Professional Documents
Culture Documents
MELANCHOLIA SUKUBA
ROZDZIA 1
Statystyki pokazuj, e wikszo miertelnikw zaprzedaje dusze z piciu powodw:
seksu, pienidzy, wadzy, zemsty i mioci. W tej kolejnoci.
Nie powinnam wic mie wyrzutw sumienia, e przyszo mi asystowa przy numero
uno, ale caa ta sytuacja wydawaa mi si... c, oblena. A skoro ja to mwi, to co znaczy.
Moe po prostu nie ma ju we mnie empatii, zastanawiaam si. Mino zbyt wiele czasu.
Kiedy byam dziewic, ludzie wierzyli, e abdzie mog zapadnia dziewczta.
Par krokw dalej Hugh czeka cierpliwie, a pokonam swoje opory. Z rkami w
kieszeniach idealnie odprasowanych spodni opiera potne ciao o swojego lexusa.
- Nie rozumiem, o co tyle krzyku. Robisz to bez przerwy.
To nie do koca prawda, ale oboje wiedzielimy, co mia na myli. Zignorowaam go,
udajc, e uwanie rozgldam si po okolicy. Co nie poprawio mi humoru. Przedmiecia
zawsze mnie dooway. Identyczne domy. Ulizane trawniki. O wiele za duo SUV - w.
Gdzie w ciemnociach nie przestawa ujada pies.
- Akurat tego nie robi - odparam w kocu. - Nawet ja mam zasady.
Hugh parskn, wyraajc swoj opini na temat moich zasad.
- Jeli dziki temu poczujesz si lepiej, to nie myl o tym w kategoriach wiecznego
potpienia. Uznaj to za akt litoci.
- Akt litoci?
- Wanie tak. - Wycign palmtop natychmiast upodabniajc si do zajtego
biznesmena. W czym nie byo nic dziwnego.
Hugh to profesjonalny diablik, mistrz namawiania miertelnikw do sprzeday dusz,
ekspert od cyrografw i kruczkw prawnych, tak otrzaskany, e kady prawnik zzieleniaby z
zazdroci.
I mj przyjaciel. Co poniekd nadaje nowe znaczenie porzekadu: Kiedy ma si
takich przyjaci, komu potrzebni...
- Posuchaj tego - cign. - Martin Miller. Mczyzna, oczywicie. Rasy biaej.
Niepraktykujcy luteranin. Pracuje w sklepie z grami w centrum handlowym. Mieszka tutaj,
w piwnicy domu rodzicw.
- Jezu.
- Mwiem ci.
- Lito czy nie, mimo wszystko to takie... ekstremalne. Mwie, e ile ma lat?
- Trzydzieci cztery.
- Fuj.
- No wanie. Gdyby ty bya taka stara i nigdy nie zaliczya, pewnie te szukaaby
ekstremalnych rozwiza. - Spojrza na zegarek. - To jak: zrobisz to czy nie?
Pewnie spnia si przeze mnie na randk z jak seksown miertelniczk o poow
modsz od niego - oczywicie mam na myli wiek, na jaki wyglda. Tak naprawd Hugh
dobiega setki. Pooyam torebk na ziemi i posaam mu grone spojrzenie.
- Jeste mi winien przysug.
- Jestem - przyzna. To bya jednorazowa robota, chwaa Bogu. Diablik zwykle
zatrudnia do talach zlece kogo z zewntrz, ale dzisiaj temu komu co si pochrzanio z
harmonogramem.
Nie wyobraaam sobie, komu zwykle zleca takie fuchy.
Ruszyam w stron domu, ale zatrzyma mnie.
- Georgina?
- Tak?
- Jest... co jeszcze...
Odwrciam si. Nie podoba mi si ton jego gosu.
- Tak?
- On, ehm, no... mia specjaln prob.
Uniosam brew i czekaam.
- Bo widzisz, ehm, on jest naprawd wkrcony w... to cae zo. No wiesz, wyobraa
sobie, e jeli sprzedaje dusz diabu, to powinien straci dziewictwo z... no, demonic...
Przysigam, nawet pies przesta szczeka, kiedy to usysza.
- artujesz.
Hugh nie odpowiedzia.
- Ja nie jestem... nie. Nie ma mowy...
- Oj, Georgina. To przecie nic. Ozdobnik. Troch iluzji.
Prosz? Zrb to dla mnie? - Smutna mina, przymilny ton.
Trudno byo mu odmwi. Jak ju wspomniaam, jest wietny w swoim fachu. - To
naprawd wane... pom mi...
Jknam niezdolna oprze si aosnemu wyrazowi jego szerokiej twarzy.
- Jeli kto si o tym dowie...
- Buzia na kdk. - Mia nawet czelno wykona pantomim zamykania ust na
kluczyk.
Zrezygnowana schyliam si i rozpiam paski pantofli.
- Co robisz? - zapyta.
- To moje ulubione buty. Od Bruno Maglisa. Nie chc, eby mi je wessao w trakcie
przemiany.
- No tak, ale... przecie moesz je stworzy z powrotem.
- Nie bd takie same.
- Bd. Moesz stworzy kade buty, jakie zechcesz. To jaka gupota.
- Suchaj - rzuciam ze zoci. - Mam si tu z tob wykca o buty czy i zrobi
faceta z twojego prawiczka?
Hugh wreszcie zamilk i zapraszajcym gestem wskaza mi dom. Podreptaam po
trawie, czujc, jak dba askocz moje bose stopy. Furtka na patio od tyu, z ktrego
schodzio si do piwnicy, bya otwarta, jak obieca Hugh. Weszam do upionego dom modlc
si, eby nie mieli psa, i zastanawiajc si ponuro, jakim cudem osignam takie dno. Moje
oczy szybko przyzwyczaiy si do ciemnoci i wyowiy z niej wygodny rodzinny salon klasy
redniej, z kanap, telewizorem i regaami ksiek. Po lewej byy schody prowadzce na gr,
na prawo odchodzi korytarz.
.Skrciam w korytarz, po drodze zmieniajc posta. Uczucie byo tak znajome, tak
naturalne, e nie potrzebowaam lustra, eby wiedzie, co si dzieje. Moje drobne ciao stao
si wysze; wci byo szczupe, ale bardziej ylaste, jakby wyrzebione. Lekko opalona
skra przybraa odcie miertelnej bladoci. Sigajce do poowy plecw wosy pozostay tej
samej dugoci, ale stay si kruczoczarne. Ich delikatne fale wyprostoway si jak drut. Moje
piersi - ju i tak imponujce - urosy jeszcze bardziej. Teraz mogam z powodzeniem
konkurowa z bohaterkami komiksw, na ktrych Martin Miller z pewnoci si wychowa.
Co do stroju... znikna bluzka i liczne spodnie z Banana Republic. Na moich nogach
pojawiy si czarne skrzane buty sigajce ud, pasujce do skrzanego gorsetu i spdnicy, w
ktrej nie mogam si schyli. Spiczaste skrzyda, rogi i pejcz uzupeniay kreacj.
- Dobry Boe - mruknam, przypadkiem dostrzegajc efekt mojej metamorfozy w
maym ozdobnym lustrze.
Miaam nadziej, e adna z okolicznych demonie si o tym nie dowie. Te dziewczyny
naprawd miay klas.
Odwrciwszy si od lustra, spojrzaam na swj cel: zamknite drzwi na kocu
korytarza z t tabliczk Roboty na wysokoci. Wydawao mi si, e sysz dobiegajce
zza nich odgosy gry komputerowej, ale wszystko ucicho, kiedy zapukaam.
Po chwili drzwi si otworzyy i stanam twarz w twarz z gociem metr
siedemdziesit wzrostu, z sigajcymi ramion mysimi wosami, mocno przerzedzonymi nad
czoem. Duy owosiony brzuch wyziera spod koszulki z Homerem Simpsonem. Facet
trzyma w doni paczk chipsw.
Kiedy mnie zobaczy, paczka upada na podog.
- Martin Miller?
- T - tak - sapn.
Strzeliam z bata.
- Jeste gotw si ze mn zabawi?
Dokadnie sze minut pniej opuciam rezydencj Millerw. Jak wida, powany
wiek klienta nie idzie w parze z jego wytrzymaoci.
- Szybko ci poszo - stwierdzi Hugh, widzc, jak id przez ogrdek od frontu. Znw
opiera si o samochd, palc papierosa.
- Co ty powiesz. Masz jeszcze jednego?
Wyszczerzy zby i poda mi wasnego papierosa, taksujc mnie wzrokiem.
- Obrazisz si, jeli powiem, e te skrzyda nawet mnie krc?
Wziam papierosa i spojrzaam na Hugh. Potem szybko si rozejrzaam i upewniwszy
si, e nikogo nie ma w pobliu, przeobraziam si, wracajc do swojej zwykej postaci.
- Wisisz mi ogromn przysug - przypomniaam mu, wkadajc z powrotem szpilki.
- Wiem. Oczywicie kto mgby powiedzie, e to ty wisisz mnie. Niele si
podadowaa. Lepiej ni zwykle.
Nie mogam zaprzeczy, cho nie czuam si z tym dobrze.
Biedny Martin. Fajtapa czy nie, skazanie duszy na wieczne potpienie to sona cena
za sze minut.
- Chcesz i na drinka? - zapyta Hugh.
- Nie, ju pno. Wracam do domu. Chc poczyta ksik.
- Ach, oczywicie. Kiedy jest ten wielki dzie?
- Jutro - oznajmiam uroczycie.
Diablik rozemia si, kpic z mojej obsesji.
- To tylko autor mainstreamowych kryminaw, dziewczyno. Nie Nietzsche czy
Thoreau.
- Nie trzeba bawi si w surrealizm czy transcendentalizm, eby by wietnym
pisarzem. Wiem co o tym, bo spotkaam ich paru w yciu, a to ju adnych kilka lat.
Hugh odchrzkn, widzc moj dumn min, i skoni si szyderczo.
- Nie miabym dyskutowa z dam na temat jej wieku.
Cmoknam go w policzek i przeszam dwie przecznice, do miejsca, gdzie
zaparkowaam. Otwieraam wanie drzwi auta, kiedy poczuam ciepe mrowienie nieomylny znak, e w pobliu jest inny niemiertelny. Wampir, stwierdziam na milisekund,
zanim pojawi si przy mnie. Do licha, ale oni s szybcy.
. - Georgino, moja liczna, mj sodki sukubie, moja bogini rozkoszy - wyrecytowa,
kadc teatralnie donie na sercu.
Cudownie. Tylko tego mi byo trzeba. Duane jest chyba najbardziej oblenym
niemiertelnym, jakiego znam. Goli jasne wosy tu przy skrze i przejawia fatalny gust
zarwno jeli chodzi o strj, jak i dezodorant.
- Id sobie, Duane. Nie mam ci nic do powiedzenia.
- Oj, nie bd taka - zagrucha, kadc rk na drzwiach samochodu, ktre chciaam
otworzy. - Nawet ty nie moesz tym razem udawa cnotki. Popatrz na siebie. Promieniejesz.
Udane polowanie?
Nachmurzyam si na t aluzj do yciowej energii Martina - wiedziaam, e spowija
mnie jak obok. Uparcie sprbowaam otworzy drzwi, przytrzymywane przez Duane'a. Bez
skutku.
- Sdzc po tym, jak wygldasz, bdzie nieprzytomny przez par dni - doda wampir,
przygldajc mi si uwaniej.
- Domylam si, e ktokolwiek to by, podobaa mu si jazda. I na tobie, i do pieka. Posa mi leniwy umiech, odsaniajc koniuszki spiczastych zbw. - To musia by kto
wyjtkowy, skoro teraz wygldasz tak sexy. Co to si stao?
Mylaem, e obsugujesz tylko szumowiny. Prawdziwych sukinsynw.
- Zmiana polityki. Nie chciaam ci dawa faszywej nadziei.
Pokrci gow z podziwem.
- Och, Georgino, na ciebie zawsze mona liczy. Twoje docinki nigdy nie
rozczarowuj. Zawsze wiedziaem, e dziwki potrafi robi uytek z jzyka i w pracy, i poza
ni.
- Puszczaj - warknam, jeszcze mocniej szarpic za drzwi.
- Gdzie ci si tak spieszy? Mam prawo wiedzie, co ty i pdiabl tam robilicie.
Eastside to mj teren.
- Nie musimy si stosowa do waszych podziaw terytorialnych, i dobrze o tym
wiesz.
- Mimo to grzeczno nakazuje przynajmniej si przywita, kiedy jest si w okolicy.
Poza tym dlaczego nigdy nie spotykasz si ze mn? Naley mi si troch czasu w twoim
towarzystwie. Z tamtymi fajfusami spdzasz go mnstwo.
Bogu niech bd dziki za schadzk czy lody, czy co tam wycigno kierowc z
domu w odpowiedniej chwili.
Czym prdzej wsiadam do swojego auta i odjechaam, chcc jak najszybciej znale
si w centrum. Prbowaam ignorowa drenie doni na kierownicy, ale prawda bya taka, e
Duane mnie przerazi. Wiele razy mwiam mu, eby si odwali w obecnoci moich
niemiertelnych przyjaci, ale rozmowa z nim sam na sam na ciemnej ulicy to byo zupenie
co innego, szczeglnie e wszystkie moje pogrki byy goosowne.
Nie cierpi przemocy. Pewnie to dlatego, e miaam okazj y w epokach tak
okrutnych i brutalnych, i wspczesnym nie pomiecioby si to w gowie. Ludzie mawiaj,
e teraz yjemy w brutalnych czasach, ale nie wiedz, o czym mwi.
Oczywicie, wieki temu mona byo odczuwa pewn satysfakcj, wiedzc, e
gwaciciel zostanie wykastrowany za swoje zbrodnie szybko i bez niekoczcych si
przedstawie w sali sdowej czy wczeniejszego zwolnienia za dobre zachowanie. Na
nieszczcie ci, ktrzy zajmuj si samosdami i bior prawo w swoje rce, mao kiedy
wiedz, gdzie wyznaczy sobie granic, sto razy bardziej wol wic biurokracj dzisiejszego
systemu sdowniczego.
Przypomniawszy sobie podejrzenie, e mojego zbawc wygonia z domu chtka na
lody, uznaam, e i mnie dobrze zrobi may deser. Kiedy wjechaam ju do Seattle, wpadam
do caodobowego supermarketu i odkryam, e jaki marketingowy geniusz stworzy lody o
smaku tiramisu.
Tiramisu i lody. Pomysowo miertelnych nie przestaje mnie zdumiewa.
W drodze do kasy minam stoisko z kwiatami. Byy tanie i nie pierwszej wieoci,
ale zobaczyam, e jaki mody czowiek podszed i przyjrza im si nerwowo. W kocu
wybra kilka chryzantem w kolorach jesieni i poszed sobie. ledziam go tsknym wzrokiem,
troch zazdroszczc dziewczynie, ktra miaa je dosta.
Jak zauway Duane, zwykle eruj na draniach - mczyznach, ktrym mog robi
krzywd albo pozbawia ich przytomnoci na kilka dni bez wyrzutw sumienia. Tacy nie
przysyaj kwiatw i z zasady unikaj wszelkich romantycznych gestw. Co do facetw,
ktrzy przysyaj kwiaty, hm, c, unikam ich. Dla ich wasnego dobra. To nietypowe dla
sukuba, ale jestem zbyt zblazowana, eby jeszcze si przejmowa, co mi wypada, a co nie.
Smutna i samotna wybraam sobie bukiet czerwonych godzikw i zapaciam za nie i
za lody.
Kiedy wrciam do domu, zadzwoni telefon. Odoyam zakupy i spojrzaam na
wywietlacz. Numer zastrzeony.
ROZDZIA 2
Nastpnego ranka ze snu wyrwa mnie telefon. Sabe szare wiato sczyo si przez
cienkie zasony, sugerujc jak koszmarnie wczesn godzin. Cho, prawd mwic, w
Seattle taka ilo wiata moe oznacza dowoln por dnia od witu po poudnie. Po
czwartym dzwonku raczyam odebra, niechccy zrzucajc Aubrey z ka. Wyldowaa na
pododze z oburzonym miau i obraona odesza si umy.
- Halo?
- Hej, Kincaid?
- Nie. - Moja odpowied bya szybka i stanowcza. - Nie przyjd.
- Nawet nie wiesz, czy ci o to poprosz.
- Oczywicie e wiem. Inaczej nie dzwoniby do mnie o tej porze. No wic, nie
zrobi tego. Mam wolny dzie, Doug.
Doug, drugi zastpca kierownika w mojej miertelnej pracy, jest cakiem miym
facetem, ale nie potrafi zachowa pokerowej twarzy - czy raczej gosu - choby zaleao od
tego jego ycie. Jego udawany luz natychmiast ustpi miejsca desperacji.
- Wszyscy poszli dzisiaj na zwolnienie i brakuje personelu.
Musisz przyj.
- Ja te jestem chora. Uwierz mi, nie chcesz mnie tam.
Okej, nie byam chora, ale wci otaczaa mnie wietlista aura po seksie z Martinem.
miertelnicy nie mogli jej zobaczy, tak jak widzia j Duane, ale mimowolnie j wyczuwali i
lecieli do niej jak my - i to zarwno mczyni, jak i kobiety. Pozostajc dzisiaj w domu
zapobiegaam wielu gupim zachowaniom, wynikajcym z nagego zakochania. W gruncie
rzeczy byo to bardzo przyzwoite z mojej strony.
- Kamczucha. Ty nigdy nie chorujesz.
- Doug, i tak zamierzaam przyj dzi wieczorem na spotkanie z Mortensenem. Jeli
przepracuj te dzienn zmian, bd tam cay dzie. To chore.
- Witaj w moim wiecie, maa. Nie mamy innego wyjcia. Jeli naprawd obchodzi ci
los ksigarni, jeli ley ci na sercu szczcie naszych klientw...
- Nudzisz mnie, kowboju.
- Pytanie brzmi - cign - czy przyjdziesz tu z wasnej woli, czy bd musia pj do
ciebie i osobicie wywlec ci z ka. Szczerze mwic, nie miabym nic przeciwko drugiej
opcji.
Przewrciam w duchu oczami, wyrzucajc sobie po raz setny, e mieszkam dwie
przecznice od miejsca pracy. Jego tyrada o dobru ksigarni bya skuteczna, o czym doskonale
wiedzia, gdy trwaam w bdnym przekonaniu, e ksigarnia nie przetrwa beze mnie.
- Chyba bd musiaa przyj, eby oszczdzi sobie kolejnych nieudolnych prb
dowcipkowania w twoim wykonaniu.
Ale Doug... - Mj gos stwardnia.
- Tak?
- Nie stawiaj mnie przy kasie.
W suchawce zapado milczenie.
- Doug, mwi powanie. Nie stawiaj mnie przy gwnych kasach. Nie chc mie zbyt
wiele do czynienia z klientami.
- No dobra - powiedzia w kocu. - Nie przy gwnych kasach.
- Obiecujesz?
- Obiecuj.
P godziny pniej wyszam z domu i ruszyam do ksigarni.
Ciemne chmury wisiay nisko, zasaniajc niebo, a w powietrzu czu byo chd, ktry
zmusi niektrych przechodniw do woenia kurtek i paszczy. Darowaam sobie wierzchnie
okrycie, uznajc, e spodnie khaki i sweter z brzowej szenili w zupenoci wystarcz.
Ubranie, podobnie jak byszczyk i kredka do oczu, ktre starannie naoyam przed wyjciem,
nie byo efektem przemiany postaci - byo prawdziwe. Rytua nakadania makijau i
dobierania czci garderoby sprawia mi przyjemno, cho Hugh pewnie znw stwierdziby,
e jestem dziwna.
Ksigarnia Emerald City Books & Cafe mieci si w rozoystym pitrowym
budynku, zajmujcym niemal cay kwarta w dzielnicy Queen Ann. Cz kawiarniana
zajmuje naronik pierwszego pitra, z ktrego okien wida byo Space Needle. Gwne
wejcie osania wesoa zielona markiza, pod ktr teraz chronili si klienci czekajcy na
otwarcie sklepu.
Minam ich i weszam bocznymi drzwiami, uywajc wasnego klucza.
Doug napad na mnie, zanim zdyam przej przez prg.
- No, wreszcie jeste. Ju... - Przerwa i przyjrza mi si uwaniej. - Rany... adnie dzi
wygldasz. Zrobia co ze sob?
Bzyknam tylko trzydziestoczteroletniego prawiczka, pomylaam.
- Chyba masz przywidzenia z radoci, e przyszam rozwiza twoje problemy
kadrowe. Co mam robi? Ukada towar?
- Ehm, nie. - Doug z trudem wyrwa si ze stuporu, cho wci mierzy mnie
Bruce wprowadzi mnie w temat, pokazujc, jak mam oznacza kubki i odnajdywa
waciwe pozycje na dotykowym ekranie kasy. Mia racj. Nie byo tak le.
- Masz wrodzony talent - zapewni, podajc mi mokk.
Odchrzknam w odpowiedzi i pochonam dawk kofeiny, mylc, e poradz sobie
ze wszystkim, byle tylko nie od - cito mi dostaw kawy. Poza tym tutaj nie mogo by tak le
jak przy gwnych kasach. O tej porze w kawiarni pewnie nie ma duego ruchu.
Myliam si. Kilka minut po otwarciu w kolejce stao ju pi osb.
- Dua latte - powtrzyam za pierwsz klientk, uwanie wprowadzajc zamwienie.
- Ju mam - powiedzia Bruce, puszczajc w ruch ekspres, zanim zdyam oznaczy
kubek. Radonie przyjam pienidze od kobiety i przeszam do nastpnego zamwienia.
- Dua chuda mokka.
- Chuda to inaczej beztuszczowa, Georgino.
Nabazgraam na kubku BT. Spoko. Damy rad.
Nastpna klientka podesza do kasy i zagapia si na mnie oszoomiona. Pokrcia
gow, przytomniejc, i wyrzucia z siebie seri zamwie.
- Poprosz jedn ma parzon, du beztuszczow waniliow latte, podwjne mae
cappuccino i du latte bezkofeinow.
Teraz mnie zatkao. Jak ona to spamitaa? Poza tym kto jeszcze pija parzon kaw?
I tak to jako szo. Mimo moich obaw szybko odzyskaam dobry humor i zaczam si
nawet niele bawi. Nic na to nie poradz - wanie w taki sposb funkcjonuj, tak id przez
ycie. Lubi prbowa nowych rzeczy, nawet czego tak banalnego jak nabijanie kawy na
kas. Ludzie bywaj dziwni, oczy - wicie, ale przewanie lubi mie do czynienia z
klientami. To dlatego w kocu wyldowaam w handlu i usugach.
A kiedy przezwyciyam senno, mj wrodzony czar sukuba zadziaa na caego.
Staam si gwiazd swojego prywatnego maego przedstawienia, dowcipkowaam i
flirtowaam bez wysiku. Dziki dodatkowi blasku zapoyczonego od Martina po prostu nie
sposb byo mi si oprze. I cho wynikiem tego bya seria prb podrywu i propozycji
randek, urok ratowa mnie te przed konsekwencjami wszelkich pomyek. Klienci nie potrafili
mie do mnie pretensji.
- Nic nie szkodzi, moja droga - zapewnia mnie starsza pani, kiedy odkrya, e przez
pomyk zamwiam dla niej du mokk z cynamonem zamiast bezkofeinowej i
beztuszczowej latte. - Waciwie powinnam sprbowa nowych smakw.
Umiechnam si uroczo. Miaam tylko nadziej, e nie jest diabetyczk.
Pniej zjawi si facet z egzemplarzem Paktu z Glasgow Setha Mortensena pod
ROZDZIA 3
Powinnam w tym miejscu wyjani, e Jerome nie wyglda jak demon, a w kadym
razie nie w tradycyjnym znaczeniu - adnej czerwonej skry czy rogw. Moe i ma je w innej
paszczynie egzystencji, ale teraz, tak jak Hugh, ja i inni niemiertelni chodzcy po ziemi,
wystpowa w ludzkiej postaci. A konkretnie w postaci Johna Cusacka.
Serio. Nie artuj. Arcydemon twierdzi, e nigdy nie sysza o takim aktorze, ale nikt z
nas nie kupuje tego kitu.
- Au - rzuciam z irytacj. - Puszczaj.
Jerome rozluni ucisk, ale jego czarne oczy wci byszczay gronie.
- Dobrze wygldasz - powiedzia po chwili, jakby sam zaskoczony wasnym
stwierdzeniem.
Wygadziam sweter, ktry podcign si, kiedy Jerome mnie zapa.
- Masz dziwny sposb okazywania podziwu.
- Naprawd dobrze - cign zamylony. - Gdybym ci nie zna, powiedziabym, e...
- ...lnisz - mrukn gos za jego plecami. - Lnisz, Cro Lilith, jak gwiazda na
nocnym niebie, jak brylant migoczcy w czerni wiecznoci.
Drgnam zaskoczona. Jerome spojrza przez rami i rzuci na mwicego ostre
spojrzenie. Nie by zachwycony, e mu przerwano. Ja te zmierzyam go zym wzrokiem
niezadowolona z nieproszonej wizyty anioa w moim mieszkaniu. Carter tylko umiechn si
do nas.
- Jak mwiem - warkn Jerome - wygldasz, jakby spdzia noc z dobrym
miertelnikiem.
- Wywiadczyam przysug Hugh.
- Wic to nie jest pocztek nowego, bardziej rzetelnego podejcia do obowizkw?
- Nie za pensj, jak mi pacisz.
Jerome prychn. Bya to wymiana zda typowa dla naszych stosunkw. On beszta
mnie za niepowane traktowanie zawodu, ja rzucaam w odpowiedzi kilka dowcipnych uwag
i status quo pozostawao zachowane. Jak ju wspomniaam, jestem pupilka nauczyciela.
Kiedy jednak patrzyam na niego teraz, widziaam, e arty si skoczyy. Urok, ktry
tak czarowa moich klientw, nie dziaa na tych dwch. Twarz Jerome'a bya cignita i
powana, podobnie jak twarz Cartera mimo jego tradycyjnego ironicznego pumiechu.
Jerome i Carter regularnie spdzali ze sob czas, szczeglnie jeli w gr wchodzi
alkohol. Zdumiewao mnie to, skoro rzekomo powinni zmaga si ze sob w gigantycznej
kosmicznej bitwie. Zapytaam kiedy Jerome'a, czy Carter jest upadym anioem, z czego
demon potnie si umia. Kiedy opanowa wesoo, powiedzia mi, e nie, Carter nie
upad.
Gdyby upad, z technicznego punktu widzenia nie byby ju anioem. Ta odpowied
mnie nie zadowolia. W kocu uznaam, e ci dwaj musz trzyma si razem, bo w okolicy
nie ma nikogo innego, kto mgby si pochwali istnieniem od pocztku stworzenia. Kady z
nas, niszych niemiertelnych, w ktrym momencie ycia by czowiekiem; Jerome i Carter
ludmi nie byli nigdy. Moje stulecia byy ledwie punktem na wykresie ich egzystencji.
Bez wzgldu na powd jego obecnoci w moim mieszkaniu, nie lubi Cartera. Nie jest
tak okropny jak Duane, ale zawsze sprawia wraenie okropnie zadowolonego z siebie i
wyniosego. Moe po prostu anioy tak maj. Carter ma te najdziwaczniejsze poczucie
humoru, z jakim si spotkaam.
Nigdy nie wiem, czy si ze mnie nabija, czy nie.
- Wic co mog dla was zrobi, chopcy? - zapytaam, rzucajc torebk na blat w
kuchni. - Mam plany na wieczr.
Jerome spiorunowa mnie wzrokiem spod zmruonych powiek.
- Chc, eby mi opowiedziaa o Duanie.
- Co? Przecie ju opowiedziaam. To palant.
- I dlatego kazaa go zabi?
- Ka...co?
Na moment znieruchomiaam, po czym powoli odwrciam si od szafek kuchennych,
w ktrych wanie grzebaam.
Spojrzaam na Jerome'a i Cartera, spodziewajc si, e to art.
Ale obaj przygldali mi si z bardzo powanymi minami.
- Zabi? Jak... jak to si robi?
- Ty mi powiedz, Georgie.
Zamrugaam, nagle zdajc sobie spraw, do czego zmierza Jerome.
- Oskarasz mnie o zabicie Duane'a? Ale zaraz... to jaka bzdura. Duane nie moe by
martwy.
Jerome zacz chodzi w t i z powrotem. Jego gos by przesadnie grzeczny.
- Och, zapewniam ci, e jest. Znalelimy go dzi rano, tu przed wschodem soca.
- Umar od ekspozycji na wiato soneczne? - To jedyny sposb, w jaki wampir moe
zgin. Jedyny, o jakim syszaam.
- Nie. Umar, bo wbito mu koek w serce.
- Au.
- Wic powiesz mi, kogo na to namwia, Georgie?
- Nikogo na to nie namwiam! Nie potrafi nawet... w ogle nie rozumiem, co do
mnie mwisz. Duane nie moe nie y.
- Przyznaa mi si wczoraj, e si pokcilicie.
- Tak...
- I e mu grozia.
- Tak, ale to byy arty...
- Wspomnia mi, e mwia, e ma si do ciebie wicej nie zblia.
- Byam wcieka i przestraszona! Molestowa mnie. To jakie szalestwo. Poza tym
Duane nie moe nie y.
To bya jedyna rozsdna myl w caym tym obdzie, wic powtarzaam j im i sobie.
Niemiertelni z definicji s niemiertelni. Kropka.
- Niczego nie wiesz o wampirach? - zapyta ze zdziwieniem arcydemon.
- Chodzi ci o to, e nie mog umrze?
W szarych oczach Cartera bysno rozbawienie, ale Jerome nie uwaa mnie za
zabawn.
- Pytam ci po raz ostatni, Georgino. Kazaa zabi Duane'a czy nie? Po prostu
odpowiedz na pytanie. Tak czy nie.
- Nie - odparam stanowczo.
Jerome spojrza na Cartera. Anio przyglda mi si zza fi - ranki prostych jasnych
wosw, ktre czciowo zasaniay mu twarz. Wreszcie zrozumiaam, dlaczego Jerome
zabra go ze sob. Anioy zawsze potrafi odrni prawd od kamstwa.
Wreszcie Carter kiwn szorstko gow.
- Ciesz si, e zdaam test - mruknam.
Ale oni przestali zwraca na mnie uwag.
. - No c - rzuci ponuro Jerome. - Chyba wiemy, co to znaczy.
- Nie wiemy na pewno...
- Ja wiem.
Carter posa mu znaczce spojrzenie. Milczeli przez kilka sekund. Zawsze
podejrzewaam w takich chwilach, e ci dwaj porozumiewaj si telepatycznie, czego aden z
niszych niemiertelnych nie potrafi sam z siebie.
- Wic Duane naprawd nie yje? - zapytaam.
- Tak - odpar Jerome, przypominajc sobie o mojej obecnoci. - Naprawd.
Ale...
Pamitaam te, co anio powiedzia o wyrnianiu si. Nie chciaam by dla
Mortensena tylko jeszcze jedn twarz w tumie. To byo jego ostatnie spotkanie promocyjne.
Przez poprzedni miesic oglda pewnie tysice fanw, ktrzy zlewa - li si w jedn mas ze
swoimi nijakimi twarzami i niemdrymi komentarzami. Facetowi w kawiarni radziam, eby
wykaza si inwencj przy zadawaniu pyta, i sama zamierzaam zrobi to samo w kwestii
wygldu.
Pi minut pniej znowu stanam przed lustrem ubrana w ciemnofioletowy
jedwabny top na ramiczkach, z gbokim dekoltem. Dobraam do niego kwiecist szyfonow
spdnic, ktra prawie zakrywaa mi uda i adnie podfruwaa, kiedy si obracaam. To byby
wietny strj do taca. Wkadajc brzowe szpilki, spojrzaam pytajco na Aubrey.
- I jak? Za bardzo sexy?
Zacza my sobie ogon.
- Jest sexy - przyznaam - ale z klas. Pewnie dziki fryzurze.
Wosy spiam w romantyczny kok, zostawiajc wok twarzy wijce si kosmyki,
ktre podkrelay kolor moich oczu.
Szybciutkie przeobraenie nadao im bardziej zielony odcie ni zwykle. Po chwili
jednak zmieniam zdanie i przywrciam im normalny orzechowy kolor ze zotymi i
zielonymi plamkami.
Aubrey ani mylaa przyzna, e wietnie wygldam.
Spojrzaam na ni ze zoci, chwytajc kurtk z wowej skry.
- Mam gdzie, co sobie mylisz. Ten strj to strza w dziesitk.
Wyszam z mieszkania ze swoim egzemplarzem Paktu z Glasgow i wrciam do pracy
odporna na mawk - jeszcze jeden plus zdolnoci do przemiany postaci. Fani kbili si w
gwnej sali sklepowej, by na wasne oczy zobaczy czowieka, ktrego ostatnia ksika po
piciu tygodniach wci okupowaa szczyty list bestsellerw. Przecisnam si przez tum w
stron schodw.
- Ksiki dla modziey s tam, pod cian - usyszaam w pobliu przyjazny gos
Douga. - Prosz da mi zna, gdyby potrzebowa pan jeszcze czego.
Odwrci si od klienta, ktrego obsugiwa, zobaczy mnie i upuci stert ksiek,
ktr trzyma w rkach. Klienci rozstpili si uprzejmie, kiedy klkn, by podnie ksiki.
Od razu rozpoznaam okadki. Mikkie wydania wczeniejszych powieci Setha Mortensena.
- witokradztwo - skomentowaam. - Pozwoli, eby do tkny ziemi. Teraz
bdziesz musia je spali, jak flag.
Ignorujc mnie, Doug pozbiera ksiki, po czym zaprowadzi mnie kawaek dalej,
poza zasig suchu klientw.
- Mio, e skoczya do domu i przebraa si w co wygodniejszego. Chryste, czy ty
moesz si w tym w ogle schyla?
- A mylisz, e bd si musiaa dzisiaj schyla?
- No, to zaley. W kocu Warren tu jest.
- To byo niemie, Doug. Bardzo niemie.
- Sama si o to prosia, Kincaid. - Niechtnie zmierzy mnie penym podziwu
spojrzeniem. - Ale wygldasz cakiem niele.
- Dziki. Chciaam, eby Seth Mortensen mnie zauway.
- Wierz mi, zauway ci, chyba e jest gejem. A moe nawet i wtedy.
- Nie wygldam zbyt wulgarnie?
- Nie.
- Ani tanio?
- Nie.
- Chciaam wyglda sexy, ale z klas. Co o tym mylisz?
- Myl, e nie bd wicej karmi twojego ego.
Doskonale wiesz, jak wygldasz.
Weszlimy na pitro. Stao tu mnstwo krzese zajmujcych wikszo czci
kawiarnianej i cigajcych si a do dziau ogrodniczego i geograficznego. Paige,
kierowniczka sklepu i na - sza przeoona, zawzicie szamotaa si z mikrofonem i systemem
naganiajcym. Nie wiem, co miecio si w tym budynku przed ksigarni, ale nie jest on
idealnym miejscem, jeli chodzi o akustyk i przyjmowanie duych grup ludzi.
- Pomog jej - oznajmi rycersko Doug. Paige bya w trzecim miesicu ciy. Radzibym ci zaj si czym, co nie wy - maga zginania ciaa o wicej ni dwadziecia
stopni. Aha, a jeli kto bdzie chcia ci namwi, eby zetkna okcie za plecami, nie daj
si podpuci. Dziabnam go jednym z rzeczonych okci w ebra, przez co omal znw nie
upuci ksiek.
Bruce, wci obsugujcy bar kawowy, zaparzy mi czwart tego dnia mokk z bia
czekolad. Poszam z kubkiem do dziau geograficznego, eby spokojnie j wypi i poczeka
na rozpoczcie imprezy. Kiedy spojrzaam w bok, dostrzegam faceta, z ktrym
dyskutowaam dzi o Mortensenie. Wci trzyma pod pach swj egzemplarz Paktu z
Glasgow.
- Cze - rzuciam.
ROZDZIA 4
Zabij mnie, Doug. Zabij mnie, i to zaraz. Skr moje cierpienia.
Pomijajc fakt, e jestem niemiertelna, moje pragnienie byo szczere.
- Chryste, Kincaid, co ty mu powiedziaa? - mrukn Doug.
Stalimy obok rzdw krzese wraz z wieloma innymi osobami. Wszystkie miejsca
byy zajte, kady skrawek wolnej przestrzeni by na wag zota, a widoczno praktycznie
zerowa.
Szczliwie znajdowalimy si w sekcji zarezerwowanej dla personelu, dziki czemu
miaam doskonay widok na Setha Mortensena czytajcego urywek Paktu z Glasgow. Nie
ebym szczeglnie chciaa znajdowa si w zasigu jego wzroku.
Prawd mwic, wolaabym nigdy wicej nie spojrze mu w oczy.
- Po pierwsze - odparam, uwaajc, by nie usyszaa nas Paige - drwiam z jego fanw
i z tego, jak dugo zajmuje mu napisanie nowej ksiki.
Doug wybauszy na mnie oczy, jakby nie wierzy wasnym uszom.
- Potem powiedziaam, nie wiedzc, kim jest, oczywicie, e zostaabym jego
seksualn niewolnic w zamian za wczeniejszy dostp do jego powieci.
Temat flirtowania przemilczaam. I pomyle tylko, e wyobraaam sobie, i
podbudowuj ego niemiaego faceta!
Boe, Seth Mortensen mgby zalicza co wieczr inn fank, gdyby tylko chcia.
Cho nie wyglda na takiego. W obecnoci widowni wydawa si tak samo
zdenerwowany jak w czasie rozmowy ze mn. Dopiero kiedy zacz czyta, wyluzowa si,
dajc si porwa treci. Jego gos unosi si i opada, peny przejcia i cierpkiego humoru.
- Co z ciebie za fanka? - zapyta Doug. - Nie wiedziaa, jak on wyglda?
- Na okadkach nigdy nie ma jego zdj! Poza tym mylaam, e jest starszy. - Teraz
obstawiaam, e Seth ma okoo trzydziestu piciu lat. Z pewnoci wyglda na starszego ni
moje miertelne wcielenie, ale by duo modszy ni powany pisarz pod pidziesitk,
jakiego sobie zawsze wyobraaam.
- Spjrz na to z jasnej strony, Kincaid. Udao ci si osign cel. Zauway ci.
Stumiam jk i aonie wsparam czoo na ramieniu Douga.
Paige odwrcia gow i zgromia nas wzrokiem. Nasza kierowniczka wygldaa jak
zwykle olniewajco. Czerwony kostium piknie podkrela czekoladowy kolor jej skry. Pod
akietem rysowaa si leciutka wypuko ciy. Na jej widok nie potrafiam opanowa
ukucia zazdroci i tsknoty.
kobiet na caym wiecie chodz z zasonitymi twarzami. Najlepiej zwali win na ofiar.
Rozemia si.
- Zabawna jeste, wiesz? Masz pod t spdnic jakie majtki?
- Kincaid? Moesz nam pomc?
Odwrciam si i zobaczyam Douga, obserwujcego na nas ze zmarszczonymi
brwiami. Typowe. Kiedy widzi, e Warren si do mnie przystawia, nagle potrzebuje mojej
pomocy. Kto powiedzia, e na wiecie nie ma ju rycerskoci? Doug jest jedn z niewielu
osb, ktre wiedz, co czy mnie z Warrenem, i nie pochwala tego. I cho jego odsiecz bya
troch spniona, z wdzicznoci skorzystaam z okazji do ucieczki. Poszam pomc przy
sprzeday ksiek, chwilowo umykajc przed dz Warrena.
Podpisywanie ksiek trwao prawie dwie godziny. Kiedy wreszcie udao nam si
wypchn ca kolejk klientw, do za - mknicia ksigarni pozostao pitnacie minut. Seth
Mortensen wyglda na zmczonego, ale chyba by w dobrym nastroju. Mj odek wywin
kozioka, kiedy Paige przywoaa tych z nas, ktrzy nie byli zajci przy zamykaniu sklepu, by
podeszli z nim porozmawia.
Przedstawia nas.
- Warren Lloyd, waciciel ksigarni. Doug Sato, zastpca kierownika. Bruce Newton,
kierownik kawiarni.
Georgin Kincaid, naszego drugiego zastpc kierownika ju znasz. Seth uprzejmie
kiwa gow, ciskajc nam donie.
Kiedy dotar do mnie, odwrciam oczy, czekajc, a zaatwi spraw i przejdzie dalej.
Kiedy tak si nie stao, spiam si z zaenowania, przygotowujc si na jaki komentarz na
temat naszych wczeniejszych spotka. Ale on powiedzia tylko:
- G.K.
Zamrugaam.
- Hm?
- G.K. - powtrzy, jakby znaczenie tych liter byo oczywiste. Widzc, gupawy wyraz
mojej twarzy, wskaza ruchem gowy jedn z ulotek promocyjnych przygotowanych na
dzisiejsz imprez. Byo na niej napisane:
Jeli nie syszelicie o Secie Mortensenie, to chyba przez ostatnich osiem lat
mieszkalicie na innej planecie. Jego powieci to absolutne przeboje wspczesnej literatury
sensacyjnej, przy ktrych dziea innych autorw to dziecinne bazgroy. Znakomity pan
Mortensen, majcy ju na koncie kilka bestsellerw, tworzy zarwno samodzielne powieci,
jak i kolejne czci niezwykle popularnej serii Cady i O'Neill. Pakt z Glasgow to kontynuacja
go
wzrokiem,
ale
Seth
spojrza
na
mnie
ze
szczerym
zainteresowaniem. Pewnie chciaby, ebym znw bya dla niego taka mia jak przedtem,
pomylaam ze smutkiem. Teraz nie mogam ju sobie na to pozwoli.
- Ile razy?
Przeknam lin. Nie chciaam odpowiada, ale ciar skierowanych na mnie
spojrze by nieznony.
- Ani razu. Jeszcze nie skoczyam. - Wieki praktyki pozwoliy mi ukry zaenowanie
i wypowiedzie te sowa spokojnie i pewnie.
Seth zrobi zdziwion min, podobnie jak pozostali. Wszyscy gapili si na mnie
skoowani. Tylko Doug wiedzia, w czym rzecz.
- Ani razu? - spyta Warren, marszczc brwi. - Przecie to wyszo ponad miesic temu.
ROZDZIA 5
Chyba troch przesadzasz, szczeglnie jak na kogo, kto niedawno zleci morderstwo.
Przesadzam? W cigu ostatnich dwudziestu czterech godzin musiaam znie
prawiczka, wrednego wampira, oskarenie o morderstwo i omieszenie w oczach ulubionego
pisarza.
Naprawd nie uwaaam, e powrt do spokojnego pustego mieszkania to fanaberia.
Ale zamiast spokoju znalazam w nim trzech intruzw. Fakt, e byli moimi przyjacimi, nie
zmienia istoty rzeczy. aden z nich nie rozumia, dlaczego jestem taka wkurzona.
- Naruszacie moj prywatno! I nikogo nie zamordowaam. Dlaczego wszyscy tak
uwaaj?
- Bo powiedziaa, e to zrobisz - wyjani Hugh. Diablik lea wycignity na sofie.
Jego zrelaksowana poza mogaby sugerowa, e to ja nachodz go w jego domu, a nie
odwrotnie.
- Syszaem od Jerome'a.
Siedzcy naprzeciwko niego Cody umiechn si do mnie przyjanie. Jest wyjtkowo
mody jak na wampira i zastpuje mi modszego brata, ktrego nie mam.
- Nie martw si. Sam si o to prosi. Wspieramy ci na caej linii.
- Ale ja go nie...
- Czybym sysza nasz znakomit gospodyni? - zawoa Peter z azienki. Po chwili
zjawi si w korytarzu. - Jak na przebieg zbrodniark wygldasz cakiem sexy.
- Nie jestem adn... - Sowa zastygy mi na ustach, kiedy go zobaczyam. Na
mgnienie wszelkie myli o morderstwie i najciu we wasnym mieszkaniu wyparoway mi z
gowy. - Na mio bosk, Peter, co ty zrobie z wosami?
Troch wstydliwie przejecha doni po sterczcych centymetrowych kolcach
pokrywajcych jego czaszk. Nie wyobraaam sobie nawet, jakiej iloci elu musia uy, by
tak pogwaci prawa fizyki. Co gorsza, czubki kolcw byy biae i ostro odcinay si od jego
ciemnej nasady wosw.
- Koleanka z pracy mi pomoga.
- Musi ci nienawidzi.
Peter spochmurnia.
- Jeste najbardziej niemiym sukubem, jakiego znam.
- Moim zdaniem te kolce, eee, podkrelaj ksztat twoich brwi - stwierdzi
dyplomatycznie Cody. - Trzeba si tylko...przyzwyczai.
Biorc pod uwag, e ten jest niedowiadczony, Duane nie powinien da si zabi. By gupi.
Otworzyam usta, eby zaprotestowa. Duane rzeczywicie by aroganckim dupkiem,
ale gupi nie by, o nie. Kto, kto yje tak dugo jak my i tyle w yciu widzia, si rzeczy
doskonali swoje umiejtnoci przetrwania. Mona powiedzie, e szybko dorastamy.
Nagle moje myli zajo inne pytanie.
- Czy owcy mog skrzywdzi innych niemiertelnych, czy tylko wampiry?
- O ile wiem, tylko wampiry.
Odpowied Petera jako nie pasowaa mi do tego, co mwi Jerome. Nie potrafiam
sprecyzowa, co dokadnie si nie zgadza, wic zatrzymaam swoje wtpliwoci dla siebie.
Chopcy gadali dalej. Temat owcy wampirw sta si nudny, kiedy ustalili ju - ku
swojemu rozczarowaniu - e nie ja go wynajam. Poza tym Cody i Hugh chtnie przystali na
teori Petera, e owca amator nie stanowi prawdziwego zagroenia.
- Uwaajcie na siebie - ostrzegam Petera i Cody'ego, kiedy zbierali si do wyjcia.
todzib czy nie todzib, jednak zabi Duane'a.
- Tak, mamusiu - odpar Peter znudzonym tonem, wkadajc kurtk.
Spojrzaam ostro na Cody'ego, ktry zacz si niespokojnie wierci. Byo nim atwiej
manipulowa ni jego mentorem.
- Bd uwaa, Georgino.
- Zadzwocie do mnie, gdyby dziao si co dziwnego.
Cody kiwn gow, na co Peter przewrci oczami.
- Chod ju - powiedzia starszy wampir. - Poszukajmy sobie jakiej kolacji.
Nie mogam si nie umiechn. Haso poszukajmy kolacji w ustach wampira
przerazioby kadego, ale nie mnie. Ja wiedziaam, co jest grane. Peter i Cody nie cierpieli
polowa na ludzi. Robili to okazjonalnie, a i wtedy rzadko zabijali.
ywili si gwnie nietypowymi zakupami od rzenika.
Podobnie jak ja, niezbyt si przykadali do swojej piekielnej roboty.
- Hugh - rzuciam ostro, kiedy diablik ruszy za wampirami. - Na swko.
Wampiry posay mu od progu wspczujce spojrzenia. Hugh skrzywi si, zamykajc
drzwi i odwracajc si do mnie.
- Daam ci ten klucz na wypadek nagych sytuacji...
- Zamordowanie wampira to nie naga sytuacja?
- Mwi powanie! Wystarczy, e Jerome i Carter teleportowali si tutaj bez
uprzedzenia. A potem ty uznae, e moesz otwiera mj dom przed Bogiem i ludmi.
- Zdaje si, e ani Bg, ani ludzie nie byli dzisiaj zaproszeni.
ROZDZIA 6
Nastpnego ranka obudziam si z mocnym postanowieniem odwiedzenia Erika i
dowiedzenia si prawdy o owcach wampirw. Jednak kiedy szorowaam zby,
przypomniaam sobie o innym kryzysie.
Seth Mortensen.
Dokoczyam toalet, gono przeklinajc, czym zasuyam sobie na karcce
spojrzenie Aubrey. Nie sposb byo stwierdzi, jak dugo potrwa wycieczka z Sethem. Mogo
si okaza, e Erika odwiedz dopiero jutro. Tymczasem owca wampirw, czy kto to tam
by, mg znw zaatakowa.
Wyruszyam do Emerald City ubrana w najmniej atrakcyjn kreacj, jak zdoaam
skomponowa: dinsy i golf. Wosy cignam w kucyk. Kiedy czekaam na Setha w
kawiarni, podesza do mnie Paige caa w skowronkach.
- Kiedy bdziecie w miecie, poka mu Forster's i Puget Sound - szepna
konspiracyjnie.
Wci niedobudzona pocignam yk mokki, ktr przygotowa dla mnie Bruce,
prbujc zrozumie logik jej propozycji. Ksigarnie Forster's i Puget Sound to nasi
konkurenci, cho niezbyt groni.
- Przecie to straszne nory.
- Wanie. - Wyszczerzya rwne biae zby. - Przekona si, e nasza kawiarnia to
najlepsze miejsce do pisania.
Przygldaam jej si, kompletnie nie rozumiejc, o czym mwi. Moe nadal byam
wzburzona t histori z Duane'em.
Nie codziennie kto z naszych traci niemiertelno.
- Ale... dlaczego miaby pisa tutaj?
- Bo lubi bra ze sob laptop i pisa w kawiarniach.
- No tak, ale mieszka w Chicago.
Paige pokrcia gow.
- Ju nie. Gdzie ty bya wczoraj wieczorem?
Przeprowadza si tutaj, eby by bliej rodziny.
Przypomniaam sobie, e Seth wspomnia co o bracie, ale byam wtedy zbyt
zaenowana, eby zwrci na to uwag.
- Kiedy?
- O ile wiem teraz. Dlatego tu by ostatni przystanek jego trasy promocyjnej. Na razie
mieszka u brata, ale planuje kupno mieszkania. - Nachylia si bliej, a jej oczy bysny
drapienie. - Wyobra sobie, jak poprawiby si nasz wizerunek, gdyby regularnie
przesiadywa u nas sawny pisarz.
Szczerze mwic, niewiele mnie w tej chwili obchodzio, gdzie Seth bdzie pisa.
Najbardziej przeraa mnie fakt, e nie wybiera si w najbliszym czasie do innej strefy
czasowej, gdzie mgby o mnie zapomnie, tak aby kade z nas dalej yo spokojnie wasnym
yciem. A tak?
Mogam na niego wpada codziennie. I to dosownie, gdyby yczenie Paige si
spenio.
- Nie sdzisz, e jeli wszyscy bd wiedzieli, gdzie jest, moe na tym ucierpie jego
praca? Wiesz, jacy namolni potrafi by fani.
- Bdziemy kontrolowa sytuacj. Do maksimum wykorzystamy jego obecno u nas,
jednoczenie szanujc jego prywatno. Uwaga, idzie.
Upiam par ykw mokki, wci zdumiona sposobem funkcjonowania mzgu Paige.
Potrafi znale okazj do reklamy, jaka mnie nawet nie przyszaby do gowy. Warren
zainwestowa w Emerald City kapita, ale to jej marketingowy geniusz sprawi, e ksigarnia
odniosa sukces.
- Dzie dobry - powiedzia Seth, podchodzc do stolika.
Mia na sobie dinsy, koszulk z Def Leppard i brzow sztruksow marynark. Jego
fryzura wskazywaa, e si dzi rano nie czesa.
Paige spojrzaa na mnie wymownie, wic powiedziaam z westchnieniem:
- No to chodmy.
Seth w milczeniu wyszed za mn na dwr. Krpujca cisza tworzya midzy nami
niewidzialny mur. On nie patrzy na mnie, ja nie patrzyam na niego. Dopiero kiedy
stanlimy na Queen Ann Avenue i zdaam sobie spraw, e nie mam adnego planu, si
rzeczy musiaam si odezwa.
- Od czego by tu zacz? Seattle, w odrnieniu od Galii, nie dzieli si tylko na trzy
czci.
Zaartowaam bardziej na wasny uytek, ale Seth rozemia si.
- Seattle peninsula est - stwierdzi, podapujc temat.
- Niezupenie. Poza tym to Bd Czcigodny, a nie Cezar.
- Wiem. Ale sabo znam acin. - Posa mi dziwny, speszony umiech, ktry
najwyraniej jest jego znakiem firmowym. - A ty?
- Troch. - Ciekawe, jak by zareagowa, gdybym mu powiedziaa o mojej pynnej
skinieniem gowy. Pewnie widzia j z okien Emerald City, i gdyby chcia si zabawi w
turyst, mg zapaci kosmiczn wejciwk, eby zwiedzi j dokadniej.
Na lunch pojechalimy do U District*. Nie protestujc, wszed za mn do mojej
ulubionej wietnamskiej knajpki. Zrobiam sobie przerw od gadania, wic w milczeniu
wcinalimy kluski, obserwujc przez okno ruchliw ulic pen studentw i samochodw.
- Fajne miejsce.
Byo to najdusze zdanie, jakie wypowiedzia od jakiego czasu. Niemal
podskoczyam, syszc jego gos.
- Tak. Restauracja moe nie wyglda okazale, ale daj tu cholernie dobre pho.
- Nie, chodzi mi o to, co jest za oknem. O okolic.
Wskaza rk ulic. Spojrzaam na University Way i z pocztku nie zobaczyam nic
ciekawego, prcz niezadowolonych studentw taszczcych plecaki. Kiedy jednak rozejrzaam
si dokadniej, dostrzegam inne etniczne knajpki, kawiarnie, antykwariaty. Bya to
eklektyczna mieszanka, i cho dzielnica bya troch zaniedbana, z pewnoci miaa wiele do
zaoferowania intelektualistom dziwakom, a nawet sawnym introwertycznym pisarzom.
Zerknam na Setha, ktry spojrza na mnie wyczekujco. By to nasz pierwszy
kontakt wzrokowy tego dnia.
- S tu jakie miejsca, gdzie mona zamieszka?
- Jasne. Jeli chcesz dzieli dach z band osiemnastolatkw. - Umilkam, mylc, e z
mskiego punktu widzenia mg to by niezy pomys, zwaszcza jeli osiemnastolatki byyby
pci eskiej. - Jeli chcesz znale w tej okolicy co sensownego, bdzie ci to kosztowa.
Ale dziki Cady i O'Neillowi to chyba nie problem? Moemy pojedzi i poszuka, jeli masz
ochoty.
- Moe. Ale najpierw chciabym pj tam. - Wskaza jeden z antykwariatw po
drugiej stronie ulicy. Zerkn na mnie niepewnie. - Jeli nie masz nic przeciwko temu.
- Chodmy.
Uwielbiam antykwariaty, ale wchodzc do nich, zawsze czuj si troch winna.
Jakbym oszukiwaa. W kocu na co dzie pracuje z czyciutkimi, nowiutkimi ksikami.
Mog dosta reprint praktycznie kadego tytuu, prosto z drukarni.
Czerpanie zmysowej przyjemnoci z przebywania wrd starych ksiek, z zapachu
skruszaego papieru, pleni i kurzu wydaje mi si nie na miejscu. Wiekowe ksiki, te
skarbnice wiedzy, zawsze przypominaj mi dawno minione czasy i miejsca, ktre kiedy
widziaam, wywoujc fal nostalgii. Te emocje sprawiaj, e czuj si zarazem stara i moda.
Ksiki si starzej. Ja nie.
Umiechnam si.
- Za pomoc sw.
Seth mia niepewn min, ale sprzedawca okaza si atwym celem. Wikszo
mczyzn wczeniej czy pniej kapituluje przed atrakcyjn charyzmatyczn kobiet, a co
dopiero przed sukubem, ktry wci promienieje yciow energi. Poza tym umiejtno
targowania si wyssaam z mlekiem matki. Pan za lad nie mia szans. Kiedy z nim
skoczyam, z radoci obniy cen o dwadziecia pi procent i dorzuci moj ksik
kucharsk gratis.
W drodze do samochodu Seth nie przestawa spoglda na mnie ze zdumieniem znad
narcza ksiek.
- Jak to zrobia? Nigdy nie widziaem czego podobnego.
- Lata praktyki. - Wymijajca odpowied warta jego pswek.
- Dziki. Chciabym si jako odwdziczy.
- Nie przejmuj si... a waciwie moesz. Wpadniesz ze mn w jedno miejsce? To te
ksigarnia, ale przeraajca.
- Jak to: przeraajca?
Pi minut pniej jechalimy odwiedzi mojego starego znajomego, Erika
Lancastera. Erik mieszka w Seattle o wiele duej ni ja i jest osobistoci znan niemal
wszystkim niemiertelnym z okolicy. Dziki swojej ogromnej wiedzy na temat mitologii i
folkloru jest nieocenionym rdem informacji o zjawiskach nadprzyrodzonych. Jeli nawet
zauway, e niektrzy z jego najlepszych klientw nigdy si nie starzej, rozsdnie
powstrzymywa si od komentowania tego faktu.
Niestety, spotkanie z Erikiem wymagao wizyty w ksigarni Krystal Starz, ktra jest
krzyczcym przykadem wypaczenia filozofii New Age. Nie wtpi, e jej zaoyciele mieli
dobre intencje, kiedy otwierali interes w latach osiemdziesitych, ale teraz sprzedaje si tu
mas kolorowego komercyjnego szajsu, ktrego ceny s odwrotnie proporcjonalne do
mistycznej wartoci. Erik, moim zdaniem, jest jedynym pracownikiem posiadajcym
rzeczywist wiedz na temat ezoteryki. Najlepsi z jego wsppracownikw maj wszystko w
nosie, najgorsi s fanatykami albo zwykymi oszustami.
Kiedy wjechaam na parking ksigarni, zdumiaa mnie liczba samochodw. Tylu ludzi
w Emerald City oznacza zwykle spotkanie autorskie, ale takich imprez nie organizuje si
przecie w rodku dnia.
Kiedy weszlimy, spowia nas gsta chmura dymu z kadzideek. Seth wydawa si
rwnie zaskoczony jak ja mnstwem klientw i bodcw.
znam.
- Tak.
Jej umiech gas w oczach.
- Pracujesz w tej wielkiej ksigarni... tej wielkiej komercyjnej ksigarni. - Kilka osb
zatrzymao si i zaczo przysuchiwa naszej rozmowie. Zapewne tylko dlatego nie wytkna
mi, e kiedy byam tu ostatnio, nazwaam j hipokrytk wciskajc ludziom mieci po
kosmicznych cenach.
W porwnaniu z niektrymi oglnokrajowymi sieciami, Emerald City trudno nazwa
komercyjn ksigarni. Mimo to wzruszyam ramionami.
- C mog powiedzie. Przysparzamy Ameryce problemw, jak inne korporacyjne
rekiny. Ale sprzedajemy wszystkie ksiki i karty do tarota, ktre tu macie, i to czsto ze
znik, jeli jest si czonkiem naszego klubu czytelnika. - Ostatnie zdanie wypowiedziaam
gono. Odrobina dodatkowej reklamy nigdy nie zaszkodzi.
Gasncy umiech Heleny znikn zupenie, podobnie jak jej wystudiowana chrypka.
- Mog ci w czym pomc?
- Szukam Erika.
- Erik ju tu nie pracuje.
- Gdzie go znajd?
- Nie jestem upowaniona do udzielania takich informacji.
- Dlaczego? Boisz si, e stracisz we mnie klientk? Bez obaw, nigdy ci nie grozio, e
ni zostan.
Helena uniosa delikatne palce do czoa i przyjrzaa mi si powanie, niemal zezujc.
- Wyczuwam mnstwo ciemnoci w twojej aurze.
Czerni i czerwieni. - Podniosa gos, cigajc uwag swoich akolitw.
- Bardzo dobrze by ci zrobio oczyszczenie. Mgby te pomc dymny albo rutylowy
kwarc. Mamy w sprzeday pikne okazy jednego i drugiego. Obydwa rozjaniyby twoj
aur. Nie mogam powstrzyma umieszku. Nie ebym nie wierzya w aury. Wiem, e
istniej. Ale wiem te, e moja aura w niczym nie przypomina aury miertelnikw, i e kto
taki jak Helena nie moe jej zobaczy. Przeciwnie, prawdziwy mistrz, potraficy odbiera
pola energetyczne, zauwayby, e jestem jedyn osoba w tumie bez widocznej aury. Jest
widzialna tylko dla stworze takich jak Jerome czy Carter, cho miertelnik o wyjtkowych
zdolnociach potrafi wyczu jej si i ma si przez to na bacznoci. Erik jest wanie takim
miertelnikiem i dlatego zawsze traktuje mnie z szacunkiem.
Helena nie.
si pojawisz.
Uznaam, e ironizuje. Ale gdy na niego zerknam, zobaczyam powan min, w
ktrej nie byo potpienia ani drwiny - Jego szczero bya tak niespodziewana, e si
potknam, bo patrzc na niego, nie zwracaam uwagi, gdzie stawiam nogi. Natychmiast
odzyskaam rwnowag - nie na prno jestem znana ze swojego wdziku - ale Seth
odruchowo wycign rk, eby mnie podtrzyma.
Kiedy to zrobi, poczuam przebysk... czego. Przypominao to chwilowe
porozumienie, ktre zapalimy w dziale geograficznym. Albo poczucie zaspokojenia, ktre
ogarniao mnie, ilekro czytaam jego ksiki. To byo tylko mgnienie, tak ulotne, jakby w
ogle si nie wydarzyo. Seth zdawa si rwnie zaskoczony jak ja. Niechtnie, niemal z
wahaniem, puci moje rami. W nastpnej chwili gos za naszymi plecami do reszty
zniweczy t magiczn chwil.
- Przepraszam? - Odwrciam si i zobaczyam szczup nastolatk z rudym jeem na
gowie i kolczykami na caej dugoci uszu. - Szuka pani Erika, tak?
- Tak...
- Wiem, gdzie teraz pracuje. Odszed jakie pi miesicy temu, eby zaoy wasny
sklep, w Lake City... zapomniaam nazwy. Jest tam skrzyowanie, ze sklepem spoywczym i
wielk meksykask restauracj...
Kiwnam gow.
- Znam t okolic. Znajd. Dziki. - Przyjrzaam si jej z ciekawoci. - Pracujesz
tutaj?
- Tak. Erik by dla mnie fajny. Ciesz si, e pracuje na swoim, a nie tutaj.
Przeszabym do niego, ale nie potrzebuje dodatkowych pracownikw, wic utknam z t
wariatk. - Wskazaam kciukiem Helen.
Dziewczyna zachowywaa si powanie i profesjonalnie, w odrnieniu od wikszoci
pracownikw sklepu.
Przypomniaam sobie, e kiedy weszam, widziaam, jak obsuguje klientw.
- Dlaczego tu pracujesz, skoro ci si tu nie podoba?
- Nie wiem. Lubi ksiki i potrzebuj pienidzy.
Pogrzebaam w torebce, szukajc jednej z moich rzadko uywanych wizytwek.
- Prosz. Jeli bdziesz szuka nowej pracy, odezwij si.
Wzia wizytwk i przeczytaa j zdumiona.
- Dziki... chyba.
- Dziki za informacj o Eriku.
ROZDZIA 7
Odwrciam si i zobaczyam Romana siedzcego w kcie niewielkiego foyer.
Wyglda wietnie w ciemnozielonym golfie, z wosami zaczesanymi do tyu. Umiechn
si, kiedy na niego spojrzaam. Podeszam i usiadam obok niego.
- Jezu, jednak nachodzisz kobiety po domach.
- Prosz, prosz. Ale jeste zarozumiaa. Przyszedem tylko po paszcz.
- Ach. - Zrobio mi si gupio i poczuam, e si rumieni. - Dugo czekasz?
- Niezbyt. Najpierw zajrzaem do ksigarni, bo uznaem, e to nie bdzie trcio
najciem.
- Mam dzisiaj wolne. - Spojrzaam na kolorowy bukiet w moich ramionach. - Dziki
za kwiaty. Nie musiae ich przy nosi, eby odzyska paszcz.
Roman wzruszy ramionami. Jego niebieskozielone oczy siay zamt w mojej duszy.
- To prawda, ale pomylaem, e moe skoni ci, eby wysza dzi ze mn na
drinka.
Wic jednak mia ukryty motyw.
- A ty znowu to samo...
- Jeli chciaa tego unikn, trzeba byo mnie wczoraj nie kusi. Teraz ju za pno.
Moesz sobie zaoszczdzi dugiego, uporczywego blu i mie to szybko z gowy. Jakby
zrywaa plasterek. Albo odrbywaa koczyn.
- Piknie. I kto powiedzia, e na wiecie nie ma ju romantykw? - Mimo mojego
sarkazmu uwaaam byskotliwe arciki Romana za naprawd mi odmian po cikiej
atmosferze wycieczki z Sethem.
- Czy to oznacza, e si poddajesz, generale? Przyznam, e dzielnie walczya do tej
pory, prbujc mnie unika.
- No nie wiem. Przyszede do mnie do domu. Niewiele byo tego unikania. - Kiedy
milcza, patrzc wyczekujco, mj umiech znikn. Westchnam, przygldajc mu si i
prbujc zrozumie jego motywacj. - Roman, wygldasz na miego faceta i w ogle...
Jkn.
- O nie. To nigdy nie jest dobry znak, kiedy kobieta mwi jeste miym facetem.
Oznacza, e zaraz da ci kosza.
Pokrciam gow.
- Po prostu w tej chwili nie interesuj mnie powane zwizki.
- Chwileczk! Powane zwizki? Zwolnij, siostro. Nie prosz ci o rk. Chc si
tylko czasem z tob umwi, moe wyskoczy do kina, pj na kolacj i drinka, nic wicej.
Pocaowa ci na poegnanie, jeli bd mia szczcie. Ale jeli i to ci przeraa, to
bdziemy sobie podawa rce.
Oparam gow o cian i siedzielimy tak przez chwil, mierzc si nawzajem
wzrokiem. Wiedziaam, e nie jest niemoliwe, aby kobieta i mczyzna chodzili na randki,
nie ldujc automatycznie w ku, ale moje randki zwykle tak nie przebiegay. Mj instynkt
kae mi dy do seksu, a patrzc na Romana, zrozumiaam, e ten popd moe by
niezwykle silny, niezalenie od apetytu sukuba na energi yciow.
Podobao mi si, jak wyglda, jak si ubiera, jak pachnia. A najbardziej podobay mi
si jego wariackie zaloty. Niestety, nie potrafi wyczy destrukcyjnych zdolnoci sukuba,
chobym chciaa. To si dzieje bez mojego udziau, a z nim pewnie zadziaaoby jeszcze
silniej. Nawet pocaunek, o ktrym sobie artowa, zabraby mu porcj yciodajnej energii.
- Nic o tobie nie wiem - powiedziaam w kocu, zdajc sobie spraw, e milczaam
zbyt dugo.
Umiechn si leniwie.
- A co chcesz wiedzie?
- No... nie wiem. Co lubisz robi? Czy pracujesz? Musisz mie sporo wolnego czasu,
eby tak cigle si koo mnie krci.
- Cigle? Znowu zadzieramy nosa... Owszem, pracuj.
Prowadz zajcia z jzykoznawstwa w college'u. Kiedy nie wykadam, sam si
doksztacam.
- Okej. Jak si nazywasz?
- Smith.
- Nieee.
- Serio.
- To zupenie nie pasuje do Ksicia Romana. - Prbowaam wymyli kolejne
sensowne pytanie, eby jak najlepiej go wybada. - Od jak dawna mieszkasz w Seattle?
- Od paru lat.
- Hobby? :
- Mam ich kilka. - Umilk i przechyli gow w moj stron, kiedy nie pady kolejne
pytania. - Chcesz wiedzie co jeszcze?
Mam wykopa wycig z mojego indeksu? Peny yciorys i referencje na pimie?
Machnam rk.
- Takie nieistotne informacje na nic mi si nie przydadz.
ROZDZIA 8
Paige rozpywaa si w umiechach, kiedy nastpnego dnia przyszam na porann
zmian.
- wietnie to zaatwia z Sethem Mortensenem - powiedziaa, patrzc na mnie znad
schludnej kupki dokumentw na swoim biurku. Biurko, ktre dziel z Dougiem w gabinecie
na zapleczu, przewanie wyglda jak pole apokaliptycznej bitwy.
- Jak to?
- No, przekonaa go, eby tutaj pisa.
Zamrugaam. Podczas naszych przygd w University District i Krystal Starz ani
sowem nie wspomniaam o tym, e chcielibymy aby zosta naszym rezydentem.
- Tak?
- Przed chwil spotkaam go w kawiarni. Powiedzia, e wczoraj wietnie si bawi.
Wyszam z jej gabinetu osupiaa, zastanawiajc si, czy wczoraj co przegapiam.
Mnie nasze wyjcie nie wydawao si szczeglnie udane, ale moe Seth by zadowolony i
wdziczny z powodu zniki na ksiki. Czy wydarzyo si jeszcze co istotnego?
Mimowolnie przypomniaam sobie dotyk doni Setha i dziwaczne poczucie bliskoci,
jakie wywoa. To nie byo nic takiego, pomylaam. Mam po prostu bujn wyobrani.
Wci zdumiona poszam na gr, na kaw. I rzeczywicie - Seth siedzia nad
laptopem przy stoliku w kcie. Wyglda niemal tak samo jak wczoraj, tyle e dzi na jego
koszulce widnia Beeker z Muppetw. Jego palce (Setha, nie Beekera) stukay zawzicie w
klawiatur, oczy byy wbite w ekran. . - Hej - przywitaam go.
- Hej.
Nie raczy powiedzie nic wicej. Nawet na mnie nie spojrza.
- Pracujesz?
- Tak.
Czekaam na rozwinicie, ale nie si doczekaam. Brnam wic dalej.
- Wic, eee, Paige powiedziaa mi, e si do nas wprowadzasz.
Nie odpowiedzia. Nie wiedziaam nawet, czy mnie usysza.
Nagle unis wzrok i spojrza na mnie badawczo.
- Bya kiedy w Teksasie?
Zaskoczy mnie.
- Jasne. O ktr cz ci chodzi?
- Austin. Musz wiedzie, jak tam maj pogod.
- Naturalnie. - Wskaza stolik koo gwnej lady teraz zajty przez ksiki i ozdobny
wiecznik. - Prosz usi.
Napijemy si herbaty i porozmawiamy. Chyba e pani si spieszy?
- Nie, mam czas.
Erik poszed zaparzy herbat, a ja w tym czasie uprztnam stolik, ukadajc ksiki
na pododze w rwnych stosikach.
Gdy wrci z imbrykiem, pogawdzilimy chwil, popijajc napar, ale nie bardzo
mogam si zrelaksowa. Moja niecierpliwo bya widoczna; palce taczyy po brzegu
filianki, stopa pukaa niecierpliwie o podog.
W kocu przeszam do rzeczy.
- Chc dowiedzie si czego o owcach wampirw.
Wikszoci ludzi takie danie wydaoby si dziwne, ale Erik tylko skin gow.
- A czego konkretnie?
- Wszystkiego. Jakie maj zwyczaje, jak ich rozpozna.
Cokolwiek moe mi pan powiedzie.
Opar si wygodniej, delikatnie trzymajc filiank w palcach.
- O ile si orientuj, owc wampirw czowiek si rodzi, a nie zostaje. Maj, e si
tak wyra, dar zabijania wampirw. - Poda mi jeszcze kilka informacji, ktre zgadzay si z
tym, co syszaam od Petera.
Zastanawiajc si nad tym, co mwi Cody - e syszeli ledzcego ich czowieka, ale
go nie widzieli - zapytaam:
- Czy maj jeszcze jakie specjalne zdolnoci? Czy potrafi stawa si niewidzialni?
- Nic mi o tym nie wiadomo. Niektre niemiertelne byty oczywicie to potrafi, ale
nie owcy wampirw. Mimo swojego wyjtkowego talentu to zwykli miertelnicy.
Skinam gow ze zrozumieniem. Sama nale do bytw, ktre potrafi stawa si
niewidzialne, cho rzadko korzystam z tej umiejtnoci. Przez moment bawiam si myl, e
zjawa Cody'ego moga by niewidzialnym niemiertelnym, ktry chcia im zrobi kawa, ale
przecie wtedy wyczuliby otaczajc go aur, ktr wszyscy posiadamy. Powinni take
wyczu owc wampirw. Fakt, e niczego nie widzieli i nie czuli, potwierdza teori Petera,
e przeladowca by wycznie wytworem wyobrani Cody'ego.
- Czy owcy wampirw mog skrzywdzi kogo innego?
Demony... lub inne niemiertelne istoty?
- Bardzo trudno wyrzdzi niemiertelnemu znaczc szkod - powiedzia Erik w
zamyleniu. - Niektrzy szerzyciele dobra, na przykad potni kapani, potrafi wypdza
demony, ale nie umiej uczyni im trwaej krzywdy. Syszaem te, oczywicie, o
miertelnikach, ktrzy potrafili schwyta niemierteln istot, ale eby zrobi co ponad to...
Nie twierdz, e to niemoliwe, tyle e ja nigdy o tym nie syszaem. Na poczekaniu mog
tylko powiedzie, e owcy wampirw mog wyrzdza szkody tylko wampirom. Innym
istotom nie.
- Paska wiedza na poczekaniu jest dla mnie czsto cenniejsza ni potwierdzone fakty.
Przyjrza mi si z zaciekawieniem.
- Ale nie takiej odpowiedzi si pani spodziewaa.
- Nie wiem. Mniej wicej to samo ju mi mwiono.
Mylaam, e moe jest co wicej.
Moliwe e Jerome mwi prawd i e mielimy do czynienia z owc wampirw, a
jego ostrzeenia pod moim i Hugh adresem wynikay tylko z yczliwoci i chci uchronienia
nas przed nieprzyjemnociami. Mimo to nie potrafiam si pozby wraenia, e Jerome co
przed nami ukrywa. Poza tym nie wierzyam, by Cody mia a tak bujn wyobrani.
Widocznie wygldaam na skoowan, bo Erik, z lekkim wahaniem, zaproponowa:
- Jeli pani sobie yczy, mog poszuka wicej informacji na ten temat. To, e nie
syszaem o istotach zdolnych wyrzdzi krzywd niemiertelnym, nie znaczy, e one nie
istniej. Skinam gow.
- Bd bardzo wdziczna. Dzikuj.
- To zaszczyt pomc komu takiemu jak pani. Jeli pani chce, mog te zainteresowa
si bliej spraw owcw wampirw. - Znw zamilk, starannie dobierajc sowa. - Gdyby
taka osoba dziaaa w okolicy, pojawiyby si pewne znaki w lokalnej spoecznoci
okultystycznej. Kto kupowaby akcesoria, zadawa pytania. Takie osoby nie pozostaj
niezauwaone.
Teraz to ja si zawahaam. Jerome kaza nam uwaa. Miaam przeczucie, e nie
byby zachwycony moim ledztwem, cho sam rozmow z Erikiem trudno byo uzna za
ledztwo. W kocu uznaam, e nic si nie stanie, jeli staruszek troch powszy.
Pozyskiwanie informacji od osb trzecich to nie to samo co osobiste zaangaowanie.
- I za to bd wdziczna. Przyda mi si wszystko, czego zdoa si pan dowiedzie. Dopiam herbat i odstawiam pust filiank. - Czas na mnie.
Wsta razem ze mn.
- Dzikuj, e napia si pani ze mn herbaty.
Obcowanie z tak kobiet jak pani zwykle przydarza si mczynie tylko w snach.
Rozemiaam si cicho z tego zawoalowanego arciku nawizujcego do starej
wewntrzn stron. Wygiam biodra ku niemu, ju niemal wijc si pod nim, pragnc, by
dotyka mnie wszdzie.
- Letho? Gdzie ty si podziewasz?
Gos mojej siostry nis si na wietrze. Nie bya tu przy nas, ale do blisko, by
wkrtce nas znale. Kyriakos i ja oderwalimy si od siebie zdyszani, z przyspieszonym
pulsem.
Patrzy na mnie, jakby widzia mnie po raz pierwszy. W jego oczach pon ogie.
- Bya z kim przede mn? - zapyta zdziwiony.
Pokrciam gow.
- Wic skd... Nigdy nie wyobraaem sobie, e moesz robi co takiego...
- Szybko si ucz.
Umiechn si szeroko i przycisn moj do do ust.
- Dzi wieczorem - szepn. - Dzi wieczorem bdziemy...
- Dzi wieczorem - przytaknam.
Wtedy si wycofa, wci palc mnie spojrzeniem.
- Kocham ci. Jeste moim yciem.
- Ja te ci kocham. - Z umiechem patrzyam, jak odchodzi. Po minucie znw
usyszaam siostr.
- Letho?
- Panno Kincaid?
Gos Erika wyrwa mnie ze wiata wspomnie. Znw znalazam si w jego sklepie,
daleko od rodzinnego domu, ktry dawno rozsypa si w proch. Spojrzaam w jego pytajce
oczy i uniosam naszyjnik.
- To te wezm.
- Panno Kincaid - powiedzia niepewnie, dotykajc etykietki. - Informacje, ktrych
pani udzielam... nie ma potrzeby... to nic nie kosztuje...
- Wiem - zapewniam go. - Wiem. Ale prosz mi to dopisa do rachunku. I zapyta
przyjaciela, czy mgby mi zrobi kolczyki do kompletu.
Wyszam ze sklepu w naszyjniku, wci rozmylajc o tamtym poranku, o tym, jakie
to uczucie by dotykan po raz pierwszy, i to przez ukochanego. Ostronie wypuszczajc
powietrze, odsunam od siebie wspomnienia. Tak jak robiam to ju setki razy.
ROZDZIA 9
Gdy wrciam na Queen Ann, okazao si, e zosta mi jeszcze kawa wieczoru.
Niestety nie miaam nic do roboty.
Sukub bez ycia towarzyskiego - jakie to smutne. Jeszcze smutniejsze byo to, e
mogam mie cae mnstwo rzeczy do roboty, gdybym tylko chciaa. Choby taki Doug zaprasza mnie tyle razy, a teraz z pewnoci cieszy si wolnym dniem z jak inn kobiet,
ktra potrafia go doceni. Romana te odrzuciam, razem z jego piknymi oczami i ca
reszt.
Umiechnam si tsknie, przypominajc sobie jego city jzyk i byskotliwy urok.
Przypomina mi O'Neilla z powieci Setha.
Ta myl przypomniaa mi, e Seth wci przetrzymywa moj ksik i e ju trzeci
dzie bd pozbawiona lektury.
Westchnam. Tak bardzo chciaam wiedzie, co bdzie dalej, zagubi si w
przygodach Cady i O'Neilla. To byby wietny sposb na spdzenie wieczoru. Co za dra.
Nigdy mi jej nie przyniesie i ju nigdy nie dowiem si, co...
Nagl jknam i omal nie palnam si w gow za wasn gupot. W kocu pracuj
w ksigarni, nie? Zaparkowaam samochd, poszam do Emerald City i znalazam potn
ekspozycj Paktu z Glasgow, ktrej nie zdjto jeszcze po spotkaniu autorskim. Wziam
egzemplarz i podeszam do gwnej lady. Beth, jedna z kasjerek, chwilowo bya wolna.
- Rozmagnetyzujesz mi to? - zapytaam, podsuwajc jej ksik.
- Jasne - odpara, przecigajc j nad magnesem. - Mam ci nabi pracowniczy rabat?
Pokrciam gow.
- Nie kupuj jej. Tylko wypoyczam.
- Moesz to zrobi? - Oddaa mi ksik.
- Jasne - skamaam. - Kierowniczkom wolno.
Kilka minut pniej pokazaam swoj zdobycz Aubrey, na ktrej nie zrobio to
wielkiego wraenia, i puciam sobie wod do wanny. Kiedy wanna si napeniaa,
sprawdziam wiadomoci na sekretarce - zero - i przejrzaam poczt, ktr wyjam ze
skrzynki, wchodzc do domu. Tu te nic ciekawego. Uspokojona, e nic ju nie bdzie mnie
rozprasza, rozebraam si i zanurzyam w wodzie, uwaajc, by nie zamoczy ksiki.
Aubrey, ktra przysiada na szafce, obserwowaa mnie spod zmruonych powiek,
zastanawiajc si pewnie, dlaczego kto z wasnej woli pawi si w wodzie, i to przez tak
dugi czas.
Uznaam, e mog dzi przeczyta wicej ni pi stron, skoro przez ostatnie dwa dni
byam pozbawiona lektury. Kiedy skoczyam pitnast, odkryam, e zostay ledwie trzy do
koca rozdziau. Czemu nie doczyta do jakiego sensownego punktu? Kiedy skoczyam,
westchnam i uoyam si wygodniej, zmczona i speniona. Czysta rozkosz. Ksiki s o
wiele mniej kopotliwe ni orgazmy.
Nastpnego ranka poszam do pracy szczliwa i pena energii. Koo poudnia Paige
znalaza mnie w moim gabinecie - siedziaam wanie na brzegu biurka i patrzyam, jak Doug
gra w sapera. Na jej widok zeskoczyam na podog, a on pospiesznie zamkn gr.
Paige zignorowaa Douga, wbijajc wzrok we mnie.
- Chc, eby co zrobia z Sethem Mortensenem.
Niespokojnie przypomniaam sobie swoje sowa o seksualnej niewolnicy.
- Co na przykad?
- Nie wiem. - Wzruszya bezradnie ramionami. - Cokolwiek. Jest nowy w miecie.
Jeszcze nikogo nie zna, wic jego ycie towarzyskie pewnie ley i kwiczy.
Biorc pod uwag jego wczorajszy chd wobec mnie i trudnoci w prowadzeniu
rozmowy, wcale by mnie to nie dziwio.
- Zabraam go na wycieczk.
- To nie to samo.
- A jego brat?
- Co jego brat?
- Na pewno dba o jego ycie towarzyskie.
- Dlaczego si tak opierasz? Mylaam, e jeste jego fank.
Byam fank - i to oddan - dopki si nie okazao, e czytanie powieci Setha i
osobisty kontakt z nim to dwie zupenie rnie rzeczy. Pakt z Glasgow by niesamowity,
podobnie jak e - mail, ktrego mi przysa. Rozmowa na ywo... pozostawiaa sporo do
yczenia. Oczywicie nie mogam powiedzie tego Paige, wic jeszcze przez chwil
kciymy si na ten temat ledzone ciekawskim spojrzeniem Douga. W kocu ulegam,
wbrew rozsdkowi, przeraona perspektyw zoenia Sethowi takiej propozycji, a co dopiero
faktycznego wyjcia z nim.
Kiedy wreszcie po poudniu zmusiam si, by do niego podej, byam w peni
przygotowana na kolejn lekcewac odpraw. Ale on oderwa si od pracy i spojrza na
mnie z umiechem.
- Cze - powiedzia. - Jego nastrj zdawa si o niebo lepszy, wic uznaam, e
wczoraj mia po prostu ciki dzie.
zaproponowaam wyjcie na mecz, ale nie wystawiby mnie tak po prostu. Gdyby mia nie
przyj, zadzwoniby. Moe... moe stao si co zego. Przecie mg go potrci samochd.
mier Duane'a pokazaa, e nigdy nie sposb byo przewidzie, kiedy wydarzy si tragedia.
Dopki nie wiedziaam nic konkretnego, jedyn tragedi by fakt, e przegapiam
mecz. Jeszcze raz zadzwoniam na komrk Setha, tym razem zostawiajc wiadomo z
moim numerem i miejscem pobytu. W razie czego wyjd po niego, pomylaam. Weszam do
hali.
Kiedy tak siedziaam sama pord tumu, miaam wraenie, e wszyscy si na mnie
gapi. Nagle poczuam smutek. Obok siedziao kilka par, a grupka facetw wci na mnie
zerkaa, od czasu do czasu szturchajc jednego, ktry pewnie chcia mnie zagadn. Nie
przeszkadzao mi, e jestem podrywana, ale to, e wygldam, jakbym tego potrzebowaa. Nie
umawiam si na randki z wasnego wyboru, ale to nie oznacza, e nie mogabym tego zrobi,
gdyby mi si zachciao.
Nie podoba mi si, kiedy ludzie odbieraj mnie jako zdesperowan i samotn. Czuj
si tak wystarczajco czsto i bez potwierdzenia z zewntrz.
W pierwszej przerwie kupiam sobie na pociech corndoga.
Szukajc w torebce drobnych, znalazam karteczk z numerem telefonu Romana.
Gapiam si na ni, jedzc.
Przypomniaam sobie jego upr i jak fatalnie si czuam, odmawiajc mu. Moje nage,
bolesne poczucie opuszczenia podsycio potrzeb, by spdzi z kim czas, udowodni sobie,
e mog mie ycie towarzyskie, jeli tylko zechc.
Ju miaam wybra numer, kiedy odezwa si mj wewntrzny gos rozsdku,
przypominajc, e wanie ami zoone sobie dziesitki lat temu przyrzecznie, e nie bd
si umawia z miymi facetami. S lepsze sposoby wykorzystania wolnego biletu na mecz
hokeja, przypomina mi gos. Na przykad Hugh albo wampiry. Zaproszenie ktrego z nich
bdzie bezpieczniejsze.
Ale... oni traktuj mnie jak siostr i cho kocham ich jak rodzin, w tej chwili nie
chciaam by siostr. Poza tym spotkanie z Romanem nie byoby prawdziw randk.
Chodzio mi tylko o towarzystwo. Zreszt te same rodki ostronoci, ktre zachowywaam
przy spotkaniach z Sethem - brak fizycznego kontaktu - byy skuteczne i w przypadku
Romana.
Bdzie cakowicie bezpieczny. Wybraam numer.
- Halo?
- Znudzio mi si przechowywanie twojego paszcza.
si przez chwil, po czym - najwyraniej nie mogc znie widoku boga seksu w naszym
mieszkaniu - umkna do sypialni.
Roman, w swobodnym stroju, sta w holu z szeciopakiem sprite'a, dwiema torbami
nachos i... pudekiem patkw niadaniowych.
- Lucky charms? - zapytaam.
- Magicznie przepyszne - wyrecytowa. - Niezbdne przy wszelkiego rodzaju pracach
konstruktorskich.
Pokrciam gow, wci zdumiona, jak genialnie zdoa si tu wkrci.
- To nie jest randka.
Posa mi oburzone spojrzenie.
- Naturalnie. Na randk przynisbym Hrabiego Czokul.
- Mwi powanie. To nie randka - upieraam si.
- Tak, tak. Zaapaem. - Pooy prowiant na blacie w kuchni i odwrci si do mnie. To gdzie ten rega? Bierzmy si do roboty.
Wci troch niespokojna odetchnam z ulg, widzc jego rzeczowe podejcie.
adnego flirtu, adnych prb podrywu.
Tylko szczera przyjacielska ch pomocy. Skrci mi rega i pjdzie sobie.
Rozerwalimy wielkie pudo, wycigajc z niego pki i cianki oraz najrniejsze
zaczepy i wkrty. Instrukcja bya do uboga, zawieraa gwnie tajemnicze rysunki ze
strzakami, wskazujcymi, gdzie maj si znajdowa poszczeglne czci mebla. Po kilku
minutach uwanego studiowania instrukcji, zdecydowalimy, e naley zacz od najwikszej
dechy, czyli plecw. Pooylimy je na pododze i umiecilimy na nich pki i cianki. Kiedy
wszystko byo poukadane, Roman pozbiera wkrty i przyjrza si miejscom pocze
poszczeglnych elementw.
Obejrza wkrty, zajrza do pudeka, i ponownie obejrza rega.
- Dziwne.
- Co jest dziwne?
- Zdaje si... takie skadaki przewanie maj dziurki w deskach, a producent zacza
may rubokrcik do wkrtw.
Pochyliam si nad deskami. Zero dziurek. Zero rubokrcikw.
- Bdziemy musieli wkrci je na si.
Kiwn gow.
- Mam gdzie rubokrt.
Przyjrza si drewnu.
maestwo, ktre zniszczyam, czy po prostu dlatego, e dugie ycie nauczyo mnie, i
mio daje odrobin wiksze spenienie ni samo suenie ciau.
Oczywicie i to ma swoje plusy. Bycie wielbion i podan jest kuszce - pragnie
tego wikszo miertelnych i niemiertelnych. Ale kochanie i podanie to jednak nie to
samo.
Logicznym wyjciem wydawayby si zwizki z innymi niemiertelnymi, ale sudzy
piekie nie s odpowiednimi kandydatami, jeli szuka si staoci i zaangaowania. W cigu
wiekw miaam kilka zadowalajcych zwizkw z takimi mczyznami, ale ostatecznie nic z
tego nie wyszo.
Nie miaam zamiaru wyjania tego wszystkiego Romanowi.
Zamiast tego przyznaam si do drugiego co do wanoci marzenia. Sama byam
zaskoczona, jak wielk miaam ochot si nim podzieli. Mczyni nie pytaj mnie zwykle,
czego pragn od ycia. Wikszo jest zainteresowana tylko tym, w jakiej pozycji chc to
zrobi.
- Gdybym nie pracowaa w ksigarni, a zapewniam ci, e jestem tam bardzo
szczliwa, chciaabym by choreografk rewii w Las Vegas.
Roman umiechn si szeroko.
- No widzisz? O takim wanie walnitym marzeniu mwi. - Pochyli si do przodu. Wic co ci przeszkadza rzuci si w wir nagich piersi i cekinw? Ryzyko? Strach przed
skandalem? Przed ludzkimi jzykami?
- Nie - odparam smutno. - To, e najzwyczajniej w wiecie nie potrafi tego robi.
- Nie potrafi to tylko...
- Chodzi mi o to, e nie umiem tworzy ukadw choreograficznych. Prbowaam. Nie
umiem... waciwie niczego nie potrafi stworzy. Nie jestem kreatywna.
- Nie wierz - rzuci drwico.
- Ale to prawda.
Kto powiedzia mi kiedy, e tworzenie nie jest dla niemiertelnych. To domena
miertelnikw, ktrzy pragn pozostawi jaki lad swojej krtkiej egzystencji. Ale znam
niemiertelnych, ktrzy to potrafi. Peter wiecznie co pichci.
Hugh uywa skalpela tak jak rzebiarz duta. A ja? Jako miertelna te nie byam
kreatywna. Mam jaki defekt.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo si staraam robi twrcze rzeczy. Chodziam na kursy
malarstwa. Na lekcje muzyki. We wszystkim byam beznadziejna. W najlepszym razie jestem
kopistk cudzego geniuszu.
dobranoc, dumajc o jego rycerskoci i arliwej wierze w sens moich prb speniania marze.
Lk, towarzyszcy mi, ilekro przebywam z ludmi, ktrych lubi, odrobin zela.
- Zaraz, nie powiedziae mi, jakie jest twoje szalone marzenie.
Morskie oczy zmieniy si w szparki.
- Nie jest takie znw szalone. Nadal chc umwi si z tob na randk.
Nie takie znw szalone. Zupenie jak moje. Pragnienie bliskoci ponad saw i
pienidze. Zaryzykowaam.
- W takim razie... co robisz jutro?
Powesela.
- Jeszcze nic.
- Wic przyjd do ksigarni tu przed zamkniciem.
Prowadz lekcj taca. - Na lekcji taca bdzie mnstwo ludzi. To kompromis
bezpieczny dla nas obojga.
Jego umiech odrobin przygas.
- Lekcj taca?
- Masz z tym jaki problem? Wycofujesz si ze wsplnego wyjcia?
- Nie, ale... to co takiego jak w Vegas? Bdziesz caa w byskotkach? Bo to mogoby
mi si spodoba.
- Niezupenie.
Wzruszy ramionami. Czar bi z niego jak wiato z latarni morskiej.
- Trudno. To zostawimy sobie na drug randk.
- Nie. Nie bdzie drugiej randki, pamitasz? Tylko jedna, a potem pa. Nie zobaczymy
si wicej. Sam tak powiedziae. Sowo supertajnego harcerza... czy jak to tam byo.
- Wtedy te mogem przesadza.
- Nie. To by byo kamstwo.
- A. - Puci do mnie oko. - Wic to jednak nie to samo?
- Ale... - Zatkaa mnie ta logika.
Ukoni si zawadiacko i odszed.
- Do zobaczenia, Georgino.
Miaam nadziej, e nie popeniam bdu. Wrciam do mieszkania i zastaam Aubrey
na jednej z krzywych pek.
- Uwaaj - ostrzegam j. - To chyba nie jest zbyt solidne.
Cho byo pno, nie czuam si zmczona. Nie po wariackim wieczorze z Romanem.
Byam nakrcona, jego obecno oywia moje ciao i umys. W przypywie inspiracji
ROZDZIA 10
Gdzie ja miaam gow? Przecie musz i dzisiaj do pracy. A co gorsza, musz tam
by za dziesi minut. Nie miaam czasu na ubranie si i makija. Z cikim westchnieniem
przeobraziam si, zamieniajc szlafrok na szare spodnie i bluzk w kolorze koci soniowej.
Przy okazji zrobiam sobie idealn fryzur i makija. Mycia zbw i perfumowania si nie da
si sfingowa, wic wykonaam to w tradycyjny sposb, zapaam torebk i wybiegam z
mieszkania.
W foyer zawoa mnie portier.
- Mam co dla pani. - Wrczy mi pask paczk.
Pamitajc, e mam mao czasu, pospiesznie rozdaram opakowanie. Stumiam
okrzyk na widok pudeka z zestawem do samodzielnego malowania. Napis na opakowaniu
gosi:
Stwrz wasne arcydzieo, wypeniajc numerowane pola!
Zestaw zawiera wszystko, czego potrzebujesz, by malowa jak prawdziwy mistrz!
Arcydzieo, ktre mogam stworzy, przedstawiao pustynny pejza z gigantycznym
kaktusem po lewej i wyjcym kojotem po prawej stronie. Po niebie szybowa orze, a
niedaleko niego polatywaa widmowa, pozbawiona ciaa gowa Rdzennego Amerykanina.
Cao bya strasznie banalna i kiczowata.
Do pudeka przyklejona bya karteczka. Zaczynaj od maych rzeczy. Causy,
Roman. Mia pikny charakter pisma.
Kiedy dotaram do ksigarni, nadal si miaam. Weszam do swojego gabinetu i
usadowiwszy si przed komputerem, odkryam drug niespodziank: kolejnego e - maila od
Setha.
Wysa go o pitej rano.
Georgino, kilka lat temu, kiedy pisaem Zoto bogw, na wykadach z archeologii
Ameryki Poudniowej poznaem pewn dziewczyn. Nie wiem, jak to wyglda u kobiet;
pewnie nawet u mczyzn nie zawsze jest tak samo. Ale kiedy ja poznaj kogo, kto mi si
podoba, czas si zatrzymuje.
Planety tworz koniunkcj, zapiera mi dech w piersi. Anieli zstpuj z nieba, siadaj
na moich ramionach i szepcz obietnice mioci i oddania, a ciemniejsze istoty szepcz
obietnice ziemskich, bardziej pierwotnych rozkoszy. To chyba jest wpisane w bycie
mczyzn.
Tak czy inaczej, wanie to przydarzyo mi si z t dziewczyn.
do
Romana,
by
ukoni
si
gboko
przed
bijcymi
brawo
wsppracownikami.
- Przygotujcie si - oznajmiam - bo tak bdzie wyglda egzamin w przyszym
tygodniu.
Wiwaty i miech trway jeszcze chwil, po czym grupa zacza si rozchodzi. Roman
wci uparcie trzyma mnie za rk, z palcami przeplecionymi przez moje. Nie miaam nic
przeciwko temu, kiedy chodzilimy tak po sali i egnalimy si.
- Chcesz i na drinka? - zapyta mnie, kiedy zostalimy na chwil sami.
Odwrciam si do niego i stanam bliziutko, patrzc w jego pikn twarz. W upale
sali wyranie czuam jego feromony mieszajce si z zapachem wody koloskiej. Miaam
ochot wtuli twarz w jego szyj.
- Chc... - zaczam powoli, zastanawiajc si, czy alkohol i zwierzcy popd to
rozsdna kombinacja, jeli chce si unikn pjcia z kim do ka.
Spogldajc zza jego plecw, uchwyciam spojrzenie Cody'ego. By pogrony w
powanej rozmowie z Sethem, co wydao mi si dziwne. Nagle przypomniaam sobie, e
obiecaam i z wampirami do baru.
- Do licha - mruknam. - Nie mog. - Wci trzymajc Komana za rk,
poprowadziam go do Cody'ego i Setha.
Przesiali rozmawia.
- Poczuem si odstawiony na boczny tor - zaartowa Cody. - Robia z nim rzeczy,
ktrych mnie nie uczya.
- Miae uczy si sam, w ramach pracy domowej. - W zamyleniu przechyliam
gow. - Cody, Seth, znacie ju Romana? - Szybko przedstawiam ich sobie. Uprzejmie, po
msku, ucisnli sobie donie.
Kiedy mielimy ju z gowy grzecznoci, Roman swobodnie pooy rk na mojej
talii.
- Prbuj wycign Georgin na drinka. Ale ona gra niedostpn.
Cody si umiechn.
- Chyba jednak nie gra.
Spojrzaam przepraszajco na Romana.
- Obiecaam Cody'emu, e wyjdziemy dzi razem, z jeszcze jednym koleg.
Mody wampir machn rk.
- Zapomnij o tym. Id si zabawi.
- Ale... - Ugryzam si w jzyk i rzuciam mu znaczce spojrzenie, jakiego nie
powstydziliby si Jerome i Carter. Nie chciaam, eby Cody wychodzi sam i wystawia si na
cel owcy wampirw, ale nie mogam tego przecie powiedzie przy ludziach.
- We takswk - powiedziaam w kocu. - Nie id pieszo.
- Okej - odpar machinalnie. Zbyt machinalnie.
- Mwi powanie - ostrzegam.
- Tak, tak - mrukn. - A zamwisz mi?
Przewrciam oczami i nagle przypomniaam sobie o Secie.
Poczuam si troch gupio, e tak stoi przy nas, kiedy wszyscy planujemy sobie
wieczr. Zastanawiaam si, czy mam go sama zaprosi, czy posa z Codym.
Seth chyba czyta mi w mylach, bo rzuci chodno:
- No to do zobaczenia. - Odwrci si i odszed, zanim ktrekolwiek z nas zdyo
odpowiedzie.
- Pogniewa si czy co? - zapyta Cody po chwili.
- On ju taki jest - wyjaniam, niepewna, czy kiedykolwiek go zrozumiem.
- Dziwny jaki. - Roman zwrci si do mnie. - To jak, gotowa do wyjcia?
Seth szybko wyparowa mi z gowy. Poszlimy do maej knajpki vis - a - vis ksigarni
i usiedlimy po tej samej stronie stolika w osonitej niszy. Ja zamwiam ulubion wdk z
limonk, a on brandy.
Kiedy przyniesiono nam drinki, Roman zapyta:
- Powinienem by zazdrosny o ktrego z tych goci?
Rozemiaam si.
- Za sabo si znamy, eby uzurpowa sobie prawo do zazdroci. Nie bd taki prdki.
- Pewnie masz racj - stwierdzi. - Ale musisz przyzna, e sawni pisarze i mili
modzi tancerze to doborowe towarzystwo.
- Cody nie jest taki mody.
- Do mody. To bliski przyjaciel?
- Do bliski. Nie w romantycznym sensie, jeli wci do tego pijesz. - Przysunlimy
si do siebie i artobliwie szturchnam go w bok. - Przesta si martwi o moich znajomych.
Porozmawiajmy o czym innym. Opowiedz mi o swoich lingwistycznych
zainteresowaniach.
Powiedziaam to dla artu, ale on cakiem serio zaczai mwi o swojej specjalnoci,
ktr, jak na ironi, byy jzyki klasyczne. Naprawd zna si na rzeczy i opowiada o tym tak
samo dowcipnie i inteligentnie, jak flirtowa. Z zapaem wczyam si do dyskusji, cieszc
si, e mam okazj porozmawia na tematy, o ktrych niewiele osb ma pojcie.
Niestety, musiaam hamowa swj zapa, by nie pokaza, do jakiego stopnia jestem z
nimi obeznana. Mogoby wyglda troch dziwnie, gdyby zastpca kierownika ksigarni
miaa wiksz wiedz w tej dziedzinie ni czowiek, ktry zajmowa si ni zawodowo.
Podczas naszej fascynujcej rozmowy Roman i ja nie przestawalimy si dotyka okciami, domi, nogami. Ani razu nie sprbowa mnie pocaowa, za co byam mu
wdziczna, bo byoby to kuszenie losu. Jak dla mnie bya to randka doskonaa prowadzilimy stymulujc dyskusj i mielimy tyle kontaktu fizycznego, na ile sukub mg
sobie bezpiecznie pozwoli. Nasza flirciarska rozmowa toczya si bez wysiku, jakbymy
czytali scenariusz.
Nasz drink w mgnieniu oka dobieg koca i zanim si obejrzaam, znw stalimy na
ulicy, egnajc si i umawiajc na kolejn randk. Prbowaam protestowa, ale oboje
widzielimy, jak saby jest mj opr. Roman wci utrzymywa, e jestem mu winna
spotkanie z prawdziwego zdarzenia, bez przyzwoitek. Stojc tak z nim, rozgrzana jego
bliskoci, sama byam zaskoczona, jak bardzo chc tej randki.
Problem z zapewnieniem bezpieczestwa porzdnym facetom jest taki, e zawsze w
kocu zostaj sama. Patrzc na Romana, stwierdziam, e chc odsun ten moment w czasie
- jeszcze troch.
Zgodziam si wic z nim umwi, ignorujc ostrzegawcz lampk, jak zapalia si w
mojej gowie. Jego twarz poweselaa, a ja pomylaam, e chciaabym, eby sprbowa mnie
pocaowa. Moje serce zabio szybciej na t myl, jednoczenie wystraszone i niecierpliwe.
Niestety, moja wczeniejsza paplanina o tym, e nie chc zbytniej bliskoci,
najwyraniej do niego dotara. Potrzyma mnie tylko za rk, by w kocu musn mj
policzek. Trudno to nawet nazwa causem. Roman znikn wrd ulic Queen Anne, a ja
przeszam p przecznicy do swojego mieszkania.
Kiedy dotaram pod drzwi, znalazam przyklejon do nich kartk. Na wierzchu
widniao moje imi, piknie wykaligrafowane grub kresk. Wstrzsn mn zimny dreszcz.
Tre listu brzmiaa:
Jeste pikn kobiet, Georgino. Do pikn, by skusi anioa do upadku - co nie
zdarza si tak czsto, jak powinno.
Ale twoja uroda nie wymaga wysiku, skoro moesz j ksztatowa wedle woli. Na
nieszczcie, twj rosy przyjaciel nie posiada tej umiejtnoci, a to wielka szkoda po tym, co
si dzi stao. Dobrze si skada, e pracuje w odpowiednim fachu, by naprawi ubytki w
swoim wygldzie.
Popatrzyam na list, jakby zaraz mia mnie ugry. Oczywicie, nie by podpisany.
Zerwaam go z drzwi, wpadam do mieszkania i zapaam za telefon. Bez zastanowienia
ROZDZIA 11
- Georgina - powiedzia Hugh, umiechajc si sabo. - Mio, e zajrzaa.
Smuka blondynka o agodnych oczach, zapewne Samantha, przyjrzaa mi si
niespokojnie i mocniej cisna do Hugh.
Domyliam si, e to ta dwudziestolatka z pracy. Jej nienaturalnie due piersi
potwierdziy moje podejrzenia.
- W porzdku - uspokoi j. - To moja przyjacika, Georgina. Georgino, poznaj
Samanth.
- Cze - powiedziaam, wycigajc rk. Ucisna j.
Jej do bya zimna i zrozumiaam, e jej zdenerwowanie nie wynika z poznania mnie,
a raczej z przejcia przygod Hugh.
To byo wzruszajce.
- Skarbie, zostawisz nas na chwil samych? Moe id do kafejki i kup sobie co do
picia? - Przemawia do niej agodnym, troskliwym tonem, jakim raczej nie zwraca si do nas,
kiedy szlajalimy si po pubach.
Samantha spojrzaa na niego niespokojnie.
- Nie chc ci zostawia samego.
- Nie bd sam. Musz po prostu porozmawia z Georgina. Poza tym ona ma, ee,
czarny pas karate. Nic mi nie grozi.
Zrobiam min za jej plecami, kiedy si zastanawiaa.
- W porzdku... zadzwo, gdyby mnie potrzebowa, dobrze? Zaraz przybiegn.
- Oczywicie - obieca, caujc jej do.
- Bd tskni.
- Ja bardziej.
Wstaa, jeszcze raz zerkna na mnie niepewnie i wysza z pokoju.
Przez chwil patrzyam za ni, po czym zajam jej miejsce przy Hugh.
- Co za sodycz. Czuj, jak robi mi si dziury w zbach.
- Ale ty zgorzkniaa. To pewnie dlatego, e sama nie potrafisz tworzy powanych
zwizkw ze miertelnikami.
Jego art zabola mnie mocniej ni powinien, ale nadal miaam w gowie Romana.
- Poza tym - cign - jest troch poruszona tym, co si dzisiaj stao.
- No, wyobraam sobie. Jezu. Spjrz na siebie.
Przyjrzaam si uwaniej jego obraeniom. Spod niektrych opatrunkw wyglday
- Tak... sprawdza dla mnie par rzeczy. Potwierdzi te, e owcy wampirw nie mog
zabi mnie czy ciebie, i nie sysza o adnej istocie, ktra byaby do tego zdolna.
Hugh zamyli si.
- Ten kto mnie nie zabi.
- A mylisz, e chcia?
- Na pewno stara si mnie uszkodzi. Myl, e gdyby mg mnie zabi, toby to
zrobi.
- Ale nie mg - odezwa si gos za moimi plecami - bo, jak ju powiedziaem, owca
wampirw moe co najwyej narobi wam nieprzyjemnoci.
Odwrciam si wystraszona dwikiem gosu Jerome'a.
Przestraszyam si drugi raz, widzc obok niego Cartera.
- Kto ma gra adwokata diaba, jeli nie Jerome - zaartowa anio.
- Co ty tu robisz, Georgino? - zapyta lodowato Jerome.
Osupiaam. Dopiero po chwili zdoaam si odezwa.
- Jak... jak to robisz?
Carter sta w drzwiach, jak zwykle ubrany w koszmarne achy.
Jeli Doug i Bruce wygldaj jak czonkowie grunge'owej kapeli, anio wyglda, jakby
rzeczona kapela wywalia go na zbity pysk. Umiechn si krzywo.
- Jak co robi? Jak wymylam dowcipne teksty nawizujce do demonicznej natury
Jerome'a? Prawda jest taka, e zwykle mam kilka przygotowanych...
- Nie. Nie to. Nie czuj ci... nie mog ci poczu... - Moje oczy widziay Cartera, ale
nie czuam tego potnego identyfikatora, aury, ktra zwykle bije od niemiertelnego.
Odwrciwszy si do Jerome'a, zdaam sobie spraw, e z nim jest podobnie. - Ani
ciebie. Nie czuj adnego z was. I wtedy, wieczorem, te nie czuam.
Anio i demon spojrzeli sobie w oczy ponad moj gow.
- Umiemy to maskowa - powiedzia wreszcie Carter.
- Jak to dziaa? Jak pstryczek od wiata? Moecie to wcza i wycza?
- To troch bardziej skomplikowane.
- Tak czy inaczej, to dla mnie nowo. My te tak moemy? Hugh i ja?
- Nie - odparli chrem Carter i Jerome. Jerome rozwin temat. - Potrafi to tylko
wysi niemiertelni.
Hugh z wysikiem sprbowa si podnie.
- A... dlaczego to robicie?
- Nie odpowiedziaa na moje pytanie, Georgie - przypomnia mi Jerome, wyranie
unikajc tematu. Spojrza na diablika. - Mwiem ci, eby nie kontaktowa si z reszt.
- Nie kontaktowaem si. Sama przysza.
Jerome znw spojrza na mnie, wic wygrzebaam z torebki tajemniczy list i podaam
mu go. Przeczyta wiadomo z kamienn twarz i przekaza Carterowi. Kiedy anio
skoczy, on i Jerome znw spojrzeli na siebie znaczco. Jerome schowa list do wewntrznej
kieszeni marynarki.
- Hej, to moje.
- Ju nie.
- Tylko nie mw, e bdziesz si trzyma tej pociesznej historyjki o owcy wampirw wypaliam.
Jerome zmruy oczy i spojrza na mnie przebiegle.
- A dlaczego nie? Ten kto pomyli Hugh z wampirem, ale, jak ju wydedukowaa,
Sherlocku, nie mg go zabi.
- Myl, e ten kto wiedzia, e Hugh nie jest wampirem.
- Tak? Skd taki wniosek?
- Z listu. Jego autor wspomina o mojej zdolnoci przemiany postaci. Wie, e jestem
sukubem. Zapewne wie te, e Hugh jest diablikiem.
- Wie, e jeste sukubem, i dlatego ci nie zaatakowa.
Wiedzia, e nie da rady ci zabi. Ale co do Hugh nie by pewny, wic zaryzykowa.
- Uywajc noa - przypomniaam mu. Skd wiadomo, e demon kamie? Bo porusza
ustami. - Podobno oficjalna wersja jest taka, e jeli jaki owca rzuca si z kokiem na kogo
popadnie, to nie zna si na rzeczy. Nagle okazuje si, e ten kto wie, kim jestem, a Hugh
zaatakowa noem.
Carter stumi ziewnicie i przyczy si do gierki Jerome'a.
- Moe szybko si uczy. Wiesz, poszerza swj arsena.
Przecie nikt nie pozostaje amatorem na zawsze. Nawet owcy wampirw w kocu
mdrzej.
Podskoczyam, uwiadamiajc sobie pewien drobiazg, o ktrym nikt do tej pory nie
wspomnia.
- I nawet dzieci wiedz, e wampiry nie wychodz za dnia. O ktrej ci napadnito,
Hugh?
Diablik zrobi dziwn min.
- Pnym popoudniem. Jeszcze byo jasno.
Spojrzaam triumfalnie na Jerome'a.
znikno.
Znw
by
incognito,
dla
wszystkich
wtajemniczonych
robimy, nie bez powodu. Naprawd ley nam na sercu twoje dobro.
Przekornie chciaam zapyta, czy demony maj serca, ale inne pytanie wydao mi si
waniejsze.
- Skd to my? Bo zakadam, e masz na myli jego. - Skinieniem gowy wskazaam
Cartera. - Jaka sprawa moe zjednoczy demona i anioa i sprawi, e przemykaj si
opotkami, ukrywajc swoj obecno? Boicie si czego?
- Przemykamy si opotkami? - obruszy si jowialnie Carter.
- Prosz ci, Georgie - odpar Jerome, najwyraniej u granic wytrzymaoci. - Daj
temu spokj. Jeli naprawd chcesz zrobi co poytecznego, unikaj niebezpiecznych
sytuacji, jak radziem. Nie mog ci zmusi, eby trzymaa si w bezpiecznym towarzystwie,
ale jeli nie przestaniesz nam si plta pod nogami, upchn ci w ustronnym miejscu, dopki
to si nie przewali. Tu nie chodzi o to, kto ma racj.
Ryzykujesz, e skomplikujesz nam sprawy, ktrych nie rozumiesz.
Bezwiednie cisnam do Hugh, szukajc wsparcia. Woaam nie myle, jakie
ustronne miejsce Jerome ma na myli.
- Rozumiemy si? - zapyta agodnie demon.
Kiwnam gow.
- wietnie. Najlepiej mi pomoesz, dbajc o swoje bezpieczestwo. Mam w tej chwili
zbyt wiele rzeczy na gowie, bez dodawania ciebie do listy.
Jeszcze raz skinam gow niepewna, czy zdoam wydoby z siebie gos. Jego may
popis odnis zamierzony skutek i oniemieli mnie na jaki czas, cho jaka irytujca cz
mnie wiedziaa, e nie bd w stanie da temu spokj, kiedy ju std wyjd. Wolaam
jednak zachowa to dla siebie.
- To chyba wszystko, Georgie - doda Jerome.
Zwyczajnie mnie odprawi.
- Odprowadz ci - zaproponowa Carter.
- Nie, dzikuj. - Ale anio i tak poszed za mn.
- Jak poszo z Sethem Mortensenem?
- Okej.
- Tylko okej?
- Tylko okej.
- Syszaem, e teraz mieszka tutaj. I spdza duo czasu w Emerald City.
Zerknam na niego z ukosa.
- Skd wiesz?
Wyszczerzy zby.
- No wic? Opowiedz co o tym.
- Nie ma co opowiada - warknam, nie bardzo wiedzc, czemu w ogle z nim o tym
dyskutuj. - Rozmawiaam z nim par razy, oprowadziam go po miecie.
Nie bardzo si dogadujemy. Mamy problemy z komunikacj.
- Dlaczego? - dopytywa Carter.
- To introwertyk. Niewiele mwi. Tylko patrzy. A poza tym nie chc go zachca.
- Wic pielgnujesz jego milkliwo.
Wzruszyam ramionami i wcisnam guzik cigajcy wind.
- Chyba znam ksik, ktra mogaby ci si przyda.
Znajd j i poycz ci.
- Nie, dziki.
- Nie odrzucaj oferty. Poprawi twoj umiejtno komunikacji z Sethem. Widziaem j
w jakim talk - show.
- Czy ty mnie suchasz? Ja nie chc poprawia naszej komunikacji.
- Ach tak - stwierdzi domylnie Carter. - Nie krc ci introwertycy.
- Nie o to chodzi. Nie mam nic przeciwko introwertykom.
- Wic dlaczego nie lubisz Setha?
- Lubi go! Do licha, przesta.
Anio posa mi krzywy umiech.
- Nie ma w tym nic zego. W przeszoci te wolaa wygadanych flirciarzy.
- Co to ma znaczy? - Natychmiast pomylaam o swojej saboci do Romana.
Oczy Cartera bysny psotnie.
- Nie wiem. Ty mi powiedz, Letho.
Wychodziam ju z budynku, ale ten komentarz szarpn mnie do tyu. Obrciam si
tak szybko, e podfruny mi wosy i uderzyy mnie w policzek.
- Skd znasz to imi?
- Mam swoje rda.
W mojej piersi wezbrao potne mroczne uczucie, ktrego nie do koca potrafiam
zidentyfikowa. Miecio si gdzie pomidzy nienawici a rozpacz, nie bdc do koca ani
jednym ani drugim. Palio mnie coraz bardziej, a miaam ochot wrzasn na Cartera, w t
jego zadowolon z siebie, wszystkowiedzc min. Miaam ochot tuc go piciami albo
przeobrazi si w co strasznego. Nie wiedziaam, gdzie usysza to imi, ale obudzio
jakiego potwora, ktry spa we mnie zwinity w kbek i niewidzialny.
ROZDZIA 12
Rany, gdyby to mnie Jerome zagrozi, e mnie gdzie upchnie, przestabym wszy.
- Ja nie wsz, tylko spekuluj.
Peter pokrci gow i zerwa kapsel z piwa. Siedziaam z nim i Codym w ich kuchni,
dzie po ataku na Hugh. Wanie przyniesiono pizz z szynk i ananasem. Cody i ja
zabralimy si do niej z apetytem. Peter tylko patrzy.
- Dlaczego nie moesz pogodzi si z faktami? Jerome mwi prawd. To owca
wampirw.
- Nie. W yciu. Tu si nic nie zgadza. Ani durne zachowanie Jerome'a i Cartera, ani
pobicie Hugh, ani ten pokrcony list, ktry dostaam.
- Mylaem, e bez przerwy dostajesz wariackie listy miosne. Moje serce krwawi
przez ciebie, Georgino, napisane prawdziw krwi. I tym podobne.
- Tak, nic tak nie krci dziewczyny jak samookaleczenie - mruknam. Upiam sprite'a
i wrciam do pizzy. Jeli chodzi o kofein i cukier, sprite jest prawie tak samo dobry jak
mokka.
- A waciwie dlaczego ty nie jesz?
Peter unis w odpowiedzi butelk piwa.
- Jestem na diecie.
Przyjrzaam si etykietce. Golden Village. Piwo o obnionej zawartoci cukru.
Znieruchomiaam w poowie gryz. Piwo bez cukru?
- Peter... jeste wampirem. Czy z definicji nie jeste na niskowglowodanowej diecie?
- To na nic - rozemia si Cody, odzywajc si po raz pierwszy. - Ju odbyem z nim
t rozmow. Nie chce sucha.
- Ty tego nie zrozumiesz. - Peter tsknie zerkn na nasz pizz. - Moesz dowolnie
zmienia swoje ciao.
- Tak, ale... - Spojrzaam na Cody'ego. - On w ogle moe przyty? Mylaam, e ciaa
niemiertelnych s, no nie wiem, niezmienne. Odporne na dziaanie czasu czy co w tym
stylu.
- Ty pewnie wiesz na ten temat wicej ni ja - odpar Cody.
- Jadamy inne rzeczy. - Peter wstydliwie pogaska si po brzuchu. - Nie tylko krew.
To wszystko si odkada.
Bya to chyba najdziwniejsza rzecz, jak syszaam, od wiadomoci o mierci Duane'a.
- Przesta, Peter. Jeste mieszny. Jeszcze chwila i pjdziesz do Hugh prosi o
liposukcj.
Oywi si.
- A mylisz, e to by pomogo?
- Nie! Wygldasz okej. Wygldasz tak samo jak zawsze.
- No nie wiem. Gdziekolwiek pjdziemy, wszystkie laski krc si wok Cody'ego.
Moe powinienem jeszcze bardziej rozjani kolce. Powstrzymaam si od uwagi, e Peter
mia prawie czterdziestk, kiedy sta si wampirem, i wosy mia ju mocno przerzedzone.
Cody jest bardzo mody - ma zaledwie dwadziecia lat, przystojn twarz i pow lwi grzyw.
Niemiertelni, ktrzy byli wczeniej miertelnikami, zachowuj wiek i wygld, jaki
mieli w chwili, gdy otrzymali niemiertelno. Jeli wampiry wci chodziy do barw i
klubw dla studentw, nic dziwnego, e Cody mia wiksze branie.
- Tracimy czas - wykrzyknam, chcc oderwa Petera od rozmyla na temat
wygldu. - Musimy doj, kto pobi Hugh.
- Chryste, a ty w kko o jednym - odpali. - Dlaczego nie moesz poczeka, a samo
si wyjani?
Dobre pytanie. Nie wiedziaam, dlaczego. Co pchao mnie, eby dociec prawdy,
zrobi, co w mojej mocy, by chroni moich przyjaci i siebie. Po prostu nie mogam siedzie
bezczynnie.
- To nie mg by miertelnik. Niemoliwe, eby miertelnik by w stanie zrobi to, co
opisa Hugh.
- Tak, ale aden niemiertelny nie mg zabi Duane'a.
Ju ci mwiem.
- aden niszy niemiertelny - wytknam mu. - Ale wyszy... Peter si rozemia.
- O, ho, ho, teraz chyba przeginasz. Mylisz, e po miecie grasuje jaki mciwy
demon?
- Z pewnoci s do tego zdolne.
- Tak, ale nie maj motywu.
- Niekoniecz...
Nagle ogarno mnie dziwne uczucie - mrowice, agodne i srebrzyste. Moje myli
zaczy kry wok zapachu bzu i dzwonienia maych dzwoneczkw. Spojrzaam czujnie
na chopakw.
- Co jest gra... - zacz Cody, ale Peter ju szed do drzwi.
Aura, ktr poczulimy, bya podobna do aury Cartera, ale lejsza i sodsza. Nie tak
potna.
Anio str.
Peter otworzy drzwi. W progu staa Lucinda, ciskajc w rkach ksik.
Omal si nie udawiam. Powinnam si domyli. Z zasady nie zadaj si z
okolicznymi anioami. Carter jest wyjtkiem z powodu swojej przyjani z Jerome'em.
Niemniej wiem, kto urzduje w okolicy, i znam Lucind. W odrnieniu od Cartera jest
prawdziwym anioem. Stre s kim w rodzaju niebiaskich odpowiednikw Hugh: byymi
miertelnikami, ktrzy su i wykonuj rne zadania przez ca wieczno.
Nie wtpi, e Lucinda na co dzie spenia wiele dobrych uczynkw. Pewnie w
wolnym czasie wydaje zup bezdomnym i czyta ksiki sierotom. Ale ilekro spotyka si z
nami, zmienia si w nadt pindzi. Peter podziela moje zdanie.
- Tak? - zapyta chodno.
- Witaj, Peter. Masz ... bardzo interesujc fryzur - stwierdzia dyplomatycznie, nie
ruszajc si z progu. - Mog wej?
Peter spochmurnia na uwag o fryzurze, ale by zbyt dobrze wychowany, by nie
zaprosi jej do rodka. Moe sobie artowa z moich miertelnych hobby, ale jego obsesja na
punkcie etykiety i kindersztuby graniczy z nerwic natrctw.
Lucinda wesza do rodka. Miaa na sobie skromny golf i plisowan spdnic do
kostek. Jej krtkie jasne wosy uczesane byy w gadkiego boba.
Ja wygldaam troch inaczej. W topie z gbokim dekoltem, w obcisych dinsach i
dziwkarskich szpilkach poczuam si jak puszczalska. witoszkowate spojrzenie, jakie
posaa mi Lucinda, mwio, e anielica myli dokadnie to samo.
- Uroczo znw was wszystkich widzie - powiedziaa energicznym rzeczowym tonem.
- Przyszam dostarczy przesyk od pana Cartera.
- Od pana Cartera? - zdziwi si Cody. - Carter to nazwisko? Zawsze mylaem, e
imi.
- On ma chyba tylko imi - rzuciam zamylona. - Jak Cher albo Madonna.
Lucinda zignorowaa nasze arty. Wrczya mi ksik Mczyni s z Marsa, kobiety
z Wenus.
- Co to jest, do diaba? - wykrzykn Peter. - Chyba widziaem to w jakim talk show.
Nagle przypomniaam sobie, jak Carter odprowadza mnie w szpitalu i twierdzi, e
ma ksik, ktra pomoe mi w kontaktach z Sethem. Rzuciam j lekcewaco na st.
- Carter i jego popieprzone poczucie humoru.
Lucinda zrobia si purpurowa.
jakiej syszaam. Nawet jak na sukuba. - Spojrzaa na ksik, ktr rzuciam na st. Powiem panu Carterowi, e dostaa, hm, przesyk.
Z tymi sowami odwrcia si zgrabnie i wysza, zamykajc za sob drzwi.
- witoszkowata pinda - mruknam. - A tak w ogle, to ile ludzi wie o mojej
przebierance za demonic?
- Zapomnij o niej - powiedzia Peter. - Jest nikim. Poza tym to anio. One s
nieprzewidywalne.
Zmarszczyam brwi. I nagle mnie owiecio. Nie mogam uwierzy, e wczeniej na to
nie wpadam. Moe Lucindzie naleao si jednak dobre sowo.
- Mam!
- Co masz? - mrukn Cody z ustami penymi zimnej pizzy.
- To anio zabi Duane'a i napad na Hugh! Wszystko idealnie pasuje. Miae racj,
mwic, e demon nie miaby powodu zabija naszych. Ale anio? Dlaczego nie? Oczywicie
taki prawdziwy, nie str, jak Lucinda.
Peter pokrci gow.
- Anio mgby zrobi co takiego, ale to by byo zbyt... mae. Wielka wojna dobra ze
zem nie polega na pojedynkach jeden na jednego. Przecie wiesz. Wybijanie agentw pieka
po jednym byoby marnowaniem rodkw.
Cody zastanowi si nad tym.
- A gdyby to by anio renegat? Kto, kto nie przestrzega zasad gry.
Peter i ja odwrcilimy si, zaskoczeni, i spojrzelimy na modego wampira. Przez
cay wieczr tylko przysuchiwa si naszym spekulacjom.
- Nie ma czego takiego - stwierdzi jego mentor. - Prawda, Georgino?
Poczuam, e obaj patrz na mnie wyczekujco.
- Jerome twierdzi, e nie ma zych aniow. Bo kiedy s ze, nie s ju anioami. Staj
si demonami.
- To kadzie twoj teori. Anio robicy co zego byby upady i nie byby ju
anioem. A wtedy Jerome by o nim wiedzia.
Zmarszczyam brwi, wci zaintrygowana doborem sw Cody'ego. Powiedzia:
renegat zamiast upady.
- Moe grzech anioa jest jak ludzki grzech... nie zawsze jest zy, jeli grzeszcy sdzi,
e robi dobrze. Moe ten anio jeszcze nie przeszed na drug stron.
Zastanawialimy si nad tym przez chwil. Ludzie yj w przewiadczeniu, e istnieje
cisy spis wytycznych dotyczcy tego, co jest grzechem, a co nie, e s zasady, ktre mona
zama, nawet o tym nie wiedzc. Ale tak naprawd wikszo ludzi wie, kiedy robi co
zego. Czuj to. Grzech jest zjawiskiem raczej subiektywnym ni obiektywnym. W czasach
purytaskich deprawowanie dusz nie byo dla sukuba problemem, bo dla tamtych mczyzn
wszystko, co kojarzyo si z seksem czy przyjemnoci, byo zem. Teraz wikszo ludzi nie
uwaa seksu przedmaeskiego za co zego, wic nie popeniaj grzechu. Sukuby z biegiem
lat musz si wykazywa coraz wiksz kreatywnoci, aby zdoby porcj energii, a do tego
zdeprawowa dusz.
Zgodnie z t logik anio renegat, ktry wierzy, e czyni dobro, moe nie wkroczy do
krlestwa grzechu. A jeli nie byo grzechu, nie mogo by mowy o upadku. A moe jednak?
Caa ta sprawa bya mocno zagmatwana. Peter najwyraniej te tak myla.
- Wic na czym polega rnica? Co sprawia, e anio upada? Wyglda na to, e
suszno twojej teorii zaley od szczegw technicznych.
Byam skonna przyzna mu racj, dopki nie przypomniaam sobie czego jeszcze.
- List.
- List? - zapyta Cody.
- List, ktry wisia na moich drzwiach. Byo tam napisane, e jestem do pikna, eby
skusi anioa do upadku.
- No owszem, jeste cakiem nieza.
Kiedy uniosam brew, Peter przyzna niechtnie:
- Okej, to jest troch podejrzane... a za bardzo.
Dlaczego ten kto miaby zostawia swoj wizytwk?
Cody a podskoczy w fotelu.
- Bo to jaki anio psychopata, ktry lubi amigwki. Jak w tych filmach, gdzie
mordercy wyrzynaj wskazwki na ciaach ofiar, a potem patrz, jak policja rozwizuje
zagadk.
Zadraam na t myl. Zastanowiam si, co w ogle wiem o anioach, i doszam do
wniosku, e nic. W przeciwiestwie do naszej strony zastpy niebieskie nie maj
skomplikowanego systemu hierarchicznego i sieci terenowych mimo bajek o cherubinach i
serafinach. Ostatecznie to my, a nie oni wynalelimy kierownictwo redniego szczebla.
Zawsze miaam wraenie, e wikszo aniow i szerzycieli dobra jest podobna do
prywatnych detektyww czy samodzielnych agentw i wypenia rne niebiaskie misje w
do niezorganizowany sposb. Taka ot - warta struktura daje wietne pole manewru komu,
kto chciaby prowadzi na boku wasny interesik.
Udzia anioa wyjaniaby te tajemnic otaczajc ca spraw. Ich strona si
wstydzia. Typowe. Nasz stron ju niewiele jest w stanie zawstydzi. Ale im gupio si
przyzna, e kto z nich si zbuntowa, a Carter, ktry kumpluje si z Jerome'em, namwi
demona, eby ten trzyma buzi na kdk. Jego sarkazm i wymiewanie sprawy byy tylko
mizernymi prbami zachowania twarzy.
Im duej rozwaaam t mia teori, tym bardziej mi si podobaa. Jaki
niezadowolony anio, chccy zosta bohaterem, podj obywatelsk inicjatyw i zacz
atakowa sugi za. Teoria anioa renegata wyjaniaa te, dlaczego kade z nas mogo sta si
celem, i rzucaa wiato na zagadk, dlaczego nikt z nas nie potrafi wyczu tej istoty. Teraz
wiedzielimy ju, e wysi niemiertelni potrafi ukry swoj obecno.
Co z kolei doprowadzio mnie do pytania: dlaczego Jerome i Carter te maskuj swoj
aur? Czy mieli nadziej zapa tego anioa znienacka? No i...
- Dlaczego ten kto puci Hugh ywego? - Spojrzaam kolejno na wampiry. - Anio
moe zabi kade z nas. Hugh powiedzia, e by w powanych opaach i e nikt nie sposzy
tamtego. Napastnik po prostu si znudzi i znikn. Dlaczego?
Dlaczego zabi Duane'a, ale nie Hugh? Albo na przykad mnie, skoro najwyraniej
wie, kim jestem?
- Bo Duane by dupkiem? - zasugerowa Peter.
- Pomijajc kwesti osobowoci, wszyscy jestemy tak samo zaangaowani w
szerzenie za. Hugh moe nawet bardziej.
Hugh by w okresie najwikszej produktywnoci. Nie by ju niedowiadczonym
nowicjuszem, jak Cody, ani nie by zblazowany i znudzony jak Peter czy ja. Posiada
odpowiedni wiedz, by by skuteczny w swojej pracy, a na dodatek naprawd j lubi. By
gwnym celem dla kadego anielskiego mciciela, ktry chcia uczyni wiat lepszym.
Cody zgodzi si z Peterem.
- Racja. Zo czy nie zo, niektrzy z nas s sympatyczniejsi od innych. Moe dla anioa
to wane.
- Wtpi, eby anioowi ktokolwiek z nas wydawa si sympatyczny...
Umilkam. Jest anio, ktry nas lubi, pomylaam. Jest anio, ktry czsto przebywa w
naszym towarzystwie. Jest anio, ktry, od kiedy zaczy si ataki na niemiertelnych, nie
odstpuje Jerome'a na krok. Anio, ktry zna nas osobicie, ktry zna nasze zwyczaje i
saboci. Czy by lepszy sposb ledzenia nas, ni przenikn do naszego pijackiego kka i
udawa przyjaciela?
Ten pomys by tak bulwersujcy, tak niebezpieczny, e czuam si nieswojo, nawet
mylc o nim. A ju z pewnoci nie miaam odwagi opowiedzie o nim na gos. Jeszcze nie.
Zabawa w salon fryzjerski pewnie pochonaby wikszo mojego zapasu, a mam lepsze
pomysy na jej spoytkowanie. - Spojrzaam na niego gronie. - Masz powane problemy z
akceptacj wasnego wizerunku, przyjacielu. Potrzebujesz pomocy. Cody przyjrza mi si z
zainteresowaniem.
- Zmiana gatunku? Mogaby si zmieni, na przykad, w heloderm albo... albo... w
rozgwiazd?
- Dobranoc, chopaki.
Kiedy wyszam, syszaam jeszcze, jak Peter i Cody debatuj, czy wicej energii
zuyabym na przemian w bardzo maego ssaka, czy gada ludzkich rozmiarw.
Wampiry. Czasem s jak dzieci.
Dojechaam do domu w rekordowym czasie. W ostatniej chwili przypomniaam sobie,
by przemieni szpilki w sanday, i podeszam pod drzwi mojej kamienicy jednoczenie z
Romanem.
Jego widok natychmiast wygna z mojej gowy myli o anioach i spiskach.
Poprosi mnie, ebym na ten wieczr za bardzo si nie stroia, i cho sam te ubra si
swobodnie, w dinsach i T - shircie z dugimi rkawami wyglda jak model na wybiegu.
Najwidoczniej pomyla o mnie to samo, bo chwyci mnie w niedwiedzi ucisk i
cmokn w policzek.
- Hej, liczna - mrukn mi do ucha, trzymajc mnie w ramionach odrobin duej, ni
to byo konieczne.
- Hej. - Wypltaam si z jego obj i umiechnam, unoszc twarz.
- Jeste taka malutka - stwierdzi, gaszczc mnie po policzku. - To urocze.
Jeszcze chwila, a utonabym w jego oczach. Odwrciam si szybko, by nie zrobi
czego gupiego.
- No to chodmy. - Urwaam. - Ee, dokd idziemy?
Zaprowadzi mnie do swojego samochodu zaparkowanego kawaek dalej.
- Skoro tak zgrabnie przebierasz nogami, pomylaem, e zabior ci gdzie, gdzie
bd mg przetestowa koordynacj reszty twojego ciaa.
- Do pokoju hotelowego?
- Do licha. Tak atwo mnie rozgry?
Kilka minut pniej zajechalimy pod ruder z mrugajcym neonem Krgielnia u
Burta. Zagapiam si na budynek z niesmakiem. Nie potrafiam ukry rozczarowania.
- To ma by miejsce na randk? Podrzdna krgielnia?
Roman wydawa si niespeszony moim brakiem entuzjazmu.
eby mnie podotyka. Jako sukub sama czsto stosuj takie techniki. Doprowadzam
mczyzn do biaej gorczki i teraz ju wiem, dlaczego.
Pretekst czy nie, pozwoliam mu kontynuowa.
Podczas drugiej rozgrywki osignam szczyt formy - raz nawet udao mi si zbi
wszystkie krgle za jednym zamachem - ale w trzeciej rundzie moje wyniki znw zaczy
spada, kiedy dao mi si we znaki zmczenie. Wyczuwajc to, Roman ogosi koniec
przygody na krgielni, chwalc moje imponujce postpy.
- Czy teraz pjdziemy na kolacj do garkuchni, eby podtrzyma klimat twojej
przanej randki marze?
Obj mnie ramieniem, kiedy szlimy do samochodu.
- To zaley od tego, czy podziaa na ciebie mj podstpny czar.
- Jeli powiem tak, czy zabierzesz mnie w jakie mie miejsce? Wiesz, czasami
eleganckie restauracje te dziaaj.
Ku mojemu zadowoleniu wyldowalimy w bardzo drogiej japoskiej restauracji. Bez
popiechu rozkoszowalimy si jedzeniem i rozmow i znw byam pod wraeniem wiedzy i
inteligencji Romana. Tym razem rozmawialimy o sprawach wspczesnych, dzielc si
opiniami na temat biecych wydarze i kultury, o tym, co lubimy, co nas drani i tak dalej.
Odkryam, e Roman sporo podruje i ma wyrobione pogldy na temat wiatowej
polityki.
- Nasz kraj jest strasznie zakochany w sobie - narzeka, popijajc sake. - Jest jak
wielkie lustro. Siedzi cay dzie i gapi si na siebie. A kiedy ju chce mu si rozejrze na
boki, to tylko po to, eby powiedzie innym: Zrbcie to czy tamto albo Bdcie jak ja.
Nasza polityka wojskowa i ekonomiczna suy do wywierania presji na ludzi yjcych poza
naszymi granicami, a w ich obrbie konserwatyci trzymaj za twarz reszt obywateli. Nie
cierpi tego.
Suchaam z zainteresowaniem, zaintrygowana tym obliczem czowieka, ktry zwykle
by tak wesoy i bezkonfliktowy.
- Wic zrb z tym co. Albo wyjed.
Pokrci gow.
- Mwisz jak przykadna obywatelka. Stara piewka:
Jak ci si nie podoba, to wynocha. Niestety, nie tak atwo odci si od korzeni. Usiad wygodniej i zagodzi swj komentarz umiechem. - A co do robienia, to robi to i
owo.
Drobiazgi. Mj wasny bunt przeciwko status quo. Chodz czasem na manifestacje.
- Myl, e bawi jest lepszym sowem. Jeli chcesz dowiadczy buntu, powiniene
spdzi troch czasu z Dougiem, moim koleg z pracy. Macie ze sob sporo wsplnego. Za
dnia jest porzdny, udaje powanego zastpc kierownika, a noc jest wokalist stuknitego
zespou i wyraa swoje niezadowolenie ze spoeczestwa przez muzyk.
W oczach Romana bysno zainteresowanie.
- A gra gdzie w okolicy?
- Owszem. W t sobot daje koncert w Starym Browarze Greenlake. Wybieramy si
tam z kilkoma osobami z pracy.
- To o ktrej mam po ciebie przyj?
- Nie przypominam sobie, ebym ci zapraszaa.
- Nie? Przysigbym, e przed chwil podaa czas i miejsce. Mnie to wyglda na
zawoalowane zaproszenie. Co prawda, ja powinienem spyta: Czy mog si przyczy?,
na co ty powinna odpowiedzie: Tak, spoko i tak dalej. Tyle e ominem par etapw.
- Bardzo wydajna technika - zauwayam.
- Wic... czy mog si przyczy?
Jknam.
- Roman, nie moemy si dalej spotyka. Z pocztku byo zabawnie, ale to miaa by
tylko jedna randka. A t mamy ju za sob. Ludzie w pracy myl, e jeste moim
chopakiem. Casey i Beth stwierdziy ostatnio, e wyrwaam nieze ciacho.
- Naprawd? - Wyglda na bardzo zadowolonego.
- Nie artuj. Mwiam powanie, e nie chc si w tej chwili angaowa.
A jednak nie mwiam tego powanie. W gbi serca czuam co innego. Przez cae
stulecia pracowicie odcinaam si od gbszych relacji z innymi ludmi. To bolao. Nawet
kiedy w czasach mojej sukubiej chway pielgnowaam zwizki z miymi mczyznami, po
seksie natychmiast ich rzucaam i znikaam. Teraz pod pewnymi wzgldami moje ycie jest
jeszcze cisze. Udaje mi si unika poczucia winy, wynikajcego z kradziey energii
yciowej porzdnych mczyzn, ale te od dawna nie nawizaam adnej znaczcej
znajomoci. Nie mam nikogo, komu zaleaoby wycznie na mnie. Oczywicie, mam
przyjaci, ale oni maj wasne ycie, a tych, ktrzy zbliaj si za bardzo - jak Doug - musz
odpycha dla ich wasnego dobra.
- Nie wierzysz, e mona chodzi na randki bez konsekwencji? Czy choby przyjani
si z facetem?
- Nie - odparam stanowczo. - Nie wierz.
- A ci inni mczyni w twoim yciu? Na przykad Doug?
ROZDZIA 13
Carter wzi z pki jak ksik i zacz j leniwie kartkowa.
Jego jasne wosy byy nakryte odwrcon bejsbolwka, a flanelowa koszula z
pewnoci pamitaa lepsze czasy.
- Szukasz akcesoriw na otarz? - zapyta mnie, nie podnoszc wzroku. - A moe
przysza sprawdzi swj horoskop?
- Nie twj interes, co tu robi - warknam zbyt zaskoczona naszym spotkaniem, aby
wymyli co zabawnego lub cho by niewiarygodnego.
Szare oczy spojrzay na mnie.
- Jerome wie, e tu jeste?
- Jemu te nic do tego. A co? Naskarysz na mnie?
Powiedziaam to bezczelnym tonem, cho miaam wiadomo, e jeli to Carter
poluje na niemiertelnych, to mam wiksze zmartwienia ni gniew Jerome'a.
- Moe. - Zamkn ksik, trzymajc j w rozprostowanych doniach. - Oczywicie
miabym wicej zabawy, gdybym to przemilcza i pozwoli ci kontynuowa twoje
przedsiwzicie.
- Nie wiem, o jakim przedsiwziciu mwisz. Czy nie mog ju pj na zakupy nie
naraajc si na przesuchanie?
Ja ci nie wypytuj, co tu robisz.
Prawda bya taka, e umieraam z ciekawoci. Nie zaskoczyo mnie, e Carter zna
Erika - wszyscy go znamy - ale jego obecno tutaj, w wietle wszystkiego, co si wydarzyo,
wzmocnia moje podejrzenia.
- Ja? - Unis ksik, na ktrej widnia tytu: Naucz si magii w miesic. - Musz
nadrobi zalegoci.
- Dobre - przyznaam.
- Pochwaa z ust mistrzyni. Jestem zaszczycony. Czy daem ci ju do czasu na
wymylenie rwnie dobrego alibi? - Odstawi ksik na pk.
- Panna Kincaid. - Erik wszed cikim krokiem do sali, zanim zdyam
odpowiedzie. - Mio pani widzie. Mj przyjaciel wanie podrzuci kolczyki, ktre pani
zamwia.
Patrzyam na niego zdezorientowana, a przypomniaam sobie perowy naszyjnik i
kolczyki, ktrych sobie zayczyam.
- Ciesz si, e zrobi je tak szybko.
Erik zerkn
na
posta pochylon nad silnikiem jednego z nich. Lubi t dziewczyn, ale jest straszn gadu.
Nie chcc opnia swoich biblijnych poszukiwa, schowaam si w cieniu i przeobraziam w
niepozornego mczyzn. Kiedy j minam, nawet na mnie nie spojrzaa, odpalajc
samochd, podpity do drugiego akumulatora.
Kiedy znalazam si poza zasigiem jej wzroku, wrciam do swojej normalnej
postaci. Przez moment trudno mi byo zapa oddech, ale to uczucie mino rwnie szybko,
jak przyszo. Zmiana pci zawsze mnie mczy, dlatego nie zgodziam si na gupi sesj z
fryzurami dla Petera. Pewnie straciam wanie parodniowy zapas energii od Martina.
Zostao mi jej jeszcze przynajmniej na dwa tygodnie, ale i tak czuam, e zaczyna si
we mnie odzywa instynkt erowania, dodatkowo podsycony nieustannym pragnieniem
Romana.
W ksigarni panowa zwyky,
- Szukasz wiary?
Spojrzaam najpierw na koszulk z Pacmanem, a potem w zaciekawion twarz Setha.
- Obawiam si, e znalazam j i zgubiam dawno temu.
- Zatrzasnam ksik, kiedy uklk przy mnie. - Po prostu co sprawdzam. Jak si
miewaj Cady i O'Neill?
- Robi szybkie postpy w najnowszym ledztwie.
Umiechn si z czuoci, a ja przyapaam si na gapieniu w jego bursztynowe oczy.
Przez ostatnie dwa dni wymienilimy jeszcze kilka e - maili. Z przyjemnoci czytaam moje
prywatne minipowieci, cho nasze rozmowy na ywo nie wykazyway oznak poprawy. Wanie skoczyem rozdzia i musz sobie zrobi przerw. Pochodzi, napi si czego.
- Pewnie bez kofeiny. - Wiedziaam ju, e Seth nie pije napojw zawierajcych
kofein, co wydawao mi si przeraajce i nienaturalne.
- Tak. Bez kofeiny.
- Niepotrzebnie j odstawie. Moe poprawiaby twoj pisarsk wydajno.
- Ach, prawda. Uwaasz, e moje ksiki nie wychodz do szybko.
Jknam, przypominajc sobie dzie, w ktrym si poznalimy.
- Zdaje si, e to ja pierwszego dnia stanowczo za szybko wyrzucaam z siebie sowa.
- Ale skd. Bya genialna. Nigdy tego nie zapomn.
Jego zagadkowa maska zsuna si na chwil, tak jak wtedy, na lekcji taca, i znw
ujrzaam w jego twarzy mskie zainteresowanie i podziw dla moich wdzikw. Kiedy tak
klczaam obok niego, znw poczuam si z nim swobodnie, tak jak czuj si z Dougiem czy
moimi niemiertelnymi przyjacimi. To byo takie mie, kojce. Jakbymy znali si od
dawna. I w pewnym sensie tak byo - znaam go dziki jego ksikom.
Przebywanie tak blisko niego byo jednoczenie troch deprymujce. Rozpraszao.
Nagle zauwayam smuke minie jego rk, sposb, w jaki potargane wosy okalaj jego
twarz.
Moj uwag przyku nawet zotawy poysk jego zarostu i ksztat ust. Odwrciam si,
czujc, jak odzywa si we mnie pierwotny gd energii, i opanowaam ch, by dotkn jego
twarzy. Przemiana postaci na tyach sklepu wyrzdzia wicej szkd, ni si spodziewaam.
Wci jeszcze nie potrzebowaam penej dawki energii, ale instynkt sukuba zaczyna o sobie
przypomina. Musiaam go szybko zaspokoi, ale na pewno nie z Sethem.
Podniosam si szybko, wci trzymajc w rkach Bibli.
Chciaam uciec od niego jak najprdzej. Wsta ze mn.
- Eee... ten - zaczam niezrcznie, kiedy adne z nas nie powiedziao nic przez
suchaam, jak gra, zachwyca mnie jego talent, umiejtno wydobycia z instrumentu
nieopisanej sodyczy.
To nie zmieniao faktu, e zwykle zasypiaam nietknita. Kiedy powiedziaam mu, e
w ten sposb nigdy nie poczn dziecka, wymia mnie i powiedzia, e mamy jeszcze duo
czasu na dzieci. To mnie martwio, bo irracjonalnie wierzyam, e dziecko naprawioby
wszystko midzy nami. Bolenie pragnam potomka, tskniam za uczuciem, ktre
towarzyszyo mi, gdy dawno temu trzymaam na rkach moje mae siostry. Uwielbiaam
szczero i niewinno dzieci i sdziam, e dziki nim czowiek moe sta si lepszy. W
tamtych czasach nic nie sprawiao mi wikszej radoci ni przemywanie skalecze, trzymanie
maych rczek i opowiadanie bajek. Co wicej, dotaram ju do etapu, kiedy potrzebowaam
si przekona, e mog mie dziecko. W staroytnoci trzy bezpotomne lata maestwa byy
powodem do niepokoju i wiedziaam, e ludzie zaczynaj szepta, i biedna Letha moe by
bezpodna. Nie cierpiaam ich mizdrzenia si, mdlio mnie od ich przesodzonej litoci.
Powinnam bya powiedzie Kyriakosowi, co mnie gryzie, ze wszystkimi szczegami.
Ale by taki kochany i tak ciko pracowa, eby zapewni nam byt, e nie potrafiam. Nie
chciaam burzy pozornego szczcia, ktre wypeniao nasz dom, by zaspokoi wasne
potrzeby i pragnienie uwagi. Poza tym nie zawsze zaniedbywa mnie w sypialni. Odrobina
zachty i czasem udawao mi si wzbudzi w nim podanie.
Wtedy kochalimy si w rodku nocy i porusza si we mnie z t sam pasj, z jak
gra swoj muzyk.
Czasem patrzc na Aristona, miaam wraenie, e on nie potrzebowaby zachty. I gdy
mijay kolejne dni bez Kyriakosa, zaczo to pobudza moj wyobrani.
Tylko przyjaciel. Stojc midzy regaami ksigarni i patrzc, jak Seth odchodzi, nie
mogam si nadziwi, jak ludzie mog nadal uywa tego wykrtu. Oczywicie wiedziaam,
dlaczego tak jest. Bo wci w niego wierz. A przynajmniej chc wierzy.
Kiedy wrciam na d - smutna, za i zawstydzona - wpadam na scenk, ktra
gwarantowaa mi dodatkow dawk wrae.
Przy ladzie staa Helena z Krystal Starz i dziko wymachiwaa rkami do kasjerek.
Helena tutaj. Na moim terenie.
Stumiam nieprzyjemne emocje po rozmowie z Sethem i podeszam do niej
zdecydowanym krokiem, wci ciskajc w doni Bibli.
- Mog w czym pomc?
Helena odwrcia si gwatownie, a zadzwoniy krysztay na jej szyi.
- To ona. Ona ukrada mi personel.
pracownic, ktre podpisay z nami umow i najwyraniej nie chc ju by zatrudnione u pani.
W handlu zawsze jest spora rotacja. Z pewnoci wkrtce znajdzie pani zastpstwo.
Helena odwrcia si do mnie, wci celujc palcem.
- Nie zapomn ci tego. Nawet jeli ja nie mog ci si dobra do skry, wszechwiat
zemci si za twoj okrutn chor natur. Umrzesz samotna i nieszczliwa. Niekochana.
Bez przyjaci. Bezdzietna. Twoje ycie nie bdzie nic warte.
I to by byo na tyle, jeli chodzi o pozytywne przesanie New Age. Nie przeraay
mnie jej przepowiednie dotyczce mierci, ale pozostae troch zabolay. Samotna i
nieszczliwa.
Niekochana. Bez przyjaci. Bezdzietna.
Warren nie podziela moich obaw.
- Prosz pani. Georgina jest ostatni osob, ktr mona oskara o okrutn natur czy
prowadzenie bezwartociowego ycia. To dziki niej ten interes funkcjonuje. Cakowicie
ufam jej osdowi, rwnie w kwestii zatrudnienia pani byych pracownic. A teraz, jeli nie
chce pani niczego kupi, musz pani poprosi o opuszczenie naszego sklepu. W przeciwnym
razie bd zmuszony wezwa policj.
Helena wyplua jeszcze par kltw, zapewniajc rozrywk klientom czekajcym w
kolejce do kas. Ku mojemu zaskoczeniu Warren by niewzruszony. Zwykle staje na gowie,
eby agodzi konflikty z klientami i przedstawi ksigarni z jak najlepszej strony, czsto
kosztem pracownikw. Ale dzisiaj widocznie nie mia ochoty gaska nikogo po gwce. To
byo co nowego i miego.
Kiedy Helena wysza, bez sowa wrci do swojego gabinetu.
Doug i ja stalimy jak wryci. Zdumienie szybko ustpio miejsca rozbawieniu.
- Kincaid, ty to potrafisz namiesza.
- Co? Nie zwalaj tego na mnie.
- artujesz? Zanim zacza tu pracowa, nie przychodziy do nas szurnite
czarownice.
- Skd moesz wiedzie? Pracuj duej od ciebie. - Spojrzaam na zegarek i si
zamyliam. - Bdziesz tu jeszcze przez chwil, zgadza si.
- Tak. A co?
- Nic, nic. - Zostawiam go i poszam do czci biurowej.
Zamiast skrci do swojego gabinetu, poszam prosto do Warrena.
Siedzia przy biurku, pakujc aktwk. Mg wyj, skoro Tammi uruchomia jego
samochd.
spocone pod jego domi. Orgazm rozszed si po mnie fal - spazmy rozkoszy byy coraz
sabsze i sabsze, oddech powoli wraca do normy.
A i dawka energii bya nieza. Zacza wscza si we mnie powoli wraz z
narastaniem naszej pasji, z pocztku delikatnie, niczym migotliwe smuki. Pod koniec staa
si potna i jasna, wlewajc si we mnie, odnawiajc moje ycie, podsycajc niemiertelno
w chwili wspaniaego szczytowania, ktre mogo miao konkurowa z tym fizycznym.
Kiedy oboje bylimy ju ubrani, ruszyam do wyjcia. Warren moe i nie traci wiele
energii, ale zawsze po seksie ze mn jest wykoczony i przygaszony. Myli, e to sprawa
wieku i kochania si z modsz, bardziej aktywn kobiet. Nie wyprowadzam go z bdu, ale
zawsze staram si wyj dyskretnie, eby oszczdzi mu zaenowania z powodu zmczenia.
Wiedziaam, e gnbi go myl, i nie dotrzymuje mi kroku.
- Georgino? - powiedzia, kiedy byam ju przy drzwiach. - Dlaczego nosisz ze sob
Bibli? Chyba nie prbujesz nawraca klientw?
- Ach, to. Sprawdzaam tylko pewien cytat dla znajomego.
W gruncie rzeczy bardzo na miejscu. O seksie.
Otar pot z czoa.
- Od lat chodz do kocioa, ale nie pamitam, eby byy tam jakie dobre sceny
erotyczne.
- To nie tyle scena erotyczna, ile kliniczny opis prokreacji.
- A. Tego rzeczywicie jest sporo.
Niewiele mylc, podeszam do niego i otworzyam szsty rozdzia Ksigi Rodzaju.
- Widzisz? - Wskazaam waciwe wersety. - Te wzmianki o mczyznach biorcych
sobie kobiety. Powtarza si to chyba ze trzy razy.
Warren przyglda si tekstowi ze zmarszczonym czoem, a ja uzmysowiam sobie, e
ksigarni nie otwiera kto, kto nie posiada sporej wiedzy na temat literatury.
- No wiec... to si powtarza, bo tutaj, gdzie jest napisane: ludzie poczli si
rozmnaa na ziemi, mowa jest o istotach ludzkich.
Spojrzaam na niego przenikliwie.
- Jak to, o istotach ludzkich?
- Popatrz tutaj. Synowie Boy to nie s ludzie. To anioy.
- Co? - Gdybym to ja trzymaa ksik, pewnie bym j upucia. - Jeste pewny?
- Oczywicie. Mwi, lata chodzenia do kocioa. Ten termin przewija si przez ca
Bibli. - Otworzy Ksig Hioba.
- Widzisz? Tu te jest. I stao si niektrego dnia, gdy przyszli synowie Boy, aby
stanli przed Panem, e te przyszed i szatan midzy nich*. Tu jest mowa o anioach, w tym
przypadku upadych.
Przeknam lin.
- Wic... wic, co oni robili w Ksidze Rodzaju? Z crkami ludzkimi? Czy te anioy
uprawiay seks z kobietami?
- C, tu jest napisane, e byy pikne. Trudno mie do nich pretensje, co? - Mwic
to, spojrza na mnie z podziwem.
- Sam nie wiem. Jak si zapewne domylasz, niewiele si o tym mwi w kociele.
Gwnie podkrela si ludzki grzech i win, ale ja to akurat puszczam mimo uszu.
Wci gapiam si osupiaa na ksig, a w gowie kbiy mi si nowe teorie. Warren
przyjrza mi si z ciekawoci, kiedy nie skomentowaam jego artu.
- Czy to ci pomogo?
- Tak - odparam, przytomniejc. - Nawet bardzo.
Zaskoczyam go delikatnym causem w usta, wziam Bibli i wyszam.
ROZDZIA 14
Zwoaa nas tutaj, eby nam czyta biblijne porno? Hugh odwrci si obojtnie od
kuchennego stou, przy ktrym siedziaam z wampirami, pochylona nad Bibli. Jego siniakw
ju prawie nie byo wida. Wetkn papierosa do ust i wyj z kieszeni zapalniczk.
- Nie pal tu - warknam.
- Co ci to przeszkadza? Sama palia przez wiksz cz XX wieku?
- Ale rzuciam. Poza tym to szkodzi Aubrey.
Kotka, siedzca na jednej z szafek, na dwik swojego imienia przerwaa mycie i
zerkna na niego krzywo. Hugh odpowiedzia jej wciekym spojrzeniem, zacign si
gboko i zgasi papierosa tu obok niej. Aubrey wrcia do mycia, a on zacz nerwowo
chodzi po mieszkaniu.
Cody siedzia obok mnie, pochylony nad stoem, studiujc Bibli.
- Nie rozumiem, skd wiadomo, e ci gocie to anioy.
Okrelenie synowie Boy bardziej pasuje do ludzi. No bo niby wszyscy jestemy
dziemi Boga, nie?
- Wyczajc tu zgromadzonych, oczywicie - zawoa Hugh z salonu. - Jezu Chryste!
Skd wygrzebaa ten rega?
Z ruin Hiroszimy?
- Teoretycznie jestemy - zgodziam si, ignorujc diablika i odpowiadajc na pytanie
Cody'ego. Od czasu mojego dzisiejszego odkrycia przejrzaam spory fragment Biblii i
zaczynaam mie ju do. - Ale Warren ma racj. Ten termin jest uywany w caej ksidze
na okrelenie aniow. Poza tym kobiety nie s tutaj nazywane crkami Boymi, tylko
crkami ludzkimi. S ludmi, a ich mowie nie.
- Moe chodzi o stary dobry seksizm. - Peter poszed w kocu na cao i zgoli wosy.
Nie wyglda zbyt korzystnie, biorc pod uwag ksztat jego gowy. - W Biblii to nic
niezwykego.
- Nie. Myl, e Georgina ma racj - powiedzia Hugh, wracajc do nas. - Przecie co
sprawiao, e anioy upaday, to wiemy. Podanie jest powodem dobrym jak kady inny i
bije na gow obarstwo czy lenistwo.
- Do czego zmierzasz? - zapyta Peter. - Jak to si ma do naszego owcy nie tylko
wampirw?
- Patrz tutaj. - Wskazaam werset czwarty. - Tu jest napisane A byli olbrzymowie na
ziemi w one dni; nawet i potem, gdy weszli synowie Boy do crek ludzkich, rodziy im syny.
- Nie ty jedna umawiasz si na randki, Georgie. Cody si nie przyznaje, ale zdaje si,
e ma dziewczyn.
- yw? - zapyta Hugh z podziwem.
Cody woy kurtk.
- Nic nie wiecie.
- Uwaaj na siebie - ostrzegam odruchowo.
Napita atmosfera nagle znikna i wygldao na to, e nikt nie jest ju na mnie zy za
podejrzenia wobec Cartera. Byo jednak jasne, e ani wampiry, ani diablik mi nie wierz.
Zbyli moje pomysy, jak zbywa si dziecice strachy czy wymylonych przyjaci.
Peter i Cody wyszli razem, a Hugh wkrtce po nich. Pooyam si do ka, wci
gowic si na t amigwk. Autor listu zrobi aluzj do aniow upadajcych dla piknych
kobiet. To musiao co znaczy. Nie potrafiam tego jednak poczy z dziwnymi atakami na
Duane'a i Hugh, ktre byy raczej przejawami chci mordu ni podania czy umiowania
pikna.
Nastpnego dnia, po przyjciu do pracy, w skrzynce odbiorczej znalazam nowego e maila od Setha. Wystraszyam si, e to jakie rozwinicie wczorajszego zaproszenia na
randk, ale bya to tylko odpowied na mj ostatni list dotyczcy jego spostrzee na temat
Pnocnego Zachodu.
Dyskutowalimy na ten temat ju od jakiego czasu. Styl i ton listu byy rwnie
zabawne co zwykle i wszystko wskazywao na to, e nie pogniewa si z powodu mojej
wczorajszej odmowy. Ba, mona byo odnie wraenie, e w ogle si ni nie przej.
Utwierdziam si w tym przekonaniu, kiedy poszam na gr kupi kaw. Seth siedzia
w swoim ulubionym kcie i pisa w najlepsze, nie zwaajc na fakt, e jest sobota.
Zatrzymaam si, by powiedzie cze, i dostaam typow, roztargnion odpowied. Ani
sowem nie wspomnia o imprezie, nie wyglda na zagniewanego i wygldao wrcz, e ma
to wszystko w nosie.
Chyba powinnam si cieszy, e tak szybko o tym zapomnia, e nie rozpacza i nie
rozdziera przeze mnie szat, ale mj egoizm sprawi, e poczuam rozczarowanie. Nie
miaabym nic przeciwko temu, by moja odmowa zrobia na nim troch wiksze wraenie, by
cho troch aowa. Douga czy Romana nie zniechcao jedno nie. Ale jak jestem
kapryna!
Przypomniao mi si, e wieczorem idziemy z Romanem na koncert Douga. Na myl o
randce z Romanem zaszumiao mi w gowie, cho radosne upojenie zabarwione byo
niepokojem. Nie podobao mi si, e tak na mnie dziaa, a jak do tej pory nie wykazaam si
Wzruszy ramionami.
- Nie jestem ekspertem, ale pewnie bardziej by ci si przydao ktre z wyda
przeznaczonych do studiw, a nie dla celw religijnych. Takie z przypisami, jakich uywa si
na zajciach ze studentami.
Zapamitaam sobie te rady, ciekawa, co jeszcze moe kry si w tajemniczych
wersetach. Na razie musiaam skupi si na randce.
Wyldowalimy w maej meksykaskiej knajpce na uboczu, w ktrej nigdy nie byam.
Kelnerzy mwili po hiszpasku - Roman zreszt te - a jedzenie nie byo wersj light dla
Amerykanw. Kiedy na stoliku pojawiy si dwie margarity, zorientowaam si, e Roman
zamwi drinka i dla mnie.
- Nie chc dzisiaj pi. - Dobrze pamitaam, jak mi odbio na poprzedniej randce.
Zagapi si na mnie, jakbym nagle owiadczya, e postanowiam dzi nie oddycha.
- Chyba artujesz. W tym lokalu robi najlepsze Margarity na pnoc od Rio Grand.
- Chc by trzewa.
- Jedna ci nie zabije. Wypij do posiku, nawet nie poczujesz. - Nic nie
odpowiedziaam. - Na lito bosk, Georgino, sprbuj chocia soli. Jedno linicie i bdzie po
tobie.
Niechtnie przejechaam jzykiem po brzegu kieliszka. Smak soli obudzi we mnie
apetyt na tequil, ktry by rwnie silny jak sukubie pragnienie seksu. Ulegam, wbrew
rozsdkowi, i wypiam yczek. Bya fantastyczna.
Jedzenie te, co mnie nie zdziwio. Skutek by taki, e wypiam dwie margarity. Na
szczcie Roman mia racj co do picia w trakcie posiku, poczuam tylko lekki szum w
gowie.
Wydawao mi si, e panuj nad sob, i wiedziaam, e jako sobie poradz, dopki
nie wytrzewiej.
- Jeszcze dwie godziny - powiedziaam, kiedy wyszlimy z restauracji. - Zaplanowae
co jeszcze?
- Oczywicie. - Ruchem gowy wskaza budynek po drugiej stronie ulicy. Spojrzaam
tam. Napis nad wejciem gosi: U Miguela.
Co mi zawitao.
- Syszaam o tym klubie... zaraz, tam si taczy sals.
- Tak. Prbowaa tego kiedy?
- Nie.
- Co? Mylaem, e jeste krlow parkietw.
by signy wyej i dotkny moich piersi. Sutki mi stwardniay pod cienkim materiaem
sukienki i zastanawiaam si, jakby to byo odwrci si i zacz go ujeda jak Warrena...
- Musz do azienki - wykrzyknam nagle, niezgrabnie zac z jego kolan.
Zdumiewajce, jak potrzeba oprnienia pcherza potrafi w cigu sekundy zmieni si ze
znonej w nieznon. - Gdzie tu jest azienka?
Pozostali spojrzeli na mnie dziwnie albo tylko tak mi si zdawao.
- Tam - wskazaa Casey. Jej gos dobiega jakby z oddali, cho siedziaa tu obok. Dobrze si czujesz?
- Tak. - Poprawiam zsunite ramiczko. - Musz tylko skorzysta z azienki. - I uciec
od Romana, dodaam w duchu.
eby wszystko na spokojnie przemyle, cho to ostatnie i tak byo niewykonalne w
moim stanie.
Roman zacz si podnosi, rwnie pijany i niezgrabny jak ja.
- Pjd z tob...
- Ja pjd - pospiesznie zaoferowa Doug. - I tak musz tam uderzy, zanim
zaczniemy gra.
Wzi mnie za okie i poprowadzi midzy ludmi w stron mniej zatoczonego
korytarza na zapleczu. Po drodze zatoczyam si lekko, wic zwolni, eby mi pomc.
- Ile wypia?
- Po przyjciu czy przedtem?
- Jasna cholera. Jeste urnita.
- Masz z tym problem?
- Skd. A niby jak spdzam wikszo wolnych wieczorw?
Zatrzymalimy si przed damsk toalet.
- Seth pewnie ma mnie za moczymord.
- Dlaczego tak mylisz?
- W ogle nie pije. Jest takim pieprzonym porzdnisiem, z t swoj gwnian
bezkofeinow i bezalkoholow abstynencj.
Doug spojrza na mnie zdziwiony moim jzykiem.
- Nie wszyscy niepijcy gardz pijcymi. Poza tym to nie o Setha si martwi.
Bardziej martwi mnie pan Lepkie Rczki.
Zamrugaam zdezorientowana.
- Mwisz o Romanie?
- To u ciebie spory przeskok, od twardego odmawiania randek do publicznego
obciskiwania si z facetem.
- i co z tego? - wypaliam agresywnie. - Nie mog z kim by?
Nil mam prawa dla odmiany robi czego, na co naprawd mam ochot, a nie czego,
co musz? - Wypowiedziaam te sowa z duo wiksz gorycz i duo goniej, ni
zamierzaam.
- Oczywicie - rzuci pojednawczo Doug - ale dzisiaj nie jeste sob. Jeli nie bdziesz
uwaa, zrobisz co gupiego, czego bdziesz pniej aowa. Powinna poprosi Casey albo
Beth, eby odwiozy ci do domu...
- och, niezy jeste - wykrzyknam. Wiedziaam, e zachowuj si irracjonalnie, e na
trzewo nigdy bym tak na niego nie napraa, ale nie mogam si powstrzyma. - Tylko
dlatego, e nie chc si z tob umwi, tylko dlatego e wol pieprzy si z Warrenem czy z
kim innym, uwaasz, e masz prawo si wtrca i pilnowa mojej cnoty. Jeli ty nie moesz
mnie mie, to ju nikt nie moe, tak?
Doi zbiela na twarzy, a kilka osb krccych si obok zaczo si na nas gapi.
- Chryste, Georgina, nie...
- Jeste pieprzonym hipokryt - wrzasnam na niego. - Nie mas! prawa mwi mi, co
mam robi! adnego prawa, do cholery.
- Niemowie, tylko...
Nie suchaam dalej. Odwrciam si i wpadam do damskiej toalety, jedynego
miejsca, gdzie mogam uciec od wszystkich facetw. Kiedy skoczyam i poszam umy rce,
spojrzaam w lustro. Czy wygldaam na urnit? Moje policzki byy rowe, niektre
pasma wosw troch bardziej oklape, ni kiedy wychodziam z domu. I pociam si. Bez
przesady z tym upojeniem, uznaam. Sta mnie na wiele wicej.
Zawahaam si, nim wyszam z azienki, w obawie, e Doug na mnie czeka. Wesza
kolejna kobieta z zapalonym papierosem, wic wyspiam od niej fajk i wypaliam ca,
przykucnita w kcie, eby zabi czas. Kiedy usyszaam, e zesp znw zacz gra,
wiedziaam, e jestem bezpieczna.
Wyszam z azienki i wpadam prosto na Romana.
- Wszystko w porzdku? - zapyta, chwytajc mnie w pasie, eby mnie podtrzyma. Zaniepokoiem si, e nie wracasz.
- Tak... wszystko okej... ee, nie, nie wiem - przyznaam, opierajc si o niego i
oplatajc go ramionami. Nie wiem, co si dzieje. Dziwnie si czuj.
- Ju dobrze - powiedzia, gaszczc mnie po plecach. - Wszystko bdzie dobrze.
Chcesz wyj? Co mog zrobi?
jego fizyczna obecno - jego ciao, potne minie rk i ng. Powietrze byo tak gste od
seksualnego napicia, e a dziw bierze, e w ogle moglimy si porusza.
Podeszam do okna i patrzyam w przestrze, suchajc, jak Ariston chodzi po caym
domu. Po chwili wrci i stan tu za mn. Jego donie spoczy nagle na moich ramionach by to pierwszy rozmylny dotyk, na jaki si zdoby. Jego palce paliy mnie jak elazo do
pitnowania. Zadraam, a on zacisn je mocniej i zbliy si jeszcze bardziej.
- Letho - powiedzia mi do ucha - wiesz... wiesz, e bez przerwy o tobie myl. Myl
o tym, jakby to byo... by z tob.
- Teraz jeste ze mn.
- Dobrze wiesz, e nie o to mi chodzi.
Odwrci mnie przodem do siebie, a jego spojrzenie byo jak rozgrzana oliwa
spywajca po moim ciele, liskie i palce.
Przesun donie w gr, po mojej szyi, i uj moj twarz.
Pochyli si i zatrzyma usta tu przy moich. Nagle jego jzyk wyskoczy spomidzy
warg i poliza moje w delikatnej pieszczocie. Rozchyliam usta i wycignam szyj, pragnc
czego wicej, ale on, z umiechem, odsun si o krok. Jego do zjechaa z powrotem na
moje rami i rozpia klamr, ktra przytrzymywaa mi sukni. Materia zsun si ze mnie,
opadajc na podog wok moich stp. Staam przed nim naga.
Jego oczy pony, poerajc kady skrawek mojego ciaa.
Powinnam czu skrpowanie, wstyd, ale tak nie byo. Czuam si cudownie.
Podana. Uwielbiana. Potna.
- Zrobibym wszystko, wszystko, eby tylko ci teraz wzi - szepn. - Jego donie
powdroway ku moim piersiom, talii, biodrom. Matka zawsze mi powtarzaa, e moje biodra
s za chude, ale pod jego dotykiem wydaway si pene i zmysowe.
- Zabibym dla ciebie. Poszedbym na koniec wiata.
Zrobibym wszystko, o co by poprosia. Byle tylko poczu twoje ciao przy moim,
twoje nogi oplecione wok mnie.
- Nikt nigdy nie powiedzia mi czego takiego. - Byam zaskoczona, jak spokojnie
brzmi mj gos. Moje wntrze topniao jak wosk wiecy. Przez nastpne tysiclecie miaam
sysze rne wersje tej samej obietnicy, z ust setek mczyzn, ale w tamtej chwili te sowa
byy dla mnie wiee i nowe.
Ariston umiechn si smutno.
- Kyriakos na pewno wci mwi ci takie rzeczy. - W jego gosie brzmiaa nuta
wzgardy, ktra przypomniaa mi, e cho Ariston i Kyriakos przyjani si od dawna, ich
czerpa siy z kadego jku i krzyku, ktry wyrywa mi si z ust. Nie sdziam, e zdoam
znale zaspokojenie w tak brutalnym akcie, ale znalazam - i to nieraz. Za kadym razem
spadao na mnie jak wielka, wszechogarniajca fala, wzbierajca gdzie gboko i
rozchodzca si po moim ciele, dranica kady nerw, docierajca w kady zakamarek,
przesycajca je bez reszty.
Potem fala roztrzaskiwaa si na migotliwe skrawki, a ja pozostawaam jak wyrzucona
na brzeg, rozgrzana, obolaa i bez tchu. Jakbym rozpada si, a potem zrosa na nowo. To byo
cudowne. Kady z tych orgazmw napdza Aristona jeszcze mocniej, a wreszcie i on
osign szczyt. Tym razem to ja rozkoszowaam si jego spenieniem - wbijajc paznokcie w
jego plecy, trzymaam si go kurczowo, lgnam do niego, a dotrwalimy do rozedrganego,
zdyszanego koca.
A jednak to nie by koniec, bo po krtkiej chwili on znowu by gotowy. Zanis mnie
do ka i tym razem postawi mnie na kolanach i doniach, pochylajc si nade mn od tyu.
- Stare kobiety mwi, e to najlepsza pozycja, jeli chce si pocz dziecko - szepn.
Miaam ledwie sekund, by si nad tym zastanowi, bo nagle znw by we mnie,
wci tak samo brutalny i samolubny.
Mylaam o jego sowach, kiedy porusza si we mnie.
Przyszo mi do gowy, e moe to on da mi dziecko, a nie Kyriakos. Poczuam si
dziwnie - ta moliwo napenia mnie radoci, a jednoczenie alem.
Ariston nie czu nawet cienia skruchy, kiedy pniej leelimy na kocach, wyczerpani
i zgaszeni, w ciepym popoudniowym socu wlewajcym si przez okno.
- Ten brak moe by w Kyriakosie - wyjania. - Nie w tobie. A miaem ci dzi tyle
razy, e musiaa pocz. - Musn ustami moje ucho i obj mnie od tyu, kadc donie na
moich piersiach. - Wypeniem ci, Letho.
Jego gos by niski i wadczy, przepeniony dum, jakby wanie zdoby co o wiele
waniejszego ni seks. Nagle zastanowio mnie, kto tak naprawd ma wadz w sypialni.
Leaam przycinita do niego, rozmylajc o tym, co wanie zrobiam i co chc robi
dalej. Jak mona wrci do bycia on, kiedy jest si czyj bogini? Ale niczego nie
wymyliam, bo w nastpnej chwili usyszaam woanie Kyriakosa z przodu domu. Wrci z
pracy za wczenie. Ariston i ja zerwalimy si przestraszeni. Zaczam szamota si z
kocami, by cign je z siebie, i zapltywaam si jeszcze bardziej. Suknia. Musiaam
znale sukni. Przypomniaam sobie, e jej tu nie ma. Zostaa w drugiej izbie. Pomylaam
zdesperowana, e zd jej dopa, zanim Kyriakos nas znajdzie. Moe bd do szybka.
Okazao si, e nie byam.
ROZDZIA 15
Czasami czowiek budzi si ze snu. A czasami, cho bardzo rzadko, budzi si we nie.
Wanie to przydarzyo si mnie.
Otworzyam oczy, z gow pulsujc z blu, czujc w ramionach co ciepego i
puchatego. Z pocztku jasne wiato soca kazao mi zmruy powieki, ale kiedy wreszcie
zdoaam skupi wzrok, stwierdziam, e patrz wprost w oczy Cady i Willa.
Poderwaam si gwatownie i usiadam, czego szybko poaowaam. Musiaam si
myli. Przecie, nie... ale to oni.
Przede mn, obok ka, stao wielkie dbowe biurko, otoczone korkowymi i biaymi
tablicami. Do korkowych tablic poprzypinane byy wycinki z gazet - mnstwo twarzy,
przedstawiajcych kady niuans charakteru postaci opisanych w ksikach Setha. Jedna
sekcja bya zatytuowana Nina Cady i zawieraa przynajmniej dwadziecia rnych zdj
szczupych blondynek z krtkimi krconymi wosami. Druga sekcja - Bryant O'Neill ukazywaa chmurnych, ciemnowosych mczyzn po trzydziestce. Niektre wycinki
pochodziy ze znanych reklam, cho nigdy nie przyszo mi do gowy, e wystpujcy w nich
modele s podobni do bohaterw Setha. Drugoplanowe postaci z ksiek te miay swoje
miejsca na wystawie, cho nie tak poczesne jak para detektyww.
Biae tablice pene byy notatek i pojedynczych sw, gwnie dziwacznych skrtw
mylowych, uporzdkowanych w diagram, ktry nie mia dla mnie adnego sensu. Roboczy
tytu: Lazurowe nadzieje - poprawi pniej; doda Jonasz, roz. 7; wyczyci 3 - 5; C&O w
Tampa czy Neapolu? Sprawdzi statystyki; Don Markos w 8... I tak dalej, i tak dalej - cae
rzdy bazgrow. Wpatrywaam si w nie i nagle dotaro do mnie, e patrz na szkieletowy
zarys kolejnej powieci Setha.
Mj wewntrzny gos szepta, e powinnam odwrci oczy, e co psuj, ale byam
zbyt zafascynowana moliwoci podgldania, jak wiat Cady i O'Neilla nabiera ksztatw.
Zapach smaonego boczku kaza mi wreszcie odwrci gow od biurka Setha i
zmusi do zastanowienia si, jak tu trafiam.
Poskadaam w gowie strzpy wczorajszego wieczoru i wzdrygnam si,
zawstydzona, na wspomnienie, jak idiotk zrobiam z siebie przed Dougiem, Romanem, a
nawet Sethem.
Jednak gd zwyciy, chwilowo przesaniajc wyrzuty sumienia. Zdziwio mnie, e
jestem godna po tym, na co naraziam wczoraj mj odek, ale tak jak Hugh szybko si
regeneruj.
zrobi.
Ale on najwyraniej nie mia nic przeciwko.
Wszystkie bajery przeszy moje oczekiwania: jajka, boczek, tost, dwa rodzaje demu,
tort kawowy i sok pomaraczowy.
Zjadam wszystko, mylc, jak zazdrociby mi Peter, wci obstajcy przy
niskowglowodanowej diecie.
- Zaraz wpadn w piczk z przearcia - powiedziaam Sethowi po niadaniu,
pomagajc mu zmywa naczynia. - Musz wrci do ka i to odespa. Codziennie tak
jadasz?
- Nie. Tylko kiedy plcz si tu wczeniej wspomniane kobiety. Dziki temu nie
wychodz zbyt szybko.
- To ci nie grozi, biorc pod uwag, e nie mam nic do ubrania.
- Nieprawda - odpar, wskazujc salon. Gdy tam spojrzaam, na wieszaku zobaczyam
swoj sukienk.
Przejrzyste, mocno wycite majtki, ktre miaam pod ni, byy zaczepione o haczyk
wieszaka. - Byo napisane, eby pra na sucho, ale zaryzykowaem i nastawiem delikatny
program w pralce. Jako przeya. Podobnie jak, hm, to drugie.
- Dziki - odparam, nieco skrpowana faktem, e pra moj bielizn. - Dziki za
wszystko. Jestem naprawd wdziczna za to, co zrobie dla mnie wczoraj w nocy... na pewno
masz mnie za kompletn wariatk...
Wzruszy ramionami.
- aden problem. Ale... - spojrza na zegar - zaraz bd musia ci opuci. Pamitasz
t imprez? Zaczyna si o dwunastej. Ale moesz tu jeszcze zosta.
Zerknam na zegar. Jedenasta czterdzieci siedem.
- O dwunastej! Dlaczego nie obudzie mnie wczeniej?
Spnisz si!
Znw wzruszy ramionami z niewyczerpanym spokojem.
- Uznaem, e powinna si wyspa.
Odoyam ciereczk kuchenn i pognaam do salonu po sukienk.
- Zamwi sobie takswk. Ty jed. Nie przejmuj si mn.
- Naprawd, to aden problem - przekonywa mnie. - Mog ci nawet podwie do
domu albo... jeli chcesz, moesz i ze mn.
Oboje znieruchomielimy zaenowani. Nie miaam ochoty i na imprez do obcych
ludzi. Chciaam wrci do domu i zaagodzi sytuacj z Romanem i Dougiem. A jednak...
Seth by dla mnie strasznie miy i ju wczeniej chcia, ebym tam z nim posza. Czy nie
byam mu tego winna? Tyle mogam dla niego zrobi. Zreszt, popoudniowa impreza pewnie
nie potrwa dugo.
- Mamy co przynie? - zapytaam w kocu. - Wino?
Brie? Pokrci gow.
- Raczej nie. To urodziny mojej omioletniej bratanicy.
- Och. Wic nie bierzemy wina?
- Nie. A co do sera, to chyba woli goud.
Spojrzaam na sukienk.
- Bd za bardzo wystrojona. Masz co, co mogabym narzuci na wierzch?
Siedem minut pniej siedziaam w samochodzie Setha, jadc w stron Lake Forest
Park. Miaam na sobie oretow sukienk, a na niej msk, flanelow koszul w krat, w
odcieniach bieli, szaroci i granatu. Koszul zapiam z przodu na dwa guziki. Nie chcc
ucieka si do metamorfozy, wosy zaplotam we francuski warkocz, a teraz, po drodze,
gorczkowo nakadaam makija. W sumie wyszo z tego przebranie pod tytuem Ginger
Rogers gra w Nirwanie.
Zajechalimy do podmiejskiego domu, do ktrego podwiozam Setha par tygodni
wczeniej. Na skrzynce na listy powieway rowe baloniki, a jaka mama w dinsach i
bluzie machaa na poegnanie do dziewczynki wchodzcej do domu. Po chwili mama wrcia
do ogromnego samochodu, ktry pomieciby druyn pikarsk, zostawionego na jaowym
biegu na podjedzie.
- Rety! - krzyknam, przygldajc si tej scence. - Nigdy nie byam na takim
przyjciu.
- Na pewno bya, w dziecistwie - powiedzia Seth, parkujc po drugiej stronie ulicy.
- No tak - skamaam. - Ale w tym wieku to zupenie inne dowiadczenie.
Podeszlimy do drzwi wejciowych i Seth otworzy je bez pukania. Natychmiast
dopady go cztery mae blondyneczki, uwieszajc si na jego koczynach i omal go nie
przewracajc.
- Wujek Seth! Wujek Seth!
- Wujek Seth przyszed!
- To dla mnie? To dla mnie?
- Precz, bo bd musia uy gazu zawicego - mrukn agodnie Seth, odczepiajc t,
ktra prbowaa wyrwa mu lew rk.
Wszystkie dziewczynki miay na gowie burz blond loczkw i wielkie niebieskie
mojego francuskiego warkocza i wtulia si we mnie, suchajc Setha. Byam ciekawa, czy
rozumie cokolwiek z tego, co czyta jej wujek. Bya mikka i ciepa, i pachniaa maym
dzieckiem.
Bezwiednie przeczesaam palcami jej cienkie, powe wosy i po chwili zaczam
zaplata je w warkocz podobny do mojego.
Kiedy Seth skoczy pierwsze opowiadanie, McKenna zauwaya, co robi.
- Ja jestem po niej.
- A wanie, e ja - zarzdzia niecierpliwie Kendall. - To moje urodziny.
Skoczyo si na tym, e zaplotam wosy wszystkim czterem modszym
dziewczynkom. Brandy wstydliwie odmwia. Nie chcc tworzy czterech kopii siebie,
wybraam rne style, jodeki i kosy, ktre je zachwyciy. Seth czyta dalej, zerkajc od
czasu do czasu na mnie i moje rkodzieo.
Kiedy wychodzilimy, byam wykoczona fizycznie i emocjonalnie. Przebywajc z
dziemi, zawsze czuj odrobin alu. Tak bliski kontakt z nimi obudzi we mnie smutek,
ktrego nie potrafiam wyjani.
Seth egna si z bratem, a ja, czekajc przy drzwiach, zaczam odczytywa tytuy na
maej etaerce z ksikami.
Widzc Pismo wite w Przekadzie Nowego wiata, przypomniaam sobie sowa
Romana o lepszych i gorszych tumaczeniach. Wyjam ksik i znalazam rozdzia szsty
Ksigi Rodzaju.
Sformuowania byy bardzo podobne - odrobin bardziej zrozumiae i nowoczesne tu i
wdzie. Zasadnicza rnica bya jedna. W przekadzie, ktry czytaam wczeniej, werset
czwarty brzmia: A byli olbrzymowie na ziemi w one dni; nawet i potem, gdy weszli
synowie Boy do crek ludzkich....
W tej wersji zdanie brzmiao: W owych dniach byli na ziemi nefilimowie, a take
potem, gdy synowie prawdziwego Boga dalej wspyli z crkami ludzkimi...*
Nefilimowie? Obok by odnonik, zajrzaam wic do odpowiedniego przypisu.
Sowo nefilimowie czasami tumaczone jest jako giganci albo upadli. rda
rnie okrelaj owych potomkw aniow - czasem jako ssiadw Kananejczykw, a czasem
jako istoty przypominajce Tytanw czy greckich herosw (Harrington, 2001).
Sfrustrowana, odszukaam w bibliografii Tajemnice i mity Biblii autorstwa Roberta
Harringtona. Zapamitaam tytu i autora, i wsunam Bibli na miejsce akurat w chwili, gdy
Seth odwrci si do drzwi.
Jechalimy w milczeniu, w przedwczesnej szaroci wieczoru - do Seattle zbliaa si
ciepeko.
Jakbym bya otulona kocem.
- Okropnie to wyglda.
- Co?
Wskaza mj roek.
- Ta kombinacja.
- Nie krytykuj, pki nie sprbujesz. Cakiem dobrze do siebie pasuj.
Zrobi powtpiewajc min.
Przysunam si do niego z krzesem i daam mu gryz.
- Tylko postaraj si sprbowa obu smakw naraz.
Pochyli si i udao mu si odgry po kawaku z obu gaek.
Niestety, przy okazji packa jagodowego sernika spada mu na podbrdek. Signam
odruchowo, by j zapa i podsun mu do ust. On rwnie odruchowo sign jzykiem i
zliza loda z moich palcw.
Nagy przypyw erotycznego napicia rozla si po moim ciele.
Spojrzaam Sethowi w oczy i zrozumiaam, e on te to poczu.
- Masz - powiedziaam szybko, podajc mu serwetk i zwalczajc pokus, by znw
wsun mu palce do ust.
Seth wytar podbrdek, ale cho raz nie pozwoli, by jego skrpowanie wygrao.
Zosta na miejscu, tu przy mnie.
- Niesamowicie pachniesz. Jak... gardenie.
- Tuberozy - poprawiam automatycznie, oszoomiona jego bliskoci.
- Tuberozy - powtrzy. Zbliy si jeszcze o wos.
- To Michael, firmy Michael Kors. Mona je kupi w kadej lepszej drogerii. - Omal
nie jknam, syszc wasne sowa.
Co za idiotyczny tekst. Podenerwowana przybraam artobliwy ton. - Moe Cady
mogaby zacz ich uywa.
Seth by miertelnie powany.
- Nie. To jeste ty. Tylko ty. Na nikim innym nie pachniayby tak samo.
Zadraam. Uywaam tych perfum, bo ich wo przypominaa zapach wyczuwalny
tylko dla mojej aury niemiertelnych. To jeste ty, powiedzia. Poczuam si tak, jakby
wypowiadajc tych kilka sw, odkry jak sekretn cz mnie, jakby zajrza w moj dusz.
Chemia graa midzy nami jak oszalaa, a my siedzielimy bez ruchu. Wiedziaam, e
Seth nie sprbuje mnie pocaowa, tak jak Roman. Wystarczao mu patrzenie na mnie,
kochanie si ze mn oczami.
Nagle wiatr otworzy z impetem drzwi maej lodziarni i wpad do rodka potnym
podmuchem. Kosmyki wosw sfruny mi na twarz. Przycisnam domi serwetki,
poderwane z naszego stolika. Inne przedmioty - serwetki i skrawki papieru - zawiroway we
wntrzu, a na ladzie przewrci si kubek z plastikowymi ykami, ktre spady na podog.
Sprzedawca pobieg do drzwi i zacz siowa si z wiatrem. Kiedy wreszcie zamek
zaskoczy, z wyrzutem spojrza na drzwi.
To wydarzenie sprawio, e czar midzy mn a Sethem prys.
Chwil pniej pozbieralimy nasze rzeczy i wyszlimy.
Poprosiam go, eby podrzuci mnie do ksigarni. Miaam nadziej, e bdzie tam
Doug. Chciaam go przeprosi, a przy okazji poszuka ksiki Harringtona.
- Masz ochot wej i posiedzie w kawiarni? Przywita si z ludmi? - Jeszcze nie
miaam ochoty rozstawa si z Sethem, cho powinnam si zaj swoimi sprawami.
Pokrci gow.
- Przykro mi. Musz lecie. Jestem umwiony.
- Och. - Poczuam si gupio. Rwnie dobrze mg mie teraz randk. Dlaczego nie?
Pewnie nie byam jego jedyn znajom, zwaszcza po mojej tyradzie o nierandkowaniu.
Byam gupia, e tyle sobie obiecaam po tej dziwnej chwili w lodziarni, szczeglnie
e przecie szalaam za Romanem. - C.
Jeszcze raz dziki za wszystko. Kiedy ci si odwdzicz.
Machn lekcewaco rk.
- To nic wielkiego. Poza tym odwdziczya mi si, idc na przyjcie.
Teraz ja pokrciam gow.
- Przecie nic tam nie robiam.
Seth tylko si umiechn.
- Do zobaczenia.
Wysiadam z samochodu, ale nagle wetknam jeszcze gow do rodka.
- Hej, zapomniaam ci zapyta: podpisae ju mj egzemplarz Paktu z Glasgozu?
- Och... rany. Nie. Zupenie wyleciao mi to z gowy.
Ksika jest w domu. Podpisz j, i niedugo ci przynios.
Przepraszam. - Wyglda na szczerze skruszonego.
- Okej. Nic nie szkodzi. - Powinnam bya spldrowa mu mieszkanie.
Jeszcze raz powiedzielimy sobie cze i poszam do ksigarni. O ile dobrze
pamitaam grafik, dzi otwieraa Paige, a Doug powinien by tu teraz, jako kierownik drugiej
zmiany. I rzeczywicie, sta za lad w informacji i przyglda si, jak Tammi obsuguje
klienta.
- Cze - powiedziaam, podchodzc do niego. Ogarn mnie niepokj na
wspomnienie moich przykrych sw. - Mog z tob chwil porozmawia?
- Nie.
Wow. Spodziewaam si, e bdzie wkurzony... ale e a tak?
- Najpierw musisz zadzwoni do swojego kolegi.
- Musz... co?
- Do tego chirurga plastycznego, ktry trzyma si z tob i Codym - wyjani Doug.
- Hugh?
- No wanie. Dzwoni chyba ze sto razy i zostawia wiadomoci. Martwi si o ciebie.
- Jego twarz zagodniaa, przybierajc lekko kpicy wyraz na widok mojego sukienkowo - koszulowego kompletu. - Ja zreszt te.
Zmarszczyam brwi, zdziwiona nag trosk Hugh.
- Pjd do niego zadzwoni. Przyjdziesz ze mn pniej pogada?
Doug skin gow, a ja zaczam szuka w torebce telefonu.
Po chwili przypomniaam sobie, e rozwaliam go ostatniej nocy. Poszam wic do
gabinetu, przysiadam na brzegu biurka i zadzwoniam do Hugh ze subowego aparatu.
- Halo?
- Hugh?
- Jezu Chryste, Georgina. Gdzie bya, do cholery?
- Eee, nigdzie...
- Ca noc i dzisiaj od rana prbujemy ci zapa.
- Nie nocowaam w domu - wyjaniam. - A komrka mi si popsua. Co si dzieje?
Nie mw mi, e by kolejny napad.
- Niestety tak. Tym razem znowu morderstwo. Koniec spuszczania przyjacielskiego
omotu. Wampiry i ja nie moglimy si do ciebie dodzwoni. Mylelimy, e ty te zgina,
cho Jerome rzekomo wyczuwa, e nic ci nie jest.
Przeknam lin.
- Kto... kto to by?
- Siedzisz?
- Powiedzmy.
Spiam si gotowa na wszystko. Demon. Diablik. Wampir.
Sukub.
- Lucinda.
Zamrugaam.
- Co? - Wszystkie moje teorie o niebiaskim mcicielu pky jak baka mydlana. - Ale
to niemoliwe. Ona jest... ona jest...
- ...anioem - dokoczy za mnie Hugh.
ROZDZIA 16
Georgina?
- Jestem, jestem.
- Pokrcone, co? To chyba kadzie na opatki twoj teori o aniele.
- Nie byabym tego taka pewna.
Moj pocztkow konsternacj zastpi pomys, ktry dojrzewa we mnie od chwili,
kiedy przeczytaam ustp z Biblii u Terry'ego i Andrei. Teraz zastanawiaam si...
zastanawiaam si, z kim waciwie mamy do czynienia. Czy to w ogle jest anio. Wrciy
do mnie sowa z Ksigi Rodzaju: A byli olbrzymowie na ziemi w one dni... a ci s mocarze,
ktrzy od wieku byli mowie sawni...
- Co Jerome mwi na to wszystko?
- Nic. A czego si spodziewaa?
- Czy wszyscy inni s cali i zdrowi?
- O ile mi wiadomo, tak. I co zrobisz? Mam nadziej, e nic gupiego.
- Musz co sprawdzi.
- Georgino... - rzuci ostrzegawczo Hugh.
- Tak?
- Uwaaj. Jerome jest w fatalnym nastroju przez to, co si stao.
Rozemiaam si szorstko.
- Wyobraam sobie.
W suchawce zapanowao niezrczne milczenie.
- Czego jeszcze mi nie mwisz?
Waha si jeszcze chwil.
- To... to dla ciebie niespodzianka, prawda? e to Lucinda?
- Oczywicie e tak. Dlaczego pytasz?
Kolejna pauza.
- Chodzi o to... widzisz... musisz przyzna, e to troch dziwne, najpierw Duane...
- Hugh!
- A potem, kiedy nikt nic mg si z tob skontaktowa...
- Powiedziaam ci, rozbiam telefon. Chyba nie mwisz powanie.
- Nie, nie. Tylko e... nie wiem. Pogadamy pniej.
Rozczyam si.
Lucinda nie yje? Lucinda, w plisowanej spdnicy, z bobem na gowie? To
- Masz okazj powiczy - powiedziaam jej. - Powiedz mi, gdzie znajd t ksik.
Podaam jej tytu. Sprawdzia w komputerze i ze zmarszczonym czoem spojrzaa na
wyniki.
- Nie mamy jej. Moemy j dla ciebie zamwi.
Skrzywiam si. Nagle zrozumiaam, dlaczego klienci wygldali na takich
wkurzonych, kiedy im to mwiam.
- Cudownie - mruknam. - Ale ja potrzebuj jej dzisiaj.
- Erik pewnie mia j na skadzie, ale jego sklep by ju nieczynny.
- Nie lubi poleca konkurencji - zaartowa Doug - ale mog to mie w bibliotece.
- Moe... - Spojrzaam na zegar niepewna, jak dugo s otwarte okoliczne placwki.
- Eee, Georgino? - zacza ostronie Tammy. - Znam sklep, ktry to ma. I jest jeszcze
czynny.
Spojrzaam na ni zdziwiona.
- Naprawd? Gdzie... nie. Nie. Tylko nie tam.
- Przykro mi. - Jej niebieskie oczy patrzyy przepraszajco. - Ale kiedy byam tam
ostatnio, na stanie byy trzy egzemplarze. Nie mogy si wszystkie sprzeda.
Jknam, masujc skronie.
- Nie mog tam pj. Doug, zaatwisz co dla mnie?
- Musz zamkn ksigarni - rzuci karccym tonem. - Jakiego miejsca tak unikasz?
- Krystal Starz, siedziby szurnitej czarownicy.
- Nie poszedbym tam, nawet gdyby mi zapacia.
- Mogaby zapaci mnie - wtrcia Tammi - ale ja te zamykam. Wiesz, ona tam nie
siedzi przez cay czas.
- Wanie - wtrci Doug. - aden kierownik nie siedzi bez przerwy w pracy. Musi
mie kogo na zastpstwo.
- Chyba e brakuje jej pracownikw - mruknam. Co za ironia losu.
Wyszam z ksigarni i wsiadam do samochodu. Po drodze do Krystal Starz
rozmylaam nad dwiema informacjami, ktre dzi zdobyam.
Po pierwsze, wzmianka o nefilimach. Stary przekad Biblii mwi o potomkach
aniow, wspomina nawet, e mog si rni od ludzi, ale nigdy nie zastanowiam si
gbiej, kim naprawd s anielskie dzieci. Przypis w Biblii Terry'ego i Andrei nie wyjania
wiele, ale do, eby w mojej gowie otworzya si zapadka. W kocu, kto lepiej nadawa si
do wybijania aniow i demonw ni pbg z nieprawego oa?
Oczywicie, moje odkrycie byo nastpstwem poznania wersetw o upadych
- Nie wolno lekceway potgi wizualizacji - szepna Helena. - Moe pani kierowa
wasnym losem, wyznacza wasne cieki i zasady. Wyczuwam w pani wielki potencja, ale
kierujc si tymi wskazwkami, moe pani wyzwoli go jeszcze wicej. Mie wszystko,
czego pragnie, by jej ycie byo szczliwe i spenione: karier, dom, ma, dzieci.
Przed oczami stan mi obraz bratanicy Setha, zwinitej na moich kolanach.
Pospiesznie odwrciam si od Heleny.
Sukuby nie rodz dzieci. Nie czekaa mnie adna z rzeczy, o ktrych mwia,
niezalenie od tego, czy kupiabym t ksik, czy nie.
- Musz ju i. Dzikuj za pani czas.
- To drobiazg - odpara skromnie, wrczajc mi list, na ktrej z dobrego serca
wypisaa tytuy. I ceny. - Dam pani jeszcze par broszurek na temat naszych imprez
okolicznociowych i kursw.
To si nigdy nie skoczy, pomylaam. Wreszcie mnie wypucia, obadowan
makulatur, ktr cisnam do kosza na parkingu. Boe, nie cierpi tej kobiety. W roli
podlizujcej si nacigaczki bya odrobin znoniejsza ni jako wariatka w amoku, ktr
podziwialimy w Emerald City, ale i tak trudno mi byo j znie. Na szczcie zdobyam
ksik, i tylko to si liczyo.
W drodze do domu, ju w swoim zwykym ciele, wstpiam do jednej z moich
ulubionych chiskich knajpek.
Jedzc kurczaka a la genera Tso, przeczytaam fragment o nefilimach:
Nefilimowie po raz pierwszy wzmiankowani s w Ksidze Rodzaju 6,4, gdzie
czasem nazywani s gigantami lub upadymi. Niezalenie od przekadu samego sowa,
ustp w jasno precyzuje pochodzenie nefilimw: s oni pboskimi potomkami aniow i
ludzkich kobiet. Rzeczony werset okrela ich jako siaczy i mw sawnych. Poza tym
w Biblii rzadko wspomina si o anielskim rodowodzie nefilimw, cho w kilku jej ksigach Liczb, Powtrzonego Prawa czy Jozuego - znajdujemy liczne wzmianki o spotkaniach z
olbrzymami i ludmi potnej postury*. Niektrzy badacze spekuluj, e wielka
niegodziwo ktra sprowadzia na ziemi potop, bya w rzeczywistoci wynikiem
deprawujcego wpywu nefilimw na rodzaj ludzki. Pisma apokryficzne, jak etiopska Ksiga
Henocha, szerzej omawiaj losy upadych aniow, opowiadajc, jak zdeprawowani sudzy
niebios uczyli swe ony symboli i zakl, podczas gdy ich potomstwo szalao po caej
ziemi, mordujc i szerzc zamt wrd ludzi.
Nefilimowie, obdarzeni nadzwyczajnymi cechami, podobnymi do zdolnoci herosw z
greckiej mitologii, mimo swego rodowodu byli wyklci przez Boga i po - rzucani przez
rodzicw, skazani na wieczn tuaczk bez chwili spokoju, pki nie zostan unicestwieni dla
dobra rodzaju ludzkiego.
Oderwaam oczy od ksiki, z trudem apic oddech.
Nigdy nie syszaam o tym, co tu napisano. Miaam racj, mwic Erkowi, e
praktykujcy wiedz najmniej o wasnej historii, ale przecie kto powinien by mi o tym
wspomnie.
Potomkowie aniow. Czy istnieli naprawd? Czy wci chodzili po ziemi, czy by to
kolejny faszywy trop? Moe znw brnam w lepy zauek, zamiast ograniczy ledztwo do
niemiertelnych mojej rangi lub wyszych, takich jak Carter?
Ostatecznie nefilimowie byli w poowie ludmi. Nie mogli by a tak potni.
Zapaciam rachunek i wyszam do samochodu, otwierajc po drodze ciasteczko z
wrb. Byo puste. Uroczo.
Na ulicy myo, a mnie zaczo dopada zmczenie - i nic dziwnego, biorc pod
uwag, jak wygldaa moja ostatnia doba.
Kiedy dojechaam na Queen Ann, nie mogam znale miejsca do parkowania, co
wskazywao, i w pobliu odbywa si jaki mecz lub koncert. Burczc pod nosem,
zaparkowaam kilka przecznic od domu, przysigajc sobie, e nigdy wicej nie wynajm
mieszkania bez miejsca parkingowego. Wiatr, ktry wczeniej nka mnie i Setha, przycich,
co byo normalne, jako e Seattle nie jest wietrznym miastem. Za to deszcz si nasili, jeszcze
bardziej psujc mi humor.
Byam w poowie drogi do domu, kiedy usyszaam za sob kroki. Odwrciam si, ale
nie zobaczyam niczego prcz byszczcych chodnikw, odbijajcych wiato latar. Nikogo
nie byo. Przyspieszyam kroku. Po chwili poszam po rozum do gowy i po prostu staam si
niewidzialna. Jerome ma racj, za czsto myl jak miertelnik.
Ulica, ktr wybraam, wcale mi si nie podobaa - bya zbyt pusta. Powinnam wrci
na gwny trakt i reszt drogi przej alej Queen Ann.
Wanie skrciam za rg, kiedy co z impetem wpado mi na plecy, rzucajc mnie
dwa metry do przodu. Tak si wystraszyam, e z powrotem staam si widzialna.
Sprbowaam si odwrci, wymachujc piciami, ale kolejny cios trafi mnie w
gow i powali na kolana. Miaam wraenie, e uderzyo mnie co w ksztacie rki, tyle e z
si kija bejsbolowego. Napastnik zda kolejny cios, tym razem w opatk. Krzyknam, w
nadziei e kto mnie usyszy. Kolejne uderzenie signo skroni. Jego sia przewrcia mnie
na plecy. Zmruyam oczy, prbujc dostrzec, kto mi to robi, ale widziaam tylko niewyrany
amorficzny zarys, zbliajcy si do mnie z prdkoci byskawicy. Nastpny cios poczuam
na szczce. Nie byam w stanie si podnie pod gradem uderze, padajcych gciej ni
krople deszczu wok mnie.
Nie byam w stanie walczy z blem, ktry bombardowa mnie z kadej strony.
Nagle moje pole widzenia wypenio jaskrawe wiato, zadajc bl moim oczom. Nie
byam ju sam na sam z napastnikiem, ktry nagle si wycofa. Nad gow usyszaam dziwny
piskliwy wrzask. Kierowana nieodpartym pragnieniem spojrzaam w wiato. Potworny bl
przeszy mj mzg, a oczy dostrzegy zbliajc si ku nam posta: pikn i straszliw, we
wszystkich kolorach i bezbarwn jednoczenie, utkan z biaego blasku i ciemnoci,
skrzydlat i zbrojn w miecz, o zmiennych, nieuchwytnych rysach. Nastpny krzyk by mj krzyknam z blu i ekstazy, gdy cudowna wizja wypalaa mi zmysy, cho ju jej nie
widziaam. Wszystko wok stao si biae, a ogarna mnie czer i nie widziaam ju nic.
Potem zapanowaa cisza.
Siedziaam, szlochajc, obolaa na ciele i duszy.
Usyszaam zbliajce si kroki i wyczuam, e kto przy mnie klka. Jakim cudem,
pomimo lepoty, wiedziaam, e to nie napastnik. Tamten uciek ju dawno.
- Georgina? - odezwa si znajomy gos.
- Carter - wyszlochaam, zarzucajc mu rce na szyj.
ROZDZIA 17
Obudzia mnie Aubrey, mruczca mi do ucha. Gdy wyczua, e si ocknam,
przysuna pyszczek i polizaa mnie w policzek tu przy uchu, askoczc mnie wsami.
Drgnam i otworzyam oczy. O dziwo, moje renice znw odbieray wiato, barwy i
kontury, cho wszystko byo zamazane i znieksztacone.
- Widz - mruknam do Aubrey, prbujc usi. Moje ciao natychmiast przeszyy
setki bolesnych igie i gwodzi, utrudniajc jakikolwiek ruch. Zorientowaam si, e le na
swojej kanapie przykryta starym orientalnym dywanikiem.
- Oczywicie, e widzisz - poinformowa mnie zimny gos Jerome'a. Aubrey ucieka. Chocia naleaoby ci si, gdyby olepa. Co ci strzelio do gowy, eby patrze na anioa w
penej glorii? Rozum ci odjo?
- Owszem - odparam, patrzc spod zmruonych powiek na posta w ciemnym
ubraniu, przechadzajc si przede mn w t i z powrotem. - Znaczy, chwilowo.
- No nie wiem, czy tak chwilowo.
- Odpu jej - dobiega gdzie z tyu lakoniczna odywka Cartera.
Wyprostowaam si, rozejrzaam i, cho niewyranie dostrzegam go, opierajcego si
o cian. Peter, Cody i Hugh te tu byli. Prosz, prosz - regularny zlot naszej
dysfunkcjonalnej rodzinki. Nie mogam powstrzyma miechu.
- Robimy imprez czy co?
Cody usiad przy mnie. Jego rysy nabray ostroci, kiedy pochyli si, by przyjrze si
mojej twarzy. Delikatnie przecign palcem po mojej koci policzkowej i zmarszczy brwi.
- Co si stao?
Otrzewiaam.
- Jest a tak le?
- Nie - skama. - Hugh wyglda gorzej. - Diablik burkn co z drugiego koca
pokoju.
- Ja ju wiem, co si stao - warkn Jerome. Nie musiaam widzie wyranie jego
twarzy, by wiedzie, e patrzy na mnie ze zoci. - Nie rozumiem tylko, dlaczego.
Postanowia specjalnie narazi si na niebezpieczestwo?
Hm, pomylmy... ciemna ulica, dokoa ywej duszy... Super.
Tak to byo?
- Nie - wypaliam. - Nie mylaam o tym. Chciaam tylko jak najszybciej dotrze do
domu. - Moliwie dokadnie zrelacjonowaam wydarzenia wieczoru, zaczynajc od krokw
ocknam.
Jerome przez chwil przyglda mi si w milczeniu. Wreszcie zapyta gronie:
- Kto ci o tym powiedzia? - Nie czekajc na odpowied, odwrci si do anioa. Miae nie...
- To nie ja - odpar spokojnie Carter. - Podejrzewam, e sama na to wpada. Nie
doceniasz wasnych ludzi.
- Owszem, sama na to wpadam, chocia nie bez pomocy.
W skrcie zrelacjonowaam swoje poszukiwania i tropy, opowiedziaam, jak doszam
po nitce do kbka, od Erika do ksiki z Krystal Starz.
- A nich mnie - mrukn Jerome, wysuchawszy mojej przemowy. - Cholerny Sherlock
Holmes.
- No dobra - powiedzia Peter. - Twoje ledztwo faktycznie jest fascynujce, ale cigle
nie powiedziaa nam, co to jest ten nefilolog.
- Nefilim - poprawiam go. Spojrzaam z wahaniem na Jerome'a. - Mog?
- Pytasz mnie o pozwolenie? Jak uroczo.
Uznajc to za zgod, zaczam niepewnie:
- Nefilimowie to potomkowie aniow i ludzi.
Pamitacie fragment o tym, e upade anioy bray sobie ziemskie ony. Owocem tych
zwizkw byli nefilimowie.
Posiadaj pewne zdolnoci... nie wiem o wszystkich... si, moc... s jak greccy
herosi...
- Raczej jak nieznone bachory - doda z gorycz Jerome.
- Jak to? - zapyta Hugh, kiedy Jerome nie rozwin tematu.
- No wic... z tego, co wyczytaam, urzdzali rzezie i siali zamt wrd ludzi.
- Tak, ale ten nie wybija ludzi - przypomnia Peter.
Carter wzruszy ramionami.
- S nieprzewidywalni, nie graj wedug ustalonych zasad.
Szczerze mwic, nie wiemy, jakie s intencje tego tutaj.
Prowadzi jak gr, to pewne, sdzc po atakach na przypadkowych niemiertelnych i
licie do Georginy.
- Dwch listach - sprostowaam. - Dostaam kolejny tu przed mierci Lucindy, ale
ca noc byam z Sethem i przeczytaam go dopiero nastpnego dnia.
Hugh i wampiry zagapili si na mnie.
- Bya ca noc z Sethem? - zapyta osupiay Cody.
- Do.
Uderzya mnie ciana mocy, odrzucajc na oparcie kanapy.
Czuam si jak w tej atrakcji w wesoym miasteczku, gdzie ludzie staj pod cianami
okrgego pokoju, ktry obraca si coraz szybciej i szybciej, a sia odrodkowa przyszpila im
koczyny do cian. Kady ruch sprawia bl. Nawet oddychanie byo walk. Tak musia si
czu Atlas dwigajcy na barkach ciar wiata.
Gos Jerome'a zagrzmia we wntrzu mojej gowy. Dzielniejsza cz mnie wcieka
si na niego za te salonowe sztuczki, ale caa reszta skulia si ze strachu.
Cho raz wysuchaj mnie, nie przerywajc. Nie moesz dalej wszy. Robic to,
cigasz na siebie uwag, a nefilim ju i tak interesuje si tob bardziej, nibym chcia. Nie
potrzebuj i nie chc szuka nowego sukuba. Przyzwyczaiem si do ciebie, Georgino. Nie
chc ci straci. Ale jestem dla ciebie bardziej pobaliwy, ni powinienem. Uchodz ci na
sucho rzeczy, na ktre nie pozwoliby aden arcydemon. Do tej pory tolerowaem twoje
zachcianki, ale to si moe zmieni, szczeglnie jeli nie zaczniesz si mnie sucha. Mog ci
przenie gdzie indziej, daleko od przytulnej iluzji ludzkiego ycia, jak sobie stworzya.
Mog te wezwa Lilith i poskary si jej na twoje zachowanie. Jestem pewien, e z radoci
powtrzy ci szkolenie.
Moje serce zatrzymao si na wzmiank o Krlowej Sukubw.
Spotkaam j tylko raz, kiedy wstpowaam w ich szeregi. To spotkanie, podobnie jak
podziwianie Cartera w caej glorii, nie byo dowiadczeniem, ktre chciaabym powtrzy.
Zrozumiaa?
- T - tak.
Na pewno?
Ucisk narasta i byam w stanie tylko sabo kiwn gow.
Nagle psychiczna klatka znikna i opadam do przodu, oddychajc gboko. Wci
czuam miejsca, gdzie dotykaa mnie jego moc. Przypominao to pozorny obraz, ktry
pozostaje przed oczami po spojrzeniu w soce.
- Ciesz si, e rozumiesz. Pojmujesz te zapewne, e nie wierz ci do koca. Taka ju
jest nasza natura.
- Czy... czy teraz mnie gdzie upchniesz?
Rozemia si cicho. Zowrogo.
- Nie. Przynajmniej na razie. Uwaam, e wystarczy odrobina nadzoru, eby nie
pakowaa si w kopoty. Nie jestem te przekonany, e twoja znajomo z nefilimem to
przelotna sprawa.
ROZDZIA 18
Okoo dziesitej nastpnego ranka telefon wyrwa mnie ze snu o meduzie i mitowych
lodach z czekoladowymi wirkami. Przeturlaam si na ku i podniosam suchawk,
odkrywajc przy okazji, e jestem o wiele mniej obolaa ni wczoraj w nocy. Niemiertelne
gojenie jest super.
- Halo?
- Cze, tu Seth.
Seth! Przypomniaam sobie wydarzenia wczorajszego dnia.
Urodziny bratanicy. Lody. Perfumy. Znw ukua mnie ciekawo, z kim si spotka,
kiedy odwiz mnie do ksigarni.
- Cze - rzuciam radonie, siadajc. - Jak si masz?
- Niele. Ee, jestem w Emerald City i nie widziaem ci...
Powiedzieli, e masz dzi wolne.
- Tak, bd jutro.
- Okej. Wic, hm, moe chciaaby co dzisiaj porobi?
Pj na lunch? Albo do kina? Chyba e masz inne plany...
- Nie... waciwie nie... - Przygryzam warg, zwalczajc pokus, by natychmiast si
zgodzi.
Wci czuam dziwne, niewyjanione przyciganie midzy nami. Wci miaam to
wraenie, e znamy si do dawna.
Chtnie spdziabym z nim wicej czasu, ale prbowaam ju przyjacielskich randek z
Romanem i skoczyo si to katastrof. O wiele lepiej byo nie zaczyna niczego z Sethem
mimo moich pragnie. Poza tym miaam teraz anielskiego goryla. Nie miaam ochoty ciga
go ze sob. Lepiej byo zatrzyma Cartera w domu najduej, jak si da.
- Ale jestem chora.
- Naprawd? Przykro mi.
- No wiesz... czuj si, jakby przejecha po mnie walec.
- To nie byo do koca kamstwo. - Nie nadaj si dzi na wyjcia.
- Ach. Okej. A potrzebujesz czego? Chcesz, ebym ci przynis co do jedzenia?
- Nie... nie - zapewniam go pospiesznie, wyrzucajc z gowy obraz Setha karmicego
mnie rosokiem, gdy le sobie w licznej piamie. Chryste. To bdzie trudniejsze, ni
sdziam.
- Nie chc ci wicej wykorzystywa do opieki. Ale dziki.
byskotliwy ni nasza wczeniejsza rozmowa. Ale zaj mnie tylko na chwil. Byam ju o
krok od rozpakowania zestawu do malowania po numerkach, kiedy w moim salonie z
powrotem zjawi si Carter.
- Co to byo, do cholery? Gdzie si podziewae?
Anio popatrzy na mnie z kpicym umiechem.
- Spokojnie, nigdy nie syszaa o szanowaniu prywatnoci w zwizku? Pisz o tym w
ksice, ktr potraktowaa tak lekcewaco.
- Przesta. Nie moesz mwi: aura nefilima i tak po prostu znika.
- Waciwie to mog. Musz. - Znalaz w kuchni zimn pizz i ugryz kawaek. Kiedy
przekn, mwi dalej: - Ten nefilim ma naprawd pokrcone poczucie humoru. Od czasu do
czasu lubi si odkry... wysa nam sygna. Tym razem pokaza si w zachodnim Seattle.
- Da si to wyczu z tak daleka?
- Jerome i ja wyczuwamy. Jak dotd nie zapalimy tego wira, ale i tak musimy
sprawdza. Bawi si z nami w kotka i myszk. Wniosek by oczywisty.
- Wic mnie zostawiasz? A jeli to zasadzka? Jeli cignie was tam, i teleportuje si
do mnie?
- Nie moe si teleportowa. Nefilimowie nie przemieszczaj si jak wysi
niemiertelni. Maj takie same ograniczenia jak wy, na szczcie. Musiaby wsi do
samochodu i przyjecha tutaj jak zwyky miertelnik, co trwaoby do dugo. Chroni ci
cae kilometry korkw.
- Dziwne.
- Mwilimy wam, e oni s nieprzewidywalni. Lubi ama zasady, narusza status
quo tylko po to, eby zobaczy, jak zareagujemy.
- Dziwne - powtrzyam. - Czy on w ogle wie, e tu siedzisz? e zmusza ci do
rzucenia wszystkiego i ruszenia w pocig?
- Gdyby by do blisko, mgby wyczu teleportacj, nic poza tym. Dopki si
maskujemy, nasza tosamo i moc pozostaj ukryte. Wic jeli czai si gdzie tam, bdzie
wiedzia, e dwch wyszych niemiertelnych przybyo sprawdzi miejsce, gdzie si pokaza,
i tyle.
- Obserwuje i czeka - podsumowaam. - Pokrcone.
Boe, oni naprawd s upierdliwi.
- Mao powiedziane. Raczej nie wchodz agodnie do tej dobrej nocy.
Zamrugaam na t poetyck aluzj.
- Zaraz... wic to tak si skoczy? Zabijecie go... znaczy, unicestwicie?
- W Lynnwood.
- Ruchliwy skurczybyk.
Mwiam ju do powietrza. Carter znikn. Z westchnieniem wrciam do ogldania
filmu, tym razem odrobin spokojniejsza dziki wczeniejszym wyjanieniom anioa.
Nefilim by w Lynnwood, starajc si napsu krwi Jerome'owi i Carterowi. Szybko
zbliaa si wieczorna godzina szczytu, a Lynnwood byo spory kawaek std. aden nefilim
nie mg tu zdy przed anioem. Na razie byam bezpieczna i nie miaam powodw do
paniki.
Mimo to o mao nie wyskoczyam ze skry, gdy kilka minut pniej usyszaam
dzwonek telefonu. Zdenerwowana podniosam suchawk, wyobraajc sobie wyskakujcego
z niej nefilima.
- Halo?
- Hej. To znowu ja.
- Cze, Seth.
- Mam nadziej, e ci nie zawracam gowy. Chciaem tylko spyta, jak si czujesz...
- Lepiej - odparam zgodnie z prawd. - Podoba mi si twj e - mail.
- Naprawd? Fajnie.
Zapado tradycyjne milczenie.
- Hm... duo dzisiaj napisae?
- Prawd mwic, tak. Koo dziesiciu stron. Wydaje si, e to niewiele, ale...
Usyszaam pukanie do drzwi i po plecach przebieg mi dreszcz.
- Moesz chwil zaczeka?
- Jasne.
Podkradam si do drzwi niczym wamywacz z filmw, jak - by powolne, kocie ruchy
mogy przeszkodzi szaleczo silnej, nadprzyrodzonej istocie. Gdy dotaram do drzwi,
ostronie spojrzaam przez judasza.
Roman.
Odetchnam z ulg i otworzyam, opanowujc ch rzucenia si mu na szyj.
- Cze.
- Mwisz do mnie? - zapyta Seth w suchawce.
- Cze - odpar Roman, rwnie zmieszany jak ja. - Czy... mog wej?
- Nie, to znaczy, tak, moesz wej, i tak, teraz mwi do ciebie. - Odsunam si, by
wpuci Romana. - Suchaj, Seth, oddzwoni do ciebie. Albo... po prostu zobaczymy si jutro,
okej?
sytuacj.
- Nie, to moja wina. Wiedziaem, co mylisz o angaowaniu si, a mimo to ci
pocaowaem.
- A ja nie pozostaam ci duna. Ale nie w tym problem.
Problem w tym, e zaczam wirowa. Byam pijana i zachowaam si jak idiotka.
Nie powinnam ci tego robi.
- Nic si nie stao. Naprawd. Ciesz si, e u ciebie wszystko okej. - Blady umiech
rozjani jego przystojn twarz, a ja przypomniaam sobie sowa Setha o tym, e atwo mi
wybaczy. - Posuchaj, skoro oboje czujemy si winni, moe nawzajem to sobie
wynagrodzimy. Wyskoczymy gdzie w weekend i...
- Nie. - Spokojna pewno mojego gosu zdumiaa nas oboje.
- Georgino...
- Nie, Roman. Nie bdziemy si wicej spotyka... i nie wydaje mi si, eby udao
nam si poprzesta na przyjani. - Przeknam lin. - Bdzie lepiej, jeli po prostu to
utniemy...
- Nie mwisz powanie, Georgino - wykrzykn, otwierajc szeroko oczy. - My...
- Wiem. Wiem. Ale nie mog. Nie teraz.
- Zrywasz ze mn.
- Waciwie nigdy ze sob nie chodzilimy...
- Co ci si stao? - zapyta gniewnie. - Co takiego spotkao ci w yciu, e tak bardzo
boisz zbliy si do drugiego czowieka? Dlaczego tak uciekasz? Kto ci skrzywdzi?
- Och, to skomplikowane. Poza tym nie ma znaczenia.
Przeszo jest przeszoci, sam to mwie. Po prostu teraz nie mog si z tob
wiza.
- Jest kto inny? Doug? A moe Seth?
- Nie! Nie ma nikogo. Po prostu nie mog z tob by.
Przerabialimy to w kko i w kko, powtarzajc to samo na tysic sposobw, coraz
bardziej wzburzeni. Miaam wraenie, e trwa to cae wieki, cho tak naprawd mino kilka
minut. On naciska, a ja odmawiaam. Ani przez chwil nie by zagniewany czy bezczelny,
ale jego rozpacz bya oczywista, a ja byam pewna, e si rozpacz, kiedy tylko wyjdzie.
Wreszcie spojrza na zegarek i z aosn min, z oczami penymi alu, przeczesa
doni ciemne wosy.
- Musz lecie. Chc jeszcze z tob porozmawia...
- Nie. Chyba nie powinnimy. Tak bdzie lepiej.
Wiatr zerwa si znikd, szarpic moje wosy i spaszczajc traw wok mnie.
Po chwili staa przede mn, a noc znw bya cicha. Lilith.
Krlowa Sukubw. Pani Nocy. Pierwsza z kobiet.
Ogarn mnie lk, jakiego nigdy przedtem nie zaznaam, i podanie. Nigdy wczeniej
nie czuam pocigu do kobiety, ale Lilith dziaa tak na wszystkich. Taka jest jej natura. Nikt
nie potrafi si jej oprze.
Tej nocy przybraa posta wysokiej kobiety, smukej jak trzcina i czarujcej. Jej skra
miaa jasny odcie charakterystyczny dla arystokracji tamtych czasw - taka blado
nieosigalna dla kogo, kto na co dzie pracowa w socu. Jej czarne jak smoa wosy
opaday poyskujcymi falami a do kostek. A oczy... c, powiem tylko, e nie bez powodu
legendy nazywaj sukuby pomiennookimi. Jej oczy byy pikne i miertelnie grone,
obiecyway da ci wszystko, czego zapragniesz, jeli tylko pozwolisz sobie pomc. Nie
pamitam, jakiego byy koloru, ale tamtej nocy nie mogam oderwa od nich wzroku.
- Letha - powiedziaa uwodzicielskim gosem, zbliajc si do mnie. Powietrze drao
wok niej, a ja draam z podania.
Chciaam ucieka, ale zamiast tego osunam si na kolana, po czci, by okaza
szacunek, po czci, dlatego e nie mogam sta. Podesza do mnie i uniosa moj twarz do
gry, zmuszajc mnie, bym znowu spojrzaa w jej oczy. Ostre, czarne paznokcie wbiy si w
moj skr, ale bl by rozkoszny. - Bdziesz teraz moj crk. Bdziesz sia niezgod i
rozpala dze do koca swoich dni. Bdziesz kara i nagradza, bdziesz istot z
najpikniejszych snw i najgorszych koszmarw. miertelni zrobi wszystko za jeden twj
dotyk. Bdziesz kochana i podana, pki ziemia nie obrci si w proch.
Jczaam od jej bliskoci, ale ona podesza jeszcze bliej i uniosa mnie, a stanam
przed ni. Jej cudowne wargi opady na moje, przeszywajc moje ciao spazmem rozkoszy.
Moje krzyki zamilky, zduszone pocaunkiem. Zamknam oczy, nie - zdolna patrze
na ni i niezdolna si wyrwa.
Utonam w ekstazie pulsujcej w moim ciele nieskoczonymi falami. Gdy tal<
tonam w bogoci, stao si co jeszcze.
Zostaa mi odebrana miertelno.
Miaam wraenie, e rozpadam si na kawaki, staam si popioem na wietrze.
Zastanawiaam si, czy tak wanie odczuwa si mier. Jakby byo si niczym. Przestao
istnie.
Potem, rwnie szybko, zostaam posklejana na nowo, znw byam sob. Ale teraz
czuam ponc we mnie moc, inn ni ycie, ktre wypenia ludzi. Moja niemiertelno
lnia niczym gwiazda nocy, zimnym i czystym wiatem. Nie grozia mi ju staro ani
choroby. Moja cielesno nie bya ju podporzdkowana wiadomoci, e mj czas si
skoczy, e musz pozostawi po sobie jaki lad. e musz przekaza moj krew potomkom.
Otworzyam oczy i powd rozkoszy znikna. Znikna te Lilith. Staam sama w
ciemnoci rozsadzana nowo zyskan moc. Wraz z moc poczuam co jeszcze: dziwne
mrowienie ciaa. Mrowienie, ktre mwio mi, e mog sta si, czym zechc, w jednej
chwili. Narodziam si na nowo. Byam potna. I godna...
- Co si stao?
Mrugajc, by odpdzi zy, spojrzaam na Cartera. Sta w drzwiach mojej sypialni,
odgarniajc z oczu kosmyk wosw.
Mia zatroskan min.
- Nic - mruknam, chowajc twarz w poduszk. - Nie zapae nefilima?
- Nie zapaem. - Zapado krpujce milczenie. - Suchaj... na pewno dobrze si
czujesz? Bo nie wygldasz najlepiej.
- Nic mi nie jest.
Anio nie dawa za wygran.
- Wiem, e nie jestemy ze sob zbyt blisko, ale jeli chcesz pogada...
- Ty tego nie zrozumiesz - wypaliam jadowicie. - Nigdy nie miae serca. Nie wiesz,
jak to jest, wic nie udawaj, e wiesz.
- Georgino.
- Id sobie. Prosz.
Wtuliam si z powrotem w poduszk, czekajc na kolejny protest, ale nie usyszaam
go. Kiedy odwayam si zerkn, anioa ju nie byo.
ROZDZIA 19
Nastpnego ranka Carter przynis mi onkile. Nie miaam pojcia, skd je wzi o tej
porze roku. Pewnie teleportowa si na inny kontynent.
- Co to ma by? - zapytaam gniewnie. - Chyba do mnie nie startujesz, co?
- Wtedy przynisbym re. - Po raz pierwszy, od kiedy go znam, anio wyglda na
speszonego. - Nie wiem. Wczoraj wieczorem wydawaa si strasznie smutna. Pomylaem...
pomylaem, e moe kwiatki ci rozwesel.
- Dziki... to mie, chyba. A co do wczorajszego wieczoru... kiedy tak na ciebie
warknam...
Pokrci gow.
- Nie przejmuj si tym. Wszyscy mamy chwile saboci.
Tak naprawd liczy si to, jak sobie z nimi radzimy pniej.
Wstawiam onkile do wazonu. Chciaam postawi je na kuchennej wyspie, ale sta
tam bukiet od Romana, ju troch przywidy. Czerwone godziki, ktre kupiam sobie
tamtego wieczoru, kiedy zgin Duane, dawno poszy do kosza. Wydao mi si nie fair robi
konkurencj kwiatom od Romana, wic te od Cartera postawiam na parapecie w sypialni.
Potem nasze dni pyny ju utartym torem. Carter i ja nie stalimy si przyjacimi,
ale wypracowalimy co w rodzaju pokojowej koegzystencji. Spdzalimy razem czas,
ogldalimy filmy, a nawet czasem gotowalimy we dwjk.
Anio okaza si cakiem zrczny w kuchni. Ja wci sabo sobie radziam.
W pracy chodzi za mn, niewidzialny i nienachlany, jak obieca. Nie bardzo
wiedziaam, co robi podczas moich godzin pracy. Miaam wraenie, e snuje si po ksigarni,
obserwujc ludzi. Moe nawet przeglda ksiki. Wiedziaam te, e spdza sporo czasu w
moim gabinecie, nawet kiedy mnie tam nie byo, w nadziei, e pojawi si nowy list od
nefilima. Ale si nie pojawi. Pojawiay si za to kolejne sygnay i wtedy Carter znika na
chwil, nawet mi o tym nie mwic. Dawa mi zna o swoim powrocie, lekko muskajc mnie
w policzek albo mwic kilka sw, ktre tylko ja mogam usysze.
Nabraam te zwyczaju picia kawy z Sethem przed rozpoczciem zmiany. Pierwszego
dnia po moim powrocie czeka na mnie z mokk z bia czekolad dla mnie. Ku mojemu
zaskoczeniu zamwi te jedn dla siebie.
- Bruce zrobi mi bezkofeinow - wyjani.
By to tak uroczy gest, e nie mogam mu odmwi - usiadam i rozmawiaam z nim
tego dnia i nastpnego, i nastpnego...
Trudno byo to nazwa zerwaniem kontaktw, ktre sobie obiecaam, ale stanowczo
utrcaam wszelkie propozycje spdzania razem czasu poza prac. Na szczcie, spotkania
przy kawie zdaway si mu wystarcza i nasza znajomo szybko nabraa charakteru
interesujcej przyjani.
Jako e wci byam zdoowana z powodu Romana, poruszaam si i dziaaam jak
mucha w smole i mwiam bardzo niewiele, zbyt pochonita wasnym smutkiem. Seth
musia to wyczuwa, ale zamiast pozwoli, by nasze rozmowy cakiem zdechy, dla odmiany
przej inicjatyw. Z pocztku jego prby podtrzymania konwersacji byy troch wymuszone,
ale gdy nabra swobody, przekonaam si, e potrafi mwi rwnie ciekawie, jak pisze.
Zachwycia mnie ta zmiana i z przyjemnoci spdzaam z nim czas, a bl zamanego serca
po stracie Romana zacz odrobin ustpowa.
Miy go, powiedzia w mojej gowie Carter ktrego ranka, kiedy poegnaam si z
Sethem i poszam do pracy w informacji. Nie wiem, dlaczego spdzasz tyle czasu,
zadrczajc si przez tamtego drugiego gocia, kiedy masz pod rk tego.
To nie jest takie proste. A fakt, e Seth jest miy, nie ma tu nic do rzeczy, wypaliam,
rwnie w gowie. Czuam si troch dziwnie podczas tych telepatycznych rozmw, ktre
wyszym niemiertelnym przychodz z tak atwoci. I wcale nie szukam nastpnego gacha.
Poza tym nawet nie znasz Romana. Jak moesz tak o nim mwi?
Wiem, e nie znaa go zbyt dugo. Co mogo zrodzi si midzy wami przez tak krtki
czas?
Co fajnego. By naprawd zabawny. I inteligentny. I przystojny.
C, widywaem zwizki zbudowane na sabszych fundamentach. Mimo to wol Setha.
Id sobie. Musz pracowa.
Anioy. Co one mog wiedzie?
Kiedy wracaam do domu po czwartym dniu pracy z Carterem, zapyta telepatycznie:
Masz ochot odwiedzi Erika?
Zmarszczyam brwi, zastanawiajc si nad tym. Pracowaam dzi na pierwsz zmian,
a wieczorem miaam poprowadzi ostatni lekcj taca. Miaam dwie godziny wolnego i
sdziam, e anio i ja, zgodnie z naszym nowym zwyczajem, bdziemy oglda razem stare
filmy.
- Co masz na myli? - zapytaam na gos, kiedy bylimy ju w moim mieszkaniu.
Zmaterializowa si obok mnie.
- Chc wybada teren. Ostatnio nefilim jakby si przyczai.
adnych listw. adnych atakw. Ale wiemy, e jest w pobliu, bo cigle odbieram
- Halo?
Po kilku chwilach Erik wychyli gow z zaplecza.
- Panna Kincaid, a niech mnie, nie syszaem, jak pani wesza. Mio znw pani
widzie.
- I nawzajem. - Posaam mu promienny umiech sukuba.
- Wystroia si pani - powiedzia, przygldajc si mojej sukience. - Jaka specjalna
okazja?
- Id potem na tace. Prawd mwic, nie mog zosta dugo.
- Tak, oczywicie. Ale ma pani czas na herbat?
Zawahaam si. Carter szepn mi w gowie: Tak.
- Tak.
Jak ju mielimy w zwyczaju, Erik poszed nastawi wod, a ja uprztnam stolik.
Kiedy wrci z herbat, dowiedziaam si, e to kolejna z jego zioowych mieszkanek, o
nazwie Jasno Umysu.
Skomplementowaam j, umiechajc si przez cay czas, jak najlepiej starajc si gra
rol czarujcej rozmwczyni.
Pozwoliam sobie nawet na chwil pogaduszek, zanim wreszcie przeszam do
wypeniania swojej misji.
- Chciaam panu podzikowa za pomoc z cytatem, ktry mi pan poleci - wyjaniam.
- Dziki niemu zrozumiaam, jak to jest z upadymi anioami, cho musz przyzna... e ten
fragment skierowa moje poszukiwania w dziwnym kie runku.
- Tak? - Jego krzaczaste siwe brwi uniosy si, filianka powdrowaa do ust.
Skinam gow.
- Mwic o upadku aniow... Pismo wspomina te o takich, ktrzy enili si i podzili
potomstwo, nefilimw.
Nie tracisz czasu, dziewczyno, rzuci kwano Carter. Staruszek przytakn moim
sowom, jakbym uczynia zupenie naturaln uwag.
- Tak, tak, nefilimowie to fascynujcy temat. I do kontrowersyjny wrd biblistw.
- Jak to?
- Niektrzy wierni niechtnie przyznaj, e anioy, istoty najwitsze ze witych,
mogy oddawa si tak prymitywnym przyjemnociom, niezalenie od tego, czy upady, czy
nie.
A fakt, e ich pboskie bkarty wci mog chodzi po ziemi, jest dla nich jeszcze
bardziej niepokojcy. Takie twierdzenia bardzo gniewaj wielu wierzcych.
adnej odpowiedzi.
- Carter?
Znowu nic.
Nagle zrozumiaam: Carter wyruszy na kolejne polowanie.
Byam sama. wietnie. I co mam teraz zrobi? Nie miaam samochodu i niezalenie
od zapewnie anioa, e jestem w takiej sytuacji bezpieczna, czuam si nieswojo, stojc
samotnie w ciemnociach. Znw widzialna, wrciam do sklepu. Erik spojrza na mnie
zdziwiony.
- Nie ma pan nic przeciwko, ebym poczekaa tu na transport?
- Ale skd.
Oczywicie, musiaam jeszcze zorganizowa jaki transport.
Wyjam now komrk i zastanawiaam si, do kogo zadzwoni. Najlepszy byyby
Cody, ale on mieszka daleko na poudnie od ksigarni, a ja byam na pnoc od niej. Pewnie
by ju w drodze na lekcj taca i gdyby podjecha tu po mnie, spnilibymy si oboje.
Potrzebowaam kogo, kto mieszka w pobliu, ale nie znaam nikogo takiego, z wyjtkiem...
hm, Seth mieszka w U District. Cakiem niedaleko od Lake City.
Pytanie tylko, czy by w domu, czy siedzia jeszcze w ksigarni.
Raz kozie mier. Zadzwoniam na jego komrk.
- Halo?
- Hej, tu Georgina. Gdzie jeste?
- Ee, w domu...
- wietnie. A mgby mnie podwie?
Pitnacie minut pniej Seth podjecha pod sklep Erika.
Spodziewaam si, e moe Carter zjawi si przez ten czas, ale nie byo po nim ladu.
Dzikujc Sethowi, wsiadam do jego samochodu.
- Jestem ci bardzo wdziczna. Mj kierowca mnie wystawi.
- aden kopot. - Zawaha si, zerkajc na mnie z ukosa.
- Piknie wygldasz.
- Dziki. - Miaam na sobie czerwon sukienk bez rkaww, z gorsetow gr.
- Brakuje tylko flanelowej koszuli.
Przypomniaam sobie zestaw, w ktrym byam na urodzinach jego bratanicy, oraz to
e nie oddaam mu koszuli. Przyznaam si, e cakiem wypado mi to z gowy.
- Przepraszam - dodaam. - Przynios ci j jak najszybciej.
- Nic si nie stao. Ja cigle trzymam w niewoli twoj ksik. Zasuyem sobie. Ale
ROZDZIA 20
Wybaczcie to nage porwanie - powiedzia Carter. - Jerome zacz wirowa, e
zostawiem was samych na tak dugo.
- Nie wirowaem, odkd yj... ehm, egzystuj...
Niewane - stwierdzi Jerome, wchodzc do pokoju. Patrzc na niego, nietrudno byo
w to uwierzy. Jak zwykle, nienagannie ubrany, w doni trzyma martini i wydawa si
zupenie nieprzejty tym caym baaganem.
- adne mieszkanko - powiedziaam, wci przeraona dewastacj tak piknego
wntrza. - W trakcie remontu?
W oczach demona bysno rozbawienie.
- Uwielbiam ci Georgie. - Upi yk martini. - Tak, w tej chwili jest tu troch
nieporzdku, ale bez obaw. Posprzta si.
Poza tym mam jeszcze inne domy.
Jerome jest bardzo skryty w kwestii swojego miejsca zamieszkania i podejrzewaam,
e tylko interwencja Cartera sprawia, e si tu teraz znalelimy. Demon nigdy by nas nie
zaprosi. Podeszam do wielkiego okna, z ktrego roztacza si wspaniay widok na Jezioro
Waszyngtona, z rozmigotanym zarysem Seattle na drugim brzegu. Sdzc po widoku,
obstawiaam, e jestemy w Medinie, jednym z najbogatszych miasteczek w regionie
Eastside. Jerome nie zadowala si byle czym.
- Co tu si stao? - zapytaam w kocu. Byo jasne, e nikt inny nie zamierza poruszy
tego tematu. - Odwiedzi ci nefilim czy tylko urzdzie imprezk, ktra wymkna si spod
kontroli? Bo jeli to drugie, to bd bardzo wkurzona, e nas nie zaprosie.
- Bez obaw - odpar Carter z umiechem. - Nasz przyjaciel nefilim troch poprawi
wystrj i uprzejmie wysa nam sygna, kiedy skoczy. Dlatego zostawiem ci u Erika.
Ostrzegbym ci, ale kiedy poczuem go tutaj... - Spojrza znaczco na Jerome'a.
Demon si obruszy:
- Co? Pomylae, e jestem w niebezpieczestwie?
Wiesz, e to niemoliwe.
Carter mrukn, wyranie nie podzielajc jego zdania.
- Tak? A jak nazwiesz to? - wskaza gow symbol na cianie.
- Graffiti - odpar Jerome obojtnie. - To nic nie znaczy.
Oderwaam si od stylowego okna i zapierajcego dech widoku, by przyjrze si
malunkowi. Nigdy nie widziaam niczego podobnego, a przecie znam wiele znakw i
oszpecon cian.
- To drugi z zestawu trzech symboli. Pierwszy to wypowiedzenie wojny, sposb
psychologicznego oddziaywania na przeciwnika, by ba si tego, co nastpi.
Wyglda tak jak ten, tylko bez skonej kreski. Ostatni symbol oznacza zwycistwo.
Ma dwie skone kreski i pojawia si po pokonaniu wroga.
Pobiegam oczami za jego spojrzeniem.
- Zaraz... ale jeli ten jest drugi, to znaczy, e widzielicie pierwszy?
Jerome wyszed z pokoju, by po chwili wrci i poda mi zoon kartk.
- Nie ty jedna dostajesz listy, Georgie.
Otworzyam kartk. Papier by identyczny jak ten z moich listw. Na rodku,
wyrysowana grub czarn kresk, widniaa kopia znaku ze ciany, tyle e bez skonej linii.
Pierwszy symbol. Wedug Cartera wypowiedzenie wojny.
- Kiedy to dostae?
- Tu przed mierci Duane'a.
Signam pamici kilka tygodni wstecz.
- To dlatego nie naciskalicie mnie zbyt mocno, kiedy zgin. Ju wtedy domylilicie
si, kto jest za to odpowiedzialny.
Demon wzruszy ramionami.
- Zaraz, zaraz - wykrzykn Cody, zagldajc mi przez rami i patrzc na list. - Jeli to
jest pierwsze ostrzeenie...
Chcecie powiedzie, e wszystko, co si stao... z Duane'em, Hugh, Lucind,
Georgin... byo psychologiczn zagrywk? - Wampir zrobi osupia min, kiedy aden z
wyszych niemiertelnych nie odpowiedzia. - Czego jeszcze moemy si spodziewa? Na
czym polega decydujca faza bitwy? Bo przecie zabi albo pobi ju czworo
niemiertelnych?
- Czworo niszych niemiertelnych - uzupeniam, nagle kojarzc, o co chodzi.
Spojrzaam na Jerome'a i Cartera. - Mam racj?
Anio rozcign usta w krzywym umiechu.
- Tak. Wy bylicie rozgrzewk przed prawdziwym atakiem. - Posa Jerome'owi
kolejne znaczce spojrzenie.
- Przesta - warkn demon. - Nie ja jestem celem.
- Nie? Mnie nikt nie pobazgra cian.
- Bo nikt nie wie, gdzie mieszkasz.
- Ciebie te raczej nie ma w ksice telefonicznej. To ty jeste kaczk na strzelnicy.
Jerome'a i Cartera.
- Sama nie wiem. - Odchyliam gow, mylc intensywnie. - Mnie cigle si co nie
zgadza. Cigle czego nie wiemy. Posuchaj ich tam. Dlaczego Jerome zachowuje si jak
idiota? Dlaczego nie sucha Cartera?
Mody wampir wyjrza znad kolekcji filmw i umiechn si przebiegle.
- Nie sdziem, e doyj dnia, kiedy staniesz po stronie Cartera. Musielicie si niele
zakumplowa przez ten tydzie.
- Daruj sobie te romansowe aluzje - ostrzegam go. - Bg mi wiadkiem, e w tej
dziedzinie dzieje si u mnie a za wiele. Tylko e... nie wiem. Carter nie jest taki zy, jak
mylaam.
- To anio. Z natury nie jest zy.
- Wiesz, o czym mwi. I musisz przyzna, e ma troch racji. Jerome powinien
podj odpowiednie kroki. To co zniszczyo mu mieszkanie i zostawio ostrzeenia, nawet
jeli to tylko zapomniane symbole. Dlaczego Jerome jest taki pewny, e nic mu nie grozi?
- Bo uwaa, e jest silniejszy ni nefilim.
- Ale skd moe to wiedzie? aden z nich nie wysondowa go jak trzeba, nawet
Carter tamtego wieczoru, kiedy mnie uratowa.
- Jerome nie lekcewayby sprawy bez dobrego powodu. Jeli mwi, e jest silniejszy,
to... A niech mnie.
Popatrz na to.
- Jego powana przemowa zmienia si w miech.
Podeszam i uklkam obok niego.
- Co?
Wskaza dolny rzdek pyt. Przeczytaam tytuy. Przeboje i podboje. Lepiej umrze.
Nic nie mw. Zabijanie na niadanie.
Filmy Johna Cusacka.
- Wiedziaam - szepnam, mylc o rzekomo przypadkowym podobiestwie demona
do aktora. - Wiedziaam, e jest jego fanem. A zawsze zaprzecza.
- Poczekaj, a powiemy Peterowi i Hugh - pia Cody.
Zdj z pki Lepiej umrze. - Ten jest najlepszy.
Wycignam By jak John Malkovich, na chwil zapominajc o drczcym mnie
napiciu.
- W yciu. Ten jest najlepszy.
- Za szybko zakrcony.
wziem sobie mierteln on. Do tego czasu urodzio si i zgino wielu nefilimw.
Wszyscy wiedzielimy, do czego s zdolni.
Najwaciwsz rzecz byoby unicestwi go w chwili narodzin.
- Umilk.
Jego twarz znw przybraa kamienny wyraz. - Nie potrafiem si na to zdoby.
Odszedem, eby nie stawia temu czoa, nie musie dokonywa tego wyboru. Postpiem jak
tchrz.
- A... widziae j jeszcze kiedy? Twoj on?
- Nie.
Oniemiaa zastanawiaam si, jaka bya. Ledwie rozumiem Jerome'a jako demona, a
co dopiero zanim upad. Nigdy nie okazuje nikomu uczu czy przywizania. Nie potrafiam
sobie wyobrazi, jaka kobieta moga go omota tak, e odwrci si od wszystkiego, co byo
dla niego wite. A mimo to, mimo tej mioci, zostawi j, by nigdy wicej jej nie zobaczy.
Teraz nie ya ju od tysicleci. Zostawi j, eby ocali ich dziecko, a teraz znw trzyma w
rkach jego ycie. Ta historia rozdzieraa mi serce. Miaam ochot zrobi co - obj demona
- ale wiedziaam, e nie podzikowaby mi za wspczucie. By ju zbyt wystarczajco
zaenowany, e dowiedzielimy si o wszystkim.
- Wic nigdy go nie widziae? Skd pewno, e to twoje dziecko?
- Jego sygnatura. Kiedy j poczuem, wyczuem w niej poow wasnej aury i
poow... jej. adna inna istota nie moe nosi takiej kombinacji.
- I czue to za kadym razem?
- Tak.
- Rany. A jednak nie wiesz o nim nic wicej.
- Zgadza si. Jak powiedziaem, odszedem na dugo, zanim si urodzi.
- Wic... to ma sens. e jeste celem - powiedziaam, wskazujc cian. - Pomijajc
ju nawet te znaki. Ten nefilim ma dobre powody, eby by na ciebie wcieky.
- Dziki za bezwarunkowe wsparcie.
- le to zabrzmiao. Chodzio mi o to... e nefilimowie i tak maj powane powody do
gniewu. Wszyscy ich nienawidz i prbuj zabi. A ten... c, ludzie wydaj tysice dolarw
na terapi, eby upora si ze zymi dowiadczeniami zwizanymi z ojcem. Wyobra sobie,
jak obsesj mona wyhodowa przez tysice lat.
- Sugerujesz mi rodzinn terapi, Georgie?
- Nie... oczywicie, e nie. Chocia... sama nie wiem.
Prbowae z nim porozmawia? Przemwi mu do rozumu? - Przypomniaam sobie
uwag Erika, e nefilimowie chc tylko, by dano im spokj. - Moe jako bycie si dogadali.
- Ta rozmowa robi si coraz bardziej absurdalna. - Jerome zwrci si do Cartera. Zechcesz ich ju zabra do domu?
- Zostaj z tob - odpar obojtnie anio.
- Na lito bosk! Mylaem, e ju to ustalilimy...
- Carter ma racj - wtrciam. - Faza ostrzee dobiega koca. Jestem ju bezpieczna.
- Nie wiemy...
- Poza tym tak naprawd nie chodzio o moje bezpieczestwo. Carter mia
dopilnowa, ebym nie odkrya prawdy na temat twoich rodzinnych problemw. Teraz ju za
pno, a ja mam do chodzenia z ochroniarzem. Zatrzymaj go sobie i wszyscy bdziemy
spali spokojniej, nawet jeli twoim zdaniem to strzelanie z armaty do komara.
- Elokwentnie to uja - rozemia si Carter.
Jerome wci protestowa i kcilimy si tak jeszcze chwil.
W kocu decyzja spocza w rkach Cartera. Jerome nie mia mocy, by mu
rozkazywa. Nawet gdyby anio postanowi azi za nim przez wieczno, demon nie mg
nic zrobi. Na pewno nie wdaliby si w adn epick bitw, niezalenie od tego, jak bardzo
byli na siebie li.
Carter zgodzi si odteleportowa nas z powrotem, cho podejrzewaam, e zrobi to
tylko przez grzeczno wobec Jerome'a - w ten sposb nie moglimy odnale jego
mieszkania. Odstawiwszy wampira do domu, Carter przenis mnie do mojego salonu.
Zawaha si, zanim znowu znikn.
- Tak chyba bdzie lepiej - - powiedzia. - Jeli zostan z Jerome'em. Wiem, e nefilim
nie moe by silniejszy od niego, ale... dzieje si jeszcze co dziwnego. Nie jestem pewny,
czy naprawd jeste bezpieczna. Zamieszanie wok ciebie to chyba zupenie inna sprawa. Wzruszy ramionami. - Nie wiem. To trudne sprawy, i wolabym, eby Jerome pozwoli nam
wezwa pomoc z zewntrz. Oczywicie, bez przesady.
Tylko odrobin. Kogokolwiek.
- Nie martw si - uspokoiam go. - Poradz sobie. Nie moesz by wszdzie naraz.
- Niestety, to prawda. Kiedy bdzie po wszystkim, zapytani tego nefilima, jak to robi.
- Nie da si przepyta zmarego.
- Nie - przyzna ponuro. - Nie da si. - Odwrci si, jakby chcia wyj drzwiami.
- To dziwne... - zaczam powoli. - Sama myl o tym, e Jerome mg kogo kocha. I
e przez to upad.
Carter posa mi swj przebiegy umieszek.
- Mio nie sprawia, e anioy upadaj, Georgino. Jeli ju, jest racz] odwrotnie.
- Co? Chcesz powiedzie, e gdyby Jerome znw si zakocha, mgby z powrotem
sta si anioem?
- Nie, nie. To nie takie proste. - Widzc moj gupi min, rozemia si i szybko
cisn moje rami. - Uwaaj na siebie, cro Lilith. I wzywaj nas, gdyby potrzebowaa
pomocy.
- Tak zrobi - zapewniam go, zanim znikn. Nie eby skontaktowanie si z wyszym
niemiertelnym byo proste.
Jerome wyczuwa, kiedy dzieje mi si krzywda, ale eby tak po prostu do niego
zadzwoni i pogawdzi? Trudna sprawa.
Niedugo potem pooyam si do ka, zmczona tym caym zamieszaniem i zbyt
wyczerpana, eby martwi si, czy nefilim nie zaatakuje mnie we nie. Jutro miaam
pracowa na drug zmian, i by to mj ostatni dzie przed dwudniow przerw.
Potrzebowaam odpoczynku.
Nastpnego ranka obudziam si do pno, wci ywa. W drodze do ksigarni
wpadam na Setha, uzbrojonego w laptop i gotowego do kolejnego dnia pracy. Wspomnienie
lekcji taca chwilowo wygnao z mojej gowy nefilima.
- Masz moj ksik? - zapytaam, kiedy przytrzyma mi drzwi.
- Nie. Masz moj koszul?
- Nie. Ale podoba mi si ta, ktr masz na sobie. - Na jego T - shircie widniao logo
musicalu Ndznicy. - Moja ulubiona piosenka pochodzi z tego musicalu.
- Naprawd? - zdziwi si. - Ktra?
- I Dreamed a Dream.
- Strasznie przygnbiajcy kawaek. Nic dziwnego, e nie chcesz chodzi na randki.
- A jaka jest twoja ulubiona? - Zadaam swoje sztandarowe pytania Romanowi, ale
Sethowi jeszcze nie.
- Ultraviolet U2. Znasz?
Podeszlimy do baru w kawiarni. Bruce zacz parzy moj mokk, zanim j
zamwiam.
- Znam kilka ich kawakw, ale tego nie. O czym jest?
- O mioci, oczywicie. Jak wszystkie dobre piosenki.
O blu towarzyszcemu mioci i o jej zbawczej mocy. Troch bardziej optymistyczny
ni twj.
Przypomniaam sobie, co powiedzia mi wczoraj Carter.
robi?
A przede wszystkim, kto, do cholery, jest teraz moim chopakiem?
ROZDZIA 21
Nie miaam chopaka. Mimo wielu niewiadomych w moim yciu tego jednego byam
pewna. Niestety, nefilim najwyraniej mia bardziej optymistyczny pogld na moje ycie
miosne.
- Nie wiem, o kogo ci chodzi - krzyknam w pustk gabinetu. - Syszysz mnie, ty
sukinsynu? Nie wiem, o kim mwisz, do cholery!
Nikt nie odpowiedzia.
Paige, przechodzca chwil pniej koo moich drzwi, zajrzaa do rodka.
- Woaa mnie?
- Nie - burknam. Miaa na sobie sukienk, ktra mocno opinaa jej rosncy brzuch.
To te mi nie poprawio humoru. - Gadaam do siebie. - Kiedy wysza, zamknam drzwi.
Moim pierwszym odruchem byo biec po pomoc. Do Cartera, Jerome'a, kogokolwiek.
Nie mogam stawi temu czoa sama.
Jeli zawiedziesz - albo wmieszasz w spraw innych niemiertelnych - nic mu nie
pomoe.
Do licha, nie wiedziaam nawet, kim jest on. Gorczkowo prbowaam
wykombinowa, ktrego z moich miertelnych przyjaci nefilim mg uzna za wicej ni
znajomego. Jakby bycie moim przyjacielem nie byo wystarczajco trudne.
Dziwne, ale moje myli natychmiast pobiegy do Setha. A moe jednak nie takie
dziwne. Pomylaam o naszych relacjach w ostatnich dniach. Oczywicie byy ocenzurowane
i poprawne, ale mimo wszystko do ciepe. Wci bya midzy nami swojska blisko.
Wci czasem zapierao mi dech, kiedy si dotykalimy.
Nie, to gupie, uznaam. Moja fascynacja Sethem bya pytka.
Dziki jego ksikom czciam go jak bohatera, a nasza osobista przyja staa si
swego rodzaju lekiem na Romana. Jeli nawet Seth si we mnie podkochiwa, podejrzewaam,
e wkrtce mu przejdzie. Niczym nie okazywa, e ywi do mnie co wicej ni
przyjacielskie uczucia, a moje trzymanie go na dystans musiao w kocu przynie efekt.
Poza tym cigle wymyka si na tajemnicze spotkania - pewnie z jak dziewczyn, o ktrej
przez niemiao wstydzi si powiedzie. Byoby zarozumialstwem z mojej strony nawet
myle o nim jako o potencjalnym chopaku.
Tylko czy zdawa sobie z tego spraw? Kto wie, co ten dra sobie myli? Jeli
obserwowa Setha i mnie podczas naszych pogawdek przy kawie, mg wycign mylne
wnioski.
mnie za rk. Mija czas, a ja uspokajaam si, suchajc Romana, ktry rozprawia o jakich
gupstwach, ebym poczua si lepiej.
Musz przyzna, e zachowa si bardzo w porzdku w sprawie moich
psychopatycznych telefonw. Z pocztku prbowa delikatnie wydoby ze mnie wyjanienie,
ale kiedy wci si migaam, mwic tylko, e miaam powody si o niego martwi, przesta
naciska. Dzielnie mnie rozwesela, opowiadajc zabawne historyjki lub wygaszajc swoje
polityczne monologi, narzekajc na bezsensowne przepisy i hipokryzj wadz.
Pnym wieczorem byam ju cakiem spokojna - pozostao tylko zaenowanie po
tym, jak si zachowywaam. Do diaba, nienawidziam tego nefilima.
- Robi si pno. Mog i? Poradzisz sobie? - zapyta, stojc ze mn przy oknie
salonu wychodzcym na alej Queen Anne.
- Pewnie lepiej ni jeli zostaniesz.
- To zaley od punktu widzenia. - Rozemia si i pogaska moje wosy.
- Dziki, e przyszede. Wiem... wiem... e to wygldao na jak bzdur, ale musisz
mi zaufa w tej sprawie.
Wzruszy ramionami.
- Chyba nie mam wyboru. Poza tym... mio wiedzie, e si o mnie martwia.
- Oczywicie e tak. Jak mogam si nie martwi?
- Nie wiem. Trudno ci rozgry. Nie wiem, czy naprawd mnie lubisz, czy... byem
tylko rozrywk. Zabawk.
Jego sowa trciy strun w mojej gowie.
Przypomniay co, na co powinnam bya zwrci uwag. Ale byam bardziej zajta
jego nieoczekiwan bliskoci, doni zsuwajc si z policzka na szyj i na rami. Mia
dugie, zmysowe palce. Palce, ktre mogy zdziaa cuda w odpowiednim miejscu i czasie.
- Naprawd ci lubi, Roman. Nawet jeli nie wierzysz w reszt tego, co mwi,
uwierz w to.
Umiechn si, a jego umiech by tak peny, tak pikny, e serce mi stopniao. Boe,
tskniam za tym umiechem, za jego zabawnym, zawadiackim urokiem. Przesunwszy rk z
powrotem na moj szyj, przycign mnie do siebie.
Zrozumiaam, e za chwil znowu mnie pocauje.
- Nie... nie... nie rb tego - wymamrotaam, wykrcajc si spod jego doni.
Wycofa si z pocaunku, ale wci trzyma mnie w objciach.
Westchn z rozczarowan min.
- Wci si o to martwisz?
szybko
ustpujc
miejsca
zrozumieniu.
Jego
pikne
oczy
bysny
ROZDZIA 22
- Udawae... udawae, e ci zaszkodziam. - Byam w szoku. Moje sowa byy
zduszone, urywane. miejc si, zrobi krok w moj stron, a ja skuliam si, gorczkowo
szukajc drogi ucieczki z wasnego mieszkania. Wntrze, ktre jeszcze przed chwil
wydawao si tak bezpieczne i przytulne, stao si ciasne i duszne. Pokoje byy zbyt mae,
drzwi za daleko.
Nie mogam oddycha. Rozbawienie na twarzy Romana zmienio si w osupienie.
- Co si stao? Czego si boisz?
- A jak mylisz?
Zamruga.
- Mnie?
- Tak, ciebie. Mordujesz niemiertelnych.
- To fakt - przyzna - ale ciebie nigdy bym nie skrzywdzi.
Nigdy. Chyba to wiesz, prawda? - Nie odpowiedziaam. - Nie wiesz?
Cofaam si coraz dalej, cho miaam odcit drog ucieczki.
Staam w taki sposb, e mogam cofn si tylko do sypialni, nie w stron drzwi
wyjciowych. Niedobrze.
Roman wci wydawa si zaskoczony moj reakcj.
- artujesz? Przesta. Nigdy bym ci nie skrzywdzi.
Jestem w tobie prawie zakochany. Do diaba, masz pojcie, jak mi ju nabrudzia w
tej akcji?
- Ja? A co ja zrobiam?
- Co zrobia? Owina sobie mnie wok maego palca. Tamtego dnia... kiedy
poprosia mnie o pomoc w ksigarni? Nie wierzyem we wasne szczcie.
Obserwowaem ci przez cay tydzie, starajc si pozna twoje zwyczaje. Chryste,
nie zapomn dnia, kiedy ci zobaczyem po raz pierwszy. Jaka bya zadziorna. Jaka pikna.
Ju wtedy poszedbym za tob na koniec wiata. A pniej... kiedy po spotkaniu z
Mortensenem nie chciaa si ze mn umwi? Nie mogem w to uwierzy.
Z pocztku miaa by moim pierwszym celem, wiesz? Ale nie potrafiem tego zrobi.
Nie po rozmowie z tob. Kiedy ju si przekonaem, kim jeste.
Przeknam lin, ciekawa wbrew samej sobie.
- A... a kim jestem?
Zbliy si o krok, z tsknym umiechem na przystojnej twarzy.
- I schemat jest zawsze ten sam? - Przypomniaam sobie symbole, ktre widziaam u
Jerome'a. - Faza ostrzeenia... a potem decydujce starcie?
Roman si oywi.
- Prosz, prosz, odrobia lekcje. Tali, zwykle tak to si odbywa. Najpierw eliminuj
kilku niszych niemiertelnych. S atwymi celami, cho zawsze kosztuj mnie troch
wyrzutw sumienia. S takimi samymi ofiarami systemu jak ty czy ja.
Zamieszanie wrd nich napdza stracha wyszym niemiertelnym. Kiedy wszystko
jest ju gotowe, mog przej do gwnej atrakcji.
- Jerome'a - rzuciam ponuro.
- Kogo?
- Jerome'a... miejscowego arcydemona. - Zawahaam si.
- I twojego ojca.
- Ach, tak.
- Co to ma znaczy? Mwisz, jakby nie mia dla ciebie wikszego znaczenia.
- W szerszej perspektywie, nie ma.
- Tak... ale to twj ojciec...
- I co z tego? Nasz zwizek, czy te jego brak, niczego nie zmienia.
Jerome powiedzia niemal dokadnie to samo o Romanie.
Nieco uspokojona, e nie grozi mi natychmiastowe unicestwienie, a jednoczenie
oszoomiona usiadam na porczy najbliszego fotela.
- Ale... to przecie on jest gwn atrakcj. Wyszym niemiertelnym, ktrego
planujesz zabi.
Roman pokrci gow z powan min.
- Nie. Nie tak dziaa ten schemat. Kiedy mam ju z gowy niszych niemiertelnych,
skupiam si na grubej rybie.
Na prawdziwej elektrowni napdzajcej okolic. To bardziej wytrca ich z
rwnowagi, daje lepszy efekt psychologiczny.
Jeli uda mi si zaatwi najsilniejszego koguta w kurniku, zaczynaj si ba, e nikt
nie jest bezpieczny.
- Wic jednak Jerome.
- Nie, nie Jerome - zaprzeczy cierpliwie. - Arcydemon czy nie arcydemon, mj
szanowny ojciec nie jest najwikszym rdem mocy w okolicy. Nie zrozum mnie le, mam
spor satysfakcj, e obszczywam jego terytorium, ale jest kto, przy kim Jerome to potka.
Pewnie go nie znasz. Raczej nie miaaby powodu si z nim zadawa.
- Pniej... tego samego wieczoru. Zaatwiaam sprawy i ty... albo kto... zaatakowa
mnie w drodze do domu.
Twarz Romana staa si lodowata, oczy zmieniy w turkusowe stalowe ostrza.
- Opowiedz mi o tym. Opowiedz wszystko. Co dokadnie si stao.
Opowiedziaam mu o tropie prowadzcym do ksiki Harringtona, o wycieczce do
Krystal Starz i powrocie do domu po ciemku. Ocenzurowaam tylko interwencj anioa. Nie
chciaam, by Roman wiedzia, e znam Cartera bliej, bo mgby wpa na pomys, e zechc
zasabotowa jego plany.
Im bardziej by przekonany, e anio mnie nie obchodzi, tym wiksze miaam szans
wysa jakie ostrzeenie.
Kiedy skoczyam, Roman opar gow o cian, zamkn oczy i westchn. Nagle nie
wyglda ju jak niebezpieczny morderca. Przypomina raczej zmczon wersj faceta,
ktrego omal nie pokochaam.
- Wiedziaem. Wiedziaem, e to za wiele prosi, eby nie mieszano si w moje
sprawy.
- Co... co masz na myli? - Po plecach przebiegy mi ciarki.
- Nic. Zapomnij o tym. Posuchaj, przepraszam ci za to.
Powinienem by wczeniej pomyle o zapewnieniu ci bezpieczestwa. I wiedziaem...
pamitasz nastpny dzie?
Kiedy przyszedem, a ty ze mn zerwaa? Mimo metamorfozy wiedziaem, e jeste
ranna. Wiedziaem te, e to sprawka niemiertelnego, ale nigdy bym nie podejrzewa...
Mylaem, e to kto z twojego krgu, kto z kim zadara. Zostay na tobie lady... resztki
czyjej mocy... jakby demona...
- Ale to nie... och. Masz na myli Jerome'a.
- Ukochanego tatusia? Nie mw mi... nie mw mi, e co ci zrobi. - Jego chwilowa
agodno znikna bez ladu.
- Nie, nie - odparam szybko, przypominajc sobie pogadank Jerome'a, kiedy
przyszpili mnie do kanapy. - To nie byo tak. To by raczej popis mocy, nic gronego. To nie
on mnie pobi. On nie podnisby na mnie rki.
- I dobrze. Oczywicie nie jestem zachwycony tym, co si stao w tej uliczce i utn
sobie pogawdk z winowajc.
Dopilnuj, eby to si nie powtrzyo. Kiedy ci zobaczyem tego dnia, kusio mnie,
eby wymie wszystkich niemiertelnych z okolicy. Na myl, e kto zada ci bl... - By
coraz bliej i bliej. Niepewnie ucisn moje rami. Nie wiedziaam, czy si cofn, czy
wycign do niego rce. Nie wiedziaam, jak pogodzi dawn fascynacj z nowym strachem
przed nim. - Nawet nie wiesz, jak bardzo mi na tobie zaley, Georgino.
- Wic jak... w tej uliczce...
Zanim dokoczyam t myl, w gowie zadwiczay mi sowa Romana: Kiedy ci
zobaczyem tego dnia. Odwiedzi mnie wtedy, po napaci - przyszed, kiedy Carter pogna
sprawdzi sygna od nefilima. Czy to moliwe? Nie pamitaam, gdzie dokadnie pojawi si
sygna, ale na pewno nie w pobliu.
Roman nie mg podpuci Cartera, a potem tak szybko znale si w moim
mieszkaniu.
Wiedziaem, e to za wiele prosi eby nie mieszano si w moje sprawy. Utn sobie
pogawdk z winowajc.
Nagle zrozumiaam, dlaczego Roman uwaa, e moe zaatwi Cartera, dlaczego brak
wystarczajcej mocy go nie martwi. Ta wiadomo spada na mnie jak oowiany ciar,
przytaczajcy i zimny. Nie wiem, co wyraaa moja twarz, ale rysy Romana zmikczyo
nagle wspczucie.
- Co si stao?
- Ilu? - spytaam szeptem.
- Co ilu?
- Ilu nefilimw jest w miecie?
ROZDZIA 23
Dwjka - odpar po chwili wahania.
- Tylko dwjka. - Tylko dwjka - powtrzyam bezbarwnym tonem. Jasna cholera. Dwjka cznie z tob?
- Tak.
Rozmasowaam skronie, zastanawiajc si, jak ostrzec Jerome'a i Cartera, e mamy do
czynienia z dwoma nefilimami. Nikt nie wspomnia o takiej moliwoci.
- Kto powinien by si zorientowa - mruknam, bardziej do siebie ni do Romana. Kto powinien to wyczu...
Powinny by dwie rne aury. To w ten sposb Jerome zorientowa si, e to ty. Masz
niepowtarzaln aur, nikt inny nie ma takiej samej.
- Nikt - przyzna Roman z drwicym umieszkiem - z wyjtkiem mojej siostry.
Cholera. Cholera. Cholera.
- Jerome nie wspomina, e ma wicej... ach. - Zamrugaam, nagle rozumiejc. Jerome
sam przyzna, e nie by obecny przy narodzinach dziecka. - Bliniaki? Czy... jest was
wicej?
- Arcydemon rwnie dobrze mg spodzi picioraczki.
Roman pokrci gow, wci rozbawiony moj dedukcj.
- Bliniaki. Jest nas tylko dwjka.
- Wic to rodzinny interes? We dwjk ruszacie w drog, wdrujecie od miasta do
miasta, siejc zamt...
- To nie wyglda tak romantycznie, kochanie. Zwykle dziaam sam. Moja siostra stara
si nie wychyla, spdza wicej czasu w pracy i prbuje prowadzi normalne ycie. Nie daje
si wciga w dziejowe spiski.
- Wic jak j namwie do udziau w tym? - Znw przypomniay mi si sowa Erika,
e wikszo nefilimw chce tylko, by dano im spokj.
- Mieszka tutaj, w Seattle. Jestemy na jej terenie, wic namwiem j, eby pomoga
mi zabi najwaniejsz ofiar.
Zabawy z niszymi niemiertelnymi zupenie jej nie krc.
- Z wyjtkiem pobicia mnie - wytknam mu.
- Przykro mi. Zdaje si, e j wkurzya.
- Nawet jej nie znam - wykrzyknam, zastanawiajc si, co gorsze: zakochany nefilim
czy nefilim majcy do mnie pretensje.
Umiechn si tylko.
- Nie bybym tego taki pewny. - Wycign rk, by mnie dotkn, jak gdyby nigdy
nic, ale cofnam si, gaszc jego umiech. - Co znowu?
- Jak to co? Mylisz, e moesz mi to wszystko zwali nu gow i wszystko midzy
nami bdzie cacy?
- A dlaczego nie? Czym si tak przejmujesz? - Otworzyam usta, eby zaprotestowa,
ale on mwi dalej: - Ju ci po wiedziaem, e nie skrzywdz ani ciebie, ani twoich przyjaci.
Na mojej licie zosta tylko kto, kogo nie znasz i kto ci nie obchodzi. I tyle. Koniec pieni.
- Tak? A co bdzie potem? Kiedy ju zabijesz Cartera?
Wzruszy ramionami.
- Odejd. Znajd jakie miejsce, gdzie przez chwil po mieszkam. Pewnie znw
zaczn wykada. - Pochyli si nade mn, zagldajc mi w oczy. - Moesz pj ze mn.
- Co?
- Przemyl to. - Mwi z arem, z kadym sowem bardziej podniecony. - Ty i ja.
Mogaby si ustatkowa i robi wszystko, co lubisz... czyta ksiki, taczy... bez obawy,
e niemiertelna polityka spieprzy ci ycie.
Prychnam.
- Jasne. Tyle e nie przestaabym by sukubem.
Potrzebuj seksu, eby przetrwa.
- Tak, tak, wiem, e od czasu do czasu musiaaby wyssa jak ofiar, ale pomyl,
jakby byo w przerwach. Ty i ja. Razem. Byaby z kim, kto nie doznawaby od ciebie
krzywdy. Byaby z kim wycznie dla przyjemnoci, nie z koniecznoci. adni nadzorcy nie
truliby ci gowy, e nie wyrabiasz norm.
W tej chwili przyszed mi do gowy Seth. Zaczam bezsensownie zastanawia si,
jakby to byo by z nim wycznie dla przyjemnoci.
Wracajc do rzeczywistoci, odparam:
- Nie mog tak po prostu uciec. Dostaam przydzia w Seattle. Mam przeoonych. Nie
pozwol mi tak po prostu odej.
Ujmujc moj twarz w donie, szepn:
- Georgino, Georgino. Mog ci przed nimi ochroni.
Mam do mocy, by ci ukry. Mogaby y wasnym yciem.
Nie musiaaby si spowiada przed biurokratami na grze.
Moemy by wolni.
Jego hipnotyzujce oczy trzymay mnie jak ryb na haczyku. Przez stulecia
Znaleli nas i przysigam... Armagedon nie moe by tak straszliwy. Nie wiem nawet,
kto to zrobi: demony czy anioy...
Niewane. Kiedy przychodzi co do czego, niczym si od siebie nie rni. Pikni i
straszni.
- Tak - szepnam - Widziaam ich.
- Wic wiesz, na co ich sta. Wpadli do obozu i roznieli wszystkich w py. Nie
obchodzio ich, kogo morduj. Maych nefilimw. Ludzi. Nikt nie by godzien, by y.
- Ale ty ucieke?
- Tak. My mielimy szczcie. Wikszo nie miaa. - Odwrci si i spojrza na mnie.
zy zapieky mnie w oczach na widok jego blu. - Czy teraz rozumiesz? Rozumiesz,
dlaczego musz to robi?
- Przelewasz tylko wicej krwi.
- Wiem, Georgino. Na lito bosk, wiem. Ale nie mam wyboru.
Jego twarz mwia, e nienawidzi by czci tej wojny, narzdziem tych samych
destrukcyjnych zachowa, ktre zniszczyy mu dziecistwo. Ale widziaam, e jest z tym
nierozerwalnie zwizany. Nie potrafi od tego uciec. y zbyt dugo, o wiele duej ode mnie.
Lata strachu, gniewu i krwi skrzywiy go. Musia dokoczy dziea.
Walcz kadego dnia, by nie pozwoli jej mnie wchon.
Czasem ja wygrywam, czasem ona.
- Nie mam wyboru - powtrzy z desperacj. - Ale ty masz.
Wci chc, eby ze mn wyjechaa, kiedy tu skocz.
Tak. Miaam wybr. By to wybr midzy nim a Carterem. Ale czy na pewno? Czy
mogam jeszcze w ogle pomc anioowi?
Czy chciaam to zrobi? Nie wiedziaam nawet, czy przez wieki nie wyrn
niezliczonych nefilimskich dzieci w imi dobra.
Moe zasugiwa na kar, ktr chcia mu wymierzy Roman.
Zreszt, czym tak naprawd s dobro i zo. Tylko gupimi kategoriami. Gupimi
kategoriami, ktre ograniczaj ludzi, ka ich kara i nagradza zalenie od tego, czy uda im
si poskromi wasn natur, na ktr tak naprawd nie maj wpywu.
Roman mia racj. Ten system by chory. Tyle e zupenie nie wiedziaam, co z tym
fantem zrobi.
Potrzebowaam czasu. Czasu, eby wszystko przemyle, eby znale sposb na
uratowanie i anioa, i nefilima, jeli taki wyczyn by moliwy. Nie wiedziaam tylko, jak go
kupi, kiedy Roman sta w moim mieszkaniu, wpatrujc si we mnie, rozpalony romantyczn
ROZDZIA 24
Co o tym mylisz? - zapyta mikko Roman. - Pjdziesz ze mn?
- Nie wiem - odparam, spuszczajc wzrok. - Boj si. - Mj gos zadra lkliwie.
Odwrci moj twarz ku swojej przejty.
- Czego si boisz?
Spojrzaam na niego spod spuszczonych powiek. Graam wstydliw, bezbronn.
Miaam nadziej, e dziki temu trudniej bdzie mi si oprze.
- Ich... Chciaabym... ale nie sdz... nie sdz, ebymy kiedykolwiek byli wolni. Nie
ukryjesz si przed nimi. Nie zdoasz ukrywa si przez wieczno.
- Uda si nam - szepn, obejmujc mnie. Jego serce wzbierao, gdy widzia mj
strach. Nie opieraam si, pozwoliam, by przycisn mnie do siebie. - Mwiem ci, e potrafi
ci ochroni.
Jutro odnajd anioa, a nastpnego dnia znikniemy. To proste.
- Roman... - Spojrzaam na niego szeroko otwartymi oczami. Byo to spojrzenie
kobiety poddajcej si uczuciom.
Nadziei.
Namitnoci. Zachwytowi. Ujrzaam odbicie tych uczu w jego oczach, a kiedy
pochyli si, eby mnie pocaowa, nie powstrzymaam go. Nawet oddaam pocaunek.
Mino wiele czasu, od kiedy ostatnio caowaam kogo dla samego caowania - by poczu
jego jzyk delikatnie wciskajcy si w moje usta, wargi pieszczce moje wargi, jego donie
przyciskajce mnie do siebie.
Mogabym si tak caowa w nieskoczono, rozkoszujc si fizycznymi
doznaniami, wolnymi od godu sukuba. To byo cudowne. Upajajce. Nie byo w tym ju
strachu. Ale Roman chcia czego wicej i kiedy pocign mnie w d, prosto na dywan w
salonie, nie protestowaam.
Jego ar, pragnienie byy oczywiste. A jednak porusza si nade mn ostronie i
powoli, wykazujc opanowanie, ktre mnie zaskoczyo. Zaimponowa mi. Spaam z tyloma
mczyznami, ktrzy natychmiast ulegali wasnym potrzebom, e szczerze zdumiewao mnie
bycie z kim, kto tak przejmowa si moj przyjemnoci.
Nie zamierzaam si skary.
Przyciska ciao do mojego ciaa tak, e nie dzieli nas nawet milimetr, i wci mnie
caowa. W kocu od ust do przeszed mojego ucha. Obwid je jzykiem i wargami i
przenis si na szyj. Szyja jest u mnie jednym z najbardziej erogennych miejsc, chwyciam
wic drcy oddech, kiedy zrczny jzyk zacz muska wraliw skr, wywoujc dreszcze.
Wygiam ciao, napierajc na niego, by wiedzia, e moe przyspieszy, gdyby chcia, ale
jemu si nie spieszyo.
Zsuwa si coraz niej i niej, caujc piersi przez delikatny jedwab, a mokry materia
zacz klei si do sutkw.
Usiadam, eby zdj ze mnie bluzk. Kiedy si tym zajmowa, zsunam z siebie
spdnic i zostaam tylko w majtkach.
Roman, wci zajty moimi piersiami, caowa je i pieci, to muskajc lekkimi jak
pirko causami, to przygryzajc mocniej, a baam si, e zostawi sice. Wreszcie zsun si
niej, wdrujc jzykiem po gadkiej skrze mojego brzucha. Kiedy dotar midzy uda,
zatrzyma si.
Byam ju w proszku, bolenie spragniona. Rozpaczliwie chciaam odwzajemni jego
pieszczoty. Ale kiedy signam ku niemu, delikatnie przycisn mi nadgarstki do podogi.
- Jeszcze nie - upomnia mnie.
Moe to i dobrze, pomylaam, bo przecie chc kupi czas.
Tak, wanie. Zwlekam, eby wymyli plan. Plan, jak skontaktowa si... pniej.
- Magenta - stwierdzi, wiodc palcami po moich majtkach. Byy bardzo skpe, ledwie
par strzpkw materiau i koronki. - Kto by pomyla?
- Prawie nigdy nie nosz rowych czy amarantowych ubra - przyznaam - ale
uwielbiam bielizn w tych kolorach.
I czarn.
- Pasuje do ciebie. Moesz je sobie stworzy w kadej chwili, prawda?
- Tak, bo co?
Sign rk i jednym zrcznym ruchem zerwa je ze mnie.
- Bo mi przeszkadzaj.
Pochyliwszy si, rozsun mi uda i ukry twarz midzy nimi.
Jego jzyk obwid powoli moje wargi i nagle wyskoczy do przodu, by pieci
ponc, nabrzmia szpark. Z jkiem uniosam biodra i przycisnam si do niego, starajc
si cho po czci zaspokoi moj palc potrzeb. Ale on si nie spieszy. Znw pchn mnie
na podog. Jego jzyk kry i drani, doprowadzajc mnie do coraz wikszej przyjemnoci.
Za kadym razem, kiedy ju miaam osign szczyt, zmienia pieszczot i zanurza
go we wntrzu, ktre byo coraz bardziej mokre.
Wreszcie pozwoli mi doj. Zrobiam to, gono i dziko, rzucajc si jak szalona, a on
przytrzymywa mnie, nie przestajc caowa i ssa, nie zwaajc na moje spazmy.
pic z Romanem, moe i zyskaam troch czasu, ale nie byam ani odrobin blisza
znalezienia wyjcia z tej wariackiej sytuacji. Pooyam si z powrotem. Nagle zobaczyam
onkile od Cartera i one pomogy mi podj decyzj. Kwiaty byy tylko drobnym gestem, ale
uwiadomiy mi, e nie mog siedzie bezczynnie i czeka, a Roman zabije anioa.
Musiaam dziaa, niezalenie od ryzyka, niezalenie od moliwoci poraki. Wszyscy
mamy chwile saboci. Tak naprawd liczy si to, jak sobie z nimi radzimy pniej.
Nie miao znaczenia, e kocham nefilima i nie cierpi anioa - zreszt ani jedno, ani
drugie nie byo do koca prawd.
Chodzio raczej o mnie, o to, kim jestem. Przez cae wieki krzywdziam mczyzn, by
przey, nieraz niszczc ich doszcztnie, ale nie zamierzaam bra udziau w morderstwie z
premedytacj, choby w najlepszej sprawie. Jeszcze tak nisko nie upadam.
Zamrugaam, tumic zy, przytoczona tym, co musz zrobi.
Co musz zrobi Romanowi.
- Popij jeszcze - mrukn, przecigajc doni po moim ciele, od talii po udo.
Tak, wiedziaam, co trzeba zrobi. Szans powodzenia byy znikome i trudno byo to
nazwa solidnym planem, ale nic miaam innego pomysu na wykorzystanie upionej
czujnoci Romana.
- Nie mog - powiedziaam, wypltujc si z pocieli. - Musz i do pracy.
Otworzy szerzej oczy.
- Co? Kiedy?
- Otwieram ksigarni. Musz tam by za p godziny.
Usiad skonsternowany.
- Pracujesz cay dzie?
- Tak.
- Chciaem ci zrobi jeszcze par rzeczy - wymrucza, otaczajc rk moj tali.
Pocign mnie do tyu i obj doni moj pier.
Oparam si o niego, udajc, e ogarnia mnie podniecenie. No dobra, moe nie
udawaam.
- Mmmm... - Odwrciam do niego twarz i musnam wargami jego usta. - Moe
zadzwoni i powiem, e jestem chora... chocia i tak nie uwierz. Ja nigdy nie choruj.
- Pieprzy ich - mrukn, popychajc mnie na ko. Je go do poczynaa sobie
mielej. - Pieprzy ich, ebym ja mg znowu pieprzy ciebie.
- To pozwl mi wsta - rozemiaam si. - Nie mog tak po prostu nie przyj.
Niechtnie puci mnie. Wyliznam si z ka, umiechajc si do niego na
odchodnym. Obserwowa mnie arocznie, jak kot czatujcy na zdobycz. Podobao mi si to.
Podanie szybko ustpio miejsca lkowi, kiedy weszam do salonu i podniosam
bezprzewodow suchawk telefonu.
Wszystkie drzwi zostawiam otwarte. Staraam si zachowywa swobodnie i
normalnie, aby nie da Romanowi powodw do podejrze. Wiedzc, e pewnie bdzie mnie
sysza w sypialni, przewiczyam w mylach, co mam mwi, i wybraam numer komrki
Jerome'a.
Nie zdziwiam si zbytnio, kiedy demon nie odebra. Niech go szlag. Jaki poytek jest
z naszych dobrych stosunkw, jeli nie mogam ich wykorzysta w razie potrzeby? pomylaam. Na szczcie przewidziaam to i wyprbowaam kolejn opcj:
Hugh. Miaabym pecha, gdyby i u niego odezwaa si poczta gosowa. Mj plan by si
nie powid, gdybym musiaa zadzwoni do niego do pracy i przedziera si przez armi
sekretarek.
- Hugh Mitchell.
- Hej, Doug, tu Georgina.
Pauza.
- Czy wanie nazwaa mnie Doug?
- Suchaj, nie mog dzisiaj przyj. Zdaje si, e zapaam tego wirusa, ktry kry po
miecie.
Roman wyszed z sypialni, wic umiechnam si do niego, widzc, e zmierza do
lodwki. Tymczasem Hugh prbowa zrozumie bzdury, ktre wygadywaam.
- Eee, Georgino... Chyba wybraa zy numer.
- Nie, mwi powanie, Doug, wic nie bd taki cwany. Nie mog przyj do pracy,
okej?
Martwa cisza. Wreszcie Hugh zapyta:
- Georgino, wszystko w porzdku?
- Nie. Przecie mwi. Suchaj, moesz to przekaza wyej?
- Co si dzieje...
- Na pewno co wymylisz - cignam - ale na mnie nie licz. Postaram si przyj
jutro.
Rozczyam si i spojrzaam na Romana, krcc gow.
- Mogam si domyli, e Doug tam bdzie. Oczywicie nie uwierzy mi.
- Za dobrze ci zna, co? - zapyta Roman znad szklanki soku pomaraczowego.
- Tak, ale mnie zastpi mimo marudzenia. To dobra dusza.
- Cholera. Cholera jasna. By moe wszystko zepsua! - wrzasn na mnie. Rozumiesz? Rozumiesz, ty kamliwa suko?
Jak moga mi to zrobi?
Nie odpowiedziaam. Nie mogam. Ruch, nawet mwienie, s zbyt trudne w
psychicznej klatce. Nie mogam nawet spojrze na Setha. Bg jeden wie, co sobie myla.
Dziesi minut pniej znw rozlego si pukanie do drzwi.
Jeli kto tam, u gry, jeszcze troch mnie lubi, to byli to Jerome i Carter, gotowi
przyj mi z pomoc. Nawet nad sukubem mona si chyba czasem zlitowa, mylaam,
patrzc, jak Roman otwiera drzwi.
Do mieszkania wesza Helena. O kurde.
- Najwysza pora - warkn Roman, zatrzaskujc za ni drzwi.
- Co si... - Urwaa w p zdania, wybauszajc oczy na widok Setha i mnie.
Odwrcia si do Romana i obrzucia wzrokiem jego pnag posta. - Na lito bosk, w co
ty si znowu wpakowa?
- Kto tu przyjdzie - wysycza, ignorujc pytanie. - Zaraz.
- Kto? - zapytaa, biorc si pod boki. W jej gosie nie byo ladu chrypy i wygldaa
zdumiewajco kompetentnie.
Gdybym przed jej przyjciem bya w stanie mwi, oniemiaabym n u jej widok.
- Nie wiem - przyzna. - Pewnie nasz szanowny tatu. Po kogo zadzwonia.
Helena podesza do mnie. Strach przenikn mnie a do koci, kiedy zdaam sobie
spraw z grocego mi niebezpieczestwa. Helena bya drugim nefilimem. Szalona,
niepowana Helena. Helena, ktr obraziam przy licznych okazjach, z ktrej drwiam za jej
plecami i ktrej podkradaam pracownikw. Wyraz jej twarzy mwi, e ona rwnie pamita
o tych zniewagach.
- Wycz pole - warkna do Romana i w nastpnej chwili Seth i ja polecielimy do
przodu, gwatownie chwytajc powietrze, uwolnieni spod dziaania mocy. - Czy to prawda?
Dzwonia po naszego ojca?
- Ja... do nikogo... nie dzwoniam...
- Kamie - stwierdzi agodnie Roman. - Do kogo dzwonia, Georgino?
Nie odpowiedziaam. Helena podesza do mnie i wymierzya mi siarczysty policzek,
ktry gono klasn o moj twarz. Byo w nim co znajomego i nic dziwnego - to ona pobia
mnie wtedy na ulicy. Zrozumiaam, e musiaa mnie rozpozna, kiedy poszam do Krystal
Starz w innym ciele. Wyczua moj aur i postanowia si ze mn zabawi, wciskajc mi kity
o wietlanej przyszoci, podsuwajc ksiki i propozycje warsztatw.
- Zawsze musisz namiesza, co? - rzucia jadowicie. - Przez lata znosiam ciebie i
tobie podobnych, ktrzy wymiewaj si z mojego stylu ycia i z moich nauk. Ju dawno
powinnam si z tob rozprawi.
- Dlaczego... - zapytaam gono, odzyskawszy kontrol nad gosem. - Dlaczego to
robisz? Wanie ty, ktra wiesz o istnieniu aniow, demonw... dlaczego uczysz tych New
ageowych bzdur?
Spopielia mnie wzrokiem.
- Bzdur? Uwaasz, e to bzdury zachca ludzi, eby przejmowali kontrol nad
wasnym yciem, eby postrzegali siebie jako rdo mocy, zamiast pozwala zaszczepia w
sobie poczucie winy, dawa wciga si w zabaw w dobro i zo? - Kiedy nie
odpowiedziaam, mwia dalej: - Ucz ludzi, jak zyska si. Ucz ich, eby przestali myle
o grzechu i zbawieniu i szukali szczcia teraz, tutaj. Owszem, czasem to troch... upikszam,
by stworzy odpowiedni klimat, ale czy to ma znaczenie, jeli cel zostaje osignity? Ludzie
wychodz z moich zaj, czujc si jak bogowie i boginie. Odnajduj w sobie moc tu i teraz,
a nie dopiero wtedy, kiedy sprzedadz si jakiemu bezdusznemu, zakamanemu systemowi.
Nie wiedziaam, co powiedzie. Dotaro do mnie, e Helena i Roman myl dokadnie
tak samo, e oboje s krytyczni wobec systemu, ktry ich wyda, tyle e kade z nich buntuje
si na swj sposb.
- Wiem, co o mnie mylisz. Syszaam, co o mnie mwisz.
Widziaam, jak wyrzucasz materiay, ktre ci daam tamtego wieczoru, mylc, e
jestem szurnit, bekoczc, nawiedzon idiotk. A jednak... mimo caego swojego
samozadowolenia, pewnoci siebie i poczucia wyszoci, jeste jedn z najnieszczliwszych
istot, jakie spotkaam.
Nienawidzisz tej gry, a jednak w ni grasz. Grasz w ni i usprawiedliwiasz j, bo nie
masz odwagi zrobi niczego innego. - Pokrcia gow, miejc si cierpko. - Nie musz by
medium, eby przepowiedzie twoj przyszo. Jeste utalentowana, ale marnujesz ten talent.
Marnujesz swoje ycie i spdzisz je nieszczliwa i samotna.
- Nie mog zmieni tego, kim jestem - odparam gniewnie dotknita jej sowami.
- Tak mwi niewolnica systemu.
- Pieprz si - wypaliam. Cios zadany dumie i tosamoci czsto wywouje
irracjonalny gniew, niezalenie od tego, kto ma racj. - Wol by wygodnie yjc niewolnic
ni walnitym anielskim bkartem. Wcale si nie dziwi, e chc wybi wasz gatunek do
nogi.
Znowu mnie uderzya, tym razem wkadajc w cios moc nefilima. Poczuam co
zapas siy yciowej od Martina Millera zupenie si wyczerpa. Oto cena za brawur.
Ponownie przypomniaam sobie sowa Jerome'a: Nefilim moe z atwoci zaatwi kade z
was.
- C za bohaterstwo, Georgino - rzuci Roman ze miechem, ocierajc pot z czoa. On
te zuy sporo mocy, ale mia jej o wiele wicej ni ja. - Bohaterstwo, ale i gupota. - Zbliy
si, obejrza mnie od stp do gw i pokrci gow z gorzkim umiechem. - Nie umiesz
racjonowa energii.
Wypstrykaa si.
- Roman... tak mi przykro...
Nie musia mi mwi, jak mao zostao mi energii. Czuam to.
Jej poziom nie by niski. By zerowy. Jechaam na oparach.
Patrzc na swoje donie, dostrzegam, e zamigotay sabo, zaczy my, troch jak
mira wywoany upaem. Niedobrze.
Kiedy dugo nosisz jakie ciao, nawet jeli nie jest twoje, po kilku latach si
przyzwyczajasz, a ja nosiam swoje od pitnastu lat. Byo moj drug natur. Mylaam o nim
jak o swoim ciele i do niego zawsze podwiadomie wracaam. Teraz jednak musiaam
walczy, eby je utrzyma, by nie przelizn si w moj przyrodzon posta. Niedobrze,
bardzo niedobrze.
- Przykro ci? - powtrzy Roman i widziaam w jego twarzy, jak strasznie go zraniam.
- Nawet sobie nie wyobraasz...
Poczulimy to wszyscy jednoczenie. Roman i Helena odwrcili si i wymienili
zaniepokojone spojrzenia. W tej samej chwili drzwi wejciowe wypady z futryny jak
zdmuchnite. Krpujce mnie wizy opady, kiedy nefilim skierowa swoj moc przeciw
ywioowi, ktry wpad przez prg.
Do mieszkania wlao si wiato tak jaskrawe, e zadawao bl. Znaam to wiato.
Ujrzaam t sam straszliw posta, ktr widziaam w ciemnej ulicy, tyle e tym razem
zdublowan. Byo ich dwch. Byli jak lustrzane odbicia.
Nierozrnialni. Nie widziaam, ktry jest ktry, ale nagle przypomniaam sobie
komentarz Cartera sprzed tygodnia:
Anio w penej glorii wystraszy wikszo istot - miertelnika nawet zabije...
- Seth - szepnam, odwracajc si od nadprzyrodzonego spektaklu, by spojrze na
pisarza. Gapi si na nich, z oczami szeroko otwartymi z zachwytu i lku - ich pikno
przycigao go nieodparcie. - Seth, nie patrz na nich. - Resztkami si uniosam migoczc do
i odwrciam jego twarz ku sobie. - Seth, nie patrz na nich, patrz na mnie. Tylko na mnie.
ROZDZIA 25
Czasami czowiek budzi si ze snu. Czasami budzi si we nie.
A czasami, cho bardzo rzadko, budzi si w czyim nie.
Gdyby chcia mnie std wynie i zrobi ze mnie swoj seksualn niewolnic,
zgodziabym si, byle tylko mie wczeniejszy dostp do jego powieci.
Byy to pierwsze sowa, jakie wypowiedziaam do Setha, kiedy z pasj
dyskutowalimy o jego pracy. Jego pierwszy kontakt ze mn. Ujrzaam sam siebie z gow
uniesion wysoko i wosami przerzuconymi przez rami, zawsze gotow do dowcipnej
riposty, opanowan w kadej sytuacji, pewn siebie w sposb, jakiego niemiay Seth mg
mi tylko zazdroci. Jak ona to robi? Jak to si dzieje, e nigdy nie zapomina jzyka w gbie?
Potem usyszaam moje rozwleke wyjanienie zasady piciu stron, dziwacznego nawyku,
ktry on uzna za uroczy. Nareszcie spotka kogo, kto tak jak on docenia literatur,
smakowa j jak dobre wino. Bystra i gboka. I pikna. Tak, pikna. Widziaam si teraz
tak, jak widzia mnie Seth tamtego wieczoru: w krtkiej spdnicy, wyzywajcej fioletowej
bluzce, zapierajc dech. Myla o mnie, jak o egzotycznym ptaku, zupenie niepasujcym do
banalnej scenerii ksigarni.
To wszystko byo w Secie - caa przeszo. Jego budzce si uczucie do mnie
mieszao si z teraniejszoci, a ja piam to wszystko.
Nie tylko pikna, ale take seksowna. Zmysowa. Bogini, ktra zstpia na ziemi, i
ktrej kady ruch by obietnic przyszych rozkoszy. Ramiczko sukienki zelizgujce si z
mojego ramienia. Kropelki potu na moim dekolcie. Ja w jego kuchni, ubrana tylko w t
mieszn koszulk z Black Sabbath. Nie ma pod ni bielizny. Ciekawe, jak by to byo obudzi
si, majc j u boku, tak rozczochran, niezrobion.
To wszystko wlewao si we mnie coraz szerszym strumieniem.
Obserwowa mnie w ksigarni. Uwielbia patrze, jak obsuguj klientw. Uwielbia
to, e sprawiam wraenie, jakbym wiedziaa co na kady temat. Dowcipne dialogi, ktre
wymyla dla swoich bohaterw, bez trudu wypyway z moich ust. Niesamowite. Nigdy nie
spotkaem nikogo, kto umiaby tak mwi w prawdziwym yciu. Usyszaam nawet moje
przekomarzanki z wacicielem antykwariatu. Charyzma sukuba, ktra przycigaa cichego,
niemiaego Setha, zmieniaa mnie w jego oczach w jak promienn istot.
Sprawiaa, e czu si pewniejszy.
Jego uczucia wci pyny przeze mnie. Nigdy nie doznaam niczego podobnego.
Oczywicie, czuam w swoich ofiarach seksualny pocig i czuo, ale nigdy takiej mioci do
mojej osoby Seth uwaa, e jestem seksowna, poda mnie, ale ywi l tez do mnie bardziej
subtelne uczucia. Zobaczyam siebie siedzc w fotelu, z Kayl na kolanach, zaplatajc
maej powy warkoczyk. Po chwili Seth wyobrazi mnie sobie z jego crk. Przebojowa i
dowcipna, a przy tym czul i wraliwa.
Zmiana scenografii: jestemy w mieszkaniu Setha, ja kompletnie pijana. Peny
opiekuczych uczu Seth odprowadza mnie do ka, a potem przez kilka godzin przyglda
si, jak pi. Moja chwila saboci, utrata panowania nad sob nie rani go. Przeciwnie - wady
zdaj si czyni mnie bardziej przystpn, umacniaj jego mio.
Piam coraz wicej i wicej. Desperacja i sabo sprawiay, e nie mogam si
powstrzyma.
Dlaczego Georgina nie chodzi na randki? - zapyta Seth Cody'ego. Cody? Tak,
gdzie w gbinach umysu Setha by take Cody. Wspomnienie: Cody, potajemnie uczcy
taczy Setha swinga. aden mi o tym nie powiedzia - wciskali mi tylko niejasne wymwki,
e si z kim umwili. Seth, usilnie stara si zmusi stopy do posuszestwa, eby mc ze
mn zataczy, by bliej mnie. Boi si, odpar wampir. Myli, e mio sprawia bl.
Mio sprawia bl.
Tak, Seth mnie kocha. To nie byo zwyke zadurzenie ani powierzchowna fascynacja,
ktr, jak sdziam, bd moga z atwoci ukrci. To byo co powaniejszego, duo
powaniejszego. Uosabiaam wszystko, czego pragn w kobiecie: dowcip, urod,
inteligencj, dobro, si, charyzm, zmysowo, wspczucie... Jego dusza rozpoznaa moj
i przylgna do niej. Kocha mnie z si, jakiej nigdy przedtem nie czuam, ani w sobie, ani w
nikim innym, a uwierzcie, e jej szukaam. Pragnam tego. Chciaam poczu gbi jego
uczu, wyssa ponc w nim mio. Wchon j. Pozwoli, by rozpalia i mnie.
- Georgino!
Kto zawoa mnie z daleka, ale byam zbyt zajta Sethem.
Zbyt zajta wchanianiem siy, ktra w nim tkwia, a ktra bya nierozerwalnie
zwizana z uczuciami do mnie. Uczuciami, ktre nasz pocaunek jeszcze wzmocni. Mikkie,
spragnione wargi. Wygodniae. aroczne.
- Georgino!
Pragnam sta si jednym z Sethem. Potrzebowaam tego.
Chciaam, aby mnie wypeni... fizycznie, umysowo, duchowo.
Byo w nim jeszcze co... co ukrytego, czego nie mogam dosign, co wci mi si
wymykao. Oszaamiajca tajemnica, ktr powinnam pozna ju dawno temu. Jeste moim
yciem. Musiaam wej jeszcze gbiej, sign dalej.
Wszdzie walay si potrzaskana porcelana, szko i odamki stow. Niestabilny rega zosta
rozbity na kawaki.
W kuchni Aubrey kulia si pod stoem, zdezorientowana. Sama byam ciekawa, co si
stao. Nie widziaam nefilimw. Co tu zaszo? Czybym wszystko przegapia? W moim
mieszkaniu rozegraa si boska bitwa stulecia, a ja przegapiam j dla causa?
Przyznaj - dla cakiem niezego causa - ale mimo wszystko...
- Gdzie jest... reszta?
- Jerome wyszed, eby, hm, posprzta u ssiadw.
- To nie brzmi dobrze.
- Standardowa procedura. Jak wiesz nadprzyrodzone bitwy nie nale do cichych.
Jerome wymae odpowiednie wspomnienia i dopilnuje, eby nikt nie wezwa policji.
Przeknam lin, bojc si zada nastpne pytanie. . - A co... co z nefilimami?
Carter utkwi we mnie szare oczy na dug, bolesn chwil.
- Wiem, wiem - powiedziaam w kocu, spuszczajc wzrok.
Nie potrafiam wytrzyma jego spojrzenia. - Nie ma dziesiciu lat i zwolnienia
warunkowego. Zniszczylicie ich.
- Zniszczylimy... jedno z nich.
Poderwaam gow.
- Co? A co z drugim?
- Uciek.
On. zy, ktre od dawna zbieray mi si pod powiekami, wreszcie popyny. Nie
umiaam ich powstrzyma. Dla ciebie odejd.
- Jak?
Carter pooy do na czole Setha, jak lekarz dogldajcy pacjenta, i znw spojrza na
mnie.
- Wszystko stao si bardzo szybko. Kiedy rozprawialimy si z siostr, zamaskowa
si i sta niewidzialny. A tak szczerze.. . - Anio spojrza na zamknite drzwi mieszkania, a
potem na Hugh i na mnie.
- Co? - szepnam.
- Nie jestem... nie jestem pewny, czy Jerome nie pozwoli mu uciec. Nie spodziewa
si dwjki. Ja zreszt te, chocia pewnie powinienem. Kiedy j zabilimy... - Carter wzruszy
ramionami. - Nie wiem. Trudno powiedzie, co si stao.
- Wic on wrci - pojam nagle rozdarta midzy strachem a ulg na myl o ucieczce
Romana. - Wrci... i nie bdzie dla mnie miy.
- Nie sdz, by tak si stao - stwierdzi anio. Delikatnie podnis Setha i podszed do
wywrconej kanapy. W nastpnej chwili stana na nogach, cho nikt jej nie dotkn.
Carter pooy na niej Setha i mwi dalej. - Dosta nieze cigi... mam na myli
nefilima. Naprawd mocno oberwa.
Nie sdz, by zostao mu do mocy, eby dalej si ukrywa.
Spodziewam si go poczu lada chwila. Jeli ma cho troch oleju w gowie, to w tej
chwili ucieka jak najszybciej i jak najdalej od nas, by mc zrzuci kamufla i odpocz.
- A wtedy co? - zapyta Hugh.
- Jest w zym stanie. Bdzie potrzebowa bardzo duo czasu, eby doj do siebie.
Poza tym wie, e nawet zdrowy nie ma tu po co wraca, bo straci wsparcie.
- Do zaatwienia mnie nie potrzebuje wsplnika - zauwayam, drc na wspomnienie
gniewu Romana. Nie do wiary, e niecae dwadziecia cztery godziny temu namitnie si
kochalimy.
- Moe i nie - przyzna Carter - ale nie moe ju tkn mnie ani Jerome'a. A ju na
pewno nie nas obu razem.
Ostatecznie to przesdzio o wyniku bitwy. Nie spodziewali si tego.
e anio i demon bd gra w jednej druynie. Zastanowi si dwa razy, zanim tu
wrci, nawet jeli ty sama nie stanowisz dla niego zagroenia.
Jako mnie to nie uspokoio. Mylaam o Romanie, penym pasji buntowniku, zawsze
gotowym pokaza, co sdzi o systemie. Mciwo pasowaa do jego osobnoci. Oszukaam go
- kochaam si z nim, a potem go zdradziam, unicestwiajc jego plany, i jego siostr.
Dzikuj Bogu za moj siostr. Mam tylko j, jest jedyn ostoj w moim yciu.
Moe i zastanowi si dwa razy, jak sugerowa Carter, ale to go nie powstrzyma. Tego
byam pewna.
- On wrci - szepnam bardziej do siebie ni do anioa.
- Kiedy na pewno wrci.
Carter spojrza na mnie spokojnie.
- Wtedy si z nim rozprawimy.
Drzwi si otworzyy i do mieszkania wszed Jerome, schludny i elegancki. Nie
wyglda na kogo, kto wanie stoczy apokaliptyczn bitw z wasnymi dziemi.
- Pozamiatane? - zapyta Carter.
- Tak. - Spojrzenie demona pobiego w stron Setha. - yje?
- Tak.
Anio i demon wymienili spojrzenia. W pokoju zapada cisza.
ROZDZIA 26
Skd ten doek, Kincaid? Oderwaam oczy od komputera w informacji i spojrzaam na
Douga, opartego leniwie od brzeg lady.
- Jestem w doku?
- Jasne. Masz najsmutniejsz min, jak w yciu widziaem. Serce mi si kraje.
- Och. Przepraszam. Chyba jestem zmczona.
- Wic zmykaj std. Koniec szychty.
Spojrzaam na zegar w komputerze. Pita siedem.
- Na to wyglda.
Obserwowa mnie z ukosa, kiedy ospale wstaam z krzesa i wyszam zza lady. . - Na
pewno wszystko w porzdku?
- Tak. Mwi ci, jestem tylko zmczona. Do zobaczenia.
Ruszyam do drzwi.
- Hej, Kincaid?
- Tak?
- Kumplu jesz si z Mortensenem, prawda?
- Poniekd - przyznaam ostronie.
- Nie wiesz, co si z nim stao? Przesiadywa tu codziennie, a teraz nie ma go od
tygodnia. Paige dostaje wira. Myli, e go obrazilimy czy co.
- Nie wiem. A tak blisko nie jestemy. Przykro mi. - Wzruszyam ramionami. - Moe
jest chory. Albo wyjecha.
- Moe.
Wyszam z ksigarni na ciemny jesienny wieczr. By pitek i po Queen Ann kryy
grupki ludzi wywabionych z domu atrakcjami nocnego ycia. Ignorujc ich, pogrona w
mylach, podeszam do samochodu zaparkowanego na ssiedniej przecznicy. Natychmiast
pojawi si jaki sp w czerwonej hondzie, zwolni i wczy wiata awaryjne, czekajc, a
zwolni miejsce.
- Jeste gotowa? - zapyta Carter, materializujc si na siedzeniu pasaera.
Zapiam pas.
- Bardziej gotowa ju nie bd.
Jechalimy do U District w milczeniu, chocia w gowie kbiy mi si dziesitki
pyta. Zabierajc w zeszym tygodniu Setha z mojego mieszkania, anio powiedzia mi,
ebym si nie martwia i e dopilnuje, by pisarz doszed do siebie.
- Po wszystkim, co mu powiedziaam...
- Podejrzewam, e jest zagubiony i zdezorientowany, ale nie sdz, by ci nienawidzi.
Taka mio nieatwo zmienia si w nienawi, cho przyznaj, e czasem si ze sob
splataj. Pocignam nosem.
- Poczue to? Jego mio?
- Nie tak jak ty, ale owszem.
- Ja nigdy nie czuam czego podobnego. Nie potrafi tego odwzajemni. Moe i ja go
kocham, ale nie tak, jak on mnie. Nie jestem warta tej mioci.
Carter pokrci karcco gow.
- Kady zasuguje na mio.
- Nawet kto, kto wanie zgodzi si przez nastpnych sto lat krzywdzi ludzi,
deprawowa dusze, wodzi je na pokuszenie? Ty sam musisz mnie za to nienawidzi. Ja sama
si za to nienawidz.
Anio patrzy na mnie spokojnie.
- Wic dlaczego si zgodzia?
Oparam gow o siedzenie.
- Bo nie mogam znie myli, e ja... e ta mio zostanie wymazana z jego gowy...
e o mnie zapomni.
- Ironia losu, co?
Spojrzaam na niego. Nic mnie ju nie zaskakiwao.
- Ile o mnie wiesz?
- Do. Wiem, co dostaa w zamian za zostanie sukubem.
- Wtedy mylaam, e robi dobrze... - mruknam, wracajc mylami do tego
odlegego czasu i miejsca. Do innego mczyzny. - On by taki smutny i rozgniewany... Nie
mg y dalej ze wiadomoci tego, co mu zrobiam.
Chciaam na zawsze znikn z jego myli. Sdziam, e bdzie lepiej, jeli on... jeli
wszyscy o mnie zapomn. Zapomn o moim istnieniu.
- A teraz uwaasz, e to by bd?
Pokrciam gow.
- Widziaam go... wiele lat pniej, kiedy by ju starym czowiekiem. Przybraam
posta, pod ktr mnie zna... wtedy ostatni raz nosiam t twarz... i podeszam do niego. Ale
on spojrza przeze mnie na wylot. Nie pozna mnie. Czas, ktry spdzilimy razem, mio,
ktra do mnie czu, bezpowrotnie znikny. Na zawsze. To mnie zabio. Poczuam si jak
ywy trup. Nie mogam pozwoli, eby to si powtrzyo. Nie z Sethem, nie po tym, jak
dowiadczyam tego, co do mnie czuje. Nawet jeli ta mio jest zniszczona... zbrukana tym,
co teraz o mnie myli. Nawet jeli ju nigdy si do mnie nie odezwie. To i tak lepsze, ni
gdyby ta mio nigdy nie istniaa.
- Mio rzadko jest pozbawiona rys - stwierdzi Carter.
- Ludzie udz si, mylc, e musi taka by. To niedoskonaoci czyni mio
doskona.
- Skocz z tymi zagadkami, prosz - powiedziaam, nagle strasznie zmczona.
Wanie straciam jedynego czowieka, ktrego mogam kocha po tych wszystkich latach.
Tak naprawd, szczerze. To nie byoby tylko cielesne podanie jak z Romanem.
Seth... Seth mia w sobie wszystko.
Namitno. Przywizanie. Przyja. A na dodatek zgodziam si znw przej do
czynnej suby jako sukub. Ale byo warto, jeli Seth zachowa wspomnienia. Spojrzaam
niepewnie na anioa. - Bdzie mnie pamita? - Carter skin gow, a ja odetchnam z ulg. To dobrze. Dobrze znale w mroku cho promyk nadziei.
- Oczywicie. Zawsze jest nadzieja.
- Nie dla mnie.
- Zawsze jest nadzieja - powtrzy z naciskiem. Wadcza nuta w jego gosie
przestraszya mnie. - Kady zasuguje na nadziej.
Czuam, e zy znw napywaj mi do oczu. Boe. Ostatnio cigle beczaam.
- Sukub te?
- Zwaszcza sukub.
Znw mnie obj, a ja rozszlochaam si na nowo - potpiona dusza znalaza chwilowe
wytchnienie w ramionach niebiaskiej istoty. Zastanawiaam si, czy to, co powiedzia, jest
prawd, czy to moliwe, e jest jeszcze dla mnie nadzieja, ale nagle przypomniaam sobie
co, co sprawio, e rozemiaam si przez zy.
Anioy nie kami.
EPILOG
Casey jest na zwolnieniu - powiedziaa ywo Paige, wkadajc paszcz. - Wic pewnie
bdziesz musiaa j zastpi przy kasach.
- Nie ma sprawy. - Oparam si o cian gabinetu. - Dziki temu jest ciekawie.
Posaa mi umiech.
- Naprawd jestem wdziczna, e zgodzia si przyj tak szybko. - Bezwiednie
pogaskaa si po brzuchu. - To pewnie nic takiego, ale mam te ble przez cay dzie...
- Wszystko w porzdku. Le. Musisz dba o siebie. O was oboje.
Znw si umiechna. Chwycia torebk i ruszya do drzwi.
- Doug si tu gdzie ukrywa, wic gdyby potrzebowaa pomocy, zapd go do roboty.
Hm... miaam ci jeszcze co powiedzie... ach tak, w biurze jest co dla ciebie. Zostawiam ci
na krzele.
Poczuam ucisk w odku.
- C - co to jest?
- Sama zobacz. Musz lecie.
Wyszam za Paige z jej gabinetu i niepewnie weszam do swojego. Ostatni rzecz,
jak znalazam na krzele, by lisi od Romana, dotyczcy jego pokrconej gry w mio i
nienawi.
Boe, pomylaam. Wiedziaam, e to nie bdzie takie proste, jak mwi Carter.
Roman wrci i zaczyna wszystko od nowa, bo chce, ebym...
Wybauszyam oczy, tumic okrzyk. Na moim krzele lea Pakt z Glasgow.
Podniosam ksik ostronie, jakby bya z porcelany. To by mj egzemplarz, ten,
ktry daam Sethowi do podpisania ponad miesic wczeniej. Cakiem o nim zapomniaam.
Kiedy otworzyam okadk, wysypay si spod niej patki lawendowej ry. Byo ich ledwie
kilka, ale byy dla mnie cenniejsze ni wszystkie bukiety, jakie dostaam w cigu ostatniego
miesica. Prbujc je zapa, czytaam:
Do Tetydy
Dugo mi zeszo, wiem, ale czasem na to, czego pragniemy najbardziej, trzeba sobie
zasuy cierpliwoci i walk. To jedna z ludzkich prawd, jak sdz. Peleus o tym wiedzia.
Seth
- Wrci.
- H? - Oderwaam oczy od niezrozumiaej inskrypcji i zobaczyam Douga opartego o
framug drzwi.