


znajomosci i spenieniu pragnie Pomaga rajfurka Celestyna
ulraz ze .slu-spni.K!]\pta, skapiowanymi dla jej cel6w widoeTa
yc h i

a-t

m d

his

tbI -w

"

ki

gn?T*""-''r:o.chan k6

kami sowitego zarobkLr.

l'

'

".)

Przeciwstawione s soble dwa wiaty: swiat jdealnej, bezinteresowrlej inioii- swiat z,ta, chciwoci i obudy, szukajcy
zysku prziy pomocy najbardziej nawet niegodziwych sposobw.
S to j'eTnak wiaty nre- wyk4ice si-waaj.emnie, ale potr' eb.uj'aeg i6i;7wlali e-wsp l n sp raw mim o o dmi enno ci

jnfercsw' oba jednako przegrywajce.

(Pesymiz |ey n r6d|a nrg{ziq Cglg5typy i.do pesymizmu


nflffi-aaii jej' roiwizanie. wiat jest terenem nTeust.annyclr
zmagan, kt rych owoce maj gorzki smak zawodu, czynic
wszelkie wysiki ludzkie ponnymi na skutek tragicznego splotu
przypadk w, dzia|ania Iepych si i namitnoci.Nawet mio,
najbardziej wzniose uczucie dostpne czowiekowi, w najlepszym wyniku przynosi rozczarowanie, jeeli nie prowadzi do
katastrofy. .,o, mioci,mioci!Nie wierzyem, bymiaa sit
i moc zabija tych, ktirzy ci si poddaj!... Nie wierzytem, e

za ojc6w bierzesz pomst na dzieciach ani e serca ranisz elazem i spalasz w ogniu, zostawiajc od'zi nie tknit. Kaesz
kocha brzydot i czynisz j pikn. Kt6, przyzna ci tak
wadz? Kto nada imi, jakie ci nie przystoi?'' (Pleberio,
akt XXI).
Zaskakujca jest ta .pospna atmosfera dzie|a powstaego
w'okrei e-naiodz-in_Rn esans u, ktfiy .gl osi optymizm i r a dos i
afirmacj ycia.
Gdzie mlodoi uroda, nierozdzielnie zwizane z mitoci,tam
ani bogactwo, ani troska rodzicw nie potrafi uchroni od
niszczcej siy Erosa, ktrego zaprzysigt ordowniczk j.est
rajfurka Celestyna, negujca zreszt istnienie innej mioci,
poza zmys|ow. Mio powiada _ ,,to skryty pomie, rozkoszna bole,smakowity- jad, siodka gorycz, radosne cierpienie,
,luby niepokj, rana okrutna i mia zarazem, upragniona
$6i1 niosaca-ukoje!ie.'' (Akt X).
' P o st a Cc l es tynj es t u os ob i eni enr-s rajn
o-ryllzgu _ u.
na by-powiedzie: 1Pl\.o-I-?|Y!!? _ jednego z gwch nurt-w
literafury na P6twyspie, opiujcejlosy i obyczaje ,'do6w
spoecznych'', owych filutw, nicponi6w, rajfurek, ladacznic
i opryszkw' jakich peno w hiszpaskiej powieci szelmowskiej
i nowelistyce. TyP sta.1gj.'in]wantki, yjcej z porednictwa
rp mioci,il ukrywajcej pod paszczykiem- o6iui}*o-bonoci
chciwoi podstp, nie by obcy literaturze XV wieku (wystarczy wspomnie rajfurk Don U'rraca z Libro de buen Amor,
poprzedniczk Celestynl, albo witoszk-strczycielk z Corbacho Alf'onsa Martineza de Toledo)' ale tak wyraziciei pla.
6

stycznie zostala pokazana po raz pierwszy. Celestyna jest jakby


uosobieniem wszelkiego za, pasujc do kadego miejsca i ka.
dej epbki. Stala si te nie tylko jedn z najbardziej charakte.
rystycznych postaci w literaturze hiszpaskiej, lecz zyskala
nawet Pwnego rodzaju autonomi' jako posta na poy mitologiczna, do dzipopularna i irywa w kulturz hiszpa skiej. Nie
darmo jeden z najwybitniejszych filolog w hiszpahskich, profesor uniwersytetu w Salamance, Menendez y Pe7ayo, okrelil
Celestyn jako sulilim'a de rnala uoluntad,, zestawiajc j
z szekspirowskim Jagonem. ,,Nieobce jej s bowiem najbardziej
utajone spryny, a szatafiskim darem przekonywania osiga
wszystko, co zamirza. Nie ma zawici,ktrej by nie potrafia
rozpa|i, chciwoci,ktrej by ni zdoaa rozbudzi, pokusy,
ktrej by nie bya w mocy oywi, wystpku, ktrego by nie
bya zdolna poruszy, ani zoci,kt rej by nie byta w stanie
roz n i e ci . W szy s tk o' eo-dzieje-.si''w*ztoce*dd_niom entu sp o tka.
nia Kaliksta i Melihei' ie$ jej. dzieem. Jgj wystpki y j d|u,ej ni' ona i nawet po miercicieje.i gi.z1 nad,-wydarzeniami,
a po ostatqlq stronic ksi7ti.''
caiTyn-*ile j_est-zreszt -o dosobni on a w swej roli rep rezen trntki wiata wystplcu ipodoci.Stoi za ni barwny i zr6zni.
y.c-bj e j wy c h o w anki, ws p l c o w a n ) w iat'ek-szumor+in-spoecao
nicy i klienci _ o wyranie zarysowanych cechach indywidualnych _ wr6dkt rych nie zbraklo sug Kaliksta: Sempronia

Parmena.

jest konwencjonalnym typem slu5i, znanym teatro- /'


.
qs iad'ryls n4. s rlni e_ zt-ly]qgwan oso bowo.Walczy-q.uim-dobro-i .zo : oddany swemu panu, ostrze
ga go przed niebezpieczestwem grocym ze strony Celestyny,
ale i on nie zdota oprze si niewqlcemu kuszeniu rajfurki, gdy
ta zapewni mu udzia w zarobku i spdzenie nocy z Elicj.
.Wriwczas
ju nie zawaha si przejna jej stron, a pniej
nie cofnie si przed zabjstwem w -imi rwnego podziau na.

''D'ie
w-i=rdnio w iecznemu. P

grody.

.-

, -,-n\

Bardziej od niego prymitywny Sqp.qliu, nieskompiikowany


w swej praktycznej filozofii' posiada dugi rodowd w komdii-|Cl.,,
klasycznej i w comedia d'ell,arte, B-rut!ay.r-z!:34]rYy, po?ba- i
wiony skrupuw moralnych, skonny spenia wszystkie kprysy ,*.gb pana'w nadziei sowitego ysi,u, ..p..'..'tuj.ffitycyzm )ydowy graniczcy z cyniimem. Zgodnie te z ustalonym
typem.komediowym nje odznacza si odwas4: w niepewnej
sytuacji bierze nogi za pas, by ratowa-.vr*asn sk6r.

-^

Efektown przeciwwag wiatazbrodni


wiatwznioslych uczu

wystpku stanowi

i idealnej mioci,reprezentowany

przez

Kaliksta i Melibe, pochlonitych sob i swym plomiennym


a przez to tak bliskich szekspiro'wskim kochankom
z Yierony. Pasja milosna, silniejsza od mierci, przywodzi na
pami take tradycje powiecirycerskich, rePrezentowanych
tak godnie przez Carcel de Anor Diega de San Pedro.
\Ka1ikq impulsywny i marzycielski, skt cony z rzeczywistoci,
poeh.onity jedynie myla o swej miocii tsknot za ukochan, poddajc si to tozPaczy, to zachwytom,.nie potrafi wy.
lama si z zakltego krgu uczucia. fyje w jakiej sferze
wasnych uroje i wzrusze, z kt rych nie zdoa go wyrwa
uczuciem,

nawet mierobu zaufanych slucych. Bezpanritne zaprzeda.


nie si uczuciu zmusza go do szukania pomocy u rajfurki, kae
otacza j szacunkiem i zabiega o jej wzgldy' W jej rku
spoczywaj losy znajomoci z Melibe, a wic ocalenie. Wobec
takiej dyspozycji psychicznej wszystko nabiera subiektywnych
wartoci.Krok ju tylko do uznani zacnoci Celestyny i jej
kompanionw. Stosunek KaIiksta do wiatai ludzi bdzie
ksztatowany ich stosunkiem do jego uczucia. Zaufani studzy
staj si na zmian to przyjacillmi, gdy bd dopomaga spra.
wie, to wrogami, gdy odwaq_si ostrzec pana przed intryg.
Podobnie traktuje mio\Melibea]mimo pocztkowo okaz.ywa.
nej kochankowi wzgardy. W walce midzy honorm a mioci
zwycia mio.W gwaltownych reakcjach mtodej heroiny.
w dugich, lirycznych, penych melancholii monologach' przy-

bierajcych niekiedy ton najwyszej egzaltacji, wyraa swc


namitne i tkliwe uczucia, rozterki, niepokoje i obawy, zabar.
wione wcale wyran nut zazdroci: ,,Wiecz6r minl i nocy
ju p6 bez maa, moe inna, pikniejsza' go zatrzyna'a?,,
(Akt XIX). W stanie tak silnego napicia emocjonalnego wraz
ze mierci kochanka ycie traci dla niej wszelk warto,stajc si niejako przedueniemrozlki z ukochanym, a wybawieniem moe by tylko rrrier.mier te zbiera obfite niwo
w tragikomedii' jak w tragedii szekspirowskiej. Gin wszyscy
g16wni protagonici dramatu, pozostaj jedynie postacie drugo.(

trzeciorzdne.

Bogateo, na jakim rozgrywa si intryga m.iosna, pozwolito


na Pokzanie spoeczeirstlva hiszpaflskiego z koca XV w.,

od magnatlw i szlachty do rzezimieszkw grasujcych noc Po


ulicach miasta. Realizm cechujcy postaw artystyczn autora
Celestyny wystpi najdobitniej w prbie dokonania przekr<lju
8

w przeomowym okresie budowy jednolitego pafistwa i ksztatolvania si kultury narodowej.


Hiszpania po likwidacji resztek dawnego imperium Maur w
przystpia do cementowania pairstwowoci Poprzez umacnianie
w'adzy kr61ewskiej i tpienie irywych jeszcze przejaw w feu.
dalnej anarchii
gorliwie przez moi'nych
wy- podsycanej
zyskujc nieokieznan
energi rycerstwa feudalnego i -wprzgajc je w slub dla zjednoczonej ojczyzny i tronu oraz Prz
zaprowadzenie jednoci religijnej w mylklasycznej zasadv
un rey, uta ley' una f e. Te wane momenty w dziejach nowej
potgi politycznej sIabym tylko echem odbijaj si na kartach
ksiki. Dwa najbardziej brzemienne w skutki wydarzenia
historyczne owych czas6w, jak zdobycie Granady i wygnanie
fyd6w z Hiszpanii (oba w |492 r.), ledwie delikatn aluzj
zabrzmi w ustach Celestyny i Parmena.
Cala bowiem uwaga i zainteresowanie autora skupia si na
sprawie ludzkich uczu, doznafi i namitnoci.
Niesychanie prosty, mona by powiedzie banalny i zuyty
wtek dramatyczny, kt rego rozwizanie posiada swoist wy.
mow f||ozoticzn, posuypisarzowi do przeprowadzenia wni.
kliwego i konsekwentnego studium charakter w, traktowanych
-nieszablonowo. wbrew obowizujcej konwencji
i schematom.
Z bezprzyk'adn' jak na owe czasy, znajomoci psychiki ludz.
kiej tworzy wyraziste, zindywidualizowane postacie, o okre]onych cechach osobowoci. Zerwaoie z uwicontradycj musia.
o przynieniespodzicwan, a jak niekt rzy badacze twierdz,
zgoIa rewolucyjne wyniki. odejcie od ustalonego, umownego typu bohater w i wprowadzenie zindywidualizowanych
postaci, reagujcych .'nietypowo'', bylo zjawiskiem bez preceI tak, dla przyktadu, przedstawiciel stanu rycerskiego,
_d-ensu.
Kaliks pocLlou'ty swym uczuciem- okazuje si sabym, hisie.
ryzujcym egoist, kt6rego zachowanie daleko odbiega od
awanturniczo-zawadiackiej potdwl dumnego hidalg;-debrze
-.u!od?on.Melibea-ucieka si do kamstw i wykr6w, mito
przekada ponad honor, a o powinnociach musi jej przypomina wierna suca;zacny, wyrozumialy, peten
''-iiru Pieberio
nie ma w sobie nic z pysznego kastylskie o wielmoy.
Skonnopisarza do traktowania wszystkich postaci z jednak
uwag i w jednakowych proporcjach pozwolia na przeciwstawienie sobie reprezentant6w warstwy szlacheckiej i warstw
niszych, nie zawsze z korzyci dla szlachty, przy czym czyny,
ktre w przyjtej konwencji byy udziaem rycerza' przypadaty
spoecznego

jego pachokom, a cechy przypisywane damie staway si do.

itp"i kurtyzanom, waqhowankom Celestyny.


owego
Juio-_pa*. dzi ekoTineTansq- bd c odbici em lenesans
charakterystycz.
jest
element6w
pozbawiony
nie
^., .,.hu"--.'twr
,',!},', nych dla wczesrrej literatury.
popisach. erudycji
ip oiu-.p".--*y-+piI w az .nazbyt czs-tychprzedstawicrLe
za.
\, 9 i u2zonej elokwencji, w ktrej r-ywalizuj
o
y h.
P
ow
cz
n
y
c
,,*aa i<yt uy,d, j kj yi szry cIt w a r s t'w s p o e
sabnce
si,
raz
wanle sI na plarzy antycznych, raz nasilajce
eha literatuiy anku, liczne sentencje rozrzuon na kartach
tizt<i, cytaty i uwagi zaczerpnite z dzi| f'ilozoflw staroytnych _ nie s jednak tylko czcz i efektown retoryk
i nieslu jedynie potrzebom artystyczno-formalnym, lecz spelniaj r wnie funkcj akcentowania pewnych sytuacji i podkrelania charakterystyki bohaterw.
Podobnie jak inne dziea renesansowe, Ce.lest.yna nie pozbaw-orrrjesrrcnrniefficerrf w s at 1' r y n-y c Ttie r o w an y ctr-g w.
nie preciw klerowi. ostra i bezwzgldnu kryJr!e-c!9!uq\.y
si nad
spoicznych, wypominaile@za|anie
wyzyskiwanych
okrutnie
biedaiw,
to'.*'-pbt.,,y*i,onyr,h
p,,ez rrio,nvt, _ to temat zreszt zrra|ly hiszpaskiej litraturze ju w redniowieczu. W Celestynie krytyka nabiera ponadto specyficznego tonu ironii; hipokryzj, samolubstwo
i gupot bezlitonie wypominaj Panom chytrzy, podstpni
stucy i zawistne ladacznice.
Gustom epoki wypada te niewtpliwie przygla wProwade.
*
^ nie rozwi
_ przywodzcc
z|ycll' scen i drastycznego sownlctwa
ila pe.iia-tatelaio-wkihumor _ wskutk czego Celestyn<t
zyska'a sobie ,,zl saw''. Jednake na|ezy podkreli,e ,,pi.
kantny'' niekiedy nastr j suynie tvlko do zabawinta czyte|nika, lecz poprzez silniejsze skontrastowanie lub wyjaskrawiedo uzyskania tym ostrzejszego
nie poszczeg lnych sytuacji
postaci.
rysunku
a S u y t emu r wni e izJ m9999l-zr nicowaup:'suezey'pe.len
emf'azy i patosu jzyk warstwy szlacheckiej i jzyk ludzi rriskie.
go-st#ffi arwni. j ainyl dosadny, .,'bas"''f , j urny, nasycony
konkretnoci' peen zwrot6w przysowiowych, porzekade
i przypowieci, w ktrych zawarte s odwieczne prawdy mdro.
ciludowej.
Kto mg by twrc tego wyjtkoweso i nieprzecitnego dziea?
Problem autorstwa Celestyny pozostaje dotychczas nie rozstrzygnity. Utrzymuje si opilria, ze tw6rc tego niedramatycz-

o"

t0

nego ,,dramatu'' _ tak jak widnieje na karcie tytuowej obecjest Fernando de Rojas, salamantczyk,
nego przekladu
lvychowanek tamtejszego
'uniwersytetu, plniej corregidor
w Talavera de la Reina, gdzie podobno zakoczy ycie.
Cala trudnorv zidentyfikowaniu autora wypywa z faktu, ze
najstarszy zachowany egzemplarz Celestyny, najprawdopodobniej z roku 1499, jest zdefektowany (brak pierwszej i ostatniej
strony), co nie pozwala na stwierdzenie, czy autor zosta w6w.
czas wymieniony, czy te dzieo byo wydane anonimowo' Dwie
nastpne edycje Romedii o Kalihciei Melibei (toledafiska
z 1500 r' i sewilska z |50| r.), ktrych tekst _ podobnie jalt
_ zamykat si w l6 aktach, opatrzone byy w stro4loprzednio
fy dodane na ko cu ksiki, informujce czytelnika, ie nazwisko autora ukryte jest w umieszczonym na pierwszych stronach
akrostychu oraz w ,'List do przyjacieIa,'. W licietym pisarz
wyznaje, ze odnalazl w Salamance anonimowy utw6r
- I akt
Celestyny _ i 'e rkopis ten skloni go do napisania dalszych
l5 akt6w podczas dwutygodniowych wakacji. W l50Z .. ,rku19je.sie nowa wersja pod zmienionym tytuem Tragihomed,iu
Kliksta i Melibei, do ktrej autor
rzekomo na piob czy.
telnik w _ wprowadzi wiele poprawek
i retusz w, a przede
wszystkim dopisa nowe 5 akt6w. Uleg r wnie zmianom ,,List
do przyjaciela", w kt rym jako przypr:szczalni autorzy I aktu
wymienieni s Juan de Mena albo Rodrigo de Cota.
Z danych tych wynikaoby wic, e autor, jako student prawa,
musiat by bardzo modym czowiekiem w chwili pisania dat.
szego cigu Celestyny, a 15 aktw dodanych do znalezionego
rzekonro rkopisu (I aktu) napisal w cigu 15 dni (albo nii.
wielu wicej), natomiast z zawartej w tekcie wzmianki o zdobyciu Granady wynika, e komedia nie moga powsta przed
rokiem 1492.
Na podstawie tych kilku, malo konkretnych zreszt danych
starano si wysnuwa daisze wnioski.
Jeszcze w XVI wieku Alonzo de Proaza odczyta' nazwisko au.
tota z akrostychu, kt6ry gosi, e: ,,Bakalarz Fernando de Ro.
jas-ukoczy komedi o Kalikciei Melibei, a urorlzi siq
w Puebla de Monta]van.'' Wsp czesDy mu Manuel y Sauz
od'nalaz,' w aktach sdowych Trybunau Inkwizycyjnego w To]edo informacj z 1525 r. o rozprawie wytoczonej przeciw niejakiemu Alvarovi de Montalban, kt6ry zezna' po p.zysig,
e ma crk, Eleonor Alvarez, zamn za bakaariem'Roiasem, mieszkacem Talavery, ktry ,,napi sa| foIelibe,,.
1t

oparciu o tego typu materia|y ridowei analiz tekstu


autorskiego filologowie hiszpa scy, z Menendezem y Pelayo
na czeIe, uznali, e sprawa autorstwa Celestyny jest definitywnie wyjaniona. Popara ich w tym przekonaniu nowa generacja filologw, a wr6dnich znany profesor Ramon Menendez
Pidal.
Jednake przeciw tej opinii wysunito powane wtpliwoci.
Zakwestionowano przede wszystkim prawdziwo danych zawartych w autorskim wstpie Rojasa. Nieprawdopodobna wydaa si moliwonapisania l5 akt6w w cigu tak kr tkiego
czasu. Wtpliwoci budzil r wnie mlodzieczy wiek autora.
Trudno bylo uwierzy'by adept uniwersytetu m6gl positak
g}bok mdrozyciow, tak wnikliw znajomo wiata i jego
spraw' tajnikw ludzkiego serca, rridewystpku, mylii uczu
wlaciwychprzedstawiciclom rnego wieku, pci i stanu. Sama
Celestyna m6wia, dowiadczeniejest udziaem starych.
Widom nieszczero autora listu upatrywano 16wnie w twierdzeniu, ze odna|az| on w Salamance, wrd starych papier6w,
rkopis, kt6re5o tw6rc mia by Juan de Mena albo Rodrigo
de Cota, skoro * jak zgodnie stwierdzia wikszofilologw
cechy ich pisarstwa s rne od stylu CeIestyny, natomiast nie
ma widocznych 16nic formalnych ani treciowych mirizy
aktem pierwszym a pozostalymi, co wiadczyo tym, ze ca|y
tekst jest dzieem jednej rki.
Takiegr: pogldu nie podzielaa jednak inna grupa filolog w,
ktitzy r,wnie na podstawie starannej ana|izy tkstu dopatrzyli si zasadniczych r6nic stylowych midzy aktem pierw.
szym a nastpnymi. Wobec tego sprawa autorstwa Celestyny
nadal pozostata nie wyjaniona.
Przedmiotem szczeg lnego zainteresowania stalo si r wnie
autorstwo 5 ostatnich akt6w. Mimo powanych zastrzezeil
troskliwego wydawcy i komentatora, Foulch Delbosc, przeway|o zd,anie filologa Mnendeza y Pelayo, e zar.wno tekst
ostatnich 5 akt6w, jak i mniej czy wicej fortunne wstawki
musiaty wvjspod tego samego pi6ra' co pierwsze l6 akt6w.
Na to zgodzi|a si wikszo komentator w, od Jose Maria
Blanco po Wolffa i Lemeche' przyznajc autorstwo caego
tekstu Celestyny Fernandowi de Rojas.
Niemniej nadal niepokoi i intryguje pytanie, dlaczego pisarz
ukryl swe imi? Dlaczego poda je w zakamuflowanym akrostychu? Jak m6g poprzesta na jednorazowym wysiku twrczym, bdc autorem tak nieewyklego dziela, i przejdo histo.
1:

rii jako auctor unius libri? Czyby geniusz tw|rczy wyczerpa


si w latach uniwcrsyteckich? Gdzie szuka przyczyn tej
taj emniczoci?

Nadal wiele zastrzee budzi prawdom wnoautora ,,Listu


do przyjaciela'', a to podwaa rwnie wartosamego akrostychu.

W roku 1925 Fernando del Valli Lersundi opublikowa dokumenty, z ktlrych wynikao, e Fernando de Rojas by szlach-

cicem, mieszka w miasteczku Puebla de Monta]van, skd przenis si do Talavera' gdzie zmar w kwietniu l54 l r.; w dokonanym po jego mierci spisie zachowango ma.itku fi5urowala
m. in. ksigarnia' a jeden ze wiadkw, podpisujc sporzdzony

inwentarz, nie pomin uwagi o zmar|ym, e ,,jak powiadaj,


to on napisa| Celestyn''. Rojas okaza| si wic raczej lrsigarzem ni pisarzem.
Pojawiaj si nawet gosy, e byt po prostu oszustem, pod.
szywajcym si pod cudze dzieo. Rkopis
dzieo ja- moe
kiegodostojnika kocielnego, jak przypuszczal
Tickno, _ ,uwierajcy pelny tekst Celestytly, mgl wpaprzypadkiem
w rce ksigarza i wydawcy, ktriry zdecydowa si oglosi
bezimiennie jego fragment (l6 aktw). Po sukcesie ,,komedii''
dopisal akrostych' kt6ry nie wyjaniajc niczego, narobi tyle
zamieszania i odda} spraw w rce Alonza d Proaza, cedujc
mu trud wykrycia autorstwa. W ko cu, pozbywszy si obawy,
ogosicale 2l akt w pod wasnyrn imieniem.
Hipoteza ta nie w.ydaje si jednak przekonywajca. Trudno
si zreszt zgodzi z tak lrrar1cowym stanowiskiem, posugujcym si argumentac j, ze u r6dIa publikacji Celestyny tkwilo
oszustwo. W polskim wydaniu hiszpairskiego arcydziea dalecy
jestemy wszelkim skrajnociom, za prawdooodobnego tw6rc
Komedii o Ralikcie i Melibei uwazajc Fernanda de Rojas.

Nie mniejsze wtpliwocini problem autorstwa budzila sprawa miejsca, gdzie rozgrywa si akcja Celeilyny. Sevilla, Salarnanca, Toledo
pretendowaly do tej zaszczytnej roli. SewiIia czyk Blanco- chcia j umiejscowi nad Gwadalkwiwirem,
nawizujc do sl6w Melibei z XIX aktu: ,,Wej dmy, ojcze,
na wysok wie, stamtd bowiem roztacza si pikny widok
na plyncc statki,'' a Menendez y Pe|ayo przyznaje racj, e
,,jedynym miejscem Korony Kastylskiej. z kt6rej wie mona
rozkoszowa si widokiem wielkiej eg|ownej rzeki i statk6w,
jest Sevilla''. To spostrzenie p.of.'o.a stalo si oparciem dla
l3

wszystkich zwolennik w umiejscowienia akcji Celestyny w Sevilli, podbudowujcych sw opini sowami Pleberia, kt6ry po
stracie c6rki wykrzykn| z rozPacz: ,,Dla kogo budowalem
statki?'' (Akt XXI). Lecz poza tymi dowtymi dowodanri
nie ma w Celcstytlie zadnych trop6w, kt6re by prowadziy do
Svilli, adnych danych topograficznych. kt6re by mogy wiad.
czy na jej korzy.Wymienione w tekcieparafie San Miguel
i Santa Magdalena istnia}y rwnie w Sa]amance i Toledo.
Niejak pom()c w rozwizaniu zagadnienia jest tradycja ustrra,
kt6ra wie Celestyn z Salamank. Miasto poloone w glbi
Pwyspu, na Wyynie Kastylskiej, nad brzegiem niewielkiej
rzeki Tormes, nie mogo wprawdzie dawa piknych widok w
na pynce statki, |ecz nad zboczem opadajcym ku rzece gru.
je skaa, kttir od niepamitnych czas w zw ska Celestyny.
Istniej te obie wspomniane parafie, do ktlrych pieszylibohaterowie dramatu szuka Dociechv lub zarobku. Gdvbv ocalal'a
stara dzilnica miasta' zbuizona w czasie inwazji napoieoskiej,
moe daloby si odltale wicej ladriw dzialalnoci Celestyny.
Mocniejszymi argumentami przemawiajcymi za Salamank s
przekazy pisarzy 'yjcych na przelomie XV i XVI wieku.
Rodriguez de Castello Blanco, kollczcy w l5fg r. studia uniwrsvteckre w Salamance. w swym Konzentarzu do Dioskorydesa wspomina o dr'rnu Celestl'ny, ,,owej oslawionej kobiety,
o ktt!;.:j mrvi si , Komedii o Ralil,ciei Melibei,,. A Sancho
IMunon, take salamantczyk, zwizany silnie z tradycjami mia.
sta, zapewnia|, e yta tam barbada Celestin i jej pojtna
uczennica Elicja. Podbudowuje te argumenty Bartolome de Villalba y E'stana w Ciehau:yln 4,d,rouclz, ukoczonym dopiero
w 1577 r.; wspomina on, jak to student salamanckiego uniwersytetu pokazywal mu ,,dom, w ktrym mieszkaa Celestyna'',
a Bernardo de Bovadilla, w tomie pt. Nimfy i pasterze, opowiada o ,,slawnej, ale niemi}ej wiey IvIelibei i rozwalonej
chacie starej Celestyry"; wreszcie Francisco de Licado stwierd.za w dedykacji do Bujnej Andaluzji, ze ,,owa (Celestyna)
nlieszkala rzeczywicie w Salamance'''
Wszystkie te glosy, pracowicie zebrane przez Menendeza y Pelayo w jego Studiach, nad Celestyn, maj wiadczy,ze akcje
,,dramatu'' rozgrywa si w miecie, ktlre od XIII wieku byltr
siedzib na jstarszego rv Hiszpanii i jednego z najs}awniejszych
uniwersyte't w rv Europie. Tymczasem w samej komedii gtucho
o uniwersytecie, kt6ry w yciu miasta musial przeciei odgrywa
niema rol. Wprawdzie Parmeno mwi do Kaliksta, e CeleT4

styna ,,,..przy jani|a si ze studentami, szaf.arzami i wychowan.


kami nowicjatu, sprzedajc im niewinno tych, co je1 zawie\zy|y', (Akt I)' ale pr6no szuka w tekcie innej wzmianki,
kt6ra by upowaniaado wtzania los6w nieszczliwych kochankw-i ich perfidnej protektorki z yciem tego piknego
miasta. Natomiast dwukrotnie kae autor wspomina ojcu lv1elibei o statkach.
Czyby odgrywaa tu jakrol ch zachowania incognito
przez pisarza, kt6ry nie tylko pragn ukry swe nazr.J*isko.
ale nie chcia ujawni nawet miejsca akcji? Mogoby to wska.
zyYai, e poszczeg lne wydarzenia, rozgrywaje si na kar.
tach ksiki, zostay zaczerpnite z ycia i oparte
juki.h
''uKlliksta
znanych wszystkim faktach (np. przypadkowf mier
i.stracenie jego sug, samobjstwo Melibei, zbrodnicze pored.
nictwo kuplerki), ale-przepuszczonych przez f.iltr literackiego
opracowania. Mona by r wnie przypuszcza, e autor stari}
si unikn zdemaskowania' majc jakiewazne powody, by
poz.osta w ukryciu i na3rr.lriejsz nawet aluzj nie wzbudzi3
podejrze. Moe dlatego wystrzegat si wzmianek o u.,iwe,sytecie i jego wychowankach?
ostatnio utaro si przekonanie (Eduardo Julia Martinez) , e
wyobrania pisarza wizata si z trzema miastami, czerpic po
trochu realia kolejno z kazdego z nich, w wyniku .".go pu_
wsiao jakie nowe, na poy fantastyczne, w ktrym "-oz''u
odnale echa r^''szystkich trzech. I std trudnow rozszyfrowaniu rzeczywistego miejsca akcji.

Sprawa literackich r6d,e| Celestyny wymaga specjalnej uwagi


dlatego tak wiele miejsca zajmuje * ,oi*uiuniach i,ytyc.
llenendez y Pelayo omawiajc Tragihomtid,i o Rai;hc;a
i1y-c-h.
Melibei ustali, r6d|a j.j
raczej iiterackie ni ludowe.
'
Podnoszc wielk kultur humanistyczn
autora
znajomo
- klasycznej
Biblii i pisarzy Kocioa(orygenes), literatury
(96wnie Arystoteles, Terencjusz, Wergiliusz) i i..,e,a.'so-.j
(Boccaccio, Petrarka), nie pomijajc reniowiecznej
- przedstawi dug list dzie' z kt rych skwapliwie czerpa.autor

Celestyny.

Gwne r6dozasilajce Celestyn tkwio w dydaktycznomoralizatorskim nurcie literatury XIV wieku, wystpujcej
przeciw aiezdrowym stosunkom spoecznym, a reprezentowa.
nym zwaszcza^ przz twlrczoJuana Ruiza, PLro Lopeza
de Ayala i Alfonsa Martineza de Toledo, nie parajcych si

l5

jednak podzeniem nudnych traktat w moralnych, lecz praw.


dziwycb.malarzy kc,nkretnej rzeczywistoci spoecznej' w ktrej
nie brako bogatej galerii przedstawicieli niskiego stanu. Sama
na wskrorealistyczna posta Celestyny w.yprowadza srvj
rodowd z portretu witoszki-strczycielki obiegajcej klaszto.
ry (Trotaconventos) z Libro de buen Amor Ru\za, stucej inte.eson' cakiem ziemskiej mioci,postaci wzbogaconej o siIne
satyryczne, jakich nie brako zreszt w tw rczociJuana
rysy
.Mena
czy Martineza de Toledo, ktry widzia, nienawistny
de
mu wiat kobiecy w krzywym zwierciadle zepsucia.
Ca|a ta lektura, zwielokrotniona o dziea pisarzy antyku i renesansu, zespolona z cierpkim bez wtpienia dowiadczeniem,
a moze i goiycz przeladowanego przez Inkwizycj fyda-konzapodnila umys autora Celestyny. JeliRojas
wertyty (i)
.
po-iaja o swej bohaterce, e jest ,,jak pszczoa, wsrystko,
czego dotknie' amienia na lepsze, ni byo'' _ to podobnie
jest"z jego tw rczoci:czerpic z rlznych r6de| r6ne wtki,
'stworzy
dzieto doskonalsze od tych, kt6re nalr od.
potrafi
dziala\y.

o.d momentu pojawienia si Celestyny wp|yw jej na literatur


hiszpafisk by ogromny. Nie zdolaty jej zdystansowa "il:l
Doi Richot i Nouele przykladne Cervantesa. U pisarzy XVI
wieku co krok spotykamy zaczerpnite z Celestyny mylioraz
rozmaite nawizania i aluzje do wystpujcych w niej postaci.
W Eklogach Juana del Encina, w Farsach Gil Vicente. Portugatczyki piszcego po hiszpasku, u Lope de Ruedy, Torresa

ahar.o, laime de Huete, Francisco de las Natas, Luisa de


Miranda, Timonedy _ wystpi postacie miertelnie zakochanych dam, modziec6w, oddanych calkowicie rnioci'sug
skrobicych Pana po kieszeni, miejskich hultaj6w i rajfurek,
kt6re, cho pod zmiehionymi intionami, przywodz na pami
Melibe, Kaliksta, Sempronia, Parmena i Centuriona, wreszcie
sam Celestyn.
Podoinie dziao si w klasycznym teatrze hiszpaskim: u Lope
de Vegi, w U)dce Fenihsany, Rajfurze Castruclrc, Rycerzu
z OImitIa i w niescent'cznej Dorotei, w Noaej Celestynie Yeta
Tarsis, a po Dcn Juana Tenorio z Kpiarza z Seailli Tirso de
Moliny i zaginion Celestyn Calderona. Zdarzalo si, ze przy.
swajano soble cae fragmenty Celestyny. Tak na przykad_Pe.dro
Manuel de Urrea wtopi w sw eklog spory fragment I aktu,
a Juan de Sedeno zwersyfikowal cal. tragikomedi, czynic
16

i
I

\st'
$

z niej

cikostrawn opowie'Sladami autora Celestyny po.


szed Fe]iciano de Silva, zatwardzia|y zwolennik omieszony.ch
przez Cervantesa romans w rycerskich, wydajc Drug hom.edi o Celestynie, a po nim wielu innych, mniej lub wicej wiernie kopiujcych lub zb|iajcych si do pierwowzoru Rojasa.
W kilka Lat piniej Trzecia horned,ia o Melibei wysza spod
pi6ra Gaspara Gomez de Toledo. \M XVII wieku pojawia si
te Helena, crha Celestyny, napisana ptzz Salasa Barbadillo.

NajsiIniejsze zainteresowanie C elestyn przypad'o niewtpliwie


na wiek XVI, ale i w XVII ksika znajdowa.a wdzicznych
czytelnik w. Pasjonowali si wszyscy, od eminencji do poganiacza mu6w, kt6ry cho nie potrafi czyta, akomie nadstawia ucha, by dowiedzie si czegoo losach nieszczliwych
kochank w. Wiek XVIIT zapomnial o Celestynie. Zainteresowanie ody.o dopiero, w dobie romantyzmu. Lecz romantycy
odebrali jej waciweoblicze, podobnie jak odmienili charakter
Don Juana: gronczarownic przeksztacili w pikn mod
dziewczyn, ktra w tornedii magicznej (Prochy matk..i Celestyny _ Hartzen,buscha) spenia rol narudzia zag|ady. Dotd
zreszt Celestyna nie stracia kontaktu z chtnym czytelnikiem,
a imi jej stao si ywym do dzisynonimem kobiety wystpnej.

Sukces wydawniczy Celestyny by ogromny, jelisi zwazy,


e w ci4gu jednego tylko stulecia doczekaa si wikszej iloci
wyda ni Don Kichot w taki.m samym okresie. W XVI w.
wydano j a' 61 razy. Najstarszy znanY nam, zdekompletowany egzemplatz _ wspomniany ju poprzednio _ pochodzi
z roku 1499 (Burgos) i stanowi .dziwasnoznanego bibliofila
angielskiego, Alfreda W. Pollonda. W 1500 r., jak podaje
Menendez, C eI e styna mia'a ukaza si w Salamance, drukowana
u Marcina Polaka (Martino Polon), synnego z wysokiej sztuki
drukarskiej. Brak jednak o tym wydaniu bltszych szczeg6t.6w.
W tyme samym roku pojawio si inne wydanie, w Toledo,
a w nastpnym (1501) w Sevilli. Z 1502 roku znane s trzy
wydania, poszerzone do 2I akt6w i ze zmienionym tytuem,
z Sevilli, .Toledo i Salamanki, miast rywalizujcych ze sob
o prawo do miejsca, gdzie rozgrywa si akcja Celestyny, jak
rwnie ilociedycji. W cigtl XVI wieku rywalizacja nie
ustanie: Sevilla przygotuje l0 wyda, Salamanka _ 8, a Toledo
Lecz i inne miasta nie chc pozostawa w tyle.
- 4.
o paim
pierwsze stwa w tym samym stuleciu bd ubiegay
2 Celestyna

d|#u u lt ;

rilrrilil

17

de Henares (oba po 5 wydafr).


si take Barcelona i Alca]a
Burgos (3 wydania)
walencja i saragossa (po- 4 wydania),
miasteczkacl'
t"M;dil; J.t Cu*po (Zf. Nawei w niewielkich
edycje. Poza
je.dnorazowe
iak Cuenca i Tarragon),,pojawity.si
Antwerpii
w
i
czteroWenecji
w
i.Hl!'"."r."
'i"ca,'iy,o
^iu
trzYkrotnle.
w nastpnIm
ij;,.,uk niebywatym sukcesie wydawniczym,
nakad6w.
si
zmniejszenie
wicloczne
stuleciu dostrzegamy
Przodowaa
w.
z
XVII
tekstu
wyd,a
7
dzityl"ko
i;;;;
"i',l"'-,,ri.l_k.uj",Madryt, ze swymi 3 wyda.niami (160l'
i Saiasossa (po. jt{."I*)' Natomiast
iu*l'iirii, pu*pto"up.zvpadaj
na Mediolan, Antwerpi
;"';;y;i;-,ag.a.,ii".,.

Rouen.

i.dopiero w okrsie
w';i.k" xviil nie wydal,vano.Celestyny
w Madrycie.
wydanie
nowe
ukaza.|o.si
;;*;;t';''' (Ls22 r.)
op:l::.*,u".
wydania,
nowe
si
pojalvia'j
iil;J .o p.*i..' czas
Bibliotece
w
,
1846
.:. Klasyk6w-F{iszpair;l;;';i.: z kt rych.,,u1.i.liur''..
Bibliotece
w
isso
ittt,
X,i*{."* Hrroputrt
'
;kt;,"; iobo.*yau"ie Foulch-D.elbosc, z 1907 w Bibliotece
tekstw
iil;;;; *.di..g wydania z .1514,t.'z.zestawieniem
(1499) i sewilskiego (f Slt)'

*.).'S"i.ittych wyda , burgoskiego


przez "The
;;;;;'rild06 .. fuc'i-ile I ivdania' przvsotowane
Hirpu.ti. Society" w Nowym^Jorku'
Cblestyny w Hiszpan.ii. 9.o\o:u."o
Wkrritce
ll ^rvvgv po
r" ukazaniu si
jzyk
woski (1506 r.), dziki in'icjana
1u
',
pierwszego przK{ao
Alonso
tvwie i pracv krewnego papieZu Juliusza II' Hiszpana jzyk
na
prze.ozy|
Celestyny
ijd;.J.\ili5,0;. *To't. *e'sj
Mu*i* Wirsung. Potim. !9.'IPoy''is j: q..'*"ld,y

(1527), holenderski (|574}


",r."'r^..li
;J;;i"* (1524), nu j,yt."francuski
(1530 r') ukazaa si
wieku
X-vI
I"'*i.r.Li (1631). ]',,, w
pira
adaptacja,.
Johna Rastell.
-i.,ip*una
"r.]Bi.tlJ"Jkatalofrska.
wersja
si
wlgr"r r' pojawia
dwutomowy przekar
Z ostatnich czasw ,nsiuguj. na uwag.
de La1ig99,, cztonka Akafrancuski, dokonany p,,.i .'*ond
bibliof i16w f rancuskich
Jrpafi skiej,' a'wyd.any s tarani em

i.*ii-rii

;'il*;iiso-so;,,

kolb.oluy*i autolitografiami Maurice

Lalau.

'

ttumaczona na.jzyk polski.


Celestyna nigdy dotd nie byta
j.dynj.. fragmenty

j*,,d,i.,io1ecia pojawiy si
(U)ielha Literatttra,
iX i X ilktu w przekadzie E. Porbowicza
1933' wyd'
Warszawa
II'
cz'
Antologia'
ir.rirli"i, t. VL

w"";"li;;;i.-

18

Trzaski, Everta, Michalskiego), a w I94i r. na scenie Teatru


Nowego w odzi wystawiono jej francusk przerbk Marce]a
Achard, w tumaczeniu J. W. Gomulickiego.
obecny przekad jest pierwsz pr6b przyswojcnra hiszpaskiego ar cy dzie,a literaturze polskiej.
Jego intencj byo jak najbardziej wierne _ respektujce nawet interpunkcj oryginau _ oddanie tekstu, w granicach
moliwoci'jakie zakrelajzyk polski' tak odmienny leksykalnie i skladniowo, w tradycji obyczajowej i w typie obra-

zowania.
Przkad ma na celu przybli'y wiatmylii wyobrae1r pitnastowiecznej Hiszpanii polskiemu wsp czesnemu odbioriy, nie
zatracajc istotnych cech jzyka oryginalu, z charakterystycznymi.dia niego dugimi okresami zda , czstymi wyliczeniimi,
p.owtrzeniami, mnogociepitet w, bogactwem metaf'or, przy.
sw, zwrotw idiomatycznych i gwarowych.
D|a zachowania specyficznej atmosfery dziea nalea'o znale
odpowiedniki w jzyku polskim, ktre oddawayhy wiernie za.
r6wno waciwoci
stylu Celestyny, jak i wieloznacznv czsto
sens poszczeg lnych s6w. Aczkolwiek pitnastowieczny tekst
oryginau mozna by w jakimstopniu por wnywa z polsk
proz wczsnorenesansow, zbyt ciseposugiwanie si ni
w pr"ekadzie nie wydawao si suszne. Jzyk tumaczenia jest
u'ic jzykiem dzisiejszym' z wprowadzeniem od czasu do czastl
inwersji i archaizmlw, znanych stownictwu naszych pisarzy
XVI wieku,.dla podkrelenia klimatu dzie.a, tkwicego przecie w tradycjach Renesansu' Chodzio bowiem o to, bv
przesadna ar chaizacja nie p rzesonia dzisiej szemu czytelnikowi
specyficznego uroku Celestyny.
Kzirnier z Z auanozg ski

ilr

*
'tr

CELESTYNA
TRAGIKOMEDIA KALIKSTA I MELIBEI
MIESZCZCA w SoBIE' POZA STYLEM PoWABNYM
r JASNYM, MNTSTWO SENTENCJT FTLOZOFTCZNYCH I WSKAZA DLA MoDZIEY NIE.

oDzowNYCH' ABY .WIEDZIAA' JAKIE.


Go FASZU I PoDSTPU DoWIAD.
CZY MoE oD SUG SwoICH I RAIFUREK.

^I-I,roR

DO SLUEG) PRZ\, I,1CIEI-,

i, htrzy znajduj si z dala od, szlego hraju' aby przysuy si toclahom, od ktirych dozrzali jahegodobrodziejstaa,
zaykli zastanaw,ia si, czego brah najdotkliuiej daje si ue
amki tanz utanie, skqd 72,yjechali. Uzuaajc, e do podobnych
roznzylan przymusza mnie prauly obou zeh spacenia mnogich
Iash, jahimi u szaej nieograniczonej uspania.tomylnocimne
obdarzyte, ile to razy samotny zil sl.ilyrn pohoju, usparty nct,
rku, dajc folg nt,yIomi zenllalajc snu si refleksjon,
rozpam.ityzoaem, e dzie,o to powi,nno przyniepoyteh nie
tylho naszej zasplnej ojczynie i catej rzeszy galantizo, i zahochanej m,od,ziey, ale przede aszysthirn tobie, htirego nt,odowidziatem udrczonq od rnitoci, ohrutnie przez ni dozaiadczon, gdy pozbauiona byta broni dla tt,gaszenia suyc|l
ptomieni; bro t odhrytem na tych hartach, nie zuyhut u hamerniach Mediolanu, Iecz zrodzon zu uiattychurrt,ystach

uczonych m6za hastylshich. A poniezaa dostrzegten iei doshonato,,moc i szlachetny hruszec, szbtelne rzern,iosto, sposb

i nt,etod jej prod,uhcji, styl zoyk.aintny, jahiego dota'd nie zoidziano ani o jahtn nie styszano u jzyhu hastylshirn' przeczytaent ouo pisanie trzy albo i cztery rzzy' a irn czciejCzytatem, tyrn czciejmusiatern do niego pounaca i coraz bard,ziej
mi si podobato, i coraz no.tae odnajdouatem u nim rnyli'Dostrzeg,em r6anie, e byo ono' pontne nie tylho zo gizanym
temacie i ukszta,tozllaniu, Iecz i przez to, e z niebtrych jego
uerset6zp, tryshaty rozhoszne r6dta filozofii, oraz dziki mitym
pouaborn, dzihi radont, i uzoagom sbierouanym przecia ztym,
a sclllebiajcyrrt, sugorn, obudnym poredniczkommi,oci.
Spostrzegt,erl take, e ono pisan'ie ,nie byo opatrzone imieniem
autora, htrym' zaedle jednycll, rnict by Juan de Me'na, a uledle innych _ Rodrigo Cota. Ktoholzoi,eh raszabe by nim byt,
godzien jest trulaej parnici dla suej nieporu.rnanej zayobrani
i bogactua sentencji, gtbohich a unihlizaych. Uielhi to zaiste
filozot! a obazaie jednab przed oszczerczymi i ztoliuymijzykami, za,praaionymi raczei do hrytyhi ni do szuhania mdroci, chcit ostoni i uhry sule imi, Nie obainiajcie mnie,
jelii ja' dokoriczylllszy tego dzi'eta, nie utyjaui sl!)ego inzienia.
Jestem z zazaodu praunt,ikiem i stcl d,zie'o ou.ro, cho tak po23

!l
l

ti

li
I

l.!)ane, jest obce

PROI-OG

rnojej specjalnoci. Ten jed'nak, k,omu zaaie-

rzytem, tajemnic, mgtby potlllierdzi, e nie uczyniem tegrl

ur

d,la odertaania si od moich zo'aci'toych zaj (ht6re zapraud


uielce sobie ceni), lecz praca ta zainteresouaa mnie, zaninl,
jeszcze odstpi'em od zaj prazaniczych, Jeeli nie utrafi
zu sedno, bdzie to nalena zap,ata za rnoj zuchuato. Niechaj tahe nie ujdzie pa:mici', e pouicitern tej p'racy nie
tylho pitnaciedni zoahacyjnych' sdy nloi totuarzysze ju si
rozjecll,ali, ale jeszcze i lvicej czasu' co prawcl,a mniej przy.
jernne,go. Gwoli, tlyjanimiatego t*szystbiego nie tylho aam'
lecz i tym, co dzieto, to czyta bd, pouicamwiersze, ht6re
niej znajdziecie. Byciezautiedzieli, gdzie rozpoczynaj si
m
I

e nie por

ad,tz

zu yu,o

d,y,

e c

y d oztt at

rn

ul

s z

s t

ho, c o

p och o

} f szystko rodzi si w walce i zmaganiach, powiada 6w


T3dIy Heraklit. takimi sowy: omnia secundum [item fiutlt1.

Wed,le mego zdania s.entencja to godna wiecznej i trwaiej pa_


mici; a jako pewn jest rzecz, e kazde sowo -uczon.go *i.
pene jest znaczenia,.o tej sentencji mona by rzec, jest a
nazbyt nabrzmia|a i brzemienna, jakby pkn chciaa, *yp"szczajc z siebie licie i pdy tak dojrzae, e najmniej szy nawet pczek dostarczyby odzywczego orvr'ocu dla bystryih umysw. Lecz e mojej mizernej wiedzy nie starczyoby .'awet o

clzi

od da,tanego autora, zebra bez d,oltrJnego podziatu u jed'nytn


ahcie (albo scenie), a do drugiego ahtu, zaczynajcego si od

stu,:,,Braciszkozaie

nadgryzienia suchych upih owych sentencji, wysychz ust

moi',' Uale.

sawnych m6w, ktirzy dla doskonaociswego umfsu godni


s, by ich sawi, wystarczy choby szczypta i.go, o oJnich
zyskaem, by zaspokoi was w tym kr'tkim piologu. odnaLaz.em potrt'ierdzenie tej sentencji u wielltiego.orato"ra i poety
wieczonego laurem, Franciszka Petrarki, * j.go sowachiSize
t?

lite atque offensione nihil genuit natura foirrr, ,,Bez walki

13ytagan adnej rzeczy nie spodzi natura, matka wszystkiego.''


Kt6ry dalej powiada: Sic est en,im, et sic |lrope mo.dum niaersa testntur: rapido stellae obaitlnt firmalnento; contraritt

inaicem elementa confligunt; ter'rae tremtnt; rnaria fluctuant;


aer quatitur; crepant flamrnae; bellum inmortale aenti gerunt;
temp or a temporibus c onc ertant ; s e curn sin gul a, nobis cum-ornnia.
Przz co chciaby powiedzie: ,,Zaprawd-tak ci jest i wszystko
daje temu wiadectwo; gwiazdy zderzaj si na wyniosym firmamencie; przeciwne ywioy tocz ze sob nieprzerwan walk; ziemia drzy, burz si morza, powietrzem targaj wstrzsy,
ogie syczy, wichry zmagaj si w nieustannej wojni., pogojy
i niepogody cieraj si i napieraj na siebie; jeden.z/wio
przeciw drugiemu, a wszystko przeciw nam." Wiemy,
;ali lato,
doskwiera zbytnim upaem; zima okrutnym chodem; a zda
si, e to istny przewr t w naturze; i wsiystko, co nas otacza,,
czym.si k.a.rmimy i yjemy, jelity7ko zacznie wynosi si
ponad zwyk| miar, to nic innego jeno walka. A jak wielk
jest miara naszeso strachu, wskizuj na to srogie- trzsienia
ziemi i huragany' katastrofy
rno..', poary nJ ziemi i nie-

''u

t Wszystko dzieje si poprzez

walk

25

i.i
irl

il,l

ti

bie, gwattowne ulewy' huk grzmot w, straszliwy ogie1r byska.


wic; z przepywu chmur prbowano odgadn tajemnic ich
pochodzenia, ]ecz nie mniejsze s na ten temat rozbienoci
wrd [1lozof6w ni r\znice wrd fa] oceanu' A i w wiecie
zwierzt adne nie uchowa si bez walki; ni dzikie bestie, ni
ryby, ni ptaki, ni gady; jedne napadaj na drugie. Lew na
wilka, wilk na koz, pies na zajca. A so , zwierz tak silne
i potne, p'oszy si i ucieka na widok lichej myszy i nawet
szmer napenia go lkiem. Wr6dgad6w zabazy|iszek obdarzony zostat natur tak jadowit i napastliw, e samym swym
sykiem budzi przeraenie i zmvsza do ucieczki, a wzrokiem zabija. Samica mii albo wa, roznamitniona w okresie poczynania, chwyta sw paszcz eb sarnca i pty ciskago w szale
rozkoszy, pki go nie umierci. Gdy ju ma pocz, pierwszy
p6d rozrywa jej boki, by wydosta si na wiat, a t sam
drog wydostaj si nastpne; tak to porniot prawie umierca
matk, stajc si mcicielem mierci ojca. Czy istnieje srosza
walka, srozszy b6j albo nawet i wojna ni mka poczynania
we wasnym onie ptodu, kt6ry poera wntrznoci? Nie mniejsze zapewne przeciwiellstwa zachodz wr6dryb; jest rzecz
wiadom, e morze posiada tak rozmaitoform rybich. jaka
wystpuje na ziemi wr6d zwierzt cey rv powietrzu rvrdptaklw, a nawet i wiksz. Pliniusz i Arystoteles cuda prawi
o maej rybce zwane j echerleis, jak przystosowan jest do r lych rodzajw walki. Posiada jedn szczeglln zdolno:zbli.
zajc si do statku albo karaki zatrzymuje go, nie pozwalajc
mu si ruszy, choby by unoszony siIn fal; wspomina o tym
Lucan, gdy powiada:
Non fuippint relinens, Euro tendenle rudentes,
In mediis echeneis aquis.

.,I nie braknie tam ryby zwanej echertei,s, kt6ra zatrzymuje


statki, gdy wiatr 'Euros naciga ciciwy porodkumorza.,,
o, walko przyrodzona, podziwu godna: wicej moe maa rybka
ni wielki statek, mimo wiatrw, co dm w ilagle z caych si!
A jelizajrniemy si ptakami i ich jawn wrogoci,to i wrd
nich znajdziemy potwierdzenie, e nic nie dzieje si bez wa]ki.
.Wikszo
:,yje z rozboju, jak ory i spy; nawet pospolite kanie
niszcz w naszych domostwach kurczta' wyruszajc na owy
pod skrzydtami matek. o pewnym ptaku zwanym Rok, ktry
rodzi si na Wschodzie, na Morzu Indyjskim, powiadaj, e
jest niesychanej wielkoci,a w dziobie uniepotra.fi a pod
26

oboki nie tylko czowieka albo i dziesiciu ludzi. ale nawet


cay statek z adunkiem i za.og; nieszczliwi i:eg|atze zawieszeni w powietrzu w czasie lotu spadaj, dowiadzajcokrutnej mierci. A c6 powiemy o ludziaih, ktrym nie jest obce
nic z tego, o czym bya mowa? Kt6 z|iczy ich wojny, wrogoci,
nienawici, waniei swary: ten chce zmini stri, iamte,i"b.-.rzy i na nowo postawi budowl, inni poda j-wci, nowych
wrae i odmian; a wszystko to jest *ta.i*e.sabejnaturze
czowieka. A e walka jest stara, tak stara jak wiat,.'i. d,i-i
mnie, e i to dzieo stao si przyczyfi kotni i spor w wrd
czytelnikw, gdy ka'dy oceni je podug swego gustu i woli.
"zbyt
Je dni powiadali, e nadto rozw]ekie, drudzy ,",e
kr tkie ;
ci, e przyjemne, owi. e nudne; dostosowa je do tych i innych

wymogw jeno Bg bytby w mocy. Co wicej-, dzieo to, zgodnie


1 "1tu..1 wszystkiego' co na tym wiecie, zdza pod zriakiem
doniosej
sentencji: c'e ycie ludzkie, jelidobize iiprzyjrze,

od najwczeniejszych lat, az p6ki wos nie zbieleje,.j.si"1e.,o


ustawiczn walk. Dzieci przy zabawie, modziefrcy" podczas
nauki, mowie wrodrozkoszy, starcy w czasie choroby stac_,.uj wieczn walk, i tak przez wszystkie okresy zycia'
Pierwszy.okres wykrela nas i niweczy; drugi nie poirafi, nas
zrozumie; trzeci, czas modociradosnej i dojrzaoii,przynosi
niezgod! Jedni z czytajcych to dzieo ogiyzaj jeno iroci,
bez znaczenia i nic niewarte, co jest zjawisfiem
io*rr..hrry-,
nie zwracajc uwagi na to, co nijwazniejsze. Inni wydziobtrj
,arty i' facecje i chwal je z penym uznaniem, pomijajc to
wszystko, co wartociowe i poyteczne. Ale ci, kt rvm to i)ieto
sprawia prawdziw tozkosz, najwicej zbieraj koizyci: cieszy
ich to, co mie, sentencje i mylifiloz-ofw p'"..horvuj.. pumici, by w sposobnym czasie zastosowa j. ao
,,yi6*
''y.t'.
i zamiarlw. Skoro zatem dziesi os6b si zbierze,
by sucha
tej komedii, w kt rej tak rozmaite zachod'z sytuacje, jak to
zwykle byya iv yciu, kt6, zaprzeczy, by mogli,ni. spie.o si
o to, co tak r6nie moe by rozumiane;
d'rukarze dodali
swe punktury, umieszczajc streszczenia ''uw.t
na pocztku kadego
aktu opowiadajace pokrtce, co akt w sobie zawieia. ,,,,, ,|.
K!em usprawled-llwrona' Pomnc' e ju staroytni to stosowali.
Jeszcze inni wiedli sp6r na temat tytuu, przekonujc, e d,ziela
nie naley nazywa kornedi z uwagi ni smutne- iakoircznie'
]ecz winno nosi miano tragedii. P:ierwszy z autoriw chciar
nazwa je komedi ze wzgldu na przyjemny nastr j pocztkowych scen; ja, dostrzegajc brak zgody midzy poczitkowymi
s7

OSOBY

a ostatnimi scenami, wybraem drog poredni i nazwaem to


dzieo tragikomedi. obserwujc zarozbienocii sprzeczne
sady ustaliem, ku czemu przychyla si wikszo: chcieliby,
aby duejtrr,vaa miokochank w, i nie ustawali mnie o to
molestowa. Dlatego tei zgodzillem si, aczkolwiek wbrew mej
woli, uzy pira po raz wt6ry do tej niezwyczajnei mi pracy
i obcej moim zainteresowaniom, kradnc chwile gwnym mym
zajciom, a nawet godziny Przzr7aczone na wypoczynek, by nie
zbiako nowych napacioszczerclw na nowe wydanie.

KALIKST
- zakochany modzian
MELIBEA
- c6rka Pleberia
PLEBERIO
- ojciec Melibei
ALISA
- matka Melibei
CELESTYNA
rajfurka

PARMENO

SEMPRONIO

TRYSTAN

sosJA

LUKRECJA _

ELICJA

AREUSA i
CENTURIO

KRYTO

I
I

sudzr Kaliksta

}
I

sucaPleberia

*u'*t
I

hultaje

li

ll
i

TRE DZIEA
I

K,,,

u, 1,n
t,

nai-n;;aai

dzie,i e c

tly kzl'rintny

z aC n e

go

rod

h rnanier,

u, j asn e go umy
o b-d,

ar z ony u'i

majqthu raczej redniego, rozmitolaat si

"tg

s{,

u,

elu

.ul

d,

zi

l et

ia_ehtt,:rntode

anli,
d,a-

i, u-y s o ho u r o d, z o n e j| E-y s t e j hr u i, d, z i e |-pin


dzicz c e uielkie j f or tuny, j e iyn ej- Ti];adEo bier c zyn,i wbgo o j c"
Plebeia, cz|ule hohanej przez szt matk Alis.
Dzihi usilnyrn staran,iom Kalikst zdotat shru.szy op6r cnotliuej damy, z pom,oc Celestylly, kobiety niegodzhercj i szcz.annej, oraz du.ru slug szl.toich, htrych Celestyna przynt zarobhu
i rozhoszy potrafita zjedna i uczyni niewiernymi staemu panu,
I hochanhiu, i tych, co ich zaspomagali, czeha gorzhi i trgiczny loniec. Na p.oczthu tej historii ,nieszczliuyprzypad.eh
sprouad,za Kaliksta na mie jsce, gdzie pojazllia si tah upragniona trIelibea.
mi e-niTzu y Et

AKT

T r e : Kulilst,
lft 1!g]!jps,!ll _sQ]k]!l d!
ogrotlu, spotykrt lte-llly-e, a zrlptotlt1ltlszy do niej nag,yrn afelte,nt' pr Lu jt: tlttlui'zl |0:1l?O7|)c. odprau,iotty }_:.!)!s-t]io. iu1-t!!
tlliolttlt1, ro:p-ttcztg tlo douu. roznrru.l,iaje1c przez drog :c sltxct.
cynt, lti ry z.llie si Setnpott^itl.,ten, pcl cltuszyttt d1,skursie
hieru,je !.iil.e.go tlatru dc peu,nej staruchy, zutnej Q-el'e;.!21.l11.
u ktre j mieszka jego koclrurll,a Elicja. cd1' Scnprot o prz7,'
by-^u clo tlontu Celestvny z po.selstuen od saego pana, Elicja
piz itttlylll, ktry nazyao si Kryto' lecz n oidoh Senzpronitt
ulywct go no stryclt,u.
(U tym r'.zasie, gcly Senpronio rrld:i z Celestynt1 nad spruzuani
s79Jego puna, Ralikst aiedzie dys|ls z itltzym sw1,nl sltgr1, inlien,iem Pta.ntenrt. Rozrnoaa przecic1ga si o do clnc,ili przybycia
Sem,pronia i Celestyny do rlomtt Kalihsta. Ja|t si okaruje.
Ptn.meltrl take zn Celestytz, ht ru opouiadajc mu o za),o.
ciz jtlgo mutkc1, nalilani go drl zgocly i przyjatli z Senlpro.
.d'|t(0.glf!'P5:)'

nient.

KALIKST NtELIBEA, StilvIPRONlO, CLLIISTYNA. ELIC IA. KRYTO. Pz\Rt{ENu

KALIKST: A w tym, pani, widz rk Boga.


MELIBEA: W czym to, panie?
KALIKST: e rozkaza. naturze, by obdarzy'a was tak niezrwnan piknoci,a mnie uczyni ask' em m6g was zobaczy
w tak stosownym miejscu i wyjawi m skryt bole.Dobro.
dziejstwo, jakiego doznaj, z pewnocipo wielekro przerasta

i proby,nieustannie zanoszon do Boga o tak


sposobno. Czy ko widzia| czowieka r wnie szczliwegoza
ycia, jak ja w tej chwili? Blogosawieni wiciPa scy, cieszcy
si widokiem Boga, nie dowiadczajz pewnoci wikszego
szczciani ja \M waszej obecnoci. Ale, niestety, jakaz midzy
nami r6nica: oni raduj si bez obawy, e utrac swe szczcie,
moje mo'dlitwy

a ja, nieszczliwy,ciesz si i rnartwi zarazem na myl


o okrutnej mce, jaka mnie czeka, kiedy znikniecie, pani.
MELIBEA. I macie to, panie, za rzecz tak cenn?
KALIKST. Za tak cenn' 'e gdyby 869 ofiarowa mi miejscc
w niebie wr6d witych,nie szacowaibyrn tego jako r wnie

wielkiego szczcia.
MELIBEA: Zachowu1 dla was nagrod bardziej odpowiedni,
jelitak obstajecie.
3l

KALIKST: Bogosawionniech bd me uszy, niegodne stucha


s6w tak rozkoszn,lzch.
MELIBEA: Raczej przeklte za to, co usysz jeszcze; wasza
nagroda rwna bdzie szalonej zuchwaocii zamierzeniom
ukrytym w waszych sowach. Jak m6g narodzi si w umyle
takiego ma, lak wy, zam;ar-"pEai-6Tenla takiej'fik ja, niewiasty? odejd, odejd s.{, iri\c1emniku, cierpliwomoja
niezdo]na cierpiezamystiw, jakie potrafi zrodzi si w sercu
ma, ktry swe pragnienie, z nieprawej miocipoczte, i rozkosz wszetczn ze mn chce dzieli.

KALIKST: odchodz, pani, jako ten, przeciw kt remu los nieprzyjazny wystpuje z okrutn nienawici... Sempronio, Sempronio, gdzie ten hultaj?

sEMPRoNIo, Tu jestem, panie, czyszcz konia.


KALIKST: Dlaczego wyszed z dornu?
sEMPRoNIo Wasz sok6 wyrwa si, panie. Musiaem go

schwyta.

'

KALIKST : Niech ci diabli porw' t,by -zgil-w*r-rrc2a.piaclr,


.by
.!'sPpdat..
"4$stg.zgrlu-'6wna.rnoj.ej'-od..^ktrei*jak
wam1_dopiero
miermnle wy.zwo|i. Daleje, przek'ltniku,
otw|rz t]rzwi do alkowy i zaci|toe.
SEMPRONIO.. Zataz bdzie gotowe. panie.
KALIKST: Zamknij okno, udrczoneso pozostaw w ciemnociach, a nieszczliwego w samotnoci. Me smutne myli nie s
godne wiata.Witaj' mierci upragniona, co przychodzisz nawidza zgnbionycht Gdyeiepqi4ryr]i si teraz, Hippoka.
tesie i Galenie, ''przesawni lekarze, czy odkrylibviiprzvsnv

r-

!r

SEMPRONIO: Jestem, panie.

'.-.fr Et.z.,amanego na du-

i r wnie nieszczsnej Tyzbe.


SEMPRONIO, Co to'znaczY?
KALIKST: Wynosi, ani sowa, bo me rce przypfawi ci
o miergwatown i przed czasem przypiesztw6j koniec.
SEMPRONIO: Wychodz, jeeli chcecie cierpie sami.
KALIKST: Ruszaj, diabli z tob!
SEMPRONIO' Nie sdz, by chcieli ize mn, skoro zostan
przy was, panie. Biedny, jakiej udrki dowiadcza. Nieszczslloy pr"yidek zniszczy nagle radotego ma, 9o go.'^
p-!.Iit go''-u*.t .ozu.' Z|osr.wi go ,J*.go-.y",o,tt p,,y
ni.m? Jeligo opuszcz, zabije siebie; jelipozostan, mnie zgadzi. A niechaj sam zostanie, co mi tam, ostatecznie; jeliycie

"

KALIKST: Sempronio.

megocierpieniaio'rit"s.i"ie6leska-naTcTniffi

beria, by bez nadziei ocalenia nie porzucita


chu, gotujc mu los nieszczsnego Pyrama

_)

mu cizy,lepiej niech on umrze nili ja, mnie ycie mie. Nawet gdybynr nie miat zgoa innego powodu do radowania si
yciem, sama monoogldania mojej Elicji winna wystarczf, bym si strzeg niebezpieczestw. A-le jak si zabije bez
wiadk6w,przymusz' bym zda z tego spraw. P6jd do niego;
ale po co, i tak nie pragnie pociechy ni rady. To zly znak, e
nie chce si 1eczy. Zreszt zostawi go, niech si uspokoi' uciszy. Pono niebezpiecznie dotyka jtrzcej si rany. To j
moze jeszcze bardziej zaogni. Poczekam chwil; pozw lmy si
wypaka cierpicernu; |zy i westchnienia nios ulg zboiaemu
srcu. Zreszta jak mnie ujrzy przed sob, wpadnie w gniew;
soce mocniej dogrzewa tam, gdzie odbija sw6j blask; wzrok
leniwieje, gdy nie napotyka na nic, a odzyskuje si' gdy przedmiot blisko. Dlatego zaczekam troch, a jeeli w tym czasie
by si zabi, niech umiera' Kto wie, moe wyniknie std co
dobrego d.la mnie i pozwoli mi odiifi-eni''lq@-ds. Jednak
to grzech czeka na odmian losu przez mierbliniego. Boj
si diabelskiej pokusy; jak Kalikst umrze' to i mnie zabi1, za
wiadrem i sznur p6jdzie do studni. Z drugiej strony, zdaniem
roztropnych, wielkiej ulgi doznaj cierpicy, kiedy moga si
wypaka przed kimze swych frasunk w, podczas gdy niemoc
tajona najwicej przynosi szkody. Wic po c6 waha si, lepiej wejd, cierpijego z|y humor i pociesz go, bo cho mona si wykurowa bez doktor w i opatrunku, bezpieczniej zdrowie z pomoc sztuki i stara.

KALIKST: Podaj mi lutnl'


SEMPRONIO' Oto dna, panie.
KALIKST:
Jaki b6l' jaki

bl

Memu moe r6wny by?


SEMPRONIO. Lutnia conie stroi.
KALIKST: Jak moe stroi, gdy ja :..oz's.!-ro^jo-ny.? Czyz moe byc
zharmoniwgodie"'rto ];rj'w niezgod}ie jest z samynr
sob, gdy vola ju nie sucha rozurnu. gdy w sercu tkwi cier.
nie' gdy odczuwa i spok j, i niepokj, i wytchnienie, i mio,
i nienawi, i zniewag, i pokus, i rozterk, wszystko nataz?
Zagraj i zapiewajnajrzewniejsz piefi, jak znasz.
SEMPRONIO Patrzy Neron z Tarpei"
...1
Jak Rzym trawi pozoga,
Nie wzruszy go placz dzieci,
Starc w jk, matek trwoga...

32

3 Celestyna

.:)

it

'a

KALIKST: Mnie wikszY ogien poera, a w sercu tej, co ml


odebraa spokj, jeszcze mniej litoci.
SEMPRONIO. (Chyba si nie myl, m6j pan oszala.)
KALIKST: Co tam mruczYsz, SemPronio?
SEMPRONIO. Nic nie mwi.
KALIKST: Powt6rz, corzek, nie obarviaj si.
SEMPRONIO. Pytam sam siebie, w jaki spos b ogie, kt6ry
trawi jednego czowieka, mozeby sroszy od ptomienia, kt6ry
spalil cae miasto i takie mn stwo ludzi?
KALIKST: W jaki spos6b? Zaraz ci to wy.,o7;plomie paIcy
przez osiemdziesit lat jest 'dokuczliwszy od tego, co mija
w cigu jednego dnia; ten, co lpla dusz, go1tszy od tego, co
spali sto tysicy cia. R nica midzy ogniem, o kt rym ty
m6wisz' a tym, od ktrego ja pon, jest taka, jaka dzie}'i zjawisko od bytu, sztuk od natury, przedmiot od cienia przezen
rzucanego. Zaprawd, jelitaki jest pornielr czyca, wol, by
ma dusza przebywat.a wrd dzikich zwierzt, niby miaa dzie-

li chwa ze witymi.
sEMPRoNIo. (Ho, ho, szczetze m6wic, poszlirny duo dalej.
on nie iylko obkany, a|e prawdziwy heretyk')
KALIKST: Czy niekaza.em ci gloniejm6wi? Co powiadasz?
SEMPRoNio. Rzektem' eB g nigdy nie zechce wysuclra waszych sw, panie, to jaka herezja!
KALIKST: Dlaczego?
SEMPRONIO, Bo to, co m6wicie, przeciwne jest religii chrzecijarlskiej.

KALIKST: Co mi

tam.

SEMPRONIO. Czy nle jestecie, pani, chrzecijaninel' .


KALIKST: Ja? Jestem' 41&.jsz}.him, uwielbiam V'.lt!:.
wierz w Melibe, koc!m Melibe.
sgMpi.onIo' Mozecie soih{e-gad'a. Melibea jest tak wielka,
e nie miecisi w sercu mego pana' Przez usta rnu ulatuje'
Nie trzeba mi wicej, wiem, na kt6r noge chromacie3;rl5
lecz was, panie.
KALIKST: Obiecujesz mi tzecz nie do wiary'
SEMPRONIO, I bez trudu; pozna przyczyn choroby to po.
cztek kuracji.
KALIKST: Jaka, zbawienna rada moe dopomc temu, w kt6rym brak adu i rozeznalia?
s,nn,tpnoxto. (Cha, cha, cha! To taki pomie spala Kalikstzi?
Takie to jego niepokoje? Jak gdyby wbrew niemu miokie.
rowaa swe strzay. Boe wszechmocny, jak nieprzenikniona
JA

jest twa tajemnica' Czemu przeklefistwo ciga kochank w? Czemu narzuciemiociniepok6j i udrk? Nie zakrelitejej
granic. Zakochanym si wydaje, ze pozostaj w tyle; a oni
wszystkich rnijaj, toruj sobie drog jak mode buhaje, kt6re
kolec pobudza i rani, skacz przez bariery bez wdzida. Kaza|enzczynie porzuci dla niewiasty ojca i matk; on poszed dalej, bo i ciebie si zapar, i odrzeka si twego prawa,
jak to uczyni Kalikst przed chwil; nie dziwi mnie to jednak,

dla kobiety bowiem zapominali o Tobie i mdrcy, i

prorocy.|

wici,

K-AIIKST' Sempronio.
SEMPRONIO, Stucham, panie.
KALIKST: Nie opuszczaj mnie.
SEMPRONIO. To ju piewkana inn nut!
KALIKST: Co myliszo moim cierpieniu?
SEMPRONIo: Kochacie Melibe.
KALIKST: I nic wicej?
SEMPR0NIO: To wystarczy, bY zada gwa|t swej woli.
KALIKST: Z pewnociniewiele o tym wiesz'
SEMPRONIO. Trwanie w niemocy nie nazywa si wytrwaoci,u nas zw to zatwatdziaocialbo uporem' Niechaj Kupidynowi filozofowie nazywaj to, jak chc.
KALIKST: Kamstwo habi usta tego, kt6ry chce innych poucza. Chepisz si przecie sw przyjacik Elicj.
SEMPRONIO. Czyilcie dobrze, jako wam za|ecam, a ni |,
jako ja czyni.
KALIKST: Co masz ,rni do zarzuceaia?
SEMPRONIO: Poddaliciewasz msk godnouomnociom
slabej kobiety.
KALIKST: Kob1qlf o, gburze! To b6stwo, bstwo.
sE]VIPRoNio.wierzycie-w.To, pini, Try natrzsacie si ze
mnie?

KALiKST: Natrzsam si z ciebie? Przeb6g, wierz w to, wyznaj to i nie sdz, by w niebie by inny wadca ni ten, co

mieszka wrd nas.


SEMPRONIO. Cha, cha, cha! (Posuchajcie, co za blunierstwa!
Popatrzcie, co za lepota!)
KALIKST: Z czego si miejesz?
sEMPRoNIo' miej si, bom nie sdzi, e da si odnale
grzech haniebniejszy od sodomsliego.
KALIKST: Jak'e to?
SEMPRONIo. Mieszkacy Sodomy popenili haniebny czyn

"?

nieznanymi anioami, a wy, panie, chciclibycie z t, kt6r


macie za boga.
KALIKST: Bd przeUty, emnie do miechrr pobudzi, czego

uczciwo,a kamliwo,a nieszczero, a prno, a zarozumiao,a pycha, awzgarda, a lekcewaenie, a dokuczliwo,


a akomstwo, a lubieno,a niechlujstwo, a wyuzdanie, a fa.szywa skromno,a bezczLno,a szyderstwa, a sza]e{stwa,
a oszustwa' a czarY, a tajemniczo.Sp6jrzcie tylko, jaki rozumek kryje si pod wysokim a sutym czepcem' jakie mylikbi
si pod wykrochmalon kryz, przePysznym strojem, szerok
a obfit sukni? Ile niedoskonaoci,ile brudu w tych malow.anych wityniach! Bo jak powiadaj: ,,Baba to or diaba,

w tym roku nie zamy|a|em czyni.

SEMPRONIO. Chcecie lamentowa ca.e ycie?

KALIKST: Tak.

SEMPRONIO, Czemu to?


KALIKST: Bo miuj dam, kt rej si czuj niegodny, i nie
mam nadziei, abym j posiad kiedy.
sEMPRoNIo' (o tch6rz, o bydl!) A c6 Nemrod, c6 Aleksander Wielki, kt rzy nie tylko uwain|i si za godnych cesarstwa
na ziemi, ale i krlestwa w niebie?
KALIKST: Nie pojem dobrze tego, corzkl. Powt6rz, ale
nie pieszcsi.
SEMPRONIO. Dziwuj si, panie, e wy, co macie wicej serca
i od Nemroda, i od Aleksandra, zwtpiliciew zdobycie sabej
niewiasty; a przecie niejedna z nich, i to wysokiego stanu, ulega nikczemnemu poganiaczawi mu6w, a inne nawet podym
"zwierztom.
Nie czytalicie, panie, o Paqdae, co to z bykiemu
o Minerwie, co z Psem?
KALIKST: Nie wierz, to bajki.
SEMPRoNIO' A to, co powiadano o waszej babce' e z naip,,
czy to te bajka? wiadki-m-n6t waszgo dziadka.
KALIKST: Przeklty niech bdzie ten gupiec za sw zuchwal.

domena wystpku, zagada raju!'' Nie czytalicie, panie, na


uroczysto witego Jana: ,,oto kobieta' odwieczna zo,ktra

Adama wygnaa z raju, a rodzaj ludzki wtrcia w ogie pie.


kielny. To j przekl prorok Eliasz''?
KALIKST: Powiedz mi !y1c, -q4ell dr'' $lq{'.''-sp, -Dg:uid,
Arystoteles, Wergili-usz, o kt rych prawisz, ulegali kobieci!,
Czy, ja jestem ponad nich?
sEMPRoNio. -Chciejcie tych nalacowa,panie, ktlrzy j. Pokonali, a nie tych, kt rych one pokonay. Strzecie EI.}-EEF
troc_i;-6o, wiedie o tym, zdolne s-iobie tzeczy trudne do
ztozuminia: nie znaj ani miary, ani rozsdku, ani woli.
I nawet tego, co chc ofiarowa, odm wi wprzldy ze srogoci,bd |zy na ulicy tych, kt,rych potem zwabi w swe
sidta; zapraszaj i wyrzucaj, wzywaj i odpychaj'-p1]y!
o miocii lu'bujnien'awi,wybuchaj nagle i uspokajaj
si w jednej chwili, ch, by zgadywa kade ich zyczenie.
O, c6 za tieszczcie, co za sromota, co za obrzydliwozadawa si z nimi duejni, przez krtki moment, kiedy nadaj
si do rozkoszy.
KALIKST: Suchaj, Sempronio, im wicej o tym m wisz i wi.
cej wymieniaTh priywai,.tym wicej j kocham. Nie pojmuj, co to jest?
sEMPRoNio. Jak wida' te uwagi nie nadaj si dla pacholt,
niezdolnych jeszcze pokierowa sob. To niedorzeczne uwaza
si za mistrza, gdy si nigdy nie bylo uczniem.
KALIKST: Skd ty wiesz.to wszystko, kto ci tego nauczy?
sEMPRoNIo. Kto? o$e; skoro si taz odsoniy, zatracty
ca wstydliwo, one wobec mzczyzn tego wszystkiego i wielu
innych rzeczy wcale nie skrywaj' Strzecie, panie, wobec nich
swego honoru, pomnc' e jestecieczymwicej ni to, za co
si uwaacie. Niechybnie mniej przystoi mowi spada z pozycji, jak zajmuje, nili wspina si ponad t, jaka mu si

stwo!

sEMPRoNIo, Czybym was rozgniewat? Czytajcie historyk w,


studiujcie filozof w, miejcie na uwadze poet6w; ich dzie.a.pe.
ne s podtych i haniebnyclr p.14ykad6w upadku tych, ktlrzy,
tak ja[Jy, mieli_zuytni respekt dla -kobiet' Za.jrzyjcie do
'1sig-Salomona;kt ry-pbwiada, e kobiety i wino czyni z mz.
,,yn zaprza c|w. Z,aczerpnijcie rady u Seneki, a przekonacie
si, za co je uwaa. Posuchajcie Arystotelesa, signijcie do
witego Bernarda. Poganie, ydzi, chrzecijaniei Maurowi,
wszyscy co do tego s zgodni. Lecz mimo to, co o niewiastach
powidziaem i co jeszcze mog powiedzie, rlie.sdcie, by tak
postpoway w-s.zystlie: byo i jest wiele witych,cngt.liivych
i szlachtny'h, kt rych nie naruszony wianek nie umniejsza
powca.Tiesawy.Ale inne, kt6by wy|iczy| ich kamstwa,
intrygi. niestateczno, bezwstyd, udane zy, falsz i zuchlva.
o?Wszy'stko, co tylko zamyl,speniaj bez wahania. A to
ich gadulstvlo, a obluda, a szelmostwa, a niewirno,a nienawi,a nie.wdziczn o;, a niestao,a przewrotno, a nie.

i.

i1

l.

na|ey.

36

's

,l

37

KALIKST: Kime wic ja jestem?


SEMPR6NI9: Kim? Nade wszystko jesteciemem z otwart
gtow, a nadto natura.wyposazya was hojnie.w powaby, jakie
iylko posiada; wypada je zna: uroda, wdzik, szlachetny
wzrost, sia i zrczno,a pr6cz tego Fortuna udzielia r,vam
'j[Q* swoich
p{"
skarbw w takiej obfitoci,ze wasze mienie idzie
o lepsze z wasz prawoci.Zwazcie, ze bez dbr ziemskich,
kt rymi rzdzi Fortuna, ni mona by szczliwym \^/ naszym
yciu; a co wicej, wszyscy was miuj.
I_KLIKTTI w'i.'pi6c7 Me[ibe[; to-na janieje tyrrri zaletami, za ktiire_mnie-.hwel-ile;sanpronio. Zwa na jej szla.
chetne pochodzenie i staroytnorodu, ogromne dziedzictwo,
bystry umysl, wspaniae cnoty, niewypowiedziany wdzik, niedocignion
pikno,o ktrej pozwl mi jeszcze coniecopotl,
wiedzie, bym jakiej takiej dozna pociechy. Ja ci tylko opisz,
co dostpne dla oka, gdybym m6g mwi o tynr, co ukryte
przed nasz1lm wzrokiem, nie trzeba by rozwodzi si o tych
sprawach w spos b tak aosny.
SEMPRONIO (Co za androny plecie m6j biedny pan?)
KALIKST: Co m6wisz?
sEMPRoNto, M6wi, e t.o wielka dla mnie rozkosz sucha
was, panie. (Niech ci tak 869 wspiera, jak to dla mnie razkasz.)
KALIKST: Co powiadasz?
SEMPRONIO' Bg mi wiadkiem, jakiej doznaj rozkoszy.
KALIKST: By ci sprawi przyjemno,odmaluj ci to w szczeg6ach.

0'i

sEMPRoNIo' (Dobrze mi tak; wszystko mym chciom na prze.


k6r; dugo potrwa ta painzczynla.)
KALIKST: Zaczynam odlwogq!'l widziaete zote kosy, delikatne, jakby je pleciono w Arabii? A s pikniejsze i nie nniej
lnice.Dtrgie do pit; kiedy je rozpuci,zwie delikatn
wstk, upnie na gowie, nie ttzeba wicej, by ludzi zamieni

w kamienie.
SEMPRONIO' (Chyba w osy.)
KALIKST: Co rn6wisz?
sEMPRoNIo: fe takie sploty nie nadawayby si na 4rzywy
dla osw.
KALIKST: Popatrzcie, co za tpe bydl' c6z za por wnanie!
SEMPRoNIoi (s ty mdrzec?)

KALIKST: t!)pzy]zielone, ogromne' liry dugie, brwi. cienkie


i wyduone, ust mae, nos prosty, Tby drobne i biae,*wargi
czerwone i pene, twatz.1raczei owalna nieli okrga, pierwy.
38

datna, krga i ksztatna; kt'6, by to wszystko zdo|a opisa?


Sodka niernoc ogarnia czowieka, gdy na ni spojrzy! A cera
gtadka i lnica,biatosk6ry przymiewa biel niegu, kolor
cia,a tak niezwyky, jakby przez ni sam wyszukany.
SEI\fPRONIO. (Nie ustpuje ze swego' ten gupiec.)
KALIKST: Jej rczki w miar mae, sodkie i mikkie, palce
smulrle, paznokcie wyd.uonei pomalowane' podobne do rubirr6w okolonych perami. I ta posta, ktrej nie wolno mi og1da, na oko mniemam, ksztattniejsza od tej, kt6r Parys wybra spord trzech bogi.
SEMPRONIO: Ju skoficzyIicie, panie?
KALIKST: Niestety, tak kr6tko, jak to tylko moliwe.
SEMPRONIO' A choby to i prawda bya, pomnijcie, eciemem i winniciemie wicej godnoci'
KALIKST: Jak'e to?
sEMPRoNIo. Ano niewiasta jest niedoskonaa i wskutek tej
skazy pragnie i poda was' a take i innych, mniej godnych.
Nie czytaliciefilozofa, k.t6ry prawi: ,,Jak materia poda
ksztatu, tak kobieta pragnie mczyzny,'?
KALIKST: Na Boga, kiedy tak si stanie midzy mn i Melibe?
sEMPRoNIo. To cakim moliwe, nawet gdybycietak j nienarvidzi]i, juk j miujecie, moglibycie j zdoby i wtedy patrze na ni innymi oczyma, wolnymi od omamienia, w jakie
wprawia was jej uroda.

KALIKST: Jakimi oczyma?


SEMPRONIO. Widzcyuri jasno'
KALIKST: A teraz jakimi widz?

SEMPRONIO. W.asze oczy wszystko wyolbrzymiaj, a przez to


nawet drobne rzeczy wydaj si wam wilkimi. Bycie nie rozpacza|i, panie, chc waszym pragnieniom uczyni zado*-t',.
KALII(ST: Niech ci 86g znpaci a1o iedle twoje$o-yczenia|'

Szczliwy jestem suchajc ci, cho nie widzi mi si, by


zdoa'tego dokona!
SEMPRoNio. Na pewno uda mi si'
KALIKST: Niech 869 ci raczy wysucha. oddaj ci kaftan
brok.tpuy'_ kt6ry wczoraj miaem na sobie.
TEn,tpnoNto' Nieih was B6g. wspomoe, panie, za to i za
;) wszystko,' s"o' gli-jszc?e _zechcecie da. (Na krotochwili najle.
piej si utucz; jelidalej bdzie mnie podnieca takim dem,
przywiod mu j do .oa. Dobrze idzie! Za to, co dostaem,
skutek murowany; bez nagrody nie ma podwody.)

KALIKST: Tylko nie zaniedbaj niczego.


SEN,IPRONiO. To wy, panie, nie bdcie gnuni,bo gdy pan
si leni, suga si nie odmieni.
KALIKST: W jaki ryos{b mylisz'|go dokona?
SEMPRONIO, Zaraz wam to powiem. Od dawien dawna znam
staru.ch, kt6ra mieszka na kocu miasta. Zw j Celestyn.
9hytra, zdolna do kadej nipra1yqci, "!}pdi 7a-czaruwnic9'
Powiadaj, e pod jej opiek ju pi fysicy dziewic zostal'o
naruszonych w naszym
Jeiizechce, nawet kamienie
zap|on zdz.

-ryiegle.

KALIKST: Czy m glbym z ni pom6wi?


SEMPRONIO. Pzyyvisd j wam. Przygotujcie si do tego:
bdcl'e dla niej askawi, a przede wszystkim hojni. Id jej poszuka, pomylcie, jak wy|oy sw trokl.niliybniewska
wam jakilek na to.
KALIKST: Na co zatem czekasz?
SEMPRONiO' Ju id; B,69 z wa.mi.
KALIKST: Niech ci prowadzi. Boe .wszechmocny, Boe nie.
skoczony, co wiedziesz zbkanych, cozes|al gwiazd, by do
Betlejern wioda kr6l6w ze Wschodu i odprowadzi,a do ojczyz.
ny, bagam ci w pokorze, prowad mego Sempronia, by moja
bolei smutek w radosi eamieniy, a ja, niegoc{ny, do.
stpit upragniorlego szczcia.

ELICJA: o, wzek!ty zdrajeo. oby ci-{sbryq'p-owalia, oby


zgin z rki wroga' oby ci dosig-a-dlo sprawiedliwociza
twe zbrodnie godne kata. Och!
sEMPRoNIo. Cha, cha, cha. Co ci to' Elicjo, co ci trapi?
ELICJA: 9 tr,.,l dnlsi niepokazaH. Niechaj Bg nie spojtzy na ciebie, nie pocieszy ci, nie nawiedzi. Biada kobiecie, co
w tobie pokada ca' nadziej i widzi swj cel|
SEMPRONIO' Milcz, pani moja; czy sdzisz, e oddalenie moe
przytlumi gwatown mio,ugasi ogie, jaki ponie w myID
sercu? Gdziekohviek jestem, ty idziesz ze mn. Nie trzeba si
clreczy! I mnie nie przysparzaj blu, starczy tego, co wycierpiaern, ale powiedz-!9:-cri-to kroki sycha tam na glrze,
ELiCJA: qzy19l-Jetrnego z rnoich kochank w!
sEMPRoNIo. Tak m/]-e-'
ELICJA: Doprawdy? Tg id!,_:g!u9,2 ,g9.
SEMPRONIO. Id.CELESTYNA; Chod !u, zogt.aw ! wrt!-kt.i-r- ju! stracia
{oy. pod tw nieobecno.Nagada ci tysic gupstw. P jd
ze mn, mam ci corzec; nie tramy czasu na pr6no.
SEMPRONIO' Ale kto tam jest na g6rze?

CELESTYNA: Nagroda, Elicjo, nagroda. Sempronio, Sempronio.


ELICJA: Ts, ts, ts.
CELESTYIIi-A czemu to?
ELICJ'i!(rtd jsst''tu.
,-1r CELESTYNA. Ukryj go w izdebce na mioty' szybko. Powie'dz
mu, e przychodzi twj knewniak, a mj stay klient.
ELICJA: Kryto, schowaj si tuiaj. Przychodzi m6j krewniak,
jak ci dostrzee' bd.zgubiona.
KRYTO: Dobrze, dobrze, nie b6j si.
SEMPRONIO. Matko, jake chciaem ci zobaczy!-i*gJBogu, e mnie tu przywid!
cninsrYNa. Synezku .mily, krlewic?-u, przeraasz mnie, ni
mog znale stow*u P6jd i ucinijmnie. Jak mogle'pr'Zz
trzy dni nie pok4r'v4q pi? Elicjo, Elicjo, masz go nareszcie.
ELICJA: Kogo, matko?
CELESTYNA, Sernpronia.
ELICJA: Boe! Serce mi bije. Gdzie on?
CELESTYNA . Zobacz go, zobacz. Ju uciskaamgo bez ciebie.
40

4r

ii"*,*

CELESTYNA: Chcesz wiedzie?


SEMPRONIO, Tak.
CELESTYNA , Dziw-czyna, kt6r mi polecil Pllien braciszit.
SEMPRONIO, Jaki braciszek?
CELESTYNA' E, to nie dla ciebie.
sEMPRoNIo. Na me ycie, matko, jaki braciszk?
CELESTYNA. Uparciuchu! Gruby opat we wasnej osobie.
SEMPRONIO' Nieszczsna, jaki, ciar na ni spadnie!
CELESTYNA: Wszystkiemu damy rad. Mato widziate odleyn na ich brzuchu.
SEMPRONIO: odleyn to nie, ale sicw co niemiara'
CELESTYNA, TY figlarzu!
sEMPR'oNIo. Sluchaj, matlto, jelija figlarz, topgzets-ni:a'
ELICJA: A, mociprzekltniku, chciabyj. ^49bczy? oby ci
gay wysk.oczyl'; nG-vyysTara {jedna. Id, zobacz j i wy.
nosi n4-4LYZesEMPRoNIo. Milcz, dla Boga; gniewasz si? Nie chc oglda
ani jej, ani adnej innej kobiety. Chc gada z matk, bd
zdrowa.

ELICJA: Id, id precz, niegodny, i przez nastpne trzy lata


nie pokazuj mi si na oczy.
sEMPRoNIo. Matko, zauIaj mi, bd pewna. e nie drwi
z cibie. We paszcz i chod;rny, po .drode dowiesz si czego,
gdybym ci tego nie powiedzia, byoby to dla nas niepowetowan stt:at.
CELESTYNA: Chodmy wic, zosta z Bogiem, Elicjo, zamknij
drzwt, egnajcie, cianymego domu.

SEMPRONIo: Zostaw, matko, wszystkie sprawy' wysuchaj

51'ych myli, bo kto


t z rozwag, co ci powiem; nie rozpraszaj
si nie skupi. I tylko
dobrze
adnej
rzlJca,na
wsze
strony
li..'a
I

przypadkiem potrafi poj, co na1ey. Chc, bysi dowiedziaa

' ode

m.'ie czego,o cz,jm jeszcze s|ysze nie moga,o<lkd za-

ufaem tobie, nigdy bardziej ni, dzinie pragnem ci o tym


powiadomi'
nrnsryNA' Niech F,69 darzy ci wszystkim, co dobre, mj
synu' bo masz litonad biedn star grzesznic' Ale gadaj nie

lzwlekajc; przyja , jaka rodzi si midzy nami, nie Potrzejedna dobr


]buje ni wstqp6w, ni ostronoci,ni zachod6-w, by
bo po c
do
rzeczyi
przystpuj
i
sowach
si
w
Miarkuj
wol.
f
' na pr6no uywa ich tak wiele, skoro mona rzecz poj
z kilku.
.SEMPRONIo. Sprawiedliwie mwi.sz. Kalikst.-ponie mio95

i'!
.\j

0'

..

AA
:

do Melibei; potrzebuje ciebie i mnie. A e jestemy mu potrzebni oboje, vykorzysfajmy to tazem. Bo wykorzysta kogo
w sposobnej chwili, gdy sam nastrcza okazj, to ni lada
gratka.

CELESTYNA: Susznie prawisz, jestem gotowa; wystarcza mi


mgnienie oka. Wielce raduj si t nowin, jak lekarz, gdy mu
poturbowanych nios. Jak oni rozdrapuj rany,by droej sprzeda nadziej uzdrowienia, tak ja mylpostpi z Kalikstm.
Pozbawi go wszelkiej nadziei ratunku, bo' jak powiadaj, dugie czekanie zadrcza serce' a irn wicej jej utraci, tym zywsz
sprawi mu rado,sdy j przywrlc. Pojmujesz to dobrze?
sEMPRoNIo. Milczmy ju, bo oto wrota jego domu, a jak powiadaj, cianymaj uszy.
CELESTYNA: Zapukai.
SEMPRONIO: Puh, Puk, fuh.

KALIKST: Parmeno.

fpry{ESO7

Slucham, panie.

Nie syszysz, oguche?

-KALIKST:
PARMENO: Co, panie?
KALIKST: Biegnij, stukaj do drzwi'
PARMENO: Kto tam?
SEMPRONIO. Wpumnie i t zacn dam.
PARMENo: To Semp1ogio, Pani9r wr'az *4--1tim j'k.aqlara

kurwa, cakiem zalani, tuk kijam1 w.e wro.ta...


KALIKST: Ml7cz, milcz, niegodziwy, !o m-oj crqlt, biegnij,
otwieraj. Sfaia1o prawd;a, 'e z|owiek, chcc ujprzed niebezpieczestwem, brnie w cotaz gorsze. Tak i teraz. Pragnc zatai
ten czyn przed Parmenem, kt remu by mio,wiernolub
strach na.ozy,'ywdzido, narazi.m si Celestynie, a w jej
rkach wtadza nad yciem rwna boskiej.
PARNiENO: Czym si drczycie, panie? Czemu narzekacie? S.
d'zicie, e to rani jej
co o.B!'p_olv.r.d-zialrn? \wier1
-us!y.
cie Ietru; bna-mli tak samo clrlub! jak
nl6wi
-wy.-iedy
o was: ,,Kalikst to pr.awy-ryceiz.,,'Wszysy tik ji,* i znaj
pod tym imieniem' Gdyby sza wr6*dstu;cwies| a tTo3-i''kby. ,sIuJg."-a'', wnet zwr\ci gtow, niezmieszana, i pokae
j asn; ;6lfta-a wszystkifi-u"uu*u.t', f estynach, wesel ach,
biesiarlach, pogrzebach, wszdzie tam, gdzie zbieraj si ludzie,
znajdziecie j. Gdy przechodzi obok psa, on wyszczekuje jej
imi, gdy ptaki s w po;bliu, tylko o niej piewaj;skoro zocz
j owce, przyzywaj bekiem, a bydo na jej widok ryczy
43

1::.!
-r(

ukontentowania: ,,Stara kurwa.'' Nawet aby w bagnie nre


zwykiy inaczej jej naifia; gdy mija kuni, to samo wystukuj moty; ciele i puszkarze, kotlarze i tkacze, sowem, cay
Irodzaj rzemielniczy wykrzykuj. j.j imi: stolarze piewaj
Io niej, tryzjerzy j czesz, warzywnicy, winiarze, kosiarze nie
]*og obejsi bez niej przy codziennej swej pracyl $t&CZe
po kadej wygranej gosz jej chwat; wv;Ls't}o,*cL]uy_d a.isgos, wszdzie, gdzie ty].ko- i gjg' 's]w-i jj imi. o, jakim
poeraczem pieczonych jajec byl jej m! Ho, ho! Czeg\z chcecie wicej? Nawet kamiefi,
stukajc o*-es]9--z78L4y-E ez
.- . ,l' .. _-.1, zaJQKntenra: ,,P*tara- fur.ya.
KALIKST: Skd wiesz to wszystko, skd j znasz?
.l
'
So'l PARMENo,Zaraz wam wywiod, panie. Dawno, dawno temu
moja matka, biedna kobiecina, mieszkaa z ni w ssiedztwie
,
li
na jej proboddaa mnie na subdog.iej. Niedugo to
c{.
trwao, gdy* doszed do lat, zmieiffimiejsce.
KALIKST: Corobit na subie?
PARMENO: Chodziem na targ po zapsy dla niej i owarzy. szyem' gdy wlcIoaza z domu. Zlca|a mi spenia takie obowizki, jakim mogy podoa moje niewielkie siy. .P,.|e przez
krtki czas suby dobrz wryo mi si w mod pami to,
" ten
czego starej nie udao si ukry. Ma ta zacira dama PoJ r.iliastem, na brzegu rzeki, domek samo1nyna p6 zapadty,lada jak
urdzony i'licho zaopatrzonf-zny{r--a4lbowaa zawo dw: wypad a je zna: by.a praczkg, pfirzEa woiiy pahn.a6-pasty, wszelkie do lic BieTid|a,!-ot.ufiu pr"y*TfiI3
"t.u.o"
dzlgw:p.two, bya strczycielk i po lrochu czarownic. Pierwszy
zaw 6 d by' p r zykrywk dJT i n nych, s ch orlqffiqg!- do-i
dory'u,
to p.aniem si zajmowe:"^:,-:,-s-v:sgi, -by
p,y*n upfawiaa.. ria.ty-l.os"ule , k,yi; tr,,, {ility .
.ild"ily
I wiedzcie, adna nie ,przycho dz1a bez zapas w: mki, zboa,
dzbanka z winem albo innego jada, kt6re krady swym paniom, skrywano u niej co cenniejsze przedmioty' Przyjania
si ze studentami, szafarzalni i wychowaukmi.'nowieje[tr" pruF
da.Jc im nTewinno-tyeh, co jej zawierzyLy, ufne w iei un]Ljtnoci Ptzy.wracania dziewictwa' o czyIl.j_chJpljy:
-_-.
.

fiewniam;rfia-ianiedbywaa-{e-rozkr^ii;t1*.gol".*io'lu;

Z pomoc wychowanek zwabia|a dziewki najbardziej strzeone,

i udawao jej si. W godzinach, kiedy odprawiano naboestwa,


czy to riancowe, czy procesje nocne, pasterki czy prymarie,
biegy do niej szczelnie ostonite, sam to widziaem. Po nich
dopiero mczyni,boso, peni skruchy, owinici w ptaszcze,
.t ,l
1.4

pod paszczami rozmamani, schodzili si tam opakiwa swe


grzechy. Pomylcie tylko, panie, jaki obr6t! Gosiasi opiekunk dzieci, chodzia po domach: tu dostaa 1nl t'm_go aaa
do przdzenia, chciaa mie wszdzie wstp wolny. Mateczka
tu, mateczka tanl, tu przychodz\, tam czuwa, wszyscy j znaj.
Zacna dusza. Mimo tylu zaj nie opuciaiadne1 mszy ani
nieszporw; nie omina klasztoru mnichw ni mniszelt; tarn
odmawiaa modlitwy i knua zdrad zarazm. W domu wyra-bi'a wbdy pahnce' fatszowaa olejki, balsam, ambr, cywet,
pimo, pudry, ekstrakty r6zane. W izbie peno byo alembikw,
naczyn glinianych, szklanych, miedzianych i cynowych, w tysicu odmian; przytzdzaa sublimat, tuste farby, szminki,
stoczki, smarowida, .barwiczk, biel szminkow, mado upikszania twarzy i r6ne pyny do obmywania lic, na winnych
droi:,dach, na winnym occie, na korze miechunku, zotogowiu,
na z6'ci, wowniku' moszczu' Cdzia je i zaprawiaa syropem.
Nadawaa de]ikatnoci sk rze sokiem z cytryny, szpikiem sarnim, czaplim i innymi specyfikami. Wody pachnce przyrzdzata z r6zy, pomaraiuczy, koniczyny, jaminu, wiciokrzewiu,
dzikich godziklw, roztartych na proszek i zmieszanych z winem. Pyny do rozjaniania wos6w sporzdzata z winoroli,
zielonego dbu, yta, krzeciny, saletry, atunu i wszelakich
innych rzeczy. To bym was znudzi, gdybym wyliczy. wszystkie
sada, tuszcze, masa, oje, jakie wytapia|a: krowie' niedwiedzie, kobyle, wielbdzie, mije, kr licze, wielorybie, czaple,
bcze, z danid.4 dzikiego kota, borsuka, jeza' wydry. A ile wonnocido kpieli; i te nieprzeliczone masy zi6 i korzeni, zwisajcych pod puapem: rumiank, rozmaryn, laz,kapilarka, nostrzyk, bez, gorczyca, lawenda, biay laur, nard, krzew figowy,
krwawnik tysiclistny,, cipokrzydlec wieccy,wilcza cbula.
Jakie wytwarua|a olejki, to wprost nie do wiary: a to z jaminu,
a cytryny, a fiok6w, a bdwinu' a pistacji, a ziarna szyszki,
a styraksu, a jujuby, a czarnuszki, a tubinu, a ciecierzycy,
a z rzepienia ciernistego. W almarii przechowywala-troskJi"wie
dzbanuszek balsamu do
|ewictwo przywracaa jednym za pomoc
kawak w pcherza, innym zeszywajc rozdart cnot. W maej
szafce malowanej miaa do tego celu kilka igie kunirskich.
bardzo misternych, i nici jedwabne nawoskowane. Tym czynia
cuda. Ambasador francuski kupowal-od qLj.Jrzy-:zy t sam
dziewk, za kaidym razem iako dziewic.
KALIKT. Ivrog.a t-ak-i to ;a,v.
45

.r.

..,],

t-

-)

PARMENO: Ech! Boe wszechmocny! Powodujc si miosierdziem, pomagaa sierotom i zb'kanym' skoro si do niej zgaszay. W izdebce bocznej ukrywaa leki na nieszczliw mi.o
i lubczyki na jej rozbudzenie.Byly tam skrawki serca jelenia,
jzyki mij, lebki przepi rek, m6zgi osw, ajno koskie, wydzieliny niemowlt, b6b mauretafiski, sznury wisielc w, kwiai
bluszczu, kolce jea, apy borsuka, nasiona paproci, kamie
z orlego gniazda i tysice innych rzeczy. Mowie i niewiasty
przychodzili' by jej si radzi. od jednych ,da'anadgryzionej
kromki chleba, od innych skrawka odzienia albo kosrnyka wos6w. Jednym malowaa szafranem znaki na dtoni, 'drugim wypisywaa cynobrem zygzaki; jeszcze innym dawa|a serca woskowe, pene poamanych igiet albo figurki lepione z gliny
i olowiu. Szkaradne na oko. Rysowaa na ziemi jakiepostacie,
mamrotaa codo siebie... Kt by l@
dzie,co vly13hp.!t-s.t-afal-sz-.-affia?.-vq3.y!!q*Jq-hy-lp

oszusfwem I orwtna.

KALiKLST' D"b.^' dobrze, Parmeno; wrcimy jeszcze do tego


w stosownej chwili. Wiele si od ciebie dor.viedziaem i jestem
ci vdziczny za to. Nie tramy ja czasu, bo sprawa wy,maga
popiechu. Suchaj, ta starucha przychodzi na m prob;czeka
duej, ni powinna; chodmy ju, bo gotowa si rozzoci.
Czuj w sobie niepok j, a to niewoli pami i zmusza do ostronoci.Chodmy ju,, zobaczmy. Al zak]inam ci, Pul-qg.!y
zawi ,j aka panu j e ry i dpy tor=s@ ronr-errl,-t<I<|.'6;5;;
przeszkody mej kuracji. Jelidla
w tej sprawie, nie stawiaa
"
.,iego ".,"lazte'n-kaftan, dll iiibie ei;
myl,e mniej ceni twe rady i przestrogi ni jego zabiegi i fatyg; wiem, e sprawy ducha s waniejsze od spraw ciaa.
Zwierzta wicej od ludzi trudz si cielenie i za to naley
im si opieka i troska,. ale nie ptzyja . Taka bdzie r nica
rnidzy Semproniem a tob, w o'dniesieniu do mnie; ty bdziesz
przyjacielem, on.do postug jeno. M6wi ci o tym pod sekretem.
Precz moje janieparistwo. Za przyjaciela ci mam!
PARMENO: Boli mnie to, panie, eciezwtpili, jak wida
z waszych przyrzeczei i obietnic, w nroj gorliwoi wierno.
Czycie dostrzegli u mnie kiedy zawialbo niedbatow waszych sprawirch, dla jakiejprywaty?
KALIKST: Nie dsaj si na mnie; ze wszystkich sug typrzed
innymi w moich oczach, i obyczajem, i zachowaniem. A1e w tej
tak doniosej chwili, gdy wazy si moja dola i moje ycie, na|ey dziaa z rozwag i przewidywa skutki. la je ju prze-

1'.gqg+aT;

46

widtrj. Wiem, e twoje przywizanie wicej warte od dbr


doczesnych, bo z tych Poczyna si chciwo.Ale doo tym,
p1jdmy zobaczy rnoje ocalenie.
CELESTYNA: Sysz kroki, ktodo nas schodzi, udaj, Sempronio, e nic nie zauwa,asz. Daj mi gada o tym, co ley w naszym wsplnym interesie.
SEMPRONIO' Dobrze, gadaj.
CELESTYNA: Nie czyfi trudnoci i nie naprzykrzaj si|' Zwa.,
ile zbytnio obciy nieszczliwego to jakby zaktu umczone
bydl. Tak musisz odczuwa frasunek swego pana, by si wydawalo' e ty i on to jedno i e jednako cierpicie. Na pewno
nie przysztam tu, by spraw rozpocz i nie zakorlczy. Albo
Kalikst osignie sw6j cel, albo ja zgtn.
KALIKST: St6j, Parmeno, suchaj, oni rozmawiaj, zobaczmy,
w czym rzecz. O, wspaniata niewiasto; dobra tego wiata niegodne tak szlachetnego serca! O, wierny i oddany Sempronio!
Widzisz, drogi Parmeno? Syszysz? Nie miaem racji? Co powiesz teraz, skarbnico moich sekret w, moja rado i duszo moja?
PARIvIENO: Moja niewirmonie godzi si na wasze podejrzenia, nie zawiod wiernoci do ostatka. Poniewa pozwalacie rni
gada, bd gada. Baczcie, panie, bycie mimo mych przestrg
nie pozostali guchym, a nadzieja szczcia,na jakie czekacie,
by was nie olepia.Zacb,owajcie spokj, nie gorczkujcie si;
wielu m6w usilnie pnie si do celu, a potem gubi cel. Cho
jestem mody, dostrzegam vliele. Wiem, e rozsdek i obserwacja s podwalin dowiadczenia. Slyszc wasze kroki na
schodach, z rozmysem powiedzieli to, co mialo dotrze do wa.
szych uszu, a wy a tym opieracie sw nadziej.
sEMPRoNio: Matko Celestyno, to, co gada Parmeno, to klska.
CELESTYNA. Milcz, na m patronk, gdzie jest osio, tam
znajdzie si i terlica. Zostaw mi Parmenjrrja go skaPh'i. .
dla nas; z tego, co zarobffiy,co-ffiu.-tam daov. y{,v:sy *,apt.imy,
F;y*i"a .i
go mikkiego i potulnego, bdzie jad z rki. Bdzie nas dwoje
na ich dwu, a raczej troje naJednol
KALIKST: Sempronio.
SEMPRONIO' Tu jestem, panie.
KALIKST: Co tam robisz, kluczu mego itywota? Otwieraj.
o, Parmeno, ju j widz, jestem uratowany, ycie mi wraca!
Popatrz, jaka wielebna osoba, co za postawa. Najpewniej z wyrazu twarzy poznaje si cnot ukryt. o, starocicnotliwa!
o, sdziwa cnoto! Chway godna nadziejo upragnionego szcz.

:,/.,".-

wszyffiuyjemy.

AA
.t

"

cia!Celu myclr sodkich wyczekiwafr! Wybawicilko od cierpr", k$!t' * g o p-z lns tw a, o d r o dz e n i e *ojc- -.ail.-i. w{
nie' mo.je, uzdrowieq1e--r.oje! Pragn zb|iy si do ciebie, catowa twe rce' w kt rych spoczywa me ocalenie. Ale czuj si
niegodny tego. Uwielbiam ziemi' po ktrej stpasz, i cauj j''

by cze.ei..odfiff"c.nrnsiiNA. Nie tym ja yj, Sempronio. Twj gupi pan

myli rnnie karmi komi,kt6re ju ogryzam. Na inne rzczy


czekam od niego, zobaczymy, co bdzie' Powiedz mu, niech
zamknie usta, a otworzy sakwy, nie ufam uczynkom, a c6 dopiero sowom. Ho, ho, ju ja oskubi ci, olechromy: wicej

miaby".a.''

PARMENO: Biada uszom' ktre tego suchaj! Zgubiony, kto


za zgubionym poda!
-lepl
oto w prochu zicul-w.rs&q k111ws-sibgdzL wyp'bowa
na tym padole, kt rej grzbiet powycieral kty wszystkich burdelw. Jeste ju stracony, po'q!nJ, zmiadony, liiezdglrty
-lvvzwoli.fi i*;aTifiowiJredsir,vzi;-ga9g-o..o-!rv.g!
KALIKST: Co rzekta matka? Jak mi si wy'daje, mniema, e
gotuj jej pochwa miast zap|aty,
sEMPRoNIo. Tak to pojem.
KALIKST: P6jd ze mn' przynieklucze, rozprosz jej nie.
pewno'

sEMPRoNIo. Dobrze zrobicie, panie, popieszmy si; niech kkol nie pleni si wrd pszenicy ni po.dejrzenie w sercu Przyjaci61, jeno pielnikiem trzeba je z korzeniami wyclrapa.
KALIKST: Susznie rozumujesz, pljdmy wic nie ocigajc si.
CELESTYNA' Cieszy mnie, Par.meno, e nadarzy.a si sposob.
no,bym ci
.-___:__t,-.-

ffiaT'-n]TE

: - ,

c_ieble,
- -.r

,". ,L
i._-+
o twym nie zasluonym wprawdzie up.tayy'-nr.pun
.y.sku.
com.-wi do
Dlateg@4n-.bo
-C.totulu*
kuz.
6c*
.lv.go" pu.r". Ai-. ,ri.*iffi;o6-i.l"bi'- t'lyszipq,
zwalcza pokus, a z-A_@ 4obrr;-s_zezsg61nie sdy jestemydowiadczani przez dzieci, niewiadome spraw. tego

wiata,kt6re przez gtupi wiernoszkodz sobie i swym Panom, jak ty, nie przymierzajc, Kalikstowi' Dobrze ci sysza.
am; nie sd, ze na starostraciam such lub inne z,mysy;
nie tylko pojmuj to, co widz, sysz i poznaj, ale i prze.
nikam do wewntrz oczami duszy. Musisz wiedzie, Parmeno,
e Kalikst przez mitojest nieszczliwy, ni sdjednak, e
jest saby. Niepohamowana miowszystko przezwycizy.
tego jeszcze rozumem nie poj, e dwie
I wiedz take,
|eeLi

48

prawdy s bezsporne:'pierwsza, Bg ]z'9911q jes't mi.qye


rriewiast, a niewiasty mza, i druga, e.;1r,u kto prawdziwle
miuj9. musi frffi-'.najwy.szych a9@s1y, jakie stworzy
Ojciec niebieski, by zachowa si'rd-ludzki, bez tego ulegtby
zagadilE_rffle tytko rodzaj ludzki, ale i ryby, zwterzta, ptaki,
p.azy, nawet rolinypodlegaj tej regule, jeeli rosn blisko
siebie, a nikt postronny nie wdaje si w ich sprawy; dlatego
ogrodnicy i rolnicy dzie| roliny na samce i samice. Co mozesz na to rzec, Parmeno? Dziecitko, guptasek, anioek, perelka, wilcze szczeni? Z tak min? Zbliz st, niewinitko,
nie znasz zupenie tego wiataani jego uciech. I chociem stara,
z|a zdza mnie nachodzi, gdy zb|i,am si do ciebie; masz gos
schrypnity' b'roda ci si ju puszcza, kusik niesp<lkojny, he?
PARMENO: Jak ogon skorpiona.
CELESTYNA. I gorszy jeszcze; tarrrten ksa, ale nie wywouje
opuchJizny, a od twojego puchnie si przez dziewi miesicy.
PARMENO: Chi, chi, chi.
CELESTYNA. miejesz si, wgliku?
PARMENO: Zami|cz, matkp' i nie g"-gr!:.'- bo cho jestem
mody, nie miei'finie za gupca. Kocham sweso pana' wi49-nem mu szacunek, bo mnie karmi i-opTac, powa'a i traktuj.
JaK nalezy' lo naJlepsze wLzy, JaKte przykuwaJ sIug d.o pana, gdy jest przeciwnie, obaj stroni od siebie. W'dz--jsco
zgub; bo nic zdrad-liw*s.ego_, ja clgary.tsn'ghci, gdy.pie I
ma nadziei, te j--do$9igq!e. A ju naj.gorsze, gdy si chce
zapobiec okrutnemu zu za pomoc nierozwanych rad takiego
durnia jak Sempronio, kt6ry wierzbowce chce wyuskiwa o- /
pat i motyk. Nie mog cierpie tego: przeto m6wi o tyrn
.

bolej.

CELESTYNA.Czy nie rozumiesz, Parmeno, ze to naiwno


i gtupota martwi si sprawami, kt rym |zy nie mog pom6c?

PARMENO: To mnie trapi, bo gdybym zami m6g' sprawi ulgQ


memu panu, to sama nadzieja przyprawiaby mnie o tak rado,e z tej uciechy nie potrafibym paka; a|e e stracona
wszelka nadzieja, radomnie opuszcza i p.acz.
CELESTYNA Paczesz bez potrzeby, ani zemu przeszkodzisz,
ani zdo|asz ptzywtici zdtowia swemu panu, Czyl inni nie dowiadczajtego samego?
PARMENO: Tak' ale nie chciabym, by m6j pan cierpia!

CELESTYNA:-\fTa1c nie ieipi; a gdfby nawet, m gtby si


z |atwociwykurowa'
PARMENO: Nie zdrowieje si tak acno od gadania. Gdy ma
.l Celestyna

49

mnie spotka codobrego, wol, by mnie ju spotkao, ni do.


piero czeka na moliwo,a oczekujc zego, wol raczej oczekiwa nieli dowiadcza' Tak samo lepiej by zdrowym ni
mc by zdrowym, natomiast lepiej m6c by cierpicym ni
cierpie.

CELESTYNA' o, przekltniku, trudno ci poj! Nie rozumiesz


choroby swego pana? Co chcesz powiedzie? Na co si skarzysz? farty ze mnie stroisz czy gasz po prostu? MyIsobie, co
chcesz; twj pan jest naprawd' chory i moliwowyleczenia
99 ley ly- ka-.s]ebj*.staruszki.
PARN{ENo: Lub ra949j' stalgj :rwr.
CELESTYNA. Bodaisi kurwi dnie i noce, otrze szczwaty;
skd u ciebie podobna zuchwao?
PARMENo: Std, ze ci znam.
CELESTYNA. A tykto?
Kto? Parmeno' syn AJberta, twego kuma, spdziPARMENO:
i...:j
'
.'...'''.
em jakiczas w twym'domu, moja matka oddaa mnie tobie

'. .,]
,.

.cnlnryxA:

Jezu, Jezu, Jezu! Tq-P-rqlo-sy.rKludy.r'yj


'PARMENO: Nie inaczej.
CELESTYNA. L{jelr-ri pochonie ogiell piekielny, twoja matmnie to wvtyk-asz,
r."-t-1,i"
Parmeno? To on, na wszystkich witych. Zb|i si, pjd tu
do mnie, dostaeode mnie na tyrn wiecie tysic rzeg i kuk.
sac6w, a|e i tyLe, samo pocaunkw. Pamitasz' jak spae
u mnie w nogach, guptasku?
PARMENo: Tak, tak, dobrze panritam. To byenr jeszcze may, wcigaamnie do 6kai przyciskaado siebie, a musiaem ucieka. Ju wtedy cuchnastaroci.
CELESTYNA. Niech ci franca stoczy; i on to miem6wi,
bezwstydnik! Przesta sttoi arty i drwi, a posuchaj, m.j
synu, uwanie: cho.zostaam wezwala w okrelonym celu,
ptzyszam tu po co innego, roj mi si w gowie nowe rrryli,
ktrych ty jesteprzyczYn. Wiesz dobrze, m6j synu' e twa
oPrccc' 'PvwLLLyId rul'.-L1:Ytu
swo@F
swoJcJ
Dog ma j-]v
niech Bgma
matka'
matka, Iuecn
J-]^/
-ojca.
jeszce za zycia twego
IJmara niepokojc si o ciebie,
ja ucieczka
uciez\a
domu' i o tw przyszo.T!pja
toucie\-'z-lli'ego'
l9l!{-'-q''ego. domu,
zat.ua-oJlatnie chwile jej ycia' W godzin mGici przyslLala
po -"[-i callowiiej tajemnicy, bez wiadk6w, pr6cz tego,
kt6,y ,nu wszystkie nasze Czyny i nasze myli,kt6ry zgbia
tajniki naszych serc i naszych wntrz, i jedynie wobec niego
zleci|a mi opiek nad tob. Kaza'a ci szuka' sprowadzi do

t"r.e-*ffizeso

f'"r'"
.^1

r,ir:':

5U

domu i. da przytu|.ek. A sko-ro dojdziesz pengo wieku i potrafis,z ju,.zy, przyjmujc jikpewn suzb,
-iu1uq ci *yjawi miejsce, g'dzie ukrya dla ciebie pewn ito
zota! srebra,
yicej wart ni wszystkie dochody twego pana' Kaliksta' Uspo-

koia si dopiero wtedy, gdym jej to prz}rzeka; sowa trzlba


dotrzyttywa i to bardziej umarym niz i:ywym, bo ju sami
nic zdzia'a nie mog. I|e czasu straciam, ile poniosam wydatkw, by ci odszuka i ptzygarn. I dopiero.dzi spodobaio
si temu, ktry troszczy
'si o wszystkich, wysuchuji tuza.;
probyi wspomaga kad
zboilne dzieo, by- g-4q"l az. ci
tutaj' gd4e, jk si dowiedziaam, od trzech dni-dopie.o go.c1sz. Byam srodze strapiona, bo wdrowaei g;nie"na
wszystkie strony, nie.zyskujc ni adnej korzyci, ni przyjani.
j.\ to powiedzia Seneka: ,,Podrni znajduj wiele gosp6.d'

a.le niewie]u przyjaci62,, przyjani nie mona iawiaa iu l.itl.o


dni. A kto w r6ne strony goni, nigdzie nie trafi; pokarm nie
qrzynosi poytku ciau, kt6r odywia si w biegu; a nic szkodliwszego d]a zdrowia, jak ciga zmiana i wymflnopotraw:
rana si ni zab|ini, jelibez przerwy przykihad'a rizmaite
driakwie. Drzewo, gdy je si przesadz. .'i.,'itu''''ie, nie moe
zapuci korzeni; nie rna.

t.e' tak

korzystnego interesu, ktry b7

od rki przynosi korzy.Dlatego, m6j synu, porzu sza|enstwa modoci,a postpuj wedle zasad swych rodzicw, zgodnie z rozsdkiem; i
.urzd si, g.dzie ci wygodniej. e jikoc
moe byc lepiej, jelinie wedle mojej woli, mojej myli, mojej
rady' gdy.powierzyli mi ciebie rodzice? M6wi-ci to-jak praw,]ziwa
pod kar przeklestwa rzuconego p,,,, oi,u.p,,,'matka,
ciw tobie, na wypadek gdyby mnie nie usuchat. Teiaz iierp
w subieswego pana' kt rego sobie wybrate,pki ci nie nal
strcz innego. Ale ni sumu z tak gupi wiernocii nie
ga jego zmiennoci, tacy ju s panowie w naszych czasaclr..

{a.ptuj sobie przyjaci, bo prawdziwy przyjaciel to najwiksze

dobro, a|e bd im wierny i nie skacz z kwiatka na i.wiit.k.


pluri na czcze obietnice pan6w, kt;rzy wysysaj wszystko, co
si da, ze swych sucych, jak pijawka wypija krew, krzywdz
ich, l, nie pamitaj ich zasug i odmawiaj nagrody. Nieszczsny, kto zestarza si w paacu. A jak to pisz o sadzawce
owczej: na stu chory'ch, ktlrzy si zanurzali, oazyskiwa| zdrowie-tylko jeden. Nasi panowie dbaj bardziej o siebie ni o.sw
sub'inie bez susznociich sudzy winni postpowa tak
samo. Zaslugi, powicenie i czyny szlachetne ti daiemny wysiek, bo kady z nich przedkada korzywasn. nad siruwy

;)
?

sug swoich. Ci za,jako e dysponuj skromniejszymi rookami, powinni strzec wasnych spraw. \&yi ci o tym' m6j
Parmeno. bo tw6j pan wydaje mi si pgapk na g-upc6w, inni
,teltak'o.nim powiadajICF-ce wystugiwa si wszystkimi bez
zap|aty. Rozwaz to dobrze i zaafaj mi, szukaj przyjacii w jego
dornu, bo prawdziwy przyjacie|, powtarzam, to najwiksze dobro na wiecie;ale nie myg|o31zy j-n1 4e twym panem, rnica stanu i majtkuT7rdi." p"'*;i;;;I". p"-xt |iczej o soo.ie. Jak 'w..iesz, nadarzy|a si okazja, dziki kt.rej wszyscy
obroniemy w pi6rka. A to, o czym ci wspominaam, zachowam
na kiedy indziej. Dziwiele skorzystasz na przyjani z Semproniem.

]PARNIENO:lDr cay suchajc ci, Celesty-rrp-j ni yie1g. c'oiobi, jestem niezdecydowany. Z jednej strony.y.yta,7rn.ci;
mat- z-diilgi-TPdhkst' ja przecid moim panem' Pragn bogactwa, ale kto si zbytnio pnie do g6ry, jeszcze szybciej spada.
Nie chc, by zarobek rozmija. si z cnot.
CELESTYNA: A ja tak:
,,Czy to cnota, czy niecnota,
A, po strych dom peen zlota|.,,,
PARMENO: Mnie t'y nie cieszyo takie mieni..|Lp'e--s9]9
up stwo ni--giepra!Y.e-'_.{-os.tatki;[ i wicej powienr: uie ci s
biedni, r:o mato maj, Iecz ci, co nazbyt wiele podaj. I dlatego chobynie wiem co m6wia, nie uwierz tmu. Chciabym spe.dzi yciebez zawici,na dzikim pustkowiu, gdzie nie
zna si strachu, a sen zawsze spokojny; obraz zostawia
bez odpowiedzi' siy uywa nie przeciw zniewadze, a popiech
zastpi mitrg.
CELES'IYNA: Synu mj, susznie prawi ,ci, co gosz, ze rndroprzychodzi z wiekiem, a tymody jeszcze.
PARMENO: Lepsza cnotliwa bieda ni wystpne bogactwo.
CELESTYNA' Powiedz raczej' skoro taki dowiadczony, e
fortuna sprzyja miaym.Powiedz nri take, kt, majc zysk
na uwadze, moe si obejbez przyjaci. ? Ty na przykad,
niech bdzie pochwalone imi Paskie, poqia{asz 11raj-!}'. -ni
poimuiesz,
potrzeba przyiaci,3, by go zachowa. Nie myl,
u;._aa- ze L.---;-=.
-...
_':,.y.
ze poufaoT z panem zapewni ci spnk j:-rm lviksza fortuna,
ty,rn mni ej I) ewna' a YLp!&-tlko p&)..i ql!-4i 'vyu' l-zi e.
Gdzi mozsz zyska najwicej, jelinie tam, kdy wystpuj
trzy warun:i pr.zyjani? Musisz je zna: przyjai rodzi si, gdy
'ivsp lnym celen jest albo majtek, albo jaka kor2y,albo
rozkosz. Gdy chodzi o majtek, popatrz, jak pragnienia wasz
52

s takie sarRe, a i charaktery macie jednakie, i korzyprawie


w rku. jelibdziecie y w zgodzie, a rozkosz? I tu nie ma
riznicy midzy wami. obaj jestecie w wieku ju odpowiednim
do wszlkie j rozkoszy, kt6ra raczej |czy m|odych ni starych
po to, by si wsp lnie zabawiali, stroili, zaftowa|i, jedli, pili,
rozprawiali o miociw wesoym gronie. Gdybytylko zechciat
rozkoszowa si yciem tazem z nami! Sempronio pieci Eiicj,
kuzynk Areusy.
PARMENO: Areusy?
CELESTYNA, Areusy.
PARMENO: Areusy, crki Elisy?

CELESTYNA: Areusy, c6rki Elisy.


PARMENO: Czy aby na pewno?

CELESTYNA' Na

pewno.

PARMENO: Ale to niezwyke!


CELESTYNA. Wszak nci ci?
PARMENo: Ba, c6z mo,e by lepszego?
CELESTYNA: Masz szczcie, jest kto,co chce ci obdarzy
zyczLiwoci.

PARMENO: Na rn uczciwo, nie wierz nikomu.


CELESTYNA. Wierzy wszystkim to przesada, nie wierzy ni.
komu to bd.
PARMENo: Wierz ci, ale brak rni odwagi; zostaw mnie.
CELESTYNA. o ndzniku! Nie cierpie wasnego szczciato
objaw chorego serca. Tak, tak, prosiaku, temu 869 zsya, co
ju zb w nie ma. Przyznaj, e gdzie mniej rozumu, tam wicej
szczcia, a gdzie wicej iozumu, tam szczciamniej. Tak

ci jest.

PARMENo: $yszatem, Celestyno, ze chciwoi lubino


wiele zego zyni, i z tymi nalezy przestawa, co skaniaj ku
dobremu, a unika tych, co szerz zgorszenieii' A Sempronio ani
mnie lepszym uczyni nie zdola, lali ja go wylecz z jego wad.
Bym przystat na to, co.rni poddajesz, tylko ja musiabym o tym
wiedzie, by grzech skry si za przyk,adnym zachowaniem.
Gdy czowiek, owadnity dz, wystpuje przeciw cnocie,
niech przynajmniej dochowa skromnoci.
CELESTYNA, M wisz bez zastanowienia, posiadanie jest przyjemne tylko w kompanii. Samotnoci nie szukaj, nie karm si
gotycz, bo natura unika smutku, a poda radoci.Wielka to
naprawd przyjemnooddawa si rozkoszy w gronie towa.
rzyszy, przypomina obie dawne namitnoci, rozpowiada
o nich. Ja corobiem, ona corzek.a, tomy figlowali, to z'a.
$

rG.'11'
sioL

paem j, objem, pocaowaem' ona mnie ugryz|a, to zrl6w


j obje,m i emysi spoili. I|e r|norakich s6w, a ile uciecby, a zabawy, a Pocaunk w! Chodmy do nich, wrmy tutaj,
niech gra muzyk niech sypi si dowcipy, & frY piewajmy,
swawolmy, igrajmy! Jakie wywiesimy godo, jakie haslo? ona
idzie na msz, jutro zn6w wyjedzie, choMmy na ulic, popatrz
na jej list'.pjdmY t.am noc, porzymaj drabin, popilnuj-bramy, no' jak ci si udao? Ale rogacz, sam j zotiwit,iabaw
j, wr6my tam. !ak, m6j Pa.rmeno, czy,mqeby zabawabz
towarzyszy? Ka'dy codaje z siebie. I to rzetelniejsza przyjemnood tej, kt6r osy robi duo sprawniej na ce. PARMENo: Nie chciabym, m'atko, bymi udzielaa rad razem
z obietnicrozkoszy, jak czyni ci, ktrym brak rozumnych powo{9w i d1atego swe sowa musz spowija w sodkie jady, by
usidli i z'owi naiwnych, ktlrzy oczy rozsdku chc omamiZ
pozorami miosnego uczucia'
CBlEsTYryA, oczy rozsdku? Pozory uczucia? Co to znaczY,
osioku? To tobie brak zdrowego rozsdku' gorzej' brak ci
roztropnoci; roztropnoto cowicej ni zdrowy rozsdek, roztropnonie istnieje bez dowiadczenia, a dowiadczenia mu.
sisz szuka u starych. .Nas starych zwie si rodzicami, a do.
brzy'rodzice dobrze radz swym dziecionr. Ja ci ra.lz najlepiej' gdy bardziej twojego ni wasnego pragn szczcia
i chway. Kiedy mi odpacisz za to wszystko? Nikt nie jest
w stanie odda rodzicom i nauczycielom tego, co od nich
otrzymal.
PARMENO: Boj si, matko, rad niepewnych, jak twoje.
CELESTYNA. Nie chcesz ich? To powiem ci, co gosi mdrzec:
M,a, co w hardoci ducha przeklina karzc rk, czeka bieda
i zo wszelkie, zdrowia ju nie odzyska. Tak, tak, Parmeno, do
jui o tym, zostawiam ci.
PARMENo: Matka czelobard.zo rozdraniona.'. N-,&43 jsj
ra{om, ale zwtpi w nie-to bd jeszcze wikszy niz ir''za"iia
'
pq ludglg, zw.aszcza gdy to
ilipiej jednak zai|a, to bardziej
jeszcze
przynie
korzy.|I
miociposuy..'Sysaem,
1'moe
d e powinno si ufa starszym._
war _pokj z_-S-empronierrr. Pokoju zanie wolno od1rci.
-E16owi em= -na z wanI-6d- sv,, Bogosawieni pokj czynicy,
-Bo/mi.''
nami
Nie ryg-.qdfrr,rie .bliiniqlu ni miioci.ni
miosierdzia. I.'y1!, !:'e'o by mov'.IMic posucham jej
i zjednam j sobie. Matko, nie godzi si, by mistrza drania
niwiedza ucenia, bo nauka z natury swej jest przznaczona
54

dla wszystkich, a nie dla nielicznych. Przebacz mi rvic i m6w


dalej, chc ci zrozumie i zaufa, i przyj twoje ridy. Nie
dzikuj mi za to, bo chwaa nalezy
i..u, kto daie,,
'i s!9 twj-w91i. a nie
temu, kto bierze. 94 wic, poddaj
CELESTYNa' Ludzk rzeczffist uiad'7ipor jest.Jech zwierzt. Ciesz si, Parmeno, zdar| zaslon-ze swych oczu,
a okaza mdroi rozsdek, jakie cechoway twego ojca, kt6rego posta jak zywa stoi mi teraz w pamici. o-garnia mnie
rozrzewnienie, |zy
si pod powieki, jak wiaziJz, nie mog
-cisn.
ich powstrzyma. on
tak jak ty obstawa czasem przy d.ziwaznych pomysach, a]e do rozsdku powracat bez trudu. Na Boga
i na m dusz, gdy przypo,minam sobie teraz, jakeprzed chwi.i
jeszcze si upiera, a teraz przymusi siebie do obrinia susznej
drogi, to jak gdybym go ywego widzia.a. Taka sama posta,
takie samo szla'chetne oblicze, pewnosiebie... A].--mrl."-Y-,ri..,."
,,
1u, b9 Klikst .wraca' a wraz z nim tw6j Przyj-s!.l5empronio' .,:,
Pogodz ]117y-'tnsj-skruji' Gay offij la"ii.;. yli jednym
sercem' t czyn wasz. i mylbd bardziej sprawne.
KALIKST: Zwtp7em, matko _ los mi tak nie sprzyja _ czY
znajd ci yw, ca|, ale to cudownijsze
- tik,darpragnem
tego _ e ywy staj przed tob. Ten slcromny
skadam
w twoje lce' a wraz z nim i moje ycie.
CELESTYNA' Jak dzie'o ze zota, sub'telnie urobione reka bieglego artysty, g ruje nad ztotym kruszcem, tak wasz wspaniav
dar gruje nad wszystkimi innymi wdzikiem i deJikainoci,
z jak okazaliciemi sw nieogarnion hojno.Bo przecie , ,6.,,,.
ktoszy.bkor1je,tendwarazydaje.Ktosiociga,to1at<ty
zalowa| i cofa obietnic.
'u '1'
.

:t
r
.:i,i.

:l
l:
I

PARMENo: Sempronio, a duo jej da?


SEMPRONIO: Sto dukat6w.
-clil!PARMENO : chi;;Ii"
SEMPRONIO' Stara rozmawia'a z tob?
PARMENO: Tak, ale traz m7|cz.
SEMPRONIO: No, to jaka midzy nami umowa?
PARMENO: Jak zechcesz, jestem cakiem oszoomiony.
sEMPRoNIo: oszo'omi ci jeszcze w dw6jnas6b'
PARMENO: Boe, ni ma gorszej zarazy jak wrg w domu.
KALIKST: la: ly-'*t,- u9iesz swj dom
.'- j -. lyrn d-i'1m: a p91ery
wr, by mt pocieszy.
CELESTYT\A: Niech 869 was
- nie opuszcza, panie!
KALIKST: Niech ma ci w swej opicce.

].]})

DC
U ZYT I{V

wew(vr?zNEGo
RE5rR(cTE

(frrE'u*Y
DY DtKTYczN=

You might also like