Professional Documents
Culture Documents
Pitek
Zjawiem si
na tej zabawie
tanecznej (byo
to w Nowy
Rok) o 2-ej
rano, majc w
sobie, oprcz
indyka, sporo
wdki i win.
Umwiem si
tu
ze
znajomymi
ale ich nie byo chodziem po rozmaitych salach usiadem w ogrdku gdzie niespodziewanie tum rozama si w pary i
zataczono.
Nastpio to za spraw muzyki, ktra jednak z miejsca mojego prawie nie dawaa si sysze i dochodzia do mnie li tylko
guchym odgosem perkusji lub kilkoma tonami skocznej melodii, gincej zaledwie daa znak istnienia. A niebiaskiemu
wezwaniu rozigranych fragmentw, ktre objawiay si zawsze konsekwentne, zawsze skupione wok jakiej, mnie niedostpnej,
frazy, odpowiada tu rytm cia zabawny i gwatowny, dowcipny i natrtny, do rozpuku roztaczony i bardziej namacalny,
bardziej rzeczywisty od tamtej dalekiej aluzji a zdawao si, e nie muzyka wywouje taniec lecz ta niec muzyk tak, miao si
wraenie jak gdyby rytm tu, w dole, zbyt ju nieodparty, wydziera tam, w grze, zarys potwierdzajcego dwiku.
Ale c za taniec! Taniec brzuchw, taniec rozbawionych ysin, taniec zwidego oblicza, taniec spracowanej, zwykej
codziennoci, ktra tu hulaa przy wicie, taniec szaroci i nieforemnoci. To nie znaczy aby ta publiczno bya gor-
Co jest w tych zdaniach mocniejsze podmiot czy orzeczenie? Czy w lata pies raczej lata jest nie na miejscu, czy
pies? A take: czy mona by napisa co opartego na takim
perswersyjnym kojarzeniu poj, na rozpucie jzyka?
Sobota
Rozmowa z Karolem Swieczewskim o lubie, a jednoczenie list od S. z zawiadomieniem, e w Stanach kto pragnie
wystawi lub, oraz list od Camusa z zapytaniem, czy zgadzam
si aby poleci lub pewnemu dyrektorowi teatru w Paryu.
Co robi? lub bez teatru jest jak ryba bez wody tak, bo
to nie tylko dramat pisany dla teatru, ale, przynajmniej w
zamierzeniu swoim, to sama wyzwalajca si teatralno
istnienia. Mam jednak obawy, e nikt oprcz mnie nie zdoa
tego wyreyserowa i e przedstawienie runie z wielkim wstydem moim, grzebic na dugie lata karier sceniczn utworu.
Najwiksza trudno na tym polega, e lub nie jest opracowaniem artystycznym jakiego problemu czy sytuacji (do
czego przyzwyczaia nas Francja) ale lunym wyadowaniem
wyobrani, wytonej, co prawda, w okrelonym kierunku.
To nie znaczy, aby lub nie opowiada nam pewnej historii: to
dramat czowieka wspczesnego, ktrego wiat zosta zrujnowany, ktry (we nie) ujrza dom swj zamieniony w karczm, narzeczon w dziewk. Pragnc odzyska przeszo,
czowiek ten ogasza ojca swojego krlem, w narzeczonej chce
widzie dziewic. Daremnie. Gdy nie tylko wiat mu zrujnowano, on sam uleg ruinie i ju skoczyy mu si tamte
uczucia... Natomiast na gruzach dawnego odsania si wiat
nowy, peny okropnych zasadzek i nieobliczalnej dynamiki,
pozbawiony Boga, stwarzajcy si z ludzi w przedziwnych konwulsjach
Formy. Upojony wszechwadz swojej rozptanej ludzkoci, on ogasza
Niedziela
Chciabym przynajmniej powiedzie, jak wyobraam sobie
w oglnych zarysach reyseri 1-go aktu.
Pierwsza scena HenrykWadzio: nostalgiczna, gniotca
melodia snu i patos Henryka w prni i atwo Wadzia,
przeraajca atwo modoci. A hola jak zaklcie,
narastajce sob i rodzce oczekiwanie.
Gdy ukazuj si rodzice, Henryk przybiera styl podrnego, to typowa scena z karczmarzem. Ale zaraz gwatowne
rozkrzyczenie si Ojca i wejcie Matki, ktrej krzyk winien
zgra si z krzykiem Ojca. I dwa monologi Henryka:
Tak by si zdawao
Ale nie jest to zupenie pewne.
oraz
I nie mog mwi po prostu...
jak dwa crescenda: tu on zaczyna czu si kapanem i rozpoczyna si msza. Odtd bdzie on zarazem w akcji i poza akcj;
bdzie czasem popiera j zaarcie jakby w pragnieniu wyczerpania jej sensu, bdzie stowarzysza si z ni w upojeniu, albo
bdzie asystowa jej z boku, albo, na chwil, zupenie j zatrzyma.
Dialogi z rodzicami o zmiennym rytmie, zmiennych nastrojach ale trzeba opracowa je gosowo, jak tekst muzyczny i wydoby ich teatralno. I obrzdowo tej uczty. A pochd
parami do stou to irrupcja groteski, zgranie si w tanecznej
paradzie tu. oni na chwil zapomnieli o dramacie i tylko si
bawi.
Poniedziae
k
Czwartek
13
Niedziela
Tragedia.
Chodziem po deszczu w kapeluszu nasunitym na czoo, z
konierzem palta podniesionym, z rkami w kieszeniach.
Po czym wrciem do domu.
Wyszedem jeszcze raz eby kupi co do zjedzenia.
I zjadem.
Pitek
Z malarzem hiszpaskim Sanzem w Galeonie. Przyby tutaj na
dwa miesice, sprzeda obrazw za kilkaset tysicy, zna
obodowskiego i bardzo go ceni. Pomimo, i zarobi w Argentynie
sporo forsy, odzywa si o niej bez zapau.
W Madrycie czowiek siedzi przy stoliku kawiarnianym na
ulicy i, cho nic konkretnego go nie oczekuje, wie, e wszystko moe
si zdarzy: przyja, mio, przygoda. Tutaj wiadomo, e nic si nie
stanie.
Ale niezadowolenie Sanza jest bardzo umiarkowane w porwnaniu z tym co mwi inni turyci. Te dsy cudzoziemcw na
Argentyn,
ich wyniose krytyki i sumaryczne osdy nie
14
wydaj mi si
cudw i czarw, ale czar ten jest dyskretny, spowity w umiech, ktry
nie chce wyrazi za duo. Posiadamy tu niez materia prima (surowiec)
cho nie sta nas jeszcze na fabrykaty. Nie mamy katedry Notre-Dame
ani Luwru, natomiast czsto widzi si na ulicy olniewajce zby,
wspaniae oczy, ksztat ciaa harmonijny i zrczny. Gdy odwiedzaj nas
od czasu do czasu kadeci marynarki francuskiej, Argentynka wpada,
rzecz jasna i nieunikniona, w zachwyt jak gdyby ujrzaa sam Pary, ale
mwi: Jaka szkoda, e nie s adniejsi. Aktorki francuskie upajaj
naturalnie Argentyczykw parysk perfum, ale mwi oni: Nie ma
ani jednej, ktra by miaa wszystko w porzdku. Kraj ten, nasycony
modzie, ma w sobie jaki arystokratyczny spokj waciwy istotom,
ktre nie potrzebuj si wstydzi i poruszaj si atwo.
Mowa tu wycznie o modziey, poniewa cech Argentyny jest
uroda moda i niska, ta przy ziemi, nie znajdziecie jej w wikszych
ilociach w sferze wyszej lub redniej. Tu tylko gmin jest
dystyngowany. Tylko lud jest arystokratyczny. Tylko modzie jest
nieomylna w kadym akcencie. Jest to kraj na wywrt, w lctrym
szczeniak, sprzedawca literackiej revisty, ma wicej 'Stylu od
wszystkich jej wsppracownikw gdzie salony plutokratyczne lub
intelektualne przeraaj swoj nijakod, gdzie na granicy
trzydziestki nastpuje katastrofa, zupene przeobraenie si modoci w
dojrzao na og niezbyt interesujc. Argentyna, wraz z ca
Ameryk, jest moda gdy umiera modo. Ale jej modo jest take,
pomimo wszystko, nieskuteczna. Na zabawach tutejszych ujrzycie, jak
przy dwikach mechanicznej muzyki dwudziestoletni robotnik bdcy
melodi Mozarta zblia si do dziewczyny, ktra jest waz Benvenuta
Cellini, ale z tego zblienia arcydzie nie wynika nic... Wic to kraina, w
ktrej poezja si nie urzeczywistnia, ale tym silniej wyczuwa si za
kurtyn jej obecno, straszliwie cich.
Nie naley zreszt mwi o arcydzieach, gdy to sowo jest w Argentynie nie
na miejscu tu nie ma arcydzie, s tylko dziea, tu pikno nie tylko nie
jest niczym anormalnym, lecz wanie stanowi ucielenienie zwykego
zdrowia i przecitnego rozwoju, jest triumfem materii nie za objawieniem Boga. I
ta zwyka uroda wie, e nie jest niczym nadzwyczajnym, wobec
czego wcale si nie ceni uroda, zatem, cakowicie wiecka,
pozbawiona aski a jednak, poniewa z istoty swojej zwizana z
Czwartek
List do czonkw Klubu Dyskusyjnego w Los Angeles :
Dzikuj za sympatyczne Merry Christmas and a Happy New Year, a
wiadomo, e pierwsze posiedzenie Klubu zostao powicone omawianiu
moich prac, bardzo mnie cieszy. Pozwlcie, drodzy Czonkowie, e
odwzajemni si Wam kilkoma uwagami na temat czynnoci, ktrej si
oddajecie, to jest sztuki dyskutowania.
Pragn zastanowi si z Wami nad t spraw, gdy z przykroci widz,
e dyskusja naley do tych zjawisk w kulturze, ktre na og nie przynosz
nam nic prcz upokorzenia, ktre nazwabym ,dyskwalifikujcym.
Pomylmy, skd si bierze ten jad haby, ktrym nas poi dyskusja. Zabieramy
si do niej sdzc, e ma wywietli, kto ma racj i jaka jest prawda
wobec czego primo okrelamy temat, secundo ustalamy pojcia, tertio dbamy
o ciso wysowienia i quarto o logik wywodu. Po czym wytwarza si
wiea Babel, mtlik poj, chaos sw i prawda tonie w gadaninie. Lecz jake
dugo jeszcze zachowamy ow profesorsk naiwno, rodem z zeszego
stulecia, ktrej zdaniem dyskusj mona zorganizowa? Czy jeszcze nie
zrozumielicie pewnych rzeczy? Czy potrzeba wam wicej jeszcze gadaniny w
wiecie chorym na dyskusj abycie pojli, e gadanie nie jest adnym
pomostem do prawdy? Chcecie
ciemno wasz rozjani t wieczk, gdy latarnie morskie nie mog
przebi jej muru?
Jeli powiedziaem, e dyskusja naley do zjawisk dyskwalifikujcych, to oczywicie mam na myli tylko dyskusj dotyczc
spraw wzniosych i oderwanych, nikt bowiem nie narazi si na wstyd
ani na mieszno, rozprawiajc na temat sposobw przyrzdzania
zupy kartoflanej. Lecz mieszno jest nastpstwem nie tylko tego, i
dyskusja nie moe sprosta swojemu zadaniu rodzi si ona std
przede wszystkim, e my sami dopuszczamy si pewnej mistyfikacji,
ktra wanie staje si tym bardziej drastyczna im wiksza jest waga
tematu. Mianowicie udajemy przed innymi i przed sob, e idzie nam
o prawd, gdy w rzeczywistoci prawda jest jedynie pretekstem dla
naszego osobistego wyycia si w dyskusji, dla naszej, krtko
mwic, przyjemnoci. Gdy gracie w termis, nie usiujecie wmwi w
nikogo, e idzie wam o co innego poza gr 1 ale, gdy przerzucacie
si argumentami, nie chcecie przyzna e prawda, wiara,
wiatopogld, idea, ludzko albo sztuka stay pik, i w gruncie
rzeczy wane jest kto kogo pokona, kto zabynie, kto si wykae w
owym starciu, tak mile zapeniajcym poudnie.
Czy wic Dyskusja suy Prawdzie, czy Prawda Dyskusji?
Najpewniej jest i tak i owak i chyba w rozdwojeniu tego aspektu
ukrywa si to co nieuchwytnego, co jest sekretem ycia i kultury.
Lecz czowiek mwicy musi zdawa sobie spraw, dlaczego mwi, i
wystarczy, abymy wstydliwie ukryli owo mniej powane oblicze
dyskusji a ju styl nasz si zakamuje i zaamuje, i powstaj wszystkie
zwizane z tym haby. Osoby, ktre, zapominajc o osobach,
skupiaj si wycznie na deniu do Prawdy, przemawiaj ciko i
nieprawdziwie, mowa ich pozbawiona ycia staje nie pik lecz
pi. Ale ci, ktrzy umiej wyzwoli przyjemno, dla ktrych
dyskusja bdzie zarazem prac i zabaw, zabaw dla pracy, prac
dla zabawy, ci nie dadz si przytoczy i wwczas wymiana zda
stanie si uskrzydlona, zabynie wdzikiem, pasj i poezj i co
najwaniejsze niezalenie od swego rezultatu stanie si triumfem.
Gdy nawet gupstwo, nawet nieprawda nie poo ci na jdbie
opatki, jeli potrafisz si nimi bawi.
Wydaje mi si i tu, przypadkowo, zdradziem najwikszy i
ostateczny sekret stylu : musimy umie rozkoszowa si sowem. I jeli
literatura w ogle omiela si mwi, to wcale nie dlatego e jest pewna
swojej prawdy a tylko dlatego, e jest pewna swojej rozkoszy. Jeeli
jednak, drodzy czonkowie, pragn zwrci wasz uwag na t
waciwo dyskusji to dlatego, e wiat sta si miertelnie i gupio
powany, a prawdy nasze, ktrym odmawiamy zabawy, zanadto si
nudz i przez zemst nas zaczynaj nudzi. Zapominamy, e czowiek nie
jest po to tylko aby drugiego czowieka przekona e jest po to aby go
pozyska, zjedna, uwie, oczarowa, posi. Prawda nie jest spraw
argumentw tylko jest spraw atrakcji, czyli przycigania. Prawda
nie urzeczywistnia si w abstrakcyjnym turnieju idej, ale w starciu osb.
Skazany bdc na czytanie sporej iloci ksiek wypenionych tylko
argumentami, wiem co to jest prawda odarta z osoby, prawda-elaborat.
Dlatego zwracam si do was z wezwaniem : nie pozwlcie aby idea
rosa w was kosztem osobowoci.
Piszecie, e ja byem przedmiotem waszego mwienia. Ot
chciabym zapyta: czy uszanowalicie moj osob? Czy sowa wasze
nie byy pozbawione wibracji, czy mwilicie o mnie ze wzruszeniem,
polotem i pasj, jak przystoi mwi o sztuce, czy te tylko wydobylicie
planecie gdy w rzeczywistoci wszyscy piszemy dla ludzi, sd ich jest dla
nas decydujcy, lk przed nim dominujcy.
Te za pytania o tyle bardziej byy dotkliwe, e bdc autorem prawie
nieznanym i pozbawionym autorytetu, pisaem ksik bezczelnie mia i
prowokujc, w ktrej ja, ptak, rozprawiaem si z ca kultur. Moja sia
jednak miaa polega wanie na obnaeniu mojej saboci. Sam punkt
wyjcia ksiki ujawnienie wasnej niedojrzaoci mia by ostoj jej
mocy. Postanowiem wic ujawni take mj stosunek do krytyki i, zamiast
pomin ten aspekt twrczoci wstydliwym milczeniem, jak to si
praktykuje, postaraem si aby dobrze i jaskrawo stao si widoczne, e
ksika pisana jest w strachu przed krytyk, w nienawici do krytyki i w
dzy uchylenia si krytyce.
Dzi, naturalnie, czuj si o wiele pewniej. Jestem lepiej osadzony w
ludziach. Nie jestem ju tak przeraajco samotny, jak wtedy, gdy z
pierwszymi maszynopisami chodziem do Kistera. Dzisiaj opinii pani X.,
ktra mnie uwaa za pgwka, mog przeciwstawi opini pana Y., ktry
mnie ceni. Ale...
Niedziela
Zimny wiatr z poudnia wymit z Buenos Aires mas gorcego i
wilgotnego powietrza^ dmie teraz posuwicie, wyjc, wiszczc, brzczc i
trzaskajc szybami, wyrzucajc w gr papiery a na skrzyowaniach Ulic
powodujc istne orgie niewidzialnych czarownic. Ten wiatr pseudo-jesienny
porywa i mnie, i gna wraz ze mn a zawsze w przeszo ma on
przywilej wywoywania we mnie przeszoci i nieraz godzinami poddaj si
mu, siedzc gdziel na/awce. Tam, przewiany, usiuj dokona rzeczy nad
siy a taK upragnionej nawiza z Witoldem Gombrowiczem do epok
niepowrotnych. Rekonstrukcji mojej przeszoci powiciem wiele czasu,
ustalaem pracowicie chronologi, wytaem pami do ostatecznoci
szukajc siebie, niczym Proust, ale nic nie da si zrobi, przeszo jest
bezdenna a Proust kamie nic, zupenie nic
nie da si zrobi... Ale wiatr poudniowy, powodujc jakie zaburzenia
w organizmie, wytwarza we mnie stan nieomal miosnego podania w
ktrym, bdzc rozpaczliwie, usiuj ze skrzywionymi ustami cho
przez chwil obudzi w sobie dawne moje istnienie.
wartociowa jego prac w jaki sposb to moe sta si, nie stajc si
jednoczenie absurdem.
Przenigdy panowie krytycy, przynajmniej polscy, nie powicili tej
delikatnej kwestii ani piciu minut uwagi. A jednak Iksiski, osdzajcy
czowieka tej klasy, na przykad, co Norwid, umieszcza siebie w sytuacji
karkoomnej, niemoliwej. Gdy, aby sdzi Norwida, musi by
powyej Norwida a jednoczenie jest poniej Norwida. Ten
zasadniczy fasz wywouje nie koczcy si acuch dalszych faszw. I
krytyka staje si wanie zaprzeczeniem wszystkich swoich najgrniejszych pretensji.
Chc by sdziami sztuki? Ale do tej sztuki musieliby naprzd
dotrze, oni s w przedpokoju, brak im dojcia do stanw duchowych, z
ktrych ona powstaje i nic nie wiedz o jej nateniu.
Chc by metodyczni, fachowi, obiektywni, sprawiedliwi? Lecz oni
sami s triumfem dyletantyzmu, wypowiadajc si na tematy, ktrych
nie s w stanie opanowa: s przykadem najbardziej nieprawnej
uzurpacji.
Stre moralnoci? Lecz moralno zasadza si na hierarchii wartoci, a oni
wanie s kpin z hierarchii, sam fakt ich istnienia jest esencjonalnie
niemoralny. Wszak niczym si
nie wykazali, niczym nie udowodnili e maj prawo do tej roli. Tyle
tylko e redaktor pozwala im pisa. Oddajc si pracy
niemoralnej, ktra polega na wypowiadaniu tanich, atwych,
pospiesznych sdw bez pokrycia, pragn osdza moralno ludzi,
ktrzy ycie swoje wsadzili w sztuk.
Chc ocenia styl? Lecz oni sami s parodi stylu, uosobieniem
pretensjonalnoci; do tego stopnia s zymi stylistami, i nie razi ich
nieuleczalny dysonans owego przekltego powyej" i poniej. Nie
mwic ju o tym, e pisz popiesznie i niechlujnie; to brud
najtaszej publicystyki...
Nauczyciele, wychowawcy, kierownicy duchowi? W istocie, oni
nauczyli czytelnika polskiego tej prawdy o literaturze, e ona jest
czym w rodzaju szkolnych wypracowa, pisanych po to aby belfer
mg postawi stopie; e twrczo nie jest gr si, nie dajcych si
w peni skontrolowa, wybuchem energii, prac stwarzajcego si
ducha, lecz tylko coroczn produkcj literack wraz z
nieodcznymi recenzjami, konkursami, nagrodami i felietonami. S
to mistrzowie trywializacji, artyci w przemienianiu ostrego ycia w
Pitek
List od nie znanego mi p. H. z Londynu. Zapytuje: czy, zdaniem
moim, nie jest antysemit godnym napitnowania pewien dyplomata
polski, ktry w swoim dzienniku wyrazi si o pewnym ydzie
parszywiec.
auj e nie zachowaem kopii mojej odpowiedzi, ktra bya mniej
wicej taka:
Myli si Pan najzupeniej. Wyzwiskiem, ktre okrela yda, jest
parch. Sowo parszywiec uywane jest w jzyku potocznym rwnie
czsto w stosunku do Aryjczykw wic . cho oba te wyrazy maj
wsplny rdosw, nic nie upowania do przypuszczenia e zostao
ono uyte ze wzgldu na ydowskie pochodzenie danej osoby.
Czytaem tekst, o ktry Panu chodzi, kilka dni temu i do gowy mi nie
przyszo podejrzenie o antysemityzm pod adresem autora. Zreszt
musz Panu si przyzna, e i mnie cho atwo wywnioskowa z
mojej literatury, e niewiele mam wsplnego z antysemityzmem
czasem wymknie si nawet swko parch gdy jaki poszczeglny
Semita da mi si we znaki. Dzieje si tak poniewa nie jestem
Czwartek
Miabym, na gruncie intelektualnym, wiele innych argumentw
przeciw komunizmowi.
Ale czy nie byoby waciwsze z punktu widzenia mojej osobistej
polityki, gdybym nie pisa o tym i nawet nie zastanawia si nad tym?
Artysta,, ktry da si uwie na tereny tych spekulacji
mzgowych, jest zgubiony. My ludzie sztuki, ostatnio zbyt potulnie
pozwolilimy, aby nas wodzili za nos filozofowie i inni naukowcy.
Nie potrafilimy by dostatecznie odrbni. Nadmierne poszanowanie
dla prawdy naukowej przysonio nam wasn prawd w zbyt
gorcej chci zrozumienia rzeczywistoci, zapomnielimy, e nie
jestemy od rozumienia rzeczywistoci, lecz tylko od jej
wypowiadania e my, sztuka, jestemy rzeczywistoci. Sztuka to
fakt, a nie komentarz doczepiony do faktu. Nie do nas naley
tumaczenie, wyjanienie, systematyzowanie, dowodzenie. Jestemy
sowem, ktre stwierdza: to mnie boli to mnie zachwyca to
lubi tego nienawidz tego podam tego nie chc... Nauka
pozostanie zawsze abstrakcyjna, lecz gos nasz to gos czowieka z
krwi i koci, to gos indywidualny. Nie idea, lecz osobowo jest dla
nas wana. Nie urzeczywistniamy si w sferze poj, lecz w sferze
osb. Jestemy i musimy pozosta osobami, rola nasza polega na
tym, aby w wiecie, coraz bardziej abstrakcyjnym, nie przestao
rozlega si ywe, ludzkie sowo. Myl wic, e literatura zanadto
poddaa si w tym stuleciu profesorom i e my, artyci, bdziemy
musieli wywoa skandal aby zerwa te stosunki bdziemy
zmuszeni zachowa si wobec nauki bardzo arogancko i bezczelnie,
aby odesza nam ochota do niezdrowych flirtw z formuami naukowego rozumu. Nasz wasny, indywidualny rozum, nasze osobiste
ycie i nasze uczucia trzeba bdzie przeciwstawi w najostrzejszej
formie prawdom laboratoryjnym.
Poniedziaek
Gry. Cordoba. Przybyem tu, do Vertientes, dzi rano i osiadem w
piknym chalet Lipkowskich. Wzrok odrywa si od koni, kur, psw, krw,
aby uton w przestrzeni, wypenionej skomplikowan geografi grskich acuchw i grzbietw. Panorama.
Czeka mnie jazda do Mendozy.
Wtorek
Ta przygoda Mascola, wyej opisana, ujawnia si w jego jzyku, ktry
jest cakowicie oderwany od rzeczywistoci namacalnej, nasycony do cna
abstrakcj, podobny w tym do wszystkich jzykw, jakimi przemawia
intelekt. Znajdziecie tu t sam wysz szko jazdy, polegajc na
zachowaniu pozorw swobody gdy, naprawd, dokadamy kurczowych
wysikw aby nie spa z sioda. Ale co chwila staje si to tak gbokie, e
Mascolo w tym tonie, tak subtelne, e Mascolo wika si we wasnej
pajczynie, tak oglnikowe, e moe mie sto innych znacze i tak
precyzyjne, e to robota zegarmistrza zawieszonego nad przepaci. Gdy
czytam Mascola, mniej interesuje mnie myl sama, ktr ju znam skdind,
wicej rozpaczliwa walka myliciela z myl. Ile wysiku! Ale pomncie te wysiki autora przez wysiki jego czytelnikw, uprzy- tomnijcie
sobie jak te gry sylogizmw najedaj inne, sabsze umysy, ktre czytaj
pite przez dziesite po to aby rozumie dziesite przez dwudzieste, jak w
kadej z tych gw myl Mascola zakwita innym nieporozumieniem. Wic
gdzie jestemy? W krainie siy, wiata, precyzji, czy te w brudnym
krlestwie niedostatecznoci?
Sia
Jasno
Metoda
Triumf
Sabo
Ciemno
Chaos
Klska
trafia w sedno moich aspiracji. Wolno, jak pan daje w swoim dzienniku,
jest prawdziwsza od profesorskiej, wysilonej wolnoci Sartrea. To
zestawienie ukazao mi znienacka rnic pomidzy wolnoci, do ktrej
aspiruj tutaj, a tamt wolnod intelektualn, i tak wysilon, e w
istocie staje si nowym wizieniem. Ale moja wolno, to ta zwyka,
codzienna, normalna swoboda, potrzebna nam do yda, bdca spraw
instynktu raczej ni mzgowej medytacji, wolno, ktra nie chce by
niczym absolutnym swobodna, czyli byle jaka, swobodna nawet w
stosunku do wasnej swobody. Sartry i Mascole zdaj si zapomina, e
czowiek jest istot stworzon do ycia w sferze redniego cinienia,
rednich temperatur. Znamy dzi chd miertelny, znamy ogie ywy, ale
zapomnielimy sekretw letniego wietrzyka, ktry orzewia, pozwala
oddycha.
Wolno! Na to aby by wolnym potrzeba nie tylko chde by wolnym
potrzeba chcie by wolnym nie za bardzo. adne pragnienie, adna myl
za daleko posunita nie zdoa przeciwstawi si ekstremizmom. Ale Mascolo
zabi w sobie wolno z chwil, gdy swoje zwyke, bezporednie wyczucie
wolnoci podda ragom intelektualnym. Jeelibymy zapytali tego
niewolnika, czy jest wolny, odpowie, e tak, e oczywi- de bo wolny jest
ten tylko, kto rozumie swoj zaleno od dialektycznego procesu historii
itd., itd. Wic jake ta wolno wyrozumowana moe broni go przed
intelektem, jake ta koncepcja wolnoci ma zapewni mu swobod wobec
innych koncepcji i o tym, aby cokolwiek mogo spowodowa w nim
jakie rozlunienie, nie ma mowy.
Mascolo przeto nie moe si cofn musi i cigle, naprzd jest to tak, jak gdyby jecha na rowerze: jeli stanie,
przewrci si. I Mascolo jest zmotoryzowany, to ju nie rower, lecz
motocykl naadowany myl zbiorow i zbiorowym cierpieniem,
pchany dynamik proletariatu. Pchany caym mechanizmem kultury i
cywilizacji, ktry polega na nieustannym pitrzeniu, na kumulacji.
Czy sdzicie, i mogoby go powstrzyma podejrzenie, e z
przypieszon szybkoci pdzi ku zadaniu nad siy? Mylicie si
grubo: to czowiek, ktry straci swoje centrum. Jeeli zadanie jest
nad siy, to dla niego oznacza tylko, e on musi siebie samego
przerobi, aby by na wysokoci zadania i std on dla siebie jest
tylko narzdziem, std Mascolo jest dla Mascola jedn wicej
przeszkod do przezwycienia. I dlatego ksika jego jest pisana
Pitek
egzystencjalizmy, tu Sartre z rozpalonego oowiu przyrzdza swoj wolnoodpowiedzialno. Tam warsztat poezji, gdzie tysic ociekajcych sidmym potem
robotnikw w pdzie zawrotnych tam, trybw, operuje coraz ostrzejszym noem
superelektromagnetycznym w coraz twardszym materiale, tam zasi koty bezdenne, w
ktrych warz si ideologie, wiatopogldy i wiary. Oto czelu katolicyzmu. Tam
dalej huta marksizmu, tu mot psychoanalizy, oto studnie artezyjskie Hegla i obrabiarki
fenomenologiczne, tam dalej stosy galwaniczne i hydrauliczne surrealizmu, lub te
pragmatyzmu. I fabryka pdzc i pdzc w oskocie i wirze produkuje i produkuje
coraz to doskonalsze instrumenty, te za instrumenty su do ulepszenia i
przypieszenia produkcji, wic coraz to wszystko staje si potniejsze,
gwatowniejsze, bardziej precyzyjne. Ale ja przechadzam si pord tych maszyn i
wytworw z min zamylon i zreszt bez wikszego zainteresowania, zupenie jak
gdybym chodzi po sadzie tam u siebie, na wsi. I co pewien czas, prbujc tego lub
owego wyrobu (jak gruszk lub liwk) mwi: Hm... hm... to jakie dla mnie za
twarde. Albo:
To, na moj miar, zbyt obfite. Albo: Do diaba z tym, to niewygodne, za
sztywne. Lub te: Ha, nie byoby to ze, gdyby nie byo takie rozpalone!
Wic robotnicy obrzucaj mnie spode ba niechtnym wzrokiem. Oto, wrd
producentw, zjawi si konsument!
Sobota
Tak! By ostrym, rozumnym, dojrzaym, by artyst, mylicielem,
stylist tylko do pewnego stopnia i nie by nigdy za bardzo i wanie z tego
nie za bardzo uczyni si rwn wszystkim bardzo, bardzo, bardzo
intensywnym siom. Pilnowa w obliczu zjawisk gigantycznych wasnej, ludzkiej
miary. Nie by w kulturze niczym wicej, jak tylko wieniakiem, jak tylko
Polakiem, ale nawet wieniakiem i Polakiem nie by zanadto. By swobodnym,
ale nawet w swobodzie nie by nadmiernym.
W tym caa trudno.
Albowiem, gdybym wszed do kultury jako czysty barbarzyca, absolutny
anarchista, doskonay prymityw lub idealny wieniak, czy klasyczny Polak, wy
wszyscy przyklasnlibycie temu natychmiast. Uznalibycie, e jestem wcale
niezym producentem prymitywu w stanie czystym.
Ale bybym wtedy takim samym fabrykantem, jak oni wszyscy ci, ktrym
produkt staje si waniejszy od nich samych. Wszystko co jest czyste pod
wzgldem stylu, to elaborat.
Prawdziwy bj w kulturze (o ktrym tak mao si syszy) nie toczy si,
wedug mnie, midzy wrogimi prawdami, czy te odmiennymi stylami ycia. Jeli
komunista przeciwstawia swj wiatopogld katolikowi, to jednak s to dwa
wiatopogldy. A take nie jest najwaniejsza ta inna antynomia: kultura dziko,
Wiedzaniewiedza, jasnociemno, owszem, mona by powiedzie, e to s
zjawiska, ktre wspgraj, wzajemnie si uzupeniajc. Natomiast najwaniejszy i
najbardziej drastyczny i nieuleczalny spr, to ten, ktry wiod w nas dwa podstawowe
nasze denia: jedno, ktre pragnie formy,
ksztatu, definicji, drugie, ktre broni si przed ksztatem, nie chce formy.
Ludzko jest tak zrobiona, e wci musi siebie okrela i wci uchyla si
wasnym definicjom. Rzeczywisto nie jest czym, co daoby si bez reszty
zamkn w formie. Forma nie jest zgodna z istot ycia. Lecz wszelka myl,
ktra by pragna okreli t niedostateczno formy, te staje si form i przeto
potwierdza jedynie nasze denie do formy.
A wic caa ta nasza dialektyka filozoficzna, etyczna toczy si na tle
bezmiaru, ktremu na imi niedoksztat, ktry nie jest ani ciemnoci, ani
jasnoci, lecz wanie mieszanin wszystkiego, fermentem, nieporzdkiem,
nieczystoci i przypadkiem. Przeciwnikiem Sartrea nie jest ksidz. Jest nim
mleczarz, aptekarz, dziecko aptekarza i ona stolarza, s nim obywatele sfery
poredniej, sfery niedoksztatu i niedowartoci, bdcej zawsze czym
nieprzewidzianym, niespodziank. I Sar- tre w sobie samym znajdzie
przeciwnika z teje sfery, ktrego mona by nazwa niedo-Sartrem. A ich racje
stanowi, e adna myl, ani forma w ogle nie zdoa obj bytu i, im bardziej
wszechobejmujca, tym bardziej kamliwa.
Czy przeceniam siebie? Naprawd, wolabym odstpi komu innemu
niewdziczn i ryzykown rol komentatora wasnych, wtpliwych osigni,
ale w tym sk, e w warunkach w jakich si znajduj, nikt tego za mnie nie
wykona. Nawet mj nieoszacowany poplecznik Jeleski. Twierdz, e na
wasnym podwrku sporo zdziaaem, aby ten konflikt z ksztatem sta si
wyczuwalny.
W moich utworach ukazaem czowieka rozpitego na pro- krustowym ou
formy, znalazem wasny jzyk dla ujawnienia jego godu formy i jego niechci
do formy, specyficzn perspektyw sprbowaem wydoby na wiato dzienne
dystans, jaki istnieje pomidzy nim a jego ksztatem. Ukazaem w sposb chyba
nie nudny, lecz wanie zabawny, czyli ludzki, ywy, jak forma powstaje midzy
nami, jak ona nas stwarza. Wydobyem na jaw t sfer midzyludzkiego ktra
dla ludzi jest decydujca i nadaem jej cechy siy twrczej. Zbliyem si w
sztuce bardziej moe od wielu innych autorw do pewnego
widzenia czowieka czowieka, ktrego waciwym ywioem nie jest natura, lecz
ludzie, czowieka nie tylko umieszczonego w ludziach ale nimi naadowanego,
natchnionego.
Staraem si ujawni, e ostateczn instancj dla czowieka jest czowiek, nie za
adna warto absolutna, i sprbowaem dotrze do tego najtrudniejszego krlestwa
zakochanej w sobie niedojrzaoci, gdzie tworzy si nasza nieoficjalna a nawet
nielegalna mitologia. Uwydatniem moc si regresyjnych, ukrytych w ludzkoci i
poezj gwatu, zadawanego przez niszo wyszoci.
A jednoczenie zwizaem ten obszar przeycia z podoem moim z Polsk
i pozwoliem sobie podszepn inteligencji polskiej, e waciwe jej zadanie nie
polega na rywalizacji z Zachodem w wytwarzaniu formy, lecz na obnaeniu samego
Wtore
k
La Falda.
Uzdrowisko w grach Cordoby. Na avenida Eden panie i panowie przy
kawiarnianych stolikach popijaj refrescos, podczas gdy osy, przywizane do
drzew, obgryzaj kor a gonik nadaje uwertur do trzeciego aktu Traviaty.
Nic nadzwyczajnego a jednak dla mnie miejsce to jest jak twarze we 'nie
skombinowane te twarze tak drczce, ktre s poczeniem dwch
oblicz odmiennych, zachodzcych jedno na drugie i wzajemnie si
maskujcych. Zewszd spoglda tu na mnie zowroga Dwoisto, kryjca sekret
ciki i zawiy. A wszystko dlatego, e byem tu taj~ lat temu dziesi.
Teraz widz.
Wwczas zgubiony w Argentynie, bez pracy, bez oparcia, zawieszony w
prni, nie wiedzcy co bd robi za miesic zapytywaem siebie z t
ciekawoci, dochodzc nieraz do zupenie chorobliwego napicia, jak
zwyka budzi we mnie przyszo zapytywaem, co bdzie ze mn za lat
dziesi.
*- Podniosa si kurtyna. Widz siebie przy kawiarnianym stoliku teje
avenidy, tak, to ja. To ja za dziesi lat. Kad rk na stoliku. Spogldam na
dom przeciwlegy. Woam na kelnera i prosz un cortado. Bbni palcami po
stole. Lecz to wszystko ma charakter tajnej informacji, przekazanej tamtemu
sprzed lat dziesiciu i zachowuj si tak jakbym by widziany przez niego. Ale
zarazem widz jego, gdy siedzia tutaj, moe przy tym samym stoliku. Std ta
okropno podwjnego widzenia, ktr odczuwam jak pknicie
rzeczywistoci, co nieznonego jakbym sobie samemu zaglda w oczy.
Gonik nadaje uwertur do trzeciego aktu Traviaty.
roda
Miosz : La prise du pouvoir.
Bardzo silna ksika. Miosz to dla mnie przeycie. Jedyny
roda
Dziennik Kafki. W zwizku z tym zabraem si ponownie do przegldania
Procesu porwnujc go ze sceniczn wersj Gide :a. Ale i tym razem nie udao
mi si przeczyta uczciwie tej ksiki olniewa mnie soce genialnej
metafory, przebijajce si przez chmury Talmudu, ale czyta stron za stron,
nie, to nad siy.
Kiedy bdzie wiadomo, dlaczego w naszym stuleciu tylu wielkich
artystw napisao tyle nieczytelnych dzie. I jakim cudem te ksiki nieczytelne
i nie czytane zawayy jednak na stuleciu i s sawne. Z prawdziwym
podziwem, z niekamanym uznaniem musiaem przerwa wiele lektur, ktre
nazbyt mnie nudziy. Kiedy wyjani si, z jakiego to opacznego maestwa
twrcy z odbiorcami rodz si utwory pozbawione artystycznego sex appeaFu.
C za haba! Chwilami mam wraenie, e yje wrd nas, pisarzy, jakie
gupstwo paczce ca nasz dziaalno, przed ktrym nie umiemy si broni,
gdy ono wci anonimowe. Niekiedy absurd objawia si z bezwstydem
rozkraczonej dziewki i kilka dni temu zdarzyo mi si co takiego. Siedz w
barze. Przychodzi pewien Argentyczyk aby mi pokaza zbiorowe wydanie
utworw poety czylijskiego Pablo De Rokha tom rozmiarw podrcznej
walizki. Patrz na walizk. Otwieram j.
W rodku cztery fotografie autora i trzy fotografie ony autora (te poetka),
dalej odbitka manuskryptu, wstp autora, w ktrym mwi, e ludowi
czylijskiemu oddaj te poematy
(czy co takiego) tudzie wiele innych dodatkw. Przeskakujc po kilkadziesit
stronic, czytam:
Wykrzykuj twarze zbrodnicze swj blady trjkt.
Soce potnie rozgone w systemie sonecznym, wz mieci peen
byskawic.
Nawanica wojenna w codziennym huraganie przekazuje grzmot
zmierzchu...
Cytuj moe niezupenie cile, ale i tak wida, e to wcale dobre, zupenie
nieza klasa. Ale...
XI
Czwartek
Zbyszewskiego artyku w Kulturze, e literatura polska jest bez szans na
rynku wiatowym poniewa ycie polskie nie jest do potne aby wzbudzi
zainteresowanie. Niele to napisane z punktu widzenia dziennikarskiego. A jaki
obmierzy ten tonik z punktu widzenia sztuki. Mam za ze Zbyszewskiemu, e jego
koncepcja gr jest paska. Wazi on na szczyty z dziennikarsk bezceremonialnod,
z praktyczn trzewoci ktra staa si ostatnim naszym rozumem. W tym
artykule mwi si o literaturze jak o produkcji, ktra wymaga reklamy i
propagandy, stoi na czytelnikach i szuka wydawcw. Do diaba z tym
produkcyjnym jzykiem planw picioletnich! Ju poprzednio wystpi Zbyszewski
z rewelacj niemniej zaarcie trywializujc: e literatura jest bez szans wskutek
kryzysu na odcinku suby domowej gdy, z powodu braku sug, panie nie maj
czasu na lektur. Mona i tak, ale czy ten realizm nie zanadto kuch- towaty? I czy
w sposb podejcia do spraw literatury nie stanowi sam przez si odpowiedzi na
pytanie, dlaczego literatura polska jest bez szans? Nie, nie tylko dlatego, e tematyka nasza jest egzotyczna dla wiata. Tematyk mona odmieni, ulepszy...
Trudniej zmieni to, e my w naszym ujciu literatury jestemy albo grnie
romantyczni, albo
"pasko trzewi na poziomie suby domowej i tertium non datur. Albo
wito, misja, objawienie. albo czytelnicy, nagrody, wydawcy. Jestemy
wielcy po pijanemu, ale trzewo nasza jest kucharkowata i o tym abymy umieli
pogodzi wielko z trzewoci, nie ma mowy. Syszaem, e pewna profesorowa
zachwycia si tym artykuem. Jakeby nie! Wszak przyjemnie wyjania nam
dlaczego jestemy nie uznani, chocia genialni a to wyjanienie jest w sam raz
na miar naszego braku genialnoci, naszej pospolitoci.
Przyzna trzeba Straszewiczowi, e jest doskonale szlachecki. Szanuj jego
cnoty i nie ujmuj mu zasug, a take mam zrozumienie dla jego pisarskiego
dramatu ale ten artyku trci pamitnikami Paska. Wzywa Straszewicz na
sdy nad Mioszem i Gombrowiczem. C to znaczy? Znowu wic, zamiast
powanej dyskusji, sejm, rejwach i huczek ? Znowu wakie listy dot
Szanownego Pana Redaktora rozmaitych wyywajcych si kibicw, protesty,
kontr-protesty, ataki i szpile? Czy nie obrzyd wam jeszcze ten abi rechot
dobywajcy si z nieruchomych wd waszego stawu?
Nie. Mnie moecie sdzi jedynie czytajc bardziej uwanie moje rzezy w
spokoju i ciszy wasnego sumienia.
Niedziela
1.
2.
3.
4.
5.
Nic nie zaszo. Jeli si nie myl, przygldaj mi si stada koni, a take patrz rui
mnie krowy w olbrzymich ilociach.
Wieczory s chodniejsze, ale mimo to w gowie kompot, a w kociach rozlazo.
Sergio przy kolacji zamiast papierosa zapali firank i ju chciaem krzycze, ale jak
si okazao zapali j niezupenie, to jest niecakowicie, raczej poowicznie, co wywoao pewne zdziwienie jego rodzicw, zreszt take poowiczne, a ja powiedziaem
w nastroju jakiej dobrodusznej pobaliwoci : No, no, Sergio, co ty wyrabiasz?
roda
Roztapiam si i rozpywam, ale wszystko te si rozpywa, gdzie pnoc, gdzie
poudnie, nic nie wiem, moe ujmuj krajobraz do gry nogami, ale krajobrazu nie
wida, tylko muszki, odyki, smuki, drenie atmosfery, brzczenie tonce w blasku.
Natomiast Sergio zaczyna mnie zastanawia. Dzi przy ni- daniu znw nieco nas
zdziwi gdy tak jako zakrci, e, wszedszy do stoowego, jeszcze raz jakby wszed
do stoowego to jest niejako od wewntrz, tak to byo jakby z wewntrz wszed do
wewntrz, co mu pozwolio potem z wewntrz wyj do wewntrz i dopiero z wewntrz
na zewntrz... Mwi ,jakby, niejako, bo wszystko to byo tylko do pewnego
stopnia, ale niewtpliwie chopiec ten coraz bardziej oddala si od szablonu. Rodzice
zwrcili mu uwag, ale tylko do pewnego stopnia, bo zreszt niepodobna skupi uwagi
i pot zalewa, a wszystko rozmazuje si...
Czwartek
Gdyby nie to, e si poc, czubym si powanie zaniepokojony, a moe nawet
zatrwoony, gdy dziej si rzeczy dziwne. W samo poudnie, w najwikszym
rozarzeniu i rozedrganiu, Sergio dosiada konia. Jednake ku zdumieniu nie tylko
swoich rodzicw, ale i caej estancji, wsiad na konia nie cakiem i galo powa
niezupenie, po czym zsiad tylko w pewnej mierze i poszed do swego pokoju ot tak
sobie, nie do. Miaem dusz rozmow z jego rodzicami, ktrzy nie ukrywali swojej
troski, roztapiajcej si jednak wraz z nimi w tropikalnym arze i, w nastpstwie tej
rozmowy, zwrciem si do Sergia z prob, aby na przyszo by mniej
niespodziewany. Odpowiedzia, e odkd otworzyem mu oczy na nie przeczuwane
dotd moliwoci, czuje si jak krl i nie zamierza abdykowa. To wysoce mi si nie
spodobao i ukazaem mu ca niewaciwo tych igraszek, na co odrzek: Dobrze,
dobrze, tak, naturalnie, myl e jednak masz racj... To ,jednak wskazywao, e
jednak nadal upiera si przy swojej porednioi, niezupenoci, e jednake, usiuje
wyzyska t jak mtno, mglisto, roz- lewno wszystkiego dla swoich
machinacji, e, jednakowo, wykorzystujc i my musimy nolens volens przymyka
oczy, bdzie broi acz moe niezupenie i pozwala sobie acz nie cakiem...
Rozmowa nie daa pozytywnego rezultatu, tym bardziej, e jednoczenie szlimy
ciek, ktra wioda w zarola nad bajorem i w pewnej chwili spostrzegem, e jestem
pord trzcin a obok mnie, oprcz ng Sergia, nogi Chango i Camba, dwch
parobkw z estancji. Wwczas zdarzyo si co okropnego. Mianowicie wszyscy
przystanli (ja take) a rka Sergia daa mi do rki sztucer podczas gdy druga rka
wskazywaa naglco co na ksztat trjkta, w zielono-tawo-niebieskawym
wiatocieniu, tam, w szuwarach... Wypaliem.
Piorun huku wstrzsn caoci...
A co szurgno, skoczyo, znikno.
I tylko brzczenie moskitw. Wobec czego zaczem i wraz z nimi w skwarze i
wkrtce znalazem si w domu. Krokodyl. Krokodyl! Krokodyl, strzelony, ale
niedostatecznie; zabity nie cakiem; trafiony, ale nie do... i on teraz przeszywa
wszystko dookoa. A do tego huk, ten huk, ktry take przeszy i co gorzej
przypiecztowa, tak, przypiecztowa! ! ! Piekielny soca ar. Pot i olnienie,
oszoomienie, rozwakonienie, a krokodyl, niezupeny krokodyl tam... Sergio nic nie
mwi, ale wiedziaem, e w to mu graj... i wcale nie zdziwio mnie gdy niezupenie,
ale ju otwarcie pofrun na ga i troch zawiergota. Jakeby nie! Teraz do
pewnego stopnia teraz, byo nie byo na wszystko moe sobie pozwoli.
Przygotowuj si niejako do ucieczki. Pakuj w pewnej mierze walizki. Krokodyl,
niezupeny, niepeny krokodyl! Rodzice Sergia ju prawie wsiedli w pojazd zaprzony
w cztery konie, i nieomal oddalaj si... prawie z popiechem... Gorco. Upa. ar.
Sobota
Spacerujc z Karolem wieczewskim po San Isidro: wille, ogrody. Ale
ze wzgrza widzimy zabyska w oddali rzeka nieruchoma cohr de leon, a po
prawej rce w cieniu eukaliptusw dom Pueyrredonw biay, stuletni, wieccy
zamknitymi oknami,XII
niezamieszkay od czasu gdy opuci go Prilidiano. Pomidzy
domem tym, a mn, wielce arbitralny powsta zwizek. Zaczo si od tego, e
kiedy, przechodzc tamtdy, pomylaem a c by byo, gdyby ten dom sta mi ;
si bliski, gdyby wtargn w moje losy i nie z innej przyczyny, jak tylko z tej, e jest
mi cakowicie obcy? I zaraz potem nastpujca myl: A dlaczego ten wanie dom
spord tylu domw nasun ci takie yczenie, dlaczego ten wanie?, zaraz ta myl
popara tamt i odtd naprawd zwizaem si z domem Pueyrredona. Wic teraz to
wiato, te krzewy, te ciany, za kadym razem wiksze powoduj we mnie poru szenie i niepokj i zawsze, gdy tu jestem, zaamuj si pod niewymownym
ciarem a gdzie, na pograniczu, na kracach mojej istoty wybucha krzyk, gwat,
straszna panika... I bardzo jest dla mnie charakterystyczne, tak, mnie jest waciwe,
i adne z tych dozna lku, przygnbienia, aoci, rozpaczy, nie jest z krwi i koci
e one s jak gdyby kontu- rami uczu i przez to bardziej chyba dotkliwe,
niczym nie
przezwyciy. Marna jest ta kultura polska, ktra tylko wie i przykuwa, godna
uznania i twrcza i ywa ta ktra wie i wyzwala jednoczenie.
Pitek
Wczoraj (czwartek) kretyn znw zacz mi doskwiera i dolega intensywnie
cay dzie. Moe lepiej byoby nie pisa o tym... ale nie chc prowadzi
podwjnej gry w tym dzienniku. Zaczo si od tego, e o pierwszej pojechaem
do Acasusso do p. Alberto H., przemysowca i inyniera, na niadanie. Na
pierwsze wejrzenie willa jego wydaa mi si zbyt renesansowa, ale, nie
zdradzajc si z tym wraeniem, zasiadem przy stole, rwnie renesansowym, i
zaczem je potrawy ktrych renesans w miar jedzenia wydawa si coraz
bardziej oczywisty przy czym rozmowa te skoncentrowaa si na renesansie a
w kocu ju zupenie jawnie a nawet namitnie zaczto wielbi Grecj, Rzym,
nagie pikno, zew ciaa, Evoe, Pathos i Ethos (?) a take jak tam kolumn na
Krecie. Gdy doszo do Krety, wylaz kretyn, wylaz i zalaz (?) ale nie
renesansowo (?!) tylko ju cakiem neoklasycznie kretynicznie (?). (Wiem e nie
powinienem pisa o tym, to brzmi dosy dziwnie).
O 4-tej wyszedem, bardzo zmczony, a tam byy drzewka, listki, domki
przemieszane, zanadto moe wylizane i, powiedziabym, niezbyt do rzeczy. Mniejsza z
tym. Wysiadszy z kolejki podziemnej szedem, do kawiarni Rex, gdy wtem z kawiarni
Paris (te nie wiadomo dlaczego jedna kawiarnia przypltaa si do drugiej) zaczy
kiwa (?) na mnie znajome panie, ktre niby to siedziay przy stoliku i jady biszkopty,
maczajc je w kremie. Ale mistyfikacja ujawnia si zaraz, bo, waciwie, siedziay
przy blacie, pokrytym emali i osadzonym na czterech pogitych prtach, a jedzenie
polegao na wsadzaniu przez otwr w twarzy, do rodka, tego lub owego, przy czym
uszy i nosy im sterczay, a take obcasy wyaziy im pod stoem to jest pod blatem.
Gadu, gadu o tym i owym, ale widz, e to jednej to drugiej sterczy (?) i wyazi (??)
wic
w kocu przeprosiem i odszedem, tumaczc si brakiem czasu.
Socjologicznie.
Nie wiem doprawdy czy mam cign dalej te zwierzenia, ale obowizek
publicysty nakazuje mi poda do wiadomoci publicznej, e dziej si rzeczy
ju doprawdy zbyt kretyskie... zbyt kretyskie aby mogy by ujawnione i, jak
sdz, na tym wanie polega caa spekulacja e nadmiar kretystwa nie
pozwoli na ich ujawnienie, e to ju zbyt gupie aby dao si wypowiedzie.
Wyszedszy z kawiarni Paris, poszedem do kawiarni Rex. Wtem zbliy si do
mnie nieznany jegomo i, przedstawiwszy si jako Zamszycki (ale moe si
przesyszaem) powiedzia, e od dawna chcia mnie pozna. Powiedziaem, e
bardzo mi przyjemnie, a wtedy podzikowa, ukoni si i odszed.
Rozwcieczony, chciaem zwymyla kretyna, gdy wtem spostrzegem, e to
nie kretyn, gdy, ostatecznie, chcia mnie pozna i pozna mnie wic
susznie zrobi e odszed. Myl tedy: kretyn, czy nie kretyn? Tymczasem
naprzd zapalia si latarnia, potem druga, gdy druga zapalia si, zapalia si
trzecia, po czym czwarta, a z czwart pita. Zaledwie pita zapalia si, zapala
si szsta oraz sidma, sma i dziewita, ale, jednoczenie, przejeda
samochd jeden, drugi, pity, tramwaj jeden, drugi, dziesity, ludzie id, jeden,
drugi, dziesity, pitnasty, a przede mn dom jeden, drugi, trzed i pitro
pierwsze, drugie, trzecie, czwarte, pite, szste, sidme, a na sidmym balkon i
na balkonie kto? Henryk z on! Kiwaj na mnie.
Ja kiwam. Ale widz, cho niezbyt wyranie, e co tam jakby mwili a
jednoczenie kiwaj. Ja kiwam. Mwi on. Mwi ona. Ale co mwi? Kiwaj.
Samochody, tramwaje, ludzie, ruch, tum, zapalaj si reklamy, zewszd blask,
trbienie, dzwonienie, a oni mwi tam, na sidmym pitrze.
I znowu kiwaj. Ja kiwam. Patrz: kiwa ona, kiwa on. Wic take kiwnem.
Wtem patrz, a on kiwn... ale, waciwie mwic, ju nie kiwn a tak jakby
wkiwn! Myl sobie, c t jest, co to znaczy, gdy wtem widz, e znowu
wkiwn si (doprawdy, nie wiem jak si wyjzyczy, to ju zbyt bezczelne, a jednak nie wolno mi niczego ukrywa) i wkiwn si w siebie, jak w butelk. Ja kiwam.
Wtem ona (ale nie, nie, nie mog przecie robi z siebie kretyna; lecz jeli ujawni mam Kretyna,
musz zrobi z siebie kretyna) wtedy ona wykiwaa z niego a si wychyn i dokiwaa mu (ale CO
mu dokiwaa?!)
po czym oboje rozkiwnli si z lekka tam i sam i pyf...................
(Ha, tego ju nie mog powiedzie, to nad moje siyi) -
Poniedziaek
Co pewien czas wyawiam mgliste aluzje do mojej osoby w rozmaitych artykuach. A moe si
myl?. Ale kog, jeU nie mnie, ma na oku p. Juliusz Sakowski mwic o dogmatycznych
obrazoburcach i zakrystianach podejrzanych wtajemnicze, w kog, jeli nie we mnie, celuje
zdanie p. Goetla o grymasach okazywanych tradycyjnej polskiej postawie przez niektrych
wychodcw, pretendujcych do tytuu intelektualistw? A chyba i w grecko-rzymskim, paryskoateskim, tucy- dydesowsko-gibbonowskim felietonie p. Grubiskiego Awantura! Awantura! na
mnie z lekka, ach, jake z lekka si zerka.
Nie zdziwibym si gdyby si nie myli; gdy, rzeczywicie, musz by dla nich zjawiskiem
nieco denerwujcym. Co innego, jednak, mnie mieszy. Mianowicie, z doboru epitetw, jakimi
jestem obstrzeliwany, wynika, e aden z tych ludzi nie ma o mnie zielonego pojcia. Przymiotnik
zblazowany zupenie do mnie si nie nadaje, sowo eskapista wymagaoby znacznego
pogbienia, intelektualista chybia, a take wolno- mylny piknoduch jest do, niczego. Te
puda rodz si std, e oni adnej mojej ksiki nie czytali, a jeli czytali, to po ebkach.
Czwartek
Vernissage Zygmunta Grocholskiego w Galatei. Na stole teki grawiur. Na cianach
wielkie plansze, nasycone kolo-
1
2
czowiek dla czowieka nie jest (duchowo) przedmiotem wyzysku. Ja przy nim jestem
dzikim zwierzciem.
Argentyna. Nie on jeden taki. To kraina jeszcze nie zaludniona i niedramatyczna.
13
Czwartek
Ten Portugalczyk, narzeczony Dede, zapyta w pewnej chwili,
skd si bierze we mnie tyle pogardy dla kobiet i zaraz wszyscy go
poparli.
Pogarda? Ale skd! Uwielbiam raczej... Cho co prawda
dotychczas nie umiaem odkry czym jest ona dla mnie w porzdku
duchowym, wrogiem czy sprzymierzecem? A to oznacza, e
poowa ludzkoci mi si wymyka.
Ta atwo pomijania kobiety! One jak gdyby nie istniay! Widz
naokoo mnstwo ludzi w spdnicach, z dugimi wosami, o cienkim
gosie, a mimo to uywam sowa czowiek jak gdyby ono nie byo
rozamane na mczyzn i kobiet, a take w innych sowach nie
dostrzegam rozdwojenia, ktre wprowadza w nie pe.
Odpowiedziaem Portugalczykowi, i jeli w ogle moe by
mowa o mojej pogardzie, to tylko na gruncie artystycznym... tak, jeli
zdarza mi si nimi gardzi to poniewa s ze, fatalne, jako kapanki
piknoci, objawicielki modoci. Tutaj zo moja wzbiera, w tym nie
tylko drani ale i oburzaj mnie te ze artystki. Artystki, tak, bo czar jest
ich powoaniem, estetyka ich zawodem, urodziy si aby zachwyca, s
niejako sztuk. Ale c za partactwo! C za oszustwo! Biedna piknoci!
I biedna modoci! Wy znalazycie si w kobiecie po to aby
sczezn, ona w gruncie rzeczy jest popieszn wasz niszczycielk, patrz^ta-dziewczyna jest -moda:- i pi^na-w-t^m-celu
jedynie aby sta si matk! Czy pikno, czy modo nie
powinny by czym bezinteresownym, nie sucym niczemu,
wspaniaym darem natury, ukoronowaniem ?... Ale w kobiecie ten
czar suy do podzenia, on podszyty jest ci, pieluszkami, jego
najwysze urzeczywistnienie pociga za sob dziecko i to oznacza
koniec poematu. Chopiec zaledwie dotknie si dziewczyny,
oczarowany ni i sob z ni, ju staje si ojcem, ona matk a
wic dziewczyna to twr, ktry niby to praktykuje modo a
waciwie suy do likwidowania modoci.
My, miertelni, ktrzy nie moemy pogodzi si ze mierci i z
tym aby modo i pikno miay by tylko pochodni
przekazywan z rki do rki, nie przestaniemy buntowa si
przeciw tej brutalnej perfidii natury. Lecz tu nie idzie o jaowe
protesty. Idzie o to, i ten morderczy stosunek kobiety do wasnego
dziewczcego wdziku ujawnia si co chwila i std pochodzi ta jej
waciwo, i ona nie czuje naprawd modoci i piknoci
czuje je mniej od mczyzny. Patrzcie na to dziewcz! Jake
romantyczne... ale ten romantyzm skoczy si kontraktem przy
otarzu z tym oto grubawym adwokatem, ta poezja musi zosta
zalegalizowana, ta mio zacznie funkcjonowa za pozwoleniem
wadzy duchownej i wieckiej. Jake estetyczna... ale nie ma yska,
ani brzuchacza, ani suchotnika, ktry by by dla niej do
odraajcy, ona bez trudnoci odda swoj pikno brzydocie i oto
widzimy j triumfujc u boku potwora, lub co gorsza u boku
jednego z tych mczyzn, bdcych wcieleniem drobnej
obrzydliwoci. To pikno, ktra si nie brzydzi! Pikna, ale nie
posiadajca wyczucia piknoci. I atwo, z jak myli si smak
kobiety i jej intuicja w wyborze mczyzny, sprawia wraenie
jakiej niepojtej lepoty i, zarazem gupoty ona zakocha si w
mczynie dlatego e taki dystyngowany, albo taki subtelny,
drugorzdne wartoci socjalne, towarzyskie bd dla niej
waniejsze od apoliskich ksztatw ciaa, ducha, tak, ona
skarpetk kocha a nie ydk, wsik a ni twarz, krj marynarki nie
za klatk piersiow. Odurzy j brudny liryzm grafomana,
zachwyci
tani patos gupca, uwiedzie szyk wykwintnisia, nie umie demaskowa, daje si
nabiera poniewa sama nabiera. I zakocha si tylko w mczynie ze swojej
sfery, albowiem nie wyczuwa naturalnej piknoci rodzaju ludzkiego a tylko
t wtrn, bdc tworem rodowiska ach, te wielbicielki majorw,
suebnice generaw, wyznawczynie kupcw, hrabiw, doktorw. Kobieto!
Jeste antypoezj wcielon!
Ale ona na wasnej poezji zna si tyle, co na mskiej i w tym jest
rwnie, a moe bardziej jeszcze nieudolna. Gdyby te grafomanki, te ze
malarki wasnej krasy, nieudolne rzebiarki swojego ksztatu, wiedziay co
nieco o prawidach rzdzcych piknoci, przenigdy nie wyrabiayby z sob
tego co wyrabiaj. Prawa, o ktrych mwi, znane kademu artycie, gosz:
1.
Artysta nie powinien pcha ludziom swego dziea przed nos, krzyczc: To
jest pikne! Zachwycajcie si tym, bo jest zachwycajce. Pikno w dziele
sztuki winna objawia si jakby od niechcenia, na marginesie innego denia
dyskretna i nienachalna.
(Ale ona natrtnie czstuje swoj urod, godzinami udoskonalan przed
lustrem. Nie wie, co to dyskrecja. Zdradza si co chwila w swojej dzy
podobania si wic nie jest krlow, ale niewolnic. I zamiast objawia si
jak bogini, godna podania, objawia si jak straszliwa niezdarno usiujca
zdoby niedostpn urod. Gdy modzieniec gra w pik dla przyjemnoci,
zdarza mu si, e jest pikny; ona gra w pik aeby by pikna; wic gra le
ale, poza tym, ta pikno zalatuje sidmym potem, jest tak wymczona! Ale
nie koniec na tym bo ona, mizdrzc si do szalestwa, zawsze, wszdzie,
przybiera jednoczenie min jakby mczyzna nic j nie obchodzi. I mwi:
ach, ja tylko tak dla estetyki! Kt uwierzy kamstwu zbyt jawnemu?)
2.
Pikno nie moe opiera si na oszustwie.
(Pragnie abymy zapomnieli o jej brzydotach. Usiuje nam
wmwi e nie jest kobiet, to jest ciaem, ktre, jak wszystkie ciaa, nigdy nie moe
by tylko pikne ktre jest mieszanin piknoci z brzydot, gr wieczyst tych
dwch elementw
(i w tym pikno innego, wyszego rodzaju). Nikt nie sprawi aby pewne
funkcje cielesne nie byy nieczystoci. Nikt te nie wyzwoli cakowicie
ducha z nieczystoci. Ale ona chce abymy Uwierzyli, e jest kwiatem.
Stylizuje si na bstwo, na czysto, na niewinitko. W tym absurdalnym
wysiku nie jeste komiczna? Z gry skazana na niepowodzenie?
C za maskarada! Mame uwierzy e jest bukietem jaminu dlatego, e
si uperfumowaa? Lub, widzc j na obcasach pmetrowej wysokoci, e
jest smuka? Jedyne co widz, to i obcasy nie pozwalaj jej rusza si
swobodnie. Tak to pikno j krpuje, staje si dla niej paraliem to
straszne skrpowanie kobiety, ktre objawia si w kadym ruchu, w kadym
sowie, ta zmora, e ona nigdy nie moe by swobodna z sob...)
3.
Pitek
Inny zarzut w tej polemice zwrci moj uwag, ten mianowicie
ktrym obodowski godzi w moj geniuszowsk minoderi, co
znaczy, e kokietuj genialnoci i zdradzam skonnoci do
megalomanii. Przypuszczam, e jeszcze nieraz zostan obstrzelany
inwektywami z tej beczki ja, i zapewne mj dziennik.
Zgadzam si... moe by raca dla konwencjonalnego widzenia,
przyzwyczajonego do taktownej skromnoci, ta nieprzyzwoito z jak
obnaam moje apetyty gdy idzie o chwa, odkrywczo, genialno
nawet. Ale, skromnisie, nie macie powodu do obaw; i ja umiem stroi
skromn mink, niegorzej od was; tyle tylko, e ona ju nie moe mi
by przydatna w moim stosunku do czytelnika ktry ja chc mie
bardziej rzeczywistym, osadzonym na istotnej grze si w literaturze.
I w mojej minoderii, obnaajcej ambicje, wicej moe
skromnoci ni w waszym taktownym chowaniu ich pod sukno... I w
ogle, majc do czynienia z czowiekiem wiadomym, ktry wie co robi
i wie dlaczego to robi, nie uywajcie chwytw pytkich jak
uszczypnicie.
Czwartek
Z listu mojego do K. A. Jeleskiego:
Ach, gdybym mg si skupi, skoncentrowa i, przede
wszystkim, oderwa od czytelnikw! Ten dziennik to 30 procent tego co
by powinno, naleaoby pchn go w sfery bardziej absolutne,
problematyka moja, cay ten zesp zagadnie i to stwarzanie si na
oczach publicznoci domaga si wikszej kracowoci, bardziej
stanowczego wyodrbnienia z normalnego toku pisarskiego. Ale,
zarnity prac zarobkow i piszc co miesic, nieomal tytuem felietonu,
bdc tak zwizany bezporednio z czytelnikiem i zaleny od niego co
mam zrobi? Jestem rozproszkowany... Powinienem te ujawni si
bardziej i obnay ale tych rzeczy nie mona robi poowicznie.
Pocieszam si, e kiedy moe, powolutku, stopniowo, zdoam
wprowadzi dziennik we waciwe rejony i nadam temu procesowi
ugniatania i ksztatowania mej publicznej istoty odpowiedni ostro.
(Pisane troszk po to aby go bardziej jeszcze wcign w moje
sprawy, z kalkulacj, e ten program go zainteresuje i e to jest ton,