You are on page 1of 114

KRZYWE ZWIERCIADO - O MANIPULACJI W MEDIACH

Maciej T. Iowiecki (ur. w 1935 r.)


- dziennikarz, publicysta, eseista. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego (specjalno: biochemia,
biologia). Publikuje w rnych pismach od 1957 r., od 1961 do 13 XI11981 r. pracowa w
"Polityce". Pniej dziaacz podziemnych struktur Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (od 1980
r. wiceprezes, 1989-93 prezes SDP). W latach 1993-94 wiceprzewodniczcy KRRiW, rwnie
wtedy przewodniczy Radzie Mediw przy Prezydencie RP. Jest czonkiem-zaoycielem i
czonkiem zarzdu Towarzystwa Popierania i Krzewienia Nauk.
Wykadowca kilku wyszych uczelni (medioznawstwo, etyka dziennikarska -m.in. na Katolickim
Uniwersytecie Lubelskim i Uniwersytecie Stefana Kardynaa Wyszyskiego w Warszawie). Napisa
kilkanacie ksiek na temat wspczesnej cywilizacji i nauki oraz
0 mediach (o ich wpywie na wiadomo spoeczn). Otrzyma rne nagrody
za twrczo - m.in. Nagrod Specjaln SDP im. St. Konarskiego "za intelektualn odwag".
Uczestnik i referent Kongresu Kultury Polskiej w 1981 r. (przerwanego przez stan wojenny),
wiceprzewodniczcy komitetu organizacyjnego Kongresu Kultury Polskiej
- 2000 i take jego uczestnik - referent. Uczestnik - referent Kongresu Kultury Chrzecijaskiej w
2000 r. w Lublinie1 Midzynarodowego Kongresu Teologii Fundamentalnej w 2001 r. w Lublinie.
KRZYWE ZWIERCIADO
O manipulacji w mediach
Projekt okadki: Andrzej Prokurat
Na okadce wykorzystano fragment dziea
Pietera Bruegla St. "Przypowie o lepcach", 1568,
Museo di Capodimonte w Neapolu
Rysunki: Andrzej Mleczko
Prawdziwa potga mediw
polega na tym, e to one wskazuj nam,
co ma by normalne.
Michael Medwed amerykaski dziennikarz i pisarz
Do czytelnika
Konsultacja redakcyjna: Andrzej Wojnowski
Korekta: Redakcja
Skad i DTP: Hanna Fijofek
Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej "Gaudium". Lublin 2003 (c) Maciej T. lowiecki, 2003
ISBN 83-88615-57-2
Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej "Gaudium"
20-075 Lublin, ul. Ogrodowa 12
tel 0-81/532 27 60, fax 0-81/743 73 16
e-mail: wydawnictwo@gaudium.p!
www.gaudium.pl
Prbuj przedstawi w tej ksice pewne wybrane zjawiska i metody, zwizane z wpywem
klasycznych mediw na wiadomo spoeczn. Chocia w przegld oparty jest na podstawowej
literaturze rdowej, dokonany zosta nie przez uczonego, a przez zawodowego dziennikarza, ktry
od czterdziestu lat pracuje w tym dziwnym zawodzie. Najpierw - w warunkach systemu
autorytarnego i tzw. realnego socjalizmu (PRL), pniej w czasach bardzo gbokiej transformacji
ustrojowej i spoecznej (III Rzeczpospolita; zreszt nie osignlimy jeszcze stanu, jaki reprezentuj
stare demokracje zachodnie). Mwic to, chc zaznaczy, i moje osobiste dowiadczenia
wpyway oczywicie na ujcie opisywanych zjawisk, ich ocen i dobr przykadw. Tym bardziej,

i poznawanie mediw od strony, jakby mona powiedzie "manipulacyjnej" - cigle trwa, zapewne
nie dostrzegamy jeszcze wielu uwarunkowa i caej zoonoci zjawisk. Ocenianie naley do
przywilejw autora, a wnioski - jak zawsze - powinni wyciga Czytelnicy. Mnie wystarczy, jeli
kogo nakoni do zastanowienia si nad tymi sprawami.
Chciaem tak napisa t ksik, by jej forma nie odstraszaa niezawodowcw i mogli j z
poytkiem przeczyta odbiorcy mediw - telewidzowie, radiosuchacze, czytelnicy prasy. Chciaem
take, by moga si przyda tym, ktrych zawd wymaga szczeglnego rodzaju kontaktw z ludmi
- np. nauczycielom czy duszpasterzom. Oczywiste jednak, e moim zamiarem byo przysuenie si
dziennikarzom i studentom dziennikarstwa - dlatego nie unikam teorii, definicji, staram si
przedstawi pewne koncepcje naukowe i wyniki bada z zakresu medioznawstwa. To - jak myl przyda si zreszt kademu, kto chciaby poznawa problemy mediw i ich odbioru. Nie jest to
jednak "powie do czytania", raczej zbir informacji i refleksji o mediach. Nie jest to rwnie
systematyczny wykad akademicki ani przegldowy skrypt. Dobr i kolejno omawiania
problemw s dowolne, zdarzaj si wiadome powtrzenia (kiedy, jak mi si zdawao, wymagaa
tego jasno wywodu). Konkretne przykady, wybrane wprost z mediw (take wybranych) maj
uatwi zrozumienie i rozpoznawanie najczstszych manipulacji. S to przykady uchybie
medialnych powanych i drobnych, prby analizy spraw bardzo gonych w czasie, kiedy pisaem
t prac, ale i takich, ktre przeszy niezauwaone. Oczywiste, e przykadowych bdw nie
mona byo wybra "sprawiedliwie" ze wszystkich mediw. Skupiem si wic na tych rodkach
przekazu, ktre uznaem za majce najwikszy wpyw na tzw. krgi opiniotwrcze spoeczestwa z powodu ich znaczenia politycznego, nakadw, zaufania, jakim bywaj obdarzane. 1 take
dlatego, e ich publicystyka (koncepcje, idee, take zdobywane informacje) s najczciej
rozpowszechniane przez znaczce telewizje. Skdind manipulacje dokonywane w TVP maj wag
bodaj najwiksz - ze wzgldu na obowizkow misj publiczn TVP i niebywa powszechno jej
odbioru. Z koniecznoci te posugiwaem si mediami o zasigu krajowym (cho zdaj sobie
spraw z nakadw i wpywu na ludzi wielu pism tzw. lokalnych). Przykadw mogo by zatem
wicej. Mona byo te wybra inne - ale nie o to chodzi. Wiem take, i szybko si starzej, kady
dzie przynosi nowe przykady manipulacji medialnych i potkni dziennikarzy i przesania
dawniejsze. Nie ma sposobu, by zachowa aktualno, ale przecie nie jest to konieczne. S to po
prostu problemy trwale zwizane z dziennikarstwem, jakie znamy.
Zajmuj si tylko mediami tradycyjnymi. W kocu jeszcze par pokole bdzie miao do czynienia
z telewizj, radiem i pras, cho ju pojawiaj si nowe rodki przekazu, a te stare ulegaj szybkim
przemianom. Przecie manipulacja, propaganda i narzucanie nam pewnego sposobu odbioru wiata
- wszystkie wiadome i niewiadome grzechy dziennikarskie nie znikn, jeszcze dugo bowiem
bdzie istnia zawd "przygotowywacza przekazw" i "selekcjonera informacji", jeli wolno
posuy si takim nowoczesnym argonem.
W pojciu "dziennikarz" mieci si jaka idea, etyka, misja, twrczo. Pojcie "przygotowywacza"
czy "selekcjonera" jest bezosobowe, techniczne - czy wanie w tym kierunku zdaj media? By
moe. Na razie nie trzeba chyba dowodzi, i w naszych czasach media i dziennikarze peni rol
szczegln, poniewa bez nich nie byoby moliwe funkcjonowanie demokracji w ogle, a zapewne
adna wiksza wsplnota nie mogaby trwa, jako nowoczesna wsplnota obywatelska. Napisaem
"w naszych czasach", poniewa byy przecie w historii dugie okresy bez mediw, a wsplnoty
ludzi istniay - i nie mamy te gwarancji, e "co" dzi nieznanego nie zastpi w przyszoci
mediw, nie bdzie spenia ich funkcji. Na razie mamy jednak wiat coraz bardziej
"zmedializowany" i spoeczestwa coraz bardziej zalene od mediw. Te za rzdz si pewnymi
reguami i daj bardzo rne moliwoci ludziom, ktrzy nimi steruj.
Owe reguy i moliwoci powinnimy zna, by- po pierwsze - umie w zwierciadle mediw
dostrzega prawd o rzeczywistoci, po drugie - umie rozpoznawa wpyw mediw na nas
samych. Po trzecie wreszcie - powinnimy nauczy si chroni przed zymi wpywami i zym
wykorzystywaniem mediw i potrafi korzysta z ich wielkich moliwoci czynienia dobra.
*
Powiada si, i media stay si czwart wadz, penic funkcj kontroli spoecznej. Pozostae trzy

wadze, to: ustawodawcza, wykonawcza i sdownicza. Niektrzy skonni s nawet uzna media za
wadz najwaniejsz, poniewa od ich waciwego dziaania tak wiele zaley w demokracji. By
moe jest to przesada, a jeli ju - to jednak rzeczywiste orodki wadzy s w rkach tych, ktrzy
steruj mediami i uzaleniaj dziennikarzy. Istotn zatem wadz dysponuj waciciele mediw i
grupy interesu, ktre stoj za nimi. Jest to stwierdzenie smutne, ale w naszych czasach niestety
trafne. W takich warunkach wolno sowa i zwaszcza niezaleno mediw nie s wartociami,
ktre zawsze i wszdzie s respektowane, jako "zatwierdzone" przez prawo; trzeba o nie stale
walczy i nie wolno zapomina, e cigle s zagroone, cho w kadej epoce inaczej.
Jak wspomniaem, nie zajmuj si tu najnowszymi rodzajami mediw (np. Internet, rodki
multimedialne, powszechna komputeryzacja itd.) ani ich prawdopodobnym przyszym stanem, w
ktrym bardziej wymieszaj si role nadawcy i odbiorcy. Na razie role te s mimo wszystko
rozdzielone i jeszcze przez pewien czas tak bdzie. Skoro tak, wydaje si bardzo poyteczne
nauczenie si korzystania z przekazw medialnych. Po prostu po to, bymy mieli z tych przekazw
najwiksze korzyci i nie dali si oszukiwa i "podpuszcza". Taki jest gwny cel tej ksiki, cho
zdaj sobie spraw z jej niepenoci i niedostatkw: z oceanu informacji i koncepcji musiaem
wybra tylko niektre. Nie ma co take ukrywa, i mam wasne pogldy polityczne i system
wartoci, ktrego chciabym broni - ukrywanie tego byoby wanie jedn z klasycznych
manipulacji, przed ktrymi przestrzegam. Zatem zajmuj si tutaj m.in. przedstawieniem
najpowszechniejszych mitw na temat mediw i dylematami, z ktrymi musz sobie radzi
dziennikarze. Omawiam gwne metody, czy sposoby oddziaywania mediw na wiadomo
spoeczn. Podaj przykad zasad rzetelnego informowania. Odrbny rozdzia zawiera "wycig" z
ogromnej wiedzy na temat opinii publicznej. Kolejny- zajmuje si istot manipulacji i jej gwnymi
technikami. Potem nastpuje przegld najbardziej podstawowych wiadomoci na temat tego, czym
w ogle jest komunikacja spoeczna i jakie schematy pomog nam zrozumie jej zasady.
Zbir klasycznych manipulacji medialnych pozwala je z grubsza podzieli na rodzaje i
uporzdkowa; problemy i dane uporzdkowane atwiej si zrozumie i zapamita. Wydzielam
wreszcie w odrbnych szkicach problem politycznej poprawnoci i rozrywki, na koniec omawiam
pewien szczeglny zakres propagandy wspczesnej - obraz chrzecijastwa w wikszoci mediw
opiniotwrczych. Podaj te zestaw lektur dla tych, ktrzy chcieliby sign do rde. Zestaw jest
zarazem wskazwk, skd sam czerpaem informacje (poza oczywist i cig obserwacj mediw).
Myl, i powinienem doda, e niepokoi mnie "nierwno" poszczeglnych czci ksiki,
pomieszanie form -s tu szkice, ledwie okrelajce temat, esej miesza si z publicystyk i z
wykadem, kolejno omawiania rnych spraw jest, powtarzam, dowolna, wielko rozdziaw
bardzo rna. jest to jednak chwyt wiadomy i kosztem jednolitoci i klasycznego przegldu
ksika zyskuje moe - jeli wolno to znw nieprecyzyjnie okreli -pewn migotliwo. Takie s
wanie media - niejednolite i migotliwe...
Dlaczego spord rnych form oddziaywania mediw zajem si w odrbnych szkicach akurat
poprawnoci polityczn i kultur rozrywki? Dlatego, e uznaj ow poprawno za jedno z
najciekawszych i najbardziej charakterystycznych dzi narzdzi wpywu na wiadomo spoeczn
Rozrywka za, jak sdz, jest najbardziej znaczc i "uwodzicielsk" forma kultury naszego czasu.
Z punktu widzenia tych, ktrzy chcieliby sterowa "masami" najbardziej podatna na sterowanie
jest spoeczno "najpoprawniej" 'mylca i najpowszechniej szukajca wszdzie rozrywki. Ot
zasady "poprawnoci" mylenia okrel najchtniej sternicy, oni te dostarcz waciwej rozrywki
(czy te po prostu wszystko zamieni w rozrywk).
Jeszcze wane zastrzeenie: nie chc nikomu narzuca ponurego obrazu wiata spiskw, w ktrym
garstka "wtajemniczonych" chce ujarzmi ca ludzko, niezdoln do samodzielnego mylenia.
Wcale tak nie uwaam, tak bywa tylko na filmach SF (przypomn choby kultowy "MATRIX",
modny, gdy pisz te sowa). Nie mniej, nawet fantastyka naukowa, modne horrory i thrillery
wyrastaj przecie z autentycznych problemw i niepokojw naszych czasw. Manipulacje
medialne, wpywanie na nasze umysy bez naszej zgody (i zatem rodzaj "podsterowywania"
naszych zachowa i wyborw) -to FAKT, to rzeczywisto, a nie wymys.
Powtarzam zawsze, teraz take w tej ksice, i wielu dziennikarzy chce wypenia rzetelnie swe

powinnoci - i czyni to. Moemy im w tym pomaga. Pod warunkiem, e zdamy sobie spraw, co
mediom i dziennikarzom przeszkadza w ich spenianiu.
Bybym niepocieszony, gdyby kto po tej lekturze odnis wraenie, e media tylko nami
manipuluj, nie czynic niczego dobrego. Czy trzeba powtrzy, e to ksika o manipulacjach,
zatem o tym, co ze, a nie o tym, co dobre?
No i oczywicie wszelkie bdy obciaj wycznie autora. Witajcie zatem w krainie
rzeczywistoci medialnej!
Co mylimy o mediach
Odbiorcy przekazw medialnych, wspczesne spoeczestwa, zdaj si (przynajmniej w
wikszoci) przypisywa mediom pewne wyjtkowe cechy. W Polsce i w krajach o podobnej
historii najnowszej, gdzie edukacja obywatelska bya przerwana niemal na p wieku, wikszo
ludzi sdzi, i prawomocne s pewne stwierdzenia na temat mediw i dziennikarzy. Wymieni je
teraz, Czytelnicy za sprbuj si zastanowi, ktre z nich uwaaj za prawdziwe, a ktre za
wtpliwe czy wrcz faszywe. Potraktujmy to jako rodzaj zabawy - jako test na temat naszej
potocznej wiedzy o mediach. Dlatego rozwizania testu nie podam od razu, a na dalszych stronach.
Oto wic owe twierdzenia:
1. W demokracjach media s cakowicie niezalene.
2. Istnieje wystarczajcy pluralizm polityczny mediw.
3. Media s obiektywne i rzetelnie informuj.
4. W demokracji cenzura zostaa wyeliminowana w kadej postaci.
5. Wolny rynek - obok prawa - gwarantuje wolno sowa i pluralizm mediw.
6. Sondae i badania ankietowe wskazuj, jakie opinie s trafne i suszne, mog te wskaza, co
jest prawd, a co nie.
7. Media zale cakowicie od swych odbiorcw, s wic takie wanie, jakich chc odbiorcy.
8. Wolno sowa jest dla mediw wartoci najwaniejsz i wystarczajc.
9. Kto ma media, ten ma wadz.
10. Odbiorcy mediw (odbiorcy informacji) zachowuj si racjonalnie. 11. Dziennikarze s inni
ni reszta spoeczestwa, poniewa s wybrani do jego obrony, do kontrolowania wadzy.
O prawie do informacji
Wypada mi zacz od kwestii podstawowej, wyjciowej, ktr omwi jednak tylko krtko. Ot
powinnimy si zgodzi z tym, i obok kilku innych praw (np. prawa do ycia, do wolnoci itp.)
rwnie prawo do informacji jest naturalnym prawem czowieka.

Prawo do informacji ujte jest w kilku podstawowych konwencjach midzynarodowych, m.in. w


Powszechnej Deklaracji Praw Czowieka (przyjtej przez ONZ w 1948 r. - ma wic ona ju, albo
dopiero, ponad pidziesit lat). W tej Deklaracji wrd praw podstawowych jest: "swoboda
poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji".
Tak sformuowane prawo do informacji moe by realizowane dziki temu, e istnieje wolno
sowa. Zwracam uwag, e wolno sowa i prawo do informacji s to dwie rne wartoci, ale
najcilej, wrcz absolutnie ze sob zwizane (w pewnym zakresie zreszt tosame). C bowiem
zostaoby z wolnoci sowa, gdyby blokowano lub faszowano informacje i c by zostao z prawa
do informacji, gdyby podlegay one cenzurze, a zatem nie istniaaby wolno sowa?
Nadto, nasze naturalne prawo do informacji byoby bez mediw w ogle nie do spenienia (jeli
mona sobie wyobrazi na chwil wspczesny wiat bez mediw). Wynika z tego, i utwierdzone
przez midzynarodowe konwencje i liczne narodowe konstytucje prawo do informacji moe by
najlepiej realizowane przez niezalene media i przez wolnych, rzetelnych dziennikarzy.
Istnienie takich mediw i takich dziennikarzy jest - obok wolnoci sowa - warunkiem sine oua non
prawa do informacji.
Taki jest idea - w praktyce, jak sami wiemy najlepiej - bywa rnie, zwykle znacznie gorzej.
Niezaleno mediw staje si mitem, wolno sowa jest na rne sposoby ograniczana, pojawiaj
si nowe formy cenzury, ograniczana jest te wolno dziennikarzy (bo uzalenienie ekonomiczne
wymusza ich dyspozycyjno), a z ich uczciwoci bywa te rnie.
Zastanwmy si jeszcze, jaka informacja jest spoeczestwom, konkretnym wsplnotom,

najbardziej potrzebna dla ich prawidowego funkcjonowania i rozwoju. Wydaje si pewne, i musi
to by co najmniej w miar pena informacja:
- o wiecie zewntrznym, to znaczy o innych wsplnotach i o caej wsplnocie globalnej,
- o "sobie samym", czyli o wasnym spoeczestwie i jego problemach i yciu,
- o przeszoci wasnej wsplnoty i innych wsplnot.
Ot wanie te trzy zasadnicze obiegi informacji byy cakowicie zakcone i blokowane w
systemie sowieckim czy w ogle w autorytarnych, monopartyjnych systemach typu PRL. Dlatego
m.in. nasze spoeczestwo byo "chore", a pastwo nie mogo si normalnie rozwija.
Owe wymienione trzy typy informacji wydaj si podstawowe dla rozwoju kadego spoeczestwa
i naley zawsze bacznie obserwowa, czy i gdzie pojawiaj si zakcenia, przekamania, blokady,
poniewa mog one wystpowa rwnie w systemach demokratycznych (cho w o wiele
mniejszym nateniu i w innych formach, ni w systemach totalitarnych i autorytarnych).
W tym samym roku, w ktrym ogoszono Powszechn Deklaracj Praw Czowieka (1948),
amerykaski politolog i wybitny znawca mediw, Harold D. Lasswell przedstawi klasyczn ju
dzi prac* na temat funkcji, jakie w spoeczestwach ma spenia informacja (czy w ogle
komunikacja spoeczna. O samej komunikacji spoecznej patrz dalej).
Przyjrzyjmy si nowoczesnemu ujciu Lasswella, wedle ktrego, aby wsplnota spoeczna moga
trwa i rozwija si, musi mie zapewnione trzy rodzaje informacji. Niezbdne s zatem:
- informacje o zmianach w otoczeniu, przynoszcych zagroenia bezpieczestwa ycia, a take o
tych zmianach, ktre wpywaj na moliwo poprawy warunkw ycia;
* Harold D. Lasswell: "The Structure and Function of Communication in Society" [w ksice "The
Communication of Ideas", red. L. Bryson], New York 1948.
- informacje mobilizujce do dziaa (i koordynujce te dziaania), majcych na celu eliminacj
zagroe lub wykorzystanie pozytywnych moliwoci;
- informacje o optymalnych sposobach dziaania w obu rodzajach sytuacji (a wic wykorzystanie
dowiadcze, zdobytych gdzie indziej lub kiedy indziej).
Jak wida Lasswell bardzo duo wymaga od informacji, niezbdnych wsplnocie. Uwaa, i
wymienione przez niego trzy rodzaje informacji musz mie swobodny obieg, zagwarantowany
przez odpowiednie systemy prawno-instytucjonalne. Trudniej znale sposb, by zapewni pen
warto treci informacyjnych - to znaczy jak sprawi, by informacja bya rzetelna, prawdziwa,
pena, zrozumiaa.
W kadym razie bardzo trafne koncepcje Lasswella s wci jeszcze tylko pewnym postulatem - i
naley uczyni wszystko, by jego postulaty dostarczania informacji koniecznej dla istnienia i
rozwoju wsplnot byy spenione w jak najszerszym zakresie. Rzecz w tym, jakie niezbdne
warunki naley stworzy, by tak wanie byo. Na razie wci daleko - czy nawet bardzo daleko do ideau, a dziennikarze maj do rozwizania niezwykle trudne dylematy. Sprbuj dalej wymieni
niektre, najwaniejsze; bd si one przewija przez ca t ksik.
Dylematy dziennikarskie
Przyjrzyjmy si bardzo trudnym dylematom, jakie musz na co dzie rozstrzyga dziennikarze.
I. Rynek i zasady maksymalnego zysku wymuszaj przeksztacanie si mediw (i samej
informacji) w towar, ktry powinien by najlepiej sprzedany. Jednoczenie rzetelni dziennikarze
wiedz, i spoeczestwo musi mie dostp do takich dbr i usug, ktre nie bywaj wytwarzane na
rynku i dla rynku, ktre nie s "do sprzedania". Jak wic naley propagowa i przedstawia
wartoci, bez ktrych nie bdzie wysokiej kultury, postaw obywatelskich i wyszego poziomu
etyki?
Jak wiemy, dzi najlepiej sprzedaje si towar dostosowany do gustw najbardziej przecitnych,
masowych i trywialnych.
II. Komunikacja pomidzy spoeczestwem, dziennikarzami i wiatem polityki musi zakada, i
obok znajomoci faktw powinno si je rozumie. Zrozumienie jest bodaj waniejsze, ni sam
dostp do informacji. Dostp do informacji niezrozumiaej nie ma adnej wartoci, c bowiem z
takiego dostpu?
Jednoczenie rne badania wskazuj, i zmniejsza si we wsplnotach przecitny poziom

zrozumienia i zdolnoci do refleksji. Co za tym idzie - zmniejsza si te zdolno do wzajemnego


porozumienia.
Wymaga to od dziennikarzy-zreszt narzuca to im ich rola spoeczna - by to oni edukowali ludzi i
dyli do porozumienia midzy nimi. Takie wymagania zakadaj jednak, i dziennikarze s dobrze
przygotowani do tego zadania i e umiej je wykona. Dowiadczenie za wskazuje, e wikszo
dziennikarzy jest le przygotowana i e ich energi i czas kieruje si do zupenie innych zada.
III Obowizkiem dziennikarzy jest pene informowanie o wszystkim ale zarazem ich rwnie
wanym obowizkiem jest nieszkodzenie ludziom, uwzgldnianie interesu spoecznego i
pastwowego oraz poszanowanie godnoci osb, ktrych informacje dotycz. W dzisiejszym
wiecie s to obowizki trudne do pogodzenia i trzeba mie wielk wraliwo i wiedz, by
zdawa sobie spraw, gdzie jest granica pomidzy peni informowania a nieszkodzeniem.
Ich deklarowany brak moe oznacza, e dziennikarz jest "do kupienia" przez tego, kto da wicej.
Obiektywizm za nie jest sprzeczny z posiadaniem wasnej opinii.
IV. Obowizkiem dziennikarzy jest neutralno, obiektywizm ("informacja nie moe by
partyjna"), a zarazem posiadanie wasnych pogldw. Ich deklarowany brak moe oznacza, e
dziennikarz jest "do kupienia" przez tego, kto da wicej. Obiektywizm za nie jest sprzeczny z
posiadaniem wasnej opinii. Nie wierzcie, kiedy dziennikarz mwi - jestem obiektywny, bo nie
mam wasnego pogldu. Inna rzecz, i niezwykle trudno jest pogodzi obiektywizm z wiernoci
swoim pogldom.
V. Obowizkiem dziennikarza jest pene wyraanie opinii spoecznej i zarazem jej ksztatowanie
(w sensie edukacji obywatelskiej). S to znw obowizki bardzo trudne do pogodzenia, a
"ksztatowanie opinii" zbyt atwo zamienia si w propagand i manipulacj. Mobilizowanie
spoeczestwa do szczytnych zada jest przecie take rozstrzyganiem, co jest "szczytne" ...
VI. Dziennikarz ma spenia funkcje kontrolne wobec wadzy, ale politycy nie mog z kolei sta
si "zakadnikami mediw" i dziaa "pod media". Kontrola wadzy nie polega na obalaniu
politykw niewygodnych i lansowaniu dyspozycyjnych wobec danej grupy interesw. Jak wic
odrnia sprawowanie rzeczywistej kontroli wadzy od wygrywania jednych grup interesw
przeciw innym?
Misja kontrolna wobec wadzy ustawia niejako "z gry" dziennikarzy jako adwersarzy rzdu,
uprawnia do zaoenia, i jeli co le si dzieje, to dlatego, e nieodpowiedni ludzie podejmuj ze
decyzje (tak bywa nader czsto, ale jednak nie zawsze). Czy mona by zarazem dobrym
kontrolerem i obiektywnym obserwatorem?
VII. Dziennikarze maj wystpowa w imieniu spoeczestwa i maj prawo do osdu, czyli maj
takie prawa, jakby byli wybranymi przedstawicielami spoeczestwa. A przecie nikt ich nie
wybiera - jak wic godzi funkcje przedstawicielskie z byciem pracownikiem najemnym i
zalenym od tych, ktrzy pac? Moe wic my, dziennikarze, jestemy po prostu pracownikami
komercyjnych przedsibiorstw, najczciej partyjnych, i nie reprezentujemy spoeczestwa ani
nawet siebie, ale wydawcw, wacicieli, menederw, redaktorw naczelnych i stojce za nimi
grupy interesu? A moe to ocena bardzo krzywdzca?
W sumie wszystko, by moe, znowu sprowadza si do najwaniejszego pytania: czy dziennikarze
maj moralne prawo i wystarczajc wiedz, by dawa ludziom podstawy do rozstrzygania o tym,
co jest w danym momencie suszne, jaki wybr trafny i zwaszcza, komu naley ufa, a komu nie?
Kogo poprze, a kogo odrzuci?
1 pytanie drugie: czy tak podstaw, wystarczajc, ma by tylko pena i rzetelna informacja, bo to
spoeczestwo samo ma dziki niej dokonywa waciwych wyborw? Czy te konieczne jest
wyjanianie i komentowanie? A moe zaley to od konkretnego przekazu i jego treci?
Pytania moemy mnoy, odpowiedzi mog by rne. Wszystko, jak zwykle, sprowadza si do
uczciwoci, odwagi, wraliwoci i kompetencji. Poziom moralny i zawodowy dziennikarzy zaley
od wielu czynnikw, najbardziej zapewne od nich samych - i to oni sami, przez swe rodowiskowe
organizacje i instytucje (jak w Polsce stowarzyszenia dziennikarskie, Rada Etyki Mediw i inne)
mog si najlepiej kontrolowa. Nie miejmy jednak zudze: dziennikarze s emanacj
spoeczestwa i bd tacy, jaka bdzie nasza wsplnota. Wszystko bowiem zawsze zaley od tego,

jakie zasady i cele wsplnota przyjmuje jako te, o ktre warto zabiega i walczy. Take, moe
zwaszcza, wsplnota rodowiska dziennikarskiego.
Pita wadza
Dotd to wanie media jako "czwarta wadza" pilnoway, by demokratyczne instytucje pastwowe
nie naduyway swojej wadzy. Tymczasem one same [media] - urosy w si i potrzebuj kontroli,
ktra moe funkcjonowa jedynie poprzez wzajemn obserwacj. Piszc o mediach dziennikarze
kontroluj swoich kolegw. Mamy wic do czynienia z "pit wadz", ktra obserwuje rodki
masowego przekazu (...).
Profesjonalizm [w tej "obserwacji mediw przez media"] oznacza w praktyce, e dziennikarze
piszcy o mediach nie powinni faworyzowa wasnego wydawnictwa lub koncernu, czy te
powinni unika kampanii przeciw konkurencji. Take milczenie o konkurencyjnych tytuach z
obawy, e takie teksty mogyby pomc przeciwnikom, nie mieci si w profesjonalnych reguach
dziennikarstwa mediowego.
prof. Stephan Russ-Mohl,
medioznawca, Wydzia Publicystyki
i Komunikacji Masowej Freie Universitat Berlin
(w rozmowie z |ackiem Romanowiczem, "PRESS", Nr 6/2001)
Samoobserwacja rodowiskowa, wzajemne wytykanie sobie tego, co nie powinno byo si
wydarzy jest istotnie chyba jedyn skuteczn (cho nie jedyn w ogle) metod kontroli mediw i
dziennikarzy. Pod warunkiem, e nie dotyczy to wycznie cudzych bdw i zych czynw...
Z mitologii mediw
Mitologia mediw (czyli bdne, zbyt wyidealizowane opinie o ich statusie i moliwociach) jest
czci naszych (wikszoci z nas!) pogldw na spoeczn i polityczn rzeczywisto, w ktrej
yjemy. Nie bdzie inaczej, pki nie nauczymy si patrze na media z dystansem i nie zdobdziemy
o nich troch wiedzy. T wiedz powinnimy zdobywa ju w szkole, a pewien zakres
medioznawstwa powinien by rwnie wany w owiacie publicznej, jak np. jzyki obce czy
elementy informatyki.
Mit, jak wiadomo, jest specyficznym rodzajem legendy, bajecznym podaniem z dawnych czasw
(np. mity greckie). W innym nieco znaczeniu jest to po prostu faszywe przekonanie, niezgodne z
rzeczywistym stanem rzeczy. Uywam teraz tego pojcia w tym drugim znaczeniu - nazywam
mitem przekonania, jakie wielu ludzi ywi na temat mediw i dziennikarzy. Trzeba doda, e
zajmujemy si spoeczestwami demokratycznymi - jest oczywiste, e w systemach totalitarnych,
dyktaturach, nikt podobnych zudze nie ma.
Winien jestem odpowied, ktre z wczeniej wymienionych jedenastu twierdze o mediach s
prawdziwe. Ot mona dowie, e adne - s to po prostu MITY, zrcznie zreszt podsycane
przez same media, kt bowiem chciaby si przyzna, e jego niezaleno czy swoboda
wypowiadania si s mocno ograniczone?
Oto wic prawda o naszych mitach medialnych (dla uatwienia powtarzam twierdzenie z testu):
I. W demokracjach media s cakowicie niezalene. Nieprawda. Media s uzalenione od rnych
grup interesw, finansowych i politycznych.
MEDIW
Oczywiste, e ta zaleno w jednych krajach bywa mniejsza, w innych wiksza i jest mniej lub
bardziej widoczna. Zawsze jednak dziennikarz musi uwzgldnia dania tych, ktrzy finansuj
dany rodek przekazu - jego miejsce pracy. Waciciele mediw tylko w nielicznych przypadkach
daj dziennikarzom "swojego" rodka przekazu cakowit swobod, a jeli nawet, dotyczy ona
przede wszystkim szefw redakcji (czasem waciciel jest jednoczenie redaktorem naczelnym,
zwykle funkcje te si przenikaj).
W tej sytuacji dobrze jest wiedzie, jakie warunki (czynniki) zmniejszaj uzalenienie mediw od
tych, ktrzy je finansuj. Co czyni dziennikarzy bardziej wolnymi?
Oto owe warunki:
- Spjny i wyrazisty system praw, zwaszcza dotyczcych mediw. W tym take przepisw
dotyczcych zatrudnienia dziennikarzy i ich powinnoci wobec pracodawcy. Powinnoci te nie

mog by sprzeczne z etyk zawodu (to trudne, trzeba bowiem ustali granice pomidzy
dyspozycyjnoci zawodow, a dyspozycyjnoci w wypenianiu polece politycznych i
niezgodnych z moralnoci).
- Uksztatowana opinia publiczna (wikszo ludzi powinna rozumie rol mediw), a take
solidarna opinia samego rodowiska dziennikarskiego.
- Wyraziste kodeksy etyczne mediw i dziennikarzy, najlepiej wsplne dla wszystkich i przez
wszystkich na serio akceptowane. Potrzebne s take wewntrzne zbiory zasad postpowania danej
redakcji, rozgoni
czy telewizji.
- Rzeczywista konkurencja na rynku mediw i moliwo obrony przed monopolizacj tego
rynku. Rywalizacja mediw (konkurencja) musi by uczciwa, pastwo musi dba o t uczciwo,
ale nie wtrca si do
konkurencji.
- Rzeczywisty pluralizm polityczny mediw. Oznacza to, i kada opcja polityczna ma moliwo
wyraania swoich pogldw.
- Samorzdno organizacji dziennikarskich nie moe by wtpliwa, musz one by zdolne do
obrony niezalenoci dziennikarzy i wolnoci sowa oraz do skutecznego osdzania postpowa
niezgodnych z dziennikarsk etyk.
Jak najmniejsze powinny by powizania polityczno-towarzyskie wiata mediw ze wiatem
biznesu i wadzy. Powiza takich oczywicie unikn si nie da, rzecz w tym, by rzdziy nimi
wyrane i ostro przestrzegane reguy.
- Wyraziste i spjne zasady publikowania reklam (nie mwic o etyce samych reklam i
reklamodawcw).
- Wreszcie warunek ostatni, zapewne najwaniejszy: wysoki poziom etyczny dziennikarzy. Musz
oni odznacza si wraliwoci, kultur i odwag (a przynajmniej tacy powinni by ci, ktrych
uwaa si za wzory, autorytety w rodowisku).
Ju na pierwszy rzut oka wida, jak rzadko te warunki speniane s do koca, dlatego wanie
niezaleno mediw jest mitem. Ocena za spenienia tych warunkw w Polsce skania do
stwierdzenia, e stopie uzalenienia mediw od czynnikw pozamedialnych jest u nas szczeglnie
wysoki. Zreszt nawet w Stanach Zjednoczonych, uwaanych za kolebk wolnej prasy, zaleno
mediw od grup finansowo-politycznych staje si coraz wiksza, jednak tam moliwo obrony
przed tym zjawiskiem jest bodaj najwiksza, a prawo do wolnoci sowa traktowane jest
najpowaniej.
Najbardziej niezalene powinny by media publiczne (w Polsce TVP i Polskie Radio), nie bdce
wasnoci prywatn i dziaajce wedle specjalnej ustawy (ktra ma wanie gwarantowa ich
niezaleno). Jednake -wedle powszechnych dzi opinii, ktrych susznoci atwo dowie
przykadami - TVP (i moe w nieco mniejszym stopniu Polskie Radio) staa si u nas najbardziej
dyspozycyjnym wobec wadzy rodkiem przekazu, sucym interesom pewnych grup
politycznych. Jest to sytuacja sprzeczna z samym zaoeniem "bycia instytucj publiczn" i nie do
utrzymania w demokracji (moe zreszt suy jako wskanik stanu danej demokracji).
2. Istnieje wystarczajcy pluralizm polityczny mediw. Nie. Ani u nas, ani nigdzie na wiecie nie
ma penego pluralizmu politycznego mediw.
Termin "pluralizm" jest jednym z czciej w dzisiejszym wiecie uywanych - i naduywanych terminw. Oznacza najpierw rnorodno, ktrej istnienie naley akceptowa i uwzgldnia. W
yciu politycznym pluralizm oznacza wielo partii, pogldw, idei - i zatem wiele moliwoci
wyboru (w przeciwiestwie do uprzedniej jednopartyjnoci i "jedynie susznej" ideologii). W
mediach pluralizm oznacza, i w danym kraju istniej rodki przekazu, wyraajce wszelkie istotne
rnice polityczne, ktre mog pojawia si w wolnym spoeczestwie.
W tym miejscu wana uwaga: nie chodzi oczywicie o istnienie mediw rwnowanych (w
zakresie zasigu, nakadu itp.), bo nie ma przecie rwnowagi pomidzy wszystkimi opcjami
politycznymi. Chodzi wycznie o pewn proporcjonalno w wiecie mediw, odpowiadajc, z
grubsza choby, proporcjom w spoeczestwie. Takie byo zreszt zaoenie umowy, zawartej

midzy wadz a opozycj przy tzw. Okrgym Stole, i w ten sposb (by zapewni sprawiedliwie
owe proporcje) miano rozdzieli tytuy
i majtek pozostay po PZPR-owskim koncernie RSW "Prasa-Ksika-Ruch". Te zaoenia nie
zostay spenione, umowy nie dotrzymano, ale szczegowy opis tamtych dziaa i ich przyczyn
naley do najnowszej historii Polski, wic go tu pomijam. W kadym razie skutek jest taki, e
istnieje polityczny pluralizm FORMALNY. To znaczy, i kada formacja polityczna ma mono
wyraania swoich pogldw i posiadania wasnych pism (teoretycznie rwnie wasnych rozgoni
radiowych i stacji telewizyjnych, ale to wymaga ju zbyt wielkich pienidzy). Czytelnik ma
formalne prawo wyboru do ich czytania bd nieczytania. Jednak podzia majtku wydawnictw
prasowych na pocztku oraz finansowe uprzywilejowanie tylko pewnych grup doprowadzio do
tego, i pewne pogldy i pewne propozycje adu spoecznego i gospodarczego zostay take
uprzywilejowane i mog skuteczniej dociera do ludzi. Inaczej mwic, pewne grupy (opcje
polityczne i wiatopogldowe) zyskay nieproporcjonalnie wiksze wpywy, niby to wynikao z
rzeczywistych podziaw spoeczestwa. Niezalenie zreszt od tego, komu skonnimy
przyznawa racj i komu ufa, taka sytuacja nie jest dla spoeczestwa dobra. Tym bardziej, e
najbardziej poczytne pisma, tzw. bulwarowe (o rnym poziomie, wrd nich tzw. kobiece, dla
nastolatkw i rnych hobbystw) nie pozostaj wiatopogldowo neutralne - przeciwnie, lansuj
bardzo okrelone systemy wartoci, modele ycia, wzory i autorytety. W Polsce sytuacja jest
jeszcze bardziej zoona, poniewa pisma zaliczane w innych krajach do brukowych (np. "NIE" czy
"FAKTY i MITY" itp.) nale do pism politycznych i opiniotwrczych.
Skdind czsto z pluralizmem politycznym myli si u nas pluralizm rodzajw i gatunkw, czy
zwaszcza tytuw medialnych. Rnorodno myli si zatem z pluralizmem politycznym.
3. Media s obiektywne i rzetelnie informuj.
Nie. Media rzadko s obiektywne i nie zawsze informuj rzetelnie.
Taki stan rzeczy wynika z sytuacji, opisanej w dwu poprzednich punktach. Media oczywicie
powinny by obiektywne i rzetelnie informowa -i chciayby takie by (cho niektre pisma, radia i
telewizje brak obiektywizmu i rzetelnoci wiadomie zakadaj, jako nieodzowny element walki
politycznej i walki z wartociami). Pomijajc skrajnoci (ktrych raczej w tej ksice nie
omawiam), moemy si zgodzi ze stwierdzeniem, i obiektywizm i rzetelno s pewnym ideaem,
do ktrego naley zmierza, ale ktry w yciu mediw nie do koca jest osigalny. Chodzi
wycznie o to, by odbiorcy mediw o tym wiedzieli i byli w stanie ocenia krytycznie to, co
czytaj, co ogldaj lub sysz. O obiektywizmie i rzetelnoci bdzie jeszcze mowa dalej, teraz
wystarczy, bymy wiedzieli, e same te terminy s do wieloznaczne - bo np. ludzie czasem myl
obiektywizm z brakiem wasnych pogldw i zasad, za rzetelno za uwaaj wycznie
zajmowanie si prawd i tylko pen prawd. Tymczasem chodzi o obiektywne przedstawienie
rnych racji (co nie oznacza, e dziennikarz nie wspiera ktrej z nich i szczerze o tym mwi), a
informacja bardzo rzadko moe by pena, za jej prawda polega na wiarygodnoci rde i braku
wiadomego kamstwa. Ludzie musz te wiedzie, jakie pogldy reprezentuje dziennikarz, ktry
informuje o faktach w dostpnej na dzi treci. Musz rwnie wiedzie, kiedy komentuje te fakty
(odrnienie informacji od komentarzy). Neutralno jest czym innym od obiektywnoci. Polega
na powstrzymaniu si od sdw i komentarzy. Gazety i inne media prywatne nie musz by
neutralne, natomiast od mediw publicznych wymaga si neutralnoci wobec sporw politycznych.
Trzeba jednak bezwzgldnie przestrzega zasady, e neutralno (ani obiektywizm) nie polega na
rwnowanym przedstawianiu prawdy i kamstwa.
4. W demokracji cenzura zostaa wyeliminowana w kadej postaci. Nie, nie w kadej.
Wyeliminowano cenzur oficjaln, urzdow, pozostaa autocenzura, wymuszana na
dziennikarzach przez tych, ktrzy ich zatrudniaj.
Jak wiadomo, cenzura prewencyjna (to znaczy dokonywana przed publikacj) zostaa zniesiona w
Polsce 6 czerwca 1990 r. (moe trzeba pamita, e w Anglii zniesiono cenzur prewencyjn w
1695 r., a w II Rzeczypospolitej istniaa tylko cenzura represyjna, tj. po publikacji). Obecnie
powodem do radoci jest fakt, e nie ma ju w Polsce ani cenzury prewencyjnej ani represyjnej
(czym innym s ewentualne sankcje prawne wobec dziennikarzy, ktrzy w swych publikacjach

zamali prawo).
Natomiast mechanizmy ekonomiczne (lk dziennikarza przed utrat pracy lub zarobkw),
polityczne (naciski grup stojcych za danym medium) czy prawne (np. zbyt daleko idce przepisy o
ochronie tajemnicy pastwowej, subowej, handlowej itd.) wymuszaj autocenzur. Co to jest?
Oczywicie - rodzaj cenzurowania przez dziennikarza wasnych wypowiedzi medialnych.
"Wewntrzny cenzor" ostrzega dziennikarza, i moe zbyt wiele ryzykowa, publikujc tekst
(robic program), ktry nie spodoba si pracodawcy, bo np. demaskuje korupcj jego politycznych
przyjaci albo reklamodawcw. Istnieje te nieco inny rodzaj autocenzury - narzucony przez
rodowiska opiniotwrcze system poprawnoci politycznej (ang. political correctness), to znaczy
pewien jzyk, ktrym wolno si posugiwa, a ktry narzuca "suszne pogldy". Poprawnoci
powicam dalej duszy szkic, poniewa jest to istotnie nowy rodzaj cenzury.
. Wolny rynek - obok prawa - gwarantuje wolno sowa i pluralizm mediw.
5. Ot nie. Wolny rynek "sam z siebie" gwarantuje tylko moliwo konkurencji.
Wolny rynek jest oczywicie niezbywalnym elementem demokracji, nawet mona twierdzi, e im
mniej rynku, tym mniej demokracji i osobistej wolnoci. Rynek jest podstaw wolnej konkurencji,
zatem z zaoenia daje
nam moliwo wyboru. Jednak nie ulega wtpliwoci, i jednoczenie wolny rynek wprowadza
nowe rodzaje ogranicze i nawet pewnego zniewolenia - i tak si dzieje wszdzie.
Wolny rynek podporzdkowuje media celowi, jakim jest maksyma - Iizacjazysku. Zysk staje si
waniejszy ni poziom przekazu, zasady etyczne, interes spoeczny, prawda, dobro itd. Amerykanie
powiadaj, e nacisk reklamy korumpuje wolno mediw. Dobre staje si nie to, co jest
rzeczywicie wartociowe, ale to, co si dobrze sprzedaje, tak wic media s traktowane jako towar
(towarem jest take informacja). Z rynku wypierane s wartoci niekomercyjne - w tym sensie
wolny rynek gwarantuje wolno wypowiedzi (wolno tworzenia, pluralizm) tylko w pewnym
zakresie. Dlatego prbuje si tworzy mechanizmy, ktre pozwoliyby na wolnym rynku mediw
wspiera wartoci niekomercyjne i rzeczy trudniejsze w odbiorze.
Wszystkie te problemy nie przekrelaj jednak twierdzenia, e cho wolny rynek nie gwarantuje
automatycznie penej wolnoci mediw, bez niego owa wolno byaby w ogle niemoliwa.
6 Sondae i badania ankietowe wskazuj, jakie opinie s trafne i suszne, mog te wskaza, co
jest prawd, a co nie. Nie - sondy i ankiety wskazuj wycznie, jaki jest rozkad opinii na dany
temat i co sdzi wikszo danej wsplnoty. Badaniom opinii publicznej (a wic owym sondaom i
ankietom) powicam dalej cay rozdzia, poniewa jest to jedno z podstawowych narzdzi pracy
dziennikarzy i w tej dziedzinie panuje bodaj najwicej bdnych przekona i dokonuje si
najwikszych manipulacji. Teraz wystarczy nam stwierdzenie, i osdzanie na podstawie opinii
wikszoci, co jest suszne, a ju tym bardziej co jest faktem (prawd), a co nie jest faktem, to
straszliwy bd. (Np. wikszo sdzi, e polityk X jest chory psychicznie, wobec tego jest on
chory...). Opinia wikszoci na dany temat moe by oczywicie trafna i rozumna, ale moe by te
niemoralna i gupia.
7. Media zale cakowicie od swych odbiorcw, s wic takie wanie, jakich chc odbiorcy.
Nie. Media zale tylko w pewnym zakresie od swych odbiorcw, s za takie, jakie przynios
najwikszy zysk.
O tym, e to my decydujemy o poziomie i jakoci danego rodka przekazu, myle jest wygodnie taki pogld utrwalaj waciciele mediw i sucy ich interesom dziennikarze. Czsto czytamy
(syszymy), e to my przecie decydujemy o wartoci danego pisma (kupujc je lub nie) czy danego
programu (ogldajc go czy nie). Jest to wygodne uproszczenie: w istocie najwiksz rol peni tu
uksztatowane przyzwyczajenia, reklama oraz dostp, a przede wszystkim oferta, jak otrzymujemy
do wyboru. By moe ludzie ceniliby w wikszym stopniu (ni to si dzieje) media o wyszym
poziomie, programy mdrzejsze, gdyby mieli odpowiedni ofert, mieli z czego wybiera i gdyby
od pocztku wyrabiano w nich inne nawyki.
Jak na razie usug publiczn - czyli dostarczaniem tego, czego chc odbiorcy - nazywa si
zarabianie pienidzy na (wzbudzonych) nawykach i (najgorszych) upodobaniach. Badania tych
nawykw wskazuj, e to waciciele mediw i usuni im wykonawcy narzucaj nam swoj wizj

mediw. My za bierzemy to, co znajdujemy na ekranach czy w kioskach, do czego przywyklimy i


kiedy nam wmwiono, e wolimy wanie to od czego innego. Niektrzy powiadaj zatem, e
mamy takie media (i tak kultur), na jakie zasugujemy. Ale to te nie jest do koca prawd.
8. Wolno sowa stanowi dla mediw warto najwaniejsz i wystarczajc.
Nie. Wolno sowa bez odpowiedzialnoci za sowo wyradza si i szkodzi.
Nikt ju chyba nie ma wtpliwoci, i wolno sowa (wypowiedzi, publikacji itd.) jest podstaw i
zarazem gwarancj wolnoci czowieka i warunkiem sine ua non demokracji. Dowiadczenia
historyczne dowodz, i zniewalanie ludzi zaczyna si zwykle od ogranicze wolnoci sowa i brak
tej wolnoci by jedn z gwnych cech totalitaryzmu partyjnego w tzw. Polsce Ludowej. Prawo do
wolnoci sowa znajduje si w kadej konstytucji (rwnie w konstytucjach pastw totalitarnych i
dyktatur). Najpeniejszy wyraz znalazo jednak w I Poprawce do Konstytucji Stanw
Zjednoczonych AP, Poprawce uchwalonej 15 grudnia 1791 r. dziki staraniom Thomasa jeffersona i
Jamesa Madisona*. W kadej dyskusji na temat wolnoci sowa (a w USA w kadym procesie
sdowym w tej dziedzinie) pojawia si do dzi owa I Poprawka, jako przykad i precedens, dlatego
kady, kto interesuje si dziennikarstwem, musi wiedzie o co chodzi. Przypomn wic zasad,
wprowadzon przez I Poprawk (w caoci jest ona dusza, zajmuje si bowiem jeszcze wolnoci
religii i zgromadze):
"Kongres nie ustanowi adnego prawa (...), ktre ograniczaoby wolno wypowiedzi czy prasy".
Takiej zasady nie ma w innych konstytucjach (take w Konstytucji RP), teoretycznie wic
parlamenty rnych krajw mog uchwala ustawy, ograniczajce wolno sowa.
Bardzo ciekawe, e sam Thomas Jefferson od pocztku nie mia zudze, i wolno sowa bdca
dobrem, moe take suy zu. Oto fragment jednej z jego wypowiedzi z czasw, kiedy by ju
prezydentem:
" Ubolewam nad zgnilizn, opanowywujc gazety i nad zjadliwoci, wulgarnoci i zakamaniem
ludzi, ktry w nich pisz... To ajno w szybkim tempie deprawuje opini publiczn. jest to jednak
zo, na ktre nie ma lekarstwa: warunkiem naszych swobd jest wolno prasy, a tej nie mona
ograniczy, nie niszczc jej".
Naduywanie wolnoci sowa - na przykad dla rzucania faszywych oskare, dawania faszywego
wiadectwa, dla oszczerstw, niszczcych ludzi, a take do narzucania ludziom pogldw,
wygodnych dla rnych grup interesw - jest rwnie stare, jak sama zasada wolnoci.
Jefferson (a take wwczas i dzi wielu liberaw i demokratw) nie widzia na to lekarstwa. Lek
jednak istnieje: wolno sowa musi by cile zwizana z odpowiedzialnoci za sowo, czyli
winna by ograniczona dobrem innych.
'Thomas |efferson (1743-1826), prezydent USA w latach 1801 -1809. james Madison (175 1 -1836),
prezydent USA w latach 1809-1817.
Mona zastanawia si nad owymi granicami (np. czy s granice w informowaniu ludzi? Jaki rodzaj
dobra innych - interesu spoecznego -powinien tu odgrywa zasadnicz rol?). Nie mniej nie budzi
wtpliwoci stwierdzenie, i odpowiedzialno jest integraln czci wolnoci - nie tylko przecie
wolnoci sowa. Dlatego sama wolno nie wystarczy - jej granic jest wolno i godno innych.
9. Kto ma media, ten ma wadz.
Nie zawsze. Raczej jest tak, e kto ma wadz, zwykle siga po media.
Mit, e media daj wadz, jest ulubionym mitem politykw, dlatego panowanie nad mediami
(tymi, ktre ksztatuj opini publiczn - w Polsce chodzi wic gwnie o media publiczne) wydaje
im si konieczne. Sprawa jest o wiele bardziej zoona, jest bowiem tak, i sterowanie
najwikszymi mediami pozwala ukry pewne rzeczy, uatwia propagand i zwalczanie
przeciwnikw politycznych, uatwia zatem rzdy bez kontroli. Jednak zarazem zbyt jawne
sterowanie polityczne i zbyt oczywista stronniczo danego rodka przekazu mog dziaa na opini
publiczn wrcz przeciwnie, to znaczy zwraca j przeciw rzdzcym.
Polityk, ktry jest prawdziwym mem stanu (tj. czowiekiem rzetelnym i mdrym), rozumie, i
najwaniejsza jest wiarygodno (a nie "bezbdno", bo ta nie istnieje), a t zyskuje si dziki
wiarygodnym rodkom przekazu. Nadto rne dowiadczenia historyczne wskazuj, e mona mie
wadz wbrew mediom (co oznacza, i sprzyjaj one opozycji i krytykuj dan wadz), co rwnie

nie koniecznie oznacza, i dni tej wadzy s policzone. Inne dowiadczenia wskazuj, e przesadna,
niesprawiedliwa, nieobiektywna krytyka ze strony mediw moe wrcz odwrci sympatie
odbiorcw, kierujc je ku "ofiarom nagonki prasowej". Nazywa si to efektem bumerangu. Z kolei
najbardziej lubiani i szanowani politycy, a nawet najtrafniejsze koncepcje i ciekawe idee mog
znikn z pola widzenia ludzi, jeli znikn z telewizji (czy w ogle ze rodkw przekazu). Zatem
metoda przemilczania jest znacznie skuteczniejsza od metody "opluskwiania" i jest co na rzeczy w
powiedzeniu: "le czy dobrze, byle o nas mwili...".
10. Odbiorcy mediw (informacji) zachowuj si racjonalnie. Wrcz przeciwnie: racjonalne
zachowanie jest rzadkoci. Natomiast mona okreli pewne reguy, wedle jakich wikszo ludzi
odbiera przekazy medialne.
Jest to mit mile echczcy nasz prno - wolimy przecie uwaa si za rozsdnych,
obiektywnych i krytycznych. Mit ten wywodzi si z czasw Owiecenia - wwczas filozofowie nie
mieli wtpliwoci, i czowiek ze swej natury jest istot racjonaln i kieruje si krytycznym
rozumem. Tak bywa, ale rzadko.
Oto kilka stwierdze, ktre powinnimy zna, by przynajmniej prbowa zachowywa si
racjonalnie:
- Na og najchtniej przyswajamy i akceptujemy te przekazy medialne, ktre potwierdzaj nasze
wczeniejsze utrwalone przekonania. I odwrotnie: gorzej zapamitujemy lub wrcz odrzucamy te
opinie, ktre s z nimi sprzeczne.
- Na og nie potrafimy rozpozna manipulacji, jakie stosuj wobec nas media.
- Czsto traktujemy wszystko, co przekazuj media bardzo bezkrytycznie, bez dystansu - i jako
jednakowo wane przez sam fakt pokazania tego (przekazania) w mediach. Bywa i odwrotnie:
wszystko, co przekazuj media, skonni jestemy uwaa za zakamane i oszukacze.
- Na og mamy tendencj do uoglniania informacji jednostkowych (np. jeli ten polityk kradnie,
inny bierze apwki - wszyscy s tacy - itd.).
- Na og le rozumiemy (lub w ogle nie rozumiemy) rne "trudniejsze" lub rzadziej uywane
pojcia, sowa, ktrych uywaj dziennikarze czy w ogle osoby wypowiadajce si w mediach.
- Na odbir treci (informacji) w mediach wpywa bardzo nasza opinia o tym, co sdzi w danej
sprawie wikszo. Cenimy sobie bowiem "bycie razem" z wikszoci.
- Mamy skonno do dychotomii (podziau wszystkiego na wykluczajce si grupy), albo - albo.
Albo co jest biae, albo czarne, ze lub dobre. Trzeba oczywicie umie rozrnia, dostrzega
alternatywy, jednak w yciu istnieje wiele odcieni porednich.
- Na og chtniej akceptujemy i przyswajamy to, co potwierdza najprostsze schematy i
stereotypy, powszechne w danym spoeczestwie (np. "ydzi rzdz wiatem", "rudy jest
faszywy", "Cygan kradnie" itd.).
11. Dziennikarze s inni ni reszta spoeczestwa, poniewa s wybrani do jego obrony, do
kontrolowania wadzy.
Nie. Dziennikarze s na og tacy sami, jak cae spoeczestwo, z ktrego si wywodz (w sensie
"redniej"), ale te maj zawd szczeglny, bdcy zawodem zaufania spoecznego.
O dylematach dziennikarskich pisaem wczeniej. Zwrciem te uwag, e cho dziennikarzy nikt
nie wybiera jako naszych przedstawicieli i obrocw, to jednak maj oni olbrzymie uprawnienia.
Podobnie zreszt jak niektre inne zawody: np. sdziowie, adwokaci, lekarze, ksia.
Dziennikarze maj - powtrzmy to raz jeszcze - (rednio) takie same wady i zalety, jak wszyscy
inni, a dobr (jak mwi socjologowie -selekcja) do tego zawodu nie wyrnia wcale
najuczciwszych czy najmdrzejszych. Maj jednak wiksze (ni wikszo innych profesji)
moliwoci czynienia dobra i za, bo ich oddziaywania maj ogromny zasig i ogromny wpyw na
wiadomo spoeczestwa, czasem nawet w zakresie globalnym.
Sprawa polega na tym, by dziennikarze zdawali sobie spraw ze swych moliwoci i obowizkw my za powinnimy umie od nich tego wymaga.
Trzeba moe jeszcze na koniec podkreli, e omawiane mity dotycz mediw tradycyjnych
(telewizja, radio, prasa). Inne reguy (i mity...) dotycz mediw przyszoci, innych technik
przekazu, wywoaj te one (ju wywouj!) nowe zjawiska spoeczne. Dodam wic tylko, e

niedugo dziennikarze "tradycyjni" bd mieli nowe zadanie: uprzedza nas o zagroeniach


nadchodzcych wraz z now "medializacj" internetow, komputerow czy jak inn...
"Prasa, gdy jest wolna, moe by dobra albo za, ale gdy nie jest wolna, moe by tylko za".
Albert Camus
" O Ile waciwe s pewne regulacje publiczne w dziedzinie mediw w interesie dobra wsplnego,
o tyle nie jest wskazane kontrolowanie ich przez rzd'.
Jan Pawe II
(Z ordzia na 37. wiatowy Dzie rodkw Spoecznego Przekazu)
Informacja w walce o wadz
"(...) informacja zyskuje sankcj autorytetu urastajc do rangi instytucji narodowej o specjalnym
znaczeniu (...).
Tymczasem informacja to nie tylko system wytwarzania autorytetu, lecz take teren spoecznej
rywalizacji pomidzy grupami interesu i osobami, usiujcymi wpyn na sposb przedstawiania
tych grup w oczach "nas" -widzw. Owa walka o sposb prezentacji staa si rwnie wana, jak
walka o wadz. Waciwie staa si uprzywilejowan metod stosowan przez
grupy interesu w walce o sam wadz".
Michael Ignatieff
Historyk i publicysta brytyjski (z ksiki Honor wojownika, przedruk w miesiczniku "Res
Publica" Nr 5/2001)
Z cenzuralnej czki w czasach bez cenzury
Konferencja Episkopatu Polski (marzec 2003) wydaa bardzo wane Owiadczenie na temat
korupcji w polskim yciu publicznym. Po konferencji, na ktrej by z ekip dziennikarz TVP (i
robi nawet wywiady z biskupami), w I programie TVP wycznie w Teleexpresie przekazano dwa
zdania z Owiadczenia na tyle oglnikowe, by mogy by wypowiedziane w kadych
okolicznociach. Bardzo ostre i konkretne zarzuty Owiadczenia telewizja pomina, a w gwnych
"Wiadomociach" i potem w "Panoramie" w ogle nie poinformowano nawet o samym
Owiadczeniu.
Inny przykad: ocena zaledwie czterech dni lutego 2003 r., kiedy w tzw. sprawie Rywina
przesuchiwano A. Michnika i R. Kwiatkowskiego. Ocena pochodzi z materiaw Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji na temat programw informacyjnych TYP: brak oddzielenia informacji od
komentarza, uywanie sformuowa oceniajcych zamiast neutralnych, manipulowanie obrazem,
nierwnowaga w przedstawianiu opinii i argumentw stron, nadmierne akcentowanie osoby i roli
prezesa TVP R. Kwiatkowskiego. "Dziennikarz zosta sprowadzony do roli rzecznika firmy, w
ktrej jest zatrudniony".
Oczywicie, w TVP pracuj dziennikarze zbyt dowiadczeni, by nieprawidowoci te mona byo
uzna za bdy warsztatowe. Musia to by efekt cenzury, zarzdzonej doranie przez wadze TVP.
W 35. rocznic "MARCA 68" TVP nadaa materia dokumentalny o tych wydarzeniach. M.in.
wysuchalimy w programie fragmenty przemwie dostojnikw PZPR. atwo byo stwierdzi, kto
przemawia najbardziej haniebnie i kompromitujco dla PZPR. Ot nie Wadysaw Gomuka, ani
nawet Mieczysaw Moczar. Najbardziej haniebne sowa wypowiedzia wwczas Edward Gierek. )
ego nazwisko jednak skrztnie pominito i w tym programie i w innych. Kto (?) musia to
zarzdzi. Przecie Gierkowi stawia si dzi pomnik.
Niektre media poday w swoim czasie informacj, i Leszek Miller zacign spor poyczk w
banku, nalecym do Aleksandra Gudzowatego. Ten ostatni jest - jak wiadomo - wacicielem m.in.
jednej z najwikszych firm w Polsce ("Bartimpex") i ma ogromne wpywy w dziedzinie dostaw
gazu do naszego kraju (co obok gospodarczego ma znaczenie polityczne).
TVP we wszystkich dziennikach przemilczaa informacj o poyczce premiera. Czy dlatego, e
bya to informacja faszywa? Jeli tak, naleao j koniecznie sprostowa.
Czy dlatego, e bya to informacja bardzo niewygodna dla L. Millera? Jest przecie bezsporne, i
premier RP (kady premier kadego kraju) nie moe mie dugw wdzicznoci i zobowiza
wobec adnej firmy.

Skdind tak wanego tematu nie podjy dalej media. Zatem do dzi nie wiemy, jak byo naprawd
i co si w kocu za tym kryje.
Granica odsaniania?
Dobro spoeczne wymaga pewnych samoogranicze si mediw i odpowiedzialnoci dziennikarzy.
W tym sensie istniej jednak pewne granice
* Opinie Departamentu Programowego KRRiTV mona znale w "Rzeczypospolitej" z 13 III 03.
Nb. czarno widz dalsze losy szeregowych pracownikw Departamentu...
wolnoci mediw i nie jest to adna cenzura. Moe te granice powinno si nazwa "barier
wraliwoci" albo "granic odsaniania"?
O co mi chodzi? Na przykad w naszej kulturze cigle jeszcze tak granic s rzeczywiste tortury na
scenie, samobjstwo czy morderstwo (cho zdarza si ju, bywa ono efektem niektrych
programw). Nb. jesieni 2003 r. w USA na publicznym koncercie grupy "Hell on Earth" jeden z
fanw, skdind miertelnie chory, mia popeni samobjstwo na scenie "Spektakl" mia by
transmitowany na ywo w Internecie. Na razie spektakl odwoano...
Podobnie z filmowaniem czyjej "naturalnej" agonii dla uytku publicznego - a przecie propozycje
takiego programu skadano nie jednej telewizji. Telewizje odmawiaj. Na razie...
Wyraa to (co mam na myli) znany medioznawca amerykaski, lrving Kristol*:
"Szczucie niedwiedzia i walki kogutw zostay zakazane (w USA) nie tylko z powodu
wspczucia dla zwierzt. Gwnym powodem ich zakazu byo przekonanie, e upadlay one
czowieka i wzniecay agresj u widzw...".
Problem granic przekazu medialnego wymagaby duszych rozwaa. Teraz chodzi mi tylko o
wskazanie, e taki problem istnieje i e nie ma to nic wsplnego z oficjaln cenzur (chyba tylko to,
e cenzura ogranicza wolno i take odpowiedzialno ogranicza wolno - ale w istocie chodzi o
co zupenie, ale to zupenie innego).
Obiektywizm TVP
W ostatnim roku rzdw premiera Jerzego Buzka (AWS) Telewizja Polska powicaa rzdzcym
rednio 264 minuty miesicznie. Po wyborach i objciu urzdu Prezesa Rady Ministrw przez
Leszka Millera (koalicja SLD -UP) rednia miesiczna czasu, powicanego rzdowi, wynosi 504
minuty.
Dane wg "Nowego Pastwa" Nr 7, 2003 r.
Cenzura komercyjna
"Proces komercjalizacji mediw moe oznacza wprowadzenie nowego rodzaju cenzury, innej ni
polityczna - byaby to tym razem cenzura ekonomiczna (...). Dostp do dbr kultury narodowej i
wiatowej jest take prawem kadego obywatela: nie tylko przywilejem wskich elit, majcych
moliwo udziau w spektaklach teatralnych, koncertach i wystawach
' lrving Kristol, On the Democratis Idea in America, przedruk w: "W drodze" nr 10/
1993.
(...). Wskaniki ogldalnoci nie mog doprowadzi do zepchnicia na margines programw
kulturalnych, spoecznych i religijnych!"
Biskup dr jan Chrapek
By znawc mediw i przewodniczcym Komisji Episkopatw Europy ds. Mediw. Jest to fragment
wypowiedzi na spotkaniu Komisji w Strasburgu 19 lutego 2000 r.
Czy mona pisa o wszystkim?
"Uwaam, ze pisa mona o wszystkim, nie ma adnego >zapisu< na tematy, co wcale nie znaczy,
i o wszystkim mona mwi wszystko i w kady sposb. Klasyczna trjca -prawda, dobro i pikno
- podaje tu jakie reguy. Po pierwsze, nie mona pisa nieprawdy. Nie mona sugerowa, e to, co
pisz jest bardziej pewne, ni powiadczaj to argumenty, ktre przytaczam. (...) Dalej, pikno nas
ogranicza. To sprawa smaku: mona mwi o rzeczach najbardziej drastycznych, ale
powcigliwie, kulturalnie (byo kiedy takie dobre sowo). Mona mwi o sprawach pci, mierci,
ale bez chorej emocji. Innymi sowy, nie mona uprawia pornografii, pornografia to jest znacznie
szersze pojcie ni odnoszone obecnie tylko do spraw pci. To jest co, co obnaa ukryte sfery

rzeczy - w brutalny sposb, prymitywnym jzykiem. (...) mona pisa o sprawach brudnych i
ciemnych, ale powcigliwie, z dystansem, bardzo powanie.
No i trzecia rzecz: dobro nas ogranicza. Co to jest dobro publiczne, ktre zakazuje o czym pisa?
aden kodeks go nie definiuje - jest to kwestia odpowiedzialnoci obywatelskiej, powagi gazety,
stacji radiowej czy telewizyjnej itd.
Trudno sobie wyobrazi tekst, ktry byby prawdziwy, napisany z kultur, a zagraa dobru
publicznemu".
Prof. dr hab Antoni Suek (socjolog)
Fragment wypowiedzi w dyskusji o mediach pt. "Czyi co trzeba przemilcze"
- "Rzeczpospolita" 12-13 X 2002 r.
Wyobcowani?
"Dziennikarze tak bardzo utracili zwizek z podstawowymi wartociami, uznawanymi przez
wikszo spoeczestwa - takimi, jak honor, poczucie obowizku i suba krajowi - e s
wyobcowani ze spoeczestwa, ktremu maj rzekomo suy".
List czytelnika do gazety "Los Angeles Herald - Examiner", 1984 r.
Pozostaje tylko kwestia, czy rzeczywicie (w Polsce, bo nie wiem, jak jest z tym w USA) wikszo
spoeczestwa rozumie jeszcze i uznaje te akurat wartoci.
Od reklamy do indoktrynacji
Klasyczne dziaania medialne
Jak dotd, powiciem nieco miejsca temu, co na og mylimy o mediach, i problemom, ktre
musz rozwizywa dziennikarze. Teraz sprbuj przedstawi wyniki rnych bada
medioznawczych i wybrane teorie specjalistw. Nie s to sprawy oczywiste i czasem odbiegaj od
tego, co bylibymy skonni sdzi na ten temat, sdz jednak, e powinnimy wiedzie, jak te
sprawy ujmuj specjalici i jak na nie patrz. Konieczno uywania precyzyjnych poj
uywanych przez znawcw nie uatwia zrozumienia tekstu, staram si wic je wyjania. Zajmijmy
si zatem tymi sferami dziaa mediw, ktre to sfery (wyrnione sposoby, metody dziaania)
wywieraj najwikszy wpyw na ludzi. To znaczy, i skutki (efekty) tych wanie dziaa s
najbardziej znaczce. Tak wynika z bada - a formy oddziaywania mediw na ludzi i skutki tych
oddziaywa, czyli wpywy rodkw przekazu na odbiorcw, s w ostatnich latach gwnym
przedmiotem bada rnych nauk spoecznych. Nie unikaj takich bada rwnie nauki
biologiczne.
Owe efekty okrelane s rozmaicie, niemal w kadej pracy na ten temat (lub w podrczniku
medioznawstwa) znajdziemy rne ich definicje, inne oceny ich znaczenia i inne podziay. W tej
sytuacji posuyem si wydawnictwem nader znanym i kompetentnym - mianowicie Encyklopedi
BlackweM.
Encyklopedia Blackwella. Psychologia Spoeczna, red. naukowa Antony S.R. Man-stead, Mitles
Hewstone i in., Wyd. Jacek Santorski &CO, Warszawa 2001.
Twrcy hasa "massmedia" wybrali w niej te efekty, ktre - jak pisz-s "najczciej badane" przez
nauki spoeczne. Posuyli si te rozrnieniem dokonanym przez wybitnego znawc tej
problematyki, socjologa Williama j. Mc Guire'a. Mc Guire uwaa, i gwn funkcj mediw
masowych jest "wpywa na przekonania, postawy lub zachowania odbiorcw w pewnym
zamierzonym kierunku"*.
Wedle cytowanej Encyklopedii do zamierzonych (intencjonalnych) prb wpywania nadawcw na
odbiorcw nale:
1. Reklama.
Efekty reklamy s, jak wiadomo, bardzo wyrane, niekiedy bardzo silne, za tworzenie reklam i ich
nadawanie jest zawsze intencjonalne. Reklama dziaa na wiadomo - ale moe by prowadzona z
zamiarem dziaania na podwiadomo. Ten ostatni rodzaj reklamy jest zabroniony przez prawo w
wikszoci krajw wiata.
2. Konkretne kampanie polityczne.
"Konkretne" - bo na og takie kampanie s okresowe i dotycz okrelonego celu - np. wyboru
takiego czy innego polityka, takiej czy innej partii. Kampanie wyborcze s przedmiotem licznych

analiz bodaj od pocztkw XX stulecia. Wnioski z takich kampanii maj ogromne znaczenie dla
poznania rzeczywistego, zamierzonego wpywu mediw na jednostki i cae spoecznoci.
3.Owiadczenia sub pastwowych.
Okrelenie to, niezbyt jasne, dotyczy wpywu, jaki wywieraj wane dla spoeczestwa instytucje
(np. najwysze trybunay sdowe, parlament, naczelne organy sub medycznych, naukowych,
weterynaryjnych, meteorologicznych, policyjnych itd.), oraz najwaniejsze osobistoci w pastwie
(np. prezydent, premier, ministrowie, szefowie wanych partii itd.).
"Owiadczenia sub pastwowych" nie wydaj si na pozr tak istotne, by umieszcza je w
zestawie najwaniejszych, zamierzonych sfer wpywu mediw (mediw- bo bez nich dotarcie
komunikatu do wikszej liczby osb byoby niemoliwe). Wpyw takich sygnaw na wiadomo i
postawy spoecznoci moe by jednak bardzo gboki.
4. Konkretne kampanie na rzecz zmiany stylu ycia.
S to akcje medialne na przykad przeciw paleniu, piciu alkoholu, przeciw narkotykom, AIDS czy
rnym chorobom "cywilizacyjnym". Kampanie mog by oczywicie "za" - na przykad za
zdrowym odywianiem si, za zdrowym stylem ycia itd. Okazuje si, e takie akcje mog
rzeczywicie zmieni styl ycia spoecznoci (nawet - caego spoeczestwa danego kraju).
5.Masowa, jednolita indoktrynacja ideologiczna.
Encyklopedia Blackwella wymienia tu przede wszystkim indoktrynacj w systemach totalitarnych,
bo jej efekty badano najczciej w spoeczestwach poddawanych zniewoleniu przez hitleryzm
(nazizm, faszyzm) i komunizm (leninizm, stalinizm), bd w tzw. mikkich systemach totalitarnych
- w krajach "demokracji ludowej". Wydaje si jednak, e takie efekty (cho moe w mniejszej skali)
nieobce s take wspczesnym demokracjom. Naturalnie, w demokracjach nie ma
"totalpropagandocenzury", charakterystycznej dla III Rzeszy lub ZSRR, nie mniej powstaj pewne
nowe zjawiska: cenzury ukrytej, autocenzury i tzw. perswazji ukrytej (czyli propagandy nowego
typu - o czym dalej). W kadym razie cele niektrych politykw, partii bd formacji ideowych i w
demokracji pozostaj oczywiste: uzyska moliwie najwikszy wpyw na wiadomo spoeczn.
Dzi najatwiej to osign poprzez media masowe.
6. Medialne upowszechnienie rytuaw z zakresu kontroli spoecznej.
Wyej cytowane kolejne, niezbyt jasne sformuowanie Encyklopedii, oznacza wpyw na okrelone
spoecznoci takich wydarze medialnych, jak np. sportowe mistrzostwa wiata, olimpiady, wielkie
festiwale muzyczne itd. Symboliczne (dziki mediom) uczestnictwo wielu ludzi w takich
zrytualizowanych wydarzeniach ma szczeglny wpyw na ich wiadomo i zachowania. Zatem
rytuay te pozwalaj na sterowanie spoecznoci.
Przypomn - jako dobry przykad owej rytualizacji - synne festiwale muzyczne w amerykaskim
miasteczku Woodstock (w stanie Nowy York), po ktrych mwio si wrcz o "pokoleniu
Woodstock". W Polsce byyby to - w mniejszej skali - na przykad festiwale muzyczne w Jarocinie.
Wydaje si, i znaczc "imprez rytualn" s te u nas w ostatnich latach synne wystpy "Wielkiej
Orkiestry witecznej Pomocy" (organizowane przez media i przez Jerzego Owsiaka) poczone ze
zbieraniem pienidzy na rzecz wspomagania leczenia chorych dzieci. Jest to ju od kilku lat
narodowe wydarzenie medialne, majce niewtpliwy wpyw na wiadomo spoeczn Polakw
(wpyw ten nie jest jeszcze zbadany do koca).
Owe rytuay symbolicznego uczestnictwa mog dotyczy take pewnych programw
telewizyjnych. W USA by to np. mini-serial o nastpstwach wojny atomowej pt. The DayAfter,
zwracajcy uwag na zagroenie nuklearne. W Polsce mona byo mwi o pewnych "efektach
rytualnych" (mwic janiej, ale mniej precyzyjnie: o wpywie na zachowania czci modych
ludzi) programu Big Brother i itd..
Fakt, i dziki mediom ludzie mog symbolicznie uczestniczy w pewnych wydarzeniach (ktrym
media nadaj odpowiedni skal, bd je w ogle tworz), przekada si nieraz na zachowania i
dziaania praktyczne owych "symbolicznych uczestnikw". Rola mediw jest tu zatem oczywista.
Kolejno wymieniane efekty wpywu mediw na ludzi Encyklopedia Black-wella okrela jako
niezamierzone (nieintencjonalne). Miayby to by dziaania tych mediw, ktre wedle kolejnej
definicji wspomnianego Mc Guire'a: "zostay stworzone dla innych celw, ni wywieranie

spoecznego wpywu, zwykle dla celw rozrywkowych"*.


Mc Guire'owi chodzi o to, e programy rozrywkowe (szerzej - w ogle przekazy medialne tworzone
dla rozrywki) nie s w zamierzeniu produkowane przez nadawc po to, by wywoa u odbiorcy
jakie negatywne efekty (np. zachowania i postawy aspoeczne, destrukcyjne). Efekty negatywne s
w tym ujciu jakby ubocznym, niezamierzonym skutkiem okrelonych przekazw medialnych. W
tym miejscu mam powane wtpliwoci (podzielam je oczywicie z innymi, zajmujcymi si t
problematyk), ale na uwagi polemiczne pozwol sobie po prezentacji kolejnych efektw.
Ot William Mc Guire wyrnia kolejnych 6 medialnych efektw, w jego klasyfikacji niezamierzonych.Sto:
1 .Telewizyjna przemoc i agresja.
Jest to efekt badany bodaj najczciej i najszerzej. Sprowadza si do pytania, czy przemoc i agresja
w mediach (gwnie chodzi o telewizj, ze wzgldu na jej zasig i moliwoci oddziaywania)
prowadz do wzmoenia (wywoania) agresji i zachowa aspoecznych u odbiorcw i u jakich
odbiorcw. Nie wdajc si teraz w rozwaania i zastrzeenia, mog stwierdzi, i ogromna
wikszo znawcw uwaa, e tak i e dotyczy to szczeglnie dzieci, jeli kto wic zaprzecza takiej
tezie, lub usiuje j lekceway - czyni to w jakim interesie, najczciej wasnym.
2. Niedostateczna reprezentacja i brak spoecznej widzialnoci.
W tym miejscu powtrz: Okrelenia tego rodzaju cytuj zawsze dosownie, zdajc sobie spraw, i
s zrozumiae tylko dla specjalistw {Encyklopedia nie unika niestety argonu naukowego). Czyni
to wiadomie, chcc - po pierwsze - wskaza definicje rdowe i - po drugie - uprzedzi
Czytelnika, i moe natrafi na te i podobne okrelenia w literaturze przedmiotu. Od razu jednak
wyjaniam, o co tu chodzi. Ot w olbrzymiej wikszoci programw rozrywkowych (a waciwie i
w dziennikach telewizyjnych) wystpuj tylko okrelone grupy spoeczne i ich problemy. W
zwizku z tym wikszo telewidzw, zwaszcza niedostatecznie wyksztaconych (czyli ogromna
wikszo...) nie dostrzega innych grup i ich szczeglnych problemw (co nie oznacza, e media
omijaj problemy mniejszoci, ale e owe mniejszoci dobierane s take wybirczo).
Odbiorcy wspczesnych programw zostaj jakby zamknici w swoistym getcie, rzadko
postrzegaj tych ludzi, ktrzy nie pojawiaj si w telewizji, w rezultacie pewne wane dla danych
wsplnot problemy spoeczne pozostaj dla nich obce i niezrozumiae. Albo choby postrzegane
tylko marginesowo, na og bdnie.
Gdyby, na przykad, przedstawiciele pozaziemskiej cywilizacji mieli oceni spoeczestwo Ziemian
wycznie na podstawie rozrywkowo-infor-macyjnych programw telewizyjnych, mogliby doj do
wniosku, e najwicej jest na Ziemi przestpcw i cigajcych ich policjantw, ludzie za
najczciej zajmuj si czynieniem za albo seksem i to wanie jest w ich yciu absolutnie
najwaniejsze (obok wypadkw, katastrof i konfliktw zbrojnych). Gwne za "gatunki" Ziemian
to agresywni, modzi ludzie, na og z krajw rozwinitych gospodarczo i z krgu cywilizacji
euroamerykaskiej - itd. jest to oczywicie wizja nieco artobliwa, ale kady moe przyzna, e
takiej wizji sprzyja wanie niedostateczna reprezentacja innych grup ludzi i innych problemw. Te
za s zwykle pomijane, bo nadawcy (i twrcy) uwaaj, i takie sprawy nie przycigaj uwagi
odbiorcw. To jest wanie w jzyku naukowcw w "brak spoecznej widzialnoci".
3. Wpyw faszywej prezentacji na stereotypy widzw.
Ten efekt jest bardzo bliski poprzedniego. Chodzi o to, i pewne grupy ludzi i ich problemy s nie
tyle pomijane w mediach (a inne "nad reprezentowane" - jak w poprzednim punkcie)-ile
przedstawiane faszywi e. Mona dowie, i media wspieraj pewne stereotypy, pewne
nieprawdziwe opinie, co prowadzi u odbiorcw do faszywych ocen jednostek i caych zbiorowoci;
zwaszcza wtedy, kiedy nastpuje umacnianie stereotypw negatywnych, a tak jest najczciej.
Moe to mie powane konsekwencje spoeczne i polityczne i zwykle takie ma. Przypomn raz
jeszcze regu: ludzie najchtniej akceptuj stereotypy (typu Cyganie kradn...), bardzo krzywdzce
i wywoujce niech do innych czy obcych.
4. Wpyw erotyki i pornografii.
Dostrzega si, e ten wpyw dotyczy gwnie mylenia, uczu i zachowania si ludzi. Nasycenie
wspczesnych przekazw medialnych erotyk i seksem, w dodatku w poczeniu najczciej z

przemoc i agresj, uczy odbiorcw braku odpowiedzialnoci w tej sferze ycia, niszczy intymno,
a by moe take prowadzi do przemocy seksualnej. Wpywa, cho w sposb trudny do okrelenia,
na co, co moemy nazwa najoglniej "kultur uczu".
Badania - cho prowadzone od dawna - nie daj tu, jak dotd, jednoznacznej odpowiedzi na pytanie
o rzeczywisty zakres i znaczenie tego wpywu. Wikszo ekspertw skania si jednak do
stwierdzenia, i wpyw "medialnej seksualnoci" ogromnie spyca ludzkie uczucia i prowadzi do
permisywizmu (tj. do pozwalania sobie na wszystko, kierowania si wycznie przyjemnoci, bez
adnych odniesie do odpowiedzialnoci wobec partnera). Problem pornografii (samo okrelenie
tego, co jest pornografi, a co np. sztuk erotyczn) jest cigle dyskutowany. Oceny w tej mierze
wi si z systemem wartoci oglnie wyznawanym przez oceniajcego. Nadto coraz liczniejsze
grupy - cho teoretycznie uznaj pornografi za szkodliw - jej ograniczenie uwaaj za
niedopuszczaln cenzur. Podobnie - jakiekolwiek ograniczenie tego, co twrca okreli jako sztuk.
Niemniej w wielu krajach tak si utaro, e z pewnych przekona, obyczajw, a nawet elementw
religii mona drwi bezkarnie, z innych - w adnym przypadku!
5.Medialne style wpywaj na procesy poznawcze.
W tym wypadku chodzi o to, e obok samej wiadomoci, obok treci informacji, ogromne
znaczenie ma jej forma ("medialny styl"). Przekaz nawet o tej samej treci moe by rny w
zalenoci od rodka przekazu, bo inaczej na nas dziaa informacja w prasie, inaczej w radiu, a
szczeglnie odmiennie w telewizji. Sama forma przekazu telewizyjnego - na przykad szybko,
obrazowo, tzw. przebitki, zblienia, panoramy, efekty specjalne (np. zmieniajce si graficzne
wykresy) itd. wpywaj na nasz proces poznawania (odbioru, zrozumienia, oceny, zapamitania).
Dlatego informacja (zestaw informacji) wpywa na nas w zalenoci od formy podania i dlatego
odpowiednio operujc form, mona cakowicie zmieni efekt dziaania tej samej informacji (patrz
- konkretne przykady podane oddzielnie). Dobrym przykadem zmiany wydwiku (a wic i
wpywu tej samej informacji na nasze emocje) byy telewizyjne raporty z amerykaskiej wojny z
reymem Saddama Husajna w Iraku. Mona byo wyranie rozrni nie tylko na podstawie treci,
ale przede wszystkim wedug formy podania informacji, ktry dziennikarz potpia t wojn, ktry
za uwaa j za konieczn.
6. Wpyw nowych mediw masowych na nasze mylenie.
Mimo podobiestw z punktem poprzednim (tam jednak wpyw by wynikiem samej formy
przekazu), chodzi tu o co szerszego i bardziej znaczcego. Mianowicie - o wpyw wprowadzenia
telewizji, jako przekazu najbardziej masowego, na ludzkie zachowania w ogle, postawy, rozwj
intelektualny, styl ycia (np. sposb spdzania wolnego czasu itp.). Moemy bez trudu przyzna, i
wielu ludzi nie tylko czerpie rne wzory z telewizji, ale te uznaje ten rodzaj przekazu za
niezwykle istotn form rozrywki, spdzania czasu - waciwie dostosowywuje "do telewizji" swj
styl ycia. Badania "wpywu mediw na mylenie", czy raczej na postawy i zachowania w ogle,
uzyskao nowe impulsy (i moliwoci) w 1973 r., kiedy to w Kanadzie odkryto spor osad miejsk,
nie znajc wcale telewizji. Socjologowie zbadali zachowania, postawy, czas wolny tej
spoecznoci, a potem, kiedy wkroczya tam telewizja, dokonali po paru latach bada
porwnawczych. Okazao si, e pod wpywem telewizji zmalaa u dzieci umiejtno czytania i
ch do czytania ksiek, obniya si kreatywno, wzrosy zachowania aspoeczne i agresywne.
Jeli np. "poziom przestpczoci" w tym miasteczku w 1973 r. (bez telewizji) przyj za 100 %, to
po trzech latach po wprowadzeniu telewizji przestpczo wynosia ju 260 %, czyli wzrosa co
najmniej dwa i p raza. Niektrzy krytycznie odnieli si do wniosku, eby win za ten stan rzeczy
obarczy wycznie telewizj, by moe mamy tu bowiem do czynienia z procesami oglniejszej
natury. Ale fakt pozostaje faktem...
12 (6 + 6) wyej wymienionych typw dziaa medialnych ma - zdaniem specjalistw - najwiksze
efekty, tj. najsilniej wpywa na nasz wiadomo. S to jednak dziaania najbardziej oglne i
zarazem dzi najbardziej naturalne. W tym sensie, e takie s po prostu wspczesne media i trudno
sobie wyobrazi, by byy inne (np. bez reklamy, bez komunikatw oficjalnych, bez rnych
kampanii i rytuaw, a take bez agresji czy seksualnoci). Mona sobie wyobrazi media, ktre
unikaj nadmiernej agresywnoci czy "kampanijnoci", ale mimo wszystko s one zawsze jakim

odbiciem ycia i zawsze musz, chcc nie chcc, wpywa na swych odbiorcw.
Wikszo tej ksiki powicam szczeglnym formom wpywu mediw- poprzez WIADOME
(LUB MNIEJ WIADOME) MANIPULACJE. Dobrze jest jednak zdawa sobie spraw, e o ile
pewnych oglnych dziaa i metod medialnych nie da si unikn (cho mona si broni przed ich
niedobrymi skutkami i wzmacnia te dobre), o tyle manipulacji mona i powinno si unika, jeli
za s nieuniknione, trzeba ogranicza ich oddziaywanie. eby jednak dziennikarze z jednej strony,
a odbiorcy mediw z drugiej mogli broni si przed manipulacjami, musz je pozna.
Forma i tre
1. "Zwierzyna zmienia si w myliwego. Robert Kwiatkowski z oskaronego zamieni si w
oskaryciela. Prezes TVP mia wyjani Komisji ledczej niejasnoci, wynikajce z jego
poprzednich zezna, jednak nie do, e niczego nie wyjani, to jeszcze zada wykluczenia z
prac Komisji jej przewodniczcego Tomasza Nacza oraz czonkw - Jana Rokity i Zbigniewa
Ziobro.
Robert Kwiatkowski zarzuci im stronniczo. Drugie przesuchanie prezesa TVP nie wnioso do
sprawy niczego nowego".
2. "Zaskakujco zakoczyo si dzi ponowne przesuchanie prezesa Telewizji Polskiej Roberta
Kwiatkowskiego przed sejmow Komisj ledcz, wyjaniajc tak zwan afer Rywina.
Ot prezes zoy wniosek o wykluczenie z Komisji posw Tomasza Nacza, Jana Rokity i
Zbigniewa Ziobro, ktrym zarzuci stronniczo.
Ustawa o Komisji ledczej mwi, e nie moe by czonkiem Komisji osoba, co do ktrej istniej
wtpliwoci, czy jest bezstronna.
Zdaniem Roberta Kwiatkowskiego w odniesieniu do jego osoby wymienieni przez niego
czonkowie Komisji bezstronni nie s. Komisja rozpatrzy ten wniosek jutro.
A wczeniej prezes zezna, e nie ukrywa ani przed prokuratur, ani przed Komisj swojej wiedzy
o aferze, nie kry rwnie swojej rozmowy z Bolesawem Sulikiem, ale zaprzeczy, jakoby posya
go do Agory".
3. "Gwnie trzech czonkw Komisji, badajcej afer >Rywingate<, Tomasz Nacz, jan Rokita i
Zbigniew Ziobro pytao prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego o ewidentne ich zdaniem
niecisoci w jego wczeniejszych zeznaniach. Posowie nie sprawiali wraenia, jakoby
wyjanienia prezesa TVP ich przekonay.
Wniosek? Wniosek zoy sam Robert Kwiatkowski, ktry domaga si wyczenia ze skadu
Komisji jej trzech czonkw. Mao zaskakujce: Tomasza Nacza, Jana Rokity i Zbigniewa
Ziobro".
Oto trzy informacje z trzech dziennikw trzech rnych telewizji -nadane tego samego dnia i
dotyczce TEGO SAMEGO wydarzenia (drugiego przesuchania przed Sejmow Komisj ledcz
prezesa TVP, Roberta Kwiatkowskiego - w lipcu 2003 r. Przypominam, i Komisja uznaa, e
kolejne przesuchanie prezesa jest konieczne, by wyjani jego wczeniejsze zeznania, uznane przez
Komisj co najmniej za niejasne).
Informacje, wyej przytoczone w caoci, pokazuj doskonale, jak cakowicie FORMA wypowiedzi
moe zmieni odbir jej TRECI, nie zawierajc przecie w adnym przypadku kamstw.
Proponuj Czytelnikom odgadnicie, ktra informacja zostaa przekazana w TVP (jej prezesem jest
Robert Kwiatkowski, jak wiemy).
Oczywicie! Informacja nr 2 (w "Panoramie"). Dziennikarz przygotowujcy t informacj zrobi
wszystko, by tak rozoy akcenty i sformuowa przekaz, eby prezes wypad jak najkorzystniej i
ebymy niczego nie dowiedzieli si o ewentualnych zarzutach wobec niego, natomiast odnieli
wraenie braku bezstronnoci ze strony Komisji. Jednoczenie w dziennikarz (wci mam na
myli osob, ktra przygotowywaa tekst dla "Panoramy" TYP) susznie zaoy, e wikszo ludzi
nie pamita poprzednich zezna prezesa, wic nikt nie bdzie wiedzia, o co chodzio z Bolesawem
Sulikiem i dlaczego ma to znaczenie - ta cz informacji peni rol "zamulajc".
Informacja nr 1 pochodzi z TV-4 (telewizja prywatna), informacja nr 3 z "Faktw" TVN.
Informacje te lepiej ujmuj sedno sprawy, niczego nie zamulaj, a ta trzecia jest take dowcipna.
Naturalnie - te nie s to "czyste", idealne informacje (zwaszcza ta pierwsza) - ich forma wskazuje,

e nadawcy nie maj wtpliwoci, kto tu usiuje "wykrci kota ogonem". Jednak suchacze,
znajcy bliej okolicznoci afery Rywina i przebieg przesucha, te nie mog mie wtpliwoci, e
informacja I i 3 blisze s obiektywnej ocenie sytuacji, ni informacja 2.
Niezalenie za od ocen, chodzi mi o wskazanie, jak forma informacji wpywa na wydwik jej
treci. Z tym, e TVP powinna by szczeglnie ostrona: jest z racji ustawy telewizj publiczn,
sprawa dotyczy jej wasnego prezesa (zatem trzeba usilnie unikn wraenia, e chce si go
wybiela) i oglda t telewizj najwicej osb, ktre zwykle nie maj moliwoci i czasu, by
informacje z TVP konfrontowa z informacjami innych telewizji. Ci ludzie, w kadym razie ich
spora cz, pozostan z wraeniem o braku bezstronnoci sejmowej Komisji ledczej odnonie do
prezesa TVP. I jeszcze ostatnia uwaga: waciwie bardzo rzadko udaje nam si w mediach
(zwaszcza w telewizji) znale informacj cakowicie bezstronn, tzn. tak skonstruowan, by jej
forma i dobr treci nie zawieray w ogle jakiego wartociowania. By moe, jest to po prostu
niemoliwe. Rzecz w tym, e informacja bywa wiadomie tak podawana, by zmyli opini
publiczn i odwrci uwag od rzeczywistej treci i wymowy wydarzenia, o ktrym si informuje.
Z tak wanie sytuacj mamy do czynienia w informacji nr 2, podanej w TYP. O dobrym
informowaniu Zanim poznamy, na czym polega nierzetelne informowanie (czyli manipulacja
informacj w mediach), przyjrzyjmy si informacji rzetelnej. Rzetelnej, tj. budowanej i
przekazywanej wedle zasad etycznego informowania. Przytocz dla przykadu jeden z wielu
istniejcych zbiorw takich ZASAD DOBREGO INFORMOWANIA*.
Mimo i zasady te zostay sformuowane na uytek konkretnego nadawcy, maj, jak sdz, wymiar
oglny i s wyczerpujce (do mnie za przemawiaj, bo braem udzia w ich formowaniu, co nie
oznacza, e nie istniej lepsze, lub e nie mona stworzy innych, lepszych). Chodzi o konkretny
przykad, bo np. zasady etyki, w tym rzetelnej informacji, obowizujce w TYP maj wymiar
ksiki, nie sposb zatem ich tu przytacza.
Dostarczanie informacji jest ustawowym obowizkiem kadej telewizji, bez wzgldu na sytuacj
wasnociow nadawcy, lini redakcji, czy przekonania nadawcy lub zespou redakcyjnego.
ZASADY INFORMACJI W TELEW1ZJI POLSAT
1. Informacje musz by prawdziwe.
Oznacza to, i musz by oparte na wiarygodnym rdle. rdo musi by zawsze podane
(instytucja przekazujca informacj, lub jej autor, w
* S to "Zasady opracowane dla prywatnej telewizji "POLSAT" przez jej Rad Programow (pod
przewodnictwem Marka Markiewicza). 1997, archiwum wasne autora.
uzasadnionych przypadkach dotyczy to take zdj). Dopuszczalne jest powoanie si na rda
nieujawnione, jeli chc one zachowa tajemnic, jednak rda takie musz by bezwzgldnie
znane dziennikarzowi, ktry w razie informacji faszywej przejmuje za ni odpowiedzialno.
2. Informacje musz by wyczerpujce.
adne wzgldy nie upowaniaj do pomijania informacji istotnych lub przekazywania ich w sposb
fragmentaryczny. Informacj istotn jest taka, ktra zapewnia odbiorcy moliwie pen wiedz o
rzeczywistoci i jest niezbdna dla wyrabiania sobie przez odbiorc opinii na temat tej
rzeczywistoci.
3. Informacje musz by bezstronne.
adne wzgldy, wynikajce z przekona, sympatii politycznych, opinii wasnej dziennikarza,
sytuacji wasnociowej nadawcy, czy jego powiza politycznych, ani czyichkolwiek pogldw
kulturowych, rasowych czy religijnych nie mog mie wpywu na dobr i tre informacji.
4. Informacje musz by wiarygodne.
Na wiarygodno skada si m.in. brak wiadotnego kamstwa, bezstronno i moliwa peno
informacji, a take ich dokumentacja rdowa. Przy prezentowaniu czyich wypowiedzi naley
bezwzgldnie zachowa ich sens, zgodny z intencj mwcy. Omwienie wypowiedzi nie moe
zmienia ich sensu, intencji wypowiadajcego si lub przemawiajcego. Skrty wypowiedzi,
zmieniajce jej tre lub wymow, s niedopuszczalne.
5. Informacje powinny mie cigo.
Oznacza to moliwie krtkie przypomnienie historii danej sprawy, zapewnienie odbiorcy relacji o

wydarzeniach poprzedzajcych, ale niezbdnych do zrozumienia danej informacji. Oznacza to take


przypominanie danej sprawy i przedstawienie dalszego jej cigu, a do zakoczenia.
6. Informacje powinny by udokumentowane.
Dokumentowanie oznacza wspomnian wyej cigo, tj. odwoywanie si do wydarze
minionych, posugiwanie si materiaami archiwalnymi, ikonografi, schematami i w razie potrzeby
opiniami ekspertw.
7. Informacje musz by oddzielone od komentarza. Przekazujc informacje, naley poda opinie,
jakie ewentualnie wywouj, starajc si wskaza opinie skrajne. Komentarz; wasny dziennikarza
czy redakcji jest take rodzajem informacji dla widza, pod warunkiem, i bdzie wyranie
wskazany jako komentarz wolny od technik perswazyjnych i emocjonalnych dyskredytacji innych
opinii.
8. Informacje musz by przekazywane kompetentnie i zrozumiale. Kompetencja oznacza
znajomo przedmiotu, o ktrym si mwi
i sprawdzanie tego, co budzi wtpliwoci przed nadaniem. Zrozumiao polega na posugiwaniu
si jzykiem powszechnie zrozumiaym i wyjanienie ewentualnych nowych lub trudnych terminw
(jeli ich uycie jest konieczne).
9. Informacje musz by przekazywane z poszanowaniem prawa. Szczeglnie dotyczy to prawa
prasowego, ochrony dbr osobistych, osb i instytucji, przekona religijnych oraz zwizanych z
pochodzeniem spoecznym i etnicznym. Redakcja bezwzgldnie zapewnia prawo do uzupeniania i
sprostowania informacji w terminie ustawowym.
10. Przekaz telewizyjny ma znaczcy wpyw na kultur, w tym jzyk, opinie i postawy widzw.
Sposb prezentacji informacji jest dodatkow treci przekazu. Naley unika wulgaryzmw,
uywania jzyka potocznego, a take emocjonalnego zachowania prezentera. Zwrmy jeszcze raz
uwag: prawda informacji polega na jej wiarygodnym udokumentowaniu, pochodzeniu z
wiarygodnego i znanego dziennikarzowi rda. Daje to prawo do omyek (ktre musi si
prostowa), nie daje prawa do kamstwa i wiadomego oszukiwania odbiorcw.
Wszelkie wiadome naruszanie powyszych zasad jest manipulacj i dziaaniem nieetycznym.
Stopie naruszenia zaley od wagi danej zasady. Nie zawsze na przykad da si przedstawi
informacje w peni wyczerpujce lub zapewni ich cigo, nie zawsze niezbdna jest pena
dokumentacja (cho moliwie pena powinna istnie w redakcji).
Kopoty z opini publiczn
Opinia publiczna jest bodaj najwaniejszym instrumentem demokracji i podstaw dziaania
mediw. Demokracja ma bowiem realizowa wol wikszoci (a ta wola wyraa si w opinii
publicznej), stwarzajc zarazem najlepsze warunki dla mniejszoci. Media za maj przedstawia
opini publiczn w danej sprawie, wyraa j moliwie cile i chroni przed manipulacj. Taka
zatem jest konstrukcja idealna:
Opinia publiczna wyraa wol spoeczestwa w danej sprawie lub przekonanie wikszoci na dany
temat
Media t opini przedstawiaj i kontroluj, w jaki sposb fest respektowana przez politykw i
instytucje
Demokratyczne rzdy i instytucje opini publiczn respektuj i realizuj
Niewtpliwie opinia publiczna powinna odzwierciedla rzeczywiste i dominujce w danej
wsplnocie pogldy i oceny (pogld - w znaczeniu np. wybranego rozwizania jakiego problemu,
ocena - zachowa, wypowiedzi, w ogle konkretnego przejawu ycia spoeczno-politycznego,
konkretnego wydarzenia). Wynika z tego, e poznawanie opinii publicznej przez politykw (dziki
dziennikarzom, mediom) ma zasadnicze znaczenie w prawidowym i przynoszcym rezultaty
rzdzeniu. Z tego za z kolei wynika, i opinia publiczna musi mie mono wystarczajcego
ujawniania si i musi by ono na tyle wyrane, by politycy i instytucje nie mogli udawa, e jej nie
znaj lub interpretowa opini publiczn zgodnie ze swym interesem. To za wanie oznacza, i
prawdziwa opinia publiczna jest jednym z niezwykle wanych czynnikw kontroli spoecznej nad
wadz i wraz z wolnoci sowa stanowi podstaw demokracji. Sowo "prawdziwa" jest tu
niezbdne, poniewa opinia publiczna zawsze podlegaa i podlega rnego rodzaju manipulacjom

ze strony tych, ktrzy chcieli z niej uczyni instrument utrwalania wadzy oraz narzdzie walki o
wasne interesy. W praktyce wic sytuacja daleka jest od wspomnianego ideau, a manipulowanie
opini publiczn jest dzi powszechnym zajciem i mediw i politykw. Okazao si te, i sama
opinia publiczna niekoniecznie i nie zawsze wskazuje najlepsze rozwizania i etyczne wskazania.
Najpierw jednak sprbujemy okreli bliej samo pojcie opinii publicznej. Termin "opinia"
wywodzi si z aciskiego sowa opinio, tj. "pogld, mniemanie, przekonanie". Std "opinia
publiczna" miaaby si odnosi do zbiorowych przekona wyraanych przez wiksze wsplnoty
spoeczne. Jest to jednak pojcie cigle bardzo niejasne i do dzi niezbyt precyzyjnie definiowane w
naukach spoecznych. Definicje czy okrelenia s rne, zalenie od autora, niemniej wikszo
dziennikarzy i politykw intuicyjnie wyczuwa, co oznacza pojcie "opinii publicznej". Dla
dziennikarzy jest ono wane tym bardziej, i zgodnie z etyk zawodow powinni umie opini
publiczn przedstawia, wyraa w jej autentycznych treciach. Oto przykady definicji tego
pojcia: Polski socjolog jan Szczepaski uwaa, i opinia publiczna przejawia si "w ujawnianych
postawach, pogldach i przekonaniach rodowiska wobec zachowania si jego czonkw". Kadzie
wic nacisk na oceny rnych zachowa. Wedug niemieckiego socjologa Johanna Messnera opinia
publiczna "jest to wyraz autentycznych przekona i ocen wartociujcych dokonywanych przez
czonkw spoeczestwa, ktre to oceny maj wpyw na jego porzdek i kierownictwo". Messner
kadzie zatem nacisk na autentyczno wyraanych przekona i ocen. W Sowniku Katolickiej
Nauki Spoecznej opinia publiczna to "zesp pogldw i przekona oceniajcych, dominujcych w
jakim rodowisku spoecznym lub w caym spoeczestwie". Sownik wskazuje zatem na wan
cech opinii publicznej: jej dominacj w danej wsplnocie (co nie oznacza, i nie istniej
rwnolegle inne pogldy, przekonania i oceny).*
* Wymienione wyej definicje s omwione m.in. w "Sowniku Katolickiej Nauki Spoecznej",
Instytut Wyd. PAX oraz Wyd. Misjonarzy Klaretynw, "Palabra", Warszawa 1993. Wreszcie
definicja podana w Encyklopedii Socjologii*: " Opinia publiczna danej spoecznoci to zbir
dominujcych w niej opinii w kwestiach publicznych wanych dla niej w danym czasie". Jak wida
jest to definicja bardzo zbliona do sformuowanej w katolickiej nauce spoecznej. Trzeba jeszcze
pozna stanowisko papiea Jana Pawa II, ktry stwierdzajc, i we wspczesnym wiecie
gwnym czynnikiem, ksztatujcym opini publiczn s rnorodne rodki spoecznego przekazu,
pisze**:
"Std osoby pracujce w dziedzinie rodkw spoecznego przekazu winny czu si zaangaowane
w ksztatowanie i szerzenie pogldw zgodnych z prawd i dobrem. W zaangaowaniu tym winni
wyrnia si chrzecijanie, wiadomi tego, e wnoszc wkad w ksztatowanie opinii publicznej
popierajcej sprawiedliwo, pokj, braterstwo i wartoci religijne i moralne, przyczyniaj si w
niemaym stopniu do rozszerzania Krlestwa Boego - krlestwa sprawiedliwoci, prawdy i pokoju.
Mog oni (...) pomaga braciom w formuowaniu prawidowych i susznych osdw (...)". Warto
zwrci uwag, i Jan Pawe II uznaje i nawet zaleca ksztatowanie przez media opinii publicznej
(chodzi wic nie tylko o jej wyraanie), jednak moe si to odbywa jedynie w duchu istotnych
wartoci. Znaczenie opinii publicznej rozumiano od dawna. Np. August Comte (1798-1857), jeden
z pierwszych filozofw, ktry przyczyni si do wyodrbnienia socjologii jako nauki uwaa, i
opinia publiczna jest jedynym gwarantem moralnoci spoecznej i sdzi, e w przyszoci rola
opinii bdzie coraz wiksza. Dopiero w XX w. zorientowano si, e opini publiczn mona
sterowa (tj. narzuca jej, przez odpowiedni propagand, treci korzystne dla wadzy czy danej
grupy interesw), e mona j faszowa (przedstawia jako wyraz opinii pogldy wygodne dla
wadzy czy grupy interesw), wreszcie po prostu nie dopuszcza jej do gosu. W systemach
totalitarnych stosowano wszystkie te trzy metody jednoczenie, za prby manipulacji opini
publiczn pojawiaj si i dzi, rwnie w pastwach demokratycznych.
* Oficyna Naukowa, t. III, Warszawa 2000.
** lan Pawe II naucza. O rodkach komunikacji spoecznej. Ordzie na wiatowy Dzie rodkw
Spoecznego przekazu z 24 I 1986 (Ksztatowanie opinii publicznej}. Pallottinum, 1989.
Obecnie bardzo rozbudowane s systemy bada treci opinii publicznej oraz regu, ktrymi taka
opinia si rzdzi. Tre opinii publicznej - jako wyraz opinii i ocen, dominujcych w danym

rodowisku - badaj specjalnie do tego celu powoane instytucje pastwowe lub prywatne. Np. w
USA jedn z najstarszych i najsynniejszych jest Instytut Gallupa (socjolog George H. Gallup
zaoy w 1935 r. w Princeton The Gallup Polis), badajcy opinie, wpyw reklamy, odbir mediw
itd. W Polsce dziaa obecnie kilkanacie takich placwek, majcych zreszt bardzo rne
moliwoci i rn wiarygodno. Do wikszych nale m.in. Centrum Bada Opinii Spoecznej CBOS, Orodek Badania Opinii Publicznej - OBOP, firma DEMOSKOP i Sopocki Orodek Bada
Spoecznych oraz kilka orodkw mniejszych, ale uznanych ju za wiarygodne. Reguy rzdzce
opini publiczn nie s zbadane do koca (s zreszt zmienne w czasie), cho kilka twierdze
zostao ju dostatecznie udowodnionych. Niektre mog wydawa si pozornie banalne, ale w
naukach spoecznych rwnie stwierdzenia do oczywiste i bardzo oglne musz by uzasadnione,
poniewa z faktu "oczywistoci" wcale nie wynika ich prawdziwo.
WYBRANE REGUY DOTYCZCE OPINII PUBLICZNE)
1. Opinia publiczna (OP) jest zrnicowana i zmienna.
2. OP nie jest tylko sum opinii jednostek, stanowi now jako, rzdzc si wasnymi reguami
(innymi, ni zasady rzdzce opiniami
jednostek). Notabene, ta wanie regua jest jednak sporna.
3. OP moe zawiera, i nader czsto zawiera, przesdy, uprzedzenia, stereotypy, a nawet elementy
nienawici, wrogoci, nietolerancji.
4. OP - niezalenie od stwierdzenia 3 - odgrywa wyjtkowo wan rol w demokracji, jako
istotny czynnik kontroli spoecznej i wywierania naciskw w kierunku uznawanym za korzystny
dla spoeczestwa przez nie samo (co nie zawsze oznacza korzy obiektywn).
5. Opini publiczn mona manipulowa i czynione jest to do czsto i atwo, rnymi
metodami.
6. Relacje pomidzy OP i mediami, (ktre maj j wyraa) nie s ani proste, ani jednoznaczne i
podlegaj z kolei wasnym prawom.
7. OP ujawnia na og opinie dominujce w danym spoeczestwie czy w danej wsplnocie
(zawodowej, lokalnej, interesw itp.), ale nie musi tak by zawsze i wszdzie.
8. Media powinny wyraa (artykuowa i przekazywa) OP, ale jednoczenie zawsze maj na ni
wpyw i w pewnym istotnym zakresie j wsptworz. Z tego zreszt m.in. wynika
odpowiedzialno etyczna mediw i dziennikarzy.
9. Prawidowy rozwj i wyraz OP moe by uniemoliwiony przez nie-obiektywn lub faszyw
informacj.
10. OP moe by sterowana przez wiadom propagand lub tzw. perswazj ukryt, tj.
wskazywanie przez media albo tzw. autorytety spoeczne, ktrych pogldy i oceny s w danej
chwili "obiektywne", "suszne" i "moralne", by za takie zostay przez ludzi uznane.
11. Obiektywizm i prawidowy rozwj OP s wyranie zwikszane przez pluralizm nonikw
opinii (mediw), a take przez ich obiektywizm i neutralno, zwaszcza telewizji.
12. Warunkiem swobodnego ksztatowania si OP (tj. jej odpornoci na manipulacje i "perswazje
ukryte") jest nie tylko dostp do rzetelnej informacji i pluralizm mediw, ale take moliwo
dialogu i dyskusji.
Wszystkie te reguy s bardzo wane, a ich znajomo jest niezbdna w pracy dziennikarza.
Wydaje si jednak, e najczciej zapomina si o tym, i opinia publiczna jest subiektywna. e
moe zawiera treci nieetyczne lub bdne. Jest to zreszt jedno z gwnych rde pomyek i
bdw w spoeczestwie i wrd elit politycznych: utosamianie jakiego osdu z prawd wy
cznie na tej podstawie, i jest to osd powszechny. Inaczej mwic, sdy (opinie, mniemania)
powszechne wcale nie musz by prawdziwe tylko dlatego, e s powszechne! Twierdzenie to
czsto bywa niewygodne dla pewnych grup interesw, grup nacisku, wobec tego pomija si je
milczeniem lub wrcz lansuje twierdzenie odwrotne (zwaszcza w sferze wartoci): e
powszechno danego osdu czy przekonania oznacza jego zasadno i, szczeglnie, zgodno z
dobrem spoecznym czy interesem kraju. Zaprzeczanie tej rzekomej ..oczywistoci" miaoby by
wyrazem nietolerancji i lekcewaenia zasad demokracji. Czsto politycy czy same media powouj
si na stanowisko opinii publicznej jako na wyraz prawdy o rzeczywistoci, bd susznoci i

trafnoci danego rozwizania czy pogldu. Tymczasem sd powszechny (czyli osd opinii
publicznej) dowodzi wycznie (i te nie bez zastrzee!). jakie opinie dominuj w danej
wsplnocie. Czasami opinia publiczna uwaa co za fakt lub prawd, co nie jest ani faktem, ani
prawd. Wwczas wielkim bdem (lub wiadom manipulacj) staje si uznanie czego za fakt
tylko dlatego, e tak uwaa opinia publiczna. Nie zmienia to zasady, i waga tych opinii pozostaje
doniosa i e maj one znaczenie spoeczne - oraz oczywicie, e niektre sdy powszechne mog
by trafne. I wreszcie, e swoboda i c h wyraania jest bezwzgldnym warunkiem istnienia
kontroli spoecznej wobec wadzy. Po drugie, rwnie czsto zapomina si o tym (zwykle
wiadomie), e media w bardzo duym stopniu mog ksztatowa opini publiczn i narzuca jej
swoje opcje. I e czyni to stale. Sam fakt takiego wpywu mediw na OP jest ich obiektywn
cech, niemoliw do cakowitego wyeliminowania. Nie ma w tym nic zego. Jednak skutki takiego
wpywu zale ju w sposb oczywisty od wiadomych dziaa dziennikarzy i wydawcw. Etyka
zawodu bezwzgldnie nakazuje unikania manipulacji wiadomych i da minimalizowania
wpyww, wynikajcych z rnych waciwoci danego medium (o tym w dalszych rozdziaach).
Etyka nie wyklucza zarazem moliwoci przekonywania ludzi do zmiany ich opinii, jeli przynosi
ona rzeczywiste szkody spoeczestwu lub pastwu. Wreszcie istotne jest twierdzenie, i brak
zdecydowanej i wyrazistej opinii publicznej jest bardzo niebezpiecznym schorzeniem spoeczny m.
Stwarza wygodne pole do innych "schorze" - np. korupcji, zaniku moralnoci politycznej,
interesownoci, naduy wadzy oraz wszelkich zapdw totalitarnych. Z drugiej strony uatwia
szerzenie si obojtnoci etycznej, biernoci obywatelskiej i zaniku wasnych, dobrych tradycji.
Ksztatowanie opinii publicznej. Na tre przekona, skadajcych si na opini publiczn ma
wpyw wiele czynnikw. Wrd nich oczywicie szczeglne miejsce zajmuj dowiadczenia
historyczne danego spoeczestwa i jego tradycje - czyli w szerokim rozumieniu przeszo danej
wsplnoty. Wie si z tym oglny stan kultury, poziom wyksztacenia, najoglniej pojmowany
stosunek do wartoci. A take oczywicie konkretna sytuacja gospodarcza i polityczna
spoeczestwa w czasie, kiedy bada si opini publiczn - czyli w szerokim rozumieniu
teraniejszo stanu danej wsplnoty. Opini publiczn na szczeblu najoglniejszym ksztatuje
przeszo i obecny stan wsplnoty, bdcej podmiotem tej opinii. W okreleniu problemw, ktre
w ogle w danym czasie zajmuj opini publiczn i w uksztatowaniu opinii indywidualnych na
temat tych problemw ogromn rol odgrywaj autorytety spoeczne i - najoglniej -elity
intelektualne i polityczne. Socjologowie okrelaj czonkw tych elit jako "przywdcw opinii"
(opinion leaders w jz. ang.). "Przywdcy opinii" mog dziaa na rnych szczeblach - na przykad
w skali caego spoeczestwa (wybitne postacie, osoby polityczne, czonkowie cisego
establishmentu - elity wadzy). Mog to by take "przywdcy" lokalni, ludzie z autorytetem w
krgu przyjaci i znajomych w maych spoecznociach, a nawet w bardzo nielicznych grupach.
Znawca problemw opinii publicznej socjolog W.P. Davison* tak to przedstawia: " (...) Zwaszcza
przywdcy polityczni mog zmieni nieznany dotd problem w kwesti narodow, jeli postanowi
zwrci na uwag (...). Liderzy opinii to nie tylko prominentne postacie ycia publicznego. We
wszystkich grupach spoecznych znale mona osoby, u ktrych ludzie z najbliszego otoczenia
poszukuj wskazwek w pewnych kwestiach." Opini publiczn w kwestiach konkretnych
ksztatuj "przywdcy opinii", liderzy na szczeblu caego spoeczestwa (czasem i skali wiatowej,
ale to ju pojedyncze postacie wielkiego formatu - np. Jan Pawe II) i na szczeblu grup lokalnych.
W tym miejscu naley doda, e manipulacjom moe podlega wiadomo spoeczna zarwno w
zakresie ocen przeszoci i tradycji, jak i przez lansowanie wygodnych "przywdcw opinii", czyli
zastpowanie autorytetw prawdziwych autorytetami pozornymi "medialnymi" (wykreowanymi
przez media wanie dla celw politycznych). O tego typu manipulacjach dalej, na razie nadal
zastanawiamy si nad ksztatowaniem opinii publicznej. Naley wic jeszcze wspomnie o wpywie
na opini mniejszych wsplnot i grup zjawiska, nazwanego konformizmem wobec grupy.
Konformizm taki jest na og bardzo silny (znane powiedzenie "nie wychyla si") i nieraz okrela
opinie czonkw grupy, okrela nawet postrzeganie przez nich rzeczywistoci. Jednostki zatem
czsto odbieraj rzeczywisto (nie tylko spoeczn czy polityczn, ale nawet... fizyczn) wedle
tego, jak postrzega j ich grupa. A zwaszcza

* Encyklopedia socjologii, op. cit., t. III.


W.P. Davison jest m.in. autorem rozdziau - Public Opinion, w: International Ency-clopedia of
Communications, New York 1989.
jak owa grupa chce (zwykle pod wpywem lidera), eby rzeczywisto bya odbierana. Jednostka
rzadko uwiadamia sobie swj konformizm, bo na og wie, i jest to cecha niezbyt chwalebna.
Std zreszt m.in. bierze si niesychana nieraz ulego wobec sekt i wyznawania pogldw
cakowicie sprzecznych ze zdrowym rozsdkiem (nie mwic ju o prawdzie naukowej). Jeli np.
moja grupa uznaje, e "jutro nastpi koniec wiata", albo "e Soce okra Ziemi", albo "e
steruj nami kosmici", zwykle przyjmuj to za wasny pogld i rzadko dam si przekona, e jest
inaczej. Oczywicie jest to przykad skrajny i rzadki, nie mniej wpyw wasnej grupy na pogldy
jednostek jest silny i dotyczy zwaszcza przekona politycznych, a nawet zasad etycznych. Opini
publiczn na najniszych szczeblach wsplnot ksztatuje take wpyw wasnej grupy, konformizm.
Dla porzdku rozrnimy jeszcze kategorie osb tworzcych wsplnie opini publiczn (podzia
wedug aktywnoci w yciu publicznym). Jest to wic, na przykad publiczno gosujca, (czyli po
prostu ludzie, ktrzy gosuj w wyborach). Moe to by grupa znacznie wsza, ktr socjologowie
nazywaj publicznoci wiadom, albo poinformowan (s to ludzie rozumiejcy znaczenie
kwestii bdcych przedmiotem ocen opinii publicznej i zainteresowanych tymi kwestiami).
Wreszcie grupa najmniejsza, nazywana publicznoci aktywn, czyli czynne elity polityczne. Dwie
pierwsze kategorie mona nazwa (za synnym dziennikarzem amerykaskim i medioznawc
Walterem Lippman-nem*) obserwatorami, trzeci grup -aktorami (sceny politycznej). Wspczeni
badacze opinii zwracaj uwag na powikszajc si grup ludzi, ktra nie jest nawet w stanie
peni roli obserwatorw, poniewa kompletnie nie rozumie tego, co si dzieje. Zrozumiae, e
manipulatorzy maj najwiksze moliwoci oddziaywania na t wanie grup, ktr mona
nazwa analfabetami obywatelskimi (albo szerzej analfabetami funkcjonalnymi**).
* y w latach 1889-1974, by jednym z najbardziej wpywowych komentatorw polityki USA i
autorytetem (prawdziwym!) dla opinii publicznej tame.
** "Analfabeta obywatelski" - osoba nierozumiejca demokracji ani swych powinnoci
obywatelskich, niemogca samodzielnie oceni sceny publicznej. "Analfabeta funkcjonalny" osoba niedajca sobie rady we wspczesnej cywilizacji, nierozumiejca rnych informacji,
instrukcji itd. Podstawowym narzdziem badania opinii publicznej (nie jedynym, ale najbardziej
rozpowszechnionym, znanym i wykorzystywanym przez media i politykw) s:
Sondae i ankiety
Poniewa badania ankietowe dominuj, niektrzy badacze s skonni tak definiowa opini
publiczn: Opinia publiczna jest tym, co mierz sondae opinii. Zwrmy uwag, i takie
okrelenie niezwykle wysoko ocenia sam fakt pomiarw - i nic dziwnego, poniewa bardzo atwo
jest nierzetelnym pomiarem wsptworzy opini publiczn, a nawet j cakowicie faszowa.
Niektrzy socjologowie zachodni twierdz wrcz, i w tzw. krajach postkomunistycznych badania
ankietowe w ogle nie su poznawaniu opinii, poniewa naprawd su walce politycznej. Jest to
ocena skrajna i niesprawiedliwa, niemniej nierzetelno bada opinii publicznej, a przede
wszystkim instrumentalne wykorzystywanie ich wynikw dla celw politycznych nie jest w tych
krajach rzadkoci (zreszt zdarza si i w starych demokracjach). Przedstawi zatem pewne reguy
rzetelnoci w ankietowych i sondaowych* badaniach opinii publicznej, przestrzegajc, i nie jest
to w najmniejszym stopniu wykad metodologii naukowej takich bada. Metodologia ta jest
odrbn, rozleg dziedzin wiedzy, (dlatego badania powaniejsze mog przeprowadza tylko
specjalici, powinni oni mie te nadzr nad rnymi sondaami, prowadzonymi przez media na
dorany uytek). W tym wypadku chodzi o zapoznanie - zwaszcza dziennikarzy - tylko z
podstawowymi reguami bada i z moliwymi puapkami manipulacji. Dziennikarze przede
wszystkim, i my wszyscy powinnimy sobie zdawa spraw, po pierwsze - z niedoskonaoci
samych bada, po drugie - z moliwoci omyek i manipulacji, po trzecie - z zakresu przydatnoci
w mediach wynikw takich bada.
*Istnieje stara hinduska przypowie o trzech niewidomych, ktrzy chcieli pozna sonia.
Przyprowadzono im wic sonia, jeden obmaca mu ucho i stwierdzi: "So przypomina wielki

wachlarz". Drugi dotkn trby: "So jest po prostu wielkim wem". Trzeci obj nog i uzna:
"So jest podobny do grubego drzewa".
S to pojcia bliskoznaczne, z tym, e ankiety s zwykle szersze, rozbudowane i bardziej zgodne z
metodologi naukow, sondae za bardziej prymitywne (mog by telefoniczne, "uliczne") i
dotycz zwykle jednej mao skomplikowanej kwestii. W kadym razie mona stwierdzi, e stali
"klienci" ankieterw przystosowuj si do pewnych regu i po jakim czasie ich opinie przestaj by
zgodne z tym, co myl oni naprawd. Badanie opinii nie ma wwczas wartoci.
Ad 5. W zakresie treci pyta puapek jest najwicej. Ankietowani ludzie bardzo czsto nie
rozumiej pyta, ale wstydz si do tego przyzna, jeszcze gorzej, kiedy rozumiej tre pytania
inaczej ni ankieterzy i nie sposb tego skorygowa. Nadto inne wyniki przynosz pytania otwarte
(dajce pen swobod odpowiedzi), a inne - pytania zamknite (kiedy to pytajcy zakrela granice
wyboru, a zadaniem pytanego jest tylko wskazanie ktrej z moliwoci). Na przykad: otwarte
bdzie pytanie, ktrego z politykw cenisz najbardziej (ewentualnie - i dlaczego). Zamknite bdzie
to samo pytanie, jeli wymieni si do wyboru np. piciu politykw i pytany ma tylko dokona
wyboru. Najbardziej oczywist manipulacj jest takie sformuowanie pytania, by odpowied bya
zgodna z oczekiwaniem pytajcego. Moe warto tu przypomnie synne "konsultacje spoeczne" z
czasw PRL. Na przykad w latach 80. zapytano ludzi (zachowujc poza tym - prawdopodobnie poprawn w innych punktach metodologi bada opinii), czy wol przypieszenie reform i
pogorszenie warunkw ycia, czy powolne, rozwane reformy prowadzone tak, by warunki ycia
nie ulegy pogorszeniu. Jak wiadomo, podziemna opozycja krytykowaa wwczas powolno
reform, majcych unowoczeni niesprawny system i daa ich przypieszenia. Wyniki tego
szczeglnego referendum byy oczywiste -ludzie nie chcieli pogorszenia warunkw i tak wwczas
trudnego ycia. Interpretacja dokonana przez usunych ekspertw bya te oczywista:
spoeczestwo nie popiera opozycji. Manipulacja bya tu ewidentna: warunkiem poprawy bytu jest
spowolnienie (w efekcie nawet zaniechanie) reform! Uycie nieprecyzyjnego okrelenia
"rozwane" miao skdind wskaza ludziom, e wadza wie lepiej, jakie to powinny by reformy.
W latach 90., w czasie transformacji ustrojowej, do czstych naleao pytanie (zamknite), kto ma
wpyw na to, co si dzieje w kraju. Wymieniano rne instytucje, politykw, pewne grupy
spoeczne (np. menaderw, bogatych biznesmenw, czy rolnikw). Pomijano za np. pracownikw
byego aparatu bezpieczestwa czy funkcjonariuszy byej monopartii - przewidywana odpowied na
pytanie o ich wpyw mogaby by niewygodna dla tych, ktrzy zamawiali sondae (bo chciano
zwykle ochroni byych agentw i byych funkcjonariuszy PZPR - powody takiej postawy wrd
elit i pewnych mediw to ju inna historia). Najczstsze w ostatnich latach byy tzw. rankingi
politykw - ale w ankietach czy pytaniach sondaowych z gry okrelano ich list, nadto do listy
"politykw" wczano rne postacie polityczne, ktre prowadziy inn dziaalno. Np. Rzecznika
Praw Obywatelskich zawsze umieszczano na listach politykw, co oznacza ukryt sugesti, i w
demokracji rola rzecznika jest rol polityka i e takie postawienie sprawy ludzie powinni z gry
zaakceptowa. Oczywicie, pojcie "polityk" jest bardzo szerokie, ale w przypadku tych ankiet
chodzio o "czowieka, zajmujcego si dziaalnoci polityczn", a nie w ogle o posta
polityczn. Z kolei nie jest rzecz ani naturaln, ani dla demokracji korzystn, kiedy funkcj
rzecznika utosamia si z funkcj polityka, a raczej przeciwnie: naleaoby uzna, i w momencie,
gdy rzecznik zaczyna uprawia polityk, nie powinien duej pozostawa na tym stanowisku.
Wywd ten jest potrzebny, by pokaza, jak atwo nawet przez same badania opinii publicznej
narzuca pewne stereotypy. Inny przykad, ju niepolityczny i nie z Polski, wany - bo dotyczy
kwestii bardzo ostro dyskutowanych, a poznanie przewaajcej opinii publicznej byoby bardzo na
czasie: chodzi o to, czy twrcy reklam dla dzieci (zwaszcza telewizyjnych) powinni uwzgldnia
fakt, i dzieci odbieraj je bezkrytycznie i naiwnie. Wielkie firmy reklamowe w USA zleciy wic
zbadanie opinii rodzicw na ten temat. Z triumfem ogoszono wyniki: 74% amerykaskich
rodzicw uznao, i nie przeszkadzaj im takie reklamy, jakie s nadawane (w domyle - reklamy ni
wykorzystujce naiwnoci dzieci). Po pewnym czasie dziennikarze ujawnili tre pytania
ankietowego: "Czy uwaasz, e nie powinno by reklam w programach TV dla dzieci, czy te mog
tam by, pod warunkiem, e nie wykorzystuj faktu <dziecinnoci> swoich odbiorcw?'

Manipulacja polega tu na tym, e co, o co dopiero chodzi, przedstawia si jako co osignitego.


Wikszo rodzicw nie sprzeciwia si istnieniu reklam dla dzieci (cho jednak 25% rodzicw nie
chce takich reklam w ogle), ale podwarunkiem, e nie wykorzystaj one naiwnoci dziecicej.
Waciwe pytanie powinno wic brzmie: Czy uwaasz, e reklamy dla dzieci powinny podlega
jakim rygorom, uwzgldniajcym cechy odbiorcw?' atwo przewidzie wwczas wikszo
odpowiedzi - niekorzystnych dla firm zlecajcych badania. Jeszcze przykad z innej dziedziny.
Pytanie o opini na temat sztucznego zapodnienia mona sformuowa tak: "Czy jeste za
stosowaniem sztucznego zapodnienia, ktre umoliwia posiadanie dzieci bezpodnym
maestwom?' Albo tak: " Czy jeste za sztucznym zapodnieniem, ktre zmusza do zabijania kilku
ywych zarodkw ludzkich po to, by wybra jeden, ktry zaspokoi potrzeb posiadania wasnego
dziecka, skoro tyle opuszczonych dzieci czeka na adopcj? Oba pytania wyranie sugeruj
odpowied. Pomijam te fakt zasadniczy, e mao kto rozumie problemy zwizane ze sztucznym
zapodnieniem i wie, na czym polega problem etyczny. Nie mwic ju o naruszeniu tu generalnej
zasady mwicej o tym, e kwestii etycznych nie rozstrzyga si przez ankiety! Notabene, prby
rozstrzygania podstawowych problemw etycznych przez rodzaj gosowania w ankiecie (e niby
liczy si tutaj gos wikszoci, czyli pogld opinii publicznej) jest szczeglnie niebezpieczn
manipulacj. Mona oczywicie (i nawet trzeba!) pyta w ankietach o pogld na tak czy inn
kwesti moraln, ale tylko po to, by wiedzie, jakie s preferencje wikszoci, jaki jest w badanej
grupie rozkad odpowiedzi. Jest to narzdzie poznania wiadomoci spoecznej, ale nigdy nie moe
to by sposobem rozstrzygania danej kwestii. Mimo tej wietnie znanej zasady, zwolennicy takiej
czy innej opcji, chcc wprowadzi jak now norm czy podway jak moraln prawd,
powouj si na "gos wikszoci", na fakt, e tego chce (albo nie chce) opinia publiczna.
Kolejny przykad - kwestia eutanazji. Mona zapyta w ankiecie: "Czy chcesz sam decydowa o
kocu swego ycia, jeli dalsza egzystencja wydaje ci si nie do zniesienia, a medycyna nie moe ci
ju oferowa adnej nadziei?' Na tak sformuowane pytanie na og wikszo ludzi (zwaszcza
modych) odpowiada zwykle <TAK>. Wolno wyboru wydaje im si wartoci wysz, pytanie
za zrcznie pomija fakt, i ludzi, ktrzy s beznadziejnie chorzy i wiadomie chc umrze jest o
wiele mniej od tych, ktrzy wanie z powodu choroby nie s na tyle wiadomi, by mc samemu
podj decyzj. Mona zapyta inaczej: "Czy chcesz da prawo (rodzinie, lekarzom, sdom) do
spowodowania mierci ludzi cierpicych, jeli medycyna nie daje im nadziei na zmian ich stanu?'
Na to pytanie trudniej jest odpowiedzie jednoznacznie <TAK>, odpowiedzi bd wic bardziej
podzielone. Jeli za zapyta: " Czy uwaasz, i naley zabija ludzi cierpicych, bd
pozbawionych wiadomoci, ktrych podtrzymywanie przy yciu naraa spoeczestwo na koszty?'
mona mniema, i przewa odpowiedzi <NIE> (chyba, e w spoeczestwie zaniky ju w ogle
wraliwo i szacunek dla osoby ludzkiej...) Najczciej manipulacji pytaniami dokonuje si wobec
problemw politycznych. Moe to by manipulacja bardzo prymitywna. Na przykad jest
oczywiste, e opinia publiczna w Polsce bardzo le ocenia dziaanie suby zdrowia, co z
upodobaniem wykorzystuje si w latach obecnych rzdw SLD, jako totalne potpienie reformy tej
suby, dokonywanej przez poprzedni ekip rzdzc. W tej sytuacji pytanie ludzi bezporednio o
ocen reformy daje po prostu pogld osb niezadowolonych "w ogle", ale nierozumiejcych ani
istoty reformy, ani jej uwarunkowa, ani rzeczywistego jej wpywu na sub zdrowia. Podobne
wyniki daj badania opinii na temat waciwie kadej reformy, bo kada na pocztku sprawia
kopoty ludziom, zatem wiadomie nie bada si na og pogldw na nowe reformy, wprowadzane
przez aktualnie rzdzcych. Do rzadko uwiadamianych rde wypaczania wynikw bada opinii
publicznej naley te np. kolejno treci zawartych w pytaniu. Bywa bowiem tak, e wikszo
pytanych uznaje pierwszy czon pytania za waniejszy, za wskazwk, jaka powinna by
odpowied, jeden przykad wskae, o co tu chodzi. Np. na pytanie: "Czy uwaasz, e przemys
bardziej, czy mniej zanieczyszcza atmosfer ni ruch koowy?' (ankieta w USA), 5796 uznao za
groniejszy przemys, 24% ruch koowy. Na pytanie odwrcone: "Czy ruch koowy przyczynia si
bardziej, czy mniej do zanieczyszczenia atmosfery ni przemys?' 45% obarczyo win ruch
koowy, 32% - przemys*. Niekiedy wyniki bada opinii na dany temat, uzyskane przez rne
orodki bada, s zdecydowanie rne (czyli ktre badanie faszuje rzeczywisty stan opinii -

wiadomie, albo z powodu stosowania odmiennych technik bada). Wwczas podaje si tylko
wyniki korzystne dla dysponentw politycznych danego orodka przekazu, nie wspominajc o
wynikach odmiennych. Przykady manipulacji w tym zakresie mona mnoy - chodzi jednak o to,
by dziennikarze i odbiorcy przekazw wiedzieli przynajmniej o istnieniu takich manipulacji
(dziennikarze powinni je oczywicie ujawnia). Odbiorcy komunikatw z bada opinii publicznej
(czyli telewidzowie, radiosuchacze, czytelnicy), nawet zaznajomieni z pytaniami rzadko s w
stanie oceni ich neutralno, wzgldnie dostrzec ich sugestywno.
Ad 6. Nawet te same wyniki bada mona interpretowa rnie. Najczciej w mediach pojawiaj
si interpretacje zgodne z interesem grupy, ktr dany rodek przekazu reprezentuje. Najprostszym
sposobem jest uwypuklenie korzystnego wyniku, a przemilczenie niekorzystnego (np. a 30%
badanych popiera naszego kandydata - ale nie wspomina si, e 70% udziela poparcia komu
innemu). Mona te stosowa rne kruczki interpretacyjne, tumaczc w sposb dla siebie
wygodny, dlaczego rozkad opinii jest wanie taki a nie inny itd. jednoczenie kada grupa
interesw nagania poprzez "swoje media" tylko takie interpretacje, ktre s dla niej korzystne.
Rzetelne media, podajc wyniki danego badania opinii publicznej, powinny doda rwnie
informacj o tym, kto (jaki orodek) i na czyje zlecenie (za czyje pienidze) zrobi badania, kiedy
byy zrobione, na jakiej prbie (liczebno) i jaki by margines bdu. Powinno si rwnie poda
tre pytania (pyta) oraz odsetek badanych, ktrzy odpowiedzieli "nie wiem", "nie mam zdania".
Im mniej danych na temat danego badania i im bardziej jego sens jest niejednoznaczny i trudny do
wyjanienia, a take im bezwzgldniej wynik jest interpretowany na korzy wasnej grupy
interesw, tym wyniki bada powinny budzi mniej zaufania.
Najmniej zaufania powinny budzi wyniki gosowa w systemie "audiotele" czy tzw. telefonw do
redakcji, gosowa w czasie festynw wyborczych, wynikw rnych ankiet redakcyjnych i sond
ulicznych. Nie s to badania reprezentacyjne (dokonane w sposb zgodny z metodologi), a
nazywanie ich sondaami czy badaniami opinii publicznej jest powanym naduyciem. Niestety,
najczciej traktuje si je bardzo serio, jako "wyraz opinii publicznej". Tak modne w telewizji
wyniki tzw. sond telefonicznych w ogle o niczym nie wiadcz. Jest to wycznie zabawa, ktra
moe by jednak grona, jeli telewidzowie nie odbieraj jej jako zabawy wanie. Nie wolno take
ufa telefoniczne j opinii publicznej w gazetach, poniewa istnieje tu najwiksze pole do
manipulacji i jest to wystarczajca pokusa do uprawiania propagandy. Prawnie jest to oczywicie
dozwolone, ale jest to metoda odlega od zasad etyki dziennikarskiej. Podobnie zreszt z
anonimowymi "listami do redakcji" - rzetelna redakcja w ogle stara si jak najmniej zamieszcza
listw, ktrych autorzy nie chc si ujawni, a ju tym bardziej nie uywa takich listw jako
politycznego wsparcia.
Opinia publiczna i wybory
Istotn czci bada opinii publicznej jest prognozowanie. Dotyczy to przede wszystkim sonday
przedwyborczych. W dugiej historii takich sonday zdarzay si prognozy zadziwiajco bdne.
Dobrym przykadem s kampanie prezydenckie w USA. W 1948 r. wszystkie sondae i badania
dokonywane przez renomowane placwki naukowe wskazyway, e prezydentem zostanie Thomas
Dewey, a jego przeciwnik Harry Truman nie ma szans. Zwyciy z miadc przewag Truman.
W 1976 r. sondae od pocztku wskazyway na przewag Jimmy'ego Cartera nad Geraldem
Fordem, ale prawie nikt tym sondaom nie ufa, uwaano bowiem zwycistwo Cartera za
wyjtkowo mao prawdopodobne. Jednak tym razem prognozy okazay si trafne. Krtko mwic,
nawet przy poprawnej metodologii nie ma pewnoci, czy prognoza si speni czy nie, poniewa
ostateczne decyzje wyborcw zale od wielu rnych czynnikw, rwnie np.... od pogody w dniu
wyborw. Naley wic by po prostu ostronym w stosunku do prognozy, a obowizkiem
dziennikarzy jest przypominanie o tej ostronoci i uwiadamianie odbiorcom, i mog podlega
tzw. efektowi owcy.
Chodzi tu o dawno zauwaone zjawisko samospeniajcej si prognozy. Bywa czsto (cho nie
zawsze) tak, e wielu najpierw niezdecydowanych kieruje si przy podejmowaniu ostatecznej
decyzji wynikami sonday i gosuje na tego kandydata (parti), ktry uzyskiwa w nich przewag.
To wanie nazywa si "efektem owcy". Owca bowiem poda za stadem, a stado za t jedn, ktra

si przestraszya i ucieka. Dlatego w wikszoci krajw zabrania si publikacji wynikw sonday


na jaki czas przed wyborami, ale zwykle jest to czas zbyt krtki i "efekt owcy" nadal trwa. Z
drugiej strony niektrzy sdz, e sondae na temat preferencji wyborczych s informacj dla ludzi
na tyle istotn, e nie powinno si jej ogranicza nawet ze wzgldu na "efekt owcy".
Historyczny sukces...
Sonda opinii publicznej, wykonany we Francji w 1938, zaraz po ukadzie w Monachium, wykaza,
e przytaczajca wikszo Francuzw uznaa, i w ukad z Hitlerem jest wielkim historycznym
sukcesem i elazn gwarancj trwaego pokoju na wiecie.
Przypomn dla porzdku: Ukad Monachijski (30 IX 1938 r.), zawarty pomidzy Niemcami,
Wochami, Wielk Brytani i Francj upowania Niemcy do rozbioru Czechosowacji i otworzy
drog hitleryzmowi do przygotowania wojny- byo to ukoronowanie tzw. polityki ustpstw
(uspakajania - appeasement). Dokadnie w 11 miesicy potem wybucha II wojna wiatowa,
najkrwawsza w dziejach wiata.
W wiecie manipulacji
Opiekucza III Rzesza...
Sonda opinii publicznej, wykonany w pokonanych Niemczech w 1945 r., zaraz po zakoczeniu II
wojny wiatowej: ponad poowa Niemcw uznaa hitlerowsk Trzeci Rzesz za pastwo
niezwykle dla obywateli opiekucze - zbudowano duo autostrad, zaczto produkowa dostpne dla
kadego auta (volkswageny), rozwino si budownictwo, szkolnictwo, pokonano bezrobocie i nie
szczdzono na sport...
(Potem sentyment do Trzeciej Rzeszy zacz szybko male - poza NRD. Ciekawe, e sentyment do
PRL w III Rzeczypospolitej ronie raczej z upywem czasu... Uwaga: nie porwnuj III Rzeszy z
Polsk Rzeczpospolit Ludow!). Gdzie w latach 60-ych ubiegego wieku przyby do Stanw
Zjednoczonych z wizyt oficjaln przedstawiciel rzdu Wielkiej Brytanii, znany dyplomata, lord
Selwyn. W Nowym Jorku powitali go liczni dziennikarze amerykascy, a ich pierwsze pytanie
brzmiao: "laki nocny lokal zamierza pan odwiedzi w naszym miecie?". Lord Selwyn chcia by
dowcipny i zarazem zareagowa na t zoliwo, wic odpar z miejsca: "A czy w tym waszym
Nowym Jorku w ogle s jakie nocne lokale?"
Na drugi dzie w gazetach nowojorskich ukazay si wielkie tytuy: "Przedstawiciela jej
Krlewskiej Moci interesuj tylko nocne lokale! Pierwszym pytaniem lorda Selwyna byo pytanie,
czy w Nowym Jorku s nocne lokale!". Jest to przykad stosunkowo niewinnej i miesznej
manipulacji. Jakbymy powiedzieli dzisiejszym jzykiem "modzieowym", zoliwi Amerykanie
"zrobili lorda w konia", podajc w dodatku informacj prawdziw: lord Selwyn istotnie przecie
spyta o nocne lokale! A e bya to prawda szczeglnego rodzaju? (Moemy j nazwa formaln, bo
objawia si tylko w formie, jej tre bya natomiast faszywa). Na tym wanie polega manipulacja.
W czasach najnowszych, cho ju szczliwie minionych, mistrzem manipulacji politycznej by w
Polsce Jerzy Urban, rzecznik prasowy rzdu w latach 1981 -1989, czyli w okresie najostrzejszej
walki z opozycj, zwaszcza po wprowadzeniu stanu wojennego. Stosowa on bardzo rne formy
Manipulacji, nader czsto posugiwa si wanie tzw. prawd formaln, czyli po prostu kamstwem,
przybranym w szaty prawdy. Na przykad, na Pytanie korespondenta prasy zagranicznej (tylko tacy
mogli zadawa niewygodne pytania), dlaczego w Polsce wsadza si do wizie za pogldy
polityczne, odpowiedzia, e to nieprawda, poniewa na wizienie skazuje si Polsce tylko za
przestpstwa kryminalne. Formalnie tak wanie byo: z polityczn opozycj rozprawiano si,
stosujc spreparowane zarzuty o dziaalno kryminaln...
Wida powan rnic "gatunkow" pomidzy manipulacj medialn, ktrej uleg lord Selwyn, a
manipulacj stosowan przez j. Urbana (i podobnych mu dziennikarzy, dyspozycyjnych wobec
wadz stanu wojennego).
Nie rozwaam tu jednak form propagandy i manipulacji sprzed 1989 r. w Polsce, zwanych od
nazwiska ich gwnego twrcy "urbanowszczyzn" - chodzio mi tylko o przykady manipulacji o
zasadniczo rnym ciarze gatunkowym - i zarazem bardzo prymitywnych.
Pora jednak ucili terminy, ktrych zakresy znaczenia zachodz na siebie, ale ktre w gruncie
rzeczy okrelaj rne strony "komunikacyjnej rzeczywistoci".

Tak wic termin propaganda (okrelany, jak zawsze w naukach spoecznych, wieloma definicjami)
mona uzna za:
"sztuk zmuszania ludzi do robienia tego, czego by nie zrobili, gdyby dysponowali wszystkimi
danymi na temat sytuacji"*,
lub wedle nowszej definicji:
" Propaganda jest celow i systematyczn prb ksztatowania percepcji, manipulowania mylami i
bezporednimi zachowaniami w celu osignicia takich reakcji, ktre s zgodne z podanymi
intencjami propagandy".
Poniewa dzi gwnym narzdziem propagandy stay si media, przytocz jeszcze jedn definicj,
kadc nacisk na rol informowania w ogle i ksztatowania opinii publicznej:
"Propaganda jest procesem kontroli przepywu informacji, kierowania opini publiczn i
manipulowania wzorami zachowa ".
Propaganda jako celowa dziaalno jednych ludzi wobec innych ludzi, po to by ich
podporzdkowa sobie lub jakiej idei - jest niemal tak stara, jak ludzko, poniewa jest
specyficzn form komunikowania w ogle. Suya zawsze wadzy i jej celem byo zawsze
"zdobycie i podporzdko* L. Frazer, Propaganda, London 1957.
" V. 0'Donnell, G. Jowett, Propaganda as a Form of Communication, w: Propaganda. A pluralistic
Perspectlve. New York 1989.
*** J. Ellul, Propaganda - the Formation ofMen s Attitudes, New York 1965.
TO
wanie mas" (takie wanie cele gosi oficjalnie najbardziej znany propagandzista XX wieku, Joseph
Goebbels, wsptwrca propagandy totalitarnej). |ako ciekawostk, bardzo zreszt
charakterystyczn, przypomn, i sam termin "propaganda" wywodzi si od aciskiego propagare,
co pierwotnie byo terminem ... ogrodniczym i oznaczao "rozkrzewianie winoroli". W pierwszej
poowie XVII wieku pojcie to oznaczao ju "rozkrzewianie wiary", za w Kociele
Rzymskokatolickim istniaa Sacra Congregatio de Propaganda Fide (wita Kongregacja
Rozkrzewiania Wiary), instytucja nadzorujca ksztacenie misjonarzy i sama ich ksztacca.
Dopiero pniej pojcie propagandy weszo w uycie w polityce w ogle i po dowiadczeniach z
totalitaryzmami XX wieku nabrao znaczenia zdecydowanie zego (tzw. ujemna konotacja
kulturowa pojcia). Dla porzdku wszake trzeba pamita, e dziaalno propagandow w sensie
politycznym uprawiano ju w gbokiej staroytnoci, cho oczywicie bez nazywania tego
propagand.
Historia propagandy jest przedmiotem wielu ksiek, za zmieniajce si w czasie formy i metody
propagandy, jej specyficzne narzdzia, s doskonale znane i zbadane.* W tym opracowaniu nie
zajmuj si propagand w ogle - tylko jej szczeglnym i zarazem najwaniejszym narzdziem:
manipulacj medialn. Podkrelam to, poniewa rne terminy (cznie z jeszcze jednym, moe
najbardziej naukowym: komunikowanie perswazyjne) uywane s w literaturze na temat mediw i
ich oddziaywa wymiennie i czasem w troch odmiennym znaczeniu. W dodatku pojcie
manipulacji jest bardzo niejednoznaczne - raz wystpuje jako bardzo oglne okrelenie wywierania
w ogle wpywu na ludzi bardzo rnymi rodkami. W takim ujciu zarwno propaganda, jak
np. reklama czy metody przekonywania do przyczenia si do jakiej akcji, wsparcia jakiego
pomysu, wreszcie pewne metody tzw. public relations (ksztatowania publicznego wizerunku danej
osoby, firmy, instytucji itp.) - s rodzajem wywierania wpywu na ludzi, czyli manipulowania ich
reakcjami, postawami, zachowaniami. Mona to nazwa agodniej (bez owej "konotacji ujemnej"
jak niesie sowo "manipulacja") - np. "umiejtnoci postpowania z ludmi" lub "technikami
przekonywania", ale w istocie sens pozostaje taki sam -wanie wywieranie wpywu na ludzi.
* Polecam prac B. Dobek-Ostrowskiej, |. Fras i B. Ociepki, Teoria i praktyka propagandy,
Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocawskiego, Wrocaw 1997.
Wspczesne praktyki propagandowe przedstawia bp Adam Lepa w ksikach wiat propagandy.

Czstochowa 1994 i wiat manipulacji, Czstochowa 1995.


73
Mona te traktowa manipulacj w sensie wszym, jako rodzaj narzdzia, ktre umoliwia
wpywanie na ludzi (o charakterze tego narzdzia dalej). W takim ujciu mona rzec, i propaganda
w ogle, reklama i wszystkie dziaania wyej wymienione posuguj si manipulacj, cho nie
tylko.
Zajmuj si w tej ksice manipulacj w jej wszym ujciu - jako narzdziem i to narzdziem
medialnym (stosowanym przez media). Nie jest trudno zauway, e to wanie narzdzie nabrao
szczeglnego znaczenia i wyrafinowania w systemach demokratycznych. Dlaczego? Dlatego, e
musiaa znikn toporna propaganda totalitarna, ktra przecie nie ukrywaa swych celw ani nie
baa si rozpoznania (to zreszt byo jej saboci). Propagandzistom nie zaleao specjalnie na
ukrywaniu swych dziaa. Manipulacja za - ta "dobra", czyli skuteczna - nie powinna by
dostrzegana przez manipulowanych.
Jak zwykle, przypominam rodowd pojcia - ot "manipulacja" w pierwotnym znaczeniu to bya
skomplikowana praca rczna, albo jakie urzdowe procedury. Dzi pojcie to oznacza przede
wszystkim sterowanie ludmi bez ich wiedzy.
Manipulacj rozumiemy wic jako pewne sposoby oddziaywania na jednostk lub grup (nawet na
cae spoeczestwo), zmieniajce pogldy i postawy - i dokonywane poza wiadomoci tych
jednostek czy grup.
S to zatem sposoby (metody), ktre prowadz do przekonania u osoby manipulowanej, e jest ona
sprawc jakiego zachowania, lub samodzielnie dokonaa jakiego wyboru czy oceny, podczas gdy
naprawd osoba ta jest narzdziem w rkach rzeczywistego sprawcy.
Manipulacja wic z natury rzeczy, z samego zaoenia ma wprowadza ludzi w bd. Kto wie, czy
wanie dlatego - e jest tak trudno rozpoznawalna - nie jest zjawiskiem znacznie groniejszym od
atwo rozpoznawalnej propagandy znanej z systemw totalitarnych.
Dla porzdku przedstawi rodzaje wpywania na wiadomo czowieka i jego zachowanie - wedle
stopnia naruszania przez nie podmiotowoci jednostki.
Tak wic:
Perswazja - jeli rozumie j jako sztuk przekonywania w trakcie dialogu (czyli perswazj
przekonujc), nje jest niczym zym. Wydaje si, e czasami bywa nawet obowizkiem - na
przykad, kiedy rodzice powinni do czego przekona dziecko, albo kiedy media speniaj sw
misj spoeczn przekonywania ludzi do zachowa obywatelskich, prospoecznych, czy w ogle do
pewnych podstawowych wartoci i zachowa godnych czowieka. Mona rwnie stosowa
perswazj (wci rozumian jako przekonywanie do czego - ale jest to ju perswazja nakaniajca)
do wspierania na przykad koniecznych reform w pastwie - jeli zgodnie z wasnym sumieniem i
rozeznaniem dziennikarz uwaa je za niezbdne.
Oczywicie perswazja jest wwczas tylko godziwym przekonywaniem, kiedy czowiek wobec
ktrego j stosujemy, dobrze wie, i chcemy go do czego (lub przeciw czemu) namwi.
Jeli mamy do czynienia z tzw. perswazj ukryt (jej sens wyjaniam dalej - patrz str. 80 i dalej) wtedy chodzi ju o manipulacj. Perswazja manipulacyjna bywa te w literaturze przedmiotu
nazywana "pobudzajc", bo pobudza do pewnych zachowa przez rne nieczyste chwyty.
Manipulacja - wczeniej ju zdefiniowana - znajduje si niebezpiecznie blisko przymusu i jest dzi
najpowszechniejszym i najskuteczniejszym orem medialnym, wykorzystywanym przez grupy
interesw, walczce o wadz.
Z kolei znw perswazja take ociera si o manipulacj i dlatego granice pomidzy perswazj,
manipulacj i przymusem s pynne i niejednoznaczne, zatem trudno je rozpozna.
Zwracam uwag na te - do przecie teoretyczne problemy- poniewa czsto i chtnie
manipulatorzy medialni powouj si na takie argumenty: "my tylko przekonujemy, nie

manipulujemy. A jeli nawet zdarzy nam si jaka >maa manipulacja<, to przecie nie stosujemy
przymusu, kady moe wybra inn opini".
W Polsce do czsto syszy si takie wanie argumenty, goszone przez najwikszych
manipulatorw. Chodzi zatem o zrozumienie faktu, i pewien sposb perswazji staje si
manipulacj, za manipulacja zawsze zawiera elementy przymusu.
Wedle polskich medioznawcw* manipulacja w mediach jest to "w potocznym rozumieniu
niejasny, podstpny, nierzetelny dobr informacji i rodkw jzykowych, ktry ma na celu:

wywarcie wpywu na nastroje, pogldy, opinie innych ludzi, uzyskanie moliwoci kierowania
zachowaniem ludzi, aby osign wasne zamierzone cele i korzyci."
Przymus przybiera rne formy, ale na og bywa to przymus ekonomiczny lub prawny (zmusza si
ludzi do pewnych zachowa pod grob np. utraty pracy, zmniejszenia zarobkw - bd
specyficznymi przepisami).
Naturalnie - przymus prawny jest w wikszoci zastosowa konieczny, inaczej wsplnota nie
mogaby dziaa, pastwo by si rozprzgo. Chodzi jednak o czasami stosowane przepisy
ograniczajce wolno jednostki w interesie wadzy, a nie samych jednostek.
Przemoc - jest to oczywicie przymuszanie do czego si (w systemach totalitarnych, dyktatorskich
przemoc czy si z fizycznym zagroeniem ycia, zawsze z zagroeniem wolnoci, pozbawieniem
praw i zastraszaniem). Przemoc - najstarsza bodaj forma pozbawiania ludzi podmiotowoci niestety nadal jest obecna na wiecie jako metoda utrzymywania wadzy w kilkunastu krajach.
W rozwaaniach na temat zjawisk psychospoecznych, wykorzystywanych przez media do
ksztatowania wiadomoci ludzi i ich zachowa podkrela si znaczenie pewnych zjawisk.
Zwracam uwag, e niektre z nich s take wyranie metodami manipulacji - w tym sensie s
jednoczenie obiektywnym opisem zjawisk spoecznych, zachowa spoeczestw
zmedializowanych i zarazem metod, sposobem uzy-skiwania wpywu na ludzi. Rozrnienie to
jest konieczne dla zrozumienia charakteru wymienionych niej poj.
Owe zjawiska, metody i efekty manipulacji s to:
1. Ustalanie porzdku prezentacji (termin angielski: agenda setting function),
2. Zjawisko spirali milczenia (z angielskiego: spiral-of-silence theory),
3. Efekt trzeciej osoby (z angielskiego: third - person effect),
4. Efekt perswazji ukrytej (perswazja ukryta - z angielskiego: the hidden persuasion),
5. Efekt medialnej inscenizacji wydarze albo "rzeczywisto podwjnego dna" (w literaturze
obcojzycznej pojawia si do duo rnych terminw okrelajcych to zjawisko, nie wyrniam
wic jednego terminu). W owej inscenizacji mieci si te cakowite faszowanie rzeczywistoci,
czyli tzw. fakty medialne.
Sprbuj teraz wyjani wymienione zjawiska.
rorzdek prezentacji.
Bardzo czsto w jzyku polskim uywa si pojcia "porzdek dzienny", co jest prawie dosownym
tumaczeniem ang. agenda setting. Tak oznacza si selekcj i dobr tematw (w ogle take
informacji), wybieranych do przekazywania masowej publicznoci. "Agenda" (tak samo po polsku i
angielsku) - to po prostu inna nazwa terminarza, czyli duego notesu, kalendarza, gdzie zapisuje si
wane informacje i rozkad zaj. rdosw aciski agere- czyni, dziaa, zarzdza, ale i - co
ciekawe
-gra rol, udawa......Setting" -to umieszczanie, pooenie. "Agenda
setting" to zatem "umieszczenie na porzdku dziennym".
jest oczywiste, e selekcja, dobr informacji i tematw musz w mediach wystpowa zawsze, bo
nie ma po pierwsze fizycznej moliwoci ani po drugie - potrzeby przekazywania wszystkiego o
wszystkim.
Musi wystpowa selekcja i musi wystpowa pewna wybrana kolejno przekazu poszczeglnych
informacji (tematw). Zauwamy przy okazji, i w pojciu "porzdku prezentacji", w terminie

"agenda" - mieci si obok wyboru samych informacji, rwnie wybr ich kolejnoci, co okazuje
si nie bez znaczenia.
Mamy wic obiektywn konieczno "porzdku prezentacji" i w tej koniecznoci nie byoby nic
zego, gdyby....
Wanie: oto badania wykazay, e informacje, sprawy, idee, wydarzenia, ktrym najwicej uwagi
powicaj media (przez ich wybr z oceanu wszystkich danych okrelajcych rzeczywisto i
przez eksponowanie wyrnionych), staj si tymi, ktre najbardziej interesuj ludzi. Dlatego
wybr, miejsce i czas przedstawiania wiadomoci - tematw w mediach, zwaszcza
elektronicznych, maj ogromny wpyw na to, co dane spoecznoci zaczynaj uznawa za
najwaniejsze sprawy i problemy - swoje i caego narodu. Dlatego "ustalenie porzdku prezentacji"
moe wywiera - i wywiera istotny wpyw na to, o jakich sprawach ludzie myl, co o nich myl i
jakie przypisuj im znaczenie.
Ustalenie porzdku prezentacji moe odbywa si wedle rnych kryteriw. Oczywiste, e
najlepsze wydaj si kryteria rzeczywistego znaczenia, rzetelnoci, obiektywizmu i odpowiednich
proporcji.
Rzeczywiste znaczenie - chodzi o wag danego faktu dla caego spoeczestwa danego kraju, dla
wiata, dla konkretnej grupy odbiorcw itd.
Rzetelno - chodzi o wybr informacji moliwie dobrze potwierdzonych, co w jzyku medialnym
oznacza po prostu > prawdziwych <.
Obiektywizm -chodzi o taki wybr informacji i spraw, by nie mona byo zarzuci wspierania danej
opcji politycznej (przez np. pomijanie niewygodnych dla niej faktw i innymi metodami;, uwaga, przypominam: nie wyklucza wspierania danej
opcji czy idei, pod warunkiem czynienia tego metodami zgodnymi z etyk zawodow, np. przez
wyrane oddzielenie obiektywnej informacji od opinii wasnej, dziennikarza bd redakcji.
Najwicej bezstronnoci i unikania politycznych komentarzy wymaga si od tzw. telewizji
publicznych, ktre jednak prawie zawsze i prawie wszdzie staj si narzdziami politycznymi
jakiej grupy interesw czy partii. Nie jest o to wszake regua bez chwalebnych wyjtkw.
Odpowiednie proporcje - chodzi przede wszystkim o pokazywanie rzeczywistoci nie wycznie
przez pryzmat za i agresji. Jest to by moe najtrudniejsze, bo trudno jest w formie ciekawej
sensacji przedstawia wiadomoci dobre, informacje o dobrych wydarzeniach - ale jak si wydaje,
mona si to przynamniej stara.
Czy wymienione wyej kryteria s zawsze speniane? W Polsce, zwaszcza w TVP na pewno nie.
C, jak napisa by synny polski siedemnastowieczny erudyta, ks. Benedykt Chmielowski* w
pierwszej polskiej encyklopedii: "ko jaki jest kady widzi" - moemy za nim powtrzy:
"telewizja jaka jest, kady widzi". Po prostu nadzwyczaj rzadko si zdarza, by porzdek prezentacji
by tworzony wedle kryteriw, jak wyej, natomiast najczciej jest tworzony wedle dwch innych
kryteriw:
- zwikszenia tzw. ogldalnoci (liczby odbiorcw danego przekazu), czyli maksymalizacji zysku
oraz
- interesu politycznego nadawcy (waciciela, szefa, grupy interesw stojcej za danym medium).
Chodzi tu przede wszystkim o telewizj, gdy jest to rodek przekazu o najwikszym zasigu,
najwikszych moliwociach i najwikszym dzi znaczeniu spoecznym.
O tym, jak realizuje si zwikszenie ogldalnoci, wiadomo bardzo duo i dalej powic temu
nieco miejsca. Teraz tylko zwracam uwag, e telewidza przyciga si przez dobr i eksponowanie
w przekazach wszystkiego tego, co jest sensacj, katastrof, nieszczciem, przemoc, zem, albo
zwizane jest z seksem, dziwactwem, rozrywk, lub dotyczy ycia wspczesnych masowych idoli
(te wykreowanych przez media!), znanych politykw i postaci publicznych. To wszystko
rzeczywicie nie jest nudne i interesuje ludzi - zaczyna si wic samonapd, sprzenie zwrotne,
rodzaj bdnego koa. Chcemy tego, co nas przyciga, przyci* Benedykt Chmielowski, Nowe Ateny, Wyd. Literackie, Krakw 1966.
ga nas to, co przekazuj media w sposb, jaki zapewni im najwiksz liczb odbiorcw.

Powoli przyuczamy si do mylenia o rzeczywistoci (i o sobie) w kategoriach, w jakich pokazuje


t rzeczywisto telewizja (i w ogle masowe media) - to znaczy w kategoriach sensacji,
drastycznoci, konfliktu, za i zarazem wadzy, sukcesu, tzn. atwej przyjemnoci i rozrywki (permisywizm). Powoduje to wypieranie mylenia w kategoriach wartoci, sensownoci,
odpowiedzialnoci i wraliwoci.
Tak jest dzi, na samym pocztku XXI wieku, nie wiadomo jednak, w jakim kierunku owe
przemiany mylenia bd zmierza ostatecznie i co si z tego wyoni.
Nie mniej dzi wanie moemy stwierdzi bez wtpliwoci: telewizja (i nowe systemy medialne)
jest najlepszym z dotd wymylonych systemw organizowania uwagi publicznej wok wydarze i
osb, oraz najlepszym systemem organizowania i ukie-r u n k o wywania myIenia na jaki temat.
Wanie temu suy porzdek prezentacji (i zreszt rne jeszcze inne metody).
Wane jest take zrozumienie, i media (telewizja) nie koniecznie musz nam skutecznie narzuca
CO mamy myle, czyli narzuca jednoznaczne opinie (jest to bowiem dzi ju mao skuteczne,
uprawiane za zbyt prymitywnie przynosi odwrotne skutki: odrzuca od lansowanych opinii. Ale i to
si zdarza.)
Natomiast i przede wszystkim media narzucaj nam, O CZYM powinnymy myle. Nad czym
zastanawia si - bo to tylko jest wane, poniewa... przekazane jest przez media (pojawia si w
telewizji...).
" Wprawdzie rodkom przekazu nie udao si cakowicie zasugerowa odbiorcom, co powinni
myle, ale okazay si one zadziwiajco skuteczne w swych wysikach wmwienia odbiorcom o
czym powinni myle" - napisa amerykaski medioznawca Bernard Cohen ju 40 lat temu.*
Po upywie dziesitkw lat metody ustalania porzdku dziennego i wpywania przez to na
wiadomo spoeczn znacznie si udoskonaliy.
Spirala milczenia.
Chodzi tu o odpowied na pytanie, jak popularno danej sprawy w mediach wpywa na postawy
jednostek i w kocu na ich wasne opinie o tej
* Bernard Cohen, The Press and Foreign Policy. Princeton 1963.
sprawie. Spostrzeono ju dawniej, e ludzie s wyjtkowo skonni do liczenia si z opini, ktr
uznaj za opini wikszoci. Jeli ich wasny pogld na cokolwiek (zwaszcza na sprawy dotyczce
moralnoci i ycia politycznego) jest niezgodny z domnieman (bd rzeczywist) opini
wikszoci - wol swego pogldu nie ujawnia. Pogbianie si ich izolacji, poczucia, i s
"malejc mniejszoci", skania czsto do przyjcia pogldw wikszoci i odrzucenia wasnych.
Media wykorzystuj to zjawisko, lansujc wszelkimi metodami te pogldy, ktre w badaniach
opinii spoecznej ujawniaj si jako pogldy wikszoci. P biedy w tym, kiedy s to rzeczywicie
pogldy wikszoci, cho i wwczas zym skutkiem jest eliminacja pogldw mniejszoci, bo
istnienie mniejszoci zwykle wypywa korzystnie na ycie publiczne i kultur ogln i polityczn.
Nadto jest oczywiste, e w niektrych sprawach jednolity pogld nawet zdecydowanej wikszoci
nie musi by rozumny, moralny czy w ogle waciwy - zatem wcale nierzadkie bywaj przypadki,
e to wanie mniejszo ma racj.
Najgorzej jednak, kiedy manipuluje si badaniami opinii publicznej (bd sam opini) w ten
sposb, by wykaza wsparcie wikszoci dla pogldw "jedynie susznych" z punktu widzenia grup
sterujcych mediami.
Tak czy inaczej, jeli wyciszanie mniejszoci zachodzi w wielkiej skali spoecznej, powstaje
wanie tzw. spirala milczenia (pierwszy raz opisana przez niemieck badaczk opinii publicznej,
Elisabeth Noelle-Neu-mann*). Polega to na tym gwnie, e jednostki, ktrych pogldy znajd si
w mniejszoci, wol nie wypowiada ich publicznie, natomiast w sytuacji odwrotnej (pogldy
zgodne z wikszoci), wypowiadaj si czciej i chtniej bior udzia w sondaach i ankietach.
Milczenia jednych i "gono" drugich znw wpywaj na opinie. Nastpuje niemal lawinowy
wzrost liczby "milczcych" (dlatego spirala) i nastpuje ujednolicanie si opinii na poziomie
rzeczywistej czy rzekomej wikszoci**. Moe doj do powstania "milczcej wikszoci" i
sytuacja ta w dzisiejszych spoeczestwach (odnonie do konkretnych pogldw) wcale nie jest
rzadka, cho trwaj spory na temat jej rzeczywistego znaczenia wobec pojawiania si na scenie

publicznej coraz t(c) nowych i gonych mniejszoci.


Ze spiral milczenia zwizane jest jeszcze inne zjawisko. Poniewa ludzie chc rozpoznawa
dominujcy "klimat opinii" (po prostu to, co
Elisabeth Noell-Neumann, The Spiral of Silence: A Theory of Public Opinion, ..loumal of
Communication", Univ. of Chicago Press, Chicago 1984.
** Zwrmy uwag na zwizek zjawiska "spirali milczenia" z "efektem owcy" - patrz "Kopoty z
opini publiczn".
sdzi wikszo na dany temat), obserwuj doniesienia mediw w tym zakresie. Poniewa media
w klimat mog przedstawia faszywie, powstaje zjawisko, nazwane powszechn niewiedz (z
ang. pluralistic igno-rance, dos. "pluralistyczna ignorancj"). )est to sytuacja, w ktrej odbiorcy
razem z mediami (i pod ich wpywem) wsplnie udaj, e opinia publiczna w ich kraju wyraa taki
to a taki pogld, podczas gdy rzeczywisty pogld wikszoci jest zupenie inny.
Na przykad bywaj normy i zasady powszechnie w yciu amane, co uznaje si za normalne i
atwo racjonalizuje, ale publicznie takich przekona ujawnia nie naley - i media si do tego
dostosowuj. Bywa te czsty rodzaj samowzmacniajcego si "mylenia yczeniowego" (z ang.
wish-ful thinking- potocznie: pobone yczenie), do ktrego zreszt najbardziej skonni s politycy.
Demaskowanie "mylenia yczeniowego" i powszechnej ignorancji powinno by zadaniem
mediw, jednak media rzadko je speniaj, nie chcc naraa si ani odbiorcom, ani politykom.
Efekt trzeciej osoby.
Chodzi o to, i ludzie na og przesadnie oceniaj wpyw mediw na innych, a niedoceniaj tego
wpywu na siebie (wierz, i s odporniejsi i rozsdniejsi, ni inni...). Uatwia to wanie zadanie
mediom - bo atwiej wpywa na tych, ktrzy nie spodziewaj si takiego wpywu i wobec tego
lekcewa medialne manipulacje, sami siebie uwaajc za odpornych z natury rzeczy. Efektem jest
wanie zwikszenie wpywu mediw na pogldy jednostek (cho te jednostki nie chc uzna tego
wpywu).
Efekt jest moliwy dziki oczywistej saboci naszych charakterw: zawsze w jaki sposb gorsi s
inni... Dlaczego nazywa si to "efektem trzeciej osoby"? "Pierwsza osoba" - to w sensie
gramatycznym "ja", "my", "druga osoba" - "ty", "wy", - dopiero "trzecia osoba" - "on", "oni" jest
poza nami, jest obca, to "inny". Zreszt i w mowie potocznej w wielu jzykach "trzecia osoba" jest
synonimem "innego" - mwi si np. "obserwoway go przy pracy osoby trzecie", czy - "wedle osb
trzecich, ma to
zwizek z ..." itd.
Tak czy inaczej, efekt trzeciej osoby osabia nasz czujno i odporno, cho wrd wymienionych
w powyszym zestawieniu "zjawisk medialnych" nie jest to zapewne efekt najwaniejszy. Nie
mniej, trzeba o nim pamita.
Perswazja ukryta.
)est to najbardziej niebezpieczna metoda manipulacji medialnej (czy te i w ogle kadej
manipulacji, majcej na celu uzyskanie wpywu na
81
ludzi). Niebezpieczna dlatego wanie, e prawie niemoliwa do rozpoznania przez niefachowcw a ilu odbiorcw przekazw medialnych zna si na metodach manipulacji i tego typu zjawiskach z
dziedziny psychologii spoecznej i socjologii?
Samo pojcie jest dosownym tumaczeniem terminu angielskiego the hidden persuasion. W USA
dziennikarzy uprawiajcych ten rodzaj manipulacji nazywa si "ukrytymi przekonywaczami" (the
hidden persuaders).
W ktrym ze swych wystpie do dziennikarzy Jan Pawe II nazwa takich "przekonywaczy"
znacznie dosadniej: "ukryci deprawatorzy". Rozumiemy, e "ukrytymi deprawatorami" bywaj nie
tylko dziennikarze -jeszcze groniejsi s ludzie, ktrym z racji ich funkcji, zawodu, czy po prostu i
tylko z racji ich czstego wystpowania w mediach opinia publiczna przypisuje rol autorytetu.
Perswazja ukryta polega m.in. na tym, i wanie oceny, opinie jakiej grupy interesw

politycznych, bd po prostu zwyk propagand przedstawia si jako prawd o rzeczywistoci. I to


prawd tak oczywist, e tylko gupcy nie s w stanie jej zrozumie.
Posugujc si perswazj ukryt, najlepiej operowa pojciami niejasnymi i niejednoznacznymi w
taki sposb, by odbiorca komunikatu sdzi, i s to pojcia cile okrelone i maj taki wanie
sens, jaki nadaje im nadawca. Odbiorca za powinien si wstydzi, i ich dotd nie rozumia, bd
pojmowa je inaczej, np. zgodnie z tradycj. Wobec tego powinien zaufa nadawcy, ktry przecie
wie, co mwi.
Notabene, warto zwrci uwag, i perswazja ukryta jest najbardziej skuteczna w spoeczestwie
niedouczonym, wobec tzw. analfabetw funkcjonalnych. Tak - przypominam - nazywa si dzi
ludzi umiejcych czyta, pisa, ale nie rozumiejcych wikszoci informacji, ktra do nich
dochodzi. Analfabetyzm funkcjonalny jest na pocztku XXI wieku do wyran cech
spoeczestwa polskiego. Nie omielam si twierdzi, i ukryci deprawatorzy s za to
odpowiedzialni, czy te wiadomie pod-Jrzymuj ten stan - ale niewtpliwie skutecznie go
wykorzystuj.
Tak czy inaczej, perswazja ukryta przedstawia pewne - co najmniej lyskusyjne, jeli nie faszywe pogldy, jako "naturalne" i "oczywiste", -godne ze zdrowym rozsdkiem, akceptowane przez
wikszo i najczciej te potwierdzone badaniami naukowymi (to dla naiwnych - bo przecie
nauka nie moe zajmowa si dowodzeniem susznoci postulatw ideologicznych bd twierdze
propagandowych. No, chyba, e jest nauk
w subie ideologii wadzy, co zdarza si i dzi naukom spoecznym i tzw.
humanistycznym).
W takim wietle pewien porzdek rzeczy, wskazany jako oczywisty i powszechnie uznany staje si
milczco przyjty jako "jedynie suszny", "demokratyczny", przede wszystkim za jako
nowoczesny, postpowy i otwarty. Najbardziej charakterystyczne w perswazji ukrytej jest wanie
zaoenie (oczywicie ukryte), i i tak sdz wszyscy ludzie o otwartych umysach i drugie
zaoenie (rwnie niejawne), e zatem pogld owej otwartej i rozsdnej wikszoci musi by z
natury rzeczy, eoipso prawidowy.
Perswazja ukryta starannie omija jakiekolwiek stwierdzenia, ktre mogyby w umyle odbiorcy
zasia najmniejsze wtpliwoci. Skdind tam, gdzie akurat wtpliwoci nie ma (bo mamy do
czynienia z faktem potwierdzonym, bd z dowiedzion prawd), perswazja ukryta wanie stwarza
wtpliwoci, eruje na nieznajomoci rzeczy, na ignorancji.
Perswazja ukryta jest manipulacj - powtarzam - wyjtkowo trudn
do rozpoznania.
Podam wic przykad pomocny w zrozumieniu, o co tutaj chodzi.
Oto dwa konkretne zdania z artykuu (sprzed lat), w ktrym znany publicysta w wysokonakadowej
gazecie "ustawia" Koci i papiea*:
Jest obecnie tajemnic poliszynela, e przy wszystkich swoich zasugach Jan Pawe II zahamowa
przeobraenia wspczesnego katolicyzmu".
W tym zdaniu mamy dwa ukryte zaoenia, przyjte jako prawdziwe:
- e "przeobraenia katolicyzmu" s zawsze podane i suszne, wic fakt ich hamowania (zreszt
rwnie niedowiedziony) stanowi sam w sobie
rzecz nagann;
- e wszyscy o tym wiedz (tajemnica poliszynela), zatem fakt ten (rwnie w aden sposb
niepotwierdzony) wystarczajco potwierdza tez autora. Czytajcy te sowa powinien wierzy
owym "wszystkim" bez cienia wtpliwoci,
Drugie wybrane zdanie:
.,(...) traktowana jako cao hierarchia kocielna z papieem wcznie, nie opowiedziaa si po
stronie katolicyzmu postpowego".
* Artyku publicystyczny w "Gazecie Wyborczej" w r. 1992. Nie podaj nazwiska autora ani
dokadnej daty bo chodzi o metod, nie o nazwisko; nadto w autor po latach przyzna, e dzi nie
najlepiej ocenia swe wczesne wypowiedzi, zmieni te swe opinie w wielu wanych kwestiach-

Zaoenia ukryte:
- pojcie "katolicyzmu postpowego" jest oczywiste i zrozumiae dla kadego;
- opowiedzenie si za "katolicyzmem postpowym" jest obowizkiem hierarchii i papiea;
- nie do Kocioa i jego instytucji naley ocena, co dla katolicyzmu jest postpowe, to my "ukryci
przekonywacze" - wskazujemy w postp i z naszego punktu widzenia oceniamy jego realizacj.
"My" oznacza tu tych, ktrzy po prostu maj z gry, z zaoenia racj.
Analiza tylko dwu zda z konkretnego artykuu ma ilustrowa metod ukrytej perswazji, ale
oczywicie nie chodzi tylko o konkretne teksty i zawarte w nich zdania. Chodzi o pewien sposb
uprawiania publicystyki, o pewien styl narzucania wasnych opinii. Styl ten rozpowszechni si w
polskich mediach (i nie tylko w polskich oczywicie) w sposb niezwykle szeroki. Dotyczy
zarwno mediw opcji liberalnej i lewicowej, jak i tych prawicowych, konserwatywnych i
zwaszcza tzw. narodowych (cho, jak wszdzie na wiecie, tych prawicowych jest mniej i maj
duo mniejsze moliwoci oddziaywania, ze wzgldu na mniejsze nakady i zasig. Co ich zreszt
nie usprawiedliwia).
Dokonajmy analizy jeszcze jednego przykadu perswazji ukrytej, tym razem w wykonaniu tzw.
autorytetu spoecznego. Oto pewna polska piosenkarka*, znany idol nastolatkw, lansowany przez
wysokonakadowe pisma bulwarowe, twierdzi w licznych wywiadach, e "trzeba wszystkiego w
yciu dozna i wszystko pozna", zatem naley te sprbowa narkotykw. Potem bdzie mona
przecie z nich zrezygnowa. Zreszt ona sama - powiada - jest dowodem, e narkotyki jej nie
zaszkodziy (wprawdzie braa tylko te "mikkie"), ani te nie staa si narkomank, natomiast
wzbogacia swoje dowiadczenie yciowe, odczua nowe doznania, bardzo wspaniae itd. Jeli
zreszt nawet zaszkodzia, to tylko sobie.
Zasadnicze przesanie tej wypowiedzi (i innych, podobnych "przesa" innych idoli) mona chyba
tak streci: prbowanie wszystkiego ma by dowodem wolnoci jednostki.
S to opinie nabonie przyjmowane przez wielu modych wielbicieli (fanw) piosenkarki i bywaj
dla nich wzorem postpowania. Z punktu widzenia "komunikowania perswazyjnego" warto
zastanowi si, co w przytoczonych wywodach jest wanie ukryt manipulacj.
* Ostatnio piosenkarka wycofuje si ze swoich dawnych opinii, wic nie przywouj jej nazwiska,
cho zo przecie zostao ju uczynione.
1
Ot samo wyjciowe twierdzenie jest uoglnieniem nieprawomocnym, bo nie jest oczywiste ani
pewne, e w yciu trzeba wszystkiego sprbowa. Termin "wszystkiego" jest zreszt bardzo
zdradliwy, bo mieszcz si w nim rwnie czyny absolutnie zakazane przez prawo, nie mwic ju
o etyce.
Z narkotykw mona zrezygnowa, czasem si to udaje, ale najczciej si nie udaje, zwaszcza
nastolatkom, fanom piosenkarki.
Narkotyki "mikkie" s prawie zawsze wstpem do "twardych" - i wszyscy znawcy narkomanii o
tym wiedz.
Wolno za jednostki nie oznacza "wyprbowywania wszystkiego", a branie narkotykw nie
obcia tylko tego, co bierze, ale z oczywistych wzgldw obcia rodziny narkomanw, ich
otoczenie i cae spoeczestwo. 1 tak dalej i dalej. W ogle za jest prawd, i wspczesne
spoeczestwa nie daj sobie rady z plag narkotykw, a narkotyki s dzi najlepszym podoem
przestpstw i zbrodni i przyczyn wielu tragedii.
W tej sytuacji goszenie pochway narkotykw w jakiejkolwiek formie jest skrajn
nieodpowiedzialnoci, tym bardziej, jeli takie pogldy wypowiada kto, na kim inni chc si
wzorowa.
Analizowanie opinii modzieowych idoli moe si wydawa przesad - przedstawiciele kultury
masowej nie musz si odznacza ani szczegln mdroci, ani odpowiedzialnoci spoeczn - i
w rzeczywistoci rzadko si tym odznaczaj. Przytoczony tu przykad i jego analiza maj jednak na
celu uatwienie zrozumienia, na czym polegaj tego typu manipulacje ukrytymi zaoeniami, czym
posuguje si perswazja ukryta (jak si zdaje, w tym przypadku stosowana niewiadomie, po prostu

z braku wyobrani, ale to nie umniejsza jej skutkw).


Nie moe te dziwi nieodpowiedzialno dziennikarzy, rozmawiajcych z idolami - nie potrafi
oni, ani nie chc wskaza, co zostao ukryte w danym "komunikacie perswazyjnym" i dlaczego jest
to grone. Nie jest przecie celem pism bulwarowych i plotkarskich ostrzeganie swych czytelnikw
ani pouczanie idoli, jednak z wiele razy wspominanych tu wzgldw (nakady tych pism i ufno
wobec idoli), skutki takich wypowiedzi s rwnie powane, jak wiadoma perswazja ukryta,
stosowana przez dowiadczonych publicystw pism opiniotwrczych.
Medialna inscenizacja wydarze ("fakty medialne" i prowokacje).
We wszystkich niemal dziennikarskich kodeksach etycznych, bd w normach warsztatowych
opracowanych w rnych mediach i obowizujcych dziennikarzy znajduje si nakaz rzetelnoci, rozumiany, jako po prostu relacjonowanie
wydarze, faktw dokadnie tak, jak one w rzeczywistoci wygldaj. Nie wolno zatem tworzy
faktw, ani te ich_zmienia. Na przykad w regulaminie wielkiej amerykaskiej telewizji
Columbia Broadcas-ting System powiedziane jest wprost i na pocztku:
"Wszelkie inscenizowanie wydarze jest zabronione"*, i dalej: "W pewnych sytuacjach konieczne
moe by odtworzenie jakiego wydarzenia (np. spaceru na Ksiycu) w celu wykorzystania go w
programie. Zawsze w takiej sytuacji naley wyjani odbiorcy, e w programie przedstawione jest
odtworzenie i jest ono wiern rekonstrukcj wydarzenia. Zabieg taki powinien by stosowany
rzadko"**. Przykad ze "spacerem na Ksiycu" dobrze ilustruje, jak mona dokona inscenizacji w
sposb zgodny z etyk.
W Zasadach dziennikarstwa informacyjnego BBC** inscenizacj wydarze uznaje si wycznie
jako form ich rekonstrukcji wwczas, gdy nie ma rejestracji "na ywo", czyli "telewizji przy tym
nie byo". Zasady etyczne BBC wyranie te okrelaj, jaka powinna by rekonstrukcja, jeli ju
jest konieczna:
1. Ma by wyranie zaznaczona;
2. Nie wolno dopuci do zafaszowania faktw;
3. Powinna odzwierciedla tylko to, co na pewno wiadomo o zdarzeniach rekonstruowanych;
4. jeli jaki szczeg nie jest znany (np. wyraz twarzy, wypowiedziane sowa) - zwykle nie jest
wany dla cigoci wydarze - trzeba wyranie zaznaczy, i zosta sztucznie stworzony;
5. W rekonstrukcjach przestpstw powinno si unika nieuzasadnionego pokazywania przemocy i
drastycznych scen, albo innych szczegw, ktre mogyby zachca do ich naladowania (podaem
tu tylko najwaniejsze punkty).
Zatrzymuj si duej przy zasadach etycznych inscenizacji, gdy to wanie one s w mediach
szczeglnie czsto amane - i niestety, nie tylko przy koniecznej inscenizacji, jest to w ogle
problem znacznie szerszy i dotyczcy wszelkiej dokumentacji wydarze, zatem dotyczy take
* Wewntrzny regulamin CBS w ttum. Ewy M. Turskiej. Archiwum wasne autora.
** |ak wyej.
*** Archiwum wasne autora. "Zasady" zostay zatwierdzone przez najwysze wadze BBC, tzn.
przez Rad Gubernatorw (Board of Governors) i Rad Dyrektorw (Bo-ard ofManagement).
reportau prasowego i wszelkich tych form telewizyjnych i filmowych, ktre nazywamy
dokumentem. Ot oczywicie pewne konieczne zabiegi formalne, czynice dany dokument
bardziej wyrazistym i zrozumiaym, s czsto niezbdne i prawie zawsze stosowane. Jednak granica
pomidzy artyzmem (np. w reportau literackim albo w sztuce dokumentu filmowego) a zabiegami
propagandowymi i stosowaniem ukrytej, a nawet jawnej perswazji jest niesychanie cienka i zbyt
atwo przekraczana.
Jest to tym bardziej trudne do uniknicia, e w ogle kada rejestracja rzeczywistoci, a ju
zwaszcza ta, dokonywana przez kamery, zawsze w pewnym stopniu zmienia t rzeczywisto.
Dlatego te nawet filmowanie wydarze "na ywo" staje si po czci inscenizacj. W reportau
prasowym funkcj "oka kamery" spenia wybr faktw, dokonywany przez reportera, podkrelanie
przez niego pewnych wydarze, jako bardziej znaczcych, wreszcie koloryt, nadany przez
indywidualny styl i wasne emocje dziennikarza. A take, oczywicie, cel, ktry chce si osign,

opisujc danych ludzi i dane fakty.


W reportau telewizyjnym czy filmowym udzia kamery w rnym stopniu zmienia zachowanie
ludzi, pewne za wydarzenia (np. demonstracje, tzw. zadymy itp.) miayby zupenie inny przebieg,
gdyby ich uczestnicy nie mieli wiadomoci, i "jest przy tym telewizja". Kamera po prostu
wywouje i prowokuje pewne zachowania i jest to obiektywny skutek filmowego sposobu
rejestracji. Jest to zjawisko dobrze potwierdzone badaniami.
wiadomo, i jakie wydarzenia i zachowania s czy bd ogldane na ekranach telewizorw,
bezporednio wpywa na zachowania, a tym samym na przebieg wydarze. Czsto s one nawet
inscenizowane "dla telewizji" przez organizatorw danego wydarzenia, zwaszcza gdy mamy do
czynienia z chci osignicia celw politycznych.
Mona zatem wyrni trzy czynniki, sprzyjajce inscenizacji medialnej:
1. Rola samego rodka przekazu (zwaszcza kamera zmienia nieco zachowanie filmowanych ludzi);
2. Celowe dziaania "dla telewizji", dokonywane przez uczestnikw wydarze;
,.. 3. Celowe dziaania reportera czy twrcy dokumentu (by uczyni relacj bardziej sensacyjn,
dziaajc na emocje itd.).
O ile czynnikw pierwszego i drugiego nie uda si jeszcze dugo wyeliminowa (cho mona je
ogranicza), o tyle czynnik trzeci w najwikszej mierze zaley od rzetelnoci dziennikarza i
powinien by najsilniej ograniczony.
Sprawa ta dotyczy nie tylko bezporedniej relacji reporterskiej, ale take filmowego czy
telewizyjnego dokumentu. Wikszo twrcw filmw
dokumentalnych uznaje, i ideaem jest moliwie najmniejsza ingerencja twrcy w opisywan
rzeczywisto i e nie powinno si kreowa sytuacji, ktre miayby podkreli przesanie danego
dokumentu. W praktyce takie sytuacje zwykle si wanie kreuje - i zatem znowu istot rzeczy
pozostaje granica pomidzy tworzeniem ta dla prawdy, czynieniem jej wyrazist, oczywist, a
posugiwaniem si faszem i inscenizacj, majc dziaa na emocje i uwiarygodnia przekaz i jego
autora.
"Uwiarygodnienie przez faszowanie" wydaje si oczywist sprzecznoci, ale w praktyce jest to
metoda stosowana bardzo czsto. Pewne przykady wska najlepiej, o co tutaj chodzi.
W 1998 r. miaa miejsce w polskiej prasie bardzo gorca dyskusja na temat granic kreacji w filmie
dokumentalnym. Dyskusj wywoa film "Arizona" Ewy Borzckiej - dokument, pokazujcy
dzisiejsze ycie codzienne wsi, w ktrej dawniej by tzw. PGR (Pastwowe Gospodarstwo Rolne odpowiednik sowchozu w dawnym ZSRR). PGR dawa ludziom prac i zaspokaja ich - bardzo
prymitywne skdind - potrzeby. Po likwidacji PGR-u jego dawni pracownicy stali si
bezrobotnymi, ktrzy nie s zdolni do jakiejkolwiek inicjatywy i spdzaj ycie w ndzy, za jedyn
ich rozrywk jest picie najtaszego wina owocowego zwanego "Arizona". Prymitywizm warunkw
yciowych i zachowa byych pracownikw polskich PGR-wjest powanym problemem
spoecznym w Polsce i nie ulega wtpliwoci, e dokument, przedstawiajcy ycie przykadowej
wsi "popegeerowskiej" powinien poruszy opini publiczn i unaoczni rzdzcym wag tego
problemu.
Reyserka "Arizony", Ewa Borzcka, zainscenizowaa dla potrzeb filmu wiele drastycznych
sytuacji, ktre z pewnoci mogy si zdarzy w takich spoecznociach i zapewne si zdarzyy,
albo we wsi filmowanej, albo w innych podobnych "popegeerowskich" enklawach prymitywu.
Nie mniej, nie wiemy (nie jestemy uprzedzeni), ktre wydarzenia byy powtrzeniem
autentycznych, ktre zdarzyy si w filmowanej spoecznoci, a ktre przeniesiono z innych; co
gorsza, nie wiemy rwnie, jakie sytuacje zostay od pocztku do koca zainscenizowane,
wymylone przez reysera. Po emisji filmu zaprotestowali jego uczestnicy i wspomagajcy ich
dziaacze lokalnych stowarzysze obrony praw bezrobotnych. Uznali, e by to sterowany paszkwil
i "wszyscymy z siebie durniw zrobili dla tych paru groszy" (tzn. i filmowani ludzie zostali
opaceni), za "ekipa filmowa kupowaa wino, poia mieszkacw wsi i przywozia statystw z
innych miejscowoci" (cytuj z wywiadw, udzielonych pniej dziennikarzom przez filmowanych

bezrobotnych).
Okazao si w kocu, i dla potrzeb filmu wykreowano takie m.in. sceny, jak zdychanie z godu
porzuconego starego konia, jak tortury,
zadawane przez wiejskie dzieci kotom (np.....zamykanie ywego kociaka w gorcym piekarniku), jak zabijanie wini siekier na wiejskiej drodze w obecnoci maych
dzieci, jak przyuczanie bezrobotnych, co maj mwi do kamery (waciwie bekota po pijanemu),
jak inscenizowanie ktni, pijatyk i bijatyk, chamstwa i wszechobecnego brudu.
Film "Arizona" by moe by "artystyczn prawd" o tragicznej sytuacji byych pracownikw
byych PGR-w w Polsce, nie mniej nie by rzeczywistym dokumentem, a skutkiem lansowania go
w tej kategorii jako "wiadectwa rzeczywistoci" moe by podwaenie zaufania do tego rodzaju
dokumentacji. Z punktu za widzenia czysto "ludzkiego" przekroczono tu granice naruszenia
intymnoci i godnoci ludzi, niewiadomych roli, jak wyznaczy im reyser.
Komisja Etyczna Telewizji Polskiej w orzeczeniu z kwietnia 1999 r.
stwierdzia, cytuj:
.,(...) autorka potraktowaa bohaterw swego filmu przedmiotowo. Wykorzystaa ich naiwno i
naduya zaufanie, pokazujc niemal wycznie wstanie upojenia alkoholowego i w drastycznych
sytuacjach osobistych, tym samym przekraczajc granice intymnoci i odzierajc ich z godnoci"*.
Pewien znakomity polski dokumentalista oceni "Arizon" bardzo jednoznacznie: "To film totalnie
nieuczciwy (...)"**.
Oczywicie "Arizona" nie jest wyjtkiem, w rzeczywistoci inscenizuje si wiele "dokumentw" w
Polsce i na wiecie. Na przykad w filmie, powiconym szkole, prowadzonej przez siostry zakonne
w Szymanowie (nb. jest to szkoa o starych i dobrych tradycjach) wykreowano sceny,
przedstawiajce uczennice jako nieszczsne, ponure istoty, zniewolone i zastraszone. Miao to
utrwali stereotyp, i szkoy zakonne "niszcz mode dusze" i byo ju - przy takim stopniu
uoglnienia - manipulacj
polityczn.
W filmie dokumentalnym o polskiej "guchej prowincji" w Bieszczadach pokazano matk,
wychowujc omioro dzieci w "zabitej dechami"
* Wewntrzny Biuletyn TVP pt. "Wizje" z wrzenia 1999.
** Dziennik "Super Express" z dnia 3 IV 1998 r. (nie podano nazwiska). Gwoli cisoci dodam, e
niektrzy dokumentalici - np. Andrzej Fidyk, nb. szef E. Borzc-kiej w TVP - ocenili wysoko taki
sposb robienia dokumentw, jaki pokazano w "Arizonie".
wiosce. Dodano tam wymylon scen o torturowaniu maego krlika przez dzieci i sceny z
biegajcymi po stole szczurami (ktre to szczury specjalnie przywieziono z laboratorium...).
Przykady mona mnoy dowoli - powicam tego rodzaju manipulacjom wyjtkowo duo
miejsca, poniewa stanowi jedn z najpowszechniejszych dzi metod kreowania rzeczywistoci
medialnej. Mona dyskutowa nad takimi metodami, jeli przynajmniej cele (intencje) byy
godziwe -np. przerysowanie sytuacji po to, by poruszy opini publiczn. Nie podlega dyskusji
potpienie inscenizacji i faszu w celach politycznych bd dla zdobycia pienidzy i sawy (dziki
np. rzekomemu wykryciu jakiej nieprawoci czy wrcz zbrodni). Niestety, to ostatnie staje si
coraz czstsze i jest bardzo trudne do wykrycia.
Taki rodzaj inscenizacji medialnej bywa te nazywamy "faktami prasowymi" (faktami medialnymi).
Powimy nieco uwagi owym faktom medialnym, czyli najskrajniejszej formie inscenizacji chodzi tu ju o "czysty fasz" informacyjny.
"Fakt medialny" jest informacj stworzon przez media cakowicie lub czciowo. Jeli cakowicie,
jest informacj "wyssan z palca", czyli faszyw, cho na og nadaje si takiemu wymylonemu
faktowi pozr prawdopodobiestwa w danych okolicznociach, zwaszcza w danej atmosferze ycia
publicznego. Jeli czciowo - mona si domyla, i co podobnego si wydarzyo, ale nie tak,
nie wtedy, nie tam, nie w takim wymiarze i zwaszcza nie w tym sensie, jaki owej informacji
nadano.

"Fakt medialny" - rozpoznany jako kamstwo i manipulacja - zostaje sprostowany, cho i to nie
zawsze. Ale wiadomo powszechnie, e mimo nakazw prawa prasowego na temat sprostowa, s
one zazwyczaj umieszczane w taki sposb, by nie byy atwe do zauwaenia, wykorzystuje si
rwnie fakt, i zawsze dany przekaz, niezalenie od tego, czy przekazuje prawd czy fasz,
pozostawia w wiadomoci ludzi pewien lad, ktry trudno jest wymaza sprostowaniem. Nie
mwic ju o tym, e sprostowania czsto "przyrzdza" si w taki sposb, by odbiorcy pomyleli, i
co jednak byo (cho naturalnie prawo zakazuje takiej zmiany i zakazuje skrtw i zabiegw, ktre
wypaczaj sens sprostowania).
Faszywa informacja moe oczywicie wynika z okolicznoci niezawinionych przez dziennikarza
(np. przez wiadomie dokonany tzw. przeciek ze sfer dobrze poinformowanych, bd przez
dostarczenie dziennikarzowi tzw. faszywek, tzn. materiaw spreparowanych). Rad na to jest
moliwie najlepsza weryfikacja rde i zastrzeenie przed podaniem informacji, i
moe by niepewna. Znacznie ciszym przewinieniem jest wiadome preparowanie informacji.
Trudno wrcz uwierzy, do czego mog si posun niektrzy dziennikarze (tym bardziej jest to
grone, e tylko niektre "fakty medialne" zostaj zdemaskowane).
Kilka przykadw z lat 90-ych.
Oto uznany ju reporter niemiecki Michael Bom przez wiele lat oszukiwa rne stacje telewizyjne,
dostarczajc im sensacyjne, ale jak si pniej okazao, cakowicie sfingowane reportae. Na
przykad zrealizowa gony swego czasu reporta telewizyjny o Ku-Klux-Klanie, dziaajcym w
Niemczech. Sfilmowa w tajemniczej jaskini postacie, odziane w biae stroje z kapturami i palce
krzy przy wtrze wywrzaskiwanych hase nazistowskich.
Policja wszcza ledztwo - wkrtce okazao si, e Bom wynaj grup swoich znajomych,
zamwi uszycie im strojw i uoy scenariusz spotkania w jaskini. Okazao si te, e w
Republice Federalnej Niemiec w ogle nie ma adnego oddziau Ku-Klux-Klanu.
Inny reporta Borna pokazywa wyzysk dzieci w Indiach: smutne, ob-szarpane i zmczone dzieci w
ponurym pomieszczeniu tkaj dywany pod okiem brutalnych nadzorcw. W rzeczywistoci dzieci
pochodziy z krgu bogatych rodzin i za opat zgodziy si udawa biedakw (co oczywicie nie
wyklucza, i w Indiach istnieje wyzysk dzieci).
Jednym z najgoniejszych skandali w USA, zwizanych ze stworzeniem "faktu medialnego", by
cykl reportay Petera Arnetta. Arnett, jeden z najzdolniejszych reporterw telewizji CNN zdoby
wiatow saw i nagrod Pulitzera relacjami z operacji "Pustynna Burza" nad Zatok Persk i z
Bagdadu w czasie pierwszej wojny Amerykanw z Irakiem. Pniej Arnett przygotowa cykl
reportay demaskujcych pewne wydarzenia sprzed 27 lat, z czasw wojny w Wietnamie. Reporter
oskary rzd swego kraju o uycie mierciononego (i zabronionego konwencjami) gazu sarin w
tajnej operacji wojskowej w Laosie. Kryptonim owej tajnej operacji mia brzmie " Tail wind"
("Wiatr w plecy"). Gazu sarin (takim terroryci japoscy dokonali synnej masakry w tokijskim
metrze w latach 90-ych) uyto, by zniszczy spokojn wiosk. Wioska ta - wedle przekazanych w
programie Arnetta zezna wczesnego dowdcy oddziau amerykaskiej piechoty morskiej "zamienia si w cmentarz". Uycie okrutnej, zakazanej broni chemicznej przeciw cywilom
potwierdzi wczesny szef sztabu marines, admira Thomas Moorer. C wicej trzeba? Ludzie,
ktrzy swego czasu podwaali sens wojny w Wietnamie, ruszyli znw do ataku.
Dopiero pniej, odnalezieni przez innych dziennikarzy wiadkowie ;amtych wydarze, stwierdzili,
i wszystkie fakty zostay "przygotowane" przez Arnetta. Uyto, owszem, gazu, ale zawicego, nie
sarinu i nie przeciw cywilom, a przeciw uzbrojonym Wietnamczykom, ktrzy wykorzystywali
wtedy Laos do celw militarnych i pacyfikowali wanie tamt wiosk. 'Okazao si, i dowdca
oddziau marines, por. Van Buskirk, nie jest dzi wiarygodnym rdem, bo jest chory psychicznie i
tylko powtarza wszystko, co mu inni (w tym przypadku Arnett) podpowiadaj. Za admira Moorer
ma 87 lat, cierpi na zaniki pamici - o operacji "Tai Wind' opowiada reporterowi CNN 7 godzin i z
tego wywiadu - rzeki wycignito .... jedno zdanie, tak przykrojone, by pasowao do tezy Arnetta.
Historia ta wstrzsna Ameryk, Arnettowi odebrano Nagrod Pulitzera i wyrzucono go z CNN. )
ego "reporta" by zaprzeczeniem wszelkich zasad etycznych. Nie wiem, czy okrelenie "fakt

medialny" nie jest tu zbyt agodne, chodzi przecie o jawne, bezczelne i grone w skutkach
garstwo, popenione dla zysku i sawy, a po czci i dla celw politycznych.
Przedtem i potem tego typu zakamanych "faktw medialnych" w wielkiej skali byo jeszcze w
USA kilkanacie (oczywicie tych zdemaskowanych).
W Polsce tworzenie "faktw medialnych" stao si rwnie metod rozgrywek politycznych, jednak
w wikszoci tego typu manipulacji, mimo uzasadnionych podejrze, nie udao si udowodni
faszerstwa. Podejrzenia dotyczyy na przykad pewnych reportay prasowych "z tez", w ktrych
to rozmowy z anonimowymi wiadkami zadziwiajco pasoway do opinii, goszonych przez pismo,
zamieszczajce reporta. Nie mona wykluczy, i akurat reporterowi udao si w kadym
przypadku znale wygodnego wiadka - nie mniej reportae wzbudziy wystarczajco duo
wtpliwoci, by uzna, e raczej naley unika potwierdzania wasnych politycznych tez redakcji
przez anonimowych rozmwcw i przez rda, ktrych "nie mona ujawni".
Argumenty, odpowiadajce polityce danej redakcji i potwierdzajce jej tezy powinny si znale w
publicystyce, jawnie podpisanej nazwiskiem publicysty - nie powinny za by potwierdzone przez
"fakty medialne", ktrych nikt nie moe zweryfikowa.
Przykadem innej, konkretnej prby stworzenia "faktu medialnego" jest do dzi take do koca nie
wyjaniona historia, ktra wydarzya si w 1993 r. w lokalnym orodku TVP w Katowicach.
Nadawano tam wwczas magazyn, przeznaczony dla mieszkajcej na lsku polskim mniejszoci
niemieckiej, zatytuowany "Oberschlesien |oumal". W jednym z takich magazynw nadano
szokujc audycj o nkaniu przez Polakw mniejszoci niemieckiej.
92
M.in. pokazano namalowane na murach domw antyniemieckie napisy, nawoujce do bicia i
przepdzania miejscowych Niemcw, obywateli polskich. Reporta mia podbudowa tez o
ksenofobii i nacjonalizmie Polakw oraz o przeladowaniach, ktre musi znosi mniejszo
niemiecka (i zapewne kada inna) w Polsce.
Dopiero 6 lat pniej dziennikarze lokalnej gazety ("Nowej Trybuny Opolskiej") odnaleli osob,
ktrej wczesny szef magazynu "Oberschle-sien |oumal" zleci za opat namalowanie
antyniemieckich napisw. Dla potrzeb programu - zezna take wiadek (nieanonimowy) zainscenizo-wano te scen, w ktrej spokojny Niemiec piewajcy z gitar w parku niemieckie
piosenki zostaje pobity przez agresywnych Polakw. Owi bijcy jak i pobity (zreszt tylko
pozornie) byli opaceni przez redakcj.
Sceny tej w kocu nie wyemitowano, jednak fakt (niewtpliwy!) jej kreacji - jako "faktu
medialnego" wywoa pytanie o to, co jeszcze w audycjach "Oberschlesien |ournal" mogo by
inscenizowane. wczesny szef magazynu twierdzi, i atak na audycj po 6 latach by zemst ludzi,
wyrzuconych przez niego z pracy, zarzuty byy kamstwem, a ca histori nakrcili.... przywdcy
mniejszoci niemieckiej, walczcy ze sob o wpywy. Charakterystyczne zreszt, i bronicy si
szef redakcji telewizyjnej nie uwaa tego typu inscenizacji za niemoraln, bo jego zdaniem takie
wydarzenia (napisy antyniemieckie czy pobicia Niemcw) zdarzay si na lsku, zatem "fakty
medialne" odzwierciedlay rzeczywisto.
Inny przykad inscenizacji. W lutym 2000 r. czonkowie dziaajcego w Polsce Komitetu "Wolny
Kaukaz" protestujc przeciw poczynaniom wojsk rosyjskich w Czeczenii, przeszli przez mur,
otaczajcy konsulat Rosji w Poznaniu. Namalowali na gmachu konsulatu hasa antyrosyjskie,
zerwali rosyjsk flag i podeptali j. Nie byo przy tym telewizji, wic nie zdobyto materiau "na
ywo".
Po jakim czasie pojawiy si pod konsulatem ekipy telewizyjne, mogce ju tylko sfilmowa tzw.
surowe to do informacji. Jeden z dziennikarzy, chcc zdoby "co ciekawego", zapaci bdcemu
akurat w pobliu chopcu i poleci mu wdrapa si na mur konsulatu - chopiec oczywicie zosta
cignity z muru przez obecn ju tam policj i aresztowany. Scen t -klasyczny "fakt medialny" sfilmowaa ekipa telewizyjna. Zaraz potem wszystko si wydao, a dziennikarz zosta wyrzucony z
pracy. Takie rzeczy si zdarzaj i nie ma rady na nierzetelnych dziennikarzy. Nie mona jednak
unikn pytania, ile "faktw medialnych" pozostaje niewykrytych?

Innym rodzajem twrczoci inscenizacyjnej jest tzw. prowokacja dziennikarska.


Zasadnicz rnic z poprzednio opisywanymi inscenizacjami stanowi zaoenie, i niektrych
zjawisk nie da si ujawni i pokaza bez ich wiadomego wywoania, sprowokowania. Dziennikarz
moe stworzy pewn sytuacj, oszuka swych rozmwcw, "podpuci" ich, czsto zama prawo
- po to, by wyranie pokaza negatywne zjawiska spoeczne, niekompetencje instytucji, korupcj,
biurokracj, bd wskaza wanie luki systemu prawnego czy idiotyzm jaki przepisw.
W takim przypadku dziennikarz dziaa w dobrej wierze, cho znowu inscenizowanie pewnych
sytuacji pozostaje bardzo dyskusyjne, a granica wykroczenia przeciw etyce nie jest zbyt wyrana.
Najlepiej mona dostrzec dwuznaczno prowokacji na przykadach, ktre niej przedstawiam.
Dziennikarze prowadzcy w jednej z telewizji prywatnych tzw. tok-szo* zaprosili na dyskusj
modych ludzi z pewnej skrajnie lewicowej grupy (komunistycznej - dziaalno takich grup jest w
Polsce zabroniona, podobnie zreszt jak faszystw). Umiejtnie "podpuszczajc" ich pytaniami
doprowadzili do deklaracji ze strony goci, e zamierzaj si obali demokracj w
Rzeczypospolitej - co w polskim prawie cigane jest z urzdu. Wwczas pewien czowiek obecny
wrd publicznoci w studio wsta, przedstawi si jako oficer Urzdu Ochrony Pastwa i wezwa
przez telefon komrkowy policj. Przybya policja aresztowaa na wizji "opierajcych si i bardzo
wystraszonych" modych komunistw - publiczno w studio zareagowaa na to do rnie, jedni z
aplauzem, inni z oburzeniem. Po audycji wielu telewidzw telefonowao do kierownictwa stacji
(byli wrd tych telewidzw take funkcjonariusze policji i UOP-u) - na og wyraajc oburzenie i
twierdzc, e nie wolno uywa policji do tego rodzaju scen, za aresztowanie "na wizji" nie
powinno w ogle mie miejsca.
Dopiero po kilkudniowej ostrej reakcji mediw i telewidzw, prowadzcy "tok-szo" dziennikarze
przyznali, i caa scena bya pomylana jako prowokujca, oficer UOP by wynajtym aktorem, a
modych ludzi wypuszczono zaraz po wyprowadzeniu ich ze studia. |ednak zainteresowa* |est to nazwa z argonu dziennikarskiego, spolszczony termin z jz. ang. "talk-show". Wymylony
w USA program widowiskowy, polegajcy na rozmowie z zaproszonymi do studia gomi,
najczciej w obecnoci cignitej do studia publicznoci, ktra moe take bra udzia w dyskusji.
Od kilku lat takie rozmowy przeksztaciy si w swoiste przesuchania rnych postaci, zwykle
dziwacznych bd zaskakujcych zachowaniem, Ogldem i pogldami. Prowadzcy "tok-szo"
montuj rne puapki dla goci - a publiczno w studiu i telewidzowie ogldaj ich reakcje.
Zasad takich widowisk doprowadzanych do skrajnoci, jest szokowanie telewidzw - std nazwa niektrych programw
tok-szok" ( od ang. "talk-shock" , czyli "rozmowa - wstrzs").
w
nych poinformowano o tym dopiero po pewnym czasie, za modzi uczestnicy programu zostali
upokorzeni (okazali gupot i autentyczny strach).
Nie zamierzam usprawiedliwia czonkw "komunistycznych jaczejek" (na szczcie na razie jest
to w Polsce zjawisko absolutnie marginalne). Nie mniej opisana inscenizacja mogaby by
usprawiedliwiona jedynie w przypadku poinformowania uczestnikw "tok-szou" i telewidzw w
tym samym programie przed kocem i przed niesmaczn dla wszystkich scen aresztowania "na
wizji".
W innym programie typu "tok-szo" ci sami dziennikarze wykorzystali sceny dziaajce wyjtkowo
silnie na ludzkie emocje - by zdeprecjonowa polityczne pogldy zaproszonych goci. Gomi byy
w tym wypadku osoby publiczne, znane z prawicowych pogldw, ktre miay w dyskusji z
prowadzcymi "tok-szo" broni roli Augusta Pinocheta w politycznym przewrocie w Chile.
Ideologiczne i polityczne argumenty zwolennikw Pinocheta zostay zestawione "na wizji" z
opowiadajcym o swych koszmarnych przeyciach Chilijczykiem, ktry pokazywa blizny po
torturach zadanych mu przez onierzy Pinocheta i gono rozpacza. Tym razem zaaranowano
sytuacj prawdziw, ale metoda "dyskusji" polegaa na zetkniciu emocji z chodnymi

argumentami. Nadto goci, zaproszonych na dyskusj o Chile nie uprzedzono o udziale w audycji
ofiary terroru. W podjtej potem w mediach dyskusji na temat etyki "tok-szow" zwracano uwag,
e mimo by moe dobrych intencji "nie prowadzi si dysput o przekonaniach ideologicznych
wobec gwatownej emanacji ludzkich emocji i uczu. Nad grobami si milczy a nie dowodzi
swoich racji".* Aranujc zatem tak sytuacj, autorzy programu "dokonali enujcej manipulacji
swoimi gomi i naruszyli poczucie dobrego smaku".** Publicysta innej orientacji napisa podobn
opini: " To byt moralny szanta a nie dyskusja"***
W innym swoim "tok-szole" ci sami prowadzcy pokazali policjanta, egzaminatora na prawo jazdy,
lekarza i osob sprawdzajc bilety w trakcie brania apwki od dziennikarzy, podajcych si za
kogo innego. Sceny te sfilmowano ukryt kamer, nastpnie odbya si nad nimi dyskusja w
studio.
We wszystkich przytoczonych tu przypadkach dziennikarze prowadzcy "tok-szo" wykorzystali
prowokacj w intencji pokazania jakiego autentycznego problemu spoecznego. Jednake wydaje
si, e tylko w ostatnim
* Marek Darski w artykule "Tok - szok - amok", Tygodnik "Solidarno" z 29 1999.
** |ak wyej.
*** Maciej Stasiski "Tok - demagog". Gazeta Wyborcza z 22 II 1999 r.
przypadku (sprowokowanie do wzicia apwki, przy tym osoby biorce nie zostay ujawnione tak,
by mona je byo rozpozna) prowokacj mona usprawiedliwi. W poprzednich dwu
inscenizacjach granice rzetelnoci i dobrego smaku wydaj si przekroczone.
Oto jeszcze kilka innych przykadw bardzo ju konkretnych prowokacji dziennikarskich,
wykorzystanych (na og zreszt z dobrym skutkiem) do wskazania pewnych nonsensw,
utrudniajcych ycie w Polsce, albo do unaocznienia pewnych dziejcych si nieprawoci:
W filmie dla szwedzkiej telewizji, powiconym adopcji przez Szwedw polskich dzieci
pokazano scen kupowania niemowlcia od zestresowanej matki. Bya to scena sfingowana,
zagrana po to, by sprowokowa odpowiednie wadze do zapobiegania podobnym transakcjom.
Kupowanie dzieci i przemycanie ich potem za granic rzeczywicie zdarzao si w Polsce, film
zwrci uwag na ten problem.
Dziennikarze dziennika "Super Express" kupili bez wymaganego zezwolenia materia
wybuchowy (trotyl), w dodatku zakupili ten niebezpieczny rodek od ... brygady
antyterrorystycznej, ochraniajcej lotnisko w Warszawie. Przez dwie doby przechowywali trotyl w
szafie pancernej w swej redakcji, potem przekazali go policji i opowiedzieli na konferencji
prasowej ca histori. Opinii publicznej zwrcono uwag na atwo zakupu niebezpiecznych
rodkw terroru i - co gorsza -na skorumpowanie antyterrorystw.
Dziennikarzom wytoczono proces.....za przechowywanie niebezpiecznych materiaw". Sd
umorzy postpowanie ze wzgldu na znikom szkodliwo spoeczn czynu i motywy, jakimi
kierowali si dziennikarze. Prokuratura zaskarya ten wyrok ... Ale nie chodzi o wyrok, cho ma to
oczywicie znaczenie, ale o moliwo i potrzeb stosowania prowokacji.
Dziennikarz "Ekspresu Wieczornego" (pismo to ju nie istnieje) uzyska zameldowanie
czasowe ... w mieszkaniu wczesnego Ministra Spraw Wewntrznych, ktrym by Leszek Miller.
Kiedy wraz z ekip TV pojecha do mieszkania ministra, zatrzymaa go policja i ochrona rzdu.
Dziennikarz chcia wykaza w ten sposb absurdalno przepisu, zezwalajcego na czasowy
meldunek w cudzym mieszkaniu bez zgody waciciela.
Reporter "Super Expressu" udawa cudzoziemca, ktremu skradziono portfel i samochd. Opisa
potem nieprzygotowanie (np. niemono znalezienia tumacza), nieudolno i niech policji
(czynnoci podejmowano z opnieniem, wyranie lekcewaono poszkodowanego). Po publikacji
prokuratura oskarya dziennikarza o oszukiwanie instytucji pastwowych.
i
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" sfingowali kradzie samochodw i zoyli meldunek policji szybko ujawnia si nieudolno organw cigania, ktr opisali. Aresztowano ich pod zarzutem
wprowadzenia

w bd policji.
Dziennikarka "Gazety Wyborczej" telefonowaa do rnych instytucji, zajmujcych si
przemoc w rodzinie. Podawaa si za kobiet pobit przez ma i wyrzucon z domu wraz z
dwojgiem dzieci. Wybraa "trudn" por - sobot po 22.00. W domach pomocy traktowano j na
og bezdusznie, kac np. przynie skierowanie od opieki spoecznej, co w sobot o tej porze byo
oczywicie niemoliwe.
Przykady prowokacji dziennikarskich mona mnoy. Dowodz one niewtpliwie, e bez nich
dziennikarze nie mogliby tak oczywicie wykaza zego funkcjonowania instytucji publicznych i
nieprawidowoci w przepisach.
lednoczenie jest rwnie oczywiste, e prowokacja dziennikarska moe suy celom moralnie
nagannym. Na przykad wtedy, kiedy oszukuje zwykych obywateli, eby zdoby od nich intymne
informacje, nieosigalne
inn drog.
Oto przykady takich wanie prowokacji niemoralnych (dotycz one zreszt czasw PRL i - tak si
skada - tylko jednego dziennikarza).
Dziennikarz* udaje waciciela biura matrymonialnego, ktre szuka w Polsce on dla bogatych
cudzoziemcw. Nagrywa zwierzenia zwabionych ogoszeniem kobiet i publikuje ich smutne i
intymne historie.
Ten sam dziennikarz udaje pracownika poradni dla maestw. Nagrywa historie maeskich
nieporozumie i najprzerniejsze tzw. tajemnice alkowy.
Wreszcie w dziennikarz proponuje swej redakcji, e bdzie udawa ksidza w konfesjonale i
nagrywa zwierzenia spowiadajcych si ludzi. Na to nie zgodzi si ju redaktor naczelny, mimo i
byo to w czasach, kiedy nie zwracano szczeglnej uwagi na etyk zachowa dziennikarskich,
byleby dziennikarz by dyspozycyjny w kwestiach politycznych. Na zakoczenie omawiania
inscenizacji i prowokacji przytocz jeszcze
opini eksperta. Marek Nowicki, czonek Komitetu Helsiskiego w Polsce: "Jeli dziennikarz
wiadomie popenia przestpstwo, by pokaza wadliwo systemu, to jest to postawa bliska
obywatelskiemu nieposuszestwu. Sto* Nie rozszyfrowuj nazwiska, skoro nie podawaem nazwisk w poprzednich przykadach, cho
wszystkie opisane tu historie byy wielokrotnie omawiane w polskich mediach
suje si j, gdy obywatel dochodzi do wniosku, e jaki przepis le funkcjonuje. amic go,
popenia przestpstwo dla dobra spoeczestwa."* M. Nowicki nie wyklucza moliwoci oskarenia
i ukarania za tego rodzaju czyn sprzeczny z prawem, ale uwaa, i sd powinien rozway, czy
czyn by spoecznie niebezpieczny.
Warto jeszcze zwrci uwag, e inscenizacje i prowokacje rzeczywicie najbardziej sprzeczne z
etyk dziennikarsk i zwyk rzetelnoci -zarwno w intencji, jak i w wykonaniu - s na og
dopuszczalne z punktu widzenia prawa karnego (jedynie czasami mog by przedmiotem
wytoczonych przez poszkodowanych czy oszukanych procesw cywilnych).
Dziennikarze musz zatem sami decydowa, do jakich granic mog si posun, stosujc te metody
manipulacji (bo wszake pozostaje to manipulacj!), za odbiorcy mediw musz uczy si
rozpoznawa, czy maj do czynienia z inscenizacj bd prowokacj i decydowa czy dana metoda
w danym przypadku jest dopuszczalna i usprawiedliwiona.
Wielu medioznawcw uwaa, e od kilkunastu lat coraz czciej mamy do czynienia z inscenizacj
wydarze przez media - albo bezporednio, przez stwarzanie tzw. faktw prasowych i rnego
rodzaju "prowokowanie rzeczywistoci", albo porednio, przez sam obecno mediw (wwczas
zmienia si zachowanie uczestnikw wydarze). W ksice powiconej tym problemom niemiecki
socjolog, Hans Mathias Kepplinger wprowadzi termin manipulowanie wy d a r z e n i a m i** i
dowodzi, e ludzie zaczynaj y w tworzonej przez siebie sztucznej rzeczywistoci, wrd
sztucznie wywoanych wydarze. Inny autor, rwnie Niemiec Wimfried Schulz nazywa to
zjawisko "rzeczywistoci podwjnego dna"***.
Manipulacja wydarzeniami tym skuteczniej dziaa na spoeczn wiadomo (na sposb

postrzegania rzeczywistoci), im odbiorcy mediw gorzej posuguj si k ry ty c z ny m ich


odbiorem.
* "Sztandar Modych" z 8 XII I 995 r.
** H.M. Kepplinger, Ereignismanagement. Wirklichkeit undMassenmedien, Osnabriick 1992.
Termin "Eregnismanagement" oznacza wanie manipulowanie wydarzeniami. *** W. Schulz,
Politische Kommunikation, Wiesbaden 1997.
" Telewizory, monitory, czaty i internety tocz w nas krwawy bigos, nazywany powszechnie
obiektywn informacj".
Stanisaw Lem
"Kada telewizja jest telewizj edukacyjn. Problem polega na tym,
czego uczy".
N. Johnson, Przewodniczc)' Federalnej Komisji cznoci USA - w 1978 r.
(FCC - Federal Comission of Communication - jest to w Stanach Zjednoczonych odpowiednik
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, ma jednak nieco inne kompetencje i moliwo skutecznego
dziaania w obronie prawa. W skad FCC wchodz fachowcy).
Z historii maych i wielkich kamstw
Wiosn 2003 r. "New York Times", jeden z najbardziej prestiowych dziennikw w USA,
opiniotwrczy i miarodajny rwnie dla zagranicy -wyzna, i na jego amach co najmniej od roku
popeniano oszustwa dziennikarskie. Oto mody (lat 27) dziennikarz dziau krajowego, Jayson
Blair, niezwykle podny reporter, uznawany za wschodzc, now gwiazd reportau nakama,
bd popeni plagiaty w 634. swoich publikacjach (tyle zdono sprawdzi do chwili ujawnienia
afery).
|ayson Blair na og nie fatygowa si na miejsce zdarzenia, ktre opisywa, nie rozmawia z
ludmi, na ktrych opinie si powoywa, podstawowe informacje czerpa z Internetu i z archiww
redakcji. Niekiedy po prostu przepisywa reportae z lokalnych gazet, troszk tylko zmieniajc
form - w kocu rozleniwi si, przepisa cudzy tekst sowo w sowo ... i wpad.
W wiecie dziennikarskim pisanie reportay "zza biurka", rozmowy z anonimowymi ludmi, ktrzy
nie istniej (dziennikarz moe zawsze powoa si na ich zastrzeenie, e nie chc si ujawnia),
fantazja i wiadome kamstwa (by wesprze jak tez, ktr opaca si wspiera) s rzadkie, ale nie
a tak rzadkie, jak bylibymy skonni przypuszcza. Zdarza si to wszdzie, cho nie czsto w
takiej skali i w takich okolicznociach, jak w przypadku Blaira.
Okazao si bowiem, e sygnay o powanych przekamaniach w tekstach tego reportera docieray
do jego szefw od dawna. Np. w 1 999 r., kiedy dopiero zaczyna pisa i by stayst w dziale
miejskim - ju zacz zmyla rne fakty dla dodania barwnoci swym relacjom. W pewnym
momencie jego bezporedni przeoony zoy kierownictwu "New York Times'a" not, w ktrej
napisa, i "/. Blair powinien zosta powstrzymany od pisania". Not pominito milczeniem, Blair
nawet awansowa do dziau krajowego, a za pewien tekst otrzyma pochwa (potem w tym tekcie
znaleziono sporo faszerstw). Ju wwczas wielu kolegw Blaira z redakcji byo zdziwionych
pobaliwoci zwykle bardzo surowych szefw.
Pniej okazao si, i owi szefowie uznali, e poprawno polityczna wymaga "innego spojrzenia"
na... czarnoskrego dziennikarza (Blair jest Murzynem, czyli Afroamerykaninem), tym bardziej, e
mody dziennikarz by pupilkiem zastpcy naczelnego NYT, Geralda Boyda, rwnie Afroamerykanina.
Konkurencja nie miaa wtpliwoci, e szefowie NYT nie dopuszczali myli, i co moe by nie
tak. W rodowisku dziennikarskim "New York Times" uwaany jest za pismo wyjtkowo
nieskromne, pewne siebie i pene pychy i arogancji, "obnoszce si" ze swoj rzetelnoci i
susznoci pogldw. Dlatego tak dugo nie chciano tam przyzna si do wpadki - ale to
oczywicie opinia dziennikarzy z zewntrz, bardzo nielubicych NYT. Przytaczam te opinie,
poniewa obyczajowa warstwa tego rodzaju historii medialnych bywa wszdzie podobna.
W kadym razie, kiedy ju oszustwa Blaira stay si gone, a sam "New York Times" uzna, e s
to jedne z trudniejszych chwil w jego 152-letniej historii, naczelny NYT "zoy samokrytyk",
przyzna, i popeni bd, ale wykluczy jakiekolwiek zmiany, zwaszcza swoje podanie si do

dymisji. Wyrzucono tylko Blaira.


W prasie amerykaskiej krytyka jednak nie wygasa i w kocu wydawca "New York Times'a"
uzna, e "co z tym trzeba zrobi". Naczelny zosta zmuszony do ustpienia, nowym szefem
dziennika zosta Bili Keller. Jest to znany i ceniony w caym rodowisku dziennikarskim USA
publicysta, wic jego zapowied, i dokona zmian w redakcji, uniemoliwiajcych oszustwa,
przyjto z aprobat.
Keller jest laureatem prestiowej Nagrody Pulitzera - otrzyma j w 1989 r. za reportae z
rozpadajcego si Zwizku Radzieckiego.
Zbiegiem okolicznoci, rwnoczenie z afer Blaira wyszo na jaw jeszcze co z przeszoci "New
York Times'a". W 1932 r. reporter NYT, Walter Duranty, otrzyma rwnie Pulitzera, rwnie za
reportae z ZSRR. Duranty by na Ukrainie w latach wielkiego godu, wywoanego, jak wiadomo,
przez przymusow kolektywizacj i wywzk do agrw lepiej gospodarujcych chopw.
Wymordowano wtedy lub zagodzono (co na jedno
wychodzi) od 4 do 7 milionw ludzi (nie udao si ustali liczby ofiar, wszelkie dokumenty z tych
czasw zniszczono).
Ot Duranty pisa dosownie: "wszelkie informacje na temat godu to przesada lub propaganda".
Reporter by na Ukrainie - nie mg nie wiedzie, co si tam wtedy dziao, ale powoywa si na
Jzefa Stalina, ktry mu owiadczy, i adnego godu nie ma, a Stalin przecie- wedle Duranty'ego
jest "najwikszym politykiem wspczesnoci".
Wielu zachodnich intelektualistw z uznaniem przyjmowao zdemaskowanie buruazyjnej
propagandy, za Walter Duranty otrzyma Pulitzera "za bezstronne i obiektywne reportae w
ZSRR".
Amerykaski reporter - powtrzmy - nie mg niczego nie dostrzec. W tym samym czasie inny
reporter, Anglik z brytyjskiego "Manchester Guardian", Malcolm Muggeridge, opisywa straszliwe
sceny mierci godowej caych rodzin chopw ukraiskich i masowe wieszanie godujcych za
kradzie ziaren zboa... Muggeridge naraa ycie (bo przecie zakazano mu oglda godujcych),
ale wtedy mao kto mu wierzy. Duranty kama w prestiowym "New York Timesie" - i wszyscy
mu wierzyli.
Zdumiewajce, e dopiero teraz w 70. rocznic Wielkiego Godu, do opinii publicznej w Stanach
dociera prawda o tamtych czasach (czy inaczej - dopiero od pewnego czasu zaczyna si dostrzega
t i inne prawdy historyczne), za Ukraicy daj odebrania Duranty'emu Pulitzera pomiertnie
(bo wielki kamca dawno nie yje).
W kadym razie oszustwa Blaira wydaj si o wiele mniej grone, ni kamstwa Duranty'ego. Nam
nieuchronnie nasuwa si nieprzyjemna myl: ile to jeszcze prawd zostao w podobny sposb
zamazanych, odwrconych, zakamanych...
W Polsce, by moe, mamy afer podobn do tej z Blair'em. "Gazeta Wyborcza" z dnia 26-27 lipca
2003 r. przedstawia raport o reporterze, niejakim Marku B., ktry pracowa dla czterech gazet
regionalnych (w Krakowie, Poznaniu, Wrocawiu, Kielcach) i "ponad rok oszukiwa redakcje i
tysice czytelnikw". Zmyla reportae, podobnie jak Blair pisywa korespondencje z miejsc, w
ktrych nie by, zapisywa rozmowy z ludmi, z ktrymi nie rozmawia. Gazeta nie podaje
nazwiska oszusta (nie jest jasne, dlaczego), ale spodziewamy si wyjanienia tej sprawy do koca.
rodowisko dziennikarskie musi si samooczyszcza, innej drogi
nie ma.
Marek B. oszukiwa czytelnikw dla zysku i moe sawy. Nie mog powstrzyma si od pytania: co
z tymi dziennikarzami, dyspozycyjnymi wobec wadz PZPR-owskich w PRL, ktry kiedy kamali
wiadomie, w interesie politycznym swoich mocodawcw? Wielu z nich pisuje nadal, jakby nigdy nie wykazali si
sprzedajnoci, co wicej, poucza nas o wartociach. Wkrtce zapomnimy, e i w Polsce byli
dziennikarze, godni Duranty'ego -w ten sposb wanie daje si przykad modym dziennikarzom
(modym ludziom w ogle), e kiedy prawda koliduje z karier, trzeba zapomina o prawdzie.
(Uwaga: takich "durantowcw" nie byo wielu, w kadym razie nie wszyscy dziennikarze w PRL
byli sprzedajni i dyspozycyjni, to oczywiste. Ale tacy te byli i nie ponieli adnych konsekwencji).

Natomiast |ayson Blair nie martwi si specjalnie. Zabiera si do pisania ksiki o swoich
przeyciach, bdzie wystpowa w telewizji, zarobi niele na swoich oszustwach. Chyba, e wymiar
sprawiedliwoci udowodni mu, e zama prawo. W Stanach Zjednoczonych za wiadome kamstwa
prasowe jeszcze si kae, pki co.
Z kronik perswazji ukrytej
" Czowiek, yjc kilkadziesit lat w tym ustroju [chodzi o PRL - przyp. M.I.] bardzo czsto bywa
na zmian, raz konfidentem, raz opozycjonist. I co si w takim razie ma liczy: to, co byo
najgorsze w yciu, czy to, co najlepsze?"
To zdanie wygosi pewien znany publicysta i byy polityk - w dyskusji o ksice "Teczka"
Timothy'ego Gartona Asha, brytyjskiego pisarza i historyka. Dyskusja odbya si w 1997, cytat za
"Rzeczpospolit" z 14 XI 1997. " Teczka" jest ksik o donosicielach i agentach policji politycznej
w byej NRD.
W cytowanym zdaniu perswazja ukryta polega na dwch faszywych zaoeniach, przyjtych jako
oczywiste. Pierwsze: e mona by "na zmian" konfidentem lub opozycjonist, cho dziaalno
donosicielska miaa warto dla tzw. sub gwnie wtedy, kiedy konfident by wanie ukryty
wrd opozycjonistw, sam by "opozycjonist". Taki konfident - prowokator, lub "zwyky"
donosiciel na og nie mg (bd nie chcia) wycofa si z tego. W kadym razie "bycie na
zmian" byo raczej rzadkoci, zatem drugie faszywe zaoenie: i to bya sytuacja "bardzo
czsta". Nadto w retorycznym pytaniu zawarta jest sugestia trafna (e powinno si w ocenie
czowieka liczy "to co najlepsze"), tyle, e nie majca zastosowania w sprawie oceny
donosicielstwa (w ogle kadej dziaalnoci nieetycznej), bo nie chodzi o jakie oceny, tylko o nie
zatajanie czyjej winy i nieza-mazywanie przestpstw.
Przewrotno perswazji ukrytej polega wanie na tym, i w jednym, krtkim zdaniu kompletnie
zaciera si istot rzeczy. W tym przypadku m.in. wany dla historii i spoeczestwa fakt nagannoci
wsppracy z policj polityczn w systemie niedemokratycznym, ktry wanie zosta obalony.
Dodatkowym walorem dla wypowiadajcego tak opini jest ustawianie si w roli tolerancyjnego
humanisty - gdy w rzeczywistoci chodzi o cel jawnie polityczny, za ustalanie faktw
historycznych nie ma nic wsplnego z brakiem tolerancji czy humanitaryzmu.
Z kronik perswazji ukrytej - c.d.
"Za wieloma konfliktami ostatnich osiemdziesiciu lat kryje si zmaganie, ktre rozcigno si na
cay XX wiek: Koci Rzymskokatolicki przeciwko sowieckiemu komunizmowi. Oto opowie o
witych przymierzach i zamanych obietnicach w walce do ostatka pomidzy dwiema wiarami
prezentujcymi konkurencyjne wizje raju".
Takimi sowami lektora zaczyna si dokumentalny film historyczny BBC pod tytuem "Rivals for
Paradise", BBC 1997). Scenariusz i realizacja Paul Sapin.
Przytoczona zapowied jest jednoczenie wykadni wizji tego fragmentu historii najnowszej,
wszystkie przytoczone w filmie archiwalne zdjcia, stare kroniki, wypowiedzi znanych (bd
nieznanych dotd) uczestnikw wydarze lub ich obserwatorw maj dokumentowa t wizj, czyli
potwierdza jej prawdziwo. Poniewa filmy dokumentalne BBC maj opini wyjtkowo
ciekawych i zwaszcza obiektywnych i s wobec tego bardzo opiniotwrcze, zwrmy uwag na
perswazj ukryt przytoczonej zapowiedzi.
Zaoenie pierwsze: "rzymski katolicyzm" i "sowiecki komunizm" s pewnymi systemami wiary,
ktrych rywalizacja zaciya na historii XX wieku.
Zaoenie drugie: obie "wiary" s niejako rwnoprawne i zatem obiektywizm oznacza wykazanie,
i musiay one ze sob walczy, stosujc rne formy tej walki.
Zaoenie trzecie: gwna rnica pomidzy obu wiarami (ideologiami) polega na obiecywanej
wyznawcom wizji raju.
Zaoenie czwarte: "chwyty" obu stron byy nieczyste, obie "wiary" a to zawieray przymierze, a to
oszukiway si nawzajem, amic obietnice.
Zaoenie pite wreszcie, najbardziej oszukacze: krwawe rozprawy komunistw z wasnym
narodem i ze swoimi wasnymi zwolennikami (wyznawcami), ludobjstwo czasw stalinowskich
(wymordowanie kilkudziesiciu milionw ludzi) - mona porwnywa ze skutkami misyjnej i

dyplomatycznej dziaalnoci Kocioa, bd z postawami papiey, zwaszcza Piusa [XII. Byy to


przejawy walki politycznej o "wadztwo dusz".
Z innej beczki, z tego samego programu. Jeden z wystpujcych w jfilmie "wiadkw historii"
podaje przykad "politycznego nieobiektywizmu" papiea Jana Pawa II. Dlaczego - pyta - Jan
Pawe II potpi polityczne zaangaowanie ks. Ernesto Cardenala, ministra kultury w rzdzie
rewolucyjnym Nikaragui, a nie potpi politycznego zaangaowania ks. lerzego Popieuszki w
Polsce, ktry w dodatku ma by kanonizowany?
Pytanie pozostaje bez komentarza. Zawiera za nastpujc perswazj I ukryt: udzia ks. Cardenala
w antydemokratycznym rzdzie sandinistw, stosujcych krwawy terror wobec wasnego narodu
jest takim samym czynem, jak udzia ks. Popieuszki we wspieraniu "Solidarnoci", czyli
bezkrwawego ruchu, majcego na celu wyzwolenie spoeczestwa w sposb pokojowy z
wyniszczajcego systemu i przywrcenie demokracji.
Historyczny dokument BBC nie przedstawia takich faktw, jak np. pakt Ribbentrop-Mootow z
1939 r., nie wyrnia zbrodni Stalina, natomiast stawia bardzo ostre zarzuty Piusowi XII. Nie
broni tego papiea - ale wydaje si mimo wszystko niewaciwe powicenie jego uczynkom,
potpionym jako niegodne, wicej miejsca, ni zbrodniom przywdcw sowieckich. Jeeli w ogle
wolno zestawia poczynania Piusa XII z poczynaniami Stalina.
Mona twierdzi, e i twrca filmu i finansujca go instytucja maj prawo do lansowania wasnych
pogldw na histori. Powinno si to jednak stwierdzi otwarcie i na pocztku. I oczywicie nie
przedstawia faszu jako prawdy.
Nie sdz, by film, posugujcy si oczywist manipulacj, perswazj ukryt i specyficznym
doborem dokumentacji, mona byo nazwa "dokumentem historycznym" - i zwaszcza jako taki
przedstawia w "najbardziej obiektywnej" telewizji na wiecie, jak lubi si okrela BBC.
Tego typu "historycznych dokumentw" w BBC powstao wicej. Teraz chodzi mi przede
wszystkim o wskazanie, na czym polega perswazja ukryta.
Prawo do bdu - prawo do prawdy
W 1997 r. dziennik "ycie" (dzi ju nie istnieje) opublikowa artyku pt. " Wakacje z agentem".
Autorzy tekstu, Jacek ski i Rafa Kasprw, dowodzili, e Aleksander Kwaniewski przed swym
wyborem na prezydenta RP, spdzi by wakacje w towarzystwie niejakiego Wadimira Aganowa,
wwczas agenta rosyjskich sub specjalnych (wczeniej -sowieckich). Przyszy prezydent, wtedy czoowy polityk Sojuszu Lewicy Demokratycznej (przewodniczcy Klubu
Parlamentarnego partii) mia by pod koniec lipca i na pocztku sierpnia 1994 r. w pensjonacie
"Rybitw" w Cetniewie nad Batykiem.
Na pocztku sierpnia tego roku przebywa tam rwnie W. Aganow. Autorzy artykuu w "yciu"
twierdzili, i Aleksander Kwaniewski mia z nim liczne kontakty (co bezporednio zreszt
sugerowa tytu artykuu i zwaszcza podpis pod zdjciami Kwaniewskiego i Aganowa: "Koledzy
z
play).
Kontakty polityka tak wysokiego szczebla (chyba kadego polityka) z obcym agentem, ktry
zreszt specjalizowa si w "obstawianiu" polskich politykw, stanowiyby osobist kompromitacj
i zarazem zagraayby bezpieczestwu pastwa. Aleksander Kwaniewski stanowczo zaprzeczy
jakiejkolwiek znajomoci z Aganowem, ale przede wszystkim stwierdzi, e nie przebywa w
Cetniewie wwczas, kiedy pojawi si tam agent KGB, bo wczeniej stamtd wyjecha za granic,
na co ma dowody.
Prezydent wytoczy "yciu" i obu dziennikarzom proces, dajc przeprosin i ogromnego
odszkodowania finansowego (2,5 miliona zotych), ktre przeznaczy dla ofiar powodzi. Zapacenie
takiej sumy oznaczaoby natychmiastowy upadek pisma i wydawcy, jeli oczywicie byoby

moliwe w ogle do wyegzekwowania.


Aleksander Kwaniewski uzna, i "ycie" wiadomie napisao nieprawd i zrobio to w celach
politycznych, eby podway zaufanie do urzdujcego prezydenta RP.
Proces prezydenta pastwa z gazet trwa dugo, w trakcie procesu niektrzy wiadkowie obrony
wycofywali si z uprzednich zezna, skadanych dziennikarzom, inni jednak upierali si, i widzieli
Kwaniewskiego, grajcego w tenisa z Aganowem w Cetniewie. Prezydent twierdzi, e w ogle
nie zna Aganowa, cho odnaleziono zdjcie z lat dawniejszych, na ktrym A. Kwaniewski
znajduje si z grup ludzi, a wrd tych ludzi wida agenta. Oczywicie, zdjcie nie stanowi
dowodu, bo znale si na zdjciu mona take z osobami osobicie nieznajomymi, ale... tak si
skada, i Wadimira Aganowa znaa ogromna liczba politykw, poniewa dziaalno agenturaln
uprawia w Polsce pod przykrywk dziennikarza, korespondenta mediw rosyjskich. Zatem sama
znajomo nie musiaa jeszcze o niczym wiadczy i wygldao na to, e prawnicy prezydenta
doradzaj mu nieco na wyrost. Rwnie danie tak gigantycznego odszkodowania wygldao na
ch zemsty na gazecie, co - jak si wydaje - nie przystoi gowie pastwa. Wspominam o tych
szczegach procesu, poniewa dla
wielu obserwtorw nie ulega watpliwoci, e prezydent mia prawo
si broni, nie musia jednak czyni tego w taki sposb, w jaki to czyni -i sprawa ta powinna by
wskazwk i ostrzeeniem dla tych politykw, ktrzy bd chcieli wytacza sprawy dziennikarzom
za naruszenie dbr osobistych.
W kadym razie "ycie" nie zdoao dowie, i Aleksander Kwaniewski by w tym samym
miejscu i czasie, co Wadimir Aganow, ani tym bardziej, e czyy ich wtedy towarzyskie
kontakty. W obu instancjach "ycie" przegrao. Sdy - okrgowy i potem apelacyjny - uznay, i
zebrane w dziennikarskim ledztwie materiay nie mog by podstaw do oskarania prezydenta.
Oba sdy stwierdziy rwnoczenie, e dziennikarze, zbierajc te materiay, zachowali nakazywan
przez prawo prasowe "naleyt staranno", zarazem jednak "nierzetelnie ocenili" warto
zebranych dowodw, nierzetelny by te sam tytu publikacji i podpisy pod zdjciami. Nierzetelno
w tej mierze - zdaniem sdziw - nie bya jednak zamierzona.
Obie instancje sdowe uznay w wyroku, i "ycie" nie zapaci odszkodowania, ale musi przeprosi
prezydenta za naruszenie jego dobrego imienia.
Obrocy pozwanych odwoali si do Sdu Najwyszego (tzw. kasacja), ktry 14 maja 2003 r.
zwrci do ponownego rozpatrzenia wyrok Sdu Apelacyjnego. W chwili gdy o tym pisz nie ma
jeszcze ostatecznego wyroku, jednak istot rzeczy jest uzasadnienie SN, wyznaczajce granice
odpowiedzialnoci dziennikarskiej (kady nastpny sd, rozpatrujcy t spraw - i zreszt wszystkie
podobne - musi wzi pod uwag to uzasadnienie).
Ot zdaniem Sdu Najwyszego nie mona mwi o odpowiedzialnoci dziennikarza za
naruszenie dbr osobistych, o bezprawnoci, jeli podane fakty oka si nieprawdziwe, ale przy
ich zbieraniu i publikacji dziennikarz dochowa rzetelnoci i szczeglnej starannoci.
"Dziennikarza obowizuje tzw. prawda kierunkowa - napisa po wyroku ekspert Waldemar
Gontarski ("Rzeczpospolita" z 20 maja 2003 r.) -tzn. ma on obowizek poda do prawdy
materialnej (pojmowanej jako zgodno opisu z rzeczywistoci) poprzez wymg szczeglnej
starannoci i rzetelnoci",
Co oznacza owa staranno i rzetelno? Wedle polskiego prawa prasowego z 1984 r. (art. 12, ust. I
pkt. I):
rzetelno (...) ma charakter subiektywny (istotne s moliwie najlepsze intencje),
staranno - chodzi tu o obiektywno, czyli " wzorcowy typ postpowania dowodowego,
niezaleny od intencji".
Jest to zgodne z wyrokami Trybunau Prawa Czowieka w Strasburgu, ktry w podobnej sprawie
orzek, i nie mona akceptowa sytuacji, w ktrej dziennikarz moe formuowa wypowiedzi

prasowe wycznie pod warunkiem, i wykae ich prawdziwo.


W innym orzeczeniu Trybuna Strasburski stwierdzi, e zasdzanie wysokich kwot za naruszenie
dbr osobistych, prowadzce do bankructwa gazet, godzi w zasad wolnoci prasy.
Tak wic decyzja Sdu Najwyszego uchylajca wyrok w sprawie: prezydent Aleksander
Kwaniewski przeciw "yciu", jest zgodna z orzecznictwem Trybunau w Strasburgu. W
dziennikarstwie jest bowiem podobnie jak w zawodzie lekarskim. "Ot- znw przywouj opini
W. Gontar-skiego z artykuu w "Rzeczpospolitej" - prawo medyczne zobowizuje lekarzy nie do
wyleczenia pacjenta, lecz do leczenia go zgodnie z wiedz medyczn, czyli do zachowania
starannoci w dziaaniu nakierowanym na ten skutek, co nie oznacza przypisywania lekarzom
obowizkw niemoliwych praktycznie do wykonania (...). Gdyby prawo zobowizywao lekarzy
nie do leczenia zgodnie z wymogami sztuki lekarskiej, ale do wyleczenia, wwczas kady zgon na
stole operacyjnym naleaoby kwalifikowa jako przestpstwo".
Zajem si szerzej przypadkiem procesu "Aleksander Kwaniewski przeciw "yciu"", poniewa
jest to niezwykle wany precedens prawny dla mediw i politykw. Wydarzenie to uznane zostao
przez dziennikarzy za moment przeomowy dla wolnoci prasy w Polsce i zarazem ogromne
poszerzenie moliwoci dopuszczalnej krytyki prasowej, zwikszanie moliwoci tzw.
dziennikarstwa ledczego, czyli kontroli wadzy. Powinno si jednak rwnie dostrzega pewne
zagroenia, tkwice w takiej - powtarzam susznej - wykadni prawnej. Sprbujmy zestawi
korzyci i wady.
Dziennikarze wykonuj sub publiczn i racje publiczne powinny sta ponad racjami osb
publicznych. Racja publiczn jest przedstawianie wynikw ledztw dziennikarskich, skoro te
ledztwa mog si przysuy wykryciu jakichkolwiek
Dziennikarz moe napisa nieprawd i da faszywe wiadectwo -jeli tylko dochowa w swym
dochodzeniu do prawdy naleyt staranno i rzetelno, jednak te ostatnie pojcia nie s ostre,
mona rwnie chroni si do atwo prawem do
nieprawidowoci czy naduy wadzy.
Dziennikarz nie ma takich moliwoci, jak prokuratura, policja czy suby specjalne, moe si
pomyli w swoim dochodzeniu do prawdy, moe zosta wprowadzony w bd. Jeli jednak
prowadzi dochodzenie zgodnie z reguami swego zawodu - zatem dochowa naleytej starannoci i
by rzetelny (a reguy tej starannoci s do wyrane) - musi mie prawo do bdu.
Fundamentem wolnoci sowa a zatem demokracji - jest prawo do alarmowania, e wyciu
publicznym dzieje si le. Alarmowanie byoby niemoliwe, gdyby byo dopuszczalne wycznie
wtedy, kiedy nie ma absolutnie adnych wtpliwoci, e alarm bdzie prawdziwy, nie faszywy.
Osoby publiczne z kolei musz si liczy ze szczeglnym zainteresowaniem mediw, ich ycie nie
moe podlega specjalnej ochronie.
W takiej sytuacji dziennikarze mog czu si bezpieczniej i wykonywa sw misj kontroli wadzy
w sposb peny- nawet kosztem tego, e nie zawsze uda im si dotrze do prawdy.
ochrony tajemnicy dziennikarskiej, prawem nieujawniania swych rde informacji. Nie da si
zaprzeczy, i bardzo trudno jest odrni, kiedy dziennikarz zachowa naleyt staranno i
rzetelno, ale zosta wprowadzony w bd czy omyli si, majc dobre intencje, a kiedy mia ze
intencje i "chcia si omyli" -by wanie wykorzysta faszywe wiadectwo w walce politycznej.
Zbyt trudno jest oceni intencje, by stanowiy one usprawiedliwienie kamstwa.
Skdind wiele osb, oczernionych przez dziennikarzy, a niewinnych, wie, jak trudno wygra
proces o ochron dbr osobistych z wielk redakcj czy bogatym koncernem. Wiadomo, jak mona
zrcznie w redakcji omieszy sprostowanie, ukry je (cho "faszywe wiadectwo" pojawio si na
pierwszych stronach, sprostowanie - drobn czcionk, gdzie bardzo daleko) itd. Niewtpliwie
niezbdna wolno sowa jest cile sprzona z odpowiedzialnoci za sowo. Teraz bdzie trudniej
dochowa tej odpowiedzialnoci, a nieuczciwi dziennikarze znajd atwiej usprawiedliwienie swej
nieuczciwoci.
VV

By prawdomwnym i niezalenym
"Dziennikarstwo musi by prawdomwne i niezalene. (...) By prawdomwnym znaczy, e
dziennikarze powinni przedstawia fakty zgodnie z rzeczywistoci, nie wolno im manipulowa
danymi ani traktowa ich wybirczo; musz starannie sprawdza ich prawdziwo, dostarcza
przekonywajcych dowodw, ukazywa wszelkie niuanse. A przede wszystkim przyznawa si do
swoich bdw i omyek i ponosi za nie odpowiedzialno.
By niezalenym znaczy dla dziennikarza to, i musi on mie wiadomo spoecznej roli swej
pracy, e nie wolno mu "administrowa" prawd, jak pozna, zalenie od tego, czy jest ona dla
kogo korzystna, czy nie. Nie wolno ulega naciskom wadzy. Nie wolno myli swoich osobistych
zainteresowa z zainteresowaniami czytelnikw i nie wolno zamienia swej gwnej funkcji
wiadka na rol sdziego. By krytycznym, dyskutowa, polemizowa, by byskotliwym - ale nie
pozwala, by mio do piknych sw oddalaa od najwaniejszego: umiowania prawdy.
Posugiwa si sowami tak, by rzuci na ni jak najwicej wiata. (...)
Dziennikarstwo ledcze nie moe czyni z dziennikarzy szpiegw, donosicieli czy zodziei.
Nieuzasadnione i brutalne wkraczanie w ycie prywatne, rzekomo w imi wolnoci sowa,
uciekanie si do metod takich jak potajemne nagrywanie rozmw, prowokowanie do amania prawa
czy dawania apwek, aby w ten sposb dowie, e kto posuguje si oszustwem i kamstwem,
kae przypuszcza, i niektrzy dziennikarze s przekonani, i cel uwica rodki".
Juan Luis Cebrian,
hiszpaski pisarz i publicysta, zaoyciel dziennika "El Pais", czonek Krlewskiej Akademii
Hiszpaskiej. Artyku w "El Pais" z 17 VI 2002 r.
UWAGA: poddaj pod zastanowienie ostatnie fragmenty piknej skdind wypowiedzi |.L.
Cebriana. Ot w dziennikarstwie ledczym bywa i tak, e bez potajemnego nagrywania rozmw,
dawania apwek i prowokowania do amania prawa -a wic bez dziennikarskiej PROWOKACJI nie udaoby si ujawni wielu zych zjawisk w yciu spoecznym ani udowodni konkretnych
przestpstw. Zarazem - czujemy to - dziennikarze nie powinni by szpiegami, donosicielami czy
zodziejami... Jakie s granice prowokacji dziennikarskiej i w jakich warunkach zatem jest ona
dopuszczalna? Znowu jest to chyba przede wszystkim sprawa dziennikarskiego sumienia, kultury i
wraliwoci.
Agresja w TV i agresja w yciu
Istnieje korelacja pomidzy liczb i nateniem scen destrukcyjnych w telewizji, a wzrostem
agresywnoci i zanikiem postaw prospoecznych u modych telewidzw.
Udokumentowanie tej tezy zajoby spor ksik, tu mog ograniczy si tylko do pewnych uwag
i przykadw.
Ot pierwsze pytanie, jakie zadaj sobie specjalici badajcy tego rodzaju korelacje brzmi: czy
rzeczywicie zwiksza si liczba scen destrukcyjnych w telewizjach wiata i czy zwiksza si ich
"poziom drastyczno-ci"?* Wszystkie badania programw wskazuj, e TAK i e charakteryzuje to
zwaszcza programy dla dzieci i modziey. Innymi sowy, w ostatnich latach oglny kierunek
"programowy" jest wyrany: agresja i przemoc zajmuj w telewizji coraz wicej miejsca (dane na
ten temat znajduj si w literaturze przedmiotu).
Problem korelacji pomidzy agresj w programach telewizyjnych a (agresj telewidzw dotyczy
przede wszystkim dzieci i modziey. Ludzie doroli s tak czy inaczej uksztatowani i mniej
podatni na wszelkie wpywy, Icho nie mona twierdzi, i nie ulegaj wpywom w ogle.
Najprawdopodobniej rwnie ludzie doroli dostosowuj si do pewnej atmosfery spoecznej, w
ktrej zamazywanie granic pomidzy dobrem i zem i rodzaj przyzwolenia na agresj staj si
normalnoci.
Wikszo bada na temat wspomnianej korelacji u dzieci i modziey usiuje odpowiedzie na trzy
zasadnicze pytania". 1. Czy wystpuje zaleno pomidzy liczb ogldanych programw |czyli
ogldalnoci, wyraan najczciej w punktach, tzw. ratings) a zawartymi w nich scenami
przemocy i destrukcji? To znaczy, czy rzeczywicie dzieci i modzie wol programy z duym (i jak
duym) adunkiem przemocy?

2. Czy telewidzowie w pewnych przedziaach wieku istotnie ucz si zachowa aspoecznych pod
wpywem agresji "telewizyjnej"?
3. Czy dzieci przeywaj lki i staj si znerwicowane po obejrzeniu odpowiedniej (jakiej?) porcji
programw z adunkiem przemocy i okruciestwa?

Odpowiedzi rni si oczywicie w zalenoci od autora i przyjtych zaoe, nie mniej s to


rnice w szczegach. Istot rzeczy mona tak uoglni:
Ad 1.
"Sama w sobie" brutalno i przemoc w programach telewizji nie przyciga modych telewidzw w
takim stopniu, jak twierdz producenci i twrcy tych programw, usprawiedliwiajc swoj
produkcj. Stopie owego "przycigania" rny jest w rnych przedziaach wieku, ronie w miar
wzrostu wieku. Dzieci w wieku przedszkolnym interesuj si co najmniej w rwnym stopniu
programami bez scen przemocy (ale atrakcyjnymi, nienudnymi!). Przy cigym ogldaniu agresji w kocu jednak wyrabia si nawyk ogldania takich wanie programw.
Z bada wynika zatem wany wniosek, stale ignorowany przez telewizj: gdyby dzieci
otrzymyway w swoich programach ciekawe audycje (filmy, seriale itd.) bez scen przemocy lub
tylko z takimi scenami, ktre nie zawierajc zbdnego okruciestwa, su przekonaniu, e musi
zwyciy sprawiedliwo, a zo zostanie ukarane, ogldalno nie zmniejszyaby si.
Ad 2.
Niewtpliwie modzi ludzie, ogldajcy stale przemoc w telewizji, zachowuj si bardziej
agresywnie w realnym yciu. Programy pene agresji utrwalaj przekonane, i przemoc jest nie
tylko wszechobecna i "normalna" (nie jest zem, ktre naley tpi), ale jest take przez ludzi
akceptowana. Wicej nawet - jest to gwny wymiar zachowywania si ludzi wobec siebie.
Najbardziej zagroone tak wizj wiata s dzieci najmodsze. Sceny przemocy w tv silniej
wpywaj na dzieci, jeli:
a) przemoc nie jest karana,
b) przemoc przynosi sukces temu, kto jej uywa.
c) przemocy dokonuje bohater audycji, oceniany przez dzieci jako atrakcyjny, "fajny" (choby z
wygldu),
d) przemoc jest stosowana nie przez jednostk, a przez grup,
e) przemoc suy jakim "wyszym celom",
0 przemoc jest uznana przez rodowisko, w ktrym dziaa czowiek uywajcy przemocy,
g) przemoc jest pokazana realistycznie, szczegowo.
Przy okazji warto doda, e z kolei wpyw scen przemocy zmniejsza si, jeli dzieci ogldaj je z
rodzicami, ktrzy wyjaniaj takie sceny i wskazuj na ich moralne i inne konsekwencje (ale tacy
rodzice s w mniejszoci...).
Ad 3.
Dzieci, ogldajce stale programy "z przemoc", odznaczaj si zwikszon pobudliwoci i
lkliwoci, co wie si z wystpowaniem rnych skutkw fizjologicznych i z trudnociami
wychowawczymi. |ednoczenie (jest to do nieoczekiwany wynik bada), ogldanie scen
przemocy ogranicza zdolnoci twrcze dzieci (wobec tego gorzej sobie radz w szkole z tymi
przedmiotami, ktre wymagaj wyobrani i wikszego wkadu wasnej twrczoci).
Na koniec wniosek z raportu ekspertw amerykaskich, ktrzy dokonali krytycznej analizy samych
bada programw (2 I 7 bada, prowadzonych w latach 1957-1990 przez rne instytucje w USA):
"Ponad wszelk wtpliwo czste ogldanie przemocy w mediach owocuje wzrostem akceptacji
wobec postaw jawnie agresywnych oraz wzrostem samych agresywnych zachowa".
12 grzechw gwnych

Przedstawiem dotd pewne wybrane zjawiska i metody, zwizane z wpywem mediw na


wiadomo spoeczn. Teraz zajm si przegldem konkretnych manipulacji, dostrzeonych we
wspczesnych mediach przez uwanych obserwatorw (s w tym i moje dowiadczenia).
S to zatem sprawy przede wszystkim wynikajce z pewnych praktyk dziennikarskich - w
wikszoci praktyk wiadomych (czyli majcych na celu "zmylenie odbiorcy" w celach
politycznych), bd wynikajcych z niekompetencji, z niedouczenia.
Kolejno, w jakiej wymieniam rodzaje praktycznych manipulacji nie oznacza przesdzenia ich
hierarchii (na przykad od "najgorszych" do "mniej gorszych" czy odwrotnie), poniewa kady
sposb wprowadzania w bd moe by w rny sposb wykorzystywany i w rnym zakresie
stosowany i jego skuteczno zaley od wielu okolicznoci. Zwaszcza od oglnego stanu kultury,
od zrozumienia przez odbiorcw specyfiki dziaania mediw i od moliwoci ich krytycznego
odbioru.
Moe te potrzebne jest czsto powtarzane tu przypomnienie, e nie wszystkie media (a tym
bardziej nie wszyscy dziennikarze) skonni s w tym samym stopniu do ulegania naciskom i
stosowania manipulacji, a niektrzy wrcz z tym walcz i demaskuj takie prby. Zarazem istniej i
rodki przekazu i dziennikarze, ktrych mona oskary o wiadome i czste stosowanie
manipulacji - co atwo udowodni na podstawie analizy ich przekazw. eby mc rozpozna tych,
ktrzy sprzeniewierzaj si swym po114
winnociom dziennikarskim i przesta im ufa - musimy pozna pewne techniki, pewne metody,
pewne konkretne nierzetelnoci. Wydaje si to oczywiste, ale nie jest dla wszystkich oczywiste,
poniewa media i dziennikarze, ktrym udowodniono nierzetelno, zawsze tumacz si
niewiadom omyk, "wypadkiem przy pracy", a nawet nagonk polityczn na nich osobicie i
"zemst" za ich pogldy. Zrozumiae, e si broni -trudniej zrozumie, e wobec oczywistych
dowodw nierzetelnoci dziennikarskiej tylko bardzo nieliczni spord tych, ktrzy j popenili,
gotowi s uzna swoj win.
By moe, czasem istotnie po prostu nie rozumiej, na czym w danym przypadku polega
manipulacja i wykroczenie przeciw etyce zawodu. Wobec tego i im przyda si wskazanie czstych
dziennikarskich grzechw.
Sprbujmy zatem dokona ich przegldu.
1. Przemilczanie informacji niewygodnych
(Blokowanie i opnianie informacji)
Jest to bodaj najczstszy i zarazem najatwiejszy rodzaj manipulacji. W kocu - o ile mona kogo
przyapa na kamstwie, o tyle duo trudniej jest mu udowodni, i przemilcza prawd, e nie
poinformowa o faktach niewygodnych dla danej grupy interesw, wadzy, waciciela rodka
przekazu czy po prostu dla swego szefa.
W czasach PRL zatajano wszystkie informacje "niewygodne", niezalenie od ich rzeczywistego
znaczenia (cho jeden przykad: nawet w czasie kiedy dyktator Rumunii, Nicolae Ceauescu, by
ju w "krajach socjalizmu" le widziany - w Polsce obowizywa zapis cenzury, e nie wolno
informowa o przejawach korupcji w jego otoczeniu, bo mogoby si to niewaciwie kojarzy... z
korupcj w otoczeniu wczesnego przywdcy PZPR, Edwarda Gierka. Zreszt caa ksiga zapisw
cenzury, stale aktualizowana, bya waciwie spisem informacji do przemilczenia).
W krajach demokratycznych oficjalnej cenzury nie ma, ale istniej informacje niewygodne,
"niewaciwe" - ktre aktualne wadze bd poszczeglne grupy interesu chciayby ukry. Wobec
istnienia licznych mediw i ich rnych opcji politycznych danej informacji "niewygodnej" nie da
si nigdy ukry do koca i w gruncie rzeczy kady, kto chciaby, moe j odnale. Mona sdzi,
i nie ma informacji znaczcej, ktra pozostawaaby nieujawniona (mwimy - powtarzam - o
krajach, w ktrych istnieje rzeczywista wolno sowa i pluralizm mediw, zatem nie takich, jak np.
Korea Pnocna).

Mogoby si wydawa, i w sytuacji, w ktrej nie daje si ukry istotnej informacji, przemilczanie
wiadomoci niewygodnych przez dan redakcj jest prnym wysikiem. Tak jednak nie jest,
poniewa niektre rodki przekazu s jedynym dostarczycielem informacji dla powanej wikszoci
odbiorcw. W Polsce naley do takich Telewizja Polska (TVP SA), zwana publiczn.
Podobnie z radiofoni publiczn, czy z niektrymi najbardziej czytanymi gazetami i tygodnikami,
ktre w najwikszym stopniu ksztatuj opini publiczn.
Jeli TVP zatai jak informacj, mona by pewnym, e bardzo wielu ludzi w Polsce nigdy o niej
nie usyszy. W radiu publicznym takie zatajenie zdarza si (mwimy o stanie na dzi) o wiele
rzadziej, wielonakadowe za pisma opiniotwrcze z natury rzeczy musz wybiera informacje
"wane z wanych" i jeli stosuj wiadome przemilczenia, to nie tyle wobec samych informacji, ile
raczej wobec pewnych tematw, pewnych problemw. Albo te owe "niewygodne" tematy
przedstawiaj w bardzo jednostronny sposb, pomniejszaj ich znaczenie i czyni rne zabiegi, by
chroni "swoje" grupy interesw i swoje pogldy.
Np. w czasie rzdw koalicji SLD-UP-PSL (pniej bez PSL) w Polsce mona z gry i z maym
prawdopodobiestwem omyki okreli, jakie informacje - albo i cae problemy, pewne tematy w
ogle - bd przemilczane w programach informacyjnych TVP, czyli telewizji, zwanej publiczn.
Ot na przykad te, ktre najbardziej jednoznacznie powiadczaj bdy aktualnie rzdzcych, ich
niepowodzenia czy niedotrzymywanie obietnic wyborczych. Takie wanie informacje (problemy,
tematy) byy eksponowane w tej samej telewizji w czasie rzdw poprzednich, utosamianych z
prawic i korzeniami solidarnociowymi. Wtedy eksponowano i powtarzano z odpowiednio
krytycznymi komentarzami kad informacj, mogc u odbiorcw wywoa wraenie
nieodpowiedzialnoci i nieudolnoci wadz. Dzi takich informacji, nie mwic ju o komentarzach,
starannie si unika, nader te rzadko (jeli w ogle) zestawia si obietnice wyborcze z obecnym
stanem rzeczy, co przed zmian rzdw czyniono z upodobaniem. Zwracam uwag, i nie oznacza
to, e poprzednia ekipa nie popenia powanych bdw i bya na przykad ideaem rzdw
demokratycznych - chodzi mi teraz wycznie o sposb informowania io cakowite dzi
"upartyjnienie" Telewizji Polskiej, ktra wedle ustawy, okrelajcej jej publiczn misj powinna
by wanie apolityczna, neutralna i zarazem rzetelnie informujca.
Charakterystycznym przykadem prby przemilczenia bardzo wanej informacji bya w 1999 r.
sprawa tzw. dziwnego zachowania si prezydenta RP w czasie jego udziau w uroczystociach
aobnych w Charkowie i Katyniu.
W 1999 r. mijaa szedziesita rocznica wymordowania na rozkaz wadz ZSRR kilkunastu tysicy
polskich oficerw, internowanych po zajciu w 1939 r. przez Armi Czerwon wielkich obszarw
wschodniej Polski. W miejscach zbiorowego mordu przedstawiciele Pastwa Polskiego oddali hod
ofiarom terroru - w czasie uroczystoci, ktr sfilmowano, prezydent RP czyni wraenie bdcego
pod wpywem alkoholu i to, powiedzmy, w powanym stopniu. Informacje o tym dotary do Polski
bardzo szybko, razem z kaset z filmem - oczywicie kanaami nieoficjalnymi. rda oficjalne
milczay, a film, ktry powielono, uzyskay prawie wszystkie wiksze media w Polsce, w tym
naturalnie TVP i wielkie telewizje prywatne. W czasie, kiedy o dziwnej niedyspozycji prezydenta w
Rosji powszechnie ju w Polsce wiedziano - media milczay. Dopiero wyamanie si prywatnej
stacji TVN - ktra pokazaa film (te nie od razu) spowodowao, e i inne media musiay o tym
wspomnie, niektre czyniy to nader wykrtnie. Nie udao si przemilcze kompromitujcej
sytuacji, za Kancelaria Prezydenta musiaa zareagowa, owiadczajc, e
"Rozpowszechnianeprzez niektre media opinie o tzw. dziwnej niedyspozycji prezydenta s
insynuacjami"*. Takie dementi musiao oczywicie utrwali opini, e co byo naprawd nie w
porzdku z gow pastwa, tym bardziej, e film raczej nie pozostawia wtpliwoci.
Roztrzsajc t spraw, o ktrej moe powinno si istotnie szybko zapomnie, nie chc wcale
przesdza meritum, ktre do dzi nie zostao ostatecznie wyjanione. Osobicie sdz, e
prezydent Aleksander Kwa-niewski jest czowiekiem na tyle zrcznym, dobrze wychowanym i
inteligentnym, i nie mgbym si po nim spodziewa "wykrcenia numeru" tak idiotycznego,

niszczcego godno gowy pastwa i jego przyszy wizerunek w historii III RP. Moja osobista
opinia nie jest naturalnie wana, podaj j gwoli uzupenienia obrazu. Za pytanie o przyczyn
istotnie dziwnego zachowania si prezydenta - czy by pod wpywem alkoholu czy by chory, jak
twierdzia oficjalnie jego kancelaria - nigdy zapewne nie uzyska odpowiedzi.
W tym przypadku - jak i w kadym, ktry tu przytaczam - nie chodzi o wskazanie materialnej
prawdy, ktrej ustalanie nie jest moj rol. Chodzi mi o przedstawienie charakterystycznego
zachowania si mediw, ktre wol zrezygnowa z wanej wiadomoci politycznej i niewtpliwej
sensacji dla.... wanie, dla czego?
* Owiadczenie ukazao si we wszystkich waniejszych gazetach i byo cytowane w dziennikach
telewizyjnych.
Powodw moe by kilka. Po pierwsze pewni szefowie mediw i pewni dziennikarze nie wyzbyli
si jeszcze do koca zudzenia, e informacja zatajona oznacza, i nic si nie zdarzyo i e
ktokolwiek w to wierzy.
Po drugie - niektre media, sprzyjajce lewicowemu prezydentowi, zdaway sobie spraw, jak
bardzo fakt upicia si w czasie takich zwaszcza uroczystoci moe mu zaszkodzi i nie wiedziay,
jak poda t "piguk" w sposb najbardziej dla prezydenta korzystny.
Po trzecie wreszcie, niektre redakcje nie mogy uwierzy, i takie zachowanie w wykonaniu gowy
pastwa jest moliwe i podejrzeway w caej tej historii jak prowokacj przeciwnikw
prezydenta.
By moe czwartym powodem mg by po prostu strach przed zemst gronej grupy politycznej a z rnych dowiadcze mediw wynikao, e jest to bardzo moliwe.
Tak czy inaczej, nawet krtkie milczenie mediw na temat znany ju wielu ludziom z innych
przekazw (take plotek, czemu trudno si dziwi) wywoa skutek odwrotny od zamierzonego:
utrwali opini, e "co w tym jest", skoro chc to ukry i zamaza.
Ostrono mediw wobec moliwoci dania faszywego wiadectwa jest zawsze chwalebna, cho
oczywicie miar tej ostronoci u nas jest na og wsplnota bd sprzeczno interesw
politycznych (czasem innych, np. ekonomicznych) z postaciami, ktrych informacje dotycz. Chce
si te postacie chroni, lub przeciwnie - pokaza w ujemnym wietle.
Brak odwagi i ch zatajenia wanych informacji z powodw wanie politycznych jest niestety
hab i pozostanie plam w historii polskich mediw po roku 1989. Ich honor zosta wtedy
uratowany przez odwag zespou "FAK-TOW" (i jego kierownika zwaszcza), dziennika prywatnej
TVN. Ju ktry raz z kolei mamy naoczny dowd znaczenia politycznego pluralizmu mediw w
demokracji i argument przeciw nadmiernej monopolizacji mediw.
leszcze kilka przykadw zatajania informacji niewygodnych - tym razem z kraju, gdzie media byy
zawsze symbolem wyszukiwania i upu-liczniania informacji najbardziej ukrywanych przez
zainteresowanych w tym ukrywaniu.
Ot w USA nastpuje dzi powolna, ale staa koncentracja mediw i w ole przemysu
rozrywkowego. Wie si to niestety z prb wymuszania Ulegoci dziennikarzy wobec
koncernw medialnych i podwyszania progu autocenzury dziennikarskiej. Dziennikarze-bojc si
utraty moliwoci awansu i nawet w ogle pracy - coraz czciej skonni s zataja informacje,
niewygodne dla ich szefw. Dawniej byo to wyjatkow rzadkoci
118
Np. w programie "Today" wielkiej sieci telewizyjnej NBC na temat wadliwie dziaajcych zaworw
w amerykaskich elektrowniach atomowych dziennikarze ledczy, twrcy programu, ani sowem
nie wspomnieli, i zawory takie, bardzo niebezpieczne, stosowa w swoich elektrowniach koncern
General Electric. Ten wanie koncern jest od paru lat wacicielem m.in. telewizji NBC.
W 1998 r. szefowie innej sieci -ABC, nie dopucili do emisji programu synnego reportera Briana
Rossa. Program przedstawia amanie prawa pracy i liczne przypadki pedofilii (oczywicie doskonale udokumentowane) w parkach rozrywki, znanych jako Disneylandy. Wacicielem tych

parkw jest koncern Walt Disney Company, rwnie waciciel ABC...


Mona dowie, i w USA recenzenci filmowi i ksikowi s zazwyczaj bardzo wyrozumiali dla
filmw i ksiek, wyprodukowanych w firmach tej samej korporacji, ktra jest wacicielem danego
pisma, radia czy telewizji i wanie zatrudnia wyrozumiaego krytyka. O ile w USA takie rzeczy
wci zreszt jeszcze potpiane przez rodowisko dziennikarskie - dotycz gwnie spraw
finansowych (film i ksika le ocenione sprzedaj si gorzej, to oczywiste), o tyle w Polsce
podobna askawo recenzentw (a i cae systemy nagradzania i promocji) zwizana jest przede
wszystkim z polityczn proweniencj ocenianego autora i jego ewentualn sympati dla danej opcji.
Autorzy "niewaciwi" z tego punktu widzenia bywaj na og przemilczani, bd oceniani
niesprawiedliwie, za rodowisko pomija takie praktyki milczeniem.
Sam fakt istnienia informacji wanych a przemilczanych, tematw tabu bd problemw uznanych
za niegodne rozwaania ze wzgldw pozamerytorycznych nie jest niczym nowym i zdarza si
wszdzie. Wynika to po prostu z istniejcego zawsze w mniejszym lub wikszym stopniu konfliktu
interesw - pomidzy wacicielem, szefem - a powinnoci dziennikarza. Rzecz w tym, by fakty, o
ktrych mowa wyej, zdarzay si moliwie rzadko, byy zawsze ujawniane przez samych
dziennikarzy (choby z konkurencji) i potpiane przez rodowiska dziennikarskie. Konflikt
dziennikarza z wacicielem danego medium, zwaszcza konflikt powstay na tle naruszenia zasad
etycznych przez waciciela - zwykle w USA koczy si spoecznym potpieniem tego waciciela.
Tego za korporacje boj si najbardziej i dziennikarz w takim konflikcie, wsparty przez swoje
rodowiska i przez opini spoeczn zwykle wygrywa.
W Polsce i w krajach o podobnym przebiegu najnowszej historii, opinia publiczna jest o wiele
sabsza, solidarno dziennikarzy w sprawach etyki ich zawodu za maa, a sia ludzi bogatych, grup
interesu, wacicieli mediw - o wiele mniej zalena od ich oceny etycznej przez spoeczestwo i jego prawdziwe elity.
W wypadku ingerencji w tekst dziennikarza, prb zatajania informacji -jedyn broni jest
upublicznienie sprawy. Posugujcy si tak broni moe jednak straci prac lub zosta
przesunity do gorszej. W Polsce zatem problemem staje si dzi (znowu!) zbytnia dyspozycyjno
niektrych dziennikarzy, gotowych do przemilczania informacji niewygodnych.
2. Naganianie informacji niesprawdzonych.
Niejako odwrotno manipulacji poprzedniej, rwnie czsta i grona, w polskich warunkach
nadmiernego cigle utajniania przez wadze rnych informacji lub braku wyranych wyjanie
pewnych zdarze - staje si manipulacj bodaj najczstsz.
Podawanie informacji niesprawdzonej bez stanowczego dodatku - e jest wanie niesprawdzona do
koca, a wic niepewna i moe okaza si faszyw - stanowi klasyczny model manipulacji
politycznej. Zwykle tego typu informacje dotycz wydarze prawdopodobnych w okrelonych
okolicznociach, takich ktre mogy mie miejsce (inaczej, ni w propagandzie uprawianej dawniej,
w PRL, gdzie posugiwano si po prostu dowolnym kamstwem, nie zwracajc uwagi na jego
prawdopodobiestwo).
Prawdopodobiestwo czyni informacj wiarygodn, za oglny chaos informacyjny nie pozwala
odrni informacji faszywych od prawdziwych.
Przyczyn takiej manipulacji jest zwykle interes polityczny (wwczas jest to nierzetelno
wiadoma), czsto jednak wywodzi si to z braku kompetencji, niechlujstwa i niestarannoci
wzbieraniu i potwierdzeniu informacji. atwiej bowiem doda, e "dowiedzielimy si
nieoficjalnie", albo "mwi si powszechnie, i..." itp., ni prbowa sprawdzi rdo. Czasem te
polityk lub grupa sterujca danym rodkiem przekazu stosuje znany zabieg, zwany "przeciekiem",
czyli puszczeniem w obieg informacji uprzedzajcej dane wydarzenie po to, by sprawdzi
wczeniej, jaka bdzie reakcja mediw i opinii. Czasem "przeciekiem" jest informacja od pocztku
do koca faszywa, majca na celu "podpuszczenie" dziennikarzy, czyli ich oszukanie - rwnie dla
osignicia celw politycznych.
Nagonienie informacji niesprawdzonych w celach politycznych jest w Polsce tak czste (w latach
90-ych i obecnie), i powinno si wyda "bia ksig", demaskujc tego rodzaju praktyki. Tym

bardziej, e nakazany przez odpowiednie prawa obowizek sprostowa jest zwykle bardzo zrcznie
sprowadzany do niezauwaalnej przez nikogo formalnoci. Np. wielka
gazeta w rzucajcym si w oczy tekcie lub w krzyczcym tytule stwierdza jaki fakt nie istniejcy,
potem po duszym czasie, ma czcionk i gdzie na dalszych stronach ukazuje si sprostowanie,
sformuowane zreszt odpowiednio mtnie i niejednoznacznie. Informacja niesprawdzona "zrobia
ju swoje" i zasiaa wtpliwoci u odbiorcw, a o to przecie chodzio. Jak to si potocznie mwi,
"nie wane, komu ukradli rower, a kto go ukrad" -wane, i "umoczeni" s wszyscy wystpujcy w
sprawie roweru.
Przykady tego rodzaju praktyk zajyby zbyt duo miejsca, ogranicz si wic tylko do jednego,
aktualnego w czasie, gdy pisaem t ksik. Oto w lipcu 2002 r. niespodziewanie poda si do
dymisji polski wicepremier i minister finansw, prof. Marek Belka. Motywowa sw decyzj
"wzgldami osobistymi" (m.in. zmczeniem), cho od dawna byo tzw. tajemnic poliszynela, e
jego usilne starania utrzymania dyscypliny w finansach i w budecie byy niezgodne z polityk
obecnego rzdu i samego premiera, Leszka Millera. Wymuszenie dymisji ministra finansw
dlatego, e usiowa nie dopuci do inflacji i chaosu gospodarczego nie jest informacj, ktr
podaje si spoeczestwu. |ednoczenie wadze zdaj sobie spraw, e nikt nie wierzy powodom,
podawanym oficjalnie. Trzeba wic "puci przeciek", formuujcy inne powody.
I zatem "Trybuna", organ rzdzcej lewicy (oficjalnie nie jest organem Sojuszu Lewicy
Demokratycznej - co w zamiarze rzdzcych ma zwikszy jego wiarygodno) donosi*, i
prawdziw przyczyn dobrowolnej dymisji prof. Belki jest fakt, e zgodnie z obowizujc w
Polsce ustaw lustracyjn**, rzecznik interesu publicznego, obowizany do realizowania tej
ustawy, sdzia Bogusaw Nizieski, zamierza podda lustracji wanie wicepremiera Belk. Wedle
tej samej ustawy, urzdnik, rezygnujcy ze stanowiska (objtego lustracj), lustracji nie podlega.
W ten sposb autor "Trybuny", Marek Baraski sugerowa wprost, i po pierwsze, prof. Belka
wsppracowa z osawion sub bezpieczestwa PRL, no bo skoro rzecznik "lustracyjny"
wystpi z wnioskiem, bd zamierza wystpi o lustracj..., i po drugie, e prof. Belka tchrzliwie
* "Trybuna" z dn. 5 VII 2002 r., w artykule "Dentelmen i kundle" Marka Baraskie-go (ktry sam
by kiedy oficerem SB).
Lustracja oznacza sprawdzenie, czy osoba obejmujca wane i objte lustracj stanowisko w
pastwie nie skamaa w wymaganym owiadczeniu, i nie wsppracowaa z policj polityczn w
PRL, bd z innymi tego rodzaju subami systemu "demokracji ludowej". W ustawie lustracyjnej
nie chodzi wic o zabronienie byym agentom obejmowania wanym funkcji publicznych, ale o
sprawdzenie czy nie skamali twierdzc, i agentami nie byli.
uciek przed kompromitacj, bo po rezygnacji z posady nie podlega ju sprawdzeniu. Jeden strza i
dwa zajce ubite: powd dymisji prof. Belki prawdopodobny (ludzie na og nie przyznaj si
przecie do tego, e byli agentami - donosicielami i nie chc, by to wyszo na jaw, za
spoeczestwo przyzwyczaio si ju, e bycie agentem kiedy nie przeszkadza wcale w
obejmowaniu posad na najwyszych szczeblach dzi), odsunite podejrzenia, i rzd L. Millera nie
chcia mie w swoim gronie osoby bardziej dbajcej o interes pastwa ni o interes rzdzcych* i
wreszcie skompromitowanie samego Belki, ktry zaczyna zyskiwa zaufanie k gospodarczych w
Polsce i zagranic - zaczyna mie autorytet rzeczywisty, nie pozorny. Przy okazji utaro si nosa
prezydentowi, ktry zawsze i do koca popiera prof. Belk.
Na drugi dzie po penym insynuacji artykule "Trybuny" rzecznik interesu publicznego Bogusaw
Nizieski wyda specjalne owiadczenie, e nie prowadzi wobec prof. Belki adnych czynnoci
lustracyjnych. Zadanie zostao jednak wypenione: M. Baraski, dowiadczony w tego rodzaju
insynuacjach, zasia u wielu osb wtpliwoci. 1 znw bardzo dla polskich rodowisk
dziennikarskich charakterystyczna reakcja: jeden z publicystw "Gazety Wyborczej", a wic
przedstawiciel grupy od pocztku i usilnie zwalczajcej lustracj w kadej formie - ju PO
owiadczeniu rzecznika Nizieskiego napisa w komentarzu:

"Jeeli to, co pisze Trybuna jest prawd, mona si tylko zapa


za gow w zdumieniu nad absurdem: Oto o przyszoci naszej
gospodarki rozstrzyga, by moe, ustawa lustracyjna! To kolejny
przykad, ile ju ta ustawa narobia zego"**.
Jest to przykad wykorzystania do oczywistej insynuacji innego organu prasowego do
wzmocnienia stanowiska wasnego organu. Nie wiem dzi, czy M. Baraski wykorzysta w
"Trybunie" "przeciek" ze strony k rzdowych, wypuszczony dla celw politycznych, czy te sam
wymyli ..fakt prasowy" dla tych samych celw. W kadym razie przytoczona infor* jake charakterystyczne: fakt, i wedle "Trybuny" prof. Belka by agentem, nawet z
ubezpieczajcym swkiem "moliwe", nie przeszkadza ani premierowi, ani reszcie rzdu, co
wanie z tego tekstu take wynika.
** "Gazeta Wyborcza" z 2002 r. Komentarz do tekstu pt. " Trybuna ujawnia - Dlaczego odszed
minister Belka?"
Czytelnikom proponuj wiczenie: co jest w tym tekcie perswazj ukryt. (M.in. sugestia, i sdzia
Nizieski kamie...).
macja niesprawdzona wesza w obieg powszechny, a wiadomo, i wszelkie dementi nic nie
pomagaj, dajc raczej do mylenia, e "co jest na rzeczy skoro dementuj". Mechanizm ten jest
niestety bardzo rozpowszechniony - co wanie wykorzystuj puszczajcy informacje
niesprawdzone.
Przypadek tekstu Baraskiego w sprawie prof. Belki dobrze ilustruje,
0 co chodzi w opisywanej manipulacji, cho mona taki przykad zaliczy do szczeglnego rodzaju
niesprawdzonej informacji - mianowicie do wiadomych insynuacji.
3. wiadome insynuacje
Chodzi o negatywne ocenianie przeciwnikw politycznych, osb czy instytucji z jakich powodw
niewygodnych, bd takich, ktrzy narazili si danej grupie interesw, danej redakcji czy nawet
danemu dziennikarzowi.
Insynuacje oczerniajce (oparte wanie na informacjach niesprawdzonych bd wrcz kamliwych
- bo oczywicie prawda nie jest insynuacj) s metod bardzo star i bardzo skuteczn. Np. w PRL,
zwaszcza przed, w czasie i po stanie wojennym bya to gwna metoda walki z opozycj (czy
choby tylko z niesfornymi intelektualistami czy artystami, ktrzy narazili si reymowi).
Dyspozycyjni wobec wadzy (partii) dziennikarze posugiwali si po prostu jawnym kamstwem i
opluwaniem przeciwnikw, ktrzy wtedy nie mogli si broni ani prostowa kamstw - do perfekcji
za doprowadzi t metod wczesny rzecznik prasowy rzdu, Jerzy Urban. Historia mediw
1 dziennikarzy w systemie "demokracji ludowej" czy w ogle w reymach autorytarnych byego
bloku sowieckiego pozostaje jeszcze do napisania.
Teraz chodzi tylko o stwierdzenie, e insynuacja jako or walki politycznej nie znika w systemie
demokratycznym, cho dzi insynuatorzy i opluwacze musz by duo ostroniejsi, ich kamstwa
powinny by prawdopodobne i musz by oni przygotowani na ewentualn obron przed sdem (e
np. dziaali w interesie spoecznym, albo rzetelnie zbadali rda swych informacji czy mieli
powody, by uwierzy informatorom, itd.).
Jak na razie sdy w Polsce bywaj wobec insynuacji, naruszajcej czyj wizerunek publiczny, do
wyrozumiae. Skada si na to kilka powodw. Po pierwsze wic prawo nie okrela zbyt precyzyjnie
przypadkw naruszenia czyjej godnoci przez teksty dziennikarskie. Po drugie - dziennikarstwo
dociekliwe (ledcze) ma obowizek zdobywania informacji o czyich niegodnych poczynaniach
bd nieprawociach, zwaszcza jeli chodzi o osoby penice funkcje publiczne lub majce z
rnych powodw wpywy i moliwoci wiksze, ni inni. Wobec tego naley bra pod uwag
powinno dziennikarsk docierania do spraw, ktre kto chce utrzyma w tajemnicy. Po trzecie
wreszcie, w wikszoci krajw (zwaszcza w USA) stosuje si "ulgow taryf" wobec dziennikarzy,

oczerniajcych politykw (tym ostrzej za karze si tych, ktrzy naruszaj wizerunek - godno osoby prywatnej).
Jest oczywiste, e nie chodzi zatem o prby ujawniania zych rzeczy w ogle, ale wanie o i n sy n
u a c j e (od ac. insinuare - "wkra si w czyje zaufanie"; insynuacja oznacza umylne budzenie
podejrze, sugerowanie kamliwe czego zego, w intencji ponienia kogo, zniszczenia jego
wizerunku, w mediach najczciej dla celw politycznych).
Informacje niesprawdzone, kamstwa, powtarzanie plotek itp. s istotnym narzdziem walki
politycznej. Tworzy si cae reportae (sfingowane), pseudodokumentalne filmy i powtarza czyje
sugestie albo kamstwa (jako informacje), by szkalowa przeciwnikw.
Znw tylko jeden przykad. Kiedy jeden z polskich prawicowych politykw, Lech Kaczyski,
zacz odnosi sukcesy i zdobywa szans wyborcze, TVP wyprodukowaa film
pseudodokumentalny ("Dramat w trzech aktach"), posugujcy si oszczerstwem, pochodzcym ze
rde wedle wszelkich regu niewiarygodnych, niesprawdzonych (nieskonfrontowanych) z innymi
rdami i zarzucajcym Lechowi Kaczyskiemu i jego bratu Jarosawowi* bardzo powane
przestpstwa. Manipulacja bya tak oczywista, e Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich przyznao
twrcom filmu, Witoldowi Krasuckiemu i Grzegorzowi Nawrockiemu tytu "Hieny roku" (za rok
2001), przyznawany dziennikarzom najdrastyczniej amicym normy etyczne swego zawodu. W
uzasadnieniu nagrody czytamy: "[autorzy] nie zachowali bezstronnoci w relacjach i dokadnoci w
informacjach, nie przedstawili dokumentw, mogcych potwierdzi finansowanie politykw ze
rde FOZZ, ponadto manipulowali materiaami filmowymi" - itd.**
Oszczerstwu - czy w ogle dawaniu faszywego wiadectwa (w mediach) powicono szczeglnie
duo analiz, za przykadami mona zapeni grub ksik. Wrd przykadw mona znale
take te, ktre zostay zakoczone wyrokami sdowymi, bd ugod, czasami jednak bardzo trudno
jest ustali, czy dziennikarz, upubliczniajcy powany zarzut, kierowa si in* Bracia Kaczyscy wytoczyli TVP i twrcom filmu proces cywilny o zniesawienie -nie byo
jeszcze koca procesu, nie wiemy, jaki bdzie ostateczny wyrok. Jednak "sposb przyrzdzenia"
oszczerstwa nie pozostawia wtpliwoci co do intencji filmu.
** Miesicznik ZG SDP "Forum Dziennikarzy", nr 12 z 2001 r.; tzw. afera FOZZ (Fundusz Obsugi
Zaduenia Zagranicznego) bya w latach 90-ych jedn z najwikszych afer korupcyjnych w Polsce.
124.
tencj wypeniania swej misji kontroli wadzy (a tylko nie mg dotrze do dowodw
przesdzajcych, bd niestarannie ich poszukiwa), kiedy za chcia wiadomie poprzez
oszczerstwo zohydzi kogo. Dlatego sdy zwykle nie rozpatruj meritum sprawy, zajmuj si tylko
osdzeniem, czy dziennikarz dotrzyma warunku starannoci w poszukiwaniu informacji.
Oszczerstwo i "dawanie faszywego wiadectwa" jest oczywistym i wielkim naruszeniem etyki
dziennikarskiej (i naturalnie zasad moralnych w ogle). Natomiast wspomniane wczeniej
wykorzystywanie "przecieku" z wanych instytucji naley ocenia wedle okolicznoci i efektu. Sam
"przeciek" moe by podstaw informacji, tekstu czy programu, dziennikarz ma prawo korzysta z
takich rde, a nawet nie trzeba mu z tego powodu czyni zarzutw (bez "przeciekw" nie
ujawniono by wielu powanych afer, cznie ze synn "Watergate", po ktrej ustpi prezydent
USA Richard Nixon). W wypadku korzystania z "przecieku" dziennikarz musi by naprawd
przekonany, e nikt go nie "podpuszcza" i powinien zna i sprawdza swoje rdo przecieku.
Bliskie insynuacji, ale o wiele sabsze s po prostu:
4. Inwektywy i okrelenia-utrwalacze
Dziennikarze czsto posuguj si barwnymi okreleniami, wiedzc, i zapadaj one atwo w
pami i rwnie atwo przyczepiaj si na duej do danej osoby, instytucji czy sprawy, niezalenie
od tego, czy s wyranie niesprawiedliwe i niesuszne, czy te mog zosta uznane za
dopuszczalne. Inwektywy dziaaj na emocje, podobnie jak pewne sceny, drastyczno-ci itp. rzetelni dziennikarze powinni unika dziaania na emocje lub przynajmniej takie efekty redukowa.
Z drugiej strony odbiorcy czsto lubi wanie inwektywy i drastycznoci, a dziennikarzy o ostrym
jzyku uznaj za odwanych i wiarygodnych (trudno w odrnieniu odwagi od braku kultury czy

po prostu chamstwa jest chyba znamieniem czasu...).


Znw istnieje rozrnienie pomidzy inwektyw uyt wobec osoby prywatnej a uyt wobec
osoby publicznej. T ostatni atwiej obraa bez konsekwencji - w 1997 r. Europejski Trybuna
Praw Czowieka w Strasburgu orzek na przykad, i w debacie publicznej mona polityka nazwa
idiot.
Wyzwiska, inwektywy, maj dug tradycj. Sporzdzony we Francji w latach 70-ych "Sownik
wyzwisk politycznych" liczy ponad 70 stron duego formatu, a zebra tylko autentyczne
inwektywy, uyte kiedykolwiek we Francji. Dla przykadu: znany pisarz i publicysta Leon Daudet
nazywa publicznie prezydenta Francji Poincare'go "tchrzliwym karem", za premiera Aristide'a Brianda
"sutenerem", "rajfurem" i "recydywist"...
Zwracam uwag, e wwczas atakowani politycy rzadko wytaczali procesy o obraz, a z kolei dzi
tak drastyczne okrelenia byyby raczej niemoliwe, stosuje si metody subtelniejsze.
)est w ogle pytaniem, czy inwektywy i obelgi mona uzna za manipulacje, czy raczej naley je
rozpatrywa w ramach kultury dyskusji, kultury osobistej. Prawdziw manipulacj s pewne
okrelenia, na pozr - dla nie-znajcych danej sprawy, a takich bywa wikszo - obojtne.
Na przykad stale uywane w pewnych krgach na Zachodzie okrelenie hitlerowskich obozw
zagady jako "polskie obozy zagady". Albo: "Papie pochodzcy z kraju, ktry wymyli
Auschwitz [Owicim]..." (z podpisu pod zdjciem Jana Pawa II w belgijskim tygodniku "Le Soir
lllustre"). Takie (i podobne) sformuowania, proste i atwe do zapamitania, trafiaj do powanych
pism, ksiek, a nawet podrcznikw (!) i dowiedziono, e ksztatuj wiadomo historyczn wielu
ludzi, ktrzy s pewni, i to Polacy wymylili i stworzyli obozy zagady po to, by wymordowa
swych wspobywateli ydw. Tak oczywiste kamstwo przypomina inne historyczne kamstwo: e
w ogle nie byo Holocaustu, czyli dokonanej przez hitlerowcw zagady ydw europejskich, a
komory gazowe w hitlerowskich obozach zagady (istotnie wiele tych obozw Niemcy utworzyli na
ziemiach polskich) suyy nie mordowaniu, a ... odwszaniu odziey.
Oba te kamstwa s rwnoznaczne w swej ohydzie, rzecz w tym, e tylko to drugie jest oficjalnie
cigane z mocy prawa i ostro tpione w rodowiskach naukowych i politycznych. To pierwsze
kamstwo jest przedmiotem bardzo nieskutecznych protestw rodowisk polonijnych w USA i w
niektrych tylko mediach w Polsce... Asymetria w ocenie (to samo dotyczy zreszt faszyzmu i jego
pozostaoci i komunizmu jako ideologii) jest wanie czyst manipulacj medialn i nie tylko
medialn.
Z kolei trudne rozliczenie si Polakw z wystpujcego w Polsce niewtpliwie antysemityzmu
(cho nie wikszego, ni we Francji czy np. w Rosji) i prby zadouczynienia za zbrodnie polskie zbrodnie - wobec ydw-wspobywateli (takiej jak np. udzia w zbrodni w czasie okupacji
niemieckiej w miasteczku Jedwabne)* - bywaj podwaane i omieszane
Instytut Pamici Narodowej, zajmujcy si od chwili swego powstania ustaleniem stanu
faktycznego m.in. i w sprawie zbrodni w Jedwabnem orzek w lipcu 2002 r., e udziat sprawczy w
tej zbrodni Polakw byt niewtpliwy (przy nieustalonych do koca rozmiarach inspiracji
hitlerowcw i rwnie nie ustalonym zachowaniem si wikszoci mieszkacw ledwabnego - czy
wspierali oni mordercw, czy zachowywali si biernie itd.).
przez niektrych publicystw. S u nas media lubice okrela same siebie jako "narodowe",
"prawdziwie polskie" czy katolickie, ktre usilnie dziaaj przeciw narodowemu rozliczeniu z
prawdziwych polskich wad i nawet rozbudzaj antysemityzm. Poziom ich polemik i zarzutw daje
tylko atwe argumenty przeciwnikom "z drugiego skrzyda asymetrii" i nie przyczynia si do
przekonania wiatlejszej czci spoeczestwa o istnieniu w ogle asymetrii ocen i rzeczywistych
kamstw historycznych.
Dygresja ta wydaa mi si potrzebna, cho - jak ju wspominaem - nie zajmuj si w tej ksice
tego typu mediami.

Chciabym wic jeszcze przypomnie na koniec bardzo znamienny przykad, drastyczny ale majcy
szersz wymow. Oto zastpca naczelnego w tygodniku "NIE" (naczelnym jest wspomniany tu par
razy Jerzy Urban), Piotr Gadzinowski (take pose z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej) tak
okrela spalenie ywcem kilkuset ydw w Jedwabnem (w stodole, w ktrej ich zamknito):
"faszerowanie ydami stodoy na gorco". Taki jzyk wiadczy nie tylko o stosunku do wyjtkowo
ohydnej zbrodni ludobjstwa, ale o kompletnym braku wraliwoci i sprzeniewierzeniu si
podstawowym normom etyki dziennikarskiej (i chyba w ogle ludzkiej). rodowisko polskich
dziennikarzy powinno co takiego stanowczo i solidarnie potpi. Czyni to tylko nieliczni, za
szczeglnie zasuona w zwalczaniu wszelkich przejaww antysemityzmu "Gazeta Wyborcza"
zamieszcza ... wywiad z P. Gadzinowskim na tematy polityczne*. Oceniam to jako przejaw
oglnego ju upadku etyki dziennikarskiej i zreszt klasyczny przykad wspomnianej asymetrii w
ocenach (bo za takie sowa, jakich uy Gadzinowski kogo z obozu prawicy wykluczono by - i
susznie - z grona osb godnych miana dziennikarza).
Rozumiemy, e problem kamstw historycznych i antysemityzm w Polsce ma bez porwnania
gbsze i szersze znaczenie. Przywoujc tu pewne przykady w punkcie powiconym
insynuacjom, inwektywom i specyficznemu jzykowi agresji i ponianiu, chc jedynie wskaza,
jaki ma to wpyw na wiadomo spoeczn. Chodzi o to, i same konstrukcje jzykowe
* "Gazeta Wyborcza" z 8 VII 2002 r. Dziennikarz "Gazety" rozmawia z "publicyst" z "NIE" jakby
nic si nie stao. Zapewne z takimi sowami, jakimi posuy si P. Gadzinowski w okreleniu
ludobjstwa, polemizowa nie naley w ogle, ale te nie wolno przechodzi nad tym do porzdku
dziennego i rozmawia z kim takim, jak z godnym wysuchania politykiem. Wida wyranie z
licznego przywoywania w "Gazecie" opinii P. Gadzinowskiego, e jego wypowied (kto inny
byby ostro napitnowany za brutalny antysemityzm) zostaa wyjtkowo atwo wybaczona.

i uywane okrelenia-utrwalacze mog istotnie narusza godno ludzk i zarazem manipulowa


wyobraeniami ludzi o pewnych wyjtkowo wanych problemach.
jest te oczywiste, i funkcje "utrwalaczy" pewnych negatywnych i gronych stereotypw rwnie
dobrze jak sowa mog peni obrazy- i manipu-latorzy telewizyjni czsto to wykorzystuj.
|ak powiada publicysta amerykaski Daniel Goleman*:
" Obrazy i dwiki, jakie docieraj do naszej wiadomoci, nie s neutralnym postrzeganiem, ktre
oceniamy dopiero potem. Docieraj one do wiadomoci ju z ocenami wartociujcymi,
przyczepionymi do nich przez przetwarzajce je mechanizmy mzgu".
Pozostaje wci spraw dyskusyjn, czy wszystkie informacje, ktre docieraj do naszych
umysw, obcione s z gry ocen wartociujc (niektre dane na to wskazuj) - czy raczej
chodzi o informacje z dziedzin, ktre nas szczeglnie obchodz, bd s to informacje "wartociujco" konstruowane przez nadawcw. Wikszo badajcych ten problem skania si do tej drugiej
opinii - informacje zostaj odpowiednio skonstruowane! Dziennikarzom i odbiorcom mediw
powinna wystarczy wiadomo faktu, ijzyk przekazu, jego struktura sowna bd wizualna
moe narzuca pewne osdy z g ry i utrwala pewne opinie.
Z powyszym wie si kolejny rodzaj manipulacji, mianowicie 5. Manipulacja tytuami i "lead'ami"
Wiadomo, i bardzo wielu ludzi zapamituje trwaej jedynie tytuy (tre artykuu wypada szybciej
z pamici, albo te tytu potrafi j skutecznie przesoni) i tzw. Jead'y", (pojcie z jzyka
angielskiego, uywane w argonie dziennikarskim na okrelenie krtkiego wprowadzenia, wstpu
do artykuu czy informacji, drukowanego najczciej wyrnion czcionk).
Rwnie atwiej ni kolejne przekazy zapamituje si zapowiedzi w telewizyjnych dziennikach
informacyjnych, pierwsze informacje wstpne, obrazy (ni sowa) itd.
Mona zatem w tytule, "lidzie" czy w zapowiedzi zawrze treci mylce bd wrcz faszywe po to,
by utrwali tak a nie inn ocen w wiadomoci odbiorcw. Mona obrazem "zasoni" informacj
sown, bd wypaczy jej tre czy przesanie.

* "The New York Times" z 10 VII 2001 r.


Par przykadw. Po wygraniu wyborw przez Billa Clintona odwiedzi prezydenta USA wczesny
premier Izraela, Icchak Rabin. Po powrocie Rabin udzieli wywiadu jednej z najwikszych gazet
izraelskich, ktra daa tekstowi tytu: "Clinton bdzie kontynuowa polityk Busha wobec Izraela".
Dopiero z tekstu mona si byo dowiedzie, e nie powiedzia tego wcale Clinton, tylko taka bya
opinia Rabina i e zostaa w dodatku wyraona jako yczenie a nie jako stwierdzenie faktu.
Akurat ten tytu i tekst stay si przedmiotem bada w samym Izraelu, socjologowie za stwierdzili,
e 80 % czytelnikw w Izraelu uznao, i tytu wyraa stwierdzenie oczywistego faktu i wicej
obietnicy (mimo i wyranie zaprzecza temu sam tekst artykuu). Tak te wikszo zapamitaa
tre informacji.
Uwaany za najbardziej bezstronny z wielkich dziennikw w Polsce -"Rzeczpospolita" - te miewa
wpadki (cho duo rzadziej, ni inni). Oto czytamy nadtytu: ">Samoobrona< przeciw eksmisjom
na bruk", potem tytu: "Lepper przegoni komornika", wreszcie lead: "Andrzej Lepper i Piotr
Ikonowicz nie pozwolili warszawskiemu komornikowi eksmitowa kobiety z
dzieckiem"*.
W nadtytule, tytule i w lidzie mamy waciwie pen informacj, po ktrej nabieramy szacunku do
partii "Samoobrona", jej przywdcy Andrzeja Lep-pera i przewodniczcego kadubowej partyjki
PPS - Piotra Ikonowicza. A w ogle jestemy poruszeni niesprawiedliwoci prawa i bezdusznoci
urzdw (wyrzucanie "na bruk" kobiety z dzieckiem!) i zaczynamy podejrzewa, e zarzuty
przeciw "Samoobronie" i jej przywdcy s niesuszne i s zemst za to, i ta partia konsekwentnie i
czynami broni sabych. Podobnie z PPS i Ikonowiczem, ktry chce reprezentowa "prawdziw
lewic".
Dopiero po przeczytaniu tekstu krtkiego artykuu dowiadujemy si, i kobieta, istotnie zreszt
sama wychowujca 9-letni crk, zajmuje nieprawnie mieszkanie, bdce wasnoci Polskich
Kolei Pastwowych i e otrzymaa mieszkanie zastpcze, za komornik wykonywa nakaz prawa,
nie wyrzu* "Rzeczpospolita" z 16 X 2001 r. Tym, ktrzy mog nie wiedzie, przypominam, i "Samoobrona"
uwaana jest przez elity polityczne za parti radykalnego populizmu i demagogii oraz za "parti
wodzowsk". "Samoobrona" znana jest wanie z pogardy dla prawa i nieodpowiedzialnoci, za jej
"wdz" Andrzej Lepper wiele razy ama prawo i parlamentarne obyczaje oraz rzuca faszywe
oskarenia.
Przy okazji dodam, i wedle take mojej prywatnej opinii "Rzeczpospolita" wrd
wielkonakadowych pism centralnych zasuguje na najwysz ocen za unikanie wiadomych
manipulacji, jest dla mnie bardzo wiarygodna (nie wypywa to z sympatii politycznych!).
cajc nikogo "na bruk", a tylko chcc zmusi kobiet do przeprowadzki. Moemy by w ogle
przeciwni zmuszaniu ludzi do zmiany mieszka (wikszo takich spraw w Polsce dotyczy zreszt
osb nie paccych czynszu i dewastujcych w sposb drastyczny swe mieszkania, bd
zachowaniem naruszajcych zasady wspycia spoecznego i zagraajcych wsplokato-rom),
przeciwni egzekwowaniu w ten sposb prawa - ale akurat ten przypadek absolutnie nie nadawa si
do obrony takich przekona, natomiast speni rol politycznej propagandy, ktrej dziennikarz nie
dostrzeg.
Oto jeszcze kilka tytuw (nie podaj ju rda, bo chodzi o pokazanie pewnej metody): "Ksia
pobili policjantw" -z tekstu dopiero wynika, e chodzio... o mecz piki nonej pomidzy druyn
ksiy i policjantw. Albo: "Ksia za kratkami" - wbrew temu, co zapowiada tytu tekst dotyczy...
pracy kapelanw wiziennych. Mamy tu, jak sdz, do czynienia z przypadkowymi wpadkami bez
zych zamiarw (a moe chodzio po prostu o zachcenie tytuem do przeczytania tekstu), jednak
najczciej metoda manipulacji tytuami stosowana jest w celach propagandowych.
6. Metoda "przykrycia"
Chodzi o podrzucenie w danym momencie informacji (albo caego tematu, problemu) tak ciekawej,
sensacyjnej bd szczeglnie obchodzcej ludzi, by odwrci ich uwag od innego tematu
(problemu) i wanie przykry co, co zdaniem manipulatorw lepiej usun ze sfery
zainteresowania. W argonie dziennikarzy amerykaskich metod "przykrycia" okrela si

wyraeniem "czerwony led" (red herring), bo czerwony led musi zwrci uwag. Czasem
"czerwonym ledziem" jest insynuacja, obniajca presti niewygodnych osb czy grup. Zwracajc
gwatownie uwag publicznoci, insynuacja taka "przykrywa" wielkie nawet zasugi tych osb czy
grup, nie pozwala sprawiedliwie ich zasug wyway. Wwczas jednak mamy do czynienia z
wczeniej opisanym rodzajem manipulacji.
Metod "czerwonego ledzia" stosuj i sami politycy - podrzucajc dziennikarzom tematy
frapujce, ale zastpcze, i ci dziennikarze, ktrzy wycigaj "czerwonego ledzia" w celu
odwrcenia uwagi od tematw niewygodnych.
Odrnienie "czerwonego ledzia" od zwykych typowych sensacji, zwaszcza telewizyjnych, nie
jest proste i wymaga do gbokiej znajomoci problematyki politycznej, gospodarczej i spoecznej
danego kraju. Jest to, jak wiadomo, przywilejem tylko niewielkiej czci spoeczestwa. Niektrzy
znawcy polskiego ycia politycznego podejrzewaj, i rozdmuchana u nas w latach 2001/2002
sprawa chuligaskich zachowa wspomnianego Andrzeja Leppera, przywdcy "Samoobrony" jest
swoistym "czerwonym ledziem", majcym odwrci uwag od rzeczywistych przyczyn sukcesw
kogo takiego i od rde jego siy politycznej i ... sporych zasobw finansowych. Co oczywicie
nie oznacza, e zachowania A. Leppera nie byy chuligaskie, albo e naleaoby je przemilcze.
Chodzi o to, e przyczyn tych zachowa nie jest chyba tylko charakter przywdcy "Samoobrony"?
Podobnie miaoby by z dugotrwa afer medialn wok wpowadze-nia przez byego ju ministra
zdrowia zmian finansowania lekw dla ubezpieczonych (do dzi nie wiadomo, czy leki w istocie
staniay, czy te podroay - cho wydaje si wrcz niewiarygodne, i dociekliwi dziennikarze nie
mog tego ustali). "Afera lkowa", rozptana przez ministra zdrowia miaaby by "czerwonym
ledziem", odwracajcym uwag opinii publicznej od kierunku kolejnych zmian w subie zdrowia.
Pewne cechy "czerwonoledziowoci" - cho z pewnoci nie zastosowanej wiadomie - wykazuje
te tzw. afera ze sprzedawaniem "skr" ("skr" okrelano w niektrych placwkach pogotowia
ratunkowego ... zmarych pacjentw). Chodzi o sprzeda za spore pienidze informacji o zmarych
zakadom pogrzebowym, ktre walcz wszelkimi sposobami o pozyskanie klientw. W chwili,
kiedy o tym pisz, nie ustalono, czy prawdziwy jest zasadniczy zarzut przeciw niektrym zespoom
pogotowia - o dobijanie chorych (przez nieudzielenie im waciwej pomocy lub nawet przez
dokonywanie morderstw!) po to, by mie wicej "skr" do sprzedania.... Wydaje si to wrcz
niemoliwe, ale wiemy, e w dzisiejszym wiecie moliwe jest wszystko i okae si pewnie jeszcze
wiele rzeczy "niemoliwych"*. Rzecz w tym, e spoeczne reakcje, wywoane t afer - czyli
spadek zaufania w skali kraju do pogotowia, strach przed pogotowiem, nienawi do lekarzy i
pielgniarzy (czemu oczywicie nie mona si dziwi) przesoniy w swoim czasie opinii publicznej
waciwe przyczyny istotnej degrengolady polskiej suby zdrowia i strasznego obnienia si
standardw etosu jej pracownikw.
Sprawa oskare wobec pogotowia nie ma jeszcze, jak wspomniaem, finau sdowego i nie chodzi
w adnej mierze o to, e dziennikarze powinni ukry bd tuszowa dziaania osb czy instytucji.
Przeciwnie, w tym wypadku jest to pozytywny przykad dziennikarstwa ledczego, ujawniono
* Jednemu z lekarzy pogotowia w odzi postawiono zarzut zabijania chorych, bd nieudzielania
im pomocy, by zmarli - proces trwa. Chcielibymy, by by to przypadek wyjtkowy...
wyjtkowo ohydne postpowanie osb, odpowiedzialnych za chorych. Chodzi wszake i o to, i nie
jest dla publicznego ycia dobrze, kiedy sensacyjne zbrodnie nie s osadzane w szerszej dyskusji na
temat ich przyczyn i rzeczywistego zasigu, a suszny spoeczny gniew podsycany jest i kierowany
przeciw caemu rodowisku (w tym wypadku suby zdrowia). W tak spoecznie znaczcych
sprawach rzeczowo, nieuoglnianie i brak podsycanej sensacji bardzo by si przyday. Nb.
zwrcia na to uwag Rada Etyki Mediw, nie jestem wic w swej opinii odosobniony.
Jak wida z powyszych przykadw, pojcie "czerwonego ledzia" jest dwuznaczne i jeszcze raz
powtrz - trudno ustali, co jest wiadomie podrzuconym opinii "czerwonym ledziem", a co jest
wywoane po prostu przez ogromn skonno do rozdmuchiwania sensacji i przycigania uwagi do

danego rodka przekazu, bd przez trudno dokonania gbszej analizy danego wydarzenia.
Wszystko za razem nie oznacza - powtarzam - e naley co ukry przed spoeczestwem - naley
tylko dobrze wywaa proporcje. Przewidywa konsekwencje w szerszym wymiarze.
7. Metoda autorytetw pozornych
Ju wczeniej wspomniaem o niezwykle istotnej roli "przywdcw opinii publicznej", to znaczy
osb, ktrych opinie mog z rnych powodw mie ogromny wpyw na opinie caych
spoecznoci.
Owych "przywdcw opinii" nazywa si najczciej po prostu autorytetami - i s to osoby
powszechnego zaufania, z ktrych opiniami powinnimy i chcemy si liczy. Na pozycj autorytetu
moralnego w danym spoeczestwie zasuyli sobie caym swoim yciem i zwaszcza godnym i
odwanym zachowaniem w sytuacjach trudnych. Zrozumiae, e czowiek z takim autorytetem
moe by albo niezwykle grony dla jakiej grupy interesw (bo j moe skutecznie zdemaskowa),
albo wanie poyteczny (bo tak wielki autorytet jest z nami). Wobec tego bezwzgldni politycy i
suce im media czsto s skonne do niszczenia autorytetw niewygodnych. Na przykad synna
sprawa z preparowaniem zarzutw, deprecjonujcych dobre imi wielkiego poety Zbigniewa
Herberta (bo jest "zbyt niezomny" i odwany w swych ocenach rzeczywistoci politycznej w
Polsce i nigdy nie zhabi si wspprac z reymem "komunistycznym" - co byo nie do zniesienia
dla wielu polskich intelektualistw i pewnych wspczesnych grup, gotujcych si do wsppracy z
postkomunistami). Albo przekrcanie opinii wielkiego pisarza, dziaajcego na emigracji Gustawa
Herlinga-Grudziskiego, niedopuszczanie do druku jego sprostowa itp. Oba te przypadki s
klasyczn
prb obniania rangi autorytetu, ktrego pogldy s wyjtkowo niewygodne i nawet niebezpieczne
dla czyich interesw politycznych. Trudno akurat w takiej pracy bliej opisa histori zwalczania
wspomnianych pisarzy, wymaga to dokumentacji bardzo szerokiej i sporego ta historycznego. Obaj
pisarze ju nie yj, nie mona wic uzyska ich bezporedniego stanowiska, za publicyci, ktrzy
dopucili si wobec nich nieprawoci, oczywicie wszystkiemu zaprzecz i cakowicie "wykrc
kota ogonem" - jak czynili to dotd. Nie mogc w tym miejscu przedstawi penej dokumentacji,
chc tylko zwrci uwag, i dziwnym zbiegiem okolicznoci deprecjonuje si u nas gwnie
autorytety z krgw bliskich prawicy, za wybacza najchtniej i najczciej wszelkie saboci tym z
krgw liberalnej lewicy.
jednak z rnych wzgldw niszczenie "niedyzpozycyjnego" autorytetu jest bardzo trudne, metod
bez porwnania atwiejsz jest po prostu kreacja autorytetw pozornych i zarazem "susznych". Dla
mediw nie jest to trudne: autorytetem staje si po prostu osoba wylansowana i moliwie czsto
pokazywana (cytowana) w mediach jako autorytet wanie. Tym bardziej, i spoeczestwo (opinia
publiczna) myli "bycie autorytetem moralnym" z "byciem intelektualist", a nawet z byciem w
ogle kim znanym -np. ekspertem, menaderem, politykiem czy choby znanym aktorem,
piosenkarzem - idolem modzieowym. Zwaszcza za ekspertom (szczeglnie tym dyspozycyjnym,
zawsze gotowym do potwierdzenia jakiej politycznej tezy) nadaje si rang autorytetu, cho czsto
nie maj zbyt wysokiej rangi w swoich wasnych rodowiskach zawodowych.
Ekspert moe nam jasno wyjani, o co chodzi w danej informacji, jakie s moliwoci rozwizania
danego problemu i jakie bd ewentualne skutki danego rozwizania. Ale ekspert nie powinien
okrela, co jest norm moraln i peni wanie roli autorytetu spoecznego. Chyba, i z innych
wzgldw zasuy na to miano.
Tak, czy inaczej, mamy do czynienia z sytuacj, w ktrej media masowe maj pozycj
miarodajnego gremium, decydujcego o tym, kto powinien by autorytetem, a kto nie powinien nim
by. Podobnie jest z autorytetem wartoci, instytucji, tradycji. Wszystko mona dzi omieszy,
podway, zniszczy - bd wanie wylansowa.
Metoda nabierania odbiorcw "na autorytet" lub na "niezalenego eksperta" jest niezwykle
skuteczna i czsta i bardzo jest trudno pomc opinii publicznej w rozpoznawaniu autorytetw
pozornych i dyspozycyjnych ekspertw. Dobr rad moe by taka: trzeba dostrzec, kogo dani

dziennikarze przywouj najczciej (zwaszcza do telewizji) i kto najczciej potwierdza ich


propagandowe chwyty.

leszcze ostatni przykad: gwny dziennik Telewizji zwanej publiczn podaje straszn informacj* o
kobiecie, ktra - bdc bezrobotna i w ndzy - zabija wasne dzieci, by oszczdzi im strasznego
losu (a bezrobocie i ndza s oczywicie spucizn po czterech latach rzdw prawicowej koalicji).
Wezwany jako ekspert psycholog spoeczny powiada, e w warunkach ndzy i bezrobocia takie
rzeczy si zdarzaj, informacja zostaje uwiarygodniona, tym bardziej, e wezwany psycholog
niemal zawsze komentuje w takich przypadkach wydarzenia, jest wic ju postrzegany jako
autorytet moralny i naukowy. Na drugi dzie inne (prywatne) telewizje i wiele gazet, docierajc do
okolicznoci tragedii wyjaniaj, i matka - zabjczyni wasnych dzieci, bya chora psychicznie, a
rodzina nie ya w ndzy, oboje rodzice pracowali. Takie rzeczy (niedokadno informacji) w
pierwszej wersji si zdarzaj, czste jest te wykorzystanie takich informacji do "przyoenia"
przeciwnikom politycznym, czsto te usuni eksperci bez sprawdzenia potwierdzaj "polityczn"
interpretacj faktu. Nie w tym rzecz zatem, e tak si w ogle stao, ale w tym, e ani autorzy
przekamania, ani ich dyspozycyjny ekspert nie sprostowali faszu, ktry zosta przecie
wykorzystany politycznie i przetrwa w pamici wielu ludzi jako prawda.
8. Lansowanie amnezji historycznej
Manipulacj o niezwykle szerokim i gbokim zasigu jest wykorzystywanie historii w
propagandzie politycznej - jedna z najstarszych metod osigania celw politycznych. W systemie
sowieckim osignito doskonao w faszowaniu historii, przy tym nie wahano si nader czsto
zmienia rwnie treci samych kamstw - wobec uznania np. za wroga kolejnego dziaacza partii
(wwczas jego spreparowane bohaterskie wyczyny zmieniay si w spreparowane zbrodnie i
zdrady). Przykadem mog by kolejne wydania Krtkiego kursu historii WKP(b) bd kolejne
wydania encyklopedii radzieckich czy po prostu podrcznikw historii. By moe kolejne wersje
Krtkiego kursu... mogyby suy uczniom i studentom do poznawania, jak mona faszowa
histori.
W krajach byego bloku sowieckiego po odzyskaniu suwerennoci i wyzwolenia si z pt ideologii
monopartyjnej do szybko opracowano nowe podrczniki i prbowano pozby si kamstw na
temat historii najnowszej. Pojawio si natomiast nowe zagroenie, jest to zagroenie powszechn
amnezj na temat niedawno minionych czasw i narzucan zmian ocen rnych wydarze
historycznych, dziaa instytucji i osb. Zmiany w ocenach wydarze hi*Wdn. 9 VIII 2001 r.

storycznych nie s niczym zaskakujcym, zwykle nastpne pokolenia maj inne spojrzenie na
miniony czas. W tym przypadku chodzio jednak o przygotowanie gruntu do przyjcia pewnych
koncepcji politycznych.
W Polsce silne orodki opiniotwrcze zamierzay przede wszystkim rozmy jakkolwiek
odpowiedzialno za zo, uczynione przez wiadomych przedstawicieli ideologii komunistycznej,
"przedstawi" oceny przeomowych wydarze w najnowszej historii Polski i przygotowa grunt do
takiej interpretacji historii, ktra pozwoli na sojusz pozostaoci po PZPR z by lewicowo-laick
opozycj z kocowych lat PRL. W tym celu trzeba byo dokona przewartociowania ocen:
usprawiedliwi postawy i rozmy winy funkcjonariuszy monopartii i ich "zbrojnych ramion" w
postaci rozgazionych sub jawnej i tajnej policji politycznej. Wmwi spoeczestwu, i "kady
by wspwinny" nieprawoci systemu, a nadto przecie lata niesuwerennej Polski przyniosy- obok
bdw i wanie nieprawoci - oglny wzrost poczucia bezpieczestwa spoecznego i rozwj kraju
(spowolniony, ale istotny). Z drugiej za strony deprecjonuje si lub cakiem zaciera istnienie
zasadniczych rnic politycznych w wczesnej opozycji - i tylko nurtom usiujcym "zreformowa"
socjalizm, w kadym razie lewicowym, przyznaje si zasadnicz, jeli nie jedyn rol w odzyskaniu

suwerennoci i przeprowadzeniu "bezkrwawej rewolucji".


Szczeglnie za naleao wmwi spoeczestwu, i najwikszym zagroeniem demokracji,
sprawiedliwoci, ba - chrzecijaskiej tolerancji i pokory-jest kada prba przeprowadzenia
jakiejkolwiek dekomunizacji czy lustracji.
Zostay zakamane pewne wydarzenia najbardziej znaczce dla najnowszej historii Polski - jak np.
korzenie, sens i rzeczywiste cele obrad tzw. Okrgego Stou*.
Na ten temat mog wyda wasn opini, bo byem formalnym uczestnikiem jednego z
podzespow obrad, mianowicie tzw. podstou do spraw mediw. Nie mogc przedstawia tu
argumentw (uczyniem to gdzie indziej), stwierdzam tylko, i mam podstawy do oceny
"Okrgego Stou" zupenie innej ni przedstawia to si dzi oficjalnie w mediach opiniotwrczych.
Nie dam, by uznano moj wersj za "jedynie suszn", tylko by nie bya ona po prostu
przemilczana.
Zrozumiae, e problemy ocen historycznych (a nawet spory na temat faktw) byy i s
przedmiotem analiz historykw i bardzo ostrych dyskusji. Nie prbuj tu omwi rnych
stanowisk, ani tym bardziej rozstrzyga sporw, cho nie widz powodu, by ukrywa swoje
stanowisko. Natomiast
* W 1989 r. przedstawiciele wczesnej opozycji zawarli wic umow z przedstawicielami
wadzy reymowej. Obrady toczyy si przy Okrgym Stole.
w istocie nie chodzi przecie teraz i tutaj o rozstrzyganie sporw o histori. Chodzi natomiast o
zastanowienie si nad faktami, nie ulegajcymi dzi wtpliwoci, bo potwierdzonymi badaniami.
Ot bardzo dua cz spoeczestwa polskiego (zwaszcza ogromna cz modziey) albo nie ma
pojcia w ogle o najnowszej historii swego kraju, albo te kieruje si wycznie tymi politycznymi
ocenami, ktre moe znale w najbardziej rozpowszechnionych rodkach przekazu. Wszelkie
"niesuszne oceny", a wic inne, ni te, ktre lansuj grupy opiniotwrcze postkomunistw bd
laickiej lewicy (albo krgi "katolikw postpowych", czyli akceptowanych przez lewic) s
pitnowane jako wyraz "nienawici", "obskurantyzmu", nietolerancji i zamykania si w
"ciemnogrodzie".
Dla porzdku powtrz raz jeszcze rzecz oczywist; istniej w Polsce, podobnie jak w innych
krajach, rwnie prby "obskuranckiego" traktowania historii i eliminowania faktw niewygodnych
dla krgw prawicowo-narodowych - ale jest to jedynie druga strona medalu, ktrej zreszt wpyw
na spoeczestwo nie jest a tak duy, jak to przedstawiaj przeciwnicy. Nie mniej, jest to rwnie
godne potpienia i te bywa to czsto i gono potpiane.
Zwizek asymetrii w ocenach historycznych i amnezji historycznej z manipulacj polityczn nie
ulega wtpliwoci. Asymetria owa propagowana jest niemal w kadej kwestii i doprowadzia do
podziau nieprawoci i zbrodni na te, ktre maj rodowd faszystowski, hitlerowski czy w ogle
skrajnie "pra-wicowo-narodowy" (tzw. czarny) - i ktre, zreszt susznie - nie mog by
usprawiedliwiane, akceptowane czy zapomniane. Oraz na te z rodowodem tzw. czerwonym, czyli
zbrodnie systemw komunistycznych, sowieckich czy wywodzcych si ze skrajnej lewicy. Te
mona naturalnie usprawiedliwi, wybacza i zapomina, a nawet jest to "dla dobra przyszoci"
wskazane.
Tak czy inaczej, historia jest wanym elementem gry politycznej, ta gra za odbywa si przede
wszystkim na amach pism opiniotwrczych i na ekranach telewizji zwanej publiczn. Narzucanie
ludziom wasnej, "susznej" koncepcji przeszoci ma suy narzuceniu im wasnej, "susznej"
koncepcji przyszoci.
By moe, tak bywa wszdzie i zawsze, niektre jednak media u nas posuguj si w tym
zasadniczym sporze pprawdami, kamstwem historycznym, ocen propagandow (stricte
polityczn) - to jest wanie owa manipulacja, na ktr usilnie zwracam uwag. Przejawia si to w
ksikach, publikacjach, filmach i wprost w odpowiednim ustawianiu informacji codziennych.
Oto jeden z tysicy drobnych przykadw "politycznego informowania". Kiedy po raz pierwszy od
wojny USA z Wietnamem Pnocnym amerykaski prezydent - Bili Clinton - odwiedzi Wietnam,

prezenterka TVP na tle obrazw z tej wizyty komentuje: "Amerykanie wysali przeciw
partyzantom, walczcym z reymem poudniowo-wietnamskim swe wojsko" -i dalej: "Clinton nie
przeprosi jednak za wojn".
Zakamanie historii w tym krtkim komentarzu jest wyrane. Nikt przecie nie pamita, e
sojusznik USA, demokratyczny (przynajmniej w porwnaniu z Wietnamem Pnocnym) Wietnam
Poudniowy zosta pierwszy zaatakowany przez armi pnocnowietnamsk i USA byy wrcz
zobowizane do pomocy sojusznikowi. Mona toczy spr o to, czy Ameryka powinna zostawi
bez pomocy sojusznicze pastwo i wyda je na up agresji komunistw z pnocy. Trzeba uzna, e
koszty tej wojny byy za wysokie, a w wojnie doszo do zbrodni ludobjstwa (z obu stron) - ale nie
mona podawa zakamanej wersji historii. Rwnie wcale nie jest oczywiste, czy to Clinton mia
przeprosi za t wojn, czy agresorzy?
Niezalenie od lansowania konkretnych faszw historycznych, ukryci deprawatorzy staraj si w
szerszym zakresie narzuci tez o nieistnieniu w historii prawdy i faszu (nie w sferze faktw
wprawdzie, cho i te mona faszowa, jak si da). Chodzi o to - powiadaj nam, e nie wolno
patrze na histori z punktu widzenia sprawiedliwoci, prawdy i moralnoci, bo wszystko zaley od
postawy oceniajcego i jego pogldw. Myl, e na miejscu bdzie przytoczenie sw wielkiego
amerykaskiego poety Walta Whitmana*. )ego zdaniem, wanie sprawdzianem demokracji jest to,
czy zdoa ona stworzy "panteon bohaterw, postaci, dokona, cierpienia, pomylnoci i zego losu,
chway lub niesawy wsplnych dla wszystkich, typowych dla wszystkich".
W naszej modej polskiej demokracji doprowadzono do rozbicia tego wsplnego panteonu. Nie
wiem, czy jest to sytuacja odwracalna.
Do innego rodzaju manipulacji naley w tej typologii 9. Operowanie lkiem, agresj i seksem.
Dowodziem ju wczeniej, e uzyskiwanie wysokiej ogldalnoci (su-chalnoci, czytelnictwa)
zwizane jest z nasyceniem przekazw scenami drastycznymi, wywoujcymi lk, wizanymi z
seksem i agresj.
Istnienia owego nasycenia nie ma chyba potrzeby wspiera wybranymi przykadami - jest ono po
prostu udowodnionym przez badania faktem.
* Walt Whitman y w latach 181 9-1892. )ego gwnym dzieem jest zbir poezji pt. dba trawy.
Natomiast pytaniem pozostaje: jaki rzeczywicie wpyw ma tak dua liczba scen drastycznych na
telewidzw, zwaszcza modych? Od dawna dowiedziono, e istnieje wspzaleno pomidzy
nasyceniem programw tv scenami przemocy i agresji, z rzeczywist skonnoci do przemocy i
agresji w yciu, jednak pozostawao spraw dyskusyjn, czy to wanie obecno owych scen w
telewizji wywouje u ogldajcych takie skonnoci, czy raczej wielu ludzi ma takie skonnoci
wrodzone i dlatego lubi oglda sceny przemocy na ekranach. W 2002 r. w dylemat zosta - jak
si zdaje - rozstrzygnity. Zesp badaczy (Instytut Psychiatryczny Stanu Nowy Jork i Uniwersytet
Columbia w Nowym Jorku - zespoem kierowa Jeffrey Johnson) na podstawie cile naukowych
bada*, prowadzonych przez 25 lat, ustali, i istnieje bardzo powany, demoralizujcy wpyw scen
drastycznych na zachowania si dzieci i modziey - niezalenie od ich rodowiska, wychowania,
poziomu ycia, stanu rodziny itd. W dodatku ustalono, e ogldanie brutalnych programw dziaa
jak... bomba zegarowa. W tym sensie, i np. 14-Iatek, ogldajcy czciej takie programy w sposb
statystycznie znaczcy zwiksza swoj szans na to, e wejdzie w konflikt z prawem w wieku lat
20. O ile spord 14-latkw, ogldajcych tv tylko 1 godzin dziennie ok. 6% wykae agresj i
zachowania aspoeczne w wieku ok. 20 lat, o tyle spord ogldajcych programy do 3 godz.
dziennie w konflikt z prawem wejdzie 22,5 %, a ponad 3 godziny-a 30 %. S to dane ju
niepodwaalne, a wspieraj je inne, dotyczce rnych grup wieku.
W wietle najnowszych bada naukowych wsparcie zyskaa koncepcja amerykaskiego socjologa
Alberta Bandury z lat 70-ych**. Wedle jego teorii spoecznego uczenia si agresji - zachowania
agresywne s wyuczonym, czyli nabytym sposobem zachowa. Owo wyuczenie dokonuje si przez
obserwacj i naladowanie (w przypadku "uczenia przez telewizj" - przez obserwacj i

naladowanie tego, co obserwujemy na ekranach telewizorw).


Mamy do czynienia ze wskazywaniem rnych przejaww agresji (modelowanie agresji) i zarazem
z podnoszeniem oglnego poziomu zachowa aspoecznych (wzmacnianie agresji).
* Podaj przy okazji jedno wyliczenie, dotyczce Polski i nie majce zreszt charakteru badania
naukowego. W "Raporcie o telewizji", przygotowanym w listopadzie 2000 r. przez dziennika
"Rzeczpospolita" znalazo si m.in. wyliczenie scen przemocy z ekranw TVP -I. TVP - 2 (dwa
gwne kanay telewizji, zwanej publiczn) i TVN oraz "Polsatu" (dwie gwne telewizje
prywatne). Ot w cigu jednego tygodnia byo ich 3 160, scena zawierajca przemoc przypadaa 5
razy na godzin, na ekranach zgino w tym czasie 400 osb. W takim samym wyliczeniu rok
wczeniej (I 999) scen przemocy byo o 800 mniej.
"Albert Bandura, SocialLearning TheoryofAggression, |ournal ofCommunication, vol. 28 nr 3,
1978.
Media z ich obecnym nasileniem agresji w rnych formach przede wszystkim przyzwyczajaj
modych ludzi do agresji i niszcz zarazem ich wraliwo na cierpienie innych (ludzi i zwierzt).
Problem relacji pomidzy agresj w mediach i w yciu ma oczywicie o wiele szersze znaczenie,
wykraczajce poza spraw manipulacji. Z manipulacj mamy do czynienia wwczas, kiedy
waciciele (szefowie) mediw wiadomie w celach zysku omijaj wszelkie przepisy i zalecenia
psychologw, goszc, e ich celem jest wycznie dawanie ludziom tego, czego chc.
Nie chc tu wkracza w dyskusj, czy zalecenia psychologw i innych osb, dostrzegajcych
wzrost poziomu agresji w yciu spoecznym, s trafne. Ani w inn dyskusj, czy wolni ludzie maj
prawo wyboru dla siebie i swoich dzieci takich a nie innych programw. Chodzi o rzeczywisty
(cho do koca nie wiadomo jaki) zwizek agresji na ekranie z agresj w yciu.
Oczywiste, e sceny przemocy i agresji wzbudzaj lk niejako z samej natury takich przekazw,
wzmacniajc ich rne oddziaywanie. Teraz chciabym zwrci uwag na nieco inne
"zastosowanie" lku - wanie w propagandzie politycznej. Tak manipulacj jest przekazywanie w
sposb przesadny i bardzo wyeksponowany informacji o zagroeniach, powstaych w wyniku
dziaa innych podmiotw, przeciwnikw politycznych lub instytucji, ktre chce si wyeliminowa.
Na przykad doskona metod jest eksponowanie zagroe wynikych z reform, ktre ocenia si
wycznie krytycznie (bo przeprowadzili te reformy przedstawiciele innej opcji, kiedy byli u
wadzy). Najczciej rozbudza si lki spoeczne wobec zagroe rzeczywistych, ale majcych o
wiele gbsze przyczyny i dalej w czasie sigajce korzenie - natomiast lk ma zosta
"przerzucony" na politycznego przeciwnika, utosamiony z nim wycznie.
Tak np. na ogl rzdzcy dzi w Polsce politycy przedstawiaj bezrobocie, wzrost przestpczoci,
brak bezpieczestwa i bardzo wiele innych, wielkich problemw. Tak koncepcj informacji
krajowej stosuje m.in. TYP.
Opisane wyej rne oddziaywania mediw wi si oglnie ze wzmacnianiem ludzkich emocji,
cho oczywicie lk, agresja czy pobudzanie seksualne maj duo bardziej zoone podoe
psychiczne i biologiczne.
Chciabym jeszcze zwrci uwag na inne sprawy, zwizane z manipulacj emocjami.
Na emocje mona dziaa obrazem, dwikiem i jzykiem przekazu. Poniewa ludzie sabiej
zwykle kontroluj swe emocje, atwo uzyska przez wywoanie pozytywnych a zwaszcza
negatywnych emocji podan ocen danego wydarzenia lub danej osoby.
Ustalono, i ludzie trwaej i atwiej zapamituj emocje (zwykle pamitamy te wydarzenia z
naszego ycia, zwaszcza z dziecistwa, a take te melodie czy dwiki, albo te obrazy, ktre
wizay si z jakimi ostrymi emocjami: strachem, wstrzsem psychicznym, poczuciem wielkiego
szczcia lub niezwyk przyjemnoci itp.).
Rwnie telewidzowie pamitaj emocje zwizane z dan sytuacj czy osob w programie,
natomiast nie pamitaj, lub pamitaj duo sabiej, jaki by waciwy sens programu, a zwaszcza
co powiedzia dany uczestnik audycji lub dziennikarz prowadzcy czy komentujcy obraz. Oznacza
to w praktyce, i niezalenie od tego, czy polityk mwi mdrze czy gupio, czy kama, czy mwi
prawd, pamitamy go przez pryzmat emocji (a wic oceniamy wedle tego, czy wzbudzi nasz

sympati czy antypati. Z punktu widzenia technik perswazyjnych jest to bardzo wane - i fakt ten
wanie bywa czsto wykorzystywany).
Przy okazji warto zapamita i tak zasad: w telewizji zwaszcza forma przewaa nad t re c i ,
emocje dominuj nad intelektem. Dlatego - powtarzam - forma prezentacji czegokolwiek i
kogokolwiek ma wielkie znaczenie: "JAK" bywa waniejsza ni "CO", a wiadomo, e jakoci
obrazu i nawet zachowaniem osoby wystpujcej w telewizji stosunkowo atwo jest manipulowa.
10. Symulacja obiektywizmu i neutralnoci
Neutralno i obiektywizm s jak wiadomo jednym z gwnych przykaza etyki dziennikarskiej.
Chodzi po pierwsze o to, by absolutnie nikogo nie urazi, co prowadzi zreszt do znanego
wynaturzenia w postaci [przedstawionej pniej, tzw. poprawnoci {correctnes}], zarwno
politycznej, jak i wszelkiej innej. Efektem tego jest niemoliwo adnej oceny czegokolwiek,
niemoliwo obrony jakichkolwiek wartoci (bo inni mog ich nie uznawa) i traktowanie
wszystkiego na rwni.
Po drugie, owa skdind szlachetna i suszna tendencja udzielania gosu na rwnych prawach
wszystkim stronom konfliktu odsuwa przecie jednak na bok pytania o prawd. Wane jest tylko,
eby neutralnie informowa, cho bardzo czsto, zwaszcza w wypadku istotnych kontrowersji
politycznych, racje wszystkich stron nie mog by jednoczenie prawdzi140
we. A nawet w dzisiejszych czasach jest moliwe, ewszystkie na raz strony kami lub myl si.
Ale dziennikarz, w ogle rodek przekazu, zwaszcza telewizja, musi czy powinna (zgodnie z
zasad profesjonalizmu), przestawia wszystkie opinie tak, jakby miay jednakow wag. Jest to
przecie jeden z fundamentw demokratycznej dyskusji!
Bybym ostatnim, ktry chciaby zniszczy ten fundament. Proponuj tylko zwrci uwag na
autentyczny dylemat, by moe najtrudniejszy ze wszystkich dylematw telewizji. Ot owa
"ostateczna neutralno", polegajca na przyznawaniu w szystki m jednakowych moliwo- c i
(wszystkim, ktrzy uczestnicz w przekazach TV, wic tak naprawd wcale nie wszystkim!)
prowadzi do tego, i nikt nie jest w stanie, a nawet nie moe w ogle wskaza demagogii, faszu,
pprawd, znieksztace rzeczywistoci. To z kolei prowadzi do wniosku, e prawdy nie ma, a
zasady nawet sprzeczne, s rwnorzdne. Maj tak sam warto moraln i merytoryczn.
Kady ma wasne wartoci, ktre mog by odwrotne u innych - i taki stan rzeczy odbieramy ju
jako normalny.
Niele wyraaj to sowa wspczesnego proroka postmodernizmu (po-nowoczesnoci?) filozofa
Richarda Rorty'ego:
" Coraz trudniej znale pedantycznego nudziarza, ktry wierzy *' jeszcze w tak przestarzae
pojcia, jak rzeczywisto czy prawda".obiektywizm i neutralno - jako przejaw starannoci o
rzetelno i zgodno z podstawowymi zasadami etyki dziennikarskiej - s jak najbardziej podane
i powinny by cenione, bo wiadcz o wiarygodnoci dziennikarza i przekazu. W tym miejscu
zwracam tylko uwag, i symulacja obiek- ; tywizmu i neutralnoci, ktr mona osign rnymi
zabiegami technicznymi, jest niezwykle trudna do wykrycia. Manipulacja taka polega przede j
wszystkim na spenieniu pewnych, formalnych wymaga obiektywizmu (np. zapraszanie do
dyskusji obrocw i przeciwnikw danego rozwizania w rwnej liczbie, dawanie im do
wypowiedzi tyle samo czasu itd.), przy niezachowaniu obiektywizmu w gbszych znaczeniach
przekazu (np. dyskutanci rni si przynalenoci do partii, ale ideowo ich pogldy s tosame, o
czym odbiorca nie wie. Bd do wygaszania osdw moralnych zaprasza si osoby, ktre same
powinny podlega negatywnemu osdowi moralnemu, a przynajmniej nie powinny mie prawa do
pouczania innych. Rwnie sposb pytania moe by tylko pozornie obiektywny - itd.).
Nawet sam fakt, i osoba, starajca si nie kama i mwica rzeczy wane i mdre ma tyle samo
czasu do wypowiedzi, co osoba ewidentnie
Aa

kamica, demagogiczna lub po prostu mwica brednie - myli odbiorcw (nie wszystkich, ale zbyt
wielu!). Dlatego tak wan rol odgrywa prowadzcy dziennikarz i tak wiele zaley od jego wiedzy
i sumienia.
I I. Mieszanie postulatw politycznych z obiektywizacj rzeczywistoci
Nie chodzi tu tylko o ulubion metod niektrych dziennikarzy i politykw, by utrudnia
odbiorcom rozrnienie pomidzy faktem a interpretacj f a k t u, nie oddziela informacji od
komentarza itd. Jest to sprzeczne z etyk i naley do raczej "grubych" (mao subtelnych)
manipulacji. Bardziej subtelne (jeli na miejscu jest w ogle mwienie o subtelnoci w przypadku
okamywania ludzi) jest przedstawianie postulatw politycznych w takiej postaci, jakby byy one
wynikiem obserwacji rzeczywistoci, obiektywn jej syntez, a najlepiej wynikiem bada nauk o
wy c h. W byym reymie PRL by to stay zabieg propagandowy, wspierany take daniem "opinii
publicznej" (ktrej w ogle w PRL przecie nie uznawano, a tylko w razie potrzeby wspierania
wadzy czy potpiania sprzeciwu wobec jej zachowa odpowiednio preparowano - np. synne
wypowiedzi robotnikw przeciw "wichrzycielom" i "chuliganom" po stumieniu buntw
robotniczych w 1976 r., albo przeciw "syjonistom" z 1968 r.).
Postulat polityczny bywa najczciej propozycj rozwizania jakiego problemu i moe by
propozycj rozsdn albo nie, moliw do spenienia albo nie, o skutkach bardziej lub mniej
przewidywalnych i zawsze jest wyrazem oglniejszejjdeologii i polityki grupy, ktra postulat
wysuwa. Jeli wic dziennikarz mwi nam, e dany postulat, propozycja jest rozwizaniem, ktre
dana opcja polityczna uwaa za najlepsze z takich to a takich wzgldw, a ktry moe rodzi skutki
i dobre i ze (takie to a takie) i ktry wymaga pewnych zachowa, postaw itd. - mamy do czynienia
z informacj rzeteln i dziennikarzem uczciwym. Jeli si natomiast sugeruje, i dana propozycja
jest najlepsza i jedyna, e takie rozwizanie rodzi wycznie pozytywne nastpstwa i nie wymaga
od nas adnych powice, a w dodatku jest wspierane przez wszystkich ekspertw - musimy by
nieufni, moemy mie do czynienia z dziennikarzami dyspozycyjnymi.
12. Technika schlebiania
Manipulacja bardzo prosta, wykorzystujca ludzk skonno do prnoci. Polega na subtelnym
(lub mniej subtelnym ...) sugerowaniu, e np.
"kady rozsdny musi uzna, e" - i tu wymienia si postulat polityczny lub opini polityczn
wasnej grupy.
Technika schlebiania odbiorcom danego przekazu bywa w literaturze przedmiotu nazywana
ingracjacj. Polega na zaskarbianiu sobie ask u odbiorcw przekazu. Chodzi o "przymilanie si" i
dziki temu wywoywanie do "swoich" politykw i ich decyzji uczu pozytywnych. Inn form
ingra-cjacji jest schlebianie samym politykom (naturalnie "swoim") i ich koncepcjom przez
zwikszanie atrakcyjnoci ich prezentacji.
Techniki schlebiania s najczciej stosowane w czasie kampanii wyborczych, kiedy to "kupuje si"
ludzi rnymi obietnicami czy schlebianiem wanie. W argonie dziennikarskim (i nie tylko- bo to
wyraenie ju zadomowione w jzyku polskim) nazywa si to "wazeliniarstwem" lub wprost
"wazelin".
Jak wida, rodzajw manipulacji, czyli medialnych sposobw faszowania rzeczywistoci jest
sporo, mona wymieni ich o wiele jeszcze wicej i zastosowa inne podziay. Najczstsze i
najprostsze s jednak manipulacje zwizane z sam informacj (z jej przekazem, czyli po prostu z
informowaniem ludzi przez media). Wymieni najwaniejsze z nich:
1. Operowanie informacj nieprawdziw (czyli po prostu kamstwo),
2. Zatajanie informacji prawdziwej (czyli zatajanie prawdy),
3. Operowanie informacjami mniej wanymi z pominiciem najwaniejszych,
4. Przedstawienie informacji bardzo wanych jako mao wanych lub wrcz niewanych i
odwrotnie,
5. Operowanie informacj tak przygotowan, by bya wieloznaczna i niejasna. Bywa to te
nazywane fabularyzacj, co oznacza "rozmywanie informacji" przez dorabianie rnych

atrakcyjnych ale ubocznych wtkw, odwracajcych uwag od istoty rzeczy. Z rzeczowej


informacji czyni si "fabuk", czyli historyjk 'do czytania, suchania i ogldania", ale nie do
przemylenia,
6. Operowanie informacj w nadmiarze (chaos informacyjny wywouje dezinformacj),
7. Opnianie, blokowanie informacji,
8. Fragmentacja (albo fragmentaryzacja - terminy nie s precyzyjne ani ostatecznie ustalone). Jest
to podawanie informacji "w kawakach" (we fragmentach), czyli niepenej; odrzuca si czsto wtki
bardzo istotne dla zrozumienia caoci. Informacj odrywa si na przykad od jej kontekstu
politycznego, spoecznego, etycznego, co czyni j faktem oderwanym od rzeczywistoci.
wygodnym przemilczaniu
Jesieni 2002 r. ukaza si raport o korupcji, przygotowany przez Instytut Otwartego Spoeczestwa
(instytucja dziaajca we wsplnych strukturach Unii Europejskiej). W raporcie postawiono bardzo
ostre zarzuty m.in. polskim mediom publicznym, zwaszcza TVP. Stwierdzono, e Telewizja Polska
jest dyspozycyjna wobec politykw i nie peni roli kontrolera wadz, nie ujawnia w sposb
prawidowy korupcji. O raporcie tym poinformoway media komercyjne. TVP nie poinformowaa w
ogle o niekorzystnych dla siebie wnioskach raportu, mimo i tego dnia gwne wydane dziennika
TVP - " Wiadomoci" zajy si wanie problemem korupcji (towarzyszcej egzaminom na prawo
jazdy).
Natomiast w odpowiedzi na informacj TVN (telewizji komercyjnej) o wnioskach raportu IOS,
rzecznik TVP stwierdzi tylko, i "jeli chodzi o telewizj publiczn [raportj zawiera nieprawdziwe
fakty, co podwaa jego wiarygodno'. Rzecznik nie poinformowa w ogle, jakie s te
nieprawdziwe fakty, ani dlaczego Instytut Otwartego Spoeczestwa nagle sta si instytucj
niewiarygodn, ani te dlaczego TVP w ogle nie podaa wczeniej adnych informacji o istnieniu
takiego raportu.
*
"Me mona teraz wierzy niczemu, o czym przeczyta si w gazecie. Nawet prawda staje si
podejrzana, gdy zostanie umieszczona w tym brudnym naczyniu".
Opinia z... pierwszych lat XIX wieku. Sowa te zapisa wczesny prezydent USA, Thomas
Jefferson, gwny obroca wolnoci sowa. Moemy si pocieszycie teraz, na pocztku XXI wieku,
mona jednak wierzy wielu medialnym informacjom, byle bya to wiara rozsdna i krytyczna. Ale
te nadal nie wolno wierzy wszystkiemu...
Z kroniki kamstwa historycznego
"Polacy, z pomoc swych zaprzyjanionych ssiadw Niemcw, wymordowali w latach 40.
swych handlarzy, ydw".
Lesley Stahl,
Gwiazda amerykaskiej telewizji CBS w ksice Reporting Live wydanej w USA w 1 999 r.
W internetowej witrynie Centrum Szymona Wiesenthala (instytucja niezwykle zasuona w
tropieniu i ujawnianiu zbrodni nazistowskich wobec ydw) znajduje si zwrot: "polskie obozy
mierci". Tak okrela sie
nizowane przez Niemcw obozy zagady na terenie okupowanej czci Polski. Zwrot ten bywa
powszechnie uywany przez media w Stanach Zjednoczonych, a wystpuje nawet w niektrych
podrcznikach szkolnych. Trudno si dziwi, i wielu Amerykanw uwaa, i to Polacy
organizowali obozy zagady (co sugeruje przymiotnik "polskie"), a nie, e po prostu cz z nich
znajdowaa si w Polsce. Protesty Polonii Amerykaskiej (a take rnych polskich instytucji w
kraju i zagranic) - nie odnosz skutkw.
Ostatnio, w 2002 r., protestowa rwnie Instytut Pamici Narodowej. Prezes Instytutu, prof. Leon
Kieres w pimie do Centrum Wiesenthala uzna sformuowanie "polskie obozy mierci" za "raco
niezgodne z prawd historyczn" (wg komunikatu PAP).
Rozmywanie prawdy historycznej
W 50. rocznic wyjtkowo zasuonego dla Polski opozycyjnego wobec rzdw PZPR pisma
emigracyjnego "Kultura" dziennik TVP "Panorama" poprosi o opini na temat paryskiej "Kultury"

byego dziaacza PZPR i byego ministra kultury w PRL, Jzefa Tejchm. Ten za bez ladu
zaenowania przyzna, i bya to jego ulubiona lektura i stale czytywa to pismo.
). Tejchma uwaany by za "partyjnego liberaa" i jako minister kultury wypada na tle innych
ministrw kultury pozytywnie. Nie mniej by wysokim funkcjonariuszem wadz PRL (m.in. nawet
wicepremierem i czonkiem Biura Politycznego KC PZPR). Doskonale wiedzia, e za czytanie i
przechowywanie paryskiej "Kultury" grozio wizienie, a wielu opozycjonistw poddano represjom
za rozpowszechnianie tego pisma.). Tejchma otrzymywa "Kultur" spord egzemplarzy
skonfiskowanych przez SB, ale mniejsza o rdo. Chodzi o to, e odpytywanie akurat PRLowskiego dostojnika o "Kultur" jest wysoce niestosowne i wiadczy o cakowitym braku
historycznej orientacji albo przeciwnie: waniemia rozmowa z). Tejchma miaaby w zaoeniu
tworzy wraenie, e przeladowania za czytanie "Kultur/' byy w ogle niegrone, albo wrcz
wcale ich nie byo. Sama za "Kultura" nie moga by a tak wakim orem walki przeciw
zakamaniu i zniewoleniu.
Niezalenie od rzeczywistych intencji osb, ktre w TVP w ten sposb uczciy "Kultur", celem
byo "rozmycie" pewnej historycznej prawdy. Pozostaje te kwestia zwykej kultury...
Sam ten "przypadek medialny" jest drobiazgiem, niewielu go zauway, niewielu to w ogle
obejdzie. Problem polega na tym, e jest to tylko drobna ilustracja pewnej metody, ktra - te
niezauwaalnie - staje si (w mediach publicznych przede wszystkim) form edukacji historycznej,
form przypominania przyszoci.
Kto kontroluje...
"Kto kontroluje przeszo, kontroluje przyszo".
George Orwell, haso ze synnej powieci "Rok 1984"
" Ci, ktrzy nie pamitaj i nie chc pamita o przeszoci, s skazani na jej powtarzanie".
Gustaw Herling-Grudziski
Sensacje...
"wiat jest najbardziej sensacyjnym miejscem, a jego sensacje musz by sensacyjnie
sprzedawane".
|ohn Pulitzer
Dziennikarz, wsptwrca w USA tzw. prasy bulwarowej
- jednoczenie dentelmen starej daty, fundator synnej nagrody,
przyznawanej dziennikarzom i pisarzom w USA od 1917 r.
Byoby wyjtkowo ciekawe, gdyby |ohn Pulitzer, zmary w 1911 r.,
mg nam dzi powiedzie czy istniej i jakie s - granice sensacji.
Dylemat reklamy
3 1 stycznia 2003 r. w "Rzeczpospolite/"' ukazaa si kolumnowa reklama, bdca w istocie
artykuem. Opatrzono j nadtytuem: "Stowarzyszenie Kultury Chrzecijaskiej im. Ks. Piotra
Skargi przedstawia swoje stanowisko w wanej debacie narodowe/"' i tytuem: "Przystpienie do
Unii Europejskiej: deska ratunku czy pocaunek mierci dla chrzecijaskiej Polski?"
Zaczn od sprawy oglniejszej, odkadajc na razie spraw tej konkretnej reklamy. Jak pamitamy,
w czerwcu 2003 r. odbyo si referendum narodowe w sprawie przystpienia Polski do Unii
Europejskiej - jego wynik przesdzi zwycistwo zwolennikw tego przystpienia. Przedtem w
mediach odbywaa si dyskusja na ten temat... wanie, czy bya to naprawd dyskusja? O wiele
rzadziej mona byo pozna argumentacj przeciwnikw Unii, a jeli ju, to raczej z tekstw
przemiewcw (skdind sporo argumentw owych przeciwnikw nie nadawao si do powanej
dyskusji, a niektre ich argumenty czyniy w ogle wraenie wymylonych specjalnie po to, by
omieszy niech do Unii, czyli podwaa wasne tezy. Czasem teksty przeciwnikw Unii czyniy
wraenie, jakby byy wrcz spowodowane dziaaniem obcych sub specjalnych).
Nigdy nie kryem, e byem i jestem gorcym zwolennikiem przystpienia mego kraju do Unii, co
uwaam za nasz ostatni ju, wielk histo-

ryczn szans. Nie mniej, uczciwo wymagaa (wymagao tego zreszt dobro samej sprawy), by
pozna prawdziwe niepokoje polskich przeciwnikw Unii. Owi przeciwnicy stanowi jak cz
polskiego spoeczestwa, choby ma, i mieli prawo do przedstawienia swojej opinii - na tym
polega demokracja i wolno sowa. Analiza zawartoci mediw z tego czasu nie pozostawia
wtpliwoci: media (te gwne, opiniotwrcze) prowadziy ostr kampani perswazyjn "za Uni" i
unikay, jak mogy, wyraania opinii jej przeciwnikw.
Jestem za tak kampani, ale mamy klasyczny dylemat: media w tym przypadku dobrze rozumiay
rzeczywisty interes pastwa i dobro spoeczne polskiej wsplnoty. Jednak rwnoczenie uchybiy
zasadzie penego wyraania opinii publicznej w rnych jej opcjach, choby nieduych ilociowo i
skrajnych czy niemdrych. Jest to dylemat znany i czsty - i nie rozstrzygniemy go tutaj - poddaj
tylko rzecz do przemylenia: czy mona w jakikolwiek sposb cenzurowa rzeczywicie istniejce
w spoeczestwie pogldy, jeli szczerze i nie bez powodu uwaa si, i s to pogldy szkodliwe w
wymiarze racji stanu? Osobicie uwaam, e nie mona - naley informowa o wszystkich
pogldach, ale te obowizkiem dziennikarza jest zaopatrzy je we wasny (wyranie oddzielony)
komentarz. Inaczej: czsto trzeba POLEMIZOWA i wolno to czyni, nie wolno PRZEMILCZA!
Wracam teraz do wspomnianej reklamy: nie wiedziaem wtedy, co to jest "Stowarzyszenie im. P.
Skargi", kogo reprezentuje, jaki ma do niego stosunek Koci (skoro okrela si jako
"chrzecijaskie"). Potem dowiedziaem si, e "SPS" nie ma prawa do okrelania si w ten sposb
i e w ogle jego proweniencja nie jest zbyt jasna. Powinno si o tym napisa w komentarzu, ale
czy mona komentowa reklamy?
Pogldy Stowarzyszenia, wyraone w tekcie reklamy, te uznaj za niezasadne i szkodliwe.
"Rzeczpospolita" jest przeciwnikiem takich pogldw - ale nie poddaa cenzurze patnej reklamy
(nigdy zreszt nawet nie wiemy i nie wie tego redakcja, ktre z tego typu ogosze moe by np.
inspirowane przez suby specjalne obcego pastwa)*. Zatem nie posuono si "cenzur"
wewntrzredakcyjn nawet w takim przypadku.
Ale zdarzy sie te inny przypadek. Oto dziennikarz bez etatu (wolny strzelec, za ktrym nie stoj
adne "grupy interesu"), Stanisaw Remusz-ko, byy opozycjonista uwaany za enfant terrible
naszego dziennikarstwa (bo czepliwy, zawsze wyraa gono pogldy niepoprawne i czasem nawet
dziwne czy przesadne - i gotw przed sdami walczy w ich obronie) * Uwaga: nie sugeruj, e akurat TO ogoszenie takie byo!
ot ten nieznony dziennikarz napisa ksik o "Gazecie Wyborczej", ktrej kiedy by
pracownikiem.
Nie zajmuj si tu treci ksiki ani jej ocen. Stwierdzam tylko, e osiem powanych pism
opiniotwrczych - nb. rnej orientacji politycznej - odmwio zamieszczenia patnej reklamy
informacyjnej o ksice S. Re-muszki. W treci reklamy trudno znale uchybienia wobec etyki
dziennikarskiej, nie ma tam stwierdze dla kogo obraajcych czy "szerzenia pogldw
zakazanych przez prawo". Najlepiej byoby przedstawi tu t reklam, ale tego w ksice zrobi nie
mog.
Zatem, pomijajc wszystkie okolicznoci, jest faktem, e mona traktowa reklamy wybirczo
nawet na paszczynie politycznej. Mamy zatem kolejny dylemat: czy wolno stosowa cenzur
wobec reklam "ktre si nie podobaj" danej redakcji, ale nie zawieraj treci oczywicie
sprzecznych z prawem czy niegodnych?*
Na razie czekamy na wyroki sdw (bo S. Remuszko skierowa do sdu sprawy przeciw tym,
ktrzy odmwili zamieszczenia jego patnej reklamy). Z pewnoci bd to wyroki precedensowe ale nad dylematem warto pomyle ju teraz. Bo w tej sprawie (jak i w poprzedniej) kryje si co
wicej, ni tylko ch lub niech szefw redakcji (czy wydawcw) do zamieszczania albo
odmowy takich czy innych reklam. Jest to oglny problem etyki reklam, manipulacji za pomoc
reklam i politycznego wydwiku reklamy.
Ochrona prawa politykw

W Polsce tocz si (lub toczyy) liczne procesy za zniewaenie osb, penicych funkcje publiczne,
za polski kodeks karny przewiduje za takie zniewaenie rne sankcje. Bez porwnania
agodniejsze w tym zakresie s normy prawa europejskiego, rwnie w Stanach Zjednoczonych
wyroki sdw wskazuj, e kto uprawia dziaalno publiczn, musi si liczy ze zniewagami i
faszywymi oskareniami. Ochrona w tym wzgldzie osb publicznych jest prawie adna natomiast ochrona osb prywatnych znacznie silniejsza (odwrotnie jest w Polsce).
Artyku 10 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Czowieka i Podstawowych Wolnoci
stanowi:
"Kady ma wolno wyraania opinii. Prawo to obejmuje wolno posiadania pogldw oraz
otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji wadz publicznych i bez wzgldu na
granice pastwowe (...)".
" Nie rozpatruj tej kwestii na gruncie prawa prasowego, tylko jako dylemat etyki dziennikarskiej.
148
Z orzeczenia Europejskiego Trybunau Praw Czowieka (w Strasburgu): " (...) politycy wiadomie i
w sposb nieunikniony wystawiaj si na reakcj na kade ich sowo i wszystko, co robi dzi czy
robili w przeszoci. Musz wic by bardziej tolerancyjni nawet wobec brutalnych atakw".
Z orzeczenia Sdu Najwyszego USA z 1964 r.
" Debata o sprawach publicznych musi by nieograniczona, ywa i otwarta dla wszystkich, moe
wic zawiera take gwatowne, ostre, zgryliwe i czsto bardzo nieprzyjemne ataki na wadz i
urzdnikw".
Bdy warsztatowe
W rocznic tzw. Sonderaktion Krakau: "Hitlerowcyzamordowali [wtedy] 183 profesorw
Uniwersytetu jagielloskiego".
Informacj tak poday kolejno dwa dzienniki TVP. Hitlerowcy nie zamordowali, a w szczeglnych
okolicznociach aresztowali i wywieli 180 profesorw U| i innych uczelni. Wielu z nich zmaro z
powodu warunkw i traktowania w obozie koncentracyjnym, mier innych zostaa przypieszona
przez t wywzk - zmarli ju po uwolnieniu.
"Z przewrconej cysterny wylao si na szos 10.000 metrw szeciennych benzyny" (informacja
w dzienniku WOT). Tyle benzyny mieci si w maym tankowcu, mogo to by tysic razy mniej, tj.
10 m3 benzyny.
"Pingwiny, spotykane w Arktyce". Dziennik TVP. Pingwiny yj m.in. na Antarktydzie, nie ma ich
w Arktyce.
"Sd kastracyjny" Dziennik TVP. Powinno by: Sd kasacyjny.
"Stanisaw Lem to nasz najwybitniejszy futurysta" Wiadomoci TVP. Powinno by: "futurolog".
Futurysta to co zupenie innego.
"Panoptikum w Nowym Jorku". Okrelenie w TVP ataku terrorystycznego na wiee World Trade
Center 11 wrzenia 2001 r. Chodzio oczywicie o "pandemonium". "Panopticum" - to muzeum
osobliwoci, gabinet figur woskowych itd., pojcie szczeglnie tu niepasujce i nietaktowne.
" W Warszawie otwarto wystaw >Renua<". TVP. Chodzi o wystaw Renoira (wym. Renuara).
" Walka Dejwida z Goliatem": sprawozdawca sportowy TVP. W Polsce tradycyjnie zawsze
wymawia si "Dawida".
Itd. S to potknicia drobne, ale w pamici telewidzw atwo pozostaj. Tym bardziej, e NIE
ZOSTAY SPROSTOWANE.
Test
Na przeomie lat 2002-2003 kilka powanych dziennikw opublikowao synn ju dzi rozmow
Adama Michnika (naczelnego redaktora "Gazety Wyborcze/"', wydawanej przez medialny koncern
"Agora") z Lwem Rywinem (wwczas znanym gwnie jako producent filmowy i bywalec rnych
"salonw politycznych").
Lew Rywin - przypomn - zaproponowa, i "zaatwi" "Agorze" pomylne dla koncernu zapisy w

przygotowywanej Ustawie o radiofonii i telewizji w zamian za wysok apwk i inne korzyci


(Rywin miaby zosta szefem telewizji "Polsat", kiedy dziki zmianom w ustawie "Agora" bdzie
moga zakupi t telewizj). Adam Michnik nagra rozmow na ukryty magnetofon - rzecz dziaa
si w lipcu 2002 r. Nastpnie "Gazeta Wyborcza" opublikowaa zapis nagrania w kocu grudnia
tego roku. Komentarze po publikacji byy do jednoznaczne. W ocenie wikszoci politykw,
dziennikarzy propozycja L. Rywina, zoona - jego zdaniem - w imieniu bliej nieokrelonej "grupy
trzymajcej wadz" i za wiedz premiera RP - stanowi sygna
0 jednej z najwikszych w III Rzeczypospolitej afer. Nie tylko korupcyjnych -przede wszystkim
politycznych. Kluczowe zatem dla polskiej demokracji
1 praworzdnoci byoby ustalenie, w czyim imieniu dziaa L. Rywin i dlaczego omieli si w
ogle wystpi z propozycj "zaatwienia ustawy" za apwk.
W chwili, gdy przygotowywuj do druku t ksik, nie jest jeszcze zakoczone ledztwo, podjte
przez prokuratur i specjalnie powoan Komisj ledcz Sejmu RP - nie naley wic niczego
przesdzi. Dozwolone s natomiast prby przewidywa dalszego cigu tej afery oraz moralne
oceny pewnych udokumentowanych ju wydarze.
Zajmuj si tutaj oznakami rnych nieprawidowoci w mediach, mam wic prawo zwrci uwag
Czytelnikw na pewne problemy, bdce wanie sygnaami owych nieprawidowoci. Przyjmuj za
dobr monet wyjanienia "Gazety Wyborczej", i okres piciu miesicy (od nagrania rozmowy do
jej publikacji) by potrzebny dziennikarzom tego pisma do przeprowadzenia wasnego ledztwa.
Wyniki tego ledztwa nie wykroczyy ponad to, czego dowiedzielimy si z zapisu rozmowy, ale to
inna kwestia.
Natomiast dowiedzielimy si rwnoczenie, i bardzo wiele osb (w tym premier i prezydent)
wiedziao o propozycji "apwki za ustaw", a jedno z pism - tygodnik " Wprost" nawet o niej duo
wczeniej napisao, w formie jednak artobliwej i w rubryce raczej plotkarskiej. Pozostaje faktem,
i wielu najwaniejszych politykw i wiele mediw znao gwne treci rozmowy A. Michnika z L.
Rywinem niemal od pocztku, ale NIKT nie uzna za stosowne poinformowania o tym opinii
publicznej (poza wspomnian, plotkarsk sugesti " Wprost"). Jest to niewtpliwie wymowny sygna pojmowania przez media polskie ich
podstawowego obowizku. Tym bardziej, i wkrtce si okazao, e niektre z nich skonne s do
powtarzania najbardziej absurdalnych i atwych do sprawdzenia plotek (np. o rzekomym romansie
prezydenta pastwa ze znan piosenkark), nie mog si wic tumaczy, e nie podjy wczeniej
"wtku Rywina", sdzc, i to plotka. Milczenie wiedzcych o sprawie politykw (w tym
prezydenta, premiera, ministra sprawiedliwoci i innych) wiadczy wymownie o tym, jak traktuj
oni pastwo i spoeczestwo, ktrym rzdz.
Po opublikowaniu rozmowy pojawiy si, co naturalne, rne komentarze i analizy. Duo mniej
naturalne, e komentujcy pomijali najczciej kilka niezwykle istotnych wtkw.
Na przykad - e mimo powanego bdu z opnieniem publikacji, to jednak "Gazeta Wyborcza"
jako pierwsza podaa zapis rozmowy swego naczelnego z L. Rywinem, zdajc sobie z pewnoci
spraw, i przebieg rozmowy, jej forma, sposb nagrania i termin publikacji nie wzmocni
wiarygodnoci pisma i nie przynios specjalnego zaszczytu. Obiektywizm ocen wymaga
podkrelenia tego faktu.
Tene sam obiektywizm wymaga szczeglnego zwrcenia uwagi na przynajmniej jeszcze dwie
rzeczy (na ktre wanie najmniej zwracano uwag). Ot gigantyczna apwka zadana od
"Agory" miaa by - wedle zapewnie L. Rywina - wykorzystana dla zapenienia kasy Sojuszu
Lewicy Demokratycznej (czyli nie tylko partii, ale partii rzdzcej). Dzi nie wiemy, czy tak
interpretacj przeznaczenia apwki wymyli Lew Rywin (co, jak zrozumiae, gosz politycy
SLD) czy te jaka grupa interesw, stojca za nim, miaa istotnie takie zamiary.
Sedno rzeczy jednak zdaje si tkwi w tym, e Lew Rywin by przekonany, i takie wanie
przeznaczenie apwki moe wzmocni jej atrakcyjno. Potwierdza to inna cz propozycji
Rywina: e po przejciu prywatnej telewizji "Polsat" przez "Agor" (Rywin mia przesanki, i takie
byy zamiary koncernu), on sam zostanie szefem "Polsatu" - i zadba ju o to, by telewizja ta

wspieraa interesy rodowisk zwizanych z SLD i oczywicie popieraa rzd L. Millera (tak, jak to
czyni obecnie TVP).
Argument o pomocy finansowej dla SLD i o "upartyjnianiu" duej prywatnej telewizji mia - w
zamyle L. Rywina - pomc w przeprowadzeniu caej operacji.
Mamy prawo pyta, dlaczego w tak wielu mediach, komentujcych "afer Rywina", tak rzadko
pojawia si ten wtek. Czy dlatego, e dziennikarze uznali z gry, i Rywin musia to wymyli,
czy moe nie chcieli za bardzo naraa si rzdzcym? Dlaczego nie podniesiono ostrego alarmu w
momencie, kiedy w powoanej przez Sejm Komisji ledczej znalaza si wikszo posw z rzdzce]
koalicji - czyli posdzeni (choby niesusznie) decyduj o przebiegu ledztwa we wasnej take
sprawie?
Nawet, jeli taki skad Komisji jest wskazany przez odpowiedni ustaw*, obowizkiem mediw
(wynikajcym z ich podstawowej misji kontroli wadzy) byo podniesienie alarmu. Uczynili to
nieliczni dziennikarze i powinnimy im to z wdzicznoci pamita.
W chwili, gdy o tym pisz, nie mona - powtarzam - przesdzi, czy istotnie L. Rywin sam
wszystko wymyli, nikogo poza sob nie reprezentujc. Mona jednak przyzna, e jest to wersja
bez porwnania mniej prawdopodobna od tej, ktra zakada dziaanie w imi jakiej grupy
interesw -i to grupy silnie umocowanej w strukturze wadz pastwa. Bez jednoznacznej i
wiarygodnej odpowiedzi na pytanie, ktra wersja jest prawdziwa - i na drugie pytanie: czy takie
prby "zaatwienia ustaw" za pienidze miay miejsce czciej (jeli tak- kiedy, gdzie, kto?), czy te
by to wyjtkowy, pojedynczy wybryk - ot bez odpowiedzi na te pytania wszelkie ledztwa
wska tylko na rzeczywisty uwid wymiaru sprawiedliwoci w Polsce i na si powiza
politykw ze skorumpowanym biznesem.
Powicam tej sprawie tyle miejsca w czasie, kiedy daleko do jej zakoczenia, poniewa uwaam
pene i wiarygodne wyjanienie "afery Rywina" za bezwzgldny TEST stanu polskiej demokracji.
Tym samym - bdzie to rwnie najwaniejszy dzi test dla kondycji polskich mediw i etyki
dziennikarzy.
Poniewa obrady sejmowej Komisji ledczej s jawne (jak dotd przynajmniej - i w zaoeniu do
koca ledztwa), dziennikarze mog bez przeszkd peni rol obiektywnych obserwatorw i
kontrolerw.
Moemy wic - i musimy - pilnie baczy, na ile ich opinie bd zgodne z ich sumieniem i
powinnociami, na ile za bd zmuszani do manipulowania informacjami i komentowania zgodnie
z interesem politycznym wacicieli i szefw mediw. Ju dzi zaczyna to by dostrzegalne w
niektrych mediach.
Jeszcze jedna okoliczno, dotyczca samej rozmowy (opublikowanej w niektrych pismach za
"Gazet Wyborcz" i Internetem). Mianowicie w kontekcie caej sprawy warto zwrci uwag na
znaczenie jzyka i formy tej rozmowy. Jest to pewien rodzaj "nowomowy", nie uywanej przecie
na co dzie ani w tekstach publikowanych, ani w wypowiedziach publicznych, natomiast
charakterystycznej dla pewnych rodowisk "grup interesu", dziaajcych poza prawem i
przyznajcych sobie specjalny status ro* Obecnie ustawa ta ma by zmieniona.
bicych wsplne interesy. Jest to mowa pena pogardy dla zwykych zjadaczy chleba, znamienna
dla wsplnych "imprez" rnych "zaatwiaczy", ktrzy nie powinni da si "wykolegowa". O
takim jzyku pisze Pawe piewak, socjolog (w artykule "Konieczudze", "Rzeczpospolita" z 23 I
2003 r.): Jzyk Rywina i Michnika jest jdrny, rzeczowy. Nie ma tu dwuznacznoci, ktrymi karmi
si obcych. Mowa jest pozbawiona wszelkich naleciaoci jzyka oficjalnego i politycznie
poprawnego (...). Wszystko jawi si jako gra, w ktrej chodzi o wpywy i pienidze (...)"
ldrno i rzeczowo, brak dwuznacznoci czy odrzucenie poprawnoci to nie s, moim zdaniem,
cechy godne potpienia. Gorzej, e wszystko jawi si jako gra, e forma rozmowy wskazuje na
zaye stosunki towarzyskie i wzajemn, star znajomo, e inne osoby, majce rzeczywisty lub

rzekomy udzia w tej grze, wymieniane s po imieniu (obracaj si we waciwym towarzystwie) i


e sama rozmowa mogaby by dosownym cytatem z jakiej satyrycznej powieci o rodowiskach
skorumpowanych elit.
Rozumiem, i Adam Michnik musia dostosowa si, take jzykiem i stylem rozmowy do
rozmwcy, ktrego nie chcia przedwczenie przestraszy -takie wyjanianie jest do przyjcia, cho
pozostaje pytanie, jak due liczbowo s w Polsce elity, zdolne do takich rozmw takim jzykiem i
czy czsto tak wanie rozmawiaj, jzyk bowiem odbija rzeczywisto, w ktrej si yje - w tym
sensie problem jzyka i formy nie jest spraw bah. Obaj rozmwcy niewtpliwie nale do elity,
s osobami publicznymi, za oczekiwania opinii publicznej wobec Adama Michnika i jego
opozycyjna przeszo, a take jego wpyw na wiadomo spoeczn (i na ycie polityczne w
kraju) skaniaj do szczeglnych wobec Redaktora Naczelnego "Gazety Wyborczej' wymaga
moralnych. By moe dlatego wanie ujawnio si przy okazji "sprawy Rywina" tak wiele pretensji
do A. Michnika i samej "Gazety, ale nie mona te twierdzi, e byy to pretensje w kadym
przypadku absolutnie bezpodstawne.
Tym bardziej dalsze zachowania wszystkich (pozytywnych i negatywnych) osb, zamieszanych w
"afer Rywina" bd testem na ich rzeczywiste intencje (czy chc ujawni prawd do koca, czy
tylko jej cz, czy w ogle ca histori zamaza).
W moim przekonaniu tzw. afera Rywina jako przypadek klasycznej korupcji w tzw. wyszych
krgach polskich elit politycznych nie jest niczym nadzwyczajnym. Takie afery zdarzay si i
dawniej, w innych okresach (np-w II Rzeczypospolitej), a take bywaj ujawniane w innych
krajach. )est to wic, nad czym mona ubolewa, typowy przykad degeneracji elit, znany od bardzo
dawna (od czasu, jak istniej elity...).
Problem polega wic nie na tym, e w ogle co takiego si zdarzyo, ale na okolicznociach tej
sprawy i na ujawnieniu si saboci pastwa przy jej rozpoznawaniu. Okolicznoci moglimy
pozna dziki JAWNOCI dziaania Sejmowej Komisji ledczej, co samo w sobie stanowi wany
przeom i daje doskonae pole obserwacji dla mediw i dla wszystkich zainteresowanych.
Uzyskalimy w naszej historii najnowszej bardzo wane, nowe dowiadczenie. Rzecz w tym, jak
zdoamy je wykorzysta i jak wanie media zdoaj przetworzy je na edukacj obywatelsk i
impuls do zmian w kierunku demokratyzacji prawdziwej, a nie - jak dotd - nieco pozorowanej.
Moe trzeba w tym miejscu powiedzie wprost, czego dowiedzielimy si, obserwujc okolicznoci
ledztwa w sprawie afery Rywina. Tym bardziej, e wielu dziennikarzy i obserwatorw ycia
publicznego wiedziao o tym od dawna...
Oto dowiedzielimy si zatem:
e u wierzchokw polskich elit polityczno-biznesowych istnieje pewna nieformalna struktura
(moemy j nazwa "Towarzystwem", bo takiej nazwy uy jeden z zeznajcych przed Komisj,
pozatym jest to istotnie "towarzystwo wzajemnej adoracji" i wzajemnych interesw).
W "Towarzystwie" s krgi wysze, bardziej wtajemniczone - i nisze, uywane do rnych posug,
uywa si tam specyficznego jzyka, wspomaga wzajemnie, informuje i ochrania. Do czasu:
niekiedy bardzo istotna sprzeczno interesw prowadzi do zdrady, "puszczenia przecieku".
Obyczaje tego "Towarzystwa" s bardzo charakterystyczne - wiemy ju, e wielk rol peni wizy
towarzyskie (w Warszawie zwaszcza przyjcia u politycznego guru - czyli u byego rzecznika
rzdu z czasw stanu wojennego, Jerzego Urbana, gdzie trzeba "bywa"). A take pewne wizy
organizacyjne z lat modoci (tzw. "Stowarzyszenia Ordynacka", czce kolegw-dziaaczy
socjalistycznych organizacji studenckich).
"Grupy trzymajce wadz" (okrelenie L. Rywina) przenikaj si wzajemnie z "Towarzystwem" i
broni solidarnie wsplnych interesw. Trzeba jednak podkreli, i ludzie poczeni tego rodzaju
zwizkami nie tworz cisej organizacji formalnej (w sensie np. masonerii).
Jest oczywiste, e wszdzie na wiecie obserwuje si wzajemne przenikanie wiata polityki, biznesu
i mediw i w jakim wymiarze jest to zjawisko naturalne, nie do uniknicia. Jednak w Polsce
przybiera to rozmiary za due - i zarazem ma w sobie co groteskowego i aosnego (wsplne

pijatyki w willi Jerzego Urbana, ktry potem publicznie wygasza pogardliwe opinie o swoich
gociach i ujawnia ich aosne wystpy na "imprezach").
"Towarzystwo" i ..grupy trzymajce wadz" prezentuj poziom, nad ktrym naley si zastanowi
- ci ludzie przecie faktycznie prbuj rz154
dzi krajem i po czci ju nim rzdz, a w kadym razie ich wpywy polityczne mamy prawo
uzna za ogromne.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ujawnia w ledztwie swe waciwe oblicze. Urzd
konstytucyjny, powoany do pilnowania ustawy o mediach elektronicznych i majcy czuwa nad
spenianiem przez media publiczne ich ustawowej misji, okaza si organem partii rzdzcej (co
zreszt od dawna byo atwo dostrzegalne), dbajcym wycznie o interesy tej partii. Formalne
zwierzchnictwo KRRiTV nie panowao zupenie nad tym urzdem, ktry dziaa nieprzejrzycie i
nie jest w stanie niczego dopilnowa -sta si wic typow w Polsce instytucj, dziaajc wbrew
temu, po co j powoano. Wewntrz za tej instytucji dziaay kolejne struktury nieformalne,
realizujce interesy pewnych grup.
Ostatnio syszymy cige zapowiedzi "odpolitycznienia" KRRiTV i zmiany jej dziaa. Sygnaem
tego "odpolitycznienia" jest powoanie przez Sejm nowego czonka Rady, kolejnego dziaacza SLD
(byego, zasuonego funkcjonariusza PZPR) i - przede wszystkim - partyjnego, dyspozycyjnego
dziennikarza, skompromitowanego udziaem w tzw. Komisji Weryfikacyjnej w stanie wojennym
(komisje te - powoane wbrew nawet wczesnemu prawu - wyrzucay z pracy nieposusznych
wadzy dziennikarzy).
Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji nie warto byoby moe powica tyle miejsca, gdyby nie
to, e jest ona symbolem dziaania pastwowych urzdw - tak wanie dziaa wiele z nich.
podobnie do KRRiW dziaaj rady nadzorcze mediw publicznych: s nie tylko z zasady
cakowicie upolitycznione, ale zawsze wspieraj (wikszoci "waciwych" gosw) wszelkie
dziaania ekip kierujcych mediami publicznymi. Wspieraj zwaszcza wtedy, kiedy zarzuca si tym
ekipom postpowania nieprawne i niezgodne. Zdumiewajce s niekiedy powizania biznesowe
"kontrolerw" z "kontrolowanymi" - co zreszt w polskim yciu publicznym nie jest nowoci.
Najbardziej jednak powinno obserwatorw afery Rywina zdumiewa, i uczestnicy tych dziwnych
rad nie dostrzegaj niczego niewaciwego w tego rodzaju wsplnocie interesw (obecnie od
niedawna w Radzie Nadzorczej TVP przestawiciele opozycji s wyjtkiem, potwierdzajcym
regu, zreszt - jak trzeba - zostaj przegosowani).
Z kolei tzw. "rady programowe" (majce czuwa nad misj programow) nie maj w ogle adnego
znaczenia i nawet nie tworz pozorw, e jest inaczej.
Do zaatwiania wanych w skali pastwa spraw powoywane s nieformalne grupy lub osoby,
ktrych uprawnienia s niejasne, ale ktrych stanowisko uatwia dbanie o interes danej opcji
politycznej. Sposb przygotowywania np. nowej ustawy o mediach (bdcej zreszt zaczynem afery Rywina) zwizane z tym, a
ujawnione przed Komisj ledcz, oszustwa i krtactwa wiadcz, e demokratyczne procedury w
pastwie nie dziaaj, a kontrola spoeczna jest pozorna. Interes "grup trzymajcych wadz" (wci
nie wiemy, co to za grupy, moemy si tylko domyla) jest ponad wszystkim i mona mniema, i
bd go one broni do ostatka wszelkimi sposobami.
Kamstwa, krtactwa, tzw. mataczenie, wybircza pami i wzajemne donosy, a take agresja
wobec tych, ktrzy chc doj prawdy s chlebem codziennym, "normalnoci" wielu osb,
penicych wane funkcje publiczne i majcych wpyw na opini spoeczn.
Mniej wani urzdnicy i rni eksperci gotowi s na wszystko (nawet do faszywych zezna przed
Komisj - pod przysig), by i na rk swym politycznym mocodawcom. Ciekawe te jest to, e
"polityczny mocodawca" nie musi by wcale formalnym szefem danego urzdnika.
Wreszcie sama Komisja ledcza jest doskona ilustracj caego Parlamentu, z ktrego zostaa
wyoniona. Prawdziw prac (w tym wypadku ledcz) wykonuj dwie - trzy osoby, inni za dbaj

przede wszystkim o interes swego politycznego zaplecza, jeszcze inni albo nic nie robi, albo
zachowuj si tak, jakby chcieli omieszy Komisj. Przynajmniej tak to wszystko wyglda z
zewntrz...
Taki obraz jawi si po obejrzeniu caoci dotychczasowego ledztwa w sprawie Rywina. Mam
nadziej, i wydana zostanie "biaa ksiga" z penym zapisem i dokumentacj. Wwczas wnioski
bd peniejsze, ale nie sdz, by zmienia si ich wymowa.
Co za do samej afery Rywina: wydaje si, e zbyt wiele wysoko postawionych osb jest
zainteresowanych, by nie wszystko zostao wyjanione do koca. Moe poznamy kilku "kozw
ofiarnych" - ale waciwi mocodawcy i prawdziwe "grupy trzymajce wadz" (wtedy) pozostan w
cieniu. Moe si okaza, i L. Rywin ... zwariowa, co ju par razy sugerowali wiadkowie. A
moe jednak uda si doj prawdy? W historii zdarza si to rzadko, ale te nie jest wykluczone.
W kadym razie, tak czy inaczej, mamy rzeczywicie do czynienia z dobrym testem na stan
pastwa, stan demokracji - i zarazem, co nas tu szczeglnie obchodzi - na stan mediw. Jest to take
test na ich nieule-go - bd ulego - wobec manipulatorw.
Waga samego testu okae si pniej - poznamy j po tym, jakie wnioski wycignie polskie
spoeczestwo z "afery Rywina" i zwaszcza z tego, co ta afera naprawd odsonia.
Komunikacja spoeczna - czyli o porozumiewaniu
Nadszed czas na nieco bardziej systematyczny przegld podstawowych poj i schematw, na
szczypt teorii. Czym si waciwie zajmujemy, zajmujc si mediami?
W pierwszej poowie XX wieku powstao powiedzenie - slogan: "nafta rzdzi wiatem".
Niewtpliwie - od zasobw posiadanej ropy naftowej lub moliwoci jej zakupu zaleao zawsze
ogromnie wiele, w sferze politycznej, gospodarczej, finansowej. Dzi jednak inne haso zdaje si
prawdziwe: "Informacja rzdzi wiatem". Przesadny czy nie, slogan ten wydaje si zawiera wan
prawd o naszych czasach (a moe o kadych czasach?). Bez informacji nie mona dobrze rzdzi,
moe w ogle nie mona rzdzi. Nie mona te dobrze gospodarowa, nie mona rozwija
cywilizacji ani nauki. Bez dostpu do informacji i bez jej wymiany nie mona dziaa skutecznie na
adnym polu.
W szerszym rozumieniu tego pojcia, informacja razem z energi i materi s podstawowymi
elementami wszechwiata. Bez ich wzajemnych oddziaywa nie byoby moliwe istnienie adnej
struktury, adnej ewolucji, w ogle adnej zmiany. Niektrzy kosmologowie sdz nawet, e
informacja musiaa istnie przed materi i energi - ale tutaj nie bdziemy przecie tego rozwaa.
Jeli zajmujemy si informacj w wiecie ludzi, musimy uzna, e jej wymiana, czyli
porozumiewanie si wzajemne, jest jedn z pod-

stawowych funkcji czowieka (zreszt w ogle ywych istot). Bez wymiany informacji nie mogyby
powsta wsplnoty spoeczne (spoeczestwa), cywilizacje, kultury, nauka - ani nic, co jest
atrybutem ludzkoci.
Samo pojcie "komunikowa si" wywodzi si z aciny - od terminu communico, communicare, co
znaczy "poczy si, uczyni wsplnym, zawiadomi, naradza si". A take od terminu
communio- czyli "wsplno, poczucie cznoci". Ciekawe, e w Europie a do XVI w. pojcie to
oznaczao "komuni, uczestnictwo, dzielenie si", a dopiero w XVI w. zaczo oznacza take
"przekaz, komunikat". Dzi "komunikowa si" kojarzy si kademu gwnie z przekazywaniem
informacji, wanie przekazw. Takie etymologiczne rozwaania mog si wydawa zbyteczne, ale
przecie etymologia pojcia pokazuje nam czasem jego prawdziwy, gboki sens-w tym wypadku
ow ludzk wsplno, dzielenie si, uczestnictwo we wsplnocie. Porozumiewanie si - czyli
komunikacja spoeczna ma wiele form, odbywa si na rnych poziomach. Istnieje kilkaset definicji
tego terminu (jak zwykle - ilu specjalistw, tyle definicji...). Dla zrozumienia wystarczy nam
definicja opisowa*:

"Komunikowanie jest procesem porozumiewania si jednostek, grup lub instytucji, jego celem jest
wymiana myli, dzielenie si wiedz, informacjami i ideami. Proces ten odbywa si na rnych
poziomach, przy uyciu zrnicowanych rodkw i wywouje okrelone skutki".
O komunikacji spoecznej napisano wiele ksiek i w naukach spoecznych (w ogle w
humanistyce, ale take w biologii) problemy te zajmuj coraz wicej miejsca. Dla naszych celw
(bo zajmujemy si przede wszystkim komunikacj medialn, masow) wystarczy tylko zwrcenie
uwagi na kilka spraw.
Ot w filozofii europejskiej i chrzecijaskiej komunikacj spoeczn zawsze czono z
wartociami, to znaczy z wymiarem etycznym. Tradycja platoska, potem tomistyczna uznaway
orientacj komunikacji spoecznej ku p r a w d z i e, prawda za miaa wyznacza obowizki
moralne czowieka. Filozofia brytyjska (m.in. Thomas Hobbes i )ohn Locke) kada nacisk na
rodzaj umowy (konwencji), ktra powinna chroni dobro jednostki. Mona uzna, e komunikacja
spoeczna powinna mie cise zwizki z prawd i zarazem z dobrem wsplnym i dobrem osoby
ludzkiej.
Warto jednak zwrci uwag na okrelenie "powinna". Zgadzamy si, e chodzi o powinno - ale
musimy si zgodzi take i z tym, e w praktyce komunikacja spoeczna nie zawsze (a moe w
ogle coraz rza* Bogusawa Dobek-Ostrowska. Podstawy komunikowania spoecznego, Wyd. ASTRUM, Wrocaw
1999.
dziej) bywa dialogiem, sucym prawdzie i porozumiewaniu. Wykorzystuje si bowiem rne
formy komunikowania do specyficznego wpywania na wiadomo spoeczn jednostek i wsplnot
- do manipulowania opini spoeczn i do obrony interesw grup rzdzcych w polityce i w
gospodarce.
To jest przecie gwny temat niniejszego opracowania: owe manipulacje, degenerujce
komunikacj spoeczn. Zabiegi, majce na celu zamazywanie prawdy, maj suy interesom
politycznym i finansowym danej grupy, wykorzystujcej media. Temu celowi podporzdkowywuje
si take dobro wsplnoty i jednostki.
Ze wzgldw praktycznych mona podzieli komunikacj spoeczn
na przykad na takie formy:
I. Komunikacja interpersonalna - jest spontaniczna, nieformalna, najbardziej pierwotna
(midzyludzka-midzy jednostkami), mona uzna, i najbardziej "ludzka". Zaley od rnych
uwarunkowa psychologicznych i kulturowych, korzysta z wielu rodkw ekspresji (wyraania si),
przede wszystkim z jzyka (mowy) i swoistych zachowa (m.in. tzw. mowy ciaa).
Mona wskaza na szczeglny wpyw danej kultury, a take samego jzyka na komunikacj
interpersonaln. Jest to take komunikacja najmniej reglamentowana* - to jest podlega tylko
ograniczeniom typu psychologicznego i kulturowego (obyczajowego). Komunikowanie si
pomidzy jednostkami daje najwiksze moliwoci przekazu i ma najmniej ogranicze (chyba, e
chce si drug osob wiadomie oszuka).
2. Komunikacja instytucjonalna - jest to, jak wskazuje nazwa, komunikowanie si pomidzy
instytucjami, organizacjami, wsplnotami formalnymi (np. organami pastwa, midzy samymi
pastwami), ale take pomidzy rzdzcymi a rzdzonymi. W tym ostatnim sensie za rodzaj takiej
komunikacji mona uzna systemy prawne, konstytucje, ustawy, rozporzdzenia, oficjalne
komunikaty itd. Komunikacja instytucjonalna umoliwia funkcjonowanie duych wsplnot. Jej
formy i znaczenie zale przede wszystkim od ustroju, od stanu demokracji, ale take od tradycji,
od poziomu kultury politycznej i obywatelskiej.
Komunikacja instytucjonalna moe by i bywa czsto reglamentowana (ograniczana bd
formalizowana politycznie).
* Reglamentacja oznacza ograniczenie, narzucenie pewnych regu.
Tu wana uwaga. O ile stan komunikacji interpersonalnej (czyli, mwic skrtem - moliwoci
porozumienia si pomidzy jednostkami, obywatelami, maestwem, w rodzinie w ogle, we
wsplnotach ssiedzkich itd.) odzwierciedla stan oglnej kultury danego spoeczestwa, o tyle stan

komunikacji instytucjonalnej (zwaszcza porozumiewanie si rzdzcych z rzdzonymi, instytucji


ze spoeczestwem) daje moliwo oceny stanu demokracji w danym pastwie. Warto si nad tym
zastanowi. Wreszcie:
3. Komunikacja m e d i a I n a (masowa, od terminu "media"). )est to komunikacja spoeczna
utrzymywana dziki prasie, radiu i w dzisiejszych spoecznociach przede wszystkim dziki
telewizji. Jest ona -zwracam silnie uwag - take reglamentowana. Zawsze jest bowiem poddana
reguom dziaania danego rodka przekazu i prawidom wolnego rynku (konkurencja, zysk itd.),
prawie zawsze ograniczana jest przez czynniki polityczne i grupy interesw.
Komunikacja medialna zaley szczeglnie silnie od tradycji i kultury oglnej spoeczestwa, od
kultury ycia publicznego oraz od stanu demokracji. A take od standardw etycznych ludzi
pracujcych w
mediach.
Zrozumiae, e zajmuj si tu tylko mediami i komunikowaniem przy
ich pomocy.
W istocie, jeli przyj za Johnem Kennethem Galbraithem*. i jednym z gwnych rde wadzy
jest kontrola ludzkich wierze (w sensie nie tyle wierze religijnych, ile w ogle postaw, opinii,
zachowa - czyli chodzi o kontrol wiadomoci przede wszystkim), to mona spostrzec od razu,
jak rol mog odgrywa media masowe, zwaszcza telewizja. I jak wane staj si uwarunkowania
polityczne mediw (ich polityczna dyspozycyjno). A take uwarunkowania rynkowe - skoro za
wadz mona uzna take wadz pienidza.
Dziennikarze powinni uzna etyk swego zawodu za nadrzdn wobec interesw wacicieli
mediw, politykw - i take wobec swego wasnego interesu, co jest najtrudniejsze. Zapewne idea
- spenienie misji dziennikarskiej wobec spoeczestwa - nie jest w peni osigalny, co nie oznacza,
i nie naley stale dy do jego osignicia. W tym deniu bardzo pomaga wiedza na temat
dziaania mediw i ich wpywu na wiadomo spoeczn. I chocia ta wiedza nie uczyni nikogo sama przez si * |ohn Kenneth Galbraith, Anatomia wadzy (The Anatomy of Power). Warszawa 1983.
moralnym (wiedza niestety nie jest wystarczajca dla osignicia cnoty -jak sdzi Sokrates), to
jednak moralno musi korzysta take z wiedzy, Dziennikarze musz po prostu wiedzie, jakie
zagroenia czy nawet nieszczcia mog spowodowa swoim dziaaniem.
Ku spoeczestwu medialnemu
Zastanwmy si przez chwil, jak w cigu dziejw zmieniay si formj komunikacji spoecznej.
Zwracam uwag, e chodzi tu o dwie co najmnie sprawy:
- same formy porozumiewania si midzy ludmi,
- nowe moliwoci porozumiewania si we wsplnotach.
Co to s formy w tym wypadku? Na przykad wszelkie sygnay, znaki gesty (mowa ciaa), sygnay
wizualne, dwikowe itd. Potem - nieco pniej - pojawia si mowa, jzyk mwiony. To ju byo
cech ludzi - bc rne systemy sygnaw w ogle istniej w wiecie zwierzt i nawet u rolin.
(Cho ostatnio dopuszcza si myl, e niektre mapy naczelne mogj posugiwa si take pewnym
rodzajem jzyka).
Po mowie - znw nieco pniej - pojawi si zapis mowy. Dziki z a -p i s o w i (rne rodzaje
pisma) zwikszyy si bez porwnania moliwoci korzystania z dowiadcze poprzednich pokole
i rozwin si w ogle przekaz informacji (przedtem trzeba byo korzysta wycznie z zawodne
pamici i z kontaktw bezporednich).
Potem pojawi si druk - moliwo reprodukcji zapisu w sposb praktycznie nieograniczony.
Umoliwio to - obok ksiek - powstawanie gazet
Potem powstay: telegraf, telefon, radio, telewizja, komputer, Internet i kolejne wynalazki tego
rodzaju (a wci pojawia si co nowego).
Moliwoci przekazu zwielokrotniy si w sposb niewiarygodny. Oc porozumiewania si w
maych grupach - poprzez wsplnoty lokalne - wsplnoty midzynarodowe - po wsplnot
globaln. Moliwo porozumiewania si w skali wiatowej jest jedn z najwaniejszych cech tzw.
globali-zacji (czyli swoistego zespalania w skali globu gospodarki, handlu, nauki, wymiany

informacji i rnych procesw cywilizacyjnych i kulturowych - cc jedni oceniaj jako nieuniknione


i w sumie korzystne, inni za widz w tym nowe, jeszcze gorsze zagroenia dla ludzkoci. Ale to
ju inna historia).
W kadym razie globalizacja komunikacji spoecznej tworzy nowy rodzaj wsplnoty, nazywany s
poeczestwem medialnym (lub - zmedializowanym). Najkrcej znaczy to: spoeczestwo w
ogromnej
mierze uzalenione od mediw i od dokonywanych przez media interpretacji rzeczywistoci, w
ktrej yjemy. Wydaje si pewne, i owa medializa-cja nowoczesnych spoeczestw jest
nieuchronna i e potrwa przez duszy czas (cho na pewno z czasem zmieni si formy tego
zmedializowania
- by moe znikn pewne zagroenia i narodz si nowe dobra wsplne).
)ak kady prawie proces w wielkiej skali, gtobalizacja komunikacji spoecznej ma swoje dobre i ze
strony.
Zacznijmy od wymienienia d o b ry c h, s to:
- powszechno dostpu do informacji,
- wsplnota komunikacji spoecznej wzmaga poczucie oglnej wsplnoty ludzi,
- szybko przekazu (waciwie dzi mona ju mwi o jednoczesnym dowiadywaniu si
wszystkich o wszystkim - wszdzie),
- uczestnictwo w kulturze i edukacji w wielkiej skali (inna rzecz, jak kto
z tego korzysta),
- pomoc w dokonywaniu rnych wyborw, trudnych dla jednostek,
- demaskowanie za, niemoliwo ukrycia za, gdziekolwiek by si ono
nie pojawio,
- moliwo ostrzegania przed rnego rodzaju zagroeniami,
- moliwo prawdziwego dialogu - ze wszystkimi dobrymi konsekwencjami dobrego
porozumienia si, zrozumienia innych,
- rozpowszechnianie sprawdzonych, dobrych wzorw (na przykad funkcjonowania demokracji,
zdrowego ycia, spdzania wolnego czasu, itd.),
- pobudzanie rozwoju - gospodarczego, politycznego, umysowego.
Poniewa komunikacja spoeczna jest dzi realizowana gwnie przez media, by to rwnie
przegld wielkich p o zy ty w ny c h wartoci mediw. Musimy jednak przyjrze si take
moliwociom n e g a ty w ny m, czyli cechom zym. S to m.in.:
- moliwo manipulacji politycznej i ideologicznej,
- tworzenie rzeczywistoci znieksztaconej (wanie medialnej, lub zwanej od najwaniejszego
rodka przekazu - telerzeczywistoci). Odbir przez ludzi rzeczywistoci znieksztaconej,
wwczas kiedy nie dostrzegaj oni znieksztace - utrudnia kontakt z codziennoci, zmienia
postrzeganie wiata, zmienia te kryteria ocen i kamufluje prawd,
- uzalenienie od przyjemnoci, od rozrywki,
- wytwarzanie wtrnego analfabetyzmu kulturowego i intelektualnego,
- rozmywanie norm etycznych, osabienie etosu, odpowiedzialnoci,
- osabienie wizi spoecznych i rodzinnych (zastpuj je kruche wizi innego rodzaju - wsplnota
"przed telewizorem"),
- utrudnianie, bd uniemoliwianie krytycznej oceny osb, instytucji lub idei, bo za wiele
zaczyna zalee od sposobu ich prezentacji w mediach. Przez to decyzje wikszoci mog by- i
czsto bywaj - sterowane przez grupy interesw,
- rozpowszechnianie niedobrych wzorw ycia, postaw, pozornych autorytetw itp.,
- wmawianie nowych potrzeb, chci itd.
Z tego ju zestawienia wida, jak wielkie s moliwoci mediw w czynieniu za. O tym, czy w
mediach przewaaj cechy dobre czy ze, dowiadujemy si dziki wiadomej obserwacji rodkw
przekazu - i take dziki badaniom ich rzeczywistego wpywu na jednostki i na spoecznoci. Dzi
wrd badajcych te sprawy przewaa opinia, e jednak media zbyt atwo ulegaj cechom zym, e
uciekaj od prawdy.

Nie jestemy jednak do koca pewni, czy media tylko dostosowuj si do ludzi (swych odbiorcw)
czy te przeciwnie - to ludzie dostosowuj si do mediw. Najprawdopodobniej wystpuje tu
sprzenie zwrotne - rodzaj zwizku, w ktrym oba czynniki zwizane oddziaywuj na siebie
wzajemnie (przyczyna tworzy efekt, ale efekt wzmacnia bd osabia przyczyn). Media
oddziaywuj na ludzi - odbiorcw, odbiorcy oddziaywuj na media.
Istnieje hipoteza dwch zwierciade: media s zwierciadem ludzi, ludzie s zwierciadem mediw.
Tak czy inaczej, lustro wprawdzie odbija rzeczywisto, ale te mniej lub bardziej j znieksztaca.
Media s zatem zawsze krzywym zwierciadem.
Skdind warto pamita, e cho w lustrze dostrzegamy swe odbicie zawsze znieksztacone, to
jednak bez lustra nie moglibymy siebie obejrze tak wyranie i tak atwo. Trzeba tylko wiedzie,
CO bywa znieksztacone w naszym odbiciu - i zwaszcza w medialnym odbiciu rzeczywistoci, w
ktrej yjemy.
Funkcja sowa
Przypomn rzecz bardzo wan: istnieje co takiego, jak s p r a w c z a funkcja sowa. Znaczy to
tyle, e sowo moe przynosi rwnie realne skutki jak czyn, czyli e mona dziaa za pomoc
sw. |est to przekonanie bardzo stare, najpierw wyczuwalne intuicyjnie i wynikajce z bardzo
wczesnych ludzkich dowiadcze, dzi potwierdzone przez badania naukowe.
"Dziaanie sowa" wywodzi si - czy te ley u rda - starodawnych praktyk magicznych. Na
przykad tabu (zakaz kulturowy, dotyczcy kontaktu z "czym" objtym w danej sytuacji takim
zakazem) - ot tabu dotyczyo wanie pewnych sw, imion, nazw totemicznych, elementw
rytuaw magicznych itp. Pewnych nazw czy poj nie naleao uywa, bo mogy sprowadzi
nieszczcie. Z drugiej strony przez uycie odpowiednich sw -zakl w poczeniu z rytuaami
magicznymi mona byo wypdza ze duchy, leczy choroby - czyli uzdrawia, bd przeciwnie:
sprowadza ze duchy, choroby i nawet mier. Praktyki tego rodzaju przetrway gdzie niegdzie do
dzi (np. woodoo na Haiti, dziaania szamanw w Afryce i w Azji).
Z wiary w skuteczno dziaania sowem zrodzia si p r o p a g a n d a (szerzej o niej w rozdziale
"W wiecie manipulacji").
Propaganda, przypomn, polega na dziaaniu sowem i obrazem (zwrmy uwag, e to jest wanie
istota mediw!), ale nie zawsze dziaanie sowem i obrazem jest propagand. Wane, eby o tym te
pamita!
I jeszcze powtrz, e propaganda uzyskaa najwysze znaczenie w dwudziestowiecznych
systemach totalitarnych (nazizm, komunizm). Staa si sama systemem, zniewalajc umysy nie
tylko przez sowo czy obraz, ale w ogle przez narzucanie pewnych, okrelonych form ycia
publicznego i kult wadzy oraz operowanie w najwikszej skali faszem i pozorem. Powstay
specyficzne nowomowy (specyficzny jzyk medialno-urzdowy), cenzura we wszystkich dajcych
si wymyli formach - w sumie istniao co w rodzaju jednolitej; totalnej cenzuro-propagandy,
sigajcej nawet historii, dotyczcej nie tylko treci biecych tekstw, ale rwnie materiaw
archiwalnych, fotografii, sztuki, taca, muzyki i stosujcej nie tylko zakazy, ale rwnie nakazy
waciwego i "susznego" przedstawiania kadej rzeczywistoci.
Nie zajmuj si teraz cenzur ani propagand totalitarn - cenzura urzdowa zostaa formalnie
zniesiona (w krajach tzw. obozu socjalizmu, cho nie we wszystkich do koca), pojcia propagandy
rzadko si uywa -stosowniej jest mwi o komunikowaniu perswazyjnym (o czym bya ju mowa,
ale szerzej - dalej). W warunkach demokracji i wolnoci sowa obserwacja mediw wskazuje, e nie
znika z nich cakiem nowomowa, raczej tylko zmieniy si jej formy. Wspomniaem ju o tym w
rozdziale o mitologii mediw: na przykad rodzajem wspczesnej, "demokratycznej" nowomowy
mona nazwa przesadn poprawno polityczn (political correctness*, tzw. PC), tak modn w
krajach Zachodu i rozpowszechnian ju u nas. Rwnie, cho urzdowa cenzura znika, pewne
* Patrz: Sprawa yrafy, czyli polityczna poprawno (str. 193).
formy cenzurowania wypowiedzi pozostay. Ograniczenia wolnoci wypo- wiedzi wynikaj teraz z
wymogw wacicieli mediw i politycznych grup interesw, z ktrymi dany rodek przekazu (jego
waciciel, redaktor naczelny, szef) jest zwizany.
Od nadawcy do odbiorcy

Chcc uatwi zrozumienie pewnych poj, warto posugiwa si modelami i schematami. Wrmy
wic jeszcze do oglnych modeli. Ot mona przyj, e istniej 4 podstawowe elementy i 2
podstawowe mechanizmy oddziaywania, tworzce razem komunikacj spoeczn. S to:
1. Nadawca,
2. Przekaz (komunikat, jego forma i tre),
3. Kana (rodzaj przekazu, fizyczna forma przekazu, technika),
4. Odbiorca,
oraz
5. Efekt przekazu (efekt, skutek procesu komunikowania),
6. Sprzenie zwrotne.
To ostatnie jest pojciem z zakresu cybernetyki (nauki o przekazywaniu i przeksztacaniu
informacji w rnych systemach). Samo sprzenie oznacza dziaanie jednego ukadu (obiektu) na
drugi w taki sposb, < reakcja jednego ukadu wpywa na drugi. Jak wida, pojcie sprzeni;
odnosi si do prawie wszystkich ukadw w przyrodzie - ywej, martwej w technice, a take w
spoeczestwie.
W przypadku komunikacji spoecznej mamy oczywicie do czynieni; ze sprzeniem
informacyjnym. Przymiotnik "zwrotne" oznacza, e sku tek danego procesu dziaa na jego
przyczyn. Sprzenie zwrotne byw; dwustronne - to znaczy, e ukad nadajcy dziaa (co
oczywiste) na ukac odbierajcy, ale i odwrotnie - ukad odbierajcy dziaa na nadajcy. Krtkc
mwic: nadawca zawsze wpywa na odbiorc, ale odbiorca wpywa take czasami na nadawc.
Trzeba byo nieco szerzej wyjani pojcie sprzenia zwrotnego dwu stronnego, poniewa wanie
w przypadku komunikacji spoecznej w og le, a medialnej (poprzez media) w szczeglnoci odgrywa ono ogromn; rol, czsto jednak niezauwaan, czy raczej lekcewaon.
Teraz, poznawszy elementy procesu komunikacji spoecznej, sprbu jemy okreli podstawowe
modele. Kady model, schemat jakiego uka du, procesu - oczywicie upraszcza rzeczywisto.
Nie mniej pomag wyobrani - jeli tylko si pamita, i rzeczywisto zawsze jest bardzie
skomplikowana, bogatsza.
ostu jednostki, osoby.
Spoeczestwo
Jednostki
Rzdy

A taki bdzie
NADAWCA
..
ODBIORCA EFEKT
Sprzenie zwrotne
dwustronne
Sprzenie zwrotne dwustronne
W tym przypadku nadawc jest samo ycie publiczne, czyli rzeczywisto - polityczna, spoeczna,
gospodarcza (ale take i przyrodnicza - bo chodzi w ogle o wszelkie wydarzenia). Nadawc mog
by konkretne elementy tej rzeczywistoci - rne instytucje, politycy, organizacje, eksperci - ale i
dokumenty, dane - wane dla danej rzeczywistoci, bdcej rdem (dostawc) informacji, faktw.

Informacje o wydarzeniach (nie koniecznie pojedynczych - o procesach, przemianach wielkiego


rodzaju, bardziej lub mniej zoonych) trafiaj do mediw, bdcych kanaem poredniczcym
pomidzy rzeczywistoci a odbiorcami. Dziennikarze, dziaajcy w mediach (w telewizji dotyczy
to rwnie np. operatorw i innych twrcw przekazu) w rny sposb w p y w a j na docierajce
do nich przekazy, poddaj je o b r b c e (czciowo z koniecznoci, czciowo z przyczyn
subiektywnych - np. politycznych) i w ten sposb pierwotny przekaz staje si przekazem
zmienionym.W zmienionej formie przekazy docieraj do odbiorcw, ci za na ich podstawie
poznaj i oceniaj informacje. Sprzenie zwrotne dwustronne (wzajemne wpywy) dziaa zarwno
na ycie publiczne (rzeczywisto, w ktrej yjemy), jak i na media (na same przekazy), jak i oczywicie i przede wszystkim - na odbiorcw. Taki jest oglny schemat dziaania mediw na
wiadomo spoeczn.
Schemat sieci wzajemnych powiza pomidzy rzeczywistoci przeywan, czyli faktyczn a t
przedstawian (przekazywan) przez media wynika z odpowiednich obserwacji i bada naukowych.
Dlatego jest wiarygodny.
Moemy wic uzna za pewne, i rzeczywisto faktyczna, przeywana - nazwijmy j z wy k zostaje w trakcie przekazywania przez media zmieniona i przeksztacona w rzeczywisto
przekazan - czyli mediaIn. W
przypadku zmian, dokonywanych w przekazach przez telewizj, nowa rzeczywisto bywa
nazywana t e I e r z e c zy w i s t o c i .
Wane, by zdawa sobie spraw, i jest to nieuniknione w naszym wiecie. Dlaczego? Decyduj o
tym co najmniej dwa powody.
Po pierwsze wic, sama technika przekazu zawsze wpywa na przekaz, zatem go nieco- mniej lub
bardziej -zmienia. Technika przekazu poredniczy pomidzy nadawc a odbiorc. Specjalici
nazywaj to "zaporedni-czaniem rzeczywistoci". Pojcie "zaporedniczania" uywane jest ju w
polskiej literaturze przedmiotu*, cho nie znalazo si jeszcze w sownikach jzyka polskiego...
(Nawiasem mwic, poprawnie byoby: "rzeczywisto za porednictwem techniki").
Wystarczy, jeli przyjmiemy do wiadomoci, e rodek przekazu zmienia przekaz niezalenie od
intencji nadawcy czy odbiorcy. W tym sensie porednictwo rodka przekazu jest aktywne, zawsze
znaczce.
Po drugie, przyczyn zmian bywa dziaanie ludzi, co jest rwnie nieuchronne, bo komunikaty
(przekazy) tworz przecie ludzie. Tworz je na og ze wiadom intencj zmiany rzeczywistoci,
ale nawet, jeli nie chc jej zmienia, musz to czyni, poniewa przekaz wymaga stosowania
pewnych regu (jak choby zawsze: doboru, czyli selekcji informacji, uoenia ich w jaki sposb,
zmieszczenia w danym czasie, czyli skrtu itd.).
Medialni porednicy
Znawcy mediw rnie oceniaj w wpyw rodkw przekazu na sam przekaz. Na przykad uznany
za klasyka w tej dziedzinie kanadyjski socjolog Herbert Marshall McLuhan (191 1 -1980) uwaa,
e rodki przekazu maj zasadniczy wpyw na tre i struktur samego przekazu. To oznacza, i
rodek (narzdzie) wpywa na tre informacji, a tym samym na sposb mylenia odbiorcw
informacji, czyli ludzi korzystajcych z danego narzdzia.
McLuhan pisa: "(...) przekaniki (...) ksztatuj wiadomo i dowiadczenie kadego z nas (...)"**.
Pniejsze nowe techniki przekazu - np. Internet, komputery osobiste, multimedia itd. - jeszcze
silniej utwierdzay t opini. Nie mniej pozostaa do rozstrzygnicia sprawa zasadnicza: w jakim
stopniu rodki przekazu ksztatuj nasz wiadomo i dowiadcze* Np. W. Chya, Technologicznie zaporedniczona (medialna) przestrze publiczna: ponowoczesna
maszyna rzdzenia bez ludzi, w: - S. Wojciechowski, A. Zejdier (red.), Formy estetyzacji
przestrzeni publicznej. Instytut Kultury, Warszawa 1988.
** M. McLuhan, Przekaniki, czyli przeduenie czowieka, w: Wybr pism, przet. K. )akubowicz,
Wyd. Artystyczne i Filmowe, Warszawa I 975.

nie? Albo inaczej: jaki jest stopie naszego uzalenienia (niektrzy mwi - zniewolenia) od
mediw, na ile za jestemy zdolni do kierowania si wasnym rozsdkiem i wol?
Dzi medioznawcom wydaje si, i rodki przekazu maj na ludzi mniejszy wpyw, ni sdzi
McLuhan - w kadym razie dziaanie "przekanikw" nie jest cakowicie bezporednie ani
cakowicie jednoznaczne. Dowiedziono, i ludzie-odbiorcy nie s zupenie bierni wobec mediw, a
ich kontakty bezporednie, osobiste z innymi (czyli komunikacja interpersonalna) zmieniaj ich
oceny rzeczywistoci medialnej. Zatem kontakty osobiste chroni przed cakowitym
zdominowaniem przez media - dobrze jest o tym wiedzie. Z drugiej strony wanie niebyway
rozwj mediw (w ogle "medialnych porednikw" midzy ludmi) ogranicza te kontakty,
pomniejsza wizi midzyosobowe -dlategozdaniem niektrych socjologw wadza mediw - w
ogle rodkw przekazu - nad ludmi bdzie coraz wiksza. By moe, jest to przekonanie zbyt
pesymistyczne...
Sprbujmy znowu posuy si modelem technicznym. Ot odbiorca komunikatw medialnych
(zwaszcza telewizyjnych) przypomina swoisty dekoder. Mzg czowieka dekoduje - czyli
odczytuje, rozszyfrowuje znaczenia, niesione przez dany przekaz. Mzg, odczytujc tre przekazu,
ustala jego sens. Jest oczywiste, i to odczytywanie i rozumienie treci przekazu nie odbywa si w
prni spoecznej, pamiciowej, uczuciowej, intelektualnej. Mzg nie jest "tabula rasa", nie jest
"czyst kart", nietknit przez wpywy zewntrzne. Odczyt (dekodowanie) przekazu odbywa si
zawsze w zastanej, okrelonej sytuacji spoecznej i kulturowej. Odbiorca ma swoj pami, jaki
wasny system ocen - i te jego cechy indywidualne zale od inteligencji wrodzonej, nabytego
wyksztacenia, wychowania otrzymanego od rodowiska, w ktrym yje i z ktrym si liczy itd.
Poniewa konkretne przekazy zawieraj na og wiele znacze (nie s bardzo jednoznaczne, czy te
s jednoznaczne nadzwyczaj rzadko), dekoder (odbiorca) moe je rnie interpretowa, rnie
pojmowa i niejako "przykrawa" do wasnych potrzeb, wasnych systemw wartoci. Mona-znw
w uproszczeniu - powiedzie, i kady "dekoduje" na swj sposb otrzymany przekaz. Co znowu
nie oznacza, i masowo odbioru nie podlega pewnym reguom oglnym i wsplnym dla danej
grupy odbiorcw.
Odbiorcy przekazw medialnych (przede wszystkim telewizji) nie s wobec nich cakowicie bierni,
ale mimo to ulegaj ich wpywom w wikszym stopniu, ni s w stanie sami to oceni.
W dodatku pojawia si nowy typ telewidza: odbiorca tzw. "nadaktyw-ny". Jest to osoba nie lubica
si skupia nad niczym, nieuwana, uwielbiajca "przeskakiwanie" z kanau na kana, z audycji na
audycj. Taki telewidz - dla ktrego "pilot" do telewizora jest swoistym narzdziem panowania nad
rzeczywistoci ogldan - ot taki telewidz do atwo traci zdolno do koncentracji, krytycznej
oceny, wyboru, przemylenia danego komunikatu. |est odbiorc wolnym, aktywnym i niby
niezalenym - i zarazem coraz bardziej niezdolnym do wyszej aktywnoci umysowej*.
W nowym (1994) wydaniu wspomnianego wyej klasycznego dziea McLuchana pojawi si wstp,
w ktrym socjolog L.H. Lapham" twierdzi, e w ogle media elektroniczne ksztatuj umysy
inaczej, ni czyniy to pisma drukowane. Lapham uwaa wrcz, e media elektroniczne zmuszaj
nas do powrotu do " wraliwoci cechujcej nomadw*** i ludzi przedpi-miennych".
Zdaniem Laphama wracamy zatem do czego w rodzaju "postawy niepimiennego wczgi", ktr
socjolog charakteryzuje jako przeciwstawienie "wraliwoci obywatelskiej". Nie ma miejsca, by
gbiej analizowa tutaj do oryginalny podzia na "wraliwo wczgi" i "wraliwo
obywatela", chodzi mi gwnie o przykad modnych dzi ("modnych" nie oznacza: wyzbytych
gbszego sensu!) rozwaa na temat postaw kreowanych przez media.
Dla naszych potrzeb wystarczy, e "wraliwo nomadw" (wczgw) kojarzy Lapham na
przykad z si, przyjemnoci, wojn, barbarzystwem, magi, seksem, okruciestwem,
namitnoci. "Wraliwo obywatelsk" (t zanikajc) - z dowiadczeniem, autorytetem,
szczciem, budowaniem, cywilizacj, pokojem, histori, a take z wtpliwociami i argumentacj
naukow. Rnice subtelne, ale do oczywiste: "wraliwo wczgi" jest pierwotniejsza, przede
wszystkim emocjonalna, pozbawiona owej ogady i refleksji, jakie niesie gbsza kultura.

"Wraliwo obywatelska" wie si z intelektem, wyksztaceniem, refleksj nad sob i histori.


Byoby rzeczywist klsk, gdyby tezy Laphama byy do koca prawdziwe. Ale "co" w tym jest,
nie s to tylko igraszki intelektualne i okrelenia, majce nas szokowa...
* Szerzej o tych problemach w aspekcie filozoficznym (i take o pojciu "odbiorcy nadaktywnego")
w: Zofia Rosiska: "Blaustein. Koncepcja mediw". Filozofia polska XX w., Wyd. "Prszyski i
Ska", Warszawa 2001.
** L.H. Lapham, "Introduction", w: M. McLuhan, Understanding Media. The Exten-tion ofMan.
The MIT Press, Boston 1994.
*** Nomadowie - pasterskie i zbieracko-towieckie ludy koczownicze. W tym wypadku chodzi o
koczownikw z czasw przed cywilizacj osiadych rolnikw.
Lapham uwaa, i "wraliwo nomadw" atwo dzi spotka wrd mieszkacw USA - co
oznacza - jak dowcipnie to okrela - "nie tylko tryumf Madonny, ale take nieufno moich dzieci
wobec prawdziwoci mego istnienia, jeli nie ma mnie w telewizji"*.
To spostrzeenie jest ju na pewno trafne. Wane jest to, co zostao pokazane (przekazane) w
telewizji... Jeli nie "zaistnieje" w telewizji, moe w ogle nie istnieje?
Wydaje si, e powrt do czasw przedpimiennych nie jest i nie moe by ju cakowity, ale
istotnie media elektroniczne zmieniaj ludzk wraliwo i nasze postawy wobec wiata.
Tak czy inaczej, musimy zgodzi si z nastpujcymi stwierdzeniami.
Dziaanie mediw (zwaszcza elektronicznych) wywiera znaczcy wpyw na jednostki i na
zbiorowoci. Nie jest to oczywicie wpyw jedyny w yciu wsplnot, ale wikszo znawcw
uwaa, i ostatnio zaczyna by dominujcy. Wpyw ten w najwikszym stopniu wynika z dziaa
zamierzonych (intencjonalnych, wiadomych), po czci jest skutkiem dziaa niezamierzonych czyli wynika z waciwoci samych mediw, niejako z ich natury. Wpyw mediw - zamierzony czy
niezamierzony - zaley te w duej mierze od cech ich odbiorcw i od stanu ich wiadomoci, a
zatem od stanu kultury politycznej i kultury w ogle w danych spoeczestwach.
* L.H. Lapham, op. cit.
Kto duej oglda telewizj?
Z bada (2002 r.) zespow Uniwersytetu Pensylwanii (USA) oraz Uniwersytetu Brytyjskiej
Kolumbii (Kanada), opublikowanych w pimie naukowym "Personality and Social Psychology
Bulletin" wynika, e osoby o niszej inteligencji czciej i duej ogldaj telewizj, ni osoby, u
ktrych testy wykazay wysoki poziom inteligencji. Ci duej ogldajcy maj te mniejsz
zdolno do samooceny. Ciekawy w tym wypadku jest fakt braku zwizku tych wynikw z treci
ogldanych programw, chodzi tylko o czas ogldania. Badania wykonano na studentach, a zatem
na populacji ju wyrnionej przez fakt studiw na wyszej uczelni.
Mog zwrci uwag, i nadal nie wiemy, czy osoby o niszej inteligencji wicej czasu powicaj
na telewizj, poniewa na przykad mniej czytaj, mniej si ucz, czy te wchodz tu w gr inne
czynniki. Nie jest te wiadomo, jak samo ogldanie telewizji wpywa na inteligencj (cilej: na
zdolno rozwizywania testw), cho na og si sdzi, i wpyw wspczesnej telewizji na
zdolno krytycznego mylenia i oceny informacji z zewntrz jest ujemny.
Opinia filozofa
"Myl, e w wychowaniu take poprzez media musimy zabiega o harmonijny rozwj czowieka.
Bardzo si ciesz, gdy w mediach jawi si co piknego, co czowieka podnosi na duchu, bo to
wzbudza w nas poczucie autentycznej, wielkiej wartoci. Sdz, e wanie w tym kierunku trzeba
i, gdy kady czowiek, wierzcy lub niewierzcy, moe przyj Dekalog. Musimy otworzy si
na wszystkie kultury wiata. I to jest wanie
zadaniem dla nas".
Profesor Stefan Swieawski, filozof
(fragment wypowiedzi na temat zasad etycznych ludzi mediw
- rozmowa z Magdalen Bajer i Michaem Komarem,

"Forum Dziennikarzy", nr 10-1 I, 1998 r.)


Cechy "niusw", czyli konstrukcja przekazu*
Powracam do omawianego wczeniej porzdku dziennego. Przyjrzymy si teraz temu zjawisku w
przypadku bardziej szczegowym, tj. w konst r u kc j i programw informacyjnych w telewizji
(dziennikw, wiadomoci), pamitajc o tym, e to przede wszystkim dzienniki telewizyjne
dostarczaj informacji biecych wikszoci spoeczestwa, zatem ksztatuj podstawow wiedz
ludzi na temat rzeczywistoci, w ktrej yj.
Podkrelaem uprzednio zasadnicze znaczenie porzdku dziennego -czyli selekcji informacji - w
przekazywaniu i ustalaniu ich kolejnoci.
W polskim argonie dziennikarskim "informacja do przekazania" nazywa si "nius" (od ang. news nowo, nowina, wiadomo; tak samo w liczbie mnogiej). W tym pojciu zawiera si ju fakt, e
jest to wiadomo godna uwagi. Informacje, ktre dotary wprawdzie do mediw, ale nie zostay
wybrane do przekazania, nie s "niusami". Odrnia si "niusy twarde" ("hard news') - s to
wiadomoci powane, zwykle dotyczce istotniejszych problemw politycznych, ekonomicznych,
spoecznych. Uwaane s za trudniejsze w odbiorze i dla wielu nudne. Dlatego naley je
* Omawiam tu sprawy moe bardziej fachowe, ale te wiele znaczce dla zrozumienia konstrukcji
przekazw informacyjnych, czyli przede wszystkim dziennikw TV. Jest to zatem wane take dla
niezawodowcw!
przeplata "niusami mikkimi" ("softnews"), czyli ciekawostkami - na przykad z ycia
codziennego, z ycia idoli. "Niusy mikkie" bd dotyczy rnych dziwnych lub miesznych
wydarze, dziwacznych zachowa, ciekawostek przyrodniczych itp.
Kady "nius" ma swoj warto ("news value"), informacyjn i przede wszystkim handlow. W
takim rozumieniu informacja, wiadomo nie jest tylko produktem kultury i form edukacji, ale jest
towarem, ktry ma przynie zysk. Dlatego dobr "niusw" prezentowanych przez dany rodek
przekazu zaley od wymaga, jakie waciciel/szef tego rodka stawia dziennikarzom
informacyjnym. Po doborze "niusw" i metodach ich prezentacji atwo jest oceni poziom i przede
wszystkim opcj polityczn danego rodka przekazu.
Przy okazji poznajmy jeszcze inne wyraenie argonowe - "wiusy". Sowo views, rzadziej
uywane, oznacza opini, komentarz.
Podstawowym przykazaniem etyki dziennikarskiej jest wyrane oddzielenie "niusw" od "wiusw"
(wiadomoci od komentarzy) - tak, by odbiorca zawsze wiedzia, co jest faktem, a co interpretacj
tego faktu przez dziennikarza. Wprawdzie znany amerykaski teoretyk komunikacji spoecznej,
George Gerbner, twierdzi, e w mediach nie ma faktw, s tylko opinie: "Ali news are views"
(polscy dziennikarze tumacz: "nie ma wiadomoci bez stronniczoci"). Moemy zgodzi si, i
jest to uoglnienie nie do koca precyzyjne, blisze precyzji byoby stwierdzenie, e "na og
prbuje si przedstawia fakty tak, by wywoyway okrelone, podane opinie". W szanujcych si
mediach oglne stanowisko redakcji w danej sprawie okrela si w krajach anglojzycznych
terminem "editorial". Natomiast znane z mediw tego obszaru jzykowego sowo "commentary"
oznacza szersz analiz jakiego problemu. Dziennikarz powinien dobrze rozrnia, kiedy
posuguje si "wiusem" (komentarzem wasnym), a kiedy dokonuje eksperckiej analizy danej
wiadomoci czy problemu.
Przyjlimy wczeniej do wiadomoci, e w mediach informacyjnych, w przekazach
informacyjnych, musi si "na wejciu" odbywa selekcja i obrbka informacji. Dokonuje jej
dziennikarz (zalenie od rodzaju rodka przekazu majcy odpowiedni funkcj - np. w dzienniku
telewizyjnym moe to by wydawca, w agencji informacyjnej tzw. depeszowiec itd.). W argonie
dziennikarskim taki selekcjoner nazywa si po angielsku gatekeeper, a samo wybieranie informacji
i jej "obrbk" okrela si terminem ga t e -k e e p i n g (nie ma na razie dobrych i powszechnie
przyjtych terminw polskich).
Gatekeeper dosownie oznacza kiedy "stranika luzy", czyli czowieka, ktry otwiera i zamyka
luzy, regulujc w ten sposb dopyw wody.

W przenoni pojcie gatekeeping oznacza wic "regulowanie przepywu informacji".


Mona zatem powiedzie, i "geitkiperom" zawdziczamy konstrukcj i jako danego przekazu
informacji. Oni bowiem ustalaj "porzdek dzienny" tego przekazu.
Badania konstrukcji przekazu pozwoliy ustali pewne sprawdzone cechy i reguy, dziki ktrym
"niusy" zyskuj warto - czyli zwikszaj swoj "moc przycigajc" (telewidza przed ekran).
Wymieni te cechy i reguy, nie przesdzajc ich hierarchii. Zatem s to:
1. Krtkotrwao - informacje winny dotyczy wydarze dziejcych si "krtko", zamknitych w
wyranych ramach czasowych. Cecha ta okrela raczej poytek handlowy informacji, ni jej
rzeczywiste znaczenie. W sensie rzeczywistego znaczenia bowiem bardzo wane mog by
zarwno wydarzenia "krtkie", jak i dugotrwae. I odwrotnie - nie mie wartoci informacyjnej
mog wydarzenia i takie i takie. Innymi sowy dugo trwania w czasie w ogle nie przesdza o
wadze zdarzenia, a regua mwi tylko o tym, co woli wikszo odbiorcw, co uatwia im
przyswojenie informacji i zaciekawia ich bardziej. Po prostu "lubi" oni informacje krtkie.
2. atwa zauwaalno - co oznacza pewien "kontrast z tem". Wydarzenie ma si "wybi" z
przecitnoci, normalnoci. Znowu jest to warto handlowa, uatwiajca percepcj - niekoniecznie
bowiem informacja kontrastujca z tem musi by akurat najistotniejsza.
3. Jednoznaczno - wydarzenie atwo jest okreli informacyjnie. Oznacza to, e charakter
wydarzenia i okolicznoci jego zajcia nie budz wtpliwoci.
Wydarzenie jednoznaczne istotnie atwo jest opisa i zrozumie, ale na og rzadko tak bywa w
rzeczywistoci, zwaszcza w yciu politycznym. Wikszo wydarze bywa dwuznacznych, jeli
nie wieloznacznych. Cecha w tym wypadku podana i czsto nadawana wbrew rzeczywistoci -'
jednoznaczno - ogranicza interpretacj wiadomoci, utrudnia jej zrozumienie. Czsto tak
jednoznaczno (jakby "spaszczenie" wiadomoci, uproszczenie jej) nadaje si w celach
politycznych.
4. Zgodno z oczekiwaniami - opis wydarzenia odpowiada przekonaniom i wyobrani odbiorcw
na temat tego, co, jak, komu i gdzie moe si wydarzy. Wiadomo skdind, e wanie
oczekiwania wikszoci odbiorcw wsparte s stereotypami i uprzedzeniami. Inaczej mwic,
ludzie nie lubi, kiedy co amie zakodowane w ich umysach stereotypy, cho wydaje si, i sensacyjne powinno by wanie zamanie stereotypu. Bywa i tak - ale
chodzi o t regu ogln, e lubimy, jak wszystko "toczy si" wedle naszych wyobrae.
Naturalnie, ycie rzadko bywa zgodne z oczekiwaniami. Zatem cecha nr 4 uatwia wprawdzie
zapamitanie i zrozumienie wiadomoci, ale nie okrela wagi informacji. Moe by tak- i bywa
czsto -e wanie wydarzenie nieoczekiwane jest istotne dla ludzi.
5. Niespodziewano - wydarzenia nikt si nie spodziewa, cho mogo ono by zgodne z
oczekiwaniami, ale mao prawdopodobne tu i teraz. Wydarzenia niespodziewane maj zwykle du
wag informacyjn i du warto handlow.
6. Aktualno - to cecha oczywista i bardzo pocigajca, ma du warto w obu znaczeniach.
Informacje nieaktualne najczciej trac warto, cho nieaktualno moe wynika z faktu, e
informacja bya dugo nieznana, bd wiadomie ukrywana. Wwczas waga informacji nieaktualnej
jest jednak znaczna. Najlepiej oczywicie, jeli wydarzenie moemy oglda wprost "na ywo".
Dlatego w takim przypadku zawsze nadawca zaznacza, i relacja idzie "na ywo".
7. Znaczenie - podstawowy warunek wartoci informacyjnej w kadym wymiarze. Informacja o
wydarzeniu bez znaczenia sama nic nie znaczy, chyba e wielkie znaczenie nadaje jej rodek
przekazu. Tak bywa na przykad z informacjami o wydarzeniach bahych - powiedzmy o kolejnym
rozwodzie jakiego idola albo o urodzinach jego (jej) nielubnego dziecka, co moe by znaczce
dla fanw, ale nie dla wikszoci ludzi. Czasem informacjom niewanym nadaje si znaczenie w
celach propagandowych. Co, o czym si informuje w dzienniku telewizyjnym lub w powanej
gazecie powinno si jednak odznacza rzeczywist wanoci, bd wielkoci, skal,
drastycznoci, wyjtkowoci itd.
8. Blisko odbiorcy - chodzi tu o blisko geograficzn (interesuje nas najbardziej to, co zdarzyo

si niezbyt daleko - w naszym miecie, wsi, kraju, w "naszej" czci wiata). Chodzi te o tzw.
blisko kulturow. Interesuj nas bardziej wydarzenia i informacje, dotyczce rodowisk i osb,
zwizanych z naszym krajem. W przypadku Polski bd to np. informacje z Watykanu, albo np. z
Chicago (gdzie mieszka tylu Polakw, co w Warszawie). Ciekawsze i bardziej znaczce s dla nas
informacje z krgu kultury euroamerykaskiej ni np. z odlegych rejonw Afryki. Oczywicie,
wydarzenie moe mie wielk skal, dotyczy caej ludzkoci - wwczas "odlego od nas" nie
odbiera mu wagi.
9. Przewidywalno - chodzi o to, e wydarzenie wynika z sytuacji, z innych wydarze, byo atwe
do przewidzenia. Na przykad - upadek rzdu, przegrana czy wygrana jakiego polityka w
wyborach, itp. Cho wydarzenia przewidywane wydaj si bardziej "swojskie" - mog mie lub nie
mie wartoci tak samo, jak wydarzenia nieprzewidziane. Rwnie warto handlowa "niusu" nie
zaley od tego, czy by przewidziany czy nie.
10. Wano dla odbiorcy - informacja dotyczy danej kategorii odbiorcw (np. nauczycieli,
emerytw itd.), albo dotyczy wydarzenia bezporednio obchodzcego wikszo (np. zmiany
podatkw, a take wszystkiego, co ma zwizek z naszym zdrowiem, bezpieczestwem, z
warunkami ycia).
Informacja wana dla konkretnych rodowisk i konkretnych spoeczestw moe by bez znaczenia
dla innych.
Oczywicie, przy wyborze informacji znaczcej dla konkretnego odbiorcy, gaekeeper musi
wiedzie, co ma dla danych odbiorcw znaczenie.
1 1. i 12. Zwizek z innymi wydarzeniami i zwizek z wanymi zjawiskami, procesami - cechy
wymieniane jako odrbne, maj wiele wsplnego, przedstawiam je wic razem. Chodzi o to, i co
jest nastpstwem
wydarze poprzedzajcych, o ktrych informowano nas wczeniej, lub jest
to kontynuacja jakiej sekwencji wydarze. Dane wydarzenie moe te by przejawem zjawiska
(procesem) oglniejszego, a wanego, moe je potwierdza lub mu zaprzecza.
Dlatego z punktu widzenia rzetelnoci informacji jest - jeli to moliwe ze wzgldw technicznych
czy czasowych - podanie ta, omwienie tego, co znw "z angielska" nazywa si "back-ground" (w
argonie polsko-dziennikarskim "begrand"). Na przykad jakie wydarzenie klimatyczne wie si z
zanieczyszczeniem rodowiska, a nowy akt terroru jest wynikiem globalizacji terroryzmu.
Haniebny postpek jakiego polityka moe by przejawem oglnego obnienia si standardw
kultury i zarazem dotychczasowego pobaania osobom publicznym, popeniajcym przestpstwa itd. itp.
Chodzi o to, e informacja bliej jako osadzona w danej rzeczywistoci, majca pewne "korzenie"
- jest zrozumialsza i przyjmowana jako bardziej znaczca.
13. Wyjtkowo - cecha zdarzenia absolutnie zrozumiaa, nadaje bowiem zawsze wag informacji.
Z tego punktu widzenia najwiksz wag (najwiksz wyjtkowo) miaaby np. wiarygodna
informacja, e na Ziemi wyldowali Kosmici...
Z pewnoci jednak istniej wydarzenia wyjtkowe o niewielkim oglnym znaczeniu - ich gwn
zalet jest to, i s z rnych wzgldw ciekawe i lubimy o nich si dowiadywa. Np., e kto tam
spdzi par dni stojc na supie, albo e urodzio si dwugowe ciel. Skdind powane znaczenie
miaaby informacja nie o tym, e urodziy si zronite blinita, ale o tym, e udao si je lekarzom
rozdzieli. Czasami niezbyt profesjonalny dziennikarz moe uzna za wyjtkowe zdarzenie co, co
jest oczywistym skutkiem danej sytuacji, nie jest wic wyjtkiem od reguy.
14. Personalizacja (albo personifikacja) - zdarzenie dotyczy bezporednio ludzi, jest opisywane
przez ich zachowania itp. Mniej znaczce czy ciekawe dla odbiorcw s informacje
zdepersonalizowane, czyli przedstawiane wycznie w kategoriach zjawiska, procesu.
Personalizacja zatem jest cech istotn, uatwia przycignicie uwagi, uwiadamia znaczenie
wydarzenia, cho czasem bywa przykra dla jego uczestnikw.
15. Koncentracja na elitach - oznacza, i wydarzenie dotyczy ludzi (rodowisk) znaczcych w

danym kraju, znanych (osb publicznych), niezwykych, a zwaszcza tzw. idoli, osb znanych z
telewizji wanie (bd z kina) i z prasy bulwarowej.
Zrozumiae, e taka cecha przycignie widowni, a na og ma te znaczenie pozahandlowe. jednak
bywa i tak, e wydarzenie w ogle niedotyczce elit i osb znanych moe mie ogromne znaczenie
merytoryczne. Trzeba tu doda, i "elitarno" wydarzenia nie musi koniecznie wynika z tego, i
informacja odnosi si do dominujcych pastw w wiecie, dominujcych kultur, wielce znaczcych
instytucji czy organizacji. W tym sensie "elitarno" oznacza w ogle powag znaczenia dla wiata
danej wiadomoci. Takie te wiadomoci s atwiej przyswajane i zapamitywane.
16. Zrnicowanie przekazu - cecha dotyczy nie pojedynczych wiadomoci a ich zestawu (doboru)
w konkretnym przekazie (w danym dzienniku). Powinny by one moliwie najbardziej rne,
dotyczy rnych spraw - wtedy, w mniemaniu wikszoci odbiorcw przekaz nie jest nudny,
jednak dziennikarz powinien wiedzie, e ta cecha nadajca "niusom" wspln warto handlow,
na og ma bardzo niewielkie znaczenie dla wartoci informacyjnej przekazu. Chodzi bowiem
przede wszystkim o przycignicie uwagi odbiorcw przekazu.
17. Konkretno - odbiorcy lubi podawanie bardzo konkretnych okolicznoci, nazw, nazwisk,
konkretnych danych liczbowych (byle nie za duo. bo to komplikuje przekaz i rozprasza uwage).
Jest to istotnie
wana cecha pod kadym wzgldem - konkretno bardzo zwiksza wiarygodno informacji.
18. Renomowane rdo - chodzi o to, e informacja pochodzi od osb lub instytucji cieszcych si
prestiem i zaufaniem. Np. wag informacji zwiksza opatrzenie jej etykiet "bezporednio z
Biaego Domu", u nas - "z Urzdu Rady Ministrw", albo "jak stwierdzi prezydent" (premier itp.).
Jeli informacja dotyczy zdrowia lub wynalazku, rang nadaje jej rdo, np. Polska Akademia
Nauk czy Polskie Towarzystwo Lekarskie itp. Wane i sprawdzone rdo nadaje wiadomoci
wiarygodno, co nie oznacza, i wiarygodne i wane informacje nie mog pochodzi take ze
rde "nierenomowanych" (dla pamici renoma - to sawa, rozgos, opinia, moe by dobra, ale
moe by te za, bd adna).
19. Wyczno - oznacza, i informacja zostaa zdobyta przez rodek przekazu, ktry wanie
ogldamy (suchamy, czytamy). Inne media jeszcze tej informacji nie maj, albo posuyy si
gorszym rdem itd. Cecha ta ma znaczenie wycznie dla danej redakcji, prestiowe - a wic
handlowe, ale znaczenia informacyjnego przekazu nie wzmacnia (informacja nie jest bardziej czy
mniej wana tylko dlatego, e zdobya j akurat dana redakcja, chyba e chodzi o redakcj, ktra
stracia wiarygodno albo wrcz odwrotnie - bya zawsze wiarygodna).
20. Drastyczno, zo - jest to (chyba niestety...) cecha najbardziej podana z punktu widzenia
wartoci handlowej. Wiadomoci ze "sprzedaj si lepiej", "co krwawi to zaciekawi" (powiadaj
amerykascy dziennikarze). I rzeczywicie: badania wskazuj, i przecitni odbiorcy zaciekawieni
s najbardziej przejawami za, agresji, drastycznoci, przemoc, seksem. Takie s dzi prawida
psychologii spoecznej (tj. tak reaguj ludzie na przekaz). Istotnie te trudniej jest w sposb
zaciekawiajcy (sensacyjny) przedstawia informacje "o istnieniu dobra" (nie chodzi o wiadomoci
korzystne dla odbiorcw w danym krgu, ale w ogle o relacje midzy zem i dobrem).
Tak usilnie, jak to si dzieje, wysuwanie na pierwsze miejsce w porzd-ku dziennym ZA I
DRASTYCZNOCI nadaje przekazowi szczeglne waciwoci. Odbiorcy bowiem nabieraj
przekonania, i NAPRAWD tylko wiadomoci ze i drastyczne, dotyczce nieszcz, katastrof,
wypadkw, przemocy, przestpstw itd. s wane i ciekawe. Tylko takie wiadomoci (cho
teoretycznie niby wolelibymy inne) maj znaczenie, a wiat jest wanie taki, jakim go ogldamy
w telewizji. Oczywicie, atwo dowodzi twierdzenia, i wiat jest zy, rzeczywisto okropna i
rzadko mona si spodziewa czego dobrego. Nie
i
mniej jest rwnie oczywiste, e istnieje dobro i przejawia si w bardzo rny sposb, a proporcje

pomidzy dobrem i zem s nie zawsze rwne, ale te na pewno nie takie, w jakich zo i dobro
wystpuj w rzeczywistoci medialnej. W tym zakresie "medialne zwierciado" najbardziej faszuje
rzeczywisto. Za zaleno pomidzy "przemoc w telewizji" a skonnoci do przemocy u
odbiorcw telewizji jest dowiedziona naukowo: zaleno taka istnieje. Problem ten jest bardzo
skomplikowany, zalenoci zoone - o czym jeszcze napisz dalej. W kadym razie chodzi o to, i
wedle dzi obowizujcych regu konstruowania przekazu informacyjnego, dostrzeone i wybrane
wydarzenie powinno wyranie narusza ustalony porzdek prawny, moralny, yciowy. Co oznacza
w oczach odbiorcw, i rzeczywisto to wanie stae naruszanie owego porzdku (na rzecz
porzdku dziennego - ale z tego odbiorcy ju sobie sprawy nie zdaj).
Opisaem wyej 20 regu (cech) porzdku dziennego, czyli konstruowania przekazw
informacyjnych.* atwo zauway, i na og, czy raczej prawie nigdy nie udaje si geitkiperom
wykorzysta naraz wszystkich regu, bo jest to niemoliwe (wiadomoci mog najwyej spenia
kilka regu), nadto niektre reguy s sobie przeciwstawne. Powiedzmy, na przykad
"niespodziewano/zgodno z oczekiwaniami", albo "wyjtkowo / zwizek z innymi
wydarzeniami" itd. Niektre reguy s znaczeniowo bardzo zblione - np. "niespodziewano /
wyjtkowo, atwa zauwaal-no albo znaczenie / wyjtkowo" itd.
W dziennikarskiej praktyce chodzi wic o spenienie tych kryteriw wartoci niusw, ktre speni
si dadz. Im wicej si da speni, tym lepiej. W literaturze przedmiotu nazywa si to
addytywnoci. "Addytyw-ny" - bdcy wynikiem sumowania skadnikw, bdcy sum treci
rnych skadnikw.
Rozumiemy, e najwiksz warto maj niusy, ktre w chwili przekazu speniaj najwicej
kryteriw. S najbardziej addytywne. "Niedostatek" jednej cechy informacji moe by oczywicie
zastpiony "moc" innej cechy. Bardzo silnie podkrelam: uywane tu pojcie "wartoci niusw"
jest bardzo wzgldne, za sama warto moe dotyczy rzeczywistego znaczenia informacji, albo
jej poytku handlowego, albo jednego i drugiego.
* Rni autorzy wymieniaj ich mniej czy wicej. Wybitny medioznawca Maciej Mro-zowski
("Media masowe. Wadza, rozrywka i biznes", Oficyna Wyd. ASPRA - |R, Warszawa 2001)
wymienia ich 17. W literaturze zagranicznej omwienie tych problemw znajdziemy m.in. w: Allan
Bell, The Language ofNews Media, Blackwell, Oxford 1991.
Przejmuj one nie tylko rol gwnego - niemal jedynego - przekanika kultury, ale nawet stay si
jej najwaniejszym twrc - i jeszcze wicej - s jedynym akceptowanym powszechnie wzorem
kultury! Co z tego w praktyce wynika? Przede wszystkim fakt, e kultura jest utosamiana z r o z
-ry wk, albo e rozrywka jest najpowszechniej znan form kultury.
Wydaje si, e cho istotnie kady rodzaj rozrywki wywiera samoistnie duy wpyw, to jednak
wspczesne reguy naszych "rozrywek medialnych", a zwaszcza ich poziom, zostay wyranie
narzucone przez media. Cho celem pozostaje istotnie rozrywka, to jednak przez wybr form tej
rozrywki wywiera si na spoeczestwo okrelony wpyw - i takie wanie jest wiadome zaoenie
wielu wacicieli mediw.
By moe, nie zawsze tak jest; niektrzy waciciele mediw i twrcy rozrywki nie zamierzaj
wpywa na wiadomo spoeczn, chc wycznie zarabia.
Tak si skada, e w tym wypadku przy dziaaniu wiadomym skutkw i ich niewiadomym, efekt
bywa taki sam: nastpuje "upupianie"*.
Poniewa aden waciciel mediw, nadawca czy twrca (i chyba aden dziennikarz?) nie przyzna
si publicznie, i chodzi mu o polityczne manipulacje przez rozrywk, a wyjania na og, i musi
liczy si z prawami rynku (ludzie wanie chc - powie - takich form rozrywki!), warto pamita o
rzeczy nastpujcej. Ot nadawanie programom formy rozrywkowej i obnianie poziomu samej
rozrywki jest istotnie skuteczniejsze, najtasze i najatwiejsze, a publiczno zdono przyuczy do
takich wanie form.
Nadawanie rnym programom (z natury nierozrywkowym nawet) form rozrywki Amerykanie
nazwali specjalnie w tym celu ukutym terminem. Takie wiadome nadawanie niemal wszystkiemu
statusu rozrywki nazywaj "i n f o t a i n m e n t" - co jest poczeniem sowa "i n f o rmation"

(informacja) z "enter t a i n m e n t" (rozrywka). Po polsku uywa si ju w argonie medialnym


terminu "i n f o ry w k a" (informacja + rozrywka) - niby artobliwego, ale trafnego.
Wybitny amerykaski publicysta i znawca wspczesnej kultury Neil Postman napisa na ten temat
ksik pt. "Zabawi si na mier"**. Przytaczam z niej takie zdanie:
* "Upupi" - pojcie na pozr artobliwe, wprowadzone do literatury przez Witolda Gombrowicza
(1909-1969) w jego synnej powieci "Ferdydurke" (pierwsze wydanie w 1938 r., dzi to ju lektura
klasyczna). "Upupi" - to znaczy sprowadzi do roli "dziecinnej pupy", traktowa z wyszoci i
utrudnia posugiwanie si wasnym rozsdkiem.
** Neil Postman, Amusing Ourselves to Death: Public Discourse in theAge ofShow Business. New
York 1985. Wyd. poi.: Zabawi si na mier, Warszawa 2003.
"Bez wikszego protestu i niezauwaenie dla opinii publicznej polityka, religia, informacja, sport,
owiata i gospodarka zmieniy si [w mediach] w dodatek do przemysu rozrywkowego. Dziki
temu zaczynamy stawa si narodem, ktry zabawi si na mier". Postman ma na myli mier
kulturow (tj. zanik pewnych wartoci, ktre ksztatuje w nas kultura i tradycja). Moemy zgodzi
si z jego kolejnym stwierdzeniem:
"Kiedy nard daje si uwodzi trywialnoci, kiedy ycie kulturalne traktowane jest jako ciga
rozrywka a telewizja jako gigantyczny zakad rozrywkowy - nard jest w niebezpieczestwie"*.
Nie ulega wtpliwoci, e formy i poziom rozrywki, czyli tzw. kultura masowa (czy raczej "kultura
dla mas"?) s w ogle gwnym problemem kultury wspczesnej, o ktrej mwi si, i staa si
"kultur przyjemnoci", bd "kultur rozrywki". Na w prymat rozrywki zwracaj uwag liczni
obserwatorzy wspczesnoci, na przykad znakomity niemiecki filozof i teoretyk socjologii Jiirgen
Habermas, ktry stwierdzi, e sfer ycia publicznego sprowadza si do szeroko rozumianej
rozrywki, a oferta programowa mediw, zwaszcza telewizji, w coraz wikszym stopniu oscyluje
wok form rozrywkowych, coraz mniej wartociowych. Bdc jednym z najwybitniejszych
teoretykw dziaa komunikacyjnych (w sensie porozumiewania si ludzi)**, filozof analizowa
przeszkody w porozumiewaniu si, za jedn z takich przeszkd uzna wanie w prymat rozrywki.
|est to kwestia bardzo szeroka, nie bd wic jej tu omawia. Mona tylko stwierdzi, i dzisiejsza
kultura masowa bez wtpliwoci ksztatuje spoeczn wiadomo w wikszym stopniu, ni kiedy
(choby dlatego, e skoczy si czas "podcigania" mas przez elity, nie ma ju nacisku snobizmw, za masowi idole prezentuj bardzo specyficzne wzory).
|ak stwierdzi by historyk cywilizacji, Arnold Toynbee*** czas postpu kultury to czas, kiedy masy
dostosowyway si do elit. Czas upadku - kiedy elity dostosowuj si do mas.
Tak wic media stay si dzi pierwszym producentem kultu-ry i gwnym jej dy s t ry b u t o r e m.
Produkcja i dystrybucja - pojcia jakby spoza wiata kultury... ju one same okrelaj ow kultur
medialn, czyli masow.
* Op. cit.
** Jurgen Habermas, Teorie des kommunikaiven Handelns (1981), po polsku: Pojcie dziaania
komunikacyjnego, w: "Kultura i spoeczestwo", nr 3/1986.

Nie da si wic pomniejsza roli mediw na tym polu i fakt ten okrela ich powinnoci. Pytanie
zatem brzmi: czy owe powinnoci mediw wobec kultury musz zosta z gry okrelone, czy maj
tylko wynika z ich charakteru? Czy naley te powinnoci wymusza? Jeli tak - to jak i przez
kogo?
Przez pastwo, ktre nigdzie nie daje sobie z tym rady i bywa tylko stale posdzane o ch
cenzurowania? Ktre tylko udaje, e co kontroluje - jak u nas? Przez twrcw, intelektualistw,
ktrzy nie dysponuj adnymi sankcjami, a wielu z nich chciaoby zarobi na kulturze masowej?
Przez opini publiczn, ktra w Polsce jest wyjtkowo wrcz wta? Czy moe przez samych
dziennikarzy, ktrych prawdziwy interes ley zupenie gdzie indziej?

Prawda jest taka, e do dbania o poziom kultury masowej, ktr si przekazuje i tworzy, nie skania
w naszym wiecie NIC, poza szlachetnoci pobudek i dobrymi intencjami.
"Dziennikarstwem nie mog kierowa wycznie siy ekonomiczne, zysk i interesy partykularne" mwi |an Pawe II*. "Kultura, wiara, przekaz-to trzy rzeczywistoci, midzy ktrymi tworzy si
zwizek. Od tego zwizku zaley teraniejszo i przyszo naszej cywilizacji" - mwi Jan Pawe
II innym razem**.
Kultura - uwaa Ojciec wity, a z pewnoci nie ma na myli kultury sprowadzanej do rozrywki ju sama w sobie jest komunikacj czowieka z innymi ludmi. Jest to chyba istota rzeczy, sedno
sprawy: kultura jest komunikacj, a komunikacja powinna by form kultury. Zatem jak ta
komunikacja spoeczna si odbywa? Co przynosi i kogo z kim czy?
Nie s to pytania retoryczne i w naszych czasach musimy na nie odpowiada. Mwi si, e mamy
do czynienia dzisiaj ze "spoeczestwem informacyjnym" i e zarazem spoeczestwo otrzymuje od
mediw to, czego samo chce i co mu wystarcza. Media za s takie, jaka wanie jest kultura
naszego czasu. A kultura masowa, medialna, jest byle jaka (z wyjtkami naturalnie) i ta wanie
bylejako, miako staje si autorytetem wspczesnoci.
Mwi nam si i wicej: ma jakoby istnie immanentna sprzeczno pomidzy nasz osobist i
spoeczn wolnoci, sam demokracj, tolerancj i wyraaniem wasnej wolnoci z jednej strony z uznaniem wartoci absolutnych, czym co nazw wewntrzn harmoni i moe rozwojem ducha.
Inaczej mwic: stan dzisiejszej kultury masowej jest moe smutny, ale jest dowodem osignitej
wreszcie wolnoci jednostki. Ujmuje si to
* Na lubileusz Dziennikarzy, Watykan 2000 r.
** W ordziu na wiatowy Dzie rodkw Spoecznego Przekazu w I 984 r.
take w ten sposb, e sama kultura jest opresyjna -iw imi naszej wasnej wolnoci musimy
zgodzi si z tym, co jest.
Chciabym broni przekonania, e powysze tezy s nieprawdziwe, a ta ostatnia dodatkowo gupia.
Wydaje si te pewne (i potwierdzaj to badania), e polskie spoeczestwo nie osigno jeszcze w
peni statusu "bycia informacyjnym" (zreszt nie atwo ustali do koca znaczenie tego terminu). W
jzyku publicystyki mona powiedzie, e jestemy raczej spoeczestwem dezinformowanym...
Ale w sensie, o jakim trzeba mwi w refleksji o kulturze, jestemy spoeczestwem
zmedializowanym (to okrelenie z argonu naukowego, ale za to dobrze opisane).
Znowu musz powtrzy, jak najkrcej: w wiecie zmedializowanym media elektroniczne
wsptworz - wrcz zastpuj rzeczywisto, ktra staje si telerzeczywistoci. Telewizja
wskazuje, czym jest rzeczywisto (zwaszcza polityczna, spoeczna, gospodarcza), okrela jej
przestrze i reguy, okrela |AK ocenia zjawiska, w co wierzy i komu ufa, kto jest winny lub bez
winy, co to s wartoci i pojcia, a zwaszcza, co to jest kultura. Spoeczestwo zmedializowane
uznaje media za ostateczn instancj i z czasem coraz mniej dostrzega i rozumie z tego, co dzieje
si w realnym wiecie. Pytanie skdind wane, czy media tylko odbijaj, choby w sposb
wynaturzony to, co dzieje si naprawd z ludmi, czy w wikszym stopniu narzucaj im wasny
"medialny" sens wszystkiego - jest pytaniem w innej dyskusji. Chodzi o efekt. Ten za podlega
takiej samej zasadzie, jaka w ekonomii dotyczy pienidza: "dobry pienidz wypierany jest przez
zy". Jest tak, e zo w rzeczywistoci zajmuje miejsce szczeglne i wypiera dobro. I dalej:
kamstwo atwiej zwycia prawd, gupota wypiera mdro, pytko - gbi, miazga
nieokrelona - struktur, permisywizm - odpowiedzialno, za ndzne namiastki kultury masowej kultur wysokiego lotu.
Mona dowie, e w rzeczywistoci niemedialnej proporcje s inne. My przecie ju nauczylimy
si patrze na wiat i siebie poprzez media. To one wskazuj nam godne podania m o d e 1 e
ycia, wzory do naladowania w kadej sferze. Znw brak miejsca i czasu na charakterystyk tych
modeli i wzorw, ale przecie bardzo atwo je dostrzec w nadmiarze. Tylko jeden przyczynek do
zastanowienia: oto w rozsdnych Niemczech bohaterem medialnym i ideaem modziey by w
ostatnich latach niejaki Zlatko. Nad tym fenomenem medialnym ami sobie gowy eksperci: w

Zlatko, bohater tamtejszego "reality show" pt. "Wielki Brat" (u nas "Big Brother"...) osign
szczyty chamstwa, niewiarygodnej gupoty i braku ladw jakichkolwiek zainteresowa. Ma za to
teraz wasne programy w telewizji i jest boyszczem tumw - podobno dlatego, e n i e w s ty d z i si wasnej gupoty i chamstwa. Wszystko
wic ju byo i trwa, tylko troch zmienia formy.
Wracam do mediw, ktre prowadz do unifikacji wszystkiego. Unifikacja nie musi by tylko zem,
zo przecie wynika z poziomu, na jakim unifikacja si odbywa. Czy modzie niemiecka chce
wzorowa si na Zlatku? Czy to tylko przekora, czy chwilowy kaprys? Nie wiemy jeszcze, ale
wiadomo ju przecie, e to media tworz i przekazuj kultur bezwstyd u. Trzeba pokaza i
obnay wszystko, kultura intymnoci, godnoci i milczenia skazana jest na zagad. Bezwstyd jest
take rozrywk. Wszystko wolno, wszystko jest wzgldne, ma rwne prawa i zaley od punktu
widzenia - i nie jest to ju chyba tylko kwestia mody. Ksztatuje si nowy system wartoci
wzgldnych, nowe obyczaje i by moe jest to naturalna kolej rzeczy, a ci, ktrzy nad tym biadaj,
nale do ustpujcego pokolenia - a takie zawsze biada (ostatnio znaleziono tabliczki gliniane ze
staroytnego Babilonu, na ktrych kto z tamtych czasw biada nad wspczesn sobie
modzie...).
Nie mniej, mona dowodzi, e dzisiaj media skazuj nas na niepewno w pozornej pewnoci - bo
zbyt wielu ludzi czerpie swoj pewno wycznie z mediw, a jest to pewno najkruchsza z
moliwych.
Co jeszcze ciekawe: w tym wiecie, w ktrym wszystko staje si rozrywk i sensacj, cech
Polakw jest brak r a d o c i, a ju na pewno -brak wsplnej radoci. wiat, w ktrym wszystko
ma suy rozrywce jest, o dziwo, wiatem ponurym!
Nie zdylimy si nauczy skutecznej komunikacji spoecznej i nie ma kto nas tego uczy, bo trwa
destrukcja elit i autorytetw - a czy nie ma to zwizku ze stanem kultury?
Czy moe jednak ludzie niczego wicej nie potrzebuj i niepotrzebnie rozdzieram szaty nad kultur
mediw?
Musz stwierdzi, i po prostu nie wierz, eby ludziom wystarczaa rozrywka i informacja,
poniewa zawsze obchodz ich pytania, wyrastajce ponad rzeczywisto realn i medialn. Pytania
metafizyczne, albo jak kto chce - egzystencjalne.
Innymi sowy, informacja i wiedza, ani tym bardziej rozrywka (w dzisiejszym rozumieniu), ktre
same s czci kultury - nie zastpi kultury wysokiej, sztuki i literatury. Czy naley znw
przekonywa ludzi do tak banalnej prawdy: bez sztuki i literatury nie mona zrozumie ani wiata,
ani siebie?
* "Charaktery" XII 2000 r.. nr 12/47. s. 3 I.
Tu znw dygresja: Krzysztof Zanussi opowiada*, jak przemawia kiedy do "modych
komputerowcw" w Salzburgu. Cytuj: "Staraem si to robi bardzo klarownie i logicznie, ale
kiedy prbowaem odwoywa si do takich poj, jak: penia ycia czy gbia czuem, (...) e
trafiam w prni (...). Wydaje mi si, e gdybym puci kawaek ktrego z moich filmw -moe
"Iluminacj", to co wicej by zrozumieli".
To dobrze pokazuje, o co chodzi. Pewnych spraw nie da si poj, pewnych dowiadcze przey bez sztuki, ale sztuki prawdziwej.
Omielam si gosi (i nie jestem w tym odosobniony), e jednak, e mimo wszystko ludzie moe
bardziej dzi ni kiedykolwiek szukaj zrozumienia swego losu, zrozumienia siebie wzajem i
samych siebie. e bardzo wane jest odnajdywanie sensu w bezsensie i e wbrew pozorom ludzie
chc "uciec spod opaty" - a opat jest w tym przypadku dewaluacja wszystkiego, co wane. Desk
ratunku - jeli ju trzymam si takich powiedze -jedn z wanych desek ratunku jest kultura i
sztuka.
Mwi o tym dlatego, e chc usprawiedliwi wy m a g a n i a wobec mediw, ktre przecie trac
dusz. Oczywicie - nie chodzi o szukanie winnych, przypisywanie mediom czarodziejskich
moliwoci, pitnowanie ich. Chodzi o to, e - jak to spostrzega wspczesna poetka angielska

Kathleen Raine* - nasza "epoka ucieka od pikna i woli brzydot i przewaa dzi duchowe
chamstwo" - a wanie media maj w tym swj niemay udzia.
jeli naley wskaza palcem winnych tego stanu rzeczy, to nie dziennikarze bd gwnymi
winowajcami (chocia maj za co bi si w piersi), jeli ju, winne s elity, ktre zdaj si
ignorowa rol kultury i sztuki w utrzymaniu wizi spoecznych i w chronieniu tego, co w jzyku
teologii nazywa si syneidesis i co oznacza co pierwotnego i niezniszczalnego w ludzkim bycie i
jest by moe wanie potrzeb i fundamentem kultury.
Nie lubimy tych poj: elity, masy, postp... Nie lubimy czarnowidztwa, bo zwykle nigdy nie bywa
a tak le. Mamy przecie do czynienia z prawdziw rewolucj kulturaln (w innym, naturalnie,
sensie ni uywali tego pojcia Maoici) -wanie dziki mediom. Czujemy jednoczenie, e zalewa
nas jakie nowe barbarzystwo, eliminujce zbyt wiele z tego, co byo zawsze wane i podane.
Warto powici kilka sw wizjom przyszej kultury, powstaym w pierwszej poowie XX wieku.
* Znalazem jej myli w eseju Krzysztofa Dorosza Myl wysoka - styl wysoki, Znak, nr
4(539)2000.
Znakomity wizjoner totalitaryzmu, brytyjski pisarz George Orwell (1903 - 1950)* przewidywa, i
nadchodzi epoka kultury ucisku, wadz za bdzie si sprawowa przez zadawanie blu.
Jak wiemy, wizje Orwella w sposb niezwyky sprawdziy si w imperium sowieckim i w III
Rzeszy. Dzi "kultura ucisku" zdaje si zanika, cho trudno nie dostrzega jej do jeszcze
potnych enklaw- takich, jak Korea Pnocna, Kuba, Iran, Libia, Chiny i niektre pastwa Afryki,
jedna z takich enklaw - Irak - ju pada, ale nie spotyka si to z aplauzem wspczesnego wiata...
Natomiast zaczyna si obecnie sprawdza wizja innego utopisty, te pisarza brytyjskiego, Aldousa
Huxley'a (1894 - I 963). Huxley przewidywa, e pod koniec XX wieku wadz nad ludmi bdzie
si sprawowa przez "zadawanie przyjemnoci" i e wanie nadchodzi czas "k ultury p r zy j e m n
o c i"* (moemy j utosami z "rozrywk totaln").
Zwracam uwag, e o ile "kultura ucisku" rodzia sprzeciw i bunt, a ludzie na og wiedzieli, i
podlegaj zniewoleniu i zu, o tyle "kultura przyjemnoci" przyjmowana jest z wdzicznoci jako
dobra i "chciana" wanie w formach o niskim poziomie. Mao kto zdaje sobie spraw, e jest to
rwnie rodzaj zniewolenia umysowego o trudnych do przewidzenia skutkach.
* Spord licznych dzie Orwella (reportay, esejw, powieci) wymieniam dla przykadu gwne
dziea polityczne, w ktrych rozwija koncepcje totalitaryzmu i "kultury ucisku": Folwark
zwierzcy (wyd. po polsku w kraju w obiegu podziemnym w 1979 r. i ostatnio w 2001 r.), Rok
1984 (wyd. w kraju poza cenzur w 1980 r. i ostatnio w 2001 r.).
" W antyutopii Nowy, wspaniay wiat", I wyd. polskie w 1933 r.
"adne spoeczestwo nie moe by cakowicie obojtne na Formy rozrywki publicznej swych
obywateli".
Walter Berns, amerykaski publicysta, medioznawca
Z kronik "Kultury bezwstydu"
"New York Times", Alessandra Stany: "Tym, co napdza dzi widowni stacjom telewizyjnym,
jest bezwstyd. Wielu te chce si znale w telewizji choby na 15 minut - nawet jeli to ma by i 5
minut ponienia".
W grudniu 2002 r. sie telewizyjna HBO rozpocza nadawanie programu "Cathouse". Kamery
telewizyjne z ukrycia ledz goci... domu publicznego w Nevadzie, USA. ledz z ukrycia, ale ich
obecno nie jest tajemnic, informuje si o tym wszystkich przychodzcych do burdelu. Na razie
nie pokazuje si adnych scen pornograficznych, chodzi jedynie o pokazywanie (podpatrywanie)
zachowa klientw i ich wstpnych rozmw z prostytutkami, a pniej scen pacenia za usugi. Jak
si okazao, w cigu pierwszych dni nagrywa spord 50. goci z wizyty w domu publicznym
zrezygnowao tylko trzech. Wrd tych, ktrzy z przyjemnoci dali si filmowa bya pewna pani
przyprowadzajca crk, by ta sprzedawaa swe wdziki.
Niektrzy telewidzowie dali, by kamery w domu publicznym "rejestroway wszystko", ale
dyrekcja HBO nie chce si na to zgodzi (pki co...).

W programie telewizji holenderskiej " Willa X' para znanych "osb publicznych" przebywa
przez pewien czas razem w tytuowej willi -rejestrowane jest prawie wszystko (w 2002 r. program
taki zacz nadawa "Polsat", ale bez rejestracji "wszystkiego").
Najwiksz popularnoci w Holandii cieszy si odcinek, w ktrym jeden z uczestnikw
zapowiedzia samobjstwo - i zabi si naprawd.
W programie amerykaskiej telewizji NBC "Fear factor" (Czynnik strachu) stawia si
uczestnikom rne zadania - gwnie chodzi o to, kto nie zaamie si przed wykonaniem kolejnego
wyczynu kaskaderskiego. Uczestnicy s wysoko ubezpieczeni od nieszczliwych wypadkw, ale
oczywicie telewizja bierze na siebie wielk odpowiedzialno moraln. Czy istotnie za pienidze
"rbcie co chcecie", skoro unieszczliwi moecie tylko siebie i swoich bliskich? Ale teraz chodzi
mi tylko o cz programw, bdcych ilustracj "kultury bezwstydu". Ot czasem stawia si
uczestnikw nie tyle przed "czynnikiem strachu", ile
przed "czynnikiem obrzydliwoci". Na przykad, kto i za ile zje na surowo... kosk kiszk
stolcow. Albo rozgryzie karalucha czy poknie psi kup z ulicy. Do wszystkiego znajd si
ochotnicy. W midzynarodowym (bo sprzedawanym na licencji) programie tv typu "gra o
pienidze" - pod tytuem "Judaszowa gra" - uczestnicy, eby mie szans na wygran, musz si
sprzymierza z wybranymi przez siebie innymi uczestnikami gry. eby jednak wygra ostatecznie i
to duo - MUSZ zdradzi swych wybranych sojusznikw. Ci ostatni oczywicie o tym nie wiedz,
ale o wszystkim wiedz widzowie. Zdrada sojusznika nie jest niczym nowym w historii ludzi rzecz w tym, i tutaj pokaz zdrady (czyli ajdactwa) jest warunkiem sukcesu. Zdrajca jest
podziwiany i nagradzany - jest to, trzeba przyzna, edukacja obywatelska na miar naszych czasw.
Czy nikt nie czuje wstydu?
" (...) Nie mona si jednak powstrzyma od pytania, gdzie le granice pomidzy tym, co si godzi
czyni i tym, co si nie godzi. (Autorka pisze o czynach i zachowaniach publicznych,
przekazywanych przez media -przyp. M.I.). Czy takich granic ju nie ma? Czy nikt ju nie czuje
wstydu, wdzierajc si w intymne ycie innych? W ktrym miejscu informacja staje si
bezwstydna? Zastanowi si take trzeba, kto jest bezwstydny, czy ten, ktry zostaje obnaony, czy
ten, kto obnaa. (...)
Oto w dzy spektaklu, ktra pozwala nawet na czyny niegodne, przekracza si nie tylko dobry
smak. Zaczyna si tu i niebezpieczn drog, traktujc czowieka nie jak czowieka, istot woln,
majc prawo do wasnej intymnoci czy to w blu, czy w mioci, czy w chwili mierci, lecz jako
przedmiot, ktry wolno podda ze wszystkich stron informatycznej obrbce, a to ju grone
zjawisko".
Barbara Skarga, filozof
("O bezwstydzie w naszych czasach",
"Tygodnik Powszechny" Nr 46/98)
\
Sprawa yrafy, czyli polityczna poprawno*
W 2002 r. w Narodowym ZOO w Waszyngtonie pada bardzo lubiana yrafa, rodzaj symbolu tego
ZOO. Kiedy reporter "The Washington Post" chcia ustali przyczyny mierci zwierzcia, dyrekcja
ZOO odpowiedziaa owiadczeniem: " Wydanie tego rodzaju informacji naruszaoby prawo
nieyjcej yrafy do prywatnoci oraz gwacioby zasad tajnoci kontaktw midzy weterynarzami
i ich pacjentami". Mona pomyle, e jest to dowd szczeglnej subtelnoci i szacunku rwnie
wobec mierci zwierzt. Bardziej prawdopodobne jest inne przypuszczenie: dyrekcja chciaa ukry
co kompromitujcego w zwizku ze zgonem yrafy. Ale najpewniej i po prostu jest to wyraz
wszechogarniajcej "poprawnoci", ktra ogupia spoeczestwo amerykaskie".
Z tamtejszych dyskusji wiemy ju przecie, i "niepoprawny" i zatem nietolerancyjny i obraajcy
mniejszoci by William Szekspir, jego Kupiec
Fragmenty wystpienia autora w dyskusji panelowej ("wok zasady wolnoci") na Katolickim
Uniwersytecie Lubelskim w czasie XXXV Tygodnia Eklezjologicznego - kwiecie 2003 r.
"Polityczna poprawno" to dosowne tumaczenie angielskich sw political correcness. W USA,
gdzie to pojcie powstao, uywa si skrtu PC (pi-si), u nas - PP.

** Histori t (wraz z owiadczeniem dyrekcji National ZOO) przytoczy Andrzej Heyduk w


magazynie "Kalejdoskop", w dodatku do "Dziennika zwizkowego", wydawanego w Chicago (z
dat 17 maja 2002 r.). By moe, jest to jaki art (wyglda tak nieprawdopodobnie...) - ale nawet,
jeli to art, dobrze oddaje istot rzeczy.
Wenecki jest antysemicki (negatywnym bohaterem tej sztuki jest bezlitosny, okrutny yd), Ryszard
III propaguje niech do niepenosprawnych (zy krl jest garbaty), za Romeo i Julia miaaby by
sztuk dyskryminujc "kochajcych inaczej" (podobno niektrzy znawcy Szekspira twierdz, i
biedna Julia jest zakamuflowanym... facetem. To ju doprawdy trudno zrozumie).
Tak czy inaczej w krgach uniwersyteckich USA pojawiy si dania, by z lektur szkolnych usun
sztuki Szekspira (nb. - dlaczego Otello jest czarny?). To tak, jakby u nas zadano usunicia na
przykad Trylogii, a przynajmniej Ogniem i mieczem, poniewa Sienkiewicz nie oddaje prawdy
historycznej i uraa uczucia Ukraicw.
Po filmach, opartych na synnym dziele Johna Ronalda Tolkiena {Wyprawa i Dwie Wiee) w
Wielkiej Brytanii przypuszczono ostry atak na reysera filmu i na samego pisarza. Bowiem
bohaterowie, reprezentujcy dobro, s biali (a np. lud elfw przypomina w ogle "nadludzi"
nazistowskich), bohaterowie li - s czarni, okropni i maj dodatkowo rysy azjatyckie, co jest
oczywistym rasizmem. Siedziba za mieci si na Wschodzie (co obraa Rosjan i Azjatw), w
wyprawie obrocw piercienia nie bior udziau kobiety (antyfeminizm!), nie ma te
"murzyskiego hobbita", a w ogle ten eurocentryzm...
Mwic nawiasem, sam ).R. Tolkien nie zgodzi si na publikacj swej trylogii Wadca piercienia
w falach 30-ych XX w. w nazistowskiej III Rzeszy, a wtki dziea wywodz si z legend celtyckich
i skandynawskich, gdzie Murzyni i Azjaci nie wystpuj, za "czamo" w kulturze europejskiej
jest symbolem smutku i za (jak w Chinach biel). To wszystko nie zniechca popraw-nociowcw,
ktrzy doprowadzili ju zreszt do zmiany tytuu kryminau Agaty Christie Dziesiciu Murzynkw i
do wycofania z lektur w Anglii dzie Rudyarda Kiplinga (jako opiewajcych kolonializm i
imperializm biaych).
No c, skoro powane wydawnictwo Oxford University Press wydaje "poprawnociow" Bibli, w
ktrej Bg Ojciec nazwany jest Ojco-Matk (by nie urazi feministek), a jego prawica - "mocarn
rk" (eby nie obrazili si leworczni) - itd. itd. Gdyby odczytywa Bibli dosownie i w
oderwaniu od historii, to oczywicie mona by w witej ksidze chrzecijan znale wiele
okropnych niepoprawnoci. Jeli istotnie kogo one uraaj, moe wystarczyby dobry wstp
historyczno-filologiczny, a zreszt, czy nawet Bibli trzeba przystosowywa do poziomu
umysowego naszych czasw?
Nie chodzi jednak tylko o dyskusj dla dyskusji, ani o zabaw jzykow - postaram si uzasadni,
dlaczego. Ot przede wszystkim dlatego, i poprawno polityczna jest IDEOLOGI, a jzykowy
sposb okrelania
rnych rzeczy, poj, narzuca w ogromnym stopniu takie a nie inne postrzeganie rzeczywistoci.
Poprawno zatem staje si nadzwyczaj wanym i trwaym elementem kultury i w ogle ycia, jest
to swoisty klucz -czy raczej wytrych do naszych umysw.
PP ma duo starsze korzenie, ni si wydaje, wyrosa na dowiedzionym przez nauk fakcie, i
jzyk, ktrym si posugujemy w bardzo duym stopniu okrela postrzegan rzeczywisto. Jzyk
jest - jak powiada stara sentencja - zwierciadem duszy, ale przede wszystkim jest zwierciadem
rzeczywistoci. Nie sposb tutaj bliej rozwaa tej sprawy, moemy tylko przyj do wiadomoci,
i bardzo odmienne od siebie jzyki powoduj, e uywajcy ich od urodzenia ludzie troch w inny
sposb postrzegaj wiat - do tego stopnia, e na przykad nie widz, nie odrniaj jakiego
koloru, jeli nie jest on nazwany w ich jzyku. W niektrych jzykach nie ma np. czasownika
"spada" - dla mwicego tym jzykiem wyrzucony do gry kamie zaczyna nie spada, a
"kamieniowa w d", ale porzucone przez ptaka pirko "pirkuje" i musimy przyzna, e jest to

bardzo logiczne. Znany jest przykad, e Eskimosi maj kilkanacie okrele dla rnych rodzajw
niegu, wobec tego dla nich "nieg, jako taki" jest pojciem bezsensownym, pustym.
Niektrych poj wspczesnej fizyki nie sposb dobrze wyrazi po chisku. atwo natomiast po
angielsku. Angielski ma z kolei trudnoci z pewnymi pojciami chiskimi itd, Pewne jzyki ujmuj
cakowicie odmiennie zwizki czasowe i przestrzenne, wobec tego ich uytkownicy inaczej (ni np.
Europejczycy) pojmuj pojcie czasu i, o dziwo, atwiej jest im zrozumie teori wzgldnoci.
W kadym razie wspczeni jzykoznawcy s zgodni co do tego, i jzyk ksztatuje postrzegan
przez nas rzeczywi-s t o * - fizyczn, przyrodnicz, ale i take i tym bardziej rzeczywisto
spoeczn, polityczn i w pewnym stopniu wiat ducha, nasz wyobrani, nasze wartoci, nasz
moralno.
Fakt ten dostrzeono ju dawno: wprowadzanie nowych nazw dla czynnoci dotd oczywistych
miao wanie na celu zatarcie ich prawdziwego znaczenia. Na przykad ucicie gowy na gilotynie,
ulubiony w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej sposb pozbywania si prawdziwych i urojonych
przeciwnikw politycznych nazywao si wwczas "wyczeniem z dobroczynnoci publicznej".
Pniejsze systemy totalitarne wyksztacay wasne,
* Materiay na ten temat znajdziemy w podrcznikach jzykoznawstwa. Klasyczne badania
prowadzi w tym zakresie synny jzykoznawca amerykaski Edward Sapir (1884-I939).
specyficzne jzyki (czy raczej sposoby wyraania rzeczywistoci, sposoby narzucania pewnych
przekona). Na przykad mwi si o wasnym "jzyku III Rzeszy" (jzyku nazizmu), czy o
"nowomowie" sowieckiej i PRL-owskiej*.
W "jzyku III Rzeszy" na przykad (przypominam) masowe mordowania ydw za to, e s
ydami, nazwano "rozwizaniem kwestii ydowskiej", za miejsca fizycznego wyniszczania ludzi
byy obozami koncentracyjnymi (gdzie zatem zbierano, zerodkowywane osoby, ktre chciano
izolowa). Nieludzkie agry, obozy mierci w nowomowie sowieckiej nazyway si oficjalnie
"orodkami reedukacji spoecznej". Rozumiemy, e jzyk nie zawsze suy waciwemu
zrozumieniu ani te porozumieniu - doskonale moe za to suy kamstwu i obudzie, a take
wywoywaniu lku.
Nowomowy totalitaryzmw przeszy do historii razem z tamtymi to-talitaryzmami. Nie oznacza to,
e przeszy w ogle do historii: waciw sobie nowomow posuguj si np. wadze Korei
Pnocnej, byy dyktator Iraku czy obecny Kuby, itd.
Nie zajmujemy si przecie specyfik wadzy totalitarnej - zastanawiamy si, jaki rodzaj
nowomowy najlepiej czuje si w demokracji. Jeli zgadzamy si z tez, i w demokracji te tocz
si "wojny propagandowe" (jeli chcemy to uj agodniej - tocz si "zmagania perswazyjne" o
przekonanie spoeczestwa do aprobowania czego, bd do odrzucenia czego) - to oczywicie
zwycistwo polityczne osign ci, ktrych jzyk opisujcy w dany sposb dan rzeczywisto
spoeczno-polityczn zyska przewag, stanie si jzykiem powszechnym. Wygraj ci, ktrym uda
si innym narzuci swoj nowomow. Ot wanie w tym sensie jzyk poprawnoci politycznej
staje si narzdziem propagandy, jest bardzo skuteczn form NADZORU NAD POGLDAMI.
Zaczyna trwale way na naszym stosunku do wiata i do wartoci.
Czy "polityczna poprawno" ma cis definicj? Jak zwykle jest ich sporo. Wedle Sownika
wydarze, poj i legendXX wieku**, poprawno polityczna jest to: "(...) postmarksistowski,
lewicowy kodeks polityczny (...),
* lzyk nazistw opisywa m.in. Victor Klemperer w ksice LTI - notatnik filologa (LTI to skrt od
Lingua Tertil Imperii, czyli po acinie jzyk trzeciego imperium). Wyd. Literackie, 1983. Termin
"nowomow" wprowadzi George Orwell w ksice Rok 1984 w rozdziale The Principles of
Newspeak (Zasady nowomowy). O nowomowie m.in. w ksice Nowomow, wyd. Polonia,
Londyn 1985; |akub Karpiski, Mowa do ludzi, Wyd. PULS, Londyn 1985; Micha Gowiski,
Nowomow po polsku, Wyd. PEN, Warszawa 1990 itd. Na ten temat jest wiele prac.
** Sownik autorstwa znanego leksykografa Wadysawa Kopaliskiego. Wyd. Naukowe PWN,
Warszawa 1999.

-193
nakazujcy unikanie sw i czynw mogcych wyraa dyskryminacj lub uprzedzenie w stosunku
do osb rnicych si pod wzgldem rasy, pci, orientacji seksualnej, klasy, do mniejszoci
narodowych, a zwaszcza do kobiet, Murzynw, homoseksualistw, lesbijek, ludzi otyych,
brzydkich, starych (...). Pod koniec wieku zalecenia PC znalazy si w podrcznikach i programach
szkolnych USA, a osoby lekcewace je naraay si na bojkot towarzyski, kary pienine, lub
nawet na zwolnienia z pracy (...)".
Od razu wida, e dzi to ju definicja zbyt wska, poniewa nie uwzgldnia znaczenia PP we
wspczesnej kulturze w ogle ani te we wspczesnej walce o dominacj. Ponadto, nieoceniony
Kopaliski sam okaza si "niepoprawny", wskazujc, i PP jest kodeksem o korzeniach
lewicowych (cho to prawda, ale o tym si nie mwi!), co gorsza za uywajc okrelenia "ludzie
otyli" zamiast np. "odmienni grawitacyjnie", albo "brzydcy" zamiast "pikni inaczej" lub "odrbni
kosmetycznie".
Dla porzdku podam jeszcze definicj PP, sformuowan (wstpnie) przez Agnieszk Koakowsk.*
"jest to ideologia lewicowa; egalitarna i antyelitarna; wroga wobec kultury i wartoci Zachodu;
dogmatyczna i nietolerancyjna, cho tolerancj goszca; totalistyczna - chcca oddziaywa na
wszystkie sfery ycia i podporzdkowa swoim wymogom mylenie we wszystkich dziedzinach;
opierajca si na abstrakcyjnych zasadach, ktre bior gr nad zdrowym rozsdkiem; dzielca
spoeczestwo na grupy, ktre staj si grupami wasnych odrbnych interesw; wyrniajca si
pogard dla ludzi, dla faktw i dla rozumu, a jednoczenie goszca jako swj cel sprawiedliwo i
dobro ludzkoci; przeczca wasnemu istnieniu; domagajca si maksymalnej interwencji pastwa
w yciu i chcca kad sfer ycia regulowa za pomoc praw; uznajca tosamo grupow jako
podstawowe kryterium w dziaaniu spoeczno-politycznym; manipulujca jzykiem".
Definicja opisowa, bdca maym traktacikiem, wiele wyjania, ale jest zbyt duga.
Pozwol sobie doda wasn definicj, rwnie niedoskona-zwaszcza e posuguj si pojciami,
ktre powinno si odrbnie wyjania. Ale za to jest krtka.
Poprawno polityczna jest ideologi, wywodzc si z tzw. postmodernizmu, posugujc si
wasn nowomow i perswazj ukryt - w celu uzyskiwania politycznej dominacji pewnych grup
interesw.
*A. Koakowsk, "Zniewolenipoprawnoci", w: "Rzeczpospolita", nr9, 11-12 I 2003.
O postmodernizmie (w sensie filozofii i etyki koca XX w.) bdzie za chwil mowa. Perswazja
ukryta (z ang. the hidden persuasion) - jest to (powtrz) manipulacja polegajca na przyjciu
nieformuowanego wprost zaoenia, i WYBRANE pogldy i idee nie godz si z moraln i
intelektualn uczciwoci. Rzecz nie w tym, e tak nie bywa, ale w tym, i wyboru dokonuje
perswadujcy ("ukryty przekonywacz") wedle swego interesu i swojej ideologii. "Grupy interesu",
wymuszajce poprawno, s niejednolite, ale w kadym spoeczestwie atwo je dostrzec
obserwujc wanie, komu najbardziej zaley na poprawnoci.
Wszystkie te problemy s do nowe i nie weszy jeszcze w obieg powszechnej wiadomoci - tym
bardziej naley je poznawa i rozumie. Oczywiste te, e obrocy poprawnoci politycznej
odrzucaj wszelkie tezy, i jest ona manipulacj, form nowej cenzury, czy e ma suy dominacji.
Przeciwnie - zdaniem "poprawnociowcw" jest to wyraz tolerancji i wolnoci.
Nie mog oczywicie zaj si tutaj postmodernizmem, tym bardziej, i spory na temat tego, czym
waciwie jest w postmodernizm (nazwa, swoja drog mylc) i co jest jego istot, cigle trwaj.
Mog tylko sprbowa dowodzi, e poprawno polityczna wyrasta z etyki postmodernizmu i
stanowi bardzo wany wymiar ideologii postmodernizmu.
Mona (w skrcie i upraszczajc) wyrni podstawowe zaoenia tego nowego nurtu kulturowego,
tej nowej ideologii.
1. Wszelkie wartociowanie jest wyrazem nietolerancji, brakiem otwartoci na innych, a nawet
przejawem przemocy i w ogle wywyszania si nad innych. W tej sytuacji nawet dostrzeganie
rnic (przez ich np. nazwanie), nie mwic o ich naukowym badaniu - jest niemoralne.

2. Wszystko, co dotyczy ludzi, ich ycia, kultury, wartoci itd., przeniknite jest ideologi i
polityk. Ideologia i polityka s wic take rzeczywist podstaw moralnoci i norm. Dlatego nie
ma zasad moralnoci powszechnej ani praw naturalnych osoby ludzkiej.
Std take wynika, i kada ocena, kady sd wartociujcy czy choby hierarchizacja
czegokolwiek ("to jest waniejsze ni to") jest ze swej istoty niesuszna i niesprawiedliwa.
3. Kultura, tradycje, obyczaje i nawet wartoci - zawieraj w sobie z natury rzeczy ograniczenie
wolnoci jednostki. S o p r e sy j n e wobec jednostki (nb. "opresyjne", czyli wywierajce nacisk,
uciskajce - to ulubiony termin "poprawnociowcw"). Rwnie opresyjna jest prawda i zatem
prawda take ogranicza wolno.
"Ktokolwiek wierzy w jakkolwiek prawd, stanowi zagroenie dla in-nych" - te sowa jednego z
krytykw postmodernizmu, filozofa Allana Bloo-ma* dobrze wskazuj, o co idzie.
By moe, istot rzeczy jest zaoenie czwarte: 4. Wszystko jest wzgldne i zaley od okolicznoci i
punktu odniesienia, od krgu kulturowego i wyznawanej ideologii bd wiary (wiar zreszt
zrwnuje si z ideologi). Wobec tego waciwie nie istnieje prawda, natomiast "kady ma swoj
prawd", s rne punkty widzenia, zawsze, jakie by nie byy - godne tolerancji i uznania, a nigdy
potpienia.
Najbardziej godni potpienia s ci, ktrzy chc swoj prawd (z natury rzeczy przecie wzgldn)
narzuca innym. Najwaniejsz wartoci (waciwie jedyn) staje si t o I e r a n c j a. Ale
tolerancja nie w dawnym znaczeniu tego pojcia (szacunek dla innych, ich pogldw, wiary,
obyczaju, kultury, otwarto na argumenty i gotowo zawsze do dialogu, ochrona mniejszoci), a
w nowym znaczeniu: tolerancja jest uznaniem, i wszystko ma rwn warto i nie wolno od
nikogo wymaga dostosowywania si do jakich wartoci nadrzdnych (bo ich nie ma).
Pora na wasne stanowisko. Ot nale do grona ludzi, ktrzy uwaaj powysze zaoenia za
faszywe, gwnie dlatego, e zawieraj tylko cz prawdy, czynic ukryte zaoenie, i jest to
prawda pena (co jest nb. z punktu widzenia postmodernistw nielogiczne, skoro prawdy nie ma ...).
Nie oznacza to, e nie dostrzegam w poprawnoci politycznej jej korzeni pozytywnych. Nie mam
wtpliwoci, e PP nie miaaby takiego znaczenia i takiego zasigu, gdyby nie wyrosa z
rzeczywistych potrzeb i take ze szlachetnych pobudek. Gdyby nie bya oczywist reakcj (i
zapewne konieczn) na dugie epoki fanatyzmw, nietolerancji, przemocy i nienawici do i n ny c h.
No, i gdyby nie potworne dowiadczenia XX wieku. Tamte potwornoci zrodziy si przecie z
przyznawania sobie przez pewne grupy statusu wyszoci nad innymi i byy rezultatem odrzucenia
praw czowieka. W tym sensie PP miaa by rodzajem ochrony wolnoci i praw jednostki. W tym
sensie - ale ty I k o w tym! - naley zachowa pewne wartoci, niesione przez poprawno, a nawet
trzeba ich broni. Na przykad powstrzymywanie si zawsze od uraania godnoci innych lub ich
uczu (choby nawet kosztem ograniczenia wasnej ekspresji artystycznej).
Sprawa polega przecie na czym innym. Oto poprawno polityczna staa si karykatur samej
siebie, i co wicej, jest dzi narzdziem politycz* Allan Bloom, The closing of the American Mind We Francji ksik wydano pod znamiennym
tytuem Dusza bezbronna, w Polsce - Umys zamknity.
nym. Poprawno i etyka "zrwnania wszystkiego" stay si swoim wasnym przeciwiestwem.
Najpierw lekcewaenie, a potem odrzucenie p ra wdy, ktr ma zastpi rwno, czy raczej
rwnowarto i zarazem wzgldno wszystkiego doprowadzio do niedostrzegalnej zamiany
prawdy na suszno.
Musimy - mwi nam "poprawnociowcy" - dokonywa wyboru pomidzy wzgldn i zawsze
opresyjn prawd, a nieopresyjn i szanujc wolno i ekspresj jednostki susznoci. Naturalnie,
nie musimy wiedzie, co jest tu i teraz suszne, czsto te nie wiemy-ale nie martwmy si,
odpowiedni interpretatorzy wska nam, co jest suszne i waciwe.
Dylemat wyboru pomidzy prawd a susznoci jest oczywicie pozorny, poniewa suszne moe

by wycznie to, co jest oparte na prawdzie. Wydaje si, e jest jeszcze na wiecie troch ludzi,
ktrzy wierz w istnienie prawdy i w jej nadrzdny status wobec wszystkiego. I nie zaczynajmy
teraz innej dyskusji: "c jest prawda?"
Rwnie pozorny jest dylemat wyboru pomidzy "byciem tolerancyjnym" a obron wartoci, ktre
uwaa si za nadrzdne i prawdziwe. Tolerancja bowiem - powtrz - nie polega na wyrzekaniu si
wasnej tosamoci, wasnych ocen i prawa do obrony wartoci - ale wanie w granicach, ktre s
przez te wartoci okrelane.
Ochrona mniejszoci, obrona i n ny c h - czyli uznanie, i odmienno i rnorodno s cech
ludzkiej kondycji - wcale nie oznacza neutralnoci wobec dobra i za. Taka neutralno byaby
zreszt oczywist i niemoliw sprzecznoci - poniewa zawsze w kocu neutralno staje si
akceptacj za.
Dylematem pozornym, a bardzo gronym, jest wreszcie wmawiane nam przeciwstawienie wolnoci
i odpowiedzialnoci. Nie s to wartoci nie tylko ze sob sprzeczne, ale wanie od siebie zalene
jak najcilej: odpowiedzialno jest niezbywaln cech wolnoci, a brak wolnoci moe
uniemoliwia bycie odpowiedzialnym.
Zatem jawnym kamstwem i zarazem usprawiedliwianiem wasnych saboci jest twierdzenie, i
odpowiedzialno rodzi opresj i w imi wolnoci jednostki trzeba j odrzuca. To samo dotyczy
wolnoci sowa, zwizanej wanie bezwarunkowo z odpowiedzialnoci- i o tym zbyt czsto
dziennikarze zdaj si zapomina.
Notabene, atwo dzi dostrzec smutn tsknot za brakiem odpowiedzialnoci (osobistej i
publicznej). Dlatego o wiele, e wygodniej jest by absolutnie wolnym i absolutnie
nieodpowiedzialnym. Ot wanie poprawno - i ta "etyczna" i ta "jzykowa" - rozgrzesza ze wszystkiego, bo wszystko ma rwn warto, a
jednostka ma prawo do penego "wyraania siebie", cokolwiek by to znaczyo. Zwracam wic
usilnie uwag na ukryty w PP konformizm, na szczeglne zmniejszenie wymaga moralnych,
stawianych sobie i innym - i na cakowit sprzeczno skrajnego hasa postmo-dernistw: < prawda
was zniewoli > z centraln zasad etyki chrzecijaskiej: < prawda was wyzwoli >.
Tak wic cechy niezbyt chwalebne: obuda i tchrzostwo (lk przed odpowiedzialnoci) le u
podstaw PP.
Ukryty w poprawnoci konformizm - zmniejszenie wymaga moralnych, stawianych innym,
prowadzi do zmniejszenia wymaga wobec siebie. Powstaj nowe standardy moralnoci - take w
dziennikarstwie (wystarczy si dobrze przyjrze tzw. aferze Rywina i jej obyczajowodziennikarskiej otoczce).
Mona dowie, e poprawnociowa tolerancja wobec amania pewnych zasad moralnych (przy
przyznawaniu sobie samemu takiego prawa), czy si z tolerancj wobec amania zasad
krytycznego mylenia i dobrych obyczajw. Obserwujc rzeczywisto, wida tego efekty:
tolerancja wobec gupoty, nieuctwa, chamstwa i braku wraliwoci. Co, co dawniej byo powodem
wstydu, dzi staje si norm.
W kadym razie w ostatnich latach udao si w pewnym stopniu narzuci spoeczestwu polskiemu
(oczywicie nie caemu) model tzw. "sabego mylenia" (pojcie to sformuowa wspczesny
woski postmodernista, Gianni Vattimo). "Sabe mylenie" oznacza unikanie jednoznacznoci ocen,
unikanie wartociowania, trudnoci w rozrnianiu elementarnych kategorii moralnych takich, jak
np. dobro/zo, szlachetno/ajdactwo, przyzwo-ito/karierowiczostwo, prawda/kamstwo itd. Owe
trudnoci rozrniania i skonno do zamazywania rnic wielki polski poeta Zbigniew Herbert
nazywa "zapaci semantyczn".
Jeszcze istotna uwaga: Nie jest oczywiste tak, bym wielo przyczyn obecnej degrengolady
spoeczestwa obywatelskiego i zwaszcza jego elit sprowadza wycznie do poprawnoci
politycznej. Nie mniej, wydaje mi si, e wpyw tej ideologii na stan wspczesnoci ma wiksze
znaczenie, ni sdzimy.
Goszc szlachetn tolerancj i wyrozumiao, bronic wolnoci jednostki i jej prawa do
"samostanowienia" o sobie i ekspresji swego "ja" -poprawno polityczna zaczyna si przeradza w

swoisty terror i n -t e I e k t u a I ny i moralny. Dysponujc potnymi rodkami przekazu - mediami


- i posusznymi wykonawcami - dziennikarzami i gotowymi
wszystko uzasadnia intelektualistami, polityczne grupy nacisku poprzez PP realizuj swoje
polityczne interesy. Wmawiajc nam, co i o czym mona mwi i pisa, czego nie wolno broni,
czego nie wolno potpia i co trzeba chwali. Okrelaj, ktre tematy (i autorytety...) s godne i
suszne, a ktre wrcz przeciwnie. Okrelaj, co jest sztuk, co nie. Powiadaj nam nawet, ktre
"zo" jest lepsze od innego za. Co gorsza, owa poprawno zacza dziaa wstecz - dotyczy take
historii, tradycji, pamici, dorobku intelektualnego przeszoci. Wszystko to bywa
przewartociowywane, ale nie w imi prawdy, a w imi wanie poprawnoci i "susznoci".
Nieszczcie polega na tym, e zbyt wielu dziennikarzy i opiniotwrczych mediw przestaje
odrnia prawd od poprawnoci i jest tak zajtych obron wolnoci i tolerancji, e za mao uwagi
moe powici obronie prawdy i odpowiedzialnoci.
Wiemy za nie od dzi, e kada wsplnota moe istnie tylko wok niekwestionowanych,
wsplnych wartoci i solidarnoci w ich obronie.
Na koniec, schodzc z wyyn etyki, wartoci i postmodernizmw, przyznajmy po prostu, e by
moe istotnie kady ma wasn prawd, ktr lubi szczeglnie, ale prawda niektrych wybranych
ma by waniejsza, za poprawno, jak to kiedy powiedziaa pani profesor Jadwiga Staniszkis,
"polega na tym, eby wane rzeczy mwili tylko swoi. Albo, eby wygldao, i tylko swoi maj
co do powiedzenia."
Byoby to bardzo mieszne, gdyby nie byo takie smutne.
MAY SOWNIK TERMINW POPRAWNOCIOWYCH
Najgorszy, zy (pracownik, zawodnik, ucze) -> popr. najmniej dobry,
Oszust -> osoba etycznie zdezorientowana,
Brzydki -* kosmetycznie odrbny,
Otyy -* grawitacyjnie odmienny, puszysty,
Homoseksualista, lesbijka -> kochajcy(a) inaczej,
Prostytutka - osoba wykonujca usugi seksualne, pracownica brany
seksualnej,
Rozrzutny -* oszczdny w sensie negatywnym,
Alkoholik - naduywajcy substancji ("substance abuser"),
Narkoman -+ majcy wasne preferencje farmakologiczne,
Niepenosprawny, inwalida -+ sprawny inaczej,
Niezdolny -> odmiennie uzdolniony,
Stary -> wiekowo wzbogacony,
Nudny -* odmiennie interesujcy,
Dziecko opnione w rozwoju -* dziecko specjalnej troski,
Konkubinat -+ zwizek nieformalny,
Chorzy, pacjenci -* uytkownicy lecznicy,
Murzyn, czarny -+ Afrykanin,
Murzyn, obywatel USA -> Afroamerykanin,
Niski -" osoba podajca ku grze.
Z tych (wybranych z wielu!) przykadw mona si zorientowa, i niektre daoby si okreli,
jako gupi art (a moe jest to tylko art), inne byyby do przyjcia, jeli istotnie stary termin
(nazwa) sprawia komu przykro, bd w jego odczuciu jest upokorzeniem. Obecnie terminy PP
wydaj si bardziej mieszne ni grone. Nie mniej, trzeba sobie zdawa spraw, e w szerszym
wymiarze, to m.in. poprawno polityczna doprowadzia do tego, i dzi zbrodnie i krwawe akty
terroru bywaj w krajach demokratycznych traktowane z wiksz wyrozumiaoci i pobaliwoci
(czy te bywaj usprawiedliwiane rnymi okolicznociami), ni pewne opinie, pogldy czy
okrelenia, uznawane za niepoprawne.

Na postrzeganie wiata wpywa jzyk, jakim o wiecie mwimy.


Hipoteza Sapira-Whorfa (znanych jzykoznawcw) twierdzia - okrelajc w uproszczeniu - i
jzyk, ktrym dziecko posuguje si od urodzenia, narzuca jego umysowi pewn siatk poj, a to z
kolei okrela sposb, w jaki czowiek patrzy na rzeczywisto, pojmuje j i nawet ocenia. Inaczej
mwic Edward Sapir i jego ucze Beniamin Whorf sdzili, i ludzkie mylenie jest w duym
stopniu okrelane przez jzyk.
Hipoteza ta duszy czas pozostawaa w cieniu innych teorii jzyka (zwaszcza w cieniu koncepcji
wrodzonych struktur jzyka, przynoszonych ju na wiat - teza Noama Chomsky'ego,
wspczesnego jzykoznawcy amerykaskiego).
Ostatnio podano wyniki nowych bada, wskazujce, i na struktur mzgu w rwnym stopniu, co
geny, wpywaj codzienne dowiadczenia w czasie rozwoju czowieka po urodzeniu, a zwaszcza
jzyk rodzicw, czyli pierwszy jzyk, jakiego uczy si dziecko. Kady wic rodzi si z tymi
samymi moliwociami posugiwania si jzykiem (genetyczne uwarunkowania gatunku - w tym
sensie racj ma Chomsky), ale potem postrzegamy wiat zgodnie z waciwociami rodzimego
jzyka (zatem mieli racj Sapir i Whorf).
Skoro mona uzna, i istotnie jzyk wpywa na ogld rzeczywistoci i rne nasze oceny i opinie
(jest to ju dzi naukowo potwierdzone), wobec tego narzucanie jakiego stylu jzykowego, zmiana
treci poj sw (czyli "nowomowa") narzuca okrelon wizj rzeczywistoci. Moe wic by
instrumentem manipulacji i propagandy.
Nowa propaganda, czyli obraz chrzecijastwa w mediach*
Myl, e dobrym punktem wyjcia do poniszych uwag byaby taka opinia ks. Kardynaa Jzefa
Ratzingera: "/.../ w znacznej mierze nie znamy ju chrzecijastwa"**. Jest to opinia smutna i
mona si naturalnie spiera o t miar, to znaczy o to, jaki rozmiar ma nasza ignorancja i o to, jak
naprawd liczni s owi ignoranci i kto nie zna chrzecijastwa. Jednak niezalenie od moliwych
sporw o procenty, smutna opinia kardynaa Ratzingera jest niezwykle trafna, zwaszcza, jeli
odniesiemy j do polskiego spoeczestwa.
Po prostu nie ma si co udzi - tutaj, w kraju nad Wis, za mao znamy chrzecijastwo i za mao
je rozumiemy. Mona napisa grub ksik o przyczynach tego stanu rzeczy, ale z pewnoci - co
istotne dla rozwaanego tematu - jedn z wanych przyczyn jest wanie obraz chrzecijastwa, jaki
narzucaj nam media.
* Jest to zmieniony i poprawiony tekst referatu, ktry autor wygosi na Midzynarodowym
Kongresie Teologii Fundamentalnej w Lublinie, we wrzeniu 2001 r.
** J. Ratzinger, Sl ziemi. Chrzecijastwo i Koci katolicki na przeomie tysicleci. Z
kardynaem rozmawia Peter Seewald, Krakw 1997.
"209
Wprawdzie szukanie prawd/ i pogbionej, rzetelnej informacji w masowych mediach nie jest
dowodem roztropnoci ani dojrzaoci, ale fakt pozostaje faktem: wikszo ludzi (w Polsce co
najmniej 75% ogu) ca wiedz o rzeczywistoci, o yciu, o czymkolwiek - czerpie z mediw, w
najwikszej mierze z telewizji. W dodatku owa zdobyta wiedza jest niezwykle powierzchowna, a
informacje nie tylko przyjmowane s bezkrytycznie, ale czsto (raczej najczciej) bez gbszego
zrozumienia, bd bez zrozumienia w ogle.
Jest to moe trudne do pojcia i do przyjcia, ale pozostaje faktem. Zreszt w stan ignorancji
powszechnej jest przecie zjawiskiem w ogle charakterystycznym dla wspczesnej kultury.
Pomijam zbadane, a wic znane i rne przyczyny tego oglnego "kryzysu rozumienia" na wiecie i
w Polsce. Mona tylko doda, e nie jest to nowe zjawisko: Zawsze w historii ludzkoci tylko
nieznaczna jej cz miaa mono dostpu do lepszego rozumienia wiata; rzecz w tym, i
obecnie owa "mniej rozumiejca" wikszo ma bez porwnania wikszy wpyw na wszystko, co
si dzieje w yciu publicznym
Ta uwaga, uboczna wobec waciwego tematu, ma na celu podkrelenie wagi wszelkich kanaw
edukacyjnych, a zwaszcza tak powszechnych, jak media masowe.

W kadym razie mona uzna za prawidowy taki wniosek:


Wsytuacji "kryzysu rozumienia" i niewtpliwej "bezrefleksyjnoci" wikszoci spoeczestwa,
wpyw rodkw przekazu na stan wiadomoci spoecznej - a co za tym idzie na postawy i
zachowania ludzi - jest ogromny i stale ronie.
Trzeba jeszcze przypomnie, e w Polsce w gr wchodz co najmniej dwa czynniki, ktre w
wpyw zwikszaj. Po pierwsze - spoeczestwo polskie podlegao przez kilkadziesit lat
systemowi tzw. demokracji ludowej, swoistej "obrbce umysw" i nauczone zostao lekcewaenia
wartoci, oduczone za postaw obywatelskich. Wobec szczeglnego charakteru owej sowietyzacji i
tak mona si dziwi, e zniewolenie umysw miao o wiele mniejsze rozmiary, ni naleaoby si
spodziewa. Nie mniej, jego niszczce lady pozostay do dzi.
Po drugie - i moe jeszcze waniejsze - po blisko p wieku indoktrynacji nastpuje od 1989 r.
bardzo gboka przemiana wszystkiego (transformacja ustrojowa, gospodarcza, spoeczna,
polityczna, ideowa i wszelka inna). Nastpuje - mwic publicystycznym skrtem - wielkie
"przestawianie wiadomoci", reorientacja postaw i mylenia. Wszystko to przyczynia si do
pewnego rozchwiania, utraty dawnych wzorw i drogowskazw, nieufnoci wobec autorytetw
(ktre zreszt s wiadomie niszczone), prowadzi do lkw i niepewnoci. Taki stan sprzyja
ulegoci wobec wszelkiej perswazji ukrytej ("he hidden persuasion"), jak dzi naukowo nazywa
si obrbk umysw, czyli now propagand. Dlatego uznajmy za wan przesank wyjciow
nastpujce stwierdzenie: stan zrozumienia czegokolwiek, system ocen i hierarchia wartoci zale
u nas w stopniu moe wikszym ni gdzie indziej od tego, jak dan spraw, ide, instytucj itd.
przedstawiaj rodki przekazu. Dlatego rola mediw jest w Polsce bardzo znaczca i dlatego tak
wiele zaley od ich rzetelnoci i etyki.
Dotychczasowy wywd wyda mi si niezbdny po to, by wzmocni tak tez:
Obraz chrzecijastwa w mediach ksztatuje dzi w ogromnej mierze tene obraz w wiadomoci
spoecznej, dlatego walka o prawdziwo obrazu chrzecijastwa w mediach jest obowizkiem,
ktry trudno przeceni.
lednake nie zastanawiamy si teraz, jak naley w obowizek wypenia, ani kto ma to czyni.
Chc natomiast przedstawi, jak postrzegam istotne wypaczenia prawdy o chrzecijastwie - w jaki
sposb faszuje si zatem w tytuowy obraz.
W tym miejscu pora na usprawiedliwienie. Ot podjty temat: "obraz chrzecijastwa w mediach"
wymagaby naukowej analizy treci owych mediw. Przy tym jest oczywiste, e odrbnej analizy
wymagaj media elektroniczne, odrbnej - drukowane. Inne s zadania - a wic i wymagania
mediw publicznych, inne - komercyjnych. Odrbnych studiw wymaga obraz chrzecijastwa w
mediach zwizanych instytucjonalnie z Kocioem, a wic sensu stricte chrzecijaskich, odrbnych
analiz wymagaj tzw. pisma bulwarowe, czy "modzieowe", odrbnych pisma specjalne, wreszcie
najwaniejsze zdaj si by - dla naszych zaoe - pisma opiniotwrcze o duym zasigu.
Naturalnie, takich analiz dokonuje si w rnych orodkach naukowych - ale zwykle czstkowo, w
zbyt maym zakresie. Nie ma u nas szerszych bada zawartoci informacyjnej i - powiedzmypolityczno-ideowej polskich mediw. Zwaszcza nie ma odpowiednich bada - czy te jest ich
stanowczo za mao - pod ktem, ktry powinien interesowa Koci i katolikw. Stan bada
medioznawczych odzwierciedla zreszt stan rozumienia przez polskie elity - polityczne i
intelektualne - roli wspczesnych mediw i ich oddziaywania, ale to refleksja uboczna.
W takiej zatem sytuacji mog ograniczy si tylko do pewnych spostrzee zawodowego
dziennikarza i to spostrzee wycznie na temat wspomnianej perswazji ukrytej w gwnych (tj.
majcych najwysze nakady czy zasig) mediach opiniotwrczych. Mwic w skrcie, sprbuj
tylko wymieni najwaniejsze schematy propagandowe, pewne "chwyty", czsto trudno
rozpoznawalne przez opini spoeczn wanie jako "chwyty".
Wymieni raz jeszcze tezy wyjciowe, wyjaniajce, dlaczego polskie spoeczestwo jest mao
odporne na komunikowanie perswazyjne. Chodzi o pewne podsumowanie.
1. Polskie spoeczestwo przeywa gbokie i szybkie transformacje -wystpuje wic znana w
takich sytuacjach anomia* i nieprzystosowanie.
2. Polacy wci jeszcze ucz si korzystania z wolnych mediw, te za ucz si korzystania z

wolnoci sowa. Inna rzecz, i wszyscy uczymy si za dugo...


3. lednoczenie zbyt wysoki procent Polakw po szkole zna wycznie to, o czym dowiaduje si z
mediw (gwnie z telewizji). System owiaty nie przygotowuje jednak do racjonalnego
korzystania z tego prawie jedynego rda wiedzy i opinii. Rwnie inne kanay przekazu z rnych
przyczyn nie docieraj do ludzi w takim stopniu, jaki byby konieczny.
4. Efektem rnych przyczyn, ktrych nie mog tu omawia, jest znaczca przewaga w masowych
rodkach przekazu (w gwnych mediach opiniotwrczych) tzw. opcji liberalno-lewicowo-laickich.
Niezbdne jednak jest zastrzeenie, i w Polsce te terminy nie okrelaj dokadnie tego samego, co
w starych demokracjach zachodnich, ale dokadnie wyjanienie sensu takich okrele zajoby zbyt
duo czasu. Najoglniej mona powiedzie, e owe gwne media opiniotwrcze drog ukrytej
perswazji usiuj narzuci spoeczestwu pewien sposb widzenia rzeczywistoci, ktry bywa
nazywany postmodernistycznym (zdaj sobie spraw, jak znowu to nieprecyzyjny termin).
Gwnym zreszt celem dziaania tych mediw, gwn domen tego dziaania - nie jest moim
zdaniem podnoszenie wiadomoci obywatelskiej czy w ogle edukowanie, ale po prostu gry
polityczne i zatem wspieranie pewnych grup interesw, ktre stoj za tymi mediami.
* Rozpad powszechnie przyjtych norm postpowania, stan dezorientacji moralnej, zagubienia.
Brzmi to gronie i moe zbyt pesymistycznie, ale tak bywa na caym wiecie (cho zawsze w
mniejszym lub w wikszym stopniu - u nas w wikszym). Efekt zaley od rzeczywistego
pluralizmu ideowego i politycznego - ja za miem twierdzi, e w pluralizm jest u nas
niewystarczajcy (z czym - dopowiem dla porzdku - nie wszyscy obserwatorzy mediw si
zgadzaj).
Wic jeszcze dla penej jasnoci: tak, jak wyej, nie jest zawsze i wszdzie, chodzi jednak o
znaczc wikszo w liczbach i w sile oddziaywania. Dodatkow istotn okolicznoci jest fakt,
e massmedia, prezentujce inn wizj wiata, wskazujce inne wzory i inne autorytety spoeczne
(czyli wanie wizj chrzecijask)-s znacznie mniej ogldane, czytane, suchane. A jeli ju, to
docieraj wycznie do ludzi przekonanych, bo i tylko dla nich s na og przeznaczone. Inaczej
mwic, brakuje nam w Polsce nie tyle pism "kocielnych" przeznaczonych dla wiatych
katolikw (takich pism jest sporo i s wietne) - ile brak nam bardzo mediw "dla poszukujcych",
dla nieprzekonanych, ale otwartych, dla wtpicych, ale mylcych. Mam na myli media
opiniotwrcze, inspirujce i pokazujce postaw chrzecijask, czy przekazujce informacje z
chrzecijaskiego punktu widzenia. Mamy oczywicie wiele wspaniaych take i takich pism -ale
nie s one masowe, s raczej bardzo elitarne, a nie o to chodzi.
Najbardziej potrzebne s media masowe, opiniotwrcze dla wszystkich, ale prezentujce
chrzecijaski punkt widzenia. Rozumiem, i nie musz wyjani, e nie chodzi tu o opcj
wycznie polityczn, w rodzaju np. "chadeckoci", chodzi o pewn moralno po prostu. W
zwizku z tym wydaje si konieczna jeszcze jedna uwaga: musz to by przekazy nieulege wobec
bezmylnej poprawnoci politycznej, ale te nieposugu-jce si prowokacj. Bowiem take i takie
"prowokacyjne" media "po stronie chrzecijaskiej" ju mamy. W polskiej rzeczywistoci media
"dla szukajcych" mogyby si najbardziej przyczyni do powrotu autentycznej wiary i moralnoci.
(Naturalnie, nie zajmuj si tu rol samego Kocioa w tym procesie powrotu - mwimy tylko o
mediach. Nie mog si jednak powstrzyma od kolejnej ubocznej refleksji. Ot mam wraenie, i
Koci Rzymskokatolicki w Polsce zdaje si nie docenia potrzeby i roli takich mediw, o jakich
wspominam wyej).
5. Mwic o "powrocie autentycznej wiary i moralnoci" okrelam w ten sposb swoj opini, ktra
moe by mylna: e wikszoci polskiego spoeczestwa, wikszoci uwaajcej si za katolick i
wierzc, brakuje wanie autentyzmu chrzecijaskiej wiary i akceptacji w praktyce, w yciu chrzecijaskich zasad moralnych. Brakuje take w ogle zrozumienia chrzecijastwa.
6. Teza, czy raczej opinia ostatnia. Wedle mego rozeznania, toczy si dzi u nas walka o dusze
Polakw. )est to moe haso publicystyczne, ale wyraa najlepiej to, o co chodzi.

Zapewne walka o dusze ludzi toczya si i toczy zawsze i wszdzie (inaczej po co


chrzecijastwo?). W przypadku Polski z przeomu drugiego i trzeciego tysiclecia chodzi jednak o
bardzo konkretn walk o idee,
0 normy moralne i o normy mylenia. |est to take - cho termin to nieco skompromitowany - po
prostu walka polityczna o rzeczywisto polskiej demokracji. W wymiarze za najszerszym c h o d
z i o rne wizje czowieka i wiata.
Wspczesne zabiegi propagandowe dlatego nazywa si perswazj ukryt, poniewa- przypomn przedstawiajc informacje, oceny, cele, wartoci itd., czyni pewne ukryte zaoenia na temat
jedynie susznej
1 poprawnej postawy wobec rzeczywistoci, wobec rygorw samego mylenia, postrzegania,
rozumienia poj (ktrym w sposb niejawny nadaje si nowe znaczenia), oceniania. Unika si
wskazywania wartoci konkurencyjnych wobec tych lansowanych. Poza polem widzenia odbiorcw
zostawia si pewne niewygodne nie tylko informacje, ale nawet, i zwaszcza, pewne zjawiska w
caoci. Czyli przemilcza si po prostu nieprzystajce do danego wywodu fragmenty danej
rzeczywistoci spoecznej albo pewne kontrargumenty czy opinie "niewaciwych" autorytetw.
Zrwnuje si pewne sprawy absolutnie nieporwnywalne, lub znw czyni ukryte zaoenie, co jest
warte dyskusji, a nawet co jest z gry, w sposb oczywisty (tzw. bez dowodu) znaczce dla danej
oceny, a co nie. Klasyfikuje si idee, ludzi, postawy, opinie w imi "wolnoci", "tolerancji", czy po
prostu "postpowoci" - co oczywicie nie byoby niczym zym, gdyby nie fakt, i to klasyfikujcy
okrelaj, co jest waciw, prawdziw wolnoci, tolerancj lub co suy postpowi i czym w ogle
jest postp.
S to manipulacje znane wprawdzie od dawna i majce sporo wsplnego z tak modn czy nawet
obowizujc dzi na Zachodzie "poprawnoci polityczn". Zasady wyboru tego co jest poprawne
- powtrz - ustalaj z gry ci, co je stosuj - i te zasady te nie s wyoone jawnie. Jest to jednak
co wicej, jest to bowiem poszerzenie, rozcignicie owej poprawnoci na wszystko, co moe mie
znaczenie w formowaniu "nowej wiadomoci", w sposobie postrzegania kultury, moralnoci,
wiary- i w naszej z nimi identyfikacji.
Przechodz teraz do przedstawienia treci pewnych konkretnych zabiegw propagandowych i tez,
okrelajcych obraz chrzecijastwa - czy raczej ten obraz, ktry- wedug propagandystw powinien zosta przez nas przyswojony i uznany. Kolejno tez nie przesdza ich hierarchii
wanoci; s te one niejako wydestylowane ze sporej liczby rnych tekstw i audycji. Fakt owego
"wydestylowania" czyli ujcia syntetycznego wzmaga, oczywicie, si uoglnie (w
rzeczywistoci zabiegi te s "rozpuszczone" w morzu sw i informacji i przez to mniej oczywiste ale przecie wanie o to chodzi, by nie byy widoczne!).
Wmawia nam si zatem, e:
1. Chrzecijastwo jest jedn z religii naturalnych, tj. uksztatowan jako odpowied na pewn
potrzeb ludzi, nie - nadprzyrodzon. W ogle za religia jest rzeczywistoci - mwic w pewnym
uproszczeniu - rzeczow, zewntrzn, oddzielon od osoby ludzkiej, fest przede wszystkim
zjawiskiem spoecznym, kulturowym i zreszt jednak pozytywnym - o ile oczywicie mamy do
czynienia na przykad z katolicyzmem postpowym.
Kryteria postpowoci ustalamy jednak z zewntrz, wedle pewnych zaoe ideowych nowej
"propagandy wiary".
2. Wszystkie religie s rwnoprawne, poniewa s rwnoznaczne -w tym sensie, e kada z nich
oferuje co wartociowego.
)est to prawda, ale dla chrzecijan nie bez uzupenie: religie s rwnoprawne w sensie rwnoci
wobec prawa, ale nie w sensie rda prawdy, ktr gosz. Kada oferuje co wartociowego, to
prawda oczywicie, ale chrzecijanie musz wiedzie, co nie koniecznie jest w nich wartociowe i
dlaczego. Chrzecijanin powinien, jak sdz, zdawa sobie spraw z podobnych puapek i broni
tosamoci swojej wiary.
W gruncie rzeczy byoby najlepiej, gdyby w "nowej" religijnoci, godnej czowieka XXI wieku,
znalaza si synteza wszystkich religii i wybrano z nich to, co najlepsze.
w synkretyzm nie jest w mediach, o ktrych mowa, goszony wprost. Raczej ma wynika z

pewnej metody prezentacji religii i ze wskazywania tego, co jest "postpowe" i "otwarte".


3. Wymiar religijny redukowany jest waciwie wycznie do problemw ludzkich, najczciej do
spraw ideologii i polityki.
Oczywicie, jest to "redukcja bez redukcji", tj. bez jakiegokolwiek zastrzeenia typu np., e w tym
wymiarze take mona znale elementy ideologii i polityki, bd e w wymiar podlega takim
wpywom - chodzi natomiast o narzucenie pogldu, e ideologia i polityka wprost i wycznie
okrelaj "wymiar religijnoci" w naszym yciu. A nawet, e religia jest po
prostu ideologi, wycznie doktryn, lepsz lub gorsz, ale zawsze majc ze cechy
"doktrynalnoci".
4. W tym samym sensie wymiar czowieka redukowany jest wycznie do biologii, socjologii,
psychologii, historii, prawa itd. "Osoba ludzka" staje si w tym ujciu pojciem mtnym i
niepenym, i zalenym przede wszystkim od aktualnych definicji naukowych.
5. Moralno chrzecijaska (katolicka) - powiadaj nam - jest moralnoci wycznie religijn, a
wic "z natury rzeczy" ograniczon. Daje si do zrozumienia, e jest to etyka sekciarska, kocielna i
prawie zawsze -fundamentalistyczna. Fundamentalizm za miaby by gwn baz wszelkich
totalitaryzmw, przede wszystkim za faszyzmu (bo ju np. komunizm ma korzenie bardziej
"ludzkie" - zdaniem lewicy, take katolickiej).
Tak czy inaczej mamy wierzy, e etyka katolicka jest etyk tylko grupy wyznawcw, nie wypywa
z prawdy o czowieku, z prawa naturalnego i nie musi stanowi - wrcz nie stanowi - wartoci
uniwersalnej rwnie dla tych, ktrzy nie uznaj Boga. Sprawa dotyczy w ogle etyki
chrzecijaskiej, lecz inne (poza katolicyzmem) odamy chrzecijastwa traktuje si w tych samych
mediach z o wiele wikszym szacunkiem. Tak zatem tylko o etyce katolickiej mona gosi wprost,
i hamuje ona postp bada naukowych czy ogranicza wolno jednostki i prowadzi do
nietolerancji. Prba ochrony czy obrony wartoci chrzecijaskich miaaby by zreszt w ogle
wyrazem nietolerancji i prb narzucenia spoeczestwu "pastwa wyznaniowego". (Tu uwaga
uboczna, ale by moe te konieczna: powysze stwierdzenie nie oznacza, e w Polsce nie istniej
grupy czy nurty, uznajce same siebie za "prawdziwie katolickie". S to zwykle nurty
nietolerancyjne, czasem nawet rasistowskie w sposb oczywisty i pastwo wyznaniowe uznaj za
cel swego dziaania. Nie s to jednak nurty dominujce, natomiast manipulacja mediw, o ktrych
mowa, polega na wskazywaniu pewnych odchyle jako samej istoty, podstawy etyki katolickiej,
tym samym niepokojco gronej dla swobody intelektualnej i wolnoci jednostki).
6. Skoro religia (wiara) ma by ideologi, to wobec tego sfera warto podstawowych moe
podlega dyskusji, a wszelkie normy i zasady, jakc wynik ukadw i kompromisw, przede
wszystkim za okolicznoci historycznych, nie tylko mog, ale musz by zmienne w czasie i
przestrzeni. V\ przypadkach skrajnych (cho ju ostroniej i nie wprost) broni si pogldu i
prawda jest wytworem okolicznoci i ideologii, wic waciwie nie istnie je, poniewa wszystko
jest wzgldne.
216
Z takich wywodw powinien za wynika wniosek, e to jednostki, grupy, partie kreuj dobro lub
zo i nawet to one okrelaj co jest tym, a co tym. Zatem dobro i prawda srelatywne (naturalnie,
nie dotyczy to np. prawdy matematyki czy nauk stricte przyrodniczych). Rozrnienie dobra od za
jest dla czowieka przecitnego najtrudniejsze i dlatego w tym wzgldzie musi on zda si na "
intelektualne autorytety". Autorytety te zostaj nam wskazane...
Nb. autorytetem moralnym dla wielu staje si - przypominam - po prostu ekspert najczciej
zapraszany do telewizji lub polityk - dziaacz -dziennikarz wykreowany przez dane rodowisko.
Problem degeneracji autorytetw ma cisy zwizek z powyszymi uwagami.
Poniewa wszelkie zasady s wzgldne, ich odrzucenie lub przyjcie ma by kwesti spoecznej
umowy i... wygody. Rozumiejc, co jest postpowe i waciwe, suszne, szlachetne, potrzebne
ludziom - dokonujemy wyboru pewnych zasad, przede wszystkim za reinterpretacji tych dawnych,
zastanych. Z tego punktu widzenia wywodzi si te bardzo wspierany i lansowany pogld, e pro bl

emy etyczne mog by rozstrzygane przez gosowanie (bo mamy przecie demokra-cj!)a osdy
(opinie) powszechne, tj. wikszoci s prawomocne rwnie w sferze ety k i. W skrajnych
przypadkach wmawia nam si, e sdy powszechne s w ogle prawdziwe z tytuu swej
powszechnoci.
7. Relatywizm moralny (oczywicie tak nie nazywany wprost) i sceptycyzm wobec wszystkiego s
wyrazem demokracji i tolerancji, a zarazem jej rkojmi. Dlatego zwolennicy staych norm
uniwersalnych s eo ipso fun-damentalistami w najlepszym wypadku, ale waciwie s anty
demokratami, zwolennikami totalitaryzmu czy wrcz faszyzmu albo po prostu fanatykami z
"ciemnogrodu".
Znw uwaga na marginesie: naturalnie wrd chrzecijan s i tacy i jest ich za duo! Ale
utosamianie fanatyzmu z prawem do obrony wasnych zasad jest oczywistym naduyciem, a takie
naduycie wystpuje stale.
8. Najwyej cenion wartoci powinna by tolerancja, ale rozumiana jako poniechanie obrony
swoich zasad, jako niewyraanie opinii na temat dobra lub za (waciwie nie powinno si nazywa
dobra dobrem, a za zem, bo s one wzgldne i zalene od odczucia jednostki czy od kultury i
obyczaju danej wsplnoty).
Prawdziwie tolerancyjny i otwarty czowiek powinien szanowa nawet rzeczy, zachowania, ktre
wydaj mu si nieetyczne czy wstrtne, by nikogo nie urazi i nie naruszy czyjej wolnoci.
217
Oto przykady ze sfery sztuki, ktre, cho nie dotycz spraw najwaniejszych, s po prostu bardzo
wyraziste: mam pozosta "yczliwie otwarty" i tolerancyjny wobec artysty, ktry wkada krzy do
uryny czy zabija zwierzta, by zrobi z ich cia rzeb lub tworzywem dziea czyni ka bd ludzkie
resztki (wszystkie przypadki autentyczne!). Albo - jak w 2002 r. w Gdasku - wystawia w Galerii
Publicznej krzy z zawieszonymi na nim... genitaliami ludzkimi.
Inaczej mwic, jako "nowoczesny Europejczyk" nie mam prawa do wyraania swej opinii na
temat tego, co uwaam za ze i gupie, niegodne czowieka, ani tym bardziej o tym, co uraa moje
uczucia jako chrzecijanina. Skdind moim obowizkiem jest wanie potpienie tego, co mogoby
urazi uczucia, np. muzumanina czy yda, poniewa w tym wypadku wchodz w gr inne kryteria
ocen.
"Artystka", wieszajca genitalia na krzyu, symbolu chrzecijastwa, naturalnie nie odwayaby si
w ten sposb uchybi uczuciom wyznawcy islamu czy judaizmu.
Gdyby za si odwaya, wszyscy dzi obrocy "wypowiedzi artystycznej", domagajcy si penej
wolnoci dla artysty - rzuciliby si, to pewne, hurmem, by potpi antysemityzm lub obraz islamu.
Sprbujmy sobie tylko wyobrazi, co by si dziao na wiecie, gdyby "artystka" umiecia genitalia
np. w gwiedzie Dawida! Wszyscy by to potpili - i mieliby racj! Tak wic racje zale od tego,
czyje uczucia si obraa.
9. Wci - mwi - jest prawomocny stary leibnizowski dylemat: lepsza jest spoeczno grzeszca
i nieprawa, ale za to wolna, swobodna, ni bezgrzeszna i "moralna", ale zniewolona.
)est to pogld szczeglnie atwo przyswajany przez ludzi modych, zawsze i wszdzie wyczulonych
na odbieranie wolnoci osobistych.
Ukryt perswazj stanowi tu przyjte bez dowodu zaoenie (faszywe), i tylko przymuszanie
prowadzi do unikania grzechw, zatem ochrona przed amaniem zasad etyki prowadzi zawsze do
cenzury i do represji -i do tego wanie miaby dy Koci katolicki i w ogle katolicy.
Zdecydowanie za przemilcza si prawd, i nie ma wolnoci bez wartoci i e moe istnie
spoeczno wolna i zarazem dca do tych wartoci - taka bowiem prawda przemawiaaby
wanie do modych ludzi.
Gosi si zatem, i prawda i dobro, prawda i wolno s to wprawdzie wartoci, ale przeciwstawne i
e mona je redukowa na zasadzie "albo -albo".
I znw przemilcza si, e d o b r o i wolno nie mog istnie bez prawdy (cho zarazem prawda
wymaga wolnoci, bez niej nie moe si ujawni).

Znowu trzeba doda i tak oczywisto, pomijan z kolei w niektrych krgach katolickich:
przymuszanie si do "bezgrzesznoci", do przyjcia jakiej wartoci za swoj, nie moe by drog
waciw.
10. Teza dziesita w "ukrytej perswazji" wypywa z poprzedniej i dotyczy zwaszcza mediw,
dziennikarzy, twrcw - i w ogle moe kultury wspczesnej.
Oto bowiem mamy do czynienia ze smutn wprawdzie, ale obowizujc alternatyw: albo cenzura
- albo wolno bez odpowiedzialnoci. Czy inaczej: odpowiedzialno daje si wymusi tylko przez
jakie formy cenzury, a to zawsze ogranicza wolno.
Skdind przecie - mwi ci sami "ukryci przekonywacze" - odpowiedzialno jest podana - ale
wycznym jej sdzi jest opinia publiczna. Inaczej mwic, jestem (jako dziennikarz, twrca,
polityk - obywatel i czowiek wreszcie) odpowiedzialny tylko przed opini publiczn (w Polsce
zreszt szczeglnie enigmatyczn i manipulowan).
Wolno wypowiedzi, tworzenia, informowania musi by zatem z natury nieograniczona (poza
sytuacjami cile okrelonymi przez prawo, ale to co innego).
Ignoruje si fakt, e odpowiedzialno jest wielk wartoci moraln i e oczywicie nie ma ona nic
wsplnego z formaln cenzur i powinna liczy si - ale nie by cakowicie zalena od opinii
publicznej.
Uczulenie na przejawy cenzury jest w Polsce ze zrozumiaych wzgldw bardzo wysokie i fakt ten
atwo jest wykorzystywa, osdzajc kady protest przeciw kamstwu czy czemu nikczemnemu
albo obraajcemu uczucia katolikw jako prb wprowadzenia cenzury - ograniczanie wolnoci.
/ /. Koci jest instytucj wycznie "ziemsk" i redukowany jest do pewnej siy spoecznej i
politycznej, sterowanej przez "przywdcw" i walczcej o uznanie w opinii spoecznej, jest to
instytucja, ktrej gwnymi i z samej swej istoty zymi cechami jest zhierarchizowanie,
konserwatyzm i antydemokratyzm czy wrcz wrodzona "antypostpowo" w ogle.
Zwaszcza Koci katolicki jest instytucj z zaoenia i z zasady przeciwn demokracji i przeciwn
wolnoci jednostki (cho usiuje to ukry), jest zapor przeciw przysugujcym ludziom
przywilejom i ich naturalnym potrzebom. Jest "z natury rzeczy" przeciw radoci ycia (!) i
swobodzie wypo219
wiedzi. Najchtniej - w sferze polityczno-ustrojowej - poparby rzdy silnej
rki i pastwo wyznaniowe wedle najgorszych wzorw.
Dlatego jednym z najwikszych niebezpieczestw, grocych polskiej
demokracji jest - wedle "ukrytych przekonywaczy" - obok rosncego w
si nacjonalizmu, antysemityzmu, faszyzmu - tzw. chomeinizacja kraju.
Dzi to akurat niebezpieczestwo eksponuje si gwnie w momentach walki o jakie liberalne
zapisy ustawowe czy wobec wydarze, ktrym istotnie mona przypisa dwuznaczn lub wrcz z
wymow - tyle, e nie one stanowi o pogldach wikszoci czy o istocie rzeczy.
Postawa mediw wobec Kocioa jest wysoce instrumentalna. To znaczy owe media, w imi
wolnoci i demokracji oraz zasad konstytucyjnych stale "monitoruj" mieszanie si Kocioa "do
polityki" i pilnuj, by tak nie byo. Koci zatem - i susznie - ma by apolityczny. Tyle e owa
apolityczno jest u nas utosamiana z "niemieszaniem si" do ycia publicznego w ogle i
powstrzymywaniem od ocen nawet moralnych (zwaszcza wobec politykw). Koci - twierdz nie reprezentuje caego spoeczestwa, ale zachowuje si tak, jakby je wanie reprezentowa.
Jednoczenie z drugiej strony, ale zalenie od okolicznoci i od treci sporw publicznych, zarzuca
si Kocioowi niech do jednoznacznej oceny, "stanie na uboczu" i nawet wymaga si od
Kocioa reprezentowania i caego spoeczestwa i "waciwego stanowiska" (waciwe stanowisko
wska oczywicie waciwe media). Jest to klasyczna asymetria opinii - chwyt zreszt stosowany
najczciej.
12. Przyznaje si, e istnieje u nas pewna walka propagandowa (czy szlachetniej: ideowa) z
Kocioem i obskurantyzmem religijnym.
Uporczywie powtarzam - taki obskurantyzm i fanatyzm istniej, dajc zacht do sprzeciwu, ale nie

one stanowi o istocie czy wymiarze polskiego katolicyzmu.


Jest to jednak walka - uspakaja si nas - nie przeciw Kocioowi, nie o Koci, a tylko o
unowoczenienie jego oblicza i ostateczne przekrelenie dawnych jego grzechw. Katolicy polscy
maj przecie swoj "polityczn reprezentacj" (wikszo religii jej nie ma) i wystarczajc
swobod ochrony swej wiary, wystarczajcy udzia w yciu publicznym. Chodzi zatem o to, by nie
chcieli jeszcze wicej, kosztem innych.
Teza ta - podobnie zreszt jak i wszystkie - wyglda na suszn i przekonywajc. Staje si jednak
manipulacyjn pprawd wobec przemilczenia faktu, i rzeczywista walka na wiecie i w Polsce
toczy si o sprawy duo szersze: o koncepcj czowieka w ogle, o jego status w przyrodzie /
spoeczestwie (i zatem o przywileje i zobowizania wynikajce z tego statusu) - o przyszo
czowieka.
13. Wreszcie gosi si pogld ju specyficzny dla polskich warunkw i kompleksw.
Oto bowiem w charakterze Polakw (moe w ich genach?) zakodowany miaby by szczeglnie
nacjonalizm, antysemityzm, nietolerancja, represyjno, ksenofobia, a w kadym razie, e jest u nas
tego wicej i jest to gbsze, ni w innych spoeczestwach. Wobec tego walka z tymi wadami jest
najwaniejszym obowizkiem twrcw, mediw, owiaty i take Kocioa (ktry nie wypenia tego
obowizku).
Nie wolno oczywicie nigdy usprawiedliwia ani pomniejsza straszli-woci tego rodzaju wad,
takiego za w ogle. Istnienie tego za jest ewidentne, wielu Polakw istotnie prezentuje takie wady,
takie postawy (cho mona si spiera co do zakresu ich powszechnoci i owej szczeglnej
reprezentatywnoci akurat dla Polakw). Mona si te zgodzi z tez, e jednym z obowizkw
Kocioa jest zwalczanie wad narodowych i spoecznych i take z tez, e Koci w praktyce nie
zawsze spenia dobrze ten obowizek (zwaszcza w parafiach, bezporednio "w terenie").
Jednake obraz Kocioa i chrzecijastwa w ogle, jako nierozumiej-cych zagroe i obowizkw
tego rodzaju i niewalczcych z wadami swej wsplnoty jest oczywicie bardzo uproszczony.
Przemilcza si bowiem fakt niesychanie w tej mierze istotny - e jednoczenie bardzo silne krgi
opiniotwrcze przekonuj ludzi, i kade stwierdzenie wartociujce jest propagand, wyrazem
nietolerancji i opresyjnoci. Zapotrzebowanie na wartoci maleje, a w ogle tzw. wartoci
narodowe, szacunek dla tradycji i norm, odpowiedzialno, jakikolwiek etos - s przez te krgi
ignorowane, omieszane, odrzucane. S to bowiem - wmawiaj nam - wartoci nienowoczesne i
zbyteczne.
14. Przede wszystkim jednak media opiniotwrcze pokazuj ludziom, e ycie moralne ani nie
moe, ani nie musi by spjne.
Na przykad: nie wolno (i jest to jak najbardziej suszne i godne) uchybia uczuciom i zwyczajom
jakichkolwiek mniejszoci, ale danie takiej tolerancji wobec np. katolikw, czyli wikszoci, jest
ju dowodem chci wprowadzenia cenzury. Nb. tumaczy si to wanie faktem, e katolicy, jako
wikszo, dysponuj si i rodkami obrony - tyle e z tej przesanki nie wypywa wniosek o
przyzwoleniu na obraanie ich odczu.
W innej sferze - np. problem ochrony ycia. Jestemy przeciw karze mierci (i susznie), bo nie
mamy prawa odbiera nikomu ycia nawet W imi sprawiedliwoci. Ale powinnimy by za
aborcj (w imi wolnoci jednostki), bo w tym wypadku przysuguje nam prawo odebrania ycia
podowi. Podobnie z eutanazj - mamy prawo decydowa o kocu swego ycia w sytuacjach
ostatecznych, cho czasem to inni ludzie musz zdecydowa, czy to ju jest sytuacja ostateczna.
Zatem czasem mamy jednak prawo decyzji o odebraniu ycia innemu. Klasyczna asymetria znowu
si pojawia...
Zreszt w "nowoczesnym" ujciu sprawa aborcji czy eutanazji jest tylko spraw zakazw
kocielnych czy stanowiska papiea - nie jest to problem godnoci ycia i jego ochrony w kadej
sytuacji. Dlatego - zakaz mona zmieni czy odwoa, a stanowisko papiea moe zosta
zagodzone. (Skdind chrzecijanie rzadko zauwaaj, e wiele wspczesnych problemw
moralnych jest rzeczywistym dylematem, poniewa w gr wchodz wartoci konkurujce).
Przykady - do oczywiste przecie - maj tylko wzmocni tez, i wobec niespjnoci ycia
moralnego i wzgldnoci zasad i norm, chrzecijanie ze swym deniem do spjnoci i

bezwzgldnoci pewnych zasad znaleli si w jakim rezerwacie dla dinozaurw, a w kadym razie
poza stref wolnoci, moralnoci i postpu.
15. Wreszcie wymieniam ostatni "chwyt propagandowy", majcy nieco inny charakter, ni
poprzednie. )est to instrumentalne uycie etyki chrzecijaskiej dla celw politycznych.
Ot pewne media czsto przypominaj chrzecijanom, i ich powinnoci, wypywajc z ich
wiary, jest PRZEBACZANIE. )est to oczywicie prawda, i to wypywajca z podstawowych
nakazw Boych i z samej istoty chrzecijastwa. Niewtpliwie te w wiecie, penym nienawici i
zemsty, trzeba o tej prawdzie przypomina jak najczciej. Nie mniej chrzecijanin, chccy
wypeni najwaciwiej wymagania swej wiary, musi zwraca uwag na pewien szczeglny
kontekst przebaczenia, o ktrym "ukryci przekony-wacze" ju nie wspominaj.
Chodzi, po pierwsze, znw o charakterystyczn asymetri: oto, zdaniem nawoujcych nas do
przebaczania, powinnimy darowywa winy donosicielom, kamcom i prowokatorom, a nawet
zbrodniarzom systemu komunistycznego, ale nie naley zarazem wybacza funkcjonariuszom
systemu nazistowskiego czy w ogle faszystom. Oni zreszt, jak wiadomo, w wikszoci zostali ju
ukarani - natomiast z wielk trudnoci idzie choby uznanie tylko odpowiedzialnoci, nawet nie
prawnej, ale moralnej ludzi systemu sowieckiego czy PRL-owskiego. Tak wic wyjtkowo pikna
chrzecijaska zasada "wybaczania swoim winowajcom" zostaje wpisana w kontekst lustracji i w ogle
dekomunizacji.
Niekiedy przeciwnicy owej dekomunizacji (skdind uwaajcy za bezwzgldnie konieczn
dokonan kiedy denazyfikacj) posuwaj si nawet do przebaczania katom innych, jakby w
imieniu ich ofiar - i dlatego wiele zdaje si dzi zalee od tego, KTO by katem, a KTO ofiar.
Po drugie i moe waniejsze, s prby wypierania ze wiadomoci spoecznej pewnych
szczeglnych okolicznoci, zwizanych z aktem wybaczenia. Posu si sowami ksidza
arcybiskupa Jzefa Zyciskiego: "chrzecijastwo uzalenia jednak przebaczenie od uznania
bolesnej prawdy i od wyraenia skruchy za nasz wspudzia w wyborach za moralnego"*. Chodzi
o to, i przebaczenie wymaga po prostu choby ladu SKRUCHY. 1 naturalnie, ten kto zawini,
musi poczuwa si do odpowiedzialnoci i zrozumie (chcie uzna), i wzi stron za.
W naszych czasach stao si jednak zasad ju nie tylko nie przyznawanie si do czynw
niegodnych, ile w ogle uznawanie takich czynw wanie za godne, a zawsze waciwe i
usprawiedliwione okolicznociami. Skrucha i uznanie wasnej za co odpowiedzialnoci jest dzi
czym wyjtkowo rzadkim. Moe dlatego, e nazbyt atwo uzyska usprawiedliwienie i
"wybaczenie" - dbaj o to wanie od dawna "ukryci przekonywacze", czynic to dla celw
politycznych.
Powtrz jeszcze raz: przedstawione tu wy k r zy w i o n e wizje chrzecijastwa, Kocioa i tego,
co dobre dla ludzi, nie zawsze goszone s wprost, wynikaj raczej z pewnego narzucanego sposobu
mylenia i przyjcia pewnych ukrytych zaoe jako oczywistych. Nie zawsze te goszone s przez
rzeczywistych przeciwnikw Kocioa czy religii, czasem wynikaj z autentycznej troski o
przyszo chrzecijastwa i z prawdziwego przekonania o koniecznoci jego dostosowania si do
nowych czasw.
Tak czy inaczej, w gwnych mediach opiniotwrczych nastpuje faszowanie rzeczywistoci
chrzecijaskiej i koniecznoci, zwykle trudnych, ktrych wymaga wiara.
Zamazywanie i "rozmydlanie" wszystkiego, zwaszcza granic pomidzy zem i dobrem jest w ogle
cech wspczesnoci. Poza polem
* Cytuj z felietonu abpa |. Zyciskiego pt. "Szekspir i Myszka Mikf w "Rzeczpospolitej" z dn. 1617 1 I999r.
widzenia wielu chrzecijan pozostaje ich odpowiedzialno za siebie i innych, poza polem widzenia
pozostaje wsplnototwrcza rola chrzecijastwa czy chrzecijaska wizja kultury, nie mwic ju
o chrzecijaskiej nauce spoecznej. Wielu z nas nie rozumie, co to znaczy tosamo naszej wiary.

W ignorancji i nierozumieniu utwierdzaj nas wanie media.


Co zatem robi? Nie moj rol jest wskazanie przeciwdziaa, zreszt nie umiabym tego uczyni.
Mog tylko stwierdzi, e nie wolno nic nie robi, a Koci musi tak dziaa - zacytuj Jana Pawa
II (Program dla Kocioa w Polsce, Krakw 1998, s. 5 I), eby "/.../ nasz nard mg skutecznie
oprze si tym tendencjom wspczesnej cywilizacji, ktre proponuj odejcie od wartoci
duchowych na rzecz nieograniczonej konsumpcji czy te porzucenia tradycyjnych wartoci
religijnych i moralnych dla kultury laickiej i etycznego relatywizmu".
# Skrucha i uznanie wasnej za co odpowiedzialnoci jest dzi czym wyjtkowo rzadkim. Moe
dlatego, e nazbyt atwo uzyska usprawiedliwienie i "wybaczenie" - dbaj o to wanie od dawna
"ukryci przekonywacze", czynic to dla celw politycznych.

You might also like