You are on page 1of 114

Spis treci

Karta redakcyjna
Od Autora
Rozdzia pierwszy. Nocny owca
Rozdzia drugi. Za kawaek srebra
Rozdzia trzeci. Krwawa gwiazda
Rozdzia czwarty. Znaki w wietle ksiyca
Rozdzia pity. Uciekinierzy
Rozdzia szsty. Starosta rodu
Rozdzia sidmy. Mogia z koci
Rozdzia smy. Demon z mgy
Rozdzia dziewity. Brama do ciemnoci
Rozdzia dziesity. W podziemiach
Rozdzia jedenasty. witynia blu
Rozdzia dwunasty. Krwawy wit
Rozdzia trzynasty. Dudnice kopyta
Rozdzia czternasty. Las Wiecznoci
Rozdzia pitnasty. Wadca wilkw
Rozdzia szesnasty. Poszukiwania
Rozdzia siedemnasty. Czarne drzewo
Rozdzia osiemnasty. Powrt
Rozdzia dziewitnasty. Czarne strzay mierci
Rozdzia dwudziesty. Demony z otchani
Rozdzia dwudziesty pierwszy. Jugurrus
Rozdzia dwudziesty drugi. Krwawy Ogie
Rozdzia dwudziesty trzeci. Na zachd
Nota historyczna
Przypisy

Tytu oryginau: VLDCA VLKOV


Tumaczenie: AGATA MICKIEWICZ-JANISZEWSKA
Redakcja serii i opracowanie historyczne: ARTUR SZREJTER
Korekta i skad: kaziki.pl
Opracowanie graficzne: PIOTR CIELISKI
Ilustracja na okadce: Michal Ivan
Copyright Juraj ervenk, 2009
All rights reserved
Copyright by Instytut Wydawniczy Erica, 2013
ISBN 978-83-64185-53-3
Instytut Wydawniczy ERICA
e-mail: wydawnictwoerica@wp.pl
www.WydawnictwoErica.pl
Oficjalny sklep www.tetraErica.pl
Konwersja: eLitera s.c.

hocia Czarownik: Wadca wilkw w wydaniu ksikowym po raz pierwszy ukaza si w Czechach w 2003 roku, to myl o napisaniu sowiaskiego
fantasy pojawia si w mojej gowie ju w pierwszej poowie lat 90. Zrodzia si gwnie pod wpywem twrczoci Andrzeja Sapkowskiego, ktry co
prawda opowie o wiedminie Geralcie osadzi w wyimaginowanym wiecie, ale jednoczenie zawar w niej wyraziste elementy sowiaskiej mitologii
i strzpki wschodnioeuropejskiego folkloru. Nie bez znaczenia byy take utwory sowackich i czeskich pionierw w tej dziedzinie, jak choby Egona
Niczkyego. Tematyka sowiaska zainteresowaa mnie tak dalece, e odoyem na bok zaczt ju sag o Tollranderze, ktra czerpaa przede
wszystkim z mitw skandynawskich. Jaki by sens kolejny raz przerabia historie o elfach, krasnoludach, wikingach i bogach Pnocy, jeli tu pod rk znajdowao si
nieprzebrane bogactwo sowiaskich opowieci, biesw i bohaterw?
Nastpiy lata poszukiwa. Nie tylko w dziedzinie faktografii historycznej i mitologicznej (zdobycie w tamtym czasie na Sowacji jakiegokolwiek opracowania
sowiaskiej mitologii byo nie lada wyczynem), ale take w celu znalezienia odpowiednich bohaterw. Pierwotnie bohater Czarownika, Rogan, mia by piratem
z batyckiej wyspy Rujany (Rugii), nastpnie wodzem druyny fikcyjnego ruskiego ksicia, w kocu pewnie z powodu mojego zamiowania do ciemniejszych odcieni
fantasy zosta czarownikiem. I to nie byle jakim, bo jednoczenie pbogiem i pdemonem w subie Czarnoboga. Oczywicie, kady Holmes potrzebuje swojego
Watsona, dlatego u boku Rogana pojawi si Gorywad. W pierwszej wersji by wem, ktrego czarownik nosi w sakwie zawieszonej u boku (ten stwr jednak
okaza si zbyt mao mobilny), nastpnie krukiem (ten znw by za bardzo ruchliwy), a ostatecznie zosta wilkiem. Wilk by w sam raz.
Posta Rogana, podobnie jak wikszo moich bohaterw, bya inspirowana przede wszystkim tajemniczym rewolwerowcem, granym przez Clinta Eastwooda,
z westernowej trylogii Sergia Leone. Z tym e zamiast kolta uywa uku, jego twarz skrywaa si w cieniu kaptura, a nie pod rondem kapelusza, no i nie owi
meksykaskich desperados, tylko awarskich upiecw. Pierwsze krtkie opowiadanie, w ktrym wystpi, nosio tytu Za gar srebrnikw (ostatecznie stao si ono
pierwowzorem rozdziau powieci o nieco zmienionym tytule). Do tak tajemniczej i pochmurnej postaci z bolesn przeszoci doskonale pasowa odmienny towarzysz,
Gorywad, ze swoim ironicznym usposobieniem. Do tego stopnia ironicznym, e czytelnicy bardziej polubili tego sprytnego wochacza ni samego Rogana. Mona
powiedzie, e wymkn si niejako spod kontroli autora ciekawa jest obserwacja, jak posta zaczyna y wasnym yciem. Jego mwienie pomogo mi
zneutralizowa typowy dla fantasy patos, ktry w tak skonstruowanej historii musi si, rzecz jasna, znale. Staraem si poczy ze sob te dwa pierwiastki i by
moe jest to jeden z powodw, dla ktrych Rogan i Gorywad szybko zyskali sympati sowackich i czeskich czytelnikw.
W 1997 roku Ivan Alaka i Martin Krlik zaczli wydawa pierwszy sowacki magazyn powicony fantastyce, Fantzia. Na jego amach ukazay si historie
o Roganie. Akcja tamtych opowiada toczya si w wyimaginowanym, pseudosowiaskim wiecie (dotyczy to take noweli Na piat chlap, na laket brada [Chop na
pid, broda na okie] z bohaterem Valgorem). Potrzeba skierowania krokw Rogana i Gorywada w bardziej rzeczywisty wiat zrodzia si przy konstruowaniu
powieci. Moja wiedza na temat historii i sowiaskich realiw stopniowo si pogbiaa i postanowiem j wykorzysta. W tym wanie momencie przebudzia si we
mnie namitno do umieszczania fikcyjnych opowieci w realnym wiecie i pord konkretnych historycznych wydarze.
Powie Wadca wilkw zacza powstawa mniej wicej w 2000 roku. Do tego czasu opowiadania o Roganie ukazyway si w czasopismach Ikarie oraz
Pevnost. Nowela Krwawy ogie, biay ogie przyniosa mi zwycistwo w konkursie na najlepsz fantasy, w ktrego jury zasiadali Martin Schuster i Egon ierny. To
wanie Egon zastanawia si nad publikacj powieci nakadem swego wydawnictwa Poutnk, ale zamysy te nie zostay zrealizowane.
W tym czasie zaczem take wspprac z czeskim redaktorem i tumaczem Robertem Pilchem. Dziki niemu Wadca wilkw wyszed od razu w czeskim
przekadzie [orygina powsta po sowacku przypis red. pol.] pod mark praskiego wydawnictwa Wales. Ksika oznaczaa dla mnie take pocztek wsppracy
z rysownikiem Michalem Ivanem. Okadka do Czarownika to by jego absolutny debiut z czasem Michal Ivan sta si jednym z najlepszych sowackich ilustratorw
z dziedziny fantastyki.
Czytelnicy szybko podchwycili zaproponowan przeze mnie formu opowieci. W tym okresie na czeskosowackim rynku wydawniczym brakowao
bohaterskiej fantasy zakorzenionej w rodzimych realiach. Czarownik pokaza, jak due byo zapotrzebowanie na tego typu tematyk. Powstay kolejne dwa tomy,
Miecz Radogosta oraz Krwawy ogie. Z komercyjnego punktu widzenia Roganowi wiodo si coraz lepiej. Po kilku dodrukach i kolejnych wydaniach ta
czteroczciowa trylogia (do trylogii powieciowej dodaem zbir opowiada) osigna niespotykany dotd na czesko-sowackim rynku literackim poziom
sprzeday.
Przygody Rogana i Gorywada przeszy dug drog. Pomimo e w tym samym czasie napisaem kilka ksiek o innych bohaterach na przykad trylogi Bohatyr
[jej pierwszy tom wanie ukaza si w Polsce nakadem Instytutu Wydawniczego Erica przypis red. pol.] to wanie Rogy i Gorja nadal stanowi gwn o mojej
twrczoci. S to, krtko mwic, starzy kumple razem zaczynalimy i do dzisiaj wsplnie pchamy ten wzek (wanie pisz nowe opowiadanie do zbioru, ktry
ukae si w 2010 roku). Zapewne przez te wszystkie lata seria Czarownik zdya si ju troch zestarze, ale na tle nowszych ksiek nadal wyrnia j modziecza
zadziorno, dynamika i atmosfera. Staraem si zachowa te cechy, czy nawet uwydatni je jeszcze bardziej w nowej wersji.
Niniejsze poprawione wydanie Wadcy wilkw jest nieco krtsze od pierwotnej edycji czeskiej. Przyczyn jest wanie zmiana dynamiki tekstu. Dzisiaj mj styl jest
bardziej zwizy i dobitny, staram si nie brn w zbyteczne opisy czy nadte porwnania. Na tym zasadza si rnica pomidzy pierwotnym a nowym Czarownikiem.

Powie nie zostaa pozbawiona adnych zasadniczych szczegw do kosza trafia jedynie mao istotna literacka papka. Sceny walki nie s ju tak krwawe jak
przedtem, za to bardziej interesujce i trzymajce w napiciu (oczywicie, fani krwawych jatek dostan swoj porcj odcitych gw i wyszarpanych wntrznoci nie
bd jednak si w nich topi).
Drug i istotniejsz rnic jest fakt, e moja znajomo historii i mitologii sowiaskiej jest teraz o wiele wiksza ni przed dziesiciu laty, kiedy to rozpoczynaem
prac nad ksik. Znalazo to odbicie w nowej wersji powieci. Jak zapewne si zorientujecie, czytajc not historyczn na kocu ksiki, Wadca wilkw to z jednej
strony typowe heroiczne fantasy, ale z drugiej opowie mocno osadzona w realiach historycznych.
Wyrana rnica wystpuje take w konstrukcji dialogw. W poprawionym wydaniu wypowiedzi brzmi bardziej naturalnie i lepiej oddaj cechy charakteru postaci.
Mwic krtko i zwile, poprawiem Czarownika tak, aby widoczna bya ewolucja mojego warsztatu pisarskiego, ktra nastpowaa na przestrzeni dekady. Jest to
nadal ta sama historia, posiada t sam struktur, te same postaci, ale jest lepiej napisana. Mocno wierz, e doceni to czytelnicy przygd Rogana i Gorywada.
uro ervenk, 30 padziernika 2009 roku, Koszyce

Wiele wojen prowadzi krl Karol Wielki,


ale najwiksz bya ta z Awarami.
Cikie boje trway osiem lat. W kocu Frankowie
tak si wzbogacili zdobycznym awarskim zotem
i srebrem, e ludzki umys nie jest zdolny
sobie tego wyobrazi.
Einhard (okoo 770840),
kronikarz, doradca i biograf Karola Wielkiego

iedy o pnocy rozszczekay si psy, Oeg zerwa si na rwne nogi.


Zawsze mia lekki sen, wic bez trudu cakowicie oprzytomnia. Dugie lata ycia w przygranicznych lasach nauczyy go ostronoci.
Borek i Kie byy rozwcieczone. Z pewnoci nie zareagowayby tak na gos wilka dobiegajcy z gbi boru. Nie wygraay te wiewirkom czy
kunom kryjcym si na drzewach wok dziedzica. Zowrogie szczekanie mogo oznacza tylko jedno zbliajce si zagroenie.
Oeg? Duga usiada na ku, wypatrujc ma w pmroku. Co si...
Ucicha, widzc wyrany gest Oega. Otulia si niedwiedzi skr i przestraszona obserwowaa, jak m klczy przy palenisku na rodku izby. Do wygasajcego
ju ognia wrzuci gar wierkowych gazi i kilkakrotnie dmuchn w ar. Natychmiast wyskoczyy pomienie, a na cianach zataczyy cienie. Picioletnia Mika
wysuna gow spod przykrycia. Z wiszcej koyski dao si sysze gos paczcego Wyszka. Duga wyskoczya z ka, wzia niemowl na rce i przycisna je do
nagich piersi.
Szczekanie psw stawao si coraz bardziej zajade. Z zagrody za domem dobiegao beczenie wystraszonych owiec. Oeg wyrwa siekier wbit w polano przy
palenisku i podszed do drzwi.
Ujadanie przeszo w bolesny skowyt.
Oeg zakl chrapliwym gosem, odbi rygiel i kopniakiem otworzy drzwi. Podmuch chodnego powietrza roznieci pomienie. Mczyzna przeskoczy nad pegajc
po polepie plam jasnego wiata i wybieg w lewo, w stron zagrody z owcami.
Borek! krzykn. Kie!
Do koszary brakowao mu okoo trzech sni, kiedy nagle o co si potkn. O may wos nie upad.
Kie? Schyli si i sign rk tam, gdzie spodziewa si trafi na gow psa.
Namaca jedynie lepki kikut szyi.
Natychmiast zrozumia, jak bardzo si pomyli. To nie by ry ani niedwied tsknicy za wie baranin, to nie byo adne dzikie zwierz. Z pewnoci gow Ka
od reszty ciaa oddzielia ostra klinga. Oeg rozejrza si z przeraeniem i mocniej cisn siekier.
Kelgaaaar!
Dziki krzyk porazi go a do szpiku koci. Oeg uskoczy i byskawicznie si skuli.
Na dziedzicu zadudniy kopyta cwaujcych koni. Mrok wyplu czarn posta jedca. W uniesionej rce zabyszczaa stal.
Oeg momentalnie zareagowa, prbujc siekier odeprze uderzenie. Jednak cios zakrzywionym, jednosiecznym ostrzem odrzuci jego bro na bok. Klinga dosiga
czoa Oega, zelizgna si po gowie i odcia poow prawego ucha. Przenikliwy bl i ciepo tryskajcej krwi byy ostatnimi rzeczami, jakie czu. Upad niczym
martwy, podczas gdy huk kopyt i zowrogi miech oddalay si w kierunku domu.

Mika, gono szlochajc, wyskoczya spod przykrycia, przesza bosymi stopami po glinianym klepisku i szybko wdrapaa si na ko matki. Roztrzsione, wtuliy si
w siebie i bez ruchu obserwoway otwarte na ocie drzwi.
Ttent kopyt umilk przed domem. Zadwicza kantar, kto z przytupem zeskoczy na dziedziniec. Z ciemnego prostokta drzwi wynurzya si czarna posta
w paszczu z wilczej skry, w grubej wenianej sukmanie i szpiczastej czapie podbitej kouchem. Po ostrzu trzymanej w opuszczonej rce szabli spywaa rubinowa za.
Duga skulia si w kbek i jeszcze mocniej przycisna do siebie dzieci. Dobrze wiedziaa, kim jest nieproszony go. Czarne wosy, charakterystyczne dugie wsy,
wyranie zaznaczone koci policzkowe, szeroka szczka i zwalista, ale prna sylwetka. Awar.
Mczyzna ostronie przeszed przez prg i uwanie rozejrza si po izbie. W kocu jego wskie, jakby zowrogo przymruone oczy zatrzymay si na Dudze.
Przez chwil przyglda si jej z zaciekawieniem, nastpnie obejrza si i co krzykn w ciemno. Zamiast odpowiedzi rozleg si zowieszczy chichot i odgos
zbliajcych si krokw.
Awar znw spojrza na kobiet i okrutnie si umiechn. Serce Dugi podeszo do garda. Kiedy mczyzna zdj z gowy kopak i zacz zmierza w kierunku ka,
wiedziaa ju, co si wydarzy.

Ockn si niemal natychmiast, cho mia wraenie, e ciemne prdy niewiadomoci ca wieczno niosy go przez pustk. Ostry, paraliujcy bl przywrci
mczyzn do rzeczywistoci. Przez chwil nie mg myle o niczym innym, bo prawa strona twarzy pieka jak przypalana ogniem. W kocu jednak dotaro do niego,
co si stao. Przeszyo go lodowate ostrze strachu.
Pomimo e prawe ucho mia zalepione krwi, zacz odrnia dwiki. Niedalekie beczenie dwch owiec zaguszao ttent kopyt, ale zaraz potem przeraone gosy
zwierzt przeszy w bulgocce charczenie. Zarzynaj moje owce przeszo Oegowi przez myl. Nie rozumia sw napastnikw, ale bezbdnie rozpoznawa
kraczc mow. W taki sposb mwiy Kruki z rwnin na poudniu. Parszywe plemi.
Kiedy ostronie obrci si na prawy bok, wyraniej usysza dwiki dobiegajce z domu. Ponad zduszone kanie Miki i Wyszka przebija si przerywany krzyk
Dugi, ktremu towarzyszyy gone, regularne mskie okrzyki. Oeg wiedzia, co to oznacza. Zakipiaa w nim krew.
Duga! krzykn chrapliwie i sprbowa wsta.
To by bd.
Jeden z mczyzn stojcych w zagrodzie krzykn ostrzegawczo i zwinnie przeskoczy ogrodzenie. Oegowi udao si ju prawie klkn, kiedy mocny kopniak
rzuci go z powrotem w boto. Skuli si w lepkiej brei, z trudem apic oddech. Awar schyli si nad nim, co warkn i chwyci go za wosy. W doni ciska n
usmarowany owcz krwi. Oeg w duchu zwrci si do przodkw, by przyjli midzy siebie jego dusz.
Co zadwiczao w powietrzu. Awar, ktry pozosta w zagrodzie, wyda zdawiony jk i upad w boto zmieszane z owczym gnojem.
Mczyzna trzymajcy Oega zawaha si, spojrza w kierunku kompana i zawoa go.
W odpowiedzi usysza tylko beczenie owiec.
Awar puci Oega i zwrci si w kierunku domu. Jednak zamiast krzykn ostrzegawczo, tylko potwornie zarzzi.
Oeg, ktrego kolana i donie zanurzone byy w bocie, obejrza si za siebie. Nad Awarem growa cie czarny jak wgiel. Zjawa jedn rk pewnie trzymaa
ofiar, drug zagbia n pod jej uchem. Energiczne pocignicie ostrza rozpruo gardo Awara powyej grdyki a do drugiego ucha. Na Oega spad gorcy, czarny
deszcz.
Bogowie... Na czworaka prbowa uciec przed zjaw. Ciao Awara runo w boto. Po chwili obok Oega migna para ng. Obcy zagrodzi mu drog.
Oeg spojrza i wytrzeszczy oczy.
Cicho gos nieznajomego by nienaturalnie spokojny. Oeg zdrtwia i wstrzyma oddech. Obcy mczyzna wsun sztylet do pochwy przy prawym boku. Ilu
ich tam jest? Skin gow w kierunku drewnianej chaty.
Oeg pokrci tylko gow, bo nie wiedzia. Zrozumia za to, e obcy nie ma zamiaru zrobi mu krzywdy, ale w dalszym cigu targay nim dreszcze strachu.
Hm. Waciwie to nie ma znaczenia. Nieznajomy chwyci uk przewieszony przez jego piersi. O jednego trupa mniej czy wicej... Sign ponad prawe rami
i wycign trzy strzay. Jeli ci ycie mie rzek, zakadajc jeden z pociskw na ciciw nie zbliaj si do chaty.
Oeg przysig w duchu, e nie uczyni nic podobnie gupiego. Mroczny nieznajomy cisn dwie pozostae strzay midzy zbami i ruszy w kierunku domu.

Na koci Tengriego... Trzymajcie j! Ju kocz...


Kiedy przeamali jej pocztkowy opr, Duga pokornie si poddaa. Teraz, sdzc po przyspieszonych ruchach napastnika, Awar powinien szczytowa.
Wyobraenie, jak jej ono zalewa przeklte awarskie nasienie, sprawio, e z jej garda wydar si okrzyk odrazy. Znw si spia i sprbowaa wyrwa z ucisku
oprawcy. Bezskutecznie. Dwaj pozostali trzymali jej nogi mocno, niczym w kowalskich kleszczach, a trzeci, ktry klcza na ku, ca si trzyma rce kobiety.
Czwarty brutalnie w ni wchodzi.
O tak... zacharcza i lina z jego ust skapna na piersi Dugi, koyszce si w rozciciu zmitoszonej koszuli.
Ju prawie kocz... Przycie w eb temu wrzeszczcemu bachorowi!
Wyszko lea na pododze przy ku. Wczeniej przywdca najedcw wyrwa go matce i rzuci na bok. Chopca ochronia weniana czuha, w ktr by owinity.
Jego pacz przeszywa mzg Dugi. Mika take pakaa na cae gardo, skulona w kcie izby, gdzie silnym uderzeniem odrzuci j jeden z Awarw.
Mczyzna, ktry przytrzymywa lew nog Dugi, postanowi wykona rozkaz wodza i prbowa kopn chopca, ale niemowl leao za daleko.
Przywdca grupy, przy gonej zachcie kompanw, kilka razy mocno wszed w Dug. Nagle znieruchomia na wyprostowanych rkach, skoni gow, a z jego
garda wydosta si chrypliwy dwik. Duga poczua jego gorce szczytowanie. odek cisn si jej z odrazy.
W pomieszczeniu co sykno. Zowieszczo, krtko, jakby kropla wody spada na rozarzony kamie.
Wszystko ucicho. Duga otworzya oczy. Z ust Awara, jeszcze rozchylonych i wydychajcych tchnienie niedawnej rozkoszy, stercza grot strzay. Na jej piersi i twarz
trysna krew. Oprawca osab, jego okcie si zaamay, gowa z wbit w potylic strza bezwiednie opada. Duga w ostatniej chwili lekko si przesuna. Ostry koniec
strzay tylko zadrapa jej ucho.
Mczyzna, ktry jedn rk przytrzymywa nog Dugi, a drug ju przygotowywa si do zajcia miejsce swego przywdcy midzy jej udami, odwrci si
zaskoczony. Wtedy strzaa przebia jego serce. Sia uderzenia powalia go na drewniany bok ka. Potoczy si po pododze niczym rzucony worek pszenicy. Zmar
nikczemnie, z przeraeniem na twarzy i zwiotczaym czonkiem w doni. Klczcy za Dug Awar podwign si i sign po miecz. Wicej ruchw nie udao mu si
wykona. Trzecia strzaa dosiga jego oka, przeszya czaszk i mzg, a potem przytwierdzia jego gow do ciany. Rce bezwiednie opady, po twarzy cieka krew,
spywajc na piersi.
Sukinsyn!
Ostatni Awar ten, ktry prbowa kopn Wyszka doby szabli i hardo stan przy wejciu.
Na zewntrz panowaa jednolita, nieprzenikniona ciemno. Wyszko i Mika dusili si od paczu.
Syszysz mnie, tchrzu? Poka si!

Przed domem poruszya si mroczna posta. Niczym z powierzchni smolistego jeziora, z ciemnoci wynurzya si wysoka, czarna sylwetka mczyzny, ktry pewnie
wszed do chaupy. wiato powoli, jakby niechtnie, przesuwao si po nieznajomym i stopniowo ukazywao szczegy jego wygldu. Wysokie buty pokrywaa
warstwa kurzu i bota. Podwinite spodnie po wewntrznej stronie byy ju mocno wytarte. Skrzany paszcz z doszytym kapturem i krtkimi rkawami przepasyway
dwa rzemienie.
Z pierwszego zwisa okazay sztylet i saks redniej dugoci frankoski miecz z szerokim ostrzem. Drugi rzemie krzyowa si na piersi mczyzny i podtrzymywa
umieszczony na plecach koczan ze strzaami. Zwyczajny wygld woja zaburzay jedynie wykonane z brzu i utwierdzone w ochraniaczach przedramienia wieki oraz
naszyjnik z kw bazyliszka. Zwichrzone czarne wosy okalay opalon twarz. Bya pociga, drapiena, ze skr jakby przylepion bezporednio do czaszki.
Awar poczu na plecach dreszcze. Nie wywoa ich upiorny wygld mczyzny. Wosy Awara zjeyy si, kiedy spojrza nieznajomemu w oczy. Byy czarne niczym
jaskinia, charakteryzoway czowieka, ktry ju tyle razy stan twarz w twarz ze mierci, e zawsze, kiedy znw do tego dochodzio, ona pierwsza spuszczaa gow.
Obcy przeszed przez prg. Przesuwa w doni strza, nacigajc uczysko. Grot prawie dotyka palca wskazujcego. Lotki z pir zaczepiy o ciernisty zarost na
twarzy mczyzny. Bro cichutko zaskrzypiaa.
Awar obiema domi chwyci zakrzywion szabl.
Wiem, co ty za jeden warkn amanym jzykiem Sowian. Podstpny szczur, ktry zabija od tyu. Czemu nie wyprbujesz tego elastwa, ktre wisi przy
twoim boku?
Strzelec nawet si nie poruszy. Przez chwil zdawao si, e si waha, chocia strzaa wymierzona w serce rabusia nie drgna. Duga zwalia z siebie trupa, rzucia si
na ziemi, chwycia Wyszka i uspokajaa go w ramionach.
ucznik nie spuszcza wzroku z wroga. Spod wosw na czole Awara wypyna kropla potu. W wietle ogniska bysna jak kawaek bursztynu.
No tak odezwa si znw Awar, cho tym razem nie mia w gosie tej samej pewnoci siebie. Posrae si ju w gacie? Walcz ze mn jak mczyzna!
Przybysz nagle przymruy oczy.
Nie przychodzi mi na myl ani jeden powd, dla ktrego miabym z tob walczy powiedzia i uwolni kciuk. Ciciwa zadwiczaa.

Oeg usysza skowyt i oskot upadajcego ciaa. Zakrad si pod drzwi i ostronie zajrza do rodka.
Duga siedziaa na pododze przy ku. Twarz odwracaa do ciany. Jedn rk zasaniaa Wyszka, drug przyciskaa Mik. Ze wszystkich si staraa si odcign
uwag dziewczynki od widoku tego, co znajdowao si w pomieszczeniu.
O krok od paleniska lea Awar ze strza w brzuchu. Paznokcie wpija w ziemi, a pitami szorowa po udeptanej glinie. Nieznajomy nachyli si nad nim, chwyci za
nog i wlokc wroga niczym zowione zwierz, energicznym krokiem ruszy w kierunku wyjcia.
Oeg szybko zszed mu z drogi. Ranny skowycza jak zbity pies, na polepie pozostawia krwaw smug. ucznik wywlk go na dziedziniec i rzuci si na ofiar
niczym ogromny cierwojad, ktry chce rozpocz uczt, mimo e ofiara jeszcze yje.
Ze strza we flakach moesz tu zdycha a do rana, ajdaku. Powiedz mi, gdzie znajd Burguta, bo chtnie bym go wypatroszy.
W powietrzu roznosi si smrd odchodw, wydobywajcy si z rozszarpanych wntrznoci.
Dobij mnie... charcza Awar.
Gdzie s Krwawe Psy? Czarnowosy nachyli si nad gow wroga. Wiem, e naleycie do ich bandy. Podalicie na pnocny wschd, eby doczy do
reszty. Prawda? Gdzie si ukrywaj?
Z kcikw ust Awara wyciekaa lina wymieszana z krwi i sokami odkowymi.
Mw! potrzsn nim obcy.
Kirt... Na wargach rannego pojawia si piana.
Kirt? Co to znaczy?
witynia... Warownia...
Gdzie? Syszysz?
Awar chcia oplu mczyzn, ale lina tylko spyna po jego policzku.
Nigdy go nie znajdziesz... Jedynie wybracy...
Nieznajomy chwyci w do strza sterczc z brzucha Awara. Powoli j przekrci. Oeg si zatrzs, jak gdyby sam by tym, ktrego wntrznoci nawijane s na
elazny grot. Ranny wy z blu, a na jego twarzy pot miesza si ze zami.
Jak tam trafi? warkn ciemnowosy. Mw, bo przysigam na Peruna, e ten bl jeszcze raz przekrci strza jest niczym w porwnaniu z tym, ktry
dopiero mog ci sprawi. Powiedz, gdzie ley to miejsce, a ja dam ci szybk mier.
Awar trzs si jak na mrozie, toczy z ust pian, a do jego spodni przyklejony by mokry flak.
Nie znam drogi... wydusi. Tylko jeden z nas... Ju nie yje... On wiedzia... Teraz jest martwy... Awar sprbowa si zamia, ale w efekcie targn nim atak
kaszlu.
ucznik zakl, mocno przekrci strza w ranie i wbi jej grot w klatk piersiow. Ranny ucich, jego gowa opada, z ust wypyna czerwona piana.
Czarnowosy puci strza i wycign sztylet. Dugie ostrze bez trudnoci przecio gardo konajcego. Nogi Awara zatrzsy si w ostatnim odruchu agonii. Obcy
z obojtn twarz rozgrzebywa ran kroi szyj jak bochenek chleba tak dugo, a ostrze zazgrzytao na krgosupie. Oeg szybko si odwrci. Zasoni rk usta,
ale kiedy usysza chrzst amanych krgw szyjnych, jego nerwy i odek nie wytrzymay. Szybko odbieg na stron.
Jeszcze klcza i drcymi rkami ociera resztki wymiocin z wsw, kiedy na jego plecach spocza zakrwawiona do. Zlkniony, odwrci si i opad na ziemi.
Teraz nadstaw uszu i dobrze zapamitaj kade sowo. Nieznajomy nachyli si nad nim. Gowy zabieram ze sob. Ciaa bez nich nie s a tak niebezpieczne, ale

tak czy inaczej, gboko je zakop. W kade wbij dbowy koek. Prosto w serce. Rzemieniem ze wieej skry zwi trupom rce na plecach i odrb im stopy. Dla
pewnoci kade ciao obci cikim gazem. Zrozumiae?
Oeg niepewnie przytakn.
Mgbym... mgbym ich spali...
Jedziec ciemnoci zaprzeczy ruchem gowy.
Nie rb tego. Ogie moe szybciej uwolni drzemic w ich ciaach z si. Chcesz, eby ich duchy bkay si po okolicznych lasach? No to sam widzisz. Miejsce
martwych jest w ziemi, musz rozoy si w gbokim grobie.
Z chaty da si sysze haas. Strzaa, ktra przebia gow jednego z Awarw i przytwierdzia go do ciany, zamaa si. Trup opad na ko. Duga wrzasna. Dzieci
znw zaczy paka.

ze obcitych gw podskakiwao w rytm koskiego chodu i obijao si o nogi jedca. Cienkie rzemienie, ktrymi przywizane byy do ku sioda,
przechodziy przez usta i dziury pod brodami, wic kady ruch konia powodowa rozwieranie si trupich szczk. Wygldao to, jakby grupa niemych
prbowaa piewa.
Za wronim ogierem posusznie kroczyo p tuzina koni. Mczyzna dosiadajcy karosza delikatnie garbi si w siodle. Zwiesi gow, a twarz zasoni
kapturem. Zdawao si, e drzema, ale kiedy rumak zara, jedziec z oywieniem rozejrza si i wyprostowa.
W oddali pojawiy si zabudowania.
Niewielka osada zbudowana zostaa wok gospody solidnej, drewnianej budowli z rzebionymi okiennicami. Wysoki, somiany dach wyranie z jednej strony
przewitywa; supy, ktre go podpieray, byy ociosane na ksztat sylwetek ludzi i demonw, w wikszoci z kilkoma twarzami. Rogi domu zdobiy bycze czaszki, co
oznaczao, e fundamenty zostay powicone krwaw ofiar. Zapewniaa ona karczmie ochron samego Peruna i skutecznie odstraszaa mieszkajce w lasach biesy.
Za gospod znajdowao si zadaszenie dla koni. Przed nim, na pieku, siedzia znudzony parobek ubrany w grub, pcienn sukman. Mg mie najwyej
szesnacie lat. Jednym zbem drewnianych wide, ktre opar sobie o rami, rozgrzebywa boto. Kiedy usysza odgos kopyt, z ociganiem podnis gow. Kiedy
tylko spostrzeg ekwipunek przy siodle nieznajomego, skoczy jak raony piorunem. Widy chlupny w boto.
Co... co... wyjka. Zdao mu si, jakby zawieszone na rzemieniach gowy gapiy si wanie na niego. Cofn si z przestrachem, zahaczy o pieniek i plecami
uderzy w sup podtrzymujcy dach.
Eee... Czym mog ci suy, askawy panie? w kocu wydusi z siebie.
Jedziec nosi miecz, co oznaczao, e nie jest byle tuaczem. W tych stronach najczciej uywan broni byy topr, wcznia, uk i strzay. Kto posiada miecz, tego
naleao traktowa z honorami.
Delikatne pocignicie za uzd zatrzymao ogiera, a pozostae konie posusznie stany za nim.
Sprbuj zgadn dobieg gos spod kaptura.
Parobek wysili si na umiech.
Wybacz, askawy panie. Zaraz zaprowadz twoje konie do stajni i rozsiodam. Wszystkie dokadnie wytr, napoj i nakarmi.
Mczyzna zsiad z wierzchowca i poklepa go po szyi.
Przede wszystkim, zadbaj o czarnego. Daj mu duo owsa i siana. wieego, adnych spleniaych, zeszorocznych resztek. Nie musisz go rozsiodywa, dugo tu
nie zabawi.
Wydawao si, e modzieniec wreszcie odzyska troch pewnoci siebie.
Jak kaesz, askawy panie. Jestem Gogo. Witamy U Ksiniczki Dragoluby.
Hmmm. Spod kaptura wyziera nieprzenikniony mrok. Z nazwy wnosz, e gospoda jest w posiadaniu gnoma.
Dokadnie tak, askawy panie. Czcigodnego Zdrawko Mileticia! Parobek wypi pier jak stroszcy si kogut, widocznie istnia powd, dla ktrego mg by
dumny, e suy u wspomnianego.
A ten Zdrawko jest bogaty?
Bogaty? Gogo rozejrza si wkoo i zniy gos. To niewystarczajce okrelenie, askawco. Chcesz z nim moe dobi targu?
Tak jakby. Wprawdzie twarz jedca nadal pozostawaa niewidoczna, ale Gogo by pewien, e tym razem pojawi si na niej umiech.
Oferujesz szczeglny towar, askawy panie chopak omieli si stwierdzi to, gdy nieznajomy zdj z sioda pczek gw. Ile za to?
Mczyzna zwrci si w jego stron. Gogo natychmiast poaowa swojej odwagi, cofn si o krok i wyranie poblad. Kiedy jednak nieznajomy rozwar pi, na
jego doni zamigotaa srebrna moneta. Wybity by na niej wspaniay, otoczony wiecem laurowym profil krla Karola Wielkiego, pogromcy niezwycionych Awarw.
Zysk nie jest a tak istotny, przyjacielu. Wane, eby ycie sprawiao ci rado.

Waciwie nie. Zdrawko Mileti pokrci przeczco gow, nienaturalnie du w porwnaniu z reszt ciaa, majcego niespena sze pidzi wysokoci. Gowa ta
ozdobiona bya typowymi dla gnoma czerwonymi wosami, upitymi w dziwaczn fryzur. Nie wypacam nagrd za gowy zbjnikw i banitw. Ani awarskich, ani

bugarskich, ani adnych innych.


Przecie ten motoch psuje ci interes okradaniem przejezdnych stwierdzi nieznajomy.
Psuje, nawet bardzo odpar gnom. Ale sam przyznasz, e nie mog paci za kad cit gow, ktr mi tu kto przywlecze. Zaraz zaczliby przyazi sami
rozbjnicy. Proponowaliby gowy swoich ofiar, przysigajc, e to zabici przez nich zoczycy. Nic z tego nie bdzie, panie. Jeli chcesz zarobi, wytrop i zabij demona
ludoerc, ktry grasuje w okolicy. Poprzysigem zapaci za jego eb ca srebrn grzywn. A to znw skierowa spojrzenie na sze zakrwawionych trofew,
rzdem uoonym na stole moesz wyrzuci do szamba za karczm.
Nie wyrzuc spokojnie odpar nieznajomy. Nie chcesz zapaci, nie szkodzi. Co jednak dla mnie uczynisz. Rozkaesz parobkowi, eby w kad gow wbi
dwa elazne gwodzie, prosto w oczy. Potem trzeba je zakopa gboko w ziemi i przycisn kamieniami.
Gnom na darmo usiowa rozpozna skryt pod kapturem twarz przybysza.
Czemu miabym to zrobi?
Dlatego, e gowy nie naleay do zwykych Awarw.
A c w nich byo takiego szczeglnego?
To byy Krwawe Psy.
Zdrawko tak wytrzeszczy oczy, e nieomal wypady na st. Twarz potnego, uzbrojonego mczyzny, ktry sta za jego plecami i podejrzliwie przyglda si
obcemu, nienaturalnie si wyduya.
Krwawe Psy? Zdrawko gono przekn lin.
Syszae o nich?
Czy istnieje w ogle kto, kto jeszcze nie sysza opowieci o przekltym wielkim kniaziu Jugurrusie i jego siepaczach?
Prawda przytakn zakapturzony. Mao kto w ostatnich latach nie zetkn si z ich gniewem...
Jak zwie si ten ich boek? Niewydarzony bliniaczy brat Tegriego, wadca zawiatw...
Kelgar.
Kelgar, tak. Oby tak jego czonki zgniy i odpady. Zdrawko cisn w doni may, drewniany posek Peruna, ktry wisia na jego piersiach. Jeste pewien,
przybyszu? Rzeczywicie sudzy Jugurrusa mieli na szyjach mroczne znaki?
Obcy wskaza wzrokiem sze gw Krwawych Psw. Na szyjach wszystkich z nich znajdoway si zagadkowe czarne znaki. Zdrawko wytrzeszczy oczy.
Wrmy do mojej proby nieznajomy zapar si piciami o st. By moe jest ci wiadome, e Awarowie nie czcz swoich przodkw w taki sposb, jak
czynimy to my. Oni boj si zmarych. Wierz, e niektrzy z nich powstaj noc z grobw, by wypija krew z ywych. Wiesz zapewne, skd wziy si te przesdy?
Nie, ale ty z pewnoci mi to powiesz.
Ten strach jest zwizany z czarodziejskimi praktykami kniaziw Kelgara. Awarowie twierdz, e kto cho raz suy mrocznemu bogu, pozostanie jego
niewolnikiem na wieki. Jugurrus postara si, aby tak wanie byo. Kady z Krwawych Psw ju jako dziecko przechodzi rytua zaprzysienia Kelgarowi. Skadaj
ofiar z czowieka i konia, wypijaj z nich krew. Na dusz naznaczonego Awara Jugurrus rzuca urok, ktry nawet po mierci wojownika nakazuje powrci jego ciau
na wiat i dalej wykonywa rozkazy wielkiego wadcy i boka.
Krasnolud z przeraeniem spoglda na gowy Awarw. Leay na blacie stou, ustawione na rwno ucitych kikutach szyi. Martwymi oczami gapiy si w pustk.
Ramiona Zdrawka wyranie trzsy si pod kamizelk z kolcej skry.
Chcesz tym samym powiedzie, e jeli nie zakopiemy tych gw, jak radzisz... nie dokoczy, strach zdawi jego gos w gardle.
Wanie tak. Ich ciaa s ju zakopane w ziemi, daleko std. Same gowy nie s ju niebezpieczne, ale nie jest przyjemne, kiedy zaczynaj zgrzyta zbami
i piskliwymi gosami domaga si ludzkiej krwi...
Zajmiemy si nimi! krzykn Zdrawko. Dokadnie, jak rozkazae!
To dobrze. Nieznajomy wsta. W podzice wyznacz dobr cen za konie.
Jakie konie?
Awarskie. P tuzina wspaniaych rumakw z naddunajskich rwnin. Dobry zakup.
Nie s zauroczone?
Nie, zarczam. Nie pij krwi i nie gryz ludzkich gnatw. Jestem z nimi w drodze ju od kilku dni i nie miaem adnych problemw.
Mileti z wolna przytakn, a w jego przestraszonych oczach bysny iskierki, typowe dla kupca, ktry zwietrzy dobry interes.
Co powiesz na jedn grzywn za trzy konie? rzuci.
Zot grzywn?
Srebrn. Z dobrego srebra. Grzywna gruba na kciuk.
Kciuk kciukowi nierwny.
Spjrz na dana. Zdrawko wskaza na stranika. Widzisz jego apy, jego paluchy? Takie s te grzywny.
I tak nie oddam trzech koni za jedn sztabk grzywnow. Nie przyprowadziem padlin od puga oderwanych. Awarowie to nie parszywe robactwo, wic
w chowie koni mao kto im dorwna. Grzywna za sztuk.
Ha, ha! Nie najade si czasem w lesie dzikich grzybw? P grzywny za sztuk. Wicej nie dam.
Dwie grzywny za trzy konie, w innym razie zabieram je i sprzedam gdzie indziej. I nie prbuj mi wmwi, e musisz wyywi rodzin.
Skrzat podrapa si po bujnej, rdzawej czuprynie. Na chwil spochmurnia, potem jednak umiechn si przyjanie.
Zatem trzy i p sztabki za wszystkie i do tego hojna gocina na mj koszt. To jest moje ostatnie sowo. Bierzesz?

Nieznajomy rozwaa propozycj w milczeniu. Wreszcie gono westchn.


Nie ma nic lepszego nad synn sowiask gocinno. Stoi.
Zdrawko spokojnie przytakn i wskaza wolne miejsce za stoem.
Usid, owco zoczycw. Wypijmy za dobry targ. dan zwrci si do stranika, wskazujc gowy sprztnij to wistwo. I powiedz Gogo, eby poszed do
lasu wykopa d.
Mczyzna z obrzydzeniem chwyci rzemienie, do ktrych przywizane byy gowy, i z popiechem opuci pomieszczenie.
Tak, dobrodzieju Zdrawko odwrci si do gocia powiesz mi w kocu, jak masz na imi?
Mczyzna usiad i cign kaptur.
Rogan.
Gospodarz przechyli gow, jakby usysza woanie z oddali.
Rogan? Przyglda si ciemnookiemu mczynie. Chyba nie Czarny Rogan, przyboczny Wojnomira, wczeniej czonek druyny Radomira z Nitrawy...
W istocie, to mgbym by ja.
Bogowie! Wdrowcy opowiadali, e ubie wicej tych nikczemnikw ni jakikolwiek inny strzelec walczcy z Awarami.
Rogan umiechn si z przeksem.
Sam ich nie liczyem, wic skd inni mieliby to wiedzie?
Zdrawko zachichota i unis rzebiony, drewniany kufel.
Twoje zdrowie, Czarny.
Rogan wzi od usugujcej dziewczyny rg z mocnym, jczmiennym piwem.
Twoje, Mileti!
Chocia Zdrawko by drobnej budowy i sprawia wraenie wtego, to jego wspbiesiadnik nie by w stanie dorwna mu w piciu. Krasnal kilkoma duymi ykami
oprni kufel, potnie bekn i skin na dziewczyn, eby dolaa.
By moe nic mi do tego kontynuowa ale co sprowadzio w te odlege, pnocne strony wojownika o tak wielkiej sawie i pozycji?
Rogan otar wsy wierzchem doni.
Moja sawa nie jest nic warta, a i dobr pozycj czowiek szybciej straci, ni j zyska. Szczcie to kapryna kochanka.
Kapryna kochanka? parskn Zdrawko. Niewierna ladacznica, jeli z ksicego pomocnika czyni wczg, ktry yje z zabijania banitw. Nie wzbogacie
si ani troch? Podobno grody, ktre zdobywae, opyway w bogactwa.
To prawda. Jednak nieatwo byo dosta swoj cz upw. Dopki Wojnomir, Wocibr i pozostali ksita przelewali krew w interesie Frankw, Karolowi
nie przeszkadzao, e jego sprzymierzecy wzywaj innych bogw. Kiedy jednak przyszo do podziau awarskiego zota i woci, prawo do nich mieli jedynie ci, ktrzy
pokonili si przed krzyem.
Chrzecijastwo! Zdrawko szybko chwyci i pocaowa amulet. Wiara sabeuszy i pomylonych. Syszaem, e nawet sam Wojnomir uleg tej kamliwej religii.
Musia, aby dosta urodzajne ziemie Panonii midzy Dunajem a Jeziorem Botnym. Na rozkaz Karola zniszczy wszystkie stare witynie. Posgi Peruna, Welesa,
Radogosta i pozostaych bogw nakaza roztrzaska i wrzuci do Dunaju...
Niech zstpi gniew bogw na gow tego zaprzaca! gniewnie wykrzykn Zdrawko.
C poradzi. Polityka.
Poli... co?
Eee, nic. Takie dziwaczne sowo. Frankowie nieustannie go uywaj. Tak naprawd chodzi o gr. Jeden wadca przed drugim stale co udaje, a w kocu czyni
zupenie inaczej. Wojnomir take. Zachowuje si jak wierny chrzecijanin, eby Frankowie dali mu spokj, a w rzeczywistoci nadal skada ofiary starym bogom.
Oby mia racj.
To jednak, co jest dozwolone wielmoom, nie dotyczy zwykych wojownikw. Ci, ktrzy nie odrzucili wiary ojcw, popadli w nieask i natychmiast zostali
odsunici z ksicej suby. Wyruszylimy na wschd i przyczylimy si do Bugarw. Chan Krum poprzysig, e prdzej zginie, ni da si ochrzci. Dwa lata
walczyem pod jego dowdztwem, byem wiadkiem klski Awarw nad Cis, ale i tam szczeglnie si nie wzbogaciem.
A c ci przygnao tu, na pnoc?
owy.
Gnom zamia si, rozbawiony.
Rozumiem. Dobry teren sobie obrae. Wdrwka drog w kierunku Hronu stwarza wiele okazji do uycia miecza i uku. Tak ci sucham i sucham... Hm... Nie
chciaby duej u mnie zabawi, Czarny? Zawsze opaci si mie czowieka, na ktrego widok ta hoota sra w gacie.
Rogan pokrci gow.
Nie mog zosta. Tropi wielki skarb. Tych szeciu podao na pnocny wschd, eby doczy do liczniejszej grupy.
Wicej Krwawych Psw? Krasnal pomaca amulet. Niech nas bogowie ochroni.
Prawda, bo zostawiaj po sobie tylko pogorzeliska i sponiewierane trupy. Przewodzi im Burgut...
Burgut? zapyta dan, ktry wanie wszed do szynku. Syszaem o nim. Okrutny morderca.
Okrutny? skrzywi si Rogan. Najokrutniejszy ze wszystkich. Przywdca Krwawych Psw, prawa rka Jugurrusa, przeklty sukinsyn. Widziaem, jak tuzinami
wyyna Sowian i Bugarw.
Nad Cis? zapyta Zdrawko.

Nad Cis. Wiosn obleglimy Vukmar, ring [1] kapkana[2] Sagutaja, ostatni twierdz zdychajcego pastwa Awarw. Przez prawie cay miesic bezskutecznie
nacieralimy na way obronne tego gniazda wy. Awarw chroniy mroczne czary wielkiego kapana Jugurrusa. W kocu jednak sowiascy i bugarscy wrbici oraz
zaklinacze poczyli swoje siy. W czarodziejskim pojedynku upiekli wielkiego kniazia na skwark. Od tej chwili los ringu by przesdzony. Burgut o tym wiedzia, wic
szybko zgromadzi Krwawe Psy, przedar si przez bram grodu i wyrwa si z oblenia. Zebra jakie trzy tuziny Psw, ale po drodze doczyli do nich inni
uciekinierzy. Przedostali si a nad Dunaj i dalej, wzdu Hronu, podyli na pnoc.
Nie strasz. Jestemy rzut kamieniem od Hronu. Musieli min nas o wos. Nie domylasz si, dokd zmierzaj?
Syszelicie o miejscu zwanym Kirt?
Zdrawko przeczco pokrci gow i pytajcym wzrokiem spojrza na dana. Ale i ten nic nie wiedzia.
Jest to, zdaje si, witynia doda Rogan. Bez wtpienia powicona Kelgarowi. Tych szeciu take si tam kierowao. Co mi mwi, e awarscy uciekinierzy
bd si tam zlatywa jak muchy do padliny.
Zdrawko i dan pospnie wpatrywali si w swoje kufle.
To s ciemne sprawy wyszepta czarnowosy mczyzna. Awarowie s jak szaracza. Kiedy spustosz dorzecze Hronu...
Nie dokoczy. Na zewntrz rozleg si krzyk bolesny i gniewny zarazem. Sprzed drzwi dobieg odgos stp biegncego czowieka. Drzwi otworzyy si z hukiem.
Do karczmy, zataczajc si, wpad modzieniec. Rogan od razu rozpozna w nim Goga, parobka ze stajni.
By cay zakrwawiony.

Nim ranny dotar do stou, ugiy si pod nim kolana i upad na drewnian podog. dan i Zdrawko zerwali si i podbiegli do niego.
Przyprowad kapana! Niech wemie zioa gojce rany! dan wrzasn na usugujc dziewczyn. Gogo, co si stao?
Wojownik pomg chopakowi podwign si i usi na najbliszej awie. Modzieniec mia szkaradnie rozszarpane lewe rami, a na szyi wida byo czerwone
lady ostrych zbw. Na szczcie nie zahaczyy o ttnic, ale mimo to rana i tak wydatnie krwawia. Gocie szynku z rozdziawionymi gbami obserwowali cae zajcie.
To by on... Gogo wycedzi przez zacinite z blu zby. Ten przeklty karze... Nagle zeskoczy na mnie z dachu stajni... Musia go przywabi smrd
odcitych gw...
dan gniewnie wykrzykiwa:
Mam ju do tego skurwiela! Dopadn go! Przysigam na bogw, e tym razem go dopadn!
Nim zdyli powstrzyma wojownika, zapalczywie chwyci tarcz i topr, po czym szybkim krokiem skierowa si do wyjcia. Od otwartych drzwi dzieliy go ledwie
trzy kroki, gdy stan w nich go. dan znieruchomia, jakby uderzy w niewidzialn cian. Zlkniony, cofn si. Rogan, ktry wszystko obserwowa ze swojego
miejsca za stoem, ze zdziwieniem unis brwi.
Do pomieszczenia wesza kobieta. Szczup, niezwykle wysok sylwetk okrywao mskie odzienie z dobrze wyprawionej skry i doskonaego sukna. Bysny
piknie wykonane klamry oraz okucia z brzu. Srebrna zapinka spinaa odrzucony na plecy ciemny paszcz.
Chocia bya modsza od Rogana o adnych par lat nie moga mie wicej ni 25 wiosen zdawao si, e do rodka wszed kto o wiele starszy, peen majestatu
i godny szacunku.
Dugie, zociste wosy miaa splecione w wiele warkoczy. Twarz o regularnych rysach mona by byo uzna za pikn, gdyby nie szpeciy jej tatuae. Nie miay
adnego okrelonego ksztatu, przypominay sploty ciernistych gazi, pncych si spod ubrania, po szyi a po usta i kciki szarych, jakby rzucajcych urok, oczu. Na
jej piersiach byszcza ksiyc srebrny amulet w ksztacie sierpa z zagitymi do dou rogami.
Do w skrzanej rkawicy ciskaa zakrzywiony, jednosieczny miecz. Liczne szczerby na ostrzu wiadczyy o czstym uywaniu.
Z miecza skapyway kropelki ciemnej cieczy.
Nieznajoma uwanym wzrokiem przyjrzaa si twarzom obecnych. Nastpnie rzucia na podog co, na widok czego najbliej stojcy dan cofn si o krok.
Wielcy bogowie wyrwao si z jego ust.
Wygldao to jak ludzkie dziecko trzyletnie, zupenie nagie. Jego gowa bya odcita od ciaa.
Biega u was ten karze przemwia kobieta i czubkiem miecza otworzya trupowi usta. Wszystkim ukazay si ostre, mocne siekacze. Niezwykle podstpne
stworzenia. a po drzewach jak koty, ukrywaj si w konarach i skacz na spotkanych nieszcznikw. Rzadko podchodz pod ludzkie osady, ale kiedy gd je
przycinie... Najbardziej lubi serce i mzg.
Zdrawko odwrci wzrok od szkarady i spojrza w twarz kobiety. Nabra gboko powietrza, co dodao mu odwagi.
Kogo... Kogo mam zaszczyt przywita w karczmie U Ksiniczki Dragoluby, miociwa pani?
Nazywam si Mirena. Niektrzy mwi na mnie Osa.
Cisz w izbie mona byo kroi na kawaki. Przez dusz chwil gnom siedzia z rozdziawionymi ustami.
Znam to imi, pani. Jeste wiedm. owczyni biesw. A miecz w twojej doni to z pewnoci do.
Wszystko si zgadza przytakna.
Stokrotnie ci witam w moich skromnych progach. Zdrad nam, ktre bstwo skierowao tu twoje kroki? Jeszcze dzi chciabym zoy mu hojn ofiar. Od kilku
tygodni prbowalimy pozby si tego potwora.
Bogom ofiary nie musicie skada odpara. Ale jeli wyznaczylicie nagrod za tego kara...
P grzywny od razu rzuci Zdrawko.
Mnie proponowa ca odezwa si Rogan.
Nieznajoma rzucia czarnowosemu krtkie, ale przenikliwe spojrzenie. Nastpnie znw spojrzaa na Zdrawka. Wystarczyo, e pytajco uniosa brwi, a umiech

gnoma zmieni si w krzywy grymas.


Ca srebrn skama bez zajknienia. Teraz mwiem o poowie zotej. Tyle jestem ci gotw zapaci, pani.
Niewane Mirena wzruszya ramionami. Do tego posiek dla mnie i owies dla konia...
Ma si rozumie Zdrawko przybra sualcz postaw. Co jednak zrobimy z t padlin? Czy nie najlepiej byoby j spali?
artujesz? Kobieta wycigna n. Jego misko jest bardzo delikatne i smaczne.
Nikt w gospodzie nie kry przeraenia.
Nie znacie si na artach? Mirena pokrcia gow i nachylia si nad zdobycz. Miso karw jest twarde jak podeszwa i smakuje jak zgnia ryba. Chc tylko
jego zby. Za taki amulet niektrzy pac majtek.
Musz si napi. Zdrawko gono przekn lin i odwrci si.
Nalej i mnie rozkazaa kobieta.
Co trzasno. Wiedma wyprostowaa si, szybkim spojrzeniem ocenia zakrwawione siekacze, z uznaniem kiwna gow i umiecia trofeum w woreczku
zawieszonym u paska. Nastpnie chwycia rg, ktry podaa jej roztrzsiona dziewczyna. W tym czasie wbieg do karczmy stary kapan, obwieszony amuletami z koci
i mierdzcych ptasich wntrznoci. Szybko podszed do rannego parobka.
owczyni upia yk z rogu i cicho chrzkna.
Przyapaam kara na ogryzaniu gw. Wyglday na awarskie.
To s awarskie gowy potwierdzi Zdrawko. Ale nie byle jakie. Naleay do Krwawych Psw.
Mirena przeszya go wzrokiem.
Nie gadaj gupot. Skd by si tu niby wziy by Krwawych Psw?
Przynis je ten oto czowiek.
Szare oczy znw skieroway si na Rogana, ktry milczco siedzia w pcieniu przy kocu stou.
Czyby? A kt to jest?
Syszaa o Czarnym Roganie? zapyta Zdrawko.
Ba wiedma uwaniej przyjrzaa si wojownikowi. Jeste tym synnym pogromc Awarw? Hm... Prawd mwic, inaczej sobie ciebie wyobraaam.
Oczy nieznajomego pozostay nieprzeniknione.
Przykro mi, e ci rozczarowaem wzruszy ramionami.
Kto powiedzia, e jestem rozczarowana? odpara i podniosa rg na znak toastu.
Rogan w odpowiedzi spojrza jej w oczy. Zdao si, e bysna w nich iskra zainteresowania. Po chwili jednak wojownik unis wasny rg i utkwi wzrok
w spienionym piwie.

roga pena dziur wia si gstym, w wikszoci bukowym lasem. Kopyta konia wzbijay w powietrze licie, przedwczenie postrcane z drzew
wyjtkowo gorcym latem i wietrznym pocztkiem jesieni.
Odziany na czarno jedziec wjecha na grzbiet stromego wzniesienia. Przejecha kusem przez szczyt, gonic wasny cie. Zatrzyma konia. Soce,
z rzadka ukazujce si i momentalnie niknce za pyncymi chmurami, chowao si ju za horyzontem.
Las na przeciwlegym zboczu by rzadszy, dziki czemu jedziec mia lepszy widok na wschd. Zatrzyma konia.
Przed nim rozcigaa si rozlega dolina, a za ni ponura masa gsto zalesionych kopcw. Dolin obj ju mrok, ale wijc si na dole rzek odbicie nieba
przemienio we wstg pynnego srebra. Nawet na szczycie wzniesienia sycha byo jej nieustanny huk. Obfite jesienne deszcze zasiliy koryto Hronu mtn wod.
Rogan ju zamierza rusza, kiedy na drodze za sob usysza odgos kopyt. Odwrci si w siodle. Zdumia si, mimo to nawet nie mrugn okiem.
Kobieta z wytatuowan twarz cigna lejce swego wierzchowca.
Przyjrzyjmy si zatem powiedziaa, zatrzymujc rumaka obok konia mczyzny Roganowi zwanemu Czarnym.
I Mirenie zwanej Os odpar spokojnie.
Nie wiedziaam, e podamy t sam drog.
Przecie wcale nie podamy razem odwrci si i pogna konia.
Wiedma przez chwil wpatrywaa si w jego plecy, potem i ona ruszya.
Znikne z Ksiniczki Dragoluby jak rusaka: przed pierwszym pianiem koguta...
Czemu mnie ledzisz? hukn.
ledz? Zamiaa si, cho w jej oczach bysny iskry rozdranienia. Chyba przysne w siodle i co ci si przynio, czarna gowo.
Sucha trawa przy drodze bya pofalowana jak morze.
No dobrze znw odezwaa si wiedma. Nie bd igra z ogniem. Masz racj, jechaam za tob.
Po co?
Chciaabym dowiedzie si czego wicej o miejscu zwanym Kirt.
No tak, gnom z gospody ju ci wszystko wypapla.
Bardziej ni chtnie. Tropisz wielk zgraj Awarw. Ale najwyraniej nie masz pojcia, gdzie ich szuka.
Jako sobie poradz.
W istocie? Zgodnie z tym, co mwi skrzat, ich nora jest dobrze ukryta. I na pewno chroniona czarami. Jak by nie byo, to w kocu witynia Kelgara.
Tym bardziej nie powinna si do tego miesza. Ludzie, ktrych tropi... to nie s zwykli ludzie. Suba u Jugurrusa ich przemienia.
W kogo?
Raczej niech ci to nie ciekawi.
Nie bd taki zagadkowy. I nie staraj si mnie przestraszy. Nie jestem zagubion kobietk, ktra wiata widziaa tyle, co kawaek pola zza plecw ma.
Tego nie twierdz. Tyle e wojownicy Jugurrusa...
Jugurrus najad si strachu, prawda? Przy boju o ten awarski grd, jak mu tam...
Vukmar.
Znaam kogo, kto tam walczy. Mocnogr z Welesturu. Syszae o nim?
Nie tylko syszaem. By w druynie zaklinaczy, ktrzy mieli chroni nasze wojsko przez czarami Jugurrusa.
Wiem. Szczcie, e si do nich nie przyczyam. Podobno nie skoczyli dobrze.
Niestety, nie.
Opowiedz mi o tym.
Nie mam ochoty.
Nie karz mi prosi.

Rogan westchn.
Kiedy zebrao si ich okoo tuzina, czyli wystarczajco duo, by czary si powiody, podeszli pod grd. Wtedy na szczycie waw pojawi si Jugurrus.
Czarownicy podnieli magiczne laski i cisnli w umocnienia ognistym wiatrem. Wielki Jugurrus nie podda si. Wicher zad, nie wiadomo skd zjawio si stado koni
o ognistych oczach i dwunastu miakw dosownie zostao zmiecionych z powierzchni ziemi. Konie ich stratoway, zagryzy...
Zagryzy?
A nawet zeary. Przynajmniej tak twierdzili ci dwaj z naszych czarownikw, ktrym udao si uciec. Ale trudno im wierzy, bo postradali zmysy i przez kilka dni
majaczyli, linili si i szczali w swoje czarodziejskie szaty.
Ale i Jugurrus wycign kopyta, prawda?
Zosta po nim tylko tusty popi i kupka czarnych gnatw.
Nie trzeba si zatem zbytnio obawia Krwawych Psw. S wprawdzie niebezpiecznymi bkartami, ale bez swojego ksicia nie stanowi wielkiego zagroenia.
Tak twierdzisz? Nie postawibym na to ani wierci zardzewiaej elaznej grzywny.
Tak czy inaczej, jak chcesz si dosta do gadziej wityni? Bdziesz potrzebowa pomocy czarodzieja.
Nie odwarkn Rogan.
Co nie?
Spojrza na ni.
Suchaj mnie uwanie, wiedmo. Od pewnego czasu polegam wycznie na sobie. I zupenie mi to odpowiada. Kiedy do swoich spraw nie wcigasz postronnych
ludzi, nie musisz si na nich oglda i nie rozpraszaj twojej uwagi.
Ale nikt ci nie osania odpara.
Wtpi, eby chciaa mnie osania.
Nie uno si, Czarny. Podejd do tego z gow. Mam zdolnoci, ktre mog ci si przyda. Jestem pewna, e nawet nie wiesz, czy Awarowie przekroczyli Hron,
czy wzdu jego brzegu przedostali si na pnocny wschd, do Pustohradu.
Ale z atwoci si tego dowiem. Jestem niezym tropicielem. Poza tym wtpi, by wdrowali dolin rzeki. Wzdu jej grnego biegu znajduj si liczne warownie...
Wiem o tym. Byam tam.
Uwaam raczej, e przeszli na drugi brzeg i podaj w kierunku Sitna. Gdzie tam, wrd tych wzniesie na wschodzie, znajduje si ich nora.
Dotarli do podna gry. Tutaj droga czya si z gocicem, ktry wi si wzdu rzeki i czy naddunajskie tereny z grodami w Pohroniu. Tras t przewoono na
pnoc zboe i wino, a na poudnie transportowano kouchy, mid, kamienie na arna, przede wszystkim za metale szlachetne, ktre gnomy-grnicy wydobyway pod
Sitnem.
Na rozdrou Rogan zeskoczy z konia i rozejrza si, badawczym wzrokiem przygldajc si ziemi. W pewnym momencie schyli si, wzi w palce troch gliny,
roztar j i na koniec dokadnie powcha. W kocu otrzepa donie, wyprostowa si i z powrotem dosiad rumaka.
Mirena, obserwujc go, szeroko si umiechaa, niedbale opierajc si okciami o siodo.
Co? nie wytrzyma.
Poszli drog na pnoc skina gow a tam, za pierwszym zakrtem, zeszli ciek do rzeki i przeszli na drugi brzeg.
Spochmurnia jeszcze bardziej.
Skd wiesz?
Mwiam ci przecie, e mam przydatne zdolnoci. Nie suchae?
Fukn, odwrci si na koniu i odjecha na pnoc. Mirena zrobia to samo. Za zakrtem Rogan zwolni i po chwili stan. Pomidzy olchami przy brzegu wia si
droga. Czarnowosy nie odezwa si sowem, nie spojrza na wiedm, tylko zboczy z drogi i po ciece zszed na brzeg rzeki. Tam si zatrzyma i odwrci.
Dobrze wymamrota. O co ci waciwie chodzi?
Ju mwiam.
Nie, nie mwia. Nawet o tym nie wspomniaa. Zatem?
Ja te nie wiem, co tob kieruje.
Tobie nic do tego.
Ale nie cigasz Krwawych Psw po to, aby wdrowni poeci ukadali o tobie bohaterskie pieni?
To chyba jasne, e nie o to chodzi.
Skina gow.
Jeste wojownikiem, najemnikiem i morderc. Zupenie jak ja. Nie przywiecaj ci adne szlachetne cele. Tym bardziej, e dugie lata spdzie na walkach
z Awarami. Wojna moe nauczy tylko jednego w jaki sposb najszybciej odda kogo pod wadanie Moreny. Teraz za chcesz t nauk spieniy, czy nie?
Nie rozumiem, co sugerujesz.
Nie igraj ze mn. Co takiego jest w Kircie, e z tak ochot tuasz si za garstk wszawych uciekinierw i zamczasz si ich wyynaniem?
Ach tak Rogan umiechn si przewrotnie. Czyli to ci chodzi po gowie? Dlatego przyssaa si jak pijawka? Zakadasz, e witynia bdzie pena
szmatawego zota Awarw?
A nie bdzie?
Dotychczas zupenie nie braem tego pod uwag. Jest mi to obojtne. Zysk mnie nie interesuje.
Czyby? To po co targowae si w gospodzie? Gnom si skary, e nigdy nie spotka nikogo tak asego na srebro.

Jest potrzebne na niezbdne wydatki: uzbrojenie, jedzenie, pasz dla konia. Sprawa z Krwawymi Psami to zupenie inna historia. Stary, niespacony dug.
Mirena si skrzywia. Tatua zafalowa, jakby oy.
Nie chcesz si podzieli tym zotem, co? Nie bd skpcem. Moemy si dogada. Pomog ci znale drog do Kirtu, a w zamian dasz mi cz skarbu...
Jeli jest tam jaki skarb odpar z powag Rogan moesz go sobie w caoci zatrzyma dla siebie.
Zgoda.
Spojrza w jej szare oczy i gboko odetchn. Potem, jakby nie mia ju siy si od niej opdza, zwrci wzrok w kierunku rzeki, powid rumaka za cugle i pomau
zszed z brzegu do wody.

Prg rzeczny nie by tak pytki, jak przypuszczali. Po przeprawie ubrania mieli mokre do pasa. Chwil przedtem zaszo soce, a konarami drzew zacz koysa silny
wiatr. Mirena musiaa uy czarw, by nie trz si z zimna.
Powiedzmy, e ci wierz powiedziaa, przeamujc cisz. Nie chodzi ci o zysk. W porzdku. Czemu zatem tropisz Krwawe Psy?
Rogan pokrci gow.
Ta historia nie powinna ci interesowa. Nie ma w niej nic wyjtkowego.
Zao si, e dla ciebie jest interesujca a nadto.
Na twarzy Rogana pojawi si krzywy umiech, ale gboka czer jego oczu pozostaa nieprzenikniona. Nieobecny wzrok skierowa w stron lasu, przez ktry
przebiegaa wska cieka. Mirena zrozumiaa, e Rogan patrzy daleko w przeszo.
Nadrzeczna cieka prowadzia przez ciemn, spltan buczyn. Droga za, ktrej wspomnienie przywoa Rogan, biega przez brzozowy las, przepuszczajcy cz
promieni sonecznych. Chodny wiatr usta. Byo ciepo, a w powietrzu unosi si zapach kwiatw i grzybw. Lato dobiegao koca.

Drog ucieka modzieniec. Mia nie wicej ni osiemnacie lat. By wysoki i uminiony, a w jego ciemnych oczach mona byo dostrzec oznaki, e wiele ju w yciu
dowiadczy. Zarost na twarzy, rwnie czarny jak wosy, by szorstki i gsty. W prawej rce mody mczyzna trzyma prosty, wasnorcznie wykonany uk z cisowego
drewna. Na plecach mia koczan peen strza.
Przeskoczy nad przewalonym, sprchniaym drzewem i pobieg dalej. Na jego twarzy maloway si skrajnie odmienne uczucia. Z jednej strony, rado z udanych
oww przez rami mia przerzucony sznur z yka, a do niego przywizane byy dwa zajce i tusty guszec ale z drugiej uwieraa go wiadomo, e przez cay dzie
nie pokaza si w domu. Wyszed na polowanie wczenie rano, wraz z pierwszymi promieniami soca, a teraz powoli zapada ju zmrok. Pasja polowania pochaniaa
go bez reszty. Zbyt pno sobie uwiadomi, e zostawi on sam w domu, bez pomocy. Ich syn mia ledwie rok, prawie nauczy si chodzi i Zdobenka miaa przy
nim duo zachodu. Nie wspominajc o tym, ile roboty byy w gospodarstwie trzeba nakarmi krow i drb... Gdzie ty masz rozum? obwini si w duchu
modzieniec i zacz biec jeszcze szybciej.
Kiedy dotar na szczyt wzniesienia, u ktrego podna staa ich chata, poczu zapach spalenizny.
Znieruchomia, przejty strasznymi mylami. To nie by zapach domowego paleniska, przy ktrym Zdobenka codziennie przygotowywaa straw. To by smrd
wielkiego ognia. Poaru.
Kiedy zbiega po zboczu, zapach sta si silniejszy i bardziej zowrogi.
Mczyzna wypad z lasu na skoszon k przed domem.
Zamar z przeraenia.

Rogan gboko nabra powietrza i energicznie potrzsn gow.


Dajmy temu spokj. Nie chc o tym mwi.
Mirena milczco przytakna. Wszystko ju wiedziaa. Kiedy Rogan zanurzy si we wspomnieniach, wnikna w jego myli i patrzya jego wewntrznym wzrokiem.
Obrazy byy mtne, ale wyranie rozpoznaa zielon dolin ze strasznym, czarnym pogorzeliskiem porodku. Widziaa spalone pozostaoci domu sterczay
z dymicego popiou, jak koci ze stosu pogrzebowego. Odczuwaa przeraenie, niezmierny al, skrcajce wntrznoci poczucie winy i zalek nieokieznanego
gniewu, ktre targay dusz modzieca. Zadraa.
Powinnimy si ogrza i wysuszy powiedziaa szybko. Nie rozpalimy ogniska?
Nie tutaj odpar. Mokre buty przewiesi przez siodo i dosiad konia. Ognisko mog dostrzec z daleka.
Kto?
Ktokolwiek.
Droga nie bya szersza anieli wskie szlaki wydeptane przez zwierzta. Koskie uda miejscami ocieray si o gazie, osty i ciernie. Gstwin ogarniaa wieczorna
szarwka. Wiatr sta si teraz chodniejszy, konary zowrogo szumiay. Gdzie w poowie podejcia oba konie wyranie stay si niespokojne, zaczy gono re.
Jedcy zaczli si mie na bacznoci.
Z mrokw ciemnoci przed nimi wyoni si ciemny ksztat.
Przy drodze sta wielki, poduny gaz. Z pewnoci nie pochodzi z tych okolic. By grubo ociosany, a na jego powierzchni kto wyry kilka prostych znakw.
Co to za znaki? zapyta Rogan.
Ryty odpowiedziaa zamylona Mirena, bdzc wzrokiem po kamieniu. Magiczne pismo. Dlatego konie tak si denerwuj.

Potrafisz odczyta ich znaczenie?


Oczywicie.
Co tam jest zatem napisane? Jeli chcesz zdoby przychylno opornej dziewki, dodaj do jej napoju kropl swego nasienia?
Tak skomplikowanej myli nie mona zapisa rytami. Zaraz postaram si je rozszyfrowa.
Podczas gdy Mirena zerkaa na wyryte znaki, Rogan rozejrza si po okolicy.
Tam droga odbija krzykn.
O czym mwisz?
cieka. Midzy tymi paprociami, zaraz za kamieniem.
Hm. Z pewnoci prowadzi do wityni.
Wyczytaa z tych bazgrow co o wityni?
Ten ryt oznacza wite miejsce rdeko, by moe dbowy zagajnik. A ten, majcy ksztat siekiery...
Symbol Peruna?
Wanie.
Czyli wite miejsce, pewnie witynia. Ale dziwne, e na takim odludziu moe si kapanom opaca zarzynanie kur i wieszczenie z popiou. Bo niby komu mieliby
wry? Mylisz, e miejscowi kapani przyjm nas w swoje progi, jeli za nocleg i jedzenie zaoferujemy im kawaek srebra?
Czemu mielibymy nie sprbowa?
Zboczyli z gwnej cieki.
Ju po paru krokach spostrzegli midzy drzewami cian z bierwion i strzech pokryt wizkami gazi. Przedarli si przez krzewy i stanli przed prost chat. Drzwi
domu, na ktrych wisiaa czaszka ubra, byy otwarte na ocie. W rodku panowa mrok.
Zdaje si, e nikogo tu nie ma szepna Mirena.
Pytanie tylko przytumionym gosem powiedzia Rogan jak dugo chata stoi porzucona. I czy kapani opucili j dobrowolnie, czy nogami do przodu.
Skierowa konia w stron ogrodzenia wok domu i nachyli si w siodle. Jednoczenie sign rk przez rami i chwyci uk.
Co jest? cicho zapytaa Mirena.
W tej zagrodzie jeszcze niedawno byy winie. lady w bocie s wiee. Rogan zsiad z konia. Jeden koniec uczyska opar o ziemi, przycisn go od gry,
dwukrotnie wygi rami uku i nacign ciciw. O ni zahaczy nasadk strzay. Mirena take zeskoczya z wierzchowca. W rku trzymaa do.
Poczekaj chwil powiedziaa. Sprawdz, czy nikt si tu nie ukrywa.
Rogan spojrza na ni z zaciekawieniem. Wiedma signa rk po ksiyc wiszcy na jej szyi i przymkna oczy. Jej ciao przebiegy dreszcze podobne do drenia,
ktre ogarnia czowieka w chwili rozkoszy. Otworzya oczy.
Jest tu co ywego.
Gdzie?
Za domem.
Czowiek?
Nie, jaka inna istota.
Rogan poszed za dom, trzymajc uk przygotowany do strzau. Wiedma sza o krok za nim. Ostronie minli rg chaty.
Na wszechmocn Chors! krzykna Mirena Ale smrd!
Kto tu urzdzi bijatyk Rogan wskaza gow cian chaty. Caa bya zakrwawiona, a pod ni leao mnstwo wntrznoci. Nad caym pobojowiskiem
krloway trzy wiskie by.
Ten kto musia by porzdnie godny stwierdzia Mirena.
Tak bywa, kiedy uciekasz, a masz za sob dug drog.
Nagle usyszeli szelest, a niedaleko nich mign jaki cie. Rogan byskawicznie namierzy cel, ale nie uwolni strzay. Stwr wskoczy w zarola. Tupot ap szybko
umilk w gbi lasu.
Cholera! Wiedma opucia miecz. Zasrany lis. Przywabi go smrd.
Ale nie by zainteresowany wiskimi flakami. Czyli za domem jest co jeszcze.
Cokolwiek to jest, nie zdradza oznak ycia.
Ostronie przeszli na niewielkie obejcie za chat.
Wiedziaam. Mirena wykrzywia usta.
Niedaleko dou na odpady, na ziemi, lea nagi starzec. Rce i nogi mia rozrzucone na boki i mocno przywizane do kokw wbitych w ziemi. Zimnym trupem
poywio si ju robactwo, a i padlinoercy odwalili swoj robot. Mimo to przyczyna jego mierci nadal bya dobrze widoczna. Kto rozpru ciao mczyzny od siwej
brody a po krocze.
Krwawa gwiazda wycedzi przez zby Rogan i opuci uk.
Co takiego?
Tak Krwawe Psy postpuj z jecami. Zwylke przybijaj ich do krzya. Ale jeli nie maj adnego pod rk, zabijaj wanie w ten sposb. Rozcinaj ofiar tak,
aby nie uszkodzi adnego wanego organu. Nie musz ci mwi, jak dugo i w jak straszliwych mkach nieszcznicy umieraj. Z ich cierpienia Kelgar czerpie swoj
moc.

Gos mczyzny si zmieni. Nagle zacz mwi jak optany. Mirena spostrzega, e jego twarz zastyga, a wzrok sta si nieobecny. Zupenie jak wtedy nad rzek,
gdy zapytaa go o przyczyny nienawici do Krwawych Psw. Znw zacza wchodzi w jego myli. Szybko jej si to udao. Przymkna powieki.
Najpierw jego wzrokiem ujrzaa teraniejszo. Spogldaa na starca z wydziobanymi oczami i twarz wykrzywion agoni. Potem obraz zacz si zmienia. Na
miejscu mczyzny ujrzaa ciao modej kobiety. Leao w takiej samej pozycji. Szeroko rozoone rce i nogi, wntrznoci wywleczone z okropnej rany, ktra cigna
si od piersi a po zakrwawione ono. Dziewczyna wci ya. Jej oczy wyraay szalestwo, a usta bagay o mier. Modzieniec, ktrego oczami patrzya Mirena,
opad na kolana. Przeci powrozy, krpujce kostki i nadgarstki kobiety. Na pomoc byo za pno. Konaa, a bl wzrasta. Stracia gos, bo cay dzie krzyczaa. Cay
dzie, podczas gdy on biega po lesie.
Bya tylko jedna rzecz, ktr mg dla niej uczyni. Z pokrowca przy boku wycign dugi n myliwski. Paczc, przyoy jego ostrze do jej piersi, do z wolna
milkncego serca.
Mirena szybko opucia myli Rogana i gboko westchna. Rozpaczliwy krzyk, ktry we wspomnieniu wydar si z garda modzieca, by niczym wobec tego, co
dziao si w jego duszy.
Nienawi, ktra w nim wezbraa, musiaa by ogromna. Wiedma powstrzymaa drenie wasnego ciaa i mocniej chwycia rkoje miecza, ktra prawie
wylizgna si z jej doni.
Ta dziewczyna zapytaa to twoja...
Bystro na ni spojrza. Zdao si jej, e ciemno z jego oczu wytrysna i porazia j jak ostry pazur.
Moja ona wycedzi przez zby. Krwawe Psy zabiy j, a naszego syna porway, by zoy go w ofierze swojemu przekltemu bogu. Poprzysigem, e nie
spoczn, dopki ostatni z tych smrodliwych potworw nie zginie od mojego miecza.
Nagle oprzytomnia i spojrza ponad ramieniem Mireny.
Syszaa to?
Co? Odwrcia si.
W ciszy zadwiczaa koska uprz.
Nasze konie?
Nie, dwik dochodzi stamtd. Wskaza w stron lasu. Midzy drzewami widz jakie ogrodzenie.
Spojrzaa na niego uwanie.
Czyby jednak witynia?
Mocno chwycili w donie bro i ruszyli we wskazanym kierunku.
Doszli do palisady, ktra otaczaa wity gaj. Kade bierwiono ogrodzenia byo na grze wyrzebione w ksztat gowy. Wygldao to tak, jakby wok witych
dbw stra peni rzd wysokich postaci. Przed ma, pokryt paskorzebami bram sta uwizany ko. Na grzbiet mia zarzucon czerwon kap, oblamowan
tym wyszyciem i frdzlami. Siodo i kantar byy nabite srebrnymi wiekami i byszczcymi kamieniami.
Awarska uprz warkna Mirena.
Rogan przytakn.
Moesz sprawdzi, ilu ich tam jest?
Wiedma znw dotkna srebrnego sierpu, zmruya oczy i zacza szybko oddycha. W kocu pokrcia gow.
Nie daam rady. Cay gaj skrywa magiczna zasona. Dziwna, naturalna. Jej rdo tkwi w tych drzewach.
Niewane. Poczekaj tu na mnie.
Chyba artujesz. To nie jest pie o bohaterach, a ja nie jestem kwilc bab, ktrej na kadym kroku musi broni dzielny wojownik. Jeli tych skurwieli jest tam
wicej, mj miecz ci si przyda. Nie nosz go dla ozdoby.
Spojrza na ni.
Ale stj za mn. Kiedy zaczynam strzela, nic, co znajduje si przede mn, nie jest bezpieczne.
Mirena przyja to do wiadomoci.
Kiedy przekraczali bram, czaszki jeleni i dzikich turw spoglday na nich pustymi oczodoami. Za ogrodzeniem panowa mrok. Nikt nie mia cina drzew ze
witego gaju, wic stare drzewa rosy spltane razem z modymi. Korony tworzyy dach, przez ktry nie byo wida ani kawaka nieba. Wska cieyna prowadzia
dugim, ciemnym tunelem. Rogan i Mirena musieli ostronie stawia kady krok jeden faszywy ruch mgby zdradzi ich obecno.
Droga prowadzia na polan. Nad otarzem ofiarnym wznosi si wysoki na niemal dwa snie posg, ktry wyobraa posta o pochmurnej, wsatej twarzy.
W jednej rce trzymaa wielki topr, w drugiej rg obfitoci. Gromowadcy towarzyszyy rzeby niszych bstw. Przed jedn z nich klcza barczysty mczyzna. Mia
na sobie znoszon tunik, skrzany paszcz podbity blaszkami z brzu, znoszone spodnie i dziurawe buty. By odwrcony tyem do cieki i najwyraniej nie
przeczuwa, e ma towarzystwo.
Rogan wyszed z cienia rzucanego przez drzewa, stan w rozkroku, lew nog wysun nieco do przodu i nacign ciciw a do policzka.
Jeste martwy powiedzia.
Psia ma! Mczyzna szybko si odwrci i skoczy na rwne nogi. Do tej pory wyglda, jakby si modli. Jednak resztki koacza w jednej rce i ogryzek
z jabka w drugiej wiadczyy o czym zupenie innym. Teraz wyrzuci jedzenie i sign po zatknity za pas topr.
Nawet nie prbuj! wrzasn Rogan i wymierzy strza w jego czoo.
Olbrzym straci pewno siebie i oderwa rk od broni.
Nie strzelaj, czowieku! Nie chciaem zbezczeci tego miejsca! Byem tylko godny. Pomylaem, e miosierni bogowie podziel si odrobin strawy
z wdrowcem.

To najwyraniej nie jest Krwawy Pies. Mirena stana obok Rogana. Jednak Czarnowosy Strzelec nie opuci uku i nie zwolni ciciwy.
Moe by jednym z tych sowiaskich szczurw, ktre walczyy po stronie Awarw. W trakcie boju cae ich plemiona ustawiay si w pierwszym szeregu, przed
Awarami. Wystarczyo, e ci obiecali im udzia w upach.
Na Peruna i wszystkich bogw! Nieznajomy wytrzeszczy oczy. O czym ty mwisz, czowiecze? Ja sug Awarw? Nigdy, przysigam na moj dusz! Jestem
Wielimir z Borynia, jeszcze do niedawna jedziec w subie Radomira z Nitrawy. Cae sze lat wyynaem Awarw i rzucaem ich ciaa na er wronom. Od bitwy pod
Devnem a po krwawe jatki nad Jeziorem Botnym.
Rogan przyjrza mu si badawczo. Mczyzna mia niewiele wicej ni trzydzieci lat, ale zmierzwiona, rudawa broda czynia go z wygldu starszym.
Wracam do domu kontynuowa brodacz cho przez zachanno chrzecijan i Bugarw jestem tak samo biedny, jak wtedy gdy opuszczaem rodzinny grd.
Jedyna rzecz, ktr zdobyem na tej popieprzonej wojnie, to zdobione srebrem awarskie siodo. Pewnie z jego powodu podejrzewalicie, e jestem Awarem, prawda?
Niech je szlag trafi! Sprowadza na mnie same nieszczcia!
Rogana nie przekonaa ta ognista mowa.
Co wiesz o kapanie?
O jakim kapanie?
O tym, ktry ley zarnity za chat.
Wielimir jeszcze bardziej wytrzeszczy oczy.
Jak to? Byem pewien, e nikogo tam nie ma. Kiedy nikt nie odpowiedzia na moje woanie, poszedem rozejrze si po gaju, czy czasem tu na kogo nie trafi...
Co si temu nieszcznikowi stao?
Awarowie odpowiedziaa mu Mirena.
Awarowie? zawoa Wielimir. Chro nas, Perunie...
Czego tu szukasz? spyta Rogan. Gdzie jedziesz?
Mwiem, e jestem w drodze do domu. Mj rd yje na wyynach poudniowych. Rudzielec wskaza palcem przez rami.
Mwi prawd stwierdzia Mirena.
Skd wiesz?
Wiem. Potrafi rozpozna. Poza tym kapan ju gnije i jest w poowie zearty. Musia umrze co najmniej dwa dni temu. Ten czowiek nie ma nic wsplnego z jego
mierci.
Oczywicie, e nie mam, do cholery! Wykrzykn wzburzony Wielimir.
Rogan waha si jeszcze chwil, ale w kocu skin gow i opuci uk. Brodacz westchn gono.
Na miosierne bstwa, przestraszylicie mnie, ludzie!
Gdyby nie opycha si tak ofiarami z otarza powiedziaa Mirena usyszaby, e si zbliamy. Nie jest ci wstyd okrada boga?
Jakiego znowu boga? Mczyzna spojrza na posg. Nie byo to adne mistrzowskie dzieo, a e drewno z czasem pociemniao i popkao, ksztaty rzeby byy
ledwie rozpoznawalne. To wyglda jak ostrugana i wbita w ziemi koda. Co to waciwie za szkaradztwo? Wstrtnobg?
Mirena wsuna miecz do pochwy.
Ja bym powiedziaa, e to raczej ywia.
ywia? To co? Brodacz przyjrza si figurze. No moe, ma tu co jakby cycki... Ale powiem wam, e t drobn ofiar szczeglnie si nie poywiem. Kilka
suchych jak wir koaczy, jedno spleniae jabko, garstka pszenicy. A do picia? Charchn i splun. Zasrany olej konopny.
Skada si go ywii w ofierze, aby zapewnia podno odpara Mirena. Obfite plony.
Mojej podnoci to na pewno nie poprawi. Obrzydliwe wistwo. Fuj! Wielimir podszed do przybyszy i lepiej przyjrza si Roganowi. Hm, interesujce...
O co chodzi? zapyta Rogan, chowajc strza z powrotem do koczana.
W tym pmroku nie mogem si dobrze przyjrze twojej twarzy, ale teraz... Zdaje si, e ju ci kiedy spotkaem. Ciebie, zotowosa, widz pierwszy raz, tego
jestem pewien. Ten tatua i warkoczyki z pewnoci bym zapamita...
Oczy Mireny zmieniy si w dwa kawaki lodu.
Zotowosa? Warkoczyki? Przyjmij dobr rad i ju nigdy wicej tak do mnie nie mw. Okrcia si na picie i odesza.
Bogowie, nawet mj topr nie jest a tak ostry. Wielimir spojrza na Rogana. Kto to waciwie jest?
Mirena odpowiedzia Czarny i nie zwracajc uwagi na zdumienie rysujce si na twarzy rudzielca, odwrci si i pody za wiedm. Ja jestem Rogan.
O psia ma! Olbrzym paln si doni w czoo i krzykn za odchodzcym: No prawda! Czarny Rogan. Ta moja dziurawa pami! Nie poznaem
najwikszego bohatera wojen z Awarami, niech mnie bogowie ukarz! A Mirena, zwana Os, najszybsza zaklinaczka i owczyni demonw, jak wie niesie. Co was
sprowadza w te zapomniane przez bogw strony?
To duga historia rzuci Rogan przez rami.
Nie szkodzi. Wanie zapad zmrok, a przed nami dugi jesienny wieczr. A dugie wieczory s stworzone dla dugich opowieci.
Wiedma przewrcia oczami.
Wszechwadna Chors, czy tego gupca zesae jako prb dla mojej cierpliwoci?
Zdao si jej, e pord szumu dbw syszy miech rozbawionej bogini.

zlag by to! zakl dan i chwyci ciki gaz. Bg Weles jest nam co winien za t harwk! Gogo przesta kopa, wyprostowa si i wyjrza z dou.
Pomc ci? zaproponowa.
Nie fukn stranik. Skocz kopa d. Zmrok szybko zapada i nie mam zamiaru stercze tu duej, ni jest to konieczne.
Mylisz, e mnie to bawi? Gogo chwyci za opat. Przeraajca robota. Te gby... Brrr! Oczy im wyupilimy gwodziami, a mnie i tak si
wydaje, e cigle si na nas gapi.
dan dorzuci gaz do stosu pozostaych kamieni. Charkn gono i splun.
Myl, e ju wystarczy. Jak uwaasz?
Gogo wyrzuci z dou reszt wykopanej ziemi i przytakn.
Te tak myl.
dan poda rk Gogowi i pomg mu wydosta si z jamy.
W gospodzie wypijemy kilka pucharw piwa, bez wzgldu na to, czy si to gnomowi spodoba czy nie. Naley nam si za t brudn robot.
Sodkich snw, cierwa warkn parobek i kopniakami zepchn do jamy sze gw zwizanych skrzanym rzemieniem.
A ty im moesz dotrzyma towarzystwa, kurduplu doda dan, podnis z ziemi worek z ciaem kara i wrzuci go do grobu.
Jeszcze te przeklte czaszki...
W ciemnoci, gdzie midzy drzewami, zadudniy kopyta. Mczyni wymienili przestraszone spojrzenia. dan sign do tyu i chwyci w do drzewce siekiery.
Gogo schyli si po motyk. Mimowolnie stanli bliej siebie.
Drog zbliao si okoo dziesiciu jedcw. Jeden po drugim wynurzali si z lenej gstwiny. Na przedzie jecha dobrze zbudowany mczyzna o okrgej twarzy.
Wosy na skroniach mia splecione w warkoczyki. Odziany by w ciemny paszcz, a w rce trzyma rzebion czarodziejsk lask. Oprcz niej nie mia innej broni.
Natomiast towarzyszcy mu jedcy byli uzbrojeni a po zby. Wikszo z nich stanowili ludzie, jednak byo wrd nich dwch odmiecw mody mieszaniec
z Goricy i postawny wowiec. Wszyscy mieli jedn wspln cech wygldali gronie.
Czarownik zatrzyma konia przy jamie i z ciekawoci do niej zajrza. W dole panowaa nieprzenikniona ciemno, ale mczyzna co wymamrota, a po chwili gowa
wa na kocu kostura rozarzya si na zielono. W tym wietle ukazao si p tuzina gw. Czarownik spojrza teraz w bok co go zainteresowao. Pochyli si
w siodle, obrci lask i jeden z jej kocw wetkn w oczod pomalowanej czaszki Psa.
Zdaje si, e nie jestemy jedynymi owcami w lesie. Unis przeraajce trofeum i pokaza je pozostaym. Do dupy z tym! Miaem nadziej, e z tych szeciu
uda si nam wydusi pooenie wityni.
Wiemy przynajmniej, e jestemy na dobrej drodze odezwa si wowiec, szczupy stwr z ys gow, pokryt drobnymi uskami. Na pierwszy rzut oka jego
ciao wygldao jak ludzkie, jednake istota ta bya gibka i sprysta niczym w. Wszyscy Awarowie podaj w kierunku Hronu.
To dla nas gwno warta informacja hukn czarownik. Spojrza na dwch roztrzsionych mczyzn stojcych za jego plecami. Skd macie te gowy? I nie
prbujcie mi wmwi, ecie tych zgnikw upolowali sami.
Gogo oniemia ze strachu, zatem danowi przypado w udziale odpowiedzie.
Czarny Rogan. On przynis te gowy...
Czarownik i wowiec wymienili spojrzenia, a reszta jedcw zacza poszeptywa. Imi Rogana na pewno nie byo im obce.
By sam? zapyta mag.
Cakiem sam, askawy panie.
Ten sukinsyn chce nam sprztn sprzed nosa skarb sykn wowiec.
Czarownik z namysem pokrci gow.
A moe nie. Znam go lepiej ni ty. Jemu nie zaley na zocie. Kieruje nim zemsta. Sfora Burguta dawno temu wymordowaa jego rodzin.
To bez znaczenia. Jeli zdoa dotrze do awarskiego zota przed nami, z pewnoci nie pozostawi go na miejscu.
Nie panikuj i myl logicznie. Rogan jest samotnym owc, to wiedz wszyscy. Jeli bez niczyjej pomocy zdecyduje si zaatakowa Krwawe Psy, to bdzie

samobjstwo. Moe i uda mu si zabi kilku, ale w kocu wyl go do Moreny. Ja to widz tak: narwaniec wykona za nas brudn robot, a my po nim tylko
zamieciemy resztki i zgarniemy awarskie zoto.
To by mi nawet odpowiadao umiechn si wowiec, a w ciemnoci bysny dwa rzdy ostrych kw. Ale na tyle szczcia nie moemy liczy. Musimy si
pospieszy.
Zgadzam si. Czas nie gra na nasz korzy, a dzisiaj w nocy musimy przecie odpocz. Gnamy konie ju prawie trzy dni. Ty spojrza na dana i wskaza przed
siebie co to za wiata, o tam?
Karczma U Ksiniczki Dragoluby, panie.
Wspaniale! Czarownik kiwn gow, pochyli kostur i poczeka, a psia czaszka zelizgnie si do grobu. Chodmy, ebymy nie przesikli trupim jadem.
Jedcy pognali konie. Czarna kawalkada dwiczaa stal. Cho wieczr by chodny, Gogo otar rkawem pot z czoa.

Ho, ho! Mid pitny! zawoa Wielimir, kiedy przyoy do ust bukak Rogana. Sprbowa trunku. I cakiem dobry... Na jego twarzy pojawi si bogi wyraz.
apczywie wypi jeszcze jeden yk. Psia ma, tego mi brakowao. Panno Mireno, musisz si z nami napi!
Panno? Wiedma podniosa wzrok i zamieszaa bulgocc w kotle zup.
Wojownik zamia si, co zabrzmiao niczym ryk jelenia na rykowisku.
Daj spokj. To byby przecie grzech, gdyby tak wspaniaa niewiasta nie pozwolia mczynie, aby rozplt jej warkoczyki.
Mirena rzucia mu takie spojrzenie, e miech utkn mu w gardle. Szybko zwrci si zatem w stron Rogana, wygodnie opartego o cian z drewnianych bali.
Za wspln wdrwk! Unis bukak.
To nie jest takie pewne rzuci Czarnowosy.
Jak to nie? A nie mwie, e szukacie Kirtu?
Rogan i Mirena przeszyli Wielimira wzrokiem.
Co wiesz o Kircie? Rogan powoli i wyranie cedzi sowa, jakby rozmawia z kim, kto nie jest zbyt bystry.
Rne rzeczy.
Wiesz, gdzie si znajduje?
Nie cakiem. Dokadnego pooenia wityni nikt nie zna... oprcz samych Awarw, rzecz jasna. Trudno polega na tym, e Kirt jest chroniony czarami. Dla
zwykego miertelnika wejcie do niego pozostaje niewidzialne.
A ja wanie chtnie bym si temu wejciu przyjrzaa Mirena odpara z pogard.
No przecie wanie mwi: dla zwykego miertelnika. Wiedma o duej mocy bdzie potrafia odkry bram Kirtu. U nas w Boryniu nie ma czowieka z takimi
zdolnociami. Nieraz prbowalimy dosta si do gniazda Awarw. Wzywalimy przernych zaklinaczy, wochww i wrbitw, ale wszystko na nic. Wywszylimy,
e Kirt ley w lasach na pnoc od Borynia, ale lady zawsze si tam uryway.
To wszystko jako mi nie pasuje. Mirena pokrcia gow. Awarowie skadaj ofiary ywioom powietrznym. Duchom obokw, wiatrom stepowym... Po co
budowaliby wityni w grach pnocy, pord lasw i ska?
Jest taka stara opowie. Wielimir pocign kolejny yk miodu. Z czasw, kiedy pradziadowie boryniackiej starszyzny byli jeszcze dziemi. Dziao si to za
panowania Samona.
Rzeczywicie dawno rzucia Mirena i znw pochylia si nad kociokiem.
Ju wtedy Awarowie byli czstymi gomi na Pohroniu. Napadali osady, chwytali niewolnikw, wypdzali bydo, okradali spichlerze, gwacili kobiety. Niekiedy
zatrzymywali si na duej, panoszyli si i erowali na miejscowych. Pewnego razu w Boryniu zimowaa liczna, dobrze uzbrojona druyna. Na jej czele sta kapan,
czarnoksinik o wielkiej mocy. Kt to wie, czego u nas szuka. Moe popad w nieask z powodu czarodziejskich praktyk i awarski kagan[3] skaza go na banicj...
Po plecach Wielimira przeszed dreszcz. Tak czy inaczej, akurat wtedy nad rzekami Moraw i Nitr wybucho powstanie. Wiatr przywia iskry tego ognia take nad
Hron. Natychmiast rozpaliy one powstaczy poar. W zapomnienie poszy dawne zatargi midzy rodami, ktre zjednoczyy si przeciwko wsplnemu wrogowi.
Zaatakowano druyn czarnoksinika, pokazano Awarom, jak smakuje elazo. Sam kapan z niewielk grupk ludzi zdoa uj z yciem i uciec w gry. Mieszkacy
Borynia deptali mu po pitach, ale w kocu zgubili trop. Zupenie, jakby caa zgraja razem z komi rozpyna si w powietrzu...
Iluzja wymamrotaa pod nosem Mirena.
Co to takiego?
Czar, ktry oszukuje wzrok.
Zapewne musiao to by co takiego. Czarnoksinik skry si jak mysz pod miot. Kiedy wszystko ucicho, niezauwaenie uciek na dobre. Niektrzy twierdz,
e odjecha ju sam. e ofiarowa swoich sugusw, aby diabelskie bstwa daroway mu ycie. Moe nawet najad si ich misem...
Nie wymylaj. Mw dalej.
Miejsce, w ktrym ukrywa si czarownik, musiao mie w sobie co szczeglnego, poniewa po latach ten bkart znw pojawi si w boryniackich lasach. Po
pastwie Samona zosta ju tylko popi i zgliszcza, a Awarowie znw rozplenili si wzdu Hronu a hen, daleko na pnoc. Tym razem kapan przyby z o wiele
liczniejsz druyn. Wycili w pie kilka boryniackich osad, a jecw zapdzili w owo tajemne miejsce, aby zoy ich w ofierze demonom. Od tego czasu raz na kilka
lat wracaj i odprawiaj tam przeraajce rytuay. Zawsze przewodzi im czarownik, przeklty kapan Kelgara. Starszyzna naszego grodu twierdzi, e to wci jest ten
sam kapan, ten pierwszy. Ale w takim razie musiaby mie, jak mniemam, ze dwie setki lat. Wielimir z powtpiewaniem pokrci gow.
Jugurrus Rogan spojrza na Miren.
I Krwawe Psy dokoczya.

Jugurrus, Jugurrus... Wielimir zmarszczy czoo. Czy nie takie imi nosi ten, co go w Vukmarze...
Ot to odpar Rogan. Dopiero teraz na to wpade?
No jako tak wyszo... Uwaasz, e to on wybudowa wityni za Boryniem?
Prdzej jego nastpca. Nie chce mi si wierzy, e Krwawym Psom przewodzi niemiertelny bkart.
Niemiertelny? Mirena umiechna si zoliwie. Jedynie wyjtkowo zawzity. W kocu przecie zosta zgadzony. Tak przynajmniej twierdzie, Roganie.
I nadal twierdz. Byem wrd pierwszych, ktrzy weszli do Vukmaru. Widziaem na wasne oczy popi, koci i dwie kupki metalu wszystko stopione
nadnaturalnym arem. Nic wicej po nim nie zostao.
Mirena wpada w zamylenie.
Ta witynia musi by rzeczywicie wyjtkowa, jeli z jej powodu wielki kapan zapuszcza si tak gboko na obce ziemie, w gry i lasy. Z pewnoci chodzi
o miejsce, gdzie dziaa bardzo silna magia. Moe jest tam nawet rdo mocy.
To by ci bardziej zainteresowao ni skarb podsun Rogan.
Skarb? Wielimir nie kry zainteresowania.
Nie zawracaj sobie tym gowy, przyjacielu. To tylko marzenie o kupie awarskich kosztownoci. Nie daj si zwie. Jednym uchem wpu, drugim wypu.
Czekaj no, jeszcze bdziesz baga o swj udzia w zdobyczy warkna Mirena, znw zamieszaa zawarto kocioka, podniosa warzchew do ust i siorbna.
Na jaja Peruna, ta zupa pachnie jak pokarm bogw! Radz wam, porzdnie si najedzcie, bo kiedy ja si dobior do gara, dla was nic nie zostanie. No dalej,
Zotowosko, sprbuj, czy miso jest jeszcze bardzo twarde!
Wiedma, ktra powoli zacza si ju przyzwyczaja do Wielimira, znw przymruya oczy.
Zwracaj si do mnie po imieniu albo mw mi Oso, bo inaczej, przysigam na Chors, e...
Dobrze, dobrze Wielimir w obronnym gecie podnis obie rce. Wybacz mi, bd pamita.
A wanie odezwa si Rogan i zwrci spojrzenie w stron chaty, gdzie zapanowaa kompletna cisza kt to jest ta twoja Chors? Stale si na ni zaklinasz.
Nigdy o niej nie syszaem.
Naprawd nie syszae? Mirena rzucia mu krtkie spojrzenie.
Przewdrowaem kawa wiata i syszaem o rozlicznych bstwach... Ale o Chors nigdy.
Wiedma westchna i chwycia w donie ksiyc. wiato ogniska odbio si od srebrnego sierpa i olepio mczyzn.
Chors jest bogini ksiyca, gamonie, i krlow czarownic. Objawia si w postaci sowy. Wschodnie plemiona czcz j na rwni z Perunem czy Welesem. Jest te
bogini mioci. Tylko e... Mirena zamilka i bacznie przyjrzaa si najpierw jednemu, potem drugiemu kompanowi.
Tylko e co? Zaciekawiony Wielimir nachyli si w jej kierunku.
Nic. Gdybym to powiedziaa, wy dwaj, gupcy, z pewnoci wybuchnlibycie miechem. Raczej oszczdz sobie widoku waszych wykrzywionych rechotem gb.
Przysigam, e ani mi w gowie bdzie miech! Wielimir pooy do na sercu.
No, tego bym ci faktycznie nie radzia. Mirena przez chwil uwanie mu si przygldaa, potem machna rk. Zatem w porzdku. Mio, ktrej patronuje
Chors jest... no, po prostu, jest mioci kobiety do kobiety.
Rogan ani drgn.
Och, naprawd? Wielimir sili si na powag. A zatem jestem gboko rozczarowany, Warkoczyku. Pozostaje mi jedynie mie nadziej, e nie jest to jedyny
powd, dla ktrego oddajesz cze Chors...
Szybko, z jak udao mu si zrobi unik, bya zaskakujca, szczeglnie ze wzgldu na rozmiary jego ciaa. Mimo to drewniany cedzak i tak trafi prosto w jego
czoo.

O mocni bogowie! Syszae kiedykolwiek, eby kto wydawa z siebie takie dwiki podczas snu?
Rogan wyszed z chaty i zamkn za sob drzwi. Teraz chrapanie Wielimira, donone, niekiedy urozmaicone dziwnym bulgotaniem, przestao by syszalne.
Kiedy czowiek latami sypia w wojskowych taborach, dowiadcza wielu rzeczy.
Mirena pokrcia gow.
Straszne. Nawet odgosy wydawane przez prosiaka ryjcego w pomyjach brzmi przyjemniej. Pjdmy lepiej w odwiedziny do naszego drugiego towarzysza.
Chodmy.
Skierowali si w stron ciemnej bryy porodku dziedzica. Noc bya chodna i wietrzna. Postrzpione chmury co jaki czas przysaniay owal ksiyca. Srebrzyste
wiato wydobywao z ciemnoci sylwetki drzew. Bez lici wyglday jak szkielety przedziwnych istot.
Na stosie z grubych bierwion leao, przykryte narzut, ciao wra.
I co? odezwa si Rogan. Czemu nie chciaa od razu spali naszego mierdzcego przyjaciela?
Mam zamiar zada mu kilka pyta.
Rogan zareagowa jedynie uniesieniem brwi.
Jak sam susznie zauwaye dodaa Mirena jeli jeszcze ma co na ksztat ust, to z pewnoci bdzie mwi o wiele wyraniej ni kupka popiou.
Bez wtpienia. Chocia... teraz te nie wyglda na szczeglnie rozmownego.
Ju ja mu rozwi jzyk.
Wiedma chwycia rg narzuty i zdecydowanym ruchem odkrya grn cz ciaa.

Fuj, do cholery! Odwrcia gow i zakaszlaa. Staruszek zdecydowanie nie prnowa i zdy ju niele si rozoy. Spluna i odrzucia narzut jak
najdalej od siebie. W rzekim nocnym powietrzu zacz rozchodzi si odrzucajcy smrd. Biaa skra nieboszczyka wrcz wiecia w ciemnoci. Pene robactwa
oczodoy lepo gapiy si na ksiyc.
Teraz si odsu rozkazaa Mirena. Choby nie wiem, co si dziao, nie zbliaj si do mnie. Gdybym zemdlaa, co moe si zdarzy, poczekaj, a wszystko si
uspokoi, potem zanie mnie do chaty i okryj kouchem. Rano bdzie mnie bole gowa i pewnie bd rzygaa jak kot, ale w siodle na pewno si utrzymam.
Rogan patrzy na wiedm ze zadziwieniem. Mirena odwrcia si twarz do ciaa i stana w lekkim rozkroku, eby pewniej utrzyma si na nogach. Ksiyc na jej
piersiach zacz wysya srebrzyste promienie.
Uciekaj ju nakazaa.
Rogan posusznie si oddali. Poszed do chaty, gdzie dao si sysze mlaskanie Wielemira. Ten po chwili obrci si na drugi bok i chrapanie w kocu umilko.
Mirena wzniosa zgite w okciach rce, rozwara donie, a koniuszki palcw zwrcia w kierunku nieba. Przez dusz chwil nic si nie dziao. Wiedma staa
w bezruchu. Konary drzew trzeszczay w ciemnoci, co brzmiao, jakby setki kotw ostrzyy pazury. Po chwili nieopodal zahuczaa sowa i co jakby si zmienio.
Rogan przymruy oczy. Rozproszone dotd wiato ksiyca skupio si na czarownicy. Wszystko wok ogarna totalna ciemno, tylko Miren rozwietlaa
srebrzysta powiata, zupenie jakby wiedma wyssaa z otoczenia ca moc ksiycowej Chors. wiato spyno pod nogi Mireny, wpezo na stos, wspio si po nim
i rozwietlio martwego wochwa.
Przebud si! zmienionym gosem nakazaa wiedma.
Wiatr z wielk si poruszy koronami drzew. Zaskoczony Rogan spojrza w gr. Rzeczywicie usysza kilka kwilcych gosw czy moe by to omam? Odrzuci
z twarzy popltane wosy, uwaniej przyjrza si Mirenie i znieruchomia.
Ciao wra unosio si ponad stosem na wysokoci jednej stopy, jakby leao na poduszce z magicznej powiaty. Jego usta niemo si otwieray, pici byy
kurczowo zacinite, a minie jego rk drgay jak w agonii.
Syszysz mnie? Mirena wyranie wypowiedziaa pytanie.
Klatka piersiowa nieboszczyka nagle si uniosa, a z jego garda wydostao si odraajce, zduszone charczenie. Byo to zapewne przytaknicie.
Kim jeste? dopytywaa si Mirena.
Z ust wra wypezy mae, czarne robaki. Rozlazy si po twarzy, rozpezy po stosie, prboway uciec. Gardo nieboszczyka otworzyo si i dao si sysze
pojedyncze goski.
Ghhh.... gooor... podziobany przez wrony jzyk wi si jak tusty czerw. Gorrrazzzd... Ssstra.... Stranik wityni...
Jak zmare, Gorazdzie?
Je... jedcy. Wielu je...
Ilu ich byo, Gorazdzie?
Wieee... wielu....
Postaraj si. Dziesiciu? Dwudziestu? Wicej?
Trzzz... trzy tuuu.... tuziny...
Awarowie?
Awaaa.... Awaaarowie... Czaaa... czaszki na sss...
Na siodach. Rozumiem. Krwawe Psy. Kto by w tej druynie? Tylko sami wojownicy czy te kobiety i dzieci? Prowadzili ze sob jecw?
Nnn... nie. Tylko dzieee.... dziecko...
Byo z nimi dziecko?
Ch... chopiec...
Awarski chopiec?
Nnn... Nieee...
A zatem uprowadzony?
Taaa...
Dobrze. Kto przewodzi druynie?
Blizzz... Blizna na... szyyy...
Na szyi? Mczyzna z blizn na szyi?
Taaa...
Wszystko jasne. Mirena zamilka i zrobia kilka gbszych wdechw. Wida byo, e nawet ta krtka chwila czarw niemiosiernie j wyczerpaa.
Teraz powiedz, kiedy odjechali? Za trzy dni bdzie penia.
Trzzz... Trzy...
Przed trzema dniami?
Taaa...
Dobrze Mirena mwia ju troch bekotliwie, a jej ciao zaczo si chwia. Wida byo wyranie, e jest u kresu si. Rogan przyglda si jej z niepokojem.
W kadej chwili by gotw przyj wiedmie z pomoc, bez wzgldu na wszystko.
Chc, eby wiedzia kobieta dodaa ostatkiem si e pochowamy twoje ciao, nie zaniedbujc nalenych obrzdw. Moesz w pokoju powrci do Niwy.
Srebrzysta powiata zacza drga i pulsowa. Mirena bezwadnie opucia rce i osuna si na kolana. Magiczne wiato zelizgno si z niej i skupio w caoci na

Gorazdzie. Porozpruwany trup przeraajco wieci w ciemnoci.


Roganowi zdawao si, e syszy co jakby dobiegajcy z daleka szum wiatru. Ostronie zacz i w kierunku Mireny, ale po chwili nieznana sia zmusio go, by si
zatrzyma. Z pocztku czu tylko ciarki, ktre rozchodziy si spomidzy opatek po karku, rkach a do koniuszkw palcw. Mia wraenie, e kto za nim stoi
i uwanie go obserwuje. Ciarki zmieniy si w cakiem lodowaty chd. Wydychane powietrze skraplao si w biae chmury.
Pomau si obrci.
W ciemnoci, zaledwie trzy kroki dalej, kto sta. Drobna, wta posta w sukni biaej i delikatnej niczym poranna mga. Blado twarzy podkrela wodospad
czarnych, gstych wosw. Kiedy usta dziewczyny wykrzywiy si w kuszcym umiechu, Rogan poczu, e jego serce zamiera.
Ciekawe przemwia przedziwnym gosem ju tyle razy stalimy twarz w twarz, ale dopiero dzisiaj mnie ujrzae. C to zatem oznacza?
Ty mi powiedz odpowiedzia chrapliwie. By zaskoczony, e nie odczuwa potrzeby, aby zapyta zjaw, kim jest. Wiedzia. By diabelsko pewien.
Zazwyczaj widz mnie tylko ci, ktrych wezm w swoje ramiona. Ale twj czas jeszcze nie nadszed.
Moe ju niebawem.
Moe. Boisz si?
Nie bardzo.
To czemu si trzsiesz?
Jest zimno.
Mnie nie oszukasz, Roganie. Wiesz, dlaczego si mnie boisz?
Dlaczego?
Bo znalaze co, na czym ci zaley.
Chc Burguta i Krwawe Psy rzuci czerwiom na poarcie. Za Zdobenk i Vojana. Nic innego mnie nie interesuje.
Och, czemu wy, miertelnicy, a szczeglnie mczyni, jestecie tacy krtkowzroczni? Zjawa zacza si mia, przesza obok Rogana i zatrzymaa si przy
stosie. Czarna posta na tle magicznej powiaty.
Znw zahuczaa sowa.
Wybacz, Chors. Daam ci do czasu. Gorazd, czas ju na ciebie.
Aaa...
Nie chc sysze ani sowa!
Czarowne wiato rozpado si na tysice drobnych iskierek. Ciao z powrotem opado na stos. Tajemnicza posta znikna, a wraz z ni nadnaturalny chd.
Obejcie przed chat wra na powrt byo owietlone wiatem ksiyca.
Rogan szczka zbami. Opanowa wewntrzne rozdygotanie i niepewnym krokiem podszed do Mireny. Stale klczaa, gow miaa zwieszon, a jedn rk
podpieraa si o ziemi, aby nie upa.
yjesz?
Niestety tak odpara sabym gosem. Czuj si, jakby co mnie zearo i strawio. Jest mi strasznie zimno. Te to czujesz, czy po prostu straciam tak wiele si?
Wia dziwaczny wiatr. Ale ju min. Chwyci j pod okcie, pomg wsta i wzi j na rce.
Mczyzna z blizn na szyi. To jest Burgut? zapytaa z gow opart o jego rami.
Tak. Ja zostawiem mu t pamitk. Rana nie bya gboka, waciwie takie dranicie. Nastpnym razem bardziej si postaram.
Wierz. Moesz ju podpali stos.
Zrobi to.
Ciekawe.
Co?
Miaam przywidzenia. Zdawao mi si, e sysz czyj gos. I ty te co mwie. Mwie?
Chyba rzeczywicie ci si zdawao.
Doszli do chaty. Rogan otworzy drzwi nog.
Do cholery jkna Mirena.
Co si stao?
Krwawi. Zawsze tak jest, kiedy czary pochon zbyt wiele si. Ale nie obawiaj si dodaa, kiedy zobaczya wyraz jego twarzy wiedziaam, e tak bdzie.
Rogan schyli gow i wszed do rodka. Mirena ju twardo spaa, kiedy kad j na prostym ku, umoszczonym mikkim igliwiem. Przyjrza si wiedmie, potem
odwrci si, wyj z paleniska ponce bierwiono i wyszed z chaty. Wielimir obrci si na plecy i znw zacz chrapa.

rt ciek, wijc si po zboczu rozlegej gry, jechao trzech jedcw. Koskie kopyta na przemian dwicznie uderzay w kamienie, to znw
milky na poszyciu z trawy i suchych lici. Dopiero mino poudnie, a mimo to zdawao si, jakby zapada zmrok. Kolor chmur ocierajcych si
o wierzchoki gr powoli zmienia si ze stalowosiwego w ciemnogranatowy. W dusznym powietrzu czu byo nadcigajcy deszcz.
Wielimir jecha na przedzie. By wyjtkowo milczcy. Zauwayli to take jego towarzysze, bacznie obserwujcy mczyzn w czasie krtkich
postojw. Chwilami wydawa si walczy z narastajcym wzruszeniem, a zaraz potem chcia si serdecznie rozemia. Rogan i Mirena nie zadawali
pyta, bo nie byo potrzeby Wielimir wraca do domu po omiu latach tuaczki. Kraina rozcigajca si za rzek dla tych dwojga wygldajca na nieprzyjazn,
bezludn i dzik dla niego bya najpikniejszym miejscem na ziemi.
Rogan przez wiksz cz drogi jecha jako ostatni. Przygarbiony w siodle, zanurzy si we wspomnieniach.
Poczu, e kto go obserwuje.
Unis gow i rozejrza si. Pobocze szlaku byo gsto poronite krzewami dzikich malin i jeyn spltanych z leszczyn, jarzbin i mod buczyn.
W gstwinie poruszy si cie. Rogan szarpn uzd i sign po uk. Nie wycign go jednak. Znieruchomia.
Co uparcie wpatrywao si w niego dzikimi, smoczymi lepiami. Wojownik mimowolnie si wzdrygn. Czy tylko mu si zdao, czy oczy stworzenia rzeczywicie
pony czerwonym arem? Mimo zimnych dreszczy przebiegajcych przez ciao, pomau puci uk. Z jakie przyczyny by przekonany, e nie musi si ba tajemniczej
zjawy. Niepokj min. Oczy w ciemnoci wcale nie wyglday dziko i niebezpiecznie. Raczej wyraay... mdro. A w ich spojrzeniu tkwi nakaz. Jakby stworzenie
starao si co mu powiedzie.
Rogaaan odezwa si obcy gos, przenikliwy, przewiercajcy czaszk i wnikajcy w mzg niczym ostra iga. Rogan!
Podskoczy przestraszony i mrukn co pod nosem. Mirena przechylia si w siodle i chwycia jego konia za uzd.
Chcesz spa i zama sobie kark? skarcia go. To nie jest mier godna mczyzny o twojej sawie.
Co? Rogan przetar doni twarz. Wielimir sta kawaek dalej i cichutko chichota.
Ledwie zasne w siodle, a ju zacze miota si i chwyta za uk. Gdybym nie krzykna, to jak nic zleciaby z konia. Czowieku, ty musisz mie naprawd
nieciekawe sny...
Ten nie by taki zy wymamrota Rogan i rozejrza si po przydronych zarolach tylko dziwaczny...
Wkoo panowaa cisza i spokj. Nie byo ladu po zjawie z ognistym spojrzeniem.
Znikn westchn.
Kto? Mirena patrzya na niego pytajcym wzrokiem.
Nie wiem dokadnie. Wyglda jak wilk, ale... Stropi si. Spojrza na krzaki, przymruy oczy i zmarszczy brwi. Na Peruna!
Co jest? Wiedma czujnie si obejrzaa.
Tam! Rogan wskaza miejsce ponad dolin, na rzadko zalesione pagrki. Zaraz ponad lasem. Widzicie?
Masz racj potwierdzi Wielimir. Co si tam porusza.
Piciu jedcw dopowiedzia Rogan. Wydaje mi si, e dojrzaem ogolone gowy. To Psy.
Psia ma, Czarny! Wielimir nie kry zdumienia. Masz sokoli wzrok! Nie dziwota, e najlepszym ucznikiem na wschd od granicy z Frankami. Awarowie,
powiadasz? Szybko jad.
By moe poluj rzucia Mirena.
Na dwunon zdobycz doda Rogan. Zmierzaj chyba w naszym kierunku. Znasz te tereny, Wielimirze? Wiesz, jak przeci im drog?
O to bd spokojny. Bdzie to jednak karkoomna jazda. Ruszajcie za mn.
Boryniak pogna konia. Mirena gboko westchna na znak protestu, ale Rogan ju jej nie sysza pdzi za Wielimirem.
Wiedma zakla i popdzia wierzchowca.

Depcz nam po pitach powiedzia zniecierpliwiony Swojan. Ju nie dam rady, braciszku... Jestem dla ciebie udrk...

Gupoty wygadujesz fukn Florek. Damy rad!


Swojan, przewieszony przez rami modszego brata, faktycznie by u kresu si.
Wykoczysz si, niosc mnie... powiedzia, dyszc. Naprawd. Nie wlecz mnie dalej jak jaki wr...
Przesta! achn si chopiec. Zazawione oczy byy dowodem na to, i ma wiadomo tego, co nieuchronne. Stara si jednak nie wybuchn paczem.
Wyprostowa si, mocniej chwyci Swojana i przyspieszy kroku. Mia trzynacie lat, ale silny by jak niedwied.
Jeli bdzie trzeba, zanios ci do samego Borynia!
Posuchaj mnie, ty uparty baranie! warkn Swojan i wyrwa si z obj Floriana. Stan, ale kolana natychmiast si pod nim ugiy. Upad na ziemi pokryt
limi. Przez zacinite zby wyrwa si zduszony okrzyk. Swojan zdar ptna, ktrymi mia obwizan ran na udzie. Znw zacza krwawi.
Nie! Wsta! Florek potrzsa rk brata. Zaraz tu bd. Znajd ci i zrobi z tob straszne rzeczy, tak jak z pozostaymi!
Ranny z trudnoci apa oddech. Florian uklk obok. Po jego twarzy pyny zy wielkoci ziaren grochu.
Ty to dobrze wiesz, bracie... Swojan spojrza mtnym wzrokiem. Wiesz, e nie zrobi ju ani kroku... Straciem zbyt wiele krwi. Jeli mnie nie posuchasz,
dopadn nas obu. Tak si nie moe sta. Przynajmniej ty musisz dotrze do Borynia i ostrzec wszystkich. Musisz powiedzie, co widzielimy. Rozumiesz? Florek!
Rozumiesz?
Chopiec przytakn i wytar nos w rkaw.
Dobrze. Swojan mia na czole pot, ktrego krople czyy si w struk, spywajc po policzkach i skroniach. Rozejrza si. Pom mi doczapa si do
tamtego wykrotu. Moe tam mnie nie wywsz.
Jeste pewien, e tego chcesz?
Rb, co ci ka!
Florek pomg Swojanowi podwign si i dowlk go pod wywrcony buk. Botnist jam pod oblepionymi glin korzeniami okrywaa gruba warstwa mchu.
Pom mi.
Modszy brat ostronie opuci go na dno dou. Swojan nieskadnie zagarn pod siebie licie i wyczerpany zwali si obok mtnej kauy.
W kadym razie bd mia si czego napi. Biegnij ju, braciszku przykaza. Nie tra czasu.
Wrc po ciebie. Tak szybko, jak tylko zdoam. Nie wa si umiera!
Tak czy inaczej, poczekam tu na ciebie Swojan zamia si chrapliwie. Ale teraz ju...
Obaj jednoczenie znieruchomieli i wstrzymali oddechy.
Wraz z szumem lasu dolecia ich uszu odgos kopyt pdzcych koni. Swojan szeroko otworzy oczy.
To oni! Dogonili nas! Na co czekasz, gupcze? Biegnij, ile si w nogach! Nie ogldaj si, tylko uciekaj!
Florek rzuci na brata ostatnie spojrzenie, nic nie powiedzia, uskoczy i po chwili znikn midzy drzewami.
Odgos pospiesznych krokw Florka oddala si coraz bardziej. Swojan jeszcze bardziej osab, jego gowa opada na mokr, chodn ziemi. By doszcztnie
wyczerpany i zacz mie przywidzenia. Rana na nodze niemiosiernie bolaa.
Tupot kopyt sycha byo coraz wyraniej. Swojan zachowa tyle przytomnoci, aby rozpozna, e zblia si tylko jeden ko. Przeladowcy musieli si rozdzieli.
Ostatni raz, gdy ich widzieli, naliczyli piciu Awarw.
Ko zwolni kroku. Odgos kopyt tumia wycika z lici, ale Swojan i tak sysza, e jedziec zmierza wprost do wykrotu. Chopak lea w bezruchu z mimowolnie
zacinitymi zbami. Mia pytki i szybki oddech, jego serce walio coraz prdzej, niczym dzicio stukajcy w kor drzewa.
Nagle co chlupno w bocie tu obok niego. Wytrzeszczy oczy i powoli obrci gow. Jakie dwie pidzi za jego plecami mazista tawa glina uniosa si
i rozpka. Swojan z przeraeniem zrozumia, e z wasnej woli znalaz si w mierciononej paszczy. Zacisn usta, aby powstrzyma si od krzyku, ktry wydziera si
z jego piersi.
Ko zatrzyma si niedaleko wykrotu i gonym reniem ostrzeg jedca przed niebezpieczestwem.
Z bota wydobya si poduna gowa, za ni kocisty konierz. Pierwsza para koczyn bya uzbrojona w pazury, a dalej wi si sprysty tuw. Krew huczaa
Swojanowi w uszach, jak gdyby w gowie mia wodospad. Mimo to i tak dosysza tupnicie jedca zeskakujcego z konia.
W ubabranej glin gowie rozwara si szpara pena szpiczastych zbkw.
Kto, ostronie kroczc, zblia si do jamy.
Rana na nodze pulsowaa w tym samym rytmie co uderzenia serca. Bl by przeszywajcy.
Z gowy potwora zaczo odpada boto. Otworzyy si oczy, zielonkawe, pokryte cienk bonk, z wskimi, pionowymi renicami. Oczy jaszczura.
Z zainteresowaniem przyglday si spoconemu Swojanowi, ktry trzs si z zimna. Z wykrzywionej gby stwora wychyli si rozdwojony jzyk.
Znad jamy dobieg dwik ostrza ocierajcego si o kute wykoczenie pochwy. Bagienna istota podniosa gow, rozoya konierz z ostrym grzebieniem i sykna.
Swojan baga w duchu bogw o szybk i bezbolesn mier.
Stworzenie wygramolio z bota tylne apy i zamaszycie machno ogonem, rozpryskujc wod z kauy. Gad szykowa si do skoku.
Paprocie ponad kryjwk rozchyliy si.
Jaszczur skoczy. Odbi si silnym ogonem, co dodao mu szybkoci i zwinnoci.
Swojan zamkn oczy.

Co zabrzczao jakby koo ucha przelecia rozdraniony szersze. Twarz Swojana obryzgno co gorcego, a w pier uderzy go pokryty uskami ogon. Kaua

si rozprysna. Modzieniec mrukn, zdziwiony.


Twr miota si w mtnej wodzie. Z szyi, tu nad konierzem, tryskaa ciemna krew. Odcita gowa leaa obok okcia Swojana i zgrzytaa zbami. Chopak
z obrzydzeniem odsun si od zdychajcej bestii i spojrza w gr.
Zobaczy rk wycignit w jego stron. Przez chwil przyglda si jej ze zdziwieniem. Wydaa mu si jaka wta... Kto to waciwie...
Nie gap si tak, tylko dawaj rk!
Zarwno rka, jak i gos naleay do kobiety. Swojan przyjrza si wytatuowanej twarzy, otoczonej jasnymi warkoczykami.
No dalej, gamoniu, rusz si!
Chwyci rk i wytrzeszczy oczy w podziwie dla siy, z jak kobieta wycigna go spod wykrotu. Opad na ziemi obok wejcia do jamy i ostatni raz spojrza
w d. Tylnymi koczynami jaszczura targay ostatnie kurcze. tawa woda w kauy zmieszaa si z ciemn krwi.
Bazyliszek powiedziaa kobieta. miertelnie jadowity. Najwyraniej bogowie s ci przychylni.
Swojan skierowa na ni spojrzenie.
Kim jeste? ostatkiem si zada pytanie.
Woaj na mnie Osa. Twoja noga wyglda okropnie. Wsuna miecz do pochwy, pochylia si nad udem modzieca i usuna z rany brudny, nasiknity krwi
kawaek ptna.
Florian wycedzi Swojan. Mj brat...
Teraz powiniene zatroszczy si o siebie.
Krwawe Psy go...
Wiem. Awarowie pojechali dolin wok kopca. Chcieli odci wam drog przy potoku u podna poudniowej czci gry.
Ale Florian...
Tumacz ci, eby si o niego nie martwi. Zacinij zby.
Przytkna donie do uda po bokach rany, gboko nabraa powietrza i przymkna oczy. Swojan cicho sykn. Mia uczucie, jakby laa mu na ran roztopiony ow.
Zdy jeszcze zobaczy, jak szrama po awarskiej szabli przestaje krwawi. Ale moe to ju byo tylko przywidzenie, bo wzrok mu zmtnia i ostatecznie Swojan straci
przytomno.

Ten korze jakby nagle wyrs spod ziemi specjalnie po to, eby podci mu nogi. Florek z jkiem run na ziemi usan limi, stoczy si kawaek w d i uderzy
w gaz poronity mchem.
By ci tak Perun pokara... sykn.
Porusza rkami i nogami, by sprawdzi, czy nic sobie nie zama. Podpierajc si o gaz, wsta. upao go w boku. We wosy mia wpltan wierkow gazk.
Wyj j szybko i nie chcc traci czasu, pobieg dalej zboczem.
Podne wzniesienia okala potok, ktrego koryto byo gbokie niczym fosa otaczajca grd. Florek zszed do strumienia po stromym brzegu, przyklkn
i zczonymi domi zaczerpn wody. Ostronie si napi, a waciwie tylko zwily usta. Wiedzia dobrze, e tak lodowata woda mogaby mu teraz wicej zaszkodzi
anieli pomc. Obmy sobie twarz i mokrymi palcami przeczesa wosy. Poczu orzewienie. Ostronie si rozejrza. Nie rozpoznawa okolicy, ale by pewien, e jest
przy strumyku, ktry przepywa obok Borynia.
Wsta. Idc po kamieniach wystajcych ponad powierzchni wody, przeszed na drug stron potoku i brzegiem wdrapa si na gr. Sypka ziemia, wymieszana ze
zbutwiaymi limi, utrudniaa podejcie. Mimo to zwinnie wspina si, chwytajc wystajce miejscami korzenie, i po chwili stan pewn nog na trawiastym grzbiecie
wzniesienia.
Nieopodal, w lesie zadudniy koskie kopyta.
Bogowie! krzykn i wdrapa si na najblisze drzewo.
By pewien, e to Krwawe Psy przeciy mu drog. Rzuci spojrzenie za plecy i od razu oceni, e nie da rady przebrn przez potok dostatecznie szybko, aby
w odpowiednim momencie znikn tym winiom z oczu. Moe pobiec wzdu koryta... Nie, z pewnoci by go wytropili i zaraz dorwali.
Rozejrza si.
Nie zastanawia si ani chwili. Stan na najniszym konarze wierka i szybko, niczym wiewirka, zacz wskakiwa po iglastych gaziach. Nie zwraca uwagi na
lepk ywic ani szorstk kor, ktra obcieraa mu skr na plecach i koczynach. Wdrapa si do wysoko i po chwili dojrza zbliajcych si jedcw.
Znieruchomia i kurczowo przylgn do pnia. Silna wo wierka tumia zapach potu Swojana, a nawet jego krwi, ktr mia splamione cae odzienie.
Jedcy zwolnili i kusem zbliyli si do potoku. Byo ich tylko dwch. Chopiec bardzo si zdziwi. Mczyni wcale nie wygldali jak ci, ktrzy zaatakowali Dug
k. Jeden z nich, co chopak wyranie widzia, mia czarne wosy. Florek dokadnie mu si przyjrza przez szpar pomidzy gaziami i teraz by pewien, e nie by to
Krwawy Pies. A jego rudy towarzysz z brod tym bardziej nim nie by. Mimo to modzian nie odway si nawet pisn.
Jedcy przystanli nad stromym brzegiem.
Ani ladu czowieka skonstatowa brodacz po chwili uwanej obserwacji. A co, jeli si pomylia? Dzisiaj jakby nie jest sob...
A ty wiesz, jak si zachowuje, kiedy jest sob? odci mu si Czarny i zeskoczy z konia. Uwaam, e dobrze to wyczua. czno z Krwawymi Psami
stracia gdzie w okolicy wschodniego stoku wzgrza. Wyglda na to, e chc tym dwm przeci drog. Lada chwila ich zobaczymy. Wyj z pokrowca uk, zaoy
na niego ciciw, a rzemie przewieszony przez pier przesun tak, by koce strza wystaway ponad prawym ramieniem.
Musiao si sta co zego wymamrota potny mczyzna. Niedaleko std jest Duga ka, jedna z boryniackich osad. Jeli Krwawe Psy j zwszyy...
Nie dokoczy. W lesie rozlegy si pokrzykiwania i tupot kopyt.

S tu-tu! krzykn olbrzym i ze szlufki przy siodle wyj cik wczni z grotem wielkim niczym rado. Suchaj, Czarny...
Rogan spojrza na niego pytajco.
Zostaw te co dla mnie.
Mwic to, Wielimir obrci konia i wbi mu pity w boki.
Echo nioso odgos dudnicych kopyt. Zza zakrtu wyonili si Awarowie. Ich konie rozbryzgiway wod. Rogan przyklkn na jedno kolano obok strzelistego
grabu rosncego tu nad potokiem. Zaoy na ciciw strza, napi uk i natychmiast puci ciciw.
Pierwszy Awar spad z sioda, jakby za przyczyn rozpitego nad potokiem niewidzialnego sznura. Przebite strza ciao zatarasowao drog drugiemu Awarowi,
jego ko wierzgn i z dononym rykiem run na kamieniste dno strumienia. Jedziec upad razem z koniem, ale sia uderzenia wyrzucia go z sioda i wyldowa przy
brzegu.
Jazgot Awarw zosta zaguszony okrzykiem bojowym Wielimira. Olbrzym cign lejce i zatrzyma konia na wysokim brzegu, dokadnie ponad Awarami.
Mam co dla was, koniuchy! rykn, wyprostowa si w strzemionach i zamachnwszy si, cisn wczni w kbicych si poniej wrogw.
Rogan jeszcze czego takiego w yciu nie widzia. Szeroki grot trafi jednego z jedcw w miejsce, gdzie cz si koci obojczykowe sia bya tak potna, e
gowa wrcz oderwaa si od tuowia. Wyleciaa wysoko w powietrze, a za ni frywolnie powiewa czarny warkocz. Reszta zakrwawionego ciaa, jakby nie bya
w stanie zmierzy si z przeraajc rzeczywistoci, nadal chybotaa si na grzbiecie sposzonego konia. Wielimir wyda okrzyk zwycistwa. Jeden z pozostaych
Awarw sign po uk. Nie zdy go jednak nawet wycign z piknie wyprawionego, zdobionego koralikami i frdzlami pokrowca. Druga strzaa Rogana wbia si
w jego szyj tu ponad pancerzem z gotowanej skry. Awar, miotany drgawkami, spad do potoku.
Czarny zaoy na ciciw trzeci pocisk. W sam por. Mczyzna, ktry wczeniej zlecia z upadajcego konia, do szybko doszed do siebie. Wzdu stromego
brzegu przebieg w kierunku grabu, zwinnie wdrapa si na gr i z uniesion szabl stan nagle tu obok Rogana. Ten w ostatniej chwili dostrzeg odblask wiata na
ostrzu, byskawicznie si odwrci i na chybi trafi uwolni strza. Na szczcie trafia w cel. Awar postawi oczy w sup, jakby zaskoczony widokiem tego, co
wystawao z jego ciaa. Zakrwawiona szabla wylizgna si z jego palcw. Upad na plecy i sturla si do wody.
Ostatni jedziec trzewo oceni swoje szanse, szybkim ruchem zawrci konia i uciek. Rogan sign nad prawe rami.
Ten jest mj! krzykn Wielimir. Ze skrzanego schowka pod tylnym kiem sioda wycign topr i miao pogna rumaka. Ko wyszed po stromym brzegu.
owca i zdobycz zniknli za zakrtem.
Ciao Awara, ktremu wcznia Wielimira skutecznie odcia gow, w kocu zrozumiao, co si stao i osuno si z podskakujcego konia wprost do wody.
Kamienie w potoku otoczya rowawa piana.
Od strony gry wznoszcej si nad strumieniem dobieg dudnicy odgos kopyt. Rogan szybko naoy strza na ciciw i wymierzy w kierunku, z ktrego dobiegay
dwiki. Po chwili jednak opuci uk, pocisk z powrotem umieci w koczanie, wsta i podnis rk w gecie pozdrowienia.
Mirena pomau, kluczc pomidzy drzewami, zjedaa ze wzgrza. W siodle przed sob trzymaa rannego w nog modzieca w ubraniu ubabranym tawym
botem. Na pierwszy rzut oka wida byo, e chopak by pprzytomny i nie mia kontaktu z rzeczywistoci.
Znalelicie tego drugiego? zawoaa wiedma.
Jeszcze nie. Rogan, przytrzymujc si korzeni, zszed po urwisku do potoku. Gdzie wlaz. Musi by wystraszony jak trusia.
Co si dziwi. Temu tu tylko na chwil zajrzaam w myli, a i tak zalaa mnie powd krwi i ognia. Awarowie zniszczyli ich osad w lasach. Chopcom cudem udao
si uj z yciem. Mirena zatrzymaa gniadosza na brzegu i rozejrzaa si po pobojowisku. Dobra robota. Gdzie jest pity?
Na spotkaniu z Wielimirem. Rogan stan na szyi zabitego Awara, wycign z jego gowy strza, grot opuka w wodzie i schowa pocisk do koczanu.
Nastpnie podnis lec wrd listowia zakrzywion szabl, zamachn si ni i jednym pewnym ciosem odci nieboszczykowi gow.
Krwawe Psy powiedziaa Mirena, spogldajc na awarskie konie. Na ku kadego sioda wisiaa pomalowana psia czaszka.
A jake inaczej? Rogan podszed do nastpnego trupa, wycign z jego szyi strza i znw zamachn si szabl. To jasne. Musimy si rozdzieli.
Spojrzenie, ktrym uraczya go Mirena, byo tak ostre, e bez trudu mogoby ci stuletni db.
Co?!
Syszaa przecie. Podszed do trzeciego ubitego Psa. Strzaa tkwica w klatce piersiowej Awara zamaa si przy upadku z konia. Rogan zatem tylko odci mu
gow.
Co ci si roi we bie? zapytaa wiedma podniesionym gosem. Jedziemy do Borynia! Musimy przekona tamtejszego starost, aby da nam ludzi do walki. Nie
moemy zaatakowa Kirtu we dwjk...
Wiem o tym. Rogan by niewzruszony. Gowy uoy w kopczyk i zacz obchodzi awarskie konie. Powyciga strzay z koczanw i woy w swj. Nie widz
jednak powodu, ebymy mieli si pcha do grodu oboje. Ja ci nie jestem potrzebny. Rwnie dobrze sama przekonasz wspbraci Wielimira, e potrafisz przeama
czary ochronne Kirtu. Ja pod wieymi ladami. Nie przepuszcz okazji, by wytropi gniazdo Burguta.
Mirena zmruya oczy.
Prbujesz mnie oszuka. A przecie si umawialimy.
Nic nie wiem o adnej umowie.
Twoja jest zemsta, a moje zoto Awarw. Ale dobrze. Jeli za wszelk cen chcesz poda po ladach, id z tob.
Nie. Ty m u s i s z i do Borynia. Wielimir nie da rady sam tego zaatwi. Twoj rol jest, aby przekona mieszkacw grodu. Musz wysa ludzi w odwecie.
Moe trzeba bdzie oywi ich chci odrobin czarw, jakimi sztuczkami. Podnis wzrok i spojrza jej w oczy. No jasne, Osa. Ty wiesz, e mam racj.
Mirena spochmurniaa, a tatua jeszcze spotgowa grony wygld jej twarzy. Rogan milczco i odwanie patrzy kobiecie prosto w oczy. W kocu wiedma odpara
rozdraniona:
eby ci tak Weles roztrzaska czaszk kopytem! Przebiegy parszywcu!

Rogan zamia si z przeksem.


Mam przez to rozumie, e si zgadzasz?
Mog zgodzi si na ten gupi plan fukna jeli dasz sowo, e nie bdziesz zgrywa bohatera. Znajdziesz Kirt, ale nie bdziesz dziaa, dopki nie docz do
ciebie, z Boryniakami czy bez nich.
Postaram si.
To nie zabrzmiao zbyt przekonywajco.
Usyszeli dudnienie i podnieli gowy. Kopyta rumaka, na ktrym jecha Wielimir, rozpryskiway wod w potoku. Wojownik prowadzi za sob zdobycznego konia,
a w lewej doni trzyma dugi, czarny warkocz, na kocu ktrego kiwaa si gowa ostatniego Awara. Z ostrza topora skapyway ciemne krople.
Awarowie s by moe dobrymi jedcami spokojnie cedzi przez zby ale i mj rumak ma nogi niczym kozica.
Wszystkie gowy zabierzcie do Borynia rozkaza Rogan. Wbijecie im gwodzie w oczy...
Wiem, jak trzeba z nimi postpi odcia si Mirena.
Poczekaj chwil Wielimir spojrza na Rogana. Zabierzcie? Co mnie omino? Nie jedziesz z nami?
Dotr do spalonej osady i postaram si znale wiee lady. Moe wytropi Kirt, nim przybdziecie z posikami.
Aha. Cakiem niezy pomys. Kiedy idzie si w bj, trzeba najpierw wysa zwiad.
Czyli wszystko ustalone. Jeli nie wydarzy si nic nieprzewidzianego, bd na was czeka w zniszczonej wiosce.
Nieprzewidziane rzeczy dziej si nieustannie odpara Mirena. Zapamitaj sobie jedno, Czarny. Jeli ze mnie zakpisz, dopadn ci choby w samej Niwie!
Zawrcia konia i pognaa wzdu potoku. Rusz si, rudzielcu! Nie moemy traci czasu. Deszcz spadnie lada chwila.
A co z drugim uciekinierem? zapyta Wielimir.
Mirena zatrzymaa si i koniuszkami palcw dotkna ksiyca na piersi. Po chwili uniosa wzrok i spojrzaa na koron wierka.
Hej, smarkaczu! Przesta si bawi w wiewirk! Jedziemy.
Wrd lici i igliwia zaszumiay pierwsze krople deszczu.

iebo rozwietlia kolejna byskawica. Z ciemnoci wyonia si wysoka palisada. Wyrosa przed nimi tak nagle, e zlkniony Florek a si skuli.
Wielimir odruchowo sign po topr.
Po chwili znw wszystko nurzao si w cakowitym mroku.
To jest Bory! Wielimir przekrzykiwa dobrzmiewajce grzmoty.
Bogom dzikuj, do cholery! rzucia z ulg Mirena. Mieli na sobie paszcze z kapturami, ale ulewa trwaa nieustannie od wczesnego popoudnia
i teraz, po zmroku, byli ju przemoczeni do suchej nitki. Na awarskich siodach znaleli paszcze, ktrymi mogli si okry modziecy z Dugiej ki.
Swojan mia wysok gorczk. Mirena zadbaa o niego najlepiej, jak moga, ale suche ubranie, ciepa izba i dobrze sporzdzony wywar zioowy byy mu teraz
potrzebne jak nic innego. I nam tego trzeba pomylaa w duchu.
Przejechali przez most nad fos i zatrzymali si przed wejciem. Wielimir wycign siekier, pochyli si w siodle i obuchem kilkakrotnie uderzy w masywn dbow
bram. Przez chwil panowaa cisza. Gdzie w oddali znw bysno i na wrotach odbiy si ostre cienie siedmiu koni i czterech jedcw. Z rzebionej belki nad bram
gapiy si na nich czaszki jeleni z rozoystymi poroami. Wielimir znw unis siekier i wtedy w mokrej ciemnoci nagle bysno wiato. Wojownik wyty wzrok.
W ognistym blasku krople deszczu nabray zocistej barwy.
Co za dziki bies straszy o tej porze? kto krzykn nerwowo.
Gradan? zawoa Wielimir. Ty jeszcze yjesz, psisko stare? Natychmiast otwieraj bram!
Nad palisad ukazaa si gowa w prostym hemie.
Co za jeden, pieprzony sukinsynu? Mw albo zaraz zlecicie do fosy, mordami prosto w boto!
Wielimir zdj z gowy kaptur.
Chyba ci ten mid cakiem wypali wzrok! Nie pamitasz ju, kto z ochot sucha twoich pyszakowatych opowieci w czasie dugich nocnych czatw?
Zapanowaa cisza. Stranik w skupieniu spoglda na grupk stojc przy waach. Pomie pochodni skaka i rozsiewa migotliwe wiato. Potem przez szum ulewy
przedar si chrapliwy rechot.
Wielimir?! Na zby Radogosta, to ty?
A jake!
Nie mog uwierzy, e yjesz! Kiedy ostatnim razem ci widziaem, byem jeszcze jak ciel, co ledwie stoi na nogach i cignie mleko z matczynych cyckw!
To z pewnoci! Przyznaj si, e matka karmia ci a do lubu!
Ha! Ju emy myleli, e awarskie konie skubi traw, ktra pokrya twoje gnijce ciao. Matka i siostra ju dawno ci opakay i w zaduszki skadaj ofiary
Morenie, eby dobrze si tob opiekowaa w Niwie.
Nie moesz tego jako przyspieszy? warkna Mirena.
Ju, ju. Hej, Gradan! Mio si wspomina stare czasy, ale jeszcze milej byoby wspomina przy palenisku i kielichu grzanego wina. Pod tykiem mam kau,
a niektrych czci ciaa ju w ogle nie czuj. Jeszcze chwilka, a nigdy nie zao rodziny.
Nie mona do tego dopuci. Rubosz, Kwas, pataachy jedne, czemu brama jeszcze zamknita?! Bysn kolejny piorun. Szybko, zanim Perun upiecze im tyki!
Usyszeli dwik odsuwania skobla. Wielimir zwrci si do swoich towarzyszy.
Z Gradanem zawsze byo wiele ubawu...
Nie byo mu jednak do miechu, gdy zobaczy, jak min ma Mirena.
Nie martw si o nic szybko j zapewni za chwil si przekonasz, e nie ma na wiecie bardziej gocinnego rodu ni Boryniacy.
Pro bogw, aby to, co mwisz, okazao si prawd przestrzega go Mirena.
Zaskrzypiay zawiasy i pionowa smuga ognistego wiata zacza si rozszerza.

Kiedy ju drzwi chaty si zatrzasny, a za grub cian z bierwion uszczelnionych glin ucichy odgosy burzy, wdrowcy odczuli prawdziw ulg.
No, miao, wchodcie dalej zachca Gradan. Mia lekko posiwiae wosy, a jego ciao skadao si jakby z samych koci i pokrytej bliznami skry. O nic nie

musicie si martwi. Moi chopcy oporzdz konie i przynios reszt waszych rzeczy.
Dziki, stary Wielimir pooy do na ramieniu kompana. Przede wszystkim, niech si zajm tymi szmatawymi awarskimi bami.
Nie bj si, zrobi, co im naka.
Nadal dowodzisz druyn starosty?
Jak dotd nikt lepszy si nie znalaz. Mczyzna wyszczerzy zby. Ani jednego nie brakowao. Zaczyna mi to ju doskwiera. Czasami marz, eby wreszcie
znalaz si kto odwany, kto zmierzy si ze mn o to miejsce. Tyle tylko, e dzisiaj modzi nie s warci garci kakw. A moe ty sprbujesz?
Moe pniej. Teraz mam co innego na gowie. Wielimir spowania. Przynosimy ze wieci.
Widz Gradan spojrza na Swojana, ktrego prowadzia Mirena i Florek. Chodcie.
Weszli do sieni. Gradan odgarn niedwiedzi skr, za ktr skryte byy drzwi do gwnej izby. Znaleli si w przestronnym pomieszczeniu, owietlonym
pochodniami i miedzianymi kagankami wypenionymi olejem. W dwch wielkich paleniskach, umieszczonych bezporednio pod dymnikiem, taczyy pomienie. Izba,
pomimo duej powierzchni, bya dobrze ogrzana. Mirena i Florek natychmiast zbliyli si do ognia, uoyli Swojana na rozoonej ubrzej skrze i zdjli z niego mokre
ubranie.
Zupenie nic si tu nie zmienio przez te wszystkie lata zauway Wielimir, rozgldajc si po cianach obwieszonych zdobyczn broni, zwierzcymi skrami
i czaszkami. Poza t gow niedwiedzia, tam, za siedziskiem starosty.
Nieza pami, modziecze przytakn Gradan. Ruchem rki przywoa jedn ze sucych, ktre chaotycznie krztay si po izbie, uprztajc z dugiej awy
brudne misy i kielichy po wieczerzy. Natychmiast przyprowadcie Kras.
Wielimir z zaskoczeniem spoglda na odbiegajc suc.
Kras? Na c ona? Musimy pomwi z Jarobojem!
Gradan westchn i z powag spojrza Wielimirowi w oczy.
Moesz sprbowa. Jeli tylko potrafisz wywoywa duchy...
Co... Potny wojownik znieruchomia. Dusz chwil trwao, zanim zdoby si na kilka sw. Co si stao?
W czasie oww zadepta go rozwcieczony tur. Rany byy tak powane, e zmar na miejscu.
Niech to psia ma wyrwao si Wielimirowi. Kto teraz stoi na czele rodu? Bracia Jaroboja dawno poumierali, syna nie mia... Nagle do niego dotaro. Na
jaja Peruna! Krasa? To dziecko? Czy wycie wszyscy rozum stracili? Przecie... Zamilk. Zauway, e Gradan spoglda za jego plecy. Odwrci si powoli.
Przez drzwi, w ktrych suca odchylia skr, wesza do izby dwudziestoletnia kobieta. Wysokiej Mirenie sigaa ledwie do brody i miaa zdecydowanie peniejsze
ksztaty, ale tylko lepy nie zwrciby uwagi na jej powab. Ubrana bya w sukni prostego kroju, ale z dobrego ptna, ozdobionego piknym haftem. Zociste wosy
z pewnoci rozczesaa niedawno przed nocnym spoczynkiem. Drobne, szybkie kroki i co w jej postawie, moe wysoko uniesiona gowa, sprawio, e gocie nisko
si przed ni pokonili.
Z wyjtkiem Wielimira. Ten po prostu przyklkn na jedno kolano i szybko schyli gow. Dziki temu jednoczenie wyrazi szacunek, jak i ukry rumieniec, ktrym
oblaa si jego twarz.
Wybacz mi, Kraso, nie przypuszczaem... hmmm... Nie to miaem na myli, e niby ty jako kobieta... e nie mogaby...
Witaj w domu, Wielimirze Krasa wesza w zdanie jkajcemu si wojowi.
Niezgrabnie podwign si na nogi, ale wzrok mia nadal wbity w polep.
Dzikuj, Kraso. Wybacz mi to z tym dzieckiem. Zupenie wyleciao mi z gowy, e mino osiem lat. Kiedy widziaem ci po raz ostatni, bya maym,
rozbrykanym dziewczciem. Piknie wyrosa.
I ty si zmienie. Pamitam modzieniaszka zabiedzonego jak wilk po dugiej zimie. A te wsy, co wtedy rosy pod twoim nosem, mgby zdmuchn nawet
silniejszy przecig. Zmniae.
Po tych sowach Krasy na twarzy Wielimira pojawi si icie gupkowaty wyraz.
Ojciec na pewno przywitaby ci z wielk radoci cigna przywdczyni rodu. By godny kadej wieci, jaka docieraa z poudnia. Za kadym razem, kiedy
wdrowcy przynosili informacje o kolejnej porace Awarw, skada bogom dzikczynne ofiary.
Wielimir pokiwa gow ze zrozumieniem.
Jarobj to by dobry chop. Jestem pewien, e w Niwie zajmuje honorowe miejsce w krgu swoich przodkw.
Krasie zaszkliy si oczy, ale wzia gboki oddech i zdobya si na umiech.
Nakazaam sucym, aby przygotoway wam suche ubrania. Kiedy si przebierzecie, usidziemy do stou i wszystko mi opowiecie.
To nie moe czeka ani chwili powiedzia Wielimir. Wysuchaj nas teraz. To jest Mirena zwana Os. Moe ju o niej...
Syszaam, oczywicie, syszaam przytakna Krasa. Witam ci, czcigodna wiedmo. Ju dawno nie gocilimy w Boryniu tak zacnego gocia. Na dowd tego
odwanie patrzya w oczy Wielimira e zaley nam na opinii dobrych gospodarzy, pozwlcie, i natychmiast ka poda jedzenie i picie.
Wielimir ju otwiera usta, ale Mirena go ubiega.
Na twoim miejscu bym nie odmawiaa, Wielimirze. Sam przecie powiedziae, e chodzi o przyszo twojego potomstwa.
Gdy wychodzili, egna ich cichy miech Krasy.

Kiedy Mirena wrcia do biesiadnej izby, Wielimir i Florek siedzieli ju za stoem i drewnianymi ykami grzebali w duych miskach, z ktrych zachcajco parowao
jedzenie.
Patrzc na Miren, Wielimir zapomina o jedzeniu. Mskie ubranie zamienia na wyszywan, sigajc poowy ud sukni, przepasan paskiem ozdobionym cennymi

keczkami z koci soniowej. Gdyby nie tatua, ktry cign si od przedramienia a po dekolt, Wielimir nie uwierzyby, e jeszcze niedawno bya dzikusk noszc
wywiechtane skry.
Wiedma udawaa, e nie widzi jego rozdziawionej gby i usiada za aw obok Florka. Suca postawia przed ni misk z soczyst woowin. Mirena chwycia za
yk i naoya sobie porcj jedzenia do rzebionego naczynia, stojcego porodku awy. Dooya te kawaek chleba. Suca odniosa mis w kt izby i klknwszy,
postawia j u stp kilku grubo ciosanych rzeb. W ten sposb zostaa zoona ofiara przodkom i Mirena moga wreszcie zacz je. Miso byo mikkie i dobrze
przyprawione. Chleb za pachnia, jakby dopiero co wyjto go z pieca.
Po wieczerzy Krasa zdja znad ognia kocioek z grzanym winem, a suce napeniy kielichy goci. W czasie gdy inni w ciszy pili, Florek roztrzsionym gosem
opowiada, jak zeszej nocy do ich osady wtargnli dzicy jedcy. Nastpnie Krasa i Gradan w skupieniu wysuchali Mireny rzeka im o Krwawych Psach, wszystko
to, co wiedziaa od Rogana. Kiedy skoczya, starocina Borynia przez chwil milczaa. Na zewntrz nadal pada deszcz. W oddali, gdzie nad Sitnem, grzmiao.
wiato pochodni migotliwie odbijao si od powierzchni wina w kielichach.
Czyli Awarowie powrcili podsumowaa Krasa. Przez tyle lat by spokj. A po ostatnich wieciach z poudnia mylelimy, e wreszcie zgubia ich pycha.
A skd! Na wojnie przekonaem si, jak s zawzici. Nie dadz nikomu spokoju, pki ostatni z nich nie bdzie gryz ziemi wyjani Wielimir.
Poza tym dodaa Mirena tym razem nie chc tu jedynie przezimowa. Oni ju nie maj dokd wraca.
Wielimir przytakn.
Z wielkiego pastwa Awarw ostaa si jedynie marna garstka wojownikw, dogorywajcych gdzie pomidzy Dunajem a Cis. Kagan podda si Frankom
i przeszed na chrzecijastwo. Idole swoich dawnych bokw kaza porba i spali. Dla czcicieli Kelgara ostatnim schronieniem jest wanie Kirt.
Nadchodz chodne dni wtrcia Mirena. Krwawe Psy bd potrzebowa zapasw. Jak mylicie, skd je wezm? Musicie pokona swj strach
i przeciwstawi si im.
Kto powiedzia, e si boimy? zareagowa Gradan. Siedzia na pieku przy palenisku i wyciga swoje kociste nogi w stron rda ciepa. Boryniacy nigdy
nie byli tchrzami. Tylko c my moemy przy ich sile? Nawet gdybymy zearli ca odwag wiata, ich witynia jest doskona twierdz. Nie zdobdziemy jej, tym
bardziej e nawet nie wiemy, gdzie ona jest.
Ja j znajd dononym gosem oznajmia Mirena.
Powanie? Gradan rzuci na ni spojrzenie. Nie myl, e nie prbowalimy wytropi Kirtu za pomoc magii. Najlepsi wrbici i czarownicy starali si dotrze
na czarodziejskie wzgrze. Ani jednemu si nie udao. Jeden z grubsza okreli pooenie wityni, ale potem oszala i krew go zalaa... ochronne czary Kirtu byy zbyt
silne. Gdyby prbowa przez nie przenikn bez wsparcia odpowiedniego zaklcia, mzg by mu si usmay.
Mirena przymkna oczy.
Musz zwrci twoj uwag na pewn rnic, staruszku. Nie jestem wioskowym wrbit, odprawiajcym gusa po zarniciu paru kur.
Ty tak twierdzisz.
Gradan, na twoim miejscu uwierzybym Osie Wielimir wtrci si do rozmowy, gdy zauway rozognione oczy wiedmy i widzia, e szykuje si do ostrej
odpowiedzi. Nawet gdyby poowa tego, co si o niej mwi, bya prawd, i tak wierz, e nieodkryte dotd wzgrze i Kirt bd dla nas na wycignicie rki.
Zamy, e tak bdzie odezwaa si Krasa e naprawd ci si uda. Ale co dalej?
To przecie jasne z przekonaniem powiedzia Wielimir. Zaskoczymy t zgraj i wylemy ich najkrtsz drog do ich mierdzcego boga.
Dobry plan zamiaa si Krasa ale jestem pewna, e to nie bdzie takie atwe. Jestecie w stanie obliczy, ilu tych zwyrodnialcw jest?
Jakie trzy tuziny.
Trzy tuziny? zawoa Gradan.
Moe wicej doda Wielimir.
O mocni bogowie, potrzebowalibymy setk wojownikw, eby da rad tylu Krwawym Psom! Jeli zwoamy wszystkich mczyzn, wliczajc w to chopcw
powyej pitnastego roku ycia i starcw, ktrzy jeszcze dadz rad utrzyma w rkach bro, i tak nie bdzie nas wicej ni pidziesiciu.
Tylu musi starczy powiedziaa Mirena.
Wiedmo wdz druyny rzuci jej spojrzenie z pidziesicioma zbrojnymi wyprawa na Kirt byaby w rzeczywistoci podr wprost do Niwy. Boryniacy ju
wiele lat nie brali udziau w adnej wojnie, nie maj dowiadczenia w walce. Krwawe Psy za s urodzonymi mordercami, od wczesnego dziecistwa wiczonymi
w zabijaniu i okruciestwie. Nie mwic ju o tym, e s znacznie lepiej wyposaeni i uzbrojeni. Nie moemy i w guniach, kouchach i lnianych sukniach przeciw ich
pancerzom. Ani te z siekierami na szable czy z wczniami na uki.
Wielimir dopi wino i z hukiem postawi kielich na awie.
Moemy zwyciy, Gradanie. I ja ci powiem jak.
Spojrzeli na niego.
Zakadam, e jestemy marnie uzbrojeni cign Wielimir. uki mamy zwyke, z cisowego drewna, a jeli nic si przez te lata nie zmienio, to miecze w caym
Boryniu mona zliczy na palcach obu rk...
Jednej rki ucili Gradan.
Jednake istniej sposoby, jakimi Sowianie ju od wielu pokole walcz z Awarami. Skuteczne sposoby. Rnego rodzaju podstpy i puapki. Tak, zaatakowanie
Kirtu bezporednio jest czystym szalestwem. Moemy jednak zmusi te szczury do opuszczenia twierdzy. Potem zwabimy ich w potrzask. W miejsce, gdzie na nic im
si zdadz konie i uki. W las, w skaliste przewenia, wwozy. Narzucimy im nasz sposb walki. W taki sposb pokona ich Samon i w taki sposb te od dawien
dawna zwyciaj ich plemiona znad Hronu, Wagu i Morawy. Wsplnie wymylimy plan, jak wycign tych pastuchw z gniazda i utopi w ich wasnej krwi.
Usta Gradana zaciy si w prost, cienk kresk. Nie powiedzia ani sowa. Mirena za wanie w tej chwili powiedziaa co, co dolao oleju do ognia.
Na darmo dumacie, w rzeczywistoci nie macie wyjcia. Musicie walczy. Chyba e wolicie siedzie na tykach i robi za zapasy misa na awarskie ertwy. Ilu

jeszcze takich poturbowanych biedakw wskazaa na Florka musi przybiec do Borynia z wiadomociami, e Krwawe Psy wyrny ludzi z ich osady? Ilu, ebycie
si opamitali?
W pomieszczeniu zapanowaa cisza, przerywana jedynie strzelaniem ognia i odgosami przemijajcej burzy.
Gradan, ja im wierz przemwia Krasa. Wierz Mirenie, e bdzie potrafia nas uchroni przed awarskimi czarami. Wielimir te mnie przekona, e potrafi
przechytrzy Krwawe Psy. Zwoaj wszystkich mczyzn zdolnych do walki.
Krasa! Wdz druyny zerwa si z pieka.
Milcz, Gradanie. Szanuj ci jak wasnego ojca, ale zapominasz, w czyich yach pynie krew boryniackich wielmow. Podjam decyzj. Z postpkami tych
psw trzeba skoczy teraz i raz na zawsze. Zwrcia si do Mireny i Wielimira: Nie wiem, ile czasu zajmie zgromadzenie wszystkich mczyzn...
Musz by gotowi do rana wiedma kua elazo, pki gorce. Awarw trzeba zaskoczy. Im szybciej ich zaatakujemy, tym wiksz mamy szans na
zwycistwo. Nie moemy dopuci do dalszych strat w ludziach.
Szalestwo! hukn Gradan.
Krasa nie zareagowaa jedynie w zamyleniu przygryza doln warg. Spojrzenie Wielimira wyraao cakowite poparcie dla sw Mireny.
W porzdku postanowia Krasa i spojrzaa na Gradana. Zajmiesz si wszystkim. Zawiadom wszystkich mczyzn, aby przed witem byli gotowi do wyprawy.
Czy o sprawie nie powinna zadecydowa starszyzna?
Krasa zwzia oczy i nachylia si w stron Gradana. Stumia gos, ale by to ten rodzaj szeptu, ktry syszalny jest nawet w innych pomieszczeniach.
Mam w dupie starszyzn, Gradan. To kupa darmozjadw, ktrzy musz wysiorba beczk piwa, zanim ustal, ile jaj ma baran. Idzie wojna, na bogw!
A w czasie wojny starosta moe podejmowa decyzje bez pytania starszyzny o zdanie. Taki jest zwyczaj. Zdecydowaam, e rano boryniacka druyna pody ladami
Awarw, i tak ma by. I jeszcze jedno. Jedynie z pomoc wiedmy uda si nam znale ich gniazdo. A to oznacza, e kady z was ma si liczy ze zdaniem Mireny.
cznie z tob. I ze mn.
Gradan sta jak wryty. Wreszcie, z obraon min, ale bez sowa, odwrci si i szybko wyszed z izby.
To si nazywa charakter! wykrzykn Wielimir i spojrza na Kras z nieskrywan dum. Ha! A zatem ruszamy rano. Chciaem co prawda przywita si
z rodzin, ale obym straci obie rce, jeli przepuszcz okazj cicia kilku awarskich bw! No dalej, psiska, szykujcie si na zmysowe smeranie toporem Wielimira.

oganie! Obud si, bracie!


Otworzy oczy. Lea na plecach, a wysoko nad nim, na tle rozgwiedonego nieba, rysoway si ksztaty drzew. W pajczynie spltanych
konarw ugrzzo rozwietlone oko ksiyca. Rogan zmarszczy brwi. Co dziwnego byo w tym obrazku. Po chwili ju wiedzia zdawao si, e
wierzchoki drzew s niezwykle daleko. Pnie musiayby by w takim razie niesamowicie wysokie.
Usiad. Zaskakujco mocno odczuwa wszystko, co dziao si wok. Kady dwik sysza bardzo ostro. Wzrok go take nie myli. Niebotyczne
drzewa wznosiy si wok niczym wiee na murach kamiennych frankoskich twierdz. Nigdy dotd nie widzia tak wysokich drzew. Zdawao si, e podpieraj
sklepienie nieba.
Uwanie si rozejrza. Pomidzy wielkimi rosy take i mniejsze drzewa, dziwacznie poskrcane i splecione niczym zaklte jaszczury. Razem tworzyy nieprzeniknion
gstwin, labirynt peen tajemniczych odgosw i zwodniczych cieni. Byo to jedno z tych miejsc, gdzie w ciemnych zaktkach miay swe kryjwki duchy i wiy, jak
rwnie nienazwane stworzenia, ktrych oko ludzkie dotd nie ujrzao. Rogan mgby da gow, e do tej pory noga ludzka nie stana na tej ziemi a mimo to mia
wraenie, jakby zna to miejsce doskonale. Las, jakkolwiek tajemniczy i nieprzystpny, przed Roganem odkrywa swe tajemnice.
Tak. Czu si tu jak u siebie.
Podnis si z ziemi. Chyba by sam. Po chwili jednak przypomnia sobie gos, ktry go obudzi. Brzmia bardzo wyranie i dlatego Czarny uzna, e si nie
przesysza. Z drugiej jednak strony, w jego brzmieniu byo co dziwnego, cho za nic w wiecie nie potrafiby powiedzie co.
W gstwinie odzyway si kolejne gosy. Jednake nie byy ludzkie. Prastary las wypeni si wyciem podobnym do tajemniczego, rytualnego piewu, ktrym
magicznie przyzywano peni ksiyca.
Chod z nami, Roganie. Jako jeden z nas.
Wstrzyma oddech. Zrozumia ju, co dziwnego byo w tym gosie rodzi si on wprost w jego gowie. Kwilenie dzikich zwierzt jego umys w zagadkowy sposb
zamienia w sowa.
Dlatego, e jeste jednym z nas...
W ciemnociach migny czerwone punkciki. Poruszay si w parach i byo ich niezliczenie wiele, cae roje. Otoczyy polank. Kady zakamarek by peen
demonicznych ognikw. Dwa rozpalone wgielki oddzieliy si od pozostaych i przemieciy w jego stron. Rogan w napiciu obserwowa, jak z ciemnoci wyania si
wielka czarna posta. Wilk by tak ogromny, e miao mgby powali niedwiedzia i jednym chwytem szczk przegry jego gardo. Czowiek jednak, ku wasnemu
zaskoczeniu, nie odczuwa strachu.
Basior zatrzyma si tu przed nim i z zaciekawieniem go obwchiwa.
Naladuj nas... przemwi wprost w mylach Rogana. Zawrci i znw znikn w gstwinie.
Mczyzna po chwili wahania ruszy za nim. Pltanina drzew, ktra jeszcze przed chwil zdawaa mu si nieprzeniknion tarcz z cierni i listowia, nagle si przed nim
rozstpia. Poda za wilkiem, ktrego bardziej wyczuwa, ni dostrzega w ciemnoci. Len cisz przerywa dwik wilczych krokw. Wkoo byo czerwono od
rojcych si wilczych oczu. Caa sfora kroczya za mczyzn niczym ponury i milczcy orszak.
W caej tej sytuacji Rogan, jak nigdy dotd, uwiadamia sobie swoj czowiecz mao i nico. Niebosine drzewa przypominay mu oplecione bluszczem
kolumnady w siedzibie boskich olbrzymw. Przewalone pnie wydaway si zaporami nie do przebycia, a dziury ziejce pod nimi byy wielkie niczym bramy. Jamy po
wyrwanych karpach wyglday jak kratery po gwiazdach, ktrymi od czasu do czasu Radogost ciska w ziemi, przemierzajc nocne niebo. Rogan nie by w stanie
wyobrazi sobie siy, jakiej byo trzeba na przewrcenie choby jednego z tych drzew.
Po jakim czasie ciemno zrzeda, a zarola si rozstpiy. Pod nogami zazgrzytay kamienie przynajmniej tak z pocztku myla Rogan. Nagle jednak wyszli
z zacienionego lasu i zrozumia, e si myli. Zwyke skay nie szczerzyyby przecie zbw i nie gapiy na czowieka pustymi oczodoami.
Zmieszany i zaskoczony, rozejrza si. Przed nim wznosi si ogromny kopiec. Regularny, owalny ksztat wskazywa, e by to kurhan grobowy. W wietle ksiyca
dziwnie wieci. Jego wierzchoek nie by, jak zwykle czyniono to w kurhanach, wykoczony glin i kamieniami. Rogan uwanie si przyjrza i poczu, jak jego ciao
drtwieje.
Czaszki, ebra, koci. Pozna, e nie nale do ludzi, ale ta wiedza wcale go nie uspokajaa wrcz przeciwnie. Wyobrazi sobie, jak za ycia musiay wyglda
cudaczne stwory z wskimi, wyduonymi czaszkami, szczkami penymi kw i palcami zakoczonymi ostrymi pazurami. By pewien, e nie chciaby stan do walki
z czym takim.

Rogan! Pospiesz si, bracie, jestemy prawie na miejscu!


Wilk czeka przed otworem ziejcym w zboczu kurhanu. Czarny gboko nabra powietrza i przeszed ciek pomidzy warstwami koci. Zanim wszed za basiorem
do kurhanu, obejrza si. Sylwetki innych wilkw wynurzay si z ciemnego lasu i, niczym cie burzowej chmury, miejscami zasaniay owiecony ksiycowym wiatem
pagrek z koci. Byy ich setki. Rogan gono przekn lin i wszed do wntrza grobowca.
Po kilku krokach zrobionych w ciemnociach ujrza przed sob wiato. Miao ten sam krwawy kolor co oczy zgromadzonych wilkw. wiato chaotycznie migotao,
ale dziki niemu Rogan mg dojrze, e take ze cian korytarza stercz czaszki i apy licznych stworw.
Gdzie w oddali odezway si gosy. Basior zwolni, spuci gow i zacz ostroniej kroczy. Czarny naladowa jego ruchy. Zaraz potem zatrzymali si. Wski
korytarz rozszerza si i przechodzi w obszern komor. Z pomieszczenia, ktrego Rogan nie by w stanie dojrze ze swojego miejsca, dobiegay urywki rozmowy.
...ale musz przyzna, e twoje siedlisko ma co w sobie mwi gboki, dudnicy gos, ktrego ton przyprawia mczyzn o dreszcze. Ju sama kupa tych
czaszek robi wraenie. Wszystkie gnaty nale do Biaowosych, prawda?
Kada najmniejsza kosteczka. Drugi gos nie by tak dwiczny. O ile pierwszy brzmia jak ryczenie byka, drugi przypomina warczenie wilka.
Ha! Ukatrupienie tylu sualcw Biaoboga musiao by istn katorg!
Ponad poow z nich dopad Radogost. Nigdy nie przepuci okazji, eby otworzy braciszkowi oczy.
Ale z tego, co wiem, od dawna Biaobg jest spokojny.
Racja. Po tym jak emy mu ostatnio przetrzepali skr, uciek z powrotem w Gry Zmierzchu. Ostatnio jednak dostrzegam znaki, e prbuje odzyska moc.
Poprzez wiat miertelnikw, oczywicie. Powstaj nowe witynie Biaoboga. Dlatego potrzebuj kogo, kto mgby co z tym zrobi. Na co czekasz? Masz pole do
popisu.
Wiem, wiem. Posuchaj, rzeczywicie jest o co gra. I nie uwaam, e cokolwiek moe mie wpyw na wynik rozgrywki. Jeli czyj los jest przesdzony, nic tego
nie zmieni.
Oczywicie, ale nie psuj zabawy. Wiesz, jaka jest stawka: zwycizcy przypadnie dusza Rogana.
Czarny znieruchomia i utkwi wzrok w wilku. Ogromny drapienik odpowiedzia mu rwnie wymownym spojrzeniem. Ogniste wiato jego renic jakby wwiercao
si w myli Rogana.
Dobrze syszae, bracie. Mwi o tobie. Dlatego ci tu przyprowadziem. Powiniene by to usysze.
No tak, umowa to umowa mwi go ale im duej si nad tym zastanawiam, jestem coraz bardziej przekonany, e nie zdoam wygra zakadu. Znw mnie
przechytrzye.
Sprawiasz mi przykro. Przyznam, e uciekem si do maego podstpu, ale sam wiesz, o co gramy. Nie chodzi mi o t nasz gr, ale gr, ktra toczy si
w wiecie miertelnikw. Wiesz, e Rogan nie jest zwykym czowiekiem. W jego yach pynie moja krew.
Jak dotd nie dao si tego zauway.
To od pocztku bya zoona kwestia. Zosta zabrany swemu prawdziwemu ojcu. Przecie nawet on sam nie wie, kim jest. Kiedy jednak przejmie wadz nad
Ogniem, przebudz si w nim umiejtnoci przodkw. Na to jednak potrzebujemy troch czasu.
I ty chcesz ten czas dla niego zyska.
To jasne. Jeli umrze, razem z nim wyginie rd czarnoksinikw. Nie mog do tego dopuci. Przodkowie Rogana od dawien dawna byli moj broni w walce ze
sugusami Biaoboga. On musi kontynuowa to dzieo. Teraz suchaj uwanie. Biaobg jest zodziejem dusz. Kto umiera na jego otarzu, nie dostaje si do Niwy. Take
w twoim interesie ley, aby Rogan przey i walczy. Jest ostatni. Jeli Morena teraz przywoa go do siebie, Biaobg tylko zatrze rce z radoci.
Rozumiem. Chciae gra o dusz modzieca. Grajmy zatem. Nastpny ruch bdzie decydujcy.
Wiem o tym westchn gospodarz.
Rzucaj. I adnych sztuczek. Mnie nie oszukasz.
No jasne, e nie.
Rogan usysza daleki brzk. Brzmia jak odgos koci rzuconych na kawaek wyprawionej skry.
Przez chwil panowaa cisza. Nastpnie gospodarz gono zakl.
eby ci tak Weles skara!
Moe i tak by miejc si, odpowiedzia waciciel dudnicego gosu.
Do stu diabw! Zdaje si, e masz wicej szczcia ni ja.
Co ma do tego szczcie? To jest przeznaczenie, przyjacielu. Co jest raz zapisane, tego nie zmienisz adn gr. Rogan trafi do Niwy. Ju niedugo. Nic na to nie
poradzimy. Tak czy inaczej, to bya dobra gra.
Tylko dla kogo?
Tak to ju jest z grami. No, pno ju. Wrc do stada. Dzikuj za gocin. Wspaniay trunek.
Rogan usysza, jak go wstaje. Kiedy zacz i, jego kroki brzmiay niczym dudnienie potnych kopyt. Ziemia zatrzsa si. Na cianie po przeciwnej stronie
wejcia do komory grobowca pojawi si cie zwalistej sylwetki ze spiczastymi uszami i par olbrzymich, byczych rogw na gowie. Rogan wstrzyma oddech i cofn
si. Cie zacz si powiksza, a zasoni cae wiato. W tej samej chwili powietrze zgstniao i Rogana owia miertelnie mrony chd.
Bogowie...
Zbudzi si zapltany w paszcz i roztrzsiony. Serce szaleczo walio, a w uszach huczaa krew. Ciao byo cae zdrtwiae. Rozejrza si mtnym wzrokiem. Sen by
tak realistyczny, e dopiero po duszej chwili mczyzna zorientowa si, gdzie jest.
Przez szpary w rozpadajcej si strzesze do rodka pomieszczenia przenikao blade wiato witu. Rogan zakl. Zaspa. Szybko wsta, ogarn si, pozbiera swoje
rzeczy i wyskoczy na zewntrz. Ulewa, przed ktr schowa si w nocy do opuszczonej pasterskiej ziemianki, ustaa, cho z pewnoci niedawno, bo z drzew nadal

kapaa woda. Doliny byy skryte w gstej mgle.


Spod daszku, naprdce skleconego z wikliny i gazi jody, radosnym reniem pozdrowi Rogana jego wrony ko.
Wojownik podszed do zwierzcia. By ju najwyszy czas, by wyruszy.

Czy to wszystko jest potrzebne? Mirena nachylia si ku Wielimirowi. Trwonimy tylko cenny czas.
W szarym wietle brzasku posuwali si krok za krokiem po stromym, zalesionym zboczu. cieka bya liska pod stopami chlupotao boto. We mgle ledwo
dostrzegali drzewa.
Niektrych obyczajw nie zmienisz wzruszy ramionami ogromny mczyzna. Mona plun na narad ze starszyzn, ale aden Boryniak nie wyruszy w bj
bez ofiary i wrby.
Zao si, e jako pierwszy o tym zwyczaju przypomnia sobie Gradan fukna wiedma. On mnie nie znosi.
cieka wioda do wysoko pooonego grodu i dalej, a na skalisty wierzchoek gry. Wystajce z ziemi kamienie i korzenie suyy jako prowizoryczne schody
i uatwiay wspinaczk.
Jestemy.
Weszli na szczyt. Przed nimi, we mgle, majaczy zarys strzelistej palisady, ktra bronia wstpu do wityni. Na dziedziniec prowadzia jedna brama, bogato
rzebiona i ozdobiona byczymi, baranimi, a nawet ludzkimi czaszkami. Przed ni zgromadzia si spora grupa Boryniakw do witego miejsca za ogrodzeniem mogli
wej tylko wybrani. Zza drewnianego czstokou dochodzi dwik monotonnego piewu.
No, teraz poka, co potrafisz sykna Mirena i szturchna Wielimira okciem. Gowa do gry i bd stanowczy. Powiedz mniej wicej tak: Kto nie jest
z nami, ten jest przeciw nam.
Bez obaw, Warkoczyku.
Wiedma rzucia mu ostre spojrzenie, ale nie zdya ju wypowiedzie adnego wyzwiska. Boryniacy ich zauwayli, podniosy si szepty, tum rozstpi si i zrobi
przejcie. Przeszli nim tak szybko, jak byo to moliwe Wielimir i tak musia krtko przywita si z kilkoma krewnymi i starymi znajomymi. Mirena skinieniem gowy
odpowiadaa na ukony obecnych tam kobiet. Zauwaya te, e niektrzy s wobec niej nieufni. Udawaa, e tego nie dostrzega.
W kocu przedarli si przez tum i bram weszli na wit ziemi. Obrzd ju si zacz. Przewodniczy mu may, kocisty erca. Trudno byo okreli jego wiek
twarz mia ukryt za gstymi wsami i potarganymi wosami. Wzniesione rce mia zgite w okciach, w tradycyjnym modlitewnym gecie.
Synowie Swaroga
krwi si napoj,
nasze myli otworz,
wrb nas obdarz.
Wr wpatrzony by w wysoki, drewniany posg umieszczony na kamiennym postumencie. Posg mia cztery twarze, a rzeby na jego bokach wyobraay siekier,
rg obfitoci, wizk zboa oraz konia. Tu obok rzeby spord niskich ska wystawa okazay gaz, ociosany tak, e mia wiele gadkich cian. Grna powierzchnia
tego otarza bya gsto porysowana, a wkoo walay si czaszki knurw, ubrw, jeleni i baranw. Posg boga by ustawiony w ten sposb, aby krew z kamienia
ciekaa wprost do jego stp. Wanie za chwil miaa nastpi ofiara. Dwch osikw przydwigao na otarz wielkiego, kudatego barana. Zwierz bronio si i mimo
e miao sptane przednie i tylne nogi, mczyni musieli si porzdnie wysili, by je ujarzmi.
Mirena rozejrzaa si. Spostrzega utkwiony w sobie chodny wzrok Gradana. Naczelnik druyny szybko odwrci gow. Wiedma delikatnie si umiechna
i spojrzaa na Kras. Starocina rodu miaa na sobie mski strj podrny, zupenie jakby przesdzia ju o wyniku wrby. Nie zwracaa uwagi na stojcych obok
ludzi. Uwanie patrzya na przeprowadzajcego obrzd wra. Kiedy mczyzna opuci rce i zwrci si w jej stron, nie zakcajc przy tym melodii i rytmu zakl,
Krasa bya przygotowana. Podesza bliej i wycigna rce. erca pooy na jej doni sztylet o rkojeci wykonanej z poroa jelenia. Krasa skinieniem gowy
podzikowaa bogom i przystpia do stou ofiarnego. Mirena zauwaya zmian w gosie wra i wraz z kilkoma innymi obecnymi przy obrzdzie osobami przyczya
si do zawoania:
Synowie Swaroga
krwi si napoj...
Krasa chwycia sztylet obiema domi, podniosa go wysoko nad gow i wziwszy silny zamach, zanurzya w szyi barana. Pewno i dokadno, z jak tego
dokonaa, wiadczya o tym, e nie robi tego pierwszy raz. Energicznym ruchem poszerzya ran. Trysna krew. Baranem miotay konwulsje. Pomocnicy wra musieli
przycisn go caym ciarem ciaa, by si nie wyrwa.
W tym samym czasie wr podnis spomidzy czaszek obrzdow czar i podstawi ja pod wie ran. Naczynie natychmiast wypenio si krwi. Unis je nad
gow. Nagle zapada grobowa cisza.
Niech wystpi dziewica-wieszczka! zawoa erca pord ciszy przerywanej jedynie rzeniem dogorywajcego barana.
Na pole ofiarne wesza wysoka dziewczyna w prostej, biaej sukience. Powe wosy spyway po jej piersiach a do wskiej talii. Mirenie wystarczyo jedno
spojrzenie na dziewczyn, by wiedzie, e jest ona lepa. Mimo to sza pewnym krokiem i zatrzymaa si naprzeciw erca, jakby dokadnie wiedziaa, gdzie stoi.
W doniach ciskaa tawe patyki. Mirena natychmiast poznaa, e to koci ludzkiego przedramienia. Naliczya ich siedem. Nieparzysta liczba. Oczywicie
pomylaa o przyszoci zadecyduje przypadek.
erca zamoczy palec w czarze i na kadym z policzkw wieszczki nakreli krwawy znak. Nastpnie pomg jej zanurzy w gstniejcej krwi siedem koci. Potem

cofn si o krok, nabra powietrza i znw zaintonowa:


Synowie Swaroga...
Boryniacy natychmiast podeszli i otoczyli go.
Co si teraz stanie? Mirena zwrcia si do Wielimira. Uwanie obserwowaa wra, ktry chodzi wok znieruchomiaej wieszczki i rozlewa krew na ziemi.
Dziewica wyrzuci koci wysoko nad gow. Jeli wikszo z nich wpadnie do krwawego krgu, to bdzie oznacza, e bogowie s nam przychylni i odniesiemy
sukces w boju. Jeli za wikszo znajdzie si poza krgiem, wyprawa jest skazana na porak...
...i w ogle do niej nie dojdzie... dokoczya Mirena. A zatem powinnam si postara, aby bogowie byli nam bardziej przychylni.
Jak to? Wielimir wytrzeszczy oczy.
Sied cicho nakazaa. Musz si skupi.
erca dokoczy krg wok wieszczki, odoy pust czar i znw, wznoszc rce, obrci si twarz w kierunku boga. piew zgromadzonych przybra na sile.
Mirena zacza oddycha gbiej i wolniej. Zbieraa siy i skupiaa si na czarach. Zapanowanie nad ruchem przedmiotw nie byo szczeglnie trudne, ale wymagao
znacznej dawki mocy. Amulet na jej piersiach zacz si koysa.
Ja si o to postaram szepn jej do ucha obcy gos. Zlkniona, obejrzaa si. Ujrzaa tylko pokryt rzebami palisad i zbit mas Boryniakw poza bram.
Mimo to i tak bya przekonana, e kto stoi tu za ni. Przeszy j dreszcze. Bya teraz wyjtkowo skupiona, dlatego przez chwil wydawao si jej, e w wilgotnym
powietrzu majaczy zarys ogromnej postaci. Chyba nawet ujrzaa bysk demonicznych oczu.
Uspokj si w jej gowie grzmia tajemniczy gos wrba wypadnie dla was pomylnie... Zobacz!
Chcc nie chcc, posuchaa i skierowaa wzrok na wieszczk. Dziewczyna chwycia koci w obie rce i wyrzucia je wysoko nad gow. piew tumu zamilk, co
byo wyrazem napicia i oczekiwania.
Mirena poczua taki poryw nadprzyrodzonej mocy, e a si zachwiaa i musiaa si oprze o Wielimira.
Koci poleciay w powietrze, otary si jedna o drug i spady.
Nadal panowaa cisza.
Mirena westchna i pucia muskularne rami Wielimira. Patrzy na ni zaniepokojony.
Tym dwm daem spa poza okrgiem w gowie Mireny zadudni gos, ktry, jak ju bya pewna, syszaa jedynie ona eby nikt nie nabra podejrze.
Po chwili wszystko si zmienio. Chd ustpi, zjawa znikna. Wiedma mrukna i spojrzaa na ziemi wok stp wieszczki.
Pi koci leao w krwawym krgu, dwie spady niedaleko idola i gazu.
Bogowie zdecydowali! krzykn erca.
Mirena zerkna na Kras. Kobieta delikatnie si umiechna i spokojnie przytakna. Potem obie spojrzay na Gradana.
Przywdca boryniackiej druyny patrzy na koci z tak min, jakby ze zoci mia ochot wdepta je w ziemi. Zacisn wargi i obejrza si na wspbraci, ktrzy
niecierpliwili si przed bram, czekajc na wynik wrby. Wida byo, e musia stoczy bj sam ze sob, zanim wypowiedzia sowa:
Biegnijcie i chwytajcie za bro!

a dugo zanim ujrza ciernisko ze ztym zboem i pierwsz pust owcz zagrod, Rogan wiedzia, e zniszczona osada jest ju bardzo blisko. We
mgle, dotychczas przepenionej butwiejcymi zapachami jesiennej przyrody, zacz wyczuwa take inne wonie. Wiedzia, co je wydaje, czsto
spotyka si z nimi na poudniu. By to smrd krwi i popiou, tak wyrazisty, e nawet nocna ulewa nie bya w stanie go przytumi.
Kiedy tylko zaczo wita, wszed na drog poryt gbokimi koleinami. Zawioda go do niewielkiej grskiej doliny. Z gstej mgy tu i wdzie
wynurzay si pojedyncze drzewa oraz ciemne kby kolczastych krzakw jaowca. Chwil pniej nieprzyjemne zapachy zostay wyparte przez inne,
jeszcze bardziej wyraziste. Ko wdrowca sta si dziwnie niespokojny. Rogan skierowa go w kierunku kilku rosncych przy drodze brzz. Tam zsiad i przywiza
uzd do biaego pnia. Wzi uk, miecz i sztylet. Koczan mia peen zdobycznych strza. Z pewnoci Awarowie zasuyli sobie na to, eby ich wytuc, ale musia im
przyzna, e doskonale opanowali sztuk ucznictwa. Sowiaskie ani nawet frankoskie czy bugarskie strzay nie mogy rwna si z tymi wykonanymi przez nich.
Ko zarzuci grzyw i otar si nozdrzami o rami Rogana.
Tylko grzecznie tu stj. Rogan poklepa go po szyi. Ciesz si, e nie bdziesz musia na to patrze.
Zacz i wzdu drogi, po mokrej trawie. W lewej rce trzyma uk i jedn strza.
Niewysoki wa z gliny i kamieni by zaniedbany, zaronity traw i chwastami. Taka mizerna ochrona z pewnoci nie bya w stanie powstrzyma najedcw. Rogan
przelizgn si przez bram midzy dwoma rzebionymi supami i wszed do osady.
To, co zobaczy, trudno byo nadal nazywa osad.
Spona do cna. Zwglone kikuty bierwion sterczay we mgle i wyglday jak posgi zych demonw. W zgliszczach leay poczerniae ludzkie szcztki. Rogan
obszed pogorzelisko. Targay nim najmroczniejsze uczucia, jaskrawo widoczne na jego porytej zmarszczkami twarzy. Nawet wspplemiecy Krwawych Psw musieli
ich uwaa za krwioercze stworzenia.
Awarowie yli jak pasoyty. Jesieni najedali na sowiaskie osady, chwytali jecw, gwacili kobiety i upili wiksz cz caorocznych plonw. Wikszo
mieszkacw pozostawiali przy yciu, ale tylko po to, by za rok wrci i znw mc na nich erowa. Byo to okrutne i odraajce, ale przynajmniej miao sens. Psy
byy inne. Od dziecistwa wpajano im, e jedyne, co ma sens, to cakowita zagada wroga. Nie zastanawiali si nad skutkami takiego postpowania, nie zdawali sobie
sprawy, e jeli dzisiaj po zupionej wsi zostawi jedynie popi, nastpnym razem niczego nie zrabuj. Patrzc na popioy wsi, Rogan utwierdzi si w przekonaniu, e
Psy s jedynie szkodnikami, ktre trzeba bezlitonie wybi.
Niedaleko aonie skowycza pies. W zgliszczach na lewo od Rogana co si poruszyo. Byskawicznie unis uk, ale okazao si, e bya to jedynie zbkana owca.
Sposzya si i beczc, znikna we mgle.
Szlag by to! warkn i opuci uk.
Osada leaa na agodnym zboczu. cieka biega pomidzy chatami a do majdanu, na ktrym z pewnoci zbieraa si tutejsza starszyzna. Co dziwne, ogie tam nie
sign. Trzy podune, przysadziste chaty byy ze sob poczone i tworzyy podkow. Wejcia na majdan bronia wysoka palisada. Zabudowania wyglday jak maa
twierdza, schronienie na wypadek zagroenia.
Z okrytego mg podwrca dobiegao chrapliwe krakanie wron i krukw. Rogan ostronie przeszed przez bram, nad ktr widniaa przybita czaszka tura.
Zapach mierci by coraz silniejszy.
Na duym majdanie, caym zaboconym, roio si od krukw, wron i kawek, ktre zleciay si na sut biesiad. Na widok czowieka cz ptakw zatrzepotaa
skrzydami i przeleciaa na dachy chat i gazie rosncych nieopodal drzew. Pozostae miay jednak brzuchy tak napchane martwym misem, e byy w stanie jedynie
odskoczy na bok, ustpujc Roganowi. Dywan z czarnych pir rozstpi si przed nim.
Czarny zgrzytn zbami.
Cay dziedziniec by pokryty trupami. Mczyni, kobiety, dzieci, wszyscy w pozycji krwawej gwiazdy szeroko rozoone i przytwierdzone do ziemi koczyny,
rozprute brzuchy, wycignite wntrznoci. Rogan, zaciskajc szczki, chodzi pomidzy sponiewieranymi ciaami. Wok buzowao czarne, kraczce jezioro, ktrego
ustpujce fale odkryway coraz to nowe ofiary awarskiego okruciestwa. W sumie leao tam okoo tuzina cia.
Co przycigno uwag Rogana. Pochyli si nad jednym z trupw. Pomimo licznych ladw po ptasich dziobach, rozpozna charakterystyczn ran na szyi
nieboszczyka. Dokadnie w miejscu, gdzie jest ttnica, widniay dwa poczerniae strupy lady po ostrych kach. Rogan wyprostowa si i podszed do nastpnego
ciaa. I na nim zauway dwie mae ranki. Pocz chodzi od jednego trupa do drugiego. Z kadym byo to samo.
Wanie kuca przy kolejnym z cia, kiedy poczu, e co go szarpie w odku. Rozejrza si. Sposzone ptaki zaczy gono kraka i cae stado jak na komend

wznioso si w powietrze.
Rogan szybko wsta i naoy strza na ciciw. cierwojady rozproszyy si we mgle, ucicho krakanie. Rogan unis uk i pomau obraca si wkoo.
Na ziemi opaday czarne pira. Opary mgy, wzburzone ptasimi skrzydami, wiroway jak ywe. Znw zawy pies.
Nigdzie ywej duszy. Mimo to Rogan nawet w kociach czu, e nie jest sam. Z powodu mgy nie by w stanie widzie dalej ni na dziesi krokw. A za t granic
mogo przecie kry si wszystko. Znw, trzymajc wycelowany uk, okrci si wok wasnej osi. Mga jeszcze bardziej zgstniaa, a jej kby zdaway si przyblia
do wojownika...
Poczu dotyk na ramieniu. Niewiele brakowao, by krzykn. Momentalnie si odwrci, uskoczy, grotem strzay prbowa namierzy cel. Jego serce rozbijao si
o ebra niczym sposzony ptak o klatk. W dalszym cigu niczego nie dostrzega. Gdyby nie ta przeklta mga...
Nagle znw co poczu. Czy tylko mu si zdawao? Wyty such.
Nie, nie myli si.
Usysza stumiony miech.
Rozdraniony, zmruy oczy.
Mam do tej zabawy w chowanego. Poka si, to zagramy w inn gr.
W jak gr? zapyta gos przypominajcy bzyczenie misnej muchy.
Nazywa si Czy biegniesz szybciej ni moja strzaa!
Tym razem miech by goniejszy.
Jestem za.
A ja jestem gotowy.
Ja take, zaczynajmy.
Teraz Rogan zobaczy. Wyranie gciejszy kb mgy zacz zmienia ksztat. Najpierw uformowaa si gowa, potem szyja, ramiona, tuw, nogi. Stopy spoczyway
na ziemi. Mga, z ktrej wyonia si posta, jeszcze bardziej zgstniaa i zacza przybiera rne barwy. Nie bya to tylko zbita, wilgotna chmura, ale namacalne ciao
z misa i koci. Nie duej ni po piciu uderzeniach serca przed Roganem stao dziwaczne stworzenie. Jego nagie ciao byo podobne do ludzkiego, ale posiadao
krtkie, grubawe nogi, wic musiao podpiera si na rkach, te za byy dugie i nad podziw uminione. Spod kdzierzawej, kasztanowej czupryny spoglday na
Rogana wielkie oczy z czerwonymi renicami. Stworzenie zamiao si. Grne zby miao dugie i ostre niczym wilcze ky.
Rogan puci ciciw.
Strzaa a po lotki zanurzya si w nagiej klatce piersiowej. Sia uderzenia spowodowaa, e istota cofna si o dwa kroki, ale utrzymaa si na nogach. Ze
zdziwieniem spojrzaa na strza sterczc spomidzy jej eber, a potem na czowieka.
Wygraem powiedzia Rogan.
Powanie? odpar stwr i umiechn si szkaradnie. Jego ciao zblado, stao si przeroczyste i natychmiast rozpyno si we mgle. Strzaa opada na ziemi.
Nie byo na niej ani kropli krwi. Chmura mgy zawirowaa wok Rogana niczym trba powietrzna. Mczyzna zakl i byskawicznie si obrci. Jednoczenie
wycign z koczanu drug strza. Natychmiast by gotowy do nastpnego strzau, ale i jego przeciwnik nie prnowa. Znw przybra poprzedni posta, piciami
opiera si o ziemi i umiecha zoliwie od ucha do ucha.
Na darmo zdzierasz ciciw. Widziae, e to nie ma sensu.
Wojownik sta nieruchomo, lotki strzay ocieray si o jego policzki.
Wiem co ty za jeden, skurwielu.
Czyby? No to jestem ciekaw.
Przemieniasz si we mg i zby masz ostre jak ry. Nawet mae dziecko by wiedziao, e jeste zasranym upiorem.
Tego si spodziewaem. Stwr skrzywi si i przewrci oczami. To si nigdy nie zmieni. Kady ma mnie za mizernego upiora. Phi! Wygldam na kogo, kto
wygramoli si z grobu i po nocach czyha na dziewice, eby oblizywa ich delikatne misko? Musisz wiedzie, e ludzie przeceniaj upiory. Maj je za sprytne, ba,
nawet szlachetne istoty, niemale wadcw nocy. Co ci powiem. Poznaem jednego upiora. By linicym si, bekoccym od rzeczy ciemig z gwnem zamiast
mzgu. Dotd wyazi z grobu i zamcza crk jednego pastucha, a j to porzdnie wkurzyo i zdecydowaa si da mu kosza. Kosza penego czosnku! Potem
wystarczyo ju tylko kichn i proch z tego niezdary rozsypa si na wszystkie strony. Takie s upiory.
Rogan milczco obserwowa nagusa zza grotu strzay.
Dobra, sprbuj krcej stwr podrapa si za uchem. Jestem mgowcem i nazywam si Libusza. Dumnie unis gow i spojrza wyczekujco na Rogana,
ktry ani drgn. Libusza powtrzy krtkonogi. Jak ten osawiony czeski knia. Syszae o Libuszy, no nie?
To imi sam sobie nadae, prawda? zapyta Rogan.
No z dum przytakn mgowiec.
I zaryzykuj stwierdzenie, e nie bywasz zbyt czsto midzy ludmi.
No, prawd mwic, tylko jeli jestem bardzo godny. A co?
A to, e gdyby byo inaczej, ju dawno kto by ci uwiadomi, e Libusza bya w rzeczywistoci on tego czeskiego wielmoy. I wnuczk Samona, jeli dobrze
pamitam.
Stwr opuci ramiona.
Jeste pewien?
W zupenoci.
Cholera. A jak mia na imi jej m? Ten od puga...

Zamys... albo jako tak. Ju nie pamitam. W kadym razie, wszystko pomieszae.
Czyli Libusza to babskie imi? upewnia si mgowiec.
Zdecydowanie. Powiniene nazywa si Libor, Lubosaw albo jako tak.
Lubosaw? To imi dla jakiego ciepego chopka.
Ale przynajmniej Morena nie bdzie si z ciebie mia, kiedy ju po ciebie przyjdzie i zapyta, kim jeste. A stanie si to cakiem niedugo, dlatego szybko zdecyduj
si na jakie imi.
Stworzenie ze znudzeniem spojrzao na uk w rkach Rogana.
Wiesz co? Mog ci w kadej chwili zaatwi, a ty si nie obronisz. Dlatego twj trud idzie na marne. Dlatego zaproponuj ci inny sposb na zmczenie rki.
yjesz samotnie, co? zapyta Czarny i nieznacznie opuci uk.
Zaskocz ci, jeli powiem, e tak?
Ale skd. Przyjanienie si z wasnym poywieniem nie jest proste.
Nie obraaj mnie, dobrze? Nie jestem adnym krwioerczym straszydem. ywi si gwnie zajcami i sarnami, czasem skusz si na zbkan owieczk...
Nie wierz w adne twoje sowo.
Dobra, przyznaj, od czasu do czasu sprbuj take ludzkiej krwi. Ale zawsze dobrze si obchodz z ofiarami. Kilka ykw i koniec, po co zabija? Co wicej, za
ten poczstunek chtnie proponuj moje przyjemne usugi. Mgowiec zachichota i ruchem bioder wyranie da do zrozumienia, co ma na myli. A zatem, kiedy
ponownie stukam w okienko stsknionej dziewczyny czy niezaspokojonej ony, chtnie mi otwieraj. Wystarczy obieca, e niedugo znw przyjd. Kada ochoczo
nadstawia szyi. Wzajemne usugi z obustronn korzyci.
Wspaniale chodno odpar Rogan. A co z tymi tutaj? Im te odwdziczye si za mi gocin?
A fuj, przesta! zgorszy si krtkonogi. Tym biedakom pomogem tylko szybciej umrze. To byo jedyne, co mogem dla nich zrobi.
Aha, czyli chciae tylko skrci ich cierpienie?
Dokadnie tak.
Takie bzdury opowiadaj innemu naiwniakowi.
Mam dla ciebie rad, czowiecze: tej okrgej rzeczy, ktr nosisz na karku, powiniene czasem uywa. Tylko si rozejrzyj. Gdybym rzeczywicie wyssa tych
wszystkich nieszcznikw, pkbym niczym przearty kleszcz. Przypadkiem byem w pobliu, kiedy te winie napady na osad. Patrzyem, jak przybijaj starost
z ca jego rodzin do ziemi i patrosz ich brzuchy. Nie potrafisz sobie wyobrazi, jak ci biedni ludzie wyli z blu. Gdybym przybra wtedy widzialn posta,
z pewnoci miabym dreszcze z przeraenia. Kiedy tylko ci skurwiele odjechali, wiedziaem, co trzeba zrobi. Faktycznie, troch z nich upiem, nie przecz, ale
w adnym razie nie byo to przyjemne. Poprzegryzaem ttnice i zostawiem ich, eby si wykrwawili. Ci, ktrzy byli jeszcze przy zmysach, dzikowali mi za to.
Musiaem patrze, jak umieraj, a ich krew miesza si z botem.
Trudno ci byo pogodzi si z takim marnotrawstwem, co?
Martwio mnie co zupenie innego, gupcze. Nigdy wczeniej nikomu nie odebraem ycia.
Co w gosie mgowca przekonao Rogana, e ten wcale nie chce go zwie. Zupenie opuci uk.
Nie wiesz czasem, gdzie zmierzali oprawcy?
Ja mam nie wiedzie? Pognali do tej swojej mierdzcej dziury.
Czarny spojrza w oczy stwora.
Znasz pooenie tego miejsca?
Oczywicie. Mieci si pord ska, kilka mil na pnoc std. Raz nawet byem w rodku. Z kadej strony chroni tego miejsca czary, ale na mnie, niech mnie
wszystkie demony, adne ich gusa nie dziaaj.
Zaprowadzisz mnie tam. Natychmiast.
A co za to bd mia? zapyta mgowiec i znaczco wyszczerzy zby.
Nic. Zrobisz to z dobrej woli.
A niby czemu?
A temu, e Krwawe Psy pojmay i uprowadziy mieszkacw tej osady...
No i...
I planuj zoy ich w ofierze swojemu boyszczu. Chcesz dopuci do tego, eby wszystkie te szyje na darmo wykrwawiy si na otarzu obcego demona?
Stwr wyprostowa si, wysun brod, zacisn pici.
To maj zamiar uczyni? Nie moemy do tego dopuci, przyjacielu... Jak ci waciwie woaj?
Jestem Rogan. Suchaj...
Tak?
Za co na siebie. Z pewnoci jest ci zimno.
Co?
Wojownik odwrci si na picie.
Chodmy, wskaesz mi drog.
Stwr spojrza midzy wasne krzywe nogi.
Gupota wymamrota, po czym w cudacznych podskokach, pomagajc sobie rkami, pobieg za czowiekiem. Syszysz mnie? Jak dotd, adna si nie

skarya!

Potok, zasilony obfitym nocnym deszczem, gwatownie wezbra w kamienistym korycie. Woda spitrzaa si na gadkich gazach i tryskaa, upodabniajc si do
dziesitkw drobnych brylantw. Mirena zatrzymaa gniadosza i zsuna si z sioda. Kolumna idcych pieszo ludzi mijaa j pospiesznie pi tuzinw mczyzn
o powych wosach, w lnianych koszulach i paszczach z koucha, z przepaskami na czoach, nioscych wcznie i uki, za pasami majcych topory, a na plecach
drewniane tarcze. Wygldali dumnie i byli nastawieni bojowo. Przeskakiwali potok, a spieniona woda obmywaa z bota ich kierpce.
Co si dzieje? zagadn wiedm Wielimir, podajcy w ogonie kolumny.
Mirena machna rk.
Musz sobie zrobi przerw. Dogoni was.
Nie powinna oddala si od druyny.
Nie martw si.
Wystarczy, e bdzie mia miejsce niebezpieczny zbieg okolicznoci...
Niebezpieczny zbieg okolicznoci wyczuj na dugo przed tym, nim nastpi. Nic mi nie grozi. Jed ju.
Wielimir wzruszy ramionami i pogna na koniu. Wkrtce razem z innymi Boryniakami znikn za zakrtem drogi po drugiej stronie potoku.
Gdy zostaa sama, Mirena moga zrzuci dotychczas przybran mask. Gono jkna, pomasowaa si po brzuchu i kilkakrotnie soczycie zakla. Stale krwawia
i miaa uczucie, jakby co chwila kto wbija jej w podbrzusze sztylet. Musiaa przygotowa sobie kolejn porcj naparu przeciwblowego. Otworzya sakwy przy
siodle...
Jak niewidzialna sie, wdara si w jej umys obca wiadomo. Stropiona wiedma rozejrzaa si. Kto j ledzi. Namierzya go natychmiast sta na wzgrzu na
zachd od drogi. Ale nie by to zwyky obserwator. Spojrzenia i wiadomoci zwykego miertelnika nie byaby w stanie uchwyci z tak duej odlegoci. Odbieraa
aur umysu penego mocy, ktra niczym wielogowy w peznie przez las i szuka oznak ycia.
Na zboczu gry czyha czarnoksinik.
Mirena uklka, aby nie upa z wyczerpania. Zmwia krtk modlitw do Chors, aby skoncentrowa siy swego umysu. Jednoczenie jej wiadomo przyodziaa
si w skrzyda. W powietrze wzleciaa przeciwko nieuchwytnej mii tak samo niewidzialna sowa, uzbrojona w ostre pazury i krtki, mocny dzib.

Mczyzna w ciemnozielonym paszczu zatrzs si i od razu cign znad lasu swoj wiadomo. Magiczny odwet by tak silny, e a zabrako mu tchu.
Z zaskoczeniem spojrza na swj kostur. Z rzebionej gowy wa wzbija si delikatny dym. Co podobnego przydarzyo mu si tylko raz, kiedy sta pod murami
Vukmaru i czarowa w imieniu Jugurrusa.
Co si stao? zapyta si z obaw w gosie uzbrojony po zby wowiec.
Stali, jeden przy drugim, wysoko na zboczu i przygldali si drodze, ktra wia si w lesie pod nimi. Kady robi to na swj sposb: czarnoksinik wysyajc czary
rozpoznawcze, a wojownik za porednictwem ostrego wzroku swoich tozielonych, jaszczurczych oczu.
Czarownik zliza krew z suchych i popkanych warg.
Tam jest wiedma, Biaodragu. Te gwnojady zabray ze sob kobiet mocy.
Skd wiesz, e to kobieta?
Zaatakowaa mnie pod postaci sowy. To magia Chors. Ksiycowa bogini nigdy nie udziela swojej mocy mczyznom.
Z tego, co widz, odpara twj atak sykn wowiec, krzywic uskowe usta. Nie jest to zatem zwyka wiejska zaklinaczka.
To jasne. Znaem tak jedn, co si przed Chors kajaa.
Czyby stara znajomo?
By moe. Mczyzna w zielonym paszczu skierowa wzrok na dolin. Spjrz, s tam.
Widz przytakn Biaodrag.
Okoo p mili na pnocny wschd od nich spomidzy drzew wychodzia droga prowadzca na k. Na niej obserwatorzy ujrzeli orszak pospiesznie idcych,
uzbrojonych mczyzn.
Jest ich ledwie pi dziesitek wycedzi przez spiczaste zby wowiec. Awarowie roznios ich na kopytach. Nie pomoe im ani Rogan, ani wiedma.
Spokojnie powiedzia czarownik, a w jego gosie czai si podstp. Bdziemy si trzyma z tyu i poczekamy, a sami si wyrn. A t strzyg zajm si
osobicie, jeli zajdzie taka potrzeba. To by ostatni raz, kiedy udao si jej zaskoczy mnie czarami. Chodmy.
Obaj odwrcili si i zaczli schodzi zboczem. W gstej buczynie pod kopcem czekali pozostali czonkowie druyny. Z dnia na dzie byli coraz bardziej
zniecierpliwieni, duga wdrwka bya mczca, drania wojownikw. Czarownik wyczyta z ich twarzy dz krwi, a przede wszystkim upw.
Doczekacie si zapewni. Ju niebawem.

waaj, jestemy blisko.


Rogan przedar si przez jarzbin, przykucn obok wielkiego kamienia i rozejrza si.
Wski wwz wi si pomidzy stromymi skalnymi urwiskami. Podna zboczy poronite byy gstymi zarolami, przewanie kolczastymi krzakami
jaowca. Umoliwiy one Czarnemu prawie niezauwaalnie porusza si wzdu rozpadliny. Mg si w nich skutecznie ukry przed wzrokiem
spodziewanych stranikw, stojcych na szczytach ska. Od duszego czasu by pewien, e mgowiec zaprowadzi go we waciwe miejsce. Na dnie
wwozu widniay liczne lady. Z nich te mona byo wywnioskowa, e niedawno przesza tdy spora grupa jedcw.
Niedaleko przed Roganem rozpadlina koczya si bya zatarasowana, jakby z nieba spad, wysok, strzelist, prawie pionow cian. Dalej nie byo adnej
drogi. lady koskich kopyt uryway si u podstawy skay. Jedcy, jeli nie umieli lata, mogli jedynie zawrci jednake wwczas Rogan musiaby si na nich
natkn, a tak si przecie nie stao.
No dobra szepn. I co dalej?
Z pobliskiego wykrotu wydostaa si gsta chmura mgy. Dziwacznie wirowaa i zmieniaa barwy, by ostatecznie przybra posta krtkonogiego ciaa.
Oto wanie ono wskaza mgowiec. Wejcie do awarskiej kryjwki.
Gdzie? Rogan zmarszczy czoo. Widz tylko ska.
I o to wanie chodzi. To iluzja wywoana czarem ochronnym.
Caa skaa?
Nie. Na dole, gdzie urywaj si lady, w cianie jest otwr. Na tyle duy, by zmieci si w nim jedziec na koniu. Nie musi si nawet schyla w siodle. Tak midzy
nami, pierwszorzdne zaklcie, jedno z najlepszych, jakie kiedykolwiek widziaem. Czar nie tylko wyglda na kamie, ale kiedy go dotkniesz, naprawd natrafisz na
ska. Gdyby chcia tam wej, a nie znaby magicznego klucza, co najwyej czerep by sobie rozbi. Wiem, bo kiedy jeden z tych skurwysynw pomiesza co
w zaklciu i powybija sobie zby.
Ty bye w rodku. Tak przynajmniej twierdzie.
Cigle nie wierzysz? Kiedy udao mi si ich wykiwa. Prbowaem przej przez bram w ludzkiej postaci, ale nie udao mi si, skaa bya twarda, zimna,
nieprzenikniona. Po chwili jednak przemieniem si w mg: wystarczya chwila i ju znalazem si w rodku.
To jest dla mnie oczywiste. Zaczarowana skaa stanowi przeszkod tylko dla ludzi. Awarscy czarnoksinicy nie przewidzieli, e do ich kryjwki bdzie chcia
wej kto taki jak ty.
Nie, nie przyszo im do gowy zachichota stwr.
Ej! Rogan spojrza na wyszczerzone ky mgowca. Chyba wyranie powiedziaem, eby trzyma si ode mnie z daleka?
Uspokj si, czowieku. Istota skrzywia si i widzc spojrzenie mczyzny, zdecydowaa si odsun. Nie chciaem ci ugry. Zao si, e taki gbur jak ty
ma krew gorzk jak psia ruta...
Zamknij jap ostro rzuci Rogan.
Mgowiec zamilk i wycign gow.
Co jest? mrukn.
Rogan nie musia odpowiada. Sycha byo coraz wyraniejszy ttent koskich kopyt. Echo zwielokrotnio odgos, ale to by tylko jeden jedziec. Przekusowa
niecae trzy snie od miejsca ich ukrycia, wic Czarny wyranie dojrza psi czaszk na ku sioda. Awar dojecha do koca cieki i zatrzyma konia tu przed skaln
cian. Co zawoa, chwil czeka. Rogan nie dostrzeg adnej zmiany, ale Pies nagle ruszy przed siebie i zanurzy si w skale, jak gdyby bya jedynie gstym, siwoczarnym dymem. Chocia Rogan tak wanie sobie to wyobraa, nie by w stanie ukry zaskoczenia.
Widziae? szepn mgowiec. Ten Awar nie zna zaklcia wstpu. Musia zawoa i kto ze rodka umoliwi mu wejcie. To znaczy, e po drugiej stronie jest
stranik.
Czyli nie kady moe otworzy bram. Cholera, to psuje cay mj plan.
Jaki plan?

Zamierzaem schwyta jednego Awara i zmusi go, by wpuci mnie do rodka. Teraz jednak okazuje si, e rwnie dobrze mgbym trafi na takiego, ktry nie
zna zaklcia. Musimy zrobi inaczej.
Teraz by moe zapytam jak gupek, ale... Masz zamiar dosta si do rodka?
Oczywicie.
Jeszcze jedno pytanie. Zwariowae?
Czemu? Sam tam przecie bye.
No tak, ale w lotnej postaci. Mogem opywa awarskie nogi i rce, a oni i tak nie mieli pojcia, e pord nich jest obcy. Ciebie natychmiast zwchaj i zabij.
Rogan spojrza na wski pas nieba ponad szczytami.
Za chwil bdzie zmierzchao. Poczekamy, a zrobi si cakiem ciemno.
A potem?
Potem zobaczymy. Mam pewien pomys, ale bd potrzebowa twojej pomocy.
Mgowiec przybra min oznaczajc, e nadeszo to, czego najbardziej si obawia.

Na dnie przestronnej, otoczonej stromymi skaami kotliny pona watra. Wok niej, na piekach i masywnych awach, siedzieli awarscy wojownicy. Ich rozmowy
nikny w huku maego wodospadu, ktry wytryska z jednej ze ska, spienia si w korycie wymytym u podna skay i znw znika w szczelinach. Woda napeniaa
dugi drewniany b, wzdu ktrego stay rozsiodane konie.
Na ronie ponad ogniskiem pieko si dobrze utuczone prosi. Zapach dymu i misa na chwil przebi smrd ludzkich oraz zwierzcych nieczystoci.
Nagle konie zastrzygy uszami i parskny. Mczyni siedzcy przy ogniu zamilkli, obejrzeli si i wpatrzyli w ciemno. Zza skalnego zaomu wyszed mody
mczyzna. Prowadzi konia.
Bajtar? Z awy wsta starszy wiekiem Awar z krzywym nosem. Wracasz sam?
Sam uci modzian. Gdzie jest naczelnik?
Z tyu. Mczyzna wskaza palcem. Ale teraz bym mu nie przeszkadza.
Bajtar krtko si waha.
To nie moe czeka.
Uwiza konia przy obie i uda si w stron prosto skleconych chat.
Przygotujemy ci kojce okady! kto za nim zawoa. Kiedy wrcisz, bdziesz mia plecy posiekane biczem, a skra bdzie ci patami odazi z grzbietu.
Krwawe Psy zarechotay, jakby usyszay dobry art.
Bajtar wszed midzy chaty i skierowa si w stron majestatycznej skay w tylnej czci kotliny. Teren przed nim wznosi si wysoko. Strom ciek doszed a do
schodw wyciosanych w skalnej cianie. Prowadziy na sam szczyt, ale mniej wicej w jednej trzeciej ich dugoci znajdowaa si maa pka skalna. Wida te byo
nieregularne wejcie do jaskini. Bajtar, schyliwszy si, wszed do rodka. Wski chodnik zakoczony by prowizorycznymi drzwiami, dodatkowo zasonitymi
kawakiem wyprawionej skry. Przez szpary wok zawiasw wyzierao sabe wiato. Wojownik zbliy rk do zasony, ale nagle znieruchomia. Z pomieszczenia
dobiegay odgosy.
Zduszony szloch, peen blu i ponienia, zaguszany by gardowymi okrzykami, wydawanymi w regularnym, stale przyspieszajcym rytmie. Pierwszy gos bez
wtpienia nalea do dziewczyny. Bardzo modej, raczej jeszcze dziecka anieli kobiety. Drugi brzmia niczym chrzkanie dzikiego zwierzcia, nie wydawa si
wydobywa z garda czowieka. Bajtar wiedzia, do kogo nalea.
Nie odcign zasony. Nie by tchrzem, mia rozoyste barki i pomimo modego wieku ciao gsto usiane mnstwem blizn, bdcych pamitk po licznych bojach.
Mimo to w jego oczach pojawi si niepokj. Mimo e sprawa, z ktr przyby, bya istotna, nie odwayby si przeszkodzi Burgutowi w takim momencie.
Czeka, przestpujc z nogi na nog.
Okrzyki mczyzny przyspieszay, by w kocu przej w jednostajny ryk, w ktrym rozkosz mieszaa si z niewysowion pogard.
W kocu nastaa cisza. Bajtar poczeka jeszcze chwil, wzi gboki oddech i gono zakaszla.
Co jest? pytanie zabrzmiao jak trzanicie biczem.
To ja, Bajtar. Przynosz wieci.
Od Torbuga? Zowi te dwa szczury? Pewnie nie, jeli ciebie posa. Ostrzegaem go, eby na oczy mi si nie pokazywa, zanim na jego siodle nie zawisn ich
gowy!
Bajtar przekn lin, aby zwily wyschnite gardo.
Torbug nie yje, naczelniku.
Co?!
Po kamiennej pododze kto przeszed bosymi stopami. Zasona szybko si odsuna. Bajtar cofn si o krok.
Mczyzna stojcy w wejciu by wysoki na co najmniej siedem stp. Pod skr byszczc od potu faloway stalowe muskuy. W odrnieniu od reszty Awarw,
nie mia ogolonej gowy. Gste, kruczoczarne wosy sigay do ramion. Twarz bya mocno opalona i ozdobiona czarnymi, krzaczastymi wsami. To wszystko sprawiao,
e biaka jego oczu wieciy niczym oczodoy czarnej, demonicznej maski.
Bajtar ze wszystkich si usiowa odwrci wzrok od umazanego we krwi czonka wodza i od ciaa, bezwadnie lecego na ku w gbi pomieszczenia.
Torbug? warkn przywdca Krwawych Psw. Martwy?
I pozostali czterej take.

Gdzie?
Niedaleko drogi prowadzcej od brodu w gr, do Borynia. Zostali pogrzebani w maej, kamiennej mogile. Wszyscy mieli odcite gowy, a kto poprzebija im
serca dbowymi kokami.
Burgut sta w milczeniu. Tylko minie na zacitej szczce faloway jak larwy pod skr nieboszczyka.
Piciu mczyzn powiedzia. Kto bdzie za to ar swoje wasne kiszki. Wypatrzye lady?
Deszcz je zmy. Ale pewnym jest, e uciekinierom kto pomg.
I doprowadzi ich do grodu dokoczy Burgut.
Zatem ci z Borynia ju o nas wiedz szepn kto z gbi jaskini.
Serce Bajtara podskoczyo a do garda. Waciciela tego gosu kady Awar obawia si sto razy bardziej ni Burguta.
Nie trzeba si martwi na zapas kontynuowa zagadkowy towarzysz naczelnika. Niech trzech jedcw wybierze si do zniszczonej osady. Bd czatowa na
wypadek, gdyby ci gupcy z Borynia wyprawili si, chcc wywrze zemst.
Burgut skin gow na Bajtara.
Syszae. Zajmij si tym.
Tak jest, naczelniku! Wojownik schyli gow i zwrci si ku wyjciu. Musia woy wiele wysiku w to, aby ukry przed Burgutem wyraz ogromnej ulgi na
swojej twarzy.
Naczelnik zasoni wejcie i wrci na posanie. Dziewczyna leaa na ku i cicho kaa. Na jej udach zasychaa krew.
A co, jeli Boryniacy znw tu przylez? zapyta wdz Krwawych Psw.
Zawsze to robi. I zawsze daj za wygran. Nie potrafi myle.
Czyli, jak zwykle, pozwolimy im wszy w okolicy, a si zniechc? A znw podwin ogon i wrc do grodu?
Nie gos dobieg z kta, do ktrego nie docierao wiato z olejowego kaganka W ciemnoci rysowaa si przykurczona posta. Tym razem przywitamy
gupcw. Najlepiej, jak potrafimy. Kiedy pozbdziemy si wojownikw, Bory bdzie nasz. Dziki temu wszystko zacznie si na nowo. Znw moje imi bdzie
wypowiadane z takim samym szacunkiem i bojani jak miana Tengriego i Kelgara. A ty staniesz si wykonawc mojej woli!
Rozleg si zduszony jk. Burgut spojrza w stron zagbienia w cianie. W jamie lea awarski wojownik. Jego ciao pokryte byo zaschnit krwi i gbokimi, bez
wtpienia miertelnymi ranami. Od duszego czasu musia by martwy. Mimo to otworzy usta i apczywie nabra powietrza, ktre uszo dziur pomidzy ebrami,
wypychajc jednoczenie z rany kilka robakw.
Ju czas odezwa si z ciemnoci gos tajemniczego gocia Burguta.
Martwy otworzy oczy, poczerniae od skrzepnitej krwi, po czym niezdarnie usiad.
Co... z jego garda wydosta si odraajcy gos. Co si stao?...
Wdz nachyli si nad nim.
Polege w walce. Wczoraj w nocy, podczas ataku na osad. Bye martwy, ale powrcie. Zaklcie, ktre dawno temu rzucilimy na twoj dusz,
przeprowadzio ci z Imperium Kelgara do wiata ywych. Jeste gotw, by znw i w bj u boku swych towarzyszy?
Pi... zakwili nieboszczyk. Daj mi pi...
Na co czekasz, Burgucie? z ciemnoci znw odezwa si gos. Otwrz tej maej suce yy.
Jak sobie yczysz. Naczelnik schyli si nad swoimi rzeczami, a kiedy si wyprostowa, w doni trzyma n. Brutalnie chwyci dziewczyn za wosy i zrzuci j
z ka. Krzykna. Zawlk j do jamy. Ostre kamienie porozcinay jej skr. Martwy wojownik poczu krew i zacz wynurza si z zagbienia. Chciwie otwiera
mierdzce usta, szczerzy zby, oblizywa si czarnym jzykiem. Kiedy dziewczyna go ujrzaa, wrzasna tak gono, e Burgut na chwil oguch. Nie zwraca jednak
uwagi na jej szarpanin i kopanin, przysun brank bliej jamy i wbi n w jej ciao. Odbicie ognia na ostrzu przygaso nagle w gardle dziewczyny, niczym blask,
ktry wlizgn si w ciemno lasu. Trysna krew. Pmartwy wojownik apczywie mlasn i rzuci si na ofiar. Burgut powikszy ran i wepchn charczc
dziewczyn w rce oywieca. W jaskini rozleg si dwik obrzydliwego chlipania. Naczelnik strzepn krople krwi z noa i odwrci si. W kcie jaskini byszczao
dwoje okrutnych oczu. Ukryta posta z zapartym tchem ledzia makabryczn uczt, jakby z wielkim wysikiem tumic dz wspuczestnictwa.
Musz si napi wina mrukn wdz Psw i zacz si ubiera.

To si nie uda sykno co we mgle, ktra przybrawszy ksztat chmury, przedzieraa si gstwin krzakw i paproci u podna skay.
Dostae si do rodka? szeptem zapyta Rogan.
Delikatnie migajcy opar szybko przemieni si w przygarbion posta.
No jasne przytakn mgowiec. Par krokw od wejcia, przy ogniu, siedzi stranik. Teraz drzemie.
Jest sam?
Jak palec.
A co z innymi?
Siedz w kotlinie, ktra jest na kocu chodnika biegncego od wejcia. Wanie si oberaj i pij.
Chodnik to jedyna droga?
Tak, ale przed kotlin rozgazia si. Jedna ze cieek prowadzi w podziemia.
Co jest na jej kocu?

A tak daleko nie dotarem. Ale co mi mwi, e tam mog by przetrzymywani jecy z Dugiej ki, bo w kotlinie, przy awarskich zabudowaniach, nie ma po nich
ani ladu.
Trzeba to sprawdzi powiedzia Rogan w zamyleniu. Zrobie prb, jak kazaem?
Oczywicie. Miae racj. Magiczna tarcza dziaa tylko w jedn stron.
Wspaniale. Teraz uwanie posuchaj. Wejdziesz tam, przybierzesz posta i kamieniem oguszysz stranika. Staraj si go nie zabi. Potem wywlecz go na zewntrz,
a tutaj ja si nim zajm.
Jak chcesz go zmusi, eby otworzy ci bram?
Ju ty si nie martw i zostaw to mnie doda ze zowieszcz min Czarny.
Jego wsplnik chcia co jeszcze doda, ale Rogan przeszed obok niego obojtnie i ostronie zacz kroczy wzdu skalnej ciany. Mgowiec wymamrota co pod
nosem, rozpyn si i pody za wojownikiem, szybko i niezauwaalnie niczym gnany wiatrem kb dymu.
Byo ju dawno po zmierzchu, na niebie nie wiecia ani jedna gwiazda. Panujca w wwozie ciemno bya tak gsta, e mona by j byo kroi noem. Sokoli
wzrok Czarnego odrnia jedynie niewyrane zarysy wielkich gazw i drzew. Musia porusza si z najwysz ostronoci, jeli nie chcia postawi faszywego kroku
i narobi haasu. Zakrad si do miejsca, gdzie udeptana koskimi kopytami cieka stykaa si ze ska. Postanowi wymaca, gdzie koczy si prawdziwy kamie,
a gdzie zaczyna zudzenie, bo nie zauway adnej rnicy. Wycign rk w kierunku nierwnej skay.
Ostronie szepn mgowiec. Teraz jeste przy samej bramie. Jeli stranik si przebudzi, z pewnoci ci zauway.
Rogan pooy do na faszywej skale i natychmiast j cofn.
Co? mga zafalowaa niespokojnie.
Mczyzna nie odpowiedzia. Znw wycign rk. Koniuszki palcw zanurzyy si w kamieniu, jakby by z wody.
Nie rozumiem zachrypia stworek.
Ani ja. Rka czowieka zanurzya si w skale a po okie. Ale idzie mi to cakiem lekko. Zapewne zapomnieli o magicznej tarczy. Gupcy.
Albo ich czary z jakiego powodu nie dziaaj na ciebie. Tak czy inaczej, mojej pomocy ju nie potrzebujesz. Mog si ulotni. Dosownie.
Nie ma mowy warkn Rogan. Pjdziemy razem. Znasz ukad jaski. Bdziesz mnie prowadzi.
Czarnowosy wojownik chwyci sztylet i ostronie zrobi krok naprzd. Noga bez trudu przenikna przez ska. Zanim przyoy do ciany twarz, zamkn oczy.
Mia uczucie, jakby zanurza si w czym gstym niczym mid. Uczucie byo zarazem przyjemne i odpychajce. Zacisn zby i do pierwszej nogi dostawi drug.
Sta w niewielkiej jaskini, stanowicej co w rodzaju przedsionka. Ognisko, palce si mniej wicej dziesi krokw od wejcia, delikatnie owietlao
przygarbionego czowieka. Siedzia ze spuszczon gow, a z jego ogolonej czaszki zwisa warkocz. Rogan wyranie sysza miarowy, spokojny oddech picego.
Czarny cisn w doni rkoje sztyletu. Wiedzia, e nie da rady porusza si bezszelestnie. Zanim jednak do jaskini przenikn mglisty dym i przybra swoj potworz
posta, Rogan sta ju przy ognisku.
Awar ockn si ale wanie wtedy Czarny niespodziewanie chwyci go za warkocz i energicznie odchyli jego gow do tyu. Jednym ruchem sztyletu przeci szyj
i zdusi rodzcy si krzyk. Trysna krew, z sykiem padajc na dogasajcy ogie i ar. Po jaskini rozszed si smrd.
Ale marnotrawstwo z alem zauway mgowiec, kiedy ciao Awara lego obok ogniska.
Jeszcze bdziesz mia okazj. Tu jest wiele szyj. Teraz prowad do podziemi.
Na pewno chcesz i dalej? Jeli znajd trupa...
Im duej bdziemy zwleka, tym bardziej ryzykujemy. Albo rb, co ci ka, albo mi nie przeszkadzaj.
Uraony mgowiec odwrci si i znikn w ciemnoci. Rogan pody za nim. Po kilku krokach droga delikatnie skrcaa. Za zakrtem ujrzeli migocce wiato.
Zatrzymali si, a mczyzna sign po uk. Bya to jednak tylko pochodnia rozwietlajca mae rozdroe.
cieka rozwidlaa si niczym jaszczurczy jzyk. Z korytarza po prawej stronie dolatywa zapach dymu, pieczonego misa i koskiego moczu. Z ciemnoci dobiegay
dwiki gonego miechu.
Przejadaj upy, bkarty wycedzi przez zby Rogan. Nastpnie spojrza w stron lewego korytarza. By troch wszy i tchno z niego wilgoci oraz chodem.
Nie tramy czasu warkn, wycign pochodni z pknicia w cianie i szybko ruszy przed siebie wiodc w d ciek.

ajmodszy z Boryniakw, ledwie szesnastolatek, nagle poblad i odwrci gow. Wsparty o skrzydo bramy, nisko schylony nad ziemi, konwulsyjnie
wymiotowa.
Modzi... fukn Gradan. Wraliwcy. Mwiem ci, Wielimirze, e to tchrze.
Postawny wojownik wzruszy ramionami. Nawet mu przez myl nie przeszo, eby namiewa si z chopaka. Sam z trudem powstrzyma si od
podobnej reakcji. Z obaw spojrza na Kras. Ona take bya biaa jak nieg i miaa nieprzytomny wyraz oczu, ktre zdaway si nie widzie tych
wszystkich okropiestw.
Zowieszcz cisz przeryway tylko odgosy wymiotw chopcw i renie koni. Boryniacy w milczeniu stali na dziedzicu. Na ich twarzach maloway si skrajne
uczucia od przeraenia, poprzez tumiony gniew, a po nienawi i rodzc si ch zemsty. Zapadajca nad zniszczon Dug k noc zdawaa si bardziej czarna
ni gdziekolwiek indziej. Pomienie pochodni w rkach wojownikw, poprzez kontrast, jeszcze bardziej uwydatniay panujc wok ciemnic.
I co? przemwia Krasa. Staraa si, by jej gos brzmia pewnie.
Mirena wstaa z pprzysiadu i przechodzc nad ciaami martwych, podesza do krgu ywych. Bya wyranie zaniepokojona.
Tych nieszcznikw co zabio.
Och, naprawd? rzuci Gradan. Nikt z nas by na to nie wpad. Teraz ju rozumiem, dlaczego na wypraw zawsze warto wyrusza z wiedm...
Rzucia mu kliwe spojrzenie.
Nie zmarli na skutek tego, co zrobili z nimi Awarowie.
Dzika zwierzyna? zapyta z nadziej w gosie Wielimir.
Ona te si nimi poywia Mirena potwierdzia to, co byo wida goym okiem ale lady na ich szyjach zostawio co innego. Z pewnoci nie by to zwyczajny
drapienik.
Skd wiesz?
Przegryz ich szyje i pozostawi, a si wykrwawi. Powiedziaabym raczej, e chcia skrci ich cierpienia.
Czyli, mona powiedzie, mieli szczcie? zoliwie zapyta Gradan.
Mona tak to uj. Zmarli do szybko.
Czy ten kto wtrcia Krasa moe by jeszcze w pobliu?
Wtpi. Poza nami nie wyczuwam w okolicy niczego ywego, jedynie ptactwo i mae zwierzta. Co wikszego przemieszcza si w lasach na pnocnych kracach
doliny, ale to moe by jele lub dzik.
Albo awarski zwiadowca dokoczy Wielimir.
Moliwe. Z tak duej odlegoci nie jestem pewna. Idziemy dalej czy nocujemy tutaj?
Dzisiejsza noc nie jest najlepsza na wdrowanie pokrcia gow Krasa. Zostamy do rana. To dobre miejsce na nocleg.
Dobre miejsce? odezway si szepty w druynie. Mamy spa na cmentarzu? Wol tua si po wzgrzach...
Potrzebujemy odpoczynku zdecydowanym gosem odpara Krasa. Dziedziniec jest obwarowany. W razie ataku, bdzie si nam atwiej broni. Musimy by
przygotowani na wszystko. Gradan, rozstaw strae. Jedna czujka na palisadzie, druga, dla pewnoci, na dole przed osad. Pozostali zajm si ciaami. Chodcie,
ruszcie si!
Nie pady adne pytania ani sowa protestu. Boryniacy zaczli si rozchodzi. Skupione dotd na dziedzicu jasne wiato zaczo rozprasza si na pojedyncze
punkciki.
Mirena cigna z sioda skrzany worek i przerzucia go sobie przez rami.
Zabezpiecz osad przed czarami, ale ostrze mnie odpowiednio wczenie, gdyby chcia tu wej kto obcy.
Dobry pomys przytakna Krasa.
Wielimir odprowadzi wiedm do bramy.
Widz, e nie jeste sob. Chyba wiem, co ci nie daje spokoju.
Nietrudno zgadn.

Wanie. Moe po prostu nie mg na nas poczeka. Jeli trafi na wiey lad...
Nie myl za duo, Wielimirze. Sprawa jest bardzo prosta. Poszed szuka Kirtu na wasn rk. A to oznacza, e mnie oszuka. Nas wszystkich oszuka. winia.
Nie osdzaj go przedwczenie. Czarny jest w gorcej wodzie kpany, ale eby si na co porwa tak nierozwanie... Wie doskonale, e jeli sposzy Awarw za
wczenie, wystawi nas wszystkich na wielkie niebezpieczestwo. Nie chce mi si wierzy, e mgby a tak ryzykowa.
Wierz sobie, w co chcesz. Ja wiem swoje. I kicham na to. Teraz i tak nic z tym nie zrobi. Potem dopadn tego padalca.
Chyba ci na nim troch zaley. Wielimir umiechn si pod wsem.
Rzucia mu jedno z tych spojrze, ktre mrozio nie tylko umiech na twarzy, ale take krew w yach.
Rogan jest morderc, Wielimirze. Dobrze o tym wiesz. Sam widziae, jak zabija.
Mhm. I to ci w nim wanie pociga.
Wanie tak sykna mocno rozdraniona, odwrcia si i wysza bram.
Zamylony wojownik odprowadzi j wzrokiem, a zupenie znikna w ciemnoci.

Korytarz wyglda tak, jakby olbrzym albo bg wyrba go w skale gigantyczn siekier. U gry by szeroki, na dole za wski, miejscami jedynie na szeroko
ramion. Rogan wielokrotnie musia zatrzymywa si i przeciska bokiem. Po cichu kl, bo zaleao mu na czasie. Ponadto narastaa w nim obawa, e kto u gry
wetknie pomidzy te skay klin, szczelina si zamknie i rozgniecie go jak larw.
A co mylisz o Sawomirze? zapyta mgowiec, ktry gadko si przelizgiwa dziki swojej niematerialnej postaci.
Co?
Sawomir to imi mskie, nie?
Co ty pleciesz?
Posuchaem twojej rady i szukam nowego imienia dla siebie. Sawomir brzmi niele. Albo Samon, jak ten pamitny krl, pogromca Awarw. Co o tym mylisz?
Zwisa mi to.
Albo Krok. Tak mia na imi ten legendarny ksi. Krok nie by bab, prawda?
Nie.
Czyli postanowione. Podoba ci si Krok?
Moe by, ale jak by zareagowa na krzyk: Ani kroku wicej?
Pomie pochodni niespokojnie si zakoysa. Rogan ostronie wyszed z przewenia chodnika i unis uczywo wysoko nad gow. Bardziej wyczuwa, anieli
widzia, e ma przed sob ogromn jaskini. Mgowiec przeobrazi si w posta cielesn i wspar si na silnych doniach.
Co to za huk? Czarny nadstawi uszu. Podziemna rzeka?
Yhy. W lasach na zachodzie wypywa na powierzchni i wpada do Hronu.
Mczyzna w zamyleniu pokiwa gow i przeskoczy pluszczcy potok, ktry bra swj pocztek ze szczelin ponad ich gowami. Wzdu niego biega wyboista,
wska drka. Idc, podziwiali wynurzajce si z ciemnoci, tajemnicze, cudacznie uksztatowane wod figury z pozornie niepodatnych na dziaanie si przyrody
kamieni. Oywiao je migotliwe wiato pochodni. Gra cieni na nierwnych cianach sprawiaa wraenie, jakby ogie zwabi rj olbrzymich ciem.
Spjrz tam! mgowiec wskaza przed siebie.
Widz.
Na prawo od cieki, w skalnej cianie, ziaa wielka dziura, z ktrej dao si wyczu powiew wieego powietrza. Rogan zajrza do niej. Dostrzeg pocztek
prymitywnych kamiennych schodw.
Dokd mog prowadzi?
Powiedziabym, e na grze stoi otarz zgadywa mgowiec. Znajduje si na wierzchoku najwyszej skay wznoszcej si nad kotlin. Tam skadaj krwawe
ofiary i oddaj pokony odraajcemu posgowi swojego boga. Nie bardzo to rozumiem.
Co?
Dlaczego maj otarz pod goym niebem. Mog przecie rwnie dobrze skada ofiary w jaskiniach, z dala od wiatru...
Nie znasz Awarw. Narodzili si na rozlegych rwninach, yj z wiatrem we wosach. Nigdy nie wznosili zamknitych wity, podobnie jak my. W ich witych
miejscach wieje wiatr i wida z nich niebiosa. Nie wiesz, czy na gr jest inne wejcie?
Z pewnoci prowadz tam jeszcze jedne schody. Od strony kotliny.
Z jaskini za nimi dobieg odgos potrconych kamieni.
Mgowiec wyda krtki okrzyk i natychmiast przemieni si we mg. Rogan szybko zwrci si w kierunku otworu, pochodni przeoy do lewej doni i jednym
ruchem wyj z pochwy miecz. By prawie pewien, e odgos dobieg z gbi jaskini. cieka nie koczya si przy schodach, ale biega dalej. Wojownik ostronie
skierowa si wanie w tamt stron. Po kilku krokach przystan i zacz nasuchiwa. uczywo nadal trzyma nad gow, aby go nie olepiao.
Ani ladu ywego czowieka. Tylko cienie dziko skakay, jakby naumylnie chciay go zmyli i skoowa.
Znw dwik toczcych si kamieni. W ciemnoci zalegajcej zaraz za granic plamy wiata co migno. Rozleg si tupot szybkich krokw. Rogan pody za
odgosem. Drk bieg kto drobno zbudowany. Mczyzna szybko go dogania, ale uciekinier nagle znikn za zakrtem. Czarny take skrci i gwatownie si
zatrzyma.
Obcy znikn. Rogan depta mu po pitach, ale ten jakby wyparowa. Po spotkaniu z mgowcem wojownik by w stanie uwierzy waciwie we wszystko. Mocniej

cisn miecz w doni i jeszcze raz uwanie si rozejrza.


W pewnej chwili usysza cichutki dwik. Zduszony doni szloch. Szybko si odwrci i opuci spojrzenie. Dojrza wsk szczelin w skale. Schyli si w jej
kierunku, trzymajc w pogotowiu miecz. Powieci pochodni.
W dziurze kuca dziesicioletni chopiec. Roztrzsiony, przestraszony, zasmarkany, wpatrywa si w Rogana wielkimi oczami. Mia na sobie prost pcienn sukni,
przewizan powrozem, a na gowie barani czapk z dugimi nausznikami. Rogan uwaniej mu si przyjrza i oceni, e z pewnoci nie jest to awarskie dziecko.
Nie bj si, nic ci nie zrobi stara si, by jego gos brzmia uspokajajco. Zbyt dobrze mu to nie szo, od dawna nie mia okazji zwraca si do kogo w ten
sposb. Pooy miecz na ziemi i wycign do dziecka rk. Chopiec jeszcze bardziej si skuli.
Mnie moesz zaufa. Jeste z Dugiej ki, prawda?
Chopiec przytakn.
Tak mylaem. Trzeba pomc pozostaym z twojej osady. Wiesz, gdzie s przetrzymywani?
May przytakn ponownie.
Musimy ich std wydosta. Obcy mczyni chc ich skrzywdzi.
Ty... Chopiec pocign nosem. Ty nie jeste... obcym mczyzn?
Oczywicie, e nie. Podaj rk.
Dzieciak, w kocu troch omielony, wycign przed siebie chud rczk. Rogan pewnie j chwyci.
Nagle jakby porazi go piorun. Straszliwy bl ogarn cae ciao. Nieznana sia odrzucia mczyzn do tyu. Kiedy upada na plecy, z rki wypada mu pochodnia.
apczywie chwyta powietrze i prbowa wsta lub chocia dosign miecza. Na darmo. Bl zupenie go obezwadni.
Chopiec wylizgn si ze szczeliny i zdj z gowy czapk. Rogan wytrzeszczy oczy, widzc ogolon gow z podun kpk czarnych wosw na ciemieniu.
Po zasmarkanej twarzy przebieg grymas zowieszczego umiechu, przed ktrym ze strachu uciekby nawet wilkoak.
Witaj w Kircie, skurwielu. Fagan otar nos rkawem. Przyszede odda pokon Kelgarowi?
Czarny nie odpowiedzia. Nie mia si. Walczy z otumanieniem, ktre niczym lepka pajczyna omotao jego umys.
Nie? Chopiec umiechn si zowieszczo. W takim razie posilisz go swoim cierpieniem!

Krasa!
Tu jestem.
Drabina skrzypiaa pod ciarem zwalistego Wielimira. Mczyzna wszed na wski podest. Moda przywdczyni opieraa si o palisad. Wok panowaa
nieprzenikniona ciemno, mimo to Wielimirowi wydawao si, e zociste wosy Krasy lni delikatnym blaskiem.
Stao si co? zapytaa.
Nie. Ja tylko... Zawaha si i w duchu ucieszy, e w mroku nie wida byo jego zmieszania. Co tu robisz? Przysza skontrolowa czujki?
Chyba tak. Sama nie wiem. Chodz bez celu. Jestem tak zmczona, e nawet spa nie mog.
Nie ty jedna. Dzisiejsza droga wszystkim daa w ko...
Nie to miaam na myli. Od maego jestem przyzwyczajona do spdzania caych dni w siodle i do spania w dziczy. Kiedy ojciec zrozumia, e ju nie bdzie mie
synw, zacz mnie zabiera na polowania i wyprawy przeciw innym rodom. Nauczyam si y... jak by to powiedzie... po msku.
Co ci zatem wyczerpao? Ciar obowizku?
Chyba nie jestem odpowiednio przygotowana na takie wydarzenia.
Nie jest atwo wada rodem w przypadku wojny.
Z pewnoci. Skd mam mie pewno, e moje decyzje s waciwe, a ci, ktrzy za mn id, nie strac ycia na marne?
Kady wdz i przewodnik musi zmierzy si z takimi wtpliwociami. Chyba najlepiej jest nie dopuszcza do siebie zych myli.
Spojrzaa na niego.
Bezustannie dzikuj w duchu bogom za to, e sprowadzili ci do domu wanie teraz. Potrzebujemy takiego wojownika jak ty. Boryniacy ju od lat nie wojowali.
Gradan jest stary, a ja niedowiadczona. Ty za wiele lat spdzie na polu bitwy. Mam do ciebie prob. Moe to zabrzmi dziwnie... zamilka.
Sucham.
Bardzo bym chciaa, aby mnie wspiera. Jako mj przyboczny. Niech si dzieje, co ma si dzia.
Wielimir nie by ju zmieszany. Kiedy odpowiada, czu pewno siebie.
Moesz na mnie polega, Kraso. Nie jestem moe szczeglnie bystry ani nie urodziem si ze zdolnociami przywdczymi, ale co przeyem i czego si nauczyem
w czasie tuaczki na poudniu, tego nikt mi nie odbierze. Postaram si, aby Boryniacy nie poznali smaku poraki.
Dzikuj, Wielimirze. W ciemnoci namacaa jego rk i mocno j cisna. Kiedy odwzajemni gest, nieoczekiwanie przysuna si do niego i opara gow na
jego piersi. Serce zaczo mu wali niczym mot. Przytuli kobiet: bardzo ostronie, jakby si ba, e j sposzy. Nawet nie wiesz, ile wysiku kosztuje mnie to, eby
by tward i zdecydowan przed tymi wszystkimi mczyznami mwia drcym gosem. eby nie da po sobie pozna strachu.
Czule pogadzi j po wosach. Podniosa gow i spojrzaa mu prosto w oczy. Wielimir na chwil znieruchomia, poruszony i zakopotany, w kocu odzyska
pewno siebie i delikatnie j pocaowa.
Kto zapuka w bram.
Obejrzeli si.

Kto tam? zawoa jeden ze stranikw.


A jak mylisz, ciemigo?
To Osa! Wielimir rozpozna j po gosie. Otwrzcie!
Zgrzytna cika zasuwa.
Jest dziwna powiedziaa Krasa ale ciesz si, e wyruszya z nami.
Ja te Wielimir przytakn w zamyleniu. Szkoda, e nie ma tu take Rogana. Mirena powiedziaa, e jest oszustem. Do licha, chtnie bym si dowiedzia, gdzie
on si teraz podziewa!

Bya noc, a on sta na bezkresnej, pokrytej czarnym popioem rwninie. Monotonii krajobrazu nie urozmaica nawet najmniejszy pagrek, drzewo czy najmniejszy
choby krzak. Rogan nigdy przedtem nie widzia czego tak przygnbiajcego i przeraajcego.
W ktrymkolwiek kierunku nie spojrza, nad widnokrgiem unosia si zagadkowa, niebieskawa powiata. Wysoko na niebie wisia pokryty dziwacznymi plamami
ksiyc. Wyglda jak trupia czaszka.
Ziemia zadraa. Rogan rozejrza si. W oddali, na tle powiaty, dostrzeg przemieszczajc si czarn mas. Nacieraa prosto na niego, a im bya bliej, tym stawaa
si coraz wiksza, niczym lawa rozlewaa si na ca rwnin.
Konie. Niezliczona ilo ogromnych koni, stado rumakw czarnych jak sama noc. Grzywy i ogony strzelay niczym bicze, oczy pony niebieskim ogniem,
w pyskach lniy ostre zby, nawyke do rozszarpywania misa.
Stado przemierzao w wiecznej wdrwce wiat duchw, cignc za sob chmur wirujcego kurzu. Odgos kopyt, w miar zbliania si, przechodzi w przeraajcy
grzmot.
Ze przeczucia Rogana przemieniy si w nieudawany strach. By ju pewien, e w ktrymkolwiek kierunku by nie pobieg, i tak nie ma dla niego ratunku. Stado go
zadepcze, a tysice kopyt wbije go w czarne boto. Strach przeszed w panik. Chcia biec, ale z przeraeniem stwierdzi, e nie moe ruszy koczynami. Spojrza na
swoje nadgarstki i bose stopy. Dostrzeg krwawice rany. Bogowie, co si dzieje? Unis wzrok. Unieruchomiony naprzeciw nacierajcej masy, czu si jak czowiek,
ktry stoi na brzegu morza i bezsilnie obserwuje fal przypywu, ktra za chwil roztrzaska go o skay.
Jednostajne dudnienie kopyt zostao zakcone zowieszczym wyciem. Rogan skamienia. Z tyu zacza si wyania druga czarna masa. Na niebieskookie rumaki
natar rj bestii o krwistoczerwonych lepiach.
Tu jestemy, bracie!
Ogromna sfora wilkw najpierw otoczya Rogana, a potem z nienawistnym, dzikim warczeniem pognaa dalej, na starcie ze stadem. Konie natychmiast zmieniy
kierunek biegu, ale wilkom udao si je dopa, rozbi jednolit mas i zaatakowa. Rumaki broniy si, kopay, ksay, jednake nie miay szans wobec tak
rozwcieczonych drapienikw...
Na koci Kelgara!
Wszystko zmienio si w czarny wir, ktry rozdzieli rwnin na dwie czci i porwa Rogana ze sob. Ze rodka tej wichury nieoczekiwanie trysno wiato.
Czarny otworzy oczy.
Maluch z warkoczem na czubku gowy chwiejnym krokiem odsun si od Rogana i z zaskoczeniem obejrza swoje donie, z ktrych unosi si dym.
Bogowie! Co to ma by? zawoa gos dobiegajcy spoza pola widzenia Rogana.
Ten smrd... Chopiec wykrzywi usta. Co w nim jest. Jakby... jakby chronia go jaka magia.
Skd si wzia? W jaskini powalie go za jednym zamachem.
Tyle e tam jego ciao podlegao mojej mocy. Teraz chciaem przenikn jego umys. Co mnie odepchno. I to bolao. Ju nie pamitam, kiedy co sprawio mi
taki bl!
Rogan usiowa si skoncentrowa. Powoli odzyskiwa czucie w ciele, bl stopniowo ogarnia kad cz ciaa. Dwiki sysza, jakby znajdowa si pod
powierzchni wody. Kilkakrotnie mrugn, eby wyostrzy wzrok. Po chwili ju wiedzia, gdzie si znajduje.
Ze wszystkich stron otaczaa go pusta, rozlega przestrze. Wosy targa chodny wiatr, nad gow przewalay si czarne chmury. Znajdowa si na wierzchoku
skalnej wiey, ktrej ciany nikny w czarnych gbinach. Ciemno rozwietlao kilka ognisk, palcych si w wydronych w skale jamach.
Mwisz, e ma w sobie moc? To by tumaczyo, w jaki sposb udao mu si dosta do rodka.
I dlaczego tak wyranie czuem, e co obcego przenikno przez ochronne czary.
Czyli upolowalimy czarownika?
W pole widzenia Rogana wesza rosa posta. Wtedy poczu, jakby w yy kto wla mu rozgrzany olej. Z wyschnitego garda wyrwao si zowieszcze warczenie.
Szarpn si, ale w tej samej chwili znw odezwa si bl i z niewyobraaln si go powali. Krzykn chrapliwym gosem. O may wos nie straci przytomnoci.
Usiowa zapa oddech. zy blu zamgliy wzrok.
Wiedzia ju, co mu zgotowali oprawcy.
Przybity by do pionowo ustawionego, masywnego krzya, zoonego z dwch na ukos poczonych bali. Rce i nogi mia szeroko rozoone, a nadgarstki i stopy
przebite elaznymi gwodziami.
Znw sykn przez zacinite zby.
Porodku wierzchoka skay znajdowao si wgbienie. Na szczycie stay krzye ofiarne byo ich co najmniej dziesi, moe tuzin. Od kadego w stron
zagbienia biegy leby. U ich zbiegu wznosi si posg czarny kamienny sup, pokryty podobiznami demonicznych zwierzt. Jego szczyt by, tak samo jak grne
czci krzyy, obwieszony koskimi czaszkami. Na wszystkich zostay wymalowane dziwne czarne znaki, a zby czaszek zaostrzone.

Tak wygldaa witynia Kelgara. Rogan mia zosta zoony w ofierze najwikszemu z awarskich biesw.

urgut odezwa si, chocia mia widoczne problemy z oddychaniem. Potny Awar unis brwi.
Poznajesz mnie? Spotkalimy si ju kiedy?
Mczyzna na krzyu nie odpowiedzia, ale przepeniony nienawici wzrok, ktrym przeszywa Krwawego Psa, mwi sam za siebie. Burgut
podszed bliej i dokadniej przyjrza si skazacowi. Nagle w jego oczach pojawi si bysk.
A niech mnie! krzykn.
Co jest? zapyta chopiec, ktry do tej pory zajmowa si swoimi poparzonymi domi.
To jest... Rogan. Tak mi si przynajmniej wydaje. Nie, jestem pewien! To musi by on.
Twarz dziecka spochmurniaa.
Czarny Rogan? Ten parszywy podrzynacz garde, ktry wymordowa wicej naszych mczyzn ni ktrykolwiek inny Sowianin, Bawar, Frank czy Bugar?
artujesz!
Mnie rwnie trudno uwierzy w nasze szczcie, ale... na kopyta Kelgara, to on! Raz nawet skrzyowalimy bro, w czasie bitwy przy Komarowskim Brodzie
przed picioma laty. To jego robota. Burgut dotkn jasnej blizny na szyi. Tum walczcych rozdzieli nas zbyt wczenie, dlatego nie zdyem wyrwa mu flakw.
Stalimy naprzeciw siebie tylko chwil, wic jego twarz dawno wyleciaa mi z pamici. Ale spojrzenia tych lodowatych, czarnych oczu nigdy nie zapomn.
Ale czego on szuka na tym kocu wiata?
Burgut skrzywi si w umiechu.
Czego? Jest na polowaniu. Tak jak przez te wszystkie lata. Zawsze tropi Krwawe Psy: znienacka atakowa, okrutnie mordowa, by nagle zapa si pod ziemi
niczym duch. Paa do nas ogromn nienawici. Jak widz, nic w tym wzgldzie si nie zmienio. Moe wreszcie nam wytumaczy, czemu tak si na nas upar.
To sam mog ci powiedzie. Chopiec podszed bliej. Krwawe Psy, w czasie jednego z najazdw, wyrzdziy mu ogromn krzywd. Rogan, syszysz mnie,
wszarzu? Kogo z twojego marnego plemienia dosigo awarskie elazo? Kogo z krewnych egnae, gdy zdycha w krwawej gwiedzie?
Rogan milcza, ale wyraz jego twarzy potwierdza domniemania chopaka. Dziecko zachichotao z rozbawieniem.
Czy los nie jest przewrotny, Burgucie? Mczyzn, ktry wymyka si nam przez tyle lat, na koniec pojmalimy zupenie bez wysiku, za cen ycia jednego
wojownika.
Zapominasz o Torbugu i jego druynie.
Ach! Uwaasz, e to on ich zaatwi?
Nie mam najmniejszych wtpliwoci. Zostay po nich bezgowe tuowia, to z pewnoci jego robota. Nigdy nie zaleao mu na zysku, tylko na tych krwawych
trofeach. Co najwyej zabiera kilka strza, ale zawsze je zwraca, strzelajc nam w szyje, brzuchy, serca. Sukinsyn. auj, e ujlimy go bez walki. Z chci
wasnorcznie przelabym jego krew.
Bdziesz mia sposobno, eby jej skosztowa.
Zoysz go w ofierze ju dzisiaj?
Nie spiesz si. Najpierw musimy odkry tajemnic siy, ktr w sobie skrywa. Chc j oswoi i posili ni wasn moc. Jest jednak niezomna i skutecznie si
broni. By j pokona, musz skorzysta ze wszystkich swoich umiejtnoci, moe nawet poprosz o pomoc samego Kelgara. To bdzie wielki rytua, z mnstwem
ofiar, przy udziale wszystkich Krwawych Psw...
Mocny!
Chopiec odwrci gow w kierunku, z ktrego dobieg gos. Na skalnej grani sta mczyzna w penym uzbrojeniu. Pad na jedno kolano tu przed witym krgiem
wyznaczonym przez krzye ofiarne.
Mw!
Boryniacy rozbili obz w spalonej osadzie!
Ilu?
Co najmniej pi tuzinw.
Burgut i chopiec wymienili spojrzenia.

Pi tuzinw? rzuci naczelnik z pogard w gosie. Nie musimy nawet szykowa na nich elaza, zgadzimy ich goymi rekami i biczami.
Chopiec przytakn.
Na co czekamy? Jest tu przed pnoc. Jeli od razu wyruszymy, jeszcze przed witem dotrzemy do osady. Wschd soca zastanie te gnidy z rozszarpanymi
wntrznociami.
Natychmiast zwoam wojownikw.
Zrb to poleci chopak i zwrci si do klczcego Awara. Ty zostaniesz tu na stray i bdziesz doglda naszej wspaniaej zdobyczy.
To konieczne? Burgut spojrza na bezwadne, rozpite na krzyu ciao.
Nigdy nie wiadomo, co wymyli.
Wdz Krwawych Psw odwrci si i wyszed.
Chopiec spojrza na uwizionego. Rogan odwzajemni jego spojrzenie i nagle wydao si, jakby przesta odczuwa bl. Mia czysty wzrok i jasny umys.
Kim... kim ty waciwie jeste? zapyta.
Okrga twarz wykrzywia si w odraajcym umiechu.
A co, nie widzisz? Tylko maym dzieckiem, czyst niewinnoci. Wszystko, czego pragn, to bawi si tob. Czekaj na mnie cierpliwie i postaraj si nie umrze.
Nie bj si. Nienawi utrzyma mnie przy yciu.
Tego jestem pewien. Chopiec spojrza na awarskiego wojownika. Nie spuszczaj wzroku z tej padliny. Jeli dowiem si, e zasne w czasie suby, skoczysz
jak on.
Co rozkaesz, Mocny! Na twarzy Awara rysowa si strach i absolutne posuszestwo. I nie zmienio si to nawet wtedy, gdy tajemniczy wadca Kirtu odszed
od otarza i znikn w ciemnej otchani kamiennego korytarza.

Rogan zwiesi gow i przymkn oczy. Zacz przyzwyczaja si do blu. Bardziej doskwiera mu gd i trudnoci z oddychaniem. Stara si przybra cho odrobin
wygodniejsz pozycj, aby nacisk na puca nie by tak silny. Niewiele jednak wskra. Poprosi bogw, aby w przypywie miosierdzia odebrali mu wiadomo. By
gotw przyj mier. Czu, e sen, w ktrym tajemnicze zjawy przepowiaday mu szybki koniec, ju niedugo si speni.
Gdzie teraz jeste, Mireno, kiedy tskni za twoimi ramionami?
Cho zmysy mia otpiae blem i oddziaywaniem czarw, przeczucie podpowiadao mu, e za chwil co si zmieni. Spojrza w gr. Wiedzia, e moc daje mu
znaki.
On i stranik nie byli ju sami. Na teren otarza wkrad si kto trzeci.
Awar powanie potraktowa ostrzeenie chopca. Aby nie zapa w sen, ktry morzy go o tak pnej porze i po dugiej jedzie, zacz chodzi w kko. Nuci
awarsk pie o szybkonogich koniach i wietrze nad bezkresnym stepem. Zdawa si czujny. Mimo to nie dostrzeg mgy, ktra przepeza tu nad granic urwiska
i pyna przy jego stopach.
Rogan wstrzyma oddech, co w jego pooeniu nie byo zbyt trudne. Biaa chmura odlepia si od skay. Za plecami Awara wyrosa posta z krtkimi nogami
i uminionymi rkami. Krwawy Pies nadal nie widzia intruza. Dostrzeg go dopiero w momencie, kiedy mgowiec na niego skoczy.
Jedna rka zakleszczya si wok klatki piersiowej Awara, druga zatkaa jego usta i jednoczenie szarpna gow tak, aby odsoni szyj. Ostre ky zatopiy si
w ciele. Krwawy Pies wyda przeraliwy krzyk, ktry szczliwie stumia do napastnika. Mgowiec szybko zacisn szczk i wyrwa z garda stranika wielki kawa
ciaa. Krew trysna obficie. Awar zacz si miota, jakby dosta ataku padaczki. Stwr uczepi si go niczym jedziec dzikiego konia, ktrego stara si ujarzmi.
Jednak wkrtce wojownik si wyrwa, a odepchnity potwr poturla si po skale.
Mczyzna chcia krzykn, ale jedynie zadawi si krwi i zacz kaszle. Rkami prbowa zatamowa krwaw fontann, bijca z szyi. Bezskutecznie. Szybko
traci siy. Upad na kolana, po czym run na zimne kamienie. Jego charczenie przeszo w bulgocce skomlenie, ktre w kocu cakiem ucicho. Kona, trzsc nogami
i rkami. Krew napenia jeden ze lebw i spyna pod posg Kelgara.
Mgowiec usiad i wyplu krwawy strzp misa.
Kiedy oddaj mi si dobrowolnie, jest znacznie prociej. Obliza usta.
Nie moge... z tym chwil zaczeka? odezwa si Rogan. Chocia do momentu, kiedy Psy nie opuszcz jaskini?
By moe troch si pospieszyem, ale nie mamy czasu do stracenia. Trzeba jak najszybciej dotrze do Dugiej ki i ostrzec Boryniakw, e Krwawe Psy si na
nich szykuj...
To czemu tam jeszcze siedzisz? Pom mi zej z tego cholernego drzewa...
Mgowiec wsta.
Podpowiesz mi, jak mam to zrobi?
Gdzie musi by jaki przyrzd... Rozejrzyj si tutaj.
Mgowiec przeszuka okolice otarza. Zatrzyma si przy jednym z otworw. Sign w gb niego, a kiedy odwrci si twarz do Rogana, w rkach trzyma wielkie
kowalskie kleszcze, ktre suyy do wycigania gwodzi z koskich podkw.
Nie jestem pewien, czy bd potrafi stwierdzi.
Rogan spojrza na niego z niechci.
A co ja mam powiedzie?

Skurwiel!
Burgut, przestraszony, odwrci si w siodle i sign po szabl. To krzykn chopiec, ktry ju mia dosi konia, ale zrezygnowa i wycign stop ze strzemienia.
Spojrza w kierunku zaczarowanej skay na kocu wwozu i zjey si niczym kot.
Co si stao, Mocny? zapyta Burgut.
Ten skurwiel! przeklina chopak. Powinienem by to przewidzie. Nie jest tu sam. Kto prbuje go uwolni!
Wdz Krwawych Psw nie kry zdziwienia.
Czarny ma kompana?
Na co czekasz, gupcze? warkn rozdraniony chopak. We ze sob kilku ludzi! Musimy wrci! Ten parszywiec nie moe uciec!
Burgut, chopak i szeciu uzbrojonych po zby Awarw skierowao si z powrotem do podziemi.

Pom mi... wsta poprosi Rogan sabym, zachrypnitym gosem, po czym zacz mruga oczami, eby mc wyraniej widzie.
Mgowiec z nieskrywan ulg odrzuci na bok zakrwawione kleszcze. Z brzkiem upady na ska tu obok czterech oblepionych strzpkami skry i misa gwodzi.
Musisz opatrzy rany, mocno krwawi.
Nie ma czasu... sykn Rogan przez zby. Musimy uwolni jecw i szybko zbiec...
Uwolni jecw? wybuchn mgowiec. Czy oni zdyli przez tak krtk chwil pozbawi ci mzgu?! Sam ledwo dasz rad std uciec... Nagle zamilk
i obejrza si z przestrachem. Do licha!
Co jest? Rogan spojrza na niego mtnym wzrokiem.
Nie syszysz?
Z kotliny pod poudniow ska dolatyway kraczce gosy.
Wracaj! zaskomla mgowiec. Nachyli si nad Roganem, przerzuci jego rce przez rami i sprbowa dwign wojownika. Musimy znikn!
Czarny zacisn zby, zapar si spuchnitymi stopami o ska i z pomoc zjawy wsta.
Mwiem... e moge z tym poczeka...
Jakie ma to teraz znaczenie? fukn mgowiec i poprowadzi go na skraj skay.
Dokd... idziemy? zapyta Rogan, kiedy zaczli schodzi po wskiej, kamienistej ciece. Wia si pomidzy skaami, prowadzc w otcha.
To jedyne wolne przejcie. Do podziemi!
Byli ledwie w poowie drogi, kiedy na grze rozlegy si gosy. Przeladowcy dotarli na wierzchoek skay.
Jestemy udupieni... udupieni... biadoli mgowiec. Rogan wisia na nim jak szmaciana lalka. Na wyboistych, kamiennych stopniach cigle si lizga i potyka.
Rany na stopach i nadgarstkach mocno krwawiy.
Stopnie prowadziy do skalnej szczeliny. Uciekinierzy po omacku szli w zupenej ciemnoci. W kocu dotarli do koca schodw i weszli do przestronnej jaskini.
W tym miejscu raz ju byli na chwil przed spotkaniem ze zdradliwym chopcem.
Zewszd dobiegay ich zowieszcze, spotgowane echem pokrzykiwania. W mroku bysny wiata pochodni.
Odcili nas od drogi ucieczki. Musimy i dalej. Mgowiec wskaza w gb jaskini.
Gwno widz...
Ja przywykem do ciemnoci.
Tak szybko, jak tylko mogli, zaczli i przed siebie. Na spotkanie z nieznanym. Awarowie jednak ich doganiali. Mgowiec przeklina jak najty.
Huk, ktry syszeli ju przedtem, teraz rozleg si jeszcze goniej. Uciekinierzy mieli wraenie, e skaa pod ich nogami dry. Potem z przodu pojawio si sabe
wiato. Dudnienie byo coraz wyraniejsze.
Niech to Perun... zakwili zrozpaczony mgowiec.
Rogan, ktry by prawie nieprzytomny, z trudnoci unis gow.
Dlaczego si zatrzymalimy?
Nie damy rady.
Na ich drodze pojawia si wielka czarna szczelina. Huk dobywa si z jej wntrza. Nie byli w stanie dostrzec dna rozpadliny, ale rdem nieustannego dudnienia
musiaa by rwca, wzburzona rzeka, pynca gdzie na dole.
Nad przepaci przerzucona bya kadka z desek powizanych powrozami wska i zamiast porczy majca dwie liny. Mierzya dobre siedem sni dugoci
i wioda do ciemnego wejcia w skalnej cianie nad przepaci. Obok jamy pona pochodnia.
Nie mamy wyjcia... zachrypia Rogan. Jego oczy byszczay na skutek gorczki. Rusz swoje koci... Jeli w ogle masz co takiego...
Mgowiec chcia zaprotestowa, ale za nimi zazgrzytay kamienie, zadwiczay zbroje, zabrzmiaa awarska mowa. Weszli na kadk. Wosy momentalnie im zmoky
od wilgoci wiszcej w powietrzu nad przepaci. Kiedy most rozbuja si pod naciskiem ich wagi, jednogonie wezwali wszystkich bogw.
Mam nadziej, e potrafisz pywa!
Zatrzymali si w poowie drogi i obejrzeli za siebie. W oddali stao omiu Awarw, w tym Burgut i tajemniczy chopiec.
Nie ogldaj si na mnie, bracie... powiedzia osabionym gosem Rogan, puci mgowca i bezsilnie opad na rozbujan kadk. Lepiej std znikaj.
Po tylu przejciach nie dam im ci tak po prostu wykoczy odpar mgowiec i zdecydowanie stan pomidzy Roganem a nieprzyjacimi. Syszycie,
wszarze?! przekrzykn huk rzeki. Jeli chcecie dorwa tego czowieka, to najpierw musicie zabi mnie!

Chopiec zamia si, rozbawiony.


Mwisz jak bohater z pieni. Ale jeli chcesz umrze, czemu nie mielibymy wywiadczy ci przysugi?
Kiwn na wojownikw. Dwch unioso uki. Ponad kadk wisny strzay.
Krtkonogim stworem zatrzso, kiedy pociski przebiy jego brzuch i klatk piersiow. Mimo to nie upad.
To na mnie nie dziaa, gupcy! Demon wyszczerzy zby. Musicie podej bliej i sprbowa czego innego! Ale nie macie chyba jaj!
Awarowie wymienili niepewne spojrzenia.
A ten to kto? Burgut spojrza pytajco na chopca. Nie mona go zrani!
May wdz w zadumie pokrci gow.
Zwyczajn broni nie. Zobaczymy, co powie na odrobin magii. Daj mi pochodni.
Burgut wykona polecenie. Przed oczami przeraonych awarskich wojownikw chopiec woy rk w pomie i cisn w doni rozpalony koniec pochodni. Ogie
sta si o wiele silniejszy i przybra niebieski kolor.
Ten kolor co przypomnia Roganowi.
Uwaam zachrypia e powiniene si std jak najszybciej ulotni...
To tak ci si na krzyu spodobao, e chcesz na niego wrci?
Rb, co ci mwi... W innym razie bdzie po tobie!
Chopiec krzykn i machn pochodni. Pomie oddzieli si od niej i z prdkoci cinitego kamienia przelecia ponad mostem. Niebieskawe wiato odbio si
w wytrzeszczonych oczach mgowca.
Przemieni si w mg tu przed tym, jak zdya go dosign czarodziejska strzaa. Pomie wlecia w bia chmur i rozprysn si w ognisty deszcz. Z wirujcego
i syczcego oboku wydoby si przeraajcy krzyk. Mgowiec sprbowa przybra ludzk posta, ale ogie niemiosiernie przypali wntrznoci ksztatujcej si
cielesnej skrytki, bucha przez oczy i usta, zwgla chaotycznie machajce rce. Nieludzki krzyk zaama si i przemieni w skowyt rozpaczy. Zjawa szybko zmieniaa
postaci, ale magiczny ogie bezlitonie j trawi. Rogan stara si odpeza jak najdalej od pomieni. W jego oczach wida byo czysty strach. Ogie sczy si przez
kadk gdzie w gbiny. miertelne guso pochono mgowca w przecigu kilku chwil. Skomlenie ucicho. Na koniec z ognistej kauy na mocie wynurzya si
oszpecona, nie do koca uformowana gowa. Rozdziawia usta w niemej probie o pomoc. W kocu i ona, niczym maska z wosku, roztopia si w ogniu.
Zaskwierczao, jakby kto wyla wiadro wody na ar ogniska. Byo po wszystkim.
Tak zamia si chopiec i ze spokojem doda: A teraz przyprowadcie mi tego zdechlaka.
Rogan czu, jak dopadaj go mdoci. Kurczowo chwyci si lin rozbujanej kadki. Ponad pomieniami widzia dwie zbliajce si postaci. Nie byli to Awarowie.
Jedna ze zjaw miaa na sobie dugi weniany paszcz. W jej twarzy, okolonej czarnymi wosami, arzyy si krwistoczerwone oczy. Drugiemu duchowi wyrastay z gowy
ogromne bycze rogi. Zamiast stp mia wielkie kopyta, a po mocie wi si jego ogon.
Zdaje si, e ju za chwil odbierzesz swoj wygran cierpko zauwaya zjawa w paszczu.
Dlatego tu jestem. Jego dusza pjdzie zaraz do Niwy.
Rogan przymkn oczy, a kiedy znw je otworzy, na miejscu duchw ujrza dwch Awarw, ktrzy przeszli nad dogasajcymi pomieniami i nachylali si nad nim.
Chwycili go pod ramiona i zmusili, by stan na krwawicych stopach nie mia siy nawet krzykn, bl go obezwadni. Ostronie, krok za krokiem, prowadzili
wojownika na skraj przepaci. By otpiay, cho walczy z wasn saboci. Musia si wzi w gar... eby tak chocia mia bro...
winie! krzykn i ze wszystkich si pchn Awara stojcego z lewej strony. Mczyzna krzykn i zwali si caym ciarem na lin, ktra z gonym trzaskiem
pka. Gdy Awar spada w przepa, Rogan byskawicznie chwyci rkoje jego szabli. Ostrze uwolnio si ze skrzanej pochwy i pozostao w doni wojownika.
Krzyk spadajcego mczyzny uton w ryku rzeki.
Uwaga! zawoa Burgut i wbieg na kadk.
Rogan powoli si odwrci. Drugi Awar trzyma w pogotowiu sztylet i kiedy Rogan zamachn si szabl, wbi cae ostrze w klatk piersiow przeciwnika.
Nieee! wrzasn stojcy na kocu kadki chopiec.
Rogan wyranie poczu, jak zimne ostrze zazgrzytao o jego ebra i przebio serce. Wytrzeszczy oczy. wiszczc, prbowa zapa oddech.
Od tej chwili naleysz do mnie! powiedzia rogaty cie, spogldajcy znad ramienia Awara.
Czarnowosy ucznik mia przed oczami ju tylko ciemno.
Awar wycign sztylet. Z rany trysna krew i obficie poplamia koczownika. Ciao Rogana upado na most i zaczo zsuwa si w przepa. Awarowie bezczynnie
przygldali si, jak trup mczyzny spada w kamienn gardziel. Momentalnie znikno w ciemnoci.
Uka go, Burgucie! nad mostem poszybowa krzyk rozwcieczonego dziecka. Wylij tego durnia za Czarnym!
Kadka zachwiaa si pod energicznymi krokami naczelnika. Burgut z szabl w doni zblia si do wojownika. Zabjca Rogana opuci rk trzymajca bro i stan
naprzeciw wodza. Wiedzia, co zaraz nastpi i by gotw przyj kar.
Szabla zakrelia w powietrzu uk. Odcita gowa spada w otcha. Ciao zleciao za ni.
Huk rzeki, dobiegajcy z gbi przepaci, brzmia jak jednostajny, monotonny piew aobny.

witosaw ziewn przecigle. Mrukn co pod nosem i potrzsn gow. Noc duya si koszmarnie. Pomimo e wart peni na zmian z Ruboszem,
nie udao mu si wykorzysta ani chwili na odpoczynek. Niech to Weles! Wdrwka na pnoc bdzie dzisiaj trudna. Oby nie usn w drodze i nie spad
z konia na gb, ku uciesze swoich druhw.
Wsta i wysika si, eby odpdzi znuenie. Zawizujc lniane gacie, odwrci gow i dostrzeg jasn un nad wzgrzami na wschodzie. Wstawa
wit. Poprawi przewizan rzemieniem wenian guni, wycign wbit w ziemi wczni i poszed w kierunku bramy.
Take w pnocnej czci Dugiej ki bya brama, osadzona pomidzy dwoma rzebionymi supami. O jeden z nich opiera si mody mczyzna. Siedzia na
kamieniu przykrytym guni, a na jego kolanach leaa wcznia. Kiedy usysza kroki, jedn rk mocno j chwyci, a drug sign po rg ostrzegawczy.
To ja odezwa si witosaw.
Rubosz si rozluni i opuci rg.
Niech to szlag! Wszystko mnie tu przeraa. Czuj si, jakbym siedzia w paszczy dzikiego zwierzcia.
Hej! witosaw zbieg z podestu palisady. Wszystko jest tu przeraajce. Jakby spomidzy zgliszczy gapiy si na nas widma zamordowanych. Ech, a taka
pikna osada bya.
Prawda. Znaem std jedn dziewczyn. Mid i mleko! Nic, tylko je. Nawet nie chc myle, jak skoczya...
A skd wiesz? A jeli jeszcze yje? witosaw opar si o wczni. Wikszo kobiet i dzieci Awarowie uprowadzili. Moe ich jeszcze uratujemy.
Wierzysz w to? Wiedma musiaaby najpierw znale awarsk kryjwk. A przyznam, e wcale na to nie licz. Jedna rzecz to ciapa kurz krwi czarodziejskie
gryzmoy, a inna otworzy zaczarowan bram.
witosaw spojrza na dwa supy. Na wyschnitym i popkanym drewnie widniao kilka znakw nakrelonych palcem umoczonym we krwi. Take obaj mczyni
mieli takie znaki namalowane na czoach. Mirena ostrzega ich, aby nie zmywali ich, dopki nie zacznie wita.
Moe jej nie doceniasz mrukn witosaw. Syszaem, e na zachodzie, na Powau i nad Moraw, uwaaj j za gron...
W liciach drzew, po drugiej stronie palisady, co zaszemrao. Stranicy znieruchomieli.

Pomie w kaganku dogasa na dnie zostaa ju tylko odrobina oleju. Niewielka, skromnie urzdzona izba nieubaganie zanurzaa si w mroku.
Wzdu cian, na somianych posaniach, leeli wojownicy. Kiedy jeden z nich przewrci si z boku na plecy, spod przykrycia ukazaa si wytatuowana twarz.
Mirena mamrotaa przez sen, ktry raczej nie by dobry.

Co to byo? Rubosz wsta z kamienia.


Przysigbym, e syszaem kroki szepn witosaw.
Moe wiewirka albo podskakujcy drozd...
Na pewno. We rg i bd gotw, by wszystkich ostrzec.
Rami w rami wykradli si poza bram. Donie, kurczowo zacinite na wczniach, byy porzdnie spocone.
Z gstwiny u podstawy umocnie wynurzy si cie. Rubosz bez wahania przyoy rg do ust i wzi gboki oddech.
Nie, poczekaj! witosaw chwyci go za rami. To jest dziecko.
Co? fukn Rubosz.
Dziecko. Co ty, lepy?
Usyszeli ciche renie. witosaw skierowa grot wczni w gr i podszed do maej postaci. Rubosz niepewnie kroczy za nim. Opuci zawieszony na szyi rg.
Przed palisad sta chopiec, mniej wicej dziesicioletni. Na gowie mia czap z koucha. Pici tar zazawione oczy, a z jego piersi wyrywa si przerywany
szloch.

Mirena znw niewyranie mrukna przez sen i z powrotem uoya si na boku. Gaki oczne pod zamknitymi powiekami bdziy nerwowo. Nogami przebieraa,
jakby gdzie biega.
Sen by naprawd zy.

No ju witosaw uspokaja chopca ju jest dobrze. Nikt ci nie zrobi krzywdy.


Oni... wyrzucio z siebie dziecko. Oni zabili tatusia...
Na Swaroga odezwa si Rubosz i opar wczni o ziemi. To sierota z osady. Udao mu si ukry przed najedcami.
Nie bj si, may. witosaw kucn. Jestemy wojownikami z Borynia. Ni ci ju nie grozi.
Ale ty nie... Chopiec pocign nosem i praw rk sign za plecy.
Co?
W wtej doni co bysno. Ostrze sztyletu przecio gardo witosawa. Krew poplamia rce i twarz chopca. Boryniak szeroko otworzy zdziwione oczy
i przewali si na ziemi.
Niespodziewany atak zaskoczy Rubosza. Sta nieruchomo i gapi si na krwawicego witosawa. Krtka nieuwaga okazaa si zgubna. Z krzakw po lewej
stronie wyskoczy postawny mczyzna. Na szyj Boryniaka narzuci cienki konopny sznur i kopniakiem podci mu nogi. Rubosz upad na kolana. Napastnik zapar si
kolanem midzy opatkami stranika i ze wszystkich si cign powrz. Boryniak wytrzeszczy oczy. Wcznia wylizgna si z jego doni. Rozpaczliwie chwyta
rkami sznur, ktry wrzyna si gboko w skr. Gacie mczyzny zwily mocz, jzyk wysun si z ust niczym wielki, czarny robal. Z chaszczy wyskoczy kolejny
mczyzna. W rku trzyma n, ktrego ostrze kilkakrotnie wbi w pier Rubosza. Ofiara zacza si trz i drga, a w kocu wyziona ducha. Powrz wylizgn
si z krwawej bruzdy na szyi. Awar pogardliwym kopniakiem przewali ciao twarz w kierunku ziemi.
witosaw jeszcze y. Spomidzy palcw zacinitych wok garda tryskaa ciemna krew.
Zdychaj wreszcie! warkn chopiec. Schyli si, chwyci wojownika za wosy i wbi mu ostrze sztyletu w oko. witosaw drgn i znieruchomia.
Na twarzy dziecka pojawi si szkaradny umiech. Szczerzc biae zby, wiecce na tle ubabranej krwi twarzy, wyglda jak mode ludoerczego demona.
Obejrza si. Z lasu w pnocnej czci doliny nadcigali jedcy. W doniach trzymali koczownicze, dalekosine uki. Kusowali w zowieszczej ciszy, duszc w sobie
pragnienie wzniesienia bojowego okrzyku.
Obok chopca stan Burgut. Prowadzi za uzd konia z pustym siodem.
Zgodnie z twoim rozkazem, Mocny.
Chopiec wskoczy na konia niczym asica. Unis rk, by da znak do rozpoczcia ataku. W tym samym momencie spojrza na dwa ciaa. Zamar. Dopiero teraz
dojrza krwawe znaki na czoach trupw. Szybko spojrza w gr. Mczyni, ktrzy zabili Rubosza, mieli wanie przejecha przez bram w palisadzie. Chopiec
przenis wzrok na dwa supy. Przed oczami mia tylko nakrelone na nich krwawe znaki. Jakby wiat wok przesta istnie.
Stjcie! krzykn.
Jeden z Awarw zdy ju jednak wjecha w bram.
Czar zacz dziaa.
Pozostali mczyni nie mogli tego widzie ani sysze, ale przed oczami chopca wiat zawirowa, a fala magicznej mocy rozlaa si z oguszajcym sykiem.
Zakl, najgorzej jak potrafi.

Nie! krzykna Mirena, szybko usiada i zrzucia z siebie okrycie. apczywie chwytaa powietrze, serce dziko bio, oczy miaa szeroko otwarte. W doni ciskaa
ksiycowy amulet.
O mocna Chors...
Co si stao? Z ka obok wyskoczya Krasa. Czujna i miertelnie przeraona.
Jest le. S tutaj.
Krwawe Psy?
Mirena kiwna jedynie gow i szybko naoya rkawice.
Krasa namacaa pas z mieczem i boso wybiega z izby. Osa krtkim korytarzem wysza na dziedziniec. Pochwa z dem uderzaa j w udo. Zo! Zo si zblia!
dudnio jej w gowie.
Krasa jednym susem wskoczya do gwnej sieni. Skra z dzika przysaniajca wejcie podfruna wysoko. W palenisku migotay wgielki. Na polepie wycieanej
wirami jeden przy drugim spali mczyni. Byo ich prawie trzy tuziny.
Wstawa! wrzasna na cae gardo. Wszyscy do broni! Krwawe Psy s tutaj!
Cokolwiek nio si czonkom druyny, z pewnoci nie byo tak ze jak rzeczywisto, w jakiej si przebudzili.

Naprzd! krzykn Mocny. Rozprujcie im kaduny, odrbcie gowy, wyrwijcie serca! Na Kelgara! Zarzynajcie!
Z ponad czterdziestu garde wydoby si dziki okrzyk.

Na rogi Welesa! Syszycie to?


Stranicy stojcy na szczycie palisady od razu przestali ziewa i czujnie wyjrzeli ponad grzbiet czstokou. Osada bya mroczn mogi, nieruchom, skryt w szarych
oparach mgy. Nasilajce si wycie brzmiao jak woanie z zawiatw.
Co to za przeraajce odgosy? stranik nie kry zdenerwowania. To brzmi waciwie jak...
Drzwi za nimi otworzyy si z rozmachem.
Atakuj! zawoa kobiecy gos.
Obejrzeli si z zaskoczeniem. Posta z mieczem w rku pospiesznie zmierzaa w ich kierunku. Krzyczaa jak optana.
Psy atakuj! Trbcie na alarm!
Znw spojrzeli na pogorzelisko.
Teraz zrozumieli.
Z mgy na dole wynurzy si cie. Obdarty paszcz powiewa za jedcem jak strzpek mrocznego wiata duchw. Za wodzem jechali kolejni niczym biesy,
krwaw ofiar przywoane spoza granic naszego wiata.
Stranik pospiesznie chwyci krowi rg i podnis go do ust. Ostrzegawczy sygna przelecia nad strzechami dziedzica, przypominajc swym dwikiem zowieszczy
ryk smoka.
Wszyscy w osadzie wpadli w popoch.

Wojownicy chwytali za topory, tarcze, wcznie, skr oplecione uczyska. Boryniacy przekrzykiwali si nawzajem i pospiesznie opuszczali izb.
Ruszajcie si, limaki! grzmia Gradan, uderzajc jednoczenie obuchem topora w tarcz. Bogowie przepowiedzieli wam zwycistwo, wic pokacie, e
jestecie go godni!
Krasa wybiega z chaty. Powoli wstawa blady wit. Krew buzowaa jej w yach niczym wzburzony grski potok.

Mirena byskawicznie wspia si po drabinie i doskoczya do czoa palisady.


Przeraajce wycie przybierao na sile.
Bd z nami, Chors...
Krwawe Psy byy coraz bliej. Ponad ich gowami wzlatyway grudy mokrej ziemi, wyrywanej kopytami koni. W karkoomnym cwale atakujcy zwinnie kluczyli
midzy zrbami, przeskakiwali poamane poty i ogrodzenia, bezbdnie omijali szcztki spalonych chat. Zdawao si, jakby kady jedziec by zronity z koniem,
jakby stanowili cao doskona. Mirena pierwszy raz w yciu widziaa natarcie awarskiej jazdy. Przeszy j zimne dreszcze.
Ponad palisad wisna pierwsza strzaa.

Na dziedzicu Krasa natkna si na Wielimira. Wymienili szybkie spojrzenia na nic wicej nie byo czasu. Mimo to wadczyni miaa wraenie, e Wielimir odda jej
cz swojej odwagi.
uki na ostrok, natychmiast! krzykn Wielimir, a rozkaz wzmocni energicznym machniciem topora.
Musimy zabezpieczy wyrwy w palisadzie! zawoa nadbiegajcy Gradan. Lekko utyka, tego ranka stawy wyjtkowo daway mu si we znaki. Na pewno
sprbuj si nimi dosta do rodka!
A ja ich gorco przywitam z przeksem rzuci Wielimir. Szerokim gestem przywoa tuzin mczyzn. Wy trzej pod chaty w poudniowej czci osady.
Obstawcie wyrwy wychodzce na zbocze gry. Wy czterej obstawicie stajni. Reszta ze mn! Cokolwiek przedostanie si do rodka, nawet mysz, macie nie aowa
elaza!
Krasa podbiega do palisady. wiat wok niej nagle zamieni si w jeden wielki skotowany chaos. Wpada na kogo, stracia rwnowag, ale utrzymaa si na
nogach, pobiega dalej. Usyszaa krtkie, zowieszcze syknicia i wyczua jak zmian w powietrzu. Chopiec stojcy obok niej upad trafiony strza. Starocina
nawet si nie obejrzaa. Biega dalej. Na piewy aobne po zmarych przyjdzie czas pniej.
Na drabinach ustawionych przy palisadzie zrobio si toczno. Boryniacy, niczym mrwki, wbiegali na gr i rozbiegali si po podestach. Podnosili uki, zakadali
strzay na ciciwy.
Krasa wdrapaa si na gr. Wstrzymaa oddech, kiedy ujrzaa najedcw. Awarowie jechali otwartym szykiem, przez to zdawao si, jakby byo ich dwa razy
wicej, ni Boryniacy mogli si spodziewa. Wlewali si na dziedziniec i zasypywali go deszczem strza, ktre brzczay niczym rj szerszeni. Z pocztku ich
miercionone da grzzy w bierwionach, bocie, somie, ale w kocu zaczy trafia w garda i piersi. Wojownikowi stojcemu obok Krasy pocisk przebi ttnic
szyjn. Pierwsza krew spada na palisad w ten sposb zostaa powicona bogom.
Krasa otara twarz i spojrzaa na zakrwawione palce. Ten widok wreszcie sprowadzi j na ziemi. Jakby kto przeci wizy, ktry krpoway jej si i odwag.
Strzelajcie! wrzasna i energicznie machna mieczem.
Boryniacy chyba czekali na jej komend. Strzay i wcznie wzleciay w powietrze. Od razu powaliy dwa awarskie konie. Kilku jedcw wyleciao z siode. Renie
i szalony ryk byy nie do wytrzymania.

Dalej! rozkazaa. Nie przestawajcie!


Ciciwy dwiczay.

Pod mocnym kopniakiem z hukiem otworzya si okiennica. Kawaki zasuwy doleciay a do paleniska porodku izby. Ciemno przecia wizka wiata.
Awar przerzuci nog przez siodo, chwyci si strzechy i wpad do rodka. Pewnie stan na dwch nogach i sign po szabl.
W tej pozycji zastyg. Z cienia wynurzya si twarz z rudymi wsami.
Witaj Wielimir umiechn si i machn toporem.
Hem obszyty kouchem poturla si w kt. Papka z krwi i mzgu rozbryzga si na cianie i polepie. Ciao Awara upado pod oknem.
Szybko, do okien, chopcy! krzycza olbrzymi wojownik. Te smrodliwe tchrze nie maj prawa si tu rozpanoszy! Ty, z ukiem, do mnie!
Zza cian dobiegao dudnienie kopyt. Za otwartym oknem mign cie jedca. Zadwiczaa ciciwa. Wielimir odruchowo zasoni si tarcz. elazny grot przebi
skr wou, drewno, przedosta si na drug stron i zatrzyma tu przed uminionym przedramieniem.
Sukinsyn!
Kolejna okiennica rozleciaa si na kawaki pod uderzeniem topora. Boryniacy rzucili si w to miejsce jak osy na mid. Powstao ogromne zamieszanie. Sycha byo
pobrzkiwanie elaza, kto soczycie zakl, kto inny bolenie zajcza. Wielimir nie mia czasu do namysu, bo przez okno wskoczy kolejny Awar.
Twoja pierwsza zdobycz. Popchn do przodu modego ucznika.
Modzian napi ciciw a do kcika ust. W oknie staa rosa sylwetka. Chopak uwolni ciciw. Strzaa przeszya szyj napastnika z ogromn si, obracajc wroga
plecami w ich stron.
To prostsze ni polowanie na zajce, nie? zamia si Wielimir.
miech mu jednak natychmiast utkn w gardle niczym rybia ko.
Awar nie upad. Odzyska rwnowag i odwrci si w ich stron. Chopakowi opada szczka.
Co to...
Ujrzeli straszne oczy, czarne od popkanych yek i skrzepnitej krwi. Krwawy Pies sign za siebie, uama grot strzay i z kamiennym wyrazem twarzy wycign
strza z szyi. Nie straci ani jednej kropli krwi.
O kurwa wydusi Wielimir. Przez gow przeleciay mu przeraajce opowieci, ktre sysza w czasie walk na poudniu. O zabitych Krwawych Psach, ktre
z pomoc mrocznych guse powracay do wiata ywych. Nie przypuszcza, e kiedy bdzie wiadkiem takich rzeczy.
Awar jednym skokiem dosta si do rodka. Rusza si zwinnie i gibko. W rku trzyma topr, ktrym zamachn si na Wielimira. Trafi w tarcz, ale sia uderzenia
bya tak dua, e olbrzym a kucn i odwrci si w stron modego chopca. ucznik chaotycznie maca rkami w koczanie zawieszonym przy boku. Wyszczerbione
ostrze znw uderzyo. Roztrzaskany uk spad na polep, a tu za nim ciao strzelca. Krew sczya si z ogromnej rany na piersi Boryniaka niczym wino ze wieo
odszpuntowanej beczki.
W powietrzu mign topr Wielimira. Roztrzaska koci obojczykowe Awara i rozpru ca klatk piersiow.
Co ty na to, padalcu?
Oywieniec nic nie odpowiedzia. Spojrza tylko na wojownika czarnymi oczami. Wykrzywi usta, warkn. W powietrzu rozszed si smrd zgnilizny.
Ty skurwielu...
Awar odepchn olbrzyma niczym somianego stracha na wrble. Wielimir uderzy plecami o rzebiony sup. Zatrzeszczao, zaskrzypiao, unis si kurz. Z gwodzia
wbitego pod strzech na gow Boryniaka spad wianek suszonych zi. Awar chwyci topr Wielimira i bez mrugnicia okiem wyrwa go ze swego ciaa. Na klepisko
spada czarna, gsta papka starej krwi.
Na zewntrz zaray konie. To Awarowie zwietrzyli okazj i gnali w kierunku chaty. Kolejny Krwawy Pies wskoczy do rodka. Dwiczca kolczuga oznajmia
jego przybycie. Zaraz za nim wpad nastpny.
Najedcy wyli zniecierpliwieni zapach krwi nci ich, jakby byli wygodniaymi drapienikami.

Strzay z brzkiem przecinay powietrze. Jedna z tak si trafia mczyzn stojcego obok Mireny, e nieszcznik zosta zmieciony z podestu. Ciao wpado
w boto, prawie trzy snie od czstokou.
Kobieta nie zwrcia na to uwagi. Staa nieruchomo jak rzeba bogini wojny, czerpicej si z zapachu krwi i ryku rannych. Obiema rkami trzymaa przed sob
miecz niczym rytualn bro. Srebrny ksiyc chwia si i rozsiewa byski. Powietrze wok zaczo falowa i zmienia ksztaty przedmiotw. Teraz wyglday jak
falujce odbicia w pyncym miodzie. Strzay odbijay si od niewidzialnej tarczy niczym od skay.
Udziel mi swej mocy, Chors... yy na czole kobiety nabrzmiay od wysiku. Warkoczyki wiy si wok gowy jak mije.
Rozedrgane magiczne pole rozrastao si, rozlewao po podecie i opywao jednego Boryniaka za drugim. Zaskoczeni mczyni rozgldali si i prbowali ucieka.
Zaraz jednak zauwayli, e awarskie strzay zmieniaj kierunek lotu i spadaj na ziemi. Zrozumieli, e czar dziaa na ich korzy.
Mirena poczua inny strumie mocy. Otworzya szerzej oczy i wytya wzrok. Z tyu, za wyjcymi, nacierajcymi Awarami dojrzaa nieruchom sylwetk jedca.
Osoba w siodle bya maa. Bardziej przypominaa krasnoluda, kara albo...
Dziecko?
Zanim kobieta zorientowaa si, e potga przeciwnika jest zbyt wielka, aby moga z ni walczy, byo ju za pno. Tajemniczy nieprzyjaciel uy przeciw niej jej
wasn moc. Dwa magiczne pola zderzyy si, a niebo nad palisad rozwietliy olepiajce byski.

Cholera!
Jedyne, co zdya zrobi, to zasoni twarz rkami. Palisada rozprysna si w wirujce wiry. Uderzenie odrzucio j w ty. Leciaa w powietrzu, a obok
przelatywali wyjcy Boryniacy i dymice kawaki drewna.
Wpada w boto. Potylic uderzya o ziemi. Pociemniao jej w oczach. Jakby kto strza zestrzeli z widnokrgu soce.

rasa poruszya gow. Przed oczami latay rnokolorowe plamy. Opierajc si o szpiczaste bale, sprbowaa wsta. Czua silny bl w ramieniu.
Obejrzaa je. Ostry uamek drewna przebi tarcz, przedar odzienie i utkwi w ciele. Chwycia go i zaciskajc zby, szybkim ruchem wyrwaa. Po rku
spyna ciepa struka.
Palisada wygldaa, jakby od gry ponadgryzaa j olbrzymia paszcza. Z kadej strony sterczay ostre drzazgi, wszdzie kbi si dym. Krasa
podniosa miecz i dosza do uszkodzonej czci umocnie. Nie miaa czasu myle o Mirenie, ktra nieruchomo leaa na dziedzicu. Ani o pozostaych
klczcych, lecych, skomlcych z blu wojownikach.
Awarowie wyczuli saby punkt przeciwnika i ruszyli na odsonite miejsce.
Strzelajcie! krzyczaa Krasa. Nie szczdcie strza! Niech ci wszarze nar si bota.
Podest zatrzs si od biegncych Boryniakw. W biegu wypuszczali jedn strza za drug. Kolejny napastnik zosta trafiony w pier. Jedziec zakoysa si
w siodle, ale nie spad. Przeciwnie chwyci si za k sioda, stan na koskim grzbiecie i skoczy na palisad. Palce chwyciy krawd dymicej dziury. Awar nie
zwraca uwagi na drzazgi wbijajce si w donie wdrapa si na gr i pewnie stan na podecie.
Biegnca Krasa znieruchomiaa. Pies na ni spojrza. Jego oczy byy czarne i...
Martwe.
Bogowie...
Krasa zrobia krok w ty.
Na zewntrz kolejni dwaj napastnicy padli pod palisad Boryniacy trafili ich konie. Ale jedcy natychmiast si podnieli. Mimo e lecce z gry strzay przebijay
ich torsy i koczyny, niepowstrzymani wdrapywali si na umocnienia.
Czarne oczy nadal byy utkwione w Krasie. Oywieniec drgn, gdy dosiega go strzaa, ale zupenie nie zwrci na ni uwagi. Unis szabl i podszed do starociny.

Wcznia z niezwyk si przeszya oywieca na wylot. elazny grot wyszed po drugiej stronie, opleciony wntrznociami. Po komnacie rozszed si straszny
smrd. Czarnooki Awar nieludzko rykn, machn toporem i najpierw odci gow mczynie trzymajcemu wczni, a nastpnie przeci drzewce wystajce z jego
brzucha.
Awarowie wpezali do chaty niczym robaki.
No, dalej, miao, gwnojady! Wielimir wita goci. Tarcz odgrodzi si od napastnikw, podnis z klepiska swj topr i prostujc si, jednemu z Awarw
obuchem roztrzaska szczk. Mczyzna, plujc krwi, upad na kolana. Wielimir z nieskrywanym zadowoleniem powtrzy cios tym razem uderzy w ty wygolonej
czaszki. Zatem tylko pierwszy z wrogw by oywiecem. Reszta zdychaa, a mio byo patrze.
Wielimir mia si bez opamitania.
Sl i chleb ju si nam skoczyy...
Kolejny Krwawy Pies pad. Topr odci mu rk nad okciem, trysn czerwony gejzer.
...ale z pewnoci nie wzgardzicie miym powitaniem...
Trzeciemu Awarowi tarcza Wielimira pogruchotaa kilka eber, a topr z trzaskiem zmiady klatk piersiow.
...porzdnym sowiaskim elazem!
Trociny na klepisku zamieniay si w maziste boto. Powietrze drgao od przeraajcego ryku umierajcych.
No, jak wam smakowao? Wielimir obejrza si z dzikim blaskiem w oczach.
Oywieniec masakrowa Boryniakw. Ostatniego z nich chwyci za wosy, podnis z polepy i jednym energicznym ruchem odci mu gow. Ciao bezwiednie
runo, gowa rytmicznie kiwaa si w rku Awara. Ten podnis j wysoko i zacz apczywie spija spywajc krew.
Wielimir zaszed potwora od tyu. Przypomnia sobie dalsz cz opowieci o oywionych Krwawych Psach i sposb, w jaki mona je pokona.
Topr gadko wszed w szyj Awara. Gowa zawirowaa w powietrzu, upada wprost do paleniska i zaskwierczaa w dogasajcych pomieniach. Ciao zawirowao
w chaotycznym tacu. Wielimir uskoczy przed ostrzem bijcym na olep i z caej siy kopn w tuw bezgowego wojownika. Ciao wpado na wielkie gliniane

naczynie w kcie chaty i doszcztnie je roztrzaskao. W kupie skorup i rozsypanego zboa miotao si i trzso bez koca, wymachujc rk w poszukiwaniu zgubionej
broni. Gowa smaya si w palenisku. Gaki oczne bulgotay, jzyk krci si w rozdziawionych ustach. Smrd spalenizny zdominowa zapach krwi i wntrznoci.
Kelgar! zaszczekay wcieke gosy. Wielimir si odwrci. W oknach pojawiy si kolejne poczerniae twarze. Kada wykrzywiona, wyraajca nieopanowan
dz krwi.
Zdychajcie, skurwiele! Strzepn z topora mazist krew i zacz biec w kierunku wyjcia. Zalet wytrawnego wojownika bya take umiejtno wyczucia, kiedy
nadchodzi pora na ucieczk.

Krasie udao si odbi cios szabli. Zwinnym ruchem rania przeciwnika w bok. Ostrze zabrudzi czarny luz. Awar tylko krzywo si umiechn i wzi zamach na
drugi, tym razem zapewne miertelny, cios.
Wadczyni!
Gradan odepchn Kras, a jego topr trafi w cel. Odcita rka, trzymajca szabl, wyleciaa nad palisad. Oywieniec sykn przeraliwie i drug rk sign po
sztylet zawieszony przy pasie.
Za tob! krzykn Gradan i chwyci Kras za rami.
Zza czstokou wyleciaa strzaa i trafia w policzek starego przywdcy boryniackich wojownikw. Posypay si zby, trysna krew z przebitego policzka i jzyka.
Gradan krzykn niewyranie i spad z podestu.
Niechccy pocign za sob Kras.

Rzygowiny Welesa...
Mirena podwigna si z bota i po omacku czego szukaa. Z przegryzionej wargi sczya si krew. Mtny wzrok wyostrzy si, kiedy tylko namacaa rkoje
da.
Zwyciskie okrzyki Awarw wwiercay si w jej czaszk. Uniosa gow i spojrzaa.
Znw zakla.
Palisady bronia ju tylko garstka stracecw. Trzej awarscy podrzynacze garde szturmowali bram, wyrwali zasuw i zaparli si o okute brzem wrota. Konie
jedcw niecierpliwie przebieray nogami.
Za Miren rozlegy si awarskie gosy. Odwrcia si.
W drzwi gwnej chaty wbiegay Krwawe Psy. Pierwszy spostrzeg usiujc wsta Miren i podbieg do niej. Szabl trzyma w obu rkach i rycza jak pomylony.
Mirena si skulia.
Awar wisn szabl. Wiedma byskawicznie uskoczya i pchna napastnika mieczem. Ostre do zagbio si midzy ebra Psa. Wycigajc ostrze, Mirena
rozprua wroga a po stawy biodrowe. Awar zwali si na dziedziniec, a jego wntrznoci zmieszay si z botem.
Co stukno. Mirena oderwaa wzrok od umierajcego.
Rozpady si wrota stajni i z ciemnoci wynurzyy si sposzone konie. Wtargny na dziedziniec midzy Awarw i rozgoniy ich we wszystkie strony.
Warkoczyku! Wielimir usiowa utrzyma si na nieosiodanym koniu.
Kobieta zastawia drog swojemu gniadoszowi. Bysk ksiycowego amuletu olepi rumaka. Zwierz si cofno, przednimi nogami wierzgno w powietrzu, po
czym stano znw na ziemi i pozwolio Mirenie wsi.
Osa pognaa konia przed siebie.
Zmierzali w kierunku bramy. Mirena pomylaa, e za tego Warkoczyka odwdziczy mu si pniej.

Gradan, szybko! rzucia za siebie Krasa.


Stary wojownik wanie podnosi si z bota. Zama strza, ktra przeszya policzek, obie jej czci wycign z rany i wciekle cisn nimi o ziemi. Plujc krwi
i bekotliwie klnc, pody za sw pani.
Kraso! krzykn Wielimir. Zajecha drog pdzcemu w jej stron sposzonemu koniowi. Krasa prawie wpada pod kopyta rumaka, ale Gradan w por chwyci
go obiema rkami, szarpn ze wszystkich si i zatrzyma.
Hooou!
ylasty starzec mia wicej siy, ni mogo si wydawa.
Wskakuj, dziewczyno! krzykn dowdca druyny.
Krasa nie zwlekaa, odbia si, podskoczya i po chwili ju pewnie ciskaa udami koski grzbiet. Wielimir spokojnie odwrci wzrok i skierowa konia w stron
bramy. Mirena jechaa tu przed nim, wymachujc dem.
Krasa schylia si i wycigna do Gradana rk.
Zap si, stary wilku! Szybko!
Przyboczny wycign rk. Niestety, w jego plecy z ogromn si wbia si strzaa.
Gradan! wrzasna Krasa.
Wojownik patrzy w jej stron do momentu, a nie wyzion ducha na chodnym, pokrytym papk z bota i krwi, dziedzicu.

Stojcy przed bram Awarowie prbowali ich zatrzyma, ale do i topr Wielimira bezlitonie zgadziy trzech z nich, tym samym umoliwiajc dogodny przejazd
przez gromad jedcw.
Cwaowali zboczem na poudniowy kraniec osady. Kopyta zapaday si w grzsk ziemi, zostawiajc wyrane lady. Mirena ze wszystkich si staraa si utrzyma
na nieosiodanym ogierze. Wprawdzie potrafia jedzi nawet bez strzemion, ale utrzymanie si na gadkiej sierci koskiego grzbietu byo rzecz niemal niemoliw.
Wok nich wiszczay strzay niczym komary lecce w poszukiwaniu krwi.
Mocna Chors, ochraniaj nas!
Usyszaa gone renie i ujrzaa padajcego konia, miadcego swoim ciarem ciao jedca, jednego z towarzyszcych im Boryniakw.
Wkrtce gniadosz i kary ko przeskoczyy nad umocnieniami. Uciekinierzy zostawili za sob miejsce wstydliwej i haniebnej poraki.

Zwolnili dopiero, gdy dojechali do poudniowej czci doliny. Tam te koczyy si ki i droga znikaa w lesie. Wielimir rozejrza si. Oprcz niego i wiedmy
uratowa si tylko jeden mody Boryniak.
Gdzie jest Krasa?! wrzasn olbrzym. Gdzie, na wszystkich bogw, jest Krasa?
Cwaowaa za nami dyszaa Mirena. Pewnie j zgubilimy w tym deszczu strza...
W dolinie rozleg si dwik rogu, zwoujcy Krwawe Psy po walce.
Rozpocz si pocig.

Krasa z trudem podwigna si z mokrego, zimnego popiou. Miaa ju serdecznie do wszystkich upadkw. Tylko cudem unikna zama. Gowa pkaa jej od
tpego blu. Kilka krokw dalej ko kobiety bezskutecznie prbowa stan na nogach. Ra, wierzga, krwawi. Strzaa wbia si w jego pier.
Nad osad dobrzmiewa dwik rogu. Koo Krasy migay koskie kopyta, boto bryzgao, ziemia draa, sycha byo pokrzykiwania dnych krwi Awarw.
Wyruszali na w. Dudnienie kopyt oddalao si, sabo i nikno wrd odgosw nadcigajcej burzy. Nastaa cisza, zakcana jedynie rozpaczliwym rzeniem
zdychajcego konia.
Krasa z trudem apaa oddech. Musi wzi si w gar i uciec, ukry si w lesie...
Popatrzmy!
Serce prawie wyskoczyo jej z piersi. Zlkniona, obejrzaa si. Obok niej sta ko. Wzrokiem wioda od jego kopyt a na sam gr. Jedziec wyda si jaki may.
Czyby miaa przywidzenia?
Nie. To byo dziecko, okoo dziesicioletni chopiec. Cay zakrwawiony.
Schwytalimy co cennego umiechn si zowieszczo chopiec. Z pewnoci ma delikatne futerko!
Przeklty...
Nie dokoczya. Z przeciwnej strony, wanie tej, w ktr planowaa uciec, nadjecha kolejny jedziec. Kiedy zatrzyma konia przed Kras, miaa uczucie, jakby
wznosia si nad ni rzeba jakiego awarskiego boga. Znieruchomiaa i cho rozum nakazywa ucieka, ciao odmawiao posuszestwa.
Ponielimy wielkie straty, Mocny oznajmi chopcu jedziec. Uniony ton, jakim mwi, pokazywa, kto tu rzdzi. Kt mgby przewidzie, e te szczury bd
si tak zajadle broniy...
Liczba zabitych nie jest wana warkn chopiec. Wszyscy polegli znw powstan i bd suy Kelgarowi, tak jak przedtem.
Masz racj. Burgut spojrza na Kras. Oczy mia zimne niczym dwa kamienie. Kobieta. Pikna oceni j jak kupiec na targu niewolnikami. Kim ona
waciwie jest?
Czy to nie wszystko jedno? Zdawao si, e szkaradny umieszek kto wyci chopcu w twarzy noem. Kelgar nie zwraca uwagi na imi ofiary, ktra nakarmi
go swoimi wntrznociami.
Mimo e cay czas mwili po awarsku, Krasa wyczytaa z wyrazu ich twarzy, e wanie j pochowali.

Tam jest cieka! Za mn, szybko!


Troje uciekinierw zjechao z drogi i odgos kopyt ucich w igliwiu lenym.
W smreczynie panowaa jeszcze noc. Nie zwracali na to uwagi, poruszali si szybkim kusem. Na szczcie teren nie by zbyt stromy, tote do zwinnie jechali po
zboczu gry.
Byo coraz janiej. Wyjechali na rwnin pod stromymi skalnymi pkami. Spomidzy poronitych mchem gazw wypywa strumyk, zasilajcy czyste rdeko.
No, wspaniale warkn Wielimir. cieka w tym miejscu si koczya. Dalsza droga bya niemoliwa.
wite rdeko. Mody Boryniak wskaza na paski kamie, cay pokryty czarodziejskimi znakami. Z Dugiej ki chodz tu skada ofiary wiom.
Chodzili poprawia go Mirena.
Kogo to teraz interesuje?! Wielimir rozglda si nerwowo. Musimy zawrci. Szybko, dopki mamy jakkolwiek przewag. Moemy jeszcze zgubi Awarw
w lesie...
Ledwie wypowiedzia te sowa, a z gstwiny porastajcej zbocze dobieg odgos koskich kopyt i ujadanie Psw.

Na Peruna! krzykn Wielimir. Za pno. Z koni! Bdziemy si broni!


Konie zagnali pod zwisajce skay, gdzie nie byy widoczne. Potem skryli si za wielkimi gazami na skraju polany. Mody Boryniak mia jeszcze w koczanie kilka
strza. Mirena wierzchem doni otara pot z twarzy i wycigna do.
Nie ujrzaa w tym rdeku przyszoci? zapyta brodacz, unoszc topr.
Nie, ale i tak mog ci powry. Chcesz wiedzie, co nas czeka?
Niekoniecznie. Schowaj si!
Zatrzeszczay suche konary. Zboczem gry, w zarolach, jechao co najmniej tuzin jedcw. Musieli wyczu niebezpieczestwo, bo zwolnili i chwycili za bro.
Znajdujcy si na czele rumak zatrzyma si tu obok rdeka. Wielimir da znak modzianowi.
Boryniak wychyli si i wycelowa.
Teraz!
Ciciwa zadwiczaa. W powietrzu migny biae lotki strzay. Awar jadcy na czele druyny zawy. Machn rkami i run z konia. Jego wspplemiecy zaczli
krzycze i rozpierzchli si midzy drzewami. Modzieniec zaoy na ciciw drugi pocisk.
W tym samym momencie nad gowami trjki uciekinierw migny strzay. Nie leciay jednak z dou, od strony Awarw. Przeciwnie fruny zza ich plecw,
spomidzy ska. Wielimir, Mirena i modzian instynktownie si skulili.
Pociski byy skierowane w Krwawe Psy. Jedcy i ich konie padali i zsuwali si ze stromizny, torujc drog pozostaym wrogom. Trzask gazi i smreczyny miesza
si ze szczkiem broni.
Uciekinierzy z zaskoczeniem obejrzeli si za siebie. Na skaach ponad rdem stao i klczao kilku ucznikw. Zakadali na ciciw jedn strza za drug. Ryk
dobiegajcy z dou dobitnie wiadczy o tym, e trafiali celnie.
Zabrzmia rg. Atak usta, las wypeni si bojowym okrzykiem, a ze smreczyny wynurzyo si p tuzina mczyzn. Cali byli odziani w elazne zbroje. Ich wrzask,
wyraajcy dz krwi, zaguszy nawet skowyt Awarw.
Wielimir i jego towarzysze wytrzeszczyli oczy. Wok rozlegay si dzikie okrzyki. Awarowie nie mieli najmniejszej szansy. Wojownicy w elaznych zbrojach roznieli
ich na krwawe strzpy. Po chwili byo po wszystkim. miech i zwyciskie okrzyki zastpiy bojowy harmider.
Psia ma! Wielimir wyjrza zza kamienia. Kim oni s?
Skd mam wiedzie? rzucia Mirena. Wygldaj niczym jaka zbieranina. Widz nawet wowca.
Spjrzcie odezwa si modzian i skierowa wzrok w stron rdeka.
Od strony ska zmierza w ich kierunku zwalisty mczyzna w ciemnozielonym paszczu. W rku dziery czarodziejski kostur zwieczony rzebion gow wa.
A niech mnie! jkna Mirena.
Co? wycedzi Wielimir.
To jest Mocnogr!
Mocnogr? To mi co... Bogowie! Prawda! Jeden z magw, ktrzy przeyli starcie z Jugurrusem pod Vukmarem. Co on tu robi?
To samo co my wszyscy. Powstrzymuje Krwawe Psy.
Czyli mamy sprzymierzecw...
Moliwe. Mocnogr jest moim starym znajomym i ma u mnie niespacony dug... Nie odmwi mi pomocy. To znaczy, e w kocu mog zemdle. Trzymaj mnie.
Jak to? Wielimir spojrza na ni zaskoczony. Mirena opada jak rzucona przez dziecko lalka. Zapa j w ostatniej chwili.
do z brzkiem uderzyo o kamienie.

ajpierw uwiadomi sobie, e nie odczuwa blu. A tu przed wydarzeniami na mocie w podziemiach tyle go dowiadczy, e nagy jego brak
wydawa si czym nienaturalnym.
Mocni bogowie! Most nad przepaci... Sztylet w rku awarskiego mordercy...
Otworzy oczy i szybko nabra powietrza jak czowiek, ktry przez dugi czas trzyma gow pod wod, a teraz wypyn na powierzchni.
yj? Ale to ostrze przecie... Zimne, zimne jak ld... Przeszywajcy bl w piersiach... Straszliwy upadek w bezdenn ciemno...
Mrukn i unis gow. Lea na brzegu rzeki. Dwa kroki od niego krysztaowo czysta woda szemraa pomidzy otoczakami. Rzeka pyna spokojnie,
majestatycznie, jej szum przypomina stumiony piew rusaek z morawskich lasw. Drugiego brzegu nie widzia spowijaa go gsta mga. Dwign si na rkach. Nie
czu zimna ani ciepa, byo zupenie bezwietrznie. Zacz gorczkowo rozmyla.
Gdzie ja jestem? Upadek z mostu.... Podziemna rzeka... Mgowiec twierdzi, e rzeka wypywa na powierzchni w lasach na zachd od Kirtu i wpada do...
Nie, Roganie, ta rzeka nie wpada do Hronu.
Nie przestraszy si. Jakby wiedzia, e prdzej czy pniej ten cichy gos si do niego odezwie. Pomau usiad. Z mgy nad rzek wynurzy si ciemny zarys prostego
czna, wykonanego z kory ogromnego drzewa. Staa w nim posta w biaej szacie. Miaa kociste kolana, wskie, chopice biodra, a pod cieniutk sukni odznaczaa
si drobna klatka piersiowa.
Wydaa mu si jeszcze bardziej wta ni wwczas, kiedy widzia j po raz pierwszy.
d mikko si zatrzymaa i nieznajoma wysza na brzeg. Zbliaa si do Rogana lekkim krokiem wiy. Otoczaki pod jej bosymi stopami ani drgny. Uklka przy
nim i przysiada na pitach. Wosy miaa czarne jak gawronie pira. Spojrza jej w twarz. Bya to twarz modej kobiety, waciwie jeszcze dziewczyny, z bardzo blad,
delikatn, prawie przezroczyst skr. Od dziewczyny bi ulotny, nieziemski czar, psuty jednak wyrazem oczu. W ich ciemnej gbi odbijaa si pami minionych
wiekw. Ona bya tu, zanim Swarg wyku soneczn tarcz i po raz pierwszy powiesi j na nieboskonie. Ona bya matk wiata.
A pewnego dnia zapewne go te unicestwi.
To dodaa jest rzeka dusz.
Czyli... sowa wizy Roganowi w gardle. Czyli jestem w Niwie? W Wiecznym Lesie, dokd odchodz dusze zmarych?
agodnie si umiechna, niczym matka do dziecka, ktre w kcie izby widzi nieistniejc zjaw.
Wrcie do ona, ktre wydao ci na wiat.
Podnis rce. Z zaciekawieniem oglda swoje donie.
Rany. Znikny. Pooy do na klatce piersiowej. By ubrany w prost, czarn, sigajc poowy uda koszul z rkawami do okci. Czu, e pod materiaem,
w miejscu, gdzie sztylet wbi si w ciao, nie ma ani rany, ani blizny.
Spojrza w gr i zorientowa si, e czarnowosa obserwuje go przymruonymi oczami.
Pamitasz swoj mier? zapytaa z powag w gosie.
Oczywicie.
Dziwne. Zmarszczya brwi. Dusze nie pamitaj ziemskiego ycia. mier je oczyszcza i przychodz tu jak dzieci, niewinne i gotowe zacz wszystko od nowa.
Bardzo rzadko dzieje si inaczej, ale nawet wtedy dusze pamitaj jedynie urywki z ziemskiego ycia, strzpy obrazw, ktrych nie potrafi ze sob poczy.
Co to oznacza? skrzywi si Czarny. e nie umarem na dobre?
Tego nie wiem. Wszelkie cierpienia, duchowe i cielesne, powiniene by zostawi w wiecie miertelnikw.
Zdecydowanie tak si nie stao. Stale pamitam twarz swojej ony. I syna. Bl ju dawno przemin, ale nienawi do tych, ktrzy maj ich na sumieniu, pozostaa.
Spuci wzrok i zacisn zby. Ju nie zdoam si zemci. Daremnie przysigaem.
Daj spokj. Prdzej czy pniej i tak zapomnisz, a ziemskie ycie stanie si jedynie mglistym wspomnieniem, krciutkim byskiem w wiecznoci. Chod. Wstaa
i wycigna w jego stron drobn do. Czarny j chwyci i take wsta. Trzymajc si za rce, podeszli do rzeki i weszli na dk. Ta, sama, bez niczyjej pomocy,
ruszya i popyna po spokojnej, gadkiej wodzie.
Mga wisiaa wszdzie. Dwiki milky w ciszy, nawet szum rzeki ucich. Rogan spojrza w d i z zaskoczeniem stwierdzi, e nie widzi wody. Czno unosio w biaej
nicoci, nie byo wiadomo, gdzie jest gra, a gdzie d. Znaleli si poza czasem i przestrzeni.
Nie trwao to dugo. W boki dki znw uderzyy fale. U gry zakrakaa wrona. Mga nad rzek powoli ustpowaa. Wynurzyy si z niej wielkie, czarne ksztaty

czego stojcego na brzegu.


Rogan z przeraeniem spoglda na pnie przeogromnych drzew. Podobne miejsce ju raz widzia. Ten zadziwiajcy las, te rozoyste olbrzymy, ktre konarami
dotykaj nieba... Czyli to nie by sen?
Rzeka bya szeroka, ale drzewa okazay si tak rozronite, e splatay si ponad jej korytem i stwarzay wraenie, jakby pyno si jaskini. Panowa tu pmrok
i cisza.
Nieprzyjemne miejsce zauway Rogan.
Nie wszystkie zakamarki Niwy wygldaj w ten sposb. To jest serce zawiatw. Dusze i stworzenia z Lasu raczej omijaj je szerokim ukiem. Za bardzo tu
czu... powiew mierci. Czarnowosa umiechna si smutno.
Jak daleko jestemy od miejsca, w ktrym mnie znalaza?
Trudno powiedzie. Ja zupenie inaczej oceniam odlegoci ni ty. Kiedy tylko zechc, mog przenie si w dowolne miejsce. Mog by nawet w kilku miejscach
jednoczenie. A Las... jest ogromny. Owszem, ma granice, ale ludzkie miary tu nie starcz. Ju prawie jestemy na miejscu. Spjrz.
Spojrza w gr i wstrzyma oddech.
Przed nim wyrastao drzewo. Drzewo, przy ktrym inne lene olbrzymy wyglday jak modziutki lasek. Im bardziej si do niego zbliali, tym bardziej zasaniao im
pole widzenia. Zagbienia w korze wyglday niczym leby, ktrymi swobodnie mgby przejecha czterokonny zaprzg. Rogan powid wzrokiem do gry, ale nie
dojrza korony skrya si w chmurach. Zakrcio mu si w gowie i szybko spuci wzrok.
To jest... gos mu si zaama.
Wielkodb dokoczya towarzyszka. rodek wszystkiego. Wok niego kr wiaty. Take kraina ludzi.
To w jego koronie ma sw siedzib Swarg, praojciec wszystkich bogw.
Tak, tak mwi.
Ty tego nie wiesz?
Nigdy nie byam w bkitnym paacu. To nie dla mnie. Moje miejsce jest tu, na dole.
Rogan spojrza we wskazanym przez ni kierunku. Korzenie drzewa byy tak grube i rozronite, e kiedy pomidzy nie wpywali, poczu si, jakby znaleli si
w wwozie, z obu stron otoczonym wysokimi, ciemnymi skaami. Na kocu tej szczeliny, u podstawy drzewa, widnia wielki czarny otwr. Wanie tam,
w ciemnociach pod korzeniami Wielkodbu, bio rdo Rzeki Dusz. Tam te swoj siedzib miaa bogini mierci.
Witaj w moim paacu powiedziaa Morena i mocno chwycia rk Czarnego.
Do miaa zimn niczym ld.

Przez wodn bram wpynli do ogromnej jamy. Echo powtarzao odgos szumicej rzeki i zamieniao go w ponury, rozedrgany huk. W powietrzu pachniao
wilgotnym drewnem, ale nie by to zapach nieprzyjemny. Nad gowami mieli pltanin grubszych i cieszych korzeni, wygldajcych niczym tysice pajczyn. Jakby
wpynli do ywej jaskini.
Przed nimi, w ciemnoci, pojawi si sznur wiate, wznoszcy si od rzeki a do szczytu dziupli. dka zmierzaa prosto w kierunku jego dolnego kraca. Dopynli
do kadki u podna stromych schodw. Tajemniczymi wiatami okazay si czaszki, dziwacznie wskie, o szczkach penych zbw, przeraajce wyglday
zupenie jak te, z ktrych usypany by kurhan w niedawnym nie Rogana. Wisiay w pltaninie korzeni nad schodami. Jakby ich waciciele utknli w sieciach i tam
dokonali ywota. Ze wszystkich dziur w czaszkach bio zielone wiato, tak intensywne, e przewiecao przez koci.
Wyszli z czna. Nawet schody nie byy zwyke, drewniane. Wyglday tak, jakby potna sia powyginaa korzenie i utworzya z nich stopnie. Rogan szed za
czarnowos, a pod bosymi stopami czu pulsujce soki drzewne. Cudaczne lampy owietlay im drog.
Wspili si na szczyt i przez niewielki otwr weszli do kolejnej jaskini w masywnym ciele Wielkodbu. Bya mniejsza od tej na dole, ale i tak wszystkie ziemskie izby
i paace nie mogy si z ni rwna. Wzdu cian arzyy si kolejne czaszki, ale gwnym rdem wiata by duy otwr w cianie, przez ktry do rodka wpadao
blade wiato dnia. W zaczarowanym blasku wszystkie ksztaty wydaway si niewyrane. Rogan poczu si niepewnie.
Po lewej stronie widzia co przypominajcego oe wycieane skrami, w przeciwlegym kocu pomieszczenia zauway tron przedziwnego ksztatu, a porodku
mae jeziorko. Nie opuszczao go jednak odczucie, e wszystko to jedynie majaki unoszce si w nicoci.
Spdzam tu mao czasu zamiaa si jego przewodniczka. I bardzo rzadko miewam goci. Nie odbywaj si tu biesiady, nie pynie mid, nie rozbrzmiewaj
pieni. W miechu, ktry tu czasem sycha, wicej jest szaleczej beznadziei ni radoci.
Rogan spojrza na ni i zauway, e jej umiech znw jest peen smutku.
Potrafisz sobie wyobrazi, jak smakuje samotno, kiedy jest si niemiertelnym?
To jest powd zapyta ostronie dla ktrego tu jestem? Nie przyprowadzasz przecie do wasnego domu kadej duszy, ktra dostanie si do Niwy...
Nie, nie przyprowadzam. Waciwie jeste pierwszym miertelnikiem, ktry zawita do wntrza Wielkodbu.
Dlaczego wanie ja?
Cierpliwoci zbya go bogini i podesza do rodka komnaty. Usyszysz tu odpowiedzi na wiele pyta.
Posusznie zamilk i poszed za ni. Polep tworzya mieszanina zwykej lenej ciki, sprchniaego drewna i zgniych, rozdrobnionych lici. Porodku widniao
zagbienie wypenione przezroczyst ciecz. Wygldaa jak zwyka woda, ale kiedy Morena skonia si nad studzienk i dotkna powierzchni palcami, rozeszy si od
nich niezwyke krgi. Ciecz miaa konsystencj miodu. Pod wpywem dotyku zmtniaa, a na jej powierzchni zaczy pojawia si obrazy. Rogan mia uczucie, jakby
patrzy w lustro, w ktrym odbija si zupene inne miejsce ni to, ktre w rzeczywistoci si przed nim znajduje.
Co to jest? zapyta.

Boskie oko. Pokazuje kade miejsce z kadego wiata.


Z ludzkiego te?
Oczywicie. wite studzienki i rdeka, z ktrych miertelnicy wyczytuj przyszo, maj w sobie odrobin czarownej mocy tej wody. Bogini przysiada na
pitach i w skupieniu patrzya w jeziorko. Na powierzchni pojawi si Las, a raczej jego skraj, bo drzewa ju rzadziej rosy i midzy nimi wida byo rozoyst rwnin.
Na niej, jak okiem sign, falowaa dojrzaa pszenica.
Widzisz? Las nie jest nieskoczony. Otaczaj go bezbrzene rwniny. Tam ju moja moc nie siga. Wadc pl jest kto inny. Spjrz.
W zocistym morzu zboa brodzia ciemna masa.
Czarny po chwili dojrza, e jest to ogromne stado byda. Na jego czele kroczy olbrzymi byk. Ziemia trzsa si pod jego kopytami, a oddech zwierzcia rozgarnia
pszenic niczym podmuch silnego wiatru. Na szerokim grzbiecie siedziaa istota podobna do czowieka, ale nieporwnywalnie wiksza, z kopytami zamiast stp.
Z grzywy wypowiaych od soca wosw sterczaa para zakrzywionych rogw. Byy tak wielkie, e ich ciar bez trudu przygnitby dorosego czowieka.
Weles powiedzia Rogan.
Bogini przytakna.
Opiekun dobytku i stranik Niwy. Dniem i noc, wraz ze swym stadem, okra Las i doglda, aby nic nie przenikno z zewntrz ani nie wydostao si ze rodka.
Od czasu do czasu pojawia si w Lesie. Dzisiejszej nocy jednak zaley mi, eby trzyma si z daleka od Wielkodbu. Na razie nie wyglda to le. Otwart doni
zatoczya koo nad rdekiem. Powierzchnia zadrgaa i obraz znikn. Ciecz znw staa si przezroczysta.
Rogan si zamyli.
Mwisz, e moesz std zobaczy kady zaktek Lasu?
Owszem. Spojrzaa na niego pytajco. Jej wzrok jak iga przeszy mu mzg i podglda myli. Pokrcia gow.
O nie, Roganie. Nie moesz teraz o tym myle.
Dlaczego? Chc ich tylko zobaczy, o nic wicej nie prosz.
Nie powiniene. Twj al ju troch zela, a to by mogo otworzy zagojone rany duszy.
Zmarszczy czoo.
Dlaczego? cign. Co jest nie tak, jak powinno? Poka mi dusze moich bliskich albo powiedz, dlaczego nie jest to moliwe. Syszysz?! podnis gos.
Morena gono westchna.
Jeste pewien?
Jestem.
Zatem w porzdku. Nie miaam zamiaru, ale ci powiem. Dusze twojej ony i syna... zawiesia gos.
Co z nimi? domaga si odpowiedzi.
Nie ma ich w Niwie.
W komnacie zapada cisza. Rogan szybko podszed do bogini, chwyci j za ramiona i zmusi, by spojrzaa mu w oczy.
Gdzie zatem s?
Kada gdzie indziej. Dusza twojego syna do tej pory przebywa w ciele miertelnika.
Znieruchomia.
Co ty wygadujesz? Wojana porway Krwawe Psy?!
Zgadza si. Ale nie zoyy go w ofierze, tak jak mylae.
Co wic si z nim stao?
To ju nie jest wane i ju ciebie nie dotyczy. Zapomnij o tym, co byo...
Nie! gos mczyzny zadudni w caej jaskini. Powiedz mi, gdzie jest Zdobenka. Wiem, e jest martwa, umara na moich rkach! Jak to moliwe, e jej dusza
nie dotara do Lasu Wiecznoci?
Twoja ona... Morena si zawahaa Zostaa zoona w ofierze innemu bogowi.
Rogan szeroko otworzy oczy. Jego rce bezwiednie opady z ramion bogini.
Czyli Kelgar... Nie dokoczy.
Tak.
Ale... Przeraenie wycisno mu zy z oczu. Nie moesz nic z tym zrobi? Jeste przecie bogini, posiadasz nieograniczon moc...
Kelgar te. wiat, w ktrym przebywa, jest mi zupenie obcy, odlegy, ukryty w ciemnych zaktkach przestrzeni i czasu. Tam nie siga moc adnego z bogw
Wielkodbu. Nie moemy tam nawet zajrze. Wskazaa na rdeko.
Ja widziaem ten wiat Rogan mwi pprzytomnie. Martwa rwnina, czarne kamienie, horyzont owietlony pomieniami... I stado demonicznych koni, bez
odpoczynku cwaujcych z kraca na kraniec...
Morena wycigna do i dotkna jego twarzy.
Musisz o tym zapomnie, Roganie. Wyma ten obraz z myli. Nie mog ci teraz przeladowa ze wspomnienia.
Mrugn i z kcikw oczu popyny sone strumyki ez.
Zapomnie, powiadasz? Mojego syna uprowadzili, on zamordowali i powiedli jej dusz na wieczne przeklcie. A ja nie byem w stanie ich nawet pomci. Jak
mog o tym nie myle?
Chod. Wzia go pod rk i poprowadzia w stron dziwacznego ka, ktre skadao si jedynie z kopy skr, niespotykanie kolorowych i pokrytych

dziwacznymi wzorami. Rogan nigdy nie widzia zwierzt, z ktrych zostay cignite. Z pewnoci nie yy one w wiecie miertelnikw. Czarnowosa zaja miejsce
porodku posania i skina na niego. Bez zastanowienia usiad obok niej.
Spjrz mi w oczy.
Posucha. Najpierw mia wraenie, e wnika w jego wiadomo. To byo nieprzyjemne. Czu si, jakby wypi za duo wina. Ziemia si pod nim zachwiaa. Myli si
rozpierzchy niczym stado sposzonych wrbli i nagle widzia ju tylko jej oczy, twarz i uchylone usta. Mia wraenie, e kto obcy unosi jego rk i zanurza j w jej
kruczoczarnych wosach. Ledwie do niego docierao, e Morena rozwizuje sznurowanie jego koszuli.
Twj al i moja samotno czyta z ruchu jej warg, bo dwiki przestay ju cokolwiek znaczy. Znam sposb, w jaki moemy je odpdzi. Przynajmniej na
chwil.
Pomoga mu si rozebra i jednym szybkim ruchem zdja z siebie koszul. Wte ciao niecierpliwie przywaro do silnego torsu.
Powiedz... Obja jego szyj. Jak to jest obejmowa mier? Naprawd jestem taka zimna?
Do pooy na drobnej piersi. Czu wybrzuszenie brodawki, drce, twardniejce z podniecenia. Nie, wcale nie bya zimna. Pulsowaa w niej dza, tak jak
w kadej ywej istocie. A on na ni zareagowa w najnaturalniejszy sposb.
Nie czekaa na odpowied. Znaa jego myli. Przycisna wargi do jego ust i obja jego biodra swoimi udami. Przez chwil smakowaa pocaunek, potem skierowaa
rk w stron ona i pomoga mu w siebie wej. Gorco, ktre z niej bio, szybko wlao si take w jego yy. Gdy j pewnie chwyci i ostronie, starajc si z niej nie
wypa, pooy j na skry, uwiadomi sobie, e znalaz si na drodze bez powrotu.
Ich myli zlay si w jedno. Rogan zanurzy si w sodkie zapomnienie.

iedy Mirena wreszcie ockna si z omdlenia, wcale nie odczua ulgi. Przeciwnie rany piekielnie bolay, odek podchodzi jej do garda, a gowa
pkaa, jakby kto waln w ni obuchem. Na dodatek w kroczu miaa wielki strup zaschnitej krwi.
Poprosia Chors, eby znw pogrya j w niewiadomoci.
Nie wystarczy ju tego wylegiwania?
Poznaa gos Wielimira. Otworzya oczy i znw je zamkna. Chwil trwao, nim wzrok przyzwyczai si do dziennego wiata. Leaa na plecach.
W powietrzu wiroway suche licie.
Daj mi pi... W ustach miaa tak sucho, e ledwie j byo sycha.
Przytrzymaj j. I ten gos brzmia znajomo, cho ju dawno go nie syszaa.
Wielimir podpar jej gow, a ten drugi przyoy do ust kobiety szyjk bukaka. Poczua na ustach wie wod. Staraa si pi pomau, eby unikn zakrztuszenia.
Kiedy troch ju ugasia pragnienie, spojrzaa w gr i wytya wzrok. Pochylaa si nad ni okrga twarz z wesoymi zmarszczkami w kcikach oczu. Otoczona bya
siwymi wosami, na przedzie splecionymi w dwa warkoczyki.
Curyo...
Mczyzna w ciemnozielonym paszczu wytrzeszczy oczy, poczerwienia jak rak i szybko zacz si rozglda.
Prosz, Osa, wicej tego nie wymawiaj. Teraz nazywam si Mocnogr. Rozumiesz? Mocnogr!
Curyo? powtrzy Wielimir, duszc w sobie miech.
Tak si kiedy nazywaem fukn na niego czarownik. Sam przyznasz, e to nie jest odpowiednie imi dla osawionego pana zakl i witej gry Welestur.
Przysignijcie, e nikomu go nie zdradzicie. A szczeglnie mczyznom, ktrzy mi towarzysz ciszy gos. Czuj przede mn respekt. To by mogo zaszkodzi
mojej sawie.
A zatem to ty nas wczoraj obserwowae przemwia Mirena sabym gosem. Tam, przy potoku... Wyczuam twoje zwiadowcze czary...
Wiem. Czarownik si skrzywi. Kiedy mi odpowiedziaa moc Chors, od razu domyliem si, e to ty. Do mnie to zaskoczyo. Mylaem, e tuasz si
gdzie za Moraw.
Zmiany, zmiany... Co zrobilicie z martwymi Psami?
To, co naley odpowiedzia Mocnogr. Odcilimy im gowy i nogi, serca poprzebijalimy dbowymi kokami, w czaszki wbilimy gwodzie. Kawaek std
znalelimy idealn szczelin w skaach, tam ich uoylimy i przykrylimy gazami.
Na pewno bdzie im tam dobrze. Wiedma opara si rkami o ziemi. Wielimir chcia jej pomc, ale odmownie pokrcia gow. Usiada i opara si plecami
o gaz. Chwil walczya z zawrotami gowy, spowodowanymi zmian pozycji. Po chwili widziaa ju wyranie.
Obz by rozbity pod ska gdzie w lesie nie znaa tego miejsca. Dookoa siedzieli obcy wojownicy i podawali jeden drugiemu bukak z winem. Mieli dobre
humory. Jeden z nich wanie koczy opowiada zabawn historyjk.
...a potem go zmusili, eby zear wasne jaja!
Wszyscy wybuchnli rubasznym miechem.
Co to za mczyni, Cu... ech, Mocnogrze? Twoi przyjaciele?
No, raczej bym ich nazwa... wsplnikami umiechn si olbrzymi czarownik. Zawarlimy dwustronne porozumienie. Kiedy znajdziemy Kirt, ja im pomog
wej do rodka i odwrc od nich awarskie czary, oni za zajm si Krwawymi Psami.
Kirt, hm... Te o nim wiesz.
Naturalnie. W nasze rce wpad jeden z wojownikw Burguta. Tortury na niego nie dziaay, ale kiedy zawiniem jego mzg widmami, w ktrych olbrzymi w
wyjada jego bebechy, od razu rozgada si o tajemniczej wityni za Hronem.
Jest tam zoto?
Ha! Widz, e szukamy tego samego, Oso. Te uwaam, e w tej dziurze musi by co wicej ni otarz ofiarny i rzeba awarskiego biesa. Ale skarb to nie
wszystko, czego szukam.
Co moe by bardziej interesujce ni kupa zota? zamiaa si.

Spojrza jej w oczy, by przekona si, czy moe jej zaufa.


Powiedz, Oso, co wyprawiaa dzisiaj rano na dole, w osadzie? Nad okolic unosia si taka moc, e mzg prawie wypyn mi uszami.
Chciaam czarami ochroni Boryniakw. Ale Awarowie mieli ze sob czarnoksinika. I to nie byle jakiego. Da mi niele popali.
Mocnogr nachyli si nad ni. Gos mia powany i nalegajcy.
Widziaa go?
Z daleka. Zdawao mi si... Pokrcia gow.
Co?
Gupota. To byo... dziecko. May chopiec.
Mocnogr popad w zamylenie.
Wiedziaem. To on.
Kto on? Wydu to z siebie wreszcie, Mocnogrze. Czego i kogo ty waciwie szukasz?
Wyprostowa si.
Jak zapewne ci wiadomo, jaki czas temu zrobiem najwiksz gupot w swoim yciu...
Wyruszye na bj z wielkim kapanem awarskim.
To wanie miaem na myli. Pieko pod bramami Vukmaru przeyem tylko dziki szczliwemu zbiegowi okolicznoci. Zwyciylimy psiego czarnoksinika za
cen ogromnych strat. Niektrzy z nas zginli na miejscu, inni w ogromnych cierpieniach jeszcze tego samego dnia, po walce. Przeyem ja i jeszcze jeden czarownik,
ktry dochodzi do siebie wiele tygodni. Ja wyszedem z walki bez wikszych ran. Mocnogr zatrzs si, jakby tym chcia usprawiedliwi swoje szczcie. I w ten
sposb to na mnie spad obowizek dokoczenia wszystkiego.
Mirena i Wielimir patrzyli na niego pytajco.
Dokoczenia czego?
Mocnogr podrapa si za uchem.
Chodzi o to, e chocia usmaylimy Jugurrusa na skwark, to nadal pozostaje niezwyciony.
Patrzyli na niego w skupieniu i z przeraeniem w oczach.
Kiedy po bitwie ogldaem szcztki po czarnoksiniku cign Mocnogr nie trafiem na aden, nawet najmniejszy, lad po jego mocy. Rozumiecie? Jugurrus
wada tak nadprzyrodzon si, e nawet popi po nim powinien by ni przesiknity. Niczego tam jednak nie wyczuem, nawet najmniejszego ladu magii.
Co to oznacza? Wielimir nie rozumia.
e Jugurrusowi udao si tu przed mierci oddzieli dusz od ciaa wyjania Mirena.
Te tak uwaam przytakn Mocnogr. Syszaem ju o magach, ktrzy potrafi dokona takich rzeczy...
Poczekaj chwil! Zmarszczki pod nosem Wielimira zrobiy si jeszcze gbsze. Chcesz powiedzie, e wielki kapan uciek? e zgadzilicie tylko jego ciao,
a jego duch nadal lata po wiecie i sieje zniszczenie?
Wreszcie zaczynasz rozumie. To byo jedynie czciowe zwycistwo, wic trzeba je dokoczy. Dowiedziaem si, e czarnoksinik mia ucznia. Opiekowa si
nim jak wasnym synem. Ale ten chopiec uciek z Vukmaru pod ochron druyny Burguta...
Aha zrozumiaa Mirena. Ten may bkart...
To by wanie ten, na ktrym rano poamaa sobie zby doda Mocnogr. Czarnoksinik wychowa go na swj obraz. A Krwawe Psy chroni chopca, tak
jak poprzednio Jugurrusa. A jak mylicie, dlaczego Burgut i jego grupa tak nagle uciekli z Vukmaru tu po tym, jak ciao Jugurrusa si usmayo?
Masz racj. Wielimirowi bysny oczy. Wszyscy si nad tym zastanawiali. Twierdzisz, e chcieli ochroni ucznia Jugurrusa?
Oczywicie. Kiedy dusza wielkiego kapana usza z ciaa, ucze najprawdopodobniej zakl j w jakim magicznym przedmiocie-amulecie, drogocennym kamieniu
lub czym podobnym. Nastpnie trzeba go byo ukry w bezpiecznym miejscu...
W Kircie...
Wanie. Uwaam, e ucze chce znale odpowiednie ciao i za pomoc rytuau przenie dusz swojego mistrza. Kiedy Jugurrus znw przybierze materialn
posta, wwczas odzyska pierwotn si.
I wanie ten przedmiot z dusz Jugurrusa, jeli w ogle co takiego istnieje, starasz si zdoby? Taka ma by twoja zdobycz?
Mocnogr si zdenerwowa.
Nie musz ci wyjania, e co takiego jest dla mnie o wiele cenniejsze ni najwiksza gra zota.
To jasne. Ale chciaabym wiedzie Mirena zmruya oczy czy pragniesz tego przedmiotu dlatego, e dziki niemu nie dopucisz do oywienia Jugurrusa, czy
dlatego, e zakltej w nim mocy chcesz uy do wasnych celw.
Czarownikowi miech zastygn na twarzy, ale nim zdy cokolwiek powiedzie, przeszkodzio mu dudnienie kopyt. Wojownicy signli po bro. Mocnogr unis
lask. Kiedy jednak z lasu wyjechali jedcy, wszyscy si rozlunili.
Biaodrag powiedzia Mocnogr. Mglista powiata, ktra ju zacza si wytwarza wok gowy wa na kocu kostura, zacza teraz sabn.
Trzej jedcy zatrzymali si przy kocu obozu i zsiedli z koni. W pierwszym z nich wiedma rozpoznaa wowca jaszczurze oczy, uskowata skra bez
najmniejszego woska, nieludzko gibkie ciao, jakby pozbawione koci. W grach za Cis, przy bugarskiej granicy, czonkowie tej wymierajcej rasy yli jeszcze do
licznie. Panowao przekonanie, e od wowcw najlepiej trzyma si z daleka.
Krwawe Psy opuciy osad oznajmi Biaodrag. Ujli jecw, zabrali swoich polegych i wyruszyli na pnoc.
Widzielicie kobiet? spyta zniecierpliwiony Wielimir. T ze zocistymi wosami?

Wojownik spojrza na niego.


Jakie miaa wosy, to nie wiem. Jedyna kobieta, jak widziaem wrd uprowadzonych, bya caa we krwi i bocie.
To musiaa by Krasa. Jeszcze moemy j uratowa. Jeli natychmiast wyruszymy za Awarami, dogonimy ich i w odpowiednim miejscu zapiemy w puapk...
Niczego takiego nie zrobimy wszed mu w sowo Mocnogr. adnego ataku. Chcemy znale psie gniazdo. Awarowie musz nas tam zaprowadzi.
Gupota rzuci Wielimir. O wiele atwiej bdzie dopa ich z zaskoczenia, ni zdoby Kirt.
By moe, ale teraz gramy na naszych zasadach, Boryniaku. A my chcemy znale wityni. Albo idziecie z nami, albo dziaajcie na wasn rk, a w takim razie
ycz powodzenia.
Wielimir chcia co powiedzie, ale Mirena pooya rk na jego ramieniu.
Mocnogr ma racj. Musimy poczy siy. Nie zapominaj, e i nam zaley na znalezieniu Kirtu. Spojrzaa na Biaodraga. Ilu Awarw przeyo walk?
Jaki tuzin.
Ale potrafi oywia martwych przypomnia Mocnogr.
Dlatego musimy si pospieszy. Mirena wzrokiem poprosia Wielimira, by pomg jej wsta.
Co tak bulgoce? Biaodrag zapyta Mocnogra. Nie chcecie chyba wlec ze sob tej suki? Bdzie nas tylko spowalnia i plta si pod nogami!
Wiedma zmruya oczy.
Uwaaj, ysy bie, eby czasem ci kto nie uci gadziego jzora. Id z wami, jasne? Nie odpuszcz awarskiego zota!
To z pewnoci burkn Biaodrag z pogard. Potem zauway niezadowolone spojrzenie Mocnogra. Co?
Bierzemy j zdecydowanym tonem powiedzia czarodziej. Jej umiejtnoci mog nam si przyda, kiedy bdziemy ama ochronne czary wityni.
Wowiec sykn co w swoim jzyku i, uraony, odwrci si na picie.
Jeste pewna, e dasz rad, Warkoczyku? zapyta Wielimir. Nadal jeste bardzo blada. Moe rzeczywicie powinna...
Spojrzaa na niego tak, e w jednej chwili zamilk i zmieni zdanie.
Wszystko jasne. Chwy mnie, pomog ci wsi na konia.

Ciko powiedzie, czy na chwil zasn bo czy dusze potrzebuj snu? ale nie zauway, kiedy zacz zapada zmrok. Oprzytomniawszy, uwiadomi sobie, e
znikn promie dziennego wiata, dotychczas na skos przecinajcy komnat. Przez otwr w Wielkodbie wdzieraa si ciemno. wiato z czaszek toczyo z ni
nierwn walk.
Z zewntrz, z otchani Lasu, dobiegao przecige wycie.
Mczyzna podnis si z wygrzanych skr i wzrokiem szuka swojej towarzyszki. Staa naga przy studzience, oblana migotliwym, srebrzystym wiatem. Rogan
obserwowa j w milczeniu i budziy si w nim dziwne odczucia. To uwielbienie, jakkolwiek dziwne i pene dzy, nie napeniao go spokojem. Przeciwnie, jakby mu
co zabrano. Nie mg pozby si wraenia, e co jest inaczej.
Przypomnia sobie straszne rzeczy, ktre usysza o Zdobence i Wojanie. Co dziwne, zachowa spokj. Nie wpad w zy nastrj, nie naszy go wyrzuty sumienia.
Zaczyna wszystko rozumie. Zczenie z bogini wymieszao ich wiadomoci, a kiedy si rozdzielili, Morena co zabraa z jego wntrza. Myl mia lekk, wszystko
odbiera wiadomie i trzewo, bez zbdnego ualania si i starych smutkw. By... obojtny?
Nie, to niewaciwie sowo. Czarnowosa odwrcia si w jego stron. Jeste spokojny. Nie zapomniae, ale zmierzye si ze sprawami, ktrych ju nie
moesz zmieni. To ci byo potrzebne. Dzisiaj w nocy musisz by skoncentrowany, uwanie sucha i podejmowa waciwe decyzje.
Umiechn si niewyranie.
Decyzje? Jestem martwy. Martwi nie podejmuj decyzji.
Nie bybym tego taki pewien odezwa si kto stojcy za jego plecami.
Rogan odwrci si, zaskoczony. Spomidzy plam zielonkawego wiata wyzieraa ciemno. Na tronie p lea, p siedzia kto olbrzymi, nogi trzymajc
przerzucone przez podokietniki siedziska. Rogan usiowa dojrze twarz nieznajomego, ale widzia jedynie wiecce krwistoczerwonym arem oczy. Ca reszt
skrywa mrok.
Ja jestem tego pewna odwarkna Morena i wrcia do ka.
Wszystko si zmienia, siostrzyczko. Nawet w wiecie wiecznoci. W kocu, gdyby tak nie byo, nie wysuchaaby mojej proby i nie przyprowadzia go tutaj.
Naoya bia tunik.
Zrobiam to tylko dlatego, eby nie sucha wicej twojego skomlenia.
Nagrod ju odebraa zamia si go. Nie mwi gono, ale jego gos przyprawi Rogana o dreszcze.
Ognistooki spuci nogi na polep i wsta. By o gow wyszy od Rogana, a jego plecy byy co najmniej dwa razy szersze. Nosi paszcz z czarnej, wenianej cuchy.
Poza nim mia na sobie tylko gacie z grubego, ciemnego materiau, przepasane rzemieniem z masywn klamr. Obnaony tors ozdobiony by naszyjnikiem z kw
i pazurw nieznanych czowiekowi zwierzt. Nogi do poowy ydek mia owinite skr, przewizan rzemieniami od skrzanych kierpcw. Rogan nadal nie mg
dojrze twarzy. Widzia dugie, czarne wosy i sigajc do piersi gst brod, ale oblicze nadal tono w mroku. Tylko te rozarzone oczy mierzyy go od stp do gw.
Jeste dobrze zbudowany hukn nieznajomy. Troch osabiony, ale to si zmieni. Co ty na to, siostrzyczko? Cakiem mi si podoba. Tak po ludzku.
Na zewntrz znw zawy wilk. Teraz by duo bliej. Ze wszystkich stron odpowiedziao mu mnstwo takich samych gosw.
Syszysz? Witaj ci jak brata. Waciwie, jeli tak na to patrze, naleysz do watahy. Olbrzym spojrza mczynie w oczy. Wiesz, kim jestem?
Czarny mia nieodparte wraenie, e patrzy nie w oczy, ale w dwa otwory, w ktrych wida bezdenn gbi pomieni. Nie spuci wzroku. Nie ba si.

Ju ci widziaem powiedzia. Tam, w kurhanie, chwil przed tym, jak...


Ty mnie widziae? w gosie nieznajomego zabrzmiao zdziwienie.
Poznaj take twj gos.
Naprawd? Gdzie go syszae?
Miaem sen. Widziaem Las Wiecznoci, w ktrym czarna sfora prowadzia mnie do kurhanu z koci. W jego wntrzu dwaj... mczyni grali. Jednym z nich bye
ty. Nie dopisywao ci szczcie.
Go znaczco spojrza na Moren.
Przeniesienie wiadomoci na inny poziom? zdziwia si bogini. U miertelnika? Jak yj, nie syszaam o czym takim. Zdaje si, e rzeczywicie jest
wyjtkowy.
I Gorywad mu pomaga. Wyrw temu nikczemnikowi ca sier!
Na zewntrz rozleg si dziwaczny miech. Gdyby to nie byo bezsensowne, Rogan przysigby, e syszy wilczy chichot.
Co z jego pamici? zapyta Czarnobrody.
Wszystko pamita.
A to ci dopiero! To nie zdarzyo si dotd nikomu z jego rodu.
Z mojego rodu? Rogan nie rozumia.
Chyba ju czas, eby mu powiedzia zaproponowaa Morena.
Olbrzym przytakn.
Syszae kiedy o Czarnobogu? zapyta.
Rogan przenis wzrok z gocia na Moren i z powrotem. Po krtkim milczeniu przytakn.
To ty. Jeste panem nocy i najmocniejszym czarnoksinikiem.
Mdry chopiec. A o czarnoksinikach ze wityni Krwawego Ognia? O nich co syszae?
Po plecach Rogana przebiegy dreszcze.
Jasne. Kade dziecko zna opowiastki o czarach odprawianych w wityni na Grze Dzika. Mwi, e pierwszy z czarnoksinikw, Beldegor, by twoim synem.
Mona tak powiedzie. Beldegor by ojcem Wilkowoja, a z kolei jego synem by Czarnowir. Twj ojciec.
Mj... Rogan zamar. Kto?
Dobrze syszae. Mczyzna, ktrego poznae jako swojego ojca...
Zbrasaw.
...tylko ci wychowa. Mia u czarnoksinikw niespacony dug. Kiedy pewnego razu Czarnowir przyprowadzi do niego swoj ciarn on, Zbrasaw musia
przysic, e zaopiekuje si ni i dzieckiem, ktre lada moment miao przyj na wiat.
Rogan mia nadal wraenie, jakby kto go zakl w kamie.
Co si stao z moj matk?
Zmara przy porodzie. Akurat w tym przypadku Zbrasaw powiedzia ci prawd. O tym jednak, kim w rzeczywistoci bya Sawena, ju ci nie powiedzia. Teraz
te nie ma na to czasu, to zawia historia. W tej chwili musisz jedynie przyj do wiadomoci, e jeste potomkiem czarnoksinikw, ktrzy pochodz z mojej krwi.
Jeste moim praprawnukiem.
Rogan nie wiedzia, co odpowiedzie.
A mj rd nie moe wygin cign Czarnobg. Suchaj mnie uwanie, chopcze. Tu przed twoim narodzeniem pod wityni Krwawego Ognia podeszli
nieprzyjaciele. Dlatego Czarnowir zawiz ciarn Sawen na poudnie i ukry j w chacie Zbrasawa. Sam za wrci, by walczy z tchrzami, ale ich przewaga bya
miadca.
Zabili go?
Tak.
Kim waciwie byli ci... nieprzyjaciele?
Czciciele Biaoboga. Mojego brata.
Mylaem, e Biaobg jest panem dobra i wiata...
Olbrzymia pier zatrzsa si od gromkiego miechu.
Tacy ju jestecie, wy, ludzie. Tak chtnie upraszczacie rzeczy i oceniacie podug zewntrznych cech. Ale nie zawsze siy wiata s dobre, a to, co ukrywa si
w ciemnoci, musi by ze. Biaobg jest wrogiem Wielkodbu. Nie uznaje boskich praw i hierarchii, sam chce wada wiatami, ktre kr wok najstarszego
z drzew. Kradnie si Swaroycowi, ze soca, i przetwarza j w niszczycielsk moc. Jego ziemscy poplecznicy zabili twojego prawdziwego ojca. Nadszed czas, aby
go pomci i wypeni swoje przeznaczenie.
A co nim jest?
Masz si sta czarnoksinikiem. Panem Krwawego Ognia.
Rogan si skrzywi.
No to ju widz, jak mi si uda. Nie jestem przecie czarownikiem. O magii nie mam pojcia...
Na razie nie. Ale drzemie w tobie niezmierzona sia. Zdaje si, e pena moc i umiejtnoci twoich przodkw. Odziedziczylicie cz mojej potgi i przekazujecie
j swoim pierworodnym synom. Dlatego jest tak wane, eby powrci wrd ywych.

Nie tak szybko rzucia Morena. Jeste wiadomy, jakie to moe mie skutki? Chcesz, eby Rogan powsta z martwych? Tak si przecie rodz bogowie!
Nie przesadzaj, siostrzyczko. Sama stwierdzia, e wizy midzy Roganem a ziemskim wiatem nie s wcale naruszone, e jego wiadomo i pami nadal
dziaaj. On waciwie nie umar. Nie moe tu zosta.
Jeli dowie si o tym Weles...
Ale Rogaty o niczym si nie dowie. Prawda?
Zapanowaa cisza. Morena zmarszczya czoo. Myli w gowie Rogana kotoway si jak stado sposzonych wiatem nietoperzy. Sysza niezliczone iloci pieni
i opowieci o tajemniczym jedcu, ktrego mona przywoa krwawym obrzdem i poprosi o pomoc. Ludzie szeptem wymawiali jego imi, aby zjawa nie przysza
nieproszona. Za swoje usugi da zbyt wysokiej ceny.
No tak, siostrzyczko zagadn Czarnobg. Ju przecie podja decyzj. Nie wahaj si.
Morena pochmurnym wzrokiem patrzya w krwawe oczy.
Stranik Niwy nie moe si dowiedzie, e za jego plecami dzieje si co takiego.
Jeli sama mu tego nie wyjawisz...
Nie jest a takim gupcem, za jakiego go masz. I pamitaj: ostatni raz naruszam dla ciebie zasady panujce w Lesie.
Bd to mia na uwadze, siostrzyczko. Rogan, idziemy. Musimy si pospieszy.
Zmieszany Rogan spojrza na bogini. Podesza do niego. Jej twarz nie wyraaa adnych uczu, ale koniuszkami palcw dotkna jego piersi.
Jeszcze si spotkamy powiedziaa.
Wiem.
Rogan odwrci si w stron olbrzyma. Paszcz Czarnoboga rozpostar si w ciemnoci i zakry Rogana. Zawia chodny wiatr. Stali teraz midzy drzewami,
a Wielkodb by czarnym, ogromnym kolosem za ich plecami. Czarny straci rwnowag.
W zarolach obok co zaszumiao, jakby nagle zawia wiatr. W gstwinie iskrzyy si niezliczone iloci krwawych oczu. Wilki nadbiegay ze wszystkich stron. Witay
nowego czonka stada.
Cika do Czarnoboga spocza na ramieniu mczyzny.
Tak. Nadszed ju czas. Jeste wiadomy tego, co teraz nastpi? Twoja dusza powrci do miertelnego ciaa.
Jak to si dokona?
Gorywad zaprowadzi ci z powrotem do twojego wiata.
Gorywad?
Mj pierwszy przyboczny.
Witaj, bracie. Znw si spotykamy.
Rogan si obejrza. Z cienia wysza zwalista, czarna bestia. Mikko stpajc, podesza i otara si o jego nog. Oczywicie. Przewodnik ze snu.
Wiem, czego najbardziej pragniesz mwi dalej Czarnobg. Pomci swoj on i dowiedzie si, jaki los spotka syna. Czeka ci jednak o wiele waniejsze
i trudniejsze zadanie. Sualcy Biaoboga wadaj Krwawym Ogniem, rdem wielkiej mocy. Za wszelk cen wydrzyj go z ich pazurw.
Jak?
Do tego musisz doj sam. Ale pomoe ci Dagomir.
Kto to jest?
Przyjaciel. owca i zaklinacz. Przez wiele lat by wiernym druhem twego ojca. On ci we wszytko wtajemniczy.
A jak go znajd?
Gorywad wskae ci drog. Zostanie z tob tak dugo, jak to bdzie potrzebne.
Rogan zrobi gboki oddech i przytakn.
Gotowy do drogi? zapyta olbrzym.
Cigle mi si wydaje, jakby to wszystko byo szalonym snem.
Moe lepiej, e tak mylisz z szerokiej piersi wyrwa si miech. Bdziesz potrzebowa troch czasu, aby zrozumie i poj to wszystko, co zdarzyo si
dzisiejszej nocy.
Wiele czasu.
Jeste silniejszy, ni ci si wydaje. Ale teraz ju do gadania. Przygotuj si na rzeczy, ktre bdzie ci trudno obj rozumem. W adnym razie jednak nigdy nie
popadaj w popoch i panik. Cokolwiek bdzie si dziao, pamitaj, e tak ma si dzia.
Czarnobg rozoy uminione rce, jakby chcia nimi obj wszystko wok. Jego oczy byszczay przenikliwym blaskiem. Rogan na si powstrzymywa si, by nie
zasoni swoich oczu. Czerwony ogie wypezn z wskich szczelin i pochon ogromn posta. Pomienie przeskoczyy na Rogana i siedzcego wilka. Mczyzna
poczu intensywne ciepo. Mia mieszane uczucia, ale powtarza w mylach wszystkie rady Czarnoboga.
Ogie pon jasnoczerwonym wiatem, rozwietla Las i wydobywa z ciemnoci ostre zarysy drzew i wilkw. Czarnobg, Rogan i Gorywad zniknli w krwawych
pomieniach. Trwao to nie duej ni kilka uderze serca. Wreszcie pomienie przygasy z przenikliwym sykiem i Las znw ogarna ciemno. W miejscu, gdzie stay
trzy postaci, teraz zostay tylko dwie.
Czarnobg spojrza na wilka.
Nikomu innemu nie powierzybym duszy czarnoksinika, Gorja. Sam mgbym si ni zaj, ale kiedy ostatnio zawitaem w krainie miertelnikw, czuem na sobie
badawcz uwag wiadomoci z innego wiata. W wiecie ludzi nasz zawzity wrg moe mnie obserwowa. Bdzie lepiej, jeli przez jaki czas si tam nie poka.

Nie chc ciga na Rogana zbyt wiele uwagi. W kocu ty o wiele lepiej ode mnie znasz szczeliny midzy wiatami. Znajd najkrtsz drog do ciaa Rogana.
Przypilnuj, eby dusza na nowo poczya si z ciaem. Z pocztku bdzie oszoomiony i zagubiony. Uwaaj na niego. Wska mu waciwy kierunek.
Wilk cicho zaskomli.
Wiem. Te niechtnie si z tob rozstaj, ale niedugo znw si zobaczymy. Biegnij.
Drapienik natychmiast ruszy w drog. Znikn w lenej ciemnoci. Towarzyszyo mu przecige wycie pozostaych wilkw.
Nad krlestwem martwych znw zapanowaa majestatyczna cisza.

irena si obudzia. Byo ciemno, na szczcie w kadych okolicznociach potrafia okreli por. Wanie mina pnoc.
Szlag by to! Za dugo spaam.
Ostronie wysuna si spod przykrycia i wstaa. Zachwiaa si, prawie upada. Mocnogr naprawd dobrze j opatrzy nie dostaa
gorczki, a rany zagojone za pomoc czarw prawie nie bolay. Mimo to i tak licho si czua. Popoudniowa wyprawa ladami Awarw bya dla
niej istnym cierpieniem.
Mrok zasta ich u podna ska, w sercu ktrych znikny Psy. Mocnogr by przekonany, e wwz, do ktrego prowadzi trop, wiedzie wprost do bramy Kirtu.
Take Mirena wyczuwaa w tym miejscu magiczne prdy. Byli blisko.
Rozbili w lesie obz. Nie rozpalili ogniska, tylko bez sowa pooyli si na ziemi i od razu pozasypiali. Mirena, najbardziej ze wszystkich, potrzebowaa odpoczynku.
Ale nic z tego. Miaa inne plany.
Mczyo j pewne pytanie i znaa tylko jeden sposb na uzyskanie odpowiedzi. Caa reszta bya teraz nieistotna. Nawet awarskie zoto mogo poczeka.
Na palcach wykrada si z obozu. Wia wiatr, szum drzew zagusza kroki kobiety. Konie j zauwayy, ale tylko krtko zaray i umilky. Znikna w ciemnoci.
Bya tak zmczona i rozproszona, e obecno stranika zauwaya dopiero w momencie, gdy jedn siln rk chwyci j i obj wok piersi, a drug przyoy do
szyi n.
Gdzie? sykn jej do ucha. Po akcencie i gadzim zapachu od razu poznaa, kto jest stranikiem.
Gdzie? powtrzya za nim z zimn krwi. Trzyma j tak, e jedn doni dodyka jej prawej piersi. Nie mog i i sobie uly?
Mogem ci zabi.
Straciby wtedy okazj, eby mnie poobmacywa. A moe bardziej by ci pasowao, eby moje ciao osigno temperatur wowcw?
Biaodrag zamia si cicho brzmiao to jak syk rozwcieczonej mii.
Lubi temperatur ludzkiego ciaa. Bez wzgldu na to, czy wbijam w was n, czy robi cokolwiek innego. Bogowie, zaczynam si podnieca.
Zauwayam. To mi schlebia, ale jeli mnie nie pucisz, zaraz pknie mi pcherz.
N znikn, ale rka nadal tkwia na piersi.
Nie spiesz si tak. Na nocnych czujkach czas si duy. Chtnie zabibym z tob troch czasu. Nie bdziesz aowa...
To by doskonay moment. Teraz moga przekona si, czy jest ju wystarczajco silna, by czarowa.
Bya.
Ty za to bdziesz jeszcze dugo aowa.
Zostawia go lecego na ziemi. Wesza w zarola. W lesie byo ciemno cho oko wykol. Miaa jeszcze odrobin si na wywoanie zaklcia wspomagajcego
widzenie w ciemnociach. Przed oczami pojawiy si wyrane zarysy drzew, pni, gazi i gazw, otoczonych delikatnym srebrzystym wiatem. Podchodzc pod gr,
miaa na twarzy spokojny umiech. Tak atwo wywina si wowcowi, e poprawi si jej humor, a krok od razu sta si raniejszy.
Stana na szczycie pagrka. Uznaa, e jest wystarczajco daleko od obozu i nikt nie bdzie jej przeszkadza. A przede wszystkim Mocnogr nie wyczuje jej
czarw. Znalaza drk zaronit jeynami. Przedara si na sam rodek szczytu i spojrzaa w gr. Po niebie pyny oboki, z rzadka odsaniajce ksiyc. Miaa
nadziej, e to wystarczy...
Uklka, przysiada na pitach, uniosa rce w modlitewnym gecie i zacza otwiera w sobie rda siy. Trysna moc, a jej poszczeglne strumienie zlay si
w jeden silny potok.

Biaodrag lea na ziemi, skulony jak dziecko w onie matki, trzs si i przez zacinite ky cedzi przeklestwa.
Parszywa suka... Niech ci cholera wemie, kurewska czarownico...
Wanie najad si wicej strachu ni przez cae dotychczasowe ycie. Jako wojownik i najemny morderca popeni wszelkie moliwe okruciestwa, ale takiej ohydy
nie widzia nigdy. Ciao czarownicy rozerwao si na p pod wpywem jakiej nieziemskiej siy i nagle wszystko utono w powodzi krwi. Wntrznoci wiy si jak
olizge we. Skrpoway wowca, pchay si do ust i dawiy. Siowa si z nimi, stara si je strzsn, dusi si...

Lea na ziemi i dusi sam siebie. Zrozumia, co si stao i ogarna go wcieko. To byo przywidzenie, czarodziejska sztuczka. Prbowa si pozbiera. Ta
czarownica zaraz bdzie wraca. Teraz inaczej z ni zagra. Nie pomog jej adne czary-mary. Wywiedzie j z lasu, bezlitonie podernie gardo, a potem, nim zdy
wystygn, cignie z niej cae odzienie i wypdzi z niej wszystkie biesy...
Kiedy podnosi si z ziemi, wspierajc si o pie wierku, ktem oka dojrza srebrzysty bysk nad lasem. Zaskoczony, przyjrza si uwaniej. Czyby nadchodzia
burza? Czeka, czy nie usyszy z oddali grzmotu, ale cisz zakca jedynie szum rozkoysanych wiatrem konarw. A potem stao si to samo spomidzy chmur ukaza
si ksiyc i wzgrze ponad obozem znw rozbysno srebrzystym wiatem. Jakby z lasu buchn biay pomie, jasno zawieci i znw zgas.
Biaodrag soczycie zakl. Mia przeczucia. Wiedzia, e nie powinien zadawa si z czarownikami. Jak tylko bdzie po wszystkim, pozbdzie si te tego nadtego
tuciocha. Wsadzi mu t jego czarodziejsk rdk w tyek i wypruje z niego flaki...
Zahuczaa sowa. Nie wiedzie czemu, po plecach wowca przebiegy dreszcze.

Usyszaa trzepot skrzyde i zrozumiaa, e nie jest ju sama. Na wzgrzu wytworzyo si silne pole magiczne, ktre nie byo sprawk adnego miertelnika. Mirena
si rozejrzaa.
Z koron drzew, z szeroko rozpostartymi skrzydami, zlatywaa ku niej dua sowa. Tu nad ziemi zacza przyjmowa inny ksztat, szeroko skrzyde zwikszya si
czterokrotnie, ciao si wyduyo i zamiast pir pojawia si gadka skra. Przed Miren stana naga kobieta. Wielkie skrzyda wprawiy w ruch powietrze, po czym
zoyy si na jej plecach. W pprzysiadzie, z rkami opartymi o ziemi, spojrzaa klczcej wiedmie prosto w oczy.
Mirena wstrzymaa oddech. Oczy bogini nie miay ani biaek, ani renic. Na ich miejscu byy jedynie szpary pene matowego, biaego wiata.
Znowu ty? mocny gos wprawi Miren w drgawki.
Wybacz mi t miao, Ksiycowa Pani. Potrzebuj twojej pomocy.
Chors miaa biae wosy, ale nie by to srebrzystoszary odcie starczej siwizny jej wosy lniy jak promienie ksiycowego blasku.
Ju drugi raz w niedugim czasie prosisz mnie o pomoc, a jednoczenie nie jeste przygotowana, by odda mi cze. Wydaje ci si, e bogowie s od tego, by
wykorzystywaa ich moc, kiedy tylko zechcesz?
Tak nie myl. Przysigam, przy najbliszej okazji zo ci w ofierze tustego...
Nie dam krwi. Dobrze wiesz, jaka jest cena za moj przychylno. Kiedy mnie znw przywoasz, bd gotowa, by j zapaci.
Mirena zdobya si tylko na niewyrane kiwnicie gow.
Zatem? Dlaczego mnie przywoaa?
Musz odnale pewnego mczyzn.
Masz na myli tego z kruczoczarnymi wosami?
Wiesz, gdzie jest?
Dlaczego go szukasz? Nie wyczuwam w tobie mioci, wic czemu tak ci na nim zaley? O co ci tak naprawd chodzi?
Prosz, Ksiycowa Pani, zaprowad mnie do niego.
Unikasz odpowiedzi? Mam przeczyta twoje myli? Czuj, e co przede mn ukrywasz. Tkwi schowane gdzie z tyu, w kcie, w zakamarku chronionym
czarami. Bolaoby ci, gdybym zechciaa tam wnikn. Okrutnie by bolao.
Mam misj...
Kto ci j powierzy?
O Pani, prosz...
Nie pro, odpowiadaj!
Nie mog. Wybacz. To by bd, e ci wezwaam. Zapac cen...
Nie chc. Nie jeste czysta. Hm... Bogini si wyprostowaa i z gry dokadnie przyjrzaa si klczcej kobiecie. Niepokoi mnie, e masz przede mn tajemnice.
Z drugiej strony, to i tak wszystko jedno. Rozczaruj ci.
Mirena uniosa wzrok.
Nie wiesz, gdzie on jest?
Oczywicie, e wiem. Dokadniej rzecz ujmujc, wiem, gdzie ley jego ciao.
Mirena znieruchomiaa.
Chcesz powiedzie...
Wanie tak. Jego dusza, czarnowosko, ju dawno uleciaa do Niwy.
Czarownica przygryzaa doln warg i nerwowo wodzia oczami wok. W kocu jednak dojrzaa do decyzji. Wzia gboki wdech.
Chc go zobaczy.
Bogini bya wyranie zaskoczona.
Po co?
Prosz, zaprowad mnie do niego.
To kawa drogi, a ty nie masz do siy.
Postaram si o konia.
Zdao si, e biae wiato w oczach Chors stao si janiejsze.

Nie potrafisz odpuci, co? Jeste silna i jak co sobie umylisz, pewnie do tego dysz. Musz przyzna, e mi si to podoba. Hm... Zatem w porzdku. Mimo e
nie znam powodw, pomog ci. Ale najpierw... Wsta i podejd bliej.
Mirena z zaskoczeniem spojrzaa na zjaw.
Jeszcze jeste saba i czuj, e czary wysysaj z ciebie resztki mocy. Podejd do mnie.
Czarownica posuchaa. Bogini delikatnie si umiechna i zbliya twarz do twarzy Mireny. Kobieta musiaa si opanowa, aby si nie odsun, kiedy Chors
przycisna wilgotne wargi do jej ust. Najpierw by to ostrony dotyk, ale po chwili wiedma wiedziaa, e musi gest odwzajemni.
I odwzajemnia. Zamkna oczy i te pocaowaa. Z zaskoczeniem stwierdzia, e dotknicia jzyka bogini nie s wcale takie nieprzyjemne. Przeciwnie, poczua...
podniecenie? Z Chors wpywao w ni dziwne ogrzewajce drganie i rozlewao si po caym ciele. Kiedy w kocu bogini oddzielia si od niej, Mirena nadal pozostaa
w tej samej pozie, z zamknitymi oczami i rozwartymi ustami. Krew dziko buzowaa w jej yach, a piersi unosiy od przyspieszonego oddechu.
Wreszcie otworzya oczy. Bogini przygldaa si jej z umiechem na ustach.
Tak. Teraz bdziesz miaa do si, aby moga za mn pody. Noc pomau si koczy, a ja mam przecie czas tylko do witu. Musimy si pospieszy, jeli
chcemy by na miejscu jeszcze przed brzaskiem.
Chors rozoya skrzyda, machna nimi i uniosa si w powietrze. Przemiana nastpia tak samo szybko jak przedtem. Sowa zatrzepotaa skrzydami i przysiada na
konarze pobliskiej jody.
Mirena miaa uczucie, jakby zbudzia si z gbokiego snu, wypoczta i pena si. Nawet rany przestay bole. Odwrcia si i prnym krokiem ruszya w kierunku
obozu. Na ustach kobiety pojawi si zowieszczy umieszek. Miaa nadziej, e gupkowaty wariat zdy si ju otrzsn i znw stanie jej na drodze. Teraz kipiaa
moc. Poprzednie przywidzenia byy niczym przy tym, co wymylia dla niego teraz.
Poza tym, potrzebowaa konia.

Ukatrupi j! Niech si tylko dostanie w moje rce, a wyrw z jej piersi to czarne serce wiedmy!
Uspokj si, Biaodragu Mocnogr uspokaja klncego wojownika. Wszystko si wyjani...
A co tu jest do wyjaniania? Zauroczya mnie, ukrada konia i zwiaa! Stajesz po jej stronie, bo wszyscy jestecie jedn wielk czarodziejsk band!
Mocnogr zmruy oczy.
Uwaaj, przyjacielu. Obraasz tego, kto ci przed chwil wycign z krzakw i zdj z ciebie zaklcie.
Wowiec odetchn i troch spuci z tonu.
Mwi tylko, e nikomu nie pozwol bezkarnie siga po to, co naley do mnie. Nie mwic o tym, e przez p nocy zamczay mnie te odraajce przywidzenia.
Wiedma musi za to zapaci i ju ja si o to postaram...
Na okrgo pleciesz to samo przerwa mu Wielimir. Osa nic by ci nie zrobia, gdyby jej nie sprowokowa. I nie odeszaby tak szybko...
Zamknij gb, rudzielcu. Weles by nam ciebie winny...
Do ju! krzykn Mocnogr, kiedy zobaczy, e dwaj Boryniacy i jego wojownicy zaczynaj na siebie patrze spod byka. Gupkowate utarczki to ostatnia
rzecz, ktrej nam teraz trzeba. Hamujcie si! Dzisiaj znajdziemy Kirt i w nocy sprbujemy tam wej. Kiedy bdzie po wszystkim, kady pjdzie w swoj stron. Do
tego czasu jednak musimy trzyma si razem, nawet jeli wam to nie w smak.
Wojownicy i Boryniacy zdjli rce z broni. Niektrzy pomrukiwali i kiwali gowami na znak, e zgadzaj si ze sowami przywdcy.
Dobrze. Czarnoksinik dosiad konia. Za mn. Nie rbcie zbyt wiele haasu. Psy mog by wszdzie.
Jechali lasem gsiego. Wielimir prowadzi rumaka za uzd, na poczekaniu sporzdzon ze zwykego powrozu. Zastanawia si, jak powinien si zachowa. Mirena
najprawdopodobniej zrozumiaa, e w tej druynie nie czeka j nic dobrego, i czym prdzej wzia nogi za pas. Nawet si jej nie dziwi. Sam zaczyna mie wraenie, e
sugusy Biaodraga w dwch Boryniakach widz raczej swoich przyszych rywali w walce o upy.
Ale ten sojusz by jedyn moliwoci dostania si do Kirtu i przyniesienia pomocy jecom. Nie mog ich, a przede wszystkim Krasy, zostawi na pastw awarskich
psw.
Dniao, kiedy dochodzili do ska, przed ktrymi wi si wwz.

Wraz z pierwszym promieniem soca Mirena zatrzymaa konia na skalistej grani.


Wiatr nie ustawa. Synowie wietrznego Strzyboga uywali sobie dzisiaj do woli. Na niewidzialnych rumakach pdzili tam i z powrotem, ani na chwil nie zaznajc
spokoju. Las by peen dwikw. Konary zgrzytay, listowie szumiao, z wntrza drzew dochodziy przeraajce stumione piewy. Ciernie drapay kamienie. Mimo
tego Mirena i tak usyszaa dobiegajcy z dou ponury huk.
Rzeka pomylaa. Niedaleko, na gazi przysiada sowa i zoya skrzyda. Wiatr potarga jej delikatne, srebrzyste pira.
Ju prawie jestemy na miejscu.
Tam znajd Rogana, przy rzece?
Tak. Przyniosa jego ciao. Wypyn z podziemi, z jaski na pnocnym wschodzie.
Wiedma staa zamylona.
Z jaski, powiadasz?
Chors w typowy dla siebie sposb przekrzywia gow.
Dalej musisz i sama. Mj czas min. Zaprzg Swaroga za chwil opuci paac na Wielodbie.

Mirena obrcia si w siodle. Przez chmury na wschodnim niebie przedzierao si ju blade wiato.
Sowa rozoya skrzyda.
Poczekaj! Jak go znajd?
Szukaj trzech olch, ktre wyrastaj z jednego pnia. Tam spoczywa jego ciao.
Chors oderwaa si od gazi i zatoczya koo nad kobiet.
Pamitaj: kiedy spotkamy si kolejny raz, bd daa zapaty za pomoc.
Wleciaa pomidzy drzewa i znikna w szaroci lasu.
Mirena cicho westchna i pognaa skradzion koby w d zbocza. Synowie Strzyboga mieli naprawd niespoyt energi i bezczelnie smagali po twarzy
czarownic jej wasnymi warkoczykami.

Jakim szczliwym zbiegiem okolicznoci cho Mirena bya pewna, e to zasuga jej sprytu trafia na potrjn olch zaledwie po krtkiej przejadce brzegiem.
Rzeka nie bya bardzo szeroka, wic czarownica miaa nadziej, e uda jej si atwo przedosta na drugi brzeg. Jednoczenie rzeka miaa gbokie koryto i rwcy
nurt. Dzika woda wytrwale podmywaa olch i odkrya ponad poow jej korzeni. Zdawao si, e za chwil potne drzewo straci grunt pod sob i runie w to.
Mirena zsiada z konia. Polizgna si na bocie, ledwie utrzymaa rwnowag. Podesza do olchy. Byo ju cakiem widno, wic bez uycia czarw moga dobrze
rozejrze si po okolicy. Z pocztku nie zauwaya niczego niezwykego. W kocu na korzeniach sterczcych spod podmytego drzewa dojrzaa kawaek czarnego
materiau.
Jasne. Ciao Rogana zapewne zahaczyo o korzenie. Nie zatrzymao si jednak w tym miejscu. Silny prd ponis je dalej.
Szlag by to...
Bya coraz bardziej rozczarowana, ale dla pewnoci jeszcze raz rozejrzaa si po brzegu. Nagle przystana i kucna. Popatrzmy...
Par krokw od rzeki zauwaya rozmyte lady. Podya za nimi. Przy samym lesie, w mokrej glinie, wida byo wyranie odciski stp. Bosych stp z ostrymi
pazurami.
Kobya co zwszya i zaraa.
Mirena zmarszczya czoo. Za ladami tych dziwacznych stp cigny si dwie rwnolege rysy. Jakby kto co za sob wlk.
O cholera! Domylia si, co tu zaszo.
Uwizaa konia przy najbliszym drzewie, wycigna do i posza po ladach.

gbi lasu panowaa nienaturalna cisza. W oddali, wysoko nad Miren, szumiay korony drzew, ale tu, w gsto splecionych zarolach, wszystko
wydawao si nieruchome. Nie byo te sycha gosu choby jednego ptaka.
Tajemnicze lady prowadziy czarownic wsk, raczej rzadko uczszczan ciek. Mrok zdecydowanie si rozrzedzi. Kilka krokw dalej
poczua odrzucajcy odr. Zakla w myli. mierdziao jak z dugo nieczyszczonej jamy ofiarnej.
Ostronie rozgarna gazie staa na skraju polanki.
Rzeczywicie, miejsce wygldao jak otarz ofiarny. Porodku polany roso drzewo ogromne, czarne jak smoa, korzeniami wpijao si w ziemi niczym drapieny
ptak w zdobycz. Wok drzewa walao si mnstwo koci i czaszek od ptasich i szczurzych a po masywne gnaty jeleni i dzikw. Ludzi take. Trzy kroki od
czarownicy leaa czaszka dziecka, jeszcze z resztkami skry i zocistych wosw. Kobieta przekna lin, eby powstrzyma odruch wymiotny.
Z pocztku pomylaa, e kto uwaa drzewo za siedzib bstwa lub lenego ducha i przychodzi tu skada rytualne ofiary. Kiedy jednak dokadniej przyjrzaa si
pniowi drzewa, zrozumiaa, e tak nie jest.
Jakie dwa snie nad ziemi, w rososze, tkwia buda. Jej ciany czciowo byy utworzone przez konary drzewa, uszczelnione wiklin i glin. Mirena odczua
niepokj. Prymitywna rudera bez wtpienia bya gniazdem stworzenia, ktre zostawio dziwaczne lady. A resztki dookoa...
Zacisna zby.
...musiay by pozostaociami jego posikw.
Gorczkowo oceniaa sytuacj. Gdzie tutaj musi lee ciao Rogana. Wszystko wskazuje na to, e wanie w budzie na drzewie. Czarownica zrozumiaa, e jeli si
nie pospieszy, ciao Czarnego skoczy w odku mieszkaca tej budy. Przyszed najwyszy czas, by uy magii. Chwycia w do amulet, skoncentrowaa si
i wiadomoci ogarna okolic.
Nigdzie ywej duszy. Bya zupenie sama.
Duej nie zwlekaa, wysza z zaroli i pospieszya w stron drzewa. Staraa si i ostronie, by nie upapra sobie ciem. Resztki misa na kociach i strzpy
rozkadajcych si wntrznoci tworzyy zielonkaw, ruszajc si od owadw i robactwa mas.
Zawsze bya dobra we wspinaniu si na drzewa. Wystarczya jej jedna ga na wysokoci gowy niczym wiewirka wskoczya na drzewo. Stana na grubym
konarze, zapaa rwnowag, podesza do nieregularnego otworu w cianie budy i zajrzaa do rodka.

Co kucao w koronie buku na skraju lasu i obserwowao konia uwizanego do gazi ssiedniego drzewa. Stworzenie sapao i linio si. Znieksztacona rka,
obcignita lun skr, uzbrojona w ostre pazury, rozgarna gazki pokryte suchymi limi.
Obserwator cicho warkn.
Kobya podniosa gow i zaraa.

Waciwie nie byo to prawdziwe siedlisko, raczej co na ksztat gniazda wycieanego igliwiem i such traw. Wewntrz, midzy rozgazionymi konarami,
znajdowao si zagbienie, w ktrym co leao.
Rogan westchna Mirena.
Ciao byo w strasznym stanie. Nadgarstki i stopy poprzebijane. Po lewej stronie klatki piersiowej gboka rana. Skra pocierana, ebra i koczyny poamane,
jakby ciao spado z wysokiego urwiska i przy upadku uderzyo w co najmniej tuzin skalnych wystpw. Prawe udo byo wygryzione na poszarpanym misie wok
koci wida byo lady ostrych kw.
To przypomniao Mirenie, e powinna si pospieszy.
Stana w rozkroku, chwycia Rogana za mokre wosy i dyszc, uniosa ciao tak, by jak najlepiej odsoni szyj. Gowa bya w najlepszym stanie bogom niech
bd dziki. Wycigna miecz. Przyoya ostrze do karku. Zamachna si.

Z drzewa zeskoczyo co ciemnego, rzucio si na grzbiet kobyy i wpio si pazurami w jej skr. Zwierz wierzgno zadnimi nogami. Napastnik dziko warkn
i wgryz si w koski kark. Mocne ky wyrway kawa skry i mini. Trysna krwawa fontanna.
Echo lene nioso przenikliwe renie.

Mirena obejrzaa si przestraszona i opucia miecz. Od strony drzew dobiegay odgosy pene strachu, cierpienia i blu.
Kobyka!
Natychmiast zostawia Rogana i skoczya do wyjcia. Kiedy jednak schylia gow, eby wyj maym otworem, drzewo si poruszyo.
Mirena stracia rwnowag i wpada w zagbienie midzy gaziami, prosto na ciao. do wyleciao z jej rki i z brzkiem odbio si od drzewa. Czarna brya
trzsa si, drgaa, ciany budy trzaskay, ze stropu i cian sypa si py i kawaki wikliny.
Kiedy sprbowaa wsta, zagbienie pod nogami zaczo si rozszerza. Co si, na bogw, dzieje?
Rosocha rozwara si w rozdziawion gb. Ciao Rogana zaczo si w ni zapada, a Mirena razem z nim.

Kobyka szybko tracia krew. Osaba i pada na ziemi. Mocno przywizana uzda zadzieraa jej eb do gry. Stwr przyssa si do niego niczym przeronity
kleszcz. apczywie pi krew, przy czym przeraajco siorba i mlaska. Kobya wydawaa aosne dwiki i rozpaczliwie wierzgaa koczynami. Ziemia wok
poczerwieniaa.

Mirena na chwil wpada w panik kopaa i szarpaa si zaciekle. W kocu zapaa ga nad jam, chwycia j mocno i wyskoczya ze szpary. Skrzypienie pnia
przemienio si w jednostajny huk. Brzmia jak gos rozdranionego olbrzyma. Ciao Rogana powoli nikno w jamie. O nie!
Mirena zapaa trupa na nogi. Poskutkowao. Pomau, klczc i jczc z wysiku, wycigaa ciao z paszczy i wloka w stron wyjcia. Czua, jak gazie pezaj pod
jej nogami niczym wielkie, uminione we.
Drzewo chciao jej pokrzyowa szyki.
Nic z tego, ty mierdzcy, sprchniay dziadzie! Jkna i ostatnim silnym pocigniciem wydostaa ciao z dziury. Z wntrza drzewa wydobyy si gniewne
pomruki. Zapachniao zgnilizn. Mirena chwycia do i cignc za sob ciao, szybko wysza przez otwr w cianie chaty. Zamiaa si zwycisko.
Drzewo zatrzso si, jak pod naporem silnej wichury. Wiedma zachwiaa si, zamachaa rkami, prbujc utrzyma rwnowag, ale polizgna si na gadkiej,
czarnej korze i wpada, razem z ciaem, w gnijce resztki lece pod drzewem.

W lesie rozlego si niewyrane mruczenie. Bestia podniosa gow. Z uzbionej paszczy kapaa krew. Dwik si powtrzy. Stworzenie warkno i odsuno si od
nieruchomego konia. Wrci tu pniej.
Teraz musi si zaopiekowa now zdobycz.

Mirena zrzucia z siebie wilgotne, zimne ciao Rogana. Sprawdzia, czy jest caa. Usyszaa gruchot koci na szczcie nie wasnych.
Wyprostowaa si i spojrzaa w gr. Czarne gazie koysay si pod wpywem silnego wiatru W zarolach rozlegy si donone trzaski, jakby odgosy pkajcego
lodu na rzece w czasie roztopw. Mirena przypomniaa sobie opowieci o domku na kurzej apce.
Bogowie! Mimowolnie zrobia krok do tyu. Korzenie drzewa rzeczywicie przypominay ptasie pazury.
Ty ju cakiem oszalaa powtarzaa sobie w duchu. Domek na kurzej apce? Rwnie dobrze za chwil moe tu przylecie Baba Jaga na miotle!
Co jej migno przed oczami, jaki rozmazany, szybko poruszajcy si cie. Nadlecia z gry i zaatakowa Miren niczym sok zajca.
Zdya tylko skuli si z przestrachem. Cios, wymierzony w skro, trafi w czoo. Pociemniao jej przed oczami i upada, jakby kto podci jej nogi. Usyszaa wist
powietrza i skrzeczcy miech.
Odzyskaa wzrok i ujrzaa blisko nad sob dziwaczny ksztat.
Kociste stworzenie z duganymi, falujcymi wosami zataczao krg na tle biaego nieba i szykowao si do kolejnego ataku. Nie zrobio to jednak wraenia na Osie
kilka razy ju spotkaa powietrzne demony. Ten jednak lata tylko dlatego, e siedzia na...
Mocna Chors!
Przecie to miota, a przynajmniej co na ksztat mioty. Prawie na se duga laska z postrzpionym pkiem cieszych pdw na kocu. Istota, ktra okrakiem
siedziaa na miotle, bya niewiarygodnie brudna i brzydka. Spod usianej zmarszczkami, brzowawej skry sterczay koci. Starcze piersi byy wysuszone i obwise do
samego pasa.
O kurwa, naprawd pieprzona Baba Jaga!
Strzyga okrya drzewo, ktre gonym zgrzytem zagrzewao j do ataku. Nabraa niewiarygodnej prdkoci i zmierzaa wprost na Miren. Osa prbowaa wzi
si w gar. Przed oczami tacoway jej ciemne krgi, jakby zbyt dugo wpatrywaa si w soce. Jedn nog miaa zanurzon w gnijcej masie. Chwycia lece
niedaleko poroe jelenia i cisna je obiema domi. Da nauczk tej wariatce...
Drzewo znw zaskrzypiao i z ziemi wystrzeli jeden z cieszych korzeni. Niczym macka omota nadgarstek kobiety. Krzykna i pucia poroe. Kolejny korze
wyskoczy spod gliny tu za Os i okrci si wok szyi. Szybkie pocignicie przytwierdzio Miren do czarnego pnia. Wytrzeszczya oczy.

Baba Jaga zaskrzeczaa na znak zwycistwa. Przysiada na ziemi, zesza z mioty ta z kolei zawirowaa i zawisa nad ziemi i podesza do Osy. Czarodziejce udao
si j kopn, ale to tylko rozdranio napastniczk. Warczc, rzucia si na zdobycz. Mirena wycigna przed siebie woln rk i jakim trafem udao jej si chwyci
wroga za gardo.
Tu przed wytatuowan twarz Osy szczkay zby. Z gby Baby Jagi wion odurzajcy smrd. Nagle Mirena poczua, jak ostre pazury wpijaj si w jej ramiona.
Staraa si odcign od siebie zbat gb, ale korze na szyi zaciska si coraz mocniej. Walczya o kady oddech. Jeste przecie czarownic krzykna w myli.
Pozbieraa resztki si i zaatakowaa widmem, w ktrym przemienia si w potnego wa.
Ucisk Baby Jagi nadal by bardzo silny czary nie podziaay na ni.
Mirena sprbowaa uderzy adunkiem gorcej mocy. Nadal nic. Ze stworzeniami przesiknitymi naturaln magi rzecz wcale nie bya taka prosta.
Gba bya coraz bliej. Z zbw ciekaa mierdzca lina.
Nagle obie usyszay gruchot koci. Czarownica nie moga si ruszy, ale szkarada odwrcia gow i nieludzko wytrzeszczya oczy.

Co wielkiego i czarnego migno Mirenie przed oczami. Baba Jaga nagle znikna. Wrzasna, jakby j kto wrzuci do rozpalonego pieca. Mirena prbowaa
wyswobodzi si z ucisku korzenia oplecionego wok szyi. Bezskutecznie. Znw pociemniao jej przed oczami.
Rozleg si dwik pkania koci i chrzstek. Wrzask Baby Jagi zamieni si w odraajce charczenie.
Z wntrza drzewa wydoby si przecigy jk. Wizy wok garda Mireny rozluniy si, take drugi korze uwolni jej nadgarstek. Obiema rkami zrywaa dranice
wizy. Pdy cigle stawiay opr, ale stopniowo w miar jak bezlitosne szczki nieznanego potwora pochaniay szyj Baby Jagi z korzenia i caego drzewa
uchodziy siy. Baba Jaga dziko si miotaa, machaa powykrzywianymi apami, z jej gby tryskaa krew i leciaa piana. Potem rozlego si przenikliwe skrzypienie.
Wreszcie korze opad z garda Osy niczym martwy w. Czarownica zwalia si na ziemi i apaa oddech.
Krtk chwil zajo, zanim dosza do siebie.
Znieruchomiaa.
Tu przed oczami miaa zakrwawion gb i ponce demonicznym arem oczy. Naleay do olbrzymiego, czarnego wilka. Staraa si oceni, jak ma szans na
ucieczk, gdyby zwierz j zaatakowao. Poruszao si jednak niewiarygodnie szybko...
Nie, nie zdyaby odezwa si gos w jej gowie. Zadraa. Musiao si jej zdawa. Po prostu...
Nie bj si, wszystko z tob w porzdku zapewni j gos. To znaczy, pomijajc guza na czole.
Wytrzeszczya na wilka oczy.
Co ty za jeden? zapytaa chrapliwym gosem.
Gorywad. Nie podzikujesz mi za pomoc?
Usiada. Bardzo pomau stale bya przekonana, e szybsze ruchy mog spowodowa natychmiastowy atak wilka. Wierzchem doni otara krew z ust i brody.
Wzia gboki oddech i obiecaa sobie, e ju niczemu nie bdzie si dziwi.
Sama bym sobie poradzia odpara.
Och, z pewnoci. Mirena, sawna owczyni demonw, bez wtpienia poradziaby sobie z jedn Bab Jag!
Zmruya oczy.
Znasz mnie? Skd? Nigdy si nie spotkalimy...
Znam wielu ludzi, ktrzy nigdy w yciu mnie nie widzieli. Ba, nawet o mnie nie syszeli.
Tak jest wanie w moim przypadku.
To ju twoja sprawa. Dla jasnoci: ty mnie ani troch nie interesujesz. Jestem tu ze wzgldu na niego.
Wilk odwrci si w stron lecego obok ciaa.
Ze wzgldu na Rogana? Dlaczego tak ci na nim zaley?
To ja chciabym si zapyta, dlaczego si koo niego krcisz?
Gwno ci do tego. Zreszt, to nie ma znaczenia. Ju przecie po nim.
W istocie, nie da si temu zaprzeczy. Gorywad obchodzi ciao i je obwchiwa. Sposzy tym samym roje maych muszek i zastpy mrwek, ktre take
wykazyway zainteresowanie trupem. Jest w strasznym stanie.
Co masz zamiar zrobi z t padlin?
Uywajc twoich sw: gwno ci do tego.
Uwaaj. Opierajc si o drzewo, stana na chwiejnych nogach. Mam wiksze prawo do jego ciaa ni ty.
Naprawd? Rzuci w jej stron grone spojrzenie. Z oczu wilka sczy si magiczny, krwawy blask. Teraz posuchaj mnie uwanie, zaklinaczko. Nie wiem,
jakie masz zamiary wzgldem Rogana, ale ostrzegam ci: trzymaj si od niego z daleka. Nawet nie wa si go tkn.
Kto ci tu waciwie przysa, wszarzu? wycedzia przez zacinite zby.
Niech ci to nie zajmuje. Wystarczy, jeli bdziesz wiedziaa, e przybyem z innego poziomu bytu. Przedarem si przez szczelin midzy wiatami. Jako
czarownica, z pewnoci rozumiesz te sprawy.
Czyli jeste tu z polecenia jakiego boga lub biesa?
No widzisz. Zrozumiaa. A kto przysa ciebie?
Nikt.

Ogniste oczy zwziy si, a kobieta poczua, jak wilk stara si wnikn w jej umys. Skoncentrowana, prbowaa go odeprze, nie dopuci do tajnych zaktkw.
Wreszcie fukn ze zoci i odpuci.
Myl, e kamiesz. Ale teraz nie mam czasu bawi si z tob. Odejd. Zejd mi z drogi.
Dlaczego? Jakie masz plany...
Odejd! Natychmiast!
Wibrujcy a we wntrzu czaszki nakaz zosta wzmocniony gronym warczeniem. Wilk nastroszy sier i wygi grzbiet, jakby szykowa si do skoku. Mirena
widziaa, e nie ma szans, by go pokona. Nie miaa broni. do spado gdzie pomidzy stosy koci, a silne magiczne pole wok wilka byo znakiem, e nawet jej
czary na niewiele by si tu zday. Bohatersko wymamrotaa jeszcze kilka lekcewacych uwag o wacicielach parszywych futer i niepewnym krokiem odstpia w ty.
Wilk nie spuszcza z niej wrogiego spojrzenia. Odwrcia si i posza na skraj polanki. Kiedy tylko dosza do drzew, poczua silny poryw magii. Obejrzaa si
z zaskoczeniem.
Wilk siedzia przy Roganie i obwchiwa jego gow. Cicho skomli, chwia si, sier na karku mia zjeon. Z jego oczu wypyno krwawe wiato. Pomienie,
poruszajce si nienaturalnie powoli, otoczyy najpierw wilka, a potem zwoki. Mirena wstrzymaa oddech. Ognie byy teraz wiksze. Czerwone jzory wzlatyway
coraz wyej. W pewnym momencie przestaa widzie wilka i ciao. Przez moment mylaa, e w ogle ich tam nie ma. Moe ogie jest czym na ksztat magicznej
bramy, a kiedy zganie, Gorywad i Rogan bd po prostu gdzie daleko, w dalekim wiecie bogw i demonw...
Pomie strzeli do gry, jakby kto w niego dmuchn. Jzory lizay konary czarnego drzewa i pony tak jasno, e Mirena musiaa zasoni oczy rk. Kiedy j
opucia, ognia ju nie byo. Ostatnie, mae pomienie tacoway jeszcze w powietrzu i gasy jak wieczka w przecigu.
Nie widziaa dymu. Ani drzewo, ani szcztki pod nim nie byy nadpalone. W powietrzu nie czuo si woni spalenizny. Gorywad i Rogan byli dokadnie tam, gdzie
widziaa ich przedtem. Nie ruszyli si nawet o do. Z pocztku wiedmie zdawao si, e wszystko jest po staremu. Ale kiedy przyjrzaa si dokadniej, zacza
przeciera oczy ze zdumienia.
Najpierw zauwaya, e znikn przeraajcy blask bijcy z oczu Gorywada. Teraz wyglday jak zwyczajne wilcze lepia: zielono-brzowe plamki porodku biaek.
Mirena ujrzaa w nich smutek i zmczenie. Drapienik cay si trzs, dysza jak po dugim biegu, jzyk zwisa mu z pyska.
Kobieta spojrzaa na Rogana. Z ogromnym zdziwieniem stwierdzia, e ciao pod poszarpanym odzieniem nie nosio nawet ladw ran, zagoio si nawet rozszarpane
udo. Tak samo wszelkie otarcia i zadrapania. Po dziurze na piersiach nie pozostaa blizna. Koczyny, wczeniej poamane i dziwacznie powykrcane, teraz byy proste
i zdrowe.
W kocu zobaczya, jak klatka piersiowa Rogana unosi si w rzcym oddechu. Zakaszla, szybko przekrci si na bok, po czym zwymiotowa wod i skrzepy
krwi.
Mirena zacza biec w jego stron. Gorywad by zupenie wyczerpany i nie reagowa. Uklka przy Roganie i pomoga mu si uspokoi. Wreszcie przesta kaszle.
Zacz rwnomiernie oddycha. Sprawdzia rytm jego serca. Bio nieregularnie, ale wyranie. Wci nie moga w to uwierzy. I bardziej ni ten cud nie potrafia tego
inaczej nazwa zaskoczy j fakt, e zmartwychwstanie Rogana bardzo j ucieszyo.
Chors, co si ze mn dzieje? Zaczynam si rozkleja?
Rozwar powieki i spojrza na czarownic. Mia byszczce oczy. Przez moment nawet zdawao jej si, e ukaza si w nich ognisty blask, jakby odbicie czerwonego
pomienia.
Osa... zachrypia i przez twarz przelecia mu niewyrany umiech. Mirena go odwzajemnia.
Witaj ponownie.
Czy moemy odezwa si Gorywad, ktrego w mylach sysza take Rogan znale przytulniejsze miejsce na odpoczynek? Myl, e wszyscy troje
potrzebujemy chwili spokoju, a to miejsce nie jest odpowiednie na rozbijanie obozu. Mimo tych wszystkich przyjemnych dla mnie zapachw.
Te tak myl przytakn Rogan i sprbowa wsta z pomoc Mireny. Zabierajmy si std.

to idzie rozleg si czyj cichy gos.


Ci, ktrzy byli w stanie, podnieli gowy.
W kcie lochu siedziaa Krasa. Odgarna z twarzy zlepione wosy. Rzeczywicie za kratami, w nieregularnym wejciu, zamigotao wiato. Rozum
jej podpowiada, e to nie wry nic dobrego, ale i tak poczua ulg. Nieprzenikniona, podziemna ciemno potgowaa poczucie zwtpienia.
Zaraz po tym, jak wieczorem dotarli do Kirtu, Awarowie zawlekli j i pozostaych Boryniakw do jaski. Przeprowadzili ich mostem nad huczc
rzek i wtoczyli w wilgotne jamy midzy skaami za przepaci.
Nowi winiowie szybko rozpoznali bezwiednie lecych na kamieniach, wyndzniaych niewolnikw z Dugiej ki. Walali si tu we wasnych odchodach, zaamani,
obojtni, pogodzeni z losem. Wkoo unosi si smrd moczu, kau, ropiejcych ran, a szczeglnie zgnilizny, poniewa dwoje dzieci i jeden ranny modzieniec zmarli,
a Awarowie nie zamierzali wynie ich cia na zewntrz.
Na nierwnych cianach taczyo wiato pochodni. Krasa zmruya oczy w cigu kilku godzin wzrok zdy przywykn do ciemnoci. Zabrzcza acuch. Do
lochu weszy dwa Krwawe Psy z ukami w doniach. Stanli przy wejciu i podnieli bro na znak, e jakakolwiek prba oporu spotka si z ich natychmiastow
odpowiedzi.
Kolejni dwaj Awarowie wnieli do rodka miedziany kocio zawieszony na grubym drgu. W lochu zapachniao gotowanym misem. Krasa nie krya zdziwienia. Od
pozostaych winiw dowiedziaa si, e dostawali tylko wod i niemajc smaku papk pszeniczn. A teraz miso? Czy to jaki okrutny art?
Awarowie postawili kocio w zagbieniu w ziemi, wycignli drg z oka w rkojeci i stanli przy ucznikach.
Na co czekacie, winie? re!
Nie, to nie by art. Jecy dopadli do kota niczym padlinoerne stworzenia do umierajcego czowieka. Burczenie umczonych godem odkw zaguszyo strach.
Nieszcznicy z Dugiej ki rzucili si na naczynie i rozptaa si walka o jedzenie. Kocio po chwili si przewali i gsta zawarto rozbryzna si po ziemi. Nikt nie
zwrci na to uwagi. Chwytali kawaki misa i podrobw. Niecierpliwie napychali sobie nimi usta, niektrzy pili wywar prosto z brudnej polepy. Krasa nigdy dotd nie
widziaa czego tak poniajcego. Boryniacy z przeraeniem przygldali si tym ludziom i zastanawiali si, ile czasu upynie, zanim i oni w tym okrutnym wizieniu
zapomn o godnoci. Przed wejciem do lochu sta potny wojownik z maym chopcem. Z rozbawieniem obserwowali odraajc uczt.
Tylko na nich spjrz, Burgucie mia si chopiec. Gdyby wiedzieli, czym si tak napychaj. Ha, ha! Nakarmimy to robactwo, a przy okazji nie ubdzie nam
zapasw.
To by wspaniay pomys, Mocny hukn Krwawy Pies.
Przypilnuj, eby dostali wystarczajco duo picia. Dzisiaj wieczorem powinni mie si, musz cho chwil poy na krzyach. Nie moemy urazi Kelgara
cherlawymi padlinami.
Zajm si tym, Mocny, ale...
Co? Mw!
Czy dzisiaj jest dobry moment? Bkarty, ktre wczoraj przy rdeku zabiy naszych ludzi, mog wci wszy w pobliu. Nie powinnimy najpierw si ich
pozby?
Nie. Ju si rozejrzaem. Nie mam zamiaru duej czeka. Oczy chopca dziko bysny. Dzisiaj w nocy Jugurrus powstanie tak silny, jak nigdy dotd. Nie
bdzie godnego i rwnego mu si przeciwnika: ani zastpy wojownikw, ani ci, ktrzy wadaj magiczn moc, nie bd go w stanie pokona.
Burgut, cho po krtkim namyle, usunie skoni gow.
Rozumiem, Mocny. A zatem dzisiaj. Dla pewnoci wzmocni stra przy bramie.
Zrb to. I wybierz spomidzy winiw kilku najsabszych. Kiedy wybudzimy naszych polegych wspbraci, bd godni.
Krasa zwikszya czujno ucznicy znw napili ciciwy. Dwaj Awarowie weszli pomidzy jecw z Dugiej ki. Chodzili pomidzy biedakami kulcymi si na
ziemi jak pomidzy szczurami. Pogardliwie ich kopali i wyklinali. Podczas gdy jeden z nich owietla pochodni jaskini, drugi bezlitonie tarmosi niewolnikw i zaglda
kademu w twarz.
Wystarczy ju tego sykna Krasa i wstaa. Nie bd si temu duej przyglda!
Pozostali Boryniacy poszli za jej przykadem. ucznicy zauwayli ruch w kcie lochu i szybko wycelowali bro.

Nie macie szans warkn kto za plecami Krasy. Nawet jeli wydostaniemy si z lochu... to z podziemi na pewno nie wyjdziemy.
Lepiej zgin podczas ucieczki, ni zosta ofiar dla ich boga, nie uwaasz?
Krwawe Psy chwyciy za wosy jedn kobiet oraz dwoje dzieci i nie baczc na ich skomlenie i prby wyrwania si, zawleky w stron wyjcia.
Teraz! krzykna Krasa i ruszya. Boryniacy podyli za ni.
Awarowie zaczli krzycze. Zadwiczay ciciwy. Jedna strzaa przeleciaa tak blisko szyi Krasy, e przeczesaa jej wosy. Trafia biegncego za ni mczyzn
w ko obojczykow i przeszya go na wylot. Inny Boryniak, potwornie wyjc, pad, gdy pocisk trafi go w brzuch. Przestraszeni jecy zwolnili. Krasa biega dalej,
zdecydowana zaatakowa nieprzyjaci goymi rkami. ucznicy wycigali z koczanw kolejne strzay.
Krasa jkna, przedzierajc si przez lecych na ziemi, przeraonych ludzi. Ju chciaa zaatakowa jednego ze strzelcw, gdy prg lochu przekroczy potny
przywdca.
Odepchn na bok Awarw wlokcych za wosy jecw i wycign szabl. Nie zaatakowa ostrzem. Trzasn wadczyni gowic rkojeci. Bezgonie pada na
kolana. Pozostali Boryniacy chrem wznieli okrzyk bojowy i znw ruszyli. Biegncy na samym przedzie nabi si na szabl Awara. Strzelcy, obryzgani krwawym
deszczem, podnieli uki.
Cofn si! rykn Burgut, chwyci Kras za wosy, unis j i zamachn si szabl, jakby chcia odci kobiecie gow. Cofnijcie si albo podern jej gardo!
Boryniacy zatrzymali si. Chwil stali w miejscu, po czym posusznie si cofnli. Burgut puci Kras i kopniakiem rzuci j na ziemi w kau wieej krwi. Jeszcze
raz, groc, wyszczerzy zby i wyszed za prg lochu. Strzelcy posusznie poszli za nim. Krata zatrzasna si z dononym brzkiem. Zgrzytn acuch.
Z lochu wydobywao si aosne jczenie i proby o pomoc.
Pochodnie szybko si oddalay, a jaskini znw zala mrok gsty i czarny jak smoa.

Zasrane czary przeklina Biaodrag, kiedy powrci z Mocnogrem do obozu rozbitego w lesie u wylotu wwozu.
Co znalelicie? niecierpliwie dopytywa si Wielimir, opuszczajc jednoczenie topr, ktry w pogotowiu unis, syszc odgos zbliajcych si krokw.
Szlimy po ladach a na pnocny koniec wwozu wymamrota wowiec. Urywaj si nagle przed strom skaln cian. Jakby tym skurwionym Awarom
nagle wyrosy skrzyda. Albo ich koniom.
Na okrgej twarzy Mocnogra rysowa si jednak peen spokoju umiech.
Masz racj, Biaodragu. To s czary. Jedcy przecie nie odlecieli. Poszli po prostu dalej przed siebie.
Jak to? Wielimir zmarszczy czoo.
Ta skao to tylko przywidzenie, przeznaczone dla oczu nieproszonych goci. Bia od niego magia. Jestem przekonany, e w skale jest otwr. Przyjaciele rozejrza
si po stojcych wok mczyznach znalelimy wejcie do Kirtu.
Wojownicy dononie krzyknli. Ktry nawet otworzy pospiesznie bukak z winem, eby mogli to uczci.
Te czary s jednak na tyle silne cign zamylony Mocnogr e najprawdopodobniej jest to omam najwyszego rzdu...
Co to oznacza? dopytywa si Wielimir.
e take w dotyku wydaje si ska. Ochronn tarcz jaskini wytworzy zapewne Jugurrus, a Jugurrus by w tych sprawach dobry. Raz, za pomoc magicznego
widma, potroi ilo wojw w awarskim obozie. Nieprzyjaciele myleli, e Awarowie maj ogromn przewag i odpucili...
Do rzeczy! niecierpliwie warkn Biaodrag.
Chc przez to powiedzie, e nie bdzie atwo przenikn do podziemi.
Jak to? Przylelimy tu tylko dlatego, e wierzymy w twoje zdolnoci. A ty teraz mwisz, e do tego parszywego gniazda nie da si wej?!
Uspokj si mag przeszy wowca wzrokiem. Mwi, e to nie jest proste, a nie, e niemoliwe. Potrzebuj troch czasu, eby zebra siy.
Ile dokadnie? Zaczyna si ciemnia, a mylaem, e zaatakujemy jeszcze dzisiaj w nocy.
Bez obaw, zaatakujemy. Do pnocy bd gotowy. Nie musimy si tak spieszy. Psw jest dostatecznie duo, aby zdoali nam dopiec. Nasz jedyn szans jest
zaskoczenie. Najlepiej, gdybymy uderzyli na t band we nie. Wszystko musi si odby byskawicznie. Kiedy tylko moja magia dotknie tarczy, Awarowie od razu si
zorientuj...
Jakim sposobem?
Choby takim, e ucze Jugurrusa wyczuje obecno obcej magii. Moje uderzenie w tarcz musi by zdecydowane, skuteczne i musi zniszczy omam, zanim
Awarowie zorientuj si, e to pocztek szturmu. Wtedy od razu zaatakujecie wy, szybko, miadco.
To ju zostaw nam wycedzi przez zacinite zby Biaodrag. Kiedy bdziemy ju w rodku, zmieciemy ich w py, zanim zd podnie tyki ze swoich
barogw.
Obraz picych smacznie Awarw wzbudzi wrd wojownikw fal ponurego miechu.
miejcie si, idioci pomyla Wielimir, trzymajcy si troch z boku. Morena ju si wam przyglda i z pewnoci jest zadowolona, e tak wesoo j witacie.
Unis topr i przyjrza si mu w sabncym wietle dnia, przewitujcym przez zarola.
Nie tak dawno ostrzy bro. Wyszczerbione elece bysny jak kawaek lodu.

Otworzy oczy. Nie byo to powolne, ospae rozklejanie powiek, wspominanie miejsc i zdarze, okrelanie pory dnia ani oddzielanie snu od jawy. Ockn si
natychmiast, czujny.
Szybko usiad. Zmysy mia niesychanie wyostrzone, wszystko odbiera tak intensywnie, e a mia poczucie, i do tej pory bdzi w ciemnoci. Wyranie sysza

szum wiatru w gaziach i huk pobliskiej rzeki. Mimo zapadajcego zmroku wyranie widzia ostre zarysy drzew i krzeww. Od razu rozpozna kucajc przy ognisku
Miren i Gorywada, ktry lea nieopodal i zmaga si z wielkim krwawym gnatem. Rogan poczu ncc wo pieczonego misa, zapachem przypominajcego konin.
To tak, jakby przebudzi si po bardzo dugiej nocy, co? Wydaje si, e dotychczasowe ycie byo jak niewyrany sen.
Spojrza na Gorywada. Wilk unis eb znad koskiego gnata i patrzy na niego niepokojco rozumnie.
W kocu powiedziaa Mirena, ogldajc si za siebie. Ju mylaam, e si nie obudzisz. Spae jak zabity... Zamilka, kiedy zauwaya krzywy umiech na
twarzy Rogana, po czym szybko dodaa: Jak si czujesz?
Bez wysiku wsta i pewnym krokiem podszed do ogniska.
Mgbym wyrywa drzewa z korzeniami i kruszy zbami skay.
mier ci suy stwierdzia z przeksem Osa. Suchaj, nie chciaby si ubra? Wprawdzie twoje achy do niczego si ju nie nadaj, dziura na dziurze, ale...
Usiowaa patrze mu w twarz.
Rogan, w odrnieniu od niej, nie czu si zawstydzony. Nie zwraca uwagi na to, e jest nagi. Mimo to posucha i nacign na siebie koszul. Kucn przy ognisku
i byszczcymi oczami patrzy na miso skwierczce nad pomieniami.
A zatem syn Czarnowira, hm? rzucia Mirena. Czarnoksinik ze wityni Krwawego Ognia... To brzmi jak werset z pieni o bohaterach. Nie mwic ju
o twoim powrocie z Niwy. Ale co ci powiem. Wierz w to. Tak, wierz. To waciwie wyjania wiele spraw.
Rogan spojrza pytajco na wilka.
Mielimy wiele czasu, kiedy spae, wic co nieco wyjaniem naszej przyjacice. Raczej nic jej do tego, ale kiedy tak wzorowo si tob zaja...
Pniej to wyjanimy przerwa mu zniecierpliwiony Rogan i rzuci si na miso na ronie. Teraz musz si naje. Jestem taki godny, e zearbym nawet...
konia.
Poczekaj, jeszcze nie jest upieczone... zacza Mirena, ale Rogan oderwa ju zbami kawaek na wp upieczonego misa.
Wolniej, poparzysz si. Zaszkodzi ci...
Nie poparzy. Nie zaszkodzi. Gorywad podnis si i podszed bliej ognia. Jeli jeszcze do tej pory nie zauwaya, jego cielesna powoka jest teraz
wyjtkowo wytrzymaa. Jest o wiele lepiej uksztatowana ni ciao zwykego miertelnika...
Czarny wilk skoczy i wyszczerzy ky. Rogan ani drgn, nawet nie spojrza na Gorywada, wycign tylko praw rk w stron drapienika i chwyci go za gardo.
No i jest bardzo szybki. Wilk machn apami w powietrzu, zacharcza i wywali jzyk. I zadziwiajco silny. Ech, ju moesz mnie puci, bratku. Tylko ci
sprawdzaem...
Czarny posucha i zaj si jedzeniem.
wietnie. Pokaz siy zrobi wraenie na Mirenie. Twoje zdolnoci z pewnoci przydadz nam si w Kircie.
Czarnoksinik spojrza na ni uwanie. Przekn ks i przytakn.
Jasne. Trzeba dotrzyma umowy.
Niechtnie mieszam si do tego przemwi Gorywad ale o ile wiem, Roganie, twoje ostatnie odwiedziny w Kircie nie zakoczyy si zbyt szczliwie...
Tym bardziej czas si zemci. Potrafiby odnale wityni?
C to za pytanie? Znalazem drog z Niwy do wiata miertelnikw, wic tym bardziej znajd parszyw wylgarni Awarw.
Ma racj przytakna Mirena. Odnalezienie Kirtu bdzie do atwe. Rzeka, ktra przyniosa twoje ciao, ma rda w skaach na pnocnym wschodzie.
Przyszo mi na myl, e moglibymy znale miejsce, gdzie woda wypywa ze ska i sprbowa dosta si tamtdy do rodka.
Nie wydaje mi si. Z pewnoci jest tam silny nurt. Nawet jeli dostaniemy si do jaskini, na nic nam si to nie zda. Rzeka pynie dnem gbokiego wwozu. Nie
wdrapiemy si na gr. Musielibymy umie lata... Co jest?
Mirena szeroko si umiechna.
Lata, powiadasz? To wcale nie musi by a tak trudne.
Wstaa i podesza do drzewa na skraju obozu.
Ale nie! zaskomli Gorywad. To jaka bazenada, Oso!
Kobieta chwycia przedmiot oparty o drzewo. Rogan przyglda si powyginanemu, czarnemu kijowi z rozgazionym chwostem na kocu.
Co to jest? Masz zamiar pozamiata Kirt?
To nie jest zwyka miota, cho tak wyglda. Naleaa do Baby Jagi. Spjrz. Mirena ustawia przedmiot w poziomie i pucia. Miota opada o kilka palcw, ale
potem uniosa si i zawisa w powietrzu. Rogan unis brwi.
Powanie o tym mylisz?
miertelnie.
Jeli kogo interesuje moje zdanie, uwaam, e to bardzo gupi pomys. Na tym drgalu moecie co najwyej poama sobie koci. I uprzedzam, e nikogo wicej
nie mam zamiaru wyprowadza z Niwy...
Potrafisz si tym posugiwa? Czarny nie zwrci uwagi na wilka.
Przecie jestem czarownic, nie?
Czy to uniesie dwoje ludzi?
Jestem tego pewna. Ja si na tym czuam lekka jak pirko.
Prawda wtrci wilk. Szkoda, e nie widziae, co wyprawiaa na tym kijku. Jak dziecko...
Nie mamy czasu do stracenia kobieta zdecydowanie popatrzya w oczy Rogana. Wykorzystajmy okazj i wejdmy do Kirtu jeszcze dzisiaj w nocy. Musimy

ubiec Mocnogra.
Mocnogr? Rogan zamyli si i pomau u kawaek misa. Jeden z czarnoksinikw spod Vukmaru?
Tak. On take szuka wityni. Prowadzi ze sob stado najemnych zabijakw, dnych awarskiego zota. By moe nawet ju udao im si wej do podziemi.
Musimy czym prdzej dosta si do jaski i sprztn im upy sprzed nosa.
Nie byoby rozsdniej poczy z nimi siy? Teraz atak we dwjk nie wydaje ci si samobjstwem?
Damy rad, Roganie. Teraz jeste chodzc, czyst potg, a w moich yach pulsuje wiea magiczna moc. Ponadto nasz mocn stron bdzie dziaanie
z zaskoczenia. Zaatakujemy niechronione wejcie do Kirtu, w sabym punkcie...
Zamilka, bo znw jej si zdao, e w gbi oczu Rogana bysny krwawoczerwone pomienie.
Nie musisz mnie przekonywa, Oso zowieszczo si zamia. Ju si zdecydowaem.

o niebie pyny kby postrzpionych chmur. Lasy na wzgrzach huczay w porywach wiatru. Mimo to na dnie wwozu panowaa cisza.
Pomidzy sosnami u podna ska przycupnli wojownicy poowa grupy po jednej stronie cieki, reszta po przeciwnej. Kawaek drogi przed nimi
wznosia si zaczarowana skaa. Patrzyli na ni, jakby si woli prbowali wzmocni czary Mocnogra. Mag klcza na skraju zaroli, kostur wspar
o ziemi, twarz mia skierowan na wejcie do wityni, wzrok skupiony.
Wielimir kuca za gazem, buja si na pitach, trzymajc topr wsparty o ziemi. Pomimo czarnych myli, plczcych mu si po gowie, nuci pod
nosem melodi starej pieni. Pochodzia pono jeszcze z czasw, kiedy krl Samon bohatersko broni Hostigradu przed najedcami z pastwa Frankw:
Naprzd, dzielni bohaterzy,
czarna strzaa ju w was mierzy,
czarna strzaa mierci czeka,
aby przebi pier czowieka...
Przygotujcie si sykn Mocnogr i wsta. Z rzebionej gowy wa sczyo si zielonkawe wiato.
Zgraja Biaodraga i dwaj Boryniacy najeyli si jak bestie, ktre wanie zwietrzyy ofiar.
Teraz! zawoa Mocnogr dziwacznie odmienionym gosem, a wiato wok laski zaczo mocno pulsowa.
Naprzd! Biaodrag wisn mieczem.
Ruszyli.
Biegli pieszo konie zostawili w lesie, u wejcia do wwozu. Dwa wielogowe cienie wynurzyy si z ciemnoci zalegajcej pod drzewami i zaraz potem, na ciece
wydeptanej przez awarskie konie, zlay si w jeden. Pod nogami zgrzytay kamienie, szelecia trawa. elazo cicho dwiczao.
Szybko zbliali si do skay.
Stara pie nie opuszczaa myli Wielimira. piewny okrzyk bojowy pradawnych wojownikw nieustannie szumia mu w gowie:
Biae rce uk ten dzier,
przypu miay atak,
nie auj ycia marnego,
z Moren tacz do upadego...
Stali u podna skay.
ciana bya jednolit mas.
Ksiyc skry si za chmurami i wwz zanurzy si w ciemnoci.

W kocu. Mocny odwrci si od posgu Kelgara i ze szczytu urwiska spojrza w d, na kotlin. Jego byszczce oczy wyraay dziecic rado, zupenie
jakby znw by zwykym, dziesicioletnim chopcem, cieszcym si z nowej zabawki.
To czekanie mnie wykaczao. Przygotujcie si. Wreszcie si zacznie.
Burgut skin na wojownikw, ustawionych wzdu skalnej ciany. Zaoyli strzay na ciciwy, unieli uki i czekali. W przeraajco bladych twarzach tkwiy czarne,
nieruchome oczy.

To si nie uda, kurwa ma, nie uda! Wielimir wyrzuca sobie w duchu. Wszyscy zdechniemy...

Idcy na czele druyny Biaodrag by ju prawie przy samej skale. Zwolni. On take mia coraz wicej wtpliwoci.
Po plecach przelecia im dziwny wiatr, zagarniajcy wosy na twarze. Zaraz potem ska otoczy niebieskawy blask. Nad gowami najedcw migny arzce si
zielonkawym wiatem prdy siy i niczym wielki, wielogowy smok, wgryzy si w tarcz. Wszystko rozmyo si w zalewie jasnego wiata. Poryw czarodziejskiej mocy
dosign mczyzn idcych na przedzie.
Nie zatrzymali si, wrcz przeciwnie, jeszcze przyspieszyli.
W skale zacza by widoczna nieregularna dziura. Za ni pono ognisko awarskiej czujki. Biaodrag, unoszc miecz nad gow, wtargn do rodka, Wielimir
poda tu za nim. Sie wypeniy odgosy biegncych ludzi i szczk zbroi.
Zlkniony stranik, trzymajcy w rku wczni, odskoczy od ogniska. Biaodrag odtrci grot jego broni na bok i razi Awara mieczem. Okrzyk ostrzegawczy zosta
w por stumiony.
Jestemy w rodku z niedowierzaniem powiedzia Wielimir, stojcy nad dogorywajcym stranikiem.
Za mn! rozkaza Biaodrag i miao pody ciek, ktra prowadzia do wntrza wityni. Reszta ruszya za nim.
Wkrtce dotarli do owietlonego pochodni rozdroa. Zajrzeli do korytarza po lewej stronie, ale szybko ustalili, e za pierwszym zakrtem przejcie jest
zatarasowane gazami.
Mieli tylko jedno wyjcie. Poszli prawym, szerszym korytarzem. Ich oczy dziko byszczay w ciemnoci, jakby zapach krwi obudzi w nich drzemice bestie.

Ani ladu Awarw warkn Biaodrag, kiedy ostronie wyjrza z koca korytarza. Co to ma znaczy?
Porodku kotliny palia si watra, ale awy i pniaki wok niej byy puste.
Mocnogr mwi, e wyczuj jego przejcie przez magiczn tarcz powiedzia Wielimir. Ale eby a tak szybko? Nie wydaje mi si...
Moe wszyscy s tam, na grze Wowiec wskaza na urwisko nad ich gowami.
Na jego wierzchoku migao matowe, ogniste wiato. Na jego tle majaczyy sylwetki krzyy, czasem mign niewyrany cie.
To pewnie otarz ofiarny gono zastanawia si Wielimir. Cakiem moliwe, e wanie odbywa si jaki rytua i wszyscy w nim uczestnicz. Ale tak bardzo
bym na to nie liczy.
Ani ja zgodzi si Biaodrag i zwrci si do ukrytych w ciemnoci podwadnych: Ostronie! Trzymajcie si blisko ska. Jeli na nas czyhaj i myl, e bdziemy
robi za ywe cele, to raczej si na nas zawiod.
Znw rozdzielili si na dwie grupy. Ustawieni w dwch ukach, przeszli skaami na przeciwlegy kraniec kotliny. Wielimir ostronie kroczy na czele jednego
z oddziaw. Wojownicy chtnie ustpili mu pierwszestwa jeli Awarowie rzeczywicie zastawili puapk, to niech Boryniak pierwszy w ni wpadnie.
Obeszli obozowisko i doszli za proste chaty i zadaszenia w tylnej czci kotliny. Tu teren wznosi si a do schodw wyciosanych w skale. Wielimir stan i czeka
w zarolach pod urwiskiem. Po chwili z ciemnoci wynurzy si Biaodrag i pozostali wojownicy.
Zeszli si na ciece.
Nigdzie ywej duszy. Wowiec spojrza w gr. Wyglda na to, e rzeczywicie s na szczycie.
Wejdziemy tam i zaatakujemy ich? niepewnie zapyta Wielimir.
Jeli zwietrz nas w poowie podejcia, to ju po nas...
To zaley, czy zabrali ze sob bro.
Jeli nie, musiaa zosta w chatach. Przeszukamy je?
Nie mamy czasu. Poza tym potrzebowalibymy wiata. Zbyt due ryzyko, e dostrzeg je z gry.
Biaodrag cicho sykn i ponownie spojrza na krte schody i wierzchoek skay, skryty w kbach dymu, co jaki czas rozwietlany jzykami ognia.
Chodmy wyda po chwili polecenie. Ostronie, po cichu. Tarcze w pogotowiu, eby nie zaskoczy nas deszcz strza.
ciek doszli do schodw i zaczli i w gr, trzymajc si blisko stromej ciany. Podali w milczeniu. Stpali po stopniach mikko niczym koty. Czasem tylko
zadwiczao elazo, zgrzytna czyja kolczuga, stoczy si kamie.
W jednej trzeciej podejcia schody zway si i tworzyy ma skaln pk, miejsce odpoczynku. Widnia tam te otwr w skale. Biaodrag sykn, czym da
wojownikom sygna, by si zatrzymali. Z ciekawoci zajrza do jaskini. Na kocu krtkiego korytarza wisiaa skrzana zasona, zza ktrej sczyo si sabe wiato
ognia. Wowiec uwanie nasuchiwa, ale w gbi jaskini panowaa cisza.
Tam moe by ukryty skarb szepn Wielimir.
Te o tym pomylaem przytakn wojownik. Ale teraz nie bdziemy jej przeszukiwa.
Zgoda.
Szli dalej. Ponad pk schody byy jeszcze wsze, miejscami musieli i bokiem, przycinici plecami do ciany. Raczej niechtnie spogldali w d.
Przeszli okoo p drogi, kiedy Wielimir co zauway. Sykn na Biaodraga, idcego tu przed nim.
Co? szepn rozdraniony wowiec.
Syszysz co? Tam z gry?
Nie.
No wanie. Co to niby za obrzd: bez muzyki, bez piewu, bez zakl?
Biaodrag nic nie odpowiedzia.
Noc bya cicha. Nie syszeli nawet szumu wiatru w lesie.

I nagle, zanim zdyli si zorientowa, e co jest nie w porzdku, usyszeli donony dwik rogu.

Na jaja Peruna! wydar si Wielimir i spojrza w d. Dwik dolatywa od strony kotliny.


Trzaskay drzwi i okiennice. Pomidzy chatami kotoway si rozbiegane postaci.
Uwaga! krzykn Biaodrag.
U podna ska zadwiczay ciciwy. W stron schodw polecia rj strza. W lotkach pobrzmiewa piew Moreny. Strzay trafiay w skay, krzeszc iskry, wbijay
si w sztywne tarcze, rozdzieray odzienia, skr i minie, rozszarpyway wntrznoci, gruchotay koci. Dwaj mczyni z rykiem zwalili si ze schodw i zniknli
w ciemnoci pod urwiskiem.
Ledwie ustaa pierwsza fala mierciononego deszczu, a ju nadesza druga.
Z gry.
Jeden z pociskw trafi Wielimira w rami, ale odbi si od brzowego okucia kurty. Wojownik stojcy przed nim nie mia tyle szczcia. Strzaa wleciaa mu wprost
w rozdziawione podczas krzyku usta i wysza potylic. Mczyzna spad w przepa.
Wracamy! hukn Biaodrag. Tarcza nad jego gow zatrzsa si od uderze dwch pociskw. Wracamy do jaskini!
Druyna zbiega po schodach na miejsce odpoczynku. Nie ustawa deszcz elaznych grotw, padajcych z gry i dolatujcych z dou. Na pk dotaro tylko siedmiu
wojownikw. Szturchajc si nawzajem, wpychali si w wski korytarz. Ostatni nie zdy grot strzay przeszed mu przez kolano. Wyjc niemiosiernie, spad na
ociosan ska. Jcza i prbowa si wdrapa do dziury, czynic desperacko bagalne gesty. Mody Boryniak wyjrza z otworu, by mu pomc.
Nie! krzykn Wielimir.
Za pno. W chwili, gdy modzian cisn do nieszcznika, kolejna strzaa wbia si w jego czoo. Pad na ska jak oguszony obuchem byk. Ranny mczyzna
bezsilnie jkn. Po chwili zamilk, raony w plecy dwoma pociskami.
Piciu mczyzn, ktrzy uszli z yciem, poszo korytarzem w gb jaskini. Peni obaw, powoli odsonili skr wiszc w wejciu. Pomieszczenie byo jednak puste.
miercionony deszcz na zewntrz usta.

Jest ich dwa razy wicej, ni mylelimy dysza Biaodrag.


Musieli oywi zmarych z Dugiej ki doda Wielimir.
Kiedy usiowali zapa oddech, z oddali dobieg pogardliwy miech. Wymienili przestraszone spojrzenia.
Gos nalea do dziecka.
Syszycie mnie, wszarze?! usyszeli woanie z korytarza. Naprawd mylelicie, e nas zaskoczycie? e jestecie w stanie zdoby wityni Kelgara? Musicie
mie w takim razie kozie bobki zamiast mzgu. Znaem wasze zamiary, zanim jeszcze weszlicie do wwozu!
Biaodrag warkn, wysun gow na korytarz i wciekle krzykn:
Zostao nas tylu, e moemy was jeszcze zwyciy. I nie jest istotne, czy jestecie ywi czy oywieni!
Dziecicy miech wypeni kotlin.
Macie czelno nam wygraa?! To wy powinnicie posra si ze strachu w gacie! To wasze dusze przepadn niczym przeute przez robactwo zgnie miso, wy
bdziecie si lini i dawi, kiedy w strachu przed Kelgarem stracicie rozum! Wy bdziecie wrzeszcze, a sami od tego krzyku oguchniecie!
Milczeli.

Chopiec w kaftanie wyszywanym zot nici odszed znad skraju urwiska i zwrci si w stron otarza ofiarnego. Burgut mia wraenie, e umiech dziecka jest
z dnia na dzie okrutniejszy.
Jki blu i strachu zawsze napeniaj mnie now si zachichota Mocny. To byo prostsze, ni mylaem. Przy yciu pozostaa ich ledwie garstka. Ju nie
stanowi dla nas zagroenia.
Mam posa na d czarnookich, aby z nimi skoczyli? zaproponowa Burgut.
Potem. Wadca Kirtu spojrza w rodek niewielkiego zagbienia. Obwieszona koskimi czaszkami rzeba zdawaa si na co czeka. Oczy chopca bysny na
myl o zbliajcej si chwili krwawej ofiary. Nadszed czas, abymy zaspokoili gd Kelgara. Bajtarze spojrza na modego wojownika we ze sob kilku
czarnookich i przyprowadcie niewolnikw z podziemi. Wszystkich. Dzi przygotujemy wadcy ciemnoci szczeglnie bogat uczt.

Mocnogr, stkajc, stara si wygramoli z paproci i modych, kujcych sosen. Po magicznym uderzeniu straci przytomno i dobr chwil nie mia pojcia
o wiecie. Tak samo wyczerpany czu si ostatnio po spotkaniu z demonicznym stadem pod Vukmarem.
Nagle usysza zgrzyt kamieni i szybkie kroki. Wyty wzrok, stara si ustali, skd dochodz dwiki... Znieruchomia.
Dojrza wreszcie otwr u podna skay i trzech Awarw, wybiegajcych z pochodniami w rkach. Podali wzdu zaroli i uwanie si rozgldali. Nad gowami
trzymali uczywa.
Na rogi Welesa! Mocnogr zakl w duchu. Nie musia si domyla, czego szukaj. Wspar si na kosturze. Stale by rozgrzany, w wielu miejscach nadpalony
i dymicy. Czarownik z trudem wsta.

Jeden z Awarw krzykn. wiato pomieni bysno midzy drzewami i pado na blad twarz maga i jego wyranie trzsc si brod.
Mocnogr zacz ucieka. Przynajmniej taki mia zamiar, ale przy trzecim kroku potkn si o wystajcy korze, kolanem uderzy w ska i z gonym jkiem run
w such traw. Laska wyleciaa mu z doni.
Nawet nie prbowa wstawa. Po chwili byli przy nim. Stali i miali si w gos. Odwrci si, spojrza w gr, zmruy oczy razio go jasne wiato pochodni.
miech usta, jakby kto go uci. W pobliu rozlego si warczenie mroczne, gardowe, straszne. Awarowie signli po bro.
Przed oczami Mocnogra, wytrzeszczonymi z niedowierzania, mign czarny cie. Jeden z napastnikw znikn.

Rozleg si szalony wrzask.


Mocne ky wydary z garda Awara tak wielki kawa misa, e gowa waciwie odpada od tuowia. Krew trysna na czarn sier. Bezlitosny morderca wyplu
krwawy gagan i spojrza na dwch pozostaych przeciwnikw. Jeden cofn si, drugi unis szabl.
Zjawa skoczya. Mczyzna zamachn si broni, ale nie by wystarczajco szybki. Zby cisny rk jak owieckie sida i szabla wyleciaa w powietrze. Bestia
powalia ofiar na ziemi.
Zatrzeszczay amane koci mczyzna umilk.
Ostatni Awar szykowa si do ucieczki. Nie mia szans. Demon szybko go dogoni i zaatakowa.
Mocnogr usysza krtki krzyk i odgos upadajcego na ziemi ciaa. Nie patrzy na to. Usiowa podwign si na lasce i wsta. Niestety, bl zranionego kolana
by silniejszy. Upad.
Nieee!
Chcc nie chcc, obejrza si. W wietle lecych pochodni dojrza Awara pezncego, bezsilnie machajcego rkami, rozgarniajcego such traw i aonie
jczcego. Ogromny wilk skoczy na niego i przednimi apami przytwierdzi do ziemi. Trawa tumia krzyk mczyzny. Czarna zjawa trzymaa w pysku jego kark. Awar
miota si jak ryba w sieci. Mocnogr odwrci wzrok.
Krgosup przenikliwie trzasn i wszystko umilko.
Czarnoksinik wiedzia, e nie ma szans na ratunek. By wyczerpany, nogi odmawiay posuszestwa. Usiad i skierowa w stron drapienika swoj lask.
Wilk spojrza. Z wilgotnej sierci na pysku kapay ciemne krople.

Co masz zamiar zrobi z tym kokiem?


Mocnogr znieruchomia. Chyba si przesysza...
Dobra, wystarczy! Ju mnie to mczy, jak wszyscy myl, e maj zwidy, kiedy sysz mj gos w swojej gowie. Nie moesz pomin momentu zaskoczenia i po
prostu mi odpowiedzie? Milczysz, a zatem zgadzasz si ze mn. Wspaniale. No, dalej, teraz wrcisz ze mn do Kirtu.
Mocnogr gboko odetchn. To jest z pewnoci tylko zjawa, sen jaki, ktry naley uzna i przyj zasady, ktre w nim obowizuj.
Do Kirtu? zachrypia. To nie ma sensu. To samobjstwo. Mylaem, e uda si zaatakowa wityni z zaskoczenia, ale myliem si. Wywszyli nas. Wiedzieli,
e zaatakujemy. Czekali na nas...
Niedobrze. Ale i tak ci potrzebuj. I nie mam czasu si z tob targowa. Uciekaj, jeli chcesz skoczy jak tych trzech gwnojadw!
Wilk znaczco mlasn. Mocnogr by zaskoczony wasnym posuszestwem.
Ju po chwili kutyka po ciece i oglda si z przestrachem w oczach. Bestia nieustannie go obserwowaa.
O co ci waciwie chodzi? wyrzuci z siebie czarnoksinik.
Chc raz na zawsze skoczy z Jugurrusem.
Ale ja teraz nie mam nawet mocy, eby wasny pierd podpali...
O nie, mylisz si. Masz w sobie wystarczajco duo magii. Jedynie twoja wola jest zbyt osabiona i przestraszona. Ju ja si postaram, aby odzyska siy, nie
obawiaj si. Bdziemy potrzebowali twojej mocy.
My?
Ja, Rogan i Mirena. Nie jestem pewien, czy sami damy rad Jugurrusowi. A ty ju raz go pokonae. Moesz si okaza przydatny.
Mocnogr powstrzyma si od kolejnych pyta, przemg bl w nodze i przyspieszy kroku.

odziemna rzeka ponuro szumiaa. Bajtar stara si nie spoglda w d. Nie pierwszy raz szed po mocie nad przepaci, ale widok bezdennej pustki
przyprawia go o ciarki. Patrze w ni, to jakby zaglda w twarz samej mierci.
Za nim, w rwnych odstpach, kroczyo piciu oywiecw. Prowadzili sptanych powrozami jecw. Kiedy wycigali z lochu pokarm dla Kelgara,
Boryniacy, pod przewodnictwem modej kobiety, znw bronili si zaciekle. Krwawe Psy musiay ich obezwadni, zwiza rce, ujarzmi niektrym
poamali koci i powybijali zby. Mocny bdzie z pewnoci zadowolony, e niewolnikw nie opucia wola walki. Kelgarowi nie smakoway sabe
i zobojtniay ofiary. Ale przeprowadzenie przez chwiejcy si most tej stawiajcej opr zgrai nie byo rzecz atw. Bajtar zacisn zby i przyspieszy. Kiedy w kocu
stan na pewnym gruncie, gono odetchn. Odwrci si, eby zobaczy, czy pozostali take id. Unis pochodni nad gow.
Dwaj czarnoocy prowadzili midzy sob jecw. Trzej pozostali czekali przy wyjciu z lochu po drugiej stronie przepaci.
Nagle szum rzeki zosta zakcony krzykiem. Bajtar poczu cisk w odku.

Wadczyni! charcza mody Boryniak idcy za Kras.


Dziewczyna si obejrzaa. Modzieniec krwawi na lewym przedramieniu mia otwarte zamanie. Utrata krwi odebraa mu siy, nad przepaci straci rwnowag
i ledwie zdoa chwyci lin mostow. Idcy za nim Awar warkn niecierpliwie i kopniakiem powali chopaka na deski. Gdyby nie Krasa, ktra zdya go zapa,
Boryaniak spadby w przepa. Wadczyni rzucia oprawcy nienawistne spojrzenie. Innej broni nie miaa.
Odpowiedzi by lodowaty wzrok czarnych oczu. Awar znw warkn i machn pochodni, ktr trzyma w doni.
Krasa miaa wraenie, e na chwil zatrzyma si czas. Wszystko ucicho. Oywieniec sta nieruchomo z pochodni wzniesion nad gow. lina kapica z jego ust
zawisa w powietrzu.
W tej jednej chwili przeleciay Krasie przed oczami obrazy wszystkich okruciestw z ostatnich dni. Niewysowione cierpienie na znieksztaconych twarzach
zmasakrowanych jecw z Dugiej ki, umierajcy Boryniacy podczas krwawej walki na palisadzie, pene przeraenia oczy Gradana, ponieni i sponiewierani
niewolnicy w podziemnym lochu...
Wanie teraz uwiadomia sobie, e j czeka ten sam los. Ale jednoczenie zrozumiaa, e ma wybr.
Staa za poow dugoci mostu. Pod ni ziaa czarna otcha i pustka. Wyszczerzya zby w nagym przypywie szalonej radoci. Nie, nie skoczy w ramiona Moreny
sama. A jake! Jeden Awar przeszed ju na drug stron, dwaj stali na kadce, a trzeci wanie stawia stop na skale tu za mostem. Ilu z nich zdoa porwa ze sob?
Gnidy!
Czas znw zacz pyn. Pochodnia migna w ciemnoci, wlokc za sob jasny ogon. Krasa szybko si wyprostowaa, odtrcia uczywo sptanymi rkami i ze
wszystkich si trzasna Awara zacinitymi piciami w twarz. Oywieniec krzykn zaskoczony, zachwia si i wymachujc rkami, stara si utrzyma rwnowag.
Pochodnia wyleciaa mu z doni. Kiedy upadaa, jej wiato rozwietlio nierwne ciany wwozu. Most niebezpiecznie si zakoysa i zaskrzypia, rozbujane liny
trzeszczay.
Boryniacy upadali na kolana i twarze, krzyczeli i kurczowo apali si desek.

Strach obla Bajtara jak strumie zimnej wody.


Na co czekasz? krzykn do stojcego tu obok oywieca. Zabij t suk!
Czarnooki odwrci si i chwyci uk.

Krasa kopna chwiejcego si Awara midzy nogi. Oywieniec spad w przepa. Jego krzyk, bardziej przepeniony zoci ni strachem, zaguszy dziki huk
dobiegajcy z dou.
No chodcie, posracy! krzyczaa moda wadczyni. Staraa si utrzyma rwnowag, stojc na szeroko rozstawionych nogach. Jej twarz mwia, e Krasa nie
ma ju nic do stracenia. Kto chce ze mn pofruwa?

Dostrzega, e stojcy ju za mostem oywieniec by gotw do wypuszczenia strzay z uku. Zakla.


W tym samym momencie czarna otcha pod mostem jakby oya.
Mczyzna z ukiem i pozostali oywiecy znieruchomieli z zaskoczenia. Boryniacy wstrzymali oddechy. Take Krasa nie krya zdumienia.
Z gbin nadlecia demon.
Dokadniej dwa demony.
Bajtar wytrzeszczy oczy jak ropucha pod koami wozu... Nie by w stanie poj tego, co widzi. A zobaczy dwie postaci, siedzce na kolawym kiju, zakoczonym
wizk suchych gazek.
Powietrze zawirowao i trzy kroki od Bajtara, na skraju skay, pojawia si czarna posta. Oywieniec stojcy naprzeciw natychmiast skierowa na ni uk, ale cie
zaatakowa szybko niczym mija. Bajtar usysza jedynie zduszony jk i trzask. uk uderzy o ska. Oywieniec pad na kolana ze strza wbit w oko.
Bajtar przeoy pochodni do lewej rki i wycign miecz, langsaks, zdobyty na jakim Bawarze za Dunajem. Zauway, e przy klczcym uczniku sta mczyzna
w podartym, czarnym odzieniu. W matowym wietle pochodni bielaa wyzibnita twarz, oblepiona mokrymi, kruczoczarnymi wosami.
Wyglda, jakby przed chwil wyszed z grobu.
Mczyzna nagle znikn. Bajtar dostrzeg jedynie czarn smug, by po chwili znw zobaczy t sam bia twarz, szczerzc zby tu przy jego gowie. Przeraony,
zrobi krok do tyu i zamachn si mieczem.
W poowie uderzenia co zatrzymao jego rk. Jakby uderzy w ska.
Ciao zatrzso si od niewyobraalnej fali blu. Usysza krzyk i zadzwonio mu w uszach.
Krzyk ten wydoby si z jego wasnego garda.
Bajtar sta pochylony i apa oddech. Otworzy oczy. Rka bezwiednie zwisaa wzdu ciaa, zamana w okciu. Pochodnia dogasaa na ziemi. Spojrza w gr.
Czarna zjawa stale si umiechaa. W rku trzymaa jego wasny miecz.
Ostrze bysno w powietrzu. Bajtar poczu lodowaty chd w gardle, wszystko wok wirowao, a potem przez moment zobaczy swoje wasne, bezgowe ciao,
stojce na skraju urwiska. Z kikuta tryskay strumienie krwi. Polecia wysoko w gr, a przed oczami szybko przelatyway ciany wwozu.
To by lot w ciemno bez dna.

Krasa!
Dziewczyna nie moga uwierzy wasnym oczom. Zjawa, ktra przed chwil unosia si nad mostem, miaa wytatuowan twarz i powe warkoczyki.
Osa?!
Uwaaj! Wiedma wskazaa palcem za jej plecy.
Krasa si odwrcia. Awar, ktry jako czwarty wszed na most, trzyma w lewej rce napity uk. Czarne oko, grot strzay i piersi Krasy byy w jednej linii.
Pani! wrzasn ranny modzian, ktremu dziewczyna przed chwil uratowaa ycie, i ostatkiem si stan na chwiejnych nogach.
Nie! krzykna Krasa.
Grot wbi si Boryniakowi midzy ebra, przeszy puca i wyszed plecami, tu pod lew opatk. Pod wpywem uderzenia modzieniec upad na Kras. Sprbowaa
go podtrzyma, ale jednoczenie cofna si instynktownie o krok.
Stpna w pustk.
Kocem plecw otara si o rant mostu. Chopak przygnit j swoim ciarem i most natychmiast przeway si na jedn stron. Najpierw w przepa zsuno si
przekute strza ciao, a za nim zsuna si Krasa. Sptanymi rkami rozpaczliwie szukaa jakiego punktu zaczepienia, ale nie znalaza.
Bogowieee!
Z ogromnym wysikiem zdoaa si chwyci brzegu drewnianego mostu. Zawisa nad przepaci.
Pomocy! krzykna rozpaczliwie.
Strzelec wycign z koczanu drug strza i naoy j na ciciw. Nie zdy jednak napi uku. Z boku pojawia si latajca zjawa.
Uderzenie w skro zmioto Awara z kadki. Macha rkami i nogami, jakby mia nadziej, e za moment zacznie lata. Nie zacz. Ciemno bezlitonie go
pochona.
Mirena z gracj zawrcia na miotle i szybko pognaa pod most.
W ostatniej chwili zapaa Kras, ktrej palce wanie zelizgny si z kadki.

Oywieniec ze strza w oku wsta niepewnie i zza pasa wycign topr na dugim stylisku. Jedynym czarnym okiem uwanie rozejrza si za nieprzyjacielem, ktry
sprawi mu t przykro.
Wtem co czarnego zasonio jego i tak ju ograniczone pole widzenia jakby przed oczami przelecia kruk z olbrzymimi skrzydami.
Rogan machn frankoskim mieczem z prawa na lewo i z powrotem. Najpierw odpada gowa Psa. Za ni run tuw, wlokc za sob strzpy kiszek. Wreszcie
spady nogi razem z miednic.
Rogan zapa w locie bro przeciwnika i uzbrojony teraz w miecz i topr, podszed do mostu.
Dwaj Awarowie po drugiej stronie przepaci obnayli szable. Ich czarne oczy tpo wpatryway si w Boryniakw, stojcych na rozbujanym mocie.
Mciwie wyszczerzyli zby i ruszyli.

To mia by dugi lot, ale ju po chwili Krasa na co upada. Usyszaa krzyk Mireny.
Spady z mioty.
Jasna dupa...
Mirena na olep machna rk. Kolawy kij jakby sam podsun si pod rk. Kurczowo go chwycia. Troch wyhamoway, ale nadal spaday.
Krasa wpia si palcami w paszcz Mireny niczym kot. Zaczy puszcza szwy. Wiedma skupia si i wlaa w miot du dawk magii. Przestay spada, ale nage
szarpnicie strzsno Kras z Mireny jak wiatr przejrza gruszk. Wadczyni zdoaa jednak zapa si pasa czarownicy. Ta poczua szarpnicie i bl, jakby rzemie
przeci j wp. Wydaa z siebie zduszony krzyk.

Schyli si! rzuci Rogan.


Boryniacy natychmiast padli na kadk i przywarli do desek.
Przestrze pomidzy Roganem a Awarem, stojcym po drugiej stronie przepaci, bya wolna.
Rogan zamachn si toporem i chocia migotliwe wiato pochodni zamazywao ksztaty, rzuci go.
Topr podkrci si w locie. Jeden z oywiecw usysza wist i powid wzrokiem za dwikiem. To by jego ostatni ruch wykonany wiadomie. Topr wbi si
w jego twarz z tak si, e gowa rozprysna si na niezliczon ilo kawakw. Stojcego za nim Awara zala deszcz krwi i mzgu.
Bezgowy tuw spad z mostu.
Ostatni oywieniec zliza z ust krwaw papk z gowy swego druha.
Rogan odrzuci na bok zabrudzony miecz i schyli si po lecy na ziemi uk.
Awar wszed na most. Na jego drodze staa dziesicioletnia dziewczynka z Dugiej ki.
Rogan nadepn na odcit gow Psa, ktra stale jeszcze szczkaa zbami. Wyrwa strza z jej oka i szybko naoy j na ciciw.
Klczca dziewczynka wytrzeszczya oczy. Jej twarz owietlio odbicie pomieni na ostrzu unoszcej si szabli.
Rogan napi ciciw tak mocno, e pici dotyka swojej wasnego oka. Strzeli szybko, jakby wcale nie mierzy.
Strzaa przeleciaa nad gowami Boryniakw. Kiedy elazny grot wbi si w czaszk, rozleg si gony trzask. Oywieniec ze strza w czole, niczym z trzecim okiem,
przewrci si do tyu. Pochodnia wypada mu z rki i w jaskini zapanowa mrok.

Czyje ciao przeleciao obok nich i z gonym chlupniciem wpado do rzeki. Mirena i Krasa dynday w ciemnoci tu nad spienion, wzburzon wod. Mirena
ponownie tchna w miot moc. Powoli zaczy si wznosi. Krasa bezustannie co mamrotaa pod nosem, mieszajc zaklcia z probami do bogw.
Nad przepaci byo zupenie ciemno, ale wiedma pewn nog stana na skale niedaleko mostu. Krasa pada na ziemi. Przeyty strach wywoa u niej wymioty.
Mirena nie moga pozwoli sobie na tak chwil odpoczynku.
Wszyscy? zapytaa czarnoksinika.
Co do jednego odpowiedzia. On take nie potrzebowa wiata. Jak ju Mirena zdya si zorientowa, Rogan widzia w ciemnoci rwnie dobrze jak ona,
a przy tym bez uycia magii. By dosownie przesiknity moc, ktra cakiem naturalnie poddawaa si jego woli. Mirena nigdy nie widziaa czego podobnego. Nie
u miertelnika. Ale kilku ich jeszcze zostao doda, rzuci uk na trzscy si tuw rozprutego oywieca i podnis z ziemi miecz.
Poczekaj, id z tob!
Rogan jakby tego nie sysza. Jego czarna sylwetka znikna midzy gazami.
Idziemy poprawia czarownic Krasa i wysmarkaa si w palce.
Mirena si obejrzaa. Boryniacy i mieszkacy Dugiej ki na olep pezli po mocie w stron ska. Dmuchna i krtko zamachaa rkami. W powietrzu pojawia si
srebrzysta kula. Bya wielkoci mskiej pici, ale dawaa wystarczajco duo wiata, aby mogli widzie drog.
Mirena nie miaa ju wtpliwoci, e bdzie si musiaa niele namczy, eby zdoby to przeklte awarskie zoto.

Zaatwili ich powiedzia Mocny beznamitnym gosem.


Zaatwili? spojrza na niego Burgut. Kto zaatwi kogo?
Chopiec odszed od skraju urwiska i podnis wzrok na przywdc wojownikw. W zagbieniach na ziemi paliy si ogniska, ktrych migotliwe wiato
wydobywao z ciemnoci odraajc twarz dziecka. Nagle wydao si o wiele starsze.
Bajtar i piciu czarnookich wycedzi chopiec. Ju po nich. Zaatakowano ich i uwolniono jecw.
Twarz Burguta, z nieruchomymi oczami i zacinitymi ustami, przypominaa mask.
Kto ich zaatakowa?
Nie mam pewnoci, ale wyczuwam magi. Bardzo mocn magi.
Jak dostali si do jaskini? Drugi korytarz jest przecie zatarasowany. Innej drogi...
Przyszli z podziemi. Jak biesy z wilgotnych grobw.
Burgut jeszcze mocniej zacisn wargi. Czy bl, ktry poczu w odku, by wanie strachem, o ktrym ju tyle sysza?

Obrzd ma si zacz natychmiast. Mocny spojrza mu prosto w oczy. Potrzebuj siy, ktr moe mi da tylko Kelgar. Musimy nakarmi boga.
Kogo chcesz mu zoy w ofierze? zapyta Burgut.
Chopiec spojrza gdzie za plecy Burguta. Olbrzymi Awar obejrza si. Na szczycie skay byo ju tylko trzech ywych wojownikw.
Trzech musi wystarczy powiedzia Mocny. Nie zwlekaj, Burgucie. Szybko!
Przywdca Krwawych Psw wycign z pochwy przy pasie dugi n i skin na trzech wybranych mczyzn. Bez wahania kroczyli po skale opadajcej w kierunku
czarnego posgu. Szli obojtnie niczym bydo prowadzone na rze, a Burgut patrzy na nich jak kat na ofiar.

Mwi wam, idmy std szepta mody mieszaniec z Goricy. Widzielicie, ilu ich jest na skale? Wicej ni tych na dole, w kotlinie. Prdzej czy pniej przyjd,
eby stpi swoje szable na naszych karkach...
Zamknij gb warkn Biaodrag. I bez twojego gadania wiemy, e jestemy w kiepskim pooeniu.
Musimy podj jak decyzj. Wielimir przetar czoo i niechccy roztar nad brwiami krew i kurz. Przebi si...
Zostao nas piciu, z czego jeden jest powanie ranny przypomnia mu wowiec.
I co? Chcesz tak siedzie na dupie i czeka, a przyjd nas pozarzyna jak owce?
Biaodrag wyszczerzy zby.
Przysigem sobie, e nie odejd std bez workw wypchanych awarskim zotem...
Postradae rozum?! hukn mieszaniec z Goricy. Dla skarbu chcesz tak ryzykowa? Zysk jest waniejszy ni ycie?
Wielimir pokiwa gow w zamyleniu.
Ja take mam powody, dla ktrych powinienem tu jeszcze zosta. Ale stracilimy ju nasz szans. Musimy si ratowa. Jeli szybko wyruszymy...
Nie dokoczy. Na zewntrz rozleg si omot i huk, jakby w kotlinie odbywaa si bitwa. Wielimir i wojownicy wymienili zdziwione spojrzenia, nastpnie chwycili
bro i wyszli do sieni. Ostronie si skradali w kierunku wyjcia. Wreszcie spojrzeli w d.
Midzy chatami wiecio zielonkawe wiato. Krzyk zamieni si w skowyt.
Kto wchodzi po schodach powiedzia mieszaniec. Mia najlepszy such ze wszystkich.
Szykujcie si warkn Biaodrag. Na mj rozkaz...
To nie s Awarowie wtrci mieszaniec.
Co? Skd wiesz?
To nie s ludzkie kroki. To brzmi jak odgos... ap?
Biaodrag wychyli si z otworu i zlkniony znieruchomia. Na schodach byszczaa para dzikich oczu. Naleay do olbrzymiej czarnej istoty.

Burgut przecign noem po pulsujcej yle na szyi. Krew trysna na posg. Klczcy Awar macha rkami, ale przywdca trzyma go pewnie do chwili, a
fontanna krwi nie zmienia si w czerwon pian.
Kiedy ofiara przestaa si miota, Burgut rzuci ciao obok dwch pozostaych i wycofa si.
Chopiec ju dobr chwil wpatrywa si szeroko otwartymi oczami w figur boga. Palce obu rk mia dziwacznie splecione, nieustannie mamrota co pod nosem.
Kiedy Burgut dokoczy krwawe dzieo, wadca Kirtu bosymi stopami wszed w gstniejc czerwon kau. Jego twarz wykrzywia si, odsoni zby w obdnym
umiechu wyglda, jakby niewidzialna rka usiowaa cign mu z czaszki skr.
Burguta owia wiatr, zagarniajc mu na twarz wosy. Spojrza w gr. Chmury nie pyny ju w tym samym kierunku co wczeniej. Teraz krciy si w miejscu.
rodek wiru znajdowa dokadnie nad otarzem.
Przyjmij ten pokarm, wadco dusz! wyjcza chopiec.
Krew u jego stp poruszya si. Wbrew prawom przyrody peza w gr po posgu i wpywaa do otworw na jego powierzchni.
Oczodoy koskich czaszek rozbysny niebieskawym wiatem.
Burgut si zachwia. Wszystko wok zaczo dre. Gdzie w oddali zaray konie.
Chopca zacza wypenia moc, majca rdo w ciemnych zawiatach.

Wielimir, Biaodrag i pozostali mczyni unieli bro. Wilk pokaza zby i dziwacznie warkn. Brzmiao to jak pogardliwy rechot. Sier wok pyska mia umazan
krwi.
Spokojnie, Gorywadzie, to s przyjaciele powiedzia kto ukryty w ciemnoci.
Mocnogr? zdziwi si Biaodrag.
Po schodach wchodzi zwalisty czarownik.
Niech to szlag rozluni si wowiec. Co si tam na dole stao?
Powiedzmy, e w kotlinie ju nic nam nie grozi.
Ale jak to?
Potem, Biaodragu. Nieistotne, co si zdarzyo na dole. Istotne, co si dzieje na grze. Mocnogr spojrza w stron urwiska. Zdaje si, e ju zaczli.

Co?
Siy ciemnoci szukaj drogi do naszego wiata. Jeli zaraz czego nie zrobimy, bdzie le.
A ty sobie wyobraasz, e co moemy zrobi? szepn Biaodrag. Nasz pierwszy atak okaza si porak. Gry strzeg kurewsko dobrzy strzelcy.
Moje czary was ochroni. Przygotujcie si.
Czarnoksinik unis kostur. Rzebiona gowa wa zacza wieci zielonkawym wiatem.
Co to za bestia? Wielimir spojrza na wilka, ktry wszed na skaln pk razem z Mocnogrem.
Jest po naszej stronie. Nie pytaj mnie ju o nic wicej. I jedna rada: zwracaj przy nim uwag na to, co mwisz. On rozumie kade sowo.
Gorywad spojrza na Wielimira i zamia si, jakby chcia potwierdzi sowa czarnoksinika.
Za mn rozkaza Mocnogr i wstpi na schody.
Boryniak i pozostali wojownicy pewnie chwycili bro i ruszyli za nim.

Niebieskie wiato oblao posg Kelgara, a chopca przemienio w blade widmo. Stojcy na stray oywiecy odwrcili gowy z prowadzcej na urwisko drogi i wbili
czarne oczy w zagbienie otarza. Czuli moc pana, ktremu byli powiceni. To on odesa ich z pastwa martwych do wiata ludzi, aby dla niego owili dusze.
Wiedzieli, e jest tu obecny. Ich uwaga zostaa na chwil rozproszona. Dlatego nie dostrzegli dwugowego cienia, ktry wynurzy si z przepaci i bezgonie wzlecia
nad urwisko. Nie usyszeli nawet krokw na skale.
Z zapamitania wyrwa ich brzk elaza.
Jak na zawoanie odwrcili si w kierunku, skd dobieg dwik. Ich spojrzenia skupiy si na jednym ze stranikw. Zza jego plecw dobieg cichy miech. Awar
byskawicznie sign po miecz.
Rwno odcite ciemi jego gowy poleciao w gr. Trysna krew, rozbryzn si mzg. Oywieniec jeszcze trzyma szabl, ale po chwili rkoje wylizgna si
z nieruchomych palcw. Bro z brzkiem upada na ska.
Krwawe Psy zawyy. Magiczne wiato wok posgu zamigao i wyranie stracio na sile. Chopiec potrzsn gow, jakby chcia odegna ze przywidzenia.
Na koci Tengriego, co jest? Obejrza si.
Wrg powiedzia Burgut.
miech przybra na sile. Teraz brzmia niczym wilcze szczekanie. Burgut mia wraenie, jakby ten dwik wysysa z jego koci szpik.
Oywieniec z odcitym ciemieniem sta nadal. Krew zalewaa mu oczy. Drugi cios pozbawi go caej gowy, ktra poturlaa si po skale. Ciao wreszcie runo.
Za oywiecem staa wielka czarna posta.
Ty? Mocny rozdziawi usta.
I Burgut, cho powinien wydawa rozkazy, na moment znieruchomia.
To, co zobaczy, wyprowadzio go z rwnowagi.

a krawdzi urwiska staa czarnowosa zjawa. Wiatr rozwiewa jej postrzpione odzienie. W szerokim umiechu odsaniaa zby, przez co jej twarz
wygldaa jak czaszka, ktr zgnilizna pozbawia warg.
Niemoliwe wycedzi Burgut. Ju go przecie zeary ryby! Jak mg przey?
Nie mam pojcia warkn Mocny. I nic mnie to nie obchodzi. Biegnij, zabij go! Posiekaj go na drobne kawaki! To przecie tylko chodzca
padlina! Z powrotem do grobu z ni!
Rogan prowokujco machn mieczem. Ostrze przenikliwie wisno. Wirujca chmura nad otarzem rozbysna fioletowym wiatem, ponuro zagrzmia grom.
Awarowie podnieli uki.
Rogan umiechn si zowieszczo i ruszy naprzd.
Powietrze zadrao od deszczu strza. Ciemnowosy olbrzym przemieni si w rozmazan czarn smug, dookoa ktrej wirowa miercionony miecz. Strzay, jedna
po drugiej, wlatyway w ten szaleczy wir trzaskao drewno, a groty zgrzytay na ostrzu. Wreszcie wszystkie pospaday na ziemi jak suche igliwie, ktre wiatr
strzsn z drzewa.
Rogan szed dalej, a z jego twarzy nie znika szyderczy umiech.
Krwawe Psy powycigay zza pasw szable i topory.
No, chodcie.
Dwaj oywiecy, ktrzy stali przy krzyach znajdujcych si najbliej schodw, zaatakowali od razu. Rogan skoczy jak mija, czym zaskoczy Awarw.
Pierwszemu z nich gownia frankijskiego miecza odcia gow, a ciao odrzucia do tyu. Rogan odpar cios drugiego mczyzny i nie czekajc na powtrk, wbi mu
pod ebra miecz. Krwawy Pies skuli si, chcc zatamowa gorc lawin trzewi wypadajcych z brzucha.
Na Rogana natar kolejny oywieniec.

Echo bojowej wrzawy odbijao si od kadej skay w kotlinie.


Syszycie? Mocnogr podnis gow. Sylwetki strzelcw strzegcych otarza znikny. Kto musia zaatakowa od drugiej strony! Szybko! Naprzd!
Wielimir nie zwleka ani chwili. Zacz wbiega po schodach. Biaodrag i jego podwadni podyli tu za nim. Caej za grupie przewodniczy wielki czarny wilk.
Wielimir skaka po dwa, trzy stopnie. Wytrzymaj, Kraso, ju id!

W ciemnociach za otarzem co jkno. Burgut i Mocny nerwowo zaczli si rozglda.


Obaj z niedowierzaniem wytrzeszczyli oczy.
Mirena szybko leciaa w ich kierunku jak atakujcy sok. Lew rk mocno ciskaa zaczarowan miot, w prawej unosia gotowy do ciosu miecz. Krzyczaa
przy tym, jakby postradaa zmysy, ale to dodawao jej odwagi.
Burgut schyli si w ostatnim momencie do wisno mu trzy palce nad gow. Mocny zareagowa o wiele szybciej. Odwrci si za napastniczk i wydajc
z siebie gniewny okrzyk, skierowa w jej stron wyprostowane rce. Powietrze zafalowao i silny magiczny powiew strci wiedm z nieba. Upadek na ska by
bardzo bolesny. Miota zawirowaa w powietrzu, trzasna o jeden z krzyy i sturlaa si na ziemi.
Podern tej suce gardo Burgut chwyci miecz.
Co warkno i sapno. Spojrzeli za siebie. Wielki czarny wilk przypuci atak.

Rogan i jazgoczcy Awarowie kryli w tacu mierci. Na czarownika pryska ze wszystkich stron czarny luz z cia wrogw. Z krwawego kbowiska co chwil
wylatyway koczyny, strzpy wntrznoci, palce, zby. Oywiecw nie powstrzymyway nawet cikie zranienia kiedy wirujcy miecz odci ktremu jedn rk,
ten chwyta bro drug. Kiedy miecz rozpruwa brzuch oywieca, ten odcina sobie przeszkadzajce wntrznoci i znw atakowa. Przeciwnicy nacierali na Rogana

z kadej strony jak powd bladych twarzy, czarnych oczu, rozdziawionych gb i szponiastych pazurw.
Ryk potworw zosta nagle zaguszony bojowym okrzykiem. Ten bez wtpienia wydobywa si z garde miertelnikw. Zza krawdzi urwiska wyleciaa srebrzysta
chmura magicznej siy.
Krasa i wyzwoleni Boryniacy dotarli w kocu na otarz ofiarny.

Gorywad rozdziawi pysk i skoczy.


May wadca Kirtu, krzyczc, machn rkami. Bysno niebieskie wiato, unis si dym, zamierdziao spalenizn. Wilk z kopcc si sierci uderzy w posg,
spad w kau krwi i leg bez ruchu.
Chopiec pogardliwie si zamia.
Zza skay wynurzyli si Wielimir, Biaodrag i reszta wojownikw. dza zemsty i nienawi byy silniejsze ni najwikszy strach.
Oni s twoi, Burgucie! szczekn Mocny.
Olbrzymi Awar powoli i majestatycznie wycign szabl z pochwy i ruszy naprzeciw wrogom.

Awarska szabla przecia ubranie Krasy, zgrzytna o ko biodrow i wyrya pytk, ale bolesn, cignc si a do uda ran. Dziewczyna krzykna i upada na
kamienie. Trzej stojcy obok Boryniacy natychmiast j zasonili i stanli z broni w rkach przeciw czwrce porzdnie posiekanych, ale stale majcych si do walki
oywiecw.

Mirena wypeza ze lebu, ktry suy do odprowadzania krwi spod krzyy pod figur Kelgara.
Usyszaa kroki. Spojrzaa w gr.
May chopiec mia si od ucha od ucha.

Burgut z duym wysikiem odpar cios topora Wielimira i zwinnie uskoczy w bok. Rudy olbrzym, nie tracc nic z szybkoci, przyskoczy do niego, zachwia si, ale
utrzyma rwnowag. cisn topr obiema rkami. Burgut tymczasem walczy ju z innymi wojownikami. Wielimir chcia si do nich przyczy, kiedy kcikiem oka
zauway jaki ruch. Odwrci gow. Na pomoc naczelnikowi biegy trzy Krwawe Psy.
Zatarasowa im drog. Ostrze byo dne krwi.
Burgut sta pewnie niczym skaa nacierajcy wojownicy roztrzaskali si o niego. Masywna awarska szabla zwinnie wirowaa wok stojcego w rozkroku wodza.
W krwawym deszczu latay kawaki ludzkich cia.
Burgut bezlitonie zabija.

Rogan podskoczy, stopami odbi si od krzya, zrobi w powietrzu salto i ostatniemu z przeciwnikw odci gow. Sprycie stan w pprzysiadzie i spojrza
w kierunku rzeby.
Na dnie wielkiej kamiennej misy toczy si zaarty bj. Wielimir wanie rba toporem jednego z oywiecw. Jednak nie za Boryniakiem rozglda si w tej chwili
Rogan. Wieloletnia tsknota za zemst przykua jego wzrok do olbrzymiego awarskiego naczelnika. Burgut okrutnie masakrowa napastnikw, ktrzy przyszli schodami
od strony kotliny. Tylko jeden z nich, bezwosy, pokryty uskami mczyzna, uszed z yciem i bieg wanie na skos po misie otarza.
Oczy Rogana bysny krwistoczerwonym ogniem. Warkn, szybko si wyprostowa i ruszy.

Mirena zasonia si magiczn tarcz, ale sia, ktra trysna z palcw chopca, odrzucia j z powrotem na plecy, wiele krokw do tyu. Zatrzymaa si dopiero
w nastpnym lebie, wypenionym czarn, skrzepnit krwi.
Chopiec, w kbach rcego dymu, kroczy wprost na czarownic. Mirena wiedziaa, e nie zdoa obroni si przed kolejnym atakiem. Jej moc bya wyczerpana.
Ksiyc jakby cakiem straci swj blask. Pom mi, Chors!
Ale to nie Ksiycowa Pani przybya jej z pomoc. Nad otarzem bysno i w powietrzu pojawi si kb zielonego wiata. Cakowicie pochon Mocnego.
Chopaka odrzucio, jakby kopn go ko. Niewidzialne strzay z jego rk przeleciay obok Mireny i trafiy w jeden z krzyy. Ognisty wybuch wyrzuci w powietrze
dymice drzazgi i odamki koskich czaszek. Tlcy si krzy spad z krawdzi urwiska i lecc w d, napeni kotlin ognistym wiatem.
Na skraju otarza pojawi si Mocnogr. Mia wyraz twarzy czowieka, ktry stoi oko w oko ze mierci, ale nie zamierza cofn si ani o krok. Wok gowy jego
laski pezao kilka zielonych wy-widm.

Wielimir strzsn z topora lepk, czarn krew. Kawaki oywieca stale si ruszay, przede wszystkim rce za pomoc ruszajcych si palcw pezy jak limaki,
pozostawiajc za sob lisk smug. Boryniak czu, jak go mdli. Splun i odwrci si.
Kto bieg w jego stron. Wielimir pochyli si i wysoko unis topr gotowy do zadania ciosu. Zatrzymao go dopiero odbicie ognia w jaszczurczych oczach.

Nie przybyem tu, eby zdechn hukn Biaodrag, min Boryniaka i ucieka dalej, jakby ar parzy go w stopy. Wielimir by tak zaskoczony, e nie wiedzia
nawet, gdzie wowiec zmierza. W gowie mia obraz tylko jednej twarzy. Opuci rk trzymajca topr, odchyli w ty gow i zawy jak wilk do ksiyca:
Kraaasaaa!
I usysza odpowied.
Wielimiiir!

Ja ci przecie znam, knurze! wyszczeka chopiec, zionc nienawici. Bye razem z tymi skurwielami, ktrzy prbowali mnie zabi w Vukmarze!
Mirena i Mocnogr znieruchomieli, jakby nie byli do koca pewni tego, co przed chwil usyszeli.
Ciebie? czarnoksinik zapyta z lekkim umiechem na twarzy. Co ty bekoczesz, smarkaczu?
Wiedma w lot poja sowa przeciwnika.
Jugurrus zachrypiaa.
Oczywicie zachichota wielki kapan ustami dziecka. A co ecie myleli? e dabym si tak po prostu upiec jakim posranym wiejskim zaklinaczom? Od
dwustu pidziesiciu lat jestem wielkim kapanem Kelgara. Kiedy zuyj jedno ciao, przenosz si do innego, modszego. Na tego chopca trafiem podczas najazdu
na jedn z naddunajskich osad. Nie szkodzi, e jest Sowianinem. Przepenia go magiczna potga, jakby by wprost stworzony dla mnie. Dziesi lat uczyem go
i przygotowywaem, ebym mg w nim zamieszka. Zmusilicie mnie, bym zrobi to szybciej, ni planowaem, ale co to za rnica? Dzisiaj w nocy wreszcie posid
moc, ktr ten szczeniak mia w sobie od pocztku, i wzmocni j swoj wasn moc. Nowy Jugurrus bdzie silny jak nigdy przedtem!
W czasie gdy mwi, Mirena zacza si zastanawia, po co im to wszystko opowiada. W kocu zrozumiaa. Chcia zyska na czasie, aby zebra wystarczajco
duo si i zaatakowa Mocnogra.
Nie wstaa, a jedynie obrcia si i na czworakach umkna tak daleko, jak tylko moga. Ta magiczna walka przekraczaa jej moliwoci. Nie miaa zamiaru traci tu
wicej czasu.
Z doni Jugurrusa trysna byszczca niebieskimi pomieniami sia. Mocnogr machn kosturem zielone prgi zlay si w powietrzu w jedn ogromn gow wa.
Zaatakowa nagle i szybko, jak rozdraniona mija.
Skaa zatrzsa si w posadach.

Mody mieszaniec najduej stawia opr Burgutowi. W kocu jednak Awar wytrci mu topr z doni i wbi pod ebra szabl. Ostrze przeszyo wroga na wylot.
Charczcy mczyzna rozpaczliwie szamota si, starajc si dosign domi przeciwnika. Burgut jedn rk podnis szabl z ofiar. Mczyzna kopa nogami
w powietrzu, oddycha z trudem, z ust cieky mu strki krwi.
Burgut!
Krwawy Pies si obejrza. Po otarzu bieg w jego kierunku czarny olbrzym. W biegu, jakby mimochodem, ci gow ostatniemu oywiecowi i powali go na
ziemi.
Awar stan w rozkroku i zamachn si szabl na nowego napastnika. Mieszaniec z jkiem zsun si z ostrza i cignc za sob krwaw wstg, doczoga si pod
stopy Rogana. Czarnoksinik przeskoczy go, przelecia w powietrzu niczym ry i stan tu przed Awarem.
Ostrza zwary si w walce, w powietrze wzleciay iskry.

Niebieski blask i zielony w poczyy si w zmaganiach. Grzmiao, byskay olepiajce pioruny, przez otarz przetoczya si fala duszcego gorca. Mocnogr
straci rwnowag.
Jugurrus stan przed przeciwnikiem. Nie mg powstrzyma si od miechu.

Uderzenie byo tak silne, e Burgut przyklkn. Zdoa jednak usta i kolejny atak Rogana odpar zdecydowanie, szybko i wciekle. Odskoczyli od siebie.
Jak to dobrze, e z martwych powstae, sukinsynu wycedzi Burgut przez zby. Od samego pocztku chciaem ci zabi. Posiekam ci na kawaki!
Ostrza znw si zwary i dwie postaci zaczy porusza si tak szybko, e ludzkie oko nie byo w stanie za nimi nady.

Krasa szaleczo wrzeszczaa ze strachu. Zdrow nog odpychaa si od ziemi, poladkami szuraa po skale, ze wszystkich si staraa si uciec przed ostatnim
oywiecem. Ten pezn w jej kierunku, cignc za sob wasne bebechy w dzikiej rbance straci obie nogi. W rku ciska dugi n, ktrego ostrze nieustannie,
przy kadym ruchu Psa, zgrzytao o skay i wzbijao rj iskier. Krasa doczogaa si a na skraj urwiska. Nie miaa ju dokd uciec. Znw sprbowaa wsta, ale
przeszy j paraliujcy bl z rannej nogi. Ze zduszonym szlochem upada.
Oywieniec chwyci j za rk.

Mirena wiedziaa, e natychmiast musi znikn. Czua straszn si tryskajca z obu czarnoksinikw i nie miaa wtpliwoci, e za chwil nastpi cakowita zagada.
Dowloka si pod krzye. Zawadzia o co. Serce podskoczyo jej do garda. Miota strzygi.

Teraz trzeba tylko ustali, gdzie te bkarty ukryy swoje skarby.

Topr gadko przeci gardo oywieca, jakby Awar by jedynie somianym snopkiem. Jego gowa poturlaa si pod nogi Krasy. Tuw zacz drga, a rka trafia
noem w kamie. Ostrze si zamao.
Krasa szybko chwycia gow za warkocz i z okrzykiem odrazy rzucia ja za siebie w przepa. Nastpnie opada na plecy, na zimn ska. Kiedy pochyli si nad ni
barczysty mczyzna, usyszaa swoje imi. Poznaa gos Wielimira, cho miaa wraenie, jakby dobiega z zawiatw. Kiedy silne rce wziy j w ramiona, bya
pprzytomna.

Blask omota wa, jakby chcia si z nim siowa. W rzeczywistoci by to jednak ucisk mierci. Laska w rku Mocnogra rozbysna jasnym, trawicym ogniem.
Czarnoksinik wrzasn i wypuci j z rk. Donie mia przysmaone. Opad na kolana. W rozpyn si w rozedrgan mg, ktr pochony macki mocy Jugurrusa.
Awarski czarnoksinik posila si resztkami mocy Mocnogra. Rozarzone wstgi tryskajce z rk chopca oploty klczcego czarnoksinika. Mocnogr si zatrzs.
Z jego piersi wydar si oguszajcy ryk. Grube ciao natychmiast zajo si ogniem. Pomienie trawice je od rodka wypchny z oczodow oczy, a z ust jzyk.
Powietrze napenio si smrodem spalonego tuszczu. Jugurrus z rozdranieniem machn rkami ciao czarnoksinika spucho, by ostatecznie, pod wpywem
magicznej siy, wybuchn z hukiem.

Skaa si zatrzsa, otarz zalaa fala ognia, kilka krzyy spado, z posgu Kelgara zleciay koskie czaszki. W skale, pomidzy Roganem a Burgutem, powstaa
szczelina, z ktrej uleciaa chmura pyu. Ogromna sia odrzucia w ty obu walczcych. Burgut upad. Nieopodal o ska pacna spalona ludzka rka. Awar szybko si
pozbiera. Kutyka, kaszla i macha rkami, prbujc rozgoni kby dymu i pyu.
Szukasz mnie? usysza za plecami.
Odwrci si, ale byo ju za pno. W prawym przedramieniu poczu ostry bl. Zobaczy wasn rk lecc w powietrzu stale ciskaa szabl. Zaci zby, aby
powstrzyma si od krzyku. yy wypluy gejzer krwi. Poczu, jak uchodzi z niego sia. Zachwia si.
Zdaje mi si, czy mwie co o siekaniu na kawaki?
Z kbu dymy wyonia si czarna posta. Rogan znw zamachn si mieczem. Tym razem Burgut straci lew rk. Krwawy Pies upad na plecy, machajc bezsilnie
kikutami. W uszach mu dzwonio i z trudem apa oddech.
Patrzenie, jak powoli si wykrwawiasz, byoby istn przyjemnoci warkn Rogan. Ale przyrzekem sobie, e rozpruj t blizn, ktr ci kiedy zrobiem. Tym
razem bardziej si przyo. Zamachn si mieczem. Za Zdobenk!
adnej sowiaskiej suki o takim imieniu nie pamitam wyrzuci z siebie Burgut.
Ale ja pamitam.
Zrobi dokadnie tak, jak wielokrotnie sobie to wyobraa. agodnie i pynnie zatoczy mieczem uk, jakby na drodze nie byo adnej przeszkody. Burgut wytrzeszczy
oczy. Z ust wypyna mu czerwona rzeka. Biaa blizna na szyi pomau si rozszerzya i wyrzucia potny strumie krwi. Gowa naczelnika spada do lebu na otarzu,
sturlaa si pod posg Kelgara i zapltana we wasne wosy, wpada w czarne jeziorko.
Rogan odetchn gboko i opuci miecz.
Twoja pogo za zemst moga zakoczy si tak dobrze odezwa si kto stojcy za nim. Ale przecie jestem tu jeszcze ja.

zarnoksinik odwrci si szybko, ale w poowie ruchu powalio go na ziemi silne uderzenie magicznej siy. Chopiec z ogolon gow skoczy niczym
dziki kot i stan na szyi Rogana. Przycisn go do zimnej skay tak mocno, jakby way co najmniej trzy razy wicej.
Co ty za jeden, Czarny? sycza Jugurrus ustami dziecka. Jak to jest, e nie chcieli ci nawet w zawiatach? Skd si wziy czary, ktrymi
jeste przesiknity?
Rogan stara si zebra siy, ale czarodziejski cios zupenie go obezwadni.
Nie chc ci zabi cign chopiec. A przynajmniej nie chc ci zabi, nim nie wyss z ciebie caej mocy i si ni nakarmi.
Tym si rnimy charcza Rogan. Ja chc ci ubi od razu, parszywy pogrobowcu Jugurrusa!
Ku jego zdumieniu chopiec zarechota.
Ty gupku! Ja jestem Jugurrusem! To tylko jedno z wielu cia, w ktrym spdz kolejnych szedziesit, siedemdziesit lat!
Rogan wytrzeszczy oczy, ktre nagle zapony krwistoczerwonym ogniem. Pomienie buchny przeciw magii Jugurrusa, otaczajcej chopca niebieskim blaskiem.
Silny poryw unis jczcego wielkiego kapana w powietrze i cisn nim o posg stojcy porodku wzniesienia. Koci poamay si z odraajcym dwikiem, a ciao
sturlao si do kauy staej krwi.
Rogan wsta z trudem. Ogie w jego oczach przygas. Teraz byo w nich tylko zdziwienie. Sam jeszcze nie pojmowa, co si wydarzyo. Jak udao mu si pokona
Jugurrusa?
Podszed do posgu. Chopiec lea twarz w lepkim jeziorku. Rogan przecign bezwadne ciao na suchy kamie. Czu, e jest cae poamane. Obrci je na plecy
i pochyli si nad nim. Serce chopca nadal bio.
Wtem spod grubej wartswy krwi wyjrzay oczy. Biaka wieciy przeraajco. Rce Mocnego uniosy si i z niewiarygodn si cisny szyj Rogana.
Sukinsynu! Krew trysna z ust Jugurrusa na twarz Czarnego. Zniszczye moje ciao! Bd musia zabra ci twoje!
Tym razem Rogan nie by w stanie zareagowa. wiadomo Jugurrusa zalaa jego umys niczym brudna, spieniona woda z przerwanej tamy. Z trudem apa oddech.
Przed oczami zrobio mu si ciemno.

Sta na czarnej rwninie. Na niebie wisiaa trupia twarz ksiyca. Nad horyzontem unosia si niebieska, ognista mga. Od razu rozpozna to miejsce.
Witaj w Imperium Kelgara odezwa si dziwny dwugos.
Odwrci si. Staa tam zjawa cudaczna, jakiej jeszcze nigdy nie widzia. Czyby pewne okrutne bstwo zmiadyo, a nastpnie poczyo w jedno dziesicioletniego
chopca i zgarbionego, pomarszczonego starca? Dwa ciaa sioway si ze sob, przeleway jedno w drugie, czyy, to znw rozdzielay. Raz przewag miao jedno, po
chwili drugie.
W kocu rozumiem powiedziay obie gowy naraz. Sia, ktra jest w tobie, jest taka sama jak ta, ktra tkwi w chopcu. Powinienem na to wpa ju wtedy,
kiedy bye przybity do krzya i odpare moj prb przeniknicia w twj umys. Zrobie to z tymi samymi krwawymi pomieniami w oczach i wilcz si, ktr
opieraa mi si dusza tego bkarta. Wtedy nie zdawaem sobie z tego sprawy. A do tej chwili.
Nie wiem, o czym bredzisz kama Rogan, przesycony strachem.
Naprawd nie wiesz? Nie zauwaye? Nie przyjrzae si chopcu? Te same kruczoczarne wosy, te same czarne oczy, podobne do otchani wiecznej ciemnoci...
Nie wmawiaj mi, e nadal nie pojmujesz.
Rogan nie odpowiedzia. Teraz wszystko zrozumia. Po gowie miotay si wspomnienia mierci Zdobenki.
Ale przede wszystkim sowa Mireny o tym, e jego syn stale yje.

Gorywad, ktry dotychczas lea nieruchomo u stp posgu Kelgara, otworzy oczy.

Znalazem go w grach za Hostigradem cign Jugurrus. W maym siedlisku mieszkaa moda kobieta z dzieckiem. Ona bya bez znaczenia. Rozkazaem

Burgutowi, aby zrobi z niej krwaw gwiazd, eby chocia druyna miaa z tej suki troch pociechy. Ale chopiec... to co innego: magia wprost bia z niego. Wziem
go ze sob. Pielgnowaem ciao, do ktrego miaem zamiar wej, kiedy nadejdzie odpowiedni czas. Sprawy potoczyy si troch inaczej, ni planowaem, ale to nie
szkodzi. Straciem ciao malca, lecz wnikn w twoje i posid twoj moc, tak jak posiadem moc twojego syna. Por wasze dusze i stan si bogiem!
Rogan zawy i drapienym skokiem rzuci si na widmo. cisn palcami gardo starca. Pomarszczona, opadajca gowa szybko si rozpyna i na jej miejsce
pojawia si twarz chopca. Gowa Jugurrusa wyrosa w zupenie innym miejscu i okropnie si umiechajc, obnaya bezzbne dzisa.
No, dalej, Czarny! Otwrz si przede mn, ebym mg wyssa twoj moc!
Z obrzydliwego ciaa wystrzeliy dwie powykrzywiane, starcze rce i oploty tuw Rogana. Przeszyo go niewiarygodne zimno. Natychmiast poczu, jak opuszczaj
go siy, a ogromna moc wsysa go w ciao dwugowego potwora.

Psia ma... zakl Wielimir. Ciko oddycha, serce walio mu jak mot, skronie pulsoway. Traci resztki si. Trzymajc w ramionach Kras, bieg w kierunku
schodw. Obejrza si po raz ostatni.
Otarz dosownie ton w oparach magii. W zagbieniu koo posgu krci si wietlany wir, ktry rozsiewa wok byski i pomienie. Wszystko si amao, upadao,
walio. Ponce krzye spaday w przepa, uruchamiajc lawin gazw lecych na zboczu urwiska.
Porodku tej czarodziejskiej zawieruchy, dokadnie nad posgiem Kelgara, wiroway dwa ciaa chopca i Czarnego. Niebo nad nimi rozwaro si, jakby chciao ich
pokn.

Rwninn cisz zakcio wycie.


Bracie!
Gowy starca i chopca podskoczyy, po czym na chwil zamary ze zdumienia. Za to Rogan szybko si opamita, skoncentrowa ca si i jednym ruchem
wyswobodzi si z ucisku Jugurrusa. Pazury wielkiego kapana zelizgny si po piersi Rogana, ale powstae w ten sposb rany natychmiast si zabliniy. Gowy
wypluway z siebie odraajce przeklestwa. Rozdwojona dusza znw chciaa zaatakowa, ale powstrzymaa si.
Sta przed ni ogromny czarny wilk, gronie warcza i ciska z oczu pomienie.
W ostatniej chwili przywita go Rogan.
Nie ciesz si zbyt wczenie, bracie. Najwaniejsza walka dopiero si zacznie.
Jakby bogowie tego ponurego wiata chcieli poprze te sowa... Niebieskie wiato na horyzoncie zasonia czarna masa. Ziemia zatrzsa si pod tysicami kopyt.
Stado Kelgara umiechn si potwr. Rozniesie was w py!
Musisz zniszczy tego bkarta, bracie! Szybko! Tylko tak zatrzymasz stado!
Zniszczy? Ale jak?
Wznie Krwawy Ogie! Ju raz ci si udao. Drugi raz te dasz rad!
Ziemia trzsa si coraz bardziej, a stado cigle si zbliao.
Bdziesz mj, Czarny! Chopiec i starzec miali si jednym gosem. Nakarmisz mnie swoj si! Tak jak ofiary syc Kelgara cierpieniem!
Rogan wejrza we wasne wntrze, na samo dno duszy. Zawzicie szuka rda mocy. W ciemnoci dojrza pomie. May, ale stale poncy. Wzi go w do
i chuchn.

Ze rodka wiru wystrzeli ogie. Otarz i okoliczne skay zala karminowy ar. Wielimir instynktownie odwrci wzrok. Wicher uformowa pomie w ogromn
czerwon kul. Unoszce si w powietrzu dwa ciaa znikny w jej wntrzu. Kula zacza si powiksza.
Skaa zadraa, zgrzytna, rozdziawia gby szczelin. Pod nogami Wielimira zachwiaa si ziemia. Wiedzia, e nie ma czasu. Szybko wbieg na schody.

Z oczu Rogana trysno ogniste wiato. Jugurrus zamia si zwycisko swoj podwjn gardziel.
Zwinnym, wilczym skokiem Czarny przypad do stworzenia. Tym razem to on wbi pazury w ciao przeciwnika. Dusza Jugurrusa jkna, skulia si, prbowaa
zmienia ksztaty, ale Rogan nieubaganie w ni wnika i patroszy jak martwe zwierz. Z jego oczu i ust wpywa do zwikszajcej si rany coraz silniejszy ognisty
strumie. Buchn czerwony ogie, w ktrym czarnoksinik i wielki kapan zniknli. Ognista chmura wzniosa si wysoko ponad rwnin, jednoczenie rozsiewajc
niezliczone iskry i pomyki, ktre niczym miercionony deszcz spaday na czarn ziemi.
Stado byo coraz bliej. Tumany kurzu przysoniy trupi ksiyc. Gorywad zacz si wycofywa.
Radz ci ucieka, bracie!
Z chwiejcego si ognia dobieg krzyk, tak straszny i przenikliwy, e zaguszy nawet dudnienie nacierajcej czeredy.
wiat wok Rogana krci si w szalonym ognistym wirze, ale wzrok Czarnego by wbity w Jugurrusa. Wielki kapan straci si, jakby wyssay j krwawe
pomienie.
Jednym mocnym uderzeniem Rogan rozdar podwjn dusz, oddzieli chopca od starca. Starzec zawy i desperacko wycign rce ku duszy syna Czarnego. W tej
samej chwili pochon go poncy wir. Rzucio nim i rozpad si na strzpy. Spon. Przez chwil jeszcze jego gowa lataa w powietrzu i skomlia, a w kocu jego
jzyk usmay si na skwark, a oczy wypyny z oczodow. Czaszka popkaa i rozprysa si na kawaki. Po Jugurrusie zosta tylko popi, zmieniajcy si

w drobne, szybko gasnce iskierki.


Myzna i chopiec patrzyli na siebie zdumieni. Czworo czarnych oczu, w ktrych odbijaa si wszechwiedza.
Teraz musisz uratowa pozostaych powiedzia chopiec. Wszystkie dusze, ktre wykrad Kelgar.
Gdzie je znajd?
Nie syszysz ich?
Syk pomieni powoli cich. Sycha byo ju tylko przenikliwe renie.

Gorywad skuli si jak pies przed kijem pana. Krwawy Ogie z hukiem buchn w powietrze. Ciemno nad horyzontem zostaa rozwietlona czerwon, pomienn
cian wiata, ktra wyrosa przed stadem Kelgara.

Wielimir zbiega po schodach najszybciej, jak tylko mg. Po czole cieka mu pot. Nis Kras, ktrej nogi i rce bezwadnie zwisay.
Znw zagrzmiao i zatrzsy si schody. Tu nad gow wojownika oderwa si z trzaskiem skalny zwis. Boryniak przywar plecami do skay, przycisn Kras do
piersi, a gow schowa midzy ramiona. Gaz przelecia ledwie kilka palcw od jego ramienia i utrci kawaek schodw. Wielimir odetchn i spojrza w gr. Nad
ska pczniaa ognista kula. Zrozumia, co teraz nastpi, wic szybko si odwrci i ruszy w d po nierwnych stopniach. Zostawi za sob wejcie do jaskini. Ju
widzia podne urwiska.
Wybuch poruszy skay niczym rka rozwcieczonego olbrzyma.

Ognista ciana przesuwaa si po rwninie. Najpierw sposzya stado Kelgara i zmusia je do ucieczki. Zaraz jednak je dogonia i zacza bezlitonie poera tak
jak poar stepu gnany wichrem pochania robactwo, beznadziejnie uciekajce cieynkami wydeptanymi w trawie. Zjawy koni rozpaczliwie ray, w panice tratoway
si nawzajem, upaday. Tuziny zwierzt zamieniay si w popi, przepalone koci i czarny dym.

Wielimir na poy skoczy, na poy ze schodw zrzucia go fala potnego uderzenia. Nie straci gowy w powietrzu obrci si plecami w kierunku ziemi. Kiedy
zatem upada na zbocze, usiane martwymi ciaami, ranna Krasa wyldowaa na nim jak na poduszce. Pomienie znad urwiska wzniosy si jeszcze wyej i jzorami lizay
chmury. Z otarza sypay si kamienne odamki, drzazgi z drewnianych krzyy, koskie czaszki i kawaki spalonego ludzkiego misa.
Wojownik wsta, pewnie chwyci Kras i pobieg w kierunku awarskich zabudowa. Wbieg do pierwszej chaty w momencie, kiedy niszczcy deszcz zasypa dno
kotliny.
Wreszcie wszystko ucicho.
Ale nie na dugo. Wielimir usysza pene grozy dudnienie. Brzmiao to, jakby wszystkie skay otaczajce kotlin zaczy si rozsypywa na kawaki.

Gorywad prawie wy ze strachu. Suc u Czarnoboga, dowiadczy wiele, ale nigdy nie przey czego podobnego.
Dokonaa si zagada. Szkielet ostatniego konia rozsypa si po czarnym wirze. Ognista ciana przesuna si na lini horyzontu i zlaa w jedno z tajemniczym arem
rozwietlajcym widnokrg. Chmura smolistego dymu przysonia niebo.
Wilk spojrza w kierunku rda niszczycielskiej siy. Ogie mocy otaczajcy Rogana i jego przeciwnika buchn z hukiem i nagle rozdzieli si na dwoje. Najwikszy
z ognistych jzorw opad na ziemi i rozla si po chropowatej powierzchni rwniny. Drugi szybko wzbija si w gr. Gorywad ledzi jego wdrwk przeraonym
wzrokiem. Mgby przysic, e w jego rodku widzi wt dziecic sylwetk.
Pomie na rwninie przygas.
Do dupy z tym... rzuci chrapliwym gosem czarnowosy mczyzna i upad na ziemi.
Wilk podbieg do niego. Rogan dymi si jak opieczony kawaek misa, ale by przytomny. Z wysikiem usiad. Oszoomiony, rozejrza si po rwninie usianej
sczerniaymi koskimi szkieletami.
Szeroko otworzy pene przeraenia oczy.
Ze spalonych padlin ulatyway trupiobiae wiata. Rodziy si w kociach klatki piersiowej, przedzieray si przez szczeble eber i niecierpliwie wzlatyway ku grze,
na sklepienie nieba. Ciemno nad rwnin zapenia si szybko rojami bdnych ognikw, unoszcych si wysoko, by na chwil wypeni niebo chybotliwymi
gwiazdozbiorami. Zdawao si, jakby poday za czerwonym jzorem ognia, ktry by ju bardzo, bardzo wysoko i z wolna znika w oddali.
Dusze ofiar Kelgara powiedzia Rogan.
Wiem.
Gdzie wrd nich musi by te...
Bez wtpienia. Jestem pewien, e znajdzie drog do Lasu Wiecznoci. Ona i wszyscy pozostali.
Przez chwil w milczeniu przygldali si temu przecudnemu zjawisku.
Najwysza pora, ebymy std zniknli, bracie. To jeszcze nie koniec.
Wygldam, jakbym chcia tu zosta?

Z oczu wilka trysno ogniste wiato i pochono wszystko dookoa.

Rogan poczu, e co mokrego przesuwa si po jego twarzy. Otworzy oczy i zobaczy dugi, rowy jzyk, wystajcy z czarnego pyska.
Natychmiast przesta... powiedzia Czarny.
Co ci nie pasuje? To sprawdzony sposb na budzenie. No ju, podno si! Musimy znika.
Mczyzna z wysikiem podpar si na okciach. Gorywad mia racj. Skaa pod nimi trzsa si jak czowiek w agonii. Ze wszystkich stron dobiega oguszajcy
trzask i gruchot spadajcych kamieni. Skalna wiea rozpadaa si, a przepa wypeniay gazy. Rogan poczu, e co ley na jego nogach. Ciao chopca, ktry by
wadc Kirtu. Dzieciak by w okropnym stanie, mimo to oddycha.
Wojan odezwa si Rogan i delikatnie wzi poamanego chopca w ramiona. Dziecku nie pozostao wiele czasu.
Od posgu Kelgara oderwa si wielki czarny kamie i z hukiem rozbi si o ziemi.
Na d!
Rogan tylko przytakn i ju po chwili bieg przez pogorzelisko w kierunku schodw u boku Gorywada, mijajc trupy i kawaki krzyy. Mia nadziej, e zejcie
jeszcze si ostao.
Czy ktokolwiek przey?
Wtpi.
Gdzie si podziaa Mirena?
Nie mam pojcia. Zapomnij o niej.
Ale Rogan, ku wasnemu zaskoczeniu, nie mg zapomnie o Osie.

Mirena czua pod stopami wstrzsy i syszaa stumione dudnienie, ale nie przejmowaa si tym. Zajrzaa do celi z otwart krat. Zmarszczya nos. Nie, zoto
z pewnoci tak nie pachnie. Zaklcie, dziki ktremu widziaa w ciemnoci, ukazao jej przeraajcy widok na pododze. Zobaczya rozkadajce si ciaa. Odwrcia
wzrok.
Korytarz nie koczy si przy wejciu do lochu, ale cign si w gb skay. Wiedma nie tracia czasu. Ruszya dalej. Po kilku krokach zobaczya przed sob
matowe wiato. Zwolnia i ostronie wycigna do.
wiato wyonio z ciemnoci nieregularny otwr do kolejnej podziemnej sieni. Na cianach migota ar, wygldajcy jak odbicie ognia na poczerniaej powierzchni
wody.
Wiedma podesza bliej i ostronie zajrzaa do jaskini.
Wszechmocna Chors!
To nie bya woda. Pomienie pochodni odbijay si od mnstwa gadkich, poyskliwych przedmiotw. Zotych, srebrnych, bursztynowych, rubinowych. Jakby
w podziemiach wiecio mae sonko.
Kiedy spostrzega czyj sylwetk schylon nad zotym skarbem, zmruya oczy.

Biaodrag nie mg powstrzyma chichotu, ktry wydziera si z jego piersi. Ze skrzyni okutej srebrem wycign bal tkaniny wyszywanej zotem. Odci spory
kawaek i stara si zrobi z niego wr, ktry mgby wypeni skarbem.
Ale tu tego jest powiedziaa Mirena.
Prawie narobi ze strachu w gacie. Odwrci si szybko i wycign w kierunku kobiety miecz.
Czego chcesz, parszywa suko?
No przecie chc ci pomc umiechaa si sodko. Sam tego wszystkiego nie udwigniesz.
Jaszczurcze oczy bysny zowieszczo.
Nawet si nie wa dotkn tego zota, wiedmo! Ja je znalazem, naley do mnie!
Nie wariuj, tu jest tego tyle, co gwien w fosie. Nie bylibymy w stanie wywie wszystkiego nawet na wozie. Zabierzemy, ile damy rad, a na zewntrz
podzielimy po rwno.
Nie zamierzam si dzieli wyszczerzy ostre zby. A ju na pewno nie z tob!
Dudnienie rozlego si bardzo blisko. Ze stropu jamy posypay si drobne kamyczki.
Nie mamy wiele czasu, Biaodragu powiedziaa Mirena ze zowieszczo przymruonymi oczami. Zdecyduj si. Ja na pewno nie odejd std z pustymi rkami.
Albo podzielisz si ze mn dobrowolnie, albo wezm swoj cz si.
Biaodrag odrzuci zoty kielich wysadzany drogocennymi kamieniami i chwyci w obie donie miecz.
Sprbuj.
Chyba rozumiem, dlaczego jeste taki najeony. Pokiwaa gow. Nie moesz zapomnie o tym, co wydarzyo si wczorajszej nocy. Nie moesz znie myli,
e jaka baba rzucia na ciebie czary, mam racj?
Biaodrag rykn i skoczy, machajc mieczem. Mirena jednak bya na to przygotowana. Ostrza si zwary. W odpowiedzi na dwik elaza w korytarzu przed
jaskini oderwa si od stropu wielki kamie i roztrzaska si o ziemi.

Wielimir dowlk si wskim korytarzem do wikszej jaskini. Bagalny wzrok wbi w otwr w cianie po przeciwnej stronie.
Podziemia si waliy. Ze wszystkich stron sypay si gazy, a on kluczy pomidzy nimi. Ktem oka dostrzeg lece na ziemi ciao awarskiego stranika. Ledwie
uskoczy, gdy na nieboszczyka spad wielki kamienny blok. Czu, e krew si w nim burzy, ale nie zwraca na to uwagi i bieg dalej.
Brama bya blisko.

Jak to czsto bywa, i tym razem o wyniku walki nie zdecydowaa sia czy zrczno, ale kaprys Szczcia. Biaodrag po prostu potkn si o frankijski miecz
o rkojeci okutej srebrem i pochwie wysadzanej opalami. Na moment straci rwnowag, co Mirena bez wahania wykorzystaa. Uderzya z caej siy.
Krew wowca bya tak samo czerwona jak ludzka. A gowa Biaodraga, kiedy turlaa si po kupce bursztynu, miaa na twarzy ten sam gupkowaty wyraz, co kada
inna odcita gowa.
Dopiero teraz kobieta usyszaa, e w jaskini huczy, jakby w podziemiach rozptaa si burza. Zakla, odrzucia miecz i pada na kolana. Penymi garciami nabieraa
kosztownoci, byskotki oraz frankijskie monety i wrzucaa je za koszul.
Ze stropu posypa si py i zagasi pochodni.
Najwyszy czas na ucieczk.
Zapaa pacht, na ktrej Biaodrag uoy najlepsze zdobycze, i szybko zawizaa j na wze.
Wystrzelia ze skarbca, jakby j piorun porazi. Mina mierdzcy loch, zapaa opart o cian miot, wskoczya na ni, wr ze skarbami zawiesia na kiju i wleciaa
do jaskini nad przepaci.
W ostatniej chwili skrcia i unikna zderzenia z ogromny gazem.

Wielimir przebieg wwozem spory kawaek, nim odway si zwolni i wreszcie przystan. Z jkiem upad na kolana i pooy Kras w trawie. apa oddech, pot
zmywa mu z twarzy krew i kurz. Obejrza si.
Ziemia strasznie zagrzmiaa, a z otworu u podna skay wyleciaa chmura pyu, po czym caa gra si zawalia. Wejcie do jaskini znikno. Brama Kirtu zamkna
si raz na zawsze.
Psia ma... zakl Wielimir.
Py pomau opada, pozostawiajc na sosnach i gazach bia powok. Z ciemnoci wyoniy si dwie sylwetki. Serce Wielimira zamaro. Topr straci w czasie
ucieczki. Schyli si szybko po kamie.
Na zby Moreny, o may wos! kto krzykn.
Wielimir odetchn i puci kamie.
Podeszli do niego Rogan i ogromny wilk. Bez sowa zwalili si na traw. Gorywad gono oddycha, a jzyk mu lata jak pomie na wietrze. Z rk Rogana
wylizgno si ciao chopca. ycie powoli z niego ulatywao.
Tuman kurzu opad. Caa trjka patrzya na zwalone skay, gdzie jeszcze niedawno byo wejcie do podziemia.
Mirena powiedzia Rogan.

Kolejny ze spadajcych kamieni trafi w most, rozbi go na kawaki i wlokc za sob trzepoczce liny, strci kadk w przepa. Mirena, soczycie przeklinajc,
kluczya w deszczu gazw. Jeden z nich zahaczy o przd mioty, odwracajc czarownic gow w d. Musiaa mocno zaple nogi wok kija, eby nie spa.
Zawinitko ze skarbem zelizgno si jednak i spado w otcha. Jeszcze w locie rozwizao si i wypenio przepa zotym deszczem.
Mirena wyrwnaa lot mioty. Zatoczya koo nad przepaci, ale zoto byo ju daleko w dole. A sra na to, teraz musz si std jak najszybciej wydosta!
Spostrzega, e korytarz wiodcy ku schodom na otarz i dalej w kierunku wyjcia jest zatarasowany. Jaskinia szybko si zawalaa.
Najpierw ogarna j panika. Jestem w puapce! Szlag by to, odejd do Niwy z achami wypchanymi zotem, niczym jaka wytatuowana ksiniczka...
Po chwili uwiadomia sobie, e ma jeszcze jedn moliwo. Jeli si pospieszy...
Zawrcia miot i lecc z gow w d, zanurkowaa w przepa.

iemno odlepia si od horyzontu na wschodzie, wic przez powsta szczelin mogli ujrze blask witu. Las pomau zalewao szare wiato brzasku.
Gdy w koronach drzew zapiewa drozd, pier Wojana po raz ostatni si uniosa, opada i ciao dziecka znieruchomiao. Odszed po cichu,
spokojnie, jak kto, kto ju dawno pogodzi si ze mierci.
Rogan siedzia przy chopcu ze skrzyowanymi nogami i opuszczon gow, a zlepione, wilgotne wosy zasaniay jego twarz. Gorywad, Wielimir
i powoli odzyskujca siy Krasa przespali wikszo nocy. On jednak nawet nie zmruy oka. Nieprzytomny wzrok wbi w konajcego syna, jakby
wierzy, e biedaczek ocknie si choby na chwil, a on zdoa mu powiedzie kilka sw. Daremne nadzieje. Chopiec nie otworzy oczu.
Drozd zamilk. Licie zaszeleciy na delikatnym wietrze, a uwizane nieopodal konie kompanw Mocnogra zaray. Rogana owion chd. Wiedzia, co to
oznacza. Spojrza w gr. Nawet Gorywad otworzy oczy, podnis eb i cichutko zaskomli.
Staa tam i mimo wiatru jej czarne wosy i biaa koszula ani drgny. Nie zaskoczya Rogana. Zdumia si jednak, gdy ujrza, e nie jest sama.
Obok Moreny staa druga kobieta. Od razu j pozna. Przez ostatnie lata jego wspomnienia troch si zatary, ale kiedy umiechna si dobrotliwie
i charakterystycznym ruchem odgarna z twarzy wosy, od razu przed oczami stany mu wszystkie szczegy ich wsplnie spdzonych dni. cisno go w gardle.
Wsta pomau i ostronie, aby nie sposzy zjawy. Martwi si niepotrzebnie. Wysza mu naprzeciw. Wygldaa dokadnie tak, jak pragn j zapamita. Drobna,
krucha i urocza, nie naznaczona strachem, ktrego doznaa w ostatnich chwilach ycia. Spojrza na jej rce. Nie, nie byo na nich adnych ran. Poczu si tak, jakby po
niezmiernie dugim czasie zrzuci z siebie cikie brzemi. Chyba jeszcze nigdy nie dozna takiej ulgi.
Wycign rce i niecierpliwie chwyci j w ramiona. Obawia si, e zapie tylko powietrze, ale czu j naprawd, jak kiedy. Wtulia si w niego, arliwie go
przytulaa, zadraa. Przez chwil pomyla, e chciaby tak ju zawsze...
Ju czas powiedziaa nieubagana Morena.
Zdobenka uwolnia si z obj Rogana, umiechna si i pogadzia go po twarzy. Oboje spojrzeli na bogini.
Obok niej sta ciemnooki chopiec. Ani ladu po zamaniach i miertelnych ranach. Sta pewnie, a na jego twarzy malowao si uczucie spokoju.
Ognistooki mia racj przemwia Morena w myli Rogana. Wasz rd jest obdarzony niepowtarzalnymi zdolnociami. Ty i twj syn uwolnilicie sptane dusze
z pazurw awarskiego biesa. Ju nie auj, e zgodziam si na twj powrt.
Rogan tylko skin gow. Przez zacinite gardo nie mg powiedzie ani sowa.
Teraz musimy si poegna. Odprowadz Zdobenk i Wojana tam, gdzie ich miejsce. Do Wiecznego Lasu.
Zobacz ich jeszcze kiedy? zapyta z trudem.
Oczywicie. Nie teraz jednak. Duo, duo pniej...
Po koronach drzew przelecia pierwszy promie soca i trzy sylwetki rozpyny si w nim jak delikatna mga.

W obozie panowaa grobowa cisza. Gorywad lea z gow opart na wycignitych przednich apach i w milczeniu obserwowa Rogana. Zdawao mu si, e
w czarnych oczach czarnoksinika widzi zy. A moe to byo zudzenie...
Rogan! Gorywad!
Mczyzna unis gow. Ten gos przemawia w jego gowie... Rzuci spojrzenie na wilka i zauway, e on take nadstawi uszu.
Syszae to?
Syszaem. Bardzo niewyranie. Jakby dobiegao z bardzo daleka. Gdzie z...
Roganowi zabio serce.
To Mirena!
Osa! zapyta wilk. To ty?
Gorywad! Dziki ci, Chors! Potrzebuj pomocy.
Gdzie jeste?
Przy rzece. Niedaleko miejsca, gdzie wypywa z jaskini. Ju nie mam siy. Pospieszcie si, bo inaczej tu zdechn... Echo myli Mireny szybko sabo, a cakiem

umilko.
Zanim Gorywad zdy odpowiedzie na gorczkowe proby, Rogan ju wskakiwa na najbliej stojcego konia. Szarpn uzd i pogna wierzchowca.

Gwno Peruna...
Mirena spojrzaa w gr i widzc pooenie ska, moga oceni, e jest ju blisko miejsca, gdzie rzeka wyrzucia j z podziemi. W rodku nocy z trudem dopyna do
brzegu, wysza z wody i zemdlaa. Ockna si dopiero rano. To byo najgorsze przebudzenie w jej yciu. Moga jedynie baga bogw, aby nie byo to ostatnie
przebudzenie.
Szczkaa zbami z zimna. Plec, opieraa si o pie olchy, kilka krokw od rzeki. Caa mokra, zabocona, okryta strzpami ubrania na poobcieranym ciele. Miaa
rozcite czoo, a twarz i piersi zabrudzone krwi. Bl w zamanej rce nasila si i odbiera jej resztki wiadomoci. Za chwil znw zemdleje. Z jednej strony si z tego
cieszya. Nie zdya si nawet ogrza, resztki magii wykorzystaa, by wezwa pomoc. Wszystko si skoczy, kiedy straci przytomno...
Co zaczapao niedaleko. Mirena skoncentrowaa si i zamazanym wzrokiem spojrzaa w kierunku rzeki.
Z gbokiej wody, kawaek od brzegu, wynurzya si gowa z czarnym warkoczem na wygolonej gowie.

Kopyta uderzay w mikkie poszycie lasu i rozbryzgiway wokoo glin, licie i kawaki mchu. Rogan siedzia skulony w siodle i zwinnie robi uniki przed zwisajcymi
gaziami.
Gorywad bieg tu przed nim, szukajc jednoczenie drogi do rzeki.

Czarne, byszczce oczy wpatryway si w Miren. Oywieniec krok po kroku wychodzi z wody. Nie spieszy si. Skr mia odraajco bia i napuchnit.
Z nozdrzy, otwartych ust i gbokiej rany pod ebrami wyciekaa mtna woda. Wymywaa zgnie fragmenty ciaa, mae rybki i kijanki.
Bogowie! To musi by jeden z tych oywiecw, ktrych strciam z mostu do podziemnej rzeki...
Stopa w skrzanej cimie stana w nadbrzenym bocie i wynurzya si z gonym mlaniciem. Mirena poczua straszny smrd. Ostatkiem si odpychaa si w ty
nogami, ale zelizgna si po korze drzewa i opada wprost na zaman rk.
Wrzasna i przed oczami jej pociemniao.

To bya Osa!
Syszaem! Dalej!

Trup nachyli si nad nieruchom kobiet. Z rozdziawionych ust wysun si czarny, spragniony krwi jzyk. Awar rozdar ubranie Mireny i dotkn jej piersi. Nie, od
dawno nie czu, co znaczy cielesne podanie chcia po prostu dosta si do najbardziej mikkiej, atwo dajcej si odgry czci ciaa. Palce skrzywi jak drapieny
ptak swoje szpony. Ostre paznokcie wbiy si w skr...
Zadudniy kopyta. Oywieniec podnis gow. Gstwina za olch rozsuna si, a w powietrzu migno zwinne, czarne ciao.

Mirena z trudem wydobywaa si na powierzchni wiadomoci. Otworzya oczy, a groza przycisna j z powrotem do ziemi.
Trupia twarz stale akomie na ni spogldaa.
Osa!
Ten gos znaa. Zamrugaa oczami. Dopiero teraz zauwaya, e gowa Awara nie trzyma si ju reszty ciaa, za to jej warkocz tkwi w czyjej ylastej doni.
Przecigna wzrokiem po rce, barku, a natrafia na znajom twarz.
Cholera... powiedziaa chrapliwie.
Rogan odrzuci gow i ubabrany luzem miecz, po czym uklkn obok czarownicy.
Syszysz mnie, Oso?
Nie przypuszczaabym... e dwik twojego gosu sprawi mi tak przyjemno.
Jak si czujesz?
yj jkna. Pom mi wsta.
Le na razie odezwa si w jej gowie gos Gorywada. Pysk nadal mia ubrudzony szlamem z wntrznoci trupa. Nie ruszaj si, dopki nie obejrzymy twoich
ran. Masz co zamanego?
Na pewno rk. Moe te par eber. Boli mnie wszystko. Wylatywaam z jaskini, ale spadajce kamienie strciy mnie z mioty do rzeki. Porwa mnie prd.
Zanim mnie tu wyrzuci, zahaczyam o wszystkie zasrane skay w korycie.
Miaa szczcie, e jeszcze bylimy w pobliu. Ledwie usyszelimy twoje woanie...
Zo w podzice ofiar bogom umiechna si. Potem spojrzaa na Rogana. Jak si to wszystko waciwie skoczyo?

Jest ju po wszystkim. Kirt nie istnieje. Ani Jugurrus, ani Krwawe Psy.
A Boryniacy? Przey kto?
Wielimir i Krasa. Ale i oni nie czuj si zbyt dobrze. Opatrzyem im rany najlepiej, jak potrafiem, ale ich ycie jest w rkach bogw. Moe odrobina kojcej
magii...
Kiedy si odrobin ogarn. A eby tak... jkna kobieta. Wszystko si posrao. Straciam cay skarb. Nie wyobraacie sobie, ile tam byo zota
i drogocennych kamieni. Daoby si za to kupi wszystkie grody na Pohroniu. A moe nawet kopalnie pod Sitnem. Poza tym straciam miot. Roztrzaskay j skay.
Szkoda.
Ciesz si, e yjesz.
Pomcie mi si std wydosta, chopcy. Przysigam na sam Chors, e ju nigdy nie zapuszcz si w te rubiee.
Chtnie docz do was. Przynajmniej na jaki czas. Dokd chcecie si uda?
Na zachd.
Wspaniale. Lubi zachd.

Kilka dni po zniszczeniu Kirtu stanli pod ubocon palisad otaczajc Bory. Pomimo e Mirenie udao si za pomoc magii opatrzy rany swoje, Wielimira
i Krasy, i tak podr bya trudna. Wiksz cz czasu odpoczywali pod naprdce skleconymi szaasami, w prowizorycznych obozach. Pogoda take nie sprzyjaa
wdrwkom. Deszcze i zimne mgy jakby specjalnie im przeszkadzay. Szczliwie w ruinach Dugiej ki znaleli jakie ubrania i skry, ktre uchroniy ich od chodu.
Jesie powoli si koczya. I teraz, kiedy wchodzili po zboczu boryniackiej gry, w powietrzu wisiaa zima chmury nad grodem miay ciemn, prawie czarn barw.
Nareszcie w domu powiedziaa Krasa, siedzc w siodle i opierajc si o pier Wielimira. Pomimo ogromnego zmczenia, zdoaa si umiechn.
Dlaczego brama jest nadal zamknita? krzykn Wielimir.
To nie jest dobry znak stwierdzi Rogan. Na polu w dolinie spotkali chopca i posali go do osady, aby ogosi, e wadczyni wraca z wyprawy.
Od umocnie dzieli ich ledwie kawaek, kiedy co migno w powietrzu.
Uwaga! krzykn Rogan i silnym szarpniciem za lejce zatrzyma konia. Gorywad take si skuli i warkn ostrzegawczo.
Kilka krokw przed nimi w botnist drog wbia si strzaa.
Na Chors, co to ma, do cholery, znaczy? zakla Mirena i zdrow rk signa po miecz.
Konie niespokojnie ray i przestpoway z nogi na nog. Z nozdrzy wypuszczay chmury powietrza.
Nad ostrymi wierzchokami ostrokou pojawiy si ludzkie gowy.
Tak nas witacie? Wielemir krzykn gniewnie. Ktry idiota strzela do wasnej wadczyni? Myszy wam wyary w nocy oczy?
O nasze oczy si nie martw, rudzielcu! mrony podmuch wiatru przynis im odpowied. Za to wy dobrze przyjrzyjcie si tej strzale! Jeli si zbliycie cho
o krok, to takie same strzay przebij kadego z was!
Czcigodny Dabro? zawoaa Krasa. To ty? Co to wszystko ma znaczy?
A nie jest to jasne? Nie chcemy tu widzie adnego z was. Odejdcie dobrowolnie, bo inaczej strzay wycelujemy w wasze serca!
Moda Boryniaczka bya niezwykle zaskoczona. Odezwaa si po duszej chwili.
Dlaczego, Dabro? Co si stao?
Co si stao? wrzasn przenikliwy kobiecy gos. Ty si jeszcze pytasz, co si stao, suko jedna?! Wiemy ju, jak si skoczya ta twoja wojenna wyprawa.
Wszyscy s martwi! To twoja wina! Spoufalia si z czarownic i tym zwyrodnialcem z obcego rodu! Oszukalicie nas, czarami zmienilicie wrb i poprowadzilicie
naszych mw i synw na mier... Gos si zaama i przeszed w gony szloch.
Usyszaa powody, Kraso odezwa si znw czonek starszyzny, Dabro. A teraz znikajcie, pki was o to prosimy!
Nikt nic nie powiedzia. Mina Krasy wskazywaa, e z trudem przyjmuje gorzk prawd. Uwolnia si z obj Wielimira, zsiada z konia i niepewnym krokiem
podesza do strzay. Wycigna j z ziemi i utkwia w niej badawczy wzrok.
Nie jest boryniacka szepna pod nosem. Potem znw spojrzaa w kierunku grodu i podniosa pocisk nad gow. Czyja to strzaa, Dabro? Kto si tam za tob
chowa i nie ma odwagi, by pokaza mi si na oczy!
Nie chowam si, Kraso! powiedzia zza palisady dwiczny mski gos. Ale to jest wycznie boryniacki spr, do ktrego nie mam prawa si miesza. Jestem
tu tylko po to, by pomc.
Striebor? krzykna zaskoczona Krasa.
Kto to jest Striebor? warkn Wielimir, stukajc palcami w topr.
Wadca rodu ubrw chodno odpara dziewczyna. Ojciec jeszcze y, kiedy Striebor prosi mnie po raz pierwszy o rk. Ostrzy sobie zby na boryniackie
ziemie. Kiedy wadca go odtrci, obrazi si i rzek, e pewnego dnia i tak zapanuje nad Boryniem. Szybko skorzystae z okazji, ssiedzie! krzykna. Szybko
i przebiegle! Kiedy ci szpiedzy donieli, e boryniaccy wojownicy podyli na pnoc, pospieszye zaatwi swoje zodziejskie sprawki!
Jeste dla mnie niesprawiedliwa, Kraso odpowiedzia uraonym gosem. Ja przybyem tylko po to, by chroni opuszczone boryniackie kobiety i sieroty.
Zostawia je tu na pastw wszelkich niebezpieczestw. Kt to wie, co mogoby si im sta? Zblia si zima, a lasy s pene wilkw i zbjnikw. Moja druyna dobrze
zaopiekuje si twoim ludem.
Krasa ze zoci zamaa strza i rzucia j w kierunku bramy.
Nazywaj to jak chcesz, skurwielu! krzykna. Bogowie jednak widz, e podle najechae na mj rd i mj grd! Przeklinam ci i was pozostaych take!
Dziewczyna hardo si odwrcia, podesza do rumaka i z pomoc Wielimira usadowia si w siodle.

Wystarczy jedno sowo, Kraso wycedzia przez zby Mirena a wypdzimy tych zafajdanych tchrzy z grodu. Jeszcze dzisiaj wieczorem bdziesz zasiada na
tonie wielmoy, a Boryniacy bd ci baga o wybaczenie tej strasznej zdrady.
Krasa rozejrzaa po wszystkich towarzyszach.
Wystarczy sowo przytakn Rogan.
Boryniaczka wzia gboki wdech i jeszcze raz spojrzaa na palisad grodu, w ktrym si urodzia i w ktrym jeszcze do niedawna panowaa. Grd jakby
odpowiedzia na jej spojrzenie pochmurnie, nieprzystpnie, wrogo.
Nie. Krasa zwiesia gow, aby ukry zy przed pozostaymi. I tak nie mogabym spojrze w oczy matek, on i sistr tych, ktrzy polegli w Kircie i Dugiej
ce. Odjedmy std. Po prostu odjedmy.
Nie zastanowisz si nad tym? zapyta Wielimir.
Nie.
Bez sowa zawrcili konie i zaczli zjeda po zboczu. Ani razu si nie obejrzeli. Ponure, zamglone lasy otwieray przed nimi swoje chodne wntrza. Krasa nie
wydaa z siebie z adnego dwiku, ale Wielimir czu, jak trzsie si w jego ramionach. Dusia w sobie pacz. Co tam pacz, targa ni prawdziwy szloch. Kiedy tuli j
w ramionach i wielk doni gadzi po wosach, co mu spado na twarz. Zdziwiony spojrza w niebo.
Wspaniale kliwie powiedziaa Mirena i wycigna zdrow rk. Wanie mwiam sobie w duchu, e gorzej ju by nie moe.
Na jej doni roztopi si patek niegu.

Aw a r o w i e i S o w i a n i e
m i d z y p r z y m i e r z e m a n i e n a w i c

Dzikie, koczownicze plemiona Hunw w kocu IV wieku n.e. dotary na stepy nadczarnomorskie i wypary stamtd na zachd inne, gwnie germaskie, plemiona.
Tak rozpocz si okres historyczny zwany wielk wdrwk ludw.
Zmiany, ktre wwczas zaczy nastpowa, nie oznaczay jedynie opanowania nowych terenw przez wdrujce plemiona i zwizanego z tym przemieszania dotd
obcych sobie ludw. Byy to zmiany o wiele gbsze, o ktrych nadal stosunkowo niewiele wiemy. Wieczne imperium rzymskie zatrzso si w posadach. Na ziemie
jego zachodniej czci wtargny plemiona germaskie, z kolei cz wschodnia (cesarstwo bizantyjskie) na trwae oddzielia si od centrum rzymskiego. Chaos ten
trwa a do interesujcego nas, ze wzgldu na wydarzenia opisane w tej ksice, okresu przybycia na tereny Europy rodkowej Sowian (V wiek) i koczowniczego
ludu Awarw (poowa VI wieku). Nieco wczeniej upado imperium rzymskie (476 rok) i wanie data ta uwaana jest za graniczn symbolicznie zamyka epok
staroytn, a otwiera redniowiecze, mroczne i ponure w swoich pocztkach.
Sowianie weszli na tereny Europy rodkowej okoo poowy V wieku. Ich praojczyzna, jak zdaj si twierdzi rda pisane i cz znalezisk archeologicznych,
moga znajdowa si pomidzy Bugiem a Dnieprem (tereny dzisiejszej poudniowej Biaorusi i pnocnej Ukrainy). Niewielka cz badaczy utrzymuje z kolei, e
ywio sowiaski narodzi si nad rodkowym Dunajem, teza ta jednak jest raczej echem romantycznych wyobrae historykw i pisarzy z wieku XIX.
Sowianie, w maych grupach, przybywali i osiedlali si na terenach Europy rodkowej (od aby na zachodzie po Wgry na poudniu) do koca VII wieku. Ze
wzgldu na skromne znaleziska archeologiczne nauka nie jest w stanie ustali dokadnych dat zasiedlania przez nich poszczeglnych terenw. Jak podaj pnoantyczne
teksty, Sowianie brali czynny udzia w konflikcie midzy germaskimi ludami Longobardw (zamieszkiwa on tereny na zachd od kolana Dunaju dzisiejsze Wgry
i Austri) i Gepidw (Pocisie, Siedmiogrd). Z pewnoci Sowianie byli znaczcym czynnikiem w wczesnych walkach, poniewa rda pisane potwierdzaj ich
wzmoon aktywno take podczas konfliktw dynastycznych w pastwie Longobardw, kiedy to popierali rnych kandydatw do krlewskiego tytuu.
Pierwsi Sowianie pozostawili po sobie niewiele ladw archeologicznych. Wiadomo, e zakadali sadyby w dolinach rzek albo na agodnych wzniesieniach.
Zazwyczaj nie byy one umocnione osiedla umocnione, zwane grodami, zaczy powstawa nieco pniej. Pierwsi Sowianie mieszkali w maych pziemiankach
(chatach czciowo zagbionych w ziemi) o wymiarach 200250 350380 cm. W jednym kcie domu znajdowao si palenisko lub kamienny piec. W pniejszym
okresie, przede wszystkim w grodach, zaczto wznosi budowle o konstrukcji zrbowej. Do przechowywania ywnoci suyy wykopane w ziemi jamy zasobowe.
Najczstszym znaleziskiem archeologicznym jest ceramika rcznie wytwarzana, do prymitywna, zdobiona ornamentem falistym.
Swoich zmarych Sowianie palili, a popi wsypywali do naczy. Te z kolei wkadali do pytkich jam, a nad nimi niekiedy usypywali kurhany. Czasem w wyposaeniu
grobowym znajdoway si dodatkowe naczynia oraz przedmioty codziennego uytku.

P o c h o d z e n i e Aw a r w
i i c h i n w a z j a n a E u r o p
W poowie VI wieku na horyzoncie wschodnioeuropejskim pojawi si nowy gracz koczownicze ludy awarskie. Awarowie pierwotnie zasiedlali tereny w Azji
rodkowej, niekiedy utosamia si ich z tamtejszymi plemionami uan-uan, War i Chun dzisiaj trudno ustali to ze stuprocentow pewnoci. Pewne jest za to, e
w 558 roku Awarowie, podajc na zachd, zetknli si z imperium bizantyjskim na Kaukazie. Stopniowo przesuwali si stamtd na ziemie nadczarnomorskie. W tym
czasie kilkakrotnie napadali i w kocu podbili spokrewnione z nimi plemiona Kutigurw i Utigurw. Nastpnie zaczli organizowa bardzo dalekie wyprawy w gb
Europy. Ju podczas pierwszych najazdw zaatakowali pastwo Frankw.
W 567 roku przemiecili si na teren Pocisia (wschodnie Wgry, zachodnia Rumunia). Zaprosili ich tam Longobardowie, ktrzy potrzebowali ich pomocy w walce
przeciwko Gepidom. Pomimo e wsplnie odnieli zwycistwo nad Gepidami, Awarowie okazali si tak kopotliwymi ssiadami, e Longobardowie nie czuli si zbyt
bezpiecznie, majc u swych granic dzikich koczownikw. Dlatego te rok pniej dobrowolnie opucili swoje ziemie i odeszli do Italii.
Ju w czasie zajmowania Pocisia Awarowie zaczli toczy walki ze Sowianami, ktrych liczne plemiona od stu lat przenikay na poudnie od Dunaju, gboko

zapuszczajc si na tereny imperium bizantyjskiego. Wanie przeciw nim Bizantyjczycy najli przybywajcych do Europy Awarw.
Koczownicy okazali si jednak szczeglnymi sojusznikami. W niedugim czasie sami albo we wsppracy wanie ze Sowianami zaczli organizowa upiecze
wyprawy na ziemie bizantyjskie. W 626 roku wsplnie zaatakowali nawet sam Konstantynopol, stolic cesarstwa. Oblegli miasto od ldu i morza, ale flota bizantyjska
zniszczya ich mae odzie i tym samym zatrzymaa pochd barbarzycw.
Z historycznych rde pisanych dowiadujemy si, e pod dowdztwem awarskiego kagana (kagan krl) na teren Kotliny Karpackiej przybyy w poowie VI
wieku dwa tmeny (tmen koczownicze okrelenie na 10 tysicy wojownikw albo 10 tysicy rodzin) Awarw, a wraz z nimi dwa tmeny wspomnianych ju
Kutigurw i Utigurw oraz jeden tmen zoony z mniejszych koczowniczych plemion. Niedugo potem doczyy do nich inne ludy w efekcie pod koniec VI wieku
czna liczba wszystkich koczownikw tworzcych pastwo awarskie wynosia okoo 250 tysicy ludzi. Do walki mogli wystawi wielk armi, liczc okoo 50
tysicy jedcw.
Awarowie utworzyli federacj plemion, ktrej przewodzi kagan, jednake poszczeglne ludy nie byy cakowicie zalene od jego woli, a ich naczelnicy mogli
podejmowa niezalene decyzje. Sia wadzy kagana bya bezporednio zalena od jego osobistych sukcesw wojennych.
Znamy te nazwy funkcyjne innych awarskich dostojnikw: jugurrrus, kapkan i tudun.
Jugurrus mg wsprzdzi z kaganem, ale jego funkcja nie jest zbyt jasno okrelona w rdach.
Tytu kapkana pojawi si w zapiskach na temat pniejszych najazdw Frankw na plemiona Awarw. Prawdopodobnie zosta przejty od koczowniczych
Bugarw, gdzie oznacza drugiego pod wzgldem znaczenia, po kaganie, dostojnika. Wiemy, e mczyzna penicy t funkcj by odpowiedzialny za obron
wschodnich rubiey pastwa Awarw terenw nadcisaskich.
Tudun z kolei mia zapewne pod opiek tereny pastwa pooone na zachd od kolana Dunaju.
Naley te doda, e tak samo jak i w innych plemionach koczowniczych, u Awarw szczegln pozycj cieszya si maonka kagana katun.

P a s t w o

S a m o n a

Tu po zajciu Kotliny Karpackiej Awarowie zaczli narzuca swoje rzdy okolicznym, gwnie sowiaskim, ludom. Jednake stosunki Awarw ze Sowianami byy
skomplikowane i niejednoznaczne. W wielu awarskich wyprawach uczestniczyli, jako sprzymierzecy, wanie Sowianie jak dotd nie ustalono, czy byy to plemiona,
ktre nomadzi podporzdkowali sobie ju na samym pocztku tworzenia pastwa, czy te grupy wojownikw dobrowolnie biorcych udzia w najazdach. Pewnym
jednak jest, e spora cz okolicznych Sowian nie akceptowaa naduy wadzy, ktrych wzgldem nich dopuszczali si Awarowie. We wczesnoredniowiecznej
frankijskiej Kronice Fredegara czytamy, e Sowianie tworzyli oddziay, ktre byy zmuszane do walki w pierwszej linii. Na dodatek Awarowie kazali Sowianom
goci siebie przez ca zim we wasnych osiedlach, a ich kobiety brali, jakby byy ich wasnoci.
W kocu, w roku 623, Sowianie mieszkajcy na ziemiach Czech, Moraw, Sowacji i Sowenii powstali przeciw ciemicom. Akurat przez tamte tereny przejedali
frankijscy kupcy, ktrym przewodzi niejaki Samon (we wczesnym redniowieczu kawalkady kupieckie, ze wzgldu na niebezpieczestwa czyhajce na szlakach,
przypominay raczej wyprawy zbrojne).
Samon pochodzi z okrgu Sens w pastwie Frankw. Nie wiemy dokadnie, czym handlowa, ale co odwaniejsze teorie powiadaj, e by przemytnikiem broni,
ktrej wywz z pastwa Frankw do krajw barbarzyskich by zakazany. Niezalenie jednak kim naprawd by, Samon ze swoimi ludmi stan po stronie
powstacw, a przeciw Awarom. Dziki jego szczciu bojowemu Sowianie szybko uznali go za swojego krla. Jego pastwo rozcigao si prawdopodobnie po obu
stronach rodkowego Dunaju, od poudniowego Poabia po wschodnie Alpy. Ze rde wiemy take, e kilka lat pniej Samon w bitwie pod grodem Wogastisburg
(do dzi tocz si spory na temat jego lokalizacji) pokona wielk wypraw frankijskiego krla Dagoberta.
Interesujce, e pomimo powstania i uniezalenienia si Sowian podlegych Samonowi Awarowie mieli do si, by zaatakowa Konstantynopol (rok 626 patrz
wyej). Dlatego prawdopodobne wydaje si przypuszczenie, e powstanie wzniecili tylko Sowianie zamieszkujcy obszary naddunajsko-wschodnioalpejskie, podczas
gdy ich krewniacy z poudnia, czyli z Bakanw, nadal walczyli w wojskach Awarw.
Wszystko wskazuje na to, e w poowie VII wieku pastwo Awarw przeywao ostry kryzys: koczownicy ponieli szereg poraek w walkach ze Sowianami, a ich
wielki atak odparo Bizancjum. W tym samym czasie pojawili si na Bakanach nowi koczownicy ze wschodu, Bugarzy, ktrzy odcili Awarom bezporedni dostp do
granic imperium bizantyjskiego, a przecie wanie dziki regularnym najazdom na ziemie cesarstwa Awarowie bogacili si i zdobywali zapasy na zim.

N a j a z d y

F r a n k w

Po powstaniu Sowian i przegranej prbie zdobycia Konstantynopola redniowieczne rda pisane przez dugie lata milczay na temat Awarw. Dopiero upadek ich
pastwa na skutek wypraw wojennych krla Frankw, Karola Wielkiego, zosta szerzej opisany. Pierwsza z tych operacji miaa miejsce najprawdopodobniej w roku
791, a jej dowdc by sam krl Karol. Dokadne daty poszczeglnych wojen frankijsko-awarskich (a potem powsta awarskich) byy przedmiotem licznych sporw
naukowych, dlatego mona stwierdzi jedynie, e dugotrwae zmagania zakoczyy si w 803 roku, a w ich trakcie (rok 796) po raz kolejny i ju ostatecznie zniszczony
zosta gwny ring, czyli centralny obz koczownikw. Pokonani Awarowie przyjli chrzecijastwo w 805 roku.
Oficjaln przyczyn atakw Karola Wielkiego byo wsparcie, ktrego Awarowie udzieli bawarskiemu wadcy Tassilonowi III przeciw Frankom. W rzeczywistoci
Karol tylko czeka na sposobno, by zaatakowa niebezpiecznych i bogatych Awarw. Jego wojsko, poza oddziaami pieszymi i konnymi, skadao si z floty
operujcej na wodach Dunaju. Armia posuwaa si oboma brzegami tej wielkiej rzeki. Musiaa przedstawia przeraajcy widok wielotysiczne zastpy podajce
po dwch stronach Dunaju, a midzy nimi, na wodzie, liczne statki.
W tamtym czasie pastwo Awarw znajdowao si ju w stadium ostatecznego rozkadu, cz wojownikw przesza nawet na stron Frankw. Wiadomo, e
gwny ring koczownikw zosta przynajmniej raz zupiony jeszcze przed decydujcym najazdem Frankw. Niestety, dzi nie jestemy w stanie okreli dokadnego

pooenia stoecznego ringu.


Pierwszy raz obz zosta zdobyty (wtedy te napastnicy wywieli z niego wielki skarb kagana) w 792 lub 795 roku przez wspdziaajc z Frankami mniejsz
jednostk bojow pod przywdztwem Sowianina Wonomira (lub Wojnomira). By moe by to jeden z najemnikw na usugach Karola Wielkiego albo sprzymierzony
z Frankami ksi okolicznych Sowian, cho istnieje te teoria, e by przodkiem Mojmira, ktry niedugo potem zaoy potne sowiaskie pastwo zwane
wielkomorawskim (I poowa IX wieku). Wyprawa Wonomira zaskoczya Awarw i mimo e atakujcy nie mieli przewagi liczebnej, gwny ring zosta zdobyty
i spustoszony.
Nastpnie Frankowie sprzymierzyli si z Bugarami znad dolnego Dunaju, ktrymi rzdzi chan Krum. Awarowie znaleli si w potrzasku. Podporzdkowali si
Karolowi Wielkiemu, a cz z nich przez pewien czas suya take w armii bugarskiej (Bugarzy zajli wschodni cz kaganatu awarskiego). Na ich
wspplemiecw, ktrzy uszli z yciem z licznych wojen i powsta antyfrankijskich, nieustannie napadali okoliczni Sowianie, ktrzy wyczuli, e nadesza sposobno
pozbycia si uciliwych ciemiycieli i ssiadw.
Ostatnia wzmianka o Awarach pochodzi z zapiskw z obrad dostojnikw pastwa Frankw w 822 roku. Wwczas ju dawna sawa koczownikw bya odleg
przeszoci.
Upadek potgi Awarw oznacza wzmocnienie pozycji Sowian na ziemiach rozcigajcych si nad rodkowym Dunajem. Zaczli tworzy wasne ksistwa. Duo
wczeniejsze (i na przeomie VIII i IX wieku ju dawno nieistniejce) pastwo Samona byo lunym zwizkiem mao powizanych ze sob plemion sowiaskich, ktre
czya tylko silna osobowo wadcy. Teraz, po klsce Awarw, wytworzya si inna sytuacja Sowianie zaczli zakada trwalsze pastewka oparte na lokalnych
dynastiach. Na przykad zapewne w tamtym czasie powstao na terenie zachodniej Sowacji ksistwo ze stolic w Nitrze.
Archeolodzy badaj gwnie awarskie cmentarzyska, poniewa s znacznie bogatszym rdem zabytkw ni obozy koczownikw. Znane s cmentarzyska
skadajce si z setek grobw (na przykad elowce 869 grobw, Devinska Nowa Wie 862 groby). Awarowie, co byo typowe dla ludw koczowniczych
pochodzcych ze stepw euroazjatyckich, chowali zmarych w obrzdku szkieletowym. Razem ze zmarym zakopywany by jego ko tak wyglday pochwki
mskie, cho czasem i w kobiecych znajdowane s wierzchowce. Czyby zatem wrd Awarw byy amazonki?
Mniej wiemy o obozach Awarw, poniewa do tej pory nie zostay dokadniej przebadane.
Wojsko awarskie skadao si w duej mierze z jazdy, a taktyka koczownikw bya dostosowana do walki z konia. Dlatego te jednym z uywanych przez nich
rodzajw broni by uk refleksyjny, z ktrego mona strzela podczas jazdy. Oprcz niego posugiwali si szablami, dugimi wczniami, uywanymi podczas szary,
oraz wczniami do miotania. Wyznacznikiem statusu spoecznego wojownikw byy szerokie pasy, ozdabiane metalowymi okuciami.
Sowianie, w odrnieniu od Awarw, dysponowali przewanie pieszymi zastpami, cho oczywicie formowali te oddziay jazdy. Podstawow bro Sowian
stanowiy wcznie, tarcze i topory. Wyej postawieni wojowie mogli sobie pozwoli take na miecz.

S w a r g ,

P e r u n

i n n i

Nieodczn czci ycia redniowiecznych ludw bya religia. Nie jestemy w stanie zbyt dokadnie zrekonstruowa wierze awarskich. Moemy jedynie
przypuszcza, e tak samo jak w przypadku innych plemion stepowych szczeglne miejsce w mitach zajmowa ko. Zakada si take, e Awarowie mieli
szamanw, wierzyli w zwierzta totemiczne oraz gwne bstwo utosamiane z niebem. To wszystko s jednak tylko domniemania naukowcw, wnioskowane na
zasadzie analogii z religi innych wczesnych i pniejszych ludw stepowych.
Na okuciach pasw wojownikw i uprzy koskich, ktre znajdowane s w grobach awarskich, czsto powtarza si motyw mitycznych stworze na przykad
gryfa (potwr o orientalnej proweniencji, czcy tuw lwa z gow ora). Nie wiemy, czy stworzenie to byo czci wyobrae religijnych, czy jedynie elementem
ozdobnym.
O wierzeniach Sowian wsppracujcych z Awarami mamy zdecydowanie wicej informacji, cho w wikszoci opieraj si one na wiadectwach innych ludw,
ktre w tamtych czasach kontaktoway si z mieszkacami Kotliny Karpackiej. Wedug niektrych badaczy nigdy nie istniaa wsplna dla wszystkich Sowian religia
i mitologia, dlatego naukowcy ci uwaaj, e odamy Sowian zwizane z Awarami miay inne wierzenia ni na przykad ich krewniacy z terenw Polski. Jednak wedug
nowszych bada religia wszystkich Sowian posiadaa wicej cech wsplnych ni rnic.
Pewnym utrudnieniem dla badaczy jest fakt, e Sowianie poznali pismo dopiero wraz z przyjciem chrzecijastwa, dlatego nie doszo u nich do utrwalenia tradycji
pogaskich ery przedchrzecijaskiej (inaczej rzecz wygldaa na przykad w celtyckiej Irlandii). Istnieje niewiele rde pisanych, ktre wspominaj o sowiaskich
wierzeniach pogaskich midzy innymi pisma Bizantyjczyka Prokopiusza z Cezarei, Kronika Sowian niemieckiego historiografa Helmolda czy staroruskie utwory
Powie minionych lat i Sowo o wyprawie Igora.
Podobnie jak w przypadku innych ludw indoeuropejskich, rwnie u Sowian zakada si istnienie wierze w wielu bogw, cho z niektrych rde wynika, e na
czele panteonu sta jeden gwny bg. W niektrych przekazach jest wadc byskawic, w innych panem nieba i Soca. Temu pierwszemu opisowi odpowiadaby
znany ze rde Perun, a drugiemu Swarg. Uwaa si te, e czsto czono w cao postaci gromowadcy i boga solarnego. Istnienie jednego, gwnego boga
potwierdzaj take znaleziska archeologiczne. Odkryto witynie z drewnianymi rzebami, wrd ktrych jedna bya wiksza od pozostaych (na przykad w Kijowie
czy Pohansku koo Brzecawia.)
Mimo e sowiaskie plemiona byy silnie rozdrobnione, moemy zaoy istnienie oglnosowiaskich bogw. Wadc nieba, soca i ognia by zapewne Swarg,
ktrego potem zastpi jego syn opiekun Soca, Swaroyc. Swarg mg wystpowa take jako patron kowalstwa, wspominany by bowiem jako ten, ktry
podarowa ludziom kowalskie narzdzia (kleszcze). Wedug przekazw, uznawano go te za stworzyciela wiata oraz nauczyciela, ktry wprowadzi midzy innymi
monogami.
Cz waciwoci i atrybutw Swaroga odziedziczy jego syn i wadca Soca, Swaroyc, niekiedy nazywany Dadbogiem. Prawdopodobnie przez pewien czas
skadano mu w ofierze, obok zwierzt, take ludzi. Atrybutem Swaroyca by wity biay ko, ktrym opiekowali si kapani. Wrono z jego chodu, kiedy
przeprowadzano go pomidzy rozrzuconymi na ziemi wczniami. Kult Swaroyca, zwanego take Radogostem, rozwin si szczeglnie wrd sowiaskich Wieletw
i Obodrzycw (mieszkajcych w redniowieczu na terenie dzisiejszych Niemiec pnocnowschodnich). Oprcz wadzy nad Socem i ogniem Swaroyc wielecki

sprawowa te funkcj boga wojny.


Sporo informacji mamy na temat boga burzy i piorunw Peruna. Jego atrybutem by topr i byskawica. Za drzewo gromowadcy uznawano db, dlatego wite
miejsca tego boga znajdoway si gajach dbowych. Jego te, rwnolegle do Swaroga, uznawano za gwne bstwo, a czsto nawet ich utosamiano. Jedna z jego
wity znajdowaa si w okolicach Kijowa, inna pod Nowogrodem Wielkim. Ze rde pisanych wiemy, e skadano mu ofiary z ludzi. Jego imi czsto byo
wykorzystywane przy tworzeniu nazw wsi, rzek i gr, a po przyjciu chrzecijastwa stao si synonimem diaba. Std w wielu jzykach sowiaskich przetrwao
w przeklestwach, takich jak polskie a niech to piorun strzeli.
Weles (inaczej Woos) by wanym bogiem byda, bogactwa, podnoci, ziemi i zapewne take wiata podziemnego. Posugiwa si magi i posiada wiedz tajemn,
by bogiem poetw, wrbitw i pieniarzy. Czuwa rwnie nad pasterzami i ich stadami. Co ciekawe, zapisy o tym bogu czsto przedstawiaj wiat pozagrobowy
jako ukwiecon k. Ukazywa si w postaci ogromnego czowieka z rogami byka.
Tajemnicz bogini bya zwizana z Ksiycem Chors (przedstawiana te czasem w formie mskiej). Niekiedy utosamiano j rwnie ze zjawiskami zwizanymi ze
Socem.
Wedug nielicznych i raczej mao wiarygodnych rde istnia bg ciemnoci i za, Czarnobg, ktrego przeciwiestwem mia by Biaobg. W sowiaskim panteonie
wystpuj inni niebianie, na temat ktrych zachowao si bardzo mao wiadomoci, nie wiadomo nawet, czy wszyscy z nich naprawd istnieli w wierzeniach: Strzybg
pan wiatru; Simarg bg smok; Mokosz wadczyni zwierzt i opiekunka podnoci; Trygaw (Trzygw) trzygowy pan zawiatw, zapewne tosamy z Welesem;
Morena (Marzanna) bogini mierci.
W wierzeniach sowiaskich istniao mnstwo demonw, duchw i potworw (rusaki, poudnice, kikimory, wampiry, wodniki, bereginie, uboa, mije i wiele
innych). Z pewnoci nigdy nie poznamy nazw wszystkich sowiaskich bstw i demonw, co jednak otwiera pole do popisu dla naszej wyobrani, czego przykadem
s ksiki Juraja ervenka.
Branislav Kovr

Przypisy
[1] Ring awarski umocniony obz wojenny. Omwienie wielu terminw zwizanych z Awarami znajduje si w Nocie historycznej na kocu ksiki (przyp. red. pol.).
[2] Kapkan tytu namiestnika wojskowego wschodniej czci pastwa Awarw (przyp. red. pol.).
[3] Kagan tytu wadcy awarskie go (przyp. red. pol.).

You might also like