Professional Documents
Culture Documents
TAJEMNICA GR CZARNYCH
LUDZIE LODU
INNI
NASIENIE WROGA,
MLEKO DZIEWICY
I KREW KOCIOTRUPA
wody. Jest to jednak wyprawa bez nadziei na powodzenie. Gry Czarne bowiem
susznie
nazywane bywaj rwnie Grami mierci i kady, kto znajdzie si w obrbie
oddziaywania za, sam te staje si zy. To wanie najbardziej wszystkich
przeraa.
Dowdca ekspedycji, wysoko postawiony Obcy imieniem Faron, odesa ju do
domu
wikszo jej czonkw, ktrzy najlepiej jak umieli wykonali swoje zadania. Na
pokadzie
Juggernauta numer dwa zostali wanie Faron, Madrag Tich, kierujcy
budzcym groz
pojazdem, Lemuryjczyk Ram, dowdca Stranikw w Krlestwie wiata, oraz
jego
ukochana, Indra, pochodzca z Ludzi Lodu. Poza tym jest jeszcze leny elf, TsiTsungga,
tak ciko ranny, e uratowa go moe jedynie woda ze rda dobra. U oa
chorego
wiernie czuwa Siska, ksiniczka z Ciemnoci. Zosta rwnie niezwyky,
maomwny
syn Czarnoksinika, Dolg, oraz jego nieodczny towarzysz, Lemuryjczyk
Cie, ktry
jest duchem. Dziewitym pasaerem J2 jest wilk Freki, ktrego czonkowie
ekspedycji
uratowali spod wpywu za.
Otoczeni przez potwornie ze siy, czujnie strzeeni, czekaj cierpliwie na
czworo
przyjaci, ktrych wybrano do spenienia najwaniejszego zadania:
odnalezienia rda
dobra i zdobycia jasnej wody.
Dolg, jedyny, ktry mia prawo dotyka owych rzadkiej urody klejnotw, wzi
ukochany
kamie drcymi rkami.
- Oko Nocy, powie nam troch swoj latark - poprosi Marco szeptem. Tylko
ostronie, bardzo ostronie, ta cisza wydaje mi si podstpna i zdradziecka.
Indianin speni prob. wiato pado na kamienn posadzk u ich stp.
Kierowa teraz
strumie wolno w gr, kawaek po kawaeczku.
Znajdowali si w jakiej sztolni czy czym takim. Bya wska, ciasna, wok
wdrowcw
zamykay si skalne ciany.
W gr wiody schody. Stopnie jednak byy strome i bardzo wysokie, takie
wysokie, e
kady siga stojcym do kolan, a obok nic, czego mona by si przytrzyma,
zupenie
nic, tylko gadkie skalne ciany. Na dodatek stopnie okazay si wskie tak, e
mona si
po nich porusza tylko na palcach, a kiedy Oko Nocy skierowa latark pionowo
w gr,
nie zobaczyli tam niczego. adnego zakoczenia, drzwi, przejcia, nic, tylko
ciemno i
zimne mury.
Nie, mury, to ze okrelenia. To po prostu skaa, lita grska ciana.
Zaczli si z wielkim mozoem wspina.
Wszdzie byo tak ciemno, tak strasznie zimno, lodowaty wiatr przenika do
szpiku koci.
- Usidmy na chwil - zaproponowa Marco. - Odpocznijmy, a potem
obmylimy
nastpny ruch.
To rozsdna propozycja, rozlokowali si zatem pod oson wystajcej skay.
Wok nich
wznosiy si do nieba, ostre szczyty, przeraajco czarne. Ale ponad sob,
oszaamiajco daleko, widzieli dajc pociech gwiazd, ktra bya ich domem.
Ich
ukochanym Krlestwem wiata.
Przez chwil siedzieli w milczeniu i dyszeli po cikiej wspinaczce.
Oko Nocy zastanawia si, jak zdoa wypeni powierzone mu zadanie. By,
rzecz jasna,
przygotowywany, dugo i starannie, ale kto mgby mu powiedzie, co tam na
niego
Tutaj, na grze, skaliste podoe pokrywa jaki mech. Dziwaczny jak na mech,
sprawia
beznadziejne, aosne wraenie, czepia si rozpaczliwie nieurodzajnej skay,
ktra
naprawd nie moga go wykarmi.
Oko Nocy pochyli si i pogaska roliny, jakby chcia im doda odwagi i siy,
nie zdajc
sobie z tego sprawy, sam tym sposobem odbudowywa wasn si, ktra miaa
mu si
bardzo przyda w dalszej wdrwce.
- Musimy przej przez tamten pasa - powiedzia Marco, wskazujc rk, ktry
pasa
ma na myli. - Nie wyglda on wprawdzie specjalnie zachcajco, ale mam
wraenie,
jakby z jakiego powodu na nas czeka.
Wszyscy odczuwali to samo, to przejcie mogo si okaza grone.
Kiedy dotarli do rozpadliny, bdcej jedynym wyjciem std, jeli nie chcieli si
wspina
po sterczcych ostro w gr szczytach, zaczli si domyla, o co w tym
wszystkim
chodzi. aosny szept wiatru narasta do potnego wycia. eby si w ogle
nawzajem
sysze, musieli wrzeszcze ile si w pucach.
I nagle Shira zostaa porwana w gb pasau. Wsysajcy wicher unosi jej
lekkie, kruche
ciao niczym jesienny li, biedaczka zrozpaczona wzywaa pomocy.
sercu za, w tym okropnym wronim gniedzie, ktre znamy. Co ten szaleniec ma
tam do
roboty? Prosiem go, by mi opowiedzia, co widzi, i zrobi to. Nasz Armas jest
niebywale
bystry. Ot zamczysko nie jest pikne, jest po prostu przeraajce. Mimo
wszystko
jednak Armas ma dla nas wane wiadomoci.
Marco opowiedzia o rurze, wychodzcej z paacu i cigncej si w gr po
strominie, a
potem dalej przez paskowy na tyach paacu.
-A woda pynca rur jest za! Armas pokaza nam drog do rde za zakoczy Marco
z poncym wzrokiem.
- Znakomicie! - ucieszy si Oko Nocy. -Ale spjrzcie na zegarki, moi
przyjaciele!
Przespalimy par dni i nocy!
- Masz racj! - potwierdzi Marco przeraony. - Nie mamy czasu do stracenia!
Chodcie,
trzeba jak najszybciej odnale t rur, o ktrej mwi Armas.
- Nie jest to najatwiejsze zadanie, kiedy nie istnieje adna droga -skrzywi si
Oko Nocy.
-Tdy przej nie mona. Pasaem take nie.
-Tam nie bdziemy ju prbowa - zapewni go Marco. - Musimy zawrci, w
kocu
przecie chyba znajdziemy jakie przejcie.
czekali. Nie daabym sobie rady bez nich i bez pewnoci, e s tam z mojego
powodu.
Bd wic spokojny. I Marco, i Mar, i ja take bdziemy tutaj i bdziemy na
ciebie
czeka.
mona byo nigdzie dotrze, zarwno w gr, jak i w d wiody tylko nagie,
liskie skay.
- Jeli bdziemy si posuwa odpowiednio blisko i wzdu krawdzi, ale nie
cakiem przy
skale, powinnimy si w pewnym momencie natkn na t rur - powiedzia
Marco.
- Pod warunkiem, e nie biegnie ona pod ziemi - mrukna Shira. - Oni tu
wykazuj
szczeglne zamiowanie do wskich przej i obrzydliwych podziemnych
korytarzy.
-Tak jest - potwierdzi Marco. -Zdylimy si o tym przekona. Moe jednak
uda nam
si usysze szum ciekncej wody...
Na razie nie syszeli niczego, niczego te nie byo wida oprcz ponurych,
wysokich
szczytw wok.
- Nic na to nie poradz - powiedziaa Shira z nieoczekiwanym uporem. - Nic nie
poradz,
e ta okolica wydaje mi si strasznie, powiedziaabym, bolenie pikna.
Marco spojrza na ni zdumiony.
- Owszem, tutaj jest piknie, dokadnie tak jak mwisz. Czowiek czuje, e
majestatyczna
uroda gr chwyta go za serce. Chciaoby si zapali soce, da wiato tym
udrczonym
szczytom i zwrci im ich wielko!
Mar i Oko Nocy wietnie rozumieli, o co mu chodzi. Nikt jednak nie spodziewa
si
odpowiedzi, jakiej nieoczekiwanie udzieliy gry. Ziemia zadraa lekko, pod
stopami
- Do diaba! - sykna Indra, burzc tym samym spokojny, cho smutny nastrj
na
pokadzie Juggernauta.
- Co si znowu stao? - zapyta Dolg agodnie.
- No bo nic nie mona zrobi! Przynajmniej nic rozsdnego, tylko tak siedzie i
gapi si
w t metalow skrzynk!
- Uwaaj, eby ci Tich nie usysza, zranisz go do ywego. A poza tym co
jednak
robimy. Stanowimy moralne wsparcie dla Oka Nocy i jego grupy!
-Tylko e oni nic o tym nie wiedz - mrukna Indra niechtnie.
- Zapewniam ci, e jeli nawet nie wiedz, to odczuwaj nasz obecno.
Armas
przesa im przecie wiadomo. Myl o tym, e jestemy tutaj i czekamy, z
pewnoci
dodaje im si.
- Chyba masz racj - bkna Indra troch bardziej zgodna. - Ale ja bym chciaa
co
przedsiwzi, dziaa. Na przykad zapa jak proc i powystrzela te
czerwonookie
potworki.
Dolg rozemia si na to dobrotliwie i poszed sobie. Natomiast do Indry
podesza Siska.
Blada, wzburzona Siska o niespokojnym spojrzeniu.
- Indra, musz z tob porozmawia!
- Bardzo prosz - zgodzia si Indra, uradowana, e co si w kocu dzieje. Tutaj?
- Nie. Przejdmy do izby chorych.
Och, nie poddawaj si czarnym mylom, chciaa zawoa Indra, ale milczaa.
Sama te
si martwia, tamci przebywaj w grach ju naprawd bardzo dugo.
Siska pooya swoj delikatn do na silnym nadgarstku Indry.
janiejszego nieba.
Do wntrza pojazdu nie dociera stamtd najlejszy nawet odgos.
adna aosna skarga baniowych postaci pojmanych do niewoli. Wszystkie
stworzenia
znikny, jedynym przedstawicielem wiata zwierzcego by teraz w Grach
Czarnych
Freki, wilk.
Poczua na policzku mikki dotyk futra. Freki, jakby czyta w jej mylach,
zbliy si i
stan obok Siski. By naprawd ogromny, dotyka jej twarzy piersi.
I, oczywicie, czyta w jej mylach! Zreszt przesya jej te swoje:
Wiem, jak si czujesz, ale niczego si nie bj. Bd si tob opiekowa.
Wilki s bardzo wraliwe, jeli chodzi o takie sprawy" - powiedziaa Indra.
- Dzikuj - szepna Siska. - Wiem, e bd bezpieczna.
Nieoczekiwanie zatrzyma si przy niej Faron. Teraz wszyscy troje wpatrywali
si w
odlege gry, po ktrych bdzia czwrka wybranych.
- Jaki dziwny spokj wszdzie - szepna Siska wylkniona.
-Tak - potwierdzi Faron. - Obawiam si, e wrg koncentruje ca uwag na
Oku Nocy i
jego towarzyszach.
- Mylisz, e nasi przeciwnicy ich odkryli?
- Na to wyglda.
Pogrona w mylach delikatnie drapaa wilka za uchem.
- Faron - powiedziaa po chwili w zamyleniu. - Tyle czasu spdzaam ostatnio
przy ku
Kiedy zliczyli uczestnikw tych i poprzednich wypraw, okazao si, e byo ich
nie mniej
ni dwudziestu piciu. Ekspedycja Farona bya zatem najwiksza ze wszystkich.
Oko Nocy, tropiciel ladw, pochyli si nad ziemi, tam, gdzie Shira omal nie
stracia
rwnowagi.
-To ja ci dzikuj, Shiro, e si potkna! Mao brakowao, a bymy przeoczyli
najwaniejsze!
Kopn poronit mchem ziemi, oczom wszystkich ukazao si co
byszczcego.
- Rury - szepn Marco, radonie zaskoczony. -Wanie si zastanawiaem, czy
ju nigdy
ich nie odnajdziemy, byem prawie pewien, e przeszlimy obok nich dawno
temu.
W chodnej ziemi tkwia metalowa rura. Jej znalezienie stao si
najwaniejszym
wydarzeniem w ich dotychczas beznadziejnej wdrwce. W milczeniu z
przejciem
ledzili rury ukryte w mrocznym, jaowym grskim wiecie. Od czasu do czasu
rury
znikay i trzeba byo dugo szuka dalszego cigu, najwyraniej bowiem nikt nie
zamierza im uatwia podry do rde.
- Pamitajcie, e teraz znajdujemy si na drodze do zego rda - ostrzega
Shira. Trzeba bardzo uwanie sprawdza kad odnog naszej rury.
- Masz racj - przytakiwa Marco. - Kry si! - wrzasn nagle. - Ptaki!
Przeklci latajcy szpiedzy za!
Wszyscy czworo rzucili si na ziemi. Mieli na sobie ciemne ubrania, chcieli
by
niewidoczni, ale po sposobie poruszania si ptakw stwierdzili, e mimo
wszystko zostali
blokami.
Sta wci bez ruchu pod ska i bez adnej widocznej przyczyny poczu
rozkoszne
mrowienie pod opask biodrow, w najszlachetniejszych czciach swego
ciaa...
No, moe takie strasznie szlachetne to znowu nie byy. Zbyt czsto zabawia si
z mao
wartociowymi kobietami ulepionymi z tej samej gliny co on sam.
Byskawicznie znalaz si w penej gotowoci.
Mia wraenie, e pieci go czyja maa do, po chwili wyda z siebie
rozkoszne
oooooch. Widocznie jego zmysy same z jakiego powodu... bo przecie w
pobliu nie
-Opowiedz!
- Wiadomo, e mrwki i pszczoy doj mszyce. To nie do koca tak jest, bo
mszyce
wydzielaj sok podobny do miodu, ktry mrwki bardzo lubi. Ale mwi si
wanie tak,
e mszyce s dojone. Tego si uczepiem. Kiedy wic zobaczyem pod krzewem
mrwki,
natychmiast zaczem szuka mszyc. I znalazem. Mnstwo!
Shira musiaa si rozemia, rozbawiona jego pomysowoci.
- Problem polega tylko na tym - wtrci Mar - jak pozna, ktre z nich s
dziewicami.
Oko Nocy zwrci si ku niemu z umiechem.
- Och, to akurat najatwiejsze! Mszyce rozmnaaj si drog dziewordztwa.
Nie
wczeniej ni jesieni pojawia si kilku sabowitych przedstawicieli pci
mskiej.
Wszystkie osobniki, ktre tu widzimy, to dziewice.
- Bardzo praktyczne - mrukna Shira. - Ale co ty z nimi robisz? Mam nadziej,
e ich nie
zabijasz!
- Nie, oczywicie, e nie, co te ci przyszo do gowy? Kradn im tylko ten ich
miodowy
Zalega cisza, Marco przesya swoje myli do Cienia. To, e Cie gono
myla, nie
miao znaczenia dla rezultatw rozmowy, czyni tak tylko po to, by towarzysze
mogli
zrozumie, o co chodzi.
Po chwili Cie odezwa si znowu:
zadaniach.
Kiedy znikn, Siska, ktra wszystko syszaa, podobnie jak Tsi na swoim ou
boleci,
powtrzya:
- Nasienie wroga, mleko dziewicy i krew kociotrupa? To niezbyt mdre. Jakim
sposobem mona zdoby to wszystko tutaj? W dodatku na pustkowiach, gdzie
nikt nigdy
nie bywa!
- Z tego, co Marco mwi, mona byo wycign wniosek, e pozostali ju
swoje zadania
wypenili i tylko on jeszcze sobie nie poradzi - podsumowa Tich.
Siska umiechna si.
- Ciekawa jestem, kto da im nasienie? Chyba nie Tengel Zy. On w kadym
razie musia
by kompletnie wysuszony.
-Tengel Zy ju nie istnieje, Sisko, wiesz przecie - zwrci jej uwag Dolg.
- Wiem, ale nie mogam si oprze tej myli. Mam nadziej, e oni wkrtce
wrc i
opowiedz nam, co zrobili. Jeli to kiedykolwiek nastpi - westchna. Pocztek nie jest
zbyt obiecujcy.
By zyska na czasie, Marco wrci na k. Uzna, e to miejsce atwo znale i
chyba
nietrudno te bdzie na nim wyldowa. Kiedy Cie zbliy si na odpowiedni
odlego,
mogli si porozumiewa przez telefon. Marco wskazywa mu drog.
-Tak, oni maj okropne obyczaje, jeli chodzi o zachowanie si przy stole. To
ko
udowa. Bdzie dobra?
-Znakomita!
-Ale jest kompletnie obgryziona, nie zostaa ani odrobinka misa.
- O to wanie chodzio. O czysty szkielet. Mam nadziej, e oprcz szpiku
znajdzie si i
kropelka krwi?
- Z pewnoci! O, teraz ci widz! Ju schodz na d.
Do tego jednak nie doszo. Cie rwnie tutaj, wysoko w powietrzu, zderzy si
z
niewidzialn cian.
- Dolina jest zamknita niczym w kokonie - mrukn.
Zobaczy Mara i Shir, pomacha im, ale zaraz uwiadomi sobie, e oni go
przecie nie
widz.
-Teraz zrzucam ko - ostrzeg. - Postaram si, eby adnemu z was nie spada
na
gow. Ale co to bdzie, jeli ko te nie przedostanie si przez t zapor?
- Powinnimy by dobrej myli.
Cie rzuci ko i w tej samej chwili staa si ona widoczna z ziemi, opadaa
spiralnie w
d. Bez przeszkd znalaza si w pobliu oczekujcych. Nie trafia nikogo w
gow,
Marco podnis j i pomacha niewidzialnemu Cieniowi.
Czekali w milczeniu, dobrze wiedzc, e wypenili swoje zadania tak, jak mogli,
ale w
gruncie rzeczy do to wszystko byo umowne. Tylko Shira zdobya prawdziwe
nasienie
wroga, ale reszta? Bali si, e ich wysiki nie zostan zaakceptowane.
Nikt si nie odzywa, wszyscy wstrzymywali oddech.
31
wiedzia.
- Jeli kto tam jest - powiedzia Freki - to musiaby to by kto bardzo
umiejtnie
opierajcy si owcy Niewolnikw.
- I prawdopodobnie rwnie temu tak zwanemu Niezwycionemu - doda
Faron. - Co to
za typ? Ale to daje nam pewn nadziej, prawda? Powiedzcie mi, czy to nie
jaki dom,
tam w oddali?
Znajdowali si teraz w maej, bardzo adnej dolinie, tyle e pooonej na uboczu
i tak
bardzo zamknitej, e trudno j byo znale. Mniej wicej porodku doliny
poyskiwao
jeziorko, ale ju z daleka byo wida, e woda jest mtna i martwa. Nic nie
mogoby w
niej y.
- Gdzie? - zapytaa Indra. - Chodzi ci o wysp?
- No wanie. To moe by jaki wielki gaz, ale moe te by dach budynku.
- Chyba masz racj - potwierdzi Freki. - To dach. Tylko jak si tam
dostaniemy?
Wytrzeszczali oczy, by obj wzrokiem ca niewielk dolin. Nigdzie jednak
nie
dostrzegali niczego, co mogoby przypomina czyje siedziby. Wszyscy mimo
to nabrali
pewnoci, e na wyspie znajduje si jaki budynek.
- Wyglda na to, e woda jest raczej pytka - stwierdzia Indra. - W braku odzi
moemy
chyba doj do wyspy brodzc.
pewnoci wszyscy troje stali bez ruchu, eby krgi na wodzie ich nie zdradziy.
-Tak czapk-niewidk chtnie poyczaabym sobie czciej - oznajmia Indra
zadowolona. - Pomylcie, jakie to praktyczne, kiedy chce si kogo szpiegowa!
Chocia
nie, nie mam zamiaru nikogo szpiegowa, to wstrtne!
Pocztkowo rzeczywicie woda w jeziorku bya pytka, kiedy jednak pokonali
mniej
wicej poow drogi do wyspy, dno zaczo si nagle gwatownie obnia.
- Jeli bdziemy musieli pywa w tym czym, to ja pasuj - zapowiedzia Indra.
- Nie
mam nawet odwagi unie rki, eby zobaczy, co si do niej przyczepio.
- Zdaje mi si, e narzekasz, Indro - rzek Faron rozbawiony.
- Ja? Nic podobnego, czuj si wspaniale! Bdziemy musieli co takiego zrobi
jeszcze
raz, chopcy!
- Obiecuj ci, powtrzymy wszystko w drodze powrotnej - powiedzia Faron.
- Ju si zaczynam cieszy -bkna Indra, ale ostatnie sowa zabrzmiay jak
bul-bul-bul,
bo ona sama znikna pod powierzchni wody.
Faron w ostatniej chwili zapa j za wosy.
-Teraz wygldasz wspaniale - owiadczy. - Jak tam byo w szambie?
Indra zanosia si kaszlem, prbowaa odnale grunt pod stopami. W jej oczach
widzieli
przeraenie.
- Kto powiedzia, e jeziorko jest martwe?
- O co ci chodzi?
- Widziaam tam jakie stwory. Wielkie, paskudne ryby.
- Niemoliwe!
- Owszem. Byy...
Wicej nie zdya powiedzie, bo nagle powierzchnia wody zostaa zmcona,
podnis
si jeszcze wikszy smrd odchodw i nasi wdrowcy usyszeli straszny
chlupot. Z mazi
34
wyoni si wielki eb bez szyi, a za nim dugie cielsko bez koczyn. Gdyby
dostrzegli
jakie oko, byliby pewni, e potwr si na nich gapi. Oczu jednak chyba nie
mia.
Freki odskoczy jak mg najdalej w ty, Indra wrzeszczaa, jakby kompletnie
stracia
panowanie nad sob, tylko Faron zachowa zimn krew.
Nauczy si od Marca, e mae, niegrone stworzenia w Grach Czarnych staj
si
wielkie i ze.
Trzeba wic tylko jak najszybciej ustali, od czego czy od kogo pochodz te
poczwary.
Myli kryy gorczkowo w mzgu Farona. Gowa? Czy mona tu mwi o
gowie?
Przez chwil pomyla o miertelnie niebezpiecznej murenie, ale to stworzenie
nie byo
do niej podobne.
Pysk przystosowany do ssania z trzema obrzydliwymi zbami? Dugi, czarny i
pokryty
luzem korpus z czerwonawymi plamami, zreszt nie, nie dugi, bo teraz
skurczy si,
zrobi krtki i gruby. Ktem oka Faron dostrzega, e Indra i Freki zostali
zaatakowani
przez inne osobniki tego samego rodzaju wystawiajce by spod wody. Indra
wrzeszczaa, wilk warcza i oboje walczyli zaciekle.
Pijawki!
- Nie wydaje mi si, eby oczy pijawek byy szczeglnie imponujce, ale chc
wam
powiedzie, e one nas widziay!
Freki jkn gucho, a Faron rzek poraony:
-Tak jest, widziay nas!
-To znaczy, e ziarna przestay dziaa - stwierdzi Freki. -Szybko to poszo.
- Owszem - przytakna Indra. - Siska nas przecie ostrzegaa, e Tsi si nimi
posugiwa,
ukry je sobie na piersi, by mc przyprowadzi do domu Kari i Armasa. O, fuj,
jak my
wygldamy! To przecie straszne!
Bardzo zgnbieni ruszyli wolno w kierunku domu.
- Przypomina bunkier - stwierdzia Indra. - Bez wejcia.
- Co si zrobia taka optymistka! - prychn Faron.
Obchodzili wkoo niski, przysadzisty budynek.
W kocu, kiedy go ju prawie okryli, znaleli bardzo dobrze ukryte drzwi.
- Czy nie moglimy zacz od tego miejsca? - zocia si Indra.
- Chyba wiesz, e zawsze zaczyna si nie od tego koca co trzeba - rzek Faron.
- To si
nazywa zoliwo rzeczy martwych.
-Ach, tak? W wiecie Obcych to rwnie dziaa?
- Jeszcze jak! Ale my potrafimy jej przeciwdziaa!
- Och, wy wszystko potraficie! Cholerni geniusze!
- No, to teraz trzeba otworzy drzwi - powiedzia Faron nie zraony jej
zoliwoci. -
- Brakuje chyba tylko tej, ktra si rozbia w Dolinie R, i gondoli Hannagara oznajmi
Freki.
- Prawdopodobnie. Jego ekspedycja bya sidma i ostatnia przed nasz. I... Tak,
ci,
ktrzy opowiadali o rach, naleeli do czwartej wyprawy, zgadza si. Tak,
Freki, a ty
37
sprztw, tylko cztery ciany, sufit i podoga. adnych okien, adnych aw czy
prycz, w
ogle nic.
Oto skutki nienawici do ycia doprowadzonej do skrajnej postaci.
Przybysze naliczyli dwanacie wyndzniaych istot.
Faron si zgodzi.
- Ram - wyszeptaa tak przepeniona uczuciem, e gos wiz jej w gardle.
- Indra, odchodziem od zmysw z niepokoju. Jak si czujesz?
- Syszae o kim, kto musia si zanurzy w szambie? Wygldam strasznie.
Poza tym
wszystko idzie dobrze.
-Tskni za tob jak wariat, najdrosza!
nieba.
- Zrzucona? Przez kogo?
- Przez nikogo. Nad nim byo tylko powietrze. Nikt si nie pokaza, aden ptak,
naprawd
nic!
-Te diaby czaruj!
42
- Nie! Troje wypenio zadania bez adnych czarw. Mieli zdoby nasienie
wroga, mleko
dziewicy i krew kociotrupa, i zrobili to. Wszystko prawdziwe, wszystko
zdobyli w bardzo
krtkim czasie, i to w okolicy, gdzie nikt nie chodzi, w grach. Ja tego nie
rozumiem.
Suchajcy go wadcy siedzieli z pospnymi minami w fotelach.
- Niech tam, ale teraz daleko ju nie zajd - oznajmi w kocu jeden z triumfem.
-To prawda - potakiwa starzec. - Bo teraz spotkaj Niezwycionego!
- Czy Niezwyciony zosta powiadomiony?
- Oczywicie! Przekazaem wiadomo przez tych dziesiciu niewolnikw,
ktrych mi
wasze wysokoci przysay. Tylko trzech wrcio.
- W takim razie moemy by spokojni. Ta ich aosna prba dotarcia do rde
na tym si
skoczy.
Najwyszy strzeli palcami i starzec znikn. By przecie fantomem.
Zebrani opuszczali pomieszczenie ze zoliwymi umiechami. Cieszya ich sama
myl o
tym, co si bdzie dziao, kiedy tamtym czworgu wyjdzie na spotkanie mier.
Chtnie by to zobaczyli. Dyskutowali, jakby to mona urzdzi, ale na razie nie
doszli do
adnych konkretnych ustale.
Wszyscy si po prostu straszliwie bali Niezwycionego, czyli mierci we
wasnej
osobie.
- Ech, kiedy was dwojga zabrako na Ziemi, byem bliski koca. Wiecie
przecie, nie
zostao tam ju nikogo, kto by we mnie wierzy, i wiecie take, e w takiej
sytuacji my,
nieszczsne bstwa, umieramy. Co jednak mnie podtrzymywao. Pniej
dowiedziaem
si, e to wy, e wprawdzie pod postaci duchw, ale nadal istniejecie. Dziki
temu ja
take mogem trwa. Ale wanie wtedy opucilicie powierzchni Ziemi, wic i
ja
podyem za wami do jej rodka. Niestety, pobdziem, trafiem tutaj, do Gr
Czarnych.
A poniewa jestem skazany na posuszestwo Zemu, to oni pooyli na mnie
ap.
Powitali mnie bardzo serdecznie, cho rwnoczenie miertelnie si mnie bali i
po prostu
- rdo za rwnie?
- Jeli zdoamy.
Shama siedzia w milczeniu. Dugo. Potem powiedzia:
- Nie potrafi zrozumie, jak chcecie tego dokona. Przecie nikt, kto ma w
sercu choby
odrobin dobra, nie moe si nawet zbliy do czarnego rda. Ale, kochani,
daj wam
swoje najszczersze bogosawiestwo, pod warunkiem jednak, e powiecie mi,
co ja
miabym ze sob pocz w razie waszego ewentualnego sukcesu. Jak
powiedziaem, ja
te nale do tutejszych zych mocy.
-Ale mier nie jest przecie zem - zaprotestowa Oko Nocy.
- Zapominasz o czym - wtrcia Shira. - Shama nie reprezentuje zwyczajnej
mierci. On
jest bstwem przerwanego ycia. Przedwczesnej mierci. A to sprowadza
zawsze wielki
al i cierpienie na tych, ktrzy zostaj. Dlatego w naszym ziemskim yciu
zaliczany by
do bstw niedobrych.
- No tak, powinienem by pomyle - zgodzi si Oko Nocy.
-To posuchajcie, co postanowiem - rzek Shama po chwili. - Ze wzgldu na
Shir i Mara
oraz ze wzgldu na wasze dobre intencje nie bdziesz musia mnie spotka w
drodze do
rde, chocia w kadym innym przypadku by mnie spotka. Po prostu nie
bd
interweniowa w twoj wdrwk.
pochodzenia.
Shira wci dawaa wyraz radoci z ponownego spotkania ze starym
przyjacielem i nie
zwracaa uwagi na przenikliwy wiatr wiejcy nad rwnin. Mar zachowywa si
podobnie
jak ona, zaskoczony i uradowany spotkaniem Shamy, wspomina modo,
czasy, kiedy
po raz pierwszy zobaczy Shir.
Marco by najbardziej opanowany ze wszystkich. On dotychczas nie zna
Shamy, ale
oczywicie cieszy si, e bstwo jest po ich stronie, razem potrafi wiele
zyska.
Wsuchiwa si w szum z pustkowi i mia wraenie, e docieraj do niego
dalekie tony
wiecznoci.
10
Shama da do zrozumienia, e teraz Shira i Mar powinni zakoczy
eskortowanie swego
przyjaciela. Marco i Oko Nocy rozumieli, e Shama chce zosta z nimi sam, i
chtnie na
to przystali.
-Ale ja bd czuwa i w kadym momencie bd wiedzia, gdzie si znajdujesz,
Oko
Nocy, mj przyjacielu - zapewni Shama. - I jeli tylko zdoam, wkrocz w ten
lub inny
sposb, gdyby dziao si co niedobrego. Wiem, e nikt nie niesie przed tob
pochodni,
nie masz tego, kim dla mojej Shiry by Mar. Sprbuj jednak ja speni jego
funkcj,
Oko Nocy by ciekaw, ile czasu minie, zanim znowu znajdzie si razem z
przyjacimi.
- Nie wicej ni cztery doby - odpar Shama. -Zreszt wy nie musicie czeka na
prno.
Gdyby zgin, Oko Nocy, ja natychmiast bd o tym wiedzia i wtedy oni mog
wraca.
Zabrzmiao to do nieprzyjemnie, ale wszyscy uwiadomili sobie jeszcze
wyraniej, jak
to dobrze mie Sham po swojej stronie.
-A ja? - zapyta Marco. - Jak dugo ja mog mu towarzyszy?
- Zatrzymasz si przy wejciu, tak jak to uczynili przyjaciele Shiry. I tam
powiniene
czeka, a Oko Nocy wypeni swoje zadanie. On potrzebuje tego poczucia
bezpieczestwa, jakie da mu przekonanie, e jeste w pobliu.
- Bd czeka -zapewni Marco spokojnie.
Po czym on i Oko Nocy poegnali przyjaci.
Szli pod gr ku szczytom wzniesie, zastanawiajc si, co te jest po drugiej
stronie.
Moe jeszcze jeden szczyt, na ktry take trzeba si bdzie wspi?
Nie mwili nic, obaj wiedzieli, e ta najwaniejsza chwila nadesza, chwila, na
ktr Oko
Nocy tak dugo czeka. By teraz napity i bardzo skupiony, rozglda si
uwanie na
wszystkie strony. Ale ten dziwny wiat trwa pogrony w ciszy, widocznie nikt
nie
przypuszcza, e miakowie zdoaj przej obok Niezwycionego.
tamtdy Shira przesza. Tylko e nie widz nigdzie adnego podium, w ogle
niczego tu
nie widz!
- Nie przypuszczam, e powinnimy tak kurczowo trzyma si dowiadcze
Shiry, drogi
przyjacielu. Tego nie mona porwnywa z twoim zadaniem. W jaki sposb
zdoaby
otworzy grsk cian?
O co mu chodzi, myla Oko Nocy zdesperowany. Jak to otworzy grsk
cian?
-To chyba nie jest ta grota -powiedzia gono. - Wychodzimy!
- Nie, nie, to tutaj. W dolinie nie ma adnej innej groty.
Po chwili zastanowienia Oko Nocy rzek:
- Jako Indianin chciabym... nie, to niemoliwe!
- Sdzisz, e zostae wybranym przez przypadek? e przypadkiem urodzie si
ze
znakiem Soca na czole? - zapyta Marco spokojnie. - Wanie ty, Indianin,
jeste
waciwym czowiekiem!
- No, dobrze - westchn Oko Nocy. W jego westchnieniu wyczuwao si ulg. Jako
Indianin chciabym wezwa na pomoc mego boga, Wakan Tanka, duchy moich
przodkw
oraz moje zwierz, czyli niedwiedzia. Mog ich wezwa za pomoc tego
maego
szamaskiego bbenka, ktry zabraem ze sob w drog. Tylko e bbenek jest
pewnie
teraz kompletnie przemoczony.
- Sprbuj!
Usiedli pod cian, tu przy wejciu. Marco odoy cztery mae puste
plastikowe
woreczki, ktre zabrali ze sob peni nadziei. Bo to wanie w woreczkach mieli
przenie
jasn wod. Potrzebowali jej bardzo duo, a te woreczki potrafi si powiksza
do
podanych rozmiarw. We czwrk byli w stanie dwiga pene worki nawet
bardzo
daleko, pytanie tylko, jak przeniesie je sam Oko Nocy, zanim ponownie spotka
przyjaci.
No, ale tym bdzie si martwi pniej. Tym bardziej e w tej chwili droga do
rda
zdawaa si nieodwracalnie zamknita.
- Dostaem nawet trzy. Wszyscy byli tacy uczynni, wielu dao mi bardzo
poyteczne i
przydatne rzeczy.
- Znakomicie, w takim razie jestem spokojny. Pamitaj jednak, e cho masz
wiele
rnych pomocy, to kadego przedmiotu moesz uy tylko jeden jedyny raz.
Shama
bardzo wyranie to podkrela. Tak wic bbenek moesz zostawi u mnie,
unikniesz
noszenia. Poza tym skadaj wszystkie wykorzystane rzeczy w jedno miejsce,
eby ci si
nie mylio.
-To bardzo rozsdna rada. No ale, jak mwi, mam trzy sznury elfw.
- Moesz uywa tylko jednego na raz i pod warunkiem, e to absolutnie
konieczne.
Tylko nigdy wicej ni raz ten sam sznur.
-Jasne!
- Chtnie bym z tob poszed, ale to po prostu niemoliwe. Gdybym sprbowa,
to
prawdopodobnie grska ciana zamknaby si wok mnie i uwizia mnie w
kamieniu
na wieki. Ruszaj zatem, a ja bd tu na ciebie czeka.
Pospiesznie uciska przyjaciela. Zrobi to naprawd bardzo szybko, bo aden z
nich nie
mia ochoty na niezbyt mskie okazywanie uczu.
Mimo wszystko Oko Nocy odwrci si jeszcze w bramie i dugo patrzy w lad
za
Markiem. Towarzystwo Marca we wszystkich budzio bogosawione poczucie
Niemoliwe, wszystko jest tam najeone ostrymi kamieniami, stercz tak gsto,
e nie
ma midzy nimi dosownie adnej wikszej paszczyzny wody.
Czyby wdrwka miaa skoczy si ju teraz?
I wtedy zobaczy, e na wysokim brzegu po drugiej stronie pojawio si jasne
wiateko.
Shama. A zatem Oko Nocy musi dosta si wanie tam.
Tylko jak ktokolwiek mgby...?
52
Nie, nikt nie potrafi pokona takiej przeszkody. Nawet kto wyposaony w
sznur elfw.
Oko Nocy posugiwa si tym cudownym przedmiotem zaledwie raz czy dwa,
wtedy
wyzwanie byo co najmniej kilka razy atwiejsze ni to tutaj.
Bezradny patrzy na niepozorny kawaek sznurka, ktry wyj z kieszeni.
Wiedzia jednak,
e akurat teraz bezradno jest miertelnie grona. Nie wahajc si wic, wzi
zamach,
by przerzuci trzyman w rce link na drugi brzeg.
Okazao si, e wszystko dziaa! Linka przeleciaa ponad przepaci i
precyzyjnie trafia
nad wysoki, spiczasty kamie po tamtej stronie, zawina si wok niego i
wrcia prosto
do rk Oka Nocy. Tym sposobem mg si posugiwa dwiema linkami, a to ju
pomoc
nie do pogardzenia. Bardzo starannie owiza linkami wysoki kamie po swojej
stronie
rzeki, wszystkie woreczki i cay swj baga przytroczy do pasa. Potem
uchwyci mocno
liny i zacz si na rkach przesuwa ponad przepaci. Gbia sprawiaa, e
doznawa
zawrotw gowy.
Tylko nie spoglda w d! Gdyby mia skonnoci do omdle, caa wyprawa
mogaby si
skoczy bardzo le. Powiadaj, e gbia wsysa, mogo si to teraz sprawdzi.
A moe powinien posuwa si sposobem niedwiedzia? Mgby si posuwa
szybciej i
-Twj przyjaciel Indianin radzi sobie znakomicie. Pierwsz przeszkod, jak sam
widziae, pokona piewajco, z drug te da sobie rad. Ale te pomoce ma,
niech
mnie licho!
53
- Oko Nocy jest taki spokojny - rzek po chwili. - Taki mdry i rozsdny, nie
brak mu te
wiary w siebie.
-To bardzo dobrze. Bo niedugo zostanie postawiony przed bardzo
skomplikowan
decyzj. Jeli wybr bdzie zy...
Shama zrobi wymowny gest, przecign mianowicie rk po gardle.
- Powiec mu teraz, a potem wrc do moich przyjaci, Mara i Shiry.
- Dobrze. A gdzie oni s?
- Ukryci pod wielkim nawisem skalnym, gdzie adne przeklte ptaszyska ich nie
wypatrz. Do zobaczenia!
Marco unis do w gecie serdecznego pozdrowienia.
Shama znikn.
Marca ogarny czarne myli.
Ach, ta straszna samotno! Samotno, ktra jest jego przeklestwem, ale
rwnoczenie stanowi jego si. Ku niemu kieruj si spojrzenia wszystkich. Od
niego
oczekuje si cudw. A czy kto si w ogle domyla, jaki on jest samotny? Czy
kto
rozumie, co to znaczy by niemiertelnym?
I nigdy nie mc si z nikim zwiza?
Z tego punktu widzenia byo logiczne, e wszelka ziemska mio jest dla niego
czym
obcym. Jake musiaby cierpie, patrzc, jak umiera ukochana osoba, podczas
gdy on
bdzie musia samotnie y przez tysice lat.
To dlatego schroni si w Krlestwie wiata, gdzie wszyscy yj o tyle duej
ni na
ziemi. Dziki temu moe cieszy si obecnoci przyjaci.
Ale, oczywicie, i tutaj bywa mu ciko. Kiedy na przykad obserwuje Indr i
Rama, ich
niezwyk mio. Ech, eby tak mie kogo, komu mona by si zwierzy ze
wszystkiego. Od bardzo dawna za tym tskni.
Dolg jest wspaniay. Tylko Dolg potrafi naprawd zrozumie Marca, poniewa
obaj maj
takie same problemy. Obaj yj jakby poza granic spoecznoci Krlestwa
wiata.
Ale Dolg prowadzi wasne ycie. Ma liczn rodzin, do ktrej zawsze moe si
zwrci.
Marco nie ma nikogo takiego.
Samotno jest niekiedy zbyt cika do udwignicia!
Skuli si, bo zib po kpieli w lodowatej wodzie wci tkwi tu pod skr,
zreszt
ubranie nadal byo mokre. Zastanawia si, co teraz odczuwa Oko Nocy. Czy
marznie tak
samo jak jego wyczekujcy przyjaciel.
12
Nie, zimno nie byo najwikszym zmartwieniem Oka Nocy. Prawie go nie
zauwaa, jego
zmysy i myli bowiem pochonite byy teraz waniejszymi sprawami.
Oko Nocy spojrza w gr, drzewo byo gadkie, adnych konarw, po ktrych
mona by
si wspina. Czy nie mg by wybra innego?
Przywar plecami do pnia i bezszelestnie zacz si cofa. Zdawao si jednak,
e bestie
s wszdzie. Ich grone gosy docieray ze wszystkich stron.
Jeden ryk rni si wyranie od pozostaych. Byo w nim co aosnego,
miertelnie
przeraajcego.
wiato! wiateko Shamy, nareszcie!
Tym razem Oko Nocy wykorzystywa wasne umiejtnoci, a nie pomoce
ofiarowane mu
przez innych. Mia, rzecz jasna, n, chcia go jednak uy tylko w najwikszej
potrzebie.
Skrada si tak cicho, jak go nauczyli plemienni mdrcy, ani razu nie nadepn
na adn
such gazk, nie wpad do adnej puapki.
Mimo to mao brakowao, a wszystko poszoby le. Byo oczywiste, e bestie go
zwietrzyy, bo nagle jeden drapienik rzuci si do ataku. Indianin odskoczy w
ostatniej
sekundzie, o mao nie utraci broni, przycisn j mocno do siebie i zmyka co
si. Zgubi
po drodze kieszonkow latark, nie odway si jednak zatrzyma, eby j
podnie.
Sysza za sob peen rozczarowania ryk, takie same ryki rozlegay si z lewa i
prawa.
Przed nim chyba bestii nie byo.
Za to znajdowao si tam wiateko!
Och, nie, nie tylko! Znowu usysza za sob te przeraajce ryki i znowu z mgy
wyoni
si las. Oko Nocy znajdowa si porodku mostu, gdy dostrzeg zwieszajc si
z gazi
byle jak zamaskowan sie, a w niej jednego z tych ogromnych drapienikw,
ktre
widzia przedtem.
Mody Indianin przystan.
Widzia zwrcony w swoj stron eb potwora z niewidzcymi oczyma.
Chopak powoli
zszed z mostu, a potem si zatrzyma.
Drapienik wszy, wyczuwa jego blisko, bo raz po raz wydawa z siebie ryk
wciekoci, a moe ostrzeenia.
Ten potwr, samiec, bez wtpienia by zaatakowa, gdyby tylko mg si
wyplta z sieci.
Kiedy jednak Oko Nocy zwrci lekko gow tak, e spojrza wprost na potwora,
wydao
mu si, e widzi swoje zwierz opiekucze. Cofn gow do poprzedniej
pozycji potwr.
Jeszcze raz spojrza wprost na besti -niedwied. Powtrzy ruch - drapienik.
Kolejny, ostrzegawczy ryk.
Oko Nocy dosta od Rama malekie soce. Zostao ulokowane w kieszonkowej
latarce,
cieniutkiej niczym owek.
Czy wolno mi teraz go uy? zastanawia si przestraszony chopak. Moe bd
go
pniej bardziej potrzebowa? Moe moje ycie bdzie od tego zalee?
Nie, musz sprbowa, nie mog na to patrze, nie jestem w stanie.
59
Chciaem by jak najbliej ludzi, ktrzy znali star wiar waszego ludu.
Oczywicie w
wiecie zewntrznym spotykaem ywioy od czasu do czasu, ale potem...?
Czsto sam
si nad tym zastanawiaem.
Umiechn si, po czym doda:
-Ale myl to samo, co ty, moja odnaleziona Shiro: Co te mwi li wadcy
tutejszej
krainy?
- Byoby zabawne zobaczy teraz ich reakcj - przyzna Mar patrzc gdzie w
dal.
13
No wanie, co mwili wysoko postawieni wadcy w swoich urzdzonych z
przepychem
salach?
Ten najpikniejszy, To we Wasnej Osobie, siedzia, rzecz jasna, w swojej
dolinie, w
ogromnym paacu, puszy si, nadyma i wierzy, e wszystko jest w najlepszym
porzdku, a wrg zosta pobity, bo nikt nie mia odwagi stawi si przed nim ze
zymi
wiadomociami. Nikt przecie nie chcia umiera, a ze wiadomoci Temu we
Wasnej
Osobie nigdy nie odpowiaday.
Natomiast w wiey na szczycie Gry Za zanosio si na panik.
- Co si z nimi stao? - wrzeszcza jeden ze szlachetnych do Nardagusa, jakby to
on by
za wszystko osobicie odpowiedzialny. -I gdzie si podziewa Niezwyciony?
-Tylko jest tak - tumaczy dalej - e ptaki nie mog lata nad wewntrznym
terytorium.
Zostao ono zamknite dla wszystkich, nawet dla nich.
- Gupi!
-Tak, ale to nie ma adnego znaczenia, bo ndznicy, jak powiedziaem, nie
dojd do
rda.
- Popro ptaki, eby szukay nadal.
- Robi to cay czas!
- Znakomicie! To naprawd dobrze, e jest jeszcze kto, z kogo mona mie
poytek.
Ach, my, wodzowie, musimy si zmaga z tak wieloma przeciwnociami!
Moesz odej.
I nie wracaj tutaj ze zymi wiadomociami! Zakazuj ci!
Mwicy zwrci si do pozostaych z wymuszonym umiechem.
- Wszdzie taka nieudolno! Comy takiego zrobili, eby nas kara takimi
okropnymi
poddanymi?
- No, ale s przynajmniej wierni.
- O, jeszcze by tego brakowao, eby byli niewierni! Maj przecie z kogo bra
przykad!
Nardagus wymamrota co bez najmniejszego szacunku dla wadcw i wyszed.
Kiedy zamkn drzwi, wadcy spogldali po sobie ukradkiem. Za nic by si do
tego nie
przyznali, ale nie czuli si pewni siebie, byli poruszeni, nie kontrolowali ju
sytuacji w
Grach Czarnych. Chyba pewnego dnia trzeba bdzie spojrze prawdzie w
oczy?
bardzo przyjemne wraenie, zdawao si przyzywa, wabi, tylko on... nie mia
pojcia,
jak si tam dosta.
Czyby chodzio o to, by wyrba wikszy otwr? Musiaby pewnie pracowa
kilka
tygodni, nim otwr staby si wystarczajco duy dla niego, kilka tygodni pod
warunkiem,
e miaby jakie narzdzie. A przecie nie mia.
Najpewniej jednak nikomu nie chodzio o to, by Oko Nocy przeszed na drug
stron.
Raczej wprost przeciwnie. Tylko on jeden tego pragn. I kilkoro jego
oczekujcych
przyjaci.
Oko Nocy znowu dozna dobrze ju znanego uczucia, e kto stoi za jego
plecami. Z
otwart paszcz, dny krwi. Wiedzia jednak, e kimkolwiek s te grone
istoty, ktre
napeniaj go obezwadniajcym strachem, to go nie dopadn. Zadbaj o to
drapieniki,
jego nowi, peni wdzicznoci przyjaciele.
Oko Nocy stara si uwolni od nieprzyjemnego uczucia i koncentrowa si na
czekajcym go zadaniu.
Jakich pomocy mgby uy tym razem?
Zapas przydatnych narzdzi zaczyna si kurczy. Chyba zbyt czsto ich
naduywa.
Nie, nie powinno si tego nazywa naduyciem. aden normalny czowiek nie
daby
rad z tysicami owadw? Broni si jak mg, bo kark bola go okropnie. Wielu
takich
uku, czy raczej uksze, nie zniesie.
Znowu poczu udlenie, w nog tu ponad krawdzi mokasyna. I drugie w
rk, nad
nadgarstkiem. Nie, dugo tak nie mona, jeli dobrze rozumia sytuacj, to
znalaz si w
miertelnym niebezpieczestwie.
Z blem serca wyj ziarenko ofiarowane przez Tsi. Zamierza je oszczdza jak
dugo to
moliwe, niewidzialno bowiem, ktr ziarno wywouje, trwa bardzo krtko,
jak
ostrzegaa Siska. Ziarenko byo ju uywane. Jedn rk ogania si od
atakujcych
64
66
Trudno, wz albo przewz. Oko Nocy nie mia nic innego, czego mgby uy
wanie
tutaj.
Balansujc na liskim kamieniu, uj pudeeczko z maci w swoje poparzone
donie.
Torba z zapasami stawaa si coraz bardziej pusta. Zostao ju tylko par darw.
O mao nie straci rwnowagi, wyjmowanie maci zabrao mu mnstwo czasu.
Kark mia
zupenie sztywny, nog prawie nie mg porusza, taka bya opuchnita. Nie
ulegao
wtpliwoci, e w rk wdao si zakaenie krwi; w gowie czu potworne
pulsowanie.
Gorczka trawia cae ciao, dygota jak w febrze.
W kocu udao mu si posmarowa poparzone donie, by bliski utraty
wiadomoci, ale
jako jednak sobie poradzi.
67
W gbi duszy odezwa si czyj gos. Czyby to jego duch opiekuczy? A moe
po
prostu wasna intuicja? Zreszt czsto to jedno i to samo. Nie odkadaj jeszcze
maci!
Ma cudownie chodzia rce.
Och, ale ja jestem tym wszystkim wysmarowany, pomyla oszoomiony. A to
klej, a to
ma, to jeszcze jakie smarowido, no i pyn przeciwko tym potworkom.
Ciekawe, czy to
nie wanie dziki niemu uniknem kompletnego poarcia przez owady? To
moliwe.
Nie, nie wolno wdawa si w niepotrzebne rozmylania, trzeba si
koncentrowa!
Ma chodzia...
Ostronie dotkn miejsca ukszenia na nadgarstku. Ma agodzia pieczenie,
rana
wygldaa jednak okropnie. Stara si dotkn rwnie karku, ale wtedy
zauway co
cakiem innego:
Jego rce zaczy wieci! Takim samym wewntrznym wiatem, jakie
roztacza wok
siebie Faron. I jakie emanowao pewnego razu z Mirandy, kiedy zbyt dugo
trzymaa w
doniach mae wite soneczko.
Oko Nocy zacz teraz lepiej widzie. Otoczenie wygldao jak ziemia o
brzasku.
Pospiesznie nasmarowa maci nog w kostce oraz czoo. Za kadym razem
pojawia
68
wpad w puapk, z ktrej nie widzia wyjcia. Droga do rda bya zamknita,
droga
odwrotu tak samo. Szalona wyprawa krzyowa Oka Nocy dobiega koca.
Zacz myle o Maym Ptaszku, dziewczynie, ktra czeka na niego w domu i
marzy,
eby wyj za niego za m. Jej milczce, pene blu rozczarowanie faktem, e
w jego
yciu istnieje jeszcze Berengaria, przyjacika z dziecistwa, ktra wyrosa na
wspania,
pikn kobiet i ktra te chciaaby z nim by.
Oko Nocy znalaz si w bardzo trudnej sytuacji. Jego obowizkiem wobec
plemienia byo
maestwo z Maym Ptaszkiem, ale czy uoy swoje sprawy z Berengari?
Sysza, jak
koledzy artuj, e zakochaa si w Armasie. To jednak niosoby za sob
komplikacje,
podobnie jak jej zwizek z Okiem Nocy.
Kiedy si o tym dowiedzia, poczu bolesne ukucie w sercu, teraz te bardzo nie
lubi
myli, e Armas i Berengaria mogliby si poczy. W gruncie rzeczy jednak
sam nie by
pewien, jakie ywi uczucia do tej dziewczyny, Musi j znowu zobaczy, eby
sobie na to
odpowiedzie.
A May Ptaszek? Oko Nocy mia dla niej tyle czuoci. To taka dobra, liczna
dziewczyna,
pokorna, spokojna, przy tym zadowolona i pracowita... Ale czy czuo
wystarczy? Na
cae ycie?
Czasami myla sobie, e moe dobrze byoby pj z Berengari do ka i e
wtedy
atwiej by mu byo wyrzuci j z serca. Ale takie zachowanie to nie w jego
stylu.
Nagle drgn. Co to takiego wyonio si z wody tam dalej?
Widzia to ju przedtem, jaki czas temu. Daleko std zobaczy paski, prawie
prostoktny kamie, ktry powoli zanurza si w wodzie. Teraz si znowu
wyania, nie, to
nie ten sam, nawet nie bardzo podobny do pierwszego. Tym razem jednak
znajdowa si
wyranie bliej niego, mgby przysic. Prawie. Cakiem pewien nie by, ale
wygldao na
to, e wyoni si w innym miejscu i e chyba by to rwnie inny kamie.
Usiad wygodnie. To przypomina jedn z prb Shiry. T w grocie z myskimi
kamieniami.
Musi zatem chodzi o logiczne mylenie.
I o cierpliwo.
W tym momencie ognik Shamy zgas.
15
Shama zaszczyci wizyt Shir i Mara.
Tych dwoje nie musiao si waciwie ukrywa przed strasznymi ptakami, mogli
si po
prostu sta niewidzialni. Nie przyszli jednak tutaj, eby spacerowa po
pustkowiach, byli
tu ze wzgldu na Oko Nocy, stanowili jego eskort.
- Kog to macie w swoim orszaku, kto jest obdarzony tak si, e moe dawa
wiato
w krainie, w ktrej wiata nie ma? - zapyta w kocu. - I kto potrafi leczy
miertelne
rany? Byem prawie pewien, e mody Indianin jest stracony. Ale nie, z kadej
opresji
wychodzi obronn rk. Kto pomg mu tym razem?
Marco nie bardzo wiedzia, ile tak naprawd moe Shamie wyjawi.
-To bardzo wielka sia, masz racj - rzek. -Ale nie wiem o nim zbyt wiele. Jego
imi
brzmi Faron. Pochodzi z Obcych.
Shama sprawia wraenie, e czeka na dokadniejsze informacje, lecz Marco
milcza.
- Powiedz co wicej. Kim jest Obcy? Dlaczego tak o nim mwisz?
Pomienie ogniska rzucay straszne cienie na dziwn twarz Shamy. Marco
kiedy,
jeszcze w zewntrznym wiecie, oglda pewien film ze starym bohaterem
westernw,
niezwykym aktorem Woody Strodem. Teraz uzna, e Shama jest do niego
podobny.
Przynajmniej z rysw twarzy.
- Obcy... - zacz wolno. - Obcy... oni mieszkaj w Krlestwie wiata, w jego
najbardziej
na pnoc wysunitej czci, ale yj waciwie w zamkniciu, wszyscy
pozostali
mieszkacy maj surowy zakaz pokazywania si w tamtych okolicach. W
Krlestwie yje
wielu mieszacw. Obcych z Lemuryjczykami, czego przykadem jest choby
nasz
znamienity wdz, Ram. Obcych z ludmi, jak mody Armas, ale te przodkowie
zarwno
Rama, jak i Armasa pochodzili z rasy mieszanej. Inny Obcy, Talornin, te mia
w yach
mieszan krew. Faron to, szczerze mwic, pierwszy Obcy czystej krwi, jakiego
poznalimy. Niewiele o nim wiem.
- No, a jak oni wygldaj?
Marco waha si dugo, a potem powiedzia:
- Mog ci zwizualizowa Farona.
-Tak, zrb to!
Marco skupi si i powoli wywoa obraz Farona. Jego bardzo wysok, liczc
ponad dwa
i p metra sylwetk, graniaste palce, dziwn twarz z opadajcymi na czoo
jedwabistymi
wosami, gboko osadzone oczy i policzki przypominajce pytki. Jasnozot
skr...
Kiedy obraz Farona ukaza si wyranie, Marco popatrzy na twarz bstwa
kamienia i
nagej mierci. Shama podskoczy, cofn si a do samej skay, a jego czarne
oczy
otwieray si w przeraeniu.
Po chwili Marco zakoczy seans.
Shama opar si bez si o ska.
73
- Masz racj.
W aparacie, ktry lea przy nich, odezwa si sygna.
- Ja odbior - powiedzia Mar, ktry bardzo lubi wszystkie nowoczesne
wynalazki.
Dzwoni Cie ze skay ponad z dolin, eby si dowiedzie, jak im idzie.
- Dawno nie mielimy od was wiadomoci - narzeka. - Powiedzcie, co sycha.
- U nas wszystko na og dobrze - tumaczy Mar. - My z Shir siedzimy i
czekamy. Marco
dyuruje w grocie w pobliu rde, przy tajnej drodze do rda dobra, a Oko
Nocy
pokona ju poow trasy.
-To brzmi wspaniale, ale powiedzcie, jak sobie poradzilicie z Niezwycionym.
Musielicie go tam spotka.
- I spotkalimy. To mier we wasnej osobie.
Cie na moment zaniemwi.
- mier! - potwierdzi krtko. - Wiemy o tym. I mimo to przeylicie? No, wy
tak, ale Oko
Nocy? On jest przecie miertelny!
-To jest Shama!
- Co takiego? Wasz Shama z Taran-gai?
- Ot to. Jest po naszej stronie i pomaga Oku Nocy, zapala mu wiateko w
najtrudniejszych momentach, wskazujc drog, a potem informuje nas o
wszystkim.
Cie by kompletnie oszoomiony.
- Niemoliwe! To brzmi zbyt cudownie, eby mogo by prawd!
-Ale tak wanie jest - mia si Mar, a jego straszna twarz stawaa si przy tym
prawie
pikna. W kadym razie bardzo pocigajca, co Shira odkrya ju bardzo dawno
temu. Musielimy
mu tylko obieca, e potem bdzie mg zamieszka w Krlestwie wiata.
Cie mamrota pod nosem:
- Ciekawe, co Rada na to powie?
Mar za cign dalej:
- Wanie w tej chwili Oko Nocy znajduje si w bardzo skomplikowanej
sytuacji, ale
dotychczas ogromn pomoc byy dla niego podarunki, ktre dosta na drog.
Pozdrw
wszystkich i powiedz im o tym!
- Oczywicie, dzikuj. Znajduje si, powiadasz, w skomplikowanej sytuacji?
- Ju p doby siedzi wci w tej samej grocie. Ale Shira uwaa, e to nic
dziwnego. Ona
i Shama nazywaj to prb cierpliwoci, chocia Shama troch si denerwuje.
Najwyraniej nie jest pewien, czy Oko Nocy zdoa pokona t przeszkod, bo
nie ma
adnego rodka pomocniczego, ktrym mgby si posuy.
- Przeszkod?
- Oko Nocy nie przechodzi prb tak jak Shira. On tylko natrafia na przeszkody.
Wiele z
nich rzeczywicie jest nie do pokonania dla normalnego miertelnika, ale on
sobie
dotychczas znakomicie] radzi. I wanie dlatego dzikujemy wam za pomoc, bo
pozwolono mu korzysta z waszych darw, cho jest to obwarowane bardzo
surowymi
restrykcjami.
- Kto to tak postanowi?
Mar na moment umilk.
- Pytasz o wicej, ni jestem w stanie ci powiedzie!
Nieznone czekanie!
Dygota na caym ciele, trzeba si uspokoi za wszelk cen, musi dziaa na
zimno.
Teraz!
Tym razem skok uda si znacznie lepiej, widocznie trening zrobi swoje. Oto
znowu sta
na kamieniu, wiedzc, e wszystko zaley od tego, czy pojawi si nastpny. Jeli
tak, to
zwycistwo jest pewne, uda mu si przej na drug stron.
Czas mija.
Jego kamie zaczyna si z wolna pogra. Oko Nocy ogarniaa panika.
Dlaczego nie
pojawia si kolejny?
Kiedy jednak ten nieoczekiwanie zmci tafl wody, Indianin zrozumia,
dlaczego go
przedtem nie widzia. Po prostu woda w tym miejscu jest znacznie ciemniejsza,
a opary
gstsze. Oko Nocy czeka dokadnie tak dugo, jak trzeba, i skoczy.
Kamie by nieprzyjemnie liski. Chopak zachwia si, stopy rozjeday si,
ale jako
udao mu si nie straci rwnowagi. Stan wyprostowany.
Pozostawao czeka nastpnego kamienia.
Par godzin pniej mia za sob poow drogi. Czu si jak ugotowany, by
poparzony,
skra poocierana, wszystko przemoczone do suchej nitki. Upa w grocie
przekracza
granice ludzkiej wytrzymaoci.
Oko Nocy zamia si histerycznie sam do siebie. Parowa kpiel dobrze robi na
urod,
pomyla. Bardzo mi si przyda.
Jako dziecko by niezwykle urodziwy. adne, szlachetne rysy, liczny profil...
Potem
nadszed okres dojrzewania, ktry ksztatuje twarz na dalsze ycie. Rysy
chopca stay
si wyraniejsze, grubsze, od tamtej pory mia typowo indiask urod,
powan, jakby
przerysowan twarz. Dla dziewczt nie miao to najwyraniej adnego
znaczenia, ale
pamita, jaki sam by rozczarowany, kiedy po raz pierwszy uwiadomi sobie,
co si
stao. Modziecze zarozumialstwo, rzecz jasna. Teraz mia okoo dwudziestu
piciu lat,
78
79
za wspln drog i zapewni, e speni obietnic najlepiej jak potrafi. Ale jego
towarzysz
mia co jeszcze do powiedzenia:
- Dojdziesz niebawem do rzeki, ale to nie bdzie przeszkoda, zbyt atwa jest do
pokonania, po prostu musisz j przepyn. Umiesz pywa, prawda?
- Oczywicie!
- Powiniene si przez ni przedosta, eby doj do kolejnej trudnej przeprawy.
Oko Nocy musia z caych si stumi w sobie pragnienie, by zawoa: Zosta ze
mn,
dopki nie pokonam tych wszystkich diabelskich przeszkd! Umiechn si
tylko blado i
skin gow.
Potem niedwied po prostu znikn. Rozpyn si w powietrzu.
- Uff! - odetchn Shama siedzcy obok Marca. -Nawet nie zdyem zapali
przed nim
wiateka.
-Tak, ale naleao mu si takie przyspieszenie po dugich godzinach, jakie
spdzi nad
tym potwornym wrztkiem - umiechn si Marco.
- Jasne, jasne, ale on jest sprytny! Po prostu fenomenalny!
To ze strony Shamy wielka pochwaa.
-Ale zdoa przej? Dotar do waciwego punktu?
-Tak jest - odpar Shama nieoczekiwanie sucho. -Teraz znajduje si we
waciwym
punkcie. Jak sobie z tym poradzi... Id go wspiera. Mam nadziej, e tym
razem zd
potrzebuj snu. Marco rwnie obywa si bez snu bardzo dugo, ale teraz
bardzo
dugo dobiegao koca.
Umoci si wygodnie i mylc z trosk o tym, jak te Oko Nocy, bdcy tylko
zwyczajnym czowiekiem, radzi sobie bez wypoczynku, zasn.
Nie zauway, e do groty weszy jakie milczce istoty.
Przyglday si nieziemsko urodziwemu mczynie o leciutko poyskliwej
skrze...
Potem popatrzyy po sobie i skiny bez sowa.
18
Rzeka wygldaa do zwyczajnie. Pyna przed nim powoli i spokojnie, prawie
niezauwaalnie. adnych problemw, niezbyt szeroko.
Nic dziwnego, skoro przeprawa ma stanowi przejcie do innej, powaniejszej
przeszkody. Po prostu oddziela jedn od drugiej.
Oko Nocy skoczy w nurt i zacz pyn.
Ledwie pokona par metrw, a w jego gowie pojawiy si myli o
najrozmaitszych
plemiennych wierzeniach.
Duchy wody, na przykad!
Jake mg o nich zapomnie? Byo ich wiele, miay rne imiona, jedne
potrafi
wzmacnia ciao i dusz pywaka, inne s straszne i miertelnie niebezpieczne!
Oko
Nocy o mao nie zawrci.
Ale co tam, czyby si ba potworkw i upiorw? On, mieszkaniec Krlestwa
wiata,
82
usysza?
Nie wiedzia, co to jest, ale absolutnie nie chcia mie z tym do czynienia.
Wyczuwa, e
to owo nieznane czai si na niego.
Gargulce? Groteskowe figury, zwane rwnie rzygaczami, suce do
odprowadzania
deszczowej wody z wie gotyckich kociow? Przeraajce diabelskie
postacie... Nie, te
zowieszcze, na p niewidzialne istoty wysoko na skaach si poruszaj.
Czy to kobieta, zamierzajca go uwie? Troll? A moe zy duch? Nie mg si
zorientowa, co to, wszystko byo niewyrane i zmienne.
Najlepiej nie patrze w tamt stron. Patrz przed siebie, Oko Nocy, niczym si
nie
przejmuj, bo to pewnie i tak tylko przywidzenie.
Radzi sobie niele, przeszed spory kawaek, a nic si nie stao. Dolina
rozszerzaa si
powoli, w kocu mia przed sob otwart rwnin. To znaczy myla, e ma
przed sob
rwnin, bo widzia jedynie gst, nieprzeniknion mg.
Czyby tak atwo poradzi sobie z t ostatni przeszkod?
Nie, nie, co si tu nie zgadza. wiateko Shamy nadal mruga daleko std, a
kiedy Oko
Nocy spoglda w d, to nie widzi ju ziemi. I to mimo e na rwninie byo
janiej ni
midzy skaami. Szed po jakim podou, ale nie mia pojcia, co to jest.
I nagle rozptao si pieko.
Z ciemnej jamy za nim rozleg si straszny ryk. Nie ogldaj si, powiedzia
sobie Oko
rwne nogi.
Widocznie ci, ktrzy obserwowali go w ciasnym pasau, teraz wyruszyli na
polowanie.
Obejrza si gwatownie. Nie zamierza ucieka. Kiedy jednak zobaczy, kto
idzie za nim
w gstej mgle, przemkn go lodowaty strach. Najpierw nie bardzo wiedzia, co
to
takiego, mga skutecznie ograniczaa widoczno. Majaczyy mu tylko jakie
szybko si
za nim posuwajce figury. Co to?
I oto ujrza.
Demony! Indiascy przodkowie nazywaliby je pewnie zymi duchami, lecz Oko
Nocy
przez cae swoje ycie mnstwo czasu spdza wrd biaych. Dla niego byy to
demony,
a e maj ze zamiary, nie ulegao wtpliwoci. Zanim zdyy si na niego
rzuci, unis
rk.
- No, to zdaje si, e ja zrobiem swoje. Od tej chwili musi sobie radzi sam.
- Co chcesz przez to powiedzie?
85
-To prawda, ale moje zmartwienie nie dotyczy Oka Nocy. Ot Marco mia
odwiedziny.
Spa i powiada, e niczego nie zauway, ale ja wszystkimi zmysami
wyczuwam w jego
grocie co niepokojcego.
- Kto by to mg by?
- Pojcia nie mam.
Umilkli. To byo cakiem nowe zagroenie i zupenie niepojte.
20
Czy powinienem zej na d? zastanawia si Oko Nocy zgnbiony. Ale to by
bya
straszliwa poraka. Rwnoznaczna z cakowitym poddaniem si, bo
najwyraniej nie
istniaa inna droga w gr.
Spojrza w d. Znajdowa si ju tak wysoko, e skalna pka, na ktrej
przedtem
siedzia, wygldaa teraz bardzo niepozornie. Potwornie bolay go minie,
kady
najmniejszy musku w jego ciele dra tak, e trudno to byo wytrzyma.
Oko Nocy za nic nie chcia schodzi!
Ale teraz jest pozostawiony samemu sobie. Nikt nie moe mu pomc.
Przypomnia sobie star indiask legend. Kiedy niedawno przepywa rzek,
myla o
duchach wody, tych niebezpiecznych, ktre mogyby mu wyrzdzi krzywd.
Istnieje
jednak kto, kto moe uratowa Indianina, ktry dosta si w szpony zych
duchw wody i
Orze wid go po absolutnie gadkiej cianie, do ktrej nikt ani nic nie
zdoaoby si
przyczepi. Tutaj bardziej ni w jakimkolwiek innym miejscu znajdowa
potwierdzenie, e
rdo dobrej wody nigdy nie miao zosta przez nikogo odkryte.
Przez moment pomyla o gondoli lub innej latajcej maszynie. Ale nie, nikt by
si te nie
dosta w okolice rda z powietrza. W kadym razie aden czowiek. Wiedzia,
e to
terytorium otacza niewidzialny mur.
88
- Powiedz mi - zapyta Duch Wody. -Jak jest tam u was, w Krlestwie wiata?
Czy
rzeczywicie tak wielu potrafi tworzy takie cuda jak te, ktrymi si
posugiwae?
-Tak. Naprawd wielu. Mamy nawet jednego ducha wody. Nazywa si pani
Woda.
-To moja siostra! - zawoa tamten radonie. To ona u was mieszka?
-Tak jest. A razem z ni pani Powietrze - wyjani Oko Nocy uprzejmie.
-To z kolei moja siostra -wtrcia wadczyni powietrza.
Teraz wszystkie ywioy rozmawiay przez chwil midzy sob, mwiy
przyciszonymi
gosami.
Potem Ziemia zwrcia si znowu do Indianina:
-Ale ty sam te musisz pochodzi z potnego rodu?
- Nigdy nie rozumiaem dobrze, co to znaczy potny rd. Ale teraz jestem
bardziej ni
kiedykolwiek dumny ze swojego pochodzenia.
- Znak na twoim czole wskazuje, e jeste wybranym - stwierdzi Ogie. -Tak
jak niegdy
Shira. Tylko e Shir to my wybralimy.
- Czy pozwolicie na jedno pytanie?
Wszyscy czworo skinli gowami.
- Mam tak teori... Spadajce kamienie, demony, drapieniki, owady, te
wszystkie
przeszkody... one nie s trwaym elementem tutejszego wiata, prawda?
Pojawiaj si
tylko czasami.
- Masz racj. To wszystko dzieje si tylko wwczas, kiedy ludzie podejmuj
wdrwk
przez groty. Ty jeste pierwszy.
Oko Nocy pozwoli sobie na leciutki umiech.
Duchy ywiow podeszy bliej. Oko Nocy chcia dokadniej wypyta o teren,
na ktrym
si znajduj, ale nie mia odwagi. By niemal olepiony ich wspaniaoci.
Duch Wody trzyma w doniach piknie zdobione krysztaowe naczynie. Poda
je Oku
Nocy.
- Chcielibymy, eby je dla nas napeni.
- Bardzo chtnie, tylko jak ja to wszystko udwign?
Umiechnli si.
- Kiedy znajdziesz si koo rda, powiniene zdj ubranie i zostawi je razem
z caym
bagaem. Koncentruj si wycznie na tym, by nabra jak najwicej wody, bo
wasza
szlachetna ekspedycja bdzie jej potrzebowa bardzo duo. Pamitaj, e Shira
po
zakoczeniu wyprawy odzyskaa swoje rzeczy.
-Tak, rzeczywicie - przyzna Oko Nocy uradowany. - W takim razie prosz
bardzo,
zabior wasz butelk. Ale czy pniej jeszcze was spotkam?
Duch Wody umiechn si tajemniczo.
-To nie nam jest ona potrzebna. To dla twojego piknego przyjaciela, ktry
czeka w
92
wszystko po kolei, chlup, chlup, chlup! Dzikuj, dzikuj, eby tylko woda w
rzece nie
bya taka lodowata!
Powtrzy znowu to samo pytanie: gdzie jestem?
Tam... Czy to nie jest grota, do ktrej weszli obaj z Markiem i w ktrej Marco
mia na
niego czeka? W takim razie ta nieznonie zimna rzeka musi by t sam, przez
ktr
si z Markiem tak mozolnie przeprawiali, tak, jest te nad ni naturalne
sklepienie. Nic
dziwnego, e marznie, woda w rzece jest naprawd nieprzyjemna.
Ale jak si tu dosta w tak krtkim czasie? Widocznie duchy mwiy prawd, e
idc do
rda kry, w swojej drczcej podry zatacza uki i chodzi w kko po
terenie
bardziej ograniczonym, ni przypuszcza.
Dygoczc z zimna, naciga na siebie skrzane indiaskie spodnie w frdzlami,
co nie
byo prost spraw. On sam by mokry, spodnie byy mokre, a w dodatku si
skurczyy.
Chcia jednak wyglda jako tako przyzwoicie, kiedy spotka przyjaciela.
Jak to dobrze, e problem Berengaria - May Ptaszek zosta rozwizany. W tym
aosnym
stanie, w jakim si teraz znajdowa, to prawdziwa pociecha.
Marco wita go zaskoczony i uradowany, prbowa troch go ogrza, da mu
suche
-Ale czy zdoamy std wyj? - spytaa Shira zaniepokojona. -Istnieje przecie
tylko
jedna droga, przez Gr Za. I czy tego terytorium nie otacza niewidzialny
mur? Przez
niego te si chyba nie przedrzemy.
Oko Nocy zaczyna si niecierpliwi.
- Duchy mi powiedziay, co mamy robi. Spieszcie si, pki jeszcze czas! A
poza tym w
kadej chwili mog nadlecie ptaszyska!
Mar wci niechtnie zbiera si do drogi. Nie chcia zostawia Marca samego.
- Czas nagli, Mar - bagaa Shira. - My sami nie udwigniemy workw z wod.
Nie
zdymy uciec!
I wanie w tej chwili Oko Nocy zobaczy co dziwnego. Tu przy nim stao
jego zwierz
opiekucze.
- Jeste, mj .przyjacielu - ucieszy si. - Zastanawiaem si wanie, gdzie ci
szuka i
jak zdoam speni obietnic.
Shira i Mar nikogo nie widzieli.
- Z kim ty rozmawiasz, Oko Nocy?
Umiechn si tylko w odpowiedzi. Zobaczyli jednak, e otwiera jeden
pojemnik i
nabiera gar wody. Niesychanie ostronie porusza rk, baczc, by ani jedna
kropla
drogocennego pynu niej spada na ziemi.
Wygldao to tak, jakby woda zostaa przez co wessana. Przed oczyma Shiry i
Mara
Faron westchn:
plecami.
Wszyscy oczekujcy na pokadzie J2 widzieli, e atak spali na panewce.
Wojownicy
uciekali z krzykiem przestraszeni niczym stadko kur. A przestraszya ich
wanie ta
olbrzymia posta. Nikt wicej nie odway si zaatakowa pojazdu.
Olbrzym za musia si zgi niemal wp, eby przej przez prg, a w rodku
siga
prawie do sufitu.
Indra i Cie zatrzasnli drzwi.
Zalega cisza.
- No, no, niele - powiedzia w kocu Faron.
- Rzeczywicie wielkie entre - szepn Dolg.
Siska natomiast zauwaya najwaniejsze:
-A gdzie Marco?
Cztery duchy zabray go z sob na paskie wzniesienie, skd mona byo
spojrze na
d, w dymicy krater rda za.
Marco z obrzydzeniem spoglda na to najwstrtniejsze na wiecie miejsce.
- Byem przekonany, e droga tutaj dostpna jest tylko ludziom zym do szpiku
koci?
- I tak jest. To my sprawilimy, e moge si tutaj znale.
Przyglda im si spod przymknitych powiek, ale nikt nie zgbia tematu.
Wobec tego
Marco powiedzia:
- Bya - ucilia Ziemia. - Teraz nie jest ani tym, ani tamtym. Ucieka z
zewntrznego
wiata z powodu przeladowa na dugo przed czasami Tan-ghila. Prbowano j
zabi
ze wzgldu na jej zo, kiedy przez przypadek wpada do starego krateru i
znalaza si
tutaj, w Grach Czarnych.
- Ktre uczynia jeszcze czarniejszymi - wtrci Ogie ponuro. - Bez problemw
dostaa
si do rda i napia zej wody.
- Co zreszt nadal czyni - doda Duch Wody. -A razem z ni wielu innych. Nie,
to
nieprawda, nie tak wielu. Wikszo ma jedynie prawo wdycha opary.
-Ale to ona nakazaa ukada ten wodocig prowadzcy do rda - mwi dalej
Duch
Wody. - Inni wykonali prac, doprowadzili rury do strasznej doliny za. No i
wanie teraz
dochodzimy do twojego zadania, szlachetny ksi.
- Jak rozumiem, miabym zniszczy t dolin?
- Nie tylko to. Chcielibymy rwnie zniszczy Gr Za, majc bezporednie
poczenie z paacem. Mona tego dokona rwnoczenie.
- No dobrze, ale jak?
Syszc to pytanie, Duch Powietrza si umiechn.
- Bardzo prosto, bardzo prosto! Wystarczy jasn wod z butelki wla do rury.
Marco gapi si na nich z otwartymi ustami. Potem wybuchn miechem nad
swoj
Ogie wycign rce w stron rur, ktre odcinay si szaro na tle spowijajcego
wszystko mroku. Wok panowaa niczym nie zmcona cisza. Stali na szczycie,
w
miejscu, gdzie rury rozdzielay si: jedna schodzia w d do krateru, druga w
przeciwn
stron, ku zej dolinie i paacowi. Pod oparami nad kraterem bulgotao i syczao,
wiatr
zawodzi w suchej trawie na stokach. Z miejsca, w ktrym sta, Marco mg
widzie
wielkie przestrzenie Gr Czarnych. Zwaszcza Gr Za pooon najbliej.
Dalej
zagbienie wskazujce, e tam znajduje si dolina za. Po drugiej stronie gry
znajdowaa si inna dolina, w ktrej czeka J2, ale std nie byo wida nic. Tylko
gry w
szarej, wiecznej nocy.
Marco drgn, kiedy z rk Ducha Ognia buchny czerwone pomienie. Ogie
powoli
wypala dziur w wodocigu.
Wszystkie cztery duchy pospiesznie si oddaliy.
- Staraj si by tak daleko od zej wody, jak tylko potrafisz - ostrzegaa Ziemia
na
odchodnym. - Zbli si do otworu dopiero wtedy, kiedy bdziesz trzyma w rce
przygotowan butelk z wod. I jak najszybciej potem zatkaj otwr. Musisz
mie materia
w drugiej rce!
-Tak jest - obieca Marco.
- Znakomicie!
-Ale co z Markiem? - zawodzi Tsi ze zami w oczach. Teraz siedzia ju razem
z innymi
przy stole.
- Uspokj si, on wrci - zapewnia Faron. - Pamitaj, e Marco jest
niemiertelny.
Wszyscy spuszczali wzrok. Na myl o tym, e Marco jest sam w grach, czuli
si
strasznie bezradni.
23
101
Marco sysza i widzia dzieo zniszczenia. Wysoki sup brudnej wody podnosi
si z
doliny, drugi wydobywa si z gry.
Caa ziemia pod nim si trzsa. Musz std ucieka, myla, ale cz jego
wiadomoci
zajta bya inn myl.
Przez cae swoje dugie ycie uczy si nienawidzi za, tego, ktre istnieje jako
cz
istoty ludzkiej. To jest moja szansa na popraw wiata, myla. Z caym
szacunkiem dla
projektu Madragw i Obcych, ale mam teraz moliwo przyspieszenia procesu.
Niebo
tego zakazuje, powiedziay duchy, ale co one tam wiedz.
Sta oto, trzymajc w rce materia do uszczelnienia otworu, ktry wanie one
mu day.
Spojrza na instalacj, gdzie kamie zatyka drog czarnej wodzie, widzia pust
rur
prowadzc ku dolinie.
Musz teraz zamkn otwr. Porzdnie. Jeli si zdecyduj....
W przeciwn stron woda si sczy, wolno spywa do rda za. Zawrcia, gdy
droga na
zewntrz zostaa zamknita. Co by wic byo, gdyby on...?
Nie, nie ma prawa tego robi.
Marco popatrzy na pikne naczynie, wci jeszcze do poowy wypenione jasn
wod.
Ta ilo, jak skierowa ku dolinie, najwidoczniej wystarczya, bo nie byo ju
ladu ani po
zej dolinie, ani po grze. A on stoi wobec niewiarygodnej moliwoci.
Co tak naprawd wiedziay duchy?
Kamie, ktrym zatka rur, zaznacza rozwidlenie dwch nurtw wody. Akurat
od tego
miejsca zaczynaa pyn w dwch kierunkach.
Marco raz po raz wciga gboko powietrze.
W kocu jednym jedynym ruchem wyszarpn kamie i wyla reszt wody z
butelki do tej
czci rury, ktra schodzia w d do rda za, po czym szczelnie zatka rur
lepiszczem, ktre dosta od Ducha Ziemi.
Nie mia prawa tego robi. Ale nie mg si powstrzyma.
24
Grzmoty, potworne wstrzsy i haasy ustay. Ponad Grami Czarnymi unosia
si cika,
-Tak. Shamo, jest co, nad czym si czsto zastanawiaam podczas tej podry...
Jechalimy przez Dolin R. Re byy czarne. Ze, czarne jak noc re. Czy to
by twj
ogrd?
- Nie, nie, skd - protestowa przestraszony. - W moim ogrodzie panowa
spokj,
wszystko byo pikne, nikt nie cierpia. Nie byo tam adnego za.
- Powiadasz byo?
-Tak - przyzna zmczony. -To przecie miao miejsce na tamtym wiecie.
Opuciem to
wszystko. Straciem swoje pastwo, poniewa dawna wiara w nasze bstwa
wymara.
Natrafiem tutaj na lad ciebie i Mara. Popeniem wprawdzie bd w
obliczeniach, ale
teraz znowu jestemy razem. Tak si ciesz!
Jeszcze nie jestemy w Krlestwie wiata, pomylaa Shira. Jeszcze troch
poczekamy
na Marca. Ech, Marco, Marco, co si z tob dzieje?
Usyszaa niespokojne gosy w innej czci pojazdu. Z drugiego pokoju sycha
byo
podniecony gos Tsi:
-Ale przecie musimy go szuka, mogo go spotka jakie nieszczcie!
Ram i Cie prbowali go uspokaja. Marcowi nic nie grozi!
- Nie, teraz kolej na mnie - protestowa Tsi-Tsungga. - Nic waciwie nie
zrobiem podczas
caej wyprawy, po prostu leaem, bdc ciarem dla wszystkich.
106
kiedy dotkn gazu, przy ktrym siedzia, stwierdzi, e jest on pokryty warstw
lepkiego
bota,
Niebezpieczestwo nadchodzio przede wszystkich od tyu. Deszcz by taki
zimny, e
krople padajce na ska zamarzay jak te fantastyczne kaskady, ktre widzia
kiedy w
grach w wiecie zewntrznym, bardzo dawno temu.
Potwornie marzy mu plecy. Gdyby unis gow i powieci sobie kieszonkow
latark,
mgby zobaczy, e przed nim powstao co jakby kurtyna z mienicego si
rnymi
odcieniami lodu. Zobaczyby cudowne barwy mieszczce si midzy czerni i
biel,
niebieski, ziele w rnych odcieniach, brz przechodzcy w jaskraw ...
niewiarygodne, jak szybko powsta ten ld, Marco nie pojmowa, co si dzieje.
Jeszcze raz podj prb wyswobodzenia si, ale kamienie kompletnie
blokoway
moliwo ruchu, a na dodatek mia tylko jedn rk woln i siy te ju na
wyczerpaniu.
Udao mu si wydosta z kieszeni latark, telefon jednak by niedostpny. A
przy tym
drczy go taki bl, e nie potrafi przesa nikomu telepatycznej wiadomoci.
By wprawdzie niemiertelny, ale bl w nogach odczuwa, i to bardzo silnie!
Cierpienie
doprowadzao go do utraty przytomnoci, siedzia tak niewygodnie, e cae ciao
mia
zdrtwiae.
Straszna myl krya mu po gowie.
Mri. Czarnoksinik. On take jest niemiertelny. I przelea dwiecie
pidziesit lat w
wielkich blach, ywcem pogrzebany, z palem wbitym w piersi. Nikt nie
przyszed do jego
grobu...
Czy jego czeka podobny los? A jeli pozostanie tu jeszcze duej? Moe ca
wieczno?
Marco opar gow o pokryt lodem cian i z rozpacz myla o strasznej
przyszoci.
Sam. Sam przez tysice lat?
25
J2 z trudem opuszcza dolin.
szczcie, unikn jej wpywu. My, duchy, zarwno wadcy ywiow, jak i te,
do ktrych
zaliczaj si Cie, Shira i Mar, naleymy do innej sfery. Jestemy niezwykle
wraliwe na
wpywy tych rde, mog one zmienia nasze charaktery. To dlatego dzisiejszej
nocy
szukalimy u was schronienia. Bardzo mi przykro, wysoko postawiony Obcy,
ale my,
duchy, nic nie moemy zrobi.
Siska wesza do duego pomieszczenia z niepewnym wyrazem twarzy.
- Czy kto widzia Tsi? Chciaam z nim porozmawia.
Tsi? Wszyscy spogldali po sobie. Pojazd podskoczy na jakiej nierwnoci.
- Kiedy widziaem go po raz ostatni - oznajmi Freki - wchodzi po schodach na
wie.
Wielu suchajcych zadrao. Midzy innymi Ram.
107
On chyba nie...?
Obaj z Dolgiem wybiegli na pokad, skd startoway gondole.
Minli dolin, w ktrej tak dugo stali. Wszdzie leay zwoki wojownikw.
Ani jeden nie
przey.
Mae kamienie i bryy ziemi leciay na Juggernauta niczym grad, oni jednak
niezraeni
posuwali si dalej. Wiedzieli, do jakiego celu zmierzaj. To dodawao im
zdecydowania.