You are on page 1of 106

Fantastyczna powis pro perszu wysadku

kosmonawtiw na Weneri i pro nowu hipotezu


wynyknennia ludstwa w soniaczn systemi.

Bahato w nebi j na zemli takoho,


Szczo nasz osoji j ne snyo.
W. Szekspir, Hamet

Maluwaw Woodymyr Aptekariew


Perekadeno z wydannia: A. Kazancew. Wnuki Marsa. M., Detgiz, 1963

Zwidky wziawsia u ludyny mozok?


Zwidky i czomu raptom zjawywsia u poriwniano sabkoji hooji dwonohoji
istoty cej dywnyj organ, szczo daw j useperemahajuczu zdatnis mysyty, czoho
pozbawena reszta yteliw Zemli?
Czomu taku czudesnu wastywis maje najmoodsza na Zemli istota, jak ne
mynuo j miljona rokiw, jaka naroduje najneprystosowaniszych do yttia malat i
wse taky nezmirno pidniaasia nad twarynnym switom?
Pewna ricz, ludynu stworya pracia, ta czomu wykopnyj czerep perwisnoho
mysywcia maje ne widrizniawsia od czerepa suczasnoho robitnyka, mozok uczenoho wid mozku dykuna?
Dywno, szczo same ci pytannia prywey profesora Illu Jurowycza Bohatyriowa na mipanetnyj korabel Znannia, zrobyy joho zorelotczykom i komandyrom minarodnoji kosmicznoji ekspedyci.
Wyruszajuczy w kosmos, uczenyj dumaw pro Ludynu, pro tajemnyciu ji narodennia, pro werszynu zemnoji ewoluci, jaku dosi rozhladay ysze w massztabi
odneji panety. A skilky jich, takych panet, de ewoluca moe jty swojimy szlachamy! W odn nasz Gaaktyci naliczuju piwtorasta miljardiw son! Chaj, jak

wwaaju, ysze w odnoho z miljona swity je paneta, szczo ruchajesia ne po wytiahnen trajektori, ne due widdalajuczy w hybyny wicznoho choodu, ne due
nabyajuczy do spopelajuczoho soncia, chaj na miljon panetnych system prypadaje ysze odna paneta z umowamy, bykymy do zemnych, wse odno w sam
tilky nasz Gaaktyci takych switiw sto pjatdesiat tysiacz, ne kauczy we pro sestru Zemli Weneru
I napiwsywyj weete z wakuwatymy, ae prawylnymy rysamy ycia, szczo
kujowdyw rozkisznu, temnu, nemow oprawenu w sribo borodu, protiahom hodyn
u neprohladn tyszi, jak lubyw win kazaty, wdywlawsia w koluczyj rozsyp nemyhajuczych riznobarwnych swity, cych bezmeno daekych wohnyszcz atomnoji nesamowytosti materi, szczo daruju nawkoysznim switam promenyste tepo, persze z osnow yttia
yttia wynykaje powsiudy, de je spryjatywi umowy, de woda ne zawdy kami czy gaz, ae j ridyna, de w atmosferi je kyse dla tworczych procesiw horinnia,
de w najawnosti najprostiszi chimiczni materiy dla wdaych kombinac moeku,
szczo pomynuy meu mi mertwym i duczym, de sered mirid sprob, szczo kanuy w nebuttia, yszyo, zbereho, prodowyo isnuwannia tilky take spouczennia klityn, jake we stao perszym organizmom, szczo znaje obmin reczowyn i postnu zminu zym i wesen, dnia i noczi, smerti i yttia.
U cioho spouczennia klityn buo stilky szansiw zjawytysia, skilky w bujakoho inszoho, ta wsi inszi ne zayszyy slidu w czasi, i tilky cej odyn, perszyj organizm mih yty, isnuwaty i, szczo najhoownisze, dawaty yttia. I jak sered miljoniw widpowidej na pytannia je tilky odna prawylna, tak i cej perszyj organizm buw
obranyj ne slipym wypadkom, a bezpomykowoju ogikoju rozwytku, tomu szczo
yszywsia w potomstwi. A yszywszy, win lih u fundament tysiaczohoowoho
Chramu yttia, schody jakoho wedu u nezliczenni wei rozwytku. Schodynky wyribeno smertelnoju boroboju za prawo yty w pokolinniach, use doskonaliszych
i prystosowaniszych. Wid formy do formy, wid wydu do wydu wedu ci schodynky,
rozhauujuczy, powertajuczy to wbik, to wwerch, pidmajuczy i u wei ryb ta
pazuniw, i u wei ptachiw ta komach. Ae osobywo szyroki, prekrasni schodynky
prywodia u najweyczniszu nadbudowu, szczo uwinczana najwyszczoju i neprystupnoju weeju z baneju, pid jakoju rozmistywsia czudowyj ludkyj mozok.
Samotnim stowburom sered traw i czaharnykiw zdmajesia cia horda wea
do samoho neba, do merechtywych zirok. Ta nemaje w n cioho marszu schodynok. Tilky de unyzu zjednana wona z nezmirno nyczoju basztoczkoju mawp, jaki
spereczajusia z abamy pro podibnis swoho skeeta z ludkym.
Weykyj Darwin, szczo rozhadaw u tumani poszuku tocznu architekturu grandiznoji budiwli Pryrodnoho Doboru, w dumci zapowniuwaw schodynky, jakych
brakuwao u wei Ludyny, czasom ne wyribeni w kameni istori, a chytro widyti z hipsu suczasnosti, jak ce buo iz znamenytym pitdaunkym czerepom doistorycznoji ludyny, szczo buw sprytno sfabrykowanyj newidomym i bezsowisnym
znawcem. Na ci nyczi schodynky biogicznoho rozwytku pomykowo stawyw
Darwin i suczasnych dykuniw, ne pidozriujuczy todi, szczo wziata z kanibalkoho
sea czornoszkira dytyna, oderawszy ewropejku oswitu, zakinczywszy Kembrydkyj czy Oksfordkyj uniwersytet, staje wczenym, bo mozok ji maje ti sami
moywosti, szczo j mozok junoho anglkoho orda.
Darwiniw suczasnyk, szczo odnoczasno z nym pryjszow do teori pryrodnoho
doboru, Alfred Rasse Uoes, stattiu jakoho pro pryncypy ewoluci wsioho ywoho

Darwin oderaw, ue dwadcia pja rokiw praciujuczy nad use szcze ne opublikowanoju nym teoreju wydiw, perszyj zwernuw uwahu na nezrozumiu prirwu, szczo
widdilaa ludynu wid reszty twarynnoho switu. Ce Uoes zadaw pytannia: Zwidky
wziawsia w ludyny mozok? majuczy na uwazi strybkopodibnu kilkisnu i jakisnu widminnis ludkoho mozku od mozku reszty twaryn. U wsiomu zhodnyj iz
Darwinym szczodo ewoluci ywych istot, Uoes schylnyj buw zrobyty dla ludyny
wyniatok, pojasnywszy nerozhadano szwydkyj ji rozwytok boestwennymy syamy.
Darwin temperamentno widpowidaw Uoesu: Ni, ni i ni! ta ne maw todi
dostatnich dokaziw.
Dokaziw i w naszi czasy mao, prote nauka szukaje jich, wony musia buty!
Paeontoog i antropoog profesor Bohatyriow, zwyczajno, buw perekonanyj
materilist, win ne tilky widkydaw boestwenne wtruczannia w formuwannia dwonohoho ssawcia, jakyj chody priamo, ae j schylnyj buw ne zamykaty Darwinowu
teoru na sam ysze paneti Zemli. Win buw perekonanyj, szczo same na inszych
panetach, de yttia w pewnych formach bude wyjawene, mona znajty schodynky
u wei ewoluci, jakych brakuje.
Win braw uczas u perszych ekspedycach na Misia i wywczaw tam prymitywni formy yttia na dni kratera Patona, a tako misiacznu plisniawu, znajdenu
na kraju hybokoji triszczyny perszoju ekspedyceju Petra Hromowa.
Ta osobywo bahato obiciay darwinistam widwidyny, pewno, nawi ne Marsa,
panety hybokoji dawnyny, a peredusim junoji Wenery, de, moywo, poszczasty
perenestysia w mynuli ery zemnoji istori, pobaczyty wtraczeni anky rozwytku
pryrody abo natrapyty zowsim inszi szlachy ewoluci.
Bohatyriow taky domihsia toho, szczo persza ekspedyca w hybyny soniacznoji systemy bua naprawena ne na Mars, a na Weneru.
Dbajywo sam dohladaw win, hoduwaw i steyw za swojimy hodowanciamy w
Nowomu kowczezi, jak prozwaw win widsik kosmicznoho zwiryncia z piddoslidnymy twarynamy: swoju ulubenyciu sybirku ajku Pulu, jaka tak stradaa
wid newahomosti, szczo ji doweosia prywjazaty za poponku do pidohy; kiszku
Murku, szczo pawaa w powitri, awirujuczy chwostom i apamy, j narodya w dorozi pjatioch koteniat, jaki ne ujawlay sobi inszych umow, okrim newahomosti;
paru myszej; warana, jakoho dowodyosia hoduwaty, obowjazkowo imitujuczy
strybky szmatoczkiw nenacze ywoji jii; i houba, szczo wtratyw na korabli usiaku
zdatnis litaty.
Neweyczkym oranewym piwmisiacem, jak maekyj Misia w ostann
czwerti, postawaa w korabelnomu wikni Wenera, paneta rannioho, jak chotiw wiryty Illa Jurowycz, yttia, paneta bur
Fagmankyj zorelit Znannia zamykaw anciuok z trioch korabliw. Poperedu jszow radiankyj korabel-rozwidnyk Mra, nazwanyj tak na czes perszoji
kosmicznoji rakety, szczo staa desiatoju panetoju soniacznoji systemy.
Poseredyni etiw amerykankyj korabel Prosperiti (Procwitannia).
Korabli etiy ne do Wenery, a popered neji, po wasn eliptyczn orbiti nawkoo Soncia. W moment, koy wony piddu do ji orbity, Wenera maa jak by nazdohnaty jich; todi wsi try korabli stanu suputnykamy panety, jaku mona wywczyty z wysoty, persz ni fagman Znannia, wziawszy amerykanciw z Prosperiti, siade na ji powerchniu. Mra i Prosperiti may yszytysia suputnykamy

Wenery na we perid doslide ji powerchni, nesuczy na sobi paywo na zworotnyj szlach dla sebe i dla fagmana, kotryj wytraty swoji zapasy na spusk i pidnimannia.
Ta wse zminyo straszne powidomennia
Korabelnyj radyst Oeksa, blidyj, iz skamjaniym ycem, zjawywsia w otwori
radirubky, nacze ne nawaujuczy uwty w kabinu keruwannia, de sydiy w krisach, prozwanych zubolikarkymy, prystebnuti czerez nesterpnu newahomis reminciamy komandyr Bohatyriow ta inener Dobrow, zahybeni w programuwannia eektronno-liczylnoji maszyny. Oeksa odnym pohladom peredaw Illi Jurowyczu wse, szczo skojiosia.
Bohatyriow rwuczko powernuw obertowe kriso, staw kwapywo widstibaty remeni.
Oeksa perestupaw z nohy na nohu, magnitni pidoszwy, jaki prytiahay joho
do pidohy, zridka kacay.
Dobrow tako powernuwsia. Kremeznyj, z krutym obom i brytym czerepom,
win zowni ne prywabluwaw, buw nadto zakopotanyj i racinalistycznyj. Zdywowano dywywsia win na radysta, szczo mowczaw.
Mra meteoryt tilky j mih wymowyty Oeksa.
ysze dwa najbilszych u switi teeskopy, w Krymu i w Skelastych horach Ameryky, mohy steyty za ruchom trioch nadzwyczajno maych ziroczok, i ysze wony
zaksuway spaach na misci hoownoho korabla, szczo bysnuw zirkoju, jaka
myttiu narodyasia i nawik zhasa
Tak zakinczyw sw szlach korabel-rozwidnyk Mra, szczo zustriwsia z meteorytom. Rozpywasia w choodn poroneczi bezformna chmarynka, w jaku peretworyasia i mandriwna zalizo-nikeewa brya, i czudowyj wytwir rozumu tysiacz
ludej, i try widwanych czoowiky z ciymy switamy poczuttiw, spodiwa, mr.
Tiaka tysza w kosmosi, bezmirna, wsepohynajucza, styskujucza. Tysza na
Zemli ce cia symfona nepomitnych zwukiw, szurchotu, skrypu, daekoho sobaczoho hawkannia czy szumu pojizda, cwirczannia konykiw u trawi, potriskuwannia mebliw
Z kosmosu w kabinu ne doetio i ne moho doetity nakych zwukiw.
Illa Jurowycz, nezwyczno pochmuryj, obwaniyj, czuw tilky hodynnykowe
cokannia. Wono krajao serce. Nikoy win ne hadaw, szczo cokannia moe buty take
huczne, haasywe, hirke
Nareszti win pidwiw hoowu, ohlanuw towarysziw.
Tiake hore, druzi, tiake skazaw win, zawziato zakruczujuczy na ruci
prywjazanyj remine. Udar meteoryta i nema bilsze towarysziw naszych
Oeksa widwernuwsia.
Dobrow perebyraw perforowani kartky dla matematycznoji maszyny. Na joho
skroni tipaasia yka.
Po-ludky ne ujawyty niczoho hirkiszoho, wiw dali nykym basom Illa
Jurowycz, a wse taky ne tilky w ciomu bida.
Dobrow pidwiw hoowu, pokaw na pult kartky, akuratno prystibnuw jich pruynkoju.
Rozrachunok prostyj, mowyw win. Teper tilky dwa korabli. Hoos
joho pererwawsia.
Illa Jurowycz uwano hlanuw na nioho:
W tim i hore.

Dobrow zahoworyw sucho, ocno:


Programa, punkt druhyj. Instrukca, punkt siomyj. Na wypadok nemoywosti yszyty na orbiti suputnyka dwa korabli z zapasamy paywa na zworotnyj
szlach dla wsich trioch wid spusku na panetu utrymatysia. Ni nam, ni amerykanciam teper na Weneru ne spustytysia. I, widstibnuwszy remeni, win riszucze pidwiwsia z krisa; joho magnitni pidoszwy coknuy.
Oeksa obernuwsia.
Ce szczo ! hniwno kynuw win. Towarysziw naszych wtratyy za sto
miljoniw kiometriw do samoji Wenery distay I teper powernuty nazad? Ni! Ne
buty ciomu!
Illa Jurowycz sumno podywywsia na Oeksu. Dobrow pomorszczywsia.
Oberenis sestra rozrachunku, wiw dali win, obmeymosia perewirkoju wysnowkiw awtomatycznych stanc. Na Weneri je szczo rozwidaty i czerez
chmarnyj pokryw.
Szczo prawylno, to prawylno, zadumywo pidtwerdyw Bohatyriow.
Utocznymo perid obertannia raz, wywczymo atmosferu i wpyw na neji
Soncia dwa, skademo radiokacnyj gobus Wenery try Doslidymo magnitne poe czotyry, wywirymo polusy pja
Ne bute aryfmometrom, Romane Wasylowyczu! perebyw Oeksa. Wse
ce we robyy i mou zrobyty awtomaty. Jich wysnowky wy utocznyte, i hodi. etity w kosmos treba buo w imja Zemli w imja tajemny ji rozwytku, a szczob
widkrywaty treba baczyty!
Dobrow znyzaw peczyma.
Oeksa rwuczko obernuwsia do Illi Jurowycza:
Illa Jurowyczu proszu was Za instrukceju na wypadok nemoywosti
posadky dozwolajesia wykorystaty paner.
Dla spusku uniwersalnoho awtomata, nahadaw Dobrow.
Do bisa awtomat! Pusti zamis nioho mene! wypayw Oeksa.
Bohatyriow nasupywsia.
Paner ne powertajesia, Oekso, serjozno skazaw win.
Ja znaju, mowyw Oeksa. Meni zowsim ne prosto nawaytysia Ae
likari w imja nauky pryszczepluway sobi czumu. Chaj ja zayszu na Weneri, ta ja
powidomlu po radi wse, szczo pobaczu. Opyszu formy yttia. Moywo, wyywu do
nowoji ekspedyci. Ja welmy proszu. Meni potriben tilky paner
Illa Jurowycz pidwiwsia. W susidn radirubci unaw zumer.
Zemla! skazaw Dobrow.
Oeksa metnuwsia do pulta j uwimknuw reproduktor.
Kri szum i trisk kosmicznych pereszkod poczuwsia daekyj hoos. Zorelotczyky zawmery, strachajuczy poworuszytysia.
Uwaha! W kosmosi! Sektor Wenery! Sektor Wenery! Suchaj, Znannia!
Prosperiti! Howory Zemla. Peredaje Misia. Sumujemo razom z wamy. Wirymo
w was. Wychote za panom na orbity suputnykiw. Powidomte charakter poszkodennia meteorytnym pyom zachysnych szariw korabliw. Czy zmoete bez szkody
dla zdorowja doczekatysia Szukacza-sim, kotryj, jakszczo je neobchidnis, wyety do was czerez dwa tyni?
Hoos wyczikuwalno zamowk.
Na Zemli day widpowidi. Ponad trysta sekund probude w dorozi radipromi.

Szukacz-sim, proszepotiw Oeksa. Win pryety czerez pja misiaciw


U reproduktori zowisno szarudio, niby woruszywsia chto newydymyj, szczo
pryczajiwsia, obwyw korabel.
Dobrow kywnuw u bik reproduktora:
O win, kosmos, wykazuje sebe. Wse dowkoa pronyzano wyprominiuwanniam.
Tak, pidtwerdyw Bohatyriow, u kosmosi bsia newydymych bur, a ne
tilky etiuczych skel. Koy meteoryty fotonnym promenem znyszczuwatymu, a
poky szczo
A poky szczo smertonosni promeni za pja misiaciw kri popsowanyj zachyst znyszcza tut use ywe, dokazaw Roman Wasylowycz.
Oeksa powawiszaw, maje zradiw:
Illa Jurowycz, to dozwolte, ja powidomlu zaraz pro ce Zemli! I te, szczo
wy dozwolajete meni, dodaw win, bahalno dywlaczy na Bohatyriowa.
Illa Jurowycz pidszow do Oeksy i prowiw rukoju po joho woossiu.

U wantanomu widsikowi kosmicznoho korabla Prosperiti stojaw paner. Zi


skadenymy kryamy, iz zaskenoju kabinoju, win nahaduwaw uzela maekoho
szwydkisnoho litaka.
Na wilnomu misci mi panerom i kartonnymy jaszczykamy z konserwamy
stojaw komandyr Prosperiti inener Aan Kern, suchorlawyj, yawyj czoowik z
dowhastym ycem, choodnymy houbymy oczyma i korotko pidstryenymy wusamy. Win ue znaw pro neszczastia, ae, ne zminiujuczy rozporiadok dnia, zajmawsia himnastykoju: natiahuwaw humowi tiai, prysidaw, hyboko dychaw, widkydajuczy nazad ruky, zdmajuczy hrudy.
U wantanyj widsik uwsza Meri Strem, korabelna radystka i astronawigator,
diwczyna sportywnoho skadu, z twerdoju chodoju, hordoju hoowoju i hostrymy,
ae pryjemnymy rysamy obyczczia.
Mister Kern, dzwinko skazaa wona, mister Bohatyriow zapytuje waszu dumku.
Proszu probaczennia. Szcze dwi wprawy, widpowiw Kern, wytiahujuczy
nohu wbik.
Meri Strem nasupya, osudywo dywlaczy na szefa, i hirko skazaa:
Ne wsi teper mou dotrymuwatysia rozkadu W ostann raz pid czas radizwjazku ja rozmowlaa z nymy artuwaa
artam u kosmosi ne misce, sucho widrubaw Kern, zhortajuczy humowi
tiai. W jichniomu stanowyszczi cikom mohy opynytysia i my.
Meri Strem znyzaa peczyma i propustya naczalnyka wpered.
Rubka keruwannia Prosperiti bua schoa na kabinu radiankoho korabla,
tilky pult stojaw ne speredu pered krisamy, a, podienyj na dwi czastyny, zajmaw
biczni stiny, perednia stina bua sucilnym wiknom, u jakomu wydniwsia zorianyj

rozsyp. Wyrazno widczuwaosia, jaki zori bycze, jaki dali. Znajomi suzirja zdaway jakymy inszymy.
Pry pojawi Aana Kerna z krisa, widstibnuwszy remeni, pidwiwsia druhyj piot korabla, widomyj amerykankyj astrobotanik Harri Wud. Win maw by wyhlad
ateta, jakby ne buw takyj nezhrabnyj i wajuwatyj. Weyki ruky fermera i hrubuwate zasmahe yce ne pasuway do uczenych okulariw.
Ser, welmy proszu was Jakszczo je chocz najmensza moywis Pobuwaty na Weneri meta wsioho moho yttia.
Wy hadajete, szczo hoowna nasza meta ce zaswidczyty waszu sawu
astrobotanika? Namacaw iz Zemli radiokatorom na Weneri jaku poha, szczo
roste, i oderaw nacinalnu premu!
Tilky tut i mona dowesty, szczo ja ne darma oderaw.
Dribjazkowo, Harri! Ja wyznaw by za kraszcze zazyrnuty w nadra panety!
Distatysia do nych meni waywisze, ni pobaczyty nikczemni paporoti.
Oto, ser, ne wse szcze wtraczeno?
Ja sam choczu zadaty ce pytannia, skazaw Aan Kern, sidajuczy w kriso
i powertajuczy ycem u kutok.
Budyty ce strachowyko! hniwno wyhuknua Meri. W taku chwyynu?
W taku chwyynu nam potribna bezdohanna eektronna ogika, spokno
widpowiw Kern i, uwano dywlaczy w odnu toczku, poczaw czitko i rozmireno wymowlaty: Sim dwanadcia dewja Heo! Don! Prokyte!
U kutku kabiny w pozi jehypetkoho faraona, pokawszy ruku na kolina, sydiw zaliznyj czoowik, joho metaewyj pancyr nahaduwaw aty ycaria-weetnia.
Win powernuw szoomopodibnu hoowu i wtupywsia u Kerna dwoma opukymy,
jak u raka, oczyma-objektywamy.
De u hybyni wikoncia na hrudiach rozhoriaosia czerwoniaste mjake swito.
Bymnuw i zaswitywsia zeenyj sygna. Z otworu w hoowi, nakrytomu zaliznymy
gratamy, doynuo szypinnia, trisk, potim poczuwsia nepryjemnyj metaewyj hoos:
Tak, ser!
Meri Strem widwernuasia.
Kern dywywsia robotowi prosto w oczi. Z nym win powjazuwaw usi swoji osobysti rozrachunky oswojennia panety Wenery. Robota buo zrobeno genilnym,
jak zwyk kazaty Aan Kern, Tomasom Kernom, ridnym joho bratom, znamenytym
kibernetykom, szczo wytratyw usi bahatstwa na sw wynachid. Rozczarowanyj,
win pomer u zyhodniach, zapowiwszy bratowi, astronawtu, swoho Zaliznoho
Dona. Same w inszych switach mohy wyjawytysia wsi nezwyczajni zdibnosti robota, bajduoho do nawkoysznich umow. Koona robotiw moha wydobuwaty weyczezni bahatstwa panet za bu-jakoji syy tiainnia, za bu-jakoji temperatury,
w bu-jak atmosferi czy bez neji. Jim, na dumku i Tomasa i Aana Kerniw, naeao majbutnie w oswojenni kosmosu.
Proszu was, szanownyj Done, szanobywo mowyw mister Kern. (Dywakuwatyj Tomas zaprogramuwaw kibernetycznyj prystr robota tak, szczob win reaguwaw tilky na czemne powodennia). Proszu was rozwjazaty riwniannia: dwa
korabli z widomymy wam zapasamy paywa Potribno spustyty na powerchniu
szistioch i pidniaty chocza b pjatioch dla powernennia na Zemlu.
Tobto jak ce pjatioch? rwuczko obernua Meri, pronyzywo dywlaczy
na Kerna. Kern pidniaw ruku:
Pja muczyn z serednioju wahoju po sto wisimdesiat funtiw, utocznyw

win.
Muczyn! wyhuknua Meri. A ja?
Wy zayszyte u kosmosi, nedbao kynuw czerez pecze Kern.
Szostym spustysia Don, proszepotiw Harri Wud.
Meri bua w nestiami wid oburennia. Wona zahoworya wpiwhoosa, zahrozywo:
Czudowo! Swoju czortowu lalku wy zbyrajete braty, a mene zayszyte wartuwaty wam paywo na zworotnyj szlach!.. Do dika, ser! Wona chytnua hoowoju. Ne dla toho m bako subsyduwaw ekspedycu, nahadaa wona, zaderszy pidboriddia.
Kern obernuwsia do neji.
Wy we dosy wykorystay joho doary, zlisno skazaw win, wkluczywszy do ekspedyci i swoho enycha i sebe.
Ce bezsowisno, szefe! Harri zasuyw polit na Weneru doslidenniamy ji
rosynnosti, a ja ja, zdajesia, te dowea swoju prydatnis dla kosmicznoho polotu.
Kern posmichnuwsia. Meri zadyrywo dywyasia na nioho. Wona zawdy bua
perekonana w swoj prawoti, w sobi, wwaaa, szczo ne znaje strachu. Wona buwaa
w prerach i hasaa tam na neobjidenych koniach, wona specilno widwidaa
Meksiku, de smuhlawi junaky strybay za hroszi z nezbahnennoji wysoty w
burchywe more. J zakortio prymusyty sebe tako strybnuty. I wona strybnua
Pro neji pysay gazety, a wona eaa w likarni. Ta wona wse taky strybnua. A
potim zustriwsia Harri, zdybawsia na hirk dorozi, po jak wona mczaa w awtomobili. Wona e ne zbya joho, win stojaw iz mutykom traw, zibranych dla herbaru. Wona prekrasno zahalmuwaa, myostywo zayszywszy joho isnuwaty. Tak,
prynajmni, skazaw win j todi, artoma darujuczy sw nedoadnyj buket. Ta wona
ocinya buket ne za ridkisni trawy, a za te, szczo ce buw buket od nioho Nawiena,
wona prymusya joho jichaty razom iz soboju. Szczoprawda, prawyty na hirk dorozi win wyznawaw za kraszcze samomu, zanadto we wona demonstruwaa swoju
bezstrasznis. A koy wony distay do mista, wona we wwaaa, szczo ne zmoe
yty bez cioho huzywoho teepnia, jakyj tak czariwno motaw na wus. I tut zjasuwaosia, szczo win rozmirkowuje pro swoju. uczas w ekspedyci na Weneru, jak
pro nowyj pochid za trawamy na hirkyj perewa Wtratyty Harri, jakoho tak
szczasywo znajdeno na krutomu poworoti, Meri ne zbyraa. Wona hotowa bua
buty z nym powsiudy i wziaasia za raditechniku ta astronawigacu. Wona byskucze skaa ekzameny, wona wmia domahatysia swoho. Zwyczajno, na tretie misce w amerykank czastyni ekspedyci buo sorok tysiacz pretendentiw, dwa miscia buo dawno zayszeno kosmonawtu, szczo litaw na suputnykach i na Misia,
Aanu Kernu ta amerykankomu poslidownyku radiankoho wczenoho Hawrya
Tychowa, aureatu Nacinalnoji premi po astrobotanici Harri Budu, jakyj peredbaczaw isnuwannia na Weneri gigantkych form rosynnosti typu fory kamjanowuhilnoho peridu Zemli Resztu sprawdi zrobyy hroszi mistera Strema, jakyj w
usiomu dohodaw doci. Win zrobyw zastereennia szczodo prawa swojeji kompani na now paneti.
Awe, sarkastyczno skazaw mister Kern, ekzamen na astronawigatora wy wytrymay, ta peredbaczajesia serjozniszyj.
yszytysia w c kosmiczn odynoczci? Ne wyjde! Zbyrajete uziaty z so-

boju robota? Tak win zayszysia tut, ja sama zadam jomu programu. A ja spuszczusia razom z wamy, razom z Harri! zaderykuwato dodaa wona.
Szczo , posmichnuwsia Kern, jakszczo wy w usiomu zhodni pominiatysia doeju z Donom
Mister Kern maje na uwazi, szczo szostomu, tobto Donu, dowedesia yszytysia tam, unyzu szepnuw Wud.
Meri zdryhnua.
Jaz bilszym zadowoenniam yszyw by tam mis Strem, ni ce nezriwnianne
czudo techniky, z jakym nam zaraz treba radytysia.
U was eektronnyj mozok, szefe! widczuwajuczy swoju porazku, wyhuknua Meri.
Radyj. Eektronne mysennia prykrasyo b bu-jakoho ministra, wono bezpomykowe. W zwjazku z cym dozwolte meni westy dali. Oto, szanownyj Done,
proszu was bez pomyky.
Ludynopodibna maszyna Zaliznyj Don bua j sprawdi czudom suczasnoji
techniky. Ji eektronnyj mozok z pjama miljonamy zapamjatowujuczych komirok umiszczaw syu-syennu ponia, szczo stanowyy ludki znannia w waywych
dla kosmicznoho pobutu hauziach. Robot Don ne tilky perekadaw z roskoji
mowy na anglku i rozmowlaw oboma mowamy, cikom gramotno i literaturno
szlifujuczy frazy, ae j mih bezdohanno ogiczno mysyty, stawyty pered soboju zawdannia i rozwjazuwaty jich, wybyrajuczy najprawylnisze riszennia. Zwyczajno,
win robyw ce, znachodiaczy widpowi sered sote tysiacz warintiw, jaki z pedantycznistiu maszyny bezdumno perebyraw. Ae szwydkis cioho mechanicznoho mysennia bua taka byskawyczna, szczo win ustyhaw zrobyty do miljona sprob u sekundu i wybraty najhostrisze i najprawylnisze riszennia. Zaliznyj Don maw i zawydni eektryczni mjazy, i potune energetyczne dereo, szczo praciuwao na jadernych peretworenniach.
Maszyna mysya Eektronni schemy wykonuway nebaczenu tytanicznu robotu. Maszyna ne maa intujici, natchnennia, switoho prozrinnia, ta wona znachodya zahubenyj na morkomu berezi dimant, perebyrajuczy we pisok do
ostannioji piszczynky.

Nareszti robot kacnuw, powernuw oczi-objektywy do mistera Kerna i bajduym hoosom dopowiw:
Znannia spusty na Weneru muczyn trioch. Paner spusty muczyn

dwoch, robotiw odnoho. Znannia pidnimaje muczyn pja, robotiw nul.


Okej! skazaw mister Kern.
Znannia odery wse palne Prosperiti, wiw dali robot. Prosperiti
zayszysia suputnykom Wenery i zhory na dewjatsot simdesiat czetwertomu
oberti.
Meri z achom dywyasia na bajduu maszynu, szczo nacze wyhoosya wyrok,
ae ne pererwaa ji.
Znannia dostawy na Zemlu, unaw metaewyj hoos, muczyn
pja, inku odnu, robotiw nul. Dla posadky na Zemlu odery palne na orbiti
suputnyka Zemli.
Czudowo! wyhuknuw mister Kern. Ja wwaaju, szczo komandor ociny
ce byskucze riszennia i pohodysia na dejaku tisnotu na swojemu korabli. Czy hotowi wy, mistere Wud, spustytysia zi mnoju i Zaliznym Donom na paneri?
Ja wwaaju, mistere Kern, szczo rysk u kosmosi ce norma powedinky,
ta Harri podywywsia na Meri.
Wona stojaa pochniupywszy. Win pidszow do neji, pokaw na pecze swoju
zdorowennu ruku.
Pewen, skazaw win, szczob zayszyty tut sam, potribna bilsza riszuczis, ni dla toho, szczob spustytysia wsim razom.
Meri zwea oczi.
Ja ne znaju, proszepotia wona, wid koho wymahajesia bilsze. Ja bua
hotowa do wsioho, krim cioho Jakszczo ja ne zboewolu
Czen ekipau, pererwaw ji Kern, potriben na Prosperiti pry swojemu rozumi, szczob z orbity suputnyka pidtrymuwaty z rosanamy zwjazok, poky
my ne siademo na paneri pobyzu nych.
Ne turbujte, wytrymaju! maje hniwno zapewnya Meri.
Meri spasybi! Harri Wud stysnuw ji ruku wyszcze liktia.
Meri prypaa do ska, za jakym siajao sonce, j zdawaosia, szczo wona nawaya zaraz strybnuty z chmaroczosa.
Ta treba buo jty w radirubku peredawaty dumku Prosperiti komandoru.

Kraj weetenkoji owtohariaczoji kuli zastupyw u wikni radirubky mao ne


wse zoriane nebo.
Jak zaczarowanyj, dywywsia na nioho Oeksa.
Trochy rozpywczasti, zootyy na sonci nezemni hirki chrebty. Wony nahaduway hrebeni sztormowych chwyl, szczo pidniaysia j zastyhy.
Hrebeni napyway, staway hostrymy, peresuway, pomitno zminiujuczy,
peretworiujuczy to w kuby wybuchiw, to u wei zamkiw; zakruczeni smerczamy,
zdmaysia koonkamy, mi jakymy proswiczuwaysia czerwoni prowalla, szczo inkoy slipucze spaachuway switom woltowoji duhy.
Wiczni chmary Wenery! Koy i Zemla bua opowyta takoju samoju watianoju
kowdroju chmar

O wony, neprozori, otrujywi chmary, szczo, zdawaosia, wykluczay moywis isnuwannia yttia na paneti. A wtim, czy tak ce? Amiczni czy metanowi,
wony pywu na weyczezn wysoti. Wnyzu mou buty zowsim inszi umowy. Szczo
ce za czerwoni prowalla, szczo spaachuju?
Astronomy za mizernymy pobicznymy danymy namahaysia rozwjazaty pytannia pro yttia na paneti.
Wysowluwaysia najriznomanitniszi propozyci. Dekomu zdawaosia, szczo
Wenera w usiomu schoa na Zemlu, perebuwaje w zoni yttia. Prote radiastronomy jakyj czas wysowluway zanadto pesymistyczni pohlady. Temperatura na
powerchni Wenery stanowya za jichnimy wymiramy byko 300 C!.. Za takoji temperatury na paneti ne moho buty ne tilky yttia, ae nawi wody. Pojasnyty taku
wysoku temperaturu na powerchni Wenery buo due wako, wona zdawaasia
nadto dywnoju. Ade maje taka temperatura isnuje tilky na obernut zawdy do
Soncia powerchni Merkura (400 C), a Wenera nabahato dali, do toho zakryta
chmaramy
Radiankyj astronom M. O. Kozyriew szcze 1961 roku wysowyw prypuszczennia, szczo radiastronomy wymiriuju temperaturu ne na powerchni Wenery,
oskilky inizowanyj szar wenerinkoji atmosfery w szis raziw aktywniszyj zemnoho i ne propuskaje radiwyprominiuwa. Temperatura 300 C naey same
ciomu inizowanomu szarowi. Jak widomo, w zemn atmosferi je szary, de temperatura w ji umownomu rozuminni, jak charakterystyka tepowoho ruchu moeku
gazu, dosiahaje 700 C. Szczoprawda, taka zemna temperatura zowsim ne kejisia z ujawenniam pro speku, oskilky szczilnis gazu z takoju temperaturoju
mizerna. Szczodo powerchni Wenery, to Kozyriew, jak i reszta astronomiw (zokrema Barabaszow), wwaaw, szczo tam temperatura w meach 3050 C.
Rozchodyysia dumky i pro wodu. Na protywahu dumci radiastronomiw inszi
astronomy schylni buy wwaaty, szczo powerchnia Wenery zayta sucilnym wodianym okeanom.
A yttia?.. Ade same w moriach zjawyy na Zemli perszi ywi klityny, wony
peretworiuwaysia potim w organizmy, a ti uperto prystosowuwaysia, wdoskonaluway i rozmnouwaysia.
Prote moywo, szczo okean, jakyj ukrywaje Weneru, skadajesia zowsim ne
z wody, a z wuhewodiw.
Okean nafty!..
Ae na Weneri, byk do Soncia, atmosfera, zwyczajno, perenasyczena eektrykoju. Straszenni, bezpererwni hrozy z gigantkymy byskawkamy, udary jakych
wydno nawi kri nepronyknyj szar chmar, odrazu zapayy b okean nafty
Zapayy?.. Jakby tam buw kyse! Kysniu w atmosferi Wenery trywayj czas
ne znachodyy. Tilky 1960 roku tam buo znajdeno (u werchnich szarach atmosfery)
atomarnyj kyse. A czerez rik krymki astronomy znajszy moekularnyj kyse,
szczo swidczyw pro isnuwannia organicznoho yttia. A ot wuhekysotu znachodyy, i nawi u bilsz kilkosti, ni na Zemli. Stilky na nasz paneti buo tilky w
kamjanowuhilnyj perid, koy wykynuti wukanamy gazy day zmohu burchywo
rozwynutysia gigantk rosynnosti. Sotni miljoniw rokiw popowniuwaa ywa zee zemnu atmosferu kysnem, spryjajuczy pojawi nowych yttiewych form.
Ta czy je schoa rosynnis na Weneri?
Pidlitajuczy do Wenery, doslidnyky perekonaysia, szczo temperatura na Weneryn powerchni szwydsze dopuskaa isnuwannia yttia, ni wykluczaa joho. 300

C sprawdi slid buo widnesty do inizowanoho szaru atmosfery, ae pro te, szczo
widbuwaosia na powerchni, jaka zawdy schowana za chmaramy, robyty wysnowok wse szcze buo wako.
Szcze wywczajuczy Weneru z Zemli, ludy nauky namahaysia dumkoju pronyknuty kri zahadkowu zasonu.
Zasnownyk astrobotaniky H. A. Tychow wwaaw czerwoniasti promeni, szczo
probywaysia kri zasonu Wenerynych chmar, widbywanniam swita rosynnistiu.
Na Weneri due tepo, i rosynnis ji ne potrebuje tepowoji czastyny soniacznoho
spektra, wona maje widbywaty czerwoni j infraczerwoni promeni.
Pisla Tychowa astronom M. O. Kozyriew wywczaw uwe spektr swita, szczo
widbyto Weneroju, i wyjawyw prowa u etow i ultraetow joho czastyni.
Wenera pohynaa weyczeznu kilkis energi, moywo, zawdiaky fotosyntezu rosyn.
Takoho wysnowku dszy tako amerykanki wczeni, skadajuczy baans
energi Wenery. Tilky isnuwanniam na n rosynnosti mona buo pojasnyty zachopennia soniacznoji energi, jake buo wyjaweno pry skadanni baansu.
Dwa kosmicznych korabli, amerykankyj i radiankyj, etiy teper nad samoju
Weneroju. Zorelotczyky baczyy ruchywi chrebty ji skujowdenych chmar, ta
buy poky szczo ne bycze do rozhadky tajemnyci yttia na n, ni daeki astronomy.
Probema yttia na panetach soniacznoji systemy bua temoju kandydatkoji
dysertaci Oeksy, joho keriwnykom buw profesor Bohatyriow. Razom z Bohatyriowym win braw uczas w ekspedyci na Misia, joho doslidennia misiacznoji plisniawy wyjawyy ji dywowynu zdatnis do rozwytku w zemnych umowach, zrobywszy misiaczni pantaci na Zemli cikom realnymy.
Pidkazaw jomu temu toj-taky Illa Jurowycz. Win uzahali nepomitno keruwaw Oeksoju, ludynoju nadzwyczajno i nebezpeczno obdarowanoju. Czotyry roky
tomu zakinczywszy uniwersytet, Popow, majuczy sylnyj dramatycznyj tenor, wyriszyw staty opernym spiwakom. Ta, zajniawszy muzykoju, raptom wyjawyw, szczo
moe pysaty czariwni walsy j pisni. Cym i zachopywsia, widrazu zaywszy sawy ne
menszoji, ni maw do toho w ywopysi, jakoho ne poyszaw. Win pysaw i pastellu i
masom, lubyw i portrety j pejzai.
Win zdatnyj buw na switanni pid zywoju brodyty po lisach, zbyrajuczy hryby.
Abo pawaty u czowni po riczeczkach i tychych ozerach.
U nioho buy szcze j zooti ruky, win zmaku majstruwaw radipryjmaczi, u
studentki roky praciuwaw technikom po teewizorach i sam swojimy rukamy wyhotowyw dla osobystoji bibliteky maszynu pamjati z miljonom zapamjatowujuczych komirok, peretworywszy ji w portatywnyj dowidnyk z potribnych jomu
hauzej zna.
Szcze ranisze win zrobyw sobi kyszekowu maszynu pamjati i zastosuwaw
eektronnu szpargaku pid czas ekzameniw w uniwersyteti, poperednio zapysawszy w ji prystr usi widpowidi na ekzamenacni biety.
Pisla ekzameniw win czesno ziznawsia w ciomu i postawyw pryjmalnu komisu w skrutne stanowyszcze. Prote ji czeny wyznay, szczo student, zdatnyj stworyty takyj aparat, ne mensz cinnyj, ani toj, szczo widpowiw na ekzameni. Dejaki
profesory kazay, szczo wyszcza oswita, krim zahalnoji kultury fachiwcia, peredusim daje wminnia korystuwatysia dowidnykamy, i nawi dozwolay studentam zahladaty w knyky na ekzamenach, jak u ytti, dowodiaczy, szczo skorystatysia cym

zmou tilky tiamuszczi.


Ta Oeksa wstupyw ne na technicznyj, a na biogicznyj fakultet. Ostatocznyj
wybir mi muzykoju i biogeju dopomoha zrobyty romantyka kosmosu, szczo
ji rozkryw pered Oeksoju Bohatyriow.
Zawdiaky Illi Jurowyczu Oeksa staw zore-lotczykom, biogom i radystom
korabla Znannia, zdatnym pry potrebi zaminyty inszych czeniw ekipau. Za trywayj czas podoroi win czasto spiwaw u swoj radirubci pered mikrofonom. Joho
suchay ne tilky Illa Jurowycz i Roman Wasylowycz, ae j amerykanci na Prosperiti, i zorelotczyky Mri
Mra
Do najmenszych podroby pamjataw Oeksa wse, szczo buo potim.
Wznawszy po radi dumku amerykanciw, Illa Jurowycz wykykaw Romana
Wasylowycza i Oeksu, szczob poradytysia z nymy.
Win sydiw todi w magnitnomu krisli, szczo prytiahao kostium, zsutuywszy,
niby na korabli bua ne newahomis, a potrna tiakis zlotu. Szyroko rozstawywszy weyki kolina i sperszy na nych rukamy, win newydiuszczym pohladom dywywsia w kutok kabiny.
Roman Wasylowycz, cokajuczy magnitnymy pidoszwamy, chodyw po kabini j
hanyw amerykanku propozycu:
Awantiura! Ne peredbaczeno nakymy instrukcamy! Poertwuwaty szcze
odnym korabem! Pity na rysk podwnoho perewantaennia Znannia! Wykynuty nawi zapasy kysniu i pryady Oeksa zapalno pererwaw joho:
Naszi oczi na Weneri zaminia bahato pryadiw!
Dobrow ne whawaw:
I czy moywo ce spuskatysia na paneri, jakyj pryznaczeno dla samoho
tilky robota! Szczo ce? Bezumstwo?
Szwydsze smiywis, wstriaw Oeksa.
Roman Wasylowycz zupynywsia pered Bohatyriowym:
Jak e ty sam hadajesz, Illa?
Hadaju ne spytawszy brodu, ne li u wodu.
Prawylno hadajesz! zradiw Dobrow.
Ote? trywono spytaw Oeksa.
Ote, dumky taki, pidsumuwaw Illa Jurowycz. Jak na Oeksu, slid
nehajno, storcz hoowoju, szuhaty wnyz na amerykankomu paneri. Jak na Romana, wychody powertaj hoobli, pokrulawszy nad panetoju
I jak e? pidwyszczyw hoos Oeksa.
I ne tak, i ne siak. U wodu polizemo, ta ranisze pro brid diznajemo. Ce
znaczy, sperszu, jak proponuwaw Roman, stanemo suputnykamy Wenery i harneko wywczymo ji: czy ne sucilnyj na n okean abo pustelnyj materyk, szczo
pokrytyj popeom wukaniw, de j yttia szcze nema?
Cioho ne moe buty! ne wtrymawsia Oeksa.
Wse moywo, widpowiw Illa Jurowycz. Tak o. Koy z dopomohoju
radiokaci oderymo gobus Wenery, poznaczymo, de ji moria, a de susza, koy
wyberemo misce dla posadky, todi wykydaj krisa i lika piotiw, use, krim naszoho
zwiryncia, i hotujsia do posadky na Znanni. Same znannia dostawymo my na
Zemlu. Roman Wasylowycz znyzaw peczyma:
I nawiszczo ty tilky dumku ludej zapytujesz, Illa?
Korabli pidszy do Wenery i stay ji suputnykamy, prolitajuczy nad

minywym, nepronyknym okeanom wicznych chmar.


Poczay promacuwaty powerchniu panety radipromenem. Amerykanci na
Prosperiti i Oeksa z Ieju Jurowyczem na Znanni robyy ce nezaeno odyn
wid odnoho, zwiriajuczy rezultaty po teewiznomu zobraenniu.
Illa Jurowycz pokazuwaw amerykanciam gobus, na jakomu postupowo
zjawlaysia kontury okeaniw. Mister Wud u swoju czerhu pokazuwaw na ekrani
sw warint Wenery.
Slid skazaty, szczo warinty due rozchodyysia.
Tut hory! spereczawsia z Harri Wudom Oeksa.
Boju, szczo wy spryjniay za hory pyowu buriu, widpowidaw Wud.
Ta tut woda, pokazuwaw na gobus Oeksa.
Abo nafta, wysowluwaw prypuszczennia mister Aan Kern.
W odnomu spostereennia spiwpaday w roztaszuwanni dywnoji infraczerwonoji plamy.
Meri Strem wpersze wtrutyasia todi w ciu rozmowu.
Kern i Wud utoczniay z Bohatyriowym bereh okeanu, a Meri skazaa Oeksi
zowsim tycho, nacze na wucho:
Szczo, koy cia tepowa plama misto?
Postarajemosia sisty nedaeko! zapewnyw Oeksa.
Wy szczasywyj, Oekso, zitchnua wona, wy pobaczyte czariwnu krajinu. Wse odno spokonwiczna ce pustela czy A raptom tam cywilizaca? I wony
bacza nas Ja wse wsuchowuju u trisk atmosfernych rozriadiw, wse choczu poczuty adresowani do nas znyzu radiperedaczi.
Marno starajetesia, Maszo, prorypiw Roman Wasylowycz, szczo pidszow
do ekranu. Cywilizaci tut ne moe buty.
Czomu wy tak hadajete? sturbowano zapytaa Meri. Wy proty isnuwannia inszych cywilizac?
Ni, widpowiw Dobrow. Cywilizaca na inszych switach moywa, ta
U naszoho Romana Wasylowycza z bu-jakoho pytannia je ta, skazaw
Oeksa, widsowujuczy od ekrana.
Dobrow skosa hlanuw na nioho i skazaw:
Ta rozumne yttia ne moe wynyknuty na riznych panetach wodnoczas.
Czomu? zdywuwaasia Meri.
Cywilizaca ce my na kosmicznomu hodynnykowi. Ade panety isnuju
miljardy rokiw, a rozumne yttia desiatky tysiacz rokiw. Wono spaachuje i hasne, jak i wse na switi w kooworoti yttia. Spaachy rozumu spiwpasty ne mou
Tym bilsze tut, de mister Wud peredbaczaje kamjanowuhilnu eru.
Okej! widhuknuwsia z ekrana Harri. Wy suszno zauwayy kamjanowuhilna era! Komandore! Utoczniujemo tut u was tako wyjszo szczo schoe
na rosynnis.
Rosynnis abo mika ahuna. Poky szczo wako dty wysnowku,
widhuknuwsia Bohatyriow.
Nasz mister Wud znaw pro ce szcze z Zemli, doszkulno zauwayw Aan
Kern.
Moywo, szczo ce sprawdi rosynnis. Ja b due cioho chotiw, skazaw
Bohatyriow.
Bohatyriow i dwa amerykanci znowu schyyysia nad gobusom.

Meri zrobya Oeksi znak. Win piszow do radirubky, nadiw nawusznyky, poczuw hoos amerykanky:
Czomu wony ne howoria pro ciu tepowu plamu?
Wony wwaaju ji rajonom wukaniw.
A meni tak chotiosia, szczob ce buo misto Ni! Ja ne chotia b cioho. Pobyzu wukana Harri bude w mensz nebezpeci, ni bila mista newidomych istot
Kraj weetenkoji owtohariaczoji kuli zatulaw u wikni mao ne wse zoriane
nebo.

Korabel Znannia piszow na posadku.


Inener Dobrow rozwernuw korabel diuzamy wpered. Poczynaosia halmuwannia.
Czerwoniastyj okean, szczo kuboczywsia, nasuwawsia znyzu.
Na teewiznomu ekrani wydniy naprueni obyczczia Kerna i Wuda.
Raketa nastilky znyzya, szczo torkaasia wychrowych jazykiw tumanu.
Wikna na my staway roewi, widtak u nych znowu zazyray rozpeczenymy wistriamy zori i weyczezne koszate Sonce.
Korabel pronyzuwaw chmarni hory, szczo postaway na joho szlachu, opyniawsia nad hybokymy uszczeynamy, wrizawsia w roewu towszczu, swito haso i jaskrawo spaachuwao znow.
U kabini dedali tepliszao. Oeksa obywawsia potom. Oczewydno, raketni werstaty rozaryysia wid tertia ob powitria. Dobrow zaoszczaduwaw palne, namahawsia zahalmuwaty oporom atmosfery.
Korabel uwszow u sucilnu masu chmar.
Oeksu wtysnuo w kriso. Ce Roman Wasylowycz uwimknuw-taky diuzy, zahalmuwaw. I wczasno, inaksze spekysia b!..
U kabini zaswityasia eektryka, za wiknom stojaa czerwona nicz.
Do radirubky zajszow Bohatyriow i pohasyw ampoczky.
Ni! Za wiknom bua ne czerwona nicz, a czerwonyj de!
Wnyzu eay snihowi pola z watianymy horbamy, szczo wyyskuway rumjancem.
Uhori kri serpanok chmar proswiczuwao nejmowirno weyczezne krywawoczerwone Sonce, jak pid czas zachodu na Zemli, tilky szcze czerwonisze, zowsim
midne Na nioho mona buo dywyty.
Wnyzu bowwania ne powerchnia panety, a nowyj chmarnyj szar. Oeksa widczuwaw swoju wahu, wona pryjemnym poczuttiam buttia napowniuwaa czeny.
Win mymowoli napruuwaw mjazy, szczo zowsim widwyky od sprawnioji choby
za misiaci polotu. Nedarma mister Kern tak uperto napolahaw na szczodenn himnastyci.
Za wiknamy mczay biostrumenysti potoky. W kabini stao ne tak hariacze.
Oeksa wyter pit z ycia i wsmichnuwsia.
Illa Jurowycz porawsia koo analizatoriw. Pokazannia stanc-rozwidnykiw

pidtwerduwaysia. Szar otrujywych chmar projdeno. Bili chmary, jak i haday,


nasyczeno wodianoju paroju! Wodiani okeany, a ne nafta, ne more wuhewodiw
unyzu.
Ne mertwa paneta, a yttia w nehadanych formach zustrine tam doslidnykiw!..
W atmosferi, krim wuhekysoty, wyjawyosia bahato azotu, a kysniu mao. Ta
wnyzu stanci-rozwidnyky pokazay joho bilsze! Rad, Harri! Je tam rosynnis, je!
Korabel wyrynuw z biych chmar.
I widrazu naetiw urahan. Weetenku raketu strusonuo tak, nacze raptom
zapraciuway biczni diuzy. Bohatyriow udarywsia ob spynku krisa. Oeksa wyetiw
na pidohu ne posuchawsia, ne prywjazaw sebe remeniamy! Tilky Dobrow sydiw, nenacze prykypiw do miscia, wczepywszy rukamy u waeli keruwannia. yce
joho zakamjanio, na hoomu czerepi byszczay krapyny potu.
Oeksa podumaw pro amerykanciw, jaki may projty szaenu atmosferu na paneri! Jaki wony wse taky smiywci!.. Pidwodiaczy, zustriwsia pohladom z Ieju
Jurowyczem. Win, zwyczajno, dumaw pro te same.

Oeksa wczepywsia oboma rukamy za ramu iluminatora.


Wnyzu czerwoniw nowyj szar chmar purpurowych i sriblastych.
To ce ne chmary! Ce powerchnia panety! Susza!.. Czerwona susza, materyk,
wkrytyj czerwoniastoju rosynnistiu!..
Hej, Harri Wud! Czujesz nas? kynuwsia Oeksa do radiaparatury.
Obyczczia Wuda i Kerna szcze wydniysia na teewiznomu ekrani kri temni
smuhy pereszkod.
Oeksa wwimknuw teewizne oko, szczob na Prosperiti te pobaczyy powerchniu panety. Wud kywnuw hoowoju, wsmichnuwsia.
Wona czerwona, twoja rosynnis! hukaw Oeksa. Same takoju ujawlaw
ji tw uczytel Hawryo Andranowycz Tychow! Ta szczo ce sriblaste?
Ce more, widhuknuwsia Illa Jurowycz. Woda sriblasta czy takoju
wwyajesia zwerchu Hra swita.
Teewiznyj ekran zowsim zakryo temnymy smuhamy.
Powna neprochidnis radichwyl, pochmuro zaznaczyw Dobrow.
Jak e wony radipeeng poczuju? sturbuwawsia Oeksa.
Pidu do kwadrata simdesiat, de my siademo. Znyziasia, poczuju, pojasnyw Illa Jurowycz.

Oeksa zaspokojiwsia.
Win myuwawsia dywowynym andszaftom.
Dobrow wiw raketu do bereha morkoji zatoky. Na obri kuryysia wukany.
Hostrowerchi konusy wykyday fontany dymu, szczo rozpywawsia parasolkamy.
Ech, Meri, Meri! A my z toboju spodiwaysia, szczo tepowa plama ce
jichnie misto
Krywawo-czerwona plama soncia padaa na hirke pasmo. Doslidnyky wetiy u weczir.
Illa Jurowycz wyriszyw pryzemytysia na mei dnia i noczi, de powynno buty
mensze bur
Raketa projsza nyko nad wukanom. Popi obhornuw ji pimoju, potim
wnyzu bysnuo rozpeczene ero i wohniani riky na schyach. Potim znowu woda,
szczo maa midnyj poysk.
I lis! Wyrazno wydno zaraz lis, krywawi joho zarosti na berezi!
Oeksa schopywsia.
Sawa yttiu, wicznomu i wsiudysuszczomu! Wono je tut, je! Na sorom
czwakuwatym newihasam, szczo wwaaju sebe jedynymy obranciamy Pryrody,
a Zemlu centrom Wseswitu! Win kynuwsia do mikrofona j zawoaw Harri!
Harri! Diko b uziaw ociu neprochidnis chwyl! Ce paporoti! Sowo czesti, paporoti!
Schoi na palmy, ystia tiulpanamy
Niby propasnycia tipaa Oeksu. Wse yttia perekonanyj u tomu, szczo na inszych panetach je yttia, win zaraz bojawsia, szczo joho rozbudia
Dobrow ne siw na morkomu berezi. Chto-zna, jaki tut sztormy abo prypywy
wid urahanu. Kraszcze schowatysia na lisow halawyni.
Illa Jurowycz pokazaw jomu rukoju wnyz.
Obydwa wony zowsim ne dumay pro weycz widkrytoho nymy switu, a budenno wybyray misce dla posadky.
Skeli na booti. Mabu, mona ryzyknuty. W krajniomu razi nehajno zetity.
Reaktywni dwyhuny rewiy Ce buo mohutnie rewinnia zemnoji techniky!
Raketa wertykalno spuskaasia.
Posztowch. Raketa nachyyasia. Dobrow hotowyj buw daty gaz, ta raketa
szcze raz chytnua na wystromenych apach i zawmera.
Dym, kuriawa j para obhortay korabel.
Pryjichay, chopci! skazaw Bohatyriow, prytupujuczy nohoju. Wenera!
Wenera maje poszepky powtoryw Oeksa, widczuwajuczy, szczo wse
tio u nioho nacze nayosia swyncem.
Waha stanowya tut 0,85 zemnoji, ta Oeksu pisla trywaoji newahomosti wona
ne pryhniczuwaa, a tiszya, wywaa energu, adobu dannia, syu.
U widsikowi kosmicznoho zwiryncia hawkaa Pula.
Dym i para rozwaysia. Doslidnyky prypay do wikon.
Steywsia tuman, nasuwaasia temriawa.
Weetenki czerwoniasti stowbury, holi j hadeki, bez hilla, koonamy tiahnuysia whoru. Tam wony utworiuway temni szatra. Trawy pid nymy ne buo. Zamis
neji wuzamy pereplitaosia zmepodibne korinnia. A pomi stowburamy
prostiahysia siti?
Oeksa tak i zawmer. Siti! Majsterno speteni siti!

Ta wczenyj zahuszyw u niomu mrnyka. Ce buy liny, czipki, szczo obwyysia nawkoo stowburiw, chytromudro speteni mi soboju. Huszczawyna zdawaasia
neprochidnoju.
Do bolu w oczach wdywlawsia Oeksa, namahajuczy pobaczyty chocz jakyjnebu ruch.
Ta nasuwaasia pima. Skoro wse znyko. Zaswityysia wohnyky i w lisi, i na
booti. Jakby ne wony, temi bua b neprohladna.
yteli Wenery nikoy ne bacza ni zirok, ni soncia
Oeksa wyczikuwalno hlanuw na Illu Jurowycza.
Zaczekaj, odrazu zrozumiw joho Bohatyriow. Romane, wwimkny zowniszni mikrofony.
Oeksa zawmer. U wuchach stukotia krow.
I raptom zrazu, bez perechodu, w kabinu wwirwaasia chwyla zwukiw.
Daekyj, urywczastyj hurkit hrimkotywoji kolisnyci abo nestrymnoji awyny
kaminnia zminywsia bykym wyttiam. Potim prounaw pronyzywyj pysk i zojk
bolu, nadrywnyj, chrypyj. I raptom zaopotiy krya
Pulka nesamowyto skawuczaa i szkriabaa perehorodku.
Dobrow chotiw uwimknuty proektor, ta Illa Jurowycz spynyw joho.
Teper czuosia uchkannia, riwne, rozmirene.
Oeksa wczepywsia w spynku krisa. Newe maszyna?
Poczuwsia trisk niby rozdertoji na czastyny tkanyny, i widrazu narostajuczyj swyst, szczo zawmer na hranyczn wysoti.
Potim meodna nota, druha, tretia Spiwy? Oeksa zdywowano hlanuw na
Illu Jurowycza.
Toj zapereczywo pochytaw hoowoju.
Dobrow zaswityw proektor.
I widrazu zamowko wse, nacze wymknuy mikrofon, zawmero, pryczajiosia.
Tilky sobaka alibno wyszczaw u swojemu widsikowi.
Slipucze swito wychopyo z pimy byczi stowbury weetenkych paporotej i
siti lin, szczo czomu pobiliy teper. Zmi korinnia nemow zastyhy w borobi, zadubiy.
U chaszczi zabyskotiy ziroczky I nakoho ruchu.
Oeksa ne mih podoaty tremtinnia, a Dobrow diowyto dopowidaw Bohatyriowu, szczo zownisznia temperatura rizko wpaa wid 57 do 31 C.
Oce czudowo! podumky wyhuknuw Oeksa. Szczo moe buty kraszcze
dla rozwytku yttia? Kyse bila powerchni je, jak i haday. Szczoprawda, joho
wtryczi mensze, ni na Zemli, ae win je. I moe Dychaju e alpinisty na hirkych
werszynach!.. Ta chiba dozwoy Illa
Jurowycz wyjty z rakety bez szoomiw. Sowo bude za waranom, houbom i
Pueju
Bohatyriow uwano hlanuw na Oeksu, na Dobrowa i ohoosyw:
Zawtra bude wydnisze I na Weneri.
Spaty? achnuwsia Oeksa. Chiba mona spaty na czu paneti perszoji
noczi? Zwyczajno, ne mona!
Oeksa czuw, jak krutysia u swojemu widkydnomu zubolikarkomu krisli
Illa Jurowycz. Zowni dolitay pryhuszeni zwuky. Mabu, wywodyw witer. Twaryny nespokno wowtuzyy u swojemu widsikowi. Oeksi zdawaosia, szczo raketa

tremty wid urahannych porywiw, ta, pewno, wona tilky pruynya na posadocznych apach i stojaa micno stojaa na wenerinkych skelach.
Uswidomyty wse ce buo prosto nemoywo.
I ne tilky Oeksi
Illa Jurowycz wse dumaw, dumaw pro Weneru, wse namahawsia perekonaty
sebe, szczo win ue na ji powerchni, i raptom spmaw sebe na tomu, szczo dumaje
pro Zemlu. Ne wenerinki weetenki paporoti postaway pered nym, a tychyj sosnowyj lis. I nawi smoysti pachoszczi nacze dmuchnuy zwidkila, i ne czuyj porywczastyj witer, a sw, zemnyj witere rozkujowdyw borodu, i de u seli, zowsim
jak Pulka, hawkaw sobaka.
Steyna spuskaasia do riczkowoji zapawy Istry, pro jaku Illa Jurowycz spiwaw swojemu onukowi: Nasza riczka, nacze obruczka, w doyni wjesia, Istroju
zwesia. A dworicznyj Mykyta z rozhonu chlupawsia u wodu, wereszczaw i byw
po n ruczeniatamy, zdmajuczy bryzky.
Protyenyj bereh riczky buw strimkyj, porosyj lisom, zawdy u zatinku
A na Weneri, tobto tut, zatinku ne dy. Nikoy tut ne wyzyrne sonce. Chocz by
we szwydsze schodyo
I Illa Jurowycz, krekczuczy, perewernuwsia na druhyj bik, potim nespodiwano siw i zasmawsia.
Oeksa i Roman Wasylowycz odrazu pidweysia. Wony ne spay.
Szczo, brattia, ne spysia na czu paneti?
Oeksa pidwiwsia i prytysnuwsia czoom do zowsim teper choodnoho ska.
Za wiknom nakrapaw doszcz. Zwyczajnyj zemnyj doszcz.
Doszczowi krapyny buy zowsim zwyczajni, riasni-riasni. Wony zbyraysia u
strumoczky i teky po sku, chowajuczy lisowi wohnyky Zowsim jak na obowomu awtomobilnomu skli. Ech! Skooczysnykiw ne peredbaczyy konstruktory!
Oeksa obernuwsia:
Illa Jurowycz, mona spiwaty?
Spiwaj, zasmawsia Bohatyriow. Jak e ne spiwaty, koy na Weneru
siy.

Meri ne moha widirwaty od pidohy magnitni pidoszwy. Treba buo peredaty


szefu komandoriw nakaz. U reproduktori, krajuczy serce, unaw radipeeng, zakyczna radianka pisnia, szczo bua zaraz dla Meri sygnaom rozuky.
Prochid do wantanoho widsiku, de Kern i Wud poraysia bila panera, zastupyw Zaliznyj Don. Meri stawya do nioho iz zmiszanym poczuttiam podywu, nelubowi j protestu.
Proszu was, Done, widdi, bu aska, czemno zaproponuwaa wona.
Robot, uwimknutyj na zowniszni reakci, zrazu widsunuwsia, hypnuwszy
na Meri choodnymy raczaczymy oczyma, kacnuw i proskrehotiw:
Proszu was, edi.
Aan Kern nerwowo obernuwsia na robotiw hoos.

Meri prostiaha jomu bank z radigramoju komandora.


Pomoymosia hospodu bohowi, skazaw Kern, distajuczy moytownyk, i
wymknuw robota. Ce joho ne stosujesia.
Poky Kern buboniw moytwy, robot stojaw bajduyj, z pohasymy oczyma.
Meri prysunua do wikna. Wona znajsza w kosmicznomu moroci bakytnu
ziroku, najtepliszu, najjaskrawiszu, najkrasywiszu, i po-jazycznyky moya j,
moya za Harri i za sebe, za jichnie szczastia, jake znajdu wony, powernuwszy
na ciu myu zirku, szczob nikoy we ne zayszaty ji
Aan Kern zakryw moytownyk i kilka sekund stojaw mowczky. Win podumky rozmowlaw zi swojim poknym bratom, szczo purytanky wychowaw joho bez
bakiw, pryszczepyw jomu asketycznu strymanis, osoju wyhody i strymanis
dika. Win zhaduwaw chopczacze zachopennia lutoju hroju rehbi, prezyrstwo do
tanciw, jaskrawych krawatok i awtomobilnych pojizdok z modnymy diwczatamy,
szanobywu nenawys do bahatych szczasywczykiw i nesamowyte nawczannia
w koedi, uniwersyteti, na kosmodromi I zawdy micnu, spriamowujuczu Tomasowu ruku, jakyj uczyw yty sered wowkiw. Aan Kern rozmowlaw zaraz pro wse
ce z bratom i buw pewen, szczo toj czuje joho
Meri widwernuasia od wikna i tako mowczky rozmowlaa z Harri. Wony prekrasno czuy odyn odnoho.
Harri nezhrabno pryhornuw do sebe Meri i pociuwaw ji pomi briw. Wsiu
wolu zibraa Meri, szczob ne rozrydaty.
Kern widwernuwsia.
Done, proszu was zajniaty misce w paneri. I was, Harri, tako, kwapywo
zaprosyw win.
Meri treba buo wyjty z widsiku, pidoha jakoho zaraz rozczynysia.
Skilky diwczat prowodao kochanych na wnu! Skilky druyn biho za stremenom czy za pidnikoju wahona! Skilky rybaczok, stojaczy na skelach, dywyosia
u sztormowu daeczi! Ta Meri zdawaosia, szczo nikoy ni u koho ne buo takoho
wsepohynajuczoho horia, jak u neji. Szczob hore ce, hostre i newbahanne, jak ni
hiljotyny, wpao na neji, Meri treba buo powernuty czerwonyj wail
Meri wyjsza z wantanoho widsiku, kusajuczy huby, zaczynya hermetyczni
dweri. Zakamjaniwszy, dywyasia czerez kruhe wikonce, jak Kern, a potim Harri
i, nareszti, robot zalizy w kabinu panera, jak opisla prozoroju pastmasowoju napiwsferoju zakryy kabinu zwerchu. Wony edwe rozmistyysia tam u straszn tisnoti.
Paner nahaduwaw striu. Widihnuti nazad maeki krya schoi buy na operennia.
Harri namahawsia rozsmiszyty Meri, korczyw hrymasy, pokazuwaw palciamy,
jak wony krokuwatymu tam, unyzu
Use wseredyni Meri zastyho, skamjanio, a wona posmichaasia Harri.
Mister Kern podywywsia na neji i raptom tako usmichnuwsia. Ce buo tak
nezwyczno, szczo w Meri nacze widirwaosia szczo.
Wona zrozumia joho posmiszku, jak ostann nakaz, i rwonua na sebe czerwonyj wail.
Pidoha zrazu rozdiyasia na dwi stuky, i paner z lumy i ludynopodibnoju
maszynoju prowaywsia, znyk.
Meri zdaosia, szczo wona swojeju rukoju znyszczya jich, ta wona poboroa
sebe i pisza do radirubky.

U reproduktori we unaw hoos Harri:


Cheo, Mej, tak tilky wicz-na-wicz nazywaw win ji. Ja baczu nasz
korabel zboku. Jakyj e win harnyj u poloti! Wam, napewno, due pryjemno litaty
na takomu skakuni.
Na pulti radirubky sered cyferbatiw specilno dla Meri buo wmontowano
owalne lusterko. Meri baczya swoje zmarnie yce, choodni oczi, zblidli szczoky i
slozy na nych.
Cheo, Harri! weseo huknua wona w mikrofon. Wam napewno tako
due pryjemno etity na naszomu kondori!
Paner pronyzuwaw roewi chmary. Weetenke sonce zatumanyosia czerwoniastym serpankom.
Kern i Wud odiahy kowpaky skafandriw i stay schoi na bajduoho robota.
Harri serdywsia na sebe za te, szczo rozkys, proszczajuczy iz Meri, nacze zlakawsia toho, szczo de jich unyzu. Brakuwao tilky, szczob szef pomityw ce!.. Koy
perebuwajesz u kabini razom iz dwoma ludynopodibnymy robotamy neszanobywo podumaw Harri i posmichnuwsia.
Zdajesia, wy trymajete due dobre? prounaw hoos Kerna w szoomofoni.
Ja podumaw, jak wako w szoomi protyraty okulary, widhuknuwsia
Wud.
Czerez dejakyj czas, szczo potriben buw eektronn maszyni dla uswidomennia poczutoho i obrannia z miljona widpowidej najprawylniszoji, robot skazaw:
Okulary najkraszcze protyraty zamszewoju hanczirkoju, w umowach normalnoji temperatury, zi skynutym szoomom.
Harri kynuw na eektronnoho mysytela takyj pohlad, szczo mona buo poradity za maszynu, jaka reaguwaa tilky na sowa
Paner wyrynuw z czerwonoho tumanu.
Harri portatywnoju kinokameroju znimaw czuyj swit i pryhadaw znajomyj
kazkowyj swit zachidnych chmar, na jaki mrno dywywsia szcze w dytynstwi, tikajuczy z fermy w poe, swit ujawnych paaciw, owtohariaczych weetniw, litajuczych drakoniw z krywawymy krylmy, bezdonnych kryny iz schowanymy w nych
soniacznymy skarbamy.
Kern majsterno wiw paner. Robot ne praciuwaw, pobyskujuczy bajduymy
skelciamy objektywiw.
Temperatura kry nyni pidwyszczya do czerwonoho rozariuwannia,
bajdue skazaw win. Potribne ochoodennia. Jakszczo ni, krya zrujnujusia,
paner zustrinesia z twerdoju powerchneju pry szwydkosti 3,69 myli na sekundu.
Ce ne zabezpeczy zbereennia mojich mechanizmiw, yttia pasayriw i wykonannia zadanoji programy.
Robota zawdy wmykay na samozbereennia, i joho ogiczni pobudowy buy
bezpomykowi. A wtim, Kern i sam ue zrobyw potribni wysnowky i napownyw
krya ridkym helem, szczob ochoodyty jich.
Paner mczaw nacze w kyplaczomu mooci. Pobyzu pronosyysia wytiahneni
bulbaszky i dymczasti szarfy.
Aparat halmuwawsia tilky oporom powitria, i kabina welmy nahria, popry
ochoodennia ridkym helem. Prote Kern i Wud, odiahneni w skafandry, ne straday wid perehriwu, a robot buw bajduyj do speky.

Wenerinki chmary znachodyy na weyczezn wysoti, spiral halmuwannia,


jaku obczysyw iszcze czudowyj roskyj uczenyj, prowyde Cikowkyj, prochodya w jichn towszczi. Harri Wud nak ne mih doczekatysia, koy paner wyryne
z kaamutnoho tumanu i wony pobacza nareszti powerchniu panety, ji nezwyczajni czerwoniasti lisy
Paner, obetiwszy kilka raziw nawkoo panety i postupowo znyujuczy, maw
ue wyjty w zadanyj kwadrat 70 materyka. Ta susza ne pokazuwaasia. Tuman
temniszaw, z moocznoho peretworywsia na siryj, potim na buryj, zresztoju, na
czornyj.
Poperedu bysnua byskawka. Robot sipnuwsia. Kern z trywohoju podywywsia na nioho. Nowa byskawka myhnua zowsim byko. Robot zatremtiw, ta ne
mowyw odnoho sowa.
Paner triaso, tipao, kydao, jak honocznyj awtomobil, szczo zirwawsia z betonowoho szose.
Wid bezpererwnych byskawok kabinu niby zayo wohnem eektrozwariuwannia.
Newahomis ue dawno znyka, ta Harri nespodiwano widczuw, szczo znowu
wtraczaje wahu, jak u lifti, szczo padaje. Nastupnoji myti win widczuw podwnu,
nawi potrnu wahu. Takoji chytawyci ne buwaje nawi w okeani za bu-jakoho
sztormu. Proklattia! Harri ne znaw morkoji chworoby, ta nawi win poczuwaw
sebe kepko. Win edwe wstyh prostiahnuty wpered ruky i spertysia na zaliznu robotowu spynu, szczo tremtia od eektrycznych rozriadiw.
Paner padaw u bezodniu nosom unyz.
Radis dyjawoam! wyhuknuw Kern, nasyu wywodiaczy maszynu zi sztopora. Ja nadto zahordiw, pokawszy na sebe. Proszu was, Done, zajniaty moje
misce. Peremykaju was na awtopiotuwannia w optymalnomu reymi.
Harri pomityw, szczo szefowe yce wkryto dribnymy kraplamy potu.
Robot, tremtiaczy pry konomu spaachowi byskawy, suchniano perebrawsia na piotowe misce.
Matematyczna maszyna zwaya na szwydkis witru, joho napriamok, szkwalnis, perepady tysku j temperatury, wyschidni j nyzchidni potoky, zakonomirne
roztaszuwannia powitrianych jam i prowal, wona prokadaa prymchywo-zwywystu i najkraszczu trasu polotu sered lutych atmosfernych chwyl, obmynajuczy newydymi hrebeni, bezdonni prowalla. I wse taky
Potuni potoky szmatuway paner, pidkyday joho, spychay z powitrianych
urwyszcz, rozamuway joho ob maje twerdi wychory tumanu, krutyy w dyjawolkomu Malstrymi wenerinkoji szaenoji atmosfery Nakyj piot ne wriatuwaw
by litalnyj aparat. Tilky czudowa eektronna maszyna, szczo z subswitowoju szwydkistiu nadludkoho mysennia obczysluwaa koen ruch, moha keruwaty nym.
Harri ne znaw, de nyz, de werch, de swito, de pima I raptom win pobaczyw
nad hoowoju czerwoni koa, szczo obertajusia. Win zapluszczyw oczi koa znyky. Znowu rozpluszczyw zjawyy.
Wenerinki zarosti! Win etiw nad nymy wnyz hoowoju!
Robot majsterno wywiw paner z mertwoji petli, zapobihszy udarowi ob powerchniu panety.
Urahan nis koczczia tumanu czy wukanicznoho pyu. A wnyzu tripotia riznobarwna, nebezpeczno byka striczka zarostej.
Nad neju etiy czy to twaryny, czy to rosyny, z rozczepirenym korinniam-

szczupalciamy, cziplajuczy za werchowittia szcze ne wyrwanych derew. Newe ce


potworni czuepanetni perekotypoe? I wony prystosuwaysia w borobi za isnuwannia, perelitajuczy z miscia na misce w szaenomu kraju nejmowirnych bur?
Wnyzu na halawyni woronowanoju kryceju bysnua roska raketa.
Zaliznyj Don bajdue dopowiw:
Szwydkis witru sto dwadcia try myli na hodynu. Szczilnis atmosfery
szczodo zemnoji try i dwi desiatych. Pry posadci mou buty poszkodeni moji
mechanizmy. Szukaju insze misce.
Skyte na awtomobilne kadowyszcze waszu bisowu lalku! hrymnuw
Harri.
Boh posaw nam ji za naszi moytwy, widpowiw Kern.
Raketa Znannia znyka.
Razom iz chmaramy pisku j popeu buria prytyskaa paner do zarostej, zahroujuczy rozbyty wszczent.
Derewa postupyysia miscem chwylam. Jich piniawi hrebeni naczebto chapaysia za paner. Win proetiw nad morkoju zatokoju, czasom pronyzujuczy zirwanu
z hrebeniw pinu.
Promajnuw wukaniw schy. Paner bryjuczym polotom mczaw nad nym.
Robot dopowidaw zaliznym hoosom:
U powitri mona probuty pjatdesiat sim sekund. Moywa posadka na wodu,
na derewa, na booto. Szansy na zahybel sto procentiw, wisimdesiat szis procentiw,
szistdesiat dwa procenty. Wybyraju booto.
Harri ne wstyh niczoho zbahnuty. Wnyzu majnuy weetenki waa ystia, hostri skeli, kupyny, bajury Odne kryo zaczepyosia za kami i widetio. Fiuzela
pokorobywsia i staw mao ne wertykalno. Aparat zarywsia nosom u triasowynu j
poczaw powilno zanuriuwatysia.
Kern widkynuw pastmasowu napiwsferu:
Szwydsze! W imja boha, czorta czy biznesa! Paner tone!
Astronawty wyskoczyy z maszyny, zahruznuwszy po kolina w bahni. Ce buo
bahno czuoji panety, wony stupyy na Weneru, ta nichto z nych nawi ne podumaw pro ce.
Radis dyjawoam! Zahynuo wse! Don ne zayszy panera, poky joho
wwimknuto na awtopiotuwannia! nesamowyto woaw Kern.
Harri fehmatyczno poliz do potopajuczoji kabiny, ta wystrybnuw nazad sprytnisze. Za nym slidom, cziplajuczy za aluminewu obszywku, nezhrabno wybyrawsia robot. Win odrazu zahruznuw u bahniuci.
Neludkym napruenniam wytiahnuy joho astronawty na kupynu. Win spokno stojaw na n. Kern, opustywszy na kolino, zczyszczaw z joho nih ypke bahowynnia, a Harri pochmuro sposterihaw, jak zasmoktuje drahowyna zniweczenoho sriblastoho kondora. yszyosia tilky chwostowe operennia zi smuhamy amerykankoho prapora. O i wono znyko.
U kalui dowho zjawlaysia i opay bulbaszky.

Fagmankyj korabel ekspedyci stojaw na Weneri.


Ludy wpersze za istoru ludstwa distaysia inszoji panety. Wony widczuway
j i nezwyczne tiainnia, suchay ji nezrozumili zwuky, diday ji neswitoho
ranku, ta ne pobaczyy inszoho switu. Wenera naczebto schamenua i, jak zawdy
zahadkowa, zakutaasia tumanom.
Prosto jak u ondoni! chytaw hoowoju Illa Jurowycz.
Oeksa zhadaw ondon, kudy pryjidaw z dopowiddiu pro misiacznu plisniawu. ondon zapamjatawsia jomu jak misto prywatnych forte, parasolok i
owtych wohniw. U prywatnych forteciach, u wasnych budynkach, jakymy
pyszno nazywaysia pochmuro-odnomanitni trioch-czotyriochpowerchowi sekci
cehlanych budiwel, ondonci yy ne po horyzontali, jak usi ludy, a po wertykali. Z kimnaty do kimnaty ne perechodyy, a pidnimaysia schodamy, jak u wei
majaka. Zate koo konoji forteci buw sw pidjizd, zowsim takyj jak u susidiw, z
tymy nezminnymy schodynkamy, ae samowdowoeno pofarbowanyj u sw osobywyj kolir. Wid cioho koona, szczo rozdilaa pidjizdy, czasom wychodya dwokolorowoju, a kilka kwadratnych jardiw pidstryenoji pid maszynku trawy bila trotuaru wwaaysia wasnym sadom. Parasolky, jak artuwaw Oeksa, widrizniay
ondonciw od amb, dozwolajuczy rozumnym ssawciam isnuwaty u wodi, szczo
otoczuwaa jichn ostriw moriamy, padaa na jichn ostriw doszczamy i pidmaasia z jichnioho ostrowa tumanom. owti wohni na wuyciach, owti awtomobilni
fary, szczo schoi na owti kotiaczi oczi, dozwolay ondonciam baczyty w tumani,
jak u pimi
A szcze kraszcze wid owtych promeniw pronyzuju tuman promeni infraczerwoni, newydymi. Pro ce podumaw zaraz Oeksa, ta ne wstyh skazaty Illi Jurowyczu, bo dumay wony, oczewydno, pro odne i te .
Illa Jurowycz ue sydiw za infraczerwonym peryskopom.
estom win pokykaw Oeksu i postupywsia jomu miscem bila okulariw:
Sidaj-no w maszynu czasu.
Oeksa, schwylowanyj i neterplaczyj, prykypiw oczyma do mjakoho eastycznoho kozyrka.
U tumann imli, jak u towszczi wody, bowwania weetenka rozpywczasta
ti z chrebtom, szczo nahaduwaw hirke pasmo, z dowhoju wytiahnenoju szyjeju i
mohutnim chwostom, jakyj wooczywsia po zemli.
ywa istota! Typowyj jaszczir mynuych zemnych er!..
Dobrow, zaoszczadujuczy energu, wymknuw infraczerwonyj proektor, i
dopotopna prymara znyka.
Oeksa schopywsia, kynuwsia do Illi Jurowycza:
Wy baczyy? Baczyy? Ce dypodok!
Bohatyriow, perebyrajuczy hustu borodu, zadumywo kywnuw:
Inaksze j buty ne moho. Wenera sestra Zemli, moodsza.
Oeksa i Dobrow prekrasno zrozumiy, szczo win maw na uwazi. W trci panet
soniacznoji zony yttia Wenera, Zemla, Mars Wenera bua moodszoju ne
tomu, szczo zjawyasia piznisze, a tomu, szczo ostyhaa dowsze swojich pobratymiw. Perszym ochooduwawsia i wtraczaw atmosferu najwiddaeniszyj od Soncia
Mars. Majuczy najmenszu z trioch panet masu, win buw bezsyyj utrymaty czastoczky atmosfery i wodianu paru, szczo prahnuy widetity od nioho. Win perszyj
z trioch panet wtratyw watianu kowdru sucilnych chmar, jaka zberihaa wasne

tepo panety, joho perworodni okeany poczay choonuty, i w nych nemynucze


mao zarodytysia yttia, koy Zemla j Wenera buy dla cioho szcze zanadto hariaczi.
I yttia, szczo zjawyosia w marsankych okeanach, powynno buo wyjty na suszu
czerez jich wysychannia zadowho do toho, jak ce staosia na Zemli. ywi organizmy
na Marsi zmuszeni buy prystosowuwatysia do umow, jaki zminiuwaysia szwydsze
poriwniano z zemnymy, i tomu schody ewoluci na Marsi mohy wyjawytysia
dowszi, ni na Zemli, tam mona buo b czekaty
A wtim, Bohatyriow zawdy mowczaw pro te, szczo mona buo czekaty na
Marsi. Oeksi zdawaosia, szczo Illa Jurowycz maje z cioho prywodu newysowenu hipotezu, ta jaku, win ne znaw.
Wenera poriwniano ne tilky z Marsom, ae i z Zemeju widstawaa w rozwytku:
dosi ne wtratya sucilnoho chmarnoho szaru, perebuwaa bycze do Soncia, ostyhaa nabahato powilnisze, i na n cikom mona buo uzdrity dawniu zemnu eru.
O czomu ne zdywuway Bohatyriowa ni paporoti, ni nawi jaszczir. Ne zdywuwawsia win, ta, zwyczajno, buw schwylowanyj, chocz i namahawsia ce prychowaty, kauczy Oeksi:
Maszyna czasu My perenesysia w daeke mynue Zemli, chocza
Oeksa zapytalno hlanuw na Illu Jurowycza.
Schoi szlachy rozwytku pryrodni, wiw dali toj, ta wony mou buty ne
jedyni!
Ote, na Weneri, moywo, pobaczymo te, czoho nikoy ne buo na Zemli?
zradiw Oeksa.
Bohatyriow kywnuw.
Illa Jurowycz! Dorohyj! Nu, dozwolte wyjty
Korty pohlanuty? Zapytajmo Romana, czy zakinczyw win sterylizacu?
Sterylizaca! Ce moe wydatysia dywnym bahatiom. Berehty Weneru wid zemnoji nebezpeky. Ta zhadajmo pro perszu raketu, szczo prynesa radianki wympey na Misia. Ji turbotywo dezynkuway nawi pered startom u zdawao by
mertwyj swit. Chtozna, jakoji szkody wenerinkomu switowi zawday b kosmonawty, ne wywszy zachodiw proty mikrobiw, jaki moemo neobereno zanesty z soboju.
Oeksa zupynywsia bila wikna, sykujuczy rozhladity w tumani doistorycznu ti, ta pobaczyw tilky woohe kaminnia wnyzu.
Tuman pidmajesia! Pidmajesia! zradio wyhuknuw win.
Dobrow, zadkujuczy iz susidnioho widsiku, prynis oberemok skafandriw, jaki
oprominyw hamma-promeniamy i promyw antyseptycznym rozczynom.
Nu, brattia, mowyw Bohatyriow, siamo, za dawnim roskym zwyczajem, pomirkujemo
Oeksa siw, widczuwszy uroczystis chwyyny.
Wypuszczena iz zwiryncia Pulka askawo terasia ob joho kolina.
Kiszka Murka yszya u zwirynci i ne widchodya od swojich prykutych do
pidohy koteniat. Narodeni w kosmicznomu poloti, wony ne mohy teper nawi
powzaty.
Romane, zbroju! nakazaw Bohatyriow. Oekso, hotuj awtomatycznu
meteostancu. Z ji montau pocznemo. Pulka! Za mnoju! Pidemo za naseenniam
kowczeha.
Tuman ohortaw teper raketu ysze trochy wyszcze posadocznych ap.

Bohatyriow, Oeksa i Dobrow zajszy do radirubky, jaka tymczasowo peretworiuwaasia na powitrianyj szluz.
Razom z nymy buo i naseennia zwiryncia, wsi, krim kotiw. Sobaka nehoosno
bojazko powyskuwaw.
Biych myszej Illa Jurowycz trymaw na dooni. Jaszczirka zabyasia pid pult.
Houb sydiw na Oeksynomu peczi.
Dweri w kabinu szczilno zaczynyy. Dobrow diowyto widgwynczuwaw baranci
luka, szczo wiw na Weneru.
Doslidnyky, odiahneni w skafandry z szoomamy, nahaduway wodoaziw.
Powitria Wenery, szczilnisze, ni u kabini, zi swystom wrywaosia zowni w
szcziynu trochy widczynenoho luka.
Sobaka perszyj poczuw swyst i naszoroszyw wucha.
Oeksa i Illa Jurowycz perezyrnuysia.
Dobrow steyw za waranom. Jaszczirka wako dychaa, niby pisla szwydkoho
bihu.
Na ajci szers dybyasia, i sobaka tuywsia do Oeksynych nih. Houb zamachaw krylmy, ta yszywsia na Oeksynomu peczi.
Myszi wytiahnuy apky i neruchomo eay na weyczezn dooni Illi Jurowycza Luk szcze pownistiu ne widczynywsia, a wony we skonay.
Pulka laha na pidohu. Boky ji zapay.
Luk widczynywsia. Wnyzu wydniosia czorne kaminnia, hostre j woohe.
Oeksa wziaw sobaku na ruky. Dobrow zabraw dwi hranatnych rusznyci j
awtomat. U Illi Jurowycza buw inszyj wanta
Win poczaw spuskatysia perszyj, widszukujuczy nohoju szczabli aluminewoji drabyny.
Buo wydno, jak win torknuwsia kaminnia, staw na woohyj grunt i wako opustywsia na kolina.
Oeksa i Dobrow perehlanuysia, jak ludy, szczo rozumiy odyn odnoho.
Roskyj uczenyj Bohatyriow staw na kolina na czu kosmiczn zemli, nemowby chotiw zaswidczyty powahu do newidomoji pryrody i schwylowanis ludyny, szczo pryjsza siudy.
Ta Bohatyriow ne prosto staw na kolina, win szcze j nachyywsia, nacze widdaw zemnyj uklin Ae win ne torkawsia czoom zemli, a staranno spuszuwaw ji
opatkoju, rozhortaw rukamy.
Dobrow, szczo spustywsia za nym slidom, stojaw, jak na warti, z odneju hranatnoju rusznyceju w rukach, z druhoju rusznyceju za peczyma i z awtomatom na
szyji. Win wartuwaw Bohatyriowa.
Illa Jurowycz sadaw na insz paneti zemni rosyny.
Oeksa, szczo strybnuw z ostannich szczabliw drabyny, pokaw wako dychajuczoho sobaku j poczaw kopaty opatoju jamky.
Perszi posanci Zemli posadyy na Weneri czotyry rosyny: topolu, kyparys,
kaktus i bambuk, i czotyry zerniatka: pszenyci, kukurudzy, wynohradu i rysu
Illa Jurowycz pidniawsia z kolin, wyrostawsia na we sw weyczeznyj zrist,
odneju rukoju obniaw za peczi Oeksu, druhoju Dobrowa.
Nu o! Zdrastuj, Zeme-druha! Pryjmaj szukacziw! skazaw win. Sobaka
wstaw, obniuchujuczy grunt, zrobyw kilka krokiw i tynuwsia nosom u nohu Bohatyriowa.

Ae dychaje, dychaje! ywa nasza Pulka! skazaw Bohatyriow, pope-

skaw sobaku po zahrywku j podywywsia whoru.


Tuman zetiw kudatoju chmaroju, ohoywszy hostrowerchu raketu j werszyny
paporotej.
Maje newydymi w etiucz imli, nad lisom szyriay kryati istoty.
Dobrow zminyw hranatnu rusznyciu n awtomat i nastoroeno wdywlawsia u
nebezpeczni chmary:
Anu, Oekso, pusty-no w polit houboczka naszoho. Szczo win na twojemu
peczi widsydujesia?
Oeksa wziaw u ruku houba. Zdawaosia, win dychaw zowsim normalno.
Czorni busynky joho oczej pobyskuway. Ce buw zwyczajnisikyj syzyj houbok.
Nu, ety, wisnyku myru! napuczuwaw Oeksa i pidkynuw houba.
Houb spoczatku zatripotiw i pidniawsia po wertykali mao ne do chmar. Potim poczaw powilno machaty kryamy zowsim ne po-zemnomu, ne po-houbjaczomu, chutcze jak czajka, szczo ety nad chwylamy. Szczilna atmosfera dozwolaa
jomu szyriaty. Win staw krulaty nawkoo rakety.
Doslidnyky z cikawistiu steyy za nym.
I raptom czornoju byskawkoju wychopywsia z-za nykoji chmary kryatyj
zwir z wyszczyrenoju zubastoju paszczeju i na my zakryw houba peretynczastym
kryom. Potim trochy ne wpaw na kaminnia, zetiw nad nym i schowawsia w tumannych werszynach.
Houb znyk.
Sobaka harczaw. Szers u nioho na zahrywku staa dybom.
Ce pterodaktyl, konstatuwaw Bohatyriow. Szkoda syzoho.
Szczo wy ne strilay w ciu hadynu! nakynuwsia na Dobrowa Oeksa.
Strilaty tilky w krajniomu razi, oboroniajuczy, suworo zasterih Bohatyriow. Roman maje racu. Wytrymka u nioho je. Szkoda houboczka. A sprawu
swoju win zrobyw.
Dobrow wypustyw na kaminnia warana. Jaszczirka powawiszaa, zabihaa,
zaliza na kami, spowza z nioho, prytajiasia, wystromya hoowu i staa ozyratysia, nemowby wyhladajuczy zdobycz.
Czuje, szczo swit hadiw tut, zauwayw Dobrow.
Pula zaharczaa, dywlaczy u huszczawynu. Tuman znyk. Wysoko w czerwoniastomu nebi pywy bili chmary.
Illa Jurowycz nakazaw daty paneru amerykanciw radipeeng.

Dobrow poczaw monta awtomatycznoji stanci, spuszczenoji Oeksoju czerez


luk.

Pterodaktyli znyky razom iz tumanom.


Illa Jurowycz chodyw teper z rusznyceju i awtomatom siudy-tudy, dopytywo
prydywlajuczy do huszczawyny, mowczaznoji i zahrozywoji.
Pulka trywono obniuchuwaa kaminnia.
Dobrow, praciujuczy, szczo muhykaw sobi pid nis. Wykrutka dwiczi zrywaasia j padaa na kaminnia. U rukawyciach wse nezruczno buo praciuwaty.
Ta o win uwimknuw stancu iz switowoju batarejeju, jaka zariadaasia wid
dennoho swita. Teper chocza b szczo skojiosia z doslidnykamy, pryady, zachyszczeni jajcepodibnoju broneju, trysta dniw zapysuwatymu wenerinku pohodu, fotografuwatymu nebo j nawkoyszniu miscewis, a na wypadok nabyennia jakoji-nebu istoty znimu ji na kinopliwku. Czerez trysta dniw potunyj radiimpuls, probywszy inizowanyj szar wenerinkoji atmosfery, nadisze na Zemlu w sotniu tysiacz raziw pryskorenyj zapys zwitu, jakyj rozszyfruju, spowilnia
i widtworia pryady na Zemli.
Perszi istoty, widbyti na pliwci, zobraennia jakych maje czerez rik pobacza
ludy na ekranach Zemli, try radianki zorelotczyky, szczo obniaysia pered objektywom stanci.
Oeksa schopyw Illu Jurowycza za ruku, pokazaw na nebo.
Nad jichnimy hoowamy, mao ne zaczepywszy werchowittia paporotej, proetiw paner.
Oeksa zamachaw rukamy, perestrybujuczy z kamenia na kami. Paner
znyk
Za nym, niby nazdohaniajuczy, mczay za witrom rosyny z rozczepirenym korinniam.
Kepko, skazaw Illa Jurowycz.
Pulka zaskyhya.

Aan Kern i Harri Wud stojay na dymucz kupyni posered tumannoho boota
j dywyysia odyn na odnoho.
Wse buo zrozumio bez sliw. Zahynuw ne tilky paner z aparatamy dalnioho
radizwjazku zahynuy zapasy prodowolstwa, a najhoownisze, zapasy kysniu
Zaliznyj Don powilno powertaw szoomopodibnu hoowu j zapasawsia wraenniamy.
Nawkoo triasowyni tiahasia wuka smuha suchiszoho gruntu, za jakym pochmuroju stinoju pidmaysia zarosti paporotej. Jichni werszyny chowaysia w
koczkuwatomu tumani.
Pro ciu kartynu ja mraw na Zemli, trochy nasmiszkuwato skazaw Harri
Wud. Meni zawdy zdawaosia, szczo ja we baczyw ce
u kamjanowuhilnych szachtach, pochmuro widhuknuwsia Kern.
Tam zustriczajusia widbytky cych bisowych rosyn, inkoy nawi skamjanili

stowbury. Spodiwaju, u wenerink kamjanowuhiln szachti czerez sto miljoniw


rokiw natrapla na naszi skamjanili tia i my popademo w muzej.
Skazaty prawdu, szefe, ja wwaaw by za kraszcze inszym szlachom spryjaty
rozkwitu nauky.
Na al, u nas ne yszyosia szansiw powidomyty w gazety, szczo my baczymo.
Wy choczete skazaty, szczo rosany ne szukatymu nas?
Ne bute bebi w okularach z nacinalnoju premeju w kyszeni, posmichnuwsia Kern. Rosany zaprawlasia paywom u waszoji newtisznoji wdowy
Meri, dostawla na Zemlu sensacni eksponaty i odera wsi premi, szczo naea
wam.
Po-persze, ja szcze ne odruenyj
Boju, wy tak i zayszyte neonatym.
Po-druhe, jak e my?
Nas poczay b szukaty, koy b na Znanni buy ne ludy, a roboty. I tilky
todi, koy b u cych robotiw buo wymknuto samozbereennia. Jakyj rozumnyj
nawaysia jty na zahybel, prodyrajuczy pjatdesiat myl czerez ci czortowi dungli,
dragwy, morku protoku? I tilky dla toho, aby pereswidczytysia, szczo my we zadychnuysia bez kysniu.
Wse jasno, ser. Pocznemo z cioho, skazaw Harri i staw riszucze skydaty z
sebe szoom.
Boewilnyj! wyhuknuw buo Kern, ta machnuw rukoju. A wtim Ce
prawo konoho z nas.
Harri skynuw szoom. Czoo joho spitnio, hrudy sudorono pidnimaysia, rot
szyroko rozkrywsia.
Nosom dychajte nosom, Harri, poradyw Kern, szczo uwano steyw za
nym. Matymete kysniu na dwadcia pja procentiw bilsze.
Okej, szefe! widhuknuwsia Harri; hoos joho unaw hucho. Dychaju
I, zdajesia, ywyj
Ce sprawdi cikawo, Harri.
Ce szans, szefe.
Ne wmerty dowsze? Szczo , todi dowedesia rozwidaty bereh.
Harri siw na kupynu. Win wako dychaw. Powitria buo hariacze j woohe, nasyczene jakymy dywnymy zapachamy. W hoowi pamoroczyosia, i wid cioho zdawaosia, szczo powitria pjany, chocza joho wwe czas brakuwao. Prosto oczej
pywy koa i koczczia tumanu. Kri nych Harri edwe rozrizniaw, jak joho suchorlawyj szef perestrybuje z kupyny na kupynu, nabyajuczy do weetenkych paporotej. Paporoti, paporoti W swidomosti Harri spyway atynki nazwy. Mymowoli
win systematyzuwaw wenerinku foru. Ce oznaczao, szczo dychaty wse taky
mona.
Harri widznaczyw, szczo w ciomu switi nema trawy. Bu-jaka, zdawao by,
trawjanysta rosyna maa tut derewopodibnu formu, i do zemnoji atynkoji nazwy
slid buo dodawaty szcze odne sowo. Osobywo bahato buo zmepodibnych koreniw, szczo tiahnuysia bootom z kupyny na kupynu. Wony pereplitaysia, trochy
zanureni w bahowynnia, tam i tut wypyrajuczy z nioho. Wony nahaduway brydkych pazuniw.
Po nych i probyrawsia do bereha Kern.
Kupyny buo wkryto kulastymy bezbarwnymy hrybamy. Koy Kern nastupaw

na nych, wony wybuchay czornoju chmaroju.


Soncia, zwyczajno, ne wydno. Wse nawkruhy buo czerwoniastym: temno-purpurowe nyke nebo, midni kalui wody pomi kupynamy i rosynnis.
Tak! I karminowa rosynnis!
Tak i mao buty, podumaw Harri, odiahajuczy szoom, szczob widdychatysia; teper win znowu mih mirkuwaty. Tut zanadto hariacze, rosyny wyprominiuju zajwe tepo, widbywaju promeni teponosnoji czastyny spektra, tomu j czerwoni.
Harri Wud zupynywsia poriad z bajduym do wsioho robotom. Obydwa wony
steyy, jak Kern wyjszow na bereh.
I widrazu bereh oyw. Zwidusil do Kerna powza sya-syenna maekych
istot.
yttia! O wono, yttia, szefe! radisno wyhuknuw Harri.
Z usich wydiw yttia na Weneri widdaju perewahu wasnomu, widpowiw
czerez szoomofon Kern.
Ehej, szefe! Oberenisze! Boju, waszu toczku zoru ne podilaje miscewa
ywnis.
Zdajesia, ce jaszczirky, wysowyw prypuszczennia Kern, odstupajuczy.
Prytim due szanobywi. Wony stay peredi mnoju na zadni apky!
Stereisia, szefe! Dynozawry j tyranozawry te chodyy na zadnich apach.
Use skojiosia za odnu my. Neweyki jaszczirky, spyrajuczy na zadni apy i
dowhyj chwist, schoi na chowraszkiw abo maekych kenguru, nazdohnay Kerna
i wczepyysia w joho czoboty. Zadni perelizy po spynach perednich i stay powzty
po Kernowych nohach. Amerykane rizkym ruchom stripnuw jich, ta nowi jaszczirky nakydaysia na nioho z usich usiud.
Kern widstupyw na kilka krokiw i opynywsia sered kalui.
Jaszczirky, mabu, obmynay wodu. Wony zapownyy bereh i adibno rozziawlay maeki zubasti paszczi.
Proklati twariuky! ajawsia Kern, perebyrajuczy u bezpeczne misce.
Hadaju, szczo ce zwesia u nych miscewoju hostynnistiu. My mao ne wtratyy
szans potrapyty w majbutn muzej. Spodiwaju, wony pidu zwidsy koy-nebu?
Nawriad, wysowyw sumniw Harri, sidajuczy bila robotowych nih. Ja
pamjataju, na Zemli buw podibnyj wypadok.
Kern distawsia do Harri. Cikawyj chope, podumaw Kern. Win sprawdi
takyj czy ne chocze osoromyty.
Szczo skojiosia za sto miljoniw kiometriw zwidsy? badioro pocikawywsia Kern.
Odnoho razu wko, ne pamjataju we jakych zawojownykiw, zupynyosia
taborom u pusteli, spokno poczaw rozpowidaty Harri.
Zawojownykiw? diowyto perepytaw Kern.
Wartowi zanadto pizno pomityy, szczo na wko sune more myszej. Jich
ehko buo znyszczyty udarom czobota, ta Jich buo, szefe, due bahato. Ludy
zachyszczaysia szczytamy, siky myszej meczamy, ta nowi masy hryzuniw lizy po
horach trupiw. Wojiny paday znesyeni Koni iray, obrywajuczy powiddia, nesuczy na krupach myszej, szczo whryzysia w nych. Koni paday, i na tych misciach
yszay he-czysto obhryzeni kistky Wid cioho wka zawojownykiw ne zostao
niczoho. Buo zjideno nawi reminci wid kinkoji zbruji i wid bahato prykraszenych
szoomiw pokowodciw awyna myszej pisza dali

Ne zbahnu, chopcze, choczete pidbadioryty czy rozserdyty?


Moe, i se i te, usmichnuwsia Harri.
Okej! rozizywsia Kern. Ne budem poriwniuwaty z soboju zjidenych
myszamy warwariw. My majemo deszczo doskonalisze, ni meczi j striy. Czy ne
wsypaty cym twariukam zaliznoho perciu?
Jakszczo wy pid perecznyceju majete na uwazi Zaliznoho Dona
Ato! Proszu was, Done, perebratysia na bereh i oznajomytysia z miscewoju hostynnistiu.
Robot suchniano ruszyw u pu.
Proszu was, Done, obereno wybyrajte dorohu. Tut ehko prowaytysia.
Zaliznyj Don zawmer z pidniatoju nohoju.
Tak, ser, bajdue mowyw win. Newidomyj prypustymyj tysk na kupynu, korinnia i booto. Brak cyfrowoho materiu.
Robi obereni eksperymentalni kroky, Done. Nahromadujte nowi widomosti, proszu was.
Tak, ser, widpowiw robot i poczaw tupciuwaty na misci.
Nareszti win ruszyw. Harri i Kern z trywohoju steyy za nym.
Prowaywszy dwiczi po kolino, robot nawczywsia wybyraty prawylnyj pu i
wyjszow na bereh maje po suchomu.
adibni jaszczirky luto nakynuysia na nioho, jich zibraosia tak bahato, szczo
riznobarwni syni j owti, wony wkryy bereh ruchomoju pistriawoju masoju.
Ne zwertajuczy na jaszczirok uwahy, zakutyj w obadunok robot wyjszow na
bereh i spynywsia. Zwiriata bukwalno oblipyy joho, stay cziplatysia za zalizo,
oczewydno, ypkymy apamy, derysia po joho nohach, po tuubu, na peczi i na
hoowu. Sriblastyj robot zminywsia, pokrywsia raptom brydkoju strokatoju szkiroju.
Robot rozdumuwaw. Joho matematyczna maszyna perebyraa sotni tysiacz
wczynkiw, jaki win mih by zdsnyty, i nak ne moha na czomu zupynytysia.
Informujte, Done, proszu was, radyruwaw Kern, nasyu zberihajuczy
wwiczywis. (Nahadajemo, szczo joho brat stworyw taku maszynu, jaka reaguwaa
tilky na wwiczywe obchodennia). Informujte mene, bu aska.
Robot bajduym hoosom powidomyw, szczo win policzyw kilkis jaszczirok
na kwadratnomu futi, wyznaczyw zahalnu poszczu, zajniatu nymy, i, nareszti, zahalnu jichniu kilkis: dwisti sim tysiacz trysta sorok wisim sztuk, z tocznistiu do
dwoch-trioch jaszczirok. Jakszczo duszyty jaszczirok nohamy, to dla toho, szczob
wytoptaty fut za futom usiu zhadanu poszczu, znadobysia pry optymaln szwydkosti peresuwannia wisimnadcia hodyn trydcia dwi chwyyny szistnadcia sekund.
Diko b joho wziaw, szefe! wyajawsia Harri. Cej pidrachunok bilsze
hodysia dla natyrannia parketnoji pidohy! Tut treba daty chutko.
Na al, wohnepalna zbroja tut ni do czoho, a wohnemetiw my ne peredbaczyy. Kraszcze za wse pidszow by wakyj mechanicznyj kotok, jakym kotkuju
asfalt na dorohach.
Prekrasna ideja, szefe! Czy ne mona peredaty ji Donowi?
Na al, niczoho pro asfaltowi dorohy, zdajesia, nemaje w joho zapamjatowujuczomu prystroji.
Todi peremkni robota na mene, szczob win powtoriuwaw moji ruchy. Ade
win rozrachowanyj na teekeruwannia.

Okej, Harri! Wy poczynajete meni podobaty. Uwaha, Done, proszu was.


Ja peremykaju was na teekeruwannia. Ne marnujte czasu, Harri. Peresute wail
swoho radiaparata na cyfru dewja.
Teper robot maw daty ne rozmirkowujuczy, a tilky toczno powtoriujuczy ruchy Harri Wuda.
Harri, stojaczy na daln kupyni, pidniaw nohu. Pidniaw nohu j robot na berezi. Harri tupnuw nohoju. Opustyw swoju waku stupniu i robot. Prounaw straszennyj weresk. Jaszczirky widbihy, yszywszy kilka trupiw.
Ta znowu wony luto kynuy na Zaliznoho Dona.
Harri szaeniw na swoj kupyni. Win pidstrybuwaw, tupciuwaw, bjuczy kupynu kuakamy, zdajesia, adnyj buw lahty j kaczatysia w bahowynni, duszaczy
wakym tiom, jak kotkom, nezliczennych worohiw. Robot toczno kopuwaw usi
joho ruchy. Na berezi wyrosa hora znyszczenych jaszczirok. Wona zawaaa robotowi peresuwatysia, ta win ne mih perejty na nowe misce, bo joho woodar buw
prykutyj do kupyny.
Jaszczirky zwayy na mau ruchomis woroha. Zbyrajuczy dla nowoji ataky,
wony we ne perechodyy newydymoji zaboronenoji mei. Robot kynuwsia na
nych, ta raptom spitknuwsia i wpaw, prostiahnuwszy na we zrist. I zaraz e, powaenyj, win buw ukrytyj hrubym szarom nenaerywych peremociw. Jich zuby
skrehotiy ob meta.
Robot bezporadno zmachnuw rukamy, pid udaramy jakych hynuy nestiamni
jaszczirky. Jichni miscia zajmay inszi luti twariuky.
Robotowi ruchy staway dedali bezadniszi. Win krutywsia w masi chyakiw,
szczo naypy na nioho
Ta robot tilky widtworiuwaw ruchy Harri Wuda, jakyj u rozpali boroby z newydymymy worohamy spitknuwsia i popaw u triasowynu. Win zahruz po sami
peczi i sudorono cziplawsia za byni kupyny Tomu j buy taki bezporadni ruchy Zaliznoho Dona.
Aan Kern, perestrybujuczy z kupyn na wuzy koreniw, pospiszaw Budu na
dopomohu.
Szcze trochy i wona bua b ue ne potribna. Razom iz Wudom zawmer by i
robot, jakoho ne poszczastyo b ue peremknuty
Wymaszczenoho po same horo, oblipenoho twaniukoju Wuda wytiahnuw
Kern na kupynu. Rozdaweni hryby kuryysia
Topczi, topczi jich, pidych! horaw Kern. Jdi za mnoju, trymajte za
ruku! Nastupajte na nych!
Robot, widtworiujuczy ruchy Harri, znowu pidwiwsia. Win stripuwaw iz sebe
jaszczirok, jak stripuwaw bahowynnia Harri. Win strybaw na berezi, jak Harri na
booti. Nalakani jaszczirky rozbihaysia z-pid joho nih, a w Harri pid nohamy kuboczywsia dym wid rozdawenych hrybiw. Jaszczirky, widczuwszy nastupalnyj duch
zaliznoho strachittia, szczo kynuosia na nych, widbihy na czymau widsta, yszywszy na poli boju weyczeznu kilkis zahybych. Trupy pokryway steku, jaka
wea w huszczawynu zarostej.

Kern pomityw, szczo jaszczirky wilno ruchajusia tilky po widkryt smuzi mi


dunglamy i drahowynoju. Win wyriszyw cym skorystatysia i schowatysia wid jaszczirok u puszczi.
Peremykajte Dona na samostni di! nakazaw Kern. Win ue nahromadyw teper doswid. Sami za mnoju!
Harri peremknuw aparat. Robot nemowby j ne widczuw cioho. Win i dali wytanciowuwaw na berezi, nastupajuczy na jaszczirok, nacze joho chaziajin prodowuwaw zadawaty jomu ci ruchy.
Jaszczirky tikay, postupajuczy pered metaom.
Kern i Wud umy perebihy widkrytu smuhu i zupynyysia w lisi, namahajuczy widdychatysia.
Robot ruchawsia do nych, zadkujuczy, lakajuczy jaszczirok wakymy nohamy.
Znyszczeno dewja tysiacz trysta sorok odnu sztuku, bajdue dopowidaw
win. Dla pownoho znyszczennia tych, szczo yszyysia, bude potribno
Chiba ce ne czudo techniky! wyhuknuw Kern. O, m poknyj brate!
joho duch buw iz namy!
U wsiakomu razi, maszyna praciuwaa z duszeju, zauwayw Harri. Ta
jaki tut rosyny! Wy tilky hlate, szefe! Doktorki dysertaci, profesorki zwannia,
nawi Nobeliwka prema wse tut znachodysia na widstani prostiahnutoji ruky!
Na al, raketa, szczo potribna dla powernennia, znachodysia trochy dali,
burknuw Kern.

Dwa czoowiky w skafandrach bez szoomiw brey wenerinkym lisom. Wony


zdawaysia pigmejamy porucz z weetenkymy paporotiamy. Waopodibni krony
na koczczia szmatuway nyki chmary, szczo jich hnaw witer.

Zemla cmokaa pry konomu kroci, hotowa zasmoktaty, pohynuty.


Stojaty mona buo tilky na wuzuwatomu korinni.

Linowi siti drotianymy zahorodamy postaway na szlachu, zahroujuczy hostrymy koluczkamy na hnuczkych stebach.
Dorohu prokadaw robot.
U woohomu byskuczomu pancyri, win troszczyw sokyroju zarosti, jak meczem.
Kern buw pochmuryj i szczo szepotiw, moe moytwy.
Harri Wud prymuszuwaw sebe dywytysia na wsi boky, pryhaduwaty dungli
Amazonky, jaki win jako mraw poriwniaty z lisamy Wenery.
Teper win mih poriwniaty.
Zarosti Wenery schoi i dywowyno ne schoi na zemni. Jakszczo dungli
Amazonky prozway zeenym pekom, jakszczo pid skepinniam derew, szczo
zrosysia whori, tam zawdy zeena nicz, jaku zminiuje czorna nicz iz zymy wohnykamy i lakywymy zwukamy, to u wenerinkomu lisi buo czerwone peko.
Temno-czerwoni tumanni sutinky, nyke ruchywe nebo, holi stowbury bez kory i
suczkiw, szczo pidnimaysia prosto z bahnyszcza, ni traw, ni kwitiw
Uhori szczo proetio zi swystom i opotinniam. Poperedu czuosia harczannia

abo hurkit. Pozadu, to nabyajuczy, to widdalajuczy, szczo kekotio.


Harri prymuszuwaw sebe zayszatysia wczenym, use baczyty, pomiczaty, zarachowuwaty do toho czy inszoho zemnoho wydu czy newidomoji formy. Ta swidomis bua pryhniczena bezwychidnistiu. Kryana bajduis paralizuwaa mozok.
Win yszawsia bajduyj do jaszczirok z nedorozwynenymy krylmy, jakymy wony
korystuwaysia, jak kermom, zygzagopodibno i newowymo litajuczy nad wodoju,
czy do kryatoho jaszczera z zubastoju paszczeju, szczo zaputawsia w koluczych
sitiach lin. Koy Harri yw na Zemli, win aden buw widdaty piwyttia za te, szczob
tilky pohlanuty na takyj swit. Teper win mih baczyty, widczuty, piznaty joho, ae
patyw za ce yttiam
Win rozumiw, szczo na poriatunok nadi ne buo, i wse szukaw ciu nadu.
Win ujawlaw sobi rosan, komandora Bohatyriowa, obacznoho inenera Dobrowa,
zapalnoho Oeksu Szczo zrobla wony? Znyu peczyma, widlitajuczy? Zitchnu
udawano? Newe maje racu szef i wsiomu na switi pan wyhoda?
Do toho piszow doszcz. Win padaw zwerchu hrubymy ridkymy ciwkamy.
Skoro win perejszow u zywu i w jaku zywu! Powitria peretworyosia na wodianyj
potik, szczo zbywaw z nih. Dragwa wyruwaa, staa ozerom, pidniaasia do kolin.
Weetenki paporoti hnuy wid wahy strumeniw.
Podoroany, zaoszczadujuczy kyse, ne wstyhy odiahnuty szoomy. Jich mokre woossia ypkymy pasmamy zbyosia na czoli. Na szczastia, za hermetyczni komiry woda ne zatikaa.
Ta dychaty stao ehsze!
Zywa prynesa z soboju kyse.
Dywna wastywis ludkoho organizmu prystosowuwatysia do riznych umow!
Ludyna ywe nawi w Antarktydi, de temperatura znyujesia maje do 90 C,
koy hyne wse ywe. Wona perenosy speku, szczo wykykaje opiky. Wona moe
dychaty na hirkych werchowynach, zatrymuje dychannia na kilka chwyyn pid
wodoju, zaznaje tysk u kilka atmosfer u kesonach, wytrymuje udar eektrycznoho
strumu, szczo wbywaje sona!..
Koy Harri wpersze skynuw szoom na booti, win edwe mih dychaty wenerinkym powitriam. A potim potim i win i Kern prystosuwaysia, nawczyysia
dychaty. Dopomoho wczennia jogiw pro dychannia, jake wony obydwa znay. Jakszczo dychaty ridsze, hybsze i czerez nis, organizm kraszcze zaswojuje kyse. I
jakszczo alpinisty wdowolnyysia na weyk wysoti maoju czastkoju kysniu, Wud
i Kern u wenerinkomu lisi obchodyysia szcze menszoju. A koy piszow doszcz,
dychaty stao zowsim ehko. Treba buo tilky zachyszczaty rot i nis wid wody, bo
poriwniano z doszczem na Weneri zemna tropiczna zywa zdaa by dribnym doszczykom.
A nawkruhy hurkotio, jak pid czas zemetrusu, koy rozwalujusia budynky i
zsowujusia hirki schyy, zmitajuczy kamjanoju awynoju wse na szlachu. Nad hoowoju byskay byskawky. Czerwone peko na my stawao mertwo-bakytnym. I
rizki tini stowburiw lahay to wprawo, to wliwo, perszi tini, jaki baczyy ludy na
Weneri.
Zatremtiwszy wid nowoho udaru byskawky, robot powidomyw:
Moji mechanizmy w nebezpeci. Zanadto bahato wody tecze zwerchu.
Okej! z hirkoju ironeju widkazaw Kern. Prawylnyj wysnowok ne
tilky szczodo mechanizmiw.
Harri tilky za ruchom Kernowych hub zrozumiw, szczo toj skazaw.

Robot e awtomatyczno zbilszyw pidsyluwannia i wyhuknuw, perekrywszy


wenerinkyj hrim:
Potriben dach.
Jakyj tut, u bisa, dach, weresknuw Kern, koy my ne w kraszczomu
stanowyszczi, ni ludy kamjanoho wiku w dni wseswitnioho potopu!
Kamjanyj wik kamjanyj dim kamjane skepinnia hrot, peczera,
poslidowno widbyw robot fazy swoho mysennia.
Brawo! widhuknuwsia Kern. Widdaw by czastynu majbutnich prybutkiw za najpaskudniszu peczeru w switi.
Szukaju peczeru, dopowiw robot. Uwimknuw radiokator. Po azymutu simnadcia wyjawyw skeli z wyjimkoju.
Jdi, szanownyj Done, postupaju keriwnyctwom! prokryczaw Kern.
Pry spaachowi byskawok wydno buo sriblastu spynu robota, jakyj, machajuczy sokyroju, prokadaw szlach u wkazanomu napriamku.
Wud edwe wytiahaw nohy z ypkoji hriaziuky, nasyu pidmawsia na koreni,
ziskowzuwaw z nych u puzyrczastu wodu.
Kern wadno wziaw Wuda pid liko:
Ne bute proczytanoju gazetoju na paneli, chopcze! Nam yszyosia pokadatysia tilky na boha ta na robota.
Wud ne widpowiw. Win zoseredyw usiu uwahu na tomu, szczob trymatysia na
nohach.
Robot toczno wywiw astronawtiw do skel, z jakych kaskadamy, piniaczy i bjuczy fontanamy, biha woda.
Znajdene radiokatorom zahybennia wyjawyosia hrotom. Ludy we ne
mohy jty. Wykonujuczy nakaz, robot wtiahnuw jich po sykomu kaminniu w peczeru.
Wud i Kern upay na kamjanu pidohu.
Wud baczyw, jak trochy pidniawsia na likti Kern, jak pidpowz do robota j staw
protyraty joho hanczirkoju.
Robot bajdue stojaw, powertajuczy hoowu wprawo i wliwo. Win, wykonujuczy zakadenu w nioho programu, nakopyczuwaw wraennia, zapamjatowuwaw
jich, opraciowuwaw, hotuwaw wysnowky. Win buw pozbawenyj ludkych sabkostej.
Harri podumaw pro ce i wsmichnuwsia. Szczo skazaa b Meri!
Doszcz uszczuchaw, powitria buo woohe, a w roti peresocho.
Chotiosia b perewiryty, zauwayw Kern, wykruczujuczy hanczirku,
skilky poszczastyo nam projty po c czuepanetn ypk twaniuci.
Robot reaguwaw:
Projdeno dwi i try desiatych myli zi szwydkistiu szistdesiat dwi sotych myli
na hodynu. Padajucza zwerchu woda zatrymaa nas na sorok sim chwyyn.
I zatrymaje szcze, dodaw Kern, chowajuczy hanczirku w robotowu spynu
i zaczyniajuczy zalizni dwerci.
Robot poczaw liczyty moywi wtraty czasu w dorozi.
Harri Wud wtomeno suchaw joho, dywujuczy i joho metodycznosti, i w toj
e czas bidnosti joho fantazi. Maszyna wykorystowuwaa zapas oderanych wrae, ta na bilsze wona bua ne zdatna. Prote i moywych, na ji pohlad, pereszkod
buo dosy, szczob imowirnis ne spiznytysia do widlotu rakety, policzena eektronnym mozkom, stanowya wsioho 1,74 szansu zi sta.

Harri Wuda nudyo. Ta, koy win diznawsia pro wysnowky maszyny, jomu
stao szcze hirsze. Dajuczy wychid wnutriszniomu protestowi, win skazaw:
Wasz robot teepe! Win ne wrachowuje, szczo rosany pidu nam nazustricz.
Kern rozrehotawsia:
O, najiwnyj warware! Win ne znaje eementarnych zakoniw wzajemyn wowkiw czy ludej, szczo, zresztoju, odne i te . Prote, szczob widpowi bua perekonywa, my zadamo pytannia wtienniu zaliznoji ogiky i choodnoho rozumu.
Zapytujte chocz u pterodaktyla, wtomeno widmachnuwsia Wud.
Win sydiw teper na kamjan pidozi, utknuwszy mokroju hoowoju w kolino,
joho morozyo.
Szanownyj Done, zwernuwsia Kern do robota, proszu was, policzi,
skilky szansiw, szczo rosany widpowidno do norm powedinky ludej, zaksowanych u wasz eektronn pamjati, zaysza swoju raketu i, ryzykujuczy wsim, pidu
czerez protoku j dungli do nas na dopomohu.
Okej, bajdue widhuknuwsia robot i staw wyrachowuwaty.
Zywa maje stycha. Powz peczeru bihy kaamutni strumky, po wodi pywy
zirwani hiky i czy to ryby, czy to jaszczirky.
Buo arko j zaduszno, paryo. Kalui, z jakych strymio korinnia derew, naczebto dymyy, wid nych zdmawsia tuman. Robot kacnuw i rozmirenym hoosom mowyw:
Imowirnis toho, szczo roski komunisty nawaasia podaty dopomohu,
ryzykujuczy ne powernutysia na Zemlu, doriwniuje semy i triom desiatym, pomnoenym na kori kwadratnyj z minus odynyci.
Kori kwadratnyj z minus odynyci. O bezpomykowis matematycznoji ogiky! Wona pokazuje w rezultati obczysennia ujawnu weyczynu! ogicznyj wysnowok szansy na moywu dopomohu wyhadani!.. Ce matematyka, Wud, a ne
chiromanta
Harri Wud pochytaw hoowoju.
Tut use wyhadano, chrypo skazaw win. Wyhadana druba, wyhadana
nada. Nawi speka wyhadana. Woda wyparowujesia, jak na rozpeczen pyti, a
meni choodno. Wud cokotiw zubamy.
Obyszte, Wud! hrymnuw na nioho Kern. Nichto szcze ne chotiw tak
yty, jak ja! My powynni yty, czort wimy! Powynni, chocza b usia Zemla rozpaasia na miljony szmatkiw u termojadernomu wybuchowi okeaniw I nam nikudy
buo b powernutysia!
Wud zwiw na Kerna zapaeni oczi:
Wyyty? Wyyty na c paneti? Samym?
Tak! Samym! Raz dychaty tut mona, to treba j wyyty chocza b nas nawiky zabuy w cych bisowych dunglach i ne szukay sto rokiw!..
Wy maryte, szefe, skazaw Wud, uhediwszy nepryrodnyj bysk u Kernowych oczach.
O nasza persza osela! pokazaw Kern na kamjane skepinnia. Peczera!
Prekrasna perwisna peczera, niczym ne hirsza, ni u naszych predkiw na Zemli.
Chiba nasz z wamy mozok hirszyj, ni u ludej kamjanoho wiku?
Mozok u nas, zdajesia, takyj samyj I obsiah mozku takyj e
Ta zna u nas bilsze, ni u perwisnych mysywciw!

Nawiszczo nam ci znannia, jakszczo my sami stanemo tut perwisnymy mysywciamy?


Ja ne pewen, szczo my zmohy b peredaty znannia naszym naszczadkam.
Ta mysywciamy swojich wnukiw zrobyy b ne hirszymy, ni buy neandertalci,
kromajonci czy awstralki aborygeny. Mjasa hadiw, szczo napay na nas bila boota, wystaczy, nawi koy rozriadiasia czerez rik akumulatory nezriwniannoho
Dona i joho rozberu na noi j sokyry.
Wy howoryte, szefe, pro naszczadkiw, naczebto moja Meri z namy.
Kern krywo posmichnuwsia:
Wy spmay mene. Ja sprawdi poczynaju maryty.
Cioho razu wy maryy, jak jasnowyde.
Szczo wy majete na uwazi?
Zapasnyj paner, ser.
Aha! Oto maryte wse-taky wy
Anitrochy. Ne dumajte, szczo Meri widdas rosanam paywo na zworotnyj
rejs i poety z nymy.
Tak o nawiszczo wam zapasnyj paner!
Ne paner, a Meri, szczo nym skorystajesia. Na Prosperiti ji utrymuwaw
tilky obowjazok, ser. Jakszczo paner zanis nas siudy, to czomu druhyj paner ne
das j zmohu widnajty nas?
Cioho ja ne znaju, pochmuro skazaw Kern. U mene inszi pohlady na
ludej i jichni poczuttia. My wyywemo z wamy, jakszczo ne pobjemosia. A bytysia
nam ne mona tomu, szczo poodynci ne wyyty. Okej! Wwaajte mene wodem
nowoho pemeni wenerinkych dykuniw! Obiciaju wam najpowniszu zachidnu
demokratu. My obyratymemo mene koni czotyry roky.
Szefe, ja cinuju, szczo wy namahajete pidbadioryty mene. Wy kraszczyj,
ni ja pro was dumaw.
Meni bajdue, szczo wy pro mene dumay! Ne pidbadioriuju ja was, a perekonuju: treba wyyty, diko b joho wziaw! Ciyj rik z namy bude Zaliznyj Don! A
peczeru my znajdemo zatyszniszu, ni cia.
Robot hybokodumno zreaguwaw na ostanni sowa:
Zatyszok proporcinalnyj peczeri, pomnoen na kwadratnyj kori z minus
odynyci.
I tut ujawna weyczyna! pochmuro konstatuwaw Wud. A wtim, tut wasza czortowa maszyna maje racu.
Wona zawdy maje racu! I wona ne skazaa, szczo yttia na Weneri
ujawna weyczyna, uroczysto wyhuknuw Kern. Diko z nym, iz zatyszkom,
komfortom i cywilizaceju! Kraszcze staty peczernoju ludynoju, ni zdochnuty I
my prystosujemo, chaj bez uniwersytetkych zna, ta prystosujemo, Wud. Widteper wy zwatymetesia ne Wud, szczo oznaczaje na ostann zemn i persz wenerink mowi derewo, wy zwatymetesia Driuczok. A ja we ne Kern, szczo oznaczao instrument, jakyj yszaje pry udari poznaczku, a Udar. Ote: Driuczok i
Udar! Nepohano dla perszych starszyn pemeni. Diko b joho wziaw, nawi nepohano buo b, jakby spustyasia wasza Meri. Meri Strem My nazway b ji Stremeno! Wodiu pemeni budu potribni mysywci i wojiny.
Kernowi oczi hariaczkowo bystiy. Win schopywsia i staw laskaty Zaliznoho
Dona po peczu.
Zaprysiahaju pamjattiu Tomasa, ty nepohanyj chope, Done! Ciyj rik ty

budesz riwnoprawnym czenom naszoho pemeni, ostannim zayszkom nepotribnoji tut cywilizaci poky ne rozriadyszsia. A potim potim cywilizaceju tut budu Driuczok i. Udar!
Kern nerwowo zarehotaw i wpaw na kamjanu pidohu.
Wud eaw neruchomo, win z nuhoju dywywsia na Kerna, naczebto chotiw
szczo skazaty jomu.
Oboch morozyo.
A wony chotiy wyyty! Chotiy, ne wiriaczy w ludej

U temno-czerwonych zarostiach periszczyw doszcz.


Kosi ciwky hnuy derewa, widamuway hiky. Booto wyruwao i zduwao.
Byskay zorepodibni byskawky. Hrim kotywsia chwylamy, jak morkyj pryb, pidsyenyj w sotniu raziw.
Ne zwertajuczy uwahy na zywu, lisom krakoma jszy dwoje. Jichni mokri
koszati peczi perechodyy w dui szyji, zype woossia chowao krute czoo z opukymy nadbriwnymy duhamy. Maeki hostri oczyci nastoroeno dywyysia z-pid
kudatych briw z husto zarosych obycz. Dowhi wuzuwati ruky rozsuway liny,
ne bojaczy koluczok.
Z woochatych peczej spuskay uskati szkiry, szczo skorisze nahaduway
pancyri, ni odiah.
Koen maw weyczeznoho wuzuwatoho driuczka.
Jaszczirky z nedorozwynenymy kryamy kydaysia wrozticz pry jichn pojawi.
Ta dribni twaryny ne cikawyy mysywciw, szczo we baczyy baanu zdobycz.
Weykyj jaszczir na wyhnutych sugobamy nazowni apach z pykopodibnym
chrebtom, szczo perechodyw u chwist z bywnem na kinci, niywsia w doszczowych
strumeniach, wdowoeno pyrchaw i trochy zatulaw oczi pliwkamy.

Pered nym eaa mokra kupa nedojidkiw, sered jakych szcze woruszyosia
kilka poranenych jaszczirok.
Sytyj jaszczir bajdue sposterihaw, jak odna z nych, spyrajuczy na chwist,
zaszkutylhaa po kalui na zadnich apach i schowaasia za sitiamy lin. Win ne
peresliduwaw
Mysywci nakynuy na jaszczera z riznych bokiw. Dwa driuczky maje odnoczasno opustyysia na oczi strachowyszcza.
Pesnuwszy wodohrajem, oslipyj jaszczir powernuwsia. Joho chwist nawmannia udaryw hostrym bywnem newydymoho woroha. Bywe z rozmachu wstromywsia w hruku zemlu.
Mysywci day cioho j pobihy do zahruzoho kraju chwosta, nakynuy na
nioho zaszmorh z lin.
Rozluczenyj jaszczir skaeniw. Win ne mih wyrwaty chwist i ne baczyw worohiw.
Odyn z nych kynuw u rozziawenu zubastu paszczu motok koluczych lin.
Zwir wid zosti prokowtnuw motok i staw kydatysia to w odyn, to w druhyj bik. Wid
bolu, strachu i luti jaszczir zwywawsia na prywjazanomu chwosti, weyczezne joho
tio widokremluwaosia od bahnyszcza, i wsi czotyry kihtysti apy rozsikay powitria.
Wse toj e mysywe, iz sprytnistiu toreadora uchylajuczy wid udariw, stojaw
pered kacajuczoju smerdiuczoju paszczeju, czekajuczy nahody.
Druhyj spokno sposterihaw ostoro, hotowyj zaminyty towarysza pry newdaczi.
Jaszczir hepnuwsia czerewom u wodu. Hoowa joho z horbom na timji opynyasia same naproty mysywcia. Toj zmachnuw driuczkom i, kriaknuwszy, opustyw
joho na horb.
Jaszczir upaw na bik, jak padaje na bojni ohuszenyj byk.
Jaszczir buw szcze ywyj, szyja joho to pidnimaasia, to padaa, ta mysywci,
pidszowszy do nioho wprytu, zasunuy driuczky w szcziyny pomi pastynamy,
szczo prykryway szyju, i widdery jich.
Pid pastynoju tremtiw ninyj mjakusz. Mysywci dobre znay, de prolahaje
waywa artera.
Czerez chwyynu weyczeznyj jaszczir buw mertwyj.
My mohy b ubywaty nawi litajuczych, hordowyto skazaw odyn z mysywciw.
Ty znowu pro sokyry z dzwinkoji szkiry Czuda?
Dla cioho treba opustyty driuczky na hoowy staryhaniw.
Wony chutko pomru sami.
Pomyraju tilky mysywci. Stari ne poluju i we czas ywu.
Wony mudri.
My sylniszi za nych. Ja opuszczu driuczok na jichni hoowy i distanu
dzwinku szkiru Czuda.
Nawantaeni zdobyczcziu mysywci distaysia skel.
Z peczery jszow dym.
Widbysky wohniu wyhraway na kamjanomu skepinni.
Koszati mysywci widnesy zdobycz uhyb peczery.
Suchorlawa babka kydaa koreni w bahattia i monotonno bubonia.
Kilka brudnych woochatych ditej, sydiaczy nawpoczipky, suchay ji.

Mysywci, hrubo widipchnuwszy ditej, siy do wohniu.


Stari pryetiy z-za chmar, rozpowidaa babka. Wony baczyy nebo.
Odyn z chopczykiw sztowchnuw druhoho w bik, toj zarehotaw.
Mysywe daw obom stusaniw, dity whomonyysia.
Wony baczyy, wea dali stara, rozsypani po nebu pominki wuhyny i
Weyke Wohnyszcze, jake rozhoriajesia szczoranku, darujuczy nam de, i hasne
do noczi.
Mysywe usmichnuwsia.
Stari, ywuczy na nebi, znay weyku mudris, rozpowidaa babka. U
nych buw jaszczir iz dzwinkoju szkiroju, jakyj wypuskaw woho bahattia i etiw
sam, jak wykynuta z bahattia iskra.
Czoho stari ne litaju, zapytaw mysywe, a tilky eru mjaso?..
Dla cioho potribno bahato dzwinkoji szkiry, jakoji nema w naszych lisach,
zapereczya stara.
Zate wona je tam, zowisno chytnuw hoowoju mysywe uhyb peczery.
Ja znaju, pro szczo ty kaesz, Cham, proszamkotia stara. Czomu ty ne
zachotiw nawczatysia mudrosti, koy ja szcze tilky poczynaa pidkydaty suczky u
Wiczne Wohnyszcze pemeni?
Nawiszczo suchaty pro wyhadanyj swit? Chiba mysywci wasztowuju z
kaminnia peczery odna nad odnoju? Chiba pobaczysz uhori rozsypani wuhyny?
Wony wpay b donyzu. Treba dobuwaty mjaso. W ciomu mudris. A stari durni.
Babka luto hlanua na Chama j widwernuasia do ditej:
Stari pryetiy na dwoch kryatych. Spoczatku muczyny, potim inka, wid
jakoji piszo wse nasze pemja.
Kraszcze skay, stara, pro Czudo w dzwink szkiri. Z neji mona zrobyty
bahato sokyr i noiw, kraszczych za kamjani.
Zamowcz, merzennyj! Czudo w dzwink szkiri moe zahoworyty. Odyn
tilky raz. Wostannie. W niomu zoseredena mudris inszoho switu. Tilky starszyny mou prymusyty joho howoryty.
Meni ne potriben hoos Czuda, meni potribna joho dzwinka szkira, skazaw Cham, pidwodiaczy.

Moe, zaczekajemo? zapytaw joho moodszyj suputnyk.

Ta Cham pchnuw joho nohoju, i toj skoczyw. Wziawszy w ruky driuczky, wony
piszy uhyb peczery.
Jim zustriczaysia inky, maje ne wkryti szerstiu, z perewjazanym linamy
woossiam. Wony zlakano daway dorohu, tiahnuczy za ruku maekych ditej.
U peczeri buo bahato perechodiw, wony prywey zresztoju do napiwtemnoho
hrotu, z jakoho buw druhyj wychid u lis.
Chto tut trywoy starszyn? zapytaw derekuczyj stareczyj hoos.
Ce ja, Cham. I m brat zi mnoju. My prynesy mjaso, neriszucze skazaw
mysywe.
Mjaso widdaj tym, szczo sydia bila Wicznoho Wohnyszcza pemeni. Czoho
tobi treba tut?
Meni potribna dzwinka szkira Czuda. My zrobymo z neji sokyry i noi dla
wsioho pemeni.
Wy czujete, Wud, szczo kae wasz naszczadok? Czy warto buo dla nych zberihaty akumulatory eektronnoho mozku! zakryczaw staryj.
Druhyj starszyna zastohnaw u kutku.
Ja ne rozumu, szczo ty kaesz, staryj, jakoho zway Udarom, skazaw
Cham, nastupajuczy. Meni potribna dzwinka szkira Czuda. Mynuoho razu ty

widdaw nam joho ruku, teper meni potribna wsia szkira.


He, peczernyj! hrymnuw starszyna.
Ta mysywci tupciuway na misci. Potim Cham machnuw driuczkom:
Ja wyriszyw opustyty driuczok na waszi hoowy. Wy tilky erete mjaso i
murmoczete pro pustu mudris. My wimemo dzwinku szkiru.
Dwa chudorlawych sywoborodych czoowiky, maje holi, u jakomu nejmowirnomu dranti, schopyysia na nohy j stay widstupaty w temriawu hrotu.
Ta mysywci prekrasno baczyy w temriawi, jichni oczi nikoy ne znay soniacznoho swita. Wony nastupay, machajuczy driuczkamy.
Widdy, dykune! Ta wmykajte nareszti, Wud!.. Wmykajte! Czy wy tako
zdyczawiy! kryczaw staryj druhomu.
Ja ne mou, szefe Mene morozy, jak toho perszoho dnia.
Ta wmykajte, wmykajte, diko b was uziaw! Baczyte, wony rozmachuju
driuczkamy, waszi dyki naszczadky! Uwimknuy? Szanownyj Done, proszu was
U kutku szczo kacnuo, tam zamerechtio czerwone swito.
Mysywci widstupyy na krok.
Ty rozdmuchujesz wohnyszcze wseredyni Czuda. Ja ne bojusia wohnyszcz.
Ty weykyj mysywe, Cham, zahoworyw staryj. Ty poczujesz hoos,
jakyj mowczaw bilsze czasu, ni ty ywesz. Okrim nas, starszyn, tilky win, Czudo,
moe skazaty pro Weyku Mudris.
Ty breszesz, staryhane, jakoho zway Udarom! Ty zasuhowujesz na udar.
Ja opuszczu driuczok na twoju hoowu i posuchaju, jak ty bazikatymesz.
Widdy! Daj Czudu rozihritysia Szanownyj Done, proszu was Newe
win zowsim rozriadywsia?
U kutku znow kacnuo, i zwidty prounaw bajduyj skrypuczyj hoos:
Tak, ser.
Szanownyj Done, proszu was, skai skai szczo-nebu!
Zaliznyj hoos promowyw:
Mona osuszyty zabooczenyj prostir. Dla ceji mety znadobysia proryty
transzeji z zahalnym obsiahom zemlanych robit szistdesiat sim miljoniw kubicznych futiw.
Ty ne zlakajesz Chama hoosom. Jaszczir tako murmoty, ranisze ni ja
ubywaju joho. Ty zarobyw swoje, staryhane.
Cham machnuw driuczkom i, kriaknuwszy, opustyw joho na hoowu starszyny.
Chudorlawyj, wysnaenyj staryj upaw na kamjanu pidohu peczery.
Druhyj staryj schowawsia za odnorukoju zaliznoju statujeju, szczo trochy postupaasia rozmiramy pered mysywcem, jakyj rozmachuwaw driuczkom.
Done, proszu was! Riatujte mene, riatujte!..
Akumulatory maje pownistiu rozriadeno, bajdue powidomyw robot.
Praciuje tilky eektronna pamja. Poriatunok buw u tomu, szczob dosiahty roskoji rakety, jaka widdaena od peczery na szistdesiat dewja myl.
Dwa mysywci pidskoczyy do robota z dwoch bokiw i zi zwycznoju sprytnistiu
spriamuway na joho switni oczi driuczky.
U robota szczo dzeknuo, swito w niomu pohaso, win pochytnuwsia i, hurkoczuczy, pokotywsia po kamjan pidozi.
Uciliyj staryj kynuwsia do wychodu, ta szlach jomu peretnuw Cham. Win
sztowchnuw woochatoju rukoju starszynu w hrudy, i toj upaw.

Staryj pobaczyw zanesenyj nad nym skrywawenyj driuczok i zamurywsia.


Czutno buo, jak iz peczernoho skepinnia paday krapli w kaluu na ji pidozi. Nerozbirywo murmotiw, oczewydno, eaczy na kaminni, robot:
Do roskoji rakety mona dojichaty w awtomobili za trydcia sim i dwi desiatych chwyyny, jakszczo skorystatysia betonowanym szose.
Driuczok ne opuskawsia.
Harri Wud rozpluszczyw oczi.
Win pobaczyw kamjane skepinnia peczery, stowbury weetenkych paporotej, kaluu na pidozi, neruchomo eaczoho Kerna w skafandri.
Kerna wbyto wbyto udarom driuczka dykoho naszczadka, dykuna z pemeni
ludej, szczo wyyo na Weneri
Zzadu unaw rozmirenyj robotiw hoos:
Dla budiwnyctwa betonowanoho szlachu potribno pjatdesiat sim miljoniw
doariw, rachujuczy za ohooszenoju rmoju Smit wartistiu. Czudowo, wyhidno,
trimfalno.
Wud siw.
Nakoho driuczka nad nym ne buo.
Robot ne eaw, a stojaw bila wchodu do peczery i buboniw.
Kern perewernuwsia na druhyj bik, zastohnaw i mowyw kri zuby:
My musymo wyyty, musymo Chocza b doweosia daty sto rokiw.
Wud poter skroni.
Hoowa paaa.
Marennia! proszepotiw win. Marennia. Ta dsnis ne kraszcza.
Wud opustywsia spoczatku na liko, potim upaw na pidohu. Szczoka joho widczua mokryj kami.
Rosany, podumaw Wud, aby wony znay Newe?..
Dumka wysyzaa, prowaluwaasia w temriawu.
Wenerinki mikroby zrobyy swoju sprawu.

Iz zarostej weetenkych paporotej dolitaw dzwinkyj weresk.


Nespodiwano win obirwawsia, i z huszczawyny na booto wypywa dywna maszyna. Wona nahaduwaa awtomobil-ambu, ta bua bez kolis.
Dysky cyrkulnych pyok, jakymy rozrizay liny, szcze krutyysia.
Koy maszyna zjawya nad bootianymy kupynamy, z-pid ji korpusu wdaryy wodohraji.
Mohutni powitriani teczi, szczo byy wnyz, wyhaniay wodu z kalu, utworiujuczy pid korpusom maszyny powitrianu poduszku, jaka j utrymuwaa ji nad powerchneju.
Neweykyj reaktywnyj dwyhun zabezpeczuwaw wsiudychodu znacznu szwydkis po bu-jak dorozi, tocznisze, bez dorohy, w lisi, na drahowyni, nawi nad
wodoju.

U wsiudychodi sydiy try czoowiky w skafandpaks. Ta tilky odyn buw u szoomi, reszta, zwykajuczy do nowych umow, bua bez szoomiw.
Za ruem sydiw inener Dobrow. Na joho hoenomu czerepi wystupay krapelky potu. Win dywywsia wpered hostrym pohladom.
Oeksyne yce buo mokre wid potu, dychaw win wako, ta oczi smaysia.
Nawkruhy buy weopodibni derewa z werchiwkamy, schoymy na strumeni wodohraju, huste, zaduszne, zawdy tumanne powitria, nejasni tini ruchywych ywych istot, nalakanych wyttiam dyskowych pyok.
Oeksa nak ne mih zwyknuty do toho, szczo win na Weneri. Chwyyna za
chwyynoju propyway w joho pamjati hodyny, prowedeni na czu paneti.
Paner amerykanciw proetiw nad raketoju Znannia i znyk.
Koni piwtory hodyny, koy Prosperiti prolitaw nad rajonom posadky
Znannia, Meri Strem dedali trywonisze powidomlaa, szczo ne moe namacaty
radiokatorom paner.
Ostann raz wona wykykaa do mikrofona komandora i wmowlaa ne wwaaty Wuda i Kerna zahybymy
Illa Jurowycz dobre rozumiw ji stan, howoryw z neju tepo, pidbadioriuwaw,
ta pisla rozmowy z neju stawaw suworyj i mowczaznyj, wymahaw wid pomicznykiw
pryskorenoho wykonannia wseji programy doslide, ne dozwolaw u toj e czas
widchodyty daeko od rakety. Sam win zibraw due bahatu koekcu mineraliw, a
tako peredaw Oeksi dla herbaru kilka cikawych zrazkiw rosyn. Oeksyn herbar maw dywnyj wyhlad. Nadto weyke buo wse znajdene nym u switi bez traw i
kwitiw.
Dobrow spustyw z rakety wsiudychid, jakyj pryznaczawsia dla bykych mandriwok. Rozrachowanyj na dwoch sposterihacziw, win jawlaw soboju peresuwnu
doslidnyku stancu, buw zabezpeczenyj riznomanitnoju aparaturoju i nawi
ozbrojenyj skorostrilnoju harmatoju.
Pomi sebe doslidnyky howoryy pro syu magnitnoho pola, szczo nabahato
perewyszczuwaa zemnu, pro znajdenu tut dawniu geoogicznu eru, pro powitriani
teczi, jaki, oczewydno, dozwolaju litaty nawi due weykym twarynam, pro wyjawenyj u lisi sylnyj radiaktywnyj fon, a dumay pro amerykanciw!
Nada bua tilky na Meri Strem.
Szczorazu, wstanowlujuczy zwjazok z Prosperiti, Oeksa pidmykaw do radipryjmacza sw szoomofon, szczob hoos Meri buo czutno w usich skafandrach.
Cioho razu kri trisk atmosfernych rozriadiw prounaw tonkyj, radisnyj hoos
Meri. Szczasywa, wona powtoriuwaa bez upynu, szczo wyjawya ruchomu metaewu toczku. Ce mih buty tilky robot!
Oce zdorowo, Maszeko! kryknuw Oeksa i pobih do luka, szczob spustytysia do Bohatyriowa j Dobrowa.
Skilky nawproste do robota? spytaw Bohatyriow. Wona skazaa
simdesiat kiometriw?
Tilky simdesiat Zowsim dribnyci My wmy dojidemo na wsiudychodi!
wyhukuwaw Oeksa, strybajuczy z drabyny na kaminnia.
Bohatyriow iszow do wsiudychoda, pobyzu jakoho porawsia Dobrow.
Szosejnych szlachiw tut nema, nahadaw Dobrow. Pu czerez dungli,
czerez morku protoku, po wukanowomu schyowi.
Ato! pidchopyw Oeksa. Piszky jim ne dty.
Wsiudychid rozrachowano na dwoch, nahadaw Dobrow.

Ja pojidu na niomu sam. Powernemosia wtrioch. Skynemo dejaku aparaturu.


Sam? z ironeju zapytaw Illa Jurowycz, kaduczy Oeksi na pecze ruku.
Ty, Oekso, rozumniszyj za wsich miscewych jaszczeriw.
Rozuczatysia ne mona, pidtwerdyw Dobrow.
A tomu treba objednatysia, riszucze skazaw Illa Jurowycz. Wsiudychid rozwantayty, wziaty tilky najneobchidnisze, zniaty harmatu.
Dobrow mowczky pochytaw hoowoju.
Bahato miscia zajmaje kyse, powawiszaw Oeksa. My zbereemo
joho, jakszczo prynajmni poowynu czasu prowedemo bez szoomiw.
Retelno wywczywszy skad atmosfery i powedinku sobaky Pulky, wony we
probuway dychaty wenerinkym powitriam.
Wsiudychid rozwantayy, wziay tilky najneobchidnisze. Koy znimay skorostrilnu harmatu, Dobrow buw osobywo pochmuryj.
Wziay dwi hranatnych rusznyci i awtomat. Oeksa ozbrojiwsia kinokameroju.
Trochy pidniawszy na powitrian poduszci, wsiudychid ruszyw u huszczawynu.
Oeksa wostannie hlanuw na raketu. Wona zdaasia jomu takoju zemnoju i ridnoju, szczo u nioho zaszczemio serce. Win ujawlaw, jak skyhy zaraz zayszena w
raketi Pulka
U zarostiach buo tak temno, szczo Dobrow uwimknuw proektory. W jichnich
promeniach pobyskuwao mokre korinnia.
Dyskowi pyky rizay kolucze zahorodennia. Liny mertwymy zmamy paday na woohyj grunt.
I o wsiudychid wydersia na bootianyj prostir. Tut mona buo ruchatysia
szwydsze.
Kri tumannu imu bowwaniy koniczni hory wukaniw. Jichni werszyny chowaysia za chmaramy.
Wsiudychid rozmireno pyw nad triasowyceju. Bohatyriow, sydiaczy na nosi,
trymaw u rukach rusznyciu. Oeksa raz u raz braw kinokameru j znimaw use, szczo
baczyw dorohoju.
Raptom pozadu, zwidkila iz projdenoji huszczawyny, doynuw strasznyj swystiaczyj zwuk, szczo skrib po szkiri, zwywawsia na najwyszczi noty i ne stychaw, a
naczebto unaw dali, nezrozumiym czynom duczy ne tilky na organy suchu, ae
j na nerwowi centry.
Oeksa widczuw, szczo w nioho pamoroczysia hoowa. Win zyrknuw na Illu
Jurowycza, pobaczyw za skom szooma joho spokne yce, i jomu stao soromno
za sebe. Ohlanuwsia na Dobrowa, zustriwsia z nym oczyma i zrozumiw, szczo win
sam ne sw.
Oeksa pryhadaw, szczo win ue czuw cej zwuk perszoji noczi, prowedenoji w
raketi, ta win unaw todi czerez mikrofon, jakyj, oczewydno, ne mih widtworyty wsi
joho nezbahnenni obertony.
Witer duw porywamy, pronosiaczy nad wsiudychodom koczczia tumanu j zirwane hilla.
Nejmowirnyj zwuk posyywsia. Wsiudychid wylnuw, nachyywsia j osiw.
Bohatyriow zdywowano ohlanuwsia.
Dobrow ziszczuywsia, pochyyw hoowu na hrudy.

Oeksa wpustyw z ruk kinokameru j skotywsia na dno wsiudychoda.


Bohatyriow kynuwsia pidnimaty Oeksu j widczuw, szczo narostajuczyj zwuk
szmatuje joho. W hoowi pamoroczyo, ruky j nohy zadubiy. Zusyllam woli stysnuwszy szczeepy, win peremih sebe i pidniaw obmjakoho Oeksu, prychyyw
spynoju do bortu.
Oeksa zakynuw hoowu nazad, i raptom oczi joho stay zowsim kruhli.
Illa Jurowycz hlanuw uhoru. W powitri etiw drakon, jakym maluju joho kytajki chudonyky, iz zminym tiom i peretynczastymy kryamy
Bohatyriow pidniaw rusznyciu. Win ne rozdumuwaw Zm Horynycz pered
nym czy pterodaktyl swojeridnoji formy. Win zachyszczawsia.
Ta w drakona ne treba buo strilaty. Win kamenem upaw na booto, zwywajuczy hnuczkym tiom i tripoczuczy kryamy, szczo prykryy kupyny.
Bohatyriow use zbahnuw.
Po kupynach wid lisu do drakona szwydko biha jaszczirka z potwornym rohowym hrebenem i ohydnoju mordoju.
Ce strachowyszcze ne moho litaty, ta buo zdatne zbywaty litajuczi ertwy nyszcziwnym swystom.
Bohatyriow uziaw na muszku nowoho woroha. Toj zrobyw ostann strybok i
luto nakynuwsia na znaczno bilszoho wid sebe zmepodibnoho drakona. Zatripotiw hnuczkyj chwist ertwy, sprobuway woruchnutysia krya. Swystiaczyj jaszczir
zrywaw apamy usku na drakonowomu horli, pospiszaw upjastysia w nioho pykopodibnymy szczeepamy.

Bohatyriow wystriyw hranatoju w Soowja-rozbnyka, jak podumky nazwaw win jaszczera.


Hranata wybuchnua na pancyri jaszczera i ne zawdaa jomu nakoji szkody,
tilky rozjarya. Pewno, joho szkira bua jak bronia.
Pomitywszy woroha, jaszczir wyhnuwsia duhoju, hotujuczy do strybka. Bohatyriow pobaczyw, jak stay rozduwatysia joho boky. Nad bootom zabywsia, nemow u konwulsach, strachitywyj zwuk. Jakby miljonom noiw odnoczasno prowesty po miljonu tariok, jakby brydko rypnuw miljon humowych mjacziw, jakby
wyszczannia pyky zmiszaosia z wyszczanniam porosiaty, jakby wsi ci zwuky zyysia dokupy i perejszy za mei czutnoho, w carynu ultrazwuku, tilky todi mona
buo b ujawyty, szczo poczuw Bohatyriow.

Oeksa i Dobrow, szczo pryjszy do pamjati pid czas pauzy, znowu wpay, paralizowani. Bohatyriow, zachyszczenyj szoomom, doajuczy pamoroczennia w hoowi, wystriyw u dywowynoho zwira druhoju hranatoju, ae tako bezrezultatno.
Toj ue strybnuw do wsiudychoda, pewnyj, szczo nowa ertwa wid nioho ne wtecze.
Kula ne bere Soowja-rozbnyka, oto, jak i w skazanni, treba byty joho w
oko, podumaw Bohatyriow i zaminyw rusznyciu na awtomat.
U jaszczera oczi nahaduway dwi wukych wertykalnych szcziyny jidkoho
owtoho koloru.
Bohatyriow zaczekaw, poky jaszczir pryhotuwawsia do ostannioho strybka, i
wypustyw wucznu czerhu.
Prounaw nestiamnyj weresk, szczo perejszow u kekit. Jaszczir kaczawsia po
kupynach, zwywajuczy i zdryhajuczy w ostann ahoni. Rozdute tio postupowo
spadao. Weresk, szczo nahaduwaw skrehit, zawmyraw.
Bohatyriow torknuwsia szooma, jakyj wriatuwaw joho, nacze pobojujuczy,
szczo win taky rozkoowsia.
Daeko nad ozerom szyriay na rozprostertych kryach newidomi istoty. Buria
posyluwaasia. Wona nesa czerez triasowyciu weetenki rosyny z rozczepirenym
korinniam. Bohatyriow pryjniaw jich za chyakiw i znowu chotiw buw strilaty, ta
ci rosyny wpay u bahniuku, zaczepyy korinniam za kupyny i zastriay.

Tilky dwi z nych, pidchopeni witrom, znowu pidniay u powitria i poetiy.


Bohatyriow sydiw, wako dychajuczy. Oeksa i Dobrow powilno prychodyy do
pamjati. Bohatyriow daw jim poniuchaty ridynu z plaszeczky, szczo hostro pacha.
Zwaenyj drakon pryjszow do pamjati bez storonnioji dopomohy. Win poworuchnuw kryamy, zametuszywsia mi kupynamy, namahajuczy widpowzty podali od strasznoho woroha, szczo eaw zaraz neruchomo. Potim, postawywszy krya
pid kutom do szkwalnoho witru, drakon pidstrybnuw i pidniawsia nad bootom.
Win etiw, nabyrajuczy wysotu, i joho zmepodibne tio zwywaosia.
Oeksa dywywsia na nioho j protyraw oczi.
Szczo ce? Narodni kazky?
Moywo, wsmichnuwsia Bohatyriow. I drakon ety I wid soowjinoho swystu wsi mertwi ea.
Jak e mohy ci obrazy perekoczuwaty na inszu panetu, yty w narodnych
skazanniach? dywuwawsia Oeksa.
Bohatyriow usmichnuwsia bahatoznaczno.
Nadiahni dla nadnosti szoomy, skazaw win.
Bez specilnoji zbroji jichaty dali ne mona, riszucze zajawyw Dobrow i
wyjszow iz wsiudychoda.
Szczo nadumaw? nasupywsia Illa Jurowycz.
Ce buw ultrazwuk, skazaw Dobrow. U nych na paneti win de
kraszcze harmat. U dyjawolkomu akordi buy neczutni, ae paralizujuczi obertony.
Ach, o ty pro szczo, Romane. Aparat ultrazwukowoji rozwidky my ne
zniay?
Ne pojidemo dali, poky ne prystosujemo joho dla kruhowoho obstriu.
Oce prawylno, Romane! skazaw Illa Jurowycz.

Wsiudychid schowawsia sered weetenkych paporotej. Illa Jurowycz ne dozwoyw yszytysia na widkrytomu booti.
Roman Wasylowycz i Oeksa chutko j sprytno rozibray pryad.
Illa Jurowycz stojaw koo nych z hranatnoju rusznyceju w rukach i hostro
pozyraw u huszczawynu.
Nad bahnyszczem steywsia tuman. Z gruntu pid derewamy strumenia para.
Tumanni minywi strumynky czerez kolir paporotej zdawaysia czerwoniastymy. Wony tako buy schoi na stowbury, tilky jakoji newidomoji, kazkowoji
rosynnosti, ywoji, ruchywoji.
I raptom z tumanu poczuwsia kryk.
Oeksa, trymajuczy wykrutku w rukach, wyprostawsia, podywywsia na Illu Jurowycza. Toj zustriwsia z nym pohladom.
Dobrow z dokorom hypnuw na Oeksu, potim pokazaw na rozibranyj aparat.
Kryk powtorywsia znowu, pereywczastyj, zakycznyj.
Oeksa riszucze pokaw wykrutku.

Szczo? serdyto spytaw Dobrow. Teper ue ne Soowej-rozbnyk, a syrena?


Ja boju podumaty pro te, jakyj wona maje wyhlad, schwylowano ziznawsia Oeksa.
Dobrow prezyrywo hmuknuw:
Wona!.. Jaszczirka czy inka?
Tychsze! pidniaw ruku Oeksa. Czujete? Wona kycze
Jaszczirka, smerdiucza, ohydna twariuka o chto kycze. Newe szcze
nezrozumio, szczo tut nema j ne moe buty nikoho, krim hadiw, szczo pazuju z
choodnoju krowju, wenerozawriw, szczo powzaju czy litaju
Ce czomu ? zadyrywo spytaw Oeksa.
Dobrow dokirywo podywywsia na nioho:
Jaku eru my zastay na Weneri?
Oczewydno, kamjanowuhilnyj perid, neriszucze widpowiw Oeksa.
Dobrow demonstratywno skaw instrumenty, ohooszujuczy pererwu. Win
staw howoryty rypuczym, monotonnym hoosom:
Tak, deszczo dawniszu, ni na zemli, eru rozwytku. I twarynnyj swit tut
deszczo dawniszyj typowi predstawnyky jaszczeriw. A ludyna? Rozumna istota?
Ce wyszczyj ssawe. Ji organizm maje buty stworenyj na wyszcz energetyci
ssawcia, wona powynna maty tepu, hariaczu krow! Czujesz? I u neji maju buty
wilni wid choby kinciwky, zdatni do praci, jaka j roby istotu rozumnoju. Wona
powynna chodyty wertykalno, majuczy najbilszyj obzir miscewosti, maty stereoskopiczni organy zoru j suchu w bezposeredn bykosti wid potunoho mozkowoho utworennia, wona powynna maty, korotsze kauczy, ludku hoowu, a ne hoowu dypodoka!.. Powaajte Darwina! Wy biog! Dobrow perejszow z
Oeksoju, szczo ponuro suchaw joho, na wy. Ujawi sobi schody ewoluci na
Weneri. Wony ne widrizniatymusia od zemnych. Tut ne wystaczaje czysennych
schodynok wid jaszczera do ludyny
Do reczi, ustriaw Bohatyriow, wy nikoy ne zamysluway, druzi, nad
tym, szczo na Zemli tako nema odneji due waywoji schodynky? Nema prominoji anky mi ludynoju i twarynnym switom Zemli.
Tak, ciu schodynku poky szczo ne znajdeno, pohodywsia Dobrow.
Wona zahubya, ta wona bua.
Wy pewni? ukawo spytaw Illa Jurowycz.
Dobrow zdywowano hlanuw na nioho i znyzaw peczyma:
Spodiwaju, wy ne majete sumniwu, szczo ludyna pochody wid mawpy?
Pytannia tilky w tomu, wid jakoji? widpowiw Bohatyriow.
U wsiakomu razi, na Weneri nawi podoby takych mawp szcze ne buo.
Ludkyj rid u procesi ewoluci twarynnoho switu mih by zjawytysia tut czerez sotniu miljoniw rokiw.
Ce prawylno, pohodywsia Bohatyriow.
Na Weneri poky szczo ne wystaczaje ne odneji jakoji-nebu schodynky, a
cioho marszu schodiw ewoluci. Czy napolahatymete wy, bioge, zwernuwsia
Dobrow do Oeksy, szczo rozumni istoty mou zjawytysia w eru jaszczeriw?
Oeksa, znakowiyj, prypertyj do stiny, zmuszenyj buw widpowisty:
Ne napolahatymu, zwyczajno
Dobrow torestwuwaw. Bioga ja peremih! zadowoeno powidomyw win.
Ta yszywsia szcze pt, rozsmawsia Illa Jurowycz.

Oeksa prysuchawsia. De zowsim byko prounaw toj e tajemnyczyj hoos.


Zdawaosia, warto zrobyty tilky kilka krokiw i zdybajeszsia wicz-na-wicz iz woodarkoju cioho hoosu.
Jdy, jdy! posmichnuwsia Dobrow. Szukaj miscewyj wine tworinnia.
Aparat ja zaraz zakinczu.
Oeksa z nespoknym sercem zrobyw krok u tuman.
Ne jdy daeko! huknuw uslid Illa Jurowycz. I ne znimaj szoom!
Oeksa pomachaw rukoju.
Tuman siahaw jomu po pojas. Pidmajuczy na horu, Oeksa wychodyw z tumanu, jak z moocznoji riczky. Lis buw ohornutyj napiwprozoroju imoju.
Oeksa pobaczyw neznajomi rosyny. Win spoczatku wwaaw jich za riznowyd
lin, ta na nych buy kwity, weyczezni, dywnoji krasy kwity, szczo nahaduway
zemni orchideji, zbilszeni w sotniu raziw. Persza kwitka na czu paneti! O wona
jaka, nezwyczajna, dywna!
Newe meodnyj hoos jszow wid kwitky? Spiwajucza kwitka, szczo kycze
do sebe? Jaka nepowtorna pryroda! Zemni kwity prywabluju komach pjankym
zapachom, soodkym nektarom, aby tilky roznesy wony jichn pyok, a tut tut
kwitka kycze, jak syrena.
Oeksa widczuw podych witru, tuman zakoywawsia prozorymy jazykamy pered nym.
Tak o jaka prekrasna ytelka panety, krasunia, szczo kykaa joho meodnym hoosom!.. Wona rozkrya obmy ninych pelustkiw, moywo, durmaniaczy
pachoszczamy, jakych ne widczuwajesz czerez szoom.
Nu szczo , mona dopomohty dywowyn rosyni perenesty ji ywotworiaszczyj pyok
Oeksa pidszow wprytu do kwitky i ne pomityw, jak zaputawsia w linach.
Dosadywo wyzwolajuczy, win widczuw, szczo mjaki nakonecznyky stebe, schoi
na humowi poduszeczky, pryypy do joho kostiuma. Win staw rozdratowano widdyraty ci ohydni szczupalcia, ta zrozumiw, szczo jomu szwydsze poszczasty rozirwaty micnu tkanynu skafandra, ni pozbutysia proklatych prysoskiw.
Win ne wwaaw stanowyszcze bezwychidnym i ne chotiw kykaty na dopomohu. A wtim, wsiudychid buw za dwa kroky. Czutno, jak Dobrow praciuje wykrutkoju.
Wytiahnuwszy z-za pojasa weykyj ni, Oeksa staw widtynaty szczupalcia,
szczo prysmoktaysia. Tak, same szczupalcia! Win ue ne wwaaw jich linowymy
stebamy. Zanadto wony nahaduway palci chyaka, jaki obaczywo ruchaysia
jomu wdaosia pererubaty kilka sokowytych stebe, ta inszi steba obputay
joho ruku, utrudniujuczy ji ruch. Win wako dychaw, sykujuczy wyrwatysia.
Nad hoowoju majnuy krya, i zowsim porucz spustywsia chto kryatyj.
Oeksa zatremtiw wid ohydy. Pered nym, usioho ysze w kilkoch metrach, wodyw opukymy jajcepodibnymy oczyma pterodaktyl, maekyj litajuczyj jaszczir.
Miscewyj sterwjatnyk, podumaw Oeksa, we pryetiw!..
Prote kryatomu jaszczeru buo ne do zdobyczi. Liny we obputay joho, jak
i Oeksu.
Ochopenyj achom, baczyw Oeksa, jak porywawsia jaszczir i jak rosynni
szczupalcia neuchylno pidtiahay joho do prekrasnoji kwitky, szczo rozkryasia na
wsiu krasu.

My i jaszczir opynywsia na weyczeznomu pulsujuczomu winoczku. Mjasysti woohi pelustky stuyysia, jak nenaerywi huby. Zwywystyj chwist jaszczera
yszywsia zowni.
Oeksa pochoonuw. Win zhadaw zemni chyi rosyny, jaki tak samo owla
komach, szczob wysmoktaty jichniu krow.
Oeksa zrozumiw, jak praciuwaw mechanizm kwitky. Riszennia pryjszo nehajno. Ta, na al, Oeksa buw wirnyj sobi. Falszywe samolubstwo utrymuwao joho
wid kryku pro dopomohu. Win chotiw wykrutytysia sam, wwaaw, szczo moe ce
zrobyty. edwe dotiahnuwsia win rukamy do szooma i skynuw joho.
Na powni hrudy wdychnuw win woohe powitria. Wid strasznoji kwitky jszow
ninyj pjankyj zapach.
Zaczekaj, rosianko-wenerinko, zaraz ja tebe perechytruju! promurmotiw Oeksa, rozmachnuwsia i kynuw wakyj szoom na winoczok
ywyj mechanizm chyaka maw spraciuwaty. Jak tilky win widczuje na winoczku wahu ertwy, pelustky stulasia, a szczupalcia, szczo prysmoktaysia, posabszaju.
I sprawdi, edwe torknuwsia szoom winoczka, waki woohi pelustky, nacze
prycmoknuwszy, stuyysia, schowawszy szoom zorelotczyka.
Rozrachunok Oeksy wyprawdawsia, ta tilky napoowynu. Liny, szczo prysmoktaysia, ne posabszay, a j dali czipko trymay joho. Bilsze toho: prysosky potiahnuysia do joho ohoenoji szyji i wpjaysia w neji, a szczupalcia obwyysia nawkoo szyji.
Oeksa namahawsia hukaty, ta zi stysnutoho szczupalciamy hora wychopywsia tilky chrypkyj zwuk.
I raptom zowsim ne z boku kwitky, a z tumanu, maje wid wsiudychoda, schowanoho tumanom, prounaw znajomyj Oeksi pereywczastyj hoos.
Oeksa neprytomniw, szczupalcia duszyy joho, do toho win wdychaw pjanki
otrujni wypary.
Hoos, u jakomu unay i zakyk i ach, poczuy tako Bohatyriow z Dobrowym.
Ce tak nahaduwao ludkyj zojk, szczo wony, ne promowywszy j sowa, kynuysia
w tuman, kudy schowawsia Oeksa. Wony widrazu natrapyy na znesyenoho w
borobi Oeksu.
Zbahnuwszy wse, Bohatyriow i Dobrow stay rubaty weykymy noamy liny,
szczo obwyy Oeksu.
Dobrow chotiw buo widirwaty szczupalcia, szczo prysmoktaysia do Oeksynoji szyji, ta marno.
Oeksa sabo i wdiaczno posmichawsia.
Nawiszczo skynuw szoom? z boem zapytaw Illa Jurowycz.
Oeksa zmih tilky oczyma pokazaty na kwitku, pelustky jakoji stuyysia. Mohutnimy udaramy Bohatyriow rozrubaw chyoho krasenia. Ni stuknuw ob metaewu czastynu szoomofona.
O czomu Oeksa ne mih wykykaty dopomohu po radi! Nareszti szoom buo
wyzwoeno.
Bohatyriow uziaw Oeksu na ruky j ehko ponis, jak dytynu.
Soli! nakazaw win Dobrowu. Wtyraj jomu kuchonnu sil u szyju
Szczupalcia womynoha tilky tak mona widirwaty.
Sil dopomoha. Szczupalcia widpaday odne za odnym, yszajuczy pisla sebe
jaskrawi synci.

Chto hukaw, Illa? Chto? tycho spytaw Dobrow. Bohatyriow znyzaw peczyma.
Oeksa powilno prychodyw do pamjati.

Oeksa eaw na sydinni wsiudychoda, joho morozyo, jomu zdawaosia: jakszczo skynuty szoom, odrazu stane dobre, zihreszsia, dychatymesz ehsze.
Tuman tysnuw.
Kri serpanok zjawyasia potworna hoowa strachowyszcza. Oeksi chotiosia
zahoraty, ta win rozhladiw znajomu borodu j oczi, szczo dywyysia na nioho z trywohoju i spiwczuttiam.
Potim tuman pohustiszaw i zapownyw use.
Oeksi nawi zdawaosia, szczo wooha ma pronykaje jomu w swidomis.
I win kydawsia na poduszkach sydinnia.
Potim Bohatyriow i Dobrow znyky zowsim
Czy Oeksi tak zdaosia Win perestaw jich czuty.
Czasom win widczuwaw, szczo wtraczaje wahu, inkoy stawao wako w hrudiach.
Hoowa hua.
Jich nema ote, mona skynuty szoom, jakyj zawaaje Wse myne, stane
dobre
Tremtiaczymy palciamy Oeksa natysnuw na hrudiach knopku. Szoom widokremywsia od magnitnoho komira.
Oeksa trochy pidwiwsia na liktiach, trusnuw woossiam. Szooma ne buo.
Oeksa adibno wdychaw pjanke powitria, napownene hostrymy pachoszczamy. U hoowi pamoroczyosia, stawao radisno, kortio spiwaty.
I Oeksa, pidkoriajuczy szczyromu poczuttiu, zaspiwaw, uziaw wysoku,
sylnu, pustotywu notu i nawi sam zasuchawsia. Take traplaosia, koy win zakinczuwaw pid opesky ulubenu aru.
I raptom z tumanu poczuasia u widpowi nota, swita, dzwinka, pereywczasta
Oeksa siw, wdywlajuczy u tuman. Win rozpiznaw stowbury paporotej, pomi
nych gigantki rozpukli kwity, jaskrawi, temno-czerwoni, zootawi i emaewosyni
Oeksa nemowby zmih baczyty w tumani. Szczo ce? Chworoba czy powitria
panety tak zahostryy joho organy czuttia?
Win czitko baczyw halawynu bila wsiudychoda. Ta nide ne buo ni Dobrowa,
ni Bohatyriowa.
A szczo ce ruchajesia pomi weetenkych kwitiw? Posta, naczebto
odiahnuta w tuman, ehka, maje prozora, szczo moha zetity za perszoho porywu
witru
Witer dme tut zawdy. Oeksa widczuwaw, jak kujowdy win joho woossia.
I tumanna posta trochy pidniaasia nad kwitamy, zetia, rozprosterszy ruky-

krya
ehko j neczutno opustyasia wona bila Oeksy.
I Oeksa poczuw znajomyj hoos, tychyj, zwernenyj zaraz tilky do nioho.
Win zbahnuw, szczo ce bua wona!..
Win baczyw lis i kwity za ji spynoju, ta ne mih rozpiznaty yce.
U neji ne buo kry. Paszcz koloru tumanu spadaw szyrokymy skadkamy.
Joho poy staway kryamy, koy wona rozstawlaa ruky.
Ruky tonki, nini Oeksa ne tilky baczyw, win widczuwaw jich dotyk.
I szcze win pobaczyw oczi oczi wenerinky, hyboki, iskrysti. Wony chwyluway joho, kykay, szczo howoryy, pojasniuway.
A potim znowu prounaw ji hoos. Wona zahoworya. Win ne rozumiw ji sliw,
ta oczi niby robyy perekad, pronykajuczy Oeksi w rozum i w duszu. Win czuw
neznajomi zwuky, ta znaw, szczo wona howory.
Zwidky ty? zapytaa wona. Oeksa hlanuw uhoru.
Wona zrozumia. Win skazaw:
Tebe ne moe tut buty. Tut jaszczery. Rozumni istoty ne wstyhy szcze zjawytysia
Wona wsmichnuasia:
Ae ty zjawywsia.
Wona skazaa ce tak prosto, tak zrozumio! Wona ne moha i ne powynna bua
skazaty niczoho inszoho.
I Oeksa znowu zrozumiw ji.
Ja insza ricz, zapereczyw win. My pryetiy Pryetiy z inszoji doczky
Soncia, jakoho ty nikoy ne baczysz.
Wona zakynua ruky za hoowu, paszcz spowz na peczi. Holi ruky buy zootawi.
Ja czua pro nioho, skazaa wona. Wono jaskrawisze wid usich byskawok. Wono swity bez hromu, wono litaje bez kry, wono hre bez dymu.
Zwidky ty znajesz? Ty pidmaa wyszcze chmar?
Wona zapereczywo pochytaa hoowoju, uwano dywlaczy na Oeksu:
Joho baczyy ti, chto daw yttia wsiomu mojemu pemeni.
Jak zwu twoje pemja? Jak zwu tebe?
Ea, skazaa wona.
Oeksi chotiosia skazaty, szczo wona prekrasna, jak i ji imja, ta hoos perestaw korytysia jomu.
Wona prostiahnua do nioho ruku i mowya:
Ty chworyj. Ja wylikuju tebe.
Na n buy brasety z koluczych lin. Wona torknuasia hooji Oeksynoji szyji,
i win, widczuwszy uko, sipnuwsia.
Niczoho, niczoho, prounaw nad samym wuchom hucznyj bas Illi Jurowycza.
Oeksa chotiw pidwestysia, szczob ne spuskaty ji z oka.
Wybacz, doweosia skynuty tw szoom, szczob zrobyty uko, kazaw Illa
Jurowycz. Chinocylin maje podaty.
Oeksa wpaw na poduszky, zamurywsia.
Win ne chotiw niczoho czuty, win bojawsia rozpluszczyty oczi, bojawsia, szczo
ne pobaczy ji
Jake u neji yce? Newyrazni rysy znykay Wona wsmichaasia, a ruky ji

buy askawi
Oeksa rozpluszczyw oczi.
Illa Jurowycz nadiw na nioho szoom. Dobrow u skafandri stojaw na tomu
misci, de szczojno bua wona
Tuman hustyj, ta wse pojidemo, zaproponuwaw Dobrow.
Uwimknemo infraczerwonyj proektor. Czerez niczni okulary dorohu rozdywlu.
De wona? spytaw Oeksa.
Chto? obernuwsia Dobrow.
Ea.
Jak? perepytaw Illa Jurowycz.
Wenerinka.
Ach, wenerinka? powtoryw Bohatyriow. Spodiwaju, teper wona
projde.
Oeksa metawsia na poduszkach.
Ne treba! Ne treba! twerdyw win. Bohatyriow schyywsia nad nym.
Ne treba, szczob wona jsza, prochaw Oeks.
Nu, merszcz, poczuw czerez szoomofon Oeksa. Kraszcze proenemo
ciu wenerinku. Ty prydumaw c miscew propasnyci wdau nazwu. Chinocylin
prekrasnyj zasib. Ja daw tobi podwnu dozu.
Oeksi stao tak hirko, szczo win aden buw zarydaty.
Ji nema! Ce buo tilky hariaczkowe marennia!.. Ea!
De kin mih ce czuty? I raptom win zhadaw. Tak zwuczaw dywnyj kryk iz tumanu. Znesyenyj Oeksa wpaw na sydinnia. Bohatyriow podywywsia na nioho czerez sko szooma.
Pit, skazaw win. Ce dobre.
Oeksa spaw i kri son widczuwaw, jak chytajesia wsiudychid, jak raptowo
zminiuje napriamok, prowalujesia, nachylajesia na pidjomach.
Oprytomniw Oeksa zrazu. Hoowa bua swita, jasna.
Wsiudychid ruchawsia po strumku, tocznisze, nad wodoju, powtoriujuczy wsi
chymerni joho zaworoty.
Nu, to szczo, sawnyj kozacze? Sprawywsia z wenerinkoju? zapytaw Illa
Jurowycz, pomitywszy, szczo Oeksa prokynuwsia.
Oeksa czomu zaszariwsia.
Jak amerykanci? zamis widpowidi spytaw win.
Illa Jurowycz odrazu pochmurniszaw:
Kepko, Oekso. ychi powidomennia wid Maszi z Prosperiti. Kazaa wostannie hoos u serdesznoji perechopyo Zahubyy radiokatory robota Znyk
win
Znyk? zdywuwawsia Oeksa.
Chtozna, szczo z nym skojiosia. Ade wony, napewno, jak i ty, buy bila
kwitky bez szoomiw. A tuman tut szkidywyj, z mizmamy.
A my bahako projichay?
Czymao. Ade ty dowho spaw. O Roman twoje misce bila radipryjmacza
zajniaw, a ja bila rula. Moe, peredaczu jichnich szoomofoniw zaksujemo.
Oeksa poczerwoniw. Poky win spaw i suchaw Eu, joho misce bila radipryjmacza zajniaw inszyj.
Dobrow, serjoznyj, zoseredenyj, owyw szczo, tilky jomu odnomu czutne.
Raptom yce joho zminyosia, win pidniaw ruku.

Oeksa chworobywo zmorszczywsia.


Anu, sprobuj wasztuwatysia kraszcze, zaproponuwaw Oeksi Dobrow,
pomitywszy joho stan.
Oeksa radisno prysunuwsia do radipryjmacza, pidkluczyw szoomofony.
Czujesz? pidniaw pae Dobrow.
Zwycznymy ruchamy Oeksa staw obertaty werjer.
Hirsze, kraszcze trochy hirsze szcze Spmaw!..
Oeksa znyzaw peczyma, hlanuw prosto w oczi Dobrowu.
Wony czuy ludku mowu, ta hoos buw nepryjemnyj, skrypywyj. Teper
mona buo rozibraty sowa:
na wypadok powtornoho doszczu mona buo b zrobyty krytyj perechid
do miscia stojanky roskoji rakety. Tuteszni derewa mohy b posuyty syrowynoju dla lisopylnoho pidpryjemstwa z prybyznym obsiahom wyrobnyctwa szis miljoniw doariw na rik.
Robot! ohoosyw Dobrow. Illa! My czujemo robota! Win pete nisenitnyci.
Kepko, widizwawsia Bohatyriow, roblaczy krutyj poworot po strumkowomu kolinowi.
Pewno, maszynu ne kontroluju ludy.
Ja zaraz sprobuju zwjazatysia z nymy po radi, zaproponuwaw Roman
Wasylowycz. Oekso, dawaj peredaczu na joho chwyli. Hej wy, Zaliznyj Done,
czy jak tebe tam Czujesz mene? Czort by wziaw ciu sterwoznu atmosferu! Trisk,
szum, szabasz na ys hori. Czortiwnia!
Robot, mabu, pryjniaw radigramu z wsiudychoda, ta Joho twore inener
Tomas Kern rozrachuwaw swoju dywnu maszynu tilky na wwiczywe powodennia.
Moywo, poczuwszy sowa rozdratowanoho Dobrowa, robot prosto zamowczaw.
Cheo! nadrywawsia Dobrow, perenisszy swoju zlis na maszynu, szczo
zamowka. Bisowa zalizna lalka! Klatyj awtomate! Wymahaju widpowidi! Perechodu na pryjom.
Robot mowczaw.
Suchaj, Romane, skazaw Bohatyriow, znowu powertajuczy wsiudychid,
a ty spoknisze, wwiczywisze
Szczo ty, smeszsia? Atmosfera czy maszyna zdatni obrazytysia?
Nu, ne maszyna, a toj e Aan Kern, jakyj tako moe tebe czuty.
Nu harazd. Cheo! Cheo, szanownyj Zaliznyj Done, wy czujete mene?
Proszu was widpowisty.
Oeksa poczuw u szoomofoni:
Czutnis sorok szis i pja desiatych procenta. Zawaaju hrozowi rozriady,
bajdue widpowiw robot.
De amerykanci? De Kern i Wud? De waszi hospodari?
Hospodari newidomi. Rabowasnyctwo zaboroneno amerykankoju konstytuceju. Ja wilna myslacza maszyna, proskrehotiw u widpowi robot.
Chaj jomu czort! skypiw Dobrow. Daste widpowi meni czy ni?
Robot mowczaw:
Cheo, Done, wziaw sebe w ruky Dobrow. Due proszu was, informujte, bu aska, pro pooennia waszych suputnykiw.
Pooennia horyzontalne, widpowiw robot.
De wy perebuwajete?

Pid kamjanym skepinniam.


Wse zrozumio! O czomu okator Maszi zahubyw robota. Cheo, szanownyj
Done, szczo kau waszi suputnyky?
Pro dykych naszczadkiw, jaki wyywu na Weneri.
Na amerykanciach je szoomy?
Ni.
Wenerinka! Illa! Wony tak samo majacza, jak i Oeksa.
Pohano, spochmurniw Bohatyriow. Czy zmoe robot zrobyty uko?
Daj-no ja siadu na zwjazok.
Dobrow i Oeksa postupyysia miscem Illi Jurowyczu bila radipryjmacza.
Dobrow siw za rul.
Suchajte, Done, pryjatelu, poczaw Bohatyriow, u waszych suputnykiw propasnycia?
Propasnycia, malara, infuenca, hryp, mowyw robot.
Potriben uko chinocylina.
Uko, szpryc, prodezynkuwaty szkiru
Prawylno, prawylno, Done, staryj! Moode! Proszu was, wimi u wasz
pochidn apteczci chinocylin.
Sowa Bohatyriowa prounay w prystroji eektronnoji maszyny, szczo bezdijalno stojaa pid kamjanym skepinniam, i robot oyw. Win oderaw programu di.
Teper ue wsi wysnowky eektronnoho prystroju staway bezdohanni, zawdannia
wykonawczym mechanizmam czitki, ruchy eektromagnitnych muskuliw
upewneni.
Robot znajszow i widkryw pochidnu apteczku, jaku nosyw za peczyma, widszukaw za nomerom chinocylin i szpryc, schyywsia nad Aanom Kernom, prodezynkuwaw jomu szyju jedyne widkryte i dostupne misce i artystyczno zrobyw uko.
Potim win perejszow do Harri Wuda.
Moodyj czoowik kydawsia, kaczawsia na peczernomu kaminni. Robot haniaw za nym z nacienym szprycom, ta Wud nacze nawysno wysyzaw. Skinczyosia
tym, szczo robot zrobyw uko u pjatku Harri, jaka bua zachyszczena hruboju pidoszwoju j pidborom, i mao ne zomaw szpryc.
Da chinocylinu wyjawyasia momentalnoju. Aan Kern oprytomniw i widrazu ocinyw stanowyszcze:
Propasnycia pit chinocylin! O Tomas! Lubyj brate m! Wy stworyy
czudo! Wasz Don postawyw dignoz, win likuje Klanu, ce nawi bilsze, ni treba
dla keruwannia derawamy.
Aan Kern dla nadnosti zabraw u robota szpryc i zrobyw Budu uko sam.
Potim win nadiw na sebe j na Harri szoomy i znowu wpaw na kaminnia.
Ta teper ce buw son, jakyj oswiaje, ywy.
Kern i Wud spay tak micno, szczo ne czuy marnych radiwykykiw Dobrowa.

Wsiudychid powilno kowzaw po spokn rici, w jaku, rozsunuwszy berehy,


peretworywsia strumok.
Zarosti skinczyysia widrazu, i doslidnyky opynyysia na morkomu berezi.
Do samoju horyzontu prostiahaosia buremne more dywnoho koloru sribo
z czerniu.
Pered podoronimy nemowby kekotaw rozpawenyj meta. Gigantki way
paday na prybereni skeli, struszujuczy jich udaramy tytanicznych mootiw.
Dobrow pidwiw wsiudychid do bereha, maszyna ehko wybraasia na kaminnia j zupynya. Troje mowczky wyderysia na skelu.
Rozburchanyj okean buo rozlinano bioju pinoju i temnymy smuhamy. Lutyj witer zahynaw hrebeni chwyl, wytiahaw upered jichni bili hrywy. Wony mereanymy karnyzamy perekryway na weyczezn wysoti prowalla pomi chwylamy.
Illa Jurowycz pidnis do oczej binokl. Witer kujowdyw joho sywucze woossia, zawoodiw oprawenoju w sribo borodoju. Na berezi podoroni stojay bez
szoomiw, radisno zachynajuczy hustym pidbadiorywym powitriam, zowsim inszym, ni u bootn huszczawyni.
Skilky baliw sztorm, Illa Jurowyczu? spytaw Oeksa.
Baliw odynadcia.
Za dwanadciatybalnoju zemnoju szkaoju, posmichnuwsia Dobrow. Na
nasz szkaraupi take more ne perepysty.
Nazad proponujesz powernuty? nasupywsia Bohatyriow.
A szczo tut mona zaproponuwaty? rizko obernuwsia do nioho Dobrow.
Szczo? spaachnuw Oeksa. Ja ne proponuwaty budu, a prosyty Ja
proszu, Illa Jurowycz, dozwoyty meni samomu perepysty protoku j powernutysia z amerykanciamy. Jakszczo czerez dwa dni nas ne bude, dobyrajte piszky do
rakety i startujte na Zemlu bez nas.
Bohatyriow schowaw binokl u futlar, pokaw ruku na Oeksyne pecze i obernuwsia do Dobrowa:
Bojiszsia, ote, szczo potonemo?
Ja strachu ne znaju, Illa, nachmurywsia Dobrow. Ta pewen, szczo potonemo.
Nawczy bida kaszu jisty. Ade strach, jak i bil, ludyni nedarma prytamannyj. Bil sygnalizuje pro chworobu, a strach zasterihaje i szanuje. Bojatysia treba.
Ja, naprykad, i ne prychowuju, szczo boju takoji buri. Ae chorobris ne zastupaje strachu, a peremahaje joho. Wyjawlajesia wona lumy zarady ludej.
Ja tako pikuju pro ludej, pro baanyj naslidok weykoho naukowoho eksperymentu, prawyw Dobrow.
Nauka, Romane, ne zlisne boestwo, szczo chocze ertw. Nauka humanna.
Rady neji ne mona pokynuty na zahybel ludej.
Jakby ja wiryw u szczastia, w te, szczo my jim dopomoemo! z aem wyhuknuw Dobrow.
Ludy w dawnynu perepyway Tychyj okean na potach, a w nas amba,
wtrutywsia Oeksa.
Ote zwiw browy Dobrow, wyczikuwalno dywlaczy na Bohatyriowa.
Pywemo, drue Romane, pywemo prymyrywo skazaw Illa Jurowycz.
Po-mojemu, dwanadcia baliw, niby niczoho j ne staosia, mowyw Dobrow.

Moywo, pohodywsia Bohatyriow i wziaw za peczi oboch pomicznykiw.


Micno prytysnuwszy jich do sebe, win skazaw jim odnu tilky frazu
Dobrow lasnuw sebe po czou.
Oeksa hlanuw jomu w obyczczia:
A instrukca? jechydno spytaw win.
Dobrow odmachnuwsia wid nioho.
Oeksa zachopluwawsia Ieju Jurowyczem. Jak prosto znachodyw win zawdy potribne riszennia! Jak chotiw by win, Oeksa, buty schoym na Illu Jurowycza!..
Illa Jurowycz szcze w dytynstwi, u wnu, wtratyw bakiw i staw synom poku
wychowancem wkowoji czastyny. Pisla dytbudynku, de win dbajywo zberihaw oderanu nym bojowu medal, win potrapyw w ekspedycu pid keriwnyctwom
widomoho profesora-paeontooga i znamenytoho pymennyka-fantasta, jakyj zumiw pryszczepyty jomu lubow do zna i romantyky. Win pobaczyw u kamjan pusteli Hobi najbilsze kadowyszcze dynozawriw i mraw pro zirky. yszywszy na
Daekomu Schodi, win uczywsia w morechidnomu uczyyszczi, chodyw matrosom
pid witryamy i na kabotanych sudnach u Tychomu okeani, zakochawszy u more,
zawdy minywe i prekrasne.
Wczywsia Illa, na nastnu wymohu swoho szefa, w Moskowkomu uniwersyteti; szcze studentom wyruszyw u dworicznu paeontoogicznu ekspedycu i pisla
powernennia raptom wstupyw do Hirnyczoho instytutu, jakyj i zakinczyw, mruczy pro te, jak prorywatymu najhybszi szachty, szczo widkrywaju zachowani tajemnyci Zemli.
Zhodom hirnyczoho inenera Bohatyriowa buo udostojeno za paeontoogiczne widkryttia stupenia doktora biogicznych nauk. Prote zahalne wyznannia
win zdobuw zowsim nespodiwano jak geooh, zakawszy osnowy nowoji nauky,
szczo wynyka na mei piznannia mertwoji i ywoji pryrody. Win znajszow nowitni
metody widkryttia kamjanoho wuhilla, gazu, nafty, torfu
Ta poworotnym na doslidnykomu szlachu profesora Bohatyriowa buw 1960
rik, koy w Odekych katakombach buo znajdeno kistky dawnich twaryn, wykopnych strausiw, werbludiw i hen, szczo naeay do epochy werchnioho plicenu,
jim naliczuwaosia miljon rokiw. Kistky prywernuy uwahu tym, szczo buy umio
obrobeni w syromu stani!..
Illa Jurowycz wyetiw do Odesy i braw uczas u wywczenni dawnich kistok.
Na nych buo wyjaweno toczno wyrubani wikoncia, pazy, oobky, absolutno prawylni kruhli otwory Ekspertyza pokazaa, szczo kistky obrobeno metaewym instrumentom!
Potim profesor Bohatyriow wyruszyw do Sachary i wywczaw tam naskelni zobraennia istot u skafandrach, szczo stworeni starodawnimy chudonykamy szis
tysiacz rokiw tomu w skelach Sefaru. A w Japoni joho prywabyy znajdeni pry
rozkopkach statuetky, szczo nenacze zszy z sacharkych skel
Win wywczaw u Brytankomu muzeji czerep iz Broken-Chia i wstanowyw za
maekym, idealno kruhym otworom na liw timjan kistci, szczo neandertaojidnu ludynu buo wbyto w Afryci sorok tysiacz rokiw tomu kueju.
Win wywczaw widbytok pidoszwy z charakternym geometrycznym rysunkom,
zayszenyj miljon rokiw tomu na piskowyku pusteli Hobi i wyjawenyj spilnoju radianko-kytajkoju paeontoogicznoju ekspedyceju pid keriwnyctwom CZou
Minczena w 1959 roci.

Osobywu joho uwahu prywernua znamenyta Baalbekka weranda w horach


Antyliwanu. Szczob wywczyty ji, win pojichaw u Liwan i tam zdywowanyj buw
stanom sporudy, jaku skay bahato tysiacz rokiw tomu z pyt wahoju ponad tysiaczu tonn kona. Odna z takych weetenkych pyt i dosi ey w starodawn kamenoomni, zwidky pyty pidmay newidomym sposobom na horb i tam na semymetrowu wysotu sporudy. Suczasnym technicznym zasobam ce buo b ne pid
syu. Chto mih zrobyty ce w dawnynu?
W Peru joho prywabyy zahadkowi znaky, jaki wykadeno w czasy dawnich
inkiw u wyhladi prawylnych geometrycznych gur, szczo prolahy na kiometry.
Jich buo wyjaweno w pusteln miscewosti w Andach pid czas rofotozjomky.
Tilky z powitria mona buo ohlanuty jich, wony niby pryznaczaysia dla toho,
szczob orentuwatysia po nych z weykoji wysoty
Profesor Bohatyriow powjazuwaw use ce w odne cie. Win namahawsia widtworyty istoru Ludyny, istoru wynyknennia i rozwytku najmoodszoji na Zemli
istoty, jak usioho tilky byko miljona rokiw i jaka, popry swoju poriwnianu sabkis i neprystosowanis, nezmirno pidniaasia nad usim twarynnym switom.
I ponad use cikawya profesora Bohatyriowa ta obstawyna, szczo hidnyj podywu organ, jakyj daw ludyni wseperemahajuczu zdatnis mysyty, rozwynutyj
mozok ludyna maa we na switanku swoho narodennia.
Znajty ludynu abo napiwludynu z nedorozwynenym mozkom nauci ne wdaosia.
I paeontoog Bohatyriow czomu poynuw u kosmos.
I win braw uczas razom iz swojim ucznem Oeksoju Popowym w odn z ekspedyc na Misia i o teper oczoyw ekspedycu na Weneru, majuczy na ce osobywi pidstawy.
Same na Weneri rozrachowuwaw profesor Bohatyriow perewiryty dejaki z
swojich poky szcze nikomu ne widomych wysnowkiw.

Ta czy das pryroda Wenery potribnu jomu widpowi?


Profesor Bohatyriow zajniaw misce na nosi wsiudychoda. Dobrow siw za rul
na trochy pidnesen kormi. Oeksa ne rozuczawsia z kinokameroju.
Joho zachopluwaw nebaczenyj pryad.
Dobrow uwimknuw powitriani nasosy. Wsiudychid, pidniawszy pid soboju
piszczanu chmaru z obmiyny, ruszyw na wodu.
Riwe riky koywawsia pry konomu udari morkych chwyl. Korotkoczasni
prypywy i widpywy czerhuwaysia odyn za odnym.
Maekyj wsiudychid smiywo rynuw nawstricz wodianym chrebtam, szczo bihy z widkrytoho moria.
Persza chwyla, nakrywszy joho pinoju i obdawszy podoronich wodianymy
potokamy, pidkynua sudence na hrebi.
Zlit buw takyj strimkyj, szczo ludy raptom widczuy swyne u hoowi, bil u
skroniach. Ta nastupnoji myti wony we prowayysia w bezodniu, wtraczajuczy,
jak u kosmosi, wahu Nad jichnimy hoowamy protiahasia mereywna zawisa
piny.
Woda stikaa po prozorych kowpakach. Oeksa badioro wyhuknuw pro awtomobilni skooczysnyky, jaki tut zhodyysia b.
Dobrow, zakusywszy hubu, wiw usiudychid.
Bereh iz czornymy skelamy, ob jaki mih rozbytysia wsiudychid, yszawsia pozadu. Ta way stay straszniszi, witer lutiszyj. Win zrywaw wsiudychid z hrebeniw
chwyl, sykuwawsia skynuty joho nazad. Dobrow dokadaw weyczeznych zusyl,
szczob utrymaty maszynu na kursi.
Trynadcia baliw, chopci! Trynadcia! weseo skazaw Illa Jurowycz.
Dwanadcia baliw ce tilky na Zemli mea
Oeksa we ne baczyw chwyl, szczo nabihay. Jomu zdawaosia, szczo sam
okean, uwe swit razom z nebom i chmaramy, z waamy i horamy to prowalujesia,
to zlitaje Koywaasia sama paneta, bilsze toho uwe Wseswit
Sya sztormu zrostaa. Teper, koy sudence zlitao na hrebi chwyli, treba buo
czymdu trymatysia za borty, szczob ne wypasty.
Oeksa tremtiw od radisnoho napruennia, od widczuttia bezwidmownosti
pidporiadkowanoji jomu techniky. Win wiryw, szczo wony perepywu Beringowu
protoku, jak podumky nazywaw win ce more, distanusia do inszoho kontynentu,
de opynyysia amerykanci.
Namahajuczy pobaczyty jichn bereh, Oeksa pomityw dywnu chmaru,

szczo szwydko etia. W obrysach chmar najehsze ujawyty fantastyczni postati. Win
ne powiryw sobi:
Illa Jurowycz, szczo ce tam ety?
Bohatyriow prykaw do szooma dooniu, nacze zachyszczajuczy wid soncia,
jakoho tut nikoy ne baczyy..
Kepko! skazaw win i potiahsia za rusznyceju.
U nebi etio czudowyko.
Joho zihnuti duhoju krya z hostrymy wyzamy iz zadnich bokiw nakryy b okeankyj korabel wid nosa do kormy. Bie czerewo, szczo ynuo nad piniawymy hrebeniamy, buo b do pary weetenkym waam. Zubczastyj hrebi na spyni perechodyw u wytiahnenyj uskatyj chwist, bilszyj za kryo. U rozkryt zubast paszczi
mih umistytysia wsiudychid.
Tilky na Weneri z ji hustym powitriam, korystujuczy urahanom, mih etity
gigantkyj jaszczir.
Win wyszukuwaw u chwylach zdobycz, spromonyj pidniaty z wody w kihtystych apach nawi zemnoho kyta, ponesty joho w chmary
Bohatyriow pidniaw hranatnu rusznyciu. Ta czy probju usku hranaty? A w
oko za takoji chytawyci chiba pociysz?
Weetenkyj pterodaktyl nabyawsia. Bohatyriow wystriyw. Zminywszy
rusznyciu, win posaw dwi hranaty w czerewo czudowyka.
Ta ywit chyaka, ybo, buo zachyszczeno najkraszcze. Ade jomu dowodyosia maty sprawu z hostrymy wyzamy na chrebtach ertw Hranaty tilky rozlutuway zwira.
Bryjuczym polotom, zrizajuczy kinciamy peretynczastych kry pinu hrebeniw,
jaszczir nabyawsia do wsiudychoda.
Oeksa dywuwawsia, rozhladajuczy strachowyszcze. Sprawn drakon iz starodawnich kazok. Drakon! Take drakonowe ptaszeniatko zbywaw swojim swystom Soowej-rozbnyk.
Oeksa rozszyrenymy oczyma dywywsia na Illu Jurowycza. Toj zrozumiw
joho bez sliw.
A Dobrow ue porawsia bila aparata ultrazwukowoji rozwidky, jakyj wony z
Oeksoju peremontuway.
Ni! Breszesz! Znajemo, czym tebe wziaty! Znajemo! huknuw Oeksa, kydajuczy do pryadu.
Czudowyko, pidniawszy odne kryo wyszcze druhoho, robyo majsternyj wira, znowu priamujuczy do ertwy.
Zahrozywo nabyaysia rozkryta zubasta paszcza, uskati hrudy i chwist,
szczo boroznyw piniawi hrebeni, yszajuczy buruny.
Dobrow uwimknuw pryad.
Newydymyj ultrazwukowyj promi pronyzaw huste wenerinke powitria i
torknuwsia broniowanoho tia weetenkoho jaszczera.
Nichto z ludej, odiahnutych u skafandry, ne widczuw zaraz ultrazwuku. Ultrazwuk wuczaw u czudowyko spriamowanym promenem, uraajuczy joho nerwowi
centry. Ludy ne buy nawi pewni, czy praciuje pryad
Czudowyko etio dali, strimko znyujuczy. Joho chwist zaczepywsia za hrebeni chwyl, piszow pid wodu.
Pterodaktyl buw ue mertwyj, ta weetenka joho tusza za inerceju etia na
koyszniu cil i wseju bahatotonnoju wahoju wpaa na wute sudence, nakrywszy

joho.
Wse skinczyosia w odnu my. I wsiudychid, i trup zwira znyky w kyplacz
pini.
Lutyj witer zrywaw ji z hostrych hrebeniw. Weetenki way kotyysia do bereha, szczob rozbytysia ob skeli.
Nawi slidiw sudencia i chorobrych smiywciw, szczo namahaysia dopomohty
koegam, ne yszyosia na powerchni rozburchanoho wenerinkoho moria.

Meri Strem bua sama w kabini, sama na korabli, sama w usiomu kosmosi.
Bu-jaka inka na ji misci moha b zboewolity. Meri ne zboewolia, ta wona
wtratya zdatnis szczo-nebu widczuwaty. Ne tilky za korabelnymy stinkamy bua
poronecza. Poronecza bua w n sam.
Harri bilsze nema.
Nepryrodno spoknym hoosom powidomya wona pro ce komandoru ekspedyci. Wona powynna bua zrobyty take powidomennia i peredaa joho, ne wiriaczy sobi, ne baajuczy powiryty
Wona daa, szczo rosany powernusia nazad ade jim nikoho buo bilsze
riatuwaty.
Czerez magnitni buri radichwyli ne prochodyy, i Meri protiahom kilkoch ki,
jaki zrobyw Prosperiti nawkoo panety, ne maa zwjazku zi wsiudychodom.
Wona czekaa radigramy z korabla Znannia, i raptom radiokator znajszow
wsiudychid ne bila rakety, a u widkrytomu mori.
Meri, chwylujuczy, widreguluwaa ekran okatora na hranyczne zbilszennia.
Wona czitko rozpiznaa syuet ambi, szczo hojdawsia, oczewydno, na chwylach.
Ta na radiwykyky rosany ne widpowiday. Meri ne moha zbahnuty czomu
ade wona ne ujawlaa sobi, szczo kojiosia w burchyw protoci, czerez jaku ryzyknuy pysty rosany
I raptom bortinener Dobrow peredaw w eter kilka urywczastych fraz. Pryady
zapysay jich na pliwku, i Meri potim bez kincia z achom prosuchuwaa:
Sztorm trynadcia baliw Baczymo toj bereh Napadaje litajucze czudowyko rozmirom z okeankyj korabel Peredajte na Zemlu, szczo
I bilsze ni sowa.
Resztu rozpowiw ekran okatora. Najstrasznisze Meri pobaczya sama
Tajemnycze czudowyko ne widbywao na ekrani tinniu. Meri tilky w dumci
ujawya, jak ti dwiczi projsza po syuetowi wsiudychoda. Ae te, szczo syuet wsiudychoda znyk, wona pobaczya na ekrani. J perechopyo dychannia. Oczewydno,
czudowyko pirnuo iz poywoju na dno.
Meri luto stukaa po pultu kuakamy. Prosperiti mynuw misce, de rozihraasia drama, etiw w inszu piwkulu, i wona ne moha joho spynyty, jak ne moha
strymaty sebe. Wona pakaa
Ce buo rydannia sylnoji ludyny, jaka ne tilky pryhoomszena horem, ae j widczua cikowyte swoje bezsylla.

Wona ne ludyna, szczo zdatna mysyty, daty, borotysia, wona tilky czastyna aparatury korabla, jakyj pryreczenyj krulaty nad bezludnoju teper panetoju!..
Spoczatku amerykanci, potim rosany Na Zemli my czasto protystojay
odyn odnomu, szukay szlach, na jakomu mona buty porucz, zmahaysia w bahatstwi, wpywowi na umy, wysoti idealiw i sprawedywosti, w peremohach nauky, pidkorenni kosmosu, a teper zbuduway maje riwni szczodo doskonaosti kosmoloty,
na jakych plicz-o-plicz uwszy w czuyj swit i o zahynuy w ciomu czuomu
switi
Rosany, zawdy trochy zahadkowi, nezbahnenni, jakymy lakaju i jakych ne
rozumu czerez daekis jichnioji duszi, mysennia, pidchodu do wsioho.
Czomu, nezwaajuczy na ji powidomennia pro znyknennia amerykankoji
ekspedyci, wony wse taky ryzyknuy pysty czerez protoku? Szczo za ludy ci
rosany? Koy diznajusia pro nych w Ameryci wsiu prawdu?
Meri dywyasia na sebe u specilno dla neji wmontowane w pult owalne lusterko i sama sobi zdawaasia czuoju. Zapali oczi, tremtiaczi huby, skujowdene
woossia
Dosi Meri Strem ne wmia pakaty, ne znaa strachu, ne znaa bezsylla.
Sabka nada zawdy ewrityme, poky ywe ludyna.
Moywo, widmowyw pryad?
I Meri namahaasia namacaty radiokatorom chocza b szczo-nebu na powerchni strasznoji panety.
Ta korabel prolitaw perewano nad okeanom. Wodiani prostory zajmay bilszu
czastynu panety.
Szcze j szcze raz opyniaa Meri nad miscem wysadky ludej i znowu perekonuwaasia, szczo nema na okatornomu ekrani ni toczky robota, ni rysoczky wsiudychoda.
Jak hirko, jak bezhuzdo zakinczyasia odna z najsmiywiszych ekspedyc,
jaki bu-koy organizowuwaa ludyna!..
Z trioch korabliw, z dewjaty obranciw ludstwa yszya tilky wona, Meri Strem,
doka bahata, nareczena bezstrasznoho wczenoho, zarady jakoho wona zrobya
bilsze, ni moe zrobyty zakochana inka, peremoha strach i sabkis Wona
yszyasia sama, a joho, ironicznoho teepnia, prostoho, bykoho, nebahatosliwnoho i romantyczno zachopenoho Harri Wuda, jakomu naea usi premi, prysudeni na Zemli za widkryttia w inszych switach, joho nema, jak nema i wsich tych,
chto buw iz nym, podiyw joho dolu, namahajuczy uriatuwaty joho
Koy Meri rady sawy strybnua iz skeli w buremni chwyli pryboju. Zaraz u
ji zatemnenomu horem mozkowi majnua dyka dumka znowu strybnuty, cioho
razu w okean krywawych chmar, powernuty ruli, wwimknuty diuzy, rynuty wnyz,
zhority, siajuczym bolidom upasty na te misce, de pomer Harri, de zahynuy rosijany
Ta ni! Newe wona distane wid yttia kulu w spynu, bojahuzywo zayszajuczy
poe boju? Ni, ni! Jakszczo padaty, to tilky horiy, distawszy smertelnyj udar u
hrudy. Je zapasnyj paner! Obowjazok ostannioho doslidnyka, obowjazok podruhy,
druyny heroja spustytysia na powerchniu panety, projty bu-jaki dungli, perekonatysia w zahybeli Harri. I, moywo, wriatuwaty joho, distatysia do roskoji
rakety, startuwaty na n, znajty Prosperiti z paywom i powernutysia na Zemlu!..
Szczo? Boewilla? Czy moe odna inka zrobyty te, czoho ne zmohy zrobyty

pjatero duych muczyn, szczo keruway maszynamy, wona, sabka


Chto howory pro sabkis inky, toj zabuwaje, szczo nema bilszoji syy, ni
sya inky, jaka adna znesty wse w imja obowjazku i poczuttia, syy inky, druyny
j materi, zawdiaky jak isnuje ludkyj rid!
Spownena riszuczosti, zabuwszy pro chwyynnu sabkis i slozy, Meri, pidtiahnuta, napruena, z suchymy pominkymy oczyma, projsza u widsik, de stojaw
zapasnyj paner, takyj e, jak toj, na jakomu poetiy Wud i Kern.
Jakyj muczyna zwaywsia b na takyj pan?
Meri obmirkowuwaa joho w usich detalach. Dosiahty kwadrata 70, opustytysia na misci, de ostann raz baczya wona toczku robota..
Wona schyyasia nad gobusom Wenery, jakyj buo skadeno razom z rosanamy z dopomohoju radiokatoriw.
Zayszaa Zemla
Ni, Meri ni w koho ne prosytyme dozwou! Wona ne prosto samotnia, wona
weyczno samotnia w kosmosi! Wona jedyna w usiomu mipanetnomu prostori
wilna, szczo widpowidaje tilky sama pered soboju, wona ne zwjazuwatymesia z Zemeju, zi sztabom perelotu. Wona tilky hlane na Zemlu, moywo, posuchaje ji
hoos
Meri prytysnua czoom do choodnoho ska iluminatora.
Bezdonna czornota, w jak byskotia swity, szczo kypla w atomnomu wychori
I sered nych luba j daeka bakytna ziroka, najprekrasnisza, wrodywisza za
krasuniu zirok, jakoju Meri myuwaasia z Zemli na switanku i jaka pochmurym
horbom zatulaje zaraz czastynu zorianoho neba. Bakytna zirka, ridna Zemla!
Ni, Meri ne moha ne poczuty ji hoosu. Szcze je czas Prosperiti maje
zrobyty nawkoo Wenery maje pownyj obert.
I Meri wwimknua radipryjmacz.
Zaraz za rozkadom ne buo radizwjazku, ta diwczyna zowsim neswidomo namahaasia poczuty hoos Zemli.
I raptom wona poczua joho
Bu-jaka peredacza na Weneru wymahaa zatraty weyczeznoji potunosti,
wona bua stysnuta w mohutn impuls, de w bezlicz raziw pryskoreni zwuky zywaysia w jaskrawyj spesk
Zaraz ci spesky unay odyn za odnym, nacze na Prosperiti peredawaasia
sya-syenna teegram.
Aparaty Prosperiti rozszyfrowuway sygnay, upowilniuway zwuky, peredaway jich ludkoju mowoju.
Ta ce wyjawya ne mowa, a spiwy.
Pisnia Zemli!..
Dla Meri w c pisni zwuczaa sama Zemla! Hory, jichni siajuczi snihowi werchowyny. Nebo, bezdonne, synie, z ruchywymy, ehkymy, jak szarf, chmaramy.
Sonce, zemne, jaskrawe, ne potworno kudate, a wesee slipucze krualce, szczo
askawo hre. Lis, czudowyj, zowsim ne pochmuryj, ae zahadkowyj I witer chwylamy szarudy u ysti. Rika, powilna, choodnuwata. Prostir prer i wersznyky,
szczo skaczu za obr. I sama wona skacze razom z bakowymy kowbojamy. Trawa
tam siahaje do pecz. A o u sadku trawa mjaka, szowkowysta. Ptaszky spiwaju na
hikach, szczebeczu, perehukujusia. Daekyj hudok paropawa. Striczka szose.

Szaena jizda u widkrytomu awtomobili. Hirki poworoty, wid jakych i perechopluje podych i radistiu spowniujesia serce A na poworoti nezhrabnyj i myyj
czoowik z nedoadnym mutykom traw Skryp halm, ehkyj pit na czoli i
prostiahnutyj j iz artiwywoju wdiacznistiu buket iz traw Harri!.. Ji Harri!
U kabini kosmicznoho korabla unaa pisnia Zemli, aby nahadaty Meri, szczo
wona ne sama w kosmosi, szczo ridna ji paneta z miljardamy ludej te ruchajesia
w tomu kosmosi i dumaje pro neji.
Pisniu peredaway dla Meri zi sztabu perelotu, chto czujnyj dumaw pro neji.
Chiba moe wona ne poperedyty pro te, na szczo zwaya!
Radistanca sztabu amerykankoji czastyny ekspedyci wykykaa ji.
Meri peremoha sebe j widpowia. Pryskoreni zwuky ji hoosu eektromagnitnym speskom pomczay do Zemli w mohutniomu impulsi rozriadu eektrycznych
kondensatoriw. Cej spesk doety do Zemli tilky czerez trysta sekund, czerez ciych pja chwyyn. Meri wznaje, szczo ji widpowi pryjniato, tilky czerez desia
wakych chwyyn Tilky za cej czas switowi abo eektromagnitni chwyli dosiahnu Zemli; ddu wid Zemli do Wenery Dla Meri w cej czas chwyyny zdaway hodynamy.
Ji poczuy. I Meri diznaasia, szczo we swit Zemli, ludy w Ameryci, Ewropi,
Azi, Awstrali, Afryci sumuju u zwjazku z tragicznoju zahybellu czeniw ekspedyci
Amerykankyj sztab perelotu peredaw Meri nakaz: Prosperiti zayszyty Weneru. Meri Strem, jedyn, szczo zostaasia ywa, powernutysia w Ameryku, de ji
zustrinu, jak nacinalnu herojiniu
Meri ne widrazu zbahnua, szczo ce oznaczaje nacinalna herojinia
Kibernetyczna maszyna bajdue nadrukuwaa tekst peredanoho nakazu.
Meri, zakusywszy hubu, pereczytuwaa skupi j korotki riadky.
Oto, wona ne naey sobi w kosmiczn poroneczi, wona naey Ameryci?..
A Harri?
Awtomatyczna drukarka maszynka widstukuwaa riadok za riadkom. Rodyna Meri ne wychody iz cerkwy, molaczy za neji. Do neji prostiahaju ruky
bako, maty, brat Akademi bahatioch krajin obray ji swojim czenom abo czenom-korespondentom J pryswojiy bahako poczesnych zwa, prysudyy amerykanku premu z astronawtyky Komitet Nobeliwkoji premi w Szweci rozhladatyme ji zwit pro polit jak najwydatniszu naukowu robotu
I szcze, i szcze Gazety publikuju sensacni powidomennia, szczo tysiaczi
moodych ludej, zachopenych podwyhom diwczyny, szanobywo podilajuczy ji
hore, adni pryswiatyty j swoje yttia i majno, proponuju j swoju ruku Sered
nych kilka syniw miljoneriw, znamenyti kinoaktory, widomi bejsbolisty i boksery,
odyn wo indankoho pemeni i nawi moodyj katoykyj kardyna, hotowyj w
razi zhody Meri skasty z sebe san, zdsnywszy tym samym podwyh, uhodnyj bohowi
Ludy Zemli dumay pro Meri, wony aliy i lubyy ji
Meri suchaa hoos Zemli, hordo zakynuwszy hoowu.
Wona napysaa korotku radigramu. J ne potribni poczesti, wona podiy
dolu tych, z kym razom poynua w kosmos, abo wriatuje tych, chto, moywo, szcze
ywyj.
Meri ne peredaa ceji radigramy. Aparaty may awtomatyczno peredaty ji,
jak tilky wona siade na paner, czekajuczy, koy spraciuje ree czasu i paner poczne

polit.
Meri nawaya. Wona hadaa, szczo nawaya. Wona we nadia skafandr
I raptom wona zbahnua, szczo ne zmoe strybnuty wnyz iz kosmicznoji wysoty Ne treba buo suchaty Zemlu Ni! Ne oswidczennia w kochanni, nawi ne
powidomennia pro wszanuwannia ji i nawi ne nakaz. Ne treba buo suchaty pisniu Zemli. Cia pisnia zaworoya Meri, zrobya ji bezsyoju dla ostannioho podwyhu, a ji jasnyj rozum raptom perestaw wyznawaty podwyhom wczynok, na jakyj wona zwaya.
Ni, ne smer na Weneri pobyzu Harri, a yttia na Zemli dla usawennia imeni
Harri, moywo, zarady prodowennia joho sprawy Na ce potribni syy, a ne na
zahybel
Podwyh ne w tomu, szczob rynuty wnyz i zhority w atmosferi czy zahynuty w
dunglach,
podwyh u tomu, szczob sam, bez komandora i szefa, bez ineneriw, dowesty
Prosperiti do Zemli Jakszczo wona zahyne w dorozi, wona bude hidna Harri i
wsich tych, chto yszywsia w kosmosi z nym, jakszczo wona doety do Zemli i nawi
posady korabel na kosmodromi w Skelastych horach, to wona zroby ce w imja
Harri.
Meri znyszczya proszczawalnu radigramu.
Wona napysaa inszu:
Meni due wako etity wid Wenery. Ja oderaa nakaz pro powernennia i
due chotia b wykonaty joho. Ja ne znaju, czy zmou ce zrobyty. Ade meni nikomu dopomohty. Moywo, ja zibjusia zi szlachu czy zboewolu za ci misiaci, jaki
maju buty w dorozi Meni welmy choczesia na Zemlu, welmy Ade ja dumaju
pro te, jak mona narwaty buket kwitiw czy skupatysia A wy choczete obyraty
mene w akademi. Ja postaraju wykonaty nakaz. Najwacze dla mene startuwaty,
zty z orbity nawkoo Wenery. Meni bude wako widlitaty od panety moho horia,
tomu szczo ja boju buty szczasywoju na Zemli.
Meri pereczytaa radigramu, jaku may peredaty na Zemlu awtomaty, i yce
ji skamjanio.
Prosperiti, ostannia schodynka, jakoju may skorystatysia ti, chto spustywsia na Weneru, jszow do Zemli.

Try doslidnyky, odiahnuti w kosmiczni skafandry, porynay na dno


Jichn mipanetnyj odiah iz mjakoji pastmasy, szoomy j aparatura dla dychannia ne postupaysia wodoaznym kostiumam. Wake sporiadennia tiaho na
dno.
Sperszu wsi zahubyy odyn odnoho. Na hybyni we ne czerwona, a zeenawa
woda dedali hustiszaa, temniszaa, a poky peretworyasia na czornu mu.
Radizwjazok pid wodoju ne daw.
Oeksi zrobyosia pohano. Win, szczo tilky-no smiywo znimaw kinokameroju
pterodaktyla, zaraz, nikoho ne czujuczy, niczoho ne baczaczy i ne widczuwajuczy,
zahukaw czuym, chrypkym hoosom. Joho ne poczuy Win rwonuwsia wbik,
prostiahnuw ruky, szczob namacaty towarysziw. Szczo syke torknuosia joho
ruky. Win widsmyknuw ji z ohydoju.
Do bolu stysnuwszy szczeepy, win powilno spuskawsia na dno.
Koy zresztoju win staw na mjakyj mu, to widczuw sorom za sw ement. Win
nawi zradiw, szczo joho ne poczuy.
Praworucz, roztynajuczy czornylnu wodianu towszczu, spaachnuw jaskrawyj
sriblastyj konus, szczo upyrawsia w rozmytyj tuman.
U promeni metnuy dywowyni ryby z pykopodibnymy chrebtamy, z

oczyma, szczo horia u promeni, jak u kotiw, metnuy i znyky A zamis nych na
oswitenyj prostir wyjszow Illa Jurowycz, weyczeznyj, spoknyj, borodatyj,
usmichnenyj. Win nemowby stojaw ne na dni wenerinkoho moria, a na berezi, de
nedawno skazaw swojim pomicznykam, szczo w krajniomu razi wsiudychid opustysia pid wodu i wony perejdu protoku po dnu
Oeksa, pereboriujuczy szczilnu pereponu, distawsia do Bohatyriowa i obniaw joho. Illa Jurowycz ne widchyywsia, jak zawdy.
Proektor na wsiudychodi zaswityw Dobrow.
Zatonuyj wsiudychid uciliw! U switli proektora wydnio weetenke peretynczaste kryo i czastyna horopodibnoji tuszi znyszczenoho jaszczera, chwist jakoho prytysnuw wsiudychid do dna
Wywilnyty wsiudychid buo neehko. Doweosia wwimknuty dwyhuny. Nasosy zasmoktuway ne powitria, a wodu. Widkydajuczy ji wnyz, wony trochy
pidniay wsiudychid razom iz strachitywym chwostom. Bohatyriow i Oeksa pidstawyy peczi, szczob utrymaty cej chwist. Dobrow wymknuw nasosy i wwimknuw
reaktywnyj dwyhun. Wsiudychid spustywsia na dno i rwonuwsia.
Maszyna bua wilna.
Oeksa i Illa Jurowycz wybraysia z-pid drakonowoho chwosta.
Illa Jurowycz nachyywsia, szczob torknutysia korpusu wsiudychoda antenoju, i podaw znak, szczob joho towaryszi zrobyy tak samo. Teper mona buo rozmowlaty czerez szoomofony.
Baczu, ruchatysia win moe wilno, kywnuw na wsiudychid Bohatyriow.
Aby ne zboczyty zi szlachu, widhuknuwsia Dobrow.
Jak dobre, szczo magnitne poe na Weneri take sylne! zauwayw Oeksa.
Kompas de. A ja zlakawsia zawereszczaw, pryznawsia win.
Tremtity szcze dowedesia wsim, proburczaw Dobrow. Teper dy ichtizawra jakoho-ne-bu. Ne znaju, czy zaradia ychowi naszi pidwodni rusznyci.
Wse taky wyjmy jich, nakazaw Illa Jurowycz.
Dobrow znowu wwimknuw nasosy, szczo stworiuway powitrianu poduszku.
Wony zasmoktay wodu i spriamuway wnyz strumi.
Dobrow tak widreguluwaw robotu nasosiw, szczob maszyna zayszaa u zawysomu stani. Samomu jomu doweosia wybratysia na dno. Distajuczy rukoju pryady keruwannia, win uwimknuw horyzontalnyj dwyhun na najtychiszyj chid.
Trymajuczy a borty, wsi ruszyy wpered.
Anteny ne torkaysia teper metaewoho korpusu, i zwjazku mi podoronimy
ne buo.
Proektor oswitluwaw chymerne strokate dno. Mu buo zasano samocwitamy, jaki wesekoju wyhraway w proektorowomu switli. Ta chutko wyjawyasia
jichnia dywna jakis. Syni, owti, zootawi, pid wpywom swita wony szwydko miniay zabarwennia, staway wsi jaskrawo-czerwoni, a potim brunatni, jak mu
Bahato z nych ne tilky miniay zabarwennia, ae j widpowzay zi switoji smuhy w
ti. Skorisz za wse, ce buy czerepaszky moluskiw abo rakopodibnych.
Ryby, krim zhrajok sprytnych malkiw, szczo pronosyysia prozorym waom,
unykay wypywaty na swito. Na samomu kraju oswitenoho konusa oczi jichni
horiy po-wowczomu.
Illa Jurowycz wziaw hranatnu rusznyciu. Wona moha dopomohty j pid wodoju. Dobrow i Oeksa ozbrojiy rusznyciamy-osteniamy.
Illa Jurowycz jszow perszyj, i joho syuet wydilawsia na tli oswitenoji wody.

Win powertaw hoowu, trywono wdywlajuczy u temriawu.


U promi proektora stay potraplaty skeli neprawylnoji formy, zaneseni muom, porosli wodorostiamy.
Dobrowu dowodyosia awiruwaty mi nymy.
Oeksa adibno wdywlawsia w jichni obrysy, szczo tanuy w mutnomu tumani.

Dobrow znajszow prochid, uzdow jakoho skeli tiahysia po obydwa boky,


wchodiaczy riwnymy riadamy w temriawu.
U Oeksy stysnuosia serce. Win ne mih pozbutysia widczuttia, szczo wony ruchajusia wuyceju.
Ce buo smiszno. Romantyczna wpewnenis Oeksy w tomu, szczo na Weneri
je rozumne yttia, pid tyskom nezaperecznych argumentiw Dob-rowa dawno we
pochytnuasia. Na Weneri era rozwytku wyjawyasia nadto rannia, szczob mona
buo czekaty pojawy rozumnych istot. Wenerinku win baczyw tilky pid czas marennia. Ta wse taky jaki dywni skeli!..
Zwyczajno, Dobrow oburywsia b, dowidawszy pro dyki zdohady Oeksy. Illa
Jurowycz, mabu, pokartaw by joho, nazwawszy mrnykom.
Prote ne mona projty powz taki skeli, nawi ne hlanuwszy chocza b na odnu
z nych zbyka

Oeksa nazdohnaw Bohatyriowa i torknuwsia joho pecza. Toj zdryhnuwsia i


rwuczko obernuwsia.
Oeksa pokazaw na skeli, potim na swoji oczi, zrobyw bahalnyj est rukamy.
Bohatyriow hlanuw na hermetycznyj rucznyj hodynnyk i zapereczywo pochytaw hoowoju.
Oeksa pidniaw pae. Odnu tilky chwylku, odnu tilky skelu. Ade jedyna
moywis!..
Illa Jurowycz nasupywsia, schrestywszy ruky na hrudiach, pokazujuczy,
szczo win datyme, ta tilky nedowho.
Oeksa ruszyw upered do oswitenoji skeli.
Udary sercia widuniuway w skroniach.
Aby ce nasprawdi wyjawyysia rujiny!..
Prote skela, napiwschowana pid muom, najmensze nahaduwaa rujiny budowy.
Ae czomu wsi ci skeli tak wystrunczyysia, jak pid linku? I po druhyj bik
wuyci te!..
Koy Oeksa jizdyw u turystycznu podoro po Itali i pobuwaw u Pompeji.
Win jak zaczarowanyj rozdywlawsia todi starodawnie misto rujin, szczo ponad tysiaczolittia proeao pid popeom Wezuwu.
Joho zdywuway riwni wuyci, riady cehlanych budynkiw bez dachiw, szczo
tuyysia odyn do odnoho. Na brukiwci buy hyboki wybojiny wid kolisny
Skilky stoli treba buo jizdyty po cych brukiwkach, szczob wybyty w kaminni taki
koli! Win zahladaw u budynky bez dachiw, namahawsia ujawyty, jaki tut yy
ludy Maeke misteczko tysiacz na dwadcia yteliw, ta w niomu buy j hromadki azni, i sportywna zaa dla junakiw, i antycznyj teatr z czudowym piwkruhom
amteatru, i widkrytyj forum dla zboriw, i chram z uciliymy koonamy!..
O, jakby pobaczyty zaraz bodaj odnu koonu!
Oeksa jszow poperedu wsiudychoda, w szyrok czastyni promenia, de swito
zachopluwao naproczud riwnyj riad skel.
Ta koon ne buo
Newe ci pidwodni yta sporudeno jakymy twarynamy? Buduju e bobry
hrebli j chatky Ne kauczy we pro geometryczno prawylni murasznyky.
Rozstawatysia z mreju zawdy due wako.
Oeksa wperto jszow, rozdywlajuczy konu skelu. Pobyzu wyjawyosia, szczo
wony maju riznomanitnu formu i zowsim ne nahaduju Pompeji. Aby znajty bodaj
odyn wchid do skeli!..
Win tak i podumaw wchid do skeli. Ne nawaywsia domysyty w dim,
ta sowo wchid podumky wymowyw.
Dejaki skeli buy nabahato wyszczi za inszi, jich geometryczno prawylna
forma zdawaa zumysno pidkresenoju.
Kortio ohlanuty bodaj odnu skelu zbyka. Win obszow pidniia skeli, ta
wchodu ne znajszow. I raptom win zhadaw, szczo twarynnyj swit Wenery, napewno,
maw prystosowuwatysia do osobywych umow ji szaenoji atmosfery. Oeksi ne
chotiosia prypustyty, szczo win maje sprawu z ytom pidwodnych istot. Ni! Win
ue mraw, szczo pered nym starodawnie, koy zatopene misto!.. Ta jakszczo na
Weneri litaje pterodaktyl, strachowyszcze, to j rozumni budiwelnyky mista mohy
litaty. Todi wchid u jichni budynky slid szukaty ne znyzu, a zwerchu na dachach,
szczo, moywo, ne zberehysia

Oeksa wypyw na skelu.


Proektor zamyhotiw. Zasterihaje Dobrow
Oeksa, perebyrajuczy rukamy, ruchawsia po skeln powerchni, jak po dachowi.
Tut swita ne buo, i niczoho ne mona buo rozibraty. Oeksa szukaw prowa
na dotyk
Moe, ce buo prosto skelne zahybennia, ta zapalnomu fantazerowi zdawao,
szczo win opuskajesia w yto rozumnych litajuczych istot
Bohatyriow i Dobrow baczyy, jak spyw i znyk Oeksa. Mowczky wony czekay
chwyynu, dwi, try pja
Bohatyriow torknuwsia antenoju korpusu wsiudychoda. Dobrow, pobaczywszy ce, zrobyw te same.
Chopczyko! poczuw Bohatyriow joho hoos. Dozwol, Illa, ja prywedu
joho. Koy b mona buo skynuty szoom, ja namjaw by jomu wucha!
Jdy. Powertajsia szwydsze, nakazaw Bohatyriow. Ja powernu wsiudychid, poswiczu wam.
Dobrow spyw na skelu, jak i Oeksa
Skelna werszyna, teper oswitena, wydilaasia w kaamutnomu tumani. Ta w
zahybenni, w jakomu znyk Oeksa, buo temno.
Dobrow wyjawywsia obaczniszyj za Oeksu. Win uziaw eektrycznyj lichtar.
Win oswityw nym dywnyj koodia, tocznisze, wertykalnyj hrot
Na hybyni Dobrow pomityw ruch.
Ne potrapyw e Oeksa w ligwo ichtizawra!..
Dobrow ne rozmirkowuwaw. Zatysnuwszy w odn ruci lichtar, u druh ni,
win rynuw unyz.
U promeni swita bysnuw szoom bioga.
Dobrow opustywsia na mjakyj mu porucz z Oeksoju, maje hrubo schopyw
joho za ruku j pokazaw uhoru.
Oeksyni huby woruszyysia, win u czomu chotiw perekonaty Dobrowa. Ta
Dobrowu nawi na dumku ne spao te, pro szczo mraw Oeksa. Win ne mih i ne
baaw joho zrozumity. Nadto riznymy mowamy jakszczo ne howoryy, to mysyy
wony.
Oeksa pokazaw Dobrowu na wychid z hrotu wnyzu win taky rozszukaw
joho zseredyny!
Oeksa zasunuw u miszok pokrytyj muom kami, szczo potrapyw pid ruku.
Slidom za Oeksoju Dobrow raczky wyliz iz hrotu i z poehkistiu pobaczyw
oswitenyj konus. Schopywszy Oeksu za ruku, win riszucze ruszyw do wsiudychoda.
Oeksa jszow schwylowanyj, pryhoomszenyj, zehka protestujuczy. Win
maje buw pewen, szczo pobuwaw u ytli jakycho istot ta czy buy ci istoty rozumni?
Pidszowszy do wsiudychoda, win prykaw antenu do korpusu, szczob Bohatyriow wysuchaw joho, ae toj zyrknuw serdyto, powernuwsia spynoju i piszow poperedu wsiudychoda.
Dobrow uwimknuw motor. Pokawszy ruku na bort, Oeksa poczymczykuwaw
porucz.
Win bilsze ne dumaw pro napad ichtizawriw. Skeli zliwa i sprawa wid oswi-

tenoho konusa zdaway jomu chymernymy budiwlamy, a poperedu, na zamuenomu dni, win aden buw pobaczyty wybyti w kaminni koli kolisny
Dobre, szczo Dobrow ne czuw cych nawienych dumok!..
Skeli, peretworeni fantazeju Oeksy na paacy j wei, na kuby j piramidy budynkiw, powilno propyway nazad.
Ce buo jak mana.

Urahany na Weneri naroduwaysia cykonamy. Szaeno zakruczeni atmosferni lky ochopluway cili materyky. Na obodi oren witer duw zi strasznoju syoju, a w centri stojaw mertwyj spok.
Slidom za sztormom nastaa tysza
Morki chwyli szcze ne zatychy, wony zdymaysia horbamy, ta we bez hrebeniw, zhadeni, mjaki. Wony nabihay na piszczanyj bereh, wykydajuczy w kyplacz pini jaskrawi riznobarwni czerepaszky. Z newdowoenym szypinniam wony
dedali bilsze widstupay, we ne distajuczy piniawymy apamy do wykynutych z
moria samocwitiw, jaki mianiy na pisku.
Pobyzu bereha u wodi, szczo widrynua, pokazawsia szoom z hostrym szyszakom anteny. Jak u sawnozwisn kazci, wychodyy z tychoji wody odna za odnoju
try postati, yszajuczy slidy na woohomu pisku.
Slidom za nymy, jak wirnyj ki, wypywaw iz chwyl wsiudychid.
Illa Jurowycz zniaw szoom z kowpakom i na wsi hrudy wdychnuw morke
powitria. Oeksa tako zniaw szoom, szczasywo ohladajuczy. Dobrow porawsia
bila wsiudychoda.
Jaka bahoda! skazaw Bohatyriow.
Zamis zarosych paporotiamy bolit protyenoho bereha tut wid owtoji
smuky pisku poczynawsia kyym jasno-czerwonych kwitiw, pro jaki tak mraw
Oeksa. Pochytujuczy wid utomy, Oeksa distawsia do kwitiw, opustywsia pered
nymy na kolina i staw zbyraty buket z wohnykiw. Kwity poumjaniy u nioho w
rukach, trochy widrizniajuczy odna wid odnoji widtinkamy: buket yw, pereywawsia, paaw
Na Zemlu b taki prywezty! wyhuknuw Oeksa.
Win wyjniaw buo z miszka znajdenyj na dni kami, szczob zwilnyty misce dla
buketa, ta czomu znowu pokaw joho nazad.
Prosto z bereha pidnimaasia koniczna hora wukana. Werszyna ji zdawaasia
ohornutoju chmaramy. Ce kuryw krater. Wid nioho strumeniamy spuskaysia kamjanysti pasma potoky zastyhoji awy. Lis ris tilky bila pidniia, wse toj e lis
paporotej i chwoszczowych.
Na al, odrazu ne pidemo, skazaw Illa Jurowycz.
Tut tak harno! widhuknuwsia Oeksa.
Treba diznaty, z jakoho boku amerykanci. Jak ty, Romane, ne czujesz jich?
Moe, naszomu radystowi poszczasty ustanowyty zwjazok, zamis toho

szczob zbyraty kwity dla miscewych dam? doszkulno zauwayw Dobrow. Radichwyli ne prochodia. Magnitna buria trywaje. Widczuwajesia, szczo Wenera
bycze do Soncia
Paneta bur U powitri, w mori, w eteri, skazaw, ne obraajuczy, Oeksa.
Szczo , widpoczynok nam potriben, wyriszyw Bohatyriow.
Mona rozpayty bahattia, zaproponuwaw Oeksa.
Harazd, pohodywsia Illa Jurowycz. Na Weneri szcze nichto ne rozpaluwaw bahattia. Bumo perszi.
Oeksa powernuwsia z oberemkom suchych koreniw, szczo widomyysia od
wenerinkych perekotypoe. Rozpalujuczy dywowynyj chmyz, win raptom spytaw:
Wy wwaajete, Illa Jurowycz, szczo ce persze bahattia na paneti?
Bahattia rozhoriaosia, potriskujuczy i strilajuczy iskramy.
A ty majesz sumniw? dopytywo hlanuw Bohatyriow.
Maju sumniw, szczyro pryznawsia Oeksa.
Dobrow zmorszczywsia, jak wid zubnoho bolu. Oeksa staw na kolina, perewertajuczy dowhym korenem suczky, szczo horiy.
A pidwodna wuycia? zapytaw win, ne ohladajuczy.
Jaka wuycia? oburywsia Dobrow.
Chiba dwa riady schoych na skeli rujin ne nahaduway wuyciu zatopenoho mista?
Bohatyriow usmichnuwsia. Dobrow pozeeniw:
Nu, hodi! jomu mao oderaty kandydatkyj stupi na bezhuzdych ta do
toho i czuych hipotezach pro isnuwannia rozumnoho yttia na inszych switach,
to j teper wono werzesia jomu powsiudy! W takych wypadkach likuwatysia treba.
Rozumity, szczo kosmos protypokazanyj
Oeksa smertelno obrazywsia, widszow ubik. Dobrow diowyto zajniawsia
konserwamy. Bohatyriow zadumywo kujowdyw borodu.
Hipotezy rozumnoho yttia na inszych switach!
Oeksa zowsim ne prywasniuwaw jich sobi, ta win buw jich pakym prychylnykom.
Peredusim wabyw do sebe Mars.
Szcze Hawryo Andranowycz Tychow, czudowyj radiankyj astronom, wywczajuczy widbywnu zdatnis temnych plam na Marsi, jaki miniay swoje zabarwennia konoji pory roku, wid zeenoho wesnoju do czerwonuwato-brunatnoho, pid kolir marsankych piskiw, uzymku, perekonawsia, szczo plamy ci ne
szczo insze, jak sucilni masywy wicznozeenoji rosynnosti typu naszych jaynok
czy modryn. Zhodom win wywczyw i nowi plamy na paneti, ranisze newidomi. Win
artoma nazwaw jich marsankoju ciynoju. Do toho i znamenyti marsanki
kanay, widkryti
1877 roku italcem Skiparelli, ci dywni geometryczno prawylni utworennia,
szczo sitkoju pokryway panetu Mars, kotri, jak hadaw Skiparelli, mohy buty
prokopani rozumnymy ytelamy Marsa, wyjawyysia, na dumku Tychowa, tako
smuhamy rosynnosti, szczo poszyriuwaasia wid polarnych szapok Marsa do ekwatora w miru tanennia polarnoji kryhy. Szwydkis poszyrennia zeeni w try-czotyry
kiometry na sekundu cikom widpowidaje szwydkosti teczi wody u weyczeznych
wodowodnych trubach, jakby jich pokay w grunt, szczob wykorystaty dla zroszennia tau wodu polarnoji kryhy.

Wse ce, w tomu czysli i jaskrawi spaachy, pomiczeni japonkymy sposterihaczamy pid czas weykoho protystojannia 1956 roku, prymusyo junaka Oeksu Popowa szczyroserdno powiryty w isnuwannia rozumnych marsan.
I, jasna ricz, win buw odnym z najzapekliszych prychylnykiw hipotezy pro
tunguku katastrofu 1908 roku, szczo zacikawya bahatioch uczenych, jaki pojasniuway ji atomnym wybuchom marsankoho korabla, szczo ne wstyh pryzemytysia i etiw, jak pidrachuway, z Marsa czerez Weneru Toho roku buo nadzwyczajno wyhidne wzajemoroztaszuwannia trioch panet. Oeksa wziaw uczas u
naukowo-turystyczn ekspedyci moodi w rajoni padinnia tungukoho meteoryta, jakyj nikoy ne padaw. Razom z inszymy moodymy entuzistamy win retelno obsteyw miscewis i prywiz sensacni dowody na korys prypuszczennia pro
wybuch korabla. Wyjawyosia moywym dowesty, szczo w 1908 roci tam stawsia
same jadernyj wybuch, oskilky w ricznych szarach modryny, szczo rosa dali, buo
znajdeno stronc-90, izotop, jakyj utworiujesia tilky pry jadernych wybuchach i
potraplaje w grunt z radiaktywnymy opadamy i we zwidty po korinniu zasmoktujesia rosynoju i widkadajesia w ricznomu szari. Dowedeno buo i promenewyj
opik lisu, a tako pryczynu switych noczej pisla wybuchu, zumowenych radiaktywnymy procesamy halmuwannia u werchnich atmosfernych szarach pered wybuchom.
Chto mih pryetity na Zemlu? Chto? Newe marsany? Same todi radiankyj
astronom profesor Szkowkyj wysunuw hipotezu, szczo obydwa dywnych suputnyka Marsa, Fobos i Dejmos, jaki obertajusia nawkoo nioho na due maych widstaniach i toczno w poszczyni ekwatora ne pryrodnoho pochodennia, a sztucznoho. Tilky cym i mona buo pojasnyty, czomu ruch Fobosa upowilniujesia: ce
widbuwajesia, mabu, pid wpywom halmuwannia rozridenoju marsankoju atmosferoju, szczo dao b sebe znaty pry umowi isnuwannia poronystoho suputnyka, jakych nema w pryrodi.
Ote, marsany koy sporudyy weetenki kosmiczni raketodromy! Nawiszczo? Koy? Kudy wony litay?
Francukyj profesor Anri ot doslidyw u Sachari najdawniszi naskelni malunky, sered jakych wyjawyysia zobraennia istot u skafandrach. Anri ot nazwaw
jich marsanamy.
Moe, sprawdi marsany litay i na Weneru, i na Zemlu?..
Litay Wony widczuy w poloti newymowne poczuttia newahomosti, jake tak
lubyw Oeksa, we stawszy kosmonawtom, ae jake win znaw szcze do cioho!
Tak, tak, znaw! Win zrozumiw ce pisla perszoho swoho polotu na Misia razom z Bohatyriowym.
Poczuttia newahomosti buo widome jomu szcze z dytiaczych sniw, poczuttia
newymownoho baenstwa, widczuttia, koy bez usiakoho mjazowoho napruennia
raptom szuhajesz uhoru i powilno pywesz nad zemeju, nawi ne upodibniujuczy
ptasi, ne wytraczajuczy zusyl, etysz u powitri, newahomyj!..
I raptom zowsim take same widczuttia w kosmiczn kabini!
Zwidky cia pamja predkiw?
Oeksa widhaniaw smiywu dumku.
U wsiakomu razi, je moywis pojasnyty, czomu rozumni istoty zjawyysia na
paneti w eru jaszczeriw.
I Oeksa powernuwsia do bahattia.
Ce ne persze wohnyszcze Wenery! riszucze skazaw win.

Dobrow zdywowano hlanuw na nioho. Bohatyriow usmichnuwsia:


Znowu rozumni istoty i jaszczery na odn paneti?
A my? szwydko pidwiw hoowu Oeksa. Dobrow znyzaw peczyma.
My pryetiy, skazaw Oeksa, pryhadujuczy sowa wenerinky. Wony
tako mohy pryetity. I ne tilky pryetity, ae j yszytysia tut ja ne znaju, z jakoji
pryczyny.
Bohatyriow nawi kriaknuw, ta pohlanuw na Oeksu schwalno. Dobrow serdywsia:
Zwidky pryetiy? Z Zemli w czasy Atantydy?
Ni, z Marsa! Na Marsi ywu!..
Durnycia! Tam kysniu odna tysiaczna toho, szczo je w zemn atmosferi.
Rozumn istoti z ji wyszczoju energetykoju ne obty bez kysniu.
Ta ranisze tam buw kyse, ne whawaw Oeksa.
Nu to szczo, znyzaw peczyma Dobrow. Prypuskaju, szczo Darwinowa
teora poszyriujesia i na Mars. Tam tako bua mawpa, tilky marsanka mawpa,
wid jakoji pochodia dawno we zahybli marsany.
Ni! Nikoy! Nikoy rozumne pemja, raz wynyknuwszy, ne zahyne wid
zminy zownisznich umow! Wono ne tilky prystosowuwatymesia wono zminiuwatyme jich. Wono ne moe zahynuty.
De wono, ce rozumne pemja? jechydno spytaw Dobrow.
Oeksa znakowiw.
Sprawdi, de? bahatoznaczno spytaw i Bohatyriow.
Oeksa ohlanuwsia, podywywsia na okean, powernuwsia do lisu, nacze szukaw
koho oczyma, potim skazaw:
Ja ne znaju, de wony teper. Ta wony buy tut. I wony je na Marsi.
Dobrow pochytaw hoowoju.
Ja prypuskaju, szczo fantaza potribna na Zemli, ta na insz paneti, de my
znachodymosia, slid zayszatysia na grunti realnosti, powano skazaw win.
Ne znaju, brattia, skilky znajdemo my tut rozumnych istot, mowyw Bohatyriow, pidwodiaczy, ta dwi istoty my zobowjazani znajty: naszych bratiw po
pemeni
Bratiw po pemeni? schwylowano powtoryw Oeksa, steaczy za Ieju
Jurowyczem.
Pidszowszy do wsiudychoda, win staw naahoduwaty zwjazok iz robotom.
Braty po pemeni! tycho powtoryw Oeksa, jduczy po piszczan obmiyni
i dywlaczy na zayszeni nym samym slidy.

Po zabooczen huszczawyni ruchaysia try postati.


Kern i Wud edwe oduay. Trywaa ychomanka wysuszya jichni ycia, zabraa syy. Wony jszy, chytajuczy, edwe trymajuczy na nohach, baansujuczy,
jak kanatochidci.

Osobywo ze buo Zaliznomu Donowi. Ne prystosowanyj do wpraw na riwnowahu, win raz u raz zrywawsia zi sykoho korinnia i opyniawsia po kolina w triasowyni.
Kernu dowodyo prowadyty z nym specilni zaniattia, szczob win zaswojiw
chodinnia po korinniu. Robot prekrasno wse zapamjatowuwaw, mih sowo w
sowo powtoryty, ta szczochwyyny zrywawsia w drahowynu, z chlupanniam i
cmokanniam wytiahajuczy z bahniuky zalizni nohy.
Dowedesia udoskonayty maszynu, pochmuro zauwayw Kern.
Ta, koy treba buo prodyratysia czerez liny, zakutyj w obadunok robot buw
na wysoti, roztroszczujuczy perepony sokyroju, jak ycar jurbu newirnych.
Ci chwyyny Wud wykorystaw dla zbyrannia herbaru. Aan Kern nasmiszkuwato sposterihaw za nym:
Rozrachowujete na profesorke zwannia?
Boju, szczo zamao znaju, aby buty profesorom!..
Mike wasze more, Wud. Profesor oderuje w SSZA mensze policaja.
Pohlate, szefe, na cej ystok. Zaprysiahaju, ja baczyw joho widbytok na
kameni. Chiba ja prywezu joho zarady profesorkoji patni? Ni, szefe, zarady nauky!
Nauka ne moe buty metoju. Nauka zasib. Pomyujte Donom. Koona
takych maszyn, stworiujuczy schoych na sebe, zminy ciu panetu, widkopaje tut
meni taki skarby
Wy, zdajesia, szukajete nowu formu rabowasnyctwa?
O ni! Eektronnyj mozok informowano pro amerykanku dekaracu praw.
Nespodiwano wse nawkruhy potemnio, nacze spaa nicz. Poczuosia kacannia, swyst i zawywannia.
Niczoho ne rozumu, skazaw Kern, zaswiczujuczy lichtaryk i dywlaczy
na hodynnyk. My wstanowyy, szczo wenerinka doba doriwniuje dewjaty zemnym dobam, semy hodynam i soroka chwyynam, a zaraz
Szefe, nad namy chmara popeu
Wukan? Cioho tilky brakuwao!..
Lisom prokotywsia hriznyj hurkit. Hoosy widrazu zmowky. Zachytay paporoti.
Kerna i Wuda tak trusonuo, szczo wony edwe wstojay na nohach, wczepywszy odyn w odnoho. Robot spowz iz korinnia i zahruznuw u triasowyci. Kern i
Wud dopomahay jomu wylizty.
Jaka zwiryna szmyhaa nawkoo. Ji chyi oczi nenacze iskry bymay u
pimi
Jakszczo derewa pocznu padaty, kraszcze pity z huszczawyny, zaproponuwaw Kern.
Ludy j maszyna bihy z lisu nazustricz jaszczirkam, szczo riatuwaysia.
Lis zakinczywsia bila strimkoho wukanowoho schyu. Zwerchu, kuriaczy i
byskajuczy, kotyasia wohniana rika
Zemla chytaasia pid nohamy, jak more za mertwoji chwyli. Kern i Wud powernuysia do lisu, ta pobaczyy, jak padaju weetenki paporoti.
Siudy! wyhuknuw Kern, pokazujuczy na kamjanyste uzwyszszia.
awa powilno stikaa, nabuchajuczy tistopodibnoju chwyeju.
Ludy i robot stojay na kameniach. awa obteka jich z dwoch bokiw.
Magma distaasia do krajnich derew, i wony spaachnuy swiczkamy. Poczaa

lisowa poea, jaku rozdmuchuwaw sylnyj witer.


Wohnianyj potik nabuchaw, rozywajuczy dedali szyrsze. Win sypaw iskramy,
jaskrawi spaachy wyhraway na niomu.
Czorna chmara popeu wysia nad hoowoju ji zmiszuwaasia z dymom lisowoji
poei. Wse nawkruhy, oswitene awoju, zowisno minyosia czerwonymy widbyskamy.
Bulbaszky zduwaysia na byskotyw powerchni magmy i opay, rozkydajuczy fontany wohnianych bryzok. Kuby dymu pidmaysia z hariaczoho potoku, jak
dywowynyj tuman, ohortajuczy nohy tych, szczo stojay na kamjanomu ostriwci.
Dobre, szczo z namy nema Meri, tycho proszepotiw Wud.
Kraszcze pomoymosia, skazaw Kern, distajuczy moytownyk. Win
prostiahnuw ruku, szczob wymknuty robota. Ce joho ne stosujesia.
Ta Harri perechopyw szefowu ruku.
Suchajte, suchajte!..
Zemla pid nohamy hua, lis triszczaw, derewa horiy j strilay. Z werszyny hory
doynay wybuchy
Robot powtoriuwaw bajduym hoosom:
Czutnis kraszczaje. Staa pjatdesiat dwa procenty. Hrozowi rozriady wse
szcze zawaaju.
Z kym win rozmowlaje? spytaw Harri.
Mowczi! prosyczaw Kern, szczo wczepywsia w joho ruku.
Daju radipeeng, daju radipeeng za wymohoju, powtoriuwaw robot.
Wyznaczaju widsta u dwi myli.
Boewolu! skryknuw Kern. Halucynaca! Ta u maszyny ji ne moe
buty, Harri! Ce nemoywo, ta ce rosany
Rosany? ne wiriaczy wucham, perepytaw Wud.
Wy czujete? Robot rozmowlaje z nymy. U nioho czutywisza aparatura, ni
u naszych szoomofonach.
Pizno!
Nikoy ne dumaw, szczo meni tak pizno dowedesia miniaty swoji pohlady!..
Znachodymosia na kameni posered wohnianoji ridyny, bajdue powidomlaw robot. Wona prybuwaje po odnomu diujmowi na chwyynu. Czerez trydcia sim chwyyn sorok wisim sekund kami bude zatopeno. Szcze czerez simnadcia chwyyn wohniana ridyna dde do kolin
Wony mcza siudy! Czujete, szefe? Wony zapytuju obstanowku, wony jdu
nam na dopomohu!
Nikoy ne dumaw, szczo wony na ce zdatni! Na c paneti bahato czomu
nawczyszsia, Harri Szkoda, szczo ne dowedesia skorystatysia cym u ytti
Robot te ne zwayw na ce. Ta wony dopomou nam, wriatuju nas.
Ech, maluk, maje nino skazaw Kern, jakyj wsiudychid projde po
wohniu? Rozrachowuwaty treba tilky na samych sebe Je ysze odna maszyna w
switi, jaka moe wriatuwaty nas
Wy tak hadajete, szefe?
Cheo, Done, proszu was. Wimi mistera Wuda i perenesi joho czerez
wohnianyj potik.
Szczo wy, szefe?.. A wy?..
Wyszczyj zakon pryrody, Harri Moodosti yty. Peredajte prywit Meri.
Ja ne zawdy buw sprawedywyj szczodo neji Oto, Done, proszu was

Szyrynu potoku mona podoaty za dwanadcia chwyyn, czerez dwadcia


pja chwyyn mona powernutysia za misterom Kernom, prorypiw robot.
O, m nezabutn brate Tomas! Win stworyw ne prosto myslaczu, ae j czutywu, humannu maszynu! Jdi, Done, ja datymu was, u jakoho je ne tilky mozok,
ae j serce!
Robot posadowyw Harri na pecze i bezstraszno ruszyw u wohnennyj potik.
awa dsza jomu do kistoczok i wyruwaa, obtikajuczy nohy. Dym pidmawsia, maje schowawszy Kerna, jakyj yszywsia na kameni. Harri ne zadychnuwsia
tilky tomu, szczo buw u szoomi.
Robot projszow kilka krokiw, ta raptom spynywsia.
Ridyna prybuwaje po piwtora diujma na chwyynu. Koy mona bude powernutysia za misterom Kernom, wona siahne jomu wyszcze kolin, szczo moe poszkodyty joho zdorowju.
Oto treba powernutysia za nym, szwydsze powernutysia, Done! Slid sprobuwaty nesty oboch, Done, due proszu was, kwapyw maszynu. Harri.
Treba powernutysia, pidtwerdyw robot.
Nad wohnianym potokom i dymom pidmaasia mohutnia posta zakutoho w
obadunky ycaria, jakyj nis na peczi junaka.
Wse taky powernuysia! rozczueno skazaw Kern.
Don pidrachuwaw, szczo perenesty treba zrazu dwoch, szefe! zdaeku
spowistyw Wud.
Robot wybrawsia na kami. Kern opustywsia na kolina, szczob doslidyty robotowi nohy, jaki zahybluwaysia w awu.
Czudowa maszyna! Dywna maszyna! Prekrasna tuhopawka krycia! wykrykuwaw win.
Robot uziaw na kone pecze po amerykancewi i znow uwszow u wohnianyj
potik.
Powilno stupay po magmi metaewi nohy. Szakowa pina naypaa na kryciu,
jaka rozihriwaasia dedali bilsze i we staa czerwona jak ar.
Robot iszow powilno, ae wpewneno, joho bilasti oczi pylno dywyysia wpered.
Ruky obereno pidtrymuway Wuda i Kerna, jaki sydiy na zaliznych peczach obniawszy.
Riatiwnyj kami znyk u dymu. Zdawao, magma we pokrya joho. Wona dochodya robotu do kolin. Moe, pidniawszy trochy wyszcze, wona we poszkodya
b jomu sugoby
Robot zupynywsia.
U czomu sprawa, Done, proszu was? zapytaw Aan Kern.
Osobywo suworo j choodno prounaw skrypywyj robotiw hoos:
Szwydkis prybuwannia potoku perewyszczuje dwa diujmy na chwyynu.
Riwe wohnianoji ridyny dosiah nynioho sugoba nih. Szwydkis peresuwannia
spowilnena. Podalsze peresuwannia z wantaem nebezpeczne dla mojich mechanizmiw.
Szczo win chocze skazaty? wyhuknuw Harri.
Merszcz! Treba wymknuty joho systemu samozbereennia, inaksze win
skyne nas u awu! nakazaw Kern.
De wymykacz?
M boe! Win unyzu We ne dotiahnutysia.

Ja zmuszenyj zwilnytysia wid wantau, dentlmeny, due wwiczywo proskrypiw robot.


Kern i Wud wczepyy u joho hoowu i odyn w odnoho. Zalizni ruky maszyny
namahay widirwaty jich, eektromagnitni mjazy napruyy, boriuczy iz perenawantaenymy mjazamy pryreczenych ludej.
Proklata maszyna! procidyw Kern. Kern stohnaw. Robot szczo skrehotiw. awa kekotia bila joho nih. Dym pidmawsia stowpom.
Wsiudychid mczaw pomi paporotej. Dobrow awiruwaw, obmynajuczy
linowi siti, rozirwani w bahatioch misciach lisowymy wtikaczamy.
Illa Jurowycz! Illa Jurowycz! zojknuw bila radiaparata Oeksa. Win
jich skydaje w awu!
Bisowa maszyna riatuje sebe, wona wwimknuta na samozbereennia, pochmuro konstatuwaw Dobrow.
Upered, Romane! Upered! nakazaw Bohatyriow.
Wsiudychid wyskoczyw z huszczawyny na bereh wohnianoho potoku.
Derewa nawkoo horiy. awa napowzaa na bootystyj grunt i, stykajuczy iz
wodoju, zastyhaa. Kuby pary wychopluwaysia z-pid neji, jak pina pryboju, a
magma perewaluwaasia czerez rozpeczenu, szczojno utworenu kamjanu pereponu.

Stop! wyhuknuw Bohatyriow. Mona buo jty po zemli, po wodi, nad

wodoju i pid wodoju Jak z wohnem buty, Romane?


Zty wsim! nakazaw Dobrow.
U wohnennomu potoci, we u dymu, nemow stowp, stojaw robot. Na niomu
wydno buo dwoch ludej, szczo wczepyy odyn w odnoho.
Druzi! Aan! Harri! Jak wy tam? ywi? Sprawyysia z maszynoju?
huknuw Illa Jurowycz.
Kri trisk rozriadiw prounaw Kerniw hoos:
Cheo, komandore! Radyj zustritysia. awa dsza do pojasa Zaliznoho
Dona i wywea z adu keruwannia. Due szkoda maszyny
Poalte szczo-nebu insze, Aan. Trymajte ducze. Jdu do was na dopomohu.
Ne bute boewilnym, komandore! odna maszyna, krim robota, ne projde
po wohniu.
A powitriana poduszka nawiszczo? skazaw Dobrow. Wsiudychid ne
pide po awi, win projde nad neju!
I wsiudychid z Dobrowym za ruem pomczaw na wohnianyj potik. Potuni nasosy spriamuway wnyz strumeni powitria, j powitriana poduszka widokremya
korpus wid magmy, nadno ochoodujuczy joho.
Wsiudychid ehko nissia nad awoju, nacze ce bua woda
Dobrow poriwniawsia z dymuczym robotom i zniaw z nioho Kerna, a potim
Wuda.
Kruto rozwernuwszy, Dobrow powiw wsiudychid czerez wohnianyj potik wid
robota.
Robot samotnio stojaw sered wohniu, i joho zastyhli w borobi ruky buy
prostiahnuti do ludej, szczo kynuy joho.
O Tomas! Tomas! hoosyw Kern. Jaka ce bua maszyna! Ja poczuwaju
sebe nehidnykom, szczo kydaju ji
Robot stojaw po hrudy w kyplacz awi. Czerwoniasti widbysky wyhraway w
joho oczach, i wony wpersze zdawaysia ywymy, dywyysia uslid ludiam z dokorom.
Win staw osidaty zowsim jak ywyj, trochy nachyywsia i wpaw.
Rozpawena magma pohynua joho.
Aan Kern pakaw
Hora dwyhtia. Z ji era wychopluwaysia fontany wohniu j rozarenoho kaminnia. Rozpeczena magma napownya krater i slipuczymy mohutnimy potokamy
pereywaasia czerez joho kraji.

Bahrowi chmary swityysia.


Zowisna zoria schodya nad lisom.
Zahrawa perwozdannoji poei pidmaa razom iz chmaramy popeu pozadu

doslidnykiw, zahroujuczy nazdohnaty jich.


Wsiudychid buo rozrachowano na dwoch. Bez zniatych pryadiw i harmaty
win mih uziaty czotyrioch, ae pjatyj maw bihty poriad z maszynoju, trymajuczy
za stremeno, inaksze wsiudychid ne pidmawsia na powitrian poduszci.
Tilky weduczyj i toj, chto bih, distay prawo na kyse dla dychannia, zapasy
jakoho rady poehszennia buo zayszeno bila wohnianoho potoku.
Dobrow u skafandri j szoomi, zsutuywszy, sydiw za ruem. Oeksa w poehszenomu do kraju skafandri, bez szooma j baoniw, jszow poriad iz wsiudychodom.
Harri Wud ne mih wsydity u wsiudychodi. Win wystrybnuw z maszyny, piszow
razom z Oeksoju. Ta zrazu staw widstawaty. Doweosia wchopytysia za Oeksynu
ruku.
Moodi ludy weseo rozsmaysia.
Kern podywywsia na nych i skazaw Bohatyriowu:
Komandore, u mene widczuttia, szczo szkaraupa, jaka dekoho z nas pokrywaa, roztriskaasia nad wohnianym potokom, a potim widpaa.
Spodiwaju, wy ne szkodujete, Aan?
Ja dumaju pro neji, komandore. Potribno buo potrapyty na inszu panetu,
szczob zrozumity, jak naypa szkaraupa zakonopaczuje oczi j wucha, tysne na mozok. Wy ne moete sobi ujawyty, naskilky pryjemnisze wiryty w ludej, ni jich znewaaty!
Meni wako ce ujawyty, Aan, skazaw Bohatyriow usmichajuczy.
Znaju. Wy zawdy wiryy w ludej. Pid szkaraupoju meni zdawaosia ce nisenitnyceju.
A wy ne dumay, Aan, czomu wona utworyasia?
Ce brudna szkaraupa, komandore, zaureno posmichnuwsia Kern. Ja
dohaduju, szczo wona utworiujesia w ludej, koy wony ne myju duszu. A naszi
gazety, radi i peredwyborni promowci pikujusia, szczob ji ne prosto buo widmyty.
Koy rosany j amerykanci boroysia proty korycznewoji czumy, nakoji
szkaraupy u nych, zdajesia, ne buo.
Ne buo, komandore, tomu szczo wona ne terpy wohniu. Napewno, treba
dobre rozihrity j proaryty wsich ludej, szczob iz nych obupyasia szkaraupa woroosti j nedowiry.
Oeksa j Wud, jak i ranisze trymajuczy za ruky, trochy widstay.
Wsiudychid prokadaw dorohu czerez liny, zrizajuczy jich cyrkulnymy pykamy.
A ja wwaaju, szczo w nasz ekspedyci buo dwa roboty, skazaw Wud.
Oeksa prymruywsia:
Dwa?
Odyn robot zahynuw druhyj, zdajesia, staw ludynoju.
Wony szcze potowaryszuju! zasmawsia Oeksa, pokazujuczy oczyma na
wsiudychid.
Wud kywnuw hoowoju:
A jak win oburiuwawsia, dowidawszy, szczo komandorom use taky bude
rosanyn!.. Szczo do mene, Aek, to moja budowa jawno postupajesia kibernetyczn. Ja zawdy aden buw towaryszuwaty z wamy, a w kosmosi zrozumiw, szczo
neskinczennis zbyuje.
A szczo take Zemla, Harri? Weyczeznyj kosmicznyj korabel! Win ety u

kosmosi, obertajuczy nawkoo osi, obbihajuczy nawkoo Soncia, razom iz Soncem


obertajuczy u koesi Gaaktyky, jaka z weyczeznoju szwydkistiu widdalajesia od
inszych gaaktyk.
Wud usmichnuwsia:
Boju, szczo pasayry kosmolotu Zemla, szczob potowaryszuwaty, powynni widczuty kosmos Skaimo, dowidatysia pro nawau czuynciw iz kosmosu.
Tilky todi ludstwo objednaosia b u zachysti.
Prawylno, Harri! Zachyst objednuje. Ta dla cioho ne treba daty kosmicznoji agresi. Zachyszczatysia ludiam slid wid samych sebe, wid jadernoji zbroji,
jaka zahrouje jichniomu isnuwanniu i jaka ne moe, ne powynna i ne bude isnuwaty!
A chiba wona ne znadobysia, szczob widbyty kosmicznyj napad?
Nikoy! zapereczyw Oeksa. Ce wyhadano tymy, chto, unykajuczy rozzbrojennia, chocze za bu-jaku cinu zberehty jadernu zbroju dla swojeji nykoji
mety! Owoodinnia kosmosom powjazano z takym rozwytkom swidomosti rozumnych istot, jakyj sam po sobi wykluczaje agresu. Wyszczi dosiahnennia nauky newiddilni od wyszczoji humannosti. Chiba u nas z wamy pidniaa by ruka na yteliw
Wenery?
Na rozumnych yteliw panety? zdywuwawsia Wud.
Tak, jaki buduway misto Ade my baczyy rujiny na dni protoky Czuy
hoos, szczo promowlaw Ea
Wy mrnyk, Aek. Wy nasprawdi hadajete, szczo baczyy misto, jake opustyosia na morke dno?
Zamis widpowidi Oeksa micno stysnuw ruku Harri.
Wsiudychid wyjichaw z lisu.
Morkyj bereh zminywsia newpiznanno. Piszczana smuka, na jak widpoczyway podoroni, znyka. Ne buo i wohnennych kwitiw.
Lis schodynkamy spuskawsia ne do moria, a prosto w more.
Morki chwyli nakoczuwaysia na czerwoniasti krony zatopenych derew, koychajuczy obwanie ystia, potim nabihay na temni, mokri napiwzatopeni
stowbury i rozbywaysia ob wuzuwate korinnia tych derew, jaki szcze ne opynyysia w wodi. Weetenki paporoti koywaysia; zdawao, szczo wony ywu, ruchajusia i na oczach u pryhoomszenych podoronich perewalky zachodia u
wodu.
More nastupao na pralis. Widbuwaosia podalsze opuskannia suchodou.
Hriznyj hurkit, pidmajuczy iz nadr, zahuszaw morkyj pryb.
Podoroni perezyrnuysia. Hurkit narostaw. Zdawaosia, szczo win chytaje
skeli.
Oeksa j Wud widczuy, szczo grunt nasprawdi chytajesia u nych pid nohamy.
Wony huknuy Dobrowa.
Toj spynyw maszynu.
I raptom strasznyj udar jak wybuch potrias use nawkruhy.
Mi wsiudychodom i zatopenym lisom utworyasia triszczyna. Odna z paporotej staa nachylatysia, wpaa nazad i szczeza w prirwi.
Z ji hybyny wychopyysia kuby etowoho dymu, potim chmara bioji
pary.
Wsim odiahnuty szoomy! nakazaw Bohatyriow.
Wsiudychid powernuw uzdow triszczyny, nabyrajuczy szwydkis.

Oeksa j Harri bihy, trymajuczy za borty maszyny.


Nowyj udar, zdawao, rozkoow panetu. Ludy mymowoli nachyyy hoowy.
Dobrow rywkom wymknuw nasosy. Wsiudychid upaw na korinnia.
Maszynu trusonuo. Pasayry powayysia odyn na odnoho.
Oeksa j Harri spynyysia, wraeni.
Kraj triszczyny projszow bila samoho nosa wsiudychoda.
Nowa triszczyna zjednaasia z perszoju, widhorodujuczy ludej wid protoky.
Bohatyriow wystrybnuw iz wsiudychoda.
Dobrow staw obdywlatysia maszynu.
U triszczynu straszno buo zahlanuty. Z hybyny skel, szczo rozkooysia, doynaw hu.
Zahrawa nad wukanom szyryasia. Nebo paao. Wzdow moria etiy rwani,
nacze ochopeni wohnem chmary.
U najwucz czastyni triszczyna bua metriw dwadcia zawszyrszky.
Protyenyj ji kraj buw pomitno nyczyj.
Perestrybnemo? zapytaw Illa Jurowycz, wyczikuwalno dywlaczy na
Dobrowa.
Tilky tudy, pokazaw toj rukoju na nykyj kraj triszczyny.
Wiriowky takoji dowhoji nema?
Poehszujuczy wsiudychid, zayszyy wse. Pidszow Oeksa.
Ja wskoczu na chodu Bila samoho kraju, zaproponuwaw win.
Ce nezdsnenno, komandore! wyhuknuw Kern. Dozwolte yszytysia
meni.
Bohatyriow nasupywsia j nakazaw usim, okrim Oeksy, sisty u wsiudychid.
Wud nabyzywsia do Oeksy, prostiahnuw ruky, ta toj widszow i weseo skazaw:
Proszczatysia ne budem!
Oeksa staw za desia krokiw wid prirwy, we zoseredenyj, napruenyj, jak
bokser na ryngu.
Wsiudychid widjichaw metriw na sto, rozwernuwsia i staw nosom do triszczyny.
Oeksyne serce kaatao, w roti peresocho. Win pidstrybuwaw na misci wse
wyszcze i wyszcze.
I raptom zawmer, trochy zihnuwszy.
Wsiudychid, nabyrajuczy szwydkis, mczaw do triszczyny.
Rewiw dwyhun, kryczay ludy, szczo sydiy w maszyni.
Oeksa rwonuwsia, jak zi startu. Win czymdu bih maszyni nawperejmy,
szczob bila urwyszcza opynytysia z neju poriad.
Try pary ruk tiahnuysia do Oeksy.
Wsiudychid mczaw nad kaminniam, powitriani strumeni pidmay nawkoo
nioho chmaru kuriawy.
Oeksa strybnuw u ciu chmaru, jak u wodu.
Troje druziw, szczo owyy joho, wpay razom iz nym na dno wsiudychoda.
Dobrow nestiamno styskaw rul.
Wsiudychid wid nowoji wahy osiw, ta, ne zaczepywszy kaminnia, we opynywsia nad prirwoju.
Ptachom pereetiw win czerez triszczynu i wdarywsia ob korinnia derew na
druhomu ji boci.

Mao ne perewernuwszy, win na boci proboroznyw kilka metriw.


Oeksu wykynuo z maszyny. Szczo wyetio z kyszeni joho skafandra i zastrybao po kaminniu.
Illa Jurowycz ochnuw.
Wud bih do Oeksy.
Ta toj ue pidwodywsia.
Dobrow wyliz iz maszyny i staw ohladaty ji.
Kudy win zakotywsia? Ty baczyw? spytaw Oeksa, morszczaczy wid
bolu.
Wud zapereczywo pochytaw hoowoju.
Pidszy Illa Jurowycz i Kern.
ywyj? zapytaw Bohatyriow. Nu, moode! Ja dumaw, ce twoja hoowa
zastrybaa po kaminniu.
Ce kami, jakyj ja uziaw iz dna.
Czoho ty joho ne wykynuw?
Zabuw.
Illa Jurowycz iz sumniwom pochytaw hoowoju.
Zabuw skazaty wam pro nioho, wyprawywsia Oeksa.
Win wynuwato posmichawsia i morszczywsia dali wid bolu.
Dobrow kykaw usich do wsiudychoda.
Derewa rozhojduwaysia, grunt dwyhtiw, zemetrus posyluwawsia.
Szkutylhajuczy, Oeksa szukaw zahubenyj kami.
Merszcz, Oekso! Tilky na wodi poriatunok! hukaw Illa Jurowycz.
Ta Oeksa nemowby ne czuw. Bohatyriow zrobyw znak Wudu, i toj pobih wid
usiudychoda, szczo pidszow, do Oeksy, aby prywesty joho za ruku.
Raptom Oeksa wpaw na kolina i skryknuw. Wud zupynywsia i tako weresknuw.
Illa Jurowycz i Kern bihy do nych. Dobrow wiw za nymy wsiudychid. Zasapawszy, Illa Jurowycz spynywsia.
Oeksa stojaw na kolinach i trymaw u rukach plamystyj kami, pokrytyj zasochym muom. Plamystyj czerez te, szczo szkaraupa, jaka pokrywaa joho, wid
udaru ob kaminnia de-ne-de widskoczya.
Tremtiaczymy palciamy Oeksa namahawsia widamaty szkaraupu z usioho
kamincia. Win postukaw nym ob skelu. Szkaraupa widpaa
Marmur! wyhuknuw Wud.
Pidzemnyj hu maje zahuszyw joho kryk. Byka paporo nachyyasia i
wpaa, troszczaczy susidni. U bahrowych chmarach siajnua byskawka. Zemla stuhonia.
Oeksa pidwiwsia. Ne wiriaczy swojim oczam, win trymaw u rukach ne kami,
a biyj marmurowyj wytwir, z jakoho zetiw szar muu, szczo pokrywaw joho, natchnenno zrobenu skulpturu naproczud harnoji holiwky nezemnoji, czuepanetnoji diwczyny. Wytiahnena nytka briw, wydoweni mao ne do skro myhdaepodibni oczi, tonkyj bahorodnyj nis i napiwroztueni w posmiszci huby
Byskawka bysnua zowsim poriad. Czy to hrim udaryw, czy to utworyasia
nowa triszczyna, ludy cioho ne baczyy j ne czuy Jak zaworoeni, dywyysia wony
na czudesnyj wytwir newidomych ruk.
Ea! proszepotiw Oeksa. Win buw bez szooma i prowiw rukoju po

chwylastomu woossiu, ohladajuczy nawkoo, nacze maw pobaczyty ji, ywu, baakuczu.
To o jaki rysy ycia ne mih win rozibraty pid czas marennia!
Ludy dywyysia w prekrasne yce teji, chto buw nosem Rozumu poza Zemeju I wony ne pomiczay, jak dwyhtia nawkoo hory, pidmajesia more, paachkoty nebo.

Mohutnia posta ludyny w skafandri wysoczia na skeli.


U hybok zadumi, nacze Hamet, szczo zahladaje w oczni jamky czerepa, dywya ludyna na biomarmurowu holiwku, jaku trymaa w rukach.
Nerozhadana tajemnycia ludkoho mozku, prahnennia zbahnuty istoru Rozumu prywey szukacza na inszu panetu, i teper win, pronykajuczy w morok newidomoho, rozdywlawsia czui prywabywi rysy bezmirno znajomoji i newidomoji
istoty.
Chto ty, wytwir rozumu j ninosti? Szczo prychowano buo pid twojim biomarmurowym czoom? Toj e dywnyj organ, jakyj daw ludyni wseperemahajuczu
zdatnis mysyty, pidniawszy nad inszymy ytelamy panety? Newe j tut, na Weneri, jak i na Zemli, organ dumky, ta j sama myslacza istota zjawyy raptowo, bez
perechidnoji schodynky do twarynnoho switu, jaku marno rozszukuju? Czomu cia
istota zjawyasia tut u zowsim czuu j eru perwisnych jaszczeriw, ne majuczy sered usioho ywoho niczoho schooho?
Tak, yttia, najwyszcza forma czudowoho isnuwannia materi, wynykaje
wsiudy, de umowy spryjaju jomu, i, raz pojawywszy, neuchylno rozwywajesia,
poky ne sporody pemja myslaczych, czerez jakych Pryroda piznaje samu sebe.
Ta czomu ty, koy z lubowju wylipena, yce kotroji my pobaczyy pid czas
zemetrusu, czomu ty tak schoa na najprekrasniszu z tych, szczo ywu na Zemli?
Czomu ty tak benteysz rozum i serce szukacza istyny?
Czomu?.. Ta tomu, szczo ty napiwroztuenymy swojimy hubamy, nimymy, ae
promowystymy, widpowidajesz na najpotajemniszi zdohady, na smiywu nadu
syna Zemli, na nestiamnu joho wiru w nemoywis kosmicznoji samotnosti ludkoho pemeni!
Czy ywesz ty j nyni sered weetenkych paporotej, pid pokrowom bahrowych
i wicznych chmar, czy tilky dopytywo zahlanua siudy, na panetu bur, u weykych
swojich mandrach sered zorianych switiw?
Ludyna w skafandri skynua szoom i posztywo torknua hubamy biomarmurowoho czoa skulptury.
Witer zawoodiw borodoju Bohatyriowa, obaw bryzkamy z hrebenia chwyli,
szczo rozbyasia ob skelu.
Oeksa, jakyj marno namahawsia zwjazatysia po radi z Meri, pomityw cej
ruch Illi Jurowycza i zasoromeno opustyw oczi.
Dobrow porawsia bila ambi, oporiadajuczy ji pisla druhoho perechodu
czerez protoku. Podriapyny i wmjatyny, obupena farba i probojiny swidczyy pro

te, czoho kosztuwaa maszyni mandriwka.


Kern i Wud rozpaluway bahattia.
Koy Bohatyriow pidszow do bahattia, Kern, dywlaczy na skulpturu w joho
rukach, skazaw:
Chiba ce ne wine tworinnia, komandore?
Wine tworinnia? zadumywo perepytaw Illa Jurowycz. Szczo tke
ludyna? Prymcha stychi, wypadkowyj zbir obstawyn, szczasywych zownisznich
umow czy werszyna slipoji praciowytosti i mymowilnoho udoskonaennia form
Pryrody?
Wsi zrozumiy, szczo Illa Jurowycz prodowuwaw rozmirkowuwaty.
Czy wwaaty ludynu poriwniano sabkoju, pohano zachyszczenoju wid znehod, kepko ozbrojenoju dla boroby, ae takoju, szczo maje czudowyj mozok, jakyj
perekrywaje wsi nedoliky ludyny jak twaryny? Czy baczyty w budowi ludkoho organizmu najwyszcze z moywoho i dosianoho, doskonalis lin, krasu tia, idealnis konstrukci, werszynu ewoluci, jak dali robyty niczoho?
Oeksa wymknuw radipryjmacz i pidszow do bahattia. Win lubyw, koy zwyczajno nebahatosliwnyj Illa Jurowycz nacze prorywawsia, koy natchnenna i zachoplujucza joho mowa poczynaa tekty pawnoju i hybokoju rikoju abo wyruwaa
burchywym potokom.
Dobrow te perestaw stukaty mootkom, prysuchawsia.
Ludynu widrizniaje od twaryn te, szczo wona ne tilky wytwir zownisznich
umow, ae j wasnoji praci. Ludyna praceju swojeju zrobya sebe myslaczoju istotoju. Trud wyriszalnym czynom wpywaje i na zownisznis ludyny. Woosianoho
pokrowa wona pozbuasia, oczewydno, tomu, szczo stworya sobi odiah, jakyj zrobyw nepotribnoju szers na tili.
Bohatyriow newidrywno dywywsia na skulpturu, jaku trymaw u wytiahnen
ruci, nemowby czerpajuczy w n swoji dumky:
U nastupni miljony rokiw weykyj trud ludyny, zminiujuczy sw charakter,
koy ludyna dedali bilsze peretworiuwatymesia z zycznoho wykonawcia w komandyra maszyn, nemynucze zminy ludynu, zroby ji i zowni neschooju na perwisnych mysywciw, jakych my poky szczo w usiomu nahadujemo.
Wud mymowoli zhadaw swoje marennia w peczeri, dykych naszczadkiw, szczo
pryjszy za dzwinkoju szkiroju Czuda.
Miniaty ludynu w ji zowniszn i wnutriszn suti, wiw dali profesor Bohatyriow, bude i charakter suspilstwa, jake wona stwory i w jakomu ytyme.
Miljony rokiw bez nasylstwa i prymusu, bez strachu i wowczych zakoniw nemynucze widibjusia jak na zownisznosti ludej, tak i na jichn swidomosti.
Swidomis!.. widhuknuwsia Dobrow. Zwidky uziaa cia swidomis?
Bezpereczno, jdesia pro due ridkisnyj i nadzwyczajno szczasywyj zbih
obstawyn. Tyhr duczyj ludyny, mawpa sprytnisza, hepard prudkiszyj. Ludkyj
mozok rozwywawsia same tomu, szczo ludyna bua sabkisza bahatioch chyakiw i
maa borotysia z nymy. Wona postupaasia sprytnistiu mawpam, ae wyjawlaasia
prystosowaniszoju za nych w tiakych umowach yttia, wona ne moha zmahatysia
z oenem u szwydkosti, ae wmia spynyty joho kamenem, jamoju-pastkoju czy strioju. Wona bua mensza wedmedia, ae ne potrebuwaa joho szuby, joho baroha, ne
porynaa w zymowu splaczku, hruczy bila bahattia, jake nawczyasia rozpaluwaty.

Wud staw woruszyty wuzuwatym korinniam wuhilla. Posypay iskry, powayw dym.
Jakby ludyna bua zanadto dua, zanadto sprytna, zanadto prudka, wona ne
potrebuwaa b mysennia i wynachidywosti, wona moha b proyty po-zwiriaczomu. Mysennia znadobyo i rozwywao u neji tomu, szczo j wako buo yty
bez nioho, wona ne wyya b, jak, napewno, ne wyyy ji byki i mensz obdarowani rodyczi.
Koy b wy znay, komandore, jak ja moyw boha, szczob wyyty w peczeri!
ziznawsia Kern.
Ludyna, szczo ya w peczeri, staa ludynoju tomu, szczo bua ne zanadto
dua, sprytna, prudka i ne zanadto sabka j nezhrabna, tomu szczo j potribna bua
pomirna kilkis jii, wysokokaornoji i w toj e czas ehko zaswojuwanoji pisla
pryhotuwannia na wohni. Woho poehszuwaw skadni funkci organizmu, spryjaw joho szwydkomu rozwytkowi i wdoskonaenniu. I, szczo szcze osobywo waywo, ludyna staa ne we czas wytraczaty na dobuwannia jii, u neji zjawyasia
wilna hodyna dla rozdumiw, jakych nemaje u zwiriw, nemaje u ptachiw, nemaje u
ryb, hodyna, szczo staa, koy tak mona skazaty, bakom piznannia, matirju
mystectwa i widtworennia krasy.
U rukach swojich, komandore, wy trymajete krasu, jaka dowody, szczo hospo boh stworyw ludej na Zemli i na Weneri takych, jak sam.
Wolter kazaw, szczo ludyna widpowia jomu tym e, szwydko dodaw
Oeksa.
Kern kynuw na nioho pochmuryj pohlad.
Wy pomylajete, Aan, mjako skazaw Bohatyriow. Rozumni istoty
schoi odna na odnu ne tomu, szczo stworeni kymo za pewnym zrazkom, a tomu,
szczo istoty ci may widpowidaty pewnym umowam, woodity wilnymy wid chodinnia kinciwkamy, prydatnymy dla trudowych procesiw, stereoskopicznymy organamy zoru j suchu, wertykalnym pooenniam tia, szczo zabezpeczuwao najbilszyj obzir miscewosti, j oszczadywo wykorystowuwaty dla peresuwannia minimalnu kilkis kinciwok.
Dwi nohy! wstriaw Oeksa.
Odne sowo, na kiometrow widstani my, najmowirnisze, mohy b spryjniaty rozumnu istotu inszoho switu za ludynu, jakby pobaczyy ji
Ae o wona, o! My we baczymo ji, komandore! wyhuknuw Harri
Wud, pokazujuczy na skulpturu.
I ja due radyj, ser, powano dodaw Kern, szczo isnuwannia ceji prekrasnoji edi w switi wenerinkych jaszczeriw mona pojasnyty zowsim ne teorijeju ewoluci, a tilky wyszczym aktom tworennia.
Jakszczo pid wyszczym aktom tworennia wy rozumete stworennia ineneramy kosmicznych raket, to ja pohoduju z wamy, Aan.
Szczo? Kosmicznych raket? rozhubywsia Kern.
Wy wwaajete, wona pryetia? wawo spytaw Wud.
Wona czy ji predky, spokno widpowiw Bohatyriow.
Illa Jurowycz!.. ne wytrymaw Oeksa, schoplujuczy.
Bohatyriow zaspokywo pidniaw ruku.
Zwidky pryetiy? spytaw Kern. Na kosmicznych raketach?
Bohatyriow znyzaw peczyma:

Na ce mona widpowisty, jakszczo zhadaty pro weetenki sztuczni kosmodromy, jaki koy sporudeno w mipanetnomu prostori.
Fobos i Dejmos! wyhuknuw Oeksa.
Nu, znajete! zaprotestuwaw Dobrow. Na Marsi nema yttia we miljony
rokiw. Czy ne tomu ty sam, Illa, porywawsia siudy, na Weneru? Ni wody tam nema,
ni atmosfery
Ce prawylno, pohodywsia Bohatyriow. Mars menszyj Zemli, joho syy
tiainnia brakuwao, szczob utrymaty czastoczky atmosfery i wodianoji pary. Gazowi czastoczky odryway wid panety i etiy w mipanetnyj prostir
Chaj tak!.. Ta ranisz na Marsi buy szczilna atmosfera i umowy cikom schoi
na zemni. Wony stay taki nawi ranisze, ni na Zemli, oskilky Mars dali wid Soncia
i ochooduwawsia szwydsze. I yttia tam powynno buo zjawytysia ranisze i prochodyty wsi fazy rozwytku szwydsze. I rozumni istoty nemynucze powynni buy
zjawytysia miljony rokiw tomu.
I miljony rokiw tomu zahynuty bez wody j kysniu, pidkazaw Dobrow.
Ne zahynuty, a tilky opynytysia pered perspektywoju zahybeli. Marsany
rozumiy, szczo jichnia paneta wtraczaje wodu i atmosferu. Wony musiy dbaty pro
majbutni swoji pokolinnia. I wony may try wychody. Perszyj zahynuty
Ni, ni i ni! zaprotestuwaw Oeksa. Harri Wud pidtrymaw joho, zakywaw
hoowoju.
Druhyj wychid pity uhyb panety, wyryty peczery, stworyty w nych
sztucznu atmosferu, wodojmyszcza, pidzemne silke hospodarstwo, zbuduwaty
tam mista i yty, nikoy we bilsze ne baczaczy neba, zirok i soncia.
Sumno, ta moywo, znyzaw peczyma Kern.
I, nareszti, tret wychid: wykorystaty dosiahnennia cywilizaci i pereseytysia na susidni panety. Naprykad, na Weneru
O-o! wyhuknuw Kern, wysoko zdmajuczy browy.
Ja hadaju, szczo wysoka cywilizaca rozumnych istot, raz pojawywszy i
owoodiwszy werszynamy zna, ue ne zahyne! Wona nemynucze wykorystaje ne
tilky dosiahnennia zna, ae j toj fakt, szczo pry rozwytkowi nebesnych ti umowy,
zruczni dla yttia rozumnych istot, niby perekoczowuju z odneji panety na inszu.
Koy Mars buw kwituczym krajem, na Weneri szcze kypiy perworodni okeany.
Koy Mars poczaw hynuty, wysychajuczy, na Weneri umowy yttia stay nepohani.
I marsany wykorystay ce! wyhuknuw Oeksa.
Ja hadaju, szczo rozumni yteli Marsa mohy obraty dwa szlachy. Czastyna
naseennia panety pisza w ji hybyny i, moywo, isnuje j nyni, zaznawszy biogicznych zmin, prystosuwawszy protiahom miljona rokiw do nowych umow
a druha czastyna pobuduwaa kosmiczni mista, sztuczni suputnyky, promini stanci dla masowoho pereseennia na susidni panety! wypayw Oeksa.
Ty majesz racu, Oekso. Due moywo, szczo ce staosia same tak.
I na morkomu dni my baczyy misto pereseenciw. Oto my znajdemo
szcze tut czudowe misto prybuych na Weneru marsan, inky jakych tak samo
prekrasni, jak cia skulptura, zustrinemo tut koysznich marsan, rozum jakych
zberihaje zapowitni tajemnyci wyszczoji cywilizaci najdawniszoji panety!
Chtozna, czy yszyy wony tut, pochytaw hoowoju Bohatyriow.
Tobto jak ce ne yszyysia? zdywuwawsia Oeksa.
Zhadajmo pro dejaki dostemenni fakty, widomi na Zemli. Pojasniujuczy
jich, mona zrozumity bahato czoho.

Fakty? Na Zemli? naszoroszyw wucha Dobrow.


Tak. Chto miljon rokiw tomu zayszyw slid pidoszwy w piskowyku pusteli
Hobi? Chto miljon rokiw tomu namahawsia z pidrucznoho materiu widnowluwaty w odekych katakombach newidomyj aparat, wypylujuczy zaliznym instrumentom u kistkach wykopnych twaryn pazy, oobky, toczni otwory? Chto, nareszti, strilaw kueju w dykoho neandertaojida w doistoryczn Afryci?
Dobrow rozwiw rukamy:
Nu, znajesz, Illa
Ta ne ci tajemnyci osnowni! Osnowna ce tajemnycia ludkoho mozku,
jakyj buw biogiczno odnakowyj u tworcia teori widnosnosti Ejnsztejna i w perwisnoji ludyny kamjanoho wiku, u orda jutona i w afrykankoho dykuna, z jakoho, jak widomo, mona wychowaty suczasnoho wczenoho. Jak moha skupa pryroda nadiyty doistorycznu ludynu, prymitywnoho mysywcia, rozwynutym mozkom, zdatnym umistyty wsiu sumu suczasnych zna?
Mozok cej stworeno wyszczoju syoju, spowistyw Kern.
Ni, Kern. Mozok cej, oczewydno, projszow usi stadi rozwytku istoty, szczo
poczynaje mysyty szcze doty, jak ue w zriomu dla Rozumu wyhladi wona potrapya na Weneru I na Zemlu.
Na Zemlu? zdywuwaysia suchaczi.
Na Zemlu, pidtwerdyw Bohatyriow. I najmowirnisze, same z Wenery.
De ji slidy na Zemli?
Perszi slidy? zahadkowo perepytaw Bohatyriow. Bu aska. Zhadajte
pro hirke ozero Titikaka w Andach, jake buo, na dumku widomych geoohiw,
morkoju zatokoju kilka sot tysiacz rokiw tomu. Nyni wono pidniaosia na czotyry
tysiaczi metriw nad riwnem moria, ta j teper na joho berehach yszyysia slidy dawnioho morkoho portu.
Morkoho portu, komandore! Sotni tysiacz rokiw tomu?
Tak, Aan. Morkoho portu. I ne tilky rujiny morkoho portu zberehysia
na berezi ozera, szczo sotni tysiacz rokiw tomu perestao buty morem. Tam je rujiny
cykopicznych budow, z nych osobywo warti uwahy Worota Soncia, szczo samotnio
stoja u chrami Kaasasawa. Na nych zberehysia najdawniszi erohlify, rozszyfrowani Esztonom u tysiacza dewjatsot sorok dewjatomu roci.
Ce, naskilky ja pamjataju, wyjawywsia najdawniszyj na Zemli kaendar,
zhadaw Wud.
Bohatyriow usmichnuwsia:
Tak, kaendar Tihuanako i najdawniszyj i najdywniszyj.
Tak, tak! powawiszaw Wud. Ja pamjataju, szczo rik tam naliczuwaw
czomu ne trysta szistdesiat pja dniw, a dwisti dewjanosto dniw. I misiaci buy
desia po dwadcia czotyry i dwa po dwadcia pja dniw.
Nezemnyj kaendar! wyhuknuw Oeksa.
A wy ne pamjatajete, spytaw Bohatyriow, perszi dani radiokaci Wenery, prowedenoji radiankymy wczenymy szcze tysiacza dewjatsot szistdesiat perszoho roku?
O, szcze b pak! widpowiw Kern. Perid obertannia Wenery buo wyznaczeno trochy bilsze ni u dewja zemnych dib.
Nam poszczastyo utocznyty ce, nahadaw Bohatyriow.
O tak! kywnuw hoowoju Kern. Dewja zemnych dib sim hodyn sorok
chwyyn i sorok wisim sekund.

Ote, pamjatajuczy, szczo u wenerinkomu roci dwisti dwadcia pja zemnych dib, skilky bude w niomu wenerinkych dniw?
Dwadcia czotyry ciych, sto pjatdesiat sim tysiacznych, chutko policzyw
Wud.
Ne cie czyso! zasmutywsia Bohatyriow. Kaposnyj chwostyk u sto
pjatdesiat sim tysiacznych doby! I kudy joho podity? Pry skadanni kaendaria doweo by wwodyty wysokosni roky. Anu ysze! Skilky wenerinkych dniw bude,
skaimo, w dwanadciaty rokach? ukawo spytaw Bohatyriow.
Ce nejmowirno! wyhuknuw Kern.
Policzyy?
Dwisti dewjanosto! Toczno!
Baczte, jak wdao! Dowedesia dla Wenery liczyty w desiaty rokach po
dwadcia czotyry dni, a w dwoch rokach po dwadcia pja dniw. Mabu, bude
zruczno.
Ser! Ta ce kaendar Tihuanako! wyhuknuw Wud. Tilky mali cyky
tam zowsim ne misiaci, a roky! A weykyj cyk cyk wysokosnych rokiw. U nas
na Zemli win czotyryricznyj.
Jak! Na Zemli, zojknuw Oeksa, na dawnich rujinach pobyzu morkoho portu, jakym korystuwaysia sotni tysiacz rokiw tomu, buo zbereeno wenerinkyj kaendar? Ce szczo ? yteli Wenery tak dawno buy na Zemli? Buy I
znyky?
Ni, czomu znyky? spokno skazaw Bohatyriow. Marsany, szczo
pereseyysia spoczatku z Marsa na Weneru, a potim z Wenery na Zemlu, yszyy
na Zemli.
De wony, Marsowi dity? zapytaw Wud.
Ce prosto nejmowirno! wyhuknuw Kern. Meni yszajesia podiakuwaty
wam, ser, szczo ja wse taky ne pochodu wid nenawysnoji i potwornoji darwiniwkoji mawpy.
Czy wtiszy was, Aan, szczo marsanka mawpa, wid jakoji use taky pochodia waszi predky, bua mensz potworna?
Sabka wticha! A kudy podia marsanka cywilizaca na Zemli?
Wona znyka, Aan. Kosmiczni pereseenci wtratyy zwjazok z materynkoju panetoju, zdyczawiy w tiakych, nezwycznych umowach inszoho tiainnia,
czuoji atmosfery, peretworyysia w perwisnych mysywciw
Zdyczawiy! wyhuknuw Wud. O, dla cioho potribno zowsim nebahato
pokoli! Ja znaju ja baczyw Schamenuwszy, win raptowo zamowk.
Ta ja ne baczyw. Ja ne znaju i ne prypuskaju cioho, riszucze zajawyw
Dobrow.
Baczysz, Romane, obernuwsia do nioho Bohatyriow. Mao chto znaje
imja swoho pradida. Nawi za naszych umow zwjazok pokoli ne takyj we micnyj.
Szczo take cywilizaca? Ce industrilna baza, ce bibliteky, szkoy. Cywilizaca,
szczo prodowuje sebe, ce oswita. Ujawy sobi inopanetnych koonistiw, szczo
pereseyysia. Wony ne mohy wziaty z soboju zawody dla widbudowy maszyn, dla
wyhotowennia paywa. Wony ne mohy wziaty z soboju bibliteky skarbnyci
zna. We w druhomu, tretiomu pokolinniach sered pereseenciw dedali mensze
zayszysia oswiczenych. Usi jichni syy, wsi zdibnosti bude spriamowano na te,
szczob wyyty.

Tak wyyty, zadumywo powtoryw Aan Kern.

Wyyway ne najrozumniszi, a najsylniszi. Ade na Zemli wony wayy


wdwiczi bilsze. W umowach inszoji bisfery. W umowach inszoho yttia, yttia perwisnych mysywciw, jakym ne potribni buy znannia, skaimo, we widomoji todi
na Marsi teori widnosnosti. Jichn rozum, zajniatyj inszymy turbotamy, hrubiszaw
Mona meni nahadaty, Illa Jurowycz, wstawyw Oeksa, pro ditej, jakych wychowuway zwiri. Na Zemli widomo z desiatok takych wypadkiw. Ne wychowani lumy zmaku, ci dity we ne mohy piznisze staty lumy, ne spryjmajuczy nawi eementarnych zna. Wony robyysia dyki, chocz jichni baky buy cywilizowani. U weykomu massztabi ce moho statysia i z pereseenciamy.
Tak, moho, pidtwerdyw Bohatyriow. Prorawiy, znyky prywezeni
koy maszyny, zabuto buo starowynni knyky, ta j samu nepotribnu mysywciam
pymennis. Use zminyosia w pereseenciw, okrim mozku, zdatnoho do spryjmannia zna, ta ne obtiaenoho nymy. Znadobyysia sotni tysiacz rokiw, szczob Marsowi onuky, dawno zabuwszy pro swoje pochodennia, znowu pidniaysia schodamy zemnoji teper cywilizaci.
Oeksa obereno wziaw z Bohatyriowych ruk skulpturu.

To o czomu ty tak zahadkowo zrozumia sestra ludej! schwylowano


skazaw win.
Tak, pidtwerdyw Bohatyriow. Sestra po soniacznomu pemeni rozumnych istot, szczo zjawyysia w zoni yttia i rozseyysia po wsiomu dowkoasoniacznomu prostorowi.

Urahan rozihnaw waki chmary. Szar wysokych chmar zdawawsia dywowynym nebom. Na Zemli tilky bila samoho okeanu wono buwaje take, koy spluszczene Sonce, prorizujuczy smuhu chmar, rozpadajesia na atunni poowynky i rozariuje owtohariaczi pruhy chmar, perefarbowuje na bahriane syniawu.
Na Weneri we neboschy buw bahriano rozkisznyj, rozcwiczenyj u zeniti fejerycznoju zoreju nejmowirno weyczeznoho, zawdy newydymoho Soncia.
ement zachopennia wychopywsia w ludej, jak tilky wsiudychid yszyw pozadu paporotewu huszczawynu.
Ta nichto z podoronich nawi ne hlanuw na wenerinki nebesa. Ludy pobaczyy weu z woronowanoji kryci, spriamowanu whoru, szmatoczok Zemli, szczo
stojaw na skelach Wenery, ridnyj korabel Znannia.
Tut upersze ludka noha stupya na inszu panetu.
Tut lubowno posadeno na Weneri czotyry zemnych rosyny: pszenyciu, wynohrad, kukurudzu i rys
Tut i prostiasia ludy z panetoju bur, szczob wyruszyty w zworotnu pu.
Weetenka raketa, zdawaosia, czekaa tilky myti, szczob zirwatysia z czuych
skel, u wohni j hurkoti zetity do paajuczoji zori, striopodibnym wistriam rozporoty temno-czerwonyj pokryw, za jakym zakyczno switia zirky, askawo hre
Sonce, de widkrywajesia siajuczyj kosmos, swit switiw, bezdonnyj swit czysennych switiw z krasuneju wenerinkych suzirjiw bakytnoju Zemeju, odyn kolir
jakoji, mow pisnia, howory pro nebesnu synyznu, pro tepe synie more, pro syn
serpanok zemnych lisiw.
Pro Heju, Zemlu, dumay wsi, i wsi po-riznomu. Bohatyriow rozmirkowuwaw
pro ludstwo i joho peredistoru, Oeksa pro pidhotowku nowoji ekspedyci na
Weneru, Wud dumaw pro Meri, nacze wona daa joho w Ameryci, a ne krulaa
zaraz na Prosperiti nawkoo Wenery.
Dobrow i Kern howoryy pro Zemlu jak inenery i astronawigatory, baczaczy
w n metu polotu. Nabyawsia krajn termin perebuwannia na Weneri. Do zakinczennia joho yszyosia mensze zemnoji doby. W sztabi perelotu, zwyczajno, wrachowuju ce i mou nakazaty Prosperiti buty hotowym do wylotu, jakszczo
jakszczo korabel zayszysia sam
Wsiudychid spynywsia bila rakety.
Na kameni sydia jaszczirka.
Oeksa wystrybnuw na chodu n pidbih do neji.
Wona ne tikaa, a wyriaczya na nioho oczi. Ji szyja rozduwaasia pid czas
dychannia.

riw.

Oeksa prostiahnuw ruku i wziaw jaszczirku.


Ce buw prywezenyj iz Zemli waran, jakyj nemow czekaw tut swojich hospoda-

Oeksa zasunuw zwiriatko w kyszeniu i, smuczy, poliz po wertykaln drabynci do luka.


Joho towaryszi steyy, jak win widczynyw luk.
Poczuwsia hawkit, zwyczajnyj sobaczyj zemnyj hawkit.
Usi perehlanuysia.
Hawkit! skryknuw Oeksa. Hawkaj, Pulko, hawkaj! Choczesz, ja tebe
rozciuju za rozburchanyj w serci maj
I win poliz u luk.
Maj skazaw Harri. W trawni ja zbyraw u horach trawy i mao ne potrapyw na poworoti szose pid maszynu. Ja tako hotowyj pociuwaty cioho sobaku.
Obyszte, Wud, mowyw Kern. Jak zjasowano, sobaka we bilsze ne rodycz ludyny, chocza w neji i pja palciw na kon api, para oczej, para wuch, chrebet, serce z liwoho boku, peczinka i nyrky wse, jak u konoji ludyny
Bohatyriow usmichnuwsia: win zhadaw rozmowu w dorozi pro Marsowych
onukiw. Win kazaw todi Kernu pro zowniszniu schois ludyny j zemnych twaryn:
Rodycziw u ludyny na Zemli nema. Ce dobre znaju ziogy i hirko tua. A
z prywodu pjaty palciw i chrebta zwate pryroda znachody optymalni riszennia,
reszta wypadkiw wykluczena doborom. A dwiczi po dwa zawdy czotyry.
Sudiaczy po kilkosti palciw pja, burknuw Kern.
Ryba zawdy bude obticznoji formy, w jakomu b okeani wona ne rozwywaa.
Nawi kyt, perejszowszy z suszi w more, nabuw rybopodibnoji formy, chocza rybi
win zowsim ne ridnia. Dosi, szczob naoczno pokazaty formy, jaki perechodia odna
w odnu, szykuway skeety. Mawpa, wypriamlajuczy, stawaa hadanoju napiwludynoju i nareszti, wincem tworinnia dwonohoju rozumnoju istotoju, szczo
priamo chody. Ae budowa skeeta ne jedyna oznaka. A o za skadom krowi i za
dejakymy ziogicznymy funkcamy najbycze do ludyny stoji kiszka!
Szczodo sporidnenosti ludyny i mawpy mona rozpowisty takyj wypadok. Pid czas
ostannioji switowoji wny ne zastosowuway otrujnych gaziw. Ta jich hotuway u
toho Hitera. Widomo wypadok, koy gaz, wid jakoho w strasznych mukach hynuy piddoslidni mawpy, pid czas wybuchu wychopywsia zi schowyszcza. Sotni robitnykiw buy pryreczeni, ta distay tilky ney. Moywo, same tomu hiteriwki
chimiky wwaay za kraszcze robyty swoji ludynonenawysnyki doslidy we ne na
twarynach, a na wkowopoonenych.
Perehorni strasznu storinku, komandore. Zdala dywlaczy na Zemlu, ne baczysz plam, skazaw Kern.
Wony szcze dowho rozmowlay pro ce w dorozi.
Raptom prounaw trywonyj hawkit.
Z luka, ne pryczynywszy dwerciata, kwapywo spuskawsia Oeksa. Win buw
bez szooma.
Strybnuwszy na kaminnia, win rozhubeno spynywsia pered Bohatyriowym:
Illa Jurowycz, ycho!
Szczo take?
Masza Meri Prosperiti.
Szczo skojiosia z Meri? kynuwsia do Oeksy Wud.
Zapys Magnitnyj zapys powidomennia z Prosperiti!

I Oeksa znowu pobih do drabyny.


U peredczutti nepoprawnoho wsi pidmaysia slidom za nym.
Zibraysia do radirubky.
Pulka terasia ob nohy, pidstrybuwaa, namahaa yzaty ruky.
Nadwirni dwerciata zaczynyy, rubka awtomatyczno napownyasia zemnym
powitriam. Poczao oprominiuwannia skafandriw. U raketu ne mona buo zanesty wenerinki mikroby.
Szoomy skynuy tilky po zakinczenni oprominiuwannia.
Oeksa zapustyw magnitnyj zapys.
Z reproduktora poczuwsia znajomyj hoos Meri. Win unaw jako skuto, nacze
jomu wako buo probywatysia kri trisk atmosfernych rozriadiw.
U mene nema sy widlitaty, ne peredawszy ceji radigramy Ji we nikomu poczuty na powerchni panety. Moe, awtomaty zapyszu ji i m hoos poczuju ti, chto znowu pryety siudy, szczob wyjawytysia szczasywiszymy, ni
jichni poperednyky Ja dywlu u lusterko i baczu w sebe sywe pasmo. Z Zemli
nakazano meni, ostann, szczo yszyasia ywa, westy Prosperiti w zworotnyj pu.
Tam mene de hirka poszana i nepotribna sawa I nawi, jurby spokusywych
enychiw enychiw kosmicznoji, udowy Meri Strem, jaka widczyny zaraz na my
luk szluzu i kyne na czuu panetu meniu zemli, szczob ji krychty upay na mohyy Harri i joho druziw Ja zobowjazana wykonaty nenawysnyj meni nakaz, use
taky wykonaty i tym prodowyty sprawu zahybych.
U magnitofoni czuwsia szerchit i trisk atmosfernych rozriadiw. Hoos Meri
stych, potonuw u szumi, znyk
Use jasno, skazaw Kern. Wona poetia
Ne moe buty! rozpaczywo wyhuknuw Wud.
Moete wwaaty, szczo meniu zemli we kynuto na waszu mohyu, serdyto mowyw Kern.
Wy breszete, szefe! Ade ce Meri!.. Treba powernuty ji, pokykaty nazad!
Powidomyty na Zemlu!..
Dobrow prowiw rukoju po kolucz sywucz szczetyni, jakoju obris joho czerep:
Na al, mistere Wud, jak wam widomo, horiszni inizowani szary wenerinkoji atmosfery wykluczaju zwjazok iz Zemeju nawi z Prosperiti. Poky win perebuwaw na orbiti suputnyka, zwjazok buw nestayj.
Poky perebuwaw! z aem wyhuknuw Harri. A teper ety I ja ne
pewen, szczo win ety do Zemli. Ja ne pewen, szczo wona wriatujesia, zume wywesty korabel na orbitu.
Oeksa wdiaczno hlanuw na Wuda.
Oto ty nepokojiszsia pro neji, Harri! Wybacz, ja pohano pro tebe podumaw.
Harri nacze ne poczuw cych sliw. Win odwernuwsia do iluminatora i staw dywytysia na pominke czerwone nebo.
A ja skazaw neriszucze Oeksa. Ja nawi ne smu pryznatysia,
szczo szczo radyj!.. My zayszymo My znajdemo jich.
Koho jich? pochmuro obernuwsia Dobrow.
Bratiw po soniacznomu pemeni.
Obyszte wczoraszni arty! oburywsia Dobrow. Newe wy rozrachowujete, szczo my zmoemo proyty tut rik? Chto mih pereseytysia siudy z inszoji panety? Nam ne wyyty tut. Na al, ne wyyty i pidniawszy na Znanni, stawszy

sztucznym suputnykom Wenery. Na Zemlu pro swoje wriatuwannia my w ciomu


wypadkowi powidomymo, ta, poky datymemo dopomohy, zahynemo wid kosmicznoho wyprominiuwannia. Zanadto poszczypano w dorozi korabelnyj zachyst.
Rozrachunok takyj e tocznyj, jak i strasznyj, pidsumuwaw Illa Jurowycz. Dowedesia nam uczoraszniu hipotezu perewiryty na samych sobi.
Win widczynyw dweri w rubku keruwannia, projszow do pulta, lubowno pohadyw joho panel, staw bila wikna, zadumywo dywlaczy na wenerinkyj lis.
Oeksa, Wud i Dobrow zayszyy u radirubci. Tilky Kern piszow slidom za
komandorom.
Win stojaw za joho spynoju i mowczky dywywsia i pidohu.
Komandore, skazaw win nareszti, dwiczi po dwa. wse taky ne pja,
tilky czotyry.
Bohatyriow obernuwsia j uwano podywywsia Kernu w obyczczia.
Ta-a-k, ta-a-k, powtoryw toj, czotyry. I, jak widomo, czotyry bilsze i
cinnisze odynyci.
Bohatyriow wako siw u kriso i zatys borodu w kuak:
Jak was zrozumity, Aan?
Nastupnu ekspedycu na Weneru mou widkasty na bahato rokiw. Podaty
sygna mona tilky z orbity suputnyka. Czetwero zayszasia na Weneri, postarajusia wyyty. A ja sam pidnimu na Znanni, dam sygna na Zemlu.
Tak, skazaw Bohatyriow, spidoba dywlaczy na schude yce amerykancia. Pidnimete i zahynete od wyprominiuwannia?
Tak, komandore. Dwiczi po dwa czotyry, a ne pja.
U dweriach stojay Oeksa, Wud i Dobrow. Wony czuy wsiu rozmowu.
Waka sprawa, druzi, waka skazaw Illa Jurowycz. Czujete, na szczo
Aan hotowyj!
Tiaka hnitiucza tysza skuwaa wsich. Nawi Pulka mowczaa, bajdue ohladajuczy tych, szczo powernuysia.
Szczo robytymemo? zwiw oczi Illa Jurowycz.
Dajte meni wsiudychid, ja znajdu misto soniacznoho pemeni i powernu
siudy, wiw swojeji Oeksa.
Wychid inszyj, skazaw Dobrow. Zapustyty raketu bez ludej, szczob
wona wybuchnua nad chmaramy. Spaach bude pomiczeno z Zemli, i win stane
sygnaom, szczo my ywi.
Tak, skazaw sprokwoa Illa Jurowycz, nakruczujuczy na ruku prywjaznyj remi. Na te, szczo skazano tut, jak howoryw Czapaj, napluwaty j zabuty
W kosmos, de zahrouje kosmiczne prominnia, bez dostatnioho zachystu na trywayj strok pidnimatysia ne stanemo. Sygna na Zemlu damo. Dla cioho wykorystajemo impuls awtomatycznoji meteostanci. Bu-jaki szary probje.
Oeksa lasnuw sebe po obi:
Na bazi rakety Znannia stworymo na Weneri koonu.
Wyywemo za bu-jaku cinu, szczob ekspedyca, kotra pojide za namy, oderaa wid nas najbahatszyj naukowyj materi. A poky szczo opraciujemo programu
szyrokych doslide Wenery.
Ta-a-k, promymryw Dobrow i staw terty szczetynu na hoowi.
Mona meni potysnuty wam ruku, ser? spytaw Wud Kerna.
Kern zdywuwawsia.
Za te, szczo wy adni buy ce zrobyty, pojasnyw Wud.

Oeksa pidszow do pulta i wwimknuw zowniszni mikrofony.


Do kabiny wwirwaasia chwyla zwukiw, jaki buy zwyczni w lisi, ta zdaway
protypryrodnymy w kabini.
Oeksa zatremtiw, nacze w hurkoti, szczo widdalawsia ta strybaw, i w pronyzywomu zawmyrajuczomu wyszczanni szczo poczuw.
Prysuchaysia j inszi.
Oeksa schopywsia za spynku krisa.
Wona!
I, nacze bila samoho wikna kabiny, prounaw zakycznyj kryk, ninyj, hoosnyj i pereywczastyj.
Oeksa trymaw u ruci skulpturnu holiwku newidomoji czuopanetnoji diwczyny i prysuchawsia do lisowoho hoosu.
Ea!..
Dobrow nasupywsia. Wud schyyw hoowu. Illa Jurowycz, uperszy duymy
rukamy w rozstaweni kolina, dywywsia na pidohu.

Pohoda na Weneri pokraszczaa. Duw sylnyj, ae riwnyj witer. Nebo buo wysoke # czerwone, po niomu mandruwaa zoria newydymoho Soncia.
Nawkoo rakety kypia robota. Ludy wziaysia za stworennia ukripenoho taboru. Wyriszeno buo sporudyty nawkoo korabla micnu zahorou, jaka zachystya
b koonistiw, jak poczay doslidnyky nazywaty sebe, wid nespodiwanych napadiw. Zwyczajno, nasampered may na uwazi jaszczeriw, ta chtozna, mohy buty j
ne tilky wony.
Cyrkulnymy pykamy zrizay weetenki paporoti, rozpylay jich na czastyny.
Perszi na Weneri koody wsiudychid wookom tiahnuw z lisu do rakety.
Reaktywnyj dwyhun zdmaw takyj szum, szczo zlakaw usich nawkoysznich
twaryn. Koy Dobrow wymknuw joho, zapaa trywona tysza.
Tilky neweyki pterodaktyli newidstupno krulay nad taborom, wyhladajuczy zdobycz z weykoji wysoty.
Doslidnyky ne zwertay na nych uwahy.
Dobrow prytiah na wsiudychodi nowu koodu, ji zahostryy z odnoho boku
jak ki, a druhyj kraj opustyy u wyrytu jamu, na dni jakoji pobyskuwaa woda.
Zaryway ki z nachyom nazowni taboru koonistiw. Czastoki wyjawywsia pokaznyj.
Wud zachopeno dywywsia na nioho:
Nepohana fortecia. Mou wytrymaty w n bu-jaku obohu do powernennia Meri.
Oeksa pokaw na joho pecze ruku.
A ja szczasywiszyj, zadumywo skazaw win, dywlaczy u chaszczu i prysuchajuczy.
Wud uwano rozhladaw joho. Z raketnoho luka doynuw dzwinkyj hawkit
Pulky.

Czujesz? skazaw Oeksa. Ech, newe ne dowedesia zapysky pysaty,


chowaty jich u Pulky za naszyjnykom?
Zapysky? zdywuwawsia amerykane. Komu?
Oeksa kywnuw na lis:
To ne bida, jakszczo ne proczytaje Jakszczo Pulka ne prynese widpowidi!..
Was, rosan, zawdy tak wako zrozumity! pryznawsia Harri.
Pulka hawkaa, nadrywajuczy. Drabynoju, ne popadajuczy nohoju na schodynky, spuskawsia Bohatyriow.
Ech, brattia! kazaw win. Pro mozok ludkyj my patiakay, a pro serce
zabuy.
Pro jake serce, komandore? zdywuwawsia Kern. Boli w serci?
Bohatyriow pokaw ruku na pecze amerykancia:
Tak, tak, Aan. Boli w serci w inoczomu serci, jakoho my zowsim ne
znajemo! I win podywywsia w yce druhomu amerykancewi.
Komandore!.. tilky j mih wyhuknuty Harri.
Win spynywsia pered Bohatyriowym, zadychajuczy.
Usim nahoru! nakazaw Bohatyriow i perszyj schopywsia za poruczczia
drabyny.
Za kilka chwyyn usi znowu zibray do radirubky.
Bohatyriow uwimknuw magnitnyj zapys. Dysky poczay obertaty, a win
urywczasto rozpowidaw.
Ja perewiryw zapys radiokatora. I wyjawyw: Prosperiti prochodyw nad
namy i pisla peredanoji radigramy, jaku my wwaay ostannioju.
Jak! Bua szcze radigrama?
Wona zapysana awtomatom. My ne zdohaday perewiryty.
Harri, riszucze widsunuwszy Kerna j Oeksu, pidszow do magnitofona.
ja ne zmoha widetity, doynuw kri szurchit pereszkod hoos Meri.
Ja widmowlaju od usioho, szczo czekao mene tam. Ja nikoy ne zmoha b skorystatysia cym. Chaj jich nema tut unyzu, chaj zahynuw m Harri, ta ja ne powernu na Zemlu. M obowjazok zberehty rezultaty ekspedyci. Ja bereno zayszaju jich na Prosperiti. Joho zastane nastupna ekspedyca i czerez kilka rokiw.
A ja sama pidhotuwaa we zapasnyj paner, szczob opustytysia na powerchniu Wenery, w kwadrat simdesiat I, moe, znajty Harri.
O-o! wyhuknuw Kern. M genilnyj brat Tomas buw zdatnyj widtworyty w eektronnych schemach mozok muczyny, ta nikoy win ne zmih by programuwaty podobu inky!..
Mowczi! hrymnuw Harri. Prosperiti krulaje nawkoo panety, i
win poron?
Nichto ne widpowiw.
Wud odwernuwsia i widszow do wikna. Win dywywsia na bahrowe nebo.
O take wono, wyjawlajesia, i je, inocze serce, skazaw Bohatyriow.
Prosperiti wyjde z-za horyzontu czerez kilka chwyyn.
Oeksa kynuwsia do radiaparatury, staw dawaty pozywni, nemowby chto
mih poczuty joho.
Wud staw za joho spynoju, stysnuwszy kuaky i nachyywszy hoowu.
Reproduktor buo wwimknuto. Czuwsia szurchit i trisk atmosfernych rozriadiw. Czasom zdawaosia, szczo unaje morzianka.

I raptom doynuw jasnyj, nejmowirno bykyj hoos Meri Strem:


Ja Prosperiti. Ja Prosperiti. U mene halucynaca?.. Ja Prosperiti!
Oeksa smyknuw Harri za rukaw.
Toj opustywsia bila Oeksy na odno kolino, wziaw u ruky mikrofon i staw howoryty maje poszepky.
Kern obernuwsia do Bohatyriowa:
Ja hadaju, szczo perszu dopowi pro ekspedycu my zrobymo zahalnoju.

Programa d miniajesia! ohoosyw Illa Jurowycz. Do startu

fagmankoho korabla Znannia yszyo ne bilsze hodyny. Dobrowu utocznyty


czas startu i wyznaczyty toczku zustriczi z Prosperiti. Awra!.. Rozwantayty
Znannia pownistiu.
Czerez piwhodyny misce pobyzu rakety newpiznanno zminyosia. Na kaminni eay jaszczyky z konserwamy, kysnewi baony, pobyskuway czastyny
aparatury.
Oeksa namahawsia chocz jak-nebu daty ciomu ad, skasty w stosy, roztaszuwaty riadamy
Illa Jurowycz i Kern poraysia bila wsiudychoda, szczo kaduczy w nioho.
Wud pidtrymuwaw radizwjazok, win ne progawyw odnoji myti, use suchaw
swoju Meri.
Pulka nespokno bihaa mi lumy ta jaszczykamy i hawkaa.
Oeksa cynuw na neji.
Win uwe czas prysuchawsia, nastoroenyj, nespoknyj. yce joho zmarnio,
oczi nepryrodno bystiy. Win ne mih znajty sobi miscia.
Wsi udaway, szczo niczoho ne pomiczaju.
Drabynoju chutko spuskawsia Wud.
Win pidszow do Oeksy, wziaw joho za peczi i sylno strusnuw.
Oeksa zwiw oczi, pobaczyw szczasywe yce amerykancia i czerez syu
wsmichnuwsia.
Wud pokazaw oczyma na lis. Oeksa znyzaw peczyma. Todi Harri micno pryhornuw Oeksu do sebe.
Do startu Znannia zayszao kilka chwyyn.

Bohatyriow, Dobrow, Kern zajniay misce w zubolikarkych krisach. Wud i


Oeksa, moodszi, may perenesty zlit, eaczy na specilnych matracach.
Illa Jurowycz, poprochaw Oeksa, mona wwimknuty zowniszni mikrofony? Jak perszoji noczi
Bohatyriow prostiahnuw ruku do pulta.
Oeksa zawmer. U wuchach joho stukaa krow. Win wostannie poczuje Weneru.
Chwyla zwukiw uwirwaa do kabiny: szum witru, wyttia jaszczera, opotinnia
kry, daekyj hurkit awyny, szczo nenacze obwaya
I raptom use zatycho.
I poczuwsia takyj adanyj Oeksi kryk, dzwinkyj, czystyj, pereywczastyj,
zowsim ludkyj, zakycznyj i peczalnyj.
Ea!.. Ea!..
Oeksa schopywsia, kynuwsia do wikna.
Trydcia dwadcia pja dwadcia pjatnadcia liczyw awtomat sekundy do myti, koy bude wwimknuto startowi diuzy.
Oeksa prypaw czoom do ska, win dywywsia w lis, zwidky ynuo:
Ea!..
Witer zrywaw ystia paporotej, hnaw rozczepireni weetenki perekotypoe.
Win pidchopyw kuby dymu, ponis jich na lis.
Raketa zatremtia.
Oeksa wstyhnuw pobaczyty szczo bie, tumanne, szczo majnuo ni, kynuosia z werszyny derewa, nacze poetio na kryach
A wtim, moywo, ce buw pidchopenyj witrom kub dymu?
Hurkit potrias korabel. Oeksa wpaw na pidohu.
Chmara dymu zatuya nyniu czastynu rakety. Kosmicznyj korabel neochocze powilno pidmawsia. Pid nym tripotio zeenawe poumja, jakym win nemowby
odsztowchuwawsia wid kamjanystoji powerchni.
Raketa na my zawysa w powitri.
Rozczepirene perekotypoe wdaryo ob neji i widetio daeko wbik. Zowsim
byko proneso druhe perekotypoe. Wenera nacze bombarduwaa kosmicznoho
hostia, szczo pokydaw ji.

Zarewy diuzy, pidstrybnuw korabel i, zayszajuczy dymnyj slid, znyk u czerwonych chmarach.
Jakyj dowhyj buw spusk kri ci czerwoni chmary i jakyj korotkyj zlit!..
Oeksa pidwiwsia, widczuwajuczy swyncewu wakis u wsiomu tili, w skroniach i ocznych jabukach. Kau, dechto za takoho pryskorennia wtraczaje na pewnyj czas zir.
Oeksa kynuwsia do wikna. Ni! Win baczyw prekrasno! O win, burchywyj
temno-czerwonyj okean wicznych chmar.
De ety po orbiti Prosperiti. Korabli zriwniaju szwydkosti, zdusia
Harri obnime swoju Meri. Wony budu szczasywi. A win, Oeksa?..
Z nespoknym sercem dywywsia Oeksa na czerwoni hory i bahrowi kuby
dymu, szczo powilno miniay obrysy. Koy b win mih pronyknuty kri nych pohladom! Koy b chocz na my pobaczyty znowu paporotewu chaszczu, kraj bolit, z jakoho startuwaa raketa!..
I Oeksa tak jaskrawo wse ujawyw sobi, nacze win nasprawdi baczyw, szczo
staosia pisla zlotu rakety.
Win buw cikom pewen, szczo win iszcze wstyh pobaczyty, jak nad paporotiamy, szczo hnuysia pid witrom, szyriajuczy, pronesa kryata istota. A potim
Potim win ujawyw, jak wona zrobya koo nad tym miscem, de szczojno stojaa
raketa woronowanoji kryci.
Nachyywszy odne kryo wyszcze druhoho, istota spustya na powerchniu i
skaa krya, wona zakynua jich na spynu zborkamy dymczastoho paszcza. Potim
wona trusnua hoowoju, i po paszczu rozsypaosia dowhe temne woossia. Witer
bawywsia nym.
Zwyczajno, u diwczyny buo toczno take yce, jak i w znajdenoji skulptury.
Wytiahneni w odnu linu browy, myhdaepodibni weyki oczi, zdatni baczyty w
temriawi, tonkyj nis i nini huby Strunka, sylna, neznajomo prekrasna, wona z
sumom dywyasia na korabelnyj slid, szczo tanuw u powitri. I, prostiahnuwszy do
nioho ruky, wona kryknua dzwinko i meodno:
Ea!..
Potim diwczyna obereno pidsza do wsiudychoda.
Prychidci zayszyy swoju maszynu. Diwczyna dywya na neji zi smutkom, ta
ne z podywom. Lubowno pohadya pomjati boky, potim pomitya zayszeni u wsiudychodi reczi.
Wona perebyraa jich odnu za odnoju, dedali bilsze zacikawena, schwylowana
Zemlany yszyy na czu paneti produmanyj slid. Ce buy symwoy, geometryczni j matematyczni: koo, trykutnyk dowedennia teoremy Pifagora schema
soniacznoji systemy. Peridyczna systema Mendelejewa. Budowa atoma Potim
eay fotokartky Zemli, ji pryrody, ji ludej Mista, maszyny Nareszti, znimky
rakety i pjatioch astronawtiw, szczo pobuway na Weneri.
Diwczyna dowho wdywlaa u rysy ludkych obycz. Na odn fotokartci wona
zatrymaa bilsze, ni na inszych.
Na pojasi w neji bua sumka. Diwczyna pokaa w neji wybranu fotokartku. W
sumci zapraciuwaw mechanizm.
Diwczyna sia na kaminnia, obchopywszy kolina rukamy, pokawszy na nych
pidboriddia, i dywyasia na sumku.
Sumka sama po sobi rozkrya.

Diwczyna wziaa w ruky czudesno stworenu skulpturu Oeksy i staa dywyty na neji uwanym, uwanym pohladom
Korabel Znannia obetiw nawkoo Wenery kilka raz. Ue perejsza z Prosperiti munia amerykanka Meri Strem, ue zaprawywsia radiankyj korabel
amerykankym paywom
Korabli jszy do Zemli.
Oeksa stojaw bila wikna, dywlaczy na zootawyj serp Wenery. I zdawaosia
Oeksi, szczo win sam yszywsia tam, de yszyy zemlany znak moywym bratam
po Rozumu.
Bohatyriow i Dobrow buy bila protyenoho wikna. Tam u czornoti kosmosu
horia w zorianomu rozsypowi bakytna zirka. Mona buo podumaty, szczo korabel
etiw zowsim ne do neji, ta, opysawszy w dowkoasoniacznomu prostori toczno rozrachowanu duhu, win maw prynesty zorelotczykiw same na ciu bakytnu ziroku,
ridnu Zemlu, moywo j sprawdi zaseenu miljon rokiw tomu soniacznym pemenem ludej.

You might also like