Professional Documents
Culture Documents
i poznawanie mediw od strony, jakby mona powiedzie "manipulacyjnej" - cigle trwa, zapewne
nie dostrzegamy jeszcze wielu uwarunkowa i caej zoonoci zjawisk. Ocenianie naley do
przywilejw autora, a wnioski - jak zawsze - powinni wyciga Czytelnicy. Mnie wystarczy, jeli
kogo nakoni do zastanowienia si nad tymi sprawami.
Chciaem tak napisa t ksik, by jej forma nie odstraszaa niezawodowcw i mogli j z
poytkiem przeczyta odbiorcy mediw - telewidzowie, radiosuchacze, czytelnicy prasy. Chciaem
take, by moga si przyda tym, ktrych zawd wymaga szczeglnego rodzaju kontaktw z ludmi
- np. nauczycielom czy duszpasterzom. Oczywiste jednak, e moim zamiarem byo przysuenie si
dziennikarzom i studentom dziennikarstwa - dlatego nie unikam teorii, definicji, staram si
przedstawi pewne koncepcje naukowe i wyniki bada z zakresu medioznawstwa. To - jak myl przyda si zreszt kademu, kto chciaby poznawa problemy mediw i ich odbioru. Nie jest to
jednak "powie do czytania", raczej zbir informacji i refleksji o mediach. Nie jest to rwnie
systematyczny wykad akademicki ani przegldowy skrypt. Dobr i kolejno omawiania
problemw s dowolne, zdarzaj si wiadome powtrzenia (kiedy, jak mi si zdawao, wymagaa
tego jasno wywodu). Konkretne przykady, wybrane wprost z mediw (take wybranych) maj
uatwi zrozumienie i rozpoznawanie najczstszych manipulacji. S to przykady uchybie
medialnych powanych i drobnych, prby analizy spraw bardzo gonych w czasie, kiedy pisaem
t prac, ale i takich, ktre przeszy niezauwaone. Oczywiste, e przykadowych bdw nie
mona byo wybra "sprawiedliwie" ze wszystkich mediw. Skupiem si wic na tych rodkach
przekazu, ktre uznaem za majce najwikszy wpyw na tzw. krgi opiniotwrcze spoeczestwa z powodu ich znaczenia politycznego, nakadw, zaufania, jakim bywaj obdarzane. 1 take
dlatego, e ich publicystyka (koncepcje, idee, take zdobywane informacje) s najczciej
rozpowszechniane przez znaczce telewizje. Skdind manipulacje dokonywane w TVP maj wag
bodaj najwiksz - ze wzgldu na obowizkow misj publiczn TVP i niebywa powszechno jej
odbioru. Z koniecznoci te posugiwaem si mediami o zasigu krajowym (cho zdaj sobie
spraw z nakadw i wpywu na ludzi wielu pism tzw. lokalnych). Przykadw mogo by zatem
wicej. Mona byo te wybra inne - ale nie o to chodzi. Wiem take, i szybko si starzej, kady
dzie przynosi nowe przykady manipulacji medialnych i potkni dziennikarzy i przesania
dawniejsze. Nie ma sposobu, by zachowa aktualno, ale przecie nie jest to konieczne. S to po
prostu problemy trwale zwizane z dziennikarstwem, jakie znamy.
Zajmuj si tylko mediami tradycyjnymi. W kocu jeszcze par pokole bdzie miao do czynienia
z telewizj, radiem i pras, cho ju pojawiaj si nowe rodki przekazu, a te stare ulegaj szybkim
przemianom. Przecie manipulacja, propaganda i narzucanie nam pewnego sposobu odbioru wiata
- wszystkie wiadome i niewiadome grzechy dziennikarskie nie znikn, jeszcze dugo bowiem
bdzie istnia zawd "przygotowywacza przekazw" i "selekcjonera informacji", jeli wolno
posuy si takim nowoczesnym argonem.
W pojciu "dziennikarz" mieci si jaka idea, etyka, misja, twrczo. Pojcie "przygotowywacza"
czy "selekcjonera" jest bezosobowe, techniczne - czy wanie w tym kierunku zdaj media? By
moe. Na razie nie trzeba chyba dowodzi, i w naszych czasach media i dziennikarze peni rol
szczegln, poniewa bez nich nie byoby moliwe funkcjonowanie demokracji w ogle, a zapewne
adna wiksza wsplnota nie mogaby trwa, jako nowoczesna wsplnota obywatelska. Napisaem
"w naszych czasach", poniewa byy przecie w historii dugie okresy bez mediw, a wsplnoty
ludzi istniay - i nie mamy te gwarancji, e "co" dzi nieznanego nie zastpi w przyszoci
mediw, nie bdzie spenia ich funkcji. Na razie mamy jednak wiat coraz bardziej
"zmedializowany" i spoeczestwa coraz bardziej zalene od mediw. Te za rzdz si pewnymi
reguami i daj bardzo rne moliwoci ludziom, ktrzy nimi steruj.
Owe reguy i moliwoci powinnimy zna, by- po pierwsze - umie w zwierciadle mediw
dostrzega prawd o rzeczywistoci, po drugie - umie rozpoznawa wpyw mediw na nas
samych. Po trzecie wreszcie - powinnimy nauczy si chroni przed zymi wpywami i zym
wykorzystywaniem mediw i potrafi korzysta z ich wielkich moliwoci czynienia dobra.
*
Powiada si, i media stay si czwart wadz, penic funkcj kontroli spoecznej. Pozostae trzy
wadze, to: ustawodawcza, wykonawcza i sdownicza. Niektrzy skonni s nawet uzna media za
wadz najwaniejsz, poniewa od ich waciwego dziaania tak wiele zaley w demokracji. By
moe jest to przesada, a jeli ju - to jednak rzeczywiste orodki wadzy s w rkach tych, ktrzy
steruj mediami i uzaleniaj dziennikarzy. Istotn zatem wadz dysponuj waciciele mediw i
grupy interesu, ktre stoj za nimi. Jest to stwierdzenie smutne, ale w naszych czasach niestety
trafne. W takich warunkach wolno sowa i zwaszcza niezaleno mediw nie s wartociami,
ktre zawsze i wszdzie s respektowane, jako "zatwierdzone" przez prawo; trzeba o nie stale
walczy i nie wolno zapomina, e cigle s zagroone, cho w kadej epoce inaczej.
Jak wspomniaem, nie zajmuj si tu najnowszymi rodzajami mediw (np. Internet, rodki
multimedialne, powszechna komputeryzacja itd.) ani ich prawdopodobnym przyszym stanem, w
ktrym bardziej wymieszaj si role nadawcy i odbiorcy. Na razie role te s mimo wszystko
rozdzielone i jeszcze przez pewien czas tak bdzie. Skoro tak, wydaje si bardzo poyteczne
nauczenie si korzystania z przekazw medialnych. Po prostu po to, bymy mieli z tych przekazw
najwiksze korzyci i nie dali si oszukiwa i "podpuszcza". Taki jest gwny cel tej ksiki, cho
zdaj sobie spraw z jej niepenoci i niedostatkw: z oceanu informacji i koncepcji musiaem
wybra tylko niektre. Nie ma co take ukrywa, i mam wasne pogldy polityczne i system
wartoci, ktrego chciabym broni - ukrywanie tego byoby wanie jedn z klasycznych
manipulacji, przed ktrymi przestrzegam. Zatem zajmuj si tutaj m.in. przedstawieniem
najpowszechniejszych mitw na temat mediw i dylematami, z ktrymi musz sobie radzi
dziennikarze. Omawiam gwne metody, czy sposoby oddziaywania mediw na wiadomo
spoeczn. Podaj przykad zasad rzetelnego informowania. Odrbny rozdzia zawiera "wycig" z
ogromnej wiedzy na temat opinii publicznej. Kolejny- zajmuje si istot manipulacji i jej gwnymi
technikami. Potem nastpuje przegld najbardziej podstawowych wiadomoci na temat tego, czym
w ogle jest komunikacja spoeczna i jakie schematy pomog nam zrozumie jej zasady.
Zbir klasycznych manipulacji medialnych pozwala je z grubsza podzieli na rodzaje i
uporzdkowa; problemy i dane uporzdkowane atwiej si zrozumie i zapamita. Wydzielam
wreszcie w odrbnych szkicach problem politycznej poprawnoci i rozrywki, na koniec omawiam
pewien szczeglny zakres propagandy wspczesnej - obraz chrzecijastwa w wikszoci mediw
opiniotwrczych. Podaj te zestaw lektur dla tych, ktrzy chcieliby sign do rde. Zestaw jest
zarazem wskazwk, skd sam czerpaem informacje (poza oczywist i cig obserwacj mediw).
Myl, i powinienem doda, e niepokoi mnie "nierwno" poszczeglnych czci ksiki,
pomieszanie form -s tu szkice, ledwie okrelajce temat, esej miesza si z publicystyk i z
wykadem, kolejno omawiania rnych spraw jest, powtarzam, dowolna, wielko rozdziaw
bardzo rna. jest to jednak chwyt wiadomy i kosztem jednolitoci i klasycznego przegldu
ksika zyskuje moe - jeli wolno to znw nieprecyzyjnie okreli -pewn migotliwo. Takie s
wanie media - niejednolite i migotliwe...
Dlaczego spord rnych form oddziaywania mediw zajem si w odrbnych szkicach akurat
poprawnoci polityczn i kultur rozrywki? Dlatego, e uznaj ow poprawno za jedno z
najciekawszych i najbardziej charakterystycznych dzi narzdzi wpywu na wiadomo spoeczn
Rozrywka za, jak sdz, jest najbardziej znaczc i "uwodzicielsk" forma kultury naszego czasu.
Z punktu widzenia tych, ktrzy chcieliby sterowa "masami" najbardziej podatna na sterowanie
jest spoeczno "najpoprawniej" 'mylca i najpowszechniej szukajca wszdzie rozrywki. Ot
zasady "poprawnoci" mylenia okrel najchtniej sternicy, oni te dostarcz waciwej rozrywki
(czy te po prostu wszystko zamieni w rozrywk).
Jeszcze wane zastrzeenie: nie chc nikomu narzuca ponurego obrazu wiata spiskw, w ktrym
garstka "wtajemniczonych" chce ujarzmi ca ludzko, niezdoln do samodzielnego mylenia.
Wcale tak nie uwaam, tak bywa tylko na filmach SF (przypomn choby kultowy "MATRIX",
modny, gdy pisz te sowa). Nie mniej, nawet fantastyka naukowa, modne horrory i thrillery
wyrastaj przecie z autentycznych problemw i niepokojw naszych czasw. Manipulacje
medialne, wpywanie na nasze umysy bez naszej zgody (i zatem rodzaj "podsterowywania"
naszych zachowa i wyborw) -to FAKT, to rzeczywisto, a nie wymys.
Powtarzam zawsze, teraz take w tej ksice, i wielu dziennikarzy chce wypenia rzetelnie swe
powinnoci - i czyni to. Moemy im w tym pomaga. Pod warunkiem, e zdamy sobie spraw, co
mediom i dziennikarzom przeszkadza w ich spenianiu.
Bybym niepocieszony, gdyby kto po tej lekturze odnis wraenie, e media tylko nami
manipuluj, nie czynic niczego dobrego. Czy trzeba powtrzy, e to ksika o manipulacjach,
zatem o tym, co ze, a nie o tym, co dobre?
No i oczywicie wszelkie bdy obciaj wycznie autora. Witajcie zatem w krainie
rzeczywistoci medialnej!
Co mylimy o mediach
Odbiorcy przekazw medialnych, wspczesne spoeczestwa, zdaj si (przynajmniej w
wikszoci) przypisywa mediom pewne wyjtkowe cechy. W Polsce i w krajach o podobnej
historii najnowszej, gdzie edukacja obywatelska bya przerwana niemal na p wieku, wikszo
ludzi sdzi, i prawomocne s pewne stwierdzenia na temat mediw i dziennikarzy. Wymieni je
teraz, Czytelnicy za sprbuj si zastanowi, ktre z nich uwaaj za prawdziwe, a ktre za
wtpliwe czy wrcz faszywe. Potraktujmy to jako rodzaj zabawy - jako test na temat naszej
potocznej wiedzy o mediach. Dlatego rozwizania testu nie podam od razu, a na dalszych stronach.
Oto wic owe twierdzenia:
1. W demokracjach media s cakowicie niezalene.
2. Istnieje wystarczajcy pluralizm polityczny mediw.
3. Media s obiektywne i rzetelnie informuj.
4. W demokracji cenzura zostaa wyeliminowana w kadej postaci.
5. Wolny rynek - obok prawa - gwarantuje wolno sowa i pluralizm mediw.
6. Sondae i badania ankietowe wskazuj, jakie opinie s trafne i suszne, mog te wskaza, co
jest prawd, a co nie.
7. Media zale cakowicie od swych odbiorcw, s wic takie wanie, jakich chc odbiorcy.
8. Wolno sowa jest dla mediw wartoci najwaniejsz i wystarczajc.
9. Kto ma media, ten ma wadz.
10. Odbiorcy mediw (odbiorcy informacji) zachowuj si racjonalnie. 11. Dziennikarze s inni
ni reszta spoeczestwa, poniewa s wybrani do jego obrony, do kontrolowania wadzy.
O prawie do informacji
Wypada mi zacz od kwestii podstawowej, wyjciowej, ktr omwi jednak tylko krtko. Ot
powinnimy si zgodzi z tym, i obok kilku innych praw (np. prawa do ycia, do wolnoci itp.)
rwnie prawo do informacji jest naturalnym prawem czowieka.
najbardziej potrzebna dla ich prawidowego funkcjonowania i rozwoju. Wydaje si pewne, i musi
to by co najmniej w miar pena informacja:
- o wiecie zewntrznym, to znaczy o innych wsplnotach i o caej wsplnocie globalnej,
- o "sobie samym", czyli o wasnym spoeczestwie i jego problemach i yciu,
- o przeszoci wasnej wsplnoty i innych wsplnot.
Ot wanie te trzy zasadnicze obiegi informacji byy cakowicie zakcone i blokowane w
systemie sowieckim czy w ogle w autorytarnych, monopartyjnych systemach typu PRL. Dlatego
m.in. nasze spoeczestwo byo "chore", a pastwo nie mogo si normalnie rozwija.
Owe wymienione trzy typy informacji wydaj si podstawowe dla rozwoju kadego spoeczestwa
i naley zawsze bacznie obserwowa, czy i gdzie pojawiaj si zakcenia, przekamania, blokady,
poniewa mog one wystpowa rwnie w systemach demokratycznych (cho w o wiele
mniejszym nateniu i w innych formach, ni w systemach totalitarnych i autorytarnych).
W tym samym roku, w ktrym ogoszono Powszechn Deklaracj Praw Czowieka (1948),
amerykaski politolog i wybitny znawca mediw, Harold D. Lasswell przedstawi klasyczn ju
dzi prac* na temat funkcji, jakie w spoeczestwach ma spenia informacja (czy w ogle
komunikacja spoeczna. O samej komunikacji spoecznej patrz dalej).
Przyjrzyjmy si nowoczesnemu ujciu Lasswella, wedle ktrego, aby wsplnota spoeczna moga
trwa i rozwija si, musi mie zapewnione trzy rodzaje informacji. Niezbdne s zatem:
- informacje o zmianach w otoczeniu, przynoszcych zagroenia bezpieczestwa ycia, a take o
tych zmianach, ktre wpywaj na moliwo poprawy warunkw ycia;
* Harold D. Lasswell: "The Structure and Function of Communication in Society" [w ksice "The
Communication of Ideas", red. L. Bryson], New York 1948.
- informacje mobilizujce do dziaa (i koordynujce te dziaania), majcych na celu eliminacj
zagroe lub wykorzystanie pozytywnych moliwoci;
- informacje o optymalnych sposobach dziaania w obu rodzajach sytuacji (a wic wykorzystanie
dowiadcze, zdobytych gdzie indziej lub kiedy indziej).
Jak wida Lasswell bardzo duo wymaga od informacji, niezbdnych wsplnocie. Uwaa, i
wymienione przez niego trzy rodzaje informacji musz mie swobodny obieg, zagwarantowany
przez odpowiednie systemy prawno-instytucjonalne. Trudniej znale sposb, by zapewni pen
warto treci informacyjnych - to znaczy jak sprawi, by informacja bya rzetelna, prawdziwa,
pena, zrozumiaa.
W kadym razie bardzo trafne koncepcje Lasswella s wci jeszcze tylko pewnym postulatem - i
naley uczyni wszystko, by jego postulaty dostarczania informacji koniecznej dla istnienia i
rozwoju wsplnot byy spenione w jak najszerszym zakresie. Rzecz w tym, jakie niezbdne
warunki naley stworzy, by tak wanie byo. Na razie wci daleko - czy nawet bardzo daleko do ideau, a dziennikarze maj do rozwizania niezwykle trudne dylematy. Sprbuj dalej wymieni
niektre, najwaniejsze; bd si one przewija przez ca t ksik.
Dylematy dziennikarskie
Przyjrzyjmy si bardzo trudnym dylematom, jakie musz na co dzie rozstrzyga dziennikarze.
I. Rynek i zasady maksymalnego zysku wymuszaj przeksztacanie si mediw (i samej
informacji) w towar, ktry powinien by najlepiej sprzedany. Jednoczenie rzetelni dziennikarze
wiedz, i spoeczestwo musi mie dostp do takich dbr i usug, ktre nie bywaj wytwarzane na
rynku i dla rynku, ktre nie s "do sprzedania". Jak wic naley propagowa i przedstawia
wartoci, bez ktrych nie bdzie wysokiej kultury, postaw obywatelskich i wyszego poziomu
etyki?
Jak wiemy, dzi najlepiej sprzedaje si towar dostosowany do gustw najbardziej przecitnych,
masowych i trywialnych.
II. Komunikacja pomidzy spoeczestwem, dziennikarzami i wiatem polityki musi zakada, i
obok znajomoci faktw powinno si je rozumie. Zrozumienie jest bodaj waniejsze, ni sam
dostp do informacji. Dostp do informacji niezrozumiaej nie ma adnej wartoci, c bowiem z
takiego dostpu?
Jednoczenie rne badania wskazuj, i zmniejsza si we wsplnotach przecitny poziom
jakie zasady i cele wsplnota przyjmuje jako te, o ktre warto zabiega i walczy. Take, moe
zwaszcza, wsplnota rodowiska dziennikarskiego.
Pita wadza
Dotd to wanie media jako "czwarta wadza" pilnoway, by demokratyczne instytucje pastwowe
nie naduyway swojej wadzy. Tymczasem one same [media] - urosy w si i potrzebuj kontroli,
ktra moe funkcjonowa jedynie poprzez wzajemn obserwacj. Piszc o mediach dziennikarze
kontroluj swoich kolegw. Mamy wic do czynienia z "pit wadz", ktra obserwuje rodki
masowego przekazu (...).
Profesjonalizm [w tej "obserwacji mediw przez media"] oznacza w praktyce, e dziennikarze
piszcy o mediach nie powinni faworyzowa wasnego wydawnictwa lub koncernu, czy te
powinni unika kampanii przeciw konkurencji. Take milczenie o konkurencyjnych tytuach z
obawy, e takie teksty mogyby pomc przeciwnikom, nie mieci si w profesjonalnych reguach
dziennikarstwa mediowego.
prof. Stephan Russ-Mohl,
medioznawca, Wydzia Publicystyki
i Komunikacji Masowej Freie Universitat Berlin
(w rozmowie z |ackiem Romanowiczem, "PRESS", Nr 6/2001)
Samoobserwacja rodowiskowa, wzajemne wytykanie sobie tego, co nie powinno byo si
wydarzy jest istotnie chyba jedyn skuteczn (cho nie jedyn w ogle) metod kontroli mediw i
dziennikarzy. Pod warunkiem, e nie dotyczy to wycznie cudzych bdw i zych czynw...
Z mitologii mediw
Mitologia mediw (czyli bdne, zbyt wyidealizowane opinie o ich statusie i moliwociach) jest
czci naszych (wikszoci z nas!) pogldw na spoeczn i polityczn rzeczywisto, w ktrej
yjemy. Nie bdzie inaczej, pki nie nauczymy si patrze na media z dystansem i nie zdobdziemy
o nich troch wiedzy. T wiedz powinnimy zdobywa ju w szkole, a pewien zakres
medioznawstwa powinien by rwnie wany w owiacie publicznej, jak np. jzyki obce czy
elementy informatyki.
Mit, jak wiadomo, jest specyficznym rodzajem legendy, bajecznym podaniem z dawnych czasw
(np. mity greckie). W innym nieco znaczeniu jest to po prostu faszywe przekonanie, niezgodne z
rzeczywistym stanem rzeczy. Uywam teraz tego pojcia w tym drugim znaczeniu - nazywam
mitem przekonania, jakie wielu ludzi ywi na temat mediw i dziennikarzy. Trzeba doda, e
zajmujemy si spoeczestwami demokratycznymi - jest oczywiste, e w systemach totalitarnych,
dyktaturach, nikt podobnych zudze nie ma.
Winien jestem odpowied, ktre z wczeniej wymienionych jedenastu twierdze o mediach s
prawdziwe. Ot mona dowie, e adne - s to po prostu MITY, zrcznie zreszt podsycane
przez same media, kt bowiem chciaby si przyzna, e jego niezaleno czy swoboda
wypowiadania si s mocno ograniczone?
Oto wic prawda o naszych mitach medialnych (dla uatwienia powtarzam twierdzenie z testu):
I. W demokracjach media s cakowicie niezalene. Nieprawda. Media s uzalenione od rnych
grup interesw, finansowych i politycznych.
MEDIW
Oczywiste, e ta zaleno w jednych krajach bywa mniejsza, w innych wiksza i jest mniej lub
bardziej widoczna. Zawsze jednak dziennikarz musi uwzgldnia dania tych, ktrzy finansuj
dany rodek przekazu - jego miejsce pracy. Waciciele mediw tylko w nielicznych przypadkach
daj dziennikarzom "swojego" rodka przekazu cakowit swobod, a jeli nawet, dotyczy ona
przede wszystkim szefw redakcji (czasem waciciel jest jednoczenie redaktorem naczelnym,
zwykle funkcje te si przenikaj).
W tej sytuacji dobrze jest wiedzie, jakie warunki (czynniki) zmniejszaj uzalenienie mediw od
tych, ktrzy je finansuj. Co czyni dziennikarzy bardziej wolnymi?
Oto owe warunki:
- Spjny i wyrazisty system praw, zwaszcza dotyczcych mediw. W tym take przepisw
dotyczcych zatrudnienia dziennikarzy i ich powinnoci wobec pracodawcy. Powinnoci te nie
mog by sprzeczne z etyk zawodu (to trudne, trzeba bowiem ustali granice pomidzy
dyspozycyjnoci zawodow, a dyspozycyjnoci w wypenianiu polece politycznych i
niezgodnych z moralnoci).
- Uksztatowana opinia publiczna (wikszo ludzi powinna rozumie rol mediw), a take
solidarna opinia samego rodowiska dziennikarskiego.
- Wyraziste kodeksy etyczne mediw i dziennikarzy, najlepiej wsplne dla wszystkich i przez
wszystkich na serio akceptowane. Potrzebne s take wewntrzne zbiory zasad postpowania danej
redakcji, rozgoni
czy telewizji.
- Rzeczywista konkurencja na rynku mediw i moliwo obrony przed monopolizacj tego
rynku. Rywalizacja mediw (konkurencja) musi by uczciwa, pastwo musi dba o t uczciwo,
ale nie wtrca si do
konkurencji.
- Rzeczywisty pluralizm polityczny mediw. Oznacza to, i kada opcja polityczna ma moliwo
wyraania swoich pogldw.
- Samorzdno organizacji dziennikarskich nie moe by wtpliwa, musz one by zdolne do
obrony niezalenoci dziennikarzy i wolnoci sowa oraz do skutecznego osdzania postpowa
niezgodnych z dziennikarsk etyk.
Jak najmniejsze powinny by powizania polityczno-towarzyskie wiata mediw ze wiatem
biznesu i wadzy. Powiza takich oczywicie unikn si nie da, rzecz w tym, by rzdziy nimi
wyrane i ostro przestrzegane reguy.
- Wyraziste i spjne zasady publikowania reklam (nie mwic o etyce samych reklam i
reklamodawcw).
- Wreszcie warunek ostatni, zapewne najwaniejszy: wysoki poziom etyczny dziennikarzy. Musz
oni odznacza si wraliwoci, kultur i odwag (a przynajmniej tacy powinni by ci, ktrych
uwaa si za wzory, autorytety w rodowisku).
Ju na pierwszy rzut oka wida, jak rzadko te warunki speniane s do koca, dlatego wanie
niezaleno mediw jest mitem. Ocena za spenienia tych warunkw w Polsce skania do
stwierdzenia, e stopie uzalenienia mediw od czynnikw pozamedialnych jest u nas szczeglnie
wysoki. Zreszt nawet w Stanach Zjednoczonych, uwaanych za kolebk wolnej prasy, zaleno
mediw od grup finansowo-politycznych staje si coraz wiksza, jednak tam moliwo obrony
przed tym zjawiskiem jest bodaj najwiksza, a prawo do wolnoci sowa traktowane jest
najpowaniej.
Najbardziej niezalene powinny by media publiczne (w Polsce TVP i Polskie Radio), nie bdce
wasnoci prywatn i dziaajce wedle specjalnej ustawy (ktra ma wanie gwarantowa ich
niezaleno). Jednake -wedle powszechnych dzi opinii, ktrych susznoci atwo dowie
przykadami - TVP (i moe w nieco mniejszym stopniu Polskie Radio) staa si u nas najbardziej
dyspozycyjnym wobec wadzy rodkiem przekazu, sucym interesom pewnych grup
politycznych. Jest to sytuacja sprzeczna z samym zaoeniem "bycia instytucj publiczn" i nie do
utrzymania w demokracji (moe zreszt suy jako wskanik stanu danej demokracji).
2. Istnieje wystarczajcy pluralizm polityczny mediw. Nie. Ani u nas, ani nigdzie na wiecie nie
ma penego pluralizmu politycznego mediw.
Termin "pluralizm" jest jednym z czciej w dzisiejszym wiecie uywanych - i naduywanych terminw. Oznacza najpierw rnorodno, ktrej istnienie naley akceptowa i uwzgldnia. W
yciu politycznym pluralizm oznacza wielo partii, pogldw, idei - i zatem wiele moliwoci
wyboru (w przeciwiestwie do uprzedniej jednopartyjnoci i "jedynie susznej" ideologii). W
mediach pluralizm oznacza, i w danym kraju istniej rodki przekazu, wyraajce wszelkie istotne
rnice polityczne, ktre mog pojawia si w wolnym spoeczestwie.
W tym miejscu wana uwaga: nie chodzi oczywicie o istnienie mediw rwnowanych (w
zakresie zasigu, nakadu itp.), bo nie ma przecie rwnowagi pomidzy wszystkimi opcjami
politycznymi. Chodzi wycznie o pewn proporcjonalno w wiecie mediw, odpowiadajc, z
grubsza choby, proporcjom w spoeczestwie. Takie byo zreszt zaoenie umowy, zawartej
midzy wadz a opozycj przy tzw. Okrgym Stole, i w ten sposb (by zapewni sprawiedliwie
owe proporcje) miano rozdzieli tytuy
i majtek pozostay po PZPR-owskim koncernie RSW "Prasa-Ksika-Ruch". Te zaoenia nie
zostay spenione, umowy nie dotrzymano, ale szczegowy opis tamtych dziaa i ich przyczyn
naley do najnowszej historii Polski, wic go tu pomijam. W kadym razie skutek jest taki, e
istnieje polityczny pluralizm FORMALNY. To znaczy, i kada formacja polityczna ma mono
wyraania swoich pogldw i posiadania wasnych pism (teoretycznie rwnie wasnych rozgoni
radiowych i stacji telewizyjnych, ale to wymaga ju zbyt wielkich pienidzy). Czytelnik ma
formalne prawo wyboru do ich czytania bd nieczytania. Jednak podzia majtku wydawnictw
prasowych na pocztku oraz finansowe uprzywilejowanie tylko pewnych grup doprowadzio do
tego, i pewne pogldy i pewne propozycje adu spoecznego i gospodarczego zostay take
uprzywilejowane i mog skuteczniej dociera do ludzi. Inaczej mwic, pewne grupy (opcje
polityczne i wiatopogldowe) zyskay nieproporcjonalnie wiksze wpywy, niby to wynikao z
rzeczywistych podziaw spoeczestwa. Niezalenie zreszt od tego, komu skonnimy
przyznawa racj i komu ufa, taka sytuacja nie jest dla spoeczestwa dobra. Tym bardziej, e
najbardziej poczytne pisma, tzw. bulwarowe (o rnym poziomie, wrd nich tzw. kobiece, dla
nastolatkw i rnych hobbystw) nie pozostaj wiatopogldowo neutralne - przeciwnie, lansuj
bardzo okrelone systemy wartoci, modele ycia, wzory i autorytety. W Polsce sytuacja jest
jeszcze bardziej zoona, poniewa pisma zaliczane w innych krajach do brukowych (np. "NIE" czy
"FAKTY i MITY" itp.) nale do pism politycznych i opiniotwrczych.
Skdind czsto z pluralizmem politycznym myli si u nas pluralizm rodzajw i gatunkw, czy
zwaszcza tytuw medialnych. Rnorodno myli si zatem z pluralizmem politycznym.
3. Media s obiektywne i rzetelnie informuj.
Nie. Media rzadko s obiektywne i nie zawsze informuj rzetelnie.
Taki stan rzeczy wynika z sytuacji, opisanej w dwu poprzednich punktach. Media oczywicie
powinny by obiektywne i rzetelnie informowa -i chciayby takie by (cho niektre pisma, radia i
telewizje brak obiektywizmu i rzetelnoci wiadomie zakadaj, jako nieodzowny element walki
politycznej i walki z wartociami). Pomijajc skrajnoci (ktrych raczej w tej ksice nie
omawiam), moemy si zgodzi ze stwierdzeniem, i obiektywizm i rzetelno s pewnym ideaem,
do ktrego naley zmierza, ale ktry w yciu mediw nie do koca jest osigalny. Chodzi
wycznie o to, by odbiorcy mediw o tym wiedzieli i byli w stanie ocenia krytycznie to, co
czytaj, co ogldaj lub sysz. O obiektywizmie i rzetelnoci bdzie jeszcze mowa dalej, teraz
wystarczy, bymy wiedzieli, e same te terminy s do wieloznaczne - bo np. ludzie czasem myl
obiektywizm z brakiem wasnych pogldw i zasad, za rzetelno za uwaaj wycznie
zajmowanie si prawd i tylko pen prawd. Tymczasem chodzi o obiektywne przedstawienie
rnych racji (co nie oznacza, e dziennikarz nie wspiera ktrej z nich i szczerze o tym mwi), a
informacja bardzo rzadko moe by pena, za jej prawda polega na wiarygodnoci rde i braku
wiadomego kamstwa. Ludzie musz te wiedzie, jakie pogldy reprezentuje dziennikarz, ktry
informuje o faktach w dostpnej na dzi treci. Musz rwnie wiedzie, kiedy komentuje te fakty
(odrnienie informacji od komentarzy). Neutralno jest czym innym od obiektywnoci. Polega
na powstrzymaniu si od sdw i komentarzy. Gazety i inne media prywatne nie musz by
neutralne, natomiast od mediw publicznych wymaga si neutralnoci wobec sporw politycznych.
Trzeba jednak bezwzgldnie przestrzega zasady, e neutralno (ani obiektywizm) nie polega na
rwnowanym przedstawianiu prawdy i kamstwa.
4. W demokracji cenzura zostaa wyeliminowana w kadej postaci. Nie, nie w kadej.
Wyeliminowano cenzur oficjaln, urzdow, pozostaa autocenzura, wymuszana na
dziennikarzach przez tych, ktrzy ich zatrudniaj.
Jak wiadomo, cenzura prewencyjna (to znaczy dokonywana przed publikacj) zostaa zniesiona w
Polsce 6 czerwca 1990 r. (moe trzeba pamita, e w Anglii zniesiono cenzur prewencyjn w
1695 r., a w II Rzeczypospolitej istniaa tylko cenzura represyjna, tj. po publikacji). Obecnie
powodem do radoci jest fakt, e nie ma ju w Polsce ani cenzury prewencyjnej ani represyjnej
(czym innym s ewentualne sankcje prawne wobec dziennikarzy, ktrzy w swych publikacjach
zamali prawo).
Natomiast mechanizmy ekonomiczne (lk dziennikarza przed utrat pracy lub zarobkw),
polityczne (naciski grup stojcych za danym medium) czy prawne (np. zbyt daleko idce przepisy o
ochronie tajemnicy pastwowej, subowej, handlowej itd.) wymuszaj autocenzur. Co to jest?
Oczywicie - rodzaj cenzurowania przez dziennikarza wasnych wypowiedzi medialnych.
"Wewntrzny cenzor" ostrzega dziennikarza, i moe zbyt wiele ryzykowa, publikujc tekst
(robic program), ktry nie spodoba si pracodawcy, bo np. demaskuje korupcj jego politycznych
przyjaci albo reklamodawcw. Istnieje te nieco inny rodzaj autocenzury - narzucony przez
rodowiska opiniotwrcze system poprawnoci politycznej (ang. political correctness), to znaczy
pewien jzyk, ktrym wolno si posugiwa, a ktry narzuca "suszne pogldy". Poprawnoci
powicam dalej duszy szkic, poniewa jest to istotnie nowy rodzaj cenzury.
. Wolny rynek - obok prawa - gwarantuje wolno sowa i pluralizm mediw.
5. Ot nie. Wolny rynek "sam z siebie" gwarantuje tylko moliwo konkurencji.
Wolny rynek jest oczywicie niezbywalnym elementem demokracji, nawet mona twierdzi, e im
mniej rynku, tym mniej demokracji i osobistej wolnoci. Rynek jest podstaw wolnej konkurencji,
zatem z zaoenia daje
nam moliwo wyboru. Jednak nie ulega wtpliwoci, i jednoczenie wolny rynek wprowadza
nowe rodzaje ogranicze i nawet pewnego zniewolenia - i tak si dzieje wszdzie.
Wolny rynek podporzdkowuje media celowi, jakim jest maksyma - Iizacjazysku. Zysk staje si
waniejszy ni poziom przekazu, zasady etyczne, interes spoeczny, prawda, dobro itd. Amerykanie
powiadaj, e nacisk reklamy korumpuje wolno mediw. Dobre staje si nie to, co jest
rzeczywicie wartociowe, ale to, co si dobrze sprzedaje, tak wic media s traktowane jako towar
(towarem jest take informacja). Z rynku wypierane s wartoci niekomercyjne - w tym sensie
wolny rynek gwarantuje wolno wypowiedzi (wolno tworzenia, pluralizm) tylko w pewnym
zakresie. Dlatego prbuje si tworzy mechanizmy, ktre pozwoliyby na wolnym rynku mediw
wspiera wartoci niekomercyjne i rzeczy trudniejsze w odbiorze.
Wszystkie te problemy nie przekrelaj jednak twierdzenia, e cho wolny rynek nie gwarantuje
automatycznie penej wolnoci mediw, bez niego owa wolno byaby w ogle niemoliwa.
6 Sondae i badania ankietowe wskazuj, jakie opinie s trafne i suszne, mog te wskaza, co
jest prawd, a co nie. Nie - sondy i ankiety wskazuj wycznie, jaki jest rozkad opinii na dany
temat i co sdzi wikszo danej wsplnoty. Badaniom opinii publicznej (a wic owym sondaom i
ankietom) powicam dalej cay rozdzia, poniewa jest to jedno z podstawowych narzdzi pracy
dziennikarzy i w tej dziedzinie panuje bodaj najwicej bdnych przekona i dokonuje si
najwikszych manipulacji. Teraz wystarczy nam stwierdzenie, i osdzanie na podstawie opinii
wikszoci, co jest suszne, a ju tym bardziej co jest faktem (prawd), a co nie jest faktem, to
straszliwy bd. (Np. wikszo sdzi, e polityk X jest chory psychicznie, wobec tego jest on
chory...). Opinia wikszoci na dany temat moe by oczywicie trafna i rozumna, ale moe by te
niemoralna i gupia.
7. Media zale cakowicie od swych odbiorcw, s wic takie wanie, jakich chc odbiorcy.
Nie. Media zale tylko w pewnym zakresie od swych odbiorcw, s za takie, jakie przynios
najwikszy zysk.
O tym, e to my decydujemy o poziomie i jakoci danego rodka przekazu, myle jest wygodnie taki pogld utrwalaj waciciele mediw i sucy ich interesom dziennikarze. Czsto czytamy
(syszymy), e to my przecie decydujemy o wartoci danego pisma (kupujc je lub nie) czy danego
programu (ogldajc go czy nie). Jest to wygodne uproszczenie: w istocie najwiksz rol peni tu
uksztatowane przyzwyczajenia, reklama oraz dostp, a przede wszystkim oferta, jak otrzymujemy
do wyboru. By moe ludzie ceniliby w wikszym stopniu (ni to si dzieje) media o wyszym
poziomie, programy mdrzejsze, gdyby mieli odpowiedni ofert, mieli z czego wybiera i gdyby
od pocztku wyrabiano w nich inne nawyki.
Jak na razie usug publiczn - czyli dostarczaniem tego, czego chc odbiorcy - nazywa si
zarabianie pienidzy na (wzbudzonych) nawykach i (najgorszych) upodobaniach. Badania tych
nawykw wskazuj, e to waciciele mediw i usuni im wykonawcy narzucaj nam swoj wizj
nie koniecznie oznacza, i dni tej wadzy s policzone. Inne dowiadczenia wskazuj, e przesadna,
niesprawiedliwa, nieobiektywna krytyka ze strony mediw moe wrcz odwrci sympatie
odbiorcw, kierujc je ku "ofiarom nagonki prasowej". Nazywa si to efektem bumerangu. Z kolei
najbardziej lubiani i szanowani politycy, a nawet najtrafniejsze koncepcje i ciekawe idee mog
znikn z pola widzenia ludzi, jeli znikn z telewizji (czy w ogle ze rodkw przekazu). Zatem
metoda przemilczania jest znacznie skuteczniejsza od metody "opluskwiania" i jest co na rzeczy w
powiedzeniu: "le czy dobrze, byle o nas mwili...".
10. Odbiorcy mediw (informacji) zachowuj si racjonalnie. Wrcz przeciwnie: racjonalne
zachowanie jest rzadkoci. Natomiast mona okreli pewne reguy, wedle jakich wikszo ludzi
odbiera przekazy medialne.
Jest to mit mile echczcy nasz prno - wolimy przecie uwaa si za rozsdnych,
obiektywnych i krytycznych. Mit ten wywodzi si z czasw Owiecenia - wwczas filozofowie nie
mieli wtpliwoci, i czowiek ze swej natury jest istot racjonaln i kieruje si krytycznym
rozumem. Tak bywa, ale rzadko.
Oto kilka stwierdze, ktre powinnimy zna, by przynajmniej prbowa zachowywa si
racjonalnie:
- Na og najchtniej przyswajamy i akceptujemy te przekazy medialne, ktre potwierdzaj nasze
wczeniejsze utrwalone przekonania. I odwrotnie: gorzej zapamitujemy lub wrcz odrzucamy te
opinie, ktre s z nimi sprzeczne.
- Na og nie potrafimy rozpozna manipulacji, jakie stosuj wobec nas media.
- Czsto traktujemy wszystko, co przekazuj media bardzo bezkrytycznie, bez dystansu - i jako
jednakowo wane przez sam fakt pokazania tego (przekazania) w mediach. Bywa i odwrotnie:
wszystko, co przekazuj media, skonni jestemy uwaa za zakamane i oszukacze.
- Na og mamy tendencj do uoglniania informacji jednostkowych (np. jeli ten polityk kradnie,
inny bierze apwki - wszyscy s tacy - itd.).
- Na og le rozumiemy (lub w ogle nie rozumiemy) rne "trudniejsze" lub rzadziej uywane
pojcia, sowa, ktrych uywaj dziennikarze czy w ogle osoby wypowiadajce si w mediach.
- Na odbir treci (informacji) w mediach wpywa bardzo nasza opinia o tym, co sdzi w danej
sprawie wikszo. Cenimy sobie bowiem "bycie razem" z wikszoci.
- Mamy skonno do dychotomii (podziau wszystkiego na wykluczajce si grupy), albo - albo.
Albo co jest biae, albo czarne, ze lub dobre. Trzeba oczywicie umie rozrnia, dostrzega
alternatywy, jednak w yciu istnieje wiele odcieni porednich.
- Na og chtniej akceptujemy i przyswajamy to, co potwierdza najprostsze schematy i
stereotypy, powszechne w danym spoeczestwie (np. "ydzi rzdz wiatem", "rudy jest
faszywy", "Cygan kradnie" itd.).
11. Dziennikarze s inni ni reszta spoeczestwa, poniewa s wybrani do jego obrony, do
kontrolowania wadzy.
Nie. Dziennikarze s na og tacy sami, jak cae spoeczestwo, z ktrego si wywodz (w sensie
"redniej"), ale te maj zawd szczeglny, bdcy zawodem zaufania spoecznego.
O dylematach dziennikarskich pisaem wczeniej. Zwrciem te uwag, e cho dziennikarzy nikt
nie wybiera jako naszych przedstawicieli i obrocw, to jednak maj oni olbrzymie uprawnienia.
Podobnie zreszt jak niektre inne zawody: np. sdziowie, adwokaci, lekarze, ksia.
Dziennikarze maj - powtrzmy to raz jeszcze - (rednio) takie same wady i zalety, jak wszyscy
inni, a dobr (jak mwi socjologowie -selekcja) do tego zawodu nie wyrnia wcale
najuczciwszych czy najmdrzejszych. Maj jednak wiksze (ni wikszo innych profesji)
moliwoci czynienia dobra i za, bo ich oddziaywania maj ogromny zasig i ogromny wpyw na
wiadomo spoeczestwa, czasem nawet w zakresie globalnym.
Sprawa polega na tym, by dziennikarze zdawali sobie spraw ze swych moliwoci i obowizkw my za powinnimy umie od nich tego wymaga.
Trzeba moe jeszcze na koniec podkreli, e omawiane mity dotycz mediw tradycyjnych
(telewizja, radio, prasa). Inne reguy (i mity...) dotycz mediw przyszoci, innych technik
przekazu, wywoaj te one (ju wywouj!) nowe zjawiska spoeczne. Dodam wic tylko, e
Skdind tak wanego tematu nie podjy dalej media. Zatem do dzi nie wiemy, jak byo naprawd
i co si w kocu za tym kryje.
Granica odsaniania?
Dobro spoeczne wymaga pewnych samoogranicze si mediw i odpowiedzialnoci dziennikarzy.
W tym sensie istniej jednak pewne granice
* Opinie Departamentu Programowego KRRiTV mona znale w "Rzeczypospolitej" z 13 III 03.
Nb. czarno widz dalsze losy szeregowych pracownikw Departamentu...
wolnoci mediw i nie jest to adna cenzura. Moe te granice powinno si nazwa "barier
wraliwoci" albo "granic odsaniania"?
O co mi chodzi? Na przykad w naszej kulturze cigle jeszcze tak granic s rzeczywiste tortury na
scenie, samobjstwo czy morderstwo (cho zdarza si ju, bywa ono efektem niektrych
programw). Nb. jesieni 2003 r. w USA na publicznym koncercie grupy "Hell on Earth" jeden z
fanw, skdind miertelnie chory, mia popeni samobjstwo na scenie "Spektakl" mia by
transmitowany na ywo w Internecie. Na razie spektakl odwoano...
Podobnie z filmowaniem czyjej "naturalnej" agonii dla uytku publicznego - a przecie propozycje
takiego programu skadano nie jednej telewizji. Telewizje odmawiaj. Na razie...
Wyraa to (co mam na myli) znany medioznawca amerykaski, lrving Kristol*:
"Szczucie niedwiedzia i walki kogutw zostay zakazane (w USA) nie tylko z powodu
wspczucia dla zwierzt. Gwnym powodem ich zakazu byo przekonanie, e upadlay one
czowieka i wzniecay agresj u widzw...".
Problem granic przekazu medialnego wymagaby duszych rozwaa. Teraz chodzi mi tylko o
wskazanie, e taki problem istnieje i e nie ma to nic wsplnego z oficjaln cenzur (chyba tylko to,
e cenzura ogranicza wolno i take odpowiedzialno ogranicza wolno - ale w istocie chodzi o
co zupenie, ale to zupenie innego).
Obiektywizm TVP
W ostatnim roku rzdw premiera Jerzego Buzka (AWS) Telewizja Polska powicaa rzdzcym
rednio 264 minuty miesicznie. Po wyborach i objciu urzdu Prezesa Rady Ministrw przez
Leszka Millera (koalicja SLD -UP) rednia miesiczna czasu, powicanego rzdowi, wynosi 504
minuty.
Dane wg "Nowego Pastwa" Nr 7, 2003 r.
Cenzura komercyjna
"Proces komercjalizacji mediw moe oznacza wprowadzenie nowego rodzaju cenzury, innej ni
polityczna - byaby to tym razem cenzura ekonomiczna (...). Dostp do dbr kultury narodowej i
wiatowej jest take prawem kadego obywatela: nie tylko przywilejem wskich elit, majcych
moliwo udziau w spektaklach teatralnych, koncertach i wystawach
' lrving Kristol, On the Democratis Idea in America, przedruk w: "W drodze" nr 10/
1993.
(...). Wskaniki ogldalnoci nie mog doprowadzi do zepchnicia na margines programw
kulturalnych, spoecznych i religijnych!"
Biskup dr jan Chrapek
By znawc mediw i przewodniczcym Komisji Episkopatw Europy ds. Mediw. Jest to fragment
wypowiedzi na spotkaniu Komisji w Strasburgu 19 lutego 2000 r.
Czy mona pisa o wszystkim?
"Uwaam, ze pisa mona o wszystkim, nie ma adnego >zapisu< na tematy, co wcale nie znaczy,
i o wszystkim mona mwi wszystko i w kady sposb. Klasyczna trjca -prawda, dobro i pikno
- podaje tu jakie reguy. Po pierwsze, nie mona pisa nieprawdy. Nie mona sugerowa, e to, co
pisz jest bardziej pewne, ni powiadczaj to argumenty, ktre przytaczam. (...) Dalej, pikno nas
ogranicza. To sprawa smaku: mona mwi o rzeczach najbardziej drastycznych, ale
powcigliwie, kulturalnie (byo kiedy takie dobre sowo). Mona mwi o sprawach pci, mierci,
ale bez chorej emocji. Innymi sowy, nie mona uprawia pornografii, pornografia to jest znacznie
szersze pojcie ni odnoszone obecnie tylko do spraw pci. To jest co, co obnaa ukryte sfery
rzeczy - w brutalny sposb, prymitywnym jzykiem. (...) mona pisa o sprawach brudnych i
ciemnych, ale powcigliwie, z dystansem, bardzo powanie.
No i trzecia rzecz: dobro nas ogranicza. Co to jest dobro publiczne, ktre zakazuje o czym pisa?
aden kodeks go nie definiuje - jest to kwestia odpowiedzialnoci obywatelskiej, powagi gazety,
stacji radiowej czy telewizyjnej itd.
Trudno sobie wyobrazi tekst, ktry byby prawdziwy, napisany z kultur, a zagraa dobru
publicznemu".
Prof. dr hab Antoni Suek (socjolog)
Fragment wypowiedzi w dyskusji o mediach pt. "Czyi co trzeba przemilcze"
- "Rzeczpospolita" 12-13 X 2002 r.
Wyobcowani?
"Dziennikarze tak bardzo utracili zwizek z podstawowymi wartociami, uznawanymi przez
wikszo spoeczestwa - takimi, jak honor, poczucie obowizku i suba krajowi - e s
wyobcowani ze spoeczestwa, ktremu maj rzekomo suy".
List czytelnika do gazety "Los Angeles Herald - Examiner", 1984 r.
Pozostaje tylko kwestia, czy rzeczywicie (w Polsce, bo nie wiem, jak jest z tym w USA) wikszo
spoeczestwa rozumie jeszcze i uznaje te akurat wartoci.
Od reklamy do indoktrynacji
Klasyczne dziaania medialne
Jak dotd, powiciem nieco miejsca temu, co na og mylimy o mediach, i problemom, ktre
musz rozwizywa dziennikarze. Teraz sprbuj przedstawi wyniki rnych bada
medioznawczych i wybrane teorie specjalistw. Nie s to sprawy oczywiste i czasem odbiegaj od
tego, co bylibymy skonni sdzi na ten temat, sdz jednak, e powinnimy wiedzie, jak te
sprawy ujmuj specjalici i jak na nie patrz. Konieczno uywania precyzyjnych poj
uywanych przez znawcw nie uatwia zrozumienia tekstu, staram si wic je wyjania. Zajmijmy
si zatem tymi sferami dziaa mediw, ktre to sfery (wyrnione sposoby, metody dziaania)
wywieraj najwikszy wpyw na ludzi. To znaczy, i skutki (efekty) tych wanie dziaa s
najbardziej znaczce. Tak wynika z bada - a formy oddziaywania mediw na ludzi i skutki tych
oddziaywa, czyli wpywy rodkw przekazu na odbiorcw, s w ostatnich latach gwnym
przedmiotem bada rnych nauk spoecznych. Nie unikaj takich bada rwnie nauki
biologiczne.
Owe efekty okrelane s rozmaicie, niemal w kadej pracy na ten temat (lub w podrczniku
medioznawstwa) znajdziemy rne ich definicje, inne oceny ich znaczenia i inne podziay. W tej
sytuacji posuyem si wydawnictwem nader znanym i kompetentnym - mianowicie Encyklopedi
BlackweM.
Encyklopedia Blackwella. Psychologia Spoeczna, red. naukowa Antony S.R. Man-stead, Mitles
Hewstone i in., Wyd. Jacek Santorski &CO, Warszawa 2001.
Twrcy hasa "massmedia" wybrali w niej te efekty, ktre - jak pisz-s "najczciej badane" przez
nauki spoeczne. Posuyli si te rozrnieniem dokonanym przez wybitnego znawc tej
problematyki, socjologa Williama j. Mc Guire'a. Mc Guire uwaa, i gwn funkcj mediw
masowych jest "wpywa na przekonania, postawy lub zachowania odbiorcw w pewnym
zamierzonym kierunku"*.
Wedle cytowanej Encyklopedii do zamierzonych (intencjonalnych) prb wpywania nadawcw na
odbiorcw nale:
1. Reklama.
Efekty reklamy s, jak wiadomo, bardzo wyrane, niekiedy bardzo silne, za tworzenie reklam i ich
nadawanie jest zawsze intencjonalne. Reklama dziaa na wiadomo - ale moe by prowadzona z
zamiarem dziaania na podwiadomo. Ten ostatni rodzaj reklamy jest zabroniony przez prawo w
wikszoci krajw wiata.
2. Konkretne kampanie polityczne.
"Konkretne" - bo na og takie kampanie s okresowe i dotycz okrelonego celu - np. wyboru
takiego czy innego polityka, takiej czy innej partii. Kampanie wyborcze s przedmiotem licznych
analiz bodaj od pocztkw XX stulecia. Wnioski z takich kampanii maj ogromne znaczenie dla
poznania rzeczywistego, zamierzonego wpywu mediw na jednostki i cae spoecznoci.
3.Owiadczenia sub pastwowych.
Okrelenie to, niezbyt jasne, dotyczy wpywu, jaki wywieraj wane dla spoeczestwa instytucje
(np. najwysze trybunay sdowe, parlament, naczelne organy sub medycznych, naukowych,
weterynaryjnych, meteorologicznych, policyjnych itd.), oraz najwaniejsze osobistoci w pastwie
(np. prezydent, premier, ministrowie, szefowie wanych partii itd.).
"Owiadczenia sub pastwowych" nie wydaj si na pozr tak istotne, by umieszcza je w
zestawie najwaniejszych, zamierzonych sfer wpywu mediw (mediw- bo bez nich dotarcie
komunikatu do wikszej liczby osb byoby niemoliwe). Wpyw takich sygnaw na wiadomo i
postawy spoecznoci moe by jednak bardzo gboki.
4. Konkretne kampanie na rzecz zmiany stylu ycia.
S to akcje medialne na przykad przeciw paleniu, piciu alkoholu, przeciw narkotykom, AIDS czy
rnym chorobom "cywilizacyjnym". Kampanie mog by oczywicie "za" - na przykad za
zdrowym odywianiem si, za zdrowym stylem ycia itd. Okazuje si, e takie akcje mog
rzeczywicie zmieni styl ycia spoecznoci (nawet - caego spoeczestwa danego kraju).
5.Masowa, jednolita indoktrynacja ideologiczna.
Encyklopedia Blackwella wymienia tu przede wszystkim indoktrynacj w systemach totalitarnych,
bo jej efekty badano najczciej w spoeczestwach poddawanych zniewoleniu przez hitleryzm
(nazizm, faszyzm) i komunizm (leninizm, stalinizm), bd w tzw. mikkich systemach totalitarnych
- w krajach "demokracji ludowej". Wydaje si jednak, e takie efekty (cho moe w mniejszej skali)
nieobce s take wspczesnym demokracjom. Naturalnie, w demokracjach nie ma
"totalpropagandocenzury", charakterystycznej dla III Rzeszy lub ZSRR, nie mniej powstaj pewne
nowe zjawiska: cenzury ukrytej, autocenzury i tzw. perswazji ukrytej (czyli propagandy nowego
typu - o czym dalej). W kadym razie cele niektrych politykw, partii bd formacji ideowych i w
demokracji pozostaj oczywiste: uzyska moliwie najwikszy wpyw na wiadomo spoeczn.
Dzi najatwiej to osign poprzez media masowe.
6. Medialne upowszechnienie rytuaw z zakresu kontroli spoecznej.
Wyej cytowane kolejne, niezbyt jasne sformuowanie Encyklopedii, oznacza wpyw na okrelone
spoecznoci takich wydarze medialnych, jak np. sportowe mistrzostwa wiata, olimpiady, wielkie
festiwale muzyczne itd. Symboliczne (dziki mediom) uczestnictwo wielu ludzi w takich
zrytualizowanych wydarzeniach ma szczeglny wpyw na ich wiadomo i zachowania. Zatem
rytuay te pozwalaj na sterowanie spoecznoci.
Przypomn - jako dobry przykad owej rytualizacji - synne festiwale muzyczne w amerykaskim
miasteczku Woodstock (w stanie Nowy York), po ktrych mwio si wrcz o "pokoleniu
Woodstock". W Polsce byyby to - w mniejszej skali - na przykad festiwale muzyczne w Jarocinie.
Wydaje si, i znaczc "imprez rytualn" s te u nas w ostatnich latach synne wystpy "Wielkiej
Orkiestry witecznej Pomocy" (organizowane przez media i przez Jerzego Owsiaka) poczone ze
zbieraniem pienidzy na rzecz wspomagania leczenia chorych dzieci. Jest to ju od kilku lat
narodowe wydarzenie medialne, majce niewtpliwy wpyw na wiadomo spoeczn Polakw
(wpyw ten nie jest jeszcze zbadany do koca).
Owe rytuay symbolicznego uczestnictwa mog dotyczy take pewnych programw
telewizyjnych. W USA by to np. mini-serial o nastpstwach wojny atomowej pt. The DayAfter,
zwracajcy uwag na zagroenie nuklearne. W Polsce mona byo mwi o pewnych "efektach
rytualnych" (mwic janiej, ale mniej precyzyjnie: o wpywie na zachowania czci modych
ludzi) programu Big Brother i itd..
Fakt, i dziki mediom ludzie mog symbolicznie uczestniczy w pewnych wydarzeniach (ktrym
media nadaj odpowiedni skal, bd je w ogle tworz), przekada si nieraz na zachowania i
dziaania praktyczne owych "symbolicznych uczestnikw". Rola mediw jest tu zatem oczywista.
Kolejno wymieniane efekty wpywu mediw na ludzi Encyklopedia Black-wella okrela jako
niezamierzone (nieintencjonalne). Miayby to by dziaania tych mediw, ktre wedle kolejnej
definicji wspomnianego Mc Guire'a: "zostay stworzone dla innych celw, ni wywieranie
przemoc i agresj, uczy odbiorcw braku odpowiedzialnoci w tej sferze ycia, niszczy intymno,
a by moe take prowadzi do przemocy seksualnej. Wpywa, cho w sposb trudny do okrelenia,
na co, co moemy nazwa najoglniej "kultur uczu".
Badania - cho prowadzone od dawna - nie daj tu, jak dotd, jednoznacznej odpowiedzi na pytanie
o rzeczywisty zakres i znaczenie tego wpywu. Wikszo ekspertw skania si jednak do
stwierdzenia, i wpyw "medialnej seksualnoci" ogromnie spyca ludzkie uczucia i prowadzi do
permisywizmu (tj. do pozwalania sobie na wszystko, kierowania si wycznie przyjemnoci, bez
adnych odniesie do odpowiedzialnoci wobec partnera). Problem pornografii (samo okrelenie
tego, co jest pornografi, a co np. sztuk erotyczn) jest cigle dyskutowany. Oceny w tej mierze
wi si z systemem wartoci oglnie wyznawanym przez oceniajcego. Nadto coraz liczniejsze
grupy - cho teoretycznie uznaj pornografi za szkodliw - jej ograniczenie uwaaj za
niedopuszczaln cenzur. Podobnie - jakiekolwiek ograniczenie tego, co twrca okreli jako sztuk.
Niemniej w wielu krajach tak si utaro, e z pewnych przekona, obyczajw, a nawet elementw
religii mona drwi bezkarnie, z innych - w adnym przypadku!
5.Medialne style wpywaj na procesy poznawcze.
W tym wypadku chodzi o to, e obok samej wiadomoci, obok treci informacji, ogromne
znaczenie ma jej forma ("medialny styl"). Przekaz nawet o tej samej treci moe by rny w
zalenoci od rodka przekazu, bo inaczej na nas dziaa informacja w prasie, inaczej w radiu, a
szczeglnie odmiennie w telewizji. Sama forma przekazu telewizyjnego - na przykad szybko,
obrazowo, tzw. przebitki, zblienia, panoramy, efekty specjalne (np. zmieniajce si graficzne
wykresy) itd. wpywaj na nasz proces poznawania (odbioru, zrozumienia, oceny, zapamitania).
Dlatego informacja (zestaw informacji) wpywa na nas w zalenoci od formy podania i dlatego
odpowiednio operujc form, mona cakowicie zmieni efekt dziaania tej samej informacji (patrz
- konkretne przykady podane oddzielnie). Dobrym przykadem zmiany wydwiku (a wic i
wpywu tej samej informacji na nasze emocje) byy telewizyjne raporty z amerykaskiej wojny z
reymem Saddama Husajna w Iraku. Mona byo wyranie rozrni nie tylko na podstawie treci,
ale przede wszystkim wedug formy podania informacji, ktry dziennikarz potpia t wojn, ktry
za uwaa j za konieczn.
6. Wpyw nowych mediw masowych na nasze mylenie.
Mimo podobiestw z punktem poprzednim (tam jednak wpyw by wynikiem samej formy
przekazu), chodzi tu o co szerszego i bardziej znaczcego. Mianowicie - o wpyw wprowadzenia
telewizji, jako przekazu najbardziej masowego, na ludzkie zachowania w ogle, postawy, rozwj
intelektualny, styl ycia (np. sposb spdzania wolnego czasu itp.). Moemy bez trudu przyzna, i
wielu ludzi nie tylko czerpie rne wzory z telewizji, ale te uznaje ten rodzaj przekazu za
niezwykle istotn form rozrywki, spdzania czasu - waciwie dostosowywuje "do telewizji" swj
styl ycia. Badania "wpywu mediw na mylenie", czy raczej na postawy i zachowania w ogle,
uzyskao nowe impulsy (i moliwoci) w 1973 r., kiedy to w Kanadzie odkryto spor osad miejsk,
nie znajc wcale telewizji. Socjologowie zbadali zachowania, postawy, czas wolny tej
spoecznoci, a potem, kiedy wkroczya tam telewizja, dokonali po paru latach bada
porwnawczych. Okazao si, e pod wpywem telewizji zmalaa u dzieci umiejtno czytania i
ch do czytania ksiek, obniya si kreatywno, wzrosy zachowania aspoeczne i agresywne.
Jeli np. "poziom przestpczoci" w tym miasteczku w 1973 r. (bez telewizji) przyj za 100 %, to
po trzech latach po wprowadzeniu telewizji przestpczo wynosia ju 260 %, czyli wzrosa co
najmniej dwa i p raza. Niektrzy krytycznie odnieli si do wniosku, eby win za ten stan rzeczy
obarczy wycznie telewizj, by moe mamy tu bowiem do czynienia z procesami oglniejszej
natury. Ale fakt pozostaje faktem...
12 (6 + 6) wyej wymienionych typw dziaa medialnych ma - zdaniem specjalistw - najwiksze
efekty, tj. najsilniej wpywa na nasz wiadomo. S to jednak dziaania najbardziej oglne i
zarazem dzi najbardziej naturalne. W tym sensie, e takie s po prostu wspczesne media i trudno
sobie wyobrazi, by byy inne (np. bez reklamy, bez komunikatw oficjalnych, bez rnych
kampanii i rytuaw, a take bez agresji czy seksualnoci). Mona sobie wyobrazi media, ktre
unikaj nadmiernej agresywnoci czy "kampanijnoci", ale mimo wszystko s one zawsze jakim
odbiciem ycia i zawsze musz, chcc nie chcc, wpywa na swych odbiorcw.
Wikszo tej ksiki powicam szczeglnym formom wpywu mediw- poprzez WIADOME
(LUB MNIEJ WIADOME) MANIPULACJE. Dobrze jest jednak zdawa sobie spraw, e o ile
pewnych oglnych dziaa i metod medialnych nie da si unikn (cho mona si broni przed ich
niedobrymi skutkami i wzmacnia te dobre), o tyle manipulacji mona i powinno si unika, jeli
za s nieuniknione, trzeba ogranicza ich oddziaywanie. eby jednak dziennikarze z jednej strony,
a odbiorcy mediw z drugiej mogli broni si przed manipulacjami, musz je pozna.
Forma i tre
1. "Zwierzyna zmienia si w myliwego. Robert Kwiatkowski z oskaronego zamieni si w
oskaryciela. Prezes TVP mia wyjani Komisji ledczej niejasnoci, wynikajce z jego
poprzednich zezna, jednak nie do, e niczego nie wyjani, to jeszcze zada wykluczenia z
prac Komisji jej przewodniczcego Tomasza Nacza oraz czonkw - Jana Rokity i Zbigniewa
Ziobro.
Robert Kwiatkowski zarzuci im stronniczo. Drugie przesuchanie prezesa TVP nie wnioso do
sprawy niczego nowego".
2. "Zaskakujco zakoczyo si dzi ponowne przesuchanie prezesa Telewizji Polskiej Roberta
Kwiatkowskiego przed sejmow Komisj ledcz, wyjaniajc tak zwan afer Rywina.
Ot prezes zoy wniosek o wykluczenie z Komisji posw Tomasza Nacza, Jana Rokity i
Zbigniewa Ziobro, ktrym zarzuci stronniczo.
Ustawa o Komisji ledczej mwi, e nie moe by czonkiem Komisji osoba, co do ktrej istniej
wtpliwoci, czy jest bezstronna.
Zdaniem Roberta Kwiatkowskiego w odniesieniu do jego osoby wymienieni przez niego
czonkowie Komisji bezstronni nie s. Komisja rozpatrzy ten wniosek jutro.
A wczeniej prezes zezna, e nie ukrywa ani przed prokuratur, ani przed Komisj swojej wiedzy
o aferze, nie kry rwnie swojej rozmowy z Bolesawem Sulikiem, ale zaprzeczy, jakoby posya
go do Agory".
3. "Gwnie trzech czonkw Komisji, badajcej afer >Rywingate<, Tomasz Nacz, jan Rokita i
Zbigniew Ziobro pytao prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego o ewidentne ich zdaniem
niecisoci w jego wczeniejszych zeznaniach. Posowie nie sprawiali wraenia, jakoby
wyjanienia prezesa TVP ich przekonay.
Wniosek? Wniosek zoy sam Robert Kwiatkowski, ktry domaga si wyczenia ze skadu
Komisji jej trzech czonkw. Mao zaskakujce: Tomasza Nacza, Jana Rokity i Zbigniewa
Ziobro".
Oto trzy informacje z trzech dziennikw trzech rnych telewizji -nadane tego samego dnia i
dotyczce TEGO SAMEGO wydarzenia (drugiego przesuchania przed Sejmow Komisj ledcz
prezesa TVP, Roberta Kwiatkowskiego - w lipcu 2003 r. Przypominam, i Komisja uznaa, e
kolejne przesuchanie prezesa jest konieczne, by wyjani jego wczeniejsze zeznania, uznane przez
Komisj co najmniej za niejasne).
Informacje, wyej przytoczone w caoci, pokazuj doskonale, jak cakowicie FORMA wypowiedzi
moe zmieni odbir jej TRECI, nie zawierajc przecie w adnym przypadku kamstw.
Proponuj Czytelnikom odgadnicie, ktra informacja zostaa przekazana w TVP (jej prezesem jest
Robert Kwiatkowski, jak wiemy).
Oczywicie! Informacja nr 2 (w "Panoramie"). Dziennikarz przygotowujcy t informacj zrobi
wszystko, by tak rozoy akcenty i sformuowa przekaz, eby prezes wypad jak najkorzystniej i
ebymy niczego nie dowiedzieli si o ewentualnych zarzutach wobec niego, natomiast odnieli
wraenie braku bezstronnoci ze strony Komisji. Jednoczenie w dziennikarz (wci mam na
myli osob, ktra przygotowywaa tekst dla "Panoramy" TYP) susznie zaoy, e wikszo ludzi
nie pamita poprzednich zezna prezesa, wic nikt nie bdzie wiedzia, o co chodzio z Bolesawem
Sulikiem i dlaczego ma to znaczenie - ta cz informacji peni rol "zamulajc".
Informacja nr 1 pochodzi z TV-4 (telewizja prywatna), informacja nr 3 z "Faktw" TVN.
Informacje te lepiej ujmuj sedno sprawy, niczego nie zamulaj, a ta trzecia jest take dowcipna.
Naturalnie - te nie s to "czyste", idealne informacje (zwaszcza ta pierwsza) - ich forma wskazuje,
e nadawcy nie maj wtpliwoci, kto tu usiuje "wykrci kota ogonem". Jednak suchacze,
znajcy bliej okolicznoci afery Rywina i przebieg przesucha, te nie mog mie wtpliwoci, e
informacja I i 3 blisze s obiektywnej ocenie sytuacji, ni informacja 2.
Niezalenie za od ocen, chodzi mi o wskazanie, jak forma informacji wpywa na wydwik jej
treci. Z tym, e TVP powinna by szczeglnie ostrona: jest z racji ustawy telewizj publiczn,
sprawa dotyczy jej wasnego prezesa (zatem trzeba usilnie unikn wraenia, e chce si go
wybiela) i oglda t telewizj najwicej osb, ktre zwykle nie maj moliwoci i czasu, by
informacje z TVP konfrontowa z informacjami innych telewizji. Ci ludzie, w kadym razie ich
spora cz, pozostan z wraeniem o braku bezstronnoci sejmowej Komisji ledczej odnonie do
prezesa TVP. I jeszcze ostatnia uwaga: waciwie bardzo rzadko udaje nam si w mediach
(zwaszcza w telewizji) znale informacj cakowicie bezstronn, tzn. tak skonstruowan, by jej
forma i dobr treci nie zawieray w ogle jakiego wartociowania. By moe, jest to po prostu
niemoliwe. Rzecz w tym, e informacja bywa wiadomie tak podawana, by zmyli opini
publiczn i odwrci uwag od rzeczywistej treci i wymowy wydarzenia, o ktrym si informuje.
Z tak wanie sytuacj mamy do czynienia w informacji nr 2, podanej w TYP. O dobrym
informowaniu Zanim poznamy, na czym polega nierzetelne informowanie (czyli manipulacja
informacj w mediach), przyjrzyjmy si informacji rzetelnej. Rzetelnej, tj. budowanej i
przekazywanej wedle zasad etycznego informowania. Przytocz dla przykadu jeden z wielu
istniejcych zbiorw takich ZASAD DOBREGO INFORMOWANIA*.
Mimo i zasady te zostay sformuowane na uytek konkretnego nadawcy, maj, jak sdz, wymiar
oglny i s wyczerpujce (do mnie za przemawiaj, bo braem udzia w ich formowaniu, co nie
oznacza, e nie istniej lepsze, lub e nie mona stworzy innych, lepszych). Chodzi o konkretny
przykad, bo np. zasady etyki, w tym rzetelnej informacji, obowizujce w TYP maj wymiar
ksiki, nie sposb zatem ich tu przytacza.
Dostarczanie informacji jest ustawowym obowizkiem kadej telewizji, bez wzgldu na sytuacj
wasnociow nadawcy, lini redakcji, czy przekonania nadawcy lub zespou redakcyjnego.
ZASADY INFORMACJI W TELEW1ZJI POLSAT
1. Informacje musz by prawdziwe.
Oznacza to, i musz by oparte na wiarygodnym rdle. rdo musi by zawsze podane
(instytucja przekazujca informacj, lub jej autor, w
* S to "Zasady opracowane dla prywatnej telewizji "POLSAT" przez jej Rad Programow (pod
przewodnictwem Marka Markiewicza). 1997, archiwum wasne autora.
uzasadnionych przypadkach dotyczy to take zdj). Dopuszczalne jest powoanie si na rda
nieujawnione, jeli chc one zachowa tajemnic, jednak rda takie musz by bezwzgldnie
znane dziennikarzowi, ktry w razie informacji faszywej przejmuje za ni odpowiedzialno.
2. Informacje musz by wyczerpujce.
adne wzgldy nie upowaniaj do pomijania informacji istotnych lub przekazywania ich w sposb
fragmentaryczny. Informacj istotn jest taka, ktra zapewnia odbiorcy moliwie pen wiedz o
rzeczywistoci i jest niezbdna dla wyrabiania sobie przez odbiorc opinii na temat tej
rzeczywistoci.
3. Informacje musz by bezstronne.
adne wzgldy, wynikajce z przekona, sympatii politycznych, opinii wasnej dziennikarza,
sytuacji wasnociowej nadawcy, czy jego powiza politycznych, ani czyichkolwiek pogldw
kulturowych, rasowych czy religijnych nie mog mie wpywu na dobr i tre informacji.
4. Informacje musz by wiarygodne.
Na wiarygodno skada si m.in. brak wiadotnego kamstwa, bezstronno i moliwa peno
informacji, a take ich dokumentacja rdowa. Przy prezentowaniu czyich wypowiedzi naley
bezwzgldnie zachowa ich sens, zgodny z intencj mwcy. Omwienie wypowiedzi nie moe
zmienia ich sensu, intencji wypowiadajcego si lub przemawiajcego. Skrty wypowiedzi,
zmieniajce jej tre lub wymow, s niedopuszczalne.
5. Informacje powinny mie cigo.
Oznacza to moliwie krtkie przypomnienie historii danej sprawy, zapewnienie odbiorcy relacji o
ze strony tych, ktrzy chcieli z niej uczyni instrument utrwalania wadzy oraz narzdzie walki o
wasne interesy. W praktyce wic sytuacja daleka jest od wspomnianego ideau, a manipulowanie
opini publiczn jest dzi powszechnym zajciem i mediw i politykw. Okazao si te, i sama
opinia publiczna niekoniecznie i nie zawsze wskazuje najlepsze rozwizania i etyczne wskazania.
Najpierw jednak sprbujemy okreli bliej samo pojcie opinii publicznej. Termin "opinia"
wywodzi si z aciskiego sowa opinio, tj. "pogld, mniemanie, przekonanie". Std "opinia
publiczna" miaaby si odnosi do zbiorowych przekona wyraanych przez wiksze wsplnoty
spoeczne. Jest to jednak pojcie cigle bardzo niejasne i do dzi niezbyt precyzyjnie definiowane w
naukach spoecznych. Definicje czy okrelenia s rne, zalenie od autora, niemniej wikszo
dziennikarzy i politykw intuicyjnie wyczuwa, co oznacza pojcie "opinii publicznej". Dla
dziennikarzy jest ono wane tym bardziej, i zgodnie z etyk zawodow powinni umie opini
publiczn przedstawia, wyraa w jej autentycznych treciach. Oto przykady definicji tego
pojcia: Polski socjolog jan Szczepaski uwaa, i opinia publiczna przejawia si "w ujawnianych
postawach, pogldach i przekonaniach rodowiska wobec zachowania si jego czonkw". Kadzie
wic nacisk na oceny rnych zachowa. Wedug niemieckiego socjologa Johanna Messnera opinia
publiczna "jest to wyraz autentycznych przekona i ocen wartociujcych dokonywanych przez
czonkw spoeczestwa, ktre to oceny maj wpyw na jego porzdek i kierownictwo". Messner
kadzie zatem nacisk na autentyczno wyraanych przekona i ocen. W Sowniku Katolickiej
Nauki Spoecznej opinia publiczna to "zesp pogldw i przekona oceniajcych, dominujcych w
jakim rodowisku spoecznym lub w caym spoeczestwie". Sownik wskazuje zatem na wan
cech opinii publicznej: jej dominacj w danej wsplnocie (co nie oznacza, i nie istniej
rwnolegle inne pogldy, przekonania i oceny).*
* Wymienione wyej definicje s omwione m.in. w "Sowniku Katolickiej Nauki Spoecznej",
Instytut Wyd. PAX oraz Wyd. Misjonarzy Klaretynw, "Palabra", Warszawa 1993. Wreszcie
definicja podana w Encyklopedii Socjologii*: " Opinia publiczna danej spoecznoci to zbir
dominujcych w niej opinii w kwestiach publicznych wanych dla niej w danym czasie". Jak wida
jest to definicja bardzo zbliona do sformuowanej w katolickiej nauce spoecznej. Trzeba jeszcze
pozna stanowisko papiea Jana Pawa II, ktry stwierdzajc, i we wspczesnym wiecie
gwnym czynnikiem, ksztatujcym opini publiczn s rnorodne rodki spoecznego przekazu,
pisze**:
"Std osoby pracujce w dziedzinie rodkw spoecznego przekazu winny czu si zaangaowane
w ksztatowanie i szerzenie pogldw zgodnych z prawd i dobrem. W zaangaowaniu tym winni
wyrnia si chrzecijanie, wiadomi tego, e wnoszc wkad w ksztatowanie opinii publicznej
popierajcej sprawiedliwo, pokj, braterstwo i wartoci religijne i moralne, przyczyniaj si w
niemaym stopniu do rozszerzania Krlestwa Boego - krlestwa sprawiedliwoci, prawdy i pokoju.
Mog oni (...) pomaga braciom w formuowaniu prawidowych i susznych osdw (...)". Warto
zwrci uwag, i Jan Pawe II uznaje i nawet zaleca ksztatowanie przez media opinii publicznej
(chodzi wic nie tylko o jej wyraanie), jednak moe si to odbywa jedynie w duchu istotnych
wartoci. Znaczenie opinii publicznej rozumiano od dawna. Np. August Comte (1798-1857), jeden
z pierwszych filozofw, ktry przyczyni si do wyodrbnienia socjologii jako nauki uwaa, i
opinia publiczna jest jedynym gwarantem moralnoci spoecznej i sdzi, e w przyszoci rola
opinii bdzie coraz wiksza. Dopiero w XX w. zorientowano si, e opini publiczn mona
sterowa (tj. narzuca jej, przez odpowiedni propagand, treci korzystne dla wadzy czy danej
grupy interesw), e mona j faszowa (przedstawia jako wyraz opinii pogldy wygodne dla
wadzy czy grupy interesw), wreszcie po prostu nie dopuszcza jej do gosu. W systemach
totalitarnych stosowano wszystkie te trzy metody jednoczenie, za prby manipulacji opini
publiczn pojawiaj si i dzi, rwnie w pastwach demokratycznych.
* Oficyna Naukowa, t. III, Warszawa 2000.
** lan Pawe II naucza. O rodkach komunikacji spoecznej. Ordzie na wiatowy Dzie rodkw
Spoecznego przekazu z 24 I 1986 (Ksztatowanie opinii publicznej}. Pallottinum, 1989.
Obecnie bardzo rozbudowane s systemy bada treci opinii publicznej oraz regu, ktrymi taka
opinia si rzdzi. Tre opinii publicznej - jako wyraz opinii i ocen, dominujcych w danym
rodowisku - badaj specjalnie do tego celu powoane instytucje pastwowe lub prywatne. Np. w
USA jedn z najstarszych i najsynniejszych jest Instytut Gallupa (socjolog George H. Gallup
zaoy w 1935 r. w Princeton The Gallup Polis), badajcy opinie, wpyw reklamy, odbir mediw
itd. W Polsce dziaa obecnie kilkanacie takich placwek, majcych zreszt bardzo rne
moliwoci i rn wiarygodno. Do wikszych nale m.in. Centrum Bada Opinii Spoecznej CBOS, Orodek Badania Opinii Publicznej - OBOP, firma DEMOSKOP i Sopocki Orodek Bada
Spoecznych oraz kilka orodkw mniejszych, ale uznanych ju za wiarygodne. Reguy rzdzce
opini publiczn nie s zbadane do koca (s zreszt zmienne w czasie), cho kilka twierdze
zostao ju dostatecznie udowodnionych. Niektre mog wydawa si pozornie banalne, ale w
naukach spoecznych rwnie stwierdzenia do oczywiste i bardzo oglne musz by uzasadnione,
poniewa z faktu "oczywistoci" wcale nie wynika ich prawdziwo.
WYBRANE REGUY DOTYCZCE OPINII PUBLICZNE)
1. Opinia publiczna (OP) jest zrnicowana i zmienna.
2. OP nie jest tylko sum opinii jednostek, stanowi now jako, rzdzc si wasnymi reguami
(innymi, ni zasady rzdzce opiniami
jednostek). Notabene, ta wanie regua jest jednak sporna.
3. OP moe zawiera, i nader czsto zawiera, przesdy, uprzedzenia, stereotypy, a nawet elementy
nienawici, wrogoci, nietolerancji.
4. OP - niezalenie od stwierdzenia 3 - odgrywa wyjtkowo wan rol w demokracji, jako
istotny czynnik kontroli spoecznej i wywierania naciskw w kierunku uznawanym za korzystny
dla spoeczestwa przez nie samo (co nie zawsze oznacza korzy obiektywn).
5. Opini publiczn mona manipulowa i czynione jest to do czsto i atwo, rnymi
metodami.
6. Relacje pomidzy OP i mediami, (ktre maj j wyraa) nie s ani proste, ani jednoznaczne i
podlegaj z kolei wasnym prawom.
7. OP ujawnia na og opinie dominujce w danym spoeczestwie czy w danej wsplnocie
(zawodowej, lokalnej, interesw itp.), ale nie musi tak by zawsze i wszdzie.
8. Media powinny wyraa (artykuowa i przekazywa) OP, ale jednoczenie zawsze maj na ni
wpyw i w pewnym istotnym zakresie j wsptworz. Z tego zreszt m.in. wynika
odpowiedzialno etyczna mediw i dziennikarzy.
9. Prawidowy rozwj i wyraz OP moe by uniemoliwiony przez nie-obiektywn lub faszyw
informacj.
10. OP moe by sterowana przez wiadom propagand lub tzw. perswazj ukryt, tj.
wskazywanie przez media albo tzw. autorytety spoeczne, ktrych pogldy i oceny s w danej
chwili "obiektywne", "suszne" i "moralne", by za takie zostay przez ludzi uznane.
11. Obiektywizm i prawidowy rozwj OP s wyranie zwikszane przez pluralizm nonikw
opinii (mediw), a take przez ich obiektywizm i neutralno, zwaszcza telewizji.
12. Warunkiem swobodnego ksztatowania si OP (tj. jej odpornoci na manipulacje i "perswazje
ukryte") jest nie tylko dostp do rzetelnej informacji i pluralizm mediw, ale take moliwo
dialogu i dyskusji.
Wszystkie te reguy s bardzo wane, a ich znajomo jest niezbdna w pracy dziennikarza.
Wydaje si jednak, e najczciej zapomina si o tym, i opinia publiczna jest subiektywna. e
moe zawiera treci nieetyczne lub bdne. Jest to zreszt jedno z gwnych rde pomyek i
bdw w spoeczestwie i wrd elit politycznych: utosamianie jakiego osdu z prawd wy
cznie na tej podstawie, i jest to osd powszechny. Inaczej mwic, sdy (opinie, mniemania)
powszechne wcale nie musz by prawdziwe tylko dlatego, e s powszechne! Twierdzenie to
czsto bywa niewygodne dla pewnych grup interesw, grup nacisku, wobec tego pomija si je
milczeniem lub wrcz lansuje twierdzenie odwrotne (zwaszcza w sferze wartoci): e
powszechno danego osdu czy przekonania oznacza jego zasadno i, szczeglnie, zgodno z
dobrem spoecznym czy interesem kraju. Zaprzeczanie tej rzekomej ..oczywistoci" miaoby by
wyrazem nietolerancji i lekcewaenia zasad demokracji. Czsto politycy czy same media powouj
si na stanowisko opinii publicznej jako na wyraz prawdy o rzeczywistoci, bd susznoci i
trafnoci danego rozwizania czy pogldu. Tymczasem sd powszechny (czyli osd opinii
publicznej) dowodzi wycznie (i te nie bez zastrzee!). jakie opinie dominuj w danej
wsplnocie. Czasami opinia publiczna uwaa co za fakt lub prawd, co nie jest ani faktem, ani
prawd. Wwczas wielkim bdem (lub wiadom manipulacj) staje si uznanie czego za fakt
tylko dlatego, e tak uwaa opinia publiczna. Nie zmienia to zasady, i waga tych opinii pozostaje
doniosa i e maj one znaczenie spoeczne - oraz oczywicie, e niektre sdy powszechne mog
by trafne. I wreszcie, e swoboda i c h wyraania jest bezwzgldnym warunkiem istnienia
kontroli spoecznej wobec wadzy. Po drugie, rwnie czsto zapomina si o tym (zwykle
wiadomie), e media w bardzo duym stopniu mog ksztatowa opini publiczn i narzuca jej
swoje opcje. I e czyni to stale. Sam fakt takiego wpywu mediw na OP jest ich obiektywn
cech, niemoliw do cakowitego wyeliminowania. Nie ma w tym nic zego. Jednak skutki takiego
wpywu zale ju w sposb oczywisty od wiadomych dziaa dziennikarzy i wydawcw. Etyka
zawodu bezwzgldnie nakazuje unikania manipulacji wiadomych i da minimalizowania
wpyww, wynikajcych z rnych waciwoci danego medium (o tym w dalszych rozdziaach).
Etyka nie wyklucza zarazem moliwoci przekonywania ludzi do zmiany ich opinii, jeli przynosi
ona rzeczywiste szkody spoeczestwu lub pastwu. Wreszcie istotne jest twierdzenie, i brak
zdecydowanej i wyrazistej opinii publicznej jest bardzo niebezpiecznym schorzeniem spoeczny m.
Stwarza wygodne pole do innych "schorze" - np. korupcji, zaniku moralnoci politycznej,
interesownoci, naduy wadzy oraz wszelkich zapdw totalitarnych. Z drugiej strony uatwia
szerzenie si obojtnoci etycznej, biernoci obywatelskiej i zaniku wasnych, dobrych tradycji.
Ksztatowanie opinii publicznej. Na tre przekona, skadajcych si na opini publiczn ma
wpyw wiele czynnikw. Wrd nich oczywicie szczeglne miejsce zajmuj dowiadczenia
historyczne danego spoeczestwa i jego tradycje - czyli w szerokim rozumieniu przeszo danej
wsplnoty. Wie si z tym oglny stan kultury, poziom wyksztacenia, najoglniej pojmowany
stosunek do wartoci. A take oczywicie konkretna sytuacja gospodarcza i polityczna
spoeczestwa w czasie, kiedy bada si opini publiczn - czyli w szerokim rozumieniu
teraniejszo stanu danej wsplnoty. Opini publiczn na szczeblu najoglniejszym ksztatuje
przeszo i obecny stan wsplnoty, bdcej podmiotem tej opinii. W okreleniu problemw, ktre
w ogle w danym czasie zajmuj opini publiczn i w uksztatowaniu opinii indywidualnych na
temat tych problemw ogromn rol odgrywaj autorytety spoeczne i - najoglniej -elity
intelektualne i polityczne. Socjologowie okrelaj czonkw tych elit jako "przywdcw opinii"
(opinion leaders w jz. ang.). "Przywdcy opinii" mog dziaa na rnych szczeblach - na przykad
w skali caego spoeczestwa (wybitne postacie, osoby polityczne, czonkowie cisego
establishmentu - elity wadzy). Mog to by take "przywdcy" lokalni, ludzie z autorytetem w
krgu przyjaci i znajomych w maych spoecznociach, a nawet w bardzo nielicznych grupach.
Znawca problemw opinii publicznej socjolog W.P. Davison* tak to przedstawia: " (...) Zwaszcza
przywdcy polityczni mog zmieni nieznany dotd problem w kwesti narodow, jeli postanowi
zwrci na uwag (...). Liderzy opinii to nie tylko prominentne postacie ycia publicznego. We
wszystkich grupach spoecznych znale mona osoby, u ktrych ludzie z najbliszego otoczenia
poszukuj wskazwek w pewnych kwestiach." Opini publiczn w kwestiach konkretnych
ksztatuj "przywdcy opinii", liderzy na szczeblu caego spoeczestwa (czasem i skali wiatowej,
ale to ju pojedyncze postacie wielkiego formatu - np. Jan Pawe II) i na szczeblu grup lokalnych.
W tym miejscu naley doda, e manipulacjom moe podlega wiadomo spoeczna zarwno w
zakresie ocen przeszoci i tradycji, jak i przez lansowanie wygodnych "przywdcw opinii", czyli
zastpowanie autorytetw prawdziwych autorytetami pozornymi "medialnymi" (wykreowanymi
przez media wanie dla celw politycznych). O tego typu manipulacjach dalej, na razie nadal
zastanawiamy si nad ksztatowaniem opinii publicznej. Naley wic jeszcze wspomnie o wpywie
na opini mniejszych wsplnot i grup zjawiska, nazwanego konformizmem wobec grupy.
Konformizm taki jest na og bardzo silny (znane powiedzenie "nie wychyla si") i nieraz okrela
opinie czonkw grupy, okrela nawet postrzeganie przez nich rzeczywistoci. Jednostki zatem
czsto odbieraj rzeczywisto (nie tylko spoeczn czy polityczn, ale nawet... fizyczn) wedle
tego, jak postrzega j ich grupa. A zwaszcza
wachlarz". Drugi dotkn trby: "So jest po prostu wielkim wem". Trzeci obj nog i uzna:
"So jest podobny do grubego drzewa".
S to pojcia bliskoznaczne, z tym, e ankiety s zwykle szersze, rozbudowane i bardziej zgodne z
metodologi naukow, sondae za bardziej prymitywne (mog by telefoniczne, "uliczne") i
dotycz zwykle jednej mao skomplikowanej kwestii. W kadym razie mona stwierdzi, e stali
"klienci" ankieterw przystosowuj si do pewnych regu i po jakim czasie ich opinie przestaj by
zgodne z tym, co myl oni naprawd. Badanie opinii nie ma wwczas wartoci.
Ad 5. W zakresie treci pyta puapek jest najwicej. Ankietowani ludzie bardzo czsto nie
rozumiej pyta, ale wstydz si do tego przyzna, jeszcze gorzej, kiedy rozumiej tre pytania
inaczej ni ankieterzy i nie sposb tego skorygowa. Nadto inne wyniki przynosz pytania otwarte
(dajce pen swobod odpowiedzi), a inne - pytania zamknite (kiedy to pytajcy zakrela granice
wyboru, a zadaniem pytanego jest tylko wskazanie ktrej z moliwoci). Na przykad: otwarte
bdzie pytanie, ktrego z politykw cenisz najbardziej (ewentualnie - i dlaczego). Zamknite bdzie
to samo pytanie, jeli wymieni si do wyboru np. piciu politykw i pytany ma tylko dokona
wyboru. Najbardziej oczywist manipulacj jest takie sformuowanie pytania, by odpowied bya
zgodna z oczekiwaniem pytajcego. Moe warto tu przypomnie synne "konsultacje spoeczne" z
czasw PRL. Na przykad w latach 80. zapytano ludzi (zachowujc poza tym - prawdopodobnie poprawn w innych punktach metodologi bada opinii), czy wol przypieszenie reform i
pogorszenie warunkw ycia, czy powolne, rozwane reformy prowadzone tak, by warunki ycia
nie ulegy pogorszeniu. Jak wiadomo, podziemna opozycja krytykowaa wwczas powolno
reform, majcych unowoczeni niesprawny system i daa ich przypieszenia. Wyniki tego
szczeglnego referendum byy oczywiste -ludzie nie chcieli pogorszenia warunkw i tak wwczas
trudnego ycia. Interpretacja dokonana przez usunych ekspertw bya te oczywista:
spoeczestwo nie popiera opozycji. Manipulacja bya tu ewidentna: warunkiem poprawy bytu jest
spowolnienie (w efekcie nawet zaniechanie) reform! Uycie nieprecyzyjnego okrelenia
"rozwane" miao skdind wskaza ludziom, e wadza wie lepiej, jakie to powinny by reformy.
W latach 90., w czasie transformacji ustrojowej, do czstych naleao pytanie (zamknite), kto ma
wpyw na to, co si dzieje w kraju. Wymieniano rne instytucje, politykw, pewne grupy
spoeczne (np. menaderw, bogatych biznesmenw, czy rolnikw). Pomijano za np. pracownikw
byego aparatu bezpieczestwa czy funkcjonariuszy byej monopartii - przewidywana odpowied na
pytanie o ich wpyw mogaby by niewygodna dla tych, ktrzy zamawiali sondae (bo chciano
zwykle ochroni byych agentw i byych funkcjonariuszy PZPR - powody takiej postawy wrd
elit i pewnych mediw to ju inna historia). Najczstsze w ostatnich latach byy tzw. rankingi
politykw - ale w ankietach czy pytaniach sondaowych z gry okrelano ich list, nadto do listy
"politykw" wczano rne postacie polityczne, ktre prowadziy inn dziaalno. Np. Rzecznika
Praw Obywatelskich zawsze umieszczano na listach politykw, co oznacza ukryt sugesti, i w
demokracji rola rzecznika jest rol polityka i e takie postawienie sprawy ludzie powinni z gry
zaakceptowa. Oczywicie, pojcie "polityk" jest bardzo szerokie, ale w przypadku tych ankiet
chodzio o "czowieka, zajmujcego si dziaalnoci polityczn", a nie w ogle o posta
polityczn. Z kolei nie jest rzecz ani naturaln, ani dla demokracji korzystn, kiedy funkcj
rzecznika utosamia si z funkcj polityka, a raczej przeciwnie: naleaoby uzna, i w momencie,
gdy rzecznik zaczyna uprawia polityk, nie powinien duej pozostawa na tym stanowisku.
Wywd ten jest potrzebny, by pokaza, jak atwo nawet przez same badania opinii publicznej
narzuca pewne stereotypy. Inny przykad, ju niepolityczny i nie z Polski, wany - bo dotyczy
kwestii bardzo ostro dyskutowanych, a poznanie przewaajcej opinii publicznej byoby bardzo na
czasie: chodzi o to, czy twrcy reklam dla dzieci (zwaszcza telewizyjnych) powinni uwzgldnia
fakt, i dzieci odbieraj je bezkrytycznie i naiwnie. Wielkie firmy reklamowe w USA zleciy wic
zbadanie opinii rodzicw na ten temat. Z triumfem ogoszono wyniki: 74% amerykaskich
rodzicw uznao, i nie przeszkadzaj im takie reklamy, jakie s nadawane (w domyle - reklamy ni
wykorzystujce naiwnoci dzieci). Po pewnym czasie dziennikarze ujawnili tre pytania
ankietowego: "Czy uwaasz, e nie powinno by reklam w programach TV dla dzieci, czy te mog
tam by, pod warunkiem, e nie wykorzystuj faktu <dziecinnoci> swoich odbiorcw?'
wiadomie, albo z powodu stosowania odmiennych technik bada). Wwczas podaje si tylko
wyniki korzystne dla dysponentw politycznych danego orodka przekazu, nie wspominajc o
wynikach odmiennych. Przykady manipulacji w tym zakresie mona mnoy - chodzi jednak o to,
by dziennikarze i odbiorcy przekazw wiedzieli przynajmniej o istnieniu takich manipulacji
(dziennikarze powinni je oczywicie ujawnia). Odbiorcy komunikatw z bada opinii publicznej
(czyli telewidzowie, radiosuchacze, czytelnicy), nawet zaznajomieni z pytaniami rzadko s w
stanie oceni ich neutralno, wzgldnie dostrzec ich sugestywno.
Ad 6. Nawet te same wyniki bada mona interpretowa rnie. Najczciej w mediach pojawiaj
si interpretacje zgodne z interesem grupy, ktr dany rodek przekazu reprezentuje. Najprostszym
sposobem jest uwypuklenie korzystnego wyniku, a przemilczenie niekorzystnego (np. a 30%
badanych popiera naszego kandydata - ale nie wspomina si, e 70% udziela poparcia komu
innemu). Mona te stosowa rne kruczki interpretacyjne, tumaczc w sposb dla siebie
wygodny, dlaczego rozkad opinii jest wanie taki a nie inny itd. jednoczenie kada grupa
interesw nagania poprzez "swoje media" tylko takie interpretacje, ktre s dla niej korzystne.
Rzetelne media, podajc wyniki danego badania opinii publicznej, powinny doda rwnie
informacj o tym, kto (jaki orodek) i na czyje zlecenie (za czyje pienidze) zrobi badania, kiedy
byy zrobione, na jakiej prbie (liczebno) i jaki by margines bdu. Powinno si rwnie poda
tre pytania (pyta) oraz odsetek badanych, ktrzy odpowiedzieli "nie wiem", "nie mam zdania".
Im mniej danych na temat danego badania i im bardziej jego sens jest niejednoznaczny i trudny do
wyjanienia, a take im bezwzgldniej wynik jest interpretowany na korzy wasnej grupy
interesw, tym wyniki bada powinny budzi mniej zaufania.
Najmniej zaufania powinny budzi wyniki gosowa w systemie "audiotele" czy tzw. telefonw do
redakcji, gosowa w czasie festynw wyborczych, wynikw rnych ankiet redakcyjnych i sond
ulicznych. Nie s to badania reprezentacyjne (dokonane w sposb zgodny z metodologi), a
nazywanie ich sondaami czy badaniami opinii publicznej jest powanym naduyciem. Niestety,
najczciej traktuje si je bardzo serio, jako "wyraz opinii publicznej". Tak modne w telewizji
wyniki tzw. sond telefonicznych w ogle o niczym nie wiadcz. Jest to wycznie zabawa, ktra
moe by jednak grona, jeli telewidzowie nie odbieraj jej jako zabawy wanie. Nie wolno take
ufa telefoniczne j opinii publicznej w gazetach, poniewa istnieje tu najwiksze pole do
manipulacji i jest to wystarczajca pokusa do uprawiania propagandy. Prawnie jest to oczywicie
dozwolone, ale jest to metoda odlega od zasad etyki dziennikarskiej. Podobnie zreszt z
anonimowymi "listami do redakcji" - rzetelna redakcja w ogle stara si jak najmniej zamieszcza
listw, ktrych autorzy nie chc si ujawni, a ju tym bardziej nie uywa takich listw jako
politycznego wsparcia.
Opinia publiczna i wybory
Istotn czci bada opinii publicznej jest prognozowanie. Dotyczy to przede wszystkim sonday
przedwyborczych. W dugiej historii takich sonday zdarzay si prognozy zadziwiajco bdne.
Dobrym przykadem s kampanie prezydenckie w USA. W 1948 r. wszystkie sondae i badania
dokonywane przez renomowane placwki naukowe wskazyway, e prezydentem zostanie Thomas
Dewey, a jego przeciwnik Harry Truman nie ma szans. Zwyciy z miadc przewag Truman.
W 1976 r. sondae od pocztku wskazyway na przewag Jimmy'ego Cartera nad Geraldem
Fordem, ale prawie nikt tym sondaom nie ufa, uwaano bowiem zwycistwo Cartera za
wyjtkowo mao prawdopodobne. Jednak tym razem prognozy okazay si trafne. Krtko mwic,
nawet przy poprawnej metodologii nie ma pewnoci, czy prognoza si speni czy nie, poniewa
ostateczne decyzje wyborcw zale od wielu rnych czynnikw, rwnie np.... od pogody w dniu
wyborw. Naley wic by po prostu ostronym w stosunku do prognozy, a obowizkiem
dziennikarzy jest przypominanie o tej ostronoci i uwiadamianie odbiorcom, i mog podlega
tzw. efektowi owcy.
Chodzi tu o dawno zauwaone zjawisko samospeniajcej si prognozy. Bywa czsto (cho nie
zawsze) tak, e wielu najpierw niezdecydowanych kieruje si przy podejmowaniu ostatecznej
decyzji wynikami sonday i gosuje na tego kandydata (parti), ktry uzyskiwa w nich przewag.
To wanie nazywa si "efektem owcy". Owca bowiem poda za stadem, a stado za t jedn, ktra
Tak wic termin propaganda (okrelany, jak zawsze w naukach spoecznych, wieloma definicjami)
mona uzna za:
"sztuk zmuszania ludzi do robienia tego, czego by nie zrobili, gdyby dysponowali wszystkimi
danymi na temat sytuacji"*,
lub wedle nowszej definicji:
" Propaganda jest celow i systematyczn prb ksztatowania percepcji, manipulowania mylami i
bezporednimi zachowaniami w celu osignicia takich reakcji, ktre s zgodne z podanymi
intencjami propagandy".
Poniewa dzi gwnym narzdziem propagandy stay si media, przytocz jeszcze jedn definicj,
kadc nacisk na rol informowania w ogle i ksztatowania opinii publicznej:
"Propaganda jest procesem kontroli przepywu informacji, kierowania opini publiczn i
manipulowania wzorami zachowa ".
Propaganda jako celowa dziaalno jednych ludzi wobec innych ludzi, po to by ich
podporzdkowa sobie lub jakiej idei - jest niemal tak stara, jak ludzko, poniewa jest
specyficzn form komunikowania w ogle. Suya zawsze wadzy i jej celem byo zawsze
"zdobycie i podporzdko* L. Frazer, Propaganda, London 1957.
" V. 0'Donnell, G. Jowett, Propaganda as a Form of Communication, w: Propaganda. A pluralistic
Perspectlve. New York 1989.
*** J. Ellul, Propaganda - the Formation ofMen s Attitudes, New York 1965.
TO
wanie mas" (takie wanie cele gosi oficjalnie najbardziej znany propagandzista XX wieku, Joseph
Goebbels, wsptwrca propagandy totalitarnej). |ako ciekawostk, bardzo zreszt
charakterystyczn, przypomn, i sam termin "propaganda" wywodzi si od aciskiego propagare,
co pierwotnie byo terminem ... ogrodniczym i oznaczao "rozkrzewianie winoroli". W pierwszej
poowie XVII wieku pojcie to oznaczao ju "rozkrzewianie wiary", za w Kociele
Rzymskokatolickim istniaa Sacra Congregatio de Propaganda Fide (wita Kongregacja
Rozkrzewiania Wiary), instytucja nadzorujca ksztacenie misjonarzy i sama ich ksztacca.
Dopiero pniej pojcie propagandy weszo w uycie w polityce w ogle i po dowiadczeniach z
totalitaryzmami XX wieku nabrao znaczenia zdecydowanie zego (tzw. ujemna konotacja
kulturowa pojcia). Dla porzdku wszake trzeba pamita, e dziaalno propagandow w sensie
politycznym uprawiano ju w gbokiej staroytnoci, cho oczywicie bez nazywania tego
propagand.
Historia propagandy jest przedmiotem wielu ksiek, za zmieniajce si w czasie formy i metody
propagandy, jej specyficzne narzdzia, s doskonale znane i zbadane.* W tym opracowaniu nie
zajmuj si propagand w ogle - tylko jej szczeglnym i zarazem najwaniejszym narzdziem:
manipulacj medialn. Podkrelam to, poniewa rne terminy (cznie z jeszcze jednym, moe
najbardziej naukowym: komunikowanie perswazyjne) uywane s w literaturze na temat mediw i
ich oddziaywa wymiennie i czasem w troch odmiennym znaczeniu. W dodatku pojcie
manipulacji jest bardzo niejednoznaczne - raz wystpuje jako bardzo oglne okrelenie wywierania
w ogle wpywu na ludzi bardzo rnymi rodkami. W takim ujciu zarwno propaganda, jak
np. reklama czy metody przekonywania do przyczenia si do jakiej akcji, wsparcia jakiego
pomysu, wreszcie pewne metody tzw. public relations (ksztatowania publicznego wizerunku danej
osoby, firmy, instytucji itp.) - s rodzajem wywierania wpywu na ludzi, czyli manipulowania ich
reakcjami, postawami, zachowaniami. Mona to nazwa agodniej (bez owej "konotacji ujemnej"
jak niesie sowo "manipulacja") - np. "umiejtnoci postpowania z ludmi" lub "technikami
przekonywania", ale w istocie sens pozostaje taki sam -wanie wywieranie wpywu na ludzi.
* Polecam prac B. Dobek-Ostrowskiej, |. Fras i B. Ociepki, Teoria i praktyka propagandy,
Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocawskiego, Wrocaw 1997.
Wspczesne praktyki propagandowe przedstawia bp Adam Lepa w ksikach wiat propagandy.
manipulujemy. A jeli nawet zdarzy nam si jaka >maa manipulacja<, to przecie nie stosujemy
przymusu, kady moe wybra inn opini".
W Polsce do czsto syszy si takie wanie argumenty, goszone przez najwikszych
manipulatorw. Chodzi zatem o zrozumienie faktu, i pewien sposb perswazji staje si
manipulacj, za manipulacja zawsze zawiera elementy przymusu.
Wedle polskich medioznawcw* manipulacja w mediach jest to "w potocznym rozumieniu
niejasny, podstpny, nierzetelny dobr informacji i rodkw jzykowych, ktry ma na celu:
wywarcie wpywu na nastroje, pogldy, opinie innych ludzi, uzyskanie moliwoci kierowania
zachowaniem ludzi, aby osign wasne zamierzone cele i korzyci."
Przymus przybiera rne formy, ale na og bywa to przymus ekonomiczny lub prawny (zmusza si
ludzi do pewnych zachowa pod grob np. utraty pracy, zmniejszenia zarobkw - bd
specyficznymi przepisami).
Naturalnie - przymus prawny jest w wikszoci zastosowa konieczny, inaczej wsplnota nie
mogaby dziaa, pastwo by si rozprzgo. Chodzi jednak o czasami stosowane przepisy
ograniczajce wolno jednostki w interesie wadzy, a nie samych jednostek.
Przemoc - jest to oczywicie przymuszanie do czego si (w systemach totalitarnych, dyktatorskich
przemoc czy si z fizycznym zagroeniem ycia, zawsze z zagroeniem wolnoci, pozbawieniem
praw i zastraszaniem). Przemoc - najstarsza bodaj forma pozbawiania ludzi podmiotowoci niestety nadal jest obecna na wiecie jako metoda utrzymywania wadzy w kilkunastu krajach.
W rozwaaniach na temat zjawisk psychospoecznych, wykorzystywanych przez media do
ksztatowania wiadomoci ludzi i ich zachowa podkrela si znaczenie pewnych zjawisk.
Zwracam uwag, e niektre z nich s take wyranie metodami manipulacji - w tym sensie s
jednoczenie obiektywnym opisem zjawisk spoecznych, zachowa spoeczestw
zmedializowanych i zarazem metod, sposobem uzy-skiwania wpywu na ludzi. Rozrnienie to
jest konieczne dla zrozumienia charakteru wymienionych niej poj.
Owe zjawiska, metody i efekty manipulacji s to:
1. Ustalanie porzdku prezentacji (termin angielski: agenda setting function),
2. Zjawisko spirali milczenia (z angielskiego: spiral-of-silence theory),
3. Efekt trzeciej osoby (z angielskiego: third - person effect),
4. Efekt perswazji ukrytej (perswazja ukryta - z angielskiego: the hidden persuasion),
5. Efekt medialnej inscenizacji wydarze albo "rzeczywisto podwjnego dna" (w literaturze
obcojzycznej pojawia si do duo rnych terminw okrelajcych to zjawisko, nie wyrniam
wic jednego terminu). W owej inscenizacji mieci si te cakowite faszowanie rzeczywistoci,
czyli tzw. fakty medialne.
Sprbuj teraz wyjani wymienione zjawiska.
rorzdek prezentacji.
Bardzo czsto w jzyku polskim uywa si pojcia "porzdek dzienny", co jest prawie dosownym
tumaczeniem ang. agenda setting. Tak oznacza si selekcj i dobr tematw (w ogle take
informacji), wybieranych do przekazywania masowej publicznoci. "Agenda" (tak samo po polsku i
angielsku) - to po prostu inna nazwa terminarza, czyli duego notesu, kalendarza, gdzie zapisuje si
wane informacje i rozkad zaj. rdosw aciski agere- czyni, dziaa, zarzdza, ale i - co
ciekawe
-gra rol, udawa......Setting" -to umieszczanie, pooenie. "Agenda
setting" to zatem "umieszczenie na porzdku dziennym".
jest oczywiste, e selekcja, dobr informacji i tematw musz w mediach wystpowa zawsze, bo
nie ma po pierwsze fizycznej moliwoci ani po drugie - potrzeby przekazywania wszystkiego o
wszystkim.
Musi wystpowa selekcja i musi wystpowa pewna wybrana kolejno przekazu poszczeglnych
informacji (tematw). Zauwamy przy okazji, i w pojciu "porzdku prezentacji", w terminie
"agenda" - mieci si obok wyboru samych informacji, rwnie wybr ich kolejnoci, co okazuje
si nie bez znaczenia.
Mamy wic obiektywn konieczno "porzdku prezentacji" i w tej koniecznoci nie byoby nic
zego, gdyby....
Wanie: oto badania wykazay, e informacje, sprawy, idee, wydarzenia, ktrym najwicej uwagi
powicaj media (przez ich wybr z oceanu wszystkich danych okrelajcych rzeczywisto i
przez eksponowanie wyrnionych), staj si tymi, ktre najbardziej interesuj ludzi. Dlatego
wybr, miejsce i czas przedstawiania wiadomoci - tematw w mediach, zwaszcza
elektronicznych, maj ogromny wpyw na to, co dane spoecznoci zaczynaj uznawa za
najwaniejsze sprawy i problemy - swoje i caego narodu. Dlatego "ustalenie porzdku prezentacji"
moe wywiera - i wywiera istotny wpyw na to, o jakich sprawach ludzie myl, co o nich myl i
jakie przypisuj im znaczenie.
Ustalenie porzdku prezentacji moe odbywa si wedle rnych kryteriw. Oczywiste, e
najlepsze wydaj si kryteria rzeczywistego znaczenia, rzetelnoci, obiektywizmu i odpowiednich
proporcji.
Rzeczywiste znaczenie - chodzi o wag danego faktu dla caego spoeczestwa danego kraju, dla
wiata, dla konkretnej grupy odbiorcw itd.
Rzetelno - chodzi o wybr informacji moliwie dobrze potwierdzonych, co w jzyku medialnym
oznacza po prostu > prawdziwych <.
Obiektywizm -chodzi o taki wybr informacji i spraw, by nie mona byo zarzuci wspierania danej
opcji politycznej (przez np. pomijanie niewygodnych dla niej faktw i innymi metodami;, uwaga, przypominam: nie wyklucza wspierania danej
opcji czy idei, pod warunkiem czynienia tego metodami zgodnymi z etyk zawodow, np. przez
wyrane oddzielenie obiektywnej informacji od opinii wasnej, dziennikarza bd redakcji.
Najwicej bezstronnoci i unikania politycznych komentarzy wymaga si od tzw. telewizji
publicznych, ktre jednak prawie zawsze i prawie wszdzie staj si narzdziami politycznymi
jakiej grupy interesw czy partii. Nie jest o to wszake regua bez chwalebnych wyjtkw.
Odpowiednie proporcje - chodzi przede wszystkim o pokazywanie rzeczywistoci nie wycznie
przez pryzmat za i agresji. Jest to by moe najtrudniejsze, bo trudno jest w formie ciekawej
sensacji przedstawia wiadomoci dobre, informacje o dobrych wydarzeniach - ale jak si wydaje,
mona si to przynamniej stara.
Czy wymienione wyej kryteria s zawsze speniane? W Polsce, zwaszcza w TVP na pewno nie.
C, jak napisa by synny polski siedemnastowieczny erudyta, ks. Benedykt Chmielowski* w
pierwszej polskiej encyklopedii: "ko jaki jest kady widzi" - moemy za nim powtrzy:
"telewizja jaka jest, kady widzi". Po prostu nadzwyczaj rzadko si zdarza, by porzdek prezentacji
by tworzony wedle kryteriw, jak wyej, natomiast najczciej jest tworzony wedle dwch innych
kryteriw:
- zwikszenia tzw. ogldalnoci (liczby odbiorcw danego przekazu), czyli maksymalizacji zysku
oraz
- interesu politycznego nadawcy (waciciela, szefa, grupy interesw stojcej za danym medium).
Chodzi tu przede wszystkim o telewizj, gdy jest to rodek przekazu o najwikszym zasigu,
najwikszych moliwociach i najwikszym dzi znaczeniu spoecznym.
O tym, jak realizuje si zwikszenie ogldalnoci, wiadomo bardzo duo i dalej powic temu
nieco miejsca. Teraz tylko zwracam uwag, e telewidza przyciga si przez dobr i eksponowanie
w przekazach wszystkiego tego, co jest sensacj, katastrof, nieszczciem, przemoc, zem, albo
zwizane jest z seksem, dziwactwem, rozrywk, lub dotyczy ycia wspczesnych masowych idoli
(te wykreowanych przez media!), znanych politykw i postaci publicznych. To wszystko
rzeczywicie nie jest nudne i interesuje ludzi - zaczyna si wic samonapd, sprzenie zwrotne,
rodzaj bdnego koa. Chcemy tego, co nas przyciga, przyci* Benedykt Chmielowski, Nowe Ateny, Wyd. Literackie, Krakw 1966.
ga nas to, co przekazuj media w sposb, jaki zapewni im najwiksz liczb odbiorcw.
Zaoenia ukryte:
- pojcie "katolicyzmu postpowego" jest oczywiste i zrozumiae dla kadego;
- opowiedzenie si za "katolicyzmem postpowym" jest obowizkiem hierarchii i papiea;
- nie do Kocioa i jego instytucji naley ocena, co dla katolicyzmu jest postpowe, to my "ukryci
przekonywacze" - wskazujemy w postp i z naszego punktu widzenia oceniamy jego realizacj.
"My" oznacza tu tych, ktrzy po prostu maj z gry, z zaoenia racj.
Analiza tylko dwu zda z konkretnego artykuu ma ilustrowa metod ukrytej perswazji, ale
oczywicie nie chodzi tylko o konkretne teksty i zawarte w nich zdania. Chodzi o pewien sposb
uprawiania publicystyki, o pewien styl narzucania wasnych opinii. Styl ten rozpowszechni si w
polskich mediach (i nie tylko w polskich oczywicie) w sposb niezwykle szeroki. Dotyczy
zarwno mediw opcji liberalnej i lewicowej, jak i tych prawicowych, konserwatywnych i
zwaszcza tzw. narodowych (cho, jak wszdzie na wiecie, tych prawicowych jest mniej i maj
duo mniejsze moliwoci oddziaywania, ze wzgldu na mniejsze nakady i zasig. Co ich zreszt
nie usprawiedliwia).
Dokonajmy analizy jeszcze jednego przykadu perswazji ukrytej, tym razem w wykonaniu tzw.
autorytetu spoecznego. Oto pewna polska piosenkarka*, znany idol nastolatkw, lansowany przez
wysokonakadowe pisma bulwarowe, twierdzi w licznych wywiadach, e "trzeba wszystkiego w
yciu dozna i wszystko pozna", zatem naley te sprbowa narkotykw. Potem bdzie mona
przecie z nich zrezygnowa. Zreszt ona sama - powiada - jest dowodem, e narkotyki jej nie
zaszkodziy (wprawdzie braa tylko te "mikkie"), ani te nie staa si narkomank, natomiast
wzbogacia swoje dowiadczenie yciowe, odczua nowe doznania, bardzo wspaniae itd. Jeli
zreszt nawet zaszkodzia, to tylko sobie.
Zasadnicze przesanie tej wypowiedzi (i innych, podobnych "przesa" innych idoli) mona chyba
tak streci: prbowanie wszystkiego ma by dowodem wolnoci jednostki.
S to opinie nabonie przyjmowane przez wielu modych wielbicieli (fanw) piosenkarki i bywaj
dla nich wzorem postpowania. Z punktu widzenia "komunikowania perswazyjnego" warto
zastanowi si, co w przytoczonych wywodach jest wanie ukryt manipulacj.
* Ostatnio piosenkarka wycofuje si ze swoich dawnych opinii, wic nie przywouj jej nazwiska,
cho zo przecie zostao ju uczynione.
1
Ot samo wyjciowe twierdzenie jest uoglnieniem nieprawomocnym, bo nie jest oczywiste ani
pewne, e w yciu trzeba wszystkiego sprbowa. Termin "wszystkiego" jest zreszt bardzo
zdradliwy, bo mieszcz si w nim rwnie czyny absolutnie zakazane przez prawo, nie mwic ju
o etyce.
Z narkotykw mona zrezygnowa, czasem si to udaje, ale najczciej si nie udaje, zwaszcza
nastolatkom, fanom piosenkarki.
Narkotyki "mikkie" s prawie zawsze wstpem do "twardych" - i wszyscy znawcy narkomanii o
tym wiedz.
Wolno za jednostki nie oznacza "wyprbowywania wszystkiego", a branie narkotykw nie
obcia tylko tego, co bierze, ale z oczywistych wzgldw obcia rodziny narkomanw, ich
otoczenie i cae spoeczestwo. 1 tak dalej i dalej. W ogle za jest prawd, i wspczesne
spoeczestwa nie daj sobie rady z plag narkotykw, a narkotyki s dzi najlepszym podoem
przestpstw i zbrodni i przyczyn wielu tragedii.
W tej sytuacji goszenie pochway narkotykw w jakiejkolwiek formie jest skrajn
nieodpowiedzialnoci, tym bardziej, jeli takie pogldy wypowiada kto, na kim inni chc si
wzorowa.
Analizowanie opinii modzieowych idoli moe si wydawa przesad - przedstawiciele kultury
masowej nie musz si odznacza ani szczegln mdroci, ani odpowiedzialnoci spoeczn - i
w rzeczywistoci rzadko si tym odznaczaj. Przytoczony tu przykad i jego analiza maj jednak na
celu uatwienie zrozumienia, na czym polegaj tego typu manipulacje ukrytymi zaoeniami, czym
posuguje si perswazja ukryta (jak si zdaje, w tym przypadku stosowana niewiadomie, po prostu
bezrobotnych).
Okazao si w kocu, i dla potrzeb filmu wykreowano takie m.in. sceny, jak zdychanie z godu
porzuconego starego konia, jak tortury,
zadawane przez wiejskie dzieci kotom (np.....zamykanie ywego kociaka w gorcym piekarniku), jak zabijanie wini siekier na wiejskiej drodze w obecnoci maych
dzieci, jak przyuczanie bezrobotnych, co maj mwi do kamery (waciwie bekota po pijanemu),
jak inscenizowanie ktni, pijatyk i bijatyk, chamstwa i wszechobecnego brudu.
Film "Arizona" by moe by "artystyczn prawd" o tragicznej sytuacji byych pracownikw
byych PGR-w w Polsce, nie mniej nie by rzeczywistym dokumentem, a skutkiem lansowania go
w tej kategorii jako "wiadectwa rzeczywistoci" moe by podwaenie zaufania do tego rodzaju
dokumentacji. Z punktu za widzenia czysto "ludzkiego" przekroczono tu granice naruszenia
intymnoci i godnoci ludzi, niewiadomych roli, jak wyznaczy im reyser.
Komisja Etyczna Telewizji Polskiej w orzeczeniu z kwietnia 1999 r.
stwierdzia, cytuj:
.,(...) autorka potraktowaa bohaterw swego filmu przedmiotowo. Wykorzystaa ich naiwno i
naduya zaufanie, pokazujc niemal wycznie wstanie upojenia alkoholowego i w drastycznych
sytuacjach osobistych, tym samym przekraczajc granice intymnoci i odzierajc ich z godnoci"*.
Pewien znakomity polski dokumentalista oceni "Arizon" bardzo jednoznacznie: "To film totalnie
nieuczciwy (...)"**.
Oczywicie "Arizona" nie jest wyjtkiem, w rzeczywistoci inscenizuje si wiele "dokumentw" w
Polsce i na wiecie. Na przykad w filmie, powiconym szkole, prowadzonej przez siostry zakonne
w Szymanowie (nb. jest to szkoa o starych i dobrych tradycjach) wykreowano sceny,
przedstawiajce uczennice jako nieszczsne, ponure istoty, zniewolone i zastraszone. Miao to
utrwali stereotyp, i szkoy zakonne "niszcz mode dusze" i byo ju - przy takim stopniu
uoglnienia - manipulacj
polityczn.
W filmie dokumentalnym o polskiej "guchej prowincji" w Bieszczadach pokazano matk,
wychowujc omioro dzieci w "zabitej dechami"
* Wewntrzny Biuletyn TVP pt. "Wizje" z wrzenia 1999.
** Dziennik "Super Express" z dnia 3 IV 1998 r. (nie podano nazwiska). Gwoli cisoci dodam, e
niektrzy dokumentalici - np. Andrzej Fidyk, nb. szef E. Borzc-kiej w TVP - ocenili wysoko taki
sposb robienia dokumentw, jaki pokazano w "Arizonie".
wiosce. Dodano tam wymylon scen o torturowaniu maego krlika przez dzieci i sceny z
biegajcymi po stole szczurami (ktre to szczury specjalnie przywieziono z laboratorium...).
Przykady mona mnoy dowoli - powicam tego rodzaju manipulacjom wyjtkowo duo
miejsca, poniewa stanowi jedn z najpowszechniejszych dzi metod kreowania rzeczywistoci
medialnej. Mona dyskutowa nad takimi metodami, jeli przynajmniej cele (intencje) byy
godziwe -np. przerysowanie sytuacji po to, by poruszy opini publiczn. Nie podlega dyskusji
potpienie inscenizacji i faszu w celach politycznych bd dla zdobycia pienidzy i sawy (dziki
np. rzekomemu wykryciu jakiej nieprawoci czy wrcz zbrodni). Niestety, to ostatnie staje si
coraz czstsze i jest bardzo trudne do wykrycia.
Taki rodzaj inscenizacji medialnej bywa te nazywamy "faktami prasowymi" (faktami medialnymi).
Powimy nieco uwagi owym faktom medialnym, czyli najskrajniejszej formie inscenizacji chodzi tu ju o "czysty fasz" informacyjny.
"Fakt medialny" jest informacj stworzon przez media cakowicie lub czciowo. Jeli cakowicie,
jest informacj "wyssan z palca", czyli faszyw, cho na og nadaje si takiemu wymylonemu
faktowi pozr prawdopodobiestwa w danych okolicznociach, zwaszcza w danej atmosferze ycia
publicznego. Jeli czciowo - mona si domyla, i co podobnego si wydarzyo, ale nie tak,
nie wtedy, nie tam, nie w takim wymiarze i zwaszcza nie w tym sensie, jaki owej informacji
nadano.
"Fakt medialny" - rozpoznany jako kamstwo i manipulacja - zostaje sprostowany, cho i to nie
zawsze. Ale wiadomo powszechnie, e mimo nakazw prawa prasowego na temat sprostowa, s
one zazwyczaj umieszczane w taki sposb, by nie byy atwe do zauwaenia, wykorzystuje si
rwnie fakt, i zawsze dany przekaz, niezalenie od tego, czy przekazuje prawd czy fasz,
pozostawia w wiadomoci ludzi pewien lad, ktry trudno jest wymaza sprostowaniem. Nie
mwic ju o tym, e sprostowania czsto "przyrzdza" si w taki sposb, by odbiorcy pomyleli, i
co jednak byo (cho naturalnie prawo zakazuje takiej zmiany i zakazuje skrtw i zabiegw, ktre
wypaczaj sens sprostowania).
Faszywa informacja moe oczywicie wynika z okolicznoci niezawinionych przez dziennikarza
(np. przez wiadomie dokonany tzw. przeciek ze sfer dobrze poinformowanych, bd przez
dostarczenie dziennikarzowi tzw. faszywek, tzn. materiaw spreparowanych). Rad na to jest
moliwie najlepsza weryfikacja rde i zastrzeenie przed podaniem informacji, i
moe by niepewna. Znacznie ciszym przewinieniem jest wiadome preparowanie informacji.
Trudno wrcz uwierzy, do czego mog si posun niektrzy dziennikarze (tym bardziej jest to
grone, e tylko niektre "fakty medialne" zostaj zdemaskowane).
Kilka przykadw z lat 90-ych.
Oto uznany ju reporter niemiecki Michael Bom przez wiele lat oszukiwa rne stacje telewizyjne,
dostarczajc im sensacyjne, ale jak si pniej okazao, cakowicie sfingowane reportae. Na
przykad zrealizowa gony swego czasu reporta telewizyjny o Ku-Klux-Klanie, dziaajcym w
Niemczech. Sfilmowa w tajemniczej jaskini postacie, odziane w biae stroje z kapturami i palce
krzy przy wtrze wywrzaskiwanych hase nazistowskich.
Policja wszcza ledztwo - wkrtce okazao si, e Bom wynaj grup swoich znajomych,
zamwi uszycie im strojw i uoy scenariusz spotkania w jaskini. Okazao si te, e w
Republice Federalnej Niemiec w ogle nie ma adnego oddziau Ku-Klux-Klanu.
Inny reporta Borna pokazywa wyzysk dzieci w Indiach: smutne, ob-szarpane i zmczone dzieci w
ponurym pomieszczeniu tkaj dywany pod okiem brutalnych nadzorcw. W rzeczywistoci dzieci
pochodziy z krgu bogatych rodzin i za opat zgodziy si udawa biedakw (co oczywicie nie
wyklucza, i w Indiach istnieje wyzysk dzieci).
Jednym z najgoniejszych skandali w USA, zwizanych ze stworzeniem "faktu medialnego", by
cykl reportay Petera Arnetta. Arnett, jeden z najzdolniejszych reporterw telewizji CNN zdoby
wiatow saw i nagrod Pulitzera relacjami z operacji "Pustynna Burza" nad Zatok Persk i z
Bagdadu w czasie pierwszej wojny Amerykanw z Irakiem. Pniej Arnett przygotowa cykl
reportay demaskujcych pewne wydarzenia sprzed 27 lat, z czasw wojny w Wietnamie. Reporter
oskary rzd swego kraju o uycie mierciononego (i zabronionego konwencjami) gazu sarin w
tajnej operacji wojskowej w Laosie. Kryptonim owej tajnej operacji mia brzmie " Tail wind"
("Wiatr w plecy"). Gazu sarin (takim terroryci japoscy dokonali synnej masakry w tokijskim
metrze w latach 90-ych) uyto, by zniszczy spokojn wiosk. Wioska ta - wedle przekazanych w
programie Arnetta zezna wczesnego dowdcy oddziau amerykaskiej piechoty morskiej "zamienia si w cmentarz". Uycie okrutnej, zakazanej broni chemicznej przeciw cywilom
potwierdzi wczesny szef sztabu marines, admira Thomas Moorer. C wicej trzeba? Ludzie,
ktrzy swego czasu podwaali sens wojny w Wietnamie, ruszyli znw do ataku.
Dopiero pniej, odnalezieni przez innych dziennikarzy wiadkowie ;amtych wydarze, stwierdzili,
i wszystkie fakty zostay "przygotowane" przez Arnetta. Uyto, owszem, gazu, ale zawicego, nie
sarinu i nie przeciw cywilom, a przeciw uzbrojonym Wietnamczykom, ktrzy wykorzystywali
wtedy Laos do celw militarnych i pacyfikowali wanie tamt wiosk. 'Okazao si, i dowdca
oddziau marines, por. Van Buskirk, nie jest dzi wiarygodnym rdem, bo jest chory psychicznie i
tylko powtarza wszystko, co mu inni (w tym przypadku Arnett) podpowiadaj. Za admira Moorer
ma 87 lat, cierpi na zaniki pamici - o operacji "Tai Wind' opowiada reporterowi CNN 7 godzin i z
tego wywiadu - rzeki wycignito .... jedno zdanie, tak przykrojone, by pasowao do tezy Arnetta.
Historia ta wstrzsna Ameryk, Arnettowi odebrano Nagrod Pulitzera i wyrzucono go z CNN. )
ego "reporta" by zaprzeczeniem wszelkich zasad etycznych. Nie wiem, czy okrelenie "fakt
medialny" nie jest tu zbyt agodne, chodzi przecie o jawne, bezczelne i grone w skutkach
garstwo, popenione dla zysku i sawy, a po czci i dla celw politycznych.
Przedtem i potem tego typu zakamanych "faktw medialnych" w wielkiej skali byo jeszcze w
USA kilkanacie (oczywicie tych zdemaskowanych).
W Polsce tworzenie "faktw medialnych" stao si rwnie metod rozgrywek politycznych, jednak
w wikszoci tego typu manipulacji, mimo uzasadnionych podejrze, nie udao si udowodni
faszerstwa. Podejrzenia dotyczyy na przykad pewnych reportay prasowych "z tez", w ktrych
to rozmowy z anonimowymi wiadkami zadziwiajco pasoway do opinii, goszonych przez pismo,
zamieszczajce reporta. Nie mona wykluczy, i akurat reporterowi udao si w kadym
przypadku znale wygodnego wiadka - nie mniej reportae wzbudziy wystarczajco duo
wtpliwoci, by uzna, e raczej naley unika potwierdzania wasnych politycznych tez redakcji
przez anonimowych rozmwcw i przez rda, ktrych "nie mona ujawni".
Argumenty, odpowiadajce polityce danej redakcji i potwierdzajce jej tezy powinny si znale w
publicystyce, jawnie podpisanej nazwiskiem publicysty - nie powinny za by potwierdzone przez
"fakty medialne", ktrych nikt nie moe zweryfikowa.
Przykadem innej, konkretnej prby stworzenia "faktu medialnego" jest do dzi take do koca nie
wyjaniona historia, ktra wydarzya si w 1993 r. w lokalnym orodku TVP w Katowicach.
Nadawano tam wwczas magazyn, przeznaczony dla mieszkajcej na lsku polskim mniejszoci
niemieckiej, zatytuowany "Oberschlesien |oumal". W jednym z takich magazynw nadano
szokujc audycj o nkaniu przez Polakw mniejszoci niemieckiej.
92
M.in. pokazano namalowane na murach domw antyniemieckie napisy, nawoujce do bicia i
przepdzania miejscowych Niemcw, obywateli polskich. Reporta mia podbudowa tez o
ksenofobii i nacjonalizmie Polakw oraz o przeladowaniach, ktre musi znosi mniejszo
niemiecka (i zapewne kada inna) w Polsce.
Dopiero 6 lat pniej dziennikarze lokalnej gazety ("Nowej Trybuny Opolskiej") odnaleli osob,
ktrej wczesny szef magazynu "Oberschle-sien |oumal" zleci za opat namalowanie
antyniemieckich napisw. Dla potrzeb programu - zezna take wiadek (nieanonimowy) zainscenizo-wano te scen, w ktrej spokojny Niemiec piewajcy z gitar w parku niemieckie
piosenki zostaje pobity przez agresywnych Polakw. Owi bijcy jak i pobity (zreszt tylko
pozornie) byli opaceni przez redakcj.
Sceny tej w kocu nie wyemitowano, jednak fakt (niewtpliwy!) jej kreacji - jako "faktu
medialnego" wywoa pytanie o to, co jeszcze w audycjach "Oberschlesien |ournal" mogo by
inscenizowane. wczesny szef magazynu twierdzi, i atak na audycj po 6 latach by zemst ludzi,
wyrzuconych przez niego z pracy, zarzuty byy kamstwem, a ca histori nakrcili.... przywdcy
mniejszoci niemieckiej, walczcy ze sob o wpywy. Charakterystyczne zreszt, i bronicy si
szef redakcji telewizyjnej nie uwaa tego typu inscenizacji za niemoraln, bo jego zdaniem takie
wydarzenia (napisy antyniemieckie czy pobicia Niemcw) zdarzay si na lsku, zatem "fakty
medialne" odzwierciedlay rzeczywisto.
Inny przykad inscenizacji. W lutym 2000 r. czonkowie dziaajcego w Polsce Komitetu "Wolny
Kaukaz" protestujc przeciw poczynaniom wojsk rosyjskich w Czeczenii, przeszli przez mur,
otaczajcy konsulat Rosji w Poznaniu. Namalowali na gmachu konsulatu hasa antyrosyjskie,
zerwali rosyjsk flag i podeptali j. Nie byo przy tym telewizji, wic nie zdobyto materiau "na
ywo".
Po jakim czasie pojawiy si pod konsulatem ekipy telewizyjne, mogce ju tylko sfilmowa tzw.
surowe to do informacji. Jeden z dziennikarzy, chcc zdoby "co ciekawego", zapaci bdcemu
akurat w pobliu chopcu i poleci mu wdrapa si na mur konsulatu - chopiec oczywicie zosta
cignity z muru przez obecn ju tam policj i aresztowany. Scen t -klasyczny "fakt medialny" sfilmowaa ekipa telewizyjna. Zaraz potem wszystko si wydao, a dziennikarz zosta wyrzucony z
pracy. Takie rzeczy si zdarzaj i nie ma rady na nierzetelnych dziennikarzy. Nie mona jednak
unikn pytania, ile "faktw medialnych" pozostaje niewykrytych?
argumentami. Nadto goci, zaproszonych na dyskusj o Chile nie uprzedzono o udziale w audycji
ofiary terroru. W podjtej potem w mediach dyskusji na temat etyki "tok-szow" zwracano uwag,
e mimo by moe dobrych intencji "nie prowadzi si dysput o przekonaniach ideologicznych
wobec gwatownej emanacji ludzkich emocji i uczu. Nad grobami si milczy a nie dowodzi
swoich racji".* Aranujc zatem tak sytuacj, autorzy programu "dokonali enujcej manipulacji
swoimi gomi i naruszyli poczucie dobrego smaku".** Publicysta innej orientacji napisa podobn
opini: " To byt moralny szanta a nie dyskusja"***
W innym swoim "tok-szole" ci sami prowadzcy pokazali policjanta, egzaminatora na prawo jazdy,
lekarza i osob sprawdzajc bilety w trakcie brania apwki od dziennikarzy, podajcych si za
kogo innego. Sceny te sfilmowano ukryt kamer, nastpnie odbya si nad nimi dyskusja w
studio.
We wszystkich przytoczonych tu przypadkach dziennikarze prowadzcy "tok-szo" wykorzystali
prowokacj w intencji pokazania jakiego autentycznego problemu spoecznego. Jednake wydaje
si, e tylko w ostatnim
* Marek Darski w artykule "Tok - szok - amok", Tygodnik "Solidarno" z 29 1999.
** |ak wyej.
*** Maciej Stasiski "Tok - demagog". Gazeta Wyborcza z 22 II 1999 r.
przypadku (sprowokowanie do wzicia apwki, przy tym osoby biorce nie zostay ujawnione tak,
by mona je byo rozpozna) prowokacj mona usprawiedliwi. W poprzednich dwu
inscenizacjach granice rzetelnoci i dobrego smaku wydaj si przekroczone.
Oto jeszcze kilka innych przykadw bardzo ju konkretnych prowokacji dziennikarskich,
wykorzystanych (na og zreszt z dobrym skutkiem) do wskazania pewnych nonsensw,
utrudniajcych ycie w Polsce, albo do unaocznienia pewnych dziejcych si nieprawoci:
W filmie dla szwedzkiej telewizji, powiconym adopcji przez Szwedw polskich dzieci
pokazano scen kupowania niemowlcia od zestresowanej matki. Bya to scena sfingowana,
zagrana po to, by sprowokowa odpowiednie wadze do zapobiegania podobnym transakcjom.
Kupowanie dzieci i przemycanie ich potem za granic rzeczywicie zdarzao si w Polsce, film
zwrci uwag na ten problem.
Dziennikarze dziennika "Super Express" kupili bez wymaganego zezwolenia materia
wybuchowy (trotyl), w dodatku zakupili ten niebezpieczny rodek od ... brygady
antyterrorystycznej, ochraniajcej lotnisko w Warszawie. Przez dwie doby przechowywali trotyl w
szafie pancernej w swej redakcji, potem przekazali go policji i opowiedzieli na konferencji
prasowej ca histori. Opinii publicznej zwrcono uwag na atwo zakupu niebezpiecznych
rodkw terroru i - co gorsza -na skorumpowanie antyterrorystw.
Dziennikarzom wytoczono proces.....za przechowywanie niebezpiecznych materiaw". Sd
umorzy postpowanie ze wzgldu na znikom szkodliwo spoeczn czynu i motywy, jakimi
kierowali si dziennikarze. Prokuratura zaskarya ten wyrok ... Ale nie chodzi o wyrok, cho ma to
oczywicie znaczenie, ale o moliwo i potrzeb stosowania prowokacji.
Dziennikarz "Ekspresu Wieczornego" (pismo to ju nie istnieje) uzyska zameldowanie
czasowe ... w mieszkaniu wczesnego Ministra Spraw Wewntrznych, ktrym by Leszek Miller.
Kiedy wraz z ekip TV pojecha do mieszkania ministra, zatrzymaa go policja i ochrona rzdu.
Dziennikarz chcia wykaza w ten sposb absurdalno przepisu, zezwalajcego na czasowy
meldunek w cudzym mieszkaniu bez zgody waciciela.
Reporter "Super Expressu" udawa cudzoziemca, ktremu skradziono portfel i samochd. Opisa
potem nieprzygotowanie (np. niemono znalezienia tumacza), nieudolno i niech policji
(czynnoci podejmowano z opnieniem, wyranie lekcewaono poszkodowanego). Po publikacji
prokuratura oskarya dziennikarza o oszukiwanie instytucji pastwowych.
i
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" sfingowali kradzie samochodw i zoyli meldunek policji szybko ujawnia si nieudolno organw cigania, ktr opisali. Aresztowano ich pod zarzutem
wprowadzenia
w bd policji.
Dziennikarka "Gazety Wyborczej" telefonowaa do rnych instytucji, zajmujcych si
przemoc w rodzinie. Podawaa si za kobiet pobit przez ma i wyrzucon z domu wraz z
dwojgiem dzieci. Wybraa "trudn" por - sobot po 22.00. W domach pomocy traktowano j na
og bezdusznie, kac np. przynie skierowanie od opieki spoecznej, co w sobot o tej porze byo
oczywicie niemoliwe.
Przykady prowokacji dziennikarskich mona mnoy. Dowodz one niewtpliwie, e bez nich
dziennikarze nie mogliby tak oczywicie wykaza zego funkcjonowania instytucji publicznych i
nieprawidowoci w przepisach.
lednoczenie jest rwnie oczywiste, e prowokacja dziennikarska moe suy celom moralnie
nagannym. Na przykad wtedy, kiedy oszukuje zwykych obywateli, eby zdoby od nich intymne
informacje, nieosigalne
inn drog.
Oto przykady takich wanie prowokacji niemoralnych (dotycz one zreszt czasw PRL i - tak si
skada - tylko jednego dziennikarza).
Dziennikarz* udaje waciciela biura matrymonialnego, ktre szuka w Polsce on dla bogatych
cudzoziemcw. Nagrywa zwierzenia zwabionych ogoszeniem kobiet i publikuje ich smutne i
intymne historie.
Ten sam dziennikarz udaje pracownika poradni dla maestw. Nagrywa historie maeskich
nieporozumie i najprzerniejsze tzw. tajemnice alkowy.
Wreszcie w dziennikarz proponuje swej redakcji, e bdzie udawa ksidza w konfesjonale i
nagrywa zwierzenia spowiadajcych si ludzi. Na to nie zgodzi si ju redaktor naczelny, mimo i
byo to w czasach, kiedy nie zwracano szczeglnej uwagi na etyk zachowa dziennikarskich,
byleby dziennikarz by dyspozycyjny w kwestiach politycznych. Na zakoczenie omawiania
inscenizacji i prowokacji przytocz jeszcze
opini eksperta. Marek Nowicki, czonek Komitetu Helsiskiego w Polsce: "Jeli dziennikarz
wiadomie popenia przestpstwo, by pokaza wadliwo systemu, to jest to postawa bliska
obywatelskiemu nieposuszestwu. Sto* Nie rozszyfrowuj nazwiska, skoro nie podawaem nazwisk w poprzednich przykadach, cho
wszystkie opisane tu historie byy wielokrotnie omawiane w polskich mediach
suje si j, gdy obywatel dochodzi do wniosku, e jaki przepis le funkcjonuje. amic go,
popenia przestpstwo dla dobra spoeczestwa."* M. Nowicki nie wyklucza moliwoci oskarenia
i ukarania za tego rodzaju czyn sprzeczny z prawem, ale uwaa, i sd powinien rozway, czy
czyn by spoecznie niebezpieczny.
Warto jeszcze zwrci uwag, e inscenizacje i prowokacje rzeczywicie najbardziej sprzeczne z
etyk dziennikarsk i zwyk rzetelnoci -zarwno w intencji, jak i w wykonaniu - s na og
dopuszczalne z punktu widzenia prawa karnego (jedynie czasami mog by przedmiotem
wytoczonych przez poszkodowanych czy oszukanych procesw cywilnych).
Dziennikarze musz zatem sami decydowa, do jakich granic mog si posun, stosujc te metody
manipulacji (bo wszake pozostaje to manipulacj!), za odbiorcy mediw musz uczy si
rozpoznawa, czy maj do czynienia z inscenizacj bd prowokacj i decydowa czy dana metoda
w danym przypadku jest dopuszczalna i usprawiedliwiona.
Wielu medioznawcw uwaa, e od kilkunastu lat coraz czciej mamy do czynienia z inscenizacj
wydarze przez media - albo bezporednio, przez stwarzanie tzw. faktw prasowych i rnego
rodzaju "prowokowanie rzeczywistoci", albo porednio, przez sam obecno mediw (wwczas
zmienia si zachowanie uczestnikw wydarze). W ksice powiconej tym problemom niemiecki
socjolog, Hans Mathias Kepplinger wprowadzi termin manipulowanie wy d a r z e n i a m i** i
dowodzi, e ludzie zaczynaj y w tworzonej przez siebie sztucznej rzeczywistoci, wrd
sztucznie wywoanych wydarze. Inny autor, rwnie Niemiec Wimfried Schulz nazywa to
zjawisko "rzeczywistoci podwjnego dna"***.
Manipulacja wydarzeniami tym skuteczniej dziaa na spoeczn wiadomo (na sposb
Natomiast |ayson Blair nie martwi si specjalnie. Zabiera si do pisania ksiki o swoich
przeyciach, bdzie wystpowa w telewizji, zarobi niele na swoich oszustwach. Chyba, e wymiar
sprawiedliwoci udowodni mu, e zama prawo. W Stanach Zjednoczonych za wiadome kamstwa
prasowe jeszcze si kae, pki co.
Z kronik perswazji ukrytej
" Czowiek, yjc kilkadziesit lat w tym ustroju [chodzi o PRL - przyp. M.I.] bardzo czsto bywa
na zmian, raz konfidentem, raz opozycjonist. I co si w takim razie ma liczy: to, co byo
najgorsze w yciu, czy to, co najlepsze?"
To zdanie wygosi pewien znany publicysta i byy polityk - w dyskusji o ksice "Teczka"
Timothy'ego Gartona Asha, brytyjskiego pisarza i historyka. Dyskusja odbya si w 1997, cytat za
"Rzeczpospolit" z 14 XI 1997. " Teczka" jest ksik o donosicielach i agentach policji politycznej
w byej NRD.
W cytowanym zdaniu perswazja ukryta polega na dwch faszywych zaoeniach, przyjtych jako
oczywiste. Pierwsze: e mona by "na zmian" konfidentem lub opozycjonist, cho dziaalno
donosicielska miaa warto dla tzw. sub gwnie wtedy, kiedy konfident by wanie ukryty
wrd opozycjonistw, sam by "opozycjonist". Taki konfident - prowokator, lub "zwyky"
donosiciel na og nie mg (bd nie chcia) wycofa si z tego. W kadym razie "bycie na
zmian" byo raczej rzadkoci, zatem drugie faszywe zaoenie: i to bya sytuacja "bardzo
czsta". Nadto w retorycznym pytaniu zawarta jest sugestia trafna (e powinno si w ocenie
czowieka liczy "to co najlepsze"), tyle, e nie majca zastosowania w sprawie oceny
donosicielstwa (w ogle kadej dziaalnoci nieetycznej), bo nie chodzi o jakie oceny, tylko o nie
zatajanie czyjej winy i nieza-mazywanie przestpstw.
Przewrotno perswazji ukrytej polega wanie na tym, i w jednym, krtkim zdaniu kompletnie
zaciera si istot rzeczy. W tym przypadku m.in. wany dla historii i spoeczestwa fakt nagannoci
wsppracy z policj polityczn w systemie niedemokratycznym, ktry wanie zosta obalony.
Dodatkowym walorem dla wypowiadajcego tak opini jest ustawianie si w roli tolerancyjnego
humanisty - gdy w rzeczywistoci chodzi o cel jawnie polityczny, za ustalanie faktw
historycznych nie ma nic wsplnego z brakiem tolerancji czy humanitaryzmu.
Z kronik perswazji ukrytej - c.d.
"Za wieloma konfliktami ostatnich osiemdziesiciu lat kryje si zmaganie, ktre rozcigno si na
cay XX wiek: Koci Rzymskokatolicki przeciwko sowieckiemu komunizmowi. Oto opowie o
witych przymierzach i zamanych obietnicach w walce do ostatka pomidzy dwiema wiarami
prezentujcymi konkurencyjne wizje raju".
Takimi sowami lektora zaczyna si dokumentalny film historyczny BBC pod tytuem "Rivals for
Paradise", BBC 1997). Scenariusz i realizacja Paul Sapin.
Przytoczona zapowied jest jednoczenie wykadni wizji tego fragmentu historii najnowszej,
wszystkie przytoczone w filmie archiwalne zdjcia, stare kroniki, wypowiedzi znanych (bd
nieznanych dotd) uczestnikw wydarze lub ich obserwatorw maj dokumentowa t wizj, czyli
potwierdza jej prawdziwo. Poniewa filmy dokumentalne BBC maj opini wyjtkowo
ciekawych i zwaszcza obiektywnych i s wobec tego bardzo opiniotwrcze, zwrmy uwag na
perswazj ukryt przytoczonej zapowiedzi.
Zaoenie pierwsze: "rzymski katolicyzm" i "sowiecki komunizm" s pewnymi systemami wiary,
ktrych rywalizacja zaciya na historii XX wieku.
Zaoenie drugie: obie "wiary" s niejako rwnoprawne i zatem obiektywizm oznacza wykazanie,
i musiay one ze sob walczy, stosujc rne formy tej walki.
Zaoenie trzecie: gwna rnica pomidzy obu wiarami (ideologiami) polega na obiecywanej
wyznawcom wizji raju.
Zaoenie czwarte: "chwyty" obu stron byy nieczyste, obie "wiary" a to zawieray przymierze, a to
oszukiway si nawzajem, amic obietnice.
Zaoenie pite wreszcie, najbardziej oszukacze: krwawe rozprawy komunistw z wasnym
narodem i ze swoimi wasnymi zwolennikami (wyznawcami), ludobjstwo czasw stalinowskich
(wymordowanie kilkudziesiciu milionw ludzi) - mona porwnywa ze skutkami misyjnej i
By prawdomwnym i niezalenym
"Dziennikarstwo musi by prawdomwne i niezalene. (...) By prawdomwnym znaczy, e
dziennikarze powinni przedstawia fakty zgodnie z rzeczywistoci, nie wolno im manipulowa
danymi ani traktowa ich wybirczo; musz starannie sprawdza ich prawdziwo, dostarcza
przekonywajcych dowodw, ukazywa wszelkie niuanse. A przede wszystkim przyznawa si do
swoich bdw i omyek i ponosi za nie odpowiedzialno.
By niezalenym znaczy dla dziennikarza to, i musi on mie wiadomo spoecznej roli swej
pracy, e nie wolno mu "administrowa" prawd, jak pozna, zalenie od tego, czy jest ona dla
kogo korzystna, czy nie. Nie wolno ulega naciskom wadzy. Nie wolno myli swoich osobistych
zainteresowa z zainteresowaniami czytelnikw i nie wolno zamienia swej gwnej funkcji
wiadka na rol sdziego. By krytycznym, dyskutowa, polemizowa, by byskotliwym - ale nie
pozwala, by mio do piknych sw oddalaa od najwaniejszego: umiowania prawdy.
Posugiwa si sowami tak, by rzuci na ni jak najwicej wiata. (...)
Dziennikarstwo ledcze nie moe czyni z dziennikarzy szpiegw, donosicieli czy zodziei.
Nieuzasadnione i brutalne wkraczanie w ycie prywatne, rzekomo w imi wolnoci sowa,
uciekanie si do metod takich jak potajemne nagrywanie rozmw, prowokowanie do amania prawa
czy dawania apwek, aby w ten sposb dowie, e kto posuguje si oszustwem i kamstwem,
kae przypuszcza, i niektrzy dziennikarze s przekonani, i cel uwica rodki".
Juan Luis Cebrian,
hiszpaski pisarz i publicysta, zaoyciel dziennika "El Pais", czonek Krlewskiej Akademii
Hiszpaskiej. Artyku w "El Pais" z 17 VI 2002 r.
UWAGA: poddaj pod zastanowienie ostatnie fragmenty piknej skdind wypowiedzi |.L.
Cebriana. Ot w dziennikarstwie ledczym bywa i tak, e bez potajemnego nagrywania rozmw,
dawania apwek i prowokowania do amania prawa -a wic bez dziennikarskiej PROWOKACJI nie udaoby si ujawni wielu zych zjawisk w yciu spoecznym ani udowodni konkretnych
przestpstw. Zarazem - czujemy to - dziennikarze nie powinni by szpiegami, donosicielami czy
zodziejami... Jakie s granice prowokacji dziennikarskiej i w jakich warunkach zatem jest ona
dopuszczalna? Znowu jest to chyba przede wszystkim sprawa dziennikarskiego sumienia, kultury i
wraliwoci.
Agresja w TV i agresja w yciu
Istnieje korelacja pomidzy liczb i nateniem scen destrukcyjnych w telewizji, a wzrostem
agresywnoci i zanikiem postaw prospoecznych u modych telewidzw.
Udokumentowanie tej tezy zajoby spor ksik, tu mog ograniczy si tylko do pewnych uwag
i przykadw.
Ot pierwsze pytanie, jakie zadaj sobie specjalici badajcy tego rodzaju korelacje brzmi: czy
rzeczywicie zwiksza si liczba scen destrukcyjnych w telewizjach wiata i czy zwiksza si ich
"poziom drastyczno-ci"?* Wszystkie badania programw wskazuj, e TAK i e charakteryzuje to
zwaszcza programy dla dzieci i modziey. Innymi sowy, w ostatnich latach oglny kierunek
"programowy" jest wyrany: agresja i przemoc zajmuj w telewizji coraz wicej miejsca (dane na
ten temat znajduj si w literaturze przedmiotu).
Problem korelacji pomidzy agresj w programach telewizyjnych a (agresj telewidzw dotyczy
przede wszystkim dzieci i modziey. Ludzie doroli s tak czy inaczej uksztatowani i mniej
podatni na wszelkie wpywy, Icho nie mona twierdzi, i nie ulegaj wpywom w ogle.
Najprawdopodobniej rwnie ludzie doroli dostosowuj si do pewnej atmosfery spoecznej, w
ktrej zamazywanie granic pomidzy dobrem i zem i rodzaj przyzwolenia na agresj staj si
normalnoci.
Wikszo bada na temat wspomnianej korelacji u dzieci i modziey usiuje odpowiedzie na trzy
zasadnicze pytania". 1. Czy wystpuje zaleno pomidzy liczb ogldanych programw |czyli
ogldalnoci, wyraan najczciej w punktach, tzw. ratings) a zawartymi w nich scenami
przemocy i destrukcji? To znaczy, czy rzeczywicie dzieci i modzie wol programy z duym (i jak
duym) adunkiem przemocy?
2. Czy telewidzowie w pewnych przedziaach wieku istotnie ucz si zachowa aspoecznych pod
wpywem agresji "telewizyjnej"?
3. Czy dzieci przeywaj lki i staj si znerwicowane po obejrzeniu odpowiedniej (jakiej?) porcji
programw z adunkiem przemocy i okruciestwa?
Mogoby si wydawa, i w sytuacji, w ktrej nie daje si ukry istotnej informacji, przemilczanie
wiadomoci niewygodnych przez dan redakcj jest prnym wysikiem. Tak jednak nie jest,
poniewa niektre rodki przekazu s jedynym dostarczycielem informacji dla powanej wikszoci
odbiorcw. W Polsce naley do takich Telewizja Polska (TVP SA), zwana publiczn.
Podobnie z radiofoni publiczn, czy z niektrymi najbardziej czytanymi gazetami i tygodnikami,
ktre w najwikszym stopniu ksztatuj opini publiczn.
Jeli TVP zatai jak informacj, mona by pewnym, e bardzo wielu ludzi w Polsce nigdy o niej
nie usyszy. W radiu publicznym takie zatajenie zdarza si (mwimy o stanie na dzi) o wiele
rzadziej, wielonakadowe za pisma opiniotwrcze z natury rzeczy musz wybiera informacje
"wane z wanych" i jeli stosuj wiadome przemilczenia, to nie tyle wobec samych informacji, ile
raczej wobec pewnych tematw, pewnych problemw. Albo te owe "niewygodne" tematy
przedstawiaj w bardzo jednostronny sposb, pomniejszaj ich znaczenie i czyni rne zabiegi, by
chroni "swoje" grupy interesw i swoje pogldy.
Np. w czasie rzdw koalicji SLD-UP-PSL (pniej bez PSL) w Polsce mona z gry i z maym
prawdopodobiestwem omyki okreli, jakie informacje - albo i cae problemy, pewne tematy w
ogle - bd przemilczane w programach informacyjnych TVP, czyli telewizji, zwanej publiczn.
Ot na przykad te, ktre najbardziej jednoznacznie powiadczaj bdy aktualnie rzdzcych, ich
niepowodzenia czy niedotrzymywanie obietnic wyborczych. Takie wanie informacje (problemy,
tematy) byy eksponowane w tej samej telewizji w czasie rzdw poprzednich, utosamianych z
prawic i korzeniami solidarnociowymi. Wtedy eksponowano i powtarzano z odpowiednio
krytycznymi komentarzami kad informacj, mogc u odbiorcw wywoa wraenie
nieodpowiedzialnoci i nieudolnoci wadz. Dzi takich informacji, nie mwic ju o komentarzach,
starannie si unika, nader te rzadko (jeli w ogle) zestawia si obietnice wyborcze z obecnym
stanem rzeczy, co przed zmian rzdw czyniono z upodobaniem. Zwracam uwag, i nie oznacza
to, e poprzednia ekipa nie popenia powanych bdw i bya na przykad ideaem rzdw
demokratycznych - chodzi mi teraz wycznie o sposb informowania io cakowite dzi
"upartyjnienie" Telewizji Polskiej, ktra wedle ustawy, okrelajcej jej publiczn misj powinna
by wanie apolityczna, neutralna i zarazem rzetelnie informujca.
Charakterystycznym przykadem prby przemilczenia bardzo wanej informacji bya w 1999 r.
sprawa tzw. dziwnego zachowania si prezydenta RP w czasie jego udziau w uroczystociach
aobnych w Charkowie i Katyniu.
W 1999 r. mijaa szedziesita rocznica wymordowania na rozkaz wadz ZSRR kilkunastu tysicy
polskich oficerw, internowanych po zajciu w 1939 r. przez Armi Czerwon wielkich obszarw
wschodniej Polski. W miejscach zbiorowego mordu przedstawiciele Pastwa Polskiego oddali hod
ofiarom terroru - w czasie uroczystoci, ktr sfilmowano, prezydent RP czyni wraenie bdcego
pod wpywem alkoholu i to, powiedzmy, w powanym stopniu. Informacje o tym dotary do Polski
bardzo szybko, razem z kaset z filmem - oczywicie kanaami nieoficjalnymi. rda oficjalne
milczay, a film, ktry powielono, uzyskay prawie wszystkie wiksze media w Polsce, w tym
naturalnie TVP i wielkie telewizje prywatne. W czasie, kiedy o dziwnej niedyspozycji prezydenta w
Rosji powszechnie ju w Polsce wiedziano - media milczay. Dopiero wyamanie si prywatnej
stacji TVN - ktra pokazaa film (te nie od razu) spowodowao, e i inne media musiay o tym
wspomnie, niektre czyniy to nader wykrtnie. Nie udao si przemilcze kompromitujcej
sytuacji, za Kancelaria Prezydenta musiaa zareagowa, owiadczajc, e
"Rozpowszechnianeprzez niektre media opinie o tzw. dziwnej niedyspozycji prezydenta s
insynuacjami"*. Takie dementi musiao oczywicie utrwali opini, e co byo naprawd nie w
porzdku z gow pastwa, tym bardziej, e film raczej nie pozostawia wtpliwoci.
Roztrzsajc t spraw, o ktrej moe powinno si istotnie szybko zapomnie, nie chc wcale
przesdza meritum, ktre do dzi nie zostao ostatecznie wyjanione. Osobicie sdz, e
prezydent Aleksander Kwa-niewski jest czowiekiem na tyle zrcznym, dobrze wychowanym i
inteligentnym, i nie mgbym si po nim spodziewa "wykrcenia numeru" tak idiotycznego,
niszczcego godno gowy pastwa i jego przyszy wizerunek w historii III RP. Moja osobista
opinia nie jest naturalnie wana, podaj j gwoli uzupenienia obrazu. Za pytanie o przyczyn
istotnie dziwnego zachowania si prezydenta - czy by pod wpywem alkoholu czy by chory, jak
twierdzia oficjalnie jego kancelaria - nigdy zapewne nie uzyska odpowiedzi.
W tym przypadku - jak i w kadym, ktry tu przytaczam - nie chodzi o wskazanie materialnej
prawdy, ktrej ustalanie nie jest moj rol. Chodzi mi o przedstawienie charakterystycznego
zachowania si mediw, ktre wol zrezygnowa z wanej wiadomoci politycznej i niewtpliwej
sensacji dla.... wanie, dla czego?
* Owiadczenie ukazao si we wszystkich waniejszych gazetach i byo cytowane w dziennikach
telewizyjnych.
Powodw moe by kilka. Po pierwsze pewni szefowie mediw i pewni dziennikarze nie wyzbyli
si jeszcze do koca zudzenia, e informacja zatajona oznacza, i nic si nie zdarzyo i e
ktokolwiek w to wierzy.
Po drugie - niektre media, sprzyjajce lewicowemu prezydentowi, zdaway sobie spraw, jak
bardzo fakt upicia si w czasie takich zwaszcza uroczystoci moe mu zaszkodzi i nie wiedziay,
jak poda t "piguk" w sposb najbardziej dla prezydenta korzystny.
Po trzecie wreszcie, niektre redakcje nie mogy uwierzy, i takie zachowanie w wykonaniu gowy
pastwa jest moliwe i podejrzeway w caej tej historii jak prowokacj przeciwnikw
prezydenta.
By moe czwartym powodem mg by po prostu strach przed zemst gronej grupy politycznej a z rnych dowiadcze mediw wynikao, e jest to bardzo moliwe.
Tak czy inaczej, nawet krtkie milczenie mediw na temat znany ju wielu ludziom z innych
przekazw (take plotek, czemu trudno si dziwi) wywoa skutek odwrotny od zamierzonego:
utrwali opini, e "co w tym jest", skoro chc to ukry i zamaza.
Ostrono mediw wobec moliwoci dania faszywego wiadectwa jest zawsze chwalebna, cho
oczywicie miar tej ostronoci u nas jest na og wsplnota bd sprzeczno interesw
politycznych (czasem innych, np. ekonomicznych) z postaciami, ktrych informacje dotycz. Chce
si te postacie chroni, lub przeciwnie - pokaza w ujemnym wietle.
Brak odwagi i ch zatajenia wanych informacji z powodw wanie politycznych jest niestety
hab i pozostanie plam w historii polskich mediw po roku 1989. Ich honor zosta wtedy
uratowany przez odwag zespou "FAK-TOW" (i jego kierownika zwaszcza), dziennika prywatnej
TVN. Ju ktry raz z kolei mamy naoczny dowd znaczenia politycznego pluralizmu mediw w
demokracji i argument przeciw nadmiernej monopolizacji mediw.
leszcze kilka przykadw zatajania informacji niewygodnych - tym razem z kraju, gdzie media byy
zawsze symbolem wyszukiwania i upu-liczniania informacji najbardziej ukrywanych przez
zainteresowanych w tym ukrywaniu.
Ot w USA nastpuje dzi powolna, ale staa koncentracja mediw i w ole przemysu
rozrywkowego. Wie si to niestety z prb wymuszania Ulegoci dziennikarzy wobec
koncernw medialnych i podwyszania progu autocenzury dziennikarskiej. Dziennikarze-bojc si
utraty moliwoci awansu i nawet w ogle pracy - coraz czciej skonni s zataja informacje,
niewygodne dla ich szefw. Dawniej byo to wyjatkow rzadkoci
118
Np. w programie "Today" wielkiej sieci telewizyjnej NBC na temat wadliwie dziaajcych zaworw
w amerykaskich elektrowniach atomowych dziennikarze ledczy, twrcy programu, ani sowem
nie wspomnieli, i zawory takie, bardzo niebezpieczne, stosowa w swoich elektrowniach koncern
General Electric. Ten wanie koncern jest od paru lat wacicielem m.in. telewizji NBC.
W 1998 r. szefowie innej sieci -ABC, nie dopucili do emisji programu synnego reportera Briana
Rossa. Program przedstawia amanie prawa pracy i liczne przypadki pedofilii (oczywicie doskonale udokumentowane) w parkach rozrywki, znanych jako Disneylandy. Wacicielem tych
bardziej, e nakazany przez odpowiednie prawa obowizek sprostowa jest zwykle bardzo zrcznie
sprowadzany do niezauwaalnej przez nikogo formalnoci. Np. wielka
gazeta w rzucajcym si w oczy tekcie lub w krzyczcym tytule stwierdza jaki fakt nie istniejcy,
potem po duszym czasie, ma czcionk i gdzie na dalszych stronach ukazuje si sprostowanie,
sformuowane zreszt odpowiednio mtnie i niejednoznacznie. Informacja niesprawdzona "zrobia
ju swoje" i zasiaa wtpliwoci u odbiorcw, a o to przecie chodzio. Jak to si potocznie mwi,
"nie wane, komu ukradli rower, a kto go ukrad" -wane, i "umoczeni" s wszyscy wystpujcy w
sprawie roweru.
Przykady tego rodzaju praktyk zajyby zbyt duo miejsca, ogranicz si wic tylko do jednego,
aktualnego w czasie, gdy pisaem t ksik. Oto w lipcu 2002 r. niespodziewanie poda si do
dymisji polski wicepremier i minister finansw, prof. Marek Belka. Motywowa sw decyzj
"wzgldami osobistymi" (m.in. zmczeniem), cho od dawna byo tzw. tajemnic poliszynela, e
jego usilne starania utrzymania dyscypliny w finansach i w budecie byy niezgodne z polityk
obecnego rzdu i samego premiera, Leszka Millera. Wymuszenie dymisji ministra finansw
dlatego, e usiowa nie dopuci do inflacji i chaosu gospodarczego nie jest informacj, ktr
podaje si spoeczestwu. |ednoczenie wadze zdaj sobie spraw, e nikt nie wierzy powodom,
podawanym oficjalnie. Trzeba wic "puci przeciek", formuujcy inne powody.
I zatem "Trybuna", organ rzdzcej lewicy (oficjalnie nie jest organem Sojuszu Lewicy
Demokratycznej - co w zamiarze rzdzcych ma zwikszy jego wiarygodno) donosi*, i
prawdziw przyczyn dobrowolnej dymisji prof. Belki jest fakt, e zgodnie z obowizujc w
Polsce ustaw lustracyjn**, rzecznik interesu publicznego, obowizany do realizowania tej
ustawy, sdzia Bogusaw Nizieski, zamierza podda lustracji wanie wicepremiera Belk. Wedle
tej samej ustawy, urzdnik, rezygnujcy ze stanowiska (objtego lustracj), lustracji nie podlega.
W ten sposb autor "Trybuny", Marek Baraski sugerowa wprost, i po pierwsze, prof. Belka
wsppracowa z osawion sub bezpieczestwa PRL, no bo skoro rzecznik "lustracyjny"
wystpi z wnioskiem, bd zamierza wystpi o lustracj..., i po drugie, e prof. Belka tchrzliwie
* "Trybuna" z dn. 5 VII 2002 r., w artykule "Dentelmen i kundle" Marka Baraskie-go (ktry sam
by kiedy oficerem SB).
Lustracja oznacza sprawdzenie, czy osoba obejmujca wane i objte lustracj stanowisko w
pastwie nie skamaa w wymaganym owiadczeniu, i nie wsppracowaa z policj polityczn w
PRL, bd z innymi tego rodzaju subami systemu "demokracji ludowej". W ustawie lustracyjnej
nie chodzi wic o zabronienie byym agentom obejmowania wanym funkcji publicznych, ale o
sprawdzenie czy nie skamali twierdzc, i agentami nie byli.
uciek przed kompromitacj, bo po rezygnacji z posady nie podlega ju sprawdzeniu. Jeden strza i
dwa zajce ubite: powd dymisji prof. Belki prawdopodobny (ludzie na og nie przyznaj si
przecie do tego, e byli agentami - donosicielami i nie chc, by to wyszo na jaw, za
spoeczestwo przyzwyczaio si ju, e bycie agentem kiedy nie przeszkadza wcale w
obejmowaniu posad na najwyszych szczeblach dzi), odsunite podejrzenia, i rzd L. Millera nie
chcia mie w swoim gronie osoby bardziej dbajcej o interes pastwa ni o interes rzdzcych* i
wreszcie skompromitowanie samego Belki, ktry zaczyna zyskiwa zaufanie k gospodarczych w
Polsce i zagranic - zaczyna mie autorytet rzeczywisty, nie pozorny. Przy okazji utaro si nosa
prezydentowi, ktry zawsze i do koca popiera prof. Belk.
Na drugi dzie po penym insynuacji artykule "Trybuny" rzecznik interesu publicznego Bogusaw
Nizieski wyda specjalne owiadczenie, e nie prowadzi wobec prof. Belki adnych czynnoci
lustracyjnych. Zadanie zostao jednak wypenione: M. Baraski, dowiadczony w tego rodzaju
insynuacjach, zasia u wielu osb wtpliwoci. 1 znw bardzo dla polskich rodowisk
dziennikarskich charakterystyczna reakcja: jeden z publicystw "Gazety Wyborczej", a wic
przedstawiciel grupy od pocztku i usilnie zwalczajcej lustracj w kadej formie - ju PO
owiadczeniu rzecznika Nizieskiego napisa w komentarzu:
oczerniajcych politykw (tym ostrzej za karze si tych, ktrzy naruszaj wizerunek - godno osoby prywatnej).
Jest oczywiste, e nie chodzi zatem o prby ujawniania zych rzeczy w ogle, ale wanie o i n sy n
u a c j e (od ac. insinuare - "wkra si w czyje zaufanie"; insynuacja oznacza umylne budzenie
podejrze, sugerowanie kamliwe czego zego, w intencji ponienia kogo, zniszczenia jego
wizerunku, w mediach najczciej dla celw politycznych).
Informacje niesprawdzone, kamstwa, powtarzanie plotek itp. s istotnym narzdziem walki
politycznej. Tworzy si cae reportae (sfingowane), pseudodokumentalne filmy i powtarza czyje
sugestie albo kamstwa (jako informacje), by szkalowa przeciwnikw.
Znw tylko jeden przykad. Kiedy jeden z polskich prawicowych politykw, Lech Kaczyski,
zacz odnosi sukcesy i zdobywa szans wyborcze, TVP wyprodukowaa film
pseudodokumentalny ("Dramat w trzech aktach"), posugujcy si oszczerstwem, pochodzcym ze
rde wedle wszelkich regu niewiarygodnych, niesprawdzonych (nieskonfrontowanych) z innymi
rdami i zarzucajcym Lechowi Kaczyskiemu i jego bratu Jarosawowi* bardzo powane
przestpstwa. Manipulacja bya tak oczywista, e Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przyznao
twrcom filmu, Witoldowi Krasuckiemu i Grzegorzowi Nawrockiemu tytu "Hieny roku" (za rok
2001), przyznawany dziennikarzom najdrastyczniej amicym normy etyczne swego zawodu. W
uzasadnieniu nagrody czytamy: "[autorzy] nie zachowali bezstronnoci w relacjach i dokadnoci w
informacjach, nie przedstawili dokumentw, mogcych potwierdzi finansowanie politykw ze
rde FOZZ, ponadto manipulowali materiaami filmowymi" - itd.**
Oszczerstwu - czy w ogle dawaniu faszywego wiadectwa (w mediach) powicono szczeglnie
duo analiz, za przykadami mona zapeni grub ksik. Wrd przykadw mona znale
take te, ktre zostay zakoczone wyrokami sdowymi, bd ugod, czasami jednak bardzo trudno
jest ustali, czy dziennikarz, upubliczniajcy powany zarzut, kierowa si in* Bracia Kaczyscy wytoczyli TVP i twrcom filmu proces cywilny o zniesawienie -nie byo
jeszcze koca procesu, nie wiemy, jaki bdzie ostateczny wyrok. Jednak "sposb przyrzdzenia"
oszczerstwa nie pozostawia wtpliwoci co do intencji filmu.
** Miesicznik ZG SDP "Forum Dziennikarzy", nr 12 z 2001 r.; tzw. afera FOZZ (Fundusz Obsugi
Zaduenia Zagranicznego) bya w latach 90-ych jedn z najwikszych afer korupcyjnych w Polsce.
124.
tencj wypeniania swej misji kontroli wadzy (a tylko nie mg dotrze do dowodw
przesdzajcych, bd niestarannie ich poszukiwa), kiedy za chcia wiadomie poprzez
oszczerstwo zohydzi kogo. Dlatego sdy zwykle nie rozpatruj meritum sprawy, zajmuj si tylko
osdzeniem, czy dziennikarz dotrzyma warunku starannoci w poszukiwaniu informacji.
Oszczerstwo i "dawanie faszywego wiadectwa" jest oczywistym i wielkim naruszeniem etyki
dziennikarskiej (i naturalnie zasad moralnych w ogle). Natomiast wspomniane wczeniej
wykorzystywanie "przecieku" z wanych instytucji naley ocenia wedle okolicznoci i efektu. Sam
"przeciek" moe by podstaw informacji, tekstu czy programu, dziennikarz ma prawo korzysta z
takich rde, a nawet nie trzeba mu z tego powodu czyni zarzutw (bez "przeciekw" nie
ujawniono by wielu powanych afer, cznie ze synn "Watergate", po ktrej ustpi prezydent
USA Richard Nixon). W wypadku korzystania z "przecieku" dziennikarz musi by naprawd
przekonany, e nikt go nie "podpuszcza" i powinien zna i sprawdza swoje rdo przecieku.
Bliskie insynuacji, ale o wiele sabsze s po prostu:
4. Inwektywy i okrelenia-utrwalacze
Dziennikarze czsto posuguj si barwnymi okreleniami, wiedzc, i zapadaj one atwo w
pami i rwnie atwo przyczepiaj si na duej do danej osoby, instytucji czy sprawy, niezalenie
od tego, czy s wyranie niesprawiedliwe i niesuszne, czy te mog zosta uznane za
dopuszczalne. Inwektywy dziaaj na emocje, podobnie jak pewne sceny, drastyczno-ci itp. rzetelni dziennikarze powinni unika dziaania na emocje lub przynajmniej takie efekty redukowa.
Z drugiej strony odbiorcy czsto lubi wanie inwektywy i drastycznoci, a dziennikarzy o ostrym
jzyku uznaj za odwanych i wiarygodnych (trudno w odrnieniu odwagi od braku kultury czy
Chciabym wic jeszcze przypomnie na koniec bardzo znamienny przykad, drastyczny ale majcy
szersz wymow. Oto zastpca naczelnego w tygodniku "NIE" (naczelnym jest wspomniany tu par
razy Jerzy Urban), Piotr Gadzinowski (take pose z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej) tak
okrela spalenie ywcem kilkuset ydw w Jedwabnem (w stodole, w ktrej ich zamknito):
"faszerowanie ydami stodoy na gorco". Taki jzyk wiadczy nie tylko o stosunku do wyjtkowo
ohydnej zbrodni ludobjstwa, ale o kompletnym braku wraliwoci i sprzeniewierzeniu si
podstawowym normom etyki dziennikarskiej (i chyba w ogle ludzkiej). rodowisko polskich
dziennikarzy powinno co takiego stanowczo i solidarnie potpi. Czyni to tylko nieliczni, za
szczeglnie zasuona w zwalczaniu wszelkich przejaww antysemityzmu "Gazeta Wyborcza"
zamieszcza ... wywiad z P. Gadzinowskim na tematy polityczne*. Oceniam to jako przejaw
oglnego ju upadku etyki dziennikarskiej i zreszt klasyczny przykad wspomnianej asymetrii w
ocenach (bo za takie sowa, jakich uy Gadzinowski kogo z obozu prawicy wykluczono by - i
susznie - z grona osb godnych miana dziennikarza).
Rozumiemy, e problem kamstw historycznych i antysemityzm w Polsce ma bez porwnania
gbsze i szersze znaczenie. Przywoujc tu pewne przykady w punkcie powiconym
insynuacjom, inwektywom i specyficznemu jzykowi agresji i ponianiu, chc jedynie wskaza,
jaki ma to wpyw na wiadomo spoeczn. Chodzi o to, i same konstrukcje jzykowe
* "Gazeta Wyborcza" z 8 VII 2002 r. Dziennikarz "Gazety" rozmawia z "publicyst" z "NIE" jakby
nic si nie stao. Zapewne z takimi sowami, jakimi posuy si P. Gadzinowski w okreleniu
ludobjstwa, polemizowa nie naley w ogle, ale te nie wolno przechodzi nad tym do porzdku
dziennego i rozmawia z kim takim, jak z godnym wysuchania politykiem. Wida wyranie z
licznego przywoywania w "Gazecie" opinii P. Gadzinowskiego, e jego wypowied (kto inny
byby ostro napitnowany za brutalny antysemityzm) zostaa wyjtkowo atwo wybaczona.
wyraeniem "czerwony led" (red herring), bo czerwony led musi zwrci uwag. Czasem
"czerwonym ledziem" jest insynuacja, obniajca presti niewygodnych osb czy grup. Zwracajc
gwatownie uwag publicznoci, insynuacja taka "przykrywa" wielkie nawet zasugi tych osb czy
grup, nie pozwala sprawiedliwie ich zasug wyway. Wwczas jednak mamy do czynienia z
wczeniej opisanym rodzajem manipulacji.
Metod "czerwonego ledzia" stosuj i sami politycy - podrzucajc dziennikarzom tematy
frapujce, ale zastpcze, i ci dziennikarze, ktrzy wycigaj "czerwonego ledzia" w celu
odwrcenia uwagi od tematw niewygodnych.
Odrnienie "czerwonego ledzia" od zwykych typowych sensacji, zwaszcza telewizyjnych, nie
jest proste i wymaga do gbokiej znajomoci problematyki politycznej, gospodarczej i spoecznej
danego kraju. Jest to, jak wiadomo, przywilejem tylko niewielkiej czci spoeczestwa. Niektrzy
znawcy polskiego ycia politycznego podejrzewaj, i rozdmuchana u nas w latach 2001/2002
sprawa chuligaskich zachowa wspomnianego Andrzeja Leppera, przywdcy "Samoobrony" jest
swoistym "czerwonym ledziem", majcym odwrci uwag od rzeczywistych przyczyn sukcesw
kogo takiego i od rde jego siy politycznej i ... sporych zasobw finansowych. Co oczywicie
nie oznacza, e zachowania A. Leppera nie byy chuligaskie, albo e naleaoby je przemilcze.
Chodzi o to, e przyczyn tych zachowa nie jest chyba tylko charakter przywdcy "Samoobrony"?
Podobnie miaoby by z dugotrwa afer medialn wok wpowadze-nia przez byego ju ministra
zdrowia zmian finansowania lekw dla ubezpieczonych (do dzi nie wiadomo, czy leki w istocie
staniay, czy te podroay - cho wydaje si wrcz niewiarygodne, i dociekliwi dziennikarze nie
mog tego ustali). "Afera lkowa", rozptana przez ministra zdrowia miaaby by "czerwonym
ledziem", odwracajcym uwag opinii publicznej od kierunku kolejnych zmian w subie zdrowia.
Pewne cechy "czerwonoledziowoci" - cho z pewnoci nie zastosowanej wiadomie - wykazuje
te tzw. afera ze sprzedawaniem "skr" ("skr" okrelano w niektrych placwkach pogotowia
ratunkowego ... zmarych pacjentw). Chodzi o sprzeda za spore pienidze informacji o zmarych
zakadom pogrzebowym, ktre walcz wszelkimi sposobami o pozyskanie klientw. W chwili,
kiedy o tym pisz, nie ustalono, czy prawdziwy jest zasadniczy zarzut przeciw niektrym zespoom
pogotowia - o dobijanie chorych (przez nieudzielenie im waciwej pomocy lub nawet przez
dokonywanie morderstw!) po to, by mie wicej "skr" do sprzedania.... Wydaje si to wrcz
niemoliwe, ale wiemy, e w dzisiejszym wiecie moliwe jest wszystko i okae si pewnie jeszcze
wiele rzeczy "niemoliwych"*. Rzecz w tym, e spoeczne reakcje, wywoane t afer - czyli
spadek zaufania w skali kraju do pogotowia, strach przed pogotowiem, nienawi do lekarzy i
pielgniarzy (czemu oczywicie nie mona si dziwi) przesoniy w swoim czasie opinii publicznej
waciwe przyczyny istotnej degrengolady polskiej suby zdrowia i strasznego obnienia si
standardw etosu jej pracownikw.
Sprawa oskare wobec pogotowia nie ma jeszcze, jak wspomniaem, finau sdowego i nie chodzi
w adnej mierze o to, e dziennikarze powinni ukry bd tuszowa dziaania osb czy instytucji.
Przeciwnie, w tym wypadku jest to pozytywny przykad dziennikarstwa ledczego, ujawniono
* Jednemu z lekarzy pogotowia w odzi postawiono zarzut zabijania chorych, bd nieudzielania
im pomocy, by zmarli - proces trwa. Chcielibymy, by by to przypadek wyjtkowy...
wyjtkowo ohydne postpowanie osb, odpowiedzialnych za chorych. Chodzi wszake i o to, i nie
jest dla publicznego ycia dobrze, kiedy sensacyjne zbrodnie nie s osadzane w szerszej dyskusji na
temat ich przyczyn i rzeczywistego zasigu, a suszny spoeczny gniew podsycany jest i kierowany
przeciw caemu rodowisku (w tym wypadku suby zdrowia). W tak spoecznie znaczcych
sprawach rzeczowo, nieuoglnianie i brak podsycanej sensacji bardzo by si przyday. Nb.
zwrcia na to uwag Rada Etyki Mediw, nie jestem wic w swej opinii odosobniony.
Jak wida z powyszych przykadw, pojcie "czerwonego ledzia" jest dwuznaczne i jeszcze raz
powtrz - trudno ustali, co jest wiadomie podrzuconym opinii "czerwonym ledziem", a co jest
wywoane po prostu przez ogromn skonno do rozdmuchiwania sensacji i przycigania uwagi do
danego rodka przekazu, bd przez trudno dokonania gbszej analizy danego wydarzenia.
Wszystko za razem nie oznacza - powtarzam - e naley co ukry przed spoeczestwem - naley
tylko dobrze wywaa proporcje. Przewidywa konsekwencje w szerszym wymiarze.
7. Metoda autorytetw pozornych
Ju wczeniej wspomniaem o niezwykle istotnej roli "przywdcw opinii publicznej", to znaczy
osb, ktrych opinie mog z rnych powodw mie ogromny wpyw na opinie caych
spoecznoci.
Owych "przywdcw opinii" nazywa si najczciej po prostu autorytetami - i s to osoby
powszechnego zaufania, z ktrych opiniami powinnimy i chcemy si liczy. Na pozycj autorytetu
moralnego w danym spoeczestwie zasuyli sobie caym swoim yciem i zwaszcza godnym i
odwanym zachowaniem w sytuacjach trudnych. Zrozumiae, e czowiek z takim autorytetem
moe by albo niezwykle grony dla jakiej grupy interesw (bo j moe skutecznie zdemaskowa),
albo wanie poyteczny (bo tak wielki autorytet jest z nami). Wobec tego bezwzgldni politycy i
suce im media czsto s skonne do niszczenia autorytetw niewygodnych. Na przykad synna
sprawa z preparowaniem zarzutw, deprecjonujcych dobre imi wielkiego poety Zbigniewa
Herberta (bo jest "zbyt niezomny" i odwany w swych ocenach rzeczywistoci politycznej w
Polsce i nigdy nie zhabi si wspprac z reymem "komunistycznym" - co byo nie do zniesienia
dla wielu polskich intelektualistw i pewnych wspczesnych grup, gotujcych si do wsppracy z
postkomunistami). Albo przekrcanie opinii wielkiego pisarza, dziaajcego na emigracji Gustawa
Herlinga-Grudziskiego, niedopuszczanie do druku jego sprostowa itp. Oba te przypadki s
klasyczn
prb obniania rangi autorytetu, ktrego pogldy s wyjtkowo niewygodne i nawet niebezpieczne
dla czyich interesw politycznych. Trudno akurat w takiej pracy bliej opisa histori zwalczania
wspomnianych pisarzy, wymaga to dokumentacji bardzo szerokiej i sporego ta historycznego. Obaj
pisarze ju nie yj, nie mona wic uzyska ich bezporedniego stanowiska, za publicyci, ktrzy
dopucili si wobec nich nieprawoci, oczywicie wszystkiemu zaprzecz i cakowicie "wykrc
kota ogonem" - jak czynili to dotd. Nie mogc w tym miejscu przedstawi penej dokumentacji,
chc tylko zwrci uwag, i dziwnym zbiegiem okolicznoci deprecjonuje si u nas gwnie
autorytety z krgw bliskich prawicy, za wybacza najchtniej i najczciej wszelkie saboci tym z
krgw liberalnej lewicy.
jednak z rnych wzgldw niszczenie "niedyzpozycyjnego" autorytetu jest bardzo trudne, metod
bez porwnania atwiejsz jest po prostu kreacja autorytetw pozornych i zarazem "susznych". Dla
mediw nie jest to trudne: autorytetem staje si po prostu osoba wylansowana i moliwie czsto
pokazywana (cytowana) w mediach jako autorytet wanie. Tym bardziej, i spoeczestwo (opinia
publiczna) myli "bycie autorytetem moralnym" z "byciem intelektualist", a nawet z byciem w
ogle kim znanym -np. ekspertem, menaderem, politykiem czy choby znanym aktorem,
piosenkarzem - idolem modzieowym. Zwaszcza za ekspertom (szczeglnie tym dyspozycyjnym,
zawsze gotowym do potwierdzenia jakiej politycznej tezy) nadaje si rang autorytetu, cho czsto
nie maj zbyt wysokiej rangi w swoich wasnych rodowiskach zawodowych.
Ekspert moe nam jasno wyjani, o co chodzi w danej informacji, jakie s moliwoci rozwizania
danego problemu i jakie bd ewentualne skutki danego rozwizania. Ale ekspert nie powinien
okrela, co jest norm moraln i peni wanie roli autorytetu spoecznego. Chyba, i z innych
wzgldw zasuy na to miano.
Tak, czy inaczej, mamy do czynienia z sytuacj, w ktrej media masowe maj pozycj
miarodajnego gremium, decydujcego o tym, kto powinien by autorytetem, a kto nie powinien nim
by. Podobnie jest z autorytetem wartoci, instytucji, tradycji. Wszystko mona dzi omieszy,
podway, zniszczy - bd wanie wylansowa.
Metoda nabierania odbiorcw "na autorytet" lub na "niezalenego eksperta" jest niezwykle
skuteczna i czsta i bardzo jest trudno pomc opinii publicznej w rozpoznawaniu autorytetw
pozornych i dyspozycyjnych ekspertw. Dobr rad moe by taka: trzeba dostrzec, kogo dani
leszcze ostatni przykad: gwny dziennik Telewizji zwanej publiczn podaje straszn informacj* o
kobiecie, ktra - bdc bezrobotna i w ndzy - zabija wasne dzieci, by oszczdzi im strasznego
losu (a bezrobocie i ndza s oczywicie spucizn po czterech latach rzdw prawicowej koalicji).
Wezwany jako ekspert psycholog spoeczny powiada, e w warunkach ndzy i bezrobocia takie
rzeczy si zdarzaj, informacja zostaje uwiarygodniona, tym bardziej, e wezwany psycholog
niemal zawsze komentuje w takich przypadkach wydarzenia, jest wic ju postrzegany jako
autorytet moralny i naukowy. Na drugi dzie inne (prywatne) telewizje i wiele gazet, docierajc do
okolicznoci tragedii wyjaniaj, i matka - zabjczyni wasnych dzieci, bya chora psychicznie, a
rodzina nie ya w ndzy, oboje rodzice pracowali. Takie rzeczy (niedokadno informacji) w
pierwszej wersji si zdarzaj, czste jest te wykorzystanie takich informacji do "przyoenia"
przeciwnikom politycznym, czsto te usuni eksperci bez sprawdzenia potwierdzaj "polityczn"
interpretacj faktu. Nie w tym rzecz zatem, e tak si w ogle stao, ale w tym, e ani autorzy
przekamania, ani ich dyspozycyjny ekspert nie sprostowali faszu, ktry zosta przecie
wykorzystany politycznie i przetrwa w pamici wielu ludzi jako prawda.
8. Lansowanie amnezji historycznej
Manipulacj o niezwykle szerokim i gbokim zasigu jest wykorzystywanie historii w
propagandzie politycznej - jedna z najstarszych metod osigania celw politycznych. W systemie
sowieckim osignito doskonao w faszowaniu historii, przy tym nie wahano si nader czsto
zmienia rwnie treci samych kamstw - wobec uznania np. za wroga kolejnego dziaacza partii
(wwczas jego spreparowane bohaterskie wyczyny zmieniay si w spreparowane zbrodnie i
zdrady). Przykadem mog by kolejne wydania Krtkiego kursu historii WKP(b) bd kolejne
wydania encyklopedii radzieckich czy po prostu podrcznikw historii. By moe kolejne wersje
Krtkiego kursu... mogyby suy uczniom i studentom do poznawania, jak mona faszowa
histori.
W krajach byego bloku sowieckiego po odzyskaniu suwerennoci i wyzwolenia si z pt ideologii
monopartyjnej do szybko opracowano nowe podrczniki i prbowano pozby si kamstw na
temat historii najnowszej. Pojawio si natomiast nowe zagroenie, jest to zagroenie powszechn
amnezj na temat niedawno minionych czasw i narzucan zmian ocen rnych wydarze
historycznych, dziaa instytucji i osb. Zmiany w ocenach wydarze hi*Wdn. 9 VIII 2001 r.
storycznych nie s niczym zaskakujcym, zwykle nastpne pokolenia maj inne spojrzenie na
miniony czas. W tym przypadku chodzio jednak o przygotowanie gruntu do przyjcia pewnych
koncepcji politycznych.
W Polsce silne orodki opiniotwrcze zamierzay przede wszystkim rozmy jakkolwiek
odpowiedzialno za zo, uczynione przez wiadomych przedstawicieli ideologii komunistycznej,
"przedstawi" oceny przeomowych wydarze w najnowszej historii Polski i przygotowa grunt do
takiej interpretacji historii, ktra pozwoli na sojusz pozostaoci po PZPR z by lewicowo-laick
opozycj z kocowych lat PRL. W tym celu trzeba byo dokona przewartociowania ocen:
usprawiedliwi postawy i rozmy winy funkcjonariuszy monopartii i ich "zbrojnych ramion" w
postaci rozgazionych sub jawnej i tajnej policji politycznej. Wmwi spoeczestwu, i "kady
by wspwinny" nieprawoci systemu, a nadto przecie lata niesuwerennej Polski przyniosy- obok
bdw i wanie nieprawoci - oglny wzrost poczucia bezpieczestwa spoecznego i rozwj kraju
(spowolniony, ale istotny). Z drugiej za strony deprecjonuje si lub cakiem zaciera istnienie
zasadniczych rnic politycznych w wczesnej opozycji - i tylko nurtom usiujcym "zreformowa"
socjalizm, w kadym razie lewicowym, przyznaje si zasadnicz, jeli nie jedyn rol w odzyskaniu
prezenterka TVP na tle obrazw z tej wizyty komentuje: "Amerykanie wysali przeciw
partyzantom, walczcym z reymem poudniowo-wietnamskim swe wojsko" -i dalej: "Clinton nie
przeprosi jednak za wojn".
Zakamanie historii w tym krtkim komentarzu jest wyrane. Nikt przecie nie pamita, e
sojusznik USA, demokratyczny (przynajmniej w porwnaniu z Wietnamem Pnocnym) Wietnam
Poudniowy zosta pierwszy zaatakowany przez armi pnocnowietnamsk i USA byy wrcz
zobowizane do pomocy sojusznikowi. Mona toczy spr o to, czy Ameryka powinna zostawi
bez pomocy sojusznicze pastwo i wyda je na up agresji komunistw z pnocy. Trzeba uzna, e
koszty tej wojny byy za wysokie, a w wojnie doszo do zbrodni ludobjstwa (z obu stron) - ale nie
mona podawa zakamanej wersji historii. Rwnie wcale nie jest oczywiste, czy to Clinton mia
przeprosi za t wojn, czy agresorzy?
Niezalenie od lansowania konkretnych faszw historycznych, ukryci deprawatorzy staraj si w
szerszym zakresie narzuci tez o nieistnieniu w historii prawdy i faszu (nie w sferze faktw
wprawdzie, cho i te mona faszowa, jak si da). Chodzi o to - powiadaj nam, e nie wolno
patrze na histori z punktu widzenia sprawiedliwoci, prawdy i moralnoci, bo wszystko zaley od
postawy oceniajcego i jego pogldw. Myl, e na miejscu bdzie przytoczenie sw wielkiego
amerykaskiego poety Walta Whitmana*. )ego zdaniem, wanie sprawdzianem demokracji jest to,
czy zdoa ona stworzy "panteon bohaterw, postaci, dokona, cierpienia, pomylnoci i zego losu,
chway lub niesawy wsplnych dla wszystkich, typowych dla wszystkich".
W naszej modej polskiej demokracji doprowadzono do rozbicia tego wsplnego panteonu. Nie
wiem, czy jest to sytuacja odwracalna.
Do innego rodzaju manipulacji naley w tej typologii 9. Operowanie lkiem, agresj i seksem.
Dowodziem ju wczeniej, e uzyskiwanie wysokiej ogldalnoci (su-chalnoci, czytelnictwa)
zwizane jest z nasyceniem przekazw scenami drastycznymi, wywoujcymi lk, wizanymi z
seksem i agresj.
Istnienia owego nasycenia nie ma chyba potrzeby wspiera wybranymi przykadami - jest ono po
prostu udowodnionym przez badania faktem.
* Walt Whitman y w latach 181 9-1892. )ego gwnym dzieem jest zbir poezji pt. dba trawy.
Natomiast pytaniem pozostaje: jaki rzeczywicie wpyw ma tak dua liczba scen drastycznych na
telewidzw, zwaszcza modych? Od dawna dowiedziono, e istnieje wspzaleno pomidzy
nasyceniem programw tv scenami przemocy i agresji, z rzeczywist skonnoci do przemocy i
agresji w yciu, jednak pozostawao spraw dyskusyjn, czy to wanie obecno owych scen w
telewizji wywouje u ogldajcych takie skonnoci, czy raczej wielu ludzi ma takie skonnoci
wrodzone i dlatego lubi oglda sceny przemocy na ekranach. W 2002 r. w dylemat zosta - jak
si zdaje - rozstrzygnity. Zesp badaczy (Instytut Psychiatryczny Stanu Nowy Jork i Uniwersytet
Columbia w Nowym Jorku - zespoem kierowa Jeffrey Johnson) na podstawie cile naukowych
bada*, prowadzonych przez 25 lat, ustali, i istnieje bardzo powany, demoralizujcy wpyw scen
drastycznych na zachowania si dzieci i modziey - niezalenie od ich rodowiska, wychowania,
poziomu ycia, stanu rodziny itd. W dodatku ustalono, e ogldanie brutalnych programw dziaa
jak... bomba zegarowa. W tym sensie, i np. 14-Iatek, ogldajcy czciej takie programy w sposb
statystycznie znaczcy zwiksza swoj szans na to, e wejdzie w konflikt z prawem w wieku lat
20. O ile spord 14-latkw, ogldajcych tv tylko 1 godzin dziennie ok. 6% wykae agresj i
zachowania aspoeczne w wieku ok. 20 lat, o tyle spord ogldajcych programy do 3 godz.
dziennie w konflikt z prawem wejdzie 22,5 %, a ponad 3 godziny-a 30 %. S to dane ju
niepodwaalne, a wspieraj je inne, dotyczce rnych grup wieku.
W wietle najnowszych bada naukowych wsparcie zyskaa koncepcja amerykaskiego socjologa
Alberta Bandury z lat 70-ych**. Wedle jego teorii spoecznego uczenia si agresji - zachowania
agresywne s wyuczonym, czyli nabytym sposobem zachowa. Owo wyuczenie dokonuje si przez
obserwacj i naladowanie (w przypadku "uczenia przez telewizj" - przez obserwacj i
sympati czy antypati. Z punktu widzenia technik perswazyjnych jest to bardzo wane - i fakt ten
wanie bywa czsto wykorzystywany).
Przy okazji warto zapamita i tak zasad: w telewizji zwaszcza forma przewaa nad t re c i ,
emocje dominuj nad intelektem. Dlatego - powtarzam - forma prezentacji czegokolwiek i
kogokolwiek ma wielkie znaczenie: "JAK" bywa waniejsza ni "CO", a wiadomo, e jakoci
obrazu i nawet zachowaniem osoby wystpujcej w telewizji stosunkowo atwo jest manipulowa.
10. Symulacja obiektywizmu i neutralnoci
Neutralno i obiektywizm s jak wiadomo jednym z gwnych przykaza etyki dziennikarskiej.
Chodzi po pierwsze o to, by absolutnie nikogo nie urazi, co prowadzi zreszt do znanego
wynaturzenia w postaci [przedstawionej pniej, tzw. poprawnoci {correctnes}], zarwno
politycznej, jak i wszelkiej innej. Efektem tego jest niemoliwo adnej oceny czegokolwiek,
niemoliwo obrony jakichkolwiek wartoci (bo inni mog ich nie uznawa) i traktowanie
wszystkiego na rwni.
Po drugie, owa skdind szlachetna i suszna tendencja udzielania gosu na rwnych prawach
wszystkim stronom konfliktu odsuwa przecie jednak na bok pytania o prawd. Wane jest tylko,
eby neutralnie informowa, cho bardzo czsto, zwaszcza w wypadku istotnych kontrowersji
politycznych, racje wszystkich stron nie mog by jednoczenie prawdzi140
we. A nawet w dzisiejszych czasach jest moliwe, ewszystkie na raz strony kami lub myl si.
Ale dziennikarz, w ogle rodek przekazu, zwaszcza telewizja, musi czy powinna (zgodnie z
zasad profesjonalizmu), przestawia wszystkie opinie tak, jakby miay jednakow wag. Jest to
przecie jeden z fundamentw demokratycznej dyskusji!
Bybym ostatnim, ktry chciaby zniszczy ten fundament. Proponuj tylko zwrci uwag na
autentyczny dylemat, by moe najtrudniejszy ze wszystkich dylematw telewizji. Ot owa
"ostateczna neutralno", polegajca na przyznawaniu w szystki m jednakowych moliwo- c i
(wszystkim, ktrzy uczestnicz w przekazach TV, wic tak naprawd wcale nie wszystkim!)
prowadzi do tego, i nikt nie jest w stanie, a nawet nie moe w ogle wskaza demagogii, faszu,
pprawd, znieksztace rzeczywistoci. To z kolei prowadzi do wniosku, e prawdy nie ma, a
zasady nawet sprzeczne, s rwnorzdne. Maj tak sam warto moraln i merytoryczn.
Kady ma wasne wartoci, ktre mog by odwrotne u innych - i taki stan rzeczy odbieramy ju
jako normalny.
Niele wyraaj to sowa wspczesnego proroka postmodernizmu (po-nowoczesnoci?) filozofa
Richarda Rorty'ego:
" Coraz trudniej znale pedantycznego nudziarza, ktry wierzy *' jeszcze w tak przestarzae
pojcia, jak rzeczywisto czy prawda".obiektywizm i neutralno - jako przejaw starannoci o
rzetelno i zgodno z podstawowymi zasadami etyki dziennikarskiej - s jak najbardziej podane
i powinny by cenione, bo wiadcz o wiarygodnoci dziennikarza i przekazu. W tym miejscu
zwracam tylko uwag, i symulacja obiek- ; tywizmu i neutralnoci, ktr mona osign rnymi
zabiegami technicznymi, jest niezwykle trudna do wykrycia. Manipulacja taka polega przede j
wszystkim na spenieniu pewnych, formalnych wymaga obiektywizmu (np. zapraszanie do
dyskusji obrocw i przeciwnikw danego rozwizania w rwnej liczbie, dawanie im do
wypowiedzi tyle samo czasu itd.), przy niezachowaniu obiektywizmu w gbszych znaczeniach
przekazu (np. dyskutanci rni si przynalenoci do partii, ale ideowo ich pogldy s tosame, o
czym odbiorca nie wie. Bd do wygaszania osdw moralnych zaprasza si osoby, ktre same
powinny podlega negatywnemu osdowi moralnemu, a przynajmniej nie powinny mie prawa do
pouczania innych. Rwnie sposb pytania moe by tylko pozornie obiektywny - itd.).
Nawet sam fakt, i osoba, starajca si nie kama i mwica rzeczy wane i mdre ma tyle samo
czasu do wypowiedzi, co osoba ewidentnie
Aa
kamica, demagogiczna lub po prostu mwica brednie - myli odbiorcw (nie wszystkich, ale zbyt
wielu!). Dlatego tak wan rol odgrywa prowadzcy dziennikarz i tak wiele zaley od jego wiedzy
i sumienia.
I I. Mieszanie postulatw politycznych z obiektywizacj rzeczywistoci
Nie chodzi tu tylko o ulubion metod niektrych dziennikarzy i politykw, by utrudnia
odbiorcom rozrnienie pomidzy faktem a interpretacj f a k t u, nie oddziela informacji od
komentarza itd. Jest to sprzeczne z etyk i naley do raczej "grubych" (mao subtelnych)
manipulacji. Bardziej subtelne (jeli na miejscu jest w ogle mwienie o subtelnoci w przypadku
okamywania ludzi) jest przedstawianie postulatw politycznych w takiej postaci, jakby byy one
wynikiem obserwacji rzeczywistoci, obiektywn jej syntez, a najlepiej wynikiem bada nauk o
wy c h. W byym reymie PRL by to stay zabieg propagandowy, wspierany take daniem "opinii
publicznej" (ktrej w ogle w PRL przecie nie uznawano, a tylko w razie potrzeby wspierania
wadzy czy potpiania sprzeciwu wobec jej zachowa odpowiednio preparowano - np. synne
wypowiedzi robotnikw przeciw "wichrzycielom" i "chuliganom" po stumieniu buntw
robotniczych w 1976 r., albo przeciw "syjonistom" z 1968 r.).
Postulat polityczny bywa najczciej propozycj rozwizania jakiego problemu i moe by
propozycj rozsdn albo nie, moliw do spenienia albo nie, o skutkach bardziej lub mniej
przewidywalnych i zawsze jest wyrazem oglniejszejjdeologii i polityki grupy, ktra postulat
wysuwa. Jeli wic dziennikarz mwi nam, e dany postulat, propozycja jest rozwizaniem, ktre
dana opcja polityczna uwaa za najlepsze z takich to a takich wzgldw, a ktry moe rodzi skutki
i dobre i ze (takie to a takie) i ktry wymaga pewnych zachowa, postaw itd. - mamy do czynienia
z informacj rzeteln i dziennikarzem uczciwym. Jeli si natomiast sugeruje, i dana propozycja
jest najlepsza i jedyna, e takie rozwizanie rodzi wycznie pozytywne nastpstwa i nie wymaga
od nas adnych powice, a w dodatku jest wspierane przez wszystkich ekspertw - musimy by
nieufni, moemy mie do czynienia z dziennikarzami dyspozycyjnymi.
12. Technika schlebiania
Manipulacja bardzo prosta, wykorzystujca ludzk skonno do prnoci. Polega na subtelnym
(lub mniej subtelnym ...) sugerowaniu, e np.
"kady rozsdny musi uzna, e" - i tu wymienia si postulat polityczny lub opini polityczn
wasnej grupy.
Technika schlebiania odbiorcom danego przekazu bywa w literaturze przedmiotu nazywana
ingracjacj. Polega na zaskarbianiu sobie ask u odbiorcw przekazu. Chodzi o "przymilanie si" i
dziki temu wywoywanie do "swoich" politykw i ich decyzji uczu pozytywnych. Inn form
ingra-cjacji jest schlebianie samym politykom (naturalnie "swoim") i ich koncepcjom przez
zwikszanie atrakcyjnoci ich prezentacji.
Techniki schlebiania s najczciej stosowane w czasie kampanii wyborczych, kiedy to "kupuje si"
ludzi rnymi obietnicami czy schlebianiem wanie. W argonie dziennikarskim (i nie tylko- bo to
wyraenie ju zadomowione w jzyku polskim) nazywa si to "wazeliniarstwem" lub wprost
"wazelin".
Jak wida, rodzajw manipulacji, czyli medialnych sposobw faszowania rzeczywistoci jest
sporo, mona wymieni ich o wiele jeszcze wicej i zastosowa inne podziay. Najczstsze i
najprostsze s jednak manipulacje zwizane z sam informacj (z jej przekazem, czyli po prostu z
informowaniem ludzi przez media). Wymieni najwaniejsze z nich:
1. Operowanie informacj nieprawdziw (czyli po prostu kamstwo),
2. Zatajanie informacji prawdziwej (czyli zatajanie prawdy),
3. Operowanie informacjami mniej wanymi z pominiciem najwaniejszych,
4. Przedstawienie informacji bardzo wanych jako mao wanych lub wrcz niewanych i
odwrotnie,
5. Operowanie informacj tak przygotowan, by bya wieloznaczna i niejasna. Bywa to te
nazywane fabularyzacj, co oznacza "rozmywanie informacji" przez dorabianie rnych
byego dziaacza PZPR i byego ministra kultury w PRL, Jzefa Tejchm. Ten za bez ladu
zaenowania przyzna, i bya to jego ulubiona lektura i stale czytywa to pismo.
). Tejchma uwaany by za "partyjnego liberaa" i jako minister kultury wypada na tle innych
ministrw kultury pozytywnie. Nie mniej by wysokim funkcjonariuszem wadz PRL (m.in. nawet
wicepremierem i czonkiem Biura Politycznego KC PZPR). Doskonale wiedzia, e za czytanie i
przechowywanie paryskiej "Kultury" grozio wizienie, a wielu opozycjonistw poddano represjom
za rozpowszechnianie tego pisma.). Tejchma otrzymywa "Kultur" spord egzemplarzy
skonfiskowanych przez SB, ale mniejsza o rdo. Chodzi o to, e odpytywanie akurat PRLowskiego dostojnika o "Kultur" jest wysoce niestosowne i wiadczy o cakowitym braku
historycznej orientacji albo przeciwnie: waniemia rozmowa z). Tejchma miaaby w zaoeniu
tworzy wraenie, e przeladowania za czytanie "Kultur/' byy w ogle niegrone, albo wrcz
wcale ich nie byo. Sama za "Kultura" nie moga by a tak wakim orem walki przeciw
zakamaniu i zniewoleniu.
Niezalenie od rzeczywistych intencji osb, ktre w TVP w ten sposb uczciy "Kultur", celem
byo "rozmycie" pewnej historycznej prawdy. Pozostaje te kwestia zwykej kultury...
Sam ten "przypadek medialny" jest drobiazgiem, niewielu go zauway, niewielu to w ogle
obejdzie. Problem polega na tym, e jest to tylko drobna ilustracja pewnej metody, ktra - te
niezauwaalnie - staje si (w mediach publicznych przede wszystkim) form edukacji historycznej,
form przypominania przyszoci.
Kto kontroluje...
"Kto kontroluje przeszo, kontroluje przyszo".
George Orwell, haso ze synnej powieci "Rok 1984"
" Ci, ktrzy nie pamitaj i nie chc pamita o przeszoci, s skazani na jej powtarzanie".
Gustaw Herling-Grudziski
Sensacje...
"wiat jest najbardziej sensacyjnym miejscem, a jego sensacje musz by sensacyjnie
sprzedawane".
|ohn Pulitzer
Dziennikarz, wsptwrca w USA tzw. prasy bulwarowej
- jednoczenie dentelmen starej daty, fundator synnej nagrody,
przyznawanej dziennikarzom i pisarzom w USA od 1917 r.
Byoby wyjtkowo ciekawe, gdyby |ohn Pulitzer, zmary w 1911 r.,
mg nam dzi powiedzie czy istniej i jakie s - granice sensacji.
Dylemat reklamy
3 1 stycznia 2003 r. w "Rzeczpospolite/"' ukazaa si kolumnowa reklama, bdca w istocie
artykuem. Opatrzono j nadtytuem: "Stowarzyszenie Kultury Chrzecijaskiej im. Ks. Piotra
Skargi przedstawia swoje stanowisko w wanej debacie narodowe/"' i tytuem: "Przystpienie do
Unii Europejskiej: deska ratunku czy pocaunek mierci dla chrzecijaskiej Polski?"
Zaczn od sprawy oglniejszej, odkadajc na razie spraw tej konkretnej reklamy. Jak pamitamy,
w czerwcu 2003 r. odbyo si referendum narodowe w sprawie przystpienia Polski do Unii
Europejskiej - jego wynik przesdzi zwycistwo zwolennikw tego przystpienia. Przedtem w
mediach odbywaa si dyskusja na ten temat... wanie, czy bya to naprawd dyskusja? O wiele
rzadziej mona byo pozna argumentacj przeciwnikw Unii, a jeli ju, to raczej z tekstw
przemiewcw (skdind sporo argumentw owych przeciwnikw nie nadawao si do powanej
dyskusji, a niektre ich argumenty czyniy w ogle wraenie wymylonych specjalnie po to, by
omieszy niech do Unii, czyli podwaa wasne tezy. Czasem teksty przeciwnikw Unii czyniy
wraenie, jakby byy wrcz spowodowane dziaaniem obcych sub specjalnych).
Nigdy nie kryem, e byem i jestem gorcym zwolennikiem przystpienia mego kraju do Unii, co
uwaam za nasz ostatni ju, wielk histo-
ryczn szans. Nie mniej, uczciwo wymagaa (wymagao tego zreszt dobro samej sprawy), by
pozna prawdziwe niepokoje polskich przeciwnikw Unii. Owi przeciwnicy stanowi jak cz
polskiego spoeczestwa, choby ma, i mieli prawo do przedstawienia swojej opinii - na tym
polega demokracja i wolno sowa. Analiza zawartoci mediw z tego czasu nie pozostawia
wtpliwoci: media (te gwne, opiniotwrcze) prowadziy ostr kampani perswazyjn "za Uni" i
unikay, jak mogy, wyraania opinii jej przeciwnikw.
Jestem za tak kampani, ale mamy klasyczny dylemat: media w tym przypadku dobrze rozumiay
rzeczywisty interes pastwa i dobro spoeczne polskiej wsplnoty. Jednak rwnoczenie uchybiy
zasadzie penego wyraania opinii publicznej w rnych jej opcjach, choby nieduych ilociowo i
skrajnych czy niemdrych. Jest to dylemat znany i czsty - i nie rozstrzygniemy go tutaj - poddaj
tylko rzecz do przemylenia: czy mona w jakikolwiek sposb cenzurowa rzeczywicie istniejce
w spoeczestwie pogldy, jeli szczerze i nie bez powodu uwaa si, i s to pogldy szkodliwe w
wymiarze racji stanu? Osobicie uwaam, e nie mona - naley informowa o wszystkich
pogldach, ale te obowizkiem dziennikarza jest zaopatrzy je we wasny (wyranie oddzielony)
komentarz. Inaczej: czsto trzeba POLEMIZOWA i wolno to czyni, nie wolno PRZEMILCZA!
Wracam teraz do wspomnianej reklamy: nie wiedziaem wtedy, co to jest "Stowarzyszenie im. P.
Skargi", kogo reprezentuje, jaki ma do niego stosunek Koci (skoro okrela si jako
"chrzecijaskie"). Potem dowiedziaem si, e "SPS" nie ma prawa do okrelania si w ten sposb
i e w ogle jego proweniencja nie jest zbyt jasna. Powinno si o tym napisa w komentarzu, ale
czy mona komentowa reklamy?
Pogldy Stowarzyszenia, wyraone w tekcie reklamy, te uznaj za niezasadne i szkodliwe.
"Rzeczpospolita" jest przeciwnikiem takich pogldw - ale nie poddaa cenzurze patnej reklamy
(nigdy zreszt nawet nie wiemy i nie wie tego redakcja, ktre z tego typu ogosze moe by np.
inspirowane przez suby specjalne obcego pastwa)*. Zatem nie posuono si "cenzur"
wewntrzredakcyjn nawet w takim przypadku.
Ale zdarzy sie te inny przypadek. Oto dziennikarz bez etatu (wolny strzelec, za ktrym nie stoj
adne "grupy interesu"), Stanisaw Remusz-ko, byy opozycjonista uwaany za enfant terrible
naszego dziennikarstwa (bo czepliwy, zawsze wyraa gono pogldy niepoprawne i czasem nawet
dziwne czy przesadne - i gotw przed sdami walczy w ich obronie) * Uwaga: nie sugeruj, e akurat TO ogoszenie takie byo!
ot ten nieznony dziennikarz napisa ksik o "Gazecie Wyborczej", ktrej kiedy by
pracownikiem.
Nie zajmuj si tu treci ksiki ani jej ocen. Stwierdzam tylko, e osiem powanych pism
opiniotwrczych - nb. rnej orientacji politycznej - odmwio zamieszczenia patnej reklamy
informacyjnej o ksice S. Re-muszki. W treci reklamy trudno znale uchybienia wobec etyki
dziennikarskiej, nie ma tam stwierdze dla kogo obraajcych czy "szerzenia pogldw
zakazanych przez prawo". Najlepiej byoby przedstawi tu t reklam, ale tego w ksice zrobi nie
mog.
Zatem, pomijajc wszystkie okolicznoci, jest faktem, e mona traktowa reklamy wybirczo
nawet na paszczynie politycznej. Mamy zatem kolejny dylemat: czy wolno stosowa cenzur
wobec reklam "ktre si nie podobaj" danej redakcji, ale nie zawieraj treci oczywicie
sprzecznych z prawem czy niegodnych?*
Na razie czekamy na wyroki sdw (bo S. Remuszko skierowa do sdu sprawy przeciw tym,
ktrzy odmwili zamieszczenia jego patnej reklamy). Z pewnoci bd to wyroki precedensowe ale nad dylematem warto pomyle ju teraz. Bo w tej sprawie (jak i w poprzedniej) kryje si co
wicej, ni tylko ch lub niech szefw redakcji (czy wydawcw) do zamieszczania albo
odmowy takich czy innych reklam. Jest to oglny problem etyki reklam, manipulacji za pomoc
reklam i politycznego wydwiku reklamy.
Ochrona prawa politykw
W Polsce tocz si (lub toczyy) liczne procesy za zniewaenie osb, penicych funkcje publiczne,
za polski kodeks karny przewiduje za takie zniewaenie rne sankcje. Bez porwnania
agodniejsze w tym zakresie s normy prawa europejskiego, rwnie w Stanach Zjednoczonych
wyroki sdw wskazuj, e kto uprawia dziaalno publiczn, musi si liczy ze zniewagami i
faszywymi oskareniami. Ochrona w tym wzgldzie osb publicznych jest prawie adna natomiast ochrona osb prywatnych znacznie silniejsza (odwrotnie jest w Polsce).
Artyku 10 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Czowieka i Podstawowych Wolnoci
stanowi:
"Kady ma wolno wyraania opinii. Prawo to obejmuje wolno posiadania pogldw oraz
otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji wadz publicznych i bez wzgldu na
granice pastwowe (...)".
" Nie rozpatruj tej kwestii na gruncie prawa prasowego, tylko jako dylemat etyki dziennikarskiej.
148
Z orzeczenia Europejskiego Trybunau Praw Czowieka (w Strasburgu): " (...) politycy wiadomie i
w sposb nieunikniony wystawiaj si na reakcj na kade ich sowo i wszystko, co robi dzi czy
robili w przeszoci. Musz wic by bardziej tolerancyjni nawet wobec brutalnych atakw".
Z orzeczenia Sdu Najwyszego USA z 1964 r.
" Debata o sprawach publicznych musi by nieograniczona, ywa i otwarta dla wszystkich, moe
wic zawiera take gwatowne, ostre, zgryliwe i czsto bardzo nieprzyjemne ataki na wadz i
urzdnikw".
Bdy warsztatowe
W rocznic tzw. Sonderaktion Krakau: "Hitlerowcyzamordowali [wtedy] 183 profesorw
Uniwersytetu jagielloskiego".
Informacj tak poday kolejno dwa dzienniki TVP. Hitlerowcy nie zamordowali, a w szczeglnych
okolicznociach aresztowali i wywieli 180 profesorw U| i innych uczelni. Wielu z nich zmaro z
powodu warunkw i traktowania w obozie koncentracyjnym, mier innych zostaa przypieszona
przez t wywzk - zmarli ju po uwolnieniu.
"Z przewrconej cysterny wylao si na szos 10.000 metrw szeciennych benzyny" (informacja
w dzienniku WOT). Tyle benzyny mieci si w maym tankowcu, mogo to by tysic razy mniej, tj.
10 m3 benzyny.
"Pingwiny, spotykane w Arktyce". Dziennik TVP. Pingwiny yj m.in. na Antarktydzie, nie ma ich
w Arktyce.
"Sd kastracyjny" Dziennik TVP. Powinno by: Sd kasacyjny.
"Stanisaw Lem to nasz najwybitniejszy futurysta" Wiadomoci TVP. Powinno by: "futurolog".
Futurysta to co zupenie innego.
"Panoptikum w Nowym Jorku". Okrelenie w TVP ataku terrorystycznego na wiee World Trade
Center 11 wrzenia 2001 r. Chodzio oczywicie o "pandemonium". "Panopticum" - to muzeum
osobliwoci, gabinet figur woskowych itd., pojcie szczeglnie tu niepasujce i nietaktowne.
" W Warszawie otwarto wystaw >Renua<". TVP. Chodzi o wystaw Renoira (wym. Renuara).
" Walka Dejwida z Goliatem": sprawozdawca sportowy TVP. W Polsce tradycyjnie zawsze
wymawia si "Dawida".
Itd. S to potknicia drobne, ale w pamici telewidzw atwo pozostaj. Tym bardziej, e NIE
ZOSTAY SPROSTOWANE.
Test
Na przeomie lat 2002-2003 kilka powanych dziennikw opublikowao synn ju dzi rozmow
Adama Michnika (naczelnego redaktora "Gazety Wyborcze/"', wydawanej przez medialny koncern
"Agora") z Lwem Rywinem (wwczas znanym gwnie jako producent filmowy i bywalec rnych
"salonw politycznych").
Lew Rywin - przypomn - zaproponowa, i "zaatwi" "Agorze" pomylne dla koncernu zapisy w
wspieraa interesy rodowisk zwizanych z SLD i oczywicie popieraa rzd L. Millera (tak, jak to
czyni obecnie TVP).
Argument o pomocy finansowej dla SLD i o "upartyjnianiu" duej prywatnej telewizji mia - w
zamyle L. Rywina - pomc w przeprowadzeniu caej operacji.
Mamy prawo pyta, dlaczego w tak wielu mediach, komentujcych "afer Rywina", tak rzadko
pojawia si ten wtek. Czy dlatego, e dziennikarze uznali z gry, i Rywin musia to wymyli,
czy moe nie chcieli za bardzo naraa si rzdzcym? Dlaczego nie podniesiono ostrego alarmu w
momencie, kiedy w powoanej przez Sejm Komisji ledczej znalaza si wikszo posw z rzdzce]
koalicji - czyli posdzeni (choby niesusznie) decyduj o przebiegu ledztwa we wasnej take
sprawie?
Nawet, jeli taki skad Komisji jest wskazany przez odpowiedni ustaw*, obowizkiem mediw
(wynikajcym z ich podstawowej misji kontroli wadzy) byo podniesienie alarmu. Uczynili to
nieliczni dziennikarze i powinnimy im to z wdzicznoci pamita.
W chwili, gdy o tym pisz, nie mona - powtarzam - przesdzi, czy istotnie L. Rywin sam
wszystko wymyli, nikogo poza sob nie reprezentujc. Mona jednak przyzna, e jest to wersja
bez porwnania mniej prawdopodobna od tej, ktra zakada dziaanie w imi jakiej grupy
interesw -i to grupy silnie umocowanej w strukturze wadz pastwa. Bez jednoznacznej i
wiarygodnej odpowiedzi na pytanie, ktra wersja jest prawdziwa - i na drugie pytanie: czy takie
prby "zaatwienia ustaw" za pienidze miay miejsce czciej (jeli tak- kiedy, gdzie, kto?), czy te
by to wyjtkowy, pojedynczy wybryk - ot bez odpowiedzi na te pytania wszelkie ledztwa
wska tylko na rzeczywisty uwid wymiaru sprawiedliwoci w Polsce i na si powiza
politykw ze skorumpowanym biznesem.
Powicam tej sprawie tyle miejsca w czasie, kiedy daleko do jej zakoczenia, poniewa uwaam
pene i wiarygodne wyjanienie "afery Rywina" za bezwzgldny TEST stanu polskiej demokracji.
Tym samym - bdzie to rwnie najwaniejszy dzi test dla kondycji polskich mediw i etyki
dziennikarzy.
Poniewa obrady sejmowej Komisji ledczej s jawne (jak dotd przynajmniej - i w zaoeniu do
koca ledztwa), dziennikarze mog bez przeszkd peni rol obiektywnych obserwatorw i
kontrolerw.
Moemy wic - i musimy - pilnie baczy, na ile ich opinie bd zgodne z ich sumieniem i
powinnociami, na ile za bd zmuszani do manipulowania informacjami i komentowania zgodnie
z interesem politycznym wacicieli i szefw mediw. Ju dzi zaczyna to by dostrzegalne w
niektrych mediach.
Jeszcze jedna okoliczno, dotyczca samej rozmowy (opublikowanej w niektrych pismach za
"Gazet Wyborcz" i Internetem). Mianowicie w kontekcie caej sprawy warto zwrci uwag na
znaczenie jzyka i formy tej rozmowy. Jest to pewien rodzaj "nowomowy", nie uywanej przecie
na co dzie ani w tekstach publikowanych, ani w wypowiedziach publicznych, natomiast
charakterystycznej dla pewnych rodowisk "grup interesu", dziaajcych poza prawem i
przyznajcych sobie specjalny status ro* Obecnie ustawa ta ma by zmieniona.
bicych wsplne interesy. Jest to mowa pena pogardy dla zwykych zjadaczy chleba, znamienna
dla wsplnych "imprez" rnych "zaatwiaczy", ktrzy nie powinni da si "wykolegowa". O
takim jzyku pisze Pawe piewak, socjolog (w artykule "Konieczudze", "Rzeczpospolita" z 23 I
2003 r.): Jzyk Rywina i Michnika jest jdrny, rzeczowy. Nie ma tu dwuznacznoci, ktrymi karmi
si obcych. Mowa jest pozbawiona wszelkich naleciaoci jzyka oficjalnego i politycznie
poprawnego (...). Wszystko jawi si jako gra, w ktrej chodzi o wpywy i pienidze (...)"
ldrno i rzeczowo, brak dwuznacznoci czy odrzucenie poprawnoci to nie s, moim zdaniem,
cechy godne potpienia. Gorzej, e wszystko jawi si jako gra, e forma rozmowy wskazuje na
zaye stosunki towarzyskie i wzajemn, star znajomo, e inne osoby, majce rzeczywisty lub
pijatyki w willi Jerzego Urbana, ktry potem publicznie wygasza pogardliwe opinie o swoich
gociach i ujawnia ich aosne wystpy na "imprezach").
"Towarzystwo" i ..grupy trzymajce wadz" prezentuj poziom, nad ktrym naley si zastanowi
- ci ludzie przecie faktycznie prbuj rz154
dzi krajem i po czci ju nim rzdz, a w kadym razie ich wpywy polityczne mamy prawo
uzna za ogromne.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ujawnia w ledztwie swe waciwe oblicze. Urzd
konstytucyjny, powoany do pilnowania ustawy o mediach elektronicznych i majcy czuwa nad
spenianiem przez media publiczne ich ustawowej misji, okaza si organem partii rzdzcej (co
zreszt od dawna byo atwo dostrzegalne), dbajcym wycznie o interesy tej partii. Formalne
zwierzchnictwo KRRiTV nie panowao zupenie nad tym urzdem, ktry dziaa nieprzejrzycie i
nie jest w stanie niczego dopilnowa -sta si wic typow w Polsce instytucj, dziaajc wbrew
temu, po co j powoano. Wewntrz za tej instytucji dziaay kolejne struktury nieformalne,
realizujce interesy pewnych grup.
Ostatnio syszymy cige zapowiedzi "odpolitycznienia" KRRiTV i zmiany jej dziaa. Sygnaem
tego "odpolitycznienia" jest powoanie przez Sejm nowego czonka Rady, kolejnego dziaacza SLD
(byego, zasuonego funkcjonariusza PZPR) i - przede wszystkim - partyjnego, dyspozycyjnego
dziennikarza, skompromitowanego udziaem w tzw. Komisji Weryfikacyjnej w stanie wojennym
(komisje te - powoane wbrew nawet wczesnemu prawu - wyrzucay z pracy nieposusznych
wadzy dziennikarzy).
Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji nie warto byoby moe powica tyle miejsca, gdyby nie
to, e jest ona symbolem dziaania pastwowych urzdw - tak wanie dziaa wiele z nich.
podobnie do KRRiW dziaaj rady nadzorcze mediw publicznych: s nie tylko z zasady
cakowicie upolitycznione, ale zawsze wspieraj (wikszoci "waciwych" gosw) wszelkie
dziaania ekip kierujcych mediami publicznymi. Wspieraj zwaszcza wtedy, kiedy zarzuca si tym
ekipom postpowania nieprawne i niezgodne. Zdumiewajce s niekiedy powizania biznesowe
"kontrolerw" z "kontrolowanymi" - co zreszt w polskim yciu publicznym nie jest nowoci.
Najbardziej jednak powinno obserwatorw afery Rywina zdumiewa, i uczestnicy tych dziwnych
rad nie dostrzegaj niczego niewaciwego w tego rodzaju wsplnocie interesw (obecnie od
niedawna w Radzie Nadzorczej TVP przestawiciele opozycji s wyjtkiem, potwierdzajcym
regu, zreszt - jak trzeba - zostaj przegosowani).
Z kolei tzw. "rady programowe" (majce czuwa nad misj programow) nie maj w ogle adnego
znaczenia i nawet nie tworz pozorw, e jest inaczej.
Do zaatwiania wanych w skali pastwa spraw powoywane s nieformalne grupy lub osoby,
ktrych uprawnienia s niejasne, ale ktrych stanowisko uatwia dbanie o interes danej opcji
politycznej. Sposb przygotowywania np. nowej ustawy o mediach (bdcej zreszt zaczynem afery Rywina) zwizane z tym, a
ujawnione przed Komisj ledcz, oszustwa i krtactwa wiadcz, e demokratyczne procedury w
pastwie nie dziaaj, a kontrola spoeczna jest pozorna. Interes "grup trzymajcych wadz" (wci
nie wiemy, co to za grupy, moemy si tylko domyla) jest ponad wszystkim i mona mniema, i
bd go one broni do ostatka wszelkimi sposobami.
Kamstwa, krtactwa, tzw. mataczenie, wybircza pami i wzajemne donosy, a take agresja
wobec tych, ktrzy chc doj prawdy s chlebem codziennym, "normalnoci" wielu osb,
penicych wane funkcje publiczne i majcych wpyw na opini spoeczn.
Mniej wani urzdnicy i rni eksperci gotowi s na wszystko (nawet do faszywych zezna przed
Komisj - pod przysig), by i na rk swym politycznym mocodawcom. Ciekawe te jest to, e
"polityczny mocodawca" nie musi by wcale formalnym szefem danego urzdnika.
Wreszcie sama Komisja ledcza jest doskona ilustracj caego Parlamentu, z ktrego zostaa
wyoniona. Prawdziw prac (w tym wypadku ledcz) wykonuj dwie - trzy osoby, inni za dbaj
przede wszystkim o interes swego politycznego zaplecza, jeszcze inni albo nic nie robi, albo
zachowuj si tak, jakby chcieli omieszy Komisj. Przynajmniej tak to wszystko wyglda z
zewntrz...
Taki obraz jawi si po obejrzeniu caoci dotychczasowego ledztwa w sprawie Rywina. Mam
nadziej, i wydana zostanie "biaa ksiga" z penym zapisem i dokumentacj. Wwczas wnioski
bd peniejsze, ale nie sdz, by zmienia si ich wymowa.
Co za do samej afery Rywina: wydaje si, e zbyt wiele wysoko postawionych osb jest
zainteresowanych, by nie wszystko zostao wyjanione do koca. Moe poznamy kilku "kozw
ofiarnych" - ale waciwi mocodawcy i prawdziwe "grupy trzymajce wadz" (wtedy) pozostan w
cieniu. Moe si okaza, i L. Rywin ... zwariowa, co ju par razy sugerowali wiadkowie. A
moe jednak uda si doj prawdy? W historii zdarza si to rzadko, ale te nie jest wykluczone.
W kadym razie, tak czy inaczej, mamy rzeczywicie do czynienia z dobrym testem na stan
pastwa, stan demokracji - i zarazem, co nas tu szczeglnie obchodzi - na stan mediw. Jest to take
test na ich nieule-go - bd ulego - wobec manipulatorw.
Waga samego testu okae si pniej - poznamy j po tym, jakie wnioski wycignie polskie
spoeczestwo z "afery Rywina" i zwaszcza z tego, co ta afera naprawd odsonia.
Komunikacja spoeczna - czyli o porozumiewaniu
Nadszed czas na nieco bardziej systematyczny przegld podstawowych poj i schematw, na
szczypt teorii. Czym si waciwie zajmujemy, zajmujc si mediami?
W pierwszej poowie XX wieku powstao powiedzenie - slogan: "nafta rzdzi wiatem".
Niewtpliwie - od zasobw posiadanej ropy naftowej lub moliwoci jej zakupu zaleao zawsze
ogromnie wiele, w sferze politycznej, gospodarczej, finansowej. Dzi jednak inne haso zdaje si
prawdziwe: "Informacja rzdzi wiatem". Przesadny czy nie, slogan ten wydaje si zawiera wan
prawd o naszych czasach (a moe o kadych czasach?). Bez informacji nie mona dobrze rzdzi,
moe w ogle nie mona rzdzi. Nie mona te dobrze gospodarowa, nie mona rozwija
cywilizacji ani nauki. Bez dostpu do informacji i bez jej wymiany nie mona dziaa skutecznie na
adnym polu.
W szerszym rozumieniu tego pojcia, informacja razem z energi i materi s podstawowymi
elementami wszechwiata. Bez ich wzajemnych oddziaywa nie byoby moliwe istnienie adnej
struktury, adnej ewolucji, w ogle adnej zmiany. Niektrzy kosmologowie sdz nawet, e
informacja musiaa istnie przed materi i energi - ale tutaj nie bdziemy przecie tego rozwaa.
Jeli zajmujemy si informacj w wiecie ludzi, musimy uzna, e jej wymiana, czyli
porozumiewanie si wzajemne, jest jedn z pod-
stawowych funkcji czowieka (zreszt w ogle ywych istot). Bez wymiany informacji nie mogyby
powsta wsplnoty spoeczne (spoeczestwa), cywilizacje, kultury, nauka - ani nic, co jest
atrybutem ludzkoci.
Samo pojcie "komunikowa si" wywodzi si z aciny - od terminu communico, communicare, co
znaczy "poczy si, uczyni wsplnym, zawiadomi, naradza si". A take od terminu
communio- czyli "wsplno, poczucie cznoci". Ciekawe, e w Europie a do XVI w. pojcie to
oznaczao "komuni, uczestnictwo, dzielenie si", a dopiero w XVI w. zaczo oznacza take
"przekaz, komunikat". Dzi "komunikowa si" kojarzy si kademu gwnie z przekazywaniem
informacji, wanie przekazw. Takie etymologiczne rozwaania mog si wydawa zbyteczne, ale
przecie etymologia pojcia pokazuje nam czasem jego prawdziwy, gboki sens-w tym wypadku
ow ludzk wsplno, dzielenie si, uczestnictwo we wsplnocie. Porozumiewanie si - czyli
komunikacja spoeczna ma wiele form, odbywa si na rnych poziomach. Istnieje kilkaset definicji
tego terminu (jak zwykle - ilu specjalistw, tyle definicji...). Dla zrozumienia wystarczy nam
definicja opisowa*:
"Komunikowanie jest procesem porozumiewania si jednostek, grup lub instytucji, jego celem jest
wymiana myli, dzielenie si wiedz, informacjami i ideami. Proces ten odbywa si na rnych
poziomach, przy uyciu zrnicowanych rodkw i wywouje okrelone skutki".
O komunikacji spoecznej napisano wiele ksiek i w naukach spoecznych (w ogle w
humanistyce, ale take w biologii) problemy te zajmuj coraz wicej miejsca. Dla naszych celw
(bo zajmujemy si przede wszystkim komunikacj medialn, masow) wystarczy tylko zwrcenie
uwagi na kilka spraw.
Ot w filozofii europejskiej i chrzecijaskiej komunikacj spoeczn zawsze czono z
wartociami, to znaczy z wymiarem etycznym. Tradycja platoska, potem tomistyczna uznaway
orientacj komunikacji spoecznej ku p r a w d z i e, prawda za miaa wyznacza obowizki
moralne czowieka. Filozofia brytyjska (m.in. Thomas Hobbes i )ohn Locke) kada nacisk na
rodzaj umowy (konwencji), ktra powinna chroni dobro jednostki. Mona uzna, e komunikacja
spoeczna powinna mie cise zwizki z prawd i zarazem z dobrem wsplnym i dobrem osoby
ludzkiej.
Warto jednak zwrci uwag na okrelenie "powinna". Zgadzamy si, e chodzi o powinno - ale
musimy si zgodzi take i z tym, e w praktyce komunikacja spoeczna nie zawsze (a moe w
ogle coraz rza* Bogusawa Dobek-Ostrowska. Podstawy komunikowania spoecznego, Wyd. ASTRUM, Wrocaw
1999.
dziej) bywa dialogiem, sucym prawdzie i porozumiewaniu. Wykorzystuje si bowiem rne
formy komunikowania do specyficznego wpywania na wiadomo spoeczn jednostek i wsplnot
- do manipulowania opini spoeczn i do obrony interesw grup rzdzcych w polityce i w
gospodarce.
To jest przecie gwny temat niniejszego opracowania: owe manipulacje, degenerujce
komunikacj spoeczn. Zabiegi, majce na celu zamazywanie prawdy, maj suy interesom
politycznym i finansowym danej grupy, wykorzystujcej media. Temu celowi podporzdkowywuje
si take dobro wsplnoty i jednostki.
Ze wzgldw praktycznych mona podzieli komunikacj spoeczn
na przykad na takie formy:
I. Komunikacja interpersonalna - jest spontaniczna, nieformalna, najbardziej pierwotna
(midzyludzka-midzy jednostkami), mona uzna, i najbardziej "ludzka". Zaley od rnych
uwarunkowa psychologicznych i kulturowych, korzysta z wielu rodkw ekspresji (wyraania si),
przede wszystkim z jzyka (mowy) i swoistych zachowa (m.in. tzw. mowy ciaa).
Mona wskaza na szczeglny wpyw danej kultury, a take samego jzyka na komunikacj
interpersonaln. Jest to take komunikacja najmniej reglamentowana* - to jest podlega tylko
ograniczeniom typu psychologicznego i kulturowego (obyczajowego). Komunikowanie si
pomidzy jednostkami daje najwiksze moliwoci przekazu i ma najmniej ogranicze (chyba, e
chce si drug osob wiadomie oszuka).
2. Komunikacja instytucjonalna - jest to, jak wskazuje nazwa, komunikowanie si pomidzy
instytucjami, organizacjami, wsplnotami formalnymi (np. organami pastwa, midzy samymi
pastwami), ale take pomidzy rzdzcymi a rzdzonymi. W tym ostatnim sensie za rodzaj takiej
komunikacji mona uzna systemy prawne, konstytucje, ustawy, rozporzdzenia, oficjalne
komunikaty itd. Komunikacja instytucjonalna umoliwia funkcjonowanie duych wsplnot. Jej
formy i znaczenie zale przede wszystkim od ustroju, od stanu demokracji, ale take od tradycji,
od poziomu kultury politycznej i obywatelskiej.
Komunikacja instytucjonalna moe by i bywa czsto reglamentowana (ograniczana bd
formalizowana politycznie).
* Reglamentacja oznacza ograniczenie, narzucenie pewnych regu.
Tu wana uwaga. O ile stan komunikacji interpersonalnej (czyli, mwic skrtem - moliwoci
porozumienia si pomidzy jednostkami, obywatelami, maestwem, w rodzinie w ogle, we
wsplnotach ssiedzkich itd.) odzwierciedla stan oglnej kultury danego spoeczestwa, o tyle stan
Nie jestemy jednak do koca pewni, czy media tylko dostosowuj si do ludzi (swych odbiorcw)
czy te przeciwnie - to ludzie dostosowuj si do mediw. Najprawdopodobniej wystpuje tu
sprzenie zwrotne - rodzaj zwizku, w ktrym oba czynniki zwizane oddziaywuj na siebie
wzajemnie (przyczyna tworzy efekt, ale efekt wzmacnia bd osabia przyczyn). Media
oddziaywuj na ludzi - odbiorcw, odbiorcy oddziaywuj na media.
Istnieje hipoteza dwch zwierciade: media s zwierciadem ludzi, ludzie s zwierciadem mediw.
Tak czy inaczej, lustro wprawdzie odbija rzeczywisto, ale te mniej lub bardziej j znieksztaca.
Media s zatem zawsze krzywym zwierciadem.
Skdind warto pamita, e cho w lustrze dostrzegamy swe odbicie zawsze znieksztacone, to
jednak bez lustra nie moglibymy siebie obejrze tak wyranie i tak atwo. Trzeba tylko wiedzie,
CO bywa znieksztacone w naszym odbiciu - i zwaszcza w medialnym odbiciu rzeczywistoci, w
ktrej yjemy.
Funkcja sowa
Przypomn rzecz bardzo wan: istnieje co takiego, jak s p r a w c z a funkcja sowa. Znaczy to
tyle, e sowo moe przynosi rwnie realne skutki jak czyn, czyli e mona dziaa za pomoc
sw. |est to przekonanie bardzo stare, najpierw wyczuwalne intuicyjnie i wynikajce z bardzo
wczesnych ludzkich dowiadcze, dzi potwierdzone przez badania naukowe.
"Dziaanie sowa" wywodzi si - czy te ley u rda - starodawnych praktyk magicznych. Na
przykad tabu (zakaz kulturowy, dotyczcy kontaktu z "czym" objtym w danej sytuacji takim
zakazem) - ot tabu dotyczyo wanie pewnych sw, imion, nazw totemicznych, elementw
rytuaw magicznych itp. Pewnych nazw czy poj nie naleao uywa, bo mogy sprowadzi
nieszczcie. Z drugiej strony przez uycie odpowiednich sw -zakl w poczeniu z rytuaami
magicznymi mona byo wypdza ze duchy, leczy choroby - czyli uzdrawia, bd przeciwnie:
sprowadza ze duchy, choroby i nawet mier. Praktyki tego rodzaju przetrway gdzie niegdzie do
dzi (np. woodoo na Haiti, dziaania szamanw w Afryce i w Azji).
Z wiary w skuteczno dziaania sowem zrodzia si p r o p a g a n d a (szerzej o niej w rozdziale
"W wiecie manipulacji").
Propaganda, przypomn, polega na dziaaniu sowem i obrazem (zwrmy uwag, e to jest wanie
istota mediw!), ale nie zawsze dziaanie sowem i obrazem jest propagand. Wane, eby o tym te
pamita!
I jeszcze powtrz, e propaganda uzyskaa najwysze znaczenie w dwudziestowiecznych
systemach totalitarnych (nazizm, komunizm). Staa si sama systemem, zniewalajc umysy nie
tylko przez sowo czy obraz, ale w ogle przez narzucanie pewnych, okrelonych form ycia
publicznego i kult wadzy oraz operowanie w najwikszej skali faszem i pozorem. Powstay
specyficzne nowomowy (specyficzny jzyk medialno-urzdowy), cenzura we wszystkich dajcych
si wymyli formach - w sumie istniao co w rodzaju jednolitej; totalnej cenzuro-propagandy,
sigajcej nawet historii, dotyczcej nie tylko treci biecych tekstw, ale rwnie materiaw
archiwalnych, fotografii, sztuki, taca, muzyki i stosujcej nie tylko zakazy, ale rwnie nakazy
waciwego i "susznego" przedstawiania kadej rzeczywistoci.
Nie zajmuj si teraz cenzur ani propagand totalitarn - cenzura urzdowa zostaa formalnie
zniesiona (w krajach tzw. obozu socjalizmu, cho nie we wszystkich do koca), pojcia propagandy
rzadko si uywa -stosowniej jest mwi o komunikowaniu perswazyjnym (o czym bya ju mowa,
ale szerzej - dalej). W warunkach demokracji i wolnoci sowa obserwacja mediw wskazuje, e nie
znika z nich cakiem nowomowa, raczej tylko zmieniy si jej formy. Wspomniaem ju o tym w
rozdziale o mitologii mediw: na przykad rodzajem wspczesnej, "demokratycznej" nowomowy
mona nazwa przesadn poprawno polityczn (political correctness*, tzw. PC), tak modn w
krajach Zachodu i rozpowszechnian ju u nas. Rwnie, cho urzdowa cenzura znika, pewne
* Patrz: Sprawa yrafy, czyli polityczna poprawno (str. 193).
formy cenzurowania wypowiedzi pozostay. Ograniczenia wolnoci wypo- wiedzi wynikaj teraz z
wymogw wacicieli mediw i politycznych grup interesw, z ktrymi dany rodek przekazu (jego
waciciel, redaktor naczelny, szef) jest zwizany.
Od nadawcy do odbiorcy
Chcc uatwi zrozumienie pewnych poj, warto posugiwa si modelami i schematami. Wrmy
wic jeszcze do oglnych modeli. Ot mona przyj, e istniej 4 podstawowe elementy i 2
podstawowe mechanizmy oddziaywania, tworzce razem komunikacj spoeczn. S to:
1. Nadawca,
2. Przekaz (komunikat, jego forma i tre),
3. Kana (rodzaj przekazu, fizyczna forma przekazu, technika),
4. Odbiorca,
oraz
5. Efekt przekazu (efekt, skutek procesu komunikowania),
6. Sprzenie zwrotne.
To ostatnie jest pojciem z zakresu cybernetyki (nauki o przekazywaniu i przeksztacaniu
informacji w rnych systemach). Samo sprzenie oznacza dziaanie jednego ukadu (obiektu) na
drugi w taki sposb, < reakcja jednego ukadu wpywa na drugi. Jak wida, pojcie sprzeni;
odnosi si do prawie wszystkich ukadw w przyrodzie - ywej, martwej w technice, a take w
spoeczestwie.
W przypadku komunikacji spoecznej mamy oczywicie do czynieni; ze sprzeniem
informacyjnym. Przymiotnik "zwrotne" oznacza, e sku tek danego procesu dziaa na jego
przyczyn. Sprzenie zwrotne byw; dwustronne - to znaczy, e ukad nadajcy dziaa (co
oczywiste) na ukac odbierajcy, ale i odwrotnie - ukad odbierajcy dziaa na nadajcy. Krtkc
mwic: nadawca zawsze wpywa na odbiorc, ale odbiorca wpywa take czasami na nadawc.
Trzeba byo nieco szerzej wyjani pojcie sprzenia zwrotnego dwu stronnego, poniewa wanie
w przypadku komunikacji spoecznej w og le, a medialnej (poprzez media) w szczeglnoci odgrywa ono ogromn; rol, czsto jednak niezauwaan, czy raczej lekcewaon.
Teraz, poznawszy elementy procesu komunikacji spoecznej, sprbu jemy okreli podstawowe
modele. Kady model, schemat jakiego uka du, procesu - oczywicie upraszcza rzeczywisto.
Nie mniej pomag wyobrani - jeli tylko si pamita, i rzeczywisto zawsze jest bardzie
skomplikowana, bogatsza.
ostu jednostki, osoby.
Spoeczestwo
Jednostki
Rzdy
A taki bdzie
NADAWCA
..
ODBIORCA EFEKT
Sprzenie zwrotne
dwustronne
Sprzenie zwrotne dwustronne
W tym przypadku nadawc jest samo ycie publiczne, czyli rzeczywisto - polityczna, spoeczna,
gospodarcza (ale take i przyrodnicza - bo chodzi w ogle o wszelkie wydarzenia). Nadawc mog
by konkretne elementy tej rzeczywistoci - rne instytucje, politycy, organizacje, eksperci - ale i
dokumenty, dane - wane dla danej rzeczywistoci, bdcej rdem (dostawc) informacji, faktw.
nie? Albo inaczej: jaki jest stopie naszego uzalenienia (niektrzy mwi - zniewolenia) od
mediw, na ile za jestemy zdolni do kierowania si wasnym rozsdkiem i wol?
Dzi medioznawcom wydaje si, i rodki przekazu maj na ludzi mniejszy wpyw, ni sdzi
McLuhan - w kadym razie dziaanie "przekanikw" nie jest cakowicie bezporednie ani
cakowicie jednoznaczne. Dowiedziono, i ludzie-odbiorcy nie s zupenie bierni wobec mediw, a
ich kontakty bezporednie, osobiste z innymi (czyli komunikacja interpersonalna) zmieniaj ich
oceny rzeczywistoci medialnej. Zatem kontakty osobiste chroni przed cakowitym
zdominowaniem przez media - dobrze jest o tym wiedzie. Z drugiej strony wanie niebyway
rozwj mediw (w ogle "medialnych porednikw" midzy ludmi) ogranicza te kontakty,
pomniejsza wizi midzyosobowe -dlategozdaniem niektrych socjologw wadza mediw - w
ogle rodkw przekazu - nad ludmi bdzie coraz wiksza. By moe, jest to przekonanie zbyt
pesymistyczne...
Sprbujmy znowu posuy si modelem technicznym. Ot odbiorca komunikatw medialnych
(zwaszcza telewizyjnych) przypomina swoisty dekoder. Mzg czowieka dekoduje - czyli
odczytuje, rozszyfrowuje znaczenia, niesione przez dany przekaz. Mzg, odczytujc tre przekazu,
ustala jego sens. Jest oczywiste, i to odczytywanie i rozumienie treci przekazu nie odbywa si w
prni spoecznej, pamiciowej, uczuciowej, intelektualnej. Mzg nie jest "tabula rasa", nie jest
"czyst kart", nietknit przez wpywy zewntrzne. Odczyt (dekodowanie) przekazu odbywa si
zawsze w zastanej, okrelonej sytuacji spoecznej i kulturowej. Odbiorca ma swoj pami, jaki
wasny system ocen - i te jego cechy indywidualne zale od inteligencji wrodzonej, nabytego
wyksztacenia, wychowania otrzymanego od rodowiska, w ktrym yje i z ktrym si liczy itd.
Poniewa konkretne przekazy zawieraj na og wiele znacze (nie s bardzo jednoznaczne, czy te
s jednoznaczne nadzwyczaj rzadko), dekoder (odbiorca) moe je rnie interpretowa, rnie
pojmowa i niejako "przykrawa" do wasnych potrzeb, wasnych systemw wartoci. Mona-znw
w uproszczeniu - powiedzie, i kady "dekoduje" na swj sposb otrzymany przekaz. Co znowu
nie oznacza, i masowo odbioru nie podlega pewnym reguom oglnym i wsplnym dla danej
grupy odbiorcw.
Odbiorcy przekazw medialnych (przede wszystkim telewizji) nie s wobec nich cakowicie bierni,
ale mimo to ulegaj ich wpywom w wikszym stopniu, ni s w stanie sami to oceni.
W dodatku pojawia si nowy typ telewidza: odbiorca tzw. "nadaktyw-ny". Jest to osoba nie lubica
si skupia nad niczym, nieuwana, uwielbiajca "przeskakiwanie" z kanau na kana, z audycji na
audycj. Taki telewidz - dla ktrego "pilot" do telewizora jest swoistym narzdziem panowania nad
rzeczywistoci ogldan - ot taki telewidz do atwo traci zdolno do koncentracji, krytycznej
oceny, wyboru, przemylenia danego komunikatu. |est odbiorc wolnym, aktywnym i niby
niezalenym - i zarazem coraz bardziej niezdolnym do wyszej aktywnoci umysowej*.
W nowym (1994) wydaniu wspomnianego wyej klasycznego dziea McLuchana pojawi si wstp,
w ktrym socjolog L.H. Lapham" twierdzi, e w ogle media elektroniczne ksztatuj umysy
inaczej, ni czyniy to pisma drukowane. Lapham uwaa wrcz, e media elektroniczne zmuszaj
nas do powrotu do " wraliwoci cechujcej nomadw*** i ludzi przedpi-miennych".
Zdaniem Laphama wracamy zatem do czego w rodzaju "postawy niepimiennego wczgi", ktr
socjolog charakteryzuje jako przeciwstawienie "wraliwoci obywatelskiej". Nie ma miejsca, by
gbiej analizowa tutaj do oryginalny podzia na "wraliwo wczgi" i "wraliwo
obywatela", chodzi mi gwnie o przykad modnych dzi ("modnych" nie oznacza: wyzbytych
gbszego sensu!) rozwaa na temat postaw kreowanych przez media.
Dla naszych potrzeb wystarczy, e "wraliwo nomadw" (wczgw) kojarzy Lapham na
przykad z si, przyjemnoci, wojn, barbarzystwem, magi, seksem, okruciestwem,
namitnoci. "Wraliwo obywatelsk" (t zanikajc) - z dowiadczeniem, autorytetem,
szczciem, budowaniem, cywilizacj, pokojem, histori, a take z wtpliwociami i argumentacj
naukow. Rnice subtelne, ale do oczywiste: "wraliwo wczgi" jest pierwotniejsza, przede
wszystkim emocjonalna, pozbawiona owej ogady i refleksji, jakie niesie gbsza kultura.
si niezbyt daleko - w naszym miecie, wsi, kraju, w "naszej" czci wiata). Chodzi te o tzw.
blisko kulturow. Interesuj nas bardziej wydarzenia i informacje, dotyczce rodowisk i osb,
zwizanych z naszym krajem. W przypadku Polski bd to np. informacje z Watykanu, albo np. z
Chicago (gdzie mieszka tylu Polakw, co w Warszawie). Ciekawsze i bardziej znaczce s dla nas
informacje z krgu kultury euroamerykaskiej ni np. z odlegych rejonw Afryki. Oczywicie,
wydarzenie moe mie wielk skal, dotyczy caej ludzkoci - wwczas "odlego od nas" nie
odbiera mu wagi.
9. Przewidywalno - chodzi o to, e wydarzenie wynika z sytuacji, z innych wydarze, byo atwe
do przewidzenia. Na przykad - upadek rzdu, przegrana czy wygrana jakiego polityka w
wyborach, itp. Cho wydarzenia przewidywane wydaj si bardziej "swojskie" - mog mie lub nie
mie wartoci tak samo, jak wydarzenia nieprzewidziane. Rwnie warto handlowa "niusu" nie
zaley od tego, czy by przewidziany czy nie.
10. Wano dla odbiorcy - informacja dotyczy danej kategorii odbiorcw (np. nauczycieli,
emerytw itd.), albo dotyczy wydarzenia bezporednio obchodzcego wikszo (np. zmiany
podatkw, a take wszystkiego, co ma zwizek z naszym zdrowiem, bezpieczestwem, z
warunkami ycia).
Informacja wana dla konkretnych rodowisk i konkretnych spoeczestw moe by bez znaczenia
dla innych.
Oczywicie, przy wyborze informacji znaczcej dla konkretnego odbiorcy, gaekeeper musi
wiedzie, co ma dla danych odbiorcw znaczenie.
1 1. i 12. Zwizek z innymi wydarzeniami i zwizek z wanymi zjawiskami, procesami - cechy
wymieniane jako odrbne, maj wiele wsplnego, przedstawiam je wic razem. Chodzi o to, i co
jest nastpstwem
wydarze poprzedzajcych, o ktrych informowano nas wczeniej, lub jest
to kontynuacja jakiej sekwencji wydarze. Dane wydarzenie moe te by przejawem zjawiska
(procesem) oglniejszego, a wanego, moe je potwierdza lub mu zaprzecza.
Dlatego z punktu widzenia rzetelnoci informacji jest - jeli to moliwe ze wzgldw technicznych
czy czasowych - podanie ta, omwienie tego, co znw "z angielska" nazywa si "back-ground" (w
argonie polsko-dziennikarskim "begrand"). Na przykad jakie wydarzenie klimatyczne wie si z
zanieczyszczeniem rodowiska, a nowy akt terroru jest wynikiem globalizacji terroryzmu.
Haniebny postpek jakiego polityka moe by przejawem oglnego obnienia si standardw
kultury i zarazem dotychczasowego pobaania osobom publicznym, popeniajcym przestpstwa itd. itp.
Chodzi o to, e informacja bliej jako osadzona w danej rzeczywistoci, majca pewne "korzenie"
- jest zrozumialsza i przyjmowana jako bardziej znaczca.
13. Wyjtkowo - cecha zdarzenia absolutnie zrozumiaa, nadaje bowiem zawsze wag informacji.
Z tego punktu widzenia najwiksz wag (najwiksz wyjtkowo) miaaby np. wiarygodna
informacja, e na Ziemi wyldowali Kosmici...
Z pewnoci jednak istniej wydarzenia wyjtkowe o niewielkim oglnym znaczeniu - ich gwn
zalet jest to, i s z rnych wzgldw ciekawe i lubimy o nich si dowiadywa. Np., e kto tam
spdzi par dni stojc na supie, albo e urodzio si dwugowe ciel. Skdind powane znaczenie
miaaby informacja nie o tym, e urodziy si zronite blinita, ale o tym, e udao si je lekarzom
rozdzieli. Czasami niezbyt profesjonalny dziennikarz moe uzna za wyjtkowe zdarzenie co, co
jest oczywistym skutkiem danej sytuacji, nie jest wic wyjtkiem od reguy.
14. Personalizacja (albo personifikacja) - zdarzenie dotyczy bezporednio ludzi, jest opisywane
przez ich zachowania itp. Mniej znaczce czy ciekawe dla odbiorcw s informacje
zdepersonalizowane, czyli przedstawiane wycznie w kategoriach zjawiska, procesu.
Personalizacja zatem jest cech istotn, uatwia przycignicie uwagi, uwiadamia znaczenie
wydarzenia, cho czasem bywa przykra dla jego uczestnikw.
15. Koncentracja na elitach - oznacza, i wydarzenie dotyczy ludzi (rodowisk) znaczcych w
danym kraju, znanych (osb publicznych), niezwykych, a zwaszcza tzw. idoli, osb znanych z
telewizji wanie (bd z kina) i z prasy bulwarowej.
Zrozumiae, e taka cecha przycignie widowni, a na og ma te znaczenie pozahandlowe. jednak
bywa i tak, e wydarzenie w ogle niedotyczce elit i osb znanych moe mie ogromne znaczenie
merytoryczne. Trzeba tu doda, i "elitarno" wydarzenia nie musi koniecznie wynika z tego, i
informacja odnosi si do dominujcych pastw w wiecie, dominujcych kultur, wielce znaczcych
instytucji czy organizacji. W tym sensie "elitarno" oznacza w ogle powag znaczenia dla wiata
danej wiadomoci. Takie te wiadomoci s atwiej przyswajane i zapamitywane.
16. Zrnicowanie przekazu - cecha dotyczy nie pojedynczych wiadomoci a ich zestawu (doboru)
w konkretnym przekazie (w danym dzienniku). Powinny by one moliwie najbardziej rne,
dotyczy rnych spraw - wtedy, w mniemaniu wikszoci odbiorcw przekaz nie jest nudny,
jednak dziennikarz powinien wiedzie, e ta cecha nadajca "niusom" wspln warto handlow,
na og ma bardzo niewielkie znaczenie dla wartoci informacyjnej przekazu. Chodzi bowiem
przede wszystkim o przycignicie uwagi odbiorcw przekazu.
17. Konkretno - odbiorcy lubi podawanie bardzo konkretnych okolicznoci, nazw, nazwisk,
konkretnych danych liczbowych (byle nie za duo. bo to komplikuje przekaz i rozprasza uwage).
Jest to istotnie
wana cecha pod kadym wzgldem - konkretno bardzo zwiksza wiarygodno informacji.
18. Renomowane rdo - chodzi o to, e informacja pochodzi od osb lub instytucji cieszcych si
prestiem i zaufaniem. Np. wag informacji zwiksza opatrzenie jej etykiet "bezporednio z
Biaego Domu", u nas - "z Urzdu Rady Ministrw", albo "jak stwierdzi prezydent" (premier itp.).
Jeli informacja dotyczy zdrowia lub wynalazku, rang nadaje jej rdo, np. Polska Akademia
Nauk czy Polskie Towarzystwo Lekarskie itp. Wane i sprawdzone rdo nadaje wiadomoci
wiarygodno, co nie oznacza, i wiarygodne i wane informacje nie mog pochodzi take ze
rde "nierenomowanych" (dla pamici renoma - to sawa, rozgos, opinia, moe by dobra, ale
moe by te za, bd adna).
19. Wyczno - oznacza, i informacja zostaa zdobyta przez rodek przekazu, ktry wanie
ogldamy (suchamy, czytamy). Inne media jeszcze tej informacji nie maj, albo posuyy si
gorszym rdem itd. Cecha ta ma znaczenie wycznie dla danej redakcji, prestiowe - a wic
handlowe, ale znaczenia informacyjnego przekazu nie wzmacnia (informacja nie jest bardziej czy
mniej wana tylko dlatego, e zdobya j akurat dana redakcja, chyba e chodzi o redakcj, ktra
stracia wiarygodno albo wrcz odwrotnie - bya zawsze wiarygodna).
20. Drastyczno, zo - jest to (chyba niestety...) cecha najbardziej podana z punktu widzenia
wartoci handlowej. Wiadomoci ze "sprzedaj si lepiej", "co krwawi to zaciekawi" (powiadaj
amerykascy dziennikarze). I rzeczywicie: badania wskazuj, i przecitni odbiorcy zaciekawieni
s najbardziej przejawami za, agresji, drastycznoci, przemoc, seksem. Takie s dzi prawida
psychologii spoecznej (tj. tak reaguj ludzie na przekaz). Istotnie te trudniej jest w sposb
zaciekawiajcy (sensacyjny) przedstawia informacje "o istnieniu dobra" (nie chodzi o wiadomoci
korzystne dla odbiorcw w danym krgu, ale w ogle o relacje midzy zem i dobrem).
Tak usilnie, jak to si dzieje, wysuwanie na pierwsze miejsce w porzd-ku dziennym ZA I
DRASTYCZNOCI nadaje przekazowi szczeglne waciwoci. Odbiorcy bowiem nabieraj
przekonania, i NAPRAWD tylko wiadomoci ze i drastyczne, dotyczce nieszcz, katastrof,
wypadkw, przemocy, przestpstw itd. s wane i ciekawe. Tylko takie wiadomoci (cho
teoretycznie niby wolelibymy inne) maj znaczenie, a wiat jest wanie taki, jakim go ogldamy
w telewizji. Oczywicie, atwo dowodzi twierdzenia, i wiat jest zy, rzeczywisto okropna i
rzadko mona si spodziewa czego dobrego. Nie
i
mniej jest rwnie oczywiste, e istnieje dobro i przejawia si w bardzo rny sposb, a proporcje
pomidzy dobrem i zem s nie zawsze rwne, ale te na pewno nie takie, w jakich zo i dobro
wystpuj w rzeczywistoci medialnej. W tym zakresie "medialne zwierciado" najbardziej faszuje
rzeczywisto. Za zaleno pomidzy "przemoc w telewizji" a skonnoci do przemocy u
odbiorcw telewizji jest dowiedziona naukowo: zaleno taka istnieje. Problem ten jest bardzo
skomplikowany, zalenoci zoone - o czym jeszcze napisz dalej. W kadym razie chodzi o to, i
wedle dzi obowizujcych regu konstruowania przekazu informacyjnego, dostrzeone i wybrane
wydarzenie powinno wyranie narusza ustalony porzdek prawny, moralny, yciowy. Co oznacza
w oczach odbiorcw, i rzeczywisto to wanie stae naruszanie owego porzdku (na rzecz
porzdku dziennego - ale z tego odbiorcy ju sobie sprawy nie zdaj).
Opisaem wyej 20 regu (cech) porzdku dziennego, czyli konstruowania przekazw
informacyjnych.* atwo zauway, i na og, czy raczej prawie nigdy nie udaje si geitkiperom
wykorzysta naraz wszystkich regu, bo jest to niemoliwe (wiadomoci mog najwyej spenia
kilka regu), nadto niektre reguy s sobie przeciwstawne. Powiedzmy, na przykad
"niespodziewano/zgodno z oczekiwaniami", albo "wyjtkowo / zwizek z innymi
wydarzeniami" itd. Niektre reguy s znaczeniowo bardzo zblione - np. "niespodziewano /
wyjtkowo, atwa zauwaal-no albo znaczenie / wyjtkowo" itd.
W dziennikarskiej praktyce chodzi wic o spenienie tych kryteriw wartoci niusw, ktre speni
si dadz. Im wicej si da speni, tym lepiej. W literaturze przedmiotu nazywa si to
addytywnoci. "Addytyw-ny" - bdcy wynikiem sumowania skadnikw, bdcy sum treci
rnych skadnikw.
Rozumiemy, e najwiksz warto maj niusy, ktre w chwili przekazu speniaj najwicej
kryteriw. S najbardziej addytywne. "Niedostatek" jednej cechy informacji moe by oczywicie
zastpiony "moc" innej cechy. Bardzo silnie podkrelam: uywane tu pojcie "wartoci niusw"
jest bardzo wzgldne, za sama warto moe dotyczy rzeczywistego znaczenia informacji, albo
jej poytku handlowego, albo jednego i drugiego.
* Rni autorzy wymieniaj ich mniej czy wicej. Wybitny medioznawca Maciej Mro-zowski
("Media masowe. Wadza, rozrywka i biznes", Oficyna Wyd. ASPRA - |R, Warszawa 2001)
wymienia ich 17. W literaturze zagranicznej omwienie tych problemw znajdziemy m.in. w: Allan
Bell, The Language ofNews Media, Blackwell, Oxford 1991.
Przejmuj one nie tylko rol gwnego - niemal jedynego - przekanika kultury, ale nawet stay si
jej najwaniejszym twrc - i jeszcze wicej - s jedynym akceptowanym powszechnie wzorem
kultury! Co z tego w praktyce wynika? Przede wszystkim fakt, e kultura jest utosamiana z r o z
-ry wk, albo e rozrywka jest najpowszechniej znan form kultury.
Wydaje si, e cho istotnie kady rodzaj rozrywki wywiera samoistnie duy wpyw, to jednak
wspczesne reguy naszych "rozrywek medialnych", a zwaszcza ich poziom, zostay wyranie
narzucone przez media. Cho celem pozostaje istotnie rozrywka, to jednak przez wybr form tej
rozrywki wywiera si na spoeczestwo okrelony wpyw - i takie wanie jest wiadome zaoenie
wielu wacicieli mediw.
By moe, nie zawsze tak jest; niektrzy waciciele mediw i twrcy rozrywki nie zamierzaj
wpywa na wiadomo spoeczn, chc wycznie zarabia.
Tak si skada, e w tym wypadku przy dziaaniu wiadomym skutkw i ich niewiadomym, efekt
bywa taki sam: nastpuje "upupianie"*.
Poniewa aden waciciel mediw, nadawca czy twrca (i chyba aden dziennikarz?) nie przyzna
si publicznie, i chodzi mu o polityczne manipulacje przez rozrywk, a wyjania na og, i musi
liczy si z prawami rynku (ludzie wanie chc - powie - takich form rozrywki!), warto pamita o
rzeczy nastpujcej. Ot nadawanie programom formy rozrywkowej i obnianie poziomu samej
rozrywki jest istotnie skuteczniejsze, najtasze i najatwiejsze, a publiczno zdono przyuczy do
takich wanie form.
Nadawanie rnym programom (z natury nierozrywkowym nawet) form rozrywki Amerykanie
nazwali specjalnie w tym celu ukutym terminem. Takie wiadome nadawanie niemal wszystkiemu
statusu rozrywki nazywaj "i n f o t a i n m e n t" - co jest poczeniem sowa "i n f o rmation"
Nie da si wic pomniejsza roli mediw na tym polu i fakt ten okrela ich powinnoci. Pytanie
zatem brzmi: czy owe powinnoci mediw wobec kultury musz zosta z gry okrelone, czy maj
tylko wynika z ich charakteru? Czy naley te powinnoci wymusza? Jeli tak - to jak i przez
kogo?
Przez pastwo, ktre nigdzie nie daje sobie z tym rady i bywa tylko stale posdzane o ch
cenzurowania? Ktre tylko udaje, e co kontroluje - jak u nas? Przez twrcw, intelektualistw,
ktrzy nie dysponuj adnymi sankcjami, a wielu z nich chciaoby zarobi na kulturze masowej?
Przez opini publiczn, ktra w Polsce jest wyjtkowo wrcz wta? Czy moe przez samych
dziennikarzy, ktrych prawdziwy interes ley zupenie gdzie indziej?
Prawda jest taka, e do dbania o poziom kultury masowej, ktr si przekazuje i tworzy, nie skania
w naszym wiecie NIC, poza szlachetnoci pobudek i dobrymi intencjami.
"Dziennikarstwem nie mog kierowa wycznie siy ekonomiczne, zysk i interesy partykularne" mwi |an Pawe II*. "Kultura, wiara, przekaz-to trzy rzeczywistoci, midzy ktrymi tworzy si
zwizek. Od tego zwizku zaley teraniejszo i przyszo naszej cywilizacji" - mwi Jan Pawe
II innym razem**.
Kultura - uwaa Ojciec wity, a z pewnoci nie ma na myli kultury sprowadzanej do rozrywki ju sama w sobie jest komunikacj czowieka z innymi ludmi. Jest to chyba istota rzeczy, sedno
sprawy: kultura jest komunikacj, a komunikacja powinna by form kultury. Zatem jak ta
komunikacja spoeczna si odbywa? Co przynosi i kogo z kim czy?
Nie s to pytania retoryczne i w naszych czasach musimy na nie odpowiada. Mwi si, e mamy
do czynienia dzisiaj ze "spoeczestwem informacyjnym" i e zarazem spoeczestwo otrzymuje od
mediw to, czego samo chce i co mu wystarcza. Media za s takie, jaka wanie jest kultura
naszego czasu. A kultura masowa, medialna, jest byle jaka (z wyjtkami naturalnie) i ta wanie
bylejako, miako staje si autorytetem wspczesnoci.
Mwi nam si i wicej: ma jakoby istnie immanentna sprzeczno pomidzy nasz osobist i
spoeczn wolnoci, sam demokracj, tolerancj i wyraaniem wasnej wolnoci z jednej strony z uznaniem wartoci absolutnych, czym co nazw wewntrzn harmoni i moe rozwojem ducha.
Inaczej mwic: stan dzisiejszej kultury masowej jest moe smutny, ale jest dowodem osignitej
wreszcie wolnoci jednostki. Ujmuje si to
* Na lubileusz Dziennikarzy, Watykan 2000 r.
** W ordziu na wiatowy Dzie rodkw Spoecznego Przekazu w I 984 r.
take w ten sposb, e sama kultura jest opresyjna -iw imi naszej wasnej wolnoci musimy
zgodzi si z tym, co jest.
Chciabym broni przekonania, e powysze tezy s nieprawdziwe, a ta ostatnia dodatkowo gupia.
Wydaje si te pewne (i potwierdzaj to badania), e polskie spoeczestwo nie osigno jeszcze w
peni statusu "bycia informacyjnym" (zreszt nie atwo ustali do koca znaczenie tego terminu). W
jzyku publicystyki mona powiedzie, e jestemy raczej spoeczestwem dezinformowanym...
Ale w sensie, o jakim trzeba mwi w refleksji o kulturze, jestemy spoeczestwem
zmedializowanym (to okrelenie z argonu naukowego, ale za to dobrze opisane).
Znowu musz powtrzy, jak najkrcej: w wiecie zmedializowanym media elektroniczne
wsptworz - wrcz zastpuj rzeczywisto, ktra staje si telerzeczywistoci. Telewizja
wskazuje, czym jest rzeczywisto (zwaszcza polityczna, spoeczna, gospodarcza), okrela jej
przestrze i reguy, okrela |AK ocenia zjawiska, w co wierzy i komu ufa, kto jest winny lub bez
winy, co to s wartoci i pojcia, a zwaszcza, co to jest kultura. Spoeczestwo zmedializowane
uznaje media za ostateczn instancj i z czasem coraz mniej dostrzega i rozumie z tego, co dzieje
si w realnym wiecie. Pytanie skdind wane, czy media tylko odbijaj, choby w sposb
wynaturzony to, co dzieje si naprawd z ludmi, czy w wikszym stopniu narzucaj im wasny
"medialny" sens wszystkiego - jest pytaniem w innej dyskusji. Chodzi o efekt. Ten za podlega
takiej samej zasadzie, jaka w ekonomii dotyczy pienidza: "dobry pienidz wypierany jest przez
zy". Jest tak, e zo w rzeczywistoci zajmuje miejsce szczeglne i wypiera dobro. I dalej:
kamstwo atwiej zwycia prawd, gupota wypiera mdro, pytko - gbi, miazga
nieokrelona - struktur, permisywizm - odpowiedzialno, za ndzne namiastki kultury masowej kultur wysokiego lotu.
Mona dowie, e w rzeczywistoci niemedialnej proporcje s inne. My przecie ju nauczylimy
si patrze na wiat i siebie poprzez media. To one wskazuj nam godne podania m o d e 1 e
ycia, wzory do naladowania w kadej sferze. Znw brak miejsca i czasu na charakterystyk tych
modeli i wzorw, ale przecie bardzo atwo je dostrzec w nadmiarze. Tylko jeden przyczynek do
zastanowienia: oto w rozsdnych Niemczech bohaterem medialnym i ideaem modziey by w
ostatnich latach niejaki Zlatko. Nad tym fenomenem medialnym ami sobie gowy eksperci: w
Zlatko, bohater tamtejszego "reality show" pt. "Wielki Brat" (u nas "Big Brother"...) osign
szczyty chamstwa, niewiarygodnej gupoty i braku ladw jakichkolwiek zainteresowa. Ma za to
teraz wasne programy w telewizji i jest boyszczem tumw - podobno dlatego, e n i e w s ty d z i si wasnej gupoty i chamstwa. Wszystko
wic ju byo i trwa, tylko troch zmienia formy.
Wracam do mediw, ktre prowadz do unifikacji wszystkiego. Unifikacja nie musi by tylko zem,
zo przecie wynika z poziomu, na jakim unifikacja si odbywa. Czy modzie niemiecka chce
wzorowa si na Zlatku? Czy to tylko przekora, czy chwilowy kaprys? Nie wiemy jeszcze, ale
wiadomo ju przecie, e to media tworz i przekazuj kultur bezwstyd u. Trzeba pokaza i
obnay wszystko, kultura intymnoci, godnoci i milczenia skazana jest na zagad. Bezwstyd jest
take rozrywk. Wszystko wolno, wszystko jest wzgldne, ma rwne prawa i zaley od punktu
widzenia - i nie jest to ju chyba tylko kwestia mody. Ksztatuje si nowy system wartoci
wzgldnych, nowe obyczaje i by moe jest to naturalna kolej rzeczy, a ci, ktrzy nad tym biadaj,
nale do ustpujcego pokolenia - a takie zawsze biada (ostatnio znaleziono tabliczki gliniane ze
staroytnego Babilonu, na ktrych kto z tamtych czasw biada nad wspczesn sobie
modzie...).
Nie mniej, mona dowodzi, e dzisiaj media skazuj nas na niepewno w pozornej pewnoci - bo
zbyt wielu ludzi czerpie swoj pewno wycznie z mediw, a jest to pewno najkruchsza z
moliwych.
Co jeszcze ciekawe: w tym wiecie, w ktrym wszystko staje si rozrywk i sensacj, cech
Polakw jest brak r a d o c i, a ju na pewno -brak wsplnej radoci. wiat, w ktrym wszystko
ma suy rozrywce jest, o dziwo, wiatem ponurym!
Nie zdylimy si nauczy skutecznej komunikacji spoecznej i nie ma kto nas tego uczy, bo trwa
destrukcja elit i autorytetw - a czy nie ma to zwizku ze stanem kultury?
Czy moe jednak ludzie niczego wicej nie potrzebuj i niepotrzebnie rozdzieram szaty nad kultur
mediw?
Musz stwierdzi, i po prostu nie wierz, eby ludziom wystarczaa rozrywka i informacja,
poniewa zawsze obchodz ich pytania, wyrastajce ponad rzeczywisto realn i medialn. Pytania
metafizyczne, albo jak kto chce - egzystencjalne.
Innymi sowy, informacja i wiedza, ani tym bardziej rozrywka (w dzisiejszym rozumieniu), ktre
same s czci kultury - nie zastpi kultury wysokiej, sztuki i literatury. Czy naley znw
przekonywa ludzi do tak banalnej prawdy: bez sztuki i literatury nie mona zrozumie ani wiata,
ani siebie?
* "Charaktery" XII 2000 r.. nr 12/47. s. 3 I.
Tu znw dygresja: Krzysztof Zanussi opowiada*, jak przemawia kiedy do "modych
komputerowcw" w Salzburgu. Cytuj: "Staraem si to robi bardzo klarownie i logicznie, ale
kiedy prbowaem odwoywa si do takich poj, jak: penia ycia czy gbia czuem, (...) e
trafiam w prni (...). Wydaje mi si, e gdybym puci kawaek ktrego z moich filmw -moe
"Iluminacj", to co wicej by zrozumieli".
To dobrze pokazuje, o co chodzi. Pewnych spraw nie da si poj, pewnych dowiadcze przey bez sztuki, ale sztuki prawdziwej.
Omielam si gosi (i nie jestem w tym odosobniony), e jednak, e mimo wszystko ludzie moe
bardziej dzi ni kiedykolwiek szukaj zrozumienia swego losu, zrozumienia siebie wzajem i
samych siebie. e bardzo wane jest odnajdywanie sensu w bezsensie i e wbrew pozorom ludzie
chc "uciec spod opaty" - a opat jest w tym przypadku dewaluacja wszystkiego, co wane. Desk
ratunku - jeli ju trzymam si takich powiedze -jedn z wanych desek ratunku jest kultura i
sztuka.
Mwi o tym dlatego, e chc usprawiedliwi wy m a g a n i a wobec mediw, ktre przecie trac
dusz. Oczywicie - nie chodzi o szukanie winnych, przypisywanie mediom czarodziejskich
moliwoci, pitnowanie ich. Chodzi o to, e - jak to spostrzega wspczesna poetka angielska
Kathleen Raine* - nasza "epoka ucieka od pikna i woli brzydot i przewaa dzi duchowe
chamstwo" - a wanie media maj w tym swj niemay udzia.
jeli naley wskaza palcem winnych tego stanu rzeczy, to nie dziennikarze bd gwnymi
winowajcami (chocia maj za co bi si w piersi), jeli ju, winne s elity, ktre zdaj si
ignorowa rol kultury i sztuki w utrzymaniu wizi spoecznych i w chronieniu tego, co w jzyku
teologii nazywa si syneidesis i co oznacza co pierwotnego i niezniszczalnego w ludzkim bycie i
jest by moe wanie potrzeb i fundamentem kultury.
Nie lubimy tych poj: elity, masy, postp... Nie lubimy czarnowidztwa, bo zwykle nigdy nie bywa
a tak le. Mamy przecie do czynienia z prawdziw rewolucj kulturaln (w innym, naturalnie,
sensie ni uywali tego pojcia Maoici) -wanie dziki mediom. Czujemy jednoczenie, e zalewa
nas jakie nowe barbarzystwo, eliminujce zbyt wiele z tego, co byo zawsze wane i podane.
Warto powici kilka sw wizjom przyszej kultury, powstaym w pierwszej poowie XX wieku.
* Znalazem jej myli w eseju Krzysztofa Dorosza Myl wysoka - styl wysoki, Znak, nr
4(539)2000.
Znakomity wizjoner totalitaryzmu, brytyjski pisarz George Orwell (1903 - 1950)* przewidywa, i
nadchodzi epoka kultury ucisku, wadz za bdzie si sprawowa przez zadawanie blu.
Jak wiemy, wizje Orwella w sposb niezwyky sprawdziy si w imperium sowieckim i w III
Rzeszy. Dzi "kultura ucisku" zdaje si zanika, cho trudno nie dostrzega jej do jeszcze
potnych enklaw- takich, jak Korea Pnocna, Kuba, Iran, Libia, Chiny i niektre pastwa Afryki,
jedna z takich enklaw - Irak - ju pada, ale nie spotyka si to z aplauzem wspczesnego wiata...
Natomiast zaczyna si obecnie sprawdza wizja innego utopisty, te pisarza brytyjskiego, Aldousa
Huxley'a (1894 - I 963). Huxley przewidywa, e pod koniec XX wieku wadz nad ludmi bdzie
si sprawowa przez "zadawanie przyjemnoci" i e wanie nadchodzi czas "k ultury p r zy j e m n
o c i"* (moemy j utosami z "rozrywk totaln").
Zwracam uwag, e o ile "kultura ucisku" rodzia sprzeciw i bunt, a ludzie na og wiedzieli, i
podlegaj zniewoleniu i zu, o tyle "kultura przyjemnoci" przyjmowana jest z wdzicznoci jako
dobra i "chciana" wanie w formach o niskim poziomie. Mao kto zdaje sobie spraw, e jest to
rwnie rodzaj zniewolenia umysowego o trudnych do przewidzenia skutkach.
* Spord licznych dzie Orwella (reportay, esejw, powieci) wymieniam dla przykadu gwne
dziea polityczne, w ktrych rozwija koncepcje totalitaryzmu i "kultury ucisku": Folwark
zwierzcy (wyd. po polsku w kraju w obiegu podziemnym w 1979 r. i ostatnio w 2001 r.), Rok
1984 (wyd. w kraju poza cenzur w 1980 r. i ostatnio w 2001 r.).
" W antyutopii Nowy, wspaniay wiat", I wyd. polskie w 1933 r.
"adne spoeczestwo nie moe by cakowicie obojtne na Formy rozrywki publicznej swych
obywateli".
Walter Berns, amerykaski publicysta, medioznawca
Z kronik "Kultury bezwstydu"
"New York Times", Alessandra Stany: "Tym, co napdza dzi widowni stacjom telewizyjnym,
jest bezwstyd. Wielu te chce si znale w telewizji choby na 15 minut - nawet jeli to ma by i 5
minut ponienia".
W grudniu 2002 r. sie telewizyjna HBO rozpocza nadawanie programu "Cathouse". Kamery
telewizyjne z ukrycia ledz goci... domu publicznego w Nevadzie, USA. ledz z ukrycia, ale ich
obecno nie jest tajemnic, informuje si o tym wszystkich przychodzcych do burdelu. Na razie
nie pokazuje si adnych scen pornograficznych, chodzi jedynie o pokazywanie (podpatrywanie)
zachowa klientw i ich wstpnych rozmw z prostytutkami, a pniej scen pacenia za usugi. Jak
si okazao, w cigu pierwszych dni nagrywa spord 50. goci z wizyty w domu publicznym
zrezygnowao tylko trzech. Wrd tych, ktrzy z przyjemnoci dali si filmowa bya pewna pani
przyprowadzajca crk, by ta sprzedawaa swe wdziki.
Niektrzy telewidzowie dali, by kamery w domu publicznym "rejestroway wszystko", ale
dyrekcja HBO nie chce si na to zgodzi (pki co...).
W programie telewizji holenderskiej " Willa X' para znanych "osb publicznych" przebywa
przez pewien czas razem w tytuowej willi -rejestrowane jest prawie wszystko (w 2002 r. program
taki zacz nadawa "Polsat", ale bez rejestracji "wszystkiego").
Najwiksz popularnoci w Holandii cieszy si odcinek, w ktrym jeden z uczestnikw
zapowiedzia samobjstwo - i zabi si naprawd.
W programie amerykaskiej telewizji NBC "Fear factor" (Czynnik strachu) stawia si
uczestnikom rne zadania - gwnie chodzi o to, kto nie zaamie si przed wykonaniem kolejnego
wyczynu kaskaderskiego. Uczestnicy s wysoko ubezpieczeni od nieszczliwych wypadkw, ale
oczywicie telewizja bierze na siebie wielk odpowiedzialno moraln. Czy istotnie za pienidze
"rbcie co chcecie", skoro unieszczliwi moecie tylko siebie i swoich bliskich? Ale teraz chodzi
mi tylko o cz programw, bdcych ilustracj "kultury bezwstydu". Ot czasem stawia si
uczestnikw nie tyle przed "czynnikiem strachu", ile
przed "czynnikiem obrzydliwoci". Na przykad, kto i za ile zje na surowo... kosk kiszk
stolcow. Albo rozgryzie karalucha czy poknie psi kup z ulicy. Do wszystkiego znajd si
ochotnicy. W midzynarodowym (bo sprzedawanym na licencji) programie tv typu "gra o
pienidze" - pod tytuem "Judaszowa gra" - uczestnicy, eby mie szans na wygran, musz si
sprzymierza z wybranymi przez siebie innymi uczestnikami gry. eby jednak wygra ostatecznie i
to duo - MUSZ zdradzi swych wybranych sojusznikw. Ci ostatni oczywicie o tym nie wiedz,
ale o wszystkim wiedz widzowie. Zdrada sojusznika nie jest niczym nowym w historii ludzi rzecz w tym, i tutaj pokaz zdrady (czyli ajdactwa) jest warunkiem sukcesu. Zdrajca jest
podziwiany i nagradzany - jest to, trzeba przyzna, edukacja obywatelska na miar naszych czasw.
Czy nikt nie czuje wstydu?
" (...) Nie mona si jednak powstrzyma od pytania, gdzie le granice pomidzy tym, co si godzi
czyni i tym, co si nie godzi. (Autorka pisze o czynach i zachowaniach publicznych,
przekazywanych przez media -przyp. M.I.). Czy takich granic ju nie ma? Czy nikt ju nie czuje
wstydu, wdzierajc si w intymne ycie innych? W ktrym miejscu informacja staje si
bezwstydna? Zastanowi si take trzeba, kto jest bezwstydny, czy ten, ktry zostaje obnaony, czy
ten, kto obnaa. (...)
Oto w dzy spektaklu, ktra pozwala nawet na czyny niegodne, przekracza si nie tylko dobry
smak. Zaczyna si tu i niebezpieczn drog, traktujc czowieka nie jak czowieka, istot woln,
majc prawo do wasnej intymnoci czy to w blu, czy w mioci, czy w chwili mierci, lecz jako
przedmiot, ktry wolno podda ze wszystkich stron informatycznej obrbce, a to ju grone
zjawisko".
Barbara Skarga, filozof
("O bezwstydzie w naszych czasach",
"Tygodnik Powszechny" Nr 46/98)
\
Sprawa yrafy, czyli polityczna poprawno*
W 2002 r. w Narodowym ZOO w Waszyngtonie pada bardzo lubiana yrafa, rodzaj symbolu tego
ZOO. Kiedy reporter "The Washington Post" chcia ustali przyczyny mierci zwierzcia, dyrekcja
ZOO odpowiedziaa owiadczeniem: " Wydanie tego rodzaju informacji naruszaoby prawo
nieyjcej yrafy do prywatnoci oraz gwacioby zasad tajnoci kontaktw midzy weterynarzami
i ich pacjentami". Mona pomyle, e jest to dowd szczeglnej subtelnoci i szacunku rwnie
wobec mierci zwierzt. Bardziej prawdopodobne jest inne przypuszczenie: dyrekcja chciaa ukry
co kompromitujcego w zwizku ze zgonem yrafy. Ale najpewniej i po prostu jest to wyraz
wszechogarniajcej "poprawnoci", ktra ogupia spoeczestwo amerykaskie".
Z tamtejszych dyskusji wiemy ju przecie, i "niepoprawny" i zatem nietolerancyjny i obraajcy
mniejszoci by William Szekspir, jego Kupiec
Fragmenty wystpienia autora w dyskusji panelowej ("wok zasady wolnoci") na Katolickim
Uniwersytecie Lubelskim w czasie XXXV Tygodnia Eklezjologicznego - kwiecie 2003 r.
"Polityczna poprawno" to dosowne tumaczenie angielskich sw political correcness. W USA,
gdzie to pojcie powstao, uywa si skrtu PC (pi-si), u nas - PP.
bardzo logiczne. Znany jest przykad, e Eskimosi maj kilkanacie okrele dla rnych rodzajw
niegu, wobec tego dla nich "nieg, jako taki" jest pojciem bezsensownym, pustym.
Niektrych poj wspczesnej fizyki nie sposb dobrze wyrazi po chisku. atwo natomiast po
angielsku. Angielski ma z kolei trudnoci z pewnymi pojciami chiskimi itd, Pewne jzyki ujmuj
cakowicie odmiennie zwizki czasowe i przestrzenne, wobec tego ich uytkownicy inaczej (ni np.
Europejczycy) pojmuj pojcie czasu i, o dziwo, atwiej jest im zrozumie teori wzgldnoci.
W kadym razie wspczeni jzykoznawcy s zgodni co do tego, i jzyk ksztatuje postrzegan
przez nas rzeczywi-s t o * - fizyczn, przyrodnicz, ale i take i tym bardziej rzeczywisto
spoeczn, polityczn i w pewnym stopniu wiat ducha, nasz wyobrani, nasze wartoci, nasz
moralno.
Fakt ten dostrzeono ju dawno: wprowadzanie nowych nazw dla czynnoci dotd oczywistych
miao wanie na celu zatarcie ich prawdziwego znaczenia. Na przykad ucicie gowy na gilotynie,
ulubiony w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej sposb pozbywania si prawdziwych i urojonych
przeciwnikw politycznych nazywao si wwczas "wyczeniem z dobroczynnoci publicznej".
Pniejsze systemy totalitarne wyksztacay wasne,
* Materiay na ten temat znajdziemy w podrcznikach jzykoznawstwa. Klasyczne badania
prowadzi w tym zakresie synny jzykoznawca amerykaski Edward Sapir (1884-I939).
specyficzne jzyki (czy raczej sposoby wyraania rzeczywistoci, sposoby narzucania pewnych
przekona). Na przykad mwi si o wasnym "jzyku III Rzeszy" (jzyku nazizmu), czy o
"nowomowie" sowieckiej i PRL-owskiej*.
W "jzyku III Rzeszy" na przykad (przypominam) masowe mordowania ydw za to, e s
ydami, nazwano "rozwizaniem kwestii ydowskiej", za miejsca fizycznego wyniszczania ludzi
byy obozami koncentracyjnymi (gdzie zatem zbierano, zerodkowywane osoby, ktre chciano
izolowa). Nieludzkie agry, obozy mierci w nowomowie sowieckiej nazyway si oficjalnie
"orodkami reedukacji spoecznej". Rozumiemy, e jzyk nie zawsze suy waciwemu
zrozumieniu ani te porozumieniu - doskonale moe za to suy kamstwu i obudzie, a take
wywoywaniu lku.
Nowomowy totalitaryzmw przeszy do historii razem z tamtymi to-talitaryzmami. Nie oznacza to,
e przeszy w ogle do historii: waciw sobie nowomow posuguj si np. wadze Korei
Pnocnej, byy dyktator Iraku czy obecny Kuby, itd.
Nie zajmujemy si przecie specyfik wadzy totalitarnej - zastanawiamy si, jaki rodzaj
nowomowy najlepiej czuje si w demokracji. Jeli zgadzamy si z tez, i w demokracji te tocz
si "wojny propagandowe" (jeli chcemy to uj agodniej - tocz si "zmagania perswazyjne" o
przekonanie spoeczestwa do aprobowania czego, bd do odrzucenia czego) - to oczywicie
zwycistwo polityczne osign ci, ktrych jzyk opisujcy w dany sposb dan rzeczywisto
spoeczno-polityczn zyska przewag, stanie si jzykiem powszechnym. Wygraj ci, ktrym uda
si innym narzuci swoj nowomow. Ot wanie w tym sensie jzyk poprawnoci politycznej
staje si narzdziem propagandy, jest bardzo skuteczn form NADZORU NAD POGLDAMI.
Zaczyna trwale way na naszym stosunku do wiata i do wartoci.
Czy "polityczna poprawno" ma cis definicj? Jak zwykle jest ich sporo. Wedle Sownika
wydarze, poj i legendXX wieku**, poprawno polityczna jest to: "(...) postmarksistowski,
lewicowy kodeks polityczny (...),
* lzyk nazistw opisywa m.in. Victor Klemperer w ksice LTI - notatnik filologa (LTI to skrt od
Lingua Tertil Imperii, czyli po acinie jzyk trzeciego imperium). Wyd. Literackie, 1983. Termin
"nowomow" wprowadzi George Orwell w ksice Rok 1984 w rozdziale The Principles of
Newspeak (Zasady nowomowy). O nowomowie m.in. w ksice Nowomow, wyd. Polonia,
Londyn 1985; |akub Karpiski, Mowa do ludzi, Wyd. PULS, Londyn 1985; Micha Gowiski,
Nowomow po polsku, Wyd. PEN, Warszawa 1990 itd. Na ten temat jest wiele prac.
** Sownik autorstwa znanego leksykografa Wadysawa Kopaliskiego. Wyd. Naukowe PWN,
Warszawa 1999.
-193
nakazujcy unikanie sw i czynw mogcych wyraa dyskryminacj lub uprzedzenie w stosunku
do osb rnicych si pod wzgldem rasy, pci, orientacji seksualnej, klasy, do mniejszoci
narodowych, a zwaszcza do kobiet, Murzynw, homoseksualistw, lesbijek, ludzi otyych,
brzydkich, starych (...). Pod koniec wieku zalecenia PC znalazy si w podrcznikach i programach
szkolnych USA, a osoby lekcewace je naraay si na bojkot towarzyski, kary pienine, lub
nawet na zwolnienia z pracy (...)".
Od razu wida, e dzi to ju definicja zbyt wska, poniewa nie uwzgldnia znaczenia PP we
wspczesnej kulturze w ogle ani te we wspczesnej walce o dominacj. Ponadto, nieoceniony
Kopaliski sam okaza si "niepoprawny", wskazujc, i PP jest kodeksem o korzeniach
lewicowych (cho to prawda, ale o tym si nie mwi!), co gorsza za uywajc okrelenia "ludzie
otyli" zamiast np. "odmienni grawitacyjnie", albo "brzydcy" zamiast "pikni inaczej" lub "odrbni
kosmetycznie".
Dla porzdku podam jeszcze definicj PP, sformuowan (wstpnie) przez Agnieszk Koakowsk.*
"jest to ideologia lewicowa; egalitarna i antyelitarna; wroga wobec kultury i wartoci Zachodu;
dogmatyczna i nietolerancyjna, cho tolerancj goszca; totalistyczna - chcca oddziaywa na
wszystkie sfery ycia i podporzdkowa swoim wymogom mylenie we wszystkich dziedzinach;
opierajca si na abstrakcyjnych zasadach, ktre bior gr nad zdrowym rozsdkiem; dzielca
spoeczestwo na grupy, ktre staj si grupami wasnych odrbnych interesw; wyrniajca si
pogard dla ludzi, dla faktw i dla rozumu, a jednoczenie goszca jako swj cel sprawiedliwo i
dobro ludzkoci; przeczca wasnemu istnieniu; domagajca si maksymalnej interwencji pastwa
w yciu i chcca kad sfer ycia regulowa za pomoc praw; uznajca tosamo grupow jako
podstawowe kryterium w dziaaniu spoeczno-politycznym; manipulujca jzykiem".
Definicja opisowa, bdca maym traktacikiem, wiele wyjania, ale jest zbyt duga.
Pozwol sobie doda wasn definicj, rwnie niedoskona-zwaszcza e posuguj si pojciami,
ktre powinno si odrbnie wyjania. Ale za to jest krtka.
Poprawno polityczna jest ideologi, wywodzc si z tzw. postmodernizmu, posugujc si
wasn nowomow i perswazj ukryt - w celu uzyskiwania politycznej dominacji pewnych grup
interesw.
*A. Koakowsk, "Zniewolenipoprawnoci", w: "Rzeczpospolita", nr9, 11-12 I 2003.
O postmodernizmie (w sensie filozofii i etyki koca XX w.) bdzie za chwil mowa. Perswazja
ukryta (z ang. the hidden persuasion) - jest to (powtrz) manipulacja polegajca na przyjciu
nieformuowanego wprost zaoenia, i WYBRANE pogldy i idee nie godz si z moraln i
intelektualn uczciwoci. Rzecz nie w tym, e tak nie bywa, ale w tym, i wyboru dokonuje
perswadujcy ("ukryty przekonywacz") wedle swego interesu i swojej ideologii. "Grupy interesu",
wymuszajce poprawno, s niejednolite, ale w kadym spoeczestwie atwo je dostrzec
obserwujc wanie, komu najbardziej zaley na poprawnoci.
Wszystkie te problemy s do nowe i nie weszy jeszcze w obieg powszechnej wiadomoci - tym
bardziej naley je poznawa i rozumie. Oczywiste te, e obrocy poprawnoci politycznej
odrzucaj wszelkie tezy, i jest ona manipulacj, form nowej cenzury, czy e ma suy dominacji.
Przeciwnie - zdaniem "poprawnociowcw" jest to wyraz tolerancji i wolnoci.
Nie mog oczywicie zaj si tutaj postmodernizmem, tym bardziej, i spory na temat tego, czym
waciwie jest w postmodernizm (nazwa, swoja drog mylc) i co jest jego istot, cigle trwaj.
Mog tylko sprbowa dowodzi, e poprawno polityczna wyrasta z etyki postmodernizmu i
stanowi bardzo wany wymiar ideologii postmodernizmu.
Mona (w skrcie i upraszczajc) wyrni podstawowe zaoenia tego nowego nurtu kulturowego,
tej nowej ideologii.
1. Wszelkie wartociowanie jest wyrazem nietolerancji, brakiem otwartoci na innych, a nawet
przejawem przemocy i w ogle wywyszania si nad innych. W tej sytuacji nawet dostrzeganie
rnic (przez ich np. nazwanie), nie mwic o ich naukowym badaniu - jest niemoralne.
2. Wszystko, co dotyczy ludzi, ich ycia, kultury, wartoci itd., przeniknite jest ideologi i
polityk. Ideologia i polityka s wic take rzeczywist podstaw moralnoci i norm. Dlatego nie
ma zasad moralnoci powszechnej ani praw naturalnych osoby ludzkiej.
Std take wynika, i kada ocena, kady sd wartociujcy czy choby hierarchizacja
czegokolwiek ("to jest waniejsze ni to") jest ze swej istoty niesuszna i niesprawiedliwa.
3. Kultura, tradycje, obyczaje i nawet wartoci - zawieraj w sobie z natury rzeczy ograniczenie
wolnoci jednostki. S o p r e sy j n e wobec jednostki (nb. "opresyjne", czyli wywierajce nacisk,
uciskajce - to ulubiony termin "poprawnociowcw"). Rwnie opresyjna jest prawda i zatem
prawda take ogranicza wolno.
"Ktokolwiek wierzy w jakkolwiek prawd, stanowi zagroenie dla in-nych" - te sowa jednego z
krytykw postmodernizmu, filozofa Allana Bloo-ma* dobrze wskazuj, o co idzie.
By moe, istot rzeczy jest zaoenie czwarte: 4. Wszystko jest wzgldne i zaley od okolicznoci i
punktu odniesienia, od krgu kulturowego i wyznawanej ideologii bd wiary (wiar zreszt
zrwnuje si z ideologi). Wobec tego waciwie nie istnieje prawda, natomiast "kady ma swoj
prawd", s rne punkty widzenia, zawsze, jakie by nie byy - godne tolerancji i uznania, a nigdy
potpienia.
Najbardziej godni potpienia s ci, ktrzy chc swoj prawd (z natury rzeczy przecie wzgldn)
narzuca innym. Najwaniejsz wartoci (waciwie jedyn) staje si t o I e r a n c j a. Ale
tolerancja nie w dawnym znaczeniu tego pojcia (szacunek dla innych, ich pogldw, wiary,
obyczaju, kultury, otwarto na argumenty i gotowo zawsze do dialogu, ochrona mniejszoci), a
w nowym znaczeniu: tolerancja jest uznaniem, i wszystko ma rwn warto i nie wolno od
nikogo wymaga dostosowywania si do jakich wartoci nadrzdnych (bo ich nie ma).
Pora na wasne stanowisko. Ot nale do grona ludzi, ktrzy uwaaj powysze zaoenia za
faszywe, gwnie dlatego, e zawieraj tylko cz prawdy, czynic ukryte zaoenie, i jest to
prawda pena (co jest nb. z punktu widzenia postmodernistw nielogiczne, skoro prawdy nie ma ...).
Nie oznacza to, e nie dostrzegam w poprawnoci politycznej jej korzeni pozytywnych. Nie mam
wtpliwoci, e PP nie miaaby takiego znaczenia i takiego zasigu, gdyby nie wyrosa z
rzeczywistych potrzeb i take ze szlachetnych pobudek. Gdyby nie bya oczywist reakcj (i
zapewne konieczn) na dugie epoki fanatyzmw, nietolerancji, przemocy i nienawici do i n ny c h.
No, i gdyby nie potworne dowiadczenia XX wieku. Tamte potwornoci zrodziy si przecie z
przyznawania sobie przez pewne grupy statusu wyszoci nad innymi i byy rezultatem odrzucenia
praw czowieka. W tym sensie PP miaa by rodzajem ochrony wolnoci i praw jednostki. W tym
sensie - ale ty I k o w tym! - naley zachowa pewne wartoci, niesione przez poprawno, a nawet
trzeba ich broni. Na przykad powstrzymywanie si zawsze od uraania godnoci innych lub ich
uczu (choby nawet kosztem ograniczenia wasnej ekspresji artystycznej).
Sprawa polega przecie na czym innym. Oto poprawno polityczna staa si karykatur samej
siebie, i co wicej, jest dzi narzdziem politycz* Allan Bloom, The closing of the American Mind We Francji ksik wydano pod znamiennym
tytuem Dusza bezbronna, w Polsce - Umys zamknity.
nym. Poprawno i etyka "zrwnania wszystkiego" stay si swoim wasnym przeciwiestwem.
Najpierw lekcewaenie, a potem odrzucenie p ra wdy, ktr ma zastpi rwno, czy raczej
rwnowarto i zarazem wzgldno wszystkiego doprowadzio do niedostrzegalnej zamiany
prawdy na suszno.
Musimy - mwi nam "poprawnociowcy" - dokonywa wyboru pomidzy wzgldn i zawsze
opresyjn prawd, a nieopresyjn i szanujc wolno i ekspresj jednostki susznoci. Naturalnie,
nie musimy wiedzie, co jest tu i teraz suszne, czsto te nie wiemy-ale nie martwmy si,
odpowiedni interpretatorzy wska nam, co jest suszne i waciwe.
Dylemat wyboru pomidzy prawd a susznoci jest oczywicie pozorny, poniewa suszne moe
by wycznie to, co jest oparte na prawdzie. Wydaje si, e jest jeszcze na wiecie troch ludzi,
ktrzy wierz w istnienie prawdy i w jej nadrzdny status wobec wszystkiego. I nie zaczynajmy
teraz innej dyskusji: "c jest prawda?"
Rwnie pozorny jest dylemat wyboru pomidzy "byciem tolerancyjnym" a obron wartoci, ktre
uwaa si za nadrzdne i prawdziwe. Tolerancja bowiem - powtrz - nie polega na wyrzekaniu si
wasnej tosamoci, wasnych ocen i prawa do obrony wartoci - ale wanie w granicach, ktre s
przez te wartoci okrelane.
Ochrona mniejszoci, obrona i n ny c h - czyli uznanie, i odmienno i rnorodno s cech
ludzkiej kondycji - wcale nie oznacza neutralnoci wobec dobra i za. Taka neutralno byaby
zreszt oczywist i niemoliw sprzecznoci - poniewa zawsze w kocu neutralno staje si
akceptacj za.
Dylematem pozornym, a bardzo gronym, jest wreszcie wmawiane nam przeciwstawienie wolnoci
i odpowiedzialnoci. Nie s to wartoci nie tylko ze sob sprzeczne, ale wanie od siebie zalene
jak najcilej: odpowiedzialno jest niezbywaln cech wolnoci, a brak wolnoci moe
uniemoliwia bycie odpowiedzialnym.
Zatem jawnym kamstwem i zarazem usprawiedliwianiem wasnych saboci jest twierdzenie, i
odpowiedzialno rodzi opresj i w imi wolnoci jednostki trzeba j odrzuca. To samo dotyczy
wolnoci sowa, zwizanej wanie bezwarunkowo z odpowiedzialnoci- i o tym zbyt czsto
dziennikarze zdaj si zapomina.
Notabene, atwo dzi dostrzec smutn tsknot za brakiem odpowiedzialnoci (osobistej i
publicznej). Dlatego o wiele, e wygodniej jest by absolutnie wolnym i absolutnie
nieodpowiedzialnym. Ot wanie poprawno - i ta "etyczna" i ta "jzykowa" - rozgrzesza ze wszystkiego, bo wszystko ma rwn warto, a
jednostka ma prawo do penego "wyraania siebie", cokolwiek by to znaczyo. Zwracam wic
usilnie uwag na ukryty w PP konformizm, na szczeglne zmniejszenie wymaga moralnych,
stawianych sobie i innym - i na cakowit sprzeczno skrajnego hasa postmo-dernistw: < prawda
was zniewoli > z centraln zasad etyki chrzecijaskiej: < prawda was wyzwoli >.
Tak wic cechy niezbyt chwalebne: obuda i tchrzostwo (lk przed odpowiedzialnoci) le u
podstaw PP.
Ukryty w poprawnoci konformizm - zmniejszenie wymaga moralnych, stawianych innym,
prowadzi do zmniejszenia wymaga wobec siebie. Powstaj nowe standardy moralnoci - take w
dziennikarstwie (wystarczy si dobrze przyjrze tzw. aferze Rywina i jej obyczajowodziennikarskiej otoczce).
Mona dowie, e poprawnociowa tolerancja wobec amania pewnych zasad moralnych (przy
przyznawaniu sobie samemu takiego prawa), czy si z tolerancj wobec amania zasad
krytycznego mylenia i dobrych obyczajw. Obserwujc rzeczywisto, wida tego efekty:
tolerancja wobec gupoty, nieuctwa, chamstwa i braku wraliwoci. Co, co dawniej byo powodem
wstydu, dzi staje si norm.
W kadym razie w ostatnich latach udao si w pewnym stopniu narzuci spoeczestwu polskiemu
(oczywicie nie caemu) model tzw. "sabego mylenia" (pojcie to sformuowa wspczesny
woski postmodernista, Gianni Vattimo). "Sabe mylenie" oznacza unikanie jednoznacznoci ocen,
unikanie wartociowania, trudnoci w rozrnianiu elementarnych kategorii moralnych takich, jak
np. dobro/zo, szlachetno/ajdactwo, przyzwo-ito/karierowiczostwo, prawda/kamstwo itd. Owe
trudnoci rozrniania i skonno do zamazywania rnic wielki polski poeta Zbigniew Herbert
nazywa "zapaci semantyczn".
Jeszcze istotna uwaga: Nie jest oczywiste tak, bym wielo przyczyn obecnej degrengolady
spoeczestwa obywatelskiego i zwaszcza jego elit sprowadza wycznie do poprawnoci
politycznej. Nie mniej, wydaje mi si, e wpyw tej ideologii na stan wspczesnoci ma wiksze
znaczenie, ni sdzimy.
Goszc szlachetn tolerancj i wyrozumiao, bronic wolnoci jednostki i jej prawa do
"samostanowienia" o sobie i ekspresji swego "ja" -poprawno polityczna zaczyna si przeradza w
emy etyczne mog by rozstrzygane przez gosowanie (bo mamy przecie demokra-cj!)a osdy
(opinie) powszechne, tj. wikszoci s prawomocne rwnie w sferze ety k i. W skrajnych
przypadkach wmawia nam si, e sdy powszechne s w ogle prawdziwe z tytuu swej
powszechnoci.
7. Relatywizm moralny (oczywicie tak nie nazywany wprost) i sceptycyzm wobec wszystkiego s
wyrazem demokracji i tolerancji, a zarazem jej rkojmi. Dlatego zwolennicy staych norm
uniwersalnych s eo ipso fun-damentalistami w najlepszym wypadku, ale waciwie s anty
demokratami, zwolennikami totalitaryzmu czy wrcz faszyzmu albo po prostu fanatykami z
"ciemnogrodu".
Znw uwaga na marginesie: naturalnie wrd chrzecijan s i tacy i jest ich za duo! Ale
utosamianie fanatyzmu z prawem do obrony wasnych zasad jest oczywistym naduyciem, a takie
naduycie wystpuje stale.
8. Najwyej cenion wartoci powinna by tolerancja, ale rozumiana jako poniechanie obrony
swoich zasad, jako niewyraanie opinii na temat dobra lub za (waciwie nie powinno si nazywa
dobra dobrem, a za zem, bo s one wzgldne i zalene od odczucia jednostki czy od kultury i
obyczaju danej wsplnoty).
Prawdziwie tolerancyjny i otwarty czowiek powinien szanowa nawet rzeczy, zachowania, ktre
wydaj mu si nieetyczne czy wstrtne, by nikogo nie urazi i nie naruszy czyjej wolnoci.
217
Oto przykady ze sfery sztuki, ktre, cho nie dotycz spraw najwaniejszych, s po prostu bardzo
wyraziste: mam pozosta "yczliwie otwarty" i tolerancyjny wobec artysty, ktry wkada krzy do
uryny czy zabija zwierzta, by zrobi z ich cia rzeb lub tworzywem dziea czyni ka bd ludzkie
resztki (wszystkie przypadki autentyczne!). Albo - jak w 2002 r. w Gdasku - wystawia w Galerii
Publicznej krzy z zawieszonymi na nim... genitaliami ludzkimi.
Inaczej mwic, jako "nowoczesny Europejczyk" nie mam prawa do wyraania swej opinii na
temat tego, co uwaam za ze i gupie, niegodne czowieka, ani tym bardziej o tym, co uraa moje
uczucia jako chrzecijanina. Skdind moim obowizkiem jest wanie potpienie tego, co mogoby
urazi uczucia, np. muzumanina czy yda, poniewa w tym wypadku wchodz w gr inne kryteria
ocen.
"Artystka", wieszajca genitalia na krzyu, symbolu chrzecijastwa, naturalnie nie odwayaby si
w ten sposb uchybi uczuciom wyznawcy islamu czy judaizmu.
Gdyby za si odwaya, wszyscy dzi obrocy "wypowiedzi artystycznej", domagajcy si penej
wolnoci dla artysty - rzuciliby si, to pewne, hurmem, by potpi antysemityzm lub obraz islamu.
Sprbujmy sobie tylko wyobrazi, co by si dziao na wiecie, gdyby "artystka" umiecia genitalia
np. w gwiedzie Dawida! Wszyscy by to potpili - i mieliby racj! Tak wic racje zale od tego,
czyje uczucia si obraa.
9. Wci - mwi - jest prawomocny stary leibnizowski dylemat: lepsza jest spoeczno grzeszca
i nieprawa, ale za to wolna, swobodna, ni bezgrzeszna i "moralna", ale zniewolona.
)est to pogld szczeglnie atwo przyswajany przez ludzi modych, zawsze i wszdzie wyczulonych
na odbieranie wolnoci osobistych.
Ukryt perswazj stanowi tu przyjte bez dowodu zaoenie (faszywe), i tylko przymuszanie
prowadzi do unikania grzechw, zatem ochrona przed amaniem zasad etyki prowadzi zawsze do
cenzury i do represji -i do tego wanie miaby dy Koci katolicki i w ogle katolicy.
Zdecydowanie za przemilcza si prawd, i nie ma wolnoci bez wartoci i e moe istnie
spoeczno wolna i zarazem dca do tych wartoci - taka bowiem prawda przemawiaaby
wanie do modych ludzi.
Gosi si zatem, i prawda i dobro, prawda i wolno s to wprawdzie wartoci, ale przeciwstawne i
e mona je redukowa na zasadzie "albo -albo".
I znw przemilcza si, e d o b r o i wolno nie mog istnie bez prawdy (cho zarazem prawda
wymaga wolnoci, bez niej nie moe si ujawni).
Znowu trzeba doda i tak oczywisto, pomijan z kolei w niektrych krgach katolickich:
przymuszanie si do "bezgrzesznoci", do przyjcia jakiej wartoci za swoj, nie moe by drog
waciw.
10. Teza dziesita w "ukrytej perswazji" wypywa z poprzedniej i dotyczy zwaszcza mediw,
dziennikarzy, twrcw - i w ogle moe kultury wspczesnej.
Oto bowiem mamy do czynienia ze smutn wprawdzie, ale obowizujc alternatyw: albo cenzura
- albo wolno bez odpowiedzialnoci. Czy inaczej: odpowiedzialno daje si wymusi tylko przez
jakie formy cenzury, a to zawsze ogranicza wolno.
Skdind przecie - mwi ci sami "ukryci przekonywacze" - odpowiedzialno jest podana - ale
wycznym jej sdzi jest opinia publiczna. Inaczej mwic, jestem (jako dziennikarz, twrca,
polityk - obywatel i czowiek wreszcie) odpowiedzialny tylko przed opini publiczn (w Polsce
zreszt szczeglnie enigmatyczn i manipulowan).
Wolno wypowiedzi, tworzenia, informowania musi by zatem z natury nieograniczona (poza
sytuacjami cile okrelonymi przez prawo, ale to co innego).
Ignoruje si fakt, e odpowiedzialno jest wielk wartoci moraln i e oczywicie nie ma ona nic
wsplnego z formaln cenzur i powinna liczy si - ale nie by cakowicie zalena od opinii
publicznej.
Uczulenie na przejawy cenzury jest w Polsce ze zrozumiaych wzgldw bardzo wysokie i fakt ten
atwo jest wykorzystywa, osdzajc kady protest przeciw kamstwu czy czemu nikczemnemu
albo obraajcemu uczucia katolikw jako prb wprowadzenia cenzury - ograniczanie wolnoci.
/ /. Koci jest instytucj wycznie "ziemsk" i redukowany jest do pewnej siy spoecznej i
politycznej, sterowanej przez "przywdcw" i walczcej o uznanie w opinii spoecznej, jest to
instytucja, ktrej gwnymi i z samej swej istoty zymi cechami jest zhierarchizowanie,
konserwatyzm i antydemokratyzm czy wrcz wrodzona "antypostpowo" w ogle.
Zwaszcza Koci katolicki jest instytucj z zaoenia i z zasady przeciwn demokracji i przeciwn
wolnoci jednostki (cho usiuje to ukry), jest zapor przeciw przysugujcym ludziom
przywilejom i ich naturalnym potrzebom. Jest "z natury rzeczy" przeciw radoci ycia (!) i
swobodzie wypo219
wiedzi. Najchtniej - w sferze polityczno-ustrojowej - poparby rzdy silnej
rki i pastwo wyznaniowe wedle najgorszych wzorw.
Dlatego jednym z najwikszych niebezpieczestw, grocych polskiej
demokracji jest - wedle "ukrytych przekonywaczy" - obok rosncego w
si nacjonalizmu, antysemityzmu, faszyzmu - tzw. chomeinizacja kraju.
Dzi to akurat niebezpieczestwo eksponuje si gwnie w momentach walki o jakie liberalne
zapisy ustawowe czy wobec wydarze, ktrym istotnie mona przypisa dwuznaczn lub wrcz z
wymow - tyle, e nie one stanowi o pogldach wikszoci czy o istocie rzeczy.
Postawa mediw wobec Kocioa jest wysoce instrumentalna. To znaczy owe media, w imi
wolnoci i demokracji oraz zasad konstytucyjnych stale "monitoruj" mieszanie si Kocioa "do
polityki" i pilnuj, by tak nie byo. Koci zatem - i susznie - ma by apolityczny. Tyle e owa
apolityczno jest u nas utosamiana z "niemieszaniem si" do ycia publicznego w ogle i
powstrzymywaniem od ocen nawet moralnych (zwaszcza wobec politykw). Koci - twierdz nie reprezentuje caego spoeczestwa, ale zachowuje si tak, jakby je wanie reprezentowa.
Jednoczenie z drugiej strony, ale zalenie od okolicznoci i od treci sporw publicznych, zarzuca
si Kocioowi niech do jednoznacznej oceny, "stanie na uboczu" i nawet wymaga si od
Kocioa reprezentowania i caego spoeczestwa i "waciwego stanowiska" (waciwe stanowisko
wska oczywicie waciwe media). Jest to klasyczna asymetria opinii - chwyt zreszt stosowany
najczciej.
12. Przyznaje si, e istnieje u nas pewna walka propagandowa (czy szlachetniej: ideowa) z
Kocioem i obskurantyzmem religijnym.
Uporczywie powtarzam - taki obskurantyzm i fanatyzm istniej, dajc zacht do sprzeciwu, ale nie
bezwzgldnoci pewnych zasad znaleli si w jakim rezerwacie dla dinozaurw, a w kadym razie
poza stref wolnoci, moralnoci i postpu.
15. Wreszcie wymieniam ostatni "chwyt propagandowy", majcy nieco inny charakter, ni
poprzednie. )est to instrumentalne uycie etyki chrzecijaskiej dla celw politycznych.
Ot pewne media czsto przypominaj chrzecijanom, i ich powinnoci, wypywajc z ich
wiary, jest PRZEBACZANIE. )est to oczywicie prawda, i to wypywajca z podstawowych
nakazw Boych i z samej istoty chrzecijastwa. Niewtpliwie te w wiecie, penym nienawici i
zemsty, trzeba o tej prawdzie przypomina jak najczciej. Nie mniej chrzecijanin, chccy
wypeni najwaciwiej wymagania swej wiary, musi zwraca uwag na pewien szczeglny
kontekst przebaczenia, o ktrym "ukryci przekony-wacze" ju nie wspominaj.
Chodzi, po pierwsze, znw o charakterystyczn asymetri: oto, zdaniem nawoujcych nas do
przebaczania, powinnimy darowywa winy donosicielom, kamcom i prowokatorom, a nawet
zbrodniarzom systemu komunistycznego, ale nie naley zarazem wybacza funkcjonariuszom
systemu nazistowskiego czy w ogle faszystom. Oni zreszt, jak wiadomo, w wikszoci zostali ju
ukarani - natomiast z wielk trudnoci idzie choby uznanie tylko odpowiedzialnoci, nawet nie
prawnej, ale moralnej ludzi systemu sowieckiego czy PRL-owskiego. Tak wic wyjtkowo pikna
chrzecijaska zasada "wybaczania swoim winowajcom" zostaje wpisana w kontekst lustracji i w ogle
dekomunizacji.
Niekiedy przeciwnicy owej dekomunizacji (skdind uwaajcy za bezwzgldnie konieczn
dokonan kiedy denazyfikacj) posuwaj si nawet do przebaczania katom innych, jakby w
imieniu ich ofiar - i dlatego wiele zdaje si dzi zalee od tego, KTO by katem, a KTO ofiar.
Po drugie i moe waniejsze, s prby wypierania ze wiadomoci spoecznej pewnych
szczeglnych okolicznoci, zwizanych z aktem wybaczenia. Posu si sowami ksidza
arcybiskupa Jzefa Zyciskiego: "chrzecijastwo uzalenia jednak przebaczenie od uznania
bolesnej prawdy i od wyraenia skruchy za nasz wspudzia w wyborach za moralnego"*. Chodzi
o to, i przebaczenie wymaga po prostu choby ladu SKRUCHY. 1 naturalnie, ten kto zawini,
musi poczuwa si do odpowiedzialnoci i zrozumie (chcie uzna), i wzi stron za.
W naszych czasach stao si jednak zasad ju nie tylko nie przyznawanie si do czynw
niegodnych, ile w ogle uznawanie takich czynw wanie za godne, a zawsze waciwe i
usprawiedliwione okolicznociami. Skrucha i uznanie wasnej za co odpowiedzialnoci jest dzi
czym wyjtkowo rzadkim. Moe dlatego, e nazbyt atwo uzyska usprawiedliwienie i
"wybaczenie" - dbaj o to wanie od dawna "ukryci przekonywacze", czynic to dla celw
politycznych.
Powtrz jeszcze raz: przedstawione tu wy k r zy w i o n e wizje chrzecijastwa, Kocioa i tego,
co dobre dla ludzi, nie zawsze goszone s wprost, wynikaj raczej z pewnego narzucanego sposobu
mylenia i przyjcia pewnych ukrytych zaoe jako oczywistych. Nie zawsze te goszone s przez
rzeczywistych przeciwnikw Kocioa czy religii, czasem wynikaj z autentycznej troski o
przyszo chrzecijastwa i z prawdziwego przekonania o koniecznoci jego dostosowania si do
nowych czasw.
Tak czy inaczej, w gwnych mediach opiniotwrczych nastpuje faszowanie rzeczywistoci
chrzecijaskiej i koniecznoci, zwykle trudnych, ktrych wymaga wiara.
Zamazywanie i "rozmydlanie" wszystkiego, zwaszcza granic pomidzy zem i dobrem jest w ogle
cech wspczesnoci. Poza polem
* Cytuj z felietonu abpa |. Zyciskiego pt. "Szekspir i Myszka Mikf w "Rzeczpospolitej" z dn. 1617 1 I999r.
widzenia wielu chrzecijan pozostaje ich odpowiedzialno za siebie i innych, poza polem widzenia
pozostaje wsplnototwrcza rola chrzecijastwa czy chrzecijaska wizja kultury, nie mwic ju
o chrzecijaskiej nauce spoecznej. Wielu z nas nie rozumie, co to znaczy tosamo naszej wiary.