You are on page 1of 88

1954

Pitek
Zjawiem si
na tej zabawie
tanecznej (byo
to w Nowy
Rok) o 2-ej
rano, majc w
sobie, oprcz
indyka, sporo
wdki i win.
Umwiem si
tu
ze
znajomymi

ale ich nie byo chodziem po rozmaitych salach usiadem w ogrdku gdzie niespodziewanie tum rozama si w pary i
zataczono.
Nastpio to za spraw muzyki, ktra jednak z miejsca mojego prawie nie dawaa si sysze i dochodzia do mnie li tylko
guchym odgosem perkusji lub kilkoma tonami skocznej melodii, gincej zaledwie daa znak istnienia. A niebiaskiemu
wezwaniu rozigranych fragmentw, ktre objawiay si zawsze konsekwentne, zawsze skupione wok jakiej, mnie niedostpnej,
frazy, odpowiada tu rytm cia zabawny i gwatowny, dowcipny i natrtny, do rozpuku roztaczony i bardziej namacalny,
bardziej rzeczywisty od tamtej dalekiej aluzji a zdawao si, e nie muzyka wywouje taniec lecz ta niec muzyk tak, miao si
wraenie jak gdyby rytm tu, w dole, zbyt ju nieodparty, wydziera tam, w grze, zarys potwierdzajcego dwiku.
Ale c za taniec! Taniec brzuchw, taniec rozbawionych ysin, taniec zwidego oblicza, taniec spracowanej, zwykej
codziennoci, ktra tu hulaa przy wicie, taniec szaroci i nieforemnoci. To nie znaczy aby ta publiczno bya gor-

sza od jakiejkolwiek innej ale byli to przewanie ludzie starsi i,


ostatecznie, bya to zwyka ludzko wraz ze swoj nieuniknion ndz
ta za ndza w sposb bezwstydny pysznia si sob w podrygach
ktre to podrygi, pozbawione muzyki, byy czym blunierczo
bezczelnym, przeraajco pogaskim i dziko rozwizym... Wygldao,
jak gdyby oni postanowili si zdoby i posi Pikno, art,
Eleganq, Wesoo i oto, puciwszy w pls defekty swoje i ca swoj
przyziemno, wytwarzali wsplnie ksztat roztaczony, rozbawiony...
do ktrego nie mieli prawa, ktry by waciwie uzurpacj. Ale to
szalecze domaganie si wdziku, dochodzc- do maksymalnego
napicia, wydzierao nagle w znak ycia melodii, tych kilka
szczsnych tonw, ktre, spywajc na taniec, przez jedn chwil go
uwicay po czym znowu nastpowaa dzika, ciemna, gucha, Boga
pozbawiona, wsppraca roztrzsionych, sob porwanych, cia.
A wic taniec stwarza muzyk, tanic gwatem zdobywa melodi i
to wbrew niedoskonaoci ...swojej! Na widok tej myli doznaem jake
gbokiego wzruszenia gdy ze wszystkich myli wiata, ta wanie
bya dla nas, dzisiaj, najwaniejsza, nam najblisza, tak, to objawienie
czaio si za zason o ktrej arliwie mwiem do siebie wierszem
Valeryego w tumaczeniu bodaj Lechonia:
Snu cika brama, wci nieukoczona
Ciko wznoszca si z rubinu zasona...
I to byo na dnie naszych ksig, naszych zmaga, naszego geniuszu,
naszej niebosinej miaoci! Ku tej idei e taniec stwarza muzyk
para ludzko wszystkimi drogami swoimi, ona staa si
natchnieniem i met mojego czasu, ku niej i ja dyem po spirali, coraz
cianiejsze zataczajc krgi. Ale w teje chwili zostaem unicestwiony.
Gdy zdaem sobie spraw, e myl t myl jedynie dla jej patosu!
Czwartek
Ptak leci. Jednoczenie zaszczeka pies.
Zamiast powiedzie : Ptak lata, pies szczeka powiedziaem naumylnie: Lata pies, ptak szczeka.

Co jest w tych zdaniach mocniejsze podmiot czy orzeczenie? Czy w lata pies raczej lata jest nie na miejscu, czy
pies? A take: czy mona by napisa co opartego na takim
perswersyjnym kojarzeniu poj, na rozpucie jzyka?
Sobota
Rozmowa z Karolem Swieczewskim o lubie, a jednoczenie list od S. z zawiadomieniem, e w Stanach kto pragnie
wystawi lub, oraz list od Camusa z zapytaniem, czy zgadzam
si aby poleci lub pewnemu dyrektorowi teatru w Paryu.
Co robi? lub bez teatru jest jak ryba bez wody tak, bo
to nie tylko dramat pisany dla teatru, ale, przynajmniej w
zamierzeniu swoim, to sama wyzwalajca si teatralno
istnienia. Mam jednak obawy, e nikt oprcz mnie nie zdoa
tego wyreyserowa i e przedstawienie runie z wielkim wstydem moim, grzebic na dugie lata karier sceniczn utworu.
Najwiksza trudno na tym polega, e lub nie jest opracowaniem artystycznym jakiego problemu czy sytuacji (do
czego przyzwyczaia nas Francja) ale lunym wyadowaniem
wyobrani, wytonej, co prawda, w okrelonym kierunku.
To nie znaczy, aby lub nie opowiada nam pewnej historii: to
dramat czowieka wspczesnego, ktrego wiat zosta zrujnowany, ktry (we nie) ujrza dom swj zamieniony w karczm, narzeczon w dziewk. Pragnc odzyska przeszo,
czowiek ten ogasza ojca swojego krlem, w narzeczonej chce
widzie dziewic. Daremnie. Gdy nie tylko wiat mu zrujnowano, on sam uleg ruinie i ju skoczyy mu si tamte
uczucia... Natomiast na gruzach dawnego odsania si wiat
nowy, peny okropnych zasadzek i nieobliczalnej dynamiki,
pozbawiony Boga, stwarzajcy si z ludzi w przedziwnych konwulsjach
Formy. Upojony wszechwadz swojej rozptanej ludzkoci, on ogasza

si krlem, bogiem, dyktatorem i chce za pomoc tej nowej mechaniki


sprawi aby odya w nim czysto, mio... tak, on sam sobie da lub,
narzuci go ludziom, zmusi aby to ratyfikowali! Lecz ta rzeczywisto,
stwarzana poprzez form, zwraca si przeciwko niemu i go druzgocze.
To anegdota... Ale nie wyczerpuje ona treci lubu, gdy ten nowy
wiat, ktry ujawnia si tutaj, nie jest z gry wiadomy, nawet autorowi,
dramat jest jedynie prb artystycznego dotarcia do rzeczywistoci,
ktr kryje Przyszo. To sen o epoce, wyraajcy mczarnie naszej
wspczesnoci, ale te sen wyprzedzajcy epok, usiujcy odgadn...
na marginesie akcji nicy duch bohatera-artysty chce przebi
ciemno, to senna walka z demonami jutra, to celebracja witego
obrzdku nowego i nieznanego Stawania si... Wic lub na scenie
powinien sta si gr Synaj, pen mistycznych objawie, chmur,
brzemienn tysicem znacze, rozpdzon prac wyobrani i intuicji,
Grand Guignolem, obfitujcym w igraszki, zagadkow missa solemnis
na przeomie czasw u stp niewiadomego otarza. Ten sen jest snem i
toczy si w ciemnociach, on ma prawo do tego aby go rozjaniay
tylko byskawice (bardzo przepraszam, e w sposb tak grnolotny
wyraam si, ale inaczej nie mgbym da do zrozumienia, jak ma by
wystawiony lub).
Jeeli tak go ujmiecie jako wyadowanie duszy, brzemiennej
niejasnym przeczuciem nadchodzcych czasw, jako naboestwo
przyszoci powinien zagra na scenie; ale nie zapominajcie, e to
przedstawienie ma by tyle zmysowe, ile metafizyczne, to jest e
wszystkie blaski i grozy rozptanej formy, upojenie si mask,
wyywanie si w grze dla samej gry, powinny uczyni je rozkosz. A
wreszcie nie zapomnijcie, e jego ostateczny tragizm polega na
przeraeniu czowieka, ktry widzi, e ksztatuje si w sposb dla siebie
nieprzewidziany na rozdwiku pomidzy czowiekiem a for
m..
Melancholijny jest sens tych wskazwek. Naprawd chodzi
o to, e ja w ogle nie mam adnej pewnoci, czy za mojego
ycia lub zostanie wystawiony.

Niedziela
Chciabym przynajmniej powiedzie, jak wyobraam sobie
w oglnych zarysach reyseri 1-go aktu.
Pierwsza scena HenrykWadzio: nostalgiczna, gniotca
melodia snu i patos Henryka w prni i atwo Wadzia,
przeraajca atwo modoci. A hola jak zaklcie,
narastajce sob i rodzce oczekiwanie.
Gdy ukazuj si rodzice, Henryk przybiera styl podrnego, to typowa scena z karczmarzem. Ale zaraz gwatowne
rozkrzyczenie si Ojca i wejcie Matki, ktrej krzyk winien
zgra si z krzykiem Ojca. I dwa monologi Henryka:
Tak by si zdawao
Ale nie jest to zupenie pewne.
oraz
I nie mog mwi po prostu...
jak dwa crescenda: tu on zaczyna czu si kapanem i rozpoczyna si msza. Odtd bdzie on zarazem w akcji i poza akcj;
bdzie czasem popiera j zaarcie jakby w pragnieniu wyczerpania jej sensu, bdzie stowarzysza si z ni w upojeniu, albo
bdzie asystowa jej z boku, albo, na chwil, zupenie j zatrzyma.
Dialogi z rodzicami o zmiennym rytmie, zmiennych nastrojach ale trzeba opracowa je gosowo, jak tekst muzyczny i wydoby ich teatralno. I obrzdowo tej uczty. A pochd
parami do stou to irrupcja groteski, zgranie si w tanecznej
paradzie tu. oni na chwil zapomnieli o dramacie i tylko si
bawi.

Po czym ukazanie si Maki-Mani, zaprawione drczc snu


tajemnic. I Henryk zrozpaczony, ale rozbawiony, oddajcy si z
Wadziem lekkoci i lekkomylnoci, rytm, rym ich oszaamia! Po czym
wtargnicie Pijakw, wyczarowane ow wini, ktr zachysn
si Ojciec i leit-motiv Maka wininy, Maka winia natrtny a
Henryk z boku, daje si wcign i ju zaarcie przytwierdza, popiera:
Butelka gorzki wini!
Albo, powtarzajc na stronie sowa Pijakw (Maka, ogrki!... W
sam krucyfiks!) czyni to jakby si stowarzysza w jakim obrzdku. A
gdy w pewnej chwili mwi do siebie Kiedy to wszystko si skoczy?,
Pijak, jak gdyby wychodzc z roli, odpowiada: Prdko i przez chwil
nastpuje jedno z tych, typowych dla lubu, zawiesze akcji:
Henryk (do Pijaka): Co tam jest za oknami?
Pijak: Tam s rozlege pola.
To rozpaczliwa potrzeba nietykalnoci i dziki lk przed palcem
Pijaka rodz krlewsko Ojca palec ten niechaj bdzie do duy i
odraajcy.
Wejcie drugiego gwnego tematu tej symfonii (Henryku, o,
Henryku!), ktry przeciwstawia si wzniosoci pierwszemu,
poniajcemu (winia winia), powinno zabrzmie naleycie,
poparte okrzykami krl, krl! i ukazaniem si Dostojnikw.
Dostojnicy niechaj uka si spowici mrokiem snu i stopniowo tylko
niech scena skonsoliduje si w swoim nowym aspekcie krlewskiego
dworu.
W scenie modlitwy Ojcostwo nabiera boskiego charakteru Bg
jest ojcem Ojca i to ojcostwo mczy, narzuca si, podsuwajc
Henrykowi sowa wiernopoddacze... i on, w prni, nie wie co robi
ze sob... Ale naraz spywa lekkie, cudowne swko lub i scena si
rozjania i marsz weselny, triumfalna posuwisto finau, w
polonez, ktrym Ojciec chce przeprze rzeczywisto zakcony
ostatnim, krtkim wybuchem wini.

Poniedziae
k

Czy wolno mi ogasza drukiem takie komentarze do wasnych


utworw? Czy nie jest to naduycie? I czy nie znudzi?
Powiedz sobie: ludzie marz o tym aby ci pozna. Pragn ci.
S ciebie ciekawi. Wprowadzaj ich si w swoje sprawy, nawet w
te, ktre dla nich s obojtne. Zmuszaj aby si zainteresowali tym,
co ciebie interesuje. Im wicej bd wiedzie o tobie, tym bardziej
bdziesz im potrzebny.
Ja nie jest przeszkod w obcowaniu z ludmi, ja jest tym
czego oni podaj. Idzie jednak o to aby ja nie byo
przemycane, jak towar zakazany. Czego nie znosi ja?
Poowicznoci, lkliwoci, wstydliwoci.
Wtorek

W czym rnimy si, p. Goetel i ja?


Goetel mwi (Znuenie w Wiadomociach) e Polacy na
wygnaniu yj poowicznym, nieprawdziwym yciem i e, aby ci
Polacy zaczli y naprawd, musz odzyska Polsk.
e, wprawdzie, ogarnia nas od czasu do czasu znuenie na myl o
tej cigej, wiekowej, nigdy nie koczcej si walce
Polsk, e diabe eskapizmu szepcze nam do ucha podsuwajc takie
czy inne prby wyminicia tego zadania ale nie da rady, nie
moe by dla nas prawdziwego ycia poza Polsk, nie ma dla nas
innego losu, innego powoania, innego zadania, jak tylko to,
kapitalne odzyska Polsk.
Przede wszystkim zapytam: czy tak pewne jest i oczywiste, e
ycie Polaka w Polsce byo mniej poowiczne i mniej nieprawdziwe? Czy tamto ycie nie byo take ndzne, ubogie
ciasne czy nie byo wiecznym oczekiwaniem na ycie, ktre
zaczyna si jutro? Przypomnijcie sobie twarze w warszawskim,
przedwojennym, tramwaju. Jake zmczone! Jak udrczone! Na
tych twarzach czytalicie zowrogi sens ycia sens uniwersalny.
Po wtre zapytam: czy prawda, e yde Polaka na obczy-

nie musi by pozbawione najbardziej zasadniczej treci? Czeg


uczy was Koci katolicki? e macie niemierteln dusz,
niezalen od rwnolenika na ktrym si znajdujecie. Ze,
gdziekolwiek jestecie, macie troszczy si o zbawienie wasne i
bliniego.
Moje stanowisko pokrywa si cile ze stanowiskiem Kocioa, z
t tylko rnic i, zamiast mwi o duszy w pojciu kocielnym,
wymienibym pewne naczelne wartoci czowieka, takie jak rozum,
szlachetno, zdolno rozwoju, swoboda i szczero... Wynikaoby
ze sw pana Goetla, e do tych wartoci droga wiedzie tylko poprzez
Polsk; ja za uwaam, e do nich nie ma adnej drogi, gdy kady
nosi je w sobie.
A teraz dochodz do pytania, bdcego prb ogniow, doprawdy
demonicznego: czy, gdyby wam powiedziano, e aby pozosta
Polakami musicie zrezygnowa z czci tej waszej ludzkiej wartoci,
to znaczy, e bdziecie mogli by Polakami tylko pod warunkiem i
staniecie si gorsi, jako ludzie nieco mniej zdolni, mniej rozumni,
mniej szlachetni czy zgodzilibycie si na takie powicenie dla
utrzymania Polski?
Ci z was, ktrych nauczono umiera odpowiedz twierdzco.
Jednake przygniatajca wikszo odpowie, e taki dylemat nie
moe w ogle powsta, gdy Polska jest nieodzownym warunkiem
tych cnt, a Polak bez Polski nie moe by penym czowiekiem. Ale
tak odpowied nazw eskapizmem w najklasyczniejszym stylu, oto
tu j macie t odpowied tchrza, ktry boi si rzeczywistoci. Gdy
wartoci, o ktrych mowa, maj charakter absolutny i nie mog by
uzalenione od niczego ten kto mwi, e tylko Polska moe
zapewni mu rozum lub szlachetno rezygnuje z wasnego rozumu, z
wasnej szlachetnoci.
Widz te, e ja z p. Goetlem nigdy nie bd mg si porozumie
gdy jemu idzie o Polsk a mnie o Polakw- Tak bardzo Goetel jest
obciony Polsk, e nawet osignicia Conrada lub Curie-Skodowskiej
rozwaa jedynie pod ktem ich znaczenia propagandowego o ile one
przyczyniy si do popularyzacji imienia Polski za granic. Z
lekcewaeniem

ocenia Goetel rol intelektualistw poniewa oni nie na wiele


mog si przyda sprawie polskiej. Wic i Conrad i Curie i intelekt
stali si insektami wirujcymi wok jednej wiecy Polski.
C powie na to p. Goetel? Powie, e jestem eskapista, cherlali,
megaloman, intelektualista (pseudo), zdrajca, tchrz, piknoduch.
Goetel nic innego nie moe powiedzie. Goetel musi to powiedzie
(z najczystszym sumieniem).
Czwartek
Jzyk. Nie w tym rzecz aby nie byo bdw jzykowych ale
w tym aby bd nie habi. Kademu moe si zdarzy omyka w
pisaniu, nawet gramatyczna, nawet ortograficzna ale jedni
ubieraj si w tog klasyka i tych rozkada od razu bd, choby
niewielki. Natomiast pisarz, ktry w wysowieniu nie chce by
zanadto nieskazitelny, moe pozwoli sobie na wiele potkni i nikt
go za to nie pocignie do odpowiedzialnoci. A zatem pisarz musi
dba nie tylko o jzyk, ale przede wszystkim o znalezienie
waciwego stosunku do jzyka. Waciwego, to znaczy, o ile si
da, niekrpujcego. Kiepski to stylista ktry pozwoli apa si za
swka. Kiepski ten, kto jak niektre kobiety wyrabia sobie opini
bezgrzesznego wwczas najmniejszy grzeszek staje si
skandalem.
Pisarze nazbyt delektujcy si rzekom precyzj stylu, usiujcy
zaepatowa jak nie istniejc matematyk jzyka, kokietujcy
(szkoa Anatola Francea) mistrzostwem to ju nie na nasze
czasy, zwaszcza e sybarytyzm sta si niemodny. Stylista
wspczesny musi mie wyczucie jzyka jako czego
nieskoczonego i w ruchu, nie dajcego si opanowa. Pooy on
nacisk raczej na swoje zmaganie si z form ni na sam form.
Odniesie si do sowa nieufnie, jak do czego co mu si wymyka.
To rozlunienie zwizku pisarza ze sowem zapewnia wiksz
miao w uyciu sw.
Najwaniejsze aby nadmiar teorii, zbyt przemdrzae podejcie do
stylu, nie odebray sowu jego skutecznoci w prak-

tyce, w yciu. Wszak sztuka dzieje si midzy ywymi, konkretnymi


ludmi a wic niedoskonaymi. Roi si dzi od stylw, ktre nudz
ktre mcz ktre wycigaj flaki poniewa s tworem intelektualnej
recepty, dzieem ludzi nietowarzyskich i po prostu le wychowanych.
Celowa sowem w ludzi a nie w teorie, w ludzi a nie w sztuk. Mj jzyk
w tym dzienniku jest zanadto poprawny w utworach artystycznych
jestem swobodniejszy.
Pitek
Dobra literatura polska, wspczesna czy dawniejsza, nie na wiele mi
si przydaa i niewiele mnie nauczya a dlatego, e nie odwaya si
nigdy dojrze pojedynczego czowieka.
Indywiduum, jeeli pojawio si na jej kartach, to tylko trwoliwie,
sabo, nieprawdziwie, zawsze nie dopowiedziane do koca. Literatura
polska to typowa literatura uwodzicielska, pragnie oczarowa jednostk,
podda j masie, znci do patriotyzmu, obywatelstwa, wiary, suby... To
literatura pedagogiczna, wic nie wzbudzajca zaufania.
Ale za literatura polska bya dla mnie i ciekawa i pouczajca.
Studiujc okropne nowelki rozmaitych ciotek w niedzielnym numerze
Kuriera Warszawskiego" albo powieci Germana, Mniszkwny,
Zarzyckiej, Mostowicza, odkrywaem rzeczywisto... gdy te powieci
demaskuj, one s zdradzieckie. Ich nieudolna fikcja pka co chwila a
przez szczeli mona rzuci okiem na wszystkie brudy tych dusz
autorskich, niechlujnych.
Historia literatury... Owszem, ale dlaczego historia tylfeo dobrej
literatury? Za sztuka moe by bardziej charakterystyczna dla narodu.
Historia grafomanii polskiej wicej moe powiedziaaby nam o nas ni
historia Mickiewiczw i Prusw.
Pojechalimy do Tigre. To delta Parany. Pyniemy motorwk po ciemno i cicho
cielcej si tafli w gszczu wysp. Zielono, niebiesko, przyjemnie i zabawnie.
Przystanek i wsiada dziewcz, ktre... Jak powiedzie? Pikno ma swoje tajemnice.
Wiele jest piknych melodii, ale tylko niektre s jak rka ktra dawi. Ta pikno
bya tak biorca e wszystkim zrobio si dziwnie a moe nawet wstydliwie i nikt
nie mia zdradzi si z tym e si jej przypatruje, cho nie byo oczu, ktre by
ukradkiem nie podglday jej olniewajcego istnienia.

Wtem dziewcz najspokojniej zaczo duba w nosie. roda


Virgilio Piniera (pisarz kubaski): Wy, Europejczycy, macie nas za nic! Nigdy,
Poniedziaek
ani przez pi minut, nie uwierzylicie e tu moe urodzi si literatura. Wasz
sceptycyzm na punkcie Ameryki jest absolutny i bezgraniczny! Niewzruszalny!
Maskowany hipokryzj, ktra jest jeszcze bardziej morderczym rodzajem pogardy.
W tej pogardzie jest co nieubaganego. Niestety! My nie umiemy odpowiedzie
rwn pogard.
Atak naiwnoci amerykaskiej podlegaj im najlepsze tutejsze umysy. W
kadym Amerykaninie, choby zjad wszystkie mdroci i przejrza wszystkie pychy
wiata, siedzi gdzie ukryta ta prowincja i naraz wybuchnie wie, dziecic
skarg. Virgilio powiedziaem niech pan nie bdzie dzieckiem. Te podziay
na kontynenty i narodowoci przecie to kiepski schemat narzucony sztuce.
Przecie wszystko co pan pisze wskazuje na to, e pan nie zna sowa my, e tylko
ja jest panu znane. Skde wic ten podzia na my, Amerykanie i wy,
Europejczycy?

Czwartek

Czy bd mg umrze, jak inni, i jakie bd potem moje losy? Pord


ludzi uciekajcych od siebie ja tkwi skupiony na sobie. Wyolbrzymiam
siebie do jakich granic? Czy to jest niezdrowe? Jak dalece i w jakim
znaczeniu jest niezdrowe? Czasami podejrzewam, e czynno
wyolbrzymiania, ktrej si oddaj, nie jest obojtna naturze, e jest
prowokacj. Czy nie naruszyem czego zasadniczego w samym stosunku
moim do si przyrodzonych i czy losy moje nie bd potem odmienne
wskutek tego e nie postpowaem z sob jak inni?

13

Niedziela
Tragedia.
Chodziem po deszczu w kapeluszu nasunitym na czoo, z
konierzem palta podniesionym, z rkami w kieszeniach.
Po czym wrciem do domu.
Wyszedem jeszcze raz eby kupi co do zjedzenia.
I zjadem.
Pitek
Z malarzem hiszpaskim Sanzem w Galeonie. Przyby tutaj na
dwa miesice, sprzeda obrazw za kilkaset tysicy, zna
obodowskiego i bardzo go ceni. Pomimo, i zarobi w Argentynie
sporo forsy, odzywa si o niej bez zapau.
W Madrycie czowiek siedzi przy stoliku kawiarnianym na
ulicy i, cho nic konkretnego go nie oczekuje, wie, e wszystko moe
si zdarzy: przyja, mio, przygoda. Tutaj wiadomo, e nic si nie
stanie.
Ale niezadowolenie Sanza jest bardzo umiarkowane w porwnaniu z tym co mwi inni turyci. Te dsy cudzoziemcw na
Argentyn,
ich wyniose krytyki i sumaryczne osdy nie

14
wydaj mi si

w najlepszym gatunku. Argentyna pena jest

cudw i czarw, ale czar ten jest dyskretny, spowity w umiech, ktry
nie chce wyrazi za duo. Posiadamy tu niez materia prima (surowiec)
cho nie sta nas jeszcze na fabrykaty. Nie mamy katedry Notre-Dame
ani Luwru, natomiast czsto widzi si na ulicy olniewajce zby,
wspaniae oczy, ksztat ciaa harmonijny i zrczny. Gdy odwiedzaj nas
od czasu do czasu kadeci marynarki francuskiej, Argentynka wpada,
rzecz jasna i nieunikniona, w zachwyt jak gdyby ujrzaa sam Pary, ale
mwi: Jaka szkoda, e nie s adniejsi. Aktorki francuskie upajaj
naturalnie Argentyczykw parysk perfum, ale mwi oni: Nie ma
ani jednej, ktra by miaa wszystko w porzdku. Kraj ten, nasycony
modzie, ma w sobie jaki arystokratyczny spokj waciwy istotom,
ktre nie potrzebuj si wstydzi i poruszaj si atwo.
Mowa tu wycznie o modziey, poniewa cech Argentyny jest
uroda moda i niska, ta przy ziemi, nie znajdziecie jej w wikszych
ilociach w sferze wyszej lub redniej. Tu tylko gmin jest
dystyngowany. Tylko lud jest arystokratyczny. Tylko modzie jest
nieomylna w kadym akcencie. Jest to kraj na wywrt, w lctrym
szczeniak, sprzedawca literackiej revisty, ma wicej 'Stylu od
wszystkich jej wsppracownikw gdzie salony plutokratyczne lub
intelektualne przeraaj swoj nijakod, gdzie na granicy
trzydziestki nastpuje katastrofa, zupene przeobraenie si modoci w
dojrzao na og niezbyt interesujc. Argentyna, wraz z ca
Ameryk, jest moda gdy umiera modo. Ale jej modo jest take,
pomimo wszystko, nieskuteczna. Na zabawach tutejszych ujrzycie, jak
przy dwikach mechanicznej muzyki dwudziestoletni robotnik bdcy
melodi Mozarta zblia si do dziewczyny, ktra jest waz Benvenuta
Cellini, ale z tego zblienia arcydzie nie wynika nic... Wic to kraina, w
ktrej poezja si nie urzeczywistnia, ale tym silniej wyczuwa si za
kurtyn jej obecno, straszliwie cich.
Nie naley zreszt mwi o arcydzieach, gdy to sowo jest w Argentynie nie
na miejscu tu nie ma arcydzie, s tylko dziea, tu pikno nie tylko nie
jest niczym anormalnym, lecz wanie stanowi ucielenienie zwykego
zdrowia i przecitnego rozwoju, jest triumfem materii nie za objawieniem Boga. I
ta zwyka uroda wie, e nie jest niczym nadzwyczajnym, wobec
czego wcale si nie ceni uroda, zatem, cakowicie wiecka,
pozbawiona aski a jednak, poniewa z istoty swojej zwizana z

ask i z boskoci, wic tym bardziej elektryzujca, jako


wyrzeczenie.
A teraz:
Podobnie jak z urod fizyczn, rzecz ma si z form Argentyna
jest krajem formy wczesnej i atwej, tu niewiele dostrzec mona
owych blw, upadkw, brudw, udrcze, ktre towarzysz formie
tylko z wolna i z wysikiem si doskonalcej. Rzadko zdarza si
gaffa. Niemiao jest wyjtkiem. Wyrane gupstwo nie jest czste i
ci ludzie nie popadaj ani w melodramat, ani w sentymentalizm, ani
w patos, ani w bazestwo przynajmniej nigdy nie popadaj bez
reszty. Ale wskutek owej wczenie i gadko dojrzewajcej formy
(dziki ktrej dziecko rusza si ze swobod dorosego), ktra uatwia,
ktra wygadza, w kraju tym nie wyksztacia si na miar europejsk
hierarchia wartoci i to, by moe, najbardziej mnie pociga w
Argentynie. Oni nie brzydz si... ani nie oburzaj si... ani nie
potpiaj... oni nie wstydz si... w tym stopniu, co my. Oni nie
przeyli formy, nie zaznali jej dramatu. Grzech w Argentynie mniej
jest grzeszny, wito mniej wita, wstrt mniej wstrtny i nie tylko
uroda ciaa lecz wszelka w ogle cnota jest tu mniej wyniosa,
skonna je z grzechem z jednego talerza. Pojawia si tu w powietrzu
co rozbrajajcego... i Argentyczyk nie wierzy wasnym hierarchiom, lub te przyjmuje je jako co narzuconego. Wydwik
ducha w Argentynie nie jest przekonywujcy, o czym oni sami
najlepiej wiedz, i istniej tu dwa osobne jzyki jeden publiczny,
sucy duchowi, ktry jest rytuaem i retoryk, oraz drugi, prywatny,
ktrym ludzie porozumiewaj si za plecami tamtego. Pomidzy tymi
dwoma jzykami nie ma najmniejszego zwizku i Argentyczyk
naciska w sobie guzik, ktry przestawia go na grnolotno, po czym
naciska guzik, ktry powraca go zwyczajnoci.
Czym jest Argentyna? Ciastem, ktre jeszcze nie stao si plackiem,
czym po prostu niedoksztatowanym, czy te protestem przeciwko
mechanizacji ducha, niechtnym, niedbaym gestem czowieka, ktry oddala
od siebie zbyt automatyczn akumulacj inteligencj zbyt inteligentn,
pikno zbyt pikn, moralno zbyt moraln? W tym klimacie, w tej
konstelacji mgby powsta rzeczywisty i twrczy protest przeciw Europie,
gdyby... gdyby mikko znalaza sposb na to aeby by twarda... gdyby
nieokrelono moga sta si programem, czyli definicj.

Czwartek
List do czonkw Klubu Dyskusyjnego w Los Angeles :
Dzikuj za sympatyczne Merry Christmas and a Happy New Year, a
wiadomo, e pierwsze posiedzenie Klubu zostao powicone omawianiu
moich prac, bardzo mnie cieszy. Pozwlcie, drodzy Czonkowie, e
odwzajemni si Wam kilkoma uwagami na temat czynnoci, ktrej si
oddajecie, to jest sztuki dyskutowania.
Pragn zastanowi si z Wami nad t spraw, gdy z przykroci widz,
e dyskusja naley do tych zjawisk w kulturze, ktre na og nie przynosz
nam nic prcz upokorzenia, ktre nazwabym ,dyskwalifikujcym.
Pomylmy, skd si bierze ten jad haby, ktrym nas poi dyskusja. Zabieramy
si do niej sdzc, e ma wywietli, kto ma racj i jaka jest prawda
wobec czego primo okrelamy temat, secundo ustalamy pojcia, tertio dbamy
o ciso wysowienia i quarto o logik wywodu. Po czym wytwarza si
wiea Babel, mtlik poj, chaos sw i prawda tonie w gadaninie. Lecz jake
dugo jeszcze zachowamy ow profesorsk naiwno, rodem z zeszego
stulecia, ktrej zdaniem dyskusj mona zorganizowa? Czy jeszcze nie
zrozumielicie pewnych rzeczy? Czy potrzeba wam wicej jeszcze gadaniny w
wiecie chorym na dyskusj abycie pojli, e gadanie nie jest adnym
pomostem do prawdy? Chcecie
ciemno wasz rozjani t wieczk, gdy latarnie morskie nie mog
przebi jej muru?
Jeli powiedziaem, e dyskusja naley do zjawisk dyskwalifikujcych, to oczywicie mam na myli tylko dyskusj dotyczc
spraw wzniosych i oderwanych, nikt bowiem nie narazi si na wstyd
ani na mieszno, rozprawiajc na temat sposobw przyrzdzania
zupy kartoflanej. Lecz mieszno jest nastpstwem nie tylko tego, i
dyskusja nie moe sprosta swojemu zadaniu rodzi si ona std
przede wszystkim, e my sami dopuszczamy si pewnej mistyfikacji,
ktra wanie staje si tym bardziej drastyczna im wiksza jest waga
tematu. Mianowicie udajemy przed innymi i przed sob, e idzie nam
o prawd, gdy w rzeczywistoci prawda jest jedynie pretekstem dla
naszego osobistego wyycia si w dyskusji, dla naszej, krtko
mwic, przyjemnoci. Gdy gracie w termis, nie usiujecie wmwi w
nikogo, e idzie wam o co innego poza gr 1 ale, gdy przerzucacie
si argumentami, nie chcecie przyzna e prawda, wiara,
wiatopogld, idea, ludzko albo sztuka stay pik, i w gruncie

rzeczy wane jest kto kogo pokona, kto zabynie, kto si wykae w
owym starciu, tak mile zapeniajcym poudnie.
Czy wic Dyskusja suy Prawdzie, czy Prawda Dyskusji?
Najpewniej jest i tak i owak i chyba w rozdwojeniu tego aspektu
ukrywa si to co nieuchwytnego, co jest sekretem ycia i kultury.
Lecz czowiek mwicy musi zdawa sobie spraw, dlaczego mwi, i
wystarczy, abymy wstydliwie ukryli owo mniej powane oblicze
dyskusji a ju styl nasz si zakamuje i zaamuje, i powstaj wszystkie
zwizane z tym haby. Osoby, ktre, zapominajc o osobach,
skupiaj si wycznie na deniu do Prawdy, przemawiaj ciko i
nieprawdziwie, mowa ich pozbawiona ycia staje nie pik lecz
pi. Ale ci, ktrzy umiej wyzwoli przyjemno, dla ktrych
dyskusja bdzie zarazem prac i zabaw, zabaw dla pracy, prac
dla zabawy, ci nie dadz si przytoczy i wwczas wymiana zda
stanie si uskrzydlona, zabynie wdzikiem, pasj i poezj i co
najwaniejsze niezalenie od swego rezultatu stanie si triumfem.
Gdy nawet gupstwo, nawet nieprawda nie poo ci na jdbie
opatki, jeli potrafisz si nimi bawi.
Wydaje mi si i tu, przypadkowo, zdradziem najwikszy i
ostateczny sekret stylu : musimy umie rozkoszowa si sowem. I jeli
literatura w ogle omiela si mwi, to wcale nie dlatego e jest pewna
swojej prawdy a tylko dlatego, e jest pewna swojej rozkoszy. Jeeli
jednak, drodzy czonkowie, pragn zwrci wasz uwag na t
waciwo dyskusji to dlatego, e wiat sta si miertelnie i gupio
powany, a prawdy nasze, ktrym odmawiamy zabawy, zanadto si
nudz i przez zemst nas zaczynaj nudzi. Zapominamy, e czowiek nie
jest po to tylko aby drugiego czowieka przekona e jest po to aby go
pozyska, zjedna, uwie, oczarowa, posi. Prawda nie jest spraw
argumentw tylko jest spraw atrakcji, czyli przycigania. Prawda
nie urzeczywistnia si w abstrakcyjnym turnieju idej, ale w starciu osb.
Skazany bdc na czytanie sporej iloci ksiek wypenionych tylko
argumentami, wiem co to jest prawda odarta z osoby, prawda-elaborat.
Dlatego zwracam si do was z wezwaniem : nie pozwlcie aby idea
rosa w was kosztem osobowoci.
Piszecie, e ja byem przedmiotem waszego mwienia. Ot
chciabym zapyta: czy uszanowalicie moj osob? Czy sowa wasze
nie byy pozbawione wibracji, czy mwilicie o mnie ze wzruszeniem,
polotem i pasj, jak przystoi mwi o sztuce, czy te tylko wydobylicie

ze mnie jakie moje pogldy i obgryzalicie je jak suchy gnat z


mojego szkieletu? Wiedzcie, e o mnie nie wolno mwi w sposb
nudny, zwyky, pospolity. Zabraniam tego stanowczo. Domagam si o
sobie sowa odwitnego. Tych, ktrzy pozwalaj sobie mwi o mnie
nudno i rozsdnie, karz okrutnie : umieram im w ustach i oni maj w
swoim otworze gbowym peno mego trupa.
Poniedziaek

Dionys Mascolo: Le Communisme (Relation et communication ou la


dialectique des valeurs et des besoins, Gallimard, Paris, 1953).
Przypuszczam, e jeszcze bd mia co do zanotowania
tej wanej ksice (wanej, gdy to komunizm wyrafinowa ny, zaprawiony
wszystkimi smakami elity, komunizm dla arystokracji), z ktrej przeczytaem
zaledwie sto stronic.
Na razie:
Tekst sprawia dziwne wraenie. Absolutnej powagi i absolutnego
dziecistwa. Absolutnej szczeroci i absolutnego faszu. Absolutnej wiedzy o
rzeczywistoci i absolutnej niewiedzy.
Czy wic nie naleaoby powiedzie, e Mascolo wyczerpa gruntownie
pewien sens egzystencji, ale brak mu wyczucia drugieg, uzupeniajcego,
sensu? To dzieo stoi mocno, ale na jednej nodze.
Dlatego rzuca ono nieraz olniewajcy snop wiata na jadowit alchemi
obecnej kultury i nasz gr w faszywe karty. Tutaj Mascolo moe si
przyda. Ale jest on zupenie bezsilny wobec wasnego faszerstwa. Dzieje
si tak poniewa on nie chce by sob, tylko narzdziem, to czowiek ktry
podporzdkowa si swemu zadaniu. Nie moe poj wiata poniewa chce
narzuci si wiatu, co wicej uwaa, e narzucenie si jest jedyn form
rozumienia. To dusza z premedytacj nachalna.
Odbija si to na stylu. Jzyk ten krzyczy: jestem na poziomie! Jestem
gboki. Jestem przenikliwy. Jestem wiadomy i autentyczny. Potrafi uy
wszystkich chwytw, znam wszystkie recepty, nie zapiecie mnie na adnej
naiwnoci. A jednak ten jzyk nie jest osobisty. Wyglda to tak jak gdyby
Mascolo przyswoi sobie t ilo wiadomoci, subtelnoci, ostroci etc.
ktra jest w powietrzu, w tym powietrzu, mianowicie, ktrym oddycha
intelektualizm wspczesny wszystko to on sobie przywaszczy i biegle
tego uywa, ale to nie jego wasno. Nic nie jest wasnoci Mascola, gdy
on sam nie jest swoj wasnoci. Mona by wyj z ksiki ten styl

posa go przeciwko niemu wystarczy wsadzi w inn kopert i


skierowa pod innym adresem.
W tym dziele gdzie demon komunizujcej inteligencji rzuca si na
kosmos, rwnie demoniczny i rwnie abstrakcyjny, brak jednej jedynej
prawdy, to jest, skromnej, ciepej, poufnej prawdy autora.
Czwartek
Krytyka staa si dla mnie zagadnieniem palcym od dawna
bodaj od pierwszych moich kontaktw literackich z ludmi. Polacy
nie s na ogl psychologami. Polak nie jest w stanie, na przykad,
waciwie oceni czowieka z ktrym rozmawia, lub ktrego ksik
czyta. Wiedziaem, e Polak nie zada sobie trudu by wnikn w
miejsce moje, gdzie art staje si powag, nieodpowiedzialno
odpowiedzialnoci, niedojrzao dojrzaoci, e nie potrafi ani
odkry mojej gry arii zrozumie jej przyczyn. Ale ze wszystkich
Polakw krytyk literacki, ten fachowy oceniacz, jest wanie istot
najmniej znajc si na ludziach a, co za tym idzie, na literaturze
gdy w nim balast intelektualny do reszty przytacza bezporednie,
intuicyjrie odczucie czowieka. Wiedziaem przeto, piszc
Ferdydurke, ksik niezwykle trudn, wicej nawet, zwodnicz i
mylc, e jeli bezbronny oddam si w rce tych panw, jestem
zgubiony.
A zarazem zadaem sobie szereg pyta. Czy jest w porzdku, aby
autor by bezbronny wobec krytyka? Dlaczego niby mam si godzi bez
protestu aby mnie sdzi publicznie p. X. ktry, by moe, posiada mniej
wiedzy o yciu ode mnie, a ju na pewno prawie o wiele mniejsze ma pojcie
o tym, co jest moj nie jego problematyk? Dlaczego to opinia p. X.,
ktra jest ostatecznie jedn wicej prywatn opini, ma by wyniesiona na
wyyn wyroku przez sam fakt, e on pisuje w gazecie? Dlaczego mam
znosi t arogancj i impertynencj, to popieszne niechlujstwo mienice si
uroczycie krytyk? Czy, gdybym godzi si na podobn zaleno od sdu
ludzkiego, nie bybym w sprzecznoci z zasadniczym deniem mojego
utworu, ktry mia mi zapewni swobod i suwerenno przysporzy mi
pewnoci siebie? Ale przede wszystkim zadaem sobie pytanie (gdy w
Ferdydurke dyem do ujawnienia siebie w moliwie szerokiej skali) czy
jest w porzdku aby autorzy przybierali min podczas pisania jak gdyby
krytyka nic ich nie obchodzia, jak gdyby owe osdy | dziay si na innej

planecie gdy w rzeczywistoci wszyscy piszemy dla ludzi, sd ich jest dla
nas decydujcy, lk przed nim dominujcy.
Te za pytania o tyle bardziej byy dotkliwe, e bdc autorem prawie
nieznanym i pozbawionym autorytetu, pisaem ksik bezczelnie mia i
prowokujc, w ktrej ja, ptak, rozprawiaem si z ca kultur. Moja sia
jednak miaa polega wanie na obnaeniu mojej saboci. Sam punkt
wyjcia ksiki ujawnienie wasnej niedojrzaoci mia by ostoj jej
mocy. Postanowiem wic ujawni take mj stosunek do krytyki i, zamiast
pomin ten aspekt twrczoci wstydliwym milczeniem, jak to si
praktykuje, postaraem si aby dobrze i jaskrawo stao si widoczne, e
ksika pisana jest w strachu przed krytyk, w nienawici do krytyki i w
dzy uchylenia si krytyce.
Dzi, naturalnie, czuj si o wiele pewniej. Jestem lepiej osadzony w
ludziach. Nie jestem ju tak przeraajco samotny, jak wtedy, gdy z
pierwszymi maszynopisami chodziem do Kistera. Dzisiaj opinii pani X.,
ktra mnie uwaa za pgwka, mog przeciwstawi opini pana Y., ktry
mnie ceni. Ale...
Niedziela
Zimny wiatr z poudnia wymit z Buenos Aires mas gorcego i
wilgotnego powietrza^ dmie teraz posuwicie, wyjc, wiszczc, brzczc i
trzaskajc szybami, wyrzucajc w gr papiery a na skrzyowaniach Ulic
powodujc istne orgie niewidzialnych czarownic. Ten wiatr pseudo-jesienny
porywa i mnie, i gna wraz ze mn a zawsze w przeszo ma on
przywilej wywoywania we mnie przeszoci i nieraz godzinami poddaj si
mu, siedzc gdziel na/awce. Tam, przewiany, usiuj dokona rzeczy nad
siy a taK upragnionej nawiza z Witoldem Gombrowiczem do epok
niepowrotnych. Rekonstrukcji mojej przeszoci powiciem wiele czasu,
ustalaem pracowicie chronologi, wytaem pami do ostatecznoci
szukajc siebie, niczym Proust, ale nic nie da si zrobi, przeszo jest
bezdenna a Proust kamie nic, zupenie nic
nie da si zrobi... Ale wiatr poudniowy, powodujc jakie zaburzenia
w organizmie, wytwarza we mnie stan nieomal miosnego podania w
ktrym, bdzc rozpaczliwie, usiuj ze skrzywionymi ustami cho
przez chwil obudzi w sobie dawne moje istnienie.

Na avenida Costanera, wpatrzony w fale wyrzucane w gr biaymi


kbami przez kamienne obmurowanie brzegu z uporr czyw furi,
przyzywaem ja, dzisiejszy Gombrowicz, tamtego dalekiego mego
protoplast w caej jego drcej i modej bezbronnoci. Trywialno
tamtych zdarze nabieraa dzi dla mnie (dla mnie, ktry ju
wiedziaem, ktry dzisiaj byem wanie swoj wczesn przyszoci,
rozwizaniem zagadki tamtego chopca) ot nabieraa ona witoci
legend o dalekich pocztkach; i dzi ja znaem powag tamtego
miesznego cierpienia, znaem ex post... Wic przypominaem sobie jak,
na przykad, pewnego wieczoru pojecha ori ja -w ssiedztwo do
Bartodziej na zabaw, gdzie bya osoba, ktra jego mnie
wprowadzaa w stan oczarowania i przed ktr ja on chciaem
wykaza si, zabysn; i to byo mnie jemu koniecznie
potrzebne. Ale wchodz do salonu a tam, miast podziwu, politowanie
ciotek, arty kuzynek, grubawa ironia tych wszystkich okolicznych
ziemian. C si stao?! Stao si, e Kaden-Bandrowski zjecha jak
moj nowelk w sowach zreszt penych pobaliwoci, ale niedwuznacznie odsdzajc mnie od talentu. I ta gazeta wpada im w rce. I oni
uwierzyli jej bo przecie pisarz, na si na rzeczy. Wic tego wieczoru
nie wiedziaem, rzeczywicie, gdzie si schowa.
Jeeli on ja by w takich razach bezsilny, to wcale nie dlatego,
aby to go przerastao. Wrcz przeciwnie. Te sytuacje byy nie do odparcia
poniewa byy niegodne odparcia poniewa byy zbyt gupie i mieszne
aby mona byo wzi na serio cierpienie, ktre zadaway. Wic cierpiae a
jednoczenie wstydzie si swego cierpienia i ty, ktry ju wwczas wcale
niele dawae sobie rad z demonami o wiele groniejszymi, tu zaamywae
si okropnie, dyskwalifikowany wasnym blem swoim. Biedny, biedny
chopcze! Dlaczego mnie wtedy
nie byo przy tobie, dlaczego nie mogem wej wtedy do tego salonu
i stan tu za tob aby poczu si uzupeniony pniejszym sensem
twego ycia. Lecz jatwoje urzeczywistnienie byem jestem
o tysice mil, o wiele lat, od ciebie i siedziaem siedz tutaj,
na amerykaskim brzegu tak gorzko spniony... i tak wpatrzony w
wod, wytryskujc ponad mur kamienny, wypeniony odlegoci
wiatru pdzcego ze strefy polarnej.
Niedziela

Gdy dzisiaj, po latach, i bdc ju o wiele spokojniejszy, mniej


zdany na ask i nieask sdw, rozwaam zaoenia Ferdydurke
odnonie do krytyki, jeszcze raz podpisuj si pod nimi bez
zastrzee. Do ju dzid niewinnych, dzie, ktre wchodz w ycie z
mink jakby nie wiedziay e bd gwacone tysicem idiotycznych
ocen; do autorw, ktrzy udaj, e w gwat dokonywany na nich
przez sd powierzchowny, byle jaki, jest czym co nie jest w stanie
ich dotkn i czego nie naley dostrzega. Dzieo, choby zrodzone z
najczystszej kontemplacji, powinno by tak napisane aby zapewni
autorowi przewag w jego rozgrywce z ludmi. Styl, ktry nie umie
broni si przed sdem ludzkim, ktry wydaje swego twrc na
pastw byle kretyna, nie spenia swojego najwaniejszego zadania.
Lecz obrona przed tymi opiniami jest moliwa tylko wtedy, gdy
zdobdziemy si na pokor i wyznamy, jak dalece s one dla nas
wane nawet gdy pochodz od gupca. Dlatego bezbronno sztuki
wobec sdw ludzkich jest smutnym nastpstwem jej dumy: ach, ja
jestem wyszy ponad to, ja licz si tylko ze zdaniem rozumnych! Ale
ta fikcja jest absurdalna, a prawd jest wanie, prawd trudn i
tragiczn, e sd gupca take ma znaczenie, take nas stwarza, urabia
nas od wewntrz i od zewntrz, pociga za sob daleko idce
konsekwencje natury praktycznej i yciowej.
Jednake krytyk ma jeszcze inny aspekt. Mona j oglda od strony autora,
ale mona take spojrze na ni od strony
publicznoci i wtedy nabiera barw jeszcze jaskrawszych skandalu,
faszu, nabierania god. Jak rzeczy si maj? Publiczno pragnie by
informowana przez pras o ksikach, ktre si ukazuj. Std powstaa
ga krytyki dziennikarskiej, obsadzona przez ludzi majcych styczno
z literatur. Lecz gdyby ci ludzie mieli naprawd co do zrobienia na
terenie sztuki, gdyby w nim zapucili korzenie, na pewno nie poprze staliby na tych artykulikach wic nie, to s prawie zawsze drugo- i
trzeciorzdni literaci, osoby pozostajce tylko w lunym, raczej
towarzyskim, stosunku ze wiatem ducha, osoby nie-bdce na poziomie
sprawy, ktr maj referowa. I na tym wanie polega najwiksza
trudno, ktra nie da si pomin, z ktrej rodzi si cay skandal
krytyki i jej niemoralno. Pytanie jest takie: w jaki sposb czowiek
niszy moe krytykowa czowieka wyszego, ocenia jego osobowo,

wartociowa jego prac w jaki sposb to moe sta si, nie stajc si
jednoczenie absurdem.
Przenigdy panowie krytycy, przynajmniej polscy, nie powicili tej
delikatnej kwestii ani piciu minut uwagi. A jednak Iksiski, osdzajcy
czowieka tej klasy, na przykad, co Norwid, umieszcza siebie w sytuacji
karkoomnej, niemoliwej. Gdy, aby sdzi Norwida, musi by
powyej Norwida a jednoczenie jest poniej Norwida. Ten
zasadniczy fasz wywouje nie koczcy si acuch dalszych faszw. I
krytyka staje si wanie zaprzeczeniem wszystkich swoich najgrniejszych pretensji.
Chc by sdziami sztuki? Ale do tej sztuki musieliby naprzd
dotrze, oni s w przedpokoju, brak im dojcia do stanw duchowych, z
ktrych ona powstaje i nic nie wiedz o jej nateniu.
Chc by metodyczni, fachowi, obiektywni, sprawiedliwi? Lecz oni
sami s triumfem dyletantyzmu, wypowiadajc si na tematy, ktrych
nie s w stanie opanowa: s przykadem najbardziej nieprawnej
uzurpacji.
Stre moralnoci? Lecz moralno zasadza si na hierarchii wartoci, a oni
wanie s kpin z hierarchii, sam fakt ich istnienia jest esencjonalnie
niemoralny. Wszak niczym si
nie wykazali, niczym nie udowodnili e maj prawo do tej roli. Tyle
tylko e redaktor pozwala im pisa. Oddajc si pracy
niemoralnej, ktra polega na wypowiadaniu tanich, atwych,
pospiesznych sdw bez pokrycia, pragn osdza moralno ludzi,
ktrzy ycie swoje wsadzili w sztuk.
Chc ocenia styl? Lecz oni sami s parodi stylu, uosobieniem
pretensjonalnoci; do tego stopnia s zymi stylistami, i nie razi ich
nieuleczalny dysonans owego przekltego powyej" i poniej. Nie
mwic ju o tym, e pisz popiesznie i niechlujnie; to brud
najtaszej publicystyki...
Nauczyciele, wychowawcy, kierownicy duchowi? W istocie, oni
nauczyli czytelnika polskiego tej prawdy o literaturze, e ona jest
czym w rodzaju szkolnych wypracowa, pisanych po to aby belfer
mg postawi stopie; e twrczo nie jest gr si, nie dajcych si
w peni skontrolowa, wybuchem energii, prac stwarzajcego si
ducha, lecz tylko coroczn produkcj literack wraz z
nieodcznymi recenzjami, konkursami, nagrodami i felietonami. S
to mistrzowie trywializacji, artyci w przemienianiu ostrego ycia w

nudn papk, gdzie wszystko jest mniej wicej rwnie mierne i


niewane.
Takie 'Zgubne skutki powoduje nadmiar pasoytw. Pisa o
literaturze jest atwiej ni pisa literatur w tym sk. Wic ja, na
ich miejscu, zastanowibym si bardzo gboko jak wybrn z tej
haby, ktrej na imi: uatwienie. Ich przewagi bowiem s natury
czysto technicznej. Gos ich rozlega si potnie nie dlatego, aby by
potny, a tylko dlatego e pozwolono im przemawia przez megafon
prasy.
Jak wybrn?
Odrzuci z wciekoci i dum wszystkie sztuczne przewagi,
jakie ci zapewnia twoja sytuacja. Gdy krytyka literacka nie jest
osdzaniem czowieka przez czowieka (kt da ci to prawo?), lecz
starciem dwch osobowoci na absolutnie rwnych prawach.
Wobec czego nie sd. Opisuj tylko swoje reakcje. Nigdy nie
pisz o autorze ani o dziele tylko o sobie w konfrontacji z dzieem
albo z autorem. O sobie wolno ci pisa.
Ale, piszc o sobie, pisz tak aby osoba twoja nabraa wagi,
znaczenia i ycia aby staa si decydujcym twoim argumentem.
Wic pisz nie jak pseudo-naukowiec, ale jak artysta. Krytyka musi by
tak natona i wibrujca jak to, czego dotyka w przeciwnym razie
staje si tylko wypuszczaniem gazu z balonu, zarzynaniem tpym
noem, rozkadem, anatomi, grobem.
A jeli nie chce ci si lub nie potrafisz odejd.
(To napisaem, dowiedziawszy si e Zwizek Pisarzy Polskich na
Obczynie uwaajc krytyk za szczeglnie wan dla twrczoci
pisarskiej ustanowi nagrod w wysokoci 25 funtw za najlepsz
prac krytyczn. Aczkolwiek wszystkie nagrody dziej si poza mn,
aczkolwiek to taniec do ktrego nie zostaem zaproszony... lecz moe
tym razem? Zgaszam niniejsz prac krytyczn do nagrody i polecam
j gorco uwadze Komitetu).
Sobota
Osobom, interesujcym si moj technik pisarsk, przekazuj
nastpujc recept.
Wejd w sfer snu.

Po czym zacznij pisa pierwsz lepsz histori, jaka ci przyjdzie do


gowy i napisz ze 20 stron. Potem przeczytaj.
Na tych 20 stronach znajdzie si moe jedna scena, kilka
pojedynczych zda, jaka metafora, ktre wydadz ci si podniecajce.
Napisz wic wszystko jeszcze raz, starajc si aby te podniecajce
elementy stay si osnow i pisz, nie liczc si z rzeczywistoci,
dc tylko do zaspokojenia potrzeb twojej wyobrani.
Podczas tej powtrnej redakcji wyobrania twoja przyjmie ju
pewien kierunek i dojdziesz do nowych skojarze, ktre wyraniej okrel
teren dziaania. Wwczas napisz 20 stron dalszego cigu, idc wci po linii
skojarze, szukajc zawsze pierwiastka podniecajcego twrczego
tajemniczego objawicielskiego. Potem napisz wszystko jeszcze raz. Tak
postpujc ani si spostrzeesz, kiedy wytworzy ci si szereg
scen kluczowych, metafor, symboli (jak w Trans-Atlantyku
chodzenie, pusty pistolet, ogier lub w Ferdydurke czci
ciaa) i uzyskasz szyfr waciwy. I wszystko zacznie ci si pod
palcami zaokrgla moc wasnej swojej logiki, sceny, postacie,
pojcia, obrazy zadaj swego dopenienia i to, co ju stworzye,
podyktuje ci reszt.
Jednake caa rzecz w tym, aby, poddajc si w ten sposb
biernie dzieu, pozwalajc aby stwarzao si samo, nie przesta ani na
chwil nad nim panowa. Zasada twoja w tym wzgldzie ma by
nastpujca: nie wiem dokd dzieo mnie zaprowadzi ale,
gdziekolwiek by mnie zaprowadzio, musi wyraa mnie i mnie
zaspakaja. Zaczynajc Trans-Atlantyk nie miaem pojcia o tym, e
on doprowadzi mnie do Polski, gdy jednak to si stao postaraem si
aby nie kama aby kama jak najmniej i aby wyzyska t
okazj dla wyadowania si i wyycia... I wszystkie problemy, ktre
nasuwa d takie samorodne i na olep stwarzajce si dzieo, problemy
etyczne, stylu, formy, intelektu, musz by rozwizywane z penym
udziaem twojej najostrzejszej wiadomoci oraz z maksymalnym
realizmem (gdy wszystko to jest gr kompensacji: im bardziej jeste
szalony, fantastyczny, intuicyjny, nieobliczalny, nieodpowiedzialny,
tym bardziej musisz by trzewy, opanowany, odpowiedzialny).
W rezultacie: pomidzy tob a dzieem powstaje walka, taka jak
pomidzy wonic a komi, ktre go ponosz. Nie mog opanowa
koni, lecz musz dba abym si na adnym zakrde tej jazdy nie

wywrci. Dokd zajad nie wiem, lecz musz zajecha cao.


Wicej musz przy sposobnod wydoby ca rozkosz z tej jazdy.
I w ostatecznym rezultacie: z walki pomidzy wewntrzn logik
dziea, a moj osob (gdy nie wiadomo: czy dzieo jest tylko
pretekstem abym ja si wypowiedzia, czy te ja jestem pretekstem
dla dziea), z tego zmagania rodzi si co trzeciego, co poredniego,
co jakby nie przeze mnie napisanego, a jednak mojego nie
bdcego ani czyst form, ani bezporedni moj wypowiedzi, lecz
deformacj zrodzon w sferze ^midzy : midzy mn a form,
midzy mn a czytelnikiem, midzy
mn a wiatem. Ten twr dziwny, tego bastarda, wsadzam w kopert i
posyam wydawcy.
Po czym czytacie w prasie: Gombrowicz napisa Trans- -Atlantyk
aby dowie..., Tez dramatu lub jest..., W Ferdydurke
Gombrowicz chce powiedzie...

Pitek
List od nie znanego mi p. H. z Londynu. Zapytuje: czy, zdaniem
moim, nie jest antysemit godnym napitnowania pewien dyplomata
polski, ktry w swoim dzienniku wyrazi si o pewnym ydzie
parszywiec.
auj e nie zachowaem kopii mojej odpowiedzi, ktra bya mniej
wicej taka:
Myli si Pan najzupeniej. Wyzwiskiem, ktre okrela yda, jest
parch. Sowo parszywiec uywane jest w jzyku potocznym rwnie
czsto w stosunku do Aryjczykw wic . cho oba te wyrazy maj
wsplny rdosw, nic nie upowania do przypuszczenia e zostao
ono uyte ze wzgldu na ydowskie pochodzenie danej osoby.
Czytaem tekst, o ktry Panu chodzi, kilka dni temu i do gowy mi nie
przyszo podejrzenie o antysemityzm pod adresem autora. Zreszt
musz Panu si przyzna, e i mnie cho atwo wywnioskowa z
mojej literatury, e niewiele mam wsplnego z antysemityzmem
czasem wymknie si nawet swko parch gdy jaki poszczeglny
Semita da mi si we znaki. Dzieje si tak poniewa nie jestem

filosemit sztywnym, wysilonym, ale filosemit w stanie lunym, ze


wszystkimi atawizmami szlachcica, panie wity, ze wsi.
Przypuszczam, e ta odpowied nie zadowoli mego korespondenta. Trudno.
Zreszt, pewna wstydliwo nie pozwala mi pisa akurat tego, czego si po
mnie oczekuje. Bezmiary zbrodni, dokonanej na ydach, i mnie przeszyy na
wskro
i na zawsze. Wolaem jednak nie zamieszcza tego w licie.
Napisabym ale w licie do antysemity.
Lecz musz take zaznaczy, e owo apanie za swka niezbyt
trafia mi do przekonania. W tym jest uraz wanie ze wzgldu na
powag tragedii niepowany. A nawet posun si dalej i powiem,
e yd zbyt uporczywi domagajcy si aby go traktowano jak
czowieka, to jest, jakby niczym nie rni si od innych, wydaje mi
si ydem nie do wiadomym swojego ydostwa. dajc tej
rwnoci, oni maj racj to suszne, to zrozumiae ale to nie na
miar ich rzeczywistoci. Zbyt proste, zbyt atwe...
Nie podoba mi si w ydach, gdy nie s na wysokoci swego
powoania. Ile razy zdumiewao mnie, gdym w rozmowach, i to z
rozumnymi ydami, natrafia na tak maostkowo w ocenie
wasnego losu. Dlaczego wiat nie lubi ydw?
Ale dlatego, e s zdolniejsi, maj pienidze, stwarzaj konkurencj.
Dlaczego wiat nie chce uzna, e yd to taki sam czowiek, jak inni?
Ale to kwestia propagandy, przesdw rasowych, braku
owiecenia...
Gdy sysz z ust tych ludzi, e nard ydowski jest jak inne,
odczuwam to mniej wicej jak gdybym sysza Michaa Anioa
twierdzcego, e niczym od nikogo si nie rni, Szopena,
domagajcego si normalnego ycia, Beethovena, zapewniajcego
e i on ma prawo do rwnoci. Niestety! Ci, ktrym dano prawo do
wyszoci, nie maj prawa do rwnoci.
Nie ma narodu bardziej oczywicie genialnego i mwi to nie
tylko dlatego, e oni zawarli w sobie najwaniejsze inspiracje wiata,
e co chwila wybuchaj jakim wiekopomnym nazwiskiem, e
wycisnli piecz swoj na dziejach. Geniusz ydowski jest
oczywisty w samej swojej strukturze, to jest w tym, e podobnie jak
genialno indywidualna, jest najcilej poczony z chorob,

upadkiem, ponieniem. Genialny, dlatego e chory. Wyszy, gdy


poniony. Twrczy, bo anormalny. Ten nard, jak Micha Anio,
Szopen i Beethoven jest dekadencj, ktra przetwarza si w
twrczo i postp.
Ten nard nie ma atwego dostpu do yda, jest w niezgodzie z yciem
dlatego staje si kultur.
Nienawi, pogarda, lk, niech, jakie wzbudza w innych narodach
ten nard, s z tego samego gatunku co uczucia, ktre wywoywa w
wieniakach niemieckich chory, guchy, brudny, histeryczny,
gestykulujcy Beethoven podczas swoich przechadzek. Droga krzyowa
ydostwa jest z natury swojej ta sama, co droga Szopena. Historia tego
narodu jest tajn prowokacj, podobnie jak biografie wszystkich
wielkich ludzi prowokacj losu, ciganiem na siebie wszystkich
klsk, jakie mog przyczyni si do spenienia misji... narodu wybranego. Jakie moce ycia wywoay ten fakt straszliwy, nie wiadomo
ci, ktrzy s nim, ktrzy go stanowi, niech ani na chwil si nie udz,
e z tych przepaci zdoaj wydosta si na gadk rwnin.
I ciekawe, e ycie choby najpospolitszego, najzdrowszego yda,
jest jednak zawsze, w pewnej mierze, yciem czowieka wybitnego:
cho zdrowy, zwyky, niczym nie rnicy si od innych, jest jednak
odmienny i traktowany inaczej, musi by odosobniony, jest choby
nie chcia na marginesie. Wic mona powiedzie, e nawet przecitny
yd skazany jest na wielko, dlatego jedynie, e jest ydem. Nie tylko
na wielko. Jest skazany na samobjcz i rozpaczliw walk z wasn
form, gdy nie lubi siebie (jak Micha Anio).
Wic tej grozy nie zaatwicie, wyobraajc sobie e jestecie
zwykli i karmic si idylliczn zupk humanitaryzmu. Oby jednak
walka z wami staa si mniej poda. Co do mnie blask od was bijcy
nieraz mnie owieci i wiele mam wam do zawdziczenia.
Czwartek
Wstaem, j^k zwykle, okoo 10-ej i zjadem niadanie: herbata z
biszkoptami, potem quaker. Listy: jeden od Litki z New Yorku, drugi od
Jeleskiego, Pary.
Na 12-t poszedem do biura (piechot, niedaleko). Rozmawiaem przez
telefon z Marril Alberes w sprawie tumaczenia i z Russo, omawiajc

projektowany wyjazd do Goya. Telefonowa Rios, e powrcili ju z


Miramaru, oraz Dbrowski (w zwizku z mieszkaniem).
O 3-ej kawa i chlebek z szynk.
O 7-ej wyszedem z biura i udaem si na avenida Costanera eby
odetchn wieszym powietrzem (bo upa, 32 stopnie). Mylaem o tym, co
wczoraj opowiada mi Aldo. Po czym poszedem do Cecylii Benedit i
poszlimy razem na kolacj. Ja zjadem: zupa, befsztyk z kartofelkami i
saatk, kompot. Dawno jej nie widziaem, wic opowiadaa o swoich
przygodach w Mercedes. Przysiada si do nas jaka piewaczka. Bya te
mowa o Adolfo i jego astrologii. Stamtd, ju okoo 12-tej, poszedem do
Rexa na kaw. Przysiad si do mnie Eisler, z ktrym moje rozmowy s
mniej wicej takie: No, co tam sycha, panie Gombrowicz? Niech pan
si opamita na jedn chwil, Eisler, bardzo bym pana o to prosi.
Powracajc do domu, zaszedem do Tortoni eby zabra paczk i
rozmwi si z Poczo. W domu czytaem Dziennik Kafki. Zasnem okoo 3ej.
Powysze ogaszam, abycie wiedzieli jaki jestem w mojej codziennoci.

Taka jest dwutorowo moich dozna podczas czytania Mascola (Dionys


Mascolo: Le Communisme, relation et communication ou la dialectique des
valeurs et des besoins). Ksika przenikliwa i grona w swojej wojowniczej
monotonii. Cel specjalny tej pracy, to wydobycie na plan pierwszy w
marksizmie teorii potrzeby, jako bazy materializmu dialektycznego. Lecz
przy tej okazji Mascolo krzyuje ostrze z intelektualizmem wspczesnym, z
caym obszarem myli niekomunistycznej, a ciosy jego s celne gdy
swojegoSobot
wroga ma w sobie on, typowy intelektualista Parya, Madrytu lub
Rzymu,abywalec tyche kawiarni, wielbiciel tyche poematw, suchacz tej
samej muzyki, smakosz tych samych smakw i hodowca nie innych myli...
Lecz dlatego to ksika napisana z czujnoci, ani na chwil nie
sabnc, ktra przewiduje wszystkie zarzuty. Jak zabezpiecza on swoje
pozycje ! Primo : ta
Wybitnie mdre ksika nie prze-Niezwykle gupie
Gboko
mawia do ciebieRaco niemoralne
moralne
gosem komunisty,Szaleczo nierealne
Absolutnie
lecz wanie gosemBardzo nieszczere
realne
Bardzo nieszczere

zalenego intelektualisty, ktry zrozumia komunizm ; ale zarazem


(wobec tego, e taka niezaleno niezbyt godzi si z Diamatem) nie
jest to dzieo klasycznego intelektualisty, a tylko czowieka, ktry
jest do intelektualist, aby nie by komunist i do komunist,
aby nie by intelektualist.
Tu zatem Mascolo organizuje sobie wasne stanowisko midzy
komunizmem a intelektualizmem klasycznym. Secundo : tu
obowizuje najwyszy poziom mylenia, tu si myli na serio i
naprawd wic nie tylko krytykuje si Rosj Sowieck, ale nawet
nie ukrywa si faktu, e komunizm jest najciszym i najkrwawszym
z zada. Ale mwi si: to jest nieuniknione; nikt tego nie zahamuje ;
to jest moralnie i materialnie konieczne ; to imperatyw historii i
sumienia. Tertio: najwiksz i nigdy nie sabnc energi wkada si
w wykazanie, e komunizm jest alf i omeg dzisiejszod, rewizj
wszystkich wartoci w skali dotd nie spotykanej zasadniczym
przewrotem wszystkiego jedyn moliw rewolucj i rewolucj,
obejmujc wszystkie moliwe rewolucje e jestemy w tym tak
zupenie, i niemoliwe staje si wszelkie poza i ten to punkt
widzenia nadaje tekstowi si czego nadrzdnego, ogrom wieloryba,
ktry dwiga na sobie wiat. I Mascolo niczego bardziej si nie
wystrzega, jak rozpowszechnionego wrd inteligenqi komunizujcej bdu, ktry, przyznajc komunizmowi charakter idei,
wprowadza go jako ide, jedn wicej. Nie, komunizm nie jest ide,
nie jest adn prawd, jest tylko czym co czowiekowi umoliwia
prawd i ide. Komunizm, to wyzwolenie czowieka z materialnych
uzalenie, ktre dotd nie pozwalay mu myle i czu prawidowo,
zgodnie z jego prawdziw natur. Quarto: miadca teza o
wsprzdnoci ducha i materii, ta myl fascynujca i objawicielska,
ukazuje si tutaj jak Bg ukaza si Mojeszowi i dyktuje prawo.
To wszystko nie jest rewelaq ale dziaanie tych objawie,
ktre ju wielekro mi si przejady, staje si znw dotkliwe,
poniewa zostay one przepuszczone przez pryzmat umysu takiego
mniej wicej, jak mj, kultury, jak moja i tu mwi do mnie kto mi
bliski, na tych samych, co ja, wychowany mistrzach kto jednak,
idc po wsplnej ze mn
drodze, doszed do innego miejsca, skd odmienna roztacza si panorama.
Dlaczego? Jak to si stao? Kto z nas dwch zmyli kierunek? A i to trzeba
wyzna, e ludziom, jak ja, o wiele trudniej oprze si komunizmowi, gdy
zczeni s z nim ca swoj tendencj mylow do tego stopnia, i ta myl

komunistyczna jest prawie ich wasn myl ktra gdzie, w jakim


jednym punkcie, znieksztaca si i odtd staje si obca i wroga. Nietrudno
by pogromc komunizmu gdy si wierzy w Trjc Sw. Nietrudno gdy si
oddycha minion piknoci. atwo gdy si jest wiernym ekspo- nntem
swego rodowiska, gdy si jest hrabi, kawalerzyst, ziemianinem,
handlowcem lub przemysowcem, inynierem lub lekarzem, czonkini
Stowarzyszenia Ziemianek, konserwatyst lub finansist, Sienkiewiczem lub
antysemit. Ale ja? Ja domagajcy si ludzkoci bez fetyszw, ja, zdrajca i
prowokator w mojej sferze, ja, dla ktrego kultura wspczesna jest
mistyfikacj... gdy rka moja zdziera z mej twarzy i z innych oblicz maski,
gdy to samo pragnienie niefaszowanej rzeczywistoci yje we mnie i tak
intensywnie, gdy kocham te bolesne narodziny nowego wiata i witam go,
torujcego sobie cieki ju od dwustu prawie lat, zdobywajcego jedn
pozycj za drug... jake mog by w sprzecznoci z komunizmem? Sdz,
doprawdy, i na wasny rachunek i moe w sposb bardziej wasny i
autentyczny ni wielu z nich, komunistwj przebyem wstpne fazy tego
procesu. Utrciem w sobie Boga. Nauczyem si mylenia bezwzgldnego.
Nauczyem si, co Wicej, pikno moj odkrywa w burzeniu dawnej
piknoci, a mio w rozstawaniu si z dawnymi miociami. Inne wizy,
ktre mogy mnie krpowa, natury majtkowej, towarzyskiej, socjalnej,
dawno ju opady. Dzi nie ma czci, ani autorytetu, ani przywizania, ktre
by mnie hamoway, jestem wolny, wolny i etcetera wolny! Dlaczego
odrzucam komunizm?
Niedziela
Eichler wyjecha na wie i przeniosem si na kilka dni do jego
mieszkania. Zanotowaem ju w tym dzienniku, e wol nie lubi
sztuki to znaczy, e czekam, aby ona mnie si narzucia nie
nale do osb, ktre uganiaj si za ni... Ot obrazy Eichlera
zaczy narzuca mi si ze cian tego wskiego pokoju jak treci,
ktrej nie byem w stanie odgadn. W tym czowieku i w jego
malarstwie, ktre jest bardzo do niego podobne i bardzo,
uporczywie wasne i czyste, doprowadzone do maksymalnego
wyrazu w skali niezwykle wskiej swojego stylu, tkwi jaka
tajemnica biologiczna ktrej nie mog odgadn. Podejrzewaem
go o histeri, tymczasem, przy bliszym poznaniu, odkryem w nim
natur mocn i zrwnowaon. Tak czy owak, te barwy, te linie, z
takim uporem (bdcym cech sztuki) powtarzajce jedno i to samo

w wielorakich kombinacjach formy, nasuny mi myl o jedwabistej


zdradzie i w braku czego lepszego uczepiem si tego okrelenia.
Zdrada? Jaka zdrada? Czy mona dociec? Kady z nas przez inn
furtk wymyka si yciu i milion drzwi prowadzi na bezmierne pola
zdrady. Ale (mylaem, siedzc naprzeciwko tych form dwulicowych)
jaka bezsilno teorii wobec istnienia i Eichler wyda mi si jak
woda przeciekajca Mascolowi przez palce, jak w gincy w trawie,
jak mrwka, jak owad w migotliwym listowiu na wietrze.
Poniedziaek
Mgbym wysun przeciw komunizmowi pewne zarzuty natury
intelektualnej.
Filozofia ta z wielu wzgldw nie trafia mi do przekonania
przede wszystkim za dlatego, e, w moim pojciu, komunizm jest
nie tyle problemem filozoficznym lub etycznym, ile technicznym.
Mwicie, i na to, aby duch zacz prawidowo funkcjonowa,
potrzeby ciaa musz by zaspokojone? Twierdzicie, e wszystkim zapewni trzeba minimum dobrobytu? Gdzie
gwarancja, jednak, e system wasz zdoa zapewni dobrobyt? [...]
czy w waszych rozumowaniach, gdzie mowa o wszystkim, lecz nie o
technicznej sprawnoci systemu? Jeeli komunizm jest materializmem i
poprzez zmian warunkw materialnych chce wpyn na ducha,
dlaczeg tyle prawicie mi o duchu a tak mao o tym, w jaki sposb
byoby moliwe owo przezwycienie materii? Dyskusja, ktra
powinna si toczy midzy specjalistami od produkcji i organizacji,
prze- wekslowana zostaa na tory oglne, jak gdyby chodzio o jakkolwiek zwyk filozofi. Ale pki nie zostanie wyjaniona
moliwo techniczna komunizmu, wszelkie inne rozwaania s tylko
marzeniem.
Lecz gdyby nawet czarno na biaym z waszych kalkulacji wynikao,
e system wasz podwoi czy te potroi ilo dbr na gow, wyzwalajc
czowieka z ndzy, to jednak ja osobicie nie bybym zdolny sprawdzi
tych oblicze gdy ta sprawa techniczna wymaga technicznej wiedzy
o wiecie, ktrej ja, nie bdc specjalist, nie posiadam. Wic mgbym
jedynie uwierzy wam ale, rwnie dobrze, mgbym uwierzy innym
specjalistom, ktrych obliczenia wykazuj co wrcz przeciwnego.

Mame na tak kruchych podstawach oprze mj akces do rewolucji,


ktra rujnuje ca dotychczasow organizacj, stworzon dla
opanowania natury? Przeknwszy gadko, na dodatek, wszystek gwat,
ktry tym poczynaniom towarzyszy?

Czwartek
Miabym, na gruncie intelektualnym, wiele innych argumentw
przeciw komunizmowi.
Ale czy nie byoby waciwsze z punktu widzenia mojej osobistej
polityki, gdybym nie pisa o tym i nawet nie zastanawia si nad tym?
Artysta,, ktry da si uwie na tereny tych spekulacji
mzgowych, jest zgubiony. My ludzie sztuki, ostatnio zbyt potulnie
pozwolilimy, aby nas wodzili za nos filozofowie i inni naukowcy.
Nie potrafilimy by dostatecznie odrbni. Nadmierne poszanowanie
dla prawdy naukowej przysonio nam wasn prawd w zbyt
gorcej chci zrozumienia rzeczywistoci, zapomnielimy, e nie
jestemy od rozumienia rzeczywistoci, lecz tylko od jej
wypowiadania e my, sztuka, jestemy rzeczywistoci. Sztuka to
fakt, a nie komentarz doczepiony do faktu. Nie do nas naley
tumaczenie, wyjanienie, systematyzowanie, dowodzenie. Jestemy
sowem, ktre stwierdza: to mnie boli to mnie zachwyca to
lubi tego nienawidz tego podam tego nie chc... Nauka
pozostanie zawsze abstrakcyjna, lecz gos nasz to gos czowieka z
krwi i koci, to gos indywidualny. Nie idea, lecz osobowo jest dla
nas wana. Nie urzeczywistniamy si w sferze poj, lecz w sferze
osb. Jestemy i musimy pozosta osobami, rola nasza polega na
tym, aby w wiecie, coraz bardziej abstrakcyjnym, nie przestao
rozlega si ywe, ludzkie sowo. Myl wic, e literatura zanadto
poddaa si w tym stuleciu profesorom i e my, artyci, bdziemy
musieli wywoa skandal aby zerwa te stosunki bdziemy
zmuszeni zachowa si wobec nauki bardzo arogancko i bezczelnie,
aby odesza nam ochota do niezdrowych flirtw z formuami naukowego rozumu. Nasz wasny, indywidualny rozum, nasze osobiste
ycie i nasze uczucia trzeba bdzie przeciwstawi w najostrzejszej
formie prawdom laboratoryjnym.

Moe wic byoby lepiej, abym nie usiowa zrozumie


marksizmu i pozwoli, aby to zjawisko przenikao mnie o tyle tylko, o
ile jest ono w powietrzu, ktrym oddycham.
Ale taka ucieczka intelektualna oznaczaaby, e nie jestem w stanie
oprze si mu jako konkretna osoba. Raczej wic ' musz wej w to
obce mi krlestwo, ale jak najedca, ktry proklamuje wasne prawo.
To musz powiedzie: mnie niewiele obchodz argumenty i kontrargumenty, ten kontredans, w ktrym mdrcy gubi si rwnie atwo
jak ostatni laik.
Ale, majc bezporednie wyczucie czowieka, przygldam si waszym
twarzom, gdy mwicie, i widz jak teoria wykrzywia
wam twarz. Nie jestem powoany do stwierdzenia susznoci waszych
racji mnie o to idzie, aby wasza racja nie przemienia wam twarzy w
mord, abycie pod jej wpywem nie stali si odstrczajcy, nienawistni
i nie do przeknicia. Nie jestem od kontrolowania idej, a tylko od
bezporedniego stwierdzenia jak idea wpywa na osob. Artysta jest
tym, ktry mwi: ten czowiek mdrze gada, ale on sam jest gupcem.
Albo: najczystsza moralno pynie z ust tego czowieka, ale strzecie
si, gdy on sam, nie mogc nastarczy wasnej moralnoci, staje si
szuj.
Co o tyle jest, sdz, wartociowe, e idea w oderwaniu od
czowieka nie istnieje w peni. Nie ma innych idej, jak ucielenione. Nie
ma sowa, ktre by nie byo ciaem.
Poniedziaek
Dramat Mascola i jemu podobnych...
Ten proces duchowy, z ktrego on wynika c za wspaniao!
Nic bardziej wstrzsajcego ni widok zrywania przez ludzko
wszystkich kotwic w cigu ostatnich dwch stuleci, aby ze statyki
przej w absolutn dynamik od czowieka i wiata danych do
czowieka i wiata podlegych nieustannemu stwarzaniu si niczym
okrt wypywajcy z portu na pene wody. Zburzywszy sobie niebo,
zburzywszy w sobie wszelk stao, sami sobie objawilimy si jako
nieobliczalny ywio, a nasza samotno i jedyno w kosmosie, to
niesychane rozptanie si naszego czowieczestwa w przestrzeni nie
wypenionej niczym, oprcz nas, moe zdumiewa i przeraa.

miao tego parcia nie ma paraleli. Ludzie, biorcy udzia w tym


procesie, jak Mascolo, iak ja, jak caa prawie inteligencja europejska,
susznie mogliby dowiadcza najokropniejszych lkw i skrupuw,
gdyby rzecz nie miaa charakteru czego nieuniknionego.
A jeli komunizm sta si dla wielu zjawiskiem tak fascynujcym, to
poniewa stanowi on najsilniejsz, jak dotd, materializacj inteligencji to
tak jak gdyby zaklcia najwiatlejszych duchw wywoay w kocu z niebytu si spoeczn,
czyli z ludzi zoon, zdoln do konkretnego dziaania.
Ten wilk musia by wywoany z lasu teraz idzie o to, aby nas nie
poar.
W Mascolu uosabia si dramat inteligencji, ktra spodzia
komunizm, aby d mu si pore. W caej tej myli odkrywa si gra
dwch elementw, doprowadzonych do wielkiego natenia, a
wzajemnie si wykluczajcych: siy i saboci. I tu chyba kryje si
klucz zagadki dlaczego ta myl wydaje si zarazem moralna i
niemoralna, mdra i niedorzeczna, trzewa i, pijana.
Myl ta, zburzywszy, jak si rzeko, stary porzdek metafizyczny
ujrzaa si sam na sam ze wiatem. I by to wiat niezmiernie
atwy zdawaoby si do opanowania przez myl poniewa
znikny wszystkie hamulce, ktre myl hamoway, poniewa staa
si ona jedynym arbitrem rzeczywistoci. Mascolo przeto poczu si
panem wiata (std duma i poczucie potgi, wiejce z tej ksiki).
Ale, z drugiej strony, gdy Mascolo z wyyn swoich ogarn cay wiat
spojrzeniem, okaza si on czym tak oszaamiajco wielkim w
swoim zrnicowaniu, nie dajcym si wyczerpa w swoim ruchu, i,
zaprawd, Mascolo, w wadca, poczu si zgubiony w wiecie, a
myl jego zacza mu dysze ciko z przeraenia (std panika tej
ksiki). Lecz z chwil gdy Mascolo oderwa wzrok od wiata, aby
skonfrontowa si z wasn myl, znalaz si w kleszczach tej samej
sprzecznoci. Oto, z jednej strony ta myl to jedyny i najwyszy
sdzia, przewodnik ludzkoci, organizator materii. Ale, z drugiej
strony rzecz nieczysta, uzaleniona od bytu, poddana materii, co
co zaledwie moe by nazwane myl w dawniejszym znaczeniu
tego sowa. Wic i na ten widok dozna on zarazem najwyszego
upojenia moc i najbardziej katastrofalnego poczucia przygniatajcej
niemocy.

C robi tedy? Czy uwierzy w si myli i porwa si z ni na


wiat? Czy te, nie ufajc nadmiernie rozumowi, pozwoli wiatu aby
sam si stwarza? W tym drugim wypadku rozum ju nie pyta, jaki
ma by wiat, a tylko zwajc pole swojego zasigu: jak ja mam
postpowa w wiecie? I staje si tym czym
by od wiekw, to jest narzdziem rozeznania jednostki, w skali ycia
indywidualnego. I w tej zredukowanej skali czuje si pewniejszy.
Lecz Mascolo wybra pierwsz z tych drg. Dlaczego? Przede wszystkim
dlatego, e na pozr myli, ktra uzalenia si od materii, nie pozostaje
nic innego jak przetworzy materi, e dla heglisty, ktry jest marksist, nie
ma po prostu innej drogi, jak tylko ta, ktra wiedzie do reformy warunkw
mylenia, a zatem do reformy wiata. To jednak nie zdoaoby, samo przez
si, skoni myli Mascola do tak szalonego skoku na wiat cay, ta myl
indywidualna, jeli cho troch pozostao w niej poczucia proporcji, nie
zdobyaby si na czyn tak zuchway. I tutaj, aby zrozumie sytuacj Mascola,
musimy wzi pod uwag, e jego myl nie jest bynajmniej jego wasn
myl, tylko myl zbiorow, wynikiem tysicletniego procesu, na ktry
zoy si bezlik indywidualnych osigni. Gdy uywam rozumu aby
zdecydowa, czy mam wsi do tramwaju, nie potrzebuj ucieka si do
owej wiedzy zbiorowej sam wiem, co mam robi. Gdy jednak mam roz strzygn jaka powinna by ludzko, nie mog dokona tego inaczej, jak
tylko posugujc si myl skumulowan bibliotek. Problem, dotyczcy
ludzkoci, moe by rozwizany tylko myl ludzkoci, nie jednostki. Ale
ta myl ludzkoci, potniejsza od naszej wasnej, upaja nas i oszaamia
pcha w dziedzin rozstrzygni pozaindywidualnych.
Mascolowi zdarzyo si co nastpuje: e, aby opanowa wiat, uciek si
do myli silniejszej, ni wasna; ale tej wanie myli nie jest w stanie
opanowa i ona to, teraz, rzuca go na wiat.

Poniedziaek
Gry. Cordoba. Przybyem tu, do Vertientes, dzi rano i osiadem w
piknym chalet Lipkowskich. Wzrok odrywa si od koni, kur, psw, krw,
aby uton w przestrzeni, wypenionej skomplikowan geografi grskich acuchw i grzbietw. Panorama.
Czeka mnie jazda do Mendozy.

Wtorek
Ta przygoda Mascola, wyej opisana, ujawnia si w jego jzyku, ktry
jest cakowicie oderwany od rzeczywistoci namacalnej, nasycony do cna
abstrakcj, podobny w tym do wszystkich jzykw, jakimi przemawia
intelekt. Znajdziecie tu t sam wysz szko jazdy, polegajc na
zachowaniu pozorw swobody gdy, naprawd, dokadamy kurczowych
wysikw aby nie spa z sioda. Ale co chwila staje si to tak gbokie, e
Mascolo w tym tonie, tak subtelne, e Mascolo wika si we wasnej
pajczynie, tak oglnikowe, e moe mie sto innych znacze i tak
precyzyjne, e to robota zegarmistrza zawieszonego nad przepaci. Gdy
czytam Mascola, mniej interesuje mnie myl sama, ktr ju znam skdind,
wicej rozpaczliwa walka myliciela z myl. Ile wysiku! Ale pomncie te wysiki autora przez wysiki jego czytelnikw, uprzy- tomnijcie
sobie jak te gry sylogizmw najedaj inne, sabsze umysy, ktre czytaj
pite przez dziesite po to aby rozumie dziesite przez dwudzieste, jak w
kadej z tych gw myl Mascola zakwita innym nieporozumieniem. Wic
gdzie jestemy? W krainie siy, wiata, precyzji, czy te w brudnym
krlestwie niedostatecznoci?
Sia
Jasno
Metoda
Triumf

Sabo
Ciemno
Chaos
Klska

Jak blisko ssiaduj ze sob te dwie litanie dwie siostry!


A bardziej jeszcze dziwi iniepokoi, e to przez nadmiar cnoty
myl stacza si w grzech. Gupia przez nadmiar mdroci. Saba wskutek
nadmiaru siy. Ciemna, bo nazbyt spragniona jasnoci.
Przyjrzyjmy si jeszcze sytuacji Mascola.
On zabm... ale mgby si wyratowa... gdyby zachowa wolno
wolno, ktra pozwala nam wycofa si, gdymy zabrnli. Ta mono
odwrotu, to sfolgowanie, wydobyde si z nadmiernod w wymiar bardziej
ludzki, swobodniejszy oto dla mnie jedyna prawdziwa wolno. Ale dzi
nawet wolno staa si sztywna i nadmierna. Otrzymaem list, zawierajcy
pochwa, ktra tak bardzo mi zasmakowaa i poznaem od razu jak dalece

trafia w sedno moich aspiracji. Wolno, jak pan daje w swoim dzienniku,
jest prawdziwsza od profesorskiej, wysilonej wolnoci Sartrea. To
zestawienie ukazao mi znienacka rnic pomidzy wolnoci, do ktrej
aspiruj tutaj, a tamt wolnod intelektualn, i tak wysilon, e w
istocie staje si nowym wizieniem. Ale moja wolno, to ta zwyka,
codzienna, normalna swoboda, potrzebna nam do yda, bdca spraw
instynktu raczej ni mzgowej medytacji, wolno, ktra nie chce by
niczym absolutnym swobodna, czyli byle jaka, swobodna nawet w
stosunku do wasnej swobody. Sartry i Mascole zdaj si zapomina, e
czowiek jest istot stworzon do ycia w sferze redniego cinienia,
rednich temperatur. Znamy dzi chd miertelny, znamy ogie ywy, ale
zapomnielimy sekretw letniego wietrzyka, ktry orzewia, pozwala
oddycha.
Wolno! Na to aby by wolnym potrzeba nie tylko chde by wolnym
potrzeba chcie by wolnym nie za bardzo. adne pragnienie, adna myl
za daleko posunita nie zdoa przeciwstawi si ekstremizmom. Ale Mascolo
zabi w sobie wolno z chwil, gdy swoje zwyke, bezporednie wyczucie
wolnoci podda ragom intelektualnym. Jeelibymy zapytali tego
niewolnika, czy jest wolny, odpowie, e tak, e oczywi- de bo wolny jest
ten tylko, kto rozumie swoj zaleno od dialektycznego procesu historii
itd., itd. Wic jake ta wolno wyrozumowana moe broni go przed
intelektem, jake ta koncepcja wolnoci ma zapewni mu swobod wobec
innych koncepcji i o tym, aby cokolwiek mogo spowodowa w nim
jakie rozlunienie, nie ma mowy.
Mascolo przeto nie moe si cofn musi i cigle, naprzd jest to tak, jak gdyby jecha na rowerze: jeli stanie,
przewrci si. I Mascolo jest zmotoryzowany, to ju nie rower, lecz
motocykl naadowany myl zbiorow i zbiorowym cierpieniem,
pchany dynamik proletariatu. Pchany caym mechanizmem kultury i
cywilizacji, ktry polega na nieustannym pitrzeniu, na kumulacji.
Czy sdzicie, i mogoby go powstrzyma podejrzenie, e z
przypieszon szybkoci pdzi ku zadaniu nad siy? Mylicie si
grubo: to czowiek, ktry straci swoje centrum. Jeeli zadanie jest
nad siy, to dla niego oznacza tylko, e on musi siebie samego
przerobi, aby by na wysokoci zadania i std on dla siebie jest
tylko narzdziem, std Mascolo jest dla Mascola jedn wicej
przeszkod do przezwycienia. I dlatego ksika jego jest pisana

bardziej jeszcze dla niego samego, ni dla innych: tu Mascolo


przerabia Mascola, odcinajc mu, przede wszystkim, drogi odwrotu.
Tak pdzi on na kosmos, pobudzajc siebie do pdu. A im bardziej
kosmos staje si olbrzymi i nieuchwytny w caej przeraliwej
pynnoci swojego bezmiaru, tym bardziej kurczowo zaciskaj si te
palce. Gdy ta istota ludzka, podobnie jak wszystkie inne ludzkie
istoty, pragnie wiata skoczonego. Caa dialektyka rozwoju,
stawania si, uzalenienia, jest tu subtelnym kamstwem majcym
przysoni jedyn istotn dz skoczonoci. Rozwala form po
to aby nada now form istnie bez formy nie moe i, jaka by
nie bya ta forma, z chwil, gdy j wybra, musi doprowadzi j do
penego urzeczywistnienia. Dlaczego powiedzia A? Nie wiadomo.
Ale, gdy powiedzia A, musi powiedzie B.
roda
Wiatr i kby chmur, ktre z poudnia wal na szczyty. Samotna
kura na trawniku... dziobie...
By konkretnym czowiekiem. By indywiduum. Nie dy do
przemiany , wiata, jako caoci y w wiecie, przerabiajc go o
tyle tylko, o ile to ley w zasigu mojej natury.
Urzeczywistnia si zgodnie z moimi potrzebami potrzebami
indywidualnymi.
Nie chc powiedzie, e tamta myl zbiorowa, abstrakcyjna e
Ludzko, jako taka, nie jest wana. Ale musi by przywrcona rwnowaga.
Najbardziej nowoczesny kierunek mylenia to ten, ktry znw odkryje
pojedynczego czowieka.

Pitek

W Wiadomociach list Jeleskiego w ktrym odpowiada na notatk


Collectora o publikacji moich rzeczy w Preuves.
Cho cakowicie zgadzam si z Jeleskim, e istnieje pewne powinowactwo
pomidzy mn a Pirandellem (problem deformacji) a take Sartrem (w
Ferdydurke
znalazoby
si
niejedno
przeczucie
wschodzcego
egzystencjalizmu), wolabym nawet aby, jak twierdzi Collector, z moimi
pogldami nie mieli oni wiele wsplnego. Na wszelki wypadek wol nie by do
nikogo podobny cho myl to tylko jeden z elementw sztuki, cho zdarzao
si, e brano myl najpospolitsz w rodzaju mio uwica lub ycie jest
pikne i wydobywano z niej dzieo olniewajce natchnieniem i zdumiewajce
oryginalnoci i si. Czym jest idea, czym jest nawet wizja wiata w sztuce?
Same przez si s niczym mog mie znaczenie tylko ze wzgldu na sposb
w jaki zostay odczute i duchowo wyczerpane, na wysoko swego wzniesienia
i na blask jaki z tej wysokoci rozsiewaj. Dzieo artystyczne nie jest spraw
jednej tylko myli, ani jednego odkrycia, ale tworem powstaym z tysica
drobnych inspiracji, tworem czowieka, ktry w swojej kopalni zamieszka i z
niej coraz nowy wydobywa minera.
Ale od Sartrw i Pirandellw pragnbym odseparowa si z innych wzgldw
towarzyskiej, wiatowej natury. Zbyt

czsto si zdarza w specyficznych warunkach naszego, polskiego, obcowania, e


kto za pomoc tych rozgonych nazwisk usiuje mnie zlekceway i,
nadymajc si Sartrem, mwi z politowaniem: Gombrowicz. I na to ja nie mog
si zgodzi w tym dzienniku, ktry jest dziennikiem prywatnym, gdzie idzie
zawsze i tylko o sprawy osobiste, gdzie pragn broni mej osoby i wyrobi jej
miejsce wrd ludzi.
Ach! Przyjacielu Jeleski!
Wydoby si na koniec z tego przedmiecia, przedpokoju, kredensu, sta si
nie autorkiem polskim, czyli podrzdnym, nieprawda? ale zjawiskiem
majcym wasny sens i racj! Przebi si przez mordercz drugorzdno mego
rodowiska i wreszcie zaistnie! Sytuacja moja jest dramatyczna i, rzekbym,
rozpaczliwa ja ju od duszego czasu sugeruj delikatnie tym umysom,
umeblowanym rozgonymi nazwiskami e jednak i bez wiatowej sawy
mona co znaczy jeli si jest naprawd i bezwzgldnie sob; ale oni chc abym
ja naprzd sta si rozgony; dopiero wwczas wcign mnie do swego
inwentarza i bd si nade mn gowi. W opinii tych wszystkich polskich
roztargnionych koneserw gubi mnie to wanie, e istnieje pewna zbieno
pomidzy mn a myleniem Sartrw czy te Pirandellw. Sdzi si przeto, e ja
chc powiedzie to samo, co oni, wywalajc otwarte drzwi; i e, jeli jednak
mwi co innego, to dlatego tylko, e jestem bardziej nieudolny i mniej
powany, a take bardziej mtny; im wydaje si, na przykad, e moje odczucie
formy wraz z jego konsekwencjami praktycznymi to nic nowego i mniemaj, e
moja krytyka sztuki to nieprzemylany grymas, zoliwo i kaprys z
zarozumiaoci snobw (gdy snob jest zarozumiay nie w poczuciu wasnej
wartoci, lecz dlatego, e zna kogo kto warto posiada) nie zadadz sobie trudu
sprawdzenia, jaka jest wewntrzna logika tych moich reakcji, a ich dusza lokajska
bdzie zachwycona gdy zdoa uj moj dusz jako suebnic i korn a
niezrczn naladowczyni tamtych paskich duchw.
Mog broni si przed tym tylko definiujc siebie wci,
bez przerwy siebie okrelajc. Tak dugo bd musia siebie okrela a w kocu
najpowolniejszy ze znawcw dostrzee moj obecno. Metoda moja polega na tym:
ukaza moj walk z ludmi o wasn osobowo i wykorzysta wszystkie te osobiste
zadranienia, jakie powstaj midzy mn a nimi, dla coraz wyraniejszego ustalenia
wasnego ja.
Okreli siebie wobec sartryzmw i caej, zaostrzonej, rozpalonej do biaoci,
myli wspczesnej?
Ale nic atwiejszego! Ja jestem myl niezaostrzon, istot rednich temperatur,
duchem w stanie pewnego rozlunienia..: Tym, ktry rozadowuje. Jestem jak
aspiryna, ktra, jeli wierzy reklamie, usuwa nadmierny skurcz.
Czytajc mj dziennik, jakiego doznajecie wraenia? Czy nie takiego, e
wieniak z Sandomierskiego wszed do fabryki roztrzsionej, wibrujcej i spaceruje po
niej jakby chodzi po wasnym ogrodzie? Oto piec rozarzony, w ktrym fabrykuj si

egzystencjalizmy, tu Sartre z rozpalonego oowiu przyrzdza swoj wolnoodpowiedzialno. Tam warsztat poezji, gdzie tysic ociekajcych sidmym potem
robotnikw w pdzie zawrotnych tam, trybw, operuje coraz ostrzejszym noem
superelektromagnetycznym w coraz twardszym materiale, tam zasi koty bezdenne, w
ktrych warz si ideologie, wiatopogldy i wiary. Oto czelu katolicyzmu. Tam
dalej huta marksizmu, tu mot psychoanalizy, oto studnie artezyjskie Hegla i obrabiarki
fenomenologiczne, tam dalej stosy galwaniczne i hydrauliczne surrealizmu, lub te
pragmatyzmu. I fabryka pdzc i pdzc w oskocie i wirze produkuje i produkuje
coraz to doskonalsze instrumenty, te za instrumenty su do ulepszenia i
przypieszenia produkcji, wic coraz to wszystko staje si potniejsze,
gwatowniejsze, bardziej precyzyjne. Ale ja przechadzam si pord tych maszyn i
wytworw z min zamylon i zreszt bez wikszego zainteresowania, zupenie jak
gdybym chodzi po sadzie tam u siebie, na wsi. I co pewien czas, prbujc tego lub
owego wyrobu (jak gruszk lub liwk) mwi: Hm... hm... to jakie dla mnie za
twarde. Albo:
To, na moj miar, zbyt obfite. Albo: Do diaba z tym, to niewygodne, za
sztywne. Lub te: Ha, nie byoby to ze, gdyby nie byo takie rozpalone!
Wic robotnicy obrzucaj mnie spode ba niechtnym wzrokiem. Oto, wrd
producentw, zjawi si konsument!
Sobota
Tak! By ostrym, rozumnym, dojrzaym, by artyst, mylicielem,
stylist tylko do pewnego stopnia i nie by nigdy za bardzo i wanie z tego
nie za bardzo uczyni si rwn wszystkim bardzo, bardzo, bardzo
intensywnym siom. Pilnowa w obliczu zjawisk gigantycznych wasnej, ludzkiej
miary. Nie by w kulturze niczym wicej, jak tylko wieniakiem, jak tylko
Polakiem, ale nawet wieniakiem i Polakiem nie by zanadto. By swobodnym,
ale nawet w swobodzie nie by nadmiernym.
W tym caa trudno.
Albowiem, gdybym wszed do kultury jako czysty barbarzyca, absolutny
anarchista, doskonay prymityw lub idealny wieniak, czy klasyczny Polak, wy
wszyscy przyklasnlibycie temu natychmiast. Uznalibycie, e jestem wcale
niezym producentem prymitywu w stanie czystym.
Ale bybym wtedy takim samym fabrykantem, jak oni wszyscy ci, ktrym
produkt staje si waniejszy od nich samych. Wszystko co jest czyste pod
wzgldem stylu, to elaborat.
Prawdziwy bj w kulturze (o ktrym tak mao si syszy) nie toczy si,
wedug mnie, midzy wrogimi prawdami, czy te odmiennymi stylami ycia. Jeli
komunista przeciwstawia swj wiatopogld katolikowi, to jednak s to dwa
wiatopogldy. A take nie jest najwaniejsza ta inna antynomia: kultura dziko,
Wiedzaniewiedza, jasnociemno, owszem, mona by powiedzie, e to s
zjawiska, ktre wspgraj, wzajemnie si uzupeniajc. Natomiast najwaniejszy i

najbardziej drastyczny i nieuleczalny spr, to ten, ktry wiod w nas dwa podstawowe
nasze denia: jedno, ktre pragnie formy,
ksztatu, definicji, drugie, ktre broni si przed ksztatem, nie chce formy.
Ludzko jest tak zrobiona, e wci musi siebie okrela i wci uchyla si
wasnym definicjom. Rzeczywisto nie jest czym, co daoby si bez reszty
zamkn w formie. Forma nie jest zgodna z istot ycia. Lecz wszelka myl,
ktra by pragna okreli t niedostateczno formy, te staje si form i przeto
potwierdza jedynie nasze denie do formy.
A wic caa ta nasza dialektyka filozoficzna, etyczna toczy si na tle
bezmiaru, ktremu na imi niedoksztat, ktry nie jest ani ciemnoci, ani
jasnoci, lecz wanie mieszanin wszystkiego, fermentem, nieporzdkiem,
nieczystoci i przypadkiem. Przeciwnikiem Sartrea nie jest ksidz. Jest nim
mleczarz, aptekarz, dziecko aptekarza i ona stolarza, s nim obywatele sfery
poredniej, sfery niedoksztatu i niedowartoci, bdcej zawsze czym
nieprzewidzianym, niespodziank. I Sar- tre w sobie samym znajdzie
przeciwnika z teje sfery, ktrego mona by nazwa niedo-Sartrem. A ich racje
stanowi, e adna myl, ani forma w ogle nie zdoa obj bytu i, im bardziej
wszechobejmujca, tym bardziej kamliwa.
Czy przeceniam siebie? Naprawd, wolabym odstpi komu innemu
niewdziczn i ryzykown rol komentatora wasnych, wtpliwych osigni,
ale w tym sk, e w warunkach w jakich si znajduj, nikt tego za mnie nie
wykona. Nawet mj nieoszacowany poplecznik Jeleski. Twierdz, e na
wasnym podwrku sporo zdziaaem, aby ten konflikt z ksztatem sta si
wyczuwalny.
W moich utworach ukazaem czowieka rozpitego na pro- krustowym ou
formy, znalazem wasny jzyk dla ujawnienia jego godu formy i jego niechci
do formy, specyficzn perspektyw sprbowaem wydoby na wiato dzienne
dystans, jaki istnieje pomidzy nim a jego ksztatem. Ukazaem w sposb chyba
nie nudny, lecz wanie zabawny, czyli ludzki, ywy, jak forma powstaje midzy
nami, jak ona nas stwarza. Wydobyem na jaw t sfer midzyludzkiego ktra
dla ludzi jest decydujca i nadaem jej cechy siy twrczej. Zbliyem si w
sztuce bardziej moe od wielu innych autorw do pewnego
widzenia czowieka czowieka, ktrego waciwym ywioem nie jest natura, lecz
ludzie, czowieka nie tylko umieszczonego w ludziach ale nimi naadowanego,
natchnionego.
Staraem si ujawni, e ostateczn instancj dla czowieka jest czowiek, nie za
adna warto absolutna, i sprbowaem dotrze do tego najtrudniejszego krlestwa
zakochanej w sobie niedojrzaoci, gdzie tworzy si nasza nieoficjalna a nawet
nielegalna mitologia. Uwydatniem moc si regresyjnych, ukrytych w ludzkoci i
poezj gwatu, zadawanego przez niszo wyszoci.
A jednoczenie zwizaem ten obszar przeycia z podoem moim z Polsk
i pozwoliem sobie podszepn inteligencji polskiej, e waciwe jej zadanie nie
polega na rywalizacji z Zachodem w wytwarzaniu formy, lecz na obnaeniu samego

stosunku czowieka do formy i, co za tym idzie, do kultury. e my w tym bdziemy


silniejsi, bardziej suwerenni i skuteczni.
I chyba zdoaem wykaza na wasnym przykadzie, e uwiadomienie sobie
owego niedo niedoksztatowania, niedorozwoju, niedojrzaoci nie tylko nie
osabia, ale wzmacnia. I moe sta si zarodkiem nawet ywotnoci i rozwoju
podobnie jak na gruncie sztuki to odmienne (powiedziabym: niechtne,
lekcewace) podejcie do formy moe zapewni odnowienie i rozszerzenie rodkw
artystycznego wyrazu. Proklamujc wszdzie, gdzie si da, zasad, e czowiek jest
wyszy od swoich wytworw, dostarczam swobody, jakiej bardzo potrzebuje dzisiaj
nasza pokurczona dusza.
Czy naprawd, znawcy, jestecie tak krtkowzroczni, e trzeba abym wam
pcha wszystko pod nos? Niczego nie jestecie w stanie zrozumie? Gdy jestem wrd
tych uczonych, mgbym przysic, e jestem pord drobiu. Przestacie mnie dzioba.
Przestacie skuba. Przestacie gdaka i kwaka! Przestacie z dum indycz
wydziwia, e ta myl ju znana, e tamto ju zostao powiedziane ja nie
podpisywaem adnego kontraktu na dostaw idej nigdy nie syszanych. We mnie
pewne idee, bdce w powietrzu, ktrym wszyscy oddychamy, zwizay si w pewien
specjalny i niepowtarzalny sens gombro- wiczowski i jestem tym sensem.

Wtore
k
La Falda.
Uzdrowisko w grach Cordoby. Na avenida Eden panie i panowie przy
kawiarnianych stolikach popijaj refrescos, podczas gdy osy, przywizane do
drzew, obgryzaj kor a gonik nadaje uwertur do trzeciego aktu Traviaty.
Nic nadzwyczajnego a jednak dla mnie miejsce to jest jak twarze we 'nie
skombinowane te twarze tak drczce, ktre s poczeniem dwch
oblicz odmiennych, zachodzcych jedno na drugie i wzajemnie si
maskujcych. Zewszd spoglda tu na mnie zowroga Dwoisto, kryjca sekret
ciki i zawiy. A wszystko dlatego, e byem tu taj~ lat temu dziesi.
Teraz widz.
Wwczas zgubiony w Argentynie, bez pracy, bez oparcia, zawieszony w
prni, nie wiedzcy co bd robi za miesic zapytywaem siebie z t
ciekawoci, dochodzc nieraz do zupenie chorobliwego napicia, jak
zwyka budzi we mnie przyszo zapytywaem, co bdzie ze mn za lat
dziesi.
*- Podniosa si kurtyna. Widz siebie przy kawiarnianym stoliku teje
avenidy, tak, to ja. To ja za dziesi lat. Kad rk na stoliku. Spogldam na
dom przeciwlegy. Woam na kelnera i prosz un cortado. Bbni palcami po
stole. Lecz to wszystko ma charakter tajnej informacji, przekazanej tamtemu
sprzed lat dziesiciu i zachowuj si tak jakbym by widziany przez niego. Ale
zarazem widz jego, gdy siedzia tutaj, moe przy tym samym stoliku. Std ta
okropno podwjnego widzenia, ktr odczuwam jak pknicie
rzeczywistoci, co nieznonego jakbym sobie samemu zaglda w oczy.
Gonik nadaje uwertur do trzeciego aktu Traviaty.
roda
Miosz : La prise du pouvoir.
Bardzo silna ksika. Miosz to dla mnie przeycie. Jedyny

Soce potnie rozgone w systemie sonecznym, wz mieci peen byskawic.


Nawanica wojenna w codziennym huraganie przekazuje grzmot zmierzchu... Cytuj moe niezupenie cile, ale i tak wida, e to wcale dobre, zupenie nieza
klasa. Ale...
Argentyczyk powiedzia: To wielki poeta.
Odpowiedziaem nic. Zero. Z tym olbrzymim tomidem na kolanach z tym
gigantycznym przedmiotem... materialna wielko rzeczy miadya mnie, jak but. I
zreszt wiedziaem, e gdybym cokolwiek powiedzia z tego co powiedzie chciaem,
on odpowie, e nie rozumiem poezji, e nie wniknem w dusz czylijsk, e nie
wyczuwam metafory lub e nie chwytam podziemnej wibracji sowa. Wic
powiedziaem, e przeczytam i potem szedem do domu, dwigajc to i zoyem to u
siebie w kcie, a po kilku dniach musiaem zabra to i z powrotem zanie
Argentyczykowi, co te uskuteczniem, a gdy ten olbrzymi przedmiot znalaz si w
kocu poza moim obrbem, musiaem jeszcze wybka jakie sowa, ktre poczyy
si w kosmosie ze wszystkimi sowami wy- bkanymi przy innych podobnych
okazjach przez innych tragarzy, aby zapewni mistrzowi De Rokha wieczyst chwa
na wysokociach, amen.
Tak, tak... Ale tom De Rokhi jest tylko karykaturalnym powikszeniem mikrobu,
bdcego sekretnym wstydem literatury e ona ju nie pociga i nie wabi.
Nieszczliwi! Was ju nikt nie kocha! Nikomu si nie podobacie! Nikogo nie
podniecacie! Was tylko ceni si nic wicej...
Jestecie wiadectwem dostojestw Ducha czowieczego i wielkoci Sztuki, ale
ludzie was nie lubi.
Sytuacj pogarsza fakt, e krytyce wspczesnej brak dostatecznej inteligencji, czy
te dostatecznej siy, aby pokona najtrudniejsze zadanie: powrci do spraw
elementarnych i wiecznie aktualnych, ktre jednak jak gdyby umary wrd nas
dlatego, e s ju za atwe, zbyt proste. Krytyk sta jedynie na doskonalenie
doskonalenie a do absurdu. ksiki coraz lepsze, jako literatura. Ci panowie nigdy nie
odwa si na naruszenie samego systemu, to zreszt przerasta ich moliwoci. Gdy
taki czy inny charakter literatury jest wynikiem uzalenie, jakie powstaj pomidzy
artyst a innymi ludmi. Jeli chcecie aby piewak inaczej zapiewa, musicie zwiza
go z innymi osobami zakocha go w kim innym i zakocha inaczej. Niewyczerpane
s kombinacje stylw, ale wszystkie one s w gruncie rzeczy kombinacjami osb,
oczarowaniem czowieka przez czowieka. Literatura pozostaje, niestety, romansem
starszych, subtelnych panw wzajemnie w sobie zakochanych i wzajemnie sobie
wiadczcych. Odwagi! Rozbijcie to zaklte koo, idcie na poszukiwanie nowego
natchnienia, pozwlcie aby was ujarzmio dziecko, szczeniak, pinteligent, zwicie
si z ludmi innej kondycji!
Jak dotd tylko marksizm zdoby si na .tak reform samej sytuacji pisarza,
poddajc go proletariatowi. Lecz naprawd podda go tylko teorii i biurokracji, z czego
powstaa najnudniejsza literatura w dziejach. Nie. Nie dokonacie tego
wymdrkowanymi i suchymi jak pieprz teoriami trzeba aby przypyw
odmadzajcego czaru, bijcego z tamtych, niszych warstw, wydobywa was z was. Z
chwil gdy zdoacie naprawd zakocha si w niszoci, zaczniecie si jej podoba
ale nawet gdyby mio wasza bya dla niszych braci waszych za trudna, wy ju,
zakochani i jawnie zakochani, przestaniecie by samotni.

z pisarzy na emigracji ktrego naprawd zmoczya ta burza., Innych nie. Byli


wprawdzie na deszczu, ale z parasolami. Miosz zosta zmoczony do nitki, a w kocu
huragan zdar z niego ubranie wrci nagi. Cieszcie si, e przyzwoitoci stao si
zado! Przynajmniej jeden z was jest nagi. Wy, reszta, jestecie nieprzyzwoici w
waszych pantalonach i kurteczkach rozmaitego fasonu, z waszymi krawatami i chusteczkami od nosa. C za wstyd!
Nie brak wrd nas talentw, urzekajca, na przykad, jest powie Jzefa
Mackiewicza Przyjaciel Flor, a Straszewicz wytrysn kaskad humoru ale nikt z
nich nie jest do wtajemniczony. Miosz wie. Miosz wpatrzy si i dozna jemu
w blasku nawanicy ukazao si co... meduza naszego czasu. Od ktrej Miosz pad,
spustoszony.
Spustoszony? Moe za bardzo. Wtajemniczony? Czy nie zanadto, lub raczej
czy nie za bierne to wtajemniczenie ? Wsuchiwa si w swj czas? Tak. Ale nie
poddawa si czasowi. Trudno jest mwi o tym na podstawie dotychczasowych jego
utworw proz Zniewolonego umysu i La prise du pouvoir, oraz tomu wierszy
wiato dzienne gdy tematyka ich jest specjalna, to rekapitulacja pewnego okresu
a take wiadectwo i ostrzeenie. Ale wyczuwam, e Miosz pozwoli aby Historia
narzucaa mu nie tylko temat, ale i pewn postaw, ktr nazwabym postaw
czowieka przewrconego.
Czy jednak Miosz nie walczy? Tak, walczy, ale tymi tylko rodkami, na
ktre zezwala przeciwnik, wyglda to tak jakby on uwierzy komunizmowi, e jest
zdruzgotanym inteligentem, i stan do ostatniego, heroicznego boju jako zdruzgotany
inteligent. Ten ndzarz, rolubowany w hiobowej nagoci swojej, ten bankrut,
zapamitay w bankructwie, dobrowolnie chyba ograniczy swoje moliwoci
skutecznego oporu. Bd Miosza tak to widz i jest to bodaj bd do
rozpowszechniony polega na tym, e on redukuje siebie na miar biedy, ktr
opisuje. Lkajc si frazesu, odbierajc sobie prawo do wszelkiego luksusu, on,
Miosz, lojalny i rzetelny wobec swoich braci w nieszczciu, chce by biedny jak oni.
Lecz taka intencja w artycie jest niezgodna z istot jego dziaania, gdy sztuka
to luksus, swoboda, zabawa, marzenie i sia, sztuka powstaje nie z biedy, ale z
bogactwa, rodzi si nie wtedy gdy si jest pod wozem tylko wtedy, gdy si jest
na wozie. Sztuka ma w sobie co triumfalnego, nawet gdy zaamuje rce.
Hegel? Hegel niewiele ma wsplnego z nami, gdy my jestemy tacem.
Czowiek, ktry nie pozwoli siebie zuboy, odpowie na twrczo marksizmu
inn twrczoci, zaskakujc nowym, nieprzewidzianym bogactwem ycia.
Czy Miosz zdoby si na dostateczny wysiek, aby wygrzeba si z dialektyki,
ktra go sptaa?
Jeli nie - wian, e to nie wskutek braku si, lecz wskutek nadmiaru
lojalnoci. Ale talent nie powinien by zbyt lojalny. Lojalno jest
ograniczeniem, a talent musi dy do bezgra- nicznoci. Kolumb gdyby by
zbyt lojalny wobec jajka, nie odkryby Ameryki. Istnieje jeszcze wiele nie
odkrytych Ameryk. Nie jestemy u kresu naszego ldu.
Takie dialogi prowadz z Mioszem, czytajc go, ale wiem, e one zbyt
niecierpliwe. Te ksiki s dostarczycielkami nowej rzeczywistoci, ich cel

tak wany to oswojenie nas z histori. Przetworzenie to kluczowe sowo


sztuki przyjdzie potem.
Pitek
Idc suchym oyskiem potoku, ktry prowadzi do podna Banderity,
wspomniaem (bo La Fada to rka, ktra przebiega po mojej klawiaturze
wydobywajc zapomniane melodie) bliniakw, z ktrymi tdy chodziem na
wycieczki.
Nic bardziej wzniosego! C za objawienie! Rozkoszny i jake natchniony art
Stworzyciela! Dwaj chopcy szesnastoletni tak podobni do siebie, i nigdy nie
mogem ich rozrni w wielkich kapeluszach cozyfeoyskich, z oczami
rozbawionymi ukazywali si zawsze ni std ni zowd, jeden w pewnej
odlegoci od drugiego, a ich identyczno wzmagaa do tego stopnia ich efekt,
e, bdc mokosami i smarkaczami, objawiali si jednak z potg, ktra
wypeniaa zda si ca przestrze i igrajc odbijaa od gr. Wszystko w takim bliniaku stawao si genialne i
zdumiewajce, dowcipne i wspaniae, wane i objawicielskie, tylko dlatego, e
gdzie obok czai si drugi bliniak, absolutnie taki sam.
Rozwaajc tedy wag i wito objawienia, ktremu dane . mi byo ongi
si przyglda, wracam avenid Eden. Gdy wtem kto mnie lipie za rk: Witoldo!
Patrz, a to bliniak! Bliniak, ale z wsikami! I jaki chuderlawy. Ha, bliniak, ale ju
nie bliniak! Bliniak wyzuty z dawnego bliniaka.
Obok moda kobieta z dwojgiem maych dzieci.
Bliniak powiedzia: To moja ona.
I zaraz ujrzaem, nieco dalej, drugiego bliniaka rwnie z wsikami, z
kobiet i z dzieckiem.
Czwartek
Pani Irena G. z Toronto kropna sobie licik Do redaktora Wiadomoci Jest
to utwr tak pikny, i wyrnia si w niezwykej kolekcji, jak stanowi listy
czytelnikw w Wiadomociach.
Od roku 1946 czytamy moim hobby jest skrztne badanie wrd
znajomych ich stosunku do wieszczw jutra.
Zbadawszy wrd znajomych ich stosunek do wieszczw jutra pani G. dosza
do stanowczego wniosku, i:
Mimo wszystko o wielkoci pisarza decyduje Vox Po- puli. Stu krytykw
moe krzykn, e sztuka jest genialna, ale gdy na sali jest pusto, sztuka musi
zej z afisza.
Pani G., nie poprzestajc na odkryciu tej prawdy, wyjania jeszcze dlaczego
nie zostaa ona powszechnie uznana.

A e zezowaci i gar snobw, ktrzy ulegli demagogii zezowatych,


wydzieraj si jak optane koty, to wanie dlatego e ich ten Vox Populi, ten tum
inteligentw, ta najwysza instancja, nie chce wpuci do paacu sztuki.
Ale zezowaci nie s w stanie rozdrani pani G., przemawiajcej w imieniu
najwyszej instancji tumu inteligentw i, na domiar, straniczki paacu sztuki.
Uomki nie mog drani. Uomki budz lito. Najbardziej jednak podoba mi
si icie grecki fina:
Psy szczekaj karawana idzie dalej. Nieprzecigniona, eskortowana
przez Vox Populi, helleska karawana.

roda
Dziennik Kafki. W zwizku z tym zabraem si ponownie do przegldania
Procesu porwnujc go ze sceniczn wersj Gide :a. Ale i tym razem nie udao
mi si przeczyta uczciwie tej ksiki olniewa mnie soce genialnej
metafory, przebijajce si przez chmury Talmudu, ale czyta stron za stron,
nie, to nad siy.
Kiedy bdzie wiadomo, dlaczego w naszym stuleciu tylu wielkich
artystw napisao tyle nieczytelnych dzie. I jakim cudem te ksiki nieczytelne
i nie czytane zawayy jednak na stuleciu i s sawne. Z prawdziwym
podziwem, z niekamanym uznaniem musiaem przerwa wiele lektur, ktre
nazbyt mnie nudziy. Kiedy wyjani si, z jakiego to opacznego maestwa
twrcy z odbiorcami rodz si utwory pozbawione artystycznego sex appeaFu.
C za haba! Chwilami mam wraenie, e yje wrd nas, pisarzy, jakie
gupstwo paczce ca nasz dziaalno, przed ktrym nie umiemy si broni,
gdy ono wci anonimowe. Niekiedy absurd objawia si z bezwstydem
rozkraczonej dziewki i kilka dni temu zdarzyo mi si co takiego. Siedz w
barze. Przychodzi pewien Argentyczyk aby mi pokaza zbiorowe wydanie
utworw poety czylijskiego Pablo De Rokha tom rozmiarw podrcznej
walizki. Patrz na walizk. Otwieram j.
W rodku cztery fotografie autora i trzy fotografie ony autora (te poetka),
dalej odbitka manuskryptu, wstp autora, w ktrym mwi, e ludowi
czylijskiemu oddaj te poematy
(czy co takiego) tudzie wiele innych dodatkw. Przeskakujc po kilkadziesit
stronic, czytam:
Wykrzykuj twarze zbrodnicze swj blady trjkt.
Soce potnie rozgone w systemie sonecznym, wz mieci peen
byskawic.
Nawanica wojenna w codziennym huraganie przekazuje grzmot
zmierzchu...
Cytuj moe niezupenie cile, ale i tak wida, e to wcale dobre, zupenie
nieza klasa. Ale...

Argentyczyk powiedzia: To wielki poeta.


Odpowiedziaem nic. Zero. Z tym olbrzymim tomidem na kolanach z tym
gigantycznym przedmiotem... materialna wielko rzeczy miadya mnie, jak
but. I zreszt wiedziaem, e gdybym cokolwiek powiedzia z tego co powiedzie
chtiaem, on odpowie, e nie rozumiem poezji, e nie wniknem w dusz
czylijsk, e nie wyczuwam metafory lub e nie chwytam podziemnej wibracji
sowa. Wic powiedziaem, e przeczytam i potem szedem do domu, dwigajc
to i zoyem to u siebie w kcie, a po kilku dniach musiaem zabra to i z
powrotem zanie Argentyczykowi, co te uskuteczniem, a gdy ten olbrzymi
przedmiot znalaz si w kocu poza moim obrbem, musiaem jeszcze wybka
jakie sowa, ktre poczyy si w kosmosie ze wszystkimi sowami wybkanymi przy innych podobnych okazjach przez innych tragarzy, aby zapewni
mistrzowi De Rokha wieczyst chwa na wysokociach, amen.
Tak, tak... Ale tom De Rokhi jest tylko karykaturalnym powikszeniem
mikrobu, bdcego sekretnym wstydem literatury e ona ju nie pociga i nie
wabi. Nieszczliwi! Was ju nikt nie kocha! Nikomu si nie podobacie! Nikogo
nie podniecacie! Was tylko ceni si nic wicej...
Jestecie wiadectwem dostojestw Ducha czowieczego i wielkoci Sztuki,
ale ludzie was nie lubi.
Sytuacj pogarsza fakt, e krytyce wspczesnej brak dostatecznej
inteligencji, czy te dostatecznej siy, aby pokona najtrudniejsze zadanie: powrci do
spraw elementarnych i wiecznie aktualnych, ktre jednak jak gdyby umary wrd nas
dlatego, e s ju za atwe, zbyt proste. Krytyk sta jedynie na doskonalenie
doskonalenie a do absurdu tego mechanizmu, ktry dzi nami rzdzi i moc
ktrego powstaj ksiki coraz lepsze, jako literatura. Ci panowie nigdy nie odwa si
na naruszenie samego systemu, to zreszt przerasta ich moliwoci. Gdy taki czy inny
charakter literatury jest wynikiem uzalenie, jakie powstaj pomidzy artyst a
innymi ludmi. Jeli chcecie aby piewak inaczej zapiewa, musicie zwiza go z
innymi osobami zakocha go w kim innym i zakocha inaczej. Niewyczerpane s
kombinacje stylw, ale wszystkie one s w gruncie rzeczy kombinacjami osb, oczarowaniem czowieka przez czowieka. Literatura pozostaje, niestety, romansem
starszych, subtelnych panw wzajemnie w sobie zakochanych i wzajemnie sobie
wiadczcych. Odwagi! Rozbijcie to zaklte koo, idcie na poszukiwanie nowego
natchnienia, pozwlcie aby was ujarzmio dziecko, szczeniak, pinteligent, zwicie
si z ludmi innej kondycji!
Jak dotd tylko marksizm zdoby si na tak reform samej sytuacji pisarza,
poddajc go proletariatowi. Lecz naprawd podda go tylko teorii i biurokracji, z czego
powstaa najnudniejsza literatura w dziejach. Nie. Nie dokonacie tego
wymdrkowanymi i suchymi jak pieprz teoriami trzeba aby przypyw
odmadzajcego czaru, bijcego z tamtych, niszych warstw, wydobywa was z was. Z
chwil gdy zdoacie naprawd zakocha si w niszoci, zaczniecie si jej podoba
ale nawet gdyby mio wasza bya dla niszych braci waszych za trudna, wy ju,
zakochani i jawnie zakochani, przestaniecie by samotni.

XI

Czwartek
Zbyszewskiego artyku w Kulturze, e literatura polska jest bez szans na
rynku wiatowym poniewa ycie polskie nie jest do potne aby wzbudzi
zainteresowanie. Niele to napisane z punktu widzenia dziennikarskiego. A jaki
obmierzy ten tonik z punktu widzenia sztuki. Mam za ze Zbyszewskiemu, e jego
koncepcja gr jest paska. Wazi on na szczyty z dziennikarsk bezceremonialnod,
z praktyczn trzewoci ktra staa si ostatnim naszym rozumem. W tym
artykule mwi si o literaturze jak o produkcji, ktra wymaga reklamy i
propagandy, stoi na czytelnikach i szuka wydawcw. Do diaba z tym
produkcyjnym jzykiem planw picioletnich! Ju poprzednio wystpi Zbyszewski
z rewelacj niemniej zaarcie trywializujc: e literatura jest bez szans wskutek
kryzysu na odcinku suby domowej gdy, z powodu braku sug, panie nie maj
czasu na lektur. Mona i tak, ale czy ten realizm nie zanadto kuch- towaty? I czy
w sposb podejcia do spraw literatury nie stanowi sam przez si odpowiedzi na
pytanie, dlaczego literatura polska jest bez szans? Nie, nie tylko dlatego, e tematyka nasza jest egzotyczna dla wiata. Tematyk mona odmieni, ulepszy...
Trudniej zmieni to, e my w naszym ujciu literatury jestemy albo grnie
romantyczni, albo
"pasko trzewi na poziomie suby domowej i tertium non datur. Albo
wito, misja, objawienie. albo czytelnicy, nagrody, wydawcy. Jestemy
wielcy po pijanemu, ale trzewo nasza jest kucharkowata i o tym abymy umieli
pogodzi wielko z trzewoci, nie ma mowy. Syszaem, e pewna profesorowa
zachwycia si tym artykuem. Jakeby nie! Wszak przyjemnie wyjania nam
dlaczego jestemy nie uznani, chocia genialni a to wyjanienie jest w sam raz
na miar naszego braku genialnoci, naszej pospolitoci.

Wczoraj u Teodoliny trzech mczyzn jeden ogolony drugi wsacz :


trzeci brodacz i bardzo byli zdziwieni, e nie mog si porozumie w ocenie
sytuacji politycznej na Dalekim Wschodzie. Powiedziaem: Dziwi si, e w
ogle ze sob rozmawiacie. Kady z was stanowi inne rozwizanie twarzy ludzkiej
i uosabia odmienn koncepcj czowieka. Jeeli brodacz jest w porzdku, to
goows i wsacz s potworami, pajacami, degeneratami i w ogle absurdem; a
jeli goows jest waciwym czowiekiem, to potwornoci, niechlujstwem,
nonsensem i wistwem jest brodaty. Nue!
Na co czekacie? Dajcie sobie po mordzie!
Korespondencja Gide'a z Claudelem c za teatrzyk!
Jak to spokraczniao w cigu paru lat! Nie mieszy dialog wierzcego z
niewierzcym, ale fraczek... ten fraczek doskonale francuskiej mondalit, to e
wszystko tak literacko wygadzone. Maja naga i Maja ubrana, Bg pomidzy
Monsieur Gide i Monsieur Claudel. I naiwnoci tego wyrafinowania! Quelle
dlicatesse des sentiments! Waciwym autorem tej korespondencji jest suba
domowa, to rzeczywicie co dla Zbyszewskiego. Gdy caa ta delikatno
wycackana jest i wy- chuchana przez ludzi niszych, ten wysoki dialog korzeniami
tkwi w gminie ale ju zapomnia o swoich korzeniach i panoszy si, jakby
istnia wasnym yciem. Znw wic objawia si konieczno nawizania do tej
niszej prawdy, ktra jest u podstaw prawdy wyszej.
Zosia przyswoia sobie mj dywan i ozdobia nim swj pokj sypialny. Ale
gdy mowa o uiszczeniu za dywan trzystu pe- zw, Zosia twierdzi, e to nic
pilnego. A jej przyjaciki, Goka
i Hala, podbijaj jej bbenka, gonic, jak zwykle, w pitk.
Zaszedem do kawiarni, gdzie co tydzie zbieraj si modzi poeci grupy
Concreto-Invencin (ale moe to grupa Madi). Przy stoliku z dziesiciu poetw
rozkrzyczanych w namitnej dyskusji. Ale ta kawiarnia ma fataln akustyk i o
tej godzinie peno ludzi nic nie sycha. Wic powiedziaem: Czyby nie
naleao przenie si do innej kawiarni?... ale te sowa utony w powszechnym
oskocie. Wykrzyczaem je wic, raz i drugi, i dalej krzyczaem je do ucha
ssiadom, a w kocu zdaem sobie spraw, e oni zapewne krzycz to samo
ale jeden drugiego nie syszy. Dziwny nard ci poeci. Zbiera si co tydzie w
jednym lokalu po to aby nie mc porozumie si w sprawie przeniesienia si do
innego lokalu...
Wtorek
TL Ernesto Sabato (pisarz argentyski) w barze Helvetico.
Sabato, ktry poza pisarstwem naucza filozofii na prywatnym kursie,
wtajemnicza mnie w swoj metod Mwi: Hay que golpear (trzeba uderzy).
Trzeba ich wyrwa z rzeczywistoci, do ktrej si przyzwyczaili i sprawi aby
ujrzeli wszystko na nowo, po raz pierwszy. Gdy znajd si zupenie bezradni w
tym wiecie na nowo ujrzanym, niepokj zmusi ich do szukania rozwiza i

zwrc si do nauczyciela... ale trzeba rozbi wszystko, trzeba stworzy stan


zagroenia...
To suszne. Gdy wiedza, jakakolwiek by nie bya, od najcilejszej
matematyki do najciemniejszych sugestii sztuki, nie jest dla uspokojenia duszy
lecz aby j wprawi w stan wibracji i natenia.
Sobota
mier Tuwima, Wyobraam sobie nekrologi. Ale tu, prywatnie, mog
zanotowa: zmar najwikszy wspczesny poeta polski. Najwikszy? Niewtpliwie.
Wielki? Hm...
Nie wprowadzi nas w nic, niczego nie odkry, w nic nie wtajemniczy, nie
dostarczy adnego klucza. Ale wibrowa tryska olniewa... magi
poetyckiego sowa". Taka zmysowa wibracja poetyckiej harfy, ziejcej
werbalnym luksusem, jest, w sztuce, najwysz aspiracj ludw
prymitywnych; wic by to poeta, ktry nie przynosi nam zaszczytu, nawet
troch nas demaskowa. Wstyd polega na tym, e o kadym wierszu Tuwima
moemy powiedzie, i jest cudowny", ale na pytanie, co tuwimowskiego
wnis Tuwim w poezj wiata nie potrafimy udzieli odpowiedzi. Gdy
Tuwim, jako Tuwim, to jest jako osobowo, nie istnia. Harfa bez harfiarza.
Ciekawy jestem, czy nekrologi zdobd si na ujawnienie tej prawdy.
Myl i bd raczej utrzymane w zdrowo konwencjonalnym poetowatym
stylu, z ezk z powodu zdrady. Nasze odczude poezji jest, jak si rzeko,
nieco prymitywne i mocno zmechanizowane, ale doprowadzilimy do wielkiej
perfekcji nasze mwienie o niej mwienie, pene fioritur, trelw, trylw, w
tonie poetyckim, z faszywie poetyckim rozczuleniem i z rwnie faszywym
poetyckim uniesieniem. Gatunek ten doskonale' nadaje si na pogrzeby,
przypusz- czam wic, e zostanie uruchomiony przy tej okazji.
Moim zdaniem poezja polska (ale moe wszystkie poezje?) nie ruszy z
miejsca pki nie zerwie z trzema okropnymi szablonami: 1. Postawa poety; 2.
Ton poetycki; 3. Forma poetycka. Rbde, co chcecie. Prbujcie wyle z tego
drzwiami czy oknami, mnie wszystko jedno; ale pki bdziede wewntrz, nic
was nie zbawi.
Pitek
Turyci z bocianich gniazd.
Straszewicz to szlachdc na zagrodzie, rwny wojewodzie, co bardzo
polskiego, praszczur Reja i Potockiego^ wnuk Sienkiewicza cho take kuzyn
Wiecha parantela wzbudzajca zaufanie w szerokich koach wielbicieli.
Straszewicz, cho midzy innymi karykaturzysta polskoci, jest nasz,
swojski, i to jednak mimo wszystko dawne smaki, dawny sztandar, dawna
emocjonalna szlachecko. Prawie. Nieomal. Nieomal tylko, gdy to ju w

Straszewiczu czysto funkcjonalne. Straszewicz to wczorajsza polsko oderwana od


podoa i promieniejca w prni, dziaajca z rozpdu. A zatem spniony?
Nie! Humor... Humor... Gdyby Straszewicza obedrze z humoru, byby zupenie
niemoliwy, byby duchowo i intelektualnie w rzeczywistoci obecnej indolentem
rwnym... no, po c wymienia nazwiska, prawie wszystkie nazwiska? Ale humor
jest przeinaczeniem na opak wszystkiego i tak da- Lece, e prawdziwy humorysta
nigdy nie moe by tylko tym czym jest jest jednoczenie tym czym jest i tym
czym nie jest. Rka ktra napisaa podbi lok, opad lok to rka przekorna Gogolw i
pod jej dotkniciem Straszewicz staje si anty-Straszewiczem, a synteza tej tezy i
antytezy daje nam super-Straszewicza, czyli Straszewicza, ktry wprawdzie jeszcze
jest Straszewiczem ale ju jest czym szparko wyprzedzajcym Straszewicza.
Wycignijmy z tego nauk: e w momentach, gdy okolicznoci druzgoczce zmuszaj
nas do cakowitego przetworzenia si wewntrznego, miech jest nasz ostoj. On
wydobywa nas z nas i pozwala naszej ludzkoci przetrwa niezalenie od bolesnych
zmian naszej powoki.
Nigdy aden nard nie potrzebowa bardziej miechu, ni my dzisiaj. I nigdy aden
nard mniej nie rozumia miechu jego roli wyzwalajcej.
Ale miech nasz dzisiejszy ju nie moe by miechem ywioowym, czyli
automatycznym musi to by miech z premedytacj, humor stosowany na zimno i z
powag, musi to by najpowaniejsze zastosowanie miechu do naszej tragedii. I w
skali szerszej ni to czyni Straszewicz. Ten miech, dyktowany strasznymi
koniecznociami, powinien by obj nie tylko wiat wrogw, ale przede wszystkim nas
samych i w tym co mamy najdroszego.
Autor Turystw z bocianich gniazd zahaczy mnie w artykule ex re TransAtlantyku. Podaj w skrcie moj replik, gdy wyznacza ton innym moim
wypowiedziom. To jedno z pierwszych moich wystpie w prasie polskiej po
czternastu latach nieobecnoci. Kiedy, ponownie urodzony w ojczystym
sowie, rozejrzaem si w sytuacji, spostrzegem e degrengolada jest w
penym rozkwicie. W kraju literatur wzito za mord a na emigracji zostaa
ona zgodzona do suby suby ideaom, ojczynie, czytelnikom,
wszystkiemu tylko nie wasnym swoim racjom, przeznaczeniom. Ja przeto postanowiem odezwa si nie jak wojskowy a jak cywil.
Oto co napisaem pod tytuem Refleksje na marginesie Straszewicza:
Niedawno temu ukazao si Risum teneatis a ju znowu musz odpowiada.
Czy nie nudz publicznoci te polemiki?
Czy ton naszej prasy literackiej nie stal si zanadto familiarny?
Nie wydaje mi si ze, aby literaci pisali o sobie i spierali si midzy sob
pod warunkiem, e ich osoby bd pomostem do spraw wyszych,
problemw oglnych.

Zdawaoby si, e ja jestem tym zarozumiaym, ktry puszy si talentem,


gdy on Straszewicz hoduje zacnej skromnoci. Tymczasem jest wrcz na

odwrt. Ja mwi: Usiuj mie talent. A c mwi Straszewicz? Mwi:


Ja mam talent, ale... patrzcie!... oddaem go Ojczynie w ofierze!
Ot twierdz, e talent Straszewicza nigdy nie urzeczywistni si w peni,
gdy Straszewiczowi brak czego co jest nieodzowne : brak poszanowania
talentu.
Z jakim, icie polskim, lekcewaeniem, odzywa si nasz Czesaw o tych
wartociach! Jest peen wzgardy dla sobkw i egocentrykw, ktrzy omielaj
si bra na serio talent w momencie, gdy dzieje si rzeczywisty dramat:
pada Ojczyzna.
Ale... c to jest talent? Jeeli gupcy wyobraaj sobie literata jako
faceta, ktry przesiaduje w kawiarni i, poza tym pisuje od czasu do czasu za
pomoc tego bliej nie okrelonego,
tajemniczego ,,talentu, mniej lub wicej udane powieci i opowiadania, to czas
najwyszy, aby poddali reformie swoje pogldy. Pisarz nie pisze adnym
tajemniczym talentem, ale... sob. To znaczy, pisze wraliwoci swoj i
inteligencj, sercem i rozumem, caym swoim rozwojem duchowym i tym nateniem, tym staym podnieceniem ducha, o ktrym mwi Cyceron, e jest istot
wszelkiej retoryki. Nie ma w sztuce nic tajemniczego; nic ezoterycznego.
Mog powiedzie bez przesady, e powiciem si literaturze. Dla mnie
literatura to nie kwestia kariery i ewentualnych pomnikw, ale wydobycie z siebie
tej maksymalnej wartoci, do jakiej jestem zdolny. Jeeliby si okazao, e to co
pisz jest bahe, to jestem przegrany nie tylko jako literat, lecz jako czo wiek. Ale
Stras zewie z i jemu podobni traktuj literatur jako dodatek do egzystencji i jej
ozdob skonni s tolerowa istnienie literatw pki, jak si rzeko, nie
zaczyna dzia si co naprawd powanego.
W my tej filozofii atakowano take Miosza. Ach! Ach! Ten piknoduch
wynis si z Kraju, gdy spostrzeg, e nie moe tam pisa wierszy! Nie obchodzi
go Kraj, ani cierpienie ludzkie, tylko wiersze! Ludzie, ktrzy takie wygaszaj
sdy, nie doroli, moim zdaniem, do tych zagadnie. Zarwno sztuka, jak
ojczyzna, same przez si niewiele znacz. Znacz one bardzo wiele, gdy czowiek,
poprzez nie, wie si z istotnymi, najgbszymi wartociami bytu.

Tchrzostwo! Brak patriotyzmu!


Dziwna rzecz! Trans-Atlantyk, to utwr najbardziej patriotyczny, i
najodwaniejszy, jaki kiedykolwiek napisaem. I on to wanie ciga na mnie
zarzuty, e jestem tchrzem i zym Polakiem.
Zauwacie, e mogem nie porusza tych momentw mojego ycia. Mogem
napisa ksik na zupenie inne tematy. Nikt nigdy nie stawia mi adnych zarzutw
pki ja sam ich nie wywoaem, ogaszajc fragmenty Trans-Atlantyku.
Niech wam si nie zdaje, ze to wy przyapalicie mnie na gorcym uczynku.
To ja sam, dobrowolnie i z ca swobod, przyznaem si do pewnych uczu...
Ale ujawnienie tych stanw uczuciowych (ktrych i wy prywatnie i po cichu
musielicie chyba nieraz dowiadcza), nie byo z mej strony cynizmem ani

bezwstydem. Mogem sobie pozwoli na to, poniewa miaem za sob bardzo


powane racje i poniewa kierowa mn wzgld na dobro oglne.
Jakie to racje?
Uwaam, e literatura polska powinna obecnie przyj kierunek wrcz
przeciwny temu, jaki miaa dotychczas. Zamiast dy do jak najcilejszego
zwizania Polaka z Polsk, powinna raczej zabra si do wypracowania
pewnego dystansu pomidzy nami a Ojczyzn. Musimy oderwa si uczuciowo i
intelektualnie od Polski po to, aby uzyska w stosunku do niej wiksz swobod
dziaania, aby mc j stwarza.
Musimy tak sdz zdoby poczucie tymczasowoci naszej obecnej
polskoci. Bez tego nie zdoamy nady wiatu.

Mona si z tym nie zgadza. Mona to zwalcza. Ale nieche, Straszewicz


nie wymaga ode mnie, abym ja suy Ojczynie nie wedug mego najlepszego
rozumienia, a tylko wedle tego, co on uwaa za suszne.
W takim razie ja miabym rwne prawo nazwa Strasze- wicza zym
Polakiem gdy, z mego punktu widzenia, ten emocjonalny patriotyzm, ktry
on reprezentuje, przyczyni nam najokropniejszych szkd, zaway najfatalniej
na caej naszej polityce i, co gorzej, na naszej kulturze. Posuchajcie, co mwi
o nas wiat zastanwcie si nad tym, jak nas widz i odczuwaj
cudzoziemcy. Jestemy przykadem kurczowego patriotyzmu.
Straszewicz czowiekowi takiemu, jak ja, mwi: Id pan do wojska! Bij
si pan za Ojczyzn! Jeeli z czym pragnbym bi si, to z Ojczyzn o moj
ludzk warto. Ale Straszewicz nie potrzebowaby mnie zachca do walki z Hitlerem i do walki w
obronie umczonej ludzkoci w Polsce, poniewa niezalenie od moich
pogldw na Ojczyzn znam miar tych cierpie i miar tej nieprawoci i nie
zamierzam wykrca si koncepcjami, gdy dokonywuje si zbrodnia.
Ale...
Nie ukrywam, e podobnie jak i Straszewicz balem si. Ale ja moe
nie tyle balem si wojska i wojny, ile tego, e,. mimo najlepszej woli, nie
mgbym im sprosta. Nie jestem do tego stworzony. Dziedzina moja jest inna.
Rozwj mj od najwczeniejszych lat w innym poszed kierunku. Jako onierz
bybym katastrof. Przysporzybym wstydu sobie i wam.
Czy mylicie, e jeli patoci tacy jak Mickiewicz lub Szopen nie wzili
udziau w walce, to jedynie z tchrzostwa? Czy moe raczej dlatego, e nie
chcieli si zbani? I chyba mieli prawo broni si przed tym, co przekraczao
ich siy.
Ale moe t wyznania s niepotrzebne i niezrczne. Moe wystarczyoby
powiedzie, e w chwili wybuchu wojny miaem kategori wojskow C, a
potem, gdy stawiem si w Poselstwie w Buenos Aires przed komisj lekarsk,
zaliczono mnie do kategorii ,-JD.
Do tego alfabetu. Wol postawi kropk nad i.


Przyzna trzeba Straszewiczowi, e jest doskonale szlachecki. Szanuj jego
cnoty i nie ujmuj mu zasug, a take mam zrozumienie dla jego pisarskiego
dramatu ale ten artyku trci pamitnikami Paska. Wzywa Straszewicz na
sdy nad Mioszem i Gombrowiczem. C to znaczy? Znowu wic, zamiast
powanej dyskusji, sejm, rejwach i huczek ? Znowu wakie listy dot
Szanownego Pana Redaktora rozmaitych wyywajcych si kibicw, protesty,
kontr-protesty, ataki i szpile? Czy nie obrzyd wam jeszcze ten abi rechot
dobywajcy si z nieruchomych wd waszego stawu?
Nie. Mnie moecie sdzi jedynie czytajc bardziej uwanie moje rzezy w
spokoju i ciszy wasnego sumienia.
Niedziela

1.
2.
3.

4.
5.

Z najgbsz pokor wyznaj, ja, robak, e wczoraj we nie ukaza mi si


Duch i wrczy mi Program, zoony z piciu punktw :
Literaturze polskiej, fatalnie spaszczonej i skapcania- ej, sabowitej i
lkliwej, przywrci pewno siebie. Stanowczo i dum, rozmach i lot.
Oprze j mocno na ja, uczyni z ja jej suwerenno i si, wprowadzi na
koniec to ja w polszczyzn... ale uwydatni jego zaleno od wiata...
Przestawi j na tory najnowoczeniejsze i to nie powolutku, ale skokiem, ot
tak, wprost z przeszoci w przyszo (gdy les extrmes se touchent).
Wprowadzi j w najtrudniejsz problematyk, w najboleniej przeomowe
komplikacje... ale nauczy j lekkoci i lekcewaenia i tego, jak ma zachowa
dystans...
Nauczy wzgardy dla idej i kultu osobowoci.
Zmieni jej stosunek do formy.
Zeuropeizowa ale zarazem wyzyska wszystkie moliwoci aby
przeciwstawi j Europie.
U dou widnia ironiczny napis: nie dla psa kiebasa!
Sobota
Wyruszyem tam gdzie blask olepia. Naprzd trzydniowa podr
samochodem do pewnego miasteczka, wysonecznio- nego do rozpuku. Ale
tam skoczyy si drogi. 70 kilometrw dzielce nas od estancji
-przefrunlimy aeroplanem.
DIARIUSZ WIEJSKI Sobota
Wyldowalimy gadko na ce niedaleko kpy drzew, poszc zbaraniae krowy a
nie opodal pasy si borany i wysiadem z aeroplanu, ale waciwie nie wiem gdzie poudnie, gdzie pnoc, i w
ogle nie rozumiem dobrze, o co chodzi, gdy poc si, tak, wypacam z siebie, a

powietrze rozrzedzone i rozarzone przed oczyma taczy... Dwr pord


eukaliptusw, rozdartych papuzim wrzaskiem.
Soce apk swoj przymrua mi oczy, a jednoczenie spaceruj midzy
drzewami, ale Sergio co mwi i duy ptak zrywa si poc si zrywa si i
poc si i sysz, e on mwi czyby nie zapolowa. Ale poc si. Poc si i
jestem troch nerwowy! Kapryny. I zreszt nudzi mnie, e ten chopiec robi
zawsze to czego si po nim oczekuje, gdy podaj jedzenie siada przy stole, ziewa,
gdy jest pno, a gdy przybywamy na wie czstuje polowaniem. Poprosiem aby
nada przesta nudzi banalnoci i postara si by bardziej niespodziewany.
Nic nie odpowiedzia. Muchy brzcz.
Niedziela
Zbudziem si do pno i staraem si zorientowa w pooeniu, ale nie tak
to atwo, bo blask soneczny nie pozwala otworzy oczu... widz tylko piaszczysty
grunt pod nogami i, bodaj, mrwki. Sprbowaem podnie wzrok i zerknem na
prawo, a tam krowa, ale gdy spojrzaem na lewo, take krowa. Szedem przed
siebie pord dre sonecznych przelizgujcych si przez licie, wtem przede
mn drzewo. A Sergio, ktry mi towarzyszy, wylaz na drzewo. Zapytaem, czy
nie potrafi wymyli czego bardziej oryginalnego? Zamiast odpowiedzi, wylaz,
ale ju chyba bez drzewa. Mwi chyba, gdy spod zmruonych powiek nie
mogem dojrze i zreszt rozpywam si...
Poniedziaek
Myl o mojej pracy, o moim miejscu w literaturze, o mojej
odpowiedzialnoci, moim przeznaczeniu i moim powoaniu.
Ale komar brzczy z lewa, nie, z prawa, zielono przepywa
w niebiesko, papugi szwargocz i dotychczas nie mogem si rozejrze, gdy nie
chce si a, po wtre, rozpywam si. Przypuszczam, e naokoo palmy, kaktusy,
gszcze, pastwiska, bajora lub moe mokrada, ale na pewno nie wiem; zobaczyem
ciek, poszedem t ciek, cieka zaprowadzia mnie w krzaki pachnce jak
herbata, ale nie bya to herbata, po czym spod skrzyde mego kapelusza ujrzaem nogi
Sergia w pobliu, z lewej strony. Czego on tu chcia? Czy pragn mi towarzyszy na
przechadzce? W przypywie irytacji zapytaem, czy nigdy nie przestanie by
konwencjonalny, gdy wtem nogi jak gdyby uniosy si nad ziemi i jy stpa ponad
ni, na wysokoci jakich 15 cm. Trwao to par minut. Potem opady i ju stpay po
ziemi... Uyem sowa ,jak gdyby poniewa nie wierz aby to byo moliwe i zreszt
poc si, a kapelusz, blask i zarola ograniczaj pole widzenia. Mandioka.
Wtorek

Nic nie zaszo. Jeli si nie myl, przygldaj mi si stada koni, a take patrz rui
mnie krowy w olbrzymich ilociach.
Wieczory s chodniejsze, ale mimo to w gowie kompot, a w kociach rozlazo.
Sergio przy kolacji zamiast papierosa zapali firank i ju chciaem krzycze, ale jak
si okazao zapali j niezupenie, to jest niecakowicie, raczej poowicznie, co wywoao pewne zdziwienie jego rodzicw, zreszt take poowiczne, a ja powiedziaem
w nastroju jakiej dobrodusznej pobaliwoci : No, no, Sergio, co ty wyrabiasz?
roda
Roztapiam si i rozpywam, ale wszystko te si rozpywa, gdzie pnoc, gdzie
poudnie, nic nie wiem, moe ujmuj krajobraz do gry nogami, ale krajobrazu nie
wida, tylko muszki, odyki, smuki, drenie atmosfery, brzczenie tonce w blasku.
Natomiast Sergio zaczyna mnie zastanawia. Dzi przy ni- daniu znw nieco nas
zdziwi gdy tak jako zakrci, e, wszedszy do stoowego, jeszcze raz jakby wszed
do stoowego to jest niejako od wewntrz, tak to byo jakby z wewntrz wszed do
wewntrz, co mu pozwolio potem z wewntrz wyj do wewntrz i dopiero z wewntrz
na zewntrz... Mwi ,jakby, niejako, bo wszystko to byo tylko do pewnego
stopnia, ale niewtpliwie chopiec ten coraz bardziej oddala si od szablonu. Rodzice
zwrcili mu uwag, ale tylko do pewnego stopnia, bo zreszt niepodobna skupi uwagi
i pot zalewa, a wszystko rozmazuje si...
Czwartek
Gdyby nie to, e si poc, czubym si powanie zaniepokojony, a moe nawet
zatrwoony, gdy dziej si rzeczy dziwne. W samo poudnie, w najwikszym
rozarzeniu i rozedrganiu, Sergio dosiada konia. Jednake ku zdumieniu nie tylko
swoich rodzicw, ale i caej estancji, wsiad na konia nie cakiem i galo powa
niezupenie, po czym zsiad tylko w pewnej mierze i poszed do swego pokoju ot tak
sobie, nie do. Miaem dusz rozmow z jego rodzicami, ktrzy nie ukrywali swojej
troski, roztapiajcej si jednak wraz z nimi w tropikalnym arze i, w nastpstwie tej
rozmowy, zwrciem si do Sergia z prob, aby na przyszo by mniej
niespodziewany. Odpowiedzia, e odkd otworzyem mu oczy na nie przeczuwane
dotd moliwoci, czuje si jak krl i nie zamierza abdykowa. To wysoce mi si nie
spodobao i ukazaem mu ca niewaciwo tych igraszek, na co odrzek: Dobrze,
dobrze, tak, naturalnie, myl e jednak masz racj... To ,jednak wskazywao, e
jednak nadal upiera si przy swojej porednioi, niezupenoci, e jednake, usiuje
wyzyska t jak mtno, mglisto, roz- lewno wszystkiego dla swoich
machinacji, e, jednakowo, wykorzystujc i my musimy nolens volens przymyka
oczy, bdzie broi acz moe niezupenie i pozwala sobie acz nie cakiem...
Rozmowa nie daa pozytywnego rezultatu, tym bardziej, e jednoczenie szlimy
ciek, ktra wioda w zarola nad bajorem i w pewnej chwili spostrzegem, e jestem
pord trzcin a obok mnie, oprcz ng Sergia, nogi Chango i Camba, dwch
parobkw z estancji. Wwczas zdarzyo si co okropnego. Mianowicie wszyscy

przystanli (ja take) a rka Sergia daa mi do rki sztucer podczas gdy druga rka
wskazywaa naglco co na ksztat trjkta, w zielono-tawo-niebieskawym
wiatocieniu, tam, w szuwarach... Wypaliem.
Piorun huku wstrzsn caoci...
A co szurgno, skoczyo, znikno.
I tylko brzczenie moskitw. Wobec czego zaczem i wraz z nimi w skwarze i
wkrtce znalazem si w domu. Krokodyl. Krokodyl! Krokodyl, strzelony, ale
niedostatecznie; zabity nie cakiem; trafiony, ale nie do... i on teraz przeszywa
wszystko dookoa. A do tego huk, ten huk, ktry take przeszy i co gorzej
przypiecztowa, tak, przypiecztowa! ! ! Piekielny soca ar. Pot i olnienie,
oszoomienie, rozwakonienie, a krokodyl, niezupeny krokodyl tam... Sergio nic nie
mwi, ale wiedziaem, e w to mu graj... i wcale nie zdziwio mnie gdy niezupenie,
ale ju otwarcie pofrun na ga i troch zawiergota. Jakeby nie! Teraz do
pewnego stopnia teraz, byo nie byo na wszystko moe sobie pozwoli.
Przygotowuj si niejako do ucieczki. Pakuj w pewnej mierze walizki. Krokodyl,
niezupeny, niepeny krokodyl! Rodzice Sergia ju prawie wsiedli w pojazd zaprzony
w cztery konie, i nieomal oddalaj si... prawie z popiechem... Gorco. Upa. ar.

Sobota
Spacerujc z Karolem wieczewskim po San Isidro: wille, ogrody. Ale
ze wzgrza widzimy zabyska w oddali rzeka nieruchoma cohr de leon, a po
prawej rce w cieniu eukaliptusw dom Pueyrredonw biay, stuletni, wieccy
zamknitymi oknami,XII
niezamieszkay od czasu gdy opuci go Prilidiano. Pomidzy
domem tym, a mn, wielce arbitralny powsta zwizek. Zaczo si od tego, e
kiedy, przechodzc tamtdy, pomylaem a c by byo, gdyby ten dom sta mi ;
si bliski, gdyby wtargn w moje losy i nie z innej przyczyny, jak tylko z tej, e jest
mi cakowicie obcy? I zaraz potem nastpujca myl: A dlaczego ten wanie dom
spord tylu domw nasun ci takie yczenie, dlaczego ten wanie?, zaraz ta myl
popara tamt i odtd naprawd zwizaem si z domem Pueyrredona. Wic teraz to
wiato, te krzewy, te ciany, za kadym razem wiksze powoduj we mnie poru szenie i niepokj i zawsze, gdy tu jestem, zaamuj si pod niewymownym
ciarem a gdzie, na pograniczu, na kracach mojej istoty wybucha krzyk, gwat,
straszna panika... I bardzo jest dla mnie charakterystyczne, tak, mnie jest waciwe,
i adne z tych dozna lku, przygnbienia, aoci, rozpaczy, nie jest z krwi i koci
e one s jak gdyby kontu- rami uczu i przez to bardziej chyba dotkliwe,
niczym nie

wypenione, najzupeniej czyste. I ciki bl ten nie przeszkadza mi w


rozmowie ze Swieczewskim.
,
Rozmawiamy o ksidzu Maciaszku.
Ale dom Pueyrredonw jest teraz z tyu, za mn, i to, e go nie widz,
wzmacnia jego istnienie. Przeklty dom, ktry wtargn we mnie, a im mniej go
widz, tym bardziej istnieje. Tam oto, za mn, tam jest! Tam jest! Tam jest do
przesady, do szau, jest i jest ze swymi oknami i neoklasycznymi kolumnami, a
w miar oddalania mego on, zamiast rozpywa si, jest coraz silniej! Dlaczego
ort? Wszak nie on to powinien mi towarzyszy, mnie ciga, inne s domy
moje, dlaczego to cudze, to obce, biae istnienie w tym ogrodzie czepia si mnie
i mnie dopada? Ale rozmawiam ze Swieczewskim. I wiem, e nie to mam
mwi! Nie tym si zajmowa! Nie tu si znajdowa! Gdzie jednak? Gdzie
jest miejsce moje? Co mam robi? Gdzie by? Nie jest miejscem moim kraj
rodzinny, ani dom rodzicw moich, ani myl, ani sowo, nie, prawda jest taka,
e nie mam innego domu prcz tego wanie, tak, niestety, niestety, jedynym
domem moim w niezamieszkay dom, ten biay dom Pueyrredona!
Rozmawiajc dalej o ksidzu Maciaszku, oddalamy si od domu
Pueyrredonw. Ale on, wieczewski, take jest jakby go nie byo i, nieobecny,
ciera na proch zeschnity badyl.
Wtorek
W Polsce runa wiea zbyt arystokratycznej kultury i tam wszystko, prcz
kominw fabrycznych, stanie si w obecnym i nastpnym pokoleniu karowate
czy przeto i my, polska inteligencja na wygnaniu, mamy si kurczy? Ot
dziwne, ale prawdziwe: cho zawilimy w prni, cho stanowimy klas na
wymarciu, nadbudow pozbawion bazy, cho coraz mniej bdzie ludzi
zdolnych nas zrozumie, musimy nadal myle w sposb nieuproszczony i
nieprymitywny, lecz zgodny z naszym poziomem tak wanie, jak gdyby nic
si nie
zmienio w naszej sytuacji. Musimy po prostu dlatego, e to jest w nas naturalne i
e nikt nie powinien by gupszy ni jest. Musimy urzeczywistnia si do koca,
dopowiedzie siebie a do zet, gdy tylko zjawiska zdolne do ycia bezwzgldnego maj prawo istnienia.
roda
Wiem dobrze, jak pragnbym mie kultur polsk w przyszoci. Pytanie
tylko, czy nie rozszerzam na nard programu, ktry jest tylko moj osobist
potrzeb. Ale oto on: sabo Polaka dzisiejszego na tym polega, e jest zbyt
jednoznaczny, take zbyt jednostronny; wic wszelki wysiek powinien
zmierza do wzbogacenia go o drugi biegun do uzupenienia go innym
Polakiem, zgoa kracowo odmiennym.

Ju pisaem na innym miejscu o tym naszym alter ego, ktre na gwat


domaga si gosu. Historia zmusia nas do hodowania w sobie pewnych tylko
cech naszej natury i jestemy nadmiernie tym czym jestemy jestemy
przestylizowani. A to tym bardziej i, wyczuwajc w sobie obecno tamtych,
innych, moliwoci, pragniemy je gwatem unicestwi. Jak, na przykad,
przedstawia si sprawa naszej mskoci? Polakowi (w przeciwiestwie do rasy
aciskiej) nie wystarcza, i do pewnego stopnia jest mczyzn, chce on by
mczyzn bardziej ni jest, rzec mona narzuca sobie mczyzn, jest
tpicielem wasnej kobiecoci. I, jeli si zway e historia zmuszaa nas zawsze
do ycia wojskowego i wojowniczego, w gwat psychiczny staje si zrozumiay.
Tak to lk przed kobiecoci sprawia i decyzje nasze staj si sztywne i zwracaj si przeciw nam, zaznacza si w nas niezrczno osb, ktre obawiaj si,
i nie bd na wysokoci swego postulatu, zanadto chcemy by tacy, a nie inni,
wskutek czego za mao jestemy.
Jeli przyjrzymy si innym naszym cechom narodowym (jak mio ojczyzny, wiara,
zacno, honor...) to w nich wszystkich dostrzeemy w przerost, wynikajcy std, e
typ Polaka, jaki sobie urobilimy, musi tumi i niszczy typ, jakim moglibymy by,
istniejcy w nas jako antynomia. Ale std wynika, e Polak jest zuboony cile o
poow siebie samego, przy czym nawet ta poowa, ktrej przyznaje si prawo gosu,
nie moe si ujawni w sposb naturalny. Mniemam, e dzi wanie nadszed moment
aby uruchomi t drug nasz osobowo dzisiaj, nie tylko dlatego e musimy
koniecznie sta si luniejsi, gitsi wobec wiata take dlatego e ta operacja
wymaga niezmiernej swobody duchowej, ktra staa si dla nas, poza granicami kraju,
moliwa ale przede wszystkim dlatego, e to jedyny zabieg zdolny naprawd
natchn nas now ywotnoci, otworzy przed nami nowe tereny.
Odkryjemy tego drugiego Polaka, gdy zwrcimy si przeciwko sobie. A zatem
przekora powinna sta si dominant naszego rozwoju. Bdziemy musieli na dugie
lata odda si przekorze, szukajc w sobie tego wanie, czego nie chcemy, przed
czym si wzdragamy. Literatura? Literatur powinnimy mie akurat przeciwn tej,
ktra dotd si nam pisaa, musimy szuka nowej drogi w opozycji do Mickiewicza i
wszystkich krlw duchw. Literatura owa nie powinna utwierdza Polaka w jego
dotychczasowym pojciu o sobie, lecz wanie wyamywa go z tej klatki, ukazywa
mu to czym dotd nie omieli si by. Historia? Trzeba abymy si stali
burzycielami wasnej historii, opierajc si tylko na naszej teraniejszoci gdy
wanie historia stanowi nasze dziedziczne obcienie, narzuca nam sztuczne
wyobraenie o sobie, zmusza abymy upodabniali si do historycznej dedukcji zamiast
y wasn rzeczywistoci. Ale najdotkliwsze bdzie: zaatakowa w sobie polski styl,
polsk pikno, stworzy now mitologi i nowy obyczaj z drugiej naszej pkuli, z
tamtego bieguna rozszerzy i wzbogaci nasz pikno w ten sposb aby Polak
mg podoba si sobie w dwch sprzecznych ze sob postaciach jako ten, kim jest
w tej chwili, i jako ten, ktry burzy w sobie tego, kim jest.
Dzi ju bynajmniej nie idzie o to aby wytrwa w spucinie, ktr nam przekazay'
pokolenia, idzie o to, aby j w sobie

przezwyciy. Marna jest ta kultura polska, ktra tylko wie i przykuwa, godna
uznania i twrcza i ywa ta ktra wie i wyzwala jednoczenie.
Pitek
Wczoraj (czwartek) kretyn znw zacz mi doskwiera i dolega intensywnie
cay dzie. Moe lepiej byoby nie pisa o tym... ale nie chc prowadzi
podwjnej gry w tym dzienniku. Zaczo si od tego, e o pierwszej pojechaem
do Acasusso do p. Alberto H., przemysowca i inyniera, na niadanie. Na
pierwsze wejrzenie willa jego wydaa mi si zbyt renesansowa, ale, nie
zdradzajc si z tym wraeniem, zasiadem przy stole, rwnie renesansowym, i
zaczem je potrawy ktrych renesans w miar jedzenia wydawa si coraz
bardziej oczywisty przy czym rozmowa te skoncentrowaa si na renesansie a
w kocu ju zupenie jawnie a nawet namitnie zaczto wielbi Grecj, Rzym,
nagie pikno, zew ciaa, Evoe, Pathos i Ethos (?) a take jak tam kolumn na
Krecie. Gdy doszo do Krety, wylaz kretyn, wylaz i zalaz (?) ale nie
renesansowo (?!) tylko ju cakiem neoklasycznie kretynicznie (?). (Wiem e nie
powinienem pisa o tym, to brzmi dosy dziwnie).
O 4-tej wyszedem, bardzo zmczony, a tam byy drzewka, listki, domki
przemieszane, zanadto moe wylizane i, powiedziabym, niezbyt do rzeczy. Mniejsza z
tym. Wysiadszy z kolejki podziemnej szedem, do kawiarni Rex, gdy wtem z kawiarni
Paris (te nie wiadomo dlaczego jedna kawiarnia przypltaa si do drugiej) zaczy
kiwa (?) na mnie znajome panie, ktre niby to siedziay przy stoliku i jady biszkopty,
maczajc je w kremie. Ale mistyfikacja ujawnia si zaraz, bo, waciwie, siedziay
przy blacie, pokrytym emali i osadzonym na czterech pogitych prtach, a jedzenie
polegao na wsadzaniu przez otwr w twarzy, do rodka, tego lub owego, przy czym
uszy i nosy im sterczay, a take obcasy wyaziy im pod stoem to jest pod blatem.
Gadu, gadu o tym i owym, ale widz, e to jednej to drugiej sterczy (?) i wyazi (??)
wic
w kocu przeprosiem i odszedem, tumaczc si brakiem czasu.
Socjologicznie.
Nie wiem doprawdy czy mam cign dalej te zwierzenia, ale obowizek
publicysty nakazuje mi poda do wiadomoci publicznej, e dziej si rzeczy
ju doprawdy zbyt kretyskie... zbyt kretyskie aby mogy by ujawnione i, jak
sdz, na tym wanie polega caa spekulacja e nadmiar kretystwa nie
pozwoli na ich ujawnienie, e to ju zbyt gupie aby dao si wypowiedzie.
Wyszedszy z kawiarni Paris, poszedem do kawiarni Rex. Wtem zbliy si do
mnie nieznany jegomo i, przedstawiwszy si jako Zamszycki (ale moe si
przesyszaem) powiedzia, e od dawna chcia mnie pozna. Powiedziaem, e
bardzo mi przyjemnie, a wtedy podzikowa, ukoni si i odszed.
Rozwcieczony, chciaem zwymyla kretyna, gdy wtem spostrzegem, e to
nie kretyn, gdy, ostatecznie, chcia mnie pozna i pozna mnie wic
susznie zrobi e odszed. Myl tedy: kretyn, czy nie kretyn? Tymczasem
naprzd zapalia si latarnia, potem druga, gdy druga zapalia si, zapalia si

trzecia, po czym czwarta, a z czwart pita. Zaledwie pita zapalia si, zapala
si szsta oraz sidma, sma i dziewita, ale, jednoczenie, przejeda
samochd jeden, drugi, pity, tramwaj jeden, drugi, dziesity, ludzie id, jeden,
drugi, dziesity, pitnasty, a przede mn dom jeden, drugi, trzed i pitro
pierwsze, drugie, trzecie, czwarte, pite, szste, sidme, a na sidmym balkon i
na balkonie kto? Henryk z on! Kiwaj na mnie.
Ja kiwam. Ale widz, cho niezbyt wyranie, e co tam jakby mwili a
jednoczenie kiwaj. Ja kiwam. Mwi on. Mwi ona. Ale co mwi? Kiwaj.
Samochody, tramwaje, ludzie, ruch, tum, zapalaj si reklamy, zewszd blask,
trbienie, dzwonienie, a oni mwi tam, na sidmym pitrze.
I znowu kiwaj. Ja kiwam. Patrz: kiwa ona, kiwa on. Wic take kiwnem.
Wtem patrz, a on kiwn... ale, waciwie mwic, ju nie kiwn a tak jakby
wkiwn! Myl sobie, c t jest, co to znaczy, gdy wtem widz, e znowu
wkiwn si (doprawdy, nie wiem jak si wyjzyczy, to ju zbyt bezczelne, a jednak nie wolno mi niczego ukrywa) i wkiwn si w siebie, jak w butelk. Ja kiwam.
Wtem ona (ale nie, nie, nie mog przecie robi z siebie kretyna; lecz jeli ujawni mam Kretyna,
musz zrobi z siebie kretyna) wtedy ona wykiwaa z niego a si wychyn i dokiwaa mu (ale CO
mu dokiwaa?!)
po czym oboje rozkiwnli si z lekka tam i sam i pyf...................
(Ha, tego ju nie mog powiedzie, to nad moje siyi) -

Poniedziaek
Co pewien czas wyawiam mgliste aluzje do mojej osoby w rozmaitych artykuach. A moe si
myl?. Ale kog, jeU nie mnie, ma na oku p. Juliusz Sakowski mwic o dogmatycznych
obrazoburcach i zakrystianach podejrzanych wtajemnicze, w kog, jeli nie we mnie, celuje
zdanie p. Goetla o grymasach okazywanych tradycyjnej polskiej postawie przez niektrych
wychodcw, pretendujcych do tytuu intelektualistw? A chyba i w grecko-rzymskim, paryskoateskim, tucy- dydesowsko-gibbonowskim felietonie p. Grubiskiego Awantura! Awantura! na
mnie z lekka, ach, jake z lekka si zerka.
Nie zdziwibym si gdyby si nie myli; gdy, rzeczywicie, musz by dla nich zjawiskiem
nieco denerwujcym. Co innego, jednak, mnie mieszy. Mianowicie, z doboru epitetw, jakimi
jestem obstrzeliwany, wynika, e aden z tych ludzi nie ma o mnie zielonego pojcia. Przymiotnik
zblazowany zupenie do mnie si nie nadaje, sowo eskapista wymagaoby znacznego
pogbienia, intelektualista chybia, a take wolno- mylny piknoduch jest do, niczego. Te
puda rodz si std, e oni adnej mojej ksiki nie czytali, a jeli czytali, to po ebkach.

Czwartek
Vernissage Zygmunta Grocholskiego w Galatei. Na stole teki grawiur. Na cianach
wielkie plansze, nasycone kolo-

rem. Zastyge w dumnej abstrakcji kompozycje spogldaj ze cian na


niechlujne mrowie ludzkie, tum bezadnych dwu- nogw przewalajcych si
w dzikim nieporzdku. Na cianach astronomia. Logika. Kompozycja. Na
sali mtlik. Zakcenie rwnowagi. Nadmiar niezorganizowanego konkretu,
ktry przepycha si na wszystkie strony. Z malarzem holenderskim Gesinusem
komentuj jedn z grawiur, na ktrej pewne masy okieznane zostay skonymi

1
2

napiciami linii i s niczym ko cignity ?a uzd i znieruchomiay w skoku


gdy wtem czyj tuw podlaz mi pod biodro. Podskoczyem. By to
fotograf, zgity wp i celujcy swoim pudekiem w waniejszych goci.
Wytrcony z rwnowagi, prbowaem jednak skomponowa si jako tako i
z Alicj de Landes jem wywa si w pewn fug barwn, poddan
wasnemu prawu, ale co napatoczyo si na mnie z tyu jak baw i
hipopotam, barbarzysko...
Kto? Fotograf, wypity do niemoliwoci, dajcy dubleta en face i z profilu.
Co prdzej znowu si skomponowaem i, ujrzawszy znajomych Francuzw
ktrzy z Aldo Pellegrini, autorem przedmowy do teki, rozwaali logik
wewntrzn jednego z linearnych ukadw, poszedem do nich... ale o kogo
zawadziem nog?
fotografa! Odwrciem si, aby powiedzie mu co nieprzy- jemnego, ale...
Nagle przede mn jaka twarz. Ale nieznana.
znana. Znana? Nieznana? Czyja? Twarz wpatruje si we mnie i naraz...
Kogo widz! Gra z gr! Kop lat!
Powiedziaem: Rzeczywicie. Ach, c za spotkanie!...
Ale dziura. Ciemno. Pustka. Nie wiem. Nie pamitam. Mczarnia. Wtem
przyskakuje fotograf, nastawia aparat, pstryk, ju po wszystkim, wciska mi
kwitek, 20 pezw. Pac 20 pezw, bior kwitek. I wcieky, e po tylu
potrceniach sfotografowa mnie akurat wtedy gdy z gupi twarz wlepiaem
si w t twarz nie zapamitan, poszedem do domu, ja, dzieci chaosu, syn
ciemnoci, lepego przypadku i bzdury!
A w domu myl obdna: A moe to Kowalski, ten ktrego poznaem w
Mendozie? On, czy nie on?--- Gdybym jeszcze raz go zobaczy twarz ju mi si we wspomnieniu zamazaa.
Wtem przypominam sobie fotografi! Przecie mam t twarz na fotografii! I
naraz tajemna logika, rzdzca owym fotografem, olnia mnie jakbym na
planszy Zygmunta ujrza najdoskonalsze zrwnowaenie bry i napi
kierunkowych! Pobiegem pod adres wskazany na kwitku.
Zoliwo losu! Perwersja logiki! Diabelsko kompozycji! Owszem, bya to
logika, ale wiodca do ostatecznego pohabienia. Gdym dobi do wskazanego na
kwitku domu, powiedziano mi:
* A, pan take z kwitkiem? Tu ju wiele osb przychodzio. Ten fotograf to
oszust, ktry poda na kwicie fikcyjny adres i tylko udawa e fotografuje...
(W dodatku ukrad palto Rebinderowi).
roda
Znw pewna kobieta (bo to najczciej kobiety; ale ta, to kobieta-wrg, ktra
mnie zwalcza) zarzuca mi egotyzm. Pisze: Nie jest pan dla mnie ekscentryczny,
tylko egocentryczny. To jest po prostu faza rozwojowa (vide Byron, Wilde, Gide)
jedni z niej przechodz do nastpnej fazy, ktra moe by jeszcze bardziej

dramatyczna a inni nigdzie nie przechodz, tylko zostaj w swoim ego. To te


jest tragedia, ale prywatna. Nie wchodzi do Panteonu, ani do historii.
Frazesy? Na zdrowy rozum wymaga od czowieka, aby nie zajmowa si
sob, nie przejmowa si sob i, krtko mwic, nie uwaa siebie za siebie,
moe tylko wariat. Ta kobieta da abym zapomnia e ja jestem ja, a jednak
doskonale jej wiadomo, e, gdy ja bd mia atak lepej kiszki, ja, ja bd
krzycza, nie ona.
Kolosalny nacisk, jakiemu dzi jestemy poddani ze wszystkich stron ibymy
wyrzekli si wasnej egzystencji jak kady postulat, nie dajcy si zrealizowa,
doprowadza
tylko do skrzywienia i sfaszowania ycia. Kto na tyle nieuczciwy wobec
samego siebie, i moe powiedzie: cudzy bl jest dla mnie waniejszy ni
wasny, z miejsca wpada w t atwo, ktra jest matk werbalizmu i
wszystkich oglnikw i wszystkiego zbyt gadkiego uwzniolenia. Jeli o mnie
idzie nie, nigdy, przenigdy. Ja jestem.
Artysta zwaszcza, ktry da si nabra i ulegnie temu agresywnemu
konwenansowi, jest zgubiony. Nie dajcie si zastraszy. Sowo ja jest tak
zasadnicze i pierworodne, tak wypenione najbardziej namacaln a przeto
najuczciwsz rzeczywistoci, tak nieomylne jako przewodnik i surowe jako
probierz, i zamiast nim gardzi naleaoby pa przed nim na kolana. Myl,
e raczej nie jestem jeszcze do fanatyczny w moim przejciu si sob i e nie
umiaem w strachu przed innymi ludmi odda si temu powoaniuzadaniu z do kategoryczn bezwzgldnod, pchn t spraw do daleko.
Ja jestem najwaniejszym i bodaj jedynym moim problemem: jedynym ze
wszystkich moich bohaterw, na ktrym mi naprawd zaley.
Przystpi do stwarzania siebie i uczyni z Gombrowicza posta jak
Hamlet, albo don Kiszot ? !
Czwartek
Dzi u N. na herbatce zeszo si kilku literatw argentyskich i ni std ni
zowd X. odczyta nam swoje opowiadanie o modym robotniku i jego matce,
ktrzy w Stalinie widzieli Chrystusa. Ze znudzeniem suchaem tej budujcej,
sentymentalnej opowied, bardziej religijnej ni literackiej. Potem wywizaa
si dyskusja i Chamico trafnie podkreli wszystkie konwencjonalizmy tudzie
banay, ktrymi najeony jest tekst. Nie zabraem gosu. Mogem by
powiedzie co nastpuje: e adna literatura buruazyjna nie sfaszowaa w
tym stopniu chopa i robotnika; e ten smutny zaszczyt przypad w udziale
pisarzom komunizujcym poniewa ubstwili proletariat; i e to moe by
dramatyczne w skutkach
gdy takie idealizowanie sprawi e inteligencja partii straci powoli kontrol nad si,
ktr powoaa do ycia na dusz met moe okaza si fatalne e oni, ci
intelektualici, ogupiaj si konsekwentnie na temat proletariatu.

X. odpowiadajc na zarzuty Chamico, mwi o koniecznoci uproszczenia...


twierdzi, e byby szczliwy gdyby mg zredukowa psychologi do najbardziej
elementarnego aspektu, a swj jzyk literacki do 800 sw najwaniejszych... i mwi
Ne sztuka musi przystosowa si do maluczkich, nie, on nie pisze dla
wyrafinowanej, inteligenckiej krytyki, tylko dla ludu!
Ta twarz mistyczna, fanatyczna wydaa mi si ciemnoci i przypomniaem
sobie jak w dziecistwie, na wsi, wieczorem przy lampie wyczuwaem nieraz e w
ciszy, w bezruchu, co si dzieje bez przerwy, co demonicznego tak wanie ujrzaem nagle twarz jego: jak gdyby bya poddana Procesowi. Jest co demonicznego
w fakcie, e czowiek wyszy, kulturalny, ogranicza si na rzecz prostaka. A jednak...
przecie mnie to si dosy podoba... i nawet mao co mnie tak zadziwia jak ten akt
przemocy, ktrego dopuszcza si Niszo na Wyszoci. Czy nie byo w tym
czowieku dynamiki gwatu i czy on, cieniony, stumiony, nie by naadowany si,
bardziej prny?
Ja wic nie byem tak obcy tym stumieniom, o jakich mwi X. A nawet
powitabym je gorco gdyby oznaczay rzeczywisty zwizek z ludem. Ale X. nie by
poddany ludowi. Tylko doktrynie. Jego teoria gwacia. On w gruncie rzeczy ani na
chwil nie przestawa by wyszy wobec owych robotnikw, do ktrych podchodzi
jak nauczyciel i przewodnik. Ludzie proci nie istnieli dla niego tylko proletariat.
Redukowa si wewntrznie nie dlatego, e poddawa si cudzej niszoci dlatego,
e wypenia program. Nieznona jest papierowo tych Pimkw marksizmu! Formua
X. wygldaa jak nastpuje: ja, czowiek dojrzay, wyrzekam si mojej inteligenckiej
wyszoci aby dobrowolnie suy proletariatowi i wraz z nim budowa wiat
racjonalny przyszoci. Ojej, c za papier!
Te ich formuy ani na cal nie zbliyy nas do proletariatu gigantyczne
zagadnienie wizania wyszoci z niszoci stao si od tego tylko bardziej
zakamane.
Niedziela
Z Russo Aleksandrem Russovichem pojechaem do uinty Cecylii koo
Mercedes.
Russo jest dla mnie wcieleniem argentyskiej genialnej antygenialnod.
Podziwiam. Mechanizm mzgowy bezbdny. Inteligencja wietna. Chwytno i
chonno. Wyobrania, pplot, poezja, humor. Kultura. Odczucie wiata swobodne,
bez kompleksw...
atwo. Ta atwo std, e on nie chce nie umie? wykorzystywa swoich
atutw. Europejczyk uprawiaby to jak yzne pole. Pochyliby si nad sob, jak nad
instrumentem. On zezwala aby zalety kwitny mu w stanie naturalnym. Mogc by
wybitnym, nie chce nie umie? si wybi... Nie chce walczy z ludmi.
Dyskrecja. Nie chce si narzuca.
Dobro. Dobro go rozbraja. Stosunek jego do ludzi nie jest dostatecznie
zaostrzony. Nie zmaga si z nimi nie rzuca si na nich. Nie jest kim w ludziach.
Czowiek nie sta mu si przeszkod do przezwycienia, to syn argentyskiego
rozlunienia bo tu kady yje sobie, tu ludzie si nie pitrz, tu czowiek (w
dziedzinie duchowej) nie uywa czowieka, jak tyczki, aby wyskoczy w gr i

czowiek dla czowieka nie jest (duchowo) przedmiotem wyzysku. Ja przy nim jestem
dzikim zwierzciem.
Argentyna. Nie on jeden taki. To kraina jeszcze nie zaludniona i niedramatyczna.

13
Czwartek
Ten Portugalczyk, narzeczony Dede, zapyta w pewnej chwili,
skd si bierze we mnie tyle pogardy dla kobiet i zaraz wszyscy go
poparli.
Pogarda? Ale skd! Uwielbiam raczej... Cho co prawda
dotychczas nie umiaem odkry czym jest ona dla mnie w porzdku
duchowym, wrogiem czy sprzymierzecem? A to oznacza, e
poowa ludzkoci mi si wymyka.
Ta atwo pomijania kobiety! One jak gdyby nie istniay! Widz
naokoo mnstwo ludzi w spdnicach, z dugimi wosami, o cienkim
gosie, a mimo to uywam sowa czowiek jak gdyby ono nie byo
rozamane na mczyzn i kobiet, a take w innych sowach nie
dostrzegam rozdwojenia, ktre wprowadza w nie pe.
Odpowiedziaem Portugalczykowi, i jeli w ogle moe by
mowa o mojej pogardzie, to tylko na gruncie artystycznym... tak, jeli
zdarza mi si nimi gardzi to poniewa s ze, fatalne, jako kapanki
piknoci, objawicielki modoci. Tutaj zo moja wzbiera, w tym nie
tylko drani ale i oburzaj mnie te ze artystki. Artystki, tak, bo czar jest
ich powoaniem, estetyka ich zawodem, urodziy si aby zachwyca, s
niejako sztuk. Ale c za partactwo! C za oszustwo! Biedna piknoci!
I biedna modoci! Wy znalazycie si w kobiecie po to aby

sczezn, ona w gruncie rzeczy jest popieszn wasz niszczycielk, patrz^ta-dziewczyna jest -moda:- i pi^na-w-t^m-celu
jedynie aby sta si matk! Czy pikno, czy modo nie
powinny by czym bezinteresownym, nie sucym niczemu,
wspaniaym darem natury, ukoronowaniem ?... Ale w kobiecie ten
czar suy do podzenia, on podszyty jest ci, pieluszkami, jego
najwysze urzeczywistnienie pociga za sob dziecko i to oznacza
koniec poematu. Chopiec zaledwie dotknie si dziewczyny,
oczarowany ni i sob z ni, ju staje si ojcem, ona matk a
wic dziewczyna to twr, ktry niby to praktykuje modo a
waciwie suy do likwidowania modoci.
My, miertelni, ktrzy nie moemy pogodzi si ze mierci i z
tym aby modo i pikno miay by tylko pochodni
przekazywan z rki do rki, nie przestaniemy buntowa si
przeciw tej brutalnej perfidii natury. Lecz tu nie idzie o jaowe
protesty. Idzie o to, i ten morderczy stosunek kobiety do wasnego
dziewczcego wdziku ujawnia si co chwila i std pochodzi ta jej
waciwo, i ona nie czuje naprawd modoci i piknoci
czuje je mniej od mczyzny. Patrzcie na to dziewcz! Jake
romantyczne... ale ten romantyzm skoczy si kontraktem przy
otarzu z tym oto grubawym adwokatem, ta poezja musi zosta
zalegalizowana, ta mio zacznie funkcjonowa za pozwoleniem
wadzy duchownej i wieckiej. Jake estetyczna... ale nie ma yska,
ani brzuchacza, ani suchotnika, ktry by by dla niej do
odraajcy, ona bez trudnoci odda swoj pikno brzydocie i oto
widzimy j triumfujc u boku potwora, lub co gorsza u boku
jednego z tych mczyzn, bdcych wcieleniem drobnej
obrzydliwoci. To pikno, ktra si nie brzydzi! Pikna, ale nie
posiadajca wyczucia piknoci. I atwo, z jak myli si smak
kobiety i jej intuicja w wyborze mczyzny, sprawia wraenie
jakiej niepojtej lepoty i, zarazem gupoty ona zakocha si w
mczynie dlatego e taki dystyngowany, albo taki subtelny,
drugorzdne wartoci socjalne, towarzyskie bd dla niej
waniejsze od apoliskich ksztatw ciaa, ducha, tak, ona
skarpetk kocha a nie ydk, wsik a ni twarz, krj marynarki nie
za klatk piersiow. Odurzy j brudny liryzm grafomana,
zachwyci

tani patos gupca, uwiedzie szyk wykwintnisia, nie umie demaskowa, daje si
nabiera poniewa sama nabiera. I zakocha si tylko w mczynie ze swojej
sfery, albowiem nie wyczuwa naturalnej piknoci rodzaju ludzkiego a tylko
t wtrn, bdc tworem rodowiska ach, te wielbicielki majorw,
suebnice generaw, wyznawczynie kupcw, hrabiw, doktorw. Kobieto!
Jeste antypoezj wcielon!
Ale ona na wasnej poezji zna si tyle, co na mskiej i w tym jest
rwnie, a moe bardziej jeszcze nieudolna. Gdyby te grafomanki, te ze
malarki wasnej krasy, nieudolne rzebiarki swojego ksztatu, wiedziay co
nieco o prawidach rzdzcych piknoci, przenigdy nie wyrabiayby z sob
tego co wyrabiaj. Prawa, o ktrych mwi, znane kademu artycie, gosz:
1.
Artysta nie powinien pcha ludziom swego dziea przed nos, krzyczc: To
jest pikne! Zachwycajcie si tym, bo jest zachwycajce. Pikno w dziele
sztuki winna objawia si jakby od niechcenia, na marginesie innego denia
dyskretna i nienachalna.
(Ale ona natrtnie czstuje swoj urod, godzinami udoskonalan przed
lustrem. Nie wie, co to dyskrecja. Zdradza si co chwila w swojej dzy
podobania si wic nie jest krlow, ale niewolnic. I zamiast objawia si
jak bogini, godna podania, objawia si jak straszliwa niezdarno usiujca
zdoby niedostpn urod. Gdy modzieniec gra w pik dla przyjemnoci,
zdarza mu si, e jest pikny; ona gra w pik aeby by pikna; wic gra le
ale, poza tym, ta pikno zalatuje sidmym potem, jest tak wymczona! Ale
nie koniec na tym bo ona, mizdrzc si do szalestwa, zawsze, wszdzie,
przybiera jednoczenie min jakby mczyzna nic j nie obchodzi. I mwi:
ach, ja tylko tak dla estetyki! Kt uwierzy kamstwu zbyt jawnemu?)
2.
Pikno nie moe opiera si na oszustwie.
(Pragnie abymy zapomnieli o jej brzydotach. Usiuje nam
wmwi e nie jest kobiet, to jest ciaem, ktre, jak wszystkie ciaa, nigdy nie moe
by tylko pikne ktre jest mieszanin piknoci z brzydot, gr wieczyst tych
dwch elementw
(i w tym pikno innego, wyszego rodzaju). Nikt nie sprawi aby pewne
funkcje cielesne nie byy nieczystoci. Nikt te nie wyzwoli cakowicie
ducha z nieczystoci. Ale ona chce abymy Uwierzyli, e jest kwiatem.
Stylizuje si na bstwo, na czysto, na niewinitko. W tym absurdalnym
wysiku nie jeste komiczna? Z gry skazana na niepowodzenie?
C za maskarada! Mame uwierzy e jest bukietem jaminu dlatego, e
si uperfumowaa? Lub, widzc j na obcasach pmetrowej wysokoci, e
jest smuka? Jedyne co widz, to i obcasy nie pozwalaj jej rusza si
swobodnie. Tak to pikno j krpuje, staje si dla niej paraliem to
straszne skrpowanie kobiety, ktre objawia si w kadym ruchu, w kadym
sowie, ta zmora, e ona nigdy nie moe by swobodna z sob...)

3.

(I w tym szale samiczym zupenie traci poczucie efektu, oszukuje jawnie,


sdzc, e zdoa zarazi nas swoj tchrzliw i kamliw koncepcj ciaa (i
ducha). Moda! Jaka potworno!
To co w Paryu nazywa si elegancj, te wszystkie linie, sylwetki, profile nie
s najbardziej niesmaczn z mistyfikacji, polegajc na przestylizowaniu
ciaa? Ta przyozdobia swj przesadny kuper szarf i myli, e staa si
majestatyczna; tamta udaje panter, a ta znw usiuje swoj zwid cer
przerobi na Melancholi przy pomocy skomplikowanego kapelusza. Lecz
ten kto ukrywa (nadaremnie) defekt, poddaje si defektowi. Defekt musi
by przezwyciony przezwyciony prawdziw wartoci w sensie
moralnym lub fizycznym. Potwory, ktrymi czstuj nas paryskie tygodniki
md, owe kreacje Diora, Fatha, z biodrem wystajcym, z lini opywow, z
zagitym paluszkiem, zastyge w idiotycznej dystynkcji to to z punktu
widzenia sztuki szczyt obrzydliwoci, tandeta pobudzajca do mdod, to
gupio naiwne i niezdarnie pretensjonalne, to niesmak bardziej wyzywajcy
i ordynarny ni wszystko na co mgby si zdoby pijany dorokarz).
Pikno ma by suwerenna.
(Dziewko, zwyka dziewko od krw, witaj krlowo! Dlaczego,
powiedz, nie ma w tobie miertelnego drenia, e nie zostaniesz
zaakceptowana? Nie boisz si odepchnicia.

Wiesz, e nie uroda czyni ci podan, ale pe wiesz, e


mczyzna bdzie zawsze poda twojej kobiecoci, choby ona nie
bya wcale estetyczna. Wic twoja uroda nie jest na usugach twojej
pci; nie lka si, nie dry, nie wysila i jest spokojna, naturalna,
triumfalna... O! Nienatrtna, nienachalna! O, dystyngowana!)
roda
miertelne s grzechy kobiety z towarzystwa w tej jej wityni
* w estetyce tam wanie, gdzie ona powinna by u siebie w
domu. Pomyle, e to jest natchnienie mczyzny, e to s nasze
dostarczycielki liryzmu, e winem z tej beczki musimy si upija.
Bezkonkurencyjna jest pierwotna pikno kobiety, ta ktr
przyozdobia j natura nic wspanialszego ani bardziej
podniecajcego i upajajcego, e mczyzna uzyska modsz
towarzyszk, ktra zarazem jest sug i pani; i nic cudowniejszego
nad tonacj, ktr wnosi kobieta, ten piew wtrny, bdcy
tajemniczym uzupenieniem mskoci, ujciem wiata w innej skali,
osobn niedostpn nam interpretacj... Dlaczego cudowno ta

ulega tak okropnej wulgaryzacji? Lecz trzeba tutaj wprowadzi


pewne wane rozrnienie: okropna jest kobieco dzisiejsza, nie
kobieta. Nie jest okropna pojedyncza kobieta, ale ten styl, ktry
midzy nimi si wytworzy i ktremu kada z nich jest poddana. Kto
jednak stwarza kobieco? Mczyzna? Zapewne, mczyzna jest
inicjatorem, lecz potem one ju same zaczynaj doskonali si w
tym midzy sob i ta sztuka uwodzenia i czarowania, podobnie jak
wszystkie inne, ronie i rozwija si mechanicznie ju automatyczna, ju tracca poczucie rzeczywistoci i poczucie miary. Dzi
kobieta jest bardziej kobiet, ni by powinna; jest naadowana
kobiecoci, ktra jest silniejsza od niej; jest tworem pewnego
konwenansu spoecznego, wynikiem pewnej gry, ktra w pewien
sposb zestraja mczyzn i kobiet a wreszcie taniec ten, bez
przerwy narastajc, staje si zabjczy.
C ja mam z tym robi? Jak si zachowa? Z atwoci
odnajduj kierunek przy pomocy zawsze tej samej busoli. Dystans do
formy! Podobnie jak d do rozadowania mczyzny, musz postara
si o rozadowanie kobiety. Rozadowanie mczyzny c oznacza?
Wydoby go spod jarzma tego stylu mskiego ktry powstaje wrd
mczyzn jako wzmocnienie mskoci, osign, e poczuje t msko
jako co sztucznego, a swoj wobec niej ulego jako sabo, sprawi e
bdzie swobodniejszy w stosunku do Mczyzny w sobie. Wic tak samo
trzeba wydoby kobiet z kobiety. I tutaj, jak zawsze w caym pisaniu
moim, cel mj jeden z mych celw - polega na popsuciu gry;
albowiem tylko gdy milknie muzyka i rozamuj si pary moliwa jest
inwazja rzeczywistoci, tylko wwczas staje si nam jawne, e gra nie
jest rzeczywistoci, lecz gr. Wprowadzi na ten wasz bal goci nie
zaproszonych; zwiza was inaczej z sob; zmusi abycie inaczej siebie
wzajem okrelali; popsu wam taniec.
By moe, a nawet jest pewne, moja literatura jest bardziej kracowa i
szalona ni ja. Nie sdz aby to wynikao z jakiego braku kontroli jest
to raczej doprowadzenie do ostatecznych konsekwencji formalnych
pewnych oczarowa, ktre wwczas, w ksikach, wyolbrzymiaj si
ale we mnie pozostaj one czym byy, to jest tylko nieznacznym
odchyleniem wyobrani, jak lekk inklinacj. Dlatego, mwic
bardziej konkretnie, nigdy nie zdobyem si ani nie zdobd na
odmalowanie w sztuce zwyczajnej mioci, zwyczajnego czaru, dlatego ta
mio, ten czar s u mnie strcone w podziemia, zduszone, zdawione,

dlatego w tej rzeczy nie jestem zwyczajny tylko demoniczny (groteskowy


demonizm!). Ukazujc grone spicia niecenzuralnych urokw,
wywlekajc na wiato dzienne liryzm kompromitujcy, pragn was
wykolei to kamie, ktry Wad na szynach waszego pocigu.
Wydoby was z ukadu, w ktrym si znajdujecie, abycie znw doznali
modoci i piknoci, ale doznali inaczej...
Niedziela
U Stanisawa Odyca w Mar del Plata. Wczoraj pnym wieczorem
na play przed kasynem: wiadomy szmer i plusk. Pier czarnej wody
rosnca i opadajca. Wytrysk szeleszczcego wachlarza piany a tutaj, u
moich stp. Tam, na poudnie, sylwetka domw na wzgrzu, tu, przede
mn maszt i chorgiew, a na lewo wyaniajcy si i toncy, zamany pal...
Zagrzmiao. Wiosna. Sezon rozpocznie si dopiero za dwa miesice, a
teraz nikogo tu nie ma, pusto i cicho, zamknite okna hoteli wlepione w
pla po ktrej bka si pies, a wiatr porusza sznury, przeszywa puszki
po zeszorocznych konserwach, krci jakim papierem...
Olbrzymia pustka miasta, wyprnionego z szeciuset tysicy ludzi,
mier tych ulic, placw, zakadw, domw, sklepw, zamknitych,
zablokowanych, zakneblowanych nieobecnoci ludzk nad oceanem,
ktry odzyska nietykalno wasnego istnienia i jest ju tylko dla siebie;
i cicho najeda piasek wybrzea... Co to jest? Co si tu dzieje? Co si
dzieje, ale nie wiem co...
Co mianowicie? Id po play granic owej piany i szukam w sobie
waciwego uczucia, czego, czego wic masz dozna na piasku, ktry
znw jest pod twymi nogami, w zapachu rybim i sonym, na od zawsze
tym samym wietrze? Czy moe dozna wiecznoci? A moe umierania?
Lub Boga odkry w tym? Dozna nicoci wasnej lub wielkoci? Dozna
przestrzeni lub czasu? Ale nie mog... co przeszkadza... ta jedna okropna
rzecz... e to ju znane, e niejednokrotnie, tysickrotnie byo
powiedziane... i nawet wydrukowane!
A ja musz by oryginalny!
Wic id dalej na skraju samym pienicej si smugi z gow
opuszczon, wpatrzony w piasek, wsuchany w wieczysty proces, lecz z
sercem sptanym bo musz by oryginalny, nie wolno mi powtarza
za nikim, a najprawdziwsze uczucie jest mi wzbronione dlatego tylko, e
kto inny dozna go i wypowiedzia. Czekaj, zastanw si... wszak nikt
ci tutaj nie widzi, w tych oknach nie ma ywej duszy, na ulicach nic

oprcz asfaltu i miasto pozbawione tumu dlaczeg nie masz


sobie pozwoli na zwyk myl o wiecznoci, naturze albo o Bogu,
dlaczego wysilasz si i gonisz za czym nowym, nigdy nie
widzianym i zdumiewajcym... nawet tutaj na wybrzeu po ktrym
chodzi pies? Patrzcie: oto przystanem - w sonej wieoci i ciszy,
ogarniam wzrokiem cao tej samotnoci i waham si... czyby nie
odda si jednej, z tych znanych i zwykych prawd. A teraz
umiecham si... to dlatego i (przypomniaem sobie) za tydzie
odbdzie si w Klubie Polskim w Buenos Aires dyskusja o moich
ksikach ; i jakbym sysza te kwane ubolewania: e on sili si na
oryginalno, e zatraci w sobie prostot i wymyla sobie uczucia, a
wszystko pour pater... Teraz dochodz do skalistego brzegu, gdzie
wytwarza si szum, woda, z dou godzc w gazy i zrby skalne,
wytryska i jod w powietrzu. I znw to samo wezwanie w
niezmiennym falowaniu: bd zwyky, bd jak wszyscy, wszak
wolno ci, nikogo nie ma, oto chwila aby dozna czego tu od wiekw
doznawano...
Ale musz by oryginalny!
Wic za adne skarby! Za nic! C z tego, e miasto bez ludzi?
Nieobecno to nieprawdziwa, oni s we mnie i za mn, to ogon
mj i piropusz, a krzyk ich : bd nadzwyczajny, bd nowy,
wymyl, doznaj czego jeszcze nie znanego! Umiecham si z
pewnym zawstydzeniem i obejrzaem si z lekka naokoo, gow
wtuliem w ramiona, po czym, w glorii mojego aktorstwa i w nocy
nadchodzcej, zwrciem si twarz do wd. Tak staem w caej
dumie mojej nieprostoty jako ten kto jest zmuszany do
oryginalnoci jako narzdzie okropnego i niepojtego ducha
zbiorowego, ktry, zmagajc si z wieczn identycznoci oceanu
prze ku ni znanym sobie rozwizaniom zawsze godny
nowego z gwatown niecierpliwoci znudzony tym co ju mu
jest wiadome podajcy wszystkiego co poza nim... Staem,
niweczc w sobie dzisiejsze uczucie na rzecz jutrzejszego,
zabijajc czas teraniejszy...
Po czym pustk tych ulic udaem si do domu ale tak, jak gdyby
na mnie spogldano.
Sobota

Zo moja na kobiety to ta sama, ktra kae mi atakowa


afektowany poemat, wdziczc si powie, wszelk nieudoln
sztuk... One mnie drani... Styl tej kobiecoci jest zy... Ale nie o
to przecie chodzi aby podejmowa jeszcze raz wieczysty
porachunek mczyznakobieta, ktry rozgrzewa naszych
dziadkw i babki. Jeli rozwodz si nad tym, to z innych wzgldw
aktualnych.
Kobieta jest kluczem do mczyzny. Klucz ten moe otworzy
bardzo wiele, teraz wanie, w dobie obecnej. I komu? Polakom.
Jeden z wielkich problemw naszej kultury to przeciwstawienie si Europie. Nie bdziemy narodem prawdziwie
europejskim pki nie wyodrbnimy si z Europy gdy
europejsko nie polega na zlaniu si z Europ, lecz na tym aby by
jej czci skadow specyficzn i nie dajc si niczym zastpi.
A take: tylko przeciwstawienie si Europie, ktra nas stworzya,
moe sprawi e staniemy si w kocu kim... o wasnym ydu.
Wic: przedwstawi kobiet polsk kobiede europejskiej; albo
kobiet wschodnioeuropejsk kobiecie z Zachodu; doj do tego aby
ona staa si odrbnym natchnieniem. Jeli odmienicie sobie
kobiet, odmienide wszystek smak wasz, wszystkie upodobania,
dojdziede do nowego obyczaju w yciu i w sztuce. Czy istnieje taka
moliwo?
Gdybym jej nie dostrzega po c gldzi o sprawach nie do
urzeczywistnienia? Ale ja uwaam, e Polak wbrew stagnacji swojej
myli, tu, na obczynie, i wbrew terrorowi ktry go dawi tam, w
ojczynie, wbrew pustce, ktra go tu i tam wysysa, gorczkowo
poszukuje siebie. A to oznacza, e znajdujemy si w stadium myli
radykalnej, zasadniczej, nawet karkoomnej i nie ma dla nas zbyt
kracowej decyzji.
Czy moemy zmieni sobie kobiet? Czy kobieta moe nam si
odmieni?
Nam dotd kobiet (z grubsza i nieco symbolicznie wy- raajc si)
narzuca Pary. Dlatego takie krlowanie Parya
w naszej wyobrani, ten piew ju obrzydy sarmackich pary- an
upojonych szarmem, iskr elektryczn Ville Lumire. Magia
Parya elektryczno-erotyczna, ale... odwagi, stacie si
antyparyscy, sprbujcie dojrze ca t obrzydliwo erotyczn.

Wsuchajcie si w jzyk miosny Francuzw, ten z alkowy.


Wzrusza was? Bawi? Rozczula? Czy raczej bylibycie sonni
zwymiotowa go, jako jedn z potwornoci wiata, t mio w
szlafroku, te triumfujce majtki, te buruazyjne figielki w ekstazie
rui? Wsuchajcie si teraz w ich jzyk miosny wyszej kategorii.
Ktry wolicie? Intelektualno-zmy- sowy, bdcy lubienoci
mdrego yska, badajcego analitycznie wasne szay, czy
szarmancko-salonowy, ktry czyme jest jeli nie podrygiwaniem
frakw, tacem peruk, konfekcj msk i damsk w miar
opieprzon? Brzydota pieni miosnej Francuzw w tym, e ona
stanowi akceptacj brzydoty. Francuz pogodzi si z brzydot
cywilizacji, owszem, polubi j. Dlatego Francuz nie obcuje z
kobiet nag, ale z kobiet ubran oraz z kobiet rozebran.
Venus francuska to nie naga dziewczyna, ale Madame z
pieprzykiem i fort distingue. Ni zapach ciaa podnieca ich, ale
perfuma. Uwielbi on wszystkie piknoci sztuczne takie, jak
charme, elegancja, dystynkcja, dowcip, strj, maquillage
piknoci ktrymi maskuje si dekadencja biologiczna i wiek
podeszy wic pikno francuska jest czterdziestoletnia. I jeli
ta pikno zdobya wiat to dlatego wanie, e jest rezygnacj
oto co dostpnego starszym, zamonym damom tudzie
podtatusiaym causeurom i bonvivantom, w tym mona wyy
si na stare lata. Ta pikno zrezygnowana i realistyczna piewa:
gdy si ni ma co si lubi, to si lubi o si ma!
Wic pikno francuska, typ francuskiej kobiety i nasze
sowiaskie podbia mecenasowe, tudzie mecenasw naszych.
Ale, Sowianie! Czy, pomimo wszystko, wasz liryzm sowiaski
nie protestowa? Wszak yje w was obsesja innej kobietydziewczyny. Wszak jestecie w erotyzmie idealistami. Kobieta
snw waszych jest czystsza i prostsza. I czy nie ten wanie
idealizm erotyczny powoduje wasz nieskuteczno
w kulturze, ktra jest i pozostanie sztuk zaspakajania si namiastkami tu wszelka kategoryczno smaku nie popaca. Nie
umielimy pogodzi si z rzeczywistoci, to jest z cywilizacj, to
jest z brzydot i podczas gdy Francuzi sprytnie, inteligentnie,
rzeczowo perfumowali, malowali, stroili sobie Francuzki, jakimi
obdarzya ich natura (i nie zagldajc im w zby), my nilimy... o
niepokalanej Olece, prostej Zosi r naiwnej Bace... o Iwonce
(Germana) i o Dzikusce (Zarzyckiej)... Ale, cho takie byy sny

nasze, w rzeczywistoci naszego ycia spoecznego, towarzyskiego,


erotycznego, naszej mody i obyczaju, tamta francuska pikno
zwyciya. Dlaczego nard Wokulskich nie zdoa przemc w sobie
paryanki? Ale dlatego wanie, e ona bya blisza rzeczywistoci...
nasz typ nadawa si do marzenia... ich do wspycia...
Dzi jednak, za przyczynieniem si wojny i rewolucji, odmieniy
si role. Teraz, sdz, mamy rzeczywisto po naszej stronie,
przeciw Paryowi. Idealizm nasz zosta zgwacony. Stratowano nam
marzenie. Do diaba! Przez kilka dobrych lat okupacji niemieckiej
rk bez rkawiczki dotykalicie nagiego bytu, znikn wycieany
materac, ktry was izolowa to anteuszowe dotknicie powinno
by wypeni was si. A po wojnie nastpi komunizm, czyli dalsze
zaprzeczenie idealizmu i cignicie kobiety z nieba na ziemi, a w
kadym razie ze sfery wyszej w nisz, w sfer proletariatu. I to si
odnosi tyle do kobiet w Kraju, ile do tych, ktre na emigracji
pracuj jako krawcowe, bony, ekspedientki...
Niejedn z nich znam.
Do czeg aspiruje w nowej sytuacji ta eks-dama? Ale do tego
aby ani na moment nie przesta by dam. Chce ubiera si elegancko,
cho ta elegancja musi by z koniecznoci zbiedniaa. Chce by modna,
cho jej nie sta na ostatnie modele. Kapelusze jej pozostay paryskie,
aczkolwiek to Pary z trzeciej rki. Jej genre wci wzdycha do salonu,
cho moe to by tylko salon zdeklasowany. Jej gusty i estetyka s wci
jeszcze z tamtej epoki delikatne. Moesz rozmawia z ni godzinami i
aniby si domyli, e co innego i co ostrego przeya.
Gdyby bya bardziej twrcza, Polko... Przynajmniej
[bardziej zdecydowana oprze si na wasnych atutach w roz[grywce ze wiatem. Nie chc ci kusi... ale czy nie mogaby
zbuntowa si wewntrznie przeciw kobiecie, ktr jeste
Iskoro ju ni nie jeste? Niczego wicej nie wymagam od s
ciebie tylko tej iskry buntu, wyzwalajcej twoj wasn i
rzeczywisto. Bd kobiet nie z tego wiata nie ze ^wiata
zachodniej buruazji. Z jakiego wiata masz by?
Z proletariackiego? Ale skd, przecie to take nie twj ywio.
Sprbuj by poza jednym i drugim, a raczej pomidzy jednym i,
drugim, pozwl aby twoja sytuacja podyktowaa ci twj styl.
Wcale nie chodzi o to aby wiedziaa, czego chcesz. Wystarczy jeli bdziesz wiedziaa czego nie chcesz. Reszta zrobi si

sama. Zwr si przeciwko piknoci tobie niedostpnej


przyczynisz si w ten sposb do reformy kobiecoci.
Poniedziaek
Wczoraj w Klubie Polskim. Wycelowaem na sam koniec
wakowania mojej duszy i moich utworw. Referat mnie
przychylny by dzieem Karola Swieczewskiego, a pani Jezierska
wygosia referat anty... Potem dyskusja, na zakoczenie ktrej
zjawiem si.
Tomasz Mann, wytrawny w tych materiach znawca, powiedzia e, niewtpliwie, inna bdzie sztuka wyrosa od
pocztku w blasku uznania, a inna ta, ktra tylko z trudnoci i
kosztem wielu upokorze i klsk musi zdobywa sobie powoli
miejsce. Jak by wygldaa moja twrczo, gdyby od pierwszej
chwili zostaa ozdobiona wiecem laurowym, gdybym do dzisiaj,
po tylu latach, nie musia oddawa si jej jak czemu
niedozwolonemu, wstydliwemu i niewaciwemu?
A jednak, gdy wszedem na sal, wikszo obecnych powitaa
mnie yczliwie i odniosem wraenie, e bardzo zmieniy si
nastroje od czasu kiedy ukazay si fragmenty Trans-Atlantyku w
Kulturze. Przypisuj to zwaszcza temu dziennikowi.
A take poinformowano mnie, e wikszo mwcw w dyskusji
wypowiedziaa si za mn.
Zanurzony w falujcym tumie, czuem si nieco jak marynarze
Odyssa: ile syren kuszcych w tych twarzach przyjaznych i garncych
si do mnie, idcych mi na spotkanie! Nie byoby moe trudne rzuci si
tym ludziom na szyj, powiedzie: jestem wasz i zawsze wasz byem. Ale
ostronie! Nie daj si przekupi sympati! Nie pozwl aby ci
roztopiy mde sentymentalizmy i sodkawe porozumienie z mas, w
ktrym tyle utono polskiej literatury. Bd zawsze obcy! Bd
niechtny, nieufny, trzewy, ostry i egzotyczny. Trzymaj si, chopcze!
Nie daj si swoim oswoi, przyswoi! Twoje miejsce nie jest wrd nich,
ale poza nimi, jeste jak sznur, zwany przez dzieci skakank wyrzuca
si go przed siebie aby przeskoczy.
Wtorek

Felietony. Dochodzi mnie z felietonw grony pomruk lww na


uwizi. Nie wiem, czy kto je poskramia, czy te one same wol na razie
wstrzyma si od skoku, kontentujc si pki co okropnie morderczymi
aluzjami. Prasa emigracyjna na przestrzeni biecego i ubiegego roku
obfituje w zakonspirowane trucizny pod moim adresem. Czytam, na przykad, w pewnym artykule o grymasach okazywanych tradycyjnej
polskiej postawie przez niektrych wychodcw, pretendujcych do
tytuu intelektualistw. O kim tu mowa? Albo to o dogmatycznych
obrazoburcach i zakrystianach podejrzanych wtajemnicze. Kt to
moe by? Czytam dalej, e pewien arcynowoczesny dramat jest bardzo
nudny i niezrozumiay, lub te, e powie Iksa jest tysic razy lepsza od
pewnej powieci, mtnej i w najgorszym gucie, aspirujcej do
odkrywczoci. O jaki dramat, jak powie chodzi?
Nie dziwi si Felietonom. Ja na ich miejscu bybym rwnie
zdenerwowany. Wszystko w naszym upionym krlestwie na emigracji
funkcjonowao naleycie, role byy podzielone
jak trzeba, bractwo wzajemnie sobie podkadzao ku powszechnemu zadowoleniu, gdy wtem skd, z Argentyny, wyskoczy
facet, ktry waciwie nie naley do ferajny i facet ten, sam
siebie ogosiwszy Pisarzem i adnego z Felietonw nie pytajc
pozwolenie, nie tylko wyda powie i dramat wyamujce si z
linii i obraajce uczucia, ale w dodatku z ca bezczelnoci
zacz ogasza Dziennik Pisarza. Nie uzyskawszy niczyjej
aprobaty i bdc zgoa nie uznany przez gremium!
A w dodatku kade sowo tego dziennika pisane jest pod wos.
Co za skandal! Podziwia trzeba flegm lww. Mylaem, e lwy
rozszarpi mi nogawk, a tymczasem jak dotd tylko takie
felietonowe skubniia zza pota.
Gdyby pimiennictwo polskie na emigracji nie byo w znakomitej (znakomitej!) wikszoci swojej nieruchom kau,
odbijajc przebrzmiay ksiyc, gdyby nie byo gaworzeniem,
przelewaniem z pustego w prne, gonieniem w pitk dookoa
Wojtek, gdyby nie byo krowim przeuwaniem wczorajszego
pokarmu, gdyby sta was byo na co wicej ni na rozkoszny
felieton na dwch apkach wdziczcy si do czytelnika, ju
dawno bybym z wami w uczciwej i otwartej wojnie. Zamiast
krtych, odtylnych poladkowato anonimowych podszczyp- ni,
uderzono by na' mnie z frontu, miabym do czynienia z polemik

rzeteln, ktra nie pyta jak omieszy i oszkalo- wa wroga w


oczach publicznoci insynuacjami, ale lojalnie szuka jego prawdy
i uderza w ni ca si wewntrznego przekonania. Taka polemika
przekracza wszake siy Felietonw. Felietony nie zamierzaj
dosta si do mojej prawdy, tylko do mojej... eby j
przyszczypn. Felietony nie mog ze mn polemizowa, gdy ich
chytre i gupie kalkulacje nakazuj przemilcza mnie i nie robi
mi reklamy. Dla Felietonw wszystko w ogle sprowadza si do
personaliw, do gupiej taktyki i rwnie gupiej strategii. Felietony
musiayby zreszt zacz od gruntowniejszego zapoznania si z
moj literatur
zastanowienia si nad ni, na co ich nie sta, gdy sta je jedynie
na aluzje, grymasy, dowcipy, kopniaki i inne piruety. Felietony na
wszelki wypadek wol nie rozpatrywa mnie powanie, gdy
wwczas okazaoby si e nie jestem adnym
skandalem, a tylko rzeteln, cho moe nieudan (nikt nie jest
nieomylny) prb odnowienia naszej myli i przystosowania jej do
naszej rzeczywistoci. Ale Felietony wol abym by skandalem gdy
to bardziej odpowiada ich demimondeskiej psychice i pozwala na
strojenie minek.
To zaszczebiotanie naszego ycia publicznego przez felieton
skoczy si niedobrze. Wszystko zamieni si nam w siekanin i w
wieczyste podrygiwanie przed czytelnikiem. Nie ma mowy aby w
tych warunkach mogo urodzi si co nie na miar urnalizmu.
Krluje ju nawet nie pompatyczny, dawniejszy, frazes, ale
anegdota. Jestemy gronem turystw przerzucajcych si
dowcipkami i powiedzonkami. A na pustce naszej bezmylnoci, na
kupie zblazowanej, felietonowej nicoci rozsiad si nasz odwieczny
Wiersz Liryczny i wyje w niebo jak zmoky pies.
Pitek
Wojowniczy esej Przeciw poetom1 powsta z irytacji, bo przez
dugie lata warszawskie i niewarszawskie dranili mnie ci poeci
swoj poetyckoci natrtn i konwencjonaln miaem ju tego
po uszy. To w pierwszym rzdzie reakcja na rodowisko i jego genre

nieszczliwy. Ale ta zo zmusia mnie do zwentylowania caego


problemu wierszopisarstwa.
Dlaczego batalia, ktra si wywizaa w prasie z tego artykuu,
nie wniosa nic godnego uwagi?
Moi oponenci, gdyby chcieli zrozumie waciwie moje
wystpienie, musieliby uj je na tle wielkiej rewizji wartoci, ktra
odbywa si teraz na wszystkich polach. Na czym polega? Na
ujawnieniu kulis naszego teatru. Na ujawnieniu, e zjawiska nie s
tym, za co chc uchodzi. Rewidujemy moralno, idealizm,
wiadomo, psychik, histori... Pocz si w nas gd
rzeczywistoci, powia wiatr zwtpienia, on to zatarga nasz
maskarad...

Miaaby tylko sztuka pozosta tabu czy ona przede wszystkim


nie domaga si rewizji jeszcze jednej rewizji - jeszcze
drastyczniejszej rewizji? Ale to stajnia Augiasza! Nic nie jest tak gupie,
jak wanie to: nasze obcowanie ze sztuk.
Mwicie e ta instytucja poezji wierszowanej funkcjonuje od
tysicy lat i e wszyscy s wielbicielami wierszy? Oto powd aby nieco
skontrolowa to uwielbienie. Cytujecie sawne nazwiska poetw?
Sawniejsze od nich ulotniy si z dymem w pomieniach naszej rosncej
nieufnoci.
Ale na prno bym oczekiwa, e moje znaki zapytania zostan
wzbogacone przez tych co wystpili z polemik oni umieli to zwi
tylko do takich, na przykad, argumentw: Gombrowicz twierdzi, e
wiersze si nie podobaj, ale gdy deklamowaem wiersze onierzom,
widziaem na ich twarzach etc., etc. Albo: oktawy Tassa cytowali z
pamici proci toskascy pasterze. Gdy ja pragnbym odcyfrowa
waciwy sens naszych stosunkw z poezj wierszowan, dosta si poza
fasad, sprawdzi jakie s nasze odczucia i, co wicej, jak dalece im
moemy ufa, oni mi przysyaj jakich pasterzy i jakich onierzy.
Gupstwo si stao, e sprawa nieatwa i tych bardziej dogbnych
wjechaa na boisko polemiki prasowej (moja wina). Jeeli j poruszyem
to aby osobicie odseparowa si od dziedziny, z ktrej zalatuje odr
mistyfikacji. I zreszt rewizja poezji wierszowanej moe nastpi tylko w
ramach nieporwnanie oglniejszej rewizji, obejmujcej nasz stosunek do
sztuki i w ogle do formy.
Niemniej mj wywd antypoetycki wydaje mi si godny rzetelnego
rozpatrzenia tego nie zaatwicie w pi minut kilkoma bryzgniciami
kaprynego pira, to myl nowa i wsparta na autentycznym doznaniu.

Pitek
Inny zarzut w tej polemice zwrci moj uwag, ten mianowicie
ktrym obodowski godzi w moj geniuszowsk minoderi, co
znaczy, e kokietuj genialnoci i zdradzam skonnoci do
megalomanii. Przypuszczam, e jeszcze nieraz zostan obstrzelany
inwektywami z tej beczki ja, i zapewne mj dziennik.
Zgadzam si... moe by raca dla konwencjonalnego widzenia,
przyzwyczajonego do taktownej skromnoci, ta nieprzyzwoito z jak
obnaam moje apetyty gdy idzie o chwa, odkrywczo, genialno
nawet. Ale, skromnisie, nie macie powodu do obaw; i ja umiem stroi
skromn mink, niegorzej od was; tyle tylko, e ona ju nie moe mi
by przydatna w moim stosunku do czytelnika ktry ja chc mie
bardziej rzeczywistym, osadzonym na istotnej grze si w literaturze.
I w mojej minoderii, obnaajcej ambicje, wicej moe
skromnoci ni w waszym taktownym chowaniu ich pod sukno... I w
ogle, majc do czynienia z czowiekiem wiadomym, ktry wie co robi
i wie dlaczego to robi, nie uywajcie chwytw pytkich jak
uszczypnicie.
Czwartek
Z listu mojego do K. A. Jeleskiego:
Ach, gdybym mg si skupi, skoncentrowa i, przede
wszystkim, oderwa od czytelnikw! Ten dziennik to 30 procent tego co
by powinno, naleaoby pchn go w sfery bardziej absolutne,
problematyka moja, cay ten zesp zagadnie i to stwarzanie si na
oczach publicznoci domaga si wikszej kracowoci, bardziej
stanowczego wyodrbnienia z normalnego toku pisarskiego. Ale,
zarnity prac zarobkow i piszc co miesic, nieomal tytuem felietonu,
bdc tak zwizany bezporednio z czytelnikiem i zaleny od niego co
mam zrobi? Jestem rozproszkowany... Powinienem te ujawni si
bardziej i obnay ale tych rzeczy nie mona robi poowicznie.
Pocieszam si, e kiedy moe, powolutku, stopniowo, zdoam
wprowadzi dziennik we waciwe rejony i nadam temu procesowi
ugniatania i ksztatowania mej publicznej istoty odpowiedni ostro.
(Pisane troszk po to aby go bardziej jeszcze wcign w moje
sprawy, z kalkulacj, e ten program go zainteresuje i e to jest ton,

ktrego on ode mnie oczekuje. Musz dba o Jeleskiego, ktry mnie


rozumie, ktry si wybija, ktremu pozycja w pimiennictwie polskim i
francuskim organizuje si sama. Ale, z kalkulacj czy bez, ustp
powyszy zawiera prawd).

You might also like