You are on page 1of 134

Leonardo Patrignani

Wszechwiaty

Mojemu ojcu.
W jednym z nieskoczonych wiatw rwnolegych
- wczeniej czy pniej - spotkamy si.

Alex Loria byt gotw na zdobycie decydujcego kosza.


to-niebieska koszulka przesiknita potem, blond wosy opadajce kaskad na czoo i
spojrzenie kogo, kto wie, e sobie poradzi.
By kapitanem. W ostatniej minucie zyska dwa rzuty wolne. Pierwszy by trafiony. Obrcztablica-obrcz-kosz.
Brakowao tylko jednego punktu. Nie mg zawie.
Alex otar rce o spodenki i zapatrzy si na sdziego, gdy obok niego przeleciaa pika.
Szybki, chodny rzut oka na autora faula - chopca uczszczajcego do szkoy z naprzeciwka;
potem skoncentrowa si na rzucie wolnym.
- Wrzumy pik do kosza i zwycimy w tym meczu, no, dalej Alex... - szepta sam do siebie
zachcajco, gdy z pochylon gow kozowa pik. Koledzy zamilkli w napiciu i gotowoci do
skoku, kiedy trzy proste, bezwzgldne uderzenia rozniosy si echem po szkolnej sali
gimnastycznej. To by tylko mecz towarzyski, na trybunach nie byo rodzicw trzymajcych
transparenty i dzieci zajadajcych popcorn. I nikt nie chcia przegra, zwaszcza kapitan.
I nagle to uczucie pustki. Nogi jak z waty. Silny dreszcz biegncy po plecach. Zamglony wzrok.
Zaskoczeni koledzy z jego druyny i przeciwnicy widzieli, jak Alex upada na kolana; jedn rk
opar si o sztuczn nawierzchni boiska i z trudem oddycha.
Poczu to.
To co znowu nadchodzio.
- Sidziesz wreszcie za stoem? - krzykna Klara z kuchni.
- Sekund, mamo!
- Ju od dwudziestu minut mwisz sekund" rusz si!
Jenny Graver westchna i potrzsna gow, gdy zamykaa mysz rne aplikacje na swoim
MacBooku Pro. Podniosa oczy na zegar cienny. sma pitnacie. Z tonu gosu matki mona
byo wywnioskowa, e nie zniesie ju duszego spnienia.
Jenny wstaa i spojrzaa w lustro wiszce nad biurkiem. Bujne, kasztanowe wosy opaday
na jej szerokie plecy zawodowe; pywaczki. Mimo swoich szesnastu lat, Jenny moga si ju
pochwali spor kolekcj medali, ktre wisiay na cianach korytarza na pierwszym pitrze willi
Graverw. Zwycistwa te byy dum jej ojca Rogera - byego, synnego w swoim czasie, mistrza
w pywaniu w Melbourne.
Jenny wysza z pokoju, nastpnie udaa si korytarzem do azienki, aby umy rce. Na
schodach unosi si smakowity zapach czego smaonego.
Nagle ten sam dreszcz. Znaa go ju bardzo dobrze.
Jej twarz wykrzywi grymas, dziewczyna zrobia dwa kroki do przodu i prbowaa oprze
si o brzeg umywalki, eby nie upa. Naraz poczua, e jej ciao osuno si, jakby minie nie
byy zdolne odpowiada na jakiekolwiek polecenia idce z jej mzgu.
To co znowu nadchodzio.
Gdzie jeste? - Gos by donony, dziurawi mzg.
Cisza.

Jaki lament z oddali, zowieszczy i niespokojny, jak pacz, ktry odbija si echem z gbi
przepaci.
- Powiedz, gdzie mieszkasz...
- Mel... - Jenny z trudem usiowaa odpowiedzie, ale nie dokoczya sowa.
- Jestem w stanie ci usysze... Musz wiedzie, gdzie jeste.
Kada sylaba wypowiadana przez Alexa jak iga wbijaa si w jej gow. Bl by przeszywajcy.
Odpowiedzi towarzyszya pltanina krzykw i dziecice wybuchy miechu. W gowie - jak w
jakim wirze - krcia si mieszanina trudnych do odrnienia ludzkich emocji. Ale nazwa
przesza ju do przestrzeni i dotara do celu.
- Melbourne.
- Znajd ci - to byo ostatnie zdanie wypowiedziane przez mski gos, zanim zapada
ciemno.

Klara Graver zdja kuchenne rkawice i pobiega pitro wyej zaraz po usyszeniu guchego
uderzenia spowodowanego upadkiem Jenny. Zdyszana wesza po schodach, o may wos si nie
potykajc, a kiedy znalaza si naprzeciw niedomknitych drzwi, pchna je i otworzya na
ocie. Jej crka leaa na pododze z pian na ustach i spywajc struk krwi.
- Jenny! - krzykna, klkajc obok nieprzytomnego ciaa. Oczy dziewczyny byy
wytrzeszczone. Wzrok zagubiony w pustce.
- Kochanie... jestem tutaj. Spjrz na mnie.
Paroma uderzeniami w policzki Klarze udao si ocuci crk. Ta prosta, ale skuteczna technika
wesza jej ju w nawyk.
Roger wbieg na gr, przeskakujc po dwa schody i wszed do azienki. Najpierw przyjrza
si onie, a potem crce, ktra bardzo powoli wracaa do przytomnoci.
- Jak si czuje?
Klara nie odpowiedziaa, ograniczya si do wzruszenia ramionami.
- Znowu to samo? - dopytywa, mimo e doskonale zna odpowied.
Jenny powoli dostrzega zalknione spojrzenie ojca. Chciaa go uspokoi.
- Czuj si dobrze.
- Uderzya gow?
- Nie, myl, e nie.
Roger zbliy si i podoy rk pod jej gow. Palce mia pobrudzone czerwieni.
- Jennifer, to jest krew - ton gosu Rogera nie wyraa zaniepokojenia, a raczej pogodzenie si
z faktem.
- Och, mj Boe! - krzykna Klara.
- Spokojnie, to powierzchowna rana - uspokoi j, kiedy Jenny masowaa sobie gow.
- Jeste w stanie si podnie? - zapytaa Klara, podajc crce rk. Jenny pochylia si do
przodu, a bolesne ukucie przeszyo praw stron jej czoa. W kocu wstaa.
- Teraz po si spokojnie do ka, a ja przygotuj ci zioow herbatk - powiedziaa
czuym tonem matka, rozcigajc usta w wymuszonym umiechu.

Roger pokiwa gow.


- wity Boe, Klaro, kiedy wreszcie zrozumiesz, e twoimi herbatkami nie wyleczymy naszej
crki? Doktor Coleman powiedzia, e...
- Nie obchodzi mnie, co powiedzia doktor Coleman!
- Gdyby tylko wzia pod uwag terapi...
- Ju o tym rozmawialimy, odpowied brzmi: nie! - przerwaa mu zdecydowanie. - Jenny
czuje si... Jenny czuje si znakomicie.
Tymczasem dziewczyna przesuna si w stron okna i teraz staa tam ze wzrokiem utkwionym
w pustk. Poprzez zasony wyszywane rcznie przez jej babci wida byo dachy wielu willi przy
Blyth Street. Ktnia rodzicw to byo przedstawienie, ktre Jenny doskonale ju znaa.
Omdlenia zaczy si cztery lata wczeniej. Wanie witowaa swoje dwunaste urodziny i
bawia si prezentami przyniesionymi przez przyjaci i krewnych. Matka cieraa kurze z mebli
w jadalni, a ona, stojc przed telewizorem, upada na podog jak martwa. Zdoaa powiedzie
tylko mamo", kiedy poczua, e gowa zaczyna jej ciy, a oczy nagle zachodz mg.
Ostatnim obrazem, ktry zapamitaa przed zemdleniem, by dyplom matki - oprawiony w
ramki i zawieszony na cianie jadalni: Klara Mancinelli, magister literatury - ocena
wyrniajca. W dole, obok podpisu rektora, znajdowaa si piecz Uniwersytetu La
Sapienza w Rzymie. Pergaminowy dokument nosi dat 8 maja 1996 roku. To byo dokadnie
tydzie przed tym, jak Klara poznaa Rogera na wakacjach w stolicy, gdzie by z
przyjacielem, i zdecydowaa si odmieni bieg swojego losu, jadc z nim do Australii. Jej
mama czsto lubia przypomina, e gdyby nie wesza do kawiarni Eur z powodu pilnej
potrzeby skorzystania / toalety, ona i Roger nigdy by si me spotkali. A Jenny by sic nie
urodzia.
adne badania medyczne, ktrym Jenny zostaa poddana, nie przyniosy jakiejkolwiek
niepokojcej diagnozy. Dziecko nie miao problemw ani z cinieniem, ani z sercem.
Cieszyo si doskonaym zdrowiem, a jej wyniki sportowe byy najlepszym tego dowodem.
Dwa lata pod rzd zdobya zoty medal w turnieju prowincji i zostaa wybrana na Olimpiad
Szkoln i ku radoci Rogera, ktry by jej osobistym trenerem przez cztery popoudnia w
tygodniu w Orodku Sportw Wodnych w Melbourne.
Od tamtego czasu epizody tego rodzaju powtarzay si coraz czciej. Czasami przybieray
charakter ataku epilepsji, innym znw razem byy to zwyczajne omdlenia. Wedug lekarzy, z
ktrymi Klara si konsultowaa, nie istniay podstawy do leczenia epilepsji. Zamiowanie
kobiety do terapii kwiatowej Bacha' i homeopatii stao w sprzecznoci z tradycyjn wizj
Rogera i a do tego momentu wszystko pozostawao pod jej kontrol. adnych lekw,
adnego leczenia. W nastpnych latach Jenny nauczya si y z tym, co nazywaa atakami*.
Przydarzay jej si w najprzerniejszych sytuacjach. podczas wycieczki szkolnej w Brisbane,
kiedy to zemdlaa w holu hotelowym, gdy nauczycielka rozdzielaa pokoje uczniom. W kinie,
nawet jej przyjaciki nie zauwayy, e Jenny osuna si w fotelu z gow przechylon w
lewo i dyndajcymi ramionami, podczas gdy one oglday film. A potem w pizzerii, gdzie
Roger witowa z ni jej pierwszy zoty medal, i w Burger King, gdy druyna pywacka
spotkaa si z trenerem. Nie mwic ju o
* Terapia kwiatowa doktora Bacha - jej twrc by angielski immunolog i bakteriolog Edward Bach (1886-1936), ktry opracowa
alternatywny system leczenia polegajcy na dotarciu do rde dolegliwoci fizycznych znajdujcych si w psychice. Da podwaliny

nowoczesnej psych oso maty ki (przyp. tum.).

wszystkich incydentach majcych miejsce w domu, w ku lub w ktrym z pokoi willi przy
Blyth Street. Na szczcie - mylaa o tym czsto - atak nigdy nie nastpi w basenie. Byoby
to ryzykowne dla ycia.
Rodzice jednak nigdy si nie dowiedzieli, co przydarzao jej si podczas takich omdle.

Po krtkim badaniu lekarz szkolny poklepa Alexa po plecach i kaza mu wsta. Widoczny
w gbi korytarza gabinet znajdujcy si na ostatnim pitrze, obok biblioteki, by
niewyrniajcym si pokoikiem wyposaonym w biurko, ko i mebel na farmaceutyki. Wystrj
by biay, zimny i mao przyjazny, podobnie jak sarkastyczny ton i pogardliwy wyraz twarzy
doktora.
- Kapitanie, zapamitaj sobie, e jestemy o krok od decydujcych rozgrywek.
- Doskonale pamitam - odpowiedzia Alex, wbijajc wzrok w pewnego siebie lekarza.
- Stresuj ci mistrzostwa - upiera si mczyzna - czy problemem s obowizki szkolne?
- Nic mnie nie stresuje - uci krtko chopak, ale dobrze wiedzia, e to nieprawda. - Mog
ju i?
Za drzwiami gabinetu czeka na niego Teo - trener druyny koszykarskiej. Oparty plecami o
cian korytarza, trzyma w rce biografi Michaela Jordana - mistrza koszykwki, ktrego
zwykle przedstawiano jako wzr sportowego idola.
Alex zignorowa go i skierowa si w stron korytarza, ale mczyzna poszed za nim.
- Alex, zaczekaj.
- O co chodzi? Wszystko w porzdku.
- Nie wszystko. Jeli bdziemy wci mieli takie kopoty, nie moemy wystawi ci w
kluczowych rozgrywkach.
Alex przyjrza mu si i przez moment skoncentrowa na sowie bdziemy". To byo
przyzwyczajenie trenera. Zawsze myla o druynie. Jeli jeden chopak mia problem, to dotyczy on
wszystkich innych.
- Niech pan robi, jak uwaa.
- Jeste kapitanem, twoi koledzy ci potrzebuj. Ale jeli upadniesz w decydujcej chwili i
narazisz take swoje zdrowie... to mamy niezy zgryz.
- Wic znajdcie sobie nowego kapitana. Nie wiem, co mam zrobi. Lekarze mwi, e nic
mi nie jest.
- Jednak twoi rodzice twierdz co innego.
Alex zatrzyma si i przyjrza trenerowi, ktry z determinacj wytrzyma jego spojrzenie.
- Moi rodzice s zbyt przestraszeni.
- Natomiast wedug mnie, to ty ukrywasz co przede mn. Alex, do licha, jeste najlepszy,
aleja nie mog ryzykowa, e... e stanie si to, co stao si dzisiaj, i to jeszcze podczas finau.
-Prosz pozwoli mi odej, to nie dojdziemy nawet do finau. Alex zbieg szybko po
schodach i wreszcie wyszed na wiee powietrze. Kiedy przechodzi przez Alej Porpora,
podnis konierzyk kurtki, eby ochroni si przed zimnym i przeszywajcym powietrzem

Mediolanu; myli tuky mu si po gowie, nie dajc spokoju.


Cigle co roztrzsa, a w kocu doszed do bramy domu. Nie powinien straci finau
sezonu. By najlepszym zawodnikiem kryjcym przeciwnika, by kapitanem, da z siebie
wszystko, a do tej chwili. Ale jeli trener zdecydowaby si go usun, jego opinia miaaby
niewielkie znaczenie.
Wszed na pierwsze pitro. Kobieta zajmujca mieszkanie obok powiedziaa mu dzie
dobry", ale on ograniczy si do formalnego umiechu i skinicia gow.
- Ju nie mog... - szepn, kiedy obraca klucz w zamku opancerzonych drzwi.
Dom przyj go, jak zawsze, w milczeniu. O tej godzinie rodzi-ce byli w pracy. Na meblu,
przy wejciu, matka zostawia kartk z tekstem: Obok kuchenki mikrofalowej jest tarta warzywna.
Prosz, poucz si! Ucaowania, mama. Alex przeszed obok, nie zwracajc uwagi na notatk.
Gdy tylko znalaz si w pokoju, rzuci plecak obok biurka, zdj kurtk i usiad na brzegu
ka. Na szczcie - pomyla - nie uderzy gow. Ostatnio by w stanie przewidzie
nadejcie ataku i wczeniej przyklkn, aby upadek by bezpieczniejszy. To taki may rodek
zaradczy, do ktrego nie przywizywa zbytniej wagi, gdy nie rozwizywa on problemu. W
najlepszym wypadku, za ktrym razem mg unikn rozbicia gowy.
Pooy si na ku na wznak, z rkami pod karkiem i przymkn oczy.
Na pocztku czu w gowie tylko dokuczliwy, nieokrelony szum. W miar upywu czasu
nauczy si rozpoznawa niektre dwiki. Najbardziej przyjemnym byo pluskanie fal o urwiska
skalne. Inne przypominay uderzenia dzwonnicy - cigy i wrogi zgiek.
To zdarzao si w pierwszym roku omdle, kiedy Alex mia dwanacie lat. Potem nastpia
ewolucja - podczas atakw w jego umyle zaczy pojawia si pewne obrazy. Byy bardzo bezadne,
nakaday si na siebie; wydawao si niemoliwym sprowadzenie ich do czego rzeczywistego. Nic,
co miaoby jakikolwiek zwizek z jego yciem lub jakim wspomnieniem minionych czasw.
W jednym z najbardziej ywych i powracajcych obrazw Alex lea wycignity na ku.
Otaczay go biae ciany, umeblowanie pokoju prawie nie istniao. Udao mu si dostrzec tylko
krucyfiks zawieszony na cianie naprzeciwko, wazon z kwiatami na stoliku po jego prawej
stronie i okno z opuszczon rolet. Prbowa porusza rkami, ale byy jakby czym
zablokowane. Moe jakimi wnykami. Niewtpliwie by to najgorszy z jego koszmarw. W
pewnej chwili zapadaa ciemno i sycha byo nakadajce si na siebie jki. Odgosy trudne do
okrelenia, echa niekoczcych si mczarni.
Inny obraz, ktry do czsto powraca w pierwszych latach, to rka. Bya raczej maa i
pulchna. Alex chwyta j. Prbowa j przycign do siebie, ale bez skutku. Ogranicza si wic
do lekkiego municia. Poza ni nie widzia nic, nie mg dostrzec konkretnych rysw twarzy
czy profilu. Jak tylko prbowa co zobaczy, maa rka pkaa, rozsypywaa si i przelatywaa
jak piasek midzy palcami.
Wrd wielu obrazw, ktre przeplatay si w jego gowie w cigu czterech lat wystpowania
atakw, zapamita dobrze ten na play. Czasami widzia z daleka t sam dziewczynk.
W ostatnim roku pojawiy si inne szczegy. Twarz miaa przesonit mg, ale oczy
odznaczay si bardzo wyranie. Byy ciemne, intensywnie penetroway jego pami. Wracay
kadej nocy. Nie przypomina ju sobie, ile razy je spotka i pamita po przebudzeniu, ale
musiao si to dzia co najmniej przez miesic.
Potem pojawiay si gosy.

Omdlenie byo zawsze poprzedzone dreszczem przebiegajcym wzdu plecw i uczuciem


drtwienia wszystkich koczyn. Pewnego dnia Alex usysza gos, ktry prbowa znale sobie
przestrze pord ogromnego zgieku i krzykw, do ktrych zdy si ju przyzwyczai.
To by mody, eski gos, ale nie mona byo zrozumie, co mwi. Pniej Alex zacz notowa
w pamitniku sowa, ktre wydaway mu si zrozumiae. Pierwsze brzmiao: pomocy"
Prbowa odpowiedzie, ale mimo usiowa nie by w stanie wydoby adnego dwiku. Jak
twierdzili jego rodzice, zdarzyo si tak, e kiedy by nieprzytomny, zadawa niewyrane pytania
w stylu: kim jeste?" czy gdzie jeste?"
Chopiec postanowi nie informowa nikogo, z mam i tat wcznie, o tym, co sysza i
widzia podczas atakw.
Nie umia wyjani dlaczego, ale czu, e istot tych dowiadcze powinien chroni, strzec. To
bya jego jedyna tajemnica.
Bardziej znaczce wydarzenie miao miejsce trzy miesice wczeniej. Alex dopiero co wrci z
treningu koszykwki. Do powrotu rodzicw z pracy brakowao troch czasu. Omdlenie
nastpio w pokoju; atak poprzedziy kilkusekundowe dreszcze i dlatego chopak zdy
pooy si do ka. Na ekranie jego umysu pojawia si ta sama mieszanina obrazw i
dwikw oywiajca kalejdoskop wrae.
Po pierwszych bezadnych chwilach w oddali dostrzeg twarz dziewczyny.
Oczy byy jak zwykle jedynym, wyranym szczegem wyaniajcym si z tej twarzy. Gos
jednak by bardziej zrozumiay.
- Istniejesz naprawd?
Przez moment zawaha si, zapyta sam siebie, czy naprawd usysza tak jasne i dokadne
pytanie. Nigdy nie zdarzyo mu si co podobnego. By wzruszony i przeraony jednoczenie.
- Tak.
- Jak masz na imi?
Echo tych kilku sw tuko mu si po gowie i przenosio w przestrze fantastyki, dajc mu
natychmiastowe uczucie radoci i peni.
- Alex. A ty?
W oddali ponownie rozbrzmiaa pltanina rozdzierajcych krzykw.
- Jenny.
Po czym dziewczyna znikna, jakby wessana w spiral chaotycznych obrazw.
W pamitniku Alexa dzie ten by zarejestrowany i podkrelony. Byo to 27 lipca 2014 roku.
Czu obecno innej osoby. Dozna czego niesychanie realnego. To nie by sen - by tego
pewien - ani halucynacja czy przywidzenie.
Alex skomunikowa si z dziewczyn z zewntrz, z jakiej czci wiata. Nie mia pojcia, jak
to jest moliwe, ale by pewien jednego - Jenny istniaa.
Z du doz prawdopodobiestwa ona te zmagaa si z tymi samymi mylami.

4
Powiedziaam mu" - pomylaa Jenny, gdy siadaa do stou, prbujc ukry emocje.

Ojciec skierowa w jej stron badawcze spojrzenie, aby wiedzie, czy crka po entym
zemdleniu czuje si dobrze. Zegar z kukuk, zawieszony obok lodwki, kupiony przez
Graverw na poprzednie Boe Narodzenie, na straganie przy wejciu do Altona Coastal Park,
wskazywa sm czterdzieci.
- Wydaje mi si, e czujesz si lepiej, Jenny - stwierdzia matka, podajc do stou piecze.
- Pozwl jej samej powiedzie, czy czuje si dobrze - wtrci Roger.
Kobieta westchna, nie odpowiadajc, i zasiada do stou, jakby nic si nie stao.
Ale Jenny tego wieczoru zupenie nie przejmowaa si tym, co mieli do powiedzenia rodzice.
Wszystkie jej myli pyny w stron Alexa.
Powiedziaam mu, gdzie mieszkam, udao mi si".
Prbowaa to zrobi od dawna. W ostatnim roku usiowaa kilka razy przekaza o sobie co
wicej ni tylko imi, ale nie sdzia, e bdzie w stanie tego dokona. Poza tym nigdy nie chciaa
si przyzna przed sob, e gos, ktry syszaa w gowie nalea do jakiej realnej osoby. Bya te
inna przyczyna, ktra odcigaa j od prby komunikacji - cierpienie. By moe chopiec, ktry
przedstawi si jako Alex, nie dowiadcza takiego samego fizycznego cierpienia podczas
atakw, ale dla niej byo ono prawdziw tortur. Kada pojedyncza samogoska dziurawia jej
mzg jak ukucie, ktre przechodzio od skroni do skroni. Tym razem jednak bya pewna, e
wymwia wyranie nazw swojego miasta.
Jenny o swoim interlokutorze miaa bardzo mgliste pojcie. Imi byo jedyn wyjciow
wskazwk. Wydawao si, e by to gos modego czowieka, prawdopodobnie rwienika, bo
podczas przywidze dostrzega jego oczy, moga zauway na czole kosmyk blond wosw.
Czasami pytaa siebie, czy przypadkiem nie buduje gigantycznych domkw z kart, ktre run
za chwil i przynios tylko rozczarowanie. I wanie tego si obawiaa - utraty wrae
towarzyszcych jej w kadej chwili ycia oraz nadziei, e gos ten naley do osoby z krwi i koci.
Tego wieczoru zasna spokojnie. Kiedy patrzya w sufit z rozmarzonym wyrazem twarzy,
umiechaa si. Byszczce gwiazdki, ktre wiele lat temu przyklei ojciec, cigle tam byy i
wieciy jej przed zaniciem. Kasjopeja, rydwan Pegaza, Andromeda, a potem Wielka i Maa
Niedwiedzica oddzielone od wijcego si ciaa konstelacji Smoka. Cay firmament dla niej.
Jenny zamkna oczy.
Alex istnia, bya tego pewna. y w jakiej czci wiata. I byli w stanie si komunikowa.
A ona nie wyobraaa sobie ycia bez tego.
Tego popoudnia, gdy apczywie pochon tarte, popijajc butelk soku gruszkowego, a
potem przez godzin oglda telewizj, Alex postanowi pj do biblioteki. Rankiem, przed
drzwiami jego domu, ruszya budowa. Brygada robotnikw ubranych na pomaraczowo
nawiercaa nawierzchni, a haas uniemoliwia koncentracj. Zaplanowany egzamin z
filozofii by tu-tu, a on przestudiowa tylko jedn trzeci z tego, co wyznaczya profesorka.
Z plecakiem na ramieniu dwoma autobusami dojecha do Biblioteki Uniwersyteckiej. Ju
kiedy tu by. To byo zaciszne miejsce uczszczane przez starszych od niego chopcw, ktrzy
studiowali przynajmniej na politechnice. Kiedy wszed na sal, poszuka wzrokiem wolnego
stolika i usiad.
Zacz niechtnie przeglda zeszyt z notatkami, a potem wycign z plecaka podrcznik do
filozofii.

Wanie podkrela owkiem zdanie Kierkegaarda, gdy znajomy dreszcz sparaliowa jego
plecy, atakujc wszystkie zakoczenia nerww.
Ale tym razem nastpio co dziwnego.
Rozejrza si wok, czekajc na ten moment. Wiedzia, e spadnie z krzesa, ale nie upad na
ziemi. Znieruchomia, siedzia z rkami wycignitymi na stole. Czu, e jego ciao staje si
coraz cisze, ale udao mu si utrzyma kontrol nad gow i miniami szyi. Nagle dowiadczy
silnego wraenia pustki. Poczu, e jest zawieszony w powietrzu, jakby pod jego stopami
otworzya si gigantyczna przepa, a on unosi si nad ni bez moliwoci przyspieszenia. Nie
rozpoznawa ju pomieszczenia biblioteki. Widzia tylko dym, mg i pustk.
Umys jednak pozosta czujny. Poczu, e moe kontrolowa swoje ciao i e nie zemdleje. By
przytomny - czciowo zakotwiczony w rzeczywistoci fizycznej, a czciowo w abstrakcyjnej
wizji. Po raz pierwszy od czterech lat, tego popoudnia nie dochodziy do niego adne haasy.
Tylko szum przypominajcy podmuch wiatru. Alex czu w otoczeniu wiee powietrze.
- Jeste tu, Jenny?
Chwila ciszy, ktra zdawaa si nie mie koca.
Potem odpowied.
- Tak, Alex.
Chopca ogarno zupenie nowe uczucie - mieszanina niedowierzania, radoci, zdumienia
i zaciekawienia.
Z drugiej strony wiata, take i ona, po raz pierwszy nie odczuwaa adnego blu fizycznego
podczas kontaktu.
- Prosz ci, powiedz mi, e istniejesz naprawd powiedzia Alex.
- Wiesz, e istniej. A ja wiem, e istniejesz ty - gos Jenny by delikatny i przyjazny. Alexowi
wydawao si, e rozmawia z kim, kto od zawsze by obok niego, e porozumiewa si z ni,
jakby odlego nie istniaa.
- Jenny, musz zapyta ci o co, co wyda ci si gupie.
Dziewczyna nie odpowiedziaa. Alex cigle patrzy w pustk, nie widzc nic oprcz mgy.
- Jeste tu, Jenny? Musz ci zapyta... Przerwa mu gos pochodzcy zza mgy.
- Clever Moore,
Alexowi przez chwil zaparo oddech. Nie do wiary.
Nazywa si Clever Moore - powtrzya.
Ta odpowied wydawaa mu si niemoliwa.
- Jenny... Nie zapytaem ci jeszcze o to.
Sowa zaczo powtarza echo. Alex mia wraenie, e komunikacja osaba. Gosy powoli
si oddalay.
- Zapytae, a jake - odpowiedziaa, a sowa zaczy si kotowa w gowie Alexa, po czym
znikny gdzie w oddali, rozwiane szumem wiatru.
Alex otworzy szeroko oczy. Zacisn pici i odchyli gow do tyu, czujc jedynie
mrowienie spowodowane lekkim zdrtwieniem.
Obok niego, na sali, dwie grupy studentw zajmoway inne stoliki, a bibliotekarka ukadaa
ryzy papieru w szafie.
Chopiec powtrzy w myli to, co on i Jenny sobie powiedzieli. Potem podnis si, prawie
upadajc. Nogi mia jeszcze ociae. Dotar do bibliotekarki. Ta siedziaa za stoem i leniwie

uderzaa palcami o klawiatur komputera.


- Prosz mi wybaczy - niepewnie zacz Alex chciabym pani prosi o przysug. Czy
ten komputer jest podczony do Internetu?
Pidziesicioletnia kobieta o pomarszczonej twarzy, z wielkim znamieniem na prawym
policzku utkwia w nim wzrok. Nie sprawiaa wraenia osoby skonnej do pomocy.
- Co chcesz zrobi? - zapytaa, opuszczajc okulary na czubek nosa.
- Musz tylko sprawdzi jedn rzecz, to bardzo wane.
Kobieta westchna i znudzona podniosa brwi. Skinieniem gowy wyrazia zgod.
- Moe pani wpisa Sydney" do Wikipedii i powiedzie mi, jak nazw pani zobaczy na
stronie gwnej miasta pod hasem burmistrz"?
Bibliotekarka otworzya nowe okno w Google i z irytujc opieszaoci wystukaa na
klawiaturze szereg liter. W wyszukiwarce pojawio si: Sydney Wikipedia".
- Clever Moore.
Alex popatrzy na ni z niedowierzaniem.
- Jest pani pewna?
- Sam sprawd - odpowiedziaa kobieta, odwracajc ekran komputera w stron chopca.
Alex mg zobaczy na wasne oczy nazwisko Clever Moore.
- Istnieje... istnieje naprawd - szepta do siebie.
- Kto istnieje naprawd?
Alex umiechn si, ale nie odpowiedzia. Odwrci si nagle, zaoy plecak i
rozpromieniony szybko skierowa si w stron wyjcia.
Na zewntrznych schodach, ktre wychodziy na ulic Alex ona posoli sobie na okrzyk
radoci, nie zwracajc uwagi na przechodniw, patrzcych a niego jak na wariata.
Jenny istniaa naprawd.

Kiedy komunikacja zostaa przerwana, Jenny leaa w swoim ku w ciemnociach. Z pitra


niej dochodzia chaotyczna wrzawa. Nie chodzio o rodzicw, ale o telewizj. Ledwie mina
pnoc i przez okno pokoju wida byo niebo nad Melbourne. Czyste, bezchmurne, czarny
paszcz ozdobiony maymi, wieccymi punkcikami. Z tej perspektywy Ksiyc znajdowa si
poza zasigiem widzenia. Natomiast gwiazdozbir Oriona by bardzo dobrze widoczny, wraz z
charakterystycznymi trzema gwiazdami lecymi w rzdzie, jedna obok drugiej.
- Najwiksza nazywa si Betelgeza - wyjani jej to ojciec wiele lat temu. - Jest olbrzymia. Jej
promie jest tysic razy wikszy od Soca!
- Co to oznacza? - pytaa, zawsze zaciekawiona.
- e jeli zastpilibymy Soce Betelgeza... jej granice dotknyby Ziemi!
- Tato... a kiedy nas ju nie bdzie, jak dziadkw... to przeniesiemy si w kosmos?
- W pewnym sensie tak. Kiedy patrzysz na gwiazdy, pomyl o dziadku i babci. Spogldaj
na ciebie z gry.
- A gdyby jeszcze yli? Roger pogaska j po twarzy.
- To niemoliwe, skarbie.

- Wedug mnie jest moliwe.


Dziewczyna z przegubu doni zdja elastyczn gumk, zwizaa ni wosy i wstaa. Nie byo
gorco, ale Jenny lubia spa w lekkich ubraniach. Bluzka bez rkaww z napisem SURF-MANIA i
spodenki odsaniay jej atletyczne nogi oraz gadk i brzow skr. Na szyi jak zwykle miaa swj
ulubiony wisiorek - acuszek zakoczony triskelionem. Symbol pochodzenia celtyckiego, zoony
by z trzech elementw w formie splecionych midzy sob pksiycw, tworzc rodzaj spirali,
w ktrej po rodku znajdowaa si litera V".
Prezent od babci.
- Bdzie ci chroni - powiedziaa jej, ofiarowujc przywieszk. Triskelion byszcza na
delikatnej powierzchni jej doni.
- Co oznacza V"? - zapytaa j Jenny.
- Podarowa mi go twj dziadek w dniu, w ktrym poprosi mnie o rk. To amulet, ktry
zawiera nasz histori. Twoj histori.
- Dlaczego moj?
Babcia ograniczya si do umiechu, ciskajc j w ramionach. Jenny potrzsna gow,
jakby chciaa oddali to przyjemne wspomnienie. Nie byo ju jej dziadkw, ale nie bya sama.
Pozosta ten symbol, ktry opowiada o celtyckim pochodzeniu jej rodziny, od strony ojca,
Rogera. Czsto ciskaa go w doniach, gdy baa si lub potrzebowaa siy i odwagi, aby stawi
czoo takim przedsiwziciom jak zawody pywackie czy egzaminy. Jenny szybko powrcia
mylami do Alexa. Atak nie zdarzy si podczas snu, bez wzgldu na por. Jenny bya
przytomna, leaa w ku, czujc pustk, chocia jej myli kieroway si ku zawodom, ktre
czekay j w przysz sobot. Przygotowywaa si do nich zbyt krtko z powodu nauki. Kiedy
poczua dreszcz, miaa wraenie, e oblao j ciepo, jakiego nigdy przedtem nie zaznaa. Czua
si bezpiecznie. Rozumiaa, e jej ciao nie mogo odpowiada na polecenia pynce z mzgu,
ale miaa bardzo przyjemne wraenie, e unosi si w otchani, bezpieczna i spokojna. Poddaa
si spotkaniu z zamknitymi oczami. To jakby sen, ale zarwno ona, jak i Alex dobrze ju
wiedzieli, e tak nie jest.
Po raz pierwszy Jenny bya pewna. Zawsze miaa wtpliwoci, czy wszystkie te gosy i
obrazy nie byy spowodowane zaburzeniami psychicznymi, jak dziwn form schizofrenii.
Poszukiwania w Internecie, na forach i blogach, polowanie na podobny przypadek okazay si
daremne. W kocu z tego zrezygnowaa. Przez dugie cztery lata podejrzewaa, e i Alex by
tylko projekcj jej umysu, i obawiaa si, e po drugiej stronie nie ma nikogo. Teraz, chocia nie
miaa dowodw naukowych na istnienie tego chopca, rozmowa, ktra dopiero co miaa miejsce,
nie pozostawiaa wtpliwoci. Alex zada jej konkretne pytanie, wyranie chcc sprawdzi, czy
istnieje naprawd. A ona mu odpowiedziaa.
- jeste - wyszepta. - Wiem, e jeste.
Jenny nie zasna jeszcze dugo, mylc o tym, e dotrzymywa jej towarzystwa. Cokolwiek by
si stao, tam na zewntrz, w wiecie, nie byo wane wobec nadnaturalnego wydarzenia, w
ktrym ona i Aex byli gwnymi bohaterami.
Pogrona w ciszy koca padziernikowej nocy, Jenny nie moga nawet mglicie podejrzewa,
e planeta podaa ku straszliwemu przeznaczeniu i e klucz do tego wszystkiego by strzeony
w ich gowach.

6
Listopad obfitowa w tak wiele spotka, e ani Alex, ani Jenny nie mogliby sobie nigdy tego
wyobrazi. Co trzy lub cztery dni, przez przynajmniej trzydzieci sekund, dochodzio do
kontaktu. By on poprzedzony tym samym dreszczem przebiegajcym wzdu plecw, po czym
nastpowa stan psychofizycznej bogoci, uczucie harmonii i spokoju. Tej ciszy nie mci
aden haas czy szloch. Ani adne cierpienie, oprcz lekkiego blu gowy pod koniec rozmowy.
Rozmowy, ktra - jak ju wiadomo - odbywaa si tylko poprzez myli. Aby udowodni t
teori, Alex poyczy od ojca ma kamer cyfrow i zamkn si w pokoju na cay weekend.
Aparat zamontowany na stojaku obok biurka ustawiony by na ujcie obszaru ka.
Wystarczyo kilka sekund, aby go uruchomi i rozpocz nagrywanie. Udao si podczas
kolejnych dreszczw, ktre poprzedzay poczenie z Jenny.
- Alex, to ty...
Chopiec poczu, e ogarnia go ciepo. Co otwierao si w jego umyle.
- Alex - powtrzy eski gos w jego gowie.
Westchnienie wstrzsno jego klatk piersiow, wanie w chwili, w ktrej wszystkie doznania
fizyczne opuszczay jego ciao.
- Jenny, musimy si zobaczy.
Alexowi wydawao si, e dostrzeg lekki umiech.
- To niemoliwe, jak moemy si spotka, ty... Posuchaj, wiem, e jeste, zawsze to wiedziaam,
ale to wszystko jest bardzo dziwne... boj si.
- Ja te si boj, ale to niewane. Nie wiem, jak ci to wytumaczy, twj gos sta si czym,
bez czego nie mog si obej, twj umiech istnieje w mojej gowie i wiem, e moe jest inny,
moe ty jeste inna, ale nie mog tego wieczoru myle o spaniu. Nie zasn ju nigdy w yciu
zakadajc, e moe ju ci nie zobacz, e jeste tylko snem.
Przez chwil sowa Alexa zawisy w pustce.
- Moe i jestem. Jestem tylko snem.
- Tak, najpikniejszym snem, jaki kiedykolwiek miaem. -Ale sny znikaj.
- Wic nie chc si przebudzi.
Jenny nic ju nie dodaa, ale oprcz jej umiechu w umyle Alexa pojawio si dwoje wielkich,
byszczcych oczu i wyraz twarzy kogo, kto prbuje ukry wzruszenie, przygryzajc wargi.
Nigdy czego takiego nie dowiadczyem - kontynuowa Alex.
Sowa te w umyle Alexa owietliy twarz Jenny. Jej zarys pojawi si wok byszczcych oczu,
drcych warg, lekko zmarszczonego czoa.
- Wydaje mi si, e ci widz - stwierdzia Jenny. - Twoja twarz pojawia si w moim umyle.
To byo dokadnie to, co zdarzyo si Alexowi.
- A jeli jeste inny?
- A jeli ja jestem inna?
Dwa pytania przeladoway przez chwil umysy modych ludzi.
- Jenny, ty nie jeste snem, jeste ju czci mojego ycia. Chc ci spotka, mgbym przejecha
dla ciebie cay wiat.
Ostatnie sowa Alexa chyba pokonay opr dziewczyny, w ktrej sercu walczyy dwie sprzeczne
emocje: z jednej strony byo uczucie, ktrego zawsze dowiadczaa i ktre rozgrzewao jej serce,

sprawiajc, e czua si samotna wrd swoich przyjaci, samotna w wiecie rzeczywistym. Z


drugiej strony - lk, e zakocha si w marze sennej, obawa, i po nagym przebudzeniu przekona
si, e to byo tylko zudzenie - skaniay j do wycofania si.
Myli cigle biegy, a tych dwoje modych nie mogo ich powstrzyma. Dialog mentalny
wymyka si spod ich kontroli, oddajc gos gbszym uczuciom.
Kiedy pniej Alex otworzy oczy, niewyrany obraz sufitu w jego pokoju przenis go powoli do
rzeczywistoci. W jego gowie zgaso wiato, a gos Jenny by teraz tylko odlegym echem. Jednak
obok znajdowaa si kamera. Czerwona wiecca dioda sygnalizowaa, e bya nadal wczona.
Powoli podnis z ka zdrtwiae koczyny i podczy kamer do komputera.
Nagranie video rozpoczo si i pokazao, jak szybko osuwa si na ko. Alex zauway, e
wargi dray mu na kilka sekund przed kontaktem. Potem nastpio wyrane popadniecie w stan
transu z rozlunionymi miniami i zamknitymi oczami. Nie zrozumia dobrze, co mrucza w
sekundach poprzedzajcych przebudzenie. Rozrnia tylko sowa sen" i wiat".
W rzeczywistoci, pod koniec rozmowy 23 listopada 2014 roku, Alex przyrzek Jenny, e j
odnajdzie, e zmieni sen w rzeczywisto kosztem swojego ycia.
Nie mia wyboru. Musia to zrobi. To byo to, co dyktowao mu serce. Ale nie tylko.
Poprzedniego ranka Valeria wysaa go do piwnicy. Od lat nie schodzi ju do tego
pomieszczenia wielkoci dwa na trzy metry, wydronego w ciasnym i zakurzonym
podziemnym tunelu, do ktrego wchodzio si z wewntrznego korytarza willi.
Tradycja w domu rodzinnym Loriw nakazywaa, aby choink na Boe Narodzenie ubiera
dokadnie na miesic przed wigili.
Dlatego Alex zosta wysany na d po pudeka z bombkami i girlandami, dugi karton ze
sztucznym drzewkiem oraz worek z popltanym owietleniem.
W piwnicy przywitao go skrzypienie drewnianych, rozpadajcych si drzwi. Na szczcie
wycznik jeszcze dziaa. W rodku by baagan. Spitrzone pudeka, stara deska do prasowania,
dwie kule, czci roweru grskiego, ktrego nawet nie pamita z dziecistwa, i wiele innych
gratw.
Alex znalaz wcinity w kt karton. Wystawa do poowy, a na jego grnej czci bya
narysowana choinka. Potem skupi si na pudach uoonych jedne na drugich. To na samym
dole miao ukony czerwony napis - RAMKI. Inne, lece wyej, byo opasane bia tam z
niestarannym, niebieskim napisem, najwyraniej wykonanym rk ojca. Alex zbliy si i
rozszyfrowa sowo - PYTKI.
Znowu podnis wzrok, zauway, e trzecie pudo nie miao napisu. Pochyli gow w
poszukiwaniu drugiej strony papierowego pojemnika. - O, jest - krzykn usatysfakcjonowany,
kiedy na innym boku przeczyta napis OZDOBY BOONARODZENIOWE.
Prbujc bez zbytniej nadziei wygrzeba cokolwiek z worka z owietleniem, natkn si na
co cennego. Bya to gra uwielbiana przez niego w dziecistwie - robot o wysokoci
trzydziestu centymetrw, z niebieskimi rkami i czerwonymi stopami oraz z emblematem na
piersi, ktry przenosi chopca dziesi lat wstecz. Nie pamita szczegw z tamtego okresu, ale
przypomnia sobie tego robota. Wystarczyo nacisn klawisz z tyu szyi, a jego klatka piersiowa
si otwieraa.
Kiedy Alex to wykona, by zaskoczony.
- A to co? - zapyta, gdy rodku robota zobaczy wideokaset. Wyj j i przeczyta napis
umieszczony na boku tamy:

OBEJRZE 22 LISTOPADA 2014 ROKU


Bez sensu - pomyla Alex, zanim woy kaset za pasek, przykrywajc j pluszowym
polarem. - To dzisiaj...".
Kiedy wrci do domu, pudeka choinkowe zostawi w jadalni, zamkn si w pokoju i wyj
kaset VHS. Trzsy mu si rce.
Nie mg czeka. Jak tylko rodzice wyszli na zakupy, Alex pobieg do jadalni poszuka starego
magnetowidu, ktry w ostatnich latach zosta zastpiony przez odtwarzacz Blu ray. Znalaz go w
skrzyni, za kanap. Z tego, co pamita, dziaa doskonale. Jednake gdy podczy go do
telewizora i woy wideokaset, na jego twarzy pojawi si wyraz rozczarowania. Podnis
brwi, kiedy na ekranie DeLorean Marty McFlya pogna osiemdziesit osiem tysicy mil w
stron roku 1955.
- Powrt do przyszoci. Okej... no wic? - powiedzia, szukajc klawisza STOP na
magnetowidzie.
Wanie go naciska, gdy film si zerwa. Ekran zrobi si szary, pojawiy si zakcenia,
jakby tama zostaa nacita. Potem obraz powrci. Dziecko stojce naprzeciw jego oczu - to
by on. Mia moe pi lub sze lat. Za jego plecami stary, wiklinowy kosz z zabawkami. Obok
ogromny pluszowy mi, lecy gow w d na starym fotelu Bordeaux. Wszystkie
przedmioty nie byy ju czci umeblowania jego pokoju, kto wie, od jak dawna. Na cianach
wisiay postery kilku sportowcw, od Ayrtona Senny do Michela Jordana. May Alex siedzia
na ziemi ze skrzyowanymi nogami. Mia na sobie koszulk z wizerunkiem Sknerusa McKwacza
w niebieskich spodenkach, skaczcego z trampoliny, aby wyldowa na grze zotych pienidzy.
Jasny kask tworzy na jego gowie kopuk wraz z grzywk schodzc prawie do samych oczu.
Podnis wzrok i skierowa go bezporednio w obiektyw kamery. Przesanie, ktre wypowiedzia
swoim infantylnym gosem, byo tyle oczywiste, co mroce krew w yach.
- Ta wiadomo jest dla mnie, kiedy bd duy. W listopadzie 2014 roku musz wyjecha.
Jecha do niej. Zanim bdzie za pno.
Po czym dziecko wstao i znikno za kamer. Ekran zrobi si znowu czarny. Po paru
sekundach pojawi si na nim Michael J.Fox w stodole Hill Valley z lat pidziesitych.
To niemoliwe" - pomyla Alex, przewijajc ostatni minut tamy. Wysucha jej
ponownie i utwierdzi si w przekonaniu, e dobrze sysza. Jeszcze raz wszystko uporzdkowa i
woy kaset do starego robota, aby zdy, zanim rodzice dotr do domu.
Kaseta VHS nosia dat jej znalezienia, a wiadomo, ktr on sam wysa wcale nie bya
dwuznaczna. Bya nawet zbyt konkretna. Niewytumaczalnie konkretna.
Byo co absurdalnego w tej caej historii i naleao to rozszyfrowa. Nawet jeli oznaczao to
przemierzenie poowy wiata.
Alex dobrze wiedzia, e tylko jedna osoba moga mu pomc zrealizowa takie
przedsiwzicie.
- Nie jestem pewna, czy to jest dobry pomys - powiedziaa Valeria Loria, ukadajc talerze na
stole. Zapach smaonego czosnku wypenia kuchni. Mama Alexa skierowaa pilota w stron
telewizora i ustawia MILCZENIE. Wlaa wod do karafki i postawia j na rodku stou.
- Na jak dugo chciaby wyjecha? - gos Georgia, ojca Alexa, by kategoryczny. - Na dugi
weekend?

Alex ograniczy si do potaknicia gow.


- Nie rozumiem, co to za potrzeba. Jakbycie si nie do widzieli.
Syn otworzy usta, aby zaprotestowa, ale matka daa mu znak rk.
Powstrzyma si i usiad na swoim miejscu. Szeroka kuchnia w domu Loriw bya
wyposaona w stare, drewniane, ciemne meble z mosinymi gakami i kwiatowymi
dekoracjami. Dominowa dugi, drewniany, nieheblowany st. Nad stoem zwisa z sufitu
krysztaowy yrandol. Na cianie, naprzeciw kuchenki sta dbowy kredens z lat pidziesitych ze
szklanymi drzwiczkami, przez ktre mona byo dostrzec srebrny serwis zarezerwowany na
wielkie okazje.
Alex nienawidzi tego pomieszczenia. Czu wstrt. Jak do caej reszty domu. Dla niego nie
byo to nic innego jak wyszukana zota klatka.
- W pitek w szkole jest zebranie - powiedzia niezdecydowanie. - Ale nie jest obowizkowe.
Mgbym pj do Marco w czwartek wieczorem... i zosta do niedzieli.
Ojciec przyglda mu si przez moment, ale nic nie powiedzia, wic chopak rozoy
serwet i umieci j na kolanach.
Valeria najpierw popatrzya na ma, a nastpnie na syna. Dobrze wiedziaa, e to ona bdzie
musiaa znale rozwizanie, aby obu zadowoli.
- Nie masz meczu w niedziel? - zapytaa.
- Nie, niedziela odpada.
- Nie musisz trenowa? - wczy si Giorgio. - Niewiele czasu pozostao do rozgrywek.
Alex nie odpowiada. Wiedzia, e ojciec mia racj.
- Nadal jeste kapitanem druyny, czy si myl? Moe naleaoby oczekiwa, e nie spdzisz
weekendu, grajc na Play Station z twoim lekko zbzikowanym przyjacielem.
- Marco nie jest zbzikowany. To geniusz.
- Tak, tak, oczywicie.
Powstrzyma si po raz drugi. Nie mg ryzykowa ktni w takim momencie.
- Wic mog pj czy nie?
Valeria wymienia spojrzenie z Giorgiem, ktry wczeniej wczy gos w telewizorze, jakby jej
powierza zadanie dania synowi - bd nie - zezwolenia.
- Id, id - odpowiedziaa, widzc rozpoczynajcy si dziennik telewizyjny - chwila, ktra w ich
domu oznaczaa koniec dyskusji". Pierwsza przeszkoda zostaa pokonana.
7

W czwartkowy wieczr, o dziewitej trzydzieci, w mieszkaniu przy alei Gran Sasso


zadzwoni domofon. To nie by normalny, natrtny dwik tylko dzwonek przypominajcy
telefon komrkowy, ktry odtwarza temat przewodni ze cieki dwikowej do Rockyego IV.
Marco nacisn przycisk na maym, zielonym pilocie i drzwi wejciowe otworzyy si. Z przewieszon
przez rami torb do koszykwki, Alex wbieg po schodach, po czym wszed do domu.
- Dostaem twoj wiadomo - krzykn z azienki przyjaciel. -Moesz mi powiedzie, co si
dzieje?
Marco znowu nacisn przycisk pilota i drzwi si zamkny. Alex by przyzwyczajony do
podobnych trikw. Genialne sztuczki.

W domu Marco prawie wszystko dziaao na przyciski, piloty, nawet na polecenia wydawane
ustnie. Drzwi, ogrzewanie, sprzt gospodarstwa domowego w kuchni, stereo i wiato. Jak to bywa w
niektrych nowoczesnych apartamentach projektowanych zgodnie z prawem automatyki domowej,
odpowiadao za to zdalne sterowanie. Z tym, e w przypadku tych urzdze kady pojedynczy
mikroczip by opatentowany i skonstruowany przez samego Marco.
W lutym 2004 roku, ponad dziesi lat temu, jego rodzice zdecydowali si odpocz kilka dni w
grskiej miejscowoci. Mieli zamiar kupi dom na wakacje i w ten sposb spdzi rodzinny
weekend. Ojciec Marco, byy zawodowy narciarz, zarazi swoj pasj zarwno on, jak i syna. Koniec
tygodnia zapowiada si wspaniale - swobodne zjazdy i obfite kolacje na grskim szczycie w
schronisku.
Wyjazdowi z Mediolanu towarzyszy lekki deszcz. Po dotarciu do Piemontu znaleli si w
rodku prawdziwie wielkiej ulewy. Kiedy zjechali z autostrady na drog krajow, ktra miaa ich
zaprowadzi w gry, mieli ju burz za sob. Wydawao si, e najgorsze mino. Jednak przy
wjedzie, na pewnej wysokoci, pogoda znowu si pogorszya. Gwatowna burza niena
przetaczaa si nad grskimi zakrtami. Silny wiatr zacz przechyla dipa. Drzewo zamao si i
runo caym ciarem na przedni szyb, zmuszajc terenowy samochd do gwatownej
zmiany kierunku jazdy, co spowodowao, e spad ze skarpy. Chopiec, podrzucany na tylnych
siedzeniach, nawet nie zorientowa si, kiedy ojciec straci kontrol nad pojazdem. Usysza
tylko huk kontruderzenia. Potem zapada cisza.
ycie Marco byo ju na zawsze przesdzone. Jego rodzice zginli na miejscu. On ocala cudem i
zosta oddany pod opiek dziadkom ze strony matki, z ktrymi mieszka a do dziewitnastego
roku ycia. Potem zdecydowa si rozpocz ycie na wasny rachunek i znalaz dom przy alei
Gran Sasso.
Swoje pierwsze dwadziecia lat ycia powici bez reszty studiom informatycznym i
elektronicznym. Uwielbia rozmontowywa urzdzenia, bada czci, wypenia dom
systemami uruchamiajcymi si mechanicznie. Sam potrafi zarzdza prac kilku napdw
elektronicznych rozrzuconych po caym domu. Zielony uruchamia drzwi i okna. Klawisze
niebieskiego byy od piecyka elektrycznego, mikrofalwek i kuchenki. tym ustawia temperatur w domu. Natomiast czerwony by zaprojektowany do obsugi instalacji wietlnej: panel
zmieniajcych si kolorw w sypialni, zestaw niebieskich neonw w pokoju nadajcy
futurystyczny aspekt jego krlestwu", jak lubi je okrela. I caa seria maych lampek
porozrzucanych po mieszkaniu, ktre przeobraay je w gigantyczny flipper. Marco by z tego
dumny.
Od dziesiciu lat jego umys pracowa na poziomie znacznie wyszym od redniego i
pozwala mu na studiowanie i projektowanie coraz bardziej wyszukanych urzdze - od
sterowania wszystkimi sprztami w domu, po software. W informatyce by swego rodzaju
tytanem. Marco rozwizywa wikszo problemy swoich przyjaci. Alex zawsze mwi o
nim, e wyprzedza wszystkich o lata wietlne".
Rnica midzy chopcami polegaa nie tylko na tym, e Alex by modszy o pi lat od
przyjaciela. Dotyczya ng. Nogi Marka zostay w gbi skarpy.
Marco wyjecha z azienki na wzku elektrycznym i skierowa si bezporednio w stron tego,
co sam okrela jako sala maszyn".
- Dobrze wygldasz - skomentowa, odwracajc si plecami do przyjaciela.

Alex robi wraenie rozpromienionego.


- W pewnym sensie to najpikniejszy okres w moim yciu.
- Chcesz si czego napi? - Marco odwrci gow w stron Alexa, ktry rozglda si
wok. Za kadym razem, gdy chodzi do tej sali, pierwsze spojrzenie zatrzymywao si zawsze na
fotografii rodzicw przyjaciela - umiechnitych i szczliwych, w dniu ich lubu.
- Tak, dziki.
Maa, czerwona lodwka w ksztacie puszki Coca-Coli staa obok jednego z trzech
komputerw, ktre zajmoway st porodku pokoju. Marco wyj dwa napoje i jeden poda
przyjacielowi.
- Potrzebuj twojej pomocy - powiedzia Alex, pomijajc wszelkie niepotrzebne wstpy.
Kumpel umiechn si i palcem przesun okulary na nos. Zmierzwiona broda, czarne
wosy w nieadzie, z dugimi nieuczesanymi strkami - takim zawsze widzia go Alex, od
czasu ich pierwszego spotkania w finale turnieju Play Station.
Przesta skupia si na moim wzku - powiedzia mu tego dnia. - Nie chce wygra z litoci.
Moje nogi s sztuczne, ale rce pracuj wspaniale".
Alexa uderzya pewno siebie tego chopca, cho na pocztku byo mu tylko al. Zanim
zaczli gra, ucisnli sobie rce. Pierwszy poda je Marco, zgodnie z reguami. Od tego czasu
poczy ich pewien rodzaj braterstwa.
Alex usiowa wrci do rzeczywistoci. Wspomnienie to nadal byo ywe. Nie mg
wiedzie, e ta chwila stanie si jedn z waniejszych w jego yciu. e ze zwykego skrzyowania
losw zrodzi si wielka przyja. Czsto rozmyla o tym, e gdyby przypadkiem nie zobaczy
wtedy, dzie przed turniejem, w codziennej gazecie reklamy zawodw, to nigdy nie poznaby
Marco.
- Posuchajmy, czego potrzebujesz?
Alex utkwi wzrok w niebieskim neonie na murze naprzeciw, po sekundzie zmuszony by
przetrze oczy.
- Masz je zawsze wczone? - zapyta, wskazujc gow na wiata.
- Tylko wtedy, gdy pracuj na komputerze.
- Aha. Wic zawsze.
- Dokadnie.
Alex umiechn si i maymi ykami zacz popija coca-col. Na otaczajcych go pkach
mg podziwia nieskoczon liczb rozpraw na temat kosmosu, ksiek naukowych, czasopism
astronomicznych i fantastyczno-naukowych komiksw. Jego uwag przyku esej Stephena
Hawkinga. Wzi go z biblioteczki i przejrza z roztargnieniem, a doszed do fotografii naukowca.
Przez chwil zatrzyma si i pomyla o smutnym zaniku si fizycznych wielkiego umysu, jakim
by brytyjski kosmolog. Potem odstawi ksik na miejsce.
- Znasz moje ble gowy - powiedzia Alex. - Moje... halucynacje.
Marco zacz uwanie sucha i popatrzy na przyjaciela ze zdziwieniem.
- Nigdy mi o nich nie mwie... - powiedzia, wahajc si. -...Tak dogbnie. - Wiedzia,
jak delikatny jest to temat dla Alexa.
- No wic dobrze, chyba przyszed moment, abym powiedzia ci wicej.
- Sucham.
- Nastpia pewna ewolucja.

Marco ustawi na stand-by trzy komputery - PC, Mac stacjonarny i MacBook przenony, ktre
zawsze pracoway jednoczenie.
- Ot... - zacz Alex, majc wiadomo, e zwierza si jedynej osobie na wiecie, w ktrej
rce powierzyby swoje ycie - teraz ju mam pewno, e Jenny istnieje.
Opowiedzia o wszystkim.
O kontaktach dziewczyn, o omdleniach, o ich rozmowach telepatycznych i o pewnoci, e i
ona pragnaby go pozna za wszelk cen.
Opowiedzia, jak odkry, gdzie mieszka, i w jaki sposb sprawdzi, e wiadomo, ktr Jenny
mu przekazaa, bya prawdziwa.
Opowiedzia o wideokasecie.
O dziecku w biaym kasku i jego zapiskach dotyczcych przyszoci.
W kocu zamilk wyczerpany. Wsta i podszed do okna pod czujnym wzrokiem
przyjaciela. Wyjrza na zewntrz i zauway, e zrobio si ciemno. Latarnie owietlay ulice
miasta, ruch ustpi miejsca pustce. Jaki bezdomny z trudem pcha wzek. Kto wie, jakie
ycie mia ten czowiek - pomyla. - Moe kiedy by bogaty, a teraz ebrze. Czasem wystarczy
jedno przypadkowe zdarzenie..."
- Alex - odpowiedzia Marco - wierz ci, zawsze ci wierzyem, ale problem w tym, e nie
wiem, jak miabym ci pomc.
Musz jecha do Australii. Musisz mi pomc dosta si do Australii.
- artujesz. Chcesz jecha do Australii, ot tak? Teraz?
- Dokadnie, nie mog ju duej czeka. Oszalej, jeli si z tym nie zmierz. Wydaje mi si,
e mam dwa ycia, ja... musz j odnale.
Marco westchn i przygryz wargi. Jednym przyciniciem spacji uruchomi ponownie Maca i
rozpocz poszukiwania w Internecie.
- Masz wany paszport? - zapyta. Alex nie od razu zrozumia sens pytania.
- No wic? - naciska Marco - wany masz ten paszport czy nie?
- To znaczy, e mi pomoesz?
- No jasne, e ci pomog, co za pytanie.
- Mam paszport. Korzystaem z niego w styczniu podczas wycieczki z moj klasDoskonale. Zobaczmy, co mog zrobi.
Alex przysun swoje krzeso do przyjaciela.
- Ale... - stwierdzi Marco bez odrywania oczu od ekranu - nie za bardzo opaca si lecie
a do Melbourne.
- Widz.
Lista lotw zaczynaa si od tysica trzystu pidziesiciu euro za bilet w obie strony. Z
duym wyprzedzeniem, co najmniej trzymiesicznym, cena schodzia do okoo trzystu euro, ale
Alex nie mia najmniejszego zamiaru czeka.
- Co masz zamiar zrobi? - Marco potraktowa spraw powanie. Kady inny nazwaby go
wariatem. Gdyby zwierzy si swoim rodzicom lub jakiemukolwiek innemu przyjacielowi,
poradziliby mu dobrego psychoanalityka. Ale Marco - o czym Alex ju wiedzia - by wyjtkow
osob. Traktowa go serio od samego pocztku, gdy zrelacjonowa mu wszystko, co wydarzyo
si po pierwszym omdleniu. Od tego czasu miny ju cztery lata.
- Nie wiem. Nie mam takiej sumy pienidzy.
- To nie jest problem.

- Jak to?
Marco umiechn si. Alex prawie przewidzia odpowied.
- Powiedzmy, e mam swoje moliwoci...
- Posuchaj, nie chc, eby poycza mi pienidze.
- Nie mam zamiaru ci ich poycza. I tak nie byyby moje...
Marco zamrucza pod nosem i zacz szuka czego midzy papierami rozrzuconymi z tyu
Maca. Znalaz jak przesyk pocztow i woy j do rk Alexa, ktry zacz j przeglda,
podczas gdy przyjaciel objania:
- To s karty techniczne, jakie zdoaem cign podczas mojej pracy hakerskiej. Chodzi o
wacicieli kont, na ktrych mog dokonywa operacji wzgldnie spokojnie.
- Nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwa.
Alex dokona przegldu stron, nie rozumiejc wykazu cyfr i nazwisk.
- Z takich rde mog pobra niewielkie sumy, dziaajc tak, jakby to zrobia jakakolwiek
firma, przez ktr moesz dokona zakupu on-lin kart kredytow.
- Ale czy to bezpieczne? - zapyta Alex.
- Oczywicie, e nie, ale mam moje sposoby, nie martw si. Przede wszystkim musz to by
kwoty niewzbudzajce niczyich podejrze. Wcale nie mam zamiaru sta si dziki temu
miliarderem, byoby to niemoliwe i wczeniej czy pniej znaleliby mnie. Poza tym nie
przelewam tej kasy na moje konto. Wysyam j do szeregu kart opaconych z gry. Wacicielami
s fikcyjne firmy...
- Mylisz, e co z tego rozumiem? - Alex zmarszczy czoo i pohamowa umiech.
- Krtko mwic, jestem w stanie wej w posiadanie tych oszczdnoci bez mieszania do
tego mojego konta bankowego i mog pobra dowoln kwot kartami opaconymi wczeniej.
Mam je tam na dole, w sejfie. - Marco wskaza na may metalowy szecian stojcy na konsoli,
tej samej, na ktrej ustawi zdjcie lubne rodzicw.
Jutro pjdziesz zaatwi sobie opacon kart. A ja pomyl o trzech tysicach euro do
przelania po poudniu.
Alex oniemia.
- Nic nie mw. - Spojrzenie Marco zatrzymao si na fotografii zawieszonej na cianie za
komputerem. Przedstawiaa starsz kobiet robic na drutach. - Pamitasz rok 2011?
- Tak - Alex umiechn si smutno. Pamitam go dobrze.
- Gdyby nie to, e bye ze mn w czasie, gdy miaem depresj, nie dabym rady. Zaamaem si
po mierci mojej babci. Bya dla mnie jak matka.
- Wiem.
- Nigdy nie zapomn tego roku. Trzy tysice euro nie s warte nawet setnej czci tego, ile
wtedy dla mnie zrobie.
8
Jennifer Graver spdzia poow ranka zamknita w pokoju, przeszukujc sie. Na biurku lea
iPod, a wielkie suchawki firmy Sennheiser przyciskay jej dugie kasztanowe wosy do uszu.
Prbowaa wczu si w stan Alexa, zrozumie, z jakimi przeciwnociami losu si boryka, aby
do niej dotrze.

Bdzie musia wsi do samolotu, przelecie p wiata, znale nocleg i mie nadziej, e po
przebudzeniu jego marzenie stanie si rzeczywistoci. Jenny bya zadowolona, e zdecydowa si
na t podr. Jej rodzice nigdy by si na to nie zgodzili. Przez chwil prbowaa wyobrazi sobie
rodzin Alexa, jego wiat, ycie, wszystko to, co go otaczao, nawet rysy, jakie maloway si na jego
twarzy, podczas tych rozmw. Zamkna oczy i jeszcze raz pomylaa o ostatnich zdaniach,
ktre wypowiedzia.
Jeste najpikniejszym snem, jaki kiedykolwiek miaem.
Nigdy nie dowiadczyem czego podobnego.
Chc ci spotka, nawet gdybym musia przejecha cay wiat.
Te sowa teraz rozgrzay jej serce. Byy pocieszeniem w czasie oczekiwania na moment, ktry miaa nadziej - zmieni jej ycie na zawsze.
Nie usyszaa Klary, nawoujcej j z dou wilii. W tym momencie refren zespou Smashing
Pumpkins (Powalajce dynie") z 1979 izolowa j od reszty wiata. Z nieprzytomnym i zagubionym
wzrokiem na stronach wasnego pamitnika Jenny ledzia tekst, piewajc pgosem. Czsto
snua refleksje, mylc o smutku sw, ktrymi Billy Corgan opowiada o swojej buntowniczej
modoci. Mam w nosie zdejmowanie jeansw z zamkiem; nie wiemy, gdzie bd pochowane
nasze koci. Sdz, e zamieni si w py, zapomniane skocz pod ziemi.
Matka wesza po schodach, wkadajc wiatrwk i w popiechu wpada do pokoju.
- Skarbie, cigle z tymi suchawkami... - powiedziaa, zasuwajc zamek byskawiczny.
- Mw.
- Zakupy. Prosiam ci, eby ze mn posza.
Jenny skina gow, zdejmujc suchawki i poprawiajc wosy.
- Ach, popatrz, jak pada - krzykna Klara, wychodzc z pokoju.
Jenny odnotowaa w pamitniku dat ostatniego spotkania z Alexem, po czym zamkna go i
wstaa.
Pamitnik Jenny by wiadkiem relacji midzy ni a Alexem od roku 2010. Byo w nim
zapisane kade wydarzenie, co w rzeczywistoci czynio go zbiorem ogniw acucha
zespalajcym wszystkie myli dziewczyny. Toczyy si zakopotane na tych stronach w
poszukiwaniu jakiego porzdku. By uosobieniem tajemnic, do ktrych dostp miaa tylko ona.
Nikt nie wiedzia o Alexie.
Jenny zawsze chronia t tajemnic jak wyjtkowy dar. Czua, e naley tylko do niej. Bya o
ni zazdrosna i dobrze jej pilnowaa. Poza tym, w ostatnim czasie omdlenia ustpiy, a
komunikacja staa si spokojniejsza i mniej bolesna. Wszystko to jeszcze bardziej nakazywao jej,
by to rodzce si uczucie ukry przed caym wiatem.
W pamitniku zapisywaa tysice pyta. Kim by ten chopiec? Halucynacj?
Wyimaginowanym przyjacielem? Czy mona si zakocha w odczuciu? Na pocztku nie
wierzya w tak absurdaln histori na odlego, ale w miar upywu czasu coraz mocniej
odczuwaa fizyczn potrzeb znalezienia si blisko tego przyjaznego gosu,
rozbrzmiewajcego w jej gowie. Marzenie powinno przeksztaci si w rzeczywisto.
Zapragna znale si naprzeciw niego i spojrze w oczy, ktre do tej pory jawiy si tylko jako
senny obraz. By moe nadszed ju czas, aby to zmieni.
Na stronie z dat 18 sierpnia 2014 roku pierwszy paragraf pamitnika wiernie przytacza
definicj znalezion w Wikipedii:
Telepatia, zwana rwnie przekazywaniem myli, jest to hipotetyczna zdolno porozumiewania si

przy pomocy umysu, to znaczy bez posugiwania si innymi zmysami lub narzdziami. Termin
telepatia zosta wprowadzony w roku 1882 przez Frederica Williama Henriego Myersa i pochodzi z
greckiego rnXe tele (daleko) i ncOeta, pdtheia (uczucie). Jako przeczucie przyszych faktw i
zdolno przewidywania, telepatia jest czci tak zwanej percepcji pozazmysowej (ESP), a bardziej
oglnie, przypuszczalnych zdolnoci paranormalnych. Jest przedmiotem bada parapsychologii.
Czy ich czya ta moc? Czy to by ich dar?
W filmach i w powieciach Jenny natkna si ju na termin telepatia, ale zawsze chodzio o
zdolno wykorzystywan w danym momencie i miejscu, z osob obecn w tym samym polu
dziaania podmiotu telepatycznego. W jej przypadku najtrudniejsz tajemnic do wyjanienia
bya ogromna odlego dzielca j od Alexa.
Jenny zaoya kombinezon, schowaa pamitnik do szuflady, ostatni raz pomylaa o
Alexie i przyszykowaa si do zejcia na d, gdzie czekaa na ni matka.
Kto wie, kiedy przyjedzie..."
Czwartkow i pitkow noc Alex spa u Marco, a na sobotni ranek zarezerwowa lot do
Melbourne. Tydzie, nie liczc dni podry. Pomyla, e jak na pierwsze spotkanie" to
powinno wystarczy.
W niedziel rano mia nastpne telepatyczne spotkanie z dziewczyn i stao si jasne, e w
ich komunikacji co ulego zmianie.
Zanim nastpi kontakt, Alex mia niezwyke uczucie, e j zawoa, e uchwyci jej wibracje,
czstotliwo myli, jakby jej umys albo dusza stay si rodzajem anteny.
- Poczua to take? - zapyta Alex, pewny, e Jenny zrozumiaa, do czego si odnosi.
- Rozpoznaj twj dwik... Nie, to nie dwik, to jakby wiato, co, co pojawia si w mojej
gowie. Nawet nie wiem, jak to wytumaczy.
- Jestem pewien, e ci zawoaem.
- Tak, wiem.
- Za dwa dni bd w Australii, Jenny. Lduj o dziesitej rano.
W tym momencie Alex poczu now wibracje i odgos zbliajcej si burzy. Huk eksplodowa
midzy cianami mzgu, ale nie wywoa blu. A nawet da mu dziwne poczucie mocy, jakby
poszerzy ja, jakby zburzy granice jego czaszki.
- Powiedz mi, gdzie ci mog znale - doda Alex, kiedy nowe dudnienie naoyo si na ich
poczenie.
- Me wiem.
- Podaj mi miejsce, jakiekolwiek, gdzie moemy si spotka. Dziewczyna zawahaa si przez
kilka sekund przed odpowiedzi.
- Altona Beach Pier.
- Co to jest? - zapyta Alex, ale w tym momencie kontakt si urwa.
Alex otworzy szeroko oczy. By wycignity na kanapie w salonie Marco. Przyjaciel sta w
odlegoci jednego metra od niego i przyglda mu si z zaciekawieniem.
- Bye z ni? - zapyta go.
Alex rozejrza si wok, aby odzyska kontakt z rzeczywistoci.
- Musz co sprawdzi - powiedzia, siadajc. - Musz sprawdzi, czy istnieje miejsce o
nazwie Altona Beach Pier. I gdzie si znajduje.
- Zobaczmy. - Marco doszed do komputera i szybko wstuka nazw, ktr poda mu

przyjaciel.
Z tego, co zobaczy szybkim rzutem oka na mapie Google, chodzio o molo na oceanie, w
spokojnej, poudniowo-wschodniej dzielnicy Melbourne.
Nastpnego ranka, gdy rodzice byli w pracy, Alex zabra kilka ubra, jedn ksik, swojego
niezawodnego iPoda i wszystko woy do plecaka, z ktrym chodzi do szkoy. Przed wyjciem
napisa krtki list i zostawi go na kuchennym stole.
Drodzy mamo i tato,
Wyjechaem w podr. Nie na dugo, nie martwcie si o mnie. Wszystko dobrze, ale nie
mog wam powiedzie, o co chodzi. Nie zrozumielibycie. Nie mog ju duej czeka i nie byoby
sensu prosi was o pozwolenie.
Kocham was, przepraszam.
ALEX
Z plecakiem na ramionach Alex wrci do Marco, aby spdzi u niego ostatni noc przed
wyjazdem. Lot by przewidziany nastpnego ranka o sidmej.
- Wiesz, zazdroszcz ci - powiedzia Marco. Ukada szynk na kromce chleba tostowego.
- Dlaczego? - zapyta Alex i usiad przy stole.
Chopak przycisn niebieski klawisz na oparciu krzesa. Po kilku sekundach otworzya si w
stole szpara naprzeciw miejsca zajmowanego przez gocia. Stamtd wyonia si drewniana
pka, na ktrej znajdowa si kieliszek, sztuce i serweta.
- Proste. Kto tam daleko potrzebuje ci i nie moe si doczeka spotkania z tob.
- Tak, kto, kto przez cztery lata rozmawia ze mn tylko poprzez ataki epileptyczne...
- Przesta. Wiesz, e ona istnieje - stwierdzi Marco zdecydowanym tonem. Potem opuci
wzrok na swoje bezwadne nogi. - Mnie co podobnego nigdy si nie zdarzy.
- Nie bd gupi. Wczeniej czy pniej przyjdzie kolej i na ciebie. Musisz tylko czeka na
waciwy moment.
Marco ugryz kanapk i powiedzia z penymi ustami:
- Jestem niepenosprawny.
Alex wla mu wod do szklanki, potrzsajc gow.
- Jeste geniuszem, Marco. Masz nieprzecitny intelekt. Nie masz ng, to prawda, S ludzie,
ktrzy maj nogi, ale nie maj adnych celw, s martwi, wegetuj.
- Moe masz racj... wczeniej czy pniej znajd jak biedn nieszcznic gotow
spdzi reszt swojego ycia z chopakiem na dwch kkach.
Marco rozemia si. Zawsze by autoironiczny. Alex ju si do tego przyzwyczai.
- Jeste gotowy? Na jutro rano nastawimy trzy budziki.
- Tak. - Alex zamkn oczy i wyobrazi sobie, e przelatuje ukiem nad planet do Australii. Jestem gotowy. Prawd mwic jestem ju poza ciaem.
Po kolacji, przed pjciem spa jeszcze dwie godziny gadali przed telewizorem. Jak mona byo
przewidzie, matka Alexa zadzwonia do domu Marco bardzo zdenerwowana. On doskonale zagra
swoj rol. Odpowiedzia, e i on prbowa szuka Alexa przez komrk i e wanie mia do
niego dzwoni do domu. Przedstawienie powiodo si. Przez jaki czas nie przyjd go szuka.

Przynajmniej tak mieli nadziej.


Nastpnego ranka budzik zadzwoni o czwartej.
Rozpoczynaa si podr.

Alex wystartowa z lotniska Malpensa 28 listopada 2014 roku o godzinie sidmej


dwadziecia. Po upywie mniej ni ptorej godziny przewidziane byo ldowanie na pierwszym z
dwch zaplanowanych midzyldowa - na lotnisku Charles a de Gaullea w Paryu.
Dziki Marco mg wszystko opaci kart. Ponad jedna trzecia budetu posza na rezerwacj
lotu. Z tego, co zostao, kolejna cz bya przeznaczona na nocleg w Australii, o ile Jenny nie
znalazaby jakiego sposobu na goszczenie go. Ale pomys, e ona, ktra do niedawna bya
tylko wytworem jego halucynacji, teraz mogaby ulokowa go w swoim domu, wydawa mu si
niewyobraalny.
Czas oczekiwania na drugi lot wynosi trzy i p godziny. Przez pierwsz godzin Alex
wczy si po lotnisku bez celu. Zatrzyma si tylko w sklepie, aby kupi nowe suchawki do
czytnika mp3, potem usiad w barze i z plecaka wyj ksik Andrew Klavana Przed
pnoce". Od czasu do czasu rozglda si wok. W pomieszczeniach panowa cigy ruch
przechodzcych tam i z powrotem ludzi, ktrzy wzruszeni obejmowali si, egnajc si przed
rozstaniem lub cieszyli po dugim czasie niewidzenia.
To s wszystkie linie" - pomyla i kad z tych osb widzia jako lini biegnc po
hipotetycznej mapie. Gigantyczna pltanina krzyujcych si, zbliajcych, czy czcych drg,
podaa dalej i dalej. Tam, na zewntrz, na ciekach wiata, miliardy linii, yciowych
torw. Miliardy obranych kierunkw, porzuconych przypadkiem, czasami przecinajcych si
gwatownie. Przez moment pomyla, e dwoje zakochanych ludzi to nic innego jak tylko dwie
przypadkowe wektory biegnce od koyski. Mogli odby na mapie wiata najbardziej
absurdalne podre w rnych kierunkach i nigdy si nie spotka. Albo spotka si wiele razy
i nigdy si nie rozpozna. Mogli wsiada kadego ranka do tego samego autobusu, nie wiedzc
nic jedno o drugim. I tak do koca ich dni, bez jakiegokolwiek wpywu na siebie. A wystarczyo
tak niewiele - przypadkowa wymiana zda, i drogi magicznie by si zczyy. Z szarych linii
biegncych samotnie przeksztaciyby si w jedn.
Lot Pary - Kuala Lumpur rozpocz si zgodnie z rozkadem w samo poudnie.
Ldowanie byo przewidziane na godzin szst trzydzieci pi czasu lokalnego. W
samolocie Malezyjskich Linii Lotniczych Alexowi udao si troch przespa. Kiedy si obudzi,
pozostay jeszcze dwie godziny do przylotu. Nawet po rodku nasennym nie spabym tyle" pomyla, gdy zza rzdw doszed do niego krzyk dziecka na rkach matki.
Przerwa przed ostatnim lotem bya do duga. Musia spdzi prawie cay dzie w stolicy
Malezji. Dobrych pitnacie godzin midzy ldowaniem a nastpnym startem, tym razem ju
do Melbourne.
Lotnisko zadziwio Alexa swoj wielkoci. Aby przej do wyjcia, potrzebowa prawie
dwudziestu minut. Uderzy go porzdek i czysto. Mimo milionw osb przewijajcych si tu

kadego dnia, nie byo ladu mieci na posadzce, a szerokie okna wychodzce na pas startowy
byy tak nieskazitelnie czyste, e a prawie niewidoczne.
Alex dotar do automatycznych drzwi i opuci lotnisko. Zaskoczya go niespodziewana fala
ciepa. Wilgotno bya tyle nie do zniesienia, co nieoczekiwana.
Nie mia pomysu, jak zagospodarowa sobie czas. Szed wzdu szerokiej, niezbyt ruchliwej
drogi. Pierwsz rzecz, jak zauway, byy wskazwki, jak doj do toru samochodowego w
Sepang, znajdujcego si prawie przy samym lotnisku. Widzia rne zawody prowadzone na
tym torze. Jako mionik gier video dobrze zna wytyczon tras. Analizowa j przy licznych
okazjach w domu Marco podczas rozgrywek na Play Station. Zdecydowa, e pjdzie w tym
kierunku.
Tor by niedostpny z powodu prowadzonych na nim prac, ale Alex, znajc jako tako
angielski, zapyta robotnika o miejsce, w ktrym mgby co zje i troch si zrelaksowa przez
kilka godzin. Potem wsiad do autobusu, ktry zawiz go w kierunku wybrzea. Wysiad, kiedy
zobaczy w gbi ulicy wyaniajc si pla. Znajdowa si na Bagan Lalang Beach fascynujcym obszarze piaskowym, oddzielajcym dzielnic Sepang od Oceanu Indyjskiego.
Przeszed przez ulic, przed nim przejecha sznur rowerw migajcych po wycigowym torze
rowerowym, ktry bieg wzdu jezdni. Nastpnie dotar do muru. Tu za nim rozpociera si
wspaniay, piaszczysty teren, zmoczony przez agodne fale. Na oceanie jawiy si sylwetki
trenujcych surferw.
Gdzie jestem... to niesamowite!" - pomyla i zda sobie spraw, e po raz pierwszy w swoim
yciu znajduje si po innej stronie wiata - sam.
Atmosfera Balan Lalang Beach bya magiczna. Cisza i spokj tego miejsca wydaway si idealn
ciek dwikow dla jego wszystkich myli. Czu, e jego ycie wanie zmienia kierunek,
mimo e nie by w stanie wyobrazi sobie, dokd go zaprowadzi.
Po przejciu stu metrw znalaz si naprzeciw baru ze stolikami pod goym niebem z napisem:
CHUCK BERRY'S. Na zewntrznej kolumnie by powieszony plakat przedstawiajcy jednego z
najsawniejszych piosenkarzy amerykaskich - Johnna B. Gooda.
Alex usiad przy stoliku na zewntrz, pooy plecak na krzele i czeka. Kiedy kelnerka
przyniosa mu menu z licznymi zdjciami da, od razu zdecydowa si na danie o nazwie ikan baka
i zamwi je bez wahania. To bya grillowana ryba - lokalna specjalno -ktr Alex zamwi
z frytkami.
Moda kelnerka chyba poczua do niego sympati, bo ni z tego, ni z owego wyjania, e hotel i
may domek w okolicy play i w ogle Sepang Gold Coast przez cay rok byy oblone przez
turystw pochodzcych z najbardziej odlegych kracw wiata.
Po obiedzie Alex zacz spacerowa i odkry charakterystyczn kafejk przy brzegu, gdzie
zatrzyma si na dwie godziny, czytajc a do momentu, gdy sympatyczny szef- krpy mczyzna o
oliwkowej skrze i z czarnymi wsami - nie zacz go zamcza rozmow. Soce wiecio
mocno, a wilgotno staa si jeszcze bardziej intensywna i dokuczliwa.
- You are looking for a girl, aren't you? Thats the reason why you left Italy! - zaartowa
mczyzna po tym, jak usysza nieporadny angielski chopaka. Szef kafejki zgadywa w ciemno i
cakowicie trafnie, zaskakiwao Alexa. Nie odpowiedzia i ograniczy si do umiechu,
odwracajc gow i wzrok w stron linii horyzontu.
Przy ulicy, na drewnianym krzele przed stolikiem siedzia jaki mczyzna. Alex wanie go

mija, prbujc znale waciw drog do lotniska, gdy ten do niego zagadn:
- Woch? Powr ci z rki.
- Nie, dzikuj - odpowiedzia chopak i zacz i w przeciwnym kierunku.
- Tylko pi minut.
- Nie mam czasu, musz zdy na samolot - prbowa blefowa Alex, nie zatrzymujc si.
- Masz duo czasu. Twj lot jest dzisiaj wieczorem.
Alex zatrzyma si i przez kilka chwil wbi wzrok przed siebie. Potem powoli odwrci
gow, nie mwic ani sowa.
- Ty inteligentny - powiedzia mczyzna, prbujc mu schlebia. Siwe, potargane wosy,
na grzbiecie nakrapiane ubranie, noga zaoona na nog pod stoem i karty w rku gotowe do
tasowania.
- Jestem inteligentny? - zapyta Alex sarkastycznie. - Wic wiesz ju wszystko.
- Wiem wszystko. Wybierz kart.
Alex zawaha si przez moment, jednak potem ciekawo wzia gr.
- Ta - powiedzia, wskazujc przypadkow kart.
- Trzymaj j, nic nie mw.
Przed jego oczami pojawi si kwietny krl. Plastikowa karta bya wiksza od kart, ktre
zna Alex, ale zafascynowa go rysunek. Bardziej wygldaa na kart tarota ni na zwyczajn
kart do gry.
Wydawao mu si, e krl patrzy mu prosto w oczy.
- Widz ciebie robi wielki skok.
- Tak? - zapyta Alex sceptycznie.
- Ty wielki skok w czarny ocean.
- A ty moe chcesz pienidze za te nadzwyczajne rewelacje - zaartowa Alex, mylc, e
tylko traci swj czas.
Wrbita przyjrza mu si zagadkowo, umiechn si, nastpnie wyj kart i pokaza mu.
Przedstawiaa biao-czarny prostokcik przecity t byskawic.
- My wszyscy w duym niebezpieczestwie - podj. Zwaszcza ty.
A ty pijany" - pomyla Alex, ale nic nie odpowiedzia. Nastpnie wsta, zapa pasek od
plecaka, zarzuci go sobie na prawe rami i poszed swoj drog.
Wrbita sta, patrzc przed siebie, z tym samym co wczeniej umiechem malujcym si na
twarzy i uniesion praw brwi. Nie ledzi chopca wzrokiem. Ograniczy si do szeptu:
- Dobrej drogi, Wochu, pozdrw ode mnie dziewczyn z Melbourne.
Alex odwrci si nagle. Tego nie mg wiedzie. To niemoliwe. Szybko rzuci oczami w
poszukiwaniu wrbity. Ju go nie byo.
- Co za diabe... - Alex rozejrza si dookoa, ale mczyzna ju znikn.
Absurd. Jak mg znikn tak szybko?" - potrzsn gow, potem doprowadzi do porzdku
wosy i poszed dalej.
Kiedy wrci na lotnisko, bya szsta po poudniu.
Start, tym razem do Melbourne, przewidziany by na dwudziest pierwsz trzydzieci pi.
Jenny bya coraz bliej i Alex dra w oczekiwaniu. Prbowa zapomnie o epizodzie z
wrbit, aby nie popa w paranoj. Bardzo chcia zasn podczas lotu i obudzi si nastpnego
dnia na lotnisku w Tullamarine. Stan podniecenia narasta z kad chwil.

Wydawao si, e lot nigdy si nie skoczy. Alex obejrza cztery filmy, jeden po drugim, kady
nudniejszy od poprzedniego. Wczeniej naturalnie musia kupi suchawki od malezyjskich linii
lotniczych, ktre okazay si niewygodne i kosztoway a pi dolarw, Prbowa take
kontynuowa lektur powieci Klavana. Mimo e bya fascynujca i wcigajca, odczytywa
wci te same linijki. Za adne skarby wiata nie mg si skoncentrowa.
O godzinie dziewitej pidziesit, 30 listopada 2014 roku, dwa dni po wyjedzie z
Mediolanu, wyldowa w Melbourne.
Po przejciu przez kontrol graniczn wczy komrk. To byo do przewidzenia. Na ekranie
wywietlio si pitnacie pocze z numeru telefonu jego mamy. Przez chwil poczu al, e
zmartwi rodzicw, ale potem wyczy telefon i schowa go do wewntrznej kieszeni plecaka.
Nareszcie jestem tutaj" - pomyla, jak tylko automatyczne drzwi lotniska otworzyy si do
wyjcia.
Przylecia. By w Melbourne.
O krok od Jenny.
10
Jenny cigle przygldaa si sobie w lustrze. Po poprzedniej, le i krtko przespanej nocy,
okoo smej trzydzieci rano, oddaa si ciepej, relaksujcej kpieli. Miodowy aromat musujcych
kulek koi jej zmysy. Nastpnie powicia p godziny ukadaniu kasztanowych, zawsze
spltanych wosw. Rodzice wyszli z domu o smej i byli ju w pracy. Jenny powiedziaa im, e
idzie do szkoy troch pniej z powodu nieobecnoci nauczyciela od angielskiego. W rzeczywistoci, kiedy rodzice myleli, e jest w szkole, ona borykaa si z wyborem najbardziej
stosownych ubra na spotkanie.
Nigdy nie bya tak rozemocjonowana i staraa si nie myle o tym, jak bardzo to wszystko
byo absurdalne.
Woya jedn ze swoich ulubionych spdnic w kolorze mietankowym, dug do kolan, z
brylancikami, ktre po jednej stronie tworzyy ksztat komety. Nastpnie naoya jasny akiecik
na niebiesk koszulk z krtkimi rkawami a na koniec brzowe kozaki. Ktem oka spogldaa na
zegar cienny znajdujcy si w jej pokoju. Byk prawie dziesita. Alex powinien ju wyldowa,
prawdopodobnie w tym momencie szed na miejsce spotkania. Lotnisko oddalone byo od
play o ponad trzydzieci kilometrw, a Jenny mieszkaa pi minut od molo, ale zdecydowaa,
e przyjdzie duo wczeniej. Bya bardzo rozgorczkowana. Nie moga ju duej usiedzie w
domu.
Musiaa wyj.
Willa Graverw znajdowaa si przy ulicy Blyth Street, drugiej rwnolegej do Esplanady
drogi, ktra cigna si wzdu Pacyfiku. Par krokw std Pier Street prowadzia bezporednio
w stron mola w Altonie. Za skrzyowaniem z Queen Street Jenny poczua narastajce bardziej intensywne i czstsze - koatania serca.
Przestraszona odskoczya do tyu, gdy obok niej kto mign na rowerze i gwatownie
skrci w ulic Esplanada. Bya napita jak struna skrzypiec. Zanim przesza przez ulic,
zrobia gboki wdech.
Naprzeciwko niej - molo.

Bya za wczenie, wiedziaa o tym.


Pokonaa cztery schody i znalaza si na Altona Beach Pier. Zrobia krok do przodu, z
rozoonymi rkami, wspierajc si o balustrad. Czua, jak rzeki wiatr unosi piasek i cignie
go za sob. Przebiega ca drewnian konstrukcj mola, przy kocu zdecydowaa si wrci i
usi na schodkach prowadzcych na pla. Zaczeka tutaj. Alex powinien zaraz przyj.
Prbowaa si zrelaksowa, poddaa si koysaniu fal Pacyfiku. Robia to czsto, kiedy
odczuwaa potrzeb refleksji. Schodzia na pla, kada si blisko brzegu i pozwalaa si ponosi
temu magicznemu dwikowi, ktry j hipnotyzowa i porywa jej umys.
Serce Jenny uderzao gwatownie. Czas spotkania nadchodzi wielkimi krokami.
Takswk, ktra zawioza Alexa do Altony, prowadzi trzydziestoletni chopak. Buzia nie
zamykaa mu si przez cay czas trwania kursu. Naszpikowa go informacjami turystycznymi,
podczas gdy on nie robi nic innego, jak tylko wyglda przez szyb, ograniczajc si do
kiwnicia, od czasu do czasu, gow na znak zgody. Takswkarz zada mu take kilka pyta,
ale Alex owiadczy, e nie zna dobrze angielskiego. Tak naprawd w szkole mia redni sze
i radzi sobie take z konwersacj, ale nie mia najmniejszej ochoty traci czasu na prne
gadanie.
Okoo dziesitej czterdzieci takswka skrcia w prawo, wjedajc z Millers Road na
Esplanad i przejechaa wzdu oceanu od strony mola. Widok tej bezkresnej, bkitnej
przestrzeni oczarowa Alexa.
Teraz bya to ju kwestia tylko kilku minut.
Samochd si zatrzyma, chopiec zapaci za kurs i poegna si. Mczyzna ruchem gowy
wskaza molo, ale on ju wczeniej zauway je przez szyb takswki.
To tutaj". Alex przeszed przez ulic, gdy takswka odjedaa. Molo byo blisko.
Wystarczyo przej koo kiosku z lodami z napisem LODOWY RAJ. Kiedy kilku chopcw
cigao si rowerami, mknc wzdu nadbrzea, Alex min kiosk i doszed do promenady.
Skierowa pierwsze kroki w stron Altony Beach Pier.
Zobaczy tylko msk posta, ktra sza naprzeciwko. adnej dziewczyny w jego wieku.
Moe Jenny jeszcze nie przysza.
Alex, niezdecydowany, podszed kilka metrw do przodu.
Po prawej stronie, koo ulicznej latarni, zauway schodki biegnce na pla. Przybliy si.
Na jednym ze stopni siedziaa posta odwrcona plecami, o dugich kasztanowych wosach ze
wzrokiem skierowanym w stron morza. Lkliwy, z gwatownie bijcym sercem, zszed krok
niej.
W kocu odway si i zawoa.
- Jen... Jenny? - gos dawi go w gardle.
Osoba odwrcia si nagle.
- What do you want? - zapyta modzieniec o bujnych, dugich do pasa wosach, spogldajc
na niego nieprzychylnie.
- I'm sorry... - przeprosi Alex.
Chopiec wsta i zszed schodkami w stron play. Alex przez chwil odprowadza go
wzrokiem.
- Jenny, gdzie jeste?
Kwadrans po jedenastej Jenny pomylaa, e by moe miaa ponne nadzieje. W istocie rzeczy

jak mogo by to moliwe?


Moe naprawd bya schizofreniczk. Moe gosy, ktre syszaa, obrazy, ktre widziaa, byy
tylko skutkiem choroby psychicznej.
Z trudem powstrzymaa skurcz odka. Na molo nie byo ladu Alexa. Kiedy na niego
czekaa, spotkaa pana, ktry wyszed na spacer ze swoim labradorem, par trzydziestolatkw
trzymajcych si za rce, staruszk wraz z towarzyszc opiekunk i kilku chopcw, ktrzy z
pewnoci byli na wagarach. Ani cienia Alexa.
Jenny zaczekaa do jedenastej trzydzieci, nastpnie przypomniaa sobie sowa z ich ostatniej
rozmowy. Udao mu si j przywoa, poczy si z ni tylko dziki sile woli. adnego ataku, jak
w pierwszych latach. Bez nagych i obojtnych przerw, jak w ostatnich miesicach. Prawdziwe
wezwanie nakazane przez mzg.
- Jenny, gdzie jeste? - jaki gos w tym momencie zapyta wewntrz jej gowy. To by gos
Alexa.
Nagle molo znikno a Jenny znowu poczua siln wibracj, moc, ktra j ogarniaa i cigna
dalej jak dk porodku burzy.
Zamkna oczy i skupia si na jednym punkcie swojego umysu. Wszelkie inne myli
rozpierzchy si.
- Alex - pomylaa niemiao Jenny.
Ich sowa ponownie brzmiay jak uderzenie dzwonu. Nagle zmieniy si w odgos grzmotu i
piorunu przypominajcego wyadowanie elektryczne.
Uczucie zlodowacenia wzdu caego ciaa. Jenny sprbowaa zamkn oczy, ale nie bya w
stanie. Staa nieruchomo wpatrzona w ocean. W jej mzgu rozbrzmiewa szum tych samych fal
z naprzeciwka.
- Alex...
- Sysz ci, Jenny.
- Alex, gdzie jeste? Nie mw mi, e nie istniejesz, prosz ci.
- Ja jestem - powiedzia Alex. - Istniej. Przyjechaem a tutaj, przyjechaem do ciebie.
- Gdzie jeste?
- Jestem tu, na molo.
- To niemoliwe, Alex. Jestem na molo od ponad godziny, nie ma adnej ywej duszy na tej
przystani. Jeste pewien, e jeste w Altonie, naprzeciw Pier Street?
- Tak, Jenny jestem jakie dziesi metrw od drogi, na pierwszym odcinku mola. Naprzeciwko
mnie znajduje si latarnia, a par krokw dalej schodki, ktre prowadz na pla.
Alex zamilk, ale w jego gowie pojawi si nowy lk.
- Jenny?
Odetchn gboko. Ba si, e nagle straci kontakt.
- Syszysz mnie jeszcze?
- Alex, jestem naprzeciw tej samej latarni, koo schodkw. Dokadnie tam, gdzie ty.
11
Alex powoli osun si na ziemi. Ostatnie sowa Jenny kryy w jego gowie przez kilka
niekoczcych si sekund.
- Dokadnie tam, gdzie ty mwisz, e jeste...

Chopiec opar do o praw skro, gdzie czu ostry i przejmujcy bl. Nastpnie zmieszany
rozejrza si wok, cigle mruc oczy z powodu migreny.
W tej wanie chwili molo byo puste. Wiatr by coraz bardziej gwatowny i zimny, zacz
marszczy fale.
- Bez sensu - skomentowa na gos. Powtrzy to trzy razy. - Wariuj. To jedyne
wyjanienie. Trac rozum i nie chc tego zaakceptowa.
Popatrzy na swj plecak porzucony na ziemi, obok porczy.
Wycign rk, eby go chwyci, przycign do siebie i otworzy. Poszpera i z wewntrznej
kieszeni wyj telefon komrkowy, wczy go i wybra numer MARCO.
Przyjaciel jeszcze nie spa, jak zwykle, cho bya trzecia trzydzieci w nocy.
- Alex! - zacz, zdziwiony nieoczekiwanym dzwonieniem komrki. Naprzeciw niego
znajdoway si trzy wczone komputery, na ktre padao sabe wiato lampy zamontowanej
na stole do pracy. Niebieskie neony zawieszone na cianie w tym momencie byy wyczone,
eby si nie przegrzay.
- Przepraszam ci, Marco. Spae? - monotonny ton gosu powiedzia przyjacielowi ju
wszystko.
- Ale skd, wanie ami pewien system. Zdoaem wej do danych bankowych gier video
i jeli bdziemy mie szczcie, bd w stanie przesa sobie do domu kopi nowego Cali of Duty
do jutra rana. Gratis, natural...
- Jenny nie ma - przerwa mu Alex. - Jestem w miejscu, w ktrym si umwilimy, ale jej
nie ma.
- Moe miaa jakie problemy. Moe wanie dojeda.
- Nie, to inna sprawa. Rozmawialimy przed chwil.
Marco skierowa do tyu wzek elektryczny i wyjecha ze strefy komputerowej. Zatrzyma
si przy stoliczku, na ktrym zostawi butelk naturalnej wody mineralnej. Wypi kilka ykw i
prbowa zrozumie, co Alex mia na myli, uywajc tego terminu.
- Rozmawialicie... w myli? ----- Tak.
- I co ci powiedziaa? Wyjania ci, dlaczego jej nie ma?
- Wrcz przeciwnie.
- Nie rozumiem.
Alex rozejrza si wok, jakby si obawia, e kto moe go usysze, ale to tylko fale rozbijay
si o konstrukcj mola.
-Ona mwi, e jest tutaj. Dokadnie tu, gdzie i ja teraz jestem.
Przyjacielowi odjo mow. Od pierwszej chwili, kiedy Alex opowiada mu o Jenny i o
dziwnych spotkaniach, nie mia adnych wtpliwoci, nawet przez p sekundy, co do jego
wiarygodnoci, a zwaszcza zdrowia umysowego swojego przyjaciela. By przekonany, e
wszystkie klepki Alex mia na miejscu. Co wic si kryo za tym niedoszym spotkaniem?
Ona tam bya lub przynajmniej mwia Alexowi, e jest dokadnie w miejscu, w ktrym
wyznaczya spotkanie. Ale nikogo nie byo, z tego, co mwi Alex. Tylko puste molo.
-Alex, zdajesz sobie spraw, e to, co powiedziae, nie ma sensu?
- Cigle sobie to powtarzam. Wszystko to nie ma najmniejszego sensu. Wariuj! - Alex
uderzy pici o ziemi.
- Posuchaj mnie. Sprbuj si uspokoi. Musi by jakie wyjanienie. Daj mi dziesi minut.
Musz co sprawdzi. Oddzwoni do ciebie.

- Dobrze - powiedzia Alex przygnbionym tonem.


- Nie oddalaj si, zosta tam, zjedz kanapk, skocz na pla, id na spacer, ale nie podejmuj
adnych dziaa, dopki do ciebie nie zadzwoni.
Alex woy komrk do kieszeni, nastpnie wzi plecak i poszed w kierunku schodkw,
ktre wiody na pla. W oddali kilku chopcw grao w pik. Jaki mczyzna szed z psem
szybkim krokiem wzdu brzegu. W tym momencie Alex zrozumia znaczenie zdania
przeczytanego w Internecie, kiedy wstuka nazw dzielnicy i wyskoczya mu strona
turystyczna z tekstem: Najbardziej relaksacyjny obszar Melbourne, oaza spokoju".
Westchn i rozoy si na piasku, ze wzrokiem zatopionym w bkitnym i jasnym niebie.
Migrena ustpowaa.
W tym czasie Marco wprowadzi kilka sw-kluczy do Seekera -wymylonego przez niego
programu - i czeka na wyniki.
Mia sta si softwarem do najbardziej nadzwyczajnych poszukiwa na wiecie - powtarza
zawsze. Mgby go sprzeda jakiemu duemu przedsibiorstwu i zarobi worek pienidzy.
Szkoda, e na razie by cakowicie nielegalny.
Algorytm, na ktrym opiera si Seeker, dziaa tak, eby przeszukiwanie przebiegao na
rnych poziomach. Wydobywa korespondencje na forach, na Facebooku, wiadomoci na
Twitterze, zawarto MySpace i wszystkie gwne platformy, ktre posugiway si softwarem do
dziaa midzy uytkownikami. Wszystko byo porwnywane z wynikami gwnych
wyszukiwarek i najbardziej wiarygodnymi encyklopediami oraz z archiwum i baz danych onlin. Podstawowym zadaniem software'u byo przeplatanie zawartoci informacyjnej online i
offline, informacji niesprawdzonych z pewnymi. Wedug Marco tylko tak mona byo wykorzysta
nieskoczone moliwoci, dotrze do nowych hipotez. Celem byo formuowanie hipotez, a nie
szukanie przewidywalnych odpowiedzi. Ale oczywicie bya te strefa" poszukiwa najbardziej
interesujcych, ktra moga dostarczy przydatnych informacji, ale dziaaa ona z pominiciem
prawa. Marco zdoa wej do banku danych gwnych osb zarzdzajcych telefoni pastwow
i stworzy algorytm, ktry przesiewa wszystkie esemesy wymieniane przez uytkownikw,
szukajc zgodnoci. Twarz w twarz z privacy - tak zawsze mawia.
Procesor rozpocz obrbk danych.
Nie upyno dziesi minut, gdy fioletowe pasmo, ktre dominowao na rodku video
osigno sto procent i zaczy pojawia si pierwsze wyniki. Ekran zacz wypenia si linkami,
wykazami bibliograficznymi, nazwiskami autorw. Marco zrozumia, e aby przesia i
przeanalizowa te informacje, bdzie potrzebowa wicej czasu. Potem doczy si input i
eliminowa poczenia mniej wane.
Chwyci palmtop i wysa do przyjaciela esemesa:
MAM MATERIA. MUSZ POMYLE. ID NA KRTKI SPACER, ZJEDZ CO.
ZDZWONIMY SI PNIEJ.
Alex odczyta wiadomo i zrozumia, e nie ma wyboru. Teraz, kiedy napicie troch osabo
poczu, e jest godny. W pierwszej chwili, na skutek biegu wydarze, skurczy mu si odek.
Ale teraz mino ju prawie poudnie i rada przyjaciela wydaa mu si rozsdna. Poszed na Esplanad,
w kierunku przeciwnym ni droga, ktr przyjecha takswk.
Min dwa bary i zauway szyld restauracji o nazwie STEAK MEX! Robia wraenie miejsca, w
ktrym mona byo bardzo dobrze zje misne danie w bardzo wysokiej cenie. Poszed dalej. Po

kilku krokach budka z pizz sprzedawan na kawaki wydawaa si w jego przypadku bardziej
stosowna.
Usiad przy stoliku w cieniu i pooy plecak obok na krzele. Zamwi kawaek pizzy i porcj
krokiecikw ziemniaczanych. Kiedy czeka na obsug, opar si okciami o st i opuci gow
midzy rkami, pograjc si w ciemnoci i szukajc ukojenia w samotnoci, a do przyjcia
kelnera.
Po drugiej stronie wiata, Marco drukowa stron za stron, zakrela paragrafy, przetwarza
kolejne dane na komputerze, robi notatki w kratkowanym notesie formatu A4. Czu, e
wyjanienie tego, co zdarzyo si Alexowi, jest tyle bliskie, co niewiarygodne. Mia ju pewien
pomys, zostao mu tylko sprawdzenie niektrych informacji. Wszystko to nie miao podstaw,
mogo si wydawa nierealne, eby nie powiedzie paranormalne, ale droga prowadzia tylko
w jednym kierunku. Zakadajc, e przyjaciel nie ma problemw umysowych, bya to jedyna
odpowied na to wszystko, co si dziao. Odpowied, ktra zrodzia si z pytania, ktre Marco zada
sobie wiele lat temu, w dniu wypadku, w ktrym stracili ycie jego rodzice.
Alex popija wanie kaw rozpuszczaln z duego, papierowego kubka, gdy wywietlacz jego
komrki nagle si rozjani.
- Mam ciek. Zao si, e wyda ci si to absurdalne. Wiedz, e przyjm cay szereg zniewag
z twojej strony. Ale jeli zaoymy, e ty nie cierpisz na zaburzenia psychiczne, jest tylko jedno wyjanienie tej zagadki. Jedyne, na ktrym warto si skupi, aby i do przodu.
- Sucham ci.
- Mwimy o czym, czego istota ludzka jeszcze nie poznaa dogbnie.
- Przejechaem p wiata, eby porozmawia z dziewczyn, z ktr komunikuj si tylko
mentalnie... jestem gotw na wszystko.
- Wic powiedz mi: kiedy zaczy si ataki?
- Wiesz, e cztery lata temu.
- Dobrze. Zacze sysze gosy, widzie obrazy. Wszystko byo chaotyczne, komunikacja z drug
stron bya skomplikowana i czsto niezrozumiaa. Czy tak?
- Tak.
- W miar upywu czasu zarwno ty, jak i Jenny udoskonalilicie technik, dziki ktrej si
komunikowalicie, wymienialicie informacje, dowiadywalicie si czego jedno o drugim.
- Po co mi mwisz co, o czym wiem?
- Posuchaj mnie! W ostatnich miesicach rzecz ewoluowaa. Bylicie w stanie komunikowa si
bez blu, omdle, bez nakadania si gosw czy obrazw, ktre nie maj nic wsplnego z waszym
yciem. Jednym sowem - krtkie, coraz bardziej przejrzyste rozmowy.
Alex pomyla o pierwszym razie, gdy udao mu si nie zemdle, kiedy sysza gos Jenny w
Bibliotece Uniwersyteckiej i wydawao mu si, e unosi si w otchani, podczas gdy jego ciao byo
sztywne i wbite w drewniane krzeso.
- Dokd zmierzasz?
- Jenny potwierdzia, e istnieje, wyznaczajc ci spotkanie w miejscu na ziemi, ktrego nie znae.
Ponadto z tego, co mi opowiadae, podaa ci dane, ktrych nie moge zna...
- Nazwisko burmistrza australijskiego.
- Dokadnie. Dlatego te Jenny istnieje. I mieszka tam, gdzie mwi, e mieszka.
- Ale nie byo jej na tym molo! Mwia, e tam jest, ale nie byo nikogo!
- Alex... Jenny bya na tym molo.

May chopiec skrci na deskorolce obok budki, przeskakujc zrcznie krawnik chodnika z
niebywaa prdkoci. Alex zaoy plecak i podszed do lady, nastpnie wycign kart
kredytow i wrczy j barmanowi, nie patrzc nawet na cen na ekranie kasy.
- Jeste tam jeszcze? - zapyta Marco.
Alex poegna si skinieniem gowy i oddali od budki. Wyszed i opar si okciami o murek
biegncy wzdu oceanu, obserwujc pomarszczone fale odbijajce si w morzu, pozacane przez
soce.
- Marco, co ty do diaba mwisz?
- Dokadnie to, co powiedziaem. e od teraz musimy inaczej patrze na rzeczy, mj
przyjacielu.
- Wybacz mi moj ignorancj, ale z tego, co wiem, jeli jaka osoba jest na molo naprzeciw
latarni i ja jestem na tym samym molo naprzeciw tej samej cholernej latarni, to j widz!
Marco umiechn si, wertujc notatki na stole. Gromadzio si coraz wicej szpargaw i
klawiatura Maca bya schowana pod stert kartek. Pniej to wszystko uporzdkuje.
- Dobrze, podam ci drobny przykad, aby zrozumia, co mam na myli.
- Dawaj.
- Dziesi lat temu nie sparaliowao mnie od pasa w d na skutek tamtego wypadku.
Samochd stacza si ze skarpy, ale zatrzymuje si na drzewie, wczajc blokad centraln i
pozostawiajc moich rodzicw przy yciu, a twojego przyjaciela zdrowego jak ryba.
- Co ty bredzisz?
- Snuj hipotetyczny scenariusz. Jeste w stanie go sobie wyobrazi?
- Hm, tak... wyobraam sobie. Bardzo chciabym, eby tak byo, ale to niestety fantazja.
- Zgadzasz si ze mn, e w yciu kadego z nas s wyrane zdarzenia, ktre na zawsze
zmieniaj bieg naszej egzystencji?
- Jasne.
- S te cisze, jak mj wypadek i inne, ktre wydaj si bez znaczenia, ale tak nie jest.
Wszystko ma swoje znaczenie. Pojcie znaczenia jest wzgldne. W moim yciu, od tamtego
dnia, zmienio si wszystko, poniewa straciem rodzin i moliwo posugiwania si poow
mojego ciaa. Dla prezydenta Stanw Zjednoczonych ma znaczenie, jeli wybucha skandal,
ktrego skutkiem jest brak jego reelekcji. Kady z nas ma setki rnych momentw
krytycznych.
Alex sucha uwanie sw przyjaciela. Przysza mu do gowy teoria strun", ktr zakada,
obserwujc ludzi na lotnisku Charles a de Gaullea. Kada osoba to jaka przebyta droga.
Zgodnie z tym, co mwi przyjaciel, droga Marco nagle skrcia dziesi lat temu, na skutek
wypadku. Wszystko to, co mogoby si wydarzy w jego yciu, zostao skierowane na zupenie
inn tras na skutek tamtej tragedii.
- Sprbuj teraz pomyle - kontynuowa Marco - e w rzeczywistoci hipotetycznej nie
zostaem sparaliowany podczas tamtego wypadku, moja rodzina nie stracia ycia
przygnieciona blach. W ktrym miejscu bybym dzisiaj?
- Nie wiem. Byby w domu ze swoj rodzin, chodziby... Dlaczego mnie o to pytasz?
- A gdyby taki scenariusz istnia?
- Co chcesz powiedzie?
- Czciowo jestem z rodzin, chodz, a ty prawdopodobnie mnie nie znasz.

- Czciowo, gdzie?
Marco westchn gboko przed ujawnieniem gwnego tematu swoich poszukiwa.
- W czasoprzestrzeni alternatywnej.
Alex nie odezwa si przez kilka sekund. Na linii horyzontu oddala si statek i w kocu znikn,
jakby zosta poknity przez ocean. Alex odda si kontemplacji do chwili, kiedy ostatni, odlegy,
czarny punkt nie znikn cakowicie.
- Marco, co ma do tego ta historia? Czym do cholery jest czasoprzestrze alternatywna?
- Rzeczywistoci rwnoleg. Dokadnie takim samym wiatem, w ktrym yjemy, z
nieskoczon iloci rzeczy wsplnych z tym, ale w ktrym moglibymy obra inne drogi.
Alex podnis gow, popatrzy w niebo i zatrzyma si na chwil, patrzc na ksztat jednej
chmury. Przypominaa profil starego mdrca, z dug brod i cygarem w ustach.
- Zarwno tobie, jak i Jenny - podj Marco - mogo si przydarzy co podobnego, w
przeszoci. Ale rwnie co dokadnie przeciwnego... we wszechwiecie rwnolegym. W
wymiarze, w ktrym istniejesz i ty, i ona, ale jej ycie poszo w innym kierunku, podobnie jak
twoje.
- Marco, nie mam pojcia, jak co takiego mogo ci przyj do gowy! I nie wiem, jak tak
absurdalna teoria moe mi pomc w tej chwili. Rozmawiam z Jenny w mojej przekltej gowie,
i to jest problem! Powodem jest to, e jestem obkany.
- Alex, posuchaj mnie! Dwa dni temu wyruszye w podr, ktra miaa ci do niej
zaprowadzi. To ona podaa ci wskazwki, miejsce spotkania. Ona dzisiaj rano bya na molo, tak
jak bye i ty. Stae naprzeciw tej latarni. Ona staa naprzeciw tej samej latarni. Ale w wymiarze
rwnolegym.
- W wymiarze rwnolegym... daj spokj, Marco, rozumiem. Naprawd pikna historia, ale
tym razem dae si za bardzo ponie fantazji. - Ton Alexa by sarkastyczny i rwnoczenie
zrezygnowany.
- Nic nie wymylam, przyjacielu! - Marco krzycza coraz bardziej poirytowany. - Istnieje caa
dokumentacja naukowa, jest mnstwo ksiek i bada na ten temat. ledz to wszystko od lat,
od dnia wypadku, kiedy po raz pierwszy zadaem sobie to pytanie.
- O jakim pytaniu mwisz?
Marco zamilk na kilka sekund, zanim udzieli odpowiedzi. Do jego gowy cisny si
tysice danych szukajcych uporzdkowania.
- Czy istnieje wiat, w ktrym tamtego dnia zostalimy w domu, a ja dzisiaj mog chodzi
jak normalna osoba? wiat, w ktrym yj moi rodzice?
- Odpowiedziae sobie na to?
- Tak, odpowiedziaem sobie.
Gos Marco dra. Emocje byy zbyt silne. Do tej pory nikomu nie wyjawi tej myli.
Nikomu, nawet Alexowi, nie opowiedzia, e to wanie wypadek po raz pierwszy popchn go do
prowadzenia tego rodzaju bada.
- Alex, to jest Wielowiat.

12

Po krtkiej i absurdalnej rozmowie prowadzonej w myli z Alexem Jenny wrcia do domu.


Zwlekaa jeszcze dziesi minut, potem zdaa sobie spraw, e dalsze oczekiwanie byoby
daremne.
Kiedy wesza do domu, willa Graverw bya pogrona w ciszy. Zdja akiet, praw rk
dotkna ciany i obok wejciowych drzwi znalaza wycznik. Lampy w holu owietliy dwa
obrazy impresjonistw, pojemnik na parasole z kutego elaza, antyczny mebel, dywan, po
ktrym stpaa, przedstawiajcy dwa przytulone owczarki szkockie, dalej schody prowadzce na
gr.
- Dlaczego? - Pytaa siebie, wchodzc do pokoju. Kiedy znalaza si w rodku, zatrzasna za
sob drzwi i zdja kozaki. Usiada na brzegu ka.
Po policzkach spyway jej zy. Jenny wtulia twarz w poduszk, a nastpnie rzucia ni
gwatownie o szaf.
- Nie ma nic! Jestem gupia! Nic, poza moj gupot!
Krzyczaa i patrzya na swoje szkolne ksiki rozoone na biurku. W nastpnych dniach
miaa wiele zapowiedzianych sprawdzianw, ale oczekiwanie na przyjazd Alexa
spowodowao, e zlekcewaya ca reszt. Miaa wic teraz zalegoci, bya przekonana, e
stracia zbyt duo czasu na wariactwa i e wrci nieprzygotowana do szkoy.
Nie chc ju wicej sysze tego gosu".
Jenny wstaa nagle, chwycia swj pamitnik i wysza z pokoju. Kilka zdecydowanych
krokw i ju bya na schodach. Kiedy zesza na d, wtargna do kuchni i ze zoci wrzucia
pamitnik do pojemnika do segregacji mieci.
- Dosy! - krzykna. Jej oczy byy czerwone i spuchnite od ez.
W szkole w ostatnich dniach bya zbyt roztargniona. Profesorka matematyki przywoaa j do
porzdku dzie przed tym, jak podczas objanie przyapaa j z zagubionym wzrokiem za
oknem. Dostaa take C za odpowied z historii - ona, ktra miaa zawsze A.
Lepiej bdzie zagbi si w nauce - pomylaa, zanim usiada przy biurku. - W ten
sposb mog unikn mylenia, e jestem chora umysowo. Sysz gosy i wierz, e istniej
naprawd".
Zanim otworzya ksik do matematyki, rzucia ostatnie spojrzenie za okno, do gry, w
stron nieba.
- Jak mogam myle, e to moe by realne... - powiedziaa dononym gosem. Pynce
po niebie chmury zagszczay si i staway coraz groniejsze.
Nie moga wiedzie, e za oknem wychodzcym na ulic, wiee powietrze Melbourne
byo tym samym, ktrym oddycha Alex.
Wielowiat. Kiedy Marco wymwi to sowo, Alex odoy telefon, pchnity jakim
spontanicznym odruchem. Jego rce dray, pltanina informacji z trudem ukadaa si w jego
gowie. Jedyn rzecz pewn byo to, e przemierzy p planety, eby stawi si na
spotkanie.
Szed wzdu Esplanady, podczas gdy wiatr nasila si i koysa gaziami drzew rosncych
wzdu wybrzea. Z rkami w kieszeni porusza si szybkim krokiem, bez celu. Przeszed

ca t drog, aby udowodni sobie istnienie Jenny, a teraz ma zaakceptowa fakt, e


dziewczyna yje w wymiarze rwnolegym.
- Dajmy spokj - krzykn gono, zanim si zatrzyma i zapa oddech. Jaki przechodzie
przyglda mu si z zaciekawieniem. W tym momencie jego twarz bya odbiciem
wewntrznego zamtu.
Potem w jednej chwili oczy gwatownie zaszy mu mg.
- Moja mama denerwuje si, jak mwi jej o nas...
- Dlaczego?
- Nie wiem, aleja ci kocham.
- Ja te.
- Nie mog si doczeka, kiedy bd dorosy.
- Zabierzesz mnie ze sob?
- Oczywicie, Jenny
Alex otworzy szeroko oczy i znalaz si naprzeciw zdziwionego starca, ktrego droga
krzyowaa si z jego marszem. Co pamita. Z jakich to zakamarkw wycign wymian
tych kwestii? Zarwno on, jak i Jenny byli dziemi. To byo niejasne wspomnienie gosw z
dziecistwa czy moe tylko fantazja? Ale byli razem.
Alex wyj komrk z kieszeni i nacisn zielony klawisz, aby ponownie wybra numer
Marco.
- Powiedz mi, co to jest? - oznajmi tonem zdecydowanym.
- Wic wierzysz mi - Marco zamia si usatysfakcjonowany.
- Nie powiedziaem, e ci wierz.
- Nazywaj j Teori Wielowiatw" - oznajmi Marco. - Jest to og wszechwiatw
alternatywnych poza nasz czasoprzestrzeni.
Alex zawaha si przez chwil, zanim da odpowied.
- Nie oczekujesz chyba, e pokn ca t hipotez?
- Pokniesz j, pokniesz... ale maymi ykami.
- Pom mi zrozumie... byem tam, ona tam bya, rozmawialimy w mylach, ale
znajdowalimy si w dwch rnych wiatach?
- Mniej wicej... Jeli wolisz, w dwch rnych rzeczywistociach tego samego wiata.
- A jak sdzisz, ile ich istnieje? Ile byoby moli i latarni w Melbourne?
- Z tego, co wiem, wymiary mog by nieskoczone. Ale obracamy si w polu hipotez.
- Obracamy si w polu twoich hipotez, Marco. Ta historia jest szalestwem. Mylaem, e to
ja zwariowaem, ale teraz widz, e to ty jeste obkany.
- Bardziej czy mniej obkany ni ty, ktry jedzisz po wiecie i szukasz urojonych
dziewczyn?
- Okej - przyzna Alex, prbujc stumi wzburzenie. - Wstrznity i pogrony. Id dalej.
- Ty i Jenny rozmawiacie w dwch wymiarach rwnolegych.
Alex przejecha rk po wosach, przesuwajc do tyu jasny kosmyk. Zza drzewa wyszed pies i
podbieg do niego, nie szczekajc. Potem podnis eb, przechyli go na jedn stron i popatrzy na
niego czuym wzrokiem, jakby prosi o pogaskanie. Kilka metrw dalej Alex zobaczy wysokiego,
prawie dwumetrowego szaleca gimnastykujcego si w stroju do joggingu. Facet cign na smyczy
jakby znudzonego szczeniaka.

- Marco, czy zdajesz sobie spraw z tego, co mwisz. A ja? Kim ja jestem w wymiarze Jenny?
Albo jeszcze lepiej, istniej?
- Powiniene istnie, tak, nawet jeli nie moemy tego bra za pewnik.
- Wic w moim wymiarze ona istnieje! Ona albo inna jej wersja.
- W twoim wymiarze ycie Jenny prawdopodobnie poszo w innym kierunku. I to samo tyczy
si ciebie w jej wiecie rwnolegym. Ona oczekiwaa ci na tym molo, ale w jej rzeczywistoci,
ty prawdopodobnie jeste w Mediolanie i nie masz pojcia, kim jest Jenny. Jednake zarwno w
twoim wymiarze, jak i w jej, wiele rzeczy pozostao niezmienionych. Z ca pewnoci burmistrz
Sidney jest ten sam, tak jak krajobraz z molo w Altonie nie zosta zmieniony przez czowieka. Dlatego
wydawao ci si, e informacje byy zbiene i zaufae jej.
Alex rozejrza si wok. Molo, plaa, ocean. Czy byo naprawd moliwe, e gdzie istnieje
wiat z molo, pla, oceanem podobnymi do tych, ktre mia przed oczami? Moe tylko z jedn
ma rnic - w tym wiecie bya Jenny, z ktr rozmawia.
Alex wzi gboki oddech, wypeni puca powietrzem. W tej sytuacji to on musia podj
decyzj, co robi - uwierzy w teori przyjaciela i kontynuowa poszukiwania Jenny czy zrezygnowa
ze wszystkiego i wrci do Mediolanu, do swojego spokojnego ycia ucznia.
Nie mia wtpliwoci.
Nadal wierzy w istnienie Jenny i zrobiby wszystko, eby j odnale.
Ona natomiast nie chciaa ju mie z tym nic wsplnego.

13

Powinienem jej szuka... - Alex szed bardzo szybkim krokiem. - Jeli Marco ma racj i ycie
Jenny w wymiarze rwnolegym nie jest inne, prawdopodobnie w tej rzeczywistoci mieszka w
tym samym domu".
Myli kbiy mu si w gowie i nie daway spokoju.
By sam, na drugim kocu wiata. Nikt nie przyszed na spotkanie, ale on nie chcia przesta
wierzy. Jenny stanowia ju cz jego przeszoci, bya obecna w jego dziecistwie.
O ile to wspomnienie te nie byo halucynacj" - pomyla i zawiza sobie but, wspierajc
go o mur oddzielajcy chodnik od play.
Nie, nie mogo tak by. Jenny musiaa istnie, bdzie jej szuka w caym miecie i z jeszcze
wiksz determinacj. O miejscu do spania pomyli pniej.
W miar jak bieg po Esplanadzie, zacz zatrzymywa ludzi na ulicy, pytajc o rodzin
Graverw. Nic lepszego nie przychodzio mu do gowy, a w gbi duszy wierzy, e jeli bdzie
cigle pyta wszystkich przechodniw, a do wieczora, to z racji prostych oblicze statystycznych
powinien si czego dowiedzie.
Na pocztku zaczepi wdrownego sprzedawc hot dogw. Nie otrzyma adnej informacji
o Jenny, ale musia co kupi, aby wydoby od Azjaty jak przydatn albo przynajmniej
zrozumia odpowied.
- Bardzo dzikuj... - powiedzia do siebie, oddalajc si od budki z powk hot doga w rce.
Kilka minut pniej zatrzyma pani spacerujc z nieduym jamnikiem na smyczy.

Sprbowa zada pytania, ale silny miejscowy akcent kobiety powodowa, e nie rozumia jej sw.
Po kilku niezdarnych prbach porozumienia si na migi zrezygnowa i pody dalej wzdu
Esplanady.
Trzy dziewczyny, mniej wicej w jego wieku, troch z niego zakpiy w im wiadomym tylko
slangu. Mczyzna w marynarce i pod krawatem pozby si go bardzo szybko. Trzydziestoletnia
para przez moment zdawaa si rozumie, o kim Alex mwi, by potem odkry, e pomylili Graver z
Braver. W kocu wytropia go kobieta roznoszca ulotki z Kocioa Jezusa. Nic nie wiedziaa o
rodzinie Jenny, a w zamian za to rozwodzia si na temat rozpowszechniania sowa Chrystusa i
zaprosia Alexa na spotkanie w jej parafii.
Okoo pitej po poudniu usiad na awce wyczerpany.
-Jenny... gdzie jeste?
Zaraz po wypowiedzeniu tego pytania poczu dreszcz, ktry zamkn mu oczy i przenis go
na gbszy poziom umysu. Myli koysay si w ciszy, uwolnione od otaczajcej go
rzeczywistoci.
-Syszysz mnie? - pomyla Alex. Tym razem jego sowa odbiy si echem w prni.
Cisza.
- Jenny, gdzie jeste? Jeste w stanie mnie usysze?
Cisza totalna.
Nagle - krzyk.
Alex przestraszony otworzy szeroko oczy. To bya ona. Siedziaa za biurkiem z gow wspart
na rce, z rozoonymi ksikami i z markerem zacinitym w zbach, Jenny syszaa gono i
wyranie myl Alexa, ale j odrzucia.
Skoncentrowaa si na tym, eby sprbowa o niczym nie myle. Byo to bardzo trudne. Po
kilku chwilach pustki nie wytrzymaa. Krzykna do" a potem pobiega do azienki, szybko
si rozebraa i wskoczya pod gorcy strumie prysznica, prbujc skupi si tylko na szumie
wody, ktra laa jej si na gow.
Alex podskoczy z przeraenia. Krzyk odbija si w jego czaszce echem jeszcze przez kilka
chwil, potem nagle usta. Po czym most telepatyczny znikn.
- Ki diabe... - rzuci, rozgldajc si wok. - Co si dzieje? Dlaczego?
Alex z trudem podnis si z awki. Bolay go nogi, a wysiek woony w kontaktowanie si
z Jenny osabi go. Uda si do centrum miasta, kierujc si ku jednej z przecznic, ktre
dochodziy do samego serca dzielnicy Altona. Za sob pozostawi ocean.
Dla ciebie, Jenny, przejechaem ca planet... znajd ci".
- Ten byby dobry - stwierdzi Alex, patrzc na szyld hotelu, ktry wieci w gbi ulicy. Na
szyldzie wida byo napis ST. JAMES i trzy gwiazdki. Zbliy si do automatycznych drzwi i
wszed do holu. Przed nim jaka niemiecka para prbowaa porozumie si z kolorowym
czowiekiem, ktry sta za kontuarem recepcji. Wydawali si zmieszani. W dali, po prawej stronie
dostrzeg telewizor, wic tam podszed. W pkolu, naprzeciw plazmowego Samsunga, byo
troch wolnego miejsca na kanapach. Usiad, uwalniajc si wreszcie od ciaru plecaka. Wanie
nadawano dziennik telewizyjny.
Wszyscy w duym niebezpieczestwie... Zwaszcza ty".
Nagle do jego gowy powrciy sowa malezyjskiego wrbity i poczu si tak, jakby by

obok niego, z tajemniczym umiechem i kartami w doniach.


Alex nagle odwrci gow, aby sprawdzi, czy wszystko jest w porzdku. Obawia si, e ten
czowiek mg sta za nim, e mg go ledzi jak milczcy cie. Popatrzy na swoj praw rk.
Draa.
Kiedy si odwrci, niemiecka para dopiero co odesza od recepcji i kierowaa si ku wyjciu.
Teraz bya jego kolej.
- Spokojnie, Alex, spokojnie - powtarza sobie po cichu, zanim przedstawi si przy
kontuarze i zapyta, czy maj woln jedynk. Moe z powodu modego wieku, a moe dlatego,
e by obcokrajowcem, kolorowy czowiek popatrzy na niego nieufnie. Poprosi go o
dokumenty i o kart kredytow. Po potwierdzeniu danych wrczy mu kart magnetyczn i
wskaza windy.
Jenny zamkna ksik kwadrans po sidmej.
Rodzice wrcili niedawno. Klara nakrywaa do stou, a Roger by w azience. Dziewczyna
wysza ze swojego pokoju, jeszcze otumaniona godzinami spdzonymi nad logarytmami i zesza
pitro niej. Zatrzymaa si tylko na chwil naprzeciw obrazka zawieszonego na cianie w poowie
schodw. Bya to fotografia jej dziadkw. Obejmowali si i miali z caego serca. On trzyma
rk na jej rce. To bya pikna fotografia, uwielbiaa j. Zwykle wolaa zwierza si im przed tym
obrazkiem anieli na cmentarzu w St. Kilda.
- Skarbie, pomoesz mi? Prawie wszystko gotowe - krzykna Klara z kuchni.
- Przyjd za dziesi minut - odpowiedziaa Jenny, wesza do salonu i pooya si na kanapie.
Czua si bardzo zmczona i daaby wszystko, eby mc zje w salonie, siedzc wygodnie z
talerzem na kolanach.
- Za dziesi minut zrobi ju wszystko sama. Nie moesz przyj teraz?
- Okej, okej... przyjd.
Jenny wycigna ramiona, eby nabra rozpdu przy wstawaniu z kanapy, ale poczua, e s
cikie i obolae. Potrzebowaa snu, choby piciu minut. Powieki byy cikie jak kamie. W
jednej chwili zapada ciemno. Kiedy ponownie otworzya oczy, nie umiaa powiedzie czy
lub jak dugo spaa.
Podniosa si szybko, gotowa na wysuchanie reprymendy ze strony matki. Odwrcia gow w
stron kuchni i zobaczya, e jest pusta. Czy to moliwe, e pozwolia jej spa, nie woajc na
kolacj?
Powoli udaa si do kuchni, ale jej uwag przycign obraz zawieszony na cianie obok kanapy.
Przedstawia mczyzn w marynarce i pod krawatem, siedzcego w fotelu z czarnej skry. Mia
pewny wyraz twarzy, przenikliwe spojrzenie, wosy starannie uczesane. Matka musiaa go
niedawno kupi. Za nic w wiecie nie moga skojarzy, co tu robi.
- A to co? - zapytaa gono sam siebie. - Mamo, gdzie jeste?
Haas dochodzcy od drzwi wejciowych wytrci j z zamylenia.
W tym momencie drzwi otworzyy si i matka wesza do domu.
- Wreszcie jestem - powiedziaa Klara, kadc na pododze trzy grube siatki z zakupami.
- Ma... mama? - Jenny utkwia na niej wzrok. Kobieta bya uczesana inaczej. - Jak dugo
spaam?
- Nie wiedziaam, spaa? Przyszam dopiero teraz. Wszystko w porzdku?
- Ale kolacja... woaa... - bkaa niewyranie, zmieszana Jenny. - Kiedy to powiesilicie?

Jest straszny. - Jenny ruchem gowy wskazaa na obraz.


- Portret Connora? Jak ci usyszy... Co to za pytania? Umiecilimy go tutaj w zesze Boe
Narodzenie. Pomagaa mi nawet. O Boe, czy ty przypadkiem co pia?
Jenny popatrzya wok, nie odpowiedziaa, gdy inne szczegy zwrciy jej uwag. Lampa
wysoka na dwa metry, biay mebel, ktry zajmowa ca cian naprzeciw drzwi wejciowych, a
nastpnie kanapa perska i czarny biurowy telefax, ktry sta na miejscu jej ukochanego
fioletowego telefonu bezprzewodowego. W czasie, w ktrym spaa na kanapie, kada rzecz
ulega zmianie. To bez sensu"
- Gdzie jest tata?
Klara pooya torebk na kanapie i podesza do crki. Pogaskaa j po twarzy, nastpnie
pooya jej rce na ramionach.
- Skarbie, co ci jest?
- Nic mi nie jest - odpowiedziaa Jenny, czua si coraz bardziej nieswojo. - Gdzie jest tata?
Klara podniosa rk do ust, jakby chciaa ukry nage wzruszenie.
- Wiesz, mj skarbie, e taty ju nie ma.
- Jak to?
- Och, Jenny, dlaczego mi to robisz? Dla mnie to te jest trudne, wiesz o tym. Ale musimy si
z tym pogodzi. Czasami wydaje si, e to niemoliwe, e si zdarzyo. Ja te od czasu do czasu
wszdzie go widz.
Jenny znieruchomiaa na kilka sekund ze cinitym gardem, zablokowana uciskiem
mamy. Potem nagle szarpna si, odwrcia do Klary plecami i wbiega na schody. Pokonywaa
je po dwa, chcc jak najszybciej znale si w swoim pokoju.
Wesza i zatrzasna za sob drzwi. Zanim rzucia si na ko owadnita rozpacz,
zobaczya fotografi Rogera. Sta na najwyszym stopniu podium, po zwycistwie w zawodach
pywackich. Poniej na czerwono byo napisane: Tato, brakuje mi ci kadego dnia. Jenny.
Kiedy dziewczyna ponownie otworzya oczy, bya znowu na kanapie.
- Przyjdziesz w kocu do stou czy nie? - krzyczaa Klara z kuchni.
Jenny zerwaa si na nogi, oddychajc nerwowo. Rozejrzaa si wok. Mj fioletowy
telefon bezprzewodowy..." Obrazy, ktre przed chwil nia, pojawiay si ponownie w jej
umyle jak fotografie porozrzucane bezadnie na stole.
Jenny wstaa i poszukaa portretu tajemniczego mczyzny w marynarce i pod krawatem. Nie
byo go tam. Na jego miejscu, jak zawsze, by umieszczony plakat filmowy z Piknego umysu,
jednego z ulubionych filmw rodziny Graverw. Posza wic do kuchni.
- Tato! - krzykna Jenny, kiedy zobaczya Rogera siedzcego na honorowym miejscu przy
stole. Podbiega i obja go, skadajc pocaunek na jego policzku.
- O, co si stao? Potrzebujesz pienidzy? - zaartowa ojciec.
- Miaam koszmar - odpowiedziaa, opuszczajc wzrok i zamylajc si. - Bye...
- Kim byem, Jenny? - zapyta. Wydawa si rozbawiony zachowaniem crki.
- Nic, nic. To by tylko sen.
A przecie by tak rzeczywisty..."
Alex wyszed spod prysznica, rozoy si na ku i wczy telewizor. Po raz pierwszy sam
wynaj pokj w hotelu i wydawao mu si, e jest panem wiata.

Wysuszy si i ubra w kilka minut, zdecydowany wyj jak najszybciej, eby znale miejsce,
gdzie mona co szybko przegry. Opuci pokj okoo smej, zszed na parter i poszuka sali restauracyjnej. Kiedy j znalaz, zobaczy, e oprcz dugiego korytarza wypenionego obrazami wielkich
jazzmanw przeszoci bya prawie pusta. Tylko kelner podawa dymice danie jakiemu starszemu
panu, ktry siedzia przy stoliku w gbi sali.
Alex zaj miejsce i zacz przeglda menu. Czekajc na kelnera patrzy jak starszy pan popija
bulion okropnie przy tym mlaskajc.
Sprbowa mona, nic mnie to nie kosztuje" - powiedzia do siebie Alex, po czym wsta i
podszed do jego stolika.
- I'm sorry, sir - zacz zakopotany. - Do you know a family...
- Alex pospiesznie szuka waciwych sw - o nazwisku Graver?
- Starszy pan podnis wzrok i zmarszczy czoo. Przez moment Alex poczu si
skonsternowany, ale za chwil mczyzna odezwa si eleganck, czyst angielszczyzn, wymawiajc
starannie sowa.
Powiedzia mu, e niewiele wie o rodzinie, ale na pewno pamita wspaniaego Rogera Gravera,
mistrza szachw w turnieju miejskim przez trzy lata z rzdu. Uczszcza do klubu, ktrego on by czonkiem. Z tego, co pamita, mieszkali na Blyth Street, pod numerem 21 lub 23 lub co koo tego. Pamita
go dobrze, gdy wiele razy wysya do jego domu zaproszenia na rne turnieje krajowe. I przypomnia sobie co jeszcze - Graverowie mieli ma dziewczynk.
- Dzikuj! - wykrzykn Alex rozpromieniony, zapominajc, e powinien powiedzie to po
angielsku. Nastpnie ukoni si i nieporadnie poegna mczyzn, ktry podarowa mu cenne
informacje. Przepyta bezowocnie p dzielnicy, tracc cae popoudnie, a wystarczyo wej do tego
hotelu, eby znale waciw osob.
Nie mia ju najmniejszych wtpliwoci. Nastpnego dnia bdzie rozmawia z Jenny.

14
Tej nocy Alex nie mia adnych snw. A jeli je mia, to jego mzg by zbyt zmczony, eby je
zapamita po przebudzeniu.
Nastpnego dnia o dziesitej rano wrci na ulic, ktr przyszed dzie wczeniej i troch si
powasa, przechodzc od Pier do Blyth Street. Wzi z hotelu map - ulica znajdowaa si
bardzo blisko Esplanady.
Przy numerze 23 serce zaczo mu bi w piersiach coraz mocniej. Wycigajc gow,
sprbowa zajrze za bram, gdy usysza dzwonek roweru dochodzcy z tyu willi. Nie zdy
zadzwoni. Nagle pojawia si dziewczyna o dugich i rudawych wosach i zatrzymaa naprzeciw
wejcia. Dzielia ich tylko alejka za bram.
- Jest w moim wieku... Boe... to ona - szepn Alex, kiedy niemiao podnosi rk, eby go
zauwaya.
Dziewczyna odwrcia si i zmarszczya czoo na jego widok.
Alex odwrci si gwatownie w stron ulicy. Czu si zakopotany. Przez kilka sekund sta
z zamknitymi oczami, tyem do bramy.

Co mi jest? Przejechaem cay wiat dla tej chwili..." Znw rzuci niepewne spojrzenie na
bram. Dziewczyna zsiadaa z roweru.
- Jen... - zacz Alex, ale sylaby utkny mu w gardle. Wyda z siebie zachrypnity dwik
przypominajcy atak kaszlu.
Dziewczyna odwrcia si jeszcze raz, wyja z kieszeni dinsw kluczyk i woya go do
kdki wiszcej na acuchu. Jej spojrzenie byo lkliwe, jak u kogo, kto czuje si bezbronny,
obserwowany i zagroony.
Cholera, zachowuj si jak maniak!" - przyszo mu na myl.
Alex odwrci wzrok.
Ktem oka zobaczy, e dziewczyna cofa si i opiera rower o mur.
-Mom? - zawoaa niemiao, zwrcona w stron okienka w korytarzu.
Nagle drzwi willi otworzyy si i pojawia si w nich kobieta w tym fartuchu.
-Susan, you are finally here! - krzykna. Dziewczyna rzucia w stron Alexa ostatnie,
nieufne spojrzenie i wesza szybkim krokiem do mieszkania.
Alex, zawiedziony, podszed do skrzynki pocztowej.
- Weller - przeczyta cicho. Znowu rozczarowanie.
Staruszek w restauracji poda mu waciw ulic, ale nie pamita dokadnie numeru. Tym razem
Alex skierowa si w stron willi o numerze 21. Znajdowaa si w tym samym rzdzie, jak
zazwyczaj widzi si w amerykaskich dzielnicach willowych, pokazywanych w filmach.
- Thompson - przeczyta gono, kiedy znalaz si przed skrzynk pocztow. - Dom naley do
rodziny Thompsonw. Psiakrew... to te nie ta!
Alex pomyla przez chwil, potem uzna, e moe warto zasign informacji u tych
Thompsonw. Staruszkowi nie mogo si wszystko przyni i jeli by tu kto, kto wiedzia
cokolwiek o Graverach, to na pewno mieszka na tej samej ulicy, co oni kiedy.
Brama bya otwarta. Alex postawi kilka niepewnych krokw. Alejk przecina may
trawnik, prawie taki sam jak przy willi obok. W kocu podszed do biaych drewnianych drzwi.
Wszed po dwch schodkach wejciowych i nacisn dzwonek.
Rodzina Graverw moga si przeprowadzi - pomyla - to byo prawdopodobne". Kiedy
w jego mylach echem odbijay si sowa Marco o nieskoczonych moliwociach, Alex
potrzsn gow i skupi si na tym, co powiedzia mu bardziej pragmatyczny staruszek - na
ulicy i numerze domu.
Drzwi otworzyy si i wyjrzaa zza nich niska i raczej tga kobieta, mniej wicej
pidziesicioletnia, o rudych, krconych wosach.
- Who are you, little boy?
- Fm sorry, madam - odpowiedzia drcym ze zdenerwowania gosem. - I guess this is the
wrong address.
Alex uda, e wanie zorientowa si, i pomyli adres. Prbowa porozumie si po
angielsku, ale akcent zdradza wyranie jego woskie korzenie. Kobieta zapytaa go, kogo szuka,
lecz Alex omin przeszkod i wymyli tumaczenie.
Przedstawi si jako stary kolega ze szkoy dziewczyny, ktra nazywaa si Jenny Graver.
Przechowa ten adres i mia nadziej j tutaj znale. Przeprowadzi si do Woch, gdy mia
osiem lat i od tamtego czasu jej nie widzia. To bya najprostsza historyjka, jaka przysza mu do
gowy. Oby okazaa si przydatna, by wydoby jakie informacje.

Kobieta o rudych wosach przerwaa mu, a nastpnie obrzucia go podejrzliwym


spojrzeniem.
- Ja te mwi po wosku - powiedziaa z silnym akcentem anglosaskim, wbijajc w chopca
dwoje badawczych oczu. Moe wejdziesz na chwil?
Zaproszenie kobiety oniemielio go. Caa pewno siebie, ta sama ktra doprowadzia go a
tutaj, w jednej chwili uleciaa..
- Nie chciabym przeszkadza, ja... - powiedzia, robic krok w ty.
Kobieta przygwodzia go zdecydowanym spojrzeniem.
- Ja natomiast myl, e bdzie lepiej, jak wejdziesz.
Wypowiedziane przez pani Thompson zdanie wydawao si wszystkim, ale nie
zaproszeniem. To by rozkaz.
Alex przyj go niepewnie. Nie by przekonany, czy postpuje susznie. Kobieta odwrcia
si do niego plecami i wesza do domu, biorc za pewnik to, e on pjdzie za ni.
- Nazywam si Mary Thompson, rozgo si w salonie - powiedziaa, zanim Alex przekroczy
prg.
ciany obszernego holu wejciowego byy cakowicie pokryte obrazami oprawionymi w
grube zote ramy. Zatrzyma wzrok na ptnie, ktre przedstawiao Ziemi widzian z
Ksiyca. Powierzchnia Ksiyca wydawaa si szerok, poprzecinan drog wychodzc w
prni, a w oddali widoczny by zarys Ziemi -ogromnej i okazaej, w trzech czwartych
owietlonej przez Soce.
- Usid, chopcze - kontynuowaa kobieta. Alex przeszed do salonu, ale zatrzyma si w
drzwiach. - Jak masz na imi?
- Alex. Aleksander.
- Kiedy mieszkae... tu w Australii? Ton pytania mia charakter ledczy.
- Do ukoczenia smego roku ycia mieszkaem tutaj.
- Przygotuj filiank herbaty. Lubisz herbat?
- Tak. Dzikuj, prosz sobie nie robi kopotu...
- aden kopot, little boy. Od lat chciaam wrci do mojego woskiego... miaam just... wanie
wrzuciam woreczek do czajniczka, kiedy zadzwonie do drzwi. Przyszede w sam por.
- Co za zbieg okolicznoci... - powiedzia Alex, udajc przyjazny ton, mimo e czu si
nieswojo w towarzystwie kobiety, ktrej serdeczne umiechy zmieniay si w inkwizytorskie
spojrzenia. Przypominaa mu profesork aciny podczas egzaminu.
- Zbiegi okolicznoci nie istniej! Istniej liczby, znaki - powiedziaa pani Thompson
stanowczym tonem. Alex popatrzy na ni pytajcym wzrokiem, a ona odpowiedziaa z
umiechem.
- Jestem astrolok - dodaa. - Niebo jest otwart ksig przed moimi oczami. Noce spdzam
na dachu i patrz... mam bardzo mocny teleskop, wiesz?
Alex przytakn zakopotany. Nie wiedzia, co powiedzie.
- Ale, wrmy do nas - ton gosu kobiety nagle si zmieni, a spojrzenie stao si powane.
- Pamitasz, jak wygldaa twoja przyjacika Jenny?
No wanie. Jestem skoczony".
- Mino wiele lat, pamitam kilka szczegw. Bya dziewczynk bardzo bystr,
sympatyczn... Chciabym j znowu spotka, jako e jestem tu, w Australii, na wakacjach z

rodzicami i zachowaem jej adres z tamtych lat... Z ca pewnoci zmienia dom.


- To prawda, bya bystr dziewczynk. I bardzo sympatyczn.
- Znaa j pani?
- Oczywicie.
Alex nagle zesztywnia. Spojrzenie zaczo kry po pokoju, jakby szukao drogi wyjcia.
Kobieta przygldaa mu si chodno.
- Rozumiem... - wymamrota.
Mary wytara sobie usta pcienn haftowan chusteczk, oczy miaa cigle utkwione w
gociu.
- Byam jej niani.
Piknie. Teraz naprawd jestem w kopocie".
- Naprawd? A wic, moe mi pani powie...
- Przesta - przerwaa mu oschle Mary Thompson. - Stop! Powiedz mi, dlaczego tu jeste?
Alex mia n na gardle. Byo jasne, e jego bajeczka nie chwycia. Moe lepiej byoby
powiedzie prawd.
- Ja, prosz pani, jestem tu, aby przywita si z Jenny... mylaem, e...
- Dam ci ostatni szans, eby przesta ze mn gra, chopcze. Chcesz si ulotni czy wolisz
kontynuowa ten show?
Alex przez chwil mia zamiar opowiedzie jej wszystko. Potem zrozumia, e to nie by
dobry pomys.
- Przepraszam pani, pani Thompson. Nie chciaem pani zdenerwowa, niestety mam
mgliste wspomnienia z czasw, kiedy mielimy siedem... osiem lat. Moe si myl i...
- Jennifer Graver zmara, gdy miaa sze lat - powiedziaa kobieta. Jej sowa odbiy si jak
echo w gowie Alexa. Jenny nie ya? Jak moga nie y?
Pani Thompson zauwaya zmieszanie chopca i zinterpretowaa je jako potwierdzenie
swoich podejrze.
- Byam jej niani od dnia narodzin. Graverowie wybrali mnie, bo znaam woski.
Jej oczy zrobiy si czerwone. Kobieta wycigna chusteczk z kieszeni bluzki i wytara
z, ktra spyna jej po policzku.
- Rodzina mieszkaa tu jeszcze przez rok - cigna wzruszonym gosem - a w kocu
zostawili dom mnie, a sami przenieli si do Brisbane. Jenny bya bystrym dzieckiem. Bystrym i
sympatycznym. Zawsze umiechnita. Pewnego dnia zmara na moich oczach. Sekund
wczeniej pomagaa mi przygotowywa biszkopty, chwil potem leaa na ziemi z otwartymi
oczami. Teraz powiedz mi, jak moesz mie ten adres, kim jeste, i przesta mwi, e jak mielicie
osiem lat, to chodzilicie razem do szkoy. Ona nigdy nie doya omiu lat.
Alex sucha sw kobiety sparaliowany.
Jenny nie ya. A wic istniaa - albo lepiej - bya istnieniem. Z kim on w takim razie
rozmawia? Ten gos nie mg nalee do ducha. Po raz enty, od kiedy zdecydowa si
wyruszy w podr, Alex myla, e zupenie zwariowa.
Mary wzia filiank i powoli dopia herbat, stopniowo odzyskujc spokj. Chopiec nic
nie mwi, opuci gow i schowa twarz w doniach.
- Teraz musisz powiedzie wszystko. Prawd, this time.
- Ja...

- Jak do cholery dotare do mojego domu?


- Dziki Jenny - odpowiedzia Alex. Sowa same wyszy mu z ust. Jeli Jenny nie ya, nic ju
nie miao sensu i wszystko stao si zbyt absurdalne. - Nigdy jej nie widziaem. Nigdy nie byem
jej przyjacielem. Mieszkaem zawsze w Mediolanie. W Australii jestem pierwszy raz. Nie jestem
na wakacjach z rodzicami. Przyjechaem tu sam. Leciaem trzema samolotami, z
midzyldowaniem w Paryu i w Kuala Lumpur. Pojawiem si w Melbourne, bezporednio na
molo w Altonie. Wszystko po to, eby spotka si z Jenny. Mielimy umwione spotkanie...
- To, co mwisz, jest bez sensu! - krzykna kobieta. Teraz bya naprawd wcieka.
- Wiem.
- A wic sprbuj mi powiedzie co, co ma sens! Od kiedy otworzyam drzwi, kpisz sobie ze
mnie! Nie toleruj artw, ktre dotykaj mojego dziecka. Bya najukochasz istot, jak
miaam na wiecie. Graverowie byli moj rodzin, a ja jej czci. Wszystko si skoczyo, kiedy
Jenny umara. Oni wyjechali, a ja mieszkam tu do dzisiaj. Moesz mi wyjani, jak to jest moliwe,
e przyjedasz teraz i opowiadasz, e miae si spotka z Jenny na molo, w roku 2014, jeli
ona umara w 2004?
Alex zdoby si na odwag i gboko westchn. Czu si jak zwierz uwizione w zbyt ciasnej
klatce, w ktrej nie mona oddycha. Wzrokiem natkn si na okno wychodzce na ulic i
zobaczy pdzcy po asfalcie rower. Odzyskujc poczucie bezpieczestwa, wbi wzrok w oczy
kobiety.
- Ja z ni rozmawiam - wyzna.
Mary Thompson postawia filiank, ktr do tej chwili trzymaa w rce.
- Rozmawiasz... z Jenny?
- Tak.
- Kim jeste, rodzajem medium? Obdarzonym zdolnociami parapsychicznymi? - Mary
podniosa gos.
- Nie jest to dla mnie jasne! - Alex nagle wsta. - Nie wiem, kim jestem i dlaczego przydarza
mi si to wszystko. Jestem wstrznity i zagubiony. Nie znam odpowiedzi. Szukam jej. I dlatego
zadzwoniem do pani drzwi.
Mary popatrzya na niego zaniepokojona. Tymczasem Alexa oczaroway fotografie stojce
na konsoli w salonie. Kilka z nich przedstawiao portret modej kobiety. Niektre wyglday na
zrobione niedawno, inne, czarno-biae, przypominay fotografie z minionej epoki. Nie byo
jednak pord nich zdjcia szecioletniej
dziewczynki.
- Musz ju i - stwierdzi w kocu. Brakowao mu powietrza, wydawao mu si, e jest
winiem jakiego koszmaru, bez moliwoci obudzenia si. Podnis z ziemi plecak i
skierowa si do drzwi wyjciowych.

15

W czasie gdy Alex wychodzi z willi Mary Thompson, Jenny po przepytaniu z matematyki
zostaa odesana na miejsce.

Cakowita poraka. Wrcia do awki zdenerwowana i z zazawionymi oczami po tym, jak


omieszya si przed ca klas. Chciaa uciec, paka. Takie zachowanie przed wszystkimi
nie byo w jej stylu. rednia ocen zawalona. Nauczycielka poprosia do tablicy koleg, a ona
zapytaa, czy moe wyj do toalety.
Kiedy znalaza si na korytarzu, podesza do okna i uderzya pici w parapet. Na
dziedzicu szkolnym grupa chopcw graa w pik. Teoretycznie byo to zabronione, ale
wikszo uczniw szkoy w. Katarzyny ignorowaa ten przepis.
Jenny skierowaa si w stron toalet. Cae szczcie, e nikogo tu nie ma"- pomylaa i
zmoczya twarz wod. W lustrze odbija si straszny obraz. Przez lata udzia si, e za tym
mostem telepatycznym kto jednak istnia naprawd. Ale tak nie byo i teraz za to pacia.
Cofna si o kilka krokw i opara plecami o cian, po czym osuna si na ziemi,
zakrywajc twarz rkoma. Rozpakaa si. Nikt jej nie sysza.
Nagle jej gowa zrobia si cika i ogarno j zmczenie. Zamkna zazawione oczy, ale
zamiast ciemnoci zobaczya kolorowy tunel i nieokrelone ksztaty. Krzyki i skargi
przenikay tak szybko, e zupenie nie mona byo ich zrozumie czy uchwyci.
Potem zapada cisza.
Jenny ponownie otworzya oczy i potrzsna gow, jakby chciaa przegna tamte
wynaturzone doznania. Jednoczenie zdawaa sobie spraw, e nie byy one jej obce.
Podniosa si, wysza z toalety i skierowaa si do swojej klasy. Otworzya drzwi sali i z
opuszczonym wzrokiem przesza do swojego miejsca.
Byo jednak zajte.
- Dziewczynko, moesz nam powiedzie, kim jeste? - zapytaa nauczycielka, szczupa
kobieta po szedziesitce. Z trudem staa na nogach, podpierajc si lask.
- Co si stao z profesork od matematyki? - zapytaa Jenny, pewna, e moe liczy na
odpowied ktrego z kolegw. Rozejrzaa si wok. To nie bya jej klasa.
- O Boe, przepraszam, pomyliam sale! - krzykna Jenny.
Profesorka popatrzya na ni, kiwajc gow, a Jenny zacza si wycofywa. Kiedy
ponownie znalaza si na korytarzu, odwrcia si do tabliczki wiszcej na drzwiach.
- Ale to jest moja sala - szepna i rozejrzaa si wok. Czua, e ronie w niej strach.
Jej szkoa. Korytarz, na ktrym spdzia ostatnie lata swojego ycia. Jej klasa. Ale byli w
niej inni uczniowie i nauczycielka, ktrej nigdy wczeniej nie widziaa.
Gdzie ja jestem?" - pomylaa. Zbliya si do okna wychodzcego na dziedziniec. Nikt
nie gra w pik. To byoby nawet niemoliwe - na rodku staa fontanna.
Alex, jak tylko znalaz si poza domem pani Thompson, wybra z ksiki telefonicznej
komrki numer Marco. Na niebie gstniay czarne chmury. W dali sycha byo odgosy
grzmotw. Wiatr zacz si gwatownie nasila, porusza drzewami na rondzie w gbi ulicy i
przewraca skrzynki pocztowe umieszczone na zewntrz willi.
- Hej, Alex! - wykrzykn szczliwy przyjaciel. - Opowiadaj o wszystkim!
- Jenny nie yje - zacz. Z drugiej strony telefonu przez kilka sekund panowaa cisza,
przerywana szumem wiatru dmuchajcego w suchawk.
- Chcesz powiedzie, e...
- Znalazem dom Jenny - wyjani Alex, podnoszc gos. - Znajduje si na Blyth Street 21,
niedaleko molo. Mieszka tam pewna kobieta, astroloka, ktra mwi, e bya niani Jenny. Suya

u Graverw, ktrzy zostawili jej dom i przeprowadzili si wiele lat temu po... mierci
dziewczynki w roku 2004.
- Wspaniale - krzykn Marco.
Nie takiej bynajmniej reakcji oczekiwa Alex.
- Wspaniale?
- Oczywicie, Alex, nie rozumiesz? Jeli Jenny nie yje, to moe to oznacza tylko jedno. e
rozmawiasz albo z duchem - hipoteza, ktr raczej bym wykluczy - albo ty i Jenny...
Marco przerwa, emocje byy zbyt silne. mier Jenny bya wydarzeniem potwierdzajcym to,
co od lat analizowa. Utkwi wzrok w ksikach zgromadzonych na pkach po lewej stronie
biurka. Cay szereg esejw, ktre zna na pami. Strony byy zaczytane, pene zakrele,
notatek i zagitych rogw podczas intensywnych lat studiw.
- Marco, powiesz mi, jak mam to rozumie? - przywoa go Alex.
- Ty kontaktujesz si z inn Jenny... - rozpocz przyjaciel - z Jenny z innego wymiaru
Wszechwiata. Z wymiaru, w ktrym ona najwyraniej yje i rozwija si.
- To absurd.
- Jeszcze si dziwisz? Alex, twoja Jenny istnieje i przynaley do innej rzeczywistoci.
Alex poczu, jak kropla spada na jego prawe rami. Popatrzy na niebo i zrozumia, e za
chwil zacznie si ulewa.
- Nie, Marco, to zbyt absurdalne. Moe ja... rozmawiam ze zmarymi.
- Nawet ta hipoteza nie wydaje mi si wiarygodna, wiesz? Bior j jednak pod uwag. Ale
zapewniam ci, e... - Marco przerwa na chwil, zakaszla i stwierdzi zdecydowanie - uwaam,
i z punktu widzenia naukowego jest to niemoliwe.
- Ale to, e gadam z innym wymiarem jest normalne!
Alex odwrci wzrok w stron willi Mary Thompson i zobaczy kobiet stojc nieruchomo
za oknem. Obserwowaa go, jakby prbowaa odgadn z kim rozmawia przez telefon.
- Marco, ja wariuj. Midzy nami mwic, nawet ta kobieta nie wydaje mi si cakiem
normalna.
- Powiedz jej, eby opowiedziaa ci wszystko, co pamita o dziewczynce. Mogoby by jakie
wydarzenie szczeglne w twojej i jej przeszoci, ktre uwarunkowao przysze zdarzenia i stao
si pocztkiem rozwoju waszego JA rwnolegego.
Byskawica przecia niebo. Burza nadcigaa coraz szybciej.
Chopiec schowa komrk do kieszeni i rozejrza si wok. Na Blyth Street nie byo ywej
duszy; zacz pada deszcz. Spojrza na dom. Drzwi byy otwarte, a w nich staa pani Thompson.
To bya ostatnia szansa uzyskania jakiej informacji o Jenny.
Podszed powoli. Kobieta robia wraenie pewnej jego powrotu.
- Czego chcesz ode mnie, chopcze? - zapytaa.
- Zobaczy zdjcie Jenny. Prosz pani tylko o to.
Mary westchna. Trudno powiedzie, jakie myli przebiegy przez jej gow i Alex przez
chwil obawia si, e kobieta zatrzanie mu drzwi przed nosem. Ona natomiast odwrcia si i
wesza do rodka.
- Chod za mn - powiedziaa, nie odwracajc si.
Alexowi nie trzeba byo tego dwa razy powtarza.
Mary przesza przez salon i skierowaa si w stron antycznego, intarsjowanego,
drewnianego mebla. Otworzya jedno skrzydo drzwiczek, wyja kartonowe pudeko i

pooya je na niskim stoliczku, naprzeciw kanapy. Alex usiad, a kobieta zaja miejsce obok
niego.
Z pudeka zacza wyjmowa kartki papieru i zdjcia.
- To Jenny w dniu swoich czwartych urodzin.
Sportretowana dziewczynka bya umiechnita, patrzya prosto w obiektyw aparatu.
Znajdowaa si na kanapie, na ktrej w tej chwili siedzia Alex.
Miaa to samo, znane mu spojrzenie.
Gbokie, wymowne oczy, w takim samym kasztanowym kolorze jak wosy, zaczesane do
tyu i przytrzymywane fioletow opask. Wzrok miaa skierowany w obiektyw, ale w tym
momencie wydawa si zwrcony wprost na niego.
- To wanie ona - powiedzia szeptem, ale Mary nie darowaa sobie komentarza.
- Dzisiaj miaaby szesnacie lat - powiedziaa kobieta, przymykajc oczy.
- Dlaczego umara? - zapyta, majc wiadomo, e zapuszcza si w niebezpieczn
rozmow.
- Tego nikt nie wie - Mary powstrzymaa nage wzruszenie. - Nie byo symptomw
zatrzymania akcji serca, zupenie nic... to stao si nagle.
- Rozumiem.
- Byam z moj ma Jenny. Do ostatniego momentu. Tak bardzo chciaabym j
przytuli... spjrz, to jeden z jej obrazkw.
Alex wzi do rki kartk i przyjrza si malunkowi dziewczynki.
Jego wzrok pad od razu na podpis u dou prawej strony. Duymi literami byo napisane:
JENNIFER, a pod spodem postawiono dat: 2004.
- To jeden z ostatnich, jakie narysowaa - dodaa Mary.
Obrazek przedstawia upozowane konie, otoczone zielonymi pasmami trawy. W lewej
grnej czci kartki wiecio soce, a dwoje oczu i umiech czyniy ty obszar bardziej
ludzkim i szczliwym.
Inne zdjcie przedstawiao Jenny w siodle, na koniku. Wesoa dziewczynka, z zaraliwym
umiechem i beztrosk waciw jej wiekowi.
- Rozmawiasz z ni? - zapytaa w pewnym momencie kobieta i trudno byo powiedzie,
czy w tonie jej gosu byo wicej nieufnoci czy zaciekawienia.
- Obawiam si, e tak...
- A wic rozmawiasz ze... zmarymi. Moesz usysze to, co mwi? - dociekaa Mary. Jej
gos sta si zachrypnity i niski.
- Nie, nie sdz, ebym rozmawia ze zmarymi, ale... nie jestem ju pewien niczego.
Alex przyglda si rzeczom, ktre pani Thompson wycigaa z pudeka. Byy tam rne
bileciki, czsto adresowane przez dziewczynk do jej sweet Mary".
W pewnym momencie wrd wielu obrazkw maej Jenny Alex niespodziewanie trafi na
szkic, na widok ktrego wstrzyma oddech. Przedstawia dziewczynk i chopczyka
trzymajcych si za rce. Ten mia kosmyk blond wosw, a podpis obok jego twarzy mwi:
Mj tajemniczy przyjaciel". Dreszcz przeszed mu po piecach. Alex nic nie powiedzia i
wsun kartk gboko midzy pozostae.
- A to by jej wisiorek - powiedziaa kobieta, wycigajc z pudeka naszyjnik. - Mwia, e
by magiczny - dziki niemu moga zamkn oczy i znale si w innym wiecie. Triskelion -

to nazwa symbolu, ktry zwisa z acuszka. Widzisz trzy pksiyce... to znak celtycki.
- Mog? - Alex wycign rk po wisiorek, a Mary opucia biuteri na jego do.
Wydawa mu si znajomy. Trzy ksztaty podobne do litery C". Kobieta okrelia je jako
pksiyce", gdy przypominay sierp ksiyca. Przeplatay si jeden z drugim, tworzc
zawieszk.
- Jest bardzo pikny. Podarowaa go jej pani?
- Nigdy nie rozstawaa si z wisiorkiem - powiedziaa pogrona w mylach kobieta, ignorujc
pytanie Alexa. Nastpnie potrzsna gow. Jakby przebudzia si z krtkiego snu, bo kiedy zacza
mwi swoim gosem, bya znowu zdenerwowana i stanowcza. - Nie mam ci wicej nic do
powiedzenia, chopcze. Lepiej wic bdzie, jeli teraz kady zajmie si sob. Syszysz mnie?
Chopak by niewzruszony: z klatk piersiow wysunit do przodu, wisiorkiem w prawej rce,
a z lew na kanapie. Wzrok mia cakowicie utkwiony w prni, nieobecny.
- Alex, suchasz mnie? - powiedziaa Mary, podnoszc gos i machajc rk przed jego
twarz.
Dokadnie w tym momencie Jennifer Graver, szecioletnia dziewczynka zmara w 2004 roku, stana
naprzeciw Alexa w salonie.
Niewyrane zarysy ksztatw maej mieszay si z gbi pomieszczenia. Dugi szlafroczek opada
a do ziemi, zakrywajc stopy, co powodowao, e Jenny wydawaa si jakby zawieszona w powietrzu.
Oboje zapatrzyli si w siebie na kilka niekoczcych si chwil. Nagle wok nich przestay istnie
meble, ciany, ludzie, miasto... jakby unosili si w jakiej otchani poza granicami czasoprzestrzeni.
Jakby stali jedno przed drugim w rodku nicoci. Oczy miaa szeroko otwarte i Alex poczu na
sobie jej wzrok. By zdolny przenikn do najbardziej mrocznych zakamarkw jej duszy.
- Nasz umys jest kluczem - powiedziaa dziewczynka ze wzrokiem utkwionym w Alexie. Miaa
obojtny wyraz twarzy i nie wyraa adnych emocji. Zarysowany ksztat jej ciaa nadal by
przeroczysty i dawa si przenikn.
- Pamitasz, Alex? Aby mc podrowa, wpatrywalimy si w pas.
Obraz nagle znikn. Chopiec wypuci z rki wisiorek na podog, nagle si podnis i pobieg do
wyjcia.
Kiedy nad Melbourne szalaa burza, a nieustajcy deszcz dudni o asfalt Alex Loria trzasn
drzwiami willi Mary Thompson.
Pokona bram i zacz biec rodkiem drogi, moliwie najdalej od puszki wspomnie o Jenny, ktra
otworzya si, eby uwolni duchy przeszoci.
16

Jenny otworzya oczy. Leaa na posadzce w damskiej toalecie, koo umywalek, otoczona
biaymi, zimnymi cianami, sprawiajcymi wraenie milczcych i nijakich. Idealna sceneria
do utraty tosamoci z zatarciem granicy midzy majakami a rzeczywistoci. Przyoya do do
czoa, pewna, e ma gorczk. Podniosa wzrok i stana naprzeciw pochylonej nad ni koleanki
z klasy - Oliwii Stamford, ze sportow przepask na gstych, krconych wosach i
skrzywionych oprawkach okularw.
- Psorka pyta, czy wyskoczya przez okno z powodu jej pytania - zaartowaa przyjacika.
Jenny czua si wyczerpana i z trudem prbowaa znale jakkolwiek odpowied. Pomys,

eby zby lekkim umiechem sarkazm Oliwii nawet nie przyszed jej do gowy. Opucia wzrok.
- Ej, co ci jest? - przyjacika pomoga jej wsta, podpierajc jej plecy. - Wszystko dobrze?
Jeste blada.
- Tak... tak, nie martw si. Chodmy do klasy.
Kiedy wesza do klasy, koledzy siedzieli na swoich miejscach. Te same twarze co zawsze.
Profesorka rzucia jej zza katedry pytajce spojrzenie.
Oszoomiona Jenny usiada w swojej awce. Przez ca lekcj mylaa o burzy emocji, form i
dwikw. Wydawao jej si, e co przekroczya.
Kilka minut przed dwikiem dzwonka Jenny ponownie pomylaa o portrecie w salonie.
O swoim zmarym ojcu. O klasie z nieznanymi kolegami. O fontannie, ktrej nigdy wczeniej
nie widziaa. Co si ze mn dzieje?"
Jak tylko znalaza si w domu, pooya plecak przy wejciu i bezsilna rzucia si na kanap.
Trwaa tak przez kilka sekund, jakby obawiajc si ponownego zanicia. Wesza do azienki na
pitrze, zatrzymujc si na kilka chwil przed lustrem.
- Ciepej kpieli - powiedziaa do swojego odbicia. - Tego mi potrzeba. Ciepej i
pachncej.
Odkrcia kurek w kierunku oznaczonym na czerwono i zacza si powoli rozbiera,
skadajc ubranie na koszu znajdujcym si obok pralki. Wyja dwie kulki ze szklanego soika
stojcego na konsoli. Zbliya je do nosa, eby poczu zapach lawendy, i wrzucia je do wody.
Zapalia take dwie mae wieczki i zgasia wiato, wtedy poczua zimny dreszcz.
Po chwili zamkna oczy, zanurzona a po szyj. Delikatny zapach otacza j i pieci, jak
przytulenie matki. Jedna z najbardziej skutecznych terapii antystresowych, jak znaa.
Ciepa kpiel troch j uspokoia. Kiedy wysza z wody, odetchna gboko i wydawao jej si,
e ciar, ktry wczeniej czua na piersiach ustpi, przynajmniej czciowo.
Owinita biaym szlafrokiem skierowaa si do swojej sypialni. Zdjcia z jej pierwszych
zwycistw w zawodach pywackich byy zawieszone na cianie wzdu caego korytarza
pierwszego pitra. Bogaty up zota - mawiaa artobliwie. Jej ojciec, Roger, by z niej dumny i to
bez wtpienia byo najwiksz satysfakcj. Wesza do sypialni. Uoya dwie poduszki po
przeciwnej stronie podgwka, wycigna si i opada na ko. Czua, e robi si cika.
Z pierwszej szuflady komody wzia maego pilota i wczya stereo. Muzyka wypenia
pokj. By to fragment utworu Sary McLachlan, ktr uwielbiaa - In the arms ofthe Angel Deszcz
uderza o szyb, a delikatny gos kanadyjskiej piosenkarki towarzyszy jej w to ponure popoudnie.
Jenny wstaa i powoli wylizgna si ze szlafroka. Przez chwil staa nago przed lustrem szafy i
patrzya na swoje atletyczne, opalone ciao. Rozejrzaa si wok. Drzwi byy uchylone, bya w domu
sama. Z jakiego powodu, ktrego nie umiaa wyjani, czua, e kto j obserwuje.
Wir.
Kbowisko lamentw, sw, nieokrelonych i gigantycznych ksztatw. Miliony
galopujcych gosw, przemieszanych z nieuchwytnymi obrazami, ktre kr w gowie, jakby w
wirwce uczu i obrazw.
Kilka chwil.
Potem - cisza.
Wzrok Alexa zogniskowa si na otaczajcej go rzeczywistoci. Wille na Blyth Street, jedna
obok drugiej, wszystkie do siebie podobne i tak przewidywalne. Deszcz nieustannie uderza o

dachy i podtapia roliny na dziedzicach domw. Alex nie widzia nic, nawet wtedy, gdy
prbowa spojrze w d, pod nogi. Tylko ulica. Znak w odlegoci pidziesiciu metrw od
skrzyowania informowa - Blyth St. Jednak na kocu nie byo ronda z drzewami chylcymi si od
wiatru, ktre zauway wczeniej. By tylko semafor regulujcy ruch na skrzyowaniu.
Co to znaczy?"
Podszed do bramy willi Mary Thompson. Zobaczy skrzynk na listy. Na tabliczce byo
napisane: GRAVER.
Poczu strach, jakby jakie ostrze musno jego szyj. Jednoczenie by zdziwiony i
podekscytowany. Zrobi krok do przodu, chocia fizycznie nie odczuwa adnego ruchu. Kiedy
znalaz si naprzeciw bramy, pokona j. Nie byo potrzeby jej otwierania. To samo zdarzyo si z
drzwiami wejciowymi. W kilka chwil znalaz si wewntrz domu.
Przeszedem ponad..."
Umeblowanie rnio si od tego, ktre pamita. ciana, na ktrej wisia obraz przedstawiajcy
Ziemi widzian z Ksiyca wiecia pustk. Alex przesun si dalej i natrafi na porcz schodw.
Na grnym pitrze dostrzeg uchylone drzwi. Cay korytarz wytapetowany by zdjciami: dziewczyny
o kasztanowych wosach z pucharem w rce, dziewczyny w kostiumie na najwyszym stopniu podium, dziewczyny w kapeluszu z mczyzn przybijajcym pitk, rozpromienione twarze i dwie
kolorowe wstgi w rce poczone zotym medalem.
Alex poszed w kierunku uchylonych drzwi. Napicie sigao szczytu, ale nie czu, eby
rozrywao mu klatk piersiow z emocji. Nie mia adnych odczu cielesnych. Lk by tylko ide,
ktrej nie odpowiada aden objaw fizyczny.
Kiedy doszed do drzwi, natychmiast przekroczy prg wzrokiem.
Jenny staa naga, naprzeciw szafy. Rozgldaa si, wydawaa si przestraszona. To bya ona.
Wiedzia to. Biay szlafrok lea na ziemi u jej stp. Ciao dziewczyny byo odurzajce i
jednoczenie zachwycajce. Smuka sylwetka, uminione nogi, zota skra i jdrne piersi oczaroway go.
Kasztanowe, jeszcze mokre, wosy opaday na szerokie ramiona pywaczki. Oczy nie mogy go myli.
Widzia je wczeniej. ni o nich.
- Jestem...
Nie zdy pomyle o niczym innym.
Wir wcign go.
Kiedy ponownie otworzy oczy, by na ziemi, przy krawniku drogi. Deszcz cigle pada, a
jego ubranie byo przemoczone do suchej nitki. Niebo byo czarne, jakby by wieczr. Kilka
samochodw pdzio po asfalcie. Alex przykucn na chodniku pod murem jakiej kamienicy a
potem wsta. Woda zalewaa mu oczy, trudno byo odrni, co wok niego jest rzeczywiste. W
ustach czu zapach krwi.
Szybkim rzutem oka zauway plecak. Zapa go, nastpnie sign do wewntrznej kieszeni w
poszukiwaniu telefonu komrkowego. Znalaz go i sprbowa wczy. Musia bezwzgldnie
porozmawia z Marco, ale wywietlacz nie chcia si aktywowa.
- Rusz si, do licha! - krzykn. Na prno. Moe rozadowaa si bateria albo, co bardziej
prawdopodobne, do obwodu dostaa si woda i uszkodzia go ostatecznie. Rozejrza si wok
niepocieszony. W gbi ulicy zobaczy niebieski i czerwony neon. Wydawa si rozmazany z
powodu nieprzerwanej ciany deszczu, ale Alex i tak zdoa odczyta napis: INTERNET
POINT.
Bez dziaajcej komrki pozostawa tylko jeden sposb komunikowania si z Marco -

spotkanie na Skypie. Alex zaj stanowisko w kcie Sali, obok tgiego chopca i dziewczyny o
orientalnych rysach. Kilka chwil pniej rozmawia ze swoim przyjacielem. Przestarzae
suchawki, may, zniszczony mikrofon, ktry musia trzyma w rce. Zarzdzajcy kafejk
internetow, mniej wicej trzydziestoletni Hindus ypa na niego raz po raz.
- Alex, wiesz, co to znaczy?
Marco wychodzi zawsze z zaoenia, e dla Alexa - tak jak dla niego - jasne jest to, co si
wydarzyo.
- To moe oznacza tylko jedno - cign Marco.
Jego gos brzmia mocno i wyranie.
We Woszech byo okoo dziesitej rano, gdy okienko programu otworzyo si na laptopie.
Marco czyta pierwsze strony codziennych gazet. Przez okno sczyo si jasne wiato, ktre
odbijao si od gorcej filianki herbaty stojcej na biurku.
W kafejce internetowej nie byo moliwoci aktywowania poczenia z kamer, ale jako
gosu bya doskonaa. Chopiec zauway spojrzenia osb siedzcych obok. Moe przygldali mu
si, bo by cakowicie przemoknity od stp do gw. Z jasnego kosmyka wosw opadajcego na
czoo sczyy si krople deszczu, a ubranie zrobio si cikie i zimne.
- Bye w jej wiecie, wyszede poza twj wymiar, dziki umysowi.
Alex znieruchomia, mylc przez chwil o sowach przyjaciela.
- Dokadnie takiego uczucia dowiadczyem. Oderwania si od ciaa, istniaem tylko w
moim umyle.
- Moesz przekracza granice midzy dwoma wiatami... - powiedzia Marco prawie do
siebie. Czu potrzeb powtrzenia na gos tego, co jeszcze troch wczeniej byo tylko
przypuszczeniem. - Nie wiemy, jak to zrobie, wiemy tylko, e po tamtej stronie nie byo
twojego ciaa.
- Co jednak nie ma nic wsplnego ze zdarzeniami w tym wiecie, w domu Mary Thompson.
Marco... widziaem Jenny, szecioletni dziewczynk, rozmawiaa ze mn.
- Jak to?
Alex opowiedzia Marco o widzeniu, jakie mia w salonie domu Mary i jak ucieka, a potem
znalaz si w rodku burzy, zanim zemdla. Przytoczy mu zdanie, ktre wypowiedziaa Jenny:
Pamitasz, Alex? Aby podrowa, wpatrywalimy si w pas".
Marco milcza przez kilka sekund, a poczenie zakcay szumy i brak cigoci.
- Niezbyt dobrze ci sysz - to byy ostatnie sowa, jakie Alex uchwyci, zanim rozmowa
zostaa cakowicie przerwana. Sprbowa skontaktowa si jeszcze raz, ale zobaczy, e komputer
si rozczy, a patrzc na inne osoby obecne na sali, zrozumia, e problem nie dotyczy tylko
jego.
Wsta, zapaci i opuci kafejk internetow. W ten czy inny sposb zadzwoni do Marco
pniej. Na ulicy, uderzy go zimny, gwatowny podmuch wiatru. Wyj empetrjk i zaoy
suchawki. W uszach usysza wstpne dwiki Getting Better zespou Tesla. Pierwsze sowa Jaffa
Keitha powicone deszczowi, jakby opisyway co bardzo podobnego do jego sytuacji. Deszcz
pada bez przerwy, Alex by przemoczony i godny.
Jenny ubraa si pospiesznie i zesza na d. Zdenerwowana wesza do kuchni i usiada, eby
pomyle o tym, co si wydarzyo. Kto sta w jej pokoju. Bya tego pewna. To nie bya
halucynacja. To bya obecno.

Jestem... Sowa dudniy w jej gowie. Syszaa je wyranie. To by gos Alexa.


Jenny znowu wstaa, podesza do kuchenki i otworzya drzwiczki kredensu. Wzia torebk
rumianku i wczya czajnik z wod.
- Musz si uspokoi - powiedziaa do siebie. - Nie istnieje nic, absolutnie nic. To jest tylko
w mojej gowie.
17
Po zamkniciu okna Skype'a Marco wyj piro z puszki, w ktrej pierwotnie by sprite, i
chwyci plik kartek z biurka. Byy to wyniki wydrukw otrzymanych dziki poszukiwaniom
wykonanym przez program jego autorstwa. Wola je przewertowa po kolei na papierze, ni
mczy oczy przed monitorem.
Zacz skrela te, ktre wydaway mu si mniej interesujce: wpisy na niektrych blogach,
odpowiedzi na Facebooku, wiadomoci z Twittera ze wszystkich stron wiata. Program zrobi
list, skatalogowa i przetumaczy na woski korespondencj zagraniczn na temat wymiarw
rwnolegych i teorii, ktr Marco wyjania Alexowi.
Rzeczy bezwartociowe, godne Google, zobaczmy esemesy" -pomyla i z zakrtk midzy
zbami odhacza dugopisem rne wpisy. Odchudzanie wynikw mogo zaj cay dzie, ale
Marco wymyli ten program do znajdowania treci prywatnych, ktrych zwyke przeszukiwanie
online by nie wytropio.
Nie byo wielu esemesw na temat Wszechwiatw rwnolegych. Wikszo z nich dotyczya
teorii naukowych wyczytanych w czasopismach z tej dziedziny. Nic interesujcego.
Nagle uderzya go pewna wiadomo:
TAK, WIEM. SK W TYM, E NIE MONA ZNALE TEGO E-BOOKA. CIGNEM
GO ROK TEMU, PRZECZYTAEM, ALE PO TYGODNIU NIE BYEM W STANIE GO JU
OTWORZY. PLIK BY USZKODZONY. JU NIGDY NIE ZNALAZEM GO W SIECI.
Oczy Marco rozjaniy si.
Musz znale esemes poprzedzajcy t odpowied". Pooy plik kartek na stole i szybkim
klikniciem myszy wrci do programu.
Po znalezieniu wiadomoci prawym klawiszem otworzy okno i wybra pozycj
szczegy". Numer odbiorcy mia przed oczami. Marco zaznaczy go i skopiowa, potem wklei w
pole wyszukiwarki swojego programu, eby zobaczy, czy przysza jaka korespondencja, czy
software wytropi wiadomo z poprzedniej rozmowy.
- Tak! To jest to! - ucieszy si, gdy przeczyta zawarto. Nadawca by odpowiedni. Take i
temat dyskusji.
NAZYWA SI THOMAS BECKERS MULTIVERSUM (DIE RE-ALTAT, DIE UNS UMGIBT,
ISTNUR EINE DER UNENDLICHEN PARALLELEN DIMENSIONEN).
Poniej znajdowao si automatyczne tumaczenie: Otaczajca nas rzeczywisto jest tylko
jednym z nieskoczonych wymiarw rwnolegych.
- Dobrze, dobrze... - szepta Marco, chwyci dugopis i zaznaczy na papierze dwa numery
komrkowe.
Wybra pierwszy z klawiatury Skypea. Wydawao si, e nie istnieje. Skreli go i przeszed do
nastpnego. Ten sam wynik. Potem rzuci si na klawiatur laptopa i otworzy trzy okna z
odpowiednimi stronami sklepw z ksikami online.

- Do licha, nic si nie znajdzie. Jest poza katalogiem - powiedzia, otwierajc ponownie swj
program.
Wprowadzi tytu i podtytu ksiki w polu wyszukiwania, gdzie widniay przeanalizowane
wyniki przechwyconych esemesw, blogw, postw na portalach spoecznociowych i stronach
internetowych.
Pojawia si korespondencja.
Chodzio o blog zatytuowany The_great_web_robbery. Wielka kradzie strony internetowej,
interesujce" - pomyla Marco, podnoszc brwi. Z wyszukiwania wygldao, e blog cytowa
ksik Thomasa Beckera. Ale jak tylko wpisa adres do Internetu, zobaczy komunikat: Ten blog
zosta usunity z powodu naruszenia prawa autorskiego".
- Cholera! - wykrzykn, rwc sobie wosy z gowy. Zdj okulary, pooy je na biurku i
przetar czoo. Zamkn oczy, eby odpoczy.
Esemes mwi o e-booku, ktry znikn z sieci. Musz znale t ksik".
Kiedy ponownie otworzy oczy, ekran monitora by czarny.
Kilka klikni mysz. adnych zmian. Ekran pozosta czarny. Nacisn spacj na
klawiaturze, ale nic si nie zmienio. Sprawdzi, czy dziaa listwa, do ktrej byy podczone
wtyczki. Dioda pomaraczowa wiecia si, a wic nie by to problem elektryczny.
Nagle na monitorze po prawej stronie u dou otworzyo si jedno okno. Niebieska ramka z
biaym prostokcikiem, ktry migota w rogu.
Co za diabe...? Dlaczego przeszed w tryb DOS?"
Marco patrzy osupiay. W porywie chwyci za mysz, ale szybko stwierdzi, e w tej sytuacji
jest bezuyteczna. Wanie zacz pisa na klawiaturze, gdy prostokcik w oknie poruszy si.
W pewnym momencie zatrzyma si na rodku ramki. Przed zdziwionymi i jednoczenie
przeraonymi oczami Marco zaczy si ukada litery.
JA NIE ISTNIEJ
Zdanie zmienio pooenie w oknie, a nastpnie ulego zwielokrotnieniu, wdzierajc si w
kady rg ramki a do momentu, zgaso wiato procesora pod biurkiem.
Komputer przerwa prac krtkim gwizdem.
- Psiakrew, wirus! - zakl Marco.
Kto przej mj komputer" - pomyla. Nigdy mu si co podobnego nie zdarzyo. Czy
rzeczywicie do systemu dosta si wirus? Raczej nie, biorc pod uwag gam
aktualizowanych zabezpiecze, ktrymi dysponowa. Ale hakerzy na caym wiecie kadego
dnia tworzyli nowe. Nawet on mg si spodziewa maego ataku.
Marco prbowa ponownie uruchomi procesor. Bez skutku. Odczy wtyczk od prdu,
aby j ponownie podczy. Komputer by cakowicie nie do uytku.
Po prawej stronie by jeszcze wczony MAC na maksymalnej jasnoci, tak jak lubi. Po
lewej stronie przenony notebook zatrzyma si na stronie Amazon, na ktrej kilka minut
wczeniej szuka w katalogu tekstu Thomasa Beckera.
Marco pooy rk na gace sterownika wzka elektrycznego i cofn si do korytarza.
Nastpnie obrci si o sto osiemdziesit stopni i skierowa do kuchni.
Jak tylko znalaz si w rodku, klasn w donie i zawiecio si wiato. Na stole panowa
baagan. Dwa brudne talerze, jeden pooony na drugim. Niezakrcona butelka wody. Porozrzucane
sztuce, kieliszek, zuyte serwetki i rozsiane wszdzie okruchy.
Marco otworzy drzwiczki szafki i wyj puszk kawy. Podjecha do kuchenki, wzi ekspres do

kawy, odkrci go i wyrzuci zawarto do worka zawieszonego na klamce okna.


- To musi by haker. Lepszy ode mnie. To art albo wyzwanie.
Wrci do monitorw z filiank cinit w prawej doni i podjecha prosto do klawiatury
Maca. Otworzy now stron, nastpnie w polu wyszukiwarki wpisa Thomas Becker".
- Muzyk... mistrz kanoe... nie o to chodzi - powiedzia i pokrci gow.
Koncert klaksonw przerwa cisz. Marco podnis wzrok, jakby chcia wyledzi rdo
dwiku. Za oknem mg tylko dostrzec fasad kamienicy z naprzeciwka, z opuszczonymi
aluzjami we wszystkich mieszkaniach, jakie ubranie lece na balkonie i duo anten
satelitarnych.
- Nie! Ten te! - krzykn przed dwudziestoczterocalowym cakowicie czarnym monitorem
Applea.
Znieruchomia. Czu si bezsilny. On, ktry mg napisa podrcznik instrukcji dla kadego
komputera, jaki si przed nim znalaz.
Prawie zadra na myl, e za chwil ponownie pojawi si niebieska ramka.
Nie myli si.
Kiedy pojawio si okno zacz migota biay prostokcik, Marco szybko chwyci za
klawiatur. Tym razem zagramy po mojemu, nie dam z siebie tak drwi".
KIM JESTE? Napisa. Prostokcik przesun si na pocztek i migota przez kilka chwil.
ZABAWIE SI WYSTARCZAJCO Z DOS-EM? - doda zaraz.
Zwiza odpowied, jak na ywo otrzyma od wirtualnego interlokutora, bya jak
spoliczkowanie.
IMBECYLU, DOSTAEM SI DO TWOJEGO MACINTOSHA.
Marco zaniemwi. Rce mu zdrtwiay, oczy wybauszyy si i wbiy w ekran. Popeni
prosty bd, godny nowicjusza. Dopiero teraz to zrozumia - okno otworzone przez hakera byo
czym bardziej niewytumaczalnym anieli zwyky tryb DOS-a.
- Ten ajdak kontroluje mj komputer od rodka... - szepn Marco, obgryzajc nerwowo
paznokcie. Przed jego oczami uoyo si nastpne zdanie:
POWIEDZ MI, DLACZEGO SZUKASZ INFORMACJI O MNIE W SIECI. DLA KOGO
PRACUJESZ?
A TY, KIM JESTE? CZEGO, DO CHOLERY, ODE MNIE CHCESZ? - wystuka
szybko Marco.
JA NIE ISTNIEJ. ROZMAWIASZ SAM.
Marco nie wiedzia, co ma odpowiedzie. Nie mg naprawd poj, w jak absurdaln
sytuacj si wpakowa.
Szukaem tylko tekstu. Wpisaem nazwisko autora w wyszukiwarce i...
Marco, zakopotany, pokiwa gow w oczekiwaniu na odpowied, a potem przeczyta:
AUTOR, KTREGO SZUKASZ, NIE ISTNIEJE.
JESTE THOMASEM BECKEREM?
Biay prostokcik zamigota przez kilka sekund a potem take Mac pad cakowicie.
18

- Psiakrew! - krzykn ponownie Marco, odwrcony do dwch czarnych ekranw.

Bd je musia rozebra - pomyla, patrzc na PC i Maca, tak rozpaczliwie milczcych. Kim jest, do licha, ten Becker? Jak to moliwe, e jest w stanie to wszystko robi?"
Telefon komrkowy stojcy na meblu w korytarzu wysa dwik informujcy o przyjciu
nowych wiadomoci. To by pocztek utworu O Fortuna" otwierajcego kantat sceniczn
Carla Orffa Carmina Burana. Marco nagle odwrci si, nastpnie poprowadzi wzek inwalidzki
a do korytarza. To pewnie Alex naadowa telefon" - pomyla, zanim chwyci aparat i przeczyta
na wywietlaczu.
1 NOWA WIADOMO
NADAWCA NIEZNANY
Marco westchn nerwowo. Z numeru zastrzeonego moga przyj jaka rozmowa, ale jeli
chodzi o wiadomoci, to nie byo to takie proste. Wybra esemes i odczyta go na gos:
- Rzuciem okiem na twoje pliki. Tworzysz interesujce oprogramowanie.
Marco skamienia, po czym jego uwag przycign haas dochodzcy z pokoju, gdzie byy
monitory.
Po kilku chwilach ekran Maca rozjani si ponownie i rozleg si oguszajcy fragment
rocka w jzyku niemieckim. Marco zatka sobie uszy. Na ekranie pojawiay si jeden po drugim
wszystkie foldery systemowe. Pliki same przesuway si do kosza i tam byy usuwane.
- winia! - krzykn Marco. Podjecha wzkiem inwalidzkim w stron biurka.
Szybko zrozumia, e jest w szachu. Mysz nie odpowiadaa na komendy. Klawiatura take.
Nagle otworzyo si okno Worda.
JEST KTO LEPSZY OD CIEBIE - mwi tekst.
Usuwa wszystko! Do licha!" - pomyla Marco przez uamek sekundy. Schyli si do listwy,
do ktrej byy podczone trzy komputery i si odczy wtyczk Maca. Szybko te zamkn
sesj na laptopie, jedynym czynnym komputerze. Becker myli, e jestem kim gronym zastanawia si, kiedy jecha wzkiem inwalidzkim w stron azienki. - Albo on jest mitomanem,
albo co naprawd wie i sprawa jest powaniejsza, ni sdz".
- Musz go zdemaskowa - powiedzia gono.
Rwnoczenie laptop sam si uruchomi.
W tym samym czasie w Melbourne Alex, przemoczony od stp do gw, wyszed z kafejki
internetowej i skierowa si ku drodze rwnolegej do Esplanady. Na kadym skrzyowaniu
widzia ocean za rzdem palm, ktre oddzielay dwa pasy ruchu. Jego wierny czytnik mp3
rozprasza go playlist przypadkowych fragmentw zespou Tesla. Alex zmruy powieki, eby
mc widzie dalej ni na dwadziecia metrw. W gbi dostrzeg wietlny neon McDonalda.
Doszed do niego, ale na ulicy nie byo ju ywej duszy. Burza przegonia wszystkich do domw.
Czasami tylko pdzi jaki samochd, rozbryzgujc kaue.
Alex wszed do fast fooda i skierowa si do kasy. Rosy chopak w czarnych, obcisych
spodniach, wysokich butach, z acuchem z metalowymi ostrzami zawieszonym na szyi i
wosami uoonymi ksztacie czuba, zapaci i oddali si z tack, zwalniajc miejsce. Alex szybko
rzuci okiem na menu, nastpnie zamwi hamburgera oraz napj, majc cigle suchawki na
uszach. Usiad za stoem. Lokal by prawie pusty. Poza punkiem dostrzeg pidziesicioletniego
mczyzn w samotnoci jedzcego puchar lodowy, skulonego koo stou starego labradora oraz
par zakochanych trzydziestolatkw patrzcych sobie w oczy i karmicych si nawzajem
ziemniakami.

Alex sign rk po plecak lecy na ziemi. Wyj z niego ksik Klavana, ale poczu, e
nie ma ochoty na czytanie. Z kieszeni marynarki wyj empetrjk i opar j o bok tacki. Teraz
display nadawa grup The Wildhearts, I Wanna Go Where the People Go. Ugryz kanapk. Punk
wsta i skierowa si w stron drzwi. Przyjrza si koszulce chopaka. Napis gotyckimi literami
ORION'S BELT znajdowa si nad symbolem plemiennym i kilkoma punktami wietlnymi, ktre
tworzyy konstelacj. Trzy z nich byy szczeglnie due i blisko pooone.
To koszulka jakiego zespou, pomyla Alex. Napis odblokowa mu pewne wspomnienie.
Nage i wyrane deja vuy jakby to si zdarzyo wczoraj. Chopiec zamkn oczy, a scena
wtargna do jego umysu.
- Mj tata opowiada mi zawsze wiele historii o gwiazdach.
- Co to s historie o gwiazdach?
- Wczoraj opowiedzia mi t o bohaterze. By najprzystojniejszym ze wszystkich mczyzn. A na
niebie jego konstelacja bya najbardziej rozwietlona.
- Jak si nazywa?
- Orion.
Alex otworzy szeroko oczy.
- Ale oczywicie! - krzykn, uderzajc pici w st. Sprzedawczyni stojca za kas
spojrzaa na niego krzywo. Labrador trzymany na smyczy przez starszego mczyzn nagle
podnis gow i zaszczeka.
Orions belt! Pas Oriona! Tak nazywaj si te trzy bliskie gwiazdy, ktre widziaem na
koszulce".
Alex wyj z zewntrznej kieszeni plecaka dugopis i napisa na opakowaniu po kanapce,
ktre odoy w rogu tacki.
Pamitasz, Alex? Aby mc podrowa* wpatrywalimy si w pas.
Jeszcze raz przeczyta to zdanie i zacz sobie uwiadamia, co go czeka.
Nagle wsta, chwyci plecak i wyszed z McDonalda.
Na zewntrz szalaa jeszcze burza, kaue w pobliu chodnika byy coraz wiksze, a sabe
wiata neonw sklepowych mieszay si ze sob. Szed szybko, ze wzrokiem utkwionym
przed siebie. Droga, ktra prowadzia do hotelu, nie miaa zadasze czy wiat, pod ktrymi
mona byo si schowa. Ale teraz nie miao to znaczenia.
Jego oczy byy promienne.
- Przeanalizowaem twj komputer i zrozumiaem, e jeste zbyt ciekawski. Czego ode mnie
chcesz, chopcze?
Marco doskonale zna ten dwik. By to gos automatycznego lektora, ktrym posugiwa
si na PC-ecie. Kiedy odwrci si w stron laptopa, na rodku ekranu zobaczy otwarte okno
programu. Przybliy wzek elektryczny, nastpnie sprbowa przesun mysz. Nie
odpowiadaa.
Kobiecy gos, ktry Marco wybra dla tego programu, by serdeczny, ale monotonny, mimo
wyranego wysiku ze strony programistw, aby ustawi odpowiedni intonacj i rytm w
zdaniach czy pytaniach.
- Niepotrzebnie posugujesz si mysz czy klawiatur. Kontroluj je. Pozwoliem sobie

aktywowa twoj wmontowan kamer video, jeli nie masz nic przeciwko. Widz ci. I sysz.
Pauza, ktrej towarzyszy szum dwikw. Trzask podobny do trzaskw pyty
gramofonowej, kiedy iga opiera si o brzeg.
- Czego ode mnie chcesz? - podj.
Marco osupia. Czy to by Becker? Kobiecy gos robota tumaczy na sowa to, co profesor
wstukiwa, nie wiadomo gdzie.
- Ja... - zacz lkliwie, nie rozumiejc, czy ma jaki sens patrzenie w obiektyw, czy nie ...potrzebuj tylko informacji o Wszechwiatach.
Cisza.
- Chopcze, nie mw o rzeczach, ktrych nie znasz.
- Mwienie jest jedynym sposobem na to, eby co zrozumie.
- Musisz by jednak pewien, e masz do czynienia z waciwymi osobami.
Marco skin gow. Czu trud tej absurdalnej rozmowy. Czowiek go widzia, moe na caym
ekranie, z jakiej stacji pooonej nie wiadomo gdzie, a on by zmuszony do suchania
anonimowego tumaczenia gosowego.
- Pan napisa t ksik, moe mgby mi pan pomc... Myl, e mj przyjaciel Alex yje
w wielu Wszechwiatach.
- To, co mwisz, nie ma sensu! Wszyscy yjemy w wielu Wszechwiatach.
- Tak, wiem, on jest... no wanie, on komunikuje si z dziewczyn z innego wymiaru...
rozmawiaj ze sob. Ale nie yj w tej samej rzeczywistoci. Prosz nie bra mnie za wariata.
Kilka sekund przerwy, spowodowanej tylko sieciowym brzczeniem monitora. Marco unis
brwi w oczekiwaniu na odpowied.
- Pami - powiedzia gos, bez intonacji.
- Jak to?
- Pami, tak j nazywamy. Musz odnale Pami.
- Przepraszam, ale nie roz...
- Jeli twoi przyjaciele mog naprawd podrowa, to j znajd. To jest droga.
- Droga do czego?
- Pami jest jedyn drog ratunku. To, co si ju wydarzyo, cigle si jeszcze dzieje.
- Nic nie rozumiem! Moe mi pan powiedzie, co to wszystko znaczy?!
W tym czasie w komunikacji nastpiy pewne zakcenia. Coraz silniejsze brzczenie
pochodzce z obudowy komputera nakadao si na sowa mczyzny.
- Powiedz twojemu przyjacielowi, eby znalaz Pami. Jeeli nie wymylie wszystkiego, to
on i dziewczyna mog to zrobi. Kiedy przekrocz granice wymiarw, odkryj moc, ktra od
zawsze naley do tego, kto tego dowiadczy. Mog si uratowa, ale mier i tak ich dosignie.
To wszystko, co mam ci do powiedzenia.
- O czym pan mwi? Bez sensu!
adnej odpowiedzi.
Okno si zamkno, szum znikn.
Marco zdj okulary i pooy je naprzeciw laptopa, nastpnie chwyci dugopis i napisa
post Memoria". W kocu oparty okciami o st zacz rwa wosy z gowy, ostatnie sowa
Beckera ponownie zadwiczay w jego gowie:
Mog si uratowa, ale mier i tak ich dosignie".

19

Alex dotar do hotelu. Jego ubranie byo ju cikie i lepkie.


Mczyzna w recepcji popatrzy na niego spode ba, gdy zostawia lady mokrych butw na
czerwonych dywanach rozwinitych przy wejciu.
Bezustannie kaszlc, szybko wszed do windy. W lustrze ujrza odbicie swojej sinej twarzy.
Rozchoruj si, cholera".
Alex wszed do pokoju. Pooy plecak obok ka, zdj dinsy oraz kompletnie
przemoczon koszulk i rzuci na podog, pozostajc w bokserkach. Z zewntrznej kieszeni
wyj telefon komrkowy i sprbowa go wczy. Nie mg nic zrobi - nie dziaa, i nawet
zasilacz nie by w stanie uruchomi go ponownie. To nie by problem baterii. Woda wyranie
przenikna do obwodw. Woy rk do wewntrznej kieszeni plecaka i stwierdzi, e bya
doszcztnie przemoczona.
- Gwno! - krzykn. Wtem jego wzrok wytropi na komdce telefon stacjonarny. - To
bdzie mnie bardzo duo kosztowao. Trudno... - szepn, podnis suchawk i wybra zero.
By sygna linii. Teraz musia sobie tylko przypomnie numer do Marco.
Marco nauczy mnie pewnej sztuczki, aby zapamita jego numer, zobaczymy...
Kierunkowy to trzy, cztery, osiem... jak mj.
Nastpnie, wic... ach, tak! Rok zwycistwa w mistrzostwach wiata w Hiszpanii na odwrt:
dwa, osiem, dziewi, jeden. Co dalej?"
Alex rozejrza si wok. Wyszukane i eleganckie umeblowanie hotelu byo bardzo dalekie od
jego gustw. Obraz przedstawiajcy Madonn z dziecitkiem na rku dominowa na rodku
ciany nad telewizorem o paskim monitorze. Zasony byy biae, wyszywane. Kodra na ku w
kolorze beowym ozdobiona bya stylizowanymi scenami polowania, podobnymi do malowide
naskalnych, ktre widzia w wielu nudnych filmach dokumentalnych wywietlanych w pracowni
szkolnej.
Mam! Numer policji amerykaskiej: dziewi, jeden, jeden! Sprbujmy..."
Wybra numer i czeka, ze wzrokiem przykutym do wcale nietaniego menu zamwie do
pokoju.
- Prosz? - rozpocz Marco podejrzliwym tonem.
- To ja! Alex! Jeste, na szczcie!
- Alex! Co u ciebie? Gdzie jeste? Nie masz pojcia, co mi si przydarzyo!
- Jestem w hotelu. Moja komrka si spieprzya. Dlatego teraz i potem bd nieosigalny,
ale... zrozumiaem zdanie, ktre powiedziaa Jenny, wiem, co to jest pas. Ale co si stao?
- Przyjacielu, to jest prawdziwy burdel. Sdz, e zagraa ci niebezpieczestwo, ale niestety
niewiele wicej mog powiedzie.
- Co masz na myli?
- Posuchaj mnie... Rozmawiaem z pewn osob, ktra ma dla nas odpowiedzi.
- Nawet nie wiem, jakie s pytania.
- Posuchaj, obawiam si, e sprawa jest powana. Ta osoba powiedziaa mi, e musisz
znale Pami, zanim bdzie za pno. Nie pytaj mnie, co to jest, nie mam pojcia. Moe to
jakie miejsce. Powiedziaa, e j znajdziesz, mwia o tym, jakby to miejsce byo dostpne dla
takich jak ty i Jenny.

Marco opowiedzia, jak udao mu si skontaktowa z Thomasem Beckerem i o


informacjach, ktrych mu dostarczy. Wedug mczyzny podr midzy wymiarami
wytwarza specjaln moc, zarezerwowan tylko dla kogo, kto by w stanie tego dowiadczy.
- To wszystko to jaki absurd. Dlaczego mamy szuka drogi ratunku, od czego? Co ci
jeszcze powiedzia? - zapyta Alex, oszoomiony nowymi informacjami.
Zanim odpowiedzia, Marco zawaha si kilka sekund. Tak, Becker powiedzia mu, e umr.
Mog si uratowa, ale mier i tak ich dosignie" Marco nie mia siy przytoczy tych sw
przyjacielowi. Albo nie mia zamiaru w to wierzy.
- Niczego wicej si nie dowiedziaem... ale powiesz mi, co odkrye w zdaniu Jenny?
- Chodzi o pas Oriona, o te trzy gwiazdy blisko siebie, ktre wida goym okiem... krtko
mwic, sdz, e chciaa powiedzie, ebym zaczeka na nadejcie nocy. Kiedy niebo znowu
bdzie spokojne. Teraz przestaje pada. Moe jutro... Oczywicie, nie mam pojcia, co zrobi.
- Kluczem jest nasz umys" powiedziaa dziewczynka w czasie widzenia. Moe powiniene
si skoncentrowa na... podrowaniu", czy nie tak si wyrazia?
- Tak. A wic podr...
- ...zaprowadzi ci do niej!
- Marco, ale dlaczego mnie zapytaa, czy sobie przypominam? Co mam sobie przypomnie?
- To jasne, e ty i Jenny jestecie powizani od bardzo dawna.
Alex poegna przyjaciela i rzuci si na mikk kodr. Pnagi, z obolaymi miniami i
zdrtwia szyj, wycign rk w stron wycznika wiata. Zamkn oczy, pograjc si w
ciemnociach.
Nie by w stanie si odpry.
Pewien obraz cigle powraca w jego mylach.
To by wisiorek Jenny.
Triskelion. Jej magiczny wisiorek.
Zacisn powieki, jakby chcia si zmusi do przywoania w swojej pamici celtyckiego
symbolu. Prosz ci, posuchaj mnie! - pomyla intensywnie, powtarzajc zdanie wiele razy.
Jenny siedziaa za biurkiem, z otwartym podrcznikiem i z owkiem w ustach. Gos Alexa
przybieg z szybkoci pdzcego pocigu, zaatakowa j cakowicie i rozszerzy renice,
kiedy trzymaa si rkami krawdzi stou.
- Znowu... Dosy! Zostaw mnie w spokoju, bagam ci. Ty nie istniejesz.
- Ja istniej, Jenny!
- Przesta! Odejd, nie chc wicej rozczarowa. Nie jestem chora...
- adne z nas dwojga nie jest! Posuchaj mnie, tym razem to zrb. Widziaem twj
wisiorek. Nie wiem, czy go jeszcze nosisz... ale widziaem go! To triskelion ~ symbol celtycki.
Jenny osupiaa. Wyczony monitor komputera by jak ciemne lustro, ktre odbijao jej
zaniepokojon twarz. Na szyi, jak zawsze, wisia acuszek z przywieszk, o ktrej mwi
Alex. Amulet przynoszcy szczcie.
- Skd wiesz?
- Przesta myle, e zwariowaa. To nieprawda. Prosz ci, zaufaj mi i poszukaj czego.
Nazywam si Alessandro Loria, mieszkam w Mediolanie, we Woszech. Musz by w jakiej
czci twojego wiata. Jenny, odszukaj mnie...

Gos Alexa przycich. Ostatnie sowa zagubiy si w dalekim echu.


Jenny cigle mylaa o jednym pytaniu, nie wiedzc, czy Alex je odebra, czy nie: Co to
znaczy w jakiej czci twojego wiata?"
Nagle wstaa. Pobiega w stron drzwi pokoju, trzasna nimi i skierowaa si do azienki.
Kiedy znalaza si naprzeciw lustra, opara rce o brzeg umywalki i wpatrywaa si
intensywnie w swoje odbicie.
- Nie zwariowaam! - krzykna.
Wrcia do pokoju i wczya MacBooka. Zacza szuka w Internecie imienia Alex. Jest
Wochem, jak moja mama" - mylaa, klikajc jak szalona. Znalaza dziesitki kontaktw na
Facebooku par odpowiedzi na blogach sportowych, inne linki si nie otwieray. Wikszo
obrazw w ogle nie odpowiadaa obrazom z przeszoci podczas omdle. Inne awatary
przedstawiay pikarzy, ludzi filmu lub kreskwek. Korespondencjom na blogu nie
odpowiaday adne konta poczty elektronicznej.
Po ptoragodzinnych, bezskutecznych poszukiwaniach, wzrok dziewczyny nagle rozjani
si. Wrd wielu linkw, na pitnastej stronie wyszukiwarki Google, jeden prowadzi na
stron druyny modych koszykarzy. Jenny otworzya go. Serce zaczo jej bi z niesychan
si - w grupie graczy jedna z kart bya podpisana: Alex Loria, rocznik 1998". Bya te
fotografia o niskiej rozdzielczoci, przedstawiajca chopca ubranego na sportowo do
treningu, z jasnym kosmykiem wosw, ktry Jenny - w tych mglistych momentach podczas
pierwszych atakw - widziaa i moga rozpozna.
- Do diaba, wydaje si, e to naprawd on... - Ten obraz j zahipnotyzowa. Wiek i
wygld zgadzay si. Jenny klikna w ramk z napisem SKONTAKTUJ SI Z NAMI i
podniosa telefon, zdenerwowana i niespokojna. W jednej chwili wybraa numer siedziby
klubu koszykwki.
- Orodek Sportw Senna, dzie dobry... - nagle ze suchawki wydoby si zachrypnity
gos.
- Dzie dobry pani... - zacza Jenny swoim woskim z silnym, obcym akcentem. Chciaabym uzyska informacje.
- Prosz.
- Szukam numeru lub adresu chopca, ktry gra w waszej druynie koszykwki, nazywa
si Alex Loria,
- Alex Loria? Kapitan? Przykro mi, ale nie moemy ujawnia danych osobowych przez
telefon.
Jenny podniosa wzrok poirytowana.
- Moe mi pani przynajmniej powiedzie, w jakim miecie mieszka?
- Dziewczynko, numer, ktry wykrcia zaczyna si na 02. Wszyscy gracze s z Mediolanu,
oprcz kilku mieszkajcych na peryferiach. Co jeszcze?
Jenny przymkna oczy, pewna, e jest to wystarczajca informacja.
- Bardzo dzikuj - powiedziaa przed rozczeniem si.
Kolejne ledztwo nie byo potrzebne. Alex by kapitanem druyny koszykarzy, ktra bya
czonkiem Mediolaskiego Orodka Sportu. By w jej wieku. Dane, ktre jej dostarczy, pasoway
doskonale. Nie bya wariatk, nie cierpiaa na zaburzenia psychiczne, nie wymylia sobie tego
wszystkiego. Alex istnia. Teraz jej kolej, aby dotrze do niego.

20
Po rozmowie z Jenny Alex wskoczy pod prysznic. Kiedy ciepa woda wreszcie laa si na
jego szczupe, uminione ciao, myli powdroway do jego rwnolegego JA, w ktr to stron
popchn Jenny.
Jakie jest jej ycie? - pyta sam siebie, wyciskajc na do szampon z tubki. - Jak bardzo
rni si od mojego? Jest kapitanem druyny? Wygraa tytu atletki roku w zeszym sezonie?"
Kiedy Alexa ponosia fantazja w wyobraaniu sobie alternatywnego wiata dziewczyny, w
swojej rzeczywistoci Jenny bya ju w takswce jadcej na lotnisko. Nie tracc ani chwili,
wrzucia do torby pywackiej par ubra, zaopatrzya si w kart kredytow matki, szybko
przejrzaa strony internetowe kilku australijskich linii lotniczych i zarezerwowaa lot, ktry
poprowadzi j do jej bratniej duszy.
To byo szalestwo. Musi to zrobi natychmiast albo ju nigdy wicej nie zdobdzie si na
tak odwag. W przeciwnym wypadku byaby to tylko ucieczka.
Istnieje, istnieje, istnieje..." - powtarzaa sobie, gdy takswka mkna po ulicach
Melbourne.
Jenny przyjechaa na lotnisko duo wczeniej przed wejciem na pokad samolotu. Cay ten
czas spdzia na nerwowym chodzeniu tam i z powrotem po Tullamarine. Po raz pierwszy
leciaa sama. Wydawao si, e ten czas nigdy nie upynie. Twarz Alexa cigle atakowaa jej
myli.
Kiedy nadszed moment wejcia na pokad, Jenny gboko westchna i ustawia si w
kolejce wrd pierwszych pasaerw.
Samolot by peny. Zaja swoje miejsce koo skrzyda, przy oknie. Zapia pas przed
startem i wycigna z tyu siedzenia znajdujcego si przed ni gazetk, jak linie lotnicze
oferoway podrnym. Obgryzajc paznokcie, zdaa sobie spraw, e caa dry. Musiaa si
zrelaksowa.
Co ja robi?" - pomylaa, kiedy przegldaa okadk magazynu przedstawiajc widok na
Barcelon z parku Montjuic. Barcelona..." Sodki umiech zarysowa si na jej ustach.
Sze miesicy temu pojechaa z klas na wycieczk do Hiszpanii. To bya jej pierwsza
podr do Europy - dziesi niezapomnianych dni.
W jej umyle nakada si cay szereg migawkowych obrazw: Ekstrawaganckie formy
architektoniczne Gaudiego, ktre czsto przypominay sinusoid morskich fal. Zwiedzanie
Miasteczka Hiszpaskiego, miejscowoci, w ktrej zrekonstruowano staroytne miasta, gdzie
kupia skrzan bransoletk, ktr teraz miaa na rce. Biegi nad brzegiem morza z
koleankami, kiedy profesorowie dali im wolne popoudnie. Plaa bya blisko linii metra.
Trzy przystanki t lini z Passeig de Gracia, gdzie mieci si hotel, do dzielnicy
Barceloneta. Nastpnie Hard Rock Cafe na Paca de Catalunya, na ktrym caa klasa zaja
jeden stolik na szesnacie miejsc i tak haasowaa - jak stwierdzia profesorka matematyki e wszyscy kelnerzy powariowali.
Siedzcy obok Jenny mczyzna w mundurze Pastwowej Suby Lenej Stanw
Zjednoczonych patrzy na ni dziwnie, gdy ta umiechaa si z zamknitymi oczami.
Pamitaa take ten wieczr, kiedy jej kolega z klasy, Marty, surfer i zawodnik hokeja na
lodzie, zacz j podrywa. Siedzc obok Jenny na tarasie hotelu, przysun si bliej ni

zwykle i zacz jej prawi komplementy. Nastpnie prbowa pocaowa j w szyj. Odsuna
si i odepchna go. Marty by przystojnym chopakiem. niady, o zielonych oczach,
obdarzony atletycznym ciaem i zdolnoci uwodzenia koleanek. Ale moe problem polega
na tym, e Jenny, w gbi swego serca, miaa miejsce zarezerwowane ju tylko dla tego
dalekiego gosu. Tajemniczego chopca, ktry istnia w jej gowie.
Gdybym nie pojechaa na wycieczk do Europy, nie miaabym z pewnoci wanego
paszportu, aby mc rozpocz t podr" - pomylaa, podczas gdy stewardesy omawiay
procedury bezpieczestwa lotu.
Po dwudziestu minutach od momentu wejcia na pokad samolot wreszcie wystartowa z
australijskiej ziemi.
To si naprawd dzieje" - pomylaa Jenny.
Za oknem domy i drogi staway si coraz mniejsze.
Lec do Woch. Chyba jestem stuknita"
Zaraz po starcie rozoya przed sob gazet, opara gow o okno i sprbowaa si
zdrzemn.
Kiedy ponownie otworzya oczy, z trudem moga ogarn otaczajc j rzeczywisto.
Przeszkadzay jej wiata. Nie wiedziaa, ile czasu mino. Ale problem lea w czym innym.
Jak tylko wesza w otaczajc j rzeczywisto, Jenny zerwaa si miejsca.
Nie bya w samolocie.
Naprzeciwko niej drewniany antyczny mebel, na ktrym stay zdjcia rodzinne. Fotografia
jej mamy, Klary, jako dziecka, jej i Rogera w dniu pierwszych zawodw pywackich.
Po prawej stronie - obraz, ktry dobrze pamitaa. Przedstawia aglwk, opierajc si
falom podczas sztormu.
- Jeszcze to nosisz... - powiedziaa babcia Linda sabym i delikatnym gosem
- Ja... co? Czyja ni? - Zdenerwowaa si Jenny.
- Triskelion, Jenny - odezwa si dziadek. - Nadal nosisz triskelion na szyi.
- Nie, zaczekaj... Podarowae wisiorek babci, a ona daa go mnie, kiedy... Bez sensu.
- Moje dziecko, co jest nie tak?
Jenny rozejrzaa si wok, zmieszana.
Ten kredens..." - pomylaa, przygldajc si antycznemu meblowi. Znaa go dobrze. Trafi do
ich domu na pierwsze pitro, tam, gdzie spali mama i tata. Podobnie jak inne przedmioty z
wiejskiego domu, zosta przewieziony do willi na Blyth Street, tu po mierci babci, w rok po
tym, jak zmar dziadek.
Ale w tym momencie oboje stali przed ni z filiank herbaty w rce.
- Nie czuj si dobrze... Sdz, e straciam pami - skamaa Jenny. - Co wy tutaj
robicie?
- Co ci jest, ksiniczko?
Gos dziadka by ciepy i pieszczotliwy. Tak jak wtedy, gdy bya maa i czyta jej bajk za
bajk.
Jenny nie bya w stanie si powstrzyma. Po usyszeniu tych sw wybucha paczem, wstaa z
fotela, eby uciska dziadkw.
- Tak bardzo mi was brakuje...
- Kochanie babcine, jestemy tutaj. Moesz nas odwiedzi, kiedy tylko zechcesz!
- Ale wy... nie yjecie!

Linda popatrzya na ni z zaniepokojon min. Jenny bya zmieszana i... tak przekonana.
Dziadek, wahajc si, opuci wzrok.
- Przepraszam was, musz na chwil wyj - nagle dziewczyna podniosa si. Dobrze znaa
drog. Po wejciu na schody tawerny doszaby do wyjcia. Zostawia za sob cikie,
drewniane drzwi i wysza. Niemiao zrobia kilka krokw po trawie wok willi. Zapach
ziemi zlanej deszczem by odurzajcy. Po kilku metrach znalaza si naprzeciw drzewa, na
ktrym w swojej rzeczywistoci, po mierci dziadkw wyrya zdanie: DWIE NOWE GWIAZDY
NA NIEBIE.
- Nie ma - gos Jenny zaama si. - Niczego ju nie ma. Mojej
dedykacji. Znikna.
Z zamknitymi oczyma i z rkoma zczonymi na triskelionie dziewczyna zacza dre.
Nastpnie w jednej chwili porwa j wir. Znowu zostaa wrzucona w ten zamt uczu i
obrazw, wyrwana z jednej rzeczywistoci, eby obudzi si w innej.
- Prosz pani, herbata czy kawa?
Stewardessa wpatrywaa si w ni, trzymajc tack.
- yczy sobie pani herbat czy kaw? - powtrzya dziewczyna w niebieskim mundurze linii
lotniczych.
- Nic, dzikuj - wymamrotaa osupiaa Jenny.
Znowu bya w samolocie, w drodze do Alexa.
21

Marco podgrzewa chleb w kuchence mikrofalowej i rozmyla nad sowami Alexa.


Wyobraa sobie przyjaciela wycignitego na play, z gow do gry i wzrokiem utkwionym
w pasie Oriona.
Otworzy szeroko oczy, bo dochodzcy z jadalni haas - cigy i dokuczliwy warkot jak
zakcenia na linii - przycign jego uwag.
Pospiesznie podjecha wzkiem elektrycznym do jadalni.
- Co jest, do diaba...? - wykrzykn, jak tylko zobaczy obraz rozcignity na caym ekranie
przenonego komputera.
Transmisja bya zakcana, przecinana biaymi liniami poziomymi i czarnymi biegncymi z
gry na d. Nieruchome ujcie fotela z czarnej skry. Za nim drewniana deska
podtrzymywana przez dwa statywy, zapeniona papierami i ksikami.
Jaki starzec pojawi si przed obiektywem i usiad. Sabe wiato odbijao si na jego ysej
gowie, kiedy zapina koszul na guziki, a po szyj.
Oczy w kamerze zaczy mwi.
- Wszechwiaty niszczej. Ale to on" - pomyla Marco.
- Istnieje Pami.
Becker przerwa na chwil, rozgldajc si wok. Transmisja bya zakcana. Obraz pojawia
si i nagle ciemnia.
- W chwili, w ktrej zniknie wiadomo, to Pami bdzie jedyn ostatni alternatyw.
Me co to znaczy?" - zapyta sam siebie Marco.
- Dzie koca jest bliski.

Dreszcz przeszed po plecach chopaka, kiedy po krtkiej wiadomoci Beckera ekran zrobi si
czarny. Okno czytnika zamkno si, a na tle pulpitu pojawio si zdjcie flagi amerykaskiej,
zatknitej na powierzchni Ksiyca.
- Dzie koca... - powtrzy Marco gosem bez emocji, wpatrujc si w pustk wok siebie.
Nastpnie zapa mysz i ponownie otworzy program, szukajc odtwarzanego przed chwil pliku w
historii.
Nie byo ladu video.
Szybki rzut oka na notatnik lecy obok klawiatury Maca przywoa w jego umyle to
sowo: Pami.
Wzi owek i napisa:
W chwili, w ktrej zniknie wiadomo...
Pami bdzie jedyne ostatni alternatyw.
Marco zdj okulary, pooy je na stole, przestraszony i zmieszany podnis wzrok. Nie zdawa
sobie nawet sprawy, e bardziej niepokoi si o los swojego przyjaciela ni o apokaliptyczne
rewelacje mczyzny.
Jak ja go do licha uprzedz?"- pomyla, zanim ruszy wzkiem w stron kuchni. Chleb
kompletnie si spali. Marco zrezygnowa z przekski i wrzuci kromki do worka na mieci. Po
czym zgasi wiato w kuchni i wjecha wzkiem do sypialni.
Dzie koca... sowa Beckera cigle pobrzmieway w gowie Marco, gdy usiowa si wdrapa i
podcign na ramionach do ka. By zmczony, wyczerpany i przeraony. To, co powiedzia
Thomas Becker, brzmiao jak prawdziwe proroctwo.
Alex siedzia ze skrzyowanymi nogami na play w Altonie, zamknity w sobie. Zapad
zmierzch, soce jak pomaraczowa tarcza wisiao na linii horyzontu. Morze byo spokojne, niebo
czyste. Dzi wieczorem znowu zobacz pas Oriona" - pomyla.
W tym samym momencie Jenny opieraa gow o okno w samolocie i od czasu do czasu rzucaa
wzrokiem na ekran. Lecia Truman Show, ale znaa go ju na pami. Bya senna. Bez przerwy
ziewaa, ale nie bya w stanie zasn. Bolay j nogi i nie moga doczeka si ldowania.
Marco dopiero co si obudzi. Dwie godziny snu to maksimum, na jakie mg sobie
pozwoli. Nim ponownie zasiad na wzku, pomyla o wiadomoci video przekazanej przez
Beckera. Naleao uprzedzi Alexa. Ale jak?
Wszed do jadalni z zielonym pilotem w rce. Nacisn przycisk i podnis aluzje. Niebo
byo szare - typowy zimowy mediolaski dzie. Przysun wzek do komputerw i w kadym z
nich wcisn klawisz wczajcy.
Po uruchomieniu systemw zauway, e gniazdko od wi wskazywao zero punktw na
cztery moliwe. Sygnau nie byo.
Co si dzieje?"- Marco przemieci si z wzkiem na przeciwn stron stou, gdzie bya
centrala telefoniczna. Pochyli gow, eby rzuci okiem. Gniazdka od sygnau wifi byy
wyczone.
Zasapany wyj komrk z kieszeni polaru i wybra zielony numer pomocy technicznej.
Automatyczny gos odpowiedzia:
- Wszyscy nasi operatorzy w tej chwili s zajci. Prosimy o ponowny kontakt pniej.
- Psiakrew! - krzykn, usilnie naciskajc czerwony klawisz komrki, eby zakoczy

rozmow.
Gwatowny poryw ciepego wiatru otuli ciao Alexa. Siedzia ze skrzyowanymi nogami
na play w Altonie ju od dwch dni.
Izolacja przerywana krtkimi pauzami. Dzie wczeniej kaza sobie przygotowa w barze
kanapki, kupi kilka butelek wody i zaopatrzy swj plecak na tyle, eby nie musia si rusza z
play. Czu potrzeb wyeliminowania wszystkich bodcw zewntrznych, zanurzenia si w
stan medytacji, ktry - wedug niego - powinien mu przynie rozwizanie problemu. By
zdeterminowany, aby cay czas powici na kontemplacj, nawet jeli to nie byo wcale atwe
i - szczerze mwic - nie mia jasnoci, co miaby robi i jaki byby jej rzeczywisty cel. Jednak
nowa idea - pewno, e kade zdarzenie, kady jego ruch nie s przypadkowe, rzdzia jego
czynami.
Kiedy nad morzem zacz wschodzi ksiyc, zostawiajc biegnc do niego smug wiata
na wodzie, Alex zacz obserwowa niebo z wiksz uwag.
Na czarnym ju niebie nad oceanem, przed jego oczyma zacza migota konstelacja, na
ktr czeka. Jej ksztat podobny by do klepsydry. Na firmamencie zawieci Orion. Przed nim
znajdowa si pas skadajcy si z trzech blisko pooonych gwiazd.
W czasie gdy Jenny ldowaa na lotnisku Malpensa, chopiec wreszcie odnalaz klucz. Wir
przenis jego myl daleko od tamtej wizji. Gwatownie odci myl od ciaa i pooy si na
piasku. To byo jak podr - szybkie sekwencje twarzy i krajobrazw. Uderzyy go chralne odgosy
krzykw, narzeka, pacz i miechy... poczu, e wyskakuje z prdkoci wiata w rodku tunelu, a
nagle wszystko znikno. Zgiek nagle si skoczy. Otulia go cisza. Wok niego - czer.
Gdzie jestem?"
Mino kilka minut. Nie czu otaczajcej go rzeczywistoci. Poczu uderzenie ciepa, coraz
mocniejsze i nie do wytrzymania. Wydawao mu si, e wkada cay moliwy wysiek, aby
dostrzec to, co jest przed nim, ale adnego koloru, adnej formy, absolutnie niczego nie by w
stanie zobaczy. Prawd mwic, nie widzia nic. Jego pierwszym kontaktem z rzeczywistoci by
dwik dzwonu. Dochodzi z daleka. Kilka uderze, jedno po drugim. Jego umys
przyzwyczaja si do tego ciepa, podczas gdy z zewntrz zaczynay dociera pierwsze odgosy
wrzawy.
Nagle Alex otworzy oczy. Zmruy je. Olepiajce wiato przeszkadzao mu w zrozumieniu,
gdzie si znajduje. Prbowa co dostrzec, ale bodce cielesne pojawiay si wszystkie naraz. Alex
zacz czu koczyny, ruch ramion w otaczajcej przestrzeni, a wiat wok niego powoli
nabiera pewnych ksztatw. Przed jego oczami biae cegieki staway si coraz wyraniejsze.
Take i zmys wchu odbiera pierwsze zapachy, a such apa niektre gosy z oddali.
Jeden z nich cigle si przyblia, a zwrci jego uwag.
- Ruszysz si czy nie?
Przesuwajc gow z pen wiadomoci w lew stron, Alex odwrci si i zobaczy chopca o
rudych wosach, ubranego w kombinezon. Patrzy na niego pytajco.
- Co to za filozoficzny spokj, moe podniesiesz tyek?
Alex wybauszy oczy i kiwn gow na znak zgody, nastpnie rozejrza si wok. Jestem
w przebieralni!"
Wsta i pody za koleg. W miar jak szed szkolnym korytarzem, jego umys otrzymywa
ogromn ilo nowych informacji. Jakby si obudzi ze piczki albo odzyska pami po cikim

wypadku.
Przebieg drog, aby doj do swojej klasy. Wydawao mu si, e zna te korytarze od bardzo
dawna. Z t sam swobod zasiad w awce w gbi klasy. Wszystko, co robi, byo naturalne, ale
jednoczenie bardzo go dziwio.
Kiedy nauczyciel zamyka drzwi i wita si z uczniami, Alex popatrzy na swoje ubranie. Mia na
sobie szary kombinezon, buty do gimnastyki i czarn koszulk z napisem PA RENTA L ADVISORY.
W jego umyle pojawia si informacja, e przed chwil skoczya si lekcja gimnastyki. Grali w
siatkwk na sali gimnastycznej. Druyna Alexa przegraa, ale chopiec doskonale pamita dwa
bloki, dziki ktrym odbi cicie kolegi z klasy, Stefana, za ktrym nie przepada.
Jego wzrok powdrowa w stron rywala, gdy nauczyciel filozofii poprosi koleank o
przeczytanie fragmentu tekstu z ksiki. Stefan odwrci si, eby wymieni prowokacyjne spojrzenie.
Ja... przypominam sobie tego chopca! Pobilimy si na korytarzu i musia interweniowa wony,
eby nas rozdzieli..."
Alex wbi wzrok w oczy kolegi z klasy, a jego pami odnajdywaa elementy pozornie
nieznanego wiata.
Sprbowa go znale, szukajc w przeszoci innych detali swojego ycia, ktre najwyraniej
tylko czciowo naleao do niego.
Nie byo w nim ladu po Marco.
Moe nie bra udziau w turnieju gier video i nie spotkali si. A moe adnego turnieju nie
byo. Natomiast jego rodzice byli obecni we wspomnieniach i wydawao si, e wiod podobne
ycie. Mieszka zawsze na ulicy Lombardia, uprawia te same sporty - koszykwk i tenis - i nagle,
analizujc swoje gusty muzyczne, zda sobie spraw, e rnica midzy jego yciem a alter ego
nie bya zbyt dua.
Pomijajc Marco, wiele aspektw tamtego rwnolegego wymiaru byo podobnych do tych
wyjciowych, jeli nie identycznych.
Ale istniaa podstawowa rnica. Alex dobrze o tym wiedzia.
Jeli podr przeniosa go do waciwego miejsca, Jenny ya i wzrastaa w tej
rzeczywistoci.
W tym czasie, gdy Alex oswaja si ze swoim wiatem alternatywnym, Jenny przesza przez
kontrol graniczn na lotnisku Malpensa.
22
- Alex...
Chopiec nagle usysza gos przenikajcy do jego gowy. Zegar wiszcy na cianie klasy
wskazywa za cztery pierwsz. Ostatnia lekcja dobiegaa koca. Gos Jenny by tak wyrany i
czysty, tak bliski...
- Sysz ci. Jenny, jestem. Jestem tutaj!
- Dr...
- Gdzie jeste?
- W Mediolanie. Przed chwil wyszam z lotniska, wsiadam do pocigu jadcego do centrum
miasta.
- Rozumiem. To poczenie z metrem. Dojedziesz do przystanku Cadorna. Tam wysid. Bd

czeka. Za par minut wyjd ze szkoy i przyjd po ciebie.


- Rozpoznamy si?
- jestem pewien.
Kiedy tak porozumiewali si w mylach, Alex cigle patrzy na zegarek. Nauczycielka od czasu
do czasu odwracaa si w jego stron, marszczya brwi, widzc jego cakowit nieobecno. Ale
rednia Alexa z filozofii w tym wiecie wynosia osiem. Mona mu byo wic pozwoli na
jeden dzie roztargnienia.
Pewnie jest zakochany" - pomylaa nauczycielka.
Nie bya tak bardzo daleka od prawdy.
Alex zacz biec, jak tylko znalaz si poza budynkiem. Dotar do stacji metra Loreto. Wsiad
do pierwszego wagonu zielonej linii. W pocigu jego myli toczyy si bardzo chaotycznie.
Jecha na spotkanie z dziewczyn, ktra ya w jego gowie, od kiedy siga pamici.
Podczas jazdy metrem wydarzyo si co szczeglnego.
Oparty o drzwi wagonu chopak o krconych wosach, z ksik Isaaca Asimova w rku,
podnoszc wzrok, rzuci w stron Alexa, bez uzasadnionego powodu, ze spojrzenie. Take i w
tym wiecie przyzwyczajenia s takie same, ludzie patrz na siebie le bez wyranej przyczyny"
- pomyla Alex. Po chwili wyobrazi sobie, e ksika wypada z rk modego czowieka. Kilka
sekund pniej chopak upuci powie na ziemi. Zaskoczony, pochyli gow, podnis
ksik i ze zdziwion min powrci do lektury.
Po wyjciu z pocigu na przystanku Cadorna, Alex wszed na ruchome schody prowadzce
na stacj. Oparty o gumow porcz zauway, e dwie dziewczyny odwrcone do niego plecami
ywo dyskutoway na temat wyboru lokalu na sobotni wieczr. Alex zamkn oczy i wyobrazi
sobie, e te dwie dziewczyny obejmuj si. Chwil pniej zatrzymay si, ucisny i zaraz
odskoczyy od siebie.
Alex usysza, jak jedna z nich zapytaa.
- Dlaczego to zrobia?
Druga odwrcia si plecami, a wyraz jej twarzy dawa przyjacice do zrozumienia, e nie
ma pojcia, co si stao.
Czy to stao si naprawd, czy to tylko moje wyobraenie? - zapyta sam siebie. Nie by w stanie
zrozumie, czy to, co wok niego si dziao, byo realne, czy te wydarzenia zrekonstruowa jego
umys, jak wspomnienie czego, co nigdy nie miao miejsca.
Kiedy znalaz si przed tablicami wietlnymi, ktre pokazyway przyjazdy pocigw, serce
zaczo mu bi w rytmie przyspieszonym.
Pocig z Malpensy mia przyjecha o trzynastej trzydzieci. Brakowao dziesiciu minut.
Alex skierowa si w stron awki, wszystko wok niego wydawao si podobne do
rzeczywistoci, z ktrej pochodzi. Stacja bya zatoczona. Przebyway tu dziesitki osb
poddanych szalonemu tempu metropolii.
Mniej wicej pidziesicioletni mczyzna, chcc wydosta si z tumu, potrci Alexa i nawet
nie przeprosi, tylko poszed dalej. Po chwili chopak odruchowo zamkn oczy i zobaczy, e ten
sam czowiek zaprasza do swojego samochodu prostytutk, paci jej i rozpina spodnie. Pragn
natychmiast oddali ten obraz.
- Co si dzieje?! - wykrzykn, ledzc mczyzn wzrokiem. Jego umys pata mu brzydkie figle, a

on ju nie by w stanie odrni wyobrae od rzeczywistoci.


Szybkie spojrzenie na stacyjny zegar uzmysowio mu, e brakuje kilku minut do przyjazdu
pocigu.
Siedzc blisko okna, Jenny patrzya na komrk, ktr z ostronoci wyczya. Pomylaa o
swojej matce. Musiaa si bardzo martwi. Przypominaa sobie jej teorie dotyczce duchowej sfery
ycia, planu przeznaczenia, ktre nie pozostawiao miejsca na zbiegi okolicznoci. Za kadym
spotkaniem stoi jaka wysza racja - mwia - zwaszcza za tymi, ktre wydawayby si zwykymi
utami szczcia". Niemniej Jenny bya pewna, e przekonania matki nie usprawiedliwiayby jej w
chwili, w ktrej odkryaby, e crka ucieka do Woch.
Jenny odwrcia si w stron siedze po lewej stronie i zobaczya kobiet policzkujc dziecko.
Kobieta bya wcieka.
- Nie wa si paka! - wrzasna malcowi w twarz.
Jenny popatrzya na dziecko, ktre przechylio gow w prawo. Ich spojrzenia si skrzyoway.
- Mamo, kto to ta pani, ktra bya z tat wczoraj?
- O kim mwisz?
- Kiedy bya w pracy... tata odprowadzi mnie na boisko, a potem odszed z taka pani o jasnych
wosach. Widziaem, jak si caowali.
Kto to by?
- Co ty mwisz? Me wymylaj historii! A teraz bd cicho i skocz kolacj.
Jenny potrzsna gow i przetara oczy. Poczua jak cierpnie jej skra.
- Co... - zacza mwi gono, a potem nagle zamilka.
To nie bya fantazja czy dziwna myl. Wiedziaa. Ta scena naprawd miaa miejsce, czua to, bya
pewna. Jakby to dziecko chciao jej co pokaza.
Co si ze mn dzieje, do diaba?"
Metaliczny gos dochodzcy z gonika pocigu obwieci - najpierw po wosku, a potem po
angielsku - wjazd na stacj Cadorna.
Emocje rosy byskawicznie. Bez porwnania do odczu dowiadczanych na molo w Altonie, gdy
jeszcze tysic wtpliwoci kbio si w jej gowie. Teraz bya blisko, jak nigdy. Spotkanie, na ktre
czekaa cztery lata.
A moe czekaa na nie od zawsze.
23

- Jenny, jestem tutaj - pomyla Alex, gdy pocig wjeda na stacj.


- Dojedam... Boj si, e poczuj si le, boj si, e nie poradz sobie z emocjami. Moesz si
rozejrze wok?
- Tak... widz ludzi wychodzcych z pocigu. Moje serce szaleje.
- Moje te za chwil eksploduje. Wanie wysiadam. Jestem w poowie pocigu. Wyjd mi
naprzeciw!
Alex niemiao podszed kilka metrw. Przyspieszy kroku, bada wzrokiem wszystkie twarze.
Jenny robia to samo. Z trudem odrzucaa kad inn myl i koncentrowaa si na poszukiwaniu
tej jednej twarzy. Fotografia na stronie druyny koszykarskiej bya wyryta w jej gowie. Rozpoznaaby

go wrd miliona osb.


W wyobrani Alex przywoa nagie ciao Jenny z pierwszej podry do innego wiata. To by
cudowny obraz, ale szybko chcia go odpdzi.
W pewnym momencie Jenny zauwaya wrd tumu biay kosmyk wosw Alexa. To by on,
marzya o nim i widziaa go wiele razy.
Sta tam.
Po raz pierwszy oczy chopca spotkay si z jej oczami. Rozpoznali si z odlegoci dziesiciu
metrw. Przez kilka chwil stali nieruchomo i przygldali si sobie.
By w nich lk, strach i wtpliwoci, ktre drczyy umys przez cztery lata.
Emocje i rado z zakoczenia, zdawaoby si, pozornie nieskoczonych poszukiwa. Nagle zaczli
biec do siebie, jakby na peronie poza nimi nie byo nikogo. Jakby nie istniao nic wicej na tej planecie, dla czego warto y. adne z nich nie chciao, aby rozpyno si wyobraenie o osobie, ktrej od
zawsze szukali. Z ktrej powodu wtpili we wasne zdrowie psychiczne.
- Alex! - krzykna Jenny i wybuchna paczem. Potem rzucia si w objcia. W tym
momencie po piecach przeszed j dreszcz.
- Jenny... - szepn Alex.
Przycisn j do siebie, sowa wizy mu w gardle z emocji. Prd przeszed po jego ciele. Oblaa
go naga fala gorca, kiedy gaska jej gadkie i mikkie wosy. Jenny przylgna do jego ramienia.
Wydawao si, e wszystko wok nich zamaro.
Szaleczy ruch na ulicy przy stacji nagle si zatrzyma, jakby wszyscy raptem zapomnieli o celu
swojej podry. Jaka dziewczyna rzucia torb na ziemi i popatrzya na nich, jak zaczarowana. Ich
uciski zdaway si uwalnia nieokrelon energi, fal, ktra uderzya jednakowo przechodzcych
tamtdy ludzi. Jaka dziewczynka podesza umiechnita i pocigna Alexa za brzeg marynarki.
-Kim jeste? - zapyta j, kiedy matka zbliaa si, aby j zabra.
Nikt nie umia powiedzie, co si dziao, ale dla wikszoci byo jasne, e co zmienio normaln
rwnowag rzeczywistoci, dokadnie, w tym wanie momencie.
Olepiajce wiato wydobyo si z miejsca poczenia Alexa i Jenny. Odbijao si na
triskelionie, wzniecajc iskr, ktra owietlaa i potgowaa wibracj otaczajcej rzeczywistoci.
Stali spleceni ze sob w samym rodku eksplodujc wiatem i poraajc nim wszystkich ludzi
na stacji.
Wielu zakryo twarze rkoma, jakby chcieli ochroni wzrok. Inni znieruchomieli z zamknitymi
oczami i z zastygymi w wyrazie zdziwienia ustami. Wszyscy w jednej chwili zapomnieli, w
ktr stron szli, lub z jakiego powodu si tutaj znaleli.
Alex i Jenny obalili granice czasoprzestrzeni i nareszcie byli razem.
Wydawao si, e jest to punkt ostateczny, ale by to tylko pocztek.
- Powiedz mi, z aski swojej, czy dziaa u ciebie Internet.
Gos Marco zdradza zmartwienie. Siedzia na wzku elektrycznym, z coca-col w rku,
komrk postawion na biurku i ze suchawk bluetooth w prawym uchu. Na wywietlaczu
komrki widniao nazwisko rozmwcy. Dwa lata starszy od niego Ricky Horeses, te by
obytym hakerem, z ktrym Marco dzieli swoje dowiadczenie informatyczne. Mieli do siebie
zaufanie od czasu, gdy razem wamali si do sieci danych, wanego operatora telefonii
komrkowej. Istnia midzy nimi rodzaj niepisanego paktu - ja nie artuj z ciebie, ty nie
artuj ze mnie.

- Nie - odpowiedzia Ricky. - Od rana prbuj. Wydaje si, e to nie jest odosobniony
przypadek.
- Numer pomocy technicznej...
- ...jest zablokowany, wiem.
- Ricky, w jakim sensie nie jest to przypadek odosobniony?
- Byem wczeniej w banku i nie pracoway terminale. A filia jest po drugiej stronie miasta
wzgldem mojego domu. To znaczy tego, gdzie teraz jestem.
- Psiakrew... co si tu do diaba dzieje?
Marco pozosta ze wzrokiem wbitym w pustk i sowami profesora Beckera, ktre nadal
kryy mu po gowie. Wszechwiaty zanikaj. Dzie koca jest bliski..."
- Zadzwo do mnie, jak tylko bdziesz mia jakie wiadomoci, okej?
- Dobrze, Marco. Potrzebujesz czego? W twojej sytuacji...
- ...nie potrzebuj niczego, dziki. Tylko tego, eby wrcia ta przeklta sie.
Alex i Jenny wyszli ze stacji szybkim krokiem, trzymajc si za rce, jakby to bya
najbardziej oczywista rzecz na wiecie. Dla nich obojga taki kontakt fizyczny oznacza
pewno, e to, czego dowiadczali, byo realne. e nie jest to wytwr ich wyobrani.
Ich splecione w dotyku palce byy waniejsze od kadego sowa, waniejsze od wszelkich
moliwych wyjanie.
W pewnym momencie Alex odwrci si do Jenny i przyjrza si jej z uwag.
- Ile czasu czekaem na to, eby popatrzy ci w oczy... bez tracenia kontaktu z tob, bez
budzenia si za kadym razem w moim wiecie.
Jenny umiechna si. Jej oczy byszczay. Dotkna rk jego twarzy, szukajc zarysw.
- Baam si, e zwariowaam. Teraz nie ma to nawet znaczenia. Jeeli bdc wariatem tak
si tego dowiadcza, to mnie to odpowiada.
Chopak i dziewczyna zamilkli na kilka sekund. Miasto wok nich odzyskiwao zwyke
szalestwo, ale pozostao co z magicznej chwili pierwszego kontaktu. Atmosfera, drenie,
ktre trzymao ich razem, jakby byli jednoci, jakby byli sercem jakiego wymiaru,
nalecego tylko do nich.
- Nie wiem, jakie bdzie teraz nasze ycie... - zastanawia si Alex. - Nie wiem, czego
mamy oczekiwa...
- Nie oczekujmy niczego. Jestemy razem. To wszystko, czego chciaam. Reszta mnie nie
obchodzi.
Alex umiechn si, jakby chcia potwierdzi sowa Jenny. Przecie trzyma j za rk i
szli razem w tym samym wiecie.
Odczucie kroczenia po alternatywnym Mediolanie byo bardzo dziwne. Wikszo ulic
wydawaa si identyczna, ale przed niektrymi budynkami Alex pyta sam siebie, czy widzia
je ju kiedy, czy te byy wynikiem innego biegu zdarze.
- Ale ty... mwisz po wosku. Jak to moliwe? - zapyta Alex, kiedy przechodzili przez
skrzyowanie.
- Moja mama urodzia si i dorastaa w Rzymie. Mwi ze mn po wosku od dziecka.
- Bya tutaj ju kiedy? - ponagli.
- Ja... nie wiem. Nie pamitam. Ale wydaje mi si, e rozmawiam z tob od zawsze.
- Nie do wiary, ulice s te same... ale tej kamienicy nigdy nie widziaem - powiedzia

Alex, kiedy przyglda si z daleka drapaczowi chmur. Mia ksztat wyduonej litery C i
skada si z licznych przeszkle, ktre jak gigantyczne lustro odbijay otoczenie. By wyszy
od budynkw, jakie Alex zna w swoim Mediolanie...
- Co to znaczy? To jest twoje miasto.
- Niezupenie. Teraz musz ci wszystko wytumaczy. Zabrzmi to absurdalnie, na
pocztku nawet ja w to nie wierzyem.
- O czym ty mwisz? Dla mnie ju i tak to wszystko jest absurdalne. Przejechaam p
wiata, eby...
- yj w wymiarze rwnolegym.
Alex opowiedzia Jenny to, co wiedzia o Wszechwiatach dziki teoriom jego przyjaciela
Marco i profesora Beckera. Zdawa sobie spraw, e dziewczynie mg si wydawa
wariatem, ale nie mia innego wyjcia. Szczerze mwic w cigu ostatnich dwudziestu
czterech godzin nie przywizywa ju wagi do tego, co byo do niedawna granic midzy
normalnoci a szalestwem.
- Alex, trudno mi ju przyj... to wszystko. - Jenny rozoya ramiona, eby wskaza
drog, budynki, rzeczywisto wewntrzn. - Ale to, co mwisz, dla mnie nie ma adnego
sensu, ja...
- Wiem, e to wydaje ci si absurdalne, dla mnie te. Problem w tym, e ta absurdalno
zaczyna nabiera sensu, zwaszcza e przyprowadzia mnie do ciebie. Jenny, wierz, e
moemy podrowa poprzez wymiary Wszechwiatw. Wierz, e jestemy wyjtkowi i e
nam jest pisany inny los. Nasz umys... jest kluczem.
- Przepraszam, co powiedziae?
- Nasz umys jest kluczem.
Jenny syszaa ju te sowa. Nie umiaa powiedzie, gdzie i kiedy, ale naleay do jej
przeszoci. Nagle pomylaa o tym, kiedy obudzia si w czym, co przypominao salon
domu, w ktrym kobieta, ktra wydawaa si jej matk, powiedziaa, e jej ojciec nie yje.
Potem przysza jej do gowy jej klasa z nieznan profesorka i kolegami, ktrych nigdy
wczeniej nie widziaa. W kocu jeszcze raz zobaczya obrazy ze snu, jakie miaa w
samolocie, kiedy ponownie znalaza si w domu dziadkw, ktrzy jeszcze yli. Byy to
dowiadczenia tak intensywne, e trudno byo odrni sen od jawy. Czy to mia na myli
Alex?
- Tak - odpowiedzia, gdy odebra pytanie sformuowane tylko w mylach Jenny. Przez
moment wydawaa si zdziwiona. Potem jasno myli Alexa, pewno i przekonanie
chopaka zaczynay wypenia jej umys, jak wiato, ktre nagle przenika przez okno.
Zauway to i mwi dalej.
- Myl, e zostao niewiele czasu - powiedzia bez ogrdek, idc w stron Corso Venezia.
- Nie umiem powiedzie dlaczego i nie jest mi wcale atwo wytumaczy ci, jak dotarem do
tej informacji. Ale wyranie jestemy w niebezpieczestwie.
Jenny popatrzya na niego zaniepokojona.
- A wic kim jestemy? Dlaczego nam si to wszystko przydarza?
- Nie wiem. Wiem tylko, e musimy znale Pami, zanim bdzie za pno... ale ja nie
wiem, co to jest ani gdzie jej szuka.
- Pami?
- Nigdy nie syszaa o takim miejscu, prawda? - zapyta Alex. Jenny nagle zatrzymaa si,

puszczajc rk chopca. On odwrci si i spojrza na ni peen lku.


- Alex, zaczynam si denerwowa. Boj si. I nie wiem, o czym mwisz. Za pno, na co?
Zbliy si, pogaska j po wosach, wycign ramiona i wzi j za rce.
- Jenny, ja te tego nie wiem, ale jest rzecz oczywist, e nie moemy udawa, e nic si nie
dzieje. Widziaa to, co si stao wczeniej na stacji?
- Tak - odpowiedziaa z byszczcymi oczami, wbijajc wzrok w chopca, o ktrym zawsze
marzya. Miaa wtpliwoci, czy naprawd istnieje, sdzia, e jest szalona. On mimo to cigle
jej szuka, a teraz j prosi o nastpny, bezwarunkowy akt zaufania. - Wydawao si, e czas si
zatrzyma. Co nowego powstawao... jaka energia,
- Nie jestemy szalecami, nawet jeli kto mgby nas za takich uwaa, gdyby sucha tych sw.
To wszystko prawda.
- Ale przypumy nawet, e ty yjesz w wymiarze alternatywnym, to jak tutaj przyjechae?
- Umysem. To nie ciao si przemieszcza. Nie jestem w stanie tego wytumaczy... To tak, jakby
zamkn oczy w jednym wymiarze, aby przej midzy dwoma wiatami poprzez wir i obudzi si w
innej rzeczywistoci. Kiedy ponownie otwierasz oczy, jeste swoim alter ego. Tego dowiadczyem.
Obudziem si w szatni w mojej szkole, tu, w twojej rzeczywistoci. Moe take i tobie si to uda.
Jenny jeszcze raz szybko zobaczya po kolei: portret Connora, klas z nieznanymi kolegami i
dom dziadkw.
- Moe ju mi si udao.
Brama do ogrodw publicznych Porta Venezia bya otwarta. Zdecydowali si wej. Kobieta w
futrze, ktra trzymaa na smyczy pudelka, zmierzya ich wzrokiem przy wejciu. Jenny oczarowaa
aleja drzew, wiodca do serca parku. Po lewej stronie znajdowa si rzd aweczek, z ktrych dwie
byy wolne. Trzymajc si za rce, podeszli do najbliszej i usiedli.
Kade z nich potrafio czyta w mylach drugiej osoby, tak jak to zazwyczaj odbywao si
przez te wszystkie lata podczas komunikacji telepatycznej. Nie trzeba byo otwiera ust, eby rozmawia. Ale dla Alexa najwspanialsze byo to, e mg usysze wreszcie na ywo brzmienie jej
gosu. Delikatnego i ciepego.
- Nie wiem, co to znaczy, ale dzi rano przydarzyo mi si co dziwnego - jakbym czyta
ludzkie myli... - zwierzy si Alex, dzielc si spostrzeeniem, ktre nie dawao mu spokoju.
- Mnie te si to zdarzyo. W pocigu. Dziecko wpatrywao si we mnie tak, jakby mi
opowiadao swoje wspomnienie.
- Pojawiy ci si w gowie obrazy, tak?
- Wanie. Jakby to bya scena z mojej przeszoci, a nie z jego.
- To jest niewiarygodne. Marco powiedzia mi o tym. Becker mia racj... uwalniamy jak
moc.
- Ale ta Pami, o ktrej mwie, zakadajc, e istnieje... Nie wiemy nawet, od czego zacz
poszukiwanie, prawda? Ani dlaczego ten czowiek tak j nazywa.
Odkryjemy j" - pomyla Alex, ujmujc donie dziewczyny. Jenny opucia wzrok i z
umiechem zarzucia mu ramiona na szyj.
Chopiec przyblia si do niej coraz bardziej, aby mc ledzi jej wzrok. Gdy Jenny podniosa
powieki, ich oczy spotkay si.
Niekoczca si chwila... Alex poczu si nieco zagubiony.
Wok nich nie istniay ju ulice, domy, miasto. Bya jedynie pustka z nimi porodku. Usta zbliyy

si, musny, palce rk sploty si. Lodowate powietrze czerwienio jej policzki i szczypao jego
twarz, gdy poczy ich gorcy pocaunek.
Zbliy delikatnie do do szyi Jenny. Palce dotkny naszyjnika, na ktrym zawieszony by
triskelion. Alex otworzy oczy, utkwi wzrok w magicznym wisiorku i przypomnia sobie, e ten
sam symbol nalea do maej Jenny - zmarej w szstym roku ycia, co miao miejsce w jego
wymiarze.
- Ten wisiorek... - powiedzia, bo pomyla o wizji, jak mia w salonie domu Thompson ...zawsze go nosia, tak? Od dziecka?
- Nalea do mojej babci, to by prezent od dziadka. Kiedy ktrego dnia powiedziae mi, e
wiesz o triskelionie, zrozumiaam, e nie bye tylko moj halucynacj.
- Absolutnie ni nie jestem... - Alex umiechn si.
Jenny odczekaa chwilk, kokietujc go, a nastpnie poddaa si:
- Wspaniale jest ci caowa... nie masz pojcia, ile razy o tym marzyam. Nie mog uwierzy,
e to wszystko dzieje si naprawd.
Alex umiechn si, pochyli gow i podnis wzrok.
- Jenny, szukamy si od zawsze - powiedzia przed nastpnym pocaunkiem.
Jenny opara gow o rami Alexa i otworzya oczy. W odlegoci kilku krokw od nich
grupa osb wchodzia do konstrukcji w ksztacie kopuy.
- Dokd oni id? - zapytaa. Alex odwrci si.
- Do Planetarium... Jenny umiechna si.
- To gwiazdy zawsze mnie prowadziy.
- One zaprowadziy mnie do ciebie - doda Alex, wstajc.
- Co robisz? Dokd idziemy? - zapytaa Jenny.
- Oglda gwiazdy, co? - odpowiedzia z umiechem, prowadzc j w stron Planetarium.
Tablica w holu przed kas informowaa: KIERUNEK - GWIAZDY - PROJEKT SZKOLNY
2014 - WSTP WOLNY. Pod napisem przedstawiono w powikszeniu wietlne, biaawe pasmo
Drogi Mlecznej, ktre przecinao na ukos sklepienie niebieskie.
Wewntrz ludzie rozpierzchli si po sali, a Alexa opanowao dziwne poczucie obcoci i
zagubienia. Nie mg poj, czym byo to spowodowane. Jenny szybko dostrzega rzd
czerwonych krzese ustawionych w ksztacie koa, eby wszyscy widzieli stojcego porodku
prowadzcego. Nastpnie wybraa dwa miejsca, ktre wydaway si bardziej odosobnione i wzia
Alexa za rk. Sala moga pomieci do trzystu osb, ale tamtego dnia byo ich czterdzieci.
Jenny usiada i spojrzaa na chopca o promiennych oczach.
Kiedy zgasy wiata, obj ramieniem Jenny. Publiczno moga kontemplowa rozpostarte
nad sob sklepienie niebieskie.
Prowadzcy zaj miejsce i poprawi may mikrofon przypity do klapy marynarki.
W tym momencie Alex przypomnia sobie wszystko.
-Ju tutaj bylimy... - powiedzia szeptem, zamykajc oczy i wydobywajc z pogrzebanej
przeszoci wydarzenie bez precedensu, ktre od kilku minut ukadao si w sekwencj deja vu.
W tym wspomnieniu obecny by zarwno on, jak i Jenny. Ale kontury byy mgliste, ludzie
wydawali si bardzo duzi i patrzyli na nich z gry. Gwiazdy byy jedynie pltanin nieznanych
wiate, a niektre dzieci haasoway po przeciwnej stronie sali i zaguszay sowa prowadzcego.
Wyjanienia mczyzny trudno byo zrozumie, a temat prelekcji by nudny.

Alex sprbowa odnale si w tym wspomnieniu. Nagle stao si ono tak wyrane, tak
dobrze zarysowane, e mona je byo przeanalizowa jak fotografi w starym albumie. Jenny
cisna jego rk. Odwrci si w jej stron. Z uniesion ku grze gow, usysza:
-T znam, to Andromeda. Mj tato cigle mi opowiada historie gwiazd...
Alex prbowa dostrzec swoje ciao, ale wok panowaa ciemno. Tylko sklepienie
niebieskie wysyao sabe wiato i padao na ich gowy. Ale to wystarczyo, eby zrozumie, e
zarwno ona, jak i on tego dnia nie mieli wicej ni cztery lata.
Byli dwjk dzieci, trzymali si za rce, siedzieli w tym samym Planetarium, w ktrym
przebywali teraz.
Ale w innym zaktku Wszechwiatw... - pomyla Alex, jak tylko otworzy oczy. Bylimy w moim wymiarze pierwotnym. I bya w nim Jenny, ktra potem w szstym roku
ycia...".
Zatrzyma si. Sprbowa wszystko wymaza z pamici. Dziewczyna bya obok i moga
sysze kad jego myl. Nie mia najmniejszego zamiaru ujawni jej, e w rzeczywistoci, z
ktrej pochodzi, ona zmara dziesi lat temu.
Myl o czym innym, dalej, myl o czym innym".
Na szczcie Jenny ogldaa gwiazdy pojawiajce si na ekranie Planetarium i niczego nie
zauwaya, ale ten wysiek wywoa niespodziewane drenie, ktre przeszo przez jego plecy
jak zimny dreszcz. Jego gowa opada, podczas gdy ciao trzymao si sztywno. Wydawao si,
jakby zasn, tymczasem usiowa oddali ostatnie wspomnienia, aby unikn dzielenia ich z
Jenny.
Wtem umys Alexa zosta wessany przez wir do tunelu emocji, obrazw i nierozrnialnych
dwikw. Daleko od Jenny, daleko od tego wiata. Kiedy opuci spltany kalejdoskop,
otworzy oczy prbujc ponownie odnale si w otaczajcej go rzeczywistoci. Wystarczyy
dwie minuty. W swoim wymiarze opuci ciao na play w Melbourne.
Jednak teraz wok niego nie byo piasku. Nie byo oceanu.
Gdzie ja, do diaba, jestem?"
24
Rozejrza si wok.
Znajdowa si na ulicy, a waciwie na prawie pustym placu, podobnym do tego, ktry w
jego rzeczywistoci od kilku lat by boiskiem koszykwki podlegajcym gminie. Od czasu do
czasu spotyka si tu z chopcami z innych klas, mimo ostrzee trenera, ktry zakaza
rozgrywania meczw towarzyskich w miecie. Zawodnicy nie mogli ryzykowa kontuzj, a te
mogy mie katastrofalny wpyw na sezon.
Alex schyli gow i przyjrza si swojemu ciau.
Mia na sobie dinsowe spodnie i podart koszul. Przejecha rk po gowie i poczu, e jest
ogolona na zero. Z tylnej kieszeni spodni wyj portfel. W rodku znajdoway si banknoty,
ktrych nie by w stanie rozpozna, oraz kilka dokumentw. Zobaczy swoje zdjcie w dowodzie
osobistym, pod ktrym widniao nazwisko Karl Weser.
Zagubiony i wykoczony instynktownie szuka jakiej informacji o swoim alternatywnym
yciu tak, jak w szatni. Podejmujc ten wysiek, ruszy w drog. Wszed na jak ulic i

zorientowa si, e prowadzi w kierunku wiaduktu. Hady gruzu, zgromadzone wok, tworzyy
sceneri jak po wybuchu bomby. Alex zauway kilka szczelin, z ktrych wydobywa si dym,
jakby asfalt pk w wyniku gwatownego trzsienia ziemi. W dali pony zaparkowane samochody.
To jakby moje miasto..., ale w jakim stanie?"
Alex zacz sobie co przypomina na temat alternatywnej tosamoci. Nagle dotary do
niego chaotyczne informacje o wojnie domowej, starciach na ulicach, zamachach i masakrach.
Oczyma wyobrani ujrza Mediolan ogarnity rewolucj, ktra wstrzsna miastem i obalia
wadz, mordujc wikszo przedstawicieli klasy politycznej. Kiedy przechodzi przez most,
przywoa pami zdarzenia, e w Rzymie spalono Watykan. To, czego dowiedzia si o
wiecie w cigu tych kilku minut, byo - agodnie mwic - szokujce. Mia ochot uciec, ale
nie wiedzia dokd. W oddali usysza gosy
Kto krzycza. Alex odwrci si, ale nie byo ywej duszy. Caun dymu utrudnia widoczno.
Za jego plecami majaczy niejasny zarys mostu - wydawa mu si podobny do tego przy stacji
Lambrate.
Spomidzy kurzu i pyu wyonia si horda ludzka i maszerowaa w jego kierunku. Wszyscy
byli ubrani na czarno i zakapturzeni. W rkach trzymali strzelby, kije, pistolety - co kto znalaz.
Sycha byo trudne do rozrnienia okrzyki. W jednej sekundzie krew zastyg mu w yach.
Bez chwili namysu zacz ucieka. By przed nimi przynajmniej dwiecie metrw. Raz po
raz odwraca si, eby sprawdzi, czy armia go nie dogania, ale wydawao si, e odlego
pozostawaa wci taka sama. W pewnym momencie ujrza schody prowadzce na niszy
poziom - jakby wejcie do metra, mimo e nie oznaczone. Alex pamita, e przejcie
podziemne przecinao plac i wychodzio na stacj Lambrate. Jak tylko znalaz si na dole, zda
sobie spraw, jak naprawd wygldaa sytuacja w rwnolegym wszechwiecie - podziemny
tunel usany by dziesitkami trupw.
Gdziekolwiek spojrza, widzia okaleczone, oszpecone i zmasakrowane zwoki ludzkie. Leay
w caym pasau. Tymczasem gosy zbliay si coraz bardziej. Horda prawie go dogonia, najszybsi
byli ju na schodach. Alex zacz si trz i poci. Sparaliowane nogi odmwiy mu
posuszestwa. By wystraszony. Uklk, przygotowany na najgorsze.
Zamkn oczy. Na moment sprbowa si odizolowa i pomyle o Jenny, o tym, jaka bya
pikna. Wyobrazi sobie jej oczy. Sprbowa oywi ich pierwszy pocaunek. Jeszcze raz na
krtko ujrza obrazy z tej niewiarygodnej podry, ktra zaprowadzia go na drugi koniec
wiata, a potem w nieznany wymiar, eby j spotka. Nagle poczu czyj rk na ramieniu.
- Alex, obud si - szepna Jenny.
Gowa chopca bya przechylona. Wykadowca wyjania pochodzenie plam sonecznych,
gdy Alex z trudem tworzy oczy. Na sali panowaa ciemno. Rka Jeny wci znajdowaa si na
jego ramieniu.
- Nareszcie... Co ci si stao? - wyszeptaa dziewczyna.
- Kim... kim jeste? Czego chcesz? - zapyta zamiast odpowiedzie, rozcigajc minie
szyi, jak przed treningiem.
Jenny cofna si zdziwiona.
- Przepraszam, jak to kim?
- Gdzie jestem?

- Alex... to ja, Jenny. Jestemy w Planetarium. Zasne.


- Och, och, chwileczk. Bya lekcja wychowania fizycznego, gralimy, potem poszlimy si
przebra...
- O czym ty mwisz? artujesz?
Wsta zdenerwowany. Wykadowca przerwa na chwil prelekcj, bo chopiec przemyka
midzy siedzeniami, opuszczajc sal. Jenny podya za nim. Dogonia go, gdy by ju na
zewntrz kopuy obserwatorium.
-Moesz mi wytumaczy, kim jeste i czego ode mnie chcesz?! - krzykn Alex, odwracajc
si.
W wyrazie twarzy Jenny dominowao oszoomienie i przeraenie.
- Czy to moliwe, e... Bylimy tu razem, nie pamitasz? Na tej awce - wskazaa ruchem
gowy. - Take...
- Nie znam ci. Ostatnia rzecz, jak pamitam, to ta, e przebieraem si w szatni przed
powrotem do klasy na ostatni lekcj. Teraz budz si w Planetarium w towarzystwie
dziewczyny, ktra twierdzi, e mnie zna. Co mi zrobia? Kto da mi narkotyk? Co si stao?
Alex nagle zacz si szybko oddala. Przeszed przez bram wejciow do ogrodw przy
Porta Venezia.
-Alex, prosz ci... nie moesz mi tego zrobi - krzykna Jenny.
Nawet si nie odwrci.
W tym momencie odezwa si dwik pierwszej syreny.
Dochodzi z Placu San Babila i by jak jk, ktry rozchodzi si wok. Przyciga
zaciekawionych ludzi, ktrzy z ogrodw zaczli wylewa si na chodnik. Po trzech dononych
sygnaach rozleg si metaliczny gos, pochodzcy prawdopodobnie z gonika:
-Obywatele proszeni s o powrt do swoich domw, zgodnie z zarzdzeniem wadz. Prosz
zachowa spokj i pozosta w swoich mieszkaniach. Od godziny siedemnastej tego wieczoru
ogasza si godzin policyjn. Powtarzam...
Ludzie patrzyli na siebie zdziwieni. Niektrzy wysuchali ostrzeenia dwa, trzy razy,
nastpnie pospiesznie udawali si w stron metra przy stacji Palestro. Na drodze tworzyy si
grupy ciekawskich, ktrzy usiowali dowiedzie si, co si stao.
Jenny, stojc nieruchomo, obserwowaa wypadki.
Nikt nie rozumia powodu podobnego obwieszczenia, ale twarze wielu osb wyraay lk.
W cigu tych kilku minut potrzebnych do opuszczenia ulicy, Jenny syszaa, jak mwiono o
wojnie, ataku terrorystycznym, wirusie pandemicznym oraz innych katastroficznych
wydarzeniach. Nikt nie zna odpowiedz, za kady snu fantastyczne domysy.
Ruch zupenie zamar. Jenny posza w stron prawie pustej Alei Buenos Aires. Wszyscy
skierowali si do domw, jak nakazay wadze.
Nie miaa pojcia, co ma robi ani dokd i. Wiedziaa tylko,
e musi znale miejsce, w ktrym moe si schroni. Poruszaa si w nierealnej ciszy,
przerywanej tylko przez syren, po ktrej nastpowa komunikat. W pobliu Placu Lima, po
drugiej stronie ulicy, zobaczya grup wojskowych. Zatrzymaa si. Jeden z nich na jej widok
machn karabinem maszynowym.
- Dziewczynko, syszaa zarzdzenie? Wracaj zaraz do domu!
Ale ja nie mam tutaj domu" - pomylaa Jenny, nie wiedzc, co ma odpowiedzie.

- Wyraam si jasno? Przyjmij moj rad, wracaj do rodzicw, bo za chwil bdzie koniec
wiata.
Jenny skina gow, nogi jej dray.
- Dobrze, dobrze... - odpara, zmieniajc drog. - Id do domu. Mieszkam tu blisko.
Wojskowi wrcili do rozmowy, dajc jej spokj.
A teraz, do cholery, dokd mam pj?" - zapytaa sam siebie, gdy wesza w wsk ulic. W
gbi zauwaya wietlny napis na jakim barze.
- Hej, przyjacielu, chcesz by zmasakrowany? Uciekajmy std!
Alex podnis wzrok i zobaczy ciemnoskrego chopca. By podobnie jak on ogolony na
yso, w ciepym ubraniu i dinsach. Nieznajomy zapa go za rk, pomagajc mu wsta.
Razem rzucili si do ucieczki. Szybko przebyli tunel, biegnc wrd stosw trupw jak w
mrocym krew w yach dreszczowcu czy grze video. Plamy krwi byy wszdzie. Biegnca
za nimi zbita masa ludzi wypeniaa tunel. Co dziesi lub pitnacie sekund ludzie intonowali
aobne pieni i komentowali wydarzenia. Alex prbowa podsucha ich rozmowy, ale szybko
zorientowa si, e nie mwili po wosku, tylko w jakim twardym, pnocnym jzyku. By
prawie pewny, e to niemiecki.
Kiedy Alex i ciemnoskry chopak, przeskakujc po trzy schody, znowu wyszli na wolne
powietrze, nieznajomy kiwn na niego rk, pokazujc kierunek ucieczki. Znaleli si na stacji
benzynowej, pod to-czerwon tablic wietln z napisem KRAFT-GAZ. Biegiem wlizgnli si
do maego sklepiku, w ktrym zastali zniszczone pki, porozrzucane akcesoria do telefonw
komrkowych, dezodoranty do samochodw oraz roztrzaskany komputer. Kasa bya otwarta i
oprniona, a to, co zostao z produktw, leao rozrzucone na ziemi.
- Co si, do diaba, dzieje w tym miecie? - krzykn nagle Alex. Jego towarzysz, schylony,
szuka czego pod lad.
- Nazywam si Jamil. Ty te jeste z naszych, prawda?
- Z naszych, ktrych? Ja...
Jamil wychyli gow spod mebla, w ktrym myszkowa, i przyjrza si Alexowi z min
inkwizytora.
- Jeste Wochem..., czy tak? Alex ba si odpowiedzie.
- Co za pytania mi zadajesz? Wygldam na Chiczyka?
- Moe sobie ze mnie kpisz? Jeste Wochem czy nie? Udajesz, e nie rozumiesz?
Zakapturzona ludzka horda zatrzymaa si blisko pomp paliwowych, czowiek wygldajcy
na lidera odczy si od tumu i wykrzykiwa instrukcje po niemiecku. Odpowiada mu
patetyczny chr wojskowych gosw.
Alex zacz szpera we wasnych wspomnieniach. Musia znale jakie wyjanienie, jednak
napotka opr. Nie uzyska odpowiedzi.
Jamil ponownie wsadzi gow pod lad i mrucza pod nosem:
- Przecie tu by, musi tu by...
- Posuchaj... ja... Obawiam si, e straciem pami. Mgby mi powiedzie, gdzie, do diaba,
jestem i co si dzieje?
- Ten zasrany kryzys - powiedzia do siebie Jamil. - Nie obchodzi mnie twoja pami. Chc
tylko uratowa tyek. Zabijaj wszystkich, kry wie o zamachu na papiea, a teraz chc
wypdzi wszystkich Wochw.

- Ale dlaczego Wochw?


- Wochw! Neutralnych, tak nazywaj takich jak ja i ty. Co ci bd mwi? Pozwl si
zabi, zreszt to i tak tylko kwestia czasu. - O, jest, znalazem go! Wiedziaem, e tu by!
Alex znieruchomia gdy Jamil wyciga granat i pooy go obok dziurawego monitora.
- Dlaczego wszyscy mwi po niemiecku?
- A w jakim jzyku maj mwi? Jestemy w Mediolanie, kochany, tak czy nie?
- I w Mediolanie mwi si po niemiecku?
- Po niemiecku i po wosku. Od ponad szedziesiciu lat.
Jamil potrzsn gow, nastpnie rzuci wzrokiem na to, co si dziao na zewntrz sklepu.
Lider grupy rebeliantw zebra towarzyszy szykujc si do ataku.
Alex rozejrza si wok. Nie byo nawet ubikacji, w ktrej mogliby si schowa. adnej
drogi ucieczki. A cay ten wywd kolorowego chopca by bezsensowny. Mg mie sens tylko
wtedy, gdyby w rwnolegej rzeczywistoci Wszechwiata, druga wojna wiatowa zakoczya
si inaczej. Zwycistwem Niemcw. Jamil umiechn si szyderczo, mruc prawe oko.
Nastpnie wzi granat i wyszed ze sklepiku.
Alex widzia go przez okno i modli si, aby nie zrobi tego, co, jak si wydawao, zamierza.
- Macie wy, pode skurwysyny! - krzykn penym gosem, odcign zapalnik i rzuci
granatem w stron rozwcieczonego tumu, zostajc tylko z zawleczk w rce.
Alex skamienia.
Zaraz po wybuchu rozlegy si okrzyki blu lub zoci wrd zbuntowanych onierzy, ktre
nakaday si na siebie i zamieniay w oguszajcy wrzask. Alex wyszed ze sklepiku i natychmiast
skierowa si na prawo, za dumnym i triumfujcym Jamilem. Kolega najwyraniej by
zadowolony ze spektaklu. Rzuci si do ucieczki, lecz mimo chmury dymu powstaej w wyniku
eksplozji, nie umkn uwadze onierzy.
Kilku z nich go dostrzego i zaczli pocig. Przeskoczy rzd krzeww, jakby byy
przeszkod na torze atletycznym i jak szalony rzuci si przed siebie. Odwrci si dopiero
wtedy, gdy za plecami usysza seri z broni maszynowej. Daleko w tyle, ciao Jamila
gwatownie upado na jezdni.
Bieg ze wszystkich si. Za nim podao co najmniej szeciu zbuntowanych. Wiksi i starsi
od niego, moe nie tak szybcy, ale uzbrojeni. Rozlegy si strzay z pistoletu, a kto krzycza:
- Wir werden dich tten, Italiacu! - Zabrzmiao jak groba.
Nie mino wicej ni kilkanacie sekund, gdy jeden z pociskw ugodzi go w udo, wywoujc
rozdzierajcy okrzyk blu. Czu, jak co wdziera si w zwoje nerwowe i pali si w jego ciele
niczym rozarzona agiew.
cigajca go grupka natychmiast rzucia si na niego; skrca si z blu na ziemi, przyciskajc
ran zakrwawionymi domi.
- Przeklci! Zostawcie mnie, nic nie zrobiem! wystraszony krzykn przez zy.
Szeciu zakapturzonych ludzi przyjrzao mu si z zaciekawieniem. W uszach dudnia mu cisza.
Nastpnie jeden z nich co szepn do swojego towarzysza, zasaniajc twarz kapturem.
W kocu wycign dugi n spod podszewki opasujcej tali.
Ostrze weszo powoli i zagbio si w piersi Alexa. Lec na ziemi, czu jak oczy wychodz
mu na zewntrz i e oddech winie w gardle. wiat wydawa mu si paski i szary Bl nogi
zupenie ustpi. W kilka sekund wszystkie fizyczne doznania zamieniy si w zimny i mroczny
ucisk.

Przed jego oczyma pojawia si twarz Jenny, jak obraz, ktry zasania niebo. Krew laa si z
jego piersi i ciekaa na asfalt. Szeciu napastnikw oddalao si. Przytumiony i guchy wybuch
bomby by ostatnim dwikiem, jaki Alex zdoa usysze, a odbicie soca w falach oceanu
ostatnim towarzyszcym mu obrazem.
Potem - nico.
Nagle za plecami Jenny otworzyy si drzwi, podrywajc j z miejsca.
- Hej, ty, nie syszaa komunikatu? - zapyta szedziesicioletni mczyzna w fartuchu.
Musia by barmanem.
- Syszaam, prosz pana. Wanie id do domu.
- Wic zejd z mojego okna. Musz je zamkn. Trzeba pozamyka wszystkie.
Jenny oddalia si bez sowa. Zacza biec, nie wiedzc dokd si uda ani w jaki sposb
mogaby skontaktowa si z Alexem.
Prbowaa si skoncentrowa, ale nie moga. Nie syszaa ju nawet wasnych myli.
Przecia dwie wskie, krte i opustoszae uliczki, ktre wciskay si w rodek dzielnicy
Gwne aleje byy niewtpliwie bardziej uczszczane przez wojskowych. Zbyt duo ryzykowaa,
wasajc si tak bez celu. Sza, rozgldajc si wok. Od czasu do czasu zauwaaa ludzi, ktrzy
dochodzili do drzwi i znikali za nimi. Waciciele zamykali swoje lokale. Rwnie wszystkie
okna kamieniczek byy pozamykane na gucho i miay opuszczone rolety.
Kiedy przesza obok wystawy sklepu ze sprztem AGD, zobaczya telewizor z paskim
ekranem, z napisem na grze FULL HD - SUPEROKAZJA. Nadawano wiadomoci. Gos by
wyczony, ale napis WYDANIE SPCJALNE i obraz czogu wystarczyy Jenny, aby zrozumie, e
wydarzyo si co powanego. Zacza biec zadajc sobie cige to samo pytanie: Co si stao
Alexowi?". Dlaczego jej nie rozpozna i potraktowa w taki sposb? Teraz bya sama.
25

Piasek, pozacany promieniami popoudniowego soca, wyania Si powoli. Jego


przebudzeniu towarzyszyy szum rozbijajcych si o molo fal i powiew wieego wiatru
wiszczcego w uszach. Powieki dray mu przez par sekund, zanim z trudem otworzy oczy.
Soce kryo si za lini horyzontu. Jego pomaraczow tarcz poykaa woda, a wszystkie
fioletowe, czerwone i te cienie, niczym pocignicia pdzlem mieszay si ze sob, tworzc
wspania palet barw zachodu soca w Australii. Kiedy Alex powoli si podnosi, jaki pies
otrzsn si z wody, wzniecajc przed nim piach.
- yj... - wyszepta i rozejrza si wok. - yj.
Marco przedstawi mu hipotez wiatw alternatywnych, w ktrych sprawy wymkny si
spod kontroli spoeczestwa. Ale w najgorszym ze scenariuszy nie mg wyobrazi sobie wasnego
miasta doprowadzonego do takiego stanu. Sprbowa odszuka w pamici uczucie, jakiego
dowiadczy, gdy ostrze weszo w jego ciao. Przychodzio mu to z trudem. Ba si tego obrazu.
Naleao go spali a popi zakopa w gbinach niepamici
By martwy, nie mia co do tego adnych wtpliwoci. Rebelianci zostawili go na ziemi, aby
wyda ostatnie tchnienie, z nabojem w udzie i noem w piersi. Umar, ale przey. To nie miao
sensu.

Jego pierwsz myl po stwierdzeniu, e yje, bya konieczno odnalezienia Jenny.


Wyobrazi j sobie sam w miecie, ktrego kompletnie nie znaa. Jak miaaby wrci do
Melbourne? I co mona zrobi, eby znowu si spotkali? Musia porozmawia z Marco. Rozejrza
si wok w poszukiwaniu plecaka. Lea nadal obok niego. Z kieszeni marynarki wyj telefon
komrkowy.
- Cigle nie dziaa. Do licha!
Wszed na schody molo i pomaszerowa wzdu Esplanady. Zatrzymujc si dopiero przy
skrzyowaniu ulic. Opar si o poblisk palm. Musia zebra myli. Gdzie na kocu drogi
zauway takswk. Pomacha rk, aby go zauwaono.
Samochd zatrzyma si i Alex wsiad.
- To the airport - powiedzia zdecydowany.
Samolot do Abu Dhabi wystartowa o jedenastej pitnacie z lotniska Tullamarine w
Melbourne i wyldowa nastpnego ranka o szstej dwadziecia pi. Dla Alexa byo to
siedem godzin nieprzerwanego snu. Po wyldowaniu na lotnisku w Emiratach Arabskich wsiad
do pocigu, aby dosta si na terminal, z ktrego mia poczenie z Heathrow. Pozostaa tylko
godzina i czterdzieci minut przed drugim etapem podry.
Przetrwa oczekiwanie, jedzc porcj pizzy obok strefy checkin i o smej pitnacie, zgodnie
z rozkadem, wystartowa do Zjednoczonego Krlestwa.
Podczas lotu nie cign z uszu suchawek iPoda. Tylko tak mg odpocz. Obudzi si raz,
kiedy hostessa linii Etihad Airways serwowaa obiad zoony z gumowatego kurczaka z
dodatkiem zimnego groszku, sabej kawy i torcika czekoladowego.
O dwunastej dwadziecia samolot wyldowa na ziemi angielskiej.
Poczenie z Mediolanem byo przewidziane na pit pidziesit po poudniu. Alex pody
wzdu galerii sklepw, z plecakiem na ramionach i zmczonym wyrazem twarzy. Chcia si
pooy i wycign obolae podczas dugiego lotu nogi.
Kto wie, czy Marco odkry co jeszcze..." - pomyla. Usiad na aweczce w strefie wi-fi.
Wycign nogi i opar stopy o stolik naprzeciwko. Jaki pan w mundurze rzuci w jego stron
szybkie spojrzenie. Musia by ze stray lotniska i chyba nie podobaa mu si pozycja przyjta
przez chopaka. Jednak Alex nie poruszy si. By wykoczony. W oddali zobaczy owietlon
szyb biura podry. Fotografia szczliwej rodziny wisiaa pod gigantycznym napisem: GO
TO EUROP! NOW!
Wygldao to jak wiadomo skierowana do niego.
Przed bram swojego domu Alex wzi gboki wdech. Nie wiedzia, jak zareaguj rodzice,
gdy wejdzie do domu, jak gdyby nigdy nic.
Bya pora kolacji, Valeria i Giorgio z pewnoci byli w rodku.
Z bramy wysza jaka dziewczyna i zostawia j otwart. Alex podzikowa i wszed po
schodach.
Przed wejciem modli si, eby rodzice nie byli zbyt zdenerwowani. Potem nacisn
dzwonek.
Czeka, a kto otworzy mu drzwi. Z windy, pomidzy pitrami wyszed starszy pan.
Staruszek wyj z kieszeni paszcza przeciwdeszczowego klucze i otworzy drzwi swojego
mieszkania. Wczeniej rzuci w jego stron pytajce spojrzenie.
Alex zosta sam. Drzwi, naprzeciw ktrych sta, otworzyy si.
- Jeste przyjacielem Paolo? - zapytaa ciemnowosa kobieta w fartuchu.

Alex popatrzy na ni z zakopotaniem, nastpnie rzuci okiem na wizytwk przy


dzwonku.
- Mamcini... - powiedzia, zanim ponownie odwrci si w stron kobiety. - Przepraszam,
chyba pomyliem pitro.
- Gdzie mieszkasz?
- Na drugim.
- Tu jest drugie pitro. Nie pomylie przypadkiem drzwi? Alex opuci wzrok, ukrywajc
swoje zmieszanie.
- Przepraszam pani... co pomyliem. Odwrci si i zbieg po schodach na parter.
Na zewntrz budynku chopiec sprawdzi numer: 22, Aleja Lombardia. Jego dom. Od
szesnastu lat.
Nie, znowu..."
Alex rozejrza si wok.
Wszystko byo takie, jak zostawi. To samo miasto, ta sama droga, ktr przemierza tysice
razy. Ale w jego domu mieszkaa inna rodzina.
Wrciem na play do mojego ciaa... podniosem si, leciaem trzema samolotami, by tutaj
dotrze. Na miejsce, z ktrego wyruszyem. Co to wszystko, do cholery, znaczy?"
Wkurzony do granic moliwoci pobieg w stron Placu Piola.
Mieszkanie Marco byo oddalone tylko o kilkaset metrw, tu przy Alei Gran Sasso.
Po dwch minutach sta przed domofonem.
- Tak? - odezwa si gos.
- Marco, to ja!
- Alex, cze! Co za niespodzianka... Wchod.
Brama si otworzya i Alex wszed, przez uamek sekundy odczu jaki niepokj.
Wydawao si, e przyjaciel wcale nie czeka na jego powrt. Na pierwszym pitrze drzwi do
domu Draghi byy lekko uchylone. Alex pchn je. Jak tylko przekroczy prg, dozna uczucia
obcoci. Tam, gdzie zazwyczaj sta st z trzema komputerami, zobaczy sof.
Znikn niebieski neon zawieszony kiedy na cianie, a w jego miejsce pojawia si komoda,
na ktrej stay liczne fotografie oprawione w ramki. Przyjaciel doczy do niego z korytarza.
- Alex!
Widok, ktry zobaczy, wstrzsn Alexem.
Umiechnita twarz, ramiona rozpostarte w jego stron, jakby chcia go obj, ale przede
wszystkim - Marco sta na wasnych nogach.
- Wreszcie wpade! - powiedzia, ciskajc przyjaciela, ktry niezrcznie tylko mrukn
co na powitanie. - Prawie si ju nie pokazujesz. Alex nic nie powiedzia, wbijajc wzrok w
nogi przyjaciela.
- Co ci jest? Dobrze si czujesz?
- Tak, ja...
- Wygldasz, jakby zobaczy ducha!
- Ty... Chodzisz, wic...
- A co mam robi, klcze? Jestem szczliwy, e ci widz, ale nie przesadzajmy! - Marco
wybuchn miechem i znikn szybko w kuchni. Po chwili wrci z dwiema puszkami coca-coli
w rce.

- Chcesz si napi?
- Marco, mam kopoty.
- To znaczy?
- Nie wiem, jak ci to wyjani - rzek zmieszany Alex, rozgldajc si naokoo. Jego wzrok
pad na jedn z fotografii stojcych na komodzie.
- Przepraszam, ale... ta tutaj, to twoja mama?
- Jasne, co za pytania zadajesz? Bye wtedy, gdy razem zrobilimy to zdjcie zeszego roku...
Dom w Toskanii, pamitasz? Musisz zobaczy, jak si zmieni, jest ju umeblowany.
Alex zamkn oczy i poczu, e zaraz zemdleje. Stojcy naprzeciw niego chopiec wid ycie,
ktre byo totalnym zaprzeczeniem ycia jego przyjaciela Marco.
- Co ci jest?
- Nie, nic. Posuchaj... Jak si maj moi rodzice? Nie mieszkaj
ju na Alei Lombardia?
Marco cign brwi i uwanie przyjrza si twarzy Alexa.
- Przyjacielu, zaczynam si o ciebie martwi... Stracie pami?
- Dobre pytanie. Nawet nie wiem, jak ci na nie odpowiedzie.
- Alex, mwisz powanie?
- Najzupeniej powanie.
-Twoi rodzice od piciu lat mieszkaj w Szwajcarii. Jak to moliwe, e pytasz mnie o takie
rzeczy? Chcesz mi powiedzie, e nie pamitasz?
Marco postawi puszk na stole.
- Miae wypadek? Rozbie gow?
- Nic z tych rzeczy. To jest zbyt skomplikowane, aby wyjani. Chyba musz ju i.
- Ja natomiast myl, e potrzebujesz pomocy. Musiao ci si co sta...
- Zostawmy to. Zapomnij o gupich pytaniach, ktre ci zadaem. Alex wsta i poszed w
stron drzwi.
- Ale, jak to... - Marco znieruchomia z puszk w rce.
-Przepraszam, ostatnia sprawa - podj Alex, odwracajc si do przyjaciela. - Znasz jak
Jenny?
Marco popatrzy na niego z zakopotaniem.
-Kogo?
Alex nie odpowiedzia. Szybko opuci salon rodziny Draghi, trzasn drzwiami i uciek.
Wypad na ulic pen ludzi, kiedy naraz uwiadomi sobie, e znajduje si w podry midzy
nieskoczonymi drogami, w niezliczonej iloci Wielowiatw. Pord tych wszystkich
normalnych osb czu si obco. Mg podrowa, mg jedzi wszdzie, zgbia kady
scenariusz.
Teraz jednak musia odnale drog do domu.
26

Nie jestem w stanie kontrolowa tej przekltej mocy".


Alex ponownie przeanalizowa wszystko to, co robi od momentu gdy by na play, i tego, jak
zosta wessany przez wir, aby ponownie obudzi si w szkolnej szatni, w rzeczywistoci nalecej

do Jenny.
Jeszcze raz zobaczy kady etap swej niewiarygodnej podroy. Obrazy trupw w przejciu
podziemnym alternatywnego Mediolanu nadal byy jak ywe i kontrastoway ze
wspomnieniami pierwszego pocaunku z Jenny. A te nakaday si na dowiadczenie przeyte w
Planetarium, gdzie przypomnia sobie, e w przeszoci spotka ju wczeniej dziewczyn w
tym samym miejscu, lecz nie wiadomo przy jakiej okazji.
Jeszcze raz wrci pamici na lotnisko Tullamarine, lot do Emiratw Arabskich i ldowanie
w Anglii.
Mediolan jest taki sam, ale ycie mojej rodziny i Marco jest zupenie inne. Nawet nie
wiem, gdzie mieszkam. W moim domu zamieszkaa inna rodzina, moi rodzice s w
Szwajcarii, Marco chodzi! Musz zawrci... ale jak?"
Podnis si z ziemi. Zegar na supie wskazywa dziesit wieczr. Kilka metrw dalej par
osb spoza Europy rozmawiao gono przy budce z kebabem.
To musiao sta si w czasie podry. Prawdopodobnie, gdy spaem".
Rozejrza si wok i pomyla o wanym szczegle. Nie mia plecaka.
To logiczne. W tym wymiarze moje alter ego nie ma plecaka, nie wraca z adnej podry.
Powiesiem go, gdy wsiadaem do metra. Plecak... gdzie go widziaem ostatni raz?"
- Oczywicie! - wykrzykn, przycigajc uwag tych spoza Europy. - To stao si na
Heathrow!
Szed i zbiera myli. Musia zaraz wrci na Heathrow.
Zmierza ulic w stron Placu Piola i zszed po schodach do metra. Nie mia ani grosza na
zakup biletu - na szczcie kabina kontrolerw bya pusta. Do daleko by tylko jeden
mczyzna w mundurze, odwrcony plecami, wic nie stanowi problemu. Alex przeskoczy
bramki i uda si w kierunku peronw.
Na pocig czekao kilka osb. Kto wpatrywa si nieustajco w tablic wietln z
godzinami odjazdu, kto czyta ksik, kto niecierpliwie spacerowa.
Alex przeszed peron do koca, usiad na awce i zamkn si w sobie. Wiem, dokd mam
jecha... w jakim miejscu mam si ponownie obudzi. Musz tylko mie zdolno
kontrolowania podry".
Prbowa przypomnie sobie jakikolwiek szczeg, ktry mgby go ponownie przenie w
myli na Heathrow. Skoncentrowa si na plecaku, ktry ostatni raz widzia obok siedzenia, w
pobliu wyjcia. Sprbowa przywoa jak twarz, napisy, reklamy wietlne lotniska.
Przejechay dwa pocigi, a on nadal tkwi w tym samym miejscu.
Potem nagle z meandrw jego myli wyonio si spojrzenie pewnego pana. Gste wsy, mae
oczy, wyrana broda. Mia na sobie mundur.
Ale oczywicie, to bya stra lotniska. Rzuci mi takie spojrzenie, kiedy oparem stopy na
stole w poczekalni".
Umys Alexa uchwyci si tego wspomnienia i nie pozwala mu uciec. Czu, e prowadzi go
instynkt i nakazuje, co powinien robi. Skoncentrowa si na szczegach: czarnych butach
policjanta, pace woonej za pas. Za mczyzn - tablica sklepu obuwniczego. I zdjcie
szczliwej rodziny z napisem: GO TO EUROP! NOW!
W pewnym momencie wszystkie minie Alexa zdrtwiay i jego ciao osuno si na bok, a
gow uderzy o awk.
Twarze, kolory, gosy i zapachy wszechwiata pomieszay si z inn rzeczywistoci. Wir

wessa myl, zabierajc j std, z tego tak podobnego, a jednoczenie dalekiego Mediolanu. To
byo jak bieg z prdkoci wiata w tunelu pamici, bez moliwoci rozrnienia osb i
zdarze. Nie tylko swoich wspomnie, ale kadego czowieka z osobna.
Kiedy ponownie otworzy oczy - lea.
Podnis si, minie byy jeszcze obolae i wzrok cigle zamglony. Niektre niejasne wiata
zaczynay nabiera ksztatw. Pochodziy ze wietlnego ekranu znajdujcego si naprzeciw
niego. Napisy byy w jzyku angielskim. Alex rozejrza si wok i umiechn, pozwalajc
sobie na westchnienie ulgi. To byo to miejsce, ktre mia nadziej rozpozna. Znajdowa si
na lotnisku Heathrow.
Dokadnie tam, gdzie zasn tamtego popoudnia, czekajc na lot do Mediolanu. Dokadnie
tam, gdzie chcia wrci.
Chyba zrozumiaem, jak to dziaa..."
Nagle odwrci si, ogarnity potrzeb sprawdzenia, czy si nie myli. Spojrza pod awk.
- Mj plecak! - krzykn z radoci.
Przeszuka worek i znalaz jedn z kanapek, jakie sobie przygotowa w Melbourne. Znajdowaa
si w woreczku od dwch dni i musiaa by ju niejadalna, ale gd przeway. Odwin j i
ugryz.
Zegar cyfrowy na cianie naprzeciw niego pokazywa drug w nocy. Sprztajca kobieta
cigna to-niebieski wzek, kierujc si w stron toalet. Kolory przypominay Alexowi
koszulk jego druyny koszykwki.
Tym razem lepiej zachowa czujno" - pomyla, gdy wczy si po opustoszaym
angielskim lotnisku. Mia moc przekraczania granic midzy wymiarami, nie mia ju co do
tego wtpliwoci, ale moc t kontrolowa ju tylko czciowo.
Sprawdzi poranne odloty. Lot do Linate by przewidziany na szst pidziesit. W
kieszeni plecaka mia jeszcze kart kredytow, ktr dosta od Marco. Te pienidze przenios
go do domu.
Po obejrzeniu wszystkich sklepowych wystaw Alex wrci do strefy zaadunku i usiad.
Jego myli natychmiast powdroway do Jenny.
Prawdopodobnie znajdowaa si jeszcze w Planetarium razem z identycznym jak on
Alexem, ale tak naprawd, to nie by on. Zada sobie pytanie, co moe si sta, kiedy
alternatywny Alex si obudzi. Ten, ktry z caym prawdopodobiestwem - nawet jeli nie
mg tego powiedzie na pewno - nic o Jenny i o wszechwiatach nie wiedzia.
Okoo szstej rano podszed do kasy i zapaci za lot, modlc si, eby tym razem podr
odbya si bez niespodzianek.
- Nareszcie mj Mediolan! - krzykn Alex, kiedy opuszcza terminal w Linate, ale
natychmiast poczu lk. Nie by pewny, czy jest we waciwym miejscu. Najpierw musia
porozmawia z rodzicami. No i z Marco.
Nieco zmczony i cigle oszoomiony wykorzysta ostatnie pienidze, ktre mu zostay,
aby wzi takswk a do samego domu.
- Miejmy nadziej, e jestem we waciwym Mediolanie... - szepn do siebie, podczas
gdy takswkarz wjeda na obwodnic i uderza w autoradio, ktre nie chciao si dostroi
do jakiej stacji, oferujc na wszystkich czstotliwociach dokuczliwy szum.
Kiedy znalaz si naprzeciw bramy pod numerem 22 na Alei Lombardia, westchn z ulg,
odczytujc na domofonie nazwisko LORIA. Zadzwoni, mimo e mia klucze w plecaku.

- Tak? - odpowiedzia gos matki. Nie spodziewa si rodzicw w domu o dziesitej rano.
- Mamo, to ja.
- O, Boe! Alex.
Rodzice przyjli go z ulg, jakby przed chwil zosta uwolniony z rk porywaczy. Jak
tylko przekroczy prg domu, Valeria rzucia si na niego, ciskajc go i prawie przyduszajc.
Szlochaa i mruczaa zadowolona co niezrozumiaego, raz doni ciskaa kark syna, raz
gadzia mu wosy. W kadym gecie wyraay si sprzeczne emocje: ulga i rado, e syn
yje i jest zdrw, ale i rozpacz oraz zo nagromadzona w dniach oczekiwania.
Giorgio uczestniczy w scenie powitania, stojc ze skrzyowanymi na piersiach rkami i
papierosem w ustach. W jego spojrzeniu widoczny by zamt. Czoo mia zmarszczone, wyraz
twarzy kogo, kto oczekuje natychmiastowych wyjanie. Valeria uwolnia Alexa z ucisku, a
ojciec wypuci dym z zacinitych ust, robic powan min.
- Teraz powiedz nam, gdzie, do diaba, bye. I nie prbuj wymyla niestworzonych
historii.
- Tak... dobrze - odpowiedzia chopak.
Kiedy porzdkowa plecak na pododze, zobaczy egzemplarz Corriere delia Sera" na
stole kuchennym. By z poprzedniego dnia, a tytu wyrnia si ogromnymi literami: terror
nieznajomego. Zdjcie, ktre przedstawiao bijatyk w parlamencie, rzucao si w oczy na
caej stronie. Byo poprzedzone dwiema linijkami napisanymi kursyw: Po blokadzie
Internetu wzroso napicie. Rzd ma da odpowied obywatelom!" - daj tumy. Napicia
i starcia na caym wiecie.
Alex usiad za stoem w kuchni, podczas gdy Giorgio zapa gazet i wymachiwa ni
porywczo:
- Widzisz, co si dzieje? Jak mylisz, co czulimy?
- Przepraszam.
- Nie obchodz mnie twoje przeprosiny - wykrzykn ojciec. -Teraz mi powiesz, gdzie
bye!
Alex sprbowa uciec wzrokiem, chcc unikn bezporedniego kontaktu. Zda sobie spraw,
e nie przygotowa adnego usprawiedliwienia. Choby minimalnie wiarygodnego.
- Musiaem... - Alex patrzy na swoje rce, z zaciskajcymi si nerwowo pakami. - Byem w
podry. To byo konieczne.
Valeria usiada naprzeciw syna, a Georgio z caej siy zacisn rce na oparciu krzesa,
ktre stao na honorowym miejscu przy stole.
- W podry? Gdzie? Oszalae?
Ton gosu Alexa sta si agodny. Chcia zaoszczdzi kilka sekund na wyjanienia.
- Nie wiem, co wam powiedzie. Ale nie sdz, ebym oszala.
- No to teraz mw! - Giorgio uderzy pici w st. Jego policzki poczerwieniay.
Poluni sobie wze krawata i zacz na nowo: - Albo pjdziemy przepyta twojego
przyjaciela Marco! Dobrze wiemy, kto ci kry. Dzwoniem na policj, od razu zrozumielimy,
e za tym wszystkim sta ten wir!
- Przesta - wybuchn Alex. Podnis wzrok, eby zmierzy si ze spojrzeniem ojca. - Marco
nie jest wirem. Jest geniuszem. Nie moecie tego zrozumie, nie wiecie nic a nic.
- Rozumiemy, sprbuj jednak zrozumie take i ty - Valeria wstaa.
- Skoczyem rozmow. Nie mam wam nic do powiedzenia.

- Musisz nam wytumaczy - wczy si Giorgio, dyszc ze zoci. - Musisz nam to wyjani
lub - jak mi Bg miy - zamkn ci w pokoju do koca roku szkolnego.
Alex milcza, wbi wzrok w prni, jakby chcia zignorowa te ataki ze strony rodzicw.
- Chcesz by twardy, co? - podj Giorgio. - Zejd mi natychmiast z oczu, jeli nie chcesz
mnie widzie z podniesion rk.
Alex, nic nie mwic, podnis si powoli. Chwyci plecak i wyszed z kuchni. Skierowa si
w stron toalety. Musia podj decyzj, co dalej.
Stojc naprzeciw lustra, wspar rce o brzeg umywalki i opuci . Poczu ciar sytuacji, ktra
zaczynaa go przerasta. Ale to by moment na poddanie si, na strach i pacz. To bya odpowiednia chwila, aby powrci do innego wymiaru.
Podnis gow i napotka swoje spojrzenie w lustrze.
Wrc do ciebie, Jenny - pomyla Alex, kiedy woda spywaa do umywalki. Obmy sobie
ni twarz, jak czyni to zwykle rano, zaraz po obudzeniu si. - Wrc..." - powtarza w mylach
jakby piewa koysank.
- Czekaj na mnie, Jenny... - powiedzia niskim gosem, przywoujc jej obraz w lustrze.
W tej samej chwili za przymknitymi drzwiami toalety oczy Valerii Loria bysny w
ciemnoci korytarza.
Syszaa to imi.
Ona i Giorgio dobrze wiedzieli, o kogo chodzio. Alex nie mg tego pamita.
Z najgbszych zakamarkw pamici, zza zaryglowanych i niedostpnych drzwi w n aj
mroczniejszej uliczce wspomnie Alexa - wrcia Jenny.
Chopiec wyszed z azienki, w korytarzu nie byo nikogo. Z plecakiem skierowa si w stron
opancerzonych drzwi. Sysza oddalone gosy rodzicw, odizolowanych i dyskutujcych.
Zacisn palce na klamce i otworzy drzwi zdecydowanym ruchem. Kiedy zamkny si za nim,
wyda dugie westchnienie. Nastpnie zbieg po schodach i opuci kamienic, kierujc si w
stron domu Marco.
27
- To niemoliwe.
Gos Valerii Loria zdradza niedowierzanie i niepokj.
- Co si znowu dzieje? - zapyta Giorgio, osuwajc si na skrzany fotel w jadalni.
- Doktor powiedzia nam, e nie mona wykluczy takiej ewentualnoci... pamitasz?
- Jakby to byo wczoraj. Tak jak pamitam mury naszego domu, zanim je pomalowano na
biao, aby zatrze napisy z tym przekltym imieniem... Jenny! Ten piekielny symbol... by
wszdzie!
- Mj Boe, Giorgio. Ile to ju lat mino? Tak bardzo si modliam...
- Dziesi. Dziesi lat.
- Zaczekaj na mnie. Musz co zrobi. Zaraz wrc. - Valeria wysza z kuchni i z
drewnianej skrzynki, zawieszonej przy opancerzonych drzwiach, wzia mae etui, z ktrego
wydobya klucz z napisem: PIWNICA.
Kiedy schodzia do podziemia, lodowate powietrze silnie przenikao jej nozdrza.
Wspomnienia pojawiay si jedno za drugim, wynoszc ponownie na powierzchni histori,

ktr z takim trudem wymazali z pamici.


Yaleria doskonale pamitaa tamten okres.
Alex by w pierwszej klasie podstawwki. Inne dzieci rysoway zielone krajobrazy, domy,
drzewa i przerabiay soce na umiechnit buk. Alex malowa sam w swoim pokoju, krelc
apokaliptyczne scenariusze, ponce miasta, rozsypujce si kamienice. Kiedy go pytano,
dlaczego tak rysuje, odpowiada zwyczajnie: -Widziaem to.
Valeria przekrcia klucz w kdce, na ktr byy zamknite drzwi od piwnicy, i wesza.
Rysunki zajmoway przestrze w gbi, po prawej stronie. Kiedy tam dosza, w mylach wrcia
do niej szczera twarz Alexa, z biaym, anielskim kosmykiem wosw, ktry monotonnym gosem
jak w koysance powtarza: - Jenny istnieje, Jenny istnieje, Jenny istnieje...
Kade wydarzenie z najciemniejszego okresu ich ycia rodzinnego byo odnotowane w
pamitniku Valerii. Zacza pisa tu po porodzie. Ukrya go, gdy t straszn histori mieli ju za
sob. Ona i Giorgio zaczli dziaa z koniecznoci. Trzeba byo zamurowa ywcem monstrum,
ktre niszczyo dziecistwo ich syna.
Kiedy Valeria wycigaa wielkie pudo z piwnicy, Giorgio by w jadalni. Wzi stary terminarz i
otworzy go na literze K. Przebieg wzrokiem nazwy, a znalaz to, czego szuka: Klinika
Prywatna -Enrico Paoli.
W linijce pod spodem wpisany by owkiem numer telefonu do Siniscalco, a w cudzysowie
- neurolog"
Giorgio usiad na sofie, wzi telefon bezprzewodowy wystuka numer doktora.
Po kilku dzwonkach odpowiedzia gos sekretarki. Chwila oczekiwania i lekarz odebra
telefon z numeru wewntrznego.
- Prosz?
- Doktorze Siniscalco, dzie dobry. Mwi Giorgio Loria.
Po drugiej stronie telefonu odpowiedziaa cisza przerwana gbokim westchnieniem.
- Dziesi lat temu leczy pan mojego syna Aleksandra.
- Co to bya za kuracja? - gos neurologa przypomina osob, ktra palia, zanim staa si
dorosa.
- Przysa nas do pana psychiatra, doktor Moriggia.
- Ach.
Giorgio wyczu z monosylabowej odpowiedzi neurologa, e dopiero teraz sobie przypomnia
nie cz, ale wszystkie bolesne okolicznoci ich spotka. Ponowna rozmowa z doktorem
Siniscalco i roztrzsanie tego strasznego okresu ich ycia byo jak zapalenie pochodni w
zapomnianym zaktku pamici.
Migawki z przeszoci powaliy Giorgia, uderzajc w niego ca si.
Mury domu zabazgrane sprayem. Podoga w pokoiku Alexa, gdzie dziecko wyryo noem
trzy spiralne pksiyce, ktrych znaczenie Valeria i Giorgio zignorowali. Papierowa teczka z
rysunkami penymi krajobrazw godnych galerii horroru.
- Panie Loria, jest pan tam jeszcze?
- Tak, prosz mi wybaczy... mwiem, pamita pan? Przyszlimy do pana na...
- ...terapi elektrowstrzsami - dokoczy doktor.
- Tak, pamita pan Alexa?
- Blondyn, o anielskiej twarzy, prawda?
- Tak, anielskiej... ale udrczonej.

- Jeli mnie pami nie myli, terapia odniosa oczekiwane skutki.


To prawda, Alex zacz rysowa drzewa, dzieci i domy, jak wszyscy jego przyjaciele. Po
leczeniu wydawao si, e wrci do normalnego ycia szecioletniego dziecka.
- Tak, przesta wspomina o tej urojonej przyjacice.
- Nie posalicie go ju do doktora Moriggia czy si myl? Wszystko wrcio do normy.
- Wanie tak, doktorze.
- Z pana tonu wnioskuj, e problem powrci. Jak si Alex czuje?
- Doktorze Siniscalco, boj si, e to znowu to samo, znikn na kilka dni... poszed jej
szuka.
- Powiedzia wam to?
- On nic nie powiedzia, wrci dzisiaj i odmwi wyjanie, ale moja ona go podsuchaa,
kiedy mwi sam do lustra. I znowu zwraca si do tej dziewczyny. Kopot w tym, e nie zdaje
sobie sprawy z tego, o kim mwi. Niczego nie pamita, nie rozumie, e ona istnieje tylko w
jego umyle.
- Prosz mi pomc lepiej zrozumie - doktor zapali cygaro, wsta z krzesa i zbliy si do
okna w swoim gabinecie, by obserwowa miasto. Na ulicach widocznych z szstego pitra
kamienicy przy via Melchiorre Gioia, panowa zamt. Sygnalizacja wietlna nie dziaaa, ale nie
byo adnego policjanta, ktry kierowaby ruchem. Doktor zatrzyma wzrok na kolejce
zniecierpliwionych osb przed bankomatem. Niektre wymachiway rkami, inne
wrzeszczay, a jeszcze inne zaczynay si bi.
Giorgio w tym czasie opowiedzia mu, co si wydarzyo.
- Jak to moliwe, e nie czy imienia Jenny ze swoim dziecistwem?
- W rzeczywistoci to ma sens, panie Loria. W wikszoci przypadkw terapia elektro
wstrzsowa nie powoduje uszkodze dugoterminowych, przynajmniej zgodnie z badaniami na
ten temat. Jest te prawd, e odzyskanie funkcji pamiciowych zmienia si w zalenoci od
osoby. Wasz syn na skutek terapii elektrowstrzsami zastosowanej w okresie dziecistwa straci
fragment pamici dotyczcy dwch lat poprzedzajcych ten okres jego ycia. Przynajmniej jeli
chodzi o aspekty deliryczne choroby. A wic zapomnia o koszmarach, wizjach. Usun ze
swojej pamici take urojon przyjacik, o ktrej cigle mwi.
- Nie tylko o niej mwi... jej imi byo w domu wszdzie. Wyryte na meblach, pisa je na
murach... nie ma pan pojcia, co przeszlimy.
- Zapewniam pana, e z racji zawodowych wysuchuj takich historii do czsto...
- Oczywicie, przepraszam. A wic, jak pan mwi, zaley to od indywidualnego przypadku.
- Tak jest. Problem, o ktrym mwimy, wyranie znw si pojawi. I zacz si wanie od
powrotu postaci urojonej.
Czoo Giorgia pokryy zmarszczki, spochmurnia i chwil odczeka, zanim podj rozmow
gosem zdenerwowanym i niskim.
- Doktorze, nie chc, eby znowu zacza si ta mka. Co moemy zrobi?
Odpowied neurologa bya bezlitosna, jak ostateczny wyrok skazujcy. Wtedy wanie do
mieszkania wesza Valeria, przepychajc nog pudo przez korytarz.
- Musimy powtrzy terapi - powiedzia gos w suchawce telefonu, a oczy Giorgia
zamkny si jak pancerne drzwi w obliczu takiej ewentualnoci.
- Nastpny elektrowstrzs - odpowiedzia pogodzony, po kilku chwilach cikiego milczenia.
Valeria wpatrywaa si w niego, stojc w progu oddzielajcym jadalni od korytarza.

Giorgio nacisn czerwony przycisk telefonu bezprzewodowego i odoy go na komod, z


ktrej wyj terminarz. Wsta, podszed do ony i przytuli j do siebie, prbujc pocieszy.
Kiedy j obejmowa, wpatrzony w pustk, oczyma wyobrani widzia napisy na murze i
mroce krew w yach rysunki rozrzucone po caym domu.
Giorgio cigle patrzy przed siebie, niezdolny do odrnienia rzeczywistoci od
nakadajcej si na ni bardzo cienkiej tamy wspomnie. Zobaczy swojego syna mierzcego go
wzrokiem bezlitosnym i zimnym. Cigle powtarza monotonnie, jak w halucynacji: - Jenny
istnieje... Jenny istnieje... Jenny istnieje...
28
- Do diaba, chc zobaczy, co si dzieje w miecie wrzasn Marco, zanim wychylony
wycofa si z okna kuchennego. Podprowadzi wzek elektryczny do wyjcia i chwyci
marynark z wieszaka przytwierdzonego obok domofonu.
Ubra si, potem wycign pk kluczy i otworzy drzwi.
Poprowadzi wzek wzdu porczy schodw wiodcych do drzwi wyjciowych. Na zewntrz
uderzy go gwatowny poryw lodowatego wiatru, zawic mu oczy ukryte za grubymi
soczewkami.
Wrzaski na ulicy byy pierwszym sygnaem alarmujcym. Ludzie stali zebrani w grupach, jakby
chcieli chroni temat rozmowy. Zo i napicie byy wszdzie. Jedni nie mogli poczy si z
Internetem przez telefon komrkowy, inni kcili si obok przedwczenie zamknitego banku.
Starszy pan bez zbw wymachiwa lask w stron przechodniw, krzyczc:
- To jest trzecia wojna wiatowa, zawsze mwiem, e to si tak skoczy!
Marco przejecha po chodniku z Alei Gran Sasso do skrzyowania z Placem Piola. Minie
rk mia tak sabe, jakby ulegy atrofii. Za dugo byem w domu, niech mnie licho porwie..." Z
dochodzcych z drogi nakadajcych si na siebie wielu gosw wyowi pierwsze wiadomoci:
przede wszystkim tego dnia nie wyszy gazety codzienne. Zauway, e kioski byy nieczynne, nie
byo na nich nawet kartki informujcej o powodzie zamknicia. Z zielonego kosza na odpady
wystawa egzemplarz Corriere delia Sera" z wczorajsz dat. Marco wycign go i przyjrza si
pierwszej stronie, gdzie jeden z tytuw brzmia: Terror nieznanego. Po szybkim przejrzeniu
innych artykuw zoy gazet i schowa za pazuch marynarki.
Jeli chodzi o Internet - jak potwierdzi mu Ricky - to by zawieszony w caym miecie. Wicej
- we wszystkich miastach. I to by -wedug niego - najbardziej ponury aspekt tej wstrzsajcej
sytuacji.
Co do reszty, wygldao na to, e sklepy czy wane dla obywateli instytucje, jak banki i poczty
przestay pracowa, zamykajc i dezaktywujc terminale przeznaczone do przelewu pienidzy.
Std burdy i protesty przed bankomatami.
Kluczowym elementem, ktry wzbudza panik midzy ludmi by brak informacji.
Kierujc wzek inwalidzki w stron placu Piola, Marco sysza, jak mwiono o wojnie,
terroryzmie, a nawet o obcym ataku. Wobec niemonoci dostpu do sieci i braku informacji
obywatele wylgali na ulice, aby da wyraz swoim najgorszym obawom. Szukali wyjanie,
ktrych nikt nie zamierza im udzieli.
Kiedy znalaz si naprzeciw skrzyowania, midzy Alej Gran Sasso a placem, zaczeka na

zielone wiato, a nastpnie nacisn rczk, ktra wprawia wzek w ruch. Niektre samochody
nadjeday z jego lewej strony, z przeciwnej strony Alei i z pasa ruchu dla uprzywilejowanych takswek i autobusw. Dokadnie w poowie skrzyowania podnis wzrok i zobaczy, e wiata
s wyczone. Szybko rozejrza si w prawo i w lewo, aby skontrolowa sytuacj na drodze.
Samochody nadjedajce od strony Alei Gran Sasso nie hamoway. Niektre zaczy natarczywie
trbi klaksonem.
- Zatrzymajcie si! Do licha! - krzykn Marco, kiedy zobaczy ciarwk poczty woskiej,
ktra od strony placu wanie wczaa si do ruchu na Alei Gran Sasso, nie ogldajc si na nic,
zakadajc, e wiata dziaaj. Moga go uderzy z ca prdkoci.
Musia podj byskawiczn decyzj: pojecha wzkiem do przodu, majc nadziej, e
ciarwka go ominie i sprbowa dotrze do wiate, zanim samochody sunce od strony Alei
Gran Sasso t do niego. Albo wrzuci bieg wsteczny, zostawiajc miejsce ciarwce, ale
ryzykujc zderzenie z samochodami.
- Niech to szlag trafi! - krzykn i w uamku sekundy zdecydowa si na drugie rozwizanie.
Wane byo nie to, gdzie jecha, ale eby jecha szybko. Kiedy pierwszy samochd gwatownie
zahamowa, pozostae zaczy wpada na siebie i da si sysze pisk hamulcw.
Powsta chaos jeszcze bardziej niekontrolowany.
Kiedy Marco wycofywa si, przygotowany na zderzenie, ciarwka nagle skrcia w Alej
Gran Sasso.
Chopak jak w zwolnionym tempie widzia wszystko po kolei, zanim wyrzucio go z wzka
i spad na beton. Ciarwka poczty woskiej oddalaa si. Zderzay si natomiast kolejne
samochody. Po jego lewej stronie nagle zahamowao BMW, a takswka, ktra aby unikn
stuczki z samochodem z naprzeciwka, wykonaa ryzykowny manewr i, wyprzedzajc kolejk,
kierowaa si prosto w stron skrzyowania.
Ostatnim kadrem, jaki Marco zobaczy przed zderzeniem wiate takswki ze swoim wzkiem,
bya sylwetka Alexa z plecakiem po drugiej strony ulicy. Przyjaciel co krzycza w jego
kierunku.
Kiedy wyldowa na ziemi, uderzajc gow o beton, w jednej chwili zapada ciemno.
Alex przebieg przez skrzyowanie. Wok zapanowa obd. Niektrzy ludzie wysiedli z
samochodw, eby zaprotestowa przeciwko tym, ktrzy uderzyli pierwsi. Kolejne dojedajce
samochody gwatownie hamoway, a takswkarz wyskoczy ze swojego biaego opla i peen obaw
podbieg do ciaa Marco.
- Chryste, nie wiem, jak to si stao, ja... - zacz si jka.
Alex pochyli si nad ciaem przyjaciela wyrzuconym w odlegoci kilkunastu metrw od wzka
inwalidzkiego.
- Marco, Marco! Odezwij si, prosz ci! - krzykn i prbowa go reanimowa, uderzajc
go po policzkach. Krew zalewaa mu twarz, a oczy wci byy zamknite.
- Boe, nie! Nie umieraj, obud si, psiakrew!
Wzrok Alexa pad na praw rk Marco - jego palce zaczy si porusza. Rwnie wargi
bardzo wolno zaczy dawa sygna ycia i w kocu chopak otworzy oczy.
- Jestem tutaj, przyjacielu. Chcesz, eby mnie szlag trafi? Co, do cholery, robie na rodku
ulicy? Powiedz mi, gdzie ci boli, nie wiem, czy mog ci podnie.
- Ja... nie wiem.
Alex chwyci Marco pod boki i sprbowa podnie, nastpnie wzi go na plecy i zanis

w stron wzka.
- Jest spieprzony - z trudem rzek Marco. - Popatrz na koo.
- Zadzwonimy po pogotowie. Musisz jecha do szpitala. Mj telefon jest nieczynny.
- We moj komrk, jest tutaj, w wewntrznej kieszeni. Alex poszpera i wycign z
marynarki przyjaciela noki.
- Nie ma zasigu - powiedzia, potrzsajc gow.
- Zaprowad mnie do domu. Stamtd zadzwonimy.
Alex poprawi Marco na wzku, nastpnie prbowa go uruchomi, ale urzdzenie
elektryczne nie dziaao. Pcha go wic rcznie, napotykajc opr tylnego, lewego koa, zupenie
wygitego na skutek zderzenia z takswk.
Takswkarz znikn, pozostawiajc auto na rodku drogi. Protesty kierowcw
uczestniczcych w karambolu przerodziy si w ostr szarpanin. Cay ruch by
sparaliowany, i to nie tylko w tej czci miasta, a haas klaksonw osign poziom trudny do
zniesienia.
Po przybyciu do domu Alex zostawi wzek w korytarzu i pobieg po telefon bezprzewodowy.
- Ale dlaczego? Cholera! - wybuchn. - Nie ma sygnau.
- Jeszcze i to... - skomentowa sabym gosem Marco, zrezygnowany, jakby si tego
spodziewa. - Profesor mia racj.
- Co robimy? Musisz jecha do szpitala.
- Alex, chod tutaj. Nie jest ze mn tak le. Uderzyem gow, okej. Krwawi, ale mog
opatrzy si sam. Mogo by gorzej.
Poprosi przyjaciela, aby go zawiz do azienki i pokaza mu, gdzie znajduj si lekarstwa.
Alex wyj wod utlenion, spirytus, waciki, gazy i plastry i zacz go opatrywa.
- Wzek jest nie do uytku i to jest problem.
- Potem naprawi ci koo, by mg przynajmniej go przesuwa.
- Ale jak to si stao, e zjawie si wanie w tym momencie? -chcia wiedzie Marco.
- Zaraz ci wszystko opowiem. Zdarzyo mi si wiele rzeczy, o ktrych powiniene wiedzie.
Alex zacz streszcza wszystko, co przydarzyo mu si podczas podry, jednoczenie
prbujc wcieli si w rol pielgniarki. Nie wspomnia mu jednak o spotkaniu ze szczliwym
Marco i jego rodzicami, jakby chcia go uchroni przed zbyt duym do udwignicia
rozczarowaniem. Przyjaciel sucha ze zdziwieniem i rosncym entuzjazmem. Kade sowo Alexa
wydawao si potwierdza wszystkie jego przypuszczenia.
W jego relacji nie byo miejsca na jakiekolwiek wtpliwoci -Wielowiaty byy
rzeczywistoci.
Alex naprostowa koo przy wzku, ju mona byo si na nim porusza.
Marco poprosi go jeszcze, by wyj stary telewizor z lamp elektronow, ktry zostawi w
skrzyni wiele lat temu. Pomyla, e w tej sytuacji moe si przyda jako rdo dodatkowych
informacji.
Przewd antenowy wychodzi ze ciany jadalni, obok barku i z podczeniem go do
obudowy nie byo problemu. Alex wyj pilot z bocznego schowka przy monitorze i poda go
wacicielowi.
-Nic z tego nie bdzie... - skomentowa Alex, podczas gdy przyjaciel przerzuca kanay w
telewizorze. Na wszystkich pojawiao si niebieskie to z napisem:
PRZEPRASZAMY ZA ZAKCENIA

TRANSMISJA BDZIE WKRTCE PRZYWRCONA


- Kto wie, co si dzieje, ale nas o tym nie poinformuje - Marco stara si przez moment
powstrzyma zo. Rce mu dray, ale pozwoli sobie na sarkastyczny umiech, gdy jego
wzrok pad na przeciwleg cz pokoju. Nastpnie wzi do rki pilota i rzuci nim o cian,
rozbijajc w drobny mak. - winie!
- Becker mwi ci o tym, prawda?
Marco odwrci si do przyjaciela, a potem rcznie pokierowa wzek w kierunku Alexa, a
kiedy znalaz si kilka centymetrw od niego, zahamowa.
- Dokadnie tak. Koniec jest bliski. Musisz wrci do Jenny. Moe dla was jest jaka szansa.
- Ale jak mam znale t Pami? Nie mam pojcia, co to jest i gdzie jej szuka. I jaki to
ma zwizek z tym, co si teraz dzieje?
- Musimy do tego doj - odpowiedzia Marco i wskaza gow na okno w jadalni. - Bdzie
to ostatnia rzecz, ktr zrobi przed mierci. Moj i tych wszystkich ludzi.
Alex pokiwa gow, ale nie wiedzia, co odpowiedzie. Obj Marco i ciska go przez kilka
chwil. Z zamknitymi oczami zastanawia si, co mogo by przyczyn tak totalnej paniki. Nie
znalaz jednak odpowiedzi.
Dziki, przyjacielu" - pomyla, ale nie mia siy powiedzie tego na gos.
Cisza towarzyszca tym chwilom smutku i rezygnacji bya bardzo wymowna. Nie byo
potrzeby dodawania czegokolwiek. Marco wysun si z objcia i zacz ociera zy napywajce
mu do oczu. I wtedy Alex to w nim zobaczy.
Wspomnienie zaatakowao gwatownie, jakby go przykuo do tej sceny. Nie mg si oprze
sile obrazw.
Widzia, jak dip ojca Marco, zanim uderzy o balustrad, wpad w polizg na zakrcie i
szybko zacz pdzi w prni, a szalejca burza niena pokrywaa drogi, drzewa, skay.
Wszystko to zobaczy oczami swojego najlepszego przyjaciela, uwizionego w puapce
tylnego siedzenia, kiedy kilka centymetrw od niego roztrzaskiwao si ycie dwch osb. Tych
najwaniejszych. Tych, ktre zawsze byy obok niego. Bardzo silne uczucie pustki spowodowane
spadaniem dipa po skarpie spowodowao, e Alex straci rwnowag. Nogi mu dray, a ciaem
wstrzsay dreszcze. Jakby by na tamtym tylnym siedzeniu. Jakby widzia koniec.
Tpy a jednoczenie niespodziewany i zowieszczy dwik wyrwa z umysu Alexa
wspomnienie o Marco. Pisk domofonu rozbrzmiewa kilka krokw od nich. Przyjaciele spojrzeli po
sobie oszoomieni, jakby naraz poczuli to samo wyobcowanie.
Marco podnis suchawk domofonu.
- Sucham? - spyta zaniepokojonym tonem, nastpnie odczeka chwil i spojrza na Alexa. To twj ojciec.
29
Giorgio Loria bardzo szybko zjawi si przy wejciu.
- Wiedziaem, e ci tu znajd.
Ton ojca brzmia wyjtkowo. Nie by oskarajcy. Nawet nie by grony. By bardziej
wspczujcy ni wcieky. Alex cofn si mimowolnie, jakby obawia si, e pod tym dziwnym
sposobem bycia ojca kryj si ze zamiary.

- Ja... pomagaem Marco i...


- Teraz masz i ze mn. To wane. Potem wezwiemy kogo, kto pomoe twojemu
przyjacielowi.
- Tak, ale...
- Odwagi.
Giorgio chwyci Alexa za rami i wycign go na zewntrz.
Podczas krtkiej drogi, ktra oddzielaa dwa domy, nie otworzyli ust. Ograniczyli si tylko do
wymiany zaniepokojonych spojrze, gdy mijali zniszczone lub zablokowane samochody
midzy Alej Gran Sasso a Placem Piola.
Kiedy weszli do domu, Valeria z byszczcymi oczami, twarz ukryt w doniach i
okciami wspartymi na nogach, siedziaa na sofie.
- Znalaze go... - wzrok matki rozjani si na chwil.
- Alex, usid ju, bardzo prosz.
Alex nie sprzeciwia si, uda si w stron fotela naprzeciw sofy i usiad. Giorgio zaj
miejsce obok Valerii, na wprost puda opatrzonego z kadej strony napisami: RAMY.
- Znamy powd twojej fanfaronady. Teraz posuchaj nas uwanie. Prawdopodobnie to, co ci
powiem, zostao wyparte z twojej wiadomoci. Moe pojawi si wspomnienia, ktre
wymazae.
Alex nie mia najmniejszego pojcia, do czego zmierza ojciec. Z jego i matki twarzy
wyczyta jednak gboki lk.
- To znaczy?
Giorgio przyjrza mu si uwanie:
- Nie pamitasz nic z czasw, gdy miae pi... sze lat, prawda?
Syn kiwn gow, potem zrobi min, ktra mwia niewiele".
- Widzisz, kiedy bye bardzo may - wczya si Valeria - cierpiae na bardzo gron
chorob. Jest prawdopodobne, e nie zachowae adnego wspomnienia z tamtego okresu, z
tego, co ci niepokoio. Powiedzmy, e te straszne epizody zostay...
- ...usunite - dokoczy Giorgio.
- O czym wy mwicie?
- Ot - kontynuowaa matka - byo z tob bardzo le. Silna depresja, ktrej towarzyszyy
objawy psychozy.
~ artujecie? - Alex zmarszczy czoo i wypi klatk piersiow.
- Wcale nie - odpowiedzia Giorgio. Po czym wyj noyczki z szuflady mebla stojcego
obok sofy.
- Sdzilimy, e pewne objawy ju si nie powtrz. Mielimy tak nadziej... do dzisiaj.
- Dlaczego? Co si dzisiaj wydarzyo?
Syszaam ci, kiedy bye w azience. Wspomniae o niej. Alex znieruchomia,
zaniepokojony i zmieszany.
- Bya twoj fiksacj - cigna Valeria. - Rodzaj urojonej przyjaciki. Wypisywae jej imi
wszdzie, mwie tylko o niej. Zazwyczaj dzieci przeywaj takie rzeczy podczas zabawy. Dla
ciebie bya to prawdziwa obsesja.
Alex by wstrznity odkryciem. Mwili o Jenny.
- Moja urojona przyjacika... - wyszepta pgosem.

- Twierdzie, e cigle z tob rozmawia. Kiedy nawet pomazae cay dom czerwonym
flamastrem, wypisujc imi Jenny na cianach i rysujc jaki dziwny symbol.
Alex zadra. Jego mama mwia o triskelionie - amulecie, z ktrym Jenny nigdy si nie
rozstawaa.
Giorgio rozci kilka tam samoprzylepnych i otworzy pudo. Nastpnie zacz wyjmowa
z niego teczki, rysunki, zdjcia i pamitnik, ktry Valeria pisaa w czasie choroby syna.
- Sam popatrz - Giorgio wycign niektre rysunki. - To wanie miae wtedy w gowie.
Alex wzi je, pooy na kolanach i zacz przeglda.
Molo.
Plaa.
Kobieta o czerwonych wosach patrzca przez teleskop.
Podziemny tunel peen trupw.
Zniszczenia, mier, krew i cierpienie.
To niemoliwe" - pomyla Alex, skamieniay na widok tych obrazw. Dreszcz przeszed
mu po plecach, cae ciao nagle si usztywnio.
Brakowao mu sw. Niektre z tych rysunkw przedstawiay wszystkie sytuacje, na ktre
si natkn w ostatnich dniach. Bya tam plaa w Altonie i molo, na ktrym mia si spotka z
Jenny. Bya pani Thompson, niania-astroloka ze swoim wiernym teleskopem.
I by tunel z trupami, ktrym przeszed w rzeczywistoci rwnolegej, gdy Mediolan sta si
teatrem krwawych rozruchw.
To wszystko byo ju wczeniej w jego mzgu, wiele lat przed tamt chwil. Jak to
moliwe?
Byem ju wczeniej w tych miejscach... Widziaem ju to wszystko".
- Ja rozmawiaem z Jenny... - powiedzia Alex, kiedy jego matka przegldaa pamitnik.
- Skarbie, obawiamy si, e to ci si zdarza ponownie. Ton gosu Yalerii by cichy i
zrezygnowany. - Nie chcemy, eby tak byo.
- Ja wczeniej rozmawiaem z Jenny! Do licha, porozumiewaem si z ni!
Valeria odwrcia si do ma.
- O, mj Boe, znowu to samo...Wierzy, e ona istnieje naprawd.
- Mamo, Jenny istnieje! Pewnie, e istnieje! - krzykn Alex, potrzsajc rysunkami, ktre
trzyma w doni.
To samo mwi, jak by dzieckiem, z tym samym lodowatym spojrzeniem" - pomyla
ojciec.
- Zdajesz sobie spraw, o czym ty mwisz?
- Nigdy nie uwierzycie moim sowom. Dzieje si co, co przerasta wyobrani, wic wiem, e
to, co wam chc powiedzie, zabrzmi absurdalnie. Ale rozejrzyjcie si wok. Czy to nie absurd,
e zablokowa si Internet? Czy to nie absurd, e teraz nie dziaa ju nawet telewizja i telefony
komrkowe?
Valeria odwrcia si do Giorgia z zatroskan min.
- A co to ma wsplnego z Jenny? - wybuchn mczyzna. - Neurolog powiedzia mi, e...
Alex unis brwi.
- Neurolog?
- Lekarz, ktry zajmowa si twoim przypadkiem, kiedy bye may.
- Co do cholery zrobilicie mi, kiedy miaem sze lat? Jak usunlicie Jenny z mojego

umysu na tak dugi czas? - zapyta Alex, nage wstajc.


- Alex... - zacza Valeria - zaywae lekarstwa przez wiele miesicy. Ale sytuacja tylko
si pogarszaa. Kadej nocy budzie si przez te straszliwe koszmary. Mwie nam o
katastrofach.
Opisywae ponce miasta, mwie, e cigle widzisz ziemi jako pustyni dymicych
popiow...
- Leczenie farmakologiczne nie przynioso rezultatw - kontynuowa Giorgio - i twj
psychiatra wysa nas do swojego kolegi neurologa Siniscalco. On poradzi sobie z twoim
problemem zdecydowanie o wiele skuteczniej... i rozwiza go.
- Jak?
- Poprzez terapi.
Alex zmarszczy czoo i poczu drenie w rkach.
- To znaczy?
Ojciec popatrzy mu prosto w oczy. Nie mg ju duej ukrywa prawdy.
- Elektrowstrzsy.
Alexowi na chwil odebrao mow. Popatrzy na wystajce z puda rysunki. Byo ich sporo.
Ciemne, straszne wizje przyszych wydarze, dno cierpienia i blu.
- artujecie, prawda?
- Kilka seansw elektrowstrzsami. To byo konieczne. Po tej terapii bye jak nowo
narodzony. Nie mwie ju o Jenny, stae si pogodnym dzieckiem, zacze y wrd swoich
kolegw...
- Nie mog w to uwierzy! Nie mwicie powanie... Ja miaem dar, ja...
- O jakim darze mwisz? - przerwaa mu Valeria. - Miae cik depresj i schizofreni.
Wydawao si, e to sytuacja bez wyjcia, natomiast...
- Nie wiecie, co zrobilicie!
Alex wsta, podszed do puda i przyklkn, eby je przeszuka.
Valeria i Giorgio nie wiedzieli, co odpowiedzie na oskarenia ze strony syna. Moe myleli - to choroba go zmusia do takiej rozmowy.
- Musz i! - krzykn i podnis pudeko.
- Alex, zosta tutaj!
Giorgio nagle wsta, oczy mia zapuchnite i pene desperacji, yy grube i napite, krelce
na skrze grube smugi.
- Nie dotykaj mnie! Nie jestecie ju moimi rodzicami.
- Alex, prosz ci! - krzykna Valeria z sofy, z domi we wosach, w histerycznym ataku.
Giorgio wycign rk do syna i prbowa go zatrzyma. Wymienili spojrzenia pene lku i
zoci, po czym ojciec znieruchomia.
I wtedy Alex zobaczy.
Zobaczy biae eczko.
Zobaczy swoje przeguby doni i kostki u ng cinite imadem i przytwierdzone do
brzegw ka.
Zobaczy szeroki plaster przyklejony na swoich ustach.
Zobaczy biae fartuchy i wiata lamp.
To wspomnienie sprawio, e popatrzy na rodzicw z przeraeniem. Byli bezsilni wobec
tego spojrzenia.

- egnajcie - powiedzia, odwrci si, podnis pudeko i znikn.


Tylko Marco mg mu pomc co z tego zrozumie.
30
- Brak mi sw - skomentowa Marco po wysuchaniu relacji przyjaciela. - Ty zawsze miae
taki dar! Teraz jest jasne, skd si wzia kaseta, ktr nagrae jako dziecko...
- Musimy przeanalizowa rysunki. Znale jakie inne informacje.
- Jasne. Daj, rzuc okiem - Marco wyj z puda kilka arkuszy i notatnikw. W tym czasie
Alex trzyma w rkach obrazek przedstawiajcy Mary Thompson z gstymi, krconymi wosami
i lini pocignit flamastrem, ktra wychodzia poza ksztat tuciutkiego i masywnego ciaa.
Obok kobiety - kanapa i obraz powierzchni ksiyca na pierwszym planie. Ten sam, ktry widzia
w domu niani Jenny.
- To, czego nie jestem w stanie zrozumie, to: dlaczego ja? Kim jestem? Kim jestemy, ja i
Jenny?
- Alex, moe to nie ty, moe to nie o was chodzi.
- Co chcesz przez to powiedzie?
- Chc powiedzie, e nie jest powiedziane, e jestecie jedyni. Moe istniej te inne osoby
podobne do was. S podstawy, eby sdzi, i nie jestecie sami. Becker jest jednym z was.
Alex spojrza na przyjaciela wzrokiem penym lku. Z ulicy da si sysze rosncy haas
klaksonw, krzykw, syren, ktry jak fala ponownie rozla si nad miastem...
- Pozwl mi przeszuka papiery - powiedzia, biorc kolejny notatnik z pudeka.
Alex wyj fioletowy, skrzany kalendarzyk. Otworzy go i od razu rozpozna pismo matki. To
by jej pamitnik. Zacz go przeglda, strona po stronie. Poza kilkoma informacjami
dotyczcymi jego narodzin, jak waga, wzrost, najwaniejsze chwile z pierwszych miesicy ycia,
notatnik w duej mierze koncentrowa si na chorobie.
Popatrzy w stron okna. Miasto byo szare. Nad ulicami wisiaa gsta mga, jak gruba kodra.
Alex zobaczy w kamienicy naprzeciwko sylwetk kobiety. Przygarbiona, zbieraa rozwieszone
pranie. Ta zwyczajna czynno uwiadomia mu, jak jego ycie si zmieniao w ostatnim tygodniu i
e by moe ycie wszystkich ludzi nigdy ju nie bdzie takie samo.
- To wydaje si interesujce - powiedzia Marco, przygldajc si kolejnej notatce.
- Miaem sen, e Jenny odejdzie - zacz czyta z kartki, ktr trzyma w rku - e mnie
zostawi. Ale to nie jest jej wina. Pewnego dnia znowu si spotkamy.
Alex nie mg uwierzy w to, co sysza. To wszystko ju si zdarzyo".
- Marco, kim byem, do licha, jako dziecko?
~ Bye wyjtkowy - odpowiedzia przyjaciel, kontynuujc przegldanie papierw. Po czym
zastyg, uderzony jakim olnieniem. -Moe nieskoczone wymiary istniej symultanicznie powiedzia, przymykajc oczy, eby zapa uciekajc myl. - Jak pyta CD.
- Co ma z tym wsplnego CD?
- Istniej teorie na ten temat. W pierwszym okresie, w ktrym zaczem zadawa sobie
pytania o wszechwiaty, natknem si na jedn z nich. CD ma swj pocztek i koniec, jeli j
odtworzysz, ma swj czas trwania. Ale jak j zabierzesz z czytnika, masz cay ten okres w
danym momencie w swoich rkach. Moe take wszechwiaty s symulta... - Marco zaci si i

wybauszy oczy.
- Co jest?
- Popatrz tutaj - powiedzia przyjaciel, podajc Alexowi kartk. Przedstawia pokj, a w nim
dwch upozowanych chopcw. Jeden siedzi w fotelu, pod ktrym jest napis ALEX. Drugi siedzi na
stoku z duym koem na pierwszym planie, a obok widnieje imi MARCO. Posta w fotelu trzyma
w rce kartk, ktra jest pomniejszon reprodukcj tego samego rysunku. U dou, w prawym rogu
strony data - grudzie 2014.
Alex skamienia. Nie wiedzia, co powiedzie. Jego umys by sparaliowany
przewiadczeniem, e cokolwiek powie w tym momencie, kiedy ju to powiedzia.
- Zdajesz sobie spraw? - zapyta Marco. Haas dochodzcy z zewntrz zastpi szum deszczu
padajcego mocno nad miastem.
- To jestemy my. To my... Teraz! Narysowaem t scen dziesi lat temu!
Alex przez kilka chwil sta jak sparaliowany, ze wzrokiem wbitym w proroczy rysunek. Potem
zacz kiwa gow i opuci oczy.
Marco nerwowo przeglda inne rysunki. Wrd tych papierw powinien by opisany ich
los, a - moe - nie tylko ich. Po kilku chwilach znieruchomia nad pewn zgniecion kartk.
- Nie... to nie.
- Co znalaze? - zapyta Alex. Marco nie odpowiedzia, ograniczy si do podania mu
rysunku, aby sam zobaczy.
Kiedy na niego popatrzy - poblad.
Po prawej stronie kartki byo co okrgego z kilkoma brzowymi sylwetkami, otoczonymi
rozlegymi niebieskimi polami. Linia pastelu czsto wychodzia poza zarys. Wygldao to na
planet, ktr spokojnie moga by Ziemia.
Alex przesun wzrok na lew stron kartki.
Kolejna okrga tarcza w kolorze ywej czerwieni, ze smug poprzedzajc j, jakby wyznaczajc
kierunek, w ktrym zmierzaa - prosto w stron niebieskiej kuli.
Poniej, po prawej stronie u dou - data.
- Jutro - powiedzia Marco - na Ziemi. To si ju wydarzyo i znowu si wydarzy.
- Nieprawda, nie wierz. To pomyka.
- Alex, to nie jest pomyka! - Marco zebra inne kartki, proponujc przyjacielowi przejrzenie
ich jedna po drugiej. - Narysowae rzeczywistoci rwnolege, w jakich znalaze si w ostatnich
dniach. Molo, Mary Thompson...
- Umieramy? - zapyta sabym gosem.
Marco popatrzy mu w oczy z wyrazem, ktry nagle sta si melancholijny.
- Tak, tak wanie sdz.
W jednej chwili Alexem zawadn obraz, ktry wywietli si przed jego oczami. Zobaczy go,
jakby by par krokw od niego, w pokoju, obok Marco. By wrbit malajskim, siedzia za stoem
z kartami w rku.
Sowa mczyzny uderzay o cianki jego czaszki, jak gra dzwonw podczas wit, a przenikliwe
spojrzenie hipnotyzowao go.
My wszyscy w duym niebezpieczestwie... Zwaszcza ty".
- Nie moe by - wyszepta Alex, patrzc jak rysunek upada na ziemi. - Jak to moliwe, e
nikt tego nie dostrzeg. Nic nie wiedziae?

- Meteoryt o maych rozmiarach mona dostrzec nawet kilka dni przed uderzeniem. Ale nie
spowodowaby koca wiata, co przepowiedzia Becker. Teraz wyranie chodzi o wielk
asteroid.
- A wic? A wic to pomyka, ten rysunek nie jest...
- Alex, asteroida o potnych rozmiarach moe by widoczna z duym wyprzedzeniem.
Ale... mona to trzyma w tajemnicy.
- Co to znaczy? Mamy wszyscy umrze i nic nam nie powiedz?
- Jeli przygotowali miasto-bunkier lub co w tym rodzaju, nie mog sobie pozwoli na sianie
paniki na caej planecie.
- Ale planeta i tak jest w panice! Nawet jeli nikt nie wie o ewentualnym zderzeniu...
- Oczywicie. Bo zdali sobie spraw, e w trzecim tysicleciu bdzie trudno, aby taka
wiadomo si nie rozniosa. I dlatego w dniach poprzedzajcych katastrof pomyleli o
odczeniu wszelkich rodkw komunikacji.
- Ale kim oni s? O kim mwisz?
- Alex, nie wiem, kim s! Wiem tylko, e Internet nie znika z dnia na dzie przypadkiem. Co
si dzieje. Kto moe si uratowa, kto udzi si, e moe si uratowa. A ty... ty i Jenny moe
macie jak szans.
Kiedy wypowiada te sowa, Marco pomyla o tym, co powiedzia mu profesor.
Bd mogli si uratowa, ale mier i tak ich dosignie".
Alex wpatrywa si w pustk. Wszystko, co widzia i przey do tego dnia, przestawao istnie.
Marco uderzy pici w st i zacz:
- Becker nie jest wariatem. Wszystko wraca. Jeli przez dotarcie do Pamici moecie si
uratowa, zrbcie to i koniec. Musisz znale to miejsce.
- Nawet nie wiem, gdzie mam zacz szuka.
- Wr wic do Jenny. Jedyne, co jest pewne, to to, e musicie je znale razem. Nie jestem
w stanie powiedzie czy kto jeszcze moe si uratowa. Z ca pewnoci ja jestem stracony.
Alex cigle wpatrywa si w pustk, a w kocu powstrzyma zy. Wsta, pochyli si i mocno
obj przyjaciela. - Nie.
- Alex, jestem przegrany. Nie mog przej do innego wymiaru.
Nie widz przyszoci. Jestem normalny i umr jak wszyscy.
Alex nic nie odpowiedzia. Wiedzia, e przyjaciel ma racj. I pomyla, e prawie na
pewno podzieliby jego los. Ale teraz mia szans - wrci do Jenny i znale Pami,
cokolwiek by to byo.
- Kocham ci, Marco. Ale mgby...
Marco potrzsn gow, eby powstrzyma jego sowa.
- Musisz to zrobi. To jest twoja droga. Moesz i do niej. Moesz przekracza wymiary.
Moe w jej rzeczywistoci nic podobnego si nie stanie. Moe taki sens ma twj dar - uciec std.
Ja i tak jestem skazany. Id, Alex. Nie ma czasu do stracenia.
- Nie mog tego znie, naprawd. Nie dam rady.
- Odejd! Nie denerwuj mnie. Nie chc litoci!
Alex popatrzy na Marco byszczcymi i zapuchnitymi oczami.
- egnaj, mj przyjacielu. Cokolwiek wydarzy si jutro, ty std nigdy nie odejdziesz powiedzia, delikatnie opierajc rk o pier. Potem odwrci si i w ciszy doszed do drzwi

wyjciowych.
Marco patrzy, jak si oddala. Wszystkie lata ich przyjani przeszy mu szybko przed oczami i
uderzyy w niego z moc cyklonu. Jeszcze raz ujrza miechy przy grach video. Ponownie
zobaczy dugie noce spdzone na czytaniu horrorw przy wiecach. Zobaczy uciski i zy na
pogrzebie jego babci, Alex sta wtedy u jego boku, jako jedyny przyjaciel. I zawsze tak byo. Ten,
ktry dla niego by kim wicej ni bratem wanie wychodzi z jego domu, aby nigdy ju nie
powrci.
- Zaczekaj! - krzykn Marco, kiedy Alex zamyka za sob drzwi.
W tym pojedynczym sowie by niespodziewany adunek entuzjazmu.
Alex obejrza si nagle i zawrci zdziwiony. W jednej chwili znalaz si w jadalni.
- Co ci przyszo do gowy?
Marco patrzy na niego zdecydowanie promiennymi oczami.
- Chyba zrozumiaem, czym jest Pami.
31
- Zrozumiae, ale jak? - Alex stan przed przyjacielem.
Marco wpatrywa si w niego intensywnie.
- Kto dobrze wiedzia, e jeste osob wyjtkow. Wiedzia to od zawsze.
- Wiesz to z moimi rodzicami? Oni w rzeczywistoci myleli, e mam depresj.
- Jak to moliwe? Jak matka moe si zgodzi na elektrowstrzsy u szecioletniego syna?
Alex zakopotany rozejrza si wok i nic nie odpowiedzia.
- Twoi rodzice zniszczyli ci mzg za pomoc terapii z pozoru waciwej i skutecznej,
usprawiedliwiajc to drastyczne dziaanie wymwk o depresji. Wydaje ci si to normalne?
Alex opuci wzrok, zastanawiajc si nad sowami przyjaciela.
- Dokd zmierzasz?
- Kiedy wychodzie, mylaem o naszej przeszoci, zajrzaem do pamitnika twojej matki.
Widziaem go ju wczeniej, ale dopiero teraz zauwayem pewien szczeg, ktry mgby
wszystko wyjani.
- O co chodzi?
- Wanie tu Valeria mwi o miejscu, ktre czsto przywoywae. Magiczne miejsce" - tak
je nazywae. Ta cz pamitnika dotyczy pierwszego okresu po zabiegu. Yaleria pisze, e
czytam dosownie - Przesta mie koszmarne sny, wspomina Jenny, wygasza
apokaliptyczne mowy i rysowa dziwne symbole lub kreli scenariusze o kocu wiata". Ale
nie tylko... Uderzyo mnie szczeglnie jedno zdanie, bo wysya pewien sygna. To jest klucz do
Wszystkiego. Przeczytaj sam - powiedzia Marco, kadc pamitnik przed przyjacielem.
- Moje dziecko przestao mwi o tym magicznym miejscu. Nie zobaczy go ju wicej, nie
pjdzie ju tam, zostanie na zawsze ze mn" - przeczyta na gos Alex.
Marco umiechn si z satysfakcj.
- Wszystkie dzieci mwi o magicznych miejscach, wymylaj i tworz fantastyczne wiaty.
Najwyraniej ty te taki bye. Twoja matka czsto syszaa, jak mwisz o tym miejscu. Po
leczeniu napisaa: Nie pjdzie ju tam, zostanie na zawsze ze mn", to jest bez sensu. Ktry
rodzic mgby kiedykolwiek pomyle, e jeli dziecko mwi o czarodziejskim zamku, to moe

tam rzeczywicie pj? To jasne, e jest to wytwr fantazji dziecka. Nie moe by inaczej.
Chyba, e...
- Chyba, e to miejsce nie istnieje naprawd. e to Pami bya tym magicznym miejscem?
To masz na myli?
Marco nie odpowiedzia. Drczyo go co, co ze zwykego przypuszczenia mogo przerodzi
si w pewno.
- Twoi rodzice tak postpili, udajc, e dziaaj w dobrym celu, zachowujc si jak zwyczajni
ludzie. Nie wiem, dlaczego to zrobili, ale zrobili. Zwrcili si do specjalisty, ktry poradzi sobie z
twoim przypadkiem. Wszystko zgodnie z zasadami. Wszystko nieoczekiwanie. Ale twoi
rodzice doskonale wiedz, czym jest magiczne miejsce. Wspomniae o nim dziesi lat temu.
Teraz musisz si dowiedzie, co jeszcze mwie o tym miejscu. Musisz ich o to zapyta, jako
e twoje wspomnienia zostay wymazane.
Alex pomyla o tym przez chwil. Rozumowanie Marco mogo by waciwe. Musia
sprbowa.
- Zgadzam si.
- Cokolwiek odkryjesz, musisz kierowa si swoj intuicj i poda za ni.
- A ty, co zrobisz?
- Alex, wszystko si ju wydarzyo. Ja te za chwil wybior moj drog.
Alex wycign praw rk do przyjaciela. Ich silne i stanowcze spojrzenia skrzyoway si po
raz ostatni, kiedy mocno ciskali sobie donie. To nie byo ju smutne poegnanie ze zami i
rozpacz. To byo wyzwanie rzucone wiatu.
Kiedy Alex znalaz si przed wejciem do swojej kamienicy pod numerem 22 na Alei
Lombardia, od razu uderzy go pewien szczeg - panowaa cisza.
Ulic jeszcze niedawno ogarniaa coraz wiksza panika, ktra przejawiaa si przemoc i
protestem. Wypadki, korki na skrzyowaniach, bjki mieszkacw, tumy manifestantw
maszerujcych ulicami, nie rozumiejcych, e adna kamera ich nie utrwali, adna codzienna
gazeta o nich nie napisze.
Ledwie Alex zamkn za sob cikie, drewniane drzwi, mia wraenie, e wszed do
schronu przeciwatomowego. Cakowita cisza. Nawet na parterze nie byo sycha codziennej
wrzawy dochodzcej z mieszkania z trzema stopniami po prawej stronie.
Dwudziestopicioletni mionik heavy metalu, zwykle spdzajcy dni na suchaniu na cay
regulator Testamentu, Slayera, Megadeth i podobnych zespow, czasami zostawia wczone
stereo nawet wtedy, gdy wychodzi z domu.
Nie byo sycha oguszajcego dwiku telewizora pani z pierwszego pitra. Nie wystarczay jej
aparaty suchowe. Zawsze naciskaa na pilocie klawisz +" dopty, dopki na ekranie nie
pojawi si numer 99. O kadej porze dnia a czsto te nocy caa kamienica zmuszona by
sucha programu, ktry wybraa.
Tylko jaki jk przeci nierzeczywist cisz, ktra otulaa korytarz. Zza ktry drzwi
dochodzi rozpaczliwy lament psa.
Alex wszed na schody. Na skutek przecigu midzy poy jego paszcza wkrad si
dotkliwie zimny prd powietrza. Docierao powietrze, ale nie gosy... Zdawao si, jakby
wiat istniejcy na zewntrz kamienicy zosta zgaszony.

Kiedy stan naprzeciw opancerzonych drzwi mieszkania, uwiadomi sobie, e nie ma kluczy
w plecaku. Widocznie zostawi je w domu podczas ostatniej dyskusji z rodzicami. Nacisn
wic dzwonek.
adnej odpowiedzi.
Trzyma wcinity dzwonek i nagle zda sobie spraw, e nie syszy odgosu dzwonienia
wewntrz mieszkania.
Zacz tuc z caych si w miejsce tu pod wizjerem.
-Otwrzcie, do licha! To ja!
Nikt nie odpowiedzia. Alex przyoy ucho do drzwi. Usysza uderzenia. Jedno po drugim,
miarowe, do odlege. Przypuszczalnie mogy dochodzi z jadalni.
-Tato? Mamo? Otwrzcie drzwi!
Zmartwiony wycofa si i opuci wzrok. Po chwili jeszcze raz przyoy ucho i usysza, e
haas, ktry by jak uderzenia motkiem, usta. Ponownie zacz gwatownie wali w drzwi,
krzyczc na cay gos.
Klucze w zamku obrciy si i uwolniy od wewntrz mechanizm, ktry blokowa wejcie.
- Boe... wrcie. Wejd, chod - wyszeptaa matka, otwierajc wski przesmyk midzy
futryn a drzwiami. Wzburzony Alex wcisn si do rodka. Valeria szybko zamkna drzwi i
cztery razy przekrcia klucz w gwnym zamku oraz cztery w dolnym. Co takiego Alex
widzia tylko wtedy, gdy wyjedali na letnie wakacje.
- Co wy, do diaba, wyprawiacie? - zapyta chopiec.
- Tak zadecydowa twj ojciec - odpowiedziaa zdenerwowana Valeria, wchodzc za nim do
jadalni.
Giorgio z motkiem w rku, nic nie mwic, i syn, patrzcy na niego wybauszonymi oczami
stali naprzeciw siebie. Ojciec zacz znowu stuka. Okna byy zaryglowane. Przybija ostatni
desk.
Rodzice barykadowali si w domu.
- Dlaczego? - zapyta Alex matk, ktra z trudem apaa oddech. Trzymaa rce na potylicy, a
potem pooya si i zapaa si za nos i policzki...
- Boj si, e wybuchnie wojna lub co w tym rodzaju - odpowiedziaa Valeria. Nastpnie
rzucia okiem w stron pokrta regulujcego ogrzewanie mieszkania.
- Nie dziaa. Chyba od wczoraj. ciany i podogi s ju zimne. Pno si zorientowalimy,
ale z piwnicy zabraam wszystkie kodry babci. Mamy kredens peen zapasw. Moemy
wytrzyma przez...
- Ja nie zostan w tym bunkrze. Nie wrciem po to, eby si ukrywa. Potrzebuj tylko
jednej informacji.
Dokadnie w tej chwili wyczono prd. Mieszkanie z opuszczonymi roletami i zabitymi
oknami pogryo si w ciemnociach. Midzy Valeri, Giorgiem i Alexem zapado lodowate
milczenie. Przez kilka sekund nikt nie odway si nawet oddycha. Pierwsza zareagowaa
matka, jakby bya przygotowana na ewentualno, e po ogrzewaniu i linii telefonicznej w
domu zabraknie take wiata.
- Id po wiece.
Alex poszed do korytarza, eby poszuka plecaka. W kocu go znalaz. Chwyci i woy na
plecy. Valeria zacza pociera gwki zapaek o boki pudeka. Kiedy ponownie ukazaa si w

korytarzu, miaa w rce wiecznik z omioma pomieniami, ktre koyszc si, owietlay
pomieszczenie. Alex zobaczy jej zmczone i ufne oczy. Zapyta sam siebie, z jakiego powodu
ona i ojciec dokonali takiego aktu przemocy wobec niego, kiedy by jeszcze dzieckiem. Moe
kto ich do tego namwi.
Giorgio zbliy si i smuga wiata musna twarz Alexa. Jego ojciec musia znale w
szufladzie pokoju dziennego latark. Opuci wiato.
- Nigdzie nie pjdziesz - powiedzia tonem autorytarnym, a skroplona para przeksztacaa jego
oddech w bia chmurk, ktra rozpywaa si w powietrzu. Alex przyjrza mu si i adne
sztuczne wiato nie byo potrzebne, aby przenikn go wzrokiem.
- Co to jest magiczne miejsce? - zapyta chopiec, czujc dreszcz, ktry od karku schodzi mu
wzdu krgosupa. To byo jak wjazd do tunelu bez wyjcia. Zagbi si we wspomnieniach
swojego ojca, jakby pchaa go jaka magnetyczna sia, ktrej nie mg si oprze. Jakby jaka rka
wychylia si z pamici Giorgia, chwycia go i wcigna do wewntrz. Tak jak to zdarzyo mu si
na stacji Cadorna, gdy mimowolnie zobaczy nieznajomego z przeszoci, nakrywajc go z
prostytutk. Albo jak to miao miejsce z Marco, gdy wnikn w jego straszne wspomnienie
wypadku w grach.
Valeria, mimo e uczestniczya w tej scenie, nie moga nic zrobi. Oszoomia j aura energii
otaczajca syna, ktry otwiera wszystkie szuflady wspomnie swego ojca. Latarka wypada z rk
Giorgia na podog. Wszyscy troje zastygli w pmroku.
Tymczasem Alex znalaz si w swoim pokoiku. By dzieckiem, bawi si flamastrami i
kartkami papieru. Mama zawoaa go na kolacj, a on odpowiedzia, e maluje przyszo i e
nie jest godny. Ojciec wychyli si z korytarza, podnis dzieciaka, posadzi go sobie na piersiach
i da mu agodnego klapsa, po czym wcign do kuchni.
- Wystarczy ju tej przyszoci. Nie doczekasz przyszoci, jeli nie bdziesz jad! Kiedy
mama mwi, e kolacja jest gotowa, przychodzi si do stou!
Alex odruchowo zamruga powiekami. Nie czu ju adnego minia ciaa, ale mimo to by
wyprostowany i sta naprzeciw Giorgia.
Teraz by w ogrodzie. Biegao kilka psw, a dzieci bawiy si na hutawce. On krci si na
karuzeli, wydawa si szczliwy.
adnych oznak depresji. Wyglda jak wszystkie inne dzieci. By pikny dzie i Valeria
czytaa na awce czasopismo powicone modzie. Od czasu do czasu krzyczaa do Alexa, eby
si za bardzo nie oddala.
- Zosta tam, gdzie mog ci zobaczy, obuziaku! I uwaaj, eby sobie nie zrobi krzywdy.
Dziecko od czasu do czasu wracao do awki, wychylao swoj buk z tyu, zza czasopisma i
umiechao si do mamy. Teraz take Giorgio siedzia obok niej.
- Byem w magicznym miejscu i bya tam take Jenny. Chciabym si z ni bawi tutaj, w ten
sposb moglibycie j zobaczy, ale ona mwi, e nie moe przyj. Moemy si zobaczy tylko
my dwoje.
Twarz Valerii nagle nabraa wyrazu niezadowolenia.
- Nie lubisz, kiedy mwi o magicznym miejscu. Dlaczego, mamo?
Valeria nie odpowiedziaa na pytanie, lecz przygldaa si maemu wzrokiem penym cierpienia,
a on kontynuowa swoje pene pasji opowiadanie:
- Jenny mwi, e magiczne miejsce jest tylko wtedy, gdy jestemy razem, a wic jest tylko dla

nas, to jest nasz wiat.


- Natychmiast przesta, Alex.
- Kiedy jestemy razem, jestemy jak soce.
Alex zamkn oczy, a nastpnie szeroko je otworzy. Przesun wzrok, odcinajc si od
wspomnie i obrazw z przeszoci.
- Dostaem odpowied, ktrej szukaem - rzek zdecydowanie.
Odwrci si w stron opancerzonych drzwi. Rodzice wymienili spojrzenia pene zdziwienia,
ktre nie byo w stanie przerodzi si w zo czy opr. Jakby powstrzymywa ich jaki
instynkt. Co, czego nigdy nie umieliby opisa.
-Prosz ci, Alex... - powiedziaa Valeria zamanym gosem, z zazawionymi oczami.
Prawie pozbawiona si wycigna rami w stron syna. Giorgio bezradnie krci gow,
wpatrujc si w pustk.
Syn obejrza si po raz ostatni i odwrci plecami do rodzicw. Przekrci klucz w zamku.
-egnam.
W jednej chwili uwolni si od tego, co przez wiele lat byo jego zot klatk, gotowy opuci
na zawsze ludzi, ktrzy im bardziej go kochali, tym bardziej mu szkodzili. Z powodw, ktrych
nie byli w stanie zrozumie, rzecz jasna. Ale teraz nie byo sensu przypisywa win tylko po to,
eby zrekonstruowa miniony kawaek jego ycia.
Koniec by bliski. Teraz ju wiedzia, czym jest Pami.
- Gdziekolwiek jestemy ty i ja, Jenny. Razem. Przyjad.
32
Kiedy tylko znalaz si na ulicy, Alex zda sobie spraw, e sztuczna cisza w kamienicy cile
wizaa si z tym, co dziao si na zewntrz.
Nie byo ju adnych burd przed bankami. Nie byo krzykw.
Teraz panowa terror.
Skierowa si w stron Placu Piola i obserwowa, co robi ludzie wok niego.
Wpatrywali si intensywnie w niebo.
Na ich twarzach malowaa si po raz pierwszy wiadomo nie^ uchronnego koca. Take i on
podnis wzrok. Wszyscy wylegli na drog, ich twarze byy blade, oczy wytrzeszczone, a usta
zastyge w grymasie osupienia, kiedy obserwowali zdeformowan mas, ktra rozcigaa si
ponad ich gowami.
Grona asteroida bya jeszcze daleko. Wygldaa jak szary kamie na firmamencie, jak
plama przedzierajca si przez sklepienie niebieskie. W tle, wyaniajce si zza niej kolory
przypominay najbardziej fascynujce zachody soca, z byszczcymi przewitami, drapujcymi
czerwone i fioletowe ptno. Wok nieustannie przepyway kbuszki niebieskich i szarych
chmur.
aden obok nie omiela si stan midzy nowym Panem Przeznaczenia a ich oczami. aden
nie mia odwagi zaciemni niezwykego i mrocego krew w yach widowiska, ktre pojawiao
si po raz pierwszy od zarania dziejw. Masy powietrza rozrzedzay si i gstniay,
rozszerzay i kurczyy.
Asteroida, niczym inkwizytor w czarnym paszczu zdominowaa przestrze. Miaa moc otuli

ludzko cisz, na wieki. Bya ostatecznym sdzi ludzi, przybyym, aby podyktowa ostatnie
prawo. Po raz pierwszy bdzie naprawd takie samo dla wszystkich. Nie uratuje si nikt, kto ma
schron przeciwatomowy, ani nikt, kto ukryje sif pod ziemi. Miasta-bunkry, zarezerwowane dla
politykw, ludzi religii, naukowcw i ludzkich krlikw dowiadczalnych, zdolnych nada
wszystkiemu nowy ksztat po katastrofie, te zostan wchonite przez nico. Nadchodzio
najbardziej niszczce uderzenie w historii Ziemi, nie byo ratunku dla nikogo.
Zdezorientowany Alex przeszed wrd tumu obserwujcego niebo i min Plac Piola.
Wiedzia, e ma tylko jedn moliwo, aby dotrze do Jenny. Bdzie musia zrekonstruowa w
myli jej wymiar w taki sposb, jak zrobi to wracajc na Heathrow. Ale jego umys by jak
nieuporzdkowany pokj. Wkraday si do niego obrazy, wspomnienia i rne emocje. Byo tylko
jedno miejsce, gdzie mia nadziej, e odnajdzie pomost, ktry zaprowadziby go do Jenny Obserwatorium Astronomiczne w ogrodach przy Porta Venezia.
Nie mia adnej pewnoci, e to zadziaa, e ta strategia przyniesie zamierzony efekt. Ale
musia sprbowa.
Alex bieg pord tumu w stron skrzyowania.
Przeci Aleje Gran Sasso z Alej Buenos Aires. Niektre pozostawione wzdu drogi
samochody miay zawiecone wiata, inne rodki lokomocji, jak rowery czy motocykle leay
porzucone na ziemi. Jedynie ludzie, oszoomieni apokaliptyczn wizj, oywiali przygnbiajc i
spokojn rzeczywisto. Rodzaj ludzki zoy bro.
Wrzawa tumu zacza ponownie lkliwie i ostronie si nasila. Jakby ludzie naprawd
wybrali t asteroid jako swojego Boga i obawiali si zakci jego przyjcie.
Alex byt ju na Placu Argentyna. Wystawy sklepw milczco przedstawiay materialn
powierzchowno czowieka. Pojawiay si jedna za drug i nie miay ju nic do zaoferowania.
Przed oczami Alexa przesuny si zatracone spojrzenia dzieci, zrezygnowane oblicza
starszych, przeraone twarze dorosych. Histeria zaczynaa narasta, osigajc moment
bezruchu. W miecie panowaa cisza przed burz.
W okolicach Placu Lima chopiec z goym torsem i dugimi a do poowy plecw wosami,
uzbrojony w kij do baseballu, patrzy w gr i krzycza:
- Przyjd, skurwysynu! Czekam na ciebie! Nie boj si!
Alex omin go, przeskakujc za jego plecami. Kilka metrw dalej zauway, e niektrzy
trzymali w rkach telefony komrkowe i nagrywali widowisko. Obrazy godne zapamitania pomyla Alex - ktrych nie pokazaby aden dziennik telewizyjny w nadzwyczajnym wydaniu
wieczornym."
Ludzie znowu zaczli gono wypowiada swoje obawy.
Alex, biegnc w stron Porta Venezia, sysza najbardziej rozpaczliwe komentarze.
Niektrzy twierdzili, e nie ma powodw do niepokoju, e Stany Zjednoczone z ca pewnoci
przewidziay nadejcie asteroidy i e wkrtce wyruszy jaka misja, eby w ni uderzy z bliska,
kiedy znajdzie si na linii strzau. Inni wierzyli, e w miar upywu czasu Ziemia wystarczajco
si obrci, aby asteroida wpada do Oceanu Atlantyckiego, co pewnie spowoduje zalanie caego
Pwyspu Iberyjskiego.
- Trudno - mwili. - Wane, eby tsunami nie doszo tutaj.
Alex nie przestawa biec. Kiedy dotar do bramy ogrodw, zobaczy, e jest zamknita. Bdzie
musia j przeskoczy.
Ostatkiem si wdrapa si na ogrodzenie.

Suche gazie drzew, zwisajce za kamiennym murem, wploty mu si we wosy. Pomg


sobie rkami si z nich wyplta i wyldowa na wirze.
Przed jego oczami wznosia si kopuowa konstrukcja Planetarium. Wejcie byo otwarte.
Chopiec zrobi kilka ostronych krokw za plakatami zapowiadajcymi konferencj dla szk,
ktra nigdy si nie odbdzie a nastpnie przeszed przez drugie drzwi, zostawiajc za sob
kurtyn, a znalaz si w rodku.
Sala bya pogrona w ciemnociach, ale nie bya pusta. Za scen na trzech lub czterech
krzesach rozoeni byli bezdomni. Na szczcie spali.
- Musi mi si uda - szepn i zaj miejsce w kcie, skd kloszardzi nie mogli go zobaczy,
nawet gdyby si obudzili.
W kocu zamkn oczy, aby si skoncentrowa i odci od wszelkich zewntrznych bodcw.
Umys ponownie podsun mu mrocy krew w yach wizerunek asteroidy. Sprbowa go
odepchn, ale obraz zostawa, jak zaklinowane przerocze, ktre przeszkadza w przesuwaniu i
wywietlaniu nastpnych.
Pooy kark na oparciu krzesa i, lekko uchylajc powieki, popatrzy w sufit. Sztuczna
rekonstrukcja firmamentu zostaa wyczona, ale to by ten sam sufit, na ktrym po raz
pierwszy, jako dziecko, widzia pas Oriona. Ten sam, ktry nie tak dawno podziwia z Jenny w
wymiarze, do ktrego teraz prbowa rozpaczliwie dotrze.
W jednej chwili zobaczy wszystko po kolei jeszcze raz. Oczy Jenny. Ich pierwszy
pocaunek. Triskelion. Drog Mleczn. Palce jej doni, ktre splatay si z jego palcami.
Wir wcign go z niebywa si. Rzuci w tunel gosw i bezksztatnych kolorw, gdzie
spaday i przesuway si tysice bezimiennych twarzy.
Obudzi si z ostrym kuciem po prawej stronie czoa.
Siedzia na ku.
Kiedy oceni otaczajc go rzeczywisto, zrozumia, e znajduje si w swoim
alternatywnym pokoju. Wzrok od razu pad na komod obok biurka. Nie byo rocznego
trofeum atlety. W zamian za to na cianie wisia zoty medal. Podnis si, by przeczyta napis:
REGIONALNY TURNIEJ KOSZYKWKI - PIERWSZE MIEJSCE.
Umiechn si. W jego wymiarze ten finalny mecz przegrali jednym punktem, z jego
trzema rzutami, ktre na dwik syreny pokazaa tablica, ale byy to rzuty poza koszem kwestia centymetrw. Natomiast w rzeczywistoci Jenny te centymetry lekko si przesuny na
ich korzy.
Niespodziewanie do jego mzgu dotar gos dziewczyny.
- Alex, sysz ci! Wrcie! Prosz ci, powiedz, e tak.
- Tak, jestem tutaj. Dopiero co obudziem si w moim pokoju. Dlaczego nie jestemy razem?
- Uciekam. Nie rozpoznawae mnie, prawie napade na mnie w Planetarium.
- To nie byem ju ja, Jenny. Straciem kontrol. Gdzie teraz jeste?
- Ukrywam si. W miecie jest godzina policyjna.
- To znaczy?
- Wszyscy siedz w domach, nie wiem, dlaczego, ale niebo stao si dziwne, jakby mia przyj
jaki huragan albo co gorszego.
- Do licha, tutaj bdzie to samo, Gdzie mog ci znale?
- Co si tutaj zdarzy?

- Wyjani ci potem, jak mog do ciebie dotrze?


- Nie wiem. Przeszam sporo, dotaram do stacji kolejowej. Na niebieskim szyldzie byo
napisane Lambrate. Potem szam prosto.
- Widziaa nazw ulicy?
- Tak, via Rombon. Wyglda jak w czasie wojny, wszdzie jest wojsko...
- Wojsko?
- Tak, przez goniki wydali rozkaz pozostania w domu. To chyba decyzja wadz... Chodzi o
bezpieczestwo narodowe.
- Wariactwo...
- Prosz ci, przyjd. Znajdziesz mnie pod mostem, niedaleko oznacze na autostradzie.
- Rozumiem, jeste w pobliu wjazdu na obwodnic.
- Popiesz si, Alex. Boj si. Po obu stronach drogi s krzewy. Jeli bd przejeda onierze,
tam si ukryj.
- Bd najszybciej jak to moliwe.
Alex przyspieszy kroku, nastpnie zacz biec co si w nogach w stron Placu Piola i na
ulic Pacini, bezporednio na Lambrate. Cisza, ktra zapada nad miastem, podkrelaa
lodowaty sens mierci. Kiedy podnis oczy do nieba, zobaczy tylko gromadzce si wielkie,
czarne chmury, ktre nie pozwalay dostrzec asteroidy. Nagle cisz przerwa dwik syreny,
po czym podano niezrozumia informacj wykrzykiwan przez megafon. Gos dochodzi zza
jego plecw, ale by bardzo odlegy.
Niebawem chopiec widzia ju fasad budynku stacji kolejowej. Kiedy przeci plac na ukos,
zauway, e rolety wszystkich mieszka byy opuszczone. Jeszcze raz pomyla o rodzicach
zabarykadowanych w domu w jego wymiarze pierwotnym.
W opustoszaym miecie sycha byo tylko odgos jego krokw i sapania. Od czasu do czasu
wczaa si syrena, po ktrej nastpowa komunikat. Alex nie zwolni na skrzyowaniach ani
si nie zatrzyma, eby zobaczy, czy wiato jest czerwone czy zielone. Nie byo takiej
potrzeby. Na drodze nie byo nawet cienia samochodu, Kiedy wskoczy pod most i znalaz si
na ulicy Rombon, usysza krzyki. Zwolni i prbowa spojrze w dal, skd, jak mu si
wydawao, dochodziy. Po lewej stronie dostrzeg ulic, ktra prowadzia do Placu Udine. Gos
dochodzi stamtd. Zobaczy kompletnie nagiego czowieka, z dugimi wosami i karabinem
w rce. Sta na rodku drogi, co najmniej dwiecie metrw od niego. Alex upewni si, e nie jest
obserwowany, nastpnie wrci, eby przyjrze si mczynie. Zastanawia si, co mu jest.
- I nadejdzie dzie sdu ostatecznego - krzycza w penej histerii - i nadejd zaprzgi Pana,
aby zabra dusze potpione! I nadejdzie Anio i przyniesie zmartwychwstanie! Przyjmij mnie,
o Jezu Chryste, przyjmij mnie w twoje ramiona, a ze mn moich braci, a ze mn mj lud...
Alex nie zdy wysucha do koca tego wezwania, gdy nagle pojawia si wojskowa
ciarwka i dwaj onierze otworzyli ogie - mczyzna upad na ziemi.
- Cholera - wyszepta Alex, zanim si odwrci i znowu zacz biec.
Bieg ze wszystkich si, mijajc stacj benzynow, rynek miejski i szereg sklepw. W kocu
dotar do mostu, o ktrym mwia mu Jenny. Odwrci si.
Ciarwka bya na pocztku ulicy. Jechaa w jego stron. Zobaczyli go.
- Jenny! Jenny! Jestem tutaj, Jenny! - krzycza na cay gos.
Dziewczyna wyjrzaa zza krzewu, ale Alex zauway nie tylko jej posta, ale te drug
ciarwk, ktra nadjedaa z przeciwnej strony.

Oboje rzucili si biegiem do siebie.


Alex przycisn mocno Jenny, kiedy pojazd zblia si do nich. Dziewczyna zawisa na jego
ramieniu. Zza plecw chopaka rwnie dostrzega onierzy na samochodzie, tych samych, co
zabili mczyzn z odlegoci stu metrw.
Byli otoczeni.
Nie mogli ju ucieka.
W opustoszaej scenerii tej czci miasta dwoje modych ludzi w objciach znalazo si
pomidzy dwoma pojazdami wojska gotowego do otwarcia ognia.
Z pierwszej ciarwki wyskoczy jaki furiat w mundurze oraz kilku onierzy, ktrzy stanli
w pkolu, uniemoliwiajc modym ucieczk.
- Strzelajcie! - rozkaza mczyzna. Alex popatrzy Jenny w oczy. Chcieli ich zamordowa. Ale
dlaczego? Nie naleeli do szalonych fanatykw wydzierajcych si na drodze. Nie byli
uzbrojeni. Byli tylko dwjk dzieciakw szukajcych schronienia. To nie miao sensu.
Podobnie jak nie miao sensu to, e szeciolatek zosta poddany elektrowstrzsom przez
wasnych rodzicw. Dwie myli zczyy si, ale w gowie Alexa pojawio si nowe pytanie:
Co jego rodzice mieli wsplnego z grup wojskowych? Nic. I moe to bya odpowied. Wrg
nie istnia, to by koniec, ktry ciga go jak czarna dziura pochaniajca wszystko.
Jenny wytrzeszczya oczy, kolana jej dray, a rce obejmoway go w p.
- Popatrz na mnie dogbnie... pomyla Alex.
Kiedy wojskowi z palcami na spucie, gotowi do egzekucji mierzyli do nich z broni, oni
wpatrywali si w siebie.
Nagle z ich ucisku wydobyo si wiato, ktre rozeszo si wok. Seria wietlnych wizek
wybucha we wszystkich kierunkach, tworzc ogromn bia kopu owietlajc ulic, domy i
wiszce nad nimi niebo.
- Do diaba, co si dzie-dzieje? - wymamrota onierz.
- Nie rozumiem... - odpowiedzia dowdca, ktry wyda rozkaz strzelania.
Soce ju zaszo tego zimnego, grudniowego popoudnia, ale wiato emanujce z ucisku
Alexa i Jenny byo w stanie owietli ca dzielnic.
Wojskowi znieruchomieli ze wzrokiem wbitym w pustk. W jednej chwili wszystkie
otrzymane rozkazy, szkolenia, przysigi, kodeksy, ktrych trzeba przestrzega, stay si tylko
odlegymi wspomnieniami zatopionymi w czasie. Czuli niewiarygodn si, ktra paraliowaa
kad koczyn. aden z onierzy nie strzeli, a po kilku chwilach rzucili na ziemi karabiny
maszynowe. Z rkami opuszczonymi wzdu ciaa, ze wzrokiem zagubionym w wietlnej aurze
stali bez ruchu, wyprostowani, rami w rami. Mieli zablokowane minie. Siy, ktra ich
sparaliowaa, nie mona byo niczym pokona. Byli w magicznym miejscu. Miejsce magiczne to ja i Jenny - razem.
33

Jenny i Alex zapatrzyli si w t surrealistyczn scen przez kilka sekund, ale wystarczy jeden
porozumiewawczy gest i oboje zerwali si w tym samym kierunku, oddalajc si od mostu i
pozostawiajc wojskowych pochonitych prb zrozumienia tego, co si wydarzyo.
Niewiarygodne, wygldaj jak odurzeni narkotykami" - pomyla Alex, biegnc w stron

dzielnicy przemysowej. Oboje przecili jednokierunkow ulic, ktra z gwnej drogi prowadzia
do dzielnicy, i szybko znaleli si na obszarze, gdzie byo niewiele domw i kilka hal
przemysowych.
- Dokd idziemy? - zapytaa Jenny, dyszc coraz bardziej.
- Ukryjemy si.
Chopiec si nie waha. Topografia miasta w obecnym wymiarze i ta, w ktrym y przez
szesnacie lat, prawie si nie rnia. Skrcajc w prywatn drog ze znakiem pokazujcym lep
ulic, znalaz schody do przejcia podziemnego, ktre dobrze zna. Tunel, wypeniony graffiti,
przechodzi pod star lini kolejow i wychodzi na powierzchni dwiecie metrw dalej.
Ciarwce wojskowej byoby trudno ich tam wytropi.
Zeszli po schodach, zatrzymali si i usiedli na ziemi, plecami oparci o cian tunelu z
napisem graffiti: REBIRTH - odrodzenie.
- Jenny, to bya Pami! Jestemy uratowani dziki Pamici! Pamici jestemy ty i ja! To nasz
zwizek. - Alex uklkn przed ni. - Ja... ja straciem wszystko, kady fragment mojego
dziecistwa, na skutek elektrowstrzsw.
- Elektrowstrzsw? A kto...
- Moi rodzice, Jenny. To byli moi rodzice. Wiem, e wydaje si to absurdalne, ale zaczynam
rozumie pewne rzeczy. Jest kto lub co, co chce nas zniszczy.
- Alex, ja... nie zostaam poddana elektrowstrzsom, kiedy byam dzieckiem. Raczej dobrze
pamitam moje dziecistwo, ale twj gos zaczam sysze dopiero kilka at temu, podczas
pierwszych omdle.
- Oczywicie! - Spojrzenie Alexa nagle si rozwietlio, oczy wpatryway si w pustk, gdy
przebiega myl t niewiarygodn histori i ponownie przewija tam ze wspomnieniami.
Jenny obserwowaa go w milczeniu, jakby czekaa na jaki werdykt.
- To jasne - podj. - Jestemy w kontakcie od zawsze, poniewa ja przed elektrowstrzsami
rozmawiaem z Jenny w moim wymiarze. Spotkaem j wanie w tym Planetarium i miaem
silne deja vu, gdy wszedem tam z tob. Ale myl, e ty nigdy nie bya we Woszech...
- Z tego, co wiem, nigdy - odpowiedziaa Jenny. - Co to wszystko znaczy?
Alex odczeka chwil, popatrzy w zagubione oczy dziewczyny i zrozumia, e nadszed
moment prawdy.
- W moim wymiarze... umara w szstym roku ycia.
Jenny popatrzya na chopca oniemiaa, jakby jego sowa nie zadziaay po takim wyznaniu
tak, jak powinny.
- Czekaem, eby ci to powiedzie, poniewa wszystko wczeniej byo tak skomplikowane...
- Skd o tym wiesz? - dziewczyna spytaa chodno, tonem obojtnym, patrzc gdzie indziej.
- Pamitasz, kiedy powiedziaem ci, e widziaem triskelion? Nie chciaa wicej ze mn
rozmawia, ale wtedy si przekonaa.
- Tak.
- Widziaem go u ciebie w domu. A raczej w domu Mary Thompson, w rzeczywistoci. W
moim wymiarze mieszka tam teraz twoja niania. Umara w szstym roku ycia, a twoja rodzina
si przeprowadzia.
- Co ty, do diaba, opowiadasz? To niemoliwe! Bez sensu! I... jak... jak umaram?
- Wierz mi, niczego nie zmylam. Od dziecka byem z ni w kontakcie. Nie z tob. Wiem, e to
absurdalne. Wyglda, jakbym mwi o dwch rnych osobach.

Jenny nerwowo obgryzaa paznokcie, po czym si odwrcia. Na przeciwlegej cianie graffiti


z gigantycznych, zaokrglonych liter powstao jedno sowo: FOREVERLOVE.
- Wic kim ja jestem? - zapytaa Jenny, odwracajc si znowu do Alexa.
- Gdy po szeciu latach od terapii elektrowstrzsami na nowo odzyskaem zdolnoci
telepatyczne, nie mogem ju skontaktowa si z Jenny z mojego wymiaru, poniewa bya... bya
martwa. Ale w jakim sensie w tobie wyranie jest co z niej albo dzielicie co, co mi pozwolio
skontaktowa si po jej mierci z tob.
Dziewczyna nagle si podniosa. Wydawao si, e chce odej. Zostawi go tu samego.
- Jenny - zawoa Alex, domylajc si powodu jej lku, odrzucenia tej niepojtej prawdy. Nie zostao nam ju duo czasu.
Zignorowaa go, wic podszed do niej i wzi j w ramiona, zmuszajc do odwrcenia si w
jego stron, bardziej gwatownie ni tego chcia. Przez chwil ich spojrzenia skrzyoway si.
Wzrok Alexa by przymiony. Powieki mu dray. Zacz si wyania pewien obraz
otoczony obramowaniem. Coraz wyraniej dostrzega zarys jakiej sylwetki. To bya
dziewczyna. Miaa na sobie niebieski jednoczciowy kostium z numerem 7. Alex popatrzy
niej, gdzie znajdowao si podium. Dziewczyna staa na najwyszym stopniu, to bya Jenny.
Nagle chopiec poczu, e jest jakby wcigany do rodka widzianej sceny. Nie wiedzia, jak to
si stao, ale znalaz si ponad podium. Patrzy oczami zwyciczyni na dumnych rodzicw i
podziwiajcych j krewnych, a na transparencie w oddali mona byo przeczyta. 21 ST
SCHOOL CHALLENGE. Za grup ludzi rozciga si basen z omioma torami.
Alex sprbowa si otrzsn, ale wspomnienie go sparaliowao.
Potem wszystko stao si czarne i musia odczeka kilka sekund, zanim powrciy wyrane
ksztaty.
Byo tam drzewo, rzd drzew. Kierujc wzrok na prawo zobaczy dobrze ubran par w
rednim wieku. Za nimi chopcy, take ubrani elegancko, na czarno, uroczycie. Jeszcze
bardziej na prawo jaki proboszcz cign sutann po botnistej ziemi, a jego buty zagbiay si
w mule. W rce trzyma metalowy pojemnik, z ktrego ulatnia si zapach kadzida. Zatrzyma
si przy dwch dziurach w ziemi. Obok kadej staa trumna, ktr grupka dorosych miaa
opuci na d. Jaka kobieta podesza, wytara nos i paczc powiedziaa:
- Twoi dziadkowie tak bardzo ci kochali...
I znowu wszystko stao si czarne. Jeden po drugim pojawiay si rne niewyrane obrazy
- pejzae, osoby, coraz rozleglejsze pejzae, osoby coraz starsze.
Sekundy ciszy, ciemnoci.
Nico.
W kocu zobaczy je - wspomnienie, ktrego poszukiwa. Tym razem patrzy na nie, jakby to
bya scena z filmu - nie dowiadcza tego osobicie. Gosy byy wyciszone, ale wyrane a kolory i
ksztaty niezwykle realistyczne.
- Mary, herbatniki gotowe? - krzykna maa Jenny, klczc w salonie z okciami opartymi o
kanap. Wszdzie byy porozrzucane flamastry. Przed ni leaa biaa kartka.
- Prawie, kochanie, prawie gotowe... - odpowiedziaa kobieta z kuchni, kiedy maa
recytowaa wierszyk o niedwiedziu i wiewirce.
- Mary? - zawoaa dziewczynka.
- Tak, maleka?
- Wiesz, e wczoraj byam w magicznym miejscu?

- Oczywicie, e wiem, moja maleka. Mwia mi o tym wczoraj, przed zaniciem.


- Nieprawda, nie mwiam, teraz ci mwi! Wiesz, e to nie jest prawdziwe miejsce?
- Myl, e ju mi o tym mwia.
- Nieprawda, uff... Kamczucha, kamczucha, kamczucha! Nie wiesz, co to jest magiczne
miejsce, nigdy tam nie bya. A poza tym z tob to nie dziaa! To ja tam musz by koniecznie...
- Ach, tak? A dlaczego?
Mary Thompson pojawia si w salonie z tack i dwiema gorcymi filiankami herbaty oraz
miseczk pen czekoladowych herbatnikw.
- Herbatniki! Nie mogam si doczeka...
- Dlaczego ty musisz by koniecznie w miejscu magicznym?
- Poniewa miejsce magiczne to nie jest miejsce! Widzisz, e nie wiesz? - dziewczynka
rozemiaa si. - Widzisz, e musz ci wszystko opowiedzie, bo nie masz o tym pojcia - miech
znikn, a dziewczynka zamoczya ciasteczko w herbacie.
- A wic opowiedz mi...
- Miejsce magiczne to jest to wszystko, co otacza mnie i Alexa, kiedy jestemy razem. Wszystko
staje si pikne. To dzieje si tutaj - Jenny wskazaa na swoj gow.
- Rozumiem... to jest wspaniae, ale ju mi o tym opowiadaa.
- Nieprawda! Dobrze... wybaczam ci. Bardzo dobre s te herbatniki, Mary.
- Dzikuj, ciesz si, e ci smakuj.
- Uwielbiam je! Ale ta herbata jest wstrtna! Kupia ja mama?
- Nie, ksiniczko, ta herbata to moja specjalno. Nie naley tak mwi...
- Tak, ale jest troch... Gorzka... ma dziwny smak.
- Pij, gwiazdeczko, pij, dobrze ci zrobi.
- Potem opowiesz mi histori o wielkim psie, ktry... ktry... Mary!
- Tak, maleka?
- Ma-ma... Mary... nie od... - Dziewczynka zacza kaszle, jej twarz stal si fioletowa,
wycigna rk w stron niani, ktra umiechnita i zadowolona sczya swoj herbat - t, do
ktrej nie wlaa trucizny.
- Oto wspomnienie, ktrego ci brakowao... - powiedzia Alex wyczerpany.
Jenny patrzya na niego osupiaa, jakby bya w hipnozie. Bardzo powoli zaczynaa dochodzi
do siebie, czujc ciar w gowie oraz bolesne ukucia.
- Wanie tak, jak mylaem.
- e... e co?
- Teraz jest w moich wspomnieniach, Jenny - powiedzia Alex, gdy ich ciaa doznay
wstrzsu, a oczy znowu uzyskay zdolno wsplnego widzenia.
- Zobacz sam siebie - powiedzia pgosem. - Popatrz w moje wntrze.
Wiedzia, e Jenny widzi teraz wszystko to, co on.
Podziemia stay si bardzo ciemne i umys dziewczyny zosta wyrwany i przeniesiony, jakby w
mylach Alexa tkwi potny magnes, ktremu adna sia nie moga si oprze. Ujrzaa siebie jako
ma dziewczynk, ktra, duszc si, upada na podog. Niania, ktra j obserwuje z filiank
herbaty w rce, nie pieszy jej z pomoc.
Nagle Jenny otworzya oczy.
- To niemoliwe!

- Wiem, e to jest wstrzs...


- Nie! Nie! To bezsens! Mary... przecie ona mnie zawsze uwielbiaa!
- Moe kto nimi zawadn. Twoj niani, moimi rodzicami... sdz, e za tym wszystkim
kryje si co powaniejszego.
- Boe... to szalestwo. W twojej rzeczywistoci ja zostaam zamordowana. To absurd!
- Uspokj si, Jenny... jeste teraz tutaj, ze mn. Dziewczyna nagle odwrcia si, syszc z
oddali sygna syreny. Chciaa wsta, ale Alex przytrzyma j za rami.
- Zaczekaj. Nie wszystko widziaa - powiedzia gono. Popatrzya na niego ze zdziwieniem,
a po chwili znw nastpio poczenie wzrokowe i dziewczyna zobaczya:
Najpierw rysunek.
Za chwil malezyjskiego wrbit.
A na koniec Alexa i Marco siedzcych przed komputerem i dyskutujcych o kocu wiata.
Kiedy Jenny ponownie otworzya oczy, nie miaa siy mwi. Nie byo ju nic do powiedzenia.
- Teraz wiesz wszystko. Chodmy std.
34
Alex i Jenny wyszli z tunelu. Nad ich gowami rozleg si grzmot, a na peryferiach Mediolanu
zacz pada deszcz. Minli cig prawie identycznych hal przemysowych z ogromnymi bramami
wychodzcymi na szerokie parkingi pene tirw.
Wia mrony wiatr, a deszcz stopniowo przechodzi w ulew. Pobiegli w stron wjazdu na
autostrad pastwow wychodzc z miasta. Jedyne odgosy jakie wok nich rozchodziy si
echem to krople deszczu, ktre coraz intensywniej uderzay o asfalt. Nie byo ani samochodw,
ani ludzi.
Za kilkaset metrw droga przechodzia pod wiaduktem i dalej biega wrd zaroli i
zmarznitych pl.
- Dokd idziemy? - krzykna Jenny i jedn rk cigna do tyu kompletnie mokre
wosy.
- Daleko od miasta. Tutaj jest peno wojska.
Alex zwolni kroku w pobliu wiaduktu. Jenny przeszukaa kieszenie dinsw i wyja
fioletow gumk do wosw. Kiedy je wizaa, jej oczy byy mokre od ez i deszczu.
- A wic umrzemy?
Alex mocno zakaszla, a potem podszed do niej. Przesiknite wod ubrania przyklejay si
do skry, by coraz sabszy i wyczerpany.
- Ja... nie wiem, Jenny Nie mog tego poj. Jestem tutaj z tob, co powinno si wydarzy.
- W jakim sensie? - Dziewczyna popatrzya na niego zakopotana.
- Pami, magiczne miejsce, ja i ty razem... Co powinno si zmieni, co powinno si
sta... Nie wiem, psiakrew!
Alex spojrza za wiadukt w stron rozognionego nieba, z ktrego pada kwany i
mierdzcy deszcz. Asteroida cigle jeszcze tam bya - dobrze widoczna, rozarzona masa
skalna na ostatnim odcinku lotu w stron Ziemi, tu przed zderzeniem z ni. Nic si nie
zmienio.
- Moe to nie my... moe Pami nie istnieje.

- Poszukajmy miejsca, w ktrym moemy si schroni. Jakiego domu, czegokolwiek. Nie


moemy tu zosta.
Alex przytakn, potem podszed do Jenny i delikatnie pocaowa j w czoo. Ona zamkna
oczy i na moment opucia gow na jego pier.
Niebo przecinay grone uderzenia piorunw.
Szli w ciszy.
Posuwali si szybkim krokiem wzdu drogi. Minli rondo i myjni samochodow. Starali si o
niczym nie myle, pki w oddali za stacj benzynow nie zobaczyli zarysw domw. Na biaym
szyldzie widniaa nazwa jakiej miejscowoci.
- Chodmy, Alex... na d - powiedziaa Jenny.
Po przejciu zaledwie kilku metrw zdali sobie spraw, e take i tu obowizywaa godzina
policyjna. Ulice byy opustoszae, sklepy zamknite, a rolety w oknach opuszczone. Otwarty by
jaki kiosk, ale nie dostrzegli w nim sprzedawcy.
Nagle w gbi drogi pojawio si wiato.
- Co to jest? - Jenny cisna rami Alexa.
- Krci si jak reflektor... jak... Do licha, to patrol. Tutaj te jest wojsko!
Nie mieli czasu do stracenia. Pojazd by raczej daleko, a wiato reflektora jeszcze ich nie
objo. Kiedy smuga wietlna obracaa si, owietlajc rzdy dwupitrowych domw po prawej
stronie ulicy, Alex chwyci Jenny za rk i pocign w przeciwnym kierunku. W odlegoci
kilku metrw zobaczyli wsk uliczk prowadzc do centrum miejscowoci. Weszli w ni, nie
ogldajc si za siebie. Dalej biega szeroka ulica, bez adnych oznak ycia, w nierealnej ciszy
przerywanej tylko uderzeniami piorunw.
- Co robimy? - krzykna Jenny.
- Musimy dokd uciec.
Jenny rozejrzaa si. Po drugiej stronie drogi stay rzdy bliniaczych willi. Deszcz pada
nieustajco na prywatne ogrody, uderzajc o skrzynki pocztowe i odbijajc si o dachy- O tutaj,
na dole, Alex...
- Co?
- To okno! W rodku si wieci. Widzisz?
Alex odgarn z czoa zupenie przemoczone wosy, zmruy oczy, aby zobaczy co z
daleka i dostrzeg punkt wskazany przez Jenny.
- Przynajmniej tutaj jest jeszcze elektryczno... skomentowa pgosem.
- Chodmy! - Jenny bya zdecydowana. Zrobia kilka szybkich krokw do przodu.
- Jest godzina policyjna, nie otworz nam! - krzykn Alex, kiedy dziewczyna zbliaa si do
drzwi wejciowych willi.
Doczy do niej, gdy zobaczy, jak z determinacj wali piciami o masywne drewno.
- Kto tam? - usyszeli gos ze rodka, poprzedzony do dug chwil ciszy.
- Prosz pana... - zawoaa Jenny - jestemy we dwoje. Jest ulewa, prosz nas wpuci.
adnej odpowiedzi.
- Prosz pana!
- Wrcie tam, skd przyszlicie! Zostawcie nas w spokoju, zrobilimy to, co chcielicie,
zamknlimy si w domu!
- Prosz pana - wczy si Alex. - Jestemy tylko dwjk modych ludzi, zgubilimy si, jest

peno wojska. Bagam pana, prosz nam pomc.


Nagle w drzwiach ukazaa si wska szczelina i Alex dostrzeg twarz mczyzny. Musia
mie okoo osiemdziesiciu lat. Kiedy zobaczy dwoje nastolatkw, powoli otworzy drzwi.
- Wejdcie - powiedzia szorstko, usuwajc si na bok, aby zrobi im przejcie.
Starzec dobrze zamkn bram i odwrci si do nich. Alex i Jenny zobaczyli jego okaza
postur. By bardzo wysoki, mia gste wsy i brwi, ubrany w kurtk grsk, a na prawym ramieniu
przewieszony pas, ktry podtrzymywa karabin.
- Teraz szybko oprnijcie kieszenie! - nakaza i przyoy wycelowan w nich bro do
ramienia.
Jenny znieruchomiaa z przeraenia.
- Dalej! - ponagla mczyzna.
Alex odwrci si do wystraszonej dziewczyny, ktra z kieszeni wyjmowaa jakie drobne
monety, bilety autobusowe i klucze od domu.
- Rb, co mwi, spokojnie.
Jenny nie bya w stanie si opanowa.
Wybucha paczem i uklka z twarz ukryt w doniach.
- Co si tu, do licha, dzieje? - rozleg si kobiecy gos za ich plecami.
Alex podnis wzrok i zobaczy mniej wicej pidziesicioletni kobiet, w dugiej,
ciemnozielonej spdnicy, w grubym swetrze z wysokim golfem i z krconymi wosami
okalajcymi smutn twarz.
Kobieta pooya rk na ramionach mczyzny.
- Przesta, tato... to tylko dwjka dzieciakw. Przestraszye ich miertelnie.
Mczyzna opuci karabin, podnis brwi i odetchn. Nastpnie cofn si, kiedy crka
staruszka przyklka koo Jenny.
- Co ci si stao, skarbie? Jeste kompletnie przemoczona. Chod ze mn, zaprowadz ci do
azienki.
Jenny wstaa, rzucia okiem na umiechajcego si do niej Alexa.
- Mam na imi Agnese. Chodcie, znajd wam suche ubrania. Jeli nie bdziemy sobie
pomaga w takich chwilach...
Alex i Jenny poszli za ni na pitro willi i przebrali si. Agnese przygotowaa im spodnie i
swetry za due o kilka numerw, ale w tej chwili byo to najlepsze, o co mogli prosi.
Nastpnie zesza z nimi na d i zaprowadzia ich do na wp podziemnej karczmy.
Alex wszed niemiao na sal. Na cianach byy obrazy przedstawiajce sceny z polowania, a
nad kominkiem wisiay dwie skrzyowane strzelby.
Porodku karczmy sta nieheblowany drewniany st z szecioma stokami. Na czoowym
miejscu zasiada mczyzna, ktry ich wpuci. Obok niego dwoje omioletnich dzieci, ktre
spoglday na nich zdziwione.
Po drugiej stronie sali, w fotelu koo kominka, rozsiada si starsza pani.
- Oto nasza rodzina - powiedziaa z dum Agnese. - Paolo i Stefano, babcia Ada i dziadek
Giovanni, ktrego ju... poznalicie. Co wy robicie poza domem, dzieci? Dlaczego nie jestecie z
waszymi rodzinami?
Alex zwleka, drapic si po karku. Nastpnie odpowiedzia po ataku kaszlu:
- Zgubilimy si. Nie udao nam si wrci do domu i...
- Wyobraam sobie, jak jestecie godni - przerwaa mu kobieta, jakby naprawd nie bya

zainteresowana jego wyjanieniami.


Jenny napia plecy i niemiao przytakna.
- Czekamy na tat - wtrcio si jedno z dzieci.
- Poszed po co do jedzenia - dodao drugie.
Dziadek zapuchnitymi oczami i ze zmczon min przyglda si Alexowi i Jenny.
- Jeli go znajd, nikt z nas nic nie zje. Nigdy bym nie przypuszcza, e zobacz jeszcze
jedn wojn... bo wanie to si dzieje, dzieci. Wiecie o tym, prawda? Jestemy na wojnie.
Agnese oddalia si, podczas gdy dzieci zajy miejsca na kanapie, obok kominka.
Niebawem kobieta wrcia, w rkach trzymajc dwie filianki herbaty.
- W tej chwili mog wam da tylko to - powiedziaa, stawiajc na stole parujcy napj. Mwic szczerze, zostao nam tylko troch herbaty, ale przynajmniej was rozgrzeje.
Jenny umiechna si, Alex podzikowa i kade chwycio swoj filiank, obejmujc j
obiema rkami.
- Skoczyo si nam take drewno, w przeciwnym razie rozpaliabym kominek. Kaloryfery
niestety nie dziaaj - prbowaa si tumaczy Agnese, gdy gocie maymi ykami sczyli napar.
Mino kilka minut w ciszy, nikt nie odway si nic powiedzie. Jenny i Alex popatrzyli na
siebie przez chwil.
- Nie ma ju nadziei, prawda? - Pomylaa dziewczyna. Nikt nie mg sysze jej myli poza
Alexem.
- Me wiem, boj si, e nie. Nie mam pojcia, jak znale Pami. Nawet nie wiem, czy
naprawd istnieje.
W tym momencie rozlegy si uderzenia do drzwi wejciowych. Jedno po drugim,
gwatowne.
Starzec wsta nagle, chwyci oparty o krzeso karabin i przeoy pas nad gow. Potem
szybko podszed do drzwi. Jaki gos z zewntrz nieustannie krzycza:
- Otwrzcie, szybko... to ja, Carlo!
Do domu wszed brodaty mczyzna w pomaraczowym hemie na gowie. Jego szyja bya
brudna od ziemi i krwi.
Wcign czarny worek, podobny do tych na mieci. Zrobi kilka krokw przy wejciu, a
Agnese pobiega i go obja.
- Co ci si stao? - zapytaa, szlochajc.
- Uspokj si, kilka kawakw szka, ale nic mi nie jest. Mczyzna zaj miejsce przy stole, a
Agnese wytumaczya mu, dlaczego chopak i dziewczyna s z nimi.
- Dzisiaj wieczorem bdziecie tutaj spa - powiedzia mczyzna bez zmruenia oka. - Na
zewntrz rozptao si pieko.
- To znaczy? - zapyta Alex.
- Pracuj przy wykopach przy centrum handlowym, tym na osiemdziesitym kilometrze
drogi pastwowej. Wiesz gdzie?
- Tak, przy tym nowym... - odpowiedzia chopiec, ale jego wzrok przycign symbol
znajdujcy si na hemie, ktry mczyzna pooy na ziemi. Biao-czarny prostokcik przecity
t byskawic. Wyda si mu znajomy, ale nie by w stanie przypomnie sobie, gdzie go ju
widzia.
- Spotkalimy si tam z kolegami. Od wielu dni prace s przerwane, ale my wiemy, gdzie s

klucze do koparek. Ruszylimy jedn w stron starego supermarketu oddalonego dwiecie


metrw std i...
Agnese patrzya na niego pena obaw.
- Wyamalimy drzwi wejciowe. To by jedyny sposb, eby przynie do domu ywno.
- No, no! - krzykno jedno z dzieci, nie rozumiejc powagi i ryzyka takiego ekstremalnego
zadania, w ktrym dopiero co bra udzia jego ojciec.
- Kiedy zaadowaem worek do samochodu - cign mczyzna, wyranie wykoczony na zewntrz pojawia si ciarwka wojskowa. Udao mi si uciec, ale boj si, e moi
przyjaciele nie zdoali. Boe...
Agnese podesza do mczyzny i obja go, pochylajc si i przytulajc gow ma do swojej
piersi.
- Id to zdezynfekowa, skarbie... O jedzeniu pomyl ja. Przygotuj dla rodziny godny
posiek, bez wzgldu na to, co dzieje si na zewntrz.
35
Dlaczego ci ludzie musz umrze?" - myla Alex, popijajc herbat z wyszczerbionej
filianki.
Agnese przejrzaa zawarto worka i wyja z niego wszystko: sosy w tubkach, pudeka z
jarzynami, pojemnik z chlebem, ziemniaki w woreczkach, wdliny w plasterkach, soki
owocowe.
Nastpnie zacza starannie nakrywa st, aby nie da dzieciom odczu ciaru sytuacji i
postawi przed gomi porzdny posiek, przygotowany z ywnoci zdobytej szczliwym
trafem.
- To niesprawiedliwe, e wszystko tak si skoczy.
Jenny usyszaa refleksj Alexa. Dzielia z nim kad pojedyncz myl. Zjada z trudem,
mimo pustego odka. Napicie nie dawao jej wytchnienia. Wzia kromk chleba i
posmarowaa j pasztetem z tuczyka. Kady ks z oporem przechodzi jej przez usta.
Po kolacji, mimo uwag starca o wojnie, Giovanni i Agnese przygotowali kaw, jakby nic
si nie dziao. Ada, jego ona, ktra przez cay czas siedziaa w fotelu, odmwia jedzenia, z
agodnym i spokojnym umiechem wymalowanym na twarzy.
Przed podaniem kawy na st Agnese zawoaa dzieci i zaprowadzia je na pitro. Jenny
wanie wysza z azienki, kiedy zza przymknitych drzwi pokoiku braciszkw zobaczya
pochylon kobiet oblekajc ich kodry.
- Dobranoc, moje anioki - wyszeptaa i ucaowaa je. Jenny odwrcia si, nagle
zatrzyma j rysunek zawieszony na drzwiach. Przedstawia upozowanych wszystkich
czonkw rodziny. Pod spodem byo napisane: Kochamy was", a obok podpisy dwjki
dzieci. Z trudem powstrzymaa zy. W jej pamici stan apokaliptyczny rysunek Alexa,
przypominajcy o przeznaczeniu, jakie czekao ras ludzk.
To bya dla wszystkich ostatnia noc. Wigilia koca.
- Dobranoc, dzieci. Agnese pokae wam pokj gocinny. - Carlo lekko si umiechn, a
Alex i Jenny odwzajemnili umiech.
- Jutro nas zaatakuj, czuj to... - powiedzia dziadek z okciami opartymi na stole i

wzrokiem zagubionym w pustce.


Agnese zaprowadzia ich do pokoju, potem yczya dobrej nocy i znikna.
Alex i Jenny zamknli za sob drzwi.
Przed nimi znajdowao si maeskie ko z brzowym nakryciem zawinitym w
miejscu poduszek i biaa puchowa kodra, nakrywajca materac. Po drugiej stronie pokoju
staa wielka szafa, prawie sigajca sufitu. Tu i wdzie na cianach wisiay mae grafiki
wykonane dawnymi stalwkami.
Jenny usiada na brzegu ka naprzeciw okna z opuszczon aluzj, odwrcona plecami
do Alexa.
Z drogi dochodziy jakie krzyki. Moe kto nie przestrzega godziny policyjnej. Albo
szabrowa sklepy, eby zdoby jedzenie.
- Jest zimno - powiedziaa Jenny pgosem. Alex opar rce o wyczony kaloryfer.
- Mylaa kiedy o tym?
- O czym? - spytaa, nie odwracajc si.
- O tym wszystkim: o domu, rodzinie, dzieciach. Normalnym yciu...
Jenny podniosa wzrok i umiechna si, wzdychajc.
- Nie wiem... tak, moe... Zga wiato.
Alex nacisn wycznik obok drzwi i przenis si na drug stron ka, aby przez szczeliny
aluzji obserwowa, co dzieje si na zewntrz.
Jenny tymczasem wstaa i zdja weniany sweter, ktry dostaa od Agnese a potem
cigna spodnie.
Kiedy si odwrci, dziewczyna leaa w podkoszulku i majtkach. Ksztaty jej ciaa zacieray
si w ciemnoci.
- Zobaczysz, e wszystko pjdzie dobrze - powiedzia Alex, zdradzajc w gosie niepewno i
opar drce rce o biodra Jenny. -Znajdziemy t Pami.
- A jeli to bdzie nasza ostatnia noc?
Jenny chwycia donie Alexa i poprowadzia je ku swoim plecom. Zbliyli si niemiao w
kompletnej ciemnoci.
Kiedy ich ciaa byy blisko siebie, Alex pochyli gow, a jego wargi odnalazy wargi Jenny.
Jego rce suny wzdu plecw, aby zatraci si w jej wosach.
- Mylisz, e to jest nasza ostatnia wsplna noc? - zapyta Alex, lekko si odsuwajc.
Nie odpowiedziaa, usiada na twardym materacu i wycigna si, tulc gow w
zwinitym nakryciu.
Alex opar si kolanami o brzeg ka i pochyli do przodu, kadc przedramiona blisko plecw
Jenny. Lekko muska jej czoo, nos, policzki i usta, a potem j pocaowa.
Z ulicy dochodziy krzyki. Kiedy czciowo umilky, z oddali rozleg si donony ryk gonika.
Wrzawa z zewntrz staa si tem dwikowym tej romantycznej chwili.
Przetoczyli si kilka razy po ku. Piersi Jenny, cigle okryte koszulk, naciskay na klatk
Alexa, a lodowaty triskelion zwisa z jej szyi.
Jenny pooya si na nim i zdja koszulk. Alex chwyci za nakrycie i otuli plecy dziewczyny
tworzc ma chatk. Schowali si, caujc pod kodr, odizolowani od reszty wiata. Rozebrali
si cakowicie i na moment znieruchomieli - oddechy nabray jednego rytmu, a myli stay si
jednoci.
Siedzieli w Planetarium za sklepieniem niebieskim ponad ich gowami i trzymali si za

rce. Mieli mniej wicej po cztery lata. Matka Jenny wrcia do Woch, aby odwiedzi rodzicw
w Rzymie. Ojciec zorganizowa crce dzie w Mediolanie, gdzie podziwiali zamek Sforzw,
kanay i katedr. Poszli take do Planetarium, natrafiajc prawie przypadkiem na kopu, ktra
wyrastaa z ogrodw publicznych przy Porta Venezia. Stanli w kolejce. Przed nimi Giorgio i
Valeria Loriowie z maym Alexem. Kiedy weszli, dzieci siady koo siebie przy rodzicach. Ich
palce i ramiona po raz pierwszy delikatnie zetkny si i sploty w dziecicej niewinnoci.
Trzymali si za rce przez cay czas trwania konferencji.
Wspomnienie tamtego popoudnia sprzed wielu lat wcigno ich na kilka chwil gboko w
przeszo. Nie byli w stanie odrni ju snu od rzeczywistoci.
Kiedy znowu otworzyli oczy, ciskali si owinici ciep i mikk kodr.
Kochali si tak, jak zawsze o tym marzyli. Pierwszy i moe ostatni raz. Gdyby kto przyglda si
tej miejscowoci z gry, zobaczyby siln un rozchodzc si z tego domu. Ale na niebie ponad
nimi bya tylko olbrzymia asteroida, gotowa roztrzaska powierzchni Ziemi.
Zasnli w objciach pod kodr i tak trwali przez ca noc. Na zewntrz tymczasem nasilay
si krzyki i strzay.
To bya ostatnia noc przed kocem wiata.
36

Kiedy Jenny z trudem otworzya oczy, w pokoju panoway egipskie ciemnoci.


Nie umiaa powiedzie, ktra bya godzina ani jak dugo spali. Wstaa, aby zerkn przez
szczeliny aluzji, ale udao jej si zobaczy tylko gst mg, ktra otulaa wiosk.
- To byo wspaniale... - pomyla Alex, gdy przyglda si Jenny stojcej przy oknie.
- Dla mnie te... - odpowiedziaa na jego myl i odwrcia si. Usiada na skraju ka i
pooya mu rk na piersi.
- Co si dzieje na zewntrz?
- Jest tylko gsta mga. Moe byoby lepiej zej na d.
Alex podnis si i poczu obolae minie ng, potem odnalaz ubranie i woy je na siebie.
Jenny zrobia to samo. Oboje dobrze wiedzieli, co si dziao poza tym pokojem, ale ich myli
powracay do tego, co stao si tutaj w nocy.
Pocaowa dziewczyn w czoo i otworzy drzwi.
Schodzili powoli ze schodw, jakby obawiali si, e kogo obudz. Nie byo sycha haasw
czy gosw, a kiedy byli w poowie schodw ich nozdrza zaatakowa swd.
- Nie czujesz zapachu spalenizny? - szepn Alex.
- Tak, zdaje si, jakby... - Jenny spojrzaa ku niebu, ale zaraz przegnaa myl, ktra przysza
jej do gowy. - Chodmy zobaczy.
Przemkna korytarzem, mijajc azienk i komrk, a kiedy ostronie zbliya si do
kuchni, ujrzaa w niej pomaraczowe kafelki.
To, co stao si zaraz potem, zmrozio j i sparaliowao. Alex, idcy za ni, zobaczy, e
stana jak nad krawdzi przepaci.
-Piecze si spalia! Do licha... - powiedziaa Klara Graver, odwracajc si. W fartuchu, w
rkawicach kuchennych wycigaa brytfann z pieca; miaa smutne spojrzenie. - Prosiam ci,
eby mi pomoga.

Mamo, co ty tu robisz?" - pomylaa Jenny, nie mogc wypowiedzie ani jednego sowa. Gos
utkn w gardle, jakby kto zacisn jej ptl na szyi.
Alex zrobi kilka krokw do przodu, ale jak tylko zobaczy t scen, czyje kroki
odwrciy jego uwag.
- Przyjacielu... - powiedzia znajomy gos z gbi korytarza. - Dzisiaj w nocy zamaem
system. Nie uwierzysz, praca godna zapamitania.
Alex odwrci si i nagle zobaczy go przed sob. Sta na wasnych nogach, z promiennym
spojrzeniem i wycignitymi ramionami, jakby prosi o ucisk.
- Marco...
Jenny cofna si ogarnita lkiem. Teraz bya u boku Alexa.
- Co si dzieje? Czy my nimy? - zapytaa. Jej rce byy lodowate, trzsa si od stp do gw.
Alex nie wiedzia, co odpowiedzie, kiedy Klara i Marco im si przygldali.
- Ej, przyjacielu - cign Marco - nie jest ci gorco?
Alex obj Jenny i przycign do siebie, aby odwrci jej uwag od tego, co miao si
wydarzy.
Tymczasem ciao Marco ogarnite pomieniami zaczo si zwgla. Na twarzy odbija si
gupi umiech, podczas gdy jego koczyny rozpaday si na kawaki.
- Nie! - krzykn Alex, a Jenny miotaa si. To samo dziao si w kuchni. Brytfanna
wypada z rk Klary, fartuch zaj si ogniem i kobiet otoczyy pomienie.
Jenny staa jak wryta, cinite gardo uniemoliwiao jej mwienie. Jedn rk pooya
na ustach, a drug szukaa Alexa.
- Powiedz mi, e to jaki koszmar senny, prosz ci... - bkna, a jej oczy wpatryway si
w stos popiow na kuchennej posadzce.
- To jest to, co wydarzy si za par godzin - usyszeli z dali zachrypnity gos. Alex i
Jenny odwrcili si, ale korytarz by pusty. Przebiegli przez niego, omijajc resztki ciaa
Marco. Kiedy znaleli si w holu, gos zabrzmia ponownie, tym razem bliej:
- To jest koniec, jaki czeka wszystkich, jak tylko skaa rozpadnie si w ziemskiej
atmosferze.
Alex mocno cisn rk Jenny i podyli w stron karczmy, skd, jak si wydawao,
dochodzi gos.
Kiedy weszli, na krzele obok kominka nie byo ju starej kobiety z poprzedniego
wieczoru.
- Mio mi was widzie, dzieci. Nazywam si Thomas Becker.
Siedzia ze skrzyowanymi nogami, a w rku trzyma notes i owek. Wyglda jak stary,
emerytowany profesor. Sabe wiato lampy odbijao si na jego wyysiaej gowie.
Zapadnite policzki, czoo poorane grubymi bruzdami sprawiay, e wyglda na jakie
osiemdziesit lat. Jego gos by gboki, ciepy, spokojny i fascynujcy zarazem, jak gos
spenionego aktora.
- Mam pewne odpowiedzi, tak, ale nie wszystkie - powiedzia mczyzna. - Najwaniejsz
musicie znale sami.
- Ale pan... - sprbowa odpowiedzie Alex.
- Kiedy wiele lat temu przyszedem na uniwersytet w Dortmundzie, zapisaem si na
Wydzia Astrofizyki. Mj ojciec chcia dla mnie kariery adwokackiej, a ja byem
niezdecydowany a do koca. Potem zrobiem tak, jak chciaem. Dwa lata pniej, podczas

pewnej konferencji, day si sysze strzay na zewntrz auli. Mody student zabi swojego
koleg z roku. Pisano o tym we wszystkich gazetach. Zostaem w auli, mimo e ciekawo i
pokusa wyjcia byy ogromne.
- Ale co to znaczy? - przerwa mu Alex.
- Suchajcie! - Becker zakaszla i uderzy palcem wskazujcym w notes. - Kilka lat pniej
wycofaem si ze zarczyn z pewn kobiet, ktr mogem polubi. Kirsten bya pikna i
inteligentna, ale ja byem za bardzo pochonity moimi studiami, aby jej powica czas.
- Dlaczego pan opowiada nam to wszystko? - wybucha Jenny. - Gdzie jestemy i co si
dzieje?
- wiat si koczy, nie widzisz? - Becker rozejrza si dookoa i jak tylko modzi oderwali
oczy od niego, zorientowali si, e ju nie byli w karczmie.
Wok bya tylko opustoszaa, zlodowaciaa ziemia.
Becker podnis oczy do nieba, a oni poszli za jego spojrzeniem. Asteroida bya coraz
bliej, czerwona i rozarzona. Zostawiaa za sob smug podobn do tej, jak pozostawia
kometa; wydawao si, e kry wok wasnej osi, podczas gdy z ogromn prdkoci
zmierzaa ku Ziemi.
- Co za diabe? - Alex zapa Jenny za do.
- To nie jest nic innego jak przesanie. Jedyny sposb, aby z wami pomwi. Kiedy znikn
z waszych umysw, nigdy si ju nie zobaczymy.
- Nie wiemy, jak si uratowa! Co to jest Pami? - krzykna Jenny.
- To nie bdzie miao sensu, jeli wam powiem.
Alex i Jenny wymienili spojrzenia pene lku i zagubienia. Potem zrozumieli, e znowu
znajduj si midzy murami karczmy. Wiszce nad kominkiem strzelby dziadka daway im
poczucie bezpieczestwa.
- Dlaczego moi rodzice poddali mnie elektrowstrzsom? - dopytywa Alex. - I dlaczego
niania Jenny w moim wymiarze j zamordowaa?
- Poniewa od takich ludzi jak my - odpowiedzia Becker, z zamiarem nabazgrania czego w
notesie - promieniuje wiato. Kto, kto was skrzywdzi, nie by tego wiadomy. Zrobi to i basta.
Istnieje energia we wszechwiecie... to jest ta sama energia, ktra daje ycie i je niszczy. Czsto
niewidzialna i nieokrelona pynie wok nas, kry wok naszego ycia i czasami nim
zawadnie.
- Nic nie rozumiem! - wybuchn Alex.
- To nie twoi rodzice poddali ci elektrowstrzsom.
Chopiec znowu pomyla o chwili, w ktrej umar, zraniony noem.
- Kady z nas yje w potencjalnie nieskoczonej liczbie istnie. Niewiele osb ma tego
wiadomo. Jestecie wrd nich. Ale dusza, ktra czy kad nasz pojedyncz
egzystencj... jest tylko jedna. We mnie yje kady Tomas Becker, ktrym postanowiem nie
by. Jest ten, ktry oeni si z Kirsten, i ten, ktry poszed za rad ojca i zaj si adwokatur...
Jenny zmieszana potrzsna lekko gow. Alex dalej przyglda si starcowi.
- ...i jest ten, ktry zmar w modym wieku, wychodzc z auli po usyszeniu pierwszego
strzau, stajc midzy dwoma studentami. Ale jest te wielu innych, ktrych nie mog sobie
wyobrazi. Albo ktrych nie jestem w stanie sobie przypomnie.
Jenny uniosa brwi i nic nie powiedziaa, lecz Alex uwiadomi sobie, e w Jenny
zamieszkuje cz duszy jej alter ego z jego rzeczywistoci - maej dziewczynki, zamordowanej

przez Mary Thompson.


- Asteroida zniszczy wszystko, czy nie? - zapyta Alex. Kada moliwo naszego ycia
zostanie zniszczona?
Profesor odczeka i umiechn si.
- Koniec jest zarazem pocztkiem. Nie istniej przyczyna i skutek, to wy poruszacie si midzy
przyczynami i skutkami.
Alex patrzy pod nogi, kiwajc gow, kiedy pomyla, e Marco zadowoliyby te
wyjanienia, lecz dla niego zdaway si by gldzeniem szaleca.
- Asteroida spadnie - podj Becker. - Spadnie w kadym moliwym wszechwiecie. Ju
niedugo. Wszystko to, co znacie, skoczy si.
Profesor podnis wzrok znad kartki i spojrza na dwoje modych ludzi, jakby chcia nacieszy
si nagym zdziwieniem wymalowanym na ich twarzach.
- Prosz posucha - odpar Alex stanowczo. - Jeli jest jaki sposb, eby si uratowa,
prosz nam powiedzie, pki zostao jeszcze troch czasu.
Becker spojrza mu w oczy. Przytrzyma go wzrokiem, podczas gdy wszystko wok nich
rozpadao si i znikao - mury, stoy, krzesa i kafelki byy wsysane przez wir, pozostawiajc
starca i dwoje modych ludzi w nieziemskiej i delikatnej otchani, gdzie istniay ju tylko
spojrzenia i gosy. Potem odwrci notes i wycign rk, aby pokaza swoje zapiski Alexowi
i Jenny. Napis, skopiowany i powtrzony, dosownie krzycza z papieru:
PAMI
37
Pudeko zawsze znajdowao si w tym samym miejscu.
Nie byo ruszane, od kiedy Marco zamieszka w tym domu.
Komoda koo okna sypialni, pierwsza szuflada od gry.
Wzi je z byszczcymi oczami.
Pooy na kolanach, opar rce na koach wzka inwalidzkiego, kierujc go do drugiego
pokoju. Ukochana sala komputerowa" -kiedy jego krlestwo - dzisiaj staa si
bezuytecznym salonem z urzdzeniami pozbawionymi ycia z powodu cakowitego odcicia
elektrycznoci. Marco z utrudniajc oddychanie gul w gardle, popatrzy na komputer.
Dziki. Nie poradzibym sobie bez was. Zwyciya natura. Z drugiej strony, ona zawsze
zwycia..."
Chopiec rzuci okiem na okno. Spojrza na niebo i wydawao mu si, e oglda wspaniay,
kolorowy fresk. Wyglda jak plama Jowisza.
Marco umiechn si gorzko i wrci do sypialni.
- No, Alex, przyznaj si. Mylisz, e to jest prawdziwa plama... - powiedzia kiedy w nocy
do przyjaciela, rozbawiony i dumny ze swoich bada. - A to nic innego, jak burze i huragany,
ktre od wiekw kotuj si na powierzchni Jowisza. My widzimy go, jakby by nieruchomy. A
w rzeczywistoci jest prawdziw katastrof naturaln! Rozumiesz? Wszystko jest wzgldne.
Obserwacja moe by mylca, w zalenoci od odlegoci.
- Przyznaj, sdziem, e to, co tam jest, to co innego. Jaki rodzaj gigantycznego rysunku
na gruncie.

- Alex, Jowisz nie ma gruntu, to planeta gazowa, a nie skalista jak Ziemia.
- Poddaj si. Wcz Play, to sobie j osdzisz!
Pamita t wymian citych odpowiedzi, jakby to byo wczoraj.
Bardzo mi ci brakuje, mj przyjacielu. Kto wie, gdzie teraz jeste.
Marco pooy pudeko na ku, a potem je otworzy.
Zdjcia z jego dziecistwa.
Laurki z yczeniami dla rodzicw, ktre sam wymyla i rysowa od maego, z papierowymi
oknami, ktre si otwieray i odsaniay niespodzianki.
Zdjcia Cannone - jego labradora. Odszed rok przed mierci rodzicw. By dla niego jak
starszy brat.
Musi by jaki wymiar, w ktrym moje ycie potoczyo si dobrze, w ktrym mieszkaem z
moj rodzin, z moim psem, miaem nogi..."
Marco zatrzyma si nad fotografi, ktra przedstawiaa ojca podczas owienia ryb - z
wyprostowanymi ramionami, trzymajcego wdk, z gow odwrcon w stron dziecka, ktre
bawio si robakami, kiedy jeszcze mogo biega.
Umiech taty, szczcie w oczach mamy przygotowujcej piknik. Nostalgiczny motyw. Marco
przycisn fotografi do piersi.
- Nigdy nie wierzyem w istnienie istoty wyszej - zacz gono, jakby chcia obwieci to
niewidocznej publicznoci. - Zawsze wierzyem w nauk. Nie sdz, eby bya jaka przyszo.
Nasz czas si skoczy, ta skalna masa da pocztek napisom kocowym. A jeli kiedy byaby
jaka druga moliwo, jeli kiedy byoby jakie pniej... chciabym was bardzo uciska.
Z twarzy Marco spyny na fotografi zy, znieksztacajc sielankowy obraz dnia.
Przyjaciel Alexa na kilka minut zamkn oczy. Paka, a prawie straci oddech. Wszystkie
badania, ktre prowadzi, wszystkie cuda technologiczne, z ktrymi robi dowiadczenia, ktre
budowa... wszystko to wanie si koczyo. Nie bdzie ju nowego witu.
Ju nigdy nie obudzi si z pytaniem: Co wymyl dzisiaj?"
I nie bdzie mg ju nigdy otworzy tego pudeka i zapaka, i uwolni si od cierpienia,
ktre od zbyt wielu ju lat mu towarzyszyo.
Marco unis rce do twarzy, a potem przejecha nimi po wosach. Jeszcze chwil pozosta
z fotografi przycinit do serca. Jedyne miejsce, z ktrego jego rodzice nigdy nie odeszli.
Potem jaki dwik, ktrego nie potrafi zidentyfikowa, rozerwa cisz. Najpierw by grzmot, a
po nim nastpio co podobnego do odgosw trzsienia ziemi, ale pochodzio z gry.
Marco podjecha wzkiem a do okna. Na zewntrz ludzi ogarna panika. Zawracali na ulicach
miasta, niektrzy stali nieruchomo z gow zadart w kierunku gwiazd, inni biegali bez
konkretnego celu, kto zamyka oczy, eby niczego nie widzie. Wrzawa spowodowana ludzkimi
krzykami, wyciem psw, wrzaskami tych, ktrzy patrzyli w niebo budziy groz. Ale nie byo to
silniejsze od mrocego krew w yach dudnienia, ktre pochaniao planet.
Wisiao ponad ich gowami.
Ogromne.
Potne.
To by ostatni rozdzia, ktry wanie si pisa. Asteroida bya jak rozarzona smuga, ktra
przecinaa sklepienie niebieskie na dwie czci i nawet Marco ze swoj znajomoci fizyki
astronomicznej nie by w stanie przewidzie, gdzie dokadnie spadnie i jaki rodzaj szkd
wyrzdzi. Wiedzia, e od momentu uderzenia potny wstrzs rozejdzie si w promieniu tysicy

kilometrw. Jak kamie wrzucony do morza wprawia w ruch fale, ktre rozchodz si wok, tak
tsunami na morzu, trzsienia ziemi na ldzie staym i zakcenia klimatu powoduj przesunicie
si osi ziemskiej i niszcz najbardziej odlege zaktki planety.
Marco zacisn rce wok porczy wzka, aby si nie wywrci. Serce bio mu jak oszalae,
oczy byy wpatrzone w asteroid, ktra niebawem miaa wszystko zniszczy.
Tu przed nim zaczy dre okna i pka ciany. Jego cenne ksiki spaday z komody
jedna za drug.
Z ulicy dochodziy krzyki, pacz i szalestwo ludzi. Drzewa koysay si, niektre amay, jak
podczas nawanicy. Anteny z ssiednich dachw odlatyway porwane si wiatru. Marco
obserwowa wszystko w ciszy, nieruchomy, bezsilny. Nie wyjdzie na ulice Mediolanu, by
doczy do apokaliptycznego chru, ktry baga natur o lito. Bdzie uczestniczy w kocu tego
wszystkiego zza okna.
Zamkn oczy.
Skoczyo si" - pomyla, przyciskajc do piersi fotografi z pikniku.
38
Alex usiad, ciko dyszc.
Z nogami pod kodr, nagim torsem i cierpnitymi rkami.
Naprzeciw niego staa szafa. Po lewej stronie krzeso, na ktrym wczoraj wieczorem pooy
dinsy i sweter. Wszystko jeszcze spowite w ciemnociach, przeszywanych nielicznymi, sabymi
promieniami wiata dochodzcego ze szczelin w roletach.
- Jenny! - krzykn i odwrci si. Oczy dziewczyny wycignitej obok niego na ku, w
ktrym si kochali, byy szeroko otwarte. Podniosa si a nastpnie mu si przyjrzaa, nic nie
mwic.
- To nie by sen, prawda? - zacz, a ich myli si spotkay.
- Widziaam to samo. Dokd zmierzamy?
- To jedyna odpowied, ktrej nam nie da.
- Jedyna, ktrej szukalimy.
- Ruszmy si. Chodmy std.
Jak tylko mogli najszybciej, zaoyli ubrania, ktre byy ju suche. Kiedy otworzyli drzwi i
zbiegli na parter, nie zastali nikogo. W domu panowaa cisza i nawet z zewntrz nie dochodziy
krzyki ani strzay, jak poprzedniego wieczoru.
Udali si do kuchni, ale bya pusta. Nikogo w sypialniach, ani w azience.
Karczma" - pomyla Alex, kierujc si do pomieszczenia, w ktrym poprzedniego wieczoru
jedli kolacj.
W sali w bujanym fotelu siedziaa tylko stara babcia. Jakby nic si nie stao, popatrzya na niego
z tajemniczym umiechem. Nastpnie kiwna gow. Wygldaa na spokojn, miaa spojrzenie
kogo, kto rozumia, e czas si koczy.
Alex wrci do holu, wzi za rami Jenny i otworzy drzwi wyjciowe.
Wszyscy byli na zewntrz. Wszyscy mieszkacy tej ulicy. Skamieniali. Ze spojrzeniem
skierowanym ku niebu.
- To jest realne - powiedzia Alex, unoszc wzrok.

To samo niebo, ktre Marco mg widzie w swoim wymiarze pierwotnym. To samo niebo,
ktre kto obserwowa w konkretnej chwili, na kadym kracu nieskoczonych Wielowiatw.
Masy chmur przesuwane nieustannie przez wiatr, masy zderzajcych si na niebie oparw
kotoway si z ywymi kolorami dziwnego zachodu soca. Asteroida bya tam, w samym
rodku zamieszania i wielobarwnego fresku - dostojnego i wielkiego zarazem jak duga, ognista
smuga, ktra znikaa w przestrzeni.
Jenny obserwowaa ulice, gdy nagle zerwaa si gwatowna burza kurzu. Rodziny mieszkajce
w dzielnicach willowych obejmoway si i trzymay za rce. Kobiety, mczyni, dzieci. Nikt nie
ucieka, nikt nie ulega bezsensownej panice, jaka wybucha w sercu metropolii. Nic by to nie
dao.
- Co robimy? - Alex odwrci si do Jenny przestraszony, kiedy nieokrelona, dochodzca z
oddali wrzawa coraz bardziej zbliaa si, przerywajc guch cisz.
- Nie wiem... co si tam dzieje na dole?
Z gbi ulicy zblia si tum ludzi biegncych w kbach pyu rnych odpadw. W
powietrzu rozlegay si krzyki. Pochodziy z miasta, byy donone i coraz blisze.
- Jenny, wracamy! - krzykn Alex. Jego spojrzenie przykute byo jeszcze do chaotycznego
tumu, ktry bieg w panice, ale jego ciao odwrcio si w przeciwn stron, gotowe do ucieczki.
- Tamtdy! - krzykna dziewczyna.
Pobieg za ni.
Zaraz potem rozleg si huk o nadzwyczajnej sile, wstrzsajc ziemi na kilka sekund,
powodujc drenie domw i budowli wok nich. To byo jak gone dudnienie bbna, ktrym
orkiestra majestatycznie, rytmicznie odmierza rozpoczcie przedstawienia. Wiatr coraz bardziej
si nasila, a kurz taczy i krci si z moc tornada. Ludzie na ulicy z przeraeniem
wpatrywali si w siebie nawzajem, nastpnie zaczli biec w tym kierunku, co chopiec z
dziewczyn. Podali za nimi jak fala, idca z miasta i niszczca wszystko.
Nie obowizyway ju adne zasady. adna godzina policyjna, aden plan ewakuacji.
By tylko wiat, w ktrym panowa obd.
Alex i Jenny biegli do utraty tchu. Co jaki czas odwracali si, aby rzuci okiem na spieszc za
nimi mas ludzk. Niektrzy upadali i byli deptani przez pozostaych, jaki starzec wywrci
si i zosta w tyle. Wszyscy krzyczeli, ale krzyki te giny w zgieku, ktry wszczyna si po
grzmocie - guchym i strasznym, jak trzsienie ziemi.
Po kilku minutach Alex i Jenny znaleli si na otwartej przestrzeni.
- Popatrz... Popatrz, Mediolan! - krzykn Alex, gdy jego wzrok wyapa wiadukt autostrady.
Czarny paszcz dymu pokrywa miasto, wchaniajc je.
- Do licha, jest coraz bliej! Co moemy zrobi? - zapytaa Jenny, obserwujc bieg asteroidy
na niebie.
Alex nie odpowiedzia, ale zatrzyma si na chwil, ciko oddychajc. W gbi duszy by
dny wiedzy o swoim najlepszym przyjacielu zapanym w puapk tego dymu, uwizionym
w domu. Ktry za chwil wyleci w powietrze wraz ze wszystkim innym.
Marco, mj przyjacielu" - Alex na chwil zamkn oczy, prbujc nie myle o tym, jaki
koniec czeka jedyn osob, ktr ceni najbardziej.
Nastpnemu wstrzsowi ziemi pod ich stopami towarzyszy bardzo silny huk - jeszcze
bardziej oguszajcy ni poprzedni.

- Tam, na dole! - krzykna Jenny, wycigajc rk w kierunku stacji benzynowej.


Znajdowaa si po drugiej stronie drogi publicznej. Jej gos nie mg dotrze do Alexa. By
zaguszany przez wybuchy, ktre dwiczay w ich uszach. Alex zdoa tylko zobaczy ruchy ust
Jenny i ledzi kierunek jej palca wycignitego w stron stacji. Pobieg razem z ni.
W kilka sekund znaleli si na tyach stacji. Obeszli j i stanli przed drzwiami
wejciowymi do autogrilla, gdy z nieba zaczy spada wielkie odamki gradu, ktre nad ich
gowami przedzieray si przez pokryw kurzu. Gradowej ulewie towarzyszyy szybkie
byskawice, jakby kto z przestrzeni kosmicznej, przy pomocy ogromnego flesza, uwiecznia
kad minut katastrofy.
Jak tylko Alex zamkn za sob drzwi, oboje pojli, jak sprawy maj si w rodku. Garstka
osb staa nieruchomo przy oknach z gow zadart do gry i z zahipnotyzowanym wzrokiem.
Pozostali, zwaszcza kobiety i starcy, rzucili si na ziemi. Skulili si za balkonem albo blisko
szaf, z rkami na uszach, usiujc obroni si przed wybuchem decybeli, ktry obezwadnia
kadego.
Z czterech gonikw umieszczonych na cianach radio nadawao Ksiycowe rzek, ale gos
Franka Sinatry nie by w stanie si przebi przez grony huk burzy gradowej, ktra szalaa za
oknami.
- Niech Bg ma was w swojej opiece... - powiedziaa kobieta, chwytajc Alexa za sweter i
wpatrujc si w niego wytrzeszczonymi oczami penymi ez. Jej sowa byy prawie niesyszalne.
Okna autogrilla dray, jakby za chwil miay rozpa si na tysic kawakw. Alex popatrzy na
Jenny pytajco, a ona przycigna go do siebie i przyjrzaa mu si bardzo intensywnie.
- Nie chc tutaj umiera. Znajdziemy to przeklte miejsce!
Alex wzi gboki wdech, przytakn i w jednej chwili byli znowu na zewntrz.
Dwoje nastolatkw biego wzdu obwodnicy w kierunku przeciwnym do tego, ktry
prowadzi do Mediolanu. Ale przede wszystkim w kierunku przeciwnym do szalejcego wiatru.
Nogi mieli cikie, a na ich piersi napieraa sia burzy.
Zatrzymali si pod mostem, na obszarze pozornie opustoszaym.
- Nie dam ju rady... - powiedzia Alex, pochyli si i pooy rce na kolanach. Jego twarz
pokryta bya pyem, ktry wypenia powietrze, utrudniajc oddychanie.
Jenny zbliya si do niego i oznajmia stanowczo:
- Becker powiedzia, e jedyn nadziej na ratunek jest Pami. Ale jak do niej dotrzemy?
- Gdyby nam tylko powiedzia, co to jest... Za chwil wszyscy si tutaj spalimy.
Alex spojrza za most. Wyglda, jakby by w centrum tornado. Byskawice i grzmoty
nastpoway jedne po drugich, pobrzmiewajc echem w szczelinach, w ktrych si choway.
- Marco jest tam, na dole. Pord dymu. Nie uratuje si.
- My te si nie uratujemy, jeli natychmiast nie znajdziemy tego miejsca.
39
Alex rzuci okiem za most i zrozumia, e nie ma czasu do stracenia. Smuga ognia na niebie
obwieszczaa nieuchronny koniec. Panie i panowie, ostatni eton, ostatnie okrenie.
To bya ta chwila, Oczy Alexa zamkny si, a w jego gowie zaczy wirowa sowa
malezyjskiego wrbity:

Widz ciebie robi wielki skok. Ty wielki skok w czarny ocean".


Potem kolejny flesz, przenoszcy go do wczorajszego wieczoru, gdy zobaczy symbol na
hemie ojca rodziny, ktra ich gocia.
Tamten symbol... by na karcie wrbity. Pokazywa mi go. To bya moja przyszo."
- Chod za mn, Jenny! Musimy i do wykopu!
Alex chwyci j za rk i zaczli biec przez most, wzdu drogi publicznej. Obszar wok
drogi zajmoway pomienie, palce si samochody i grupy ludzi uciekajcych bez celu. Burza
gradowa szalaa, wzniecajc kurz. Zdali sobie spraw, e w trakcie tej zawieruchy nie byo ulewy.
Byy tylko odpady. Zewszd miliony rozpryskujcych si fragmencikw, niczym podczas
militarnego szturmu. Krlewska armia sza przed krlem, lecz to do krla bdzie nalea ostatni
ruch.
Alex i Jenny biegli w rodku tornada szalejcych odamkw z doni nad czoem, eby ochroni
oczy. On zna ten teren identyczny jak w jego wymiarze pierwotnym - prace zwizane z nowym
centrum handlowym byy o kilkaset metrw dalej. Wiedzia to dobrze, przechodzi tamtdy
czsto ze swoim ojcem. To by jeden z tych aspektw, ktry by wsplny zarwno w jego
rzeczywistoci, jak i w rzeczywistoci Jenny. W obu wiatach, w tym samym miejscu, wyrastao
ogromne centrum handlowe.
Dwjka modych posuwaa si bardzo szybko, nie zatrzymywali si. Przemknli obok mini
marketu sieci Bens Korner ze zniszczon wystaw przy wejciu. Umysy obojga podyy w stron
opowieci o szabrownikach. Postanowili, e ich ostatnia kolacja w tym yciu bdzie pochodzia
z napadu na sklep.
Alex przyspieszy, gdy w oddali ujrza pierwsze te koparki z napisem
WHITEWORKER. Jenny zdyszana dotrzymywaa mu kroku, z sercem w gardle i wosami
rozwianymi przez wiatr, penymi odamkw i kurzu.
- Dotarlimy - powiedzia chopak, zwalniajc w pobliu ustawionych w rzdzie niebieskich
kabin z napisem TOALETY PRZENONE. - Wrbita wiedzia, e si tutaj dzisiaj znajdziemy.
To niewiarygodne...
- Dlaczego tu jestemy, Alex? - zapytaa Jenny po przejciu przez barierki.
Przed nimi wyoni si gigantyczny wykop pod centrum handlowe - d o szerokoci
przynajmniej stu metrw, dugoci dwustu i gbokoci pidziesiciu. ciana ognia, ktra
posuwaa si od strony wsi, szybko zmierzaa do placu budowy..
- Bo kto to przepowiedzia... - wyjani Alex, wpatrujc si w pustk. - Widz, jak
wykonujesz wielki skok... wielki skok do czarnego oceanu". - Gos wrbity cigle odbija si
echem midzy ciankami jego czaszki. Take i Jenny moga go teraz usysze.
- Wszystko to, co zrobilimy, doprowadzio nas tutaj. Musiao nas tu doprowadzi.
Alex, boj si - pomylaa dziewczyna.
Naraz przez niebo przemkna rozarzona smuga. Asteroida kierowaa si ku doowi
zostawiajc ognisty lad ponad ich gowami. Nie miny dwie sekundy a te i czerwone pasmo,
ktre dopiero rozdaro atmosfer, rozbyso i znikno za rysujcymi si na horyzoncie grami
prowincji Bergamo. Jeli wczeniej sycha byo grzmoty zdolne zaguszy kady inny dwik,
to teraz byy one stokro silniejsze. Huk by przeraajcy. Ziemia poruszya si pod ich stopami.
Odnosio si wraenie, jakby kto w przestrzeni kosmicznej potrzsa planet niczym szklan
kul z motywem boonarodzeniowym, aby przesypa sztuczny nieg wewntrz. Nad grami
wznis si ogromny tuman pyu i zacz zakrywa niebo. Dwjka zakochanych obserwowaa t

scen z osupieniem, wzajemnie si obejmujc.


- Nie mamy ju czasu! - krzykn Alex, odwracajc si do Jenny i wpatrujc si w jej oczy.
Wiatr wyda si potnym podmuchem niewidzialnego giganta, ktry od strony wsi z impetem
cisn w ich kierunku pomienie.
- To koniec - wyszeptaa dziewczyna, ciskajc w doni triskelion i zagbiajc si w
spojrzeniu Alexa.
- Kocham ci, Jenny - oczy Alexa byszczay. Policzki dygotay ze strachu.
- Ja te. Od zawsze... - przytulia si do niego, a ich usta zczyy si w ostatnim pocaunku.
Chwila poza czasem, przyrzeczenie wiecznego zwizku. Caowali si, jakby to by ich
pierwszy raz. Jakby byli sami na cichym i magicznym molo w Altonie, z okalajcymi ich
falami morskimi. Ale nie byo adnej konstelacji Oriona, ktra czuwaaby nad nimi.
Nagle oczy obojga otworzyy si.
- Spalimy si, Jenny! Musimy skaka - rzuci Alex.
Pokonali ostatni barierk ustawion na skraju wykopu. Jenny zapaa jego rk. Nie
zostawiaby go za nic na wiecie.
- Raz...
Uderzya ich fala gorca. Asteroida, jakby nie moga ju duej stawia oporu promieniom
sonecznym, rozharataa atmosfer ziemsk.
- Dwa...
Alex i Jenny spogldnli w przepa, podczas gdy na niebie rozpoczo si widowisko na
miar gigantycznego spektaklu sztucznych ogni. Asteroida w zetkniciu z ziemsk atmosfer
roztrzaskaa si na setki ognistych kul. Odamki byy niczym innym jak bombami atomowymi,
gotowe zmie powierzchni kontynentu. Najbardziej niewiarygodny pokaz, jaki natura moga
zaoferowa oczom czowieka. Ostatnia demonstracja siy kosmosu, jakby na potwierdzenie
niszczcej wyszoci praw Wszechwiata nad maoci rasy ludzkiej.
Ich donie poczyy si w mocnym ucisku.
- Trzy! - krzykn Alex, koczc odliczanie.
May rozbieg i skoczyli w prni, kilka chwil, zanim seria arzcych si strzaw z pociskw
skalnych zniszczya wszystko wok nich, piszc sowo koniec" w historii cywilizacji.
Kiedy spadali, w ich gowach wywietlay si najwaniejsze obrazy i wspomnienia z ycia.
By w nich Roger Graver, ktry opowiada maej Jenny historie gwiazdozbiorw, zabawnie
naladujc ruchami i gosem bogw Olimpu.
By Marco z szerokim umiechem na twarzy, trzymajcy w rkach piloty w rnych kolorach,
gdy przepytywa Alexa na temat funkcji kadego z nich.
Bya Klara przygotowujca swoje wymienite napary, kiedy Jenny bola brzuch, gaskajca i
wybuchajca miechem, na widok jej wychodzcego ppka.
By Giorgio i Valeria Loriowie w pierwszym rzdzie podczas przedstawienia w szkole
podstawowej, w ktrym Alex gra rol DArtagnana, otrzymujc oklaski od wszystkich
rodzicw.
Potem w jednej chwili zapada ciemno.

40
Pierwsze wraenie to zapach skry. Powoli wnika w nozdrza Alexa, gdy ten prbowa
zobaczy mgliste sylwetki wok. Otaczay go nieokrelone kolory i nakadajce si na siebie
gosy. Czu, e ma cik gow i e ley na wznak na pododze. Prbowa unie kark,
jednak nerwowo napite minie uniemoliwiy mu to. Zmartwione twarze kolegw z
druyny nabieray ksztatw. Prawym ramieniem obejmowa pik i przyciska j do boku.
Wypuci j, po czym powoli wsta. Przeszywajcy bl przetoczy si przez jego czaszk z
jednej do drugiej skroni.
- Kapitanie, dobrze si czujesz? - zapyta kto z prawej strony.
Alex nie odpowiedzia. Napotka zaniepokojony wyraz twarzy sdziego. Atmosfera na sali
gimnastycznej bya spita, lecz jego uderzy przykry zapach potu. Wyrwana z ycia scena do
jakiej si przenis, naleaa do dalekiej przeszoci.
Rzut wolny. Mecz. Zemdlenie.
yj... wszyscy yjemy".
Jak tylko si podnis, przejecha rk po wosach, zaczesujc do tyu biay kosmyk.
Sdzia przybliy si i pooy rk na jego plecach.
- Co ci si stao?
- Nie wiem. - odpowiedzia, a w jego umyle pojawiy si rysy twarzy Jenny. Jej orzechowe
oczy, opalona skra i umiech, ktrego moe ju nigdy nie zobaczy. Albo ktrego moe nigdy
nie widzia.
- Nie rozumiem...
Mczyzna w czarnym sportowym stroju i z gwizdkiem na szyi unis brwi. Podnis z
ziemi pik i poda j Alexowi.
- Dasz rad? Brakuje dziesiciu sekund do koca meczu. Potem zaprowadz ci do
szkolnego lekarza.
Alex przytakn, chwyci pik i przygotowa si do rzutu wolnego. Zaniepokojeni koledzy
ledzili go wzrokiem. Jego rzut by saby i pika ledwie musna siatk pod elazn obrcz.
Odbia si od kosza i zatrzymaa koo niebieskich materacw. Alex nie ruszy si, by j
podnie. Zabra j kapitan druyny przeciwnej i gra rozpocza si z gbi boiska. Wrci w
pole ataku. Pika bya w rkach rywali. Nie mina chwila, jak zdobyli trzy rzuty, ktre
przesdziy o wyniku i z entuzjazmem zaczto fetowa zwycistwo. Kilka sekund pniej
sdzia ogosi gwizdkiem koniec meczu. Osupiay i zmieszany Alex opuci gow. Koledzy
patrzyli na niego spode ba, opuszczajc sal gimnastyczn. Jeden z nich potrzsn gow.
Inny przybliy si z mniej wzburzonym wyrazem twarzy:
- Co nie tak, kapitanie?
- Jak dugo leaem na ziemi? - zapyta Alex, idc do szatni.
- Dwadziecia, trzydzieci sekund... - przyjaciel zmarszczy czoo. - Co, le si czujesz?
To nie mg by sen, to absurd...".
Alex nie odpowiedzia i pozwoli, eby kolega sobie poszed. Zobaczy jak sdzia idzie w
jego kierunku i nawouje, by si uda do lekarza.
- Przesta, nic mi nie jest.
Reszta druyny wchodzia do tunelu prowadzcego do szatni. Alex zauway swj plecak

oparty o aweczk trenera, podnis go i znikn za drzwiami. Korytarze wieciy pustk.


Najwyraniej jest godzina lekcyjna" - pomyla. Min toalety, drzwi kilku klas, a w kocu
znalaz schody prowadzce na pierwsze pitro.
Przemierzy je powoli. W jego gowie pojawiay si po kolei wszystkie obrazy, jakie widzia po
utracie przytomnoci. Trwao to zaledwie dwadziecia, moe trzydzieci sekund. Marco
zawsze mu mwi: Czas snu nie ma nic wsplnego z czasem rzeczywistym".
Mary Thompson, molo w Altonie, karta kredytowa Marco, pudo z napisem RAMY, jego ojciec
mocujcy drewnian desk na oknie, wojskowe ciarwki, triskelion na szyi Jenny, rysunek
przedstawiajcy asteroid, wykop pod centrum handlowe.
Jego umys pracowa chaotycznie. Raz po raz pojawia si nowy szczeg. Kiedy wbieg na
ulic wznis oczy ku niebu. Pniej, podczas drogi, zdarzao mu si jeszcze kilka razy spoglda
w gr. Mediolan przykryway chmury, ale byy to zwyke, szare chmury, ktre spowijay
metropoli w zimie, a opuszczay na wiosn.
adnej asteroidy, adnej apokaliptycznej wizji.
Para starszych ludzi przypatrywaa mu si z zaciekawieniem. Mia na sobie jeszcze spodenki i
to-niebiesk koszulk druyny. Mimo e byo zaledwie pi stopni, nie odczuwa zimna. Czu
si wyobcowany i to go paraliowao. Detale wok niego wydaway si w takim samym stopniu
banalne, co niewiarygodne. Na niektrych wystawach sklepowych wisiay ju ozdoby
boonarodzeniowe. Przy skrzyowaniu ulicy Porpora z Alej Lombardia zawieszono napis
wietlny: WESOYCH WIT. Panowa ten sam zgiek, co zawsze, wszechobecny wrzask
klaksonw, jak tylko wiata zmieniay si na zielone. Nic nie przybyo i niczego nie ubyo by to ten sam stary Mediolan.
Nie istniej adne Wszechwiaty" - pomyla Alex, gdy znalaz si naprzeciw numeru 22 na
Alei Lombardia i dzwoni domofonem. Nikt nie odpowiedzia. Pora obiadowa, rodzice musieli by
jeszcze w pracy. To logiczne - zastanawia si, kiwajc gow - nie zblia si aden koniec
wiata. Dziaay bankomaty. Internet nie zosta wyczony. Ludzie chodzili do pracy. A on
cigle powtarza sobie to samo zdanie od kilku minut: Jestem gupi"
Woy rk do zewntrznej kieszeni plecaka i znalaz klucze.
W tym samym miejscu co zwykle.
Otworzy bram i wszed na schody, gwidc na wszystko. Czy to moliwe, e ta caa
historia przynia mu si w trzydzieci sekund? Moe i tak. A patrzc na to z innej
perspektywy, byo to bogosawiestwem. Nic z tego, co go otaczao, nie przypominao kupy
gruzu. Ale to oznaczaoby, e Jenny nie istnieje.
Nigdzie.
Wszed do domu i zobaczy karteczk, ktr mama pooya na meblu obok wejcia. Obok
mikrofalwki jest tarta jarzynowa, prosz, poucz si! Ucaowania, mama.
Kiedy wszed do pokoju, rzuci plecak obok ka i usiad. By u siebie. Nic innego. Nic
nowego. Nic dziwnego.
- Przez trzydzieci sekund miaem sen o najpikniejszej dziewczynie, jak kiedykolwiek
widziaem, i o najbardziej przeraajcej katastrofie, jaka moe si wydarzy - stwierdzi z
ironicznym umiechem.
Ale zapamita wszystko z tego snu.
Kady szczeg.
Nie moe nie istnie" - pomyla, podnis si z ka i usiad przed komputerem.

Wczy, zaczeka, a zaaduj si aplikacje, a potem wpisa w Google: Jennifer Graver Blyth
Street Melbourne".
W pierwszych linkach wyskoczy adres na Facebooku. Mysz przesuna si tam prawie
automatycznie.
Kiedy otworzyo si zdjcie dziewczyny, Alex wspar okcie na brzegu biurka i poprawi
sobie opadajcy mu na czoo biay kosmyk wosw.
- Wiedziaem - obwieci, nie rozumiejc, czy bardziej by szczliwy, odkrywajc, e Jenny
istnieje, czy bardziej przeraony faktem, e caa ta historia wcale nie bya koszmarem sennym.
W polu informacji osobistych dziewczyny by numer komrki i adres e-mail. Alex wyj
telefon z plecaka i wybra numer.
Cisza. Linia wolna.
- Halo?
Cisza.
Zamknite oczy Alexa.
Szeroko otwarte, z nadziej, oczy Jenny.
- Alex, to ty?
- Tak, Jenny, to ja. A wic istniejesz.
- Oczywicie. I dokadnie pamitam, co nam si przydarzyo.
MIESIC PNIEJ

Byo chodno i wia saby, delikatny wiatr, a soce kado si za horyzontem, otoczone
czerwono-pomaraczowymi taflami. Gromada ptakw gonia si po niebie Barcelony,
Chopiec o wzrocie dwch metrw mign na rolkach przed Alexem i Jenny, kierujcych
si z morskiego bulwaru w stron mola.
- Dobrze, e nam pozwolili wyjecha, to bdzie fantastyczny weekend - powiedziaa Jenny
z iskrzcymi si oczami, ciskajc do Alexa.
- Tym razem nie wymylaem wymwek, po prostu poprosiem rodzicw o pozwolenie.
Wci nie mog w to uwierzy.
Dziewczyna umiechna si i opucia wzrok. Potem podniosa oczy i si rozejrzaa. Molo
byo osonite dwoma rzdami ska, a z prawej strony, od Vila Olimpica, gdzie si znajdowali,
wyania si pas piasku i cign a do portu. Jenny ju widziaa te miejsca podczas szkolnej
wycieczki. Pamitaa je dobrze.
- Wiesz, czasami wydaje mi si, e to wszystko mi si przynio - powiedziaa.
- Wczeniej...
- Nie sysz ju w gowie twojego gosu. I robi to samo, co wczeniej.
Alex przytakn.
- W tym miesicu zdarzyo ci si... podrowa? Wskoczya w inne wymiary, ycia
alternatywne...
- Nie. A tobie?
Chopiec pokrci gow, zmarszczy czoo z wyrazem kogo, kto stawia sobie tysice pyta.
- Jeli to by sen, to jak to moliwe, e mielimy ten sam? - zapyta, zatrzymujc si, aby
podziwia ostatni skrawek soca, ktry znika midzy niebem a morzem.

Jenny wzia go za rk i odwrcia si, nie odpowiadajc. Pobiegli przez molo w stron
promenady i usiedli na awce, nic nie mwic. Powietrze kataloskiego miasta stawao si coraz
ostrzejsze.
- Widzisz - podj - duo mylaem w tych dniach. Gdyby caa ta historia z asteroida bya
prawdziwa, to jak wyjaniaby fakt, e rzeczywisto, w ktrej si odnalelimy, jest dokadnie
taka sama jak ta, z ktrej przyszlimy?
- No wanie. Kadego ranka chodz do tej samej szkoy, w sobot mam kurs pywania z tymi
samymi koleankami, moi rodzice czuj si dobrze, a umeblowanie mieszkania nie zmienio si
ani odrobin.
- To samo w Mediolanie. W tym miesicu nie zauwayem adnego szczegu, ktry nie
znajdowaby si na swoim miejscu. Jeli uratowalimy si przed kocem wiata i znalelimy
si we wszechwiecie rwnolegym, w ktrym asteroida nie roztrzaskaa si, to jak to moliwe,
e nasze ycie nawet w drobnej czci si nie rni?
Jenny wpatrywaa si w daleki punkt.
- Nie ma sensu... nie ma... Jenny? Suchasz mnie? - doda Alex.
- Ja... tak. Tak, oczywicie. Przepraszam ci, miaam co w rodzaju deja vu, ale... nie. Nie, nic.
- To znaczy?
- Nie, dajmy spokj, to niemoliwe.
- Co?
- Tam, na dole. Wydawao mi si, e widz moj koleank z klasy, wrczajc pieniek
ulicznemu artycie. Widzisz go?
Jenny wskazaa gow, Alex przechyli si na bok i popatrzy ponad rzdem dzieci, idcych za
nauczycielk. Chopiec o kolorowej skrze budowa z piasku rodzaj amfiteatru, zaraz za murkiem,
ktry oddziela pla od deptaku.
- Widz.
- Hm, moe si myl. Albo jest to deja vu, bo gdy byam tutaj z wycieczk, moja
przyjacika rzeczywicie daa podobnemu chopcu jedno euro. Dobrze, zostawmy to.
Alex sucha Jenny z zainteresowaniem, potem podnis oczy, jakby zastanawia si nad
istotnym szczegem tego wydarzenia.
- Wiesz, tak naprawd takie deja vu zdarzyo si i mnie, gdy ocknem si w sali
gimnastycznej. Kiedy otworzyem oczy, leaem na ziemi naprzeciw kosza, przed rzutem
wolnym. Dokadnie tam, gdzie znajdowaem si, gdy powiedziaa mi, e mieszkasz w Melbourne. Na pocztku tego... snu.
- Posuchaj, Alex. Mam propozycj.
- No, mw.
- Przestamy o tym rozmawia. Czy to by koszmar senny, czy jawa, to nie ma adnego
znaczenia. Jestemy teraz tutaj, razem. Koca wiata nie byo, niebo jest wspaniae i jeli ten
plakat nie kamie, to do kasyna mog wej dzisiaj take nieletni!
Alex umiechn si i wsta:
- Masz racj. Chodmy si wic zabawi!
Jenny chwycia chopca za rk i przycigna do siebie. Nastpnie obja go i pozwolia na
delikatne municie warg. Mogli zasmakowa kadej chwili, nie obawiajc si, e bdzie ona
ostatni... Mieli dla siebie cay wiat, adna rozarzona masa skalna nie pdzia ponad ich
gowami.

Szli wolno w kierunku kasyna, trzymajc si za rce, peni yciowej energii i ciekawoci.
- Bya tam, gdy przyjechaa z wycieczk? - zapyta Alex, gdy przechodzili przez ulic.
- Gdzie?
- W kasynie!
Jenny umiechna si nieporadnie.
- Daj spokj! Znajc moich kolegw, prbowaliby rozbi jednorkiego bandyt. Nie
pozwolili nam tego zobaczy nawet z daleka.
- To tam? - zapyta Alex, gdy zbliali si do skrzyowania.
- Myl, e tak. Tamtego dnia doszlimy z moimi przyjacimi tylko do tego miejsca, ale
jeli si nie myl, to jest bardzo blisko, wystarczy skrci w lewo, tam w d.
Alex jeszcze mocniej cisn rk Jenny, dochodzili do koca ulicy, od przeciwnej strony
promenady. Ona miaa si, rozmarzona i beztroska. On nie by w stanie oderwa od niej oczu.
Potem skrcili w jak przecznic.
I znaleli si naprzeciw nicoci.
- Co... co to...? - wyjkaa Jenny. Przed ni bya tylko nieskoczona jasna przestrze. Jak
gigantyczny mur, przed ktrym wzrok si gubi, nie znajdujc adnej perspektywy. To bya
dziura, bardziej przeraajca od pustki. Tak, jakby ta cz wiata zostaa wymazana, poknita
przez gst, bia mg.
Jenny sprbowaa zrobi krok do przodu, ale poczua, e jej nogi s cikie jak z kamienia.
Oddychaa z trudem, a przed jej oczami rzeczywisto zamieniaa si w niezapisan kart. Kilka
razy zamykaa i otwieraa oczy, ale nic si nie zmienio.
Stojcy obok niej Alex rwnie zauway nieobecno nie tylko obrazw, ale i dwikw.
Zrobi kilka krokw do tyu, zahipnotyzowany nicoci. Uczucie, ktrego nigdy nie dowiadczy.
Nie wiedzia, w jakim kierunku idzie, nie majc adnych innych punktw odniesienia, nie liczc
dwch zasadniczych:
Z jednej strony bya promenada hiszpaska, z molo zanurzonym w wodzie. Z drugiej strony nico.
- Chodmy std, prosz ci - wyszeptaa Jenny z bagalnym i nieufnym spojrzeniem.
Wycofali si i wolnym krokiem, bez sowa wrcili na promenad. Ale oboje w gbi duszy
przeywali to wszystko jeszcze raz.
Tamte trzydzieci dni.
Droga z domu do szkoy.
Droga z domu na basen.
Sala gimnastyczna, trener.
Rodzice.
Sypialnia.
Wszystko byo takie, jakie zapamitali wczeniej, zanim asteroida zmiota ca cywilizacj.
Jenny przyjrzaa si Alexowi i palcami cisna jego rami.
- Alex, to, co zobaczyam wczeniej... to nie byo deja vu. To bya ta sama scena. Moja
przyjacika wrczajca monet chopakowi. Dokadnie tak, jak byo na wycieczce.
- Ta sama scena... - powtrzy monotonnym gosem, gdy jeszcze raz zobaczy szybko
przesuwajce si obrazy: karteczk pozostawion przez jego matk na meblu po powrocie z
meczu koszykwki, ozdoby choinkowe na ulicach Mediolanu, jego plecak, jej pamitnik.

- O Boe, to niemoliwe! - krzykna Jenny domi przeczesujc wosy. Nastpnie odwrcia


si i biegiem ruszya w stron pustki, nie rozgldajc si nawet na przejciach ulicznych.
Alex zobaczy, jak Jenny znika za rogiem. Po chwili da si sysze jej przeraliwy krzyk.
Pobieg za ni przeraony, gotowy na to, e ujrzy obkaczy obraz
Jenny pojawia si przed nim blada na twarzy, z ustami wykrzywionymi w histerycznym
umiechu:
-To absurdalne.
Jeli uratowalimy si przed kocem wiata i znalelimy si we wszechwiecie
rwnolegym, gdzie nie roztrzaskaa si asteroida, to jak to moliwe, e nasze ycie nawet w
drobnej czci si nie rni?"
Pytanie, ktre zada sobie Alex, kryo jak koowrt, przenikajc z jego umysu do gowy
Jenny. Powoli nakaday si inne zdania, jakby powstawa wir, w ktrym wracay i mieszay
si jak szalone ich wszystkie wspomnienia.
Kluczem jest nasz umys".
Jenny wycigna rk w stron Alexa i zamkna oczy.
- To jest Pami - powiedzia gos za nimi.
Kiedy si odwrcili, drewniany st malezyjskiego wrbity sta na promenadzie. Siwe
wosy, bezadne i rozwiane przez wiatr, poplamione ubranie, nogi splecione pod stoem i
karty w rce.
Dziewczyna i chopak osupieli, nie byli w stanie otworzy ust, a umiech na twarzy
kabalisty stawa si szyderczy i kpicy.
-Widzicie tylko to, co pamitacie. To jest pniej.
Jenny sprbowaa uwolni umys od zamieszania i paniki, aby mc zastanowi si nad
sowami mczyzny. Byam tutaj na wycieczce, ale nie widziaam ulicy, kasyna. Doskonale
jednak pamitaam lotnisko, drog a tutaj, promenad i molo...".
- Pomylcie o tym. W ostatnich trzydziestu dniach ylicie w jedynej rzeczywistoci, jak
znacie. Te same ulice, dom, basen, szkoa, sala gimnastyczna. To jest Pami.
- Do licha, kim pan jest? - wybuchn Alex. - Gdzie, do diaba, jestemy? Co si stao?
Wrbita przygwodzi go stanowczym i przenikliwym wzrokiem.
- Jestem tylko wysannikiem. Kiedy bye dzieckiem, przychodziem, aby ci pokaza, jaka
bdzie przyszo. A ty wszystko rysowae. Ale nie moesz mnie pamita. Take Thomas
Becker jest tylko wysannikiem. wiat, ktry znalicie, zosta zniszczony. To, co widzicie, nie
jest niczym innym jak echem tamtej apokalipsy, jedynym fragmentem, ktry pozosta po
zniszczeniu. Jedynym miejscem, w ktrym moecie y.
- Ale ja nigdy tu nie byem, nie znaem tego miasta - oponowa Alex.
- Nie potrzebowae tego. Twoje i Jenny wspomnienia splatay si. Od zawsze. To jedyne
mapy, po ktrych moecie si porusza.
Alex zamkn oczy i nic nie doda. Jeszcze raz zobaczy - jak na zwolnionym filmie - skok
w prni podczas uderzenia asteroidy. A wic spada naprawd. W kadym zaktku
Wielowiata.
To nie koszmar senny.
Byo o wiele gorzej.
- Doskonale. A teraz? - wczya si sarkastycznie Jenny. Wiatr nasila si i podnosi z

ziemi czerwone i niebieskie ulotki, ktre poniewieray si po ulicy.


- Jestemy uwizieni tutaj na wieczno?
Wrbita rzuci karty na st, nastpnie wykona ruch praw rk, otwierajc do. W
kocu rozpostar ramiona i teatralnym gestem wskaza otaczajc przestrze.
Na play byli koledzy z klasy Jenny, ktrzy grali w pik.
W gbi Valeria i Giorgio Loriowie, siedzc na awce, trzymali si za rce i gawdzili.
Po drugiej stronie drogi Roger i Klara Graverowie spacerowym krokiem szli w kierunku
portu.
Nagle kada osoba obecna w ich polu widzenia przeistoczya si we fragment z
przeszoci. Kolorowy mczyzna za lad recepcji St. James. Dziecko w pocigu do Cadorna.
Starzec, ktry jad samotnie i pamita, gdzie mieszkaa rodzina Graverw. Mary Thompson.
Takswkarz w Altonie. Policjant, ktry w Mediolanie wezwa Jenny do powrotu do domu z
powodu godziny policyjnej. Giovanni ze strzelb na ramieniu i rodzin, ktra gocia Alexa i
Jenny w noc poprzedzajc koniec wiata.
Wszyscy tam byli. Byli jedyn moliw rzeczywistoci. Byli Pamici.
Wrbita znikn, pozostawiajc modych zagubionych w labiryncie pyta.
Alex i Jenny zobaczyli go w gbi ulicy.
Zblia si powoli. Wyaniajc si z fioletw hiszpaskiego zachodu soca, stopniowo
przybiera ksztat. Wszystko wok byo tacem ulotek na wietrze i osb z przeszoci, ktre
spotkay si na promenadzie.
Alex wytrzeszczy oczy i lekko potrzsn gow, jakby nie wierzy w to, co widzi. Jenny wzia
go za rk i gboko odetchna.
Kiedy wzek elektryczny zahamowa przed nimi, zobaczyli szczere i promienne spojrzenie
Marco. Kilka sw przez niego wypowiedzianych byo dla Alexa i Jenny jak iskra w momencie
wybuchu. Byo tajemnym przejciem prowadzcym do wyjcia. Zdaniem, ktre otwiera
bramy do Wszechwiatw.
- Odwagi, modziey. Wyjdziemy z tej klatki.

You might also like