Professional Documents
Culture Documents
CHRZECIJASKA
Tom 2, 2005
CHRISTIAN
PHILOSOPHY
Volume 2, 2005
FILOZOFIA
CHRZECIJASKA
Tom 2, 2005
Osoba i czas
POD REDAKCJ MARKA JDRASZEWSKIEGO
KOMITET WYDAWNICZY
ADAM ADAMSKI, PAWE BORTKIEWICZ, FELIKS LENORT,
TADEUSZ KARKOSZ, ADAM PRZYBECKI, HENRYK WEJMAN,
TOMASZ WCAWSKI
REDAKTOR
FELIKS LENORT
Recenzent tomu:
PROF. DR HAB.TADEUSZ GADACZ
Polska Akademia Nauk
ISSN 1734-4530
ISBN 83-89361-81-7
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA TEOLOGICZNY
REDAKCJA WYDAWNICTW
61-111 POZNA, UL. WIEOWA 2/4
e-mail: bibliot@thfac.poznan.pl
tel./fax (0-61) 851-97-43
http://www.thfac.poznan.pl
PROJEKT GRAFICZNY SERII: PAWE PK
KOREKTA: JUSTYNA IWASZKIEWICZ
DRUK: ESUS AGENCJA REKLAMOWO-WYDAWNICZA, 61-858 POZNA, UL. WIERZBICICE 35
BY
I STAWA SI.
ANTONI SIEMIANOWSKI
PRBA
ISTOTA
OSOBA
SYNTEZY
KATARZYNA DZIKOWSKA
MARTINA BUBERA
35
To be and to Become. The Human Person According to the Dialogical Principle of Martin
Buber
UWAGI
NA
KRZYSZTOF STACHEWICZ
BY OSOB BY OSOBOWOCI
MARGINESIE KONCEPCJI DIETRICHA VON HILDEBRANDA 49
INGARDENOWSKA
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
KONCEPCJA CZASU I OSOBY DROG DO NIEOBECNEGO
BOGA 63
Ingardens Conception of Time and the Person as a Way Towards the Absent God
ZAGADNIENIE
TADEUSZ F. JANKA
VIKTORA EMILA FRANKLA 91
OSOBY W UJCIU
MAREK JDRASZEWSKI
EMMANUELA LVINASA 109
POCZTEK
ANDRZEJ LATO
PAULA RICOEURA I AXELA HONNETHA 129
OSOBA
The Person and the Desire of Acceptance According to Paul Ricoeur and Axel Honneth
CZOWIEK
RAFA GRABOWSKI
WOBEC CZASOWYCH UWARUNKOWA YCIA W FILOZOFII
Man and the Temporal Determinants of Life in the Philosophy of Julin Maras
JZEFA
KRZYSZTOF NIEYSKI
OSOBA JAKO NIETYKALNO METAFIZYCZNA
TISCHNERA RELIGIJNA METAFIZYKA DRAMATU 155
MAREK SZULAKIEWICZ
OSOBA I CHRZECIJASTWO W OKRESIE DEHELLENIZACJI WSPCZESNEJ KULTURY 177
OSOBA
NIKODEM Z. BRZZY
209
ANTONI SIEMIANOWSKI
FILOZOFIA CHRZECIJASKA
TOM 2, 2005
ANTONI SIEMIANOWSKI
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia Teologiczny
Zakad Filozofii Chrzecijaskiej
ANTONI SIEMIANOWSKI
i w naturze samej osoby. Zbyt czsto bowiem akcentowano pod wpywem logiki
i metafizyki Arystotelesa samoistno i substancjalno osoby, rozumno jej natury oraz jej duchowy charakter jako substancji. W teologii za najczciej rozwaano relacyjno osoby i jej stosunek do natury, jej niepowtarzalno oraz godno.
Wszystko to jednak nie dawao jeszcze adekwatnego wgldu w istot bytu osoby.
Tymczasem by osob to co wicej ni by bytem samoistnym czy bytem rozumnej
natury, jedynym i niepowtarzalnym w caym wiecie. By osob to przede wszystkim by monad, ktra yje w-sobie-dla-siebie, ale ktra jednoczenie jest w licznych zwizkach z-drugimi osobami i ktrej sensem istnienia jest by dla-drugich
osb. W owym dla zdaje si ukrywa to, co dla bycia osob najwaniejsze, caa tajemnica jej bytu. Sensu za owego dla nie wywietla dostatecznie ani relacyjno
osoby, ani tym bardziej jej immanentna celowo.
Osoba wymykaa si i nadal si wymyka wszelkim cisym pojciom i definicjom. Dlaczego? Ot w spekulacjach nad jej natur zbyt atwo wykraczano poza
granice rdowego poznania istoty osoby. Nie odrniano jasno i wyranie poznania istoty osoby, wskutek czego niepostrzeenie mieszano konstatacje ejdetyczne
z konstatacjami faktycznymi z zakresu psychologii czy socjologii, problemy epistemologiczne z metafizycznymi. Dane ontologii i metafizyki traktowano na rwni
z danymi nauk szczegowych. Spekulacje filozoficzne i teologiczne zbyt czsto wikay si w trudnoci teoretyczne, a czsto take popaday w puste mylenie. Ponadto na drodze do krytycznej ontologii osoby, budowanej na rdowym poznaniu jej
istoty, pojawiay si liczne przeszkody metodologiczne w postaci paradygmatw
bezpodstawnie przyjmowanych i rnych teorii budowanych na ich podstawie.
Podejmujc temat moliwoci rdowego poznania istoty osoby2, wiadomie wychodzimy poza tradycyjne sformuowania. Wcale to nie oznacza, e przekrelamy
warto tradycyjnych docieka i poj. Pragniemy jedynie cae zagadnienie poznania
istoty osoby nawietli od innej strony ni tradycja filozoficzna i teologiczna. Dystansujemy si take w stosunku do rnych personalizmw XIX i XX wieku, zwaszcza
tych, ktre lekcewayy ejdetyczne ujcie osoby i problematyk ontologiczn. Pomijamy rwnie co, co mona by nazwa rekonstrukcj dziejw ksztatowania si pojcia
osoby, a raczej rnych jej poj. Ponadto pomijamy dyskusj z zastrzeeniami wysuwanymi pod adresem Husserla i bada fenomenologicznych oraz te problemy, ktrych
rdem stao si Bycie i czas Martina Heideggera oraz komentarze Emmanuela
Lvinasa i Paul Ricoeura. Nie podejmujemy rwnie dyskusji z pogldami zwolennikw filozofii analitycznej. Tym bardziej nie zamierzamy brn po mieliznach tzw. egologii i roztrzsa jej teoretycznych kopotw z uznaniem ja osobowego. W naszych
analizach niejako wprost zmierzamy do moliwie jasnego i cisego okrelenia, co
2
Szkic ten nie jest drug czci eseju W stron ontologii osoby opublikowanego w tomie
zatytuowanym Osoba i jej relacje. Byoby jednak dobrze czyta go w cznoci z tamtym artykuem, wzajemnie si bowiem dopeniaj. Nie omawiam literatury przedmiotu, nie podejmuj dyskusji z rnymi koncepcjami osoby, gdy przekroczyoby to ramy artykuu. Chodzi tylko o zarysowanie problemu rdowego poznania istoty osoby. Por. A. S i e m i a n o w s k i, W stron ontologii osoby, Filozofia Chrzecijaska 1 (2004), s. 19-52.
ANTONI SIEMIANOWSKI
10
znaczy by osob na podstawie jej rdowego dowiadczenia. Przyjmujemy tym samym moliwo takiego dowiadczenia. Innymi sowy, chcemy najpierw w fenomenologicznym rozumieniu zobaczy istot osoby, czyli co znaczy w najbardziej pierwotnym i niepowtpiewalnym znaczeniu by osob.
W realizacji tego zamierzenia kierujemy si ide poznania w rozumieniu fenomenologii Edmunda Husserla, Romana Ingardena, Edyty Stein, Dietricha von Hildebranda. Chodzi o takie poznanie istoty osoby, w ktrym ona sama odsania si bezporednio jako cielenie samoobecna. W tych dociekaniach przywieca nam zasadniczy postulat Edmunda Husserla: odsun na bok wszelkie z gry powzite
pojcia i sdy i kierowa si samymi rzeczami3. Suszno tego postulatu w jakim
stopniu zostaa ju w filozofii dostatecznie uzasadniona, dlatego te jej obszerniejsze usprawiedliwianie w tym szkicu wydaje si zbdne.
Por. E. H u s s e r l , Idee czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii, tum. D. Gierulanka, Warszawa 1967, s. 63-68.
4
T e n e, Kryzys europejskiego czowieczestwa a filozofia, tum. J. Sidorek, Warszawa 1993,
s. 57.
3
11
Nasze ycie osobowe przeniknite jest sensem i prawd, ktre maj swoj podstaw wanie w swego rodzaju mrocznym, ale prawdziwym ujciu istoty osoby.
Co innego pytanie, w jakim stopniu i w jakim zakresie owo mroczne ujcie istoty
osoby jest wane i co na jego podstawie moemy w sposb prawomocny twierdzi
o samej osobie. Ale absolutnie niedopuszczalne jest z gry zakada, e ejdetyczne
poznanie osoby jest niemoliwe. Nie mona take przyjmowa, e jakakolwiek wiedza o osobie moliwa jest wycznie jako wyprowadzona z innych bezporednich
danych na drodze wnioskowania lub jako osadzona na interpretacjach tyche danych. Mam tu na myli interpretacje tzw. danych zmysowych lub danych obserwacyjnych i tworzone na ich podstawie pojcia, zwane konstruktami teoretycznymi.
Sdz i przyjmuj to zarazem jako swego rodzaju zaoenie metodologiczne e
poszukiwanie bezporedniego poznania osoby w fenomenologicznym rozumieniu
jest postulatem jak najbardziej uzasadnionym. Moliwo jego realizacji ju w punkcie wyjcia trzeba bra na serio. Poza tym trzeba take prbowa w wietle uzyskiwanego nowego poznania ejdetycznego porzdkowa to wszystko, co ju w jaki sposb zostao sprawdzone, zwaszcza jako kroki w niewaciwym kierunku.
Ostatecznie bowiem chodzi o znalezienie takiego dowiadczenia poznawczego czy
zasobu niepowtpiewalnych danych, ktrych analizy gwarantowayby rdowy dostp do poznania istoty osoby i ktre tym samym w niepowtpiewalny sposb ukazywayby, co znaczy by osob.
Bdc osobami i yjc w wiecie osobowym, ju w procesie ywej komunikacji
odnajdujemy sens i prawd jako pierwotne fenomeny ycia midzyosobowego. To
wanie dziki tym fenomenom wzajemnie si rozumiemy i moemy y normalnie ze
sob w sferze midzyosobowej. Jest to swego rodzaju pierwotny i zarazem podstawowy fakt naszej ludzkiej egzystencji. Sens i prawda obecne w tym procesie s swego
rodzaju wietlistymi niciami przewodnimi wszelkich naszych czynnoci yciowych,
wszelkich prawdziwie ludzkich decyzji i poczyna. Dziki nim mamy pierwotn i niepodwaaln wiadomo, e w procesie ycia midzyosobowego uczestniczymy z jednej strony jako odrbne monady, a z drugiej nigdy nie jestemy szczelnie zamknici
i odizolowani od siebie. Bdc monadami wzajemnie si rozumiemy, wzajemnie uznajemy sens i prawd naszej mowy. Jako monady jestemy sob-w-sobie-dla-siebie. Ale
dziki procesowi komunikacji tworzymy autentyczn wsplnot, wsplnot dialogu
i sporw, konfliktw i porozumie, walki i zgody, nadziei i ufnoci. Innymi sowy, stanowimy autentyczn wsplnot midzyosobow, ktra w procesie komunikacji moe
y poznaniem i prawd. Te konstatacje naley przyj jako swego rodzaju pierwotne
dane naszego ludzkiego samowiadczenia ycia osobowego.
T wanie wsplnot wzajemnego rozumienia i porozumienia mona spokojnie
uzna za swoiste a priori wszelkiego dowiadczenia wiata osobowego. Tym bardziej, e w tym a priori odnajdujemy ju ide osoby jako swego rodzaju pierwotn
dan naszej wiadomoci. Niesie ona ze sob tak bardzo pierwotne i zarazem niepowtpiewalne poznanie ejdetyczne osoby, e niejedni filozofowie uznawali je nawet
za wrodzone. W czasach nowoytnych t drog poszed Descartes. Wiadomo jednak,
z jakim skutkiem: w czasach nowoytnych problem osoby pogry w trudnych
ANTONI SIEMIANOWSKI
12
i zawiych sporach teoretycznych. Ale faktem jest, e gdy kierujemy nasze spojrzenie do wntrza siebie samych, przeywamy akt spontanicznej samowiedzy.
W akcie tym dowiadujemy si rdowo, co znaczy by osob i spontanicznie rozpoznajemy struktur nas samych jako osb. O tak pojtym a priori naszego samopoznania mona by za w. Augustynem powiedzie, i jest ono naszym wewntrznym wiatem.
Osoba yje w wiecie osobowym i sama dostpna jest tylko dla drugich osb,
nigdy dla rzeczy, nawet gdy rzeczy s jej niezbdne do ycia, co wicej, nawet take
wwczas, gdy jej wasna egzystencja wpleciona jest w wiat rzeczy, a jej struktura
ontyczna przypomina struktur substancji. Osoby nigdy nie mona uwaa za rzecz
ani za substancj w rozumieniu Arystotelesa; osoba wykracza poza rzeczy, poza
wszelkie struktury substancjalne. W swej istocie osoba jest bytem innej natury ni
wszystkie pozostae byty, tym samym wykracza poza wszelkie najoglniejsze pojcia bytu jako bytu, poza kategorie tradycyjnej metafizyki. I to jest chyba jeden
z powodw, dla ktrego w dociekaniach nad istot osoby przy pomocy poj teje
tradycyjnej metafizyki dochodzio i nadal dochodzi do niepokonalnych trudnoci
teoretycznych. Pokazuj to nadto wyranie dzieje ksztatowania si pojcia osoby
i sporw wok tego pojcia.
Poznanie istoty osoby ma fundamentalne znaczenie dla budowania ontologii
osoby jako teoretycznej podstawy dla zrozumienia bytu ludzkiego w caoci. Czowiek jako osoba jest kim wyjtkowym i jedynym, niepowtarzalnym hapax legomenon. Ale dla jego prawidowego rozumienia nie wystarcza jednostkowa historia
ani sama biografia. Zarazem nasze pojmowanie osoby i jej natury nie jest wytworem
czystego mylenia, oderwanego od intuicyjnego wgldu w istot osoby. Co wicej,
poznanie istoty osoby nie jest rwnie adn miar jak konstrukcj pojciow,
choby nawet najbardziej logicznie zbudowan, ktr jako skonstruowan nakadalibymy na osob, aby mc o niej myle wedug wartoci dla ukazania jej
znaczenia czy dla przypisania jej godnoci czowieczestwa. Taka przypisana osobie
godno nigdy nie przestaaby by ontologicznym zmyleniem. Dlatego dla prawidowego rozumienia osoby wane jest rdowe poznanie jej istoty, czyli takie poznanie, ktre ukazywaoby a tym samym ostatecznie dowodzio i przekonywao
e osoba i jej godno to warto wpisana w jej ontyczn struktur. Lecz co takiego jest niemoliwe bez rdowego poznania istoty osoby, bez jej zobaczenia w fenomenologicznym znaczeniu. Dlatego trzeba stara si rdowo zobaczy osob
jako pierwotn struktur bytow, jako swego rodzaju pradan aksjologiczn (niemieckie Urphnomen), ktra ley u podstaw ludzkiego ycia; jako rzeczywisto
wan nie tylko w antropologii i w etyce, ale w ogle w yciu. Musimy w sposb
moliwie adekwatny wiedzie (a nie tylko zwyczajnie sobie pomyle i przedstawi),
czy istotnie osoba jest tym, co w caym wiecie natury jest transcendentne i jako takie wite. Ostatecznie za chodzi o to, czy osoba moe by wycznie czym, co
Taki pogld na osob mona znale w ksice Roberta Wrighta (por. R. W r i g h t Moralne
zwierz. Dlaczego jestemy tacy, a nie inni: psychologia ewolucyjna a ycie codzienne, tum.
H. Jankowska, Warszawa 2004).
5
13
ANTONI SIEMIANOWSKI
14
15
i osoba, a gdzie osoba, tak i czowiek? To jednak jako razi nasze uszy, bo znowu
nie mona powiedzie, e gdzie nie ma czowieka, tam ju nie ma osoby.
Bez wtpienia rdowo sensu bycia osob dowiadczamy przede wszystkim
w naszym ludzkim yciu. To my ludzie jestemy osobami, to my ludzie odnajdujemy
si w wiecie osobowym. Ale czy nasze ludzkie dowiadczenie osoby wyczerpuje
ju wszystko, co w ogle moemy wiedzie o osobie? Teologia mwi o innych jeszcze osobach, o istnieniu osb Boych i osb anielskich. Oczywicie mona si zastanawia, czy teologowie maj jaki odrbny wgld w istot osb boskich lub anielskich? Z jakich rde poznawczych wychodz teologowie, gdy mwi o osobach?
Z samej wiary w objawienie Boe? Raczej korzystaj z ludzkiego sposobu mwienia
o Bogu jako o osobie i wsplnocie osb w Bogu. Tak wic na podstawie naszego
ludzkiego dowiadczenia nie wiemy, czy w ogle istniej jeszcze inne osoby. Ludzkie dowiadczenie osoby nie odsya nas do innych osb. Moemy jednak przyj,
wychodzc od istotowego poznania osoby ludzkiej jako czyst moliwo10 istnienie innych osb. Lecz w tym wypadku dane ludzkiego dowiadczenia osoby naley bardzo ostronie przenosi na inne osoby poza czy ponadludzkie. Istota ludzkiej osoby to nie to samo, co istota osb boskich czy anielskich. Analogie mog by
due. Jest to jednak czysta spekulacja.
Wydawaoby si wic, e mona by utosami osob z czowiekiem i mwi, e
czowiek to tyle, co osoba, a osoba to tyle, co czowiek. Bo gdy poznajemy czowieka, to odkrywamy w nim osob. Ale kiedy? I tu od razu zarysowuj si trudnoci,
ktre odsaniaj i wyostrzaj wspczesne dyskusje o aborcji i eutanazji. Nie jest to
jednak w tej chwili nasz problem. Nasz problem to pytanie, czy jest nam w dowiadczeniu dana istotowa tosamo osoby i czowieka?
Ot jeli chodzi o dowiadczenie osoby i czowieka, to trzeba by ostronym,
aby zbyt pochopnie nie uznawa za istotne dla bycia osob czego, co jest istotne
dla bycia czowiekiem. I tak na przykad dla bycia czowiekiem jest istotne mie
organiczne ciao, a w zwizku z tym odywia si, spa lub mczy si. Natomiast
dla bycia osob w ogle to nie jest istotne. Osoba nie musi si mczy, spa, odywia. Ju to wskazywaoby, e przejawy bycia osob s, po pierwsze, inne ni przejawy bycia czowiekiem, a po drugie, okrelenia determinujce osob i okrelenia
determinujce czowieka w inny sposb wi si w jedn cao jako jakoci konstytuujce byt osoby i byt czowieka. Std midzy byciem osob ludzk a byciem
czowiekiem zachodzi podobiestwo lub nawet tosamo, ale poznania te nie pokrywaj si, gdy w treci pojcia osoby kryje si co innego anieli w treci pojcia
czowieka. Niemniej jednak analizujc przejawy bycia czowiekiem, odnajdujemy
wraz z nimi przejawy i struktur bycia osob jako cile spojone z byciem czowiekiem; natomiast w analizie przejaww bycia osoby nie odnajdujemy przejaww
Tak postpia Edyta Stein ze spraw aniow. Por. E. S t e i n, Byt skoczony a byt wieczny,
tum. I. J. Adamska, Pozna 1995, s. 390nn; por. take: A. S i e m i a n o w s k i, O anioach z filozoficznego punktu widzenia. Na marginesie Bytu skoczonego a bytu wiecznego Edyty Stein,
Topos 3 (1995), s. 94-103.
10
16
ANTONI SIEMIANOWSKI
bycia czowiekiem jako cile spojonych z byciem osob. Osoba moe by osob nie
bdc czowiekiem. Czy to oznaczyoby, e bycie osob mona by oderwa od bycia
czowiekiem lub odwrotnie? Albo e bycie osob tylko luno doczepia si do bycia czowiekiem?
Mimo zlewania si w jedn cao przejaww bycia osob z przejawami bycia czowiekiem, trudno jednak zgodzi si na utosamienie pojcia osoby z pojciem czowieka. Pojcia osoby i czowieka nie pokrywaj si ze sob. W byciu czowiekiem odkrywamy posu si tu pojciami i jzykiem tradycyjnej filozofii
dwie niezupene substancje ciaa i duszy, materi i form, akt i mono, natur
i rne przypadoci. Mwimy take o wadzach duszy, o skadaniu si czowieka
jako caoci bytowej z dwch niezupenych substancji w jedn doskona substancj. Natomiast w wypadku osoby tradycyjna filozofia nigdy nie mwia, e osoba
skada si z materii i formy, z duszy i ciaa. Osoba jako jednostka rozumnej i duchowej natury wyrnia si jedynie tym, e sama w sobie jest ju caoci bytow,
ktra istnieje w sobie (subsistentia), czyli e jest samoistn duchow substancj.
Osob jako cao bytow i podmiot ycia umysowego w tym sensie uznawano za
cao doskona, id quod est perfectissimum in tota rerum natrura.
Ot ta odmienno tradycyjnego jzyka i poj wskazywaaby take na to, e
osoba i czowiek to nie to samo. Poznajc osob, poznajemy co innego ni wtedy,
gdy poznajemy czowieka, inne treci ujmujemy w osobie i inne w czowieku. Lecz
pamita musimy, e jednak nie mamy innego rdowego dowiadczenia osoby jak
tylko ludzkiej. Czowiek jest caoci bytow i pewne przejawy jego bycia wyranie
naprowadzaj nas na ujcie osoby jako rzeczywistoci cile zronitej z czowiekiem, zwaszcza z jego yciem psychicznym i duchowym. Zatem nie mona rozdziela czowieka jako caoci bytowej i osob uznawa za co odrbnego od czowieka,
za co, co si jedynie ewentualnie docza do czowieka (kiedy? z czyjej woli?).
Trzeba po prostu przyj, i taka jest natura konstytutywna czowieka, e w caoci
swego ludzkiego bytu jest on jednoczenie osob. Sam osob trudno uzna za dodatek do czowieka, za byt wycznie natury duchowej, ktry si nadbudowuje nad
cielesnoci czowieka czy te jedynie docza si do. To tylko nasz sposb widzenia i ujmowania czowieka rozdziela ludzki byt jako cao i tworzy odrbne pojcia
czowieczestwa i osoby, ciaa, duszy i ducha. To ju inna sprawa, e potem trudno
nam te pojcia poczy na powrt w jedn cao ontyczn.
2. Problematyce osoby musimy przyjrze si z innej jeszcze strony, a mianowicie od strony powizania naszego bycia osob z ciaem, z materi, z duchem. Naszego ludzkiego bycia osob dowiadczamy przede wszystkim w sferze przey duchowych. Gdzie jest duch, tam jest i osoba. Ale czy mona powiedzie, e gdzie jest
materia lub ciao, tam ju nie ma miejsca na osob? Pojcie osoby jako bytu jednostkowego rozumnej natury, jak gosi tradycyjna definicja zdaje si wyklucza
ciao, materi, a zakada jedynie czy moe przede wszystkim dusz, ducha, rozum, umys, myl.
A moe to jednak jest wanie tak, e widzialne organiczne ciao, ktre jako
zewntrzna strona naszego ludzkiego bytu (hebrajskie basar) jest nosicielem osoby
17
18
ANTONI SIEMIANOWSKI
poza ciaem, poza procesami biologicznymi lecz pozwala nam dostrzec osob
w jej ludzkim ucielenieniu, w uduchowionym ciele czowieka czy raczej w jego ucielenionym duchu.
3. Pewnego wstpnego uporzdkowania domaga si take jzyk, jakim mwimy
o osobie. Ju od dwch tysicy lat mwi si o osobie, ale cigle brak nam adekwatnego jzyka i trafnych poj. Pojcia, jakimi si posugujemy w filozofii i w teologii, s albo trudne i w duym stopniu ju niezrozumiae, bo uwikane we wasn histori i w sporne problemy filozoficzne przeszoci, tak e trudno odczyta ich sens;
albo te s znowu tak wieloznaczne, e w ogle nie mona jasno okreli ich treci.
Z takich to wanie poj zbudowana jest synna definicja Boecjusza. S to pojcia
uwikane w spory epistemologiczne i metafizyczne tamtych czasw, dlatego z trudem mona odczyta sens definicji z nich zbudowanej. Zarazem o tej definicji nie
moemy powiedzie, e jest zupenie bdna; po prostu jest dzi nieczytelna. A ponadto definicja ta posuguje si sowami, ktrych intencje znaczeniowe dzi ju si
tak zatary, e trudno przy ich pomocy pomyle sobie i przedstawi rzecz sam,
czyli osob w peni jej okrelenia jej entelechei. W definicji Boecjusza jest obecna jednostkowo i rozumno natury, jest substancjalno, ale umkn z niej moment dla bytu osoby najistotniejszy jej swoista monadyczna struktura, ktra wyamuje si spord wszelkich podstawowych struktur ontycznych, jakie zna tradycyjna metafizyka. Osoba mimo wszelkich pozorw nie jest jak wszystkie pozostae
ywe indywidua substancj materialn czy duchow, aczkolwiek jest podmiotem
wasnoci; i to podmiotem jednostkowym, ywym indywiduum, ktre poznaje, czuje, myli i rozumuje. Osoba jest wic bytem w peni okrelonym przez wasn natur
konstytutywn jak kady dajcy si okreli przedmiot pierwotnie indywidualny;
chciaoby si nawet powiedzie, e ma swoj materi i form. W tym znaczeniu osobie nie brakowaoby niczego do bycia doskona substancj, czyli w peni zdeterminowan caoci bytow. A jednak to nie tak.
Definicja Boecjusza mwi rwnie, e osoba jako poszczeglna substancja jest
natury rozumnej. Lecz co mogoby to znaczy? e jest rozumem, duchem albo e jest
bytem w sferze myli lub czym tylko pomylanym? Ide czy jakim tworem mowy?
Osoba jest kim, kto istnieje, kto jest obecny, kto jest realnoci w sferze ducha i kto
w upywie czasu zachowuje swoj tosamo czy samo12; osoba mwi o sobie ja
i wie o sobie. Ale najistotniejsze jest to, e osoba jest rzec by mona caoci ontyczn wewntrz samej siebie, tzn. tak caoci, ktra jest sob u-siebie i ktra jako
ja yje w-sobie-dla-siebie wasnymi mylami i decyzjami, wasnym ukrytym przed
oczyma drugich dynamizmem wewntrznym, moc ktrego rozstrzyga o sobie samej. A rozstrzyga nie tylko wwczas, gdy to jej wasne ycie przejawia si na zewntrz dynamizmem ruchu i dziaa, ale take wwczas, gdy jej dynamizm cichnie
i ukrywa si w sobie, a nawet wtedy, gdy si zupenie pogra w milczeniu. Ale najwaniejsze jest to, e owo egotyczne ycie osoby w-sobie-samej nie jest dla niej jej
12
Terminu tego uywam zamiennie za Barbar Skarg na oznaczenie osoby (por.
B. S k a r g a, Tosamo i rnica. Eseje metafizyczne, Krakw 1997).
19
przypadoci jako poszczeglnej substancji lub relacj; ycie to jest jej ywym centrum, jej sercem, jej peni i dlatego osoba wewntrz samej siebie sama-w-sobie
i sama-u-siebie osiga wasn entelechei. Substancje jako poszczeglne indywidua,
nawet te najbardziej dynamiczne, a wic wszelkie ywe jestestwa, nie maj tego rodzaju intymnego ukrytego w nich samych ycia egotycznego, nie yj w-sobie-dla-siebie. Ich entelecheie s jeli tak mona powiedzie wycznie zewntrzne, rzeczowe czy przedmiotowe, wewntrz wypenione, nieme. Jako takie substancje ywe s
jedynie podoem zachodzcych w nich procesw, a ich twarde jdro proste i paskie nie kryje w sobie niczego wicej, adnego osobno ukrytego ycia intymnego,
ktrego nikt z zewntrz nie moe zaobserwowa, a ktre byoby ich waciw entelechei. Definicja Boecjusza o tym wszystkim milczy. Dlaczego? Bo jej autor na wstpie mona t tez wypowiedzie z silnym zaakcentowaniem nie dostrzega wanie
podstawowej struktury tego, co okreli natur rozumn.
Powstaje pytanie, jak t wyodrbniajc si struktur osoby okreli? Jakim jzykiem j adekwatnie opisa? Jakimi pojciami wyrazi jej konstytutywne treci?
Przyporzdkowanie osobie najoglniejszych poj metafizycznych natychmiast grozi znieksztaceniem jej wasnej struktury i ycia egotycznego jej tylko waciwego.
Gdy wic mwimy o osobie, musimy sobie zdawa spraw z tego niebezpieczestwa. Z tej to racji lepiej jest od razu wzi w nawias zarwno tradycyjny jzyk
metafizyczny, jak nowoytne uprzedzenia do ja i czystej wiadomoci, i wpierw
stara si zobaczy rzecz sam, czyli osob sam w sobie, albo jak wyglda byt
tego, kto o sobie w poczuciu swej tosamoci mwi ja, a potem dopiero szuka waciwych poj i odpowiedniego jzyka.
Sprbujmy teraz przyjrze si temu wszystkiemu dokadniej.
ANTONI SIEMIANOWSKI
20
21
Intuicja istoty osoby informuje mnie rdowo o sensie bycia osob. Polega to
na tym, e dostarcza mi niezwykle cennego wiata, ktre niejako rozwietla mnie
przed samym sob. Taka jest bowiem natura mojego bytu jako osoby tak ukonstytuowany przychodz na wiat e w mojej osobnoci i tosamoci bycia sob rdowo mog by dany w caoci bezporednio samemu sobie. W akcie samowiadomoci ogldam nie tylko moje myli nie tylko to, co sam sobie pomylaem i co
sobie przedstawiam jako takie, a wic nie tylko moje wewntrzne obrazy, nie tylko cay zaludniony wiat mej wyobrani ale widz samo moje ja osobowe jako
okrelon cao bytow, ogldam jego waciwy wygld, jego struktur i jakociowe uposaenie, jego entelechei, czyli ostateczn peni bycia sob. Ale na mocy
tego ogldu zazwyczaj analitycznie nierozwietlonego do penej jasnoci i nierozoonego na okrelone pojcia i dlatego przez niejednych filozofw uznawanego za poznanie wrodzone wiem ju z ca pewnoci, e ja jestem (istniej) i zarazem wiem, kim jestem, a mianowicie e w caoci mego bytu jestem ja osobowym
i jako taki jestem rdem moich myli, uczu i decyzji; co wicej, e jako rdo
i podmiot dozna i dziaa istniej osobno jako od wewntrz sam w sobie okrelony.
Ponadto rwnie z tego aktu samowiadomoci wiem, i jako osoba radykalnie rni si od wszystkiego, co istnieje poza mn i wok mnie. Na podstawie tego aktu
mog o sobie powiedzie, e jako samo wyodrbniam si z caoci bycia jako cakowicie inna nowa wyodrbniona cao ontyczna. Co wicej, moc mojego spojrzenia w samego siebie wiem take, e to ja w swej osobnoci nie tylko jestem tym,
kto wie, e jest wanie taki, a nie inny, ale take wiem, i jestem tym, kto pozostaje
sob w upywie czasu, czasu, ktry zdaje si mnie niszczy, ale i zarazem ktry daje
mi ycie w kadym oddechu. Ponadto wiem rwnie, e to wszystko, co wiem o sobie samym o mojej osobnoci, o mojej trwaoci, o mojej tosamoci i o mojej
odrbnoci od wszystkiego, co istnieje poza mn e caa moja samowiedza nie jest
iluzj, albowiem tego wszystkiego, co w intuicji tej bezporednio widz i co przyjmuj do wiadomoci jako takie czego sens odsania mi si jako taki, a nie inny
tego nie zmylam i nie wytwarzam w trakcie refleksyjnego mylenia o sobie. Przeciwnie, wszystko to, czego w tyme w akcie samowiedzy dowiaduj si o sobie,
przychodzi do mnie jako wiato o mnie samym. Ja w mej samoci wyaniam si
jakby z mrokw istnienia i dziki teje intuicji wychodz ju teraz jakby na wiato
dzienne; przeroczysty dla samego siebie mog sam twrczo stawa si osobno sob,
a tym samym twrczo istnie jako osoba, jako wiadomy i wolny podmiot aktw
i kluczowych dla mnie decyzji.
Taki sposb bycia dla mnie jako osoby jest czym jak najbardziej waciwym
i zarazem niezwykle cennym, gdy odczytuj ju w nim moje znaczenie i przeznaczenie. Uwiadamiam sobie a raczej bardziej przeczuwam ni wiem z ca pewnoci jasnego i wyranego poznania, ktre mgbym wypowiedzie w pojciach i sg a r d e n, Z bada nad filozofi wspczesn, Warszawa 1963, s. 290nn; t e n e, U podstaw teorii
poznania, Warszawa 1972; E. S t e i n, Zagadnienie wczucia, tum. D. Gierulanka, J. F. Gierula,
Krakw 1988; A. W g r z e c k i, O poznawaniu drugiego czowieka, Krakw 1992).
22
ANTONI SIEMIANOWSKI
23
24
ANTONI SIEMIANOWSKI
ywam moje uczucia i nimi wzbogacam lub ubo moje ycie-w-sobie-dla-siebie; to ja podejmuj rne decyzje wypowiadajc za ich porednictwem moje tak
lub nie samemu sobie lub wiatu poza mn. Moje myli nie powouj do bytu ja
mylcego jako swego rda; moje przeycia uczuciowe same nie tworz trwaego
skupiska przey (serca) jako swego orodka; moje decyzje nie wzmacniaj si i nie
nakadaj si na siebie tak, eby same mogy tworzy centrum siy. Podobnie jest
z wszelkimi tworami wyobrani, z ktrych tak duo zdaje si powstawa spontanicznie bez mojego udziau. Gdyby jednak nie byo we mnie ja jako ich rda, to nie
byoby ani moich myli, ani moich wyobrae. To zawsze ja sam jako ja osobowe
jestem pierwotnym rdem wszystkiego, czym yj, a wic wszystkich moich
myli, uczu, aktw woli i wyobrae; one s ze mnie, a ja yj ich treci. To ja
przeywam wartoci po stronie przedmiotw poza mn; to ja sam ze siebie inicjuj
moje postawy i zmiany w wiecie. W tym znaczeniu jestem nie tylko podmiotem
moich wszystkich przey i aktw jako przysugujcych mnie samemu jak substancja jest podmiotem wszystkich przysugujcych jej przypadoci lecz jestem osobowym rdem wszystkiego, co moje i czym ja yj w-sobie-dla-siebie i dlatego ja
u-siebie jestem podmiotem caego mojego wiata wewntrznego.
Cae moje ycie osobowe rozgrywa si we mnie, rozgrywa si jednak nie jako
cielesne i w samym ciele, lecz w sferze ducha, w swoistej nieprzestrzennej przestrzeni mego bytu. I naley podkreli, e tak naprawd to ja jako osoba yj i ksztatuj si w i z materii duchowej: z moich myli, odczu, aktw woli i decyzji. Jednoczenie moje ycie osobowe to nie bezruch, nie skadowisko, nie martwota, nie
bierne poddawanie si zdarzeniom zewntrznym; tym bardziej nie jest to aden zbir
stanw, ktre zostay wywoane mechanicznie jako reakcje na bodce zewntrzne czy
wewntrzne. Co wicej, moje ycie osobowe to nie tylko samo centrum sterowania
procesami neurofizjologicznymi. Sfera psyche czy sfera ducha jest tym miejscem,
t materi, w ktrych ja jestem sob u-siebie, w ktrych si ucieleniam, w ktrych staj si osobno sob w peni, wznoszc si ponad cielesne potrzeby i transcendujc w wiat wartoci.
Ale rzecz niezwykle wana, ja jako osobowe rdo przey mam co prawda
yw wiadomo wasnej odrbnoci od swego ciaa, ktremu w wielu wypadkach
nawet przeciwstawiam si, ale nigdy z nim nie zrywam; wprost przeciwnie, nie tylko wspieram si na jego mocach i predyspozycjach, lecz osadzony w ciele ogarniam je cae jako wycznie moje ciao i przenikam je sob, podporzdkowuj je
sobie, co ma miejsce na przykad podczas autotreningw czy wicze gimnastycznych czy te w pracy, kiedy to wykorzystuj siy mego ciaa. We wszystkich tych
czynnociach do tego stopnia identyfikuj si z moim ciaem, e mog nawet cakiem
prawomocnie powiedzie: moje ciao to ja i odwrotnie, ja to moje ciao. Dlaczego?
Bo na moj wiadomo odrbnoci w stosunku do ciaa nakada si znacznie silniejsza bezporednia wiadomo jednoci z ciaem.
Czy ja jako osoba mgbym by produktem jedynie mego ciaa i procesw
w nim zachodzcych? Ot przeciwko tej moliwoci przemawia zwarta i sensownie uporzdkowana budowa mego ja osobowego oraz jego centralna i archonalna rola
25
w caoci bytu ludzkiego. Ja osobowe to nie adna zbitka silnych dozna czy jaki
osad przey. Ja w swym dowiadczaniu osobnoci i w swym yciu-w-sobie-dla-siebie jestem w caoci samoistny i samodzielny, jako cao jestem solidnie uksztatowany. Dlatego te nie mog mie swego rda w samym ciele i w procesach
w nim zachodzcych. Bo przecie moje osobowe ja nadaje sens sens bycia osob
ludzk wanie tej caoci ontycznej, jak jestem wraz z moim ciaem15. Ale od
strony ontologicznej sprawa budowy bytu ludzkiego jako caoci jest bardzo zoona, dlatego te aby j zrozumie, trzeba by wzi pod uwag znacznie wicej danych anieli te, ktre kryje w sobie intuicja istoty osoby. Czy mona by zatem twierdzi, e istota osoby domaga si bycia w ciele i powizania z jego procesami? Trudno przesdza, gdy osoba moe by sob niekoniecznie w powizaniu ze struktur
organiczn, jak to jest w wypadku czowieka. Ale jak to jest w przypadku innych
osb, na przykad czystych duchw, nic nie moemy powiedzie, gdy brak nam
bezporednich danych dowiadczenia ich natury.
4. Intuicja istoty osoby odsania nam jej struktur od innej jeszcze strony. Ot
bdc oddzielony od wszystkiego, co nie jest mn, jako monada yj sam-w-sobie-dla-siebie. Przez to jednak wcale nie popadam w izolacj, nie pogram si we wasnej samotnoci ontycznej, nie odcinam si od innych osb. W osamotnieniu zginbym. Izolacja i osamotnienie nie jest w ogle moim przeznaczeniem. Przecie ju
jako niemowl uparcie krzycz, pacz, woam, jakby dobijam si do wiata poza
mn. Mj krzyk i woanie s bezwiednie skierowane do tych, ktrzy s poza mn,
do drugich osb, ktre istniej jako inne odrbne ja, zwaszcza te, ktre s zainteresowane moim przyjciem na wiat. I tu odsania si nowy aspekt istotowej prawdy
o osobie jako o egotycznej monadzie. Jest charakterystyczne, e mojego woania nie
kieruj do rzeczy czy do wiata jako caoci lub do zachodzcych w nim procesw;
nie woam do pustego bezosobowego wiata, ale wanie do drugich osb. Uparcie
chc by z drugimi osobami, a te znowu od samego pocztku reaguj na mj krzyk
i na moje woanie, gdy s wraliwi i je rozumiej. Rodzc si przychodz na wiat,
ale to nie wiat nie procesy w nim zachodzce, nie rzeczy martwe czy ywe oczekuj na mnie i mnie przyjmuj, lecz przede wszystkim drugie osoby. wiat jako wiat
nie jest wcale mn zainteresowany. wiatu jest obojtne, czy ja istniej czy nie. To
jedynie ludzie s zainteresowani moimi narodzinami. Wchodzc w ludzkie otoczenie, momentalnie zaczynam odczytywa sens pewnych gestw ludzi, zwaszcza gestw mioci. I wtedy tym bardziej jako monada yjca-w-sobie-dla-siebie nie
chc by odosobniony, adn miar nie zmierzam do odcicia si od drugich, do
separacji od ludzkiego wiata osobowego. Przeraa mnie odosobnienie, porzucenie.
Krzyk dziecka, zwaszcza krzyk niemowlcia, w ktrym jeszcze trudno dopatrzy si
intencjonalnoci, charakteryzuje si wanie tym, i jest ju woaniem skierowanym
do drugich i o drugich, nawet gdy jest tylko wyrazem godu. Tak naprawd obecnoci dziecka interesuj si tylko drudzy ludzie, tylko oni mog mu poda pokarm.
15
Por. A. S i e m i a n o w s k i, Antropologia filozoficzna, Gniezno 1996, s. 129nn. Na temat
jednoci cielesno-psychicznej bytu czowieka por. take: J. Trbka, Dusza mzgu, Krakw 2002.
26
ANTONI SIEMIANOWSKI
wiadczy to wyranie o tym, jak bardzo czowiek jako osoba ciaem i dusz zwizany jest z drugimi osobami. Zwizek ten wpisany jest w natur ludzkiej osoby. Fundamentem tej prawizi midzyosobowej jest otwarto osoby na drugich i dla drugich. Osoba o ile istnieje, to istnie moe tylko w wizi z drugimi i dla drugich.
Otwarto dla drugich i wi midzyosobowa zwizane s w sposb nieodczny z monadycznym yciem osoby w-sobie-dla-siebie i stanowi konieczny konstytutywny moment bycia osob. Czowiek jako osoba a przypuszcza mona, e kada
osoba yje w komunii z drugimi osobami i dla drugich osb. Osoba jako samo
yje w-sobie-dla-siebie swoim wasnym osobistym yciem, ale absolutnie nie jest
monad bez okien. Autyzm w rozwoju dziecka grozi klsk czowieka. Osoba stajc si sob osobno i zachowujc swoj samo, peni swego bytu swoj entelechei osiga jedynie wtedy, gdy sama ze siebie otwiera si dla drugich, gdy koegzystuje z drugimi osobami w dialogu ja-ty. Dla osoby izolacja byaby zabjcza. Tego
rodzaju komunia midzyosobowa i wsplnota nie maj nic wsplnego z yciem stadnym. Wsplnota midzyosobowa nie wywodzi si ze stada. Nie rodzi si rwnie ze
zwyczajnego spdzenia poszczeglnych jednostek do gromady jak cielta do kojca
lub kurczta do kosza. Wsplnota midzyosobowa nie powstaje te pod wpywem
czynnikw zewntrznych lub ze wzgldu na tzw. osobnicze potrzeby biologiczne jak
stadko kurczt na gdakanie kwoki.
Ale tak, jak wsplnota midzyosobowa nie jest tworem zewntrznego oddziaywania, tak samo i osoba nie tworem wsplnoty, w ktrej yje, nie jest wic caoksztatem stosunkw spoecznych. Wsplnota, aczkolwiek konieczna dla osoby,
adna miar jej nie tworzy. Jest odwrotnie, to dopiero osoby zwizane wizi wspporozumienia i mioci tworz wsplnot jako now sfer bytu, bo bytu midzyosobowej komunii, swj duchowy wiat. Bez osb nie byoby wsplnoty. I cho w embrionie osoby jeszcze nie wida wida tylko ukady narastajcych komrek co
wicej, cho w niemowlciu osoby zdaje si rwnie jeszcze nie by, to jednak od
samego pocztku ja osobowe jest obecne w ciele i jest ju osob, ow samoci
w ukryciu, yje i rozwija si w komunii z drugimi i dziki tej komunii. Osoby nie przybywa w zalenoci od warunkw zewntrznych, od uznania. Osoba w toku rozwoju
ujawnia swoj obecno i swoje ycie-w-sobie-dla-siebie. Normalnie i naturalnie czowiek jako osoba rozwija si i yje wycznie we wspporozumieniu z drugimi
i we wsplnocie ja-ty, zachowujc jednak swj ontyczny prymat. I ten pierwotny stan
rzeczy osob sam jako monad i jej wi z drugimi monadami musimy po prostu przyj do wiadomoci jako fakt ontologiczny, jako swego rodzaju a priori ludzkiego ycia osobowego. Nie ma osb bez owego a priori wsplnotowych wizi.
Wspporozumienia i komunii midzyosobowej nie stwarzamy z zewntrz aktami ewokacji, nie powoujemy jej do bytu niejako na zawoanie aktami decyzji
i stanowienia. Osoba ludzka w komunii z drugimi i dla drugich jest nam dana wraz
ze sw cielesnoci i ze sfer midzyosobowej duchowej komunii; jest jednak dana
nie w zamazaniu wszelkich granic i rnic, zwaszcza granic i rnic, jakie wyznacza ontologiczne pierwszestwo osoby. Jest w tym jaki paradoks ycia midzyosobowego: pojcie osoby nie utosamia si z pojciem czowieka, z pojciem du-
27
szy i ducha, ale zakada prymat konkretnego ukonstytuowania osoby jako bardzo jednolitej caoci ontycznej, penej wasnego sensu, jako monad odgraniczon od
wszystkiego i zachowujc swj ontologiczny prymat. Cho osoba jest bardzo cile
spojona z egzystencj drugich osb, to jednak nigdy nie jest tylko dowolnie wyodrbnion czci wiata midzyosobowego, swego rodzaju produktem wsplnoty
jako caoci. Osoba to nie cz jakiej wyszej caoci ani tym bardziej abstrakcyjnego spoeczestwa. Osoba to rzeczywista monada sama w sobie i dla siebie. Odsania si tu jeszcze inny konieczny moment w byciu osob.
Ot wszelka wi midzyosobowa na paszczynie ja-ty rodzi si z osoby i od
osoby do osoby. Ontologiczn podstaw wsplnotowej wizi jest komunia midzyosobowa. Wsplnota zrodzona z tej komunii nie jest wytworem zewntrznych warunkw,
ani tym bardziej skutkiem wywoanym zewntrznymi procesami oddziaujcymi na
ciao i na psychik. ycie osoby w komunii z drugimi i dla drugich na paszczynie
ja-ty jest dzieem wasnym osoby, jej osobistym czynem zakorzenionym rdowo
w osobie i jej wolnoci. Wi midzyosobowa jest nie do pomylenia bez wolnoci. Ta
wi i komunia nie istniej na zewntrz i nie wyprzedzaj osoby ani tym bardziej jej
nie tworz, lecz zakadaj osoby jako swoj podstaw, jako swoje pierwotne rdo.
I nie ma w tym bdnego koa interpretacyjnego, raczej jedynie jego pozr.
Wi midzyosobowa zawizuje si ju od chwili narodzin jako wzajemne porozumienie z drugimi i szybko przybiera ju u dziecka charakter osobistej ekspresji ja osobowego i wyrazu jego ycia w-sobie-dla-siebie, jakim w zalku yje
kade monadyczne ja. To owo ja ju czy jeszcze dziecice co drugim komunikuje, co wyraa, ale i co przyjmuje do wiadomoci, a przede wszystkim co odczuwa, o co prosi, komu ufa. Dziecko czsto z tego nie zdajemy sobie sprawy,
jak bardzo wczenie odczuwa obecno drugich osb, yje z ich troski i stara,
z ich mioci, a wic ju z szeroko rozumianej komunikacji na paszczynie ja-ty.
Wszystko to kulminuje szczeglnie we wzajemnej mioci, kiedy dochodzi do jej
przebudzenia i odczucia. Sens tych przejaww wyranie dostrzegamy w oczekiwaniu rodzicw na pierwszy umiech dziecka. Umiech ten jest ju spontanicznym aktem komunikacji, milczcej, bezsownej, ale od samego pocztku wszystko jest ju
wyrazem osobowego ja i rodzi si jako wzajemne midzyosobowe porozumienie
i komunia16. Taki umiech to nie zwyczajne wyuczone reakcje osobnicze; zreszt
z osobniczych reakcji i interakcji nie da si wyprowadzi midzyosobowego porozumienia. Wida to wyranie na przykadzie porozumiewania si ze zwierztami: nawet z najbardziej udomowionymi nie moemy si na tyle porozumie, eby nawiza z nimi wi na paszczynie ja-ty (zreszt w wiecie zwierzcym nie ma adnej
wizi ja-ty, przecie zwierzta nigdy nie mwi do siebie po imieniu). Zwierzce
porozumienie to jedynie zoone procesy wzajemnych wizi, ktrych podstaw jest
osobnicze i midzyosobnicze dostosowanie, a nie midzyosobowe porozumienie na
paszczynie ja-ty.
16
Szerzej na ten temat por. Z. N. B r z z y, Osoba i wizi rodzicielskie w problematyce sztucznej prokreacji, Filozofia Chrzecijaska 1 (2004), s. 235-254.
ANTONI SIEMIANOWSKI
28
Wi, jaka si zawizuje midzy osobami, zakada monadyczne bieguny ja osobowych. Kady yje osobno swoim wasnym egotycznym yciem w-sobie-dla-siebie. I komunikacja jest moliwa tylko dlatego, e ja yjc w-sobie-dla-siebie
mam co drugim do powiedzenia, co, co jako cile moje, subiektywne, odsaniam
przed nimi i dziel si tym z nimi. Inni mnie suchaj i rozumiej; rozmawiamy ze
sob, toczymy dialog, sprzeczamy si, lecz gdy tylko dochodzimy do porozumienia,
wsplnie uznajemy to, co prawdziwe, co sprawiedliwe i dobre, a przede wszystkim
wzajemnie sobie ufamy. W procesie komunikacji wszystko to przebiega spontanicznie, ale zawsze swj pocztek bierze z ja osobowego, ktre jest pierwotnym rdem
porozumienia i ktre uczestniczy w procesie komunikacji jako jej podmiot zawizujcy z drugim podmiotem wi porozumienia. Przeksztacajc lapidarn formu
Augusta Cieszkowskiego, mona by powiedzie, e czowiek jako osoba a to znaczy jako monada yjca-w-sobie-dla-siebie i jako podmiot wszelkiego porozumienia
niesie ju ze sob wsplnot i spoeczestwo17.
W tych wszystkich przeyciach zarwno receptywnych, jak i aktywnych nie
zamykam si w moim monadycznym ja. Izolowanie si oznaczaoby moj klsk
jako osoby. Wprawdzie jako osoba jestem zamknity w moim ciele, ktre mnie
odgranicza szczelnie od drugich. Ale i ciao jest rwnie jedynie cienk oson, bo
rwnie poprzez nie czuj obecno drugich i za jego porednictwem mog im wyraa wewntrzne treci moich myli i uczu. Ja w moich subiektywnych przeyciach, dziki waciwemu im intencjonalnemu charakterowi, ustawicznie w aktach
komunikacji cay ciaem i dusz kieruj si ku drugim. Z mojego monadycznego
odosobnienia w wolnoci transcenduj ku drugim, wkraczam w wiat sensu i wartoci poza mn, staj si uczestnikiem wartoci ucielenionych w wiecie, w drugich
osobach, w Bogu; yj wartociami estetycznymi, moralnymi, religijnymi. I dopiero
w tych spenianych aktach komunikacji i transcendencji ku wartociom dochodz
jako osoba do peni wasnego bytu, staj si sob, co wicej, speniam swoje powoanie jako osoba. Okazuje si zatem, e moim prawdziwym powoaniem jako osoby
jest by we wsplnocie z drugimi i dla drugich, a nie dla samego siebie, stawa si
uczestnikiem wsplnoty, uczestnikiem wartoci.
5. W intuicji istoty osoby kryje si jeszcze inna prawda ejdetyczna, ktr musimy obecnie wydoby na jaw i wyranie okreli. Ot jako osoba ja sam w sobie nie
jestem bierny, zdany wycznie na procesy zachodzce w moim ciele i w mojej psychice, a wic na immanentne siy kierujce rozwojem mojego organizmu, czy na bieg
zewntrznych zdarze. Jako samo yj zawsze w sposb dynamiczny i ustawicznie si rozwijam, bo nie jestem jeli tak mona powiedzie od razu gotowy
w caoci mego bytu i cakowicie niezmienny. Co wicej, ten twrczy dynamizm
i tym samym rozwj psychiczno-duchowy jest moim przeznaczeniem, dlatego te
mog by osob jedynie w ten kreatywny sposb. Na w twrczy dynamizm skadaj si moje akty wiadomoci, moje doznania i odczucia, moje postanowienia i decyzje, moje postawy i biorce z nich pocztek dziaania zewntrzne. Tak wic staj
17
29
si sob z dorobku i urobku mego twrczego dynamizmu. Jako osoba mam w sobie
t przedziwn twrcz moc, i mog nie tylko z zewntrz przyjmowa wraenia
i ulega doznaniom, ale mog take wybiera samego siebie, a nawet poczyna samego siebie w wolnoci i w prawdzie (Kierkegaard).
Oczywicie ten twrczy dynamizm wasny ja osobowego z pocztku zdaje si
by w yciu osoby w ogle nieobecny, jest jakby upiony. Bo jako niemowl nie
tylko e nie myl twrczo i nie zajmuj okrelonych postaw, ale jakbym w ogle
nie myla; nie wiem, co to jest prawda, nie jestem w stanie podj jakiejkolwiek
decyzji, tym samym nie mog ksztatowa ani swego oblicza, ani wasnej drogi yciowej. Jako dziecko jestem niemal wycznie ksztatowany przez immanentne siy
mego ciaa (samorozwj) i przez zewntrzne otoczenie. Moje ja osobowe zdaje si
zupenie milcze. Niemniej jako ywe egotyczne centrum odczu i rdo zachowa
ju jestem obecny w moim ciele. Co prawda w sposb widoczny do gosu i do wadzy dojd pniej, bo dopiero w okresie dojrzewania, a wic wtedy, kiedy to ju
coraz wyraniej zaczynam rozpoznawa zarwno samego siebie, swoje moliwoci
i swj charakter, jak i sens wiata poza sob. Czy zatem mogoby to znaczy, e ja
osobowe powstaje w rozwijajcym si organizmie znacznie pniej i nie wiadomo
skd? Nic podobnego, w sposb ukryty w ciele jestem obecny ju od samego pocztku, tzn. od chwili poczcia18. Bo czy zarwno jako niemowl, jak i jako dwu
lub picioletnie dziecko w sprzeciwie czy w krzyku nie wyraaem ju samego
siebie? Czy w gestach oporu i uporu nie manifestowaem ju swojej wolnoci? To
nie ciao krzyczao we mnie, lecz od samego pocztku krzyczaem ja obecny w moim
ciele. Czy wtedy, gdy doroli matka czy ojciec patrzyli w moje ywe oczy
i szeptali pieszczotliwe sowa mioci, ktrych sensu nie pojmaem, lecz wycznie
biernie przyjmowaem czy wwczas sowa te nie zapaday gdzie gboko we
mnie? To wanie z tych sw i z mioci w nich obecnej rodzia si ju wi midzyosobowa tylko dlatego, e ja byem przez cay czas ju obecny. Jestem nie tylko
kim, kto od drugich uczy si o sobie mwi ja, ale ju kim, kto rzeczywicie jest
sob w-sobie-i-u-siebie, kto w zarodku jest ju podmiotem osobowym i kto usiuje
zaznaczy krzykiem, oporem czy umiechem zarwno swoj obecno, jak
i swoj odrbno; kto jako ywa moc ducha budzi si do wasnego czynu, pragnc
wyodrbni si z otoczenia i zapanowa nad zewntrznymi uwarunkowaniami.
Tworzenie samego siebie autokreacja jest konstytutywn moliwoci czowieka jako osoby, a przypuszcza mona, e i kadej osoby, jest bowiem przejawem
twrczej mocy ducha. Czowiek urzeczywistnia samego siebie przede wszystkim
wtedy, gdy yje poznaniem i prawd19, gdy kieruje si sprawiedliwoci, gdy szuka
dobra, gdy zachwyca si piknem, gdy w wolnoci oddaje si temu, czemu warto si
Na temat pocztku czowieka por. A. S i e m i a n o w s k i, Pocztek czowieka. Ontologiczny i religijny punkt widzenia a postawy moralne, w: Sapientis est ordinare. Opuscula Ludovico
Wcirka septuagenario dedicata, Pozna 2001, s. 163-178.
19
Por. R. G u a r d i n i, Koniec czasw nowoytnych. wiat i osoba. Wolno, aska, los, tum.
Z. Wodkowa, M. Turowicz, J. Bronowicz, Krakw 1969, s. 178-180.
18
30
ANTONI SIEMIANOWSKI
odda, czemu warto si powici, dla czego warto cierpie, w imi czego warto
pokonywa trudnoci, a zwaszcza w imi czego warto by czowiekiem, choby
poprzez bl i cierpienie. Autokreacja nie rodzi si z naladowania drugich, z zachowa otoczenia, z potrzeby przystosowania do warunkw zewntrznych. Autokreacja
osobowa to nie tylko przekraczanie wasnych moliwoci czy wyadowywanie agresji. Autokreacja to ustawiczne wychodzenie od siebie i transcendowanie w wiat
wartoci twrcze wkraczanie w wiat logosu bycia.
Bez autokreacji nie ma osoby, jest co najwyej osobniczy samorozwj, jaki spotykamy we wszystkich ywych organizmach. Natomiast czowiek rozwija si kierowany nie tylko immanentnymi siami swej biologiczno-psychicznej struktury, lecz
sam przez siebie. Tworzc siebie dochodz peni swej osobowej egzystencji, staj
si suwerennym panem samego siebie i panem sobie samemu. Autokreacja moliwa
jest tylko dlatego, e ma swoj podstaw w ja osobowym, ktre od samego pocztku
jest obecne i jest sob w sposb solidnie ukonstytuowany i ktre ma w sobie duchow moc bycia. Akty wiadomoci i akty woli nie nakadaj si same na siebie i nie
wzmacniaj si same tak, eby mogy si w pewnym momencie zrosn w cao
ontyczn, ktra potem ju sama tworzyaby siebie. Takie powstawanie osoby z wasnej nicoci byoby ontologicznym absurdem. Ja osobowe nie powstaje samo i nie
bierze si nie wiadomo skd. Ma swoje pierwotne rdo bytowe dowiadcza go
w sobie samym, w mocy wasnej wolnoci. Karl Jaspers mwi, e czowiek wanie
gdy dowiadcza w sobie twrczej mocy wolnoci a jest to jedno ze rdowych
dowiadcze czowieka ma t niepowtpiewaln wiadomo, e istnieje nie dziki sobie samemu, ale e zosta darowany sobie przez Transcendencj20. Czowiek
wierzcy nadaje zawsze Transcendencji imi Boga osobowego.
Tych tak bardzo istotnych i konstytutywnych momentw dla bycia osob nie ma
w definicji Boecjusza. Nie ma i by nie moe. Ale dlaczego? Po pierwsze, Boecjusz
w bycie osoby dostrzeg jedynie rozumno i duchowo oraz jednostkowo i zdeterminowanie rodzajowe; po drugie, jako logik uzna za Arystotelesem substancjalno za najwaniejsz kategori logiczn. Nic przeto dziwnego, e w bycie osoby
tak samo jak we wszystkich innych jednostkowych podmiotach cech gatunkowych
i rodzajowych, dostrzeg jedynie substancj i jej przypadoci, a monadyczne ja osobowe rozpyno mu si w kategoriach oglnych. Tymczasem osoba jako cao
ontyczna jest zadziwiajc struktur bytow. W cisym tego sowa znaczeniu jest
monad, ale monad otwart i w cigym ruchu stawania si (tego momentu Boecjusz w ogle nie bra pod uwag). Osoba yje swoim monadycznym yciem
w-sobie-dla-siebie i peni swego bytu swoj entelechei osiga wewntrz samego siebie. Osoba yje i rozwija si dynamicznie, w wolnoci tworzy sama siebie, gdy
transcenduje w wiat wartoci, ktrymi i dla ktrych yje. Co wicej, w wolnoci
take wchodzi w liczne wizi z drugimi osobami i zawizuje aby by wicej sob
liczne wsplnoty (mona to uzna za wchodzenie w relacje), gdy przeznaczeniem
20
Por. K. J a s p e r s, Filozofia egzystencji, tum. D. Lachowska, A. Wokowicz, Warszawa
1990, s. 38. Karl Jaspers myl t wypowiada w wielu innych miejscach i w rnych wersjach.
31
osoby jest by z drugimi i dla drugich osb. Osoba w swej ontycznej strukturze jest
monad, ktrej przeznaczeniem jest wolne uczestnictwo we wsplnocie. Z tej racji
osoba okazuje si by substancj wyjtkow. Jako cao bytowa zdolna jest nie
tylko poznawa i logicznie myle, ale take a moe raczej przede wszystkim
wedug porzdku serca kocha. Prawdziwa wielko i warto osoby objawia si
w tym, e jest w wiecie jedna jedyna i niepowtarzalna hapax legomenon. Nic przeto dziwnego, e wymykaa si i nadal wymyka wszelkim definicjom logicznym,
wszelkim prbom klasyfikowania i podporzdkowywania oglnym kategoriom.
Wcale to nie oznacza, e mogaby by poza logik i jako taka nie do pojcia w kategoriach racjonalnych. Wrcz przeciwnie, sama jest pena wasnej rozumnoci, ale rozumnoci takiej, ktra nie mieci si w powszechnie przyjtych i uznanych za jedynie racjonalne kategoriach logicznych i ontologicznych. Chcc zrozumie osob
nie trzeba wcale wychodzi poza logik, lecz wystarczy przyj jej wasny logos,
dany nam w rdowym dowiadczeniu jej istoty.
ANTONI SIEMIANOWSKI
32
33
34
ANTONI SIEMIANOWSKI
Czy te pytania mog by mao wane tylko dlatego, e stawia je kto, kto dopytuje si w nich o sens wasnego bytu, a nie o sens bycia w caoci? Jeli si pytam
o sens bycia w caoci, to tylko dlatego, e mylenie metafizyczne rodzi si w gbi
mego serca i rdowo dotyczy przede wszystkim mnie samego: jaki jest sens tego,
czym jestem ja, moje ycie, moje urodzenie i moja mier. Czy bdc w drodze
pytam o kierunek jazdy w ogle? Przede wszystkim pytam o kierunek mojej konkretnej drogi.
35
FILOZOFIA CHRZECIJASKA
TOM 2, 2005
KATARZYNA DZIKOWSKA
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia Neofilologii
Zakad Literatury i Kultury Austriackiej
By i stawa si.
Osoba ludzka wedug zasady dialogicznej Martina Bubera
To be and to Become. The Human Person According to the Dialogical Principle of Martin Buber
I. Kto a co
Pierwsze dzieo zaliczane do pism dialogicznych Martina Bubera, Ja i Ty, rozpoczyna zdanie stwierdzajce fakt dwoistoci wiata, dwoistoci postawy czowieka
i jego samego. Buber nie uywa tu, podobnie jak w caej czci pierwszej, terminu
osoba (Person), ale konsekwentnie pisze czowiek (Mensch)1:
1
Co prawda Buber uywa ju w czci pierwszej sw osoba lub osoby, jednake nie na
36
KATARZYNA DZIKOWSKA
wiat ma dwojakie oblicze dla czowieka, tak jak dwojaka moe by ludzka postawa.
Postawa czowieka jest dwojaka, tak jak dwojakie s sowa-zasady, ktre moe
on wypowiada.[...]
Jednym sowem-zasad jest para sw Ja-Ty.
Drugim jest para Ja-To.[...]
Tym samym dwojakie jest take Ja czowieka2.
W ten sposb wyznaczone zostaj jakby cztery moliwoci mwienia o czowieku. Najpierw s to dwa rne Ja: Ja ze sowa-zasady Ja-Ty oraz Ja ze sowa-zasady
Ja-To, a nastpnie Ty i To, w miejscu ktrych moe (cho nie musi) znajdowa si
czowiek.
Kiedy zatem mona i naley powiedzie, e wedug Bubera czowiek jest
osob?
Robert Spaemann, niemiecki teolog i filozof, w ksice Osoby. O rnicy miedzy czym a kim3 stosuje do proste i wydawaoby si uyteczne rozrnienie: osoba to kto, a rzecz to co. Prbujc zastosowa to rozrnienie do tekstu Bubera,
wydawaoby si susznym uzna To ze sowa-zasady Ja-To za co (skoro sowo-zasada Ja-To ustanawia odniesienie rzeczowe, a To jest obiektem poznania i uywania
dla Ja), a Ty ze sowa-zasady Ja-Ty za kogo. Jednake, jak wynika z tekstu Ja i Ty,
w miejscu Ty moe znale si nie tylko inny czowiek, lecz take zwierz, rolina
lub nawet przedmiot, np. dzieo sztuki, i odwrotnie, w miejscu To moe znale si
nie tylko obiekt, ktry w potocznym rozumieniu jest czym, ale i czowiek. I o ile
nazwanie roliny, a nawet zwierzcia czym nie budzi wtpliwoci4, to w odniesieniu do czowieka takie nazwanie staje si problematyczne.
Prbujc dalej zastosowa rozrnienie Spaemanna take wobec Ja naleaoby
postawi pytanie: czy Ja to kto czy co? Z pierwszych zda tekstu Ja i Ty wynika,
e zarwno jedno, jak i drugie Ja (odpowiednio z dwch sw-zasad) oznacza czowieka, jego dwa sposoby istnienia: raz czowieka w relacji do Ty, w sytuacji spotkania (Ja ze sowa Ja-Ty), a drugi raz czowieka poznajcego To, w sytuacji dowiadczenia (Ja ze sowa Ja-To). Ale nawet to objanienie nie jest jednoznaczn odpowiedzi na pytanie, czy Ja to kto czy co? Co wicej, skoro kade Ty musi, wedug
samego Bubera, sta si To, to tym samym i kade Ja musi podlega analogicznej
przemianie: od Ja spotykajcego Ty do Ja poznajcego To. Czy wic, idc tokiem
zasadzie terminu istotnego dla sensu wywodu, o wasnym, okrelonym znaczeniu (jak bdzie to
miao miejsce w dalszych fragmentach Ja i Ty), lecz przede wszystkim zamiennie do czowiek.
2
M. B u b e r, Ja i Ty, tum. J. Doktr, Warszawa 1992, s. 39 (dalej jako JiT). O ile nie zostanie inaczej podane, wszystkie cytaty z prac Bubera zostaj zachowane w brzmieniu proponowanym przez tumaczy, z dwiema staymi modyfikacjami, a mianowicie Buberowskie Ich-Es oddawane jest przez Ja-To (odpowiednio Es jako To), a Grundwort przez sowo-zasada.
3
R. S p a e m a n n, Osoby. O rnicy midzy czym a kim, tum. J. Merecki, Warszawa 2001.
4
Cho dla wielu wacicieli zwierzt, szczeglnie domowych, stworzenia te nie bdc zapewne kim, nie s jednak czym, rzecz pord rzeczy.
BY I STAWA SI
37
KATARZYNA DZIKOWSKA
38
BY I STAWA SI
39
Por. tame.
KATARZYNA DZIKOWSKA
40
BY I STAWA SI
41
42
KATARZYNA DZIKOWSKA
BY I STAWA SI
43
44
KATARZYNA DZIKOWSKA
BY I STAWA SI
45
Przyjmujc za punkt wyjcia stwierdzenie, i rdem osobowego bycia czowieka jest fakt, i Bg jest osob, dla zrozumienia istoty osoby ludzkiej naleaoby
przede wszystkim okreli, co to znaczy, e Bg jest osob. Buber odwouje si do
powszechnie znanej treci pojcia osoby, dokonujc jednak pewnej modyfikacji,
a mianowicie stwierdzajc, e jedn z waciwoci osoby jest przecie to, e jej samodzielno istnieje co prawda sama w sobie, ale w caociowym bycie relatywizowana jest przez wielo innych samodzielnoci; to za nie moe oczywicie dotyczy
Boga. Zarzut ten odpiera paradoksalne okrelenie Boga jako osoby absolutnej, to
znaczy nie dajcej si zrelatywizowa31. Cho w pierwszej chwili intuicyjnie powszechnie znan tre pojcia osoby kojarzy si przede wszystkim z definicj Boecjusza, Buber zdaje si odwoywa do filozofii Immanuela Kanta32. U Kanta bowiem znajdujemy definicj, wedug ktrej istot osoby jest, z jednej strony, bycie
celem samym w sobie (Zweck an sich selbst), z drugiej jednak strony owa samodzielno ograniczona jest przez obecno innych osb, co znajduje swj wyraz w imperatywie praktycznym33. Wanie to wyrane przesanie o charakterze etycznym zdaje
si najbardziej zblia koncepcje osoby, jakie znajdujemy u Kanta i u Bubera. Mwic o Bogu jako o osobie, Buber nie tyle chce zdefiniowa, kim Bg jest (tak jak
wszystkie inne atrybuty, tak i atrybut osobowoci jest tylko pewnym przyblieniem)34, ile raczej wyjani, jak naley rozumie twierdzenie, i czowiek zwracajc
si do Boga jako wiecznego Ty, moe nie tylko wchodzi w relacje z innymi osobami, ale, co wicej, owa relacja z Bogiem zawiera w sobie wszystkie inne relacje.
Innymi sowy, Buber usiuje wyjani, jak naley rozumie stwierdzenie, i mwic
Ty do drugiego czowieka, Ja znajduje si jednoczenie w relacji do wiecznego Ty,
do Boga. Wanie okrelenie Boga jako osoby absolutnej stanowi ma rozwizanie
tego paradoksu. Wedug Bubera, Bg wchodzc w relacje z czowiekiem, wcza
w ni zarazem sw absolutno. Dlatego czowiek, ktry zwraca si do Boga, nie
Por. JiT, s. 124.
W filozofii Bubera badacze zauwaaj zarwno inspiracje myl Kanta, jak i wyran z ni
polemik. Por. m.in. S. K a t z, Eine kritische Wrdigung der Erkenntnistheorie des Ich-Du bei
Martin Buber, w: Martin Buber. Bilanz seines Denkens, red. J. Bloch, H. Gordon, Freiburg-Basel-Rom-Wien 1983, s. 107-140; K. n i e y s k i, Inspiracje kantowskie w myli dialogicznej Martina Bubera, w: Dialog w kulturze, red. M. Szulakiewicz, Z. Karpus, Toru 2003, s.127-151.
33
Postpuj tak, aby czowieczestwa tak w twej osobie, jako te w osobie kadego innego,
uywa zawsze zarazem jako celu, nigdy tylko jako rodka. [...] Atoli czowiek nie jest rzecz,
a wic czym, czego by mona uywa tylko jako rodka, lecz musi by przy wszystkich swych
czynach uwaany zawsze za cel sam w sobie (I. K a n t, Uzasadnienie metafizyki moralnoci, tum.
M. Wartenberg, Warszawa 1953, s. 62-63). Na temat rozumienia terminu osoba u Kanta por.: Historisches Wrterbuch der Philosophie, red. J. Ritter, K. Grnder, Basel 1989, t. 7, s. 307-309; Person. Philosophische Texte von der Antike bis zur Gegenwart, red. M. Brasser, Stuttgart 1999,
s. 94-101.
34
Cho sam Buber piszc o Bogu jako o osobie odwoywa si do wczeniejszych definicji, to
jednak suszn wydaje w tym miejscu si prba odniesienia definicji osoby wynikajcej z analizy
zasady dialogicznej do osoby Boga. Jeeli stwierdzi mona, e osob staje si czowiek poprzez
mio, to w ten sposb Bg, ktry jest mioci i nie moe nie kocha, jest osob i tylko osob.
31
32
KATARZYNA DZIKOWSKA
46
*
Na pytanie o to, czy czowiek jest osob, czy moe dopiero w jakim momencie
swego istnienia moe si ni sta (lub nie), znajdujemy u Martina Bubera odpowied
pozostajc cakowicie w duchu jego zasady dialogicznej: dwojak. Dwojaka odpoJiT, s. 124.
JiT, s. 112.
37
JiT, s. 111n.
38
Tame, s. 90. W tym miejscu dokonano korekty przekadu. Zdanie Dass es die Welt, dass es
den Menschen, dass es die menschliche Person, dich und mich gibt, hat gttlichen Sinn (M. B u b e r, Ich und Du, w: t e n e, Das dialogische Prinzip, Heidelberg 1984, s. 83-84) w tumaczeniu,
jakie proponuje J. Doktr brzmi: To, e jest wiat, e istnieje czowiek, e istniej osoby ludzkie, ja
i ty, ma boski sens. Taki przekad zdaje si nieco zaciemnia intencje Bubera. Istotnym bowiem
jest uycie liczby pojedynczej jest osoba ludzka jest, jako kategoria bytu, oraz, wyraniejsze
w tekcie niemieckim, wskazanie, e nie chodzi o jakie abstrakcyjne Ja i Ty, lecz o mnie i o ciebie, dwoje bardzo konkretnych ludzi.
35
36
BY I STAWA SI
47
wied oznacza musi, e z jednej strony czowiek osob j e s t, z drugiej strony osob moe, nawet wicej: powinien s i s t a w a . Jak jest to moliwe?
O osobie u Bubera naley mwi w dwch rnych porzdkach: w porzdku
ontologicznym i w porzdku etycznym.
W porzdku ontologicznym stosuj si dwie kategorie czasowe: wieczno
i zawsze (przy czym termin wieczno zwizany jest z wertykalnym, religijnym
spojrzeniem na czowieka i uznaniem istnienia Boga, natomiast termin zawsze zwizany jest horyzontalnym, naturalnym spojrzeniem na czowieka i nie wymaga uznania
istnienia Boga). W kategorii wiecznoci czowiek jest osob, poniewa jest stworzony
na obraz i podobiestwo Boga, ktry jest osob. W kategorii zawsze czowiek jest
osob od poczcia, poniewa mwienie Ty, ktre jest warunkiem bycia osob, jest mu
wrodzone. W porzdku ontologicznym czowiek nie ma wyboru j e s t osob.
W porzdku etycznym wystpuj take dwie kategorie czasowe: teraniejszo
i przeszo, przy czym tylko ta pierwsza odnosi si do osoby. W kategorii teraniejszoci Ja-czowiek spotyka swoje Ty. W odpowiedzialnoci Ja za Ty, Ja staje si
bardziej czowiekiem, a przez to ukazuje si jako osoba. Natomiast w kategorii przeszoci czowiek poznaje i dowiadcza To. Nie staje si wtedy bardziej czowiekiem,
a zatem nie ukazuje si jako osoba. W porzdku etycznym czowiek ma wybr
moe zblia si do bieguna Ja-osoby lub si od niego oddala. Moe przyj odpowiedzialno za drugiego lub nie. Moe kocha lub nie. Moe by wierny sobie lub
si sobie sprzeniewierza. Moe s t a w a s i osob.
W ten sposb do nieoczekiwany sposb spotykaj si ze sob przeciwiestwa:
to, co postrzegamy jako najpewniejszy wyraz trwania i trwaoci wieczno, z tym,
co wydaje si by synonimem kruchoci i ulotnoci teraniejszo. Ale skoro
wieczno to jedno wielkie teraz...
48
KATARZYNA DZIKOWSKA
BY I STAWA SI
49
FILOZOFIA CHRZECIJASKA
TOM 2, 2005
KRZYSZTOF STACHEWICZ
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia Teologiczny
Zakad Filozofii Chrzecijaskiej
By osob by osobowoci.
Uwagi na marginesie koncepcji Dietricha von Hildebranda
To be a Person to be a Personality. Some Comments on the Concepts of Dietrich von Hildebrand
Dietrich von Hildebrand jako filozof i wybitny fenomenolog cigle jeszcze czeka na odkrycie. Historycy ruchu fenomenologicznego przykadem choby znakomita monografia Herberta Spiegelberga traktuj go marginalnie, a wiele podrcznikowych syntez widzi w nim teologa, a nie filozofa1. Silne zaangaowanie religijne
Hildebranda i wiele jego prac ocierajcych si o wtki mistyczno-ascetyczne na pewno nie uatwia recepcji jego filozoficznego dziea, szczeglnie w aktualnej sytuacji
kulturowej znaczonej wyran niechci wobec mylenia religijnego. A przecie
Hildebrand to znakomity, autentyczny i niezaleny filozof, ktry potrafi w dobie
utosamiania filozofii chrzecijaskiej z tomizmem krytykowa mylenie ad mentem
sancti Thomae oraz kroczy wasnymi ciekami refleksji i analizy. Taka samodzielno nie staa si udziaem nawet Edith Stein, ktra po konwersji czua si zobligowana do zajcia si myl w. Tomasza z Akwinu.
Drog filozoficznych poszukiwa Hildebranda sta si paradygmat realistycznej
fenomenologii zbudowany przez Husserla, Schelera i wielu innych mylicieli na
pocztku wieku dwudziestego. Hildebrand uczyni z metody fenomenologicznej naH. S p i e g e l b e r g, The Phenomenological Movement, The Hague 1971, t. I, s. 222-223. Na
gruncie polskim powstao szereg prac dotyczcych gwnie etyki Hildebranda, a wrd nich ksiki:
T. B i e s a g a, Dietricha von Hildebranda epistemologiczno-ontologiczne podstawy etyki, Lublin
1989; J. G a l a r o w i c z, Fenomenologiczna etyka wartoci, Krakw 1997, t. 1; P. G r a l c z y k,
Moliwo uwzgldnienia zaoe systemowych etyki Dietricha von Hildebranda w teologii moralnej,
Pozna 1989; P. O r l i k, Fenomenologia wiadomoci aksjologicznej (Max Scheler Dietrich von
Hildebrand), Pozna 1995; K. S t a c h e w i c z, W poszukiwaniu podstaw moralnoci. Tomistyczna
etyka prawa naturalnego a etyka wartoci Dietricha von Hildebranda, Krakw 2001.
1
50
KRZYSZTOF STACHEWICZ
rzdzie swych bada i konsekwentnie posugiwa si nim we wszystkich swych analizach i pracach. Odrzuciwszy jej pny husserlowski wariant transcendentalny, ceni sobie przede wszystkim moliwo uzyskania wiedzy ejdetycznej o charakterze
apriorycznym. W ramach realistycznej fenomenologii przypatrywa si Bogu i czowiekowi, wartociom, piknu i prawdzie, moralnoci etc. Zasad zasad bya dla niego regua oparcia wszelkich twierdze na bezporednim dowiadczeniu, stanowicym jedyn prawomocn legitymizacj filozoficznej wiedzy. Fenomenologia Hildebranda jest oparta na dowiadczeniu uposaenia jakociowego (Soseinserfahrung),
dajcym wgld w istotowe stany rzeczy2. Uzyskane w ten sposb poznanie ejdetyczne nie jest uwikane w indukcj stosowan powszechnie w naukach empirycznych,
gdy prawdziwo rozstrzygni apriorycznych nie jest zalena od jakichkolwiek
konstatacji typu empirycznego. Prymat przyznaje Hildebrand bezporednim wgldom (unmittelbare Einsicht) o charakterze apriorycznym, czynic z nich waciwe
i dajce absolutn pewno (absolute Gewissheit)3 rdo poznania filozoficznego.
W centrum swych zainteresowa postawi Hildebrand kategori doniosoci (Bedeutsamkeit), czyli tego, co wytrca czowieka z obojtnoci oraz wartoci jako doniosoci samej w sobie. Aksjologiczny ogld badanych fenomenw jest charakterystyczny dla caoksztatu jego myli. Gwne swe dziea powici kwestiom etyki
filozoficznej (gwnie Ethik i Moralia), szukajc dowiadczalnego ugruntowania
fundamentw ludzkiej moralnoci. Znalaz je w wartociach moralnie doniosych,
ktrych realizacja pociga za sob dobro moralne. Odpowied na warto jest zatem
podstawowym aktem czowieka, w ktrym albo realizuje on swe czowieczestwo
lub te cakowicie zdradza swe najbardziej naturalne i wewntrzne powoanie4.
W niniejszym tekcie chcemy wydoby dwie istotne dla mylenia antropologicznego Hildebranda kategorie osob (Person) i osobowo (Persnlichkeit) oraz zarysowa istotowe relacje, jakie midzy nimi zachodz. Na marginesie tej rekonstrukcji sformuujemy kilka uwag idcych dalej ni tezy Hildebranda, a otwierajcych
przestrzenie namysu nad kwesti, czy czowiek jest osob czy te si ni staje (lub
nie). Filozofowanie Hildebranda jak ju zauwaylimy jest przeniknite wszechobecn perspektyw aksjologiczn. Wartoci stanowiy dla niego rzeczywisto najbardziej fundamentaln, poprzez ktr czyta mona istot i sens caej zrnicowanej i bogatej rzeczywistoci ludzkiej. Czowiek niekoniecznie w aspekcie klasycznie rozumianej antropologii filozoficznej interesowa niemieckiego myliciela
przede wszystkim i jemu wanie powici gros swych analiz fenomenologicznych.
Czowiek wobec wartoci oto podstawowy temat poszukiwa i analitycznych wrcz
doprecyzowa nieustannie dokonywanych w myli Hildebranda. Czy czowiek jako
taki jest wartoci? Czy z aksjologicznego punktu widzenia rnica midzy witym
a otrem jest rnic jedynie ilociow? Czy zasada witoci osoby, wyranie obec2
Por. D. v o n H i l d e b r a n d, Was ist Philosophie?, Stuttgart-Berlin-Kln-Mainz 1976,
s. 72-75.
3
Por. tame, s. 69-82.
4
Por. t e n e, Ethik, Stuttgart-Berlin-Kln-Mainz 1973, s. 201-253.
BY OSOB BY OSOBOWOCI
51
na w myli Hildebranda, z koniecznoci dokonuje zrwnania wszystkich ze wszystkimi w imi jakiego naiwnego egalitaryzmu? Sprbujmy z aksjologicznej perspektywy Hildebranda spojrze na istot czowieka i czowieczestwa.
Tame, s. 79.
Por. tame, s. 201.
Por. t e n e, Moralia, Regensburg-Stuttgart 1980, s. 50.
Por. t e n e, Das Wesen der Liebe, Regensburg 1971, s. 274.
KRZYSZTOF STACHEWICZ
52
BY OSOB BY OSOBOWOCI
53
poszanowanie prawdy i pokora stoj ponad geniuszem, mdroci, kwitncym zdrowiem, stoj wyej ni pikno natury i sztuki, ni ad i sia pastwa [...]. Wartoci
moralne s wzowym problemem wiata; brak moralnych wartoci jest najwikszym
zem, gorszym ni cierpienie, choroba, mier, gorszym ni upadek kwitncych kultur12. Wartoci moralne s niejako najpeniej kompatybilne z wewntrznym sensem
i logik czowieczestwa, dlatego zdobi czowieka w sposb nieporwnywalny
z adnymi innymi wartociami osobowymi. Charakteryzuje je bowiem kwalitatywna
a nie tylko ilociowa! wyszo (qualitative berlegenheit) w stosunku do innych wartoci osobowych13. Jednoczcy si z nimi czowiek jest przez nie sowicie
obdarowany. W najgbszym sensie staje si sob i nabiera swoistej osobowej spoistoci.
Udzia w wartociach cile wie si wanie z interesujcym nas w tym tekcie pojciem osobowoci. Wie si ona bowiem dla Hildebranda cile ze wiatem
wartoci, prawd o nich oraz stopniem powicenia w subie wartociom14. Nie kady czowiek jest osobowoci15. Dla Hildebranda nie jest nim kto typowo przecitny, bezbarwny, pozbawiony wyranej indywidualnoci, anormalny etc. W prawdziwym sensie osobowoci jest dla niego czowiek wybijajcy si ponad przecitno
realizacj klasycznych cnt, prawdziwym poznaniem, gbok i autentyczn mioci, wykorzystywaniem swojej wolnoci krtko: czowiek gboki i autentyczny,
prawdziwy czowiek16. Wszystkie te cechy osobowoci istotowo wi si z wartociami ich poznaniem i realizowaniem w adekwatnych odpowiedziach na ich wezwania i roszczenia. Czowiek w znaczeniu potocznym przecitny moe wedug Hildebranda by osobowoci pod warunkiem, e jego kontakt z wartociami
jest ponad-przecitny, peny. Osobowoci jest ten, kto w peni rozwija istot czowieczestwa, kto caociowo realizuje wartoci osobowe, ze szczeglnym uwzgldnieniem wartoci moralnych i moralnie doniosych. Bycie osobowoci jest jak si
wydaje szczeglnie powizane z byciem nosicielem wartoci wysokich, gdy one
poniekd konstytuuj struktur tak rozumianej osobowoci oraz z posiadaniem cnt
rozumianych przez Hildebranda jako ponadaktualne odpowiedzi na wartoci. Bycie
osobowoci nie jest zatem, jak chcia wpywowy niegdy antropolog i psychiatra
Cesare Lombroso, autor gonej kiedy ksiki zatytuowanej Geniusz i obkanie
(1864), zwizane z psychopatologicznymi formami osobowoci czy ponad-normalnymi cechami charakterologicznymi. Osobowoci jest czowiek rozwinity w swej
T e n e, Fundamentalne postawy moralne, tum. E. Seredyska, w: D. v o n H i l d e b r a n d, J.A. K o c z o w s k i, J. P a c i a k, J. T i s c h n e r, Wobec wartoci, Pozna 1982, s. 10.
13
Por. D. v o n H i l d e b r a n d, Moralia, s. 33nn.
14
Por. t e n e, Liturgie und Persnlichkeit, w: tene, Idolkult und Gotteskult, Regensburg
1974, s. 227, 232, 269. W tekcie pomijam problem istoty osobowoci opartej na subie antywartociom (osobowo Hitlera, Stalina etc.), ograniczajc si zgodnie z zamiarem samego Hildebranda do rozumienia osobowoci im wahren Sinne.
15
Por. t e n e, Liturgie und Persnlichkeit, s. 207 (m.in.: Eine Persnlichkeit ist aber nicht
jeder).
16
Por. tame.
12
KRZYSZTOF STACHEWICZ
54
BY OSOB BY OSOBOWOCI
55
KRZYSZTOF STACHEWICZ
56
BY OSOB BY OSOBOWOCI
57
KRZYSZTOF STACHEWICZ
58
zwierzt, poniewa ona tylko potrafi siebie transcendowa w kierunku rzeczywistoci w jej prawdzie, w kierunku wartoci, szczeglnie wartoci moralnych i moralnie
doniosych. Najwyszym powoaniem czowieka jest bowiem suba wyszym wartociom. W niej warto ontyczna osoby ludzkiej i wartoci jakociowe w ich immanentnym sensie spotykaj si i twrczo ze sob wspdziaaj. Dziki aksjologicznej
strukturze osoby jest ona zdolna do odczytywania sensu wartoci kwalitatywnych
i do adekwatnej na nie odpowiedzi. Uczestnictwo w wiecie wartoci, a szczeglnie
dotyczy to wartoci moralnych, buduje w czowieku osobowo. Osoba jest zatem
warunkiem osobowoci, ale nie na odwrt.
Hildebrand ostrzega jednak przed zafaszowaniem wartoci czowieka poprzez
jej absolutyzacj i deifikacj, w ktrym to kierunku szy wszelkiej maci humanizmy ateistyczne. Zwraca na to uwag ju Jacques Maritain, budujc sw teori humanizmu integralnego, uwzgldniajcego fundamentalne dla czowieka odniesienie
do jego Stwrcy. Owo odniesienie najwyraniej bodaj realizuje si w relacji do wartoci, gdy poprzez prawdziwe wartoci mwi do czowieka sam Bg29. Dialog Boga
i czowieka odbywa si zatem w przestrzeni aksjologicznej. Niemono zrozumienia czowieka bez Boga jest charakterystycznym elementem antropologicznej refleksji Hildebranda.
Osobowo nie przynaley zatem do czowieka na mocy jego osobowego bycia,
nie jest tym samym treci wartoci ontycznej przypisanej czowiekowi jako czowiekowi30. Poznawanie wartoci, realizowanie ich sensu, dawanie na nie odpowiedzi
adekwatnych do ich zobowizujcego wezwania, buduj w czowieku przestrze
wartoci jakociowych, ktrych staje si on nosicielem. ycie osobowe staje si wtedy prawdziwe i sensowne, krtko mwic ludzkie. Osobowo nadaje bowiem
czowiekowi peni czowieczestwa31. O s o b o w o j e s t w i c p o n i e k d p o s t u l o w a n a p r z e z s e n s b y c i a o s o b , p r z e z p o s i a d a n i e c z o w i e c z e j
w a r t o c i o n t y c z n e j. Odwrcenie si od wartoci wyszych, zamknicie si na
ich imperatywne czsto zobowizania, programowa niech do mylenia i dziaania
wedug wartoci sprawia, i czowiek karowacieje, staje si skulptur czowieczestwa. Jego warto ontyczna jawi si jako nieczytelna, zasypana pokadami za bdcego skutkiem odwrcenia si od wiata wartoci, czyli w konsekwencji zerwania
dialogu z Bogiem-Stwrc i Najwysz Wartoci. Nadal jest on nonikiem wartoci
przynalenej osobie jako osobie, a jednak jest ona trudno uchwytna dla drugiego
czowieka percypujcego osob gwnie przez pryzmat wartoci jakociowych.
W relacjach czowieka do czowieka bardziej czytelne s bowiem wartoci jakociowe, ktrych czowiek jest nonikiem ni warto ontyczna jego bytu. Pisze Antoni
Siemianowski: ywiej bowiem odczuwamy fakt, i kto jest sprawiedliwy, wspaniaomylny, szlachetny albo zarozumiay, pyszny czy odraajcy. W ywym bezporednim
Por. t e n e, Menschheit am Scheideweg, Regensburg 1955, s. 258.
T e n e, Liturgie und Persnlichkeit, s. 207: aber das Personsein an sich macht sie noch
nicht zu Persnlichkeiten.
31
Por. tame, s. 242, 248.
29
30
BY OSOB BY OSOBOWOCI
59
obcowaniu z ludmi, szczeglnie zwracamy uwag na to, jaki kto jest, a wic jakie
wartoci ucielenia w sobie dodatnie czy ujemne natomiast fakt, e on sam jako
konkretny byt jest take wartoci, pozostaje na dalszym planie32. Wartoci jakociowe
rni ludzi, warto ontyczna czyni ich takimi samymi pod wzgldem ich dignitas.
Jest zatem zrozumiae, i w bezporednim obcowaniu z drugim czowiekiem zwracamy uwag na przestrze jakoci kwalitatywnych przez niego ucielenianych. Ta sfera
jest poprzez sw polifoniczno poznawczo i egzystencjalnie interesujca i pocigajca (lub na odwrt: odpychajca, ale i wtedy interesujca z poznawczego punktu widzenia). Osobowo jest zatem czytelnym w kontaktach interpersonalnych ksztatem
jak mawia Hildebrand osobowej wartoci ontycznej.
Warto ontyczna osoby ludzkiej stoi na stray jej podmiotowego traktowania.
Jakakolwiek instrumentalizacja czowieka gwaci warto osoby, ktra jest przecie
jedn z najwaniejszych wartoci pozamoralnych, ale moralnie doniosych. W pogwaceniu wartoci osoby ludzkiej najbardziej rdowo, a poniekd typicznie pojawia si zo moralne. Nieutracalno tej wartoci sprawia, i kady czowiek, niezalenie od swych jakociowych uposae aksjologicznych, musi by traktowany osobowo, autotelicznie, co perfekcyjnie uchwyci Kant. W takiej perspektywie rysuje
si do ostre kryterium rozstrzygania sporw bioetycznych, tak gorcych we wspczesnym wiecie. Warto ontyczna osoby jako osoby stanowi nieprzekraczalny limes wszelkich ingerencji biotechnologicznych. Zo zaczyna si tam, gdzie czowiek
jest traktowany instrumentalnie, choby w najbardziej wysokich i humanitarnych
(oglnoludzkich) celach. Najbardziej zdemoralizowany czowiek, osoba dotknita
wadami rozwojowymi tak w warstwie cielesnej, jak i psychicznej, terminalnie chorzy s bytami ludzkimi, osobami z ich immanentnym logosem aksjologicznym. Pogwacenie tego wewntrznego sensu jest zawsze zem moralnym.
60
KRZYSZTOF STACHEWICZ
BY OSOB BY OSOBOWOCI
61
Dla Hildebranda, osoba (Person) z immanentnie wpisan w jej struktur wartoci ontyczn jest rozumiana w klasycznie substancjalistyczny sposb, natomiast
osobowo (Persnlichkeit) przynaley do porzdku antysubstancjalistycznego i jest
rozpoznawana na podstawie okrelonej sekwencji jakoci aksjologicznych. Zatem
oba powysze stanowiska antropologiczne maj, wedug koncepcji Hildebranda, poniekd racj, a bdem jest traktowanie ich jako czonw alternatywy rozcznej.
Osoba i osobowo stanowi bowiem dwa poziomy bycia czowiekiem. Osobowo
jako taka uobecnia peni bycia osob, stanowi wrcz aktualizacj jej szeroko rozumianych potencjalnoci i realizacj naturalnego osobowego powoania. Oddaje sprawiedliwo dynamizmowi osobowemu tak silnie akcentowanemu przez Schelera.
Z kolei uznanie osoby za substancj pozwolio Hildebrandowi uwzgldni sprawczy
charakter osoby ludzkiej wzgldem dokonywanych przez ni intencjonalnych aktw,
a gwnie odpowiedzi na wartoci.
Pojawia si tu jednak pytanie, na jakiej podstawie Hildebrand rozpoznaje osob? Jakie kryteria su w jego refleksji do rozrnienia midzy osob a rzecz?
Niestety nie znajdziemy w tekstach niemieckiego fenomenologa bezporedniej i jednoznacznej odpowiedzi na te pytania, co pokazuje pewn niekonsekwencj w jego
myleniu o czowieku. Pojawia si zatem problem, czy rzeczywicie w swej wizji
osoby jako takiej Hildebrand jest konsekwentnym i klasycznym substancjalist? Czy
warto ontyczna osoby nie wie si z pewnymi jakociowymi wasnociami, takimi jak samowiadomo, responsoryjno aksjologiczna i agatyczna, wolna wola
etc.? A jeli tak, to powstaje pytanie, czy wszyscy ludzie te cechy posiadaj (co dla
przykadu z bezmzgowcami?!)? W kontekcie caej teorii wartoci ontycznych
mona chyba przyj, e takim ostatecznym i fundamentalnym kryterium jest w konsekwencji biologiczna przynaleno do okrelonego gatunku (homo sapiens), a zatem osob naley rozumie nie jakociowo, a wycznie numerycznie. Waciwoci
osoby ludzkiej nie musz si w peni przejawia, aby orzec o byciu osob. Warto
ontyczna osoby jako jako wszystkich istot ludzkich (w sensie biologicznym) byaby zatem w duej mierze zaoeniem, swoistym aksjomatem, ktry trzeba przyj,
jeli chce si unikn czystego arbitralizmu i konwencjonalnoci w oznaczaniu zasigu pojcia osoby. Takie wanie stanowisko przyjmuje dla przykadu Robert Spaemann powiadajc, e byciem osoby jest ycie czowieka35. Prby jakichkolwiek pozabiologicznych delimitacji i jakociowego zawania kategorii osoby maj zawsze
charakter konwencjonalnej dowolnoci i otwieraj furtk dla dalszych zawe z ich
wszystkimi konsekwencjami etycznymi i prawnymi. Bezdroa takiego mylenia
o osobie ukazuje wspczenie choby wizja czowieka i moralnoci prezentowana
przez australijskiego etyka Petera Singera. Tylko utosamienie osoby z czowiekiem
zabezpiecza przed tymi bdnymi ciekami w myleniu antropologiczno-etycznym.
Z kolei jakociowe wymiary osoby i dynamizm jej niezdeterminowanego rozwoju,
nieczytelne dla konsekwentnego substancjalisty, s uwidocznione w aksjologicznie
rozumianej osobowoci. Tym samym zostaje uwzgldniona take perspektywa anty35
Por. R. S p a e m a n n, Osoby. O rnicy midzy czym a kim, tum. J. Merecki, Warszawa
2001, s. 305.
KRZYSZTOF STACHEWICZ
62
BY OSOB BY OSOBOWOCI
63
FILOZOFIA CHRZECIJASKA
TOM 2, 2005
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia Teologiczny
Zakad Filozofii Chrzecijaskiej
64
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
te dwie sfery Ingardenowskich bada nie tylko nie pozwalaj na ostateczne i zasadnicze wzajemne uzupenienie, lecz rwnie ujawniaj niewystarczalno ontologii
dla stworzenia caociowej wizji czowieka, zwaszcza jeeli ontologia de facto oddziela czowieka od tego, co najbardziej metafizyczne od Boga. A przecie Ingarden, wprowadzajc zagadnienie czasu, stworzy sobie pewne zarysy filozoficznej
drogi ku Bogu; drogi, ktr jednak nie pody...1
Spojrzenie na osob zaprezentowane w naszych rozwaaniach bdzie zasadniczo osadzone w perspektywie czasu. Kontekst czasu bdzie dominowa w trakcie
bada i bdzie stanowi najistotniejsze to dla konstatacji odnoszcych si do Ingardenowskiej wizji osoby. Poniewa zagadnienie to Ingarden podj w dwojaki sposb, pozostaniemy wierni tej optyce. Najpierw zatem skoncentrujemy si na ujciu
ontologicznym, a nastpnie wyeksplikujemy czasowo przynalen osobie i faktycznie dowiadczan przez ni.
Ingarden ontologicznej analizie czasu powici stosunkowo duo miejsca. Problematyka ta bowiem okazaa si istotna w kontekcie analiz odnoszcych si do
egzystencjalnego statusu wiata realnego. Wwczas to poszukujc sposobu istnienia wiata realnego Ingarden wskaza, i eksplikacja zawartoci tego, co skada si
na sposb bytowania przedmiotu, nie moe by ograniczona tylko do takich momentw jak samoistno, niezaleno, pochodno czy samodzielno, lecz musi rwnie obejmowa momenty, ktre maj wymiar czasowy. Dysponujc zestawem
owych momentw, Ingarden mg dokona opisu egzystencji przedmiotw o charak1
Ingardenowska ontologia koncentruje si na analizie zawartoci idei czyli przedmiotw oglnych, ktre istniej w sposb idealny pozaczasowy, niezmienny, nierealny i zachowujcy zasadnicz autonomi wobec aktw wiadomoci i stanowi ma przygotowanie do ostatecznych konstatacji metafizycznych. Zdecydowana wikszo analiz Ingardena odnosi si bezporednio do
paszczyzny ideowej i nie wkracza na teren metafizyki, czyli analiz odnoszcych si do istoty faktycznie istniejcych przedmiotw. Por. R. I n g a r d e n, Spr o istnienie wiata, t. I, Warszawa 1987
(dalej jako Spr 1), s. 43, 45nn, 246; t e n e, Spr o istnienie wiata, t. II, Warszawa 1987 (dalej
jako Spr 2), s. 60nn; t e n e, Studia z estetyki, t. I, Warszawa 1957, s. 259n; t e n e, Studia
z estetyki, t. III, Warszawa 1970, s.110n; t e n e, O dziele literackim. Badania z pogranicza ontologii, teorii jzyka i filozofii literatury, tum. M. Turowicz, Warszawa 1988, 26nn. Dla celw naszego artykuu jednak uznajemy, e pewne analizy antropologiczne aczkolwiek sam Ingarden tak
ich nie okrela maj wymiar metafizyczny. Nie speniaj co prawda warunku istotowego ujcia
faktu, jednak zdecydowane przeamanie klauzuli ontologicznej i jednoznaczne wypowiedzi o tym,
co faktycznie istnieje przy jednoczesnej prbie ujcia ich w tym, co najdoniolejsze uznajemy
za kryterium umoliwiajce okrelenie ich mianem metafizycznych. Jednoczenie jak bdziemy
to si starali wykaza antropologiczny komponent ontologiczny pozostanie dominujcy wobec
sfery metafizyki, co doprowadzi do pewnych niejasnoci w Ingardenowskiej koncepcji osoby. Niniejszy artyku stanowi szczegln kontynuacj dotychczasowych bada i jednoczenie prb bardziej krytycznego spojrzenia na Ingardenowsk wizj osoby ludzkiej. Por. W. K m i e c i k o w s k i,
Ingardenowska koncepcja osoby, Filozofia Chrzecijaska 1 (2004), s. 131-163. O ile analizy tam
zawarte zmierzaj do jednoczcej rekonstrukcji osoby jako bytu stajcego si wobec wartoci,
o tyle obecnie zmierza bdziemy do eksplikacji tych momentw, ktre mona interpretowa jako
szczeglne niecisoci obecne w teje koncepcji.
65
terze realnym, dla ktrych znami czasowoci zdaje si by szczeglnie charakterystycznym wymiarem2. Wrd przedmiotw o charakterze czasowym Ingarden wymienia ich trzy rodzaje. S to zdarzenia, procesy i przedmioty trwajce w czasie.
Poniewa wspomniane momenty czasowe ujawniaj swoj specyfik wanie w kontekcie owych przedmiotw, kilka uwag powiecimy kademu z nich.
Dla zdarze charakterystyczne jest to, i pozbawione s trwania. Stanowic pocztek danego procesu lub jego zakoczenie, zamknite s w swej bytowoci w jednej chwili. Stanowi one bowiem zajcie, a dokadniej: wkroczenie w byt, pewnego
stanu rzeczy lub pewnej sytuacji przedmiotowej3. Uderzenie kamienia, upadek przedmiotu, pojawienie si pewnego status quo jest zdarzeniem. I ono jest ograniczone do
samego siebie. A to ograniczenie oznacza, i zdarzenie jest cigle aktualne. Inaczej
mwic jego istnienie obejmuje szczegln peni bytu, ktr Ingarden opisuje
wanie bytowym momentem aktualnoci. Zdarzenie jest chwilowe pojawia si
i zanika. Ale w tym wanie penym wkroczeniu w byt ujawnia si specyfika bytowej
aktualnoci, owej doskonaoci tak istotnie znamionujcej bycie tego, co jest aktualne, co jest obecne, a co w tej wanie aktualnoci zyskuje wyjtkow i niepowtarzaln peni egzystencjaln. Niejako miedzy przeszoci a przyszoci tkwi teraniejszo aktualnego zdarzenia, w ktrej ujawnia si specyficzna doskonao zdarzenia, ktre wkroczyo w faktyczno. Jak pisze Ingarden, aktualno, jak tego rodzaju
byt (co istniejcego) osiga w teraniejszoci, jest jak pewne maksimum czy szczyt
peni bytu, jak on osiga, gdy staje si rzeczywisty, a traci, skoro ju si urzeczywistni: zuywa on sw peni bytu4.
Ta szczeglna doskonao, ktra ujawnia si wraz z pojawieniem si bytowej
aktualnoci odsania swoj specyfik take w przypadku procesw. Bez wzgldu na
to, czy owym procesem bdzie spadanie przedmiotu, bieg zwierzcia czy jazda samochodu zawsze mamy do czynienia z kolejnym narastaniem poszczeglnych faz
przykadowego procesu. Proces niejako przechodzi poprzez kolejne etapy, ktre stanowi fazy tego samego dziejcego si spadania, biegu czy jazdy. To cige przemijanie faz twierdzi Ingarden stanowi ich szczeglny sposb istnienia5. Nie jest jednoczenie tak, aby cao owych faz cay proces by aktualny. O ile zdarzenia s
radykalnie aktualne, o tyle procesy dziej si w czasie, a to oznacza tutaj, e one po
prostu przemijaj. Aktualno procesu bowiem jest zawsze ograniczona wycznie
do kolejnej, wanie pojawiajcej si fazy. To za, co jest aktualne obecnie, w nastpnej ju teraniejszoci zacznie zapada w przeszo. Nie sposb zatrzyma owego przemijania aktualnoci. Posugujc si metafor moemy zauway, i aktualno procesu nie jest nieruchoma, lecz przesuwa si i wnika nieustannie w faz, ktra wkracza w byt wraz z nowym teraz. Proces zatem w znakomity sposb ujawnia
nieuchronno i konieczno przemijania tego, co jeszcze przed chwil byo aktual2
3
4
5
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
66
Spr 1, s. 197.
Spr 1, s. 229.
67
Spr 1, s. 228.
Spr 1, s. 230.
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
68
Spr 1, s. 232.
69
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
70
pewnoci wasnej egzystencji i radykalnego uzalenienia od upywajcego nieuchronnie czasu. Dostrzegamy wwczas niko i krucho naszego osobowego ycia. Wwczas te odkrywamy, e wszystko, co rzeczywiste (a wrd tego i my sami) pisze Ingarden tylko jakby z przypadku stanowi jedynie wypenienie pewnej, wci nowej fazy
czasowej i e tylko w ograniczonym okresie czasu ma jakby miejsce do istnienia. Wwczas wiemy wreszcie, e nie my jestemy panami czasu, lecz e czas wada nami: ostatecznie nie ma adnego znaczenia, co my robimy i jak staramy si siebie uksztatowa
czas upywa, a my starzejemy si w nim i przemijamy, wydani bez ratunku jego upywowi13. Dowiadczajc w taki sposb czasu, dowiadczamy jednoczenie szczeglnego zamknicia wasnej osoby w aktualnym teraz. Skoro bowiem czas stanowi czynnik
obejmujcy nas samych, a jednoczenie nieustannie narusza nasz integralno, to
oznacza to, i moemy istnie jedynie w teraniejszoci; pozwala on nam niejako by
wycznie w szczelinie teraz. w czas jest si destrukcyjn i wadajc egzystencj
osoby, ktra musi ulec owej sile i ktra moe prbowa unika swego przemijania
wycznie tkwic w kolejno nastpujcych teraniejszociach. Jeeli osoba dowiadcza czasu jako czynnika panujcego nad ni i koniecznie ograniczajcego jej istnienie
do fazy aktualnej teraniejszoci, to dowiadcza jednoczenie upokarzajcego szczeglnego przesuwania si poprzez kolejno nastpujce teraz; przesuwania, ktre zdaje
si by niezgodne z osobowymi aspiracjami i ktre moe rodzi take szczeglny
wewntrzny protest. Takie dowiadczenie czasu de facto ujawnia pozorno trwaoci
egzystencji osobowego ja. Bez wzgldu wic na to, jak bardzo transcendujemy nasz
kadorazow teraniejszo zauwaa plastycznie Ingarden i uwaamy si za byt
trway i niezawisy od czasu, zawsze znajdujemy si jakby na ostrzu noa midzy dwiema otchaniami niebytu: tego, czego ju nie ma, i tego, co jeszcze nie istnieje. Zarazem
i sama teraniejszo zmienia radykalnie swe oblicze. Zamiast by faz jednoznacznie
jakociowo okrelon przez swe wypenienie, przeksztaca si ona w pozbawione wszelkiej jakoci punktualne teraz, ktre nic w sobie zawrze nie moe, albowiem nie ma
adnej rozpitoci14. Naprawd zatem mamy wwczas do czynienia ze szczeglnym
punktowym tkwieniem w czasie, ktry zdaje si identyfikowa tylko z teraniejszoci.
Nie ma ju przeszoci i przyszoci, a czasowo utosamia si z aktualnym istnieniem w punktualnym teraz. Osoba zdaje si by otoczona nicoci, owymi dwiema
otchaniami niebytu. Mona wwczas powiedzie, i efektywnie istnieje wycznie
chwila obecna, a to co przeszo, identyfikuje si z niebytem (podobnie zreszt jak to,
co dopiero ma sta si, a co jest jeszcze nieobecne). Jeeli jednak zawsze jest tylko
i wycznie teraz, to konsekwencje takiej wizji istoty czasu dla koncepcji osoby s znaczce. Jeeli bowiem osoba swoj bytowoci przechodzi tylko przez kolejne sukcesywnie si pojawiajce teraz, to zdaje si to znaczy, i nie ma ona ani przeszoci,
ani przyszoci. Jedno i drugie wszake ma by tylko niebytem. Skoro jednak tak wanie jest, to trudno wwczas mwi o byciu osoby, o jej trwaniu. Egzystencja osobowego ja nie moe stanowi sumy stanw indywiduum obecnych w poszczeglnych
teraniejszociach. Mielibymy wwczas do czynienia nie tyle z trwajcym osobowym
13
14
71
bytem, ile z cigiem stanw pozbawionych immanentnej majcej wsparcie w strukturze osoby jednolitoci. Ingarden zdecydowanie okrela konsekwencje uznania za
adekwatne i wyczne dowiadczenia czasu unicestwiajcego. Uwaa, i w takim razie, gdyby naszkicowane przed chwil dowiadczenie czasu byo w peni i ostatecznie
prawomocne, trzeba by si zgodzi, e ja jako czowiek w ogle nie istniej...15. Przy
eksplikowanym obecnie dowiadczeniu czasu brakuje niejako miejsca na osobow
egzystencj, dla ktrej istotne jest trwanie i pewne przekraczanie szczeliny punktualnej teraniejszoci. Jeeli nie ma przeszoci osoby, jeeli nie ma take jej przyszoci
jeeli jest tylko jej chwilowo to nie ma rwnie samej osoby. Inaczej mwic
wtoczenie osoby tylko w teraniejszo i akceptacja negacji jakie formy egzystencji
przeszoci i przyszoci identyfikuje si z odrzuceniem trwania osoby, a wic i jej samej! Temu przeczy jednak odmienne od prezentowanego dowiadczenie czasu, ktre
jednoczenie odsania inne aczkolwiek do pewnego stopnia zwizane z poprzednim
oblicze osobowego bytu.
Ingarden z waciw mu skrupulatnoci wskazuje na intencjonalne, wiadomociowe modyfikacje dowiadczenia czasu. Owe modyfikacje pokazuj, e osobowe
ja nie jest zupenie bezwolne wobec dowiadczanego czasu i moe wpywa na przebieg owego dowiadczenia, ujawniajc tym samym swoist przynajmniej czciow suwerenno wobec niszczycielskiej, destrukcyjnej siy czasowoci. Wskaemy tylko na kilka moliwoci.
Zauwaamy przede wszystkim obecno fenomenu polegajcego na skracaniu
czasowych odcinkw. Moemy mianowicie miniony odcinek czasu wypeniony
okrelonymi wydarzeniami w akcie przypomnienia odtwarza w sposb skondensowany i uprzytomnia go sobie jako szczeglne jedno teraz, np. minione studia.
Moemy jednak rwnie ten sam odcinek czasowy w specyficzny sposb poszerzy
i sprawi, i bdziemy wiadomociowo uobecnia sobie pierwsz faz studiw, nastpnie kolejn itd. Dziki temu aktualnie przypomnieniowo ujmowany dany
odcinek czasowy ulegnie szczeglnemu rozcigniciu; rozcigniciu zwizanemu
z przypomnieniowym odtwarzaniem poszczeglnych etapw naszych przykadowych
studiw skadajcych si na okrelony i trwajcy okres16.
Moemy rwnie modyfikujco wpywa na dystans czasowy wobec przypominanego przeszego wydarzenia czy procesu. Im wyraniejsze staje si owo przesze,
a obecnie odtwarzane wydarzenie, tym w dystans mniejszy. Wwczas to niejako
osoba przypominajca sobie to, co przesze, zdaje si by czasowo najbliej owego
dawnego faktu. Moliwe s tu jednak jeszcze dwie rne odmiany przypominania:
precyzuje dalej fenomen owego dystansu czasowego Ingarden albo moemy dowolnie przyblia ku sobie lub oddala od siebie przypominane zjawisko czy
Tame, s. 51.
Por. t e n e, Studia z estetyki, t. I. Warszawa 1957, s. 72nn. Opisy tam zawarte ujawniaj
wyjtkowy kunszt Ingardenowskiej fenomenologii. Eksplikacja fenomenu perspektyw czasowych
wyranie wskazuje, e Ingarden potrafi czy ontologiczn analityk z fenomenologicznym prezentowaniem zawartoci wasnych wiadomociowych przebiegw.
15
16
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
72
proces , p o z o s t a j c wci wewntrznym poczuciem w naszej pynnej teraniejszoci, zajmujc e si tak wyra stanowisko obserwacyjne w naszym kadorazowym teraz; albo te odwrotnie: jakby zapominajc o naszej aktualnej, wci
nowej teraniejszoci, moemy z b l i a si mniej lub wicej ku faktom minionym, by w granicznym wypadku osadzi si w samym toku minionych zdarze17.
Mamy zatem moliwo czciowego przeksztacania naszego obcowania
z przeszoci odpowiednio intencjonalnie zmieniajc charakter dystansu czasowego
pomidzy aktualnym teraz i minion przeszoci; moemy j wciga w zasig naszej teraniejszoci albo wiadomociowo przenosi si w przesze teraniejszoci.
Wszystkie wspomniane fenomeny szczeglnego wyamywania si spod dominacji upywajcego czasu owo specyficzne modyfikowanie przypomnieniowego
uobecniania przeszoci stanowi cenny aspekt tego dowiadczenia czasu, w ktrym czas ukazuje si nie jako sia niszczycielska, lecz jako to, co zdaje si by
przynajmniej do pewnego stopnia uzalenione od osoby dowiadczajcej czasu.
W tym dowiadczeniu to nie czas zdaje si wada osob w nim zamknit, lecz
osoba wyrasta ponad jego szczelinowat specyfik. Jeeli za osoba moc swej intencjonalnej wiadomoci jest w stanie poszerza szczelin aktualnoci, to oznacza
to rwnoczenie, e ma ona trway charakter. Nie jest ju zamknita w teraz, ktre
otoczone niebytem przeszoci i przyszoci w zasadzie przekrelaoby istnienie osoby przeksztacajc j w pojedyncze stany. Inaczej mwic dowiadczenie osobowego wyrastania ponad nieustannie upywajcy czas odsania osobowe ja w jego
trwajcej, bdcej ponad szczelin teraniejszoci, fundamentalnej strukturze; odsania zupenie inne oblicze osoby. Musimy obecnie przej do niego.
Czujc si wci tym samym czowiekiem, czuj si zarazem w najgbszej mej istocie niezaleny od czasu, zdecydowanie konstatuje Ingarden nie czuj si przez jego
upyw zagroony, jak gdybym nie przyjmowa do wiadomoci czasu i nieustannego
przemijania wszelkiej rzeczywistoci. Nie bior czasu w rachub, nie troszcz si
o niego18. Okazuje si, e w kontekcie takiego dowiadczenia czasu osobowe ja zdaje
si ukazywa sobie wasn egzystencj jako egzystencj ja pokonujcego czasowe przemijanie. Wszake ja zdaje si wwczas by nie tyle unoszone przez przemijajce teraniejszoci, lecz jawi si jako ja dotykajce owe teraniejszoci i niewraliwe na ich
wpyw. Czas nie ma wwczas niszczycielskiego wpywu, a osoba jawi si jako byt, ktry jest w stanie prze-trwa; jako byt, ktry by wczoraj i jest zdolny do bycia take jutro
jako wci ta sama osoba! Dowiadczajc nikoci swoistej saboci, a nawet pewnej
pozornoci czasowoci odsaniam wwczas osobowe zakorzenienie w istnieniu. Ja jako
byt osobowy jestem tym samym ja, ktre w przeszoci byo tym samym co nie znaczy
jeszcze, e takim samym i w przyszoci rwnie bdzie tym samym ja. yj wwczas
nie tylko chwil aktualnie obecn, lecz nieustannie dowiadczam samego siebie jako
yjcego w przeszoci i nastawiony jestem na to, co przysze, a co ma stanowi moj
przyszo. Wpatruj si w ni z nadziej, lkiem czy oczekiwaniem. Nie przechodzi mi
17
18
Tame, s. 76.
T e n e, Ksieczka o czowieku, s. 44.
73
wwczas przez myl to, e moja przeszo zapada si w otcha niebytu. Korelatywnie
do tego nie spogldam intencjonalnie w nico przyszoci. Jedno i drugie bowiem pomimo braku rzetelnej, suwerennej i aktualnej obecnoci stanowi moj przeszo i przyszo; moj rzeczywisto; mj czas, ktry w szczeglny sposb jest przeze mnie dotykany. Istotne jest jedno to osobowe ja trwa i dominuje nad prze-mijajcym w kolejnych teraniejszociach czasem. Ingarden powie: czuj si w pewnym sensie panem
wobec niego, przezwyciam go19. w tryumf osoby nad czasem Ingarden ujmuje nieco
dalej nastpujco: przezwyciam wic czas przez to, e yj w sposb naturalny i pierwotny tak, i nie czuj si ograniczony przez granice teraniejszoci, e je stale przekraczam. Ja ten, ktry jestem transcendentny w stosunku do ulotnych przey wiadomych
transcenduj stale to, co istnieje w kadorazowej teraniejszoci, jak gdyby w jaki
sposb istniao nie tylko to, co teraniejsze, ale i to, co przesze, i to, co przysze20. O tyle
zatem osoba moe przezwycia czas, o ile zdolna jest do przekroczenia teraz, do uwolnienia si spod szczelinowoci istnienia.
Ingarden zatem prezentuje dwa odrbne sposoby dowiadczania czasu, ktre de
facto zwizane s z dwoma sposobami dowiadczenia wasnego osobowego bytu.
Jedno prowadzi do konstatacji, e osoba nie istnieje. Drugie natomiast wskazuje na
zasadnicz trwao osoby. Poniewa oba dowiadczenia ujawniaj charakter osobowego j a warto obecnie je zestawi ze sob i w tym kontekcie przyjrze si Ingardenowskiej koncepcji osoby; osoby, ktra zdaje si zarwno prze-mija jak i by
zdoln do prze-trwania w upywajcym nieustannie czasie. Owo caociowe ujcie
jest tym bardziej konieczne, i na pewnym etapie wasnych bada odnoszcych si
do czasu i osobowego ja Ingarden zapyta, czy w ostatecznym obrachunku nie jest
ono niczym innym jak tylko fantomem, zwidem wytworzonym przez moje ycie w teraniejszoci i moj wiedz o przeszoci i jej rnorodne wygldy czasowej perspektywy?21. Musimy zatem dokona eksplikacji osobowego ja objawiajcego si na tle
wspomnianych dwch jake odmiennych sposobw dowiadczania czasu (wykorzystamy tutaj take pewne momenty analiz ontologicznych).
Jak si zdaje, Ingarden traktuje osob jako szczeglnego rodzaju byt, ktry pozbawiony jest wewntrznej stagnacji. Ingardenowska osoba to nie tyle kto, kto po
prostu jest i kto w sposb niezmienny trwa w czasie, ile wyjtkowe jestestwo stajce si w czasie. Taka osoba zarwno w kadej fazie jest t sam osob, jak rwnie
nieustannie staje si ni. Mwic metaforycznie: czowiek, bdc osob, cigle zmierza a przynajmniej zmierza powinien do stania si jej penym wyrazem; zmierza do nadania wasnej egzystencji najbardziej penego, indywidualnego, wanie
osobowego charakteru. Ingardenowska osoba zatem jest osob bdc w drodze. Nie
jest tym, kto dopiero wyoni si w przyszoci, a obecnie stanowi tylko pewien pusty
i absolutnie nieokrelony schemat. Nie jest osobow nicoci oczekujc dopiero na
przysze zaistnienie w postaci osobowego ja. Nie jest zatem tak, aby osoba dopiero
miaa zaistnie, aby egzystencja ludzka przechodzc przez poszczeglne teraniejszoci dopiero w ktrej z nich stawaa si bytem osobowym. Ale w optyce Ingarde19
Tame, s. 46.
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
74
nowskiej niemoliwa jest take druga skrajno. Osobowe bycie nie jest agodn
i spokojn egzystencj tego, kto po prostu jest ju jest osob. Owo bycie zdaje
si by raczej realizacj zadania tkwicego w gbi jego samego. Czowiek bdc
osob, jednoczenie staje si ni. Tkwi niejako w szczeglnej dynamicznej rwnowadze pomidzy sob jako tym, kto jest osob aktualnie i tym, kto bdc cigle
osobowym bytem staje si tym, kim moe by. A owo moe jest fundowane na
potencjale tkwicym w gbi stajcego si osobowego bytu. Jak jednak jest moliwa
taka egzystencja osoby jako szczeglnego zadania do zrealizowania stajcego przed
sam urzeczywistniajc sw peni osob? Jak jest moliwa bdca (w czasie) i jednoczenie stajca si (w czasie) osoba?
Moliwo ta uwarunkowana jest sam struktur osoby, ktra posiada szczegln i niepowtarzaln natur konstytutywn. Owa natura konstytutywna jest specyficznym jakociowym rdzeniem kadej ludzkiej osoby. Jednym z istotnych rysw owej
natury jest to, i ona tak jak kada natura konstytuujca swj podmiot nadaje
pitno caemu przedmiotowi przez ni konstytuowanemu. Natura danego przedmiotu przyobleka niejako go w jej jakociow szat, co sprawia, i cao danego przedmiotu posiada pewn jakociow specyficzno. Skoro podmiot osobowy jest rwnie konstytuowany poprzez natur konstytutywn, to i ona zdaje si uzewntrznia
w kadym fragmencie danej osoby. Inaczej mwic kady moment, kada sfera
osobowego bytu przeniknita jest ow specyfik; t szczegln jakociow charakterystyk. Ingarden zastanawiajc si nad jakociow osnow osobowego bytu nad
tym, co pod wzgldem treciowym najgbsze, najintymniejsze i najbardziej osobiste eksponuje to, i osobowa jakociowo materia konstytuujca dan osob
posiada jedyny i niepowtarzalny charakter. Nie jest zatem tak, aby osoba moga by
obdarzona materi identyczn do innej. To, co charakteryzuje byt osobowy, to jego
niepowtarzalno warunkowana tym, e natura zawsze ma charakter haecceitas.
Kada zatem osoba zawsze jest jedynym i niepowtarzalnym bytem, ktrego definicja zdaje si obejmowa ow niepowtarzalno; niepowtarzalno tak zasadnicz
i radykaln, e osoba nawet dla samej siebie pozostaje przeniknita pewn tajemniczoci22.
Jeeli jednak w tajemniczy i niepowtarzalny osobowy byt jest przedmiotem
w rozumieniu formalnej ontologii, to oznacza to, i od samego pocztku swego zaistnienia jest podmiotem swych wasnoci zdeterminowanym jakociowo opisywan
natur23. Jeeli jednak tak wanie jest, to dysponuje on cigle wasnym jakociowym
i istotnym rdzeniem. I ten konstytutywny rdze stanowi ontyczny nonik identycznoci osoby, a jednoczenie wyjanienie moliwoci owego beztroskiego dowiadczania czasu, w ktrym czas zdaje si nie stanowi zagroenia nad osobowym bytem; owego dowiadczenia, w ktrym osoba niejako wyrasta ponad przemieniajcy,
niszczcy i upywajcy czas. To dziki niemu moliwe staje si poczucie wasnej
20
21
22
Tame, s. 48.
Tame, s. 54.
Por. Spr 2, s. 67, 76nn; Spr 2, s. 186n.
75
identycznoci zarwno w teraniejszoci, przeszoci jak i przyszoci. To dziki takiej strukturze osoba jest okrelon trwaoci, a nie jest jedynie intencjonalnym wytworem wasnych przey wiadomych, ktre zamknite w szereg narastajcych teraz konstruuj fikcj bytu osobowego. Pomimo nieustannych zmian pomimo nabywania nowych wasnoci i tracenia dawniejszych osoba dowiadcza samej siebie
jako nieustannie tej samej egzystencjalnej jednoci. W kontekcie analiz ontologicznych jest to zrozumiae. Nie moe wszake by inaczej, skoro byt osobowy nawet
na moment nie jest pozbawiony swej zasadniczej specyfiki fundowanej na obecnoci natury konstytutywnej. W kadej chwili swego istnienia osoba posiada ten sam
osobowy rdze. Natura konstytuujca dan a zatem i kad osob jest zawsze ta
sama. Dziki temu wszelkie zmiany charakterologiczne, wszelkie przeomy moralne
i egzystencjalne mog si dokonywa w obrbie tego samego nieustannie trwaego
osobowego podmiotu. Niezalenie od tego, jak bardzo modyfikuj moje ycie, cigle mam poczucie tego, i owa modyfikacja dotyczy mnie samego. Dowiadczam
nieustannie cigoci wasnej egzystencji. Dowiadczam identycznoci samego siebie. I jest to moliwe, gdy rdze mnie samego jest cigle ten sam. Natura nie ulega
zmianie. Przedmiot jest zawsze konstytuowany t sam rdzenn jakoci. To dziki
temu ontycznemu faktowi zawsze pozostaj ten sam; ten sam, nawet jeeli chciabym zapomnie o niegodnej przeszoci. Bo ona pozostaje na zawsze moja, a ja cigle pozostaj ja. Posumy si przenoni czas przemija, ale ja pozostaj; ja nieprzemijam! Ja jestem, trwam i pozostaj. Jestem jako byt osobowy przeniknity identycznoci. Ale jako wanie taki byt jestem take dotknity wiadomoci
identyfikuj si z poczuciem wasnej zmiennoci. Dowiadczam siebie jako zmieniajcego si; jestem inny ni w przeszoci i by moe inny ni w przyszoci.
Ontyczny nonik powyszego rwnie znajduje wyjanienie w koncepcji natury konstytutywnej. To dziki niej istnieje moliwo wyjanienia tego stanu rzeczy.
Natura konstytuujca osob bowiem nie ma charakteru statycznego24. Ingarden
wyranie eksponuje to, e osoba ludzka jest co prawda obdarzona cigle t sama
natur, jednak zasoby teje natury jej specyfika i oryginalno ujawniaj si w cigu caego ycia. Inaczej mwic to, co tkwi w gbi osoby, moe potrzebowa
czasu do tego, aby korelatywnie do stopnia dojrzaoci mc osign wasn peni.
Owa natura ma charakter dynamiczny osoba jest bytem, w ktrym ona odsania
siebie sam w toku caego ycia osobowego. Dziki temu mog powiedzie sobie
jestem inny ni kiedy, lecz jestem zawsze tym samym kim; t sam osob. Dowiadczajc wasnej zmiany wasnego modyfikowania swej oryginalnoci dowiadczam jednoczenie mej identycznoci. Osoba dla samej siebie ujawnia si jako
trway i nieustannie obecny tosamy z sob samym byt.
W kontekcie powyszego osoba jawi si jako jestestwo wewntrznie nieco rozdarte. Z jednej bowiem strony trwa, z drugiej si staje; z jednej strony wyrasta ponad zmienno czasu i wada nim, a z drugiej czuje si wpleciona w niszczcy stru23
24
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
76
mie przemian. Jest i staje si. Dowiadcza wasnej integralnoci i staoci, a jednoczenie dowiadcza wasnej przejciowoci i nie-ukoczonoci. Czuje, e jest zadaniem dla samego siebie. Domaga si urzeczywistnienia i ujednolicenia. Zbudowanie
takiej immanentnej, osobowej, penej jednoci zdaje si stanowi przeznaczenie kadej osoby. Im dusza peniejsza wewntrznie zauwaa Ingarden im bardziej bogata, im wikszy zasb si w sobie kryjca, tym bijcy z niej strumie wiadomoci jest
rnorodniejszy, tym ywszy i intensywniejszy, tym wiksze napicie trwania posiada
i tym doskonalsze jest wewntrzne uwiadomienie (samowiedza), jak podmiot zdobywa w rozpocierajcych si przeyciach. Dziki temu za bardziej harmonijna
i skoncentrowana staje si budowa wewntrzna osoby krystalizujcej si w danym
czowieku25. Posugujc si szczegln metafor, moemy zauway, i osoba winna
uzyska immanentn konsolidacj wszelkich swych osobowych zasobw i panowanie nad sob sam; panowanie nad wasn przeszoci i przyszoci; panowanie,
ktre zwie w integraln cao mnie z przeszoci, mnie obecnego i mnie przyszego. Osoba ma trwa w czasie, ma pozostawa przy sobie. To za znaczy nie tylko
zwikszy samowiedz wasnego ja w rnych jego kolejach, lecz nadto mie si
we wadzy swojej i w starciu z przeciwnociami losu, z sob, z zagadnieniami ycia
budowa siebie samego jako wci wzmagajc si moc wewntrzn26. W jaki jednak sposb osoba ma konstytuowa sam siebie jako byt w peni urzeczywistniajcy
wasne moliwoci, a tym samym finalizowa wasne powoanie i przeznaczenie?
Ingarden nie pozostawia tutaj adnej wtpliwoci. Podmiot osobowy urzeczywistnia
si tylko w odniesieniu do wartoci. Tylko yjc nimi, osoba moe stawa si penym osobowym bytem.
Wanie kontekst wartoci jest najdoniolejszy dla osobowej egzystencji. Tylko
pozostajc w relacji do wartoci czowiek moe stawa si penym osobowym bytem. Mona skonstatowa, i osoba realizuje si jako byt aksjologiczny. Ingardenowski czowiek jest tym, kto stoi wobec wartoci. W tym zdaje si tkwi jego przeznaczenie taki jest sens osobowej egzystencji aby otwiera si na sfer wartoci.
Jest to warunek konieczny po to, aby osoba moga si stawa. Odwrcenie si od
sfery wartoci wprowadza dezorganizacj o charakterze ontycznym, co prowadzi do
osobowej deformacji. Czowiek nie tylko wwczas nie uzyskuje wadania nad samym sob, lecz take traci dotychczasow jednolito wewntrzn; jednolito, ktra nie moe by zachowana, gdy osoba odwraca si od wartoci. Osoba wszake
trwa i by wolna moe tylko wtedy, jeeli siebie sam dobrowolnie odda na wytwarzanie dobra, pikna i prawdy. Wwczas dopiero istnieje27. W kontekcie Ingardenowskiej koncepcji przedmiotu estetycznego oznacza to, i podmiot osobowy musi
by aktywnym twrc. Nie musi by artyst, ale bdc i stajc si osob, winien
wspuczestniczy w tworzeniu pikna. Dokonuje si to podczas kadej nieobojtnej, estetycznej percepcji dziea sztuki. Wwczas to bowiem dziki wasnej wiado25
26
27
Spr 2, s. 193.
T e n e, Ksieczka o czowieku, s. 63.
Tame, s. 68.
77
mociowej (intencjonalnej) aktywnoci podmiot osobowy uobecnia wartoci estetyczne, ktre stanowi przedmiot jego estetycznej kontemplacji. yjc za w obliczu
pikna, ksztatuje wasn, osobow identyczno i oryginalno. Dziki przebywaniu w owej posumy si metafor przestrzeni estetycznej podmiot osobowy integruje siebie samego28.
Znaczcy wpyw na to ostatnie niewtpliwie posiada rwnie udzia w realizacji
wartoci o charakterze moralnym. Ich specyfika ich powinnociowo domaga
si od bytu osobowego ich konsekwentnego urzeczywistniania. Dziki aktywnym
dziaaniom osoby sprawiedliwo, wierno, wielkoduszno, prawdomwno, prawo mog wnika w otoczenie czowieka jako znami jego czynw. Tym samym
to, co stanowi pewn idealn sfer sfer idealnych wartoci, idealnych jakoci
wartoci czy idei wartoci nabiera innego wymiaru bytowego. Przestaje by czym
tylko oczekujcym na faktyczn egzystencj, a staje si pewnym konkretem, staje
si czym zindywidualizowanym i zrealizowanym tym, co jest jako zakotwiczone
w realnoci29. Najbardziej doniose dla naszych analiz jest to, i osoba dziaajc
28
Por. T e n e, Studia z estetyki, t. I, s. 112-144; t e n e, Studia z estetyki, t. III, s. 275;
W. K m i e c i k o w s k i, Ingardenowska koncepcja osoby, s. 147nn.
29
R. I n g a r d e n, Wykady z etyki, Warszawa 1989, s. 143. Konstatujc powysze mamy
oczywicie wiadomo zarwno tego, e Ingarden koncentrowa si gwnie na wartociach in
concreto i dystansowa si od koncepcji uznajcych wartoci za przedmioty idealne, jak rwnie,
i nie zdoa ostatecznie okreli ich sposobu istnienia (poprzestajc jedynie na wskazaniu ich niesamodzielnoci wobec wasnych nosicieli). Por. tame, s. 241, 332n, 336nn; t e n e, Studia z estetyki, t. III, s. 228nn, 241, 244. Rwnoczenie jednak w jego refleksji pobrzmiewa myl zasadnicza dla naszych obecnych rozwaa o szczeglnej aksjologicznej sferze ideowej. Nie wdajc
si w dyskusj o penej zawartoci owej myli, przytoczymy kilka wypowiedzi samego Ingardena.
Po pierwsze chodzi o to twierdzi Ingarden e co takiego jak sprawiedliwo, wolno,
skrucha, miosierdzie, ofiarno, uczciwo itd., a z drugiej strony np. upr, okruciestwo, nienawi, gupota, surowo, brutalno itd. w ogle istnieje w idei jako
warto pozytywna lub co pozytywnie wartociowego bd jako warto negatywna, tzn. e istniej tego rodzaju i d e a l n e j a k o c i w a r t o c i, ktre dopiero dopuszczaj konkretyzacj w indywidualnym wypadku, a tym samym umoliwiaj wartociowe przedmioty indywidualne. [...] W drugim dochodzi w indywidualnym wypadku do sytuacji, ktrej odpowiednie czynniki faktycznie zawieraj indywidualne konkretyzacje tych idealnych jakoci wartoci (t e n e, Ksieczka
o czowieku, s. 110). Ingarden rwnie twierdzi, e obok skonkretyzowanych wartoci istniej rwnie idealne i s t n o c i w a r t o c i (Wertwesenheiten), a take oglne i d e e w a r t o c i. Te ostatnie stoj poza wiatem realnym. W tym wiecie odpowiadaj im tylko wartoci skonkretyzowane
w przedmiotach indywidualnych (tame, s. 167, przypis 45). W innym miejscu zauwaa: jakkolwiek mog si zgodzi, i istniej oglne idee wartoci, ktrych zawarto moemy analizowa
i uzyskiwa pewne oglne twierdzenia o wartociach. [...] Nawizujc do terminologii Schelera
mona by powiedzie, e warto w stosowanym w tym odczycie zrozumieniu, to ten zesp momentw, ktre wystpujc na pewnym dobru, sprawiaj, e ono nie jest po prostu jak rzecz
tylko, lecz e jest wanie dobrem w rozumieniu Schelera. Momenty te s indywidualne i maj
ewentualnie tylko pewne odpowiedniki w ideach lub jakociach idealnych, lecz jako istnoci s od
nich rwnie rne, jak rny jest np. pewien konkretnie na pewnej rzeczy wystpujcy ksztat kwadratu od geometrycznej idei kwadratu lub od idealnej jakoci kwadratowo (tene, Studia
z estetyki, t. III, s. 235n). W przypadku a) chodzi o powinnociowo istnienia nieco dalej pi-
78
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
w sposb prawy, szlachetny itd., sama staje si praw, szlachetn, uczciw itd.
Otwarcie na wartoci moralne sprawia, i osoba okazuje si ich nosicielem, a one
wnikaj niejako w gbi jej samej i nadaj jej aksjologiczne pitno. Dziki temu
dziki byciu wobec tego, co moralne osoba wewntrznie integruje si i konstytuuje wasn zwarto, wasn identyczno. Bdc odpowiedzialna za wszelkie wasne czyny, koncentrujc si na wartociach moralnych, w szczeglny sposb kondensuje wasne jestestwo. Zyskuje w ten sposb moliwo budowania wasnej trwaoci i jednolitoci, co jest warunkiem wyrastania ponad destrukcyjny upyw czasu.
I korelatywnie odejcie od przestrzeni moralnej skutkuje osobow dezintegracj;
szczeglnym wewntrznym spustoszeniem. Nie mona zachowa a tym bardziej
rozwija trwaoci osoby bez moralnoci. Odwrcenie si od koniecznoci postpowania w stron wartoci moralnych rodzi destrukcj osoby. Podmiot osobowy
trwa w czasie moe tylko wwczas, gdy przylgnie do tego, co etyczne30.
Ingardenowskiej osobie zatem postawione zostaj szczytne zadania. Ma ona
bowiem by bytem twrczym a jednoczenie etycznym. Ma ksztatowa pikno
i dobro. Wasnym dynamizmem, wasn aktywnoci ma prowadzi do wnikania
tego, co estetyczne i etyczne w jej otoczenie. I ma stawa si osob integrujc wasn gbi dziki trwaniu przy tym, co etyczne. Ingardenowski czowiek jest wic
przeznaczony ku temu, aby sta si osob szlachetn, wiern i twrcz. Ma ubogaca sfer kultury i etyki. Pozwala on temu, co wzniose i wartociowe, zagoci
w sferze ycia ludzkiego. Wszystko to ma jednoczenie umoliwi mu prze-trwanie
zmiennego i upywajcego czasu; pozwoli mu na trwanie wbrew prze-mijajcym
teraniejszociom. Koncentrujc si wok wartoci, utrwala siebie i zdaje si do
pewnego stopnia wada czasem; zdaje si wyrasta ponad czas. Inaczej mwic
im bardziej ja osobowe zwizane jest tym, co estetyczne i tym, co etyczne, tym bardziej jest zwarte i tym bardziej suwerenne wobec niszczcego upywu czasu.
Czy jednak rzeczywicie Ingardenowski opis jest opisem kondycji penego czowieka? Czy nie jest czasami tak, i Ingarden dokona szczeglnego intencjonalnego
spaszczenia osoby ludzkiej? Czy aby osoba ta pomimo jej kreatywnoci i wzniosoci nie zostaa jednak pozbawiona pewnych istotnych rysw i czy jej zwycistwo
nad czasem nie jest tylko pozorne? Czy wreszcie nie mamy tutaj do czynienia z pewn niespjnoci z ontologicznymi analizami odnoszcymi si do istnienia czasowego
i pewnymi niejasnociami? Musimy w kilku zdaniach nawiza do tych pyta.
sze Ingarden jak niejako wyczyta moemy z zawartoci idei danej wartoci (np. sprawiedliwoci lub cywilnej odwagi): w razie ewentualnej konkretyzacji wartoci (zwykle mwimy nie cakiem
cile: realizacji) z jednej strony wprawdzie nie musi do niej w pewnych okrelonych warunkach
doj, ale z drugiej materia wartoci postuluje, mona by take powiedzie: domaga si tej
konkretyzacji od tych, w ktrych mocy ley do niej doprowadzi. [...] Powinnociowo wyznaczona przez zawarto idei danej wartoci nie zachodzi ju, gdy warto zostanie efektywnie zrealizowana (tame, s. 242n).
30
Por. R. I n g a r d e n, Studia z estetyki, t. III, s. 233, 242n; t e n e, Wykady z etyki, s. 325nn;
t e n e, Ksieczka o czowieku, s. 65n., 77, 93; W. K m i e c i k o w s k i, Ingardenowska koncepcja osoby, s. 153-160.
79
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
80
daje dopiero wiadomo obecnoci obu i ich integralnego zwizania. Dopiero oba
bowiem ujawniaj ludzk kondycj jako osobowego bytu etycznego i estetycznego;
bytu chccego przetrwa, a nie mogcego tego w peni osign. Bytu powoanego
do trwaoci aspirujcego sw istot i swym faktycznym yciem do trwania a nie
mogcego prze-trwa i pokona czasu. w byt przeniknity jest zatem jakim immanentnym napiciem pomidzy aspiracjami koniecznymi i bezwzgldnie osobowymi a faktycznymi moliwociami. Sama zatem natura Ingardenowskiej osoby
zdaje si by nasczona pewnym dramatycznym paradoksem. Osoba powoana do
wyrwania si z wasnej ograniczonoci nie moe zapanowa nad tym, co j ogranicza i uniemoliwia rzeczywiste pokonanie czasu. Wyrasta ponad szczelinowato
czasu, a jednoczenie jako cigle tkwi w owej szczelinie in actu esse, dowiadczajc wasnej kruchoci, a zatem i skazania na nieuchronne przemijanie. Czowiek jest
przeto zmuszony twierdzi Ingarden do ycia na podou Przyrody i w jej obrbie,
lecz dziki swej szczeglnej istocie musi przekracza jej granice, ale nigdy nie moe
w peni zaspokoi swej wewntrznej potrzeby bycia czowiekiem. Tak tragiczny jest
los czowieka. Lecz w tym wanie przejawia si jego prawdziwa istota: jego genialno i skoczono jego bytu32.
Byt osobowy zdaje si zatem tragicznie tkwi niejako na przeciciu wasnej
trwaoci i zmiennoci; wasnego prze-trwania i wasnego prze-mijania; osobowego
podlegania czasowi i okieznywania tego. Najpeniej bodaj z przedmiotw czasowych ujawnia dominacj nad wdrwk teraniejszoci i ich ruchowi w kierunku
przeszoci. Ale i on nie moe wbrew swym tsknotom i etycznej i estetycznej
aktywnoci yciowej unikn mijania. Szczelinowo i krucho otwieraj jego
wiadomo na wasne unicestwienie; na to, o czym Ingarden nie mwi wprost, a co
tak wyranie ludzkiej osobie przypisuje, pitnujc j egzystencjaln kruchoci, ktra w sposb konieczny prowadzi osobowy podmiot ku mierci. Owa krucho
w odniesieniu do osoby zdaje si skazywa j na unicestwienie, na pogrenie w niebycie. Ingarden co prawda nie mwi nic o nicoci osoby o jej miertelnoci jednak uwagi dotyczce organizmw ywych zdaj si dotyczy take bytu osobowego. Wedle niego istota indywiduum ywego jest w tym wypadku niejako nastrojona
na rozwj organiczny indywiduum, ale zarazem rozbudza sama z siebie proces
wsteczny zaniku nastpujcy normalnie po dokonanym rozwoju. Proces ten polega
[...] na zmarnieniu jego istoty i na nawizujcych do tego procesach rozkadowych,
a ostatecznie na samo-zaniku (mierci) indywiduum33. Byt osobowy zatem (jako byt
organiczny) jest przez wasn natur skazany na unicestwienie. Jeeli jednak tak
wanie jest, to czy prby przeamania dominacji destrukcyjnego czasu nie s jakim pozornym i pozorujcym dziaaniem, ktre skazane s wycznie na klsk.
Czy natura podmiotu osobowego nie okazuje si wwczas czynnikiem umieszczajcym go niejako w intencjonalnej fikcji? Jaki sens wwczas ma konstytuowanie
siebie jako bytu estetycznego i etycznego, skoro owo konstytuowanie faktycznie nie
pozwala wyrwa si spod dowiadczenia wasnej uomnoci jako prze-mijajcego
32
33
Tame, s. 17.
Spr 1, s. 228.
81
82
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
stpnie wskaza na jaki surogat ich urzeczywistniania. Jego osoba ma sta w wietle pikna i dobra, lecz w tej wzniosoci udzona nieco sw wielkoci, wielkoci swych pragnie staje si paska, powierzchowna i mimo tragizmu swej kondycji aosna w swym patetymie; patetymie pozbawionym ostatecznie racjonalnych, sensownych fundamentw. Owa wznioso wszake zdaje si nie posiada
fundamentalnego ugruntowania. Osoba tworzy i kontempluje; yje szlachetnie i estetycznie. Ale jest zamknita w swym przemijaniu i nie ma adnej perspektywy na
wyrwanie si z wasnej wielkiej, dostojnej, heroicznej i piknej saboci i nietrwaoci. Brakuje jej odniesie do sfery sacrum. Nie ma miejsca na religijn wznioso, uwielbienie czy dowiadczenie bytu, ktry w rzeczywisty sposb pokonuje
ograniczenia czasowe i staje ponad nimi jako byt ponadczasowy.
Okazuje si zatem, e Ingardenowska osoba pomimo tego, i Ingarden wprost
tego tak nie formuuje jest bytem a-religijnym. Jego aksjologia uczynia nieobecnymi wartoci religijne, a jego antropologia w sposb spjny i konsekwentny
uwzgldnia ten fakt, opisujc podmiot osobowy w kontekcie radykalnej nieobecnoci Boga! Podmiot osobowy jest substancj, jest si, jest dynamizmem; jest tym, kto
ksztatuje samego siebie i kto konstytuuje sw osobow egzystencj. Wszystko to
czyni wasnymi mocami i wasn kreatywnoci. Buduje wasn suwerenno i integralno, ulegajc tylko jednemu podporzdkowaniu temu, ktre pynie ze strony
wartoci, zwaszcza moralnych i estetycznych. Tylko w tym momencie, tylko wobec
tego, co etyczne i estetyczne czuje si zobowizany wypowiedzie wasne osobowe
fiat. Nie jest zatem tak, aby osoba dowiadczaa zobowizania ulegoci poza kontekstem etycznym i estetycznym. On zdaje si by jedynym i wystarczajcym, wobec ktrego osobowy podmiot winien wyrazi wasn ulego. Jednoczenie ta sama
osoba dowiadcza niewystarczalnoci owej nazwijmy to przenonie nadrzdnej
wobec niej sfery. Wszake ta ostatnia nie pozwala na uchronienie si przed dowiadczeniem wasnej kruchoci i jedynie pozornego panowania nad prze-mijaniem. Zatem osobowo-twrcza sfera; sfera tego co konieczne dla stawania si osoby idealna sfera aksjologiczna okazuje by zasadniczo ograniczona odnonie do swej
skutecznoci. Nie jest wszake zdolna do tego, aby zapewni czowiekowi urzeczywistnienie jego osobowych aspiracji do pokonania czasowoci. To, co zdaje si by
konieczne i nadrzdne wobec czowieka, przeniknite jest zasadnicz wad okazuje si by niewystarczajce. W konsekwencji osoba nie moe w peni sta si trwaym bytem.
Jeeli jednak tak wanie jest, to wskazuje to na niepeno Ingardenowskiej
koncepcji osoby. Ma ona bowiem wykracza poza swoje ograniczenia, aby ujedni
wasn struktur, a jednoczenie w kontekcie tego, co j otacza etycznym i estetycznym okazuje si to niemoliwe. Brakuje zatem Ingardenowskiej osobie tego
odniesienia, ktre moe to umoliwi. Nieobecno Boga powoduje, e osoba zdaje
si by zagubiona w rzeczywistoci. Aspiruje do tego, co wielkie i wzniose, a jednoczenie te aspiracje zdaj si by niemoliwe do wypenienia. Osoba tskni za tym,
czego de facto nie moe zdoby. Nastawiona jest sam wasn natur na to, co nadrzdne, lecz owa nadrzdno jest ograniczona. To, e brakuje miejsca dla Boga,
83
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
84
85
86
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
87
88
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
rzyszya filozoficznej refleksji Ingardena. Tyle tylko, e Ingarden nie zdoa zaj
ostatecznego w tej materii stanowiska, tak jak nie zdy sformuowa sdu metafizycznego o wiecie realnym. By moe to wanie ch uniknicia ostatecznego osobowego okrelenia si w kwestii istnienia Boga stanowia rzeczywisty powd dystansowania si od metafizyki i przesuwania jej na pniejsze rozstrzygnicia. By moe
to owa szczeglna niemono stanowica tajemnic dostpn tylko osobowej gbi samemu Ingardenowi faktycznego uznania bd odrzucenia istnienia Boga bya
zasadniczym motywem ontologicznego unikania bada faktycznej rzeczywistoci.
Wstrzymujc si od jednoznacznych wypowiedzi o tym, co faktycznie istnieje (oddalajc perspektyw metafizyki), Ingarden mg przecie ju konstruowa subtelnoci ontologiczne wraz z towarzyszcym im ontologicznym bytem absolutnym bez
koniecznoci egzystencjalnego osobowego tak bd nie wobec faktycznie istniejcego Boga.
Warto w tym momencie odwoa si do samego Ingardena. Rozwaajc problem
osoby i czasu wskazujc na osobowe moliwoci poszerzenia aktualnoci dziki
wiadomociowej aktywnoci odnosi si do Bergsonowskiej gradacji napi wiadomoci. W tym kontekcie formuuje istotn dla nas wypowied: Bergson idzie tu
jednak jeszcze dalej i sdzi, e na granicy coraz to wyszego napicia [...] dochodzimy do najwyszej aktywnoci boskiej, przy ktrej caa wieczno staje si jedn
teraniejszoci. Wydaje mi si to podobne do piknego poematu; nie wiem, jak si
tu sprawy naprawd maj39. w tekst zdaje si wyraa tsknot Ingardena za uznaniem faktycznej Boej egzystencji; uznaniem Tego, kto jako nieobecny nieustannie
przecie przenika Ingardenowsk ontologiczn refleksj. Ta tsknota za owym piknym poematem nie znajduje swego celu. Ingarden bowiem zatrzymuje si niejako
w poowie drogi i nie odrzucajc faktycznego Boga zamyka si w ontologicznym nie wiem, jak jest naprawd. Takie zamknicie jednak skutkuje wskazanymi
przez nas niejasnociami i trudnociami w kontekcie antropologicznym. Ontologiczny rygoryzm nie wiem jeszcze, jak jest faktycznie, nie rozwizuje dylematw podmiotu osobowego. Swoistym komentarzem wskazujcym na konieczno rzeczywistych konstatacji moe by fragment z listu Edyty Stein do Ingardena: w tym wanie upatruj pisaa 20 listopada 1927 roku saby punkt Paskiego toku mylenia.
Jako filozof moe Pan twierdzi, e brak Panu przekonywajcych racji, ktre w sporze midzy idealizmem a realizmem pozwoliby Panu opowiedzie si po ktrej ze
stron. Ale w praktycznym yciu nie czeka Pan przecie, a si co w tym sporze
o rzeczywisto rozstrzygnie, tylko Pan z ni obcuje, jak czyni te wszyscy idealici,
o ile s jeszcze przy zdrowych zmysach. Tego, kto postpuje inaczej nazwie Pan
gupcem. [...] Nie trzeba, bymy a po kres naszego ywota szukali dowodu prawomocnoci dowiadczenia religijnego. Konieczne jest jednak, bymy opowiedzieli si
za lub przeciw Bogu. Tego si od nas wymaga: zdecydowa si, nie otrzymujc
39
T e n e, Wstp do fenomenologii Husserla, Wykady wygoszone na uniwersytecie w Oslo
(15 wrzesie 17 listopad 1967), tum. A. Ptawski, Warszawa 1974, s. 99.
89
w zamian kwitu gwarancyjnego. Oto jest wielkie ryzyko wiary40. Tego ryzyka jednak
Ingarden w swych filozoficznych konstatacjach nie podj, a nie dysponujc owym
kwitem gwarancyjnym, osadzi Boga w ramach ontologii, za rzeczywist osob okaleczy, pozbawiajc j odniesienia do sacrum; do Boga, ktry faktycznie a nie tylko ontologicznie wiecznie jest41.
Spr o prawd istnienia. Listy Edith Stein do Roman Ingardena, tum. M. Klentak-Zablocka, A. Wajs, Krakw 1994, s. 195-196.
41
Majc wiadomo innej ni przedstawiona w naszych analizach interpretacji problemu sacrum poprzestajemy na dotychczasowych analizach. Por. J. P e r z a n o w s k i, Gar wspomnie
o Wielkim Filozofie, w: Od teorii literatury do ontologii wiata, red. J. Perzanowski, A. Pietruszczak, Toru 2003, s. 380.
40
90
TADEUSZ F. JANKA
91
FILOZOFIA CHRZECIJASKA
TOM 2, 2005
TADEUSZ F. JANKA
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia Teologiczny
Zakad Filozofii Chrzecijaskiej
I. Filozofia a psychologia
Podejmujc si prezentacji zagadnienia osoby ludzkiej w ujciu Viktora Emila
Frankla naley na samym pocztku zaznaczy, e omawiany autor zalicza si do
psychologw, ktrzy okrelaj czowieka mianem egzystencji podmiotowo-osobowej. Ta myl, cho wyraona przez psychologa jest niewtpliwie dziedzictwem filozofii, a cilej jednego z jej nurtw egzystencjalizmu. Wywar on bardzo gboki
wpyw na przemylenia wiedeskiego psychologa, ktry niejako zmuszony zosta do
osadzenia swoich analiz na gruncie filozofii, a zwaszcza antropologii filozoficznej.
Aby obiektywnie przeanalizowa pogldy Frankla, dotyczce problematyki zwizanej z ludzk osob, naley umieci jego przemylenia w kontekcie szeroko rozumianego egzystencjalizmu, by tym samym zrozumie metod jego bada i uzyska
integralny obraz ludzkiej osoby.
Pocztkw egzystencjalizmu naley szuka u S. Kierkegaarda, za twrcami jego
wspczesnej formy, zdaniem Frankla, byli: M. Heidegger, K. Jaspers, J. P. Sartre,
G. Marcel1. Z ca pewnoci moemy stwierdzi, e w tym nurcie filozofowania
mamy do czynienia z nowym spojrzeniem na czowieka. Czsto ujmuje si go w opisach fenomenologicznych, jako pewnego rodzaju tajemnic, uwikan w istnienie,
zawsze jednak dynamiczn i zakotwiczon w relacjach do siebie, wiata i innych.
Omawiany autor, wielokrotnie w swych pracach zwraca uwag na dynamiczne
dowiadczenie relacji ja wiat. Napicie, ktre istnieje midzy tymi dwoma biegunami ludzkiego ycia okrela jako (noodynamics), nie mona go ignorowa, bowiem
1
TADEUSZ F. JANKA
92
jest to napicie midzy podmiotem a przedmiotem i jako takie jest gwarancj obiektywnoci swiata2. Proces poznawczy czowieka nie jest aktem ekspresji siebie, wyrazem swych de, ale pewnym aktem transcendencji samego siebie w kierunku wiata, ktry jest obiektywnie istniejc rzeczywistoci. Czowiek potrafi nieustannie
odkrywa moliwoci aktualizowania wasnego istnienia, poprzez wartoci, ktre
znajduje w wiecie.
W tym ujciu wyranie nawizuje do myli M. Heideggera, zgodnie z ktr interpretuje rozwj osobowy czowieka. Okrelajc swoisto ludzkiej egzystencji, M. Heidegger wprowadzi pojcie Da-Sein, czyli bycie-tu-oto, pord ludzi, rzeczy, w konkretnej sytuacji, czasie i przestrzeni. Natomiast Frankl myli bardziej kategoriami psychoterapeutycznymi i wprowadza rozrnienie midzy egzystencj w sensie
materialnym, a egzystencj w sensie formalnym, rozumian jako samozachowanie si
bytu, a wic ontologicznie. Jednym z podstawowych sposobw bycia czowieka
w wiecie, zdaniem M. Heideggera, jest troska (die Sorge). Da-Sein troszczy si wic
o swoje bytowanie i jest do niego intencjonalnie odniesione. Wiedeski uczony poda podobn drog, twierdzc e kady czowiek realizuje swoje bytowanie na rne
sposoby i posiada pewne wrodzone predyspozycje do rozwoju wasnego ycia. Zdaniem Frankla, osobie chodzi o co wicej, ni tylko o trosk dotyczc wasnego rozwoju, a mianowicie, chodzi o sens wasnego istnienia, wasnego bytowania i cierpienia. Austriackiego uczonego nie interesuje jedynie sens bytu, ale take kategorialne
okrelenie bytujcego, ktry co prawda egzystuje, ale tylko na fundamencie swego
psycho-fizycznego organizmu i w tym punkcie rysuje si rnica midzy pogldami
Frankla i M. Heideggera, ktry mgby mu zarzuci pewne zapomnienie o bycie3.
Wydaje si, e pojcie egzystencji w sensie Heideggerowskim jest treciowo nieco odmienne od tego samego pojcia, wystpujcego w pracach wiedeskiego myliciela. Egzystencja w rozumieniu Frankla nie jest bowiem jedynie samym istnieniem,
ale wyraa rwnie to wszystko, co rozumiemy przez subiektywny charakter czowieka take jako przedmiotu psychoterapii. Pisze on: Egzystencja nigdy nie jawi si
przed mymi oczami jako przedmiot, a raczej stoi ona zawsze za moim myleniem, za
mn jako podmiot. I tak w ostatecznoci egzystencja to misterium. Egzystencji nie
mona zobiektywizowa, lecz tylko objani To objanienie jest moliwe tylko dlatego,
e jest ona sama dla siebie zrozumiaa4. W przypisie wyjania, jak pojmuje to samorozumienie egzystencji nie dajcy si zredukowa prafenomen. Moe ona rozumie
sam siebie, nie moe jednak zrozumie swego samorozumienia, poniewa do tego
potrzebny jest wyszy wymiar ni pierwotne samorozumienie5.
Nieautentyczna egzystencja jest ucieczk od prawdy o sobie samej i utrat refleksji
nad sensem wasnego istnienia. Dopiero lk egzystencjalny moe czowieka wyzwoli
Por. V. E. F r a n k l, Psychotherapy and Existentialism, New York 1967, s. 49.
Por. M. W o l i c k i, Podstawy filozoficzne analizy egzystencjalnej i logoterapii, Wrocaw
2001 s. 96.
4
V. E. F r a n k l, Homo patiens, tum. R. Czernecki, J. Morawski, Warszawa 1998, s. 20.
5
Por. tame, s. 20.
2
3
93
spod panowania faszywej egzystencji, uwiadamiajc mu jego wolno i odpowiedzialno, a tym samym niejako zmusi do egzystencji prawdziwej. Z ca pewnoci twierdzenie, e pogldy filozoficzne M. Heideggera stay si pewnego rodzaju fundamentem
dla pniejszych rozstrzygni Frankla jest jak najbardziej uzasadnione6.
Dokonujc krytyki pogldw Sartrea, Frankl przedstawia jego koncepcj czowieka jako zafaszowan. Wiedeski uczony twierdzi, e czowiek ujawnia si w niej jako
kto, kto jest absolutnie wolny, kto sam siebie projektuje i buduje. Wolno jest tu nieodwoalnym losem czowieka, a nieustanne podejmowanie decyzji jego przeznaczeniem. Sartre w swej teorii zwraca uwag na tsknoty i pragnienia czowieka, ktrych
przedmiotem jest absolutna wolno. Zdaniem Frankla, nie jest ona jednak w stanie
uszczliwi czowieka, poniewa jest jego absolutyzacj, a take absolutyzacj jego
decyzji. Wywierajc cigy nacisk na dokonywanie wyborw przez czowieka ujawnia
si jako zmienna i niestaa, a to rodzi niepokj i niepewno. Samo aktywne dziaanie
wywiera na czowieka nacisk, oczekujc niejako coraz to nowych osigni i sukcesw, gdy istnienie ludzkie nie jest dane, lecz nieustannie tworzone. Zdaniem Frankla,
czowiek jest pozostawiony sam sobie, skazany na siebie. ycie w stanie niedookrelenia jest mroczne i koszmarne. W tym opisie egzystencji ludzkiej dominuje pesymistyczna wizja (opuszczenie i strach). W relacjach midzyludzkich zostaa wyeksponowana wrogo, a w otaczajcym wiecie bezsens i absurd.
Dla Frankla tak nakrelony obraz czowieka nie by wystarczajcy, gdy nie
odpowiada realnej wizji czowieka. Wiedeski uczony zakwestionowa wypaczony
obraz istoty ludzkiej, a co za tym idzie, jego podstawy metafizyczne. Ju z tej krytyki mona wnioskowa o preferencjach Frankla, cho samo odniesienie do Sartrea
rwnie wskazuje na profil jego przemyle.
W refleksji austriackiego uczonego mona wskaza na swoisty model struktury
czowieka, ktry jawi si w nim jako jedno psycho-fizyczno-duchowa. Wydaje si,
e Frankl wykorzysta trzy drogi, ktre doprowadziy go do nowego spojrzenia na
czowieka: dowiadczenie psychoterapeutyczne, dowiadczenie wyniesione z przeycia sytuacji granicznych w yciu obozowym7 i refleksj antropologiczno-psychologiczn z intuicjami i analizami filozoficznymi8.
6
Ze wzgldu na temat niniejszego artykuu i jego charakter, trudno byoby dokona caociowej analizy rozumienia egzystencji przez Frankla, dlatego ograniczono si jedynie do zasygnalizowania tej problematyki, by lepiej zrozumie dalsze jego przemylenia.
7
V. E. Frankl, profesor Uniwersytetu Wiedeskiego, doktor medycyny, uchodzi za twrc tzw.
Trzeciej Wiedeskiej Szkoy Psychoterapii, po psychoanalizie Zygmunta Freuda i psychologii indywidualnej Alfreda Adlera. W 1942 r. zosta wraz z on, rodzicami i bratem przewieziony do
obozu koncentracyjnego, najpierw do Owicimia, pniej do Dachau. Swoje dowiadczenia obozowe zawar w ksice pt. Ein Psycholog erlebt das Konzentrationslager, wydanej take po polsku
(V.E. F r a n k l, Ein Psycholog erlebt das Konzentrationslager, Wien 1946; t e n e, Psycholog
w obozie koncentracyjnym, Warszawa 1962) .
8
Por. K. P o p i e l s k i, Koncepcja czowieka i jej znaczenie dla psychoterapii i poradnictwa
propozycje K. Wojtyy i V.E. Frankla, w: Czowiek Wartoci Sens, red. K. Popielski, Lublin
1996, s. 402.
TADEUSZ F. JANKA
94
Mona przyj, e w ujciu problematyki ludzkiej osoby przez Frankla, na czoo wysuwa si ch uniknicia skrajnych opinii autorw, ktrzy widz w czowieku
tylko i wycznie byt zoony z atomw lub analogicznie byt, ktry jest niczym innym, jak tylko duchem. W zwizku z tym, omawiany autor proponuje wielowymiarowe spojrzenie na czowieka. Nawizujc do pogldw B. Spinozy, ktry swj system
filozoficzny opar na geometrii, rwnie wykorzystuje geometri, aby skonstruowa
swoj antropologi. Takie podejcie implikuje odrzucenie neopozytywistycznego modelu uprawiania psychologii i uznanie, e przedmiotem zainteresowa psychologii jest
czowiek jako osoba. W ujciu osoby czowieka, nie wystarczy odwoanie si jedynie do bada psychologicznych, ale trzeba je osadzi na gruncie antropologii filozoficznej. Frankl naley do psychologw, ktrzy zaczli powraca do odrzuconej kiedy filozofii, aby wanie w niej szuka oparcia dla budowanych koncepcji czowieka. Jak ju wspomniano, w jego pogldach szczeglnie inspirujcy okaza si
egzystencjalizm i fenomenologia.
Antropologia filozoficzna jest jego zdaniem logicznie pierwotna w stosunku do
psychologii. W wydaniu wiedeskiego myliciela uzaleniona jest przede wszystkim
od fenomenologii, niektrych wtkw egzystencjalizmu, a take od antropologii
chrzecijaskiej. Najwikszy wpyw na jego pogldy, dotyczce koncepcji struktury
bytu ludzkiego mieli: N. Hartmann i M. Scheler9. Nicolai Hartmann wyrni w czowieku trzy warstwy: cielesn, psychiczn i duchow, i podobnie, jak M. Scheler, ujmowa ducha, jako okrelonego przez jego odniesienie do duchowego wiata wartoci, do ducha obiektywnego, z tym e wedug niego, warstwa duchowa istnieje, jako
co samodzielnego. Frankl jednak znacznie modyfikuje ten model struktury czowieka i mona powiedzie, e uzupenia go propozycjami wysunitymi przez M. Schelera. Wydaje si, e Scheler pomg wiedeskiemu uczonemu uwiadomi sobie, e
czowiek nie moe by zrozumiay sam przez si, ani przez czas, w ktrym yje. Nie
da si uzasadni jego wyjtkowoci przez psychik, jak rwnie przez sam tylko wymiar spoeczny. Scheler przeciwstawi ducha czynnikowi psychicznemu i somatycznemu, co okazao si narzdziem dla Frankla do przezwycienia psychologizmu
i wprowadzenia wymiaru duchowego czowieka, jako wymiaru fundamentalnego dla
dalszych rozstrzygni, dotyczcych problematyki ludzkiej osoby.
Wydaje si, e czym podstawowym dla Frankla jest przekonanie, o istnieniu
ontycznej struktury czowieka, za to, co najbardziej ludzkie w czowieku ma charakter duchowy. Bez uwzgldnienia bowiem duchowego charakteru czowieka nie
mona podejmowa adnych prb caociowego ujcia, czy w ogle poznania tej
problematyki. Kontynuujc niejako myl M. Schelera, Frankl upatruje istot duchowoci ludzkiej w moliwoci przeciwstawienia si naturze. W swojej koncepcji wymiaru duchowego, wychodzi jednak poza Schelerowskie ujcie czynnika duchowego, gdy wanie wymiar duchowy uwaa za czynnik tworzcy i gwarantujcy cielesno-psychiczno-duchow jedno i cao czowieka. Mona powiedzie, e w pew-
19
95
nym sensie wymiar duchowy w czowieku moe nawet przeciwstawi si wymiarowi cielesnemu i psychicznemu.
Frankl zauwaa w czowieku nieustann otwarto, stae ukierunkowanie na
wiat zewntrzny, a take dowiadczanie wiata, jako istniejcego realnie, niezalenie od poznajcego podmiotu: Do istoty czowieka naley bowiem to, e jest on
otwarty, otwarty na wiat10. Ta cecha jest echem filozofii M. Schelera, zreszt sam
Frankl pisze: Od Schelera i Gehlena wiemy przecie, e czowiek jest istot na wiat
otwart, nie za, jak zwierz, zamknit w odpowiadajcym mu rodowisku. Czowiek przeciwnie ni zwierz cile zczone ze swym rodowiskiem nie tkwi
w swoim zamknitym kole, ale ma swj wiat, do ktrego przenika ze swego rodowiska, a nawet przez ten wiat si przebija ku transcendentalnemu11. Mona przyj, e wiedeski myliciel uj powysz problematyk w terminie autotranscendencja, co oznacza, e ludzka egzystencja bardziej dy do przekraczania siebie, ni do
sterowania zamknitym systemem. Otwarto na wiat, umoliwia mu bycie w wiecie (Heidegger), poznawanie go, a take poruszanie si w nim. Zwierz poznaje tylko swoje otoczenie, natomiast czowiek poznaje wiat. Podobnie twierdzi M. Scheler poznaje i ma wiat. Ludzki wiat, ma si tak do nadwiata, jak otoczenie zwierzce do wiata ludzkiego12. Tumaczc pojcie nadwiata, zwraca uwag na fakt, e
tak jak zwierz nie jest w stanie zrozumie wiata, w ktrym yje czowiek, tak czowiek nie jest w stanie poj i do koca zrozumie istniejcego obiektywnie nadwiata. Wanie dziki wasnej otwartoci czowiek jest skierowany na obiektywny wiat
wartoci13. Frankl traktowa czowieka, jako istot z natury otwart na wiat, rozumia to otwarcie jako przekraczanie rzeczywistoci fizyko-psychicznych fenomenw
i denie do rzeczywistoci przewyszajcej doczesno, a mianowicie do Logosu,
do wiata obiektywnych wartoci i sensw. Wydaje si, e myl M. Schelera, i byt
ludzki jest ukierunkowany na obiektywny wiat wartoci skonia go do pytania
o rzeczywisto ludzkiego bytu, i o sam byt w ogle (podobn drog poda w przypadku wyjaniania pojcia egzystencja). Mona wic przypuszcza, e otwarto
czowieka na wiat i ukierunkowanie na wartoci, a take sam konkretny ludzki
wybr wartoci wskazuj, e czowiek jest tym, kto rozstrzyga. Frankl stoi tu na stanowisku zblionym do K. Jaspersa, ktry definiuje czowieka, jako byt rozstrzygajcy, a wic taki byt, ktry nigdy nie jest, ale raczej za kadym razem rozstrzyga kim
jest. To okrelenie dotyczy nie tylko ludzkiej egzystencji, ale rwnie osoby duchowej czowieka14. Tworzc koncepcj czowieka, jako bytu rozstrzygajcego o sobie
samym, a wic o tym kim jest i kim si stanie, wyranie nawizuje do myli Heideggera, e czowiek jest istot wyprzedzajc siebie15. Byt ludzki jest zatem nie tylko
dany, ale rwnie zadany i cechuje si rozbienoci midzy aktualnoci a moliV. E. F r a n k l, Homo Patiens, s. 156.
Tame, s. 99.
12
Por. V. E. F r a n k l, Das Leiden am sinnlosen Leben. Psychotherapie fr heute, FreiburgBasel-Wien 1987, s. 92.
13
Por. Z. U c h n a s t, Humanistyczna orientacja w psychologii osobowoci, Lublin 1983, s. 51.
14
Por. V. E. F r a n k l, Homo Patiens, s. 75.
10
11
TADEUSZ F. JANKA
96
woci. Nie chodzi wic tylko o to, aby by czowiekiem, ale o to aby si sta samym
sob16. Proces stawania si czowieka w czasie, pozwala okreli go, jako istot historyczn. Sdzi, e rozwj czowieka nie jest jeszcze zakoczony, bowiem ostatnie
skokowe, mutacyjne zwikszenie si liczby komrek ganglionowych kory kresomzgowia dao gatunkowi ludzkiemu niesychan szans. Czowiek bowiem nie wydoby
z siebie wszystkich moliwoci, nie zdoby si na maksimum wysiku the best of is
not yet made17. Nie chodzi tu bynajmniej o wizj nadczowieka, ale o pewnego rodzaju ewolucj.
Z przedstawionych pogldw Frankla wyania si obraz czowieka, pojmowanego rozwojowo i dynamicznie, w procesie stawania si osob, ktra ksztatuje si
poprzez swoje wiadome i wolne decyzje. Podobnie jak M. Heidegger sdzi, e czowiek bytuje nie tylko w wiecie przedmiotw, ale take w wiecie relacji midzyludzkich. Z pomoc przychodz mu przemylenia M. Bubera, ktry wskaza na rol
spotkania i dialogu w kontakcie osobowym. Wskazuje dodatkowo na rol Logosu
w spotkaniu, bez ktrego nie mona mwi o autentycznym dialogu. Otwarto czowieka dotyczy nie tylko wiata rzeczy i osb ludzkich, ale przede wszystkim Boga,
z ktrym czowiek moe nawiza gboki, osobowy dialog. Nastawienie na Boga
jest gboko wpisane w ludzk osob, nawet w jej struktury niewiadome. Wynika
to z faktu stworzenia czowieka na obraz i podobiestwo Boe18.
Z wymiarem duchowym, wi si, jego zdaniem, trzy typowo ludzkie fenomeny, a mianowicie: wolno, odpowiedzialno i denie do sensu i wartoci19. Wydaje si, e najwicej inspiracji dla swoich przemyle w tej materii czerpa od wspomnianego ju N. Hartmanna. Okrelajc ludzk wolno, nawiza do Hartmannowskiego sformuowania autonomia pomimo zalenoci i okreli wolno czowieka
jako wolno pomimo zdeterminowania. Okazuje si, e duch nie jest bez reszty uwarunkowany tym, co cielesne; nie jego cakowite uwarunkowanie, lecz pozostaa wolno ducha jest tym, co si tutaj objawia: wzgledna niezaleno ducha lub (jeli
chcemy wyrazi to sowami Nicolaia Hartmanna): autonomia mimo zalenoci20.
Hartmann uwaa, e duchowa wolno czowieka niejako wznosi si ponad prawidowoci natury, we wasnej, wyszej warstwie bytu, ktra mimo, i jest zalena od niszej warstwy, jest jednak w stosunku do niej autonomiczna. Sformuowan
przez N. Hartmanna zasad, austriacki myliciel stara si adaptowa do swoich pogldw na temat rnic midzy wolnoci czowieka a Bo Opatrznoci. Mimo, i
czowiek niejako podlega Boej Opatrznoci, jest wolny, podobnie jak zwierz, ktPor. tame, s. 111.
Tame, s. 68.
17
Tame, s. 212.
18
Por. tame, s. 113, 124
19
Por. K. P o p i e l s k i, M. W o l i c k i, Antropologiczno-filozoficzne podstawy analizy egzystencjalnej i niektre jej aplikacje do teorii osobowoci, w: Czowiek pytanie otwarte, red.
K. Popielski, Lublin 1987, s. 102.
20
V. E. F r a n k l, Homo Patiens, s. 235.
15
16
97
re majc ycie instynktowne, suy czowiekowi, ktry take posuguje si instynktem dla swoich celw21.
Mamy tu do czynienia z pewnym rodzajem okrelenia jakoci wolnoci. U zwierzt nie moemy mwi o wolnoci, gdy wynika to z samej ich struktury ontycznej,
ktrej podoem s instynkty, czy popdy. W wypadku ludzi kwestia wolnoci jest
problemem noetycznych dyspozycji jednostki i jako taka jest potrzeb, bez ktrej
ycie ludzkie nie jest w stanie waciwie si rozwin 22.
Rozumienie wolnoci jest u niego zwizane z pewnego rodzaju indeterminizmem, tzn. czowiek nie jest jedynie wytworem dziedzicznoci i rodowiska, ale
w znacznej mierze sam decyduje o sobie. Dziki wolnoci, czowiek moe dystansowa si od popdw, od uwarunkowa witalnych i spoecznych, a w sposb prawdziwy zaczyna by czowiekiem dopiero tam, gdzie potrafi si sprzeciwi wasnemu
organizmowi psychofizycznemu23.
Mona jednak zauway w yciu czowieka sytuacje, w ktrych jego wolno
jest ograniczona, co ma charakter jedynie fakultatywny. Kiedy bowiem wydaje si
mu, e nie jest wolny, to przyczyn tego stanu rzeczy jest on sam, gdy wiadomie
odda si w niewol swoich wasnych popdw. Znaczy to, e sam zrezygnowa ze
swojej wolnoci na rzecz poddania si popdom, a tym samym wyrzek si wasnej
wolnoci, dokonujc wyboru, ktry w konsekwencji przynis zniewolenie.
Innym parametrem ludzkiej wolnoci, poruszanym przez austriackiego uczonego, jest prawo kadego czowieka do tego, by by uznanym za winnego i ukaranym,
stosownie do winy za popenione przestpstwo analogicznie w przypadku prawa
do nagrody. Zdaniem wiedeskiego myliciela, gdyby to prawo odebrano czowiekowi, uczynioby si z niego jedynie ofiar okolicznoci i uwarunkowa, a tym samym pozbawioby si go godnoci24. Frankl widzi niebezpieczestwo utraty realizmu ycia przez brak odpowiedzialnoci za kady dokonywany wybr. Wspczesny wiat zalewa ludzi nie tylko mas dbr konsumpcyjnych, ale take wytwarza
rzeczywisto, ktra wychodzi naprzeciw ludzkiej wolnoci, oferujc mnstwo przernych podniet. Obowizkiem czowieka jest dokonywanie wyborw midzy tym,
co wane, a tym, co niewane, co ma sens, a co go nie posiada. Do podstawowych
jego powinnoci naley wybr i rozrnianie, aby nie zagubi si i nie popa
w cakowity bezad25. Niebezpieczestwo bezadu ujawnia si midzy innymi w tzw.
kolektywizmie, ktry umoliwia mu zamiast suenia z penym poczuciem odpowie21
Nie sposb w jednym artykule przedstawi bardzo gbokiej i obszernej analizy fenomenu
wolnoci czowieka w ujciu Frankla, dlatego problematyka ta zostaa jedynie zasygnalizowana.
Istnieje literatura na ten temat. Por. M. W o l i c k i, Podstawy filozoficzne analizy egzystencjalnej
i logoterapii.
22
Por. K. P o p i e l s k i, Czowiek: egzystencja podmiotowo osobowa, w: Czowiek Wartoci Sens, Lublin 1996, s. 34.
23
Por. V. E. F r a n k l, Homo Patiens, s. 285nn.
24
Por. M. W o l i c k i, Podstawy filozoficzne analizy egzystencjalnej i logoterapii, s. 81.
25
Por. P. F e r f e c k i, S. G a z, Dowiadczenie religijne a sens ycia, Krakw 2002, s. 79.
TADEUSZ F. JANKA
98
dzialnoci prawdziwej wsplnocie roztopienie si w anonimowej masie26. Jego godno przejawia si w byciu autentycznym, a to oznacza, e musi weryfikowa
w swoim yciu to, co jest w nim popdowe, odrniajc od tego, co jest duchowe.
Czowiek bowiem wykazuje si autentycznoci wtedy, kiedy jest wolny od wadzy
popdw. Pewn metod na zdobywanie optymalnej autentycznoci jest bezinteresowne powicenie si jakiemu zadaniu, czy te innej osobie. Czowiek bardziej
staje si sob, gdy ze swego egoistycznego punktu widzenia usuwa swoje ja na rzecz
kogo istniejcego poza nim.
Tym, co charakteryzuje wolno czowieka jest odpowiedzialno. W tej kwestii
ponownie nawizuje do dwch autorw K. Jaspersa i M. Schelera. Idc tokiem
myli K. Jaspersa twierdzi, e byt ludzki jest bytem odpowiedzialnym, poniewa jest
bytem wolnym: czowiek ma wolno okazania swojej postawy wobec otaczajcych
go warunkw, ale jest odpowiedzialny za to, jak postaw przyjmuje27. Podobnie, jak
w przypadku otwartoci czowieka, rwnie jego wolno wie si bardzo cile
z fenomenem duchowoci i refleksyjnoci. Scheler refleksyjno uczyni tem odpowiedzialnoci czowieka. Wedug niego wszelka odpowiedzialno przed drugim
czowiekiem, czy przed Bogiem, musi zakada odpowiedzialno przed samym
sob. Podobn drog poda Frankl, sdzc, e warunkiem odpowiedzialnoci przed
blinimi lub przed Bogiem (mimo i nie wszyscy ludzie dochodz do przekonania
o istnieniu Absolutu, przed ktrym ostatecznie kady jest odpowiedzialny), jest odpowiedzialno przed wasnym sumieniem.
Na tym etapie rozwoju czowieka dochodzimy do pojcia noodynamiki, ktr
Frankl odrnia od psychodynamiki, zwizanej z wymiarem psychicznym czowieka i od biodynamiki, zwizanej z jego wymiarem biologicznym. Noodynamika dotyczy jego wymiaru duchowego, gdy nie wywodzi si z popdowoci (psychoanaliza Freuda), ale z denia ku wartociom. Jego zdaniem, czowiek nie jest istot pchan popdami, ale pocigan wartociami. Nie mona jednak powiedzie, w wietle
przemyle wiedeskiego uczonego, e czowiek dziaa gwnie pod wpywem imperatywu kategorycznego, jak miao to miejsce w filozofii I. Kanta, lecz pod wpywem przycigajcego oddziaywania wartoci i sensw, ktre s istotnym rdem
noodynamiki28. Czowiek jest istot bdc w polu napicia noodynamicznego,
tzn. stoi midzy istnieniem a powinnoci29. Austriacki uczony wyranie akcentuje,
jak ju wyej wspomniano, napicie midzy bytem a sensem. Biegunami tego napicia s czowiek i sens, ktry czowiek ma wypeni. Dynamika midzy faktycznoci a fakultywnoci czowieka prowadzi do pytania o sens. Jest to najbardziej istotne i najbardziej ludzkie pytanie, gdy wanie ono wiadczy o ludzkiej wielkoci:
Nie uwaamy, e najwysz wadz w czowieku jest denie do rozkoszy lub denie
do mocy. Sdzimy natomiast, e psychik jego lub wrcz ducha przepaja bez reszty
26
27
28
29
99
denie do sensu.30 Tak pojta noodynamika jest podstaw nieustannej transcendencji osoby, std wie si cile z pojciem wolnoci i odpowiedzialnoci czowieka.
Im bardziej wartociowy przedmiot, do ktrego czowiek dy, tym noodynamika
wiksza. Najwiksza wystpuje w wypadku denia czowieka do Absolutu, do dobra najwyszego, ktrym jest Bg. Uwidacznia si wic w aktach intencjonalnych
poznania i mioci, ktre skierowane s ku rnym bytom. To denie do sensu,
wyeksponowane przez wiedeskiego myliciela bywa interpretowane jako pewnego
rodzaju osobliwo antropologiczna, gdy jest charakterystyczne tylko dla czowieka i stanowi pierwotne i podstawowe jego wyposaenie31.
Noodynamika jako dynamika wymiaru duchowego, stanowi podstaw ludzkiej
aktywnoci i wyznacza kierunki ludzkich de i czynw. Postulat stania si osob,
ktr fakultatywnie jest si zawsze, oraz postulat kierowania si w yciu sensem jest
gwn ide, ktra towarzyszy rozwojowi czowieka: Tylko w tym stopniu, w jakim
czowiek spenia sens i realizuje wartoci, moe spenia i urzeczywistnia siebie.
Samorealizacja jest tylko skutkiem urzeczywistniania wartoci i wypeniania sensu,
ale nigdy ich celem32. To, e czowiek moe sam siebie realizowa jest wynikiem
otwarcia si na wiat i dostrzeenia w nim obiektywnie istniejcych wartoci, ktre
niejako stojc za tym, co faktyczne, wskazuj na moliwo zmiany tego, co jest, na
to, co by powinno, a tym samym ukierunkowuj rozwj czowieka33. Kada chwila
jest zbiorem okrelonych faktw i moliwoci, ktre s czowiekowi niejako zadane.
Kada bowiem chwila apeluje do czowieka, kada zagaduje go i kada domaga si
swego spenienia, w kadej chwili tkwi ukryty sens obiektywny, ktry jako danie
chwili domaga si odkrycia i spenienia. Czowiek zawsze stoi przed moliwoci
odkrycia sensu chwili i jego realizacji, kady ma moliwo urzeczywistnienia wartoci, na ktre chwila wskazuje. Moe napeni swoje ycie sensem, ktry uchroni
go przed przemijaniem34. Wydaje si, e w rozumieniu Frankla tylko wtedy czowiek
moe napeni cae swoje ycie sensem, gdy bdzie odkrywa sens poszczeglnych
i konkretnych chwil swego ycia. By czowiekiem, wedug Frankla, to by pytanym o sens i odpowiada na sens odpowiada yciem, ktre bdc realizacj wartoci ukrytych, w kadym czasie jest ostatecznie yciem w stron wypeniania sensu
wasnego istnienia, czyli yciem w stron spenienia wasnej istoty35.
100
TADEUSZ F. JANKA
101
nienie psychiki nie byoby moliwe. Podobna relacja czy psychik i duchowo,
gdy istnienie konkretnej jednostki psychicznej, ktra obdarzona jest pewnymi waciwociami stanowi warunek, bez ktrego osoba duchowa nie mogaby przejawia
si w wiecie empirycznym. Aby zjawiska psychiczne wyraay duchowo czowieka, konieczna jest pewna specyficzna posta psychiki. Wydaje si, e omawiany autor skonny by do opowiedzenia si za paralelizmem psychofizycznym40.
Termin osoba nabiera w jego koncepcji swoistego znaczenia. Wedug niego,
czowiek jest osob i jako taki nie moe by nigdy pomylany jako przedmiot, ktry
mona dzieli i rozkada na czci41. Z ca pewnoci nie mona interpretowa statusu ontycznego czowieka w ujciu Frankla jako trychotomii, bd trjpodziau.
Trzy warstwy, o ktrych mwi austriacki uczony nie s trzema oddzielnymi skadnikami bytowymi czowieka, dlatego omawiany autor wielokrotnie podkrela, e nie
mona mwi o czowieku, jako o kim, kto skada si z ciaa, duszy i ducha42.
Frankl sdzi, e wszelkie prby zrozumienia czowieka jako osoby, na podstawie poznania czstkowego, ktre mona uzyska w oparciu o konkretn nauk szczegow, czy nawet dziki zespoowi takich nauk, zawsze bd skazane na niepowodzenie. Nieadekwatno nauk szczegowych w tym temacie polega na tym, e czsto stosuje si w nich formu, i czowiek to nic innego jak: organizm, mechanizm,
wynik uwarunkowa spoecznych czy produkcyjnych, itp. Frankl nie neguje istnienia rnorakich uwarunkowa istnienia czowieka, ale wyranie sprzeciwia si ich
absolutyzacji, mwic e psychologizm, biologizm czy socjologizm, generalizujc
swoje dane prowadz do bdu43.
Na potwierdzenie susznoci swoich pogldw Frankl konstruuje model przestrzenny, ktry ma obrazowa znieksztacenia rzeczywistoci dokonywane przez rne formy redukcjonizmu. Wedug niego: Jedna i ta sama rzecz rzutowana ze swego
wymiaru na inny niszy ni wymiar wasny, odbija si w ten sposb, e jej odbicia
wzajemnie sobie przecz. Jeli rzutuj na przykad t oto szklank pod wzgldem
geometrycznym bdc cylindrem, z przestrzeni trjwymiarowej na dwuwymiarowe
paszczyzny rzutu poziomego i pionowego, to otrzymam w jednym przypadku obraz
koa, w drugim za prostokta. Ponadto obrazy s ze sob sprzeczne rwnie pod
tym wzgldem, e w obu przypadkach chodzi o figur zamknit, podczas gdy szklanka jest przecie naczyniem otwartym44.
Rysunek 1, ktrym posuguje si Frankl, jest modelem tzw. pierwszego prawa
antropologii przestrzennej lub prawa ontologii dymensjonalnej. Chodzio mu o to,
aby wykaza, e systemy psychologiczne, biologiczne, czy socjologiczne, mimo, i
Por. A. N e l i c k i, Metakliniczna koncepcja osoby V.E. Frankla, w: Klasyczne i wspczesne koncepcje osobowoci, red. A. Gadowa, Krakw 1999, s. 181.
41
Por. V. E. F r a n k l, Der Wille zum Sinn. Ausgewhlte Vortrge ber Logotherapie. BernStuttgart-Wien 1978, s. 108-110.
42
Por. T e n e, Homo Patiens, s. 230.
43
Por. tame, s. 10.
44
Tame, s. 154.
40
TADEUSZ F. JANKA
102
103
Kady z tych trzech wymiarw ludzkiej osoby wyraa specyficzny aspekt caoci czowieka w jego egzystencji. Podstaw takiego ujcia jest jedno egzystencji,
ktra rozumiana jest jako funkcjonalna cao, mimo dymensjonalnych rnic ontycznych48. Omawiany autor przyjmuje, jak wyej zauwaono, istnienie trzech
warstw w czowieku: biologiczno-fizjologicznej, psychologiczno-socjologicznej
i duchowej. Biorc pod uwag te rozrnienia chce uzyska peen obraz osoby ludzkiej, a take unikn bdw biologizmu, psychologizmu, czy socjologizmu, ktre to
-izmy, jego zdaniem, s przyczyn faszywych interpretacji tego, czym jest w istocie
osoba ludzka49. Kadej z wymienionych warstw przypisuje odpowiednie zadania
i czynnoci. Biologiczno-fizycznej przysuguj procesy wystpujce u rolin, zwierzt i ludzi, psychologiczno-socjologiczna odpowiada za powstawanie przey, instynktw, odruchw warunkowych, natomiast duchowa jest warstw noetyczn,
a wic zwizan z wartociowaniem, std te przysuguje tylko czowiekowi, jako
temu, ktry myli, wiadomie chce, podejmuje decyzje, zajmuje okrelone postawy.
Nie jest to jednak mechanistyczne rozrnienie warstw w czowieku, bowiem: bios
zakada istnienie physis, pierwiastka fizycznego, psyche istnienie somy (ciaa),
a to, co duchowe istnienie duszy50. To rozrnienie naley rozumie heurystycznie,
gdy czowiek stanowi jedno i cao fizyczno-psychiczno-duchow. Mona zatem powiedzie z ca pewnoci, e na gruncie psychologii Frankl ukazuje czowieka ze wskazaniem na jego duchowo, co jest niewtpliwie oryginalnym ujciem,
gdy czowiek jawi si tu jako osoba duchowa.
Osoba duchowa w jego rozumieniu byaby nie do przyjcia z punktu widzenia
filozofii tomistycznej. Zgodnie z koncepcj tomistyczn, czowiek bdc jednym
bytem jest zoony z dwch skadnikw bytowych: ciaa i duszy (materia i forma),
cilej z materii pierwszej i formy substancjalnej. W ujciu tej problematyki przez
w. Tomasza z Akwinu mona mwi wycznie o zoeniu w sensie materii i formy, gdzie forma jest dusz duchow ciaa i to wanie ona organizuje sobie materi
pierwsz do bycia ciaem czowieka, przez ktre dziaa i kontaktuje si ze wiatem51.
48
49
50
TADEUSZ F. JANKA
104
Wedug Frankla sfera psychiczna jest pewn caoci, wyodrbnion od sfery duchowej, a nawet jej przeciwstawn. Swoje stanowisko okrela nastpujco: Psychosoma, psychophysis czowieka stanowi wprawdzie pewn jedno, ale to nie znaczy, by
w niej wyczerpywaa si cakowito czowieka. Do cakowitoci czowieka naley
jego duchowo i wanie duchowo, duchowy skadnik osobowoci w ogle sprawia, e czowiek jest jednoci. To, e mwimy o soma i psyche, nie znaczy, e
tertium non datur52.
Frankl jest przekonany, e ciao i dusza nie stanowi caoci czowieka, gdy do
caoci naley jeszcze trzeci, najbardziej istotny czynnik duch53. Zestawienie jego
pogldw antropologicznych z tomistycznym modelem statusu ontycznego czowieka jest o tyle sensowne, e sam autor pragn uj struktur bytow czowieka w tradycji scholastycznej (unitas multilex)54. Wydaje si jednak, e bardzo odbiega od
tej tradycji, zwaywszy choby na to, e do caoci psychofizycznego organizmu
dochodzi niejako z zewntrz duch, ktry bierze go w posiadanie, kieruje i posuguje
si nim, a nawet, jak ju wspomniano, moe stan w opozycji do niego. Dusza ludzka jest w takim ujciu zupenie czym innym ni duch, gdy jest ona rdem ycia,
ale nie moe by rdem czynnoci duchowych. Natomiast duch jest wyszym elementem bytowym, ktry potrafi integrowa pozostae elementy, a tym samym tworzy now, wysz strukturalnie cao. W takim ujciu nie czy si z materi pierwsz, lecz z materi ju uformowan przez pierwiastek psychiczny, a wic jakby
z materi drug. Nie jest zatem form substancjaln, podobn do duszy w koncepcji
tomistycznej. W zwizku z tym, nie moe tworzy jednoci tak cisej, substancjalnej, jak tworzy ludzka dusza w doktrynie w. Tomasza z Akwinu. Wydaje si, e
nawet po poczeniu ducha osobowego z organizmem psychofizycznym, sam organizm psychofizyczny stanowi bdzie odrbn cao, zwan przez Frankla sfer
psychofizyczn, ktra kieruje si odrbnymi prawami i posiada jakby zachowan
form. Dochodzcy do organizmu osobowy duch przejmuje jedynie nad nim kontrol, jednoczenie gwarantujc jedno i cao ludzkiego bytu, mimo odrbnoci sfery psychofizycznej od duchowej55.
Trzeba przyzna, e nie do koca s jasne filozoficzne dystynkcje Frankla, dotyczce wielowymiarowoci czowieka. By moe jest to spowodowane jego gwnymi zainteresowaniami psychologi, tym niemniej s one z pewnoci bardzo oryginalne i mog by inspiracj do dalszych bada, zarwno na gruncie filozofii jak
i psychologii.
105
Por. E. L u k a s, Auch dein Leben hat Sinn. Logotherapeutische Wege zur Gesundheit, Freiburg im Breisgau 1987, s. 61nn.
57
V. E. F r a n k l, Homo Patiens, s. 248-249.
58
V. E. F r a n k l, Nieuwiadomiony Bg, s. 21.
56
TADEUSZ F. JANKA
106
dome59. To, e osoba gboka nie moe podlega autorefleksji pozwala austriackiemu uczonemu przyzna jej jeszcze jedno okrelenie, a mianowicie: osoba intymna
i utosami j ze spotykanym w Biblii pojciem serca60.
Egzystencj osoby gbokiej poznajemy poprzez wymykajce si wszelkim empirycznym metodom badawczym psychologii zjawiska wiadomoci i odpowiedzialnoci, ktre swe rdo maj w niewiadomej gbi osoby61. Niewtpliwie s to do
oryginalne rozwizania, tym bardziej, e odnosz si do aktualnej dzi problematyki, dotyczcej momentu powstawania ludzkiej osoby.
W kolejnym etapie rozwoju osoba duchowa posiada ju moliwo posugiwania si sw psychofizycznoci. O etapie stawania si sob, pisze nastpujco: sens
ycia tkwi w samym yciu. [], stawianie znaku rwnoci midzy sensem ycia
a samym yciem nie jest paradoksem ani te sformuowaniem tautologicznym. []
Za pierwszym razem mam na myli ycie faktyczne, a za drugim za fakultatywne;
raz byt ludzki mi dany, a drugi raz byt ludzki mi zadany. Innymi sowy [] to, co
fakultatywne, jest sensem tego, co faktyczne62.
Na tym etapie rozwj osoby polega na realizacji tkwicych w niej moliwoci,
a waciwie na urzeczywistnianiu duchowoci, na kierowaniu i ksztatowaniu psychofizycznej faktycznoci przez osob duchow. Proces ten nie ma naturalnego spenienia. Koczy si, a waciwie przerywa go mier, ktra jest wypenieniem sensu.
Trzeba tu jednak zaznaczy, e tak rozumiane wypenienie sensu wie si z obowizkiem czowieka do poznawania i miowania Boga63. W tym kontekcie oryginalnie interpretuje starotestamentalne przykazanie mioci Boga ze wszystkiego serca, ze wszystkiej duszy i caej siy swojej, znaczy to tyle, co: czowiek ma kocha
Boga bezwarunkowo, we wszystkich okolicznociach, take wtedy, gdy pozbawiony
jest realizacji wartoci wzgldnych, w caej rnorodnoci skali wartoci, nawet wtedy, gdy grozi pozbawienie go wartoci przedostatniej, przednajwyszej, to znaczy
samego ycia64.
Tak brzmi odpowied wiedeskiego uczonego na postawione wyej pytania: od
jakiego momentu? i dokd? zmierza ludzka osoba. Niestety na pytania: jak? i ktrdy?, a wic jakie sensy ma odczytywa i jakie wartoci urzeczywistnia nie znajdziemy w jego pracach dokadnie sprecyzowanej odpowiedzi, gdy na nie kady
czowiek musi odpowiedzie sobie sam, yjc jako kto niepowtarzalny, speniajc
swj sens waciwy tylko sobie sens jedyny w swoim rodzaju.
*
M. W o l i c k i, Czowiek w analizie egzystencjalnej V.E. Frankla, s. 221-222.
Por. T a , Relacje osoby,a jej samorealizacja, Przemyl 1999, s. 43.
61
Por. A. N e l i c k i, Metakliniczna koncepcja osoby V.E. Frankla, s. 190nn.
62
V. E. F r a n k l, Homo Patiens, s. 67.
63
Ze wzgldu na wyznaczony temat trudno byoby przedstawi w kilku zdaniach obszern
problematyk dotyczc istnienia Boga i Nadsensu, dlatego wydaje si susznym zasygnalizowanie
tego zagadnienia, jako rwnie istotnego dla ukazania penego obrazu ludzkiej osoby.
64
V. E. F r a n k l, Homo Patiens, s. 106.
59
60
107
Analiza egzystencjalna i logoterapia, czyli leczenie sensem ley u podstaw rozwaa Viktora Emila Frankla na temat czowieka. W jego wielu pracach czowiek
jawi si jako osoba duchowa, ktra bdc w rnych relacjach potrafi odnale sens
i istot swego czowieczestwa. Naley wic wskaza na pewnego rodzaju optymizm
w jego pracach, gdy zakadajc okrelon antropologi filozoficzn wskaza na niezbywalne atrybuty ludzkiej osoby. Tak rozumiana koncepcja osoby, z koniecznoci
sytuuje problematyk zwizan z czowiekiem w kontekcie wspczesnej antropologii filozoficznej, ktra w jego wydaniu daleka jest od substancjalnego rozumienia
osoby w oparciu o klasyczne ujcia teje problematyki.
Z ca pewnoci mona stwierdzi, e w dziedzinie aksjologii inspiracj dla
Frankla stay si pogldy M. Schelera, oraz jego rozumienie osoby duchowej jako
autonomicznej wobec witalno-psychicznych determinantw, z zaakcentowaniem
otwartoci bytu ludzkiego.
Dokonujc wasnych przemyle, Frankl ukaza czowieka jako osob ludzk
ukierunkowan na wartoci, realizujc je przez ich spenianie. W sposb szczeglny zasuguje na podkrelenie jego nowe spojrzenie na znane z egzystencjalizmu pojcia, dotyczce czowieka: wiadomo siebie, wolno wyboru, postawa wobec
zewntrznych okolicznoci, a take odpowiedzialno za wasn egzystencj.
Wydaje si, e w wielu jego twierdzeniach mona wskaza na akcenty, ktre
bardzo mocno tkwi w terminologii nam wspczesnej, jednoczenie dajc wykad
oryginalnoci jego mylenia. Wbrew niektrym autorom, ktrzy odmawiaj przemyleniom Frankla filozoficznych podstaw65, naley stwierdzi, e wizja czowieka,
ktr zaprezentowa wiedeski uczony nie jest tylko psychologiczn lecz take filozoficzn analiz zagadnienia osoby ludzkiej. Wystarczy wskaza choby na terminologi, ktr omawiany autor si posugiwa, aby si o tym przekona. Ot pojcia takie, jak: duch, dusza, duchowo, osoba, wolno, odpowiedzialno, mimo i
mog by stosowane w psychologii, jak i innych dyscyplinach naukowych, to jednak swe rdo maj w filozofii, co zreszt sam wielokrotnie przyznawa w swoich
publikacjach. Mona mu zarzuci, e zbytnio oddzieli wymiar duchowy od sfery
psychicznej i somatycznej, co sytuuje jego pogldy obok ortodoksji katolickiej i filozofii tomistycznej66. Zdarzaj si take ostre zarzuty typu teologicznego, a mianowicie e w jego publikacjach nie istnieje Chrystus, ani osobowy Bg67.
65
s. 50.
108
TADEUSZ F. JANKA
Na tak postawione zarzuty mona przytoczy rwnie asertywny tekst P. Ferfeckiego i S. Gaza, ktrzy nie broni poszczeglnych sformuowa czy tez, stawianych
przez Frankla, ale po przestudiowaniu jego myli dochodz do nastpujcego wniosku: Moe obraz czowieka, jaki proponuje Frankl, posiada i pewne mankamenty, ale
wydaje si, i czsto krytyki s mocno wyolbrzymione. Prawdopodobnie wynikaj one
z obawy przed koniecznoci uznania, e koncepcja bytu ludzkiego, zaprezentowana
przez Frankla, wyprzedzia czy zdystansowaa wiele szk psychoterapeutycznych.
W kadym razie z ca odpowiedzialnoci mona powiedzie, i myl twrcy Trzeciej Szkoy Wiedeskiej to swoiste antidotum dla wspczesnego czowieka, ktry czsto zapomina o swej duchowoci, lekceway j, a nawet w skrajnych przypadkach
neguje68.
Wydaje si, e mimo ww. zarzutw, analizy Frankla s bardzo gbokie i oryginalne, i jako takie mog by inspiracj do dalszych bada nie tylko dla filozofw,
psychologw, czy teologw.
konano w imi Boga! [...] Frankl nie udziela adnej odpowiedzi na pytanie kim jest Bg?, dlatego
te taki Bg, ktry znajduje si na szczycie w misternie zbudowanym systemie wartoci, nie moe
by dla czowieka uchrystusowionego instancj ostateczn sumienia, zakotwiczonego w Duchu
witym (A. J. N o w a k, Gewissen und Gewissensbildung heute in tiefenpsychologischer und
theologischer Sicht. Wien 1981, s. 93).
68
P. F e r f e c k i, S. G a z, Psychologiczna analiza ludzkiego bytu w ujciu V.E. Frankla,
w: Dowiadczenie religijne a sens ycia, Krakw 2002, s. 111.
109
FILOZOFIA CHRZECIJASKA
TOM 2, 2005
MAREK JDRASZEWSKI
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia Teologiczny
Zakad Filozofii Chrzecijaskiej
110
MAREK JDRASZEWSKI
tak daleko, jak daleko siga jej pami1. Wynika z tego, e czowiekiem jest si (zawsze), dopki trwa jedno jego organizmu (jego ciaa), natomiast osob si (niekiedy) bywa. Podkrela to z ca moc Robert Spaemann, komentujc nastpujco kon1
Wida to wyranie, jeli dokona si odpowiedniej analizy treci paragrafw od 6 do 26 Ksigi drugiej Rozwaa dotyczcych rozumu ludzkiego Johna Lockea. Czowiek pojmowany jest tam
przede wszystkim w aspekcie jego ycia cielesnego. Na czym polega tosamo czowieka: a mianowicie jedynie na tym, e stale zmieniajce si czstki materii, ktre pozostaj w yciowym zwizku z tym samym zorganizowanym ciaem, partycypuj w tym samym, nie majcym przerw yciu.
Kto by upatrywa tosamo czowieka w czym innym ni tosamo zwierzt, a wic nie w celowo
zorganizowanym ciele, ktre od pewnego momentu trwa jako jednolity organizm, przy czym czstki
materii zmieniaj si w nim bez przerwy temu trudno bdzie wyjani to, e embrion i czowiek
wiekowy, pomieszany na umyle i mylcy normalnie, moe by tym samym czowiekiem. [...] Zwierz jest yjcym zorganizowanym ciaem; a zatem to samo zwierz [...] jest tym samym cigym
yciem, ktre jest udzielane rozmaitym czstkom materii, w miar jak z tym ywym organizmem
kolejno si cz. Cokolwiek za mwioby si o innych definicjach, staranna obserwacja nie pozostawia wtpliwoci, e idea w naszych umysach, ktrej znakiem w ustach naszych jest dwik czowiek, nie jest niczym innym ni ide zwierzcia o pewnej okrelonej postaci. Wszak mog by
pewny, e kady, komu by si zdarzyo zobaczy stworzenie podobne do niego z ksztatu i budowy,
nazwaby je bez wahania czowiekiem, choby w cigu caego ycia nie okazywao wicej rozumu
ni kot lub papuga; a gdyby kto usysza, e kot lub papuga rozmawia, rozumuje i filozofuje, to
jednak nie nazwaby ich inaczej ani inaczej nie myla, tylko e jest to kot lub papuga. I powiedziaby, e pierwszy jest tpym, bezrozumnym czowiekiem, drugie za bardzo inteligentn, rozumn
papug. [...] Sdz, e nie sama tylko idea istoty mylcej lub rozumnej stanowi dla przewaajcej
liczby ludzi ide czowieka, lecz dopiero cznie z ide ciaa o takiej a takiej postaci; a jeli taka
jest idea czowieka, to na jego tosamo na rwni z tym samym bezcielesnym duchem skada si
to samo ciao, ktre si przeksztaca stopniowo, a nie zmienia od razu. Natomiast osob pojmuje
Locke, biorc przede wszystkim pod uwag ycie wiadomociowe czowieka. Inaczej mwic,
wedug Lockea, jest si o tyle osob, o ile czowiek posuguje si wiadomoci, zwaszcza pamici. [Wyraz osoba] oznacza moim zdaniem istot mylc i inteligentn, obdarzon rozumem
i zdolnoci refleksji, istot, ktra moe ujmowa siebie myl jako sam siebie, to znaczy: jako t
sam w rnych czasach i miejscach mylc rzecz. Moe to za czyni jedynie dziki wiadomoci
swojego ja, od mylenia nieodcznej i, jak mi si wydaje, dla niego istotnej. [...] I jak daleko ta
wiadomo siga wstecz do przeszych dziaa lub myli, tak daleko rwnie rozciga si tosamo danej osoby; teraz jest ona tym samym ja, jakim bya wwczas; ja za, ktre obecnie
zwraca sw refleksj na dziaanie przesze, jest tym samym, ktre niegdy je wykonao. [...] Tak
wic tosamo osoby nie siga dalej, ni siga wiadomo. [...] Lecz chocia tosamo substancji niematerialnej, czyli duszy, nie wystarcza sama gdziekolwiek i w jakim stanie dusza by si
znajdowaa aby czowiek by tym samym czowiekiem, to jest przecie jasne, e wiadomo, jak
daleko tylko moe sign, choby w ubiege wieki, jednoczy bardzo odlege w czasie istnienia
i uczynki w t sam osob, podobnie jak czy istnienia i uczynki z chwili bezporednio poprzedzajcej dan chwil. Ktokolwiek zatem ma wiadomo teraniejszych i przeszych uczynkw, jest t
sam osob, do ktrej nale jedne i drugie. [...] Jedynie samowiedza moe poczy odlege od
siebie w czasie istnienia w jedn i t sam osob; tosamo substancji sprawi tego nie moe. Bez
wzgldu na to bowiem, jaka jest i jak jest uksztatowana substancja, bez samowiedzy nie ma osoby:
w tej samej mierze trup moe by osob, co jaka substancja bez wiadomoci. [...] Osoba, jak
ja ten termin rozumiem, jest nazw owego ja. Gdziekolwiek czowiek znajduje to, co nazywa
swoim ja, tam kto inny, jak sdz, moe powiedzie, e to jest ta sama osoba. Osoba to termin prawniczy, ktrego si uywa przypisujc komu takie czy inne dziaania i dziaania te ocenia-
111
cepcj Lockea w swym synnym dziele Osoby. O rnicy midzy czym a kim:
Wszelkie dziaania, ktre zostan poczone w jednej wiadomoci, s dziaaniami
tej osoby, ale te tylko te dziaania. [...] Dla Lockea dziaania jako takie stanowi
tylko szereg oddzielnych, chwilowych wydarze. Rwnie osoby s takimi chwilowymi wydarzeniami, mianowicie chwilowymi stanami wiadomoci, ktrych swoistoci
jest to, e swoj tre dziedzicz od poprzednich stanw wiadomoci, to znaczy, e
osoby przypominaj je sobie jako swoje wasne stany wiadomoci, wraz z ktrymi
obecna wiadomo tworzy jedno osoby2.
Lockeowskie oddzielenie bycia czowiekiem od bycia osob jest charakterystyczne dla psychologicznej koncepcji osoby, ktra swj rodowd znajduje w doktrynie
Kartezjusza. Wedug autora Meditationes de prima philosophia, by osob to posiada
wiadomo, ktra jest wiadomoci punktow. T wanie koncepcj przej od niego Locke. Wynika z niej, e w czasie, w ktrym czowiek nie posiada jeszcze (lub ju)
wiadomoci, nie moe on by uznany za osob. Jeli osoby s istotami mylcymi
pisze Spaemann to musz by zawsze istotami aktualnie mylcymi, a zatem osobami nie s ludzie picy lub pozbawieni wiadomoci i w ogle nie wszyscy ludzie jako
nalecy do okrelonego gatunku, ktrych normalne, dorose egzemplarze maj wiadomo oraz samowiedz. W aktualnej samowiedzy istota yjca nie uwiadamia sobie
przecie swojej tosamoci, lecz tosamo ta jako tosamo osobowa dopiero si
w niej buduje3. Od tego stwierdzenia pozostaje ju tylko jeden krok, by postawi kolejne, ktre mwi, e prawem do ochrony ycia moe cieszy si tylko osoba ludzka
(ktr si bywa wtedy, kiedy posiada si wiadomo), natomiast takie prawo nie
przysuguje ju czowiekowi znajdujcemu si w takich stadiach czy te w takich
sytuacjach ycia, w ktrych nie jest on wiadomy. Std, wedug zwolennikw psychologicznej koncepcji osoby, aborcja czy eutanazja nie s czym zym, poniewa
nie stanowi zamachu na ycie osoby ludzkiej.
Na oddzielenie bycia czowiekiem od bycia osob ludzk nie ma natomiast miejsca w klasycznej, czyli ontologicznej koncepcji osoby, ktra wyrasta z tradycji Boecjusza i w. Tomasza z Akwinu. Wedug niej, osoba ludzka jest bytem a zatem
czym (suszniej jest jednak powiedzie tu: kim), czego (kogo) istnienie pokrywa
si z samym byciem czowieka, w konsekwencji zatem take z jego yciem biologicznym. Do tej wanie tradycji klasycznego pojmowania osoby zalicza si bez
wtpienia take cytowany wyej Spaemann, ktry stwierdzi jednoznacznie: Moe
istnie tylko jedno kryterium bycia osob: biologiczna przynaleno do rodzaju
ludzkiego. Dlatego te pocztku i koca istnienia osoby nie mona oddzieli od pocztku i koca ludzkiego ycia. Jeli kto istnieje, to istnia, od kiedy zaistnia ten
jc. Nazwa ta przysuguje zatem jedynie istotom rozumnym, zdolnym dziaa i podlega prawu oraz
doznawa szczcia i nieszczcia (J. L o c k e, Rozwaania dotyczce rozumu ludzkiego, II, 27,
par. 6-26, tum. B. J. Gawecki, Warszawa 1955, t. 1, s. 466-490).
2
R. S p a e m a n n, Osoby. O rnicy midzy czym a kim, tum. J. Merecki, Warszawa 2001,
s. 171.
3
Tame.
MAREK JDRASZEWSKI
112
oto indywidualny ludzki organizm, i bdzie istnia tak dugo, jak dugo organizm ten
jest ywy. Byciem osoby jest ycie czowieka4.
Wydaje si, e problem ten domaga si pogbienia i szczeglnie wnikliwej analizy w odniesieniu do tej koncepcji osoby, jak gosi dwudziestowieczny personalizm, a take zwizana z nim filozofia dialogu. Jest to o tyle wane, e wanie
w ramach tej filozofii pojawio si rozrnienie, a nawet przeciwstawienie, midzy
osob a jednostk. Niektrzy z przedstawicieli wspczesnego personalizmu mwili
nawet o stawaniu si osoby. Std mona by odnie wraenie, e take oni przejli
fatalny w skutkach schemat mylenia, typowy dla psychologicznej koncepcji osoby
i twierdzili, e czowiekiem (wzgldnie jednostk) si jest (razem z jego istnieniem
biologicznym), natomiast osob si (niekiedy) bywa (kiedy spenia si te konkretne
kryteria bycia osob, ktre podaj poszczeglni twrcy nalecy do tego kierunku).
113
trzy podstawowe etapy. W kadym z nich rozumienie osoby i jej stawanie si, a take sam moment osignicia peni ycia osobowego byy przez Lvinasa odmiennie
pojmowane. Szukajc zatem odpowiedzi na pytania postawione przez nas we wstpie, trzeba koniecznie uwzgldni ewolucj jego pogldw.
MAREK JDRASZEWSKI
114
istniejcy jest zwizany ze sob i nie moe oderwa si od siebie. W tym sensie
mona mwi o tak zwanej materialnoci podmiotu, bdcej koniecznoci zajmowania si sob. Opisujc hipostaz, Lvinas wskazuje na jeszcze jeden niezmiernie
wany jej przymiot: jest ona teraniejszoci. Wydarzenie hipostazy pisze w eseju
Czas i to, co inne to teraniejszo. Teraniejszo wychodzi z siebie, albo jeszcze
lepiej, jest ona wychodzeniem z siebie. W nieskoczonej tkance istnienia, bez pocztku ani koca, jest ona rozdarciem. Teraniejszo rozrywa i ponownie wie zapocztkowuje; jest samym pocztkiem. Posiada jak przeszo, ale w formie wspomnienia. Ma jak histori, ale nie jest histori12. I dalej: Teraniejszo, bdc wolna wzgldem przeszoci i przyszoci, jest w stosunku do siebie przywizaniem.
Materialny charakter teraniejszoci nie wie si z faktem, e ciy jej przeszo
czy te niepokoi si ona o swoj przyszo. Wie si on z teraniejszoci jako teraniejszoci. Teraniejszo rozerwaa tkank nieskoczonego istnienia; nie zna
ona historii; nadchodzi, poczynajc od teraz. A mimo to lub z powodu tego angauje
si w sam siebie i dziki temu poznaje odpowiedzialno, staje si materialnoci13.
Materialno jest czym, co jest szczeglnym ciarem podmiotu, co stanowi
o tragizmie jego samotnoci. Podmiot nie moe bowiem nie zajmowa si sob.
Pierwsza wolno pisze Lvinas wica si z faktem, e w anonimowym istnieniu wyania si istniejcy, pociga za sob jakby pewn cen: ostateczn nieodwoalno ja przykutego do samego siebie14. Na czym polega owa materialno i to
swoiste przykucie podmiotu do samego siebie? Lvinas mwi tutaj o szczeglnej
relacji, jaka zachodzi midzy Mn (Moi) a Soboci (Soi). Relacja ta, bdca wydarzeniem o charakterze ontologicznym, jest wyrazem wizi, jaka zachodzi midzy
podmiotem, midzy ja, a jego ciaem. Relacje ontologiczne nie s [bowiem] odcielenionymi zwizkami. Relacja midzy Mn a Soboci nie jest jak obojtn
refleksj umysu nad samym sob. To caa materialno czowieka15.
Czy ta materialno czowieka jest od razu to znaczy od samego pocztku jego
zaistnienia uwiadomiona przez niego? Jest to pytanie niezmiernie wane, gdy
odpowied na nie pozwoli nam odpowiedzie na inne jeszcze, rwnie wane pytanie: czy Lvinas, ladem psychologicznej koncepcji osoby, nie wprowadza przypadkiem rozrnienia na czowieka i osob w tym sensie, e czowiekiem si jest (od
samego momentu zaistnienia), a osob si (niekiedy) bywa, gdy jest si wiadomym?
Stajc wobec tego zagadnienia, trzeba najpierw stwierdzi, e Lvinas z ca
powag odnosi si do tej relacji, ktra wyzwala czowieka z jego monadycznej samotnoci, to jest mioci erotycznej. Szczegln za wag przywizywa do owocu
tej mioci, czyli do pojawienia si syna. Syn jawi si jako Inny, jako Ja. Jest to, jak
stwierdza Lvinas, wydarzenie par excellence ontologiczne, chocia z drugiej strony gboko osadzone w wymiarze biologicznym, zreszt nie tylko. Ojcostwo nie
12
13
14
15
Tame, s. 37.
Tame, s. 43-44.
Tame, s. 45.
Tame.
115
Tame, s. 107.
Tame, s. 36.
MAREK JDRASZEWSKI
116
bymy opis osoby jako substancji wiadomej opis, ktry bardzo mocno przypomina synn res cogitans Kartezjusza i do ktrego pniej nawizywa John Locke.
W konsekwencji koncepcja osoby wedug Lvinasa wpisywaaby si w tradycj psychologiczn, z wszystkimi jej nieszczsnymi nastpstwami.
Jednake moliwa jest take druga koncepcja, wedug ktrej osoba zaczyna si
wraz z podnoci i w jej nastpstwie z chwil poczcia, czyli biologicznego
zaistnienia nowego czowieka. Wynika to moe najpierw z tego, co Lvinas pisze
o ojcostwie. Jak ja moe pozosta sob w jakim Ty, nie bdc jednake tym Ja, jakim jestem w mej teraniejszoci, to znaczy jakim Ja, sprowadzajcym si nieuchronnie do samego siebie? Jest to moliwe na jeden tylko sposb: dziki ojcostwu.
Ojcostwo jest relacj z kim obcym, kto bdc cakowicie kim innym, jest mn; jest
to relacja Ja z samym sob, ktre jednake jest obce wobec Ja. [...]Ja nie mam mojego dziecka; w pewien sposb jestem moim dzieckiem18. Lvinas czy wic ojcostwo z podnoci i z mioci erotyczn. Nie wie si ono z jakim wydarzeniem
pniejszym, na przykad z narodzinami syna, lecz z samym pocztkiem jego istnienia. Bardzo wane jest tutaj podkrelenie sowa syn. Wskazuje ono bowiem na
osob, a nie na jaki bezosobowy, anonimowy pd, o ktrym si dzisiaj zazwyczaj mwi w przypadku pocztego, a jeszcze nie narodzonego dziecka. Zreszt to
osobowe pojmowanie dziecka od chwili jego poczcia jest widoczne nie tylko
w cytowanym powyej fragmencie eseju Czas i to, co inne: Jak ja moe pozosta
sob w jakim Ty, nie bdc jednake tym Ja; [...] Ojcostwo jest relacj z kim obcym, kto bdc cakowicie kim innym, jest mn; jest to relacja Ja z samym sob,
ktre jednake jest obce wobec Ja, ale i w nastpujcym stwierdzeniu: Syn nie jest
dowolnym wydarzeniem, ktre mi si przytrafia, jak na przykad smutek, rne dowiadczenia losu lub cierpienie. Jest to ja, rzeczownik19.
Za ktr z tych moliwoci naley si opowiedzie? Naszym zdaniem, blisza
intencji Emmanuela Lvinasa jest druga z omawianych przez nas koncepcji. Czowiek jest dla niego osob od chwili poczcia i nie bez znaczenia jest wanie takie
pojmowanie (i uznawanie!) syna przez ojca. Inn spraw jest ju to, kiedy wzrastajcy i dojrzewajcy syn dojdzie do momentu swej hipostazy, to znaczy do chwili
uwiadomienia sobie wasnej materialnoci, swego zwizania z samym sob. wiadomo siebie jest spraw niejako wtrn wobec faktu zaistnienia osobowego bytu,
ktry dopiero z czasem dochodzi do penej wiadomoci.
Tame, s. 105-106.
Tame, s. 106. Jacek Migasiski tumaczy wystpujce tutaj francuskie sowo substantif jako
osoba. Gdybymy przyjli to tumaczenie, analizowane przez nas zagadnienie chwili zaistnienia
osoby u Lvinasa byoby ju waciwie rozstrzygnite. Wierno oryginalnemu tekstowi kae nam
jednak tumaczy francuskie substantif jako rzeczownik, co sprawia te, e jestemy skazani
bardziej na interpretacj tekstu Lvinasa, ni na pewno wynikajc z jasnego stwierdzenia samego autora eseju Czas i to, co inne.
18
19
117
MAREK JDRASZEWSKI
118
nej22. Jest tak dlatego, e akt podzenia (a w konsekwencji take poczcia) jest jednoczenie pocztkiem nowych relacji o charakterze osobowym. To nie jest tylko relacja osobowa midzy kobiet a mczyzn, to jest ju zapocztkowanie relacji
z dzieckiem, z synem: relacji ojcostwa. Podzenie stwierdza Lvinas nie jest ani
przyczyn, ani panowaniem. Nie mam mojego dziecka, lecz jestem moim dzieckiem.
Ojcostwo jest relacj z obcym, ktry, cho pozostaje obcy, cho jest innym czowiekiem [...] jest mn. Relacja ta wie moje Ja ze sob, ktre nie jest mn. [...] W samym istnieniu pojawia si wielo i transcendencja. Transcendencja, ktrej nonikiem nie jest ju Ja, poniewa syn nie jest mn; a jednak ja jestem moim synem. Podzenie jest sam transcendencj Ja. Biologiczne pochodzenie tego pojcia w adnym
wypadku nie neutralizuje paradoksu jego znaczenia i umoliwia struktur, ktra
wykracza poza biologiczn empiri23. Od samego pocztku, od poczcia pojawia si
zatem relacja z synem, bdcym jakim szczeglnym przedueniem ojcowskiego Ja
(mwi o tym owo paradoksalne stwierdzenie ojca: ja jestem moim synem) z penym osobowym Ja syna. To bycie synem, czyli synostwo Ja syna dokonujce si
jako Ja ju samodzielne24 przejawia si jako zerwanie (wyparcie si ojca) i jako
nawizanie (gdy Ja [syna] chroni si w transcendencji Ja ojcowskiego)25. Najwaniejsze jest jednak to, co podkrela sam moment zaistnienia synowskiego Ja jako
osoby: mianowicie to, e Ja [syna] czerpie sam sw jedyno z ojcowskiego Erosa.
Ojciec nie jest po prostu przyczyn swojego syna. By swoim synem znaczy by sob
w swoim synu, by w nim substancjalnie, cho nie by z nim identycznym. [...] Syn
przejmuje jedyno i niepowtarzalno ojca, cho pozostaje wobec niego zewntrzny: syn jest wyjtkowy, jest synem jedynym. [...] Dopiero ojcowski Eros nadaje synowi jego jedyno jego Ja jako Ja syna zaczyna si nie w sferze rozkoszowania si,
lecz wtedy, gdy zostaje wybrane. Syn jest jedyny dla siebie, poniewa jest jedyny dla
ojca. [...] Kreacja jako relacja transcendencji czenie si i podzenie jest warunkiem powstania jedynego bytu i jego soboci wybraca26.
Oczywicie, to synowskie Ja rozwija si w czasie. To wanie dlatego Lvinas
mwi o bycie, ktry poprzez swe urodziny zaistnia ju co prawda na wiecie, ale,
z drugiej strony, nie jest jeszcze cakiem urodzony. Czowiek tworzy si jako osoba.
To tworzenie ma niejako dwa takty. Pierwszy takt polega na wzrastaniu ju osoby (!)
w poczuciu swej wasnej tosamoci w byciu i stawaniu si To-Samym (le Mme).
Dokonuje si to w separacji, ktr pogbiaj stopniowo: rozkoszowanie si (la jouissance), posiadanie domu oraz tak zwane ycie ekonomiczne. Dzieo separacji i stawania si To-Samym polega na swoistym tryumfie Ja, ktre podporzdkowuje sobie
i zawaszcza to, co inne. Ten proces uwidacznia si zwaszcza w odniesieniu do rozkoszowania si. Cho rozkoszowanie si jest waciwym ruchem To-Samego, nie polega
na ignorowaniu tego, co inne, ale jego wykorzystywaniu. Inno Innego, jakim jest
22
23
24
25
26
Tame, s. 335.
Tame.
Por. tame, s. 336.
Tame.
Tame, s. 336-337.
119
Tame, s. 125.
Tame, s. 131-132.
Tame, s. 214-215.
MAREK JDRASZEWSKI
120
kiem zaistnienia spotkania z Drugim a zatem wydarzenia bdcego przejawem autentycznej wieloci bytw jest ju bycie osob, bycie To-Samym. Nie byoby tego
spotkania, gdyby wczeniej nie byo separacji i To-Samego, ktry budowa swoj
tosamo, swj szczeglnie pojmowany egoizm. Patos liberalizmu pisze Lvinas
pod ktrym si tu w pewien sposb podpisujemy, polega na przyznaniu wartoci
osobie jako takiej, jako bytowi, ktry nie reprezentuje niczego innego, to znaczy ktry jest tylko sob. Wielo moe powsta tylko pod warunkiem, e jednostki zachowuj swj sekret, tylko wtedy, gdy relacja, ktra czy je w wielo, nie jest widoczna z zewntrz, lecz powstaje midzy jedn jednostk a drug. [...] Aby zachowa
wielo, relacja midzy mn a Innym postawa jednej osoby wobec drugiej musi
by mocniejsza ni formalne znacznie koniunkcji, do ktrej poziomu moe spa kada relacja. Ta wiksza moc wyraa si konkretnie w fakcie, e stosunek, jaki czy
mnie z Innym, nie mieci si w sieci relacji widocznej dla kogo trzeciego. [...] Pluralizm nie jest wieloci numeryczn. Aby mg si urzeczywistni pluralizm sam
w sobie, ktrego nie potrafi odda logika formalna, musi wydarzy si taka postawa
Ja wobec Innego (dajca si okreli jako mio albo nienawi, posuszestwo albo
wydawanie rozkazw, uczenie si albo nauczanie), ktra jest nie tylko pewn odmian relacji w ogle. Znaczy to, e ruch idcy ode mnie do Innego nie moe stanowi
tematu dla refleksji, dla obiektywnego spojrzenia, ktre nie jest uwikane w spotkanie z Innym. Pluralizm zakada radykaln inno Innego, inno, ktrej nie mog
tylko pojmowa jako innoci w stosunku do mnie, ale ktrej, w caym mym egoizmie,
musz wyj naprzeciw. Inno Innego jest w nim, a nie w stosunku do mnie, objawia
si, ale docieram do niej wychodzc od siebie, a nie przez porwnanie siebie z Innym. Przykad takiej relacji, speniajcej si przed refleksj, stanowi zachowanie
seksualne. [...] Inny czowiek jako nauczyciel i mistrz rwnie moe suy za przykad innoci, ktra nie jest inna dziki stosunkowi do mnie, ktra naley do istoty
Innego, ale ktr mog zobaczy tylko bdc sob30.
To prawda, w dziele Cao i nieskoczono Lvinas nie podaje jednoznacznej
definicji osoby. Std wynika mog rne jej interpretacje, o czym powyej bya ju
mowa. Mimo tego braku, znajdujemy w nim pewien fragment, ktry naszym zdaniem stanowi niezwykle wany opis tego, co Lvinas rozumie przez pojcie osoba. Fragment ten, jednoczenie, potwierdza to, o czym bya dotychczas mowa na
temat rozumienia osoby i jej stawania si, zwaszcza gdy chodzi o przyznanie statusu osoby To-Samemu. Lvinas pisze bowiem: Absolutnie Inne to inny czowiek.
Nie naley on do tego samego szeregu, co Ja. Wsplnota, w ktrej mwi ty albo
my, nie jest liczb mnog ja. Ja i ty nie s tu egzemplarzami tego samego pojcia. Z innym czowiekiem nie wie mnie ani relacja posiadania, ani jedno liczbowa, ani jedno pojcia. Brak wsplnej ojczyzny sprawia, e Inny jest Obcym;
Obcym, ktry zakca moje u siebie. Ale Obcy znaczy te wolny. W stosunku do
niego nie mog mc, nie mog mie adnej wadzy. Wymyka si on mojemu panowaniu w istotny sposb, nawet jeeli nim dysponuj. Nie mieci si w moim miejscu.
30
Tame, s. 132-133.
121
Ale ja, ktry nie mam wsplnego pojcia z Obcym, ja rwnie, tak jak on, nie nale
do adnego rodzaju. Jestemy To-Samym i Innym. Spjka i nie oznacza tu ani
czenia, ani wadzy jednego terminu nad drugim. [...] Obcowanie To-Samego i Innego na ktre zdajemy si nakada te niezwyke warunki ma natur mowy. Relacja ustanawiana przez mow jest bowiem tego rodzaju, e terminy tej relacji nie granicz ze sob, e Inny, mimo zwizku z To-Samym, pozostaje wobec To-Samego
transcendentny. Relacja To-Samego i Innego czyli metafizyka rozgrywa si rdowo jako dyskurs, w ktrym To-Samy, skupiony w soboci Ja jedyny i autochtoniczny byt szczegowy wychodzi z siebie31.
122
MAREK JDRASZEWSKI
Nawizujc gwnie do Husserla (cho take, porednio, do Augustyna, dla ktrego nie ma ani przeszoci, ani przyszoci; jest tylko wszechwadne panowanie
teraniejszoci w jej trzech momentach: teraniejszoci teraniejszoci, teraniejszoci przeszoci i teraniejszoci przyszoci), Lvinas wskazuje przede wszystkim na
to, e czasem wiadomoci jest teraniejszo. Ona dziaa bowiem teraz i do tego
teraz, do tego, co teraniejsze, sprowadza w postaci siatki retencji i protencji
zarwno fakty minione, jak i rzeczy dopiero wyobraane i spodziewane przez podmiot. wiadomo jak pisze Lvinas pozostaje korelatem jakiego tematu, jakiej
re-prezentowanej teraniejszoci tematu umieszczonego przede mn; bytu, ktry
jest fenomenem33. Natomiast, eby mc dotrze do samej tajemnicy podmiotu to
tego, co decyduje o jego wyjtkowoci i niepowtarzalnoci trzeba odej od teraniejszoci, w ktrej dziaa i panuje wiadomo. Dlatego te Lvinas w taki oto sposb kreli zamierzenia, ktre stay si gwnym wtkiem jego filozoficznej refleksji
zawartej w dziele Inaczej ni by lub ponad istot: Pojcie podmiotowoci nie sprowadza si [...] do wiadomoci, do samowiedzy, ktra opiera si ju na pewnym subiektywnym warunku, na tosamoci, ktr nazywamy Ja [Moi lub Je]. To
prawda, e kiedy zastanawiam si nad sensem tej tosamoci, zazwyczaj widzimy
w niej zreifikowan substancj albo odnajdujemy w niej dla siebie charakteryzujce
wiadomoci. Tradycyjne ujcie idealistyczne zakada podmiot i wiadomo jako
pojcia rwnoznaczne, nie biorc pod uwag kto lub jednego ktry nie jest relacj, lecz absolutnym czonem chyba e chodzi o czon nieodwracalnej desygnacji,
jaki si skrywa moe pod przestarzaym pojciem duszy. Czon nieredukowalny do
relacji, a jednak rekurencyjny Ja w sobie samym niczym dwik rozbrzmiewajcy
we wasnym echu, wze falowania, ktre nie staje si na nowo wiadomoci. Tego
rekurencyjnego czonu poszukiwa bdziemy ponad wiadomoci i jej gr lub
przed nimi ponad lub poza tematyzowanym przez ni byciem34. Wwczas to dotrzemy do zupenie nowego rozumienia czowieczestwa czowieka, ktre te bdzie
si wyraao poprzez cakowicie nowe co do znaczenia pojcia. Czowieczestwo
traktowane jako jeden z wielu przedmiotw (nawet jeli pominiemy fakt, e to w nim
powstaje wiedza) nabiera znacze, ktre w swoich wzajemnych zalenociach prowadz do nieredukowalnych i skrajnych moliwoci pojciowych, przekraczajc nawet granice dialektycznej deskrypcji, porzdku i bycia; e prowadz do skrajnoci
i niezwykoci wykraczajcej poza to, co moliwe substytucji jednego drugim, do
niepamitnej przeszoci, ktra nigdy nie bya teraniejszoci, do ustanowienia soboci jako destytucji Ja, do jedynoci bdcej mniej ni niczym, do takiej rnicy
(diffrence) wzgldem innego, ktra jest nie-indyferencj (in-diffrence)35.
Sprbujmy przybliy znaczenie tych nowych poj. Najpierw pojcie niepamitnej przeszoci, ktra nigdy nie bya teraniejszoci. Dotarcie do niej jest niezmiervient lide, Paris 1982; tum. pol.: t e n e, O Bogu, ktry nawiedza myl, tum. M. Kowalska,
Krakw 1994.
33
T e n e, Inaczej ni by lub ponad istot, s. 46.
34
Tame, s. 172.
35
Tame, s. 102.
123
nie wane, gdy tylko wtedy mona uchwyci owe Ja w sobie samym, ktre jest czonem nieredukowalnym do relacji i ktre przypomina rodzaj dwiku rozbrzmiewajcego we wasnym echu. Zdaniem Lvinasa, do tego Ja moemy dotrze zwracajc si
do czasu, ktry cakowicie wymyka si wiadomoci: do an-archicznej, niemoliwej
do uchwycenia przez wiadomo przeszoci, do przeszoci absolutnie niepamitnej.
W tym wanie niepamitnym czasie doszo do utworzenia soboci (le soi), ktre
w jakiej mierze mona przyrwna do macierzystwa, cakowicie i bezinteresownie
oddanego dobru dziecka a po bl, a po zranienie. Przywoane w tej metaforze
macierzystwo wskazuje na waciwy sens soboci. Sobo nie moe si stworzy, lecz
jest ju stworzona z absolutnej biernoci i w tym sensie jest ju ofiar przeladowania,
ktrego nie moe opanowa przez wiadomo, jaka mogaby obudzi si w soboci,
by ustanowi j dla siebie. Sobo jest biernoci oddania, ktre powstao ju jako
nieodwracalnie przesze, poza wszelk pamici czy przypomnieniem. Powstao w czasie nieodzyskiwalnym, ktremu nie dorwnuje teraniejszo przedstawiana w przypomnieniu; w czasie narodzin lub stworzenia, ktrego lad, nieprzekadalny na wspomnienie, zachowuje si w przyrodzie lub w stworzeniu. Cofanie si do siebie poza sob jest
bardziej przesze ni wszelka spamitywalna przeszo, ni wszelka przeszo dajca
si przeksztaci w teraniejszo36.
Lvinas pisze, e sobo nie moe sama siebie stworzy, e jest ustanowiona.
U jej pocztkw ley bowiem pewne zdarzenie, ktre dla Ja pozostanie raz na zawsze niemoliwe do przypomnienia, zdarzenie sigajce niepamitnej przeszoci.
Jest nim wybr i naznaczenie Ja przez Dobro. Ja nic nie mogo ju zrobi na to naznaczenie. Jego ewentualny, dokonany poprzez jego wiadomo, w czasie teraniejszoci jego wiadomoci, sprzeciw byby i tak daremny. Ja zostao naznaczone do
dobroci i z tego naznaczenia nie jest w stanie si wywika. By kiedy czas niesprowadzalny do teraniejszoci i obecnoci pisze Lvinas przeszo absolutna,
nieprzedstawialna. Czy Dobro nie wybrao podmiotu i czy tego wyboru nie rozpoznajemy w odpowiedzialnoci zakadnika, na ktr skazany jest podmiot i od ktrej
nie moe si on uwolni, nie przeczc sobie, poniewa to ona sprawia, e jest jedyny? W filozofii wybr ten posiada moe jedynie znaczenie, jakie niesie odpowiedzialno za drugiego czowieka. Uprzednio odpowiedzialnoci wzgldem wolnoci oznaczaaby Dobro Dobra: konieczno, aby Dobro mnie wybrao, zanim ja bd
w stanie je wybra, to znaczy przyj jego wybr. Na tym polega moja pra-rdowa
podatno. Bierno wczeniejsza od wszelkiej receptywnoci. Transcendentna.
Uprzednio uprzednia wzgldem wszelkiej przedstawialnej uprzednioci: niepamitna. Dobro przed byciem. Diachronia: nieprzezwycialna rnica midzy Dobrem
i mn, brak rwnoczesnoci, czony wymykajce si porwnaniu. Ta rnica [diffrence] jest jednak take nie-indyferencj [non-indiffrence], bo Dobro wyznacza
podmiot w jego podatnoci, nad ktr nie moe on zapanowa kac mu zbliy
si do innego, do bliniego37.
36
37
Tame, s. 175.
Tame, s. 208.
MAREK JDRASZEWSKI
124
125
i optane przez bliniego jedyne i niezastpowalne. Warunek lub bezwarunkowo Soboci nie polega na samopobudzaniu si suwerennego ja, ktre tylko wtrnie wspczuje innemu czowiekowi. Wrcz przeciwnie: jedyno odpowiedzialnego ja moliwa jest tylko w optaniu przez innego czowieka, w bolesnym wstrzsie,
jakiego dowiadczam poza jakkolwiek auto-identyfikacj, w nieprzedstawialnej
uprzednioci. Jeden pobudzany przez drugiego to an-archiczny traumatyzm lub natchnienie jednego przez innego, a nie przyczyna uderzajca w sposb mechaniczny
w podporzdkowan jej energii materi40.
Na skutek tego Ja, To-Samy jest niejako wewntrznie rozszczepiony. Nie jest
to, oczywicie, rozszczepienie wiadomoci tak charakterystyczne dla intencjonalnej
relacji podmiot przedmiot. Jest to swoista, tak daleko idca obecno Drugiego we
mnie, e staje si ona tutaj Lvinas nie boi si uywa niezwykle mocnych sw
obsesj i rodzajem szalestwa. e psychika Ja nabiera paradoksalnych wrcz cech.
Dusza jest innym we mnie. Psychika, jeden-za-drugiego, moe by optaniem i psychoz; dusza jest ju zalkiem szalestwa41. A jest tak dlatego, e psychika intencjonalnoci nie opiera si ani na tematyzujcej wiadomoci czego, ani na prawdzie bycia, ktra ukazywaaby si w wiadomoci zgodnie z takim czy innym znaczeniem tego, co Powiedziane. Psychika jest form zdumiewajcego rozszczepienia
rozlunienia lub rozprenia tosamoci: jest To-Samym nie mogcym si zej
z samym sob, To-Samym rozdartym i wyrwanym z odpoczynku, midzy snem a bezsennoci, utrat tchu, dreszczem. Nie znaczy to, e To-Samy, wyobcowany i zniewolony przez innego, abdykuje, ale e zapomina o sobie w odpowiedzialnoci za innego. Jego tosamo zostaje jednoczenie potwierdzona i zakwestionowana przez
odpowiedzialno i sub dla innego. Za spraw odpowiedzialnoci psychiczno
duszy staje si innym we mnie; chorob tosamoci, ktra jest zarazem zakwestionowana, oskarona i pozostaje sob, stajc si tosamoci za innego, tosamoci
przez innego42.
Koncepcja wybrania To-Samego przez Dobro w czasie an-archicznym, w konsekwencji take pojcia substytucji, optania i psychizmu wskazuj na to, e Ja od
samego pocztku od pocztku nie dajcego si przywrci przez wiadomo do
teraniejszoci jest zakadnikiem Drugiego. Naturalnie, moment, w ktrym czowiek uwiadamia sobie to swoje wybranie i swoje przeznaczenie bycia zakadnikiem,
nastpuje dopiero w czasie dojrzewania jego osobowoci, w jego yciu w peni dojrzaym i odpowiedzialnym. W zwizku z tym rodzi si wane dla nas pytanie: co
jest najbardziej istotne dla czowieka jego wybranie przez Dobro i naznaczenie do
dobroci w czasie an-archicznym, czy te moment uwiadomienia sobie tego wybrania i tego naznaczenia? Odpowied na nie jest o tyle wana, e by moe pojawiliby si tacy interpretatorzy myli Lvinasa, ktrzy by powiedzieli: najwaniejsz
chwil w yciu czowieka jest wanie moment uwiadomienia sobie swego losu
40
41
42
Tame, s. 210.
Tame, s. 117, przypis 3.
Tame, s. 116-117.
MAREK JDRASZEWSKI
126
swego wybrania i swego naznaczenia. Co wicej, ten moment jest tak bardzo wany,
e od niego winno si pojmowa samo powstanie osoby ludzkiej.
Wydaje si jednak, e w wietle tego, co dotychczas zostao przedstawione, taka
interpretacja nie wytrzymaaby krytyki. Lvinas mwi bowiem wyranie o wybraniu
i naznaczeniu kogo o wybraniu i naznaczeniu osoby do nieskoczonej odpowiedzialnoci za Innego. Odpowiedzialno moe przecie ponosi i dwiga jedynie
osoba. Co wicej, w sam byt, ktrego niejako istot jest owo oddanie Innemu, dokonane moc wybrania i naznaczenia podmiotu przez Dobro, Lvinas okrela mianem osoby i to osoby pojmowanej substancjalnie, bdcej bytem z ciaa i krwi.
Sobo wiadomoci nie jest zatem wiadomoci, ale czonem w hipostazie. To na
gruncie tej hipostazy rodzi si substancjalnie osoba jako tosamo nie dajca si
uzasadni sama przez si, a tym samym empiryczna i przypadkowa, opierajca si
w swoim trwaniu, w swojej stancy, erozji czasu i historii, to znaczy stawiajca
opr mierci, ktra jest zawsze gwatowna i przedwczesna. Jako tosamo poprzedzajca dla siebie nie jest ona zredukowanym modelem lub zarodkiem relacji
siebie do siebie, ani ukazywaniem si dla siebie, jak jest poznanie. [...] Bezzasadna
ipseitas wyraa si w kategoriach takich, jak ja [moi, je], sobo, oraz [...] takich
jak dusza, zmysowo, podatno na zranienie, macierzystwo i materialno, ktre
opisuj odpowiedzialno za innych. [...] Wczeniej jednak jest to non-quidditas
osoba przesonita zapoyczonym byciem, ktre, przyznajc jej pewn rol, maskuje jej bezimienn szczegowo. Punktem oparcia ducha jest zaimek osobowy43.
Szczeglnie wanym komentarzem do powyszego rozrnienia midzy osob
w jej wymiarze substancjalnym a osob w sensie empirycznym i przypadkowym s
sowa Lvinasa wypowiedziane przeze podczas rozmowy, jaka miaa miejsce z profesorami Uniwersytetu w Leydzie w 1975 roku. Odpowiadajc na pytania prof. Heeringa, Lvinas wprowadzi to samo cho wyraone innymi terminami niezmiernie wane dla nas rozrnienie na paszczyzn metafizyczn oraz na paszczyzn
psychologiczn, na ktrych mona i naley rozpatrywa jego rozumienie osoby
ludzkiej. Paszczyzn, ktra decyduje o samym byciu osoby, jest wedug niego
paszczyzna metafizyczna. Mwi ona nie tylko o zaistnieniu osoby, ale przede
wszystkim o takim, a nie innym jej ksztacie. Ksztacie zadecydowanym i raz na zawsze okrelonym przez dokonany w czasie an-archicznym wybr przez Dobro ToSamego do odpowiedzialnoci za Drugiego. Zastpienie Innego znaczy: w najgbszym zakamarku mojego ja nie czu si niewinnym nawet w obliczu za, ktre czyni
Inny. [...] Aby wyjani pojcie zastpienia, musz powiedzie wicej, musz uy
hiperboli: indywiduacja ja, to, dziki czemu ja nie jest po prostu tosamym bytem,
jak substancj, ale dziki czemu jest soboci [ipsit], dziki czemu jest jedyne,
cho tej jedynoci nie zawdzicza adnej wyjtkowej cesze, to fakt, e jest ono wezwane lub wskazane, lub wybrane do zastpienia [Innego] i nie moe si przed tym
uchyli. To nie dajce si odrzuci wyznaczenie sprawia, e z Ja w ogle, z pojcia, wyrywa si ten, kto odpowiada w pierwszej osobie: ja, a nawet od razu w bier43
Tame, s. 178.
127
niku: me voici: oto masz mnie przed sob44. Natomiast poziom psychologiczny
odnosi si do samego ycia Ja, a dokadniej do chwili, w ktrej Ja napotyka Innego.
Spotkanie z Innym ma, niewtpliwie, doniose znaczenie dla Ja. Ja stoi bowiem wtedy przed konkretnym wyborem: wzicia odpowiedzialnoci za Drugiego lub ucieczki przed t odpowiedzialnoci. Rwnoczenie dowiadcza czego niezmiernie wanego: budzi si w nim wtedy poczucie wasnej tosamoci wynikajcej z pra-rdowego wybrania przez Dobro do odpowiedzialnoci. I jednoczenie wie, e od tej
wasnej tosamoci nie jest w stanie uciec. Rysuj si przed nim ju tylko dwie moliwoci: wierno powoaniu przez Dobro lub zdrada tego powoania. Ludzkie ja,
sobo, jedno jani znacz niemono uchylenia si, ukrycia si przed Innym.
Dopki nie ma Innego, nie mona mwi ani o wolnoci, ani o braku wolnoci; nie
istnieje jeszcze tosamo osoby, ktra jest tosamoci nieodrnialnego, tosamoci kogo, czyja jedyno wynika z niemonoci uchylenia si (ukrycia si) przed
Innym. Niemono-uchylenia-si to wanie znami mojej jednoci: pierwsza osoba pozostaje pierwsz osob, nawet jeeli empirycznie si uchyla. Uchyla si czasownik zwrotny: kiedy uchylam si od swoich obowizkw wobec drugiego czowieka, wci pozostaj sob. [...] Mwi, e jestem oddany [Innemu], poniewa jestem
sob. W tym sensie absolutnie nie da si skonstruowa pojcia Ja. W poznaniu, owszem, ja powraca do siebie, ale jeeli w strumieniu wiadomoci w ogle istnieje
orodek, do ktrego mona powrci, wze tego powrotu zawizuje si w innej intrydze. To za spraw etyki, przez emfaz mojego zobowizania, jestem sob. W tym
sensie Paski zarzut jest absolutnie suszny na poziomie psychologicznym, na poziomie relacji midzyludzkich, ale zmusza mnie do tego, by powiedzie, co si dzieje
metafizycznie w tym zastpieniu, ktre Pan susznie rozwaa rwnie jako codzienne postpowanie etyczne45.
Mwic o intrydze, Lvinas ma na myli ow intryg trzech osb: Onoci
(Dobra, Boga), ktry wybiera To-Samego (Ja) do nieskoczonej odpowiedzialnoci
za Innego (Drugiego). To wanie dziki tej intrydze czowiek jest sob czyli
osob od czasu an-archicznego odpowiedzialn za Drugiego. W trzecim okresie swej
refleksji filozoficznej Lvinas jest pod tym wzgldem niezwykle jasny: czowiek
jako osoba przeniknita etycznoci swej nieskoczonej odpowiedzialnoci za Innego jest od pocztku swego istnienia. Uwiadomienie sobie tego na paszczynie psychologicznej, na paszczynie relacji midzyludzkich: wtedy, gdy zjawia si
Inny jest ju spraw niejako wtrn. Tym bardziej e czowiek-osoba uwiadamia
sobie jedynie to, kim ju jest od swej niepamitnej przeszoci.
*
wiadomo odgrywa niewtpliwie wielk rol w yciu osoby ludzkiej. Wida
to take we wszystkich trzech etapach ksztatowania si filozofii Emmanuela Lvinasa. W zwizku z tym zostao przez nas postawione pytanie, czy, wedug tej filozo44
45
128
MAREK JDRASZEWSKI
fii, pocztek istnienia i dziaania danej osoby jest wyznaczony tak jak to gosi psychologiczna koncepcja osoby ludzkiej sigajca swymi korzeniami do filozofii Kartezjusza i Lockea poprzez pocztek dziaania wiadomoci.
Analizy odnonych tekstw Lvinasa, przeprowadzone w tym artykule, wyranie wskazuj na fakt, e na powysze pytanie naley odpowiedzie negatywnie. Zdaniem Lvinasa bowiem, pocztek istnienia osoby pokrywa si z chwil zaistnienia
czowieka. Mimo bardzo wyeksponowanego w pierwszym okresie jego filozoficznych poszukiwa momentu pojawienia si hipostazy jako wiadomoci wasnej materialnoci, stoi on na stanowisku, e o byciu osoby, o jej zaistnieniu, decyduj ontologiczne kategorie Erosu i podnoci. Ojcostwo polega na uznaniu syna jako osoby
jako swoistego przeduenia ojcowskiego Ja.
Podobnie jest w drugim okresie filozofii Lvinasa. Dla rozwoju osoby, dla chwili,
w ktrej ona przestaje by jedynie bytem fenomenalnym, a staje si bytem w sobie, decydujce jest spotkanie z nag i bezbronn twarz Drugiego. Jednake spotkanie to jest
dopiero pocztkiem drugiego taktu w yciu osoby ludzkiej. Pierwszym, najwaniejszym
dla jej zaistnienia, jest tworzenie si Ja, To-Samego, ktry, zapocztkowany w swym
biologicznym istnieniu przez mio erotyczn i podno, buduje dalej swoj tosamo,
swj egoizm, poprzez rozkoszowanie si wiatem, dom i ycie ekonomiczne.
Take w trzecim okresie filozofii Lvinasa spotykamy si z niezmiernie wanym
wydarzeniem pojawienia si Innego, dziki ktremu Ja uwiadamia sobie wasne wybranie do nieskoczonej odpowiedzialnoci za Drugiego. Jednake jest to jedynie
paszczyzna psychologiczna, paszczyzna relacji midzyludzkich w rozwaaniach dotyczcych osoby. Najwaniejsz jest bowiem paszczyzna metafizyczna, w ktrej jest
mowa o wybraniu podmiotu do dobroci przez Dobro. Wybr ten ma miejsce w czasie
an-archicznym, w przeszoci niepamitnej, niemoliwej do sprowadzenia do teraniejszoci wiadomoci. Osoba zaczyna si jeszcze przed wiadomoci podmiotu.
Nasuwa si, na koniec, jeszcze jedna uwaga. Gdy chodzi o pocztek ycia osobowego, bez trudu moemy zauway daleko idce podobiestwo w rozwizaniach,
jakie Lvinas przedstawia zarwno w pierwszym, jak i drugim okresie swych filozoficznych poszukiwa. Wynika ono gwnie z roli, jak przypisuje on ontologicznym
kategoriom Erosu i podnoci. Kategorie te wskazuj jednoczenie na biologiczny
wymiar zaistnienia czowieka-osoby. Wie si to take z faktem uznania syna przez
ojca. To ojciec bowiem widzi w synu zarwno przeduenie swego ojcowskiego ja,
jak i nowy byt, nowe Ja syna. Natomiast fundamentem osoby, charakterystycznym
dla trzeciego etapu filozofii Lvinasa, jest Dobro, jest Ono. To Dobro wybrao
podmiot do jego niczym nieograniczonej odpowiedzialnoci za Innego, to ono sprawio, e psychizm To-Samego od pocztku jest niejako rozszczepiony na Ja i na
Innego. W ten sposb trzeci okres filozofii Lvinasa dopenia poprzednie. Bycie osob, w tym take jej zapocztkowanie w istnieniu, to przecie nie tylko sprawa zrodzenia i uznania dziecka jako osoby przez rodzicw. To take sprawa Boga, ktry
nadaje kadej osobie ju w czasie an-archicznym, w czasie uprzednim wobec
wszelkiej wiadomoci niepowtarzalny wymiar etycznoci: odpowiedzialnoci za
Drugiego, od ktrej nikt moe si uchyli.
129
FILOZOFIA CHRZECIJASKA
TOM 2, 2005
ANDRZEJ LATO
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia Teologiczny
Zakad Filozofii Chrzecijaskiej
ANDRZEJ LATO
130
kontekcie, ograniczaaby si do neutralizowania antagonizmw. W ten sposb mielibymy do czynienia z instrumentalizacj moralnoci.
Honneth proponuje natomiast na nowo odczyta idee modego Hegla, ktry szuka zrozumienia konfliktw ludzkich w perspektywie walki (proby) o uznanie.
W ten sposb wydobywa on na wiato wymiar moralny nierozczny od wszystkich
konfrontacji i rekonstruuje ewolucj spoeczn wedug nastpujcych po sobie rzeczywistych lub symbolicznych walk, w ktrych jednostka nie tyle szuka zniszczenia
czy ponienia swojego przeciwnika, lecz raczej walczy o bycie uznanym przez niego w swojej indywidualnoci. Sowo walka naley tu raczej rozumie jako skierowane do innego uporczywe woanie (apel) o wi, o spotkanie, o uznanie. Mio,
prawo, solidarno, w miar ubogacania si relacji ludzkich, staj si rzeczywistociami wpisujcymi si w t wi wzajemnego uznania.
Do ksiki Axela Honnetha nawizuje w swoich poszukiwaniach rwnie Paul
Ricoeur, ktry jedno ze swoich dzie zatytuowa Le parcours de la reconnaissance2,
co mona przetumaczy jako Droga (przestrze) uznania (rozpoznania).
Nie bd tu przedstawia szczegowych analiz Honnetha czy Ricoeura, lecz
raczej razem z nimi sprbuj zreaktualizowa Heglowski temat Anerkennung, majc
na uwadze wspczesny kontekst kruchoci istnienia osoby w czasie.
131
Pierwszy model walki o uznanie, pragnienie mioci, obejmuje ca gam relacji, w ktrych podmioty potwierdzaj si wzajemnie w swoich konkretnych potrzebach, a wic jako istoty potrzebujce5. Tym modelem zajm si bardziej szczegowo na kocu, gdy odgrywa on rol fundamentaln, jak sdz, w spojrzeniu na osob ludzk w jej kruchym istnieniu w czasie.
Walka o uznanie prawne
Hegel, mwic o walce o uznanie na paszczynie prawnej, dostrzega jej realizacj przede wszystkim w dostpie do legalnego posiadania dbr materialnych na podstawie odpowiednich umw, norm. Konflikt zaczyna si, gdy dochodzi do zerwania
umowy, do pogwacenia norm, do prawnego ograniczenia, przymusu. Tak dochodzi do
zbrodni, do braku uznania. Mamy tu do czynienia z konfrontacj woli jednostkowej
z wol uniwersaln, z napaci na osob w jej wymiarze uniwersalnym6, w jej prawie
do posiadania praw7. Chodzi tu o uznanie w sensie prawnym, ktre domaga si z jednej strony uznania uniwersalnej wanoci normy, z drugiej za, uznania niepowtarzalnoci osoby jako jednostki wolnej i rwnej z wszystkimi innymi8.
Dzi, reaktualizujc spekulatywne szkice Hegla dotyczce prawnego uznania
osoby, moemy wyliczy nastpujce kategorie praw podmiotowych: 1. prawa cywilne obejmujce prawa negatywne, chronice osob, jej wolno, ycie, wasno
przed bezprawnymi uzurpacjami pastwa; 2. prawa polityczne, nalece do praw
pozytywnych, gwarantujce uczestnictwo w procesie ksztatowania woli publicznej;
3. prawa spoeczne, rwnie nalece do praw pozytywnych, zapewniajce kademu
sprawiedliwy udzia w dystrybucji podstawowych dbr9. Na wszystkich trzech poziomach trwa nieustannie walka czowieka o uznanie. Tam, gdzie osoba moe cieszy si z posiadania tych praw, tam rwnie nieustannie czyha moliwo odrzucenia, wykluczenia, wyobcowania, ciemienia. Walka o uznanie w tym przypadku
wynika z godnoci ludzkiej, ktra jest zdolnoci domagania si prawa10.
Walka o powaanie spoeczne
Walka o uznanie odbywa si rwnie na poziomie pragnienia bycia godnym
powaania ze strony innych ludzi. Czowiek oczekuje szacunku, liczy na wzgld,
presti. Odniesieniem jest tutaj istnienie uznawanych wartoci i celw, wsplnych
A. H o n n e t h, La lutte pour la reconnaissance, s. 117.
Por. P. R i c o e u r, Drogi rozpoznania, s. 195.
17
Por. G. W. F. H e g e l, Encyklopedia nauk filozoficznych, tum. . F. Nowicki, Warszawa
1990, par. 488-502, s. 498-505; t e n e, Zasady filozofii prawa, tum. A. Landman, Warszawa
1969, par. 41-103, s. 62-112; A. H o n n e t h, La lutte pour la reconnaissance, s. 132-133.
18
Moemy uwaa si za dysponentw praw tylko pod warunkiem, e rwnoczenie mamy
wiadomo normatywnych zobowiza, ktrych musimy dotrzyma wobec drugiego czowieka
(A. H o n n e t h, La lutte pour la reconnaissance, s. 122).
19
Por. A. H o n n e t h, La lutte pour la reconnaissance, s. 140. Por. take: R. A l e x y, Theorie der
Grundrechte, Frankfurt am Main 1996; T. P a r s o n s, Le systme des socits modernes, Paris 1973.
10
J. F e i n b e r g, The nature and value of rights, cyt. za: P. R i c o e u r, Drogi rozpoznania, s. 200.
15
16
ANDRZEJ LATO
132
12
133
134
ANDRZEJ LATO
ch wody, zapewne nie z pragnienia, ale prawdopodobnie po to, aby Ci nieco poirytowa, po czci za, aby si zabawi. Gdy nie pomogy surowe upomnienia, zabrae mnie z ka, zaniose na dugi, drewniany balkon i na chwil zostawie samego, w koszuli, pod zamknitymi drzwiami. Nie chc powiedzie, e to byo niewaciwe, moe wtedy naprawd nie mona byo w inny sposb uzyska spokoju w nocy,
chc jednak przez to scharakteryzowa Twoje metody wychowawcze i ich oddziaywanie na mnie. Potem byem ju chyba posuszny, ale pozosta mi z tego wewntrzny
uraz. Nigdy nie potrafiem doszuka si waciwego zwizku pomidzy tym zrozumiaym dla mnie, bezsensownym proszeniem o wod, a niezwyk ohyd wyniesienia
mnie na balkon. Jeszcze po latach cierpiaem z powodu drczcego wyobraenia, e
ogromny mczyzna, mj Ojciec, najwysza instancja, mg przyj i prawie bez powodu wynie mnie w nocy z ka na balkon, i e ja tak zupenie nic nie znaczyem
dla niego.
Wtedy by to tylko skromny pocztek, ale to ogarniajce mnie czsto poczucie
marnoci (skdind rwnie uczucie szlachetne i podne) wywodzi si pod wieloma
wzgldami z Twojego wpywu. Potrzebowaem nieco zachty, przyjani, pozostawienia mi troch samodzielnoci w wyborze drogi; zamiast tego zmienie mi j, ma si
rozumie w dobrych intencjach, bo powinienem i inn drog. Ale do tego si nie
nadawaem [].
Ze swego fotela rzdzie wiatem. Suszne byo tylko Twoje zdanie, kade inne
byo niewydarzone, ekstrawaganckie, meszygene, nienormalne. Nadto Twoje zadufanie w sobie byo przy tym tak wielkie, e zupenie nie potrzebowae by konsekwentnym, a mimo to nie przestawae mie racji [].
Nabrae dla mnie tajemniczych cech, waciwych wszystkim tyranom, ktrych prawo opiera si na ich osobie, a nie na rozumie. Tak mi si przynajmniej wydawao [].
Gdy zaczynaem robi co, co Tobie si nie podobao, i wrye mi fiasko, to
lk przed Twoj opini by tak ogromny, e fiasko, chocia dopiero w pniejszym
okresie, nastpowao nieuchronnie. Straciem zaufanie do wasnego dziaania. Byem niestay, niepewny. Im byem starszy, tym wikszy by materia obciajcy, ktry moge mi przedstawi na dowd mojej bezwartociowoci [].
Czowiek stawa si ponurym, roztargnionym, nieposusznym dzieckiem, przemyliwajcym wci o ucieczce, najczciej wewntrznej [].
To prawda, e matka bya dla mnie bezgranicznie dobra, lecz wszystko pozostawao dla mnie w relacji do Ciebie, a wic nie bya to dobra proporcja. Matka niewiadomie speniaa rol naganiacza w polowaniu. Kiedy Twoje wychowanie w jakim nieprawdopodobnym przypadku przez upr, niech lub nawet nienawi stawiao mnie na wasnych nogach, to matka odkrcaa wszystko na nowo swoj
dobroci, rozsdnymi mowami i namowami (w zamcie dziecistwa bya wzorem rozsdku), probami, i na powrt byem wpdzany w Twoje sida, z ktrych moe zreszt bybym si i wyama z korzyci dla mnie i dla Ciebie. Albo bywao tak, e nie
dochodzio do adnego istotnego pojednania i e matka chronia mnie przed Tob
tylko w tajemnicy, co mi po kryjomu dawaa, na co mi pozwalaa, a potem byem
wobec Ciebie na nowo pochliw istot, kamc, winowajc wiadomym swej winy,
ktry z powodu swej nicoci musia dochodzi krt drog nawet do tego, co uwaa
135
ANDRZEJ LATO
136
137
serwacje i badania dochodzi si do wniosku, e skonno do tworzenia silnych emocjonalnie wizi midzyludzkich jest podstawowym skadnikiem natury ludzkiej.
W pierwotnej formie zauwaa si to ju u noworodka. Osoba jest jednostk niepowtarzaln i niezastpion i domaga si uznania tego od drugiego. Chodzi o uznanie
w sensie pewnego uczuciowego zachwytu: dobrze, e jeste, jeste wyjtkowy,
oczekiwany. Wizi uczuciowe charakteryzuj si pragnieniem pozostawania w bliskoci drugiego. Umiech, podtrzymywanie kontaktu wzrokowego, woanie, tulenie
si, dotykanie, chwytanie, pacz s zachowaniami, ktre pomagaj dziecku lub dorosemu zdobycie i utrzymanie w bliskoci kogo, do kogo s przywizani. Oczywicie s to tylko zewntrzne gesty tego, co dzieje si we wntrzu osoby, std trudnoci jakie napotykaj psychologowie we waciwej interpretacji tych zjawisk. Faktem
jest to, e przywizanie do drugiego, albo uywajc innego jzyka, woanie o uznanie przez innego jest czym istotowo wanym dla osoby ludzkiej. Do istoty bycia
osoby naley odpowied drugiego. A najwaniejszym momentem jest czas najwikszej kruchoci, czas absolutnej bezbronnoci, zalenoci od drugiego czas pocztkw. Osoba, ktra jako dziecko, nie otrzymaa waciwej relacji bliskoci ze strony
rodzicw (opiekunw), dowiadcza z tego powodu bolesnych konsekwencji do koca ycia. Czsto tego daru bliskoci nie ma, gdy rodzicom moe brakowa umiejtnoci przywizujcych, poniewa nigdy nie wyksztacili przywizania do swoich
rodzicw, na przykad z powodu ich naduy21.
years beyond infancy, w: Attachment in the preschool years: Theory, research, and intervention,
red. M. T. Greenberg, D. Cicchetti, M. Cummings, Chicago 1990, s. 463-488; ta, Attachments and
other affectional bonds across the life cycle, w: Attachment Across the Life Cycle, red C. M. Parkes, J. Stevenson-Hinde, P. Marris,London-New York 1991, s. 33-51; M. D. S. A i n s w o r t h,
M. C. B l e h a r, E. W a t e r s, S. W a l l, Patterns of Attachment: A Psychological Study of the
Strange Situation, Hillsdale-New York 1978; J. Bowlby, Attachment and Loss, Vol. 1: Attachment,
London 1969; t e n e, Attachment and Loss, Vol. 2: Separation. Anxiety and Anger, London 1973;
t e n e, Attachment and Loss, Vol. 3: Loss. Sadness and Depression, London 1980; t e n e,
Secure Base. Clinical applications of Attachment Theory, London 1988.
21
Wyrnia si cztery typy przywiza: P r z y w i z a n i e b e z p i e c z n e. Dziecko z atwoci znosi rozk z opiekunem i szybko angauje si w badanie otoczenia; w poczuciu zagroenia lub lku aktywnie poszukuje kontaktu i atwo je uspokoi, nie unika i nie opiera si kontaktowi
zainicjowanemu przez matk. Po powrocie matki dziecko ciepo j wita lub szybko si uspokaja,
jeli si martwio.
P r z y w i z a n i e p o z a b e z p i e c z n e: o d c z e n i e / u n i k a n i e. Dziecko unika kontaktu
z matk, zwaszcza gdy spotyka si z ni po jej nieobecnoci. Nie przeciwstawia si wysikom matki
w nawizaniu kontaktu, ale te go nie poszukuje. Nie stawia matki ponad obcym.
P r z y w i z a n i e p o z a b e z p i e c z n e : o p r / a m b i w a l e n c j a. Dziecko wykazuje
niewielkie zainteresowanie badaniem otoczenia, jest nieufne wobec obcego. Bardzo si niepokoi,
gdy zostaje oddzielone od matki, lecz nie uspokaja si po jej powrocie i nie reaguje na jej prby
uspokojenia. Czasami szuka, a czasami unika kontaktu. Moe okazywa zo wobec matki po jej
powrocie i jest odporne na prby nawizania kontaktu lub uspokojenia ze strony obcej osoby.
P r z y w i z a n i e p o z a b e z p i e c z n e: d e z o rg a n i z a c j a / d e z o r i e n t a c j a. Oszoomienie,
zagubienie lub obawa. Dziecko moe jednoczenie wykazywa przeciwstawne wzorce zachowa,
takie jak ruch w kierunku matki przy jednoczesnym odwracaniu od niej wzroku (H. B e e, Psycholologia rozwoju czowieka, tum. A. Wojciechowski, Pozna 2004, s. 168.).
ANDRZEJ LATO
138
Wspczesne badania pozwalaj sformuowa wniosek, e podstawowym czynnikiem prowadzcym do tzw. bezpiecznego przywizania jest akceptacja i gotowo reagowania rodzicw na sygnay dziecka, co nie oznacza jedynie mioci lub
dobrej pielgnacji, lecz wyczulenie na te sygnay i waciwe reagowanie na nie22.
Dowiadczenie wasnego uznania w rodzinie jest wane, aby mc potem uznawa innych, a zwaszcza wspmaonka, i razem uznawa si za rodzicw swoich
dzieci. Temu wzajemnemu uznaniu, stajcemu si udziaem rodzicw, odpowiada rozpoznanie, jakiego dokonuje potomstwo, ktre nadaje peni sensu uznawaniu siebie
samego w rodzinie23. To dowiadczenie owocuje uznawaniem innych.
Ale odkrycia zwizane z analiz przywiza nie dotycz tylko dzieci. Osoba
w kadym wieku woa o jak blisko, to naley do struktury jej istnienia. Odrzucenie jest zbrodni. Miar naszego cierpienia jest miara zawiedzionej nadziei. Cierpimy z powodu zych relacji, zawiedzionych wizi. Trudnoci relacyjne zawsze
przeywane s jako mier, bo przerwany jest krwioobieg ycia, ktry istnieje
w byciu-z-innymi wtedy yjemy w krgu mierci. Std smutek, depresja, zo.
Taki baga odrzucenia czowiek moe nie od dziecistwa, a nawet od czasu
bycia jeszcze w onie matki24.
Mylicielka francuska Simone Weil, piszc o psychologicznych potrzebach zawizywania si midzy ludmi wizw przyjani, wskazuje, e jest to konieczno
zwizana z fenomenem ycia. Utrata wizi przyjani powoduje rzeczywiste zmniejszenie energii yciowej w najbardziej cisym i surowym sensie tego sowa Przy
ostatecznym stopniu koniecznoci tego rodzaju strata powoduje mier. Dzieje si to
wtedy, kiedy caa energia yciowa jednej istoty zwizana jest z drug istot przez
przywizanie. Na niszych stopniach powoduje ona tylko mniejsze lub wiksze
uszczuplenie energii. Tak samo zupene pozbawienie ywnoci powoduje mier, gdy
tym czasem czciowy jej brak powoduje tylko umniejszenie energii. Niemniej uwaa
si za konieczn kad ilo poywienia, poniej ktrej istota ludzka jest uszczuplona w swej energii25.
Osoba jest bytem-w-relacji. Dowiadczanie wsplnoty z innymi jest jej pokarmem.
To dowiadczenie, ktre jest koniecznoci, zwizane jest rwnoczenie z dowiadczeniem wolnoci wasnej i poszanowaniem wolnoci drugiego. Zdrowe przywizanie jest
zalenoci bez uzalenienia. Simone Weil mwi tu o nadprzyrodzonej jednoci dwch
przeciwiestw: koniecznoci i wolnoci. Przyja to rwno, ktr tworzy harmonia;
w przyjani pragnie si zachowania swobody decyzji tak u siebie, jak i u drugiego.
Przyja jest cudem, ktry sprawia, e jedna istota ludzka godzi si patrze z daleka,
nie zbliajc si, na drug istot, ktra jest jej potrzebna jak poywienie26.
139
140
ANDRZEJ LATO
Refleksyjne ujcie narodzin nie jest atwe: w rodzie rozpoznaje si ten, kto ju si
urodzi. I tak wanie brzmi refleksja nad byciem ju narodzonym. Ot fakt narodzin
stanowi, gdy patrze na od strony cieni wspomnie z wczesnego dziecistwa, zagadk pochodzenia, ktrej rozwizanie nie sprowadza si do wyjanienia w kategoriach pocztku: pocztek ycia poprzedzaj biologiczni przodkowie, pragnienia,
moe rodzicielski, jak si go nazywa, zamys wszystkie rzeczy, ktre wykraczaj
poza prost wiadomo bycia narodzonym; pocztek odsya do jakiego przed;
czym innym jest natomiast pochodzenie: odsya wycznie do siebie. Pojawienie si
nowej istoty jest w tym sensie czym bezprecedensowym: pojawienie si tej istoty,
ktra jest mn. Powiada si, e dzieci to ciao rodzicw bytujce w kim innym35.
Ten kto inny nie moe wic by okrelany tylko jako zarodek, embrion, wasno matki w jej brzuchu, ciao rodzicw, itp. Pocztek jest ukryty. Czy moe kto
z nas okreli czas, kiedy nie zaleao mu na byciu uznanym?
Krucho osoby chorej albo osoby przy kocu jej czasowego istnienia domaga si
rwnie walki reszty ludzkoci o uznanie jej bycia-z-innymi, gdy jest to tylko wyrazistsza posta kruchoci, ktra naley do istoty bycia kadego z nas w cigu caego
ycia. Zreszt, z relacji opiekunw pracujcych w hospicjach wynika, e w osiemdziesiciu procentach chorzy rezygnuj z proby o eutanazj, gdy dowiadczaj bliskoci
drugiego. Problemem jest wic pozostawienie czowieka w osamotnieniu.
Nie do usprawiedliwienia jest take istnienie kary mierci. Naley raczej myle
jak pomc niektrym osobom w zdobyciu ich wasnej tosamoci, gdy nie otrzymali jej w normalnym rozwoju, wtedy, gdy woali o uznanie, czsto take z winy
bdnych antropologii uznawanych przez spoeczestwo.
roku: Mwi dzi do was z gbi serca do kadego czowieka we wszystkich krajach wiata [...]
do matek, ojcw i dzieci w miastach, miasteczkach i wsiach. Kady z nas jest dzi tutaj dziki mioci Boga, ktry nas stworzy, i naszych rodzicw, ktrzy nas przyjli i zechcieli obdarzy nas yciem. ycie jest najpikniejszym darem Boga. Dlatego z tak wielkim blem patrzymy na to, co dzieje si w wielu miejscach wiata: ycie jest umylnie niszczone przez wojn, przemoc, aborcj.
A przecie zostalimy stworzeni przez Boga do wyszych rzeczy by kocha i by kochanymi.
Wiele razy powtarzam i jestem tego pewna e najwikszym niebezpieczestwem zagraajcym pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeeli matce wolno zabi wasne dziecko, c moe powstrzyma ciebie i mnie, bymy si nawzajem nie pozabijali? Jedynym, ktry ma prawo odebra ycie,
jest Ten, kto je stworzy. Nikt inny nie ma tego prawa: ani matka, ani ojciec, ani lekarz, adna
agencja, adna konferencja i aden rzd. [...] Przeraa mnie myl o tych wszystkich, ktrzy zabijaj wasne sumienie, aby mc dokona aborcji. Po mierci staniemy twarz w twarz z Bogiem, Dawc ycia. Kto wemie odpowiedzialno przed Bogiem za miliony i miliony dzieci, ktrym nie dano
szansy na to, by yy, kochay i byy kochane? [...] Dziecko jest najpikniejszym darem dla rodziny,
dla narodu. Nigdy nie odrzucajmy tego daru Boego (LOsservatore Romano, wyd. pol., 15
(1994), n. 11, s. 49).
35
P. R i c o e u r, Drogi rozpoznania, s. 191.
141
142
RAFA GRABOWSKI
143
FILOZOFIA CHRZECIJASKA
TOM 2, 2005
RAFA GRABOWSKI
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia Teologiczny
Zakad Filozofii Chrzecijaskiej
RAFA GRABOWSKI
144
145
nalizmem i witalizmem. Jego filozofia, okrelana mianem racjowitalizmu, do podstawowej zasady podnosi kategori ycia. To z perspektywy wasnego ycia czowiek prbuje zrozumie ycie innych, nie posiada bowiem elementu bardziej czytelnego, przeroczystego ni wasne ycie. W ycie czowieka s jednak wpisane pewne determinanty, okolicznoci, ktre stanowi istotn jego cz. Czowiek musi je
ocali, aby ocali samego siebie6.
Kontynuujc i rozwijajc myl Ortegi, Maras podkrela z naciskiem, e nie chodzi tutaj o jak ide ludzkiego ycia, ale o samo ycie jako konkretn rzeczywisto. Czowiek jest w yciu, tam spotyka samego siebie. Jest to najbardziej radykalna, pierwotna rzeczywisto (realidad radical), jaka dana jest podmiotowi poznajcemu. Moje ycie (mi vida), wasne ycie dla kadego czowieka, jest najbardziej mi
bliskie, jest jedynym yciem, do ktrego mam bezporedni dostp7.
Jak zauwaa Maras, w tradycji myli filozoficznej Zachodu, czsto dokonywano uprzedmiotawiania czowieka, nie omino to take samego pojcia osoby8. Kiedy jednak okazao si zbyt oczywiste, e ten tradycyjny sposb upodabnia nadmiernie czowieka do rzeczywistoci martwych lub ywych, ale zawsze na sposb rzeczy, wtedy jak pisze Maras wprowadzono do filozofii nowe pojcia takie jak: ja,
podmiot, wiadomo, egzystencja, Dasein, podmiotowo czy pour-soi. Wszystkie
one ukierunkowuj nas na rzeczywisto ycia, ale interpretuj je z pozycji konkretnych, cho rnych zaoe, i dlatego nie oznaczaj samej rzeczywistoci ycia, lecz
jedynie i ostatecznie rne aspekty czy wymiary tego ycia9.
Pytajc o najbardziej podstawow, radykaln rzeczywisto (realidad radical),
Maras odpowiada, e jest ni moje ycie (mi vida). Jest to dla niego konstatacja
daleka od jakiejkolwiek teorii. Moje ycie to rzeczywisto tak pierwotna, e niesprowadzalna do innych, wtrnych rzeczywistoci. Czowiek odkrywa siebie yjc,
spotyka siebie w yciu, co wicej, yjc styka si z rzeczami, ktre go otaczaj. Moje
ycie jest nag rzeczywistoci, tak jak j zastaj yjc. Odwoujc si znowu do
sformuowa Ortegi y Gasseta mona powiedzie, e ycie jest tym, co czyni, tym
co mi si przydarza10. Jak twierdzi Maras, jedynym realnym yciem jest [ycie] indywidualne, moje (kadego), pojedyncze, temporalne, uwarunkowane, i mona je
wyrazi opowiadajc je; ale nie mog zrozumie, zrelacjonowa, opowiedzie mojeczenie nie jest w kontekcie myli ortegiaskiej do koca poprawne. Waciwszy wydaje si termin okolicznoci, ktry unika zawenia i wskazuje nie tylko na otaczajce czowieka rzeczy, ale
take na zesp czynnikw, ktre na niego wpywaj, jak np. uwarunkowania mylowe, czy problemy wobec ktrych staje (por. E. G r s k i, Jos Ortega y Gasset i kryzys ideologii hiszpaskiej,
Wrocaw 1982, s. 24).
16
Por. J. O r t e g a y G a s s e t, Meditaciones del Quijote, s. 30.
17
Por. J. M a r a s, Antropologa metafsica, s. 52-54.
18
Maras czsto zwraca uwag, e bdne jest pytanie o czowieka jako takiego, bo moe to
wanie prowadzi do uprzedmiotowienia. Czowiek zawsze jest konkretny w swoim yciu, zawsze
jest tym mczyzn czy t kobiet.
19
Por. J. M a r a s, Antropologa metafsica, s. 53.
10
Por. T e n e, Introduccin a la Filosofa, Madrid 1995, s. 181-182.
RAFA GRABOWSKI
146
go ycia inaczej jak przez struktur ycia. [...] T struktur uzyskuje si poprzez analiz mojego ycia, i polega na wykazie jego koniecznych wymaga, jego uwarunkowa sine quibus non11.
Analiza mojego ycia, ycia ludzkiego, ktre jest rzeczywistoci najbardziej
radykaln, owocuje u Marasa odkryciem pewnych struktur, ktre okrela mianem
teorii analitycznej ycia ludzkiego. Problem ten podj przede wszystkim w Introduccin a la Filosofa. Odmienno i podobiestwo zawartych tam rozwaa od
heideggerowskiej Daseinsanalytik widzi Maras w sposb nastpujcy: a) obie teorie koresponduj ze sob pod wzgldem poziomu; b) obie uywaj opisu fenomenologicznego, bez zbytniego uciekania si do redukcji czy epoch; c) Daseinsanalytik
nie uywa rozumu witalnego, nieznanego Heideggerowi oraz innym filozofiom nieortegiaskim; d) Dasein czyli istnienie, nie jest yciem ludzkim wyraajcym si
w ortegiaskiej tezie ja i moje okolicznoci, lecz jest sposobem istnienia (Seinsweise) tego bytu, jakim jestemy; e) podczas gdy existenziale Analityk des Daseins ma
charakter propedeutyczny, wprowadzajcy w metafizyk, ktra zajmie si zmysem
bytu w oglnoci (der Sinn des Seins berhaupt), teoria ycia ludzkiego, ktre jest
radykaln rzeczywistoci (realidad radical), jest ju metafizyk12.
Teoria Marasa, podobnie jak Daseinsanalytik Heideggera, odkrywa analityczn
struktur ludzkiego ycia. Wskazuje na konieczne uwarunkowania ludzkiej egzystencji, na zmienno, dynamizm, czy twrczy wymiar ludzkiego ycia. ycie jest dziaaniem, gdy czowiek musi co zrobi z okolicznociami, ktre go otaczaj. To one
stanowi niejako scen, wiat, miejsce, w ktrym rozgrywa si moje ycie. To,
z kolei, zakada tworzenie wasnego yciowego projektu. Ja jestem tym, kto projektuje, kto tworzy wasny program ycia, zaleny w duej mierze od okolicznoci, ktre mog uatwia lub utrudnia, a nawet uniemoliwia jego realizacj. To tutaj dokonuje si odkrycie cielesnoci, wiatowoci czy temporalnoci, ktre stanowi cz
mnie13. Jak zauwaa sam Maras, najbardziej skondensowan ilustracj analitycznej
struktury ludzkiego ycia jest teza Ortegi: Ja jestem mn i moimi okolicznociami
i jeli nie ocal ich, nie ocal i siebie14.
Zdaniem Marasa teoria analityczna ludzkiego ycia pozostaje jednak teori, interpretacj, ktra nie jest jednak sam rzeczywistoci t dalej pozostaje moje ycie, ycie kadego czowieka. Warto tej teorii nie ulega jednak wtpliwoci, jej
treci s konkretne uwarunkowania, bez ktrych moje ycie ani jakiekolwiek ludzkie ycie, nie byoby moliwe. Mamy wic do czynienia z pewn struktur konieczn, a przez to uniwersaln15. W tym kontekcie Maras zaczyna nowe poszukiwania,
T e n e, Antropologa metafsica, s. 63.
Por. tame, s. 71-72.
13
Analitycznej strukturze ludzkiego ycia J.Maras powica bardzo duo miejsca w Introduccin a la Filosofa. Na szczegln uwag zasuguje tutaj rozdzia VI. Por. t e n e, Introduccin a la Filosofa, s. 177-200.
14
J. O r t e g a y G a s s e t, Meditaciones del Quijote,s.30.
15
Por. J. M a r a s, Antropologa metafsica, s. 71.
11
12
147
RAFA GRABOWSKI
148
niu, byaby, jak mwi Maras, nauk o tej wanie strukturze empirycznej, natomiast
do metafizyki naleaoby zaliczy badanie teorii ludzkiego ycia rozumianego jako
rzeczywisto radykaln (realidad radical)20.
II. Temporalno
Zarwno w teorii analitycznej ukazujcej egzystencjalne struktury ycia, jak
i w jego strukturze empirycznej, eksponujcej okolicznociowo konkretnego ludzkiego ycia, istotnym elementem jest jego wymiar temporalny. Sprbujmy wic
przyjrze si, w jaki sposb Maras postrzega ten wymiar, jak wiadomo czasowoci wpywa na moje ycie, jakie wywouje dziaania i jak skutkuje w relacji do innych uwarunkowa (circunstancias).
Przede wszystkim madrycki filozof zauwaa, e ycie czowieka naznaczone
temporalnoci jest cakowit odwrotnoci definicji wiecznoci, jak daje Boecjusz:
interminabilis vitae tota simul et perfecta possessio21. Nie jest wic ono nieskoczone, lecz przeciwnie, w pewnym okrelonym momencie si rozpoczo i szybko si
zakoczy (bez wzgldu na to jakie by nie byo ostateczne przeznaczenie czowieka).
Poza tym nie posiadamy ycia rwnoczenie, lecz wanie sukcesywnie niejako
postpujc w jego posiadaniu. Wreszcie ycie ludzkie naznaczone terminalnoci
nie jest doskonae, ale nietrwae i niedoskonae, niestabilne w przeywanej wanie
teraniejszoci, bezbarwne i zuboae w przechowujcej przeszo pamici oraz niepewne i cigle puste wobec nadchodzcej przyszoci. Tak wic ycie czowieka jest
cakowitym przeciwiestwem wiecznoci, prezentuje si jako naznaczone czasow
skoczonoci, jego formu s dni policzone (los das contados) 22.
W jednej z pierwszych swoich ksiek Introduccin a la Filosofa (1947) Maras stwierdza, e czasowo, z ca swoj dynamik, jest istotnym elementem ludzkiego ycia konstytuujcym jego osobowo. ycie czowieka, jako osoby, jest bowiem rozcignite miedzy narodzinami a mierci. De facto nie mamy dostpu ani
do jednej, ani do drugiej rzeczywistoci. To oznacza, e istnienie mojego ja jest rozcignite pomidzy ju nie mojej przeszoci a jeszcze nie mojej przyszoci, std
mona mwi o trzech ja. Ja, ktry yj obecnie, w danym momencie, yem
przedtem, w przeszoci i bd y pniej w przyszoci. Moje ja przesze jest odmienne od mojego ja obecnego, a to odrnia si od ja, ktre bdzie w przyszoci.
Moje ycie jest wic rzeczywistoci zmienn, przepenion dynamizmem, ale jedPor. tame, s. 78.
Cyt. za: T o m a s z z A k w i n u, Suma Theologiae, I, q.10, a. 1.
22
Por. J. M a r a s, Antropologa metafsica, s. 179-180; t e n e, Introduccin a la Filosofa, s. 293-296.
23
Sownik jzyka hiszpaskiego Hiszpaskiej Akademii Krlewskiej dla hasa mismidad zamieszcza trzy wyjanienia z zakresu filozofii: a) warunek bycia tym samym, b) to, dziki czemu
jest si tym samym, c) identyczno personalna (Por. Diccionario de la Lengua Espaola de Real
Academia de la Lengua Espaola, t. II, s. 1381).
20
21
149
noczenie cigle jestem ten sam (el mismo) co przedtem i w przyszoci. Jest to zasuga mojoci (mismidad)23, ktra jest zupenie czym innym ni identyczno, jak
przypisujemy rzeczom czy obiektom idealnym24.
Odmienno poszczeglnych ja jest dla Marasa bardzo znaczca. Podkrela on
przede wszystkim rno mojego ja przeszego od mojego ja aktualnego. Moje ja
przesze, w cisym tego sowa znaczeniu, nie jest ju moim ja, lecz przeksztaca si
w co cakowicie rnego, w okoliczno (circunstancia). Oznacza to, e moja przeszo, to kim byem przedtem, teraz staje si integraln czci uwarunkowa mojego
ycia, czym z czym musz si zmierzy, co spotyka moje ja aktualne25. Takie ujcie
jest bez wtpienia konsekwencj ortegiaskiej wizji czowieka. Jeli ja jestem mn
i moimi okolicznociami, dla Marasa oznacza to, e nie chodzi tylko o jakie okolicznoci ode mnie oddalone, wrcz przeciwnie, uwarunkowania w jakich yj stanowi
integraln cz mojego ycia, gdy ja take je tworz. W tym kontekcie peniej mona zrozumie twierdzenie, e okolicznoci s zawsze moimi okolicznociami.
Napicie jakie staje si udziaem czowieka poprzez jego bycie w czasie, co dokadnie ukazuje egzystencjalna struktura ludzkiego ycia, sprawia, e czowieka postrzega si jako byt pomidzy. Czas jest tym, w czym wanie jestem. Napicie mojego ycia midzy narodzeniem a mierci sprawia, e wanie czas staje si radykaln
form zainstalowania26 czowieka w tym wiecie. Z jednej strony jest wic zawsze
historia, biografia, z drugiej za otwarto na to, co na czowieka jeszcze czeka.
150
RAFA GRABOWSKI
151
wiek czuje si wzywany do jego realizacji, moe pozosta temu wierny lub moe
si sprzeciwi31.
Antycypacja przyszoci
Otwarto na przyszo wyraajca si w byciu futurizo, nastawienie na ksztatowanie mojego ycia w oparciu o moje okolicznoci, wnosi w ludzk egzystencj
nie tylko element irrealny, cigle nieobecny, ale take skutkuje iluzj (ilusin), ktra, jest wedug Marasa, niepewn antycypacja przyszoci32.
Ta antycypacja cile zczona i oddziaujca na charakter futurizo osoby ludzkiej cechuje si przede wszystkim tym, e spenienie si tego, na co si czekao, jej
nie eliminuje. Antycypacja, o ktrej myli Maras uywajc terminu iluzja, to rzeczywisto osignita i jednoczenie trwajca jako iluzja, dalej nadajca dynamizm
ludzkim oczekiwaniom i planom. Iluzja si nie koczy, nie musi przesta by iluzj
w chwili wypenienia, to prowadzi nas do jeszcze peniejszego zrozumienia paradoksalnych sprzecznoci, jakie odkrywamy w ludzkim yciu wtedy, gdy prbujemy jako pogodzi doskonao z niedoskonaoci, skoczono z nieskoczonoci.
Iluzja, ktra towarzyszy czowiekowi, w kontekcie jego ycia zdeterminowanego przez czasowo, ma rne stopnie i moe odnosi si nie tylko do innych osb,
ale take i rzeczy. Jest oczywiste, dla Marasa, e pierwszestwo maj nasze iluzje
wzgldem osb. W tym kontekcie najbardziej jest to widoczne, np. w relacji miosnej dwojga osb, ktra stanowi najdoskonalszy wyraz antycypacji jak jest iluzja.
Podobnie uznaje on iluzj jako skadnik kadego autentycznego powoania, ktre
z kolei stanowi form doskonaoci i intensywnoci ludzkiego ycia. To wszystko
prowadzi Marasa do przekonania, e jest si osob w miar jak si jest zdolnym do
iluzji i jak ta si realizuje i osiga swoje najwysze stopnie intensywnoci i autentycznoci. Iluzja staj si wic jedn z kategorii, ktre definiuj osob i jako tak j
konstytuuj33.
Oprcz tych najwikszych iluzji, ktre rozbudzaj czowieka i wyznaczaj mu
drog jego ycia, towarzysz nam nieustannie iluzje dotyczce rzeczy maych, codziennych, takich jak jedzenie, sen, lektura, spacer. Ich cech charakterystyczn jest
powtarzalno. Zawsze oczekujemy, e powrc, co wicej mamy iluzj, e s rzeczy, do ktrych my bdziemy mogli powraca wtedy, gdy uznamy to za przydatne34.
Por. t e n e, Persona, Madrid 1997, s. 143-144.
Termin iluzja pochodzi od aciskiego sowa illusio wyraajcego art, drwin; zudzenie.
Takie rozumienie tego sowa wedug Marasa na trwae zadomowio si w jzykach nowoytnych
wywodzcych si z aciny lub czerpicych to sowo z tego jzyka. Wyjtek stanowi tutaj jzyk hiszpaski, gdzie sowo ilusin, obok znaczenia negatywnego posiada take charakter pozytywny.
Wyraaj je np. takie zwroty jak tener ilusin, ktry oznacza tyle co mie nadziej lub estar ilusionado: by pod wraeniem czego (por. t e n e, Breve tratado de ilusin, Madrid 1984, s. 1016; t e n e, Persona, s. 110-111).
33
Tene, Persona, s. 113.
34
Por. t e n e, Breve tratado de ilusin, s. 53-55.
31
32
152
RAFA GRABOWSKI
Spotkanie ze mierci
Czowiek od samego pocztku swojej wiadomej egzystencji wie, e jego dni s
policzone, e na horyzoncie ycia czeka go spotkanie ze mierci, ktra jest nieunikniona. Nie moe wic uciec od najwaniejszych dla niego pyta, ktre domagaj si
odpowiedzi. Pytania o koniec ludzkiego ycia, o jego cel ostateczny, zawsze czowiekowi w historii towarzyszyy.
Maras sprowadza kwesti podstawowych pyta do dwch: kim jestem? oraz co
35
T e n e, Antropologa metafsica, s. 49. Maras zaznacza take, e czas przeszy (miniony)
pozostaje w czowieku na dwa sposoby. Z jednej strony w yciu psychicznym, jako pami tego,
co mino; z drugiej za strony jako wiek, stanowic substancj ycia efektywnie przeytego (por.
tame, s. 293).
36
Por. t e n e, Antropologa metafsica, s. 183.
153
ze mn bdzie?37. Oba pytania maj charakter nieredukowalny i s od siebie nierozdzielne. Odpowied na nie stanowi o realnym dramacie ludzkiej egzystencji, bowiem
kady czowiek musi si osobicie skonfrontowa z rzeczywistoci mierci, ktr
spotyka w swoim yciu. Dlatego nie jest to temat wycznie filozoficzny czy teologiczny, ale przede wszystkim ludzki, dlatego te dotyka kadego konkretnego czowieka.
O problemie mierci Maras pisze duo, rozwaajc go z rnych pozycji. Zwraca przede wszystkim uwag, e w naszym yciu spotykamy mier na trzy rne
sposoby. Z jednej strony mamy wiadomo, e mier jest rzeczywistoci wpisan
w nasz egzystencj, e czowiek, jako byt biologiczny, musi w pewnym okrelonym momencie dopeni swoich dni to spotkanie ma charakter zakorzenionych
w nas przekona (creencias). Drugim sposobem spotkania jest mier konkretnego
bliniego. Jest to zawsze mier indywidualna i jedyna, ktra moe by mi dostpna
w sposb bezporedni. Ostatnim sposobem spotkania ze mierci jest moja wasna,
osobista, mier38.
Wyjtkowe znaczenie dla mojego ycia moe mie mier kogo konkretnego,
kogo znaem. Stopie zayoci pomidzy mn a osob, ktrej mierci jestem wiadkiem, decyduje o sposobie przeywania jej przeze mnie. Jeli to bya osoba mi znana, ale nie odgrywajca znaczcej roli w moim yciu, jej mier moe wywoa
smutek, refleksj, ale prawdopodobnie dalej bd y moim yciem tak, jakby nic si
nie wydarzyo. Sytuacja ulega diametralnej zmianie, gdy chodzi o osob bardzo mi
blisk, z ktr czyy mnie wizy przyjani lub mioci. mier kogo bliskiego
dotyka w sposb istotny mojego ycia. Nie chodzi tu tylko o dowiadczenie straty,
nieobecnoci czy samotnoci, ale o co wicej. Wraz ze mierci kogo bliskiego nie
tylko ulegaj zmianie moje okolicznoci, ale przede wszystkim ta mier ma wpyw
na moje witalne projekty, na moje plany, ktrych integraln czci bya ta osoba.
Oznacza to, e zmiana spowodowana przez mier bliskiej mi osoby, jest tak radykalna, e ju nic nie bdzie takie jak dotd39.
Zdaniem Marasa podobnie silne przeycia towarzysz nam w momencie, gdy
zdajemy sobie spraw, e my musimy umrze. Ten moment objawia nam mier jako
co radykalnego, cho ukrytego, co ma si wydarzy w moim yciu. Jest zamkniciem, dopenieniem, moich yciowych projektw, przez co eliminuje z mojego ycia
element nierzeczywistoci zwizany do tej pory z moj przyszoci. Nie oznacza to
jednak, e wobec mierci czowiek ju na nic nie czeka, wrcz przeciwnie, pozostaje
cigle aktualne pytanie: co ze mn bdzie?
Por. tame, s. 44.
Por. t e n e, Introduccin a la Filosofa, s. 313.
39
Por. tame, s. 314-315. Warto w tym momencie siegn do osobistych dowiadcze Marasa, ktry wraz z on przeywa mier trzyletniego syna, a wiele lat pniej mier swojej ony.
W tym kontekcie Maras wyzna, e mier osoby, w ktrej jest si zakochanym, stanowi przemian metafizyczn (t e n e, mier jednego z maonkw, w: C. C h a b a n i s, mier, kres czy pocztek?, s. 221).
37
38
154
RAFA GRABOWSKI
Przemylenia Marasa zaprezentowane powyej nie wyczerpuj oczywicie podjtego zagadnienia. Na rne sposoby prbuje on opisywa rzeczywisto ludzkiej
egzystencji. Pojcia takie jak futurizo, czy iluzja, fakt biograficznoci ludzkiego ycia, ukazuj przede wszystkim to wewntrzne napicie jakie towarzyszy czowiekowi, gdy uwiadamia sobie, e jedn z najbardziej fundamentalnych okolicznoci jego
egzystencji jest czasowo.
Wieloaspektowo uj, ktre odnajdujemy w racjowitalistycznej filozofii Julina Marasa, uzmysawia nam, e w poznaniu konkretnego czowieka, jego ycia,
ktre stanowi pierwsz i najbardziej radykaln rzeczywisto, nie chodzi o tworzenie jakiej koherentnej teorii, ta bowiem okazuje si zudzeniem wobec bogactwa
mojego ycia. Mamy tutaj raczej do czynienia z nieustannym i cierpliwym pochylaniem si nad czowiekiem, z przygldaniem si ludzkiemu yciu i prb opisu tego,
co cigle stanowi pewn tajemnic. Tajemniczo ta dotyka nawet samego podmiotu, co utrudnia, a czasami wrcz uniemoliwia uchwycenie czowieka jako takiego
w bogactwie jego ycia, ktre zawsze jest jego yciem, a wic czym niepowtarzalnym i jedynym.
155
FILOZOFIA CHRZECIJASKA
TOM 2, 2005
KRZYSZTOF NIEYSKI
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia Teologiczny
Zakad Filozofii Chrzecijaskiej
156
KRZYSZTOF NIEYSKI
nietykalno ludzkiej istoty jest rdem sama dla siebie? Ot, gdyby tak byo, to
jej naruszenie stanowioby jedynie manifestacj ludzkiej wolnoci i jako takie nie
powinno budzi adnego sprzeciwu, lecz raczej podziw: oto czowiek da drugiemu
moliwo bycia czowiekiem i czowiek mu j odebra; uczyni tak, jak mu si
podobao; niech wolno bdzie bogosawiona!
Jednake podnoszcy si dzi ostry sprzeciw wobec ludzkiego postpowania,
ktre nie tylko potrafi naruszy nietykalno drugiego czowieka, ale j rzeczywicie narusza, wypywa z silnego przekonania (wiary), i czowiek nie znajduje oparcia w sobie samym, tj. rdo nietykalnoci czowieczestwa nie jest fizyczne. rdo to tkwi poza czowiekiem. Ono jest meta-fizyczne. Filozofia dramatu rozwijana
przez Jzefa Tischnera wskazuje wanie na takie meta-fizyczne rdo nietykalnoci ludzkiej osoby. Uwielbieniem witoci Boga nie tylko oddajemy cze Bogu, ale
rwnie chronimy w sobie odbicie Jego witoci, tak trudne do ochrony w wiecie
naszej codziennoci1 pisa w jednej ze swoich ksieczek powiconych yciu
chrzecijaskiemu filozof, a jednoczenie mistrz maych form religijnych ks. Jzef
Tischner.
Specyfika uprawianej przez Tischnera filozofii dramatu wymagaa, aby w podtytule niniejszego artykuu nie znalazo si sformuowanie Jzefa Tischnera antropologia dramatu, lecz Jzefa Tischnera religijna metafizyka dramatu. Wedug Tischnera
bowiem, to, co ostatecznie decyduje o nietykalnoci ludzkiej osoby jest metafizyczne
i religijne zarazem. Jan Galarowicz, charakteryzujc specyfik Tischnerowskiej filozofii dramatu, napisa: Mylenie Tischnera wykracza daleko poza antropologi filozoficzn. Jego teoria Ja aksjologicznego, a w jeszcze wikszym stopniu filozofia dramatu, stawiaj w cakowicie nowym wietle tradycyjne problemy aksjologiczno-etyczne, teoriopoznawcze i metafizyczne. Z Tischnerowskiej filozofii dramatu wyrasta
nowa, nie majca nigdzie swego odpowiednika, cho bliska koncepcji Rosenzweiga
i myli Lvinasa, metafizyka i filozofia religii2.
W filozofii dramatu mylenie filozoficzne tak mocno splata si z myleniem religijnym, e ideaem dramatu w ogle jest dramat religijny3, przy czym dramat ten
nie realizuje si w rwnym stopniu w kadej religii, bowiem zdaniem Tischnera
religi dramatyczn w penym sensie tego sowa jest jedynie judeochrzecijastwo4.
W czym wyraa si w religijny dramat i jak wie si on z dramatycznym naruszeniem nietykalnoci ludzkiej osoby?
1
J. T i s c h n e r, Jak y?, Wrocaw 1994, s. 122. Na oznaczenie prac Jzefa Tischnera bdziemy stosowali nastpujce skrty: FD Filozofia dramatu, Krakw 1999; J Jak y?, Wrocaw 1994; MWW Mylenie wedug wartoci, Krakw 1993; NDW Nieszczsny dar wolnoci,
Krakw 1993; SC Spr o istnienie czowieka, Krakw 1998; SR Spowied rewolucjonisty, Krakw 1993; N wiat ludzkiej nadziei, Krakw 1992; ZFC Zarys filozofii czowieka dla duszpasterzy i artystw, Krakw 1991.
2
J. G a l a r o w i c z, Na ciekach prawdy. Wprowadzenie do filozofii, Krakw 1992, s. 532.
3
FD, s. 23.
4
FD, s. 23.
157
Podwaenie nietykalnoci ludzkiej istoty moliwe jest przede wszystkim dlatego, e czowiek oddali si od niczym nie uwarunkowanego rda wszelkiej witoci (nietykalnoci) Boga. Dlatego pytanie o Boga jest istotnym pytaniem czowieka
jako istoty dramatycznej5. Kiedy dla jednego czowieka Bg staje si daleki, to konsekwencje tego poniesie take inny czowiek, mianowicie bdzie on umieszczony
przez tego pierwszego w dali. Bycie dalekim w oczach drugiego czowieka oznacza
przyjcie na siebie dramatycznej moliwoci: okazuje si, e dla innego czowieka
mog rwnie dobrze uczestniczy w yciu i wolnoci, jak i w nich nie uczestniczy.
Ten kto jest daleko, staje si jakby nieobecny i pozbawiony praw. Zamach na nietykalno czowieka jest zatem konsekwencj uprzedniego zaguszenia w sobie gosu
Boga. To wanie Bg objawia w czowieku prawo moralne, prawo, ktrego odkrycie wzbudzao niegdy niesabncy podziw Immanuela Kanta. Jeli gos tego prawa
zostanie stumiony, to kto jeszcze mgby uratowa ludzk istot z rk czowieka
wewntrznie guchego na Transcendencj? Kultura mierci, z ktr przychodzi
nam si dzi zmaga, w sposb tragiczny pokazaa, e bez ostatecznego odniesienia
do witego Boga, nie potrafimy uchroni swojej wasnej nietykalnoci.
To, co dzieje si z ludmi, gdy wysycha w nich meta-fizyczne rdo wszelkiej
witoci, skania nas do powrotu na ono Tajemnicy Boga, gdzie wyjania si tajemnica osoby ludzkiej. Celem podjtych tu rozwaa jest dokonanie takiego wanie powrotu. Przewodnikiem na tej drodze bdzie stworzona i rozwijana przez Jzefa Tischnera filozofia dramatu. Wydaje si, e nieodcznym elementem skadajcym si na obraz osoby ludzkiej w ramach tej filozofii jest nietykalno.
Sowo Nietykalno, suce na oznaczenie suwerennoci ludzkiej osoby, bdziemy
odtd pisali wielk liter. Chcemy w ten sposb podkreli jeli nie prost wymienno,
to bliskie pokrewiestwo tego sowa ze sowem wito tak zreszt rozumia zwizek
obu tych sw J. Tischner6. Nietykalno pisana z wielkiej litery nie wskazuje na przywilej nadany pewnej grupie osb na mocy umowy spoecznej (np. immunitet poselski), ale
wskazuje na ostateczne meta-fizyczne rdo nienaruszalnoci ludzkiej istoty.
W naszych rozwaaniach tajemnic osoby jako Nietykalnoci metafizycznej bdziemy zgbiali w trzech odsonach: osoba jako Nietykalno cielesna ofiarowana
i zamieszkana przez Boga (I), osoba jako Nietykalno duszy wezwanej ku metafizycznemu dobru (II) i osoba jako Nietykalno rozumnoci wezwanej ku metafizycznej prawdzie (III). W zakoczeniu natomiast przyjrzymy si moliwociom mylenia o Nietykalnoci osoby na przyszo (IV).
FD, s. 22.
Por. J, s. 119.
SC, s. 69.
RAFA GRABOWSKI
158
waniu wasnej dramatycznej sytuacji w wiecie, lecz znaczy, e osoba bierze udzia
w dramacie poprzez ciao. Ciaem jest wanie to, dziki czemu osoba jest podmiotem dramatu8. Wobec tego nasuwa si pytanie: na czym waciwie polega dramat
osoby jako istoty cielesnej?
Dramatyczno ucielenionego podmiotu polega na tym, e czowiek odkrywa
swoj cielesno jako dar, a jednoczenie jako bardzo trudne zadanie9. W ostatecznej metafizycznej perspektywie cielesno jawi si jako dar zadany przez Boga,
ale w kolejnoci rozpoznawania cielesnoci jako zadania, tym, co pierwsze, jest samo
ycie. Cielesno jest zawsze ju zadana, dodajmy: zadana z dou. Bez tego
dou nie byoby gry. Ona jest z nami jako ywio, a wic jako umiejscowienie ycia. Kto ma ciao, ten wie, e yje10.
Pomijajc szereg bada nad cielesnoci od dou, jako wiadomoci cielesnoci na poziomie poda11, przechodzimy od razu do ostatecznego stwierdzenia, e
cielesno jest darem z gry. Jako taka, cielesno nie jest dla czowieka przeklestwem, lecz wezwaniem do wiernoci wobec Darczycy. Dramat czowieka nie rozpoczyna si zatem wraz z samym faktem przyjcia cielesnoci, jak sugeruje to platoska interpretacja ciaa jako wizienia dla duszy, czy rda zudze12. Dramat
cielesnoci osoby rozumiany po chrzecijasku wie si z brakiem ludzkiej wiernoci wzgldem obietnicy zoonej w ciele13.
Zapytajmy wic: jaka waciwie obietnica nadaje rang Nietykalnoci ludzkiej
osobie ze wzgldu na jej ciao, oraz jak wierno, lub niewierno Bogu wpywa na
realizacj tej obietnicy?
Ciao jako miejsce zbawienia
Dla judeochrzecijastwa, jako centrum religijnego dramatu, ciao jest istotnym
skadnikiem zbawienia. Jest ono miejscem zoenia zbawczej obietnicy danej czowiekowi przez Boga. Symboliczn postaci ilustrujc gbi takiego obdarowania
jest Abraham. Obietnica dana Abrahamowi spenia si w ciele (obietnica potomstwa)
i poprzez ciao (wdrwka do ziemi obiecanej), dlatego cielesno staje si rwnie
elementem nadziei14. Nadzieja ta potwierdza si rwnie poprzez ciao, gdy Abraham napotyka na swej drodze do kraju obietnicy wdrowcw, ktrych twarze s ladami Nieskoczonego15. Warto w tym miejscu przywoa take posta Mojesza,
ktry zstpujc z gry Synaj z dwiema tablicami wiadectwa w rku nie wiedzia, e
ZFC, s. 56.
Por. SC, s. 71-72.
10
SC, s. 72.
11
Por. SC, s. 72nn.
12
Por. SC, s. 69-70.
13
Por. ZFC, s. 54.
14
Por. ZFC, s. 55.
15
Por. FD, s. 40.
18
19
159
skra na jego twarzy promieniaa na skutek rozmowy z Panem (Wj 34,29)16. Spotkanie osoby z Nieskoczonym jest udokumentowane w ciele, pozostawia lad na
twarzy czowieka.
Ide ciaa jako miejsca obietnicy przejmuje i rozwija chrzecijastwo, ktrego
centrum stanowi wydarzenie Sowa Wcielonego. Sowo stao si ciaem i przyjo
na siebie cay dramat ludzkiej egzystencji: od urodzenia, poprzez mier, a po zmartwychwstanie17. To, e mier jest ostatnim aktem ludzkiego ciaa, nie oznacza, e
koczy si w ten sposb sens cielesnoci. mier ma w ogle sens tylko dziki temu,
e jest ona powoaniem do udziau osoby w mierci Chrystusa, w ktrym wszyscy jestemy przeznaczeni do chway. To nie mier, lecz wizja ciaa uwielbionego, jakie
Chrystus mia po swym zmartwychwstaniu, jest ostatecznym celem ludzkiej cielesnoci. Ciao ludzkie, uczestniczc w yciu i mierci Chrystusa, dojrzewa do chway18.
Wiara w zmartwychwstanie cia nie oznacza jednak chrzecijaskiej gloryfikacji cielesnoci jako sfery ludzkiego ycia wolnej od wszelkiej skazy. Tym, co oprcz
naturalnej kruchoci, choroby i mierci ciaa nadaje ludzkiemu yciu dramatyczny
ton jest przede wszystkim grzech, ktry mieszka w ludzkim ciele. Skutkiem grzechu
jest bolenie dowiadczane przez czowieka gbokie pknicie w nim samym. Pknicie to przebiega na linii czcej sfer ciaa ze sfer ducha. Czowiek potrafi przyzna, e ciao, ktre posiada, jest wprawdzie jego wasnym ciaem, ale prawo, ktre
w nim mieszka, jest mu obce19. Taki stan rzeczy rodzi wewntrzne rozdarcie, o ktrym pisa w. Pawe: nie czyni bowiem dobra, ktrego chc, ale czynie zo, ktrego
nie chc (Rz 7,19). W ludzkiej cielesnoci obecne jest permanentne wezwanie osoby
do nieustannej walki o odpowiedzialn wierno dobru.
Ciao jako wezwanie do odpowiedzialnej wiernoci
W przekonaniu Tischnera, wierno w sferze ciaa zwizana jest szczeglnie
z problemem erotyzmu. Denie chrzecijastwa do okieznania tej siy, ktra po grzechu pierworodnym wymkna si spod kontroli serca, wyraa si w rnych formach
ycia, w zalenoci od wezwania do wiernoci Bogu i drugiemu czowiekowi. S to:
monogamia, celibat i czysto. Chrzecijastwo nie postrzega cielesnoci jako fatalizmu, lecz jako wezwanie do wiernoci Bogu i czowiekowi. Cielesno to arena walki
o wierno, ktra jest imieniem mioci: wierno staje si mioci, a mio wiernoci. Wierno stanowi ten rodzaj wizi, ktry konstytuuje religi. Religia nie polega
bowiem na zdolnoci do ekstatycznych uniesie duszy ku Bogu, ani na mistycznej
kontemplacji, lecz na akcie wiernoci. Obce prawo mieszkajce w ciele czowieka
moe by przezwycione prawem mioci, ktrej drugim imieniem jest wierno20.
16
17
18
19
20
KRZYSZTOF NIEYSKI
160
ZFC, s. 58.
N, s. 129.
Por. N, s. 129.
Por. ZFC, s. 58.
SR, s. 47.
SR, s. 49.
161
Oprcz wolnoci, ktra manifestuje si w ciele, ciao jest take paszczyzn porozumienia i komunikacji osoby z realnym wiatem. Ciao jest instrumentem porozumienia. Jest w jakiej mierze ciaem dla drugiego. Poprzez ciao wyraa si mio, nienawi, ciao przyblia i oddala, pieci i zadaje bl. Rol szczegln w obcowaniu z drugim odgrywa gos. Gos jest wyrazem postawy drugiego wobec nas.
[...]Gos wada niejako ca cielesnoci, sprawiajc, e przez gestykulacje staje si
ona komentarzem mowy27. Komunikacja cielesna nie jest jedynie niezobowizujca
wymian informacji. W niektrych bowiem sytuacjach cielesna komunikacja jest
pocztkiem skadania ofiary z siebie, czego wzniosym przykadem jest maestwo
i odpowiedzialne rodzicielstwo. Tischner pisze: Ciao jest nie tylko dla innego, ale
i dziki innemu. Ciao ojca wie si z ciaem matki, wiadomo cielesnej mskoci
wie si ze wiadomoci cielesnoci kobiecej. Cielesno jest owocem wzajemnoci. [...]Filozofia nie moe pomija prostego faktu, e ciao czowieka jest ciaem
mczyzny lub kobiety. Rnica ta stanowi zapowied moliwego ojcostwa lub macierzystwa. [...] Ciao bierze udzia w dialogu pci. Dialog ten jest integralnym
skadnikiem dramatu cielesnoci. Kierunek dramatu cielesnoci jest taki: poprzez rodzicielstwo do ofiary28.
Podsumowujc nasze dotychczasowe rozwaania stawiamy pytanie: czym zatem
jest osoba jako Nietykalno ze wzgldu na ciao?
Nietykalno osoby ludzkiej, jako istoty ucielenionej, realizuje si jako zadana
czowiekowi od gry (cho najpierw odczuwana jako zadana od dou) wierno,
mio, wolno i komunikacja, ktre wyraaj si w ludzkim ciele, w nim dochodz
do gosu i przez nie wsptworz czowieka jako nienaruszaln istot osob. Przy
czym Nietykalno cielesna osoby jawi si tu zarwno jako dar, ktry przysuguje, a raczej jest ofiarowany czowiekowi od samego zarania jego ycia, oraz jako
powoanie, ktre ma by dopiero przez osob odpowiedzialnie podjte.
Nietykalno cielesna, rozumiana jako powoanie ludzkiej osoby do realizacji
peni czowieczestwa, moe zosta urzeczywistniona wwczas, gdy elementy wsptworzce to powoanie: wierno, mio, wolno i komunikacja, bd zwizane
z tym, co metafizyczne. Cielesno, wchodzc w dramat, wchodzi w cay jego horyzont, ktry jest horyzontem dobra i za, prawdy i nieprawdy29. Osoba, jako Nietykalno cielesna, porusza si zatem midzy dobrem a zem, prawd i nieprawd. Aby
w ruch by moliwy, tzn. aby osoba moga uczestniczy w dramacie dobra i za,
musi by czym wicej ni ciaem musi mie dusz30.
Zanim jednak przejdziemy do rozwaania problemu duszy w nieodparty sposb
narzuca si pytanie, ktre filozofia powinna podj w imieniu wszystkich ludzi niezdolnych do jego postawienia: w czym ugruntowana jest Nietykalno istoty ludzkiej,
ktra z powodu upoledzenia swych wadz duchowych nie jest zdolna do dokonywa27
28
29
30
ZFC, s. 59.
ZFC, s. 60.
SC, s. 72.
ZFC, s. 98.
KRZYSZTOF NIEYSKI
162
nia waciwych czowiekowi aktw duchowych (wierno, mio, wolno i komunikacja), co oznacza, e poza sam tylko cielesnoci nie potrafi inaczej zamanifestowa
swego czowieczestwa? Jest to w istocie pytanie o metafizyczny sens cielesnoci.
Czas ciaa jako gwarancja Nietykalnoci czowieka upoledzonego duchowo
W sprawie problemu metafizycznego ugruntowania Nietykalnoci czowieka ze
wzgldu na jego cielesno Tischner zapewne by stwierdzi, e z punktu widzenia
chrzecijastwa tym, co stanowi o nienaruszalnoci osoby jest przeznaczenie jej ciaa do chway. wiadczy o tym przede wszystkim wydarzenie Sowa Wcielonego,
a take sens cierpienia, o ktrym w. Pawe pisa: Sdz bowiem, e cierpie teraniejszych nie mona stawia na rwni z chwa, ktra ma si w nas objawi (Rz
8,18). Chwaa jest tu rozumiana jako odkupienie cia (por. Rz 8,23).
Jeli chwaa, ktra ma si objawi w ludzkim ciele, miaaby sta si tematem
filozofii, to wydaje si, e musiaaby ona mie przede wszystkim charakter metafizyczny. Jednake oprcz aspektu metafizycznego istnieje jeszcze inny, pomijany
zwykle przez metafizyk, niezwykle wany aspekt ludzkiej cielesnoci. wity Pawe, piszc o cierpieniach teraniejszych i przyszej chwale, ktra ma si objawi
w ciele, dostrzega, e przez ludzkie ciao przepywa czas. Cierpienie, jako szczeglna posta posiadania i dowiadczania wasnego ciaa, kae spojrze na ciao w perspektywie czasu. Na ten wanie aspekt cielesnoci osoby Tischner kadzie szczeglny nacisk. Jego zdaniem filozofia, ktra nie uwzgldnia historycznoci ludzkiego
ciaa, popenia powany bd antropologiczny. To oczywiste, e krytyczna refleksja
nad ciaem musi pozby si nieuzasadnionych zaoe31. Wrd nich Tischner wymienia midzy innymi zaoenia dotyczce substancjalnoci duszy, ciaa, bd ich
obu, a take ich konsekwencje, wrd ktrych najwikszym grzechem filozofii jest
ujmowanie cielesnoci osoby bez uwzgldnienia czasu, jaki przepywa przez ciao,
czynic je ciaem dziecka, modzieca, czy starca32.
Ludzkie ciao ma swoj prawd. Nie zbliy si do niej filozofia, ktra przenosi
ciao do wiecznoci. Prawda ciaa jest bowiem rozpita midzy poczciem a mierci, co oznacza, e jej zwizek z czasem nie jest dowolny i przypadkowy. Z poszczeglnymi etapami ycia ludzkiego ciaa: dziecistwem, modoci, dojrzaoci i staroci, s zwizane wartoci. Ich przeywanie, lub niemoliwo przeywania, zalena jest od wieku. Dziecistwo jest czasem zabawy, ktra stopniowo przeradza si
w gr znamienn dla modoci. Dojrzao to czas powagi i odpowiedzialnoci zwizany zwykle z zaoeniem rodziny. Staro natomiast objawia si przez zmczenie
ciaem, z ktrego wyania si perspektywa mierci33.
Zabawa, gra, odpowiedzialno i powaga to jednak sposoby przeywania ciaa, do ktrych nie jest w peni zdolny czowiek o upoledzonych wadzach ducho31
32
33
SC, s. 71.
Por. SC, s. 71n.
Por. SC, s. 103n.
163
wych. Samo upoledzenie wadz duchowych nie oznacza jednak, e czowiek chory
przestaje by osob. Wraz z utrat zdrowia psychicznego czowiek nie traci swej
realnej Nietykalnoci jako osoba, ale niewtpliwie jego zdolno do penego duchowego wyraania swej Nietykalnoci jest zawieszona, albo na trwae, albo jedynie na
pewien czas. Dlatego podkrelanie czasowoci ciaa, jakkolwiek wane, nie wydaje
si wystarczajce do metafizycznego ugruntowania Nietykalnoci czowieka ze
wzgldu na samo ciao. Moemy jednak wskaza na inny, obok czasowego, charakter ludzkiego ciaa, ktry mgby posuy do wzmocnienia metafizycznego ugruntowania Nietykalnoci czowieka o upoledzonych wadzach duchowych.
Tischner podkrela, e dramat cielesnoci, nie jest dramatem ciaa osamotnionego, oddzielonego od innych ucielenionych istot, zwaszcza ludzi. Ciao yje obok
ciaa, styka si z innym ciaem [...]. Ciao otwiera przed istot ucielenion perspektyw dialogiczn. Gdyby nie ciao, dialog nie byby moliwy. Nawet sowo nie moe
istnie bez ucielenienia34. W takim ujciu ludzkie ciao jest nie tylko narzdziem
dialogu, lecz warunkiem dialogu. Oznacza, to, e ciao czowieka upoledzonego
moe przemawia do czowieka zdrowego nie tylko sowem, ale wszystkim, co przemawia take sam tylko obecnoci (sowo tylko podajemy w cudzysowie,
bowiem jest to a obecno wielka poprzez cierpienie). Nie musi to by jednak
obecno bierna, pomimo biernoci ducha.
Psychiatra Krystyna Osiska jedn ze swoich ksiek pt. Twrcza obecno chorych powicia w caoci problematyce roli ludzi chorych we wsplnocie ludzkiej.
Wedug K. Osiskiej, czowiek chory, jeli tylko nauczy si odpowiednio przeywa
swoj chorob, moe sta si prawdziwym homo creator35. Czowiek chory moe by
twrc wartoci we wsplnocie rodzinnej36, w rodowisku pracy37, w rodowisku
suby zdrowia38, a take wystpi w roli inicjatora nowych wizi interpersonalnych39. Natomiast specjalnie w odniesieniu do ludzi chorych psychicznie Osiska
pisze m.in.: chory psychicznie to czowiek, ktry nie tylko jest inny. Ludzie psychicznie chorzy przeywaj chorob w sposb dla nas niezrozumiay, inaczej cierpi i t
innoci cierpie rni si od nas zasadniczo. A s to cierpienia wielkie, nietykalne
[podkr. K. .], zasugujce na szacunek, spokj, cisz i delikatno, nie za na dyskryminacj40.
To, e cierpienia ludzi chorych psychicznie s inne, dla nas niezrozumiae, nie
oznacza, e przestaj by prawdziwymi cierpieniami. Zmienia si tylko sposb ich
przeywania. Cierpienia te s dowiadczane w innej psychice ni ta, w ktrej przeywaj swoje cierpienia ludzie psychicznie zdrowi; w innej, tzn. take niemoliwej
do ostatecznego zgbienia.
34
35
36
37
38
39
40
SC, s. 104.
Por. K. O s i s k a, Twrcza obecno chorych, Warszawa 1980, s. 8nn.
Por. tame, s. 70nn.
Por. tame, s. 99nn.
Por. tame, s. 111nn.
Por. tame, s. 136nn.
Tame, s. 168.
KRZYSZTOF NIEYSKI
164
Wane jest i to, aby odrni samo cierpienie, od osoby, ktra je znosi. Cierpienie
bowiem nie jest osob, lecz sposobem jej bycia. A bycie to jest byciem czasowym,
std te i sam sposb bycia jest czasowy, tzn. przemijajcy. Powoaniem osoby nie jest
cierpienie, std tak wane jest, aby uwiadomi sobie, e posiadanie cielesnoci jest
rozcignite w czasie i jako takie podlega zmiennoci. To chyba miaa na myli Osiska, gdy czytelnikom swej ksiki pozostawia do przemylenia nastpujce stwierdzenie: Choroba psychiczna jest tylko epizodem w yciu, a nie przeznaczeniem41. Przeznaczenie czowieka jako istoty cielesnej ma sens metafizyczny, a w chrzecijastwie
zwizane jest z zapowiedzi przyszej chway, ktra objawi si w ciele.
Nasza dotychczasowa refleksja nad metafizycznym ugruntowaniem Nietykalnoci osoby ze wzgldu na jej cielesno skania nas do nastpujcej konkluzji. Metafizyczn ostoj Nietykalnoci ludzkiej istoty o upoledzonych wadzach duszy (a tym
samym rwnie istoty o duszy, ktrej wadze nie mogy si jeszcze dostatecznie rozwin, np. dziecko poczte) jest jej dziejowa cielesno. Cielesno zmienia si
w czasie, podobnie jak cierpienie, ktre nie jest celem cielesnoci, lecz jej trudnym,
moliwym do wzniosego przeywania i wymagajcym szacunku innych ludzi sposobem bycia czowiekiem. Proces realizacji Nietykalnoci czowieczestwa jako osoby na sposb czowieka chorego na duszy lub na ciele, ma swj metafizyczny kres,
ktrym jest niewidzialne tu i teraz odniesienie ku przyszoci, jako chwale. Ostateczna przyszo ciaa ludzkiego nadaje jednak taki sens jego teraniejszoci, e ciao
to zostaje odczytane jako teraniejszo osobyludzkiej, pomimo e duchowe wadze w tym ciele z pewnych powodw nie mog si aktualnie ujawni i rozwin.
Wprawdzie o yjcym czowieku moemy waciwie mwi jedynie w czasie
teraniejszym, ale jego przyszo, ktrej jeszcze nie ma, oraz jego przeszo, ktrej ju nie ma, tajemniczo okrelaj jego ludzk teraniejszo. Czas czowieka jest
zatem nieodcznie zwizany z czasem jego ciaa. Ciao dziejce si w czasie nadaje
status Nietykalnoci czowieczestwu, ktre wprawdzie teraz moe by duchowo
nieme, ale ma przed sob przyszo, ktra za niego (i za nim) przemawia. W ten
sposb pokazuje si prawda o czowieku, jako bycie niegotowym, niedokoczonym,
ktry dla osignicia swej peni domaga si wszechstronnego dopenienia w czasie.
Byt ludzki dopenia si zarwno przez yw interpretacj swojej wasnej historii, jak i przez wybieganie w przyszo, ktrej obecno przeywa aktualnie w nadziei. Dziejowe rozumienie czowieka, a zwaszcza jego cielesnoci, odbiega od klasycznego modelu substancjalnego. W klasycznym modelu metafizyki bytu osoba nie
ma ani historii, ani przyszoci, nie ma zatem do czego si odwoa, ani ku czemu
dy nie ma ani wspomnie, ani nadziei. Midzy innymi z tego wanie powodu
Tischner podj polemik z tomizmem. Uwaa go za filozofi smutn, ktra zauroczona Arystotelesowsk ide harmonii nie umiaa dostrzec wanego spoecznego
zjawiska, jakim jest nadzieja, przez co nie odegraa w yciu spoecznym tej roli, jak
mogaby odegra. Jest to bowiem filozofia, ktra karmic si nostalgi za tym, co
41
Tame, s. 170.
165
mino, zamienia nadziej na system, ktry koczy z wszelk nadziej42. Tymczasem to wanie nadzieja, a zatem i przyszo, otwiera dostp do prawdy o czowieku i to wanie dziki nadziei uzyskujemy or w walce o poszanowanie Nietykalnoci osoby ludzkiej, a zwaszcza tej, ktrej wadze duchowe s aktualnie upione. Tischner pisze: W nadziei i poprzez nadziej odsania si aksjologiczny wymiar
ludzkiej egzystencji. [...] Ja czowieka jest w swym rdzeniu Ja aksjologicznym. Ono
jest podstaw jego nadziei. Nadzieja to najgbszy sposb ochraniania owej wartoci. Czowiek broni siebie sw nadziej i sw nadziej walczy o swoj ludzk twarz43.
Wspczesna filozofia, jako myl hermeneutyczna, wykazuje, e tradycyjne
metafizyczne mylenie o czowieku i wiecie w pozaczasowych kategoriach gotowych caoci jest nie tylko niewystarczajce, ale nie odpowiada podstawowemu dowiadczeniu, z ktrym wszyscy si zgadzamy, e mianowicie jestemy w czasie. Dla
wspczesnej myli hermeneutycznej czas staje si nie tylko domem ludzkiego bycia, lecz take domem ludzkiego mylenia, dlatego nigdy nie jest ono myleniem
dokoczonym, lecz zawsze myleniem w drodze. Marek Szulakiewicz tak o tym
napisze: Bdc myleniem z czasem, hermeneutyka uczy, e filozofia jest czeniem
tego, co byo, z tym, co jest i z tym, co bdzie. [...] W odrnieniu od filozofii, ktra
sigaa do fundamentw, szukaa pierwszych przyczyn i absolutnej wiedzy, hermeneutyka jest filozofi nigdy niezakoczon. Uczy spokojnego, a nie rewolucyjnego
przeywania czasu, tego czasu, przez ktry ujawnia si Sens44.
KRZYSZTOF NIEYSKI
166
ZFC, s. 98.
Por. ZFC, s. 98.
Por. ZFC, s. 100.
167
czajce do tego, aby nastpi prawdziwy udzia czowieka w dobru. Potrzebny jest
jeszcze czynnik, ktry faktycznie zwie czowieka z dobrem, a tym samym ludzi
midzy sob. Zdaniem Tischnera, tym czynnikiem jest aska.
aska jako zwizanie osoby z osob wizami uczestnictwa w dobru
Wedug Tischnera, tym, co sprawia, e aska nie moe by wycznie tematem
teologii, w ktrej podkrela si gwnie jej nadprzyrodzony charakter, jest to, e aska daje si take dowiadczy. To, e ludzie yj ze sob w dialogu oznacza, e
czy ich nie tylko sowo, ale przede wszystkim udzia w dobru. aska stanowi ogniwo czce czowieka z metafizycznym dobrem, oraz ludzi midzy sob, ze wzgldu
na ich udzia w dobru. Jako taka, aska zawsze pozwala si dowiadczy, a kade
nasze spotkanie si z dobrem odbieramy jako niezasuony dar49.
Dziaanie aski, wice czowieka z metafizycznym dobrem i z innymi ludmi,
dokonuje si w wolnoci. Oznacza to, e dobro, ktre wchodzi na wiat przez rce
czowieka, nie daje si wyjani za pomoc tradycyjnych metafizycznych kategorii
przyczynowo-skutkowych. Dokonywany przez czowieka akt dobra wanie dlatego
moe by uznany za jego ofiar, e nie jest on prostym skutkiem dziaania przyczyny, jakiego dobrego fatum, ale cakowicie wolnym urzeczywistnieniem si dobra,
ktre samo nadal pozostaje niewidzialne meta-fizyczne. Czowiek, gdy dostrzega
przed sob dobro, jako wzywajc go moliwo odniesienia si do aktualnej rzeczywistoci, wcale nie musi, lecz chcej podj i urzeczywistni. Oczywicie
w ludzkim dziele realizacji dobra jest waciwe miejsce na tajemnicze dziaanie
Boga. Nie naley go jednak rozumie jako dobrego fatum, tzn. naznaczonej przemoc determinacji do czynienia dobra. Dziaanie aski nie realizuje si w przyczynowoci, lecz w dialogicznoci, ktra buduje religi judeochrzecijask. Jeli przyjmiemy, e aska, jest przejawem dobra, ktre po to, by by dobrem, musi by wolne,
[to] problem determinizmu aski znika, poniewa wolno zamiast by przeciwiestwem aski, staje si jej warunkiem50.
Jakkolwiek wolno jest naturalnym rodowiskiem dziaania aski, to jednak
sama wolno nie wystarczy, aby czowiek mg zachowa w sobie owoc dziaania
aski, czyli udzia w metafizycznym dobru. Jedna z ksiek Tischnera nosi znamienny tytu Nieszczsny dar wolnoci. Wolno moe sta si owym nieszczsnym darem wwczas, gdy zabraknie jej wiernoci.
Wierno i niewierno dobru jako budowanie i niszczenie czowieka
Zdaniem Tischnera, wierno jest podstawowym czynnikiem religiotwrczym
w ogle, a dla chrzecijastwa stanowi najwyszy przejaw aski na ziemi, oraz wyraz cznoci czowieka z drugim czowiekiem51. Wierno dobru ma take znacze49
50
51
KRZYSZTOF NIEYSKI
168
169
KRZYSZTOF NIEYSKI
170
171
rem. Chodzi o to, e samo rozumienie bycia nie mwi jeszcze wszystkiego o czowieku; nie odpowiada na najwaniejsze pytanie jak by?
Prymat dramatu agatologicznego nad ontologicznym
W odniesieniu do filozofii M. Heideggera Tischner wyranie podkrela to, czego zdaj si nie dostrzega yczliwie nastawieni krytycy ontologii fundamentalnej.
Chodzi o to, e ontologia fundamentalna w swym zaoeniu nie miaa by wszechstronnie opracowan metafizyk czowieka, nie miaa by antropologi. Heideggerowi chodzio jedynie ukazanie sposobu, w jaki rozumienie bycia staje si czci
ludzkiej egzystencji, a nie jej caoci, jej wyczerpujcym obrazem61.
Warto w tym miejscu przytoczy przynajmniej dwie uwagi samego Heideggera:
caa problematyka w Sein und Zeit, ktra traktuje o Dasein w czowieku, nie jest
adn antropologi filozoficzn. Jest do tego zbyt ograniczona, zbyt prowizoryczna62.
A gdzie indziej czytamy: celem analityki jestestwa nie jest jednak ontologiczne
ugruntowanie antropologii, lecz ontologia fundamentalna63.
Jeli zatem ontologia fundamentalna z Bycia i czasu w swym zaoeniu koncentruje si gwnie na wyodrbnieniu Dasein w czowieku, to oznacza, e nie zosta
tu wzity pod uwag cay czowiek, lecz jedynie pewna jego cz. Jest to ta cze,
w ktrej czowiek rozumienie swojego bytowania przekada na sposb swojego bytowania. Skoro rozumienie bytowania ma by wyznacznikiem dla samego bytowania, to nasuwa si wtpliwo: czy egzystencjalne przeoenie rozumienia na bytowanie, ktre dokonuje si moc samego zjawiajcego si bycia, jest w sobie na
tyle miarodajne, e moe wyznaczy jednoczenie kierunek bycia ku prawdzie?
Zdaniem Tischnera, docieranie do prawdy o czowieku na podstawie samych
tylko kategorii ontologicznych, co dla Heideggera jest podstawowe i najistotniejsze,
nie jest ani wystarczajce, ani miarodajne. Taka ocena podyktowana jest nie tylko
postulatem oddzielenia prawdy od kadorazowo zjawiajcego si sposobu bycia, ani
te nie suy jedynie podkreleniu samej koniecznoci uczynienia z prawdy normy
normujcej bycie, a przez nie samo nie normowanej. Myl Tischnera nie zatrzymuje
si na powyszych stwierdzeniach, lecz zmierza w kierunku odpowiedzi na pytanie:
jak tego dokona, by prawd uczyni czynnikiem regulatywnym dla poszczeglnych
przewitw bycia?64.
Tischner zdaje si udziela jednej odpowiedzi, cho na dwa rne sposoby.
Po pierwsze, stoi na stanowisku, e autentyczno Dasein, jako bycie sob,
moe okaza si autentycznie ze. Czy take wwczas Dasein bdzie mogo by
sob? Czy do bycia sob nie jest czowiekowi koniecznie potrzebne odniesienie do
Por. ZFC, s. 96.
M. H e i d e g g e r, Wykady i dysputa w Davos, tum. A. J. Noras, w: Edukacja Filozoficzna 17 (1994), s. 17.
63
T e n e, Bycie i czas, tum. B. Baran, Warszawa 1994, s. 283.
64
MWW, s. 162.
61
62
KRZYSZTOF NIEYSKI
172
metafizycznego dobra? Jeli tak, to dramat ontologiczny, jako upadanie w powszednio i nieautentyczno, nie jest dla czowieka dramatem najwaniejszym. Czowiek bowiem moe powici to, co jest dla niego najwaniejsze ontologicznie (jego
wasne bycie, o ktre mu najbardziej chodzi) na rzecz tego, co metafizyczne metafizycznego dobra. Dramat ontologiczny stanowi jedynie preludium do dramatu agatologicznego65.
Po wtre, wedug Tischnera, czynnika normatywnego dla przewitw bycia
naleaoby szuka w obrbie dowiadcze nieodcznie zwizanych z egzystencj.
W tym wzgldzie Tischner odwouje si do filozofii Emmanuela Lvinasa, ktry
wskaza na zaniedbany przez Heideggera obszar ludzkiej egzystencji. Jest nim dowiadczenie drugiego czowieka. Dowiadczenie drugiego czowieka jest dla nas
czym niezbywalnym, pierwsz oczywistoci, pierwszym wyzwoleniem. Przez drugiego dany jest nam wiat. By moe to wanie w spotkaniu z drugim czowiekiem
ujawnia si dla nas prawda bycia?66
Zarwno w pierwszej, jak i w drugiej odpowiedzi na pytanie o czynnik umoliwiajcy ukierunkowanie ludzkiego bycia ku prawdzie Tischner wskazuje, e jest nim
udzia czowieka w Dobru. Dobro to moe by wszake rnie rozumiane: albo jako
drugi czowiek, albo jako Bg, albo te jako odkrywane przez czowieka w nim samym powoanie przez Dobro do bycia (w) dobrym... W czowieku jest co witego,
co co nie pochodzi od niego samego, lecz czyni go Nietykalnym, czyni go prawdziwym czowiekiem.
173
cisz, ktra ofiaruje nam sowa, czy jeszcze czym innym? Nie wiemy, jak da odpowied. Ale wiemy, czego poszukujemy, wiemy, co moe by naszym wyzwoleniem.
Ta niewiedza i zarazem wiedza wyznacza zadania dla filozofii po Heideggerze68.
Aby bliej uwiadomi sobie punkt wyjcia w dalszym filozoficznym myleniu
o czowieku naleaoby zapyta: czym jest nasza wiedza, a czym nasza niewiedza
w dziedzinie poszukiwania tego, co niezbywalne?
Czym jest to, co niezbywalne w czowieku?
Wiedza na temat tego, co w czowieku niezbywalne (Nietykalne), co czowiek
odkrywa, lecz nie jest w stanie usun ani przez swoje bdne rozumienie prawdy
bycia, ani przez ugruntowane w takim rozumieniu bdne, a nawet mordercze wybory i zgodnie z nimi dziaanie pynie z wezwania czowieka do udziau w metafizycznej rzeczywistoci jak jest Dobro. Jedynie Dobro jest absolutnie wolne i potrafi otworzy ludzk wolno na prawd. Tischner stwierdza: Wolno jest sposobem
istnienia dobra. Dobro samo przez si jest wolne. Jest wolne w sposb absolutny.
Ono jest poza strukturami bytu. Bdc samo przez si wolne, uwalnia kadego, kto
zechce mie w nim udzia69.
Niewiedza na temat tego, co w czowieku niezbywalne wynika z tego, e nie
mona raz na zawsze wiedzie, czym jeszcze dobro moe si dla nas okaza. Niezalenie od tego, czy bdzie si ono odsaniao w spotkaniu z drugim czowiekiem, czy
w spotkaniu z Bogiem nie mona o nim wiedzie definitywnie. Gdy chodzi o nieoczekiwane dobro, jakie moe ujawnia si w spotkaniach midzyludzkich, to wydaje si, e wymownym tego wiadectwem mog by interpersonalne relacje rodzicw i opiekunw zajmujcych si dziemi upoledzonymi ruchowo, czy umysowo.
Dzieci te wnosz ze sob dobro w sposb tak szczeglny, e kto spotyka si z nimi,
ten dostrzega, e nieoczekiwanie sta si bogatszy o now wraliwo na kolejnego
napotkanego czowieka i jego osobow Nietykalno70. Gdy natomiast chodzi o dobro, ktre ujawnia si w spotkaniu czowieka z Bogiem, to wprawdzie Tischner skania si do tego, by za samo Dobro uzna Boga Bg jest najwikszym budzicielem
MWW, s. 165.
ZFC, s. 128.
70
Jean Vanier, ktry w zaoonej przez siebie wsplnocie dla ludzi upoledzonych spdzi
ponad 30 lat, stwierdza: Wsplnie pracujemy, wsplnie jemy posiki, piewamy i taczymy. Stopniowo odkrywamy, jak ci nienormalni s w gruncie rzeczy cakiem normalni, my natomiast upoledzeni. [...] Osoby z upoledzeniem umysowym [w filozofii powiemy ludzie z upoledzeniem
umysowym, bowiem osoba nie moe by upoledzona dodatek K..] pozbawione s co prawda
zdolnoci mylenia abstrakcyjnego, jednak brak ten rekompensowany jest wyjtkowym rozwojem
emocjonalnym. Upoledzony yje nie tyle w sferze rozumu, co serca. Jest bezgranicznie ufny, swoj
prostot amie wszelkie konwencje. Np. Jean-Luc, jeden z moich upoledzonych przyjaci, pewnego razu bra udzia w olimpiadzie specjalnej. Bliski by zotego medalu. Jednak gdy jego konkurent
przewrci si na bieni, Jean-Luc zatrzyma si, podnis go i wsplnie dobiegli do mety. Kto wic
bliszy jest peni czowieczestwa: on czy tzw. czowiek normalny? (cyt. za: J. Augustyn, Uczucia
i lk, w: J. Va n i e r , J. A u g u s t y n, Depresja. Uczucia i lk, Krakw 1992, s. 93).
68
69
KRZYSZTOF NIEYSKI
174
wolnoci. Bg jest najwyszym dobrem. Gdzie jest najwysze Dobro, jest te najwiksza wolno71 ale nie moe to oznacza koca mylenia. Tam bowiem, gdzie jest
mowa o Bogu, tam dopiero wszystko si zaczyna, a nie koczy.
Zadanie badawcze podjte w niniejszym artykule polegao na ukazaniu osoby
ludzkiej jako Nietykalnoci, tzn. jako bytu, ktrego warto i niezbywalno ma
swoje metafizyczne zakorzenienie. Polem badawczym dla podjtych tu docieka bya
Tischnerowska filozofia dramatu. Zamierzajc wycign wnioski z dokonanych
analiz wykroczymy teraz poza sam Tischnerowsk filozofi dramatu.
Mylenie o czowieku po Tischnerze:
czowieczestwo jako niezbywalne powoanie osoby ludzkiej
W odniesieniu do istoty ludzkiej ze wszech miar susznym wydaje si stwierdzenie, i osob jest si zawsze, a czowiekiem si bywa.
Za prawdziwoci powyszego stwierdzenia przemawia pewne elementarne dowiadczenie, ktre niekiedy zmusza nas do wystosowania do drugiego czowieka
apelu w sowach: bde czowiekiem! Wydaje si, tego typu dowiadczenie, cho
wyraone w banalnie brzmicym apelu, stoi u podstaw wszelkiej nauki o formacji
ludzkiej, ktra zakada istnienie peni czowieczestwa i osb ludzkich zmierzajcych
do jej osignicia72. W bardziej filozoficznym jzyku dowiadczenie to mona by
wyrazi w formie wezwania: osobo, bd tym, kim masz by bd czowiekiem!
W takim obrazie istoty ludzkiej czowieczestwo jawi si jako najbardziej podstawowe powoanie osoby ludzkiej.
Osoba jest nienaruszalnym i niezmiennym elementem bytu ludzkiego, ktry
wszake ma si dopiero wypowiedzie w wiecie jako czowiek. Oznacza to, e
w obrbie bytu ludzkiego czowieczestwo stanowi: 1) najbardziej podstawowe powoanie osoby ludzkiej, ktre realizuje si w jej wolnoci i wedug okrelonej miary
czowieczestwa, 2) miara czowieczestwa to prawda o czowieku, ktra jednak
zawsze naraona jest na zafaszowanie, 3) zafaszowanie miary czowieczestwa jest
w ogle moliwe tylko dlatego, e osoba ludzka nie jest jeszcze w peni urzeczywistniona jako czowiek, tzn. wystpuje jako podmiot wolnych dziaa i tak ma si
dopiero okaza czowiekiem; owo okazywanie si czowiekiem jest jednak w ogle
moliwe dziki temu, e dokonuje si ono w koniecznym zwizku z niezbywaln
godnoci istoty ludzkiej jako bytu osobowego. Ludzkie bycie osob od zawsze
warunkuje stopniowe stawanie si czowiekiem w historii, przy czym takie dorastanie osoby do penej miary czowieczestwa jest nie tylko jej prawem, ale i niezbywalnym obowizkiem.
ZFC, s. 129.
Wydaje si, e taki obraz czowieka (jako osoby, ktra ma si stawa czowiekiem) sta
u podstaw papieskiego nauczania o formacji ludzkiej, ktra jest fundamentem caej formacji chrzecijaskiej i kapaskiej. Por. J a n P a w e II, adhortacja apostolska Pastores Dabo Vobis,
n. 43nn.
71
72
175
Obowizek stawania si czowiekiem nie ujmuje niczego godnoci ludzkiej osoby, ale wiadczy o tym, e osoba jest podmiotem wolnych dziaa, dziki ktrym
moe wiadomie i dobrowolnie dy do osignicia tej miary czowieczestwa,
o ktrej chrzecijastwo mwi w zwizku z Jezusem Chrystusem, doskonaym Czowiekiem: a dojdziemy wszyscy razem [...] do czowieka doskonaego, do miary wielkoci wedug peni Chrystusa (Ef 4,13).
To, e osoba ludzka moe urzeczywistnia swoje fundamentalne powoanie i obowizek stawania si czowiekiem w wolnoci oznacza, e jest ona take naraona na
bdne wybory wynikajce z zafaszowania prawdziwej miary czowieczestwa. Owo
zafaszowanie nie niweczy wprawdzie godnoci samej osoby, ale sprawia, e osoba,
ktra miaa stawa si ludzk, coraz bardziej oddala si od swego fundamentalnego
powoania. Oddalenie to sprawia, e osoba, zamiast stawa si coraz bardziej ludzk,
staje si coraz bardziej dramatyczn. Nie mc bowiem wypowiedzie si w peni jako
czowiek oznacza dla osoby ludzkiej dramat jej wolnoci, ktra wybierajc faszyw
miar czowieczestwa, zatraca jednoczenie swoj prawdziw ludzk tosamo. Proces degradacji czowieczestwa, przy jednoczesnym zachowaniu osobowego charakteru ludzkiego bytu, dobrze pokazuje si na przykadzie mordercy. W wietle prawa
karnego jego wina ogranicza si do udowodnienia mu jednego z najciszych przestpstw przeciwko yciu. Jednak najbardziej fundamentalne corpus delicti tej osoby
polega na tym, e w pewnej sytuacji nie okazaa si czowiekiem, albo lepiej: okazaa
si nieludzka. Nie znaczy to, e z powodu popenionego morderstwa przestpca przesta by osob, o czym wiadczy fakt, e nawet mordercy przysuguj pewne prawa.
To, e kto w pewnej sytuacji okaza si nieludzki, tzn. nie okaza si tym, kim mia
by, jest dramatem osoby, ktra w pewnym momencie swego ycia radykalnie sprzeciwia si swojemu ludzkiemu powoaniu.
Na podstawie powyszych rozwaa moemy stwierdzi, e osoba, jako Nietykalno metafizyczna, nie jest jeszcze w peni urzeczywistniona. Cho Nietykalna
w swej najgbszej strukturze, do urzeczywistnienia swego czowieczestwa (jej wasnego i nie przez ni sam zadanego powoania) osoba ludzka potrzebuje koniecznie
odpowiedzie swoim wasnym gosem. Osoba ma wy-powiedzie siebie sam
w wiecie, czyli wystpi jako ten oto czowiek wobec innych ludzi, w czasie, w sytuacji, w historii...
Oznacza to, e osoba nie jest czym gotowym, nie jest substancj. W wiecie
substancji nie ma bowiem miejsca na adn dramatyczno, poniewa wszystko jest
ju wypowiedziane, spenione i gotowe, a zamiana jednej przypadoci na inn nie
wywiera adnego wpywu na bycie substancji. Czy to oznacza, e jeli osoba nie jest
substancj, to traci w ten sposb swoj metafizyczn suwerenno?
Z pewnoci nie. Jednake bycie substancj, jako bycie kim samowystarczalnym, bycie sob dla siebie, nie potrzebuje ju wy-powiedzenia siebie samego jako
czowieka. Tymczasem osoba ludzka, Nietykalna sama w sobie, koniecznie potrzebuje swego spenienia w czasie. Potrzeba takiego spenienia nie jest przypadoci
osoby, ale jej niezbywalnym prawem i powoaniem. W wypadku rzeczy adna przypado nie moe otrzyma statusu czego niezbywalnego wzgldem substancji, na-
176
KRZYSZTOF NIEYSKI
tomiast w wypadku osoby powoanie do stawania si czowiekiem jest jej niezbywalnym prawem i obowizkiem. Tego powoania i obowizku nie mona zrealizowa na sposb bycia substancj, lecz na sposb bycia dla drugiego, bycia w dialogu.
Fundamentaln powinnoci osoby ludzkiej, jako metafizycznej Nietykalnoci,
jest zatem obowizek wy-powiedzenia si jako czowiek w tym, co fizyczne
w wiecie ludzi, zwierzt, rzeczy, w czasie i przestrzeni. Nie moe to by jednak wypowied zupenie dowolna, lecz tylko taka, ktra zgodna jest z powoaniem osoby
do peni czowieczestwa. Takie powoanie osoba odkrywa najpierw w dialogu
z innymi ludmi, a nastpnie w odniesieniu do tego, co Nieuwarunkowane. Zapytajmy wic: co waciwie powinna wy-powiedzie osoba w wiecie, aby sta si prawdziwym czowiekiem? Wydaje si, e atwiej bdzie nam najpierw odpowiedzie
w sposb negatywny.
Jeli mwimy, e kto okaza si nieludzki, to w domyle dysponujemy jakim
przed-rozumieniem miary czowieczestwa, czyli tego, co w danej sytuacji osoba
powinna bya wy-powiedzie (uczyni, lub zaniecha, powiedzie, lub przemilcze),
aby bya czowiekiem, albo lepiej: aby wypowiedziaa si jako osoba ludzka. Pozytywna odpowied na pytanie o kryterium czowieczestwa, jako sposobu realizacji
powoania osoby ludzkiej, bdzie zatem dotyczya miary czowieczestwa.
Miara czowieczestwa nie moe by dzieem ludzkiej osoby. Gdyby osoba bya
sama dla siebie prawd i miar ludzkiego bycia, wwczas nie dochodzioby do tragedii zafaszowania miary czowieczestwa, przez co osoba traci swoje ludzkie oblicze. Bycie czowiekiem jest zadaniem, jakie osoba otrzymaa od kogo, kto nie jest
czowiekiem. Ciar samorealizacji siebie jako osoby ludzkiej jest w istocie ciarem wiernego realizowania zamysu Autora ludzkiego powoania. Przy czym ciarem dla osoby nie wydaje si by samo czowieczestwo, ale wierno z jak naley
je wy-powiada jako swoje wasne powoanie.
Kto zatem powoa osob do bycia czowiekiem? Czy poza Bogiem jest kto,
kto mgby nam wskaza waciw miar naszego czowieczestwa i wyprowadza
nas za kadym razem z tragicznej prby zafaszowania tej miary?
177
FILOZOFIA CHRZECIJASKA
TOM 2, 2005
MAREK SZULAKIEWICZ
Uniwersytet Mikoaja Kopernika w Toruniu
Wydzia Humanistyczny
Instytut Politologii
By chrzecijaninem nie oznacza ju: widzie co, czego nie widz inni albo gdzie inni
ju nie widz, lecz oznacza to tylko: widzie wspln wszystkim rzeczywisto inaczej.
Dorothee Slle
MAREK SZULAKIEWICZ
178
wym ciaem i postpowa wobec nich zgodnie z wasn wol, a nie z powinnoci,
jaka przysuguje osobie? Jest to wane zagadnienie wspczesnej antropologii, od
ktrego zaley los naszej kultury. Nasz stosunek do tych ludzi inaczej bdcych,
moe bowiem uatwia podwaenie dotychczasowego przekonania, e kady czowiek bez wzgldu na jego stan fizyczny i psychiczny jest osob. Trzeba zatem
zapyta, gdzie szuka przyczyn takich niebezpiecznych tendencji? Dlaczego pojcie
osoby zaczyna stawa si logicznie wtrne wobec okrelonych wasnoci? I waniejsze czy pojawienie si powyszego problemu nie wynika z uznania niewaciwej teorii osoby? Jeli tak, jakie byy przyczyny istnienia w kulturze takiej teorii
osoby, ktra w dzisiejszym wiecie staje si kulturowym problemem i zamiast dowodzi godnoci czowieka, stwarza niepotrzebne problemy i faszuje rzeczywisto?
Majc to na uwadze chciabym zaproponowa kilka uwag na temat chrzecijastwa, kultury wspczesnej i osoby. Chrzecijastwo jest tu wane o tyle, e problematyka osoby rozwina si wraz z nim i szukajc teorii osoby, nie mona unikn
wspczesnych perspektyw jego rozwoju. Trzeba te stwierdzi, e chrzecijastwo
zespolone jest ze wspczesnymi zjawiskami kryzysowymi naszej kultury i dlatego
dzieli te jej problemy, do ktrych naley problem osoby. Moj wypowied mona
jednoczenie odczyta jako kontrapunkt w debacie na temat kryzysu chrzecijastwa.
Chciabym na ten tzw. kryzys chrzecijastwa spojrze w innej perspektywie
i widzie w nim jedynie podwaenie tradycyjnego monopolu Europy na teologi
i na chrzecijastwo. Teza, jak tu przedstawi, wskazuje, e znajdujemy si w stanie kryzysu greckich, filozoficznych, metafizycznych zaoe naszej kultury, za
chrzecijastwo wraz ze stworzon teori osoby przeywa kryzys w tym wymiarze,
w jakim wczeniej zwizane zostao z pojciami wiata hellenistycznego. To wanie zaamanie si metafizycznej teorii osoby prowadzi do powyszego zakopotania
i czstego odrzucenia osobowego charakteru czowieka.
Sprbuj najpierw ukaza zwizek chrzecijastwa z myleniem i kultur greck i wyrastajc stamtd teori osoby. Nastpnie bd si stara zrozumie dehellenizacj wspczesnej kultury, znaczenie tego procesu dla obecnoci chrzecijastwa
i kryzysu metafizycznego pojcia osoby. Na kocu powrc do chrzecijastwa,
wskazujc dialogiczne chrzecijastwo, a jednoczenie wymg nowej, niemetafizycznej teorii osoby, czy te godnoci czowieka.
179
musi si pojawi pytanie: z jakim chrzecijastwem? Przypomnijmy, e Jean Danilou w swej wydanej po raz pierwszy w roku 1958 ksice Thologie du judo-christianisme2 wskazywa na istnienie dwu teologii chrzecijaskich: pierwsza o strukturze semickiej i druga korzystajca z narzdzi filozofii greckiej3. Nie bdzie wielk
przesad stwierdzenie, e wanie ta druga staa si dominujca w kulturze Zachodu4. Wraz z jzykiem greckim do chrzecijaskiej myli wkroczy cay wiat koncepcji, kategorii mylowych, utrwalonych metafor i subtelnych konotacji znaczeniowych5. Chrzecijastwo wyrazio si w pojciach wiata hellenistycznego, przyjmujc przede wszystkim greck metafizyk, model mylenia wertykalnego
i wiadomo normatywno-moraln. Grecki jzyk filozoficzny sta si te narzdziem obrony chrzecijastwa przed interpretacjami symboliczno-mitologicznymi
i emocjonalnymi, a jednoczenie prowadzi doktryn chrzecijask w stron ucieczki od ludzkiej egzystencji. Filozofia grecka nie zadawalaa si bowiem obrazami mitycznymi, lecz poszukiwaa jednej prawdy, jednej zasady wszechwiata. Taka grecka, hierarchiczna budowla bycia, w ktrej na samym dole bya martwa materia,
a dalej roliny, zwierzta, czowiek, duchy skoczone i wreszcie, u szczytu bycia,
Bg, ktry jak dowodzi Arystoteles myli o sobie6 wyznacza teleologiczn
wizj wiata, ktra daa si wpasowa w ide chrzecijask.
Metafizycznie uformowana myl Grecka odegraa te donios rol w pojciowym przebudzeniu chrzecijastwa. Filozofia ta, zwrcona ku pytaniom o istot
i rdo, fundament i to, co pierwsze, zasad i podstaw, umoliwiaa pojmowanie
chrzecijastwa jako takiej relacji do wiata, ktra miaa kierunek od gry w d.
wiat, doczesno wydawa si nic ju nie wnosi do istnienia, wszystko zostao
rozpoznane, za idee chrzecijastwa zyskiway wymiar uniwersalny, gdy w nich
wyraone zostao to, co jedyne, wieczne i konieczne. Chrzecijastwo znalazo w tej
myli przede wszystkim kategori wiata i hierarchiczn zasad odczytywania wiata, w ktrej Bg stanowi konieczne dopenienie wiata7. Przechodzc od szczeglkuj, e czowiek jest tym wanie, co chcemy tu o nim powiedzie: jest osob i podmiotem
(K. R a h n e r, Podstawowy wykad wiary. Wprowadzenie do pojcia chrzecijastwa, tum. T.
Mieszkowski, Warszawa 1987, s. 27).
2
J. D a n i l o u, Historie des doctrines chrtiennes avant Nice 1: Thologie du judo-christianisme, Paris 1958; polskie tumaczenie: t e n e, Teologia judeochrzecijaska. Historia doktryn chrzecijaskich przed soborem nicejskim, tum. S. Basista, Krakw 2002.
3
Por. tame, s. 5nn.
4
Problem hellenizacji chrzecijastwa staje si dzisiaj przedmiotem namysu w teologii. Por.
np. J. R a t z i n g e r, Wiara prawda tolerancje. Chrzecijastwo a religie wiata, tum. R. Zajczkowski, Kielce 2004, s. 74nn.
5
W. J a e g e r, Wczesne chrzecijastwo i grecka paideia, tum. K. Bielawski, Bydgoszcz
2002, s. 26.
6
Por. A r y s t o t e l e s, Metafizyka, tum. K. Leniak, Warszawa 1983, s. 322.
7
Naley przypomnie, e ju Platon stawanie si czego rozumie jako pojawianie si w wietle. wiato naley wedug niego do dowiadczenia wiata. Bez niego nie byoby tego dowiadczenia. Lecz nie naley do niego samo rdo wiata, ktre nie jest w wietle. U Platona dostrzec
mona jak idea Dobra zwizana jest ze socem, ktre wieci z gry.
180
MAREK SZULAKIEWICZ
nych waciwoci wiata do istnienia najwyszego bytu, metafizyka grecka stworzya moliwo pojciowego ugruntowania monoteizmu, zaoferowaa mylenie, ktre
chciao wiat i czowieka postawi w wietle8. Wanie wiato otwiera i stwarza
przestrze. Jest to jednak przestrze niezwykle charakterystyczna: przestrze dystansu, odrbnoci, granic. Uwalniajc przestrze, wiato wskazuje rwnie na dystans,
odlego stwarzajc perspektyw, e co jest bliej lub dalej, tu i tam, wyej lub
niej itp. W ten sposb zamiast chaosu ciemnoci moliwe staje si bezpieczne porzdkowanie. Ten fenomen tkwi u podstaw greckiego mylenia metafizycznego
i prowadzi do metafizycznego obrazu chrzecijastwa, w ktrym prawdy Ewangelii
zostay wyraone za pomoc terminw, ktre wyrastay z wielkich pyta filozoficznych na temat Boga, czowieka w wiata.
Trzeba zapyta, na czym polegaa ta hellenizacja i czy tam wanie nie naley
szuka przyczyn kopotw zwizanych z osob w naszych czasach?
Nie bdzie niczym zaskakujcym, jeli si stwierdzi, e hellenizacja chrzecijastwa polegaa na metafizycznym ufilozoficznieniu teologii9. Helleski sposb
wyrazu chrzecijastwa oznacza przede wszystkim jego zwizanie z hierarchicznoci mylenia (mylenie wertykalne). Ta hierarchiczno greckiej filozofii zostaa
uyta do umocnienia monoteizmu w chrzecijastwa. Grecy mieli bowiem politeistyczn religi, lecz mieli te filozofi, ktra poszukiwaa jednego bytu. Inaczej ni
religia, ktra wizaa czowieka z rzeczywistoci, filozofia przekraczaa rzeczywisto, czyli to, co skoczone i zmienne, w stron tego, co nieskoczone i niezmienne. Wanie taka postawa zostaa przejta przez chrzecijastwo metafizyczne. Jeli
zwrcimy uwag na sobr w Nicei to znajdziemy tam oficjalne usankcjonowanie
zhellenizowania i ufilozoficznienia doktryny chrzecijaskiej, mona powiedzie, e
to zwycistwo c h r z e c i j a s t w a m e t a f i z y c z n e g o, w ktrym nieskoczono Boga staa si tylko poszerzeniem ziemskiej skoczonoci. Bg, pojty jako byt,
samobyt lub byt jako byt, umieszczony zosta w greckim, przestrzennym myleniu, za relacja midzy Bogiem a wiatem zostaa ograniczona do w i ponad.
Wtedy te zamiera tradycja judeochrzecijaska, ktra czya nauczanie Chrystusa
z wiernoci wobec prawa starotestamentowego. Co prawda, ju Drugi List w. Piotra wprowadza w samo centrum rodzcego si chrzecijastwa filozofi stoicyzmu,
stoick cnot wyrastajc z poznania, ale dopiero Sobr Nicejski usankcjonowa metafizyczne chrzecijastwo. Hellenizacja chrzecijastwa to zoony proces, ktry
8
Por. na ten temat: W. W e i s c h e d e l, Wirklichkeit und Wirklichkeiten. Aufstze und Vortrge, Berlin 1960, s. 9nn.
9
Proces ten atwo dostrzec, gdy porwna si na przykad stwierdzenie w. Pawa z Listu do
Rzymian: Jeeli wiec ustami swoimi wyznasz, e Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, e
Bg go wskrzesi (Rz 10,9), ze stwierdzeniami w wyznaniu nicejskim: Wierzymy w jednego Boga
Ojca Wszechmogcego, Stworzyciela wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych; i w jednego
Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Boego, zrodzonego z Ojca, jednorodzonego, to znaczy
z substancji Ojca, Boga z Boga, wiato ze wiatoci, Boga prawdziwego z Boga prawdziwego,
zrodzonego, nie stworzonego, wspistotnego Ojcu (Breviarium fidei. Wybr doktrynalnych wypowiedzi Kocioa, oprac. S. Gowa, I. Bieda, Pozna 1989, s. 611-612).
181
jeszcze dzisiaj czsto ksztatuje jego religijne przesanie i teologi, ktra czy Boe
wcielenie z upadkiem i odkupieniem czowieka, i dopuszcza mylenie o Bogu
w kategoriach w i ponad. Wystarczy wspomnie, e o samym czowieku mylimy czsto po grecku, a nie biblijnie: biblijnie czowiek jest caoci, totus homo,
grecki rozbity na ciao i dusz. Czsto w chrzecijaskiej kulturze mylia si te wiernym grecka idea niemiertelnoci duszy z chrzecijask ide zmartwychwstania.
Trzeba teraz zapyta jak w tym procesie hellenizacji chrzecijastwa przedstawia si problematyka osoby? Nie mona zaprzeczy, e proces hellenizacji chrzecijastwa to zarwno straty, jak i korzyci. wiatu grecko-rzymskiemu przypado zadanie intelektualnego ujcia objawienia chrzecijaskiego i zostao to uczynione na
miar tego wiata. Powtrzmy tu jeszcze raz: problematyka osoby rozwina si razem z chrzecijastwem. Lecz teraz moemy doda: razem z chrzecijastwem metafizycznym, chrzecijastwem zhellenizowanym. Przypomnie tu naley kontekst,
w jakim pojawia si problematyka osoby. Historycznie problematyka ta zjawia si
wanie wtedy, gdy narastaj w chrzecijastwie procesy hellenizacyjne. W tekcie
chalcedoskiego wyznania wiary (451 r.) obecne s dwa pozabiblijne sowa, ktrych
nie ma w wyznaniach nicejskim i konstantynopolitaskim: natura i osoba (prosopon).
Pojcie osoby peni rol rodka eksplikacji idei dwch odrbnych natur, lecz cile
ze sob zjednoczonych. Takie pojcie osoby byo obce filozofom przedchrzecijaskim10. Nie miao ono znaczenia filozoficznego. Oznaczao mask, oblicze, wyraz
twarzy lub kategori prawn, oznaczao czowieka, ktremu prawnie przysuguje
okrelony obiekt czy przywilej. Pojcie osoby pojawia si z wczesnymi problemami zwizanymi z substancj i koniecznoci wyjanienia kategorii wspistotny.
Substancje z definicji nie mog zawiera si jedne w drugiej, a zatem obecno Boga
w wiecie stawaa si filozoficznym problemem, takim samym problemem stay si
rwnie relacje midzy Ojcem a Synem, co zagraao odrzuceniem monoteizmu.
W pimiennictwie chrzecijaskim pojcie to wystpuje dopiero w III wieku. Hipolit i Tertulian posuguj si nim w kontekcie rozwaa o Bogu objawiajcym si,
a nie o Bogu po prostu11. To znaczy, operuje si nim jeszcze w sensie zblionym do
greckiego wyrazu twarzy. Sam termin Trjca wita u Tertuliana zjawia si rwnie w tym kontekcie: kada z trzech osb Trjcy kojarzona jest z trzema rnymi
objawieniami jednej niepodzielnej mocy. Pniej za spraw Maksyma Wyznawcy
(580-662) i dyskusji wczesnych na temat czowieka, termin ten odniesiony zosta
do czowieka: Czowiek, ktry jest bytem rozumnym, i jako taki jest obrazem Boga
to osoba. Czowiek z Bogiem zjednoczony, czyli przebstwiony, a tym samym
10
Por. A. S i e m i a n o w s k i, Proces hellenizacji chrzecijastwa i programy jego dehellenizacji, Wrocaw 1996, s. 24nn.
11
Por. np. T e r t u l i a n, Przeciw Prakseaszowi, tum. E. Buszewicz, Krakw 1997, s. 50n.
Syn Boy jest inny w odniesieniu do Ojca na zasadzie tego, co nazywamy persona, a nie na zasadzie substantia, ktra jest im wsplna. Naley tu przypomnie rwnie Szymona, znanego z smego rozdziau Dziejw Apostolskich, ktry gosi, e jeden Bg ukazuje si tylko na rne sposoby,
i nie ma rnicy midzy Ojcem, Synem i Duchem. Taka teza przed przyjciem kategorii osoby bya
oczywista ze wzgldw metafizycznych.
MAREK SZULAKIEWICZ
182
Bogu podobny to hipostasis. Gdy Chrystus i jedna z trzech hipostaz Boga sta si
osob, aby ludzi odkupi i przebstwi, to czowiek rodzi si osob, aby sta si hipostaz, czyli aby sta si przebstwiony. Podobnie teologia bizantyjska osobowo
czowieka wyprowadza z osobowoci Boga. Istotna jest te tradycja franciszkaska
(Aleksander von Hales, Bonawentura, Duns Szkot, Wilhelm Ockham), w ktrej najbardziej ujawnia si metafizyczny kontekst osoby. Aleksander von Hales wprowadza rozrnienie trzech bytw naturalnego, rozumowego i moralnego. Przyporzdkowuje kategori substancji bytowi naturalnemu, kategori rozumu bytowi racjonalnemu, kategori osoby bytowi moralnemu. Osoba staje si ens morale, tzn. czym jest
osoba mona okreli tylko na podstawie jej stosunku do innej osoby, a stosunek ten
wyraa si pragnieniem uznania jej godnoci, ktra tylko jej przynaley.
Trzeba zatem stwierdzi, e pojcie osoby pojawio si w kulturze chrzecijaskiej wcale nie w antropologii i nie z powodw antropologicznych. Pojawio si
w niej z powodu chrystologii i nauki trynitarnej. Dziki niemu zachowany zosta monoteizm i udao si unikn wielu problemw metafizycznych. I dopiero std,
z chrzecijaskiej metafizyki zostaje przeniesione do antropologii, w ktrej czowiekowi nadany zosta osobowy byt.
Metafizyczne chrzecijastwo stworzyo pewien typ pojmowania osoby, ktry
mona nazwa ujciem substancjalistycznym, w ktrym akcentowane zostao samodzielne istnienie i ujawnianie dziaa rozumnych12. Dwoma warunkami sprawiajcymi, e co jest osob, byy wane kategorie filozofii greckiej: samodzielno istnienia
danego bytu i jego rozumno. Z jednej strony, osoba nie da si wyprowadzi z niczego innego (w tym sensie jest samodzielnym bytem), z drugiej jest powierzona samej
sobie (w tym sensie jest Ja). Czowiek jest osob i jako taki jest ja natury rozumnej. Bdc bytem osobowym, a nie egzemplarzem okrelonego gatunku, czowiek
posiada samoistniejce Ja, by samodzielnym bytem, rnym od innych bytw. Osoba, jak to widzimy dzisiaj np. w definicjach neotomizmu, jest najdoskonalsz formacj bytu, za koncepcja osoby jest nierozdzielnie zwizana z koncepcj bytu13. Wicej nawet, osob konstytuuje ten element, ktry konstytuuje byt, a jest nim istnienie.
Z pewnoci taki metafizyczny wyraz osobowego bytu czowieka sta si w pewien sposb uniwersalny razem z uniwersalizacj metafizycznego chrzecijastwa
i kultury europejskiej. Sytuacja zmienia si jednak wtedy, gdy jzyk metafizyki staje
si abstrakcyjny i niezrozumiay dla wspczesnego czowieka i kategoria samodzielnego istnienia oraz rozumnoci przestaj wystarcza lub te wprowadzaj niejasnoci. A dzieje si tak na przykad przy wspomnianym ju problemie ludzi pozbawionych wiadomoci, chorych psychicznie, pozostajcych w stanie piczki, dotknitych starcz demencj itp. Ludziom tym brakuje samodzielnoci istnienia,
rozumnoci lub jednego i drugiego. Czsto czowiek taki nie dziaa sam z siebie, nie
jest za siebie odpowiedzialny, nie jest sam sobie celem. Dlatego wanie kultura
stwarza problem i pyta: czy mona tu jeszcze mwi o osobie?
12
13
183
MAREK SZULAKIEWICZ
184
s. 42.
185
Jednak postmetafizyczny charakter wspczesnej kultury ma jeszcze inny wymiar, ktry odgrywa wan rol w procesie dehellenizacji i kryzysie osoby. Trac na
znaczeniu zarwno pierwsze pytania, jak te pewne typy odpowiedzi. Te mianowicie, w ktrych koncentrowao si na poszukiwaniu rzeczy pierwszych, na tropieniu fundamentw wiata i apriorycznych podstaw naszej wiedzy. Wanie ta metafizyczna skonno do chci wykrywania i opisu tego, co pierwsze zostaa
w epoce wspczesnej podwaona. Bya to bowiem metafizyka fundamentw, czyli
rozpoznanego Boga, uporzdkowanego wiata i szczliwego (spenionego) czowieka. Metafizyka zwracaa si ku prawdzie absolutnej i ostatecznym uzasadnieniom,
prawdzie caoci, ktra osigana bya na drodze poznania bezporedniego. I takiemu myleniu i takiej postawie kultura wspczesna odebraa znaczenie filozoficzne
wskazujc, e nie mona ju tak uprawia filozofii i dostrzegajc drug, czsto
niebezpieczn stron takich odpowiedzi dotychczasowych. Tradycyjna duma metafizyki z rozpoznania Boga odkryta zostaa jako niebezpieczna, gdy takie rozpoznanie zniewolone jest zawsze jakim (zawsze przecie ludzkim) pojmowaniem
egzystencji. Najwaniejsze zostao zaprezentowane jako to (co), zostao odsonite, otwarte i ukazane w sposb tak jasny i oczywisty, e nie jest ju w stanie nas
zaskoczy17. A jeli wszystko, co przysuguje Bogu jest po naszej stronie, to
podejmuje si tu karkoomn prb przedstawienia Nieskoczonoci przez skoczono. Z kolei zaoenie o odkrytym ju uporzdkowaniu wiata oznaczao zawsze
jego zamknicie i wyczenie dowiadcze moliwych. Za szczliwy czowiek
to czsto niewolnik surowych nakazw, ktry niewiele ma wsplnego z autentycznym byciem.
Jeli zatem chcielibymy okreli ten proces dehellenizacji naszej kultury, to
naley stwierdzi, e jest to rozbudowujca si tendencja przechodzenia od tego, co
fundamentalne, jednoznaczne, uniwersalne i absolutne ku temu, co jednostkowe, nieokrelone, wieloznaczne i historyczne. Taka pluralizacja kultury redukuje te religijny monopol chrzecijastwa i stawia je obok innych religii, przedstawiajc jako tylko jedn z ofert religijnych dla wspczesnego czowieka.
Trzeba zapyta jednak czy dehellenizacja kultury Zachodu oznacza koniec chrzecijastwa? Niewtpliwie w epoce post-metafizycznej naley ponownie rozway
chrzecijastwo metafizyczne. Lecz trzeba te jednoznacznie stwierdzi, e religia
chrzecijaska nie jest uzaleniona od kultury, ktr zrodzia, nie jest uzaleniona od
grecko-rzymskich rde. Chrzecijastwo swj sukces w dziejach zawdzicza temu,
e potrafio zawsze wczy si w kontekst zmieniajcych si warunkw kulturowych,
dostosowa, a nawet sta si kreatorem nowej rzeczywistoci. Na pytanie czy chrzecijastwo moe przetrwa i rozwija si w kontekcie innych kultur? odpowied jest
naturalnie pozytywna. Chrzecijastwo byo i jest obecne w innych kulturach ni zhellenizowana kultura Europy. Jednak musi w kulturze europejskiej znale inn moliwo wyrazu, ni metafizyczne terminy greckiej filozofii. Dopki trwae byo w tej
17
s. 166.
186
MAREK SZULAKIEWICZ
187
188
MAREK SZULAKIEWICZ
ba pojawia si tu przez lito wobec drugiego. Napotykajc problemy z dostrojeniem ufilozoficznionego chrzecijastwa do mentalnoci ludzi wspczesnych, podejmuje si zatem prby odrzucenia tego wszystkiego i przeniesienia akcentu na
moralistyk. Im bardziej pogbia si ta tendencja, tym bardziej te chrzecijastwo
staje si tylko dyspozycj do okrelonego sposobu postpowania. Dominujce staj
si wymagania moralne, za dowiadczenie Transcendencji (a rwnie osoby) jest
pomijane. Mona powiedzie, e dostosowujc si do kryzysu helleskiego sposobu
wyraania Transcendencji zamiast poszukiwa nowego sposobu, ucieka si ku etycyzacji chrzecijastwa. Staje si ju czsto obojtne to, jak czowiek wierzy, byleby tylko dobrze postpowa.
Dehellenizacja naszej kultury sprawia zatem, e z wielk moc pojawia si problem tosamoci chrzecijastwa. Chrzecijastwo jest propozycj, na ktr czowiek
moe tylko w swej wolnoci odpowiedzie. Ale wielkim niebezpieczestwem jest
taka prba odnowy chrzecijastwa, w ktrej staje si ono tylko zastpujc upad
metafizyk pocieszeniem dla ludzi cierpicych, biednych i zagubionych. W naszej
kulturze, ktra odkrya rozpacz, pokazuje si wyranie, e wanie w rozpaczy, a nie
w mierci czowiek dociera do granic siebie samego. I tak jak zhellenizowane chrzecijastwo chciao by odpowiedzi na tragizm mierci, tak czsto chce si, aby
wspczesne chrzecijastwo byo reakcj na rozpacz czowieka. Lecz chrzecijastwo nie moe by religi, ktra gasi rado. Odwrotnie, musi ono otwiera przestrze poczucia wolnoci i radoci. To znaczy, nie moe by to chrzecijastwo bronice i strzegce fundamentalnoci, gdy taka postawa czsto prowadzi do agresji
wobec innych i ogranicza wolno. Jest to bowiem chrzecijastwo egzegetycznej
skoczonoci. atwo dzisiaj odkrywa si, e t tosamo czsto nie wyznacza
Chrystus, lecz co innego (kto inny): metafizyka Grecji, okrelona kultura, okrelona tradycja. Sdzi si niekiedy, e chrzecijastwo moe zachowa sw wano tylko wewntrz okrelonego systemu, za jego zaamanie si czy te otwieranie jest
zagroeniem. Myl ta jest jednak myl faszyw. Raczej naley z gry uzna, e we
wspczesnej kulturze nie ma miejsca na chrzecijastwo o egzegetycznej skoczonoci. Jest za miejsce na chrzecijastwo otwarte, chrzecijastwo nie koczcego
si odczytywania, w ktrym nie tylko otwiera si dostp do innych wiatw i wartoci, lecz rwnie samemu jest si przygotowanym na wasn inno i odmienno:
jest miejsce na chrzecijastwo dialogiczne. Nie chodzi tylko o to, aby chrzecijastwo stao si inspiratorem dialogu w kulturze, i uczyo rozumienia innych tak, jak
oni siebie rozumiej, czy te samo podejmowao dialog z kultur i dzisiejszym
wiatem. Chodzi raczej o to, aby samo stao si dialogiczne.
189
190
MAREK SZULAKIEWICZ
191
MAREK SZULAKIEWICZ
192
*
Nie trzeba si udzi, e waciwe mylenie zamieni zo w dobro. Tak te nie trzeba
si udzi, e waciwa teoria osoby pozwoli na eliminacje tych wszystkich niebezpiecznych tendencji wspczesnej kultury, ktre tak czsto pojawiaj si i degraduj czowieka. Jednak bdy teoretyczne pozbawiaj nas kryteriw rozrniania dobra i za sugerujc, e my sami moemy dowolnie stwarza wartoci i decydowa za czowieka i o czowieku. W substancjalistycznej koncepcji osoby stawalimy czsto przed pytaniem, co to
znaczy by osob? Jej punktem wyjcia bya definicja. Pojcie osoba nie suyo do identyfikacji kogo. Odwrotnie, wskazywao, e ju kogo zidentyfikowalimy w jaki sposb i mwimy To jest osoba26. W dialogicznej koncepcji osoby ywe jest pytanie: jak
by osob i ze wzgldu na co czowiek moe by osob? To ostatnie pytanie nie zakada adnej definicji osoby, nie czyni z osoby przedmiotu obserwacji, lecz koncentruje si
na sposobach realizacji. Odkrywajc, e osobowy charakter czowieka koncentruje si
na skierowaniu ku drugiemu czowiekowi jestemy w stanie nie tylko ocali siebie, ale
te ocali Drugiego jako osob. Lub jeszcze dosadniej mwic przez ocalenie Drugiego, ocali siebie. Dla wspczesnego czowieka pytanie o osob ma zatem zupenie
inny sens ni w przeszoci. Czowiek taki nie oczekuje definicji osoby i tego, e wskae si, co to znaczy by osob. Jest to pytanie o to, jak znale osob w myleniu horyzontalnym. Rozpoznanie siebie jako osoby uwarunkowane jest rozpoznaniem innych
osb. Jeli takiego rozpoznania nie ma, jeli z jakich powodw nie potrafi dostrzec innych osb, to nie dostrzegam rwnie siebie jako osoby.
W. P a n n e n b e r g, Czowiek, wolno, Bg, tum. G. Sowiski, Krakw 1995, s. 60.
Por. R. S p a e m a n n, Osoby. O rnicy midzy czym a czym, tum. J. Merecki, Warszawa
2001, s. 9.
25
26
193
FILOZOFIA CHRZECIJASKA
TOM 2, 2005
194
dobny do Boga, osignie swj cel yciowy i bytowy. W t posta czowiek musi si
przemieni przez mio. Ostatnim etapem zjednoczenia jest ogldanie istoty Boga.
Wtedy te speniaj si wszystkie pragnienia czowieka. Jest to zarazem moment, gdy
czowiek staje si osob w caym tego sowa znaczeniu. Do tego stanu, czy te blisko tego stanu, mona doj jeszcze w tym yciu. O tym wanie pisze hiszpaski
mistyk.
Ta droga rodzi dwie zasadnicze trudnoci. Pierwsza dotyczy moliwoci zjednoczenia si czowieka z Bogiem. Jak to jest moliwie, e czowiek, ktry w swych
aktach z natury jest skazany na porednictwo materii, moe zjednoczy si z Bogiem,
ktry jest niematerialny? Czowiek poznaje bezporednio tylko rzeczy materialne.
Poznanie natomiast jest warunkiem wszelkiej mioci, ktra miaaby by podstaw
zjednoczenia z Bogiem. Druga trudno dotyczy celowoci tego zjednoczenia. Problem polega na tym, e Bg, wedug Jana od Krzya, jest niezmienny, tzn. nie moemy nic doda do jego bytu. Std Bg nie potrzebuje nikogo i niczego. Jaki zatem byby cel, patrzc ze strony Boga, jednoczenia si z czowiekiem? Poza tym, jak w ogle
jest moliwe to zjednoczenie przez mio, skoro Bg moe kocha tylko siebie?
Temat osoby ludzkiej nie pojawia si explicite w pismach Jana. Niemniej zagadnienia przez niego poruszane z koniecznoci do tego tematu prowadz3.
I. Koncepcja Boga
Jan od Krzya przyjmuje koncepcj Boga, ktry jako osoba spenia si bez relacji z czowiekiem, bo jest doskonay w swoim bycie. Bg jest Absolutem. Niczego
nie potrzebuje z zewntrz, gdy wszystko ma w sobie i z siebie. Jest peni bytu
i dobra. Swoje pragnienie mioci zaspokaja kochajc siebie. Zatem adne pragnienie, ktre jest w Bogu, nie moe dotyczy uzupenienia czego w jego wasnym bycie, gdy ten jest peny. Dlatego relacja z czowiekiem nie jest Bogu potrzebna. To
wszystko, czego potrzebuje osoba, czyli poznanie i mio, to wszystko Bg ma
w peni, cieszc si wasn doskonaoci.
Jeli Jan mwi o pragnieniach Boga, to te dotycz tylko tego, co jest poza jego
bytem. W stosunku do czowieka Bg pragnie, aby ten zrwna si z nim. To znaczy
chce, aby czowiek by tak sam osob, jak jest Bg (doprecyzujemy pniej,
w jakim sensie to jest moliwe). Taki te jest powd, dla ktrego Bg chce, aby czowiek zjednoczy si z nim w taki sposb, aby sta si mu rwny. rodkiem prowadzcym do zjednoczenia moe by tylko mio, gdy mio rwna osoby pisze
Z tego powodu, i praca ta ma dotyczy zagadnie filozoficznych, bd zmuszony pomin
tematy istotne dla Jana od Krzya, ale nie mieszce si w sferze zainteresowa filozofii. Mam tu
na myl zagadnienie grzechu, aski, Wcielenia, ycia wedug norm Ewangelii oraz problematyk
Trjcy witej. Od strony jzykowej trzeba pamita, e autor Drogi na Gr Karmel mwic
o czowieku uywa terminu dusza, co nie jest odzwierciedleniem jego antropologii, lecz jedynie
form stylistyczn panujc w wczesnej epoce. Dla oddania stylu autora zachowam oryginalne
brzmienie cytatw.
3
195
hiszpaski mistyk. Oddajmy gos samemu autorowi: Bg tak, jak nie kocha nic poza
sob, tak samo rwnie kocha wszystko nie inaczej, jak samego siebie. Wszystko
bowiem kocha dla siebie, za mio ma racj celu. Bg wic nie kocha stworze dla
nich samych, tylko dla siebie. Gdy wic kocha dusz [czowieka], tym samym wprowadza j niejako w siebie, rwna j z sob, czyli kocha j w sobie samym, t sam
mioci jak kocha siebie4. Czowiek musi kocha Boga tak sam mioci, jak
Bg ma do siebie samego, przez to si z nim rwna5. Taki jest warunek, patrzc ze
strony Boga, aby zaistniaa relacja osobowa midzy Bogiem a czowiekiem. Osobowa, to znaczy taka, w ktrej kady z tych dwch bytw jest Ty dla drugiego Ja. Jeli
czowiek nie kocha Boga, jak Bg sam siebie, to kocha go jako co innego. Std nie
jest to ju relacja w peni osobowa, gdy Bg wtedy nie jest kochany jako osoba, ale
jako jej pomniejszenie. Wedug Jana od Krzya Bg powoa kadego czowieka
wanie do takiej relacji osobowej.
196
W tym momencie wydawa by si mogo, i jeli uwzgldnimy zaoenia opisujce warunki relacji osobowej ze strony Boga, to musimy wykluczy moliwo takiej relacji z czowiekiem. Przypomnijmy: Bg jest w stanie wej w relacj osobow z innym bytem tylko i wycznie, jeli ten kocha Boga, jak Bg kocha siebie. Tu
jednak mamy do czynienia z trudnoci na samym pocztku tej relacji. Czowiek nie
jest w stanie pozna Boga bezporednio, bo ten jest niematerialny. Nie ma zatem
mowy o mioci do Boga takim, jakim jest On w sobie, a zatem o w peni relacji
osobowej.
Pozostaje pytnie: czy nie ma adnej moliwoci poznania Boga, a nastpnie
pokochania Go? Bg zostawi przecie swoje lady w stworzeniu. Jan zaznacza, i
wszystkie ze stworze maj co z doskonaoci Boga, a nawet dodaje, e niewidzialne cechy Boga czowiek poznaje z rzeczy stworzonych. Niemniej ostatecznie stwierdza: Jest to raczej nieskoczona rnica, jaka musi by midzy pomidzy bytem stworzonym a boskim. Dlatego jest te niemoliwe, by rozum mg poj Boga za porednictwem stworze, czy to niebieskich, czy ziemskich, gdy nie ma pomidzy nimi
a Bogiem adnej proporcji ani podobiestwa6. Jeli zatem mio idzie za poznaniem,
nawet jeli jest moliwe jakie choby czciowe poznanie Boga na postawie stworze, to jednak nie bdzie ono na miar jego istoty. Std mio bdzie dotyczy jakiego obrazu Boga, a nie Jego samego. Dlatego hiszpaski mistyk przedstawia alternatyw: albo jest to mio Boga samego, albo nie mamy do czynienia z w peni
osobow relacj z Bogiem.
Do niezdolnoci poznania Boga naley doda jeszcze ten element naszej kondycji, jakim jest moralny nieporzdek w naszych wadzach. Nieporzdek ten pochodzi
od tzw. apetitos, czyli poda nieuporzdkowanych. Czowiek zniewala si rzeczami materialnymi lub te duchowymi i, zamiast kierowa swoj mio ku Bogu, jest
podporzdkowany stworzeniu. Std nie tylko z natury nie jest w stanie pozna istoty
Boga, ale te atwo podporzdkowuje swoj wol temu, co nie jest Bogiem lub jest
wrcz zem, zwracajc ku temu swoj mio. Takie przedstawienie natury czowieka oraz Boga przez autora Drogi na Gr Karmel wydaje si skazywa na niepowodzenie wszelkie prby podjte przez czowieka w celu osignicia w peni osobowej
relacji z Bogiem. Podkrela on to bardzo dobitnie. Wszelki byt stworzony, w porwnaniu z nieskoczonym bytem Boga, jest niczym. Jeli wic dusza ywi skonnoci do
stworzenia, jest w oczach Boga niczym i mniej ni niczym, bo mio, jak mwilimy,
nie tylko rwna i upodabnia, ale poddaje kochajcego rzeczy ukochanej. Nie moe
wic w aden sposb taka dusza zczy si z nieskoczonym bytem Boga, bo niemoliwe jest zczy w jedno byt i niebyt7.
Powrmy zatem do nurtujcego nas pytania. Jak czowiek moe zjednoczy si
z Bogiem?
Droga na Gr Karmel, II,8,2; (dalej jako DGK).
DGK, I,4,4. To nie oznacza, e Jan gardzi stworzeniem. On jedynie ukazuje warunki konieczne do zjednoczenia z Absolutem. Sam napisa kilka wierszy wychwalajcych pikno stworzenia.
6
7
197
PD, 22,3.
Przemiana przez uczestnictwo nie oznacza przemiany bytowej, bo ta jest niemoliwa.
198
z Bogiem. Szczegowo, wymieniajc za Janem od Krzya, musimy wyrzec si radoci w dotykaniu, patrzeniu, suchaniu, wchaniu, smakowaniu, wyobraaniu, pamitaniu. Std to jego nada nic. Jest rzecz znan z dowiadczenia, e jeli wola
skoni si uczuciowo do jakiej rzeczy, ceni j wicej od kadej innej, choby nawet
lepszej, ale w ktrej sobie mniej podoba. Jeli za w jednej i drugiej sobie podoba,
tym samym doskonalsz ponia, rwnajc j ze sob10. Take nie jest moliwe, aby
rzecz zmysowa i Bg jednoczenie byy obecne w czowieku, gdy, ze wzgldu na
rnic natur, musz si nawzajem wyklucza. Nie mona jednego aktu jakiej wadzy nakierowa na dwa przedmioty. Albo albo. Std czowiek musi si wyzwoli
od tego, co zmysowe, aby mg doj do tego, co niematerialne, czyli duchowe. Naley nadmieni, e z poda zmysowych winnimy wyeliminowa te, ktre s nieuporzdkowane, tzn. nie zgodne z hierarchi dbr. Czci poda oczywicie musimy ulega, gdy taka jest nasza natura. Z tych nieuporzdkowanych najgorsze s za
te, ktrym ulegamy stale, bo one angauj nasz mio zawsze. Nie jest wane jak
maemu dobru ulegamy, ale jest wane, e nie dysponujemy nasz mioci, aby j
ofiarowa Bogu. Opanowanie podania zmysowego czyni czowieka pod tym
wzgldem wolnym. Nie jest przy tym konieczne nieposiada rzeczy (jest to nawet
niemoliwe w tym yciu), gdy tym, co zniewala nie s one same, ale podania
czowieka. Dopiero wolno od poda nieuporzdkowanych czyni czowieka wolnym i otwartym na co innego11.
Sfera zmysowa, jak to stwierdza nasz autor, jest jedynie nisz czci duszy.
Jeli jej nie ulegamy w niewaciwy sposb, to wadze duchowe, czyli wysza cz
duszy, mog prbowa by od nich choby czciowo niezalene. Wanie tutaj
w duchu nastpuje zjednoczenie z Bogiem. Jan od Krzya pisze: W dotychczasowym
oczyszczeniu duszy [niszej czci duszy, czyli zmysw] brak jeszcze gwnej czci,
czyli oczyszczenia ducha. A poniewa pomidzy zmysami a duchem jest cisy zwizek, gdy obydwie strony cz si w jednym podmiocie, wic choby oczyszczenie
zmysowe byo najzupeniejsze, to jednak oczyszczenie caej duszy nie jest jeszcze zupenie doskonae12. Potrzebne jest teraz dziaanie takie, w ktrym oczyszcza si [...]
dusza wedug swej czci duchowej, dostosowujc si i przygotowujc do zjednoczenia mioci z Bogiem13. Dlatego potrzeba oczyci nasz intelekt, pami oraz wol.
Intelekt dostarcza nam poj, ktre s przechowywane w pamici, ktre potem
moe kocha wola. Naley pamita, jak to wyej analizowaem, e kade z poj
wywodzi si ze sfery materialnej. Zatrzymujc si na tych szczegowych pojciach
dotyczcych Boga, czowiek przylega do nich i nie dochodzi do zjednoczenia z Bogiem. Istotne jest uchwycenie tego, e Janowi chodzi o pojcia szczegowe.
Studiowanie Objawienia, czyli to, co si uprawia w ramach teologii, nie prowadzi do penego poznania Boga, ktre w relacji osobowej powinno by istotowe. PoDGK, I,5,5.
Por. DGK, I,3,4.
12
Noc ciemna, II,1,1; (dalej jako NC).
13
NC, I,8,1.
10
11
199
200
wszystkiego. Mio, ktr wznieci w czowieku sam Bg. Na pocztku Bg udziela si czowiekowi poprzez uczucia, rzeczy zewntrzne, cielesne (bo taka jest jego
pedagogia) i tym samym pozwala mu tskni za sob i szuka siebie. Jednak tylko
posiadanie samego Boga jest w stanie ugasi to pragnienie. To jest powodem caego
wysiku ascetycznego czowieka i pjcia drog nada.
Nieudolnym ludzkim prbom kochania tylko Boga przychodzi z pomoc sam
Bg. To on jest gwnym inicjatorem oczyszczenia i zjednoczenia. Bg przychodzi
ze swoj witoci i mioci. W tym momencie zbliamy si do zagadnienia kontemplacji biernej (wlanej)17. Kontemplacja jest to przyjcie Boga do czowieka, gdy
ten ju cho troch si wyzwoli spod wpywu dziaania zmysw, tzn. podj wysiek zwrcenia si ku rzeczom duchowym. To odwrcenie si od rzeczy zmysowych
jest jednoczenie sygnaem dla Boga, e moe przyj do czowieka, bo ten Go szuka. Tylko wtedy Bg moe zacz si udziela zmysom i duchowi, tym samym
wprowadajc je w bierny stan.
Naley nadmieni, i istnieje, wedug hiszpaskiego mistyka, tzw. substancja
duszy. To w niej Bg jest doznawany biernie, czyli ma miejsce kontemplacja. Substancja duszy, czy te duch (istota duszy), to ta sfera wadz duchowych, ktra jest
niezalena w swoim dziaaniu od zmysw. Nasze wadze duchowe (intelekt, wola,
pami) maj zdolno dziaania czynnego, tzn. dziaania zalenego od zmysw,
oraz zdolno doznawania biernego. Ta umiejtno biernej percepcji jest cech tych
wadz, umoliwiajc im wchodzenie bezporednio (!) w kontakt z innym bytem
niematerialnym. W normalnych warunkach wadze duchowe zale od zmysw
i z bytami niematerialnymi kontaktuj si porednio przez materi, ale, gdy zmysy przestaj dziaa szczeglnie, gdy przenika czowieka blisko Boga (kontemplacja) to wadze duchowe s zdolne przyj bezporednie udzielanie si Boga.
Bg dziaajc na wadze ludzkie jednoczenie pozbawia je ich naturalnej aktywnoci, gdy mog si one aktualizowa tylko jednym przedmiotem. Jeli zatem dziaa
na nie Bg, to mog si one tylko Nim zajmowa. To bierne udzielanie si Boga wadzom czowieka jest prawie e niezauwaalne dla niego samego, gdy jest ono proste,
dalekie od jakichkolwiek poj, wiadomoci szczegowych. Dlatego pocztkowo czowiek, ktry jeszcze nie nauczy si rozpoznawa bliskoci Boga, moe odczuwa pustk w swoich wadzach. Mona mwi o pewnego rodzaju ciemnoci dla wadz, gdy
Bg udziela si czowiekowi. Ostatecznym powodem pocztkowego blu wadz podczas kontemplacji jest rnica natur Boga i czowieka. Jan pisze: Kontemplacja, w ktrej rozum ma najwysze poznanie Boga, nazywa si teologi mistyczn, czyli tajemn
wiedz o Bogu. Jest bowiem tajemna dla rozumu, ktry j pojmuje. [...] Arystoteles
mwi, e tak samo, jak oczy nietoperza zachowaj si wobec soca, ktre je cakowicie olepia, tak samo zachowuje si i nasz rozum wobec najjaniejszego wiata Boego, bdcego dla nas ciemnoci. Mwi o najjaniejszym wietle, bo rzeczy Boe im
wysze s w sobie i janiejsze tym bardziej niezrozumiae i tym ciemniejsze s dla nas18.
17
18
Kontemplacja czynna to ta, ktr czowiek jest w stanie sam osign przez modlitw.
DGK, II,8,6.
201
NC, II,12,7.
NC, II,5,1.
NC, II,5,5.
202
doty przez czowieka, ktry przechodzi oczyszczenie wie si z usuwaniem wszelkich niedoskonaoci z czowieka, ktre s przeciwne temu wiatu kontemplacji.
Istniay one wczeniej w czowieku, ale ten o tym nie wiedzia, gdy stay si prawie
drug ludzk natur. Natomiast w wietle kontemplacji doskonale je wida, bo s
z natury przeciwne boskiej witoci. Blisko Boga udzielajcego si wadzom powoduje stopniowe wyzwalanie si tych z wasnych niedoskonaoci. Kada z wadz
oczyszcza si wedug wasnej natury.
Jak dugo trwa proces oczyszczenia? Jan stwierdza, e oczyszczenie musi by
cakowite, inaczej duch ludzki zatrzyma si na tym, co mniejsze od Boga. A moe
to by jaka skonno aktualna czy habitualna, poszczeglne zrozumienie lub jakiekolwiek inne pojmowanie22. Jaki stan powinien czowiek osign? Jan stawia granic, ktr jest zupena cisza wadz. Dla przykadu odnonie do wadzy rozumu: Aby
umys mg si zjednoczy z tym wiatem i uczyni si boskim w stanie doskonaoci, musi najpierw oczyci si i wyniszczy co do swego wiata [rozumienia] naturalnego, wprowadzajc aktualnie w ciemnoci za porednictwem ciemnej kontemplacji23, oraz: Potrzeba rwnie, aby dusza zostaa wprowadzona w ogoocenie i ubstwo duchowe i by zostaa oczyszczona z wszelkiej podpory, pociechy i pojmowa
naturalnych, tak co do rzeczy niebieskich, jak i ziemskich. To zjednoczenie bowiem,
do ktrego przygotowuje i wprowadza ta ciemna noc, ma napeni dusz i udarowa
j pewnego rodzaju chwalebn wielkoci, wynikajc z obcowania z Bogiem. Wielko ta chwalebna zawiera w sobie niezliczone dobra i rozkosze tak obfite, e przekraczaj one wszelk miar naturalnego posiadania24. Wszelkie posiadanie czegokolwiek jest powodem aktw wadz nie skupionych na Bogu, ale na czym innym.
Wszystkie wadze musz osign stan zupenej biernoci. Tylko wtedy bdzie
w stanie we wadzach dziaa sam Bg.
Omwmy teraz szczegowiej, jak ludzki duch zachowuje si podczas kontemplacji, wspdziaajc z udzielajcym mu si Bogiem. Pamitajmy, e wadze duchowe, podobnie do zmysowych zostaj pozbawiane stopniowo swych naturalnych aktw. Co zatem powinny czyni, skoro konieczne jest ich wspdziaanie z Bogiem?
Odpowied hiszpaskiego mistyka siga do sfery religii. Dusza w tym yciu nie czy si z Bogiem przez rozumowanie, radowanie si, wyobraenia, czy przez inne
jakie odczuwanie, tylko przez wiar w stosunku do rozumu, nadziej w stosunku do
pamici i mio w stosunku do woli25.
Pierwsz wadz duchow, ktra zaznaje bliskoci Boga, jest intelekt. Podczas
kontemplacji Bg daje mu tajemnicze poznanie. Czowiek poznaje Boga w sposb
oglny, prosty, a jednoczenie pewny. Jest to poznanie, gdzie otrzymuje si biernie
poznanie substancjalne wolne od wszelkiego obrazu26. Czowiek nie potrafi go prze22
23
24
25
26
NC, II,9,20.
NC, II,9,3.
NC, II,9,4.
DGK, II,6,1.
PD, 39,12.
203
kaza innym. Jest to poznanie bez poznania. Bg wypiera z ludzkiego umysu wszelkie intelektualne formy poznawcze, a daje siebie. Poniewa sam nie podpada pod
aden ksztat lub form, czowiekowi, szczeglnie na pocztku, wydaje si, e nic
nie poznaje. Dlatego ten stan jest dla niego szczeglnie dotkliwy, gdy subiektywnie
wydaje si czowiekowi, e nie wierzy w Boga, bo jego dotychczasowe rozumienie
Boga zostao zanegowane, bo jego rdem bya materia. Teraz rozum nie jest ju
w stanie posugiwa si swoim ograniczonym i niedoskonaym pojciem Boga.
Jan ukazuje, e od tego momentu naley zwrci szczegln uwag na ycie wiar. Czym jest wiara? Jest przyjciem w prostocie i oglnoci (std rnica w stosunku
do poznania w ramach teologii) za prawdziwe tego, co Bg powiedzia sam o sobie
i co czowiekowi objawi. Std wiara jest niezawodnym sposobem poznania, w ktrym przedmiotem wiary jest Bg. Nie jest to poznanie naturalne, bo przedmiot przerasta stowrzenie. Dlatego naley wyzby si poznania rozumowego (spekulatywnego),
aby przej do poznania przez wiar. Wiara jest oparciem si na wiadectwie Boga
o samym sobie. Zalet wiary jest to, e pozwala czowiekowi dotrze bezporednio
i z ca pewnoci do Boga, takiego, jakim On jest. Wiara jest jedynym rodkiem proporcjonalnym do zjednoczenia si rozumu z Bogiem. Warto tu zacytowa w caoci
Jana od Krzya: Takie jest bowiem podobiestwo midzy wiar a Bogiem, jak midzy
Bogiem widzianym (w widzeniu uszczliwiajcym, ktre bdzie w niebie) a poznawanym przez wiar. Bg jest nieskoczony i wiara takim Go przedstawia; Bg jest troistoci i jednoci, i takim wiara nam Go przedstawia; [...] Tak wic, przez ten sam
rodek, objawia si Bg duszy w boskim wietle, przewyszajcym wszelkie zrozumienie. Przeto im wiksz wiar ma dusza, tym wicej jest z Bogiem zjednoczona. [W wierze] czy si dusza z Bogiem, gdy w niej ukryty jest Bg27. Dlatego Jan moe napisa
o wierze, e jest pewniejsza ni wszystko co mona zrozumie28. Ten, kto przyjmuje
Boga w prostocie wiary, ten poznaje caego Boga, a nie jak czstk, z ktr i tak nie
bdzie si mg zjednoczy. Niemniej wiara jest dla umysu noc, bo przedstawia Boga
w sposb oglny. Wiara jest ciemna i dlatego trudna, bo kae wierzy w prawdy objawione przez samego Boga, a one, jako takie, s ponad wszelkie wiato przyrodzone
i przekraczaj bezwzgldnie wszelkie ludzkie rozumienie29. Podczas ycia na ziemi jest
to jedyny sposb, w jaki moemy oglda istot (!) Boga.
Druga wadza duchowa, jak jest pami, te w szczeglny sposb przeywa
kontemplacj. Udzielanie si Boga w kontemplacji powoduje w pamici, e czowiek
nie moe mie nadziei w czym innym ni w Bogu. Czowiek nie ma w nikim oparcia i nie znajduje u nikogo zrozumienia. Nic stworzonego nie jest dla niego podpor.
Czowiek dowiadcza swojej niegodnoci i wydaje mu si, e jest nawet odrzucany
przez Boga. Dlaczego tak si dzieje? Bg napenia ludzk pami sob, a usuwa
formy rzeczy materialnych, czy duchowych, a to one do tej pory byy rdem jego
oparcia, czyli nadziei.
27
28
29
DGK, II,9,1.
DGK, II,4,2.
DGK, II,3,1.
204
DGK, III,2,4.
DGK, III,12,1
NC, II,21,7.
PD, 8,3
DGK, III,16,2.
205
NC,
NC,
NC,
NC,
II,7,4.
II,10,6.
II,9,11.
II,11,7.
206
aby si doskonali w dobru, ktrym jest mio. [...] Wola jej bowiem jest rozpalona,
chocia rozum, bdcy w ciemnociach i jeszcze nie owiecony, mwi jej, e jest niegodna i ndzna39.
VI. Zjednoczenie
Efektem oczyszczajcej bliskoci Boga jest zjednoczenie czowieka i Boga.
Zmysy i duch czowieka s ju uciszone, tzn. poddane zupenie dziaaniu Boga. S
cakowicie bierne. Wtedy mdro Boa czy si bezporednio z dusz i wie j
z sob nowym wzem posiadania przez mio40. Udzielanie si Boga duszy jest bezporednie, tzn. poza wszelkim stworzeniem41. Substancja Boga dotyka najgbszej
istoty [substancji duszy] czowieka (tocan en la sustancia de ella). Nastpuje wtedy
poznanie przymiotw Boskich, ktre to poznanie przechodzi z substancji do intelektu
(la cual redunda en el entendimiento del toque que hacen estas virtudes de Dios en
la sustancia del alma)42. W poznaniu Boga, ktre ma miejsce podczas zjednoczenia,
nie ma miejsca na jakie uczucie mioci wasnej, czy te szczegowe rozwaanie,
bo poznanie to dokonuje si w duchu. Czowiek nie jest w stanie wypowiedzie tego
dowiadczenia Boga, gdy to, co posiada, to przepa wiedzy Boej43.
Czym jest zjednoczenie? Tutaj dotykamy najwaniejszego elementu antropologii i zarazem teologii Jana od Krzya. Czowiek przeobraa si w Boga. Jak je naley rozumie? To przeobraenie ma taki charakter, i nastpuje tak cise poczenie
dwch natur i takie zespolenie ludzkiej i boskiej natury, e, nie tracc swego bytu,
kada z nich zdaje si by Bogiem44. Bg z wdzicznoci przyjmuje ten dar, jakim
jest tak kochajcy czowiek. Czowiek zjednoczony z Bogiem, mimo i Bg posiada
siebie w peni i zawsze jest ten sam, to jednak daje prawdziwie Boga Bogu. To Bg
w czowieku tchnie Boga, ktry kocha Boga. To znaczy, e wszystko, co Bg i dusza
posiada, staje si jednym w przemianie uczestniczcej (transformacion participante)45. W stanie zjednoczenia czowiek yje tym, czym jest Bg sam w sobie. Co wicej: czowiek nie jest tylko odblaskiem boskich doskonaoci, ale on nimi si staje46.
Dalej czytamy, e: obydwie strony oddaj si sobie przez cakowite wzajemne posiadanie w pewnym dopenieniu zjednoczenia mioci (con cierta consumacin de union
de amr), w ktrym dusza staje si bosk i Bogiem przez uczestnictwo, w stopniu
moliwym w tym yciu. Tu dwie natury s w jednym duchu i w jednej mioci (son
dos naturalezas en un espritu y amor)47. Czowiek dziaa jak Bg, bo jest jedno
39
40
41
42
43
44
45
46
47
NC, II,13,9.
NC, II,24,3.
NC, II,23,12.
PD, 14 i 15,12.
PD, 14 i 15,24.
PD, 22,5.
DGK, II,5,7.
Nie w sensie metafizycznym.
PD, 22,3.
207
z Nim. Bg i czowiek razem si tym raduj. Ostatecznym skutkiem przeobraajcego oczyszczenia jest to, e rozum ludzki staje si boskim przez zczenie z boskim,
gdy nie ulega ju swoim aktom naturalnym, a zarazem zosta napeniony boskim
wiatem. Podobnie jest i z wol. Ta staje si boska przez zjednoczenie z wol Boga.
Wola staje si przeksztacon mioci Bo. Kocha na sposb boski, zjednoczona
i zespolona z wol i mioci bosk 48. Tak samo dzieje si z ludzk pamici. Nie
powinno zatem dziwi stwierdzenie hiszpaskiego mistyka, e wtedy Bg bardzo
troszczy si o czowieka, tak jakby On by jej [duszy] niewolnikiem, a ona Jego
Bogiem49. Oraz to, e ludzka mio do Boga powoduje, e Bg zostaje uwiziony t
mioci50. Jak czowiek upodabnia si do Boga, tak Bg do niego. Wszystkie sprawy czowieka staj si sprawami Boga.
Jan od Krzya widzi relacj Bg czowiek w tym stanie zjednoczenia jak najbardziej personalistycznie. Nie ma tu jakiego uprzedmiotowienia adnej ze stron.
W tym udzielaniu si Boga nie ma nic z narzucania si Boga czowiekowi. Zarwno
czowiek jak i Bg bardzo pragnli tego stanu zalubin duchowych. Jest to relacja
jak najbardziej przeywana w wolnoci. Ze swojej strony czowiek nie jest zadowolony jeli nie kocha Boga, tak jak On go kocha. Oczywicie, prawie cao dziaania
ley po stronie Boga. Jest to raczej dziaanie Boga, ni samej duszy i waciwoci te
udzielaj si duszy biernie, dajc od niej jedynie przyzwolenia51. Bg kocha czowieka dla jego mioci, ktra staje si boska. Bg doznaje zadowolenia take z powodu innych cnt czowieka. Jednak najwaniejsz rzecz dla Boga nie s akty cnt
czowieka, lecz on sam. I dlatego za mio czowieka nagrod jest mio Boga. Ze
swej strony czowiek kocha Boga nie dla tego, co On dla niego zrobi, ale kocha dla
tego, czym Bg jest sam w sobie . nawet, jeliby czowiek nie doznawa z tego
powodu adnej radoci. Bg ze swoje strony jest cakiem bezinteresowny w mioci
do czowieka. Wszystkie ludzkie czyny nic nie dodaj Bogu. Bg jedynie pragnie
tego, co jest dobre dla czowieka. A tym czym jest zrwnanie go z sob i taki jest
jedyny powd tego, i Bg chce, aby czowiek Go kocha.
W stanie zjednoczenia nastpuje w czowieku tzw. przewrt psychologiczny.
Jeli naturalnie czowiek dziaa pod wpywem bodcw pochodzcych od zewntrz,
tak teraz jest inaczej. Cz zmysowa zostaje podporzdkowana duchowej, bo zostaa porzdkowana i oczyszczona. Dostosowuje si do czci duchowej, a nawet
uczestniczy wedug swej zdolnoci w tych dobrach duchowych, ktrych dowiadcza
dusza. Wadze zmysowe s teraz pocigane do rzeczy duchowych, cho nie maj
zdolno w nich uczestniczy. Odtd adna rzecz nie jest w stanie poruszy ludzkich wadz, lecz poruszenia pochodz od Boga. Pamitanie o wszelkich czynnociach
(pami), ch do ich wykonania (wola) oraz rozumienie tego wszystkiego (rozum),
co jest konieczne do normalnego ycia, jest wynikiem bezporedniego dziaania
48
49
50
51
PM, 2,34.
PD, 27,1.
PD, 31,8.
NC, II,11,2
208
Boga w czowieku. Teraz nie ma rozwaa rozumu, ani afektw woli, ani trosk, czy
poda, ktre by nie byy zwrcone ku Bogu. Co wicej, kade pierwsze poruszenie jest skierowane ku Bogu, bo jego rdem nie jest co z zewntrz czowieka, ale
jego pierwszymi poruszeniami kieruje Bg. On jest ich rdem.
Ostatnim stopniem zjednoczenia z Bogiem jest ogldanie Boga twarz w twarz.
Jest to moliwe tylko po mierci. W przyszym yciu nie bdzie ju wiary, ale widzenie Boga, std te zjednoczenie z Bogiem osignie sw peni. Kady czowiek
posiada inn zdolno do zjednoczenia. Bg napenia czowieka mioci w zalenoci od pojemnoci ludzkiej duszy jej zdolnoci przyjmowania Boej mioci. Stopie zjednoczenia z Bogiem zaley od ludzkiej zdolnoci do kochania Boga. Na ile
czowiek jest w stanie przyj Boga, na tyle zostanie w Niego przemieniony, czyli
wedug potencjalnoci swoich wadz. Zatem ograniczenie w przyjmowaniu Boga
ley po stronie istoty czowieka. Na ile wadze posiadaj potencjalno przyjcia
Boga, na tyle te zostan przemienione przez Niego. Std te s rne stopnie zjednoczenia z Bogiem.
*
Bycie osob w peni, wedug Jana od Krzya, to osignicie przemieniajcego
zjednoczenia przez mio z Bogiem. Wedug hiszpaskiego mistyka ludzka natura
jest taka, e tylko Bg jest w stanie zapeni nieskoczono wadz. Tylko wtedy,
gdy zjednoczy si z Bogiem, czowiek zostanie speniony jako byt. I tylko wtedy
czowiek jest tym, czym by powinien. Kocha caym sob, poznaje caym sob
i oddaje si cay. Jest to penia osobowa. Bez zjednoczenia z Bogiem nigdy jej nie
osignie, gdy tylko Bg pozwala czowiekowi w takim stopniu spenia akty tych
wadz duchowych. Do tego typu zjednoczenia jest powoany kady czowiek uwaa Jan od Krzya. Doskonae ycie duchowe polega na posiadaniu Boga w zjednoczeniu przez mio52. Ma to miejsce zazwyczaj po mierci.
W oparciu o doktryn w. Jana od Krzya mona postawi tez, i dla czowieka najbardziej osobotwrcza jest wanie relacja z Bogiem. Gwnym protagonist
w tworzeniu tej relacji jest Bg, gdy czowiek o wasnych naturalnych siach nie
jest w stanie tej relacji utworzy. Czowiek pozwala Bogu dziaa w sobie. On sam
jest w stanie jedynie nieznacznie przysposobi si do tej relacji.
52
PM, 2,32.
209
FILOZOFIA CHRZECIJASKA
TOM 2, 2005
NIKODEM Z. BRZZY
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydzia Teologiczny
Zakad Filozofii Chrzecijaskiej
I. Mio i czas
Mio wkracza niespodzianie w czas, ale i dojrzewa w czasie. wity Pawe
powiada o niej, e nie ustaje, e jest cierpliwa i e nie pamita zego. Jest zapewne
wiele intymnych zwizkw mioci i czasu. O jednym z nich mwi Gabriel Marcel,
gdy powiada, e mio polega na pragnieniu, aby ten, kogo kocham, y, aby nie
umar. Tomasz z Akwinu powie, e mio jest afirmacj istnienia, i e praaktem woli
jest akceptacja, wicej przyjcie w darze tego, co jest, nade wszystko za polega
na duchowym rozpoznaniu i przygarniciu drugiej osoby. Mwic jzykiem opisujcym postawy grup spoecznych, naleaoby powiedzie, e mio z natury i radykalnie jest pro life, mio i ycie uwydatniaj si nawzajem. Koci katolicki,
sprzeciwiajc si praktyce eutanazji i przerywania ciy wychodzi z przekonania, e
nie mona dy do mierci osoby i jednoczenie kocha j. Mio i ycie s tu
dyskretnie obecne w sobie nawzajem. mier ma swoj logik i ycie rwnie. Ludzkie czyny wyraaj jedn lub drug. Chrzecijastwo podkrela, e bezradno i lk
przed cierpieniem naley przemienia na trosk o ycie, a nie redukowa do elementu destrukcji w nich zawartego.
Teksty Pisma witego daj wiadectwo, e duchowy nieprzyjaciel czowieka
szatan jest tym, ktry pragnie zniszczy czowieka i jego ycie. Jedna ze scen Ewangelii opisuje wydarzenie, kiedy duchy nieczyste wygnane z optanego prosz Jezusa,
aby mogy wej w stado wi. Dalej czytamy, e kiedy demony weszy w winie,
nastpi akt samozniszczenia stada. Dotknite obdem zwierzta skacz z urwiska
i ton w morzu. Oto przykad logiki agresji i zniszczenia. Agresja jest tak silna, e staje si przymusem zabijania nawet wi zamiast czowieka. Logika mioci jest inna,
jest antytez rozumowania zego ducha. Wstrzsajcy przykad nakaniania do samo-
NIKODEM Z. BRZZY
210
211
Jeden i drugi filozof, jak i wielu innych, wychodzi z zaoenia, e czowiek jest
istot dramatyczn, tzn. istot zagroon, ktra poszukuje, walczy lub wtpi we wasne ocalenie. Peen autentycznej a do blu dramaturgii spektakl, ktrym jest ludzkie ycie, rozgrywa si w czasie. Ludzki czas naznaczony jest dramatem, tzn. wyczekiwaniem mioci, dowiadczeniem klsk, czasem witowania, ale i aoby. Perspektywa, ktr wyznacza czas, wymaga niejednokrotnie odwagi, mstwa. Bywa, e
przyszo, coraz blisze dni i godziny oznaczaj nadejcie zagroenia. Strach przed
przyszoci moe by tak przemony, e odbiera nie tylko ch do dalszego ycia,
ale sprawia, e nie chcemy istnie ani sekundy, ani minuty duej. Dowiadczya tego
Faustyna Kowalska. Jest to dowiadczenie duchowej i psychicznej depresji. W tak
okrutnym momencie chwila obecna naznaczona jest lkiem i pragnieniem mierci.
Po chrzecijasku mona powiedzie, e jest to misterium crucis.
Dramatyczno czowieka i chwil jego ycia nie oznacza, e ycie jest czy musi
by czym ponurym i zowieszczym. W dramacie ludzkoci uczestnicz wszyscy
ludzie, nawet ci zdajcy si zachowywa stoicki spokj. To oznacza, e wiele jest
rl w tym oglnoludzkim, powszechnym dramacie. Niektre s bardzo trudne, tym
bardziej, e w yciu ich si nie wybiera. Mona wygasza rne kwestie, jest miejsce na improwizacje, wybory, ale nie wybiera si tego, kim si jest. Wasna sytuacja
i wiadomo tego, kim si jest, mog by dramatycznie przeywane. Dlaczego jestem tu i teraz, a nie tam i gdzie indziej? Dlaczego jestem taki wanie, a nie inny:
pikny jak bg, kochany, bogaty i nadzwyczaj inteligentny, odporny na wszelkie ciosy jak tytan?
Dramat czowieka nie byby tym, czym jest, gdyby nis ze sob jedynie rzeczy
straszne, brzydkie i wywoujce bl. Kady dowiadcza rwnie pikna ycia i dlatego jego brak sprawia, e wiem czym jest brzydota, ciemnoci, samotno, poczucie opuszczenia. Jeli mwi: ycie jest pikne, to chc powiedzie, e jest w nim
tyle pikna, tyle mioci, e nie mog wprost w to uwierzy. Brak wiary moe wynika z tego, e jeszcze przed chwil byo mi bardzo le lub z tego, e cho jestem
szczliwy, widz wok siebie rozgrywajce si ludzkie dramaty, widz krew, krzyk
rozpaczy, zy, lk i wstyd na twarzy bliniego. Dlaczego tak twierdz i mwi, e
ycie jest takie pikne? Skd to wiem? Na jakiej podstawie miem wypowiada takie
twierdzenia? W tej chwili patrz przez okno swojego pokoju i widz cian kocioa
obronitego czciowo wiecznie zielonym bluszczem, a czciowo usan wczepionymi w mur krzyujcymi si pozbawionymi lici i oznak ycia pdami winobluszczu
i rdestu. Widz te cie i wiato odbijajce si w smukych oknach zakonnego chru.
Bezporednio nad moim oknem zwisa grono czarnych i zaschnitych owocw winobluszczu poprzetykane resztkami zmroonych zimowym przymrozkiem lici. Niby nic
takiego, a ja patrz na to z zachwytem i mwi sobie, jakie to pikne! Chon ycie
wszystkimi zmysami. Jak to cudownie tak spija rado ycia, nascza swoj dusz
ciao i umys tym pierwotnym i bogosawionym piknem.
ycie jest pikne, tak twierdz, bo wczoraj dowiadczyem przyjani i mioci.
Rozmawiaem z przyjacielem i kade moje sowo przyjmowa do serca. ycie jest
pikne, kiedy dowiadcza si bliskoci i wzajemnoci.
212
NIKODEM Z. BRZZY
213
214
NIKODEM Z. BRZZY
Gdyby powrci do metafory Leibniza, zegar ciaa nie jest identyczny z zegarem ducha, nie mniej istnieje midzy nimi naturalna synchronizacja. Ciao nie jest
w stanie uczasowi czasu. Nie moe przed nim uciec i zdystansowa si do niego.
Ciao i czas to jak ryba i woda. Ryba nie yje bez wody, brak wody to mier ryby,
dystansowanie si ryby w stosunku do wody nie wchodzi w rachub, opuszczenie
wodnego akwenu oznacza koniec ryby i jej rybiej historii. Czowiek to nie ryba i nie
da si cakowicie zamkn go w czasie. Ta prawda dotyczy przede wszystkim tego,
co osobowe w czowieku. Oto co na ten temat napisa kiedy Jzef Tischner: Czasowo odsania nowy wymiar czowieka: czowiek nie tylko jest przenikany przez czas,
lecz moe tak lub inaczej ustosunkowa si do czasu. Czowiek jest w stanie uczasowi czas. Moe on nada okrelone znaczenie wasnej i cudzej przeszoci, teraniejszoci lub przyszoci. Uprawianie historii jest jedn z form uczasowienia czasu przez czowieka. Poprzez histori czowiek nawizuje dialog z przeszoci, pozwalajc na to, by pewne treci przeszoci trway w wiadomoci dnia dzisiejszego2.
Stosunek do czasu, uczasowienie czasu oznacza, e z rnych perspektyw patrzymy na czas i wydarzenia, ktre wraz z nim miay miejsce . Zmieniamy postawy do
tego, co byo, tego co jest, i tego, co bdzie. S wydarzenia, z ktrymi nie mona si
upora w jednej chwili, pewne przeycia trzeba w sobie przepracowa, a to wymaga
czasu. Jeszcze kilkadziesit lat temu na terenie Polski pracoway pen moc przerobow obozy zagady. Moce technologiczne hitlerowskich Niemiec dokonyway mordu caych narodw z rasistowskiej potrzeby porzdkowania i czyszczenia biologicznego i kulturowego ludzkiej populacji. Obchodzc kolejne rocznice wyzwolenia obozw mierci np. w Owicimiu, prbujemy upora si z tym strasznym czasem
i miejscem. W ten sposb uczasowiamy czas po to, by przeszo nie niosa ze
sob jedynie mocy rzuconego przeklestwa.
Niezwykle uczasowion religi jest chrzecijastwo, ktre wbrew kodom,
ktre pod nogi ludzkoci rzuca historia tworzona przez ludzi i przypadki gosi, e
historia wiata jest histori zbawienia. Chrzecijastwo, ale i inne religie gosz, e
czowiek posiada niemierteln i duchow dusz. Chrzecijanie na dodatek podkrelaj cisy zwizek duszy i ciaa, nawet do tego stopnia, e nie jest nielogiczne powiedzie, i w pewnym sensie ciao jest obecne w duszy, a dusza partycypuje w ciele. Nie s to dwa elementy zwarte ze sob, lecz czynniki wspkonstytuujce si.
Jeli dusza, czyli duchowy pierwiastek czowieka, jest czym niematerialnym, oznacza to, e nie mona zamkn jej w przestrzeni i w czasie. Dusza jest rzeczywistoci metafizyczn, czyli ponadfizyczn i poprzezfizyczn. Ciao posiada kady to widzi ksztat, ciar, podlega prawom fizycznym, biologicznym, podlega
czasowi. Z drugiej za strony jest ono jak to zostao ju powiedziane obecne
w duszy, stanowi o tosamoci i jednoci osoby ludzkiej. Dusza i ciao mwic
metaforycznie splataj si, przekraczajc granic tego, co metafizyczne i fizyczne,
tego, co empiryczne i duchowe. Dziki ciau mamy dostp do ducha, a dziki du2
J. T i s c h n e r, Rozumienie, dziejowo, prawda, w: Filozofia wspczesna, Krakw 1989,
s. 175.
215
216
NIKODEM Z. BRZZY
Arystoteles przez pojcie ruchu rozumia co wicej ni zmian pooenia jednego ciaa fizycznego wzgldem drugiego ciaa. Ruch jest dla niego pojciem szerszym ni ruch fizyczny. Dla Filozofa ruch oznacza przejcie z monoci do aktu,
z niedoskonaoci do doskonaoci, z niedojrzaoci do dojrzaoci, z nasienia do dorosej postaci biologicznej, z mglistej intuicji do penego rozumienia. Ruch zatem
dokonuje si w kadej formie istnienia: fizycznej, biologicznej, umysowej, duchowej. Wedle Arystotelesa czas jest liczb ruchu w sensie tego, co byo wczeniej, tego,
co nastpi pniej3. wity Augustyn powiada za, e formy rzeczy ujawniaj czasy
(formae rerum exserunt tempora)4. Czas jednak musi mie odniesienie do substancji
materialnej, nawet jeli dotyczy myli. Pusty czas jest rwnie niemoliwy jak pusta
przestrze. wity Augustyn na pytanie co Pan Bg robi zanim stworzy niebo
i ziemi, pono z przeksem odpowiedzia e tworzy czelucie piekielne dla tych, ktrzy stawiaj tak mao rozsdne pytanie5. Na czas skada si przeszo, teraniejszo
i przyszo. Przeszo istnieje w pamici, w wykonanej pracy, w ukoczonym lub
dopiero rozpocztym dziele, istnieje w kulturze, jzyku, osobistym yciorysie. Podobnie jest z przyszoci, nie istnieje ona jako chwila, ktra trwa, lecz jako przedmiot nadziei, rozpaczy, trwogi, przedmiot przewidywa, oblicze, ale rwnie ycze i biernego oczekiwania na to, co w kocu musi si sta. Inny charakter posiada
teraniejszo, ktra jest, jest obecn chwil, wanie si wydarza. Przeywanie teraniejszoci oznacza bycie przytomnym tu i teraz. Stosunek do teraniejszoci wyznacza nasze wejcie w rzeczywisto. W pewnym sensie otwarto na chwil obecn sprawia, e nie jestemy odrealnieni w naszym przeywaniu wiata. Wydaje si,
e t umiejtno, polegajc na nie przegapianiu chwili obecnej klasyczna etyka
przypisywaa cnotom, zwaszcza cnocie roztropnoci. Roztropno (prudentia) polega bowiem na waciwej ocenie biecej sytuacji. Jest umiejtnoci odnalezienia si
pord problemw tego wiata, w wirze ycia. W odrnieniu od roztropnoci, mdro polega na widzeniu waciwych celw i spraw ostatecznych, problemw egzystencjalnie doniosych. Mdro zwizana jest bardziej z metafizyczn kontemplacj
i wiatem ideaw. Symbolem mdroci jest filozof rzucajcy snop wiata na horyzont wiata, podobnie jak czyni to latarnia morska wyznaczajca kurs statkw na
morzu. Symbolem roztropnoci jest przewodnik oprowadzajcy po trudnym terenie,
weteran wojenny lub nawet rozbitek, ktry ocala dziki modlitwie, nadziei i desce
koysanej falami.
217
NIKODEM Z. BRZZY
218
wiat symbolu zanurzony jest w czasowoci, a to oznacza, e istnieje konkretnie, e przemawia jzykiem danego czasu. Kada epoka ma swj jzyk, swojego
ducha, wasne duchowe oblicze nazywane kultur, dlatego ludzko nieustannie
komponuje utwory muzyczne, wypiewuje nowe pieni, maluje i czci nowe obrazy
i ikony. Nowatorstwo ma jednak swoje granice. Musi bowiem istnie swoista retencja pomidzy novum a tym, co byo wczeniej. Nowatorstwo nie nawizujce do
przeszoci oznacza sztuk poza kontekstem kulturowym. Jednak taka sztuka nie istnieje, bd nie jest sztuk, sztuka musi mie sens, sens za musi by inteligibilny,
czyli moliwy do rozkodowania i zinterpretowania.
Tillich zwraca uwag, e interpretujc mit w sensie, jak on to mwi, teorii morfologicznokulturowej: Wszystkie wytwory duchowe s symbolami pewnej okrelonej
psychicznej zasady ksztatujcej. Ich charakter jako symboli nie likwiduje ich przedmiotowoci7.
Istotnym pojciem rozumienia mitu w tym kontekcie jest sowo styl. Styl
mona rozumie w duchu negatywnych teorii symbolu, ale i w rozumieniu pozytywnym, czyli subiektywnie i obiektywnie. W pierwszym znaczeniu przez styl wszystkie twory ludzkiego ducha staj si symbolami. Przykady: redniowieczne habity
noszone przez wspczesnych zakonnikw. Nie ulega wtpliwoci, e rwnie Koci ksztatowany jest w czasie i przestrzeni nie tylko przez ducha Ewangelii, ale
rwnie przez psychiczne zasady nasczajce rodowiska: parafialne, zakonne, seminaryjne, gminne i wojewdzkie, narodowe. Zasady te s czym naturalnym, style,
jakie reprezentuj s jednak rne, rnie oceniane przez zmys estetyczny, a nawet
moralny. Spoecznoci religijne i poszczeglni ludzie, wszyscy jestemy bardzo uwarunkowani psychicznym filtrem naszego bliszego i dalszego rodowiska ycia.
Tame, s. 164.
219
ci patki i obumrze. Tak powiedzie to zbyt mao. Moe to zbyt poetyckie, ale ra
wypuszcza pki kwiatw po to, aby by pikn i aby zasia ycie. Bonum est diffusivum sui powiada suche metafizyczne prawido klasycznej filozofii. Innymi sowy dobro i pikno z natury pragn si rozprzestrzenia, nawet na poziomie ycia wegetatywnego. Myliciel i mistyk Angelus Silesius na pytanie, dlaczego ra kwitnie, odpowiada: kwitnie bo kwitnie. W tym lakonicznym orzeczeniu zawarta jest chrzecijaska
mdro na temat racji stworzenia wiata przez Boga. Kreatywny akt Boga by cakowicie bezinteresowny, ponadto by darem dla czowieka. Dlatego najgbsze rozumienie sensu istnienia wiata musi przyj logik wnioskowa wyznaczon przez pojcie
daru. Boy gest, wspaniaomylno i hojno nie tylko tumaczy sens kwitnienia ry,
ale przede wszystkim tumaczy sens bycia czowiekiem. W tym duchu inny mistyk
w. Bernard z Clerveaux powiada, e czowiek kocha, bo kocha (amo quia amo). To
znaczy, e nie ma niczego pierwotniejszego i bardziej rdowego ni mio. Nie kochamy za co, ale za nic. Nie kochamy ze wzgldu na co, co by tumaczyo mio,
bo mio tumaczy sama siebie.
Nieuchronna mier organizmw: rolin, zwierzt i ludzi musi sprawia, e nawet przyroda liczy si w kadym momencie ze mierci, z jej nieuchronnoci i nieprzewidywalnym najciem. Dlatego wszelkiego rodzaju organizmy zabezpieczaj si
i broni przed mierci: magazynujc ywno, wod i energi. Czowiek rwnie
musi myle o mierci. mier czowieka jest wicej ni biologicznym unicestwieniem, jest rwnie zagad ducha, jeli przyjmiemy, e giniemy bezpowrotnie.
W odrnieniu od reszty yjcego wiata czowiek bardzo wiadomie przeywa swoje ycie, dokonuje wyborw, planuje przyszo, pragnie uporzdkowa wasn przeszo. Trudno to czyni, nie uwzgldniajc perspektywy wasnej mierci. Dlatego
aciski postulat memento mori pamitaj o mierci ma sens nie tylko w perspektywie chrzecijaskiego rozumienia ycia, ale rwnie posiada znaczenie oglnoludzkie. T lakonicznie sformuowan mdro mona rozumie midzy innymi jako
wezwanie do nadania swojemu yciu takiego sensu i takiej dynamiki, aby mier nie
bya cakowitym bezsensem i aby starczyo siy i odwagi do ostatecznej yciowej
walki z niepokonanym przeciwnikiem.
Przedstawianie mierci moe by nieraz horrorem, moe budzi autentyczny lk
i przeraenie, innym razem moe by rodzajem oswajania si z tematem, wersj terapii uwalniajcej z fobii mierci. Artystyczne osignicia w dziedzinie sztuki, ktra
podja ten wtek, bywaj znaczce, ale jeszcze czciej zupenie pozbawione s
doniosoci. By moe dlatego, e temat jest chwytliwy, a nawet sensacyjny i nadaje
si do taniej i niewybrednej rozrywki. By moe dlatego, e pytanie o mier postawione jest banalnie, a odpowied udzielona dramatycznie.
Ikonografia mierci towarzyszy czowiekowi od zawsze. Najbardziej monumentalne dziea powicone mierci i yciu pozagrobowemu powstay, jak si wydaje,
w staroytnym Egipcie. Piramidy w Gizie i Dolina Krlw z wykutymi w skaach
grobami faraonw, to sztandarowe przykady pokazujce, jak problem przemijania
ludzkiego ycia by i jest wany dla ludzkoci. Wymowne przedstawienia mierci
oczywicie mona znale w wityniach chrzecijaskich. mier przedstawiona
220
NIKODEM Z. BRZZY
w postaci taczcego kociotrupa w makabrycznym tacu (dance macabre) z przedstawicielami wszystkich zawodw i stanw w gecie ekshibicjonizmu odsania swoje oczodoy i piszczele. Mona si na ni napatrze w niejednym zabytku architektury kocielnej.
Artyci czasami traktuj ten temat z dystansem, figlarnie. Moe dlatego, e zdaj sobie spraw, i robienie ze mierci straszyda nie jest najlepszym sposobem na
metafizyczn refleksj. Dosowno, nadekspresyjno i przesada mog sprawi, e
dzieo powicone mierci stanie si przysowiowym horrorem dla kucharek.
Ironia jest niejednokrotnie dobrym sposobem okazania bezradnoci, trwogi
i godnoci czowieka, ktrego przeraaj myli na temat wasnej lub cudzej mierci.
Oto wspczesny przykad spojrzenia na mier z przymrueniem oka, wiersz
Wisawy Szymborskiej zatytuowany O mierci bez przesady:
Nie zna si na artach,
na gwiazdach, na mostach
na tkactwie, na grnictwie, na uprawie roli,
na budowie okrtw i pieczeniu ciasta.
W nasze rozmowy o planach na jutro
wtrca swoje ostatnie sowo
nie na temat.
Nie umie nawet tego,
co bezporednio czy si z jej fachem:
ani grobu wykopa,
ani trumny skleci,
ani sprztn po sobie.
[...]
Serca stukaj w jajkach.
Rosn szkielety niemowlt.
Nasiona dorabiaj si dwch pierwszych listkw,
a czsto i wysokich drzew na horyzoncie.
[...]
Nie ma takiego ycia,
ktre by cho przez chwil,
nie byo niemiertelne.
mier
Zawsze o t chwil przybywa spniona8.
8
W. S z y m b o r s k a, O mierci bez przesady, w: t a , Widok z ziarnkiem piasku, Pozna
1996, s. 110-111.
221
Przemijanie i czas, ktrego upyw sprzyja biologicznej mierci, nie tylko budz
zadum i zdumienie, ale i trwog. Czas podobnie jak przestrze moe napawa lkiem. Istnieje lk wysokoci, ekspozycji i otwartej lub zamknitej przestrzeni. Doznajemy zawrotu gowy, spogldajc w przepa lub gbok studni. Podobnych
zawrotw moemy przey, dowiadczajc przemijania. Metafizyka widzi w tym
krucho czowieka, nazywajc j przygodnoci ludzkiego istnienia. Wielowiekowe drzewa oliwne, prastare dby, wiekuiste cedry budz podziw szybko przemijajcych ludzi. Podobne dowiadczenia towarzysz nam, gdy zwiedzamy staroytne zabytki, redniowieczne katedry czy nawet kwartay ulic wybudowane w poprzednim
stuleciu. Mury niejednej budowli widziay niejedn wojn, niejedno powstanie, niejedn epok, niejedno pokolenie. Tymczasem pakiet naszych dni do przeycia jest
szczupy. Rodzimy si i umieramy na wasnych oczach my ludzie, ludzka rodzina
miertelnikw. Nie jestemy bstwami olimpijskimi, uczestniczymy w pogrzebach
naszych bliskich. Wobec mierci nie moemy mie szampaskiego nastroju, byoby
to nienaturalne i nieuzasadnione. Aeby wyciszy trwog przed mierci, stosujemy
rne zabiegi maskujce nag prawd o przemijaniu. Mona tak profilowa wasne
myli i tak filozofowa, e moliwe jest nawet houbienie intelektualnego przewiadczenia, e ycie bardziej jest trwae ni by si to na pierwszy rzut oka wydawao.
Parmenides i szkoa eleatw utrzymywali, e nie ma ruchu i e nie ma upywu czasu. wiat trwa w bezruchu i jest niezmienny to teza tej szkoy. Na poparcie swoich
pogldw filozofowie ci konstruowali rnego rodzaju dowody abstrahujce od zwykego dowiadczenia. Z historii filozofii wiemy, e Zenon z Elei zakada, e czas
skada si z oddzielnych punktw czasowych i rozkadajc lot strzay na poszczeglne punkty czasowe, naleaoby twierdzi, e w kadym z tych punktw trwa ona
w bezruchu.
Jeli za przyjmie si, e czas stanowi nieskoczone kontinuum, wtedy pojawia
si paradoks Achillesa cigajcego si ze wiem. Jeli w wystartowa pierwszy
to Achilles go nie dogoni, cho moe cay czas zmniejsza dystans. Achillesa dzieli
bowiem od wia nieskoczona liczba nieskoczenie maych punktw. Cho poprzednie zdanie stara si wyjani rozumowanie eleatw, to przypisywanie go Parmenidesowi o tyle jest niepoprawne, o ile w bycie widzi wielo. Dla Parmenidesa
bowiem byt jest jeden, niezmienny, nieruchomy, wieczny, bezczasowy9.
Na morzu czas pynie powoli. I sabszy wiatr w aglach i mniej mili pokonywanych w czasie, im wikszy akwen morza i oceanu tym sabsze poczucie upywu czasu. Monotonia przestrzeni staje si rwnie monotoni czasow.
Podobnie architektura sakralna zmienia perspektyw czasu. W wityni czas nie
wydaje si bezkresem. Grobowce w dolinie krlw nad Nilem w staroytnych Tebach wskazuj na ycie po yciu. Sakralna przestrze przenosi nas w inny czas i inn
przestrze. To ju nie jest zwyka czasoprzestrze. miertelny czowiek dopki yje,
nie moe jej realnie przekroczy. Jednak w tak magicznych i tajemniczych miej9
Por. P. K u n z m a n n, F. P. B u r k a r d, F. W i e d m a n n, Atlas filozofii, tum. B. A.
Markiewicz, Warszawa 1999, s. 33.
222
NIKODEM Z. BRZZY
scach, jak gigantyczne grobowce nad Nilem, nawet turysta dowiadcza metafizycznego dreszczu i duchowego przeycia tajemnicy ycia po mierci. Tajemnicy czasu,
ktry zamar, zastyg w oczekiwaniu na nowe ycie po mierci.
To, co przemyka niezauwaone, zbagatelizowane w obrazie lub fotografii, jest
uwiecznione jak pikny motyl w kawaku bursztynu. Czas motyla si zatrzyma,
motyl zatrzyma si w czasie, czas zawadn cakowicie motylem, motyl zastyg
w czasie w ywicznym krysztale, ale i czas zosta utrwalony w ostatnim ruchu zmumifikowanego motyla. Obrazy uwieczniajce ulotn chwil daj poczucie trwaoci i panowania nad przemijaniem. Namalowany na przykad pejza przebijajcych przez wiosenny nieg kwiatw utrwala chwil budzenia si przyrody ze snu. Topniejcy ld, ka
i rozwijajce si pdy i kcza obudzonych socem rolin t cudown chwil zatrzymaa rka artysty malarza. Ruch jego pdzla by rwnie skuteczny jak dyskurs eleatw, ktrzy zatrzymali czas, strza i gonionego przez Achillesa wia.
Zwaszcza sztuka malarska i rzeba s przykadem realnego, ale i iluzorycznego, panowania nad czasem. Artysta wykonuje gest Kopernika: wstrzymuje czas
i porusza ludzk wyobrani. Tak na ten temat pisze Szymborska. Oto fragment wiersza zatytuowanego Ludzie na mocie:
Dziwna planeta i dziwni na niej ci ludzie
Ulegaj czasowi, ale nie chc go uzna.
Maj sposoby, eby swj sprzeciw wyrazi.
Robi obrazki jak na przykad ten:
Nic szczeglnego na pierwszy rzut oka.
Wida wod.
Wida jeden z jej brzegw.
Wida czno mozolnie pynce pod prd.
Wida nad wod most i wida ludzi na mocie,
Ludzie wyranie przypieszaj kroku,
bo wanie z ciemnej chmury
zacz deszcz ostro zacina.
Caa rzecz w tym, e nic nie dzieje si dalej.
Chmura nie zmienia barwy ani ksztatu.
Deszcz ani si nie wzmaga, ani nie ustaje.
Czno pynie bez ruchu.
Ludzie na mocie biegn
cile tam, co przed chwil.
Trudno tu obej si bez komentarza:
To nie jest wcale obrazek niewinny.
Zatrzymano tu czas.
Przestano liczy si z prawami jego.
223
10
224
NIKODEM Z. BRZZY
225
nej jest rdem nowego wejcia we wasn przeszo i ponownego bardziej konstruktywnego przeycia i zmierzenia si z tym, co byo. Jest to rwnie zasada psychoterapii: bolesne przeycia naley na nowo przey w duchu prawdy, realizmu
i przebaczenia. Ordzie chrzecijaskie mwi o zbawieniu caego czowieka i caej
ludzkoci, Chrystus bierze na krzy ca histori ludzkiej egzystencji. Dziki tej asce wiato nadziei, przebaczenia i uzdrowienia leczy rwnie rany z przeszoci.
Wspomnienie jest tym, co si utrwala i zmienia osob czowieka przybrawszy ksztat
i trwao11. Wspomnienie jest momentem, kiedy rzeczy minione nabieraj ksztatu,
proporcji i miary. Wspomnienie moe przyczyni si do odkrycia obiektywnego odniesienia do wiata zewntrznego. Nasze pragnienia wspieraj si na wspomnieniach
przedmiotw, sytuacji i ludzi. Zatem to, jakie s nasze pragnienia, zaley, od wspomnienia, od stosunku naszej wiadomoci do minionego czasu. Gdyby w tekcie tego
pisarza dopatrywa si najgbszych tez metafizycznych, to mona by pokusi si
o stwierdzenie, e goszone przez niego tezy s antytezami w stosunku do pogldw
Kartezjusza, dla ktrego ludzka wiadomo res cogitans jest ponadprzestrzennym
i a czasowym aktem samowiadomoci. Wedle zaoe Kartezjusza nasz dostp do
peni zrozumienia siebie wie si z sdami analitycznymi, ktre nie potrzebuj przeycia czasu i przestrzeni oraz abstrahuj od dowiadczenia wasnej cielesnoci. Dla
Prousta wane s obrazy przeszoci: kolory, zapachy, przeycia miosne, pejzae,
wyaniajce si z przeszoci postaci ludzi: ich twarze i gosy. Uwydatniajc t myl
mona powiedzie, e przeycie przeszoci, pami historyczna i znajomo wasnej biografii s niezbdne, aby zidentyfikowa siebie tu i teraz, aby siebie posiada w peni.
Proust zwraca uwag, e czowiek niejednokrotnie zatraca lub oddala w nicoci
czstk samego siebie, ktr powinien odtworzy w chwili teraniejszej i uczyni
z niej wasn substancj. Posuchajmy Prousta: alkohol, napinajc szczeglnie moje
nerwy, dawa obecnym minutom warto, urok, nie czynic mnie zdolniejszym ani
nawet gorliwszym w tym, aby ich broni: nie kac mi bowiem tysickrotnie przedkada owe chwile nad reszt mojego ycia, egzaltacja moja izolowaa je od niego,
byem zamknity w teraniejszoci jak bohaterowie, jak pijacy. Przeszo moja,
chwilowo przymiona, nie rzucaa przede mnie swego cienia, ktry nazywamy przyszoci; mieszczc cel ycia ju nie w ziszczeniu marze owej przeszoci, ale
w szczciu chwili obecnej, nie sigaem wzrokiem dalej [...] utosamiany z doranym wraeniem12.
Dziki przeszoci czowiek nie przylega zbyt cile do doznawanego przedmiotu w chwili obecnej. Dziki pamici czas przepywa przez czowieka inaczej ni
przez statyczn substancj kamienia. Czowiek nie jest gazem, bo yje pamici.
W pewnym sensie czowiek dziki pamici jest wyzwolony z czasu, z tu i teraz.
Minuta wyzwolona z porzdku czasu stworzya w nas na nowo, bymy j odczuli,
M. P r o u s t, W poszukiwaniu straconego czasu, cyt. za: Proust w oczach krytyki wiatowej, red. J. Boski, Warszawa 1970, s. 280.
12
M. P r o u s t, W poszukiwanie straconego czasu, tum. T. eleski-Boy, t. 2, s. 473-474.
11
NIKODEM Z. BRZZY
226
227
228
PAPIESKI WYDZIA TEOLOGICZNY W POZNANIU
STUDIA I MATERIAY
Tom 1
STANISAW NAPIERAA
POJCIE KOCIOA PARTYKULARNEGO W DOKUMENTACH
I AKTACH SOBORU WATYKASKIEGO II
Pozna 1985
Tom 2
SEWERYN ROSIK
SYTUACJONIZM ETYCZNY A CHRZECIJASKA ROZTROPNO
STUDIUM TEOLOGICZNO-MORALNE
Pozna 1986
Tom 3
ADAM PRZYBECKI
URZECZYWISTNIANIE SI KOCIOA W RODOWISKU AKADEMICKIM
W POSZUKIWANIU KONCEPCJI DUSZPASTERSTWA STUDENTW W POLSCE
Pozna 1986
Tom 4
ROMUALD NIPARKO
KATECHEZA DOROSYCH
ZARYS TEORII
Pozna 1987
Tom 5
JAN KANTY PYTEL
GOCINNO W PIMIE WITYM
(STUDIUM RDOWO-PORWNAWCZE)
Pozna 1990
Tom 6
MAREK JDRASZEWSKI
WOBEC INNEGO. RELACJE MIDZYPODMIOTOWE W FILOZOFII
EMMANUELA LVINASA
Pozna 1990
Tom 7
JERZY TROSKA
CHRZECIJASTWO MARKSIZM
DIALOG WOK WARTOCI MORALNYCH
Pozna 1989
Tom 8
BOGDAN PONIY
REINTERPRETACJA WYJCIA IZRAELITW Z EGIPTU
W UJCIU KSIGI MDROCI
Pozna 1988
Tom 9
JAN SZPET
HISTORIA BIBLIJNA I TYPY JEJ PODRCZNIKW
W NAUCZANIU KATOLICKIM W WIELKIM KSISTWIE POZNASKIM
Pozna 1992
229
PAPIESKI WYDZIA TEOLOGICZNY W POZNANIU
STUDIA I MATERIAY
Tom 10
BOGDAN CZSZ
ZWIZEK DUCHA WITEGO Z KOCIOEM
W UJCIU WITEGO IRENEUSZA I W INTERPRETACJI MONTANISTYCZNEJ
Pozna 1991
Tom 11
KAZIMIERZ PAJOR
ROLA ARCHETYPU W ANALITYCZNEJ PSYCHOLOGII C. G. JUNGA
Pozna 1992
Tom 12
HENRYK GRZEKOWIAK
CHRYSTOCENTRYCZNE PODSTAWY MORALNOCI
W PISMACH TERTULIANA
Pozna 1999
Tom 13
AMBROY ANDRZEJAK
U POCZTKU RUCHU MISYJNEGO W POLSCE
BISKUP KAZIMIERZ KOWALSKI 1896-1972
Pozna 1993
Tom 14
DAMIAN WACAWIK
UWICENIE CZOWIEKA W NAUCZANIU WITEGO BAZYLEGO WIELKIEGO
Pozna 1995
Tom 15
WADYSAW PAWELCZAK
STATUTA CAPITULI ET ECCLESIAE
CATHEDRALIS POSNANIENSIS EX ANNIS 1298-1763
Pozna 1995
Tom 16
ZYGMUNT JONACZYK
POWOANIA KAPASKIE A RODOWISKO SPOECZNE
STUDIUM SOCJOLOGICZNE NA PRZYKADZIE ARCHIDIECEZJI POZNASKIEJ
Pozna 1999
Tom 17
ANTONI SWOBODA
POJCIE PRZYJANI W LISTACH W. PAULINA Z NOLI
I W. SYDONIUSZA APOLINAREGO
STUDIUM PORWNAWCZE
Pozna 1995
Tom 18
GRZEGORZ KUBSKI
KRLESTWO BOE W ROMANTYCZNYCH INTERPRETACJACH
AUGUST CIESZKOWSKI I WALERIAN SERWATOWSKI
Pozna 1995
230
PAPIESKI WYDZIA TEOLOGICZNY W POZNANIU
STUDIA I MATERIAY
Tom 19
JACEK STPCZAK
CHRZEST JEZUSA W JORDANIE
PISMO A TRADYCJA W PIERWSZYCH TRZECH WIEKACH KOCIOA
Pozna 1998
Tom 20
AMBROY ANDRZEJAK, JAROSAW RASKI
MEDYCYNA I EWANGELIZACJA
ROZMOWY Z WAND BESK
Pozna 1996
Tom 21
WADYSAW KOSKA
DO DOJRZAOCI W WIERZE
Pozna 1998
Tom 22
ANDRZEJ SIEMIANOWSKI
TOMIZM A PALAMIZM
Pozna 1998
Tom 23
TOMASZ WCAWSKI
SENTENTIA CONSONANS EUCHARISTIAE
OPIS FUNDAMENTALNEJ TEOLOGII
ZORIENTOWANEJ KU EUCHARYSTII
Pozna 1999
Tom 24
KAMIL KACZMAREK
PRASOCJOLOGIA WITEGO TOMASZA Z AKWINU
WSTPEM OPATRZY STANISAW KOZYR-KOWALSKI
Pozna 1999
Tom 25
ODKUPIENIE A DIALOG MIDZYRELIGIJNY
MATERIAY Z SYMPOZJUM W OBRZE
2021 KWIETNIA 1998 ROKU
REDAKTOR WOJCIECH KLUJ
Pozna 1999
Tom 26
ADAM PRZYBECKI
MIDZY POCZUCIEM ZAGROENIA A POTRZEB OBECNOCI
KONCEPCJA DUSZPASTERSTWA AKADEMICKIEGO W POLSCE
PO PRZEOMIE 1989 ROKU
Pozna 1999
Tom 27
JOLANTA PRCHNIEWICZ
WSPCZESNY KATOLICYZM SZWEDZKI
DUSZPASTERSTWO W DIASPORZE
Pozna 1999
231
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA TEOLOGICZNY
STUDIA I MATERIAY
Tom 28
MAREK JDRASZEWSKI
HOMO: CAPAX ALTERIUS. CAPAX DEI
EMANUELA LVINASA MYLENIE O CZOWIEKU I BOGU
Pozna 1999
Tom 29
PAWE BORTKIEWICZ
TANATOLOGIA
ZARYS PROBLEMATYKI MORALNEJ
Pozna 2000
Tom 30
KONRAD LUTYSKI
KAPITUA KATEDRALNA W POZNANIU W XVI WIEKU
ORGANIZACJA I MAJTEK
Pozna 2000
Tom 31
HENRYK WEJMAN
OSIEM BOGOSAWIESTW EWANGELICZNYCH
NOWE PERSPEKTYWY DUCHOWOCI
Pozna 2000
Tom 32
JANUSZ NAWROT
ZAGADA ASYRII W TEOFANICZNEJ SYMBOLICE OGNIA
ANALIZA TEKSTU IZ 30, 27-33
Pozna 2000
Tom 33
ZBIGNIEW NIKODEM BRZZY
O BOEJ PRZEDWIEDZY I PRZYSZYCH ZDARZENIACH
ZAGADNIENIE FUTURA CONTINGENTIA
NA PODSTAWIE KOMENTARZA TOMASZA Z AKWINU
DO HERMENEUTYKI ARYSTOTELESA
Pozna 2000
Tom 34
SZCZEPAN PIESZCZOCH
KULTUROTWRCZA INSPIRACJA I WPYW CHRZECIJASTWA
NA ROZWJ ANTYKU
Wydanie drugie poprawione
Tom 35
JZEF BANIAK
WIERNO POWOANIU A KRYZYS TOSAMOCI KAPASKIEJ
STUDIUM SOCJOLOGICZNE NA PRZYKADZIE KOCIOA W POLSCE
Pozna 2000
Tom 36
ROMUALD NIPARKO
MIESICZNIK KATECHETYCZNY I WYCHOWAWCZY 1911-1939
BIBLIOGRAFIA ZAWARTOCI
Pozna 2000
232
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA TEOLOGICZNY
STUDIA I MATERIAY
Tom 37
LEON NIECIOR
ASCEZA CHRZECIJASKA I FILOZOFIA
W PISMACH NILA Z ANCYRY
Pozna 2001
Tom 38
ALICJA SZULC
KLASZTORY FRANCISZKASKIE
W REDNIOWIECZNEJ WIELKOPOLSCE
Pozna 2001
Tom 39
JANUSZ BUJAK
JEDNO NA NOWO ODKRYWANA.
DIALOG KATOLICKO-PRAWOSAWNY W LATACH 1958-2000
Pozna 2001
Tom 40
KATOLICYZM POLSKI NA PRZEOMIE WIEKW
MITY, RZECZYWISTO, OBAWY, NADZIEJE
Materiay z I Oglnopolskiej Konferencji Naukowej ZFCH UAM
w Poznaniu 21-23 listopada 2000 roku. Red. Jzef Baniak
Pozna 2001
Tom 41
ROBERT PISULA
ODPUSTY W MISTERIUM KOCIOA.
RDA, NATURA, PRAKTYKA
Pozna 2001
Tom 42
KRZYSZTOF MICHALCZAK
WIECCY I KAPASTWO
POSZUKIWANIA TEOLOGICZNE YVES CONGARA
Pozna 2001
TOM 43
PAWE BORTKIEWICZ
ETOS PRACY
NAUCZANIE MORALNE I SPOECZNE
KARDYNAA STEFANA WYSZYSKIEGO
Pozna 2001
Tom 44
NOWA EWANGELIZACJA POTRZEBUJE
NOWYCH GOSICIELI EWANGELII
MATERIAY Z SYMPOZJUM W OBRZE 19-20 KWIETNIA 2001 R.
Pozna 2001
Tom 45
MACIEJ SZCZEPANIAK
SYMBOLIKA WIATA
W APOKALIPSACH STAREGO TESTAMENTU
I W APOKALIPSIE WITEGO JANA
Pozna 2001
233
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA TEOLOGICZNY
STUDIA I MATERIAY
Tom 46
BISKUPI
WYBRANE ELEMENTY KANONICZNEJ EKSPRESJI
OSOBY BISKUPA
Pozna 2001
Tom 47
PIOTR PIASECKI
ZJEDNOCZENIE MISTYCZNE. POSZUKIWANIA TEOLOGICZNE
REGINALDA GARRIGOU-LAGRANGEA
Pozna 2002
Tom 48
CZOWIEK Z PRZEOMU WIEKW W REFLEKSJI
FILOZOFII DIALOGU
Pod redakcj Jzefa Baniaka
Pozna 2002
Tom 49
KAZIMIERZ KAROWSKI
Z DZIEJW ELEKCJI KAPITULNEJ
ARCYBISKUPW GNIENIESKICH I POZNASKICH
W LATACH 1821-1925
Pozna 2002
Tom 50
LUDWIK WCIRKA
FILOZOFIA I PRZYRODA
STUDIA NAD MYL PIERRE TEILHARDA DE CHARDIN
Pozna 2002
Tom 51
STANISAW WALEWICZ
KREATYWNO W TEORII I PRAKTYCE KATECHETYCZNEJ
(MARIAN FINKE)
Pozna 2002
Tom 52
ZBIGNIEW NIKODEM BRZZY
OD NATURY DO ETYKI
FILOZOFIA CZOWIEKA KAROLA WOJTYY
Pozna 2002
Tom 53
ADAM ADAMSKI
GALILEUSZA FILOZOFIA I TEOLOGIA NAUKI
Pozna 2002
Tom 54
MAREK PYC
CHRYSTUS PIKNO-DOBRO-PRAWDA
STUDIUM CHRYSTOLOGII HANSA URSA VON BALTHASARA
W JEJ TRYLOGICZNYM UKADZIE
Pozna 2002
234
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA TEOLOGICZNY
STUDIA I MATERIAY
Tom 55
KRZYSZTOF NIEYSKI
IMMANUELA KANTA KRYTYKA METAFIZYKI KLASYCZNEJ
W OKRESIE PRZEDKRYTYCZNYM
Pozna 2002
Tom 56
KATOLICYZM POLSKI NA PRZEOMIE WIEKW
TEOLOGICZNY, INSTYTUCJONALNY I WSPLNOTOWY
WYMIAR KOCIOA
Pod redakcj Jzefa Baniaka
Pozna 2002
Tom 57
MARIAN PUCHAA
KULTUROTWRCZY WYMIAR CHRZECIJASTWA
JAKO MOTYW JEGO WIARYGODNOCI (WINCENTY GRANAT)
Pozna 2002
Tom 58
MIROSAW TYKFER
REINTERPRETACJA TEOLOGICZNA DOGMATU
W DIALOGU EKUMENICZNYM NA PRZYKADZIE
WSPLNEJ DEKLARACJI
W SPRAWIE NAUKI O USPRAWIEDLIWIENIU
Pozna 2002
Tom 59
HENRYK WEJMAN
KOMPLEMENTARNO DUCHOWOCI
STANW YCIA W KOCIELE
Pozna 2002
Tom 60
EDWARD SIENKIEWICZ
CHRYSTUS SENS DZIEJW NARODU
W POLSKIEJ REFLEKSJI WIARY
Pozna 2003
Tom 61
WADYSAW KOSKA
WIAR W RADOCI OBJAWIA INNYM
Pozna 2003
Tom 62
WOJCIECH SZUKALSKI
OD TOLERANCJI DO WOLNOCI RELIGIJNEJ
EWOLUCJA POGLDW W DOKUMENTACH
II SOBORU WATYKASKIEGO
Pozna 2003
Tom 64
MARTA CZYAK
KAPITUA KATEDRALNA W GNIENIE W WIETLE
NAJSTARSZEJ METRYKI Z LAT 1408-1448
Pozna 2003
235
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA TEOLOGICZNY
STUDIA I MATERIAY
Tom 65
JACEK POPAWSKI
ONTOLOGICZNE PODSTAWY ANTROPOLOGII PASCHALNEJ
Pozna 2003
Tom 66
IRENA KWILECKA
STUDIA NAD STAROPOLSKIMI PRZEKADAMI BIBLII
Pozna 2003
Tom 67
BERNARD KOODZIEJ
OPIEKA DUSZPASTERSKA NAD WYCHODCAMI POLSKIMI
DO ROKU 1939
Pozna 2003
Tom 68
MARIAN PITKOWSKI
KONCEPCJA YCIA MORALNEGO W PISMACH
KS. PIOTRA SEMENENKI
Pozna 2003
Tom 69
JAROSAW RASKI
INKULTURACJA KOCIOA WRD LUDW
RODKOWEGO SUDANU
Pozna 2004
Tom 70
TADEUSZ JANKA
JZEFA PASTUSZKI KONCEPCJA ANTROPOLOGII
FILOZOFICZNEJ
Pozna 2004
Tom 71
DOMINIK KUBICKI
POSZUKIWANIA PROJEKTU TEOLOGII KATOLICKIEJ
OPARTEJ NA REALIZMIE SOWA OBJAWIONEGO W DZIEJACH
Pozna 2004
Tom 72
BENEDYKT GLINKOWSKI
SYMULACJA CAKOWITA MAESTWA W ORZECZNICTWIE
ROTY RZYMSKIEJ (1965-1995)
Pozna 2004
Tom 73
MIROSAW JASINSKI
POSANNICTWO PROROKA W CYKLU ELIZEUSZA
STUDIUM EGZEGETYCZNO-TEOLOGICZNE
1Krl 19,15-2Krl 13,21
Pozna 2004
236
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA TEOLOGICZNY
STUDIA I MATERIAY
Tom 74
TOMASZ TRETER
REWIA CNT STANISAWA HOZJUSZA
Pozna 2004
Tom 75
ROBERT ZIMNY
CAE YCIE Z BIBLI. ALEKSY KLAWEK (1890-1969)
Pozna 2004
Tom 76
MARTA MIKANOWICZ
TEOLOGIA CZESKA DZISIAJ
Pozna 2004
Tom 77
MIECZYSAW MIKOAJCZAK
TEOLOGIA WITYNI W EWANGELII W. MARKA
Pozna 2004
Tom 78
JACEK HADRY
MARYJNY RYS DUCHOWOCI INSTYTUTU POMOCNIC MARYI
JASNOGRSKIEJ MATKI KOCIOA
Pozna 2004
Tom 79
JZEF PIELORZ
MARTYROLOGIUM POLSKICH OBLATW 1939-1945
Pozna 2005
Tom 80
MAGORZATA CHRZSTOWSKA
POWOANIE I ZAANGAOWANIE
PRAWA CZOWIEKA FEMINIZM CHRZECIJANSTWO
Pozna 2005
Tom 81
GRZEGORZ KUBSKI
BIBLIA ROMANTYCZNIE ODCZYTYWANA
Pozna 2005
Tom 82
MAREK PYC
ZNAKI BLISKOCI OJCA
Pozna 2005
237
PAPIESKI WYDZIA TEOLOGICZNY W POZNANIU
BIBLIOTEKA POMOCY NAUKOWYCH
U k a z a y s i :
Tom I
WADYSAW KOSKA
KATECHETYKA
Pozna 1987
Tom II
TOMASZ WCAWSKI
ELEMENTY CHRYSTOLOGII
Pozna 1991
Tom III
MAREK JDRASZEWSKI
ANTROPOLOGIA FILOZOFICZNA
Pozna 1988
Tom IV
ANDRZEJ SPARTY
DZIEJE FILOZOFII CHRZECIJASKIEJ STAROYTNOCI I REDNIOWIECZA
Pozna 1992
Tom V
JERZY TROSKA
MORALNO YCIA PCIOWEGO, MAESKIEGO I RODZINNEGO
Pozna 1998
Tom VI
MARIAN FINKE
PEDAGOGIKA WIARY
Pozna 1996
Tom VII
LUDWIK WCIRKA
FILOZOFIA PRZYRODY
Pozna 1993
Tom VIII
LUDWIK WCIRKA
TEORIA POZNANIA
Pozna 1996
Tom IX
LUDWIK WCIRKA
WIEDZIE, E JEST BG
Pozna 1994
238
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA TEOLOGICZNY
BIBLIOTEKA POMOCY NAUKOWYCH
Tom X
MICHA PETER
PREHISTORIA BIBLIJNA
Pozna 1994
Tom XI
MICHA PETER
DZIEJE IZRAELA
Pozna 1996
Tom XII
TOMASZ WCAWSKI
CHRYSTUS NASZEJ WIARY
Pozna 1996
Tom XIII
ZDZISAW GRZEGORSKI
HOMILETYKA KONTEKSTUALNA
Pozna 1999
Tom XIV
JERZY TROSKA
MORALNO YCIA CIELESNEGO
Pozna 1999
Tom XV
JAN SZPET
DYDAKTYKA KATECHEZY
Pozna 1999
Tom XVI
GRZEGORZ KUBSKI
TEORIA KOMENTARZA BIBLIJNEGO
Pozna 2000
Tom XVII
BOGDAN PONIY
KSIGA MDROCI
OD EGZEGEZY DO TEOLOGII
Pozna 2000
Tom XVIII
FILOZOFIA
MATERIAY DO WICZE DLA STUDENTW TEOLOGII
Pozna 2001
239
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA TEOLOGICZNY
BIBLIOTEKA POMOCY NAUKOWYCH
Tom XIX
ANDRZEJ SIEMIANOWSKI
OGLNA METODOLOGIA NAUK
WPROWADZENIE DLA STUDENTW TEOLOGII
Pozna 2001
Tom XX
ADAM PRZYBECKI
DUSZPASTERSTWO W POLSCE
Pozna 2001
Tom XXI
BOGDAN PONIY
MOTYW WYJCIA W BIBLII
Pozna 2001
Tom XXII
LEON NIECIOR
MYL WCZESNOCHRZECIJASKA
WOBEC WYZWANIA CZASU
Wybrane zagadnienia z teologii Ojcw
Pozna 2002
Tom XXIII
TERESA STANEK
JAHWE A BOGOWIE LUDW
Idee religijne wczesnego Izraela
na tle wierze ludw Egiptu, Mezopotamii i Kanaanu
Pozna 2002
Tom XXIV
DANUTA FURSZPANIAK
NATIVITY MYSTERY PLAYS: A SCREENPLAY
Handouts for Drama Activities at Intermediate Level
Pozna 2002
Tom XXV
DARIUSZ KWIATKOWSKI
LITURGIKA
Materiay do wicze dla studentw teologii
Pozna 2003
Tom XXVI
ELBIETA ADAMIAK
MARIOLOGIA
Pozna 2003
240
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA TEOLOGICZNY
241
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA TEOLOGICZNY
REDAKCJA WYDAWNICTW
61-111 POZNA, UL. WIEOWA 2/4
e-mail: bibliot@thfac.poznan.pl
tel./fax (0-61) 851-97-43
http://www.thfac.poznan.pl
___________________________________________
SERIA KRYZYSOWA
Tomasz Wcawski
Jzef Nowacki
POCZTKI BISKUPSTWA POZNASKIEGO
Pozna 2000
Seweryn Rosik
MOJE CHRZECIJASTWO
Pozna 2000
Pawe Bortkiewicz
PRZEDE WSZYSTKIM ETYKA
Pozna 2000
Marian Banaszak
O POCZTKACH BISKUPSTWA POZNASKIEGO
DYSKUSYJNIE
Pozna 2002
Izabela Jaruzelska
GDY CZYTAM BIBLI W IZRAELU
Pozna 2002
Jzef Nowacki
Tomasz Wcawski
ROZMOWY
w przygotowaniu
Hanna Kka-Krenz
NA OSTROWIE TUMSKIM W POZNANIU
w przygotowaniu
242
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA TEOLOGICZNY
REDAKCJA WYDAWNICTW
61-111 POZNA, UL. WIEOWA 2/4
e-mail: bibliot@thfac.poznan.pl
tel./fax (0-61) 851-97-43
http://www.thfac.poznan.pl
___________________________________________
MANEAT QUAESTIO
Tomasz Wcawski
GDZIE JEST BG?
MAE WPROWADZENIE DO TEOLOGII
DLA TYCH, KTRZY NIE BOJ SI MYLE
Pozna 2002
Tomasz Wcawski
KRLOWANIE BOGA
DWA OBJANIENIA WYZNANIA WIARY KOCIOA
Pozna 2003
Kamil Kaczmarek
SOCJOLOGIA A RELIGIE
WSPCZYNNIK HUMANISTYCZNY
JAKO NARZDZIE WARTOCIOWANIA
W PISMACH ERICHA FROMMA
Pozna 2003
Andrzej Siemianowski
POZNANIE A JZYK
CZY POZNAWANIE JEST CZYNNOCI
MORALNIE PODEJRZAN?
CZY MYLENIE JEST GRZECHEM?
Pozna 2003
Tomasz Wcawski
KRLOWANIE BOGA
TRZY OBJANIENIA WYZNANIA WIARY KOCIOA
Pozna 2004
Rafa Sergiusz Niziski
CZOWIEK I TRWOGA
NICO W UJCIU MARTINA HEIDEGGERA
Pozna 2004
Dominik Kubicki
LISTY DO JEZUSA
Pozna 2004
Tomasz Wcawski
KRLOWANIE BOGA
JESZCZE TRZY OBJANIENIA WYZNANIA WIARY KOCIOA
Pozna 2005
Aleksy Klawek
TAJEMNICE BIBLIJNYCH IMION
w przygotowaniu
243
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA
WYDZIA TEOLOGICZNY
REDAKCJA WYDAWNICTW
61-111 POZNA, UL. WIEOWA 2/4
e-mail: bibliot@thfac.poznan.pl
tel./fax (0-61) 851-97-43
http://www.thfac.poznan.pl
___________________________________________
OPUSCULA DEDICATA
Tom I
ECCLESIA POSNANIENSIS
OPUSCULA MARIANO BANASZAK
SEPTUAGENARIO DEDICATA
Pozna 1998
Tom II
VERBO DOMINI SERVIRE
OPUSCULA IOANNI CANTIO PYTEL
SEPTUAGENARIO DEDICATA
Pozna 2000
Tom III
SCRIPTURA SACRA POSNANIENSIS
OPUSCULA MARIANO WOLNIEWICZ
OCTOGENARIO DEDICATA
Pozna 2002
Tom IV
SAPIENTIS EST ORDINARE
OPUSCULA LUDOVICO WCIRKA
SEPTUAGENARIO DEDICATA
Pozna 2001
Tom V
ECCLESIAE IN IUSTITIA SERVIRE
OPUSCULA THADDAEO WALACHOWICZ
PIAE MEMORIAE DEDICATA
Pozna 2003
Tom VI
244
FILOZOFIA CHRZECIJASKA
Osoba i jej relacje
TOM 1, 2004
JAK
MAREK JDRASZEWSKI
FILOZOFIA
CHRZECIJASKA
ANTONI SIEMIANOWSKI
W stron ontologii osoby
JAN GRZESZCZAK
Ens minimum, scilicet relatio. Relacja i jej miejsce w metafizyce
w. Tomasza z Akwinu
KATARZYNA DZIKOWSKA
Osobotwrczy wymiar relacji w filozofii Martina Bubera
KRZYSZTOF STACHEWICZ
Czowiek w odniesieniach. Wok koncepcji Martina Heideggera
ANDRZEJ LATO
Osoba jako byt relacyjny w ujciu Gabriela Marcela
WALDEMAR KMIECIKOWSKI
Ingardenowska koncepcja osoby
RAFA S. NIZISKI
Zagadnienie osoby w procesualnej filozofii Charlesa Hartshornea
MAREK JDRASZEWSKI
Emmanuel Levinas: osoba jako monada i jej relacje
ANDRZEJ LATO
Relacyjno osoby w ujciu Paula Ricoeura
RAFA RYBACKI
Osoba ludzka jej bytowa podmiotowo i uczestnictwo
w antropologii kardynaa Karola Wojtyy
ZBIGNIEW NIKODEM BRZZY
Osoba i wizi rodzicielskie w problematyce sztucznej prokreacji