Professional Documents
Culture Documents
WYPRAWA
Saga o Krlestwie wiata 08
Z norweskiego przeoya
IWONA ZIMNICKA
POL-NORDICA
Otwock 1998
LUDZIE LODU
INNI
2
Marco jest bardzo poruszony, zdaje bowiem sobie spraw, e Griselda ukrya gdzie
swoj dusz, i jeli nie uda si im jej odnale, czarownica wkrtce powrci.
Na razie jednak musz odoy spraw wiedmy na bok, czeka ich bowiem wyprawa w
Ciemno. Ram i Gondagil lec przodem, by nawiza kontakt z czowiekiem, ktry zna
liczb olbrzymich jeleni i miejsca, gdzie przebywaj. Pozostali uczestnicy wyprawy rusz
za nimi. Musz przedrze si przez tereny potworw; przed krwioerczymi bestiami
chroni ich bdzie Juggernaut, ktry rwnie przetransportuje jelenie do Krlestwa
wiata.
1
TO BOLI, KIEDY PKA PK1
Siska znw poczua niepokj w ciele, w niewytumaczalny niepokj, ktry pojawi si w
niej podczas tej wyprawy.
Odesza od innych, dotara do lasu i stana oparta plecami o srebrzyste drzewo.
Niewidzcym wzrokiem wpatrywaa si w rozemocjonowan grup toczc si wok
Jaskariego. Chopak zmiady pojazdem czarownic Griseld. Siska widziaa, jak Dolg
wyjmuje swj wspaniay poyskujcy czerwony farangil, zdawaa sobie spraw, e za
pomoc kuli Dolg unicestwi szcztki wiedmy, lecz wiadomie nie dopuszczaa do siebie
tej myli.
Juggernaut sta na rodku przepiknej ukwieconej ki, straszliwy, brzydki kolos zakca
rajski spokj okolicy, burzy to, co mikkie, pikne i agodne, tak jakby do Krlestwa
wiata zawitaa wojna. Waciwie Juggernauta nie zbudowano z przeznaczeniem do
udziau w wojennych wyprawach, lecz Jaskari posuy si nim jako miercionon
broni, co sprawio, e kolos zdawa si jeszcze bardziej przeraajcy. By mroczny,
ciki, budzi groz.
Siska widziaa, jak Ram i Gondagil id w stron gondoli, widziaa, e Indra dugo patrzy
za nimi, a ten szalony dzikus Tsi przechwala si czym przed towarzyszami.
Nagle caa wielka grupa przestaa j obchodzi, do miaa kopotw z sam sob.
Siska rozumiaa, e dorasta. Przybya do Krlestwa wiata jako czternastolatka, lecz z
tym wiekiem dawno ju si poegnaa.
Berengaria dojrzaa znacznie szybciej ni ona, ale te i bya od niej o rok starsza. Mwia
o pomieniach, jakie zaczynay trawi jej ciao, o przecudnych snach i o tym, jak
intrygujce zaczo jej si wydawa ycie.
Siska niczego podobnego wczeniej nigdy nie doznaa, a i teraz, podczas tej wyprawy w
Ciemno, uczucia, jakie j ogarny, przypominay raczej wcieko i bezsi.
Ciemno... Jej rodzinne strony. Co prawda na razie nie przeszli jeszcze poza mur,
wszystko si opniao, a ona czua si rozdarta. Pragna wycofa si z ekspedycji,
wrci do domu i schowa w swoim pokoju, w ktrym mogaby zosta cakiem sama.
Mimo wszystko jednak nie przyczya si do licznej grupy tych, ktrzy zdecydowali si
na powrt w zamieszkane okolice. Co j przed tym powstrzymao. Samoudrczenie,
powtarzaa sobie.
Czy mczyni wcale na ciebie nie dziaaj? - spytaa kiedy Berengaria.
Nie, Siska nie odczuwaa ich mocy. Domylaa si, dlaczego tak jest, i ta wiadomo
napawaa j wielkim blem.
5
A przecie ona tego nie chciaa. Nie chciaa czu, e stoi z boku i e jest gupia.
Wiedziaa jednak, e co w niej pko wtedy, gdy mieszkacy wioski w Ciemnoci tak
otwarcie okazali swoje podanie jej, modej, stanowczo za modej na to dziewczynie.
Obserwowaa ich wwczas rozebranych do naga, widziaa niepohamowan dz, ktra
budzia w niej jedynie lk i obrzydzenie. Tamten mczyzna - mia zdaje si na imi Les,
och, jake to ju dawno temu! - ten, ktry ciga j po lesie w jednym tylko celu: zhabi,
a potem zabi... Ten, ktry goni j z wielkim wypronym czonkiem, ile on i wszyscy
pozostali w niej zniszczyli! On przede wszystkim si do tego przyczyni, lecz win za to,
co si stao, ponosili take inni roli, silni myliwi, przytaczajcy sw mskoci, a nawet
pomarszczone stare dziady, ktre i tak miay t obrzydliw rzecz powikszon i
wyduon. I chopcy, niewiele starsi ni ona sama, ich rce rwnie wycigay si do
niej, ogarnite dz niszczenia i zabijania. Ulege masowej psychozie.
Zdoaa wymkn si im wszystkim, nawet Lesowi, ale jak cen musiaa za to zapaci!
Zadraa zdjta nagym dreszczem, ktry przebieg przez jej ciao, gdy popatrzya na
gromadk zebran na ce. Nienawidzia tego nowego uczucia, ktre w tak
niewyjaniony sposb pojawio si dzisiaj, zdawaa sobie bowiem spraw, e nie zniesie
bliskoci mczyzny. Jori przed tygodniem uciska j na arty, a ona odruchowo mu si
wyrwaa, ze zoci poblada na twarzy jak kreda. Jori oczywicie poczu si uraony,
musiaa go potem przeprasza. Niczego jednak nie wyjaniaa, a on pniej nie prbowa
si nawet do niej zbliy.
Jori, stary dobry przyjaciel.
Dzisiaj dziao si jeszcze gorzej. Nigdy dotd nie bya a do tego stopnia wiadoma
swojego ciaa, nie moga znie, by ktokolwiek jej dotyka.
A przecie otaczaj j sami przyjaciele.
No, moe Tsi si do nich nie zalicza, on jest zbyt zwierzcy, w dodatku ta jego oswojona
wiewirka! Tsi me jest czowiekiem, a przecie naley wystrzega si wszystkiego, co
inne, bo mog si za tym ukrywa ze duchy; to, co nie jest ludzkie, jest chore.
Zaprzyjanianie si ze zwierztami jest nienaturalne, niebezpieczne, tego nauczyy j
stare kobiety w wiosce.
A Tsi nie jest ani czowiekiem, ani zwierzciem. Na pewno jest niezwykle gron istot,
zreszt czy przez cay czas nie stara si do niej przymila, mami j piknymi swkami i
drobnymi przysugami? To podejrzane i straszne.
Ach, Siska tak bardzo chciaaby by jak inne dziewczta! Jak jej najblisze przyjaciki,
Berengaria i Sassa. Miaa jednak wiadomo, e jest innej krwi, e pochodzi z
Ciemnoci, jest obcym przybyszem, ktremu pozwolono wej do wiata ludzi. Wniosa
ze sob pokany baga przesdw i prymitywnych uprzedze, pogaskich rytuaw i
pierwotnego strachu, lecz take znajomo przyrody i umiejtno leczenia. Talornin,
Marco i dwaj czarnoksinicy z Islandii bardzo chwalili jej wiedz, ale na jej stosunkach z
przyjacimi zaciyy przede wszystkim prymitywne uprzedzenia i przesdy, ktre zbyt
mocno wbito jej do gowy.
Dlaczego dzisiaj wszystko stao si takie inne?
Nie zauwaya nawet, jak po policzkach pocieky jej zy. zy gniewu i bezsilnoci, lecz
take samotnoci rozdzierajcej serce.
6
By moe powinna bya pozosta w Ciemnoci, by moe powinna nie zwaajc na nic
wrci do swojej wioski, bo tam jest jej miejsce.
Nie, Siska nie potrafia sobie nawet tego wyobrazi. I to nie tylko dlatego, e
prawdopodobnie ju w chwili powrotu z wciekoci rozszarpano by j na strzpy.
Przede wszystkim czua, e o wiele wicej czy j z mieszkacami Krlestwa wiata,
nie chciaa wraca do wiata mroku, przemocy, podstpw i cigej walki o kady ks
poywienia, do wiata zazdroci i wypaczonych myli.
Dlaczego wic, na mio bosk, nalegaa na udzia w ekspedycji do Krlestwa
Ciemnoci? Dlaczego nie wykorzystaa szansy na powrt do domu Nataniela i Ellen,
kiedy taka okazja si nadarzya? Teraz ju wszyscy, ktrzy chcieli, zawrcili.
Pogaskaa poyskujcy szarawym blaskiem pie srebrzystego drzewa. Wszystko tu takie
pikne, nie chciaa opuszcza Krlestwa wiata.
Ale ona rnia si od pozostaych, bya bezdomna, oderwana od swoich korzeni.
Ksiniczka. Bogini-dziewica. Crka wodza prymitywnego lenego plemienia. Staraa si
sprosta wymaganiom stawianym w Krlestwie wiata, pomagaa jej w tym nauka, jak
odebraa od starych kobiet. Przekazay jej ca swoj wiedz i dziki temu wybrano j do
Najwyszej Rady Krlestwa wiata, oznaczao to, e w najwyszym stopniu j
zaakceptowano.
A mimo to czua, e nie naley do nich.
Ciko westchna i ruszya z powrotem, kierujc si w stron gromadki na ce.
Przyjaciele umiechnli si do niej przelotnie i ona odpowiedziaa drcym umiechem.
Wszystko byo jak przedtem.
A jednak co si zmienio.
2
ZWIADOWCY
W jasnym blasku soca Ram i Gondagil wznieli si nad k. W ostatniej chwili mody
Tsi-Tsungga zawoa do nich:
- Troch trudno ni sterowa przy skrtach w lewo! Mia na myli swj drogocenny skarb,
gondol, ktr wypoyczy przyjacioom.
Potem odwrci si do pozostaych na ce.
- Ona jest moja, jedyna, ktrej mog uywa, rozumiecie?
Z umiechem pokiwali gowami. Tsi by taki dumny ze swojej gondoli.
Ram i Gondagil wznieli si na wysoko, od ktrej mogo si zakrci w gowie, i
skierowali ku wentylom w murze; to one wanie miay ich wyprowadzi poza Krlestwo
wiata. Istoty w dole zmniejszay si coraz bardziej, a wreszcie wyglday jak mrwki
poruszajce si po zielonej plamie na srebrnym talerzyku. To bya ka w Srebrzystym
Lesie.
- Chyba dobrze, e Marco mimo wszystko pozwoli Jaskariemu i Elenie na udzia w
wyprawie - stwierdzi Gondagil w zamyleniu, gdy z szumem wzbijali si wyej ku coraz
silniejszemu blaskowi soca. - Bd mogli czym innym zaj myli.
Ram popatrzy na wysokiego jasnowosego wikinga, czy te raczej na Warega, ktrym
by Gondagil. Waregami nazywano szwedzkich wikingw, ktrzy przed tysicem lat
wyprawiali si na wschd. Gondagil by ich godnym potomkiem.
7
- Wydaje mi si, e Marco ma jakie rozwizanie - ostronie powiedzia Gondagil. Napomkn co o tym...
Ram pytajco zerkn na niego z ukosa, prdko jednak musia si skupi na kierowaniu
pojazdem. Nie mia czasu na dalsz rozmow, nadszed oto bowiem najwaniejszy
moment.
Skulili si we wntrzu i Ram najwolniej, jak potrafi, przeprowadzi gondol przez ciasny
otwr.
Udao mu si dokona tej sztuki bez najmniejszego nawet zadrapania i zaraz wiato
zaczo znika im sprzed oczu. Znaleli si poza murem.
Owiono ich chodne powietrze.
- Zapomniaem ju, e tak tutaj ciemno - szepn Gondagil. Sam nie wiedzia, dlaczego
znia gos.
Z pocztku rzeczywicie nic nie widzieli, podobnie jak wwczas gdy Gondagil znalaz si
w obrbie Krlestwa wiata, olepiony blaskiem soca.
- Na takiej wysokoci na nic chyba nie wpadniemy - zaniepokoi si Ram.
- Nie, moesz spokojnie jecha dalej. Uwaaj tylko na prd powietrza od Gr Czarnych.
- Czy to si zaczyna ju tutaj?
- Nie wiem, gdzie si zaczyna.
Mao przyjemne, pomyla Ram.
Spyta przyjaciela:
- Czy zdarza si, e tsknisz za powrotem do Ciemnoci?
Gondagil prychn w odpowiedzi:
- Majc Mirand w Krlestwie wiata? Nie, osobicie za niczym nie tskni, doskonale
si czuj, ale bardzo pragn zanie wiato mojemu ludowi, tego yciowego zadania
nigdy nie porzuc.
- Wiem o tym. Sprbujemy przyspieszy nieco przygotowania do wyprawy w Gry
Czarne. Mamy ju przecie wybranego, Oko Nocy, ktrego Talornin i Marco
wtajemniczaj we wszystko, co bdzie musia zrobi, ale Juggernaut nie jest jeszcze
gotowy, Madragowie chc wczeniej doszlifowa jakie finezyjne szczegy. Troch wic
to potrwa. Ale ta chwila jest ju blisko.
Gondagil uspokojony pokiwa gow.
Wyta wzrok, usiujc dostrzec sw dawn ojczyzn, lecz oczy bardzo powoli
przyzwyczajay si do ciemnoci. Dostrzega jedynie skay cignce si za terenami
potworw i wiedzia, e przelatuj akurat ponad terytorium bestii. Gondola jednak
posuwaa si prdko i wkrtce zostawili za sob niebezpieczn dolin.
To nasze skay, pomyla, zaraz wyoni si ziemia Timona, Kraina Mgie. Tam... ta szara
jasno to musi by mga, a pod ni moja dawna ojczyzna.
- Nie zbliaj si zanadto do tej stromej ciany! - ostro zawoa do Rama. - To wanie tam
Joriego i Tsi pochwyci prd powietrza, skr raczej na prawo!
Ram natychmiast go usucha; i on dostrzeg skaln cian o barwie piaskowca
wznoszc si, jak si wydawao, w nieskoczono. Wiedzia, e to ona dzieli Krlestwo
Ciemnoci na dwie czci. Wanie t gr zdoaa pokona Siska. Bya jedyn osob,
ktrej kiedykolwiek si to udao. Dotara pniej do muru otaczajcego Krlestwo
9
Tak, tak, cieki losu potrafi by bardzo zawie, to banalna prawda. Nigdy chyba nie
widziaem szczliwszej twarzy ni wtedy, gdy Tsi znw ujrza swoj ulubion wiewirk.
Ram rozemia si.
- Gdyby wiewirki potrafiy si umiecha, dostrzegby moe rwnie rado Czika.
- O, to cakiem oczywiste, aden umiech nie by potrzebny.
- No c - rzek Ram w zamyleniu. - Miae zapewne swoje powody, by ruszy im na
ratunek. Pewnie chciae znw zobaczy Mirand?
Gondagil zakopotany spuci gow.
- Prawie wierzyem, e ona te jest w tej gondoli. Miaem tak nadziej, cho
jednoczenie miertelnie si baem, e i j pochwyciy Gry Czarne. No, ale teraz chyba
dolatujemy ju do tego miejsca. Tak, zobacz, on tam siedzi, widzisz go? Na tamtym
wzgrzu?
Ram wyty wzrok, starajc si pokona pmrok i mg, ktra teraz nieco si
rozrzedzia, i rzeczywicie w oddali dostrzeg jak siedzc posta, odwrcon do nich
plecami. Czym prdzej tam podjechali.
- Spjrz, w tej dolince za wzgrzem! Olbrzymie jelenie!
- Rzeczywicie, musimy zachowa cisz, eby ich nie sposzy. Lduj!
Gondagil agodnie sprowadzi gondol na ziemi, wyldowali pod oson wzgrza.
3
OPIEKUN JELENI
Nazywa si Helge, nosi imi jednego z pierwszych Waregw, wschodnich wikingw,
przybyych z Roslagen w kraju Swew do Gardarike, jak nazywali t cz Rosji, ktr
znali. Helge nie wiedzia, e jego imi w Rosji zmienio si w Olega, podobnie jak Helga
przeksztacia si w Olg. Imi Helge nosi jego dziad ze strony ojca i dziad jego dziada,
a gdyby sam Helge mia kiedy syna, nadaby mu imi Ingvar - Igor, po swoim ojcu. Te
dwa imiona przeplatay si w kolejnych pokoleniach, stanowiy dumne dziedzictwo rodu.
Ale nic nie zapowiadao, by Helge kiedykolwiek mia mie syna. Nigdy si nie oeni, by
bowiem jedynym dzieckiem, jakie jeszcze zostao jego matce. Ta kobieta od dziecistwa
kierowaa jego wol. Wystarczyo, by Helge ledwie wspomnia imi jakiej dziewczyny, a
matka natychmiast zaczynaa j oczernia i obmawia. Helge kad tylko uszy po sobie i
znw wyprawia si do swoich jeleni. Wrd witych zwierzt odnajdywa spokj.
Nie nalea ju do modziey. Liczy sobie okoo trzydziestu piciu, czterdziestu lat, sam
ju straci rachub i przesta o to dba. Mieszka razem z matk w nieduym domku w
pobliu zagrody starszego brata, w ktrej pracowa, gdy potrzebowano tam dodatkowej
pomocy. Helge by miym czowiekiem, niejeden w wiosce twierdzi, e nawet zbyt miym.
Jak wikszo Waregw by wysoki, jasne wosy sigay mu do pasa, mia niebieskie
oczy i nordyckie rysy. By moe jego wygld nie by porywajcy, ale wyranie wiadczy
o spokojnym, przyjaznym charakterze. Helge byby cakiem dobr parti, gdyby nie
matka...
Z wasnej inicjatywy podj si prowadzenia statystyk dotyczcych olbrzymich jeleni
wdrujcych po dolinach wrd niewysokich gr. Lud Timona uwaa te zwierzta za
wite, dzie, w ktrym kto ujrza jelenia, uznawany by za szczliwy, na takiego
czowieka bowiem spywaa aska witych zwierzt, towarzyszyo mu szczcie.
11
12
14
15
- Ale Helge! - ostrym tonem przywoa go do porzdku Gondagil. - Moe lepiej jednak,
aby tu zosta.
Wareg jakby si opamita
- Nie, nie, musz pilnowa moich jeleni, one mnie potrzebuj. Czy ty nie mgby
pomwi z moj mam, Gondagilu?
- Nie sdz, aby paaa do mnie szczegln mioci. Ju lepiej, eby zrobi to Ram. On
ma wicej dostojestwa.
- O, tak - bagalnym tonem zwrci si Helge do Rama, ale w jego twarzy wci byo tyle
bezradnoci, jakby mwi: jak ja sobie poradz bez mamy, musimy j zabra.
Gondagil i Ram zrozumieli, e oto pojawi si problem, ktry waciwie nie mia nic
wsplnego z jeleniami. Ram postanowi odoy go na pniej.
- Ile masz tutaj zwierzt?
- Osiem. Jest te spore stado w pobliu niemieckiej wioski i jeszcze jedno, mniejsze, w
pewnej tajemniczej dolinie w pobliu gr. I jeszcze samiec samotnik. Jedna para... i
rodzina skadajca si z trojga zwierzt... A jedna z a w kadej chwili moe si ocieli.
Ram zatroskany popatrzy na Gondagila.
- Ktra z tych tutaj?
- Nie, jest w duym stadzie.
- Czy s jakie inne anie spodziewajce si potomstwa?
Helge waha si.
- By moe. Ale jeeli, to we wczesnym stadium. Powiedzcie mi, czy tam w Krlestwie
wiata bdzie im dobrze? Nie chcecie chyba urzdza na nie oww?
Ram umiechn si.
- Nie, spokojnie mog ci to obieca, nikt nie bdzie na nie polowa. Oddamy im do
dyspozycji wielkie lasy i ki na poudniu, to waciwie tereny elfw i duchw ale
wszystkie te istoty uradoway si na myl, e bd miay tak wspaniae zwierzta na
swoich terenach.
- Elfy? Duchy? - wyjka poblady Helge.
- Nie przejmuj si nimi - beztrosko odpar Ram. - Nie bdziesz ich widzia. I jeli
zechcesz, bdziesz mg strzec jeleni.
Helge bardzo tego pragn, ale prawd powiedziawszy waha si podj decyzj. Gdyby
tylko mg zabra ze sob mam...
4
PRZEZ MUR
Indra staa na ce przed murem wrd innych uczestnikw ekspedycji, ledwie jednak
zauwaaa ich i olbrzymiego potwornego Juggernauta. Wypatrywaa gondoli, ktra
uniosa Rama i Gondagila. Wszystkie jej myli byy przy Lemurze.
- Zobaczymy si - szepna cicho. - Ju wkrtce, ale nigdy nie do prdko.
Pamitaa, jak Ram podczas strasznego wydarzenia odruchowo otoczy j ramieniem.
Dziaa instynktownie, zrobi co, do czego waciwie nie mia prawa. Przeraony jednak
patrzy tylko na toczcego si z hukiem Juggernauta i myla wycznie o tym, by
oszczdzi jej potwornego widoku.
16
Lenore zauwaya jego spontaniczny gest i oczy zwziy jej si w dwie szparki, Indra
dostrzega reakcj rywalki. Na ile grona moe by waciwie Lenore? Nie dawao si
wykluczy, e wysa j Talornin, ktremu miaa wszystko relacjonowa. Indra i Ram
powinni wic zachowa wiksz ostrono.
Ale teraz Ram odlecia. Indra wci jeszcze widziaa gondol, malek plamk na
zocistotym niebie.
Ju si za nim stsknia, czua, jak ciska j w sercu.
Wrcia myl do tamtej chwili, gdy obj j i pocaowa w policzek, i do tamtego razu,
kiedy rozstawali si przy gondolach. Dugo staa blisko niego, zanim odesza. Pamitaa
trudn do pojcia intensywno wasnych uczu, miaa wraenie, e Ram przyciga j do
siebie niczym silnie dziaajce pole magnetyczne.
Podobnie byo i teraz, przez ten krtki moment, kiedy to j przygarn. Elena przeya to
samo, gdy Ram kiedy ucisn j w podzice.
Czy wszyscy Lemurowie s podobni? Czy te moe tylko Ram obdarzony jest ow
niezwyk zdolnoci oddziaywania na innych? A moe nie bez znaczenia s rwnie
wasne odczucia Indry?
Moe tak, moe nie. Wszak Elena take to poczua, a ona przecie nie kochaa si w
Ramie.
Za to Indra si w nim zakochaa i dlatego zapewne pociga j z dodatkow moc.
Mona powiedzie, e przepada z kretesem, daa si bezwolnie unie prdowi wielkiej
rzeki.
Czy jego uczucia dla niej s rwnie mocne?
Tajemnicza sia pchajca j do Rama bya czym zupenie innym od tego, co czuo si
wobec Tsi. Nie by to prymitywny popd seksualny, owszem, on te istnia, lecz nie tak
natrtny, przewaao gbokie poczucie bezpieczestwa, ciepa, zrozumienia i wizi Indra
miaa ochot pozosta na zawsze w jego objciach, jak gdyby... jak gdyby...
Syszaa opowieci Dolga o Wielkiej wiatoci otaczajcej wiat ludzi, istniejcej rwnie
w pniejszym wiecie i w wiecie obok, a take w gbi ludzkich serc i umysw, o
wietle czystej mioci i dobroci W ramionach Rama czua si wanie tak, jakby znalaza
si w Wielkiej wiatoci.
Czyby Ram nosi w sobie promie tego wiata? Czyby by tam kiedy i otrzyma jego
czstk? Powiedzia chyba kiedy, e wite Soce to pomie Wielkiej wiatoci? Nie,
to nie Ram o tym mwi, kto inny, kto, nie moga ju sobie przypomnie. Moe ktry ze
Stranikw podczas pracy zanadto zbliy si do witego Soca i nabra lnicej
rozedrganej powiaty jego olbrzymiej mioci i dobroci?
Ale przecie Indra wiedziaa, e nie wszyscy staj si lepsi pod wpywem tego wiata.
Ci, w ktrych duszach tkwio zo, stawali si jeszcze gorsi, Soce miao po prostu moc
wzmacniania posiadanych cech.
Wobec tego Ram ju od samego pocztku w gbi serca musia by bardzo dobrym
czowiekiem, a raczej bardzo dobrym Lemurem.
Zastanawiaa si, czy blask Soca wywiera wpyw rwnie na ni.
Indra nie bya z osob, w Krlestwie wiata wcale nie zrobia si te bardziej leniwa,
co stanowio przecie gwn cech jej charakteru. Raczej wprost przeciwnie.
17
Nawet jeli nigdy dotd nie miao si skonnoci do choroby morskiej, to teraz mona si
jej nabawi, pomylaa Indra. To chyba nie najlepszy wynalazek Madragw. Jaki, na
mio bosk, cel miaa budowa tego potwornego kolosa? O ile dobrze zrozumiaam,
teren w Ciemnoci jest o wiele bardziej pofadowany ni w Krlestwie wiata, miejscami
wrcz nieprzebyty, na c taka machina, ktrej do poruszania si potrzebna jest
szeciopasmowa autostrada? Przepraszam, Oko Nocy, nie chciaam ci popycha, ojej,
Jori polecia do przodu i wpad na laboranta! Nie, to si nigdy nie uda, i oni chc w taki
sposb przetransportowa pochliwe jelenie?
Juggernaut zatrzyma si i Indra wyjrzaa przez okno. Zdaje si, e dotarli do muru, cho
ona, rzecz jasna, nie dostrzega adnej przeszkody, mur bowiem by waciwie
niewidzialny.
Usyszaa gos Tsi dobiegajcy z wieyczki, gdzie pozwolono mu zaj miejsce wraz z
Sisk, oboje wszak znali Ciemno. Na grze siedzieli rwnie Mri i Stranicy, a take
oczywicie Madrag, ktrym, jak si Indra dowiedziaa, w istocie by Chor.
Marco i Dolg wyszli z pojazdu, proszc jednak wszystkich innych, by pozostali w
potwornym Juggernaucie. Indra chtnie by si przewietrzya, lecz nie miaa
protestowa. Usadowia si wygodniej i czekaa.
Prdzej, Juggernaucie, chc jak najszybciej zobaczy Rama!
Siska siedziaa dostojnie na awce w wieyczce, obserwujc, jak Mri i Stranicy
schodz w d. Tsi chcia si do nich przyczy, ale Siska zatrzymaa go uniesieniem
rki.
- W jaki sposb mgby si im tam przyda? - spytaa ostro.
Tsi popatrzy na ni badawczo swoimi intensywnie zielonymi oczyma.
- Ojej, naprawd si do mnie odezwaa? Nigdy dotd si to nie zdarzyo.
- Tylko po to, by przypilnowa, eby nie popeni wikszego gupstwa ni zwyke odpowiedziaa cierpko. - To dla twojego dobra.
- Dzikuj, ksiniczko - zamia si Tsi rozbrajajco.
Siska askawie skina gow. Bardzo sobie cenia, gdy nazywano j ksiniczk, ale
przed tym dzikusem nie chciaa tego okazywa.
Patrzyli, jak mczyni podchodz do muru. Madrag nie rusza si ze swego miejsca,
czeka na ich sygna.
Jak zamierzaj sobie z tym poradzi, zastanawiaa si Siska.
Miranda siedzca po jej drugiej stronie - uznano bowiem, e i ona powinna zaj miejsce
w wieyczce, poniewa najlepiej znaa terytorium potworw - odezwaa si, nie kryjc
zdziwienia:
- Nie pojmuj, w jaki sposb planuj wprowadzi tu zwierzta?
- Ja te si nad tym zastanawiam - przyznaa Siska. - I dlaczego Madragowie zbudowali
co, co wyglda tak prehistorycznie i niezgrabnie jak Juggernaut?
- To akurat wiem - odpara Miranda. - Gondagil mi o tym mwi. Jedyna droga w Gry
Czarne prowadzi przez ten prd powietrza, ywe istoty czy gondole nie maj szans, za to
Juggernaut jest dostatecznie ciki, by oprze si wcigajcym wichrom.
19
- No tak, teraz rozumiem lepiej, ale chyba przejazd przez las i po nierwnym terenie jest
dla tego kolosa raczej niemoliwy?
- Bdziemy mieli okazj to wyprbowa. Dlatego Madragowie zgodzili si wzi udzia w
ekspedycji.
Ale Miranda rwnie miaa swoje wtpliwoci.
- Pamitam, e obszar potworw by niezwykle trudny do przebycia, nierwny, poronity
krzakami.
Madrag Chor, dzielny przywdca caej czwrki, przysuchiwa si ich rozmowie i teraz si
odwrci. Udawa, e nie widzi, jak Siska cofa si na widok jego przypominajcej pysk
bawou twarzy.
- Obcy, Talornin, zaleci nam t drog - odezwa si swoim grubym, ochrypym gosem,
ktremu stara si nada agodny ton. - Nie wiem, czy zauwayycie, ale znajdujemy si
w pamie wzgrz.
Owszem, zwrciy na to uwag. Przed nimi cigna si delikatna linia agodnych
szczytw.
Chor podj swoj gardow, pen pochrzkiwa mow:
- Wprawdzie terytorium potworw cignie si i tutaj, ale z jakiego powodu bestie unikaj
tego miejsca, tak twierdzi Talornin. Nie wiem, dlaczego tak jest.
- To brzmi bardzo zachcajco - mrukna Siska.
- Wszystko jest lepsze od potworw - przerwaa jej Miranda. Miaa przecie
dowiadczenie.
Siska kiwna gow, wci jednak nie bya zadowolona.
- Ale nie pojmuj, w jaki sposb chc przej przez mur, nie wpuszczajc przy tym
potworw do rodka?
- Przecie przed chwil ju si dowiedziaa, guptasku - dobrodusznie tumaczya
Miranda. - Potwory unikaj tego miejsca, a w jaki sposb przedostaniemy si przez
mur... tego i ja nie rozumiem.
Tsi uzna, e take on powinien wczy si do rozmowy.
- A ja wcale si o to nie boj. Marco i Dolg ze wszystkim dadz sobie rad - owiadczy z
przekonaniem.
Rozmow przerway dobiegajce z dou gosy. To mczyni przy murze co mwili.
Siska spostrzega, e Stranicy pokazuj, jak duy powinien by otwr, i po krtkiej
naradzie pozwolono Dolgowi wyci w nim szczelin. Dolg skierowa na mur swj
niebieski szafir.
Chor mrukn do siedzcych w wieyczce towarzyszy:
- Oni znaj inne metody, ale ta jest najszybsza.
Marco odwrci gow do Juggernauta i zawoa:
- Bardzo prosz, zachowajcie cakowity spokj, bo wkrtce przedostaniemy si za mur!
Dolg wykona kilka ruchw szafirem i mur rozsun si na boki, mniej wicej tak jak
kurtyna w teatrze. Mczyni dali Chorowi sygna, by rusza, a sami pospiesznie wrcili
do Juggernauta.
Madrag przejecha przez otwr w murze; pojazd porusza si tak cicho, jak gdyby silnik w
ogle nie pracowa.
20
Siska zacisna donie. Oto znw znajdzie si w Ciemnoci. Ile to czasu mino, odkd
stamtd przybya? Tam przecie spdzia cae swoje ycie. Zamkna oczy, nie chciaa
patrze.
Chor na powrt zasoni luki w wieyczce, byli teraz zamknici, mogli jednak wyglda
przez wielkie okna. Siska poczua palce Tsi zaciskajce si na jej rce.
- Do pioruna - szepn niemal bezgonie. - Nie wiem, czy naprawd mam na to odwag.
Dziewczynka przycigna rk do siebie, czua, jak dry jej kady nerw. Siedzenie rami
w rami z tym bastardem Tsi-Tsungg jawio si jej koszmarem. Moga to znie, dopki
rozmawiaa z Mirand i innymi, przez cay czas jednak bya nieprzyjemnie wiadoma
jego bliskoci, a teraz kiedy nakazano im milczenie, nic nie mogo zagodzi jej
strasznego napicia.
Co w nim jest szczeglnego, e tak reaguje? By dzikim stworzeniem i chocia zalicza
si do grupy modych przyjaci, Siska zawsze go unikaa. Nie sprawiao to jej trudnoci,
teraz jednak znalaza si jakby w puapce jego bezporedniego ssiedztwa, prbowaa
nawet zamieni si na miejsca z Mirand, ale ona nie chciaa rezygnowa z doskonaego
widoku, jaki miaa ze swej pozycji.
Ciao Siski zalay nowe uczucia. Nie pojmowaa ich, wiedziaa jedynie, e pragnie
znale si jak najdalej od tego mieszaca, wywodzcego si z ziemnych elfw i
Lemurw, od tej istoty o niezwykej barwie skry i wosw, o drwicych zielonych oczach.
Tsi-Tsungga to odmieniec, a w jej wiosce nie wolno si byo do nich zblia. Odmiecw
porzucano w lesie, pozostawiano ich na odludziu i w ten sposb odsuwano
niebezpieczestwo. A oto ona siedzi tutaj cinita midzy nim a Mirand! Spychaa
prawie Mirand, prbujc odsun si od Tsi, ale on przez cay czas wymachiwa rkami
i jego brunatna ctkowana skra wielokrotnie jej dotykaa, przechodzi j wtedy dreszcz,
mao brakowao, a gono krzyczaaby z przeraenia.
Siska syszaa poszeptywania dziewczt o Tsi, zarwno tych starszych, Indry, Eleny i
Mirandy, jak i modszej Berengarii, docieray do niej urywki zda: ...szkoda go, nie moe
si z nikim zwiza, jest taki samotny... podniecajce... niezwyke... bardzo bym
chciaa...
To one czego chciay, nie on.
Siska miaa nadziej, e nie chodzio im o to, czego drc ze strachu si domylaa. Baa
si jednak, e tak wanie jest. Podczas podry w wieyczce Juggernauta jej ze
przeczucia staway si coraz bardziej konkretne.
5
KRAINA MIERCI
Juggernaut znw si zatrzyma.
Mur za nimi si zamkn, znaleli si w Ciemnoci,
Panujca tu cisza bya niezwyka.
Marco otworzy luk z tyu Juggernauta i wypuci uczestnikw wyprawy.
- Upynie nieco czasu, zanim si we wszystkim zorientujemy - rzek niemal szeptem. Skorzystajcie wic z okazji i wyjdcie zaczerpn nieco powietrza, ale zachowujcie si
moliwie jak najciszej.
21
Wiatr zawodzi teraz straszliwie wok ich uszu, ciskajc im w twarze i w oczy ostre
ziarenka piasku.
- Wracamy do wozu - wyda polecenie Marco. - Znamy ju kierunek, nie ma czasu do
stracenia.
Kiedy gos Rama umilk, Indra odczua wielk pustk. Czy oni nie mogli doda paru sw,
poprosi, by zajli si szczeglnie dwiema z nich? Ale nie, rozmowa bya krtka i bardzo
rzeczowa.
Zaczynaa widzie ju lepiej. Kiedy udao jej si osoni oczy przed sypicym si w nie
piachem, dostrzegaa cignc si przed nimi poa pustkowia, ginc w mroku i we
mgle. Pustyni, na ktrej tu i wdzie roso jakie samotne drzewo, wszdzie te unosiy
si welony porywanego wiatrem piasku, poza tym nic.
Kiedy na powrt znaleli si w blaszanej beczce, jak nazywaa Juggernauta Indra, Jori
zacz narzeka:
- Dlaczego mnie nie wolno wej na wie? Spdziem w Ciemnoci tyle samo czasu co
Tsi!
Marco odpar spokojnie:
- Pytalimy si, czy chcesz, ale ty bye tak zajty przechwalaniem si przed
dziewcztami, e nie syszae. No dobrze, teraz id na gr.
Jori byskawicznie usucha.
Indra rwnie miaa ochot usi w wieyczce, lecz tam nie byo zbyt wiele miejsca,
waciwie te nie zasugiwaa na ten przywilej bardziej ni inni.
Juggernaut ruszy, gsienice w ciszy potoczyy si po piasku. Ledwie byo go sycha,
dziki temu potwory zapewne nie odkryj ich bliskoci, lecz niestety w ten sposb
poruszali si znacznie wolniej.
W wieyczce Chor zamkn wszystkie luki, widok mieli ograniczony, przede wszystkim
nie mogli patrze w gr, wygldali jednak przez wielkie okna, ktre, jak twierdzi Chor,
s przydymione, nikt wic nie mg zajrze do rodka.
Siska wyczuwaa napicie Chora i wszystkich pozostaych dowdcw, ktrzy weszli na
gr i stanli za kierowc. Dziewczynka siedziaa wyprostowana, przyciskajc do bokw
rce zacinite w pici. Tsi i Miranda rwnie nie kryli zdenerwowania, wiedzieli, e
znajduj si na niebezpiecznych obszarach. W Juggernaucie od czasu do czasu co
nieprzyjemnie zgrzytao, Chor nie bez lku bada maszyneri. Piasek znajdowa drog do
wszystkich zakamarkw, przez to podr bya jeszcze bardziej denerwujca.
Nawet Jori, ktry jak zwykle zacz beztrosko papla, umilk przejty.
Tsi szepn do Siski:
- Nie bj si, jestem przy tobie.
Dziewczynka w odpowiedzi tylko prychna. A Juggernaut powoli, niemal bezszelestnie
par naprzd.
Ja tutaj yam, rozmylaa Siska. Oczywicie nie w tym miejscu, mj wiat by jeszcze
mroczniejszy, pasmo wysokich gr przesaniao un dochodzc z Krlestwa wiata. Za
grami wci mieszkaj moi krewniacy, ci, ktrzy wielbili i czcili bogini-ksiniczk, a
pniej chcieli j zabi za to, e nie zdoaa sprowadzi wiata do wioski.
Ciekawe, w jakim mog by teraz wieku?
23
Wielu z nich na pewno ju umaro, inni si postarzeli, maj wicej lat, ni wtedy gdy tam
mieszkaam, a ja wci jestem mod, niedoros dziewczyn.
Tak mao o nich mylaam przez ten czas. Pamitam yczliwe kobiety, ktre mi
usugiway i uczyy wszystkiego. Ciekawe, ile bogi-dziewic zdoali zniszczy mczyni
z mojej wioski? C to za prymitywna kultura! W Krlestwie wiata tak wiele si
nauczyam o mioci i wyrozumiaoci dla innych.
Siska nigdy nie czua szczeglnie bliskich zwizkw ze swoim ludem, nawet gdy jeszcze
tam mieszkaa. ya wszak we wasnym odizolowanym wiecie, jedynie ojciec i stare
kobiety byli jej do pewnego stopnia bliscy, ale kobiety na pewno ju poumieray, a ojciec,
wdz, zdradzi j przecie. One take, wszystkie ucieky, gdy miano zoy j w ofierze.
Jej dom by teraz w Krlestwie wiata, a mimo to w sercu j zakuo, gdy ujrzaa na wp
zapomniany mroczny krajobraz.
Ram zapewnia, e rwnie mieszkacy krainy po drugiej stronie gr dostan kiedy
wiato, gdy tylko wyprawa w Gry Czarne przyniesie ostatni skadnik do wywaru, ktry
uczyni dobrymi wszystkie stworzenia.
Wiadomo jednak, e to potrwa. A w tym czasie wiele istot bdzie cierpie i zginie.
A jeli nie zdoaj odnale jasnej wody? Jeli wszyscy zgin podczas wyprawy?
Drgna, syszc gos Chora:
- Co nadchodzi
Co? Dlaczego nie powiedzia kto?
Zatrzyma Juggernauta. Wszyscy zebrali si przy przedniej szybie, zasaniajc widok
Sisce i pozostaym zajmujcym miejsca z tyu. Dziewczynka wsuna gow pod rami
jednego ze Stranikw i wygldaa zaciekawiona.
Z pocztku zauwaya jedynie ponur posta, nad ktr wiroway drobiny piasku.
Wreszcie dostrzega co - podobnie jak Chor w mylach stwierdzia, e to jest co - co
przemieszczao si w mrocznej mgle. Z wolna podchodzio coraz bliej.
Dwie niedue istoty poruszay si bardzo dziwnie, szy chwiejnie jak oguszone mapy,
lecz to nie byy mapy ani ludzie, ani nawet zwierzta.
- Potwory - krtko stwierdzi Mri. Widzia je wszak wczeniej.
Siska przygldaa si stworzeniom, szeroko otwierajc oczy. Wyglday naprawd
strasznie, bez wtpienia to krwioercze bestie, kieroway si w stron stojcego
nieruchomo Juggernauta.
Siska wiedziaa, e jest bezpieczna, a mimo to si przestraszya. Kiedy cigay j
podobne istoty i nigdy nie zapomniaa tamtego strachu, ich pomrukw,
zniecierpliwionego wycia.
- Co teraz robimy? - spyta Chor.
- Nic - odpar jeden ze Stranikw. - Oczywicie zostalimy odkryci, ale one maj daleko
do swoich, zanim ich zawiadomi, zdymy uciec.
Oni nie chc zabija, uwiadomia sobie Siska, to bardzo szlachetne z ich strony, ale czy
na pewno mdre?
Stworzenia poruszajce si po piaskowym morzu sprawiay wraenie miertelnie
zmczonych, chwiejnym krokiem posuway si naprzd, jak gdyby nie widziay
Juggernauta albo te pragny pomocy.
24
25
Poniewa stworzenia byy o wiele mniejsze od Dolga, a poza tym poruszay si po ziemi,
uszkodziy mu jedynie przedrami. Indra widziaa, jak bardzo jest zmarznite, ale
rozgrzewajcy blask niebieskiego szafiru usun lady pozostawione przez upiory.
Juggernaut wyruszy w dalsz drog przez nieznan, niebezpieczn okolic.
Na grze w wieyczce Siska zorientowaa si nagle, e przez cae spotkanie z upiorami
rka Tsi-Tsunggi uspokajajco obejmowaa j za ramiona. Nage gorco, jakim si oblaa,
przypomniao jej o bliskoci elfa, poderwaa si gwatownie.
- Musz spyta o co Indr - mrukna i zbiega do wntrza Juggernauta.
Na schodach poaowaa tego, co zrobia. Nie powinna tak atwo rezygnowa z dobrego
miejsca w wieyczce. Staa na wskich schodach i ciko oddychaa. Nowe uczucie nie
chciao ustpi, policzki j paliy, a pacz uwiz w gardle.
Przecie jestem ksiniczk, mylaa. Czyby taki ndzny, nie majcy nic wsplnego z
czowiekiem bastard mia wyprowadzi z rwnowagi crk wodza? Pamitaj o swojej
godnoci, Sisko!
Juggernaut przechyli si nagle, mao brakowao, a spadaby ze schodw, musiaa
przytrzyma si porczy. W dodatku tutaj niej zacza dokucza jej choroba morska.
Nikt z dou jeszcze jej nie zauway. A wic ocalia sw godno.
Zdradliwa fala, ktra zalaa jej ciao, z wolna zaczynaa ustpowa.
Usyszaa gosy Dolga i Marca, rozlegay si coraz bliej, ucieka wic z powrotem na
gr.
Tsi patrzy na ni z pytajcym umiechem. Siska zmusia si, by przelotnie odwzajemni
ten umiech, i znw siada przy nim. Tsi nie prbowa ju wicej jej obejmowa.
Rwnie i to j irytowao, lecz przede wszystkim odczuwaa ulg.
Odruchowo zerkna w ty, znajdowali si daleko od Krlestwa wiata, ale wida je byo
za nimi. Tu nad lini horyzontu, za zason piaskowych chmur, wznosia si olbrzymia
kopua czy te zabarwiony na rowo pksiyc. Ellen i Nataniel nieraz opowiadali o
ksiycu istniejcym w zewntrznym wiecie, ale u nich, gdy widoczna bya jego poowa,
wisiaa na niebie pionowo, tutaj za pksiyc, czyli kopua Krlestwa wiata, lea
niczym odwrcony spodeczek. By tak wielki, e nie dao si go dostrzec w caoci, jego
gigantycznych rozmiarw mona si byo jedynie domyla.
Tsi-Tsungga popatrzy za jej wzrokiem.
- Tsknisz ju za powrotem, prawda?
- Tak - przyznaa cicho. - Tutaj jest strasznie. To mj dawny wiat, ale teraz budzi we
mnie groz.
- W twojej wiosce na pewno byo piknie, ksiniczko - pocieszy j Tsi.
Moe i tak, pomylaa, ale kiedy Tsi powtrzy swoje: Nie bj si, jestem przy tobie, ju
nie prychaa. Zatsknia za swoim nowym domem, za Sass, Ellen, Natanielem i
Hubertem Ambrozj.
Chocia Hubert Ambrozja to tylko kot, zwierz, do ktrego nie naley si zblia.
Nagle od strony Gr Czarnych dobiego przecige, przeraliwe wycie. Wszyscy w
wieyczce drgnli. Zapomnieli ju o tych przeraajcych dwikach.
- Ach, milczcie wy przynajmniej! - mrukna Siska. - I bez tego jest dostatecznie le!
26
6
UPIORY
W domu Nataniela Hubert Ambrozja lea niehigienicznie blisko zagbienia szyi Sassy.
Sam Nataniel wybra si na przechadzk z Nerem, ktrego w czasie, gdy jego pan, Dolg,
bka si po bezdroach Krlestwa Ciemnoci, umieszczono u nich w domu.
Sassa popatrzya na swoj babci. Ellen przysiada na brzegu ka, eby powiedzie
dziewczynce dobranoc.
- Ciekawa jestem, babciu, jak si miewa Siska, stskniam si za ni. Chyba mimo
wszystko powinnam bya wyruszy z nimi.
- Och, nie, dziki Bogu, e tego nie zrobia, Sasso. Mieli wielkie problemy, jeszcze
zanim przedostali si za mur. Marco mwi o tym Natanielowi.
- Jakie problemy?
Ile mona wyjawi dziecku? No c, Sassa bya ju w kadym razie duym dzieckiem,
waciwie raczej nawet panienk. Na pewno zdoa znie prawd.
- Wiedma. Bya z nimi, ale zostaa unieszkodliwiona, a oni znaleli si ju poza murem.
Nie mamy z nimi adnego kontaktu.
- To znaczy, e musz sobie radzi sami? Biedna Siska!
- Na pewno jest bezpieczna, tyle osb jej strzee.
Sassa posmutniaa.
- I ja jako jedyna z dziewczt nie wziam udziau w wyprawie?
- Ku naszej wielkiej uldze sama postanowia zosta w domu.
- Tak, chyba tak - pokiwaa gow zamylona Sassa i mocniej przytulia do siebie Huberta
Ambrozj. - Dobranoc, babciu.
- Dobranoc, kochanie.
Ellen, stojc w drzwiach, popatrzya na ni jeszcze przez chwil. Jej spojrzenie wyraao
smutek.
Nasz jedyny potomek, pomylaa. Taka niemiaa, taka... samotna.
Ellen z gbokim poczuciem niechci przypomniaa sobie najstraszniejsz z dziecinnych
zabaw, jakie wymylono. Komy owies. Mylaa o wszystkich dziewcztach
wchodzcych w skad grupki przyjaci z Krlestwa wiata i mylaa o Sassie.
Wspominaa, jak bdc dzieckiem - a byy to lata tu po drugiej wojnie wiatowej - to ona
zostawaa sama w tej strasznej zabawie. W mylach powtrzya tekst starej norweskiej
piosenki:
Komy, komy owies, z kim go bdziesz kosi?
Z mi moj, z mi moj, ale jak j prosi?
Widziaem j wczoraj, ciemnego wieczora,
Poprosiem przy ksiycu, pna bya pora.
Ja wybieram ciebie, on wybiera j.
I zostaje tylko jedna, bo jej nie chce nikt.
I zostaje tylko Ellen, bo jej nie chce nikt.
27
28
dodatku, by do gosu doszed jej wrodzony urok, ktry rozbyskiwa, gdy okazywaa
czuo Hubertowi Ambrozji
Myli Ellen powdroway ku przyjacioom, bdzcym teraz po nieznanych drogach w
Ciemnoci. Przede wszystkim do Siski, ktra staa si najblisz przyjacik Sassy,
poza Markiem, oczywicie, uwielbianym przez dziewczynk.
Dziki Bogu, e Marco jest z nimi.
Byle tylko mia oko na Sisk i dopilnowa, by nie staa si jej adna krzywda.
Ju chyba dobr godzin jechali przez nie koczcy si, smagany piaskiem pmrok,
kiedy Miranda wskazaa nagle w stron, w ktr patrzya, woajc:
- Jest ich wicej!
Wytyli wzrok. Ci, ktrzy mieli lornetki, przyoyli je do oczu. Najlepiej wyposaeni byli
rzecz jasna ci, ktrzy posiadali sprzt przenikajcy elazo, ld czy kamie, chocia
wykrywajcy jedynie skupiska energii.
Daleko w ciemnoci dostrzegli niewielk grupk podajc w innym kierunku ni oni.
Kto zaproponowa, by podjechali w tamt stron, lecz Mri przestrzeg przed
podejmowaniem zbyt pochopnych decyzji.
Wszyscy spostrzegli, e postacie nie s potworami. Miay ludzki wzrost, by moe byy
nawet troch wysze ni wikszo ludzi, i poruszay si normalnie.
Siska jako dawna mieszkanka Ciemnoci obdarzona bya wyjtkowo dobrym wzrokiem i
od razu si zorientowaa, e te stworzenia miewaj si le i naley czym prdzej
pospieszy im z pomoc.
Mimo to jednak Mri si waha.
Chor nie zatrzyma Juggernauta, zwolni jednak do absolutnego minimum, niepewny, co
naley zrobi.
Jeden ze Stranikw, ktry obserwowa grupk przez lornetk, rzek cicho:
- Wezwijcie Lenore.
Inni Stranicy popatrzyli na siebie z niezgbionymi minami.
Juggernaut ostatecznie si zatrzyma. Lenore wesza na wieyczk i Stranik wrczy jej
lornetk.
- Poznajesz ich, to Lemurowie, prawda?
Lenore namierzaa ich w milczeniu.
I nagle jkna gono:
- To oni, to nasi przyjaciele, ci, ktrzy zniknli, nigdy nie wrcili z Gr Czarnych! Ale jest
ich tylko picioro, a wyruszyo siedmioro.
Dziki Bogu, e nie ma tutaj Rama, pomylaa Miranda, ktra nie wiedziaa, e jego
uczucia dla Lenore wygasy ju przed laty, a waciwie nigdy nie byy szczeglnie silne
- Czy... czy jest z nimi twj przyjaciel? - spyta Stranik.
- Nie widz go. - W jej gosie daa si sysze rozpaczliwa tsknota. - Nie, nie ma go, ale
moe oni wiedz...
Z tablicy rozdzielczej Chora zapaa mikrofon zewntrznego gonika i zawoaa z caej
siy, a jej gos ponis si po pustyni:
- Hop, hop, potrzebujecie pomocy?
29
- Nie! - Mri wyrwa jej mikrofon. - Nie odzywaj si do nich, nie proponuj pomocy!
Stranik take ostrzega:
- Lenore, oni kr w Ciemnoci od dwustu lat, nie moesz oczekiwa, e...
- Oni wiedz, co si z nim stao! - zawoaa, prbujc odzyska mikrofon. - Podjedcie do
nich, rozkazuj!
Marco powstrzyma j si, byo ju jednak za pno.
Z ust wszystkich wydar si jednogony okrzyk, gdy ujrzeli, jak grupka przywoana
okrzykiem Lenore, posuwajca si po piaszczystym morzu, dzikim pdem sunie z
szumem przez powietrze. Postaci unosiy si nad ziemi, jakby pyny.
- Nauczycielu - krzykn Marco. - Nidhoggu, Zwierz, Sol, ratujcie!
Cztery duchy natychmiast stawiy si w wieyczce. Nie wiadomo byo, gdzie przebyway
dotychczas, wolay bowiem pozostawa niewidzialne,
W tej samej chwili co mikko plasno o okno wieyczki. Spoglday na nich lepia
piciu rozmytych, olizgych istot.
- Zejdcie na d, dziewczynki! - zawoa Marco. - Tsi, Jori, zabierzcie je na d. Tutaj i tak
niczego nie bdziecie mogli zdziaa.
- Ale pomyl tylko, co si stanie, jeli one wejd tam - wyjka przeraony Jori
- Wezwiecie pomoc, duchy bd przy was w mgnieniu oka.
Lenore staa jak wmurowana na szczycie schodw i zrozpaczona wpatrywaa si w
budzce groz oblicza.
- Na wite Soce, to przecie Ardoris i Cama, i...
Marco niemal zepchn j w d, bo zagradzaa drog innym, Lenore opieraa si,
prbowaa go uderzy, Marco jednak uskoczy, Lenore si potkna i padajc pocigna
za sob Sisk. Tsi prbowa pomc dziewczynce wsta, a w tym czasie Miranda i Jori
zbiegli na d, zabierajc ze sob Lenore.
Tsi i Siska, lec na pododze w wieyczce, szeroko otwartymi oczyma przygldali si
niesamowitym wydarzeniom.
Upiory wyduay si i spaszczay, a wreszcie stay si dostatecznie cienkie, by
przedosta si przez ledwo widzialn szczelin pod dachem wiey.
Wsuny si przez ni do rodka i tam przybray sw zwyczajn, upiorn posta. Miay
biae oczy, czarne ziejce paszcze, z kadego ruchu bia dza mordu.
W wieyczce zrobio si bardziej ni ciasno.
- Tsi, chro Sisk! - zawoa Marco. - Mri, twoje duchy i Sol przejmuj walk. My, ywi,
niewiele tutaj bdziemy w stanie zdziaa.
Tsi-Tsungga wcisn Sisk w kt na pododze i sam usiad przed ni, odwrcony do niej
plecami, z postanowieniem, e bdzie chroni sw ksiniczk z naraeniem ycia, bez
wzgldu na to, ile to bdzie go kosztowao. Tsi czsto uywa grnolotnych, sprzecznych
ze sob wyrae, zachowujc grobow powag w swym samotnym sercu. Siska czua,
e Tsi cay dry ze strachu, ale by przecie taki dzielny, obja go od tyu za ramiona,
usiujc tym gestem doda mu otuchy. W tym momencie zapomniaa o caej swej
wrogoci i podejrzliwoci, byli jedynie dwiema przeraonymi istotami, szukajcymi w
sobie pociechy i prbujcymi ochroni si nawzajem.
Widok rozgrywajcych si wydarze sprawi, e zdrtwieli ze strachu.
30
Pozostali modzi ludzie zdoali zej na d, Chor ukry si przy tablicy rozdzielczej,
Marco, Mri i Dolg stali wraz z dwoma Stranikami, wciskajc si w ciany wieyczki,
eby zrobi miejsce niezniszczalnym duchom.
Upiory piaskowego morza okazay si naprawd grone, Waregowie ani troch nie
przesadzali, a ta pitka bya gorsza od wszystkich innych, Lemurowie dotarli bowiem do
Gr Czarnych i tam zostali zainfekowani zem. Dusze piciorga pragny wrci do
domu, do Krlestwa wiata, lecz ich nie majca kresu wdrwka przez pustyni trwaa
dwiecie lat i nigdy nie zdoali dotrze do muru.
Na szczcie, bo w tych duszach nie zostao nic z modych, dnych przygd Lemurw,
tkwia w nich jedynie gorzka trucizna z czarnego rda za pyncego w Grach mierci.
W oczach dwch Stranikw zabysy zy na widok tak strasznego upadku pobratymcw.
Dwie ze strasznych istot rzuciy si wanie na Stranikw.
Ale Nauczyciel by kiedy czarnoksinikiem, a Nidhogg zna wszelkie tajemnice wntrza
ziemi, Zwierz za posiadao umiejtnoci i si wszystkich zwierzt wiata, a Sol... No
c, kiedy chciaa, potrafia zachowywa si jak prababka diaba we wasnej osobie.
Tak wanie stao si teraz! Wszystkie duchy natychmiast si zorientoway, e od ich
umiejtnoci zaley los pozostaych uczestnikw wyprawy.
Dlaczego Marco nic nie robi, zastanawiaa si Siska. Spostrzega, e nawet
powstrzymywa Mriego. No tak, widziaa przecie, co inne, stosunkowo niegrone
upiory uczyniy z Dolgiem, walka z tymi tutaj nie bya spraw ywych.
Atak na Stranikw zosta skutecznie powstrzymany. Gdy pozbawione substancji
biaookie zjawy przysuny si bliej ludzi i Lemurw, natychmiast stan przed nimi
Nauczyciel i odmwi zaklcie, od ktrego Mriemu wos zjey si na gowie. Najbliej
stojcy upir cofn si, obrzydliwie wykrzywiajc twarz. Opr? Tego upiory si nie
spodzieway.
Inny zacz zsuwa si pod schodach, lecz Zwierz natychmiast do niego skoczyo i
przytrzymao go mocnymi kami. Poniewa obie istoty byy tej samej duchowej materii,
ukszenie bardzo zabolao. Zwierz wcigno upiora do wieyczki i ju nie pucio. Jego
ofiara nic nie moga zrobi.
Wrd upiorw bya jedna kobieta, to zapewne ona nosia imi Cama. Okazywaa
wyjtkow agresj i zoliwo. Kiedy musiaa by pikna, ale teraz wygldaa strasznie
i odpychajco. Ni zaja si Sol.
Gdy zjawa chciaa si rzuci na Dolga, Sol stana midzy nimi.
- Jeste doprawdy najbrzydsz kobiet, jak kiedykolwiek widziaam - owiadczya z
pogard.
Upiorzyca wyrzucia z gardzieli chmur zielonkawej ci, takie owiadczenie nie byo w
smak dawnej piknoci.
Ale jej zo wcale nie zaimponowaa Sol, ktra wycigna z kieszeni lusterko i
podsuna je odpychajcej istocie pod nos.
Efekt tego posunicia by zaskakujcy. Upir przeraony wpatrywa si w swe wasne
odbicie i ten moment nieuwagi wystarczy, by Nauczyciel kolejnym zaklciem
przygwodzi Cam do przedniej szyby pojazdu.
31
W tym czasie do akcji ruszy Nidhogg, ktry zna wiele tajemnic ukrytych przed
wspczesnymi ludmi. Zawsze wsppracowa ze Zwierzciem i teraz rwnie
wsplnymi siami zmusili zjaw, pochwycon przez Zwierz na schodach, do stanicia
przy oknie obok Camy. Tam te Nauczyciel zesa kolejny czar.
Nidhogg wywoa z nicoci korzenie wyrastajce z ziemi, ktr tak dobrze zna.
Odmawiajc czarodziejskie runy wesp z Nauczycielem sprawili, e korzenie oploty trzy
pozostae upiory i ju wkrtce caa pitka staa unieruchomiona przy wielkim oknie.
Zjawy nie byy jeszcze unieszkodliwione, wiedzione dz zemsty wypluway
przeklestwa i kieroway trujce wyziewy ku dwojgu najbardziej bezbronnym, Sisce i TsiTsundze.
Nagle jednak do akcji wczy si Chor, rozgniewany postpowaniem zjaw. Jednym
przesuniciem dwigni na tablicy rozdzielczej zdoa sprawi, e przez przedni szyb
popyn prd elektryczny. Upiory zadygotay w konwulsjach, a Nauczyciel wykorzysta
ten czas na kolejne zaklcia.
Jego czary odebray im wszelk zdolno stawiania oporu. Teraz kolej przysza na Dolga.
Nie wyj witych kamieni, nie mg tego uczyni w obliczu tak niszczcego za, ktre
zbrukaoby cudowne kule.
Dolg jednak odznacza si niezwyk czystoci duszy, pod tym wzgldem rwna si z
nim moga jedynie Shira. Zbliy si do bezbronnych w tej chwili zjaw i kadej szepn
co do ucha. Nikt nie sysza co, widzieli jednak, jak wcieke twarze agodniej z alu i
rozpaczy, a zaraz potem nieoczekiwanie ukaza si na nich spokj. Zrozumieli, e Dolg
pozbawi ich za, a przynajmniej sprawi, e zyskali zrozumienie i harmoni.
Nauczyciel pooy kres ich nie majcej koca wdrwce, odprawiajc rytua
przypominajcy niemal kocielne bogosawiestwo. Upiory zaczy si kurczy, a
znikny. Nie pozostao po nich nic.
Stranicy, czekajcy w pogotowiu, by wypchn je z powrotem na piaskow pustyni,
zorientowali si, e adne ich dziaanie nie bdzie potrzebne.
Dolg za usun si na bok. Okazao si, e ma wielki kopot. Jego maleka udrka,
dziewczynka z rodu elfw, Fivrelde, przemycia si na wypraw, ukryta w kieszonce na
piersi. Dolg bardzo si zdenerwowa swym odkryciem, bo okazao si, e musi by
odpowiedzialny take i za ni, a na to wcale nie mia czasu!
7
UKRYTA GROBA
Po tej przygodzie w Juggernaucie nic nie byo ju takie jak przedtem.
Tsi-Tsungga, bdcy bardzo uczuciow istot, przy wtrze szlochw i ka bez adu i
skadu opowiada o wszystkim, co widzia. Oczywicie pozostali widzieli to samo, lecz
nikt go nie ucisza, pozwolono mu si wyali. Na swoje miejsca w wieyczce powrcili
wszyscy do nich przypisani, wstrznici tym, co docierao na d. Sporo jednak czasu
upyno, zanim znw zapanowa jako taki porzdek.
Ale wtedy Juggernaut dawno ju zacz si toczy swoim najwolniejszym tempem.
Stranicy przez cay czas utrzymywali kontakt z Ramem i Gondagilem, ktrzy przy
pomocy Helgego prowadzili ich najlepsz tras. Siska odczuwaa wielki spokj, suchajc
32
33
34
35
36
- Nie chciaem ci budzi - odszepn. - Ale mam teraz wart i miaem ochot na ciebie
popatrze.
Nie wolno byo im tego robi, ale jak cudownie, e mogli by razem. Rozmawia i patrze
na siebie.
- Nie chciaem, eby stao si to, co si stao, kiedy przyjechalicie - powiedzia Ram.
- Wiem o tym. Okropnie si rozczarowaam.
- Ja take. Tak dugo na ciebie czekaem, zamierzaem nie dba o adne zakazy.
- I ja miaam taki plan. Ram, bliska byam wtedy popenienia zbrodni.
Ram ze miechem pokiwa gow.
- Indro, jutro podzielimy si na grupy, zrobi wszystko, ebymy znaleli si w tej samej.
Indra mocno ucisna go za rk.
- Ale zrb tak, eby jej nie byo.
- Och, nie, oszalaa?
Trzymali si za rce, tak jakby nigdy nie chcieli si rozdziela.
- Ram - szepna Indra. - Patrz na te skay w ksztacie gw cukru i myl o pewnym
zdjciu, ktre kiedy widziaam. O zdjciu wspaniaych wzgrz Guilin w dolinie rzeki Li w
Chinach, to bardzo podobne.
- Dziwne, e o tym wanie mwisz. Par dni temu rozmawialimy o tych wzgrzach.
- Naprawd?
- Tak, Dolg, Talornin i ja. Dolg opowiada o piknej dolinie Gjin na Islandii, o dolinie
elfw, a Talornin powiedzia, e t dolin Obcy zaliczaj do dwudziestu najpikniejszych
miejsc na Ziemi. Wymieni ich wicej, wanie wzgrza, nad rzek Li w Chinach,
wodospad Angel w Wenezueli, gry w Prowansji, Wielki Kanion Kolorado w Arizonie,
rosyjskie brzozowe lasy i wiele, wiele innych.
- To waciwie bardzo subiektywne.
- Oczywicie, a jeli chodzi o te szczyty, to Dolg stwierdzi wieczorem, e mu si nie
podobaj.
- Nie? Moim zdaniem s naprawd wspaniae.
- Owszem, lecz chyba nie chodzio mu o ich wygld, nie wiem, co mia na myli. Ale teraz
musz ju i, do zobaczenia.
Podnis rk dziewczyny do ust i pocaowa. Indr przeszed dreszcz rozkoszy i
szczcia.
Pniej nie moga ju zasn.
Ale to nic nie szkodzio, niedugo i tak powinni si obudzi. Dano im pi godzin na sen,
kady ze Stranikw mia peni wart tylko przez godzin. Przez ostatni godzin Indra
leaa, jedynie radujc si istnieniem.
Lenore moga snu takie intrygi, jakie tylko chciaa. I tak na mio Rama nie miaa co
liczy.
Po pospiesznym niadaniu zebrali si na poronitym traw placyku. Nie bya to
szmaragdowa bujna trawa Krlestwa wiata, lecz ndzne blade dba, bezradne i
udrczone w wiecznej ciemnoci. Nawet trawa, jak zreszt wszelka wegetacja,
potrzebuje witego Soca, pomylaa Indra. Musimy czym prdzej je tu przynie.
37
A oto jak wygldaa ostateczna lista Rama. Tak mu si przynajmniej wydawao. Okazao
si bowiem, e kto pomiesza mu szyki i cay jego plan cznie z list wemie w eb.
Kada z grup miaa wyznaczonego przywdc.
Przy Juggernaucie: Chor, weterynarz, laborant, Lenore.
Rodzina skadajca si z trzech jeleni: Goram, Miranda i Nidhogg.
Najwiksze stado liczce trzynacie zwierzt, w pobliu osady niemieckiej: Gondagil,
Jaskari, Elena, Mri.
Osiem zwierzt na skraju moczarw: Ram, Berengaria, Jori.
Samotna para: Tell, Oko Nocy, Indra, Sol.
Sze jeleni w tajemniczej grskiej dolinie: Helge, Marco, Oriana, Thomas, Nauczyciel.
Samiec samotnik: Kiro, Siska, Tsi, Dolg i Zwierz.
Rozeszli si w wyznaczonych kierunkach. W kadej grupie znalaza si jedna kobieta,
nie liczc Sol, ducha. Wszystkie mode kobiety w czasie tej ekspedycji przeyy co
niezwykego, poniekd tak jak w zabawie komy owies: Ja wybieram ciebie, on wybiera
j, i zostaje tylko jedna...
A ze szczytu ska obserwoway ich rozarzone lepia, spod spragnionych krwi warg
wyoniy si brudne ky.
Z wolna grone istoty zaczy spuszcza si ze wzgrza.
9
PRZYGODA MIRANDY
Helge wskaza im, gdzie jego zdaniem moe przebywa odosobniona rodzina jeleni,
cho, jak powiedzia, pewnoci nigdy mie nie mona. Wystarczy drobny szelest, ledwie
zauwaalny ruch, by wystraszy zwierzta, a poniewa poruszaj si prdko, w krtkim
czasie mogy znale si o wiele kilometrw dalej.
Helge nie uywa co prawda sowa kilometry, lecz posugiwa si dawnym rosyjskim
okreleniem wiorsta, ale zrozumieli, o co mu chodzi. Bez wzgldu jednak na wszystko,
Goram, Miranda i Nidhogg wyruszyli zgodnie z jego wskazwkami.
Miranda bya bardzo ciekawa, czy rzeczywicie bd szuka jej jeleni, a jeli tak, to czy
zwierzta j poznaj. Po tak dugim czasie? aowaa, e nie ma z ni Gondagila, bo i on
wszak bra udzia w ratowaniu ani i cielcia. Miranda ocalia te jelenia, ktry pniej
pomg jej uciec przed potworami, a potem wrcz poprosi o pomoc w poszukiwaniu
rodziny.
Gondagil poszed jednak w oddzielnej grupie.
Ogromnie ju za nim tsknia.
Miranda i jej dwaj towarzysze, Goram i Nidhogg, mieli do przebycia najkrtsz drog.
Grup dowodzi Goram, lecz wszyscy troje wiedzieli, e kade z nich liczy si tak samo,
Miranda z racji swej znajomoci i umiejtnoci nawizania kontaktu z olbrzymimi
jeleniami, Nidhogg za ze wzgldu na zdolno tropienia.
Grupa, cho jedna z dwch najmniejszych, bya waciwie najsilniejsza.
- Jestemy ju w pobliu - owiadczy Nidhogg. - Wyczuwam ich kroki, bo ziemia dry. To
wielkie zwierzta.
41
42
naszym kierunku! Mog podej bliej. Schodzimy teraz w d. One stoj spokojnie, nie
wyczuwam strachu. Przel im teraz kolejne myli.
Miranda i jej dwaj towarzysze jak najostroniej zbliali si do zwierzt. Jelenie przestay
szczypa traw, zastrzygy uszami, wida byo, e s bardzo czujne, lecz nie ruszay si
z miejsca.
Trjka ludzi zatrzymaa si. Ludzi? Tylko Miranda bya czowiekiem, a towarzyszy jej
Lemur i dawny duch przyrody. Wydawao si jednak, e jelenie w peni zaakceptoway t
niezwyk konstelacj.
Miranda, znalazszy si na polanie, przystana.
Nawet w mroku panujcym w Ciemnoci megacerosa dao si zobaczy bez trudu.
Zwierzta byy ciemniejsze od otoczenia i tak olbrzymie, e nie sposb ich nie zauway.
W dodatku pozbawiona sierci plama na przedniej nodze samca nieco janiaa. To
zapewne jakie dawne zranienie, pomylaa Miranda. Ju poprzednio mia t blizn.
Czyby ukszenie bestii?
Znw zacza przemawia do jeleni, a jednoczenie do wszystkich, ktrzy jej suchali
przy swoich aparatach.
Moemy zaprowadzi was na zielone ki, gdzie nic ju nie bdzie was niepokoi i gdzie
nie zagrozi wam adne niebezpieczestwo. Tam jest jasno i ciepo, a wszystkie
stworzenia, ktre tam mieszkaj, s yczliwe i przyjazne. Zamierzamy przenie tam
wszystkie jelenie, nie bdziecie wic osamotnione. Podr moe by do uciliwa, ale
bdziemy was chroni na wszystkie sposoby. Prosz, abycie poszy z nami. W naszych
sercach nie ma zdrady.
Przysuchujcy si jej pozostali uczestnicy wyprawy starali si zapamita sowa
dziewczyny, Mirandzie co prawda byo atwiej, poniewa dwa dorose jelenie znay j i
wiedziay, e yczy im tylko i wycznie dobra. Gorzej mogo pj tym, ktrzy mieli za
zadanie przeprowadzi zupenie obce zwierzta.
Miranda i jej dwaj towarzysze stali nieruchomo.
Nie zostaniecie nawet na chwil zwizane - cigna dziewczyna. - Bdziecie mogy
swobodnie odej, jeli co wam si nie spodoba.
Do przyjaci przy aparatach powiedziaa za cicho:
- Poruszaj si! One... podchodz bliej. My stoimy nieruchomo, pokazujemy im tylko
rce i umiechamy si, a bol nas szczki. W kadym razie staramy si wyglda
przyjanie.
W telefonie zabrzmia gos Joriego:
- Przypuszczam, e powinnimy mie przy sobie aparaciki Madragw.
- Ale, drogi Jori, w tym przecie caa rzecz! Wanie w taki sposb udao mi si
poprzednim razem nawiza kontakt ze zwierztami. Ten rodek komunikacji pozwala
nam mie nadziej, e pjd z nami. Przepraszam, ale teraz musz by cicho, samiec
zblia si do nas.
Miranda przerzucia si na telepati. Tak jak poprzednio niezmiernie si wystraszya, gdy
olbrzymie zwierz stano przed ni wielkie niczym wiea. Wystarczyoby jedno
kopnicie lub nieznaczny ruch olbrzymich rogw, a Miranda miaaby si naprawd z
pyszna.
43
zaledwie poowa strachu, chd jest gorszy. Szkoda, e nie wziam dugich spodni i
duego ciepego swetra, ale nikt o tym nie wspomnia Mwili jedynie, e tutaj jest
ciemniej, chodniej i bardziej niebezpiecznie. Ale to tylko sowa, a one tak mao znacz.
Czy Jaskari nie mgby na mnie zaczeka? Cay czas rozmawia tylko z Gondagilem i z
Mrim, a ja musz si potyka w samotnoci. Nie wolno nam nawet uywa latarek,
mamy by niewidzialni.
To straszne, co przydarzyo si Jaskariemu i mnie, tak bardzo bym chciaa usysze teraz
jego gos. Wszystko ukadao si ju tak dobrze, wreszcie si odnalelimy. Kiedy
siedzielimy w tamtej restauracji, naprawd czulimy, e naleymy do siebie, i znw
mielimy si spotka. Przez cae ycie nie byam tak szczliwa jak wtedy, ale wyglda
na to, e nie jestemy sobie pisani.
Jak mogo sta si co tak okropnego? Dlaczego ta straszna Griselda musiaa zniszczy
akurat nasz zwizek? Przecie my nic jej nie zrobilimy, po prostu chciaa nas
skrzywdzi.
A teraz Jaskari mwi, e nie moe myle o seksie przynajmniej przez nastpne
pidziesit lat.
Co mona na to poradzi? Przecie ja si oszczdzaam dla niego, bo uwaaam, e moi
rodzice maj racj i tak wanie naley postpowa. Zachowa to, co si ma
najcenniejszego, dla tego jedynego. Indra i Berengaria tylko si ze mnie miej, mwi,
e rodzice myl tak, jak si mylao w osiemnastym wieku, ale ja chc zachowa
czysto dla Jaskariego.
On uwaa tak samo, wiem, i czuje si taki zbrukany, teraz, kiedy Griselda zacigna go
do ka. Nic dziwnego, e si pochorowa, kiedy dowiedzia si, co si stao, i doprawdy
nie ma si czemu dziwi, e rozjecha j Juggernautem, wietnie go rozumiem.
Ale pidziesit lat? Czy to nie przesada?
Do diaska, znw si potknam! Mam nadziej, e nikt tego nie zauway, to nic
przyjemnego lee z nosem w mchu...
Ale nie, oni chyba wcale nie myl o tym, e z nimi jestem. Musz rozmawia o czym
strasznie wanym.
Elena bya bliska rezygnacji. Nigdy nie naleaa do odwanych i caa sytuacja j
przerosa. Zaszlochaa i dalej gramolia si naprzd, w kocu jednak zy j olepiy i znw
si przewrcia.
Wreszcie kto sobie o niej przypomnia.
- Ale, drogie dziecko - Mri pomg jej wsta. - C z nas za kawalerowie, rozmawiamy
o krainie Gondagila i zapominamy o wszystkim innym.
Jaskari obj j i patrzy na ni zaniepokojony.
- Uderzya si?
- Nie, nie - zaszlochaa. - Tylko to wszystko takie beznadziejne.
- Co takiego?
- Wszystko - wymamrotaa, usiujc obetrze oczy i nos. - Nigdzie nie widz wiateka w
tunelu.
Pozostali zdecydowali, e pozostawi uporzdkowanie jej nastrojw Jaskariemu, i ruszyli
przodem.
47
51
Nigdy sobie nie poradzimy, pomylaa Elena z niewiar. Jak my je wszystkie zabierzemy
i wprowadzimy do Juggernauta? Boj si im choby pokaza, te ich rogi!
- Ojej - szepn Jaskari, wskazujc na prawo. - Tam ley kusownik, ale gdzie si
podziaa jego kusza?
- Schowalimy j - obuzersko umiechn si Gondagil.
- Musia akurat celowa w ktre zwierz - sabym gosem zauwaya Elena.
- Owszem, przybylimy w sam por.
Jaskari na wp sparaliowany bezsilnoci przyglda si zwierztom, ktre na razie
jeszcze ich nie zauwayy, chocia wartownicy wyranie si zaniepokoili.
- C za olbrzymy, w jaki sposb...
- Ale czy nie powinno ich by trzynacie?
- Owszem.
- Tu jest tylko dwanacie.
Wszyscy w milczeniu zaczli liczy. Elena zauwaya szarego samca, trudno go byo nie
dostrzec, okaza si naprawd wielki i potny.
- Rzeczywicie, dwanacie - przyzna Gondagil. - To niedobrze.
Wszyscy pomyleli o tym samym, o kusowniku. Mg by tutaj ju wczeniej.
Ale nie, nie prbowaby tak prdko upolowa kolejnego jelenia. Olbrzymie zwierz
wystarczyoby na dugo jako poywienie dla caej rodziny.
- Nie ma wrd nich tej ciarnej ani - cicho zauway Jaskari. - Gorzej ju by nie
mogo.
Zrozumieli, e ich praca stanie si po dwakro trudniejsza. ania najprawdopodobniej
odesza ju gdzie w zaciszne miejsce, eby si cieli. W jaki sposb zdoaj odnale j
tak prdko? Gondagil pragn wraca do Juggernauta, eby by przy Mirandzie, zreszt
czas ich pobytu w Ciemnoci by ograniczony, ekspedycja miaa potrwa najwyej trzy
dni, a trwaa ju dzie drugi.
Gondagil wezwa Rama i wyjani mu sytuacj. Lemur przekaza wieci wszystkim
grupom z prob, by i inni rozgldali si za ani.
Nie zauwaona przez stado zwierzt czwrka rozproszya si po lesie otaczajcym k.
Mri i Gondagil poszli w jednym kierunku, Jaskari i Elena w przeciwnym.
Spotkali si po drugiej stronie ki, ale nigdzie nie natknli si na lad ani ani cieltka.
Mri podj decyzj.
- Gondagilu, ty chcesz jak najprdzej wrci do Mirandy, a Elena zmarza i wyglda
waciwie na wykoczon. Razem zaprowadzicie wic jelenie do Juggernauta, a my z
Jaskarim zajmiemy si poszukiwaniem ani.
Byo to w istocie najrozsdniejsze rozwizanie, chocia Elena nie moga oderwa oczu
od Jaskariego.
- Ale czy my we dwoje zdoamy zabra wszystkie zwierzta? - zaprotestowaa, zwracajc
si do Gondagila.
On odpowiedzia po namyle:
- Jeli uda nam si przekona samca przewodnika, to na pewno si powiedzie. Ale
przyznaj, trudno moe by utrzyma je w gromadzie.
Ram przysuchiwa si ich rozwaaniom, poniewa sie telefoniczna mu to umoliwiaa.
52
54
- Dobrze, nie bdziemy wicej marudzi. Czy obiecujesz, e bdziesz ostrona? I nie
zwiedziesz go do czego, czego potem oboje bdziecie aowa?
- Tak, tak, obiecuj - odpara beztrosko. - Czy moemy teraz i dalej, czy te
zamierzacie kompletnie zepsu mi ten dzie?
Chwil potem rozchmurzya si i odzyskaa swj zwyczajny, dobry humor. Znowu bya
pena nieodpartego uroku i jej towarzysze bez kopotu rozumieli, dlaczego Oko Nocy tak
si ni zachwyci.
Akurat otrzymali wiadomo od Gorama o cieniach z poncymi oczyma i potwierdzenie,
e Miranda wraz z pozostaymi jest bezpieczna, gdy cakiem nieoczekiwanie natrafili w
lesie na niewielk osad.
Ram powiedzia wanie:
- Dobrze, e Mirandzie nic ju nie grozi, bo i tak nie moglibymy niczego zrobi, jestemy
od niej jeszcze dalej ni Gondagil.
Nagle si zatrzyma.
- Co to, na mio bosk, za wioska? Taka niedua, ledwie kilka chat!
Wyj telefon i wezwa Helgego osobicie, bez uycia mikrofonu, przez ktry wszyscy
mogliby ich sysze. Wyjani, co zobaczyli, stara si rwnie okreli pooenie wioski.
- Ach, ta? - odpar Helge wci nazbyt gono. Nowoczesne urzdzenie nie przestao
bowiem go przeraa, cho jednoczenie bardzo mu si podobao. - Owszem, znam t
osad, zaoya j grupa, ktra wyczya si z wioski Niemcw, nie mogli si porozumie
co do zasad polowania i pooww, dlatego przenieli si tutaj i stworzyli wasn
spoeczno. To byo jakie dwa, moe trzy lata temu, osada jest wic zupenie nowa.
- Rzeczywicie widz, e budynki postawiono cakiem niedawno. Czy mona ich
odwiedzi?
- Oczywicie, to zwykli, sympatyczni ludzie, ale jeli bdziecie pyta o jelenie, to nie
wspominajcie, e chcemy je std zabra! Moe wybuchn awantura.
- Nie, nie mielimy zamiaru z nimi o tym rozmawia. Wiemy przecie, gdzie szuka tych
omiu jeleni, musimy po prostu przej przez t osad, ley na naszej trasie.
Ram zakoczy rozmow i caa trjka przygotowaa si na wejcie do wioski. Berengaria
uja Joriego za rk.
- Troch si boj - wyznaa szeptem.
- Ja te - zwierzy jej si rwnie cicho. - W naszej grupie nie ma adnego ducha, inaczej
ni w pozostaych.
- To niesprawiedliwe! Nie ma nawet nikogo, kto by si zna na czarach, jak Mri, Dolg czy
Marco. Jestemy przez to prawie jak nadzy!
Jori umiechn si, syszc jej okrelenie, ale prawd powiedziawszy, podziela jej
zdanie.
Im dalej w gb osady si zapuszczali, tym bardziej roso ich zdumienie.
Chaty sprawiay wraenie do prymitywnych, chocia zbudowano je z niemieck
starannoci. Drewno cian zachowao wieo i jasn barw, z paru kominw unosi
si dym.
Ale na tym koniec.
55
- Siedz za zasonami i czaj si na nas? - spyta Jori nieco drcym gosem. - To znaczy
gdyby mieli zasony.
W cianach widniay tylko otwory okienne, przypominajce troch nowoczesny styl
budownictwa amerykaskiego.
- To dziwne - stwierdzi Jori. - Niemcy na og nie syn z niemiaoci wobec innych
ludzi.
- Nie, z natury s otwarci. Wyglda na to, e akurat w tej chwili nikogo nie zastalimy.
Moe zapukamy?
- A mamy na to czas?
- Nie. Ale nie lubi nie rozwizanych zagadek.
Podszed do najbliszych drzwi i zastuka.
W rodku panowaa cisza. Uj za klamk i pchn drzwi.
Wewntrz byo czysto i schludnie, przytulnie, na stole stao jedzenie.
- Zotowosa i trzy niedwiadki - mrukna Berengaria. - Poczstujemy si? Kto jad
moj owsiank?
Ram zawoa: Hop, hop!, ale nikt nie odpowiedzia. Wyszli z chaty, nie chcieli szpera
zbyt natarczywie.
Ruszyli dalej przez wiosk po cichu, niemal na palcach, wzdu jedynej ulicy. Ich
zdziwienie roso z kad chwil. Coraz janiejsze si stawao, e w caym tym skupisku
domw nie ma ywej duszy.
Kiedy dotarli do lasu, wszyscy troje odetchnli z ulg. Nie zdawali sobie nawet sprawy,
jak wielkie napicie wywoaa w nich wizyta w wiosce.
- Las ma wiele oczu - zacytowa Jori grobowym gosem.
- Idiota! - zdenerwowaa si Berengaria. - Chcesz jeszcze wzmc nasz strach?
- Przecie w tej wiosce nie byo chyba nic przeraajcego? Mieszkacy po prostu wyszli
w pole, kosi jczmie, kocha si albo rba drzewo.
- Wtedy bymy ich usyszeli, to znaczy gdyby rzeczywicie rbali drzewo - zachichotaa
Berengaria. - Daleko jeszcze, Ramie?
- Nie, wkrtce powinnimy ju dotrze na miejsce.
- Odpowiadasz bardzo wymijajco, moe zabdzilimy?
- Oczywicie, e nie - odpar krtko, lecz bez przekonania.
Ale ju dziesi minut pniej westchn z ulg:
- No, wreszcie poznaj okolice. Tam, przy tamtym maym wzgrzu, wyldowalimy
gondol.
- A wic jednak nie miae pewnoci - triumfowaa Berengaria.
- No jasne, e nie - rozemia si. - Nie znam przecie caej Ciemnoci. Ale wam,
todziobom, nie mogem si do tego przyzna.
- Ho, ho - rzucia drwico. - A wic wielki Ram ma swoje saboci? To wielce raduje moje
ze serce.
- O, jest ich niemao - mrukn. - Ju niedugo dotrzemy na miejsce. A teraz musimy
zachowa cisz. Wiecie, co powinnicie robi?
- Owszem, teoretycznie tak - odpowiedzia Jori. - Ale teren nie zawsze zgadza si z
map.
56
57
Ale mczyni zajci byli swoimi zadaniami. Berengaria z sercem w gardle odwrcia si
plecami do dwch kolosw i ruszya w umwionym kierunku.
Sun za mn, sysz ich kroki, bo ziemia a dudni.
Dziki Bogu, Ram i Jori rwnie ju id, zaraz si spotkamy i bdziemy mie ze sob
wszystkie zwierzta. Tak mi si przynajmniej wydaje, boj si odwrci.
- Jori, ty pjdziesz z tyu - prdko zdecydowa Ram. - Na samym kocu, tak eby aden
nam nie znikn. Dobra robota, Berengario, wietnie sobie poradzia.
Ha, gdyby tylko wiedzia!
Jori take otrzyma pochwa i wszyscy ciepo pomyleli o Madragach. Bez ich
aparacikw do telepatii ten eksperyment nigdy by si nie powid.
Jelenie szy grup. Niekiedy ktre przestraszone zwierz prbowao zboczy, ale
prdko si uspokajao. Ram wkrtce si zorientowa, ktry z samcw przewodzi stadu, i
zaraz wszystko okazao si znacznie atwiejsze. Przemawia do zwierzcia agodnie, a
gdy przewodnik si nie denerwowa, rwnie pozostae jelenie ich suchay.
W pewnej chwili skontaktowa si z nimi Gondagil, powiadomi o znikniciu ciarnej ani.
Ram zastanawia si chwil, porozumia z Tellem, a wreszcie obie grupy zmieniy
wytyczone uprzednio szlaki, by pospieszy na pomoc grupie Gondagila.
- Dla nas to akurat dobrze - owiadczy Ram Berengarii i Joriemu. - Nie bdziemy musieli
ponownie si przeprawia przez t nowo wybudowan wiosk. Chodcie, trzeba si
spieszy!
Wyjani przewodnikowi jeleni, dokd id i dlaczego. Stado ruszyo za nimi bez adnych
oporw.
Cho mijali chaty w pewnej odlegoci, nagle wrd jeleni zapanowa ogromny niepokj,
z wielkim trudem zdoali nad nimi zapanowa i utrzyma w grupie. Ale po przebyciu
kilkuset metrw lk przesta drczy zwierzta i posusznie ruszyy za ludmi.
- Co, na mio bosk, moe to znaczy? - zastanawia si Ram.
Jori z nieco zakopotan min postanowi co wyzna:
- Nie chciaem, ebycie si przestraszyli, ale wydawao mi si, e co sysz.
- Ja take - owiadczya Berengaria. - Tylko nie potrafiam tego okreli, to byo takie
szybkie.
- Ja syszaem wicej - Jori najwyraniej czu si nieswojo. - Ale wmwiem sobie, e to
niemoliwe, e to wszystko przez t histori z Mirand, i postanowiem niczym si nie
przejmowa, dopki jelenie tak si nie sposzyy.
- No dobrze, ale co syszae? - spyta Ram.
- Nie wiem - odpar Jori niepewnie - ale miaem wraenie, e to zabrzmiao jak gbokie,
gardowe warknicie, bardzo krtkie i niewyrane, lecz...
- Po prostu nas straszysz! - prychna Berengaria.
- Nie miaem takiego zamiaru. Myl, e to byo tylko zudzenie. Wilkoaki... To moe
pobudzi wyobrani.
- Oczywicie - zgodzi si z nim Ram, lecz podwiadomie popdzili nieco zwierzta, a
one najwyraniej nie miay nic przeciwko przyspieszeniu tempa.
58
Grupka Tella jeszcze si nie stawia, gdy Berengaria i jej towarzysze dotarli do
najwikszego stada jeleni w pobliu niemieckiej osady. Przyjaciele pozdrowili ich
serdecznie, a czekajca tam gromadka megacerosw yczliwie przyja pobratymcw.
- To szczcie, e przyszlicie tak prdko - powiedzia Gondagil. - Mri i Jaskari wyprawili
si na poszukiwanie ani, my czekalimy na was. Czy Tell przybdzie?
- Jego grupa ju wkrtce powinna tu by - odpar Ram i zacz rachowa. - Mamy tu
dwadziecia zwierzt i jeszcze trzy, ktre s bezpieczne w Juggernaucie. Wobec tego
brakuje tylko dziesiciu.
- Albo jedenastu, jelonek mg si ju urodzi.
Ram westchn.
- Tak, przydaby nam si teraz ktry z duchw Mriego, moe szybciej doprowadziby
nas do ani My, zwykli miertelnicy, jestemy tacy bezradni.
- Z Tellem przyjdzie Sol - rzek z namysem Gondagil. - Ale nie wiem, czy ona potrafi
wskaza nam, gdzie naley szuka.
- No tak, to specjalno Nidhogga. On stanowi jakby jedno z ziemi, z tym, co znajduje
si na niej i pod ni, by moe przede wszystkim pod ni. Nie wiem, co potrafi inne
duchy, ale Oko Nocy te umie chyba tropi? e te wczeniej o tym nie pomylelimy!
Eleno, a jak ty si miewasz? - cign Ram yczliwie. - Pomimo kurtki Jaskariego
wygldasz na troch zzibnit.
Zzibnita to agodnie powiedziane. Ram nigdy jeszcze nie widzia dziewczyny takiej
rozczochranej, wycieczonej i sinej z zimna. Ale nie chcia tego mwi gono, Elena i tak
nie potrafia poradzi sobie z kompleksem niszoci.
- Wszystko w porzdku - umiechna si zesztywniaymi wargami. - Dobrze, e
przyszlicie, bo chyba nigdy nie poradziabym sobie z przypisan mi grupk jeleni i cay
ciar przeprawy spadby na Gondagila.
W oczekiwaniu na Tella przysiedli na ziemi. Akurat w tym miejscu mogli czu si
bezpiecznie. Olbrzymie jelenie spokojnie pasy si na trawie, pilnowane przez Joriego,
ktry siedzia plecy w plecy z Elen. Las tutaj jakby si cofn, ustpujc miejsca ce,
ale nikt nie wiedzia, co kryje si za granic drzew. Nie bardzo te mieli ochot to
sprawdza.
To las za, pomylaa Elena ponuro.
Ram opowiedzia o opuszczonej wiosce, a Gondagil na te wieci zmarszczy czoo.
- Nigdy o niej nie syszaem, musiaa si pojawi ju po moim odejciu, nie byo mnie tu
przecie przez siedem lat, chocia moe si to wydawa szalestwem, i w tym czasie
wiele pewnie si wydarzyo. Ale nie podobaj mi si te dwiki, ktre syszelicie.
- Nam te nie - potwierdzi Jori.
Wszyscy si z nim zgodzili.
Berengaria wcale si nie odzywaa. Nie moga si doczeka grupy Tella, bo tam by
przecie Oko Nocy. Leciutko umiechna si do siebie.
12
PRZYGODA INDRY - POCZTEK
Grupa Indry wyruszya spod Juggernauta ostatnia.
59
64
65
- Gdyby tak si stao, natychmiast dajcie nam zna - krtko nakaza Ram. - I starajcie si
spieszy. Uwaajcie na siebie. Czekamy na was na wielkiej rwninie w pobliu
niemieckiej osady.
- Tam, gdzie znajduje si najwiksza grupa jeleni?
- Wanie tam - odpar Ram i wyczy aparat, zanim Helge zdy wspomnie o matce.
- Przestraszye go - cicho zauwaya Indra.
- Bardziej si wystraszy, jeli, niczego si nie spodziewajc, natknie si na co takiego
jak my. A teraz Kiro...
- Nie pojmuj, dlaczego musi ich by a picioro, eby odnale pojedynczego jelenia stwierdzia Berengaria. - Nas byo tylko troje na osiem zwierzt.
- My jestemy atwi we wspyciu - umiechn si Ram, czekajc na odpowied Kira. Pamitaj, e Kiro ma ze sob Sisk i Tsi-Tsungg.
- To rzeczywicie bardzo niefortunne poczenie.
Odezwa si Kiro. Natrafili na lad samotnego jelenia, ale owszem, natknli si na pewne
przeszkody, tym razem w postaci bestii, znajdowali si wszak niedaleko ich obszarw.
- Jeste pewien, e to byy potwory? - spyta Ram.
- Znam je a za dobrze.
Kiro wspomnia rwnie o kopotach w obrbie grupy, lecz bez szczegw. Zrozumieli,
e w pobliu jest kto, kogo nie chce zrani.
Na koniec Ram zadzwoni do Chora znajdujcego si w Juggernaucie.
- Chor, moemy mie tu spore problemy. Tak, chodzi o te straszne istoty o poncych
lepiach. Mam wraenie, e one s w caym lesie. Czy moglibycie przysa tu gondol?
Jori zawrci do Krlestwa wiata z Mirand i Elen, bo Elena wyranie nie najlepiej si
miewa.
Jori zacz energicznie protestowa, lecz Ram szeptem przypomnia mu, e to przecie
on najlepiej zna wentyle w sklepieniu kopuy.
Nagle rozleg si drcy, przecigy jk od strony Gr Czarnych. Poderwali si wszyscy,
nawet jelenie. Dwik zabrzmia z niesychan moc.
- Syszae to, Chor? - mrukn Ram.
- Tak, brzmi bardzo nieprzyjemnie. Kogo mam wysa z gondol? Wydaje mi si, e
najlepsza byaby Lenore.
- Nie! - krzykn Ram gwatownie, jak smagnity batem. - Ty musisz zosta przy
Juggernaucie, sdz, e rwnie laborant tam najbardziej si przyda, nam natomiast
moe by potrzebny weterynarz, przylij go tutaj, i Nidhogga take. A czy poza tym
panuje u was spokj?
- Tak, nie biorc pod uwag zoszczcej si Lenore i laboranta, ktry usiuje z ni
flirtowa. Poza tym wszystko w porzdku.
- Doskonale, powinnimy ju by u ciebie wraz z omioma jeleniami, ktre
sprowadzilimy, ale ruszylimy okrn drog, eby zajrze tutaj. Przybdziemy
najprdzej jak tylko si da, moesz by pewien.
Ram odoy telefon.
- Jori, masz do wykonania zadanie w Krlestwie wiata. Zawieziesz Mirand i Elen
bezpiecznie do domu, a potem udasz si do Talornina...
66
67
- Postaram si go zaj, pki nie znajdziecie si obie tak daleko, e nic nie bdzie mg
na to poradzi - odpara Sol. - A Ram nie powinien si chyba sprzeciwia, co o tym
mylisz, Indro?
Na twarzy Indry pojawi si umiech nie pozbawiony zoliwoci.
- Przypuszczam, e raczej nie.
Wszyscy zaczli si zbiera. Gondagil z Nidhoggiem ustawiali zwierzta, ktre miay w
pierwszej turze dotrze do Juggernauta, a Ram gono wydawa ostatnie polecenia.
- Pospiesz si, Berengario! - gorczkowaa si Sol. - Grupa Oka Nocy ju odchodzi,
docz do nich, Tell zostaje tutaj, ja przyjd pniej, kiedy ju zdoam go zagada.
Sol zatroszczya si o to, by Tell sta tyem w czasie, gdy grupa skadajca si z
Jaskariego, weterynarza, Oka Nocy i Berengarii zagbia si w ciemny las. Potem
prdko doczya do nich.
Ram z Indr dawno ju wyruszyli na poszukiwanie pary jeleni, Ram doskonale widzia, co
robi Sol, zauway zmian skadu grup, ale niczego nie da po sobie pozna. Tell i Mri
zostali wraz z omioma jeleniami, eby zaczeka na grupy Kira i Helgego. Wszyscy inni
opucili polan. Tell nie zorientowa si, e podzia na grupy, tak starannie obmylony i
wbity mu do gowy przez Talornina, uleg zmianie.
Ram i Indra byli razem, podobnie Berengaria i Oko Nocy. Mogo to mie nieoczekiwane
konsekwencje.
A Lenore dawno ju wypada z gry, znalaza si poza lini boczn boiska.
Talornin, siedzcy w swoim paacu i przekonany, e wszystko ukada si podug jego
woli, o niczym nie wiedzia.
14
PRZYGODA ORIANY
Po drodze do ukrytej doliny czworo czonkw grupy poznao si lepiej z Helgem.
W czasie gdy wszyscy uczestnicy wyprawy byli jeszcze razem, niewiele si odzywa.
A teraz mwi, jakby chcia to nadrobi.
Pomagajc im odnale najdogodniejsze szczeliny w skale, po ktrych mogli si
wspina, opowiada o swojej matce, z ktr absolutnie powinien porozmawia przed
opuszczeniem Ciemnoci.
Chocia nie powiedzia wprost, i bez tego zrozumieli, e chciaby zabra j do Krlestwa
wiata.
- Ale to byoby bardzo mie - owiadczya nie orientujca si w sytuacji Oriana. - Musimy
sprbowa jako to zaatwi.
Helge cay si rozjani.
Marco, ktry od Gondagila sysza o matce Helgego nieco wicej, usiowa cho troch
przytumi zapa Oriany, niestety ona nie poja dawanych przez niego sygnaw.
- Jak polesz jej wiadomo?
Helge troch si martwi.
- Mam nadziej, e zd zajrze do osady, Ram poniekd mi to obieca.
Oriana patrzya, jak Helge wyciga rk do Thomasa, by pomc mu pokona ostatni
odcinek, trudn grsk cian.
68
69
- Za jednym zamachem zajem si i nimi - odrzek Marco beztrosko. - Nie ma ich tak
wiele, to wymierajcy gatunek, a teraz zwikszyy si ich szanse na przeycie.
- Jeste szalony! - jkn Nauczyciel. - Ale cudownie, wspaniale, ludzko szalony! Jestem
dumny z tego, e mog by twoim przyjacielem, mgby zosta najlepszym
czarnoksinikiem na wiecie.
- Dzikuj, ale z tego chyba zrezygnuj, bo przecie tylu zakl musicie si uczy na
pami.
Helge oniemia ze zdziwienia, patrzy tylko na Marca, niczego nie rozumiejc. Thomas
rwnie posa mu spojrzenie pene powtpiewania, godne zaiste niewiernego Tomasza.
Marco umiechn si yczliwie.
- Chodmy, zabierzmy ze sob jelenie, zanim si nami znudz. Pozostali ju czekaj i
wydaje mi si, e nas potrzebuj. W kadym razie musz ruszy w kierunku
Juggernauta.
Sze jeleni poszo za nimi bez sprzeciwu, Helge maszerowa pierwszy, Marco po jednej
stronie zwierzt, Oriana z Thomasem po drugiej, Nauczyciel za zamyka pochd i
pilnowa, by nikt nie marudzi.
Gdy zostawili ju za sob najtrudniejszy do przebycia odcinek i zagbili si w rzadki las
peen wysokich drzew, Thomas powiedzia Orianie:
- Coraz bardziej mi imponujesz, z kad uciliwoci radzisz sobie w dostojny,
sympatyczny sposb. Nigdy nie spotkaem takiej damy, takiej lady jak ty.
- Dzikuj - odpowiedziaa zaskoczona, rumienic si z radoci. - To bardzo miy
komplement.
- Przede wszystkim szczery. - Thomas przytrzyma ga, ktra moga uderzy j w
twarz. - Oriano, ja...
- Tak? - rzeka agodnie, nie bardzo wiedzc, do czego zmierza Thomas.
Rozemia si zakopotany.
- Mam nadziej, e nie uznasz mnie za natrta i... bardzo bym prosi, aby pozwolia mi
stara si o twoj rk.
Orianie na moment serce zamaro w piersi. Stara si o rk? Na mio bosk, on
wci y w siedemnastym wieku! Dzi ju nikt nie uywa takich sw. Teraz chodzio o to,
by poderwa kogo w jakiej kawiarni, porozumie si bez zbdnych ceregieli i ju
pierwszego wieczoru i do ka, a zaraz potem powiedzie sobie do widzenia, jeli
nie byo si zadowolonym. Ale Thomas najwidoczniej y odizolowany wrd starych
dokumentw w archiwum Krlestwa wiata.
Jego niemiaa proba gboko j wzruszya, zorientowaa si wreszcie, e Thomas
nieco zbyt dugo czeka na odpowied i ju chce j przeprasza za zbytni miao,
prdko wic odrzeka:
- Drogi Thomasie, to bdzie dla mnie prawdziwy zaszczyt.
Thomas gono odetchn i umiech rozjani mu twarz.
- Wiem, e to z mojej strony moe zbyt wczenie, po tym, jak zbrukaa mnie wiedma
Griselda, ale...
72
- No tak, zwierzta s upione, niczego wic nie poczuj - umiechn si Marco. Powinnimy wysa z nimi wicej ludzi, ale nie ma nikogo, bez kogo moglibymy oby si
tutaj. Naturalnie z wyjtkiem Lenore, ale ona nie chciaa jecha. O, jest gondola Joriego!
Oriano, Thomasie, czy macie ochot wrci do Krlestwa wiata? Wykonalicie ju
swoje zadanie, i to bardzo dobrze, a Oriana wyglda na ogromnie zmczon.
Oriana popatrzya na Thomasa, ktry lekko skin gow.
- O, tak, dzikujemy - powiedziaa z wyran ulg. Nie bez wyrzutw sumienia
opuszczali przyjaci pozostajcych w makabrycznym wiecie Ciemnoci, zdawali sobie
jednak spraw, e nie na wiele ju mog si przyda.
Jori wysiad z gondoli. Nieszczeglnie ucieszy si na wie, e bdzie musia lecie
jeszcze raz, ale rozumia, e im mniej osb znajdzie si w Juggernaucie podczas
ostatniej przeprawy, tym wicej miejsca bdzie w rodku pojazdu. Pogodzi si wic z
rol przewonika. Porozumia si z Talorninem, ktry wszelkie decyzje pozostawi
przebywajcym w Ciemnoci. Owszem, zaniepokoia go relacja Joriego, lecz nie by
przekonany, czy przypadkiem troch nie przesadzaj.
Uczestnicy wyprawy popatrzyli na siebie z rezygnacj, Talornin obieca przynajmniej, e
przygotowane zostanie due ogrodzenie tu przy murze, gdzie jelenie przejd
kwarantann. Kwarantann bd przechodzili take ludzie. Jori musia wysucha
reprymendy, postpi bowiem nie do rozwanie, udajc si do wysoko postawionego
Obcego bez uprzedniego oczyszczenia.
- On chyba nie pojmuje, e tutaj licz si minuty - westchn Mri. - Dobra robota, Jori,
jeste doskonaym kurierem.
Pozostali rwnie zamruczeli z uznaniem, Jori czu, e zosta odpowiednio nagrodzony.
Ani troch zabawne nie byo przecie pozostawanie z boku, poza emocjonujcymi
wydarzeniami w Ciemnoci, w kadym razie dla modego, dnego przygd czowieka.
Ale te i szybowanie w powietrzu gondol sprawiao mu przyjemno. No i przecie
nalea do nielicznych, ktrzy potrafili przeprowadzi pojazd przez wentyle.
Tell zadzwoni do Rama.
- Jak si wiedzie tobie i Berengarii, odnalelicie par jeleni?
Gos Rama brzmia do niewyranie, bo przecie nie by z Berengari, tylko z Indr.
Odpowiedzia krtko:
- Wszystko w porzdku, jestemy na tropie.
- Doskonale. - Tell nacisn inny przycisk w aparacie. - Jaskari? Znalelicie trop ani?
- Na razie nie, ale zaczynamy przeszukiwa nowy obszar - rozleg si gos Jaskariego.
- Jakie zakcenia?
Na odpowied musieli chwil czeka.
- Nie wiemy, co jakby zaczynao dzia si w lesie, lecz nic z tego nie wyniko.
- Co masz na myli, mwic: zaczynao si dzia?
- Zauwaylimy jaki ruch midzy drzewami. Wydaje mi si, e jest nas zbyt wielu, by
ktokolwiek omieli si zaatakowa. W kadym razie nie bya to ania, to jest pewne.
- Uwaajcie na siebie. Gondagil? A co z tob? Gondagil odpar:
- Ju niedugo bd u was, tutaj nic zego si nie dzieje.
- Jeszcze grupa Kira - powiedzia Tell i zadzwoni.
75
76
Matka od duszej chwili nie wyrzeka ju ani sowa, usiowaa przetrawi myl o
przeniesieniu si do Krlestwa wiata.
Przejcie do tamtej krainy byo odwiecznym pragnieniem Waregw. Gondagil, ten leniwy
nierb, znalaz tam wspaniay dom, to niesprawiedliwe, ona bardziej na to zasugiwaa.
Matczyna intuicja podpowiadaa jej rwnie, e Helge dokona ju wyboru. adne
omdlenie, adne osunicie si na podog nie zdoa odwie go od decyzji wyruszenia z
tymi ajdakami, ktrzy tak zawrcili mu w gowie.
Kobiety biorce udzia w ekspedycji?
Co on mwi o strasznych istotach czajcych si w lesie?
Niemal jakby do siebie powiedziaa:
- Docieraj do nas plotki z niemieckiej osady o jakich trollach poerajcych ludzi.
Oczywicie nikt w to nie wierzy, ale... A jeli to prawda? Wtedy, rzecz jasna, musimy si
std wynosi.
Ogarn j nagy zapa.
- Nikomu ani sowa, nie bdziemy zabiera std nikogo niepotrzebnego. Jak ludzie si o
tym dowiedz, wszyscy bd chcieli pj z nami, a to tylko co dla ciebie i dla mnie.
Prdko, pakuj si, wyruszamy ju teraz!
Helge znw nie mg upora si z wyrzutami sumienia, tym razem wobec swoich nowych
przyjaci. Co powiedz, kiedy przyprowadzi matk? Ale z drugiej strony nie mg
zostawi jej tutaj samej, chorej na serce, bezbronnej.
O Fridzie wiele dao si powiedzie, lecz na pewno nie to, e jest bezbronna.
Helge zosta wychowany w nieustajcym poczuciu winy. Teraz czu si kompletnie
rozdarty, bez wzgldu na to, co zrobi, ciar wyrzutw sumienia bdzie przygniata go do
ziemi.
- No tak, pewnie tak powinnimy postpi - westchn z rezygnacj.
Po wielokrotnym powtarzaniu: Nie, mamo, tego nie moemy zabra, i tego te nie, oraz
krtkiej wizycie u ssiada z owiadczeniem, e moe wzi sobie wszystkie zwierzta
domowe, oni bowiem si std wyprowadzaj, bez bliszego wyjaniania, gdzie i dokd,
mogli wreszcie wyruszy.
Helge maszerowa przez las tak prdko, e Frida ledwie zdoaa dotrzyma mu kroku.
Nie przestawaa przy tym narzeka, e syn nigdy o niej nie myli, po wszystkim co dla
niego zrobia...
- Trzeba si spieszy - odpar rozgorczkowany. - Musz im pomc w odnalezieniu
ostatnich olbrzymich jeleni.
Matka stana jak wryta.
- Olbrzymie jelenie? Dlaczego masz je odnale?
Helge zniecierpliwiony machn rk.
- Przecie oni po to tutaj przybyli, chc sprowadzi wszystkie jelenie do Krlestwa
wiata. A poniewa ja zajmowaem si zwierztami, pozwolono mi im towarzyszy.
- Chcesz powiedzie - odezwaa si matka zgryliwie - e oni wpuszczaj zwierzta do
tego raju, a nas, ludzi, nie?
- Tak, mamo, ale jeleniom jest tu le, nie s bezpieczne.
78
83
nie zdya. Najbliszym celem, jaki sobie wyznaczya, by podbj serca modego
Indianina, dopiero teraz zrozumiaa, jak pewna bya zwycistwa. By moe nie
zamierzaa uwodzi go tu, w Ciemnoci, sdzia jednak, e dojdzie do jakiego romansu.
Liczya na to, e usyszy jego wyznanie mioci, e poczuje na wargach jego usta... Dalej
si nie posuwaa, moe jeszcze chciaa tylko poczu jego podanie, ale to miejsce nie
nadawao si na nic wicej, w lesie wszak peno byo przyjaci i...
Berengaria nagle co sobie uprzytomnia i zdyszana stana jak wryta.
Och, bestie o rozpalonych czerwonych lepiach! Cakiem o nich zapomniaa.
Odwrcia si, lecz nie syszaa ju adnego nawoywania. Wiedziona wciekoci i
rozpacz biega bardzo prdko, przed chwil wspinaa si do wysoko w jakiej
szczelinie skalnej, bo chciaa, by Oko Nocy jej nie odnalaz, a on na pewno nie wierzy,
e moe by zdolna do tak karkoomnych dziaa, zapewne wic szuka jej raczej w
lesie. Przypominaa sobie, e przez jaki czas syszaa gosy przyjaci, lecz trwao to
zaledwie krtk chwil. Potem za wszystko ucicho.
Zapada icie grobowa cisza.
Nagle co zobaczya, przenikna j fala strachu, a wreszcie zrozumiaa, co to jest.
Na paskowyu przed ni wspaniae zwierz unioso eb i przygldao jej si zdumione,
czujne, gotowe do ucieczki.
Samiec samotnik.
Myl, Berengario, myl! C za wspaniae odkrycie, nie mog go straci, chocia na
chwil trzeba zapomnie o rozpaczy.
Miranda, jak to robia Miranda?
Berengarii przyszo co do gowy, miaa nadziej, e si nie myli. Wydawao jej si, e
ma do czynienia z cieltkiem, ktre Miranda uratowaa przed siedmioma laty! Zwierz,
stojce przed ni, na pewno nie byo ju cielciem, Berengaria wiedziaa o zwierztach
dostatecznie duo, by domyla si, e ten kolos moe stanowi powan konkurencj
dla starego szarogrzywego samca. To dlatego chodzi sam, odrzucony przez stado, i
wci nie mg znale partnerki. Stary na pewno umia przypilnowa swoich a.
Jestem twoj przyjacik - zacza Berengaria. - Jestem te przyjacik Mirandy, to
ona kiedy wycigna ci z dou, w ktry wpadlicie ty i twoja matka. Bardzo
chcielibymy, abycie poszy z nami do piknej krainy, gdzie jest mnstwo poywienia i
panuje cudowna swoboda. Chod, las w tych dniach jest peen za...
Olbrzymi jele zbliy si do niej, Berengaria otrzymaa obraz Mirandy.
Tak, to ona, wanie ona, przyjanimy si! Szukaymy ciebie.
Ach, jaki on ogromny!
Berengaria uwiadomia sobie nagle, e jest cakiem sama w niegocinnej puszczy ze
zwierzciem, ktre zdoaoby j rozgnie w uamku sekundy.
Uciekaj, Berengario!
Jele zatrzyma si, to bya za myl.
Chod, przyjacielu - zachcaa. - Chod, Miranda czeka!
- Och, nie! - zawoa Jaskari do Oka Nocy i uderzy pici w wilgotny, olizgy pie
drzewa. - Nie, nie, nie! Kolejna osoba do szukania! Jak gdyby nie wystarczyo, e wci
85
brakuje czterech jeleni i zgubia si te gdzie grupa Kira, a poza tym zniknli
mieszkacy caej osady. Teraz jeszcze ta gupia, szalona, pozbawiona jakiegokolwiek
poczucia odpowiedzialnoci Berengaria. Nigdy nie wrcimy do domu!
- To bya moja wina - cierpko powiedzia Oko Nocy.
Nawet na dole, w lesie, gdzie si zebrali, wida byo, jak bardzo nieszczliwy jest
Indianin.
- Nie przypuszczaem, e ona tak to przyjmie.
- O czym waciwie mwisz?
Wszyscy, Jaskari, weterynarz i Sol, otoczyli Oko Nocy.
- O tym, e niedugo... mam polubi Maego Ptaszka.
Wpatrywali si w niego zdumieni, a wreszcie Jaskari nie wytrzyma i wybuchn:
- Jak moge by taki... - W por przypomnia sobie, e Indianina nigdy nie wolno
obraa. - Przepraszam. Rozumiem, e wymagaa tego twoja uczciwo, i o ile dobrze
znam Berengari, to ona ci sprowokowaa. Tylko pora na to... No c, bdziemy szuka
dalej. Gdzie widziae j ostatnio?
Oko Nocy wskaza kierunek, twarz mia przy tym jak wyrzebion w kamieniu. Wszyscy
wiedzieli, jak gboka przyja czy go z Berengari.
Poszli we wskazan przez niego stron, tylko weterynarz mrukn przez zby co o
wygupach nastolatkw.
Sol ze zoci kuksna go w bok.
- Zamknij gb, ty zimny draniu, nic z tego nie pojmujesz, uczucia najbliszego
namitnoci zaznae pewnie wtedy, gdy dostae pierwsz wypat.
- Uciszcie si! - poprosi Jaskari. - Po raz ostatni sprbuj wezwa j przez telefon.
- Najpierw zawoajmy - zaprotestowa Oko Nocy. - Mnie przez telefon odpowiedzie nie
chciaa.
Wsplnie zakrzyknli gono:
- Berengario!
Ich gosy rozpyny si po lesie. Ruszyli naprzd.
Nagle Sol si zatrzymaa.
- Pst! Wydawao mi si, e co syszaam.
- Co?
- Nie wiem, moe jakie woanie.
Jaskari wyj telefon i zacz mwi gosem nie znoszcym sprzeciwu:
- Berengario, to powana sprawa, gdzie ty jeste?
Ku ich wielkiemu zdumieniu otrzymali odpowied. W gosie dziewczyny dwiczaa
rado.
- Jestem tutaj, widz was!
- Gdzie?
- Tutaj, spjrzcie w gr.
Podnieli gowy. Na tle nieba ujrzeli Berengari, a obok niej wspaniaego olbrzymiego
jelenia z przeogromnymi rogami. Rka dziewczyny spoczywaa na karku zwierzcia,
prawd powiedziawszy do nisko, bo w stosunku do niego bya taka maleka. Widok
wprost teatralnie dramatyczny, w peni godny Berengarii.
86
88
- A kto si nie boi? O ma Sisk i wesoego, ale tak samotnego Tsi-Tsungg. I o Dolga,
ach, jake mi go brakuje! I o Zwierz, no i o samego Kira. Pi tak wspaniaych istot...
Nauczyciel i ja ju wyruszamy, skontaktujemy si z wami, gdy tylko natrafimy na jaki
lad.
- Doskonale.
Tell wystuka numer Jaskariego.
- I co tam si u was dzieje?
Jaskari odpar bardzo ogldnie:
- Nie mam czasu, eby teraz opowiada, dziej si rne rzeczy... Ojej!
- Dlaczego on tak westchn? - zafrasowa si Mri.
Wsta, eby zebra zwierzta, ktre naleao przeprowadzi do doliny Juggernauta, a
pozostali pospieszyli mu z pomoc.
W gbokiej dolinie na drugim brzegu rzeki Jaskari, weterynarz i Oko Nocy patrzyli na
Sol, ktra podcigaa swoje dugie spdnice. Ubieraa si wci tak jak za swoich czasw
w rodzie Ludzi Lodu, czyli w siedemnastym wieku, twierdzia, e w takim stroju czuje si
najlepiej. Wreszcie spdnice przymocowane zostay w talii i mczyni mogli podziwia
jej bardzo zgrabne nogi. Sol zatara rce i oczy jej rozbysy.
- Teraz Sol przystpuje do akcji! Poycz mi to swoje nowoczesne urzdzenie - poprosia,
biorc telefon od Jaskariego. - W jaki sposb porozumie si z Berengaria?
- Tak. - Jaskari wycisn numer i przyoy telefon do ucha Sol. - Teraz moesz mwi.
- Berengario - cicho powiedziaa Sol. - Syszysz mnie?
- Tak, Sol, co zego si stao?
- Nie moesz zej prosto do nas, na caym zboczu a roi si od potworw o czerwonych
oczach, no, w kadym razie jest ich pi. Rzuc si na ciebie i na jelenia.
- Ratunku! Co powinnam robi? Nie ma innej drogi w d.
- Zrobisz tak jak Miranda. Czy w pobliu jest jaki kamie albo inne podwyszenie, na
ktre mogaby si wspi, eby dosi jelenia?
- Oszalaa? Nie, nie widz nic takiego w zasigu wzroku.
- Szkoda, wobec tego poczekaj na mnie. Uprzed jelenia, e zjawi si jeszcze jedna
osoba, tak samo mia i dobra jak ty.
- Powiem, e jeste przyjacik Mirandy, on j uwielbia, to tamten cielak, ktrego kiedy
uratowaa.
- Doskonale, ale pospiesz si, one zmierzaj w twoj stron.
- Ach, to ty si pospiesz, okropnie si boj. Ale jak zdoasz tu dotrze?
W odpowiedzi usyszaa jedynie cichy miech.
Mczyni wci podziwiali nogi Sol, gdy czarownica nagle znikna.
- Do diaska, ona zabraa mj telefon! - zakl Jaskari.
Telefon zaraz upad na ziemi, nieco dalej na zboczu, Jaskari czym prdzej go przynis.
Berengaria czua, e pacz dawi j w gardle, syszaa teraz, e bestie wdrapuj si na
gr, i wiedziaa, e ju wkrtce ich odraajce oblicza wyoni si zza krawdzi. Jele
zacz si niepokoi, musiaa wic skupi si na nim, uprzedzi o nadejciu Sol, ale
kiedy moe to nastpi i w jaki sposb? Jak ona zamierza omin...
89
Nagle Sol pojawia si tu przy niej. Po prostu tam bya i ju szeptem pouczaa
Berengari, e powinna oprze nog na jej rkach i dosi jelenia. Dziewczyna chciaa
zaprotestowa, a przede wszystkim spyta, w jaki sposb Sol znajdzie si na grzbiecie
zwierzcia, ale dostrzega jak straszn rk czy te moe ap, chwytajc si
korzenia rosncego przy krawdzi. Usuchaa wic czarownicy bez zbdnych
komentarzy, a ju w nastpnym momencie siedziaa okrakiem na zaniepokojonym,
drepczcym nerwowo jeleniu, ktry mia, jak si okazao, nieprzyjemnie wystajcy
krgosup. Berengaria uchwycia si olbrzymich rogw i wycigna drug rk do Sol,
wychylajc si niebezpiecznie. Zapaa Sol - jaka ona lekka, chyba nic nie way! - i
zaraz obie ju siedziay na grzbiecie jelenia. Sol przelizgna si przed ni.
- Trzymaj si mnie mocno! - zawoaa. - To dopiero bdzie jazda!
Sol kierowaa jeleniem, posugujc si do tego olbrzymim poroem. Objechaa szczyt w
poszukiwaniu innych moliwoci przedostania si na d, byo jednak tak, jak powiedziaa
Berengaria: za rwnin wznosia si urwista ciana gry, a po bokach zbocza opaday
stromo. Istniaa tylko jedna jedyna droga.
Ale przejazd ni nie by swobodny.
Berengaria usiowaa przyjrze si tym, ktrzy wspinali si na gr. Do krawdzi jednak
na razie dotar chyba tylko jeden, a na dodatek zasaniay go plecy Sol i ogromne jelenie
rogi.
Jele, ktremu Sol szepna co do ucha, stan dba, Berengaria o mao przy tym nie
spada, mocno splota wic donie na brzuchu piknej czarownicy.
Olbrzymi sus, kopyto hukno w gow, ktra si ukazaa nad krawdzi, i bestia wydaa
z siebie przeraony diabelski krzyk, a one poszyboway przez powietrze i znalazy si na
zboczu poniej straszyde. Jele przyklkn, ryczc, ale chyba przede wszystkim ze
strachu, wygldao bowiem na to, e nie wyrzdzi sobie adnej krzywdy. Podnis si
prdko i ruszy w d. Oczekujcy tam mczyni musieli uskoczy w bok.
Sol miaa problemy z zatrzymaniem niezwykego wierzchowca, lecz przyjaciele ju
zaczli biec za nimi i kawaek dalej w komplecie zebrali si przy przeraonym zwierzciu.
- No i jak? - spytaa z dum Sol.
- Jeste naprawd szalona - Jaskari nie kry podziwu.
Oko Nocy nic nie mwi, pomg Berengarii zsi i dugo trzyma j w objciach. Tak
mao brakowao, by j utraci. Wreszcie bardzo wzruszony puci j, a dziewczyna na
przemian to miaa si, to pakaa.
- My... nnnie mamy na to czczasu - weterynarz ze zdenerwowania zacz si jka.
Popatrzyli na zbocze, do ju teraz odlege.
- No tak, racja - przyznaa Sol. - Wracamy za rzek, wszyscy.
- A ania? - zaniepokoi si Jori, gdy zaczli biec.
Sol nie zsiadaa z jelenia, patrzenie na innych z gry wydao jej si bardzo przyjemne, w
dodatku w ten sposb miaa lepsz kontrol nad zwierzciem.
- No wanie, ania - przyznaa. - Oko Nocy, jeste pewien, e ona jest po tej stronie
rzeki?
- No c, lady koczyy si nad wod - odpar Indianin. - Ale nie zdyem odnale ich
po tej stronie.
90
Ram odpar, e waciwie przybyli tutaj w innym celu, zauwayli jednak obecno zych
mocy, obieca te, e zrobi co tylko si da, lecz to moe troch potrwa, trudno bowiem
stwierdzi, jakiego rodzaju jest to zo, ale...
Niemiec przerwa mu, mwic, e oni take tego nie wiedz, ze istoty zaatakoway
bezbronn wiosk w pobliu, a teraz w niemieckiej osadzie obawiano si, e nastpnym
celem bd wanie oni. Utracili ju nawet kilku mieszkacw.
No wanie, co wydarzyo si w tamtej wiosce? zastanawiaa si Indra.
Ale o tym Niemiec take nie umia powiedzie nic konkretnego, wiedzia jedynie, e ludzi
zabito i...
Urwa.
- I poarto? - doda Ram pytajco.
Rzeczywicie, mia racj. Nie wiadomo, czy ktokolwiek przey, nikt bowiem nie mia
tego sprawdza.
- Od jak dawna to trwa? - dopytywa si Ram.
Niemiec wzruszy ramionami. Z pocztku docieray do nich jedynie plotki, a potem dziay
si rne rzeczy. Moe trwao to ju kilka miesicy, nie wiadomo, zaczo si cicho i
niespodziewanie.
Indra powiedziaa, e kusownik pochodzcy z tej osady musi by prawdziwym
miakiem, skoro odwaa si wypuszcza tak na wasn rk. Wyszed znw, no c,
ach, tak? To na pewno dobrze si nie skoczy.
Ram obieca, e Krlestwo wiata sprbuje zaj si t spraw, i poegnali si. Indra i
on mogli i dalej.
- W kadym razie wiem, gdzie jestemy - stwierdzi Ram. - Chod ze mn, sprbujemy
odnale lady zwierzt.
Po koleesku obj j za ramiona, a ona otoczya go rk w pasie. Byo to by moe
nierozsdne, lecz obojgu podobaa si ta blisko. Gawdzc posuwali si w innym
kierunku ni poprzednio, wchodzili w gboki las.
Trudno stwierdzi, kiedy nastpia w nich zmiana. Rozmowa z wolna cicha, umilkli,
uwiadamiajc sobie wzajemn blisko. Indra odsuna rk, Ram take j puci.
Nie, to niedobrze, pomylaa Indra, baa si nawet oddycha. Powiedz co, powtarzaa w
mylach, powiedz cokolwiek, mw o lesie, o jedzeniu, choby o wieszakach na ubranie,
o czymkolwiek,
Ale serce walio jej tak mocno, e nie bya w stanie si skupi na adnym temacie
rozmowy. Znw sza za nim, depczc mu po pitach, nawet to jednak nie na wiele si
zdao, bo jego plecy i czarne wosy nad krtk peleryn, opadajc na wskie biodra,
pocigay j tak samo jak wszystko inne w nim.
Ale wpadam, pomylaa, pochony mnie moje pragnienia, tsknota za nim, nie mog
mu nic powiedzie, chocia tak bardzo chciaabym, by to usysza, bo on czuje tak samo,
poznaj to po jego sile przycigania, nigdy nie dziaa na mnie rwnie mocno jak teraz.
Mam wraenie, jakby otaczaa go aura zmysowoci.
A wszystko midzy nami jest zakazane tylko dlatego, e ja jestem ndznym czowiekiem,
a on Lemurem, krzywk czowieka i Obcego.
Ram waciwie jest nawet czym wicej, skrzyowaniem Lemura z Obcym.
96
Nieosigalny.
Ale on mnie chce, jakie to wic ma znaczenie? Wiem o tym, wyczuwam wibracje w
powietrzu, jakby byo naadowane tym, co tak trudno okreli.
Boe, nie wytrzymam, co musi si sta, i to prdko, inaczej powiem albo zrobi co, co
nie jest dozwolone.
Wtedy Ram si zatrzyma i nie patrzc na ni, powiedzia:
- To jest obszar, o ktrym mwi Oko Nocy, teraz musimy szuka.
Ale jego gos brzmia niewyranie, jak gdyby wydusza z siebie sowa.
- Tu s lady jeleni! - zawoaa wkrtce dziewczyna. - Ach, jakie wielkie!
Podszed do niej.
- Masz racj. I tam zaraz s kolejne. I obok jeszcze jedne. Odrobin mniejsze. Tak, to
dwa jelenie, szy tdy.
Pokaza jej nowe tropy i zaraz poszli za nimi, a poniewa znaleli jeszcze jeden odcisk
kopyta, dalej posuwali si w t sam stron.
W wskim przesmyku midzy drzewami stao si co, co sprawio, e zapomnieli o
swojej misji. Wpadli na siebie i Ram przestraszony, e Indra straci rwnowag, mocno j
przytrzyma.
Znieruchomieli jak na zatrzymanym kadrze filmu, Indra wpatrywaa si w czarne oczy
ukochanego, widziaa, jak bardzo mska jest jego twarz, cho jednoczenie niezwykle
gadka. Wiedziaa, e Lemurowie nie maj zarostu, i w zdenerwowaniu zacza si
zastanawia, czy dotyczy to caego ciaa. Raz ju miaa okazj si przekona, e
przynajmniej na torsie Ram nie ma wosw, zdj kiedy przy niej swoj szat Stranika.
Do diaska, c to za myli, Indro, czyby kompletnie ju oszalaa?
Ale kto zdoa w takiej chwili zapanowa nad swoimi mylami?
Pochwycia j bijca od niego aura ciepa i mioci, otoczya niczym ochronny mur. Ram
wci trzyma j za rk, jak gdyby nie by w stanie jej puci.
- Nie wolno nam tego robi - rzek schrypnitym gosem. - Przyrzekem na wasny honor i
sumienie, e nie zami obowizujcych zasad.
- Za to ja niczego nie obiecywaam - mikko zauwaya Indra. Zorientowawszy si, jak
bardzo on jest wzburzony, nagle odzyskaa pewno siebie. - Absolutnie niczego nie
obiecywaam i zrobi wanie to, co bd chciaa, ale nie przekrocz adnych granic,
dobrze wiesz.
Ram popatrzy na ni pytajco, niepewny, do czego zmierza. Indra podniosa rk i
wolnym ruchem pogadzia go po policzku.
- Od tak dawna ju pragnam to zrobi, poczu twoj skr pod palcami, czu, jak
wibruje pod doni. Chciaam ci pokaza, jak bardzo ci lubi.
Ju miaa odsun rk, ale wtedy on zapa j za nadgarstek i przytuli usta do wntrza
jej doni. Przez ciao Indry przebieg gorcy dreszcz, pogaskaa go po wosach, poczua,
jak s inne od ludzkich, bardziej jedwabiste, cho kady pojedynczy wos by o wiele
mocniejszy.
Kolana jej dray, ledwie moga si utrzyma na nogach. Znaleli si tak blisko siebie, to
zbyt silne przeycie, i takie cudowne, a zarazem bolesne.
97
- Chyba nie powinnimy... - zacza, lecz on przerwa jej ledwie dostrzegalnym ruchem
gowy. Powolutku zacz przyciga j coraz bliej.
- Kiedy ju tak stalimy - szepn jej do ucha. - I wtedy dobrze si skoczyo. Nikogo
tym nie urazimy.
Tak, nikogo poza nami, westchna Indra, cho nie do koca pojmowaa sens tej myli.
Poczua jego usta przy swoim uchu, przesun je na policzek, tylko musn, a Indra
wstrzymaa oddech. Gdyby odrobin odwrcia gow, pocaowaby j.
Przez sekund narastao pulsujce napicie midzy nimi, adne nie miao si nawet
ruszy, lecz Indra czua, e Ram cay dry od hamowanych pragnie.
- Kocham ci, Indro - szepn cicho jak tchnienie wiatru.
Indra przejta nabraa powietrza w puca.
- Nigdy nie kochaem adnej innej - cign. - I nigdy nikogo innego nie pokocham.
To byy wielkie sowa, lecz Indra wiedziaa, e s prawdziwe.
Z trudem przekna lin.
- Ram, ty wiesz, e ja... czuj to samo.
- Tak, i to stanowi rado mego ycia.
Ten szept napyn jakby z najodleglejszych gbi jego duszy.
- Co my zrobimy, Ram? - szepna Indra. - Czy musz z ciebie zrezygnowa?
- Ja nie mam zamiaru si poddawa - odpar zdecydowanie. - Musz porozmawia z
Markiem, on co wie o Talorninie, wie, dlaczego tak si upiera. Marco widzi jakie
rozwizanie, tak mwi, ale nie dokoczylimy rozmowy. Cicho, co to byo?
Podnieli gowy, lecz nie odstpowali od siebie.
- Ja te co syszaam, jaki gos. Tak, jakby kto co mwi, nieco dalej w dole.
- Czy to moe by zagubiona grupa Kira?
- O, nie, na pewno nie, oni s daleko std, a Niemcy nie wychodz z osady. Chod,
zobaczymy, co to takiego.
Przekradli si przez las na skraj otwartej przestrzeni i popatrzyli w d zbocza.
- Oczywicie, ta opustoszaa osada. No tak, to jasne, obeszlimy pkolem wiosk
niemieck.
- Spjrz, kto chodzi midzy domami! Tam s jacy ludzie, pjdziemy porozmawia z
tymi nieszcznikami.
Indra posza za nim. Posuwali si mniej wicej w tym samym kierunku co para jeleni,
mogli wic nadoy troch drogi.
Tym razem w miejscu, gdzie zaczynaa si ulica przecinajca osad, spotkali ich
przeraeni ludzie. Dwaj mczyni i jedna kobieta.
- Musicie nam wybaczy - odezwa si starszy czowiek, wycieczony i udrczony. Widzielimy was poprzednim razem, ale balimy si, e naleycie do nich. Teraz ju
wiemy, e przybywacie z Krlestwa wiata.
Ram skin gow.
- Wyjanijcie, co tu si stao?
- Gdybymy potrafili - westchn modszy z mczyzn. - Nasi najblisi po prostu znikaj,
nigdy nie udao nam si zobaczy, kto ich porywa, odnajdujemy jedynie... szcztki w
lesie. To jaki straszliwy koszmar.
98
100
102
Siska krytycznie przygldaa si swoim towarzyszom. Jej zdaniem tylko ona w tej grupie
bya normalna.
Kira wcale nie znaa, spotkaa go dopiero pierwszy raz. By jednak Lemurem, poza tym
Stranikiem, a ona nieprzychylnie odnosia si do wszystkich istot nie bdcych ludmi.
Kiro jednak stara si zachowywa przykadn neutralno, w dodatku tyle wiedzia i
potrafi, Siska postanowia wic wstrzyma si z ocen, czy go lubi czy te nie.
Dolga akceptowaa z uwagi na jego agodn yczliwo i nieosobowo. Wiedziaa, e to
ze okrelenie, Dolg bowiem by siln osobowoci, chodzio jej raczej o to, e nie jest
niebezpieczny. Uwaaa go za bezpciow istot, ktrej zawsze mona ufa, ale i on nie
by prawdziwym czowiekiem.
Zwierz byo zwierzciem, a od zwierzt naley trzyma si z daleka. Tak brzmiaa
pierwsza zasada, jakiej nauczya si w swojej wiosce w gbokiej Ciemnoci, i od tego
kategorycznego nakazu nigdy nie zdoaa si uwolni
No i Tsi-Tsungga, ten, ktry podczas podry Juggernautem wprawi j w ogromne
wzburzenie. Nienawidzia go. Po pierwsze, bo by bastardem nawet bez domieszki
ludzkiej krwi, a po drugie dlatego, e wywoywa tak niespodziewane reakcje w jej ciele.
To mechanizm obronny, powtarzaa sobie, ostrzeenie przed tym odpychajcym,
prymitywnym elfem ziemi, ktry nie zasuguje na ycie w doskonale uporzdkowanej
spoecznoci Krlestwa wiata. Dlaczego musi mieszka w pobliu ludzi? Czy nie
mgby si wynie tam, gdzie jego miejsce? Gdzie na bok, na pogranicze, gdzie
przebywaj inne podejrzane indywidua, takie jak na przykad elfy. Dlaczego jej
przyjaciele upieraj si przy tym, by si z nim spotyka? Dlaczego wszystkim jej
przyjacikom zaczynaj byszcze oczy i paa policzki, gdy tylko jest mowa o TsiTsundze? On jest przecie nikim, ani czowiekiem, ani Lemurem, ani nawet elfem.
Dlaczego zosta wybrany akurat do jej grupy? Przecie ona tego nie wytrzyma, czy oni
nie pojmuj? Na szczcie nie zabra z sob tego bezdusznego zwierzaka, tej
obrzydliwej wielkiej wiewirki. Gdyby tak byo, Siska odmwiaby udziau w wyprawie,
musz wszak istnie granice przyzwoitoci. W dziecistwie wbijano jej do gowy, e
zwierzta stoj znacznie niej od ludzi i stanowi dla nich zagroenie, twierdzono nawet,
e w zwierztach nie ma absolutnie nic dobrego. Oczywicie Siska wkrtce po przybyciu
do Krlestwa wiata zrozumiaa, e wiara jej wspplemiecw pena jest przesdw i
dziwacznych regu, lecz chocia usiowaa sta si podobna do Berengarii i pozostaych
przyjaci, nie potrafia zaakceptowa tego co niezwyke. A zwierzta byy niezwyke,
podobnie jak elfy, Lemurowie, Obcy, Tsi-Tsungga i mnstwo, mnstwo innych istot.
Nieatwo urodzi si bogini, ktra powinna wiedzie wszystko i o wszystkim decydowa,
a potem nagle znale si w obcym wiecie, z ktrego nic nie pojmowaa.
Grupie Kira przekazywano czste raporty o tym, co dziao si w pozostaej czci lasu,
sam Kiro za na bieco informowa Tella o ich pooeniu.
Na razie wci jeszcze nie zauwayli niczego szczeglnego, cho wdrowali od wielu
godzin. Bardzo si ju oddalili od innych, szli przez mocno pofadowany teren, wci na
pograniczu mglistych dolin Waregw i dugiej doliny potworw. Krlestwo wiata leao
stosunkowo blisko, po drugiej stronie doliny, nie byo tu wic tak strasznie ciemno,
103
leciutko janiejcy mur by pociech, chocia tak naprawd go nie widzieli, dostrzegali
jedynie sczc si zza niego powiat.
Nagle Kiro si zatrzyma.
Usyszeli to zreszt wszyscy - przeraajce pochrzkiwanie i mruknicia, dobiegajce z
przodu, zza ska.
- Potwory - szepn Kiro. - I... wydaje mi si, e wrd haasu sysz take ryk jelenia. To
pewnie samiec samotnik, ktrego szukamy.
- Musimy go uratowa - owiadczy Dolg.
- O, tak, bez wtpienia.
Kiro popatrzy po towarzyszach.
- Tsi, ty bdziesz odpowiedzialny za ycie Siski...
Dziewczynka otworzya usta, eby zaprotestowa, lecz Kiro cign niezraony:
- Wejdziecie na tamto drzewo.
Teraz oburzy si take Tsi.
- Na drzewo? Przecie ja mog walczy!
- Zapewne, lecz nie przeciwko potworom. One s cakowicie nieobliczalne i
bezwzgldne, do bdziesz mia zajcia, prbujc uj z yciem.
- Ale ja si ich nie boj - upieraa si Siska. - Raz ju udao mi si im wyrwa...
- Owszem, ale wtedy pomogy ci posiki z Krlestwa wiata. Pospieszcie si teraz i
przestacie nam utrudnia dziaania. Dobrze wiecie, e macie obowizek posuszestwa
wobec przywdcy grupy, inaczej do niczego nam si nie przydacie.
- Uwaam, e w ogle nas nie wykorzystujesz - poskarya si Siska, ale zacza ju
wdrapywa si na drzewo. - Jak wysoko? - spytaa z kwan min.
- A nie bdzie was wida.
Prychna tylko i wspinaa si dalej. Tsi drapa si za ni po pniu jak mapa. Drzewo miao
grube konary, atwo wic byo przemieszcza si ku grze.
- A jeli potwory przyjd za nami, to co wtedy zrobimy?
- Kopniakiem polemy je na d - odpar Tsi beztrosko. Waciwie uwaa, e to
wspaniale mc broni swojej ksiniczki, chocia przez ca t ekspedycj bya taka
naburmuszona. Ale to zasmucao go tylko troch. Przecie oczywiste, e on nie moe si
z ni rwna.
Siska bya niezmiernie wzburzona, a raczej naleaoby powiedzie: wystraszona. Baa
si Tsi, baa si znale blisko niego, bo na pokadzie Juggernauta jego blisko okazaa
si bardzo podniecajca i nieprzyjemna. Ale na drzewie nie mona chyba tak si do
siebie zbliy? Znajdzie sobie miejsce kilka gazi wyej.
Ale nie, nie moe tego zrobi, nie moe dopuci, by on znalaz si pod ni, to bardzo
nieprzyzwoite. To Tsi powinien by wspina si pierwszy.
Teraz jednak nie mogli si zamieni, brako na to miejsca.
Towarzysze skryli si ju za najbliszymi skaami, Siska wci syszaa wrzaw, jak
czyniy bestie, lecz jele cakiem umilk.
Liczya, e bdzie miaa widok na to, co si dzieje, lecz niestety, przesaniay go drzewa i
skay.
104
Wreszcie nie moga wdrapywa si ju wyej, gazie musz wszak take utrzyma jej
ciar.
Popatrzya w d, Tsi zatrzyma si tu za ni, na pewno nie dao si ju dostrzec ich z
dou. Byli bezpieczni. Owszem, bezpieczni przed potworami, lecz czy ona moga poczu
si bezpiecznie z kim takim jak Tsi?
Och, oczywicie, on mia w sobie do delikatnoci, by nie wyrzdzi jej adnej krzywdy,
to tylko jego obecno wywoywaa w jej ciele takie wstrtne reakcje. Nie chciaa o tym
nawet myle. Nie przy tym zwierzaku, przy tym bastardzie.
- Usid na tej gazi, ksiniczko! - cicho powiedzia Tsi i dla zachty poklepa gruby
konar. - Nie, sid okrakiem, tak eby moga przytrzyma si pnia albo bocznych gazi,
i nogi postaw na tych gaziach poniej. O, tak, tak chyba lepiej?
Siska musiaa przyzna, e siedzi teraz rzeczywicie bardzo wygodnie, lecz oczywicie
na gos tego nie powiedziaa. Gorzej si stao, kiedy Tsi usadowi si tu za ni i rkami
obj j w pasie. Chciaa ju sykn, eby znalaz sobie wasn ga, lecz on
najwidoczniej bardzo dosownie przyj zalecenia o przejciu odpowiedzialnoci za ni, w
dodatku miaa wiadomo, e podczas caej tej wyprawy bya dla niego bardzo
nieprzyjemna, milczaa wic i zocia si po cichu.
Tsi-Tsungga oczywicie niczym nie zasuy na jej pogard, by taki miy, ale nic nie
moga poradzi, e ju na sam myl o nim wysuwaa kolce. Teraz czua si schwytana w
puapk.
Serce walio jej mocno, oczywicie przez to szybkie wdrapywanie si na drzewo,
tumaczya sobie.
- Mam nadziej, e z nimi wszystko bdzie w porzdku - mrukna.
- O, na pewno - pocieszy j Tsi-Tsungga. - Widziaem, e Kiro ma przy sobie pistolet
laserowy, pozwolono mu go zabra dlatego, e mielimy znale si tak blisko obszaru
zamieszkanego przez potwory.
- Zbliylimy si chyba a za bardzo.
- Nie, tu dla nich za wysoko, na pewno po prostu urzdziy polowanie na jelenia.
Okropne dwiki dobiegajce zza ska nabray innego tonu.
- Chyba walcz - Tsi troch poblad. - auj, e nie jestem z nimi.
- Ja te, mam uczucie, e ich zawiedlimy.
- Tak, to prawda.
Tsi przesun si nieco i Siska poczua gorc fal, zalewajc jej ciao. Nie, pomylaa,
nie chc w tym uczestniczy, nie chc zna takich uczu, to wstrtne, niebezpieczne. On
nie moe si o niczym dowiedzie.
Poczua, e robi si bardzo podniecona. Co teraz pocz, chc zej na d, on nie moe
w niczym si zorientowa, co na to poradzi?
Nie moga nawet oddycha spokojnie, z trudem chwytaa powietrze. Uspokj si, Sisko,
natychmiast, powtarzaa w duchu. Wyczua wtedy, e i Tsi ma kopoty. Poczua t rzecz
na plecach i przypomniaa sobie w straszny dzie, gdy miaa zosta zoona w ofierze i
wszyscy mczyni tak jej podali. To byo takie straszne, obrzydliwe, wstrtny Les
goni j przez las z tym swoim wielkim organem, a teraz ona siedziaa przed Tsi, ktrego
nie znosia, i chciaa, eby on...
105
Dyszaa ciko jak po biegu. Jakby nie z wasnej woli mocniej opara stopy o dolne
gazie i odrobin si uniosa.
Tsi gorczkowo mocowa si z wasnym ubraniem i nagle Sisce zaparo dech w
piersiach. Co gorcego wcisno si jej midzy nogi, a gdy musno jej najczulszy
punkt, jkna szeptem nie, lecz si nie wycofaa.
Dla obojga by to moment niesychanego napicia.
Nagle usyszeli ryk jelenia i krzyk strachu. Oboje zdrtwieli, Tsi prdko si odsun, a
Siska mocno uchwycia si pnia i staraa si gboko oddycha, by odzyska rwnowag.
Towarzysze. Gdzie oni s?
Dopiero teraz si zorientowali, e wok nich od dawna panuje cisza.
- Musimy sprawdzi, co si dzieje - rzek Tsi-Tsungga, a gos ledwie chcia go sucha.
- Tak, ju dawno powinni tu by.
Tsi poprawi ubranie i zacz spuszcza si na d. Siska ruszya za nim, starajc si
unika jego wzroku. On take na ni nie patrzy.
Pobiegli w stron wysokich ska, lecz przed okreniem ostatniego wystpu zwolnili.
- Pjd pierwszy - szepn Tsi. - Jestem mczyzn, odpowiadam za ciebie.
Doskonale si mn zaopiekowae, pomylaa z gorycz, lecz nie moga go o nic
oskara, sama wszak bya chtna. Nie przestawaa depta mu po pitach. Zatrzymali
si.
- Och! - jkna Siska sabym gosem.
A Tsi-Tsungga rwnie przeraony szepn:
- Ratunku...
20
AGODNE OCZY
Po przyjacioach nie pozosta aden lad, po bestiach rwnie.
Ale przed nimi, w samym rodku niewielkiego bagna, tkwia olbrzymia ania. Tyln
poow ciaa zapada si ju tak gboko, e nie byo jej wida, nad czarn botnist
sadzawk wystawaa tylko gowa z potn grzyw, nic wicej. Zwierz musiao walczy
od dawna, cae grzzawisko byo poruszone.
Do boku ani tulio si wystraszone cieltko. Poniewa byo bardzo lekkie, nie zapado si
tak gboko. Musiao si urodzi zaledwie wczoraj.
- Ach, nie - uali si nad nimi Tsi. - Musimy ich ratowa!
- Ale jak si, do diaska, do tego zabra? - spytaa trzewo Siska. - I gdzie Kiro z
Dolgiem? I Zwierz? Czy nie powinnimy ich szuka?
- Najpierw jelenie - zdecydowanie owiadczy Tsi. Wszystko, co yje w przyrodzie, byo
nadzwyczaj bliskie jego sercu. - Tam le jakie mieci, na pewno potwory usioway
wycign niedzielny obiad na brzeg.
- Ale przeszkodzili im w tym nasi przyjaciele - pokiwaa gow Siska. - Gdybymy tylko
wiedzieli, co tu si stao.
Podeszli bliej.
- Ojej, ona jest ranna! - przestraszy si Tsi. - Spjrz, rzucali w ni wczniami! Pom mi
zebra te mieci, ksiniczko!
Ach, a wic znw bya ksiniczk! C, tak chyba najlepiej.
107
- Nie masz chyba zamiaru tam wchodzi? - spytaa przeraona. - Przecie si utopisz! I
jak zamierzasz wydosta tego kolosa?
Pomoga mu jednak zebra poamane gazie i zbudowa z nich co w rodzaju mostu.
To si nigdy nie uda, on musi to wiedzie! Oszala! Ten most nikogo nie utrzyma. A poza
tym jak wycignie ani?
- Spjrz tam - powiedziaa nagle ucieszona. - Tam dalej, na skraju lasu, ley wywrcone
drzewo!
- Brawo, ksiniczko! - rzek Tsi z uznaniem. - Akurat odpowiedniej gruboci. Chod,
przeniesiemy je!
Siska, niezmiernie dumna z pochway, pobiega za nim. Mieli troch kopotw, drzewo
bowiem nie zamao si cakiem przy korzeniu, ale dziki energicznemu zginaniu i
szarpaniu wreszcie jako je oddzielili.
ania w tym czasie zapada si jeszcze gbiej.
Wsplnymi siami zdoali przeoy drzewo przez wcale nie tak znowu du dziur
wypenion botem. Siska, lekko skaczc po kpach trawy po drugiej stronie mokrada,
patrzya na to, co robi Tsi.
- To drzewo nas uratowao - owiadczy. - A poamane gazie uoymy przed ani, tak
eby miaa si o co oprze. Gazie oczywicie uton w bocie, ale nie od razu. Najpierw
zajmiemy si cielciem.
Zacz pieszczotliwie przemawia do ani, eby j uspokoi, wyjania, e pragn jedynie
jej dobra i e najpierw wycign cieltko, a dopiero potem j sam.
- Chyba kompletnie ju oszalae, nie moesz rozmawia ze zwierzciem! - denerwowaa
si Siska, balansujc za Tsi-Tsungg na pniu drzewa. Pie ugi si lekko, bagno
zaklaskao przy jej kolanach, lecz ani mylaa si poddawa. Skoro Tsi mg po nim i,
moga i ona, Siska w niczym nie chciaa by gorsza od lenego fauna.
- Mamy przecie aparaciki do porozumiewania si - przypomnia Tsi. - Na pewno wic
uda nam si j uspokoi. Da poczucie bezpieczestwa.
- Poczucie bezpieczestwa? Teraz, kiedy zwierz na poy ju utono?
Cieltko wystraszyo si troch, gdy Tsi si zbliy, i mocniej przygarno si do matki, ale
leny elf nie przestawa agodnie do niego przemawia. Wreszcie udao mu si wsun
rk pod ciao zwierztka. Przez cay czas walczy przy tym o utrzymanie rwnowagi na
pniu drzewa.
- Ojej, jaki on ciki!
Siska wychylia si i znalaza niebezpiecznie blisko ba ani. Popatrzya w
najcudowniejsze oczy, jakie dotychczas widziaa, pene smutku i rezygnacji, a zarazem
takie agodne. Dziewczynce do oczu napyny zy, musiaa je obetrze zabocon rk.
- Tak, uratujemy twojego cielaczka - szepna gosem zduszonym od paczu. - I zrobimy
wszystko, eby uratowa ciebie, przecie wiesz.
agodne oczy spoglday na ni ufnie. Ona rozumie, uwiadomia sobie Siska, pojmuje,
co ja myl.
Gdzie ja byam przez cae swoje ycie? Najpierw Tsi, a teraz zwierz. Przeklci niech
bd moi wspplemiecy, ktrzy wpoili mi tyle absurdalnych pogldw, zwierzta wszak
to ywe stworzenia, maj dusz i serce, tak samo jak my.
108
Tumic szloch, zapaa wierzgajcego cielaczka za tylne nogi. Otrzymaa przy tym
potny cios w gow, a w oczach pokazay jej si gwiazdy. Cieltko wcale nie byo
mae, cho oczywicie nie dao si go porwnywa z matk.
Tsi, mocno objwszy ciel na wysokoci klatki piersiowej, zdoa jako je przytrzyma.
Teraz musieli przedosta si na stay ld. Siska dokonaa tego pierwsza, wycigna
zaraz rk do towarzysza i staraa si mu pomc.
W kocu im si udao, ale jak wygldali! Nikt by si nawet nie domyli, e Tsi-Tsungga
ma zielone wosy.
Siska zacza wyciera ciel such traw. Na szczcie zwierz dopiero niedawno si
urodzio i byo tak sabe, e nie mogo ucieka. Moe te nabrao do niej zaufania?
Tak wic atwiejsz cz akcji ratunkowej mieli za sob. Siska popatrzya na ani i
zamylona pokrcia gow. Pikne, agodne oczy wci bagay o pomoc.
Nie potrafi nic zrobi, mylaa Siska, ale nie zamierzam si podda. Jeli moesz
poczeka, a znajdziemy kogo...
Zdawaa sobie jednak spraw, e powinni liczy tylko na siebie.
Podczas gdy Tsi i Siska wycigali cieltko, ania zapada si jeszcze gbiej.
Teraz mae leao nieruchomo na trawie, nie bdc nawet w stanie si podnie,
spokojnie mogli wic zostawi je na pewien czas same.
- Wybierzesz si ze mn jeszcze raz na pie drzewa, ksiniczko?
- Tak, ale co my moemy zrobi? Nie damy rady...
Tsi umiechn si tajemniczo i wycign z kieszeni kawaek liny.
Siska popatrzya zdziwiona.
- Ten kawaek sznurka? Jak zamierzasz... Tsi, czy to sznur elfw?
Uradowany pokiwa gow.
- Tak, dostaem go od Dolga. Ach, wanie, gdzie Dolg? I reszta?
- Ale mimo wszystko - protestowaa Siska. - ania przecie nie ma rogw, wok ktrych
mgby j obwiza. Nie moesz zarzuci jej ptli na szyj, bo wtedy si udusi, a w jaki
sposb obwiesz jej klatk piersiow?
- Miaem zamiar prosi, eby mi pomoga.
- Oszalae? Co chcesz zrobi?
- Zamierzam zanurkowa tak gboko, jak tylko bd mg, ale musisz przytrzyma mnie
za nogi, inaczej bagno mnie wcignie.
- No dobrze, ale jak wyjmiesz lin z drugiej strony? Cakiem zgupiae?
Tsi patrzy na ni przyjanie.
- A masz jak lepsz propozycj?
Nie, Siska nie miaa.
- Pamitasz opowiadanie Dolga o frufoss na Islandii? O tym, jak sznur elfw sam
owin si na mocie...
- To chodzio o Dolga, nie o nas. Ale co powiesz na taki pomys: przywiemy kamie do
koca sznura, przerzucimy go przez ani, a wpadnie po drugiej stronie i...
- I wtedy ja wycign go z naszej strony. Jeste genialna, Sisko!
A wic teraz, kiedy ogarn go taki zapa, znw bya Sisk. Ale podobao jej si, e tak
mwi.
109
110
- Ale nigdy nie syszaam, eby sama z siebie owina si wok olbrzymiego jelenia,
chocia... Dolgowi przydarzyo si co podobnego. Cudowny sznur okrci si wok
mostu.
Uradowani pomogli sobie nawzajem starannie obwiza sznurem ani, a potem Tsi
wyszuka wielki kamie, ktry uoyli przed ni. Zapad si oczywicie, lecz mimo to mg
da zwierzciu jakie oparcie. Wrzucili te do bagna wszystkie suche gazie i zesche
licie, jakie znaleli w pobliu, i wreszcie byli gotowi.
- Nigdy nie zdoamy wycign jej na ld - stwierdzia Siska. - Oboje z wielkim pluskiem
wpadniemy w bagno.
- Jeste bardzo negatywnie nastawiona, ksiniczko, a jeli myli si o niepowodzeniu,
to si go doznaje. Przypomnij sobie, jak sprzeciwia si wszystkim mieszkacom swojej
wioski i zdoaa uciec stamtd. Prbujemy!
Czas by ju najwyszy. W oczach zwierzcia pojawia si rozpacz.
- Lina bolenie wpije ci si w skr! - zawoaa Siska do ani. - Ale staraj si, jak tylko
moesz. Raz, dwa, trzy!
Lina zatrzeszczaa, ania rykna gono, gdy sznur napi si wok jej ciaa, bya
bowiem ciej ranna, ni zdawali sobie z tego spraw.
Z pocztku ich wysiki nie przyniosy adnego rezultatu. W kocu Tsi przerzuci sobie
sznur przez rami, jak kto, kto cignie wzek, a Siska wytya wszystkie minie a do
blu.
- Czuj jaki ruch - oznajmi Tsi z optymizmem, chocia ona niczego nie zauwaya. Jeszcze raz, aniu, wejd na kamie!
Byli za sabi, lecz ania najwidoczniej znalaza jakie niewielkie oparcie dla ng i cho
rzeczywicie kamie opad gboko, gdy tylko na niego stana, dao si zauway jaki
postp. Zwierz pomagao teraz jak mogo, Tsi i Siska wytyli wic siy i spostrzegli, e
ania przesuna si odrobin bliej brzegu.
Siska bya miertelnie zmczona, poprosia o chwil odpoczynku. Dane jej byo zaledwie
p minuty, bo Tsi zaraz zawoa:
- Ona znowu tonie! Prdko!
Tym razem nad powierzchni grzzawiska wyonia si grzywa. Zachceni podjli kolejny
wysiek. Waciwie nie starczao im ju si, lecz wola dziaania potrafi czyni cuda. Z
grzzawiska dobiego gone cmoknicie, gdy bagno zmuszone byo wypuci z obj
przednie nogi zwierzcia, potem z bota wynurzy si grzbiet, Siska znw wytya
wszystkie minie do ostatecznoci, na szczcie lina wyduaa si sama z siebie i
skracaa, gdy caa jej dugo nie bya potrzebna. ania wspia si w kocu na
rozsypane przez nich gazie i licie, zad zwierzcia zanurzy si po raz ostatni. Tsi uy
wszystkich swoich si - i bagno musiao ustpi.
Wystarczyy dwa dugie kroki i ania znalaza si na ldzie.
Podesza jeszcze do cieltka i przy nim osuna si na ziemi.
Siska i Tsi take nie mogli ju wicej znie. Zabrako im si, eby chocia wyplta ani
z liny. Padli na ziemi, ciko dyszc.
Tsi wycign rk, a Siska wtulia si w jego rami, prbujc odzyska normalny rytm
oddechu. Tsi nie mia siy, eby j pieci ani nawet eby co powiedzie, leeli tylko
111
blisko siebie, wysmarowani botem. Oddychali z trudem, lecz byli szczliwi jak nigdy
dotd.
21
...I ZOSTAJE TYLKO JEDNA
Gondola Joriego wyldowaa na ce. Wysiada Lenore, rozzoszczona, e przenosi si j
gdzie wbrew jej woli, lecz Tell nie mia dla niej czasu.
- Dobrze, e przyleciae, Jori. Potrzebujemy ciebie i twojej gondoli do innych rzeczy, na
pewien czas zawieszamy te wahadowe poczenia z Krlestwem wiata...
Przerwa mu gony krzyk Lenore. Zauwaya siedzc nieco dalej grupk skulonych
ludzi, ndznych i wycieczonych. Ram i Indra stali wraz z Tellem, lecz ich ledwie
zauwaya, a na Waregach, Gondagilu i Helgem, nawet nie zawiesia oka.
- Czy to prawda? - woaa. - Czy prawd jest to, co widz?
- Owszem - odpar Ram. - Ale bd ostrona, oni przeszli prawdziwe pieko.
Odepchna go niczym natrtnego ebraka i podbiega do siedzcych na trawie. Dwoje z
nich podnioso si i z wahaniem ruszyo w jej stron.
Wreszcie twarz Hannagara rozjani umiech.
- Lenore, najpikniejsza z kobiet! Nie przypuszczaem, e kiedykolwiek jeszcze ci
zobacz.
Rzucia si w jego ramiona, a on serdecznie j obj. Indra jednak, ktra wczeniej
zauwaya spojrzenia, jakie wymienia midzy sob para uciekinierw na wspomnienie
imienia Lenore, nie bardzo chciaa wierzy w szczero takiego zachowania. Zerkna na
kobiet, Elj, i rzeczywicie, nabraa pewnoci, e widzi w jej oczach zazdro.
Lenore zaraz przywitaa si z Elj, lecz na szecioro mieszkacw osady nawet nie
zwrcia uwagi. Indra zauwaya natomiast, e Lenore ukradkiem taksuje Elj. Jej
Hannagar spdzi z t kobiet duo czasu, czy naleao zatem uwaa j za rywalk?
Indry wcale by to nie zdziwio.
- Ale to przecie fantastyczne! - rozpromienia si Lenore, nie puszczajc ramienia
Hannagara. - Opowiedz, gdzie bylicie! Dlaczego nie wracalicie do domu?
Hannagar nic na to nie odrzek, pytanie byo zbyt niemdre.
Tell za poprosi:
- Wanie, Hannagarze, chcielibymy usysze teraz wasz histori, ale w krtkich
sowach, bo czekaj nas niezwykle wane sprawy. Zniknlicie gdzie w drodze w Gry
Czarne przed bardzo wieloma laty. Gdzie si podziewalicie w tym czasie? Czy
dotarlicie do tych strasznych gr?
- Nie, oczywicie, e nie - odpar Hannagar zawstydzony. - Bylimy modzi, miali i gupi,
wydawao nam si, e to si uda.
Wszyscy teraz zgromadzili si wok nich.
Ram rzek ostro:
- Wiecie pewnie, e wysyano ekspedycje, ktre miay was odszuka. Ci, ktrzy trafili w
Gry Czarne, nigdy nie wrcili.
Hannagar i Elja spowanieli.
- Nie, nie wiedzielimy o tym, to bardzo przykre.
112
cianach pustki, jeli rozumiecie, o co mi chodzi. Ach, nigdy nie powinnimy byli tego
robi, tak wiele utraconych lat... Nie chcielimy duej naraa mieszkacw grskich
okolic na niebezpieczestwo, wyruszylimy wic tutaj. Znalelimy si ju bardzo daleko
od Gr Czarnych, wdrwka trwaa dugi czas, bo Hannagar i ja bylimy bardziej
wycieczeni od innych, musielimy robi dugotrwae postoje w przernych miejscach.
Sdzilimy ju, e pozbylimy si naszych przeladowcw, W kocu towarzysze stracili
do nas cierpliwo. Dotarlimy wtedy ju tak daleko, e w oddali widzielimy Krlestwo
wiata. Pitka naszych przyjaci bya zdania, e istnieje moliwo ominicia terenw
potworw przez morze piasku, ostrzegalimy ich, to miejsce bowiem cieszy si bardzo
z saw, zreszt jak przedostaliby si za mur? Oni jednak nie chcieli ju duej na nas
czeka. Odeszli. To byo chyba jakie dwa lata temu. Hannagar i ja moglimy wreszcie
i dalej, a w kocu zatrzymalimy si w tej osadzie tutaj. Wtedy znw pojawili si
przeladowcy, oni s straszni, krwioerczy, to ludoercy!
- Dzikujemy, e przybylicie - cicho powiedzia Hannagar.
Tell podnis gow. Nadszed ju najwyszy czas, by zaj si biecymi problemami.
Wyjani ca sytuacj Joriemu. Nie bardzo mieli ochot na latanie gondolami nad
Ciemnoci ze wzgldu na mieszkacw tutejszej krainy, teraz jednak byo to naprawd
konieczne. Grupa Kira cakiem zagina, czy Jori mgby przelecie ponad skaami, ktre
dziel terytorium potworw od krainy Waregw? Powinien lecie sam, na wypadek gdyby
kto z zaginionych potrzebowa transportu, a ich byo przecie a picioro. Samiec
samotnik si odnalaz, ich zadanie wic zostao wykonane. Oczywicie Jori moe
rozglda si za ani, skoro i tak bdzie szybowa ponad ziemi, lecz jej raczej tu nie
ma, poza tym szuka jej ju tak wielu.
Tell ponownie wezwa Kira, lecz jak zwykle nie uzyska adnej odpowiedzi. To milczenie
byo zaiste przeraajce. Potem sprbowa jeszcze skontaktowa si z Dolgiem. Na
prno.
Wanie zaginicie Dolga szczeglnie ich zaniepokoio, on przecie mia przy sobie dwa
wite kamienie i powinien da sobie rad w kadej sytuacji. Poza tym i bez kamieni
potrafi sobie radzi, sprzyjao mu wszak tak wiele dobrych mocy.
Niestety, Dolg milcza, a jego milczenie miao w sobie co zowrbnego.
- A reszta? - dopytywaa si Indra.
Tell pokrci gow.
- Zwierz oczywicie nie ma telefonu, a Tsi nie wolno go mie, bo tak strasznie go
naduywa, bez przerwy dzwoni i zajmuje wszystkie linie. Siska nie chciaa telefonu,
twierdzia, e wystarczy aparat Kira.
Indra umiechna si leciutko.
- Siska nienawidzi wszelkich nowoczesnych wynalazkw, twierdzi, e si na tym w ogle
nie wyznaje, a ona nie lubi czego nie umie.
Tell zadzwoni do Nauczyciela.
Niestety, niczego na razie jeszcze nie odnaleli. Marco i Nidhogg byli razem z nim i
wanie przeczesywali teren, jednak do rozlegy. Gondol Nauczyciel uzna za
doskonay pomys, przylijcie tego szaleca Joriego, poprosi.
114
115
kiedy cae mnstwo bestii rzucio si na nas od tyu, ze ska. Nie moglimy si broni, bo
ich byo tak strasznie duo, uderzyy mojego Lanjelina wielkim kamieniem w gow i pana
Kira take, a do Zwierzcia strzelali okropnymi strzaami, a potem opletli Lanjelina i pana
Kira sznurami, to znaczy takimi cieniutkimi witkami, i pocignli ich za sob. Zwierz
ruszyo za nimi, chocia ledwie mogo i, bo miao w sobie tyle strza, ale mnie bestie
nie zauwayy, bo siedziaam u Lanjelina w kieszonce na piersi i tam akurat nie byo
adnego sznurka, bo inaczej nie mogabym ich uratowa, no i potwory zacigny nas do
swojej doliny i chciay nas pooy w spiarni. Okropnie si wystraszyam, ale nic nie
powiedziaam, ale potem co si wydarzyo...
Fivrelde zrobia dramatyczn pauz, doprowadzajc suchaczy do ostatecznoci.
- I co dalej? - ponagli j Nauczyciel. - Pospiesz si, mamy mao czasu!
- No tak... - Jeszcze wyej zadara nos do gry. - Jeden z potworw chcia zbada
mojego najlepszego przyjaciela Lanjelina, moe chcia sprawdzi, czy on si nadaje do
jedzenia, bo to prawdziwe potwory, a moe chcia si przekona, czy on yje, w kadym
razie dotkn futerau z farangilem, ktry poparzy go przez delikatn flanel i miciutk
skr, a potem kamie zabi potwora. Wszystkie inne ucieky.
- Zaczekaj, zaczekaj! Czy to zdarzyo si w dolinie potworw, czy po drodze?
- To byo ju prawie na dole, i aden z tych wstrciuchw nie chce ju tam wrci.
- Ach, tak - pokiwa gow Marco. - Zaprowad nas do Lanjelina, Fivrelde, na skrty przez
czas i przestrze. Bardzo dzielnie si spisaa!
Fivrelde rozpromienia si jak soce.
Chwil potem znaleli si w dolinie potworw, na zboczach powyej cigncych si
daleko gstych zaroli.
Fivrelde dramatycznym gestem wskazaa jam pod wywrconym drzewem.
I rzeczywicie, leeli tam Kiro i Dolg, opleceni mnstwem cienkich gazek. Gdyby
Fivrelde nie wskazaa tego miejsca, nikt nie zdoaby ich odnale, tak dobrze byli ukryci.
Dolg by nieprzytomny, Kiro otworzy oczy, ale nie mg si ruszy. Przy jamie leaa
kupka popiou, szcztki bestii, ktra zanadto zbliya si do farangila.
Uwolnili Kira, mia kopoty z oddychaniem, usta zatkano mu bowiem plecionk z
rozmaitych korzeni.
- Zabrali mj telefon! - jkn. - Nie mogem si z wami skontaktowa. A co z innymi?
- Wszystko w porzdku - uspokaja go Nauczyciel. - Teraz musimy jak najprdzej zabra
was std. Czy moesz i o wasnych siach?
Okazao si, e tak. Wszyscy pomogli rozwiza Dolga i wynie go ze strasznej doliny.
Marco prbowa z nim rozmawia, wypowiada niezwyke sowa w jzyku, ktrego nie
znali, lecz przypuszczali, e to mowa Czarnych Sal.
- Niebieski szafir - szepna Sol do Marca. - Ty moesz go dotyka, prawda? I farangil
nie zaponie peni blasku?
- Myl, e pogodzi si z tym ze wzgldu na Dolga - przyzna Marco. - Wydaje mi si
jednak, e ty si lepiej do tego nadajesz.
- Ja?
- Zauwayem to w Nowej Atlantydzie. Nie pytaj mnie jak, ale uwaam, e powinna
sprbowa.
119
- Dobrze, ale, do diaba, nie wiem, w ktrej sakiewce Dolg przechowuje niebieski kamie.
A jeli otworz czerwony? Przyjdzie kres na Sol, ostateczny kres.
- Szafir jest po jego prawej stronie. To bardzo dobry pomys, dlaczego wczeniej na niego
nie wpadem? Niebieski kamie szybciej ze wszystkim sobie poradzi.
- Pomylaam po prostu, e bardzo ciko jest wam go cign - powiedziaa Sol, ale
janiaa z dumy.
Wyja niebiesk kul, z naboestwem podniosa j do gry, wpatrzona w jej baniowy
pulsujcy blask.
- Kamie zgadza si wsppracowa - mrukna i przyoya kul do piersi Dolga.
Niedugo potem Dolg otworzy oczy i popatrzy na nich ogromnie zdziwiony. Czym
prdzej wyjanili, co si stao.
- Znw ci ocaliam, Lanjelinie - pisna Fivrelde i przesadnie gono westchna.
Umiechn si do niej, mg ju teraz usi.
- Rzeczywicie, Fivrelde, to bardzo miy zwyczaj, nie porzucaj go. Bardzo ci dzikuj, co
ja bym bez ciebie zrobi?
Fivrelde janiaa jak soneczko. Tylko ona nie wychwycia tonu ironii dwiczcego w
jego gosie.
Dotarli ju prawie na sam gr, kiedy Nidhogg zawoa:
- Tu ley twj telefon, Kiro! Jest troch potuczony, wyglda te, e bestie prboway go
nadgryza.
- Dobrze, e go znalaze - ucieszy si Kiro. - Rzeczywicie jest troch nadwerony, ale
Madragowie chyba go naprawi, myl, e nie musimy angaowa w to szafiru.
Wybuchnli miechem, uradowani, e caa grupa Kira si odnalaza.
Wkrtce dogonili nosze ze zwierztami, tamta grupa bowiem posuwaa si bardzo
powoli. Akurat si zatrzymali, bo ania wstaa.
Dolg natychmiast przystpi do akcji, uywajc niebieskiego kamienia, jasne bowiem
byo, e w tej sytuacji kamie jest bardzo potrzebny. agodnie przemawiajc do
zwierzcia, przyoy kul do jego grzbietu. ania staa spokojnie, z lkiem tylko
spogldajc na cieltko, krcce si przy jej nogach.
Wkrtce ania odzyskaa siy, ale Siska musiaa usi w gondoli razem z cieltkiem,
gdy ono nie dawao rady i tak daleko i tak prdko. Jori utrzymywa gondol nisko nad
ziemi tu przy nich i ania cay czas moga widzie swoje dziecko. Wszyscy starali si
zapewni zwierztom poczucie bezpieczestwa. Wreszcie grupa posuwaa si szybciej.
W kocu dotarli na k, gdzie dugo ju ich wypatrywano.
Gdy wszyscy si przywitali ze wszystkimi, cznie z czterema jeleniami, Tell, koordynator
akcji, usiowa zapanowa nad caoci.
- Musimy mie absolutn pewno, e w komplecie dotrzemy do domu - stwierdzi. Krlestwo wiata opucio dwadziecia siedem osb.
- Dwadziecia osiem - rozleg si cichy gosik.
- Oczywicie, Fivrelde, przepraszam, twoja pomoc bya nieoceniona, dwadziecia osiem.
Sprbujemy teraz sprawdzi list obecnoci, ale wydaje mi si, e nikogo nie brakuje.
I zacz wymienia.
120
Nowe jelenie wprowadzono do rodka i upiono, Indra przerazia si, gdy zobaczya, jak
ciasno jest ju w Juggernaucie. Jelenie naleao uoy czciowi jedne na drugich, by
wszystkie si zmieciy, a ludzie skazani byli na zajcie miejsc pod cianami, w wskim
przejciu przez rodek i na wieyczce. To bardzo niewiele.
Nie marnowano czasu. Pora snu dla wszystkich mina, i to nie raz. Tsknili te za
domem. Indra wybraa sobie miejsce pod cian, chocia waciwie wikszego wyboru
nie miaa, wieyczka zapenia si szybciej, ni miaa czas o tym pomyle, gsto byo
nawet na schodach.
Juggernaut ruszy z szarpniciem i natychmiast rozwin pen prdko. Ach, mj Boe i
mnie przydaoby si oszoomienie, pomylaa Indra, gdy machina koyszc si
przemierzaa morze piasku. Byle tylko nie byo ju adnych zjaw, nie znios tego, to, co
przeylimy podczas podry w tamt stron, upiory przenikajce przez ciany
Juggernauta, cakowicie mi wystarczy, ale Chor tak pdzi, e nawet ewentualna zjawa
przemknaby tylko przez pojazd i nawet bymy jej nie zauwayli.
Wiedziaa, e Ram jest gdzie w pobliu, byo jednak tak ciemno, e nie widziaa gdzie. Z
jednej strony miaa Jaskariego, a z drugiej Mriego, nie byo czasu ani miejsca na adne
przemeblowania, naleao pozosta tam, gdzie si trafio.
Poczua nagle, jak strasznie jest zmczona. W cigu ostatniej doby niewiele te jedli,
lecz brak snu znacznie bardziej dawa si we znaki. Indra skulia si w najwygodniejszej
pozycji, jak moga przybra, z gow na ramieniu Mriego, i, o dziwo, pomimo
wszystkich wstrzsw i szarpni zdoaa zasn. Dobrze, e nie ma z nami Berengarii,
pomylaa jeszcze, zanim zmorzy j sen, z tym jej obolaym siedzeniem. A Miranda? Ta
podr to przecie najczystsze spdzanie podu.
Spaa tak gboko, e nie syszaa, jak Juggernaut zatrzymuje si na chwil i drzwi
otwieraj si, by wypuci Tella i Gorama. Wrcili wkrtce do rodka i podr trwaa
dalej. Teraz rytm szarpni sta si rwniejszy.
Indra nic z tego nie zauwaya, dopiero gdy gowa spada jej z ramienia Mriego,
podniosa si wystraszona i rozejrzaa dokoa ze zdziwieniem.
Gdzie ona jest? Taki ostry zapach zwierzt i bl w caym ciele, ludzie wok niej i szum
silnika?
Juggernaut. Ach, tak, wraca do domu z tej koszmarnej ekspedycji, ktra tak si udaa,
wszystko si powiodo, lepiej nawet ni si spodziewali, uratowali...
Zamrugaa oczami, eby widzie wyraniej. Co to takiego? Na pododze po drugiej
stronie? Pod przeciwleg cian...
Mri spa, Jaskari take, jelenie leay nieruchomo, nie syszaa te adnego ruchu w
gbi pojazdu. Niemiosierne trzsienie troch ustao, koysanie piekielnej machiny
wydawao si teraz wrcz przyjemne.
Oczy powoli przyzwyczajay si do ciemnoci, nie bya ju taka czarna, ale...
Mocno zapaa Mriego za rk.
Tam dalej, po drugiej stronie, zapona czerwono para lepi. Za moment zapalia si
jeszcze jedna, i jeszcze.
Indra nie zdoaa zapanowa nad krzykiem, obudzia wszystkich.
123
- One tu s! Zabralimy ze sob czerwonookie bestie! Zapalcie wiato, prdko, one nie
mog przedosta si do Krlestwa wiata!
- Ju jestemy w Krlestwie wiata - rozleg si nie wiadomo skd gos Rama. Zmierzamy ku kwarantannie jeleni. Zapali wiato!
- Musimy osania Hannagara i Elj! - zawoa kto.
Zapanowa nieopisany tumult, Stranicy chcieli zbiec po schodach, lecz nie mogli si
przedosta, a na domiar zego krzyczca wniebogosy Lenore usiowaa wedrze si na
wieyczk.
Wreszcie w rodku zrobio si jasno. Wprawdzie znaleli si ju w Krlestwie wiata,
lecz na pokadzie Juggernauta wci panowaa ciemno, a to dlatego, e zasonito
wielkie okna z przodu i z tyu. Nikt teraz nie myla o ich odsanianiu, a Juggernaut wci
jeszcze nie by wyposaony w wewntrzne owietlenie. Wszyscy Stranicy szybko
wczyli swoje reflektory.
- Gdzie oni s? Gdzie s? - krzycza laborant, prbujc take dosta si na wieyczk.
Potkn si o jelenie, ktre przez sen zaczy si porusza.
- Otwrzcie drzwi, wypucie nas std!
Ale Mri nakaza z naciskiem:
- Bez wzgldu na wszystko nie wolno otwiera drzwi!
Indra wstaa, Ram by przy niej, nie wiedziaa, w jaki sposb zdoa si tu przecisn.
Usyszaa szept Mriego:
- Dobry Boe, to nie moe by prawda.
Wpatrywa si w cian po przeciwnej stronie, wanie stamtd spogldao na nich osiem
par czerwonych lepi. Indra nie moga oderwa wzroku od Hannagara. Z pozostaymi
siedmiorgiem dziao si to samo, lecz ona patrzya wanie na niego.
Z wolna jego twarz zaczynaa si odmienia, broda wyduaa si, wyostrzaa, koci
policzkowe wysuway si ostro do przodu, a nos zmniejsza si, a wreszcie pozostay po
nim tylko dwie dziurki. Natomiast oczy, gorejce czerwonym blaskiem, zapaday si w
oczodoy, a z rozszerzajcych si ust wyoniy si drapiene ky. Paznokcie zamieniy si
w dugie szpony, wyduajce si rce a po czubki palcw pokrya czerwonawa sier.
Caa semka przemieniaa si w identyczny sposb, lecz mieszkacy osady okazywali
podziw i poddaczo wobec Hannagara i Elji.
Podczas trwania przemiany nikt nie odezwa si ani sowem. Wszyscy stali jak
sparaliowani.
Teraz przemwi Hannagar. Mwi ochrypym gardowym gosem, ktrego nie mogli
pozna:
- Nic si wam nie stanie, jeli otworzycie drzwi i nas std wypucicie i... Tak, chc zabra
Lenore, eby si z ni kocha. O, Lenore jest pikna.
Lenore, ktra nie zdoaa przedosta si do wieyczki, zawoaa, przestajc nad sob
panowa.
- Ratuj mnie, Ram! Ratuj mnie, przecie jestem twoja! Nie oddawaj mnie!
Ram cichym gosem poprosi duchy, by przystpiy do akcji. Aby oszczdzi miejsca,
przed rozpoczciem podry stay si niewidzialne, teraz wci si nie ukazyway, lecz
Indra usyszaa tu obok szept Nauczyciela:
124
- Z wielk przyjemnoci, Ramie, ale najpierw musimy si naradzi. Chcemy, eby Dolg
do nas przyszed, postarajcie si w tym czasie zaj czym te bestie.
Ram skin gow i zwrci si do Hannagara:
- A wiec mimo wszystko bylicie w Grach Czarnych?
- Oczywicie - zarechotao monstrum. - Zbliylimy si do rda za, napilimy si
ciemnej wody, przynajmniej po kropli.
- A tamta pitka, ktra bya z wami?
- Oni si bali, uciekli, tchrze.
- A potem prbowali wrci do domu? Kiedy zginli, ich dusze kontynuoway wdrwk
po morzu piasku przez kolejne lata, lecz i oni zarazili si zem, prawda?
- Nie mona wej w Gry Czarne bezkarnie.
- Czy wanie tam bylicie przez cay czas?
- Oczywicie - odpara Elja. Wygldaa teraz odraajco. - Wysano nas do Krlestwa
wiata, by zawadn nim i sprowadzi tam ze moce. Bardzo prdko dotarlimy do tej
osady w Ciemnoci, trwao to zaledwie kilka dni. Dalej si nie posunlimy, dopki nie
zjawilicie si wy.
Zaniosa si wstrtnym chichotem, ukazujc przy tym paskudne ky.
- Wcignlicie szecioro mieszkacw osady w wasze pieko - stwierdzi Ram z
obrzydzeniem.
- To pieko jest naprawd cudowne, Ramie - zamia si Hannagar. - Ale tak wanie
zrobilimy z tymi, ktrzy ju wczeniej mieli do za w sercach. Reszt poarlimy.
Wypucie nas teraz std, gupcy, inaczej rozgnieciemy tych, ktrzy stoj najbliej.
Po tamtej stronie znajdowa si jedynie Oko Nocy, a o niego Ram ba si nie na arty,
wszak to on by wybranym, ktry ma poprowadzi wypraw w Gry Czarne. Ramowi na
wspomnienie tej ekspedycji ciarki przeszy po plecach, widzia wszak na wasne oczy, co
stao si z Hannagarem i Elj.
Dolg przyszed do nich.
- Duchy ju zaraz bd gotowe. Zaopiekujesz si w moim imieniu Fivrelde?
Ram wzi od niego wyranie roztrzsion panienk z rodu elfw i ukry j w
bezpiecznym miejscu.
- Marco take bdzie uczestniczy w rozprawie - cicho rzek Dolg.
- To dobrze, ale uwaajcie na siebie, pamitajcie, e wy naleycie do yjcych.
Do Hannagara za, by zyska na czasie, powiedzia:
- Rozumiem ju, co tak mnie w was zdziwio. Ani troch si nie zestarzelicie, a powinno
si tak sta, skoro przebywalicie w Ciemnoci przez ponad dwiecie ziemskich lat.
Mwilicie take o mieszkacu wioski, ktry zosta zabity dzisiaj, a moe byo to wczoraj
czy przedwczoraj. To ten, ktrego kopn jele, prawda?
- Przeklte bestie! - sykn Hannagar. - Rozerwiemy je na strzpy, jeeli nas std nie
wypucicie, i to zaraz!
- Dobrze ju, dobrze. - Ram wyczu, e duchy stoj gotowe. - Jeszcze tylko jedno. Tylko
wy usyszelicie dzi w lesie jaki niepokojcy odgos. Powiedzielicie to jedynie po to,
by nas zwie, prawda? Balicie si, e nie zabierzemy was do Krlestwa wiata?
125
- Mdry Ram wie wszystko - zadrwi Hannagar, a raczej obrzydliwa istota, ktr si sta. Przyprowadcie Lenore!
- Zostaw t Lenore! - wrzasna zazdrosna Elja obrzydliwym ochrypym gosem. - Lepiej
j rozszarp albo we Indianina, jest tu przy nas!
- Teraz my przejmujemy paeczk - prdko zdecydowa Nauczyciel.
- Dzikuj - szepn Ram.
Juggernaut, rzecz jasna, ju wczeniej si zatrzyma, Chor zawrci ciki pojazd i czym
prdzej cofn si znw pod mur, by mogli usun straszyda z Krlestwa wiata.
Przydaaby nam si teraz jasna woda Shiry, pomylaa Indra. Chyba tylko ona zdoaaby
pokona tych tutaj.
Lenore przez cay czas nie przestawaa histerycznie si drze, a wreszcie kto rk
zasoni jej usta. Mri, ktry jako yjcy nie powinien zblia si do straszliwych istot,
nuci cicho stare islandzkie zaklcie.
Oko Nocy siedzia skulony w kcie, plecami wciska si w cian, ale najbliej stojcy
stwr podkrad si do niego, Indra widziaa, e wargi chopaka si poruszaj, zapewne
modli si o pomoc do duchw swoich przodkw.
A potem wszystko nagle jakby wydarzyo si jednoczenie.
Midzy Okiem Nocy a poczwar kto nagle stan. aden z diabw w ludzkiej skrze nie
zrozumia, e w wyprawie bior udzia rwnie duchy. Widzieli, jak wchodz na pokad,
lecz niczym nie wzbudziy ich podejrze, a pniej nie zastanawiali si, co si z nimi
stao, dlaczego znikny.
To Nauczyciel odgrodzi bezbronnego miertelnika Oko Nocy od stwora, ktry - a by to
jeden z mieszkacw osady - z sykiem wycign ohydn ap, by rozerwa na strzpy
powstrzymujcego go czarnoksinika. Szpony monstrum natrafiy jedynie na opr
powietrza, kiedy jednak chciao ono przemieci si dalej, okazao si to niemoliwe,
jakby zatrzymaa je stalowa ciana.
Stwr jeszcze raz zaatakowa szponami, i znowu nic. Poniewa tymczasem Nauczyciel
znikn, grone straszydo rzucio si na Oko Nocy. Wpado jednak z impetem na
niewidzialn ustawion pionowo desk nabit gwodziami, nadziewajc si na nie.
Dolg, ostronie stpajc midzy nogami jeleni, przemieci si blisko Oka Nocy, poprosi,
by chopak uoy si wrd zwierzt, i skierowa farangil na tkwic na gwodziach
maszkar. Wntrze Juggernauta zalaa gorejca ciemnoczerwona powiata i stwr
znikn. Nauczyciel odmwi jeszcze zaklcie nad kupk prochu, by stwr nie pojawi si
jako upir.
Oko Nocy poderwa si i pogna w bezpieczne miejsce na wieyczk.
Siedem pozostaych bestii w tym czasie zajmowao si czym innym.
Hannagar paroma zaskakujco dugimi skokami dotar do przejcia w rodku, gdzie by
po dwakro bardziej niebezpieczny. Zmierza ku Lenore, ktra cakiem stracia
panowanie nad sob, tak e dwaj Stranicy musieli j przytrzymywa. Bestia, odrzucona
jak niewidzialn si, upada w korytarzyku, a nad ni kapao paszcz rozwcieczone
Zwierz. Hannagar poczu na szyi gorcy oddech a silne wilcze apy przytrzymay w
ucisku jego rce.
126
Czworo dawnych mieszkacw osady miao wraenie, e co, jakby niewidzialny mur,
przesuwa ich w kt pod drug cian. Tu dziaa Nidhogg, ktrego jedynym pragnieniem
byo teraz powstrzyma t czwrk.
Elja zorientowaa si ju, e nie pjdzie im tak atwo. Ju wczeniej zauwaya mio
wszystkich tych ludzi do zwierzt i byskawicznie schylia si nad nowo narodzonym
cieltkiem, by w ten sposb zmusi przeciwnikw do wpuszczenia ich do Krlestwa
wiata. Staliby si tam zabjcz, unicestwiajc si, ktra otworzy drog wadcom Gr
Czarnych.
- Nie! - krzykn Tsi ze schodw, rzucajc si w jej stron, lecz na szczcie kto zdoa
go powstrzyma. - To mj cielaczek, mj i ksiniczki! To my go uratowalimy i adna
paskudna wiedma...
Urwa. Elj pocigna w ty jaka sia, to Sol wykrcia jej rce i trzymaa w elaznym
ucisku. Duchy bowiem, gdy chciay, dysponoway naprawd ogromn si.
- Ty paskudna, obrzydliwa babo! - Sol wiedziaa, jak najbardziej urazi istoty kobiecego
rodzaju. - Jeste taka ohydna, e brzydz si ciebie dotkn! Widzisz, e twj gach wzi
ci tylko dlatego, e adnej innej nie mia pod rk? Teraz ma ochot wrci do swej
dawnej kochanki.
- Nigdy nie byam niczyj kochank! - krzykna Lenore. - Jestem wybrank Rama, bd
teraz nalee do niego! Och, Ram, otwrz drzwi i pozwl nam std wyj!
Elja krcia paskudn gow na wszystkie strony, starajc si wbi ky w Sol, lecz na
prno.
Ostatnia z mieszkacw osady, moda kobieta, prbowaa uciec, ale Sol podstawia jej
nog. Maszkara upada i nie moga si ju podnie, usiad bowiem na niej Nauczyciel.
- Do ju tego, duchy! - Marco ostronie stpa midzy nogami zwierzt. - Doskonaa
robota! Czy jestemy ju przy murze?
Tak, Juggernaut zdy si nawet zatrzyma, Goram i Tell zeskoczyli z wieyczki, eby
otworzy mur.
Marco westchn:
- Dolg, ani ty, ani ja nie lubimy zbyt czsto posugiwa si farangilem, lecz tym razem to
bardziej ni konieczne. Odsucie si wszyscy, zrbcie miejsce i uwaajcie, eby nie
zrobi krzywdy adnemu jeleniowi. Dolgu, zajmij si najpierw t czwrk w kcie.
Przesu si, Nidhoggu.
Cztery bestie zaniosy si przeraliwym krzykiem na widok czerwonego blasku znw
zalewajcego wntrze pojazdu. Ktem oka dostrzegy ju wczeniej, co przytrafio si ich
kompanowi. Gdy Nidhogg odsun si na bok, pomylay przez moment, e s wolne,
jednak nie zdyy uciec, bo miercionone promienie trafiy je i unicestwiy.
Elja i druga kobieta krzyczay rozdzierajco, lecz nawet im nie mogli okaza aski. Obie
kolejno zmieniy si w kupki popiou, Nauczyciel bez sprzeciww przekaza je Dolgowi,
adna nie usza.
Pozostawa Hannagar, trzymany w szachu przez Zwierz.
- Lenore! - wrzasn ten nieczowiek. - Ty mi pomoesz, zawsze przecie mnie kochaa!
Ka temu idiocie Ramowi zaprzesta wygupw. Bd dla ciebie...
- Odsu si, Zwierz - spokojnie poprosi Marco.
127
- A chciaby wiedzie?
- Tak. Rozumiem, e czego mi brakuje, Dolg te mwi to samo.
Sol popatrzya na niego z szelmowskim byskiem w oku.
- W miecie nieprzystosowanych twierdz, e macie si ku sobie.
- Wiem, ale to nieprawda, jestemy tylko nadzwyczaj dobrymi przyjacimi i nie naley
mwi tak o czystej, piknej przyjani.
- Ja te tak uwaam. A gdyby kiedykolwiek zmieni zdanie, gdyby ci to zainteresowao
albo miaby ochot, to wiesz, gdzie mnie szuka.
Marco mia si ju teraz penym gosem.
- Bardzo ci dzikuj, Sol, bd o tym pamita.
Sol poufale wzia go pod rk.
- No wanie, Dolg. Dlaczego zawsze wszystkim tak go al?
- Nie wiem - odpar Marco. - Przypuszczam, e brakuje mu czego bardzo istotnego.
- Moe narzeczonej?
- Jeste niemoliwa, czy ty nigdy o niczym innym nie mylisz? Chod, wejdziemy do
rodka!
Wstrzsajce przeycia wci tkwiy w nich wszystkich bardzo mocno, nie dawao si o
nich zapomnie.
Ale nie przez cay czas.
Oriana i Thomas radowali si wspln przyszoci. Oboje niezwykle cieszyli si na to,
co ich czeka. Nic nie chcieli robi na si. Dugotrwae starowieckie zaloty, proszone
herbatki i obiady, kwiaty, czekoladki i krtkie wieczorne przechadzki, umizgi i niemiaa
odpowied, zdaniem Oriany to a za dobre, by mogo by prawd.
Miranda promieniaa jak soce, razem z Gondagilem planowali ju urzdzenie pokoju
dziecinnego i zajmowali si wszystkimi sprawami, ktre interesuj przyszych rodzicw.
Gondagil z wielk trosk myla o zdrowiu ony.
Elena i Jaskari cignli sw nie koczc si histori, wygldao na to, e nigdy nie bd
tak naprawd razem, oddalili si od siebie bardziej ni kiedykolwiek, cho oboje gorco
pragnli, by byo inaczej.
A matka Helgego w kadej napotkanej kobiecie widziaa dziwk.
Tsi-Tsungga i Siska spotkali si pewnego dnia w drodze na basen. Zatrzymali si.
- Ksiniczko - powiedzia Tsi wzruszony. - Jak mio znw ci widzie!
Siska nie moga odpowiedzie, skina mu tylko gow. Bardzo duo o nim mylaa,
zaskakujco duo. Przeywaa w pamici wszystko, co przydarzyo si na bagnach i w
koronie drzewa. Nie nad wszystkim miaa odwag si zastanawia, bo serce zaczynao
jej mocno wali, a ciao znw przeszywa tamten rozkoszny dreszcz.
Ale on przecie by elfem ziemi, lenym faunem.
Ktrego wszystkie dziewczta pragny wzi w objcia.
adna jednak nie zbliya si do niego tak jak ona.
Sta teraz przed ni tylko w rczniku wok bioder. Ona owina si swoim jak sarongiem.
Tsi sprawia wraenie nieszczliwego.
- Ksiniczko, musz z tob porozmawia.
129
130
Tylko Berengaria bya nieszczliwa. Podczas gdy Oko Nocy zastanawia si nad
poproszeniem ojca o powan rozmow, dziewczyna chodzia po terenie kwarantanny
ze spuszczon gow jak zwidy kwiat. Nie chciaa rozmawia z nikim poza milczcym
Dolgiem, przygnbionym faktem, e musia pooy kres tylu istnieniom.
Jelenie aklimatyzoway si tam, gdzie przechodziy swoj kwarantann, a cieltko
zaczo rosn.
Ram i Indra wyszli na spacer do ogrodu na terenie kwarantanny dla ludzi.
- Wspaniale bdzie znw wrci do powszedniego dnia, ale i trudno nam to przyjdzie.
Tam mielimy wyznaczone zadanie, bez wzgldu na to, jak byo trudne i okropne. Teraz
nie pozostaje nam ju nic.
- Ja mam wicej ni do zaj - odpar Ram. - Najwaniejsze bdzie chyba odnalezienie
duszy Griseldy, zanim zdy znw si tu pojawi.
- Sdzisz, e tak wanie bdzie?
- Przecie ona pona dz zemsty! No i czekaj te ostatnie przygotowania do
wyruszenia w Gry Czarne.
- Uf!
- Owszem, mielimy przykad tego, co moe nas tam spotka.
- Najbardziej nie podoba mi si to, e czowiek sam moe sta si zy. Nie moesz sta
si taki jak Hannagar, Ramie.
- Dobrze wiesz, e tak na pewno nie bdzie - rzek ciepo, a Indra skina gow.
Powiedziaa zamylona:
- Wiesz, zastanawiaam si, dlaczego Hannagar i jego kompani tak nagle objawili nam
swoje zo we wntrzu Juggernauta. Dlaczego nie poczekali, a bezpieczni znajd si w
Krlestwie wiata?
- No c - odpar Ram. - Myl, e gdy zorientowali si, e s ju za murem, poczuli si
bezpieczni, nas byo stosunkowo mao i wystarczyo, by otworzyli drzwi i wyskoczyli,
zabijajc nas wczeniej lub nie.
- Ale drzwi, jak si okazao, nie tak atwo otworzy - z umiechem kiwna gow Indra. To trzeba zrobi z wieyczki, a e byo nas mao? Oni nic nie wiedzieli o naszych
duchach, o tym, co potrafi zdziaa.
Na schodach spotkaa ich Lenore. Popatrzya na Indr obojtnie, najwyraniej
postanowia j ignorowa.
- Ram, najwyszy czas, abymy si czciej spotykali - owiadczya.
- A to dlaczego?
- Zaniedbaam ci, rozumiem, e poczue si uraony.
- Absolutnie niczym mnie nie zrania - odpar spokojnie. - Nawet mnie nie rozgniewaa.
Jeste mi po prostu obojtna.
Twarz Lenore staa.
- Ram, miej rozum, nie moesz przecie oeni si z... ludzk istot!
- Nie, nie mog - przyzna ze smutkiem. - Lecz mog j kocha, dopki bd y.
1 Fragment wiersza Karin Boye No pewno, e to boli w przekadzie . Winiarskiego w:
Liryka szwedzka, Londyn 1975.
131
132