Professional Documents
Culture Documents
wwaaju, ysze w odnoho z miljona swity je paneta, szczo ruchajesia ne po wytiahnen trajektori, ne due widdalajuczy w hybyny wicznoho choodu, ne due
nabyajuczy do spopelajuczoho soncia, chaj na miljon panetnych system prypadaje ysze odna paneta z umowamy, bykymy do zemnych, wse odno w sam
tilky nasz Gaaktyci takych switiw sto pjatdesiat tysiacz, ne kauczy we pro sestru Zemli Weneru
I napiwsywyj weete z wakuwatymy, ae prawylnymy rysamy ycia, szczo
kujowdyw rozkisznu, temnu, nemow oprawenu w sribo borodu, protiahom hodyn
u neprohladn tyszi, jak lubyw win kazaty, wdywlawsia w koluczyj rozsyp nemyhajuczych riznobarwnych swity, cych bezmeno daekych wohnyszcz atomnoji nesamowytosti materi, szczo daruju nawkoysznim switam promenyste tepo, persze z osnow yttia
yttia wynykaje powsiudy, de je spryjatywi umowy, de woda ne zawdy kami czy gaz, ae j ridyna, de w atmosferi je kyse dla tworczych procesiw horinnia,
de w najawnosti najprostiszi chimiczni materiy dla wdaych kombinac moeku,
szczo pomynuy meu mi mertwym i duczym, de sered mirid sprob, szczo kanuy w nebuttia, yszyo, zbereho, prodowyo isnuwannia tilky take spouczennia klityn, jake we stao perszym organizmom, szczo znaje obmin reczowyn i postnu zminu zym i wesen, dnia i noczi, smerti i yttia.
U cioho spouczennia klityn buo stilky szansiw zjawytysia, skilky w bujakoho inszoho, ta wsi inszi ne zayszyy slidu w czasi, i tilky cej odyn, perszyj organizm mih yty, isnuwaty i, szczo najhoownisze, dawaty yttia. I jak sered miljoniw widpowidej na pytannia je tilky odna prawylna, tak i cej perszyj organizm buw
obranyj ne slipym wypadkom, a bezpomykowoju ogikoju rozwytku, tomu szczo
yszywsia w potomstwi. A yszywszy, win lih u fundament tysiaczohoowoho
Chramu yttia, schody jakoho wedu u nezliczenni wei rozwytku. Schodynky wyribeno smertelnoju boroboju za prawo yty w pokolinniach, use doskonaliszych
i prystosowaniszych. Wid formy do formy, wid wydu do wydu wedu ci schodynky,
rozhauujuczy, powertajuczy to wbik, to wwerch, pidmajuczy i u wei ryb ta
pazuniw, i u wei ptachiw ta komach. Ae osobywo szyroki, prekrasni schodynky
prywodia u najweyczniszu nadbudowu, szczo uwinczana najwyszczoju i neprystupnoju weeju z baneju, pid jakoju rozmistywsia czudowyj ludkyj mozok.
Samotnim stowburom sered traw i czaharnykiw zdmajesia cia horda wea
do samoho neba, do merechtywych zirok. Ta nemaje w n cioho marszu schodynok. Tilky de unyzu zjednana wona z nezmirno nyczoju basztoczkoju mawp, jaki
spereczajusia z abamy pro podibnis swoho skeeta z ludkym.
Weykyj Darwin, szczo rozhadaw u tumani poszuku tocznu architekturu grandiznoji budiwli Pryrodnoho Doboru, w dumci zapowniuwaw schodynky, jakych
brakuwao u wei Ludyny, czasom ne wyribeni w kameni istori, a chytro widyti z hipsu suczasnosti, jak ce buo iz znamenytym pitdaunkym czerepom doistorycznoji ludyny, szczo buw sprytno sfabrykowanyj newidomym i bezsowisnym
znawcem. Na ci nyczi schodynky biogicznoho rozwytku pomykowo stawyw
Darwin i suczasnych dykuniw, ne pidozriujuczy todi, szczo wziata z kanibalkoho
sea czornoszkira dytyna, oderawszy ewropejku oswitu, zakinczywszy Kembrydkyj czy Oksfordkyj uniwersytet, staje wczenym, bo mozok ji maje ti sami
moywosti, szczo j mozok junoho anglkoho orda.
Darwiniw suczasnyk, szczo odnoczasno z nym pryjszow do teori pryrodnoho
doboru, Alfred Rasse Uoes, stattiu jakoho pro pryncypy ewoluci wsioho ywoho
Darwin oderaw, ue dwadcia pja rokiw praciujuczy nad use szcze ne opublikowanoju nym teoreju wydiw, perszyj zwernuw uwahu na nezrozumiu prirwu, szczo
widdilaa ludynu wid reszty twarynnoho switu. Ce Uoes zadaw pytannia: Zwidky
wziawsia w ludyny mozok? majuczy na uwazi strybkopodibnu kilkisnu i jakisnu widminnis ludkoho mozku od mozku reszty twaryn. U wsiomu zhodnyj iz
Darwinym szczodo ewoluci ywych istot, Uoes schylnyj buw zrobyty dla ludyny
wyniatok, pojasnywszy nerozhadano szwydkyj ji rozwytok boestwennymy syamy.
Darwin temperamentno widpowidaw Uoesu: Ni, ni i ni! ta ne maw todi
dostatnich dokaziw.
Dokaziw i w naszi czasy mao, prote nauka szukaje jich, wony musia buty!
Paeontoog i antropoog profesor Bohatyriow, zwyczajno, buw perekonanyj
materilist, win ne tilky widkydaw boestwenne wtruczannia w formuwannia dwonohoho ssawcia, jakyj chody priamo, ae j schylnyj buw ne zamykaty Darwinowu
teoru na sam ysze paneti Zemli. Win buw perekonanyj, szczo same na inszych
panetach, de yttia w pewnych formach bude wyjawene, mona znajty schodynky
u wei ewoluci, jakych brakuje.
Win braw uczas u perszych ekspedycach na Misia i wywczaw tam prymitywni formy yttia na dni kratera Patona, a tako misiacznu plisniawu, znajdenu
na kraju hybokoji triszczyny perszoju ekspedyceju Petra Hromowa.
Ta osobywo bahato obiciay darwinistam widwidyny, pewno, nawi ne Marsa,
panety hybokoji dawnyny, a peredusim junoji Wenery, de, moywo, poszczasty
perenestysia w mynuli ery zemnoji istori, pobaczyty wtraczeni anky rozwytku
pryrody abo natrapyty zowsim inszi szlachy ewoluci.
Bohatyriow taky domihsia toho, szczo persza ekspedyca w hybyny soniacznoji systemy bua naprawena ne na Mars, a na Weneru.
Dbajywo sam dohladaw win, hoduwaw i steyw za swojimy hodowanciamy w
Nowomu kowczezi, jak prozwaw win widsik kosmicznoho zwiryncia z piddoslidnymy twarynamy: swoju ulubenyciu sybirku ajku Pulu, jaka tak stradaa
wid newahomosti, szczo ji doweosia prywjazaty za poponku do pidohy; kiszku
Murku, szczo pawaa w powitri, awirujuczy chwostom i apamy, j narodya w dorozi pjatioch koteniat, jaki ne ujawlay sobi inszych umow, okrim newahomosti;
paru myszej; warana, jakoho dowodyosia hoduwaty, obowjazkowo imitujuczy
strybky szmatoczkiw nenacze ywoji jii; i houba, szczo wtratyw na korabli usiaku
zdatnis litaty.
Neweyczkym oranewym piwmisiacem, jak maekyj Misia w ostann
czwerti, postawaa w korabelnomu wikni Wenera, paneta rannioho, jak chotiw wiryty Illa Jurowycz, yttia, paneta bur
Fagmankyj zorelit Znannia zamykaw anciuok z trioch korabliw. Poperedu jszow radiankyj korabel-rozwidnyk Mra, nazwanyj tak na czes perszoji
kosmicznoji rakety, szczo staa desiatoju panetoju soniacznoji systemy.
Poseredyni etiw amerykankyj korabel Prosperiti (Procwitannia).
Korabli etiy ne do Wenery, a popered neji, po wasn eliptyczn orbiti nawkoo Soncia. W moment, koy wony piddu do ji orbity, Wenera maa jak by nazdohnaty jich; todi wsi try korabli stanu suputnykamy panety, jaku mona wywczyty z wysoty, persz ni fagman Znannia, wziawszy amerykanciw z Prosperiti, siade na ji powerchniu. Mra i Prosperiti may yszytysia suputnykamy
Wenery na we perid doslide ji powerchni, nesuczy na sobi paywo na zworotnyj szlach dla sebe i dla fagmana, kotryj wytraty swoji zapasy na spusk i pidnimannia.
Ta wse zminyo straszne powidomennia
Korabelnyj radyst Oeksa, blidyj, iz skamjaniym ycem, zjawywsia w otwori
radirubky, nacze ne nawaujuczy uwty w kabinu keruwannia, de sydiy w krisach, prozwanych zubolikarkymy, prystebnuti czerez nesterpnu newahomis reminciamy komandyr Bohatyriow ta inener Dobrow, zahybeni w programuwannia eektronno-liczylnoji maszyny. Oeksa odnym pohladom peredaw Illi Jurowyczu wse, szczo skojiosia.
Bohatyriow rwuczko powernuw obertowe kriso, staw kwapywo widstibaty remeni.
Oeksa perestupaw z nohy na nohu, magnitni pidoszwy, jaki prytiahay joho
do pidohy, zridka kacay.
Dobrow tako powernuwsia. Kremeznyj, z krutym obom i brytym czerepom,
win zowni ne prywabluwaw, buw nadto zakopotanyj i racinalistycznyj. Zdywowano dywywsia win na radysta, szczo mowczaw.
Mra meteoryt tilky j mih wymowyty Oeksa.
ysze dwa najbilszych u switi teeskopy, w Krymu i w Skelastych horach Ameryky, mohy steyty za ruchom trioch nadzwyczajno maych ziroczok, i ysze wony
zaksuway spaach na misci hoownoho korabla, szczo bysnuw zirkoju, jaka
myttiu narodyasia i nawik zhasa
Tak zakinczyw sw szlach korabel-rozwidnyk Mra, szczo zustriwsia z meteorytom. Rozpywasia w choodn poroneczi bezformna chmarynka, w jaku peretworyasia i mandriwna zalizo-nikeewa brya, i czudowyj wytwir rozumu tysiacz
ludej, i try widwanych czoowiky z ciymy switamy poczuttiw, spodiwa, mr.
Tiaka tysza w kosmosi, bezmirna, wsepohynajucza, styskujucza. Tysza na
Zemli ce cia symfona nepomitnych zwukiw, szurchotu, skrypu, daekoho sobaczoho hawkannia czy szumu pojizda, cwirczannia konykiw u trawi, potriskuwannia mebliw
Z kosmosu w kabinu ne doetio i ne moho doetity nakych zwukiw.
Illa Jurowycz, nezwyczno pochmuryj, obwaniyj, czuw tilky hodynnykowe
cokannia. Wono krajao serce. Nikoy win ne hadaw, szczo cokannia moe buty take
huczne, haasywe, hirke
Nareszti win pidwiw hoowu, ohlanuw towarysziw.
Tiake hore, druzi, tiake skazaw win, zawziato zakruczujuczy na ruci
prywjazanyj remine. Udar meteoryta i nema bilsze towarysziw naszych
Oeksa widwernuwsia.
Dobrow perebyraw perforowani kartky dla matematycznoji maszyny. Na joho
skroni tipaasia yka.
Po-ludky ne ujawyty niczoho hirkiszoho, wiw dali nykym basom Illa
Jurowycz, a wse taky ne tilky w ciomu bida.
Dobrow pidwiw hoowu, pokaw na pult kartky, akuratno prystibnuw jich pruynkoju.
Rozrachunok prostyj, mowyw win. Teper tilky dwa korabli. Hoos
joho pererwawsia.
Illa Jurowycz uwano hlanuw na nioho:
W tim i hore.
rozsyp. Wyrazno widczuwaosia, jaki zori bycze, jaki dali. Znajomi suzirja zdaway jakymy inszymy.
Pry pojawi Aana Kerna z krisa, widstibnuwszy remeni, pidwiwsia druhyj piot korabla, widomyj amerykankyj astrobotanik Harri Wud. Win maw by wyhlad
ateta, jakby ne buw takyj nezhrabnyj i wajuwatyj. Weyki ruky fermera i hrubuwate zasmahe yce ne pasuway do uczenych okulariw.
Ser, welmy proszu was Jakszczo je chocz najmensza moywis Pobuwaty na Weneri meta wsioho moho yttia.
Wy hadajete, szczo hoowna nasza meta ce zaswidczyty waszu sawu
astrobotanika? Namacaw iz Zemli radiokatorom na Weneri jaku poha, szczo
roste, i oderaw nacinalnu premu!
Tilky tut i mona dowesty, szczo ja ne darma oderaw.
Dribjazkowo, Harri! Ja wyznaw by za kraszcze zazyrnuty w nadra panety!
Distatysia do nych meni waywisze, ni pobaczyty nikczemni paporoti.
Oto, ser, ne wse szcze wtraczeno?
Ja sam choczu zadaty ce pytannia, skazaw Aan Kern, sidajuczy w kriso
i powertajuczy ycem u kutok.
Budyty ce strachowyko! hniwno wyhuknua Meri. W taku chwyynu?
W taku chwyynu nam potribna bezdohanna eektronna ogika, spokno
widpowiw Kern i, uwano dywlaczy w odnu toczku, poczaw czitko i rozmireno wymowlaty: Sim dwanadcia dewja Heo! Don! Prokyte!
U kutku kabiny w pozi jehypetkoho faraona, pokawszy ruku na kolina, sydiw zaliznyj czoowik, joho metaewyj pancyr nahaduwaw aty ycaria-weetnia.
Win powernuw szoomopodibnu hoowu i wtupywsia u Kerna dwoma opukymy,
jak u raka, oczyma-objektywamy.
De u hybyni wikoncia na hrudiach rozhoriaosia czerwoniaste mjake swito.
Bymnuw i zaswitywsia zeenyj sygna. Z otworu w hoowi, nakrytomu zaliznymy
gratamy, doynuo szypinnia, trisk, potim poczuwsia nepryjemnyj metaewyj hoos:
Tak, ser!
Meri Strem widwernuasia.
Kern dywywsia robotowi prosto w oczi. Z nym win powjazuwaw usi swoji osobysti rozrachunky oswojennia panety Wenery. Robota buo zrobeno genilnym,
jak zwyk kazaty Aan Kern, Tomasom Kernom, ridnym joho bratom, znamenytym
kibernetykom, szczo wytratyw usi bahatstwa na sw wynachid. Rozczarowanyj,
win pomer u zyhodniach, zapowiwszy bratowi, astronawtu, swoho Zaliznoho
Dona. Same w inszych switach mohy wyjawytysia wsi nezwyczajni zdibnosti robota, bajduoho do nawkoysznich umow. Koona robotiw moha wydobuwaty weyczezni bahatstwa panet za bu-jakoji syy tiainnia, za bu-jakoji temperatury,
w bu-jak atmosferi czy bez neji. Jim, na dumku i Tomasa i Aana Kerniw, naeao majbutnie w oswojenni kosmosu.
Proszu was, szanownyj Done, szanobywo mowyw mister Kern. (Dywakuwatyj Tomas zaprogramuwaw kibernetycznyj prystr robota tak, szczob win reaguwaw tilky na czemne powodennia). Proszu was rozwjazaty riwniannia: dwa
korabli z widomymy wam zapasamy paywa Potribno spustyty na powerchniu
szistioch i pidniaty chocza b pjatioch dla powernennia na Zemlu.
Tobto jak ce pjatioch? rwuczko obernua Meri, pronyzywo dywlaczy
na Kerna. Kern pidniaw ruku:
Pja muczyn z serednioju wahoju po sto wisimdesiat funtiw, utocznyw
win.
Muczyn! wyhuknua Meri. A ja?
Wy zayszyte u kosmosi, nedbao kynuw czerez pecze Kern.
Szostym spustysia Don, proszepotiw Harri Wud.
Meri bua w nestiami wid oburennia. Wona zahoworya wpiwhoosa, zahrozywo:
Czudowo! Swoju czortowu lalku wy zbyrajete braty, a mene zayszyte wartuwaty wam paywo na zworotnyj szlach!.. Do dika, ser! Wona chytnua hoowoju. Ne dla toho m bako subsyduwaw ekspedycu, nahadaa wona, zaderszy pidboriddia.
Kern obernuwsia do neji.
Wy we dosy wykorystay joho doary, zlisno skazaw win, wkluczywszy do ekspedyci i swoho enycha i sebe.
Ce bezsowisno, szefe! Harri zasuyw polit na Weneru doslidenniamy ji
rosynnosti, a ja ja, zdajesia, te dowea swoju prydatnis dla kosmicznoho polotu.
Kern posmichnuwsia. Meri zadyrywo dywyasia na nioho. Wona zawdy bua
perekonana w swoj prawoti, w sobi, wwaaa, szczo ne znaje strachu. Wona buwaa
w prerach i hasaa tam na neobjidenych koniach, wona specilno widwidaa
Meksiku, de smuhlawi junaky strybay za hroszi z nezbahnennoji wysoty w
burchywe more. J zakortio prymusyty sebe tako strybnuty. I wona strybnua
Pro neji pysay gazety, a wona eaa w likarni. Ta wona wse taky strybnua. A
potim zustriwsia Harri, zdybawsia na hirk dorozi, po jak wona mczaa w awtomobili. Wona e ne zbya joho, win stojaw iz mutykom traw, zibranych dla herbaru. Wona prekrasno zahalmuwaa, myostywo zayszywszy joho isnuwaty. Tak,
prynajmni, skazaw win j todi, artoma darujuczy sw nedoadnyj buket. Ta wona
ocinya buket ne za ridkisni trawy, a za te, szczo ce buw buket od nioho Nawiena,
wona prymusya joho jichaty razom iz soboju. Szczoprawda, prawyty na hirk dorozi win wyznawaw za kraszcze samomu, zanadto we wona demonstruwaa swoju
bezstrasznis. A koy wony distay do mista, wona we wwaaa, szczo ne zmoe
yty bez cioho huzywoho teepnia, jakyj tak czariwno motaw na wus. I tut zjasuwaosia, szczo win rozmirkowuje pro swoju. uczas w ekspedyci na Weneru, jak
pro nowyj pochid za trawamy na hirkyj perewa Wtratyty Harri, jakoho tak
szczasywo znajdeno na krutomu poworoti, Meri ne zbyraa. Wona hotowa bua
buty z nym powsiudy i wziaasia za raditechniku ta astronawigacu. Wona byskucze skaa ekzameny, wona wmia domahatysia swoho. Zwyczajno, na tretie misce w amerykank czastyni ekspedyci buo sorok tysiacz pretendentiw, dwa miscia buo dawno zayszeno kosmonawtu, szczo litaw na suputnykach i na Misia,
Aanu Kernu ta amerykankomu poslidownyku radiankoho wczenoho Hawrya
Tychowa, aureatu Nacinalnoji premi po astrobotanici Harri Budu, jakyj peredbaczaw isnuwannia na Weneri gigantkych form rosynnosti typu fory kamjanowuhilnoho peridu Zemli Resztu sprawdi zrobyy hroszi mistera Strema, jakyj w
usiomu dohodaw doci. Win zrobyw zastereennia szczodo prawa swojeji kompani na now paneti.
Awe, sarkastyczno skazaw mister Kern, ekzamen na astronawigatora wy wytrymay, ta peredbaczajesia serjozniszyj.
yszytysia w c kosmiczn odynoczci? Ne wyjde! Zbyrajete uziaty z so-
boju robota? Tak win zayszysia tut, ja sama zadam jomu programu. A ja spuszczusia razom z wamy, razom z Harri! zaderykuwato dodaa wona.
Szczo , posmichnuwsia Kern, jakszczo wy w usiomu zhodni pominiatysia doeju z Donom
Mister Kern maje na uwazi, szczo szostomu, tobto Donu, dowedesia yszytysia tam, unyzu szepnuw Wud.
Meri zdryhnua.
Jaz bilszym zadowoenniam yszyw by tam mis Strem, ni ce nezriwnianne
czudo techniky, z jakym nam zaraz treba radytysia.
U was eektronnyj mozok, szefe! widczuwajuczy swoju porazku, wyhuknua Meri.
Radyj. Eektronne mysennia prykrasyo b bu-jakoho ministra, wono bezpomykowe. W zwjazku z cym dozwolte meni westy dali. Oto, szanownyj Done,
proszu was bez pomyky.
Ludynopodibna maszyna Zaliznyj Don bua j sprawdi czudom suczasnoji
techniky. Ji eektronnyj mozok z pjama miljonamy zapamjatowujuczych komirok umiszczaw syu-syennu ponia, szczo stanowyy ludki znannia w waywych
dla kosmicznoho pobutu hauziach. Robot Don ne tilky perekadaw z roskoji
mowy na anglku i rozmowlaw oboma mowamy, cikom gramotno i literaturno
szlifujuczy frazy, ae j mih bezdohanno ogiczno mysyty, stawyty pered soboju zawdannia i rozwjazuwaty jich, wybyrajuczy najprawylnisze riszennia. Zwyczajno,
win robyw ce, znachodiaczy widpowi sered sote tysiacz warintiw, jaki z pedantycznistiu maszyny bezdumno perebyraw. Ae szwydkis cioho mechanicznoho mysennia bua taka byskawyczna, szczo win ustyhaw zrobyty do miljona sprob u sekundu i wybraty najhostrisze i najprawylnisze riszennia. Zaliznyj Don maw i zawydni eektryczni mjazy, i potune energetyczne dereo, szczo praciuwao na jadernych peretworenniach.
Maszyna mysya Eektronni schemy wykonuway nebaczenu tytanicznu robotu. Maszyna ne maa intujici, natchnennia, switoho prozrinnia, ta wona znachodya zahubenyj na morkomu berezi dimant, perebyrajuczy we pisok do
ostannioji piszczynky.
Nareszti robot kacnuw, powernuw oczi-objektywy do mistera Kerna i bajduym hoosom dopowiw:
Znannia spusty na Weneru muczyn trioch. Paner spusty muczyn
O wony, neprozori, otrujywi chmary, szczo, zdawaosia, wykluczay moywis isnuwannia yttia na paneti. A wtim, czy tak ce? Amiczni czy metanowi,
wony pywu na weyczezn wysoti. Wnyzu mou buty zowsim inszi umowy. Szczo
ce za czerwoni prowalla, szczo spaachuju?
Astronomy za mizernymy pobicznymy danymy namahaysia rozwjazaty pytannia pro yttia na paneti.
Wysowluwaysia najriznomanitniszi propozyci. Dekomu zdawaosia, szczo
Wenera w usiomu schoa na Zemlu, perebuwaje w zoni yttia. Prote radiastronomy jakyj czas wysowluway zanadto pesymistyczni pohlady. Temperatura na
powerchni Wenery stanowya za jichnimy wymiramy byko 300 C!.. Za takoji temperatury na paneti ne moho buty ne tilky yttia, ae nawi wody. Pojasnyty taku
wysoku temperaturu na powerchni Wenery buo due wako, wona zdawaasia
nadto dywnoju. Ade maje taka temperatura isnuje tilky na obernut zawdy do
Soncia powerchni Merkura (400 C), a Wenera nabahato dali, do toho zakryta
chmaramy
Radiankyj astronom M. O. Kozyriew szcze 1961 roku wysowyw prypuszczennia, szczo radiastronomy wymiriuju temperaturu ne na powerchni Wenery,
oskilky inizowanyj szar wenerinkoji atmosfery w szis raziw aktywniszyj zemnoho i ne propuskaje radiwyprominiuwa. Temperatura 300 C naey same
ciomu inizowanomu szarowi. Jak widomo, w zemn atmosferi je szary, de temperatura w ji umownomu rozuminni, jak charakterystyka tepowoho ruchu moeku
gazu, dosiahaje 700 C. Szczoprawda, taka zemna temperatura zowsim ne kejisia z ujawenniam pro speku, oskilky szczilnis gazu z takoju temperaturoju
mizerna. Szczodo powerchni Wenery, to Kozyriew, jak i reszta astronomiw (zokrema Barabaszow), wwaaw, szczo tam temperatura w meach 3050 C.
Rozchodyysia dumky i pro wodu. Na protywahu dumci radiastronomiw inszi
astronomy schylni buy wwaaty, szczo powerchnia Wenery zayta sucilnym wodianym okeanom.
A yttia?.. Ade same w moriach zjawyy na Zemli perszi ywi klityny, wony
peretworiuwaysia potim w organizmy, a ti uperto prystosowuwaysia, wdoskonaluway i rozmnouwaysia.
Prote moywo, szczo okean, jakyj ukrywaje Weneru, skadajesia zowsim ne
z wody, a z wuhewodiw.
Okean nafty!..
Ae na Weneri, byk do Soncia, atmosfera, zwyczajno, perenasyczena eektrykoju. Straszenni, bezpererwni hrozy z gigantkymy byskawkamy, udary jakych
wydno nawi kri nepronyknyj szar chmar, odrazu zapayy b okean nafty
Zapayy?.. Jakby tam buw kyse! Kysniu w atmosferi Wenery trywayj czas
ne znachodyy. Tilky 1960 roku tam buo znajdeno (u werchnich szarach atmosfery)
atomarnyj kyse. A czerez rik krymki astronomy znajszy moekularnyj kyse,
szczo swidczyw pro isnuwannia organicznoho yttia. A ot wuhekysotu znachodyy, i nawi u bilsz kilkosti, ni na Zemli. Stilky na nasz paneti buo tilky w
kamjanowuhilnyj perid, koy wykynuti wukanamy gazy day zmohu burchywo
rozwynutysia gigantk rosynnosti. Sotni miljoniw rokiw popowniuwaa ywa zee zemnu atmosferu kysnem, spryjajuczy pojawi nowych yttiewych form.
Ta czy je schoa rosynnis na Weneri?
Pidlitajuczy do Wenery, doslidnyky perekonaysia, szczo temperatura na Weneryn powerchni szwydsze dopuskaa isnuwannia yttia, ni wykluczaa joho. 300
C sprawdi slid buo widnesty do inizowanoho szaru atmosfery, ae pro te, szczo
widbuwaosia na powerchni, jaka zawdy schowana za chmaramy, robyty wysnowok wse szcze buo wako.
Szcze wywczajuczy Weneru z Zemli, ludy nauky namahaysia dumkoju pronyknuty kri zahadkowu zasonu.
Zasnownyk astrobotaniky H. A. Tychow wwaaw czerwoniasti promeni, szczo
probywaysia kri zasonu Wenerynych chmar, widbywanniam swita rosynnistiu.
Na Weneri due tepo, i rosynnis ji ne potrebuje tepowoji czastyny soniacznoho
spektra, wona maje widbywaty czerwoni j infraczerwoni promeni.
Pisla Tychowa astronom M. O. Kozyriew wywczaw uwe spektr swita, szczo
widbyto Weneroju, i wyjawyw prowa u etow i ultraetow joho czastyni.
Wenera pohynaa weyczeznu kilkis energi, moywo, zawdiaky fotosyntezu rosyn.
Takoho wysnowku dszy tako amerykanki wczeni, skadajuczy baans
energi Wenery. Tilky isnuwanniam na n rosynnosti mona buo pojasnyty zachopennia soniacznoji energi, jake buo wyjaweno pry skadanni baansu.
Dwa kosmicznych korabli, amerykankyj i radiankyj, etiy teper nad samoju
Weneroju. Zorelotczyky baczyy ruchywi chrebty ji skujowdenych chmar, ta
buy poky szczo ne bycze do rozhadky tajemnyci yttia na n, ni daeki astronomy.
Probema yttia na panetach soniacznoji systemy bua temoju kandydatkoji
dysertaci Oeksy, joho keriwnykom buw profesor Bohatyriow. Razom z Bohatyriowym win braw uczas w ekspedyci na Misia, joho doslidennia misiacznoji plisniawy wyjawyy ji dywowynu zdatnis do rozwytku w zemnych umowach, zrobywszy misiaczni pantaci na Zemli cikom realnymy.
Pidkazaw jomu temu toj-taky Illa Jurowycz. Win uzahali nepomitno keruwaw Oeksoju, ludynoju nadzwyczajno i nebezpeczno obdarowanoju. Czotyry roky
tomu zakinczywszy uniwersytet, Popow, majuczy sylnyj dramatycznyj tenor, wyriszyw staty opernym spiwakom. Ta, zajniawszy muzykoju, raptom wyjawyw, szczo
moe pysaty czariwni walsy j pisni. Cym i zachopywsia, widrazu zaywszy sawy ne
menszoji, ni maw do toho w ywopysi, jakoho ne poyszaw. Win pysaw i pastellu i
masom, lubyw i portrety j pejzai.
Win zdatnyj buw na switanni pid zywoju brodyty po lisach, zbyrajuczy hryby.
Abo pawaty u czowni po riczeczkach i tychych ozerach.
U nioho buy szcze j zooti ruky, win zmaku majstruwaw radipryjmaczi, u
studentki roky praciuwaw technikom po teewizorach i sam swojimy rukamy wyhotowyw dla osobystoji bibliteky maszynu pamjati z miljonom zapamjatowujuczych komirok, peretworywszy ji w portatywnyj dowidnyk z potribnych jomu
hauzej zna.
Szcze ranisze win zrobyw sobi kyszekowu maszynu pamjati i zastosuwaw
eektronnu szpargaku pid czas ekzameniw w uniwersyteti, poperednio zapysawszy w ji prystr usi widpowidi na ekzamenacni biety.
Pisla ekzameniw win czesno ziznawsia w ciomu i postawyw pryjmalnu komisu w skrutne stanowyszcze. Prote ji czeny wyznay, szczo student, zdatnyj stworyty takyj aparat, ne mensz cinnyj, ani toj, szczo widpowiw na ekzameni. Dejaki
profesory kazay, szczo wyszcza oswita, krim zahalnoji kultury fachiwcia, peredusim daje wminnia korystuwatysia dowidnykamy, i nawi dozwolay studentam zahladaty w knyky na ekzamenach, jak u ytti, dowodiaczy, szczo skorystatysia cym
Meri zrobya Oeksi znak. Win piszow do radirubky, nadiw nawusznyky, poczuw hoos amerykanky:
Czomu wony ne howoria pro ciu tepowu plamu?
Wony wwaaju ji rajonom wukaniw.
A meni tak chotiosia, szczob ce buo misto Ni! Ja ne chotia b cioho. Pobyzu wukana Harri bude w mensz nebezpeci, ni bila mista newidomych istot
Kraj weetenkoji owtohariaczoji kuli zatulaw u wikni mao ne wse zoriane
nebo.
Oeksa zaspokojiwsia.
Win myuwawsia dywowynym andszaftom.
Dobrow wiw raketu do bereha morkoji zatoky. Na obri kuryysia wukany.
Hostrowerchi konusy wykyday fontany dymu, szczo rozpywawsia parasolkamy.
Ech, Meri, Meri! A my z toboju spodiwaysia, szczo tepowa plama ce
jichnie misto
Krywawo-czerwona plama soncia padaa na hirke pasmo. Doslidnyky wetiy u weczir.
Illa Jurowycz wyriszyw pryzemytysia na mei dnia i noczi, de powynno buty
mensze bur
Raketa projsza nyko nad wukanom. Popi obhornuw ji pimoju, potim
wnyzu bysnuo rozpeczene ero i wohniani riky na schyach. Potim znowu woda,
szczo maa midnyj poysk.
I lis! Wyrazno wydno zaraz lis, krywawi joho zarosti na berezi!
Oeksa schopywsia.
Sawa yttiu, wicznomu i wsiudysuszczomu! Wono je tut, je! Na sorom
czwakuwatym newihasam, szczo wwaaju sebe jedynymy obranciamy Pryrody,
a Zemlu centrom Wseswitu! Win kynuwsia do mikrofona j zawoaw Harri!
Harri! Diko b uziaw ociu neprochidnis chwyl! Ce paporoti! Sowo czesti, paporoti!
Schoi na palmy, ystia tiulpanamy
Niby propasnycia tipaa Oeksu. Wse yttia perekonanyj u tomu, szczo na inszych panetach je yttia, win zaraz bojawsia, szczo joho rozbudia
Dobrow ne siw na morkomu berezi. Chto-zna, jaki tut sztormy abo prypywy
wid urahanu. Kraszcze schowatysia na lisow halawyni.
Illa Jurowycz pokazaw jomu rukoju wnyz.
Obydwa wony zowsim ne dumay pro weycz widkrytoho nymy switu, a budenno wybyray misce dla posadky.
Skeli na booti. Mabu, mona ryzyknuty. W krajniomu razi nehajno zetity.
Reaktywni dwyhuny rewiy Ce buo mohutnie rewinnia zemnoji techniky!
Raketa wertykalno spuskaasia.
Posztowch. Raketa nachyyasia. Dobrow hotowyj buw daty gaz, ta raketa
szcze raz chytnua na wystromenych apach i zawmera.
Dym, kuriawa j para obhortay korabel.
Pryjichay, chopci! skazaw Bohatyriow, prytupujuczy nohoju. Wenera!
Wenera maje poszepky powtoryw Oeksa, widczuwajuczy, szczo wse
tio u nioho nacze nayosia swyncem.
Waha stanowya tut 0,85 zemnoji, ta Oeksu pisla trywaoji newahomosti wona
ne pryhniczuwaa, a tiszya, wywaa energu, adobu dannia, syu.
U widsikowi kosmicznoho zwiryncia hawkaa Pula.
Dym i para rozwaysia. Doslidnyky prypay do wikon.
Steywsia tuman, nasuwaasia temriawa.
Weetenki czerwoniasti stowbury, holi j hadeki, bez hilla, koonamy tiahnuysia whoru. Tam wony utworiuway temni szatra. Trawy pid nymy ne buo. Zamis
neji wuzamy pereplitaosia zmepodibne korinnia. A pomi stowburamy
prostiahysia siti?
Oeksa tak i zawmer. Siti! Majsterno speteni siti!
Ta wczenyj zahuszyw u niomu mrnyka. Ce buy liny, czipki, szczo obwyysia nawkoo stowburiw, chytromudro speteni mi soboju. Huszczawyna zdawaasia
neprochidnoju.
Do bolu w oczach wdywlawsia Oeksa, namahajuczy pobaczyty chocz jakyjnebu ruch.
Ta nasuwaasia pima. Skoro wse znyko. Zaswityysia wohnyky i w lisi, i na
booti. Jakby ne wony, temi bua b neprohladna.
yteli Wenery nikoy ne bacza ni zirok, ni soncia
Oeksa wyczikuwalno hlanuw na Illu Jurowycza.
Zaczekaj, odrazu zrozumiw joho Bohatyriow. Romane, wwimkny zowniszni mikrofony.
Oeksa zawmer. U wuchach stukotia krow.
I raptom zrazu, bez perechodu, w kabinu wwirwaasia chwyla zwukiw.
Daekyj, urywczastyj hurkit hrimkotywoji kolisnyci abo nestrymnoji awyny
kaminnia zminywsia bykym wyttiam. Potim prounaw pronyzywyj pysk i zojk
bolu, nadrywnyj, chrypyj. I raptom zaopotiy krya
Pulka nesamowyto skawuczaa i szkriabaa perehorodku.
Dobrow chotiw uwimknuty proektor, ta Illa Jurowycz spynyw joho.
Teper czuosia uchkannia, riwne, rozmirene.
Oeksa wczepywsia w spynku krisa. Newe maszyna?
Poczuwsia trisk niby rozdertoji na czastyny tkanyny, i widrazu narostajuczyj swyst, szczo zawmer na hranyczn wysoti.
Potim meodna nota, druha, tretia Spiwy? Oeksa zdywowano hlanuw na
Illu Jurowycza.
Toj zapereczywo pochytaw hoowoju.
Dobrow zaswityw proektor.
I widrazu zamowko wse, nacze wymknuy mikrofon, zawmero, pryczajiosia.
Tilky sobaka alibno wyszczaw u swojemu widsikowi.
Slipucze swito wychopyo z pimy byczi stowbury weetenkych paporotej i
siti lin, szczo czomu pobiliy teper. Zmi korinnia nemow zastyhy w borobi, zadubiy.
U chaszczi zabyskotiy ziroczky I nakoho ruchu.
Oeksa ne mih podoaty tremtinnia, a Dobrow diowyto dopowidaw Bohatyriowu, szczo zownisznia temperatura rizko wpaa wid 57 do 31 C.
Oce czudowo! podumky wyhuknuw Oeksa. Szczo moe buty kraszcze
dla rozwytku yttia? Kyse bila powerchni je, jak i haday. Szczoprawda, joho
wtryczi mensze, ni na Zemli, ae win je. I moe Dychaju e alpinisty na hirkych
werszynach!.. Ta chiba dozwoy Illa
Jurowycz wyjty z rakety bez szoomiw. Sowo bude za waranom, houbom i
Pueju
Bohatyriow uwano hlanuw na Oeksu, na Dobrowa i ohoosyw:
Zawtra bude wydnisze I na Weneri.
Spaty? achnuwsia Oeksa. Chiba mona spaty na czu paneti perszoji
noczi? Zwyczajno, ne mona!
Oeksa czuw, jak krutysia u swojemu widkydnomu zubolikarkomu krisli
Illa Jurowycz. Zowni dolitay pryhuszeni zwuky. Mabu, wywodyw witer. Twaryny nespokno wowtuzyy u swojemu widsikowi. Oeksi zdawaosia, szczo raketa
tremty wid urahannych porywiw, ta, pewno, wona tilky pruynya na posadocznych apach i stojaa micno stojaa na wenerinkych skelach.
Uswidomyty wse ce buo prosto nemoywo.
I ne tilky Oeksi
Illa Jurowycz wse dumaw, dumaw pro Weneru, wse namahawsia perekonaty
sebe, szczo win ue na ji powerchni, i raptom spmaw sebe na tomu, szczo dumaje
pro Zemlu. Ne wenerinki weetenki paporoti postaway pered nym, a tychyj sosnowyj lis. I nawi smoysti pachoszczi nacze dmuchnuy zwidkila, i ne czuyj porywczastyj witer, a sw, zemnyj witere rozkujowdyw borodu, i de u seli, zowsim
jak Pulka, hawkaw sobaka.
Steyna spuskaasia do riczkowoji zapawy Istry, pro jaku Illa Jurowycz spiwaw swojemu onukowi: Nasza riczka, nacze obruczka, w doyni wjesia, Istroju
zwesia. A dworicznyj Mykyta z rozhonu chlupawsia u wodu, wereszczaw i byw
po n ruczeniatamy, zdmajuczy bryzky.
Protyenyj bereh riczky buw strimkyj, porosyj lisom, zawdy u zatinku
A na Weneri, tobto tut, zatinku ne dy. Nikoy tut ne wyzyrne sonce. Chocz by
we szwydsze schodyo
I Illa Jurowycz, krekczuczy, perewernuwsia na druhyj bik, potim nespodiwano siw i zasmawsia.
Oeksa i Roman Wasylowycz odrazu pidweysia. Wony ne spay.
Szczo, brattia, ne spysia na czu paneti?
Oeksa pidwiwsia i prytysnuwsia czoom do zowsim teper choodnoho ska.
Za wiknom nakrapaw doszcz. Zwyczajnyj zemnyj doszcz.
Doszczowi krapyny buy zowsim zwyczajni, riasni-riasni. Wony zbyraysia u
strumoczky i teky po sku, chowajuczy lisowi wohnyky Zowsim jak na obowomu awtomobilnomu skli. Ech! Skooczysnykiw ne peredbaczyy konstruktory!
Oeksa obernuwsia:
Illa Jurowycz, mona spiwaty?
Spiwaj, zasmawsia Bohatyriow. Jak e ne spiwaty, koy na Weneru
siy.
Bohatyriow, Oeksa i Dobrow zajszy do radirubky, jaka tymczasowo peretworiuwaasia na powitrianyj szluz.
Razom z nymy buo i naseennia zwiryncia, wsi, krim kotiw. Sobaka nehoosno
bojazko powyskuwaw.
Biych myszej Illa Jurowycz trymaw na dooni. Jaszczirka zabyasia pid pult.
Houb sydiw na Oeksynomu peczi.
Dweri w kabinu szczilno zaczynyy. Dobrow diowyto widgwynczuwaw baranci
luka, szczo wiw na Weneru.
Doslidnyky, odiahneni w skafandry z szoomamy, nahaduway wodoaziw.
Powitria Wenery, szczilnisze, ni u kabini, zi swystom wrywaosia zowni w
szcziynu trochy widczynenoho luka.
Sobaka perszyj poczuw swyst i naszoroszyw wucha.
Oeksa i Illa Jurowycz perezyrnuysia.
Dobrow steyw za waranom. Jaszczirka wako dychaa, niby pisla szwydkoho
bihu.
Na ajci szers dybyasia, i sobaka tuywsia do Oeksynych nih. Houb zamachaw krylmy, ta yszywsia na Oeksynomu peczi.
Myszi wytiahnuy apky i neruchomo eay na weyczezn dooni Illi Jurowycza Luk szcze pownistiu ne widczynywsia, a wony we skonay.
Pulka laha na pidohu. Boky ji zapay.
Luk widczynywsia. Wnyzu wydniosia czorne kaminnia, hostre j woohe.
Oeksa wziaw sobaku na ruky. Dobrow zabraw dwi hranatnych rusznyci j
awtomat. U Illi Jurowycza buw inszyj wanta
Win poczaw spuskatysia perszyj, widszukujuczy nohoju szczabli aluminewoji drabyny.
Buo wydno, jak win torknuwsia kaminnia, staw na woohyj grunt i wako opustywsia na kolina.
Oeksa i Dobrow perehlanuysia, jak ludy, szczo rozumiy odyn odnoho.
Roskyj uczenyj Bohatyriow staw na kolina na czu kosmiczn zemli, nemowby chotiw zaswidczyty powahu do newidomoji pryrody i schwylowanis ludyny, szczo pryjsza siudy.
Ta Bohatyriow ne prosto staw na kolina, win szcze j nachyywsia, nacze widdaw zemnyj uklin Ae win ne torkawsia czoom zemli, a staranno spuszuwaw ji
opatkoju, rozhortaw rukamy.
Dobrow, szczo spustywsia za nym slidom, stojaw, jak na warti, z odneju hranatnoju rusznyceju w rukach, z druhoju rusznyceju za peczyma i z awtomatom na
szyji. Win wartuwaw Bohatyriowa.
Illa Jurowycz sadaw na insz paneti zemni rosyny.
Oeksa, szczo strybnuw z ostannich szczabliw drabyny, pokaw wako dychajuczoho sobaku j poczaw kopaty opatoju jamky.
Perszi posanci Zemli posadyy na Weneri czotyry rosyny: topolu, kyparys,
kaktus i bambuk, i czotyry zerniatka: pszenyci, kukurudzy, wynohradu i rysu
Illa Jurowycz pidniawsia z kolin, wyrostawsia na we sw weyczeznyj zrist,
odneju rukoju obniaw za peczi Oeksu, druhoju Dobrowa.
Nu o! Zdrastuj, Zeme-druha! Pryjmaj szukacziw! skazaw win. Sobaka
wstaw, obniuchujuczy grunt, zrobyw kilka krokiw i tynuwsia nosom u nohu Bohatyriowa.
Aan Kern i Harri Wud stojay na dymucz kupyni posered tumannoho boota
j dywyysia odyn na odnoho.
Wse buo zrozumio bez sliw. Zahynuw ne tilky paner z aparatamy dalnioho
radizwjazku zahynuy zapasy prodowolstwa, a najhoownisze, zapasy kysniu
Zaliznyj Don powilno powertaw szoomopodibnu hoowu j zapasawsia wraenniamy.
Nawkoo triasowyni tiahasia wuka smuha suchiszoho gruntu, za jakym pochmuroju stinoju pidmaysia zarosti paporotej. Jichni werszyny chowaysia w
koczkuwatomu tumani.
Pro ciu kartynu ja mraw na Zemli, trochy nasmiszkuwato skazaw Harri
Wud. Meni zawdy zdawaosia, szczo ja we baczyw ce
u kamjanowuhilnych szachtach, pochmuro widhuknuwsia Kern.
Tam zustriczajusia widbytky cych bisowych rosyn, inkoy nawi skamjanili
Linowi siti drotianymy zahorodamy postaway na szlachu, zahroujuczy hostrymy koluczkamy na hnuczkych stebach.
Dorohu prokadaw robot.
U woohomu byskuczomu pancyri, win troszczyw sokyroju zarosti, jak meczem.
Kern buw pochmuryj i szczo szepotiw, moe moytwy.
Harri Wud prymuszuwaw sebe dywytysia na wsi boky, pryhaduwaty dungli
Amazonky, jaki win jako mraw poriwniaty z lisamy Wenery.
Teper win mih poriwniaty.
Zarosti Wenery schoi i dywowyno ne schoi na zemni. Jakszczo dungli
Amazonky prozway zeenym pekom, jakszczo pid skepinniam derew, szczo
zrosysia whori, tam zawdy zeena nicz, jaku zminiuje czorna nicz iz zymy wohnykamy i lakywymy zwukamy, to u wenerinkomu lisi buo czerwone peko.
Temno-czerwoni tumanni sutinky, nyke ruchywe nebo, holi stowbury bez kory i
suczkiw, szczo pidnimaysia prosto z bahnyszcza, ni traw, ni kwitiw
Uhori szczo proetio zi swystom i opotinniam. Poperedu czuosia harczannia
Harri Wuda nudyo. Ta, koy win diznawsia pro wysnowky maszyny, jomu
stao szcze hirsze. Dajuczy wychid wnutriszniomu protestowi, win skazaw:
Wasz robot teepe! Win ne wrachowuje, szczo rosany pidu nam nazustricz.
Kern rozrehotawsia:
O, najiwnyj warware! Win ne znaje eementarnych zakoniw wzajemyn wowkiw czy ludej, szczo, zresztoju, odne i te . Prote, szczob widpowi bua perekonywa, my zadamo pytannia wtienniu zaliznoji ogiky i choodnoho rozumu.
Zapytujte chocz u pterodaktyla, wtomeno widmachnuwsia Wud.
Win sydiw teper na kamjan pidozi, utknuwszy mokroju hoowoju w kolino,
joho morozyo.
Szanownyj Done, zwernuwsia Kern do robota, proszu was, policzi,
skilky szansiw, szczo rosany widpowidno do norm powedinky ludej, zaksowanych u wasz eektronn pamjati, zaysza swoju raketu i, ryzykujuczy wsim, pidu
czerez protoku j dungli do nas na dopomohu.
Okej, bajdue widhuknuwsia robot i staw wyrachowuwaty.
Zywa maje stycha. Powz peczeru bihy kaamutni strumky, po wodi pywy
zirwani hiky i czy to ryby, czy to jaszczirky.
Buo arko j zaduszno, paryo. Kalui, z jakych strymio korinnia derew, naczebto dymyy, wid nych zdmawsia tuman. Robot kacnuw i rozmirenym hoosom mowyw:
Imowirnis toho, szczo roski komunisty nawaasia podaty dopomohu,
ryzykujuczy ne powernutysia na Zemlu, doriwniuje semy i triom desiatym, pomnoenym na kori kwadratnyj z minus odynyci.
Kori kwadratnyj z minus odynyci. O bezpomykowis matematycznoji ogiky! Wona pokazuje w rezultati obczysennia ujawnu weyczynu! ogicznyj wysnowok szansy na moywu dopomohu wyhadani!.. Ce matematyka, Wud, a ne
chiromanta
Harri Wud pochytaw hoowoju.
Tut use wyhadano, chrypo skazaw win. Wyhadana druba, wyhadana
nada. Nawi speka wyhadana. Woda wyparowujesia, jak na rozpeczen pyti, a
meni choodno. Wud cokotiw zubamy.
Obyszte, Wud! hrymnuw na nioho Kern. Nichto szcze ne chotiw tak
yty, jak ja! My powynni yty, czort wimy! Powynni, chocza b usia Zemla rozpaasia na miljony szmatkiw u termojadernomu wybuchowi okeaniw I nam nikudy
buo b powernutysia!
Wud zwiw na Kerna zapaeni oczi:
Wyyty? Wyyty na c paneti? Samym?
Tak! Samym! Raz dychaty tut mona, to treba j wyyty chocza b nas nawiky zabuy w cych bisowych dunglach i ne szukay sto rokiw!..
Wy maryte, szefe, skazaw Wud, uhediwszy nepryrodnyj bysk u Kernowych oczach.
O nasza persza osela! pokazaw Kern na kamjane skepinnia. Peczera!
Prekrasna perwisna peczera, niczym ne hirsza, ni u naszych predkiw na Zemli.
Chiba nasz z wamy mozok hirszyj, ni u ludej kamjanoho wiku?
Mozok u nas, zdajesia, takyj samyj I obsiah mozku takyj e
Ta zna u nas bilsze, ni u perwisnych mysywciw!
budesz riwnoprawnym czenom naszoho pemeni, ostannim zayszkom nepotribnoji tut cywilizaci poky ne rozriadyszsia. A potim potim cywilizaceju tut budu Driuczok i. Udar!
Kern nerwowo zarehotaw i wpaw na kamjanu pidohu.
Wud eaw neruchomo, win z nuhoju dywywsia na Kerna, naczebto chotiw
szczo skazaty jomu.
Oboch morozyo.
A wony chotiy wyyty! Chotiy, ne wiriaczy w ludej
Pered nym eaa mokra kupa nedojidkiw, sered jakych szcze woruszyosia
kilka poranenych jaszczirok.
Sytyj jaszczir bajdue sposterihaw, jak odna z nych, spyrajuczy na chwist,
zaszkutylhaa po kalui na zadnich apach i schowaasia za sitiamy lin. Win ne
peresliduwaw
Mysywci nakynuy na jaszczera z riznych bokiw. Dwa driuczky maje odnoczasno opustyysia na oczi strachowyszcza.
Pesnuwszy wodohrajem, oslipyj jaszczir powernuwsia. Joho chwist nawmannia udaryw hostrym bywnem newydymoho woroha. Bywe z rozmachu wstromywsia w hruku zemlu.
Mysywci day cioho j pobihy do zahruzoho kraju chwosta, nakynuy na
nioho zaszmorh z lin.
Rozluczenyj jaszczir skaeniw. Win ne mih wyrwaty chwist i ne baczyw worohiw.
Odyn z nych kynuw u rozziawenu zubastu paszczu motok koluczych lin.
Zwir wid zosti prokowtnuw motok i staw kydatysia to w odyn, to w druhyj bik. Wid
bolu, strachu i luti jaszczir zwywawsia na prywjazanomu chwosti, weyczezne joho
tio widokremluwaosia od bahnyszcza, i wsi czotyry kihtysti apy rozsikay powitria.
Wse toj e mysywe, iz sprytnistiu toreadora uchylajuczy wid udariw, stojaw
pered kacajuczoju smerdiuczoju paszczeju, czekajuczy nahody.
Druhyj spokno sposterihaw ostoro, hotowyj zaminyty towarysza pry newdaczi.
Jaszczir hepnuwsia czerewom u wodu. Hoowa joho z horbom na timji opynyasia same naproty mysywcia. Toj zmachnuw driuczkom i, kriaknuwszy, opustyw
joho na horb.
Jaszczir upaw na bik, jak padaje na bojni ohuszenyj byk.
Jaszczir buw szcze ywyj, szyja joho to pidnimaasia, to padaa, ta mysywci,
pidszowszy do nioho wprytu, zasunuy driuczky w szcziyny pomi pastynamy,
szczo prykryway szyju, i widdery jich.
Pid pastynoju tremtiw ninyj mjakusz. Mysywci dobre znay, de prolahaje
waywa artera.
Czerez chwyynu weyczeznyj jaszczir buw mertwyj.
My mohy b ubywaty nawi litajuczych, hordowyto skazaw odyn z mysywciw.
Ty znowu pro sokyry z dzwinkoji szkiry Czuda?
Dla cioho treba opustyty driuczky na hoowy staryhaniw.
Wony chutko pomru sami.
Pomyraju tilky mysywci. Stari ne poluju i we czas ywu.
Wony mudri.
My sylniszi za nych. Ja opuszczu driuczok na jichni hoowy i distanu
dzwinku szkiru Czuda.
Nawantaeni zdobyczcziu mysywci distaysia skel.
Z peczery jszow dym.
Widbysky wohniu wyhraway na kamjanomu skepinni.
Koszati mysywci widnesy zdobycz uhyb peczery.
Suchorlawa babka kydaa koreni w bahattia i monotonno bubonia.
Kilka brudnych woochatych ditej, sydiaczy nawpoczipky, suchay ji.
Ta Cham pchnuw joho nohoju, i toj skoczyw. Wziawszy w ruky driuczky, wony
piszy uhyb peczery.
Jim zustriczaysia inky, maje ne wkryti szerstiu, z perewjazanym linamy
woossiam. Wony zlakano daway dorohu, tiahnuczy za ruku maekych ditej.
U peczeri buo bahato perechodiw, wony prywey zresztoju do napiwtemnoho
hrotu, z jakoho buw druhyj wychid u lis.
Chto tut trywoy starszyn? zapytaw derekuczyj stareczyj hoos.
Ce ja, Cham. I m brat zi mnoju. My prynesy mjaso, neriszucze skazaw
mysywe.
Mjaso widdaj tym, szczo sydia bila Wicznoho Wohnyszcza pemeni. Czoho
tobi treba tut?
Meni potribna dzwinka szkira Czuda. My zrobymo z neji sokyry i noi dla
wsioho pemeni.
Wy czujete, Wud, szczo kae wasz naszczadok? Czy warto buo dla nych zberihaty akumulatory eektronnoho mozku! zakryczaw staryj.
Druhyj starszyna zastohnaw u kutku.
Ja ne rozumu, szczo ty kaesz, staryj, jakoho zway Udarom, skazaw
Cham, nastupajuczy. Meni potribna dzwinka szkira Czuda. Mynuoho razu ty
U wsiudychodi sydiy try czoowiky w skafandpaks. Ta tilky odyn buw u szoomi, reszta, zwykajuczy do nowych umow, bua bez szoomiw.
Za ruem sydiw inener Dobrow. Na joho hoenomu czerepi wystupay krapelky potu. Win dywywsia wpered hostrym pohladom.
Oeksyne yce buo mokre wid potu, dychaw win wako, ta oczi smaysia.
Nawkruhy buy weopodibni derewa z werchiwkamy, schoymy na strumeni wodohraju, huste, zaduszne, zawdy tumanne powitria, nejasni tini ruchywych ywych istot, nalakanych wyttiam dyskowych pyok.
Oeksa nak ne mih zwyknuty do toho, szczo win na Weneri. Chwyyna za
chwyynoju propyway w joho pamjati hodyny, prowedeni na czu paneti.
Paner amerykanciw proetiw nad raketoju Znannia i znyk.
Koni piwtory hodyny, koy Prosperiti prolitaw nad rajonom posadky
Znannia, Meri Strem dedali trywonisze powidomlaa, szczo ne moe namacaty
radiokatorom paner.
Ostann raz wona wykykaa do mikrofona komandora i wmowlaa ne wwaaty Wuda i Kerna zahybymy
Illa Jurowycz dobre rozumiw ji stan, howoryw z neju tepo, pidbadioriuwaw,
ta pisla rozmowy z neju stawaw suworyj i mowczaznyj, wymahaw wid pomicznykiw
pryskorenoho wykonannia wseji programy doslide, ne dozwolaw u toj e czas
widchodyty daeko od rakety. Sam win zibraw due bahatu koekcu mineraliw, a
tako peredaw Oeksi dla herbaru kilka cikawych zrazkiw rosyn. Oeksyn herbar maw dywnyj wyhlad. Nadto weyke buo wse znajdene nym u switi bez traw i
kwitiw.
Dobrow spustyw z rakety wsiudychid, jakyj pryznaczawsia dla bykych mandriwok. Rozrachowanyj na dwoch sposterihacziw, win jawlaw soboju peresuwnu
doslidnyku stancu, buw zabezpeczenyj riznomanitnoju aparaturoju i nawi
ozbrojenyj skorostrilnoju harmatoju.
Pomi sebe doslidnyky howoryy pro syu magnitnoho pola, szczo nabahato
perewyszczuwaa zemnu, pro znajdenu tut dawniu geoogicznu eru, pro powitriani
teczi, jaki, oczewydno, dozwolaju litaty nawi due weykym twarynam, pro wyjawenyj u lisi sylnyj radiaktywnyj fon, a dumay pro amerykanciw!
Nada bua tilky na Meri Strem.
Szczorazu, wstanowlujuczy zwjazok z Prosperiti, Oeksa pidmykaw do radipryjmacza sw szoomofon, szczob hoos Meri buo czutno w usich skafandrach.
Cioho razu kri trisk atmosfernych rozriadiw prounaw tonkyj, radisnyj hoos
Meri. Szczasywa, wona powtoriuwaa bez upynu, szczo wyjawya ruchomu metaewu toczku. Ce mih buty tilky robot!
Oce zdorowo, Maszeko! kryknuw Oeksa i pobih do luka, szczob spustytysia do Bohatyriowa j Dobrowa.
Skilky nawproste do robota? spytaw Bohatyriow. Wona skazaa
simdesiat kiometriw?
Tilky simdesiat Zowsim dribnyci My wmy dojidemo na wsiudychodi!
wyhukuwaw Oeksa, strybajuczy z drabyny na kaminnia.
Bohatyriow iszow do wsiudychoda, pobyzu jakoho porawsia Dobrow.
Szosejnych szlachiw tut nema, nahadaw Dobrow. Pu czerez dungli,
czerez morku protoku, po wukanowomu schyowi.
Ato! pidchopyw Oeksa. Piszky jim ne dty.
Wsiudychid rozrachowano na dwoch, nahadaw Dobrow.
Oeksa i Dobrow, szczo pryjszy do pamjati pid czas pauzy, znowu wpay, paralizowani. Bohatyriow, zachyszczenyj szoomom, doajuczy pamoroczennia w hoowi, wystriyw u dywowynoho zwira druhoju hranatoju, ae tako bezrezultatno.
Toj ue strybnuw do wsiudychoda, pewnyj, szczo nowa ertwa wid nioho ne wtecze.
Kula ne bere Soowja-rozbnyka, oto, jak i w skazanni, treba byty joho w
oko, podumaw Bohatyriow i zaminyw rusznyciu na awtomat.
U jaszczera oczi nahaduway dwi wukych wertykalnych szcziyny jidkoho
owtoho koloru.
Bohatyriow zaczekaw, poky jaszczir pryhotuwawsia do ostannioho strybka, i
wypustyw wucznu czerhu.
Prounaw nestiamnyj weresk, szczo perejszow u kekit. Jaszczir kaczawsia po
kupynach, zwywajuczy i zdryhajuczy w ostann ahoni. Rozdute tio postupowo
spadao. Weresk, szczo nahaduwaw skrehit, zawmyraw.
Bohatyriow torknuwsia szooma, jakyj wriatuwaw joho, nacze pobojujuczy,
szczo win taky rozkoowsia.
Daeko nad ozerom szyriay na rozprostertych kryach newidomi istoty. Buria
posyluwaasia. Wona nesa czerez triasowyciu weetenki rosyny z rozczepirenym
korinniam. Bohatyriow pryjniaw jich za chyakiw i znowu chotiw buw strilaty, ta
ci rosyny wpay u bahniuku, zaczepyy korinniam za kupyny i zastriay.
Wsiudychid schowawsia sered weetenkych paporotej. Illa Jurowycz ne dozwoyw yszytysia na widkrytomu booti.
Roman Wasylowycz i Oeksa chutko j sprytno rozibray pryad.
Illa Jurowycz stojaw koo nych z hranatnoju rusznyceju w rukach i hostro
pozyraw u huszczawynu.
Nad bahnyszczem steywsia tuman. Z gruntu pid derewamy strumenia para.
Tumanni minywi strumynky czerez kolir paporotej zdawaysia czerwoniastymy. Wony tako buy schoi na stowbury, tilky jakoji newidomoji, kazkowoji
rosynnosti, ywoji, ruchywoji.
I raptom z tumanu poczuwsia kryk.
Oeksa, trymajuczy wykrutku w rukach, wyprostawsia, podywywsia na Illu Jurowycza. Toj zustriwsia z nym pohladom.
Dobrow z dokorom hypnuw na Oeksu, potim pokazaw na rozibranyj aparat.
Kryk powtorywsia znowu, pereywczastyj, zakycznyj.
Oeksa riszucze pokaw wykrutku.
My i jaszczir opynywsia na weyczeznomu pulsujuczomu winoczku. Mjasysti woohi pelustky stuyysia, jak nenaerywi huby. Zwywystyj chwist jaszczera
yszywsia zowni.
Oeksa pochoonuw. Win zhadaw zemni chyi rosyny, jaki tak samo owla
komach, szczob wysmoktaty jichniu krow.
Oeksa zrozumiw, jak praciuwaw mechanizm kwitky. Riszennia pryjszo nehajno. Ta, na al, Oeksa buw wirnyj sobi. Falszywe samolubstwo utrymuwao joho
wid kryku pro dopomohu. Win chotiw wykrutytysia sam, wwaaw, szczo moe ce
zrobyty. edwe dotiahnuwsia win rukamy do szooma i skynuw joho.
Na powni hrudy wdychnuw win woohe powitria. Wid strasznoji kwitky jszow
ninyj pjankyj zapach.
Zaczekaj, rosianko-wenerinko, zaraz ja tebe perechytruju! promurmotiw Oeksa, rozmachnuwsia i kynuw wakyj szoom na winoczok
ywyj mechanizm chyaka maw spraciuwaty. Jak tilky win widczuje na winoczku wahu ertwy, pelustky stulasia, a szczupalcia, szczo prysmoktaysia, posabszaju.
I sprawdi, edwe torknuwsia szoom winoczka, waki woohi pelustky, nacze
prycmoknuwszy, stuyysia, schowawszy szoom zorelotczyka.
Rozrachunok Oeksy wyprawdawsia, ta tilky napoowynu. Liny, szczo prysmoktaysia, ne posabszay, a j dali czipko trymay joho. Bilsze toho: prysosky potiahnuysia do joho ohoenoji szyji i wpjaysia w neji, a szczupalcia obwyysia nawkoo szyji.
Oeksa namahawsia hukaty, ta zi stysnutoho szczupalciamy hora wychopywsia tilky chrypkyj zwuk.
I raptom zowsim ne z boku kwitky, a z tumanu, maje wid wsiudychoda, schowanoho tumanom, prounaw znajomyj Oeksi pereywczastyj hoos.
Oeksa neprytomniw, szczupalcia duszyy joho, do toho win wdychaw pjanki
otrujni wypary.
Hoos, u jakomu unay i zakyk i ach, poczuy tako Bohatyriow z Dobrowym.
Ce tak nahaduwao ludkyj zojk, szczo wony, ne promowywszy j sowa, kynuysia
w tuman, kudy schowawsia Oeksa. Wony widrazu natrapyy na znesyenoho w
borobi Oeksu.
Zbahnuwszy wse, Bohatyriow i Dobrow stay rubaty weykymy noamy liny,
szczo obwyy Oeksu.
Dobrow chotiw buo widirwaty szczupalcia, szczo prysmoktaysia do Oeksynoji szyji, ta marno.
Oeksa sabo i wdiaczno posmichawsia.
Nawiszczo skynuw szoom? z boem zapytaw Illa Jurowycz.
Oeksa zmih tilky oczyma pokazaty na kwitku, pelustky jakoji stuyysia. Mohutnimy udaramy Bohatyriow rozrubaw chyoho krasenia. Ni stuknuw ob metaewu czastynu szoomofona.
O czomu Oeksa ne mih wykykaty dopomohu po radi! Nareszti szoom buo
wyzwoeno.
Bohatyriow uziaw Oeksu na ruky j ehko ponis, jak dytynu.
Soli! nakazaw win Dobrowu. Wtyraj jomu kuchonnu sil u szyju
Szczupalcia womynoha tilky tak mona widirwaty.
Sil dopomoha. Szczupalcia widpaday odne za odnym, yszajuczy pisla sebe
jaskrawi synci.
Chto hukaw, Illa? Chto? tycho spytaw Dobrow. Bohatyriow znyzaw peczyma.
Oeksa powilno prychodyw do pamjati.
Oeksa eaw na sydinni wsiudychoda, joho morozyo, jomu zdawaosia: jakszczo skynuty szoom, odrazu stane dobre, zihreszsia, dychatymesz ehsze.
Tuman tysnuw.
Kri serpanok zjawyasia potworna hoowa strachowyszcza. Oeksi chotiosia
zahoraty, ta win rozhladiw znajomu borodu j oczi, szczo dywyysia na nioho z trywohoju i spiwczuttiam.
Potim tuman pohustiszaw i zapownyw use.
Oeksi nawi zdawaosia, szczo wooha ma pronykaje jomu w swidomis.
I win kydawsia na poduszkach sydinnia.
Potim Bohatyriow i Dobrow znyky zowsim
Czy Oeksi tak zdaosia Win perestaw jich czuty.
Czasom win widczuwaw, szczo wtraczaje wahu, inkoy stawao wako w hrudiach.
Hoowa hua.
Jich nema ote, mona skynuty szoom, jakyj zawaaje Wse myne, stane
dobre
Tremtiaczymy palciamy Oeksa natysnuw na hrudiach knopku. Szoom widokremywsia od magnitnoho komira.
Oeksa trochy pidwiwsia na liktiach, trusnuw woossiam. Szooma ne buo.
Oeksa adibno wdychaw pjanke powitria, napownene hostrymy pachoszczamy. U hoowi pamoroczyosia, stawao radisno, kortio spiwaty.
I Oeksa, pidkoriajuczy szczyromu poczuttiu, zaspiwaw, uziaw wysoku,
sylnu, pustotywu notu i nawi sam zasuchawsia. Take traplaosia, koy win zakinczuwaw pid opesky ulubenu aru.
I raptom z tumanu poczuasia u widpowi nota, swita, dzwinka, pereywczasta
Oeksa siw, wdywlajuczy u tuman. Win rozpiznaw stowbury paporotej, pomi
nych gigantki rozpukli kwity, jaskrawi, temno-czerwoni, zootawi i emaewosyni
Oeksa nemowby zmih baczyty w tumani. Szczo ce? Chworoba czy powitria
panety tak zahostryy joho organy czuttia?
Win czitko baczyw halawynu bila wsiudychoda. Ta nide ne buo ni Dobrowa,
ni Bohatyriowa.
A szczo ce ruchajesia pomi weetenkych kwitiw? Posta, naczebto
odiahnuta w tuman, ehka, maje prozora, szczo moha zetity za perszoho porywu
witru
Witer dme tut zawdy. Oeksa widczuwaw, jak kujowdy win joho woossia.
I tumanna posta trochy pidniaasia nad kwitamy, zetia, rozprosterszy ruky-
krya
ehko j neczutno opustyasia wona bila Oeksy.
I Oeksa poczuw znajomyj hoos, tychyj, zwernenyj zaraz tilky do nioho.
Win zbahnuw, szczo ce bua wona!..
Win baczyw lis i kwity za ji spynoju, ta ne mih rozpiznaty yce.
U neji ne buo kry. Paszcz koloru tumanu spadaw szyrokymy skadkamy.
Joho poy staway kryamy, koy wona rozstawlaa ruky.
Ruky tonki, nini Oeksa ne tilky baczyw, win widczuwaw jich dotyk.
I szcze win pobaczyw oczi oczi wenerinky, hyboki, iskrysti. Wony chwyluway joho, kykay, szczo howoryy, pojasniuway.
A potim znowu prounaw ji hoos. Wona zahoworya. Win ne rozumiw ji sliw,
ta oczi niby robyy perekad, pronykajuczy Oeksi w rozum i w duszu. Win czuw
neznajomi zwuky, ta znaw, szczo wona howory.
Zwidky ty? zapytaa wona. Oeksa hlanuw uhoru.
Wona zrozumia. Win skazaw:
Tebe ne moe tut buty. Tut jaszczery. Rozumni istoty ne wstyhy szcze zjawytysia
Wona wsmichnuasia:
Ae ty zjawywsia.
Wona skazaa ce tak prosto, tak zrozumio! Wona ne moha i ne powynna bua
skazaty niczoho inszoho.
I Oeksa znowu zrozumiw ji.
Ja insza ricz, zapereczyw win. My pryetiy Pryetiy z inszoji doczky
Soncia, jakoho ty nikoy ne baczysz.
Wona zakynua ruky za hoowu, paszcz spowz na peczi. Holi ruky buy zootawi.
Ja czua pro nioho, skazaa wona. Wono jaskrawisze wid usich byskawok. Wono swity bez hromu, wono litaje bez kry, wono hre bez dymu.
Zwidky ty znajesz? Ty pidmaa wyszcze chmar?
Wona zapereczywo pochytaa hoowoju, uwano dywlaczy na Oeksu:
Joho baczyy ti, chto daw yttia wsiomu mojemu pemeni.
Jak zwu twoje pemja? Jak zwu tebe?
Ea, skazaa wona.
Oeksi chotiosia skazaty, szczo wona prekrasna, jak i ji imja, ta hoos perestaw korytysia jomu.
Wona prostiahnua do nioho ruku i mowya:
Ty chworyj. Ja wylikuju tebe.
Na n buy brasety z koluczych lin. Wona torknuasia hooji Oeksynoji szyji,
i win, widczuwszy uko, sipnuwsia.
Niczoho, niczoho, prounaw nad samym wuchom hucznyj bas Illi Jurowycza.
Oeksa chotiw pidwestysia, szczob ne spuskaty ji z oka.
Wybacz, doweosia skynuty tw szoom, szczob zrobyty uko, kazaw Illa
Jurowycz. Chinocylin maje podaty.
Oeksa wpaw na poduszky, zamurywsia.
Win ne chotiw niczoho czuty, win bojawsia rozpluszczyty oczi, bojawsia, szczo
ne pobaczy ji
Jake u neji yce? Newyrazni rysy znykay Wona wsmichaasia, a ruky ji
buy askawi
Oeksa rozpluszczyw oczi.
Illa Jurowycz nadiw na nioho szoom. Dobrow u skafandri stojaw na tomu
misci, de szczojno bua wona
Tuman hustyj, ta wse pojidemo, zaproponuwaw Dobrow.
Uwimknemo infraczerwonyj proektor. Czerez niczni okulary dorohu rozdywlu.
De wona? spytaw Oeksa.
Chto? obernuwsia Dobrow.
Ea.
Jak? perepytaw Illa Jurowycz.
Wenerinka.
Ach, wenerinka? powtoryw Bohatyriow. Spodiwaju, teper wona
projde.
Oeksa metawsia na poduszkach.
Ne treba! Ne treba! twerdyw win. Bohatyriow schyywsia nad nym.
Ne treba, szczob wona jsza, prochaw Oeks.
Nu, merszcz, poczuw czerez szoomofon Oeksa. Kraszcze proenemo
ciu wenerinku. Ty prydumaw c miscew propasnyci wdau nazwu. Chinocylin
prekrasnyj zasib. Ja daw tobi podwnu dozu.
Oeksi stao tak hirko, szczo win aden buw zarydaty.
Ji nema! Ce buo tilky hariaczkowe marennia!.. Ea!
De kin mih ce czuty? I raptom win zhadaw. Tak zwuczaw dywnyj kryk iz tumanu. Znesyenyj Oeksa wpaw na sydinnia. Bohatyriow podywywsia na nioho czerez sko szooma.
Pit, skazaw win. Ce dobre.
Oeksa spaw i kri son widczuwaw, jak chytajesia wsiudychid, jak raptowo
zminiuje napriamok, prowalujesia, nachylajesia na pidjomach.
Oprytomniw Oeksa zrazu. Hoowa bua swita, jasna.
Wsiudychid ruchawsia po strumku, tocznisze, nad wodoju, powtoriujuczy wsi
chymerni joho zaworoty.
Nu, to szczo, sawnyj kozacze? Sprawywsia z wenerinkoju? zapytaw Illa
Jurowycz, pomitywszy, szczo Oeksa prokynuwsia.
Oeksa czomu zaszariwsia.
Jak amerykanci? zamis widpowidi spytaw win.
Illa Jurowycz odrazu pochmurniszaw:
Kepko, Oekso. ychi powidomennia wid Maszi z Prosperiti. Kazaa wostannie hoos u serdesznoji perechopyo Zahubyy radiokatory robota Znyk
win
Znyk? zdywuwawsia Oeksa.
Chtozna, szczo z nym skojiosia. Ade wony, napewno, jak i ty, buy bila
kwitky bez szoomiw. A tuman tut szkidywyj, z mizmamy.
A my bahako projichay?
Czymao. Ade ty dowho spaw. O Roman twoje misce bila radipryjmacza
zajniaw, a ja bila rula. Moe, peredaczu jichnich szoomofoniw zaksujemo.
Oeksa poczerwoniw. Poky win spaw i suchaw Eu, joho misce bila radipryjmacza zajniaw inszyj.
Dobrow, serjoznyj, zoseredenyj, owyw szczo, tilky jomu odnomu czutne.
Raptom yce joho zminyosia, win pidniaw ruku.
szczo szwydko etia. W obrysach chmar najehsze ujawyty fantastyczni postati. Win
ne powiryw sobi:
Illa Jurowycz, szczo ce tam ety?
Bohatyriow prykaw do szooma dooniu, nacze zachyszczajuczy wid soncia,
jakoho tut nikoy ne baczyy..
Kepko! skazaw win i potiahsia za rusznyceju.
U nebi etio czudowyko.
Joho zihnuti duhoju krya z hostrymy wyzamy iz zadnich bokiw nakryy b okeankyj korabel wid nosa do kormy. Bie czerewo, szczo ynuo nad piniawymy hrebeniamy, buo b do pary weetenkym waam. Zubczastyj hrebi na spyni perechodyw u wytiahnenyj uskatyj chwist, bilszyj za kryo. U rozkryt zubast paszczi
mih umistytysia wsiudychid.
Tilky na Weneri z ji hustym powitriam, korystujuczy urahanom, mih etity
gigantkyj jaszczir.
Win wyszukuwaw u chwylach zdobycz, spromonyj pidniaty z wody w kihtystych apach nawi zemnoho kyta, ponesty joho w chmary
Bohatyriow pidniaw hranatnu rusznyciu. Ta czy probju usku hranaty? A w
oko za takoji chytawyci chiba pociysz?
Weetenkyj pterodaktyl nabyawsia. Bohatyriow wystriyw. Zminywszy
rusznyciu, win posaw dwi hranaty w czerewo czudowyka.
Ta ywit chyaka, ybo, buo zachyszczeno najkraszcze. Ade jomu dowodyosia maty sprawu z hostrymy wyzamy na chrebtach ertw Hranaty tilky rozlutuway zwira.
Bryjuczym polotom, zrizajuczy kinciamy peretynczastych kry pinu hrebeniw,
jaszczir nabyawsia do wsiudychoda.
Oeksa dywuwawsia, rozhladajuczy strachowyszcze. Sprawn drakon iz starodawnich kazok. Drakon! Take drakonowe ptaszeniatko zbywaw swojim swystom Soowej-rozbnyk.
Oeksa rozszyrenymy oczyma dywywsia na Illu Jurowycza. Toj zrozumiw
joho bez sliw.
A Dobrow ue porawsia bila aparata ultrazwukowoji rozwidky, jakyj wony z
Oeksoju peremontuway.
Ni! Breszesz! Znajemo, czym tebe wziaty! Znajemo! huknuw Oeksa, kydajuczy do pryadu.
Czudowyko, pidniawszy odne kryo wyszcze druhoho, robyo majsternyj wira, znowu priamujuczy do ertwy.
Zahrozywo nabyaysia rozkryta zubasta paszcza, uskati hrudy i chwist,
szczo boroznyw piniawi hrebeni, yszajuczy buruny.
Dobrow uwimknuw pryad.
Newydymyj ultrazwukowyj promi pronyzaw huste wenerinke powitria i
torknuwsia broniowanoho tia weetenkoho jaszczera.
Nichto z ludej, odiahnutych u skafandry, ne widczuw zaraz ultrazwuku. Ultrazwuk wuczaw u czudowyko spriamowanym promenem, uraajuczy joho nerwowi
centry. Ludy ne buy nawi pewni, czy praciuje pryad
Czudowyko etio dali, strimko znyujuczy. Joho chwist zaczepywsia za hrebeni chwyl, piszow pid wodu.
Pterodaktyl buw ue mertwyj, ta weetenka joho tusza za inerceju etia na
koyszniu cil i wseju bahatotonnoju wahoju wpaa na wute sudence, nakrywszy
joho.
Wse skinczyosia w odnu my. I wsiudychid, i trup zwira znyky w kyplacz
pini.
Lutyj witer zrywaw ji z hostrych hrebeniw. Weetenki way kotyysia do bereha, szczob rozbytysia ob skeli.
Nawi slidiw sudencia i chorobrych smiywciw, szczo namahaysia dopomohty
koegam, ne yszyosia na powerchni rozburchanoho wenerinkoho moria.
Meri Strem bua sama w kabini, sama na korabli, sama w usiomu kosmosi.
Bu-jaka inka na ji misci moha b zboewolity. Meri ne zboewolia, ta wona
wtratya zdatnis szczo-nebu widczuwaty. Ne tilky za korabelnymy stinkamy bua
poronecza. Poronecza bua w n sam.
Harri bilsze nema.
Nepryrodno spoknym hoosom powidomya wona pro ce komandoru ekspedyci. Wona powynna bua zrobyty take powidomennia i peredaa joho, ne wiriaczy sobi, ne baajuczy powiryty
Wona daa, szczo rosany powernusia nazad ade jim nikoho buo bilsze
riatuwaty.
Czerez magnitni buri radichwyli ne prochodyy, i Meri protiahom kilkoch ki,
jaki zrobyw Prosperiti nawkoo panety, ne maa zwjazku zi wsiudychodom.
Wona czekaa radigramy z korabla Znannia, i raptom radiokator znajszow
wsiudychid ne bila rakety, a u widkrytomu mori.
Meri, chwylujuczy, widreguluwaa ekran okatora na hranyczne zbilszennia.
Wona czitko rozpiznaa syuet ambi, szczo hojdawsia, oczewydno, na chwylach.
Ta na radiwykyky rosany ne widpowiday. Meri ne moha zbahnuty czomu
ade wona ne ujawlaa sobi, szczo kojiosia w burchyw protoci, czerez jaku ryzyknuy pysty rosany
I raptom bortinener Dobrow peredaw w eter kilka urywczastych fraz. Pryady
zapysay jich na pliwku, i Meri potim bez kincia z achom prosuchuwaa:
Sztorm trynadcia baliw Baczymo toj bereh Napadaje litajucze czudowyko rozmirom z okeankyj korabel Peredajte na Zemlu, szczo
I bilsze ni sowa.
Resztu rozpowiw ekran okatora. Najstrasznisze Meri pobaczya sama
Tajemnycze czudowyko ne widbywao na ekrani tinniu. Meri tilky w dumci
ujawya, jak ti dwiczi projsza po syuetowi wsiudychoda. Ae te, szczo syuet wsiudychoda znyk, wona pobaczya na ekrani. J perechopyo dychannia. Oczewydno,
czudowyko pirnuo iz poywoju na dno.
Meri luto stukaa po pultu kuakamy. Prosperiti mynuw misce, de rozihraasia drama, etiw w inszu piwkulu, i wona ne moha joho spynyty, jak ne moha
strymaty sebe. Wona pakaa
Ce buo rydannia sylnoji ludyny, jaka ne tilky pryhoomszena horem, ae j widczua cikowyte swoje bezsylla.
Wona ne ludyna, szczo zdatna mysyty, daty, borotysia, wona tilky czastyna aparatury korabla, jakyj pryreczenyj krulaty nad bezludnoju teper panetoju!..
Spoczatku amerykanci, potim rosany Na Zemli my czasto protystojay
odyn odnomu, szukay szlach, na jakomu mona buty porucz, zmahaysia w bahatstwi, wpywowi na umy, wysoti idealiw i sprawedywosti, w peremohach nauky, pidkorenni kosmosu, a teper zbuduway maje riwni szczodo doskonaosti kosmoloty,
na jakych plicz-o-plicz uwszy w czuyj swit i o zahynuy w ciomu czuomu
switi
Rosany, zawdy trochy zahadkowi, nezbahnenni, jakymy lakaju i jakych ne
rozumu czerez daekis jichnioji duszi, mysennia, pidchodu do wsioho.
Czomu, nezwaajuczy na ji powidomennia pro znyknennia amerykankoji
ekspedyci, wony wse taky ryzyknuy pysty czerez protoku? Szczo za ludy ci
rosany? Koy diznajusia pro nych w Ameryci wsiu prawdu?
Meri dywyasia na sebe u specilno dla neji wmontowane w pult owalne lusterko i sama sobi zdawaasia czuoju. Zapali oczi, tremtiaczi huby, skujowdene
woossia
Dosi Meri Strem ne wmia pakaty, ne znaa strachu, ne znaa bezsylla.
Sabka nada zawdy ewrityme, poky ywe ludyna.
Moywo, widmowyw pryad?
I Meri namahaasia namacaty radiokatorom chocza b szczo-nebu na powerchni strasznoji panety.
Ta korabel prolitaw perewano nad okeanom. Wodiani prostory zajmay bilszu
czastynu panety.
Szcze j szcze raz opyniaa Meri nad miscem wysadky ludej i znowu perekonuwaasia, szczo nema na okatornomu ekrani ni toczky robota, ni rysoczky wsiudychoda.
Jak hirko, jak bezhuzdo zakinczyasia odna z najsmiywiszych ekspedyc,
jaki bu-koy organizowuwaa ludyna!..
Z trioch korabliw, z dewjaty obranciw ludstwa yszya tilky wona, Meri Strem,
doka bahata, nareczena bezstrasznoho wczenoho, zarady jakoho wona zrobya
bilsze, ni moe zrobyty zakochana inka, peremoha strach i sabkis Wona
yszyasia sama, a joho, ironicznoho teepnia, prostoho, bykoho, nebahatosliwnoho i romantyczno zachopenoho Harri Wuda, jakomu naea usi premi, prysudeni na Zemli za widkryttia w inszych switach, joho nema, jak nema i wsich tych,
chto buw iz nym, podiyw joho dolu, namahajuczy uriatuwaty joho
Koy Meri rady sawy strybnua iz skeli w buremni chwyli pryboju. Zaraz u
ji zatemnenomu horem mozkowi majnua dyka dumka znowu strybnuty, cioho
razu w okean krywawych chmar, powernuty ruli, wwimknuty diuzy, rynuty wnyz,
zhority, siajuczym bolidom upasty na te misce, de pomer Harri, de zahynuy rosijany
Ta ni! Newe wona distane wid yttia kulu w spynu, bojahuzywo zayszajuczy
poe boju? Ni, ni! Jakszczo padaty, to tilky horiy, distawszy smertelnyj udar u
hrudy. Je zapasnyj paner! Obowjazok ostannioho doslidnyka, obowjazok podruhy,
druyny heroja spustytysia na powerchniu panety, projty bu-jaki dungli, perekonatysia w zahybeli Harri. I, moywo, wriatuwaty joho, distatysia do roskoji
rakety, startuwaty na n, znajty Prosperiti z paywom i powernutysia na Zemlu!..
Szczo? Boewilla? Czy moe odna inka zrobyty te, czoho ne zmohy zrobyty
Szaena jizda u widkrytomu awtomobili. Hirki poworoty, wid jakych i perechopluje podych i radistiu spowniujesia serce A na poworoti nezhrabnyj i myyj
czoowik z nedoadnym mutykom traw Skryp halm, ehkyj pit na czoli i
prostiahnutyj j iz artiwywoju wdiacznistiu buket iz traw Harri!.. Ji Harri!
U kabini kosmicznoho korabla unaa pisnia Zemli, aby nahadaty Meri, szczo
wona ne sama w kosmosi, szczo ridna ji paneta z miljardamy ludej te ruchajesia
w tomu kosmosi i dumaje pro neji.
Pisniu peredaway dla Meri zi sztabu perelotu, chto czujnyj dumaw pro neji.
Chiba moe wona ne poperedyty pro te, na szczo zwaya!
Radistanca sztabu amerykankoji czastyny ekspedyci wykykaa ji.
Meri peremoha sebe j widpowia. Pryskoreni zwuky ji hoosu eektromagnitnym speskom pomczay do Zemli w mohutniomu impulsi rozriadu eektrycznych
kondensatoriw. Cej spesk doety do Zemli tilky czerez trysta sekund, czerez ciych pja chwyyn. Meri wznaje, szczo ji widpowi pryjniato, tilky czerez desia
wakych chwyyn Tilky za cej czas switowi abo eektromagnitni chwyli dosiahnu Zemli; ddu wid Zemli do Wenery Dla Meri w cej czas chwyyny zdaway hodynamy.
Ji poczuy. I Meri diznaasia, szczo we swit Zemli, ludy w Ameryci, Ewropi,
Azi, Awstrali, Afryci sumuju u zwjazku z tragicznoju zahybellu czeniw ekspedyci
Amerykankyj sztab perelotu peredaw Meri nakaz: Prosperiti zayszyty Weneru. Meri Strem, jedyn, szczo zostaasia ywa, powernutysia w Ameryku, de ji
zustrinu, jak nacinalnu herojiniu
Meri ne widrazu zbahnua, szczo ce oznaczaje nacinalna herojinia
Kibernetyczna maszyna bajdue nadrukuwaa tekst peredanoho nakazu.
Meri, zakusywszy hubu, pereczytuwaa skupi j korotki riadky.
Oto, wona ne naey sobi w kosmiczn poroneczi, wona naey Ameryci?..
A Harri?
Awtomatyczna drukarka maszynka widstukuwaa riadok za riadkom. Rodyna Meri ne wychody iz cerkwy, molaczy za neji. Do neji prostiahaju ruky
bako, maty, brat Akademi bahatioch krajin obray ji swojim czenom abo czenom-korespondentom J pryswojiy bahako poczesnych zwa, prysudyy amerykanku premu z astronawtyky Komitet Nobeliwkoji premi w Szweci rozhladatyme ji zwit pro polit jak najwydatniszu naukowu robotu
I szcze, i szcze Gazety publikuju sensacni powidomennia, szczo tysiaczi
moodych ludej, zachopenych podwyhom diwczyny, szanobywo podilajuczy ji
hore, adni pryswiatyty j swoje yttia i majno, proponuju j swoju ruku Sered
nych kilka syniw miljoneriw, znamenyti kinoaktory, widomi bejsbolisty i boksery,
odyn wo indankoho pemeni i nawi moodyj katoykyj kardyna, hotowyj w
razi zhody Meri skasty z sebe san, zdsnywszy tym samym podwyh, uhodnyj bohowi
Ludy Zemli dumay pro Meri, wony aliy i lubyy ji
Meri suchaa hoos Zemli, hordo zakynuwszy hoowu.
Wona napysaa korotku radigramu. J ne potribni poczesti, wona podiy
dolu tych, z kym razom poynua w kosmos, abo wriatuje tych, chto, moywo, szcze
ywyj.
Meri ne peredaa ceji radigramy. Aparaty may awtomatyczno peredaty ji,
jak tilky wona siade na paner, czekajuczy, koy spraciuje ree czasu i paner poczne
polit.
Meri nawaya. Wona hadaa, szczo nawaya. Wona we nadia skafandr
I raptom wona zbahnua, szczo ne zmoe strybnuty wnyz iz kosmicznoji wysoty Ne treba buo suchaty Zemlu Ni! Ne oswidczennia w kochanni, nawi ne
powidomennia pro wszanuwannia ji i nawi ne nakaz. Ne treba buo suchaty pisniu Zemli. Cia pisnia zaworoya Meri, zrobya ji bezsyoju dla ostannioho podwyhu, a ji jasnyj rozum raptom perestaw wyznawaty podwyhom wczynok, na jakyj wona zwaya.
Ni, ne smer na Weneri pobyzu Harri, a yttia na Zemli dla usawennia imeni
Harri, moywo, zarady prodowennia joho sprawy Na ce potribni syy, a ne na
zahybel
Podwyh ne w tomu, szczob rynuty wnyz i zhority w atmosferi czy zahynuty w
dunglach,
podwyh u tomu, szczob sam, bez komandora i szefa, bez ineneriw, dowesty
Prosperiti do Zemli Jakszczo wona zahyne w dorozi, wona bude hidna Harri i
wsich tych, chto yszywsia w kosmosi z nym, jakszczo wona doety do Zemli i nawi
posady korabel na kosmodromi w Skelastych horach, to wona zroby ce w imja
Harri.
Meri znyszczya proszczawalnu radigramu.
Wona napysaa inszu:
Meni due wako etity wid Wenery. Ja oderaa nakaz pro powernennia i
due chotia b wykonaty joho. Ja ne znaju, czy zmou ce zrobyty. Ade meni nikomu dopomohty. Moywo, ja zibjusia zi szlachu czy zboewolu za ci misiaci, jaki
maju buty w dorozi Meni welmy choczesia na Zemlu, welmy Ade ja dumaju
pro te, jak mona narwaty buket kwitiw czy skupatysia A wy choczete obyraty
mene w akademi. Ja postaraju wykonaty nakaz. Najwacze dla mene startuwaty,
zty z orbity nawkoo Wenery. Meni bude wako widlitaty od panety moho horia,
tomu szczo ja boju buty szczasywoju na Zemli.
Meri pereczytaa radigramu, jaku may peredaty na Zemlu awtomaty, i yce
ji skamjanio.
Prosperiti, ostannia schodynka, jakoju may skorystatysia ti, chto spustywsia na Weneru, jszow do Zemli.
oczyma, szczo horia u promeni, jak u kotiw, metnuy i znyky A zamis nych na
oswitenyj prostir wyjszow Illa Jurowycz, weyczeznyj, spoknyj, borodatyj,
usmichnenyj. Win nemowby stojaw ne na dni wenerinkoho moria, a na berezi, de
nedawno skazaw swojim pomicznykam, szczo w krajniomu razi wsiudychid opustysia pid wodu i wony perejdu protoku po dnu
Oeksa, pereboriujuczy szczilnu pereponu, distawsia do Bohatyriowa i obniaw joho. Illa Jurowycz ne widchyywsia, jak zawdy.
Proektor na wsiudychodi zaswityw Dobrow.
Zatonuyj wsiudychid uciliw! U switli proektora wydnio weetenke peretynczaste kryo i czastyna horopodibnoji tuszi znyszczenoho jaszczera, chwist jakoho prytysnuw wsiudychid do dna
Wywilnyty wsiudychid buo neehko. Doweosia wwimknuty dwyhuny. Nasosy zasmoktuway ne powitria, a wodu. Widkydajuczy ji wnyz, wony trochy
pidniay wsiudychid razom iz strachitywym chwostom. Bohatyriow i Oeksa pidstawyy peczi, szczob utrymaty cej chwist. Dobrow wymknuw nasosy i wwimknuw
reaktywnyj dwyhun. Wsiudychid spustywsia na dno i rwonuwsia.
Maszyna bua wilna.
Oeksa i Illa Jurowycz wybraysia z-pid drakonowoho chwosta.
Illa Jurowycz nachyywsia, szczob torknutysia korpusu wsiudychoda antenoju, i podaw znak, szczob joho towaryszi zrobyy tak samo. Teper mona buo rozmowlaty czerez szoomofony.
Baczu, ruchatysia win moe wilno, kywnuw na wsiudychid Bohatyriow.
Aby ne zboczyty zi szlachu, widhuknuwsia Dobrow.
Jak dobre, szczo magnitne poe na Weneri take sylne! zauwayw Oeksa.
Kompas de. A ja zlakawsia zawereszczaw, pryznawsia win.
Tremtity szcze dowedesia wsim, proburczaw Dobrow. Teper dy ichtizawra jakoho-ne-bu. Ne znaju, czy zaradia ychowi naszi pidwodni rusznyci.
Wse taky wyjmy jich, nakazaw Illa Jurowycz.
Dobrow znowu wwimknuw nasosy, szczo stworiuway powitrianu poduszku.
Wony zasmoktay wodu i spriamuway wnyz strumi.
Dobrow tak widreguluwaw robotu nasosiw, szczob maszyna zayszaa u zawysomu stani. Samomu jomu doweosia wybratysia na dno. Distajuczy rukoju pryady keruwannia, win uwimknuw horyzontalnyj dwyhun na najtychiszyj chid.
Trymajuczy a borty, wsi ruszyy wpered.
Anteny ne torkaysia teper metaewoho korpusu, i zwjazku mi podoronimy
ne buo.
Proektor oswitluwaw chymerne strokate dno. Mu buo zasano samocwitamy, jaki wesekoju wyhraway w proektorowomu switli. Ta chutko wyjawyasia
jichnia dywna jakis. Syni, owti, zootawi, pid wpywom swita wony szwydko miniay zabarwennia, staway wsi jaskrawo-czerwoni, a potim brunatni, jak mu
Bahato z nych ne tilky miniay zabarwennia, ae j widpowzay zi switoji smuhy w
ti. Skorisz za wse, ce buy czerepaszky moluskiw abo rakopodibnych.
Ryby, krim zhrajok sprytnych malkiw, szczo pronosyysia prozorym waom,
unykay wypywaty na swito. Na samomu kraju oswitenoho konusa oczi jichni
horiy po-wowczomu.
Illa Jurowycz wziaw hranatnu rusznyciu. Wona moha dopomohty j pid wodoju. Dobrow i Oeksa ozbrojiy rusznyciamy-osteniamy.
Illa Jurowycz jszow perszyj, i joho syuet wydilawsia na tli oswitenoji wody.
tenoho konusa zdaway jomu chymernymy budiwlamy, a poperedu, na zamuenomu dni, win aden buw pobaczyty wybyti w kaminni koli kolisny
Dobre, szczo Dobrow ne czuw cych nawienych dumok!..
Skeli, peretworeni fantazeju Oeksy na paacy j wei, na kuby j piramidy budynkiw, powilno propyway nazad.
Ce buo jak mana.
Urahany na Weneri naroduwaysia cykonamy. Szaeno zakruczeni atmosferni lky ochopluway cili materyky. Na obodi oren witer duw zi strasznoju syoju, a w centri stojaw mertwyj spok.
Slidom za sztormom nastaa tysza
Morki chwyli szcze ne zatychy, wony zdymaysia horbamy, ta we bez hrebeniw, zhadeni, mjaki. Wony nabihay na piszczanyj bereh, wykydajuczy w kyplacz pini jaskrawi riznobarwni czerepaszky. Z newdowoenym szypinniam wony
dedali bilsze widstupay, we ne distajuczy piniawymy apamy do wykynutych z
moria samocwitiw, jaki mianiy na pisku.
Pobyzu bereha u wodi, szczo widrynua, pokazawsia szoom z hostrym szyszakom anteny. Jak u sawnozwisn kazci, wychodyy z tychoji wody odna za odnoju
try postati, yszajuczy slidy na woohomu pisku.
Slidom za nymy, jak wirnyj ki, wypywaw iz chwyl wsiudychid.
Illa Jurowycz zniaw szoom z kowpakom i na wsi hrudy wdychnuw morke
powitria. Oeksa tako zniaw szoom, szczasywo ohladajuczy. Dobrow porawsia
bila wsiudychoda.
Jaka bahoda! skazaw Bohatyriow.
Zamis zarosych paporotiamy bolit protyenoho bereha tut wid owtoji
smuky pisku poczynawsia kyym jasno-czerwonych kwitiw, pro jaki tak mraw
Oeksa. Pochytujuczy wid utomy, Oeksa distawsia do kwitiw, opustywsia pered
nymy na kolina i staw zbyraty buket z wohnykiw. Kwity poumjaniy u nioho w
rukach, trochy widrizniajuczy odna wid odnoji widtinkamy: buket yw, pereywawsia, paaw
Na Zemlu b taki prywezty! wyhuknuw Oeksa.
Win wyjniaw buo z miszka znajdenyj na dni kami, szczob zwilnyty misce dla
buketa, ta czomu znowu pokaw joho nazad.
Prosto z bereha pidnimaasia koniczna hora wukana. Werszyna ji zdawaasia
ohornutoju chmaramy. Ce kuryw krater. Wid nioho strumeniamy spuskaysia kamjanysti pasma potoky zastyhoji awy. Lis ris tilky bila pidniia, wse toj e lis
paporotej i chwoszczowych.
Na al, odrazu ne pidemo, skazaw Illa Jurowycz.
Tut tak harno! widhuknuwsia Oeksa.
Treba diznaty, z jakoho boku amerykanci. Jak ty, Romane, ne czujesz jich?
Moe, naszomu radystowi poszczasty ustanowyty zwjazok, zamis toho
szczob zbyraty kwity dla miscewych dam? doszkulno zauwayw Dobrow. Radichwyli ne prochodia. Magnitna buria trywaje. Widczuwajesia, szczo Wenera
bycze do Soncia
Paneta bur U powitri, w mori, w eteri, skazaw, ne obraajuczy, Oeksa.
Szczo , widpoczynok nam potriben, wyriszyw Bohatyriow.
Mona rozpayty bahattia, zaproponuwaw Oeksa.
Harazd, pohodywsia Illa Jurowycz. Na Weneri szcze nichto ne rozpaluwaw bahattia. Bumo perszi.
Oeksa powernuwsia z oberemkom suchych koreniw, szczo widomyysia od
wenerinkych perekotypoe. Rozpalujuczy dywowynyj chmyz, win raptom spytaw:
Wy wwaajete, Illa Jurowycz, szczo ce persze bahattia na paneti?
Bahattia rozhoriaosia, potriskujuczy i strilajuczy iskramy.
A ty majesz sumniw? dopytywo hlanuw Bohatyriow.
Maju sumniw, szczyro pryznawsia Oeksa.
Dobrow zmorszczywsia, jak wid zubnoho bolu. Oeksa staw na kolina, perewertajuczy dowhym korenem suczky, szczo horiy.
A pidwodna wuycia? zapytaw win, ne ohladajuczy.
Jaka wuycia? oburywsia Dobrow.
Chiba dwa riady schoych na skeli rujin ne nahaduway wuyciu zatopenoho mista?
Bohatyriow usmichnuwsia. Dobrow pozeeniw:
Nu, hodi! jomu mao oderaty kandydatkyj stupi na bezhuzdych ta do
toho i czuych hipotezach pro isnuwannia rozumnoho yttia na inszych switach,
to j teper wono werzesia jomu powsiudy! W takych wypadkach likuwatysia treba.
Rozumity, szczo kosmos protypokazanyj
Oeksa smertelno obrazywsia, widszow ubik. Dobrow diowyto zajniawsia
konserwamy. Bohatyriow zadumywo kujowdyw borodu.
Hipotezy rozumnoho yttia na inszych switach!
Oeksa zowsim ne prywasniuwaw jich sobi, ta win buw jich pakym prychylnykom.
Peredusim wabyw do sebe Mars.
Szcze Hawryo Andranowycz Tychow, czudowyj radiankyj astronom, wywczajuczy widbywnu zdatnis temnych plam na Marsi, jaki miniay swoje zabarwennia konoji pory roku, wid zeenoho wesnoju do czerwonuwato-brunatnoho, pid kolir marsankych piskiw, uzymku, perekonawsia, szczo plamy ci ne
szczo insze, jak sucilni masywy wicznozeenoji rosynnosti typu naszych jaynok
czy modryn. Zhodom win wywczyw i nowi plamy na paneti, ranisze newidomi. Win
artoma nazwaw jich marsankoju ciynoju. Do toho i znamenyti marsanki
kanay, widkryti
1877 roku italcem Skiparelli, ci dywni geometryczno prawylni utworennia,
szczo sitkoju pokryway panetu Mars, kotri, jak hadaw Skiparelli, mohy buty
prokopani rozumnymy ytelamy Marsa, wyjawyysia, na dumku Tychowa, tako
smuhamy rosynnosti, szczo poszyriuwaasia wid polarnych szapok Marsa do ekwatora w miru tanennia polarnoji kryhy. Szwydkis poszyrennia zeeni w try-czotyry
kiometry na sekundu cikom widpowidaje szwydkosti teczi wody u weyczeznych
wodowodnych trubach, jakby jich pokay w grunt, szczob wykorystaty dla zroszennia tau wodu polarnoji kryhy.
Wse ce, w tomu czysli i jaskrawi spaachy, pomiczeni japonkymy sposterihaczamy pid czas weykoho protystojannia 1956 roku, prymusyo junaka Oeksu Popowa szczyroserdno powiryty w isnuwannia rozumnych marsan.
I, jasna ricz, win buw odnym z najzapekliszych prychylnykiw hipotezy pro
tunguku katastrofu 1908 roku, szczo zacikawya bahatioch uczenych, jaki pojasniuway ji atomnym wybuchom marsankoho korabla, szczo ne wstyh pryzemytysia i etiw, jak pidrachuway, z Marsa czerez Weneru Toho roku buo nadzwyczajno wyhidne wzajemoroztaszuwannia trioch panet. Oeksa wziaw uczas u
naukowo-turystyczn ekspedyci moodi w rajoni padinnia tungukoho meteoryta, jakyj nikoy ne padaw. Razom z inszymy moodymy entuzistamy win retelno obsteyw miscewis i prywiz sensacni dowody na korys prypuszczennia pro
wybuch korabla. Wyjawyosia moywym dowesty, szczo w 1908 roci tam stawsia
same jadernyj wybuch, oskilky w ricznych szarach modryny, szczo rosa dali, buo
znajdeno stronc-90, izotop, jakyj utworiujesia tilky pry jadernych wybuchach i
potraplaje w grunt z radiaktywnymy opadamy i we zwidty po korinniu zasmoktujesia rosynoju i widkadajesia w ricznomu szari. Dowedeno buo i promenewyj
opik lisu, a tako pryczynu switych noczej pisla wybuchu, zumowenych radiaktywnymy procesamy halmuwannia u werchnich atmosfernych szarach pered wybuchom.
Chto mih pryetity na Zemlu? Chto? Newe marsany? Same todi radiankyj
astronom profesor Szkowkyj wysunuw hipotezu, szczo obydwa dywnych suputnyka Marsa, Fobos i Dejmos, jaki obertajusia nawkoo nioho na due maych widstaniach i toczno w poszczyni ekwatora ne pryrodnoho pochodennia, a sztucznoho. Tilky cym i mona buo pojasnyty, czomu ruch Fobosa upowilniujesia: ce
widbuwajesia, mabu, pid wpywom halmuwannia rozridenoju marsankoju atmosferoju, szczo dao b sebe znaty pry umowi isnuwannia poronystoho suputnyka, jakych nema w pryrodi.
Ote, marsany koy sporudyy weetenki kosmiczni raketodromy! Nawiszczo? Koy? Kudy wony litay?
Francukyj profesor Anri ot doslidyw u Sachari najdawniszi naskelni malunky, sered jakych wyjawyysia zobraennia istot u skafandrach. Anri ot nazwaw
jich marsanamy.
Moe, sprawdi marsany litay i na Weneru, i na Zemlu?..
Litay Wony widczuy w poloti newymowne poczuttia newahomosti, jake tak
lubyw Oeksa, we stawszy kosmonawtom, ae jake win znaw szcze do cioho!
Tak, tak, znaw! Win zrozumiw ce pisla perszoho swoho polotu na Misia razom z Bohatyriowym.
Poczuttia newahomosti buo widome jomu szcze z dytiaczych sniw, poczuttia
newymownoho baenstwa, widczuttia, koy bez usiakoho mjazowoho napruennia
raptom szuhajesz uhoru i powilno pywesz nad zemeju, nawi ne upodibniujuczy
ptasi, ne wytraczajuczy zusyl, etysz u powitri, newahomyj!..
I raptom zowsim take same widczuttia w kosmiczn kabini!
Zwidky cia pamja predkiw?
Oeksa widhaniaw smiywu dumku.
U wsiakomu razi, je moywis pojasnyty, czomu rozumni istoty zjawyysia na
paneti w eru jaszczeriw.
I Oeksa powernuwsia do bahattia.
Ce ne persze wohnyszcze Wenery! riszucze skazaw win.
Osobywo ze buo Zaliznomu Donowi. Ne prystosowanyj do wpraw na riwnowahu, win raz u raz zrywawsia zi sykoho korinnia i opyniawsia po kolina w triasowyni.
Kernu dowodyo prowadyty z nym specilni zaniattia, szczob win zaswojiw
chodinnia po korinniu. Robot prekrasno wse zapamjatowuwaw, mih sowo w
sowo powtoryty, ta szczochwyyny zrywawsia w drahowynu, z chlupanniam i
cmokanniam wytiahajuczy z bahniuky zalizni nohy.
Dowedesia udoskonayty maszynu, pochmuro zauwayw Kern.
Ta, koy treba buo prodyratysia czerez liny, zakutyj w obadunok robot buw
na wysoti, roztroszczujuczy perepony sokyroju, jak ycar jurbu newirnych.
Ci chwyyny Wud wykorystaw dla zbyrannia herbaru. Aan Kern nasmiszkuwato sposterihaw za nym:
Rozrachowujete na profesorke zwannia?
Boju, szczo zamao znaju, aby buty profesorom!..
Mike wasze more, Wud. Profesor oderuje w SSZA mensze policaja.
Pohlate, szefe, na cej ystok. Zaprysiahaju, ja baczyw joho widbytok na
kameni. Chiba ja prywezu joho zarady profesorkoji patni? Ni, szefe, zarady nauky!
Nauka ne moe buty metoju. Nauka zasib. Pomyujte Donom. Koona
takych maszyn, stworiujuczy schoych na sebe, zminy ciu panetu, widkopaje tut
meni taki skarby
Wy, zdajesia, szukajete nowu formu rabowasnyctwa?
O ni! Eektronnyj mozok informowano pro amerykanku dekaracu praw.
Nespodiwano wse nawkruhy potemnio, nacze spaa nicz. Poczuosia kacannia, swyst i zawywannia.
Niczoho ne rozumu, skazaw Kern, zaswiczujuczy lichtaryk i dywlaczy
na hodynnyk. My wstanowyy, szczo wenerinka doba doriwniuje dewjaty zemnym dobam, semy hodynam i soroka chwyynam, a zaraz
Szefe, nad namy chmara popeu
Wukan? Cioho tilky brakuwao!..
Lisom prokotywsia hriznyj hurkit. Hoosy widrazu zmowky. Zachytay paporoti.
Kerna i Wuda tak trusonuo, szczo wony edwe wstojay na nohach, wczepywszy odyn w odnoho. Robot spowz iz korinnia i zahruznuw u triasowyci. Kern i
Wud dopomahay jomu wylizty.
Jaka zwiryna szmyhaa nawkoo. Ji chyi oczi nenacze iskry bymay u
pimi
Jakszczo derewa pocznu padaty, kraszcze pity z huszczawyny, zaproponuwaw Kern.
Ludy j maszyna bihy z lisu nazustricz jaszczirkam, szczo riatuwaysia.
Lis zakinczywsia bila strimkoho wukanowoho schyu. Zwerchu, kuriaczy i
byskajuczy, kotyasia wohniana rika
Zemla chytaasia pid nohamy, jak more za mertwoji chwyli. Kern i Wud powernuysia do lisu, ta pobaczyy, jak padaju weetenki paporoti.
Siudy! wyhuknuw Kern, pokazujuczy na kamjanyste uzwyszszia.
awa powilno stikaa, nabuchajuczy tistopodibnoju chwyeju.
Ludy i robot stojay na kameniach. awa obteka jich z dwoch bokiw.
Magma distaasia do krajnich derew, i wony spaachnuy swiczkamy. Poczaa
chwylastomu woossiu, ohladajuczy nawkoo, nacze maw pobaczyty ji, ywu, baakuczu.
To o jaki rysy ycia ne mih win rozibraty pid czas marennia!
Ludy dywyysia w prekrasne yce teji, chto buw nosem Rozumu poza Zemeju I wony ne pomiczay, jak dwyhtia nawkoo hory, pidmajesia more, paachkoty nebo.
Wud staw woruszyty wuzuwatym korinniam wuhilla. Posypay iskry, powayw dym.
Jakby ludyna bua zanadto dua, zanadto sprytna, zanadto prudka, wona ne
potrebuwaa b mysennia i wynachidywosti, wona moha b proyty po-zwiriaczomu. Mysennia znadobyo i rozwywao u neji tomu, szczo j wako buo yty
bez nioho, wona ne wyya b, jak, napewno, ne wyyy ji byki i mensz obdarowani rodyczi.
Koy b wy znay, komandore, jak ja moyw boha, szczob wyyty w peczeri!
ziznawsia Kern.
Ludyna, szczo ya w peczeri, staa ludynoju tomu, szczo bua ne zanadto
dua, sprytna, prudka i ne zanadto sabka j nezhrabna, tomu szczo j potribna bua
pomirna kilkis jii, wysokokaornoji i w toj e czas ehko zaswojuwanoji pisla
pryhotuwannia na wohni. Woho poehszuwaw skadni funkci organizmu, spryjaw joho szwydkomu rozwytkowi i wdoskonaenniu. I, szczo szcze osobywo waywo, ludyna staa ne we czas wytraczaty na dobuwannia jii, u neji zjawyasia
wilna hodyna dla rozdumiw, jakych nemaje u zwiriw, nemaje u ptachiw, nemaje u
ryb, hodyna, szczo staa, koy tak mona skazaty, bakom piznannia, matirju
mystectwa i widtworennia krasy.
U rukach swojich, komandore, wy trymajete krasu, jaka dowody, szczo hospo boh stworyw ludej na Zemli i na Weneri takych, jak sam.
Wolter kazaw, szczo ludyna widpowia jomu tym e, szwydko dodaw
Oeksa.
Kern kynuw na nioho pochmuryj pohlad.
Wy pomylajete, Aan, mjako skazaw Bohatyriow. Rozumni istoty
schoi odna na odnu ne tomu, szczo stworeni kymo za pewnym zrazkom, a tomu,
szczo istoty ci may widpowidaty pewnym umowam, woodity wilnymy wid chodinnia kinciwkamy, prydatnymy dla trudowych procesiw, stereoskopicznymy organamy zoru j suchu, wertykalnym pooenniam tia, szczo zabezpeczuwao najbilszyj obzir miscewosti, j oszczadywo wykorystowuwaty dla peresuwannia minimalnu kilkis kinciwok.
Dwi nohy! wstriaw Oeksa.
Odne sowo, na kiometrow widstani my, najmowirnisze, mohy b spryjniaty rozumnu istotu inszoho switu za ludynu, jakby pobaczyy ji
Ae o wona, o! My we baczymo ji, komandore! wyhuknuw Harri
Wud, pokazujuczy na skulpturu.
I ja due radyj, ser, powano dodaw Kern, szczo isnuwannia ceji prekrasnoji edi w switi wenerinkych jaszczeriw mona pojasnyty zowsim ne teorijeju ewoluci, a tilky wyszczym aktom tworennia.
Jakszczo pid wyszczym aktom tworennia wy rozumete stworennia ineneramy kosmicznych raket, to ja pohoduju z wamy, Aan.
Szczo? Kosmicznych raket? rozhubywsia Kern.
Wy wwaajete, wona pryetia? wawo spytaw Wud.
Wona czy ji predky, spokno widpowiw Bohatyriow.
Illa Jurowycz!.. ne wytrymaw Oeksa, schoplujuczy.
Bohatyriow zaspokywo pidniaw ruku.
Zwidky pryetiy? spytaw Kern. Na kosmicznych raketach?
Bohatyriow znyzaw peczyma:
Na ce mona widpowisty, jakszczo zhadaty pro weetenki sztuczni kosmodromy, jaki koy sporudeno w mipanetnomu prostori.
Fobos i Dejmos! wyhuknuw Oeksa.
Nu, znajete! zaprotestuwaw Dobrow. Na Marsi nema yttia we miljony
rokiw. Czy ne tomu ty sam, Illa, porywawsia siudy, na Weneru? Ni wody tam nema,
ni atmosfery
Ce prawylno, pohodywsia Bohatyriow. Mars menszyj Zemli, joho syy
tiainnia brakuwao, szczob utrymaty czastoczky atmosfery i wodianoji pary. Gazowi czastoczky odryway wid panety i etiy w mipanetnyj prostir
Chaj tak!.. Ta ranisz na Marsi buy szczilna atmosfera i umowy cikom schoi
na zemni. Wony stay taki nawi ranisze, ni na Zemli, oskilky Mars dali wid Soncia
i ochooduwawsia szwydsze. I yttia tam powynno buo zjawytysia ranisze i prochodyty wsi fazy rozwytku szwydsze. I rozumni istoty nemynucze powynni buy
zjawytysia miljony rokiw tomu.
I miljony rokiw tomu zahynuty bez wody j kysniu, pidkazaw Dobrow.
Ne zahynuty, a tilky opynytysia pered perspektywoju zahybeli. Marsany
rozumiy, szczo jichnia paneta wtraczaje wodu i atmosferu. Wony musiy dbaty pro
majbutni swoji pokolinnia. I wony may try wychody. Perszyj zahynuty
Ni, ni i ni! zaprotestuwaw Oeksa. Harri Wud pidtrymaw joho, zakywaw
hoowoju.
Druhyj wychid pity uhyb panety, wyryty peczery, stworyty w nych
sztucznu atmosferu, wodojmyszcza, pidzemne silke hospodarstwo, zbuduwaty
tam mista i yty, nikoy we bilsze ne baczaczy neba, zirok i soncia.
Sumno, ta moywo, znyzaw peczyma Kern.
I, nareszti, tret wychid: wykorystaty dosiahnennia cywilizaci i pereseytysia na susidni panety. Naprykad, na Weneru
O-o! wyhuknuw Kern, wysoko zdmajuczy browy.
Ja hadaju, szczo wysoka cywilizaca rozumnych istot, raz pojawywszy i
owoodiwszy werszynamy zna, ue ne zahyne! Wona nemynucze wykorystaje ne
tilky dosiahnennia zna, ae j toj fakt, szczo pry rozwytkowi nebesnych ti umowy,
zruczni dla yttia rozumnych istot, niby perekoczowuju z odneji panety na inszu.
Koy Mars buw kwituczym krajem, na Weneri szcze kypiy perworodni okeany.
Koy Mars poczaw hynuty, wysychajuczy, na Weneri umowy yttia stay nepohani.
I marsany wykorystay ce! wyhuknuw Oeksa.
Ja hadaju, szczo rozumni yteli Marsa mohy obraty dwa szlachy. Czastyna
naseennia panety pisza w ji hybyny i, moywo, isnuje j nyni, zaznawszy biogicznych zmin, prystosuwawszy protiahom miljona rokiw do nowych umow
a druha czastyna pobuduwaa kosmiczni mista, sztuczni suputnyky, promini stanci dla masowoho pereseennia na susidni panety! wypayw Oeksa.
Ty majesz racu, Oekso. Due moywo, szczo ce staosia same tak.
I na morkomu dni my baczyy misto pereseenciw. Oto my znajdemo
szcze tut czudowe misto prybuych na Weneru marsan, inky jakych tak samo
prekrasni, jak cia skulptura, zustrinemo tut koysznich marsan, rozum jakych
zberihaje zapowitni tajemnyci wyszczoji cywilizaci najdawniszoji panety!
Chtozna, czy yszyy wony tut, pochytaw hoowoju Bohatyriow.
Tobto jak ce ne yszyysia? zdywuwawsia Oeksa.
Zhadajmo pro dejaki dostemenni fakty, widomi na Zemli. Pojasniujuczy
jich, mona zrozumity bahato czoho.
Ote, pamjatajuczy, szczo u wenerinkomu roci dwisti dwadcia pja zemnych dib, skilky bude w niomu wenerinkych dniw?
Dwadcia czotyry ciych, sto pjatdesiat sim tysiacznych, chutko policzyw
Wud.
Ne cie czyso! zasmutywsia Bohatyriow. Kaposnyj chwostyk u sto
pjatdesiat sim tysiacznych doby! I kudy joho podity? Pry skadanni kaendaria doweo by wwodyty wysokosni roky. Anu ysze! Skilky wenerinkych dniw bude,
skaimo, w dwanadciaty rokach? ukawo spytaw Bohatyriow.
Ce nejmowirno! wyhuknuw Kern.
Policzyy?
Dwisti dewjanosto! Toczno!
Baczte, jak wdao! Dowedesia dla Wenery liczyty w desiaty rokach po
dwadcia czotyry dni, a w dwoch rokach po dwadcia pja dniw. Mabu, bude
zruczno.
Ser! Ta ce kaendar Tihuanako! wyhuknuw Wud. Tilky mali cyky
tam zowsim ne misiaci, a roky! A weykyj cyk cyk wysokosnych rokiw. U nas
na Zemli win czotyryricznyj.
Jak! Na Zemli, zojknuw Oeksa, na dawnich rujinach pobyzu morkoho portu, jakym korystuwaysia sotni tysiacz rokiw tomu, buo zbereeno wenerinkyj kaendar? Ce szczo ? yteli Wenery tak dawno buy na Zemli? Buy I
znyky?
Ni, czomu znyky? spokno skazaw Bohatyriow. Marsany, szczo
pereseyysia spoczatku z Marsa na Weneru, a potim z Wenery na Zemlu, yszyy
na Zemli.
De wony, Marsowi dity? zapytaw Wud.
Ce prosto nejmowirno! wyhuknuw Kern. Meni yszajesia podiakuwaty
wam, ser, szczo ja wse taky ne pochodu wid nenawysnoji i potwornoji darwiniwkoji mawpy.
Czy wtiszy was, Aan, szczo marsanka mawpa, wid jakoji use taky pochodia waszi predky, bua mensz potworna?
Sabka wticha! A kudy podia marsanka cywilizaca na Zemli?
Wona znyka, Aan. Kosmiczni pereseenci wtratyy zwjazok z materynkoju panetoju, zdyczawiy w tiakych, nezwycznych umowach inszoho tiainnia,
czuoji atmosfery, peretworyysia w perwisnych mysywciw
Zdyczawiy! wyhuknuw Wud. O, dla cioho potribno zowsim nebahato
pokoli! Ja znaju ja baczyw Schamenuwszy, win raptowo zamowk.
Ta ja ne baczyw. Ja ne znaju i ne prypuskaju cioho, riszucze zajawyw
Dobrow.
Baczysz, Romane, obernuwsia do nioho Bohatyriow. Mao chto znaje
imja swoho pradida. Nawi za naszych umow zwjazok pokoli ne takyj we micnyj.
Szczo take cywilizaca? Ce industrilna baza, ce bibliteky, szkoy. Cywilizaca,
szczo prodowuje sebe, ce oswita. Ujawy sobi inopanetnych koonistiw, szczo
pereseyysia. Wony ne mohy wziaty z soboju zawody dla widbudowy maszyn, dla
wyhotowennia paywa. Wony ne mohy wziaty z soboju bibliteky skarbnyci
zna. We w druhomu, tretiomu pokolinniach sered pereseenciw dedali mensze
zayszysia oswiczenych. Usi jichni syy, wsi zdibnosti bude spriamowano na te,
szczob wyyty.
Urahan rozihnaw waki chmary. Szar wysokych chmar zdawawsia dywowynym nebom. Na Zemli tilky bila samoho okeanu wono buwaje take, koy spluszczene Sonce, prorizujuczy smuhu chmar, rozpadajesia na atunni poowynky i rozariuje owtohariaczi pruhy chmar, perefarbowuje na bahriane syniawu.
Na Weneri we neboschy buw bahriano rozkisznyj, rozcwiczenyj u zeniti fejerycznoju zoreju nejmowirno weyczeznoho, zawdy newydymoho Soncia.
ement zachopennia wychopywsia w ludej, jak tilky wsiudychid yszyw pozadu paporotewu huszczawynu.
Ta nichto z podoronich nawi ne hlanuw na wenerinki nebesa. Ludy pobaczyy weu z woronowanoji kryci, spriamowanu whoru, szmatoczok Zemli, szczo
stojaw na skelach Wenery, ridnyj korabel Znannia.
Tut upersze ludka noha stupya na inszu panetu.
Tut lubowno posadeno na Weneri czotyry zemnych rosyny: pszenyciu, wynohrad, kukurudzu i rys
Tut i prostiasia ludy z panetoju bur, szczob wyruszyty w zworotnu pu.
Weetenka raketa, zdawaosia, czekaa tilky myti, szczob zirwatysia z czuych
skel, u wohni j hurkoti zetity do paajuczoji zori, striopodibnym wistriam rozporoty temno-czerwonyj pokryw, za jakym zakyczno switia zirky, askawo hre
Sonce, de widkrywajesia siajuczyj kosmos, swit switiw, bezdonnyj swit czysennych switiw z krasuneju wenerinkych suzirjiw bakytnoju Zemeju, odyn kolir
jakoji, mow pisnia, howory pro nebesnu synyznu, pro tepe synie more, pro syn
serpanok zemnych lisiw.
Pro Heju, Zemlu, dumay wsi, i wsi po-riznomu. Bohatyriow rozmirkowuwaw
pro ludstwo i joho peredistoru, Oeksa pro pidhotowku nowoji ekspedyci na
Weneru, Wud dumaw pro Meri, nacze wona daa joho w Ameryci, a ne krulaa
zaraz na Prosperiti nawkoo Wenery.
Dobrow i Kern howoryy pro Zemlu jak inenery i astronawigatory, baczaczy
w n metu polotu. Nabyawsia krajn termin perebuwannia na Weneri. Do zakinczennia joho yszyosia mensze zemnoji doby. W sztabi perelotu, zwyczajno, wrachowuju ce i mou nakazaty Prosperiti buty hotowym do wylotu, jakszczo
jakszczo korabel zayszysia sam
Wsiudychid spynywsia bila rakety.
Na kameni sydia jaszczirka.
Oeksa wystrybnuw na chodu n pidbih do neji.
Wona ne tikaa, a wyriaczya na nioho oczi. Ji szyja rozduwaasia pid czas
dychannia.
riw.
Pohoda na Weneri pokraszczaa. Duw sylnyj, ae riwnyj witer. Nebo buo wysoke # czerwone, po niomu mandruwaa zoria newydymoho Soncia.
Nawkoo rakety kypia robota. Ludy wziaysia za stworennia ukripenoho taboru. Wyriszeno buo sporudyty nawkoo korabla micnu zahorou, jaka zachystya
b koonistiw, jak poczay doslidnyky nazywaty sebe, wid nespodiwanych napadiw. Zwyczajno, nasampered may na uwazi jaszczeriw, ta chtozna, mohy buty j
ne tilky wony.
Cyrkulnymy pykamy zrizay weetenki paporoti, rozpylay jich na czastyny.
Perszi na Weneri koody wsiudychid wookom tiahnuw z lisu do rakety.
Reaktywnyj dwyhun zdmaw takyj szum, szczo zlakaw usich nawkoysznich
twaryn. Koy Dobrow wymknuw joho, zapaa trywona tysza.
Tilky neweyki pterodaktyli newidstupno krulay nad taborom, wyhladajuczy zdobycz z weykoji wysoty.
Doslidnyky ne zwertay na nych uwahy.
Dobrow prytiah na wsiudychodi nowu koodu, ji zahostryy z odnoho boku
jak ki, a druhyj kraj opustyy u wyrytu jamu, na dni jakoji pobyskuwaa woda.
Zaryway ki z nachyom nazowni taboru koonistiw. Czastoki wyjawywsia pokaznyj.
Wud zachopeno dywywsia na nioho:
Nepohana fortecia. Mou wytrymaty w n bu-jaku obohu do powernennia Meri.
Oeksa pokaw na joho pecze ruku.
A ja szczasywiszyj, zadumywo skazaw win, dywlaczy u chaszczu i prysuchajuczy.
Wud uwano rozhladaw joho. Z raketnoho luka doynuw dzwinkyj hawkit
Pulky.
Zarewy diuzy, pidstrybnuw korabel i, zayszajuczy dymnyj slid, znyk u czerwonych chmarach.
Jakyj dowhyj buw spusk kri ci czerwoni chmary i jakyj korotkyj zlit!..
Oeksa pidwiwsia, widczuwajuczy swyncewu wakis u wsiomu tili, w skroniach i ocznych jabukach. Kau, dechto za takoho pryskorennia wtraczaje na pewnyj czas zir.
Oeksa kynuwsia do wikna. Ni! Win baczyw prekrasno! O win, burchywyj
temno-czerwonyj okean wicznych chmar.
De ety po orbiti Prosperiti. Korabli zriwniaju szwydkosti, zdusia
Harri obnime swoju Meri. Wony budu szczasywi. A win, Oeksa?..
Z nespoknym sercem dywywsia Oeksa na czerwoni hory i bahrowi kuby
dymu, szczo powilno miniay obrysy. Koy b win mih pronyknuty kri nych pohladom! Koy b chocz na my pobaczyty znowu paporotewu chaszczu, kraj bolit, z jakoho startuwaa raketa!..
I Oeksa tak jaskrawo wse ujawyw sobi, nacze win nasprawdi baczyw, szczo
staosia pisla zlotu rakety.
Win buw cikom pewen, szczo win iszcze wstyh pobaczyty, jak nad paporotiamy, szczo hnuysia pid witrom, szyriajuczy, pronesa kryata istota. A potim
Potim win ujawyw, jak wona zrobya koo nad tym miscem, de szczojno stojaa
raketa woronowanoji kryci.
Nachyywszy odne kryo wyszcze druhoho, istota spustya na powerchniu i
skaa krya, wona zakynua jich na spynu zborkamy dymczastoho paszcza. Potim
wona trusnua hoowoju, i po paszczu rozsypaosia dowhe temne woossia. Witer
bawywsia nym.
Zwyczajno, u diwczyny buo toczno take yce, jak i w znajdenoji skulptury.
Wytiahneni w odnu linu browy, myhdaepodibni weyki oczi, zdatni baczyty w
temriawi, tonkyj nis i nini huby Strunka, sylna, neznajomo prekrasna, wona z
sumom dywyasia na korabelnyj slid, szczo tanuw u powitri. I, prostiahnuwszy do
nioho ruky, wona kryknua dzwinko i meodno:
Ea!..
Potim diwczyna obereno pidsza do wsiudychoda.
Prychidci zayszyy swoju maszynu. Diwczyna dywya na neji zi smutkom, ta
ne z podywom. Lubowno pohadya pomjati boky, potim pomitya zayszeni u wsiudychodi reczi.
Wona perebyraa jich odnu za odnoju, dedali bilsze zacikawena, schwylowana
Zemlany yszyy na czu paneti produmanyj slid. Ce buy symwoy, geometryczni j matematyczni: koo, trykutnyk dowedennia teoremy Pifagora schema
soniacznoji systemy. Peridyczna systema Mendelejewa. Budowa atoma Potim
eay fotokartky Zemli, ji pryrody, ji ludej Mista, maszyny Nareszti, znimky
rakety i pjatioch astronawtiw, szczo pobuway na Weneri.
Diwczyna dowho wdywlaa u rysy ludkych obycz. Na odn fotokartci wona
zatrymaa bilsze, ni na inszych.
Na pojasi w neji bua sumka. Diwczyna pokaa w neji wybranu fotokartku. W
sumci zapraciuwaw mechanizm.
Diwczyna sia na kaminnia, obchopywszy kolina rukamy, pokawszy na nych
pidboriddia, i dywyasia na sumku.
Sumka sama po sobi rozkrya.
Diwczyna wziaa w ruky czudesno stworenu skulpturu Oeksy i staa dywyty na neji uwanym, uwanym pohladom
Korabel Znannia obetiw nawkoo Wenery kilka raz. Ue perejsza z Prosperiti munia amerykanka Meri Strem, ue zaprawywsia radiankyj korabel
amerykankym paywom
Korabli jszy do Zemli.
Oeksa stojaw bila wikna, dywlaczy na zootawyj serp Wenery. I zdawaosia
Oeksi, szczo win sam yszywsia tam, de yszyy zemlany znak moywym bratam
po Rozumu.
Bohatyriow i Dobrow buy bila protyenoho wikna. Tam u czornoti kosmosu
horia w zorianomu rozsypowi bakytna zirka. Mona buo podumaty, szczo korabel
etiw zowsim ne do neji, ta, opysawszy w dowkoasoniacznomu prostori toczno rozrachowanu duhu, win maw prynesty zorelotczykiw same na ciu bakytnu ziroku,
ridnu Zemlu, moywo j sprawdi zaseenu miljon rokiw tomu soniacznym pemenem ludej.