Professional Documents
Culture Documents
"System wojenny jest nie tylko kluczowy dla narodów jako niepodległych
podmiotów politycznych ale, jest równie niezbędny dla stabilności ich struktur
politycznych. Bez niego, żadna władza nie jest w stanie utrzymać przyzwolenia,
legitymacji lub prawa do rządzenia społeczeństwem. Prawdopodobieństwo
wojny zapewnia poczucie zewnętrznego nacisku bez którego żadna władza nie
utrzyma się w mocy. Dane historyczne są pełne przykładów gdzie
niepowodzenie reżimu w utrzymywaniu wiarygodności zagrożenia wojną,
doprowadziło do jego rozpadu, z użyciem siły korzyści osobistych, reakcji na
niesprawiedliwość społeczną lub innych elementów destruktywnych.
Organizacja społeczeństwa pod prawdopodobieństwo wojny jest głównym
stabilizatorem politycznym.... umożliwia społeczeństwom zarządzanie
niezbędnymi różnicami klasowymi i zapewnia podporządkowanie obywateli
państwu na mocy rezydentnych sił zbrojnych nieodłącznych w koncepcji
państwowości."[2]
Krwawe Zabawy
Raport podaje sposoby, dzięki którym ludzie byli by zaabsorbowani
nieistotnymi zajęciami dzięki, czemu nie mieli by czasu uczestniczyć w debacie
politycznej lub oporze. Odpoczynek, banalne widowiska, pornografia, komedie
sytuacyjne mogą pełnić istotną rolę, ale Krwawe Zabawy zostały ocenione jako
najbardziej obiecujące ze wszystkich. Krwawe Zabawy to rywalizacje pomiędzy
osobami lub drużynami na tyle brutalne by widz pośrednio rozładował swoje
frustracje. Krwawe Zabawy muszą przynajmniej wywoływać żarliwą
drużynową lojalność u części fanów oraz muszą zapewnić ból i kontuzje u
części graczy. Jeszcze lepiej by miało miejsce przelewanie krewi i istniało
prawdopodobieństwo śmierci. Przeciętny człowiek ma chorobliwą fascynację
przemocą i krwią. Tłum skandujący "Skacz! Skacz!" do osoby stojącej na skraju
dachu, chcącej popełnić samobójstwo; kierowcy zwalniające by gapić się na
zmasakrowane w wypadku ciała; szkolna bójka otoczona kręgiem
obserwatorów. Mecze bokserskie, piłkarskie, hokejowe i wyścigi samochodowe
są codziennie transmitowane w telewizji, przyciągając miliony dopingujących
fanów, którzy są zachwyceni każdym niebezpiecznym momentem, każdym
ciosem w twarz, każdą złamaną kością, knockoutem, każdym wynoszonym
nieprzytomnym lub umierającym uczestnikiem. W ten sposób ich gniew na
"społeczeństwo" jest rozładowywany i skupiany na drużynie przeciwnej.
Imperatorzy Rzymu wymyślili walki gladiatorów, publiczne egzekucje
wykonywane z pomocą dzikich zwierząt z dokładnie tych samych powodów.
Rozważając wszystkie konsekwencje Krwawych Zabaw, Raport z Żelaznej Góry
zauważa, że nie są one adekwatnym substytutem wojny. Prawdą jest, że
brutalne sporty są użytecznymi rozpraszaczami i umożliwiają ujście znudzeniu i
zawziętej grupowej lojalności, ale efekt jaki wywierają na narodowej psychice
nie może równać się z siłą histerii wojennej. Dopóki nie znajdzie się lepsza
alternatywa, utworzenie rządu światowego musi być odłożone, by narody mogły
kontynuować wszczynanie wojen.
Raport został wydany w 1966 roku, gdy idea istnienia kosmitów wydawała się
nieprawdopodobna przeciętnej osobie. Jednak w następnych latach
postrzeganie zmieniło się. Coraz większa część populacji wierzy w inteligentne
formy życia poza naszą planetą, które mogą monitorować naszą cywilizację.
Czy to przekonanie jest słuszne czy nie, nie ma tutaj znaczenia. Chodzi o to, że
dramatyczny wzrost ilości filmów z kosmitami - nawet jeśli są pełne efektów
specjalnych - może być użyty do wywołania popłochu narodów, by zjednoczyły
się pod globalnym rządem w celu obrony Ziemię przed inwazją. Z drugiej
strony, jeśli obcy będą postrzegani jako nastawieni pokojowo i z przyjaznymi
intencjami, scenariusz może potoczyć się w kierunku uformowania globalnego
rządu, reprezentującego zjednoczoną ludzkość w jakiejś galaktycznej federacji.
Każdy z tych scenariuszy, może być teraz bardziej wiarygodny niż w 1966 roku.
Autentyczność raportu
Raport z Żelaznej Góry stwierdza, że został przygotowany przez specjalną
grupę badawczą piętnastu osób, których tożsamość ma pozostać tajemnicą i że
nie był przeznaczony do publikacji. Jednak jeden z członków grupy, poczuł, że
raport jest zbyt istotny, by miał zostać utrzymany w tajemnicy. Zgadzał się z
wnioskami z raportu. Po prostu wierzył, że więcej osób powinno go przeczytać.
Dostarczył swoją osobistą kopię do Leonarda Lewina, znanego autora i
felietonisty, który z kolei wynegocjował z Dial Press publikację raportu.
Następnie był przedrukowany przez Dell Publishing.
Działo się to w czasach administracji Johnsona, Walt Rostow prezydencki
asystent specjalny NSA był członkiem CFR. Rostow szybko ogłosił, że raport
był fałszywy. Herman Kahn(CFR), kierownik Instytutu Hudsona, stwierdził, że
raport nie jest autentyczny. The Washington Post - kierowany przez członka
CFR Katharine Graham - nazwał go "zachwycającą satyrą". Magazyn Time,
założony przez członka CFR Henryego Luce, pisał o raporcie, że był zręczną
mistyfikacją.26 listopada 1967 roku, Raport został zrecenzowany w dziale
książek w Washington Post przez Hershela McLadressa - pseudonim literacki
Johna Kennetha Galbraitha, profesora Harvardu. Galbraith (który również
należał do CFR) pisał, że może potwierdzić autentyczność raportu, ponieważ
był zaproszony do uczestnictwa w pracach nad nim. Nie był członkiem głównej
grupy badawczej, a jedynie od czasu do czasu konsultantem. Proszono go o
utrzymanie tego w tajemnicy. Ponadto, wątpił w sens upublicznienia Raportu i
całkowicie zgodził się z jego wnioskami. Pisał:
"Pierwszy raz od czasów Karola II, The Times jest winny nieporozumienia ...
Nic nie zachwieje moim przekonaniem, że zostało to napisane przez Deana
Ruska albo panią Clare BootheLuce"[10]
światowa społeczność naukowa nie może być stabilna chyba, że istnieje rząd
światowy. ... Koniecznym będzie zalezienie metod na zapobieganie przyrostowi
światowej populacji. Jeśli ma się to stać bez wojen, zarazy i głodu to wymagać
będzie potężnego międzynarodowego autorytetu. Autorytet taki powinien
rozdzielać żywność różnym narodom proporcjonalnie do ich populacji
[mosanto?]. Jeśli jakiś naród nadmiernie zwiększy swoją populację, nie
powinien dostać więcej pożywienia niż powinien. Powód by nie zwiększać
populacji będzie zatem bardzo istotny"[20]
Kim jest Maurice Strong który widzi Stany Zjednoczone jako światowego
agresora? Żyje w ubóstwie? Przybył z zapóźnionego kraju oburzonego
amerykańską prosperitą? Ogranicza spożycie by chronić zasoby naturalne? Nic
z tych rzeczy. Jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Żyje i podróżuje w
wielkim komforcie. Oprócz tego posiada wielkie bogactwo z kanadyjskiego
przemysłu naftowego - który pomógł znacjonalizować. Maurice Strong był
Sekretarzem Generalnym na Szczycie Ziemi w 1992 roku; przewodniczącym
konferencji Narodów Zjednoczonych na temat ludzkiego środowiska w
Sztokholmie w 1972 roku; pierwszym sekretarzem generalnym programu
środowiskowego Narodów Zjednoczonych; prezydentem Światowej Federacji
Narodów Zjednoczonych; współprzewodniczącym Światowego Forum
Ekonomicznego; członkiem Klubu Rzymskiego; zarządcą Aspen Institute i
kierownikiem World Future Society.
Wymyślny spisek Stronga nie powinien być raczej brany zbyt serio,
przynajmniej nie dosłownie. To niemożliwe by zrobili to w ten sposób - to raczej
niemożliwe. Nie będzie potrzeby trzymania na muszce liderów państw
rozwiniętych. To oni będą kierować tym spiskiem. Władcy z trzeciego świata nie
mają środków na wywołanie globalnego kryzysu. To musi wyjść z centr
pieniężnych w Nowym Jorku, Londynie lub Tokio. Co więcej, organizatorzy
takiego scenariusza, dążący do globalnego rządu, zawsze znajdowali się w
krajach rozwiniętych. Przychodzili z szeregów CFR w Ameryce i z innych gałęzi
międzynarodowego okrągłego stołu w Anglii, Francji, Belgi, Kanady, Japonii.
Są ideologicznymi potomkami Cecila Rhodesa, spełniającymi jego sen.
Nie jest ważne czy spisek Mauricea Stronga powinniśmy brać dosłownie czy
nie. Ważne jest to, że ludzie tacy jak on myślą właśnie w taki sposób. Jak już
zauważył Wood, mają możliwość by to zrobić. To lub coś podobnego. Jeśli to
nie ten scenariusz, rozważą inny, z podobnymi konsekwencjami. Jeśli historia
dowodzi czegokolwiek, to tego, że ludzie posiadający władzą finansową i
polityczną są zdolni do haniebnych spisków przeciwko swoim kolegom.
Wszczynali wojny, powodowali kryzysy i głód by wprowadzać swoje rządy.
Mamy niewiele powodów by sądzić, że dzisiejsi przywódcy są bardziej święci
od swoich poprzedników.
Ponadto, nie możemy dać się ogłupić przez fałszywą troskę o Matkę Ziemię.
Bicie na alarm by ratować planetę jest gigantycznym podstępem. Jest już
wystarczająco wiele szumu wokół zanieczyszczenia środowiska by uczynić je
"prawdopodobnym", jak to określił Raport z Żelaznej Góry, lecz scenariusze
końca świata które to napędzają są fikcją. Prawdziwym celem tego wszystkiego
jest rząd światowy, ostateczna machina zagłady przed którą nie będzie ucieczki.
Zniszczenie siły ekonomicznej rozwiniętych społeczeństw jest jedyną wymogiem
by usidlić je w globalną sieć. Zaufanie dla obecnych ruchów ekologicznych,
poprowadzi nas do ostatecznego końca.