You are on page 1of 690

HANS FALLADA

Kady umiera
w samotnoci
Tumaczenie Daria Kuczyska-Szymala

Tytu oryginau:
JEDER STRIBT FR SICH ALLEIN

Wydarzenia opisane w tej powieci oparte s zasadniczo na aktach


Gestapo dotyczcych nielegalnej dziaalnoci pary berliskich robotnikw
w latach 1940-1942. Ale tylko zasadniczo powie rzdzi si bowiem
swoimi prawami i nie moe dokadnie odzwierciedla rzeczywistoci.
Dlatego jej autor nie stara si pozna faktw dotyczcych prywatnego
ycia dwjki bohaterw. Musia przedstawi ich tak, jak ich widzia. S to
wic dwie postaci zrodzone w jego wyobrani, podobnie jak wymyleni
s wszyscy inni bohaterowie tej powieci. Mimo to autor wierzy w
wewntrzn prawd swojej opowieci, nawet jeli niektre szczegy
nie do koca odpowiadaj rzeczywistym faktom.
Niektrzy czytelnicy uznaj, e w tej ksice jest duo tortur i mierci.
Autor pozwala sobie zwrci uwag, e w tej powieci mowa jest niemal
wycznie o ludziach, ktrzy walczyli z hitlerowskim reimem, o nich
i o ich przeladowcach. W tych krgach w latach 1940-1942, a take
wczeniej i pniej, faktycznie duo si umierao. Mniej wicej jedna
trzecia powieci rozgrywa si w wizieniach i zakadach dla obkanych,
a i tam sporo byo umierania. Autorowi te czasami niezbyt si podobao,
e tworzy tak ponury obraz, lecz dodawanie janiejszych barw byoby
kamstwem.
Berlin, 26 padziernika 1946

CZ PIERWSZA
PASTWO QUANGLOWIE

Rozdzia 1.
Poczta przynosi z wiadomo
Listonoszka Ewa Kluge wchodzi powoli po stopniach klatki schodowej
domu przy Jablonskistrae 55. Idzie powoli nie tylko dlatego, e zmczy
j obchd, lecz take z powodu jednego z listw, ktry tkwi w jej torbie,
a ona wcale nie ma ochoty go dorczy, cho wanie zaraz, dwa pitra
wyej, bdzie go musiaa odda Quanglom. Pani Quangel z pewnoci ju
na ni czeka, od ponad dwch tygodni wyczekuje na listonoszk, czy nie
ma dla niej przypadkiem pisma poczty polowej.
Zanim listonoszka Kluge odda wystukany na maszynie list poczty
polowej, musi jeszcze na tym pitrze dorczy Persickom Vlkischer
Beobachter[1]. Pan Persicke jest administratorem czy kierownikiem
politycznym, czy kim tam w partii cho Ewa Kluge, odkd pracuje na
poczcie, te jest czonkiem partii, wci jeszcze myl si jej te wszystkie

[1] Vlkischer Beobachter (Obserwator Ludowy) niemiecka gazeta,


najpierw tygodnik, od roku 1923 gazeta codzienna, od roku 1920
organ prasowy NSDAP, po roku 1933 gazeta pastwowo-urzdowa,
symbol narodowosocjalistycznej propagandy (podtytu: Organ bojowy
narodowosocjalistycznego ruchu Wielkich Niemiec).

stanowiska[2]. W kadym razie u Persickw trzeba si przywita Heil


Hitler![3] i dobrze uwaa na to, co si mwi. Waciwie wszdzie
trzeba na to uwaa, prawie nie ma ludzi, ktrym Ewa Kluge mogaby
powiedzie, co tak naprawd myli. W ogle nie interesuje si polityk,
jest po prostu kobiet i jako kobieta uwaa, e nie po to sprowadza si
na ten wiat dzieci, eby je potem zastrzelono. A i dom bez mczyzny
niewiele wart, ona teraz nie ma ju nic, ani obu chopcw, ani ma, ani
domu. Zamiast tego ma trzyma buzi na kdk, by bardzo ostrona i
roznosi te okropne pisma poczty polowej, ktrych nie napisaa ludzka
rka, lecz maszyna, a ich nadawcami s pukowi adiutanci.
Dzwoni do Persickw, mwi Heil Hitler! i daje staremu pijaczynie
jego gazet. Persicke ma ju na wyogach marynarki wpite odznaki
przynalenoci i zwierzchnoci partyjnej ona zawsze zapomina przypi
partyjn odznak i pyta:
C tam nowego?
Listonoszka odpowiada ostronie: Nie wiem. Francja chyba
skapitulowaa. I szybko dodaje: U Quanglw w domu kto jest?
Persicke nie zwraca uwagi na jej pytanie. Otwiera gazet. Przecie
[2] Partia, czyli NSDAP Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia
Robotnikw (Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei), zwana
potocznie parti nazistowsk, zaoona w roku 1919 jako Niemiecka
Partia Robotnikw (DAP), w 1920 nazwa zmieniona na NSDAP. Od roku
1920 jej przewodniczcym by Adolf Hitler, ktry zgodnie z zasad
wodzowsk decydowa o partyjnych wytycznych. Symbolem partii
bya swastyka. Od roku 1933 sprawowaa totalitarn wadz w Trzeciej
Rzeszy, podzielona na okrgi (gaue), powiaty, gminy, komrki i bloki.
Podlegao jej wiele organizacji (w tym SA, SS, Hitlerjugend, Zwizek
Kobiet, NSV). W roku 1945 zostaa rozwizana przez aliantw i zakazana
wraz ze wszystkimi podlegymi organami jako organizacja przestpcza
[3] Heil Hitler! (Niech yje Hitler!) powitanie obowizujce w Trzeciej
Rzeszy, wypowiadane wraz z uniesieniem wyprostowanej prawej rki.

pisze: Francyja skapitulowaa. No, panienko, i pani to mwi, jakby


sprzedawaa pani bueczki! Musi to pani mwi dziarsko! Musi to pani
powiedzie kademu, do kogo pani zajdzi, to przekona nawet ostatnie
zrzdy! Drugi blitzkrieg, ty nam sie udao, a teraz jazda na Anglij! Za
kwarta zaatwim Angoli, a potem zobaczym, jak nam da poy nasz
Fhrer![4] Niech ta inni sie wykrwawiaj, my bedziem panami wiata!
Wnijd do sierodka, dziewczyno, napij sie z namy! Amalie, Erna, August,
Adolf, Baldur[5] wszyscy do mnie! Dzisiej opijamy, dzisiej nie bierzem
sie za adna robota! Dzisiej si uchlejem, dzisiej skapitulowaa Francyja,
a po poudniu pjdziem moe do ty stary ydwy na czwartem pitrze i
to cierwo bdzie musiao da nam kawe i ciasto! Mwi wam, ta stara
bdzie musiaa, jak tera Francyja ty ley pokonana, tera nie bede mie
litoci! Tera emy panami wiata i wszyscy musz przed nami kuli
ogony!
Podczas gdy pan Persicke w otoczeniu rodziny wci peroruje, coraz
bardziej podniecony, nie wylewajc przy tym za konierz, listonoszka
dociera ju pitro wyej i dzwoni do drzwi pastwa Quanglw. List
trzyma w doni, gotowa od razu ruszy dalej. Ale ma szczcie. Otwiera
jej nie kobieta, z ktr zwykle wymienia kilka uprzejmych sw, lecz
mczyzna o ostrej ptasiej twarzy, wskich ustach i zimnych oczach. Bez
[4] Adolf Hitler (1889-1945, samobjstwo) dyktator Trzeciej Rzeszy, od
roku 1921 przewodniczcy NSDAP, od 30 stycznia 1933 roku kanclerz
Rzeszy, od roku 1934 Fhrer i kanclerz Rzeszy.
[5] Imi Baldur, prawdopodobnie od Baldura von Schiracha (1907-1974),
w latach 1933-1940 przywdcy Hitlerjugend, odpowiedzialnego
za pozaszkolne wychowanie modziey w Rzeszy, od roku 1940
Reichsstatthaltera (Namiestnika Rzeszy) i Gauleitera (naczelnika okrgu,
tytu nadawany przywdcom NSDAP) Wiednia, w roku 1946 oskaronego
w gwnym procesie norymberskim zbrodniarzy wojennych i skazanego
na 20 lat wizienia, zwolnionego w roku 1966.

sowa wyjmuje jej list z doni i zamyka drzwi przed nosem, jakby bya
zodziejk, przed ktr trzeba si pilnowa.
Ale Ewa Kluge wzrusza tylko ramionami i zaczyna schodzi
po schodach. Niektrzy ludzie tacy s. Odkd roznosi poczt na
Jablonskistrae, ten czowiek nigdy nie powiedzia do niej jednego sowa,
nawet Heil Hitler czy Dzie dobry, a ona przecie wie, e on te
zajmuje stanowisko we Froncie Pracy[6]. Co tam, nie zwracaj uwagi,
przecie nie moesz go zmieni, tak jak nie moga zmieni swojego
wasnego ma, ktry przepuszcza pienidze na knajpy i wycigi i pojawia
si w domu tylko wtedy, gdy jest cakiem spukany.
Persickowie z przejcia zapomnieli zamkn drzwi, z gbi mieszkania
dobiega brzk szka i odgosy witowania zwycistwa. Listonoszka
ostronie zamyka drzwi, rusza dalej w d schodw. Myli sobie przy tym,
e to waciwie dobra wiadomo, bo szybkie zwycistwo nad Francj
przyblia pokj. Wtedy obaj chopcy wrc, a ona znw stworzy im dom.
Nadziejom tym towarzyszy jednak nieprzyjemne uczucie, e wtedy
tacy ludzie jak Persickowie bd gr. A mie ich za panw i cay
czas musie trzyma buzi na kdk, i nigdy nie mc powiedzie, co
czowiekowi ley na sercu, to rwnie nie wydaje jej si waciwe.
Przelotnie myli te o mczynie o zimnym spim obliczu, ktremu
przed chwil oddala list poczty polowej i ktry wtedy te pewnie dostanie
wysze stanowisko w partii. I myli o starej ydwce, pani Rosenthal
[6] Front Pracy (Niemiecki Front Pracy, Deutsche Arbeitsfront DAF)
masowa organizacja pracobiorcw i pracodawcw podlega NSDAP,
zaoona w maju 1933 roku po wydaniu zakazu dziaania zwizkw
zawodowych. Do Frontu Pracy naleay take przedsibiorstwa (m.in.
Volkswagen, banki, stocznie, wydawnictwa). Organizacja ta odegraa
istotn rol podczas przestawiania niemieckiej gospodarki na produkcj
wojenn.

z czwartego pitra, ktrej ma dwa tygodnie temu zabrao Gestapo[7].


Tej kobiety to naprawd al. Rosenthalowie mieli wczeniej sklep z
bielizn przy Prenzlauer Allee. Zosta im odebrany w ramach aryzacji, a
teraz wzili jej ma, ktry ma z siedemdziesit lat. Oboje staruszkowie
z pewnoci nigdy nikomu nie zrobili nic zego, za to zawsze dawali na
kresk, Ewie Kluge te, gdy brakowao pienidzy na bielizn dla dzieci,
a towary u Rosenthalw nie byy ani gorsze, ani drosze ni w innych
sklepach. Nie, w gowie Ewy Kluge nie mieci si, dlaczego taki czowiek
jak Rosenthal miaby by gorszy od Persickw tylko przez to, e jest
ydem. A teraz ta stara kobieta siedzi na grze w swoim mieszkaniu
samiuteka jak palec i boi si choby wyj na ulic. Dopiero gdy robi si
ciemno, wychodzi na zakupy z przyczepion gwiazd Dawida, a poza tym
prawdopodobnie goduje. Nie, myli sobie Ewa Kluge, nawet gdybymy
dziesi razy pokonali Francj, nie bdzie u nas sprawiedliwoci
Z t myl wchodzi do kolejnej kamienicy, gdzie kontynuuje swj
obchd.
W tym czasie majster Otto Quangel wszed do pokoju z listem poczty
polowej i pooy go na maszynie do szycia. Prosz mwi tylko. Zawsze
daje onie pierwszestwo przy otwieraniu tych listw, przecie wie, jak
bardzo zaley jej na ich jedynaku Ottonie. Stoi teraz naprzeciwko, zagryz
zby na wskiej dolnej wardze i czeka, a na jej twarzy pojawi si blask
radoci. Kocha t kobiet bardzo, na swj cichy, zupenie niedelikatny i
pozbawiony wielkich sw sposb.
[7] Gestapo (Tajna Policja Pastwowa, Geheime Staatspolizei) policja
polityczna utworzona w roku 1933, ktra suya wykrywaniu i
przeladowaniu osb niepodanych politycznie lub rasowo. W 1936
roku szefem caej policji zosta Himmler, a Gestapo stao si podlege
SS i wczone do NSDAP. W roku 1946 Gestapo zostao oskarone
przed Midzynarodowym Trybunaem w Norymberdze i uznane za
organizacj przestpcz.

Rozerwaa list, przez chwil rzeczywicie promieniaa, lecz wiato to


zaraz zgaso, gdy zobaczya, e jest napisany na maszynie. Na jej twarzy
pojawi si lk, czytaa coraz wolniej i wolniej, jakby si baa kadego
kolejnego sowa. Mczyzna pochyli si i wyj rce z kieszeni. Mocno
zaciska zby na wardze, przeczuwa co niedobrego. W pokoju panuje
cakowita cisza. Nagle kobieta zaczyna gboko wciga powietrze
Wydaje z siebie cichy krzyk, dwik, jakiego jej m nigdy dotd nie
sysza. Gowa opada jej do przodu, uderza najpierw o szpulki nici na
maszynie i zawisa pomidzy fadami materiau, zasaniajc zowrogie
pismo.
Po dwch krokach stoi tu za ni. Z niezwykym u niego popiechem
kadzie swoj du, spracowan do na jej plecach. Czuje, e ona dry
na caym ciele. Anno! mwi. Anno, prosz! Odczekuje chwil, a
potem odwaa si zapyta: Co si stao z Ottonem? Jest ranny, tak?
Ciko?
Ciaem kobiety wci wstrzsaj dreszcze, lecz z jej ust nie dobywa si
aden dwik. Nie prbuje nawet podnie gowy, eby na niego spojrze.
Patrzy z gry na jej wosy, ktre przerzedziy si przez te wszystkie
lata, odkd si pobrali. S ju przecie starzy. Gdyby Ottonowi faktycznie
co si stao, nie miaaby ju nikogo, kogo mogaby kocha, tylko jego,
a on zawsze czu, e u niego nie bardzo jest co kocha. Nigdy adnymi
sowami nie potrafi wyrazi, jak bardzo mu na niej zaley. Nawet teraz
nie potrafi jej pogaska, okaza odrobiny czuoci, pocieszy. Kadzie
tylko cik, siln do na jej cienkich wosach, delikatnie unosi jej gow
do gry, obraca w swoj stron i mwi pgosem: Co oni nam tam
napisali, powiesz mi wreszcie, Anno?
I cho teraz ich oczy s tak blisko siebie, ona nie patrzy na niego,
tylko mocno zaciska powieki. Ma bladot cer, kolory gdzie znikny.
Skra wydaje si rozcignita na kociach, zdaje mu si, jakby patrzy

na trupi czaszk. Tylko policzki i usta dr, tak jak cae ciao, ogarnite
tajemniczymi wewntrznymi wstrzsami.
Gdy Quangel wpatruje si w t doskonale mu znan, lecz teraz tak obc
twarz, gdy syszy, e jego serce bije coraz mocniej i mocniej, kiedy czuje
swoj cakowit niezdolno, by da jej cho odrobin pociechy, ogarnia
go gboki lk. Waciwie to mieszny lk wobec ogromnego blu jego
ony, jest to mianowicie lk, e mogaby zacz krzycze jeszcze goniej
i bardziej dziko ni teraz. Zawsze wola spokj, nie wolno dawa powodu,
by kto interesowa si tym, co si dzieje u Quanglw w domu, a c
dopiero dawa upust emocjom, o nie! Lecz nawet ogarnity tym lkiem,
nie potrafi powiedzie nic wicej jak to, co ju wczeniej powiedzia:
Co oni tam napisali? Powiedz w kocu, Anno!
Cho list ley otwarty, nie ma odwagi, eby po niego sign. Musiaby
wtedy puci gow ony, a wie, e ta gowa, na ktrej czole pojawiy si
ju dwie krwiste plamy, znw opadaby na maszyn. Przemaga si, pyta
jeszcze raz: Co si stao Ottonkowi?
Wydaje si, e to zdrobnienie, ktrego jej m prawie nigdy nie
uywa, przywouje kobiet z powrotem ze wiata blu do ycia. Kilka
razy przeyka lin, a nawet otwiera oczy, ktre zwykle s intensywnie
niebieskie, a teraz jakby przygasy. Ottonkowi? szepcze popiesznie.
Co miaoby mu si sta? Nic mu si nie stao, nie ma ju adnego Ottonka
i tyle!
Mczyzna wypowiada jedynie Och!, gbokie Och! z samej
gbi swego serca. Nie zwracajc uwagi na to, e puszcza gow ony,
siga po list. Jego oczy wpatruj si w linijki tekstu, nie potrafic ich
odczyta.
Kobieta wyrywa mu list z doni. Jej nastrj zmieni si, w gniewie
drze pismo na strzpy, strzpki, skraweczki, a przy tym rzuca mu w twarz
wypowiadane w popiechu sowa: Po co chcesz czyta te brednie, te

pode kamstwa, ktre wypisuj do wszystkich? e zgin bohatersk


mierci za Fhrera i za nard? e by wzorem onierza i towarzysza?
Chcesz, eby ci to wmawiali, cho oboje wiemy, e Ottonek najchtniej
dubaby przy tych swoich radioodbiornikach i e paka, gdy musia i
do wojska! Kiedy by rekrutem, cigle mi mwi, jacy oni s tam okropni
i e wolaby straci praw rk, eby tylko si od nich uwolni! A teraz
wzr onierza i bohaterska mier? Kamstwa, same kamstwa! Ale to
wy to spowodowalicie t wasz gwnian wojn, ty i ten twj Fhrer!
Stoi teraz przed nim, jego ona, duo od niego nisza, lecz jej oczy
ciskaj gromy gniewu.
Ja i mj Fhrer? mamrocze, jakby obezwadniony tym atakiem.
Odkd to nagle jest mj Fhrer? Przecie ja nawet nie jestem w partii,
tylko we Froncie Pracy, a do niego musz nalee wszyscy. Przecie
zawsze oboje na niego gosowalimy, a ty masz jeszcze to stanowisko w
Zwizku Kobiet[8].
Mwi to wszystko na swj rozwleky, powolny sposb, nawet nie po
to, eby si broni, lecz by jasno przedstawi fakty. Wci nie rozumie,
dlaczego ona nagle zacza go atakowa. Przecie zawsze byli tacy
jednomylni
Ona jednak mwi zapalczywie: I po co jeste mczyzn w tym
domu i decydujesz o wszystkim, i wszystko musi by po twojemu, i nawet
jak chc mie w piwnicy komrk na ziemniaki, to musi by taka, jak
ty chcesz, a nie jak ja chc. I w takiej wanej sprawie podejmujesz z
decyzj? Tyle e ty jeste cykor, najwaniejsze eby mie wity spokj
[8] Zwizek Kobiet (Narodowosocjalistyczny Zwizek Kobiet, NSFrauenschaft) organizacja kobieca w ramach NSDAP, zaoona w roku
1931 przez poczenie wielu kobiecych stowarzysze, zajmowaa si
ideologicznym i praktycznym szkoleniem gospody wiejskich i gospody
domowych (pracujce Niemki naleay do Frontu Pracy, a dziewczta do
Zwizku Dziewczt Niemieckich).

i nie zwraca na siebie uwagi. Robisz to co wszyscy, a gdy oni krzycz:


Fhrerze, rozkazuj, pjdziemy za tob!, biegniesz za nimi jak jaki
baran. A my jak zwykle musielimy pobiec za tob! Ale teraz mj Ottonek
nie yje i aden Fhrer na wiecie, ani ty, nie oddacie mi go z powrotem!
Sucha tego wszystkiego bez sowa sprzeciwu. Nigdy nie by skory
do ktni, a do tego czu, e przemawia przez ni wycznie bl. Niemal
si cieszy, e gniewa si na niego, e jeszcze nie w peni daje ujcie
swojemu smutkowi. Na jej oskarenia odpowiedzia tylko: Trzeba
bdzie powiedzie to Trudel.
Trudel bya dziewczyn Ottonka, prawie jego narzeczon. Do jego
rodzicw zwracaa si mateczko i ojcze. Czsto przychodzia do nich
wieczorami, nawet teraz, gdy Ottonka nie byo, i gawdzia z nimi. W
cigu dnia pracowaa w fabryce mundurw.
Wzmianka o Trudel natychmiast skierowaa myli Anny Quangel
na inny tor. Rzucia okiem na byszczcy zegar z wahadem na cianie i
zapytaa: Zdysz to zrobi przed zmian?
Mam dzisiaj zmian od pierwszej do jedenastej odpowiedzia.
Zd.
Dobrze powiedziaa. To id i powiedz, eby tu przysza, ale nie
mw jej na razie nic o Ottonku. Chc jej to sama powiedzie. Jedzenie
bdziesz mia gotowe na dwunast.
To pjd i powiem, eby przysza dzi wieczorem powiedzia,
lecz nie wyszed, tylko popatrzy na jej bladot, niezdrow twarz. Ona
odwzajemnia spojrzenie i przez chwil patrzyli na siebie w milczeniu,
tych dwoje ludzi, ktrzy spdzili ze sob w zgodzie trzydzieci lat,
on milczcy i cichy, ona wnoszca odrobin ycia do ich wsplnego
mieszkania.
I cho si w siebie tak mocno wpatrywali, nie mieli sobie nic do
powiedzenia. Skin wic w kocu tylko gow i wyszed.

Usyszaa trzaniecie drzwi na korytarz. Gdy tylko miaa pewno,


e wyszed, odwrcia si z powrotem do maszyny i wygadzia skrawki
fatalnego listu. Prbowaa je do siebie dopasowa, lecz szybko zrozumiaa,
e trwaoby to zbyt dugo, musiaa przede wszystkim przygotowa mu
jedzenie. Wsuna wic ostronie strzpki listu do koperty i woya j do
piewnika. Po poudniu, gdy Ottona ju nie bdzie, znajdzie czas, eby
uporzdkowa strzpki i je poskleja. Nawet jeli s to same gupie, pode
kamstwa, to przecie to wszystko, co zostao po Ottonku! Mimo wszystko
zachowa list i pokae go Trudel. Moe wtedy uda jej si zapaka, teraz
jej serce nadal wypenia ogie. Jak dobrze bdzie mc si wypaka!
Rozgniewana potrzsna gow i podesza do kuchenki.

Rozdzia 2.
Co mia do powiedzenia Baldur Persicke
Gdy Otto Quangel mija drzwi mieszkania Persickw, wanie
rozbrzmieway za nimi pochwalne ryki przemieszane z okrzykami
Siegheil[9]. Quangel przypieszy kroku, eby przypadkiem nie natkn
si na nikogo z tego towarzystwa. Ju od dziesiciu lat mieszkali w
tej samej kamienicy, lecz Quangel zawsze starannie unika spotka z
Persickem, nawet wtedy, gdy ten by jeszcze drobnym, podupadajcym
szynkarzem. Teraz Persickowie to wani ludzie, stary zajmuje mnstwo
stanowisk w partii, dwaj najstarsi synowie s w SS[10], a o pienidze w
ogle nie musz si martwi.
Tym bardziej trzeba na nich uwaa, bo wszyscy o takim statusie
musz si cieszy poparciem partii, a to jest moliwe tylko wtedy, jeli
co dla tej partii robi. Co robi dla partii, czyli wydaj innych, na
przykad zgaszaj, e ten czy tamten sucha zagranicznej stacji. Quangel
wola wic ju dawno zapakowa i schowa do piwnicy radia z pokoju
[9] Siegheil nazistowski okrzyk, dosownie: Chwaa zwycistwu!.
[10] SS (Schutzstaffel, Eskadra Ochronna) paramilitarna organizacja w
ramach NSDAP, zaoona w roku 1925 dla osobistej ochrony Adolfa
Hitlera oraz zgromadze NSDAP, pocztkowo podlegaa SA, od roku 1934
samodzielna. Od roku 1929 pod dowdztwem Reichsfhrera Himmlera
staa si rodzajem policji partyjnej i egzekutywy wodzowskiej,
stanowia m.in. stra obozw koncentracyjnych, a Grupy Operacyjne
SS (SS Einsatzgruppen) dokonyway zbrodni wojennych (masowych
egzekucji cywilw w okupowanych krajach, wypdzania osb
narodowoci innej ni niemiecka) oraz uczestniczyy w Holocaucie.
Podczas gwnego procesu zbrodniarzy wojennych w Norymberdze
zostaa uznana za organizacj przestpcz.

Ottona. Nigdy za wiele ostronoci w takich czasach, gdy kady szpieguje


kadego, Gestapo na wszystkim trzyma ap, winiw w kacecie[11] w
Sachsenhausen przybywa, a gilotyna w wizieniu Pltze[12] codziennie
opada. On sam nie potrzebowa radia, lecz Annie wcale si nie spodobao,
e je chowa. Powiedziaa, e wci sprawdza si stare przysowie:
Najlepiej pi ten, kto ma czyste sumienie. A przecie ono ju dawno si
nie sprawdza, jeeli w ogle kiedykolwiek si sprawdzao.
Zatopiony w mylach Quangel popieszy schodami w d i wyszed
przez podwrze na ulic.
Gone krzyki u Persickw rozlegay si dlatego, e beniaminek
rodziny, Baldur, ktry uczy si teraz w gimnazjum i jeli ojcu uda si
to zaatwi dziki swoim znajomociom, pjdzie by moe do szkoy
Napola[13] a wic Baldur odkry w Vlkischer Beobachter zdjcie. Na

[11] Kacet potoczna nazwa hitlerowskiego obozu koncentracyjnego (od KZ


Konzentrationslager).
[12] Pltze potoczna nazwa aresztu karnego w dzielnicy Pltzensee w
Berlinie, ktry w latach 1933-1945 by miejscem wykonywania wyrokw
narodowosocjalistycznego wymiaru sprawiedliwoci, stracono tam w
tym okresie ponad 2,5 tysica osb.
[13] Napola (Nationalpolitische Lehranstalten, Narodowo-Polityczne Zakady
Wychowawcze) elitarne szkoy rednie z internatem, przygotowujce
do zajmowania gwnych pozycji w pastwie narodowosocjalistycznym.
Pierwsi absolwenci trafiali w wikszoci do Wehrmachtu i Waffen-SS.
Pod koniec wojny byy 43 szkoy Napola, w tym trzy dla dziewczt.

zdjciu tym wida byo Fhrera i marszaka Rzeszy Gringa[14], a pod


spodem napisano: Wanie dotara wiadomo o kapitulacji Francji. Tak
te obaj wygldali na zdjciu: Gring mia si ca swoj tust twarz, a
Fhrer z zadowolenia a si klepa doni po udzie.
Persickowie te si cieszyli i miali jak ci na zdjciu, lecz jasnowosy
Baldur zapyta: Nie widzicie w tej fotografii nic szczeglnego?
Wpatruj si w niego z oczekiwaniem, s tak przekonani o duchowej
wyszoci szesnastolatka, e nikt nie way si wypowiedzie gono
jakiegokolwiek przypuszczenia.
No mwi Baldur. Zastanwcie si dobrze! T fotografi zrobi
przecie fotograf prasowy. Czy on sta tam akurat w tym momencie, gdy
dosza wiadomo o kapitulacji? Przecie musiaa dotrze przez telefon,
kuriera albo nawet jakiego francuskiego generaa, a nic takiego na tym
zdjciu nie wida. Stoj sobie we dwch w ogrodzie i si ciesz
Rodzice i rodzestwo Baldura wci siedz w milczeniu i wpatruj si
w niego. Napita uwaga nadaje ich twarzom nieco gupkowaty wygld.
Stary Persicke najchtniej nalaby sobie kolejny kieliszek, lecz nie ma
odwagi, dopki Baldur nie skoczy. Wie z dowiadczenia, e Baldur
potrafi by bardzo niemiy, gdy kto nie powica wystarczajcej uwagi
jego politycznym wywodom.
A syn kontynuuje: To zdjcie jest wic ustawione, wcale nie zrobiono
[14] Hermann Gring (1893-1945) dziaacz nazistowski, jeden z twrcw
Trzeciej Rzeszy, od roku 1933 premier Prus i minister lotnictwa, od
roku 1935 naczelny dowdca Luftwaffe, od roku 1938 feldmarszaek,
od 1940 marszaek Rzeszy, w roku 1939 oficjalnie wyznaczony na
nastpc Hitlera, w kwietniu 1945 roku zosta pozbawiony wszystkich
urzdw i aresztowany za prb wsppracy z aliantami, w roku
1946 skazany na mier w gwnym procesie norymberskim przeciw
zbrodniarzom wojennym jako wspodpowiedzialny za agresj na inne
pastwa, przeladowanie ydw i system pracy przymusowej, tu przed
straceniem popeni samobjstwo, zaywajc trucizn.

go w chwili dotarcia wiadomoci o kapitulacji, tylko kilka godzin pniej,


a moe nawet nastpnego dnia. I przypatrzcie si, jak Fhrer si cieszy,
klepie si nawet z radoci po udzie. Naprawd wierzycie, e taki wielki
czowiek jak Fhrer cieszyby si tak z tej wiadomoci jeszcze nastpnego
dnia? On ju dawno myli o Anglii, o tym, jak dopa Brytyjczykw. Nie,
to zdjcie to tylko udawanie, od samego ujcia a po klepanie doni. Tak
si wanie mydli oczy gupcom!
Teraz najblisi Baldura wpatruj si w niego, jakby to oni byli
gupcami, ktrym zamydlono oczy. Gdyby to nie by Baldur, tylko kto
obcy, za tak uwag donieliby na niego na Gestapo. Baldur jednak
kontynuuje: To, widzicie, jest wanie wielko naszego Fhrera.
Nikomu nie zdradza swoich planw. Wszyscy myl sobie teraz, e on si
cieszy ze zwycistwa we Francji, a on tymczasem gromadzi ju pewnie
okrty do inwazji na Angli. Tego wanie musimy si nauczy od naszego
Fhrera: nie powinnimy kademu wykada kaw na aw, kim jestemy
i jakie mamy zamiary! Pozostali pilnie kiwaj gowami. Wydaje im si,
e w kocu zrozumieli, do czego zmierza Baldur. Tak, kiwacie gowami
mwi poirytowany Baldur ale sami robicie cakiem na odwrt!
Ledwie przed pgodzin syszaem, jak ojciec mwi listonoszce, e stara
Rosenthalowa ma nam zafundowa kaw i ciastka
Och, ta stara ydowska winia! rzuca ojciec Persicke, lecz
przepraszajcym tonem.
No c przyznaje syn. Wielkiego larum nie bdzie, nawet jak jej
si co stanie. Ale po co to ludziom opowiada? Zawsze lepiej uwaa.
Przyjrzyj si takiemu czowiekowi jak ten Quangel, co mieszka nad nami.
Sowa z niego nie wycigniesz, ale jestem pewien, e widzi i syszy
wszystko, i na pewno gdzie to melduje. A jak zgosi, e Persickowie nie
potrafi trzyma gby na kdk, e nie mona na nich polega, e nie
mona im ufa, to jestemy zaatwieni. A ju z pewnoci ty, ojcze, a ja

nie rusz palcem, eby znowu wycign ci z kacetu, z Moabitu[15] czy z


Pltze, czy gdzie tam wyldujesz.
Wszyscy umilkli i nawet zadufany w sobie Baldur wyczuwa, e to
milczenie nie u wszystkich oznacza zgod. Mwi wic szybko, eby
chocia rodzestwo przecign na swoj stron: Chcemy wszyscy
zaj dalej ni ojciec, a w jaki sposb mona co osign? Przecie
tylko dziki partii! I dlatego musimy postpowa tak jak Fhrer. Mydli
ludziom oczy, zachowywa si tak, jakbymy mieli przyjazne zamiary,
a potem, gdy nikt si tego nie spodziewa, zaatwi spraw i ju nas nie
ma. W partii musz wiedzie, e z Persickami mona zrobi wszystko, po
prostu wszystko!
Znw patrzy na zdjcie z rozemianymi Hitlerem i Gringiem, kiwa
gow i rozlewa wdk na znak, e jego polityczny wykad dobieg koca.
Mwi ze miechem: Nie krzyw si, ojcze, tylko z tego powodu, e ci
troch przygadaem!
Masz dopiero szesnacie lat i jeste moim synem zaczyna wci
uraony ojciec.
A ty jeste moim staruszkiem, ktrego zbyt czsto widziaem
pijanego, eby mg mi jako szczeglnie zaimponowa mwi prdko
Baldur Persicke, przecigajc tym samym na swoj stron rozemiane
towarzystwo, nawet zawsze wystraszon matk. Nie, zostawmy to,
tato, pewnego dnia wszyscy bdziemy jedzi wasnymi autami, a ty
codziennie bdziesz pi tyle szampana, a bdziesz mie do!
Ojciec chce co powiedzie, lecz teraz ju tylko na temat szampana, od
ktrego zdecydowanie woli ytniwk. Lecz Baldur mwi dalej, szybko
i ju ciszej: Pomysy masz cakiem nieze, ojcze, tylko e powiniene
[15] Moabit rejon w Berlinie, w ktrym znajduje si kompleks budynkw
obejmujcych najwikszy w Europie sd kryminalny oraz zakad
penitencjarny, bdcy podczas II wojny wiatowej miejscem kani.

o nich mwi wycznie nam. Od Rosenthalowej moemy chyba dosta


wicej ni tylko kaw i ciastka. Pozwlcie, e si nad tym zastanowi, do
sprawy trzeba podej ostronie. Moe inni te wyczuli ju pismo nosem,
a mog cieszy si lepsz opini ni my.
ciszy gos tak bardzo, e pod koniec niemal nie byo go sycha.
Baldur Persicke znw tego dokona, znw przecign wszystkich na
swoj stron, nawet ojca, ktry z pocztku by obraony. Mwi wic:
Za francusk kapitulacj! A poniewa klepie si przy tym ze miechem
po udzie, rozumiej, e ma na myli co cakiem innego, a mianowicie
star Rosenthalow.
miej si wszyscy dononie, stukaj kieliszkami i oprniaj jeden
za drugim. Nie ma co, potrafi wypi w byy szynkarz i jego dziatwa.

Rozdzia 3.
Czowiek o nazwisku Barkhausen
Majster Quangel wyszed na Jablonskistrae i spotka sterczcego
pod bram kamienicy Emila Barkhausena. Wydawao si, e jedynym
zajciem Emila Barkhausena jest sterczenie gdzie, gdzie mona si
na co pogapi albo co podsucha. Wojna nic tu nie zmienia, cho
na wszystkich naoya obowizek suby albo przymus pracy[16]. Emil
Barkhausen stercza dalej.
Sta tam, wysoka, chuda posta w znoszonym garniturze, o bezbarwnej
twarzy, i z ponur min patrzy na niemal cakowicie opustosza o tej
godzinie Jablonskistrae. Gdy zauway Quangla, natychmiast ruszy,
podszed do niego i wycign do. Dokd to si wybieracie, Quangel?
zapyta. Przecie jeszcze za wczenie na wasz zmian w fabryce?
Quangel zlekceway wycignit do i wymamrota niewyranie:
Spiesz si!
I ju szed dalej w kierunku Prenzlauer Allee. Akurat teraz musia si
natkn na tego namolnego gadu.
Ten jednak nie da si tak atwo zby. Rozemia si przypominajcym
beczenie kozy miechem i zawoa: No to mamy po drodze, Quangel!
A gdy ten, patrzc prosto przed siebie, uparcie i popiesznie szed dalej,
doda: Doktr zaordynowa mi duo ruchu ze wzgldu na obstrukcj, a
bieganie samemu okropnie mnie nudzi!
[16] Suba Pracy Rzeszy (Reichsarbeitsdienst) obowizujcy od czerwca
1935 roku obowizek pracy na rzecz pastwa przez sze miesicy dla
modych mczyzn, od pocztku II wojny wiatowej obejmujcy take
kobiety. Wynagrodzenie na poziomie zasiku dla bezrobotnych.

Zacz teraz obszernie i szczegowo opisywa, czeg to jeszcze nie


robi w zwizku ze swoj obstrukcj. Quangel w ogle go nie sucha.
Pochaniay go dwie myli, przy czym jedna z nich coraz czciej
wypieraa t drug: nie ma ju syna, a Anna powiedziaa: ty i ten twj
Fhrer. Quangel sam przed sob przyznawa, e nigdy nie kocha tego
chopca tak, jak ojciec powinien kocha swego syna. Od samych jego
narodzin odczuwa, e dziecko odbiera mu spokj i psuje relacj z Ann.
Jeli wic teraz odczuwa bl, to dlatego, e z niepokojem myla o Annie,
jak ona zniesie t mier, co si przez ni moe zmieni. Przecie Anna
ju mu powiedziaa: ty i ten twj Fhrer!
A to nieprawda. Hitler wcale nie by jego Fhrerem, czy te wcale nie
by bardziej jego Fhrerem ni Anny. Zawsze si zgadzali, e gdy w 1930
zbankrutowa jego may warsztat stolarski, to wanie Fhrer wszystko
naprawi. Po czterech latach bez pracy Quangel zosta majstrem w wielkiej
fabryce mebli i teraz co tydzie przynosi do domu czterdzieci marek. Na
wszystko im wystarczao. I to dziki Fhrerowi, bo to on rozrusza na
nowo gospodark. Co do tego zawsze si zgadzali.
Ale do partii z tego powodu nie wstpili. Szkoda im byo paci
skadk partyjn, przecie ju i tak wszdzie trzeba byo si zrzuca, na
Zimow Pomoc[17], na rne zbirki, na Front Pracy. Owszem, w ramach
Frontu Pracy przydzielili mu stanowisko w fabryce i to by wanie kolejny
powd, dla ktrego adne z nich nie wstpio do partii. Bo przy kadej
okazji widzia, e zawsze robi rnic midzy towarzyszem narodowym

[17] Niemiecka Pomoc Zimowa (Winterhilfswerk des Deutschen Volkes)


od przeomu lat 1932 i 1933 prowadzona ze szczeglnym rozmachem
propagandowym zbirka na rzecz wspierania potrzebujcych.

a partyjnym[18]. Nawet najgorszy towarzysz partyjny by dla nich wicej


wart ni najlepszy towarzysz narodowy. Gdy kto by w partii, mg sobie
pozwoli waciwie na wszystko, nic mu si w zasadzie nie mogo sta.
Nazywali to wierno za wierno.
On jednak, majster Otto Quangel, by za sprawiedliwoci. Kady
czowiek to dla niego czowiek, a to, czy jest w partii, czy nie, nie ma
nic do rzeczy. Kiedy w warsztacie cigle obserwowa, e jednemu nie
darowano najdrobniejszego bdu przy pracy, a innemu pozwalano
oddawa fuszerk za fuszerk, wci na nowo go to oburzao. Wsuwa
doln warg pod zby i z wciekoci j przygryza gdyby tylko mg,
ju dawno zrezygnowaby z tej swojej posady we Froncie Pracy!
Anna dobrze o tym wiedziaa i dlatego nigdy nie powinna bya
tego powiedzie: ty i ten twj Fhrer! Z Ann byo cakiem inaczej,
ona zupenie dobrowolnie przyja posad w Zwizku Kobiet, w
przeciwiestwie do niego nie musiaa. Och, Boe, tak, on przecie
rozumia, jak to byo w jej przypadku. Przez cae ycie bya tylko suc,
najpierw na wsi, a potem tutaj, w miecie. Przez cae ycie musiaa ciko
pracowa, a inni wci jej rozkazywali. W maestwie te miaa niewiele
do powiedzenia, nie dlatego, by on ni za bardzo komenderowa, lecz po
prostu dlatego, e wszystko musiao si krci wok niego, tego, ktry
utrzymywa rodzin.
Teraz jednak miaa t posad w Zwizku Kobiet i nawet jeli take
tutaj otrzymywaa polecenia z gry, to miaa za to pod sob mnstwo
dziewczt, kobiet, a nawet dam, ktrym moga rozkazywa. To po prostu
sprawiao jej przyjemno, gdy znajdowaa kolejn leniw prniaczk z
[18] Towarzysz partyjny (Parteigenosse) czonek NSDAP; towarzysz
narodowy (Volksgenosse) okrelenie stosowane przez narodowych
socjalistw, oznaczajce osoby nalece do niemieckiej lub pokrewnej
krwi.

polakierowanymi na czerwono paznokciami i moga j wysa do fabryki.


Jeli o ktrym z pastwa Quangel w ogle mona byo powiedzie ty i
ten twj Fhrer, to w pierwszym rzdzie wanie o Annie.
Oczywicie, oczywicie, i jej to wszystko ju dawno obrzydo, bo na
przykad zauwaya, e niektrych z tych eleganckich damulek nie da si
posa do pracy, gdy maj na grze przyjaci. Oburzao j te, e przy
rozdzielaniu ciepej bielizny zawsze pojawiay si te same kobiety, i to
wanie te z ksieczkami partyjnymi. Anna te uwaaa, e Rosenthalowie
to przyzwoici ludzie i nie zasuyli sobie na taki los, ale z tego powodu nie
rozwaaa przecie rezygnacji z posady. Niedawno stwierdzia, e Fhrer
nie ma pojcia, jakie wistwa robi jego ludzie na dole. Fhrer nie moe
wszystkiego wiedzie, a jego ludzie go po prostu okamuj.
Lecz teraz przysza mier Ottonka i Otto Quangel z zaniepokojeniem
przeczuwa, e od teraz wszystko bdzie ju inaczej. Widzi przed
sob niezdrow, bladot twarz Anny, znw syszy jej oskarenie, o
niezwykej porze jest poza domem z gadu Barkhausenem u boku, dzi
wieczr przychodzi do nich Trudel, bdzie pacz, niekoczce si gadanie
a on, Otto Quangel, tak bardzo ceni w yciu rwnowag, codziennie
taki sam dzie pracy, podczas ktrego najlepiej, eby nic szczeglnego
si nie wydarzyo. Ju sama niedziela jest dla niego rodzajem zakcenia.
Teraz na jaki czas zapanuje chaos, a Anna prawdopodobnie ju nigdy nie
bdzie t, ktr bya kiedy. To wyszo z samej jej gbi, to ty i ten twj
Hitler. W tych sowach brzmiaa nienawi.
Musi sobie to wszystko jeszcze raz dokadnie przemyle, tylko
ten Barkhausen mu nie pozwala. Nagle mczyzna u jego boku mwi:
Podobno dostalicie list poczty polowej, nie pisali w nim czasem o
waszym Ottonie?
Quangel kieruje na niego ostry wzrok swoich ciemnych oczu i
mruczy: Papla! Lecz poniewa nie chce si z nikim kci, nawet

z takim nikim jak sterczcy po bramach Barkhausen, dodaje na wp


niechtnie: Ludzie o wiele za duo plotkuj!
Emil Barkhausen nie czuje si uraony, Barkhausena nie tak atwo
urazi, pilnie przytakuje: Jest tak, jak pan mwi, panie Quangel!
Dlaczego ta Kluge, ta gadzina listonoszka, nie trzyma jzyka za zbami?
Ale nie, od razu musi wszystkim rozpowiada, e Quanglowie dostali
list poczty polowy napisany na maszynie! Przecie wystarczy, jak bdzie
opowiada o kapitulacji Francji! Robi pauz, a potem pyta nietypowym
dla niego pgosem i wspczujcym tonem: Ranny, zaginiony czy?
Milczy. Jednak Quangel po duszej pauzie odpowiada porednio
na jego pytanie: A wic Francja skapitulowaa? No c, szkoda, e nie
zrobili tego dzie wczeniej, wtedy mj Otto jeszcze by y
Barkhausen odpowiada niezwykle oywionym tonem: Ale przecie
wanie dlatego, e bohatersk mierci zgino tyle tysicy, Francja tak
szybko si poddaa. Dziki temu uratowano miliony. Z takiej ofiary ojciec
musi by bardzo dumny!
Quangel pyta: Wasi s jeszcze wszyscy za mali, eby i na front,
ssiedzie?
Barkhausen, niemal uraony, stwierdza: Przecie wiecie, Quangel!
Ale gdyby wszyscy naraz zginli przez bomb albo co takiego, to tylko
bybym z tego dumny. Nie wierzy mi pan, Quangel?
Lecz majster nie odpowiada na to pytanie, tylko myli: Nawet jeli
nie jestem prawdziwym ojcem i nigdy nie kochaem Ottona tak, jak
powinienem to twoje bachory s dla ciebie wycznie ciarem. Wierz,
e ucieszyby si, gdyby pozby si ich wszystkich za spraw bomby, w
to wierz bez cienia wtpliwoci!
Nie mwi jednak nic takiego, a Barkhausen, ktremu znudzio si ju
czekanie na odpowied, cignie: Niech pan pomyli, Quangel, najpierw
Sudety, Czechosowacja i Austria, a teraz Polska, Francja i poowa

Bakanw bdziemy najbogatszym narodem na wiecie! C znacz


setki tysicy zabitych? Wszyscy bdziemy bogaci!
Quangel odpowiada niespodziewanie szybko: A co zrobimy z tym
bogactwem? Mona je zje? Bd lepiej spa, gdy bd bogaty? Czy
jako bogaty czowiek nigdy ju nie pjd do fabryki, i co bd wtedy
robi przez cay dzie? Nie, Barkhausen, ja nie chc sta si bogaty, a ju
na pewno nie w ten sposb. Takie bogactwo nie jest warte nawet jednego
zabitego!
Nagle Barkhausen chwyta go za rami, oczy mu pon, potrzsa
Quanglem, szepcze popiesznie: Jak moesz tak mwi, Quangel?
Przecie wisz, e za takie gadanie mogie cie posa do kacetu? Przecie
wanie wprost sprzeciwie sie naszemu Fhrerowi! A gdybym tylko by
taki i to zameldowa?
Quangla take przeraziy wasne sowa. Ta sprawa z Ottonem i Ann
wytrcia go z rwnowagi bardziej, ni sdzi, inaczej nie opuciyby go
jego wrodzona czujno i ostrono. Lecz ten drugi nie dostrzega jego
strachu. Quangel swoimi silnymi, spracowanymi domi uwalnia rami z
niedbaego uchwytu Barkhausena i mwi powoli, obojtnym tonem: Co
si pan tak denerwuje, panie Barkhausen? Co takiego powiedziaem, co
moglibycie zgosi? Zupenie nic nie powiedziaem. Jestem smutny, bo
poleg mj syn Otto, a moja ona ma wiele trosk. To moecie zameldowa,
jeli chcecie, a jeli chcecie, zrbcie to! Mog od razu pj z wami i
podpisa, e to wanie powiedziaem!
Gdy Quangel tak niespodziewanie duo mwi, w gbi duszy myli
sobie: Niech mnie kaczki zdepcz, jeli ten Barkhausen nie jest szpiclem!
Znowu kolejny, przed ktrym trzeba si mie na bacznoci! Zreszt przed
kim nie trzeba si mie na bacznoci? Jak to bdzie z Ann, te ju nie
wiem
Tymczasem dotarli do bramy fabryki. Quangel znw nie wyciga do

Barkhausena doni. Mwi tylko: To na razie! i chce i dalej.


Lecz Barkhausen chwyta go mocno za poy i szepcze arliwie:
Ssiedzie, nie mwmy ju o tym, co byo. Nie jestem szpiclem i nie chce
na nikogo sprowadzi nieszczcia. Ale ja te poprosz cie o przysugie.
Musze da onie trochi pinidzy na jedzenie, a ni mam ani feniga. Dzieci
nic dzisiaj jeszcze nie jady. Poycz mi dych, w przyszy pitek dostaniesz
z powrotem, obiecuje na wszystkie wientoci!
Quangel znw uwalnia si z uchwytu Barkhausena. Myli: A wic taki
jeste, w taki sposb zarabiasz na ycie! I: Nie dam mu nawet jednej marki.
Lecz myli te: Boj si go, a on ju nigdy nie wypuci mnie ze swych ap.
Gono mwi: Co tydzie przynosz do domu tylko trzydzieci marek i
potrzebuj kadej z nich. Nie mog ci da adnych pienidzy.
Bez jednego dodatkowego sowa, bez jednego spojrzenia wchodzi w
bram fabryki. Portier zna go i przepuszcza bez zbdnych pyta.
Barkhausen stoi na ulicy, patrzy za nim i zastanawia si, co powinien
zrobi. Najchtniej poszedby na Gestapo i zoy meldunek na Quangla,
z pewnoci dostaby par papierosw. Ale lepiej tego nie robi. Dzi
zadziaa zbyt popiesznie, powinien by da si Quanglowi wygada, po
mierci syna ten czowiek na pewno mia na to ochot.
Jednak le oceni Quangla, ten nie da si podej. Dzi wikszo
ludzi si boi, waciwie wszyscy, bo wszyscy robi co zakazanego i
zawsze bd si lka, e kto o tym wie. Trzeba tylko zaskoczy ich w
odpowiedniej chwili i wtedy ju si ich ma, a oni pac. Ale Quangel, ten
mczyzna o ostrej, przypominajcej gow drapienego ptaka twarzy, nie
jest taki. Ten najprawdopodobniej niczego si nie boi, a ju na pewno nie
da si zaskoczy. Nie, zrezygnuje z niego, moe w nadchodzcych dniach
uda mu si co osign z jego on. mier jedynaka wpywa na kobiet
zupenie inaczej! Wtedy babom rozwizuj si jzyki.
A wic ona w nadchodzcych dniach, ale co robi teraz? Naprawd

musi da Otti jakie pienidze, dzi rano w tajemnicy wyjad resztki chleba
z kuchennej szafki. Nie ma pienidzy i skd ma je tak szybko wytrzasn?
Jego kobieta to prawdziwa ksantypa i umie zamieni mu ycie w pieko.
Kiedy bya dziwk na Schnhauser Allee i czasami potrafia by mia
i kochana. A teraz ma z ni pitk nieznonych bachorw, to znaczy
wikszo z nich jest chyba jego, a ona klnie jak sprzedawczyni ryb w
hali targowej. Bi ta suka te lubi, gwnie dzieci, a jak na niego trafi, to
dochodzi do bijatyki, w ktrej to ona zawsze oberwie, ale rozumu jej od
tego nie przybywa.
Nie, nie moe wrci do Otti bez pienidzy. Nagle przychodzi mu do
gowy stara Rosenthalowa, ktra mieszka teraz zupenie sama i bezbronna
na czwartym pitrze przy Jablonskistrae 55. e te ta stara ydwka nie
przysza mu do gowy wczeniej, przecie to o wiele bardziej opacalny
interes ni ten stary sp Quangel! Jest dobroduszn kobiet, Barkhausen
wie to jeszcze z dawnych czasw, kiedy Rosenthalowie wci mieli ten
swj sklep z bielizn, wic najpierw sprbuje po dobroci. Nie bdzie
chciaa, to walnie j po prostu w eb! Wtedy na pewno co znajdzie,
biuteri, pienidze albo co do jedzenia, cokolwiek, co udobrucha Otti.
Gdy Barkhausen tak si zastanawia i wci na nowo wyobraa sobie,
czego tam te nie znajdzie bo ydzi maj przecie wszystko, ukrywaj
to tylko przed Niemcami, ktrym to ukradli ogarnity takimi mylami
coraz szybszym krokiem wraca w kierunku Jablonskistrae. Na dole klatki
schodowej dugo nasuchuje. Nie chciaby, eby kto zobaczy go tutaj od
frontu, skoro mieszka w tylnej oficynie, zwanej altan, w suterenie, czyli
ma po prostu mieszkanie w piwnicy. Jemu samemu to nie przeszkadza,
tylko przez ludzi jest mu czasem przykro.
Na klatce schodowej panuje cisza, a Barkhausen zaczyna popiesznie,
lecz nie robic haasu, wchodzi po schodach. Z mieszkania Persickw
dobiegaj dzikie haasy, jakie okrzyki i miechy; znowu wituj.

Powinien nawiza blisz znajomo z takimi jak Persickowie, oni maj


odpowiednie stosunki, wtedy i jemu zaczoby si powodzi. Ale tacy
oczywicie nawet nie zauwaaj takiego okazjonalnego szpicla jak on.
Nosa zadzieraj szczeglnie chopcy w SS i ten Baldur. Stary jest troch
lepszy, czasem daje mu pi marek, kiedy jest pijany
W mieszkaniu Quanglw panuje cisza, a pitro wyej, u Rosenthalowej,
te nic nie sycha, cho dugo przykada ucho do drzwi. Dzwoni wic
prdko i energicznie, jakby robi to posaniec, ktremu si pieszy, eby
ruszy dalej.
Lecz nic nie sycha, wic po minucie czy dwch czekania Barkhausen
decyduje si zadzwoni po raz drugi, a potem po raz trzeci. Tymczasem
nasuchuje, nic nie syszy, szepcze jednak przez dziurk od klucza: Pani
Rosenthal, niech pani otworzy! Przynosz pani wiadomo od ma!
Prdko, zanim kto mnie zobaczy! Pani Rosenthal, przecie ja pani sysz,
niech pani otwiera!
Dzwoni raz po raz, lecz daremnie. W kocu ogarnia go wcieko.
Przecie nie moe std odej, nic nie osignwszy, bdzie z Otti straszna
awantura. Ta stara ydwka ma mu odda to, co mu ukrada! Dzwoni jak
szalony, a w przerwach krzyczy do dziurki od klucza: Otwieraj, ty stara
ydowska winio, albo przemaluje ci gbe tak, e ju nigdy nie przejrzysz
na oczy! Jeszcze dzi wyle cie do kacetu, jeli nie otworzysz, przeklta
ydwo!
Gdyby tylko mia przy sobie benzyn, od razu podpaliby tej padlinie
drzwi!
Nagle jednak Barkhausen zamiera. Usysza, e na dole otwary si
jakie drzwi, przyciska si mocno do ciany. Nikt nie moe go tu zobaczy.
Na pewno chc wyj na ulic, musi tylko by cicho.
Kroki zmierzaj jednak w gr schodw, niepowstrzymanie, cho
powoli i z potykaniem si. To na pewno ktry z Persickw, a pijany

Persicke to co, czego Barkhausenowi akurat teraz najmniej potrzeba.


Oczywicie chciaby uciec na strych, ale strych jest zabezpieczony
zamknitymi elaznymi drzwiami, nie ma adnej kryjwki. Pozostaje
wic tylko nadzieja, e ten pijany kto przejdzie obok, nie zauwaajc go.
Jeli to stary Persicke, to moe si uda.
Lecz nie jest to stary Persicke, tylko ten obrzydliwy nicpo Baldur,
najgorszy z caej bandy! Wszdzie biega w tym swoim mundurze
przywdcy Hitlerjugend[19] i czeka, eby inni pozdrawiali go pierwsi, cho
przecie jest zupenie nikim. Baldur powoli pokonuje ostatnie schody,
mocno trzymajc si porczy, tak jest pijany. Mimo szklanego wzroku ju
dawno zauway Barkhausena przy cianie, odzywa si jednak dopiero
wtedy, gdy stoi tu przed nim: Co tutaj tak wszysz od frontu? Nie
podoba mi si to, zjedaj do piwnicy, do tej swojej kurwy! Ju, zmiataj
std!
Unosi stop w podbitym gwodziami bucie, lecz zaraz potem stawia
j z powrotem na ziemi. Za bardzo si chwieje, eby mc kopn.
Z takim tonem Barkhausen po prostu sobie nie radzi. Kiedy kto tak
na niego warczy, kuli si w sobie peen lku. Szepcze pokornie: Prosze o
wybaczenie, panie Persicke! Chciaem tylko zaartowa sobie z tej starej
ydwy!
Baldur usilnie si namyla, a marszczy mu si czoo. Po chwili
mwi: Kra chciae, cierwo, taki art ze starej ydwy wymylie.
No ju, zmiataj std!
[19] Hitlerjugend organizacja modzieowa w ramach NSDAP, zaoona w
roku 1926, od roku 1933 jedyny pastwowy zwizek modziey; suy
szkoleniu ideologicznemu i krzewieniu tyzny fizycznej, podzielony
na Hitlerjugend dla chopcw i Zwizek Dziewczt Niemieckich (BDM)
dla dziewczt. W roku 1936 przynaleno do Hitlerjugend staa si
obowizkowa, cho niemal caa modzie ju wtedy do tej organizacji
naleaa.

Cho sowa s grubiaskie, brzmi mimo wszystko bez wtpienia


yczliwie, a na to Barkhausen jest wyczulony. Dodaje wic z
przepraszajcym umiechem arcik: Ale ja nie kradn, panie Persicke,
ja tylko czasem co sobie organizuj!
Baldur Persicke nie odpowiada na umiech. Nie zadaje si z takimi
ludmi, nawet jeli niekiedy okazuj si przydatni. Ostronie schodzi po
schodach za Barkhausenem.
Obaj s zatopieni w swoich mylach i nie zauwaaj, e drzwi
Quanglw s tylko przymknite. I zostaj znowu otwarte, gdy obaj ju
je minli. Anna Quangel przemyka w stron porczy i wsuchuje si w
dochodzce z dou odgosy.
Przed drzwiami Persickw Barkhausen pry rami w niemieckim
pozdrowieniu: Heil Hitler, panie Persicke! I bardzo panu dzikuje!
Za co waciwie dzikuje, tego sam dokadnie nie wie. Moe za to, e
nie dosta kopniaka w tyek i nie zosta zrzucony ze schodw. Taki byle
kto jak on musiaby na to pozwoli.
Baldur Persicke nie odpowiada na pozdrowienie. Patrzy na
Barkhausena szklanym wzrokiem, sprawiajc, e ten po chwili zaczyna
mruga i wbija wzrok na podog. Baldur pyta: A wic chciae zrobi
starej Rosenthalowej figla?
Tak odpowiada Barkhausen cicho ze spuszczonymi oczami.
A jakiego figla? pada kolejne pytanie. Chyba pod firm Zodziej
i Spka?
Barkhausen odwaa si zerkn na twarz przeciwnika. Och! mwi.
Przemalowabym jej gb!
Ach tak! odpowiada Baldur. Ach tak!
Przez chwil stoj w milczeniu. Barkhausen zastanawia si, czy moe
teraz odej, lecz waciwie nie dosta jeszcze rozkazu odmaszerowania.
Czeka wic dalej w milczeniu, znw ze spuszczonym wzrokiem.

Wejd do rodka! mwi nagle bekotliwie Persicke. Wycignitym


palcem wskazuje na otwarte drzwi do mieszkania Persickw. Moe
mam ci jeszcze co do powiedzenia. Zobaczymy!
Barkhausen, kierowany wycignitym palcem, w milczeniu
wmaszerowuje do mieszkania Persickw. Baldur Persicke idzie za nim
chwiejnym krokiem, lecz z oniersk postaw. Drzwi zamykaj si za
nimi.
Na grze Anna Quangel odrywa si od porczy i zakrada do wasnego
mieszkania, powolutku zamykajc drzwi. Sama nie wie, dlaczego
podsuchiwaa rozmow tych dwch, najpierw pod mieszkaniem pani
Rosenthal, a potem pod drzwiami Persickw. Dotd przestrzegaa
zwyczaju ma, ktry uwaa, e wspmieszkacy mog robi, co tylko
chc. Twarz Anny wci jest chorobliwie blada, a powieki nerwowo dr.
Ju kilka razy miaa ochot usi i zapaka, ale nie potrafia. Przez
gow przelatuj jej takie powiedzenia, jak: serce mi si kraje, jakbym
dostaa obuchem w eb czy ciska mnie w odku. Czuje to wszystko,
a na dodatek jeszcze to: Nie mog mi tak bezkarnie zabi syna. Potrafi
by inna.
Sama nie wie, o co jej chodzi z tym byciem inn, lecz podsuchiwanie
przed chwil byo zdaje si wanie tego pocztkiem. Otto nie moe ju
duej o wszystkim decydowa sam, myli sobie jeszcze. Ja te chc mc
robi to, co chc, nawet jeli jemu to nie odpowiada.
Z zapaem zabiera si do przygotowania jedzenia. Jemu oddaje
wikszo ywnoci, ktr oboje dostaj na kartki. Nie jest ju mody,
a cay czas musi pracowa ponad siy. Ona duo siedzi, szyjc, wic taki
podzia jest oczywisty.
Podczas gdy ona nadal zajmuje si garnkami, Barkhausen wychodzi
z mieszkania Persickw. Gdy tylko schodzi ze schodw, jego postawa
traci ca sualczo, ktr im okazywa. Wyprostowany przemierza

podwrze, odku czuje przyjemne ciepo dwch wypitych kieliszkw


wdki, a w kieszeni ma dwa dziesiciomarkowe banknoty. Jeden z nich
wystarczy, by zaagodzi zy humor Otti.
Lecz kiedy wchodzi do izby w suterenie, Otti wcale nie jest w zym
humorze. Na stole ley biay obrus, a Otti siedzi na kanapie z jakim
nieznanym Barkhausenowi mczyzn. Nieznajomy, cakiem niele
ubrany, popiesznie cofa rk, ktr obejmowa ramiona Otti. Cho wcale
tego robi nie musia, Barkhausen nigdy nie by na tym punkcie draliwy.
Myli sobie: Patrzcie, patrzcie, kogo to stare cierwo potrafio zowi!
Ten tutaj to co najmniej jaki urzdnik bankowy albo nauczyciel
W kuchni dzieci dr si i wyj. Barkhausen daje kademu grub
pajd chleba, ktry ley na stole. A potem sam je niadanie, jest i chleb,
i kiebasa, i wdka. Dla takiego zalotnika wszystko, co dobre! Obdarza
mczyzn na kanapie zadowolonym spojrzeniem. Mczyzna nie wydaje
si czu tak dobrze jak Barkhausen.
Dlatego Barkhausen wychodzi szybko, gdy tylko troch si posili.
Boe bro, eby sposzy zalotnika! Dobrze si skada, bo moe zachowa
cae dwadziecia marek dla siebie. Barkhausen kieruje swe kroki ku
Rollerstrae. Sysza, e jest tam knajpa, w ktrej ludzie pozwalaj sobie
na lekkomylne rozmowy. Moe tam co zdziaa. Teraz w Berlinie rybki
mona owi wszdzie. Jeli nie w dzie, to w nocy.
Gdy Barkhausen myli o nocy, jego opadajce wsy drgaj jak od
miechu. Ten Baldur Persicke, wszyscy ci Persickowie, nieza z nich
banda! Ale jego nie nabior, o nie, jego nie! Chyba nie myl, e zaatwili
z nim spraw za dwadziecia marek i dwa kieliszki wdki. Jeszcze
nadejdzie czas, gdy bdzie mie wszystkich tych Persickw w kieszeni.
Musi tylko by teraz ulegy i szczwany.
Przy okazji Barkhausenowi przypomina si, e jeszcze przed
wieczorem musi znale pewnego Enna. Enno bdzie chyba odpowiedni

osob. Ale bez obaw, na pewno go znajdzie. Enno codziennie robi rundk
po trzech czy czterech lokalach, gdzie przesiaduj drobni hazardzici. Jak
ten Enno naprawd si nazywa, tego Barkhausen nie wie. Zna go tylko z
paru knajp, w ktrych wszyscy woaj na niego Enno. Ju on go znajdzie,
a ten by moe okae si waciwym czowiekiem.

Rozdzia 4.
Trudel Baumann zdradza tajemnic
Otto Quangel wszed do fabryki z atwoci, wywoanie Trudel
Baumann okazao si natomiast duo trudniejsze. Pracowali tutaj
dokadnie tak jak w fabryce Quangla nie tylko na akord, lecz kada sala
musiaa wyrobi okrelon norm, liczya si czsto kada minuta.
Ostatecznie Quangel osiga swj cel, w kocu jego rozmwca jest
takim samym majstrem jak on. Nie wypada odmwi koledze, zwaszcza
gdy dopiero co poleg jego syn. Quangel musia to powiedzie, tylko po
to, eby mc zobaczy si z Trudel. A z tego wynika, e bdzie musia
powiedzie take jej, wbrew probie ony, bo inaczej dowie si od swojego
majstra. Mia nadziej, e obdzie si bez krzykw, a przede wszystkim
bez mdlenia. Waciwie to cud, jak Anna dobrze si trzymaa ale Trudel
te przecie mocno stpa po ziemi.
Idzie w kocu, a Quangel, ktrego nigdy nie interesowaa inna kobieta
ni wasna ona, musi przyzna, e wyglda zachwycajco z potarganymi,
gstymi i ciemnymi wosami, okrg twarz, ktrej praca w fabryce nie
pozbawia jeszcze wieoci, z rozemianymi oczami i duymi piersiami.
Nawet teraz, gdy ma na sobie w pracy dugie niebieskie spodnie i stary,
wielokrotnie cerowany sweter, z ktrego zwisaj resztki nici, nawet teraz
wyglda zachwycajco. Najpikniejszy jest w niej chyba jednak sposb,
w jaki si porusza, caa tryska energi, kady krok wykonuje z chci,
wrcz kipi radoci ycia.
Waciwie to cud, myli przelotnie Otto Quangel, e taki nieudacznik
jak Otto, rozpuszczony przez matk synalek, zdoby tak wspania

dziewczyn. Lecz, od razu si poprawia, co ja wiem o Ottonie? Waciwie


nigdy mu si dobrze nie przyjrzaem. Musia by zupenie inny, ni
mylaem. A na tych radiach to chyba faktycznie si zna, majstrzy
wyrywali go sobie z rk.
Dzie dobry, Trudel mwi i wyciga rk, w ktr natychmiast
mocno wsuwa si jej ciepa, mikka do.
Dzie dobry, ojcze odpowiada. Co tam u was w domu sycha?
Mateczka znowu si za mn stsknia, a moe Otto napisa? Postaram si
jak najszybciej do was zajrze.
Musisz przyj dzi wieczorem, Trudel powiedzia Otto Quangel.
Chodzi o to, e
Nie skoczy jednak zdania. Trudel swoimi szybkimi ruchami ju
signa do kieszeni niebieskich spodni i wyja kieszonkowy kalendarz,
ktry teraz kartkuje. Sucha go nieuwanie, to nie jest waciwy moment,
eby jej co takiego powiedzie. Quangel czeka wic cierpliwie, a
dziewczyna znajdzie to, czego szuka.
Ich spotkanie odbywa si w dugim, penym przecigw korytarzu,
ktrego pobielone ciany cae zaklejone s plakatami. Spojrzenie Quangla
mimowolnie pada na jeden z plakatw, ktry wisi krzywo za Trudel. Czyta
kilka sw napisanego wytuszczonym drukiem nagwka: W imieniu
narodu niemieckiego, potem trzy nazwiska i: za zdrad kraju i zdrad
stanu zostali skazani na mier przez powieszenie. Egzekucja odbya si
dzi rano w zakadzie karnym Pltzensee.
Mimowolnie chwyta Trudel obiema rkami i przesuwaj na bok, eby
nie staa przed tym plakatem. Czemu? pyta najpierw zaskoczona,
a potem jej spojrzenie biegnie za jego wzrokiem i te czyta nagwek.
Wydaje z siebie dwik, ktry moe oznacza wszystko: sprzeciw wobec
tego, co przeczytaa, niezgod na to, co zrobi Quangel, obojtno,
w kadym razie nie wraca jednak na swoje stare miejsce. Wkadajc

kalendarz z powrotem do kieszeni, mwi: Dzisiaj wieczorem nie mog,


tato, ale jutro bd u was koo smej.
Ale musisz przyj dzisiaj, Trudel! protestuje Otto Quangel.
Dostalimy wiadomo o Ottonie. Jego wzrok sta si jeszcze ostrzejszy,
widzi, jak z jej oczu znika umiech. On poleg, Trudel.
To dziwne, ten sam dwik, ktry wyda z siebie Otto Quangel na t
wiadomo, wydobywa si teraz z piersi Trudel, gbokie Och!. Przez
moment patrzy na Quangla zamglonym wzrokiem, jej wargi dr. Potem
odwraca twarz do ciany i opiera o ni czoo. Pacze, lecz bezgonie.
Quangel widzi, jak trzs jej si ramiona, lecz nie syszy adnego dwiku.
Dzielna dziewczyna! myli sobie. Jak bardzo bya do niego
przywizana! Na swj sposb on te by dzielny, nigdy nie zadawa si
z tymi gwniarzami, nie da si podjudzi przez Hitlerjugend przeciwko
rodzicom, zawsze by przeciwny zabawie w onierzy i wojnie. Ta
przeklta wojna!
Zamar przeraony tym, co przed chwil pomyla. Czy on te ju si
zmienia? To byo przecie prawie co takiego jak to wypowiedziane przez
Ann ty i ten twj Hitler!.
A potem widzi, e Trudel opiera si czoem akurat o ten plakat, od
ktrego przed chwil j odcign. Nad jej gow wida wytuszczone
litery: W imieniu narodu niemieckiego, jej czoo przesania nazwiska
trzech powieszonych
I niczym wizja ukazuje mu si, e pewnego dnia na cianach moe
wisie taki sam plakat z nazwiskami jego, Anny i Trudel. Niezadowolony
potrzsa gow. Jest prostym robotnikiem, dla ktrego wany jest spokj,
i w ogle nie interesuje go polityka. Anna dba o ich dom, a taka liczna
dziewczyna jak Trudel wkrtce znajdzie sobie nowego przyjaciela
Lecz wizja jest uparta, wci tam tkwi. Nasze nazwiska na cianie,
myli, zupenie zbity z tropu. A waciwie to czemu nie? Zawisn na

szubienicy to przecie nie gorzej ni zosta rozerwanym przez granat czy


zdycha po postrzale w brzuch!
To wszystko jest niewane. Wane jest tylko to, e musz si
dowiedzie, jak to jest z tym Hitlerem. Na pocztku wszystko przecie
wygldao dobrze, a teraz nagle wszystko jest nie tak. Nagle widz tyko
ucisk, nienawi, przymus, cierpienie, tyle cierpienia Par tysicy, tak
powiedzia ten tchrzliwy szpicel Barkhausen. Jakby wana bya liczba!
Jeli tylko jeden czowiek cierpi niesprawiedliwie, a ja nie mog tego
zmieni i nie robi tego tylko dlatego, e jestem tchrzem i za bardzo
kocham spokj, to wtedy
Nie ma miaoci dokoczy tej myli. Boi si, naprawd boi si
tego, do czego moe go doprowadzi ta myl, jeli pomyli j do koca.
Musiaby chyba wtedy zmieni cae swoje ycie!
Zamiast tego znw patrzy na dziewczyn, nad ktrej gow widnieje
napis W imieniu narodu niemieckiego. Nie powinna paka oparta
akurat o ten plakat. Nie potrafi oprze si pokusie, odwraca jej ramiona
od ciany i mwi najdelikatniej, jak potrafi: Chod, Trudel, nie przy tym
plakacie
Przez chwil jakby bez zrozumienia przyglda si wydrukowanym
sowom. Oczy ma ju suche, jej ramionami nie wstrzsa szloch. A potem
w jej spojrzeniu znw pojawia si ycie, nie ten dawny, wesoy blask, z
ktrym wkroczya na ten korytarz, lecz jaki ciemny ar. Przykada do
mocno, ale delikatnie do miejsca, gdzie widnieje sowo powieszeni.
Nigdy nie zapomn, ojcze mwi e wanie pod takim plakatem
pakaam nad Ottonem. By moe, nie chciaabym tego, ale by moe i
moje nazwisko pojawi si na takim wistku.
Wpatruje si w niego. Quangel ma wraenie, e ona nie wie, co
mwi. Dziewczyno! wykrzykuje przeraony. Opamitaj si! Jak
miaaby Ty i taki plakat Jeste moda, cae ycie przed tob. Znowu

bdziesz si mia, bdziesz miaa dzieci


Potrzsa przeczco gow. Nie bd miaa dzieci, dopki nie bd
miaa pewnoci, e mi ich nie zastrzel. Dopki jaki tam genera moe
powiedzie: maszeruj i zdychaj! Ojcze mwi dalej, mocno chwytajc
jego do. Ojcze, czy ty naprawd moesz dalej y tak jak dotd, skoro
zastrzelili ci twojego Ottona?
Wpatruje si w niego usilnie, a on znowu broni si przed tym czym
obcym, co go przenika. To Francuzi mamrocze.
Francuzi! wykrzykuje oburzona. Dajesz sobie to wmwi? A kto
napad na Francuzw? No kto, ojcze? Powiedz!
Ale co my moemy zrobi? zrozpaczony Otto Quangel broni si
przed naciskiem. Jest nas tak niewielu, a miliony ludzi s za nim, a co
dopiero teraz, po zwycistwie nad Francj. Nic nie moemy zrobi!
Moemy zrobi bardzo duo! szepcze ona gorczkowo. Moemy
psu maszyny, moemy pracowa le i powoli, moemy zrywa ich
plakaty by rozwiesza inne, na ktrych wytumaczymy ludziom, jak s
okamywani i oszukiwani szepcze coraz ciszej. Ale najwaniejsze jest,
e jestemy inni ni oni, e nigdy nie staniemy si tacy jak oni, e nigdy
nie bdziemy myle tak jak oni. Nie bdziemy nazistami, choby oni
pokonali cay wiat!
A co przez to osigniemy, Trudel? pyta cicho Otto Quangel. Nie
wiem, co mielibymy przez to osign.
Ojcze odpowiada. Ja na pocztku te nie rozumiaam. I tak do
koca nadal nie rozumiem. Ale wiesz, zaoylimy tutaj w zakadzie tajn
komrk komunistyczn, na razie ma, trzech kolegw i ja. Jeden z nich
prbowa mi to wytumaczy. Powiedzia, e jestemy jak dobre ziarno
na polu chwastw. Gdyby nie byo dobrego ziarna, cae pole zarosoby
chwastami. A dobre ziarno moe si rozpleni
Milknie, jakby si czego bardzo przerazia.

Co si stao, Trudel? pyta on. To o dobrym ziarnie to cakiem


nieza myl. Pomyl nad tym, mam tyle do przemylenia w najbliszym
czasie.
Lecz ona mwi przepeniona alem i poczuciem wstydu: Wanie
wygadaam o komrce, a przecie przysigaam na wszystkie witoci,
e nikomu tego nie zdradz!
Tym si nie martw, Trudel mwi Otto Quangel, a jego spokj
mimowolnie udziela si udrczonej dziewczynie. Ottonowi Quanglowi
takie rzeczy wpadaj jednym uchem, a wypadaj drugim. Ju nic nie
pamitam. Teraz on wpatruje si w plakat z ponurym zdecydowaniem.
Moe przyj cae Gestapo, a ja i tak nic nie bd pamita. I dodaje
jeli chcesz, i jeli da ci to spokj, to moesz nas ju od tej chwili nie
zna. Nie musisz te ju przychodzi dzi wieczr do Anny, wytumacz
jej to jako i nic jej nie powiem.
Nie odpowiada na to dziewczyna pewnym tonem. Nie. Przyjd
dzi wieczr do mamy. Ale bd musiaa powiedzie pozostaym, e si
wygadaam, i moe ktry ci przesucha, eby si przekona, czy mona
ci ufa.
A niech przychodz! mwi gronie Otto Quangel. Ja o niczym
nie wiem. Nigdy nie miaem nic wsplnego z polityk, przez cae ycie.
Do zobaczenia, Trudel. Nie zobacz si z tob ju dzisiaj, prawie nigdy
nie wracam z pracy przed dwunast.
Podaje mu do, a potem wraca korytarzem w gb fabryki. Nie tryska
ju radoci ycia, lecz wci jest silna. Dobre dziecko! myli Quangel.
Dzielna dziewczyna!
A potem stoi sam na korytarzu wyklejonym plakatami, ktre cicho
szeleszcz w wiecznym przecigu. Zbiera si do odejcia. Lecz najpierw
robi co, co zaskakuje jego samego. Z ponurym zdecydowaniem kiwa
gow do plakatu, przy ktrym pakaa Trudel.

Ju po sekundzie wstydzi si tego, co zrobi. Przecie to czyste


bazestwo! Rusza do domu. Najwyszy czas, bdzie musia wsi do
tramwaju, a tego jego oszczdna, graniczca wrcz czasem ze skpstwem
natura nie znosi.

Rozdzia 5.
Enno Kluge wraca do domu
O drugiej po poudniu listonoszka Ewa Kluge skoczya obchd.
Prawie do czwartej rozliczaa jeszcze potem blankiety nadawcze i
przekazy. Gdy bya bardzo zmczona, pltay jej si cyfry i wci mylia
si w rachunkach. Z piekcymi stopami i bolesn pustk w gowie
wyruszya w drog do domu; nawet nie chciaa myle o tym wszystkim,
co ma jeszcze do zrobienia, zanim w kocu bdzie moga pooy si do
ka. Po drodze zaatwia sprawunki na kartki. U rzenika czekaa do
dugo, wic bya ju prawie szsta, gdy powoli wchodzia na schody do
swojego mieszkania przy Friedrichshain.
Na schodku przed jej drzwiami sta drobny mczyzna w jasnym
paszczu i sportowej czapce. Mia bezbarwn, pozbawion wyrazu twarz,
o lekko zaczerwienionych powiekach i bladych oczach, twarz, jak od
razu si zapomina.
To ty, Enno? zawoaa przestraszona, mimowolnie zaciskajc do
na kluczu do mieszkania. Czego jeszcze u mnie szukasz? Nie mam ju
pienidzy ani jedzenia, a do mieszkania te ci nie wpuszcz!
Niski mczyzna wykona uspokajajcy gest. Ewo, po co si tak od
razu denerwujesz? Po co si tak zocisz? Chc ci tylko powiedzie dzie
dobry, Ewo. Dzie dobry, Ewo!
Dzie dobry, Enno! odpowiedziaa, cho z niechci, bo znaa
swojego ma od wielu lat. Odczekaa chwil, a potem rozemiaa si
krtko i zoliwie. Teraz powiedzielimy sobie dzie dobry, tak jak
chciae, Enno, i moesz ju i. Ale jak widz, wcale nie idziesz, wic

czego tak naprawd chcesz?


Widzisz, Ewuniu powiedzia, wci prbujc j przekona. Jeste
rozsdn kobiet i mona z tob pogada Zacz jej szczegowo
wyjania, e kasa chorych ju mu nie paci, bo wykorzysta dwadziecia
sze tygodni chorobowego. Musi znowu i do pracy, inaczej wyl go z
powrotem do Wehrmachtu, jego fabryka oddaa go do dyspozycji wojska,
poniewa jest mechanikiem precyzyjnym, a takich im brakuje. Sprawa i
okoliczno jest taka zakoczy swoje wyjanienia e przez najbliszy
czas musz mie stay adres zamieszkania. To pomylaem sobie
Energicznie potrzsna gow. Ledwo staa na nogach z wyczerpania
i bardzo chciaa wej ju do mieszkania, w ktrym czekao j jeszcze tyle
pracy. Ale jego nie wpuci, jego nie, nawet gdyby miaa sta tutaj przez
p nocy.
On mwi szybko, ale wci brzmi tak samo bezbarwnie: Nie mw
od razu: nie, Ewuniu, jeszcze nie skoczyem. Przysigam, e nic od
ciebie nie chc, ani pienidzy, ani jedzenia. Po prostu pozwl mi spa na
kanapie. Nawet pocieli nie potrzebuj. Nie chc przysparza ci pracy.
Ponownie potrzsna gow. Niech on ju przestanie gada, przecie
powinien wiedzie, e nie wierzy ani jednemu jego sowu. Nigdy dotd
nie dotrzyma adnej ze swoich obietnic.
Dlaczego nie zaatwisz tego z jedn ze swoich przyjaciek?
zapytaa. Przecie po to je chyba masz!
Pokrci gow: Z kobietami skoczyem, Ewuniu, nie zajmuj si
ju nimi, ju mi wystarczy. Jak tak sobie pomyl, to ty zawsze bya
najlepsza ze wszystkich, Ewuniu. Przeylimy razem dobre lata, wtedy
gdy chopcy byli jeszcze mali.
Jej twarz rozjania si mimowolnie na wspomnienie pierwszych lat
maestwa. Rzeczywicie, to byy dobre lata, wtedy gdy pracowa jeszcze
jako mechanik precyzyjny i co tydzie przynosi do domu szedziesit

marek, i nie wiedzia, co to wstrt do pracy.


Enno Kluge natychmiast wyczu okazj. Widzisz, Ewuniu, odrobink
mnie jeszcze lubisz i dlatego pozwolisz mi spa na kanapie. Obiecuj ci,
bardzo szybko zaatwi to z prac, wcale nie chc godowa. Tylko tak
dugo, a znowu dostan zasiek chorobowy i nie bd musia do woja. W
dziesi dni zaatwi sobie znowu zwolnienie!
Umilk na chwil i patrzy na ni wyczekujco. Tym razem nie
potrzsna gow, lecz jej twarz miaa nieprzenikniony wyraz. Cign
wic dalej: Tym razem nie postawi na krwawienia z odka, wtedy w
szpitalu nie daj czowiekowi nic do jedzenia. Tym razem pojad na kolce
wtrobowej. Wtedy nic nie mog udowodni, najwyej zrobi rentgena, a
czowiek wcale nie musi mie kamieni, eby mie kolk. Po prostu j ma.
Kazaem sobie wszystko dokadnie wyjani. Na pewno si uda. Tylko e
musz przepracowa te pierwsze dziesi dni.
Znw nie odpowiada ani sowem, a on mwi dalej, bo wierzy, e
sowami mona ludziom wierci dziur w brzuchu tak dugo, a si w
kocu poddadz, tylko trzeba by wystarczajco wytrwaym. Mam te
adres jednego ydowskiego doktora z Frankfurter Allee, ten kademu
chtnemu wypisuje zwolnienie, nie chce mie z ludmi adnych kopotw.
Z nim to zaatwi. Za dziesi dni bd z powrotem w szpitalu, a ty
bdziesz mnie mie z gowy, Ewuniu!
A ona odpowiada, zmczona ca t jego paplanin: Nawet gdyby
sta tu i gada a do pnocy, to i tak nie przyjm ci z powrotem, Enno.
Nigdy tego nie zrobi, choby nie wiem co mwi i robi. Ju nigdy nie
pozwol, eby popsu mi wszystko, ty i twoje lenistwo, i hazard, i te
twoje ajdaczki. Przeyam to ju trzy razy, a potem czwarty, i jeszcze raz,
i jeszcze raz, i mnie ju wystarczy raz na zawsze! Usid sobie tutaj na
schodku, bo jestem zmczona, od szstej jestem na nogach. Jeli chcesz,
przysid si. Jak masz ochot, gadaj, jak nie masz, to milcz, mnie to

obojtne. Ale do mieszkania nie wejdziesz!


I rzeczywicie usiada na schodach, na tym samym stopniu, na
ktrym on wczeniej czeka. A jej sowa zabrzmiay tak zdecydowanie, e
poczu, e tym razem na nic caa jego paplanina. Przekrzywi wic swoj
dokejk i powiedzia: C, Ewuniu, skoro naprawd nie chcesz, skoro
nie moesz wywiadczy mi tak drobnej przysugi, chocia wiesz, e
twj m jest w potrzebie, m, z ktrym miaa picioro dzieci, z czego
troje ley na cmentarzu, a dwaj chopcy walcz za Fhrera i nard
Przerwa, mwi jak automat, bo by przyzwyczajony do cigego gadania
w knajpach, cho rozumia, e tutaj wszelkie gadanie jest bezcelowe. W
takim razie pjd ju, Ewuniu. I wiedz, e nie mam ci tego za ze, wiesz,
e cho jestem, jaki jestem, nie chowam urazy.
Bo wszystko jest ci obojtne oprcz hazardu odpowiedziaa.
Bo poza tym nic na tym wiecie ci nie interesuje, bo na niczym i na
nikim ci nie zaley, nawet na sobie samym, Enno. Natychmiast umilka,
rozmowa z tym czowiekiem nie miaa przecie sensu. Odczekaa chwil,
a potem powiedziaa: Wydawao mi si, e chcesz ju i, Enno?
Ju id, Ewuniu powiedzia ku jej zaskoczeniu. Powodzenia. Nie
chowam urazy. Heil Hitler, Ewuniu!
Heil Hitler! odpowiedziaa mechanicznie, wci mocno przekonana,
e to poegnanie to tylko zwd z jego strony jedynie wprowadzenie
do nowej niekoczcej si przemowy. Lecz ku jej bezgranicznemu
zdumieniu on naprawd nic wicej nie powiedzia, tylko zacz schodzi
po schodach.
Przez minut czy dwie siedziaa jeszcze oszoomiona na stopniu,
nie mogc uwierzy w swoje zwycistwo. A potem zerwaa si na nogi i
zacza nasuchiwa. Wyranie syszaa jego krok na najniszym schodku,
nie ukry si, naprawd poszed! Wanie trzasny drzwi wejciowe.
Drc rk otworzya drzwi, bya tak zdenerwowana, e w pierwszej

chwili nie moga trafi kluczem do dziurki. Gdy bya ju w rodku,


zaoya acuch i opada na krzeso w kuchni. Jej czonki zwiotczay, ta
walka wypompowaa z niej resztki si. Nie miaa w sobie adnej energii,
wystarczyoby teraz, eby kto tkn j palcem, a gadko zsunaby si z
krzesa.
Lecz gdy tak siedziaa, stopniowo wracay jej siy i ycie. W kocu
cho raz udao jej si pokona si swej woli jego tpy upr. Zachowaa
swj dom dla siebie, tylko dla siebie. Nie bdzie tu znowu przesiadywa,
bez koca opowiada o tych swoich koniach ani krad jej, co si da, choby
ostatni mark czy pitk chleba.
Zerwaa si na nogi, pena nowej ochoty do ycia. Uwielbiaa t
por dnia. Po niekoczcej si subie na poczcie potrzebowaa tych
kilku godzin tutaj dla siebie. Obchd by dla niej ciki, bardzo ciki,
coraz ciszy. Ju wczeniej miaa kobiece problemy, nie bez powodu
trzej najmodsi leeli na cmentarzu, wszyscy urodzili si przedwczenie.
Nogi te ju nie te. Nie bya kobiet stworzon do pracy zarobkowej, tak
naprawd bya gospodyni domow. Ale musiaa zacz zarabia, gdy
jej m nagle przesta pracowa. Wtedy obaj chopcy byli jeszcze mali.
Zadbaa o nich, stworzya im ten dom: mieszkaln kuchni i pokoik. I do
tego jeszcze wytrzymywaa z mem, jeli akurat nie spa ktem u jednej
ze swoich kochanek.
Oczywicie, e ju dawno moga si z nim rozwie, przecie wcale
nie ukrywa swoich zdrad. Lecz rozwd nic by nie zmieni, rozwiedziony
z ni czy nie, Enno i tak zawsze by si jej czepia. Jemu byo wszystko
obojtne, nie mia za grosz honoru.
Z mieszkania tak do koca wyrzucia go dopiero wtedy, gdy
obaj chopcy poszli na wojn. Do tego momentu wci uwaaa, e
musi zachowa choby pozr ycia rodzinnego, cho oba wyronite
ju obuziaki doskonale si orientoway. W ogle baa si tego, e

inni dowiedz si o ich niesnaskach. Gdy pytano o jej ma, zawsze


odpowiadaa, e wyjecha na monta. Jeszcze teraz zachodzia czasem do
rodzicw Enna, zanoszc im co do jedzenia albo par marek, poniekd
jako rekompensat za pienidze, ktre ich syn podstpnie wyudza z ich
ndznej emerytury.
Lecz wewntrznie cakiem ju z nim skoczya. Nawet gdyby si
zmieni, znowu zacz pracowa i by taki jak w pierwszych latach
maestwa, nie przyjaby go z powrotem. Nie nienawidzia go nawet,
by takim nikim, e nawet trudno byoby go nienawidzi, by jej po prostu
wstrtny, tak jak pajki czy we. Mia j tylko zostawi w spokoju, nie
chciaa go po prostu widzie i to wystarczyo jej do szczcia!
Tak rozmylajc, Ewa Kluge postawia zup na gaz i posprztaa
kuchni. Pokoik, w ktrym stao jej ko, zawsze doprowadzaa do
porzdku wczesnym rankiem. Syszc, e ros zaczyna wrze, a jego
zapach roznosi si po caej kuchni, signa po koszyczek do cerowania
z poczochami miaa cige utrapienie, czsto w cigu dnia dara wicej,
ni bya w stanie zacerowa. Ale ta praca nie bya przykra, uwielbiaa te
ciche p godziny przed jedzeniem, gdy moga posiedzie sobie wygodnie
w mikkich filcowych kapciach na wyplatanym krzele, wycign daleko
obolae stopy, wykrcajc je nieco do rodka tak najlepiej odpoczyway.
Po jedzeniu chciaa napisa do swojego ukochanego syna, najstarszego,
chciaa napisa do Karlemanna, ktry by w Polsce. Zupenie go nie
rozumiaa, szczeglnie odkd wstpi do SS. Ostatnimi czasy bardzo le
mwio si o SS, podobno byli okropni zwaszcza wobec ydw. Ale ona
nie wierzya, eby jej chopak, ktrego kiedy nosia pod sercem, mg
gwaci ydowskie dziewczta, a zaraz potem je zabija. Karlemann na
pewno nic takiego nie robi! Skd by mu to przyszo do gowy? Ona nigdy
nie umiaa by ostra ani surowa, a ojciec by po prostu fajtap. Mimo
wszystko sprbuje w licie da mu do zrozumienia, e musi postpowa

przyzwoicie. Oczywicie, taka uwaga musi by bardzo delikatna, eby


zrozumia j tylko Karlemann. W przeciwnym razie moe mie kopoty,
jeli list trafi do rk cenzora. Ju ona co wymyli, moe przypomni mu
pewne wydarzenie z dziecistwa, gdy ukrad jej dwie marki i nakupi za
nie cukierkw, albo jeszcze lepiej, jak majc trzynacie lat zaleca si do
Walii, ktra bya po prostu zwyk dziwk. Ale byo wtedy ciko go od
tej kobiety oderwa Karlemann czasami potrafi tak zoci!
Umiecha si jednak, wspominajc te kopoty. Wszystko, co zwizane
z dziecistwem chopcw, wydaje jej si dzisiaj pikne. Wtedy miaa
jeszcze w sobie si, bya w stanie obroni swoich obuziakw przed
caym wiatem, pracowa dzie i noc tylko po to, eby nie brakowao im
niczego, co maj dzieci przyzwoitych ojcw. Lecz w ostatnich latach ma
coraz mniej si, szczeglnie odkd obaj musieli pj na wojn. Nie, do
tej wojny nie powinno byo doj. Gdyby Fhrer rzeczywicie by takim
wielkim czowiekiem, nie dopuciby do niej. Niewielki Gdask i wski
korytarz i po to miliony ludzi codziennie naraaj swe ycie takich
rzeczy wielcy ludzie nie robi!
Co prawda ludzie gadaj, e by nielubnym dzieckiem. I pewnie
nigdy nie mia matki, ktra waciwie by o niego zadbaa. Wic nie wie te
nic o tym, jak czuj si matki, ktre yj w wiecznym, nigdy nieustajcym
lku. Gdy przyjd listy z frontu, przez dzie, dwa jest lepiej, a potem
zaczyna si odlicza, ile czasu mino od ich wysania, i lk pojawia si
na nowo.
Ju dawno opucia cerowan poczoch i tylko siedziaa zamylona.
Teraz wstaje niczym automat, przesuwa ros z wikszego pomienia na
mniejszy, a na wikszym chce postawi garnek z ziemniakami. I w tym
momencie syszy dzwonek do drzwi. Natychmiast zamiera. Enno!
myli w duchu Enno!.
Cicho odstawia garnek i w filcowych kapciach bezgonie zakrada si

do drzwi. W sercu odczuwa ulg. Przed drzwiami, w pewnej odlegoci,


eby lepiej j byo wida, stoi jej ssiadka, pani Gesch. Na pewno znowu
chce co poyczy, mk, odrobin tuszczu, ktrego zawsze zapomina
odda. Mimo to Ewa Kluge pozostaje nieufna. Rozglda si na tyle, na
ile pozwala na to judasz w drzwiach, po caym korytarzu i nasuchuje
najlejszego dwiku. Ale wszystko jest w porzdku, tylko pani Gesch
szura niecierpliwie stopami i spoglda na judasz.
Ewa Kluge podejmuje decyzj. Otwiera drzwi, ale tylko na tyle, na ile
pozwala acuch, i pyta: Tak, o co chodzi, pani Gesch?
Pani Gesch, wychuda, sterana niemal na mier kobieta, ktrej crki
yj wygodnie na koszt matki, natychmiast zalewaj potokiem skarg na
niekoczce si pranie, e cigle pierze brudn bielizn innych ludzi i
nigdy nie moe naje si do syta, a Emmi i Lilii nie robi zupenie nic.
Po kolacji po prostu wychodz, zostawiajc matce zmywanie. I tak, pani
Kluge, chciaam pani poprosi, bo mam co na plecach, chyba czyraka
albo jakiego ropnia. Nie mamy nawet lustra, a i mj wzrok nie najlepszy.
Gdyby zechciaa pani zerkn przecie nie mog z czym takim i do
lekarza, skd miaabym mie czas na lekarza? Ale moe mogaby to pani
od razu wycisn, jeli si pani nie brzydzi, niektrzy si brzydz
Podczas gdy pani Gesch dalej si uskaraa, Ewa Kluge niewiele
mylc zdejmuje acuch, a ssiadka wchodzi do kuchni. Ewa chce z
powrotem zamkn drzwi, lecz uniemoliwia jej to czyja stopa, i tak Enno
Kluge znajduje si w jej mieszkaniu. Twarz ma jak zawsze pozbawion
wyrazu. To, e mimo wszystko jest troch zdenerwowany, poznaje tylko
po tym, jak mocno dr mu niemal pozbawione rzs powieki.
Ewa Kluge stoi z opuszczonymi ramionami, kolana trzs jej si tak
bardzo, e najchtniej opadaby na podog. Potok sw pani Gesch nagle
zamiera, w milczeniu patrzy na twarze obojga. W kuchni panuje cakowita
cisza, tylko ros wrze cicho w garnku.

W kocu pani Gesch mwi: No to wywiadczyam panu przysug,


panie Kluge. Ale powiadam panu: jeden raz i nigdy wicej. A jeli nie
dotrzyma pan obietnicy i znowu zacznie si prniactwo, latanie po
knajpach i wycigach przerywa, patrzy w twarz pani Kluge i mwi:
A jeli zrobiam gupstwo, to zaraz pomog pani wyrzuci std pani
mulka, pani Kluge. We dwie damy sobie z nim rad jak nic!
Ewa Kluge wykonuje obronny gest. Ach, nie, ju pani da spokj,
pani Gesch, przecie to wszystko jedno!
Idzie powoli i ostronie do plecionego krzesa i opada na nie. Z
powrotem bierze do rki poczoch do zacerowania, ale wpatruje si w
ni, jakby nie wiedziaa, co to jest.
W takim razie dobranoc albo Heil Hitler, jak pastwo wol! mwi
nieco uraona pani Gesch.
Enno Kluge popiesznie mwi: Heil Hitler!
A Ewa Kluge odpowiada powoli, jakby budzia si ze snu: Dobranoc,
pani Gesch. Przypomina sobie co. A jeli rzeczywicie ma pani co
na plecach dodaje.
Nie, nie odpowiada szybko pani Gesch, ktra jest ju pod drzwiami.
Nic tam nie mam, tak tylko powiedziaam. Ale na pewno ju wicej nie
bd si wtrca w nie swoje sprawy. Wida przecie, e nikt mi za to nie
podzikuje.
Z tymi sowami wychodzi, cieszc si, e moe zostawi te dwie
milczce postaci; sumienie j troch gryzie.
Gdy tylko drzwi si za ni zamkny, do dziaania przystpuje drobny
czowieczek. Jakby to byo oczywiste, otwiera szaf, zwalnia jeden
wieszak, umieszczajc dwie suknie ony jedna na drugiej, i wiesza na nim
swj paszcz. Sportow czapk kadzie na szafie. Zawsze bardzo uwanie
obchodzi si ze swoimi rzeczami, nie znosi by le ubrany, a wie, e nie
kupi sobie nic nowego.

Teraz pociera sobie donie z penym zadowolenia No, no!, podchodzi


do kuchenki i wcha garnki. Doskonale! mwi. Kartofelki z rosoku
z woowin wymienicie!
Milknie, kobieta siedzi bez ruchu, odwrcona do niego plecami. Cicho
odkada z powrotem pokrywk garnka, staje obok niej i mwi do niej z
gry: No, nie sied tak, Ewo, jakby bya marmurowym pomnikiem!
C si takiego stao? Przez kilka dni bdziesz mie znowu ma w
domu, na pewno nie sprawi ci adnych kopotw. A co ci obiecaem, tego
dotrzymam. Nawet nie chc tych kartofelkw, chyba eby zostaa jaka
resztka. I to tylko jeli dasz mi je z wasnej woli ja ci prosi nie bd.
Kobieta nie odpowiada ani sowem. Odkada koszyk do cerowania z
powrotem do szafki, stawia na stole gboki talerz, napenia go jedzeniem
z garnkw i zaczyna powoli je. Mczyzna usiad po drugiej stronie
stou, wycign z kieszeni kilka sportowych czasopism i robi jakie
notatki w grubym, brudnym notatniku. Rzuca przy tym od czasu do czasu
szybkie spojrzenie na jedzc. Ona je bardzo wolno, ale wzia ju sobie
dwie dokadki, duo dla niego na pewno nie zostanie, a on jest godny jak
wilk. Nic nie jad przez cay dzie, nie, nawet od poprzedniego wieczoru.
M Lotte, ktry przyjecha z frontu na urlop, wywlk go z ka, raczc
kopniakami zamiast niadaniem.
Nie ma jednak odwagi powiedzie Ewie, e jest godny, boi si tej
milczcej kobiety. Zanim poczuje si tutaj znowu naprawd jak w domu,
musi si jeszcze troch wydarzy. W to, e ten moment nadejdzie, nie
wtpi ani przez chwil. Kad kobiet mona zdoby, tylko trzeba by
wytrwaym i na wiele pozwala. W kocu, zwykle niespodziewanie,
poddaj si, po prostu dlatego, e nie maj ju ochoty duej si broni.
Ewa Kluge wygrzebuje resztki z garnka. Udao jej si, zjada jedzenie
na dwa dni w jeden wieczr, ale teraz on nie bdzie mg ebra o resztki!
Potem popiesznie zmywa naczynia i zaczyna wielkie przemeblowanie.

Na jego oczach przenosi wszystko, co ma dla niej jakkolwiek warto,


do sypialni. W drzwiach jest solidny zamek, do jej sypialni jeszcze
nigdy nie wszed. Przenosi do sypialni zapasy jedzenia, swoje sukienki i
paszcz, przybory do szycia, poduszki z kanapy, tak, nawet fotografi obu
chopcw wszystko to robi na jego oczach. Jest jej zupenie obojtne,
co on myli czy mwi. Do jej mieszkania dosta si podstpem, ale wiele
na tym nie zyska.
W kocu zamyka drzwi do sypialni i przynosi sobie na st przybory
do pisania. Jest wykoczona, najchtniej pooyaby si do ka, ale
przecie postanowia, e dzi wieczorem napisze do Karlemanna, wic
zrobi to. Skoro potrafi by twarda dla swojego ma, to potrafi te by
twarda dla siebie.
Gdy napisaa kilka zda, mczyzna przechyla si przez st i pyta:
A do kogo to piszesz, Ewuniu?
Mimowolnie odpowiada, cho powzia mocne postanowienie, e nie
bdzie z nim wicej rozmawia. Do Karlemanna
Ach tak mwi on i odkada gazety. Wic do niego piszesz i moe
jeszcze wysyasz mu paczki, ale dla jego ojca to nie masz nawet jednego
kartofla i skrawka misa, cho jest taki godny.
Jego gos jakby straci obojtne brzmienie, brzmi teraz, jakby by
bardzo uraony i pokrzywdzony w swych prawach, poniewa ona daje
synowi co, czego odmwia ojcu.
Daj spokj, Enno mwi ona spokojnie. To moja sprawa,
Karlemann to dobry chopak
Tak? mwi on. Tak? A ty oczywicie zapomniaa, jaki by
dla swoich rodzicw, gdy zosta Scharfhrerem?[20] Jak w aden sposb
nie moga mu dogodzi i jak wymiewa nas jako starych, gupich
[20] Scharfhrer paramilitarny stopie podoficerski w SS i SA (odpowiednik
starszego plutonowego).

mieszczuchw, wszystko to ju zapomniaa, co, Ewuniu? Naprawd


dobry chopiec z tego Karlemanna!
Mnie nie wymiewa! broni si sabym gosem.
Nie, oczywicie, e nie! drwi on. I o tym te oczywicie
zapomniaa, e nie pozna wasnej matki, gdy sza z cik torb
listonosza Prenzlauer Allee? Jak razem z t swoj dziewczyn odwraca
wzrok, elegant jeden!
Czego takiego nie mona modemu mczynie bra za ze
odpowiada. Chc jak najlepiej wypa przed swoj dziewczyn,
wszyscy s tacy. To si potem znowu zmienia, wracaj do matek, ktre
trzymay ich przy piersi.
Przez chwil przyglda si jej, jakby wahajc si, czy jej to powiedzie.
Zwykle naprawd nie jest pamitliwy, lecz tym razem za mocno go
urazia, najpierw nie dajc mu jedzenia, a potem wynoszc na jego oczach
do sypialni wszystkie wartociowe przedmioty. Wic jednak mwi:
Gdybym ja by matk, nigdy nie wzibym w ramiona takiego syna,
takiej wini, jak on si sta! Patrzy w jej rozszerzone strachem oczy
i bezlitonie mwi jej to prosto w woskow twarz. Podczas ostatniego
urlopu pokaza mi swoje zdjcie, zrobi mu je kolega. Jeszcze si chwali
t fotografi. Wida na niej Karlemanna, jak trzyma gdzie trzyletnie
ydowskie dziecko za nog i uderza jego gow o zderzak auta
Nie! Nie! krzyczy. Kamiesz! Wymylie to sobie z zemsty, bo
nie daam ci je! Karlemann nie zrobiby czego takiego!
Jak mogem sobie co takiego wymyli? pyta, znw spokojny,
skoro ju wymierzy cios. Nie potrafibym czego takiego wymyli! A
poza tym, jeli mi nie wierzysz, to moesz pj do lokalu Senftenberga,
tam pokazywa wszystkim to zdjcie. Gruby Senftenberg i jego stara te
je widzieli
Przestaje mwi. Dalsza rozmowa z t kobiet nie ma sensu. Siedzi z

gow na stole i wyje. Tyle z tego ma, a przecie te jest w partii i zawsze
popieraa Fhrera i wszystko, co robi. To teraz nie moe si przecie
dziwi, e Karlemann si taki zrobi.
Przez chwil Enno Kluge stoi i niepewnie zerka na kanap ani koca,
ani poduszki! To bdzie pikna noc! Ale moe to jest wanie odpowiedni
moment, eby zaryzykowa? Stoi niezdecydowany, zerka na zamknite
drzwi do sypialni, a potem si decyduje. Siga po prostu do kieszeni
fartucha szlochajcej bez opamitania kobiety i wyjmuje z niej klucz.
Otwiera drzwi, zaczyna przeszukiwa sypialni, a nie robi tego wcale po
cichu
Ewa Kluge, zmczona, udrczona listonoszka, wszystko to syszy.
Wie, e on j teraz okrada, ale jest jej to obojtne. Jej wiat leg w gruzach,
jej wiat nigdy ju nie bdzie taki sam. Po co czowiek w ogle yje na
tym wiecie, po co daje dzieciom ycie, po co cieszy si z ich umiechw,
zabaw, skoro staj si potem bestiami? Ach, Karlemann by takim
sodkim, jasnowosym chopczykiem! Gdy bya z nim w cyrku Buscha
i konie kady si jeden za drugim na piasku, jak on wtedy wspczu
biednym konikom. Czy one s chore? pyta. Musiaa go uspokaja, e
koniki tylko pi.
A teraz pojecha tam i robi co takiego czyim dzieciom! Ewa Kluge
ani przez chwil nie wtpia, e opowie o zdjciu jest prawdziwa, Enno
rzeczywicie nie byby w stanie wymyli sobie czego takiego. Nie,
wanie stracia syna. To byo o wiele gorsze, ni gdyby umar, bo wtedy
mogaby go przynajmniej opakiwa. A teraz nie moe go ju wzi w
ramiona i przed nim te musi zamkn swj dom.
Mczyzna przeszukujcy sypialni znalaz tymczasem co, o czym
od dawna przypuszcza, e jest w posiadaniu jego ony: pocztow
ksieczk oszczdnociow. A na niej 632 marki, dzielna kobieta, ale
waciwie po co jest taka dzielna? Przecie pewnego dnia dostanie swoj

emerytur, a tu tyle oszczdzia On w kadym razie postawi jutro 20


marek na Adebara i z 10 na Hamilkara Przeglda ksieczk dalej. Nie
tylko dzielna kobieta, ale te porzdna. Wszystko trzyma razem. Z tyu w
ksieczce jest odcinek kontrolny, a blankietw wypaty te nie brakuje
Wanie chce wsun ksieczk do kieszeni, gdy nagle obok niego
pojawia si Ewa. Tak po prostu wyjmuje mu j z rki i kadzie na ku.
Wyno si! mwi tylko. Wyno si!
A on, ktry jeszcze przed chwil sdzi, e ma zwycistwo w rku,
wychodzi pod jej wciekym spojrzeniem z sypialni. Drcymi domi,
nie wac si powiedzie jednego sowa, wyjmuje z szafy paszcz i
czapk, bez sowa przechodzi obok niej przez otwarte drzwi na ciemn
klatk schodow. Drzwi zostaj za nim zamknite, wcza wiato na
schodach i schodzi na d. Na szczcie kto zostawi otwart bram.
Pjdzie do swojej ulubionej knajpy; w razie potrzeby, jeli nikt mu si nie
trafi, waciciel pozwoli mu si przespa na sofie. Maszeruje przed siebie
pogodzony z losem, przyzwyczajony do znoszenia razw. O kobiecie na
grze ju prawie cakiem zapomnia.
Ona za stoi przy oknie i wpatruje si w ciemno wieczoru. Piknie.
Niepiknie. Stracia te Karlemanna. Sprbuje jeszcze z Maksem,
modszym synem. Maks zawsze by taki jaki bezbarwny, bardziej jak
ojciec ni jak cudowny brat. Moe w Maksie odnajdzie syna. A jeli nie,
to trudno, wtedy bdzie y po prostu tylko dla siebie. Zachowa jednak
przyzwoito. Bo to wanie w swoim yciu osigna, e zachowaa
przyzwoito. Od razu jutro zacznie myle, jak to zrobi, eby si
wypisa z partii i nie trafi do kacetu. To nie bdzie atwe, ale moe jej
si uda. A jeli nie bdzie si dao inaczej, pjdzie do kacetu. Bdzie to
poniekd maa pokuta za to, co zrobi Karlemann.
Zgniata rozpoczty i zalany zami list do starszego syna. Kadzie
nowy arkusz papieru i zaczyna pisa:

Kochany Maksie, synu! Znw pisz do Ciebie licik. U mnie na razie


wszystko dobrze, mam nadziej, e u Ciebie te. By tu wanie ojciec,
ale pokazaam mu drzwi, chcia mnie tylko nacign. Twojego brata
Karla wyrzekam si z powodu okropiestw, ktre uczyni. Teraz Ty jeste
moim jedynym synem. Prosz, zawsze zachowuj si przyzwoicie. Zrobi
dla Ciebie wszystko, co bd moga. Napisz do mnie wkrtce choby
may licik.
Pozdrawia Ci i cauje.
Twoja Matka.

Rozdzia 6.
Otto Quangel rezygnuje ze stanowiska
Zatrudniajcy okoo osiemdziesiciu robotnikw i robotnic warsztat
fabryki mebli, ktrym jako majster kierowa Otto Quangel, do wybuchu
wojny produkowa tylko pojedyncze sztuki mebli wedug rysunkw,
inne natomiast dziay fabryki od zawsze zajmoway si masow
produkcj mebli. Wraz z pocztkiem wojny cay zakad przestawiono
na produkcj dla wojska, a warsztatowi Quangla przypado w udziale
zadanie produkowania wielkich i cikich skrzy, ktre suyy pono do
transportu cikich bomb.
Jeli chodzi o Ottona Quangla, to jemu byo zupenie obojtne, do
czego suyy te skrzynie. Dla niego ta nowa, bezduszna praca bya
bezwartociowa i godna pogardy. By prawdziwym stolarzem artyst,
ktrego mazerowanie drewna[21] czy wykonanie piknie rzebionej szafy
napeniao gbokim zadowoleniem. Przy takiej pracy odczuwa tyle
szczcia, ile mg odczuwa czowiek o jego chodnym usposobieniu.
A teraz zdegradowano go do roli poganiacza i nadzorcy, ktry musi tylko
uwaa, eby jego warsztat wyrabia norm, a najlepiej wicej ni norm.
Zgodnie ze sw natur nigdy nie powiedzia ani sowa na temat swoich
odczu, a jego ostra, ptasia twarz nigdy nie zdradzia nawet ladu pogardy,
jak odczuwa wobec aosnego klecenia wierczyny. Gdyby kto
dokadniej mu si przyjrza, zauwayby, e niewiele mwicy Quangel
nie mwi ju w zasadzie nic i e w tym systemie cigego poganiania
gotw jest raczej przymyka oko.
[21] Mazerunek wzbogacenie usojenia lub imitacja szlachetnych gatunkw
drewna poprzez polichromowanie taszych gatunkw (sosna, brzoza).

Ale kto by tam zwraca uwag na takiego nudnego, sztywnego


czowieka jak Otto Quangel? Wyglda na takiego, ktry cae ycie
zajmuje si tylko prac, nie interesujc si niczym innym jak tylko robot,
ktr ma do wykonania. Nigdy nie mia tu adnego przyjaciela, nigdy nie
powiedzia nikomu miego sowa. Praca i tylko praca, niewane, czy to
ludzie, czy maszyny, wane tylko, eby wykonywali swoj robot!
A przy tym wcale nie by nielubiany, mimo e nadzorowa warsztat i
popdza do pracy. Ale nikomu nie wymyla i nigdy nikogo nie oczernia
u kierownictwa. Jeli widzia, e praca gdzie idzie niewaciwie,
podchodzi tam i bez sowa poprawia usterk wasnymi zrcznymi
rkoma. Albo stawa przy gaduach i sta tak, wbijajc w nich swoje
ciemne, nieruchome oczy, sta tak dugo, a przechodzia im ochota na
pogaduszki. Zawsze roztacza wok siebie aur chodu. Podczas krtkich
przerw robotnicy starali si siada jak najdalej od niego, cieszy si wic
okazywanym mu w naturalny sposb szacunkiem, jakiego komu innemu
nie udaoby si zdoby cigym gadaniem i zachtami.
Kierownictwo fabryki te potrafio doceni Ottona Quangla. Jego
warsztat zawsze mia najlepsze wyniki, nigdy nie byo tam kopotw z
pracownikami, a sam Quangel by uczynny. Ju dawno by awansowa,
gdyby w kocu zdecydowa si wstpi do partii. Ale on wci odmawia.
Nie mam na to ani grosza mwi wtedy. Potrzebuj kadej marki.
Musz wyywi rodzin.
Po cichu miano si z tego, co nazywano obrzydliwym sknerstwem
z jego strony. Ten Quangel zdawa si popada w bezdenn rozpacz
nad kadym groszem, ktry musia odda na jak zbirk. W ogle nie
myla o tym, e wstpujc do partii, zyskaby o wiele wikszy dodatek
do pensji, ni straciby na partyjn skadk. Lecz ten pilny majster by
politycznie beznadziejnym idiot, w zwizku z czym nie obawiano si
pozostawi go na podrzdnym kierowniczym stanowisku, pomimo e nie

by czonkiem partii.
Tak naprawd to wcale nie skpstwo Ottona Quangla nie pozwalao
mu wstpi do partii. Z ca pewnoci by bardzo skrupulatny w
sprawach finansowych i tygodniami potrafi si zoci z powodu
jakiego drobnego nieprzemylanego wydatku. Lecz wanie dlatego,
e wobec siebie by taki skrupulatny, by te skrupulatny wobec innych,
a ta partia w najmniejszym stopniu nie bya skrupulatna pod wzgldem
realizacji swoich zasad. To, co obserwowa podczas wychowywania
jego syna przez szko i Hitlerjugend, to, co sysza od Anny, to, czego
sam dowiadcza, e dobrze patne stanowiska w fabryce s obsadzane
partyjnymi towarzyszami, ktrym najlepsi niepartyjni zawsze musz
ustpowa to wszystko utwierdzao go w przekonaniu, e partia nie
jest skrupulatna, co znaczy, e nie jest sprawiedliwa, a z czym takim nie
chcia mie nic wsplnego.
Dlatego to poranne zawoanie Anny ty i ten twj Fhrer tak bardzo
go urazio. To prawda, e do tej pory wierzy w dobr wol Fhrera,
w jego wielko i szlachetne intencje. Trzeba by tylko usun z jego
otoczenia tych wszystkich nierobw i karierowiczw, ktrym chodzi
wycznie o nabijanie kabzy i wygodne ycie, a wszystko byoby lepiej.
Lecz jak dotd on si nie przyczy, on nie, i Anna, jedyna osoba, z ktr
on w ogle rozmawia, bardzo dobrze o tym wiedziaa. C, powiedziaa
to w chwili zdenerwowania, on z czasem o tym zapomni, nie potrafi si
na ni gniewa.
O co tak naprawd chodzi z tym Fhrerem i z t wojn, to musi sobie
jeszcze dokadnie przemyle. Wszystkie takie rzeczy przetrawia powoli.
Inni natychmiast poddawali si zaskakujcym wydarzeniom, rozgadywali
si, krzyczeli, dziaali, u niego zawsze wszystko trwao dugo, bardzo
dugo.
Gdy stoi tak pord szumw i skrzypie swego warsztatu, z lekko

uniesion gow, wdrujc powoli spojrzeniem z heblarki na pi tamow,


a potem na gwodziarzy, wiertaczy i przenoszcych deski, zauwaa, e
wiadomo o mierci Ottona, a szczeglnie zachowanie Anny i Trudel,
wci na niego wpywaj. Nie zastanawia si nad tym waciwie, raczej
dokadnie wie, e ten hultaj, stolarz Dollfu, wyszed z warsztatu ju
siedem minut temu i e robota w jego rzdzie utkna dlatego, e idc do
wychodka, zawsze musi zapali albo wygosi mow. Daje mu jeszcze
trzy minuty, a potem sam osobicie przyprowadzi go z powrotem!
A gdy jego spojrzenie przesuwa si na wskazwk zegara ciennego
i stwierdza, e faktycznie za trzy minuty Dollfua nie bdzie ju dziesi
minut, przypomina mu si nie tylko ten okropny plakat nad gow Trudel,
myli nie tylko o tym, co waciwie znaczy zdrada stanu i zdrada kraju i
gdzie si tego mona dowiedzie, lecz myli te o tym, e nosi w kieszeni
marynarki list przekazany mu przez portiera, w ktrym majster Quangel
proszony jest zwile o punktualne stawienie si o godzinie siedemnastej
w stowce dla kierownictwa.
Nie eby go ten list jako zdenerwowa czy zaniepokoi. Wczeniej,
gdy jeszcze produkowali meble, czsto musia si stawia u kierownictwa
fabryki, eby omwi wykonanie jakiego mebla. Stowka to co
nowego, ale jemu to obojtne, tyle e do pitej brakuje ju tylko szeciu
minut, a do tej pory wolaby widzie stolarza Dollfua na jego stanowisku
przy pile. Wychodzi wic minut wczeniej, ni planowa, eby poszuka
Dollfua.
Nie znajduje go jednak ani w toalecie, ani na korytarzach, ani w
przylegych warsztatach, a gdy wraca do swojego warsztatu, zegar
pokazuje za minut pit i to ju na niego najwysza pora, jeli nie chce
si spni. Otrzepuje popiesznie marynark z najgrubszych trocin i
przechodzi szybko do budynku zarzdu, w ktrego piwnicy znajduje si
stowka dla kierownictwa.

Wida, e przygotowano j do jakiego odczytu, ustawiono mwnic,


dugi st dla prezydium, a ca sal wypeniaj rzdy krzese. Zna to
wszystko z zebra Frontu Pracy, w ktrych czsto musi uczestniczy,
tylko e tamte zebrania odbywaj si zawsze po drugiej stronie, w
stowce pracowniczej. Jedyna rnica polega na tym, e tam stoj awy
z surowego drewna, zamiast wyplatanych trzcin krzese, i tam wszyscy
siedz w ubraniach roboczych, tak jak on, podczas gdy tutaj wicej jest
brunatnych i szarych mundurw, a cywilni czonkowie kierownictwa
nikn pomidzy nimi.
Quangel siada na jednym z krzese niedaleko drzwi, eby na koniec
przemowy jak najszybciej mc wrci do warsztatu. Gdy Quangel
przyszed, sala bya ju w wikszoci zapeniona, cz ludzi siedzi na
krzesach, inni stoj jeszcze w grupkach na korytarzach i przy cianach i
rozmawiaj ze sob.
Wszyscy jednak, ktrzy si tutaj zgromadzili, nosz swastyk. Quangel
wydaje si jedyn osob bez partyjnej odznaki (pomijajc oczywicie
mundury Wehrmachtu, ci jednak maj zamiast niej swoje dystynkcje). To
chyba jaka pomyka, e go tutaj zaprosili. Quangel rozglda si ostronie
tu i tam. Kilka twarzy jest mu znajomych. Tam gruby Bleiche, ktry
siedzi ju przy stole prezydialnym, tam dyrektor generalny Schrder, zna
go z widzenia. A ten drobny ze spiczastym nosem i binoklami to kasjer,
u ktrego co sobot pobiera kopert z wypat i z ktrym ju kilka razy
mocno si pokci z powodu wysokich potrce. mieszne, e gdy stoi
przy kasie, nigdy nie nosi partyjnej odznaki! myli przelotnie Quangel.
Wikszo jednak twarzy, ktre widzi, jest mu zupenie nieznana,
na sali siedz prawie sami panowie z biur. Nagle wzrok Quangla ostro
i wyranie odkrywa w jednej z grupek mczyzn, ktrego przed chwil
nadaremnie szuka w toalecie, stolarza Dollfua. Stolarz Dollfu nie ma
jednak teraz na sobie roboczego uniformu, lecz elegancki letni garnitur,

i rozmawia z dwoma panami w partyjnych mundurach, zupenie jakby


byli sobie rwni. Stolarz Dollfu te ma swastyk, czowiek, ktrego
lekkomylna gadanina w warsztacie ju nieraz zwrcia jego uwag! A
wic to tak! myli Quangel. A wic to prawdziwy szpicel. Moliwe,
e ten czowiek wcale nie jest prawdziwym stolarzem i moe nawet nie
nazywa si Dollfu. Czy Dollfu to nie jest nazwisko kanclerza Austrii,
ktrego zamordowano?[22] Wszystko oszustwo a ja nic nie zauwayem,
ale ze mnie trba!
I zaczyna si zastanawia nad tym, czy Dollfu by ju w jego
warsztacie, gdy zwolniono Ladendorfa i Tritscha, a wszyscy szeptali, e
trafili do kacetu.
Cae ciao Quangla napina si. Uwaga! mwi mu. I dodaje: Siedzisz
teraz przecie midzy mordercami! A potem myli sobie: Ju ja si nie
dam zaatwi przez tych wszystkich braciszkw. Jestem przecie tylko
starym, gupim majstrem, ktry nic nie rozumie. Ale wspdziaa z nimi,
nie, tego nie zrobi. Widziaem dzi przecie, jak Anna to przeya, a
potem Trudel; nie bd w czym takim uczestniczy. Nie chc, eby jaka
matka albo narzeczona przeze mnie tak si czua. Niech nie wcigaj
mnie w swoje sprawki
Tak sobie myli. Tymczasem sala wypenia si do ostatniego miejsca.
St prezydialny ciasno obsiady brunatne mundury i czarne marynarki, a
przy mwnicy stoi teraz jaki major czy pukownik (Quangel nigdy nie
nauczy si rozrnia mundurw i dystynkcji) i opowiada o sytuacji na
[22] Engelbert Dollfu (1892-1934) austriacki polityk, w latach 19321934 kanclerz Austrii, szuka oparcia w faszystowskich Woszech, po
obaleniu Rady Narodowej i zakazie dziaania partii opozycyjnych (w
tym Komunistycznej Partii Austrii i austriackiego skrzyda NSDAP)
ogosi now konstytucj, ktra znosia demokracj parlamentarn;
zamordowany podczas puczu przez austriackich narodowych
socjalistw.

wojnie.
Oczywicie jest wspaniale, zwycistwo nad Francj naleycie si
wituje, a rzucenie take Anglii na kolana jest jedynie kwesti kilku
tygodni. Potem mwca dochodzi stopniowo do punktu, ktry najbardziej
ley mu na sercu: kiedy mianowicie na froncie osigamy tak wielkie
sukcesy, to spodziewamy si, e i ojczyzna speni swj obowizek. Potem
brzmi to tak, jakby pan major (czy te pukownik, czy kapitan) przyjecha
prosto z kwatery gwnej, eby powiedzie zaodze Fabryki Mebli Krause
i Sp. od Fhrera, e koniecznie musi zwikszy swoje wysiki. Fhrer
oczekuje, e w cigu trzech miesicy fabryka zwikszy produkcj o
pidziesit procent, a za p roku j podwoi. Czeka teraz na propozycje
od zgromadzonych, jak osign ten cel. Kto si nie zaangauje, zostanie
uznany za sabotayst i odpowiednio potraktowany.
Gdy mwca na koniec wykrzykuje Siegheil na cze Fhrera, Otto
Quangel myli: oni s gupi, gupi jak but! Anglia podda si za kilka
tygodni, wojna bdzie skoczona, a my w p roku podwoimy produkcj
zbrojeniow o sto procent! To kto to wtedy od nich kupi?
Odkrzykuje jednak dzielnie razem ze wszystkimi Siegheil, siada z
powrotem i patrzy na kolejnego mwc, ktry podchodzi do mwnicy
odziany w brunatny mundur, z piersi gsto ozdobion medalami,
orderami i odznakami. Mwca partyjny to zupenie inny typ ni jego
wojskowy poprzednik. Od samego pocztku mwi ostro i energicznie o zej
atmosferze, ktr wci obserwuje si w zakadach, pomimo ogromnych
wysikw Fhrera i Wehrmachtu. Mwi tak energicznie i ostro, e w
zasadzie ryczy, i mwi bez ogrdek, gdy opowiada o defetystach i zrzdach.
Teraz wytpi si ich do koca, zostan potraktowani bezwzgldnie, da
si im po mordzie, i to tak, e pogubi wszystkie zby! Suutn cuique
widniao na klamrach pasw onierzy pierwszej wojny wiatowej, czyli:
Kademu to, co mu si naley, teraz napis ten widnieje na bramach

obozw koncentracyjnych! Tam si czego naucz, a kto przyczyni si


do tego, eby trafi tam taki mczyzna czy kobieta, ten przysuy si
niemieckiemu narodowi i bdzie czowiekiem Fhrera.
A na was wszystkich, jak tutaj siedzicie ryczy mwca na koniec
kierownikw warsztatw, naczelnikw dziaw, dyrektorw na was
nakadam osobist odpowiedzialno za czysto waszego zakadu! A
czysto oznacza narodowosocjalistyczne mylenie! Tylko to! Kto nie
pokae jaj, tylko sabo, kto nie bdzie wszystkiego meldowa, nawet
najmniejszej drobnostki, ten sam poleci do kacetu. Gwarantuj to wam, i
majstrom, i dyrektorom, osobicie, ju ja doprowadz was do porzdku,
nawet gdybym mia wasnymi buciorami wykopa z was mazgajowato!
Stoi jeszcze przez chwil przy mwnicy, rozwcieczony wyrzuci rce
w gr, twarz ma purpurowosin. Po jego wybuchu wrd zgromadzonych
zapada cisza, wszyscy maj do niewyrane miny, wszyscy ci, ktrzy tak
nagle i bez osonek stali si szpiegami wasnych kolegw. Potem mwca
cikim krokiem schodzi z mwnicy, odznaki na jego piersi cichutko
pobrzkuj, a blady dyrektor generalny Schrder wstaje i pyta mikkim,
cichym gosem, czy kto jeszcze zgosi si do zabrania gosu.
Zgromadzeni wzdychaj i poprawiaj si na krzesach jakby
wyniono ju koszmar, a dzie powrci do normalnoci. Wyglda na
to, e nie ma nikogo, kto chciaby jeszcze przemawia, wszyscy maj
raczej ochot jak najszybciej opuci t sal, a dyrektor generalny wanie
chce zamkn zebranie okrzykiem Heil Hitler, gdy nagle z tyu wstaje
jaki mczyzna w niebieskiej roboczej bluzie i mwi, e jeli chodzi o
zwikszenie wydajnoci w jego warsztacie, to sprawa jest prosta. Trzeba
tylko jeszcze zmontowa takie a takie maszyny, wymienia je i wyjania,
jak trzeba je zmontowa. Tak, i do tego trzeba jeszcze wyrzuci z jego
warsztatu szeciu czy omiu ludzi, bumelantw i partaczy. Wtedy daby
rad z tymi stoma procentami nawet w kwarta.

Quangel stoi opanowany i rozluniony, podj walk. Czuje, e


wszyscy si na niego gapi, na prostego robotnika, ktry tak naprawd nie
naley do tego eleganckiego towarzystwa. Ale on nigdy nie przejmowa
si ludmi, jest mu obojtne, czy si na niego gapi. Teraz, gdy si
wypowiedzia, gowy przy stole prezydialnym pochylaj si ku sobie.
Mwcy dopytuj si, kto to jest, ten czowiek w niebieskiej bluzie. A
potem wstaje major czy pukownik i mwi Quanglowi, e kierownictwo
do spraw technicznych omwi z nim kwesti maszyn, ale jak wyobraa
sobie wyrzucenie szeciu czy omiu ludzi z jego warsztatu?
Quangel odpowiada powoli i z uporem: C, niektrzy nie potrafi
pracowa, a niektrym si nie chce. Tam siedzi wanie jeden z nich!
i otwarcie wskazuje duym, wyprostowanym palcem wskazujcym na
stolarza Dollfua, ktry siedzi kilka rzdw przed nim.
Rozlegaj si pojedyncze miechy, pord nich take miech stolarza
Dollfua, ktry odwrci gow w jego stron i mieje si do niego.
Lecz Quangel mwi zimnym tonem i z obojtnym wyrazem twarzy:
Tak, czcza gadanina, papierosy podczas wyjcia do toalety i zaniedbywanie
pracy, tyle tylko umiesz, Dollfu!
Gowy przy stole prezydialnym znw pochyliy si nad tym
dziwakiem. Nic jednak nie powstrzyma teraz brunatnego mwcy, ktry
zrywa si z miejsca i krzyczy: Ty nie jeste w partii, dlaczego nie jeste
w partii?
A Quangel odpowiada tak, jak zawsze odpowiada na to pytanie: Bo
potrzebuj kadego grosza, mam rodzin i nie mog sobie na taki wydatek
pozwoli!
Brunatny ryczy: Bo jeste skpym psem! Bo za nic masz Fhrera i
swj nard! To jak du masz rodzin?
A Quangel odpowiada mu zimno prosto w twarz: O mojej rodzinie
dzi mi nie wspominajcie, dobry czowieku! Wanie dzi dostaem

wiadomo, e poleg mj syn!


Na chwil w sali zapada cakowita cisza, dostojnik partyjny i stary
majster patrz na siebie ponad rzdami krzese. A potem Otto Quangel
siada nagle, jakby wszystko zostao ju zaatwione, po chwili siada te
brunatny mundur. Znw wstaje dyrektor generalny Schrder i woa na
cze Fhrera Siegheil!. Jego okrzyk brzmi jako sabo. Zebranie
zostaje zamknite.
Pi minut pniej Quangel stoi z powrotem w swoim warsztacie;
z lekko uniesion gow wdruje powoli wzrokiem z heblarki na pi
tamow, a potem na gwodziarzy, wiertaczy i przenoszcych deski
Lecz czowiek, ktry tam stoi, to nie jest ju ten stary Quangel. On to
czuje, on to wie, przechytrzy ich wszystkich. Moe w obrzydliwy sposb
ich przechytrzy, wykorzystujc mier syna, lecz czy wobec takich bestii
naley zachowywa przyzwoito? Nie! odpowiada sam sobie niemal
na gos. Nie, Quangel, tym dawnym Quanglem nigdy ju nie bdziesz.
Ale ciekaw jestem, co na to wszystko powie Anna. Czy Dollfu w ogle
wrci na swoje stanowisko pracy? Jeli nie, bd musia jeszcze dzi
zada kogo dodatkowego. Mamy zalegoci
Ale bez obaw, Dollfu wraca. I do tego wraca w towarzystwie
naczelnika dziau, a majster Otto Quangel zostaje poinformowany, e cho
zachowa techniczny nadzr nad warsztatem, to ma tu i teraz przekaza
panu Dollfuowi swoje stanowisko we Froncie Pracy i wtedy ju wcale
nie bdzie musia zajmowa si polityk. Zrozumiano?
Czy zrozumiano? Ciesz si, e zabierasz mi ten urzd, Dollfu!
Such mam coraz gorszy, a w takim haasie tutaj to ja w ogle nie mgbym
podsuchiwa, tak jak to sobie wyobraa tamten pan z sali.
Dollfu kiwa gow i mwi popiesznie: A o tym, co tam widzielicie
i syszelicie, o tym nikomu ani sowa, bo inaczej
Niemal uraony Quangel odpowiada: Komu miabym o tym mwi,

Dollfu? Widziae, ebym kiedykolwiek z kim rozmawia? Mnie to nie


interesuje, mnie interesuje tylko moja praca, i wiem przede wszystkim
to, e mamy dzisiaj spore zalegoci. Pora, eby z powrotem stan przy
swojej maszynie! I dodaje, patrzc na zegar: Zmarnowae ju w
sumie godzin i trzydzieci siedem minut!
Po chwili stolarz Dollfu faktycznie stoi przy swojej pile, a po
warsztacie z prdkoci wiatru roznosi si wie, pochodzca nie wiadomo
skd, e Dollfu dosta nauczk za cige palenie i gadulstwo.
Majster Otto Quangel przechodzi uwanie od maszyny do maszyny,
interweniuje, wbija wzrok w jakiego gadu i myli sobie przy tym: Mam
ich z gowy raz i na dobre! I oni nic nie podejrzewaj, dla nich jestem
tylko starym durniem! A ostatecznie przekonao ich to, e zwrciem si
do tego brunatnego ze sowami dobry czowieku! Ciekaw jestem tylko,
co teraz zrobi. Bo e co zaczn robi, tego jestem pewien. Tylko jeszcze
nie wiem co

Rozdzia 7.
Nocne wamanie
Pnym wieczorem, a waciwie ju w nocy, waciwie gdy jest ju
za pno na to, co umwione, pan Emil Barkhausen trafia jednak na
swojego Enna w knajpie Pod Przegranym Koniem. Przyczynia si do
tego listonoszka Ewa Kluge ze swoim witym oburzeniem. Panowie
usiedli nad kuflem piwa przy jednym z naronych stolikw i tam sobie
szeptali, tam tak dugo sobie szeptali nad jednym kuflem piwa a
waciciel zwrci im uwag, e ju trzy razy ogasza godzin policyjn i
e mogliby zacz si zbiera i wraca do swoich on.
Kontynuowali konwersacj na ulicy; najpierw poszli kawaek w
stron Prenzlauer Allee, a potem Enno chcia i z powrotem, bo przyszo
mu do gowy, e moe jednak byoby lepiej sprbowa u takiej jednej,
ktr kiedy mia i ktr nazywaj Tutti. Tutti Pawianica. To lepsze ni
jakie takie ciemne sprawki
Emil Barkhausen mao ze skry nie wyskoczy, widzc tak gupot.
Po raz dziesity, po raz setny zapewni Enna, e tu nie moe by mowy
o adnych ciemnych sprawkach. Chodzi raczej o niemal legaln
konfiskat, ktra odbdzie si pod piecz SS, a poza tym to przecie
tylko stara ydwa, o ktr nikt nie bdzie pyta. Oni obaj urzdz si na
duej, a policja i sd nie bd mie nic do tego.
Na co Enno znowu odpar: nie, nie, do takich spraw to on si nie miesza,
on si na tym ni w zb nie zna. Kobiety tak, wycigi po trzykro tak, ale
takimi przekrtami nigdy si nie zajmowa. Tutti zawsze bya cakiem
mia, mimo przydomku Pawianica, na pewno nawet nie pamita tego,

e wtedy wspomoga go odrobin gotwki i kartkami ywnociowymi,


wcale o tym nie wiedzc.
Tymczasem dotarli ju do Prenzlauer Allee.
Barkhausen, ten nieustannie wahajcy si pomidzy potulnoci
a groeniem czowiek, stwierdzi z irytacj, skubic przy tym rzadki,
powiewajcy ws: Kto, do diaska, wymaga od ciebie, coby si na tym
zna? Ja to przecie sam zaatwi, jak dla mnie moesz se tam sta z rkami
w kieszeniach. Mogie ci nawet spakowa walyzki, jeli sobie zayczysz!
Zrozum w kocu, e bior cie tylko po to, Enno, eby ochroni sie przed
zarzutem ze strony SS, poniekd jako wiadka, e przy podziale wszystko
przebiego prawidowo. Pomyl jeszcze raz o tym, co mona znale u
takiej bogatej ydowskiej kupcowej, nawet jeli Gestapo, aresztujc jej
ma, ju co nieco zabrao!
Znienacka Enno Kluge powiedzia tak, nie bronic si ju, nie
zastanawiajc si, zupenie niespodziewanie. Teraz nie moe si ju
doczeka, kiedy dotr do Jablonskistrae. Lecz do pokonania strachu
i wypowiedzenia bezwzgldnego tak wcale nie skonia go gadanina
Barkhausena ani perspektywa bogatego upu, tylko po prostu gd. Raptem
pomyla o spiarni Rosenthalw i o tym, e ydzi zawsze lubili dobrze
zje i e waciwie nic w yciu nie smakowao mu tak, jak nadziewana
gsia szyjka, na ktr jeden jedyny raz zaprosi go kiedy pewien bogaty
yd handlujcy starzyzn.
I oto w swej godowej fantazji wmwi sobie, e w spiarni
Rosenthalw znajdzie tak wanie nadziewan gsi szyjk. Wyranie
widzia przed sob porcelanowy pmisek, a na nim lec w staym
tustym sosie szyjk, grubo nafaszerowan i na obu kocach zwizan
nici. Wemie pmisek i podgrzeje j sobie na palniku, a wszystko inne
jest mu obojtne. Barkhausen moe robi, co chce, to go w ogle nie
interesuje. Umoczy chleb w ciepym, tustym i mocno przyprawionym

sosie, a gsi szyjk bdzie jad rkoma, a tuszcz bdzie pryska na


wszystkie strony.
Popiesz si, Emil, mam mao czasu!
Co ci tak nagle pieszno? zapyta Barkhausen, cho waciwie
mu to pasuje i chtnie przypiesza. I on si ucieszy, gdy bdzie ju po
sprawie, w zasadzie to te nie jego brana. Ba si nie ze wzgldu na
policj czy star ydwk co niby mogo go spotka za aryzacj jej
wasnoci? lecz ze wzgldu na Persickw. To przeklta, zdradziecka
banda otrw, mona ich nawet podejrzewa o tak podo, e wywin
numer wasnemu kumplowi. Tylko ze wzgldu na Persickw wzi
tego idiot Enna, to wiadek, ktry nie jest ich znajomkiem, ju on ich
przyhamuje.
Na Jablonskistrae wszystko poszo ju gadko. Byo mniej wicej wp
do jedenastej, gdy otwierali drzwi wejciowe do kamienicy prawdziwym,
legalnym kluczem. Potem przekradli si na klatk schodow, a gdy tam
nie zauwayli adnego ruchu, pstryknli wiato i w jego blasku zdjli
buty. Musimy przecie mie wzgld na nocny odpoczynek innych
lokatorw umiechn si Barkhausen.
Kiedy wiato zgaso, szybko i po cichu wspili si po schodach,
wszystko szo sprawnie i gadko. Nie popenili adnego bdu typowego
dla pocztkujcych, ktrzy z rumorem na co wpadaj albo z hukiem
upada im but, nie, w cakowitej ciszy przemknli na czwarte pitro. Tak
wic na schodach wykonali doskona robot, cho aden z nich nie by
przecie prawdziwym kanciarzem i obaj byli do zdenerwowani, jeden
gwnie z powodu faszerowanej gsiej szyjki, drugi z powodu upu i
Persickw.
Barkhausen spodziewa si, e z drzwiami Rosenthalowej bdzie sto
razy trudniej, a one byy tylko zamknite, wystarczyo nacisn klamk,
zamek nie by przekrcony. Co za lekkomylna kobieta, a przecie jako

ydwka powinna by szczeglnie ostrona! I ju obaj wchodzili do


mieszkania, nawet nie wiedzieli jak, tak szybko to poszo.
Potem Barkhausen bez skrpowania zapali wiato w korytarzu.
Zachowa si bardzo bezceremonialnie i do tego oznajmi: Jak ta stara
ydowska winia zacznie kwicze, waln j po prostu w eb! dokadnie
tak, jak powiedzia przed poudniem Baldurowi Persickemu. Ale ona nie
kwiczaa. Wic najpierw spokojnie rozejrzeli si po maym korytarzu, ktry
by zastawiony meblami, kuframi i skrzyniami. No c, Rosenthalowie
mieli przecie due mieszkanie przy sklepie, a jak czowiek musi si tak
nagle wyprowadzi i dostaje tylko dwa pokoje ze subwk i kuchni, to
zaczyna by ciasno, prawda? Trzeba to zrozumie.
Zaswdziao ich w palcach, eby ju od razu zacz szpera,
przeszukiwa i pakowa, lecz Barkhausen uzna jednak za waciwsze
rozejrze si najpierw za Rosenthalow, a potem zawiza jej usta jak
chustk, eby nie byo kopotw. Pokj by tak gsto zastawiony, e
ledwo mogli si porusza, i zaraz si zorientowali, e tego, co tu stoi, nie
wynios we dwch nawet w cigu dziesiciu nocy, mog tylko wyszuka
to, co najbardziej wartociowe. W drugim pokoju byo tak samo i w
subwce te. Tyle e nie znaleli Rosenthalowej, ko byo porzdnie
zasane. Barkhausen dla porzdku zajrza jeszcze do kuchni i do toalety,
ale kobiety tam nie byo, i to wanie nazywa si mie szczcie, bo nie
bdzie adnych krzykw, a i robota duo prostsza.
Barkhausen wrci do pierwszego pokoju i zacz przeszukiwanie.
Nawet nie zauway, e gdzie zgubi mu si jego towarzysz Enno. Ten
stan w spiarce i dozna gorzkiego rozczarowania, bo nie byo tam
faszerowanej gsiej szyjki, tylko kilka cebul i powka chleba. Mimo
to zacz je, pokroi cebul na plasterki i pooy na chleb, a e by
wygodzony, nawet to mu bardzo smakowao.
Gdy Enno Kluge przeuwa tak chleb z cebul, jego wzrok pad na

doln cz regau i nagle spostrzeg, e cho Rosenthalowie nie mieli ju


nic do przegryzienia, to jednak mieli sporo do wypicia. Gdy na dolnych
pkach staa flaszka przy flaszce, gwnie wino, ale te wdka. Enno,
ktry we wszystkim zachowywa umiar, o ile tylko nie chodzio o wycigi
konne, chwyci butelk ze sodkim winem i zacz pomalutku popija nim
swoje kanapki z cebul. Bg jeden wie, jak do tego doszo, lecz nagle ten
mdy trunek wyda mu si wstrtny, jemu, Ennowi, ktry zwykle potrafi
przesiedzie nad jednym piwem nawet trzy godziny. Teraz otworzy
sobie butelk z koniakiem i szybko pocign kilka ykw, w pi minut
oprniajc poow flaszki. Moe to by gd, moe zdenerwowanie,
ktre tak go odmieniy. O jedzeniu w ogle zapomnia.
Potem i wdka przestaa go interesowa. I poszed szuka Barkhausena.
Ten wci szpera w duym pokoju, pootwiera szafy i walizki, a to, co w
nich byo, wyrzuca na podog, cay czas szukajc czego lepszego.
Chopie, chopie, oni przenieli tu chyba cay ten swj sklep z
bielizn! stwierdzi Enno z podziwem.
Nie gadaj, tylko pomagaj! odpowiedzia Barkhausen.
Na pewno s tu jeszcze poukrywane pinidze i biuteria to byli
przecie bogaci ludzie, ci Rosenthalowie, wrcz milionery a ty sie
chciae wykrci od taka robota, durniu jeden!
Przez chwil obaj pracowali w milczeniu, to znaczy wyrzucali coraz
wicej rzeczy na podog, ktra bya ju tak zarzucona ubraniami, bielizn
i sprztami, e deptali po wszystkim butami. Potem odurzony wdk
Enno stwierdzi: Nie widz na oczy. Musz sobie najpierw wypi, eby
mie jasny umys. Emil, przynie mi troch koniaku ze spiarki!
Barkhausen poszed bez sprzeciwu i wrci z dwiema butelkami
wdki, po czym obaj usiedli zgodnie na porozrzucanej bielinie i popijali
yk za ykiem, omawiajc z powag i szczegowo ca spraw.
To przecie jasne, Barkhausen, e tego caego kramu szybko nie

wyniesiem, a za dugo tu siedzie nie moem. Myl, e kaden z nas


powinien wzi sobie dwie walyzki i z nimi si zmyjem. A jutro bdzie
przecie kolejna noc!
Masz racje, Enno, nie chce tu za dugo siedzie, choby ze wzgldu
na Persickw.
A kim one s?
Ach, takie tam Ale jak pomyle, e zwin sie std z dwiema
walyzkami bielizny, a zostawi walyzke pen pinidzy i biuterii, to
mam ochot sam odgry se gow. Musze jeszcze troch poszpera. Na
zdrowie, Enno!
Na zdrowie, Emil! Dlaczego nie miaby jeszcze poszpera? Noc
jest duga, a to nie my pacimy tu za wiato. Tylko chciaem ci zapyta:
Dokd pjdziesz z tymi swoimi walizkami?
Jak to? O co ci chodzi, Enno?
No, dokd je zaniesiesz? Pewnie do swojego mieszkania?
A co, mylae, e oddam do biura rzeczy znalezionych? Oczywicie,
e zabior je do swojego mieszkania, do mojej Otti. A jutro z samego
rana jak nic na Mnzstrae i opchn cay up, a wszystkie ptaszki
zawierkaj!
Enno pociera korkiem o szyjk butelki. Lepiej posuchaj, jak ten
ptaszek wierka! Na zdrowie, Emil! Ja, gdybym by tob, zrobibym to
inaczej, wcale nie do mieszkania i do kobiety. Czy twoja kobieta naprawd
musi wiedzie o twoich dodatkowych dochodach? Nie, gdybym by tob,
zrobibym to po swojemu, to znaczy, oddabym walyzki do przechowalni
na Szczeciskim[23], a kwit wysabym sam do siebie, ale na poste restante.
Wtedy nikt nic by u mnie nigdy nie znalaz i nikt nie mgby mi nic
[23] Dworzec Szczeciski (Stettiner Bahnhof) dworzec Kolei Szczeciskiej w
Berlinie, otwarty w roku 1842, dzi noszcy nazw Dworca Pnocnego
(Nordbahnhof).

udowodni.
Sprytnie to sobie wymylie, Enno stwierdzi Barkhausen z
uznaniem. A kiedy odebraby ten kram z powrotem?
No, jak ju smrd opadnie, Emilu, dopiero wtedy!
A z czego yby przez ten czas?
Przecie ju ci mwiem, e id do Tutti. Jak jej opowiem, jaki numer
wykrciem, przyjmie mnie z otwartymi ramionami!
Dobrze, bardzo dobrze! przytakuje Barkhausen. A jeli ty idziesz
na Dworzec Szczeciski, to ja na Anhalcki[24]. Wiesz, lepiej nie zwraca
na siebie uwagi.
Te niele pomylane, Emilu, ty te masz gow na karku!
Bywa sie midzy ludmi mwi skromnie Barkhausen. Syszy sie
to i tamto. Czowiek niczym bydle, uczy sie cae ycie.
Dobrze mwisz! No to, Emil, na zdrowie!
Na zdrowie, Enno!
Przez chwil patrzyli na siebie w milczeniu, z upodobaniem pocigajc
co chwila z butelki. A potem Barkhausen powiedzia: Jak si odwrcisz,
Enno, nie musisz teraz, to za tob stoi radio, ma przynajmniej dziesi
lamp. Chtnie je sobie wezm.
Jasne, zrb tak, Emil! Radio zawsze jest dobre, czy eby je sobie
zatrzyma, czy eby sprzeda! Radio jest zawsze dobre!
No, to sprawdzim, czy sie zmieci do walyzki, a potem oboym go
bielizn.
Tak od razu, czy najpierw wypijemy jeszcze jednego?
Na jednego moem sobie jeszcze pozwoli, Enno. Ale tylko na
jednego!
Uraczyli si wic nastpn kolejk, potem drug i trzeci, a pniej
[24] Dworzec Anhalcki (Anhalter Bahnhof) dworzec zamykajcy lini Kolei
Berlisko-Anhalckiej, otwarty w roku 1841.

powoli wstali i z trudem zaczli upycha wielki dziesiciolampowy aparat


radiowy do podrcznej walizki, w ktrej zmiecioby si najwyej radio
Goebbelsa[25]. Po chwili usilnych stara Enno stwierdzi: Nie zmieci
si i ju! Zostaw to stare, gwniane radio, Emil, we lepiej walizk z
garniturami!
Ale moja Otti lubi sucha radia!
Mylaem, e nie chcesz mwi swojej starej o tem caem interesie?
Przecie jeste pijany, Emil!
A ty i twoja Tutti? Wy oboje jestecie zalani! Gdzie masz te swoje
Tutti?
Ta to zawierka! Mwi ci, jak ona zawierka! i znowu potar
korkiem o szyjk butelki. Wypijmy jeszcze po jednym!
Na zdrowie, Enno!
Pij, a potem Barkhausen kontynuuje: Ale to radio, naprawd chce
je wzi. Skoro ten stary rupie nie mieci si do walyzki, to powiesze se
to pudo na sznurku na piersi. Wtedy bede mie jeszcze wolne rce.
Dobry pomys, Emil. No, to pakujem sie!
Tak, pakujem sie. Ju czas!
Obaj jednak tylko stoj, wpatrujc si w siebie z umiechem.
Jak tak pomyle zaczyna znowu Barkhausen to ycie jest
jednak pikne. Tyle tutaj dobrych rzeczy kiwa gow a my moem se
wzi, co tylko chcemy, i jeszcze robim dobry uczynek, bo odbieramy to
tej ydowie, ktra wszystko przecie ukrada.
Masz racj, Emil. Robim dobry uczynek dla niemieckiego narodu i
dla naszego Fhrera. To s te dobre czasy, ktre nam obieca.
Bo nasz Fhrer dotrzymuje sowa, i to zawsze, Enno!
[25] Radio Goebbelsa (Volksempfnger) may i tani radioodbiornik
zaprojektowany jako narzdzie propagandy nazistowskiej wewntrz
kraju (nazwa od nazwiska ministra propagandy Rzeszy).

Patrz na siebie wzruszeni ze zami w oczach.


Wy dwaj, co wy tutaj robicie? rozbrzmiewa od drzwi czyj ostry
gos.
Wzdrygaj si i widz maego chopca w brunatnym mundurze.
A potem Barkhausen powoli i ze smutkiem kiwa gow do Enna:
To jest pan Baldur Persicke, o ktrym em ci opowiada, Enno! Tera
zaczynaj sie kopoty.

Rozdzia 8.
Mae niespodzianki
Gdy obaj pijani tak rozmawiaj, w pokoju gromadzi si caa mska
cz rodziny Persickw. Najbliej Enna i Emila stoi may, ylasty Baldur,
oczy skrz mu si za ostro oszlifowanymi okularami, tu za nim obaj jego
bracia w czarnych mundurach SS, cho bez czapek, a tu koo drzwi, jakby
co przeczuwajc, byy szynkarz, stary Persicke. Persickowie te s pod
wpywem alkoholu, lecz u nich wdka wywoaa zasadniczo odmienny
skutek ni u obu wamywaczy: Persickowie nie stali si ckliwi, gupi i
zapominalscy, tylko jeszcze ostrzejsi, jeszcze bardziej chciwi i jeszcze
bardziej brutalni ni zwykle. No, doczekam si? pyta ostro Baldur
Persicke. Co wy tu obaj robicie? A moe to wasze mieszkanie?
Ale, panie Persicke! mwi Barkhausen ze skarg w gosie.
Baldur zachowuje si tak, jakby rozpozna go dopiero teraz. Przecie
to Barkhausen z sutereny w oficynie! woa zdumiony do braci. Tylko,
panie Barkhausen, co pan tutaj robi? Jego zdumienie zamienia si w
drwin. Czy nie byoby lepiej, gdyby zatroszczy si pan, szczeglnie
w rodku nocy, o wasn on, nasz dobr Otti? Syszaem, e wituje z
jakim wytwornym panem, a paskie dzieci widziano pnym wieczorem,
jak zataczaj si pijane po podwrku. Niech pan odprowadzi dzieci do
ka, panie Barkhausen!
Kopoty! mamrocze Barkhausen. Od razu wiedziaem, jak
zobaczyem tego okularnika: same kopoty. I ponownie kiwa ze
smutkiem gow do Enna.
Enno Kluge stoi jak mato. Koysze si cicho do przodu i do tyu,

trzyma butelk koniaku w zwisajcej bezwadnie doni i nie rozumie ani


jednego sowa z tego, co mwi.
Barkhausen znowu zwraca si do Baldura Persickego. W jego gosie
nie brzmi ju skarga, lecz raczej oskarenie, nagle poczu si gboko
uraony. Jeli moja ona robi co niewaciwego mwi to ja za
to odpowiadam, panie Persicke. To ja jestem mem i ojcem podug
prawa. A jeli moje dzieci s pijane, to s pijane i tyle, to s w kocu
jeszcze dzieci, tak jest, tak jak i pan!
Patrzy na Baldura gniewnie, a Baldur odpowiada skrzcym si
wzrokiem. A potem daje braciom niepostrzeenie sygna, eby byli w
gotowoci.
A co robi pan tutaj, w mieszkaniu Rosenthalowej? pyta ostro
najmodszy Persicke.
Przecie taka bya umowa! zapewnia popiesznie Barkhausen.
Wszystko zgodnie z umow. Ja i mj przyjaciel zaraz sobie pjdziem.
Waciwie ju emy wychodzili. On na Dworzec Szczeciski, a ja na
Anhalcki. Kaden z dwiema walyzkami, dla pana zostanie wystarczajco
duo.
Ostatnie sowa ledwo mamrocze, na wp drzemie.
Baldur przyglda mu si uwanie. Moe uda si bez przemocy, obaj
s przecie kompletnie pijani. Lecz przezorno kae mu zachowa
ostrono. Chwyta Barkhausena za ramiona i pyta ostro: A co to za
czowiek? Jak si nazywa?
Enno! odpowiada Barkhausen, cho jzyk mu si plcze. Mj
przyjaciel Enno
A gdzie mieszka twj przyjaciel Enno?
Nie wiem, panie Persicke. Znam go tylko z knajpy. Kumpel od
kieliszka. Lokal Pod Przegranym Koniem
Baldur podj decyzj. Uderza nagle Barkhausena pici w brzuch,

tak e ten z cichym okrzykiem upada do tyu na meble i bielizn.


Przeklta winia! wrzeszczy. Jak miesz nazywa mnie okularnikiem?
Ju ja ci poka, jakie ze mnie dziecko!
Lecz jego groby s niepotrzebne, obaj ju go nie suchaj. Obaj
bracia z SS ju doskoczyli i zadali kademu brutalny cios.
No! mwi zadowolony Baldur. Za godzink wydamy ich policji
jako przyapanych na gorcym uczynku wamywaczy. Tymczasem
zabierzmy sobie wszystko, co moe nam si przyda. Tylko cicho na
schodach! Nasuchiwaem uwanie, ale nie syszaem, eby stary Quangel
wrci ju do domu z nocnej zmiany.
Obaj bracia kiwaj gowami. Baldur patrzy najpierw na oguszone,
zakrwawione ofiary, a potem na te wszystkie walizki, bielizn, aparat
radiowy. Nagle zaczyna si mia. Zwraca si do ojca: No, ojcze,
widzisz, jaki numer wykrciem? Ty i te twoje wieczne obawy! Widzisz
Nagle przerywa. W drzwiach nie stoi wcale jego ojciec, jak si
spodziewa; ojca nie ma, nie ma po nim ladu. Zamiast niego stoi tam
majster Quangel, mczyzna o ostrej, obojtnej ptasiej twarzy i patrzy na
niego w milczeniu tymi swoimi ciemnymi oczami.
Gdy Otto Quangel wraca do domu z nocnej zmiany mimo e przez
zalegoci zrobio si pno, nie wsiad do tramwaju, trzeba oszczdza
kady grosz to gdy doszed do kamienicy, zobaczy, e pomimo nakazu
zaciemnienia w mieszkaniu pani Rosenthal pali si wiato. A przyjrzawszy
si uwaniej, stwierdzi, e i u Persickw, i niej u Fromma wieci si
wiato, bo lnio na brzegach rolet. U radcy sdowego berliskiego Sdu
Kamery[26] Fromma, o ktrym nie wiadomo byo, czy w trzydziestym
trzecim przeszed na emerytur z powodu wieku, czy te przez nazistw,
zawsze przez p nocy wiecio si wiato, u niego to nic dziwnego. A
Persickowie pewnie dalej wituj zwycistwo nad Francj. Ale e stara
[26] Sd Kamery (Kammergericht) wyszy sd krajowy w Berlinie.

Rosenthalowa pali wiato, i to tak otwarcie, we wszystkich oknach, tu


si co nie zgadza. Staruszka bya taka lkliwa i zahukana, nigdy nie
owietliaby tak swojego mieszkania.
Co tu si nie zgadza! pomyla Otto Quangel, otwierajc drzwi
wejciowe kamienicy i powoli wchodzc po schodach. Jak zwykle nie
zapali wiata, oszczdza nie dla siebie, to znaczy nie tylko dla siebie.
Oszczdza za wszystkich, take za dozorc. Co tu si nie zgadza!
Chocia co mnie to obchodzi? Inni ludzie w ogle mnie nie obchodz!
yj sam dla siebie. Z Ann. Tylko my dwoje. Poza tym moe to Gestapo
robi tam wanie na grze przeszukanie. Piknie byoby, jakbym tam
sobie nagle wpad! Nie, id spa
Lecz jego wzmocniona zarzutem ty i ten twj Hitler skrupulatno,
ktr mona by ju niemal nazwa poczuciem sprawiedliwoci, uznaa
efekt jego przemyle za zdecydowanie niedostateczny. Sta teraz,
wyczekujc, z kluczem w rku, przed drzwiami swojego mieszkania, z
gow uniesion ku grze. Drzwi tam musiay by otwarte, na grze wida
byo przytumione wiato, sysza te, e kto mwi co ostrym gosem.
Starsza pani, zupenie sama, pomyla nagle ku wasnemu zdumieniu. Bez
adnej ochrony. Bez zmiowania
I w tym wanie momencie drobna, lecz silna mska do wysuna
si z ciemnoci i chwycia go za poy, odwracajc ku schodom. Bardzo
uprzejmy i wytworny gos powiedzia: Prosz, niech pan pjdzie
przodem, panie Quangel. Ja pjd za panem i ujawni si w odpowiednim
momencie.
Quangel bez wahania ruszy schodami na gr, tak przekonujc si
miay ta do i ten gos. To moe by tylko stary radca Fromm pomyla
sobie. Taki skryty. Myl, e przez wszystkie te lata, odkd tu mieszkam,
widziaem go za dnia najwyej dwadziecia razy, a teraz krci si po
schodach o tak pnej porze!

Rozmylajc tak, wszed bez wahania po schodach i dotar do


mieszkania Rosenthalw. Zauway jeszcze, e na jego widok jaka
grubawa posta zdaje si, e stary Persicke popiesznie wycofaa
si do kuchni, usysza ostatnie sowa Baldura o wykrcaniu numeru i o
tym, e nie mona si cigle ba A teraz obaj, Quangel i Baldur, stanli
naprzeciwko siebie i w milczeniu patrzyli sobie w oczy.
Przez chwil Baldur Persicke pomyla nawet, e wszystko stracone.
Lecz potem przypomnia sobie swoj yciow zasad: bezczelno
zwycia, i powiedzia wyzywajcym tonem: Tak, tego si pan nie
spodziewa! Ale troch si pan spni, panie Quangel, my ju zapalimy
wamywaczy i unieszkodliwilimy ich. Zawaha si, lecz Quangel cay
czas milcza. Ju sabszym gosem Baldur doda: Jeden z tych dwch
zodziejaszkw to zdaje si ten Barkhausen, ktry prowadzi strczycielski
interes w podwrzu.
Quangel przesun spojrzenie za wskazujcym palcem Baldura. Tak
odpar sucho jeden ze zodziei to Barkhausen.
A tak w ogle odezwa si nieoczekiwanie Adolf Persicke, jeden
z braci z SS co pan tak tu stoi i si gapi? Moe pan spokojnie pj na
policj i zgosi wamanie, eby nasi towarzysze zabrali tych tutaj! My tu
wszystkiego przypilnujemy.
Cicho bd, Adolf! sykn Baldur z irytacj. Nie rozkazuj panu
Quanglowi! Pan Quangel doskonale wie, co ma robi.
Ale tego akurat w tym momencie Quangel wcale nie wiedzia. Gdyby
by sam, natychmiast podjby decyzj. Lecz bya jeszcze ta rka na jego
piersi, ten uprzejmy mski gos; nie mia pojcia, co zamierza stary radca
sdowy, i czego od niego oczekuje. Nie chcia zepsu mu zabawy. Gdyby
tylko wiedzia
Lecz wanie w tej chwili starszy pan pojawi si na horyzoncie,
wcale nie obok niego, tylko od strony wntrza mieszkania. Nagle stan

pomidzy nimi niczym duch, znw napdzajc Persickom stracha, tym


razem porzdnego. Wyglda zreszt bardzo dziwnie w starszy pan.
Delikatna posta, poniej redniego wzrostu, caa otulona jedwabnym
ciemnogranatowym szlafrokiem, ktrego brzegi obszyte byy czerwon
lamwk, a przd zapity na wielkie, czerwone drewniane guziki.
Starszy pan mia siw brod i mocno przycite biae wsy nad grn
warg. Cieniutkie, wci brzowawe wosy na gowie byy starannie
ufryzowane na bladej czaszce, nie mogy jej jednak cakiem ukry. Za
wskimi okularami w zotych oprawkach lniy zadowolone, drwice
oczy otoczone tysicem zmarszczek.
Nie, moi panowie mwi swobodnie, jakby kontynuowa dawno
rozpoczt i niezwykle przyjemn konwersacj. Nie, moi panowie, pani
Rosenthal nie ma w domu. Ale moe jeden z modych panw Persickw
pofatyguje si do toalety. Wasz pan ojciec chyba nie czuje si najlepiej. W
kadym razie cay czas prbuje si tam powiesi na chusteczce do nosa.
Nie potrafiem go od tego odwie
Radca sdu umiecha si, lecz dwaj starsi Persickowie wybiegaj
z pokoju w takim popiechu, e wyglda to niemal komicznie. Mody
Persicke jest teraz bardzo blady i zupenie trzewy. Starszy pan, ktry
wanie wszed do pokoju i ktry wypowiada si z tak ironi, to
mczyzna, ktrego wyszo natychmiast uznaje nawet Baldur. On nie
tylko zachowuje si, jakby mia przewag, on j faktycznie ma. Baldur
Persicke mwi niemal proszcym tonem: Pan rozumie, panie radco,
ojciec jest, mwic wprost, kompletnie pijany. Kapitulacja Francji
Rozumiem, rozumiem doskonale mwi stary radca, wykonujc
lekcewacy gest doni. Wszyscy jestemy ludmi, tyle e nie wszyscy
od razu si wieszamy, jak jestemy pijani. Milczy przez chwil i
umiecha si. Mwi: Oczywicie opowiada przerne historie, ale kto
by tam zwraca uwag na paplanin pijanego? Znw si umiecha.

Panie radco! mwi Baldur Persicke bagalnym tonem. Prosz,


niech pan si zajmie t spraw! By pan sdzi, wie pan, co trzeba zrobi
Nie, nie mwi radca, zdecydowanie odmawiajc. Jestem stary i
schorowany. Wcale na takiego nie wyglda. Wrcz przeciwnie, wyglda
kwitnco. Wycofaem si ju z ycia, prawie nie mam kontaktu ze
wiatem. Lecz pan, panie Persicke, pan i paska rodzina, to przecie wy
zaskoczylicie tych dwch wamywaczy. To wy przekaecie ich policji, to
wy zabezpieczycie majtek w tym mieszkaniu. Rzuciem na niego okiem,
przechodzc. Naliczyem na przykad siedemnacie walizek i dwadziecia
jeden skrzy. I mnstwo innych rzeczy Mnstwo
Mwi coraz wolniej. Coraz wolniej. A na koniec dodaje lekkim tonem:
Myl sobie nawet, e zapanie tych dwch wamywaczy przyniesie
jeszcze panu i paskiej rodzinie saw i zaszczyty.
Radca sdowy milknie. Baldur stoi i intensywnie myli. Tak te
mona to zaatwi ale szczwany lis z tego starego Fromma! Z pewnoci
wszystko przejrza, ojciec na pewno si wygada, ale on woli mie spokj,
nic nie chce wiedzie. Z jego strony nie grozi adne niebezpieczestwo.
A Quangel, ten stary majster? On nigdy nie interesowa si nikim w tym
domu, nigdy nikogo nie pozdrawia, z nikim nie rozmawia. Ten Quangel to
prawdziwy stary robol, wychudzony, wycieczony, nie potrafi ju nawet
samodzielnie myle. Ten z pewnoci nie bdzie robi niepotrzebnego
zamieszania. Ten to dopiero jest niegrony.
Zostali tylko ci dwaj cholerni pijacy na pododze. Oczywicie, e
mona ich wyda policji i wyprze si wszystkiego, co Barkhausen
bdzie opowiada o podeganiu. Jemu z pewnoci nie uwierz, jeli
bdzie zeznawa przeciwko czonkom partii, SS i Hitlerjugend. A potem
ca spraw trzeba zgosi na Gestapo. Moe wtedy zupenie legalnie
dostanie si cz tych rzeczy, ktrych pozyskanie inaczej jest nielegalne
i ryzykowne. I do tego jeszcze pochwaa.

Kuszce rozwizanie. Lecz moe jeszcze lepiej bdzie da sobie na


razie z tym wszystkim spokj. Barkhausenowi i temu Ennowi zamkn
gby i wypuci z paroma markami. Na pewno nie wygadaj. Mieszkanie
zamkn tak jak jest, bez wzgldu na to, czy Rosenthalowa wrci czy nie.
Moe pniej co si uda zdziaa ma wyrane przeczucie, e kurs wobec
ydw jeszcze si zaostrzy. Poczeka i napi si herbaty. Za p roku
moe bdzie mona robi rzeczy, ktre dzi jeszcze nie uchodz. Teraz
Persickowie troch si zblamowali. Nie wdro co prawda przeciwko
nim adnego postpowania, ale w partii bdzie si gadao. Nie bd ju
uchodzi za cakowicie godnych zaufania.
Baldur Persicke mwi: Waciwie jestem skonny puci tych dwch
tutaj. al mi ich, panie radco, to przecie tylko drobni zodziejaszkowie.
Rozglda si, jest sam. Nie ma ju ani radcy sdowego, ani majstra.
Dokadnie tak, jak sobie pomyla: nie bd chcieli mie z t spraw
nic wsplnego. To najmdrzejsze, co mona zrobi. On, Baldur, postpi
dokadnie tak samo, nawet jeli bracia bd pomstowa.
Z gbokim westchnieniem odnoszcym si do tych wszystkich
piknych rzeczy, z ktrych musi zrezygnowa, Baldur zbiera si, eby
pj do kuchni i namwi ojca i braci do rezygnacji z tego, co niemal ju
do nich naleao.
W tym czasie na klatce schodowej radca sdowy mwi do majstra
Quangla, ktry bez sowa wyszed za nim z mieszkania: Jeli bdzie
pan mia jakiekolwiek kopoty z powodu Rosenthalowej, panie Quangel,
prosz zwrci si do mnie. Dobranoc.
A co mnie obchodzi Rosenthalowa? W ogle jej nie znam!
protestuje Quangel.
A wic dobranoc, panie Quangel! I radca sdowy Fromm znika,
schodzc po schodach w d.
Otto Quangel otwiera drzwi do swojego pogronego w ciemnociach

mieszkania.

Rozdzia 9.
Nocna rozmowa u Quanglw
Ledwo Quangel otworzy drzwi do sypialni, jego ona woa
przestraszona: Nie zapalaj wiata, ojcze! Trudel pi w twoim ku.
Tobie posaam na sofie w pokoju.
Dobrze, Anno odpowiada Quangel, dziwic si tej odmianie, e
Trudel pi w jego ku. Zawsze kada si na sofie.
Lecz odzywa si ponownie dopiero wtedy, gdy ju si rozebra i
pooy pod kocem na sofie. Pyta: Chcesz ju spa, Anno, czy miaaby
ochot chwil porozmawia?
Ona waha si przez chwil, a potem odpowiada przez otwarte drzwi
sypialni: Jestem taka zmczona i wykoczona, Otto!
A wic wci jest na mnie za waciwie dlaczego? myli Otto
Quangel, mwi jednak takim samym tonem: A wic pij, Anno.
Dobranoc!
A od jej ka dobiega: Dobranoc, Otto! I Trudel take szepcze
cicho: Dobranoc, ojcze!
Dobranoc, Trudel! odpowiada Quangel i kadzie si na boku,
marzc tylko o tym, by jak najszybciej zasn, bo jest bardzo zmczony.
Jest jednak zbyt zmczony, tak jak czasem czowiek jest zbyt godny, eby
co zje. Sen nie chce do niego przyj. Ma za sob taki dugi dzie z
nieskoczon iloci zdarze, dzie, jaki jeszcze nigdy w yciu mu si
nie przydarzy.
Lecz nie by to dzie, jakiego pragn. Pomijajc ju to, e waciwie
wszystkie te wydarzenia byy nieprzyjemne, nawet usunicie ze stanowiska

we Froncie Pracy, to on nie cierpi tego zamieszania, tej koniecznoci


rozmawiania ze wszystkimi moliwymi ludmi, ktrych bez wyjtku nie
znosi. I myli o licie z frontu z wiadomoci o mierci Ottonka, ktry
wrczya mu pani Kluge, myli o tym szpiclu Barkhausenie, ktry tak
nieudolnie prbowa go nabra, o korytarzu w fabryce mundurw z
powiewajcymi w przecigu plakatami, o ktre Trudel opara gow.
Myli o tajniaku stolarzu Dollfuie, tym wiecznym palaczu, medale i
ordery znw brzcz na piersi odzianego w brunatny mundur mwcy,
teraz chwyta go w ciemnociach mocna, drobna do radcy sdowego w
stanie spoczynku Fromma i zwraca go w kierunku schodw. A tam mody
Persicke stoi w wyglansowanych butach na bielinie i robi si coraz
bardziej blady, a w kcie rz i jcz obaj zakrwawieni pijacy.
Zrywa si z powrotem, o mao wanie nie zasn. Lecz jest jeszcze
co, co go w tym dniu niepokoi, co, co wyranie usysza, a potem o tym
zapomnia. Siada na sofie i nasuchuje dugo i uwanie. Ma racj, nie
przesysza si. Woa rozkazujcym tonem: Anno!
Odpowiada z narzekaniem, zupenie nie jak ona: Dlaczego znowu
mi przeszkadzasz, Ottonie? Czy ja ju w ogle nie mog mie spokoju?
Przecie powiedziaam ci, e nie chc ju gada!
On nie ustpuje: Dlaczego mam spa na sofie, skoro Trudel pi w
twoim ku? Przecie moje ko jest w takim razie wolne?
Na chwil po drugiej stronie zapada gboka cisza, a potem ona
odpowiada niemal bagalnie: Ale ojcze, Trudel naprawd pi w twoim
ku! Le sama, wszystko mnie tak boli
Przerywa jej: Nie powinna mnie okamywa, Anno. Tam u was
oddychaj trzy osoby, doskonale syszaem. Kto pi w moim ku?
Cisza, duga cisza. A potem ona mwi zdecydowanie: Nie dopytuj
si tak. Czasem lepiej nie wiedzie. Bd lepiej cicho, Ottonie!
A on uparcie: W tym domu to ja jestem panem. W tym mieszkaniu nie

bdzie przede mn adnych tajemnic. Bo to ja za wszystko odpowiadam i


tyle. Kto pi w moim ku?
Cisza, duga cisza. A potem stary, gboki kobiecy gos mwi: Ja,
panie Quangel, Rosenthalowa. A pana ona i pan nie powinnicie mie
przeze mnie adnych kopotw, ju si ubieram. Zaraz id na gr!
Nie moe pani teraz pj do swojego mieszkania, pani Rosenthal.
Persickowie s na grze i jeszcze paru ludzi. Niech pani zostanie w moim
ku. A jutro z samego rana, bardzo wczenie, o szstej albo o sidmej,
pjdzie pani na d do starego radcy sdowego Fromma i zadzwoni do
jego drzwi na wysokim parterze. On pani pomoe, tak mi powiedzia.
Bardzo panu dzikuj, panie Quangel.
Podzikuje pani radcy, nie mnie. Przecie wyrzucam pani ze
swojego mieszkania. A jeli chodzi o ciebie, Trudel
Ja te mam sobie pj, ojcze?
Tak, musisz. To bya twoja ostatnia wizyta u nas, i ty ju dobrze
wiesz, dlaczego. Moe Anna ci kiedy odwiedzi, ale wtpi. Dopiero jak
si opamita, a ja porzdnie z ni sobie porozmawiam
Jego ona odpowiada niemal krzykiem: Ja na to nie pozwol, ja te
sobie pjd. I moesz sobie tutaj zosta sam w tym swoim mieszkaniu!
Mylisz tylko o tym, eby mie wity spokj
Susznie! przerywa jej ostro. Nie chc tu niczego niebezpiecznego,
a przede wszystkim nie chc by wcigany w cudze niebezpieczne sprawy.
Skoro mam nadstawia karku, to nie chc go nadstawia z powodu cudzej
bezmylnoci, tylko dlatego, e zrobiem co, co chciaem zrobi. Nie
mwi, e co robi. Ale jeli bd co robi, to tylko z tob, z nikim
innym, nawet gdyby miaa to by taka mia dziewczyna jak Trudel albo
bezbronna starsza pani, jak pani, pani Rosenthal. Nie mwi, e robi
susznie. Ale inaczej tego zrobi nie mog. Taki ju jestem i wcale nie
chc by inny. No a teraz chc spa!

Z tymi sowami Otto Quangel kadzie si z powrotem. W drugim


pokoju szepcz jeszcze cicho, ale to mu nie przeszkadza. On wie, e stanie
si jego wola. Jutro rano jego mieszkanie bdzie znowu czyste, a Anna si
dostosuje. adnych wicej szalestw. I tylko on sam. On sam. Tylko on!
Zasypia, a gdyby kto widzia go teraz picego, to zauwayby, e si
zowieszczo umiecha, zauwayby zowieszczy umiech na tej twardej,
surowej ptasiej twarzy, zowieszczy, odwany umiech, lecz wcale nie jest
to zy umiech.

Rozdzia 10.
Co si zdarzyo w rodowy poranek
Wszystkie opisane wczeniej wydarzenia miay miejsce w pewien
wtorek. Rankiem nastpnego dnia, czyli w rod, bardzo wczenie, midzy
pit a szst, pani Rosenthal opucia mieszkanie pastwa Quanglw w
towarzystwie Trudel Baumann. Otto Quangel mocno jeszcze spa. Trudel
odprowadzia nieporadn, kompletnie przeraon pani Rosenthal z t
gwiazd na piersi a do drzwi mieszkania pana Fromma. Potem cofna si
do poowy schodw, zdecydowana broni tej kobiety, choby powicajc
swoje wasne ycie lub cze, przed Persickami, ktrzy mogli zej z gry.
Trudel obserwowaa, jak pani Rosenthal naciska guzik dzwonka.
Drzwi otworzyy si niemal natychmiast, jakby kto ju za nimi sta,
wyczekujc. Wymieniono kilka cichych sw, potem pani Rosenthal
wesza do rodka, drzwi si zamkny, a Trudel Baumann wymina je,
wychodzc na ulic. Drzwi wejciowe kamienicy byy ju otwarte.
Obie kobiety miay szczcie. Cho byo bardzo wczenie i cho
wczesne wstawanie byo cakowicie sprzeczne z obyczajami Persickw,
to obaj czonkowie SS schodzili klatk schodow mniej ni pi minut
temu. Te pi minut pozwolio unikn spotkania, ktre biorc pod uwag
tp gupot i brutalno obu modziecw, musiaoby si skoczy
tragicznie, przynajmniej dla pani Rosenthal.
Panowie z SS nie wychodzili sami. Dostali od swojego brata Baldura
rozkaz wyprowadzenia Barkhausena i Enna Klugego (Baldur wczeniej
obejrza sobie jego papiery) z kamienicy i odprowadzenia do ich kobiet.
Obaj wamywacze amatorzy wci byli niemal zupenie zamroczeni od

nadmiaru wypitego alkoholu oraz ciosw, ktre otrzymali. Baldurowi


Persickemu udao si jednak da im do zrozumienia, e zachowali si jak
winie, e tylko wielkiej mioci Persickw do ludzkoci zawdziczaj to,
e nie zostali natychmiast przekazani policji, i e jakakolwiek paplanina
niechybnie ich tam jednak doprowadzi. Poza tym maj si ju nigdy nie
pokazywa u Persickw ani nie przyznawa, e ich znaj. Jeli natomiast
kiedykolwiek odwa si znw pojawi w mieszkaniu Rosenthalw,
zostan natychmiast wydani Gestapo.
To wszystko Baldur powtrzy im tyle razy i dodajc tyle grb
i zniewag, a zakonotowali to sobie dobrze w poobijanych gowach.
Siedzieli naprzeciwko siebie przy stole w mieszkaniu Persickw, w
pmroku, majc midzy sob gadajcego bez koca i ciskajcego
grobami i gromami Baldura. Na sofie rozsiedli si obaj czonkowie SS,
grone, pospne postaci, pomimo nieustannego kopcenia papierosw.
Mieli niejasne poczucie, jakby znajdowali si przed sdem, czekajc na
ostateczny wyrok, jakby grozia im mier. Kiwali si na krzesach w t
i we w t, prbujc zrozumie to, co powinni zrozumie. Co jaki czas
przysypiali i byli natychmiast budzeni bolesnym ciosem pici Baldura.
Wszystko, co planowali, robili, wycierpieli, zdawao im si niczym
nierzeczywisty sen, pragnli ju tylko snu i zapomnienia.
W kocu Baldur odesa ich pod eskort swoich braci. Barkhausen
i Kluge, nie wiedzc o tym, mieli w kieszeniach po jakie pidziesit
marek w drobnych nominaach. Baldur zdecydowa si na t kolejn
dotkliw ofiar, z powodu ktrej przedsiwzicie Rosenthal stao si
tymczasowo dla Persickw czyst strat. Ale przekona sam siebie, e
jeli ci ludzie wrc do swoich kobiet bez grosza, pobici i niezdolni do
pracy, to bdzie tam o wiele wicej krzykw i dopytywania si, ni jeli
obaj pijani przynios do domw troch pienidzy. Liczy na to, e ze
wzgldu na stan mw to wanie ich ony znajd pienidze.

Starszy Persicke, ktry mia odprowadzi do domu Barkhausena,


zaatwi swoje zadanie w dziesi minut, podczas ktrych pani Rosenthal
dotara do mieszkania pana Fromma, a Trudel wysza na ulic. Zapa
po prostu niemogcego wrcz utrzyma si na nogach Barkhausena za
konierz, przecign go przez podwrze, posadzi na pododze przed
mieszkaniem Barkhausenw i obudzi jego on, walc piciami w
drzwi. Gdy ta cofna si z lkiem przed gron, ponur postaci, wrzasn
do niej: Przyprowadziem ci twojego chopa, stara winio! Wywal tego
absztyfikanta, co go masz w ku, i wsad do niego swojego chopa!
Lea sobie u nas pijany na klatce i wszystko obrzyga!
Potem poszed, zostawiajc reszt Otti. Z trudem rozebraa Emila i
pooya go do ka, w czym musia pomc jej wytworny starszy pan,
ktry wci u niej goci. Potem zosta bezlitonie odesany pomimo
tak wczesnej pory. Zabroniono mu take powrotu, moe bd si mogli
kiedy spotka w kawiarni, ale tutaj nie, nigdy wicej.
Otti ogarn bowiem paniczny lk, gdy ujrzaa w swoich drzwiach
esesmana Persickego. Wiedziaa o jednej koleance, z ktrej usug
ci panowie w czarnych mundurach korzystali, ale potem zamiast jej
zapaci wysali j jako jednostk aspoeczn i uchylajc si od pracy
do kacetu. Sdzia, e w swojej ciemnej suterenie pdzi ycie w ukryciu,
a teraz dowiedziaa si, e i ona tak jak wszyscy w tych czasach
bya stale szpiegowana. Ten Persicke wiedzia nawet, e w jej ku jest
obcy mczyzna! Nie, Otti nie miaa na razie ochoty widywa obcych
mczyzn. Po raz setny w yciu obiecaa sobie popraw.
Podjcie tej decyzji uatwio jej to, e znalaza w kieszeni Emila
czterdzieci osiem marek. Schowaa pienidze do poczochy i postanowia
poczeka, co Emil opowie o swoich przygodach, ona w kadym razie nic
o adnych pienidzach nie wie!
Zadanie drugiego Persickego byo zdecydowanie trudniejsze, przede

wszystkim dlatego, e mia do pokonania o wiele dusz drog, gdy


pastwo Kluge mieszkali po drugiej stronie Friedrichshain. Enno, tak jak
Barkhausen, ledwo trzyma si na nogach, lecz Persicke nie mg wlec go
za sob po ulicy za konierz czy za rami. W ogle byo mu nieprzyjemnie,
e pokazuje si w towarzystwie tego pobitego i pijanego czowieka, bo im
niej ceni swj wasny honor i honor innych ludzi, tym wyej stawia
honor swojego munduru.
Daremne byo te nakazywanie Klugemu, eby szed tu przed nim
albo krok za nim, cigle kusio go, eby usi na ziemi, potkn si,
przytrzyma drzewa czy ciany albo otrze si o jakiego przechodnia.
Daremne byo walenie pici czy wydawanie komend, ciao po prostu nie
suchao, a na udzielenie ostrej reprymendy, ktra moe by go otrzewia,
na to panowa ju na ulicach zbyt duy ruch. Persickemu wystpi pot na
czoo, minie szczki napinay si kurczowo z wciekoci i poprzysig
sobie, e w kocu gruntownie wyjani temu maemu zonikowi
Baldurowi, co myli o takich zadaniach.
Musia omija gwne ulice i nadkada drogi, wybierajc spokojniejsze
boczne uliczki. Chwyta wtedy Klugego pod rami i nis go, czsto
mijajc dwie, trzy przecznice, a ju dalej nie mg. Spory kopot sprawia
mu przez pewien czas jeden szupo[27], ktry zwrci uwag na ten nieco
brutalny poranny transport i ktry szed za nimi przez cay swj rewir,
zmuszajc przez to Persickego do delikatnego i ostronego zachowania.
Ale wzi za to odwet, gdy w kocu dotarli do Friedrichshain.
Posadzi Klugego na jakiej awce za krzakiem i tak go zaatwi, e ten
przez dziesi minut lea cakiem nieprzytomny. Ten may hazardzista,
ktrego tak naprawd nie interesowao na tym wiecie nic poza koskimi
wycigami, z ktrymi za swego ywota mia w gruncie rzeczy do
[27] Szupo potoczne okrelenie policjanta z policji prewencyjnej (Schupo
od: Schutzpolizei, dos. policja ochronna).

czynienia wycznie za porednictwem gazet, ta istota, ktra nie potrafia


odczuwa ani mioci, ani nienawici, ten wymigujcy si od pracy typek,
ktry wszystkie zakamarki swego ndznego umysu wykorzystywa
do unikania jakiegokolwiek prawdziwego wysiku, w czowiek, Enno
Kluge, blady, skromny, bezbarwny, od spotkania z Persickami czu
paniczny strach przed kadym partyjnym mundurem, strach, ktry od tej
pory mia paraliowa jego dusz i umys, gdy tylko napotyka czonkw
partii, jak to si jeszcze pniej okae.
Kilka kopniakw w ebra przywrcio mu przytomno, kilka uderze
w plecy sprawio, e zacz i i kroczy tak z trudem przed swoim
przeladowc, wystraszony niczym zbity pies, a dotarli do mieszkania
jego ony. Lecz drzwi byy zamknite: listonoszka Ewa Kluge, ktra
jeszcze w nocy wtpia w swego syna, a przez to we wasne ycie,
rozpocza kolejny zwyky dzie, z listem do syna Maksa w kieszeni, lecz
z niewielk nadziej i wiar w sercu. Dostarczaa poczt, tak jak robia to
od lat, zawsze lepsze to ni siedzie bezczynnie w domu i zadrcza si
ponurymi mylami.
Persicke, gdy ju si przekona, e ony naprawd nie ma w domu,
zadzwoni do ssiednich drzwi, przypadkiem byy to drzwi owej pani
Gesch, ktra poprzedniego wieczoru podstpem pomoga Ennowi wej
do mieszkania ony. Persicke wepchn po prostu t aosn figur w
jej ramiona, powiedzia: Prosz! Pani si nim zajmie, on tu przecie
mieszka! i poszed.
Pani Gesch mocno sobie postanowia, e nigdy wicej nie bdzie
si wtrca w sprawy pastwa Kluge. Lecz potga esesmana bya tak
wielka i tak ogromny by strach, jaki wzbudza w kadym towarzyszu
narodowym, e bez sowa sprzeciwu zabraa Klugego do swojego
mieszkania, posadzia go przy stole w kuchni i postawia przed nim kaw
i chleb. (Jej m wyszed ju do pracy). Pani Gesch zorientowaa si, jak

wykoczony jest ten may Kluge, dostrzega na jego twarzy, na rozdartej


koszuli, na pobrudzonym paszczu lady dugotrwaego zncania si.
Poniewa jednak Klugego przekaza jej esesman, pilnowaa si, eby nie
zadawa adnych pyta. Tak, wolaaby, eby siedzia pod jej drzwiami ni
usysze opowie o tym, co mu si przydarzyo. Wolaa nic nie wiedzie.
Jeli nic nie bdzie wiedzie, to take nic nie bdzie moga powiedzie,
wygada, wypapla, a wic nie narazi si na niebezpieczestwo.
Kluge jad, powoli przeuwajc chleb, napi si te kawy. Po twarzy
spyway mu przy tym wielkie zy blu i wyczerpania. Milczca pani
Gesch od czasu do czasu rzucaa mu uwane spojrzenie. A potem, gdy
wreszcie skoczy, zapytaa: I dokd pan pjdzie? ona na pewno pana
nie przyjmie, przecie pan wie!
Nie odpowiedzia, wpatrywa si tylko przed siebie.
U mnie te nie moe pan zosta. Po pierwsze, Gustaw si na to nie
zgodzi, a poza tym nie mam ochoty wszystkiego przed panem zamyka.
Dokd wic pan pjdzie?
Znw nie odpowiedzia.
Pani Gesch zaczynaa si gorczkowa: W takim razie wystawi
pana za drzwi na schody! I to zaraz! Chyba e?
Tutti stara przyjaciko mwi z trudem. I znowu pacze.
Patrzcie, patrzcie, jaki bidulek! stwierdza pani Gesch z pogard.
Gdybym to ja moga si tak mazgai, jak mi tylko co nie wyjdzie! A wic
Tutti jak ona si naprawd nazywa i gdzie mieszka?
Po duszym wypytywaniu i grobach pani Gesch dowiedziaa si, e
Enno Kluge nie zna prawdziwego nazwiska Tutti, ufa jednak, e trafi do
jej mieszkania.
Niech bdzie! owiadczya pani Gesch. Ale sam nie moe pan
tak i, zgarnie pana pierwszy lepszy szupo. Odprowadz pana. Ale jeli
adres nie bdzie si zgadza, to zostawi pana na ulicy. Nie mam czasu na

dusze szukanie, musz pracowa!


On zacz baga: Ale najpierw chwilka snu!
Po chwili wahania zdecydowaa: Ale nie duej ni godzin!
Punktualnie za godzin! Prosz, pan si kadzie na kanapie, przykryj
pana! Jeszcze nie dotara do niego z kocem, gdy on ju mocno spa.
Stary radca sdowy Fromm osobicie otworzy pani Rosenthal drzwi.
Zaprowadzi j do swojego gabinetu, ktrego ciany pokryway rzdy
ksiek, i poprosi, eby usiada w fotelu. Palia si lampka do czytania,
a na biurku leaa otwarta ksika. Starszy pan przynis na tacy dzbanek
z herbat i filiank, do tego cukier i dwie cienkie kromki chleba i
powiedzia do wystraszonego gocia: Najpierw zje pani niadanie,
pani Rosenthal, bardzo prosz, a dopiero potem porozmawiamy! A gdy
chciaa wymwi cho sowo podzikowania, zauway przyjacielskim
tonem: Nie, naprawd, prosz, niech pani najpierw zje. Niech pani si
tu czuje jak u siebie w domu, ja te tak bd robi!
To mwic, wzi lec pod lampk ksik i zacz czyta. Woln
lew rk raz po raz mechanicznie gadzi si po siwej brodzie. Wygldao
to tak, jakby zupenie zapomnia o swoim gociu.
Przeraona stara ydwka powoli odzyskiwaa pewno siebie. Od
miesicy ya w nieustannym strachu i nieadzie, pomidzy spakowanymi
rzeczami, cigle spodziewajc si brutalnego najcia. Od miesicy
nie pamitaa ju, co to domowa atmosfera, poczucie spokoju, zgody,
zadowolenia. A teraz siedzi sobie tutaj, u tego starszego pana, ktrego
tylko z rzadka widywaa na schodach; ze cian spogldaj jasno i
ciemnobrzowe skrzane oprawy licznych ksig, przy oknie stoi
mahoniowe biurko, mebel, jaki sama posiadaa w pierwszych latach
maestwa, na pododze ley nieco wydeptany dywan. A do tego ten
pogrony w lekturze mczyzna, ktry nieprzerwanie gadzi kozi
brdk, dokadnie tak brdk, jak nosi wielu ydw, i jeszcze ten dugi

szlafrok, ktry przypomina troch chaat jej ojca.


Byo tak, jakby za spraw czarodziejskiego zaklcia znikn cay
wiat brudu, krwi i ez, a ona znowu ya w czasach, gdy wci jeszcze
byli ludmi powaanymi, szanowanymi, a nie zaszczutym robactwem,
ktre naley wytpi.
Mimowolnie przygadzia wosy, jej twarz sama z siebie przybraa
inny wyraz. A wic by jeszcze pokj na tym wiecie, nawet tu, w Berlinie.
Jestem panu bardzo wdziczna, panie radco powiedziaa. Nawet
jej gos brzmia jako inaczej, mocniej.
Szybko spojrza na ni znad ksiki. Niech pani wypije, prosz,
herbat, dopki jest ciepa, i zje chleb. Mamy duo czasu, nie pieszy
nam si.
I znw zacz czyta. Posusznie wypia herbat i zjada chleb, mimo
e o wiele bardziej wolaaby porozmawia ze starszym panem. Lecz
chciaa mu by we wszystkim posuszna, nie chciaa zakca spokoju
jego domu. Ponownie rozejrzaa si wok. Nie, niech wszystko zostanie
tutaj tak, jak jest teraz. Nie narazi tego na niebezpieczestwo. (Trzy lata
pniej mina rozetrze ten dom na proch, a zadbany starszy pan umrze w
piwnicy, powoli i w blu)
Odstawiajc pust filiank na tac, powiedziaa: Jest pan dla
mnie bardzo askawy, panie radco, i bardzo odwany. Lecz ja nie bd
bez potrzeby naraa pana i paskiego domu na niebezpieczestwo. To
przecie i tak nic nie da. Wracam do swojego mieszkania.
Starszy pan przyglda si jej uwanie, gdy mwia, a potem posadzi
j z powrotem na fotelu. Bardzo prosz, niech pani posiedzi jeszcze
chwilk, pani Rosenthal!
Uczynia to z oporem. Doprawdy, panie radco, ja mwi powanie.
Najpierw niech mnie pani wysucha. Ja take traktuj powanie
wszystko, co pani powiem. Jeli chodzi o niebezpieczestwo, na jakie

mnie pani naraa, to przez cae ycie, odkd param si tym zawodem,
znajdowaem si w niebezpieczestwie. Dugo byem sdzi i w pewnych
krgach nazywano mnie Krwawym Frommem czy wrcz Katem
Frommem. Umiechn si, widzc jej przeraenie. Zawsze byem
cichym i agodnym czowiekiem, lecz los sprawi, e w trakcie swojej
sdziowskiej kariery wydaem lub zatwierdziem dwadziecia jeden
wyrokw mierci. Mam pani, ktrej musz sucha, ona mn rzdzi,
rzdzi i pani, i wiatem, nawet tym wiatem tam teraz na zewntrz, a
pani t jest sprawiedliwo. W ni zawsze wierzyem i dzi wci jeszcze
w ni wierz, wycznie sprawiedliwo uczyniem wytyczn swego
postpowania
Mwic to, chodzi po pokoju tu i tam, z rkami na plecach, cay
czas pozostajc w polu widzenia pani Rosenthal. Sowa pyny z jego
ust spokojnie i beznamitnie, mwi o sobie jak o jakim minionym,
nieistniejcym ju czowieku. Pani Rosenthal w napiciu suchaa
kadego jego sowa.
Jednake kontynuuje radca mwi o sobie, zamiast mwi o
pani, brzydki nawyk wszystkich tych, ktrzy yj w samotnoci. Prosz
mi wybaczy, porozmawiajmy jeszcze troch o niebezpieczestwie.
Dostawaem listy z pogrkami, napadano na mnie, strzelano do mnie;
byo tak przez dziesi, dwadziecia, trzydzieci lat I prosz, pani
Rosenthal, siedz sobie tutaj, ju stary, i czytam mojego Plutarcha.
Niebezpieczestwo nic dla mnie nie znaczy, nie przeraa mnie, nie zajmuje
mego umysu ani serca. Prosz nie mwi mi o niebezpieczestwie, pani
Rosenthal
Ale dzi to s przecie inni ludzie protestuje pani Rosenthal.
Nie powiedziaem pani, e te groby paday ze strony przestpcw
i ich wsplnikw? A wic! Umiecha si lekko. To nie s inni ludzie.
Zrobio si ich troch wicej, inni zrobili si troszk bardziej tchrzliwi,

ale sprawiedliwo pozostaa taka sama, a ja mam nadziej, e oboje


doyjemy jeszcze jej zwycistwa. Przez chwil stoi wyprostowany.
A potem znw podejmuje wdrwk. Mwi cicho: A zwycistwo
sprawiedliwoci to wcale nie bdzie zwycistwo niemieckiego narodu!
Milczy przez chwil, potem znw zaczyna mwi lekkim tonem:
Nie, nie moe pani wrci do swojego mieszkania. Dzi w nocy byli w
nim Persickowie, ci partyjni, co mieszkaj nade mn, zna ich pani. Klucze
do mieszkania s w ich posiadaniu, bd teraz nieustannie obserwowa
pani dom. Tam rzeczywicie wystawiaaby si pani zupenie niepotrzebnie
na niebezpieczestwo.
Ale ja musz tam by, gdy wrci mj m! mwi pani Rosenthal
bagalnym tonem.
Pani m powiedzia radca sdowy Fromm przyjaznym,
uspokajajcym tonem. Pani m chwilowo nie bdzie mg pani
odwiedza. Obecnie znajduje si w areszcie ledczym Moabit pod
zarzutem ukrywania majtku za granic. Jest wic bezpieczny, dopki
uda si podtrzyma zainteresowanie adwokatury i urzdu podatkowego
tym postpowaniem.
Stary radca umiechn si cicho, popatrzy na pani Rosenthal
zachcajco, a potem na powrt podj swoj wdrwk po gabinecie.
Ale skd pan to wie? wykrzykna pani Rosenthal.
Wykona lekcewacy gest doni. Powiedzia: Stary sdzia zawsze
usyszy co tu, co tam, nawet jeli nie sprawuje ju urzdu. Na pewno
zainteresuje pani take to, e pani m ma solidnego adwokata i jest
stosunkowo przyzwoicie zaopatrzony. Nazwiska i adresu tego adwokata
pani nie podam, nie yczy sobie adnych wizyt w zwizku z t spraw
Ale moe mogabym odwiedzi ma w wizieniu! wykrzykna
zdenerwowana pani Rosenthal. Mogabym zanie mu czyst bielizn.
Czy kto tam dba o jego bielizn? I przybory toaletowe, i moe co do

jedzenia
Droga pani Rosenthal powiedzia radca sdowy w stanie spoczynku,
kadc stanowczo swoj pokryt starczymi plamami i grubymi bkitnymi
yami do na jej ramieniu. Tak samo nie moe pani odwiedzi ma,
jak on nie moe odwiedzi pani. Taka wizyta na nic mu si nie przyda, bo
i tak si pani do niego nie dostanie, a pani tylko zaszkodzi.
Popatrzy na ni. Nagle jego oczy przestay si umiecha, a gos
zabrzmia surowo. Zrozumiaa, e ten may, agodny, dobrotliwy czowiek,
ktrego kiedy nazywano Krwawym Frommem, Katem Frommem,
e on sam z siebie przestrzega bezlitosnego prawa, owej sprawiedliwoci,
o ktrej mwi.
Pani Rosenthal powiedzia cicho Krwawy Fromm jest pani moim
gociem, dopki bdzie pani przestrzega praw gocinnoci, o ktrych za
chwil co nieco pani opowiem. Oto pierwsza zasada gocinnoci: Gdy
tylko zacznie pani dziaa na wasn rk, gdy tylko jeden raz, jeden
jedyny raz zamkn si za pani drzwi tego mieszkania, nigdy si ju
przed pani nie otworz, a nazwisko pani i pani ma na zawsze zostanie
wymazane z tej gowy. Zrozumiaa mnie pani?
Lekko dotkn swojego czoa i popatrzy na ni przenikliwym
wzrokiem.
Tak wyszeptaa cicho.
Dopiero teraz zdj do z jej ramienia. Jego pociemniae powag
oczy znw si rozjaniy, z wolna rozpocz znowu swoj wdrwk.
Prosz kontynuowa lejszym tonem eby nie opuszczaa pani w cigu
dnia pokoju, ktry zaraz pani poka, i eby nie podchodzia tam pani
do okna. Mojej sucej mona ufa, lecz przerwa niezadowolony,
spogldajc na ksik pod lampk. Kontynuowa: Niech pani sprbuje,
tak jak ja, zamieni noc w dzie. Na stoliku znajdzie pani lekki rodek
nasenny. Jedzenie przynios pani w nocy. Prosz teraz ze mn pj.

Wysza za nim na korytarz. Znw bya nieco oszoomiona i


wylkniona, jej gospodarz tak bardzo si zmieni. Ale cakiem susznie
przekonaa siebie, e starszy pan nade wszystko kocha spokj i nie jest
przyzwyczajony do kontaktw z ludmi. By ni ju zmczony, chcia
wrci do swojego Plutarcha, ktokolwiek to jest.
Radca otworzy przed ni drzwi, zapali wiato. aluzje s
opuszczone powiedzia. Okna s tu zaciemnione, niech pani to tak
zostawi, prosz, w przeciwnym razie mgby zobaczy pani kto z
oficyny. Myl, e znajdzie tu pani wszystko, czego moe potrzebowa.
Pozwoli jej rozejrze si przez chwil po tym jasnym, wesoym
pokoju z meblami z brzozowego drewna, wysok toaletk zapenion
kosmetykami i kiem, nad ktrym wisia jeszcze baldachim z
kwiecistego chintzu[28]. On patrzy na ten pokj jak na co, czego dawno
nie widzia i co na nowo rozpoznaje. A potem powiedzia z gbok
powag: To pokj mojej crki. Umara w roku 1933 nie tutaj, nie, nie
tutaj. Prosz si nie obawia!
Szybko poda jej do. Nie bd zamyka tego pokoju, pani Rosenthal
powiedzia ale prosz, eby pani natychmiast zaryglowaa drzwi od
rodka. Ma pani zegarek? Dobrze! O dziesitej wieczorem zastukam do
pani. Dobranoc!
Wyszed. W drzwiach odwrci si jeszcze. Przez nastpne dni
bdzie pani bardzo samotna sama ze sob, pani Rosenthal. Niech si pani
postara do tego przyzwyczai. Samotno moe oznacza co dobrego.
I niech pani nie zapomina: liczy si kady ocalony, take pani, wanie
pani! I prosz si zamkn na zasuwk!
Wyszed tak cicho, tak cicho zamkn za sob drzwi, e dopiero gdy
[28] Chintz mocna, zwykle powleczona warstw wosku baweniana
tkanina, wielokolorowa, sztywna i byszczca, stosowana gwnie do
dekoracji wntrz.

ju byo za pno, zorientowaa si, e nie powiedziaa mu dobranoc ani


nie podzikowaa. Szybko podesza do drzwi, lecz opamitaa si, zanim
do nich dotara. Zasuna tylko rygiel, a potem usiada na najbliszym
krzele, czujc, jak dr jej nogi. Z lustra ustawionej w niszy pokoju
toaletki spogldaa na ni blada, opuchnita od ez i niewyspania twarz.
Skina do niej powoli i ponuro.
To jeste ty, Saro, powiedzia w niej jaki gos. Lore, ktra teraz nazywa
si Sara. Bya bardzo porzdn kupcow, zawsze zajt. Urodzia
picioro dzieci, jedno mieszka teraz w Danii, jedno w Anglii, dwoje w
USA, a jedno ley tutaj, na ydowskim cmentarzu przy Schnhauser
Allee. Nie jestem za, gdy nazywam ci Sar. Z Lore coraz bardziej robi
si Sara; mimowolnie uczynili ze mnie cr mego narodu, tylko jego cr.
To dobry, wytworny starszy pan, ale jest taki obcy, taki obcy Nigdy nie
bd z nim moga porozmawia tak, jak rozmawiaam z Zygfrydem. Myl,
e on jest zimny. Mimo e jest dobry, jest zimny. Nawet jego dobro jest
zimna. To kwestia tego prawa, ktremu jest poddany, tej sprawiedliwoci.
Ja zawsze przestrzegaam tylko jednego prawa: kocha dzieci i ma i
wspiera ich w yciu. A teraz siedz tutaj, u tego starego czowieka, i
wszystko, czym jestem, wszystko to ze mnie opado. To jest ta samotno,
o ktrej mwi. Nawet nie ma jeszcze wp do sidmej rano, a zobacz
go dopiero o dziesitej wieczorem. Pitnacie i p godziny sama ze sob
czy dowiem si o sobie czego, czego jeszcze nie wiem? Boj si, tak
bardzo si boj! Chyba bd krzycze, nawet przez sen bd krzycze
ze strachu! Pitnacie i p godziny! Te p godziny mg jeszcze przy
mnie posiedzie. Ale wola czyta t swoj star ksig. Mimo caej jego
dobroci ludzie nie znacz dla niego nic, dla niego liczy si tylko ta jego
sprawiedliwo. Robi to dlatego, e ona tego od niego wymaga, a nie ze
wzgldu na mnie. Dla mnie to by co znaczyo, gdyby robi to ze wzgldu
na mnie!

Powoli kiwa gow do wykrzywionej trosk twarzy Sary w lustrze.


Szuka wzrokiem ka. Pokj mojej crki. Umara w roku 1933. Nie tutaj!
Nie tutaj! przemyka jej przez gow. Przechodzi j dreszcz. Jak on to
powiedzia. Na pewno umara przez nich ta jego crka, ale on nigdy o tym
nie opowie, a ja nie odwa si nigdy zapyta. Nie, nie mog spa w tym
pokoju, jest straszny, nieludzki. Niech da mi subwk, ko jeszcze
rozgrzane ciaem prawdziwego czowieka, ktry w nim spa. Tutaj nie
mog spa. Tutaj mog tylko krzycze
Dotyka puszeczek i pudeeczek na toaletce. Wyschnite kremy,
zbrylony puder, szminki z zielonym nalotem a ona nie yje od 1933.
Siedem lat. Musz co zrobi. Ale mnie to popdza ten strach. Teraz,
gdy znalazam si w tej oazie spokoju, wynurza si mj strach. Musz co
zrobi. Nie mog by taka samotna sama ze sob.
Pogrzebaa w torebce. Znalaza kawaek papieru i owek. Napisz do
dzieci, do Gerdy w Kopenhadze, do Ewy w Ilford, do Bernarda i Stefana
na Brooklynie. Ale to nie ma sensu, poczta ju nie wychodzi, jest wojna.
Napisz do Zygfryda, ju jako przeszmugluj list do wizienia. Skoro tej
starej sucej faktycznie mona ufa. Radca nie musi nic wiedzie, mog
da jej pienidze albo biuteri. Mam tego sporo
Wycigna z torebki jeszcze to, pooya przed sob zapakowane
w paczki pienidze i biuteri. Wzia do rki jedn z bransoletek.
Podarowa mi j Zygfryd, kiedy urodziam Ew. To by mj pierwszy
pord, bardzo si nacierpiaam. Jak on si mia, gdy zobaczy dziecko!
A brzuch trzs mu si ze miechu. Wszyscy miali si na widok tego
dziecka z czarnymi krconymi loczkami na caej gwce i obrzmiaymi
ustami. Biae Murzynitko, mwili. Dla mnie Ewa bya pikna. To wtedy
podarowa mi t bransoletk. Bya bardzo droga, wyda na ni wszystkie
pienidze, ktre zarobi podczas biaego tygodnia. Byam bardzo dumna z
tego, e jestem matk. Ta bransoletka nic dla mnie nie znaczya.

A teraz Ewa ma ju trzy creczki, a jej Harriet skoczya dziewi


lat. Ciekawe czy tam, w tym Ilford, cho czasem o mnie myli. Ale co
te miaaby myle, nie przyszoby jej do gowy, e jej matka siedzi tutaj,
w pokoju zmarej u Krwawego Fromma, ktry kieruje si wycznie
sprawiedliwoci. Zupenie sama, sama ze sob
Odoya bransoletk, wzia piercionek. Cay dzie przesiedziaa
nad swoimi rzeczami, mamroczc do siebie, chwytajc si przeszoci,
nie chciaa myle o tym, kim jest dzi.
Chwilami miaa napady dzikiego strachu. Raz bya ju przy drzwiach,
powiedziaa sobie: Gdybym tylko wiedziaa, e nie mcz czowieka
dugo, e robi to szybko i bezbolenie, poszabym do nich. Nie znios ju
duej tego czekania, a ono i tak pewnie jest zupenie bezcelowe. Pewnego
dnia i tak mnie dostan. Co to znaczy, e chodzi o kadego ocalonego, co
to znaczy, e nawet o mnie? Dzieci bd myle o mnie coraz rzadziej,
wnuki ju w ogle, a Zygfryd tam w wizieniu i tak wkrtce umrze. Nie
rozumiem, co radca mia na myli, musz go o to zapyta dzi wieczorem.
Ale on pewnie tylko si umiechnie i powie co, z czego nie bd mie
adnego poytku, bo jestem prawdziwym czowiekiem, dzi jeszcze, z
ciaa i krwi, postarza Sar.
Opara si doni o toaletk, ponurym wzrokiem patrzya na pokryt
siateczk zmarszczek twarz. Zmarszczki, ktre wyobiy troski, strach,
nienawi i mio. A potem wrcia do stou, do swoich ozdb. Raz po
raz przeliczaa banknoty tylko po to, eby zabi czas; potem prbowaa
poukada je wszystkie wedug serii i numerw. Od czasu do czasu pisaa
te jakie zdanie w licie do ma. Ale to nie by list, tylko kilka pyta:
Gdzie go trzymaj, co dostaje do jedzenia, moe mogaby mu wymieni
bielizn? Drobne, bahe pytania. I e u niej wszystko w porzdku. Jest
bezpieczna.
Nie, to aden list, to bezsensowna, zbdna paplanina, a do tego

nieprawdziwa. Wcale nie bya bezpieczna. Jeszcze nigdy w tych ostatnich


strasznych miesicach nie czua si tak zagroona jak w tym cichym
pokoju. Wiedziaa, e musi si tu zmieni, nie bdzie moga przed sob
uciec. I baa si tego, czym si moe sta. Moe bdzie musiaa przey
i wytrzyma co jeszcze straszniejszego, ona, ktra nie z wasnej woli
przemienia si z Lore w Sar. Nie chciaa, baa si.
Pniej pooya si jednak do ka, a gdy gospodarz o dziesitej
zastuka do drzwi, spaa tak gboko, e go nie usyszaa. Ostronie
otworzy drzwi kluczem, ktry otwiera zasuwk, a gdy zobaczy j
pic, pokiwa gow i umiechn si. Wnis tac z jedzeniem, a gdy
przesuwa biuteri i pienidze, eby postawi j na stole, znw pokiwa
gow z umiechem. Po cichu wyszed z pokoju i z powrotem zamkn
drzwi na zasuwk, nie budzc jej
I tak pani Rosenthal przez pierwsze trzy dni swojego aresztu
prewencyjnego nie ujrzaa ywego czowieka. Przesypiaa noc, eby
obudzi si na kolejny okropny, wypeniony lkiem dzie. Czwartego
dnia, na wp oszalaa, co jednak zrobia

Rozdzia 11.
Wci jeszcze jest roda
Geschowa nie zdobya si jednak na to, eby po godzinie obudzi
drobnego mczyzn picego na jej sofie. Wyglda tak aonie, kiedy
tak lea i spa wykoczony, siniaki na jego twarzy zaczy si teraz robi
fioletowe. Wysun doln warg niczym zatroskane dziecko, od czasu do
czasu dray mu powieki, a jego pier unosia si w cikim westchnieniu,
jakby zaraz mia zaszlocha przez sen.
Gdy miaa ju przygotowany obiad, obudzia go i daa mu je.
Wymamrota co na ksztat podzikowania. Mia apetyt jak wilk, jad,
rzucajc na ni okiem, lecz ani sowem nie odnis si do tego, co si
wydarzyo.
W kocu powiedziaa: Wic tak, wicej nie mog panu da, bo
inaczej zostaoby za mao dla Gustawa. Pan pooy si jeszcze na sofie i
przepi si troch. Ja sama pjd do paskiej ony
Znw co wymamrota, nie wiadomo, czy by to wyraz zgody czy
sprzeciwu. Lecz chtnie pooy si na sofie, a po minucie znowu mocno
spa.
Gdy pnym popoudniem pani Gesch usyszaa otwierajce si drzwi
mieszkania ssiadki, zakrada si do nich po cichu i zapukaa. Ewa Kluge
otworzya natychmiast, lecz tak stana w drzwiach, eby nikt nie mg
wej. Co takiego? zapytaa wrogo.
Przepraszam, pani Kluge zacza Geschowa jeli znowu
przeszkadzam. Ale pani m ley tam u mnie. Jaki byczek z SS przywlk
go dzi rano, jak tylko pani wysza.

Ewa Kluge tkwia w penym wrogoci milczeniu, a Geschowa mwia


dalej: Porzdnie go zaatwili, waciwie nie ma miejsca na ciele, gdzie
by nie oberwa. Pani m jest, jaki jest, ale nie moe go pani tak zostawi
pod drzwiami. Niech pani go zobaczy, pani Kluge!
Ja ju nie mam ma, pani Gesch odpara z uporem Kluge. Ju
to pani mwiam, nie chc wicej rozmawia na ten temat.
I ju chciaa wrci do mieszkania. Geschowa rzucia popiesznie:
Niech si pani tak nie pieszy, pani Kluge. W kocu to pani m. Ma pani
z nim dzieci
Z tego jestem szczeglnie dumna, pani Gesch. Z tego szczeglnie!
Nie mona by takim nieludzkim, pani Kluge, a to, co pani chce
zrobi, jest nieludzkie. On nie moe w takim stanie trafi na ulic.
A to, co on mi robi przez te wszystkie lata, to byo ludzkie? Drczy
mnie, zniszczy cae moje ycie, a w kocu zabra mi mojego ukochanego
synka i wobec kogo takiego miaabym by ludzka tylko dlatego, e
SS spucio mu manto? Ani myl! Jego nie zmieni nawet cikie razy!
Po tych mocnych i wypowiedzianych ze zoci sowach pani Kluge
zatrzasna Geschowej drzwi przed nosem, ucinajc rozmow. Po prostu
nie zniosaby ani sowa wicej. Wanie po to, eby unikn dalszego
gadania, cigle przyjmowaa go z powrotem do mieszkania i zawsze
bardzo tego aowaa!
Usiada na krzele w kuchni, wpatrzya si w bkitny pomie palnika
i przypomniaa sobie cay dzisiejszy dzie. Gadanie, nic tylko gadanie.
Jak tylko poinformowaa naczelnika urzdu, e chce wystpi z partii,
od tamtej pory nic tylko gadanie. Zostaa zwolniona z obchodu, lecz za
to nieustannie j przesuchiwano, przede wszystkim chcieli si od niej
dowiedzie, dlaczego chce wystpi z partii. Jakie ma ku temu powody.
Uparcie i niezmiennie powtarzaa: To nikogo nie powinno obchodzi.
Nie zamierzam mwi, dlaczego chc si wypisa. I to wypisa si dzisiaj!

Lecz im bardziej si wzbraniaa, tym bardziej oni si upierali. Nic


innego ich nie interesowao, jedyne, co chcieli wiedzie, to dlaczego?.
W poudnie pojawili si do tego dwaj cywile z aktwkami i przepytywali
j bez koca. Miaa im opowiedzie cae swoje ycie, o rodzicach,
rodzestwie, maestwie
Najpierw nawet miaa ochot, nawet si ucieszya, e skoczyo
si wypytywanie o przyczyny jej wystpienia z partii. Potem jednak,
gdy miaa opowiedzie o swoim maestwie, znowu si zapara. Po
maestwie przyjdzie pora na dzieci, a ona nie umiaaby opowiada o
Karlemannie tak, eby te szczwane lisy nie zorientoway si, e co jest
nie tak.
Nie, o tym te nie bdzie mwi. To te jest sprawa prywatna. Jej
maestwo i jej dzieci nikogo nie powinny obchodzi.
Lecz ci ludzie byli wytrwali. Mieli swoje sposoby. Jeden sign do
aktwki i zacz czyta jaki dokument. Wolaaby wiedzie, co tam czyta:
policja kryminalna nie moga mie na ni adnego dokumentu, bo e ci
cywile maj co wsplnego z policj, tego zdya si domyli.
A potem znowu zaczli pyta, i okazao si, e w tym dokumencie
musiao by co o Ennie. Bo zaczli wypytywa o jego choroby, niech
do pracy, zamiowanie do wycigw konnych i o jego kobiety. Zaczo
si znowu cakiem niewinnie, a nagle dostrzega niebezpieczestwo,
zamkna usta i nie powiedziaa nic wicej.
Nie, to te s sprawy prywatne. Nikogo to nie powinno obchodzi. To,
co przeya ze swoim mem, to tylko jej sprawa. Poza tym nie mieszkaj
ju razem.
I znowu j mieli. Od kiedy nie mieszkaj razem? Kiedy widziaa go
ostatni raz? Czy jej ch wystpienia z partii ma co wsplnego z mem?
Potrzsna gow. Lecz potem z dreszczem pomylaa o tym, e
prawdopodobnie przesuchaj Enna, a z tego miczaka w p godziny

wycisn wszystko! I wtedy ona bdzie sta przed wszystkimi naga ze sw


hab, o ktrej dotd wiedziaa tylko ona sama. Wtedy wszdzie bd o
niej pisa, a w partii bez koca bd gada o matce, ktra urodzia takiego
syna.
To sprawa prywatna! Osobista!
Listonoszka, ktra w zamyleniu wpatrywaa si w drcy bkitny
pomyczek gazu, zrywa si z miejsca. Popenia przed chwil powany
bd, miaa przecie okazj, eby ukry Enna na par tygodni.
Wystarczyoby, eby daa mu pienidze na par tygodni i kazaa ukry si
u jednej z jego przyjaciek.
Dzwoni do drzwi Geschowej. Niech pani posucha, pani Gesch,
przemylaam to sobie i chciaabym zamieni z moim mem kilka sw!
Teraz, gdy tamta w kocu jej posuchaa, Geschowa si zoci. Trzeba
byo to sobie wczeniej przemyle. Pani m wyszed dwadziecia minut
temu. Przysza pani za pno!
A dokd poszed, pani Gesch?
Skd mam to wiedzie? Skoro pani go wyrzucia! Pewnie do jednej
z tych swoich bab!
A nie wie pani, do ktrej? Prosz, niech mi pani powie, pani Gesch!
To naprawd bardzo wane
Teraz to wane? I niechtnie dodaje: Mwi co o jakiej Tutti
Tutti? pyta. To pewnie znaczy Truda, Gertruda Nie zna pani
jej nazwiska, pani Gesch?
Nawet on go nie zna! Nawet nie wiedzia dokadnie, gdzie ona
mieszka, mwi, e po prostu tam trafi. Ale w tym stanie, w jakim jest ten
czowiek
Moe jeszcze tu wrci mwi Ewa Kluge z namysem. To wtedy
niech go pani do mnie przyle. W kadym razie bardzo pani dzikuj, pani
Gesch. Dobranoc!

Lecz Geschowa nie odpowiada, zatrzaskuje tylko drzwi. Nie


zapomniaa, jak ta druga zamkna jej drzwi przed nosem. Niedoczekanie,
eby przysaa go do niej, jeli rzeczywicie jeszcze si tu pojawi. Ta
kobieta powinna bya si opamita we waciwym momencie, bo potem
czasem jest ju za pno.
Pani Kluge wrcia do swojej kuchni. To dziwne: cho jej rozmowa z
Geschow nie przyniosa skutku, poczua ulg. Sprawy pjd teraz swoim
torem. Zrobia, co moga, eby zachowa czysto. Wyrzeka si zarwno
ojca, jak i syna, wypleni ich ze swego serca. Zgosia wystpienie z partii.
A teraz stanie si to, co sta si musi. Nie zmieni tego, nawet najgorszego
ju tak bardzo si nie boi po tym, co przeya.
Nie przestraszya si te, gdy obaj przesuchujcy j cywile przeszli od
bezcelowego przepytywania do grb. Chyba wie, e wystpienie z partii
moe j kosztowa utrat posady na poczcie? A nawet o wiele wicej:
gdyby chciaa teraz wystpi z partii, odmawiajc podania powodw,
staaby si politycznie niewiarygodna, a dla takich wanie osb s kacety!
Chyba ju o nich syszaa? Tam politycznie niewiarygodni raz-dwa robi
si wiarygodni, i to na cae ycie. Chyba rozumie!
Pani Kluge nie przestraszya si. Upieraa si, e sprawy prywatne
to sprawy prywatne, a o sprawach prywatnych si nie mwi. W kocu j
pucili. Nie, jej wystpienie z partii nie zostao na razie przyjte, skontaktuj
si z ni jeszcze w tej sprawie. Ale zostaje tymczasowo zawieszona w
czynnociach subowych na poczcie. Ma jednak przebywa w miejscu
zamieszkania
Gdy Ewa Kluge w kocu przesuwa dawno zapomniany garnek z zup
na palnik, postanawia nagle, e i w tej sprawie nie posucha. Nie bdzie
wiecznie przesiadywa bezczynnie w mieszkaniu, czekajc na udrki ze
strony tych panw. Nie, jutro z samego rana pojedzie pocigiem o szstej
do swojej siostry pod Ruppinem. Moe tam mieszka bez zameldowania

przez dwa, trzy tygodnie, jako j wyywi. Maj przecie krow, winie
i pola ziemniakw. Bdzie pracowa w oborze albo na polu. Dobrze jej to
zrobi, lepiej ni to cige roznoszenie listw: tup, tup, tup, tup, tup, tup!
Odkd postanowia o wyjedzie na wie, jej ruchy stay si oywione.
Wyciga walizk i zaczyna si pakowa. Przez moment zastanawia si,
czy nie powinna przynajmniej powiedzie pani Gesch, e wyjeda,
dokd, tego ju nie musi jej mwi. Ale decyduje, e nie, e lepiej nic
nie mwi. Wszystko, co zrobi, bdzie robi wycznie dla siebie. Nie
chce nikogo w to wciga. Nic nie powie te ani siostrze, ani szwagrowi.
Bdzie teraz y tak samotnie, jak jeszcze nigdy dotd. Do tej pory zawsze
by kto, o kogo musiaa si troszczy: rodzice, m, dzieci. Teraz jest
sama. W tym momencie wydaje jej si cakiem moliwe, e ta samotno
jej si spodoba. Moe, skoro jest ju tylko sama ze sob, jeszcze co z niej
bdzie, teraz, gdy ma w kocu czas dla siebie i nie musi ze wzgldu na
wszystko inne nieustannie zapomina o wasnym ja.
Tej nocy, gdy pani Rosenthal tak bardzo drczy samotno, listonoszka
Kluge po raz pierwszy od dawna znw umiecha si przez sen. We nie
widzi si na olbrzymim kartoflisku, z motyk w rkach. Gdziekolwiek
spojrzy, tam rozciga si kartoflane pole, a pord niego ona sama: musi
je cae okopa. Umiecha si, unosi motyk, jasno dwiczy uderzony
kamie, odyga obody upada, kopie dalej i dalej.

Rozdzia 12.
Enno i Emil wychodz z szoku
May Enno Kluge trafi o wiele gorzej ni jego kumpel Emil
Barkhausen, ktrego po przeyciach tej nocy ona, cho bya, jaka bya,
zapakowaa mimo wszystko do ka, nawet jeli zaraz potem go okrada.
Sabowity hazardzista otrzyma te o wiele wicej razw ni wysoki,
kocisty okazjonalny szpicel. Enna naprawd potraktowano wyjtkowo
le.
I podczas gdy on biega po ulicach i wystraszony szuka swojej Tutti,
Barkhausen wsta z ka, znalaz sobie w kuchni co do jedzenia i je do
syta zatopiony w ponurych mylach. Potem znajduje w szafie na ubrania
pudeko papierosw, zapala jednego, wsuwa pudeko do kieszeni i znw
siedzi przy stole zatopiony w ponurych mylach, z gow podpart na
rku.
W takim stanie znajduje go Otti, gdy wraca ze sprawunkw. Oczywicie
od razu zauwaa, e wzi sobie jedzenie, wie te, e gdy wychodzia,
nie mia w kieszeniach papierosw, wic z miejsca odkrywa kradzie w
szafie. Od razu te zaczyna ktni, cho sama jest wystraszona. Tak
jest, uwielbiam to, facet, ktry wyjada mi jedzenie i kradnie papierosy!
Masz mi je odda, masz mi je natychmiast odda! Albo za nie zapa!
Dawaj pienidze, Emilu!
Czeka w napiciu, co on odpowie, lecz jest waciwie pewna swego.
Te czterdzieci osiem marek ju prawie wydaa, niewiele bdzie mg
zrobi.
A po odpowiedzi, cho jego sowa brzmi gronie, orientuje si, e

on naprawd nic nie wie o tych pienidzach. Czuje, jak bardzo gruje
nad tym swoim gupim mem, okrada go, a ten dure nawet tego nie
zauway!
Zamknij mord! warczy Barkhausen, nie podnoszc gowy. I
wyjd z pokoju, bo inaczej porachuje ci wszystkie koci!
W drzwiach kuchni ona woa, po prostu dlatego, e zawsze musi mie
ostatnie sowo i dlatego, e czuje si od niego duo lepsza (cho akurat
w tym momencie si go boi): Zadbaj lepiej o to, eby SS tobie nie
porachowao wszystkich koci! Niewiele brakowao!
Z tymi sowami idzie do kuchni, gdzie wyadowuje swoj zo z
powodu wygnania na dzieciach.
Jej m wci siedzi w pokoju i rozmyla. Niewiele pamita z tego,
co wydarzyo si tej nocy, ale to, co pamita, wystarczy. I myli o tym,
e na grze jest mieszkanie Rosenthalowej, ktre pewnie zostao ju
wysprztane przez Persickw, a on mg sobie tyle wzi, jeszcze to i
tamto! I popsu to przez wasne gapiostwo!
Nie, to Enno jest temu winien, to Enno zacz z t wdk, to Enno od
samego pocztku by pijany. Gdyby nie Enno, miaby teraz stosy rzeczy,
bielizny, ubra; niewyranie przypomina mu si te radio. Gdyby Enno tu
by, porachowaby mu wszystkie koci, temu tchrzliwemu miczakowi,
ktry spartoli ca spraw!
Lecz ju po chwili Barkhausen znowu wzrusza ramionami. W
kocu kt to jest ten Enno? Tchrzliwa pluskwa yjca z krwi, ktr
utoczy babom! Nie, tak naprawd winien jest ten Baldur Persicke! Ten
ptak, ten uczniak z Hitlerjugend od samego pocztku mia zamiar go
oszuka! Wszystko byo przygotowane, eby mie winnego, a samemu
bezkarnie przej lup! Niele to sobie wymylia ta mija w byszczcych
okularkach! Tak go oszuka, przeklty smarkacz!
Barkhausen nie do koca rozumie, dlaczego nie jest teraz w celi na

Aleksie[29], tylko siedzi we wasnym pokoju. Co im musiao przeszkodzi.


Niewyranie przypomina sobie dwie postaci, lecz kto to by i skd si
wzi, tego wwczas, na wp przytomny, nie poj, a teraz to ju zupenie
nie wiedzia.
Ale jedno wie: nigdy tego Baldurowi Persickemu nie wybaczy.
Persicke moe si wspina po szczeblach partyjnej kariery, ale Barkhausen
bdzie mia na niego oko. Barkhausen poczeka. Barkhausen niczego nie
zapomina. Co za ptak pewnego dnia jeszcze go dorwie, a wtedy tamten
znajdzie si po uszy w gwnie! Utkwi w nim gbiej ni Barkhausen i
nigdy si ju z niego nie wydobdzie. Zdradzi kumpla? Nie, tego si
nigdy nie wybacza i nigdy si nie zapomina! Takie pikne rzeczy z
mieszkania Rosenthalw, walizki, kufry i radio, mg mie to wszystko!
I Barkhausen dalej rozmyla, cay czas o tym samym, a rwnoczenie
bierze po kryjomu srebrne rczne lusterko Otti, ostatnie wspomnienie
hojnego zalotnika z czasw kurewstwa, i oglda sobie twarz, obmacujc
j.
Take may Enno Kluge odkry tymczasem w witrynie sklepu z
kapeluszami, jak wyglda jego twarz. To go jeszcze bardziej wystraszyo
i doszcztnie pozbawio rozumu. Boi si spojrze na kogokolwiek, ale
czuje, e wszyscy patrz na niego. Krci si po bocznych uliczkach, jego
poszukiwanie Tutti staje si coraz bardziej niedorzeczne, nie wie ju,
gdzie ona moe mieszka, teraz nie wie ju nawet, gdzie sam si znajduje.
Ale i tak wchodzi do kadej ciemnej bramy i spoglda wysoko w okna
oficyn. Tutti Tutti
Szybko robi si ciemno, przed zapadniciem nocy musi sobie znale
jak kwater, bo inaczej aresztuje go policja, a kiedy zobacz, w jakim
[29] Alex skrt od Alexanderplatz (plac Aleksandra, nazwany na cze
imperatora Rosji Aleksandra I), gwny wze komunikacyjny i plac w
centrum Berlina, przy ktrym miecio si prezydium policji.

jest stanie, to zrobi z niego siekank, a do wszystkiego si przyzna. A jak


opowie o Persickach, a ze strachu na pewno si wygada, to Persickowie
utuk go na amen.
Biegnie bez celu coraz dalej i dalej
W kocu opada z si. Siada na jakiej awce i siedzi na niej, bo po
prostu nie moe i dalej i nie potrafi nic wymyli. W kocu zaczyna
szuka po kieszeniach czego do palenia papieros na nowo wprawi go
w ruch.
W kieszeni nie znajduje jednak papierosa, tylko co, czego si zupenie
nie spodziewa, a mianowicie pienidze. Ma tam czterdzieci sze marek.
Pani Gesch moga mu ju wiele godzin temu powiedzie, e ma w kieszeni
pienidze, dodaaby temu drobnemu, przestraszonemu czowiekowi
odrobin pewnoci w jego poszukiwaniu noclegu. Lecz Geschowa
oczywicie nie chciaa zdradzi, e przeszukaa jego kieszenie, gdy spa.
Geschowa to przyzwoita kobieta, odoya pienidze z powrotem, cho
dopiero po krtkiej walce. Gdyby znalaza je u Gustawa bez ceregieli
by je zabraa, ale u obcego mczyzny, nie, ona przecie taka nie jest!
Oczywicie, Geschowa wzia sobie trzy marki z czterdziestu dziewiciu,
ktre znalaza. Ale to nie bya kradzie, miaa prawo odliczy je sobie
za jedzenie, ktre daa Klugemu. Daaby mu i bez pienidzy, ale czemu
miaaby dawa za darmo je obcemu czowiekowi, ktry ma pienidze?
Taka te przecie nie jest.
W kadym razie czterdzieci sze marek nadzwyczajnie wzmacnia
wylknionego Enna Klugego, wie ju teraz, e zawsze znajdzie sobie jak
stancj na t noc. Take jego pami zaczyna ponownie funkcjonowa.
Cho wci nie moe sobie przypomnie, gdzie mieszka Tutti, nagle
przychodzi mu na myl, e pozna j w takiej maej kawiarence, w ktrej
czsto bywaa. Moe tam bd znali jej adres.
Wstaje i znw biegnie. Orientuje si, gdzie jest, a gdy dostrzega

tramwaj, ktry moe go zabra w poblie celu, odwaa si nawet


wskoczy na ciemn przedni platform pierwszego wagonu. Jest tam tak
ciemno i toczno, e nikt nie zwrci specjalnej uwagi na jego twarz. A
potem idzie do kawiarni. Nie, nie zwleka, idzie od razu do lady i pyta
stojc za ni dziewczyn, czy nie wie moe, gdzie jest Tutti, czy Tutti
jeszcze tutaj przychodzi?
Dziewczyna pyta ostrym, piskliwym gosem, ktry sycha w caym
lokalu, o jak Tutti mu tak waciwie chodzi. W Berlinie jest mnstwo
Tuttich!
Niemiay drobny mczyzna odpowiada zakopotany: Ach, o t
Tutti, ktra zawsze tu przesiadywaa! Taka ciemnowosa, troch przy
koci
Ach, o t Tutti mu chodzi! Nie, tej Tutti to nie chc zna! Niech si
nie way tutaj choby raz pokaza! O niej nie chc ju sysze ani sowa!
To powiedziawszy, oburzona panna odwraca si od Enna. Kluge
mamrocze jakie przeprosiny i zbiera si do wyjcia. Stoi nadal bezradnie,
nie wiedzc, co ma teraz pocz na pogronej w mroku ulicy, gdy z
kawiarni wychodzi inny mczyzna, leciwy pan, do obszarpany, jak
zauwaa Enno. Mczyzna z wahaniem podchodzi do Enna, a potem
przemaga si, ciga kapelusz i pyta, czy nie jest on moe tym panem,
ktry przed chwil pyta w kawiarni o niejak Tutti.
By moe odpowiada ostronie Enno Kluge. A dlaczego pyta?
Och, tylko tak. Mog panu ewentualnie powiedzie, gdzie ona
mieszka. Mog te pana zaprowadzi do jej mieszkania, tylko e pan te
musiaby mi wywiadczy drobn przysug!
Jak to przysug? pyta Enno z jeszcze wiksz ostronoci.
Nie mam pojcia, jak mgbym panu wywiadczy przysug. Przecie
ja pana w ogle nie znam.
Ach, dajmy ju temu spokj! woa starszy pan. Nie, nie

nadoymy drogi, jeli pjdziemy tdy. Sprawa jest mianowicie taka, e


Tutti ma jeszcze moj walizk z rzeczami. Moe mgby pan dostarczy
mi t walizk jutro rano, jak Tutti bdzie spaa albo wyjdzie po sprawunki?
(Leciwy pan jakby przyjmowa za pewne, e Enno zostanie u Tutti
na noc).
Nie mwi Enno. Nie zrobi tego. Nie mieszam si w takie
sprawy. Przykro mi.
Ale ja mog panu dokadnie powiedzie, co jest w tej walizce. To
naprawd jest moja walizka!
To dlaczego sam nie poprosi pan o ni Tutti?
No, skoro pan tak mwi owiadcza uraony starszy pan to
znaczy, e wcale nie zna pan Tutti. Przecie co to jest za baba, musi pan
wiedzie! Ma ostry jzyk, i to jaki ostry, jak n! Gryzie i pluje jak mapa
dlatego nazywaj j Pawianic!
I podczas gdy leciwy mczyzna odmalowuje ten przemiy obraz
Tutti, Enno Kluge z przeraeniem konstatuje, e Tutti naprawd
taka jest i e ostatni raz znikn razem z jej portmonetk i kartkami
ywnociowymi. Ona naprawd gryzie i pluje jak pawian, gdy jest
wcieka, i prawdopodobnie ca swoj wcieko natychmiast wyaduje
na Ennie, jeli si teraz u niej pojawi. Wszystko to, co wyobraa sobie na
temat noclegu u niej, to byo tylko jego wyobraenie
I nagle Enno Kluge ni std, ni zowd postanawia, e od tej chwili bdzie
y inaczej, adnych historii z kobietami, adnych drobnych kradziey
i adnych wycigw. Ma w kieszeni czterdzieci sze marek, przeyje
za to do nastpnej wypaty. Jutro pozwoli sobie na dzie odpoczynku,
jest przecie taki rozbity, a pojutrze znowu zacznie naprawd pracowa.
Ju oni go doceni, nie wyl go znowu na front. On naprawd nie moe
po tym wszystkim, co przey przez ostatnie dwadziecia cztery godziny,
ryzykowa takiego mapiego powitania przez Tutti.

Tak mwi Enno Kluge z namysem do starszego pana. Zgadza


si: taka wanie jest Tutti. I poniewa taka wanie jest, postanowiem,
e do niej nie pjd. Przenocuj w tamtym maym hoteliku naprzeciwko.
Dobranoc panu Przykro mi
Mwi to i odchodzi, poruszajc ostronie poobijanymi czonkami
i pomimo swojego aosnego wygldu i cakowitego braku bagay
wybaguje od obszarpanego portiera ko za trzy marki. W wskiej,
cuchncej norze wpeza do ka, na ktrym pociel suya ju wielu
przed nim; wyciga si i mwi sobie: od teraz chc y zupenie inaczej.
Byem podym ajdakiem, zwaszcza wobec Ewy, ale od tej chwili bd
inny. Susznie dostaem lanie, ale od teraz chc by inny
Ley cicho w wskim ku, z rkoma poniekd przepisowo wzdu
nogawek spodni, i wpatruje si w sufit. Dry z zimna, z wyczerpania, z
blu. Lecz wcale tego nie czuje. Myli o tym, jakim by kiedy powaanym
i lubianym pracownikiem, a teraz jest tylko maym obdartusem, ktremu
wszyscy spluwaj pod nogi. Nie, u niego razy pomogy, teraz wszystko
bdzie inaczej. I wyobraajc sobie to inne ycie, zasypia.
O tej porze pi te wszyscy Persickowie, pi pani Gesch i pani Kluge,
pi pastwo Barkhausen bez sowa pozwoli Otti wpezn do niego
do ka.
pi wystraszona, ciko oddychajca pani Rosenthal. I maa
Trudel Baumann te pi. Po poudniu udao jej si szepn jednemu ze
spiskowcw, e koniecznie musi o czym powiedzie i e koniecznie
wszyscy musz si spotka nastpnego wieczoru w Elysium, tam nie bd
zwraca na siebie uwagi. Troch si boi, bo musi si przyzna do swojego
gadulstwa, ale teraz i jej udao si zasn.
Pani Anna Quangel ley w ciemnoci w ku, podczas gdy jej m,
jak zwykle o tej porze, stoi w warsztacie i uwanie obserwuje przebieg
pracy. Kierownictwo techniczne nie wezwao go w sprawie ulepszenia

produkcji, tam te uwaaj go za kompletnego idiot. Tym lepiej!


Anna Quangel, ktra ley w ku, ale nie moe jeszcze zasn, wci
uwaa swojego ma za czowieka zimnego i pozbawionego serca. Jak
on przyj wiadomo o mierci Ottonka, jak wyrzuci z mieszkania
t biedn Trudel i pani Rosenthal: chodno, bez serca, zawsze mylc
tylko o sobie. Nigdy nie bdzie ju dla niego taka dobra jak kiedy, gdy
mylaa, e on czuje co przynajmniej do niej. Teraz si przekonaa. Tylko
obraony przez rzucone pochopnie sowa ty i ten twj Fhrer, tylko
uraony. Teraz ju nie bdzie moga go tak atwo urazi, teraz nie bdzie
ju moga tak atwo zacz z nim rozmowy. Dzi nie zamienili ze sob
nawet sowa, nie powiedzieli sobie nawet dzie dobry.
Radca sdowy w stanie spoczynku Fromm nie pi, jak zwykle w nocy.
Pisze swoim drobnym, wyranym pismem list, ktrego nagwek brzmi:
Wielce Szanowny Panie Prokuratorze Rzeszy
Pod lampk czeka na niego otwarty Plutarch.

Rozdzia 13.
Zwyciska potacwka w Elysium
Sala w Elysium, duym lokalu z tacami w pnocnym Berlinie,
przedstawiaa tego pitkowego wieczoru widok, ktry musia cieszy
oczy kadego normalnego Niemca: mundury, mundury, mundury. Nawet
nie tyle mundury Wehrmachtu, ktrych szaroci i zielenie tworzyy mocne
to dla tego barwnego obrazu, co o wiele liczniejsze mundury partii i jej
przybudwek, ktrych brzy, jasne brzy, zote brzy, ciemne brzy i
czernie nadaway mu intensywny koloryt. Obok brunatnych koszul SA[30]
wida byo o wiele janiejsze koszule Hitlerjugend, Organizacje Todta[31]
reprezentowano rwnie licznie jak Sub Pracy Rzeszy, dostrzec byo
[30] SA (Sturmabteilung Oddzia Szturmowy) zwizek zbrojny
zaoony w roku 1921, od roku 1925 podlegy NSDAP; jego czonkowie
nosili charakterystyczne brunatne mundury. Organizowali marsze
propagandowe, terror uliczny oraz prowokacje wobec przeciwnikw
politycznych, od roku 1933 dziaali w Prusach jako policja pomocnicza
z pastwowymi uprawnieniami. Pod kierownictwem SA powstay
pierwsze obozy koncentracyjne. Spory pomidzy przywdcami Rzeszy
a SA na temat roli milicji ludowej, konkurujcej z wojskiem Rzeszy,
zakoczyy si w roku 1934 likwidacj przywdztwa SA (tzw. noc dugich
noy). Potem SA stracio na znaczeniu na rzecz SS, wzio jeszcze udzia
w oglnokrajowych pogromach w listopadzie 1938 roku.
[31] Organizacja Todta (Organization Todt) organizacja paramilitarna
zaoona w roku 1938, majca za zadanie m.in. budow obiektw
wojskowych w Niemczech i na terenach zajtych przez oddziay
niemieckie. Staa si najwaniejsz organizacj wojenn obok
Wehrmachtu i SS, posiadaa wasne obozy pracy, od roku 1943
wykorzystywaa take winiw obozw koncentracyjnych i jecw
wojennych; nazwa pochodzi od nazwiska jej przywdcy Fritza Todta.

mona bardziej tawe mundury Sonderfhrerw[32], ktrych nazywano


zocistymi baantami, obok czonkw obrony powietrznej zgromadzili
si aktywici partyjni. I nie tylko stroje mczyzn cieszyy serca, take
wiele modych dziewczt miao na sobie mundury: Zwizek Niemieckich
Dziewczt[33], Suba Pracy, Organizacja Todta, wszystkie chyba przysay
swoje przewodniczce, zastpczynie przewodniczcych i zwyke
czonkinie.
Nieliczni cywile ginli pord tego mrowia, byli pozbawieni
znaczenia, bezbarwni na tle tych wszystkich mundurw. Podobnie jak
cywile na zewntrz, na ulicach i w fabrykach, nigdy nie mieli wobec partii
adnego znaczenia. Partia bya wszystkim, a lud niczym.
Nie zwracano wic te adnej uwagi na st z brzegu sali, przy ktrym
siedziaa dziewczyna i trzech modych mczyzn. adna z tych czterech
osb nie nosia munduru, nie wida byo nawet partyjnych odznak.
Najpierw przysza para, dziewczyna i mody mczyzna. Pniej inny
modzieniec zapyta, czy moe si dosi, a na koniec o to samo zapyta
czwarty cywil. Para modych prbowaa nawet zataczy pord toku.
W tym czasie dwaj pozostali mczyni zaczli rozmawia, a do ich
rozmowy doczya po chwili potargana i rozgrzana para, ktra wrcia
z parkietu.
Jeden z mczyzn, po trzydziestce, z wysokim czoem i ju
przerzedzonymi wosami, opar si gboko w krzele i przez chwil w
[32] Sonderfhrer stopie oficera specjalisty, ktry nie posiada
odpowiedniego przeszkolenia wojskowego, wyrnia si natomiast
kompetencjami niezbdnymi np. w jednostkach medycznych czy
propagandowych.
[33] Zwizek Niemieckich Dziewczt (Bund Deutscher Mdel BDM) eska
sekcja Hitlerjugend, od roku 1932 jedyna oficjalna organizacja partyjna
NSDAP dla dziewczt, a od 1938 take modych kobiet. Od roku 1936
przynaleno do zwizku bya obowizkowa.

milczeniu mierzy wzrokiem tum na parkiecie oraz ssiednie stoliki. A


potem powiedzia, nie patrzc na towarzystwo: Fatalnie wybrane miejsce
spotkania. Jestemy chyba jedynym stoem na tej sali, przy ktrym siedz
sami cywile. Zwracamy na siebie uwag.
Towarzysz modej dziewczyny zwrci si do niej z umiechem,
cho jego sowa przeznaczone byy dla mczyzny z wysokim czoem:
Wrcz przeciwnie, Grigoleit, nikt nie zwraca na nas uwagi, najwyej
nami gardz. To towarzystwo myli tylko o tym, e przez to tak zwane
zwycistwo nad Francj pobawi si przez par tygodni.
Bez nazwisk! W adnych okolicznociach! powiedzia ostro
mczyzna z wysokim czoem.
Przez chwil wszyscy milczeli. Dziewczyna rysowaa co palcem na
stole, nie podnosia wzroku, cho czua, e wszyscy na ni patrz.
W kadym razie, Trudel powiedzia trzeci mczyzna o twarzy
niewinnego niemowlcia teraz jest odpowiedni moment na przekazanie
twojej wiadomoci. O co chodzi? Ssiednie stoy s prawie puste, wszyscy
tacz. Dalej!
Milczenie pozostaych dwch mczyzn mogo oznacza tylko
przyzwolenie. Trudel Baumann powiedziaa, zacinajc si i nie podnoszc
wzroku: Wydaje mi si, e popeniam bd. W kadym razie nie
dotrzymaam sowa. Wedug mnie to waciwie nie jest bd
Och, przesta! wykrzykn z pogard mczyzna z wysokim
czoem. Bdziesz si teraz zachowywa jak jaka gska? Przesta
papla, tylko mw od razu, o co chodzi!
Dziewczyna podniosa wzrok. Powoli popatrzya kolejno na kadego
z trzech mczyzn, ktrzy jak jej si zdawao, patrzyli na ni zimnym,
okrutnym wzrokiem. W oczach stany jej zy. Chciaa co powiedzie,
ale nie potrafia. Zacza szuka chusteczki
Mczyzna z wysokim czoem opar si o krzeso. Wyda z siebie

cichy, przecigy gwizd. I ona nie bdzie papla? Przecie ju wypaplaa!


Popatrzcie na ni!
Kawaler u boku Trudel wawo zaprotestowa: To niemoliwe!
Trudel jest szczera jak zoto. Powiedz im, e nie wygadaa, Trudel! i
zachcajco ucisn jej do.
Niemowlak wyczekujco skierowa na dziewczyn swe okrge,
intensywnie niebieskie, niemal pozbawione wyrazu oczy. Ten z wysokim
czoem umiechn si pogardliwie. Zdusi papierosa w popielniczce i
powiedzia z drwin: No, moja panno?
Trudel zebraa si w sobie i szepna odwanie: Ale tak, on ma
racj. Wygadaam. Mj te przynis mi wiadomo o mierci mojego
Ottona. To mn wstrzsno. Powiedziaam mu, e nale do komrki
komunistycznej.
Podaa nazwiska? Nikt si nie spodziewa, e niegrony
Niemowlak moe zadawa pytania tak ostrym tonem.
Oczywicie, e nie. W ogle nic wicej nie powiedziaam. A mj
te to stary robotnik, ktry nie powie ani sowa.
Twj te to inny rozdzia, najpierw ty! Mwisz, e nie podaa
adnych nazwisk
I moesz mi wierzy, Grigoleit! Ja nie kami. Dobrowolnie si
przyznaam.
Znowu uya pani nazwiska, panno Baumann!
Niemowlak powiedzia: Ale nie widzicie, e to zupenie obojtne,
czy uya teraz nazwiska czy nie? Powiedziaa, e pracuje w komrce, raz
wypaplaa i bdzie papla dalej. Wiadomi panowie wezm j w obroty,
pomcz troch, to zacznie gada bez wzgldu na to, ile dotd zdradzia.
Nie bd z nimi rozmawia, chobym miaa umrze! wykrzykna
Trudel z rozpalonymi policzkami.
Och! powiedzia ten z wysokim czoem. Umieranie jest bardzo

proste, panno Baumann, tylko e czasem przed mierci dziej si bardzo


nieprzyjemne rzeczy!
Nie macie litoci powiedziaa dziewczyna Popeniam bd,
ale
Te tak uwaam rozleg si gos obok niej na sofie. Przyjrzymy
si pani teciowi, a jeli okae si godny zaufania
W apach tamtych nikt nie jest godny zaufania stwierdzi Grigoleit.
Trudel powiedzia Niemowlak z delikatnym umiechem. Trudel,
mwia, e nie podaa jeszcze adnych nazwisk?
I nie zrobiam tego!
I stwierdzia, e byaby gotowa raczej umrze ni to zrobi?
Tak! Tak! Tak! wykrzykna z pasj.
W takim razie powiedzia Niemowlak ze zwyciskim umiechem
w takim razie, Trudel, to moe umaraby ju dzi wieczorem, zanim
wypaplasz co jeszcze? To daoby nam niejako pewno i oszczdzio
sporo trudu
Pord czwrki siedzcych przy stole zapada miertelna cisza. Twarz
dziewczyny bya biaa jak ciana. Jej towarzysz wypowiedzia tylko jedno
nie i pooy do na jej rce. Lecz zaraz potem j zabra.
A potem taczcy wrcili do swoich stow, uniemoliwiajc na razie
kontynuowanie rozmowy.
Mczyzna z wysokim czoem zapali kolejnego papierosa,
Niemowlak umiechn si niepostrzeenie, gdy dostrzeg, e temu
drugiemu dry rka. A potem powiedzia do ciemnowosego modzieca
siedzcego obok milczcej i bladej dziewczyny: Mwi pan nie. Ale
waciwie dlaczego? Przecie to zadowalajce rozwizanie tej sytuacji,
do tego rozwizanie, ktre o ile zrozumiaem, pana ssiadka sama
zaproponowaa.
To rozwizanie nie jest zadowalajce odpar wolno ciemnowosy.

I tak ju umaro zbyt wielu. Nie jestemy po to, eby powiksza liczb
zmarych.
Mam nadziej powiedzia ten z wysokim czoem e przypomni
pan sobie to zdanie, gdy Trybuna Ludowy pana, mnie i t tam
Cisza! powiedzia Niemowlak. Idcie chwil potaczy. To
chyba przyjemny taniec. Porozmawiacie sobie w tym czasie, a my obaj
porozmawiamy sobie tutaj
Ciemnowosy modzieniec wsta z ociganiem i ukoni si lekko
przed swoj dam. Z niechci pooya do na jego ramieniu i doczyli
do tumu zmierzajcego na parkiet. Taczyli z powag, w milczeniu, mia
wraenie, jakby taczy z trupem. Przeszed go dreszcz. Te mundury
wok niego, opaski ze swastykami, na cianach krwistoczerwone flagi
ze znienawidzonym znakiem, udekorowany zieleni portret Fhrera,
rytmiczne dwiki swinga: Nie zrobisz tego, Trudel powiedzia. To
szalestwo wymaga czego takiego. Obiecaj mi
Taczyli niemal w miejscu pord coraz bardziej gstniejcego tumu.
Moe dlatego, e cigle ocierali si o inne pary, moe dlatego nic nie
mwia.
Trudel! poprosi jeszcze raz. Obiecaj mi to! Moesz przecie
przenie si do innej fabryki i tam pracowa, eby zej im z oczu.
Obiecaj mi
Prbowa j zmusi, eby na niego spojrzaa, lecz jej oczy uparcie
patrzyy ponad jego ramieniem.
Jeste z nas najlepsza stwierdzi nagle. Ty jeste czowieczestwem,
a on tylko dogmatem. Musisz y dalej, nie ulegaj mu!
Potrzsna gow, co mogo oznacza zarwno tak, jak i nie. Chc
ju wraca powiedziaa. Nie mam ju ochoty na taniec.
Trudel powiedzia Karl Hergesell popiesznie, gdy wydostali si
z tumu taczcych twj Otto umar dopiero wczoraj, dopiero wczoraj

dostaa wiadomo. Jest jeszcze za wczenie. Ale wiesz przecie, e


zawsze ci kochaem. Nigdy niczego od ciebie nie oczekiwaem, ale teraz
oczekuj przynajmniej tego, e bdziesz dalej y. Nie dla mnie, nie,
tylko eby ya!
Lecz ona znw jedynie poruszya gow, znw nie wiadomo byo, co
odpowiedziaa na jego mio, na jego pragnienie, by widzie j yw.
Dotarli do stolika. I?- zapyta Grigoleit z wysokim czoem. Jak wam
si taczy? Troch toczno, co?
Dziewczyna nie usiada. Powiedziaa: To ja ju pjd. Powodzenia.
auj, e nie bd z wami wsppracowa
Odwrcia si w stron wyjcia.
Nagle jednak tu za ni znalaz si w gruby, niegrony Niemowlak,
chwyci j za nadgarstek i powiedzia: Jeszcze chwileczk, prosz!
Powiedzia to niby grzecznie, ale w jego wzroku paaa groba.
Wrcili do stolika. Niemowlak zapyta: Czy dobrze rozumiem,
Trudel, co znaczyo twoje poegnanie?
Na pewno doskonale zrozumiae powiedziaa dziewczyna,
patrzc mu hardo w oczy.
Prosz wic, aby pozwolia mi towarzyszy sobie przez reszt
wieczoru.
Przeraona dziewczyna wzdrygna si w obronnym gecie.
On powiedzia bardzo grzecznie: Nie chc si narzuca, lecz
poddaj pod rozwag, e przy przeprowadzaniu takiego zamiaru znowu
mog zosta popenione bdy. Szepn gronym tonem: Nie chc,
eby wyowi ci z wody jaki idiota albo eby jutro trafia do szpitala
jako odratowana samobjczyni. Chc przy tym by!
Susznie! powiedzia ten z wysokim czoem. Zgadzam si. To
jedyna gwarancja
Bd u jej boku powiedzia z naciskiem ciemnowosy modzieniec

dzi i jutro, i kadego nastpnego dnia. Zrobi wszystko, eby udaremni


przeprowadzenie tego zamiaru. Sprowadz pomoc, jeli mnie zmusicie,
nawet policj!
Ten z wysokim czoem zagwizda znowu, dugo i przecigle, cicho i
ze zoci.
Niemowlak powiedzia: Aha, teraz mamy przy stole kolejn papl.
Zakochany, co? Ju dawno si domylaem. Chodcie, Grigoleit, komrka
zostaje rozwizana. Nie ma ju komrki. I wy to nazywacie dyscyplin,
miczaki!
Nie, nie! wykrzykna dziewczyna. Niech pan go nie sucha! To
prawda, on mnie kocha. Ale ja jego nie. Pjd dzi wieczorem z wami
Nic! powiedzia teraz ju naprawd rozgniewany Niemowlak.
Nie rozumiecie, e teraz nie moecie zrobi ju nic, skoro on
Wskaza gow na ciemnowosego. Te co! stwierdzi potem krtko.
Skoczyo si! Chod, Grigoleit!
Ten z wysokim czoem ju wsta. Razem skierowali si do wyjcia.
Nagle na ramieniu Niemowlaka spocza czyja do. Spojrza w gadk,
nieco obrzmia twarz czowieka w brunatnym mundurze.
Chwileczk! Co pan tam powiedzia o rozwizaniu komrki?
Bybym bardzo ciekaw
Niemowlak gwatownie uwolni rami. Niech mnie pan zostawi w
spokoju! powiedzia bardzo gono. Jeli chce pan wiedzie, o czym
rozmawialimy, to niech pan zapyta tamt mod dam! Zaledwie wczoraj
poleg jej narzeczony, a dzi ju przygruchaa sobie innego! Przeklte
baby!
Coraz bardziej zblia si do wyjcia, do ktrego dotar ju Grigoleit.
Teraz i on wyszed. Tucioch patrzy za nim przez chwil. A potem
odwrci si do stolika, przy ktrym wci siedzieli z pobladymi
twarzami dziewczyna i ciemnowosy chopak. To go uspokoio. Moe nie

popeniem bdu, pozwalajc im odej. Zaskoczy mnie. Mimo to


Powiedzia grzecznie: Pozwol pastwo, e przysid si do was na
chwil i zadam kilka pyta?
Trudel Baumann odpowiedziaa: Nie mog panu powiedzie nic
wicej ponad to, co powiedzia tamten pan. Wczoraj dostaam wiadomo
o mierci mojego narzeczonego, a dzi ten pan chciaby si ze mn
zarczy.
Jej gos brzmi mocno i pewnie. Teraz, gdy niebezpieczestwo zasiado
przy ich stole, strach i niepokj znikny.
Czy mogaby pani poda nazwisko polegego narzeczonego? I jego
formacj? Uczynia to. A pani nazwisko? I adres? Miejsce pracy? Ma
pani moe przy sobie jaki dowd tosamoci? Dzikuj! A teraz pan,
modziecze.
Pracuj w tej samej fabryce. Nazywam si Karl Hergesell. To moja
ksieczka pracy.
A tamci dwaj panowie?
Nie znamy ich. Przysiedli si do naszego stolika i nagle wtrcili si
do naszej sprzeczki.
A dlaczego si pastwo sprzeczali?
Nie chc go.
To dlaczego tamten pan by na pani taki oburzony, skoro go pani
nie chce?
Skd mam to wiedzie? Moe mi nie uwierzy. Zoci si te, e z
nim tacz.
No dobrze! stwierdzi mczyzna z obrzmia twarz, zatrzasn
notatnik i popatrzy na nich oboje. Rzeczywicie wygldali raczej
na skconych zakochanych ni przyapanych na gorcym uczynku
przestpcw. Ju sam sposb, w jaki lkliwie unikali swoich spojrze
A do tego te ich rce niemal bez ruchu lece na blacie stou. No dobrze.

Pastwa dane zostan oczywicie sprawdzone, myl jednak, e W


kadym razie mimo wszystko ycz miego wieczoru
Ja nie! powiedziaa moda dziewczyna. Ja nie! Wstaa
jednoczenie z nim. Id do domu.
Odprowadz ci.
Nie, dzikuj, wol pj sama.
Trudel! poprosi. Pozwl, e zamieni z tob dwa sowa!
Mczyzna w mundurze patrzy z umiechem to na jedno, to na drugie.
To naprawd s zakochani. Wystarczy pobiena weryfikacja ich danych.
Nagle zdecydowaa si. No dobrze, ale tylko dwie minuty!
Wyszli. W kocu wydostali si z tej koszmarnej sali, tej atmosfery
przeciwiestw i nienawici. Rozejrzeli si wok.
Nie ma ich.
Nigdy ich ju nie spotkamy.
A ty moesz y. Nie, ty musisz y, Trudel! Nieprzemylany krok
z twojej strony naraziby na niebezpieczestwo innych, wielu innych.
Zawsze o tym pamitaj, Trudel!
Tak powiedziaa teraz musz y. I jakby podejmujc
popieszn decyzj: egnaj, Karl!
Na chwil opara si na jego piersi, jej wargi musny jego usta. Zanim
zdy podj jak decyzj, przebiega przez tory do zatrzymujcego si
tramwaju. Tramwaj odjecha.
Zrobi krok, jakby mia zamiar za ni pobiec. Ale si opamita.
Od czasu do czasu bd j widywa w fabryce, pomyla. Mamy
przed sob cae ycie. Mam czas. Teraz ju przecie wiem, e mnie kocha.

Rozdzia 14.
Sobota: Niepokj u Quanglw
Przez cay pitek pastwo Quanglowie te nie zamienili ze sob ani
sowa trzy dni milczenia midzy nimi, nawet bez pytania o godzin,
czego takiego nie byo dotd w ich maestwie. Cho Quangel by
bardzo oszczdny w sowach, od czasu do czasu mwi jakie zdanie, co
o jakim robotniku w warsztacie albo przynajmniej o pogodzie, albo e
mu tego dnia obiad wyjtkowo smakowa. A tu nic!
Im duej to trwao, tym mocniej Anna Quangel odczuwaa, e
gboki smutek, ktry przeywa po utracie syna, rozprasza si z powodu
niepokoju, jaki wzbudza w niej tak odmieniony maonek. Chciaa myle
tylko o chopcu, lecz nie moga, patrzc na tego mczyzn, swojego
wieloletniego maonka Ottona Quangla, bd co bd czowieka,
ktremu powicia wikszo swojego ycia, swoje najlepsze lata. Co w
nim zaszo? Co si z nim dzieje? Co go tak odmienio?
W pitek koo poudnia Annie Quangel mina caa zo i
wszystkie pretensje wobec Ottona. Gdyby moga spodziewa si choby
najmniejszego sukcesu, poprosiaby go nawet o wybaczenie jej owych
pochopnych sw ty i ten twj Fhrer. Ale wyranie byo wida, e
Quangel nie myli ju wcale o tym zarzucie, tak, prawdopodobnie w
ogle nie myla te ju o niej. Omija j wzrokiem albo patrzy na ni,
jakby bya przezroczysta, sta przy oknie z rkami w kieszeniach roboczej
kurtki i pogwizdywa sobie powoli zamylony, robic dugie przerwy,
nigdy dotd si tak nie zachowywa.
O czym ten czowiek myli? Co go tak w duchu niepokoi? Postawia

mu jedzenie na stole, a on zacz je. Przez chwil obserwowaa go z


kuchni. Pochyli swoj ostr twarz nad talerzem, lecz yk prowadzi do
ust mechanicznie, a jego ciemne oczy wpatryway si w co, czego nie
byo wida.
Odwrcia si w stron kuchni, eby podgrza resztk kapusty. Lubi
podgrzewan kapust. Postanowia, e zagadnie go zaraz, jak tylko
wejdzie z kapust. Niech odpowie jej choby najostrzej, musiaa przerwa
to niezdrowe milczenie.
Lecz gdy wesza z powrotem do pokoju z podgrzan kapust, Ottona
ju nie byo, na stole sta oprniony do poowy talerz. Albo Quangel
wyczu jej zamiar i wymkn si niczym przekorne dziecko, albo z
powodu tego, co wzbudzao w nim w wewntrzny niepokj, po prostu
zapomnia dokoczy jedzenie. W kadym razie go nie byo, a ona bdzie
musiaa na niego czeka a do nocy.
Lecz w nocy z pitku na sobot Otto wrci z pracy tak pno, e
pomimo swego mocnego postanowienia ju spaa, gdy on kad si
do ka. Obudzia si dopiero pniej, syszc jego kaszel; zapytaa
ostronie: Otto, pisz ju?
Kaszel usta, lea w milczeniu. Zapytaa jeszcze raz: Otto, pisz
ju?
I nic, adnej odpowiedzi. Oboje bardzo dugo leeli w milczeniu.
Kade wiedziao, e to drugie wcale nie pi. Nie mieli zmieni pozycji,
eby si nie zdradzi. W kocu oboje zasnli.
Sobota zacza si jeszcze gorzej. Otto Quangel wsta wyjtkowo
wczenie. Zanim zdya postawi mu na stole zboow kaw, wyszed
na popieszn, niepojt przechadzk, czego nigdy wczeniej nie robi.
Wrci, syszaa z kuchni, jak chodzi po pokoju tam i z powrotem. Gdy
wesza z kaw, zoy ostronie wielki biay arkusz, ktry czyta przy
oknie, i schowa go.

Anna bya pewna, e to nie bya adna z gazet. Za duo byo tam bieli,
a i czcionka bya wiksza ni w gazetach. Co te on mg czyta?
Znowu si na niego rozzocia, za t jego tajemniczo, za ca t
odmian, ktra przydawaa tyle niepokoju i nowych trosk, jakby starych
nie byo dosy. Mimo to powiedziaa: Kawa, Ottonie!
Na dwik jej gosu odwrci twarz i popatrzy na ni, jakby si
dziwi, e nie jest w mieszkaniu sam, jakby si dziwi, kto te do niego
mwi. Patrzy na ni, a jakby na ni nie patrzy. Nie patrzy na swoj on
Ann Quangel, tylko na kogo, kogo kiedy zna, a teraz z trudem go
sobie przypomina. Mia na twarzy umiech, take w oczach; na caej jego
twarzy rozpociera si umiech, jakiego nigdy u niego nie widziaa. Ju
miaa zawoa: Otto, ach, Otto, tylko ode mnie nie odchod!
Lecz zanim zdoaa si naprawd zdecydowa, ju j min i wyszed
z mieszkania. Znowu bez kawy, znowu musiaa odnie j do kuchni do
podgrzania. Zaszlochaa przy tym cicho: Co za czowiek! To ju nic jej
nie zostanie? Po synu straci take jego ojca?
Quangel tymczasem ruszy popiesznie w stron Prenzlauer
Allee. Pomyla sobie, e lepiej, eby wczeniej obejrza sobie taki
dom, sprawdzi, czy jego wyobraenie takiego domu jest waciwe. W
przeciwnym razie bdzie musia wymyli co innego.
Wzdu Prenzlauer Allee szed ju wolniej, jego oczy przesuway si
po bramach kamienic, jakby szuka czego konkretnego. Przy naronym
domu dostrzeg pord wielu szyldw tabliczki dwch adwokatw i
lekarza.
Popchn drzwi kamienicy. Otworzyy si od razu. Susznie: w tak
czsto odwiedzanym domu nie ma portiera. Powoli, z doni na porczy,
szed do gry po schodach, po niegdy wielkopaskiej klatce schodowej
z dbowym parkietem, ktrej intensywne uytkowanie i wojna odebray
ju jednak wszelki lad wielkopaskoci. Teraz parkiet by brudny i

wydeptany, dywaniki naturalnie ju dawno znikny, prawdopodobnie


zwinito je, gdy wybucha wojna.
Otto Quangel min szyld adwokata na wysokim parterze, skin
gow i powoli szed dalej. To nie byo tak, e tylko on korzysta z tej
klatki, nie, wci mijali go jacy ludzie, wychodzili mu naprzeciwko albo
go popiesznie wyprzedzali. Wci sysza rozbrzmiewajce dzwonki,
zamykane drzwi, dzwonice telefony, stukajce maszyny do pisania,
toczce rozmowy gosy.
Lecz raz po raz nastawa moment, w ktrym Otto Quangel mia ca
klatk schodow dla siebie albo mia dla siebie przynajmniej odcinek
schodw, gdzie cae ycie jakby wycofao si do pomieszcze biurowych.
To byaby odpowiednia chwila, eby to zrobi. Wszystko byo tak, jak
trzeba, dokadnie tak, jak to sobie wyobraa. pieszcy si ludzie, ktrzy
nie patrz sobie w twarze, brudne szyby okienne, przez ktre ledwo
przescza si szare wiato dnia, adnego portiera, w ogle nikogo, kto
interesowaby si innymi.
Gdy Otto Quangel na pierwszym pitrze przeczyta szyld drugiego
adwokata, a wskazujca rczka na nim pouczya go, e lekarz mieszka
pitro wyej, pokiwa gow przytakujco. Zawrci, znw przeszed
obok adwokata i wyszed z kamienicy. Nie musia si tu wcale rozglda,
to by dokadnie taki dom, jakiego potrzebowa, a takich kamienic s w
Berlinie tysice.
Majster Otto Quangel jest z powrotem na ulicy. Podchodzi do niego
jaki ciemnowosy mody mczyzna z bardzo jasn cer.
Pan Quangel, nieprawda? pyta. Pan Otto Quangel z
Jablonskistrae, tak?
Quangel burczy wyczekujce Co takiego? dwik, ktry moe
oznacza zarwno potwierdzenie, jak i zaprzeczenie.
Mody mczyzna traktuje to jako potwierdzenie. Mam panu

przekaza prob od Trudel Baumann mwi eby pan o niej cakiem


zapomnia. I eby pana ona ju jej nie odwiedzaa. Lepiej bdzie, panie
Quangel, jeli
Pan przekae mwi Otto Quangel e nie znam adnej Trudel
Baumann i nie ycz sobie, eby mnie nagabywano
Jego pi trafia modego czowieka prosto w podbrdek, ten opada
na ziemi niczym mokra szmata. Quangel niedbale przechodzi midzy
ludmi, ktrzy zaczynaj si zbiega, mija jakiego szupo, zmierzajc
na przystanek tramwajowy. Tramwaj nadjeda, on wsiada, jedzie dwa
przystanki dalej. A potem jedzie w przeciwnym kierunku, tym razem
na przedniej platformie doczepianego wagonu. Jest tak, jak myla:
wikszo ludzi rozesza si tymczasem, dwunastu ciekawskich stoi
wci przed kawiarni, do ktrej niechybnie zaniesiono pobitego.
Odzyska przytomno. Po raz drugi w cigu dwch godzin Karl
Hergesell musia si wylegitymowa przed osob urzdow.
To naprawd nic takiego, panie wachmistrzu zapewnia. Przez
nieuwag nadepnem mu na stop, a on od razu si odwin. Nie mam
pojcia, kto to by, nawet nie zdyem przeprosi, a on ju mnie uderzy.
I znw Karl Hergesell moe odej nie niepokojony, o nic nie jest
podejrzewany. Lecz dla niego jest jasne, e nie moe ju duej wystawia
swojego szczcia na prb. Podszed do tego byego tecia Trudel, Ottona
Quangla, tylko dlatego, eby si upewni w kwestii jej bezpieczestwa.
No, jeli chodzi o tego Ottona Quangla, to moe si zupenie nie martwi.
Twardy z niego ptaszek i do tego agresywny. I na pewno nie aden gadua,
pomimo wymierzonego haka. A jak szybko i mocno uderzy!
I dlatego, e taki czowiek mgby si wygada, omal nie zaszczuli
Trudel na mier. On nigdy si nie wygada nawet przed nimi! A Trudel
nie bdzie si ju interesowa, wyglda na to, e w ogle nie chce ju nic
o niej wiedzie. Jak te taki szybki hak moe czowieka owieci!

Karl Hergesell idzie wic rozluniony do fabryki, a gdy ostronie


wypytujc, dowiaduje si, e Grigoleit i Niemowlak zrezygnowali z
pracy, oddycha z ulg. Teraz ju wszystko wiadomo. Nie ma ju komrki,
ale on nawet nie bardzo auje. Za to Trudel bdzie ya!
Tak naprawd ta polityczna robota nigdy go szczeglnie nie
interesowaa, za to Trudel jak najbardziej!
Quangel jedzie tramwajem z powrotem do swojego mieszkania, ale
gdy powinien wysi, mija jednak Jablonskistrae. Lepiej si upewni.
Gdyby kto faktycznie go ledzi, wolaby rozprawi si z nim sam, a
nie wprowadzi za sob do mieszkania. Anna nie czuje si teraz na tyle
dobrze, eby j naraa na nieprzyjemn niespodziank. Musi najpierw z
ni porozmawia. Na pewno to zrobi, Anna odgrywa wan rol w jego
zamierzeniach. Ale najpierw musi zaatwi inn spraw.
Quangel postanowi, e tego dnia w ogle nie wrci z pracy do domu.
Zrezygnuje nawet z kawy i obiadu. Anna bdzie si troch niepokoi, ale
poczeka i nie zrobi nic pochopnego. On musi co dzisiaj zaatwi. Jutro
jest niedziela, wszystko musi by gotowe.
Znowu si przesiada i jedzie do centrum. Nie, Quangel nie martwi si
tym modym czowiekiem, ktrego tak szybko uciszy uderzeniem pici.
Nie bardzo wierzy te w innych przeladowcw, raczej w to, e tego
modzieca rzeczywicie przysaa Trudel. Ju co takiego sugerowaa,
e musi si przyzna, e zamaa przysig. Po tym oczywicie zabronili
jej si z nim kontaktowa, a ona wysaa tego modego chopaka jako
posaca. Wszystko to jest niegrone. Czysta dziecinada, to naprawd s
dzieciaki, ktre zaczy si bawi w gr, o ktrej nie maj najmniejszego
pojcia. On, Otto Quangel, rozumie z tego troch wicej. Wie, w co si
pakuje. Ale on nie bdzie si bawi jak dziecko, przemyli kady krok.
Znw widzi przed sob Trudel, jak opiera si w wietrznym korytarzu
o plakat Trybunau Ludowego niewiadomie. Znw ogarnia go to

niepokojce uczucie, gdy nad gow dziewczyny niczym korona ukada


si napis: W imieniu narodu niemieckiego, znw odczytuje zamiast
obcych nazwisk ich wasne nie, nie, to jest sprawa tylko dla niego. I
dla Anny, dla Anny oczywicie te. Ju on jej pokae, kim jest ten jego
Fhrer!
Dotarszy do rdmiecia, Quangel robi mae zakupy. Kupuje za
niewielkie kwoty kilka pocztwek, obsadk, kilka stalwek, buteleczk
atramentu. I nawet te zakupy dzieli midzy dom towarowy, fili
Woolwortha i sklep papierniczy. W kocu po dugim namyle nabywa
jeszcze par zwykych, cienkich rkawiczek z materiau, ktre dostaje bez
talonu.
A potem siada w duej piwiarni przy Alexanderplatz, wypija
kufel piwa, dostaje nawet jaki darmowy poczstunek. Jest rok 1940,
rozpoczo si pldrowanie napadnitych krajw, nard niemiecki nie
cierpi niedostatku. Waciwie mona dosta wszystko, i do tego wcale
nie tak drogo.
A jeli chodzi o sam wojn, to toczy si ona w obcych krajach,
daleko od Berlina. Owszem, nad miastem zaczy si ju od czasu do
czasu pojawia angielskie samoloty. Zrzucaj par bomb, a na drugi dzie
ludno robi dalekie wyprawy, eby zobaczy zniszczenia. Wikszo
mieje si i mwi: Jak oni chc nas zaatwi w ten sposb, to bd
potrzebowa na to stu lat, a i tak niewiele to da. A my tymczasem
zrwnamy ich miasta z ziemi!
Tak mwi niektrzy ludzie, a jak teraz Francja poprosia o
zawieszenie broni, to ich liczba znacznie wzrosa. Ludzie w wikszoci
id za sukcesem. Czowiek taki jak Otto Quangel, ktry w poowie
sukcesu wystpuje z szeregu, to wyjtek.
Siedzi tak sobie. Ma jeszcze czas, nie musi na razie do fabryki. Teraz
opad z niego cay niepokj ostatnich dni. Gdy odwiedzi tamten dom,

gdy zaatwi te drobne sprawunki, wszystko zostao ju postanowione.


Nie musi si ju zastanawia nad tym, co ma jeszcze do zrobienia. Teraz
to si ju samo zrobi, ma przed sob prost drog. Musi tylko ni pj,
pierwsze decydujce kroki w gb siebie ju wykona.
Potem, gdy nadchodzi jego czas, paci i rusza do fabryki. Cho to
kawa drogi z Alexanderplatz, idzie na piechot. Wyda dzisiaj ju
do pienidzy, na przejazdy, na zakupy, najedzenie. Do? O wiele za
duo! Cho Quangel zdecydowa si teraz na zupenie inne ycie, nie
chce zmienia swoich dotychczasowych przyzwyczaje. Nadal bdzie
oszczdny i nadal bdzie trzyma innych na dystans.
W kocu stoi z powrotem w swoim warsztacie, uwany i czujny,
taki jak zawsze. Nie wida po nim tego, co w nim zaszo. Taki kto jak
ten cigle kurzcy papierosy faszywy stolarz Dollfu nic nie zauway.
Wizerunek Quangla jest dla niego niezmienny: stary dure, obrzydliwie
skpy, zainteresowany wycznie prac. Taki to wizerunek i taki niech
pozostanie.

Rozdzia 15.
Enno Kluge znw pracuje
Gdy Otto Quangel rozpocz prac w warsztacie stolarskim, Enno
Kluge ju od szeciu godzin sta przy tokarce. Tak, ten drobny czowieczek
nie mg ju wytrzyma w ku, pomimo osabienia i blu pojecha do
fabryki. Przyjto go tam co prawda niezbyt mio, ale niczego innego nie
mg si spodziewa.
No, znowu nas odwiedzasz, Enno? zapyta go majster. Jak dugo
zamierzasz tym razem z nami pracowa, tydzie czy dwa?
Ju cakiem wyzdrowiaem, panie majstrze zapewni popiesznie
Enno Kluge. Znowu mog pracowa i bd pracowa, sam si pan
przekona!
No, no! stwierdzi majster raczej z niedowierzaniem i zamierza
odej. Ale zatrzyma si, spojrza z namysem w twarz Enna i zapyta:
A c ty zrobie ze swoj facjat, Enno? Przemaglowali ci j troch, co?
Enno spuszcza wzrok na obrabiany element i nie patrzy na majstra,
gdy w kocu odpowiada: Tak jest, panie majstrze, przemaglowali
Majster stoi przed nim zamylony i cay czas mu si przyglda. W
kocu dochodzi do wniosku, e rozumie, w czym rzecz, i mwi: C,
moe to faktycznie poskutkuje, moe rzeczywicie nabierzesz zapau do
pracy, Enno!
To powiedziawszy, majster odszed, a Enno Kluge ucieszy si, e
tak zinterpretowano jego razy. Niech sobie spokojnie myli, e dosta
taki omot z powodu niechci do pracy, tym lepiej! Nie chcia z nikim o
tym rozmawia. A jak bd tu tak myle, daruj sobie wszelkie pytania.

Najwyej bd si z niego mia za plecami, a to mog sobie spokojnie


robi, jemu to obojtne. Teraz chcia pracowa, jeszcze si wszyscy
zdziwi!
Z niemiaym umiechem, a jednoczenie z dum Enno Kluge kaza
si zapisa na dobrowoln niedzieln zmian. Kilku starszych kolegw,
ktrzy znali go z dawnych czasw, wygosio par drwicych uwag.
Rozemia si tylko i z zadowoleniem zauway, e majster te si
umiecha.
Poza tym bdne zaoenie majstra, e oberwa z powodu swojej
niechci do pracy, przydao mu si take u dyrekcji. Wezwano go tam zaraz
po poudniowej przerwie. Sta niczym oskarony, a jego strach pogbiao
to, e jeden z jego sdziw odziany by w mundur Wehrmachtu, drugi w
mundur SA, a tylko jeden by w cywilu, cho z przypitymi odznakami.
Oficer Wehrmachtu kartkowa jakie akta i odczytywa Ennowi
Klugemu jego grzechy gosem jednoczenie obojtnym i penym
obrzydzenia. Tego a tego dnia zwolniony z wojska w celu pracy
dla przemysu zbrojeniowego, dopiero wtedy a wtedy zgosi si do
wskazanego zakadu, przepracowa jedenacie dni, zwolnienie chorobowe
z powodu krwawienia z odka, odwiedzi trzech lekarzy i dwa szpitale.
Tego a tego dnia wypisany jako zdrowy i zdolny do pracy, przepracowa
pi dni, trzy dni nieusprawiedliwionej nieobecnoci, jeden dzie pracy,
znowu krwawienia z odka i tak dalej, i tak dalej.
Oficer Wehrmachtu odoy akta, spojrza na Klugego z odraz, to
znaczy skierowa wzrok nieco powyej najwyszego guzika kurtki
Enna, i powiedzia podniesionym gosem: Co ty sobie waciwie
mylisz, ty winio? Nagle zacz krzycze, ale wida byo, e krzyczy
tak z przyzwyczajenia, bez jakiekolwiek wewntrznego wzburzenia.
Mylisz, e moesz kogokolwiek tutaj wodzi za nos tymi swoimi
durnymi krwawieniami z odka? Wyl ci do kompanii karnej, tam

wyrw ci te twoje cuchnce jelita z brzucha, tam si dopiero dowiesz, co


to s krwawienia z odka!
Oficer krzycza tak jeszcze dusz chwil. Enno przyzwyczai si do
tego w wojsku, tym nie mogli go przestraszy. Sucha karnego kazania,
z domi przepisowo wzdu szww cywilnych spodni, ze wzrokiem
z uwag utkwionym w ajcego go oficera. Gdy oficer robi przerwy,
eby zaczerpn powietrza, Enno rzuca przepisowym tonem, jasno i
wyranie, lecz ani pokornie, ani bezczelnie, tylko rzeczowo: Tak jest,
panie poruczniku! Na rozkaz, panie poruczniku! W ktrym momencie
udao mu si nawet, cho bez jakiegokolwiek widocznego efektu, wtrci
zdanie: Melduj posusznie, e jestem zdrowy, panie poruczniku!
Melduj posusznie, e bd pracowa!
Rwnie nagle jak zacz krzycze, oficer przesta. Zamkn usta,
przesun wzrok z najwyszego guzika Klugego na swojego ssiada w
brzach. Co jeszcze? zapyta z odraz.
Tak jest, i ten pan mia co do powiedzenia, a raczej do wykrzyczenia,
wszyscy ci panowie przeoeni umieli chyba tylko krzycze na swoich
ludzi. Ten krzycza o zdradzie stanu i sabotau, o Fhrerze, ktry nie
cierpi adnych zdrajcw w swoich wasnych szeregach, o kacetach,
gdzie dostanie to, na co zasuy.
I w jakim stanie ty do nas przychodzisz? wykrzykn nagle oficer
w brzowym mundurze. Gdzie si tak zaatwie, ty winio? Z tak gb
przychodzisz do pracy? Po dziwkach si kurwie, ty sutenerze! Tam
marnujesz siy, a my mamy ci tu paci!? Gdzie ty bye, gdzie si tak
zaatwie, ty aosny alfonsie?
Przemaglowali mnie powiedzia Enno niemiao pod jego
spojrzeniem.
Kto, kto ci tak zaatwi, pytam! wykrzykn brunatna koszula.
Zacz wymachiwa pici przed nosem Klugego i tupa nog.

I teraz nadszed moment, w ktrym w gowie Enna Klugego


zapanowaa kompletna pustka. Pod grob nowych cigw wyparoway
wszelkie postanowienia i zasady ostronoci, wyszepta lkliwie:
Melduj posusznie, e to SS tak mnie zaatwio.
W niedorzecznym przeraeniu tego czowieka byo co tak
przekonujcego, e trzej mczyni przy stole natychmiast mu uwierzyli.
Na ich twarzach pojawiy si pene zrozumienia, aprobujce umiechy.
Ten w brzowym mundurze wykrzykn jeszcze: Zaatwio, tak to
nazywasz? Owiczyo, mwi si, susznie ukarao! Jak si mwi?
Melduj posusznie, mwi si: susznie ukarao!
No, mam nadziej, e sobie to zapamitasz. Nastpnym razem nie
wywiniesz si tak atwo! Odej!
Jeszcze p godziny pniej Enno Kluge trzs si tak, e nie mg
skoczy pracy przy tokarce. Krci si koo toalety, gdzie w kocu
nakry go majster i krzykami zagoni do pracy. Majster stan obok niego
i przeklinajc, patrzy, jak Enno Kluge psuje jeden element za drugim.
Temu drobnemu czowieczkowi wci krcio si w gowie: ajany przez
majstra, wymiewany przez kolegw, straszony obozem koncentracyjnym
i karn kompani nie by w stanie jasno myle. Zwykle tak zrczne donie
odmawiay mu posuszestwa. Nie by w stanie pracowa, ale musia,
inaczej byby zgubiony.
W kocu i majster zrozumia, e nie chodzi tu tylko o z wol i
niech do pracy. Gdyby nie by dopiero co chory, powiedziabym ci,
eby si pooy na par dni do ka i wykurowa powiedzia majster
na odchodnym. I doda: Ale ty dobrze wiesz, co by wtedy z tob byo!
Tak, wiedzia to. Pracowa dalej, prbujc nie myle o blu, o
nieznonym ucisku w gowie. Przez chwil w jaki magiczny sposb
przycigao go do siebie obracajce si w blasku elazo. Wystarczyo
przytrzyma tam palce i miaby spokj, pooyby si do ka, mgby

lee, wypoczywa, spa, zapomnie! Ale zaraz potem pomyla o tym,


e kto celowo si okalecza, ten jest karany mierci, i rka sama si
cofna
I tak byo: mier w kompanii karnej, mier w kacecie, mier na
wiziennym dziedzicu, to byy rzeczy, ktre groziy mu codziennie,
przed ktrymi musia si chroni. A mia tak mao si
Jako mino to popoudnie, jako tu po pitej znalaz si w tumie
powracajcych do domw. Tak bardzo pragn spokoju i snu; lecz gdy
stan potem w swoim wskim hotelowym pokoiku, nie zdoby si na to,
eby pooy si do ka. Znw wybieg, kupi sobie co do jedzenia.
I znw w pokoju, jedzenie na stole przed nim, ko obok ale on
po prostu nie moe tu zosta. By jak zaszczuty, nie mg cierpie tego
pokoju. Musia kupi sobie jeszcze przybory toaletowe i sprawdzi, czy u
handlarza starzyzn dostanie niebiesk koszul.
Znw wybieg i gdy sta w drogerii, przyszo mu do gowy, e
zostawi cakiem spor walizk ze wszystkimi swoimi rzeczami u Lotte,
ktrej przybyy na urlop maonek tak znienacka go wyrzuci. Wybieg z
drogerii, wsiad do tramwaju. Zaryzykowa, po prostu do niej pojecha.
Przecie nie mg zrezygnowa ze wszystkich swoich rzeczy! Ba si
lania, ale gnao go, musia do Lotte.
I mia szczcie, Lotte bya w domu, a jej ma nie byo. Twoje
rzeczy, Enno? zapytaa. Od razu wstawiam je do piwnicy, eby ich
nie znalaz. Poczekaj, przynios ci klucz!
Lecz on j obejmuje, opiera gow o jej potny biust. Napicie
ostatnich tygodni to dla niego zbyt wiele, po prostu zaczyna paka.
Ach, Lotte, Lotte, nie mog bez ciebie wytrzyma! Tak bardzo za
tob tskni!
Caym jego ciaem wstrzsa szloch. Ona jest naprawd przeraona.
Umie si obchodzi z mczyznami, take z tymi mazgajowatymi, ale

zwykle s pijani, a ten tutaj zupenie trzewy I jeszcze to gadanie o


tsknocie za ni i o tym, e nie moe bez niej wytrzyma, od stu lat nikt
tak do niej nie mwi! Jeli kiedykolwiek kto tak do niej mwi!
Uspokajaa go, najlepiej jak umiaa. On bdzie na urlopie tylko
trzy tygodnie, potem moesz do mnie wrci, Enno! Pozbieraj si teraz i
zabierz swoje rzeczy, zanim on wrci. Przecie wiesz!
Och, wiedzia, doskonale wiedzia, czym mu to wszystko grozi!
Wsadzia go jeszcze do tramwaju, pomoga z walizk.
Enno Kluge pojecha do swojego hotelu; cho troch mu ulyo.
Jeszcze tylko trzy tygodnie, z ktrych cztery dni ju miny. A potem
tamten znowu pojedzie na front, a on bdzie mg lee w jego ku!
Enno myla, e wytrzyma bez kobiet, ale tak si nie dao, po prostu nie
potrafi. Zajrzy te w tym czasie jeszcze raz do Tutti. Wiedzia przecie
teraz, e jak si im troch popacze, to wcale nie s takie ze. To od razu
pomagaj! Moe bdzie mg zosta te trzy tygodnie u Tutti, ten pusty
hotelowy pokj by okropny!
Ale pomimo kobiet bdzie pracowa, pracowa i pracowa! Nie bdzie
ju robi numerw, nie on, ju nigdy! Jest zdrowy!

Rozdzia 16.
Koniec pani Rosenthal
W niedzielny poranek pani Rosenthal obudzia si z gbokiego snu
z okrzykiem przestrachu. Znowu nio jej si co strasznego, ten sen
nawiedza j teraz niemal kadej nocy: ucieczka z Zygfrydem. Ukrywali
si, przeladowcy mijali ich, lecz zdawao si, e dostrzegaj ich ktem
oka, szydzc z ich kiepskiej kryjwki.
Nagle Zygfryd zaczyna biec, a ona za nim. Nie moga biec tak szybko
jak on. Woaa: Nie tak szybko, Zygfrydzie! Nie nadam! Nie zostawiaj
mnie samej!
Odrywa si od ziemi, lecia. Lecia troch nad chodnikiem, a
potem unosi si coraz wyej, a znika ponad dachami. Staa sama na
Greifswalder Strae. zy pyny jej z oczu. Wielka, cuchnca do
zasaniaa jej twarz, duszc j, czyj gos szepta jej do ucha: Stara
ydowska winio, w kocu ci dorwaem!
Wpatrywaa si w zaciemnione okna, przez szpary przenikao do
rodka dzienne wiato. Nocne koszmary ustpoway lkom stojcego
przed ni dnia. Znowu jest dzie! Znowu przespaa wizyt radcy
sdowego, jedynego czowieka, z ktrym moga porozmawia! Mocno
postanowia sobie, e bdzie czuwa, a jednak znowu zasna! Znowu
cay dzie sama, dwanacie godzin, pitnacie! Och, nie wytrzyma ju
tego duej! ciany tego pokoju jakby si miay na ni zawali, w lustrze
wci ta sama blada twarz, cige liczenie tych samych pienidzy nie,
tak dalej by nie moe! Najgorsze nie moe by gorsze ni to bezczynne
przebywanie w zamkniciu.

Pani Rosenthal ubiera si w popiechu. A potem podchodzi do drzwi,


odsuwa zasuw, otwiera cicho i wyglda na korytarz. W mieszkaniu
panuje cisza, w caej kamienicy panuje cisza. Dzieci nie haasuj na ulicy
musi by bardzo wczenie. Moe radca jest jeszcze w swojej bibliotece?
Moe zdy jeszcze powiedzie mu dzie dobry, zamieni dwa, trzy
zdania, ktre dodadz jej otuchy, by wytrzyma niekoczcy si dzie?
Odwaa si na to, pomimo jego zakazu ryzykuje. Przechodzi szybko
korytarzem i wchodzi do jego pokoju. Wzdryga si z powodu jasnego
wiata, ktre wpada do rodka przez otwarte okna, z powodu ulicy, z
powodu jawnoci, ktra panuje tutaj razem z napywajcym powietrzem.
Ale jeszcze bardziej wzdryga si z powodu kobiety, ktra czyci dywan
mechanicznym odkurzaczem. To chuda starsza kobieta; chustka na gowie
i odkurzacz wiadcz, e jest tu sprztaczk.
Gdy pani Rosenthal wchodzi do pokoju, sprztaczka przerywa
prac. Przez chwil wpatruje si w niespodziewanego gocia, kilka razy
mrugajc oczami, jakby nie do koca wierzya w to, co widzi. A potem
opiera odkurzacz o st i zaczyna wykonywa rkami szerokie obronne
gesty, syczc od czasu do czasu ostro: Szsz! Szsz! jakby odpdzaa
kury.
Pani Rosenthal, cofajc si, mwi bagalnie:
Gdzie jest radca? Musz z nim chwil porozmawia!
Kobieta mocno zaciska usta i gwatownie krci gow. A potem
znowu zaczyna te swoje odpdzajce gesty i to swoje Szsz! Szsz! a
pani Rosenthal cakiem wycofuje si do swojego pokoju. Tam, podczas
gdy sprztaczka cicho zamyka drzwi, opada na krzeso przy stole i zalewa
si zami. Wszystko na darmo! Znowu przez cay dzie bdzie skazana
na samotne, bezsensowne czekanie! Tyle si dzieje na wiecie, moe
Zygfryd akurat teraz umiera, a moe niemiecka bomba lotnicza zabija
jej Ew lecz ona wci musi siedzie tu w ciemnociach i nic nie robi.

Zniechcona krci gow: nie bdzie ju po prostu wicej w tym


uczestniczy. Nie bdzie i ju! Jeli ma by nieszczliwa, jeli ma ju
zawsze y zaszczuta i w strachu, to chce zrobi to po swojemu. Niech te
drzwi zamkn si za ni na zawsze, nic na to nie poradzi. Ta gocinno
wynika z dobrych intencji, ale jej nie suy.
Gdy znowu staje pod drzwiami, opamituje si. Wraca do stou i
bierze grub zot bransoletk z szafirami. Moe w ten sposb
W gabinecie nie ma ju jednak tamtej kobiety, okna s znowu
pozamykane. Pani Rosenthal czeka na korytarzu, w pobliu drzwi
wyjciowych. A potem syszy brzk talerzy i idzie za tym dwikiem, a
odnajduje t kobiet w kuchni przy zmywaniu.
Bagalnym gestem wyciga w jej stron bransoletk i mwi z
wahaniem: Naprawd musz porozmawia z radc. Prosz, bardzo
prosz!
Suca marszczy czoo, e znowu jej przeszkadzaj. Rzuca jedynie
przelotne spojrzenie na wycignit w jej stron bransolet. A potem
znowu zaczynaj przegania, szerokimi gestami ramion, i znowu: Szsz!
Szsz! a pani Rosenthal ucieka przed tym odpdzaniem do swojego
pokoju. Rzuca si od razu do nocnego stolika, wyjmuje z szuflady
zalecone jej przez radc rodki nasenne.
Wysypuje wszystkie tabletki, dwanacie czy czternacie, na skulon
do, podchodzi do toaletki i poyka je, popijajc szklank wody. Musi
dzi spa, chce przespa cay dzie Potem, wieczorem, porozmawia
z radc o tym, co trzeba zrobi. Kadzie si w ubraniu do ka, lekko
przykrywa si narzut. Wci lec na plecach, ze wzrokiem utkwionym
w sufit, czeka na sen.
A on, zdaje si, nadchodzi. Drczce myli, wci te same koszmarne
obrazy, ktre rodz si w jej gowie ze strachu, rozmazuj si. Zamyka
oczy, jej ciao si rozlunia, czonki wiotczej, ju prawie przesza

szczliwie na stron snu


Lecz oto jakby jaka rka zrzucia j z fali nioscej j do snu z
powrotem w jaw. Naprawd si wystraszya, tak mocno poczua w sobie
to pchnicie. Jej ciao drgno jak w jakim nagym skurczu
I znw ley, wpatrujc si w sufit, na plecach, ten sam mynek krci
w jej gowie wci te same drczce myli i koszmarne obrazy. A potem
stopniowo to sabnie, oczy si zamykaj, sen jest blisko. I znw
strcenie z fali, pchnicie, skurcz, w ktrym kuli si cae jej ciao. Znw
zostaa wygnana z ciszy, spokoju, zapomnienia
Gdy to si powtrzyo trzy czy cztery razy, rezygnuje z czekania na
sen. Wstaje, idzie powoli do stou, lekko si potykajc, ze zwisajcymi
ramionami, i siada. Patrzy przed siebie. W lecej przed ni bieli rozpoznaje
list do Zygfryda, ktry zacza trzy dni temu, ale napisaa tylko kilka
pierwszych linijek. Patrzy dalej: rozpoznaje banknoty, biuteri. A tam
dalej stoi taca z jedzeniem. Zwykle rano rzucaa si na nie wygodzona,
teraz patrzy obojtnym wzrokiem. Nie ma ochoty na jedzenie
Gdy tak siedzi, uwiadamia sobie niewyranie, e tabletki wywoay
w niej jednak jak przemian: nawet jeli nie mogy zapewni jej snu,
to jednak uratoway od przeladujcego j niepokoju poranka. Siedzi
sobie, czasami niemal zapada w drzemk na fotelu, lecz zaraz si zrywa.
Mija troch czasu, czy duo, czy mao, tego nie wie, lecz jaki czas tego
koszmarnego dnia ju jednak upyn
Potem, pniej, syszy czyje kroki na klatce. Wzdryga si w chwili
penej wiadomoci prbuje si zastanowi nad tym, czy to moliwe, by
z tego pokoju syszaa kogo idcego po schodach. Lecz ten krytyczny
moment ju min, a ona znw w napiciu nasuchuje krokw na klatce
schodowej, krokw czowieka, ktry z trudem wlecze si po schodach, raz
po raz si zatrzymujc, a potem, pokasawszy, znw chwyta si porczy.
Teraz ju nie tylko syszy, teraz te widzi. Wyranie widzi Zygfryda,

jak wlecze si po cichej jeszcze klatce schodowej do ich mieszkania.


Oczywicie znowu go poturbowali, gow ma owinit kilkoma
popiesznie zaoonymi bandaami, ktre ju nasiky krwi, a twarz
poranion i posiniaczon od ciosw pici. I tak wlecze si Zygfryd z
trudem po schodach w gr. W jego piersi skrzeczy i gra, w piersi, ktra
nosi lady kopniakw. Widzi, jak Zygfryd znika na podecie
Przez chwil jeszcze tak siedzi. Z pewnoci nie myli o niczym,
nawet o radcy i zawartej z nim umowie. Ona musi na gr do mieszkania
co sobie Zygfryd pomyli, jak zobaczy, e jest puste? Ale jest tak
strasznie zmczona, niemal nie moe podnie si z fotela!
Potem jednak wstaje. Wyjmuje pk kluczy z torebki, siga po
bransolet z szafirami, jakby to by talizman, ktry j ochroni, i powoli,
chwiejc si, wychodzi z mieszkania. Drzwi zatrzaskuj si za ni.
Radca, obudzony jednak w kocu przez swoj suc, ktra dugo si
nad tym zastanawiaa, przybywa zbyt pno, by powstrzyma swojego
gocia od wyprawy w ten zbyt niebezpieczny wiat.
Radca stoi przez chwil w cicho otwartych na powrt drzwiach i
nasuchuje w gr, nasuchuje w d. Nic nie syszy. A potem, gdy jednak
co syszy, a mianowicie szybki, energiczny stukot oficerek, cofa si do
swojego mieszkania. Lecz nie opuszcza punktu obserwacyjnego przy
drzwiach. Jeli tylko bdzie moliwo, eby uratowa t nieszczsn
istot, pomimo wszelkich niebezpieczestw jeszcze raz otworzy przed
ni swoje drzwi.
Pani Rosenthal nawet nie zauwaya, e mina kogo, wchodzc po
schodach. Mylaa tylko o tym, eby jak najszybciej dotrze do mieszkania
i do Zygfryda. Lecz przywdca Hitlerjugend Baldur Persicke, ktry
wanie wybiera si na poranny apel, kompletnie zdumiony zatrzymuje
si z otwartymi ustami na schodach, gdy mija go ta kobieta, niemal go
potrcajc. Rosenthalowa, ta zaginiona od wielu dni Rosenthalowa, idzie

sobie tego niedzielnego ranka w ciemnej, gsto tkanej bluzce bez gwiazdy
Dawida, ciskajc w jednej rce pk kluczy i jak bransoletk, a drug
przytrzymujc si z trudem porczy taka jest zalana! Wczenie rano w
niedziel jest zupenie zalana!
Przez chwil Baldur stoi tak jeszcze w kompletnym zdumieniu. Lecz
gdy pani Rosenthal znika za zakrtem schodw, powraca mu trzewo
umysu, a usta si zamykaj. Czuje, e teraz nadszed odpowiedni moment,
e teraz nie wolno mu ju popeni adnego bdu! Nie, tym razem zaatwi
t spraw sam, ani bracia, ani ojciec, ani tamten Barkhausen niczego mu
nie zepsuj.
Baldur czeka jeszcze, a jest pewien, e pani Rosenthal dotara ju do
mieszkania Quanglw, a potem wchodzi po cichu do mieszkania rodzicw.
Wszyscy jeszcze pi, a telefon wisi w korytarzu. Unosi suchawk,
krci tarcz, a potem prosi o konkretny numer. Ma szczcie: mimo e
jest niedziela, zostaje poczony, i to z waciw osob. Mwi krtko, co
ma do powiedzenia, a potem przysuwa sobie krzeso do drzwi, uchyla je
odrobin i nastawia si na konieczno cierpliwego czuwania przez p
godziny czy nawet ca godzin, eby ptaszek znowu nie wyfrun
U Quanglw wstaa na razie tylko Anna, cicho krzta si po
mieszkaniu. Co jaki czas zaglda do Ottona, ktry wci mocno pi.
Wyglda na zmczonego i udrczonego, nawet teraz, we nie. Jakby co
nie dawao mu spokoju. Stoi tak i wpatruje si zamylona w twarz ma,
z ktrym przeya blisko trzydzieci lat, dzie za dniem. Oczywicie ju
dawno przyzwyczaia si do tej twarzy, do jej ostrego, ptasiego profilu, do
wskich, niemal zawsze zamknitych ust to ju jej tak nie przeraa. Tak
wanie wyglda mczyzna, ktremu powicia cae swoje ycie. Tu nie
chodzi przecie o wygld
Lecz tego ranka wydaje jej si, jakby ta twarz zrobia si jeszcze
ostrzejsza, usta jeszcze wsze, jakby zmarszczki przy nosie jeszcze

bardziej si pogbiy. On ma zmartwienie, cikie zmartwienie, a ona nie


dopilnowaa, eby w odpowiednim momencie z nim o tym porozmawia,
pomc mu nie ten ciar. Tego niedzielnego poranka, cztery dni po
otrzymaniu wiadomoci o mierci syna, Anna Quangel znw jest mocno
przekonana nie tylko o tym, e dalej bdzie musiaa trwa przy tym
mczynie, lecz take o tym, e nie miaa racji, w ogle zaczynajc tamt
sprzeczk. Powinna lepiej go zna: wola milcze ni mwi. Zawsze
musiaa go zachca, cign za jzyk sam z siebie ten czowiek nie
mwi nigdy.
C, dzi bdzie mwi. Obieca jej to dzi w nocy, gdy wrci z pracy.
Anna miaa za sob kiepski dzie. Gdy wyszed cakiem bez niadania,
gdy daremnie czekaa na niego godzinami, gdy nie pojawi si na obiedzie,
kiedy zrozumiaa, e zacz ju prac i e teraz ju na pewno nie przyjdzie
wtedy cakiem zwtpia.
Co w tym czowieku zaszo, odkd wypowiedziaa te pochopne,
nieprzemylane sowa? Co wpdzao go w taki niepokj? Przecie go
znaa: odkd to powiedziaa, myla tylko o tym, jak jej pokaza, e
to nie jest jego Fhrer. Jakby mwia to wtedy powanie! Musi mu
powiedzie, e powiedziaa tak tylko w pierwszym, penym alu gniewie.
Moga powiedzie zupenie inne rzeczy na tych przestpcw, ktrzy tak
bezsensownie pozbawili jej syna ycia a akurat wyrwao jej si to!
Ale jak tylko to wanie powiedziaa, on zacz biega po wiecie i
naraa si na nie wiadomo jakie niebezpieczestwa, eby mie racj,
eby udowodni jej namacalnie niesprawiedliwo, ktr mu uczynia!
Moe on ju w ogle nie wrci. Powiedzia co albo zrobi co, przez co
narazi si kierownictwu zakadu albo Gestapo moe ju siedzi w pace!
Jaki niespokojny by ten spokojny czowiek ju z samego rana!
Anna Quangel nie wytrzymuje, tak bezczynnie nie moe duej na
niego czeka. Robi par kanapek i wyrusza w drog do jego fabryki. I w

tym jest jego wiern maonk, e nawet teraz, gdy zaley jej na kadej
minucie, zanim bdzie mie pewno, nie korzysta z tramwaju. Nie, idzie
na piechot oszczdza kady grosz, tak jak on.
Od portiera w fabryce mebli dowiaduje si, e majster Quangel dotar
na stanowisko pracy punktualnie jak zawsze. Posya mu przez posaca
zapomniane kanapki i czeka na jego powrt.
No i co powiedzia?
A co mia powiedzie? Przecie on nigdy nic nie mwi!
Teraz moe uspokojona wrci do domu. Jeszcze nic si nie stao,
pomimo caego jego niepokoju tego ranka. A dzi wieczorem ona z nim
porozmawia
Wraca w nocy. Widzi po jego twarzy, jak bardzo jest zmczony.
Otto mwi z prob w gosie. Ja tak wcale nie myl. Wyrwao
mi si tylko tak w pierwszej chwili rozpaczy. Nie bd na mnie zy!
Ja zy na ciebie? Za co takiego? Nigdy!
Ale ty chcesz co zrobi, ja to czuj! Otto, nie rb tego, nie
sprowadzaj na siebie nieszczcia przez co takiego! Nigdy bym sobie
tego nie wybaczya.
Patrzy na ni przez chwil niemal z umiechem. A potem szybko
kadzie obie rce na jej ramionach. I zaraz je cofa, jakby wstydzi si tej
popiesznej czuoci.
Wiesz, co zrobi? Pjd spa! A jutro powiem ci, co zrobimy my!
Ranek ju nadszed, a Quangel wci jeszcze pi. Ale co tam p godziny
mniej czy wicej. Jest przy niej, nie moe zrobi nic niebezpiecznego, pi.
Odwraca si od jego ka i z powrotem zabiera si za drobne prace
domowe.
Tymczasem pani Rosenthal dotara ju do drzwi swojego mieszkania,
mimo e wchodzia po schodach bardzo powoli. Nie jest zaskoczona, gdy
zastaje drzwi zamknite. Otwiera je. A i w mieszkaniu wcale nie szuka

dugo Zygfryda ani go nie woa. Nie zwraca te uwagi na szalony baagan,
jakby ju zapomniaa, e wesza do mieszkania, idc ladem swojego
ma.
Jej oszoomienie nasila si powoli i niepowstrzymanie. Nie mona
powiedzie, e pi, ale nie jest te przytomna. Tak jak powoli i nieporadnie
porusza swoimi ociaymi czonkami, bo s niczym odrtwiae, tak
samo odrtwiay jest jej umys. Obrazy pojawiaj si jak patki niegu
i rozpywaj si od razu, zanim zdy je wyranie zobaczy. Siedzi w
kcie kanapy, ze stopami na pobrudzonej bielinie, rozglda si powoli i
apatycznie. W doni wci trzyma klucze i bransolet z szafirami, ktr
Zygfryd podarowa jej z okazji narodzin Ewy. Dochd z caego biaego
tygodnia Umiecha si leciutko.
A potem syszy, jak kto ostronie otwiera drzwi wejciowe i ju wie:
to Zygfryd. Idzie teraz. Dlatego przecie przyszam tutaj na gr. eby
wyj mu naprzeciw.
Lecz wci siedzi, z szerokim umiechem na zupenie poszarzaej
twarzy. Przyjmie go tak tutaj na siedzco, jakby nigdy nie wychodzia,
jakby cay czas siedziaa tutaj, czekajc na niego.
W kocu drzwi si otwieraj, lecz zamiast oczekiwanego Zygfryda staj
w nich trzej mczyni. Gdy tylko dostrzega pord nich znienawidzony
brunatny mundur, ju wie: to nie jest Zygfryd, Zygfryda tutaj nie ma.
Odczuwa odrobin strachu, ale naprawd odrobin. W kocu to si stao!
Umiech powoli znika z jej twarzy, ktra zmienia kolor z szarego na
zielonkawoty.
Ci trzej stoj teraz tu przed ni. Syszy, jak wysoki, masywny
mczyzna w czarnym paszczu mwi: Nie jest pijana, mj chopcze.
Prawdopodobnie zatrua si rodkami nasennymi. Zaraz wyciniemy z
niej, co si da. Prosz posucha, czy nazywa si pani Rosenthal?
Kiwa gow. Tak jest, moi panowie, jestem Lore, a waciwie Sara

Rosenthal. Mj m siedzi w wizieniu Moabit, dwch synw jest w


Ameryce, jedna zamna crka w Danii, a druga w Anglii
A ile pienidzy im pani wysaa? pyta szybko komisarz kryminalny
Rusch.
Pienidzy? A po co pienidze? Oni wszyscy maj do pienidzy!
Po co miaabym im wysya?
Z powag kiwa gow. Wszystkie jej dzieci yj w dobrych warunkach.
Mogyby jeszcze bez trudu utrzyma rodzicw. Nagle przychodzi jej do
gowy co, co koniecznie musi powiedzie tym panom. To moja wina
mwi nieporadnie, jzyk jej si plcze, coraz trudniej jej mwi, zaczyna
bekota. To tylko moja wina. Zygfryd ju dawno chcia wyjecha z
Niemiec. Ale ja mu mwiam: Po co zostawia te wszystkie pikne
rzeczy, po co sprzedawa dobry interes za grosze? Nigdy nikomu nic nie
zrobilimy, nic nam nie zrobi. To ja go przekonaam, inaczej ju dawno
by nas tu nie byo!
I gdzie zostawili pastwo swoje pienidze? pyta komisarz nieco
zniecierpliwiony.
Pienidze? ona prbuje oprzytomnie. Faktycznie co tam jeszcze
byo. Tylko gdzie to trafio? Lecz intensywne mylenie mczy j, do
gowy przychodzi jej co innego. Wyciga bransoletk z szafirami w
stron komisarza. O! mwi po prostu. O!
Komisarz Rusch rzuca na ni szybko okiem, a potem oglda si na
swoich dwch towarzyszy, tego dziarskiego przywdc Hitlerjugend i
staego kompana Friedricha, grubego drgala, ktry wyglda niczym
pomocnik kata. Dostrzega, e obaj obserwuj go w napiciu. Odpycha
wic niecierpliwie rk z bransoletk na bok, chwyta t masywn kobiet
za ramiona i porzdnie ni potrzsa. Niech pani w kocu oprzytomnieje,
pani Rosenthal! wrzeszczy. Rozkazuj pani! Ma si pani obudzi!
A potem j puszcza. Jej gowa uderza o oparcie kanapy, a ciao zapada

si w sobie, bekocze co niezrozumiaego. Ten sposb, eby j obudzi,


nie wydaje si skuteczny. Przez chwil wszyscy trzej patrz w milczeniu
na staruszk, gdy tak siedzi zapadnita, nie wyglda na to, by wracaa jej
wiadomo.
Nagle komisarz szepcze cicho: Zabierz j tam, do kuchni, i postaraj
si, eby si obudzia!
Katowski pachoek Friedrich kiwa gow. Bierze oty kobiet na rce
niczym dziecko i ostronie omija lece na pododze przeszkody.
Gdy jest ju w drzwiach, komisarz woa jeszcze: Postaraj si, eby
bya cicho! Nie chc w tej czynszwce awantury w niedzielny poranek!
Jeli nie, zaatwimy to na Prinz-Albrecht-Strae[34]. I tak j tam zabieram.
Drzwi zamykaj si za nimi obojgiem, komisarz i przywdca
Hitlerjugend zostaj sami.
Komisarz Rusch stoi przy oknie i wyglda na ulic.
Spokojna ta uliczka mwi. Prawdziwy plac zabaw, co?
Baldur Persicke potwierdza, e Jablonskistrae to spokojna ulica.
Komisarz jest troch zdenerwowany, nie tyle tym, co Friedrich
wyrabia z t star ydwk w kuchni. Skde, takie rzeczy, i jeszcze
gorsze, odpowiadaj jego naturze. Rusch by prawnikiem, zbankrutowa,
ale jako dosta si do policji kryminalnej. Ci oddali go potem Gestapo.
Chtnie wykonuje swoj sub. Suyby kademu rzdowi, lecz
energiczne metody tego rzdu podobaj mu si szczeglnie. Tylko
adnych sentymentalnych bzdur mwi czasem jakiemu nowicjuszowi.
Speniamy swj obowizek tylko wtedy, gdy osigamy nasz cel.
Wszystko jedno jak drog.
Nie, komisarz w najmniejszym stopniu nie zaprzta sobie gowy star
ydwk, on jest wolny od wszelkich sentymentalnych bzdur.
[34] Prinz-Albrecht-Strae ulica w Berlinie, przy ktrej znajdoway si
siedziba centrali Gestapo oraz Gwny Urzd Bezpieczestwa Rzeszy.

Lecz ten mody przywdca Hitlerjugend, Persicke, nie za bardzo mu


tutaj pasuje. Nie lubi przy takich sprawach mie kogo z zewntrz, nigdy
nie wiadomo, jak to przyjm. Co prawda ten wyglda na waciwy typ, ale
to zawsze wiadomo dopiero po fakcie.
Widzielicie, panie komisarzu? pyta gorliwie Baldur Persicke.
Nie chce sysze odgosw dobiegajcych z kuchni, to ich sprawa!
Widzielicie, e ona nie miaa na sobie gwiazdy Dawida?
Widziaem wicej odpowiada komisarz z namysem. Widziaem
na przykad, e ta kobieta ma na sobie czyste buty, a na zewntrz jest
paskudna pogoda.
Tak potwierdza Baldur Persicke, nie do koca pojmujc.
A wic kto w tym domu musia j ukrywa, od rody, jeli
rzeczywicie od tamtej pory nie bya w mieszkaniu, jak twierdzicie.
Jestem niemal pewien zaczyna Baldur, ktry straci nieco pewnoci
siebie pod tym zamylonym, nieodrywajcym si od niego spojrzeniem.
Niemal pewien to nic nie znaczy, mj chopcze mwi komisarz z
pogard. Nie ma czego takiego jak niemal pewien!
Jestem cakiem pewien! mwi szybko Baldur. Mog w kadej
chwili przysic, e pani Rosenthal od rody nie bya w swoim mieszkaniu!
Dobra, dobra mwi od niechcenia komisarz. Wiecie oczywicie,
e nie moglicie sami od rody obserwowa jej mieszkania. W to nie
uwierzy aden sdzia.
Mam dwch braci w SS zapewnia gorliwie Baldur Persicke.
No dobrze komisarz Rusch wydaje si zadowolony. Jako ujdzie.
Poza tym chciaem wam jeszcze powiedzie, e dopiero wieczorem bd
mg zrobi tu przeszukanie. Moe poobserwujecie to mieszkanie do tej
pory? Klucze chyba macie?
Baldur Persicke z zadowoleniem zapewnia, e chtnie to zrobi. W
jego oczach wida gbok rado. No prosz tak te si da, od razu

wiedzia, i to cakiem legalnie!


Byoby dobrze mwi znudzony komisarz i ponownie wyglda
przez okno gdyby wszystko zostao tu tak, jak jest. Oczywicie za to, co
jest w szafach i walizkach, nie odpowiadacie, ale reszta
Zanim Baldur zdy odpowiedzie, z wntrza mieszkania dochodzi
ostry, wysoki okrzyk przeraenia.
Cholera! mwi komisarz, ale nie robi ani kroku.
Blady Baldur o ostrym nosie wpatruje si w niego z mikkimi
kolanami.
Okrzyk strachu zostaje natychmiast zduszony, sycha tylko
przeklestwa Friedricha.
Co ja chciaem powiedzie komisarz zaczyna powoli
kontynuowa.
Nie mwi jednak dalej, tylko nasuchuje. Nagle w kuchni rozlega si
gone przeklestwo, dreptanie, cikie kroki tu i tam. Naraz Friedrich
ryczy bardzo gono: Zaraz zechcesz! Zaraz zechcesz!
A potem gony krzyk. I jeszcze wcieklejsze przeklestwa. Drzwi
zostaj gwatownie otwarte, tupot na korytarzu i do pokoju wpada wrzask
Friedricha: I co pan powie, panie komisarzu? Jak tylko doprowadziem
j do tego, e moga zacz gada do rzeczy, to ta winia wyskoczya mi
przez okno!
Komisarz z wciekoci uderza go w twarz: Przeklty idioto, flaki
ci powyrywam! Ju, szybko!
I wybiega z pokoju, zbiega po schodach
Na podwrze! woa Friedrich bagalnie, biegnc za nim. Upada
przecie na podwrze, nie na ulic! Nie bdzie adnego zamieszania,
panie komisarzu!
Nie otrzymuje odpowiedzi. Wszyscy trzej zbiegaj po schodach,
starajc si robi jak najmniej haasu w ogarnitym niedzielnym

spokojem domu. Ostatni biegnie, w odstpie p pitra, Baldur Persicke.


Nie zapomnia zamkn drzwi mieszkania Rosenthalw na klucz. Cho
ogarnia go teraz strach, wie przecie, e to on odpowiada za wszystkie te
pikne rzeczy w rodku. Nic stamtd nie moe zgin!
Przebiegaj we trzech obok mieszkania Quanglw, Persickw, radcy
sdowego w stanie spoczynku Fromma. Jeszcze tylko dwa ppitra i
bd na podwrzu.
Otto Quangel tymczasem wsta, umy si i przyglda, jak ona
przygotowuje niadanie. Po niadaniu mieli porozmawia, na razie
powiedzieli sobie tylko dzie dobry, ale byo to przyjazne powitanie.
Nagle oboje si wzdrygaj. W kuchni nad nimi sycha krzyk,
nasuchuj, patrzc na siebie w napiciu i z trosk. A potem w oknie
kuchni miga jaki cie, co cikiego chyba spada i ju sysz, jak
ciko upada na podwrze. Na dole kto krzyczy jaki mczyzna. I
zapada miertelna cisza.
Otto Quangel otwiera gwatownie kuchenne okno, cofa si jednak,
syszc oskot na schodach.
Wyjrzyj na zewntrz, Anno! mwi. Sprawd, czy co wida.
Kobieta mniej si rzuca w oczy chwytaj za rami i bardzo mocno ciska.
Nie krzycz! mwi rozkazujcym tonem. Nie wolno ci krzycze! Tak,
a teraz zamknij okno!
Boe, Otto! wzdycha pani Quangel i patrzy na swojego ma z
poblad twarz. Rosenthalowa wypada przez okno. Ley na dole na
podwrzu. Obok niej stoi Barkhausen i
Cicho! mwi Otto. Teraz cicho! O niczym nie wiemy. Nic nie
widzielimy i nic nie syszelimy. Przynie kaw do pokoju!
A w rodku jeszcze raz, z naciskiem: Nic nie wiemy, Anno. Prawie
w ogle nie widywalimy Rosenthalowej. A teraz jedz! Jedz, mwi ci. I
pij kaw! Gdy kto tu wejdzie, nic nie powinien po nas pozna!

Radca sdowy Fromm wci tkwi na swoim posterunku


obserwacyjnym. Widzia, jak dwch cywili wchodzio po schodach,
a teraz zbiegli po nich trzej mczyni midzy nimi ten chopak od
Persickw. Co si wic wydarzyo, a ju suca przynosi mu z kuchni
wiadomo, e pani Rosenthal wanie spada z gry na podwrze.
Popatrzy na ni przeraony.
Przez chwil stoi bez ruchu. A potem kiwa powoli gow, kilka razy.
Tak, Lizo mwi. Nie inaczej. Nie wystarczy tylko chcie
ratowa. Ten kto musi si na ten ratunek jeszcze zgodzi. A potem
dodaje szybko: Czy zamkna okno w kuchni? Liza kiwa gow.
Szybko, Lizo, doprowad pokj panienki do porzdku; nikt nie moe
zobaczy, e kto z niego korzysta. Zabierz naczynia! Zabierz pociel!
Liza znowu kiwa gow.
A potem pyta: A te pienidze i biuteria, co s na stole, panie radco?
Przez chwil stoi tak nieco nieporadnie, wyglda aonie z bezradnym
umiechem na twarzy. Tak, Lizo mwi w kocu. Z tym bdzie ciko.
Na pewno nie zgosz si adni spadkobiercy. A dla nas to tylko kopot
Wrzuc to do kuba na mieci zaproponowaa Liza.
On potrzsa gow. S za sprytni na kube na mieci, Lizo mwi.
Od razu mog zacz grzeba w mieciach! C, pomyl, co z tym
zrobi. Sprztnij szybko pokj! Mog przyj w kadej chwili!
Na razie stali jeszcze na podwrzu, razem z Barkhausenem.
Barkhausen najpierw si wystraszy, i to porzdnie. Krci si po
podwrzu od wczesnego rana, drczony nienawici do Persickw i dz
utraconych przedmiotw. Chcia przynajmniej wiedzie, wic cay czas
obserwowa klatk schodow, okna od podwrza
Nagle co upado bardzo blisko niego, tak blisko i z tak duej
wysokoci, e a go musno. Ogarn go taki strach, e opar si o cian
podwrza, a zaraz potem musia usi na ziemi, zrobio mu si ciemno

przed oczami.
A pniej zerwa si na nogi, bo nagle zauway, e siedzi na podwrzu
obok pani Rosenthal. Boe, wic ta stara kobieta wypada przez okno, a
on wie, kto jest temu winien.
Barkhausen od razu si zorientowa, e kobieta nie yje. Z ust pocieka
jej odrobina krwi, ale to wcale jej nie oszpecio. Na twarzy miaa wyraz
tak gbokiego spokoju, e nawet aosny may szpicel odwrci wzrok.
Przy okazji spojrza na jej rce i zobaczy, e w jednej z nich co trzyma,
ozdob z byszczcymi kamieniami.
Barkhausen rozejrza si wok nieufnie. Jeli mia co zrobi, to
musia to zrobi szybko. Pochyli si i odwrcony od zmarej, eby nie
musie patrze jej w twarz, wycign jej z doni bransoletk z szafirami
i schowa do kieszeni swoich spodni. Ponownie rozejrza si wok
podejrzliwie. Wydawao mu si, e u Quanglw kto ostronie zamkn
okno.
I ju biegn przez podwrze, trzech mczyzn, a kim s tamci dwaj,
to od razu si zorientowa. Teraz chodzi tylko o to, eby od pocztku
odpowiednio si zachowa.
Pani Rosenthal wanie rzucia sie z okna, panie komisarzu
powiedzia, jakby meldowa jakie zupenie zwyczajne zdarzenie. Mao
nie spada mnie na gow.
A skd pan mnie zna? zapyta mimochodem komisarz, pochylajc
si razem z Friedrichem nad zmar.
Nie znam pana, panie komisarzu powiedzia Barkhausen. Tak
sobie tylko pomylaem. Bo mianowicie czasem robie jak robtkie dla
pana komisarza Eschericha.
Ach tak! powiedzia komisarz. Ach tak. No to niech pan tutaj
jeszcze postoi. Pan, mody czowieku zwrci si do Persickego
przypilnuje troszk, eby ten modzieniec nam si nie zgubi. Friedrich,

zadbaj o to, eby nikt nie wszed na podwrze. Powiedz kierowcy,


eby uwaa na bram wjazdow. Ja pjd teraz do jej mieszkania
zatelefonowa!
Gdy pan komisarz Rusch wrci od telefonu na podwrze, sytuacja
nieco si zmienia. W oknach oficyny wszdzie wida byo twarze,
kilkoro ludzi stao na podwrzu ale daleko. Ciao byo przykryte
przecieradem, nieco przykrtkim, nogi pani Rosenthal wystaway spod
niego a po kolana.
Pan Barkhausen natomiast pok nieco na twarzy i mia teraz na
rkach kajdanki. Z boku podwrza obserwowaa go w milczeniu ona i
picioro dzieci.
Panie komisarzu, ja protestuje! woa teraz Barkhausen aonie.
Ja na pewno nie wrzuciem tej bransoletki do okienka piwnicy. Mody
pan Persicke mnie nie cierpi
Okazao si, e Friedrich, wrciwszy z wykonania swoich zada, od
razu zacz szuka bransoletki. Pani Rosenthal miaa j przecie w kuchni
w rku to wanie z powodu tej bransoletki, ktrej za nic nie chciaa
wypuci, Friedrich troch si zezoci. I przez t zo nie uwaa jak
trzeba, i ta paniusia moga mu wywin numer z oknem. Bransoleta
musiaa wic lee gdzie na podwrzu.
Gdy Friedrich zaczyna szuka, Barkhausen sta przy cianie domu.
Nagle Baldur Persicke spostrzeg, e co bysno, a zaraz potem w
okienku piwnicy rozleg si chrzst. Od razu tam zajrza i patrzcie! w
okienku ley bransoletka!
Ja jej tam na pewno nie wrzuciem, panie komisarzu! zapewnia
wystraszony Barkhausen. Musiaa wypa pani Rosenthal i wpa do
tej piwnicy!
Wic to tak! powiedzia komisarz Rusch. Wic to taki z ciebie
ptaszek! Wic taki ptaszek pracuje dla mojego kolegi Eschericha! To si

dopiero mj kolega Escherich ogromnie ucieszy, jak o tym usyszy!


Gderajc tak, komisarz przesuwa jednak spojrzeniem od Barkhausena
do Baldura Persickego i z powrotem, tam i z powrotem. A potem
powiedzia: C, myl, e nie bdziesz mia nic przeciwko temu, eby
potowarzyszy nam na maym spacerku? Prawda?
Ale oczywicie! zapewni Barkhausen, drc przy tym, a jego
twarz poblada jeszcze bardziej. Oczywicie, e chtnie z wami pjd!
Przecie najbardziej zaley mnie na tem, eby wszystko zostao dokadnie
wyjanione, panie komisarzu!
No, to w takim razie piknie! odpar sucho komisarz. I zerknwszy
na Persickego: Friedrich, zdejmij mu kajdanki. Bez nich te pjdzie.
Prawda?
Oczywicie, e pjd! Oczywicie, bardzo chtnie! zapewni
gorliwie Barkhausen. Nie uciekn. A nawet gdyby, to i tak mnie przecie
zapiecie, panie komisarzu!
Susznie! odpar ten znw sucho. Takiego ptaszka jak ty zawsze
zapiemy! Zmieni temat. Jest ju karetka. I policja. Postarajmy si
szybko to zaatwi. Dzi rano mam jeszcze sporo do roboty.
Pniej, gdy ju szybko to zaatwili, komisarz Rusch i mody
Persicke weszli jeszcze raz na gr, do mieszkania Rosenthalw.
Idziemy tylko zamkn okno w kuchni! powiedzia komisarz.
Na schodach mody Persicke nagle si zatrzyma. Czy co nie
zwrcio pana uwagi, panie komisarzu? zapyta szeptem.
Rne rzeczy zwrciy moj uwag odpar komisarz Rusch. Ale
co te na ten przykad zwrcio twoj uwag, mj chopcze?
Nie dziwi pana, jak cicho jest w kamienicy? Nie zwrci pan uwagi,
e w oknach nie pojawia si ani jedna gowa, a w oficynie a si roio od
gapiw! To przecie podejrzane. Ci tutaj, w kamienicy, musieli przecie
co zauway. Tylko nie chcieli tego zauway. Powinien pan natychmiast

zarzdzi u wszystkich rewizj, panie komisarzu!


A zaczbym od Persickw odpowiedzia komisarz, wchodzc
spokojnie po schodach. U nich te nikt nie wyjrza przez okno.
Baldur rozemia si zakopotany. Moi bracia, co s w SS wyjani
obaj wczoraj wieczorem kompletnie si upili
Mj kochany synu kontynuowa komisarz, jakby nic nie usysza.
To, co robi, to moja sprawa, a co ty robisz, to twoja sprawa. Nie ycz
sobie od ciebie adnych porad. Jeste na to zbyt zielony. Spojrza przez
rami, rozbawiony w duchu, na strapion twarz chopca. Chopcze
powiedzia potem jeli nie robi tutaj rewizji, to tylko dlatego, e mieli
o wiele za duo czasu, eby usun wszystko, co mogo ich obciy. I
po co tyle zamieszania o jedn martw ydwk? Mam do roboty z
ywymi.
Tymczasem dotarli do mieszkania Rosenthalw. Baldur otworzy.
Zamknli okno w kuchni i podnieli krzeso, ktre si przewrcio.
No! powiedzia komisarz Rusch, rozgldajc si. I wszystko w
najlepszym porzdeczku!
Przeszed do pokoju i usiad na kanapie, dokadnie w tym miejscu,
gdzie godzin wczeniej potrzsn star pani Rosenthal tak, e cakiem
stracia przytomno. Wycign si wygodnie i powiedzia: A wic,
mj synu, przynie no nam butelk koniaku i dwa kieliszki!
Baldur poszed, wrci i nala koniak. Unieli ku sobie kieliszki.
Piknie, mj synu powiedzia komisarz uprzejmie, zapalajc
papierosa a teraz opowiedz mi, co wycie tu wczeniej kombinowali z
tym mieszkaniem razem z Barkhausenem?
Gdy dostrzeg oburzon min modego Baldura Persickego, doda
popiesznie: Dobrze si zastanw, mj synu! Moliwe, e na PrinzAlbrecht-Strae zabior te przywdc Hitlerjugend, jeli bdzie mi
bezwstydnie wciska jaki kit. Zastanw si, czy nie wolisz powiedzie

prawdy. Moe prawda pozostanie tylko midzy nami, zobaczymy, co masz


do powiedzenia. A gdy dostrzeg, e Baldur si waha: Poczyniem
mianowicie par spostrzee, nazywamy je obserwacjami. Na ten przykad
tam z tyu na pocieli s lady twoich podeszew. A przecie w tamten kt
wcale dzi nie wchodzie. I skd od razu wiedziae, e tu jest koniak i
gdzie stoi? I jak mylisz, co opowie mi ten wystraszony Barkhausen? Nie,
czy ty sdzisz, e ja musz tu siedzie i pozwala ci si okamywa? Na
to jeste zbyt zielony!
Zrozumia to te Baldur i wszystko opowiedzia. Ach tak!
stwierdzi na koniec komisarz.
Ach tak. No c, kady robi, co moe. Gupi gupoty, a mdrzy
czasem jeszcze wiksze gupoty. No, mj synu, na koniec nabrae jednak
rozumu i nie okamae ojczulka Ruscha. Naley ci si nagroda. Co
chciaby sobie std wzi?
Oczy Baldura zalniy. Przed chwil by zupenie zniechcony, lecz
teraz dostrzeg wiateko w tunelu.
Radio z gramofonem i pyty, panie komisarzu! szepn podliwie.
No dobrze! stwierdzi komisarz askawie. Powiedziaem ci, e
nie wrc tu przed szst. Jeszcze co?
Moe jedn albo dwie walizki z bielizn! poprosi Baldur. Mojej
matce bardzo brakuje bielizny!
Boe, jakie to wzruszajce! zadrwi komisarz. Co za czuy
synek! Prawdziwy, wzruszajcy synek mamusi! Jeli o mnie chodzi,
prosz bardzo! Ale na tym koniec! Za wszystko inne odpowiadasz przede
mn! A ja mam cholernie dobr pami, gdzie co stoi i ley, i mnie tak
atwo nie oszukasz! I jak ju powiedziaem, w przypadku jakiejkolwiek
wtpliwoci rewizja w mieszkaniu Persickw. Bo przecie na pewno
znajdziemy tam radio z gramofonem i dwie walizki z bielizn. Ale nie bj
si, synu, dopki bdziesz uczciwy, ja te bd.

Podszed do drzwi. Przez rami rzuci jeszcze: Poza tym, gdy ten
Barkhausen si tu znowu pojawi, to adnych rozrb. Nie ycz sobie,
zrozumiano?
Tak jest, panie komisarzu odpar posusznie Baldur Persicke i obaj
panowie rozstali si po owym jake owocnie spdzonym poranku.

Rozdzia 17.
Anna Quangel take si uwalnia
Dla pastwa Quanglw ten poranek nie by tak owocny, a przynajmniej
nie doszo do upragnionej przez pani Ann rozmowy.
Nie odpar Quangel na jej ponaglenia. Nie, matko, nie dzi. Ten
dzie le si zacz, w taki dzie nie mog zrobi tego, co zamierzaem. A
jeli nie mog tego zrobi, to nie chc te o tym mwi. Moe w nastpn
niedziel, zgodzisz si? Tak, znowu ktry z Persickw wlecze si po
schodach, nie, zostaw! eby tylko dali nam w kocu spokj!
Lecz Otto Quangel by tej niedzieli wyjtkowo agodny. Anna moga
mwi o polegym synu, ile chciaa, nie kaza jej si zamkn. Przejrza
z ni nawet te nieliczne fotografie z synem, ktre miaa, a gdy przy tym
znowu zacza paka, pooy jej rk na ramieniu i powiedzia: Daj
spokj, matka, daj spokj. Kto wie, moe to dobrze, e tyle zostao mu
oszczdzone.
Tak wic ta niedziela nawet bez rozmowy bya udana. Anna Quangel
ju dawno nie widziaa swojego ma takiego delikatnego, jakby soce
jeszcze raz zawiecio nad ziemi, ostatni raz, zanim nadejdzie zima,
ktra skryje wszelkie ycie pod pokryw z lodu i niegu. W kolejnych
miesicach, podczas ktrych Quangel robi si coraz bardziej chodny i
milczcy, czsto wspominaa tamt niedziel, bya dla niej jednoczenie
pociech i zacht.
Potem zacz si kolejny tydzie pracy, jeden z tych zawsze
identycznych tygodni pracy, ktre s takie same bez wzgldu na to, czy na
zewntrz kwitn kwiaty, czy sypie nieg. Robota zawsze bya taka sama, a

i ludzie pozostawali tacy, jacy byli.


W tym tygodniu Otto Quangel mia tylko jedn przygod, bardzo
malutk. Gdy szed do fabryki, na Jablonskistrae spotka idcego w
przeciwn stron radc sdowego w stanie spoczynku Fromma. Quangel
pozdrowiby go, ale ba si, e zobacz ich Persickowie. Nie chcia te,
eby Barkhausen, ktrego wedug opowieci Anny zabrao Gestapo, co
zobaczy. Barkhausen by ju z powrotem w domu, jeli w ogle duej go
nie byo, i krci si przed kamienic.
Tak wic Quangel min radc, nawet na niego nie patrzc. Ten
widocznie nie mia tylu wtpliwoci, w kadym razie unis lekko
kapelusz przed ssiadem, umiechn si oczami i wszed do kamienicy.
Bardzo susznie! pomyla. Kto to widzia, ten pomyli: Ten
Quangel zawsze ju bdzie nieokrzesanym gburem, a radca sdowy to
kulturalny czowiek. Ale e ci dwaj maj ze sob co wsplnego, na to
nikt nie wpadnie!
Anna Quangel miaa natomiast w tym tygodniu cikie zadanie do
wykonania. Gdy zasypiali w niedziel, jej m powiedzia przecie:
Postaraj si wypisa ze Zwizku Kobiet. Ale tak, eby nikt nie zwrci na
to uwagi. Ja ju si uwolniem od stanowiska we Froncie Pracy.
Och, na Boga! wykrzykna. Otto, jak ty to zrobie? Dlaczego
pozwolili ci odej?
Z powodu wrodzonej durnowatoci odpar Quangel niezwykle
pogodnie, koczc tym samym rozmow.
Ona jednak miaa swoje zadanie dopiero przed sob. Za durnowato
jej nie puszcz, za dobrzej znali, musiaa wymyli co innego. Anna
Quangel mylaa nad tym w poniedziaek i we wtorek, a w rod uznaa,
e w kocu ju wie. Jeli w jej przypadku durnowato nie zadziaa, to
moe w takim razie przemdrzao. Gdy kto jest przemdrzay, za duo
wie, jest zbyt sprytny, to bdzie przeszkadza im jeszcze bardziej ni

lekko durnowaty. Przemdrzao w poczeniu z nadmiarem zapau, tak,


tak wanie musi by.
Nie zwlekajc, Anna Quangel wyruszya w drog. Chciaa mie t
spraw z gowy jak najszybciej, chciaa, jeli jej si jako uda, jeszcze
dzi w nocy zameldowa Ottonowi, e zaatwia to tak jak on, to znaczy,
nie stajc si osob niepodan ze wzgldw politycznych. Musiaa
zniechci ich na zawsze do zajmowania si jej osob. Nawet jak sobie
przypomn o Quanglowej, to maj pomyle tylko: Ach, ona w ogle si
do tego nie nadaje! Co te jej si w gowie roi!
Do gwnych obowizkw Anny Quangel naleao w owym
czasie, gdy nie zaczto jeszcze waciwie importowa przymusowych
robotnikw i nie mianowano nawet specjalnego penomocnika Fhrera
w randze ministra odpowiedzialnego za w niewolniczy biznes a wic
do jej gwnych obowizkw naleao wykrywanie pord niemieckich
towarzyszek ludowych tych, ktre wymigiway si od pracy w zakadach
zbrojeniowych, stajc si tym samym, podug zwyczajowej terminologii
partyjnej, zdrajczyniami Fhrera i wasnego narodu. Minister Goebbels[35]
w pewnym zoliwym artykule dopiero co zwrci uwag na owe
uszminkowane damy, ktre ju niedugo nie zdoaj uchroni swoich
polakierowanych na czerwono paznokci przed prac dla narodu i to nie
tylko przed prac biurow!
Co prawda w kolejnym artykule, wymuszonym przez damy z jego
krgw, minister popieszy doda, e czerwone paznokcie i zadbany
[35] Jzef Goebbels (1897-1945) dziaacz nazistowski, czonek NSDAP od
roku 1924, od 1926 gauleiter Berlina, od roku 1933 szef Ministerstwa
Owiecenia Publicznego i Propagandy Rzeszy, przewodniczcy Izby
Kultury Rzeszy (nadzorujcej wszelkie obszary ycia kulturalnego),
nalea do najwszego krgu przywdcw, jako poplecznik Hitlera
uczestniczy w realizacji nazistowskich zbrodni, po samobjstwie
Hitlera odebra sobie ycie.

wygld wcale nie s oznakami osobnikw aspoecznych i niechtnych


do pracy. Wyranie ostrzeg przed zaczepianiem kogokolwiek tylko
z ich powodu! Partia w swej sprawiedliwoci zweryfikuje dokadnie
kady zgoszony przypadek. Otworzy tym samym drzwi do wyranie
zaplanowanej powodzi donosw.
Tak jak to si zdarzao i wczeniej, i pniej, minister swoim
pierwszym artykuem pobudzi najnisze instynkty gawiedzi, a Anna
Quangel dostrzega w tym swoj szans. Cho w jej rejonie mieszkali
w wikszoci tylko proci ludzie, to znaa jednak pewn dam, do ktrej
opis ministra pasowa idealnie. Anna Quangel umiechna si na sam
myl, jakie skutki moe mie jej wizyta.
Wytypowana przez ni dama mieszkaa w wielkim domu przy
Friedrichshain, a pani Quangel zwrcia si do otwierajcej drzwi
pokojwki z opryskliwoci, chcc pokry sw wasn niepewno,
ktra nagle j ogarna: Och, te co, sprawdz, czy askawa pani
przyjmuje! Przychodz w imieniu Narodowosocjalistycznego Zwizku
Kobiet, musz z ni porozmawia i porozmawiam! Poza tym, panienko
dodaa nagle ciszonym gosem dlaczego askawa pani? W Trzeciej
Rzeszy nie ma ju czego takiego! Wszyscy pracujemy dla naszego
ukochanego Fhrera kady na swoim stanowisku! Chc si widzie z
pani Gerich!
Nie wiadomo, dlaczego pani Gerich przyja wysanniczk
Narodowosocjalistycznego Zwizku Kobiet, czy dlatego, e bya lekko
zaniepokojona reakcj pokojwki, czy te po prostu z nudw, eby skrci
cignce si bez koca popoudnie choby o p godziny. W kadym razie
przyja pani Quangel.
Wysza z rozkosznym umiechem na rodek swego zbytkownego
salonu, a pani Quangel wystarczyo jedno spojrzenie, eby stwierdzi, e
pani Gerich rzeczywicie jest osob, jakiej szuka: dugonog blondynk,

wymalowan i wyperfumowan, z gr lokw i loczkw nad czoem.


Z czego poowa to sztuczne! uznaa natychmiast Anna Quangel. To
stwierdzenie przywrcio jej nieco pewnoci siebie, ktra zacza si
chwia na widok tego naprawd wspaniaego pokoju, pokoju penego
jedwabnych dywanw, kanap, foteli i fotelikw, stolikw i stoliczkw,
gobelinw i niezliczonej liczby lnicych lamp i lampek, jakiego Anna
Quangel jeszcze nigdy w swoim yciu nie widziaa, nawet u pewnych
naprawd eleganckich pastwa, u ktrych pracowaa przed ponad
dwudziestu laty.
Dama powitaa Ann jak naley, cho tylko z lekkim uniesieniem rki:
Heil Hitler! Anna Quangel z powag i dokadnoci skorygowaa t
niedbao swoim energicznym Heil Hitler!.
Przychodzi pani w imieniu Narodowosocjalistycznego Zwizku
Kobiet, dobrze zrozumiaam, pani? Dama odczekaa chwil, ale
poniewa nie podano jej nazwiska, umiechna si lekko i powiedziaa:
Ale prosz, niech pani siada! Na pewno chodzi o jak zbirk. Chtnie
si dokadam, jeli tylko mog.
Tu nie chodzi o adn zbirk! Anna Quangel wyrzucia z siebie
te sowa niemal z gniewem. Nagle poczua gbok niech do tej piknej
istoty, ktra bya tylko kobiet, a nigdy nie bdzie on ani matk, jak
bya i wci jest Anna Quangel. Nienawidzia i pogardzaa t drug, bo
ta nigdy nie uznaaby wizi, ktre Annie Quangel zawsze wydaway si
wite i nienaruszalne. To wszystko tutaj to tylko gierka, ona nie bya
zdolna do prawdziwej mioci i zaleao jej tylko na tych sprawach, ktre
Anna uwaaa za nieistotny element jej maestwa z Ottonem. Nie, to
adna zbirka! rzucia jeszcze raz niecierpliwie. Tu chodzi o to
Przerwano jej po raz kolejny. Ale prosz, naprawd, niech pani
usidzie! Nie mog siedzie, gdy pani tu tak stoi, a poniewa jest pani
starsza

Nie mam czasu! powiedziaa Anna Quangel. Jeli pani chce,


niech pani wstanie, moe sobie pani te dalej siedzie. Mnie to nie robi
adnej rnicy!
Pani Gerich zmruya nieco oczy i w zdumieniu przyjrzaa si tej
poczciwej kobiecie z ludu, ktra traktowaa j tak obcesowo. Wzruszya
lekko ramionami i powiedziaa, wci rozkosznym tonem, ale ju nie tak
bardzo uprzejmie: Jak pani sobie yczy! Bd wic siedzie. Mwia
pani
Chc pani zapyta rzeka pani Quangel zdecydowanie dlaczego
pani nie pracuje. Na pewno czytaa pani wezwania, e kady, kto jeszcze
nie ma zatrudnienia, powinien pracowa dla przemysu zbrojeniowego.
Dlaczego wic pani nie pracuje? Jakie ma pani ku temu powody?
Mam jeden bardzo dobry powd powiedziaa pani Gerich
spokojnie i pogodnie, spogldajc bez ironii na spracowane, przebarwione
od szorowania warzyw donie swojego gocia. A mianowicie taki, e
nigdy w yciu nie pracowaam fizycznie. W aden sposb nie nadaj si
do pracy fizycznej.
A czy kiedykolwiek pani prbowaa?
Nie mam zamiaru rozchorowa si przez takie prby. W kadej
chwili mog przynie zawiadczenie lekarskie, e
Wierz! przerwaa jej Anna Quangel. Zawiadczenie za dziesi
albo dwadziecia marek! Ale w tej sprawie nie obowizuj zawiadczenia
usunych lekarzy prywatnych. O pani zdolnoci do pracy zdecyduje
lekarz zakadowy w fabryce, do ktrej zostanie pani skierowana!
Pani Gerich przez chwil wpatruje si w zagniewan twarz tej kobiety.
A potem wzrusza ramionami. Ju dobrze, niech mnie pani skieruje do
jakiego zakadu! Przekona si pani, co z tego wyjdzie!
To pani si przekona! Anna Quangel wyja zeszyt, zeszyt
oprawiony w woskowane ptno, taki, jakich uywaj dzieci w szkole.

Podesza do stoliczka, z irytacj odsuna mis z kwiatami i zanim zacza


pisa, zwilya owek czubkiem jzyka. Robia to wszystko wiadomie,
chciaa t drug zdenerwowa. Nie moga osign celu swej wizyty,
zanim nie zburzy penego ironii spokoju gospodyni i nie wzbudzi jej
gniewu.
Kim by ojciec? Mistrzem ciesielskim, ta i niby nigdy w yciu nie
pracowaa fizycznie! To si jeszcze zobaczy. Ile osb liczy gospodarstwo
domowe? Trzy osoby? Razem z pomoc domow? A wic waciwie dwie
osoby
Naprawd nie moe pani sama zadba o swojego ma? Kolejna
osoba odebrana przemysowi zbrojeniowemu, zanotuj to sobie! Dzieci
oczywicie pani nie ma?
Gospodyni krew napyna nagle do twarzy, dostrzec to mona byo
jednak tylko tu przy skroniach, tak mocno bya umalowana. Lecz yka
idca przez czoo do nasady nosa zacza nabrzmiewa i pulsowa.
Nie, dzieci oczywicie nie mam! powiedziaa pani Gerich, teraz
ju ostrym tonem. Ale moe sobie pani zanotowa, e trzymam dwa
psy!
Anna Quangel wyprostowaa si sztywno i popatrzya na t drug
lnicym ponuro wzrokiem. (W tym momencie zupenie zapomniaa, po
co skada t wizyt).
Co te pani powie! wykrzykna, celowo nadajc swojemu
gosowi prostacki ton. Czy pani chce sobie zadrwi ze mnie i ze
Zwizku Kobiet? Chce si pani moe pomia z przepisw o zatrudnieniu
i z naszego Fhrera? Ostrzegam pani!
A ja ostrzegam pani! wykrzykna na to pani Gerich. Pani
chyba nie zdaje sobie sprawy, u kogo pani goci! Ja miaabym si mia z

przepisw! Mj m jest Obersturmbannfhrerem![36]


Ach tak! powiedziaa Anna Quangel. Ach tak! mwia teraz
nagle zupenie opanowanym gosem. No c, mam ju pani dane,
zostanie pani powiadomiona! Chyba e ma pani jeszcze jakie inne
obowizki? Na przykad opiekuje si pani chor matk?
Pani Gerich tylko lekcewaco wzruszya ramionami. Zanim
pani wyjdzie powiedziaa chciaabym jednak zobaczy pani dowd
tosamoci. Chtnie te zanotuj sobie pani nazwisko.
Prosz! odpowiedziaa pani Quangel, wrczajc jej swj dowd.
Wszystko tam jest. Kart wizytowych niestety nie posiadam.
Dwie minuty pniej pani Quangel wysza, a trzy minuty
pniej wytrcona z rwnowagi i zalana zami dama zadzwonia do
Obersturmbannfhrera Gericha i opowiedziaa mu, szlochajc i od czasu
do czasu tupic z wciekoci nogami, o niesychanej zniewadze, jak
uczynia jej pewna wysanniczka Zwizku Kobiet.
Nie, nie, nie Obersturmbannfhrerowi udao si w kocu wtrci
uspokajajcym tonem. Oczywicie sprawdzimy to w ramach partii. Ale
musisz pamita, e kontrole s niezbdne. Oczywicie, e to gupota
przychodzi do ciebie z czym takim. Zadbam o to, eby to si ju nigdy
wicej nie powtrzyo!
Nie, Erncie! rozleg si wrzask po drugiej stronie linii. Nic
takiego nie zrobisz! Zadbasz o to, eby ta kobieta bagaa mnie o
wybaczenie. Ju sam ton, jakim si do mnie zwracaa! Dzieci oczywicie
nie ma! tak powiedziaa. Ona obrazia przez to take ciebie, Ernecie,
nie rozumiesz tego?
Obersturmbannfhrer musia to w kocu zrozumie, obieca swojej
sodkiej Claire wszystko, eby tylko j uspokoi. Tak jest, bdzie ci
[36] Obersturmbannfhrer paramilitarny stopie oficerski w SS i SA,
odpowiadajcy randze podpukownika w siach zbrojnych Rzeszy.

bagaa o wybaczenie. Tak jest, jeszcze dzisiaj. Oczywicie, e zaatwi


bilety do opery, a potem moe pjd do Feminy, eby si troszk rozerwaa
i uspokoia? Tak jest, natychmiast zarezerwuje dla nich stolik, a moe jej
uda si skrzykn telefonicznie kilkoro przyjaci i przyjaciek?
Zapewniwszy w ten sposb onie jakie odwracajce jej uwag zajcie,
kaza poczy si z gwnym kierownictwem Zwizku Kobiet i ostrym
tonem zgani je za uczynion mu zniewag. Czy naprawd do takich
zada nie mog wyznaczy nikogo lepszego ni tego rodzaju pospolita
kobieta? To bdzie prawdopodobnie wymaga dokadnego sprawdzenia!
Tak jest, ta Quangel, Quingel, Quongel czy jak jej tam ma prosi jego on
o wybaczenie! Jeszcze dzi wieczr, bardzo mu na tym zaley! Czeka na
natychmiastowe powiadomienie o postpach w tej sprawie!
Gdy Obersturmbannfhrer w kocu si rozczy, by nie tylko
purpurowy na twarzy, lecz take stanowczo przekonany, e zosta w
sposb niewybaczalny ciko zniewaony. Natychmiast zadzwoni do
swojej sodkiej Claire, lecz prbowa co najmniej dziesi razy, zanim
udao mu si uzyska poczenie, poniewa ona wanie informowaa
szczegowo swoje przyjaciki o doznanej zniewadze.
Przeprowadzona przez jej ma rozmowa telefoniczna przesikaa
w berlisk sie, rozprzestrzeniaa si, biega to tu, to tam, zasigano
informacji, dopytywano si, poszeptywano w cisej tajemnicy.
Momentami wydawao si, e zupenie odbiega od swego pierwotnego
celu, lecz dziki doskonaoci i niezawodnoci systemu samodzielnego
wybierania numerw zawsze jako znajdowaa drog z powrotem, a w
kocu nabrzmiaa do rozmiarw lawiny i trafia do owego maego biura
Zwizku Kobiet, ktremu podlegaa Anna Quangel. Miay w nim w tym
momencie sub (honorow) dwie damy, jedna siwowosa i chuda z
Krzyem Matki, a druga pulchna i jeszcze moda, lecz po msku obcita i
z odznak partyjn na wypitej piersi.

Oberwao si tej siwowosej, to ona pierwsza signa po telefon, to na


ni spada najpierw ta lawina. Zostaa cakowicie zasypana, wymachiwaa
bezradnie ramionami, rzucaa bagalne spojrzenia na pulchn, prbowaa
wtrci cho par sw: Ale ta Quangel to kobieta godna zaufania. Znam
j od lat
Nadaremnie, nic nie mogo jej uratowa! Nikt nie bdzie niczego
owija w bawen, nawet w ramach Zwizku Kobiet, jednoznacznie
dano jej do zrozumienia, jaki baagan panuje w jej biurze. Bdzie sobie
moga pogratulowa, jeli wyjdzie z tego obronn rk. A jeli chodzi o t
Quangel to oczywicie dzi jeszcze ma zosta raz na zawsze zwolniona
i do tego ma prosi o wybaczenie, jeszcze dzi! Tak jest, Heil Hitler!
I gdy tylko siwowosa odoya suchawk, i zacza, wci drc na
caym ciele, zdawa pulchnej relacj, telefon znw si rozdzwoni, bo jaka
kolejna zwierzchnia jednostka poczua si powoana do wrzeszczenia,
ajania i rzucania grb.
Tym razem trafio na pulchn. I ona zachwiaa si pod atakiem, ona
rwnie caa si trzsa, gdy cho naleaa do partii, to jej m uchodzi
za politycznie niegodnego zaufania, poniewa jako adwokat przed rokiem
1933 czsto broni przed sdem czerwonych. Taka sprawa moga im
poprzetrca karki. Prbowaa okaza poddaczo, usuno, najgbsze
oddanie.
Tak jest, to poaowania godne przeoczenie Ta kobieta chyba
oszalaa Oczywicie wszystko zostanie zaatwione, jeszcze dzi
wieczr. Osobicie udam si
Daremnie, wszystko to daremnie! Lawina przetoczya si po niej,
gruchoczc wszystkie koci. Czua si jak wyta cierka.
A po jednym telefonie nastpowa kolejny. Zupenie jakby rozptao
si pieko! Ledwo naday zapa oddech przed odebraniem kolejnego
telefonu. W kocu ucieky z biura, niezdolne po prostu dalej wysuchiwa

wci tych samych obelg. Nawet gdy zamykay drzwi, wci syszay, e
telefon nadal domaga si gono ofiary, ale ju nie wrciy. Nie ma mowy,
za adne skarby wiata! Wystarczy im na dzi, na jutro i na najblisze lata!
Przez chwil w milczeniu maszeroway w kierunku swego celu, czyli
mieszkania Quanglw. A potem jedna z nich powiedziaa: Ju ja jej
dam, eby sprowadzi na nas takie kopoty!
Na to ta z odznak partyjn: Tak jest. Ta Quangel moe nas nic nie
obchodzi! Ale przecie pani wie, czowiek i bez tego ma do kopotw
Oczywicie! odpar krtko Krzy Matki, mylc o synu, tym ktry
walczy w Hiszpanii, tyle e po tej zlej, czyli czerwonej stronie.
Rozmowa z pani Ann Quangel przebiegaa jednak zupenie
inaczej, ni obie oczekiway. Pani Quangel nie daa si ani skrzycze, ani
zastraszy.
Niech mi panie najpierw wyjani, co takiego le zrobiam. Tu s
moje notatki. Pani Gerich podlega ustawie o obowizku pracy
Ale najdrosza to powiedziaa ta pulchna tu w ogle nie o to
si rozchodzi. Ona jest on Obersturmbannfhrera. Chyba pani rozumie?
Nie! Co to ma do rzeczy? Gdzie jest napisane, e ony wyszych
dowdcw s zwolnione? Nic mi na ten temat nie wiadomo!
Niech pani nie bdzie taka nierozumna! rzeka surowo siwowosa.
Jako ona wyszego dowdcy pani Gerich ma wicej obowizkw.
Musi dba o swojego zapracowanego ma.
Ja te.
Ma spore obowizki reprezentacyjne.
A c to takiego?
Nic si nie da zrobi z t kobiet, nic z tego nie bdzie, w ogle
nie widzi swojego bdu. Nie potrafi poj, e wysi dowdcy wraz ze
wszystkimi swoimi krewnymi i powinowatymi s zwolnieni z wszelkich
obowizkw wobec pastwa i spoeczestwa.

To ta pulchna ze swastyk odkrywa w swoim mniemaniu prawdziwy


powd uporu Anny Quangel. Zauwaa na cianie zdjcie bladego,
wygldajcego na niedoywionego chopca, ozdobione wiankiem i
aobn wstk.
Pani syn? pyta.
Tak odpowiada Anna Quangel krtko i oschle.
Pani jedynak, on poleg?
Tak.
Siwowosa z Krzyem Matki mwi agodnie: Nie powinno si
sprowadza na wiat tylko jednego syna!
Anna Quangel ma na kocu jzyka cit ripost. Lecz si powstrzymuje.
Nie chce wszystkiego zepsu.
Obie panie wymieniaj spojrzenia. Wszystko jest ju dla nich jasne.
Ta kobieta stracia jedynego syna, a potem widzi tak dam i sdzi, e
ta chce si wymiga od najdrobniejszego obowizku, nie chce ponie
najmniejszej ofiary To musiao si le skoczy.
Pulchna mwi: Zdobdzie si wic pani na mae przeprosiny?
Jak tylko mi panie udowodni, e nie mam racji.
Siwowosa: Przecie przed chwil to pani udowodniam!
W takim razie nie zrozumiaam. Najwyraniej jestem za gupia.
No piknie. Wobec tego sprbujemy zaatwi to same. Nie bdzie
to atwe.
Ja o to pa wcale nie prosz!
A poza tym, pani Quangel, przede wszystkim musi pani pomyle
o tym, jak si chroni. Ciga bieganina, a do tego jeszcze ten kopot.
Przecie bya pani nasz najpracowitsz czonkini.
A wic mnie wyrzucacie! stwierdza Anna Quangel. Bo raz
powiedziaam jakiej damulce prawd!
Ale nie, na mio bosk, niech pani tego tak nie odbiera! Na

razie na wszelki wypadek bdzie pani na urlopie. cigniemy pani z


powrotem
Drog powrotn do Friedrichshain obie panie pokonay w milczeniu.
Kada zagbia si w swoich mylach. Chyba powinny byy by
ostrzejsze wobec tej Quangel, te j zgromi i na ni powrzeszcze.
Lecz to nie byo im dane nale do tych, ktrzy zawsze s potulni i
bezbronni. A poniewa to wiedz, s popychadami dla kadego, kto umie
wrzeszcze. eby tylko dobrze im poszo z wizyt u tej wanej damy,
eby tylko udao im si osign jaki w miar zadowalajcy efekt (mimo
e nie przyprowadziy gwnej winowajczyni).
Maj jednak szczcie. Przez te wszystkie telefony, wrzaski, wizyty
zrobio si ju do pno. askawa pani wanie si ubiera, askawa pani
wybiera si do opery. Ale mog poczeka na taboretach w hallu.
Po pitnastu minutach pokojwka pyta je, o co tak waciwie chodzi.
Opowiadaj sucej z ubolewaniem o sprawie, a ona im przekazuje, eby
czekay dalej.
Lecz waciwie ta sprawa ju pani obersturmbannfhrerowej Gerich
nie interesuje. Rozmawiaa z przyjacikami przez telefon trzy godziny,
wykpaa si, czekaj opera, a potem przyjemny wieczr w Feminie
czy jaka kobiecina z ludu moe interesowa dam z towarzystwa? Tak
wic po kolejnym kwadransie Claire mwi do swojego Ernsta: Ach,
pjd tam, pokrzycz na nie troch i odelij je! Nie chc sobie tym popsu
wieczoru.
Obersturmbannfhrer schodzi wic na chwil do hallu i krzyczy
na goci. Nie orientuje si przy tym wcale, e adna z kobiet nie jest
waciw winowajczyni. Jest mu to zupenie obojtne, wrzeszczy, a
potem je wyrzuca. Sprawa zostaje ostatecznie zaatwiona.
Obie panie id do domu. Pulchna mwi: Waciwie to ja troch
rozumiem t Quanglow.

Siwowosa myli o swoim synu i mocno zaciska usta.


Pulchna kontynuuje: Czasem niemal auj, e nie jestem tylko prost
robotnic, e nie mog znikn w tumie. Czowiek jest wykoczony t
cig ostronoci, tym nigdy nieodpuszczajcym lkiem
Krzy Matki potrzsa gow. Ja bym tak nie mwia stwierdza
krtko. I dodaje, gdy ta druga milknie uraona: W kadym razie
zaatwiymy t spraw najlepiej jak si dao, nawet bez Quanglowej.
Wyranie powiedzia, e dla niego ta sprawa jest zaatwiona, i to wanie
przekaemy grze.
I e ta Quangel zostaa zwolniona!
Oczywicie, to te! Nigdy wicej nie chc jej widzie w naszym
biurze!
I nigdy jej ju nie zobaczyy. A Anna Quangel moga zameldowa
mowi o swoim sukcesie, i cho dokadnie j wypytywa, wygldao
na to, e faktycznie jej si udao. Oboje Quanglowie pozbyli si swoich
stanowisk, nie naraajc si na niebezpieczestwo.

Rozdzia 18.
Pierwsza kartka zostaje napisana
Reszta tygodnia mina bez adnych szczeglnych wydarze i znw
nadesza niedziela, niedziela, podczas ktrej miaa nastpi tak bardzo
wyczekiwana przez Ann Quangel i od tak dawna odkadana rozmowa
z Ottonem na temat jego zamierze. Wsta pno, ale by w dobrym
humorze i spokojny. Gdy pili kaw, od czasu do czasu zerkaa na niego
z boku zachcajco, lecz on zdawa si tego nie dostrzega, jad chleb,
ujc powoli, i miesza jednoczenie kaw yeczk.
Anna z trudem zdecydowaa si na sprztniecie naczy. Lecz tym
razem naprawd nie do niej naleao powiedzenie pierwszego sowa.
Obieca jej rozmow w t niedziel i z pewnoci dotrzyma sowa,
jakiekolwiek przypomnienia z jej strony wygldayby na ponaglanie.
Wstaa wic z cichutkim westchnieniem i zaniosa filianki i talerze
do kuchni. Gdy wrcia, eby zabra koszyk na chleb i dzbanek, klcza
przed komod, grzebic w jednej z szuflad. Anna Quangel nie moga
sobie przypomnie, co w tej szufladzie trzymaj. Tam mogy by tylko
jakie stare, dawno zapomniane wistki. Szukasz czego konkretnego,
Otto? zapytaa z typow dla berliczykw ironi.
Lecz on tylko co mrukn, wic wycofaa si do kuchni, eby
pozmywa i przygotowa obiad. Nie chcia. On znowu nie chcia! A ona
bya coraz mocniej przekonana, e co w nim dojrzewa, co, o czym ona
wci nic nie wie, a powinna!
Pniej, gdy z powrotem wesza do pokoju, eby usi obok niego do
obierania kartofli, odkrya, e siedzi przy odkrytym stole, na blacie ley

peno onikw stolarskich[37], a drobne wiry sypi si ju na podog.


Co ty robisz, Ottonie? zapytaa niezmiernie zdumiona.
Zobaczymy, czy jeszcze pamitam, jak si struga w drewnie
odpar.
Bya niezmiernie rozczarowana i nawet odrobin rozdraniona. Mimo
e Otto nie by znawc ludzkiej duszy, to jednak musia si zorientowa,
jak ona si czuje, z jakim napiciem czeka na jakikolwiek komunikat
z jego strony. A on wygrzeba te swoje oniki z pierwszych lat ich
maestwa i wycina w drewnie zupenie jak wtedy, gdy doprowadza j
do rozpaczy tym swoim wiecznym milczeniem. Wtedy nie bya jeszcze
tak przyzwyczajona do jego maomwnoci jak dzi, lecz dzi, akurat
dzi, kiedy jest do tego przyzwyczajona, wydawaa si jej ona kompletnie
nie do zniesienia. Wycinanie w drewnie, o Boe najdroszy, jeli to
wszystko, co przyszo do gowy temu czowiekowi po takich przeyciach!
Jeli zamierza wielogodzinnym rzebieniem w ciszy odzyska swj
tak zazdronie strzeony spokj nie, to oznaczaoby dla niej gbokie
rozczarowanie. On ju nieraz gboko j rozczarowa, lecz tym razem nie
potrafiaby przyglda si temu w milczeniu.
Mylc o tym wszystkim z niepokojem i zwtpieniem, z pewn
ciekawoci przygldaa si podunym, grubym kawakom drewna, ktre
zamylony obraca w doniach, z ktrych zamylony odcina onikiem
kolejne wiry. Nie, tym razem nie bdzie to skrzynia na pociel, tyle
przynajmniej byo wiadomo.
Co to bdzie, Ottonie? zapytaa z lekk niechci. Przysza jej do
gowy dziwna myl, e moe wycina jaki element do pracy, na przykad
cz zapalnika do bomby. Ale eby co takiego w ogle pomyle, to
absurd, c Otto mia wsplnego z bombami?! Poza tym drewna pewnie
[37] Onik n o dwch rkojeciach, uywany do korowania, strugania i
wygadzania powierzchni drewna.

nie mona uywa do bomb. Co to bdzie, Ottonie? zapytaa wic


troch niechtnie.
Odniosa wraenie, e najpierw zamierza odpowiedzie jakim
burkniciem, ale moe przyszo mu do gowy, e tego ranka wymaga od
swojej Anny troch za wiele, a moe by ju po prostu gotowy, eby co
powiedzie. Gwk powiedzia. Zobaczymy, czy pamitam, jak si
wycina gwki. Kiedy wycinaem duo gwek do fajek.
I dalej obraca i wycina.
Gwki do fajek! Annie wyrwa si okrzyk oburzenia. Powiedziaa ze
zoci: Gwki do fajek! Ale Ottonie! Opamitaj si! wiat si wali, a
ty mylisz o gwkach do fajek! Jak sysz co takiego
Wygldao na to, e nie zwraca wikszej uwagi ani na jej zo, ani na
jej sowa. Powiedzia: To oczywicie nie bdzie gwka do fajki. Chc
sprawdzi, czy potrafibym wyrzebi naszego Ottonka, takiego, jaki by!
Od razu odmieni jej si nastrj. A wic myla o Ottonku, a jeli
myla o Ottonku i chcia wyrzebi jego gow, to myla te o niej i
chcia jej tym sprawi rado. Wstaa z krzesa i powiedziaa, popiesznie
odstawiajc misk z ziemniakami: Poczekaj, Otto, przynios ci zdjcia,
eby sobie przypomnia, jak naprawd wyglda Ottonek.
Sprzeciwi si, krcc gow. Nie chc oglda adnych zdj
powiedzia. Chc wyrzebi Ottona takiego, jakiego mam tutaj, w sobie.
Postuka si w swoje wysokie czoo. A po chwili doda jeszcze: Jeli
tylko potrafi!
Znw poczua wzruszenie. Ottonek by wic te w nim, mia w sobie
wyrany obraz ich syna. Teraz bya ciekawa, jak bdzie wygldaa ta
gwka, gdy bdzie ju gotowa. Ta na pewno ci si uda, Ottonie!
powiedziaa.
C! odpar tylko, ale zabrzmiao to nie jak wtpliwo, lecz
raczej jak potwierdzenie.

Na tym na razie zakoczya si ich rozmowa. Anna musiaa wrci


do kuchni do obiadu i zostawia go tam przy stole, jak obraca powoli w
palcach klocek lipowego drewna i cicho, ostronie i cierpliwie wycina z
niego wirek za wirkiem.
Bya jednak bardzo zaskoczona, gdy tu przed obiadem wrcia, eby
nakry do stou, a st by ju uprztnity i przykryty obrusem. Quangel
sta przy oknie i patrzy w d na Jablonskistrae, gdzie gono bawiy si
dzieci.
I jak, Ottonie? zapytaa. Skoczye rzebienie?
Na dzisiaj fajrant odpowiedzia i w tym momencie ona wiedziaa
ju, e ta rozmowa jednak zaraz nastpi, e Otto co jednak zamierza, ten
niepojcie uparty czowiek, ktrego nic nie mogo zmusi, eby zrobi co
pochopnie, ktry zawsze umia poczeka na odpowiedni moment.
Obiad zjedli w milczeniu. A potem ona znowu posza do kuchni, eby
posprzta, i zostawia go siedzcego w rogu kanapy i patrzcego si
wprost przed siebie.
Gdy wrcia p godziny pniej, wci tak siedzia. Lecz ona nie
chciaa ju duej czeka, a on si zdecyduje; jego cierpliwo i jej
wasna niecierpliwo wzbudzay w niej niepokj. Moe o czwartej te
bdzie tak siedzia i moe jeszcze po kolacji te! Nie moga ju duej
czeka!
No, Ottonie zapytaa o co chodzi? Nie bdzie dzisiaj
popoudniowej drzemki jak w kad niedziel?
Dzisiaj nie jest kada niedziela. Tamte wszystkie niedziele ju si
skoczyy. Nagle wsta i wyszed z pokoju.
Lecz ona tego dnia nie zamierzaa pozwoli mu znowu tak po
prostu uciec na jego tajemnicze przechadzki, o ktrych nic si dotd nie
dowiedziaa. Pobiega za nim. Nie, Ottonie zacza.
Sta w drzwiach wyjciowych, przy ktrych wanie zaoy acuch.

Unis rk, by nakaza cisz i zacz nasuchiwa dwikw z gbi


kamienicy. A potem skin gow i min j, wchodzc z powrotem
do pokoju. Gdy ona te tam wesza, siedzia ju na swoim miejscu na
kanapie, a ona usiada obok niego.
Gdy kto zadzwoni, Anno powiedzia nie otwieraj, dopki ja
A kto miaby zadzwoni, Ottonie? zapytaa niecierpliwie. Kto
miaby do nas przyj? No powiedz wreszcie to, co chcesz powiedzie!
Powiem, Anno odpowiedzia z niezwyk agodnoci. Ale jeli
bdziesz mnie pogania, to jeszcze bardziej mi to utrudnisz.
Szybko dotkna jego doni, doni mczyzny, ktremu zawsze z
trudem przychodzio mwienie o tym, co si dzieje w jego duszy. Nie
bd ci ju ponagla, Ottonie powiedziaa uspokajajcym tonem. Nie
piesz si!
Lecz on zaraz potem zacz mwi i mwi bez przerwy niemal przez
pi minut, powolnymi, krtkimi, urywanymi, ale dobrze przemylanymi
zdaniami, a po kadym z nich mocno zaciska wskie usta, jakby nic wicej
nie zamierza powiedzie. A gdy tak mwi, trzyma wzrok utkwiony w
co, co znajdowao si w pokoju, gdzie z boku za Ann.
Anna Quangel przez cay czas, gdy mwi, wpatrywaa si w jego
twarz i bya mu niemal wdziczna, e na ni nie patrzy, tak trudno byo
jej ukry rozczarowanie, ktre j ogarniao z coraz wiksz si. Mj
Boe, c ten czowiek sobie wymyli! Ona mylaa o wielkich czynach
(jednoczenie si ich w gruncie rzeczy bojc), o jakim zamachu na
Fhrera, a przynajmniej o czynnej walce przeciwko bonzom i partii.
A co on zamierza zrobi? Zupenie nic, co miesznie maego, co
bardzo w jego stylu, co cichego, na uboczu, co, co zapewnioby mu
jego spokj. Zamierza pisa kartki. Pocztwki z odezwami przeciwko
Fhrerowi i partii, przeciwko wojnie, dla owiecenia wspobywateli, i to
wszystko. I tych kartek nie zamierza wysya do konkretnych ludzi czy

nakleja na ciany jak plakaty, nie, zamierza rozkada je na schodach


licznie uczszczanych kamienic, zostawia je tam ich wasnemu losowi,
nie majc pojcia, kto je podniesie, czy nie zostan od razu podeptane i
podarte Wszystko w niej oburzao si przeciwko takiej pozbawionej
ryzyka wojnie z ukrycia. Ona chciaa dziaa, powinno si zrobi co,
czego efekty bdzie wida!
Quangel jednak, gdy ju skoczy mwi, nie wydawa si oczekiwa
adnej odpowiedzi od ony, ktra siedziaa w swoim rogu kanapy, toczc w
milczeniu wewntrzn walk. Moe jednak powinna mu co powiedzie?
Wsta i znw poszed nasuchiwa pod drzwi wejciowe. Gdy wrci,
zdj obrus ze stou, porzdnie go poskada i powiesi na oparciu krzesa.
A potem podszed do starego mahoniowego sekretarzyka, wyj z kieszeni
pk kluczy i otworzy go.
Podczas gdy on wci grzeba w przegrdkach, Anna si zdecydowaa.
Z wahaniem powiedziaa: Czy to nie troch za mao, to, co chcesz
zrobi, Ottonie?
Przerwa grzebanie i wci pochylony odwrci gow w stron ony.
Duo czy mao, Anno powiedzia jeli nas na tym zapi, zapacimy
gowami
W tych sowach byo co tak straszliwie przekonujcego, w tym
ciemnym, niezgbionym ptasim wzroku, jakim ten czowiek w tym
momencie na ni popatrzy, e a si wzdrygna. I przez chwil wyranie
widziaa przed sob szary kamienny dziedziniec wizienia, z ustawion
gilotyn, w szarym wietle poranka jej ostrze wcale nie lnio, to bya taka
niema groba.
Anna Quangel poczua, e dry. A potem szybko popatrzya znowu
na Ottona. Moe mia racj, duo czy mao, nikt nie mg zaryzykowa
wicej ni wasne ycie. Kady podug swych si i predyspozycji
najwaniejsze, e stawia si opr.

Quangel wci patrzy na ni w milczeniu, obserwujc walk, ktr


toczya wewntrz siebie. Nagle jego wzrok pojania, wyj donie z
sekretarzyka, wyprostowa si i powiedzia niemal z umiechem: Ale tak
atwo nas nie dostan! Skoro oni s sprytni, my te moemy by sprytni.
Sprytni i ostroni. Ostroni, Anno, zawsze majcy si na bacznoci, im
duej bdziemy walczy, tym duej bdziemy dziaa. Nie opaca si
szybko umiera. Chcemy y, doy tego, e upadn. Chcemy mc potem
powiedzie, e te bylimy przy tym, Anno!
Powiedzia te sowa lekkim tonem, niemal jakby artowa. I gdy znw
pochyli si nad sekretarzykiem, Anna z ulg opara si o oparcie kanapy.
Zdjto z jej ramion ciar, teraz i ona bya przekonana, e Otto planuje
co wielkiego.
Przynis na st buteleczk atramentu, woone do koperty pocztwki
i biae, olbrzymie rkawiczki. Wyj korek z buteleczki, opali zapak
piro i woy je do atramentu. Sykno cicho, przyjrza mu si uwanie, a
potem skin gow. Ceremonialnym gestem woy rkawiczk, wyj z
koperty jedn z kartek i pooy przed sob. Powoli skin gow w stron
Anny. Uwanym wzrokiem obserwowaa wszystkie te ostrone, dobrze
przygotowane ruchy. Teraz wskaza na rkawiczk i powiedzia: Ze
wzgldu na odciski palcw, rozumiesz!
A potem wzi do rki piro i powiedzia cicho, lecz z naciskiem:
Pierwsze zdanie na naszej kartce bdzie brzmiao tak: Matko! Fhrer
zamordowa mojego syna
A ona znowu si wzdrygna. W tych sowach, ktre Otto
wypowiedzia, byo co tak zowieszczego, ponurego i zdecydowanego.
Natychmiast zrozumiaa, e on tym pierwszym zdaniem raz na zawsze
wypowiada wojn, i poja te niejasno, co to oznacza: wojn pomidzy
nimi dwojgiem, biednymi, maymi, pozbawionymi znaczenia robotnikami,
ktrzy z powodu jednego sowa mogli zosta zniszczeni raz na zawsze, a

po drugiej stronie Fhrerem, parti, tym caym olbrzymim aparatem z ca


jego potg i blaskiem, i trzema czwartymi, tak, czterema pitymi caego
niemieckiego narodu za nimi. I oni dwoje, tu, w tym maym pokoju przy
Jablonskistrae, zupenie sami!
Zerka na swojego ma. Podczas gdy ona o tym wszystkim myli, on
dotar dopiero do drugiego sowa tego pierwszego zdania. Z nieskoczon
cierpliwoci pisze F w sowie Fhrer. Pozwl, e ja bd pisa,
Ottonie! prosi. Mnie pjdzie o wiele szybciej!
Znw tylko co odburkuje. A potem jej jednak wyjania. Twoje
pismo mwi. Prdzej czy pniej zapi nas z powodu twojego pisma.
To jest sztuczne pismo, pismo blokowe widzisz, co jakby drukowane
litery
Milknie ponownie i pisze dalej. Ach tak, tak to sobie wymyli. Wydaje
mu si, e o niczym nie zapomnia. To sztuczne pismo zna z projektw
mebli rysowanych przez architektw wntrz, nikt po takim pimie nie
rozpozna autora. Oczywicie, wykonane nieprzyzwyczajon do pisania
rk Ottona Quangla wyglda bardzo topornie i niezgrabnie. Ale to nie
szkodzi, to go nie zdradzi. Nawet lepiej, w ten sposb w pocztwce jest
co z plakatu, od razu przyciga wzrok. Cierpliwie pisze dalej.
Ona te jest ju cierpliwa. Zaczyna sobie myle, e to bdzie duga
wojna. Jest w niej teraz spokj, Otto wszystko przemyla, na Ottonie
mona polega, jak zawsze. Jak on to wszystko przemyla! Pierwsza
kartka na tej wojnie ma rdo w polegym synu, mwi o nim. Kiedy
mieli syna, Fhrer go zamordowa, a teraz pisz kartki. To nowy rozdzia
w ich yciu. Z zewntrz nic si nie zmienio. Wok Quanglw zawsze
panowa spokj. Ale wewntrz jest zupenie inaczej, tam trwa wojna
Przynosi swj koszyczek do szycia i zaczyna cerowa poczochy.
Od czasu do czasu zerka na Ottona, ktry powoli, nie przypieszajc
tempa, rysuje litery. Niemal po kadej literze odsuwa kartk na odlego

ramienia i przyglda si jej, mruc oczy. A potem kiwa gow.


W kocu pokazuje jej pierwsze gotowe zdanie. Zajmuje ptorej
bardzo szerokiej linijki na kartce.
Ona mwi: Duo na takiej kartce nie zmiecisz!
On odpowiada: Wszystko jedno! Napisz jeszcze wiele takich
kartek!
Ale napisanie takiej kartki dugo trwa.
Bd pisa w kad niedziel jedn, a pniej moe dwie kartki.
Wojna jeszcze si nie skoczya, mordowanie wci trwa.
Nic nim nie zachwieje. Podj decyzj i bdzie podug niej dziaa.
Nic nie pokrzyuje mu planw, nikt nie powstrzyma Ottona Quangla na
jego drodze.
Mwi: Drugie zdanie: Matko! Fhrer zamorduje take twoich
synw, nie skoczy, dopki nie sprowadzi aoby do kadego domu na
tym wiecie
Ona powtarza: Matko, Fhrer zamorduje take twoich synw!
Myli o przewodniczcej biura Zwizku Kobiet, o siwowosej z
Krzyem Matki, ktra powiedziaa jej, e nie powinno si mie jednego
syna, tylko wielu. Miaa na kocu jzyka cit ripost: eby wyrywano
mi serce kawaek po kawaku, tak? Nie, wol straci od razu wszystko.
Powstrzymaa si wtedy od odpowiedzi, teraz udziela jej Otto: Matko!
Fhrer zamorduje take twoich synw!.
Kiwa gow i mwi: Napisz to! Zastanawia si: Trzeba pooy
te kartki w miejscu, gdzie przechodz kobiety!
On si zamyla, a potem potrzsa gow: Nie. Z kobietami jest tak,
e jak si przestrasz, to nie wiadomo, co zrobi. Mczyzna szybko
wsunie tak kartk do kieszeni, od razu na schodach. A potem dokadnie
j przeczyta. Poza tym wszyscy mczyni s synami matek.
Milknie znowu i zaczyna rysowa dalej. Popoudnie mija, nie myl

o podwieczorku. W kocu, gdy nastaje wieczr, kartka jest gotowa. Otto


wstaje. Jeszcze raz si jej przyglda.
No! mwi. I gotowe. W nastpn niedziel druga.
Ona przytakuje.
Kiedy je zaniesiesz? szepcze.
Patrzy na ni. Jutro przed poudniem.
Prosi go: Pozwl mi przy tym by, ten pierwszy raz!
Potrzsa gow. Nie mwi. Wanie ten pierwszy raz nie.
Najpierw musz sprawdzi, jak to bdzie.
Ale prosz! nalega. To moja kartka! To jest kartka od matki!
Dobrze! postanawia Otto. Pjdziesz ze mn. Ale tylko do
kamienicy. W rodku chc by sam.
Zgoda.
A potem kartka zostaje ostronie wsunita do jakiej ksiki, przybory
do pisania schowane, rkawiczka woona do kurtki.
Jedz kolacj, prawie nie rozmawiajc. Ale nawet nie zauwaaj, e
s tacy milczcy, nawet Anna tego nie zauwaa. Oboje s zmczeni, jakby
wykonali jak cik prac albo odbyli dalek podr.
On mwi, wstajc od stou: Zaraz si kad.
A ona: Ja jeszcze posprztam w kuchni. Potem te si kad. Boe,
jaka jestem zmczona, a przecie nic nie robilimy!
Patrzy na ni z pumiechem, a potem idzie szybko do sypialni i
zaczyna si rozbiera.
Lecz potem, gdy ju oboje le w kach, gdy jest ju ciemno, adne
z nich nie moe zasn. Przekrcaj si z boku na bok, nasuchuj oddechu
drugiego, a w kocu zaczynaj rozmawia. Po ciemku lepiej si gada.
Jak mylisz pyta Anna co si stanie z naszymi kartkami?
Wszyscy najpierw si wystrasz, jak zobacz te lece kartki i
przeczytaj pierwsze sowa. Ale dzi przecie wszyscy si boj.

Tak mwi ona. Wszyscy


Ale ich dwojga, Quanglw, to stwierdzenie nie obejmuje. Prawie
wszyscy si boj, myli. My nie.
Ci, ktrzy je znajd powtarza to, co przemyla ju sobie sto razy
bd si ba, e kto ich obserwuje na schodach. Szybko schowaj kartk
i uciekn. Albo odo j z powrotem i zwiej, a gdy przyjdzie nastpna
osoba
Tak bdzie mwi Anna i widzi przed sob klatk schodow w
jakiej berliskiej kamienicy, le owietlon, a kady, kto wemie do
rki tak kartk, poczuje si nagle jak przestpca. Bo waciwie kady
myli tak jak autor pocztwki, a jednak nie wolno tak myle, bo za takim
myleniem stoi mier
Niektrzy kontynuuje Quangel od razu zanios kartk
partyjnemu dozorcy albo na policj, byle si jej pozby! Ale to te nie
szkodzi, partyjny czy nie, kierownik polityczny czy policjant, wszyscy
przeczytaj kartk, a ona pozostawi w nich swj lad. Nawet jeli sprawi
tylko to, e dowiedz si, e wci istnieje opr, e nie wszyscy popieraj
tego Fhrera
Nie mwi ona. Nie wszyscy My nie.
I bdzie ich wicej, Anno. Dziki nam bdzie ich wicej. Moe
podsuniemy komu myl, eby samemu pisa takie kartki, tak jak ja
to robi. W kocu tuziny, setki ludzi bd siedzie tak jak ja i pisa.
Zasypiemy Berlin tymi kartkami, zablokujemy maszyny, obalimy
Fhrera, zakoczymy wojn
Milknie zdumiony wasnymi sowami, tymi marzeniami, ktre tak
pno nawiedziy jego chodne serce.
Lecz Anna Quangel mwi zachwycona jego wizj: A my bdziemy
pierwszymi! Nikt nie bdzie o tym wiedzie, ale my to wiemy.
On mwi nagle trzewo: Moe ju teraz wielu myli tak jak my,

zginy ju przecie pewnie tysice ludzi. Moe ju teraz kto pisze takie
kartki. Ale to niewane, Anno! Co nas to obchodzi? My robimy swoje!
Tak mwi ona.
Aon, ponownie porwany perspektywami rozpocztego przedsiwzicia:
Uruchomimy policj, Gestapo, SS, SA. Wszdzie bdzie si mwi o
tajemniczych autorach kartek, bd szuka, podejrzewa, obserwowa,
przeprowadza rewizje na prno! Bdziemy pisa dalej, ju zawsze!
A ona: Moe nawet samemu Fhrerowi poka te kartki sam
je przeczyta, a my go oskaramy! Wcieknie si! On pono zawsze si
wcieka, gdy co nie idzie po jego myli. Wyda rozkaz, eby nas znaleli,
ale oni nas nie znajd! Bdzie musia czyta kolejne nasze oskarenia!
Milkn oboje, oboje olepieni ow perspektyw. I kim oni do
niedawna byli? Nieznanymi indywiduami, od jakich roi si w tym
wielkim, ciemnym roju. A teraz s oboje cakiem sami, odseparowani,
wyniesieni ponad innych, nie do pomylenia z nikim. Wok nich panuje
lodowaty chd, tak s samotni.
I Quangel widzi siebie, jak stoi w warsztacie, zawsze w tych samych
trybach, popdzany i popdzajcy, z gow uwanie przesuwajc si od
maszyny do maszyny. Dla nich zawsze bdzie starym, durnym Quanglem,
optanym prac i obrzydliwie skpym. W jego gowie rodz si jednak
myli, jakich nie zna aden z nich. Kady z nich umarby ze strachu,
gdyby tak myla. A on, durnowaty stary Quangel, on tak myli. Stoi tam
i zwodzi ich wszystkich.
Anna Quangel myli natomiast o drodze, ktr pjd jutro oboje, eby
puci w obieg pierwsz kartk. Jest troch z siebie niezadowolona, e
nie upara si, eby wej z Quanglem do kamienicy. Zastanawia si, czy
nie powinna poprosi go o to jeszcze raz. By moe. Tak w ogle Otto
Quangel nie ulega probom. Ale moe dzi wieczorem, gdy zdaje si by
w tak niezwykle pogodnym nastroju? Moe akurat teraz?

Lecz za dugo to trwao, zanim podja decyzj. Zauwaa, e Quangel


ju zasn. Wic i ona szykuje si do snu, zobaczy, czy jutro bdzie okazja.
Jeli tak, na pewno go zapyta.
A potem i ona zasypia.

Rozdzia 19.
Pierwsza kartka zostaje wyoona
Tego przedpoudnia Otto by tak maomwny, e odwaya si go
zapyta dopiero, gdy byli ju na ulicy. Ottonie, dokd chcesz zanie
t kartk?
Opowiada mrukliwie: Nie mw teraz o tym. Nie na ulicy.
A potem dodaje niechtnie: Wybraem jedn kamienic przy
Greifswalder Strae.
Nie mwi ona zdecydowanym tonem. Nie, nie rb tego, Ottonie.
To, co chcesz zrobi, to bd!
Chod! odpowiada rozelony, bo ona stana. Mwi ci przecie,
nie tutaj na ulicy!
Idzie dalej, ona idzie za nim, upierajc si, e ma tu co do powiedzenia.
Nie tak blisko naszego mieszkania nalega. Jak ta sprawa wpadnie im
w rce, od razu zwrc uwag na okolice. Lepiej pjdmy a do Alexa
On myli, zastanawia si. Moe ona ma racj, nie, na pewno ma racj.
Trzeba o wszystkim pomyle. A jednak ta naga zmiana w jego planach
mu nie odpowiada. Jeli teraz pjd a do Alexa, bd mie bardzo
mao czasu, a on przecie musi zdy do pracy. I nie zna te adnego
odpowiedniego domu przy Aleksie. Na pewno jest ich tam wiele, ale
najpierw trzeba wybra ten odpowiedni, a to wolaby zrobi sam, a nie z
on, ktra przeszkadza.
I wtedy, zupenie nagle, postanawia. Dobrze mwi. Masz racj,
Anno. Pjdziemy do Alexa.
Zerka na niego z boku z wdzicznoci. Jest szczliwa, e cho raz

przyj jej rad. A poniewa wanie j tak uszczliwi, nie chce ju


prosi go o to, eby moga wej razem z nim do rodka. Ju dobrze,
niech idzie sam. Bdzie si troch baa, czekajc na jego powrt ale tak
waciwie dlaczego? Ani przez chwil nie wtpi, e on wrci. Jest taki
spokojny i opanowany, nie da si zaskoczy. Nawet bdc w ich rkach,
nie zdradziby si, uwolniby si.
Gdy idzie zamylona obok milczcego ma, przechodz z
Greifswalder Strae na Neue Knigstrae. Jest tak zatopiona w mylach,
e nie zwraca uwagi, jak czujnie Otto przyglda si mijanym domom.
Nagle zatrzymuje si, a maj jeszcze spory kawaek do Alexanderplatz,
i mwi: Tutaj, poogldaj t wystaw, a ja zaraz wrc.
I ju przechodzi przez jezdni w kierunku wysokiego, jasnego
biurowca.
Serce zaczyna jej mocno bi. Ma ochot za nim zawoa: Nie, nie,
ustalilimy, e idziemy a do Alexa! Cho ten kawaek zostamy jeszcze
razem! I: Powiedz mi chocia do zobaczenia! Ale drzwi kamienicy ju
si za nim zamkny.
Z gbokim westchnieniem odwraca si do wystawy. Ale wcale jej nie
widzi. Opiera czoo o zimn szyb, ta migocze jej przed oczami. Serce
wali tak mocno, e niemal nie moe oddycha, czuje, e caa krew uderza
jej do gowy.
A jednak si boj, myli. Na mio bosk, on nie moe zauway, e
ja si boj! Bo wtedy nigdy mnie ju ze sob nie zabierze. Ale to nie jest
taki prawdziwy strach, myli dalej. Nie boj si o siebie. O niego si boj.
A gdyby tak nie wrci!
Nie moe si powstrzyma, musi si odwrci w stron biurowca.
Drzwi si otwieraj, ludzie wchodz i wychodz. Dlaczego Quangel
nie wychodzi? Nie ma go ju pi, nie, dziesi minut. Dlaczego ten
czowiek, ktry wanie wyszed, tak si pieszy? Moe chce wezwa

policj? Czyby zapali Quangla ju przy pierwszym razie?


Och, nie wytrzymam tego! Na co on si porywa?! A ja mylaam, e
to co maego! Raz w tygodniu, a jak zacznie pisa po dwie kartki, to dwa
razy w tygodniu naraa ycie! I nie zawsze bdzie chcia mnie zabra!
Zauwayam to dzisiaj ju wczeniej, tak naprawd nie pasowao mu, e
te id. Bdzie chodzi sam, sam bdzie roznosi te kartki, a potem bdzie
szed od razu do fabryki (albo ju nigdy do niej nie pjdzie!), a ja bd
siedzie w domu, siedzie i czeka na niego caa w strachu. Czuj, e
ten lk nigdy si nie skoczy, nigdy si do niego nie przyzwyczaj. Idzie
Otto! W kocu! Nie, to nie on. To znowu nie on! Teraz ju musz za nim
pj, nawet jeli bdzie bardzo zy! Na pewno co si stao, nie ma go
ju chyba cay kwadrans, tak dugo to nie moe trwa! Zaraz go znajd!
Robi trzy kroki w stron kamienicy i zawraca. Staje przed wystaw,
wpatruje si w ni.
Nie, nie pjd za nim, nie bd go szuka. Nie mog go tak zawie ju
przy pierwszym razie. Tylko sobie wmawiam, e tam si co stao; ludzie
po prostu wchodz i wychodz, tak jak zawsze. I Ottona nie ma nie duej
ni kwadrans. Przyjrz si teraz, co jest na tej wystawie. Biustonosze,
pasy
W tym czasie Quangel wszed do biurowca. Tylko dlatego si tak
szybko zdecydowa, e mia u boku on. Wzbudzaa w nim niepokj, w
kadej chwili moga znowu zacz o tym mwi. W jej obecnoci nie
mg dugo szuka. Na pewno znowu zaczaby o tym mwi, proponowa
jedn kamienic, odrzuca inn. Nie, do ju tego! To ju lepiej wejdzie
do pierwszej lepszej z brzegu, choby mia to by najgorszy wybr.
I to by najgorszy wybr. To by jasny, nowoczesny biurowiec, z
wieloma biurami, ale te z portierem w szarym uniformie. Quangel mija go,
patrzc na niego obojtnie. Jest przygotowany na to, e zostanie zapytany,
dokd idzie, zapamita, e na czwartym pitrze ma swoje biuro adwokat

Toll. Lecz portier o nic go nie pyta, rozmawia z jakim panem. Zerka tylko
pobienie na przechodzcych obojtnym wzrokiem. Quangel kieruje si
na lewo, zaczyna wchodzi po schodach, ale nagle syszy pomruk windy.
No patrzcie, tego nie przewidzia, e w takim nowoczesnym budynku
moe by winda i e schody s prawie nieuywane.
Ale Quangel dalej wspina si po schodach. Chopak w windzie
pomyli: To starszy czowiek, pewnie nie ma zaufania do windy. Albo
pomyli sobie, e idzie tylko na pierwsze pitro. A moe w ogle nic
nie pomyli. W kadym razie tych schodw nikt nie uywa. Jest ju na
drugim pitrze, a dotd napotka tylko chopca na posyki, ktry zbiega w
popiechu z plikiem listw w rku. Nawet nie spojrza na Quangla. A ten
mgby pooy swoj kartk gdziekolwiek, ale nie zapomina ani przez
chwil, e jest tam ta winda i e przez jej migoczce szyby kto moe
go obserwowa. Musi wej jeszcze wyej, a winda musi by na samym
dole, wtedy to zrobi.
Zatrzymuje si przy jednym z wysokich okien na ppitrze i wyglda
na ulic. Wyjmuje przy tym, tak eby nikt nie widzia, rkawiczk z
kieszeni i nacigaj na praw do. Potem wsuwa praw rk z powrotem
do kieszeni i ostronie przesuwa j wzdu czekajcej tam kartki,
ostronie, eby nie pognie. Chwyta j dwoma palcami
Podczas gdy Otto Quangel wykonuje te wszystkie czynnoci, zauwaa,
e Anna nie czeka na swoim miejscu przed oknem wystawowym, tylko
stoi na skraju jezdni i z bardzo blad twarz wpatruje si w biurowiec,
zwracajc na siebie uwag. Nie patrzy tam wysoko, gdzie on jest, pewnie
obserwuje drzwi na parterze. Niezadowolony potrzsa gow z mocnym
postanowieniem, e nigdy wicej nie zabierze ony na tak wypraw. Ona
si oczywicie o niego boi. Ale dlaczego boi si o niego? Powinna raczej
ba si o siebie, skoro tak le si zachowuje. To ona najprdzej sprowadzi
na nich oboje zagroenie!

Wchodzi wyej po schodach. Gdy mija kolejne okno, jeszcze raz


wyglda na ulic, ale teraz Anna znowu patrzy na wystaw. Dobrze,
bardzo dobrze, opanowaa swj strach. To dzielna kobieta. Nie bdzie z
ni o tym rozmawia. I nagle Quangel wyjmuje kartk, kadzie j ostronie
na parapecie, zsuwa, ju odchodzc, rkawiczk z doni i chowaj do
kieszeni.
Schodzc po pierwszych stopniach, oglda si jeszcze za siebie.
Ley tam w jasnym wietle dnia, jeszcze std j wida, jakim duym,
wyranym pismem zapisana jest ta jego pierwsza kartka! Kady bdzie
mg j przeczyta! I zrozumie! Quangel umiecha si ponuro.
Jednoczenie syszy jednak, e na pitrze nad nim otwieraj si drzwi.
Przed minut winda zjechaa na d. Jeli temu komu na grze, kto
wanie wyszed z biura, znudzi si czekanie na powrt windy, jeli zacznie
schodzi po schodach, jeli zobaczy kartk: Quangel jest tylko pitro niej.
Jeeli ten kto zacznie biec, dogoni go, moe dopiero na samym dole,
ale zapie go, bo Quanglowi nie wolno biec. Starszy mczyzna, ktry
niczym uczniak zbiega po schodach nie, to zwrcioby uwag. A on nie
moe zwraca na siebie uwagi, nikt nie powinien sobie przypomnie, e
w ogle widzia w tym budynku mczyzn o takim a takim wygldzie.
Mimo wszystko schodzi stosunkowo szybko po schodach, a
pomidzy dwikami swoich krokw nasuchuje do gry, czy tamten kto
rzeczywicie korzysta ze schodw. Wtedy na pewno zobaczy kartk, nie
da si jej przeoczy. Ale Quangel nie jest pewien. Czasem wydaje mu
si, e syszy kroki. Ale potem dugo nie syszy nic. A teraz zszed ju
za daleko w d, eby cokolwiek usysze. Jadca w gr winda mija go,
byskajc wiatem.
Quangel kieruje si do wyjcia. Akurat z podwrza nadchodzi chmara
ludzi, robotnicy z jakiej fabryki, Quangel wsuwa si pomidzy nich. Tym
razem, jest tego cakowicie pewien, portier nawet na niego nie spojrza.

Przechodzi przez jezdni i staje obok Anny.


Zaatwione! mwi.
A gdy dostrzega blask w jej oczach i drenie warg, dodaje: Nikt
mnie nie widzia! I na koniec: Chod, pjdmy ju. Akurat starczy
czasu, ebym dotar do fabryki na piechot.
Id. Lecz odchodzc, oboje rzucaj jeszcze okiem na biurowiec,
w ktrym pierwsza kartka Quanglw rozpocza swoj drog w wiat.
Kiwaj gowami, jakby si z t kamienic egnali. To dobry budynek i
cho w tym samym celu odwiedz w kolejnych miesicach i latach tak
wiele domw tego jednego nigdy nie zapomn.
Anna Quangel chciaaby szybko pogadzi ma po rce, ale nie
ma odwagi. Muska j wic niby przypadkowo i mwi wystraszona:
Przepraszam, Ottonie!
Patrzy na ni z boku zdumiony, ale nic nie mwi.
Id dalej.

CZ DRUGA
GESTAPO

Rozdzia 20.
Droga kartek
Aktor Maks Harteisen ju w czasach przed nazistami mia, jak lubi
mawia jego przyjaciel i adwokat pan Toll, mocno obcione konto. Gra
w filmach reyserowanych przez ydowskich reyserw, gra w filmach
pacyfistycznych, a jedn z jego gwnych rl teatralnych by ten przeklty
miczak, ksi Homburg[38], na ktrego kady prawdziwy narodowy
socjalista mg tylko splun. Maks Harteisen mia wic wszelkie
powody, eby zachowywa ostrono; ju od dawna byo wtpliwe, czy
za brunatnych panw w ogle bdzie mg gra.
Ale jednak w kocu si udao. Oczywicie ten poczciwy chopak
musia nauczy si powcigliwoci i przede wszystkim ustpowa
aktorom o prawdziwie brunatnym ubarwieniu, nawet jeli daleko im byo
do jego umiejtnoci. Ale wanie t powcigliwo powinien by sobie
darowa; niewiadomy niczego modzieniec gra tak, e zwrci na siebie
uwag samego ministra Goebbelsa. Tak, minister wrcz zwariowa na jego
punkcie. A o tym, co wizao si z sympati ze strony ministra, wiedziao
kade dziecko, gdy nie byo bardziej kaprynego i nieobliczalnego
czowieka ni doktor Jzef Goebbels.
Wszystko potoczyo si wic tak, jak musiao. Na pocztku wydawao
si, e to sama rado i chwaa, gdy jeli minister raczy kogo wielbi,
nie robi rnicy, czy to kobieta czy mczyzna. Doktor Goebbels dzwoni
do aktora Harteisena niczym do kochanki kadego ranka, pyta, jak mu si
spao, przesya niczym jakiej diwie kwiaty i czekoladki i waciwie nie
[38] Tytuowy bohater dramatu romantycznego pisarza Heinricha von
Kleista (1777-1811).

byo dnia, eby minister nie spdzi z Harteisenem choby krtkiej chwili.
Tak, zabra nawet aktora do Norymbergi na zjazd partii, wyjania mu, na
czym polega narodowy socjalizm ten prawdziwy a Harteisen rozumia
wszystko, co rozumie powinien.
Nie zrozumia jednak czego, co stanowio podstawowy element
prawdziwego narodowego socjalizmu, a mianowicie tego, e prosty
towarzysz ludowy nie sprzeciwia si ministrowi. Gdy minister ju przez
sam fakt, e jest ministrem, jest dziesi razy mdrzejszy od innych.
Przy jakiej zupenie nieistotnej kwestii dotyczcej filmw Harteisen nie
zgodzi si ze swoim ministrem i stwierdzi wrcz, e pan Goebbels gada
bzdury. Nie wnikajmy, czy to rzeczywicie jaka baha i do tego czysto
teoretyczna kwestia filmowa doprowadzia aktora do penej gniewu
miaoci, czy te mia po prostu dosy przesadnej adoracji ze strony
ministra i chcia doprowadzi do zerwania. W kadym razie pomimo
napomnie pozosta przy swoim stanowisku, bzdury to bzdury, z ust
ministra czy nie, wszystko jedno!
Och, jak bardzo odmieni si wtedy wiat Maksa Harteisena!
adnych porannych wypytywa o jego sen, adnych pralinek, adnych
kwiatw, adnych wizyt u pana doktora Goebbelsa, adnych wykadw
o prawdziwym narodowym socjalizmie! Ach, to wszystko byoby
jeszcze do zniesienia, tak, nawet byo moe i upragnione, lecz nagle dla
Harteisena zabrako take angay, zawarte ju umowy na filmy spezay
na niczym, gocinne wystpy odwoywano, aktor Harteisen nie mia ju
adnego zajcia.
A poniewa Harteisen by czowiekiem, ktry nie traktowa swego
zawodu tylko jako sposobu na zarabianie pienidzy, lecz by prawdziwym
aktorem, ktrego ycie musiao si toczy na scenie albo przed kamer, to
by t przymusow bezczynnoci po prostu zrozpaczony. Nie mg i nie
chcia uwierzy, e minister, ktry przez ptora roku by jego najlepszym

przyjacielem, sta si tak bezwzgldnym, wrcz podym wrogiem, e


wykorzystywa wadz swojego stanowiska do tego, aby odebra komu
rado ycia tylko z powodu jakiej sprzeczki. (Poczciwy Harteisen w
roku 1940 nie pojmowa jeszcze, e kady nazista w kadej chwili jest
gotw kademu Niemcowi, ktry ma odmienne od niego zdanie, odebra
nie tylko rado ycia, lecz nawet samo ycie).
Ale gdy czas pyn i nie pojawiaa si adna oferta pracy, Maks
Harteisen musia w kocu w to uwierzy. Przyjaciele donieli mu, e
na jakiej konferencji filmowej minister ogosi, e Fhrer nie chce ju
nigdy wicej widzie tego aktora na ekranie w mundurze oficerskim.
Zaraz potem mwiono, e Fhrer nie chce w ogle nigdy wicej go
widzie, a potem ju cakiem oficjalnie ogoszono, e aktor Harteisen jest
niepodany. Koniec, kropka, mj drogi, w wieku trzydziestu szeciu
lat na czarnej licie obowizujcej w caej tysicletniej Rzeszy!
Teraz aktor Harteisen ju faktycznie mia mocno obcione konto.
Lecz nie ustpowa, wierci dziury i dopytywa si, chcia si za wszelk
cen dowiedzie, czy te niszczce wyroki naprawd wyszy od Fhrera,
czy te ten may czowieczek wymyli je sobie, eby zaatwi swojego
wroga. A w w poniedziaek przekonany o zwycistwie Harteisen wpad
do biura swojego adwokata i zawoa: Ju wiem! Ju wiem, Erwinie!
Ten ajdak skama. Fhrer w ogle nie widzia filmu, w ktrym gram
pruskiego oficera i nigdy nie wypowiedzia przeciwko mnie jednego
sowa.
I popiesznie dopowiedzia, e ta wiadomo jest cakowicie pewna,
gdy pochodzi od samego Gringa. Przyjacika jego ony ma ciotk,

ktrej kuzynka zostaa zaproszona do Gringw do Karinhall[39].


Wspomniaa o jego sprawie, a Gring wypowiedzia si w taki wanie
sposb.
Adwokat popatrzy na podekscytowanego aktora nieco ironicznie.
C, Maks, i co to zmienia?
Aktor wymamrota osupiay: Przecie Goebbels skama, Erwinie!
I? A czy ty kiedykolwiek wierzye, e wszystko, co mwi ten
kuternoga[40], to prawda?
Nie, oczywicie, e nie. Ale jeli kto wciga do sprawy Fhrera
Przecie on naduy jego imienia!
Tak, a poniewa to zrobi, Fhrer wyrzuci swojego wieloletniego
towarzysza partyjnego i przyjaciela, bo ten narobi kopotw Harteisenowi!
Aktor popatrzy bagalnie na wyniosego, ironicznego adwokata.
Ale przecie co musi si sta w mojej sprawie, Erwinie! powiedzia
w kocu. Przecie ja chc pracowa! A Goebbels niesusznie mi to
utrudnia!
Tak powiedzia adwokat. Tak! I zamilk. Poniewa jednak
Harteisen wpatrywa si w niego wyczekujco, kontynuowa: Jeste jak
dziecko, Maksie, jak niele wyronite dziecko!
Aktor, ktry zawsze wysoko ceni swe obycie w wiecie, gniewnie
potrzsn gow.
Jestemy tu sami, Maks kontynuowa adwokat. Te drzwi
s porzdnie obite, moemy wic rozmawia otwarcie. Z pewnoci
orientujesz si, przynajmniej troch, jak wiele krzyczcej, krwawej,
[39] Karinhall posiado marszaka Rzeszy Hermanna Gringa na
pnocny wschd od Berlina, z okazaym paacykiem myliwskim,
w ktrym gromadzi rabowane z okupowanych krajw dziea sztuki
(nazwa majtku pochodzia od imienia jego pierwszej ony).
[40] Jzef Goebbels od dziecka utyka na jedn nog.

rozdzierajcej serca niesprawiedliwoci dzieje si dzi w Niemczech


i nikogo to nie obchodzi. Wrcz przeciwnie, gono chwal si swoj
hab. Lecz poniewa aktor Harteisen ma pewn drobn bolczk,
nagle odkrywa, e na wiecie panuje niesprawiedliwo i domaga si
sprawiedliwoci. Maksie!
Harteisen odpowiedzia przybity: Ale to co ja mam zrobi, Erwinie?
Przecie co trzeba robi!
Co masz zrobi? No przecie to jasne! Przeprowadzisz si z on w
jakie adne miejsce na wsi i bdziesz siedzie cicho. A przede wszystkim
skoczysz z tym bezsensownym gadaniem o twoim ministrze i
przestaniesz rozpowiada, co powiedzia Gring. W przeciwnym razie
moe si zdarzy, e minister zaszkodzi ci jeszcze bardziej.
Ale jak dugo mam tak bezczynnie siedzie na wsi?
Humory ministra s zmienne. Minie mu, Maks, moesz by pewien.
Pewnego dnia znowu znajdziesz si w peni blasku i chway.
Aktor wzdrygn si. O, nie! zawoa. Tylko nie to! Wsta. I
naprawd uwaasz, e nic nie moesz zrobi w mojej sprawie?
Zupenie nic! stwierdzi adwokat z umiechem. Chyba e
chciaby za swojego ministra trafi jako mczennik do kacetu.
Trzy minuty pniej aktor Maks Harteisen sta skonfundowany na
klatce schodowej biurowca, trzymajc w doni kartk: Matko! Fhrer
zamordowa mojego syna.
Na lito bosk! pomyla. Kto co takiego napisa? Chyba oszala!
Przecie zapaci za to gow! Mimowolnie odwrci kartk. Lecz nie
napisano tam ani adresu nadawcy, ani odbiorcy, tylko: Przeka t kartk
dalej, eby wielu j przeczytao! Nie dokadaj si na Pomoc Zimow!
Pracuj wolno, coraz wolniej! Wsypuj piach midzy tryby! Kady wasz
powolniejszy ruch to szybszy koniec tej wojny!.
Aktor podnis wzrok. Mina go rozwietlona winda. Wydawao mu

si, e obserwuje go wiele par oczu.


Szybko wsun kartk do kieszeni i jeszcze szybciej wycign j z
powrotem. Ju mia odoy j z powrotem na parapet, lecz zacz si
zastanawia. Moe ci w windzie widzieli, jak stoi tu z kartk w doni a
przecie jego twarz jest znana. Kartka zostanie znaleziona i znajd si
tacy, ktrzy przysign, e to on j pooy. A on faktycznie j pooy, to
znaczy odoy. Ale kto mu uwierzy, akurat teraz, gdy jest w konflikcie z
ministrem? Mia ju tak obcione konto, a teraz jeszcze to!
Pot wystpi mu na czoo, poj nagle, e nie tylko autor kartki ryzykuje
ycie, lecz take on, moe najbardziej wanie on. Do mu draa. Chcia
odoy kartk, wola j jednak zabra, chcia j podrze, tu, zaraz, na
miejscu Ale moe kto stoi na schodach na grze i obserwuje go? Przez
ostatnie dni mia ju par razy wraenie, e kto go obserwuje, przypisa
to swemu podenerwowaniu spowodowanemu zoliwoci ministra
Goebbelsa
A moe to wszystko to puapka zastawiona na niego przez tego
czowieka, eby ju cakiem podpad? eby caemu wiatu udowodni,
e minister mia racj, wydajc wyrok na aktora Harteisena? Och, Boe,
on ju chyba traci rozum, widzi duchy! Przecie minister tego nie zrobi!
A moe jednak?
Nie mg jednak tak tu sta bez koca. Musia si zdecydowa; nie
mia teraz czasu myle o Goebbelsie, musia myle o sobie! Wbiega z
powrotem p pitra do gry, nie ma tam nikogo, kto by go obserwowa.
Ale ju dzwoni do adwokata Tolla.
Mija w biegu recepcjonistk, rzuca kartk na st adwokata i woa:
Prosz! Zobacz, co wanie znalazem na klatce schodowej!
Adwokat rzuca okiem na kartk. A potem wstaje i dokadnie zamyka
podwjne drzwi prowadzce do jego biura, ktre zdenerwowany aktor
zostawi otwarte. Wraca do biurka. Ponownie bierze kartk, czyta j dugo

i uwanie, podczas gdy Harteisen chodzi tam i z powrotem, rzucajc mu


niecierpliwie spojrzenia.
Toll odkada kartk i pyta: Jak powiedziae, gdzie znalaze t
kartk?
Tu na klatce, p pitra niej.
Na klatce! Czyli na schodach?
Nie czepiaj si swek, Erwinie! Nie, nie na schodach, tylko na
parapecie!
A wolno mi spyta, po co przywloke do mojego biura ten cudowny
upominek?
Gos adwokata brzmi ostro, aktor mwi bagalnym tonem: Ale co
innego miaem zrobi? Ta kartka tam leaa, podniosem j, w ogle si
nie zastanawiajc.
A dlaczego nie odoye jej z powrotem? To byoby przecie
najbardziej oczywiste!
Jak czytaem, to mina mnie winda. Miaem wraenie, e kto mnie
obserwuje. Wszyscy mnie przecie znaj.
Jeszcze lepiej! stwierdzi gorzko adwokat. A potem pewnie z t
kartk w doni przybiege do mnie? Aktor ponuro pokiwa gow.
Nie, mj przyjacielu powiedzia zdecydowanym gosem Toll, podajc
mu kartk z powrotem. Prosz, zabierz to. Nie chc mie z tym nic
wsplnego. Notabene, nie bdziesz mg si na mnie powoa. Ja tej
kartki nie widziaem. Zabierz j wreszcie!
Harteisen wpatrywa si w przyjaciela z poblad twarz. Mylaem
powiedzia potem e jeste nie tylko moim przyjacielem, ale te moim
adwokatem i dbasz o moje interesy!
O ten nie, albo powiedzmy raczej: ju nie. Jeste pechowcem, masz
niewiarygodny talent do pakowania si w najgorsze tarapaty. A za sob
pocigniesz w nieszczcie innych. Zabierz wic w kocu t swoj kartk!

Znw wysun j w stron aktora.


Lecz Harteisen wci sta z poblad twarz i rkoma wcinitymi do
kieszeni.
Po dugim milczeniu powiedzia cicho: Nie ufam sobie. Przez
ostatnie dni nieraz zdawao mi si, e kto mnie obserwuje. Uczy mi t
przysug i podrzyj t kartk. Wrzu j pod inne papiery do kosza!
To zbyt niebezpieczne, mj drogi! Chopiec na posyki albo wcibska
sprztaczka i jestem zaatwiony!
Spal j!
Zapomniae, e mamy tu centralne ogrzewanie?
We zapak, spal j nad popielniczk. Nikt nie bdzie wiedzia.
Ty bdziesz wiedzia.
Patrzyli na siebie z pobladymi twarzami. Byli przyjacimi od dawna,
ju od czasw szkolnych, lecz teraz pojawi si midzy nimi strach, a
strach wywoa nieufno. Przygldali si sobie w milczeniu.
To przecie aktor myla adwokat. Moe co tu przede mn odegra,
chce mnie w to wcign. Kto kaza mu wystawi moj wiarygodno
na prb. Ostatnio, podczas tej nieszczsnej obrony przed Trybunaem
Ludowym, ledwo si wywinem. Ale od tamtej pory mi nie ufaj
Czy Erwin naprawd jest moim adwokatem? myla w tym czasie
ponuro aktor. W sprawie z ministrem nie chce mi pomc, a teraz gotw
jest nawet twierdzi niezgodnie z prawd, e nie widzia tej kartki. On nie
dba o moje interesy. Dziaa przeciwko mnie. Kto wie, czy nie za pomoc
tej wanie kartki wszdzie syszy si o puapkach zastawianych na
ludzi. Ale to bez sensu, zawsze by moim przyjacielem, czowiekiem
godnym zaufania
I obaj si opamituj. Patrz na siebie i zaczynaj si umiecha.
Chyba oszalelimy, eby sobie nawzajem nie ufa!
My, ktrzy znamy si od ponad dwudziestu lat!

Przez ca bud razem!


Tak, i wietnie sobie razem radzilimy!
I jak teraz wygldamy? Syn zdradza matk, siostra brata, przyjaciel
przyjaciela
Ale my siebie nie!
Zastanwmy si, co najlepiej zrobi z t kartk. To byoby naprawd
nierozsdne, gdyby wyszed z ni w kieszeni na ulic, skoro czujesz, e
kto ci obserwuje.
Moe to tylko z nerww. Daj mi t kartk, jako si jej pozbd!
Ty z t swoj zgubn skonnoci do nieprzemylanych dziaa!
Nie, kartka zostaje tutaj!
Masz on i dwoje dzieci, Erwinie. Swojemu personelowi te chyba
nie moesz tak do koca ufa. Komu zreszt dzisiaj mona jeszcze ufa?
Daj mi t kartk. Zadzwoni do ciebie za kwadrans i zamelduj, e si jej
pozbyem.
Na mio bosk! To wanie cay ty, Maksie! Prowadzi na taki
temat rozmowy telefoniczne! Dlaczego nie zadzwonisz od razu do
Himmlera?[41] Wtedy wszystko pjdzie szybciej!
I znw patrz na siebie, odrobin pocieszeni, e nie s jeszcze zupenie
sami, e wci jeszcze maj godnego zaufania przyjaciela.
Nagle adwokat gniewnie uderza w kartk. Co ten idiota sobie
[41] Heinrich Himmler (1900-1945) od roku 1929 Reichsfhrer SS, od roku
1933 szef policji w Monachium, od roku 1936 szef policji niemieckiej, a
od 1943 minister spraw wewntrznych Rzeszy i generalny penomocnik
ds. administracji w Rzeszy. Po zamachu na Hitlera z 20 lipca 1944 roku
gwnodowodzcy wojsk na terenie Niemiec, organizator Volkssturmu,
czyli pospolitego ruszenia w ostatniej fazie wojny. Odpowiedzialny za
organizacj i prowadzenie ludobjstwa na europejskich ydach, polityk
osadnicz, zwalczanie partyzantw, program pracy przymusowej. W
maju 1945 roku popeni samobjstwo w brytyjskim wizieniu.

myla, kiedy to pisa i kad tutaj na klatce! eby ot tak naraa innych
ludzi na szafot!
I to z jakiego powodu? Co on tam takiego napisa? Nic, czego kady
z nas ju nie wie! To musi by jaki szaleniec!
Cay ten nard sta si narodem szalecw, jeden zaraa si od
drugiego!
eby tak zapali tego czowieka, ktry sprowadza na innych takie
kopoty! Bardzo bym si ucieszy
Ach, przesta! Na pewno wcale by si nie ucieszy z tego, e znowu
kto zgin. Ale jak wybrniemy z tych tarapatw?
Adwokat znw popatrzy z namysem na kartk. A potem sign po
telefon. Mamy tu w budynku takiego jednego kierownika politycznego
wyjani przyjacielowi. Oficjalnie przeka mu t kartk, przedstawi
wszystko tak, jak si faktycznie odbyo, lecz nie przypisujc tej sprawie
wikszego znaczenia. Jeste pewien swoich zezna?
Cakowicie.
A swoich nerww?
Ale oczywicie, mj drogi. Na scenie nigdy nie miaem tremy.
Zawsze przed spektaklem! A co to za czowiek, ten kierownik polityczny?
Nie mam pojcia. Nie przypominam sobie, ebym go kiedykolwiek
spotka. Prawdopodobnie jaki may bonza. W kadym razie dzwoni do
niego.
Lecz czowieczek, ktry przyszed, nie wyglda na bonz, raczej na
lisa, ktremu pochlebio jednak, e poznaje synnego aktora, ktrego tak
czsto widzia w filmach. Od razu wymieni sze filmw; w adnym z
nich aktor nie wystpowa. Maks Harteisen skomplementowa doskona
pami czowieczka, a potem przeszli do przedmiotowej sprawy jego
wizyty.
Lisek przeczyta kartk, a z jego twarzy nie dao si odczyta, co przy

tym odczuwa. Wyraaa wycznie spryt. Potem wysucha opowieci o


znalezieniu kartki i dostarczeniu jej do biura.
Bardzo dobrze. Prawidowo! pochwali kierownik. A kiedy to
byo?
Adwokat zawaha si przez chwil, rzuci szybkie spojrzenie na
przyjaciela. Lepiej nie kama, pomyla sobie. Widzieli, jak wzburzony
wchodzi tutaj z kartk w rku.
Dobre p godziny temu stwierdzi adwokat.
Czowieczek wysoko unis brwi. Tak dugo? zapyta z lekkim
zdziwieniem.
Mielimy jeszcze co do omwienia wyjani adwokat. Nie
przywizywalimy do tej sprawy szczeglnej wagi. A moe to jednak
wane?
Wszystko jest wane. Wane jest, eby zapa tego, kto t kartk
pooy. Ale teraz po pgodzinie jest ju oczywicie o wiele za pno.
W kadym jego sowie pobrzmiewa lekki wyrzut z powodu owego
za pno.
Przykro mi z powodu tego opnienia powiedzia aktor Harteisen
agodzcym tonem. Powstao z mojej winy. Uznaem, e moje sprawy
s waniejsze ni ta bazgranina!
Powinienem by wiedzie stwierdzi adwokat.
Lisek umiechn si agodnie. C, moi panowie, jak za pno, to za
pno. W kadym razie ciesz si, e w ten sposb miaem przyjemno
pozna pana Harteisena osobicie. Heil Hitler!
Odpowiedzieli gono, zrywajc si z miejsc: Heil Hitler!
A gdy zamkny si za nim drzwi, obaj przyjaciele popatrzyli po sobie.
Dziki Bogu, pozbylimy si tej nieszczsnej kartki!
A on o nic nas nie podejrzewa!
Na pewno nie z powodu kartki! Ale chyba si domyli, e wahalimy

si, czy j odda czy nie.


Mylisz, e jeszcze co z tego wyniknie?
Nie, waciwie to nie. W najgorszym przypadku jakie bahe
przesuchanie, jak, gdzie i kiedy znalaze t kartk. A pod tym wzgldem
nie ma nic do ukrycia.
Wiesz, Erwinie, waciwie to bardzo si ciesz, e na troch wyjad
z tego miasta.
Widzisz!
Tu jest coraz gorzej!
To prawda! eby wiedzia! I to jak!
Tymczasem lisek uda si do swojej lokalnej komrki partyjnej. Teraz
kartk trzyma w rku kto w brunatnej koszuli.
To sprawa dla Gestapo stwierdzi brunatna koszula. Najlepiej sam
tam z tym pojed, Heinz. Czekaj, dopisz par sw. A ci dwaj panowie?
To na pewno nie oni! Oczywicie obaj nie s politycznie wiarygodni.
Mwi ci, pocili si jak myszy, e musz zgosi t kartk.
Harteisen popad pono w nieask u ministra Goebbelsa stwierdzi
brunatna koszula w zamyleniu.
Mimo wszytko! powiedzia lisek. Nigdy nie odwayby si
na co takiego. Za bardzo si boi. Rzuciem mu prosto w twarz tytuy
szeciu filmw, w ktrych nie wystpowa, chwalc jego mistrzowsk
gr. Kania si raz za razem i a promienia z wdzicznoci. A ja wprost
czuem zapach jego strachu!
Kady si czego boi! zauway z pogard brunatna koszula. I
waciwie to czemu? Przecie maj tak atwo, wystarczy, e bd robi to,
co im powiemy.
To dlatego, e nie potrafi przesta myle. Wci wierz, e dziki
myleniu co osign.
Lepiej eby suchali. Myleniem zajmuje si Fhrer.

Brunatna koszula postuka palcem w kartk: A to tutaj? Co o tym


mylisz, Heinz?
Co mam powiedzie? Prawdopodobnie rzeczywicie straci syna
Gdzie tam! Ci, co pisz i robi takie rzeczy, to zawsze s zwykli
podegacze. Chc co osign dla siebie. Synowie i cae Niemcy,
to wszystko jest im zupenie obojtne. To jaki stary socjalista albo
komunista
Nie wierz. I w yciu nie uwierz. Oni zawsze uywaj tych samych
sw: faszyzm, reakcja, solidarno, proletariat a na tej kartce nie ma
ani jednego z tych wszystkich hase. A zreszt komunistw i socjalistw
wyczuwam na dziesi kilometrw, i to pod wiatr!
A ja tak wanie uwaam! Oni si teraz wszyscy wietnie maskuj
Lecz panowie z Gestapo te nie zgadzali si z opini brunatnej
koszuli. Poza tym raport liska zosta przyjty z pogodnym spokojem. Nie
do takich rzeczy byli tam przyzwyczajeni.
No c stwierdzili. Wszystko piknie. Zobaczymy. Jakby pan
raczy jeszcze uda si do komisarza Eschericha, powiadomimy go
telefonicznie, on si zajmie t spraw. Niech pan zoy mu jeszcze raz
dokadny raport, jak zachowywali si tamci dwaj panowie. Oczywicie
na razie nie bdziemy nic przeciwko nim przedsibra, moe nam si
to przyda tylko jako materia do ewentualnych spraw w przyszoci,
rozumie pan?
Komisarz Escherich, wysoki, chudawy mczyzna z potarganymi
wsami o barwie piasku i w jasnoszarym garniturze wszystko w tym
czowieku byo tak bezbarwne, e mona by go spokojnie uzna za istot
zrodzon z pokrywajcego akta kurzu a wic komisarz Escherich w
kko obraca w doniach kartk.
Nowa pyta stwierdzi. Takiej nie mam jeszcze w swojej kolekcji.
Cika rka, niewiele pisa w swoim yciu, zawsze pracowa rkami.

Kapedowiec?[42] zapyta lisek.


Komisarz Escherich zachichota: Niech pan sobie nie artuje! Co
takiego i kapedowiec! Widzi pan, gdybymy mieli prawdziw policj, a
sprawa byaby tego warta, autor tej kartki w cigu dwudziestu czterech
godzin byby pod kluczem.
A jak by pan to zrobi?
Przecie to cakiem proste! Kazabym sprawdzi, komu w Berlinie
w ostatnich dwch, trzech tygodniach poleg syn, notabene jedyny syn, bo
ten, kto to napisa, mia tylko jednego syna!
A skd pan to wie?
Przecie to oczywiste! W pierwszym zdaniu, gdy pisze o sobie, tak
wanie mwi. W drugim i w kolejnych pisze o synach. Wic na takich
koncentrujemy ledztwo, nie moe by ich znowu tak wielu w Berlinie,
na nich mamy oko i raz, dwa nasz pisarz siedzi!
To dlaczego pan tego nie zrobi?
Ju panu powiedziaem, e nie mamy do tego odpowiedniego aparatu
i dlatego e sprawa nie jest tego warta. Widzi pan, s dwie moliwoci.
Albo napisze jeszcze dwie, trzy kartki i potem bdzie mie do. Bo to go
kosztuje zbyt wiele trudu albo ryzyko jest za due. Wtedy nie wyrzdzi
wiele szkody, a my te si nie napracujemy.
Sdzi pan, e wszyscy bd oddawa te kartki?
Wszyscy nie, ale wikszo owszem. Na niemieckim narodzie
[42] KPD (Kommunistische Partei Deutschlands) Komunistyczna Partia
Niemiec, zaoona na przeomie lat 1918/1919, po zjednoczeniu
rozmaitych lewicowych ugrupowa (m.in. Zwizku Spartakusa), po
poarze Reichstagu w roku 1933 mandaty posw KPD zostay anulowane,
oficjalnie partia nie zostaa przez reim narodowosocjalistyczny
zakazana, jej struktury zostay jednak zniszczone, a czonkowie
aresztowani, zesani do obozw koncentracyjnych, emigrowali albo
schodzili do podziemia.

mona polega
Bo wszyscy si boj!
Nie, tego nie powiedziaem. Nie sdz na przykad, eby ten
czowiek postuka kostkami pici w kartk eby ten czowiek si
ba. Sdz raczej, e wystpi tutaj druga moliwo: ten czowiek wci
bdzie pisa. I niech tak bdzie, im wicej pisze, tym bardziej si zdradza.
Teraz zdradzi o sobie zaledwie odrobink, mianowicie to, e straci syna.
Ale z kad kolejn kartk zdradzi o sobie troch wicej. Nie bd si
wcale musia napracowa. Wystarczy, e bd tu siedzie, troszk uwaa
i cap mam go! My tutaj, w naszym wydziale, potrzebujemy tylko
cierpliwoci. Czasem trwa to rok, czasem jeszcze duej, ale w kocu
apiemy wszystkie nasze ptaszki. Albo prawie wszystkie.
A co potem?
Mczyzna w kolorze kurzu wyj map Berlina i przyczepi j do
ciany. Potem wbi czerwon chorgiewk dokadnie w miejscu, gdzie
sta biurowiec przy Neue Knigstrae.
Widzi pan, to wszystko, co mog w tej chwili zrobi. Ale przez
nastpne tygodnie dojd kolejne chorgiewki, a tam, gdzie bdzie ich
najwicej, tam bdzie mj Klabaternik[43]. Bo z czasem zobojtnieje i nie
bdzie mu si chciao zbyt daleko chodzi zjedna kartk. Widzi pan, o tej
kartce mj Klabaternik w ogle ju nie bdzie pamita. Takie to proste!
A ja cap! I ju go mam!
A co potem? zapyta lisek pchany niezdrow ciekawoci.
Komisarz Escherich popatrzy na niego z lekk ironi.
Chciaby pan wiedzie? C, oddam panu t przysug: Trybuna
Ludowy i gwka leci! I c mnie to obchodzi? Co go zmusza, eby
[43] Klabaternik (niem. Klabautermann) posta z folkloru germaskiego,
opiekuczy duch statku, ktry potrafi by te zoliwy. Ukazywa si pod
postaci karzeka lub bdnego ognika.

wypisa tak cholern kartk, ktrej nikt nie przeczyta i nikt nie chce
czyta! Nie, to mnie nie obchodzi. Dostaj pensj, a czy za ni sprzedaj
znaczki, czy wbijam chorgiewki, to wszystko jedno. Ale bd o panu
pamita, nie zapomn, e to pan przynis pierwszy meldunek, a jak go
zapi i sprawa si zakoczy, wyl panu zaproszenie na egzekucj.
Nie, naprawd dzikuj. Nie o to mi chodzio!
Oczywicie, e o to. Dlaczego si pan przede mn wstydzi?! Przede
mn nikt nie musi si wstydzi, wiem, jak to z ludmi jest! Gdybymy my
tutaj tego nie wiedzieli, to kto by to wiedzia? Nawet sam Bg miosierny
by nie wiedzia! A wic, ustalone, przel panu kartk z zaproszeniem na
egzekucj. Heil Hitler!
Heil Hitler! I prosz nie zapomnie!

Rozdzia 21.
P roku pniej: Quanglowie
P roku pniej niedzielne pisanie pocztwek stao si dla obojga
Quanglw nawykiem, wrcz witym nawykiem, ktry stanowi cz ich
codziennego ycia, podobnie jak gboki spokj, jaki ich otacza, tudzie
elazna oszczdno dotyczca kadego grosza. To byy najpikniejsze
godziny tygodnia, gdy oboje siedzieli razem w niedziel, ona w rogu
kanapy, zajta jakim ataniem czy cerowaniem, a on sztywno na krzele
przy stole, z obsadk w wielkiej doni, powoli piszc sowo za sowem.
Quangel podwoi teraz swoj pocztkow wydajno jednej
kartki na tydzie. Jak dobrze szo, dochodzi nawet do trzech sztuk w
jedn niedziel. Nigdy jednak nie pisa takiej samej treci. Im wicej
Quanglowie pisali, tym wicej odkrywali bdw Fhrera i jego partii,
rzeczy, ktre kiedy si wydarzay, nie wydaway im si naganne, jak
tumienie wszystkich innych partii, albo ktre oceniali jako zbyt daleko
posunite lub zbyt brutalnie przeprowadzane, jak przeladowania ydw
(gdy podobnie jak wikszo Niemcw Quanglowie w gbi ducha wcale
nie byli sympatykami ydw, akceptowali wic podejmowane rodki)
te wszystkie rzeczy nabieray teraz, gdy stali si wrogami Fhrera,
zupenie nowego znaczenia i ciaru. Udowadniay im zakamanie partii
i jej przywdcy. I jak wszyscy wieo nawrceni starali si nawraca
innych, wic ton, w jakim pisali kartki, nigdy nie sta si monotonny, a
tematw nie brakowao.
Anna Quangel ju od dawna nie tkwi na swym posterunku w milczeniu,
siedzi na sofie oywiona, rozmawia, proponuje tematy i ukada zdania.

Pracuj w piknej harmonii, a ta gboka wewntrzna wsplnota, ktr


po tylu latach maestwa dopiero teraz poznaj, jest dla nich ogromnym
szczciem, ktre promieniuje wiatem na cay tydzie. Zerkali na siebie,
umiechali si, jedno wiedziao o drugim, e myli wanie o kolejnej
kartce albo o efektach tych kartek, na ktre czekaa wci rosnca liczba
ich czytelnikw, niecierpliwie wygldajcych kolejnej wiadomoci.
Oboje Quanglowie ani przez chwil nie wtpili w to, e ich kartki
przechodz teraz ukradkiem w fabrykach z rk do rk, e Berlin zacz
mwi o przeciwnikach partii. Byo dla nich oczywiste, e cz kartek
trafia w rce policji, ale zakadali, e dotyczy to najwyej co pitej, co
szstej kartki. Tak czsto myleli i rozmawiali o efektach swoich dziaa,
e przekazywanie ich wiadomoci dalej, poruszenie, jakie wzbudzay, to
wszystko wydawao im si oczywiste, to by fakt, w ktry nie mona byo
wtpi.
A przy tym Quanglowie nie mieli na to najmniejszego choby dowodu.
Cho Anna Quangel wystawaa w kolejkach pod sklepami z ywnoci,
majster w milczeniu i ze swoim czujnym spojrzeniem docza do grup
plotkujcych, a wtedy jego nadejcie natychmiast ucinao rozmowy
nigdy nie usyszeli ani sowa o nowym przeciwniku Fhrera, o
wiadomociach, ktre wysya w wiat. Lecz to milczenie na temat ich
pracy nie mogo zachwia ich gbokim przekonaniem, e jeszcze bd o
niej mwi, e jeszcze przyniesie efekty. Berlin to takie wielkie miasto,
kartki podkadali w duych odlegociach, potrzeba czasu, eby wiedza o
nich dotara wszdzie. Krtko mwic, Quanglowie robili to, co wszyscy:
wierzyli w to, na co mieli nadziej.
Jeli chodzi o rodki ostronoci, ktre Quangel na pocztku swoich
dziaa uwaa za niezbdne, to zrezygnowa tylko z rkawiczek. Po
dokadnym przemyleniu sprawy uzna, e na nic si nie przydaj, a tylko
przeszkadzaj i spowalniaj jego prac. Jego kartki prawdopodobnie

przechodziy przez tyle rk, e nawet jeli ktra wyldowaa na policji,


to najbardziej dowiadczony funkcjonariusz nie mgby rozpozna,
ktre odciski nale do autora. Oczywicie Quangel nadal zachowywa
najwysz ostrono. Przed pisaniem zawsze my rce, bra kartki
delikatnie i tylko za krawdzie, a gdy pisa, zawsze pod piszc rk mia
bibuk.
Samo rozkadanie kartek w duych biurowcach ju dawno stracio
urok nowoci. To, co na pocztku wydawao im si takie niebezpieczne,
z biegiem czasu okazao si najatwiejsz czci zadania. Czowiek
wchodzi do takiego penego ycia budynku, czeka na odpowiedni
moment i zaraz schodzi z powrotem po schodach, z poczuciem ulgi i
ju bez ucisku w odku, mylc sobie I znw si udao, cho bez
szczeglnego zdenerwowania.
Najpierw Quangel rozkada kartki tylko sam, towarzystwo Anny
wydawao mu si wrcz niepodane. Lecz potem tak jako wyszo, e
Anna staa si aktywn pomocniczk. Quangel bardzo pilnowa tego,
eby kartki, bez wzgldu na to, czy napisali jedn, dwie czy nawet trzy,
zawsze opuszczay ich dom nastpnego dnia. Lecz czasami z powodu
blw reumatycznych w nodze nie mg chodzi, a poza tym ostrono
wymagaa, eby kartki rozkada w oddalonych od siebie rejonach miasta.
To wymagao czasochonnych podry tramwajem, ktrym jedna osoba
w jedno przedpoudnie nie moga podoa.
Wic Anna zacza uczestniczy take w tej czci zadania. Ku
swemu zdumieniu odkrya, e o wiele bardziej denerwujce i stresujce
byo stanie przed budynkiem i czekanie na ma ni rozkadanie ich
samej. Przy tym zawsze bya niezwykle opanowana. Gdy tylko wesza
do odpowiedniego budynku, czua si pewnie w wirze osb wchodzcych
i schodzcych po schodach, czekaa cierpliwie na sposobno, a potem
szybko kada kartki. Bya pewna, e nikt na ni przy tym nie patrzy, e

nikt jej nie zapamita i nie mgby poda opisu jej osoby. Waciwie to o
wiele mniej zwracaa na siebie uwag ni jej m o ostrej ptasiej twarzy.
Bya niepozorn mieszkank miasta, ktra wanie biegnie do lekarza.
Tylko jeden jedyny raz przeszkodzono Quanglom w ich niedzielnym
pisaniu. Lecz i ta przeszkoda nie wywoaa nawet najmniejszego
zamieszania czy zdenerwowania. Tak jak to wielokrotnie omwili,
Anna Quangel po usyszeniu dzwonka zakrada si cicho do drzwi
wejciowych, eby wyjrze przez wizjer, kto przyszed. W tym czasie
Otto Quangel schowa przybory do pisania, a rozpoczt kartk wsun do
ksiki. Napisa na niej dopiero pierwsze sowa: Fhrerze, rozkazuj my
posuchamy! Tak jest, posuchamy, stalimy si stadem owiec, ktre nasz
Fhrer moe zapdzi na rze, gdzie chce. Zrezygnowalimy z mylenia.
Kartk z tymi sowami Otto Quangel woy do poradnika dla
radioamatorw swego polegego syna, a gdy Anna Quangel wrcia
do pokoju z obojgiem goci, niskim garbusem i ciemnowos, wysok,
zmczon kobiet, siedzia ju z narzdziami do drewna i rzebi popiersie
chopca, w ktrym zrobi znaczne postpy i ktre zdaniem Anny Quangel
coraz bardziej przypominao orygina. Okazao si, e may garbus to brat
Anny, rodzestwo nie widziao si od prawie trzydziestu lat. May garbus
od zawsze pracowa w zakadach optycznych w Rathenow i dopiero
niedawno zosta cignity do Berlina, eby jako specjalista pracowa
w fabryce, ktra produkowaa jakie urzdzenia do odzi podwodnych.
Zmczona ciemnowosa kobieta bya szwagierk Anny, ktrej ta jeszcze
nie znaa. Otto Quangel dopiero teraz pozna krewnych ony.
Tej niedzieli nie byo ju dalszego pisania, niedokoczona kartka
zostaa w poradniku dla radioamatorw Ottonka. Cho Quanglowie byli
przeciwni wszelkim wizytom, przyjacioom i krewnym ze wzgldu na
spokj, w jakim chcieli y, w brat i jego ona, ktrzy pojawili si tak
niespodziewanie, cakiem im si spodobali. Pastwo Heffke te byli na

swj sposb spokojnymi ludmi, naleeli do jakiej sekty religijnej, ktra


po nakazie likwidacji bya przeladowana przez nazistw. Ale prawie o
tym nie mwili, podobnie jak w ogle na aden politycznie niebezpieczny
temat.
Lecz Quangel sucha w zdumieniu, jak oboje, Anna i jej brat, Ulrich
Heffke, wspominaj dziecistwo. Po raz pierwszy dotaro do niego, e
Anna te kiedy bya dzieckiem, i to dzieckiem hardym, niesfornym i
psotnym. Pozna swoj on, gdy bya ju doros kobiet i nigdy nie
myla o tym, e kiedy wygldaa zupenie inaczej, zanim cika,
mozolna, przykra suba nie pozbawia jej si i nie odebraa nadziei.
A teraz, gdy rodzestwo tak sobie gawdzio, widzia przed sob
ma, biedn wiosk w Brandenburgii; dowiedzia si, e pasaa gsi, e
zawsze chowaa si przed wykopkami, bo ich nienawidzia, i e dostawaa
za to porzdne cigi, usysza, e bya we wsi bardzo lubiana, bo
przekorna i odwana zawsze sprzeciwiaa si temu, co wydawao jej si
niesprawiedliwe. Pono kiedy nawet niesprawiedliwemu nauczycielowi
trzy razy strcia niek kapelusz z gowy i nigdy nie odkryli, e to ona.
Tylko ona i Ulrich o tym wiedzieli, ale Ulrich nie naskary.
Nie, to nie bya niemia wizyta, cho napisali dwie kartki mniej ni
zwykle. Quanglowie szczerze mwili, gdy egnajc Heffkw, obiecywali
odwzajemni wizyt. I dotrzymali obietnicy. Pi czy sze tygodni
pniej odwiedzili Heffkw w maym tymczasowym mieszkaniu,
ktre udostpniono im w pobliu Nollendorfplatz na zachodzie miasta.
Quanglowie skorzystali z tej wizyty, by w kocu pooy kartk take w
zachodniej czci miasta. Cho bya to niedziela i w biurowcu panowa
may ruch, wszystko si powiodo.
Od tej pory kolejne wzajemne wizyty nastpoway mniej wicej w
szeciotygodniowych odstpach. Nie byy ju tak porywajce, ale wnosiy
jaki wiey powiew do ycia Quanglw. Zwykle Otto i jego szwagierka

siedzieli w milczeniu przy stole i suchali cichej rozmowy obojga


rodzestwa, ktrzy nigdy nie mieli do paplaniny o swoim dziecistwie.
Quangel cieszy si, e pozna te tamt inn Ann, cho waciwie nie
potrafi poczy kobiety yjcej dzi u jego boku z tamt dziewczynk,
ktra znaa prac na roli, wyprawiaa figle i psoty, a mimo to uchodzia za
najlepsz uczennic w maej wiejskiej szkole.
Dowiedzieli si, e rodzice Anny wci mieszkaj w ich rodzinnej
miejscowoci, byli ju bardzo starzy szwagier napomkn mimochodem,
e przesya im co miesic dziesi marek. Anna Quangel ju miaa
powiedzie bratu, e ona odtd te bdzie tak robi, ale w ostatniej chwili
dostrzega ostrzegawcze spojrzenie ma i umilka.
Dopiero w drodze do domu powiedzia: Nie, lepiej nie, Anno. Po
co rozpieszcza starych ludzi? Maj przecie emerytury, a jeli do tego
szwagier posya im jeszcze co miesic dziesi marek, to na pewno im
wystarcza.
Mamy przecie tyle pienidzy w kasie oszczdnociowej! prosia
Anna. Nigdy tego nie zuyjemy. Wczeniej mylelimy, e to bdzie
kiedy dla Ottonka, ale teraz Zrbmy to, Ottonie! Choby pi marek
miesicznie!
Niewzruszony Otto Quangel odpowiedzia: Teraz, gdy
zaangaowalimy si w t wielk spraw, nie wiadomo, na co mog si
nam te pienidze pewnego dnia przyda. Moemy potrzebowa kadej
marki, Anno. A staruszkowie jako yli bez naszej pomocy do tej pory,
czemu nie miaoby by tak dalej?
Zamilka nieco uraona, moe nie tyle w swej mioci do rodzicw,
gdy prawie nigdy o nich nie mylaa i tylko raz do roku, na Boe
Narodzenie, pisaa do nich z obowizku list. Ale czua, e kompromituje
si przed bratem przez to skpstwo. Brat nie powinien sobie myle, e
ona nie moe tego, co on moe.

Powiedziaa wic z uporem: Ulrich pomyli sobie, e nas na to nie


sta, Ottonie. Bdzie nisko ocenia twoj prac, skoro ona tak niewiele
przynosi.
Przecie to wszystko jedno, co inni o mnie myl stwierdzi
Quangel. Na co takiego nie bd wyciga pienidzy z kasy.
Anna czua, e to zdanie jest ostateczne. Zamilka, dostosowaa si,
jak zawsze, gdy Otto wypowiada tego rodzaju zdanie, ale mimo wszystko
czua si nieco uraona, e m nie uwzgldnia jej uczu. Jednak Anna
Quangel, pracujc przy wielkim dziele, szybko zapomniaa o owej urazie.

Rozdzia 22.
P roku pniej: komisarz Escherich
P roku po otrzymaniu pierwszej kartki komisarz Escherich sta,
gadzc si po swoich szaroburych wsach, przy mapie Berlina, na
ktrej czerwonymi chorgiewkami oznaczy miejsca znalezienia kartek
Quanglw. W mapie tkwiy ju czterdzieci cztery chorgiewki. Z
czterdziestu omiu kartek, ktre Quanglowie napisali i wyoyli przez
te p roku, tylko cztery nie trafiy na Gestapo. A i te cztery wcale nie
przechodziy w zakadach z rk do rk, jak mieli nadziej Quanglowie,
tylko ledwo przeczytane, zostaway z lkiem podarte, spuszczone z wod
lub spalone.
Drzwi otwieraj si i do rodka wchodzi przeoony Eschericha, SSObergruppenfhrer Prall[44]: Heil Hitler, Escherich! No, czemu to tak
przygryza pan wsa?
Heil Hitler, panie Obergruppenfhrer! To przez tego autora kartek,
Klabaternika, jak go nazywam.
O! A dlaczego Klabaternik?
Nie wiem. Tak mi przyszo do gowy. Moe dlatego, e chce ludzi
nastraszy.
I co wiemy, Escherich?
Taa! odpar komisarz przecigle. Znw w zamyleniu popatrzy na
map. Sdzc po rozmieszczeniu, musi mieszka gdzie na pnoc od
Alexanderplatz, bo tam znaleziono ich najwicej. Ale na wschodzie i w
centrum te jest cakiem gsto. Na poudniu prawie nic, a na zachodzie,
[44] Obergruppenfhrer paramilitarny stopie obowizujcy w SS i SA,
odpowiednik rangi generaa broni w Wehrmachcie.

troch na poudnie od Nollendorfplatz, znaleziono dwie musia mie


tam okazyjnie co do zaatwienia.
Mwic po ludzku, z tej mapy nic a nic nie wynika! Z tym nie
zrobimy ani kroku dalej!
Trzeba czeka! Za p roku, jeli mj Klabaternik do tej pory nie
popeni jakiego bdu, ta mapa powie nam o wiele wicej.
P roku! Pan jest naprawd cudowny, Escherich! Jeszcze przez p
roku pozwoli pan tej wini tarza si i chrzka i nie zrobi pan nic, tylko
bdzie sobie spokojnie wbija kolejne chorgiewki!
W naszej pracy cierpliwo jest niezbdna, panie Obergruppenfhrerze.
To tak, jakby sta pan na stanowisku i czeka na koza. Po prostu musi pan
czeka. Zanim nie podejdzie, nie moe pan strzela. Ale gdy podejdzie,
ju ja wystrzel, moe pan by spokojny!
Wci mwi pan o cierpliwoci, Escherich! Sdzi pan, e ci na grze
maj jej tak duo? Obawiam si, e wkrtce dostaniemy taki ochrzan, e
dugo si nie pozbieramy. Niech pan pomyli, przez p roku czterdzieci
cztery kartki, to prawie dwie kartki na tydzie, ktre do nas trafiaj, oni to
przecie wiedz. A potem pytaj mnie: No i? Wci niezapany? Dlaczego
jeszcze niezapany? Co wy waciwie robicie? Wbijamy chorgiewki i
krcimy mynka kciukami, odpowiadam. A potem dostaj ochrzan i
rozkaz, eby przymkn tego czowieka w cigu dwch tygodni.
Komisarz Escherich umiechn si pod swoim szaroburym wsem.
A potem ochrzani pan mnie, panie Obergruppenfhrerze, i wydaje mi
subowe polecenie, ebym przymkn go w cigu tygodnia!
Niech si pan tak gupio nie umiecha, Escherich! Taki przypadek,
jeli na przykad dojdzie do uszu Himmlera, moe zepsu najpikniejsz
karier i by moe pewnego dnia bdziemy w obozie w Sachsenhausen
smtnie wspomina, jakie to byy pikne czasy, gdy moglimy sobie
jeszcze wbija chorgiewki.

Bez obaw, panie Obergruppenfhrerze! Od lat jestem


funkcjonariuszem policji kryminalnej i wiem, e nikt nie moe zrobi
nic lepszego ni my, czyli czeka. Niech nam zdradz lepszy sposb, ci
mdrale, jak dorwa mojego Klabaternika. Ale oni oczywicie adnego
nie znaj.
Escherich, niech pan pomyli: jeli do nas spyny czterdzieci
cztery, to znaczy, e przynajmniej drugie tyle, a moe i ponad sto kartek
jest dzi w Berlinie w obiegu, siejc niezadowolenie, podegajc do
sabotau. Przecie temu nie wolno si tak spokojnie przyglda!
Sto kartek w obiegu! rozemia si Escherich. Nie ma pan pojcia
o niemieckim narodzie, panie Obergruppenfhrerze! Po tysickro prosz
o wybaczenie, panie Obergruppenfhrerze, nie powinienem by si tak
wyraa, tak mi si tylko wyrwao! Oczywicie pan Obergruppenfhrer
doskonale zna niemiecki nard, prawdopodobnie o wiele lepiej ni ja, ale
ludzie tak bardzo si dzi boj! Wszystko nam przynosz. W obiegu na
pewno nie ma wicej jak dziesi kartek!
Po gniewnej gestykulacji wywoanej obraliw odzywk Eschericha
(ci z Kripo[45] s naprawd gupi i zachowuj si zbyt swobodnie!), a
wic po tym, jak Obergruppenfhrer Prall zgani obraliw odzywk
Eschericha gniewnym spojrzeniem i wciekym wymachem ramion,
powiedzia: Ale nawet dziesi to za duo! Nawet jedna to za duo!
Ani jedna nie powinna by w obiegu! Musi pan zapa tego czowieka,
Escherich, i to szybko!
Komisarz sta, nic nie mwic. Nie odrywa wzroku od lnicych
czubkw oficerek Obergruppenfhrera, gadzi si w zamyleniu po
wsach i uparcie milcza.
Tak, stoi pan tak i milczy! wykrzykn rozzoszczony Prall. A
ja wiem, co pan myli. Myli pan mianowicie o tym, e ja te jestem
[45] Kripo (skrt od Kriminalpolizei) policja kryminalna.

takim mdral, ktry potrafi udzieli nagany, ale nic lepszego nie umie
zaproponowa.
Czerwieni si komisarz Escherich ju od dawna nie potrafi. Lecz w
tym momencie, gdy zosta przyapany na tym, co dokadnie w skrytoci
ducha myla, by naprawd bardzo bliski sponicia rumiecem. I by te
zakopotany, co nie zdarzyo mu si od niepamitnych czasw.
Obergruppenfhrer Prall wszystko to zauway. Rzek pogodnie:
C, nie chciabym wprawia pana w zakopotanie, Escherich, z ca
pewnoci! I nie chciabym take udziela panu dobrych rad. Wie pan,
nie jestem policjantem, zostaem tu tylko odkomenderowany. Ale niech
mnie pan troch owieci. W najbliszych dniach z pewnoci bd musia
zoy w tej sprawie raport, wic chciabym wszystko dokadnie wiedzie.
Nigdy nie zaobserwowano go przy rozkadaniu kartek?
Nigdy.
I nikt nikogo nie podejrzewa w budynkach, w ktrych je znaleziono?
Podejrzewa? Dzi kady kadego podejrzewa! I to wszdzie. Ale
nie stoi za tym nic poza odrobin zoci na ssiada, szpiclowaniem i
denuncjatorsk gorczk. Nie, w ten sposb nie trafimy na aden trop!
A ci, ktrzy je znaleli? Wszyscy poza podejrzeniem?
Poza podejrzeniem? Escherich skrzywi si. Ach Boe, panie
Obergruppenfhrerze, dzisiaj nikt nie jest poza podejrzeniem. A
rzuciwszy okiem na twarz swojego przeoonego: Albo wszyscy. Ale
przesialimy nie raz i nie dwa wszystkich znalazcw. Z autorem tych
kartek aden z nich nie ma nic wsplnego.
Obergruppenfhrer westchn. Powinien pan zosta pastorem.
wietnie umie pan pocieszy, Escherich! powiedzia. A wic zostay
ju tylko kartki. Daj jakie punkty zaczepienia?
Marne. Bardzo marne! stwierdzi Escherich. Nie, lepiej nie bd
jak pastor, tylko powiem panu ca prawd, panie Obergruppenfhrerze!

Po tej pierwszej jego wpadce, tej z jedynym synem, mylaem, e sam


podstawi mi si pod n. Ale to szczwany lis.
Niech pan powie, Escherich wykrzykn nagle Prall czy
kiedykolwiek pomyla pan, e to rwnie dobrze moe by kobieta?
Wanie o tym pomylaem, gdy wspomnia pan o jedynaku.
Zaskoczony komisarz patrzy przez chwil na przeoonego. Myla.
A potem stwierdzi, z trosk potrzsajc gow: To te na nic, panie
Obergruppenfhrerze. To akurat jeden z tych punktw, ktre uwaam
za absolutny pewnik. Mj Klabaternik jest wdowcem, a w kadym razie
mczyzn, ktry yje cakiem sam. Gdyby w t spraw bya zamieszana
kobieta, ju dawno by si komu wygadaa. Niech pan pomyli: p roku,
tyle nie wytrzyma adna baba!
Ale jaka matka, ktra stracia jedynego syna?
Te nie. Wanie to nie! zdecydowa Escherich. Kto ma
zmartwienie, szuka pocieszenia, a eby je uzyska, trzeba gada. Nie, w
t spraw na pewno nie jest zamieszana adna kobieta. O niej wie tylko
jeden czowiek, i to taki, ktry potrafi milcze.
A nie mwiem: pastor! S jeszcze jakie inne punkty zaczepienia?
Marnie z tym, panie Obergruppenfhrerze, bardzo marnie. Z pewn
doz pewnoci mona stwierdzi, e ten czowiek jest skpy albo ma na
pieku z Pomoc Zimow. Bo na kartkach wypisuje rne rzeczy, ale
nigdy nie zapomina o napomnieniu: Nie dokadaj si do Pomocy Zimowej!
C, jeli mamy szuka w Berlinie kogo, kto nie chce si skada
na Pomoc Zimow, Escherich
Te tak uwaam, panie Obergruppenfhrerze. To za mao. Za mao.
A poza tym?
Komisarz wzruszy ramionami. Niewiele, nic powiedzia. By
moe da si jeszcze ze spor doz pewnoci zaoy, e ten, kto rozkada
kartki, nie ma staego zajcia, bo znajdowano je o rnych porach dnia,

pomidzy sm rano a dziewit wieczorem. A biorc pod uwag ruch


na klatkach schodowych, ktre wybiera Klabaternik, mona te przyj,
e kada kartka zostaa odnaleziona w miar szybko po pooeniu. Poza
tym? Pracownik fizyczny, niewiele w yciu pisa, ale po niezej szkole
prawie nie robi bdw, wyraa si cakiem sprawnie
Escherich zamilk, obaj milczeli do dugo, wpatrujc si przy tym
bezmylnie w map z czerwonymi chorgiewkami.
A potem Obergruppenfhrer Prall powiedzia: Twardy orzech do
zgryzienia, Escherich. Twardy dla nas obu.
Komisarz odpar tonem pocieszenia: Nie ma takiego orzecha, ktry
byby a tak twardy, eby dziadek do orzechw nie da mu rady!
Kto moe sobie przy tym zmiady palce, Escherich!
Tylko cierpliwo, panie Obergruppenfhrerze, po prostu odrobina
cierpliwoci!
Nie ode mnie zaley, czy bd j mie ci na grze, Escherich. No,
pomczcie jeszcze troch swoj mzgownic, Escherich, moe wpadnie
wam do gowy co lepszego ni to durne czekanie. Heil Hitler, Escherich!
Heil Hitler, panie Obergruppenfhrerze!
Gdy komisarz zosta sam, sta jeszcze chwil przed map, w
zamyleniu gadzc si po jasnych wsach. Wcale nie byo tak, jak stara
si to przedstawi swojemu przeoonemu. Wobec tej sprawy nie by
zobojtniaym starym policjantem, ktrego nic ju nie rusza. Nie, ten
milczcy, wci niestety zupenie mu nieznany autor kartek, ktry tak
otwarcie, a jednoczenie z tak ostronoci, tak mdrze kalkulujc, rzuci
si do niemal beznadziejnej walki, wzbudzi w nim zainteresowanie.
Z pocztku sprawa Klabaternika bya jedn z wielu. Ale potem go
zaintrygowa. Musia znale tego czowieka, ktry siedzia gdzie
tam pord tysicy berliskich dachw, musia spotka twarz w twarz
czowieka, ktry co tydzie z regularnoci maszyny, w poniedziakowy

wieczr, a najpniej wtorkowe przedpoudnie, przysya komisarzowi na


biurko dwie, trzy pocztwki.
Escherich ju od dawna by bardzo daleki od owej cierpliwoci,
ktr przed chwil tak mocno zaleca Obergruppenfhrerowi. Escherich
polowa ten stary policjant z Kripo by prawdziwym myliwym. Mia
to we krwi. Polowa na ludzi, tak jak inni myliwi poluj na dziki. To, e
dziki i ludzie umieraj na kocu polowania, wcale go nie poruszao. Taka
mier bya przeznaczeniem dzika, podobnie jak czowieka, ktry pisze
takie kartki. Od dawna ama sobie gow nad tym, jak mgby szybciej
podej Klabaternika Obergruppenfhrer Prall naprawd nie musia mu
o tym przypomina. Ale nie znalaz adnego innego sposobu, tu moga
pomc tylko cierpliwo. Z powodu tak nieistotnej sprawy nie mona
byo uruchamia caego aparatu policyjnego ani kaza przeszuka kade
mieszkanie w Berlinie pomijajc ju to, e nie mg sia w miecie
niepokoju. Musia nadal wykazywa si cierpliwoci
A jeli czowiek ma wystarczajco duo cierpliwoci, to zawsze co
si nagle wydarzy, prawie zawsze co si zdarzao. Przestpca popenia
jeden bd albo przypadek pata mu psikusa. I na jedn z tych dwch
rzeczy trzeba byo czeka, na przypadek albo na bd. Zawsze albo prawie
zawsze nastpowaa ktra z nich. Escherich mia nadziej, e w tym
wypadku nie bdzie adnego prawie. By zaintrygowany, och, bardzo
zaintrygowany. W zasadzie byo mu zupenie obojtne, czy uniemoliwi
przestpcyjego szkodliw dziaalno, czy te nie. Escherich, jak
ju powiedziano, polowa. Nie tylko ze wzgldu na pieczyste, lecz
dla samej przyjemnoci polowania. Wiedzia, e w momencie, gdy
zwierzyna zostanie upolowana, przestpca zapany, a jego przestpstwa w
wystarczajcy sposb udowodnione w tym samym momencie skoczy
si jego zainteresowanie tym przypadkiem. Zwierzyna upolowana,
czowiek w areszcie ledczym polowanie skoczone. I ruszamy na

nowe!
Escherich odwrci swoje bezbarwne spojrzenie od mapy. Siedzi
teraz przy biurku, jedzc powoli i w zamyleniu kanapki na niadanie.
Gdy dzwoni telefon, siga po suchawk z wahaniem. Jeszcze cakiem
obojtnie wysuchuje zgoszenia: Tu komisariat przy Frankfurter Allee.
Komisarz Escherich?
Przy aparacie.
Pan pracuje nad spraw Anonimowa kartka?
Tak. O co chodzi? Szybciej prosz!
Jestemy prawie pewni, e go zapalimy.
Przy kolportau?
Prawie. Oczywicie zaprzecza.
Gdzie go macie?
Jest wci u nas na komisariacie.
Zatrzymajcie go tam, samochodem bd u was za dziesi minut.
I nie przesuchujcie go ju! Zostawcie go w spokoju! Sam chc z nim
porozmawia. Zrozumiano?
Rozkaz, panie komisarzu!
Zaraz bd!
Przez chwil komisarz Escherich sta niemal nieruchomo przy
telefonie. Przypadek co za cudowny, askawy przypadek! Wiedzia
przecie, e wystarczy sama cierpliwo!
Szybko wyruszy na pierwsze przesuchanie kolportera kartek.

Rozdzia 23.
P roku pniej: Enno Kluge
P roku pniej mechanik precyzyjny Enno Kluge siedzia,
niecierpliwie czekajc, w przedpokoju lekarza. Znajdowa si tam razem
z trzydziestoma czy czterdziestoma innymi pacjentami. Nieustannie
poirytowana recepcjonistka wywoaa wanie numer 18, Enno mia
dopiero numer 29. Bdzie tu musia siedzie jeszcze ponad godzin, a
Pod Przegranym Koniem ju przecie na niego czekaj.
Enno Kluge nie mg ju duej wytrzyma tego siedzenia. Dobrze
wiedzia, e nie wolno mu wyj, dopki lekarz w gabinecie nie wypisze
zwolnienia, inaczej w fabryce bdzie chryja. Ale naprawd nie mg
ju duej czeka, bo inaczej bdzie za pno, eby obstawi zakady w
wycigach.
Enno chce przespacerowa si po poczekalni. Ale jest zbyt ciasno,
ofukuj go. Wychodzi wic na korytarz, a gdy odkrywa go tam
recepcjonistka i bardzo rozdraniona da, eby wrci do poczekalni,
pyta j o toalet.
Wskazuje mu j z wyran niechci i zamierza poczeka, a ten
czowiek wyjdzie. Lecz potem dzwonek na korytarzu dzwoni kilkakrotnie
raz po raz, a ona musi przyj pacjenta numer 43, 44 i 45, wypyta o dane,
wypeni kartotek, podbi zwolnienia.
I tak jest od pitej rano do pnej nocy. Jest ledwie ywa, lekarz
jest ledwie ywy, a jej ani na chwil nie opuszcza ten nieszczsny stan
nieustannego rozdranienia, w ktrym znajduje si ju od wielu tygodni.
W tym stanie odczuwa prawdziw nienawi wobec coraz szerszego

strumienia pacjentw, ktrzy nigdy nie zostawiaj jej w spokoju, ktrzy


ju o smej rano, gdy przychodzi, cierpliwie stoj pod drzwiami, a
wieczorem o dziesitej wci stercz w poczekalni, wypeniajc j
swoimi obrzydliwymi woniami. A wszystko to sami bumelanci, ktrzy
uchylaj si od pracy albo suby wojskowej, albo ludzie, ktrzy chc
dziki zawiadczeniu lekarskiemu wyudzi lepsze artykuy ywnociowe
albo dostawa ich wicej. Wszyscy ci ludzie chc si wykrci od swoich
obowizkw, tylko ona nie moe tego zrobi. Musi tu wytrzyma, nie
moe zachorowa (co poczby bez niej doktor?) i do tego jeszcze musi
by uprzejma dla tych obudnikw, ktrzy wszystko brudz, zapluwaj i
obrzyguj! W toalecie zawsze jest peno popiou z papierosw.
Przy okazji przypomina jej si ten may obudnik, ktremu musiaa
wskaza toalet. Na pewno wci tam siedzi i kopci papierosy. Zrywa si,
wybiega i szarpie za drzwi.
Zajte! woa gos z rodka.
Niech pan natychmiast wychodzi! zaczyna go gniewnie aja.
Myli pan, e moe sobie tam tak siedzie godzinami? Inni te potrzebuj
skorzysta z toalety!
Rzuca gniewnie za przemykajcym obok niej Klugem: Oczywicie
wszystko zakopcone! Ju ja powiem panu doktorowi, jaki to pan jest
chory! Przekona si pan!
Zrezygnowany Enno Kluge opiera si o cian w poczekalni, jego
krzeso tymczasem kto ju zaj. Lekarz dotar do numeru 22. Dalsze
czekanie tutaj chyba nie ma adnego sensu. Ten potwr na korytarzu
faktycznie moe nastawi lekarza przeciwko niemu i nie wypisze mu
zwolnienia. I co wtedy? Niele zaiskrzy w fabryce! Ju czwarty dzie
nie pojawi si w pracy; a oni naprawd mog go wysa do kompanii
karnej albo do kacetu, te typki naprawd s do tego zdolne! Tak, jeszcze
dzi musi zdoby zwolnienie lekarskie i najrozsdniej bdzie, jeli tu dalej

poczeka, skoro czeka ju tak dugo. U innego lekarza bdzie taki sam
tok, bdzie musia siedzie do nocy, a o tym tutaj sysza przynajmniej, e
nie robi problemu ze zwolnieniami. Dzi nie obstawi koni, dzi wszystko
odbdzie si bez Enna, nic si na to nie poradzi
Pokasujc, opiera si o cian, sabeusz. Czy raczej nieudacznik.
Nigdy naprawd nie wydobrza po cigach otrzymanych od esesmana
Persickego. Owszem, z prac byo po paru dniach lepiej, cho jego donie
ju nie osigny dawnej sprawnoci. Mg by teraz tylko przecitnym
robotnikiem. Nigdy ju nie odzyska dawnej biegoci, nigdy ju nie
bdzie kim szanowanym w swoim fachu.
Moe to wanie sprawio, e praca mu zobojtniaa, a moe jednak
wynikao to z tego, e w duszej perspektywie on ju wcale nie chcia
pracowa. Nie dostrzega ju sensu ani celu pracy. Po co si waciwie
tak wysila, skoro i bez pracy mona y na wystarczajcym poziomie?
Z powodu wojny? Niech sobie sami prowadz t gwnian wojn, jego
to w ogle nie interesuje. Niech wyl na front tych swoich wszystkich
tustych bonzw, to wtedy wojna skoczy si raz-dwa!
Nie, to wcale nie pytanie o sens pracy obrzydzio mu wszelk
aktywno. Przyczyn bya okoliczno, e w owym czasie Enno mg
przey, nie pracujc. Tak, by saby, przyznawa to sam przed sob,
znowu zacz chodzi do kobiet, najpierw do Tutti, potem do Lotte, a one
byy jak najbardziej chtne, by przygarn na jaki czas tego drobnego,
przymilnego mczyzn. A jak tylko czowiek zacz zadawa si z
kobietami, to koniec z regularn prac. Ju z samego rana besztay go,
gdy o szstej rano domaga si kawy i niadania, e co to ma znaczy? O
tej porze wszyscy pi i czy on naprawd musi? Niech lepiej spokojnie
wrci do ciepego ka!
A gdy czowiek by Ennem Klugem, to jeden raz albo dwa razy
udawao mu si wygra tak potyczk, ale trzeci raz ju nie. Poddawa

si, wpeza z powrotem pod kodr do baby i spa jeszcze godzink, dwie
albo nawet trzy.
Jak robio si pno, to ju wcale nie szed do fabryki, tylko zapija
dzie. A jeli byo jeszcze wczenie, przychodzi do pracy odrobin
spniony, z jak kiepsk wymwk, rugano go (ale do tego czowiek
ju dawno si przyzwyczai, nawet nie sucha), robi co przez par
godzin i wraca do domu, gdzie znw witano go poajank: Po co trzyma
mczyzn w domu, skoro cay dzie go nie ma? I to z powodu paru
marek! Na pewno mona je zarobi w atwiejszy sposb! Nie, jeli mia
pracowa, to musiaby zosta w tamtym wskim pokoiku hotelowym,
baby i praca, tego nie da si pogodzi. Z jedn tak, z Ew i naturalnie
Enno Kluge ponownie prbowa schroni si u swojej ony listonoszki.
Ale wtedy dowiedzia si od pani Gesch, e Ewa wyjechaa. Geschowa
dostaa od niej list, przebywaa u krewnych gdzie pod Ruppinem.
Owszem, ona, Geschowa, ma teraz klucze do mieszkania, ale ani myli
wrczy ich Ennowi Klugemu.
Kto regularnie opaca czynsz: on czy jego ona? W takim razie
mieszkanie najey do niej, a nie do niego! Ona narobia ju sobie z jego
powodu dosy kopotw i ani myli przekaza mu mieszkanie.
Poza tym, jeli chce co zrobi dla swojej ony, to niech zajdzie
na poczt. Oni ju par razy przysyali po pani Kluge, a niedawno
przyszo te wezwanie przed jaki tam sd partyjny; Geschowa odesaa
je po prostu z dopiskiem Odbiorca wyjecha w nieznane miejsce. Ale
z poczt powinien wszystko wyjani. Jego ona na pewno miaa tam
jeszcze jakie nalenoci.
To z nalenociami chwycio. W kocu mg si przedstawi jako jej
prawowity maonek, nalenoci dla Ewy byy te jego nalenociami.
Ale okazao si, e to faszywa droga, a na poczcie od razu wzili go w
obroty. Ewa musiaa wykrci partii jaki numer, bo byli na ni wciekli!

Ju nie pieszyo mu si tak, eby przedstawi si jako jej prawowity


maonek wrcz przeciwnie, bardzo stara si udowodni, e ju od
dawna yj w separacji i nie ma pojcia o jej poczynaniach.
W kocu pozwolili mu odej. C mona byo wydoby z takiego
maego czowieczka, ktry zaraz gotw by paka, a przy najmniejszej
burze cay zaczyna si trz? Tak wic mg odej, mia sobie pj,
a gdyby jednak zobaczy si z on, to ma j natychmiast przysa tutaj,
do urzdu. A najlepiej niech da zna, gdzie ona mieszka, to ju oni zajm
si reszt.
W drodze powrotnej do Lotte Enno Kluge znowu si umiecha. A
wic zaradna Ewa te ma kopoty, wyjechaa do krewnych koo Ruppina
i nie ma odwagi pokaza si w Berlinie! Taki znowu gupi, eby zdradzi
poczciarzom, dokd Ewa wyjechaa, to Enno oczywicie nie by; by
rwnie sprytny jak pani Gesch. Zostaa mu ostatnia furtka. Jeli tu w
Berlinie bdzie z nim ju bardzo le, to zawsze bdzie mg si pojawi
u Ewy, moe mimo wszystko go przyjmie. Bdzie si wstydzia przed
krewnymi i nie potraktuje go zbyt ostro. Ewie zaleao na szacunku i
dobrej opinii. I w kocu dziki bohaterskim czynom Karlemanna moe
jej przykrci rub. Ona za nic nie pozwoli, eby opowiedzia o nich jej
krewnym, to ju bdzie wolaa si z nim pogodzi.
Ostatnia furtka, gdyby naprawd byo z nim bardzo le. Na razie ma
swoj Lotte. Ona jest naprawd cakiem mia poza tym, e ani na chwil
nie zamyka gby i poza tym swoim cholernym przyzwyczajeniem cigego
sprowadzania facetw do chaupy. Wtedy musia p nocy, a czasem i ca
noc, siedzie w kuchni a nastpnego dnia znowu nici z roboty.
Z prac nie by w porzdku i pewnie ju nigdy nie bdzie, wiedzia
o tym. Ale moe ta wojna skoczy si szybciej, ni wszyscy sdz,
a jemu przecie i tak udao si tak dugo prac utrzyma. Wic znowu
powoli popada w bumelanctwo i pijastwo. Majster na sam jego widok

purpurowia z gniewu. Potem bya druga bura od kierownictwa, lecz tym


razem nie trwaa dugo. Enno Kluge widzia przecie, co si dzieje, e
potrzebuj kadej pary rk, tak atwo go nie wyrzuc!
A potem zdarzyy si te trzy dni nieobecnoci pod rzd. Pozna tak
jedn atrakcyjn wdow, ju nie tak mod, troch przechodzon, ale
zdecydowanie co lepszego ni jego dotychczasowe kobiety. W kocu
miaa dobrze prosperujcy sklep zoologiczny w pobliu Knigstor!
Sprzedawaa ptaki i rybki, i psy, miaa jedzenie dla nich, obroe, piasek,
ciasteczka i robaki. Miaa wie, rzekotki, salamandry, koty To by
interes, ktry naprawd przynosi zyski, a ona bya zaradn kobiet,
prawdziw kupcow.
Przedstawi si jej jako wdowiec, sprawi, e uwierzya, e Enno
to jego nazwisko, nazywaa go Jasieczkiem. Z pewnoci mia u niej
szanse, mia okazj przekona si o tym w trakcie trzech dni nieobecnoci
w pracy, podczas ktrych pomaga jej w sklepie. Pasowa jej taki may
czowieczek, ktry pragnie odrobiny czuoci. Bya w wieku, w ktrym
kobieta zaczyna si ba, czy na stare lata znajdzie sobie jeszcze faceta.
Oczywicie, e chciaaby za niego wyj, ale on ju tak jako zakrci
spraw, eby si dao. W kocu s teraz te wojenne rozwody, bo przecie
nie da si dokadnie sprawdzi wszystkich akt, a o Ew nie musia si
martwi. Ucieszyaby si, pozbywajc si go na zawsze, na pewno nie
pisnaby ani swka!
I wtedy nagle pojawio si w nim palce pragnienie uwolnienia si od
fabryki raz na zawsze. I tak przecie musia udawa chorego, bo przez
trzy dni nie by w pracy bez usprawiedliwienia. No to niech ju bdzie
porzdnie chory! A podczas tej choroby jako posunie spraw z wdow
Hete Hberle. Obrzydo mu ju u Lotte, nie mg duej znosi tego jej
bajdurzenia i tych jej facetw, a ju szczeglnie jej czuoci, gdy bya
podchmielona. Nie, za trzy, cztery tygodnie chce by po lubie i mie

porzdny interes! A w tym musi mu pomc lekarz.


Dopiero numer 24, to potrwa jeszcze z p godziny, zanim bdzie
jego kolej. Niewiele mylc, depcze innym po nogach i znowu stoi na
korytarzu. Mimo tej zoliwej recepcjonistki machnie sobie jeszcze
jednego papieroska w ustpie. Ma szczcie, niezauwaony przemyka do
toalety, lecz ledwo zacign si par razy, ten babsztyl znowu szarpie za
drzwi.
Znowu jest pan w toalecie! I znowu pan pali! wrzeszczy.
Doskonale wiem, e to pan! Wyjdzie pan sam, czy mam przyprowadzi
pana doktora?
Jak ona wrzeszczy, jak ona obrzydliwie wrzeszczy! To on ju
lepiej ustpi, tak jak zawsze ustpuje, zamiast dawa odpr. Pozwala,
by zapdzia go do poczekalni, nie prbujc si usprawiedliwi nawet
jednym sowem. A potem znw opiera si o cian i czeka, a przyjdzie
kolej na jego numerek. Ju ona obsmaruje go przed lekarzem, ta wstrtna
mija, ta!
Recepcjonistka zapdzia Enna Klugego na jego miejsce, wraca na
korytarz. No to mu pokazaa!
I wtedy spostrzega, e na pododze pod otworem na listy w drzwiach
ley jaka kartka. Pi minut temu, gdy otwieraa ostatniemu pacjentowi,
jeszcze jej tam nie byo, jest tego pewna. A przecie nikt nie dzwoni i to
w ogle nie jest pora listonosza.
Recepcjonistka wszystko to sobie byskawicznie pomylaa, kiedy
pochylaa si po kartk, a potem pamitaa te dokadnie, co czua ju
wtedy, zanim wzia j do rki, zanim si jej przyjrzaa, e ju wtedy
miaa przeczucie, e ten may, skradajcy si czowieczek musi mie z
tym co wsplnego.
Rzuca jedno spojrzenie na tekst, czyta kilka sw i wzburzona wpada
do gabinetu lekarza. Panie doktorze! Panie doktorze! Niech pan zobaczy,

co wanie znalazam u nas na korytarzu!


Przerywa badanie, sprawia, e na wp rozebrany pacjent zostaje
wysany do ssiedniego pomieszczenia, a potem podaje kartk lekarzowi,
eby j przeczyta. Nie moe si doczeka, kiedy on skoczy, i od razu
donosi mu o swoich podejrzeniach: To naprawd nie mg by nikt
inny, tylko ten may krtacz! Od razu wyda mi si podejrzany z tym
swoim pochliwym spojrzeniem! A ono wiadczy o nieczystym sumieniu,
ani chwili nie mg usiedzie spokojnie, cigle wychodzi na korytarz,
dwa razy wyganiaam go z toalety! A jak to zrobiam drugi raz, to wtedy
podrzuci t kartk na korytarzu! Z zewntrz na pewno nikt jej nie wrzuci,
leaa za daleko od drzwi! Panie doktorze, niech pan od razu dzwoni po
policj, zanim on si wymknie! Och, Boe, on ju mg uciec, musz to
zaraz sprawdzi
Z tymi sowami wypada z gabinetu, zostawiajc za sob szeroko
otwarte drzwi.
Lekarz stoi, wci trzymajc kartk w doni. Jest mu niezwykle
przykro, e musiao si to wydarzy akurat w czasie jego godzin
przyj! Dziki Bogu, e to recepcjonistka znalaza t kartk, a on moe
udowodni, e od dwch godzin nie wychodzi z gabinetu, nawet nie by
w toalecie. Ta dziewczyna ma racj, najlepiej bdzie od razu zadzwoni na
policj. Zaczyna szuka w ksice telefonicznej numeru do najbliszego
komisariatu.
Recepcjonistka zaglda przez otwarte drzwi. Wci tu jest, panie
doktorze! szepcze. Myli oczywicie, e w ten sposb udowodni
swoj niewinno. Ale ja jestem cakowicie pewna
Ju dobrze przerywa lekarz wzburzonej dziewczynie. Niech pani
zamknie drzwi. Rozmawiam wanie z policj.
Skada zgoszenie, ka mu koniecznie zatrzyma tego mczyzn do
czasu, a przyjdzie kto z komisariatu, przekazuje ten nakaz recepcjonistce,

mwi jej, e ma go natychmiast zawoa, gdyby ten czowiek zacz si


szykowa do wyjcia. A potem siada z powrotem w fotelu przy biurku. Nie,
nie jest w stanie kontynuowa badania pacjentw, jest zbyt wzburzony.
e te jemu musiao si przydarzy co takiego, dlaczego akurat jemu?
Ten kto, kto pisze te kartki, to chyba nie ma sumienia, e sprowadza na
ludzi takie kopoty! Czy on nie wie o problemach, jakie robi ludziom tymi
swoimi przekltymi pocztwkami?
Naprawd, tylko tej kartki brakowao mu do szczcia! Policja jest w
drodze do niego, moe zostanie podejrzanym, zrobi mu rewizj i nawet
gdy si okae, e podejrzenie byo niesuszne, to z tyu w subwce
znajd
Lekarz wsta, powinien j przynajmniej powiadomi
I usiad z powrotem. Dlaczego mieliby go podejrzewa? A poza tym,
nawet gdyby j znaleli, to jest przecie jego gospodyni domow, tak ma
w papierach. Wszystko to przemyleli po stokro, omwili po stokro,
odkd przed ponad rokiem musia pod naciskiem nazistw rozwie si
ze swoj on, ydwk. Zrobi to, gwnie na jej prob, eby zapewni
byt przynajmniej dzieciom. Pniej, po przeprowadzce, sprowadzi swoj
by on z powrotem jako gospodyni domow z faszywymi papierami.
Waciwie nic nie mogo si sta, nie wygldaa tak bardzo na ydwk
Ta nieszczsna kartka! e te musiaa trafi do niego! Cho
prawdopodobnie wywouje przeraenie i strach wszdzie tam, dokd
dociera. W tych czasach kady ma co do ukrycia!
Ale moe celem tej kartki byo wanie wywoywanie strachu i
przeraenia? Moe t kartk z diabelskim rozmysem podrzuca si
podejrzanym, eby sprawdzi, jak si zachowaj? Moe ju od jakiego
czasu jest obserwowany, a to jest jedynie sposb, by sprawdzi, czy
podejrzany si nie skompromituje?
C, on w kadym razie zachowa si waciwie. Pi minut po

znalezieniu kartki powiadomi policj. I mg im nawet wskaza


podejrzanego, cho by moe ten biedak nie ma z t spraw nic wsplnego.
Trudno, on nic na to nie poradzi, tamten musi sam jako z tego wybrn!
Najwaniejsze, eby jemu dali spokj.
I cho te rozwaania nieco uspokoiy doktora, wstaje, szybko i
sprawnie wstrzykuje sobie ma dawk morfiny. To pozwoli mu przyj
tych panw, ktrzy ju do niego zmierzaj, na spokojnie, a nawet w nieco
znudzonej pozie. Ta maa strzykawka to rodek pomocniczy, z ktrego
doktor coraz czciej korzysta od czasu swojego haniebnego rozwodu, jak
w duchu wci nazywa ten krok. Nie jest jeszcze morfinist, jest od tego
daleki, czasem wytrzymuje bez morfiny pi, sze dni, ale gdy na jego
yciowej drodze pojawiaj si trudnoci, a teraz podczas wojny zdarza
si to coraz czciej, bierze morfin. Tylko to mu jeszcze pomaga, bez
tego sztucznego wspomagania traci panowanie nad sob. Nie, wcale nie
jest morfinist! Cho jest na najlepszej drodze, eby si nim sta. Ach,
eby ta wojna wreszcie si skoczya, eby mona byo wyjecha z tego
nieszczsnego kraju! Za granic zadowoliaby go najskromniejsza posada
asystenta.
Kilka minut pniej blady, nieco znuony lekarz przyjmuje obu
panw z posterunku. Jeden z nich to tylko umundurowany wachmistrz,
ktry zostaje odkomenderowany do pilnowania drzwi wejciowych.
Natychmiast zastpuje recepcjonistk.
Drugi to cywil, asystent kryminalny Schrder. Lekarz w swoim
gabinecie przekazuje mu kartk. Co moe powiedzie? C, waciwie
to nic, od ponad dwch godzin bez przerwy przyjmowa tutaj pacjentw,
dwudziestu albo dwudziestu piciu, jeden za drugim. Ale ju woa
recepcjonistk.
Recepcjonistka przychodzi i ma duo do powiedzenia. Bardzo duo.
Opisuje tego krtacza, jak go nazywa, z nienawici, ktra wydaje si

zupenie niepojta na tle dwch niewinnych papieroskw w toalecie.


Lekarz uwanie si jej przyglda, jak opowiada wzburzona, a gos czsto
jej si amie. Myli sobie: Musz zadba o to, eby naprawd zrobia co
z tym swoim Basedowem. Z ni jest coraz gorzej. Mwi teraz w takim
wzburzeniu, jakby nie bya w peni poczytalna.
Asystent kryminalny zdaje si by podobnego zdania. Przerywa jej
wypowied krtkim: Dzikuj! Na razie wiem wystarczajco duo.
Prosz mi jeszcze, panienko, pokaza, gdzie na pododze leaa ta kartka.
Tylko prosz jak najdokadniej!
Panienka, czyli recepcjonistka, kadzie kartk na miejscu, w ktre
nie mogaby, jak si wydaje, dotrze pocztwka wrzucona przez szpar
w drzwiach. Lecz asystent kryminalny przy pomocy wachmistrza tak
dugo ponawia prby, a wrzucona przez drzwi kartka upada niemal
we wskazanym przez recepcjonistk miejscu. Niemal, brakuje okoo
dziesiciu centymetrw
A moe leaa tutaj, panienko? pyta asystent.
Recepcjonistka jest wyranie oburzona, e asystentowi powid si
jego eksperyment. Wyjania zdecydowanym tonem: Nie, tak blisko
drzwi z pewnoci nie leaa! Bya nawet bardziej w gbi korytarza,
ni to pokazaam. Teraz myl, e leaa tu przy krzele. I wskazuje
miejsce oddalone od drzwi o kolejne p metra. Jestem niemal pewna,
e podnoszc j, potrciam to krzeso.
Rozumiem mwi asystent, mierzc rozwcieczon recepcjonistk
chodnym wzrokiem. W duchu przekrela wszystkie jej wypowiedzi. To
jaka histeryczka, myli sobie. Z pewnoci brakuje jej faceta. No c,
skoro wszyscy s na froncie, a ona nie wyglda szczeglnie pontnie.
Gono zwraca si do lekarza: Chciabym teraz posiedzie trzy
minuty w poczekalni jako przypadkowy pacjent i najpierw przyjrze si
temu podejrzanemu osobnikowi tak, eby on nie wiedzia, kim jestem.

Chyba da si to zrobi?
Oczywicie, e to si da zrobi. Panna Kiesow powie panu, gdzie
on siedzi.
Stoi! wyjania poirytowana recepcjonistka. Kto taki przecie
nie usidzie! Woli depta innym po nogach! Nieczyste sumienie nie daje
mu przecie spokoju! Ten krtacz
A wic gdzie on stoi? asystent przerywa jej ponownie i niezbyt
grzecznie.
Wczeniej sta przy lustrze koo okna odpowiada mu uraona.
Ale oczywicie nie mam pojcia, gdzie stoi teraz, skoro si bez przerwy
krci!
Jako go znajd stwierdza asystent Schrder. Przecie mi go
pani opisaa.
I idzie do poczekalni.
A tam panuje pewne zamieszanie. Od ponad dwudziestu minut
aden pacjent nie zosta wezwany do gabinetu. Jak dugo maj tu jeszcze
siedzie? Naprawd maj co innego do roboty! Doktor pewnie zaatwia
wytwornych, dobrze paccych prywatnych pacjentw, a pacjenci z kasy
chorych mog sobie tutaj siedzie, a sczezn! Ale tak robi przecie
wszyscy ci lekarze, dobry Boe, czowiek moe sobie i, gdzie chce!
Wszdzie pierwszestwo ma pienidz!
Podczas gdy opowieci o przekupnoci lekarzy przybieraj na sile,
asystent w milczeniu przyglda si swojemu podejrzanemu. Od razu go
rozpozna, cho nie jest ani tak niespokojny, ani tak skryty, jak przedstawia
to recepcjonistka. Stoi zupenie spokojnie pod lustrem, nie uczestniczy
w rozmowie. Wyglda nawet na to, e nie przysuchuje si temu, co
mwi inni, a to przecie czsto si robi, eby skrci czas nudnego
oczekiwania. Wyglda na troch tpego i nieco wystraszonego. Drobny
robotnik, stwierdza asystent. Nie, kto troch lepszy, jego rce wygldaj

na zrczne, nosz lady pracy, ale nie cikiej pracy Garnitur i paszcz
bardzo zadbane, a jednak wyranie znoszone. Oglnie nie wyglda na
czowieka, jakiego mona by si spodziewa po tonie tych kartek. Pisze
przecie w bardzo mocnym stylu, a tu taki zmartwiony krliczek
Lecz asystent ju od dawna wie, e ludzie czsto s inni, ni si
wydaj. A tego mczyzn zeznania wiadka obciaj tak bardzo, e
przynajmniej trzeba to sprawdzi. Autor kartek najwyraniej troch napsu
krwi tym na grze, bo dopiero co znowu dostali rozkaz z zastrzeeniem
Tajne! cile tajne!, e w tej sprawie nawet najdrobniejszy lad ma
zosta niezwocznie zbadany.
Byoby cakiem mio, gdybym odnis jaki drobny sukces! myli
sobie asystent. Najwysza pora na may awansik.
Pord oglnego psioczenia niemal niezauwaony podchodzi do
drobnego czowieczka przy lustrze, dotyka jego ramienia i mwi:
Wyjdmy na chwil na korytarz. Chciabym pana o co spyta.
Enno Kluge idzie za nim posusznie, on kady rozkaz wykonuje
posusznie. Lecz gdy ju idzie za tym nieznanym sobie panem, ogarnia
go strach: Co to ma by? Czego on ode mnie chce? Wyglda jak gliniarz
i mwi jak gliniarz. Co Kripo moe do mnie mie przecie ja nic nie
zrobiem!
W tym samym momencie przypomina mu si wamanie do
Rosenthalw. To na pewno Barkhausen si wkurzy i go wsypa. I ogarnia
go coraz wikszy strach, przecie przysig, e nic nie powie, a jeli
powie, to ten facet z SS znowu wemie go na spytki i zoi mu skr, i
tym razem bdzie o wiele gorzej! Nie wolno mu nic powiedzie, ale jeli
nic nie powie, to ten tutaj glina wemie go w obroty, a wtedy si przecie
wygada. I tu zguba, i tam zguba Och, jak ja si boj!
Gdy wychodzi na korytarz, wpatruj si w niego wyczekujco cztery
pary oczu, lecz on wcale ich nie dostrzega, widzi tylko mundur szupo i

wie, e mia racj z tym swoim strachem, e naprawd czeka go zguba.


A w strach nadaje Ennowi Klugemu cechy, ktrych zwykle nie
posiada, mianowicie zdecydowanie, si i szybko. Popycha zaskoczonego
asystenta, ktry nigdy nie spodziewaby si czego podobnego po takim
chuchrze, prosto na wachmistrza, przebiega obok lekarza i recepcjonistki,
otwiera drzwi wyjciowe i ju jest na schodach
Lecz za nim ju wibruje gwizdek policjanta i Enno nie jest w stanie
uciec przed tym dugonogim modym czowiekiem. Policjant dogania
go na najniszym schodku, zadaje mu jeden cios, ktry powala Enna
na ziemi, a gdy przed oczami przestaj mu migota wirujce soca i
ogniste koa, wachmistrz mwi z przyjaznym umiechem: No, podaj
tu swoj sodk apk! Lepiej zao ci kajdanki. Nastpnym razem taki
spacerek zrobimy sobie razem, zgoda?
I ju na jego nadgarstku klika stalowa obrcz, i z powrotem wchodzi po
schodach midzy milczcym glin o ponurym spojrzeniu i umiechajcym
si z zadowolenia wachmistrzem, ktrego ten may uciekinier tylko
rozbawi.
Na grze, gdzie pacjenci stoj teraz na korytarzu i nie s ju wcale li
z powodu dugiego oczekiwania na lekarza, gdy aresztowanie to zawsze
co ciekawego, a wedug sw recepcjonistki chodzi tu o politycznego, o
komunist, a takim to si naprawd naley na grze wic przechodz na
oczach wszystkich do gabinetu lekarza. Panna Kiesow zostaje natychmiast
odesana przez asystenta kryminalnego, lekarz natomiast moe zosta
przy aresztowaniu i syszy, jak asystent mwi: A wic, mj synu, usid
sobie tutaj na krzele i odpocznij po tej przebiece. Sprawiasz wraenie
naprawd zmczonego! Wachmistrzu, moe pan na razie zdj temu panu
kajdanki. Nie bdzie nam ju ucieka, prawda?
Nie, nie! zapewnia zrozpaczony Enno Kluge, a zy ju tocz mu
si po policzkach.

Tak te bym ci radzi! Nastpnym razem bd strzela, a strzela to


ja, synu, naprawd umiem! Asystent kryminalny wci zwraca si do
starszego o dwadziecia lat Klugego per synu. No, nie pacz ju tak!
To, co przeskrobae, nie moe by a tak straszne, co?
Ja zupenie nic nie przeskrobaem! wydusza z siebie przez zy
Enno Kluge. Zupenie nic!
Ale oczywicie, synu! przytakuje asystent. I dlatego zmykasz
niczym zajc na sam widok munduru wachmistrza! Doktorze, ma pan
moe co, co postawioby tego nieszcznika z powrotem na nogi?
Teraz, gdy lekarz czuje, e jego osoba nie jest zagroona, patrzy na
tego aosnego czowieczka z serdecznym wspczuciem. To te taka
ofiara losu, ktr powala kada przeciwno. Doktora kusi, eby temu
czowieczkowi take poda strzykawk morfiny, najmniejsz dawk. Nie
odwaa si jednak ze wzgldu na obecno urzdnika policji kryminalnej.
Lepiej da mu troch bromu
Gdy jednak lekarz rozpuszcza sl bromu w wodzie, Enno Kluge mwi:
Ja niczego nie potrzebuj. Nie chc nic przyjmowa. Nie pozwol si
otru. To ju wol zeznawa
No prosz! mwi asystent kryminalny. Od razu wiedziaem, e
bdziesz rozsdny, synu! No to opowiadaj
Enno Kluge ociera sobie zy z policzkw i zaczyna opowiada
Gdy zaczyna paka, to paka prawdziwymi zami, po prostu dlatego,
e puciy mu nerwy. Lecz nawet jeli byy to najprawdziwsze zy, to
Enno ju od dawna dziki swoim dowiadczeniom z kobietami wiedzia,
e paczc, mona si dobrze zastanowi. I podczas tego zastanawiania si
doszed do wniosku, e to bardzo mao prawdopodobne, eby aresztowali
go tutaj, w gabinecie lekarza, z powodu wamania. Gdyby go faktycznie
obserwowali, to mogli go aresztowa na ulicy albo na klatce schodowej,
nie musieli kaza mu siedzie dwie godziny w poczekalni

Nie, ta sprawa na pewno nie ma nic wsplnego z wamaniem do


pani Rosenthal. Prawdopodobnie przyczyn jego aresztowania jest jaka
pomyka, a Enno Kluge niejasno przeczuwa, e ma ona co wsplnego ze
zoliw recepcjonistk.
Ale prbowa uciec i nigdy nie uda mu si przekona takiego gliny,
e ucieka tylko ze strachu, po prostu dlatego, e na widok munduru
traci rozum. Taki glina nigdy w to nie uwierzy. Jego zeznanie musi wic
by wiarygodne, atwe do sprawdzenia, i wie ju, co to powinno by.
Niedobrze jest o tym mwi, nie wiadomo, jakie bd skutki, ale z dwojga
zego na pewno lepiej przyzna si do tego.
Wic gdy ka mu teraz mwi, wyciera zy i zaczyna w miar
pewnym gosem opowiada o swojej pracy mechanika precyzyjnego, o
tym, e tak duo choruje, e w fabryce s na niego li, a teraz chc go
wysa albo do kacetu, albo do kompanii karnej. Oczywicie Enno Kluge
ani sowem nie wspomina o swojej niechci do pracy, ale przypuszcza, e
glina i tak si domyli.
I ma racj, glina doskonale si domyla, co z tego Enna Klugego
za szelma. Tak, panie komisarzu, wic jak tak zobaczyem pana i ten
mundur pana wachmistrza, a wanie siedziaem u lekarza, eby dosta
zwolnienie, to pomylaem, e to koniec, e zaraz zabior mnie do kacetu,
i dlatego uciekem
Rozumiem mwi asystent. Rozumiem! Zastanawia si chwil,
a potem mwi: Ale zdaje mi si, synu, e teraz ju wcale nie jeste
przekonany, e to z tego powodu tu jestemy.
Nie, teraz ju nie przyznaje Kluge.
A czemu ju tak nie mylisz, synu?
Bo przecie atwiej byoby wam mnie aresztowa w zakadzie albo
w mieszkaniu.
A, to mieszkanie te, synu, masz?

Ale oczywicie, panie komisarzu. Jestem onaty, a moja ona


pracuje na poczcie. Moi obaj chopcy walcz na froncie, jeden jest w SS, w
Polsce. Mam tutaj papiery, mog udowodni wszystko, co powiedziaem,
o mieszkaniu, o miejscu pracy.
Enno Kluge wyciga swj wytarty, znoszony portfel i zaczyna szuka
w nim dokumentw.
Schowaj sobie na razie te swoje papiery, synu mwi odmownie
asystent. Bdziesz mia na to jeszcze czas
Zatapia si w mylach, a wszyscy wok milcz.
Siedzcy za biurkiem lekarz zaczyna jednak co skrztnie pisa.
Moe bdzie mia okazj, eby wsun temu przeladowanemu przez
strach maemu czowieczkowi zwolnienie chorobowe. Ble woreczka
ciowego, powiedzia, wic prosz bardzo. Teraz takie czasy, e
czowiek musi pomaga innym, jak si tylko da!
Co pan tam pisze, doktorze? pyta asystent kryminalny, budzc si
nagle z zamylenia.
Histori choroby wyjania lekarz. Chciabym wykorzysta czas
z poytkiem, w poczekalni czeka na mnie jeszcze tum ludzi.
Susznie, doktorze mwi asystent i wstaje. Podj ju decyzj:
Nie bdziemy pana duej zatrzymywa.
Opowie Enna Klugego moe by prawdziwa, a nawet z ogromnym
prawdopodobiestwem jest prawdziwa, lecz asystenta kryminalnego nie
opuszcza poczucie, e co jeszcze si za tym kryje, e nie usysza caej
historii. No to chod, mj synu! Odprowadzisz nas kawaek, prawda? O
nie, nie na Alexa, tylko tutaj, do naszego komisariatu. Chciabym jeszcze
z tob troch porozmawia, mj synu, taki z ciebie wesoy chopak, a
wujaszkowi doktorowi nie moemy ju duej przeszkadza. Zwraca si
do wachmistrza: Nie, bez kajdanek. Pjdzie grzecznie z nami, to mdry
dzieciak. Heil Hitler, panie doktorze, i bardzo dzikujemy!

S ju przy drzwiach, naprawd wyglda to tak, jakby mieli


rzeczywicie wyj. Lecz asystent kryminalny nagle wyciga z kieszeni
kartk, kartk Quanglw, podstawia j zaskoczonemu Ennowi Klugemu
pod nos i mwi do niego ostrym tonem: No, przeczytaj nam to, synu!
Tylko szybko, gadko i bez jkania si!
Mwi teraz zupenie jak glina.
Lecz ju gdy asystent kryminalny widzi, w jaki sposb Kluge bierze
kartk, jak jego wybauszony wzrok robi si coraz bardziej zdumiony, jak
zaczyna bekota: Niemcy, nie zapomnijcie! Zaczo si od przyczenia
Austrii. Potem byy Sudety i Czechosowacja. Napadnito na Polsk,
Belgi, Holandi ju wtedy asystent kryminalny wie z du doz
pewnoci: Ten czowiek nigdy wczeniej nie mia tej kartki w rku, nigdy
wczeniej nie czyta jej treci, nie wspominajc o tym, e mgby j
napisa jest na to o wiele za gupi!
Poirytowany wyrywa kartk z rki Enna Klugego, rzuca krtkie Heil
Hitler! i wychodzi z gabinetu razem z policjantem i aresztantem.
Lekarz powoli rwie na kawaki przygotowane dla Enna Klugego
zwolnienie. Nie byo okazji, eby mu je przekaza. Szkoda! Ale
prawdopodobnie i tak by mu nie pomg, moe ten czowiek, ktry
zupenie nie dors do trudnoci dzisiejszych czasw, i tak skazany jest na
zagad. By moe nie pomogaby mu adna pomoc z zewntrz, bo w nim
samym nie ma nic solidnego.
Szkoda

Rozdzia 24.
Przesuchanie
Gdy asystent kryminalny mimo silnego przekonania, e Enno Kluge
nie wchodzi w rachub ani jako autor, ani jako kolporter kartek, gdy
mimo to w rozmowie telefonicznej z komisarzem Escherichem da do
zrozumienia, e Kluge mg rozpowszechnia owe pamflety, uczyni tak
dlatego, e rozsdny podwadny nigdy nie powinien uprzedza zamiarw
swojego przeoonego. Na Klugego wskazuje donos panny Kiesow,
recepcjonistki, a to, czy jest on uzasadniony czy nie, to niech ju pan
komisarz sam sobie rozsdzi.
Jeli donos okae si uzasadniony, to asystent zostanie uznany za
zdolnego i moe by pewien przychylnoci komisarza. Jeli natomiast
okae si nieuzasadniony, to komisarz pokae, e jest mdrzejszy od
asystenta, a takie przekonanie u przeoonego czsto suy podwadnemu
lepiej ni najlepsze umiejtnoci.
No? powiedzia wysoki, szary Escherich, wkraczajc bocianim
krokiem do komisariatu. No, kolego Schrder? Gdzie macie t swoj
zdobycz?
W ostatniej celi po lewej, panie komisarzu.
Czy Klabaternik si przyzna?
Kto? Klabaternik? Ach, rozumiem. Nie, panie komisarzu, po naszej
rozmowie od razu kazaem go odprowadzi.
Dobrze! pochwali go Escherich. I co on wie na temat kartek?
Kazaem mu powiedzia ostronie asystent przeczyta t
znalezion kartk. To znaczy sam pocztek.

I jakie wraenie?
Nie chciabym wysnuwa pochopnych wnioskw, panie komisarzu
powiedzia ostronie asystent.
Bez obaw, kolego Schrder! Jakie wraenie?
Mnie si w kadym razie wydaje nieprawdopodobne, eby to on by
autorem tej kartki.
Dlaczego?
Nie jest zbyt bystry. A poza tym jest okropnie wystraszony.
Komisarz Escherich z niezadowoleniem pogadzi si po piaskowych
wsach. Niezbyt bystry i okropnie wystraszony powtrzy. No, mj
Klabaternik jest bystry i na pewno nie jest wystraszony. Dlaczego wic
uwaa pan, e zapa waciwego czowieka? Prosz zda mi raport!
Asystent Schrder uczyni to. Przede wszystkim powtrzy z naciskiem
oskarenia recepcjonistki i podkreli prb ucieczki. Nie mogem zrobi
inaczej, panie komisarzu. Po rozkazach, jakie otrzymalimy, musiaem go
zatrzyma.
Susznie, kolego Schrder. Bardzo susznie pan postpi. Sam
zrobibym tak samo.
Ta relacja na powrt dodaa Escherichowi nieco otuchy. To brzmiao
lepiej ni: niezbyt bystry i mocno wystraszony. Moe to kolporter kartek,
mimo e komisarz do tej pory zdecydowanie zakada, e Klabaternik nie
ma adnych wsplnikw.
Przejrza pan ju jego papiery?
Le tutaj. W oglnoci potwierdzaj to, co mwi. Odnosz
wraenie, panie komisarzu, e to po prostu obibok, ktry boi si trafi na
front, nie ma ochoty pracowa, a do tego obstawia wycigi znalazem u
niego cay plik gazetek z wycigw i obrachunkw. A poza tym zupenie
zwyczajne listy od prostych kobiet, niezy z niego gagatek, rozumie pan,
panie komisarzu. A przecie zblia si do pidziesitki.

Dobrze, dobrze powiedzia komisarz, cho wcale nie uwaa, e


jest dobrze. Ani autor kartek, ani ich ewentualny roznosiciel nie mogli
mie wiele wsplnego z kobietami. Tego by pewien.
Jego na powrt oywiona nadzieja znw zacza sabn. Lecz potem
Escherich pomyla o swoim przeoonym, Obergruppenfhrerze Prallu,
i o postawionych jeszcze wyej przeoonych a do samego Himmlera.
Oni wszyscy w najbliszym czasie cholernie utrudni mu ycie, jeli nie
bdzie adnego tropu. Tu jednak mieli trop, mieli przynajmniej powane
oskarenia i podejrzane zachowanie. Mona pj tym tropem, nawet jeli
w skrytoci ducha uwaa si go za faszywy.
Zyska si dziki temu czas na dalsze cierpliwie czekanie. Nikomu nie
stanie si przez to krzywda. Co kogo obchodzi taki may nicpo!
Escherich wsta. Id do celi, Schrder. Dajcie mi t now kartk i
poczekajcie tu na mnie.
Komisarz szed cicho, trzymajc klucze w zacinitej doni, eby nie
grzechotay. Ostronie odsun przeson judasza i zajrza do wntrza celi.
Zatrzymany siedzia na stoku. Opar gow na rku i wpatrywa si
w drzwi. Sprawiao to wraenie, jakby patrzy prosto w zmruone oczy
komisarza. Lecz wyraz twarzy Klugego zdradza, e waciwie nie widzi
nic. Nie wzdrygn si, gdy odsunito przeson, na jego twarzy nie byo
napicia charakterystycznego dla kogo, kto czuje si obserwowany.
Patrzy tak po prostu przed siebie, nie tyle nawet zatopiony w mylach, ile
na wp drzemicy i peen ponurych przeczu.
Komisarz przy judaszu wiedzia ju teraz na pewno. To nie jest ani
Klabaternik, ani nawet pomocnik jego pomocnika. To bya po prostu
pomyka oskarenia mogy brzmie, jak chciay, a jego podejrzane
zachowanie nie miao adnego znaczenia.
Lecz Escherich znw pomyla o swoich przeoonych, przygryz
wsa, zastanawia si, jak dugo mona bdzie przeciga t spraw,

zanim wyjdzie na jaw, e to nie ten czowiek. Przecie nie wolno mu si


przy tym zblamowa.
Szybkim ruchem otworzy drzwi do celi i wszed do rodka.
Aresztowany drgn na dwik przekrcanego zamka i najpierw popatrzy
na wchodzcego zdumiony, a potem zacz si podnosi. Lecz Escherich
od razu popchn go z powrotem na stoek.
Niech pan siedzi, panie Kluge, niech pan siedzi. W naszym wieku
nie tak atwo si czowiek podnosi!
Rozemia si, a Kluge stara si umiechn, z czystej grzecznoci
zmusi si do aosnego pumiechu.
Komisarz cign w d podnoszon prycz przy cianie i usiad.
No, panie Kluge powiedzia i spojrza uwanie w blad twarz z
delikatnym podbrdkiem, czerwonymi ustami o zadziwiajco grubych
wargach i jasnymi oczami, ktre nieustannie mrugay. No, panie Kluge,
niech no mi pan opowie, co panu ley na sercu. Jestem komisarz Escherich
z Tajnej Policji Pastwowej. Kontynuowa agodniej, gdy spostrzeg, e
aresztant wzdryga si ju na samo wspomnienie Gestapo: Niech si pan
nie boi. Nie poeramy dzieci. A pan zreszt nie jest ju maym dzieckiem,
przecie widz
Odrobina wspczucia, ktr dao si wyczu w jego sowach,
natychmiast sprawia, e oczy Klugego na powrt napeniy si zami,
jego twarz zacza dre, a minie policzkowe intensywnie pracowa.
No, no! powiedzia Escherich, kadc do na rce drobnego
aresztanta. A tak le to nie moe by. Chyba e jest a tak le?
Wszystko stracone! zawoa z rozpacz Enno Kluge. Przecie
jestem tutaj! Nie mam zwolnienia lekarskiego, a powinienem by w
pracy. A ja siedz tutaj, potem wyl mnie do kacetu i ju po mnie, nie
wytrzymam tam nawet dwch tygodni!
Ju, ju! powiedzia komisarz znowu jak do dziecka. Jeli chodzi

o fabryk, to si da jako zaatwi. Jeli kogo aresztujemy i okazuje


si, e to porzdny czowiek, dbamy te o to, eby nie ponis szkd z
powodu aresztowania. A przecie pan jest porzdnym facetem, panie
Kluge, prawda?
Twarz Klugego znw zacza dre, a potem zdecydowa si na
czciowe wyznanie wobec tego sympatycznego czowieka.
Ale ja wedug nich za mao pracuj!
No, a co pan sam o tym myli, panie Kluge? Pracuje pan paskim
zdaniem wystarczajco duo, co?
Kluge si zastanowi. Przecie ja tyle choruj powiedzia w kocu
aonie. Ale oni mwi, e teraz nie pora na chorowanie.
Przecie nie cay czas jest pan chory? No, a jak nie jest pan chory
i pan pracuje, to pracuje pan wtedy wystarczajco? Jak pan sdzi, panie
Kluge?
Kluge ponownie si zdecydowa. Ach, na Boga, panie komisarzu
poskary si Te kobiety nie daj mi spokoju!
W jego gosie zabrzmiaa zarwno skarga, jak i prno. Komisarz
potrzsn gow z politowaniem, sugerujc tym samym, e jest faktycznie
le.
To niedobrze, panie Kluge stwierdzi. W naszym wieku nie
przepuszcza si adnej okazji, prawda?
Kluge patrzy na niego ze sabym umiechem zadowolony, e znalaz
u tego czowieka zrozumienie.
Tak powiedzia komisarz. A jak pan stoi finansowo?
Czasami troch obstawiam wyzna Kluge. Nieduo i niewysokie
stawki, panie komisarzu. Nie wicej jak pi marek, jeli ko jest
pewniakiem, przysigam panu, panie komisarzu!
A z czego pan to opaca, panie Kluge, te kobiety i te zakady? Skoro
tak niewiele pan pracuje?

Ale to kobiety pac mnie, panie komisarzu! powiedzia Kluge,


niemal uraony takim niezrozumieniem. Umiechn si zarozumiale.
Taki jestem zdolny! doda.
W tym momencie komisarz Escherich ostatecznie odoy ad acta
wszelkie podejrzenia, e Enno Kluge mgby mie cokolwiek wsplnego
z pisaniem lub kolportowaniem kartek. Ten Kluge nie byby po prostu do
tego zdolny, brakowao ku temu jakichkolwiek przesanek. Mimo wszystko
trzeba go przesucha w tej sprawie, bo musia sporzdzi protok z tego
przesuchania, protok dla swoich szacownych przeoonych, eby ci
dali mu na razie spokj, protok, ktry sprawi, e Kluge nadal bdzie
podejrzanym i ktry uzasadni podejmowane wobec niego kroki
Wycign wic z kieszeni kartk, pooy j przed Klugem i
powiedzia zupenie obojtnym tonem: Widzia pan t kartk, panie
Kluge?
Tak powiedzia Enno Kluge bez zastanowienia, lecz zaraz zadra
i poprawi si: To znaczy, oczywicie, e nie. Musiaem j wczeniej
przeczyta, to znaczy sam pocztek. A poza tym jej nie widziaem! To
wita prawda, panie komisarzu!
No, no! stwierdzi Escherich z powtpiewaniem. Panie Kluge,
skoro wyjanilimy sobie tak powan spraw jak paska praca i kacet,
skoro osobicie udam si do pana przeoonych i ureguluj t spraw dla
pana, to moe jednak dojdziemy do porozumienia w tak drobnej sprawie
jak tak pocztwka!
Ja nie mam z tym nic wsplnego, panie komisarzu, zupenie nic!
Ja nie posuwam si tak daleko, panie Kluge powiedzia komisarz
niewzruszony jego zapewnieniami nie posuwam si tak daleko jak mj
kolega, ktry uwaa pana za autora tej kartki i chce pana zacign przed
Trybuna Ludowy, a tam: rach-ciach, panie Kluge!
Drobny czowieczek zadra, a jego twarz przybraa barw popiou.

Nie powiedzia komisarz uspokajajcym tonem i znw pooy


rk na doni aresztanta. Nie, nie uwaam pana za autora tych kartek.
Ale poniewa ta kartka leaa tam u lekarza na pododze, a pan podejrzanie
duo si krci po tym korytarzu, i do tego ten paski niepokj i ucieczka.
A na wszystko mamy dobrych wiadkw. Nie, panie Kluge, ju lepiej
bdzie, jeli powie mi pan prawd. Nie chciabym, eby pan sam siebie
wpdzi w nieszczcie!
Kto musia wrzuci t kartk z zewntrz, panie komisarzu. Ja nie
mam z ni nic wsplnego, przysigam na wszystkie witoci, panie
komisarzu!
Sdzc po tym, gdzie leaa, nie moga zosta wrzucona z zewntrz!
A pi minut wczeniej jej tam nie byo, recepcjonistka to powiadczy. W
midzyczasie to wanie pan wychodzi do toalety. Czy te twierdzi pan,
e jeszcze kto inny wyszed z poczekalni do ustpu?
Nie, nie sdz, panie komisarzu. Nie, na pewno nie. Jeli chodzi o
te pi minut, to na pewno nie. Ju od duszego czasu miaem ochot
zapali i dlatego obserwowaem, czy kto nie idzie do toalety.
A wic! powiedzia komisarz wyranie zadowolony. Niech pan
sam to powie. Tylko pan, tylko i wycznie pan, mg pooy t kartk
na pododze!
Kluge wpatrywa si w niego z szeroko otwartymi i ponownie penymi
przeraenia oczami.
Skoro ju pan si przyzna
Ja si do niczego nie przyznaem, do niczego! Powiedziaem tylko,
e przez ostatnie pi minut przede mn nikt inny nie by w kiblu!
Kluge prawie to wykrzycza.
Ale, ale! powiedzia komisarz, z niedowierzaniem krcc
gow. Chyba nie chce pan tak od razu odwoa zoonego przed chwil
zeznania, na to jest pan zbyt rozsdnym czowiekiem. Musiabym takie

odwoanie take uwzgldni w protokole, panie Kluge, a to nigdy nie


wyglda dobrze.
Kluge popatrzy na niego z rozpacz. Przecie ja do niczego si nie
przyznaem wyszepta niemal bezgonie.
Dogadamy si jako w tej sprawie stwierdzi Escherich
uspokajajcym tonem. Ale najpierw niech mi pan powie. Kto da panu
t kartk do pooenia? Czy to jaki dobry znajomy, przyjaciel, czy te
kto zagadn pana na ulicy i da za to par marek?
Nie! Nie! wykrzykn znowu Kluge. Nie miaem tej kartki w
rku, na oczy jej nie widziaem, zanim nie da mi jej paski kolega!
Ale, ale, panie Kluge! Przecie sam pan przed chwil przyzna, e
to pan pooy t kartk na pododze
Ja do niczego si nie przyznaem! Nic takiego nie powiedziaem!
Prawda powiedzia Escherich i pogadzi si po wsach, skrywajc
umiech. Drczenie tego tchrzliwego i jczcego psa zaczo sprawia
mu spor przyjemno. To bdzie cakiem dobry protok z mocnym
podejrzeniem dla przeoonych. Prawda powiedzia. W takiej
formie pan tego nie powiedzia. Powiedzia pan jedynie, e tylko pan
mg pooy tam t kartk, e nikogo poza panem tam nie byo, a to
znaczy dokadnie to samo.
Enno wpatrywa si w niego szeroko otwartymi oczami. A potem
powiedzia nagle mrukliwym tonem: Tego te nie powiedziaem. A poza
tym do toalety mg przyj kto inny, niekoniecznie z poczekalni.
Usiad z powrotem, bo wzburzony faszywymi oskareniami zerwa
si z miejsca.
Ale ju nic wicej nie powiem. dam adwokata. I protokou te nie
podpisz.
Ale, ale powiedzia Escherich. Czy ja pana prosiem, panie
Kluge, o podpisanie protokou? Czy w ogle notowaem to, co pan

mwi? Siedzimy sobie przecie tutaj niczym dwaj starzy przyjaciele, a


to, o czym rozmawiamy, nikogo nie powinno obchodzi.
Wsta i szeroko otworzy drzwi do celi.
Widzi pan, nie ma na korytarzu nikogo, kto by podsuchiwa. A pan
robi mi takie trudnoci z powodu jednej gupiej pocztwki? Niech pan
zrozumie, mnie na niej nie zaley. Ten, kto j napisa, to jaki idiota! Ale
skoro recepcjonistka i mj kolega robi tak wrzaw, to po prostu musz
zaj si t spraw! Niech si pan nie wzbrania, panie Kluge, niech pan
mi po prostu powie: jaki pan na Frankfurter Allee da mi j, chcia zrobi
dowcip doktorowi, tak powiedzia. I da panu za to dziesi marek. Sam
widziaem, e mia pan w kieszeni cakiem now dych. Zrozum pan, jak
pan mi to teraz powie, to pan jeste mj czowiek. Wtedy nie robi mi pan
adnych trudnoci, a ja mog spokojnie i do domu.
A ja? Dokd ja pjd? Do Pltze! A potem rach-ciach! Nie, panie
komisarzu, nigdy, ale to nigdy tak nie zeznam!
Gdzie pan pjdzie, panie Kluge, gdy ja pjd do domu? Te pan
pjdzie do domu, jeszcze pan tego nie zrozumia? Jest pan wolny tak czy
siak, wypuszczam pana
Naprawd, panie komisarzu, naprawd? Mog i bez zoenia
zeznania, bez protokou?
Ale oczywicie, e moe pan i, panie Kluge, moe pan od razu
sobie pj. Tylko zanim pan pjdzie, niech pan przemyli jedn rzecz
I postuka w rami aresztanta, ktry podekscytowany ju zerwa si z
miejsca i zwrci w stron drzwi.
Widzi pan, zaatwi dla pana paskie sprawy w fabryce, oddam
panu t przysug. Obiecaem to panu i dotrzymam sowa. Ale niech
pan te pomyli przez chwil o mnie, panie Kluge. Niech pan pomyli
o tych wszystkich nieprzyjemnociach, jakie spotkaj mnie ze strony
mojego kolegi, gdy pana wypuszcz. Na pewno naskary na mnie do

przeoonych, mog mie przez to naprawd powane kopoty. Byoby


naprawd mio z pana strony, panie Kluge, gdyby podpisa mi pan to
zeznanie o mczynie na Frankfurter Allee, przecie z tym nie wie si
dla pana adne ryzyko. Tego mczyzny moe nigdy nie znajdziemy, a
wic, panie Kluge!
Enno Kluge nigdy nie potrafi si oprze tego rodzaju delikatnej, a
jednoczenie natarczywej perswazji. By peen wtpliwoci. Kusia go
wolno, a i w fabryce wszystko by si uoyo, gdyby nie urazi tego
czowieka. Straszliwie si ba, e urazi tego miego komisarza. Wtedy
tamten glina moe dalej pracowa nad spraw i pewnie w kocu
doprowadzi go do przyznania si do wamania do Rosenthalowej. A
wtedy Enno Kluge bdzie zgubiony, a esesman Persicke
Faktycznie mgby wywiadczy komisarzowi przysug przecie
to nic wielkiego. Jaka bzdurna kartka, co politycznego, z czym nigdy
nie mia nic wsplnego i w ogle si na tym nie zna. A mczyzny z
Frankfurter Allee rzeczywicie nigdy nie znajd, bo go po prostu nie ma.
Tak, wywiadczy komisarzowi t przysug i podpisze.
Lecz wtedy znw odezwaa si w nim wrodzona ostrono i
lkliwo. Tak powiedzia a jak ju podpisz, to pan mnie wcale nie
wypuci.
Ale! Ale! powiedzia komisarz Escherich, domylajc si, e t
rozgrywk moe ju uzna za wygran. Z powodu jakiej durnej kartki
i kiedy wywiadczy mi pan przysug? Daj panu sowo honoru, panie
Kluge, jako komisarz kryminalny i jako czowiek: jak tylko podpisze pan
protok, bdzie pan wolny.
A jeli nie podpisz?
To te bdzie pan, oczywicie, wolny!
Enno Kluge podj decyzj. To ja podpisz, panie komisarzu, eby
nie mia pan adnych nieprzyjemnoci, ja te wywiadcz panu przysug.

Ale nie zapomni pan zaatwi mojej sprawy w fabryce?


Zaatwi to jeszcze dzi, panie Kluge. Jeszcze dzi! Niech si pan
tam jutro pokae i niech pan ju zapomni o tych gupich zwolnieniach
lekarskich! Jeden dzie na kacu od czasu do czasu, powiedzmy raz na
tydzie, o tym nikt nie powie panu ju sowa, jak z nimi porozmawiam.
Czy tak bdzie dobrze, panie Kluge?
Ale oczywicie! Jestem panu bardzo wdziczny, panie komisarzu!
Tak rozmawiajc, przeszli przez korytarz z celami z powrotem do
pokoju, w ktrym siedzia asystent Schrder, czekajc w napiciu, jak
wypadnie przesuchanie, gotowy podda si losowi, gdyby mia oberwa.
Zerwa si, gdy obaj weszli do rodka.
No, Schrder powiedzia komisarz z umiechem i wskaza gow
na Klugego, ktry sta przy nim may i wystraszony, bo gliniarz znowu
patrzy na niego przeraajcym wzrokiem.
Oto nasz przyjaciel. Wanie przyzna mi si, e to on pooy kartk
na pododze u doktora, dosta j od jakiego mczyzny na Frankfurter
Allee
Z piersi asystenta wyrwao si co na ksztat jku. Do pioruna!
powiedzia. Przecie on nie mg
A teraz kontynuowa niewzruszony komisarz a teraz napiszemy
sobie tutaj razem may protokolik, a potem pan Kluge pjdzie do domu.
Jest wolny. Zgadza si, panie Kluge, czy nie?
Tak odpowiedzia Kluge, lecz bardzo cicho, gdy obecno
gliniarza wzbudzia w nim na nowo wtpliwoci i lki.
Asystent sta jednak jak gupi. Ten Kluge nie pooy tam tej kartki,
nigdy w yciu, by tego cakowicie pewien. Ale jest teraz gotw podpisa
zeznanie stwierdzajce co przeciwnego.
Co za szczwany lis z tego Eschericha! Jak on to osign? Schrder
musia sam przed sob przyzna nie bez zawici e ten Escherich

jest od niego o wiele lepszy. A potem, po takim zeznaniu, jeszcze tego


czowieka wypuci! Tego si nie da zrozumie, tego si nie da ogarn!
C, jak wida zawsze s mdrzejsi, choby si czowiekowi wydawao,
e jest cakiem sprytny.
Posuchajcie, kolego powiedzia Escherich, nasyciwszy si
najpierw zdumieniem asystenta. Mgby pan zaatwi dla mnie jedn
spraw, teraz zaraz, w prezydium?
Rozkaz, panie komisarzu!
Wie pan, e prowadz t spraw Jak ona si nazywa? Ach tak,
spraw Klabaternika. Pewnie pan sobie przypomina, kolego?
Wymienili porozumiewawcze spojrzenie.
A wic, panie Schrder, pjdzie pan w moim imieniu do prezydium
i powie koledze Linkemu Ale niech pan siada, panie Kluge, prosz mi
wybaczy, zamieni z koleg jeszcze tylko kilka sw.
Podszed z asystentem do drzwi. Szepn: Zada pan tam dwch
zrcznych ludzi. Maj tu natychmiast przyj, eby go ledzi. Od
momentu opuszczenia komisariatu Kluge ma by obserwowany na
okrgo. Meldunki o tym, co robi, co dwie, trzy godziny, w zalenoci
od okolicznoci, telefonicznie do mnie, na Gestapo. Haso: Klabaternik.
Pokae im pan tego czowieka, maj si zmienia. A pan wejdzie tu do
rodka dopiero, gdy oni bd ju gotowi. Dopiero wtedy puszcz wolno
naszego zajczka.
Wszystko bdzie zaatwione, panie komisarzu. Heil Hitler!
Drzwi si zatrzasny, gliniarz wyszed. Komisarz usiad obok Enna
Klugego i powiedzia: No to si go pozbylimy! Chyba niezbyt go pan
lubi, panie Kluge?
Nie tak bardzo jak pana, panie komisarzu!
Widzia pan, jakie zrobi oczy, gdy usysza, e pana wypuszczam?
Niele si w nim zagotowao! I dlatego wanie go odesaem, niepotrzebny

nam do spisania naszego maego protokoliku. Tylko by nam przeszkadza.


Nie bd nawet wzywa maszynistki, wol sam naskroba tych par
linijek. W kocu to tylko umowa midzy nami, ebym by cho troch
kryty przed moim przeoonymi za to, e pana wypuszczam.
I po tym, jak uspokoi nieco maego tchrza, wzi piro i zacz
pisa. Czasem mwi gono i wyranie, co pisze (o ile pisa to, co gono
mwi, bo z takimi cwanymi policjantami kryminalnymi jak ten Escherich
to nigdy nie mona mie pewnoci), a czasem tylko co mamrota. Kluge
nie rozumia, co mwi.
Widzia tylko, e to wcale nie kilka linijek, tylko trzy, prawie cztery
strony akt. Lecz to go w tym momencie tak bardzo nie interesowao,
interesowao go tylko to, czy teraz faktycznie bdzie mg sobie pj.
Zerkn na drzwi. Podjwszy raptown decyzj, wsta, podszed do nich
i uchyli je nieco
Kluge! rozlego si za nim, lecz nie by to rozkaz. Panie Kluge,
bardzo prosz!
Tak? zapyta i odwrci si. To jednak nie mog wyj?
umiechn si lkliwie.
Komisarz z pirem w doni popatrzy na niego z umiechem. A wic
znowu auje pan, panie Kluge, naszej umowy? Tego, co mi pan obieca?
No dobrze, w takim razie nabazgraem si na darmo! Energicznym
gestem odoy piro. Ale niech pan ju idzie, panie Kluge naprawd,
teraz wiem, e nie jest pan czowiekiem sownym. Niech wic pan ju
idzie, przecie wiem, e pan tego nie podpisze! Trudno, jeli o mnie
chodzi
I w taki wanie sposb komisarz sprawi, e Enno Kluge jednak
podpisa protok. Tak, Kluge nawet nie zada, eby mu go najpierw
gono i wyranie odczyta. Podpisa, nie znajc jego treci.
A teraz mog ju i, panie komisarzu?

Oczywicie. Bardzo dzikuj, panie Kluge, wietnie si pan spisa.


Do widzenia. To znaczy, najlepiej nie tutaj, nie w tym pokoju. Ach, jeszcze
chwileczk, panie Kluge
To jednak nie mog pj?
Twarz Klugego znw zacza dre.
Ale oczywicie, e tak! Znowu mi pan nie ufa? Ale z pana
podejrzliwy czowiek, panie Kluge! A ja mimo wszystko myl, e
chtnie zabierze pan swoje dokumenty i pienidze, co? No, widzi pan!
Sprawdmy jeszcze tylko, czy wszystko tam jest, panie Kluge
I zaczynaj sprawdza: ksieczka pracy, ksieczka wojskowa,
wiadectwo urodzenia, akt maestwa
Po co waciwie nosi pan ze sob te wszystkie papiery, Kluge? A
jakby tak panu zginy!
meldunek policyjny, cztery koperty z wypat
Duo to pan nie zarabia, panie Kluge! Ach tak, zgadza si, widz,
w kadym tygodniu pracowa pan tylko trzy, cztery dni, niezy z pana
dekownik!
trzy listy
Nie, zostawmy to, to mnie zupenie nie interesuje!
37 marek w banknotach i 65 fenigw
Widzi pan, i tu mamy ten dziesiciomarkowy banknot, ktry dosta
pan od tego mczyzny, lepiej odo to do akt. Ale chwileczk, pan nie
powinien by na tym stratny, sam dam panu w zamian dziesi marek
I tak komisarz kontynuowa, a wrci asystent Schrder: Rozkaz
wykonany, panie komisarzu. I mam zameldowa, e komisarz Linke
chciaby z panem porozmawia o sprawie Klabaternika.
Dobrze, dobrze. Bardzo dzikuj, kolego. Tak, my ju tutaj
skoczylimy. A wic do zobaczenia, panie Kluge. Schrder, niech
pan wskae panu Klugemu drog. Pan Schrder wyprowadzi pana

z komisariatu. Jeszcze raz do widzenia, panie Kluge. O fabryce nie


zapomn. Na pewno nie! Heil Hitler!
No to bez urazy, panie Kluge powiedzia Schrder, stanwszy na
Frankfurter Allee i potrzsnwszy doni zatrzymanego.
Rozumie pan, praca to praca i czasami musimy zadziaa troch
ostrzej. Ale ja od razu kazaem zdj panu kajdanki. Po tym szturchacu
od wachmistrza to chyba ju nic pana nie boli?
Nie, zupenie nic. I wszystko rozumiem Prosz mi raczej
wybaczy kopot, jaki panom sprawiem, panie komisarzu.
A wic: Heil Hitler, panie Kluge!
Heil Hitler, panie komisarzu!
I may, chuderlawy Enno Kluge podrepta w swoj stron. Popdzi
szybkim truchtem pord przechodniw na Frankfurter Allee, a asystent
Schrder odprowadzi go wzrokiem.
Upewni si jeszcze tylko, czy dwaj wyznaczeni przez niego ludzie
podaj jego ladem, a potem skin gow i wrci do komisariatu.

Rozdzia 25.
Komisarz Escherich pracuje nad spraw Klabaternika
Prosz, niech pan czyta! powiedzia komisarz Escherich do
asystenta Schrdera, wrczajc mu protok.
Taa rzek Schrder, oddajc kartki z powrotem. A wic
jednak ju si przyzna, a to wystarczy na Trybuna Ludowy i kata.
Nie pomylabym. Zamyli si i doda: I co takiego biega sobie
swobodnie po ulicy!
Tak jest! powiedzia komisarz, woy protok do okadki, a
okadk schowa do swojej skrzanej teczki. Tak jest, co takiego biega
sobie swobodnie po ulicy, cho przecie pod skrupulatn obserwacj
naszych ludzi?
Oczywicie! popieszy z zapewnieniem Schrder. Osobicie to
sprawdziem, obaj ruszyli tu za nim.
No i on sobie tak biega kontynuowa komisarz Escherich, gadzc
si w zamyleniu po wsach biega sobie i biega, a nasi ludzie biegaj
sobie za nim! I pewnego dnia, dzi, za tydzie albo za p roku, nasz may
paskudny pan Kluge pobiegnie do autora kartek, do czowieka, ktry
powiedzia mu: Po j tam a tam. Doprowadzi nas do niego jak amen
w pacierzu. I wtedy ja zrobi cap!, a oni obaj bd gotowi, eby trafi do
Pltze i tak dalej, i tak dalej.
Panie komisarzu powiedzia asystent Schrder wci nie mog
do koca uwierzy, e ten Kluge podoy kartk. Widziaem przecie,
gdy wkadaem mu j do rki, e nic o niej wczeniej nie wiedzia!
To wszystko wymylia sobie przecie ta rozhisteryzowana baba, ta

recepcjonistka.
Przecie w protokole stoi, e to on j podoy wtrci komisarz,
cho bez szczeglnego nacisku. Poza tym chciabym panu doradzi,
eby w swoim raporcie nie wspomina pan o rozhisteryzowanej babie.
adnych osobistych uprzedze, same konkrety. Jeli pan chce, moe pan
podpyta tego lekarza o wiarygodno jego asystentki. Ach nie, niech
pan to lepiej zostawi. To te byaby osobista ocena, zostawmy ocen
poszczeglnych zezna sdziemu ledczemu. My pracujemy wycznie
na konkretach, bez jakichkolwiek uprzedze, zgadza si, Schrder?
Oczywicie, panie komisarzu.
Skoro mamy zeznanie, to znaczy, e mamy zeznanie, i jego si
trzymamy. Jak powstao i dlaczego, to nas nie obchodzi. Nie jestemy
przecie psychologami, zajmujemy si kryminalistyk. Crimen, czyli
zbrodnia, tylko to nas interesuje, Schrder. A jeli kto si przyznaje, e
popeni przestpstwo, to na razie nam wystarczy. Taki przynajmniej ja
mam pogld na ten temat, chyba e pan jest odmiennego zdania, Schrder?
Ale oczywicie, e nie, panie komisarzu! wykrzykn asystent
Schrder. Zabrzmiao to tak, jakby by niezmiernie przeraony myl,
e mgby cokolwiek rozumie inaczej ni jego przeoony. Myl
dokadnie tak samo! Zawsze przeciwko zbrodni!
Wiedziaem powiedzia komisarz Escherich i pogadzi si po
brodzie. My, starzy kryminalni, zawsze jestemy jednego zdania. Wie
pan, Schrder, teraz w naszym zawodzie pracuje wielu laikw, lecz my
mimo wszystko cigle trzymamy si razem, i czsto wychodzi nam
to na dobre. A wic, Schrder, teraz ju czysto subowo: jeszcze dzi
otrzymam od pana paski raport z zatrzymania Klugego oraz protok
z zeznaniami recepcjonistki i lekarza. A tak, Schrder, by tam z panem
jeszcze ten wachmistrz
Starszy wachmistrz Dubberke z tego komisariatu

Nie znam. Ale te ma sporzdzi raport z prby ucieczki Klugego.


Krtko, rzeczowo, adnej paplaniny, adnych osobistych uprzedze,
zrozumiano, panie Schrder?
Na rozkaz, panie komisarzu!
A wic, Schrder! Po zoeniu raportw nie bdzie si pan ju
zajmowa t spraw, najwyej zoy pan kiedy zeznanie przed sdzi
albo u nas na Gestapo Popatrzy na swojego podwadnego w zadumie.
Od jak dawna jest pan asystentem, panie Schrder?
Ju trzy i p roku, panie komisarzu.
W skierowanym teraz na komisarza wzroku gliniarza byo co
rozczulajcego.
Lecz komisarz powiedzia tylko: Tak, no to byaby ju pomau pora
i opuci komisariat.
Na Prinz Albrecht Strae od razu kaza si zameldowa u swojego
bezporedniego przeoonego, SS-Obergruppenfhrera Pralla. Musia
czeka prawie godzin; nie eby Herr[46] Prall by bardzo zajty, czy te
moe wanie by bardzo zajty. Escherich sysza brzk szka, strzelanie
korkw, sysza miechy i krzyki: a wic jedno z czstych zebra wyszych
rang. Towarzystwo, wypitka, atmosfera niewymuszonej wesooci
i swobody oraz wypoczynek po cikim trudzie drczenia blinich i
wysyania ich na szubienic.
Komisarz czeka cierpliwie, cho tego dnia mia jeszcze duo planw.
Zna przeoonych w oglnoci, a tego w szczeglnoci. Tu nie pomog
adne ponaglenia i nawet gdyby p Berlina stano w ogniu, to jak ten ma
ochot si napi, to pije i ju. Tak to jest!
Po godzince Escherich zosta jednak przyjty. Pokj z wyranymi
ladami popijawy wyglda do okropnie, Herr Prall, z twarz lnic i
purpurow od armaniaku, te wyglda do okropnie. Powiedzia jednak
[46] Herr (niem.) pan.

przyjanie: Prosz, Escherich! Niech pan te naleje sobie kieliszeczek!


To owoce naszego zwycistwa nad Francj: prawdziwy armaniak, dziesi
razy lepszy od koniaku. Dziesi? Sto razy lepszy! Dlaczego pan nie pije?
Prosz o wybaczenie, panie Obergruppenfhrerze, mam dzisiaj
jeszcze sporo do zrobienia, chciabym zachowa trzewy umys. Poza
tym nie jestem przyzwyczajony do picia.
Ach, co te, nieprzyzwyczajony! Trzewy umys, nonsens! Po co
panu trzewy umys? Niech pan kae komu innemu wykona robot, a
sam si wypi. Na zdrowie, Escherich, za naszego Fhrera!
Escherich wznis toast, bo musia. Wznis i drugi toast, i trzeci,
mylc sobie przy tym, jak towarzystwo kamratw i alkohol odmieniy
tego czowieka. Prall by zwykle waciwie do znony, nie by nawet
w poowie tak zy jak setki jego kolegw, ktrzy w swoich czarnych
mundurach panoszyli si w tym budynku. By raczej sceptyczny,
posuszny rozkazom, jak sam to kiedy okreli, a w adnym razie
przekonany do tego wszystkiego.
Jednak pod wpywem kamratw i alkoholu sta si taki jak oni:
nieobliczalny, brutalny, niespokojny i gotw natychmiast doszcztnie tpi
kad odmienn opini, choby bya to jedynie opinia dotyczca picia
winiaku. Gdyby Escherich faktycznie odmwi mu wzniesienia toastu,
z pewnoci byby zgubiony, byoby tak, jakby wypuci najgorszego
zbrodniarza. Na dobr spraw to byoby jeszcze bardziej niewybaczalne,
gdy graniczyoby z osobist obraz, gdyby podwadny nie wznis toastu
z przeoonym tyle razy, ile ten sobie yczy.
Escherich pi wic z Prallem, raz po raz wznoszc toast.
A wic, Escherich, o co chodzi? powiedzia Prall, starajc si sta
przy biurku w miar prosto, przy nim i dziki niemu. Co pan tam ma?
Protok wyjani Escherich. Spisany przeze mnie w sprawie
mojego Klabaternika. Bdzie jeszcze kilka innych raportw i protokow,

ale ten jest najwaniejszy. Prosz, panie Obergruppenfhrerze.


Klabaternik? zapyta Prall, intensywnie si namylajc. To
przecie ten facet od kartek. No, czyby wpad pan jednak na co,
Escherich, tak jak panu zaleciem?
Wedle rozkazu, panie Obergruppenfhrerze. Czy pan
Obergruppenfhrer zechce przeczyta protok?
Przeczyta? Nie, teraz nie. Moe pniej. Niech pan go teraz gono
przeczyta, Escherich!
Lecz przerwa odczytywanie protokou po pierwszych trzech zdaniach.
Najpierw si jeszcze napijmy. Na zdrowie, Escherich! Heil Hitler!
Heil Hitler, panie Obergruppenfhrerze!
Gdy Escherich wypi, zacz czyta dalej.
Pijany Prall wpad jednak na pomys przekornej zabawy. Za kadym
razem gdy Escherich przeczyta trzy, cztery zdania, przerywa mu, mwic
Na zdrowie!, a Escherich po wzniesieniu toastu musia zaczyna od
pocztku. Prall nie pozwoli mu skoczy nawet pierwszej strony, od
razu przerywa kolejnym Na zdrowie!. Pomimo stanu upojenia widzia
doskonale, jak w jego podwadnym si gotuje, jak nie pasuje mu mocny
trunek, jak dziesi razy mia ochot odoy protok i wyj (pocauj
mnie w dup!), ale si nie odway, bo on by jego przeoonym, wic
musia si podporzdkowa, nie mg pokaza po sobie zoci
Na zdrowie, Escherich!
Dzikuj posusznie, panie Obergruppenfhrze! Na zdrowie!
No, to niech pan czyta dalej, Escherich! Nie, niech pan zacznie
jeszcze raz od samego pocztku. Nie do koca zrozumiaem jedno
miejsce. Zawsze wolno mylaem
I Escherich czyta. Tak, teraz drczono go tak samo, jak on przed
dwiema godzinami drczy chuderlawego Klugego, tak samo jak tamtego
mczyo go teraz pragnienie, eby std wyj. Lecz musia czyta, czyta

i pi, pi i czyta tak dugo, jak tamtemu to odpowiadao. Czu ju, jak
umys zasnuwa mu si chmurami caa dobra roboto, egnaj! Ta cholerna
dyscyplina!
Na zdrowie, Escherich!
Na zdrowie, panie Obergruppenfhrerze!
No to niech pan przeczyta jeszcze raz od pocztku!
I tak do momentu, gdy zabawa nagle si Prallowi znudzia i rzuci
grubiaskim tonem: Ach, niech pan zostawi to durne czytanie! Przecie
pan widzi, e jestem pijany, jak mam skapowa, o co w tym wszystkim
chodzi? Chcia si pan chyba pochwali tym swoim byskotliwym
protokoem, co? Bd inne raporty, ale nie tak wane jak protok
wielkiego komisarza kryminalnego Eschericha! Jak mnie co takiego
irytuje! Bez ceregieli: zapa pan autora tych kartek?
Na rozkaz, panie Obergruppenfhrerze, nie. Ale
To w takim razie po co pan do mnie przychodzi? Dlaczego kradnie
mi pan mj cenny czas i wypija mj pyszny armaniak? Teraz to ju by
prawdziwy ryk. Czy pan ju cakiem oszala, panie? Ale ja porozmawiam
z panem innym tonem, panie! Byem o wiele za agodny, pozwoliem,
eby pan si zrobi bezczelny, zrozumiano?
Na rozkaz, panie Obergruppenfhrerze! I Escherich wyrzuca z
siebie prdko, zanim wrzaski rozpoczn si na nowo: Ale zapaem
kogo, kto podkada kartki. Tak mi si przynajmniej wydaje.
Ta wiadomo udobruchaa nieco Pralla. Popatrzy na komisarza
dzikim wzrokiem i powiedzia: Przyprowadcie tego czowieka! Zaraz
mi powie, kto mu da te kartki. Ju ja mu dam popali, akurat jestem w
odpowiednim nastroju!
Escherich waha si przez chwil. Mg powiedzie, e tego czowieka
nie ma jeszcze na Prinz Albrecht Strae, e go przyprowadzi a potem
rzeczywicie by go przyprowadzi, to znaczy z ulicy czy z jego mieszkania,

z pomoc tych dwch, ktrzy go ledzili. Albo raczej spokojnie poczeka,


a Obergruppenfhrer wypi si po kacu. Do tej pory prawdopodobnie o
wszystkim zapomni.
Lecz poniewa Escherich by Escherichem, to znaczy zatwardziaym
w swych grzechach policjantem kryminalnym, czyli nie tchrzem, lecz
czowiekiem odwanym, to z tej odwagi powiedzia (bdzie, co bdzie):
Wypuciem tego czowieka na wolno, panie Obergruppenfhrerze!
Co za wrzask, nie, na lito bosk, co za zwierzcy ryk! Ten zwykle
tak dystyngowany wyszy dowdca Prall zapomnia si tak dalece,
e chwyci swojego komisarza za pier i potrzsajc nim raz po raz,
wrzeszcza: Wypuciem? Wypuciem? Wiesz, co ja teraz z tob zrobi,
ty winio? Teraz to ja wsadz ciebie, teraz to ty sobie posiedzisz! Czekaj,
powiesz ci pod wsem tysicwatow arwk, niczym psie gwno, a jak
tylko zaniesz, to natychmiast ka ci obi, ty padalcu
I tak to trwao przez chwil. Escherich pozwala sob potrzsa i
si zniewaa, zachowa spokj. Teraz to moe i dobrze, e pi alkohol.
Lekko oszoomiony armaniakiem odczuwa wszystko, co si dziao,
niewyranie, jakby by to raczej jaki sen.
A krzycz sobie! myla. Im goniej krzyczysz, tym szybciej
ochrypniesz. Dalej, do porzdnie staremu Escherichowi!
I rzeczywicie, gdy Prall ochryp od krzykw, zostawi swojego
podwadnego w spokoju. Nala sobie kolejny kieliszek armaniaku,
zmierzy Eschericha gniewnym spojrzeniem i wychrypia: No, meldujcie
natychmiast, dlaczego popenilicie takie totalne gupstwo!
Najpierw chciabym zameldowa odpar Escherich cicho e
ten czowiek jest stale obserwowany przez dwch naszych najlepszych
ludzi z prezydium. Uwaam, e prdzej czy pniej odwiedzi swojego
zleceniodawc, czyli autora kartek. Teraz zaprzecza, twierdzi, e go nie
zna. Wiadomego nieznajomego.

Ju ja bym wycisn z niego to nazwisko. A ci ledzcy to jeszcze


mog go zgubi!
Ci nie! To najzdolniejsi ludzie z Alexa!
No, no! Najwyraniej Pralla ogarn jednak lepszy humor. Wie
pan, nie ycz sobie takich samowolek! Wolabym mie tego czowieka
w swoich rkach!
Chciaby! pomyla Escherich. I po pgodzinie wiedziaby, e on
nie ma nic wsplnego z kartkami i znowu zaczby mnie szczu
Na gos powiedzia jednak: To wystraszony may czowieczek,
panie Obergruppenfhrerze. Szczerze mwic, tchrzliwy jak zajc. Jak
go pan przycinie, wysra kamstwo za kamstwem, powie panu wszystko,
co pan bdzie chcia, a my bdziemy si krci wok setek kamstw. A
tak gadko doprowadzi nas prosto do autora kartek.
Obergruppenfhrer rozemia si: No c, stary lis z pana, wypijmy
jeszcze jednego!
Wypili wic jeszcze jednego.
Obergruppenfhrer zmierzy komisarza badawczym wzrokiem.
Wybuch gniewu najwyraniej dobrze mu zrobi, bo nieco otrzewia.
Zastanowi si, a potem powiedzia: A z tego protokou, to pan wie
Na rozkaz, panie Obergruppenfhrerze!
z tego protokou kae mi pan zrobi kilka kopii. Niech pan schowa
swoje byskotliwe dzieo z powrotem. Obaj si umiechnli. Tutaj
jeszcze mgby wpa do armaniaku
Escherich woy protok z powrotem do okadki, a okadk do
teczki.
W tym czasie jego przeoony pogrzeba w jednej z szuflad biurka i
wrci z rk schowan za plecami.
Niech pan powie, Escherich, ma pan ju Wojenny Krzy Zasugi?
Nie, panie Obergruppenfhrerze.

Bd, Escherich! To ju pan ma! I z zaskoczenia wyciga ukryt


dotd do, w ktrej spoczywa odznaczenie.
Komisarz jest tak zdumiony, e wystkuje tylko pojedyncze sowa:
Ale, panie Obergruppenfhrerze! Nie zasuyem Nie wiem, co
powiedzie
Wszystkiego si spodziewa w trakcie udzielonej mu pi minut temu
reprymendy, sdzi nawet, e czeka go kilka dni i nocy w bunkrze, ale e
zaraz potem wrcz mu Krzy Zasugi
W kadym razie najunieniej dzikuj.
Obergruppenfhrer Prall napawa si zaskoczeniem odznaczonego.
No c, Escherich powiedzia. Wie pan przecie, e ja wcale taki
nie jestem. I w kocu jest pan przecie cakiem zdolnym urzdnikiem.
Trzeba tylko czasem troszk popdzi pana do roboty, bo mgby mi pan
cakiem przysn. Poczstujmy si jeszcze. Na zdrowie, Escherich, za
paski Krzy!
Na zdrowie, panie Obergruppenfhrerze! I jeszcze raz najunieniej
dzikuj!
Obergruppenfhrer rozgada si: Tak waciwie to ten krzy wcale
nie by przeznaczony dla pana, Escherich. Waciwie mia go dosta
paski kolega Rusch, za taki jeden sprytny numer, ktry wykrci starej
ydwce. Ale pan przyszed pierwszy.
Gada tak jeszcze przez chwil, a potem wczy czerwon lampk
nad swoimi drzwiami, co oznaczao: Wana rozmowa! Nie przeszkadza!
i pooy si spa na sofie.
Gdy Escherich wchodzi do swojego biura, wci trzymajc w doni
Krzy Zasugi, jego zastpca siedzia przy telefonie i wrzeszcza: Co
takiego? Sprawa Klabaternika? Czy to nie jaka pomyka? Nie mamy tu
adnej sprawy Klabaternika!
Daj mi pan to! powiedzia Escherich, chwytajc za suchawk. I

natychmiast odmaszerowa!
Krzykn do aparatu: Tak, tutaj komisarz Escherich! Co z tym
Klabaternikiem? Chcecie zoy meldunek?
Melduj posusznie, panie komisarzu, e niestety stracilimy z oczu
tego czowieka, tego
Co takiego?
Escherich o mao nie pozwoli sobie na podobny wybuch gniewu, jaki
kwadrans wczeniej zademonstrowa jego przeoony. Lecz opanowa si:
Jak to si mogo sta? Wydaje mi si, e jest pan solidnym czowiekiem,
a obserwowany to przecie frajer!
Tak, tak pan mwi, panie komisarzu. Ale potrafi biega jak asica,
a w tumie na stacji metra na Alexanderplatz nagle znikn. Musia
zauway, e go ledzimy.
I na dodatek jeszcze to! jkn Escherich. Zauway! Tpaki,
zepsulicie mi ca obstaw! Teraz nie mog was znowu posa, bo on
ju was zna. A nowi nie bd zna jego! Zastanowi si: A wic jak
najszybciej z powrotem do prezydium! Kady z was znajdzie sobie
zmiennika. Jeden z nich zajmie stanowisko w pobliu jego mieszkania,
tylko ma si dobrze kry, zrozumiano?! eby wam nie zwia kolejny raz!
Waszym zadaniem jest wskazanie Klugego temu zmiennikowi, a potem
si ulatniacie. Drugi zmiennik idzie do fabryki, gdzie tamten pracuje, i
zgasza si do jego kierownictwa. Czekajcie, wielki bohaterze, przecie
nie dostalicie jeszcze adresu mieszkania! Odszuka go i poda przez
telefon. No, to jak najszybciej na stanowiska! Do fabryki zmiennik
moe pj sam, i to dopiero jutro z samego rana. Tam ju mu go wska!
Uprzedz ich. A za godzin sam bd w jego mieszkaniu
Mia jednak tak duo do podyktowania i omwienia przez telefon, e
do mieszkania Ewy Kluge dotar o wiele pniej. Nie zauway swoich
ludzi, a i do drzwi dzwoni na prno. Zostaa mu ju wic tylko ssiadka,

pani Gesch.
Ten Kluge? Ma pan na myli tego Klugego? Nie, on tutaj nie
mieszka. Tutaj mieszka tylko jego ona, drogi panie, a ona od dawna nie
wpuszcza go do mieszkania. Tylko e ona wyjechaa. Gdzie on mieszka?
Skd miaabym to wiedzie, drogi panie? Ten cigle si gdzie pata,
zwykle u jakich bab. Tak przynajmniej kiedy syszaam, ale ja nic nie
powiedziaam. Jego ona ju miaa do mnie wystarczajce pretensje, bo
raz pomogam mu si dosta do jej mieszkania.
Pani Gesch, niech pani posucha powiedzia Escherich, wchodzc
do przedpokoju, poniewa zamierzaa zatrzasn mu drzwi przed nosem.
Niech mi pani opowie po prostu wszystko, co pani wie o pastwu Kluge!
Jak bym moga, drogi panie, i jak pan moe tak po prostu wchodzi
do mojego mieszkania
Jestem komisarz Escherich z Tajnej Policji Pastwowej, a jeli
chciaaby pani zobaczy moj legitymacj
Nie, nie! wykrzykna w swojej obronie Geschowa i przeraona
cofna si a pod cian kuchni. Nie chc niczego oglda ani niczego
sucha! A o tych Kluge to ju panu powiedziaam wszystko, co wiem!
C, myl, e jeszcze si pani zastanowi, pani Gesch, bo jeli nie
zechce mi pani tego opowiedzie tutaj, to bd musia zaprosi pani na
porzdne przesuchanie na Gestapo przy Prinz Albrecht Strae. A to na
pewno nie sprawi pani przyjemnoci. Tutaj tylko rozmawiamy sobie w
miych warunkach, nikt niczego nie spisuje
Oczywicie, panie komisarzu. Ale ja naprawd nie mam nic wicej
do powiedzenia. Ja przecie prawie nic o nich nie wiem.
Jak pani chce, pani Gesch. Niech si wic pani przygotuje, mam na
dole paru ludzi, bdzie pani moga zaraz z nami pj. I niech pani zostawi
karteczk mowi, bo ma pani ma, prawda? Oczywicie, e pani ma!
Tak wic niech pani zostawi mowi karteczk: Jestem na Gestapo. Nie

wiem, kiedy wrc!. No dalej, pani Gesch! Niech pani pisze t karteczk!
Geschowa zblada, nogi i rce zaczy jej dre, a zby szczka.
Pan nie zrobi przecie czego takiego, drogi, drogi panie! bagaa.
Odpowiedzia z udawan surowoci: Naturalnie, e co takiego
zrobi, pani Gesch, jeli dalej bdzie pani odmawia udzielenia mi
zwykych informacji. Niech wic pani bdzie rozsdna, usidzie sobie
tutaj i opowie mi wszystko, co pani wie o pastwu Kluge. Jaka jest ta
jego ona?
Pani Gesch naturalnie nabraa rozumu. Waciwie to by bardzo miy
czowiek, ten pan z Gestapo, cakiem inny ni sobie wyobraaa takich
panw. I naturalnie komisarz Escherich dowiedzia si wszystkiego, czego
mona si byo od Geschowej dowiedzie. Opowiedziaa mu nawet o
esesmanie Karlemannie, bo jeli o czym wiedziano w knajpie na rogu, to
Geschowa te o tym oczywicie wiedziaa. Tej dzielnej byej listonoszce
Ewie Kluge serce by si krajao, gdyby dowiedziaa si, e ona i jej byy
ukochany syn Karlemann nie schodz z ludzkich jzykw.
Gdy komisarz Escherich egna si z Geschow, nie tylko zostawi
kilka cygar dla jej ma, lecz pozyska take dla Gestapo pilnego,
darmowego i nieocenionego szpiega. Bdzie miaa stale na oku mieszkanie
pastwa Kluge, ale te wszystkich w kamienicy i bdzie nadstawia
ucha w kolejkach przed sklepami, i natychmiast zadzwoni do drogiego
komisarza, jeli tylko dowie si czego, co mogoby mu si przyda.
Wskutek owej rozmowy komisarz Escherich odwoa obu swoich
ludzi. Dowiadczenie mwio mu, e prawdopodobiestwo zapania
Klugego w mieszkaniu jego ony jest bardzo niewielkie, a poza tym
Geschowa bdzie mie oko na to mieszkanie. Potem komisarz Escherich
poszed jeszcze na poczt i do biura partii i zasign dalszych informacji
o pani Kluge. Nigdy nie wiadomo, kiedy oka si przydatne.
Escherich mg swobodnie powiedzie tym na poczcie i w partii,

e domyla si zwizku pomidzy wystpieniem pani Kluge z partii a


haniebnymi czynami jej syna w Polsce. Mg te zdradzi adres pani
Kluge pod Ruppinem, przepisa go sobie z listu od pani Kluge do pani
Gesch, gdy ta szukaa kluczy. Escherich nie uczyni tego jednak, zadawa
duo pyta, lecz sam nie udziela adnych informacji. Co prawda chodzio
tu o parti i o poczt, a wic wane urzdy, ale Gestapo nie jest od tego,
eby pomaga innym w ich sprawach. Na to tajna policja jest za dobra i
przynajmniej pod tym wzgldem komisarz Escherich w peni ucielenia
oglne wyobraenie o Gestapo.
Przekonali si o tym take panowie w fabryce. Nosili mundury, a
sdzc po stopniach i poborach, z pewnoci zajmowali w hierarchii o
wiele wysz pozycj ni bezbarwny komisarz. On jednak upiera si przy
swoim: Nie, moi panowie, co mamy przeciwko Klugemu, to jest sprawa
tylko i wycznie Tajnej Policji Pastwowej. Na ten temat nie powiem nic.
Oznajmiam tylko panom, e macie tego Klugego bez adnych trudnoci
wpuszcza i wypuszcza, kiedy bdzie mu si podobao, e nie bdzie ju
adnego besztania ani straszenia i e zapewnicie panowie bezproblemowy
wstp do pastwa zakadu wyznaczonym przeze mnie funkcjonariuszom
oraz bdziecie wspiera ich dziaania, o ile bdzie to w waszej mocy.
Zrozumielimy si?
Prosz o pisemne potwierdzenie tych zarzdze! wykrzykn
oficer. I to jeszcze dzi!
Jeszcze dzi? Troch ju pno. Moe jutro. Do jutra Kluge na
pewno si nie pojawi. Jeli w ogle si tu jeszcze pojawi! A wic, Heil
Hitler, moi panowie!
Tam do kata! zazgrzyta zbami oficer. Oni si robi coraz
bardziej aroganccy! Do diaba z tym caym Gestapo! Myl sobie, e
wszystko im wolno, bo mog wsadzi kadego Niemca. Ale ja jestem
oficerem, jestem zawodowym oficerem

Co ja jeszcze chciaem powiedzie w szparze drzwi na powrt


ukazaa si gowa Eschericha Czy on ma tutaj jeszcze jakie dokumenty,
listy, przedmioty osobiste?
O to musi pan spyta jego majstra! On ma klucz do jego szafki
A wic dobrze powiedzia Escherich, opadajc na krzeso. W
takim razie niech pan spyta o to majstra, panie poruczniku! I jeli nie
byby to dla pana kopot, to prosz jak najszybciej, dobrze?
Nastpia wymiana spojrze. Oczy ironicznego, bezbarwnego
Eschericha i ciemne od gniewu oczy porucznika toczyy ze sob walk. A
potem oficer stukn obcasami i w popiechu opuci pokj, eby zdoby
dane informacje.
mieszny z niego czowiek! powiedzia Escherich do partyjnego
bonzy, ktry nagle zainteresowa si papierami na biurku. Posya
Gestapo do diaba. Chciabym wiedzie, jak dugo siedzielibycie sobie
tutaj bezpiecznie, gdyby nie my. W kocu cae pastwo to my, Gestapo.
Bez nas wszystko by si zawalio i to was wziby diabe!

Rozdzia 26.
Pani Hete podejmuje decyzj
Komisarz Escherich, podobnie jak jego dwaj szpiedzy z Alexa, byliby
chyba bardzo zdziwieni, gdyby si dowiedzieli, e may Enno Kluge wcale
nie mia pojcia o tym, e jest ledzony. Od momentu, w ktrym asystent
Schrder w kocu wypuci go na wolno, myla tylko o jednym: zwia
std i i prosto do Hete!
Bieg ulicami i nikogo nie widzia, nie zwraca uwagi na to, kto idzie
obok niego czy za nim. Nie podnosi nawet wzroku, myla tylko: Byle
do Hete!
Pochon go szyb metra. Wsiad do wagonu i tym razem umkn
komisarzowi Escherichowi, panom z Alexa i caemu Gestapo.
Enno Kluge postanowi, e najpierw pojedzie do Lotte, eby zabra
swoje rzeczy. Chcia pojawi si u Hete od razu z walizk, wtedy si
przekona, czy ona naprawd go kocha, a on udowodni jej jednoczenie,
e chce skoczy ze swoim dawnym yciem.
I stao si tak, e w toku i sabym owietleniu metra ledzcy
stracili go z oczu. Ten chuderlawy Enno wyglda przecie niczym cie!
Gdyby od razu poszed do Hete a z Alexa mg spokojnie doj do
Knigstor na piechot, nie musia wsiada do metra nie zgubiliby go
i zyskaliby doskonay punkt do dalszych obserwacji w postaci sklepiku
zoologicznego.
Z Lotte mia szczcie. Nie byo jej w domu, wic szybko zapakowa
swoje rzeczy do podrcznej walizki. Opar si nawet pokusie przeszukania
jej rzeczy, czy nie znalazoby si tam co przydatnego do zabrania nie,

tym razem ma by inaczej. Nigdy wicej nie bdzie ju tak jak wtedy, gdy
wprowadzi si do wskiego pokoju w hoteliku, nie, od tej pory naprawd
chcia prowadzi inne ycie jeli tylko Hete go przyjmie.
Im bliej by sklepu, tym wolniej szed. Coraz czciej stawia walizk
na ziemi, cho a tak cika wcale nie bya. Coraz czciej ociera sobie
pot z czoa, cho a tak gorco te wcale nie byo.
A potem stan w kocu przed drzwiami sklepu i zajrza przez lnice
prty klatek dla ptakw do rodka. Tak, Hete bya w pracy. Wanie
obsugiwaa klientw. Byo ich w sklepie czterech czy piciu. Stan
na kocu kolejki i z dum i drcym sercem obserwowa, jak zrcznie
zaatwia klientw, jak uprzejmie z nimi rozmawia.
Nie ma ju indyjskiego prosa, szanowna pani. Powinna to pani
wiedzie, skoro Indie nale do imperium brytyjskiego. Ale mam jeszcze
bugarskie proso, prawd mwic, jest o wiele lepsze.
I w trakcie obsugiwania klientki rzucia: Ach, panie Enno, jak mio,
e chce mi pan pomc. Walizk niech pan postawi w pokoju. A potem
prosz przynie mi z piwnicy piasek dla ptakw. wirku dla kotw te
potrzebuj. A potem mrwcze jaja
Wykonujc pilnie kolejne polecenia, Enno myla sobie: Od razu mnie
zobaczya i od razu zauwaya, e mam ze sob walizk. To, e mogem j
zostawi w pokoju, to dobry znak. Ale na pewno najpierw mnie wypyta,
jest przecie taka drobiazgowa pod kadym wzgldem. Bd musia
opowiedzie jej jak historyjk.
I ten okoo pidziesicioletni mczyzna, ten podstarzay hultaj,
prniak i lowelas zacz si modli niczym uczniak: Ach, dobry Boe,
pozwl, eby i tym razem sprzyjao mi szczcie, ten jeden, ostatni raz!
Naprawd chc rozpocz teraz inne ycie, tylko spraw, eby Hete mnie
przyja!
I tak si modli i baga. A jednoczenie pragn, eby jeszcze

dugo nie zamykali sklepu, eby jeszcze dugo nie musiaa nastpi ta
wyczerpujca rozmowa i to jego wyznanie, bo co Hete wyzna musia,
to byo oczywiste. Jak inaczej mia jej wytumaczy, dlaczego pojawi si
u niej z caym dobytkiem, i do tego z tak skromnym dobytkiem! Przecie
zawsze udawa przed ni wanego czowieka.
A potem nagle nadszed ten moment. Drzwi sklepu ju dawno
zamknito, ptorej godziny trzeba byo na zaopatrzenie wszystkich
jego mieszkacw w wie wod i pokarm oraz posprztanie. A teraz
siedzieli oboje naprzeciwko siebie przy okrgym stoliczku, zjedli,
pogawdzili, wci lkliwie pomijajc najwaniejszy temat, a nagle ta
nalana, przekwita kobieta uniosa gow i zapytaa: No, Jasieczku? O
co chodzi? Co ci si przydarzyo?
Gdy tylko wypowiedziaa te sowa zatroskanym po matczynemu
tonem, Ennowi zy zaczy pyn z oczu; zrazu powoli, a potem coraz
obficiej spyway po jego wychudej, pozbawionej kolorw twarzy, a jego
nos wydawa si coraz ostrzejszy.
Jkn: Ach, Hete, ja ju nie mog! Jest bardzo le! Gestapo mnie
przesuchiwao
I gono szlochajc, wtuli gow w jej obfity, matczyny biust.
Po tych sowach Hete Hberle uniosa gow, w jej oczach mign
ostry bysk, szyja napia si, a ona zapytaa popiesznie: Czego oni od
ciebie chcieli?
May Enno Kluge z instynktown pewnoci trafi swoimi
sowami najlepiej, jak tylko mg. adna inna historia, z ktr zwrciby
si o jej wspczucie czy mio, nie zadziaaaby tak dobrze, jak to jedno
sowo: Gestapo. Gdy wdowa Hete Hberle nie znosia nieadu i nigdy
nie dopuciaby do swego domu, do swych matczynych ramion jakiego
obrzydliwego powsinogi i obiboka. Lecz to jedno sowo otwierao szeroko
drzwi do jej matczynego serca, kto przeladowany przez Gestapo mg

by z gry pewien jej wspczucia i pomocy.


Albowiem jej pierwszego ma, komunistycznego funkcjonariusza
niskiego szczebla, Gestapo zabrao do kacetu ju w roku 1934, a ona
nigdy potem go nie zobaczya. Dostaa tylko paczk zawierajc
kilka sztuk podartej i brudnej odziey. Na wierzchu lea akt zgonu
wystawiony przez II Urzd Stanu Cywilnego w Oranienburgu, przyczyna
zgonu: zapalenie puc. Lecz pniej od innych winiw, ktrzy zostali
zwolnieni, dowiedziaa si, co w Oranienburgu i pooonym w pobliu
obozie koncentracyjnym Sachsenhausen rozumiano przez zapalenie puc.
A teraz znw miaa w ramionach mczyzn, mczyzn, wobec
ktrego ju wczeniej odczuwaa sympati ze wzgldu na jego niemia,
przymiln i spragnion mioci natur, i ten czowiek by znw
przeladowany przez Gestapo.
Spokojnie, Jasieczku! rzeka pocieszajcym tonem. Opowiedz
mi wszystko. Kogo drczy Gestapo, ten moe dosta ode mnie wszystko!
Te sowa spyny niczym balsam do jego uszu, z takiej okazji
skorzystaby kady, nawet nie majc takiego dowiadczenia z kobietami
jak Enno Kluge. To, co wydoby z siebie pord szlochw i ez, byo
dziwaczn mieszank prawdy i kamstw. Udao mu si nawet przemyci
w opisie swoich najnowszych przygd ze traktowanie ze strony esesmana
Perscickego.
Lecz nawet jeli jego opowie moga wydawa si nieco
nieprawdopodobna, to nienawi odczuwana przez Hete Hberle wobec
Gestapo przesonia wszystko. Jej mio ju zacza otacza wtulonego
w jej pier prniaka promiennym blaskiem i powiedziaa: A wic
podpisae protok i w ten sposb zabezpieczye prawdziwego sprawc,
Jasieczku. To byo bardzo odwane z twojej strony, podziwiam ci. Na
dziesiciu mczyzn chyba tylko jeden by si na co takiego odway.
Ale wiesz przecie, e jeli ci zapi, to bdzie niedobrze, bo przez ten

protok maj ci ju na zawsze w rku, chyba to rozumiesz?


Odpar na wp ju pocieszony: Och, jeli tylko ty bdziesz przy
mnie, to nigdy mnie nie zapi!
Lecz ona w milczeniu i zamyleniu potrzsna gow. Nie
rozumiem, dlaczego oni ci w ogle wypucili. Nagle przyszo jej do
gowy co strasznego: O Boe, a jeli ci ledzili, jeli chcieli wiedzie,
dokd pjdziesz?
Pokrci gow. Nie sdz, Hete. Najpierw byem u Najpierw
byem w innym miejscu, eby zabra swoje rzeczy. Zauwaybym, gdyby
kto za mn szed. I po co zreszt? Przecie wtedy w ogle by mnie nie
wypucili.
Lecz ona ju to sobie przemylaa: Oni uwaaj, e znasz autora
kartek i e naprowadzisz ich na jego trop. I moe rzeczywicie go znasz,
i to faktycznie ty pooye tam t kartk. Ale ja wcale nie chc tego
wiedzie, nic mi nie mw! Pochylia si nad nim i szepna: Wyjd
teraz na p godzinki, Jasieczku, poobserwuj dom, sprawdz, czy gdzie
nie sterczy jaki szpicel. Bdziesz tu sobie spokojnie czeka, tak?
Powiedzia jej, e to sprawdzanie jest zupenie niepotrzebne, nikt za
nim nie szed, z ca pewnoci.
Lecz w niej obudzio si straszliwe wspomnienie tego, jak ju raz
zabrali mczyzn z jej domu i z jej ycia. Niepokoia si, musiaa wsta
i wyj, eby si rozejrze.
I gdy tak powoli obchodzi kamienic wzia ze sklepu Blackyego
na smyczy, przeuroczego teriera szkockiego, a dziki niemu ten wieczorny
obchd wyglda cakiem niewinnie wic gdy tak spaceruje powoli tam i z
powrotem dla jego bezpieczestwa, pozornie zajta wycznie psem, lecz
uwanie wkoo obserwujc i nasuchujc w tym czasie Enno ostronie
dokonuje pierwszej i popiesznej inwentaryzacji zawartoci jej pokoju. To
dziaanie pobiene, a poza tym wikszo mebli jest pozamykana. Ale ju

ten pierwszy przegld zdradza mu, e jeszcze nigdy w caym swoim yciu
nie mia takiej kobiety, kobiety z kontem w banku, a nawet z pocztowym
kontem czekowym, bo jej imi wyranie wydrukowano na wszystkich
blankietach!
I Enno Kluge znw postanawia sobie, e naprawd rozpocznie nowe
ycie, e w tym mieszkaniu zawsze bdzie si zachowywa poprawnie,
nigdy nie wemie sobie niczego, czego ona mu z dobrej woli nie podaruje.
Ona wraca i mwi: Nie, nie zauwayam niczego podejrzanego. Ale
moe jednak przyszli tutaj za tob i wrc jutro rano. Wyjd z samego
rana jeszcze raz, nastawi budzik na szst.
Nie trzeba, Hete powtarza Enno. Na pewno nikt za mn nie
szed.
A potem szykuje mu posanie na sofie, a sama kadzie si do ka.
Drzwi midzy oboma pokojami zostawia jednak otwarte i nasuchuje, jak
on si wierci, stka i jak niespokojnie pi, kiedy ju w kocu zasypia. A
potem, gdy ju sama wanie zaczyna zapada w sen, budzi si, syszc,
e on znw pacze. Znw pacze, czy to na jawie czy przez sen. Pani Hete
wyranie widzi w ciemnociach przed sob jego twarz, twarz, ktra mimo
jego pidziesiciu lat wci ma w sobie co dziecinnego moe przez
cofnity podbrdek i te pene, czerwone usta.
Przez chwil sucha w milczeniu jego paczu, ktry ciemna noc
przyjmuje bez skargi, jakby sama alia si nad ca zgryzot panujc
teraz na wiecie.
Wtedy pani Hberle podejmuje decyzj, wstaje i po ciemku wyszukuje
drog do sofy.
Nie pacz ju tak, Jasieczku! Przecie jeste bezpieczny jeste u
mnie. Hete ci pomoe
I tak go pociesza, ale pacz wcale przez to nie ustaje, pochyla si nad
nim, wsuwa rami pod jego plecy, prowadzi go paczcego do swojego

ka, a tam obejmuje go i przytula do swojej piersi


Podstarzaa kobieta, starszawy mczyzna spragniony mioci
niczym dziecko, odrobina pociechy, odrobina namitnoci, odrobina
blasku chway wok gowy ukochanego i pani Hete ani przez myl nie
przejdzie, eby si zastanowi, czy ten pozbawiony charakteru, paczliwy
czowieczek nadaje si na wojownika i bohatera.
Teraz ju wszystko dobrze, prawda, Jasieczku?
Ale nie, to pytanie sprawia, e dopiero co wygasy strumie ez
zaczyna pyn na nowo, a on a dry w jej ramionach.
Ale o co chodzi, Jasieczku? Masz jeszcze jakie zmartwienia, o
ktrych mi nie powiedziae?
I to jest ten moment, do ktrego stary podrywacz dy od wielu
godzin, gdy uzna, e to byoby zbyt niebezpieczne i na dusz met
niemoliwe, gdyby zostawi j w cakowitej niewiedzy na temat jego
prawdziwego nazwiska oraz maestwa. Skoro tyle jej wyzna, to trudno,
przyzna si jeszcze do tego, ona to jako przyjmie, nie przestanie go przez
to kocha. Przecie akurat teraz, gdy dopiero co wzia go w ramiona, nie
wyrzuci go z powrotem na ulic!
Zapytaa Jasieczka, czy ma jakie zmartwienia, o ktrych jej nic
nie powiedzia. Wic wyznaje jej, zapakany i zrozpaczony, e wcale
nie nazywa si Jan Enno, tylko Enno Kluge, e jest onaty i ma dwch
dorosych synw. Tak, jest draniem, okama j i chcia j oszuka, lecz
nie miaby serca tego uczyni po tym, jak okazaa mu tyle dobroci.
Jak zawsze jego wyznanie jest tylko czciowym wyznaniem,
odrobin prawdy wymieszan z mnstwem kamstw. Pokazuje zdjcie
swojej ony, tej surowej, zej nazistki z urzdu pocztowego, ktra
wyrzucia ma, bo nie chcia si zapisa do partii. Tej kobiety, ktra
jego najstarszego syna zmusia do wstpienia do SS i tu opowiada o
okropnych czynach Karlemanna. Przedstawia obraz tego zego, penego

przeciwiestw maestwa, cichy, cierpliwy, wszystko znoszcy m i


za, ambitna, nazistowska ona. Nie mog y razem, przecie musz si
nienawidzi. I w kocu wypdzia go z mieszkania! Wic okama swoj
Hete, z tchrzostwa, bo za bardzo j kocha, bo nie chcia sprawi jej blu!
Teraz powiedzia ju wszystko. Nie, teraz ju nie pacze. Wstanie,
spakuje swoje rzeczy i odejdzie od niej na ten zy wiat, tam na zewntrz.
Ukryje si jako przed Gestapo, a jeli mimo wszystko go zapi, to te nie
szkodzi. Teraz, gdy utraci mio Hete, jedynej kobiety, ktr w swoim
yciu naprawd kocha!
Tak, z tego starego Enna Klugego to naprawd podstpny uwodziciel.
On wie, jak naley postpowa z kobietami. Mio i kamstwa zawsze id
w parze. Tylko musi w nich by odrobina prawdy, ona musi cho troch
uwierzy w to wszystko, co on opowiada, a przede wszystkim zawsze
trzeba mie na podordziu zy i wasn bezradno
Pani Hete tym razem suchaa jego wyznania z prawdziwym
przeraeniem. Dlaczego j tak okama? Gdy si poznali, nie mia przecie
adnego powodu, eby j tak okamywa! Czy on ju wtedy mia wobec
niej jakie zamiary? W takim razie mogy to by tylko najgorsze zamiary,
skoro doprowadziy do takich kamstw.
Instynkt podpowiada jej, e powinna go odesa, e czowiek, ktry
jest zdolny od samego pocztku tak bezwzgldnie oszukiwa kobiet, ju
zawsze bdzie gotw j okamywa. A ona nie moe y z kamc. Z
pierwszym mem prowadzia uczciwe ycie, a te par drobnych przygd
po jego mierci to co, co moe jedynie wywoa umiech na twarzy
dowiadczonej kobiety.
Nie, kazaaby mu odej, i to prosto ze swych obj gdyby tylko nie
wpdzia go wtedy prosto w rce wroga, znienawidzonego Gestapo. Bo
jest mocno przekonana, e to wanie uczyni, jeli teraz kae mu odej.
To cae przeladowanie przez Gestapo traktuje zupenie powanie od

momentu jego wieczornej opowieci. Nawet nie przychodzi jej na myl,


eby wtpi w jej prawdziwo, cho wanie dowiedziaa si, jaki z
niego kamca.
I do tego jeszcze tamta kobieta To niemoliwe, eby wszystko, co
o niej powiedzia, byo nieprawd. Czego takiego nikt nie potrafiby
wymyli, musi w tym tkwi ziarno prawdy. Wydaje jej si, e zna
mczyzn u swego boku. To saba istota, dziecko, w gbi ducha
dobrotliwy. Wystarczy kilka miych sw, eby nim pokierowa. Lecz
tamta kobieta, surowa, ambitna, ta nazistka, ktra chce awansowa dziki
partii, dla niej taki m by oczywicie nikim, m, ktry nienawidzi
partii, by moe potajemnie dziaa przeciwko niej, m, ktry wzbrania
si wstpi do partii!
Czy ona moga wypdzi go z powrotem do takiej kobiety? Wpdzi
prosto w ramiona Gestapo?
Nie moga. I nie wolno te jej byo tego zrobi.
Zapala wiato. On stoi przy ku w o wiele za krtkiej niebieskiej
koszulce, ciche zy spywaj po jego bladej twarzy. Pochyla si nad ni
i szepcze: egnaj, Hete! Bya dla mnie bardzo dobra, lecz ja na to nie
zasuyem, jestem zym czowiekiem. egnaj! Ju wychodz
Zatrzymuje go. Szepcze: Nie, zostajesz u mnie. Obiecaam ci to, a
ja dotrzymuj obietnic. Nie, nic nie mw. Id teraz, prosz, na kanap i
sprbuj si troch przespa. Zastanowi si, jak to najlepiej urzdzi.
On powoli i ze smutkiem krci gow. Hete, jeste dla mnie zbyt
dobra. Zrobi wszystko, co powiesz, ale naprawd, Hete, lepiej bdzie,
jak pozwolisz mi odej.
Ale oczywicie nie odchodzi. Oczywicie daje si jej przekona,
eby zosta. Ona wszystko przemyli, wszystko jako poukada. A on
oczywicie sprawia, e wygnanie na sof zostaje odwoane i wolno mu
znowu spa w jej ku. Szczelnie otulony jej matczynym ciepem szybko

zasypia, tym razem ju bez adnych szlochw.


Ona jednak dugo ley, nie pic. Waciwie nie pi ca noc.
Wsuchuje si w jego oddech, piknie jest znowu sysze przy sobie oddech
mczyzny, mie go w ku tak blisko siebie. Tak dugo bya bardzo
samotna. A teraz znw ma kogo, o kogo moe si troszczy. Jej ycie nie
jest ju pozbawione wszelkiej treci. O tak, on z pewnoci przysporzy jej
wicej trosk ni potrzeba. Ale takie troski, troski o czowieka, ktrego si
kocha, to s dobre troski.
Pani Hete postanawia, e bdzie silna za dwoje. Pani Hete postanawia,
e ochroni go przed wszelkimi niebezpieczestwami grocymi ze strony
Gestapo. Pani Hete postanawia, e go wychowa, e uczyni z niego
prawdziwego czowieka. Pani Hete postanawia, e Jasieczka Ach, nie,
on ma przecie na imi Enno. Pani Hete postanawia uwolni Enna od
tamtej kobiety, tej nazistki. Pani Hete postanawia, e zaprowadzi w tym
yciu, ktre ley teraz obok niej, czysto i porzdek.
I pani Hete nie ma pojcia, e ten saby czowiek u jej boku okae si
wystarczajco silny, eby wprowadzi do jej ycia nieporzdek, cierpienie,
wyrzuty sumienia, zy i niebezpieczestwo. Pani Hete nie ma pojcia,
e caa jej sia lega w gruzach w momencie, w ktrym postanowia
zatrzyma przy sobie Enna Klugego i broni go przed caym wiatem.
Pani Hete nie ma pojcia, e sama sprowadzia najwiksze zagroenie na
malutkie krlestwo, ktre sobie stworzya.

Rozdzia 27.
Trwoga i lk
Od tamtej nocy miny dwa tygodnie. Pani Hete i Enno Kluge lepiej
si poznali, yjc tak blisko siebie. Przecie z obawy przed Gestapo
Ennowi nie wolno byo wychodzi z domu. yli jak na jakiej wyspie,
tylko oni dwoje. Nie mogli schodzi sobie z drogi, nie mogli spotyka si
z innymi ludmi. Byli zdani tylko sami na siebie.
Przez pierwsze dni nie pozwalaa Ennowi nawet pomaga w sklepie,
przez te pierwsze dni nie bya jeszcze pewna, czy wok domu nie krci
si jaki agent Gestapo. Powiedziaa mu, e musi siedzie cicho w pokoju.
Nikt nie powinien go widzie. Bya troch zaskoczona, z jakim spokojem
przyj t decyzj. Dla niej byoby to straszne, gdyby zostaa skazana na
takie bezczynne siedzenie w ciasnym pokoju. Ale on powiedzia tylko:
No dobrze, w takim razie bd odpoczywa!
I co bdziesz robi, Enno? zapytaa. Dzie jest dugi, ja nie bd
si moga tob zajmowa, a rozmylanie nic nie daje.
Robi? zapyta zdumiony. Jak to, robi? Ach, masz na myli
prac? Ju mia powiedzie, e jego zdaniem ju si dosy napracowa,
ale wci zachowywa wobec niej ostrono, wic zamiast tego
powiedzia: Oczywicie, e chtnie popracuj. Ale co mog robi tu, w
pokoju? No, gdyby staa tu tokarka! I rozemia si.
Ale ja ma pomys na prac dla ciebie! Spjrz tutaj, Enno!
Wniosa wielkie tekturowe pudo pene rozmaitych ziaren. A potem
postawia przed nim deseczk, typow deszczuk z obramowaniem,
jak kadzie si na ladzie, eby klienci kadli na niej odliczone pienidze.

Wzia do rki obsadk z zatknit na wspak stalwk. Uywajc jej


jako opatki, zacza sortowa gar ziaren, ktre wysypaa na deseczk,
na rozmaite rodzaje. Obsadka migaa szybko i zrcznie, rozdzielajc,
przesuwajc w kt i znowu rozdzielajc ziarna, a Hete wyjania: To
wszystko resztki karmy wymiecione z ktw, z rozerwanych torebek,
wszystko to zbieram ju od lat. A teraz, gdy tak bardzo brakuje karmy,
akurat si przyda. Sortuj te ziarna
Ale po co je sortujesz? Przecie to syzyfowa praca! Daj to po prostu
ptakom do zjedzenia, one sobie same posortuj!
I zmarnuj przy okazji trzy czwarte karmy! Albo zjedz karm,
ktrej im nie wolno, i padn! Nie, t ma robtk trzeba wykona.
Zwykle robiam to wieczorami i w niedziele, zawsze jak tylko miaam
chwil czasu. Pewnej niedzieli przebraam prawie pi funtw, i to nie
zalegajc z pracami domowymi! No to zobaczymy, czy pobijesz mj
rekord. Masz przecie teraz duo czasu, a przy tej pracy dobrze si myli.
Na pewno masz wiele do przemylenia. No, sprbuj, Enno!
Wsuna mu do rki malutk opatk i patrzya, jak bierze si do pracy.
Cakiem niele ci idzie! pochwalia go. Masz zrczne donie!
A chwil pniej: Ale musisz uwaa, Jasieczku To znaczy Enno.
Musz si do tego przyzwyczai! Popatrz, to spiczaste lnice ziarno to
proso, a to okrge, tpo zakoczone i ciemne to rzepak. Nie moesz ich
ze sob miesza. Ziarna sonecznika najlepiej wybra najpierw palcami,
idzie szybciej ni za pomoc stalwki. Poczekaj, przynios ci jeszcze
miseczki, do ktrych bdziesz odkada przebrane ziarna!
Bya podekscytowana tym, e znalaza mu zajcie na dugie, nudne
dni. A potem dzwonek w sklepie zadzwoni po raz pierwszy i od tego
momentu to ju tylko klient za klientem, moga zaglda do niego tylko
na chwilk. I wtedy znajdowaa go marzcego na jawie nad deseczk
z ziarnami. Ale jeszcze gorzej byo, gdy wystraszony dwikiem

otwieranych drzwi popiesznie przekrada si do swojego miejsca pracy,


niczym dzieciak przyapany na nierbstwie.
Wkrtce wiedziaa ju, e nie pobije jej rekordu piciu funtw, e nie
dojdzie nawet do dwch funtw. I jeszcze sama bdzie musiaa wszystko
przejrze, bo pracowa bardzo niedbale.
Bya troch rozczarowana, ale przyznaa mu racj, gdy powiedzia:
Nie jeste tak cakiem zadowolona, Hete, co? Rozemia si
zakopotany. Ale wiesz, to nie jest odpowiednia robota dla mczyzny.
Daj mi prawdziw prac dla mczyzny, a zobaczysz, jak si rozkrc!
Mia naturalnie racj i nastpnego dnia nie postawia ju przed nim
deseczki z ziarnami. Jako musisz spdzi tu cay dzie, biedaku!
powiedziaa pocieszajcym tonem. To musi by dla ciebie okropne.
Moe troszk sobie poczytasz? Mam tam w szafie jeszcze sporo ksiek
po mu. Poczekaj, zaraz ci otworz.
Sta tu za ni, gdy przegldaa rzdy ksiek. By funkcjonariuszem
KPD. O, prosz, Lenina[47] uratowaam podczas rewizji. Woyam go
do pieca, a gdy ten czowiek z SA chcia otworzy drzwiczki, szybko
podaam mu papierosa, a potem ju zapomnia. Spojrzaa mu w twarz.
Ale to chyba nie s ksiki dla ciebie, co, kochany? Musz przyzna,
e od mierci ma nawet tu nie zagldaam. Moe to bd, moe jednak
kady powinien zajmowa si polityk. Gdybymy wszyscy zrobili to na
czas, nie doszoby do tego, do czego doszo teraz przez nazistw, Walter
zawsze to powtarza. Ale ja przecie jestem tylko kobiet
Przerwaa, gdy zauwaya, e on ju jej wcale nie sucha.
A tam niej stoi par moich powieci.
[47] Wadimir Iljicz Lenin (wac. Uljanow, 1870-1924) rosyjski polityk,
przywdca rewolucji padziernikowej, zaoyciel Komunistycznej Partii
Zwizku Radzieckiego oraz Midzynarodwki Komunistycznej, teoretyk
komunizmu.

Najchtniej przeczytabym jaki prawdziwy krymina, co o


przestpcach i morderstwie wyzna Enno.
Chyba nic takiego tam nie mam. Ale tutaj mam pikn ksik,
czytaam j ju wiele razy. Raabe, Kronika Wrblego Zauka[48]. Sprbuj,
spodoba ci si
Lecz gdy wrcia do pokoju, zobaczya, e wcale nie czyta. Ksika
leaa otwarta na stole, a potem zostaa odoona. Nie podoba ci si?
Ach, wiesz, e sam nie wiem To wszystko tacy strasznie dobrzy
ludzie, to przecie bardzo nudne. To taka bardzo nabona ksika. To
nie jest powie dla mczyzny. Wolimy co bardziej ekscytujcego,
rozumiesz
Szkoda odpara. Szkoda. I odstawia ksik z powrotem do
szafy.
Irytowao j, e gdy wraca do pokoju, widzi go, jak tylko tak siedzi,
zawsze w tej samej rozlazej pozycji, i przysypia. Albo wrcz pi z gow
na stole. Albo stoi przy oknie, patrzc na podwrze i wci gwide t
sam melodyjk. Bardzo j to irytowao. Zawsze bya kobiet czynu,
wci bya aktywna, ycie bez pracy wydawaoby jej si pozbawione
sensu. Najbardziej lubia, gdy sklep by peen klientw, a ona najchtniej
by si roztroia.
A ten czowiek tylko sta, sta, siedzia, kuca, lea dziesi godzin,
dwanacie godzin, czternacie godzin i nie robi nic, zupenie nic!
Marnowa cay boy dzie! Czego mu byo trzeba? Spa wystarczajco
dugo, jad z apetytem, na niczym mu nie zbywao, a mimo to nie
pracowa! Raz zabrako jej cierpliwoci i powiedziaa wzburzona: Moe
przestaby w kko gwizda t sam melodi, Enno! Od szeciu czy
omiu godzin gwidesz t sam koysank
[48] Wilhelm Raabe, pseud. Jacob Corvinus (1831-1910)
przedstawiciel realizmu, zwany niemieckim Dickensem.

pisarz,

Rozemia si zakopotany. Przeszkadza ci moje gwizdanie? Mog


zagwizda co innego. Zagwizda ci pie Horsta Wessela? I zacz:
Chorgiew wznie! Szeregi mocno zwarte. SA to marsz: spokojny,
rwny krok[49].
Bez sowa wysza do sklepu. Tym razem nie tylko j zirytowa, tym
razem powanie j zrani.
Ale jej mino. Nie bya pamitliwa, a poza tym on te zauway, e
zrobi co nie tak, i w ramach niespodzianki zrobi jej now lampk nad
ko. Tak, to te potrafi. Gdy chcia, potrafi by bardzo zrczny, ale
zwykle nie chcia.
Poza tym okres zamknicia w pokoju min do szybko. Pani Hete
szybko si przekonaa, e faktycznie wok ich domu nie krci si aden
szpicel i Enno znowu mg pomaga w sklepie. Na razie co prawda nie
mg wychodzi na ulic, bo zawsze mg go zauway kto znajomy. Ale
pomaga w sklepie mg i w tym okaza si cakiem zrczny i przydatny.
Zorientowaa si szybko, e wykonywana przez duszy czas jednostajna
praca prdko go nuy, wic zasypywaa go urozmaiconymi poleceniami.
Wkrtce pozwalaa mu te pomaga w obsudze klientw. Sprawnie
zaatwia kupujcych, by grzeczny, celnie dobiera sowa, czasem
okazywa si nawet dowcipny na swj ospay sposb.
Z tym panem to miaa pani szczliw rk, pani Hberle mwili
wszyscy klienci. To pewnie jaki pani krewny?
Tak, to mj kuzyn kamaa pani Hete, szczliwa z komplementu
pod adresem Enna.
Pewnego razu powiedziaa do niego: Enno, chciaam dzi pojecha
do Dahlem. Wiesz, Lbe zamyka tam swj sklep zoologiczny, bo idzie do
Wehrmachtu. Moe odkupi jego zapasy. Ma tego sporo, a to byaby dla
[49] Pie Horsta Wessela (Horst-Wessel-Lied) hymn niemieckich nazistw,
w tumaczeniu Andrzeja Lama.

nas gratka, bo przecie towaru coraz mniej. Jak mylisz, daby sobie rad
sam ze sklepem?
Ale oczywicie, Hete, oczywicie! Chtnie si tym zajm. Jak
dugo ci nie bdzie?
C, wyjechaabym zaraz po obiedzie, ale nie sdz, ebym wrcia
przed zamkniciem sklepu. Chciaam potem od razu zajrze do mojej
krawcowej
To zrb tak, Hete. Jeli o mnie chodzi, masz urlop do pnocy. O
sklep nic si nie martw, sprawi si pierwsza klasa.
Odprowadzi j jeszcze do metra. Trwaa przerwa obiadowa, sklep by
zamknity.
Umiechaa si sama do siebie, gdy wagon ju ruszy. ycie we dwoje
to byo jednak zupenie inne ycie! Piknie byo tak sobie razem pracowa.
Dopiero wtedy wieczorem mona byo poczu prawdziwe zadowolenie.
A on stara si, zdecydowanie stara si j zadowoli. Robi, co mg. Z
pewnoci nie by ani czowiekiem energicznym, ani robotnym, musiaa to
przyzna. Gdy byo za duo bieganiny, chtnie wycofywa si do pokoju,
choby sklep by peen klientw, zostawia wszystko na jej gowie. Albo
po dugim i daremnym woaniu znajdowaa go w piwnicy, siedzia na
brzegu skrzyni z piaskiem i drzema. Do poowy napenione piaskiem
wiaderko stao tu przed nim, a ona czekaa na nie od dziesiciu minut!
Wzdryga si, gdy nieco ostrym tonem woaa: Enno, gdzie ty jeste?
Nigdy si chyba ciebie nie doczekam!
Zrywa si niczym przeraony uczniak. Zdrzemnem si troszk
mamrota zakopotany i zaczyna powoli nasypywa piasek. Ju id,
szefowo, to si ju wicej nie powtrzy.
Takimi drobnymi arcikami prbowa j potem uagodzi.
Nie, ten Enno zdecydowanie nie by zbyt bystry, to byo ju dla niej
oczywiste, ale stara si, jak mg. By przyjemny w obejciu, grzeczny,

miy, potrafi si dostosowa i nie mia widocznych przywar. A e pali


troch za duo papierosw, to moga mu wybaczy. Sama chtnie palia
od czasu do czasu, gdy czua zmczenie
Lecz tego dnia pani Hete nie miaa szczcia do sprawunkw. Sklep
Lbego w Dahlem by zamknity, gdy tam dotara, i nie potrafili jej
powiedzie, kiedy pan Lbe wrci. Nie, jeszcze go nie powoali, ale mia
duo do zaatwienia przez to swoje powoanie. Przed poudniem sklep
jest zwykle otwarty od dziesitej moe sprbuje jutro przed poudniem?
Podzikowaa i pojechaa do krawcowej. Przed jej kamienic stana
jednak przeraona. W nocy spada na ni bomba lotnicza i z budynku
zostay tylko ruiny. Ludzie przechodzili obok popiesznie, niektrzy
celowo odwracali twarze, eby nie patrze na okropne zniszczenie albo
obawiajc si, e nie bd w stanie ukry swego rozgoryczenia, inni
szli bardzo wolno (policja pilnowaa, eby nikt si nie zatrzymywa),
przygldajc si zniszczeniom albo z beztrosko umiechnitymi i
zaciekawionymi twarzami, albo z ponurym, niemal gronym spojrzeniem.
Tak, Berlin czsto by teraz zapdzany do piwnic, a bomby i
wzbudzajce przeraenie kanistry z fosforem[50] spaday coraz czciej.
Coraz czciej cytowano te sowa Gringa, ktry twierdzi, e prdzej
bdzie si nazywa Meier, ni pozwoli wrogiemu samolotowi pojawi si
nad Berlinem. Poprzedniej nocy pani Hete te siedziaa w piwnicy, sama,
bo nie chciaa, eby ju teraz widziano Enna jako jej oficjalnego przyjaciela
i wsplokatora. Syszaa nad sob warkot samolotw, rujnujcy nerwy
dwik, podobny do brzczenia natrtnego komara. Odgosw wybuchw
nie syszaa, jej okolica nie zostaa jeszcze zniszczona. Ludzie opowiadali
przecie, e Anglicy nie chc skrzywdzi robotnikw, chc tylko zaatwi
wytworne familie w zachodniej dzielnicy
Krawcowa nie bya bogata, a jednak trafili w jej dom. Pani Hete
[50] Bomby zapalajce wypenione pynn mieszanin benzyny i fosforu.

Hberle prbowaa dowiedzie si od czonka stray przeciwlotniczej,


gdzie moe przebywa krawcowa, czy co jej si nie stao. Czonek
stray aowa, ale nie potrafi jej udzieli adnej informacji. Moe
powinna pj na komisariat albo zapyta w nastpnej placwce ochrony
przeciwlotniczej?
Ale pani Hete nie miaa ju do tego gowy. Cho al jej byo krawcowej
i cho chtnie dowiedziaaby si, czy jej si co nie stao, cigno j do
domu. Zawsze gdy czowiek widzi co takiego, cignie go do domu. Musi
si natychmiast przekona, e tam wszystko w porzdku. To naiwne,
wiadomo, ale czowiek i tak pdzi. Musi na wasne oczy sprawdzi, czy
tam nic si nie stao.
Lecz niestety, w maym sklepie zoologicznym przy Knigstor co
si jednak stao. Nic tragicznego, co to, to nie, lecz pani Hberle i tak
przeya gboki wstrzs, najgbszy od wielu lat. Pani Hberle zastaa
rolety w sklepie opuszczone, a do nich przyczepiona bya karteczka,
karteczka z durnym napisem, ktry zawsze j oburza: Zaraz wracam.
I pod spodem: Hedwig Hberle.
To, e pod t karteczk widniao na dodatek jej nazwisko, e swoim
dobrym imieniem firmowaa to niedbalstwo i lekcewaenie obowizkw,
urazio j niemal tak samo gboko, jak naduycie zaufania, ktrego
dopuci si Enno. Wymkn si za jej plecami i za jej plecami otworzyby
sklep z powrotem, i nie powiedziaby jej ani sowa o tym, e j okama.
I jakie to byo gupie, bezdennie gupie, bo przecie byo niemal pewne,
e ktra ze staych klientek zapyta j: Wczoraj po poudniu miaa pani
zamknite. Wyjedaa pani gdzie, pani Hberle?
Wchodzi do mieszkania od strony kamienicy. A potem podnosi rolet
na drzwiach sklepu i otwiera drzwi. Czeka, a przyjdzie pierwszy klient,
nie, waciwie teraz wcale nie chce, eby przyszed. Taka zdrada za jej
plecami w cigu caego jej maestwa z Walterem nigdy nic takiego si

nie zdarzyo. Zawsze mieli do siebie pene zaufanie i adne z nich nigdy
by tego zaufania nie zawiodo. A tu co takiego! Przecie nie daa mu ku
temu najmniejszego pretekstu!
Nadchodzi pierwsza klientka, zostaje obsuona. Lecz gdy Hete chce
jej wyda reszt z dwudziestomarkowego banknotu i wyciga szuflad
kasy, okazuje si, e jest ona pusta. Kiedy wychodzia, w kasie byo
mnstwo drobnych do wydawania, w sumie ze sto marek. A teraz kasa
jest pusta. Opanowuje si, przynosi pienidze ze swojej torebki, wydaje i
gotowe! Rozlega si dzwonek przy drzwiach.
Tak, teraz najchtniej zamknaby sklep i zostaa cakiem sama.
Przypomina sobie cay czas obsugujc klientw e w ostatnich
dniach ju kilka razy wydawao jej si, e kasa nie do koca si zgadza,
e dzienny utarg powinien by wikszy. Wtedy gniewnie przeganiaa z
gowy takie myli. C niby Enno zrobiby z tymi pienidzmi? Przecie
w ogle nie wychodzi z domu, cay czas miaa go na oku!
Ale teraz myli o tym, e toaleta znajduje si na ppitrze i e on
wypala o wiele wicej papierosw, ni mg przynie w tej swojej
walizeczce. Na pewno znalaz w kamienicy kogo, kto przynosi mu
papierosy z czarnego rynku, bez kartek, za jej plecami! Jakie to pode
i okropne! Z najwiksz przyjemnoci zaopatrzyaby go w papierosy,
gdyby tylko o to poprosi!
W cigu tej ptorej godziny do powrotu Enna pani Hberle stacza ze
sob cik walk. Przez ostatnie dni przyzwyczaia si do tego, e w jej
domu znowu jest mczyzna, e nie jest ju sama, tylko ma si o kogo
troszczy, e ma przy sobie kogo, kogo lubi. Ale skoro on jest taki, jakim
si teraz okaza, to ona musi wyrwa sobie t mio z serca! Lepiej by
sam, ni y w nieustannej podejrzliwoci i w takim okropnym lku! Nie
mogaby ju nawet pj za rg do straganu z warzywami, eby nie ba
si, e on znw j oszuka!

A potem Hete przypomina sobie, e ju wczeniej zauwaya, e w


komodzie z bielizn nie wszystko ley tak, jak trzeba. Nie, musi tak by,
musi go odesa jeszcze dzi, choby przyszo jej to z wielkim trudem.
Pniej byoby jej jeszcze trudniej.
Lecz potem zaczyna myle o tym, e jest starzejc si kobiet,
e by moe to jej ostatnia szansa, eby unikn samotnego schyku
ycia. Po dowiadczeniu z Ennem Klugem na pewno nie zdecyduje si
sprbowa od nowa z jakim innym mczyzn. Po tym przeraajcym,
druzgoccym dowiadczeniu z Ennem!
Tak, mamy ju larwy mcznikw. Ile ma by, szanowna pani?
Pl godziny przed zamkniciem sklepu wraca Enno. O stanie jej
uczu wiadczy to, e dopiero teraz pomylaa o tym, e on w ogle nie
powinien pokazywa si na ulicy, biorc pod uwag zagroenie ze strony
Gestapo! Do tej pory wcale o tym nie mylaa, tak bardzo bya zajta
zdrad, ktr popeni. Lecz na c wszystkie rodki ostronoci, jeli on
po prostu wychodzi sobie, gdy jej nie ma? A moe to wszystko o Gestapo
to tylko kamstwo i oszustwo? Z tym czowiekiem wszystko jest moliwe!
On oczywicie ju po podniesionych aluzjach domyli si, e jest
w sklepie. Wchodzi z ulicy, ostronie i uwanie przeciska si pomidzy
klientami, umiecha si do niej, jakby nic si nie wydarzyo, i mwi,
znikajc w pokoju: Zaraz wrc i pomog, szefowo!
I rzeczywicie wraca bardzo szybko, a ona, zmuszona do zachowania
pozorw przed klientami, musi z nim rozmawia, wydawa mu polecenia,
zachowywa si tak, jakby nic si nie stao a przecie jej wiat si
zawali! Ale nie daje tego po sobie pozna, odpowiada nawet na jego
kiepskie arciki, ktrymi tego dnia wrcz szafuje, i tylko gdy chce podej
do kasy, mwi ostro: Bardzo prosz, sama zajm si kas!
Wzdryga si lekko i zerka na ni niemiao z boku niczym zbity
pies, tak, dokadnie jak zbity pies, myli ona. A potem jego rka trafia do

kieszeni, na twarzy pojawia si umiech, tak jest, przeboleje i ten cios.


Na rozkaz, szefowo! odkrzykuje i trzaska obcasami.
Klienci miej si z tego maego komicznego czowieczka, ktry
udaje onierza, ale jej wcale nie jest do miechu.
A potem sklep zostaje zamknity. Przez pi kwadransw pracuj
jeszcze razem, zajci karm, wod i sprztaniem, niemal w cakowitym
milczeniu, bo ona nie reaguje na jego nieustanne arty.
Pani Hete stoi w kuchni, przygotowuje kolacj. Na patelni smay
ziemniaki, prawdziwe, pikne ziemniaki przysmaane z boczkiem.
Boczek dostaa od jednej z klientek w zamian za kanarka harceskiego.
Cieszya si, e bdzie moga zaskoczy go tak wspania kolacj, bo on
lubi dobrze zje. Ziemniaki s ju zotote.
Lecz nagle gasi pomie pod patelni. Nagle nie moe ju duej
czeka na t rozmow. Idzie do pokoju, ciemna i masywna opiera si
plecami o piec i pyta gronym tonem: No?
On siedzi przy stole, swoim zwyczajem bawic si nakryciami, ktre
przygotowa dla nich obojga do kolacji.
Na to gronie No? wzdryga si, wstaje i spoglda na ciemn posta
naprzeciwko.
Tak, Hete? mwi. Kiedy kolacja? Umieram z godu.
Z wciekoci ma ochot go uderzy, tego czowieka, ktry myli,
e ona mogaby przemilcze tak zdrad! Ju czuje si pewne siebie to
panisko, bo przespa si z ni w jednym ku! Ogarniaj niespotykany
gniew, najchtniej potrzsaaby nim i bia go raz po raz.
Lecz opanowuje si i powtarza to swoje No?, tyle e jeszcze
groniejszym tonem.
Ach tak, Hete! mwi on. Chodzi ci o te pienidze? Siga
do kieszeni i wyciga plik banknotw. Prosz, Hete, tu jest dwiecie
dziesi marek, a z kasy wziem dziewidziesit dwie. mieje si

nieco zakopotany. Chciabym si dooy do wydatkw!


A skd masz tyle pienidzy?
Dzi po poudniu odbywa si w Karlshorst wielki bieg kusakw.
Akurat zdyem na czas, eby obstawi Adebara. Adebar wygra. Chtnie
obstawiam konie. Niele znam si na wycigach, Hete. Mwi to z
niezwyk jak na niego dum. Nie postawiem caych dziewidziesiciu
dwch marek, tylko pidziesit. Ta kwota
A co by zrobi, gdyby ten ko nie wygra?
Ale Adebar musia wygra, nie byo innej moliwoci!
A gdyby jednak nie wygra?
Teraz to on czuje si lepszy od niej. Umiecha si, mwic:
Posuchaj, Hete, ty si nie znasz na wycigach, ale ja znam si na nich
doskonale. I jeli mwi, e Adebar wygra, i do tego ryzykuj 50 marek
Przerywa mu, mwic ostro: Ryzykowae moje pienidze! Ja sobie
tego nie ycz! Jeli potrzebujesz pienidzy, to powiedz, nie musisz u mnie
pracowa tylko w zamian za wyywienie. Ale bez mojego pozwolenia nie
wolno ci bra adnych pienidzy z kasy, rozumiesz?
Na ten niezwykle ostry ton on znowu cakiem traci pewno siebie.
Mwi gosem penym aoci (a ona wie, e on zaraz si rozpacze, i ju si
boi tych ez), mwi wic gosem penym aoci: Ale dlaczego ty tak do
mnie mwisz, Hete? Jakbym by tylko twoim pracownikiem! Oczywicie,
e nie wezm ju nigdy pienidzy z kasy. Mylaem po prostu, e sprawi
ci rado, w tak atwy sposb zarabiajc pienidze. Przecie wygrana bya
zupenie pewna!
Wcale nie przekonuje jej ta paplanina. Pienidze nigdy nie byy
istotne, wane jest zawiedzione zaufanie. On myli sobie teraz, e ona jest
za z powodu pienidzy, co za dure! Mwi: I z powodu tych wycigw
konnych tak po prostu zamkne sklep?
Tak odpowiada. Przecie i tak musiaaby go zamkn, gdyby

mnie nie byo!


I wiedziae, e go zamkniesz, ju kiedy wyjedaam?
Tak odpowiada z gupia frant. I popiesznie si poprawia:
Nie, oczywicie, e nie, przecie wtedy poprosibym ci o pozwolenie.
Wpadem na to, dopiero gdy przechodziem koo tego maego bukmachera
przy Neue Knigstrae, wiesz. Rzuciem okiem na faworytw, a gdy
zobaczyem Adebara jako fuksa[51], to dopiero wtedy si zdecydowaem.
Ach, tak! mwi ona. Nie wierzy mu. Zaplanowa to sobie ju
wczeniej, zanim odprowadzi j do metra. Zwrcia dzi rano uwag,
e bardzo dugo szeleci gazet, a potem dugo oblicza co na kartce
papieru, robi to nawet wtedy, gdy do sklepu przyszli pierwsi klienci.
Ach, tak! powtarza. I tak po prostu wychodzisz sobie na miasto na
spacer, cho ustalilimy, e z powodu Gestapo nie powiniene pokazywa
si na ulicy?
Przecie pozwolia, ebym odprowadzi ci do metra!
Wtedy bylimy razem. A ja wyranie powiedziaam, e to tylko na
prb! To nie znaczy jeszcze, e moesz przez p dnia biega sobie po
miecie. To gdzie ty bye?
Ach, tylko w takim jednym maym lokalu, ktry znam od lat. Tam
nigdy nie przychodzi nikt z Gestapo, tam bywaj tylko bukmacherzy i
obstawiajcy.
I oni wszyscy ci znaj! I mog potem wszdzie opowiada:
widzielimy Enna Klugego tu i tam!
Przecie Gestapo wie, e gdzie musz by. Nie wiedz tylko
gdzie. Ten lokal jest daleko std, w Wedding[52]. I nie byo tam nikogo
znajomego, kto mgby na mnie donie!
Mwi arliwie i z zapaem. Gdy si go tak sucha, to wydaje si
[51] Fuks ko wycigowy bez szans na zwycistwo.
[52] Dzielnica Berlina w rodkowo-zachodniej czci miasta.

cakiem przekonany o swojej racji. Zupenie nie rozumie, jak bardzo


zawid jej zaufanie jak walk toczy sama ze sob z jego powodu.
Wzi pienidze eby jej sprawi rado. Zamkn sklep ona te by
to zrobia. Poszed do lokalu ale tak daleko, w Wedding. A e ona baa
si o swego ukochanego, tego to on zupenie nie rozumie, to mu si nie
mieci w gowie!
A wic, Enno pyta ona czy to wszystko, co masz mi na ten temat
do powiedzenia? Na pewno?
Tak, bo co jeszcze miabym powiedzie, Hete? Przecie widz,
e jeste ze mnie okrutnie niezadowolona, ale ja naprawd nie wiem,
co takiego zego zrobiem! Teraz pojawiy si wreszcie zy, ktrych
si obawiaa. Ach, Hete, prosz, bd dla mnie znowu dobra! Teraz
na pewno o wszystko bd ci najpierw pyta! Bd dla mnie znowu
kochana! Ja tego nie znios
Lecz tym razem ani zy, ani bagania nie dziaaj. Jest w nich co
faszywego. Czuje niemal odraz do tego paczcego mczyzny.
Musz to sobie wszystko najpierw dobrze przemyle, Enno broni
si. Wydaje mi si, e ty w ogle nie rozumiesz, jak bardzo zawiode
moje zaufanie.
I mija go, wychodzc do kuchni, eby dalej smay kartofle. No to
odbya ju t rozmow. I co jej ona daa? Przyniosa ulg, wyjania ich
relacje, uatwia podjcie decyzji?
Nic z tego! Pokazaa tylko, e ten czowiek w ogle nie czuje si
winny. e bez opamitania kamie, jeli sytuacja zdaje si tego wymaga,
a przy tym nie sprawia mu adnej rnicy, kogo okamuje.
Nie, taki czowiek to nie jest waciwy mczyzna dla niej. Musi z
nim skoczy. Co prawda jedno jest pewne, dzi wieczorem nie moe go
wyrzuci na ulic. On nawet nie wie, co zbroi. Jest jak mody pies, ktry
pogryz par butw i nie ma pojcia, dlaczego pan sprawia mu lanie.

Nie, musi da mu dzie albo dwa dni czasu, eby znalaz sobie now
kwater. Jeli przy okazji wpadnie w apy Gestapo trudno, zaryzykuje.
On te przecie ryzykuje i to z powodu koskich wycigw! Nie, musi
si od niego uwolni, nigdy ju nie bdzie moga mu zaufa. Musi y
sama dla siebie, odtd a do mierci! I ta myl wzbudza w niej lk.
Lecz mimo tego lku po kolacji mwi do niego: Wszystko sobie
przemylaam, Enno, musimy si rozsta. Jeste miym czowiekiem,
jeste kochany, ale patrzysz na wiat zupenie innymi oczyma, w duszej
perspektywie nie moglibymy ze sob wytrzyma.
Wpatruje si w ni bez ruchu, gdy ona dla wzmocnienia swoich sw
szykuje mu posanie na sofie. Najpierw nie wierzy wasnym uszom, a
potem zaczyna skamle: O Boe, Hete, ty tego nie mwisz powanie!
Przecie my tak bardzo si kochamy! Przecie ty nie moesz chcie
wyrzuci mnie na ulic i wpdzi w ramiona Gestapo!
Ach! mwi ona, pragnc wasnymi sowami uspokoi sam siebie.
Z Gestapo nie moe by tak le, inaczej nie biegaby dzisiaj przez p
dnia po miecie!
Lecz on pada na kolana. Naprawd przesuwa si ku niej na kolanach.
Ze strachu straci panowanie nad sob. Hete! Hete! krzyczy i szlocha.
Chyba nie chcesz mnie zabi? Musisz pozwoli mi zosta! Dokd mam
pj? Ach, Hete, kochaj mnie cho odrobin, jestem taki nieszczliwy
Jki i krzyki, may, skowyczcy ze strachu pies!
Chce j obj za nogi, chwyta jej donie. Ucieka przed nim do sypialni,
zamyka si od rodka. Lecz ca noc syszy, jak on wci puka do drzwi,
naciska klamk, skamle i baga
Ley w milczeniu. Zbiera w sobie wszystkie siy, eby si nie podda,
eby nie zmikn pod wpywem wasnego serca i tej jego ebraniny!
Mocno trzyma si swego postanowienia, e nie bdzie ju ya razem z
nim.

Przy niadaniu siedz naprzeciw siebie z bladymi, niewyspanymi


twarzami. Prawie si do siebie nie odzywaj. Zachowuj si tak, jakby
nic si nie wydarzyo.
Lecz on ju teraz wie, myli ona, a jeli dzi nie poszuka sobie jakiego
pokoju, to jutro wieczorem i tak bdzie musia si wynie z mojego
domu. Jutro w poudnie powiem mu to jeszcze raz. Musimy si rozsta!
O tak, pani Hete Hberle jest kobiet rwnie nieustraszon, co
porzdn. I to, e jednak nie realizuje swojego postanowienia, e jednak
nie odpycha od siebie Enna, to nie zaley od niej, lecz od ludzi, ktrych
ona jeszcze wcale nie zna. Na przykad od komisarza Eschericha i pana
Barkhausena.

Rozdzia 28.
Emil Barkhausen na co si przydaje
Podczas gdy Enno Kluge i pani Hberle tworzyli swoje wsplne ycie,
ktre tak szybko si rozpado, komisarz Escherich przeywa trudne
chwile. Wzgardzi moliwoci zatajenia przed swoim przeoonym
Prallem faktu, e Enno Kluge znowu byskawicznie zwia obstawie i nie
zostawiajc adnego ladu, znikn w otchaniach wielkiego miasta.
Komisarz Escherich pokornie wysucha gradu obelg, ktre susznie
spady na niego na skutek owego wyznania. By idiot, nieudacznikiem,
zamkn go w piwnicy, tego ciamajd, ktry przez niemal rok nie zdoa
znale jednego gupiego autora kartek!
A mia przecie trop i wypuci tego czowieka na wolno, bcwa
i tyle! Waciwie to komisarz Escherich wspar zdrad stanu i jemu
te wytocz w tej sprawie postpowanie, jeli dzi, a najpniej w
cigu tygodnia nie przyprowadzi owego Enna Klugego przed oblicze
Obergruppenfhrera Pralla.
Tak, komisarz Escherich z pokor sucha tych wszystkich obelg.
Miay one jednak na niego przedziwny wpyw. Cho dobrze wiedzia,
e Enno Kluge nie ma nic wsplnego z kartkami pocztowymi, e nie
mg nawet o krok posun poszukiwa ich rzeczywistego autora,
mimo to komisarz skupi nagle niemal ca swoj uwag na znalezieniu
drobnego, nic nieznaczcego Enna Klugego. Bo faktycznie byo irytujce,
e ta pluskwa, za pomoc ktrej mia zamiar tak piknie zwodzi
swego przeoonego, przelizgna mu si przez palce. W tym tygodniu
Klabaternik by wyjtkowo pracowity i a trzy jego kartki wyldoway

na biurku komisarza. Lecz po raz pierwszy, odkd zacz prowadzi t


spraw, Eschericha nie interesoway ani kartki, ani ich autor. Zapomnia
nawet zaznaczy chorgiewkami miejsca ich znalezienia na mapie
Berlina.
Nie, najpierw chcia mie z powrotem tego Enna Klugego, i komisarz
Escherich naprawd niezwykle si stara, eby go dopa. Pojecha nawet
w okolice Ruppina, do Ewy Kluge, zaopatrzony na wszelki wypadek w
nakaz zatrzymania i jej, i jego. Ale zaraz si zorientowa, e ta kobieta
naprawd nie ma ju nic wsplnego ze swoim mem i e niewiele wie o
tym, co si dziao w jego yciu przez ostatni rok.
To, co wiedziaa, opowiedziaa komisarzowi niezbyt chtnie, ale
te bez wielkich oporw, zrobia to po prostu z cakowit obojtnoci.
Tej kobiecie naprawd byo zupenie wszystko jedno, co si stanie z jej
mem, co zrobi albo czego nie zrobi. Komisarz uzyska od niej tylko
nazwy dwch czy trzech lokali, w ktrych Enno Kluge wczeniej bywa,
dowiedzia si o jego namitnoci do wycigw, a take otrzyma adres
niejakiej Tutti Hebekreuz, od ktrej na adres mieszkania pani Kluge
przyszed kiedy list. W licie tym oskaraa Enna Klugego, e ukrad
jej pienidze i kartki na ywno. Nie, pani Kluge nie przekazaa tego
listu mowi, gdy widziaa go ostatni raz, ani mu o nim nie powiedziaa.
Zapamitaa tylko przypadkiem adres, poniewa jako listonoszka ma do
adresw wyjtkowo dobr pami.
Wyposaony w t wiedz komisarz Escherich powrci do Berlina.
Oczywicie zgodnie ze swoj zasad, by zadawa pytania, ale na adne
nie odpowiada i nie przekazywa adnych informacji, a wic zgodnie
z t zasad komisarz Escherich ani sowem nie wspomnia pani Ewie
Kluge, e w Berlinie toczy si wobec niej postpowanie. To go nic nie
obchodzio. Wiele nie przywiz wic z powrotem do Berlina, ale by to
jaki pocztek, poniekd lad jakiego tropu i mg pokaza Prallowi,

e co robi, a nie tylko czeka. A o to tylko chodzio tym na grze, eby


co robi, choby szo si faszywym tropem, jakim bya ta caa sprawa
Klugego. Bo czekania ci na grze nie tolerowali.
Wypytywanie owej Hebekreuz nic nie dao. Poznaa Klugego w
jakiej kawiarni, wiedziaa, gdzie pracuje. Dwa razy pomieszkiwa u niej
po par tygodni, tak jest, zgadza si, napisaa do niego o tych pienidzach
i kartkach ywnociowych. Ale podczas swojej drugiej wizyty wyjani
spraw, to inny sublokator je ukrad, nie Enno.
A potem znowu zwia bez sowa, pewnie do jakiej innej kobiety,
Enno zawsze tak robi. Nie, jej oczywicie nigdy nic z nim nie czyo.
Nie, nie ma pojcia, dokd si przenis. Ale w tej okolicy na pewno nie
mieszka, bo do tej pory co by o nim usyszaa.
W obu knajpach znany by pod nazwiskiem Enno, tak jest. Od
dawna si ju nie pokazywa, nie, ale on zawsze wraca. Tak jest, panie
komisarzu, nie damy po sobie nic pozna. Prowadzimy porzdne knajpy,
u nas bywaj tylko przyzwoici ludzie, ktrzy interesuj si szlachetnym
sportem wycigowym. Natychmiast damy panu zna, jak tylko si pojawi.
Heil Hitler, panie komisarzu!
Komisarz Escherich wyznaczy dziesiciu ludzi, ktrzy mieli
wypyta o Enna Klugego wszystkich bukmacherw i wacicieli knajp
w pnocnym i wschodnim Berlinie. A gdy Escherich czeka na efekty
tej akcji, znowu stao si z nim co dziwnego. Teraz nie uwaa ju za
cakowicie wykluczone, e ten Enno Kluge moe mie co wsplnego
z pocztwkami. Zbyt osobliwe sploty okolicznoci pojawiay si wok
tego faceta: kartka znaleziona u lekarza, a do tego ta ona, najpierw
zapalona nazistka, a potem nagle wniosek o pozwolenie na wystpienie
z partii, przypuszczalnie dlatego, e syn, ktry jest w SS, zrobi co,
co nie spodobao si matce. Wszystko wok tego maego czowieczka
jakim cudem wizao si z polityk, a Escherich akurat jego uwaa za

cakowicie politycznie obojtnego. By moe ten Enno Kluge jest o wiele


cwaszy, ni komisarz myla, moe ma na sumieniu co gorszego ni te
pocztwki, a e ma co do ukrycia, to wydawao si niemal pewne.
Potwierdzi to te asystent Schrder, z ktrym komisarz dla
odwieenia pamici ponownie i bardzo dokadnie omwi ca spraw.
Asystent Schrder te czu, e z tym Klugem co jest nie tak, e on
co ukrywa. No, zobaczymy, w tej sprawie na pewno niedugo co si
wydarzy. Komisarz to przeczuwa, a w takich sprawach intuicja rzadko
go zawodzia.
I tym razem rzeczywicie go nie zawioda. Zdarzyo si tak, e w
owych dniach zagroenia i irytacji komisarzowi zameldowano, e niejaki
Barkhausen prosi o rozmow.
Barkhausen? zapyta komisarz Escherich sam siebie. Barkhausen?
A co to za jeden, ten Barkhausen? Ach tak, ju wiem, to ten may szpicel,
gotw sprzeda wasn matk za trzy grosze.
A gono powiedzia: Niech wchodzi! Gdy Barkhausen wszed do
rodka, komisarz z miejsca powiedzia mu: Jeli przyszed pan tylko
po to, eby powiedzie mi co o Persickach, to moe pan od razu wyj!
Barkhausen patrzy komisarzowi prosto w oczy i milcza. Zachowywa
si tak, jakby mimo wszystko zamierza mwi o Persickach.
No wic, Barkhausen? powiedzia komisarz. Dlaczego pan nie
wychodzi?
Persicke ma przecie radio Rosenthalowej, panie komisarzu odpar
ten z wyrzutem. Wiem to tera na pewno, ja
Rosenthalowa? zapyta Escherich. To przecie ta stara ydwka,
ktra wyskoczya z okna przy Jablonskistrae?
Wanie ta! potwierdzi Barkhausen. A on to radio jej po prostu
buchn, to znaczy, jak ju bya nieywa, ale z jej mieszkania
C, co panu powiem, panie Barkhausen wyjani Escherich.

Omwiem ju sobie t spraw z komisarzem Ruschem. Jeli pan


nie przestanie cigle obsmarowywa Persickw, to ostro si do pana
zabierzemy. Nie chcemy ju sysze o tej historii ani sowa, a ju
szczeglnie od pana! Jest pan ostatni osob, ktra powinna grzeba w tej
sprawie. Tak jest, wanie pan, panie Barkhausen!
Ale przecie on to radio zwin zacz Barkhausen na nowo z
owym tpym uporem, ktry rodzi si wycznie ze lepej nienawici. I
ja mogie to bezporednio udowodni
Wyjdcie natychmiast, Barkhausen, albo ka was odprowadzi do
naszej piwnicy!
W takim razie pjd do prezydium przy Alexanderplatz! oznajmi
gboko uraony Barkhausen. Prawo to prawo, a kradzie to kradzie
Lecz Escherichowi przypomniao si co innego, mianowicie sprawa
Klabaternika, ktra niemal cay czas zajmowaa jego myli. Nie sucha
ju tego idioty. Powiedzcie mi, Barkhausen rzek. Znacie pewnie
mnstwo ludzi i pewnie czsto bywacie w knajpach? Znacie moe
niejakiego Enna Klugego?
Barkhausen, ktry zwszy interes, odpar wci kwanym tonem:
Jednego Enna znam. Czy nazywa si Kluge, tego nie wiem. Zawsze
mylaem raczej, e Enno to jego nazwisko.
Drobny, chuderlawy czowieczek, blady, cichy i niemiay?
To by sie zgadzao, panie komisarzu.
Jasne palto, brzowa cyklistwka w du krat?
Dokadnie tak.
Cigle jakie historie z babami?
O historiach z babami mojego Enna nic mi nie wiadomo. Tam, gdzie
go widywaem, kobiety nie bywaj.
May hazardzista?
Zgadza sie, panie komisarzu.

Lokale: Pod Przegranym Koniem i Przed Startem?


Te same, panie komisarzu. Paski Enno Kluge to mj Enno!
Musicie mi go znale, Barkhausen! Zostawcie t ca durn histori
z Persickami, bo jeszcze zaprowadzi was prosto do kacetu! Dowiedzcie
si lepiej dla mnie, gdzie si podziewa ten Enno Kluge!
Ale przecie to dla pana adna zdobycz, panie komisarzu!
wykrzykn zdumiony Barkhausen. Przecie to may lalu! Totalny
pechowiec! Czego pan moe chcie od takiego idioty, panie komisarzu?
A to ju moja sprawa, panie Barkhausen! Jeli dziki panu dopadn
Enna Klugego, zarobi pan piset marek!
Pi stw? Panie komisarzu, mj Enno nie jest wart nawet dziesi
razy mniej! To musie by jaka pomyka.
By moe to faktycznie jest pomyka, ale to pana nie powinno
obchodzi, panie Barkhausen. Dostanie pan swoje pi stwek tak czy
siak!
No prosz! Skoro pan tak mwi, panie komisarzu, to zobacz, czy
uda mi sie zapa Enna. Ale tylko go wam pokae, nie przyprowadz go
tutaj. Nie rozmawiam z nim
A c wy razem zakombinowalicie? Zwykle nie jeste taki wraliwy,
Barkhausen! Z pewnoci ukrywacie jak mierdzc spraw. Ale ja nie
chc wnika w wasze delikatne tajemnice, zmywaj si, Barkhausen, i
znajd mi tego Klugego!
Chciabym jeszcze poprosi o ma zaliczk, panie komisarzu. Nie,
nie o zaliczk poprawi si tylko o zadatek na moje wydatki.
A c ty masz za wydatki, Barkhausen? Jestem bardzo ciekaw.
Musze przecie jedzi tramwajem, musze stercze w przernych
knajpach, tu wypi kufla, tam postawi kolejke, a to wszystko kosztuje,
panie komisarzu! Ale myl, e pi dych w zupenoci wystarczy.
Ta, jak wielmony pan Barkhausen tylko wchodzi, to ju wszyscy

czekaj, e co postawi! No, dam ci dziesi marek i naprawd zmykaj.


Mylisz, e nie mam co robi, tylko sobie z tob gawdzi?
Barkhausen faktycznie uwaa, e taki komisarz nie ma nic innego
do roboty, jak wierci ludziom dziury w brzuchach, a swoj robot kaza
odwala innym. Ale oczywicie powstrzyma si od wyraenia tego
pogldu. Ruszy w stron drzwi, mwic: Ale jak dostarcz panu tego
Klugego, to musi mi pan pomc z Persickami. Te typki napsuy mi za
duo krwi
Escherich jednym ruchem znalaz si tu za nim, chwyci go za rami
i przystawi mu pi do nosa.
Widzisz to? wrzasn z wciekoci. Chcesz powcha ten
kwiatek, ty durny psie? Jeszcze jedno sowo o Persickach, a pol ci do
bunkra, nawet gdyby wszyscy Ennowie Kluge wiata mieli sobie biega
wolno!
Jednoczenie kopn zaskoczonego Barkhausena kolanem w tyek, a
ten wystrzeli na korytarz niczym kula armatnia. Trafi prosto na jakiego
ordynansa SS, ktry poczstowa go kolejnym mocnym kopniakiem
Haas, jaki spowodoway te dwa kopniaki, zwrci uwag dwch
wartownikw SS na podecie schodw. Przejli zataczajcego si jeszcze
Barkhausena i zrzucili go ze schodw niczym worek ziemniakw, gow
w d czy nogami, wszystko jedno, jak leci.
A gdy Barkhausen lea na dole, jczc i odrobin krwawic, ale tylko
odrobin, jeszcze cakiem oszoomiony upadkiem, kolejny wartownik
chwyci go za konierz i wrzasn: Ty winio, chcesz nam tu zapaskudzi
pikn podog? pocign go do wyjcia i wyrzuci na ulic.
Komisarz Escherich z zadowoleniem obserwowa pocztek jego
upadku, a przesoniy mu go schody.
Przechodnie na Prinz Albrecht Strae lkliwie unikali patrzenia na
lecego na ulicy nieszcznika. Wiedzieli przecie, z ktrego straszliwego

budynku zosta wyrzucony. Samo patrzenie ze wspczuciem na takiego


pechowca mogo si okaza przestpstwem, a ju na pewno nie wolno mu
byo pomc. Jednak wartownik, ktry cikim krokiem znowu podszed
do wyjcia, powiedzia: Jeli za trzy minuty dalej bdziesz plugawi
nasz fasad, ty winio, ju ja ci przepdz, i to porzdnie!
Pomogo. Barkhausen podnis si i zataczajc, powlk ociae i
obolae czonki do domu. W duchu pon jednak z bezradnej nienawici i
gniewu, a ta palca nienawi bolaa go bardziej ni odniesione obraenia.
By zdecydowany, e dla tego drania komisarza nie kiwnie nawet palcem,
niech sam sobie szuka tego swojego Klugego!
Nastpnego dnia jednak, gdy gniew nieco zagodnia, a gos rozsdku
znw zacz do niego przemawia, powiedzia sobie, e po pierwsze
dosta od komisarza Eschericha dziesi marek i musi je odpracowa, bo
inaczej niechybnie oskar go, e jest oszustem. A po drugie wcale nie jest
dobrze naraa si takim wanym personom. To one maj wadz, a ten,
kto nic nie znaczy, musi si dostosowa. To wyrzucenie wczoraj przecie
stao si tak samo z siebie. Gdyby nie wpad na ordynansa, obeszliby si
z nim agodniej. Dla nich to byo jak kawa, a gdyby Barkhausen widzia,
jak traktuj tak kogo innego, te serdecznie by si umia, na przykad z
Enna Klugego wystrzelonego kopniakiem jak z armaty.
Tak, to by trzeci powd, dla ktrego Barkhausen uzna, e raczej
wykona to zlecenie. Mg si w ten sposb zemci na Ennie Klugem,
ktry przez swoje gupie pijastwo spartoli mu taki dobry interes.
Tak wic Barkhausen uda si peen dobrych chci, cho bolay go
poobijane koci, do tych dwch lokali, ktre odwiedzi take komisarz
Escherich, a potem do kilku innych. Nie pyta wacicieli o Enna, stawa
tylko albo siada, pi powoli, jeden kufel na ponad godzin, rozmawia
troch o koniach, na ktrych zna si odrobin, bo tyle si ju nasucha
(cho nie podziela pasji obstawiania), a potem szed do nastpnej knajpy,

eby robi tam to samo. Barkhausen by cierpliwy, mg tak spdza cae


dnie, nie przeszkadzao mu to.
Ale wcale nie potrzebowa tak wiele cierpliwoci, bo ju drugiego
dnia zobaczy Enna w lokalu Pod Przegranym Koniem. By wiadkiem
triumfu chuderlaka z powodu zwycistwa Adebara i poczu siln zawi
z powodu szczcia, ktre sprzyjao temu idiocie. Poza tym zdziwi go
pidziesiciomarkowy banknot, ktry Kluge da bukmacherowi. To nie
byy pienidze zarobione w pracy, Barkhausen od razu to wyczu. Ten
may cwaniak musia si gdzie niele urzdzi!
Oczywicie panowie Barkhausen i Kluge si nie znali, nawet na siebie
nie spojrzeli.
Ju nie tak oczywiste byo to, e waciciel lokalu wcale nie zadzwoni
do komisarza Eschericha, pomimo solennej obietnicy. Ale tak to ju byo,
e cho ludzie bali si tajnej policji i yli w cigym strachu przed jej
agentami, to zupenie czym innym byoby wiadczenie na rzecz Gestapo
usug pomocniczych. Nie, tak daleko w drug stron te nie byo, eby
kto ostrzeg Enna Klugego, ale w kadym razie nie zosta wydany.
Zreszt komisarz Escherich nie zapomnia o tym zaniechanym
telefonie. Poinformowa o nim pewien wydzia, w ktrym w kartotece
pod nazwiskiem waciciela lokalu zaoono kart z dopiskiem
niewiarygodny. Pewnego dnia, wczeniej czy pniej, waciciel tej
knajpy odczuje, co to znaczy uchodzi na Gestapo za niewiarygodnego.
To Barkhausen pierwszy wyszed z lokalu. Nie odszed jednak daleko,
tylko stan za supem ogoszeniowym i spokojnie czeka na wyjcie
chuderlaka. Barkhausen by szpiegiem, ktry tak atwo nie spuci swojej
ofiary z oczu, a ju szczeglnie tej ofiary. Zdoa nawet wcisn si w
metrze do tego samego wagonu i cho Barkhausen by wysoki, to Enno
Kluge go nie zauway.
Enno Kluge myla tylko o swoim triumfie z Adebarem, o pienidzach,

ktrych gruby plik nareszcie znw szeleci mu w kieszeni, a potem


myla o Hete, u ktrej byo mu przecie w gruncie rzeczy bardzo dobrze.
Z mioci i wzruszeniem myla o dobrej, starzejcej si tucioszce,
wcale natomiast nie myla o tym, e przed paroma godzinami okama
j i okrad.
Co prawda gdy doszed do sklepu i zobaczy, e rolety s podniesione,
a ona ju obsuguje klientw i na pewno jest za za jego ucieczk, wtedy
straci dobry humor. Lecz z fatalizmem, z ktrym ludzie jego pokroju
poddawali si nawet najgorszemu, wszed do sklepu, gotw stawi czoa
razom. I trudno si dziwi, e zajty tymi mylami nieszczeglnie zwraca
uwag na to, czy kto nie depcze mu po pitach.
Barkhausen widzia, e Kluge wchodzi do sklepu. Sta w pewnej
odlegoci w jakiej bramie wjazdowej, gdy zakada oczywicie,
e Kluge chce tam co kupi i zaraz wyjdzie. Lecz klienci wchodzili i
wychodzili, wchodzili i wychodzili, a Barkhausen zacz si niepokoi.
Czy przegapi moment, w ktrym Kluge wyszed? A ju czu w kieszeni
te pi stwek, liczy na nie jeszcze tego wieczoru.
W tym momencie rolety zasunito i byo ju pewne, e Enno jako si
ulotni. Moe jednak wyczu, e kto go ledzi, i pod jakim pretekstem
przeszed przez sklep do wntrza kamienicy i wyszed przez jej bram.
Barkhausen przekl wasn gupot, e nie obserwowa jednoczenie
wyjcia z kamienicy. Cay czas gapi si na drzwi sklepu, dure z niego
i tyle!
C, zawsze zostaje moliwo, e jutro albo pojutrze znowu spotka
Enna w knajpie. Po tym, jak si obowi na Adebarze, pocig do hazardu
go nie opuci. Bdzie przychodzi codziennie i tak dugo obstawia, a
straci wszystkie pienidze. Taki fuks jak Adebar nie startuje co tydzie,
a jeli startuje, to nikt na niego nie stawia. Enno szybko pozbdzie si
swoich pienidzy.

W drodze do domu Barkhausen min w niewielki sklep zoologiczny.


Nagle zauway przez okno wystawowe (rolety opuszczono tylko na
drzwiach), e wewntrz pali si pojedyncze wiato, a gdy przycisn nos
do szyby i ypn okiem ponad akwariami, ujrza przez klatki z ptakami,
e w sklepie krc si jeszcze dwie osoby: jaka stara klucha w najbardziej
niebezpiecznym wieku, jak natychmiast susznie oceni, a oprcz niej
jego przyjaciel Enno. Enno z podwinitymi rkawami i w niebieskim
fartuchu, Enno pilnie napeniajcy miseczki pokarmem, nalewajcy wody
i czeszcy teriera.
Dlaczego taki idiota jak ten Enno ma tyle szczcia? Co te baby w
nim widz? On, Barkhausen, ugrzz z Otti i pitk bachorw, a taki
stary dziadyga przychodzi i od razu ma sklep zoologiczny w komplecie z
kobiet, rybkami i ptaszkami.
Barkhausen splun z pogard. Co to za durny wiat, ktry jemu
odmawia wszystkiego co dobre, a takiego idiot obdarza wszelkimi
askami!
Lecz im duej Barkhausen si na nich gapi, tym wyraniej widzia,
e pary wewntrz sklepu nie otacza czar mioci. Prawie ze sob nie
rozmawiali, prawie na siebie nie patrzyli i bardzo moliwe, e ten may
Enno Kluge by niczym wicej jak pracownikiem, ktry pomaga tamtej
kobiecie w sprztaniu sklepu. W takim razie wkrtce powinien stamtd
wyj.
Barkhausen wycofa si wic z powrotem na swoje stanowisko
obserwacyjne w bramie wjazdowej. Poniewa aluzja jest spuszczona,
Kluge wyjdzie przez bram kamienicy, wic to na niej Barkhausen
skupi wzrok. Ale wiato w sklepie zgaso, a Kluge wcale nie wychodzi.
Barkhausen podj wic mia decyzj. Naraajc si na ryzyko, e
napotka Enna na klatce schodowej, wlizgn si do kamienicy, ktrej
brama nie zostaa jeszcze zamknita. Bya to jednak czynszwka z dwoma

czy nawet trzema podwrzami, ktrej brama zwykle nie bya zamykana,
poniewa mieszkao tu zbyt wiele osb.
Barkhausen zakonotowa sobie najpierw w pamici nazwisko H.
Hberle, a potem przelizgn si na podwrze. I patrzcie, trafio mu si,
nie zaciemnili jeszcze okien, mimo e byo ju po smej, a zerkajc przez
krzywo wiszc zason, mia doskonay widok na wntrze pokoju. Lecz
to, co tam zobaczy, tak go zaskoczyo, e niemal si przestraszy.
Gdy jego przyjaciel Enno klcza na pododze, na kolanach przesuwa
si za ow grub kobiet, ktra lkliwym gestem zgarniajc spdnic,
odsuwaa si od niego krok po kroku. Ennu unis jednak ramiona,
wygldao na to, e pacze i wydaje z siebie aosne jki.
No, moje drogie! pomyla Barkhausen na swoim stanowisku
obserwacyjnym, przestpujc w zdumieniu z nogi na nog. Moje drogie,
jeli w taki sposb robicie sobie apetyt na nock, to ycz smacznego,
nieze z was dziwada! To ja mogie tu sta i p nocki, chtnie sie pogapi.
Lecz wtedy drzwi zatrzasny si za star, a Enno sta przed nimi, raz
po raz naciska klamk, dalej si mazgajc i zaklinajc.
Moe to wcale nie by wstp do upojnej nocy pomyla Barkhausen.
Moe one si pokcili, albo Enno chcia od niej czego, czego ona nie
chce mu da, albo w ogle nie chce mie nic wsplnego z tym starym
zakochanym kogutem Co mnie to obchodzi? W kadym razie on
zostaje tu na noc, bo w przeciwnym razie po co byoby przygotowane to
pikne posanko na sofie?
Enno Kluge stan tu przy sofie. Barkhausen wyranie widzia twarz
swojego dawnego kumpla. A by to widok zdumiewajcy. Dopiero co zy
i ale, a teraz umiecha si, zerka na drzwi i znowu si umiecha
A wic odgrywa tylko przed star przedstawienie. W takim razie, mj
chopcze, powodzenia! Obawiam sie tylko, e Escherich popsuje ci szyki!
Kluge zapali papierosa. A potem podszed prosto do okna, przez ktre

zaglda Barkhausen. Ten odsun si wystraszony na bok, w ciemno


roleta do zaciemniania migna w d, a Barkhausen mg na t noc
spokojnie opuci swj punkt obserwacyjny. Wielkich namitnoci nie
mona si ju tu byo spodziewa, a przynajmniej on i tak teraz nic by nie
zobaczy. Najwaniejsze, e wiedzia, gdzie przebywa Enno
Waciwie Barkhausen umwi si z komisarzem Escherichem, e gdy
znajdzie Enna, natychmiast do niego zadzwoni, czy to w dzie, czy w nocy.
Lecz gdy Barkhausen oddala si tego wieczora od Knigstor, nabiera
coraz wicej wtpliwoci, czy wykonanie takiego natychmiastowego
telefonu na pewno byoby dla niego korzystne. Zrozumia, e w tej
sprawie s przecie dwie strony, a on mgby cign korzyci od obu.
Pienidze od Eschericha byy pewne, dlaczego nie miaby sprbowa
wycign jeszcze troch od Enna? Przecie ten facet mia w rku
pidziesiciomarkowy banknot, ktry dziki zwycistwu Adebara
pomnoy do ponad dwustu marek. Dlaczego on, Barkhausen, nie miaby
dosta take tych pienidzy? Escherichowi nie stanie si przez to adna
krzywda, i tak dostanie swojego Enna, a Ennowi te nie stanie si adna
krzywda, bo ci na Gestapo i tak odbior mu wszystkie pienidze. A wic?
A do tego jest jeszcze ta grubaska, za ktr Enno tak komicznie czoga
si na kolanach. Ta tuciocha na pewno ma pienidze, moliwe, e ma ich
cakiem sporo. Interes chyba niele si krci, ma duo towaru, a klientw
jej najwyraniej nie brakuje. Nie, to mazgajstwo i czoganie si Klugego
nie wskazuj na to, by yli w zgodzie i mioci, co to, to nie, trzeba
przyzna, ale kto wyda kochanka, choby odrzuconego, Gestapo? Fakt,
e ta stara toleruje u siebie Enna, mimo e go odrzucia, e przygotowaa
mu posanie na sofie, dowodzi, e jeszcze jej na nim troch zaley. A jeli
jej cho troch na tym siwym staruchu zaley, to zapaci, moe nieduo,
ale zawsze co. A tego czego Barkhausen w adnym razie nie zamierza
odpuci.

Gdy Barkhausen tak sobie rozmyla a w drodze do domu i lec w


nocy obok Otti, duo rozmyla ogarnia go lekki strach, gdy rozumia,
e zamierza zagra w do niebezpieczn gr. Ten Escherich z pewnoci
nie jest czowiekiem, ktry toleruje samowol, ci z Gestapo nigdy tacy
nie s, a wysanie czowieka do kacetu to dla nich najprostsza rzecz pod
socem. A kacetu Barkhausen ba si okropnie.
By jednak tak skaony przestpczymi mylami i przestpcz
moralnoci, e uparcie powtarza sobie, e przekrt, ktry da si zrobi,
trzeba zrobi, tak si po prostu naley. A z Ennem bez wtpienia da si
wykrci ten numer. Barkhausen przepi si jeszcze z t spraw, a jak
przyjdzie jutro, to bdzie wiedzia, czy pjdzie od razu do Eschericha, czy
te najpierw zajrzy do Klugego. Teraz popi
Lecz nie zasn, tylko myla o tym, e jeden to do tej sprawy za mao.
On, Barkhausen, musi mie zapewnion swobod ruchw. Bdzie musia
na przykad pj szybko do Eschericha, a w tym czasie Enno Kluge
zostanie bez obstawy. Albo jak wemie t grubask w obroty, to Enno
moe uciec. Niejeden to za mao. Lecz nie byo nikogo, komu mgby
zaufa, a poza tym ten drugi zadaby swojego udziau. A Barkhausen
bardzo nie lubi si dzieli.
W kocu Barkhausen doszed do wniosku, e pord pitki jego
niedorostkw jest trzynastoletni syn, moliwe nawet, e jego wasny.
Zawsze czu, e ten ptak o eleganckim imieniu Kuno-Dieter moe by
faktycznie jego, chocia Otti cigle twierdzia, e jest synem jakiego
hrabiego, wielkiego waciciela ziemskiego z Pomorza. Ale Otti zawsze
bya chwalipit, czego dowodzio ju samo imi chopca rzekomo po
ojcu.
Barkhausen z cikim westchnieniem postanowi, e wemie chopaka
jako rezerwowego do pilnowania. To bdzie go kosztowa najwyej ma
pyskwk z Otti i par marek dla chopaka. A potem myli Barkhausena

znowu zaczy kry wok tego wszystkiego, powoli staway si


niewyrane i w kocu jednak zasn.

Rozdzia 29.
Pikny may szantayk
Jak ju wspomniano, tego ranka pani Hete Hberle i Enno Kluge
zjedli niadanie, a potem pracowali w sklepie, nie zamieniajc ze sob
niemal jednego sowa, oboje bladzi po nieprzespanej nocy i gboko
zatopieni we wasnych mylach. Pani Hberle mylaa o tym, e Enno
jutro koniecznie musi si wynie, a Enno o tym, e w adnym wypadku
nie da si wyrzuci.
W ow cisz jako pierwszy klient wkroczy wysoki mczyzna, ktry
powiedzia do pani Hberle: Pani posucha, pani ma tam w oknie tak
jedn park papuek falistych. Ile kosztowaaby taka parka? Ale to musi
by parka, bo ja bardzo lubi parki I Barkhausen odwrci si w
udawanym zdumieniu, w celowo le udawanym zdumieniu, i wykrzykn
do Klugego, ktry wanie chcia powolutku wycofa si do pokoju na
tyach sklepu: Ale to ty, Enno! No, no, mwi sobie, patrz sobie,
myl sobie, to przecie nie moe by Enno, co Enno robiby w takiej
menaerii? A to jednak ty, stary kumplu! No, co ty tu robisz, stary?
Enno zamar bez ruchu z doni na klamce niczym zaczarowany,
niezdolny ani do ucieczki, ani do udzielenia odpowiedzi.
Pani Hete wpatrywaa si natomiast w tego wysokiego mczyzn,
ktry tak przyjanie zagada do Enna, wielkimi oczami, usta zaczy
jej dre, a kolana zmiky. A wic jednak to niebezpieczestwo jest
prawdziwe, to, co Enno opowiada o przeladowaniu przez Gestapo, to
nie byy tylko kamstwa. Bo e ten mczyzna o twarzy jednoczenie
tchrzliwej i brutalnej jest szpiclem Gestapo, co do tego nie miaa adnych

wtpliwoci.
Lecz gdy zagroenie stao si prawdziwe, drao ju tylko ciao pani
Hete. Jej umys by opanowany. I ten umys mwi jej: Teraz, w tym
niebezpieczestwie, nie moesz porzuci Enna, bez wzgldu na to, jaki
jest.
I pani Hete powiedziaa do tego czowieka, czowieka o palcym
spojrzeniu, ktre cigle uciekao gdzie w bok, powiedziaa do tego
czowieka, ktry wyglda jak prawdziwy szpicel: Moe napije si z
pan z nami kawy, panie jak si pan waciwie nazywa?
Barkhausen. Emil Barkhausen przedstawi si szpicel. Jestem
starym przyjacielem Enna, te interesuje sie sportem. Co pani powie,
pani Hberle, na ten jego wczorajszy wspaniay wyczyn z Adebarem?
Spotkalimy si w takiem jednem lokalu. Nie wspomnia pani?
Pani Hete rzucia Ennowi popieszne spojrzenie. Wci tam sta z
doni na klamce, dokadnie w pozie, w ktrej zaskoczya go poufaa
odzywka Barkhausena. Obraz bezradnego przeraenia. Nie, nic nie mwi
o spotkaniu ze starym znajomym, twierdzi wrcz, e nikogo znajomego
nie widzia. A wic ponownie j okama i to ku swojej wasnej zgubie,
bo byo oczywiste, w jaki sposb ten szpicel dowiedzia si, gdzie teraz
mieszka. Gdyby wczoraj wieczorem wspomnia co o tym znajomym, to
jeszcze mona by go byo gdzie ukry
Ale to nie by waciwy moment, eby kci si z Ennem Klugem
albo zarzuca mu kamstwo. To by moment, w ktrym trzeba byo
dziaa. Tak wic powtrzya: W takim razie napijmy si kawy, panie
Barkhausen. O tej porze nie ma jeszcze tak wielu klientw, Enno, zajmij
si sklepem. Ja porozmawiam chwil z twoim przyjacielem
Teraz pani Hete opanowaa take drenie ciaa. Mylaa tylko o
tym, jak to wtedy byo z jej Walterem, a te wspomnienia dodaway jej
si. Wiedziaa, e wobec tych ludzi nie pomog ani drenie, ani skargi,

ani woanie o lito, oni nie maj serc, katowscy pomocnicy Hitlera i
Himmlera. Jeli co mogo pomc, to tylko odwaga, brak tchrzostwa,
brak lku. Oni uwaali, e wszyscy Niemcy to tchrze, tak jak teraz Enno.
Ale ona nie bya tchrzem, pani Hete, wdowa Hberle, nie bya tchrzem.
Swoim spokojnym zachowaniem sprawia take, e obaj mczyni
posuchali jej bez oporu. Wychodzc do pokoju, powiedziaa jeszcze:
I adnych gupstw, Enno! adnych gupich ucieczek! Pomyl o tym, e
twj paszcz wisi w pokoju, a pienidzy przy sobie te nie masz.
Mdra z pani kobita stwierdzi Barkhausen, gdy usiad do stou
i patrzy, jak stawia przed nim filiank z kaw. I do tego energiczna,
wcale bym nie pomyla, gdy widziaem pani po raz pierwszy wczoraj
wieczorem.
Ich spojrzenia si spotkay.
No c doda popiesznie Barkhausen waciwie wczoraj
wieczorem ty bya pani energiczna, jak on tak sie czoga przed pani na
kolanach, a pani zatrzasna mu drzwi przed nosem. Chyba w nocy ju mu
ich pani nie otworzya, prawda?
Odrobina czerwieni pojawia si na policzkach pani Hete na t
bezwstydn aluzj, ta habica, wstrtna scena wczoraj wieczorem
miaa wic swego wiadka, i do tego tak obrzydliwego! Lecz szybko
si opanowaa i powiedziaa: Zakadam, e pan rwnie jest mdrym
czowiekiem, panie Barkhausen, nie zamierzamy chyba teraz mwi o
nieistotnych sprawach, tylko wycznie o interesach. Zakadam, e chodzi
o interes?
By moe Pewnie tak popieszy z zapewnieniami
Barkhausen, mocno wstrznity narzuconym przez t kobiet tempem.
Chce pan wic kontynuowaa pani Hete naby park papuek
falistych. Zakadam, e po to, eby je potem wypuci. Bo jeli one maj
dalej tkwi zamknite w klatce, to nic na tym nie skorzystaj

Barkhausen podrapa si po gowie. Pani Hberle powiedzia


to z tymi papukami, to dla mnie zbyt skomplikowane. Jestem prosty
czowiek, prawdopodobnie jest pani ode mnie o wiele sprytniejsza. Mam
nadzieje, e mnie pani nie oszuka.
A pan mnie!
Bez obaw! Chce mwi z pani otwarcie, nie o papukach i tak
dalej. Powiem pani wszystko, jak jest, ca prawd. Dostaem mianowicie
od Gestapo zlecenie, od komisarza Eschericha, jeli pani c to nazwisko
mwi? Pani Hete potrzsna gow. Otrzymaem wic zlecenie, by
dowiedzie sie, gdzie przebywa Enno. I nic wicej. Dlaczego i po co, o
tym nie mam zielonego pojcia. I chce pani powiedzie, pani Hberle, e
jestem prostym, otwartym czowiekiem
Przechyli si ku niej, a ona popatrzya mu w oczy, oczy o palcym
spojrzeniu. Jego wzrok uciek w bok, wzrok prostego, otwartego
czowieka.
Dziwiem sie waciwie temu zleceniu, pani Hberle, powiem to
pani szczerze. Bo przecie oboje wiemy jakim czowiekiem jest Enno, a
mianowicie jest nierobem, w gowie mu tylko wycigi koskie i amory.
I tego Enna ciga teraz Gestapo, i to jeszcze wydzia polityczny, a tam
przecie tylko zdrada stanu i lec by. Nie rozumiem tego, a pani to
rozumie? spojrza na ni wyczekujco. Ich spojrzenia znw si spotkay
i znw stao si to, co wtedy. Musia spuci wzrok.
Niech pan opowiada dalej, panie Barkhausen powiedziaa. Ja
sucham
Mdra kobita! skin gow Barkhausen. Cholernie mdra kobita,
i do tego energiczna. To wczoraj wieczorem z tymi klczkami
Mielimy rozmawia tylko o interesach, panie Barkhausen!
Ale oczywicie! Bo ja jestem zacny, naprawd szczery Niemiec, a
pani sie moe dziwi, e jestem w Gestapo. Tak moe sobie pani myli.

Nie, pani Hberle, nie jestem w Gestapo, tylko czasem dla nich pracuje.
Czowiek musi jako y, prawda, a ja mam w domu pitkie bachorw,
najstarszy ma dopiero trzynacie lat. A ja musze ich wszystkich wyywi
Interesy, panie Barkhausen!
Nie, pani Hberle, nie jestem w Gestapo, jestem uczciwym
czowiekiem. A jak mi powiedzieli, e szukaj mojego przyjaciela Enna i
wyznaczyli nawet za niego wysok nagrod, a ja przecie znam Enna od
dawna i jestem jego prawdziwym przyjacielem, nawet jeli sie czasem
emy pokcili, to tak sobie pomylaem, pani Hberle: no popatrz, Enna
szukaj! Tego maego nicponia. Gdybym go tylko znalaz, pomylaem
sobie, rozumie pani, pani Hberle, to mgbym mu moe da cynk, eby
znikn, pki jeszcze czas. I powiedziaem komisarzowi Escherichowi:
Jeli chodzi o Enna, to prosz sie nie martwi, zapie go panu, bo to mj
stary przyjaciel. I dostaem to zlecenie i pinidze na wydatki, i siedz
teraz tu u pani, pani Hberle, a Enno krzta sie po sklepie i wszystko jest
w najlepszym porzdeczku
Przez chwil milcz oboje, Barkhausen wyczekujco, pani Hberle
zamylona.
A potem ona mwi: Gestapo nie otrzymao wic jeszcze od pana
adnej wiadomoci?
Gdzie tam, wcale mi do nich nie pilno, nie chce popsu sobie
interesu! Poprawi si: Najpierw chciaem da zna mojemu staremu
przyjacielowi Ennowi
I znw milcz. I znw to pani Hete pyta w kocu: A co Gestapo
obiecao panu w nagrod?
Tysic marek! To przecie kupa pienidzy za takie nic, musze
przyzna, pani Hberle, e sam byem zdumiony. Ale komisarz Escherich
powiedzia mi: Przyprowad mi pan tego Klugego, to zapac panu
tysic marek. Tak powiedzia Escherich. I przyzna mi te sto marek

na wydatki, juem je dosta, one naleom sie dodatkowo do tego patyka


nagrody.
Dugo siedzieli w zamyleniu.
A potem pani Hete znowu podja rozmow: Nie bez powodu
powiedziaam panu wczeniej to o papukach, panie Barkhausen. Bo jak
zapac panu tysic marek
Dwa tysice, pani Hberle, midzy przyjacimi to bdzie dwa
tysice. I do tego jeszcze sto marek na wydatki
A wic, nawet gdybym je panu zapacia, a pan przecie wie, e pan
Kluge nie ma pienidzy, a mnie nic z nim nie czy
No, no, pani Hberle! Pani, taka przyzwoita kobita! Chyba z powodu
krzty pinidzy nie wyda pani swojego przyjaciela, ktry czoga sie za
pani na kolanach? A mogie pani powiedzie, e tu chodzi o najgorsze, o
zdrad stanu i szubienice. Z pewnoci pani tego nie zrobi, pani Hberle!
Moga mu odpowiedzie, e on, prosty, uczciwy Niemiec, jak
najbardziej by w stanie zrobi to, czego ona jako przyzwoita Niemka
w adnym wypadku robi nie powinna, a mianowicie sprzeda swojego
przyjaciela. Lecz wiedziaa przecie, e tego rodzaju uwagi nie miay
adnego sensu, tego rodzaju ludzie ich nie rozumiej.
Powiedziaa wic: A wic gdybym zapacia te dwa tysice sto marek,
kto mi zagwarantuje, e papuki mimo wszystko nie zostan w klatce?
Widzc, e on znowu drapie si po gowie zakopotany, postanowia te
by bezczelna: A wic kto mi zagwarantuje, e nie wemie pan moich
dwch tysicy stu marek i nie pjdzie potem do tego Eschericha, i nie
wemie od niego jeszcze tysica?
Ale ja to pani gwarantuje, pani Hberle! Daje pani moje sowo.
Jestem prosty, szczery czowiek, i jeli c obiecuje, to dotrzymuje sowa.
Przecie widzi pani, em przybieg od razu do Enna i em go ostrzeg o
niebezpieczestwie, coby da drapaka ze sklepu. A przecie wtedy cay

interes byby do chrzanu.


Pani Hete popatrzya na niego z delikatnym umiechem. Wszystko
to bardzo piknie, panie Barkhausen powiedziaa. Ale wanie dlatego,
e jest pan takim dobrym przyjacielem Enna, to zrozumie pan, e musz
by pewna jego bezpieczestwa. O ile w ogle uda mi si zdoby tyle
pienidzy.
Barkhausen wykona lekcewacy gest, ktrym sugerowa, e takiej
kobiecie jak ona na pewno ich nie brakuje.
Nie, panie Barkhausen kontynuowaa pani Hete, gdy zorientowaa
si, e on nie rozumie ironii, i musi mwi z nim zupenie otwarcie kto
mi zagwarantuje, e nie wemie pan teraz moich pienidzy
Barkhausena podniecia myl, e mgby t oszaamiajc, nigdy
niewidzian na oczy kwot dwch tysicy marek otrzyma ju teraz,
zaraz
a tam, pod drzwiami, nie bdzie czeka agent Gestapo, ktry
zamknie Enna? Musz otrzyma od pana inne gwarancje!
Ale pod drzwiami nikogo nie ma, przysigam pani, pani Hberle!
Ja naprawde jestem uczciwy czowiek, po co miabym pani kama?!
Przyszedem tutej prosto z domu, moe pani spyta moj Otti!
Przerwaa podekscytowanemu rozmwcy: Niech si pan zastanowi,
jak gwarancj moe mi pan jeszcze da, poza paskim sowem?
Ale przecie nie ma innej gwarancyi! Przecie to taki wanie interes,
e cay opiera sie wycznie na zaufaniu. A przecie ma pani do mnie
zaufanie, pani Hberle, skoro ja tak otwarcie z pani rozmawiam?
Tak, zaufanie odpowiedziaa pani Hberle w roztargnieniu, po
czym oboje popadli w dugie milczenie, on po prostu czekajc, co ona
postanowi, a ona amic sobie gow, w jaki sposb mogaby uzyska
cho minimum pewnoci.
W tym czasie Enno Kluge krzta si po sklepie. Obsugiwa

pojawiajcych si coraz liczniej klientw szybko i cakiem zrcznie,


zdobywa si nawet na arciki. Pierwszy lk, ktry poczu na widok
Barkhausena, ju wywietrza. Hete siedziaa w pokoju i rozmawiaa z
Barkhausenem, ju ona uporzdkuje jako t spraw. A poniewa to robia,
to znaczyo, e wcale nie mwia powanie, gdy grozia mu wyrzuceniem.
Poczu z tego powodu ulg i dlatego sta go byo znowu na arciki.
W pokoju na tyach sklepu pani Hberle przerwaa trwajce od
duszego czasu milczenie: A wic, panie Barkhausen, ja ju si
zastanowiam. Zrobi z panem interes tylko na nastpujcych warunkach
Tak? Niech pani mwi! naciska chciwie Barkhausen. Czu, e
nagroda jest ju blisko.
Dam panu dwa tysice marek, ale nie dam ich panu tutaj. Dam je
panu w Monachium.
W Monachium? wytrzeszczy gupkowato oczy. Ale ja sie nie
wybieram do Monachium! Co miabym tam robi?
Pjdziemy teraz razem na poczt kontynuowaa a ja wypisz na
pana przekaz pocztowy na dwa tysice marek: poste restante Monachium.
A potem odprowadz pana na dworzec. Pojedzie pan najbliszym
pocigiem do Monachium i odbierze tam pienidze. Na Dworcu
Anhalckim dam panu jeszcze dwiecie marek na podr, oprcz biletu
Nie! wykrzykn rozgoryczony Barkhausen. Nie zrobi tego!
Nie zgadzam sie! Jak tylko pojad do Monachium, to pani wycofa przekaz
na poczcie!
Przy odjedzie pocigu dam panu dowd wpaty, wtedy nie bd
moga tego zrobi.
Ale Monachium? wykrzykn znowu. Po co Monachium? Przecie
jestemy uczciwymi ludmi! Dlaczego nie tutaj, tera zara, w tym sklepie, i
gotowe! Do Monachium i z powrotem, na to potrzeba co najmniej dwch
dni i jednej nocy, a tymczasem Enno oczywicie std zwieje!

Ale, panie Barkhausen, przecie tak si wanie umwilimy i


dlatego daj panu te pienidze! Papuka nie moe zosta w klatce. To
znaczy Enno musi si ukry, za to przecie zapac panu te dwa tysice
marek!
Barkhausen, ktry nie wiedzia, co na to odpowiedzie, mrukn
ponuro: Ale sto marek na wydatki ty dostane!
Dostanie pan. W gotwce. Na dworcu.
Lecz i to zapewnienie nie poprawio Barkhausenowi humoru. Wci
mia kwan min. Monachium! Jeszcze nie syszaem wikszej bzdury!
A wszystko mogoby by tak piknie proste. A tu Monachium! Akurat
Monachium! A czemu nie od razu Londyn, mgbym tam pojecha po
wojnie! I wszystko zepsute! To mogo by takie proste, ale nie, trzeba
wszystko skomplikowa! A dlaczego? Bo pani nie ma zaufania do swoich
blinich, bo jest pani podejrzliwym czowiekiem, pani Hberle! A ja
byem wobec pani taki szczery
I ja jestem wobec pana szczera! Albo robimy taki interes, albo aden!
No c! powiedzia. W takim razie mog sobie pj. Wsta,
wzi swoj cyklistwk. Ale nie poszed. Jak dla mnie Monachium w
ogle nie wchodzi w rachub
To moe by dla pana cakiem interesujca wycieczka przekonywaa
go pani Hberle. Trasa jest pikna, a w Monachium wci mona dobrze
zje i dobrze wypi. Tam jest o wiele mocniejsze piwo ni u nas, panie
Barkhausen!
Nie interesuje mnie picie odpar, ale ju nie tak ponuro, tylko w
zamyleniu.
Pani Hete patrzya na niego, jak amie sobie gow nad tym, jak to
zrobi, eby wzi pienidze i mimo wszystko wyda Enna. Ponownie
przemylaa swoj propozycj. Wydawaa si dobra. Mieliby Barkhausena
z gowy przez co najmniej dwa dni i jeli dom rzeczywicie nie by pod

obserwacj (o czym przekonaliby si wystarczajco szybko), to byoby


do czasu, eby Enna gdzie ukry.
No c powiedzia w kocu Barkhausen i popatrzy na ni.
Inaczej si pani nie zgodzi, pani Hberle?
Nie odpara pani Hete. Takie s moje warunki i nie odstpi od
nich.
W takim razie musze sie zgodzi powiedzia Barkhausen. Nie
mogie przecie tak po prostu zlekceway dwch patoli.
Powiedzia to bardziej do siebie, chcc si sam przed sob
usprawiedliwi.
W takim razie pojad do Monachium. A pani pjdzie tera zara ze
mn na poczt.
Teraz zaraz powiedziaa zamylona pani Hberle. Mimo e si
zgodzi, wci nie bya zadowolona. Bya absolutnie przekonana, e on
szykuje jak podo. Musiaa si dowiedzie jak
Tak, zaraz pjdziemy powtrzya. To znaczy najpierw musz si
troch ogarn, no i zamkn sklep.
Rzuci szybko: A po co chce pani zamyka sklep, pani Hberle?
Przecie Enno tam jest!
Enno idzie z nami stwierdzia.
A to po co znowu? Enno przecie nie ma z naszym interesem nic
splnego!
Bo ja tak chc. Mogoby si mianowicie zdarzy tak dodaa e
zostanie aresztowany dokadnie w tym momencie, gdy bd wpaca dla
pana pienidze. Takie pomyki si zdarzaj, panie Barkhausen.
Ale kto miaby go aresztowa?
C, na przykad ten szpicel pod drzwiami
Pod drzwiami nie ma adnego szpicla! Umiechna si. Moe
sie pani sama przekona, pani Hberle. Niech pani sie przejdzie, niech

pani sie wszystkim przyjrzy. Nie mam adnego szpicla pod drzwiami!
Jestem uczciwy czowiek
Powtrzya z uporem: Chc mie Enna przy sobie. Tak bdzie
bezpieczniej.
Jest pani uparta jak stary osio! wymkno mu si z wciekoci.
No, dobrze ju, niech Enno te idzie. Ale nie sie pani trochi popieszy!
A tak bardzo nam si nie pieszy odpara. Pocig do Monachium
odjeda dopiero o dwunastej. Mamy czas. Niech pan mi wybaczy na
kwadrans, chciaabym si przyszykowa. Spojrzaa na niego badawczo,
gdy tak siedzia przy stole, cay czas uwanie wpatrzony w szyb, przez
ktr mg obserwowa wntrze sklepu. I mam jeszcze jedn prob,
panie Barkhausen. Niech pan teraz nie rozmawia z Ennem, ma sporo
roboty w sklepie. A tak w ogle
A o czem ja miabym rozmawia z takiem idiot! odpar
poirytowany Barkhausen. Z tym gld nie mam zamiaru zamieni ani
sowa!
Ale posusznie usiad inaczej i mia teraz na widoku drzwi do pokoju
i okno na podwrze.

Rozdzia 30.
Wygnanie Enna
Dwie godziny pniej wszystko byo ju zaatwione. Pocig
popieszny do Monachium wytoczy si z hali Dworca Anhalckiego
z Barkhausenem w przedziale klasy drugiej, z komicznie dumnym i
napuszonym Barkhausenem, ktry po raz pierwszy w yciu korzysta z
przedziau drugiej klasy. Tak, pani Hberle, ktra te potrafia si puszy,
ju w pocigu wniosa na prob tego maego szpicla dodatkow opat
za drug klas, eby podtrzyma jego dobry nastrj, a moe dlatego, e
po prostu cieszya si, e pozbdzie si tego czowieka na co najmniej
dwa dni.
A gdy przeciskali si powoli razem z innymi odprowadzajcymi przez
barierki, powiedziaa cicho do Enna: Poczekaj chwil, Enno, usidziemy
sobie na troch w poczekalni i zastanowimy si, co dalej.
Usiedli wic tak, eby mie na oku drzwi wejciowe. Poczekalnia nie
bya zatoczona, przez duszy czas po nich nikt nie wchodzi.
Pani Hete zapytaa: Enno, czy suchae tego, co ci mwiam?
Mylisz, e kto nas ledzi?
A Enno Kluge z typow dla siebie lekkomylnoci, gdy tylko mino
nage zagroenie: A skd! ledzi? Mylisz, e ten idiota Barkhausen
znalazby kogo, kto by go sucha? Mowy nie ma! Nikt nie jest a tak
gupi!
Miaa na kocu jzyka uwag, e uwaa owego Barkhausena z jego
przebiegoci i podejrzliwoci za znacznie inteligentniejszego od
maego, tchrzliwego i lekkomylnego mczyzny u swego boku. Nic

jednak nie powiedziaa. Przysiga sobie rano, gdy si ubieraa, e koniec


z wszelkimi wyrzutami. Jej zadanie polegao ju tylko na tym, eby
zapewni Ennowi Klugemu bezpieczestwo. Po wykonaniu tego zadania
nie chce go ju nigdy wicej widzie.
Ogarnity wci t sam myl, ktra drczya go od godziny, rzuci
peen zawici: Gdybym by na twoim miejscu, nigdy nie zapacibym
temu facetowi dwch tysicy stu marek. A do tego jeszcze dwiecie
pidziesit marek na koszty podry. I jeszcze bilet i opata dodatkowa.
Daa mu ponad dwa tysice piset, takiej wini! Nigdy bym tak nie
zrobi!
Zapytaa: A co by z tob byo, gdybym tego nie zrobia?
Gdyby to mnie daa dwa tysice piset marek, to zobaczyaby, jak
ja elegancko zaatwibym t spraw! Moesz mi wierzy, e Barkhausen
zadowoliby si picioma setkami!
Przecie Gestapo obiecao mu tysic!
Tysic? Ko by si umia! Jakby ci z Gestapo rozdawali takie
pienidze! I to jeszcze takiemu maemu szpiclowi jak Barkhausen! Musz
mu tylko wyda rozkaz, a on musi robi, co chc, za pi marek dniwki!
Tysic, dwa tysice piset. No to niele ci oskuba, Hete!
Zamia si drwico.
Zrania j jego niewdziczno. Lecz nie miaa ochoty wdawa si
z nim w dyskusje. Powiedziaa tylko nieco ostrym tonem: Nie chc
ju o tym rozmawia! Nie chc, rozumiesz? Tak dugo si w niego
wpatrywaa, a spuci swoje blade oczy. Lepiej zastanwmy si teraz,
co z tob zrobimy.
Ach, mamy na to jeszcze czas powiedzia. On wrci najwczeniej
pojutrze. Wrmy teraz do sklepu, do tej pory na pewno co wymylimy.
Nie wiem, waciwie to nie chciaabym zabiera ci z powrotem
do sklepu, najwyej po to, eby ci spakowa. Jestem taka niespokojna.

Moe jednak kto nas ledzi?


Przecie ci mwi, e nie! Lepiej si na tym znam ni ty! A
Barkhausen nie moe mie szpiega, bo on nigdy nie ma pienidzy!
Ale Gestapo mogo mu jakiego wyznaczy!
I szpicel z Gestapo przygldaby si, jak Barkhausen odjeda do
Monachium, a ja odprowadzam go na pocig! Nie ma mowy, Hete!
Musiaa przyzna, e ten argument by trafny. Ale niepokj pozosta.
Zapytaa: A nie zwrcio twojej uwagi to z papierosami?
Nie pamita ju. Musiaa mu najpierw przypomnie, jak Barkhausen,
gdy tylko wyszli z domu, zacz wszdzie szuka papierosw, przecie
musia mie jakie przy sobie. Prbowa wic wycygani je od Hete i
Enna. Ale oni te adnych nie mieli, Enno wypali wszystkie w nocy.
Barkhausen upiera si jednak, e musi jakie mie, nie mg wytrzyma,
by przyzwyczajony do papieroska z rana. Szybko poyczy od Hete
dwadziecia marek i zawoa jakiego starszego chopca, ktry haaliwie
bawi si na ulicy.
Ty tam, suchaj may, nie znasz tu kogo, co by mona dosta fajki?
Ale kartek na tytu ni mam.
Moe i kogo znam. A pinidze mata?
To by jasnowosy, bkitnooki chopiec w mundurku Hitlerjugend,
ten, z ktrym Barkhausen rozmawia, prawdziwa, jasnowosa berliska
latorol.
No to dajta dwudziestaka, a ja przynie..
I zapomnisz wrci! Nie, ide z tob. To tylko chwilka, pani Hberle!
I obaj zniknli w jakiej kamienicy. Po chwili Barkhausen wyszed
sam i bez proszenia zwrci pani Hete dwadziecia marek.
Nie mieli. Ten smarkacz chcia mi oczywicie okantowa na te
dwie dychy. Ale em mu przywali i ley se tera tam na podwrzu!
Poszli dalej, na poczt i do kasy biletowej.

No i co ty w tym widzisz dziwnego, Hete? Barkhausen jest taki jak


ja. Jak go ssie, to gotw zaczepi na ulicy nawet jakiego generaa, eby
go poprosi o peta!
Ale potem nie powiedzia ju o papierosach ani sowa, mimo e
adnych nie zdoby! To jest dziwne. Chyba e co kombinowa z tym
chopakiem?
A co miaby z nim kombinowa, Hete? Przywali mu, to pewne.
A moe to wanie ten ptak nas ledzi?
Enno Kluge sposzy si na chwil. Ale potem odpar z typow dla
siebie lekkomylnoci: Ale ty sobie cuda wyobraasz! Chciabym
mie takie problemy jak ty!
Zamilka. Ale niepokj wci w niej tkwi, wic upara si, e teraz
pjd do sklepu tylko na chwil, eby zabra jego rzeczy. Potem chciaa z
zachowaniem wszelkiej ostronoci ukry go u swojej przyjaciki.
Jemu zupenie to nie pasowao. Czu, e ona chce si go pozby. A on
nie chcia odchodzi. Zapewniaa mu bezpieczestwo, dobr wyerk i
akurat tyle pracy, ile mu pasowao. I do tego mio, ciepo i pociech. A
poza tym bya kur znoszc zote jajka, Barkhausen wanie oskuba j
na dwa tysice piset marek, teraz kolej na niego!
Ta twoja przyjacika powiedzia niezadowolony. Co to za
kobieta? Nie lubi mieszka u obcych.
Hete moga mu powiedzie, e ta przyjacika to dawna
wsppracownica jej ma, e nadal po cichutku dziaa i e kady
przeladowany moe si u niej schroni. Lecz nie ufaa ju teraz Ennowi,
kilka razy widziaa jego tchrzostwo, nie powinien zbyt wiele wiedzie.
Moja przyjacika? odpowiedziaa. To taka kobieta jak ja. W
moim wieku. Moe par lat modsza.
A co ona robi? Z czego yje? dopytywa si dalej.
Nie wiem dokadnie, chyba jest gdzie sekretark. Poza tym jest

niezamna.
Jak jest w twoim wieku, to chyba byaby ju pora odpar drwico.
Wzdrygna si, lecz nic nie odpowiedziaa.
Nie, Hete powiedzia, nadajc swojemu gosowi czuy ton. Co
miabym robi u tej twojej przyjaciki? My dwoje, sami, to przecie jest
najpikniejsze. Pozwl mi zosta u ciebie. Barkhausen wrci dopiero
pojutrze, wic przynajmniej do tej pory!
Nie, Enno! odpara. Chciaabym, eby robi teraz to, co powiem.
Sama pjd do domu i ci spakuj. Ty moesz poczeka w jakiej knajpie.
A potem razem pojedziemy do mojej przyjaciki.
Chcia jeszcze oponowa, ale w kocu si podda. Podda si, gdy
ona nie bez wyrachowania powiedziaa: Bdziesz te potrzebowa
pienidzy. Wo ci pienidze do walizki, wystarczajc ilo, eby
przynajmniej na razie nie biedowa.
Perspektywa znalezienia wkrtce pienidzy we wasnej walizce (a
przecie nie moga mu da mniej ni daa Barkhausenowi!), ta perspektywa
skusia go i przekonaa. Gdyby zosta u niej przez te dwa dni, pienidze
miaby dopiero pojutrze. On jednak wola od razu si dowiedzie, ile mu
przeznaczya.
Patrzya smutnym wzrokiem, co sprawio, e si opamita. Sam
przyczyni si do tego, e umary w niej resztki szacunku i mioci.
Lecz ona pogodzia si z tym bez szemrania. Z dowiadczenia od dawna
wiedziaa, e za wszystko w yciu trzeba paci, a za wikszo rzeczy
wicej, ni byy warte. Najwaniejsze byo, eby jej teraz posucha.
Gdy pani Hete Hberle zbliaa si do swojego domu, znowu ujrzaa
jasnowosego, niebieskookiego chopca, ktry szala po ulicy ze zgraj
rwienikw. Przestraszya si. A potem przywoaa go do siebie: A co
ty tu jeszcze robisz? zapytaa. Musisz si bawi akurat tutaj?
Dy ja tu mieszkam! odpowiedzia. To gdzie niby mam sie

bawi?
Wypatrywaa ladw uderzenia na jego twarzy, ale nic takiego nie
zauwaya. Ptak najwyraniej jej nie rozpozna, podczas swojej rozmowy
z Barkhausenem pewnie nie zwrci na ni uwagi. W takim razie nie mg
by szpiclem.
Mieszkasz tutaj? zapytaa. Nigdy dotd nie widziaam ci tu na
ulicy.
To moja wina, e paniusia lepa?! zapyta bezczelnie. Gwizdn
przeraliwie na palcach. Krzykn w gr domu: Matka, wyjrzyjta przez
okno! Jest tu taka paniusia, co nie wierzy, e tu zezujesz! Matka, pozezuj
no tu trochi!
Pani Hete ze miechem pobiega do sklepu cakiem ju przekonana, e
jeli chodzi o tego chopca, to miaa jakie zwidy.
Ale przy pakowaniu znowu spowaniaa. Naszy j wtpliwoci,
czy susznie postpuje, wysyajc Enna do swojej przyjaciki Anny
Schnlein. Oczywicie Anna co dzie ryzykowaa ycie z powodu kadego
nieznajomego, ktrego przyjmowaa pod swj dach. Ale pani Hete czua,
e w przypadku Enna Klugego podrzuca Annie prawdziwe kukucze
jajo. Cho Enno faktycznie wyglda na przestpc politycznego, a nie
zwykego, co potwierdzi nawet Barkhausen, to jednak
By taki lekkomylny, nie tyle z gupoty, ile z cakowitej obojtnoci
wobec losw swoich blinich. W ogle go nie interesowao, co si z
nimi stanie. Zawsze myla wycznie o sobie i byby gotw codziennie
przybiega do niej, do Hete, nawet i po dwa razy, pod pretekstem, e
za ni tskni, cigajc w ten sposb niebezpieczestwo na gow Anny.
Ona, Hete, miaa nad nim wadz, ale Anna nie.
Hete Hberle z cikim westchnieniem wsuwa trzysta marek do
koperty, ktr wkada do walizki. Tego dnia wydaa wicej, ni zdoaa
oszczdzi przez dwa lata. Lecz poniesie jeszcze dalsze ofiary, obieca

Ennowi sto marek za kady dzie, w ktrym nie wyciubi nosa z


mieszkania jej przyjaciki. Niestety, on jest wanie taki, e ona moe
mu zoy tak propozycj. Nie bdzie uraony, najwyej uda troch
uraonego w pierwszej chwili. Ale to zatrzyma go w domu, jest taki asy
na pienidze.
Pani Hete wychodzi z domu z walizk w rku. Jasnowosy chopiec
nie bawi si ju na ulicy, moe jest teraz u swojej zezujcej matki. Pani
Hete idzie do knajpy na Alexanderplatz, gdzie ma si spotka z Ennem.

Rozdzia 31.
Emil Barkhausen i jego syn Kuno-Dieter
Owszem, Barkhausen czu si bardzo dobrze w tym wspaniaym
pocigu popiesznym, w wytwornym przedziale drugiej klasy z
oficerami, generaami i damami, ktre tak piknie pachniay. W ogle mu
nie przeszkadzao, e sam nie jest ani elegancki, ani piknie pachncy,
a rzucane mu przez wsppasaerw spojrzenia wcale nie s przyjazne.
Barkhausen by przyzwyczajony do nieprzyjaznych spojrze. W jego
poaowania godnym yciu chyba nikt nigdy nie obdarzy go przyjaznym
spojrzeniem.
Barkhausen napawa si t krtk chwil szczcia, bo naprawd bya
krtka. Nie musiaa trwa a do Monachium owa chwila szczcia, nawet
nie do Lipska, jak si pocztkowo obawia, lecz tylko do Lichterfelde[53],
gdy pocig ten zatrzymywa si jeszcze w Lichterfelde. To by bd w
kalkulacji pani Hete. Wcale nie trzeba od razu jecha do Monachium, gdy
ma si tam pienidze do odebrania. Mona to zrobi pniej, jak si ju
zaatwi pilniejsze sprawy w Berlinie. A najpilniejsz spraw byo teraz
powiadomienie Eschericha o Ennie i skasowanie piciuset marek. Poza
tym moe w ogle nie trzeba bdzie jecha do Monachium, wystarczy
napisa poczcie, eby przesali pienidze do wypaty tutaj, do Berlina. W
kadym razie natychmiastowa wyprawa do Monachium nie wchodzia w
rachub.
Tak wic Emil Barkhausen, nie bez lekkiego alu, wysiad z pocigu
w Lichterfelde. Odby jeszcze tylko drobn, lecz oywion dyskusj
z dyurnym ruchu, ktry nie potrafi zrozumie, e kto moe si w
[53] Lichterfelde poddzielnica na poudniu Berlina.

pocigu midzy Dworcem Anhalckim a Lichterfelde rozmyli w kwestii


podry do Monachium. Ten cay Barkhausen w ogle wyda si owemu
czowiekowi w najwyszym stopniu podejrzany.
Barkhausen pozosta jednak niewzruszony: Niech pan tylko
zadzwoni na Gestapo, do komisarza Eschericha, a przekona sie pan, kto
ma racje, panie zawiadowco! Tyle e se pan narobisz trudnoci! Jestem
tu subowo!
W kocu zawiadowca w czerwonej czapce ze wzruszeniem ramion
kaza mu zwrci za bilet, byo mu wszystko jedno. Dzisiaj wszystko jest
moliwe, moliwe te, e takie podejrzane indywidua dziaaj na zlecenie
Gestapo. Tym gorzej!
Emil Barkhausen natomiast wyruszy na poszukiwanie syna.
Lecz nie znalaz go w sklepie zoologicznym Hete Hberle, mimo e
sklep by otwarty, a klienci wchodzili i wychodzili. Ukryty za supem
ogoszeniowym Barkhausen ze wzrokiem utkwionym w drzwi sklepu
zastanawia si, co si mogo wydarzy. Czy Kuno-Dieter opuci
posterunek po prostu z nudw? A moe Enno wyszed, moe znowu
poszed do knajpy Pod Przegranym Koniem? A moe ten chuderlak ju
cakiem si wynis, a wacicielka jest w sklepie sama?
Emil Barkhausen rozwaa nawet, czy nie powinien pokaza si
bezczelnie przechytrzonej pani Hberle i zada od niej informacji, gdy
zagadn go jaki na oko dziewicioletni urwis: Pan sucha! Pan jest
tatko Kuna?
To ja! O co chodzi?
Ma mi pan da jedn markie!
Po co miabym ci da markie?
Cobym panu powiedzia, co wim!
Barkhausen szybko chwyci chopca. Najpierw towar, potem
pinidze! powiedzia.

Lecz chopak by szybszy od niego, przelizgn mu si pod ramieniem


i zawoa: Nie to nie! Zatrzymaj se pan te markie! I z powrotem
doczy do bawicych si rwienikw, ktrzy szaleli na ulicy tu przed
sklepem.
Barkhausen nie mg za nim pj, nie chcia przecie zwraca na
siebie uwagi. Woa i gwizda za chopcem, przeklina go jednoczenie
ze swoj wasn tak niestosown w owym momencie oszczdnoci.
Lecz chopak nie dawa si tak atwo skusi; pojawi si obok Barkhausena
dopiero dobry kwadrans pniej, ustawi si ostronie w pewnej odlegoci
od rozgniewanego mczyzny i obwieci bezczelnie: Tera to kosztuje
ju dwie marki!
Barkhausen najchtniej zapaby ptaka i porzdnie da mu w skr,
lecz c mia robi? Chopak trzyma go w szachu, bo on nie mg za nim
pobiec. Dam ci jedn markie odpar ponuro.
Nie! Dwie marki!
Dobra, dostaniesz dwie marki!
Barkhausen wycign z kieszeni plik banknotw, znalaz dwumarkowy
banknot, schowa reszt i wycign banknot w stron chopca.
Ten potrzsn gow. Ja pana znam! powiedzia. Jak wezm
pinidze, to mnie pan chyci. Nie, pan kadzie je na chodnik!
Z ponur min, lecz bez sowa Barkhausen zrobi, co chopak kaza.
No? powiedzia, wyprostowa si i cofn o krok.
Chopak powoli podchodzi do banknotu, ani na chwil nie spuszczajc
uwanego spojrzenia z Barkhausena. Gdy pochyla si po pienidze,
Barkhausen mia wielk ochot zapa go i spra. Zdoaby go chwyci,
ale opar si tej pokusie, mg potem nie uzyska adnej informacji, a ten
ptak pewnie tak by si dar, e zbiegaby si caa ulica.
No? zapyta jeszcze raz, tym razem gronym tonem.
Chopiec odpowiedzia: Tera to ja mogie by winia i znowu chcie

od pana pinidzy, a potem jeszcze raz. Ale ja taki nie jezdem. Ja wim, e
mi pan chcia da w skr, ale ja to nie jezdem taka winia! A potem,
gdy ju naleycie przedstawi sw wyszo moraln nad Barkhausenem,
rzuci szybko: Pan ma czeka w swoim domu na wiadomo od Kuna!
I ju go nie byo.
Bite dwie godziny, przez ktre Barkhausen musia czeka w swojej
suterenie na wiadomo od Kuna, wcale nie zagodziy jego gniewu, nie,
wrcz go pogbiy. Bachory wrzeszczay, a Otti nie szczdzia kliwych
uwag o leniwych winiach, ktre siedz cay dzie i nic nie robi, tylko
pal papierosy i ca robot zostawiaj na gowie kobiecie.
Mg wycign dziesi czy pidziesit marek i zmieni paskudny
humor Otti w najcudowniej przyjemny, ale nie chcia. Nie chcia znowu
rozdawa pienidzy, dopiero co zmarnowa dwie marki na durn
wiadomo, ktrej sam mg si domyli. By wcieky na Kuna-Dietera,
e nasa na niego tego maego spryciarza, ktry na pewno co przekrci!
Mocno sobie postanowi, e Kuno-Dieter dostanie cigi, od ktrych
wykrci si tamten smarkacz.
A potem kto zastuka do drzwi i zamiast oczekiwanego posaca od
Kuna-Dietera pojawi si w nich cywil, w ktrym jednak atwo mona
byo rozpozna byego feldfebla[54].
Pan jest Barkhausen?
Tak, o co chodzi?
Ma si pan stawi u komisarza Eschericha. Niech si pan przygotuje,
odprowadz pana.
Tera nie mogie zaprotestowa Barkhausen. Czekam na posaca.
Niech pan przekae komisarzowi, e zapaem rybkie.
Mam pana zabra do komisarza odpar niewzruszenie byy
[54] Feldfebel niem. podoficerski stopie wojskowy, odpowiednik sieranta
(wachmistrza).

feldfebel.
Nie tera! Nie pozwol wam popsu mi interesu! Nie wam,
braciszkowie! Barkhausen by rozgniewany, ale si opanowa. Niech
pan powie komisarzowi, e mam tego ptaszka i e jeszcze dzi do niego
zajrz!
Niech pan mi tu nie opowiada historyjek, tylko idzie ze mn!
powtrzy uparcie feldfebel.
Na pami sie pan wyuczy tego Pan pjdzie ze mn i nic innego
nie potrafi pan z siebie wydusi?- wykrzykn rozgniewany Barkhausen.
Nie rozumiesz, co do ciebie mwi? W kko tylko Pan pjdzie ze mn!,
Pan pjdzie ze mn!. Nie moesz skuma, jak ci mwi, e czekam na
wiadomo i musze tu siedzie, bo inaczej zajczek wymknie mi sie z
side? To dla ciebie za trudne? Popatrzy na swojego interlokutora nieco
zziajany. A potem doda z kwan min: A tego zajczka mam zapa
wanie dla komisarza, rozumie pan ju?
Byy feldfebel odpar spokojnie: Nic mi o tym nie wiadomo.
Komisarz powiedzia mi tak: Fritsche, przyprowad Barkhausena. Wic
niech pan wreszcie ze mn pjdzie!
Nie! powiedzia Barkhausen Za durny jeste jak dla mnie.
Zostaje, chyba e chcesz mnie aresztowa? Pozna po nim, e nie moe
tego zrobi. To sie odwal! wykrzykn, zamykajc mu drzwi przed
nosem.
Trzy minuty pniej zobaczy, jak stary feldfebel drepcze przez
podwrze, na nic mu si zdao to cae Pan pjdzie ze mn!
Lecz gdy tylko feldfebel znikn w bramie wjazdowej kamienicy,
Barkhausena ogarn lk przed skutkami, jakie moe mie jego bezczelne
zachowanie wobec wysannika potnego komisarza. To wszystko przez
t zo na Kuna-Dietera. To bezczelno kaza wasnemu ojcu czeka
godzinami, moe nawet do pna w nocy. Przecie wszdzie krc

si jakie urwisy, na kadym rogu mona znale kogo, eby posa


go z wiadomoci! Ale ju on pokae temu Kunowi, co sdzi o jego
zachowaniu, nie bdzie sobie smarkacz bezkarnie robi takich artw!
Barkhausen zacz si wrcz rozkoszowa fantazjami, jak to zleje
chopaka. Ju widzia siebie, jak bije to dziecice jeszcze ciao, a na
jego twarzy rozla si umiech, lecz nie by to umiech opadajcej
wciekoci Sysza jego krzyki i pooy mu do na rozkrzyczanych
ustach, podczas gdy druga bia dalej, bia i bia, a chopak cay dra, a z
jego ust dobyway si ju tylko jki
Barkhausen mg wyobraa sobie takie sceny bez koca. Wycign
si przy tym na kanapie i westchn lubienie.
Przeszkodzi mu chopak, posaniec od Kuna-Dietera, ktry w kocu
zastuka do drzwi. Co jest? zapyta krtko.
Mam pana zaprowadzi do Kuna.
Tym razem by to starszy chopiec, czternasto czy pitnastoletni, w
bluzie Hitlerjugend.
Ale wpierwej da mi pan pitaka.
Pitaka! rykn Barkhausen, cho nie mia sprzeciwi si
otwarcie temu drgalowi w brunatnej koszuli. Pitaka! No, chopcy,
niele szastacie moimi pinidzmi! Zacz grzeba midzy banknotami.
Wysoki chopak z Hiderjugend z napiciem wpatrywa si w trzymany
przez niego plik banknotw. Wydaem na bilet powiedzia. A zreszt
myli pan, e nie mam co robi, tylko marnowa czas, eby przyjeda
tutaj a z zachodniej czci miasta?
A czas to pinidz, tak? Barkhausen wci nie znalaz banknotu
o odpowiednim nominale. Zachodnia cz miasta, powiadasz, ale to
sie nie zgadza! A co to wedug ciebie jest zachodnia cz miasta? Moe
chodzi ci o centrum, to by jeszcze jako pasowao!
No, jeli Ansbacher Strae nie jest w zachodniej

Chopak zbyt pno poj, e si wygada. Barkhausen ju zdy


schowa banknoty. Dzikuje! rozemia si drwico. Nie musisz ju
wicej marnowa swojego cennego czasu. Sam sobie poradz. Najlepiej
bdzie pojecha metrem do Viktoria-Luise-Platz, prawda?
Nie zrobi mi pan tego! Nie zrobi mi pan czego takiego! powiedzia
smarkacz z Hitlerjugend, rzucajc si na Barkhausena z zacinitymi
piciami. Jego ciemne oczy janiay gniewem. Wydaem na bilet, ja
Zmarnowae swj cenny czas, to ju wiem! rozemia si
Barkhausen. Spadaj, synu, wasna gupota zawsze kosztuje najwicej!
Nage na nowo ogarna go wcieko. Czego jeszcze stoisz w moim
mieszkaniu? Chcesz mnie pobi w moim wasnym domu? Zjedaj std,
i to ju, bo zaraz ci spuszcz manto!
Brutalnie wycign rozgniewanego chopaka z pokoju i zatrzasn
drzwi. A przez ca drog, do chwili a wysiedli z metra na ViktoriaLuise-Platz, raczy go na zmian ironicznymi i gniewnymi uwagami.
Chopak nie odstpowa go na krok, lecz cho a poblad z gniewu, to ani
sowem nie reagowa na wszystkie docinki.
Ju na Viktoria-Luise-Platz, gdy wyszli na gr ze stacji metra,
chopak nagle puci si biegiem i zacz si szybko oddala. Barkhausen
musia jak najprdzej podj pocig. Nie chcia, eby chopcy za dugo
ze sob rozmawiali. Wcale nie by pewien, po czyjej stronie opowie si
Kuno-Dieter, swojego ojca czy tego szelmy.
I faktycznie stali przed jednym z domw przy Ansbacher Strae.
Chopak z Hitlerjugend przemawia arliwie do Kuna-Dietera, ktry
sucha go ze spuszczon gow. Gdy Barkhausen podszed, posaniec
cofn si o dziesi krokw, pozwalajc im swobodnie porozmawia.
Co ty sobie waciwie mylisz, Kuno-Dieter? zacz rozgniewany
Barkhausen. e bez koca bdziesz mi nasya takich ptakw,
bezczelnych smarkaczy, ktrzy od razu daj pinidzy?

Bez szmalu nikt nic nie zrobi, tato odpar obojtnie Kuno-Dieter.
Sam przecie wisz. I ja ty chciabym wiedzie, co zarobi na tym interesie,
wydaem przecie na bilet
Cigle ta sama piewka, e te nie przyjdzie wam do bw nic
innego! Nie, Kuno-Dieterze, teraz grzecznie powiesz wreszcie swojemu
ojcu, co tu sie dzieje, a potem dopiero zobaczysz, co ojciec dla ciebie
zrobi. Twj ojciec nie jest taki, takiego cigego nacigania nie zniesie!
Nie, tato powtrzy Kuno-Dieter. Boje sie, e potem zapomnisz o
nagrodzie. O forsie oczywicie. Po mordzie mnie obijesz, zamiast zapaci.
Dostae ju kup kasy za te spraw, a pewnie dostaniesz jeszcze wicej,
tak myl. Stercze tu ju dla ciebie cay dzie, bez adnego jedzenia, wic
te chce zobaczy jaki szmal. Pomylaem sobie, e pi dych
Pi dych! Barkhausenowi niemal zabrako tchu, gdy usysza to
bezczelne danie. Ja ci zara powiem, co ja ci dam. Dam ci pi marek,
dokadnie te pi marek, ktre chcia tamten drgal, a ty sie z nich bardzo
ucieszysz! Nie jestem taki, ale
Nie, tato powiedzia Kuno-Dieter, hardo patrzc na Barkhausena
swoimi bkitnymi oczami. Zarobisz kupe szmalu na tym interesie, a ja
odwalam za ciebie caa robota, wic nie dam sie zby picioma markami
i tyle, bo inaczej nic ci nie powiem!
A c ty mi moesz jeszcze powiedzie! Barkhausen rozemia si
drwico. e ten may jest w tym domu, to ju i tak wiem. A reszty sam
sie dowiem. Nie, jed do domu i powiedz matce, eby daa ci je! Taki
cakiem durny to twj ojciec nie jest! Wy, bohaterowie!
W takim razie ide na gr odpar Kuno-Dieter zdecydowanym
tonem i powiem temu maemu, e go ledzisz. Wydam ci, tato!
Ty przeklty smarkaczu, ty! wykrzykn Barkhausen i zamachn
si na syna.
Lecz ten ju bieg, wbiega w boczne wejcie do kamienicy.

Barkhausen ruszy za nim, przemkn przez podwrze i dogoni go na


schodach oficyny. Powali na ziemi i zacz bi lecego i wierzgajcego
nogami syna. Byo prawie tak, jak sobie to wczeniej wyobraa na
kanapie, tyle e Kuno-Dieter nie krzycza, tylko zaciekle si broni. To
jeszcze bardziej rozgniewao Barkhausena. Z namysem uderzy chopaka
w twarz, a potem kopa go w brzuch. Zaraz si przekonasz, ty podlecu!
wydysza, a przed oczami pojawia mu si czerwona mgieka.
Nagle poczu, e co chwyta go od tyu, kto mocno przytrzymuje
mu rami. Co zapao go za nog, a potem za drug. Obrci si szybko.
To by ten drgal z Hitlerjugend, to bya caa banda ptakw, wyrostkw,
czterech czy piciu chuliganw, ktrzy si na niego rzucili. Musia
zostawi Kuna-Dietera, musia si broni przed tymi ptakami, z ktrych
kadego mgby powali jedn rk, ale w grupie mogli si okaza bardzo
niebezpieczni.
Banda przekltych tchrzy! zawoa, prbujc si pozby chopaka
na plecach, uderzajc nim o cian. Lecz oni oderwali mu stopy od ziemi.
Przewrcili go.
Kuno! wydysza. Pom ojcu! Ta banda tchrzy
Lecz Kuno nie pomg ojcu. Wanie wsta i to on pierwszy uderzy
Barkhausena w twarz.
Z piersi mczyzny wydoby si burczcy pomruk, przypominajcy
niemal gboki jk. A potem przetoczy si po ziemi, cay czas prbujc
uderza uwieszonymi na nim ptakami o schody i ciany, zmiady ich
i znowu wsta na nogi.
Teraz sycha byo ju tylko zdyszane oddechy i jki walczcych,
odgosy uderze, szuranie stp Walczyli bez sowa, z najdziksz
zaciekoci.
Jaka starsza pani, ktra schodzia po schodach, zatrzymaa si
przeraona na widok walki toczcej si u jej stp. Chwycia si mocno

porczy i zawoaa bezradnie: Ale! Ale nie! Nie w naszej porzdnej


kamienicy!
Jej fiokowa pelerynka zafalowaa. A potem zdecydowaa si i wydaa
z siebie okrzyk przeraenia.
Chopcy oderwali si od Barkhausena i zniknli. Mczyzna usiad i
popatrzy na starsz pani dzikim wzrokiem.
Co za banda! wydysza. Chcieli pobi staruszka, a midzy nimi
mj wasny chopak!
Na krzyk starszej pani otworzyo si kilkoro drzwi, kilku ssiadw
wysuno si z nich lkliwie, szepczc midzy sob i zerkajc na
siedzcego mczyzn.
Oni si bili! zapiszczaa fiokowa dama. Oni si bili w naszej
porzdnej kamienicy!
Barkhausen si otrzsn. Jeli Enno Kluge tutaj mieszka, to najwysza
pora, eby std znikn. W kadej chwili mg si tu pojawi, ciekawy
sprawdzi, co to za rwetes.
Tylko trochi obsztorcowaem mojego chopaka wyjani z krzywym
umiechem wpatrujcym si w niego w milczeniu ludziom. Nie ma
sprawy. Wszystko w porzdku. Wszystko w najlepszym porzdeczku.
Wsta i przeszed przez podwrze, przez ogrdek, z powrotem
na ulic, wygadzajc sobie ubranie i zawizujc na nowo krawat. Po
smarkaczach oczywicie nie byo ju ani ladu. Czekaj, czekaj, KunoDieter, jeszcze mnie dzi wieczorem popamitasz! Bi si przeciwko
wasnemu ojcu, pierwszemu uderzy go w twarz! adna Otti na wiecie
niech nie prbuje stawa w jego obronie! Nie, ona te jeszcze moe
oberwa za to cholerne kukucze jajo, ktre podrzucia mu do gniazda!
Podczas gdy Barkhausen obserwuje kamienic, jego gniew na KunaDietera wci ronie. A ju niemal traci przytomno, gdy odkrywa, e te
ptaki podczas walki ukrady mu z kieszeni cay plik banknotw. Zostao

tylko kilka marek w kieszonce kamizelki. Co za winie, co to za przeklte


obyczaje, eby tak go orn. Najchtniej z miejsca pobiegby ich szuka,
eby zrobi z nich gulasz i odebra swoje pienidze!
I ju rzuca si do biegu.
Lecz opanowuje si. Przecie nie moe odej! Musi tu sta, inaczej
ucieknie mu jeszcze te piset marek! To oczywiste, e nigdy nie odzyska
swoich pienidzy od tych ptakw, wic postara si uratowa chocia t
pisetk!
Ogarnity palcym gniewem wchodzi do niewielkiej kawiarni i dzwoni
stamtd do komisarza Eschericha. Potem wraca na swj posterunek
obserwacyjny i niecierpliwie czeka na przybycie Eschericha. Ach, jake
jest niepocieszony! Zada sobie przecie tyle trudu, a wszystko obraca
si przeciwko niemu! Innym udaje si wszystko, za co si tylko wezm,
takiemu maemu bydlakowi jak Enno trafia si kobieta z pienidzmi i
piknym sklepem, takie nic obstawia tylko konia i zaraz wygrywa, a on!
Moe robi, co chce, ale i tak nic mu si nie udaje. Tyle trudu zada sobie
z t Hberle, cieszy si, e ma w kocu w kieszeni troch pienidzy i
ju ich nie ma! Bransoletki Rosenthalowej te nie ma! Pikny wam, cay
ten interes z bielizn poszo! Za co si wemie, to mu si nie udaje, nic
mu nie wychodzi.
Pechowiec ze mnie i tyle! wmawia sam sobie zgorzkniay. No, eby
chocia komisarz przynis te piset marek! A Kuna to po prostu zatuk
na mier! Ju ja mu poka, bd go godzi, a zdechnie! Nigdy mu
tego nie zapomn!
Barkhausen powiedzia komisarzowi przez telefon, eby natychmiast
przynis pienidze.
Zobaczymy! odpar komisarz.
Co to znowu ma znaczy? Czy on te chce mnie orn? Nie ma
mowy!

Nie, w tej caej sprawie interesuje go jedynie kasa. Jak tylko j


dostanie, zwija si, a z Ennem bdzie, co ma by! Tamten ju go wcale
nie obchodzi! I moe rzeczywicie pojedzie potem do Monachium. Ma
ju tego wszystkiego tutaj dosy! Nie wytrzyma duej. Kuno, ktry wali
go po pysku i kradnie mu pienidze czego takiego jeszcze nie byo,
eby tak wasny syn!
Nie, ta Hberle ma racj, pojedzie do Monachium. Pod warunkiem,
e Escherich przyniesie pienidze, bo inaczej nie bdzie mia za co kupi
biletu. Ale komisarz, ktry nie dotrzymuje sowa? To przecie niemoliwe.
A moe jednak?

Rozdzia 32.
Wizyta u panny Anny Schnlein
Telefoniczna wiadomo od Barkhausena, e znalaz Enna Klugego
w zachodniej czci Berlina, wprawia komisarza Eschericha w wielkie
zakopotanie. Mimowolnie odpowiedzia: Tak, jad. Jad natychmiast!
Ju szykowa si do wyjcia, gdy naszy go jednak wtpliwoci.
Tak jest, a wic ma go, tego tak mocno podanego, tego ciganego
od wielu dni. A wic ma tego typka, musi tylko zacisn do i mocno
przytrzyma. Podczas wytonych, niecierpliwych poszukiwa cay czas
myla tylko o tym, e musi go zapa. Odpdza od siebie kad myl o
tym, co trzeba bdzie zrobi ze schwytanym.
Ale to wanie miao nastpi. Tylko pojawio si pytanie: Co tak
waciwie ma zrobi z tym Ennem? Wiedzia przecie, teraz znowu
jasno to rozumia, e Enno Kluge nie jest autorem kartek, wiedzia to
z cakowit pewnoci. Podczas poszukiwa mg sobie mydli oczy,
rozmawia nawet z asystentem Schrderem o tym, e Kluge z pewnoci
ma co jeszcze na sumieniu.
Tak, co innego owszem, ale nie to, nie pisanie tych kartek! Nigdy
w yciu! Jeli go aresztuje i przywiezie tutaj, na Prinz Albrecht Strae,
to nic nie powstrzyma Obergruppenfhrera przed przesuchaniem
Klugego osobicie, a wtedy wszystko si wyda, nie o kartkach, tylko o
wyudzonym podpisie na protokole, to jasne! Nie, nie wolno sprowadza
tutaj tego Klugego!
Ale z drugiej strony nie wolno zostawi Klugego na wolnoci, nawet
pod sta obserwacj, Prall nigdy si na to nie zgodzi. Nie da si ju te

duej zbywa, nawet jeli Escherich na razie zatai przed nim odnalezienie
Klugego. Ju kilka razy wyranie da do zrozumienia, e przekae ca
spraw Klabaternika komu innemu, komu sprytniejszemu! A komisarz
nie mg sobie pozwoli na taki blama. Poza tym zaleao mu na tej
sprawie, nabraa dla niego znaczenia.
Escherich siedzi przy swoim biurku i wpatruje si przed siebie,
przygryza ukochane wsy o barwie piasku. Przeklta lepa uliczka mwi
sam do siebie. Przeklta lepa uliczka, w ktr si sam wmanewrowaem!
Cokolwiek zrobi, bdzie le, a jeli tego nie zrobi, to dopiero bdzie
le! Fatalna lepa uliczka!
Siedzi tak i myli. Czas mija, a komisarz Escherich wci siedzi i
myli. Ten Barkhausen do diaba z tym Barkhausenem! Niech tam stoi
i pilnuje tej kamienicy! Czasu mu nie brakuje! A jeli tymczasem Enno
mu zwieje, to po kawaku wyrwie mu wszystkie flaki! Piset marek, i to
zaraz! W dupie ma te jego piset marek! Ten cay Enno, stu takich Ennw
nie byoby wartych piciuset marek! W pysk walnie tego Barkhausena,
tego przekltego psa! Co go obchodzi ten Kluge, on potrzebuje autora
kartek!
Lecz potem komisarz Escherich, gdy wci siedzi i myli, zmienia
zdanie w sprawie Barkhausena. W kadym razie wstaje i idzie do kasy.
Kae wypaci sobie piset marek (pniej si to rozliczy) i wraca do
swojego pokoju. Mia zamiar pojecha na Ansbacher Strae subowym
samochodem i wzi ze dwch swoich ludzi, ale zmienia zdanie, nie
potrzebuje ani samochodu, ani ludzi.
Moe Escherich zmieni zdanie nie tylko w sprawie Barkhausena,
moe wpad te na jaki pomys w zwizku ze spraw Enna Klugego.
W kadym razie wyciga teraz z kieszeni spodni subowy rewolwer,
prawdziw armat, i wsuwa tam zamiast niego lekki pistolet, ktry
pochodzi z niedawno przeprowadzonej konfiskaty. Ju go wyprbowa,

ten maluch doskonale ley w doni i wietnie si z niego strzela.


Chodmy wic! Na progu pokoju komisarz zatrzymuje si i odwraca.
Dzieje si co dziwnego. Mimowolnie wykonuje w stron pokoju
pozdrawiajcy, poegnalny gest. egnaj Jakie ciemne przeczucie,
intuicja, ktrych niemal si wstydzi, e nigdy ju nie zobaczy tego
pokoju, tak jak go widzi teraz. Dotd by urzdnikiem, ktry ciga ludzi,
tak jak inni sprzedaj znaczki pocztowe, porzdnym, pilnym, dziaajcym
zgodnie z przepisami.
Lecz gdy dzi lub dopiero jutro rano wrci do tego pokoju, by
moe nie bdzie ju tym samym urzdnikiem. Bdzie mia sobie co do
zarzucenia, co, czego nie bdzie si dao zapomnie. Co, o czym by
moe bdzie wiedzia tylko on, lecz to tym gorzej. Bdzie wiedzie o tym,
lecz nigdy nie bdzie mg si z tego rozgrzeszy.
Tak wic Escherich egna swj pokj i wychodzi, na poy wstydzc
si tego gestu poegnania. Jeszcze zobaczymy uspokaja sam siebie.
Wszystko moe si potoczy inaczej. Najpierw musz porozmawia z
tym Klugem
I on korzysta z metra, a gdy dochodzi do Ansbacher Strae, zapada
ju niemal zmierzch.
Potrafi pan kaza na siebie czeka! warczy Barkhausen wciekle
na jego widok. Cay dzie nic nie jadem! Przynis pan moje pienidze,
panie komisarzu?
Zamknij ryj! syczy komisarz, co Barkhausen susznie odbiera jako
potwierdzenie. Serce znowu zaczyna mu lekko bi: kasa na widoku!
To gdzie on tutaj mieszka, ten Kluge? pyta komisarz.
Nie mam pojcia! odpowiada Barkhausen od razu uraony,
by uprzedzi ewentualne pretensje. Nie mogie przecie wej do tej
kamienicy i o niego zapyta, bo przecie on mnie zna! No ale pewnie
mieszka w oficynie, sam sie pan dowie, panie komisarzu. Ja swoja robota

zrobiem, a tera chce pinidze.


Escherich nie zwraca na to uwagi, tylko pyta Barkhausena, dlaczego
Enno mieszka teraz w zachodniej czci miasta, jak trafi na jego lad.
Barkhausen ma opowiada ze szczegami, a komisarz robi notatki
na temat pani Hete Hberle, sklepu zoologicznego, wieczornej sceny z
klkaniem: tym razem komisarz wszystko zapisuje. Oczywicie raport,
ktry skada Barkhausen, nie jest peny, ale trudno tego oczekiwa. Nikt
nie moe wymaga od mczyzny, eby si przyzna do wasnej poraki.
Bo gdyby Barkhausen zda sprawozdanie z tego, jak dobra si do kasy tej
Hberle, musiaby take opowiedzie o tym, jak j straci. Musiaby te
opowiedzie o tych dwch tysicach marek dla niego, ktre jad teraz do
Monachium. Nie, tego nikt nie moe od niego wymaga!
Gdyby Escherich by w nieco lepszej formie, zwrciby uwag na
pewne niezgodnoci w raporcie swojego szpicla. Lecz Escherich wci
jest mocno zafrapowany innymi sprawami i najchtniej odesaby ju std
tego Barkhausena. Ale potrzebuje go jeszcze przez chwil, wic mwi do
niego: Niech pan tu poczeka! i wchodzi do kamienicy.
Nie idzie jednak od razu do oficyny, tylko udaje si do portierni we
frontowej czci kamienicy i zasiga tam informacji. Dopiero potem
wchodzi w towarzystwie portiera do oficyny i zaczyna powoli wspina
si po schodach na czwarte pitro.
Tego, czy Enno Kluge jest w tym budynku, portier nie potrafi
potwierdzi. Portier obsuguje tylko pastwa z frontowej czci domu, a
nie tych z oficyny. Ale oczywicie zna wszystkich, ktry tam mieszkaj,
choby dlatego, e rozdziela kartki ywnociowe. Niektrych zna
dobrze, innych troch gorzej. Jest na przykad ta panna Anna Schnlein
z czwartego pitra, od razu mona si domyli, e to ona przyja
tego czowieka. On jej i tak nie lubi, wiecznie nocuje u niej wszelkie
moliwe taatajstwo, a sekretarz pocztowy z trzeciego pitra pod ni jest

przekonany, e w nocy sucha zagranicznych audycji. Nie moe przysic,


ale bdzie pilnie dalej nasuchiwa. Tak, portier chcia ju nawet z
powodu tej Schnlein rozmawia z lokalnym kierownikiem politycznym,
ale rwnie dobrze moe powiedzie to teraz panu komisarzowi. Powinien
najpierw sprawdzi u tej Schnlein, a dopiero gdyby si okazao, e
tamtego czowieka naprawd u niej nie ma, mona popyta na innych
pitrach. Ale oglnie to tutaj mieszkaj tylko przyzwoici ludzie, nawet z
tyu w oficynie.
To tutaj! szepcze portier.
Niech pan tak stanie, eby pana byo wida przez wizjer odpowiada
szeptem komisarz.
Niech pan co powie, po co pan przyszed, po resztki dla Opieki
Spoecznej[55] albo na Pomoc Zimow.
Zaatwione! mwi portier i dzwoni do drzwi.
Przez chwil nic si nie dzieje, portier dzwoni po raz drugi i trzeci.
Lecz w mieszkaniu panuje absolutna cisza.
Nie ma jej w domu? szepcze komisarz.
Nie wiem! mwi portier. Ale nie widziaem jej jeszcze dzisiaj.
I dzwoni po raz czwarty.
Drzwi otwieraj si znienacka, aden z nich nie usysza wczeniej
adnego dwiku. Staje przed nimi wysoka, chuda kobieta. Ma na sobie
powypychane, spowiae spodnie, a na grze kanarkowoty pulower
z czerwonymi guzikami. Szczup twarz o ostrych rysach pokrywaj
czerwone plamy, jakie czsto widniej na obliczach grulikw. Jej oczy
[55] Narodowosocjalistyczna Opieka Spoeczna (N.S.-Volkswohlfahrt, NSV)
masowa organizacja zajmujca si pomoc spoeczn, zaoona w
roku 1932, uznana w roku 1933 przez Hitlera, od roku 1935 dziaaa
jako podlegajca NSDAP agenda o rasistowskim programie, ktra miaa
si zajmowa kwestiami opieki spoecznej oraz zapewnia wydajno
narodu niemieckiego.

take byszcz niczym w gorczce.


O co chodzi? pyta krtko, nie przejawiajc adnego lku, gdy
komisarz przysuwa si tak blisko drzwi, eby nie dao si ich ju zamkn.
Chciabym zamieni z pani kilka sw, panno Schnlein. Jestem
komisarz Escherich z Gestapo.
I znw ani ladu lku. Kobieta tylko patrzy na niego tymi swoimi
byszczcymi oczami. A potem rzuca: Niech pan wejdzie! i wchodzi
przed nim do mieszkania.
Pan zostanie tutaj, przy drzwiach szepcze komisarz do portiera.
A jeli kto bdzie chcia tu wej albo wyj, to mnie pan zawoa!
Komisarz wchodzi do zabaaganionego i zakurzonego pokoju.
Prastare meble obite pluszem, z drewnianymi kolumienkami i kulami z
czasw pradziadkw. Aksamitne zasony. Sztaluga z portretem brodatego
mczyzny, powikszona barwiona fotografia. W powietrzu zawis dym z
papierosw, kilka niedopakw ley w popielniczce.
O co chodzi? pyta ponownie panna Schnlein.
Stana przy stole, nie poprosia te komisarza, eby usiad.
Mimo to komisarz siada i wyciga z kieszeni pudeko papierosw,
wskazujc jednoczenie na portret. A kt to jest? pyta.
Mj ojciec mwi kobieta. I znowu pyta: O co chodzi?
Chciabym zapyta pani o kilka spraw, panno Schnlein mwi
komisarz i wyciga w jej stron papierosy. Ale niech pani usidzie i
poczstuje si papierosem!
Kobieta odpowiada szybko: Ja nie pal!
Jeden, dwa, trzy, cztery Escherich liczy niedopaki w popielniczce.
I do tego zapach tytoniu w pokoju. Ma pani goci, panno Schnlein?
Patrzy na niego bez strachu i lku. Nigdy nie przyznaj si do tego,
e pal mwi. Lekarz zakaza mi palenia ze wzgldu na moje puca.
A wic nie ma pani goci?

A wic nie mam goci.


Rozejrz si po pani mieszkaniu stwierdza komisarz, wstajc.
Nie, prosz si nie fatygowa. Dam sobie rad.
Przechodzi szybko przez oba pozostae pokoje zagracone sofami,
wertykami[56], szafami, fotelami i kolumienkami. W pewnym momencie
zatrzymuje si i nasuchuje z twarz zwrcon w kierunku szafy. Umiecha
si przy tym. A potem wraca do panny Schnlein. Wci stoi przy stole,
tak jak j zostawi.
Doniesiono mi mwi, siadajc e czsto ma pani goci, goci,
ktrzy zostaj u pani na kilka dni, ale nigdy si nie melduj. Zna pani
przepisy meldunkowe?
Moi gocie to tylko kuzyni albo kuzynki, ktrzy prawie nigdy nie
zostaj duej ni dwa dni. Wydaje mi si, e obowizek meldunkowy
powstaje dopiero po czwartym noclegu.
Musi pani mie bardzo liczn rodzin, panno Schnlein powiedzia
komisarz z namysem. Niemal kadej nocy biwakuje u pani jedna, dwie,
a czasem nawet trzy osoby.
To zdecydowanie przesada. Poza tym rzeczywicie mam bardzo
liczn rodzin. Szecioro rodzestwa, wszyscy maj po kilkoro dzieci.
A pord tych pani kuzynw i kuzynek s take dostojni starsi
panowie i panie!
Ich rodzice te mnie odwiedzaj od czasu do czasu.
Bardzo liczna i chtnie podrujca rodzina A poza tym chciaem
jeszcze zapyta, gdzie stoi pani radioodbiornik, panno Schnlein? Nigdzie
go nie zauwayem.
Mocno zacisna usta. Nie posiadam radioodbiornika.
Jasne! powiedzia komisarz. Jasne. To tak jak z tym, e nie
[56] Wertyko bieliniarka, szafka z pkami i szufladkami
przechowywania bielizny osobistej, pocielowej i stoowej.

do

przyznaje si pani do palenia. Ale muzyka z radia nie szkodzi pucom.


Ale szkodzi przekonaniom politycznym odpowiedziaa z lekk
ironi. Nie, nie posiadam radia. Jeli sycha z mojego mieszkania
muzyk, to tylko z przenonego gramofonu, ktry stoi tam za panem na
regale.
I przemawia w obcych jzykach doda komisarz.
Mam sporo zagranicznych pyt. Myl, e to adne przestpstwo, e
mimo wojny puszczam je czasem moim gociom.
Pani kuzynom i kuzynkom? Nie, to oczywicie adne przestpstwo.
Wsta, wkadajc rce do kieszeni. Nagle jego ton przesta by
drwicy, sta si ostry: Jak pani myli, co si stanie, jeli ja teraz pani
aresztuj, panno Schnlein, i ustawi tu w pani mieszkaniu taki malutki,
tajny posterunek? Mj czowiek przyjmie wtedy pani goci i dokadnie
przyjrzy si dokumentom pani kuzynw i kuzynek. Moe jeden z goci
przyniesie nawet radioodbiornik! Jak pani sdzi?
Sdz odpara miao panna Schnlein e od samego pocztku
mia pan zamiar mnie aresztowa. Jest wic zupenie obojtne, co
odpowiem. Chodmy! Mog chyba woy sukienk zamiast tych
domowych spodni?
Jeszcze chwileczk, panno Schnlein! zawoa za ni komisarz.
Zatrzymaa si z doni na klamce i odwrcia do niego.
Jeszcze chwileczk! Naturalnie, bdzie jak najbardziej suszne, jeli
przed naszym wyjciem uwolni pani tego pana w szafie. Ju wczeniej,
gdy przechodziem przez pani sypialni, odniosem wraenie, e cierpi z
powodu braku powietrza. W szafie jest te pewnie mnstwo naftaliny
Czerwone plamy znikny z jej twarzy, wpatrywaa si w niego blada
jak ptno.
Potrzsn gow. Dzieciaki! Dzieciaki! stwierdzi z ironiczn
dezaprobat. Ale wy nam uatwiacie spraw! I wy chcecie by

spiskowcami? Zaszkodzi pastwu tymi waszymi dziecinnymi figlami?


Szkodzicie tylko sobie samym!
Wci si w niego wpatrywaa. Usta miaa mocno zacinite, oczy
lniy gorczkowo, a do wci spoczywaa na klamce.
Ma pani szczcie, panno Schnlein kontynuowa komisarz tonem
lekkiej, pogardliwej wyszoci o tyle, e dzi wcale mnie pani osoba nie
interesuje. Interesuje mnie dzi tylko w pan w pani szafie. By moe, gdy
ju w biurze zastanowi si dokadniej nad pani przypadkiem, poczuj
si zobowizany zoy raport na pani temat we waciwej jednostce. Jak
powiedziaem, by moe, jeszcze tego nie wiem. A moe pani przypadek
wyda mi si zbyt nieistotny, szczeglnie biorc pod uwag pani kopoty
z pucami
Nagle ona wyrzuca z siebie: Nie chc waszej aski! Nienawidz
waszej litoci! Mj przypadek nie jest nieistotny! Tak jest, regularnie
udzielam schronienia przeladowanym z powodw politycznych! Tak
jest, sucham zagranicznych audycji! No, to teraz pan ju wie! Teraz nie
moe mnie ju pan oszczdza, mimo moich puc!
Dziewczyno! odpowiedzia drwico, patrzc niemal ze
wspczuciem na dziwaczn posta starej panny w wytartych spodniach i
tym pulowerze z czerwonymi guzikami pani ma problem nie tylko z
pucami, ale te z nerwami! P godziny przesuchania u nas na miejscu,
a zdziwi si pani, jak wrzeszczc, ndzn kup gwna okae si pani
ciao! To jest bardzo nieprzyjemne, gdy czowiek to w sobie odkrywa,
niektrzy nigdy nie potrafi przebole uraonego poczucia godnoci,
wieszaj si nawet.
Popatrzy na ni jeszcze raz i w zamyleniu pokiwa gow. Stwierdzi
z pogard: I co takiego nazywa siebie spiskowcem!
Wzdrygna si jak po uderzeniu batem, lecz nie odpowiedziaa ani
sowem.

Ale przez nasz konwersacj zupenie zapomnielimy o pani gociu


w szafie kontynuowa. Chodmy, panno Schnlein! Jeli go szybko
nie uwolnimy, to przeniesie si na tamten wiat.
I rzeczywicie Enno Kluge, ktrego Escherich wycign z szafy,
o mao si nie udusi. Komisarz pooy go na szezlongu i kilkakrotnie
unis i opuci rce maego czowieczka, eby wiee powietrze dostao
mu si do puc.
A teraz powiedzia i spojrza na kobiet, ktra staa bez sowa
a teraz, panno Schnlein, najlepiej bdzie, jeli zostawi mnie pani na
kwadrans samego z panem Klugem. Niech pani sobie usidzie w kuchni,
z niej najtrudniej podsuchiwa.
Ja nie podsuchuj!
Tak, tak jak nie pali pani papierosw, a kuzynom i kuzynkom
puszcza tylko muzyk z pyt! Nie, lepiej niech pani usidzie sobie w
kuchni. Zawoam pani, jak bd pani potrzebowa!
Skin na ni jeszcze raz i upewni si, e faktycznie posza do kuchni.
A potem odwrci si do pana Klugego, ktry siedzia teraz na kanapie i
lkliwie wpatrywa si w komisarza swoimi bezbarwnymi oczami. zy
ju zaczynay si toczy po jego twarzy.
No, no, panie Kluge powiedzia komisarz uspokajajco. Tak
bardzo si pan cieszy, widzc znowu starego komisarza Eschericha? A
wic tskni pan za mn? Szczerze mwic, ja te za panem tskniem
i bardzo si ciesz, e pana znalazem. Teraz ju tak szybko si nie
rozdzielimy, kochany panie Kluge!
zy Enna pyny strumieniami. Szlocha gwatownie: Ach, panie
komisarzu, przecie pan mi obieca, e mnie pan wypuci!
A czy ja pana nie wypuciem? zapyta zdumiony komisarz.
To przecie nie oznacza, e ju nigdy pana nie aresztuj, gdy si za
panem stskni. A moe mam jaki nowy protok do podpisania, panie

Kluge? Pan, jako mj dobry przyjaciel, nie odmwi mi chyba tak drobnej
przysugi, co?
Enno zadra pod drwicym, bezlitosnym spojrzeniem utkwionych
w nim oczu. Wiedzia, e te oczy wycign z niego wszystko, e zaraz
wszystko mu wypapla, a wtedy bdzie zgubiony na zawsze, tak czy siak

Rozdzia 33.
Escherich i Kluge id na spacer
Byo ju cakiem ciemno, gdy komisarz Escherich wychodzi z Ennem
Klugem z oficyny przy Ansbacher Strae. Nie, pomimo tych puc komisarz
nie zdecydowa si na potraktowanie przypadku panny Anny Schnlein
jako nieistotnego. Ta stara panna gotowa bya bez zastanowienia przyj
do siebie kadego przestpc, nie majc pojcia o jego przeszoci. Enna
Klugego na przykad nie zapytaa nawet, jak si nazywa, ukrya go tylko
dlatego, e przytargaa go do niej jaka jej przyjacika.
Tej pani Hberle te trzeba si bdzie bliej przyjrze. Co za ndza
z tym narodem! Teraz, gdy prowadzona jest najwiksza wojna o jego
szczliw przyszo, nawet teraz wci si opiera. Gdziekolwiek si
powszy, tam cuchnie. Komisarz Escherich by gboko przekonany, e
w niemal kadym niemieckim domu odkryby ca pltanin kamstw
i sekretw. Nie byo prawie nikogo, kto miaby czyste sumienie,
pominwszy oczywicie towarzyszy partyjnych. Poza tym Boe bro,
eby mia prowadzi u jakiego partyjnego towarzysza takie ledztwo jak
u tej Schnlein.
C, w kadym razie zostawi na stray w mieszkaniu portiera.
Wyglda na czowieka godnego zaufania, poza tym te by czonkiem
partii. Trzeba bdzie zadba, eby dosta jakie niewielkie, ale dobrze
patne stanowisko. To sprawia, e tacy ludzie staj si bardziej czujni,
wyostrza im wzrok i such. Nagradza i kara to najlepszy sposb
rzdzenia.
Komisarz z Ennem pod rk podchodzi do supa, za ktrym tkwi

Barkhausen. Barkhausen wcale nie ma ochoty oglda swojego byego


kumpla. Obchodzi sup, eby zej mu z oczu. Lecz komisarz, ktry
zrcznie zawraca, przyapuje go, a Emil i Enno staj naprzeciwko siebie.
Bry wieczr, Enno! mwi Barkhausen i wyciga do.
Lecz Kluge jej nie przyjmuje. Odrobina oburzenia pojawia si teraz
nawet w tym aosnym stworzeniu. Czuje nienawi do Barkhausena,
ktry namwi go na wamanie, a tylko go wtedy obili, a dzi rano
wymusi tysice, eby potem i tak go wyda.
Panie komisarzu mwi Kluge arliwym tonem czy Barkhausen nie
powiedzia panu, e dzi rano szantaem wymusi od mojej przyjaciki,
pani Hberle, dwa tysice piset marek? Mia mnie za to puci wolno,
a jednak
Komisarz spotka si z Barkhausenem tylko po to, eby da mu
pienidze i odesa go do domu. Teraz jednak zostawia plik pienidzy w
kieszeni i z zadowoleniem sucha, jak Barkhausen odpowiada opryskliwie:
I nie puciem ci wolno, Enno? A e ty jak ten osio dajesz si zaraz
potem znowu zapa, to ja ju nic na to nie poradz. Ja dotrzymaem
obietnicy.
Komisarz mwi: No, porozmawiamy sobie jeszcze o tym,
Barkhausen. A teraz niech pan idzie do domu.
Ale najpierw chc moje pienidze, panie komisarzu da
Barkhausen. Obieca mi pan pi stw, jeli znajd panu Enna. Trzyma
go pan za rami, no to niech pan buli!
Za ten sam towar nie dostaje si zapaty dwa razy, Barkhausen!
zbywa go komisarz. Skoro dosta pan ju dwa tysice piset marek!
Ale ja wcale nie mam tych pienidzy! protestuje znw
rozczarowany Barkhausen, niemal krzyczc. Wysaa je na poste restante
do Monachium, ebym nie mg si z panem skontaktowa!
Mdra kobieta! chwali komisarz. Chyba e to by paski pomys,

panie Kluge?
On znowu kamie! krzyczy rozgoryczony Enno. Do Monachium
wysaa tylko dwa tysice. Piset, a nawet wicej ni piset, dosta w
gotwce. Niech pan mu sprawdzi kieszenie, panie komisarzu!
Ukradziono mi je! Napada na mnie banda wyrostkw i zwina
mi wszystkie pienidze! Moe mnie pan przeszuka od stp do gw,
panie komisarzu, mam tylko par marek, ktre przypadkiem trzymaem
w kamizelce!
Panu nie mona powierzy adnych pienidzy, panie Barkhausen
mwi komisarz, krcc gow. Nie umie si pan z nimi obchodzi. eby
da si okra jakim wyrostkom, taki duy mczyzna!
Barkhausen znw zaczyna baga, da, przekonywa, lecz komisarz
nakazuje (s ju na Viktoria-Luise-Platz): A teraz pjdzie pan do domu,
Barkhausen!
Panie komisarzu, przecie pan mi obieca
A jeli natychmiast nie odjedzie pan std metrem, przeka pana
tamtemu szupo! Moe pana natychmiast aresztowa za wymuszenie.
Z tymi sowami komisarz podchodzi do szupo, a Barkhausen, ten
wcieky Barkhausen, ten przestpca samochwaa, ktremu kto tu przed
zwycistwem sprztn sprzed nosa nagrod, znika z Viktoria-Luise-Platz.
(Poczekaj tylko, Kuno-Dieterze, a wrc do domu!)
Komisarz faktycznie rozmawia z szupo, legitymuje si i kae mu
aresztowa pann Ann Schnlein i odprowadzi na razie na komend
pod zarzutem: No, powiedzmy na razie pod zarzutem suchania wrogich
audycji. I bez przesucha, wypraszam sobie. Jutro przyjdzie kto od nas
i zabierze t bab. Branoc, panie wachmistrzu!
Heil Hitler, panie komisarzu!
Tak mwi komisarz, idc Motzstrae w kierunku Nollendorfplatz.
I co teraz zrobimy? Godny jestem, zwykle jem o tej porze posiek. Wie

pan co, zapraszam pana na kolacj. Chyba nie pieszy si panu a tak
bardzo do nas na Gestapo. Obawiam si, e jedzenie u nas pozostawia
wiele do yczenia, a nasi ludzie s tacy zapominalscy, e czasem przez
dwa, trzy dni zupenie nic nie przynosz. Nawet wody. Nie najlepsza
organizacja. Taa to co pan na to, panie Kluge?
I za pomoc tego rodzaju gadki komisarz zaciga zupenie
skoowanego Klugego do maej winiarni, gdzie bywa chyba czstym
gociem. Komisarz je duo, oprcz pysznego, obfitego posiku z winem i
wdeczk s te prawdziwa kawa, ciasto i papierosy. Escherich wyjania
przy tym bezwstydnie: Niech pan tylko nie myli, e ja za to pac,
Kluge! Wszystko idzie na rachunek Barkhausena. Zapac mianowicie z
pienidzy, ktre mia dosta. Czy to nie pikne, e napenia pan sobie
kadun z nagrody, ktr wyznaczono za zapanie pana? To si nazywa
sprawiedliwo
Komisarz gada i gada, ale chyba wcale nie jest taki pewny siebie, na
jakiego wyglda. Niewiele zjad, za to szybko i sporo wypi. Moe jest
w nim jaki niepokj, moe opanowaa go zupenie nietypowa dla niego
nerwowo. Niby bawi si, lepic kulki z chleba, lecz potem nagle chwyta
za kiesze, w ktrej tkwi pistolet, i rzuca szybkie spojrzenie na Klugego.
Enno siedzi przy stole do apatycznie. Porzdnie zjad, prawie nic
natomiast nie pi. Wci jest zupenie skoowany, nie wie, co ma sdzi o
komisarzu. Czy jest aresztowany czy nie? Enno nic nie rozumie.
I wanie to mwi mu Escherich. Siedzi pan tak sobie, panie Kluge
mwi i dziwi si z mojego powodu. Oczywicie skamaem, nie
byem a tak godny, chciaem tylko jako spdzi czas, zanim bdzie
po dziesitej. Musimy si bowiem wybra na may spacerek i wtedy si
okae, co mam z panem zrobi. Tak, to si o-ka-e
Komisarz mwi coraz ciszej i wolniej, jakby si zamyla, a Enno
Kluge rzuca mu podejrzliwe spojrzenie. Za tym maym spacerkiem po

dziesitej kryje si jakie nowe szelmostwo. Ale jakie? I jak go unikn?


Escherich pilnuje go jak diabli, Kluge nie moe nawet sam pj do
toalety.
Komisarz kontynuuje: Chodzi o to, e mog skontaktowa si z
moim czowiekiem dopiero po dziesitej. Mieszka w Schlachtensee[57],
rozumie pan, panie Kluge? O to mi chodzi, gdy mwi o maym spacerku.
A co ja mam z tym wsplnego? Czy ja tego czowieka znam? Ja nie
znam nikogo, kto by mieszka w tamtej okolicy! Cae ycie mieszkam we
Friedrichshain
Myl, e moe jednak pan go zna. Chciabym, eby pan go sobie
obejrza.
A jak go sobie obejrz i si okae, e go nie znam, to co wtedy? Co
wtedy ze mn bdzie?
Komisarz wykonuje lekcewacy gest: To si potem okae. Ale ja
myl, e rozpozna pan tego czowieka.
Obaj milcz. A potem Enno Kluge pyta: Czy to ma co wsplnego
z t przeklt histori z pocztwkami? auje, e em podpisa tamten
protok. Nie powinienem by wywiadcza panu tej przysugi, panie
komisarzu.
Doprawdy? Niemal uwierzyem, e ma pan racj i e zarwno
dla pana, jak i dla mnie byoby lepiej, gdyby pan go nie podpisa, panie
Kluge! Patrzy na swego rozmwc tak ponurym wzrokiem, e Enno
Kluge na nowo zaczyna si ba. Nie uchodzi to uwadze komisarza.
No, no mwi uspokajajco jeszcze zobaczymy. Wypijmy jeszcze
po kieliszeczku, a potem ruszamy. Chciabym zdy potem na ostatni
pocig z powrotem do miasta.
Kluge wpatruje si w niego przeraony. A ja? pyta drcymi
[57] Schlachtensee dzielnica na poudniowo-zachodnich kracach Berlina
pooona nad jeziorem o tej samej nazwie.

wargami. Czy ja czy ja mam tam zosta?


Pan? rozemia si komisarz. Pan oczywicie pojedzie ze mn,
panie Kluge! Co si pan tak na mnie gapi przeraony? Przecie nie
powiedziaem nic, co mogoby pana wystraszy. Oczywicie, e obaj
razem wrcimy do miasta. O, jest kelner z nasz wdeczk. Panie ober,
prosz poczeka, od razu oddamy panu kieliszki.
Chwil pniej byli ju w drodze na Dworzec Zoo. Pojechali kolejk
miejsk, a gdy wysiedli na przystanku Schlachtensee, bya ju tak ciemna
noc, e w pierwszym momencie stanli bezradnie na dworcowym placu.
Z powodu zaciemnienia nie wida byo adnych wiate.
W tych ciemnociach nigdy nie znajdziemy drogi powiedzia
przestraszony Kluge. Panie komisarzu, prosz, jedmy z powrotem!
Prosz! Wol spdzi t noc u was na Gestapo ni
Niech pan nie opowiada gupstw, Kluge! przerwa mu brutalnie
komisarz i mocno wsun sobie pod rami rk chuderlaka. Myli
pan, e jechaem tu przez p nocy na spacer z panem, eby zawrci na
kwadrans przed dotarciem do celu? Ju agodniejszym tonem doda:
Teraz widz ju cakiem dobrze. Musimy pj tamt boczn drk, tak
najszybciej dojdziemy do jeziora
Ruszyli w milczeniu, obaj ostronie stawiajc stopy w poszukiwaniu
niewidocznych przeszkd.
Gdy przeszli kawaek, powietrze przed nimi zaczo janie.
Widzi pan, Kluge powiedzia komisarz Byem pewien, e mog
polega na swoim zmyle orientacji. I prosz, ju jestemy nad jeziorem!
Kluge milcza i w milczeniu ruszyli dalej.
To bya bezwietrzna noc, wszdzie panowa spokj. Nikogo nie
spotkali. Gadka powierzchnia jeziora, ktrej raczej si domylali, ni
rzeczywicie j widzieli, zdawaa si parowa szar jasnoci, jakby
oddawaa najsabszy odblask wiata schwytanego w cigu dnia.

Komisarz odchrzkn, jak gdyby chcia co powiedzie, lecz milcza


dalej.
Nagle Enno Kluge zatrzyma si. Jednym ruchem uwolni rk spod
ramienia komisarza. Owiadczy, niemal krzyczc: Nie pjd dalej ani
kroku! Jeli chce mi pan co zrobi, to moe pan to zrobi tutaj, a nie za
kwadrans! Nikt mi tutaj nie pomoe! Pewnie jest ju pnoc!
Jakby dla potwierdzenia jego sw rozlego si nagle bicie zegara.
Dwik ten zabrzmia zaskakujco blisko i mocno pord ciemnej nocy.
Obaj mimowolnie zaczli liczy uderzenia.
Jedenacie! stwierdzi komisarz. Jest jedenasta. Do pnocy
jeszcze godzina. Chodmy, panie Kluge, musimy i jeszcze pi minut.
I znw chwyci rk Klugego.
Lecz ten wyrwa mu si z zaskakujc si: Powiedziaem, e nie
pjd ani kroku dalej i nie pjd!
Gos ama mu si ze strachu, wic zacz krzycze. Jaki sposzony
wodny ptak zerwa si spord trzcin i odlecia ociaym lotem.
Niech pan tak nie krzyczy! powiedzia poirytowany komisarz.
Obudzi pan cae jezioro!
Lecz potem si opamita: Ju dobrze, niech si pan uspokoi. Zaraz
wrci panu rozsdek. Chce pan tu gdzie usi?
I znw sign po jego rami.
Enno uderzy wycignit ku niemu rk. Nie pozwol, eby mnie
pan trzyma! Niech pan robi ze mn, co chce, ale niech mnie pan ju nie
trzyma!
Komisarz odpar ostro: Ze mn nie rozmawia si takim tonem,
Kluge! Kim ty w kocu jeste? Maym, brudnym i tchrzliwym psem!
Komisarzowi te zaczy puszcza nerwy.
A pan? Kluge znowu krzycza. A kim pan jest? Morderc pan
jest, zwykym skrytobjc!

Sam przestraszy si tego, co wanie powiedzia. Wymamrota:


Och, pan wybaczy, panie komisarzu, nie to miaem na myli
To nerwy stwierdzi komisarz. Musi pan zmieni tryb ycia,
Kluge, bo takiego paskie nerwy nie wytrzymaj. Usidmy sobie tam,
na pomocie. Niech si pan nie boi, nie bd ju pana trzyma, skoro tak
si pan mnie boi.
Podeszli do pomostu. Drewno zatrzeszczao, gdy na niego weszli.
Jeszcze par krokw zachca Escherich. Najlepiej usidmy na
samym kocu. Lubi siedzie w takim miejscu, gdy wok mnie jest tylko
woda
Lecz Kluge znw zacz protestowa. Cho przed chwil okaza
odrobin odwagi i zdecydowania, teraz zacz nagle skomle: Nie pjd
dalej! Och, niech si pan nade mn zlituje, panie komisarzu! Niech pan
mnie nie topi! Mog od razu powiedzie, e nie umiem pywa! Zawsze
okropnie baem si wody! Podpisz panu kady protok! Pomocy!
Pomocy! Po
Komisarz chwyci chuderlaka i majtajcego nogami ponis na
kraniec pomostu. Twarz Enna mocno przycisn sobie do piersi, tak
mocno, e Kluge nie mg krzycze. I tak donis go do koca pomostu i
przytrzyma tu nad wod.
Jeli krzykniesz jeszcze raz, ty psie, to ci tam wrzuc!
Z garda Enna wydoby si gboki szloch. Nie bd krzycze
powiedzia szeptem. Ach, niech ju bdzie, niech mnie pan tam wrzuci!
Nie wytrzymam tego duej
Komisarz posadzi go na pomocie i usiad obok niego.
Ta powiedzia. Jak ju si przekonae, e mog ci wrzuci
do jeziora, a jednak tego nie robi, to moe zrozumiesz, e nie jestem
morderc, co, Kluge?
Kluge wymamrota co niezrozumiaego, gono szczkajc zbami.

Ta A teraz posuchaj. Mam ci co do powiedzenia. Ta historyjka


o czowieku, ktrego miae rozpozna tutaj, w Schlachtensee, to
oczywicie kant.
Ale po co?
Czekaj. I wiem te, e nie masz nic wsplnego z autorem tych
pocztwek. Sdziem, e z tym protokoem bdzie dobrze, e bd mie
przynajmniej dla moich przeoonych jaki lad, dopki nie schwytam
prawdziwego przestpcy. Ale nie jest dobrze. Teraz chc ciebie, Kluge,
ci wani panowie z SS, i chc ci przesucha swoimi metodami. Wierz
w tamten protok, uwaaj ci za autora kartek albo chocia za ich
roznosiciela. I wycisn to z ciebie, swoimi metodami wycisn z ciebie
wszystko, co bd chcieli, wycisn ci jak cytryn, a potem pobij ci
na mier albo doprowadz przed Trybuna Ludowy, a to wychodzi na to
samo, tyle e mczarnie trwaj par tygodni duej.
Komisarz przerwa na chwil, a przeraony na amen Enno przytuli
si teraz, cay drc, do tego, ktrego dopiero co nazwa morderc, jakby
szuka u niego pomocy.
Przecie pan wie, e to nie ja! wyjka. To najwitsza prawda!
Nie moe mnie pan do nich zabra, ja tego nie wytrzymam, bd
krzycze
Na pewno bdziesz krzycze potwierdzi obojtnie komisarz.
Oczywicie, e tak. Ale to ich nie obchodzi, to ich tylko bawi. Wiesz,
Kluge, oni posadz ci na stoku i ustawi wielki reflektor tu przed
twoj twarz, a ty bdziesz musia cay czas patrze prosto w wiato,
a bdziesz zdycha od jasnoci i gorca. A cay czas bd ci pyta,
godzina za godzin bd ci wypytywa, bd si zmienia, ale ciebie
nikt nie zmieni, cho bdziesz taki zmczony. A gdy przewrcisz si z
wyczerpania, kopniakami i batami zmusz ci do wstania, i dadz ci do
picia son wod, a gdy to wszystko nie zadziaa, wykrc ci wszystkie

stawy po kolei w kadym palcu. Bd polewa ci stopy kwasem


Niech pan przestanie, ach prosz, niech pan przestanie, nie mog ju
tego sucha
Bdziesz musia nie tylko o tym sucha, ty bdziesz musia to
wytrzyma, Kluge, jeden dzie, dwa, trzy, pi, cay czas, dzie i noc, a
oni bd ci przy tym tak godzi, a odek skurczy ci si do wielkoci
orzeszka, a bdziesz chcia umrze z tego blu wewntrz i na zewntrz.
Ale nie umrzesz, oni tak atwo nie wypuszczaj kogo, kto trafi w ich
apska. Zamiast tego
Nie, nie, nie! wykrzykn may Enno, zatykajc sobie uszy. Nie
chc tego sucha! Ju ani sowa! To ju lepiej umrze od razu!
Tak, ja te tak myl potwierdzi komisarz. To ju lepiej umrze
od razu!
Przez dusz chwil panowaa midzy nimi miertelna cisza.
A potem may Enno Kluge powiedzia nagle, wzdrygajc si: Ale do
wody nie chc
Nie, nie powiedzia komisarz dobrotliwym tonem. Nie bdzie
pan musia, panie Kluge. Niech pan zobaczy, co panu przyniosem,
niech pan tylko popatrzy, jaki pikny pistolecik. Wystarczy przystawi go
sobie do czoa i nacisn, niech si pan nie boi, przytrzymam panu rk,
eby nie draa, a potem tylko zagina pan odrobin palec Nie poczuje
pan adnego blu i bdzie pan daleko od tych wszystkich mczarni i
przeladowa, i w kocu bdzie pan mia spokj
I wolno powiedzia Enno Kluge w zadumie. Dokadnie w
ten sam sposb przekonywa mnie pan, panie komisarzu, z tamtym
protokoem, wtedy te obiecywa mi pan wolno. Czy tym razem to
bdzie prawda? Jak mylisz?
Ale oczywicie, Kluge. To jedyna prawdziwa wolno, jaka jest
moliwa dla nas, ludzi. Wtedy nikt ju nie bdzie mg ci zapa i od

nowa straszy ani drczy. Nikt nie bdzie ju mg tego zrobi. Bdziesz
mg mia si z nas wszystkich
A co przyjdzie potem, po tej wolnoci i spokoju? Czy potem jeszcze
co bdzie? Jak mylisz?
Nie sdz, eby jeszcze co byo, jaki sd czy pieko. Bdzie tylko
spokj i wolno.
I po co ja w ogle yem? Po co musiaem tu tyle wytrzyma? Nic
przecie nie robiem, nikomu nie sprawiem radoci, nigdy tak naprawd
nikogo nie lubiem.
Tja powiedzia komisarz wielkim bohaterem to ty nie bye,
Kluge. I szczeglnie uytecznym czowiekiem te nie. Ale po co chcesz
si teraz nad tym zastanawia? Teraz jest ju na to wszystko za pno, bez
wzgldu na to czy zrobisz to, co ci proponuj, czy te pjdziesz ze mn
na Gestapo. Mwi ci, Kluge, ju po pgodzinie bdziesz na kolanach
baga o kulk w eb. Ale to potrwa wiele, wiele godzin, zanim zadrcz
ci na mier
Nie, nie powiedzia Enno Kluge. Nie chc do nich. Daj mi ten
pistolet do rki. Dobrze go trzymam?
Tak
I gdzie mam go sobie przystawi? Do skroni?
Tak
I potem tylko pooy palec na cynglu. Bd ostrony, nie chc
jeszcze teraz Chciabym jeszcze troch z tob porozmawia
Nie musisz si ba, pistolet nie jest odbezpieczony
Wiesz, Escherich, e jeste ostatnim czowiekiem, z ktrym
rozmawiam? Potem bdzie ju tylko spokj, nigdy ju nie bd mg z
nikim porozmawia.
Wzdryga si.
Jak przystawiem sobie pistolet do skroni, to poczuem rozchodzce

si od niego zimno. Tak samo lodowate s pewnie spokj i wolno, ktre


mnie potem czekaj.
Pochyli si do komisarza i wyszepta: Obiecasz mi jedn rzecz,
Escherich?
Tak. O co chodzi?
Ale musisz dotrzyma obietnicy!
Zrobi to, jeli tylko bd mg.
Nie pozwl mi wpa do wody, jak ju bd martwy, obiecaj mi to.
Boj si wody. Pozwl mi lee tu, na suchym pomocie.
Oczywicie. Obiecuj!
Piknie, to ucinij mi do, Escherich.
Prosz!
I nie oszukasz mnie, Escherich? Widzisz, ja jestem tylko maym,
aosnym otrem, to mao istotne, czy kto mnie oszukuje czy nie. Ale nie
zrobisz tego?
Na pewno nie, Kluge!
Daj mi jeszcze raz ten pistolet, Escherich. Teraz jest odbezpieczony?
Nie, jeszcze nie, dopiero jak mi powiesz.
Dobrze go przystawiem, tak? Teraz ju prawie nie czuj zimna lufy,
jestem tak samo zimny jak ona. Wiesz, e mam on i dzieci?
Nawet rozmawiaem z twoj on, Kluge.
Och! Chuderlak by tak zaintrygowany, e szybko odstawi
pistolet. Jest w Berlinie? Chtnie bym z ni porozmawia.
Nie, nie ma jej w Berlinie odpowiedzia komisarz, przeklinajc
samego siebie za zamanie swojej zasady nieudzielania adnych
informacji. I od razu s skutki! Wci jest u krewnych pod Ruppinem. I
lepiej bdzie, jeli nie bdziesz z ni rozmawia, Kluge.
Nie ma o mnie zbyt dobrego zdania?
Nie, nie. Jest tylko na ciebie za.

Szkoda powiedzia chuderlak. Szkoda. Waciwie to mieszne,


Escherich. Jestem kompletnym nieudacznikiem, ktrego nikt nie kocha.
Za to nienawidzi mnie bardzo, bardzo wielu.
Nie wiem, czy u twojej ony to nienawi, myl, e chce mie od
ciebie spokj. Przeszkadzasz jej
Pistolet jest wci nieodbezpieczony, komisarzu?
Tak odpowiada komisarz zdumiony, e Kluge, ktry przez ostatni
kwadrans by cakiem spokojny, nagle znw zadaje nerwowe pytania.
Tak, wci jest nieodbezpieczony Co do diaba?
Wylot lufy zapon tak blisko jego oczu, e z jkiem przewrci si na
pomost. Przekonany, e olep, przycisn donie do oczu.
Kluge wyszepta mu do ucha: Wiedziaem, e jest odbezpieczony!
Znowu chciae mnie oszuka! A teraz jeste w moich rkach, teraz to ja
mog ci da spokj i wolno Trzymajc pistolet przy czole jczcego,
zachichota: Czujesz, jakie to zimne? To jest spokj i wolno, to jest
ld, w ktrym zostaniemy pogrzebani, ju na zawsze
Komisarz wsta z jkiem. Czy ty to zrobie celowo, Kluge?
zapyta surowo, odrywajc palce powieki od obolaych oczu. Mia
wraenie, e dostrzega czowieka obok siebie jedynie jako czarniejsz
bry w ciemnociach nocy.
Tak, celowo zachichota chuderlak.
To bya prba zabjstwa! stwierdzi komisarz.
Przecie powiedziae, e bro jest nieodbezpieczona!
Komisarz mia ju pewno, e z jego wzrokiem wszystko w porzdku.
Zaraz wrzuc ci do wody, ty hultaju! I to w obronie koniecznej! I
ju chwyci maego za rami.
Nie, nie, prosz, nie! Bagam, nie to! Ja na pewno zrobi to drugie!
Tylko nie do wody! Przecie przysige mi na wszystkie witoci
Komisarz ju trzyma go za rami.

Te co! Koniec tego skomlenia! Zawsze brakowao ci odwagi! Do


wody!
Dwa wystrzay rozbrzmiay jeden po drugim. Komisarz poczu, e
mczyzna, ktrego trzyma w rkach, przewraca si, zapada si w sobie
niepowstrzymanie. Drgn, widzc, jak martwy czowiek zsuwa si z
brzegu pomostu do wody. Jego donie chciay go przytrzyma.
I wzruszywszy tylko ramionami, komisarz patrzy, jak cikie ciao
uderza o wod i natychmiast znika.
Nawet lepiej powiedzia, oblizujc wysuszone usta. Mniej
poszlak.
Przez chwil sta jeszcze, zastanawiajc si, czy powinien kopn do
wody lecy na pomocie pistolet, czy lepiej nie. A potem zostawi go
tam. Powoli zszed z pomostu i ruszy po zboczu w stron dworca.
Dworzec by zamknity, ostatni pocig odjecha. Komisarz z
obojtnoci rozpocz dug piesz wdrwk w stron Berlina.
Zegar znw zacz bi.
Pnoc, pomyla komisarz. Udao mu si. Pnoc. Ciekaw jestem, jak
mu si podoba ten jego spokj, naprawd jestem ciekaw. Moe znowu
czuje si oszukany? Podlec, may, skamlcy podlec!

CZ TRZECIA
GRA OBRACA SI
PRZECIWKO QUANGLOM

Rozdzia 34.
Trudel Hergesell
Hergesellowie jechali pocigiem z Erkner[58] do Berlina. Tak jest, nie
byo ju Trudel Baumann, uparta mio Karla zwyciya, wysza za
niego, a teraz, w nieszczsnym roku 1942, bya w pitym miesicu ciy.
Po lubie oboje zrezygnowali z pracy w fabryce mundurw. Po
deprymujcym dowiadczeniu z Grigoleitem i Niemowlakiem nigdy ju
si tam dobrze nie czuli. On pracowa teraz w zakadach chemicznych
w Erkner, a Trudel dorabiaa par groszy w domu jako krawcowa. Z
lekkim wstydem wspominali czasy swej nielegalnej dziaalnoci. Oboje
doskonale rozumieli, e zawiedli. Oboje wiedzieli jednak take to, e nie
nadawali si do tego rodzaju dziaalnoci, ktra wymagaa cakowitego
odsunicia wasnego ja. Teraz yli ju tylko swoim wasnym domowym
szczciem i cieszyli si, oczekujc na dziecko.
Gdy wyjedali z Berlina, eby przeprowadzi si do Erkner, mieli
nadziej, e bd tam mogli y w cakowitym spokoju, z daleka od
partii i jej roszcze. Jak wielu mieszczuchw bdnie wierzyli, e
szpiclowanie tylko w Berlinie jest takie okropne, e na wsi, w maym
miasteczku wci obowizuje przyzwoito. I jak wielu mieszczuchw
szybko si przekonali, e wanie w maych miasteczkach denuncjacje,
wypytywanie i szpiegowanie s dziesi razy gorsze ni w wielkim
miecie. W maej miejscowoci nie da si znikn w tumie, kady jest
doskonale widoczny, jego osobiste sprawy szybko staj si powszechnie
znane, rozmw z ssiadami nie da si unikn, a jak takie rozmowy mog
[58] Erkner miasteczko w Brandenburgii pooone na poudniowy wschd
od Berlina.

zosta przekrcone, o tym dowiedzieli si ju z przykroci kilka razy.


Poniewa oboje nie naleeli do partii, poniewa oboje niechtnie
partycypowali we wszelkich zbirkach, poniewa oboje wydawali si
skonni y wycznie dla siebie, a nie dla wsplnoty, poniewa oboje
woleli poczyta, zamiast pj na jaki wiec, poniewa Hergesell z tymi
swoimi dugimi, ciemnymi, zawsze potarganymi wosami i byszczcymi
czarnymi oczami wyglda jak prawdziwy socjalista i pacyfista (zdaniem
towarzyszy partyjnych), poniewa Trudel lekkomylnie powiedziaa
kiedy, e troch jej al tych ydw to ju wkrtce uchodzili za
politycznie podejrzanych, kady ich krok by uwanie obserwowany, a
kade sowo przekazywane dalej.
Hergesellowie mocno cierpieli z powodu atmosfery, ktra otaczaa ich
w Erkner. Wmawiali sobie jednak, e wcale si nie przejmuj i e przecie
nic nie moe si im sta, bo przecie nie robili nic przeciwko pastwu.
Myli s wolne mwili, lecz w istocie powinni byli wiedzie, e w tym
pastwie nawet myli nie byy wolne.
Coraz czciej uciekali wic w szczcie swej mioci. Byli
niczym dwoje kochankw, ktrzy podczas powodzi, pord fal, pord
rozpadajcych si domostw, pomidzy toncymi bydltami wczepili
si w siebie i wierz, e si bycia razem, si mioci umkn oglnej
zagadzie. Nie pojmowali jeszcze, e w wojennych Niemczech nie ma ju
prywatnego ycia. adne wycofanie si nie ratowao przed tym, e kady
Niemiec nalea do ogu Niemcw i musia wspcierpie niemiecki los
podobnie jak coraz czciej spadajce bomby, nie wybierajc, spaday
zarwno na sprawiedliwych, jak i niesprawiedliwych.
Hergesellowie rozdzielili si na Alexanderplatz. Ona miaa dostarczy
sukienk na Kleine Alexanderstrae, on natomiast mia obejrze
wystawiony w ogoszeniu na wymian wzek niemowlcy. Umwili
si, e w poudnie spotkaj si z powrotem na dworcu, i kade poszo

swoj drog. Trudel Hergesell, ktra po pocztkowych uciliwociach


ciy teraz, w pitym miesicu, czua ju tylko nieznane sobie dotd
szczcie i gbokie zaufanie do samej siebie, szybko dosza do Kleine
Alexanderstrae i wesza do kamienicy.
Po schodach przed ni szed jaki mczyzna. Widziaa go tylko od
tyu, ale natychmiast rozpoznaa wysok posta o charakterystycznym
sposobie trzymania gowy, usztywnionym karku i wysoko podcignitych
ramionach. To by Otto Quangel, ojciec jej poprzedniego narzeczonego,
czowiek, ktremu kiedy zdradzia tajemnic nielegalnej organizacji.
Mimowolnie przystana. Wiedziaa, e Quangel nie zauway jeszcze
jej obecnoci. Wchodzi po schodach bez popiechu, ale rwnym i szybkim
krokiem. Sza za nim w odlegoci p pitra, gotowa natychmiast si
zatrzyma, gdyby Quangel zadzwoni do jednych z licznych drzwi na
pitrach biurowca.
Lecz on nigdzie nie zadzwoni, zobaczya za to, jak zatrzyma si
przy oknie, wyj z kieszeni jak kartk i pooy j na parapecie. Gdy to
robi, jego wzrok spotka si ze spojrzeniem obserwujcej go Trudel. Lecz
Quangel nie da po sobie pozna, czy j rozpozna czy nie, tylko min j,
schodzc po schodach, i nawet na ni nie spojrza.
Gdy tylko zszed niej, popieszya do okna i podniosa kartk.
Przeczytaa tylko pierwsze sowa: Czy dalej nie rozumiecie, e Fhrer
haniebnie was okama, twierdzc, e Rosja zbroi si do ataku na
Niemcy?.
A potem pobiega za Quanglem.
Dogonia go, gdy wychodzi z budynku, przysuna si do jego boku
i powiedziaa: Nie poznae mnie, ojcze? To ja, Trudel, dziewczyna
Ottonka!
Odwrci w jej stron gow, ktra nigdy nie wydawaa jej si a tak
po ptasiemu ostra i za jak w tym momencie. Przez chwil mylaa, e

bdzie udawa, e jej nie rozpoznaje, lecz on skin gow i powiedzia:


Dobrze wygldasz, Trudel!
Tak odpowiedziaa, a jej oczy promieniay. Czuj si te tak silna
i szczliwa jak nigdy dotd. Spodziewam si dziecka. Wyszam za m.
Nie jeste zy, ojcze?
Dlaczego miabym by na ciebie zy? Z powodu zampjcia? Nie
bd guptasem, Trudel, jeste moda, a od mierci Ottonka wkrtce min
dwa lata. Nie, nawet Anna nie miaaby ci za ze tego, e wysza za m,
a ona przecie codziennie wspomina Ottonka.
A jak mama si czuje?
Tak jak zawsze, Trudel, tak jak zawsze. U nas, starych, nic si nie
zmienia.
Ale tak! powiedziaa, zatrzymujc si. Ale tak! Jej twarz
przybraa bardzo powany wyraz. Ale tak, wiele si u was zmienio.
Pamitasz, jak stalimy wtedy na korytarzu fabryki mundurw, pod
plakatami ze strace? Wtedy mnie ostrzegae
Nie wiem, o czym mwisz, Trudel. Starzy ludzie maj sab pami.
Dzi to ja ci ostrzegam, tato kontynuowaa cicho, lecz bardzo
arliwym tonem. Widziaam ci, jak kade t kartk na klatce
schodowej, t straszn kartk, ktr mam teraz w torebce.
Patrzy na ni niewzruszony tymi swoimi zimnymi oczami, ktre
jakby zowrogo bysny.
Szepna: Tato, tu chodzi o twoje ycie. Inni te mog ci zobaczy.
Czy mama wie, e ty robisz co takiego? Czsto to robisz?
Milcza tak dugo, e mylaa ju, e wcale jej nie odpowie. Lecz
potem powiedzia: Przecie wiesz, Trudel, e ja nic bez mamy nie robi.
Och! jkna, a w jej oczach pojawiy si zy. Tego si obawiaam.
Wcigasz w to take mam.
Mama stracia syna. Jeszcze tego nie przebolaa, nie zapominaj o

tym, Trudel!
Jej policzki spony czerwieni, jakby postawi jej jaki zarzut. Nie
sdz wymamrotaa eby Ottonek to zaakceptowa, gdyby wiedzia,
co robi jego matka.
Kady idzie swoj drog, Trudel odpar chodno Otto Quangel.
Ty idziesz swoj, a my swoj. Tak, idziemy swoj drog. Gwatownie
odrzuci gow do tyu, a potem znowu do przodu, zupenie jak dziobicy
ptak. A teraz musimy si rozsta. Powodzenia z dziecitkiem, Trudel.
Pozdrowi mam od ciebie, by moe.
I odszed.
Ale zaraz potem zawrci. Tej kartki powiedzia nie moesz
trzyma w torebce, rozumiesz? Pooysz j gdzie, tak jak ja to zrobiem.
A mowi nie powiesz o tym ani sowa, obiecujesz mi to, Trudel?
Skina w milczeniu gow, patrzc na niego z lkiem.
A potem zapomnisz o nas. Zapomnisz o Quanglach na zawsze. Jeli
kiedykolwiek mnie jeszcze spotkasz, nie rozpoznasz mnie, zrozumiano?
I znw moga tylko skin gow.
A wic powodzenia powtrzy i teraz ju naprawd odszed, a ona
miaa mu przecie jeszcze tyle do powiedzenia.
Gdy Trudel odkadaa kartk Ottona Quangla, odczuwaa wszystkie
lki przestpcy, ktry boi si zosta przyapany. Nie moga si zdecydowa,
czy przeczyta kartk dalej. Tragiczny los spotka i t pocztwk Ottona
Quangla. Mimo e zostaa znaleziona przez kogo zaprzyjanionego, i
ona nie spenia swej misji. I j wypisano daremnie, i w jej przypadku
odbiorczym miaa tylko jedno pragnienie, eby si jej jak najszybciej
pozby.
Gdy Trudel pooya kartk dokadnie na tym samym parapecie,
na ktrym pooy j wczeniej Otto Quangel (nawet nie przyszo jej
do gowy, e mogaby to zrobi w innym miejscu), wbiega szybko po

schodach i zadzwonia do kancelarii adwokackiej, gdzie pracowaa


sekretarka, dla ktrej szya sukienk. Materia zrabowany z Francji
przesa jej jaki przyjaciel z SD[59].
Podczas przymiarki Trudel czua na zmian zimno i gorco, a nagle
zrobio jej si ciemno przed oczami. Musiaa si pooy w gabinecie
adwokata by na rozprawie a potem wypi kaw, prawdziw, doskona
ziarnist kaw (zrabowan w Holandii przez kolejnego przyjaciela, tym
razem z SS).
Lecz podczas gdy cay personel biurowy krzta si wok niej z
trosk nietrudno byo rozpozna jej stan, poniewa cay ciar nosia z
przodu w tym czasie Trudel Hergesell mylaa: On ma racj, nie wolno
mi wspomnie o tym Karlowi. ebym tylko nie zaszkodzia dziecku, tak
bardzo si zdenerwowaam. Ach, ojciec nie powinien tego robi! Czy on
w ogle nie myli o tym, w jaki strach i kopoty wpdza w ten sposb
innych ludzi? ycie jest ju przecie wystarczajco cikie!
Gdy w kocu schodzia po schodach, kartki ju nie byo. Odetchna
z ulg, lecz ta ulga nie trwaa dugo. Nie moga przesta, tylko cigle
mylaa o tym, kto tym razem znalaz kartk, czy te przestraszy si tak
jak ona i co z ni zrobi. Jej myli kryy cay czas wok tego.
Na Alexanderplatz nie wrcia ju tak lekkim krokiem, jakim go
opuszczaa. Miaa zamiar zaatwi jeszcze par sprawunkw, ale nie czua
si na siach. Usiada cichutko w poczekalni, liczc na to, e Karl zaraz
nadejdzie. Dopiero wtedy minie strach, ktry wci tkwi w jej ciele,
nawet jeli nic mu nie powie. Sprawi to ju sama jego obecno
Umiechna si i zamkna oczy.
Kochany Karl! pomylaa. Mj jedyny!
I zasna.
[59] SD (Sicherheitsdienst, Suba Bezpieczestwa) organ
bezpieczestwa, wywiadu i kontrwywiadu w ramach SS.

suby

Rozdzia 35.
Karl Hergesell i Grigoleit
Karl Hergesell nie dokona wymiany na niemowlcy wzek, nie,
bardzo si za to zirytowa. Wzek mia dwadziecia, dwadziecia pi
lat, przedpotopowy model, chyba sam Noe wwiz w nim na ark swoje
najmodsze dziecko. A ta stara baba zadaa za niego funta masa i funta
soniny. Z niepojtym uporem obstawaa przy tym, e Wy na tej wsi to
przecie macie wszystko! Po uszy siedzita w tuszczu!.
To czysta bezczelno mie wobec ludzi takie dania. Hergesell
zapewni j, e Erkner nie jest adn wsi i e nie dostaj tam ani grama
tuszczu wicej ni w Berlinie. Poza tym on jest prostym robotnikiem i nie
jest w stanie paci lichwiarskich cen.
To myli pan powiedziaa tamta kobieta e ja tak atwo rozstan
sie z wzkiem, co w niem spay obydwoje moich dzieci, jeli nie dostane
za niego czego adnego? Chce mi pan pewnie pooy na stole par
ndznych marek? Nie, dzikuje, drogi panie, musi pan sobie gdzie indziej
poszuka gupiego!
Hergesell, ktry nie wziby tego wzka za pidziesit marek, tej
chyboczcej si na resorach bestii z wielkimi koami, upiera si, e to
bezczelno. Poza tym to karalne, bo danie w zamian za towar tuszczu
jest zabronione.
Karalne! stara kobieta prychna z pogard przez nos. Karalne!
Niech pan sprbuje na mnie donie, mody czowieku! Mj m jest
starszym wachmistrzem na policji, dla nas nic nie jest karalne. A teraz
niech pan jak najszybciej opuci moje mieszkanie. Nie pozwol krzycze

na siebie we wasnym mieszkaniu! Licz do trzech, a jeli pan wci tu


bdzie, to bdzie naruszenie miru domowego i to ja na pana donios!
Jednake Karl Hergesell, zanim wyszed, dobitnie wyrazi swoj
opini. Dokadnie wyjani jej, co sdzi o takich wyzyskiwaczach, ktrzy
chc si utuczy na trudnej sytuacji wielu Niemcw. A potem poszed, ale
cay czas czu zo.
I taki rozzoszczony napotka przypadkiem Grigoleita, czowieka z
czasw, gdy jeszcze walczyli o lepsz przyszo.
No, Grigoleit powiedzia Hergesell, gdy wesza mu w drog
wysoka posta z wysokim, ysiejcym czoem, obadowana dwoma
walizkami i aktwk. No, Grigoleit, znowu w Berlinie? Chwyci jedn
z walizek. Do pioruna, ale to cikie! Pewnie idziesz na Alexa? Ja te
tam id, ponios ci t walizk.
Grigoleit umiechn si leciutko. To piknie, Hergesell, mio z
twojej strony. Widz, e nadal jeste tym dawnym, chtnym do pomocy
towarzyszem. Co porabiasz? I co porabia ta maa liczna dziewczyna z
tamtych czasw, jak ona si nazywaa?
Trudel, Trudel Baumann. Tak na marginesie to oeniem si z t ma
liczn dziewczyn z tamtych czasw, a teraz spodziewamy si dziecka.
Mona si byo tego spodziewa. Serdeczne gratulacje Grigoleit nie
wydawa si szczeglnie zainteresowany zmianami w yciu Hergesella,
cho dla Karla stanowiy one niegasnce rdo szczcia.
A co ty porabiasz, Hergesell? dopytywa si dalej Grigoleit.
Ja? Chodzi ci o prac? Znowu pracuj jako elektrotechnik w
zakadach chemicznych w Erkner.
Nie, chodzi mi o to, co robisz tak naprawd, Hergesell, dla naszej
przyszoci.
Nic, Grigoleit odpowiedzia Hergesell, odczuwajc nagle co na
ksztat winy. Doda tytuem wyjanienia: Widzisz, Grigoleit, modo

si pobralimy i yjemy dla siebie. Co nas obchodzi ten cay wiat z t


gwnian wojn? Cieszymy si, e bdziemy mieli dziecko. Bo widzisz,
Grigoleit, to naprawd co. Jeli postaramy si zachowa przyzwoito i
wychowa nasze dziecko na przyzwoitego czowieka
Bdzie wam cholernie ciko w tym wiecie, ktry szykuj nam
brunatni panowie! C, zostawmy to, Hergesell, po was nie mona si
byo spodziewa niczego innego. Zawsze bardziej mylelicie ldwiami
ni gow!
Hergesell zaczerwieni si z gniewu. Grigoleit wyraa si o nim z
tak pogard. A przy tym sprawia wraenie, jakby nie mia na myli
nic obraliwego, bo z zupen obojtnoci mwi dalej, nie zauwaajc
nawet wzburzenia rozmwcy: Ja pracuj dalej, i Niemowlak te. Nie,
nie tu w Berlinie. Siedzimy teraz o wiele dalej na zachodzie, to znaczy, to
znaczy ja nie siedz, tylko cigle jestem w drodze, udaj kogo w rodzaju
kuriera
I naprawd spodziewacie si co osign? Paru ludzi kontra ta
olbrzymia maszyneria?
Po pierwsze, nie jest nas tylko paru. Kady przyzwoity Niemiec,
a jest ich jeszcze ze dwa, trzy miliony, przyczy si do nas. Musz
tylko najpierw poradzi sobie ze swoim strachem. Teraz ich strach przed
przyszoci, ktr obdarz nas brunatni bonzowie, jest wci mniejszy
od strachu przed zagroeniami teraniejszoci. Ale to si ju wkrtce
zmieni. Przez chwil Hitler moe jeszcze zwycia, ale potem przyjd
kontruderzenia, zawojuje si po prostu na mier. A i ataki lotnicze bd
coraz intensywniejsze
A po drugie? zapyta Hergesell, ktrego serdecznie nudziy
wojenne prognozy, w jakich pogry si Grigoleit. Po drugie
Po drugie, mj miy kotku, powiniene wiedzie, e tu wcale nie
chodzi o to, e niewielu walczy przeciw wielu. Tylko o to, e kiedy ju

czowiek uzna spraw za suszn, to musi za ni walczy. Czy to ty


doyjesz zwycistwa, czy te kto, kto zaj twoje miejsce, to jest zupenie
obojtne. Nie mog zaoy rk i powiedzie: To s co prawda winie, ale
co mnie to obchodzi?
Tak powiedzia Hergesell. Ale ty nie jeste onaty, nie musisz si
troszczy o on i dziecko
Och, psiakrew! wykrzykn Grigoleit z obrzydzeniem. Skocz
z t cholern sentymentaln gadk! Sam nie wierzysz w ani jedno sowo
ze swojego bekotu! ona i dziecko! A nie przyszo ci do gowy, ty idioto,
e mgbym si oeni ju ze dwadziecia razy, gdyby mi zaleao na
zaoeniu rodziny?! Ale ja tego nie robi. Powtarzam sobie, e bd mie
prawo do prywatnego szczcia dopiero wtedy, gdy na tym wiecie bdzie
miejsce na takie szczcia!
Nasze pogldy bardzo si oddaliy! mrukn Karl Hergesell na
poy znudzony, na poy przygnbiony. Nikomu nie ubywa przez to, e
jestem szczliwy.
Ale tak, kradniesz! Kradniesz matkom synw, onom mw,
dziewcztom chopcw, tak dugo, jak tolerujesz to, e codziennie od
kul gin ich tysice, i nawet nie kiwniesz palcem, eby powstrzyma to
mordowanie. Wszystko to doskonale wiesz, a ja si zastanawiam, czy nie
jeste nawet gorszy od kadego odzianego w brunatn wen nazisty. Oni
s za gupi, eby wiedzie, jak zbrodni popeniaj. Ale ty wiesz i mimo
to nic z tym nie robisz! To nie jeste gorszy od nazistw? Oczywicie, e
jeste gorszy!
Chwaa Bogu, dotarlimy do dworca powiedzia Hergesell,
odstawiajc cik walizk. Nie musz ju duej wysuchiwa twoich
poajanek. Gdybymy mieli zosta razem jeszcze duej, doszedby
do wniosku, e to nie Hitler, tylko ja, Karl Hergesell, tak waciwie
rozptaem t ca wojn.

Bo tak wanie jest! W przenoni oczywicie. Bo cile rzecz ujmujc,


to wanie ta twoja obojtno w pierwszym rzdzie umoliwia
Teraz to Hergesell rozemia si ju gono, a i ponury Grigoleit
zdoby si na krzywy umiech, gdy popatrzy w jego rozemian twarz.
C, zostawmy ten temat! powiedzia Grigoleit. Nigdy nie
dojdziemy do porozumienia. Przesun doni po swoim wysokim
czole. Ale tak waciwie, Hergesell, to mgby mi wywiadczy drobn
przysug.
Chtnie, Grigoleit.
Mam tu t star cik walizk, ktr pomoge mi nie. Za godzin
musz jecha dalej do Krlewca, a tam jej wcale nie bd potrzebowa.
Nie wziby jej na razie do siebie na przechowanie?
Wiesz co, Grigoleit odpar Hergesell, z niechci zerkajc na
cik walizk. Ju ci mwiem, e mieszkam teraz w Erkner. To spory
kawaek drogi. Dlaczego po prostu nie oddasz walizki do dworcowej
przechowalni?
Dlaczego? A dlaczego banany s krzywe? Bo nie ufam tym tutaj.
Mam w niej ca swoj bielizn, buty i najlepsze garnitury. A tutaj zawsze
kradn. A poza tym jeszcze te bomby. Angole szczeglnie chtnie zrzucaj
je na dworce. Wtedy stracibym cay swj dobytek.
I naciska: No zgd si, Hergesell!
C, jeli o mnie chodzi Z tym e mojej onie si to nie spodoba.
Ale skoro to dla ciebie. Tylko wiesz co, Grigoleit, ja w ogle nie chciabym
mwi onie, e ci spotkaem. Zdenerwuje si, a to w jej stanie nie jest
wskazane ani dla niej, ani dla dziecka, rozumiesz?
Dobra, dobra. Rb, jak uwaasz. Najwaniejsze, eby j dla mnie
przechowa. Mniej wicej za tydzie wpadn do ciebie i odbior t ceg.
Podaj mi wasz adres. Dobra, dobra! A wic do zobaczenia wkrtce,
Hergesell!

Do widzenia, Grigoleit!
Karl Hergesell wszed do poczekalni, eby si rozejrze za Trudel.
Znalaz j wcinit w ciemny kt, z gow na oparciu awki, w gbokim
nie. Patrzy na ni przez chwil. Oddychaa delikatnie. Jej pene piersi
delikatnie unosiy si i opaday. Usta miaa lekko rozchylone, ale twarz
bardzo blad. Wygldaa na zatroskan, a na czole miaa drobne, jasne
kropelki potu, jakby si za bardzo zmczya.
Popatrzy na ukochan. A potem, nagle podejmujc decyzj, chwyci
walizk Grigoleita i ruszy z ni w stron przechowalni bagau. Nie,
teraz dla Karla Hergesella najwaniejsze na wiecie byo to, eby Trudel
niczym si nie martwia i nie denerwowaa. Gdyby zabra walizk do
Erkner, musiaby opowiedzie jej o Grigoleicie, a wiedzia, e kade
wspomnienie o tamtym wyroku mierci bardzo j denerwuje.
Gdy Hergesell wraca do poczekalni z kwitem z przechowalni w
portfelu, Trudel ju nie pi i wanie maluje sobie usta czerwon szmink.
Umiecha si do niego, troszk blada, i pyta: A c to za potn waliz
cigne za sob? Chyba nie byo w niej wzka, co, Karli?
Potn waliz? udaje zdziwionego. Nie mam adnej potnej
walizy! Dopiero przyszedem, a z tego wzka to nic nie wyszo, Trudel.
Patrzy na niego zdumiona. Jej m j okamuje? Ale dlaczego? Jakie
on ma przed ni tajemnice? Przecie wyranie widziaa go tutaj, przy stole,
z walizk, a potem zawrci i cignc j za sob, wyszed z poczekalni.
Ale, Karli! mwi nieco uraona. Przecie przed chwil
widziaam ci tutaj stojcego przy stole z walizk!
Skd miabym wzi walizk? odpowiada nieco poirytowany.
Musiao ci si przyni, Trudel!
Nie rozumiem, dlaczego nagle mnie oszukujesz! Nigdy dotd tego
nie robilimy!
Nie oszukuj ci, wypraszam sobie! Jest ju bardzo rozdraniony,

tak dziaa na niego nieczyste sumienie. Opanowuje si jednak i mwi


spokojniejszym tonem: Mwi ci przecie, e dopiero co przyszedem.
Nic nie wiem o adnej walizce, Trudel, musiao ci si przyni!
Tak, tak odpowiada tylko, nie spuszczajc z niego oczu. Tak, tak.
No dobrze, Karli. W takim razie musiao mi si przyni. Nie mwmy ju
o tym.
Spuszcza wzrok. Gboko j zabolao, e ma przed ni jakie sekrety,
a ten bl staje si jeszcze bardziej palcy przez to, e i ona ma przed nim
swoje tajemnice. Obiecaa Ottonowi Quanglowi, e nic nie powie mowi
o ich spotkaniu, nie wspominajc o pocztwce. Ale to jej si nie podoba.
Maonkowie nie powinni mie przed sob adnych tajemnic. A teraz i on
jakie przed ni ma.
Karl Hergesell te jest zawstydzony. To haba, e tak bezwstydnie
okamuje swoj ukochan, i jeszcze j ofukn za to, e powiedziaa
prawd. Walczy ze sob, czy jednak nie lepiej bdzie powiedzie jej
o spotkaniu z Grigoleitem. Lecz postanawia, e nie. To by j jeszcze
bardziej zdenerwowao.
Wybacz, Trudel mwi, ciskajc jej do. Wybacz, e ci
zbesztaem. Ale tak mnie rozzocia historia z tym wzkiem. Posuchaj

Rozdzia 36.
Pierwsze ostrzeenie
Napa Hitlera na Rosj dostarczya nowej poywki dla gniewu
Quangla na tego tyrana. Tym razem Quangel bardzo dokadnie ledzi
przygotowania do napaci. Nic go nie zaskoczyo, ani gromadzenie
pierwszych oddziaw na naszych granicach, ani wymarsz. Z gry
wiedzia, e kami, ten cay Hitler, Goebbels, Fritzsche[60], e kade ich
sowo byo wierutnym kamstwem. Nikogo nie zostawili w spokoju, a w
penym gniewu oburzeniu napisa na jednej z kartek: Co takiego robili
rosyjscy onierze, gdy Hitler na nich napad? W karty sobie grali, nikt w
Rosji nie myla o wojnie!.
Gdy podchodzi teraz w warsztacie do grupki rozmawiajcych ze sob
osb, czasami aowa, e tak szybko si rozchodz, jeli rozmawiali o
polityce. Chtnie posuchaby teraz tego, co inni mwi o wojnie.
Lecz oni natychmiast popadali w ponure milczenie, gadanie stao si
bardzo niebezpieczne. Stosunkowo niegronego stolarza Dollfua ju
dawno zmieniono. Kim by jego nastpca, tego Quangel mg si tylko
domyla. Jedenastu z jego ludzi, w tym dwch mczyzn, ktrzy od
[60] Hans Georg Fritzsche (1900-1953) bliski wsppracownik Goebbelsa,
od roku 1933 kierownik dziau wiadomoci w Ministerstwie Propagandy
i czonek NSDAP, od roku 1938 kierownik dziau prasy niemieckiej,
a od 1942 szef departamentu radiowego Ministerstwa Propagandy,
odpowiedzialny za kontrol i cenzur wszystkich wiadomoci.
W gwnym norymberskim procesie zbrodniarzy niemieckich
uniewinniony ze wzgldu na brak bezporedniego udziau w zbrodniach
wojennych, w roku 1947 skazany na dziewi lat obozu pracy, w roku
1950 zwolniony z obozu dla internowanych ze wzgldu na dobre
sprawowanie.

ponad dwudziestu lat pracowali w fabryce mebli, znikno bez ladu,


prosto z pracy, albo nigdy ju si rano nie pojawio. Nigdy nie mwiono,
gdzie s, a to by kolejny dowd na to, e kiedy gdzie powiedzieli o
jedno sowo za duo i dlatego wyldowali w kacecie.
Zamiast tych jedenastu pojawiy si nowe twarze, a stary majster
czsto si zastanawia, czy ta caa jedenastka to nie s szpiedzy, czy
nie jest tak, e poowa zaogi podsuchuje drug poow i odwrotnie.
W powietrzu czu byo zdrad. Nikt nie mg ju nikomu ufa, a w
tej okropnej atmosferze ludzie zdawali si coraz bardziej na wszystko
obojtnie, stawali si niczym czci maszyn, ktre obsugiwali.
Lecz czasem pord tego otpienia strzela w gr pomie
straszliwego gniewu, tak ja wtedy, gdy jeden z robotnikw przycisn
rk do piy, krzyczc: Niech Hitler zdechnie! I naprawd zdechnie, tak
jak ja odpiowuj sobie rk!
Z trudem oderwali tego szaleca od maszyny i oczywicie nigdy
wicej ju o nim nie usyszeli. Prawdopodobnie od dawna nie yje,
miejmy nadziej! Tak, trzeba by cholernie ostronym, nie kady stoi
sobie tak spokojnie jak ten stary, otpiay w roboczy Otto Quangel,
ktrego interesowao tylko to, czy wyrobi dzienn norm trumien.
Tak, trumien! Ze skrzy na bomby przeszli na trumny, ndzne puda z
najtaszych, najcieszych odpadw drewna, pomalowane na brzowoczarno. Wyrabiali ich tysice, dziesitki tysicy, pene pocigi towarowe,
dworce pene pocigw, mnstwo zapenionych dworcw!
Quangel, przygldajc si uwanie kadej maszynie, czsto myla o
tych wszystkich ludziach, ktrych ponios w tych trumnach do grobw,
wymordowanych ludziach, bezcelowo wymordowanych ludziach, jeli
te trumny byy przeznaczone dla ofiar bombardowa, czyli gwnie dla
starcw, matek i dzieci a tym bardziej jeli kierowano je do kacetw,
co tydzie par tysicy sztuk, dla ludzi, ktrzy nie potrafili lub nie chcieli

ukrywa swoich przekona, kadego tygodnia kilka tysicy trumien


dla jednego kacetu. A moe pocigi towarowe wyadowane trumnami
wyruszaj w dalek drog na front, cho Otto Quangel raczej w to nie
wierzy, bo c ich obchodz martwi onierze! Martwy onierz jest dla
nich wart tyle co martwy kret.
Zimne ptasie oko byska w elektrycznym wietle ostro i zowrogo,
gowa odchyla si do tyu, wskie usta s mocno zacinite. Nikt nie
domyla si wzburzenia i odrazy, ktre zagniedziy si w piersi tego
czowieka, lecz on wie, e ma jeszcze wiele do zrobienia, wie, e zosta
powoany do wielkiego zadania i nie pisze ju kartek tylko w niedziele.
Pisze je take w cigu tygodnia, przed prac. Od napaci na Rosj pisze
te od czasu do czasu listy, ktre zabieraj co prawda dwa dni pracy, ale
musi jako da upust swojemu gniewowi.
Quangel przyznaje sam przed sob, e nie pracuje ju z tak
ostronoci jak dawniej. Szczliwie wymyka im si od dwch lat, nigdy
nie pado na niego nawet najmniejsze podejrzenie, czuje si cakiem
pewnie.
Pierwszym ostrzeeniem jest dla niego wanie spotkanie z Trudel
Hergesell. Zamiast niej na schodach mg sta i obserwowa go kto inny,
a wtedy on i Anna byliby skoczeni. Nie, tu nie chodzio ani o niego, ani
o Ann, chodzio tylko o to, eby t prac wykonywa, dzi i kadego
kolejnego dnia. Dla dobra tej pracy musia znw sta si ostroniejszy.
To, e Trudel moga przyglda mu si na schodach podczas podkadania
kartki, wiadczyo o ogromnej lekkomylnoci z jego strony.
A przy tym Otto Quangel nie mia pojcia o tym, e w tym momencie
komisarz Escherich posiada ju opis jego osoby z dwch rde. Ju
dwukrotnie wczeniej obserwowano Ottona Quangla podczas podkadania
kartek, za kadym razem bya to jaka kobieta, ktra potem z ciekawoci
podniosa pocztwk, lecz nie do szybko podniosa alarm, eby dao si

schwyta przestpc jeszcze w kamienicy.


Tak, komisarz Escherich posiada ju dwa opisy roznosiciela kartek.
Szkoda tylko, e te opisy rniy si niemal pod kadym wzgldem.
Tylko co do jednego obie obserwatorki byy zgodne, e twarz sprawcy
wygldaa dziwnie, inaczej ni u innych ludzi. Lecz gdy Escherich prosi
o dokadniejszy opis owej niezwykej twarzy, okazywao si, e obie panie
albo nie miay okazji dobrze jej si przyjrze, albo nie potrafiy swoich
spostrzee ubra w sowa. Nie umiay powiedzie nic wicej jak to, e
sprawca wyglda jak prawdziwy przestpca. Na pytanie, jak ich zdaniem
wyglda prawdziwy przestpca, wzruszay ramionami i stwierdzay, e to
chyba panowie sami powinni wiedzie najlepiej.
Quangel dugo si waha, czy powinien opowiedzie Annie o spotkaniu
z Trudel, czy te lepiej nie. Postanowi jednak, e to zrobi. Nie chcia mie
przed ni adnych tajemnic.
A poza tym ona te miaa prawo zna prawd, nawet jeli ryzyko, e
przez Trudel dojdzie do zdrady, byo niewielkie. Anna powinna wiedzie
nawet o najmniejszym zagroeniu. Opowiedzia jej wic o tym spotkaniu,
dokadnie tak, jak si odbyo, nie ukrywajc swej lekkomylnoci.
Znamienny by sposb, w jaki Anna zareagowaa. Trudel, jej
zampjcie, to, e spodziewa si dziecka, to wszystko wcale jej nie
interesowao, szepna za to wystraszona: Ale pomyl, Ottonie, gdyby
tam sta kto inny, kto z SA!
Umiechn si z lekcewaeniem: Ale nikt inny tam nie sta! A teraz
znw bd bardzo ostrony!
Lecz to zapewnienie nie mogo jej uspokoi. Nie, nie powiedziaa
zdecydowanym tonem. Od tej pory to ja bd roznosi kartki. Sama.
Na star kobiet nikt nie zwrci uwagi. A ty, Ottonie, od razu rzucasz si
ludziom w oczy!
Przez te dwa lata nie zwrciem na siebie uwagi, matko. Nie ma w

ogle mowy, eby sama wykonywaa najbardziej niebezpieczn robot!


To byoby tak, jakbym si chowa za twoim fartuchem!
No tak odpara poirytowana. Nie wyskakuj mi tutaj z tym
durnym mskim gadaniem! Co za bzdura, chowa si za moim fartuchem!
Ja wiem, e ty jeste odwany, ale e jeste nieostrony, to dopiero teraz
si dowiedziaam, i do tego si odnosz. Moesz sobie gada, co chcesz!
Anno powiedzia, biorc j za rk nie moesz mi zarzuca w
kko tego samego bdu, jak robi to inne kobiety! Powiedziaem ci, e
bd ostroniejszy, a ty musisz mi uwierzy. Niele sobie radziem przez
te dwa lata, dlaczego w przyszoci miaoby mi si nie powie?
Nie rozumiem powiedziaa z uporem dlaczego nie mog roznosi
tych kartek. Przecie od czasu do czasu to robiam.
I dalej bdziesz robi. Jak bdzie ich za duo albo jak dopadnie mnie
rwa.
Ale ja mam wicej czasu ni ty. I nie zwracam tak na siebie uwagi.
I mam modsze nogi. I nie chc umiera tu ze strachu przez te wszystkie
dni, gdy wiem, e to robisz.
A jak jest ze mn? Mylisz, e bd siedzie zadowolony w domu,
wiedzc, e ty jeste tam? Nie rozumiesz, e to byby dla mnie wstyd,
gdyby ponosia wikszo ryzyka? Nie, Anno, nie moesz tego ode mnie
wymaga!
Wic chodmy razem. Dwie pary oczu widz wicej ni jedna,
Ottonie.
We dwoje bardziej zwracalibymy na siebie uwag, jedna osoba
atwo wtapia si w tum. I ja nie myl, e w takiej sytuacji dwie pary
oczu widz wicej ni jedna. Bo wtedy zawsze jedno liczy na drugie. A
tak w ogle, Anno, to nie bd za, denerwowabym si, gdybym wiedzia,
e jeste obok, i myl, e z tob byoby tak samo.
Ach, Ottonie powiedziaa. Przecie wiem, e jeli czego chcesz,

to tak bdzie. Nie potrafi ci si sprzeciwi. Ale bd umiera ze strachu,


wiedzc, jak wiele ryzykujesz.
Ryzyko jest takie samo jak wczeniej, takie samo jak wtedy, gdy
kadem pierwsz kartk na Neue Knigstrae. Ryzyko jest zawsze, Anno,
gdy kto robi to, co my. Chyba e chciaaby, ebymy cakiem z tym
skoczyli?
Nie! zawoaa gono. Nie, nie wytrzymaabym bez pocztwek
dwch tygodni! Po c innego jeszcze yjemy? Przecie te kartki to nasze
ycie!
Umiechn si ponuro i popatrzy na ni z pospn dum.
Widzisz, Anno powiedzia potem. Tak ci lubi. My si nie
boimy. Wiemy, co nam grozi, i jestemy gotowi, jestemy gotowi w kadej
godzinie, lecz mamy nadziej, e nastpi to moliwie jak najpniej.
Nie powiedziaa. Nie. Ja zawsze sobie myl, e to nigdy nie
nastpi. Przeyjemy wojn, przeyjemy nazistw, a potem
Potem? zapyta i on, gdy nagle oboje ujrzeli przed sob, po
osignitym w kocu zwycistwie, zupenie puste ycie.
C powiedziaa myl, e wtedy te co sobie znajdziemy,
co, o co warto bdzie walczy. Moe ju zupenie otwarcie, bez takiego
ryzyka.
Ryzyko powiedzia ryzyko jest zawsze, Anno, inaczej to nie
byaby walka. Czasem wiem, e mnie nie zapi, ale potem le godzinami
i zastanawiam si, czy gdzie nie tkwi niebezpieczestwo, e moe co
przegapiem. Zastanawiam si i nic nie znajduj. A jednak to zagroenie
gdzie jest, czuj to. O czym moglimy zapomnie, Anno?
O niczym odpara. O niczym. Jeli bdziesz ostrony przy
roznoszeniu kartek
Zniechcony pokrci gow. Nie, Anno powiedzia nie to miaem
na myli. Niebezpieczestwo nie tkwi na schodach ani przy pisaniu.

Niebezpieczestwo jest zupenie gdzie indziej, w miejscu, ktrego nie


widz. Kiedy nagle obudzimy si i bdziemy wiedzie, e zawsze tam
byo, ale my go nie widzielimy. A wtedy bdzie ju za pno.
Wci go nie rozumiaa. Nie wiem, dlaczego nagle zacze si
martwi, Ottonie powiedziaa. Przecie wszystko przemylelimy i
wyprbowali po sto razy. Jeli tylko bdziemy uwaa
Uwaa! wykrzykn zniechcony brakiem zrozumienia z jej
strony. Jak mona uwaa na co, czego si nie widzi! Ach, Anno, nie
rozumiesz mnie! W yciu nie wszystko da si wyliczy!
Nie, nie rozumiem ci powiedziaa, krcc gow. Myl, e
niepotrzebnie si martwisz, ojcze. Myl, e powiniene w nocy wicej
spa, Ottonie. Nie wysypiasz si.
Milcza.
Po chwili zapytaa: A wiesz, jak nazywa si teraz Trudel Baumann
i gdzie mieszka?
Pokrci gow. Powiedzia: Nie wiem i nie chc wiedzie.
Ale ja chciaabym wiedzie odpara z uporem. Chciaabym na
wasne uszy usysze, e wszystko dobrze poszo z podoeniem tamtej
kartki. Nie powiniene by jej tego zostawia, Ottonie! Czy taka dziecina
wie, co robi? Moe pooya t kartk zupenie otwarcie, a oni j na tym
przyapali. A jak tylko taka moda kobieta wpadnie w ich apska, to od
razu poznaj nazwisko Quangel.
Potrzsn gow: Wiem, e ze strony Trudel nie grozi nam adne
niebezpieczestwo.
Ale ja wolaabym to wiedzie na pewno! wykrzykna pani
Quangel. Pjd do niej do fabryki i si dowiem.
Nie pjdziesz, matko! Dla nas Trudel ju nie istnieje. Nie, nic nie
mw, zostaniesz tutaj. Nie chc ju o tym sysze ani sowa. A potem,
widzc, e wci si z nim nie zgadza, powiedzia: Uwierz mi, Anno,

wszystko jest w porzdku, tak jak ci mwi. Nie rozmawiajmy ju o


Trudel, sprawa jest zaatwiona. Ale doda ciszej gdy tak le w nocy i
nie pi, to myl sobie czsto, e my jednak nie wyjdziemy z tego cao,
Anno.
Spojrzaa na niego wielkimi oczami.
A potem odmalowuj sobie to wszystko, co si wydarzy. Dobrze jest
wyobrazi sobie co takiego wczeniej, to potem nic ju czowieka nie
zaskoczy. Mylisz czasem o tym?
Nie wiem, o czym ty waciwie mwisz, Ottonie powiedziaa
Anna Quangel niechtnie.
Sta z plecami opartymi o pk z ksikami Ottonka, jedno rami
dotykao poradnika radioamatora nalecego do chopca. Patrzy na ni
przenikliwym wzrokiem.
Jak tylko nas aresztuj, to od razu zostaniemy rozdzieleni, Anno.
By moe zobaczymy si ze dwa czy trzy razy, podczas przesuchania,
procesu, moe pniej jeszcze na p godziny przed egzekucj
Nie! Nie! Nie! krzyczaa. Nie chc, eby o tym mwi!
Uratujemy si, Ottonie, musimy si uratowa!
Uspokajajcym gestem pooy swoj du, spracowan do na jej
drobnej, ciepej i drcej rce.
A jeli si nie uratujemy? Czy bdziesz wtedy czego aowa?
Wolaaby, ebymy nie zrobili czego, co zrobilimy?
Nie, niczego nie bd aowa! Ale nie odkryj nas i uratujemy si,
Ottonie, czuj to!
Widzisz, Anno powiedzia, nie zwracajc uwagi na jej ostatnie
zapewnienie. To wanie chciaem usysze. Nigdy niczego nie bdziemy
aowa. Bdziemy trzyma si tego, co zrobilimy, nawet jeli bd nas
bardzo drczy.
Spojrzaa na niego, prbujc ukry drenie. Na prno. Ach,

Ottonie! zawoaa, szlochajc. Po co ty to mwisz? cigniesz tylko w


ten sposb na nas nieszczcie. Nigdy dotd tak nie mwie!
Nie wiem, dlaczego dzi musz z tob o tym porozmawia
powiedzia, odchodzc od pki. Ale musz, cho raz. Prawdopodobnie
nigdy nie bd ju z tob o tym mwi. Ale raz musiaem to zrobi.
Bo musisz wiedzie, e bdziemy wtedy w celach bardzo samotni, nie
mogc zamieni ze sob sowa, a przecie przez ponad dwadziecia lat
nie rozstalimy si nawet na jeden dzie. Bdzie nam bardzo trudno.
Ale bdziemy wiedzie o sobie, e adne si nie podda, e moemy na
sobie nawzajem polega, tak przez cae ycie, jak i w godzinie mierci. I
bdziemy te musieli samotnie umrze, Anno.
Ottonie, mwisz tak, jakby to ju si stao! A my przecie jestemy
wolni i nikt nas nie podejrzewa. Moglibymy skoczy z tym kadego
dnia, gdybymy tylko chcieli
A chcemy? Czy w ogle moemy tego chcie?
Nie, nie mwi, e chcemy z tym skoczy. Ja tego nie chc, wiesz
przecie! Ale nie chc te, eby mwi tak, jakby ju nas zapali i jakby
zostao nam ju tylko umieranie. Nie chc jeszcze umiera, Ottonie, chc
y z tob!
A kto chce umiera? zapyta. Przecie wszyscy chc y,
wszyscy, wszyscy, nawet najndzniejszy robaczek woa o ycie. I ja chc
jeszcze y. Lecz dobrze jest chyba, Anno, ju w trakcie spokojnego ycia
pomyle o trudnym umieraniu, przygotowa si do niego. eby czowiek
wiedzia, e bdzie mg umrze przyzwoicie, bez jkw i krzykw. To
byoby odraajce
Przez chwil panowaa cisza.
A potem Anna Quangel powiedziaa cicho: Moesz na mnie polega,
Ottonie. Nie przynios ci wstydu.

Rozdzia 37.
Upadek komisarza Eschericha
Przez rok, ktry nastpi po samobjstwie maego Enna Klugego,
komisarz Escherich mg prowadzi stosunkowo spokojne ycie, nie by
szczeglnie nkany niecierpliwoci swoich przeoonych. Wtedy, gdy
zgoszono tamto samobjstwo, gdy stao si ewidentne, e ten chuderlak
unikn w ten sposb wszystkich przesucha przez Gestapo i SS, przez
gabinet Obergruppenfhrera Pralla przetoczyy si oczywicie burza za
burz. Ale to si z czasem uspokoio, trop w kocu wystyg i teraz trzeba
byo czeka na nowy lad.
Poza tym ten Klabaternik nie by ju taki wany. Tpa monotonia, z
jak wypisywa pocztwki o wci tej samej treci, ktrych nikt nie czyta,
nikt czyta nie chcia i ktre we wszystkich wzbudzay zakopotanie lub
strach, sprawiaa, e wydawa si kim miesznym i gupim. Mimo to
Escherich wci pilnie wbija chorgiewki w map Berlina. Z pewnym
zadowoleniem zaobserwowa, e na pnoc od Alexanderplatz jest
ich coraz wicej tam ptaszek musi mie swoje gniazdo! I do tego to
intrygujce zagszczenie niemal dziesiciu chorgiewek na poudnie od
Nollendorfplatz tam te Klabaternik musia bywa regularnie, choby
w duych odstpach czasu. Pewnego dnia to wszystko dokadnie si
wyjani
Ju do nas idziesz! Jeste coraz bliej, to nieuniknione! chichota
komisarz, zacierajc rce.
A potem wraca do innych swoich zaj. Byy waniejsze i pilniejsze
przypadki. Bardzo aktualn spraw by pewien szaleniec, przekonany

nazista, jak sam si tytuowa, ktry nie robi nic, tylko kadego dnia
wysya ministrowi Goebbelsowi bardzo obraliwy list, czsto o
obscenicznej treci. Z pocztku listy te bawiy ministra, potem irytoway,
w kocu wciek si i zada ofiary. Jego prno zostaa miertelnie
zraniona.
C, komisarz Escherich mia szczcie, mg zaatwi spraw
wintucha, jak go ochrzci, w cigu kwartau i jednego dnia. Autor
listw, ktry nawiasem mwic rzeczywicie nalea do partii, by nawet
jej starym czonkiem, zosta doprowadzony do pana ministra Goebbelsa,
wic Escherich mg odoy t spraw ad acta. Wiedzia, e ju nigdy
nie usyszy o wintuchu. Minister Goebbels nigdy nie wybacza doznanej
urazy.
Potem byy inne sprawy przede wszystkim przypadek pewnego
czowieka, ktry wysya do prominentw encykliki papiea i radiowe
przemwienia Tomasza Manna, prawdziwe i sfaszowane. Sprytny facet,
wcale nie byo atwo go zapa. Lecz w kocu Escherichowi udao si
doprowadzi go do celi mierci w wizieniu Pltze.
I ten may prokurent, ktry nagle kompletnie oszala, mianowa si
dyrektorem generalnym nieistniejcej stalowni i wypisywa poufne
listy nie tylko do dyrektorw faktycznie istniejcych zakadw, lecz
take do Fhrera, w ktrych to listach informowa o alarmujcym stanie
niemieckiego przemysu zbrojeniowego, podajc szczegy, ktre nie
mogy zosta zmylone. C, akurat tego ptaszka stosunkowo atwo
byo zapa. Krg osb, ktre posiaday tego rodzaju informacje co autor
listw, by do wski.
Tak, komisarz Escherich odnis kilka znaczcych sukcesw, w
koleeskich krgach przebkiwano ju, e wkrtce awansuje. To by
cakiem pomylny rok, w okres od samobjstwa maego Klugego,
komisarz by zadowolony.

Lecz potem nagle nadszed czas, gdy przeoeni Eschericha znowu stali
w milczeniu przed planem miasta powiconym Klabaternikowi. Kazali
wyjania sobie znaczenie chorgiewek, w zamyleniu kiwali gowami,
gdy wskazywano ich nagromadzenie na pnoc od Alexanderplatz, kiwali
gowami w jeszcze wikszym zamyleniu, gdy Escherich pokazywa ow
intrygujc grupk na poudnie od Nollendorfplatz, a potem mwili: A
jakie ma pan tropy, panie Escherich? Jaki ma pan plan, eby zapa tego
Klabaternika? Od wkroczenia do Rosji bardzo si uaktywni! W ostatnim
tygodniu byo chyba z pi pocztwek i listw?
Tak powiedzia komisarz. A w tym tygodniu ju s trzy!
A wic jak ta sprawa stoi, Escherich? Niech pan pomyli, jak dugo
on ju je wypisuje, tak dalej by nie moe! Przecie my nie prowadzimy
tutaj urzdu statystycznego rejestrujcego dowodzce zdrady stanu
pocztwki, jest pan urzdnikiem ledczym, mj drogi! A wic jakie ma
pan tropy?
Naciskany w ten sposb, komisarz skary si gorzko na gupot
tamtych dwch kobiet, ktre widziay tego czowieka i nie zatrzymay go,
widziay go, ale nie potrafiy opisa.
Tak, tak, wszystko piknie, mj drogi. Ale nie mwmy o gupocie
wiadkw, tylko mwmy o tropach, ktre odkrya paska mdra gwka!
Na co komisarz znw prowadzi panw przeoonych do mapy i
szepczc, pokazywa im, e na pnoc od Alexanderplatz wszdzie tkwi
chorgiewki, oprcz pewnego niewielkiego rejonu, gdzie nie wbito ani
jednej.
I w tym rejonie kryje si mj Klabaternik. Nie podkada tam kartek,
bo jest zbyt znany, bo boi si, e zobaczy go jaki ssiad. To tylko kilka
ulic, zwyczajni mieszkacy. Tam si kryje.
A dlaczego pozwala mu pan si tam kry? Dlaczego ju dawno
nie zarzdzi pan rewizji przy tych paru ulicach? Musi go pan schwyta,

Escherich! Nie rozumiemy pana, zwykle jest pan naprawd uyteczny,


ale w tym przypadku robi pan gupstwo za gupstwem. Przejrzelimy
sobie akta. Historia z tym Klugem, ktrego pan wypuci pomimo
zoonych przez niego zezna! A pan w ogle si nim nie interesowa,
tylko pozwoli mu popeni samobjstwo, akurat wtedy, gdy najbardziej
go potrzebowalimy! Gupstwo nad gupstwami, Escherich!
Komisarz Escherich, nerwowo podkrcajc wsa, pozwala sobie
zwrci uwag, e Kluge z pewnoci nie mia nic wsplnego z autorem
kartek. Przed jego mierci i po jego mierci pocztwki pojawiay si tak
samo.
Uwaam jego zeznanie, e jaki nieznajomy da mu kartk do
podoenia, za bezwarunkowo wiarygodne.
No, skoro pan tak uwaa! My uwaamy za konieczne, eby pan co
w kocu zrobi! Jest nam wszystko jedno co, ale chcemy widzie efekty!
Niech pan przeprowadzi najpierw rewizje na tych ulicach. Przekonamy
si, co z tego wyniknie. Zawsze co znajdujemy, teraz cuchnie wszdzie!
I znw komisarz Escherich z nalenym unieniem daje do
zrozumienia, e nawet jeli w gr wchodzi tylko kilka ulic, to i tak trzeba
bdzie przeszuka niemal tysic mieszka.
To wzbudzi ogromne zaniepokojenie ludnoci. Ludzie i bez tego
s wystarczajco nerwowi z powodu coraz intensywniejszych nalotw,
a jeli jeszcze damy im powd do narzeka! Co wicej, czego mona
si spodziewa po rewizji? Co mielibymy waciwie znale? Przecie
ten czowiek do swojej przestpczej dziaalnoci potrzebuje tylko obsadki
(jest w kadym mieszkaniu), kaamarza (ditto)[61], kilku kartek pocztowych
(ditto, ditto). Nie miabym pojcia, jakie wskazwki da moim ludziom
co do tych rewizji, czego waciwie mieliby szuka. Chyba e czego,
czego brakuje. Autor kartek z pewnoci nie ma odbiornika radiowego.
[61] Ditto (ac.) tak samo, jak wyej.

Nigdy dotd nie znalazem na tych pocztwkach wskazwki, e uzyskuje


informacje przez radio. Czasem jest wrcz le poinformowany. Nie,
naprawd nie wiem, na czym miayby si skupia te przeszukania.
Ale najdroszy, nasz najlepszy komisarzu Escherich, my pana
naprawd nie rozumiemy! Zawsze ma pan tylko wtpliwoci, za to ani
jednej konkretnej propozycji dziaa! Musimy schwyta tego czowieka,
i to szybko!
I schwytamy go powiedzia komisarz z umiechem ale czy
szybko? Tego nie mog obieca. Bd co bd nie sdz, by pisa te kartki
przez kolejne dwa lata.
Jknli.
A dlaczego nie? Bo czas pracuje przeciwko niemu. Przyjrzyjcie
si, panowie, tym chorgiewkom, jeszcze sto, a wyranie ujrzymy nasz
pikn sztuk. To cholernie twardy i opanowany facet, ten mj Klabaternik,
lecz i on musia mie szczcie. Samo opanowanie nie wystarcza, trzeba
mie te cho odrobin szczcia, a to sprzyjao mu dotd we wrcz
niepojty sposb. Lecz to jest dokadnie tak jak w grze w karty, moi
panowie, przez chwil karty sprzyjaj danemu graczowi, ale potem jest
nagle po wszystkim. Nagle gra obraca si przeciwko Klabaternikowi, a
my trzymamy w rku wszystkie atuty!
To wszystko brzmi bardzo piknie i interesujco, Escherich!
Elegancka kryminalistyczna teoria, rozumiemy to. Ale nas teoria tak
bardzo nie interesuje, a z paskich sw wynika, e mielibymy czeka
ewentualnie jeszcze dwa lata, zanim zdecyduje si pan na dziaanie. Na
to si nie zgadzamy, zamiast tego proponujemy, eby przemyla pan
sobie t ca spraw gruntownie jeszcze raz i, powiedzmy, za tydzie
przedstawi nam swoje propozycje. Wtedy zobaczymy, czy nadaje si pan
do prowadzenia tej sprawy czy te nie. Heil Hitler, Escherich!
Jednake Obergruppenfhrer Prall, ktry trzyma dotd mord na

kdk ze wzgldu na obecno wyszych rang przeoonych, wpad z


powrotem do gabinetu Eschericha: Ty gupcze! Ty idioto! Myli pan, e
pozwol, eby taki tpak jak pan dalej habi mj wydzia? Ma pan jeszcze
tydzie czasu! Wcieky wymachiwa piciami. Niech niebiosa maj
pana w opiece, jeli przez ten tydzie te pan niczego nie wymyli! Ju
ja panu poka! I tak dalej, i tak dalej. Komisarz Escherich ju wcale
nie sucha.
W owym wyznaczonym mu askawie tygodniowym terminie komisarz
Escherich w taki sposb zajmowa si spraw Klabaternika, e w ogle
si ni nie zajmowa. Ju raz pozwoli swoim przeoonym wytrci si z
uznanej za suszn taktyki wyczekiwania i od razu wszystko potoczyo si
w zym kierunku, o czym najboleniej przekona si Enno Kluge.
Nie eby ten Kluge jako szczeglnie ciy mu na sumieniu.
Bezwartociowy, aosny beksa, nie miao adnego znaczenia, czy
yje czy nie. Lecz z powodu tego maego bydlaka komisarz Escherich
nasucha si tylu krzykw i kosztowao go sporo wysiku, eby zamkn
raz otworzon gb. Tak, owej nocy, ktr tak niechtnie wspomina,
komisarz by bardzo zdenerwowany, a jeli czego ten wysoki, szary,
bezbarwny mczyzna nienawidzi, to wanie bycia zdenerwowanym.
Nie, ju wicej nie da si skusi na porzucenie postawy wytrwaej
cierpliwoci nawet przez najwyszych rang przeoonych. Co takiego
mogo mu si sta? Potrzebowali swojego Eschericha, z wielu wzgldw
by dla nich po prostu niezastpiony. Bd si wcieka i przeklina,
ale w kocu zrobi to, co jedynie suszne: bd cierpliwie czeka. Nie,
Escherich nie mia adnych propozycji do zoenia
To byo pamitne posiedzenie. Tym razem nie odbywao si w
gabinecie Eschericha, tylko w sali pod przewodnictwem jednego z
najwyszych dowdcw. Oczywicie nie omawiano tylko sprawy
Klabaternika, omawiano take wiele innych spraw z innych wydziaw.

ajano, wrzeszczano, drwiono z pogard. A potem przechodzono do


nastpnej sprawy.
Komisarzu Escherich, zechce nam pan przedstawi to, co ma pan do
powiedzenia w sprawie autora pocztwek?
Komisarz zechcia. Przestawi krtkie sprawozdanie z wydarze
oraz dotychczasowych ustale. Zrobi to doskonale, krtko, dokadnie, z
polotem, gadzc si w zamyleniu po wsach.
Potem przewodniczcy zada pytanie: A co pan proponuje, eby
zaatwi t zalegajc od dwch lat spraw? Od dwch lat, komisarzu
Escherich!
Mog zaleci jedynie dalsze cierpliwie oczekiwanie, nie ma innego
sposobu. Lecz moe warto przekaza spraw do weryfikacji przez radc
kryminalnego Zotta?
Na sali przez chwil panowaa miertelna cisza.
A potem tu i wdzie rozleg si drwicy miech. Jaki gos zawoa:
Bumelant!
Inny: Najlepiej co spartoli, a potem obciy tym innych!
Obergruppenfhrer Prall z hukiem uderzy pici w st: Ju ja ci
poka, ty cierwo!
Prosz o cakowity spokj!
W gosie przewodniczcego sycha byo lekkie oburzenie.
Zapanowaa cisza.
Wanie mielimy tu do czynienia, moi panowie, z zachowaniem,
ktre mona porwna niemal z dezercj. Tchrzliwa ucieczka przed
trudnociami, ktre nieuchronnie wi si z kad walk. auj.
Escherich, zostaje pan zwolniony z dalszego uczestnictwa w niniejszym
posiedzeniu. Poczeka pan na moje rozkazy w swoim subowym pokoju!
Komisarz, blady jak ciana (niczego takiego si nie spodziewa),
ukoni si. A potem podszed do drzwi, tam stukn obcasami i wrzasn,

wyrzucajc rami:- Heil Hitler!


Nikt nie zwraca na niego uwagi. Komisarz poszed do swojego
gabinetu.
Zapowiedziane rozkazy pojawiy si najpierw w postaci dwch
esesmanw, ktrzy wpatrywali si w niego ponurym wzrokiem, a jeden z
nich rzuci gronie: Ma pan tu ju nic nie rusza, rozumiesz pan!
Escherich powoli odwrci gow w kierunku czowieka, ktry odezwa
si do niego takim tonem. To byo co nowego. Nie eby Escherich nie
zna tego tonu, ale wobec niego nigdy go dotd nie stosowano. Prosty
czowiek, ten esesman. Musiao by le z komisarzem Escherichem,
skoro kto taki uderza wobec niego w podobny ton.
Ordynarna twarz, paski nos, silnie rozwinity podbrdek, skonno
do aktw przemocy, inteligencja rozwinita w stopniu niedostatecznym,
w stanie upojenia alkoholowego niebezpieczny, podsumowa Escherich.
Jak to powiedzia tamten waniak na grze? Dezercja? To mieszne!
Komisarz Escherich i dezercja! Ale to akurat w ich stylu, zawsze rzucali
wielkie sowa, a potem nic si nie dziao!
Do pokoju weszli Obergruppenfhrer Prall i radca kryminalny Zott.
A wic jednak przyjli moj propozycj! Najrozsdniejsze, co mogli
zrobi, a mimo to nie sdz, eby nawet ten sprytny pedant mg wycisn
co nowego z tego materiau!
Escherich wanie zamierza serdecznie powita radc kryminalnego
Zotta, choby po to, eby pokaza, e nie jest ani troch uraony
przekazaniem mu sprawy, gdy czuje, jak obaj esesmani chwytaj go
brutalnie za boki, a ten o twarzy mordercy wrzeszczy: Melduj: esesmani
Dobat i Jacoby z aresztantem!
Aresztant? To chyba mam by ja? myli zdumiony Escherich.
A gono mwi: Panie Obergruppenfhrerze, chciabym powiedzie,
e

Zamknijcie pysk temu cierwu! ryczy wciekle Prall, ktremu


prawdopodobnie te si oberwao.
Esesman Dobat wali Eschericha zacinit pici w twarz. Ten czuje
palcy bl i obrzydliwy smak ciepej krwi w ustach. A potem pochyla si
do przodu i wypluwa na dywan kilka zbw.
I gdy to wszystko robi, zupenie mechanicznie, nawet blu nie czuje
tak naprawd, myli sobie: Musz to natychmiast wyjani. Oczywicie
jestem gotw na wszystko. Rewizje w caym Berlinie. Szpiedzy w kadej
kamienicy, gdzie mieszkaj adwokaci i lekarze. Zrobi wszystko, co
chcecie, ale nie moecie mnie tutaj tak po prostu la po pysku, mnie,
dowiadczonego ledczego odznaczonego krzyem zasugi wojennej!
I gdy tak gorczkowo myli, i mechanicznie stara si uwolni z rk
esesmanw, cay czas prbujc jednoczenie co powiedzie cho w
ogle nie moe mwi z powodu rozcitej grnej wargi i krwawienia z ust
w tym czasie Obergruppenfhrer Prall wyskakuje przed niego, chwyta
go obiema rkami za klapy i wrzeszczy: No to mamy ci w kocu, ty
zarozumiay mdralo! Zawsze ci si wydawao, e jeste taki sprytny, gdy
robie mi te swoje przemdrzae wykady, co? Mylisz sobie moe, e
wcale nie zauwayem, e uwaasz mnie za gupca, a siebie za takiego
mdrego, ha? No to mamy ci i ju my ci pokaemy, zaraz si przekonasz!
Przez chwil niemal nieprzytomny z gniewu Prall wpatruje si w
zakrwawionego komisarza.
Krzyczy: Plujesz mi tutaj na dywan t swoj plugaw psi juch, co?
Zaraz j pokniesz, ty psie, albo osobicie przywal ci w ryj!
A komisarz Escherich nie, aosny, przeraony czowieczek, ktry
jeszcze przed godzin by potnym komisarzem Gestapo, zmusza si z
czoem zlanym potem, eby przekn obrzydliwy strumie cieplej krwi
i nie ubrudzi dywanu, swojego wasnego dywanu; nie, teraz to dywan
radcy kryminalnego Zotta

Obergruppenfhrer podliwym wzrokiem obserwowa aosne


zachowanie komisarza. Teraz odwrci si od Eschericha z penym zoci
Te co! i zapyta radc kryminalnego: Bdzie pan potrzebowa
jeszcze tego czowieka do wyjanie, panie Zott?
Byo niepisan zasad, e starzy, oddelegowani do suby w Gestapo
policjanci kryminalni trzymaj si razem na dobre i na ze, podobnie jak
razem trzymaj si esesmani, czsto przeciwko kryminalnym. Nigdy
nawet nie przyszoby Escherichowi do gowy, eby wyda SS koleg,
choby obcionego nie wiadomo jakimi winami. Staraby si raczej
ukry przed nimi nawet najbardziej haniebny czyn. A teraz patrzy, jak
radca kryminalny, rzuciwszy mu krtkie spojrzenie, mwi zimno: Tego
czowieka? Do wyjanie? Dzikuj, panie Obergruppenfhrerze. Wol
sam sobie wszystko wyjani!
Odprowadzi go wrzasn Obergruppenfhrer. I popdcie go
troch, chopcy!
I w przypieszonym tempie Escherich zosta porwany przez dwch
esesmanw na korytarz, ten sam korytarz, na ktry rwno rok temu
posa kopniakiem Barkhausena, miejc si z udanego artu. I z tych
samych kamiennych schodw zosta zrzucony, w tym samym miejscu
lea, krwawic, tam gdzie krwawic, lea Barkhausen. Przepdzono go
kopniakami, zrzucono po piwnicznych schodach do bunkra
Bolao go cae ciao, a potem nastpiy kolejne ciosy. Rozebra si
z cywilnych ubra, woy pasiak, bezwstydny podzia jego rzeczy
pomidzy esesmanw. A do tego cige razy, szturchace, groby
Och, tak jest, komisarz Escherich wszystko to czsto oglda przez
ostatnie lata i nie widzia w tym nic dziwnego ani niegodnego, bo to
przydarzao si przecie przestpcom. I zgodnie z prawem. Lecz to, e teraz
on, komisarz kryminalny Escherich, zosta zaliczony do wyjtych spod
prawa zbrodniarzy, to nie miecio mu si w gowie. Nie popeni adnego

przestpstwa. Zaproponowa tylko, eby przekaza spraw, wobec ktrej


aden z jego przeoonych nie potrafi zaproponowa nic uytecznego. To
si wyjani, zabior go std z powrotem! Bez niego po prostu nie dadz
sobie rady! A do tej pory musi odpowiednio si zachowywa, nie wolno
mu okaza lku, nie moe nawet pokaza po sobie, jak go boli.
Wrzucili do bunkra jeszcze jednego. Drobnego zodziejaszka, jak
si zaraz dowiedzia, ktry mia pecha, bo chcia okra dam pewnego
wysokiego rang przywdcy SA i na tym go przyapali.
Wprowadzili go teraz, musieli ju po drodze wzi go w obroty,
skamlce, cuchnce wasnym gwnem stworzenie, ktre wci prbuje na
klczkach obj esesmanw za nogi: Niech przez wzgld na Najwitsz
Panienk nic mu nie robi! Niech maj dla niego lito kochany Pan
Jezus im to wynagrodzi!
Esesmani ubawili si, kopic bagajcego ich i obejmujcego za nogi
chuderlaka kolanami prosto w twarz. Wtedy zodziejaszek zacz tarza
si z krzykiem po ziemi, a znowu zerkn na srogie twarze i wierzc,
e w jednej z nich dostrzeg przebysk litoci, na nowo rozpocz swoje
inwokacje
I z tym robakiem, z tym cuchncym gwnem tchrzem wszechpotny
komisarz Escherich zosta zamknity w jednej celi.

Rozdzia 38.
Drugie ostrzeenie
Pewnego niedzielnego poranka pani Anna powiedziaa nieco lkliwym
tonem: Myl, Ottonie, e powinnimy zajrze do mojego brata Ulricha.
Wiesz, teraz nasza kolej. Nie pokazywalimy si u Heffkw od omiu
tygodni.
Otto Quangel podnis wzrok znad kartki. Dobrze, Anno
powiedzia. To moe w nastpn niedziel. W porzdku?
Wolaabym, eby udao ci si w t niedziel, Ottonie. Myl, e oni
si nas spodziewaj.
Dla nich kada niedziela jest przecie taka sama. Ci ostronisie nie
maj dodatkowej pracy tak jak my!
I rozemia si drwico.
Ale Ulrich mia w pitek urodziny zaprotestowaa pani Quangel.
Upiekam mu ciasto, ktre chciaabym mu zanie. Oni na pewno na nas
dzisiaj czekaj.
A ja chciaem dzisiaj oprcz tej kartki napisa take list powiedzia
niezadowolony Quangel. Tak sobie postanowiem. Nie lubi zmienia
planw.
Prosz, Ottonie!
A nie moesz pj sama, Anno, i powiedzie im, e mam atak rwy?
Raz ju tak zrobia!
I wanie dlatego, e ju raz tak zrobiam, wolaabym wicej tego
nie robi poprosia Anna. A skoro s jego urodziny
Quangel popatrzy w proszc twarz ony. Chcia pj jej na rk,

lecz tego dnia myl o wyjciu z domu psua mu humor.


A ja chciaem dzisiaj napisa ten list, Anno! On jest naprawd wany.
Mam pewien pomys Z pewnoci wzbudzi wielki odzew. A poza tym,
Anno, znam ju wszystkie wasze opowieci z dziecistwa, znam je na
pami. U Heffkw jest tak nudno. Nie mam z nim o czym rozmawia,
a twoja bratowa te tylko sztywno siedzi. Nie powinnimy byli w ogle
zaczyna z tymi krewnymi, krewni to okropno. W zupenoci wystarczy
nas dwoje!
Ju dobrze, Ottonie przyznaa mu czciowo racj. To niech
dzisiejsza wizyta bdzie nasz ostatni. Obiecuj ci, e nigdy wicej nie
bd ci o to prosi. Tylko jeszcze dzisiaj, skoro upiekam ciasto, a Ulrich
wituje urodziny! Tylko ten jeden raz! Prosz, Ottonie!
Dzisiaj wyjtkowo mi to nie pasuje odpar.
Pokonany jednak jej bagalnym spojrzeniem, mrukn w kocu:
Ju dobrze, Anno, zastanowi si. Jeli do poudnia zd z dwiema
kartkami
Zdy do poudnia z dwiema kartkami i okoo trzeciej Quanglowie
wyszli z mieszkania. Chcieli pojecha metrem na Nollendorfplatz, lecz
tu przed Blowstrae Quangel zaproponowa swojej onie, eby wysi
ju przy tej ulicy, moe uda si tam co zaatwi.
Wiedziaa, e ma w kieszeni dwie kartki, natychmiast zrozumiaa i
skina gow.
Przeszli kawaek w d Potsdamer Strae, lecz nie natrafili na
odpowiedni budynek. Musieli potem skrci w prawo, w Winterfeldtstrae,
w przeciwnym razie odeszliby zbyt daleko od mieszkania szwagrostwa.
I szukali dalej.
To nie jest taka dobra okolica jak koo nas stwierdzi niezadowolony
Quangel.
A dzi jest niedziela dodaa ona. Bd bardzo ostrony!

Jestem ostrony odpar. I: Tam wejd!


I ju, zanim zdya cokolwiek powiedzie, znikn w kamienicy.
Dla Anny zaczy si w tym momencie minuty czekania, a zawsze
byy to minuty udrki, kiedy baa si o Ottona, lecz nie moga zrobi nic
innego jak tylko czeka.
O Boe! pomylaa, patrzc na budynek. Ta kamienica wcale
dobrze nie wyglda! eby si tylko udao! Moe nie powinnam go bya
namawia, ebymy tu przyjechali. Wcale nie mia na to ochoty, przecie
widziaam. I to nie tylko z powodu tego listu, ktry chcia napisa. Jeli
co mu si dzisiaj stanie, zawsze bd to sobie wyrzuca! O, idzie Otto
Lecz to nie Otto wyszed z budynku, tylko jaka dama, ktra mina
Ann, uwanie jej si przygldajc.
Czy ona patrzya na mnie podejrzliwie? Takie odniosam wraenie.
Czy tam w rodku co si wydarzyo? Otto jest tam ju tak dugo, co
najmniej dziesi minut! Ach, te co, przecie znam to z dowiadczenia.
Jak kto tak stoi i czeka przed budynkiem, to czas cignie mu si w
nieskoczono. Chwaa Bogu, teraz to naprawd Otto!
Chciaa do niego podej ale zostaa na miejscu.
Otto bowiem nie wyszed z kamienicy sam, towarzyszy mu jaki
bardzo wysoki pan w czarnym paszczu z aksamitnym konierzem, z
poow twarzy oszpecon wielkim czerwonym znamieniem pokrytym
zgrubiaymi bliznami. W rku trzyma grub czarn aktwk. Nie mwic
ani sowa, minli Ann, ktrej serce zamaro z przeraenia, i skierowali si
w stron Winterfeldtplatz. Ruszya za nimi, cho nogi niemal odmwiy
jej posuszestwa.
Co si tam stao? zastanawiaa si wystraszona. Kto to jest ten
mczyzna, ktry idzie z Ottonem? Czy to moe by kto z Gestapo?
Wyglda okropnie z t plam! Nie mwi ani sowa o Boe, po
co ja namawiaam Ottona. Udawa, e mnie nie zna, a wic jest w

niebezpieczestwie! Ta nieszczsna kartka!


Nagle Anna nie moga si ju duej powstrzymywa. Nie moga duej
znie drczcej niepewnoci. Z niespotykanym u niej zdecydowaniem
wyprzedzia obu mczyzn i zatrzymaa si. Pan Berndt! wykrzykna
i podaa Ottonowi do. Dobrze, e pana spotykam! Musi pan
natychmiast do nas przyj. Rura nam pka i caa kuchnia jest zalana
wod Przerwaa, zauwaya, e mczyzna z plam dziwnie si jej
przyglda, jako tak drwico, pogardliwie.
Ale Otto powiedzia: Zaraz do pastwa przyjd. Musz tylko
zaprowadzi pana doktora do mojej ony.
Mog pj sam powiedzia mczyzna z plam. Mwi pan
Von-Einem-Strae 17? Dobrze. Mam nadziej, e wkrtce pan przyjdzie.
Za kwadrans, panie doktorze. Bd najpniej za kwadrans. Na
razie zamkn tylko gwny kran.
A po dziesiciu krokach przycisn do piersi rami Anny z niezwyk
czuoci. Wspaniale to zrobia, Anno! Nie miaem pojcia, jak si go
pozby! Jak wpada na taki pomys?
Kto to by? Lekarz? Mylaam, e to kto z Gestapo i nie mogam
znie dalszej niepewnoci. Zwolnij, Ottonie, caa si trzs. Wczeniej
nie draam, ale teraz! Co si stao? Czy on co wie?
Nie. Moesz by spokojna. Nie wie nic. I nic si nie stao, Anno. Ale
dzisiaj od wczesnego rana, gdy powiedziaa mi, e powinnimy pj do
twojego brata, nie mog si pozby zych przeczu. Mylaem, e to przez
ten list, ktry postanowiem napisa. I z powodu nudy u Heffkw. Ale
teraz ju wiem: to dlatego, e cay czas miaem przeczucie, e dzi si co
wydarzy. e dzi lepiej, ebym nie wychodzi z domu
A wic co si jednak stao, Ottonie?
Nie, zupenie nic. Mwiem ci ju przecie, e nic si nie stao,
Anno. Wchodz sobie po schodach i ju mam pooy kartk, ju mam j

w rku, gdy ten wybiega nagle ze swojego mieszkania. Mwi ci, Anno,
bieg tak szybko, e omal mnie nie przewrci. Nie miaem czasu, eby z
powrotem schowa kartk. Co pan robi w naszym budynku? zawoa do
mnie od razu. Ale wiesz, e mam taki zwyczaj, eby zapamita nazwisko
ktrego z mieszkacw z szyldw przy wejciu. Id do doktora Bolla
mwi. To ja! odpowiada. O co chodzi? Czy zachorowa kto u pana w
domu? C mi pozostao innego, jak skama? Powiedziaem mu, e
jeste chora, a on musi do nas przyj. Chwaa Bogu, e przypomniaa mi
si nazwa Von-Einem-Strae. Mylaem, e powie, e przyjdzie wieczorem
albo jutro przed poudniem, ale on od razu zawoa: Doskonale! Akurat
po drodze! Chodmy, panie Schmidt! Przedstawiem si jako Schmidt,
wiesz, to naprawd popularne nazwisko.
Tak, a ja nazwaam ci przy nim panem Berndtem! wykrzykna
przeraona Anna. Na pewno zwrci na to uwag.
Quangel przystan speszony. To prawda powiedzia. W ogle o
tym nie pomylaem! Ale chyba nie zwrci na to uwagi. Ulica jest pusta.
Nikt za nami nie idzie. Na Von-Einem-Strae bdzie oczywicie nas
szuka na prno, ale wtedy my ju dawno bdziemy siedzie u Heffkw.
Anna si zatrzymaa. Wiesz, Ottonie powiedziaa. Teraz ja to
powiem. Lepiej nie idmy dzisiaj do Ulricha. Teraz to ja mam przeczucie,
e dzi jest zy dzie. Pojedmy do domu. Kartki roznios jutro.
Lecz on z umiechem potrzsn gow. Nie, nie, Anno, jak ju tu
jestemy, to zaatwimy i t wizyt. Przecie ustalilimy, e to ma by
ostatnia. A poza tym nie chciabym i teraz na Nollendorfplatz. Moemy
znowu spotka tego lekarza.
W takim razie daj mi chocia te kartki! Nie chc, eby chodzi teraz
wszdzie z nimi w kieszeni!
Po pocztkowym oporze wrczy jej obie pocztwki.
To naprawd nie jest dobra niedziela, Ottonie

Rozdzia 39.
Trzecie ostrzeenie
Lecz potem u Heffkw zupenie zapomnieli o swoich zych
przeczuciach. Okazao si, e szwagrostwo rzeczywicie si ich
spodziewaj. Ciemnowosa milczca bratowa take upieka ciasto, a gdy
oba ciasta zostay zjedzone do zboowej kawy, Ulrich Heffke postawi na
st flaszk wdki, ktr dosta od kolegw z zakadu.
Pili wolno z maych kieliszkw, smakujc nieuywany przez nich
wszystkich napitek, a on sprawi, e stali si bardziej oywieni i bardziej
rozmowni ni zwykle. W kocu gdy oprnili ca butelk may garbus
o agodnych oczach zacz piewa. piewa pieni kocielne, choray:
Patrz, wiecie, ycie wite i Wstp do bram serca mego[62] wszystkie
trzynacie zwrotek.
Wypiewywa je do wysokim falsetem, jego gos brzmia czysto i
nabonie i nawet Otto poczu, e przenosi si w czasy dziecistwa, gdy
takie pieni jeszcze co dla niego znaczyy, bo by czowiekiem prostej
wiary. Wtedy ycie byo jeszcze proste, wierzy nie tylko w Boga, ale te
w ludzi. Wierzy, e powiedzenia takie jak Miuj nieprzyjaci swoich
czy Bogosawieni pokj czynicy e takie sentencje obowizuj
take na ziemi. Od tamtej pory wiele si zmienio, i to z pewnoci nie
na lepsze. W Boga nikt ju nie wierzy. Niemoliwe, eby dobry Bg
pozwala na tak hab, jaka dzieje si teraz na wiecie, a jeli chodzi o
ludzi, o te winie
Garbaty Ulrich Heffke piewa wysoko i czysto: Niech serce me
[62] Tytuy chorau i pieni autorstwa Paula Gerhardta (1607-1676),
niemieckiego duchownego luteraskiego, teologa i poety religijnego.

odczuje zbawienn Tw moc, co z sdu nas ratuje, gdy wieci w grzechu


noc[63].
Lecz gdy poproszono Quanglw, eby zostali do kolacji, od razu
odmwili. Tak, byo bardzo mio, ale musz ju wraca do domu. Otto
ma jeszcze co do zaatwienia. Zreszt to nie uchodzi choby z powodu
kartek ywnociowych, przecie sami wiedz, jak jest. Wbrew wszelkim
zapewnieniom Heffkw, e nie, e jeden raz mona, e nie w kad
niedziel ma si urodziny i e wszystko jest ju przygotowane, niech tylko
zajrz do kuchni wbrew wszystkim tym zapewnieniom Quanglowie
uparli si, e musz ju i.
I rzeczywicie wyszli, cho Heffkowie byli bardzo uraeni.
Na ulicy Anna powiedziaa: Widziae, Ulrich si obrazi, i jego
ona te
Niech si obraaj, ile chc! To przecie i tak bya nasza ostatnia
wizyta!
Ale tym razem byo mio, ty te tak uwaasz, prawda, Ottonie?
Pewnie. Oczywicie. Wdka si do tego przyczynia
A Ulrich tak adnie piewa, tobie te si podobao, co?
Tak, bardzo adnie. mieszny z niego facet. Jestem pewien, e co
wieczr w ku modli si do miosiernego Boga.
Daj mu spokj, Ottonie! Ludziom pobonym jest w dzisiejszych
czasach atwiej. Maj kogo, do kogo mog si zwrci ze swoimi
troskami. I wierz, e cae to mordowanie ma jaki sens.
Dzikuj bardzo! powiedzia nagle rozzoszczony Quangel.
Sens! Przecie to wszystko jest bez sensu! Dlatego, e wierz w niebo,
to nic nie chc zmieni na ziemi. Wiecznie si tylko paszcz i chowaj
po ktach! W niebie wszystko bdzie przecie znowu dobrze. Bg wie,
dlaczego to si dzieje. W dzie Sdu Ostatecznego wszyscy si tego
[63] Sowa pieni Wstp do bram serca mego.

dowiemy! Nie, dzikuj.


Quangel mwi szybko i ze zoci. Zadziaa alkohol, do ktrego nie
by przyzwyczajony. Nagle przystan. To jest ten dom! powiedzia.
Id tam! Daj mi kartk, Anno!
O nie, Ottonie. Nie rb tego! Przecie ustalilimy, e dzi nic ju
wicej nie robimy. Przecie dzisiaj jest zy dzie!
Ju nie, teraz ju nie. Daj mi t kartk, Anno!
Podaa mu j z wahaniem. eby tylko co si nie stao, Ottonie. Tak
bardzo si boj
Lecz on nie zwaa na jej sowa, ju go nie byo.
Czekaa. Lecz tym razem nie musiaa dugo si martwi. Otto zaraz
wrci.
No powiedzia, biorc j pod rami. Zaatwione. Widzisz, jak
atwo poszo? Nie trzeba si przejmowa takimi przeczuciami.
Chwaa Bogu! powiedziaa Anna.
Lecz nie uszli nawet kilku krokw w stron Nollendorfplatz, gdy
podbieg do nich jaki mczyzna. W rku trzyma kartk Quanglw.
To pan! To pan! woa w szaleczej ekscytacji. To pan pooy t
kartk na moim pitrze! Widziaem pana! Policja! Halo! Szupo!
Krzycza coraz goniej. Ludzie zbiegli si wok nich, a policjant z
Szupo popiesznie przeszed przez jezdni.
Bez wtpienia gra obrcia si przeciwko Quanglom. Majster dziaa
spokojnie przez ponad dwa lata, a teraz szczcie nagle go opucio.
Niepowodzenie za niepowodzeniem. Pod tym wzgldem byy komisarz
Escherich mia racj: nikt nie moe liczy na nieustanne powodzenie,
trzeba wkalkulowa take pecha. Otto Quangel zapomnia o tym. Nigdy
nie myla o tych wszystkich drobnych, niekorzystnych przypadkach, w
ktre obfituje ycie, a ktrych nie da si przewidzie i z ktrymi trzeba
si po prostu liczy.

Tym razem przypadek wystpi w postaci maego, mciwego


urzdnika, ktry wykorzysta woln niedziel na szpiegowanie lokatorki
z pitra wyej. ywi do niej uraz, gdy rano dugo spaa, cigle biegaa
w mskich spodniach, a wieczorami dugo po pnocy puszczaa radio.
Podejrzewa, e przyjmuje w mieszkaniu kawalerw. Jeli to prawda,
obsmaruje j przed ca kamienic. Pjdzie do gospodarza i powie mu, e
taka zdzira nie moe duej mieszka w przyzwoitym domu.
Ju od ponad trzech godzin czeka cierpliwie pod drzwiami, patrzc
przez wizjer, gdy zamiast lokatorki z gry zobaczy wchodzcego po
schodach Ottona Quangla. Widzia, na wasne oczy widzia, jak Quangel
kad kartk na schodku. Robi tak czasami, gdy okna na klatce schodowej
nie miay parapetw.
Widziaem to, na wasne oczy widziaem! woa podekscytowany
urzdnik do wachmistrza, wymachujc kartk. Niech pan przeczyta,
panie wachmistrzu! To przecie zdrada stanu! Naley mu si stryczek!
Niech pan tak nie krzyczy! odpar z nagan policjant. Widzi pan
przecie, e ten drugi pan jest zupenie spokojny. Wcale nie ucieka. A
wic byo tak, jak mwi ten pan?
Bzdura! odpar z irytacj Otto Quangel. Pomyli mnie z
kim. Wanie byem u szwagra na urodzinach, na Goltzstrae. Tu, na
Maaenstrae, nie wchodziem do adnego budynku. Niech pan spyta
moj on
Rozejrza si wok. Anna wanie przeciskaa si z powrotem przez
gsty krg ciekawskich. Od razu pomylaa o drugiej kartce, ktr miaa
w torebce. Musiaa si jej natychmiast pozby, to byo najwaniejsze.
Przesuna si midzy ludmi, spostrzega skrzynk pocztow i nie
zwracajc na siebie uwagi wszyscy gapili si na wrzeszczcego
oskaryciela wrzucia do niej kartk.
A teraz staa ju przy mu i umiechaa si do niego, eby mu doda

otuchy.
Tymczasem policjant przeczyta kartk. Zrobi si bardzo powany,
wsun j za wyg rkawa. Sysza o tych kartkach. W kadym rewirze
nie raz, lecz z dziesi razy zwracano im na nie uwag. Mieli obowizek
zbadania choby najdrobniejszego tropu.
Obaj panowie pjdziecie ze mn na komisariat! postanowi.
A ja? wykrzykna oburzona Anna Quangel, wsuwajc rk pod
rami ma. Ja te id! Nie pozwol, eby mj m poszed sam!
Macie racje, mamuka! powiedzia jaki gboki gos z krgu
gapiw. Z nimi nigdy nic nie wiadomo, pilnujta swojego starego!
Spokj! krzykn wachmistrz. Spokj! Cofn si! Rozej si!
Nie ma si na co gapi!
Lecz publiczno bya innego zdania, a policjant, ktry zrozumia,
e nie moe jednoczenie pilnowa trojga ludzi i rozpdza tumu
skadajcego si z blisko pidziesiciu przechodniw, zrezygnowa z
wzywania ich do rozejcia si.
Na pewno si pan nie myli? zapyta podekscytowanego donosiciela.
Czy ta pani te bya na schodach?
Nie, jej tam nie byo. Ale na pewno si nie myl, panie wachmistrzu!
Znowu zacz krzycze. Widziaem go na wasne oczy, ju od trzech
godzin siedziaem przy judaszu w drzwiach
Piskliwy gos zawoa z przygan: Co za cholerny donosiciel!
A wic pastwo we trjk pjd ze mn! zdecydowa wachmistrz.
Niech si pastwo rozejd! Przecie widzicie, e ci pastwo chc
przej! Co za ciekawscy! Tak, prosz, w t stron, mj panie!
Na komisariacie musieli poczeka pi minut, zanim zostali wezwani
do gabinetu naczelnika, wysokiego mczyzny ze szczer, ogorza
twarz. Kartka Quangla leaa na jego biurku.
Oskaryciel powtrzy swoje zarzuty.

Otto Quangel zaprotestowa. Zoy tylko wizyt szwagrowi przy


Goltzstrae i nie wchodzi do adnego domu przy Maaenstrae. Mwi
bez zdenerwowania, stary majster sprawia wraenie opanowanego, nawet
naczelnikowi wyda si korzystnym przeciwiestwem wrzeszczcego,
wci podnieconego i plujcego lin oskaryciela.
Niech pan powie powiedzia do niego powoli naczelnik dlaczego
waciwie sta pan trzy godziny przy judaszu? Przecie nie mg pan
wiedzie, e przyjdzie kto z tak kartk, prawda?
Ach, w naszym domu mieszka taka jedna zdzira, panie naczelniku!
Cigle lata w spodniach, ca noc puszcza radio. Chciaem sprawdzi,
kogo sprowadza do mieszkania. A wtedy pojawi si ten czowiek
Nigdy nie byem w tym budynku powtrzy z uporem Quangel.
A po co mj m miaby robi co takiego? Myli pan, e bym
na to pozwolia? zawoaa Anna. Jestemy maestwem od ponad
dwudziestu piciu lat i nikt nigdy mojego ma o nic nie oskary!
Naczelnik rzuci okiem na nieruchom ptasi twarz. O wszystko
mona by go podejrzewa! przemkno my przez myl. Ale eby
wypisywa takie kartki?
Zwrci si do oskaryciela: Jak si pan nazywa? Millek? Pracuje
pan na poczcie, zgadza si?
Starszy sekretarz pocztowy, panie naczelniku. Zgadza si.
I pan jest tym panem Millkiem, od ktrego dostajemy rednio dwa
donosy w tygodniu, e sprzedawcy oszukuj na wadze, e w czwartek
trzepali dywany, e kto zaatwi si pod pana drzwiami i tak dalej, i tak
dalej. To pan?
Ludzie s tacy okropni, panie naczelniku! Wszystko robi mi na
zo! Niech mi pan wierzy, panie naczelniku
I dzi po poudniu obserwowa pan jak kobiet, ktr okrela pan
mianem zdziry, a teraz donosi pan na tego czowieka

Starszy sekretarz pocztowy zapewni, e spenia tylko swj obowizek.


Widzia, jak ten mczyzna kadzie kartk, a poniewa rzut oka na jej
tre wystarczy, eby wiedzie, e chodzi tu o zdrad stanu, natychmiast
za nim pobieg.
Tak, tak! powiedzia naczelnik. Jedn chwileczk
Usiad przy biurku, wzi kartk i udawa, e czyta j jeszcze raz,
cho przeczyta j ju trzy razy. Zastanawia si. By przekonany, e
ten Quangel to stary robotnik, ktrego zeznania s prawdziwe, Millek
natomiast to pieniacz, ktrego donosy jeszcze nigdy si nie sprawdziy.
Najchtniej odesaby ca trjk do domu.
Mimo wszystko jednak znaleziono t pocztwk, tego nie dao si
obej, mieli przecie surowy rozkaz, eby bada kady, najmniejszy
nawet lad. Naczelnik nie zamierza narobi sobie kopotw. Nie mia
zbyt wysokich notowa. Podejrzewano go o sentymentalizm, mia po
kryjomu sympatyzowa z aspoecznymi i ydami. Musia by bardzo
ostrony. A poza tym co zego stanie si temu czowiekowi i jego onie,
jeli przekae ich Gestapo? Jeli s niewinni, wypuszcz ich po paru
godzinach. A faszywy donosiciel dostanie po bie za niepotrzebn robot,
ktr przez niego musieli wykona.
Ju mia dzwoni do komisarza Eschericha, gdy co mu przyszo
do gowy. Zadzwoni dzwonkiem i powiedzia do policjanta, ktry si
pojawi: Zabierzcie tych dwch panw i dokadnie ich przeszukajcie.
Uwaajcie tylko, eby ich rzeczy si nie pomieszay. A potem przylijcie
mi tu kogo, t pani przeszukamy tutaj!
Lecz przeszukanie nie dao adnych efektw, przy Quanglu nie
znaleziono nic obciajcego. Anna Quangel z westchnieniem ulgi
pomylaa o kartce w skrzynce. Otto Quangel, ktry nic nie wiedzia o
popiesznej akcji przytomnej na umyle ony, pomyla: Ale ta Anna
jest sprytna. Co ona zrobia z tamt kartk? Przecie cay czas przy niej

byem! Papiery Quangla take potwierdziy wszystkie podane przez niego


dane.
W kieszeni Millka znaleziono natomiast gotowy, skierowany do
komisariatu donos na niejak pani von Tressow, zamieszka przy
Maaenstrae 17, ktra pomimo obowizku trzymania psw na smyczy
pozwala swojemu zoliwemu psu biega luzem. Ten pies ju dwa razy
warcza na starszego sekretarza poczty. Boi si o swoje spodnie, ktre w
tych wojennych czasach s nie do zastpienia.
Te ma pan problemy, czowieku! stwierdzi naczelnik. Teraz,
w trzecim roku wojny! Myli pan, e nie mamy nic innego do roboty?
Dlaczego sam nie podejdzie pan do tej pani i nie poprosi grzecznie, eby
wzia psa na smycz?
Nie zrobi tego, panie naczelniku! Zagadywa dam wieczorem na
ulicy, o nie! Potem oskaryaby mnie o nieobyczajno!
Wachmistrzu, zabierzcie std na razie ca trjk. Chc zatelefonowa.
Czy ja jestem aresztowany? wykrzykn gniewnie starszy sekretarz
pocztowy Millek. Zoyem u was wany donos, a wy mnie aresztujecie!
Ja zo skarg!
Czy kto tu mwi o aresztowaniu? Wachmistrzu, pan zabierze ca
trjk!
Kazalicie mi oprni kieszenie jak jakiemu przestpcy!
wykrzykiwa dalej starszy sekretarz pocztowy, zanim zamkny si za
nim drzwi.
Naczelnik wzi telefon, wybra numer i zgosi si. Chciabym
rozmawia z komisarzem Escherichem powiedzia. W sprawie tych
pocztwek.
Komisarza Eschericha nie ma! Ex![64] Perdu![65] wykrzykn mu do
[64] Ex (ac.) byy, dawny, dymisjonowany.
[65] Perdu (fr.) przepad, stracony.

ucha jaki pyskaty gos. Teraz t spraw zajmuje si radca kryminalny


Zott!
To niech mi pan da radc kryminalnego Zotta, jeli w niedzielne
popoudnie mona si z nim kontaktowa.
Ach, z nim zawsze mona! Przekazuj telefon radcy!
Tu Zott!
Tu naczelnik Kraus. Panie radco, doprowadzono wanie do nas
czowieka, ktry ma rzekomo co wsplnego z tymi pocztwkami.
Orientuje si pan, o co chodzi?
Oczywicie! Sprawa Klabaternika. Kim jest ten czowiek z zawodu?
Stolarzem. Majstrem w fabryce mebli.
W takim razie zapalicie nie tego! Ten waciwy pracuje przy
tramwajach! Niech pan go wypuci, panie naczelniku! I ju!
I tak Quanglowie znw byli wolni, ku swemu ogromnemu zdumieniu,
gdy spodziewali si gruntownych przesucha i rewizji w mieszkaniu.

Rozdzia 40.
Radca kryminalny Zott
Radca kryminalny Zott, czowieczek ze sterczc brdk i sterczcym
brzuchem, przypominajcy bohatera opowieci Ernsta Theodora
Amadeusa Hoffmanna[66], istota ulepiona z papieru, kurzu z akt,
atramentu i duej dozy przenikliwoci, by kiedy pomiewiskiem pord
funkcjonariuszy policji kryminalnej w Berlinie. Gardzi tradycyjnymi
metodami, prawie nigdy nie prowadzi przesucha, a na widok trupa
robio mu si niedobrze.
Najchtniej siedzia nad aktami innych, porwnywa, szuka,
wypisywa z nich wielostronicowe notatki a jego konikiem byo
tworzenie do wszystkiego tabelek, niekoczcych si, drobiazgowo
przemylanych tabelek, z ktrych wyciga swe przenikliwe wnioski.
Poniewa radca kryminalny Zott swoj metod, pracujc wycznie
gow, osign par zaskakujcych sukcesw w przypadkach, ktre
wydaway si beznadziejne, przyzwyczajono si do podsuwania mu
wszelkich beznadziejnych spraw jeli Zott nic nie znajdzie, to ju nikt
nic nie znajdzie.
Tak wic propozycja komisarza Eschericha, eby przekaza spraw
Klabaternika radcy kryminalnemu Zottowi, nie miaa w sobie nic
niezwykego. Tyle e Escherich powinien by sprawi, eby ta propozycja
wysza od jego przeoonych, zoona przez niego bya po prostu
[66] Ernst Theodor Amadeus Hoffmann (1776-1822) niemiecki poeta i
pisarz romantyczny, prawnik, a take kompozytor i rysownik. Prekursor
fantastyki grozy, autor m.in. Dziadka do orzechw, Kota Mruczysawa
pogldw na ycie, Panny de Scudery.

bezczelnoci, nie, tchrzostwem wobec wroga, dezercj


Radca kryminalny Zott zamkn si na trzy dni z aktami sprawy
Klabaternika i dopiero potem poprosi Obergruppenfhrera o rozmow.
Obergruppenfhrer, dny zakoczenia wreszcie tej sprawy, przyszed do
Zotta od razu.
No, panie radco kryminalny, co tam znowu wywcha nasz stary
Sherlock Holmes? Jestem przekonany, e trzyma pan ju tego czowieka
za konierz. Ten osio Escherich
Nastpia duga litania przeklestw pod adresem Eschericha, ktry
wszystko zepsu. Radca kryminalny Zott wysucha jej z obojtnym
wyrazem twarzy, nie zdradzi swojego zdania w tej sprawie nawet
skinieniem czy potrzniciem gow.
Gdy dym po kanonadzie wreszcie opad, Zott powiedzia: Panie
Obergruppenfhrerze, mamy wic tego autora kartek, prostego, raczej
niewyksztaconego czowieka, ktry niewiele w swoim yciu pisa i
ktremu raczej z trudem przychodzi wyraanie si na pimie. Musi by
kawalerem albo wdowcem, ktry mieszka zupenie sam, w przeciwnym
razie przez te dwa lata ona albo gospodyni ju dawno przyapaaby go na
pisaniu i na pewno sprawa nabraaby rozgosu. A poniewa o tej osobie nie
zrobio si gono, chocia mona zaoy, e na pnoc od Alexanderplatz
sporo si mwi o tych kartkach, dowodzi to, e nikt nie widzia go przy
ich pisaniu. Z ca pewnoci mieszka zupenie sam. To musi by starszy
czowiek komu modszemu taka pisanina bez widocznych efektw
szybko by si znudzia i ju dawno zajby si czym innym. Nie posiada
te odbiornika radiowego
Piknie, piknie, panie radco! przerwa mu niecierpliwie
Obergruppenfhrer Prall. To wszystko opowiada mi ju dawno i
dokadnie tak samo ten idiota Escherich. A ja potrzebuj nowych analiz,
wnioskw, ktre umoliwi mi aresztowanie tego czowieka. Widz, e

ma pan tutaj jak tabelk. Co to za tabela?


Tak, mam tu tabel odpowiedzia radca kryminalny, nie dajc po
sobie pozna, jak bardzo urazi go Prall, okrelajc przenikliwe wyniki
jego dedukcji jako przedstawione ju wczeniej przez Eschericha.
Wyszczeglniem w niej godziny odkrycia kartek. Do tej pory znaleziono
dwiecie trzydzieci trzy kartki i osiem listw. Gdy przyjrzymy si
bliej tym godzinom, dojdziemy do nastpujcych wnioskw: po smej
wieczorem i przed dziewit rano nigdy nie podoono adnej kartki
Przecie to jasne jak soce! wykrzykn zniecierpliwiony
Obergruppenfhrer. Bo w tych godzinach bramy kamienic s zamknite!
Naprawd nie potrzeba adnych tabelek, eby to wiedzie!
Chwileczk, bardzo prosz! powiedzia Zott, a w jego gosie sycha
ju byo prawdziw irytacj. Jeszcze nie skoczyem przedstawia
moich wnioskw. Poza tym bramy nie s otwierane dopiero o dziewitej
rano, lecz ju o sidmej, a czasami nawet o szstej. Kontynuujc,
osiemdziesit procent kartek podoono w godzinach pomidzy dziewit
rano a dwunast w poudnie. Nigdy nie podoono adnej kartki pomidzy
dwunast a czternast. Nastpne dwadziecia procent kartek przypada na
godziny od czternastej do dwudziestej. Z tego wynika, e autor kartek, na
pewno bdcy te jednoczenie osob, ktra je roznosi, jada regularnie
pomidzy dwunast a czternast, a to znaczy, e pracuje w nocy, w
kadym razie nie przedpoudniami i rzadko po poudniu. Bior jakie
miejsce znalezienia kartki, powiedzmy przy Alexanderplatz, stwierdzam,
e kartk podoono okoo jedenastej pitnacie, bior pod uwag
odlego, jak czowiek moe przej w czterdzieci pi minut, czyli do
dwunastej, i rysuj za pomoc cyrkla okrg wok miejsca znalezienia, i
zawsze natykam si na pnocy na t woln od chorgiewek przestrze. To
dotyczy wszystkich miejsc znalezienia kartek, z pewnymi zastrzeeniami
spowodowanymi tym, e nie zawsze chwila znalezienia kartki jest

identyczna z chwil jej podoenia. Z tego wnioskuj, e po pierwsze, ten


czowiek jest bardzo punktualny. Po drugie, nie lubi korzysta ze rodkw
publicznego transportu. Mieszka w trjkcie, ktrego boki tworz ulice
Greifswalder, Danziger i Prenzlauer, a dokadniej w pnocnym kcie
tego trjkta, przypuszczalnie przy Chodowieckistrae, Jablonskistrae
lub Christburger Strae.
Cakiem niele, panie radco! powiedzia wci rozczarowany
Obergruppenfhrer. Zreszt przypominam sobie, e ju Escherich
wymienia te ulice. Uwaa jednak, e przeszukiwanie mieszka nie ma
sensu. A co pan sdzi o rewizjach?
Chwileczk, prosz powiedzia Zott i unis sw drobn do,
ktra przybraa taw barw chyba od tych wszystkich akt, na ktrych
dotd spoczywaa. Teraz by ju naprawd gboko uraony. Chciabym
dokadnie przedstawi panu moje wyniki, eby sam mg pan stwierdzi,
czy zaproponowane przeze mnie dziaania bd celowe
Chce si zabezpieczy, cwany lis! pomyla sobie Prall. No czekaj,
u mnie nie ma adnych zabezpiecze, a jeli bd chcia ci zruga, to z
pewnoci to zrobi!
Gdy duej przyjrzymy si tej tabeli kontynuowa wykad radca
kryminalny to okae si, e wszystkie kartki zostay podoone w dni
robocze. Z tego wycigamy wniosek, e w mczyzna w niedziele
nie wychodzi ze swojego mieszkania. Niedziela to dzie, w ktrym
pisze kartki, co potwierdza fakt, e w wikszoci s one znajdowane w
poniedziaki lub wtorki. Ten mczyzna pieszy si, eby pozby si z
domu obciajcych materiaw.
Czowieczek o sterczcym brzuchu unosi palec. Jedyny wyjtek
stanowi dziewi kartek, ktre znaleziono na poudnie od Nollendorfplatz.
Wszystkie podoono w niedziele, w wikszoci z niemal kwartalnym
odstpem i zawsze pnym popoudniem lub wczesnym wieczorem. Z

czego wnioskujemy, e mieszka tam jaki krewny autora kartek, moe


stara matka, ktrej w regularnych odstpach czasu skada obowizkow
wizyt.
Radca kryminalny Zott przerwa na chwil i spojrza na
Obergruppenfhrera przez swoje okulary w zotych oprawkach, jakby
spodziewa si sw uznania.
Lecz ten stwierdzi tylko: To wszystko brzmi piknie. I z pewnoci
jest bardzo przenikliwe. Na pewno wszystko si zgadza. Ale nie widz,
eby to posuwao spraw do przodu
A jednak troch tak, panie Obergruppenfhrerze! zaprotestowa
radca kryminalny. Kazabym oczywicie po cichu i bardzo ostronie
przepyta w domach przy wymienionych ulicach, czy nie mieszka tam
czowiek odpowiadajcy moim wnioskom.
To byoby co! wykrzykn z ulg Obergruppenfhrer. Czy
jeszcze co?
Sporzdziem powiedzia radca kryminalny triumfalnym
tonem, wycigajc drug kartk sporzdziem jeszcze jedn tabel,
na ktrej zaznaczyem na czerwono okrgi o rednicy kilometra wok
najwaniejszych punktw, w ktrych znaleziono kartki. Nie uwzgldniem
ani miejsc znalezienia kartek przy Nollendorfplatz, ani przypuszczalnego
miejsca zamieszkania. Gdy przyjrzaem si dokadniej tym jedenastu
miejscom bo jest ich jedenacie, panie Obergruppenfhrerze
dokonaem zaskakujcego odkrycia, e wszystkie, bez wyjtku, znajduj
si przy zajezdniach tramwajowych albo w ich pobliu. Niech pan sam
zobaczy, panie Obergruppenfhrerze! Tu! I tu! A ta zajezdnia jest tutaj
troch na prawo, prawie poza krgiem, lecz nadal w jego promieniu. I
znowu tutaj w samym rodeczku
Zott niemal bagalnie popatrzy na Obergruppenfhrera. To nie
moe by przypadek! powiedzia. W kryminalistyce nie ma takich

przypadkw! Panie Obergruppenfhrerze, ten czowiek musi mie co


wsplnego z tramwajami. Nie ma innej moliwoci. Na pewno pracuje
tam w nocy, a czasami take po poudniu. Ale nie nosi munduru, to wiemy
z relacji obu wiadkw, pa, ktre widziay go, gdy podkada kartk.
Panie Obergruppenfhrerze, prosz pana o pozwolenie na obsadzenie
kadej z tych zajezdni dobrym agentem. Obiecuj sobie po tej akcji nawet
wicej ni po przepytywaniu w kamienicach. Ale poczenie tych dziaa
i dokadne ich przeprowadzenie z pewnoci przyniesie efekty!
Ale z pana chytry lis! wykrzykn Obergruppenfhrer rwnie
radosnym tonem i waln radc kryminalnego w rami tak, e may
czowieczek a zgi si wp. Stary, szczwany otrze! To z zajezdniami
jest znakomite. Ten cay Escherich to idiota! Powinien by na to wpa.
Oczywicie, e ma pan moje pozwolenie! Niech si pan troch popieszy
i za dwa, trzy dni zamelduje mi, e ten czowiek zosta schwytany! Chc
temu osowi Escherichowi osobicie wrzasn prosto w pysk, jakim jest
osem!
Obergruppenfhrer wyszed z pokoju z umiechem zadowolenia na
ustach.
Radca kryminalny Zott, ktry zosta sam, zakasa. Usiad nad swoimi
tabelami przy biurku, zerkn przez okulary na drzwi i zakasa ponownie.
Nienawidzi tych wszystkich gonych bezmzgich facetw, ktrzy
potrafi tylko wrzeszcze. A tego, ktry wanie wyszed z jego pokoju,
nienawidzi szczeglnie, tego cholernego mapiszona, ktry cigle
przypomina mu o Escherichu. Escherich ju tak mwi albo To wiem
ju od tego durnia Eschericha!
A potem artobliwie klepn go w rami, ale radca kryminalny nie
znosi jakiegokolwiek cielesnego kontaktu. Nie, co za facet, ale c,
trzeba po prostu czeka. Wcale tak mocno nie siedzieli w siodle ci
wszyscy panowie, z trudem ukrywali za wrzaskami swj strach, e

pewnego dnia zostan strceni. Cho wydawali si tacy pewni siebie i


dziarscy, w gbi ducha doskonale wiedzieli, e tak naprawd s nikim i
e nic mog. I z takim pgwkiem musia si podzieli swoim wielkim
odkryciem o zajezdniach, z czowiekiem, ktry nawet nie potrafi doceni
przenikliwoci, jaka bya niezbdna do jego dokonania! Pery przed
wieprze wci ta sama piewka!
Potem jednak radca kryminalny wraca do swoich akt, tabelek i
planw. Utrzymuje w gowie porzdek, gdy zamyka jak szufladk, to
natychmiast zapomina o jej zawartoci. Otwiera szufladk z zajezdniami
i zaczyna si zastanawia, jakie to stanowisko piastuje autor kartek.
Dzwoni do dyrekcji zakadw komunikacyjnych, do dziau personalnego
i kae poda sobie nieskoczenie dug list wszystkich zatrudnionych w
BZK[67]. Od czasu do czasu robi jakie notatki.
Jego umys przepenia myl, e autor kartek jest zwizany z tramwajami.
Jest taki dumny z tego odkrycia. Byby niezmiernie rozczarowany, gdyby
przyprowadzono mu jako poszukiwanego przestpc Quangla, majstra
z fabryki mebli. Byoby mu zupenie obojtne, e przestpca zosta w
kocu zapany, bardzo by go natomiast zabolao, e jego pikna teoria
okazaa si bdna.
I dlatego, gdy dzie czy dwa pniej akcja poszukiwawcza zarwno
w kamienicach, jak i w zajezdniach jest w penym toku, a naczelnik
komisariatu informuje radc kryminalnego, e by moe zapali czowieka
od pocztwek, dlatego pyta o jego zawd. Syszy, e to stolarz, i dla niego
wszystko jest jasne. To przecie musi by tramwajarz!
Sprawa zaatwiona, suchawka odoona! I to tak zdecydowanie,
e radca kryminalny nawet nie kojarzy, e ten rewir znajduje si przy
Nollendorfplatz, e jest niedziela wieczr i e przy Nollendorfplatz przed
[67] BZK Berliskie Zakady Komunikacyjne (niem. BVG Berliner
Verkehrsbetriebe).

chwil znaleziono kolejn kartk! Radca kryminalny nie zapamituje


nawet numeru rewiru. To idioci, robi same gupoty zapomnie!
Moi ludzie dadz mi zna jutro, najpniej pojutrze. A co robi
policjanci Szupo, to zwykle szajs, przecie to nie jest policja kryminalna!
I tak ju ujci Quanglowie znw wychodz na wolno

Rozdzia 41.
Otto Quangel traci pewno
Tamtego niedzielnego wieczoru Quanglowie bez sowa pojechali do
domu i bez sowa zjedli kolacj. Pani Anna, ktra gdy zasza taka potrzeba,
wykazaa si wielk odwag i zdecydowaniem, popiesznie i ukradkiem
wypakaa w kuchni zy, o ktrych Otto nie powinien nic wiedzie. Teraz,
ju po, gdy wszystko mieli za sob, pochwyci j lk. Niemal si nie udao,
o may wos, a byoby po nich. Gdyby ten Millek nie by takim znanym
pieniaczem. Gdyby nie miaa moliwoci pozbycia si pocztwki. Gdyby
naczelnik komisariatu by innym czowiekiem wida byo po nim, e
nie cierpi tego donosiciela! Tak, po raz kolejny im si udao, ale Otto ju
nigdy nie powinien naraa si na takie niebezpieczestwo.
Wchodzi do pokoju, po ktrym kry niespokojnie jej m. Nie
zapalaj wiata, lecz on podnis zasony, wieci ksiyc.
Otto chodzi tam i z powrotem i wci milczy.
Ottonie!
Tak?
Zatrzymuje si gwatownie i patrzy na swoj on, ktra usiada w
rogu sofy, niemal niewidoczna w bladym, sabym wietle ksiyca, ktre
przenika do pokoju.
Ottonie, uwaam, e teraz najlepiej bdzie zrobi przerw. Nie
mamy ostatnio szczcia.
Nie da si odpowiada. Nie da si, Anno. To zwrcioby uwag,
gdyby nagle kartki przestay si pojawia. Akurat teraz, gdy omal nas
nie zapali, to szczeglnie zwrcioby uwag. Oni nie s a tak gupi,

dostrzegliby zwizek midzy nami a kartkami, ktre tak nagle przestay


si pojawia. Musimy dziaa dalej, czy tego chcemy czy nie.
I doda surowo: A ja chc!
Ciko westchna. Nie miaa odwagi, eby gono przyzna mu
racj, cho rozumiaa, e tak jest. Szli drog, na ktrej nie mona si byo
zatrzyma, kiedy si chce. Nie byo odwrotu, nie byo spokoju. Zawsze
do przodu.
Po chwili namysu powiedziaa: To pozwl mnie odtd roznosi
kartki, Ottonie. Tobie nie sprzyja teraz szczcie.
Rozgniewany odpar: Nic nie poradz na to, e jaki donosiciel przez
trzy godziny sterczy przy judaszu. Bardzo dokadnie si rozejrzaem,
byem ostrony!
Wcale nie mwi, Ottonie, e nie bye ostrony. Powiedziaam
tylko, e nie masz teraz szczcia. I nic na to nie poradzisz.
On znw zmienia temat. A co ty w ogle zrobia z drug pocztwk?
Schowaa j przy sobie?
Nie dao si, za duo byo ludzi wok. Nie, Ottonie, wrzuciam
j do skrzynki pocztowej przy Nollendorfplatz, jak tylko zaczo si to
zamieszanie.
Do skrzynki? Bardzo dobrze. wietnie sobie poradzia, Anno.
W nadchodzcych tygodniach bdziemy wrzuca kartki do skrzynek
pocztowych, tam gdzie akurat bdziemy, eby ta jedna nie zwrcia
nadmiernej uwagi. Skrzynki to niezy pomys, na poczcie nie pracuj
przecie sami nazici. I ryzyko jest mniejsze.
Prosz, Ottonie, pozwl odtd mnie roznosi kartki poprosia
jeszcze raz.
Matko, nie powinna myle, e popeniem bd, ktremu moga
zapobiec. To s wanie te przypadki, ktrych zawsze si obawiaem, a
ktrych nie mona si ustrzec, bo nie da si ich przewidzie. Co poradz

na szpicla, ktry przez trzy godziny siedzi przy judaszu? A ty moesz


nagle zasabn, przewrci si i zama nog zaraz przeszukaj ci
kieszenie i znajd pocztwk! Nie, Anno, przed przypadkami nie mona
si uchroni!
Byabym taka spokojna, gdyby mnie przekaza roznoszenie!
zaczyna od nowa.
Nie mwi nie, Anno. Powiem ci prawd, nagle zaczem czu si
niepewnie. Mam wraenie, jakbym cay czas mg patrze tylko w jedno
miejsce, w ktrym przeciwnika akurat nie ma. I jakby wszdzie wok
mnie siedzieli wrogowie, a ja nie mog ich dostrzec.
Zrobie si nerwowy, Ottonie. To trwa ju zbyt dugo. ebymy
mogli z tym skoczy choby na par tygodni! Ale masz racj, tak si nie
da. Jednak od tej pory to ja bd roznosi kartki.
Nie mwi nie. Prosz bardzo. Ja si nie boj, ale masz racj, zrobiem
si nerwowy. To przez te przypadki, ktrych si nie spodziewaem.
Sdziem, e wystarczy, jeli si to porzdnie robi. Ale to nie tak, trzeba
te mie szczcie, Anno. Przez dugi czas szczcie nam sprzyjao, teraz
jest chyba troch inaczej
Przecie udao si po raz kolejny powiedziaa uspokajajcym
tonem. Nic si nie stao.
Ale maj nasz adres, w kadej chwili mog si do nas dobra! Te
przeklte kontakty z krewnymi, zawsze mwiem, e nie warto.
Nie bd niesprawiedliwy, Ottonie. Co Ulrich Heffke ma z tym
wsplnego?
Oczywicie, e nic! Czy kto twierdzi inaczej? Ale gdyby nie on, nie
skadalibymy tam wizyty. Nie warto uzalenia si od ludzi, Anno. To
tylko wszystko utrudnia. A teraz jestemy podejrzani.
Gdybymy naprawd byli podejrzani, Ottonie, toby nas nie
wypucili!

Atrament! mwi, zatrzymujc si nagle. Wci mamy w domu


atrament! Atrament, ktrym wypisaem te kartki, i ten sam atrament jest
u nas w kaamarzu!
Pobieg, wyla atrament do zlewu. A potem zacz si ubiera.
Dokd si wybierasz, Ottonie?
Musimy si pozby kaamarza! Jutro kupimy jaki inny atrament.
Spal w tym czasie obsadk, a przede wszystkim stare kartki i stary papier
listowy, ktry jeszcze mamy. Wszystko trzeba spali! Sprawd kad
szuflad. W domu nic nie moe zosta!
Ale, Ottonie, przecie nie jestemy podejrzani! Na wszystko jest
czas!
Wanie e nie! Rb, co ci mwi. Wszdzie sprawd i wszystko
spal!
Wyszed.
Gdy wrci, by spokojniejszy Wyrzuciem kaamarz we
Friedrichshain[68]. Spalia wszystko?
Tak!
Na pewno wszystko? Wszdzie sprawdzia i wszystko spalia?
Przecie ci mwi, Ottonie!
Oczywicie, ju dobrze, Anno! Ale to komiczne, znowu czuj,
jakbym nie mg dostrzec wroga, tego, gdzie on naprawd jest. Jakbym o
czym zapomnia!
Przesun rk po czole i popatrzy na ni w zadumie.
Uspokj si, Ottonie, na pewno o niczym nie zapomniae, o niczym.
W mieszkaniu nic ju nie ma.
A nie mam na palcach ani ladu atramentu? Wiesz, nie mog mie
na sobie najmniejszej plamki atramentu, skoro ju go w domu w ogle
[68] Najstarszy w Berlinie park publiczny ze stawami, przy ulicy o tej samej
nazwie (po wojnie znajdowa si w Berlinie Wschodnim).

nie mamy.
Sprawdzili i faktycznie mia plamk atramentu na prawym palcu
wskazujcym. Wytara mu j rk.
Widzisz, mwi ci, e zawsze co si jeszcze znajdzie! To wanie ci
wrogowie, ktrych nie dostrzegam. C, moe to bya wanie ta plamka
atramentu, na ktr nie zwrciem uwagi, a ktra tak mnie drczya!
Ju jej nie ma, Ottonie, nie ma ju niczego, o co musiaby si
niepokoi!
Bogu niech bd dziki. Zrozum, Anno, nie boj si, ale nie
chciabym te, ebymy zostali odkryci zbyt wczenie. Tak dugo, jak to
moliwe, chciabym kontynuowa moje dzieo. Jak si uda, to chciabym
jeszcze doy chwili, gdy to wszystko si zawali. Tak, chciabym tego
doy. Odrobink i my si do tego przyczynilimy!
I tym razem to Anna go pociesza: Tak, doyjesz tego, oboje tego
doyjemy. C si takiego stao? To prawda, e bylimy w wielkim
niebezpieczestwie, ale Mwisz, e szczcie si od nas odwrcio?
Szczcie jest nam wierne, zagroenie mino. Jestemy tutaj.
Tak powiedzia Otto Quangel. Jestemy tutaj i jestemy wolni.
Wci tak jest. I mam nadziej, e bdzie tak jeszcze dugo, bardzo
dugo

Rozdzia 42.
Stary towarzysz partyjny Persicke
Szpicel radcy kryminalnego Zotta, niejaki Klebs, mia oblecie ca
Jablonskistrae, szukajc starego, samotnie mieszkajcego mczyzny,
na ktrego zatrzymaniu tak bardzo Gestapo zaleao. W kieszeni mia
list, na ktrej wypisano dla kadej kamienicy i gdzie si dao take
dla kadej oficyny nazwisko godnego zaufania towarzysza partyjnego,
midzy innymi nazwisko Persickego.
Nawet jeli tym przy Prinz-Albrecht-Strae bardzo zaleao na
schwytaniu poszukiwanego, to dla szpicla Klebsa bya to rutynowa
robota. Drobny, le opacany i le odywiony Klebs, z krzywymi nogami,
niezdrow cer i popsutymi zbami, przypomina szczura, a swoje sprawy
zaatwia podobnie jak grzebicy w odpadkach gryzo. Zawsze by gotw
przyj kromk chleba, wyebra co do picia albo wypalenia, a jego
jkliwy, skrzekliwy gos podczas takiej ebraniny zaczyna powistywa,
jakby ten nieszcznik wydawa z siebie ostatnie tchnienie.
U Persickw otworzy mu stary Persicke. Wyglda fatalnie, siwe
wosy skotunione, twarz nabrzmiaa, oczy zaczerwienione, a cay chwia
si i koysa niczym statek podczas ostrego sztormu.
Czego chcesz?
Zasign informacji, dla partii.
Szpicle mieli surowy zakaz powoywania si podczas zbierania
informacji na Gestapo. Cae to wypytywanie miao wyglda jak nic
nieznaczce zbieranie informacji o czonku partii.
Lecz na starego Persickego ju samo nieszkodliwe wyraenie

zbieranie informacji dla partii podziaao niczym cios prosto w odek.


Jkn i opar si o framug drzwi.
Jego ogupiay, zamroczony oparami alkoholu mzg odzyska na
sekund przytomno, a wraz z ni przyszed strach.
Potem wyprostowa si i powiedzia: Wejd!
Szczur ruszy za nim w milczeniu. Obserwowa starego ywymi,
bystrymi oczkami. Nic mu nie umkno.
Pokj te wyglda fatalnie. Poprzewracane krzesa, porozrzucane
butelki, porozlewana wdka parowaa z podogi, cuchnc. Na pododze
pognieciona narzuta. Zsunity obrus. Pod lustrem, pokrytym pajczyn
pkni po uderzeniu, stos szklanych odamkw. Jedna firanka zasonita,
druga oberwana. I wszdzie niedopaki papierosw i na wp rozerwane
paczki po tytoniu.
Klebs poczu, jak swdz go zodziejskie palce. Najchtniej
natychmiast zaczby to wszystko apczywie zbiera: wdk, tyto, pety,
ale te kieszonkowy zegarek z tamtej kamizelki wiszcej na krzele.
By jednak teraz wysannikiem Gestapo, to znaczy partii. Usiad wic
grzecznie na stoeczku i zapiszcza wesoo: Ach, jest tu co i do wypicia,
i do zapalenia! Ty to masz dobrze, Persicke!
Stary popatrzy na niego cikim, mtnym wzrokiem. A potem
gwatownym ruchem przesun przez st w stron gocia oprnion
do poowy butelk wdki. Klebs ledwo zdy j zapa, zanim si
przewrcia.
Znajd sobie c do zapalenia! mrukn Persicke, rozgldajc si
po pokoju. Na pewno c gdzie tu ley. I doda, bekoczc: Ale
ognia ni mam!
Nie martw si, Persicke! zawiszcza Klebs uspokajajco.
Znajd, co mi potrzeba. Na pewno masz w kuchni gaz i zapalniczk.
Zachowywa si tak, jakby si znali od dawna. Jakby byli starymi

przyjacimi. Jakby to byo oczywiste, przemkn na swoich krzywych


nkach do kuchni, ktra wygldaa jeszcze gorzej ni pokj z powodu
porozbijanych naczy i poprzewracanych mebli, i faktycznie znalaz w
caym tym baaganie zapalniczk do gazu i zapali papierosa.
Od razu schowa do kieszeni trzy napoczte paczki papierosw. Jedna
z nich zostaa zalana wdk, ale to mona wysuszy. W drodze powrotnej
Klebs zajrza jeszcze do pozostaych dwch pokoi, wszdzie panowa
brud i baagan. Tak jak Klebs przypuszcza, stary by w mieszkaniu sam.
Szpicel z zadowoleniem zatar donie, ukazujc to-czarne zby. Z tego
starego da si wycign wicej ni troch wdki i par papierosw.
Stary Persicke nadal siedzia na tym samym krzele przy stole,
dokadnie tam, gdzie zostawi go Klebs. Lecz przebiegy Klebs zauway,
e stary musia tymczasem wsta, gdy teraz staa przed nim pena butelka
wdki, ktrej wczeniej nie byo.
To znaczy, e gdzie ma schowane wicej. Ju my si dowiemy!
Klebs z aosnym piniciem opad na swj stoeczek, dmuchn
gospodarzowi prosto w twarz kbem papierosowego dymu, pocign
yk z butelki i zapyta niewinnie: No, co ci tam trapi, Persicke? Dawaj,
chopie, ulyj sobie! I to raz-dwa, bo si wykoczysz!
Stary zadra, syszc ostatnie sowa. Nie mg poj, w jakim
kontekcie zostay wypowiedziane. Zrozumia tylko tyle, e mowa jest o
wykaczaniu.
Nie, nie! wymamrota lkliwie. Nie wykacza, tylko nie
wykacza. Baldur przyjdzie i wszystko naprawi!
Szczur postanowi nie wyjania na razie, kim jest Baldur, w Baldur,
ktry mia wszystko naprawi. Tak, Persicke, jeli tylko da si wszystko
naprawi! powiedzia ostronie.
Rzuci okiem na twarz gospodarza, ktry jak mu si zdawao, patrzy
na niego ponuro i podejrzliwie. Ale oczywicie, dopiero gdy przyjdzie

Baldur stwierdzi ugodowo.


Stary dalej patrzy na niego w milczeniu. Nagle powiedzia, w jednym
z owych przebyskw wiadomoci, ktre miewaj od czasu do czasu
pijacy, a jzyk wcale ju mu si przy tym nie plta: Kim pan waciwie
jest? Czego pan ode mnie chce? Przecie ja pana w ogle nie znam!
Szczur przyjrza si uwanie oprzytomniaemu nagle gospodarzowi.
W takim stadium pijacy czsto staj si ktliwi i skonni do bitki, Klebs
za by drobnym czowieczkiem (i do tego tchrzem), a po starym
Persickem nawet teraz, mimo widocznego upadku, zna byo, e obdarzy
swego Fhrera dwoma dorodnymi esesmanami i uczniem szkoy Napola.
Klebs prbowa go naprowadzi: Ju panu mwiem, panie Persicke.
Moe nie do koca pan zrozumia. Nazywam si Klebs, przychodz z
ramienia partii, eby zdoby par informacji
Pi Persickego hukna o st. Obie flaszki zaczy si chybota,
Klebs popiesznie je uratowa.
Jak miesz, ty psie krzycza Persicke mwi, e ja czego nie
zrozumiaem? Mdrzejszy ode mnie jeste, ty mierdzielu? W moim
wasnym domu, przy moim wasnym stole mwisz mi, e nie rozumiem,
co mwisz. Ty aosny mierdzielu!
Nie, nie, nie, panie Persicke! zasepleni szczur uspokajajco. Nic
takiego nie miaem na myli. Drobne nieporozumienie. Pokj i przyja.
My, starzy towarzysze partyjni, zawsze zachowujemy spokj!
Gdzie masz legitymacj? Dlaczego wchodzisz do mojej chaupy i
nie pokazujesz legitymacji? Wiesz, e partia tego zabrania!
Lecz w ten sposb Klebsa nie dao si zastraszy. Gestapo zapewnio
mu doskonae, jak najbardziej legalne i kompletne papiery.
Prosz, panie Persicke, niech pan sobie to wszystko spokojnie
obejrzy. Wszystko si zgadza. Jestem uprawniony do zbierania informacji,
a pan powinien mi pomc, jeli tylko moe!

Stary popatrzy mtnym wzrokiem na papiery, ktre mu okazano.


Klebs nie zamierza mu ich wrczy. Litery rozpyway si Percickemu
przed oczami, niezgrabnie postuka palcem: To pan?
Przecie pan widzi, panie Persicke! Wszyscy mwi, e bardzo
tu jestem do siebie podobny! I doda pyszakowato: Tylko e pono
wygldam dziesi lat modziej. Nie wiem, nie jestem prny. Nigdy nie
patrz w lustro!
Schowaj to sobie! warkn byy szynkarz. Nie bede tego tera
czyta. Siadaj, napij sie wdki, zapal, ale bd cicho. Musze sie najpierw
zastanowi.
Szczur Klebs uczyni, jak mu kazano, jednoczenie bacznie obserwujc
gospodarza, ktry zdawa si znowu popada w odurzenie.
Tak, starego Persickego, ktry take pocign spory yk ze swojej
butelki, znw opucia jasno umysu, nieodparcie wcigay go z
powrotem odmty pijastwa, a to, co nazwa zastanawianiem si, to byo
bezradne amanie sobie gowy, szukanie czego, co ju dawno wypado
mu z pamici. Nawet nie wiedzia, czego szuka.
Stary znalaz si w naprawd trudnym pooeniu. Najpierw jeden syn
pojecha do Holandii, a potem drugi do Polski. Baldur zosta wysany do
szkoy Napola, ten ambitny smarkacz osign swj pierwszy cel: zosta
przyjty do grona wybranych pord czonkw niemieckiego narodu,
zosta wyjtkowym uczniem samego Fhrera! Uczy si dalej, uczy si
panowa nie tyle nad sob, ile nad innymi ludmi, ktrzy nie osignli
tyle co on.
Ojciec zosta sam z on i crk. Od zawsze mia skonno do
picia, stary Persicke ju w tej swojej knajpie, co to zbankrutowaa, by
swoim najlepszym klientem. Gdy zabrako synw, a szczeglnie nadzoru
Baldura, Persicke zacz pi, kompletnie si rozpi. ona najpierw poczua
si nieswojo. T drobn, wystraszon i paczliw kobiet w domu penym

mczyzn, w ktrym nigdy nie bya nikim wicej jak darmow i bardzo
le traktowan suc, ogarn lk, skd jej m bierze pienidze na tyle
wdki. Do tego doszed strach przed wyzwiskami i zym traktowaniem
przez pijaka, wic po kryjomu ucieka do krewnych, zostawiajc ojca
crce.
Crka, ajdaczka, ktra naleaa do Zwizku Dziewczt Niemieckich
i bya tam nawet jak przywdczyni, wcale nie bya skonna sprzta
brudw po starym i jeszcze dawa si za to le traktowa. Zaatwia
sobie dziki kontaktom posad nadzorczym w kacecie dla kobiet w
Ravensbrck i wolaa tam za pomoc ostrych psw i trzaskajcego pejcza
przymusza stare kobiety, ktre nigdy w yciu nie pracoway fizycznie,
do wykonywania prac ponad ich siy.
Pozostawiony samemu sobie ojciec coraz bardziej si rozpija. W
biurze powiedzia, e jest chory, nikt nie dba o to, co je, pi tylko alkohol.
Przez pierwsze dni kupowa jeszcze od czasu do czasu chleb, ale pienidze
gdzie mu si zapodziay albo kto mu je ukrad, w kadym razie stary
Persicke ju od wielu dni nic nie jad.
Poprzedniej nocy bardzo si rozchorowa, to jeszcze pamita. Nie
pamita ju, e wpad w sza, rozbija naczynia, przewraca szafki, e
okrutnie przeraony wszdzie widzia przeladowcw. Quanglowie
i stary radca sdowy Fromm stali pod drzwiami i dzwonili, dzwonili i
dzwonili. Lecz on nawet nie drgn, nie mia zamiaru otwiera swoim
przeladowcom. Tam na zewntrz stali wysannicy partii, ktrzy chcieli
od niego rozliczenia kasy, a wci brakowao ponad trzech tysicy marek
(a moe i szeciu tysicy, nawet w przebyskach wiadomoci nie potrafi
tej kwoty dokadnie okreli).
Stary radca sdowy stwierdzi chodno: Zostawmy tego szaleca.
Nie mam ochoty
Tak zwykle mia, czsto wrcz kpica twarz przybraa bardzo zimny

wyraz. Starszy pan zszed po schodach.


A Otto Quangel, bardzo niechtny angaowaniu si w cokolwiek,
take powiedzia: Co si bdziemy wtrca? Tylko bdziemy mie przez
to kopoty! Syszysz przecie, Anno, e jest pijany! Potem wytrzewieje.
Lecz Persicke, ktry przez nastpne dni niemal nic z tego nie pamita,
Persicke nie wytrzewia. Rano czu si bardzo le, tak si cay trzs, e
ledwo zdoa przytkn brzeg butelki do ust. Ale im wicej wdki wypija,
tym mniej si trzs, tym mniejszy by strach, ktry wci go falami
ogarnia. Wci natomiast drczyo go ponure przeczucie, e zapomnia o
czym, co koniecznie powinien sobie przypomnie.
A teraz siedzi naprzeciwko niego ten szczur, cierpliwy, przebiegy,
apczywy. Szczurowi si nie pieszy, dostrzeg okazj i postanowi
j wykorzysta. Szczur Klebs nie pieszy si z raportem dla radcy
kryminalnego Zotta. Temu zawsze zdy nakama, dlaczego niczego
si nie dowiedzia. To bya wyjtkowa okazja, ktrej nie mona byo
przepuci.
I Klebs nie zamierza da jej umkn! Stary Persicke by coraz bardziej
zamroczony, i nawet jeli z trudem bekota, to wybekotan informacj
te warto zdoby.
Po godzinie Klebs wiedzia wszystko, co trzeba, o malwersacjach
starego; wiedzia te, gdzie s butelki z wdk i tyto. Resztka pienidzy
ju bya w jego kieszeni.
Teraz szczur jest ju najlepszym przyjacielem starego. Pakuje go do
ka, a gdy Persicke wyje, Klebs biegnie do niego i daje mu si napi
tyle wdki, eby znowu by cicho. Tymczasem szczur pakuje popiesznie
do dwch walizek wszystko, co wydaje mu si cokolwiek warte. Pikna
damska bielizna nieyjcej pani Rosenthal znw zmienia waciciela i
znw nie cakiem legalnie.
A potem Klebs ponownie daje si staremu porzdnie napi, chwyta

walizki i wymyka si z mieszkania.


Gdy otwiera drzwi na korytarz, podchodzi do niego jaki wysoki,
kocisty mczyzna o ponurej twarzy i mwi: Co pan robi w mieszkaniu
Persickw? Co pan z niego wynosi? Przecie przyszed pan bez walyzek!
Odpowie mi pan, co? Czy woli pan pj ze mn na policje?
Prosz, niech pan wejdzie wiszcz pokornie szczur. Jestem
starym znajomym i towarzyszem partyjnym pana Persickego. On to
panu potwierdzi. Jest pan zarzdc domu, prawda? Panie zarzdco, mj
przyjaciel, pan Persicke, jest mianowicie bardzo chory

Rozdzia 43.
Barkhausen okpiony po raz trzeci
Obaj panowie zajli miejsca w zabaaganionym salonie. Teraz
to zarzdca domu siedzia na miejscu szczura, a Klebs na krzele
Persickego. Nie, stary Persicke nie by w stanie udzieli adnych
informacji, lecz pewno, z jak Klebs porusza si po mieszkaniu,
i spokj, z jakim rozmawia z Persickem i dawa mu pi, nakazyway
zarzdcy domu pewn ostrono.
Klebs znw wycign swj powycierany portfel ze sztucznego
tworzywa, ktry kiedy by czarny, a teraz poyskiwa na rogach na
rdzawoczerwono. Powiedzia: Moe mgbym panu zarzdcy okaza
moje dokumenty? Wszystko jest w porzdku, zostaem upowaniony
przez parti
Lecz jego rozmwca nie chcia dokumentw, nie chcia te wdki,
przyj tylko papierosa. Nie, nie bdzie teraz pi, za dobrze pamita, jak
wtedy u Rosenthalowej na grze Enno przez picie koniaku popsu mu taki
wietny interes. Nie popeni drugi raz tego samego bdu. Barkhausen,
bo to nikt inny jak wanie Barkhausen siedzi tam jako zarzdca domu,
zastanawia si, jak sobie poradzi ze swoim rozmwc. Od razu przejrza
tego typka. Czy rzeczywicie jest znajomym starego Persickego czy nie,
czy jest tutaj na zlecenie partii czy nie wszystko jedno. Najwaniejsze,
e ten facet chce kra! To, co ma w walizkach, to rzeczy kradzione
w przeciwnym razie nie wystraszyby si tak na widok Barkhausena, w
przeciwnym razie nie byby taki lkliwy i usuny. Nikt, kto ma prawe
zamiary, przed nikim tak nie peza, to Barkhausen wiedzia z wasnego

dowiadczenia.
Moe teraz kieliszeczek, panie zarzdco?
Nie! Barkhausen niemal wrzeszczy. Niech pan sie zamknie,
musze sie nad czym zastanowi
Szczur zadra i zamilk.
Barkhausen ma za sob nieudany rok. Nie, nie dosta tamtych dwch
tysicy marek przesanych przez pani Hberle. Gdy poprosi na poczcie
o ich przesanie, poinformowano go, e pienidzy tych zadao dla siebie
Gestapo jako pochodzcych z przestpstwa, mog go skontaktowa z
Gestapo. Nie, Barkhausen podzikowa. Nie chcia mie ju nic wsplnego
z tym niedotrzymujcym sowa Escherichem, a Escherich te nigdy ju
nie posa po Barkhausena.
Tu wic ponis fiasko, lecz jeszcze gorsze byo to, e Kuno-Dieter nie
wrci do domu. Z pocztku Barkhausen myla jeszcze: No, poczekaj!
Jak tylko wrcisz do domu! Delektowa si scenami lania chopaka, ktre
sobie wyobraa, a pene lku pytania Otti o to, gdzie jest jej ukochany
synek, ordynarnie zbywa.
Lecz gdy potem mijay kolejne tygodnie, sytuacja bez Kuna-Dietera
stawaa si nie do zniesienia. Z Otti zrobia si prawdziwa mija, ktra
uczynia z jego ycia pieko. Jemu byo wszystko jedno, ten ptak mg
wcale nie wraca, tym lepiej, o jednego bezuytecznego aroka w domu
mniej! Lecz Otti zachowywaa si jak szalona z powodu ukochanego
synka, zupenie jakby nie moga przey bez Kuna-Dietera ani jednego
dnia wicej, a przecie wczeniej i ona nie szczdzia mu poajanek i
razw.
W kocu Otti cakiem oszalaa, pobiega na policj i oskarya
wasnego ma o zamordowanie syna. Na policji nie cackano si z takimi
ludmi jak Barkhausen, nie mia u nich dobrej opinii, mia wrcz jak
najgorsz, wic od razu zamknli go w areszcie Sdu Kryminalnego.

Trzymali go tam jedenacie tygodni, musia pracowicie skleja torebki


i skuba takielunek, w przeciwnym razie obcinali mu porcje, ktrymi tak
czy siak si nie najada. Najgorsze jednak byy noce, podczas ktrych
nastpoway ataki lotnicze. Barkhausen ba si koszmarnie atakw
lotniczych. Widzia kiedy przy Schnhauser Allee pewn kobiet, w
ktr trafia bomba fosforowa i ju w niej utkna. Barkhausen do koca
ycia nie zapomni tego widoku.
Ba si wic atakw, a kiedy dudniy coraz bliej i ich huk wypenia
cae powietrze, a potem pierwsze uderzenia i ciana jego celi pona
czerwono od un dalekich i bliskich poarw Nie, nie wypuszczali
aresztantw z cel, nie pozwalali im zej do piwnicy, w ktrej byliby
bezpieczni, co za otry! W takie noce w caym ogromnym areszcie
Moabit panowaa histeria, wieszali si na oknach i krzyczeli, och, jak oni
krzyczeli! A Barkhausen krzycza wraz z nimi! Wy jak zwierz, chowa
gow na pryczy, a potem bieg prosto na drzwi celi i wali o nie czaszk,
a oszoomiony przewraca si na ziemi To bya jego narkoza, dziki
ktrej zdoa przetrwa owe noce!
Niemniej jednak po jedenastu tygodniach spdzonych w areszcie
ledczym wraca do domu w niezbyt przyjaznym nastroju. Oczywicie
niczego nie mogli mu dowie, wszystko miechu warte; lecz mg sobie
oszczdzi tych jedenastu tygodni, gdyby Otti nie bya takim cierwem! I
jak cierwo j potraktowa, t, ktra z tymi swoimi absztyfikantami ya
sobie wygodnie w jego mieszkaniu (regularnie opacajc czynsz), podczas
gdy on musia skuba liny i omal nie oszala ze strachu.
Od tej pory w mieszkaniu Barkhausenw ciosy paday wrcz gradem.
Przy najmniejszym piniciu wali, niewane, co akurat trzyma w rku,
la j po pysku, to cierwo cholerne, ktre sprowadzio na niego takie
nieszczcie.
Lecz Otti take zacza si broni. Nigdy nie byo dla niego nic do

jedzenia, nigdy nie byo pienidzy ani papierosw. Tak wrzeszczaa,


gdy j bi, e zbiegali si inni lokatorzy i wszyscy stawali przeciwko
Barkhausenowi, cho wiedzieli doskonale, e z niej pospolita dziwka.
A potem pewnego dnia, gdy garciami powyrywa jej wosy z gowy,
zrobia co najpodlejszego. Znikna z mieszkania na zawsze i zostawia
go z pozosta czwrk bachorw, a co do adnego z nich nie by pewien
swego ojcostwa. Niech to szlag trafi, Barkhausen musia i normalnie
do pracy, inaczej wszyscy umarliby z godu, a dom prowadzia teraz
dziesicioletnia Paula.
Kiepski rok, to by naprawd przesrany rok! A do tego wci drczca
go nienawi do Persickw, ktrym nic nie potrafi ani nie mg zrobi,
bezsilna wcieko i zazdro, gdy po oficynie rozniosa si wie, e
Baldur idzie do szkoy Napola, a w kocu malutka, tlca si delikatnie
nadzieja, gdy obserwowa pijastwo starego Persickego moe, moe
jednak
A teraz siedzia w mieszkaniu Persickw, a tam na stoeczku pod
oknem sta radioodbiornik, ktry Baldur zwin starej Rosenthalowej.
Barkhausen by blisko celu i teraz chodzio ju tylko o to, jak si pozby
tej pluskwy bez wzbudzania podejrze
Oczy Barkhausena a janiej, gdy myli o tym, jak Baldur by si
wciek, widzc go tutaj siedzcego przy stole. Sprytny lisek z tego
Baldura, ale i tak nie do sprytny. Cierpliwo jest czasem wicej warta
ni spryt. I nagle Barkhausenowi przypomina si, jak naprawd Baldur
zamierza postpi z nim i z Ennem Klugem wtedy, gdy wamali si
do mieszkania Rosenthalowej, to znaczy, to nie byo takie prawdziwe
wamanie, tylko praca na zlecenie
Barkhausen wysuwa do przodu doln warg, podczas dugiego
milczenia obserwuje w zadumie swojego niecierpliwicego si ju
rozmwc i mwi: No to niech mi pan pokae, co pan tam ma w tych

walyzkach!
Niech pan posucha prbuje protestowa szczur. Myl, e to za
due wymaganie. Gdyby mj przyjaciel pan Persicke mi na to pozwoli,
ale to przecie wykracza poza zakres pana uprawnie jako zarzdcy
domu
Ach, niech pan nie plecie! mwi Barkhausen. Albo pokaesz mi
pan tutaj, co pan masz w tych walyzkach, albo obaj pjdziemy razem na
policje.
Nie musz tego robi stwierdza piskliwie szczur ale poka panu
dobrowolnie. Z policj zawsze s tylko problemy, a skoro mj towarzysz
partyjny Persicke teraz zachorowa, to moe min wiele dni, zanim
bdzie mg potwierdzi moje sowa.
Otwiera! Raz-dwa! rzuca nagle dzikim gosem Barkhausen, a
przecie pocign z butelki tylko jeden yk.
Szczur Klebs patrzy na niego i nagle na twarzy szpicla pojawia
si zoliwy umieszek. Otwiera! Raz-dwa!. Przez ten okrzyk
Barkhausen zdradzi swoj dz. Przez ten okrzyk zdradzi take, e
nie jest zarzdc domu, a jeli nawet jest, to takim, ktry ma nieuczciwe
zamiary.
No, kolego? mwi nagle szczur zupenie innym tonem. To
dzielimy si p na p?
Uderzenie pici zwala go na podog. Dla pewnoci Barkhausen
wali jeszcze Klebsa dwa czy trzy razy nog od stoka. No, przez godzin
bdzie z nim spokj!
A potem zaczyna rozpakowywa i przepakowywa. I znw bielizna
naleca niegdy do pastwa Rosenthalw zmienia waciciela.
Barkhausen pracuje szybko, ale zupenie spokojnie. Tym razem nikt nie
stanie mu na drodze do sukcesu. Ju prdzej wszystkich pozabija, choby
mia zapaci za to gow! Nie da si kolejny raz wycycka.

A potem, kwadrans pniej, po krtkiej walce z dwoma szupo,


Barkhausen opuszcza mieszkanie Persickw. Jeszcze troch szarpaniny i
kopaniny i Barkhausen jest poskromiony i skuty.
No! stwierdzi z zadowoleniem drobny pan Fromm, radca sdowy
w stanie spoczynku. I na tym, jak sdz, ju na zawsze zakoczy pan
swoj dziaalno w tym domu, panie Barkhausen. Bd pamita, eby
przekaza paskie dzieci opiece spoecznej. Ale to pewnie pana nie
interesuje. A teraz, panowie, musimy jeszcze wej do mieszkania. Mam
nadziej, panie Barkhausen, e nie zrobi pan czego naprawd zego z
tym malutkim czowiekiem, ktry wszed po schodach przed panem. I
pewnie znajdziemy te pana Persickego, panie wachmistrzu, ostatniej
nocy mia atak delirium tremens.

Rozdzia 44.
Interludium: idylla na wsi
Bya listonoszka Ewa Kluge pracuje na polu kartofli dokadnie tak,
jak kiedy o tym marzya. Jest pikny, jak na prac waciwie zbyt gorcy
wiosenny dzie, niebo jest jaskrawobkitne i jest prawie bezwietrznie,
zwaszcza tutaj, w osonitym rogu pola przy lesie. W trakcie okopywania
pani Ewa zdejmowaa kolejne sztuki odziey i teraz ma na sobie tylko
bluzk i spdnic. Jej silne, goe nogi s zotobrzowe, podobnie jak
twarz i rce.
Jej motyka natrafia na obod, rzodkiew wirzep, osty, perz. Praca
posuwa si powoli, pole jest bardzo zachwaszczone. Motyka czsto uderza
te o kamie, wtedy dzwoni srebrzycie to przyjemny dwik. Tu przy
skraju lasu Ewa Kluge natrafia na kp krwawnicy w tym zagbieniu
jest wilgotno, kartofle marniej, ale krwawnica triumfuje. Waciwie
zamierzaa zje teraz niadanie i sdzc po pooeniu soca, jest wanie
na to pora, lecz woli najpierw pozby si tej zarazy krwawnicy, zanim
zrobi sobie przerw. Pracuje intensywnie, usta ma mocno zacinite.
Nauczya si tutaj na wsi gardzi chwastami, tym diabelstwem, dga je
motyk bez litoci.
Lecz nawet gdy usta pani Ewy s mocno zacinite, jej spojrzenie
jest jasne i spokojne. W jej oczach nie ma ju tego surowego, zawsze
zatroskanego wyrazu jak przed dwoma laty w Berlinie. Zrobia si
spokojniejsza, przemoga si. Wie, e may Enno nie yje, pani Gesch
napisaa do niej z Berlina. Wie, e stracia obu synw Maks zgin w
Rosji, a Karlemann dla niej umar. Nie ma jeszcze czterdziestu piciu lat,

przed ni cigle kawa ycia, nie rozpacza, pracuje. Nie chce pozostaych
lat ycia tak po prostu przeczeka, chce co robi.
Ma te co, z czego cieszy si caymi dniami. To wieczory codziennie
spdzane z zastpc wiejskiego bakaarza. Waciwy nauczyciel,
Schwoch, zajady czonek partii, niski i tusty szczekacz i donosiciel,
ktry po stokro ze zami w oczach zapewnia, jak mu al, e nie moe
pj na front, tylko zgodnie z rozkazem Fhrera musi wytrwa na swojej
wiejskiej placwce w waciwy nauczyciel Schwoch zosta jednak
pomimo wszelkich zawiadcze lekarskich powoany do Wehrmachtu.
To byo niecae p roku temu. Lecz droga na front musiaa by trudna
dla tego entuzjasty, gdy na razie nauczyciel Schwoch wci tkwi jako
pisarz w jakiej izbie obrachunkowej. Pani Schwoch czsto jedzi do
swojego ma z szynk i sonin, lecz m nie zjada sam tych wszystkich
tustych pysznoci. Udao si, teraz jej kochany Walter zostanie
podoficerem, oznajmia pani Schwoch po swojej ostatniej wycieczce ze
sonin. Podoficerem, cho zgodnie z rozkazem Fhrera awanse mogy
by przyznawane wycznie w oddziaach walczcych na froncie. Lecz
takiego zagorzaego towarzysza partyjnego z szynk i sonink rozkazy
Fhrera oczywicie nie dotycz.
C, pani Kluge to obojtne. Wie dobrze, jak to wszystko wyglda,
odkd wystpia z partii. Tak jest, bya w Berlinie. Gdy tylko odzyskaa
niezbdny spokj wewntrzny, pojechaa do Berlina i stawia si w urzdzie
pocztowym i przed sdem partyjnym. To nie byy atwe dni, zdecydowanie
nie, wrzeszczano na ni, groono jej, a podczas piciodniowego aresztu
nawet j pobito i omal nie trafia do kacetu lecz w kocu j wypucili.
Wrg pastwa c, jeszcze si pewnego dnia dowie, co to znaczy.
Ewa Kluge zlikwidowaa swoje mieszkanie. Wiele rzeczy musiaa
sprzeda, gdy na wsi udostpniono jej tylko jedn izb, ale mieszkaa
teraz sama. Nie pracowaa te ju tylko dla szwagra, ktry najchtniej

dawaby jej za to jedynie wyywienie, a nie pienidze, pomagaa


wszystkim rolnikom wok. Pracowaa nie tylko w polu i w gospodarstwie,
najmowaa si take jako opiekunka do chorych, szwaczka, ogrodniczka,
postrzygaczka owiec. Miaa zrczne donie, waciwie to nie byo tak,
jakby uczya si czego nowego, lecz jakby przypominaa sobie dawno
niewykonywan prac. Wiejsk robot miaa we krwi.
Lecz to skromne, acz spokojne ycie, ktre urzdzia sobie pord
caego tego upadku, nabrao prawdziwego wiata i radoci dopiero
dziki nauczycielowi w zastpstwie, panu Kienschperowi. Kienschper
by wysokim, zawsze nieco pochylonym do przodu mczyzn po
pidziesitce, o siwych rozwianych wosach i ogorzaej twarzy oraz
modych, miejcych si bkitnych oczach. I tak jak Kienschper
oczarowywa dzieci z wioski tymi miejcymi si, bkitnymi oczami,
wyprowadzajc je z dziarskiego stylu wychowania swojego poprzednika w
bardziej ludzkie obszary, i tak jak uzbrojony w sekator szed przez ogrdki
rolnikw i uwalnia zdziczae drzewa owocowe od zbdnych pdw i
martwych gazi, wycina rakowate narole i smarowa karbolin[69] w
ten sam sposb uleczy rany Ewy, uwolni od zgorzknienia, przynis jej
spokj.
Nie dlatego, eby duo o tym mwi, Kienschper nie by gadu.
Lecz gdy sta z ni w swojej pasiece i opowiada o yciu pszcz, ktre
namitnie kocha, gdy spacerowa z ni wieczorami po polu i pokazywa,
jak le uprawiane jest to pole i jak przy niewielkim nakadzie pracy mona
by je z powrotem uyni, gdy pomaga krowie si ocieli, naprawia
przewrcony pot, cho nikt go nie prosi, gdy siedzia przy organach i
gra delikatnie tylko dla niej i dla siebie, gdy po jego odejciu wszystko
wydawao si uporzdkowane i spokojne to wszystko przynosio Ewie
wicej radoci ni wszelkie sowa pociechy. Zmierzajce ku schykowi
[69] Karbolina rodek owadobjczy uzyskiwany ze smoy wglowej.

ycie w czasach penych nienawici, ez i krwi, lecz spokojne i oddychajce


pokojem.
Nauczycielowa
Schwoch,
ktra
bya
jeszcze
bardziej
narodowosocjalistyczna ni jej entuzjastycznie nastawiony do wojny
maonek, oczywicie natychmiast znienawidzia owego Kienschpera i
czynia na jego szkod wszystko, co tylko jej nienawistny umys potrafi
wymyli. Musiaa zapewni zastpcy swojego ma dach nad gow i
wikt, lecz zawsze robia tak, e Kienschper nigdy nie dostawa niadania
przed wyjciem do szkoy, cigle wszystko byo przypalone, a w jego
pokoju nigdy nie sprztano.
Bya jednak bezsilna wobec jego penego pogody spokoju. Moga
si gorczkowa, burzy, lini, le o nim mwi, podsuchiwa pod
drzwiami do klasy, a potem skada donosy do rady szkolnej niezmiennie
rozmawia z ni jak z niewychowanym dzieckiem, ktre pewnego dnia
samo zrozumie swoje niecne czyny. I w kocu Kienschper zacz jada
u Ewy Kluge, przeprowadzi si do wsi, a tusta i zoliwa Schwochowa
moga prowadzi swoj wojn przeciwko niemu ju tylko z daleka.
Pani Ewa Kluge i siwowosy nauczyciel Kienschper sami nie
zauwayli, kiedy po raz pierwszy wspomnieli o tym, e tak waciwie to
mogliby wzi lub. Moe wcale o tym nie mwili. Samo tak wyszo. Nie
pieszyo im si te pewnego dnia, kiedy, jak przyjdzie pora. Dwoje
starzejcych si ludzi, ktrzy nie chcieli samotnie spdza wolnego czasu.
Nie, adnych dzieci, ju nigdy wicej pani Ewa wzdrygaa si na sam
myl. Ale za to przyja, pena zrozumienia mio i przede wszystkim
zaufanie. Ona, ktra w swoim pierwszym maestwie nigdy nie moga
ufa, ktra zawsze musiaa prowadzi, chce si teraz ufnie da prowadzi
przez ten ostatni odcinek ycia. Gdy byo cakiem ciemno, gdy ona ju
cakiem stracia nadziej, wtedy soce jeszcze raz przebio si przez
chmury.

Krwawnica ley na ziemi, na razie wypleniona. Oczywicie odronie,


to przecie taki chwast, ktry trzeba powyrywa z lunej ziemi podczas
orki, kady ukryty pod powierzchni skrawek korzonka wci bdzie
na nowo wypuszcza pdy. Lecz pani Ewa zna ju teraz to miejsce, nie
zapomni go, bdzie tu przychodzi tak dugo, a krwawnica zostanie
doszcztnie wypleniona.
Waciwie mogaby teraz zje niadanie, chyba ju pora, jej odek
to potwierdza. Lecz gdy zerka na odoone w cie na skraju lasu chleb i
butelk z kaw, widzi, e nie zje niadania, dzisiaj nie, jej odek musi
si uspokoi. Bo kto ju zabra si do jedzenia, okoo czternastoletni
chopak, niewiarygodnie brudny i obdarty, poyka jej chleb, jakby umiera
z godu.
Jest tak zajty zaspokajaniem apetytu, e nie zwraca uwagi na to,
e motyka zamara pord chwastw. Wzdryga si dopiero, gdy kobieta
staje tu przed nim, i wpatruje si w ni swoimi wielkimi niebieskimi
oczami pod skosmacon czupryn jasnych wosw. Cho wanie zosta
przyapany na kradziey, a ucieczka na nic si ju nie zda, chopak nie
patrzy z lkiem czy poczuciem winy, jego spojrzenie zdaje si wrcz
wyzywajce.
Przez ostatnie miesice mieszkacy wioski, pord nich take pani
Kluge, przyzwyczaili si do tych dzieci. Ataki lotnicze na Berlin byy
coraz intensywniejsze, a mieszkacom kazano odsya dzieci na wie.
Prowincja zostaa zalana dziemi z Berlina. Co dziwne, niektre z tych
dzieci zupenie nie potrafiy si przystosowa do spokojnego ycia na wsi.
Miay tutaj spokj, lepsze jedzenie, spokojny sen, lecz nie wytrzymyway,
cigno je z powrotem do wielkiego miasta. I zdecydowane wyruszay
w drog, boso, ebrzc o resztki jedzenia, bez pienidzy, cigane
przez wiejskich andarmw, szukay drogi z powrotem do niemal co
noc poncego miasta. Zapane i odesane do swojej wiejskiej gminy,

pozwalay si tylko nieco odkarmi i znowu uciekay.


Ten tutaj, ktry z wyzywajcym spojrzeniem zjada chleb pani Ewy,
najwyraniej od dawna by w drodze. Kobieta nie pamitaa, kiedy ostatni
raz widziaa tak obszarpan i brudn posta. We wosach mia dba
somy, a w jego uszach mona by posia marchew.
Smakuje? zapytaa pani Kluge.
Pewnikiem! powiedzia, tym jednym sowem zdradzajc swoje
berliskie pochodzenie.
Spojrza na ni. Chce mi pani przyla? zapyta.
Nie odpara. Jedz spokojnie. Obejd si ten jeden raz bez
niadania, a ty najwyraniej jeste godny.
Pewnikiem! powtrzy. A potem doda: I potem mnie pani puci?
By moe odpowiedziaa. Ale moe zgodzisz si, ebym ci
najpierw umya i doprowadzia do porzdku twoje ubranie. Moe znajd
nawet dla ciebie jakie odpowiednie cae spodnie.
Lepiej nie! powiedzia lekcewaco. Sprzedam je zara, jak tylko
bedem godny. Jak mylisz, ile ja ju sprzedaem przez ten rok, co to se
tak wndruj! Co najmniej pitnacie spodniw! I dziesi par butw!
Popatrzy na ni z triumfem.
A po co mi o tym mwisz? zapytaa. Byoby lepiej dla ciebie,
gdyby wzi spodnie i nic mi nie mwi.
A bo ja wiem odpar obojtnie. Moe dlatego, co na mnie nie
nawrzeszczaa, e buchnem ci niadanie. Nie lubie wrzaskw.
To ju od roku jeste w drodze?
Nie tak dugo. Zime em przemieszka u jednego karczmarza w
jakiej dziurze. Swinioki em karmi i kufle do piwa my, wszystko em
robi. Dobre to byy czasy powiedzia zamylony. Dziwak z tego
gospodarza. Cigiem pijany, ale ze mn gada, jakbym by taki jak on,
taki sam stary i w ten dese. Nauczyem si pi wdk i pali. Te lubisz

wdk?
Pani Kluge postanowia odoy na pniej wyjanienie kwestii, czy
spoywanie alkoholu jest odpowiednim zajciem dla czternastolatka.
Ale ty potem znowu ucieke? Chcesz wrci do Berlina?
Nie powiedzia chopak. Ni wracam do swoich. Znudzili mi sie.
Ale twoi rodzice bd si o ciebie martwi. Przecie w ogle nie
wiedz, gdzie si podziewasz!
One? Martwi sie? One sie ciesz, co sie mi pozbyli!
A kim jest twj ojciec?
On? Ach, wszystkim po trochi: alfons, szpicel i czasami ty zodziej.
Jak znajdzie csik do ukradzenia. Ino durny on jest, nigdy nie znajduje
niczego do sensu.
Aha powiedziaa pani Kluge, a po tych wyznaniach jej gos
zabrzmia nieco ostrzej. A co na to twoja matka?
Moja matka? Co niby miaaby na to? Przecie to dziwka!
Plask! No i jednak oberwa po pysku mimo jej obietnic.
Nie wstydzisz si tak mwi o wasnej matce? A fuj!
Urwis pomasowa si po policzku z obojtn min.
Mocno stwierdzi. Ju wicej nie chcem.
Nie wolno ci tak mwi o swojej matce! Rozumiesz? powiedziaa
gniewnie.
A czemu nie? zapyta i odchyli si do tyu. Najedzony, bogim
wzrokiem popatrzy na swoj dobrodziejk. A czemu nie? Jak ona
jest po prostu dziwka? Sama tak mwi. Jakbym nie chodzia na ulice
czsto tak mwia tobyta wszystkie z godu pomarli!. Bo nas jest pi
rodzestwa, ale kady z innego ojca. Mj ma pono majuntek z kumi na
Pomorzu. Chciaem go poszuka i go sobie obejrzy. Musi by z niego
niezy dziwak, Kuno-Dieter ma na imie. Z rakiem durnym imieniem na
pewno nie ma wielu, pewnikiem go znajd

Kuno-Dieter powiedziaa Kluge. Ty te masz na imi KunoDieter?


Lepi mwi Kuno, Dietera mona se darowa!
A wic, Kuno, powiedz, do ktrej gminy zostae ewakuowany? Jak
nazywa si wie, do ktrej przyjechae kolej?
Nie zostaem ewakuowany! Zwiaem od moich starych!
Pooy si teraz na boku, brudny policzek opar na rwnie brudnym
przedramieniu. Patrzy na ni leniwym wzrokiem, chtny do pogawdki.
Opowiem ci, jak to wszystko byo. No wic ten mj tak zwany ojciec,
to wtedy, ponad rok temu, okantowa mnie na pi dych i do tego mnie
zla. No to zebraem paru kolegw, to znaczy waciwie nie kolegw, ino
takich tam wyrostkw, wiesz, no i napadlimy wszystkie na ojca i trochi
go spralimy. Dobrze mu tak, ten raz sie przekona, co nie zawsze jest tak,
e duzi na maych! No i emy mu jeszcze pinidze z kieszeni ukradli. Nie
wiem, ile tego byo, ci najwiksi spord nas je podzielili. Ja em dosta
tylko dwie dychy i em se powiedzia tak: Spadaj stamtd, ojciec spierze
ci na amen albo odda do opieki. Id na wie, do gospodarzy. No to em
poszed na wie, do gospodarzy. I cakiem fajne ycie em mia od tamtej
pory, to mogie szczerze powiedzie!
Zamilk i znw na ni spojrza.
Patrzya na niego w milczeniu, mylc o Karlemannie. Ten te za
trzy lata bdzie Karlemannem, pozbawionym mioci, wiary, ambicji,
dbajcym tylko o siebie.
Zapytaa: A ty, Kuno, jak mylisz, co z ciebie bdzie? I dodaa:
Chcesz pewnie potem do SA albo do SS?
Odpar, przecigajc: Do tych typkw? W yciu! One s jeszcze
gorsze ni ojciec! Na okrgo ino wrzeszcz i rozkazuj! Nie, dzikuje za
taki deser, to nie dla mnie!
Ale moe sprawiaoby ci to przyjemno, gdyby to ty mg

rozkazywa innym?
A niby jak? Nie, to nie dla mnie. Wiesz co, a jak ty sie waciwie
nazywasz?
Ewa, Ewa Kluge.
Wiesz, Ewa, frajd to by mi sprawio auto. O takiej szewrolecie to ja
by chcia wszystko wiedzie, jak taki motor dziaa, jak to jest ze sprzgem
i zaponem nie, niejakie to jest, to ju trochi wiem, ale dlaczego to tak
jest To ja bym chcia wiedzie, tylko e jezdem na to za gupi. Za czsto
mnie lali po bie, jak byem may, przez to tera u mnie taka saba gowa.
Nawet pisa dobrze nie umim!
Ale ty wcale nie wygldasz na takiego gupiego! Jestem pewna, e
si nauczysz i pisa, a potem o tych silnikach.
Nauka? Znowu i do szkoy? Waa, nie ma mowy, na to to ja jezdem
ju za stary. Miaem ju przecie dwie baby.
Wzdrygna si. Ale zaraz potem powiedziaa miao: I mylisz, e
taki inynier czy technik to ju wszystko wie? Oni cay czas musz si
doksztaca, na uczelni albo na kursach wieczorowych.
Przecie wiem! Przecie ja to wszystko wiem! S takie ogoszenia
na supach! Wieczorowe kursa dla zaawansowanych elektrotechnikw
nagle zacz mwi bezbdn niemczyzn. Podstawy elektrotechniki.
No prosz! wykrzykna pani Ewa. I ty uwaasz, e jeste na
to za stary! Nie chcesz si wicej uczy? Do koca ycia chcesz by
wczg, ktry zim myje kufle i rbie drewno? To bdzie klawe ycie,
ale za duo frajdy to ty mie nie bdziesz!
Teraz znw szeroko otworzy oczy i popatrzy na ni badawczo, cho
jednoczenie nieufnie.
Pewnikiem chcesz, cobym wrci do swoich i poszed w Berlinie do
szkoy? A moe chcesz mnie odda do opieki?
Ani to, ani to. Postaram si, eby mg zosta u mnie. A potem

sama ci bd uczy i mj przyjaciel bdzie ci uczy.


Wci by nieufny. A co ty z tego bdziesz miaa? Ja cie bede duo
kosztowa, jedzenie, ubranie, ksionki do szkoy i w ten dese.
Nie wiem, czy ty to zrozumiesz, Kuno. Miaam kiedy ma i dwch
synw, ktrych straciam. A teraz jestem cakiem sama, mam tylko tego
jednego przyjaciela!
Przecie moesz se zrobi jeszcze jedno dziecko!
Zaczerwienia si, ona, starzejca si kobieta, zaczerwienia si pod
spojrzeniem czternastoletniego chopca.
Nie, nie mog mie ju dzieci powiedziaa i popatrzya na niego
zdecydowanym wzrokiem. Ale ucieszyabym si, gdyby zosta kim,
inynierem od aut albo konstruktorem samolotw. Ucieszyoby mnie,
gdyby udao mi si stworzy kogo z takiego chopaka jak ty.
Mylisz pewnikiem, e ze mnie to ju zupene cierwo?
Sam wiesz najlepiej, Kuno, e teraz z tob dobrze nie jest!
Masz racje. To prawda!
I nie masz ochoty zosta kim innym?
Ochot mam, tyle e
Tyle e co? Nie chcesz u mnie zamieszka?
Chcie to chce, ale
Co znowu za ale?
Myl sobie, e szybko bdziesz mnie mie do, a ja nie lubie, jak
sie mnie odsya, wole sam odej.
W kadej chwili bdziesz mg odej, nie bd ci zatrzymywa.
Dajesz sowo?
Daj sowo, obiecuj ci to, Kuno. Bdziesz u mnie, ale bdziesz
wolny.
Ale jak mam by u ciebie, to muszem by zameldowany, a wtedy
i moje stare bedom wiedzie, gdzie jezdem. Nawet jednego dnia nie

pozwol mi u ciebie by.


Jeli twj rodzinny dom wyglda tak, jak mwie, to nikt ci nie
zmusi do powrotu. Moe potem przeniesiemy na mnie prawa rodzicielskie
i bdziesz cakiem moim chopcem
Przez chwil patrz na siebie w milczeniu. Wydaje jej si, e w tym
bkitnym, obojtnym spojrzeniu dostrzega odlegy blask. Ale potem on
mwi, kadc gow na ramieniu i zamykajc oczy: No to dobrze. Tera
chciaem sie trochi zdrzymn. Wracaj do tych swoich kartofelkw!
Ale, Kuno! woa. Musisz przynajmniej odpowiedzie na moje
pytanie!
Muszem? zapyta sennym gosem. Nikt nie musi nic musie.
Przez chwil patrzya na niego z powtpiewaniem. A potem z
agodnym umiechem wrcia do pracy.
Pracowaa dalej motyk, ale teraz robia to bezmylnie. Dwa razy
przyapaa si na tym, e przecia kcze ziemniaka. Uwaaj, Ewo!
powiedziaa wtedy poirytowana sama do siebie.
Ale wcale przez to bardziej nie uwaaa. Mylaa o tym, e chyba
byoby lepiej, gdyby nic nie wyszo z niej i tego zdeprawowanego
chopaka. Ile to mioci i pracy woya w Karlemanna, ktry nie by
zdemoralizowanym dzieckiem i na co zday si ta mio i praca? A
teraz chciaa cakowicie odmieni czternastoletniego urwisa, ktry
gardzi yciem i ludmi? Co ona sobie ubzduraa? Poza tym Kienschper
na pewno si na to nie zgodzi
Obejrzaa si na picego chopca. Ale jego ju tam nie byo, w cieniu
na skraju lasu leay tylko jej rzeczy.
No i dobrze! pomylaa sobie. Dziki temu nie musz ju
podejmowa decyzji. Zwia! Tym lepiej!
I rozgniewana chwycia za motyk.
Lecz zaraz potem spostrzega Kuna-Dietera na drugim kocu

kartoflanego pola, jak pilnie wyrywa chwasty, odkadajc je na kupk na


skraju pola. Ruszya przez bruzdy ziemi w jego stron.
Wyspae si ju? zapytaa.
Nie mogie spa powiedzia. Przez to twoje gadanie zgupem.
Muszem pomyle.
No to myl! Ale nie myl sobie, e musisz dla mnie pracowa.
Dla ciebie? Pogarda, jaka zabrzmiaa w wypowiedzianych przez
niego sowach, bya niezmierzona. Wyrywam chwasty, bo mi sie przy
tym lepiej myli i dlatego, e mi to sprawia frajd. Naprawd! Dla ciebie?
To znaczy za kilka kromek z masem?
I pani Ewa Kluge znw wrcia do pracy z agodnym umiechem.
On to robi dla niej, nawet jeli sam przed sob nie chcia si do tego
przyzna. Nie miaa ju teraz wtpliwoci, e w poudnie pjdzie razem
z ni, a w zwizku z tym wszelkie gosy napomnienia i ostrzeenia, ktre
si w niej odzyway, straciy znaczenie.
Skoczya prac wczeniej ni zwykle. Znowu podesza do chopca i
powiedziaa mu tak: Robi sobie teraz przerw na obiad. Jeli chcesz,
Kuno, moesz pj ze mn.
Wyrwa jeszcze par chwastw, a potem popatrzy na oczyszczony
skrawek pola. Niezy kawaek udao mi sie zrobi stwierdzi z
zadowoleniem. Oczywicie powyrywaem tylko najwiksze chwasty,
do tych maych potrzeba motyki, wtedy zrobi wicej.
Oczywicie powiedziaa. Ty wyrywaj te due, a ja zajm si
maymi.
Znw zerkn na ni z ukosa, a ona zauwaya, e w tych bkitnych
oczach pojawia si take szelmowski bysk.
To mia by przytyk? zapyta.
Jak chcesz odpara. Nie musi by.
No dobra!

Zatrzymaa si w drodze powrotnej przy maym strumieniu o bystrym


nurcie.
Nie chciaabym ci zabiera do wioski, Kuno, kiedy tak wygldasz
powiedziaa.
Natychmiast zmarszczy czoo i zapyta podejrzliwie: To znaczy, e
sie mnie wstydzisz?
Jeli o mnie chodzi, to moesz i tak odpowiedziaa. Ale jeeli
chcesz mieszka w tej wsi duej, to bdziesz mg i pi lat chodzi w
porzdnym ubraniu, a chopi i tak nigdy nie zapomn, w jakim stanie do
nich przyszede. Jak ubocona winia, bd mwi za dziesi lat. Jak
azga.
Masz racje powiedzia. One takie wanie s. No to id i c
przynie! A mnie moe uda sie w tym czasie trochi tu obskroba.
Przynios mydo i szczotk zawoaa jeszcze i popiesznie ruszya
drog do wsi.
Pniej tego dnia, duo pniej, ju pod wieczr, gdy zjedli we trjk
kolacj: pani Ewa, siwowosy Kienschper i zmieniony niemal nie do
poznania Kuno-Dieter, a wic pniej tego dnia pani Ewa powiedziaa:
Dzisiaj bdziesz jeszcze spa na strychu, na sianie, Kuno. Jutro wyszykuj
ci ma izb, tylko musz najpierw pozabiera z niej te swoje graty.
Piknie ci j wyszoruj. Mebli mam dosy.
Kuno tylko na ni popatrzy. To ma znaczy, e mam sie std
zmywa powiedzia bo pastwo chc zosta sami. No dobra! Tyle
e spa to ja jeszcze nie pjd, Ewo. Nie jezdem dzidziu. Obejrz se
najpierw te dziur.
Ale niech to nie bdzie bardzo pno, Kuno! I nie pal na strychu!
A skd! Przecie to ja bym pierwszy wtedy wyciungno kopyta. No
dobra! Miej zabawy, modziankowie, powiedzia ojciec, a potem zrobi
matce dzieciuka!

I pan Kuno-Dieter wyszed. Idealny produkt narodowosocjalistycznego


wychowania.
Pani Ewa Kluge umiechna si nieco zakopotana. Nie jestem
pewna, Kienschper powiedziaa czy dobrze zrobiam, przyjmujc
tego gagatka do naszej maej rodziny. Jest prawdziwym wyzwaniem,
naprawd!
Kienschper si rozemia. Ale, Ewu powiedzia przecie
sama widzisz, e ten chopak tylko udaje! Musi si przecie popisa!
Choby najgorszymi rzeczami. I szczeglnie dlatego, e zauway, e
jeste troch przewraliwiona
Wcale nie jestem przewraliwiona! krzykna. Ale jak mi
czternastolatek opowiada, e mia ju dwie kochanki
no to wanie jeste przewraliwiona, Ewu. A poza tym co znacz
dwie kochanki, ktrych z pewnoci nie mia, tylko najwyej one miay
jego! Nic nie znacz! Wolabym oszczdzi ci, Ewu, opowieci o tym, co
wyprawiaj ze sob dzieciaki z tej skromnej, pobonej wioski, przy nich
Kuno-Dieter to szczere zoto!
Ale te dzieci wcale o tym nie mwi!
Bo maj nieczyste sumienie. A on nie ma wyrzutw sumienia, uwaa
to za naturalne, bo nigdy nie sysza i nie widzia nic innego. To wszystko.
Ten chopak ma dobre serce, za p roku bdzie pon ze wstydu, gdy
sobie przypomni, co ci mwi w swj pierwszy dzie tutaj. Odrzuci to,
tak samo jak t swoj berlisk gwar. Zauwaya, e wietnie mwi
poprawn niemczyzn, tylko po prostu nie chce.
Mam wyrzuty sumienia, zwaszcza wobec ciebie, Kienschper.
Nie powinna ich mie, Ewo. Ten chopak mnie bawi i moesz
by pewna, e moe zosta, kim zechce. Nigdy nie bdzie hitlerowcem.
Moe dziwakiem, ale nigdy czowiekiem partii, zawsze bdzie chodzi
wasnymi drogami.

Daj Boe! powiedziaa Ewa. Niczego wicej nie pragn.


Miaa niejasne poczucie, e ratujc Kuna-Dietera, cho troch
zadouczyni haniebnym uczynkom popenionym przez Karlemanna.

Rozdzia 45.
Upadek radcy kryminalnego Zotta
List naczelnika komisariatu by waciwie zaadresowany do pana radcy
kryminalnego Zotta przy Tajnej Policji Pastwowej w Berlinie. To nie
oznaczao jednak wcale, e trafi bezporednio do rk radcy kryminalnego
Zotta. Przynis mu go jego przeoony Obergruppenfhrer SS Prall.
O co tu chodzi, panie radco? zapyta Prall. Jest tu kolejna
kartka od Klabaternika, a do niej doczepiona karteczka: Zatrzymani
zostali zwolnieni na telefoniczne polecenie radcy kryminalnego Zotta z
Gestapo. Jacy zatrzymani? Dlaczego nic mi o tym nie zameldowano?
Radca kryminalny zerkn przez swoje okulary na przeoonego:
Ach, tak! Ju sobie przypominam. To byo przedwczoraj albo
jeszcze wczeniej. Ju wiem, to byo w niedziel. Wieczorem. Midzy
szst a sidm, to znaczy midzy osiemnast a dziewitnast, panie
Obergruppenfhrerze.
I dumny ze swej doskonaej pamici popatrzy na Obergruppenfhrera.
I co tam si dziao w niedziel midzy osiemnast i dziewitnast?
Dlaczego byli jacy zatrzymani? I dlaczego zostali zwolnieni? I dlaczego
nic mi o tym nie zameldowano? To bardzo pokrzepiajce, Zott, e pan
sobie wszystko przypomina, ale ja te chciabym pozna t spraw.
Rzucone bez tytuu nazwisko radcy zabrzmiao niczym pierwszy
wystrza armatni.
Ale to historia zupenie pozbawiona znaczenia! Radca
kryminalny wykona uspokajajcy gest swoimi pokymi od akt
rczkami. Jaka bzdura z komisariatu. Zatrzymali jako autora kartek czy

te ich roznosiciela jak park, maestwo, oczywicie znowu totalna


bzdura ze strony Szupo. Maestwo, a przecie wiemy, e ten czowiek
z pewnoci mieszka sam! I do tego, wanie sobie przypomniaem,
ten zatrzymany by z zawodu stolarzem, a przecie my wiemy, e musi
pracowa w tramwajach!
Czy chce pan przez to powiedzie, panie odpowiedzia
Obergruppenfhrer, z trudem nad sob panujc (to panie byo drugim,
jeszcze ostrzejszym wystrzaem na tej wojnie) chce pan przez to
powiedzie, e poleci pan wypuci tych ludzi, nie zobaczywszy ich ani
nie przesuchawszy, tylko dlatego, e byo ich dwoje zamiast jednego, i
tylko dlatego, e ten czowiek poda si za stolarza? Panie!
Panie Obergruppenfhrerze odpowiedzia radca kryminalny Zott,
wstajc. My, znawcy kryminalistyki, pracujemy wedug okrelonego
planu i nie odstpujemy od niego. Szukam samotnego mczyzny, ktry
ma co wsplnego z tramwajami, a nie onatego stolarza. Kto taki mnie
nie interesuje. W zwizku z nim nie rusz palcem.
Jakby stolarz nie mg pracowa dla zakadw tramwajowych,
choby przy naprawie wagonw! zacz krzycze Prall. Co za
bawastwo!
Najpierw Zott zamierza poczu si uraony, lecz suszna uwaga
przeoonego kazaa mu si zastanowi. Faktycznie powiedzia
zakopotany o tym faktycznie nie pomylaem. Zebra si w sobie.
Ale ja szukam samotnego mczyzny powtrzy. A tamten czowiek
ma on.
Nie ma pan pojcia, jak podymi bestiami potrafi by kobiety!
warkn Prall. Mia jednak jeszcze co na podordziu: I pewnie
nie pomyla pan, panie radco kryminalny Zott (trzeci i najostrzejszy
wystrza), take o tym, e t kartk podoono w niedzielne popoudnie
w pobliu Nollendorfplatz, ktry podlega tamtemu komisariatowi!

Czyby ten drobny, nieistotny fakt umkn paskiej kryminalistycznej


przenikliwoci?
Tym razem radca kryminalny Zott by szczerze skonsternowany, jego
kozia brdka zadraa, a ciemne, przenikliwe oczy si zamgliy.
Jestem niezmiernie zakopotany, panie Obergruppenfhrerze!
Nie mog uwierzy, jak mogo mi si to przydarzy? C, nieco si
zapdziem. Cigle mylaem tylko o tych zajezdniach tramwajowych,
byem taki dumny z tego odkrycia. Zbyt dumny
Obergruppenfhrer wciekym wzrokiem popatrzy na czowieczka,
ktry z prawdziw trosk, cho bez paszczenia si, wyznawa swoje
grzechy.
To by bd z mojej strony, powany bd kontynuowa z zapaem
radca kryminalny eby w ogle przej to dochodzenie. Ja si nadaj
tylko do spokojnej pracy przy biurku, a nie do dziaa pocigowych.
Kolega Escherich radzi sobie z tym dziesi razy lepiej ode mnie. I do
tego spotkao mnie jeszcze jedno nieszczcie spowiada si dalej.
Aresztowano mianowicie mojego czowieka, ktry mia zebra informacje
w jednej z kamienic. Klebs si nazywa. Poinformowano mnie, e rzekomo
uczestniczy w kradziey, w ograbianiu jakiego pijaczyny. Zosta te
ciko pobity. To jaka koszmarna historia. On w trakcie rozprawy nie
utrzyma jzyka za zbami, powie, e to my go wysalimy
Obergruppenfhrer Prall zadra z gniewu, lecz smutna powaga, z
jak mwi radca kryminalny Zott, oraz jego cakowita beztroska wobec
wasnego losu utrzymay go w ryzach.
I jak pan sobie wyobraa kontynuowanie tej sprawy, panie? zapyta
lodowatym tonem.
Prosz pana, panie Obergruppenfhrerze poprosi Zott, unoszc
donie w bagalnym gecie prosz pana, niech mnie pan uwolni! Niech
mnie pan uwolni od tego zadania, ktremu nie potrafi sprosta pod

adnym wzgldem! Niech pan sprowadzi komisarza Eschericha z jego


celi, on zrobi to lepiej ni ja
Mam nadziej powiedzia Prall, jakby nie usysza tego, co zostao
wanie powiedziane mam nadziej, e zanotowa pan przynajmniej
adresy obojga zatrzymanych?
Nie! Kierowany moim ukochanym pomysem, dziaaem z karygodn
lekkomylnoci. Ale ka si poczy z tamtym komisariatem, oni
podadz mi adresy i sprawdzimy
To niech si pan czy!
Rozmowa bya bardzo krtka. Radca kryminalny powiedzia do
Obergruppenfhrera: Oni te nie zanotowali adresw. A na gniewny
gest przeoonego doda: To ja jestem winny, ja sam! Po rozmowie
telefonicznej ze mn musieli uzna spraw za ostatecznie zaatwion. To
ja jestem winien temu, e nawet nie sporzdzono notatki do akt!
Wic nie mamy ju teraz adnego ladu?
adnego!
I co pan sdzi o swoim zachowaniu?
Prosz o sprowadzenie komisarza Eschericha z piwnicy i zabranie
mnie tam zamiast niego!
Obergruppenfhrer Prall przez chwil patrzy na tego maego
czowieczka bez sowa. A potem powiedzia, trzsc si z wciekoci:
Wie pan, e wyl pana do kacetu? Odwaa si pan rzuci mi prosto
w twarz tak propozycj i nie dry pan, i nie skomle ze strachu? Z takiej
gliny jak pan s ulepieni czerwoni, bolszewicy! Przyznaje si pan do
winy, ale zdaje si pan z niej dumny!
Nie jestem dumny z mojej winy. Ale jestem gotw ponie
konsekwencje. I mam nadziej, e uczyni to bez drenia i skomlenia!
Obergruppenfhrer Prall umiechn si pogardliwie na te sowa.
Widzia ju wiele razy, jak godno upada pod ciosami esesmanw. Lecz

widzia take wyraz oczu wielu drczonych, spojrzenie, ktre pord caej
ich mki wyraao chodn, niemal drwic wyszo. I wspomnienie
tego spojrzenia sprawio, e zamiast zacz wrzeszcze i bi, powiedzia
tylko: Pozostanie pan w tym gabinecie do mojej dyspozycji. Musz
najpierw sporzdzi raport.
Radca kryminalny Zott skin przytakujco gow, a Obergruppenfhrer
Prall wyszed.

Rozdzia 46.
Komisarz Escherich znw na wolnoci
Komisarz Escherich znw jest na stanowisku. Uznany za zmarego,
powsta do ycia z piwnic Gestapo. Nieco poturbowany i wymitoszony
siedzi znw przy swoim biurku, a jego koledzy piesz z zapewnieniami o
swojej sympatii. Zawsze w niego wierzyli. Zrobiliby dla niego wszystko,
co w ich mocy. Tylko wiesz, jak wysze dowdztwo postawi na kim
krzyyk, to wtedy nikt z nas nic ju nie moe zrobi. Mona sobie tylko
przy tym sparzy palce. No, przecie sam wiesz, Escherich, rozumiesz
chyba.
Escherich zapewnia, e wszystko rozumie. Zmusza usta do umiechu,
ktry wyglda do nieszczliwie, prawdopodobnie dlatego, e Escherich
nie nauczy si jeszcze umiecha z kilkoma brakujcymi zbami.
A przy tym tylko dwie rozmowy zwizane z powrotem do suby
zrobiy na nim wraenie. Jedn z nich przeprowadzi z radc kryminalnym
Zottem.
Kolego Escherich powiedzia. Nie zostan zesany do
bunkra zamiast pana, cho zasuyem na to dziesi razy bardziej ni
pan. Nie tylko ze wzgldu na bdy, ktre popeniem, ale rwnie
dlatego, e zachowaem si wobec pana jak winia. Moim jedynym
usprawiedliwieniem jest to, e wierzyem, i pan le pracowa
Nie mwmy ju o tym powiedzia Escherich ze swoim dziurawym
umiechem. Jeli chodzi o spraw Klabaternika, to jak dotd wszyscy
le pracowali, pan, ja, wszyscy. To mieszne, ale ja naprawd nie mog si
doczeka, eby pozna czowieka, ktry tymi swoimi kartkami sprowadzi

tyle nieszczcia na blinich. To musi by niezy dziwak


Popatrzy na radc kryminalnego w zadumie.
Ten poda mu swoj drobn, pok od akt rczk. Niech pan
le o mnie nie myli, kolego Escherich powiedzia cicho. I jeszcze
jedno. Stworzyem now teori, e nasz sprawca ma co wsplnego z
tramwajami. Wszystko jest w aktach. Prosz, niech pan podczas swojego
dochodzenia o niej nie zapomni. Bybym bardzo szczliwy, gdyby cho
ten punkt moich rozwaa okaza si trafny! Bardzo pana o to prosz!
I powiedziawszy to, radca kryminalny Zott uda do swojego
oddalonego, cichego pokoju, by oddawa si ju tylko swoim teoriom.
Drug pamitn rozmow komisarz odby oczywicie z
Obergruppenfhrerem Prallem. Escherich powiedzia przeoony
podniesionym gosem komisarz Escherich! Pan si ju dobrze czuje?
Doskonale! odpar komisarz. Sta za swoim biurkiem, mimowolnie
przykadajc wyprostowane donie do ud, tak jak nauczy si tego w
celi na dole. Cho komisarz bardzo z tym walczy, cay dra. Uwanie
obserwowa przeoonego. Wobec tego czowieka czu wycznie strach,
nieprzytomny strach, on w kadej chwili mg go odesa z powrotem do
piwnicy.
Skoro czuje si pan ju doskonale, Escherich kontynuowa Prall,
ktry doskonale wyczuwa dziaanie swoich sw to moe pan te
pracowa. Zgadza si?
Oczywicie, panie Obergruppenfhrerze!
A skoro moe pan pracowa, Escherich, to moe pan te zapa
Klabaternika! Chyba pan potrafi?
Oczywicie, panie Obergruppenfhrerze!
I to jak najszybciej, Escherich!
Oczywicie, panie Obergruppenfhrerze!
No i widzi pan, Escherich stwierdzi askawie Obergruppenfhrer

Prall, napawajc si przeraeniem podwadnego. Jak dobrze robi taki


krtki wypoczynek w naszym bunkrze! Tacy wanie maj by moi
ludzie! Ju nie czuje si pan lepszy ode mnie, panie Escherich?
Nie, panie Obergruppenfhrerze, na pewno nie. Na rozkaz, panie
Obergruppenfhrerze!
Ju nie uwaa pan, e jest najsprytniejszym psem w caym Gestapo i
e wszyscy inni s ulepieni z psiego gwna? Ju pan tak chyba nie uwaa,
Escherich?
Rozkaz, nie, panie Obergruppenfhrerze, ju tak nie uwaam.
Widzi pan, Escherich kontynuowa Obergruppenfhrer, dajc
uchylajcemu si z lkiem Escherichowi mocny, ale artobliwy prztyczek
w nos a gdy znowu poczuje si pan bardzo sprytny albo zacznie dziaa
samowolnie, albo pomyli, e Obergruppenfhrer Prall to tylko durny
jeop, to niech pan mi od razu powie. Wtedy ja natychmiast, zanim zrobi
si z panem cakiem le, wyl pana na ma kuracj do piwnicy. I jak?
Komisarz Escherich wpatrywa si bez sowa w swego przeoonego.
Komisarz trzs si tak bardzo, e nawet lepy by zauway.
No i jak bdzie, Escherich, powie mi pan od razu, jeli znowu
poczuje si pan wyjtkowo sprytny?
Rozkaz, panie Obergruppenfhrerze!
Albo gdy praca nie bdzie si posuwa do przodu, ebym odrobin
pana przypieszy?
Rozkaz, panie Obergruppenfhrerze!
No to si dogadalimy, Escherich!
Nagle przeoony poda do skromnie pochylonemu komisarzowi,
zupenie go zaskakujc. Ciesz si, Escherich, e znw widz ci na
subie. Mam nadziej, e znowu bdzie nam si doskonale pracowa. Od
czego wic ma pan zamiar zacz?
Od uzyskania od pracownikw komisariatu przy Nollendorfplatz

dokadnego opisu podejrzanych. Wreszcie go dostaniemy! Czowiek,


ktry zatrzyma oboje podejrzanych, by moe przypomni sobie ich
nazwiska. Bd take kontynuowa akcj poszukiwawcz kolegi Zotta
Piknie, piknie. W kadym razie jest to jaki pocztek. Prosz
codziennie skada mi raport
Rozkaz, panie Obergruppenfhrerze!
Tak, to bya druga rozmowa przy ponownym obejmowaniu stanowiska,
ktra zrobia na komisarzu kryminalnym Escherichu niejakie wraenie.
Poza tym w ogle nie byo po nim wida jego przey, zwaszcza gdy
uzupeni luki w uzbieniu. Koledzy uwaali nawet, e Escherich zrobi
si o wiele milszy. A to dlatego, e zupenie gdzie zatraci ton drwicej
wyszoci. Nie mg si ju czu lepszy od nikogo.
Komisarz Escherich pracuje, prowadzi ledztwa, dokonuje
przesucha, sporzdza opisy podejrzanych, czyta akta, telefonuje,
Escherich pracuje tak jak zawsze. Lecz nawet jeli nic po nim nie wida,
nawet jeli ma nadziej, e pewnego dnia znw bdzie potrafi rozmawia
ze swoim przeoonym Prallem bez drenia, Escherich wie, e nigdy ju
nie bdzie taki jak kiedy. Jest tylko maszynk do pracy, wykonuje j
rutynowo. Wraz z poczuciem wyszoci znikna take rado z pracy,
pycha bya nawozem, ktry pomaga dojrzewa owocom jego pracy.
Escherich zawsze by pewny siebie. Zawsze wierzy, e jemu nic nie
moe si sta. Zakada, e jest kim zupenie innym ni reszta. I Escherich
musia porzuci wszystkie te zudne przekonania o sobie, waciwie
poegna si z nimi w kilka sekund, gdy esesman Dobat przyoy mu
pici w twarz, a on pozna, co to strach. Escherich w cigu kilku dni
tak dokadnie pozna strach, e nie zapomni go do koca ycia. Wie, e
moe wyglda, jak chce, wie, e moe osign niemoliwe, moe by
szanowany i fetowany, lecz wie, e jest niczym. Jeden cios pici moe
przemieni go w skamlce, drce, przeraone nic, niewiele lepsze ni

ten may, cuchncy tchrzliwy zodziejaszek, z ktrym przez wiele dni


dzieli cel i ktrego arliwie klepane modlitwy wci syszy. Naprawd
niewiele lepsze. Nie, wcale nie lepsze!
Jedna rzecz podtrzymuje jednak komisarza Eschericha, a jest to myl
o Klabaterniku. Musi zapa tego czowieka, a potem bdzie mu ju
wszystko jedno. Musi popatrze temu facetowi w oczy, musi porozmawia
z czowiekiem, ktry sta si przyczyn caego jego nieszczcia. Chce
mu powiedzie prosto w twarz, temu fanatykowi, jakie nieszczcia,
kopoty i trudnoci sprowadzi na tylu ludzi. Zmiady go, tego wroga w
ciemnociach.
eby go ju tak dorwa!

Rozdzia 47.
Nieszczsny poniedziaek
W ten poniedziaek, ktry okaza si tak fatalny dla Quanglw;
w ten poniedziaek, w osiem tygodni po przywrceniu Eschericha do
suby;
w ten poniedziaek, gdy Emil Barkhausen zosta skazany na dwa lata,
a szczur Klebs na rok;
w ten poniedziaek, gdy Baldur Persicke w kocu przyjecha ze swojej
szkoy Napola do Berlina i odwiedzi ojca w zakadzie dla uzalenionych;
w ten poniedziaek, gdy Trudel Hergesell spada ze schodw na
dworcu w Erkner i przez to poronia;
w w rozstrzygajcy poniedziaek Anna Quangel leaa w ku z
cik gryp. Miaa wysok gorczk. U jej boku siedzia Otto Quangel,
doktor ju wyszed. Kcili si o to, czy tego dnia powinien pj roznie
kartki czy te nie.
Nie pjdziesz, przecie to ustalilimy, Ottonie! Kartki mog
poczeka dzie czy dwa, a znowu stan na nogi!
Nie chc trzyma ich w domu, Anno!
To w takim razie ju id! I Anna zacza si podnosi z ka.
Zostajesz w ku! Wcisn j z powrotem midzy poduszki.
Anno, nie bd nierozsdna. Podoyem ju sto, dwiecie kartek
W tym momencie zadzwoni dzwonek.
Wzdrygnli si z przeraenia oboje niczym przyapani na gorcym
uczynku zodzieje. Quangel szybko schowa dwie kartki, ktre leay na
narzucie.

Kto to moe by? zapytaa przestraszona Anna.


A on: O tej porze? O jedenastej rano!
Zacza zgadywa: Moe u Heffkw co si stao? Albo to doktor
wrci?
Dzwonek zadzwoni ponownie.
Pjd sprawdzi mrukn.
Nie poprosia. Zosta. Gdybymy wyszli z kartkami, te
dzwoniliby na darmo!
Tylko sprawdz, Anno!
Nie, nie otwieraj, Ottonie! Prosz ci! Mam przeczucie, e jeli
otworzysz drzwi, wpucisz do domu nieszczcie!
Podejd po cichu i zaraz dam ci zna.
Poszed.
Ley rozgniewana i niecierpliwa. e te on nigdy, ale to nigdy nie
ustpuje i nigdy nie spenia jej prb! Popenia bd, nieszczcie czyha
na zewntrz, lecz akurat teraz, gdy jest tu, tu, on wcale go nie wyczuwa.
I do tego nie dotrzymuje danego sowa! Syszy, jak otwiera drzwi i
rozmawia z jakim mczyzn. A przecie obieca jej, e najpierw da jej
zna.
No i co? Powiedz mi, Ottonie! Przecie widzisz, e umieram z
niecierpliwoci! Kim jest ten mczyzna? Dlaczego jeszcze sobie nie
poszed!
Nie ma si czym przejmowa, Anno. To tylko posaniec z fabryki.
Majster z porannej zmiany mia wypadek, musz go natychmiast zastpi.
Nieco uspokojona opada z powrotem na poduszki. I pjdziesz?
Oczywicie!
Przecie jeszcze nie jade obiadu!
Na pewno dostan co w stowce!
We sobie chocia chleba!

Tak, tak, Anno, o nic si nie martw. To niedobrze, e musz ci na


tak dugo zostawi sam.
O pierwszej i tak musiaby wyj.
Zaraz potem bd mia swoj zmian.
Ten czowiek czeka?
Tak, pojad od razu z nim.
To wracaj prdko, Ottonie. Wr dzisiaj tramwajem!
Jasna sprawa, Anno. Wracaj do zdrowia!
Ju wychodzi, gdy zawoaa: Ach, prosz, Ottonie, pocauj mnie
jeszcze!
Wrci, troch zdziwiony i troch zakopotany t nietypow dla nich
potrzeb czuoci. Przycisn wargi do jej ust.
Przycigna jego gow do siebie i mocno go pocaowaa.
Gupia jestem, Ottonie powiedziaa. Cigle si boj. To pewnie
przez t gorczk. Ale id ju!
I tak si rozstali. Jako wolni ludzie mieli si ju nigdy wicej nie
zobaczy. O kartkach w jego kieszeni adne z nich w popiechu nie
pomylao.
Ale staremu majstrowi kartki zaraz si przypominaj, gdy siedzi ze
swoim towarzyszem w tramwaju. Siga do kieszeni s tam! Jest z siebie
niezadowolony, powinien by o tym pomyle! Lepiej byo zostawi je
w domu, lepiej by byo, gdyby jeszcze teraz wysiad z tramwaju, eby
podrzuci je w jakiej kamienicy. Lecz nie znajduje wymwki, ktra
przekonaaby towarzyszcego mu czowieka. Musi wic zabra kartki do
zakadu, a to co, czego nigdy dotd nie robi, co, czego nigdy robi nie
powinien tylko e teraz jest ju za pno.
Stoi przy ustpie. Ma ju kartki w rku, chce je podrze i spuci
z wod, lecz jego spojrzenie pada na to, co z takim trudem i przez
wiele godzin wypisywa. Napisane sowa wydaj mu si takie mocne,

efektowne. Szkoda byoby zniszczy tak bro. Jego oszczdno, jego


obrzydliwe skpstwo uniemoliwiaj mu ich zniszczenie, ale stoi za
tym take jego szacunek dla pracy. Wszystko, co jest owocem pracy, jest
wite. To grzech niepotrzebnie niszczy efekty pracy.
Lecz nie moe zostawi kartek w marynarce, ktr nosi take w
warsztacie. Wkada je wic do swojej teczki, dokada je do chleba, do
termosu z kaw. Otto Quangel doskonale wie, e z boku jego teczki
rozszed si szew, ju par tygodni temu powinna trafi do kaletnika.
Lecz ten jest nadmiernie obciony prac i burkn, e naprawa potrwa na
pewno co najmniej dwa tygodnie. A na tak dugo Quangel nie chcia jej
oddawa i przecie na razie nic mu z niej nie wypado. Beztrosko wkada
wic kartki do teczki.
Idzie przez warsztat w stron szafek na ubrania, powoli, rozgldajc
si tu i tam. To obca zaoga, prawie nieznane mu twarze, od czasu do
czasu kiwa gow. Raz nawet podaje rk. Ludzie przygldaj mu si
ciekawie, wielu go zna. Ach tak, to jest ten stary Quangel, niezy z niego
dziwak, ale jego zaoga nigdy na niego nie narzeka, jest sprawiedliwy,
trzeba mu to przyzna. A jak pdzi do roboty, wydobywa ze swoich ludzi
wszystko, na co ich sta. A jednak nie, nikt z jego zaogi nigdy na niego
nie narzeka. Jak on komicznie wyglda, chyba ma gow na zawiasach,
tak miesznie ni kiwa. Cicho, ju wraca, on nie znosi gadania, patrzy na
kadego gadu, jakby go mia wdepta w ziemi.
Otto Quangel odstawi swoj teczk do szafki, kluczyki ma w kieszeni.
Dobrze, jeszcze jedenacie godzin i zabierze kartki z fabryki, i mimo e
bdzie wtedy noc, pozbdzie si ich, nie moe ich zabra z powrotem do
domu. Anna byaby gotowa wsta z ka, eby je roznie.
Z t now zaog Quangel nie moe zaj swojego zwykego
stanowiska obserwacyjnego na rodku sali jak oni paplaj i trajkocz!
Musi przechodzi od jednej grupki do drugiej, a nie wszyscy tu jeszcze

wiedz, co oznacza jego milczenie lub spojrzenie. Niektrzy s nawet na


tyle bezczelni, e chc wcign majstra do rozmowy. Cakiem dugo to
trwa, zanim robota furkocze tak, jak jest do tego przyzwyczajony, zanim
uciszaj si i w kocu pojmuj, e tu mog wycznie pracowa.
Quangel zamierza wanie uda si na swoje stanowisko nadzorcze,
lecz zamiera w p kroku. Szeroko otwiera oczy i wzdryga si: na ziemi
przed nim, na pokrytej trocinami i ostruynami pododze warsztatu, ley
jedna z dwch jego kartek.
Swdz go palce, chce natychmiast po kryjomu podnie kartk i
dostrzega, e dwa kroki dalej ley druga. Nie uda mu si ich niepostrzeenie
podnie. Raz po raz pada na majstra spojrzenie ktrego z robotnikw,
a jeli chodzi o kobiety, to cigle si na niego gapi, jakby nigdy w yciu
nie widziay mczyzny.
Ach, te co, po prostu podnios je, niewane, czy to zobacz czy
nie! Co ich to obchodzi! Nie, nie mog tego zrobi, kartka ley tu ju od
dobrego kwadransa, to cud, e nikt jej jeszcze nie podnis! Ale moe kto
ju j widzia i szybko rzuci z powrotem, gdy tylko przeczyta. A jeli
teraz zobaczy mnie, jak j podnosz i chowam?
Zagroenie! Zagroenie! syszy Quangel w swojej gowie.
Najwyszy stopie zagroenia! Zostaw te kartki! Zachowuj si tak, jakby
nic nie zauway, niech znajdzie je kto inny! Id na swoje miejsce!
Lecz nagle w Ottonie Quanglu zachodzi co dziwnego. Ju tak dugo,
ju od dwch lat pisze te kartki i je podrzuca, lecz nigdy nie widzia
efektw swoich dziaa.
Zawsze chowa si w swojej ciemnej jaskini, a co si dzieje z kartkami,
zamieszanie, jakie z pewnoci wywouj, to wszystko wyobraa sobie
ju po stokro, ale nigdy tego nie dowiadczy.
Chciabym to cho raz zobaczy, cho jeden jedyny raz! Co moe
mi si sta? Jestem tu jednym z osiemdziesiciu pracownikw, wszyscy

s tak samo podejrzani jak ja, a nawet bardziej, bo mnie tu wszyscy od


dawna znaj jako stare zwierz robocze i wiedz, e trzymam si z dala od
wszelkiej polityki. Zaryzykuj, musz to cho raz przey.
I zanim zdy si opamita, woa jednego z robotnikw: Ty tam!
Podnie to! Kto to musia zgubi. Co to jest? Co si tak gapisz?
Wyjmuje robotnikowi kartk z rki, udaje, e j czyta. Lecz nie jest
w stanie jej przeczyta, nie jest w stanie odczyta swojego wasnego
pisma, zda pisanych duymi, blokowymi literami. Nie potrafi odwrci
spojrzenia od twarzy robotnika, ktry wpatruje si w kartk. On te ju
nie czyta, lecz do mu dry, a jego spojrzenie wyraa lk.
Quangel wpatruje si w niego. A wic strach, nic tylko strach. Ten
czowiek nawet nie doczyta kartki do koca, ledwie wyszed poza
pierwsz linijk, a ju obezwadni go strach.
Jaki chichot zwraca uwag Quangla. Podnosi wzrok i widzi, e
polowa warsztatu wpatruje si w dwch mczyzn, ktrzy podczas godzin
pracy stoj sobie i czytaj pocztwki A moe wyczuwaj ju, e stao
si co strasznego?
Quangel wyjmuje robotnikowi kartk z doni. Musi dalej sam
odgrywa to przedstawienie, ten czowiek jest tak wystraszony, e do
niczego si nie nadaje.
Gdzie tu jest przewodniczcy Frontu Pracy? Ten w sztruksowych
spodniach przy traku? Dobrze! Wracaj do pracy i adnej paplaniny, bo
popamitasz!
Suchaj! mwi Quangel do mczyzny przy traku. Chodmy na
chwil na korytarz. Chc ci co da. A gdy stoj ju obaj na zewntrz:
Oto dwie pocztwki! Podnis je z ziemi tamten czowiek z tyu.
Widziaem je. Myl, e powiniene przekaza je kierownictwu fabryki.
Zgadza si?
Mczyzna czyta. I on czyta zaledwie kilka zda. Co to jest? pyta

przeraony. Leay u nas w warsztacie? O Boe, mona przez to straci


ycie! Kto, powiedziae, je podnis? Czy widziae, jak je podnosi?
Przecie mwi, e mu kazaem podnie! Chyba ja je pierwszy
zauwayem. Chyba!
O Boe, co ja mam z nimi zrobi? Cholerne gwno! Wyrzuc je po
prostu do ustpu!
Musisz je odda dyrekcji, inaczej moesz zosta uznany za winnego.
Czowiek, ktry je znalaz, nie bdzie wiecznie milcza. Biegnij zaraz, a ja
ci zastpi przy traku.
Mczyzna rusza niechtnie. Trzyma kartki w rku tak, jakby paliy
mu palce.
Quangel wraca do warsztatu. Ale nie moe ustawi si od razu przy
traku, wszyscy w warsztacie si niepokoj. Jeszcze nikt nie wie nic
pewnego, ale wszyscy ju wiedz, e co si wydarzyo. Pochylaj ku
sobie gowy, szepcz, i tym razem nie pomaga nieruchomy ptasi wzrok i
milczenie majstra, eby przywrci spokj. Musi gono zakl, czego nie
robi od lat, musi pogrozi karami, uda rozgniewanego.
A gdy uspokaja si w jednym rogu warsztatu, to tym goniej robi si
w innym, a kiedy ju wszystko zdaje si wraca do niejakiego porzdku,
odkrywa, e dwie, trzy maszyny nie s w peni obsadzone: zwiali do
toalety! Wypasza ich stamtd, jeden ma czelno zapyta go: Co to byo,
co pan tam czyta, majstrze? Czy to naprawd bya ulotka od Anglikw?
Zajmij si swoj robot! warczy Quangel i pogania pracownikw
przed sob z powrotem do warsztatu.
A tam oni znowu trajkocz. cz si w grupki, panuje niespotykany
niepokj. Quangel chodzi tu i tam, przeklina, grozi, aje a pot zalewa
mu czoo
A przy tym cay czas myli. A wic to jest pierwszy efekt. Sam strach.
Taki strach, e nawet nie czytaj dalej! Ale to o niczym nie wiadczy.

Wiedz, e s obserwowani. A moje kartki zwykle znajdowali pojedynczy


ludzie. Mogli w spokoju je przeczyta, przemyle, wtedy efekt by
zupenie inny. Gupi ten eksperyment zrobiem. Zobaczymy, jak to si
dalej potoczy. Waciwie to dobrze, e to ja jako majster znalazem te
kartki i oddaem, to mnie odciy. Nie, waciwie nic nie ryzykuj. A
nawet jeli przeprowadz u mnie w domu rewizj, to i tak nic nie znajd.
Anna na pewno si wystraszy ale nie, zanim zrobi rewizj, zd
wrci do domu i przygotowa Ann Dwie po czternastej powinna
si zmieni zaoga, teraz kolej na moj zmian.
Ale nie ma zmiany zaogi. Dwik dzwonka nie rozbrzmiewa w
warsztacie, zmiennicy (waciwa zaoga Quangla) nie pojawiaj si,
maszyny furkocz dalej. Teraz to dopiero ludzie robi si niespokojni,
coraz czciej przysuwaj do siebie gowy, zerkaj na zegarki.
Quangel musi zrezygnowa z prb powstrzymania ich od gadania, jest
tylko jeden przeciwko osiemdziesiciu, nie daje ju rady.
Wtedy nagle pojawia si jaki facet z biura, elegant w wyprasowanych
w kant spodniach, z odznak partyjn. Staje obok Quangla i woa pord
furkotu maszyn: Zaoga! Sucha!
Wszystkie twarze zwracaj si ku niemu, ciekawe, pene oczekiwania,
ponure, nieprzychylne, obojtne.
Ze szczeglnych wzgldw zaoga pracuje na razie dalej. Dostaniecie
wypat za nadgodziny!
Milknie, wszyscy si w niego wpatruj . Czy to ju wszystko? Ze
szczeglnych wzgldw! Oczekuj czego wicej!
Ale on tylko krzyczy: Zaoga, pracowa dalej!
I zwraca si do Quangla: Prosz zadba o absolutny spokj i piln
prac! Kim jest czowiek, ktry podnis te kartki?
To ja je pierwszy zauwayem, tak sdz.
Wiem. To tamten? Dobrze. Zna pan jego nazwisko?

Nie. To nie jest moja zaoga.


To te wiem. Ach, niech pan jeszcze powie zaodze, e na razie nie
mog wychodzi do toalety, nie wolno im wychodzi z warsztatu. Przy
kadych drzwiach na zewntrz stoi dwch wartownikw!
Wyprasowany w kant czowiek kiwa lekko gow do Quangla i
wychodzi.
Quangel przechodzi od jednego stanowiska pracy do drugiego. Przez
chwil przyglda si pracy, rkom robotnikw. A potem mwi: Na razie
opuszczanie warsztatu i wychodzenie do toalety s zabronione. Przy
kadych drzwiach na zewntrz stoi po dwch wartownikw!
I zanim zd o cokolwiek zapyta, przechodzi do kolejnego
stanowiska pracy i powtarza wiadomo.
Nie, teraz ju nie musi zakazywa im rozmw, popdza do pracy.
Wszyscy pracuj w milczeniu, z zacitymi minami. Wszyscy wyczuwaj
niebezpieczestwo, ktre grozi kademu. Bo pord tych osiemdziesiciu
ludzi nie ma ani jednego, ktry kiedy nie popeniby jakiego wystpku
przeciwko obecnemu pastwu, i eby to tylko sowem! Kady jest w
niebezpieczestwie. Zycie kadego jest zagroone. Wszyscy si boj
A tymczasem robi trumny. Skadaj trumny, ktre nie mog zosta
odebrane, w kcie warsztatu. Najpierw jest ich tylko kilka, ale z upywem
kolejnych godzin robi si ich coraz wicej i wicej, pitrz si, stos ronie
a pod sufit, ukadaj obok kolejny. Trumna na trumnie, dla kadego
czonka zaogi, dla kadego czonka narodu niemieckiego! Jeszcze yj,
lecz ju zbijaj swoje wasne trumny.
Quangel stoi pord nich. Cay czas porusza gow charakterystycznym
urywanym ruchem. On te wyczuwa niebezpieczestwo, lecz to go
rozmiesza. Nigdy go nie zapi. Pozwoli sobie na art, rozwcieczy cay
ten aparat, ale jest tylko starym, gupim i skpym do obdu Quanglem.
Nigdy nie bd go podejrzewa? A on bdzie walczy dalej, nieustannie.

A drzwi otwieraj si ponownie i wchodzi pan z zaprasowanymi w


ostry kant spodniami. Za nim poda inny mczyzna, wysoki, szczupy,
z wsami w kolorze piasku, ktre delikatnie gadzi.
Praca natychmiast zamiera na wszystkich stanowiskach.
I gdy pan z biura krzyczy: Zaoga! Fajrant!
gdy z ulg, lecz take z niedowierzaniem odkadaj narzdzia,
gdy w ich pozbawionych blasku oczach znw powoli pojawia si
wiato,
w tym czasie wysoki mczyzna z jasnym wsem mwi: Majstrze
Quangel, aresztuj pana na podstawie mocnego podejrzenia o zdrad
ojczyzny i zdrad stanu. Prosz spokojnie wyj przede mn!
Biedna Anna pomyla Quangel i powoli, z wysoko uniesion gow
o ptasim profilu wyszed z warsztatu przed komisarzem Escherichem.

Rozdzia 48.
Poniedziaek, dzie komisarza Eschericha
Tym razem komisarz Escherich dziaa szybko i bezbdnie.
Gdy tylko zosta telefonicznie powiadomiony o tym, e znaleziono
dwie pocztwki w obsadzonym osiemdziesitk ludzi warsztacie fabryki
mebli Krause i Spka, od razu wiedzia: to jest wanie ta chwila, na
ktr czeka od tak dawna, Klabaternik zrobi w kocu od tak dawna
wyczekiwany bd. Teraz go dopadnie!
Pi minut pniej wymg ju dosy ludzi, by mc otoczy cay
teren fabryki, i pomkn kierowanym przez samego Obergruppenfhrera
mercedesem do zakadu.
Cho Prall uwaa, e naley natychmiast zabra tych osiemdziesiciu
ludzi z warsztatu i kadego z osobna przesuchiwa tak dugo, a prawda
wyjdzie na jaw, Escherich powiedzia: Natychmiast potrzebuj listy
wszystkich pracujcych w warsztacie razem z ich adresami. Jak szybko
mog j otrzyma?
W cigu piciu minut. Co z nimi bdzie? Za pi minut kocz
prac.
Na koniec zmiany niech pan im powie, e musz pracowa dalej.
Niech pan poda dowoln przyczyn. Kade drzwi do warsztatu obstawi
dwoma wartownikami. Nikt nie moe stamtd wyj. Niech si pan
postara, eby to wszystko wygldao jak najbardziej naturalnie, naley
unika wzbudzania niepokoju pord pracownikw!
A gdy ksigowy wchodzi z list: Autor kartek musi mieszka przy
Chodowieckistrae, Jablonskistrae albo Christburger Strae. Kto z tej

osiemdziesitki mieszka przy ktrej z nich?


Przegldaj list: aden! Ani jeden!
Szczliwy traf jakby znowu sprzyja Ottonowi Quanglowi. Pracowa
z obc zmian, nie byo go na licie.
Komisarz Escherich wysun doln warg, schowa j z powrotem i
dwa, trzy razy mocno przygryz wsy, ktre dopiero co gadzi. By tak
pewien swego, e czu teraz ogromne rozczarowanie.
Lecz poza maltretowaniem swoich ukochanych wsw nie da po
sobie pozna owego rozczarowania, tylko stwierdzi chodnym tonem:
Omwmy teraz sytuacj rodzinn kadego z pracownikw. Ktry z panw
moe poda mi dokadne dane? Pan jest szefem kadr? Dobrze, zacznijmy
wic: Abeking Hermann Co pan wie o tym mczynie?
To si cigno w nieskoczono. Po piciu kwadransach doszli
dopiero do litery H.
Obergruppenfhrer Prall zapala papierosy, ktre zaraz potem
gasi. Zaczyna szeptem rozmowy, ktre zamieray po paru zdaniach.
Wystukiwa palcami marszowe rytmy na szybach okien. Nagle zacz
ostrym tonem: To idiotyzm! O wiele prociej byoby przecie
Komisarz Escherich nawet nie podnis wzroku. Teraz w kocu
opuci go strach przed przeoonym. Musia znale tego czowieka, cho
przyznawa, e niepowodzenie z adresami stanowio spor przeszkod.
Prall mg si niecierpliwi, ile chcia, komisarz nie dopuci do masowych
aresztowa.
Prosz kontynuowa!
Kmpfer Eugen, to majster! Prosz go pomin, bardzo
przepraszam. Akurat dzi rano o dziewitej skaleczy sobie do przy
strugarce. Zamiast niego zmian kieruje majster Quangel
A wic dalej: Krull Otto
Jeszcze raz prosz o wybaczenie. Majstra Quangla nie ma na licie

pana komisarza
Niech pan przestanie przeszkadza! Jak dugo mamy tu jeszcze
siedzie? Tu nie moe chodzi o tego starego durnia Quangla!
Lecz Escherich, w ktrym znw zatlia si iskierka nadziei, spyta: A
gdzie mieszka ten Quangel?
Musielibymy to sprawdzi, on nie naley do tej zaogi.
A wic niech pan kae to sprawdzi! I to szybko, dobrze? Prosiem
o pen list!
Oczywicie, natychmiast to sprawdzimy. Ale mwi panu, panie
komisarzu, e ten Quangel to tylko przygupi stary czowiek, ktry pracuje
zreszt w naszej fabryce od wielu lat. Znamy go na wylot
Komisarz by innego zdania. Wiedzia, jak bardzo myl si ludzie,
ktrym si wydaje, e znaj swoich blinich na wylot.
No i? zapyta w napiciu powracajcego pomocnika biurowego.
Mw!
Mody czowiek odpowiedzia uroczystym tonem: Majster Quangel
mieszka przy Jablonskistrae numer
Escherich zerwa si z miejsca. W niezwykym jak na niego
podnieceniu wykrzykn: To on! Mam Klabaternika!
A Obergruppenfhrer Prall wrzasn: Nic tylko bra t wini! A
potem owiczy, nic tylko owiczy!
Podniecenie udzielio si wszystkim.
Ten Quangel! Kto by pomyla. Ten Quangel? Ten stary dure! To
niemoliwe! Ale to on pierwszy zobaczy te kartki! Nieza sztuczka, skoro
to on sam je podoy! Ale kto jest takim idiot, eby na samego siebie
zastawi puapk? Quangel! Nie moe by!
A ponad wszystkimi gosami wrzask Pralla: Nic tylko bra t wini!
I owiczy, owiczy!
Pierwszy opanowa si komisarz Escherich.

Jeli mona, panie Obergruppenfhrerze! Chciabym zaproponowa,


ebymy najpierw dokonali rewizji w mieszkaniu owego Quangla.
Ale po co te ceregiele, Escherich? Moe nam wtedy uciec!
Z tego budynku nikt ju teraz nie wyjdzie! A jeli znajdziemy w jego
mieszkaniu co, co od razu go przekona, e jakiekolwiek zaprzeczanie
nie ma sensu? To oszczdzi nam mnstwa roboty! Teraz jest na to
odpowiedni moment! Teraz, gdy on i jego rodzina nie wiedz jeszcze, e
ich podejrzewamy..
O wiele prociej byoby jednak powoli wyrywa mu flaki, a si
przyzna. Ale niech bdzie. Od razu dorwiemy te on! Tylko uprzedzam
pana, Escherich, jeli ten facet tymczasem wykrci jaki numer, rzuci si
pod maszyn albo co, to znowu si do pana zabior! Chc go widzie na
szubienicy!
I zobaczy pan! Ka cay czas obserwowa tego Quangla przez
drzwi. Praca ma si toczy dalej, moi panowie, a wrcimy, myl, e
potrwa to godzin

Rozdzia 49.
Aresztowanie Anny Quangel
Gdy Otto Quangel wyszed, Anna Quangel popada w stan tpego
odrtwienia, z ktrego jednak wkrtce si otrzsna. Pomacaa narzut w
poszukiwaniu obu pocztwek, lecz ich nie znalaza. Zastanowia si, lecz
nie moga sobie przypomnie, eby Otto je zabra. Nie, przeciwnie, bya
ju teraz pewna, e to ona ma je roznie jutro albo pojutrze tak ustalili.
Pocztwki musz wic by gdzie w mieszkaniu. Zaczyna wic
poszukiwania, na zmian rozpalaj gorczka lub czuje lodowate zimno.
Krci si po mieszkaniu, szuka pord bielizny, wpeza pod ko.
Oddycha z trudem, czasem przysiada na skraju ka, bo ju nie daje
rady. Owija si kocem i patrzy przed siebie, ju zupenie zapomniaa o
pocztwkach. Lecz zaraz zrywa si ponownie i rozpoczyna poszukiwania
od nowa.
I tak mijaj jej godziny, a dzwoni dzwonek. Zamiera. To by
dzwonek? Kto to moe dzwoni? Kto moe czego od niej chcie?
I znw zapada w gorczkowy psen, z ktrego wyrywaj drugi
dzwonek. Tym razem dzwoni dugo, ostro, domagajc si otwarcia drzwi.
A potem sycha nawet walenie do drzwi piciami. Syszy okrzyki:
Otwiera! Policja! Otwiera natychmiast!
Anna Quangel umiecha si i umiechnita kadzie si z powrotem do
ka, dokadnie owijajc si kocem. Niech sobie dzwoni i woaj! Jest
chora, nie ma obowizku im otwiera. Niech przyjd kiedy indziej albo
jak bdzie Otto. Nie otworzy.
I znw dzwonienie, woanie, walenie

Co za mapiszony! To ma mnie zmusi do otwarcia drzwi? Mam ich


wszystkich gdzie!
Rozgorczkowana nie myli ani o zagubionych kartkach, ani o
niebezpieczestwie, jakie oznacza wizyta policji. Cieszy si tylko z tego,
e jest chora i dlatego nie musi otwiera.
A potem oni oczywicie s ju w pokoju, piciu czy szeciu mczyzn
albo sprowadzili lusarza, albo otworzyli drzwi wytrychem. acuch nie
by zaoony, z powodu choroby nie wstaa, eby go zaoy po wyjciu
Ottona. Akurat dzi, bo przecie zawsze zakada acuch.
Nazywa si pani Anna Quangel? Jest pani on majstra Ottona
Quangla?
Tak, drogi panie. Ju od dwudziestu omiu lat.
Dlaczego pani nie otworzya, mimo e dzwonilimy i stukali?
Bo jestem chora, drogi panie. Mam gryp!
Niech nam tu pani nie odgrywa przedstawienia! krzyczy grubas
w czarnym mundurze. Jest pani tak zdrowa jak mj zadek, tylko pani
symuluje!
Komisarz Escherich prbuje gestem uspokoi swojego przeoonego.
Nawet dziecko zorientowaoby si, e ta kobieta naprawd jest chora. I
moe to dobrze, e jest chora. Ludzie czsto wygaduj si w gorczce.
Gdy jego ludzie rozpoczynaj przeszukanie mieszkania, komisarz zwraca
si do gospodyni. Bierze jej gorc do i mwi ze wspczuciem: Pani
Quangel, niestety musz przekaza pani z wiadomo
Milknie na chwil.
No? pyta kobieta, lecz bez lku.
Musiaem aresztowa pani ma.
Kobieta umiecha si. Anna Quangel tylko si umiecha. Z umiechem
potrzsa gow i mwi: Nie, drogi panie, niech mi pan nie opowiada
takich rzeczy! Nikt nie aresztuje Ottona, on jest przyzwoitym czowiekiem.

Pochyla si do komisarza i szepcze: Wie pan, drogi panie, co myl?


e to wszystko to tylko sen. Mam przecie gorczk. Doktor powiedzia,
e to grypa, a w gorczce ni si rne rzeczy. To wszystko mi si ni,
pan, ten grubas na czarno i ci panowie przy komodzie, ktrzy grzebi w
moje bielinie. Nie, mj drogi panie, nie aresztowa pan Ottona, to mi si
tylko ni.
Komisarz Escherich odpowiada rwnie szeptem: Pani Quangel,
teraz ni pani take o pocztwkach. Bo przecie wie pani o kartkach, ktre
pisa pani m?
Ale a tak bardzo gorczka nie zamcia umysu Anny Quangel, eby
nie zwrcia uwagi na sowo pocztwki. Wzdryga si. Na moment
jej skierowany na komisarza wzrok staje si jasny i czujny. Lecz potem
mwi, znw si umiechajc i krcc gow: Jakie znowu kartki? Mj
m nie pisze adnych kartek! Jeli kto co u nas pisze, to tylko ja. Ale
ju od dawna nic nie piszemy. Odkd poleg mj syn, nic ju nie piszemy.
Tylko si panu ni, drogi panie, e mj Otto pisa jakie kartki!
Komisarz zauway jej wzdrygnicie, ale wzdrygnicie si to jeszcze
aden dowd. Mwi wic: Widzi pani, i odkd poleg wasz syn, piszecie
kartki, oboje. Nie pamita ju pani pierwszej kartki?
I recytuje do uroczystym tonem: Matko! Fhrer zamordowa
mojego syna! Fhrer zamorduje te twoich synw, nie skoczy, dopki
nie sprowadzi aoby do kadego domu na wiecie
Sucha. Umiecha si. Mwi: To napisaa jaka matka! Tego nie
napisa mj Otto, tylko si panu tak ni!
A komisarz: To napisa Otto, a ty mu to podyktowaa. Przyznaj si!
Lecz ona potrzsa gow. Nie, drogi panie! Nie potrafiabym
podyktowa czego takiego, za sab mam gow
Komisarz wstaje i wychodzi z sypialni. W salonie zaczyna razem
ze swoimi ludmi szuka przyborw do pisania. Znajduje kaamarz z

atramentem, obsadk i stalwk, ktrym uwanie si przyglda, oraz


kartk poczty polowej. Idzie z nimi z powrotem do Anny.
A j tymczasem przesucha Obergruppenfhrer Prall, na swj sposb.
Prall jest zdecydowanie przekonany, e cae to udawanie grypy i gorczki
to zwyka bujda, ta kobieta symuluje. Ale nawet gdyby rzeczywicie bya
chora, to i tak w najmniejszym stopniu nie wpynoby to na jego metody
przesucha. Chwyta Ann Quangel za ramiona, ale tak, e j to naprawd
boli, i zaczyna ni potrzsa. Jej gowa uderza o drewniane oparcie ka.
Gdy tak podrywaj i z powrotem ciska na poduszki ze dwadziecia,
trzydzieci razy, krzyczy jej z wciekoci w twarz: Bdziesz dalej
kama, ty stara komunistyczna winio? Nie wol-no ka-ma! Nie wol-no
ka-ma!
Nie! bekocze kobieta. Niech pan tego nie robi!
Powiedz, e to ty pisaa kartki! Po-wiedz to na-tych-miast! Al-bo
roz-wa-l ci eb, ty czerwona winio!
I przy kadym sowie omocze jej gow o oparcie ka.
Komisarz Escherich, z przyborami do pisania w doni, zerka
spod drzwi z umiechem. A wic tak wyglda przesuchanie przez
Obergruppenfhrera! Jeli pocignie to jeszcze pi minut, ta kobieta
przez pi dni nie bdzie w stanie odpowiada na adne pytania. I adne
wymylne tortury nie przywrc jej wiadomoci.
Ale to moe wcale nie jest takie ze. Jak napdzi jej troch strachu i
troch j zaboli, to wtedy prdzej uczepi si mnie, takiego kulturalnego
czowieka!
Gdy Obergruppenfhrer spostrzega podchodzcego do ka
komisarza, przerywa potrzsanie i mwi na wp usprawiedliwiajc si,
a na wp z wyrzutem: Jest pan zbyt delikatny wobec takich kobiet,
Escherich! Trzeba je wiczy, a zaczn kwicze!
Z pewnoci, panie Obergruppenfhrerze, oczywicie! Ale czy

mog najpierw pokaza co tej pani?


Zwraca si do chorej, ktra ley w ku z zamknitymi oczami i z
trudem oddycha: Pani Quangel, niech pani posucha!
Wydaje si, e nie sucha.
Komisarz chwyta j i ostronie sadza. No przemawia agodnie.
Niech pani otworzy oczy!
Otwiera je. Escherich dobrze przewidzia. Po grobach i potrzsaniu
grzeczny i przyjazny gos mio brzmi w jej uszach.
Przed chwil powiedziaa mi pani, e u was dawno nikt ju nic nie
pisa? Prosz, niech si pani przyjrzy tej stalwce. Dopiero co ni pisano,
wczoraj, albo nawet dzi, atrament jest cakiem wiey! Widzi pani,
mona go zeskroba paznokciem!
Nic z tego nie rozumiem! mwi pani Quangel obojtnie. Bdzie
pan musia zapyta mojego ma, ja nic z tego nie rozumiem.
Komisarz Escherich uwanie si jej przyglda. Pani doskonale
rozumie, pani Quangel! mwi nieco ostrzej. Tylko nie chce pani
rozumie, poniewa pani wie, e ju si pani zdradzia!
U nas nikt nic nie pisze powtarza uparcie pani Quangel.
A pani ma nie musz ju o nic pyta kontynuuje komisarz. On
ju si do wszystkiego przyzna. Pisa te kartki, a pani mu je dyktowaa
No to chyba dobrze, e Otto si przyzna mwi Anna Quangel.
Walnij to bezczelne cierwo w pysk, Escherich! wrzeszczy nagle
Obergruppenfhrer. Co za bezczelno, eby tak z nas tutaj kpi!
Lecz komisarz nie wali bezczelnego cierwa w pysk, tylko mwi:
Zapalimy pani ma z dwiema pocztwkami w kieszeni. Nie mg si
ich wyprze!
Gdy pani Quangel syszy wzmiank o pocztwkach, ktrych tak dugo
w gorczce szukaa, znw wzdryga si z lkiem. A wic on je jednak ze
sob zabra, a przecie ustalili, e to ona jutro albo pojutrze je podrzuci.

To nie w porzdku z jego strony.


Co musiao si sta z tymi kartkami, myli z trudem. Ale Otto do
niczego si nie przyzna, w przeciwnym razie nie robiliby tu rewizji i nie
wypytywali mnie. Tylko e wtedy
I gono pyta: A dlaczego nie przyprowadzicie Ottona tutaj? Nie
wiem, o co chodzi z tymi pocztwkami. Dlaczego miaby pisa pocztwki?
Kadzie si z powrotem na poduszki i zamyka usta i oczy, zdecydowana,
e nie powie ju ani sowa.
Komisarz Escherich przez chwil patrzy w zamyleniu na kobiet.
Widzi, e jest wyczerpana. W tym momencie nic si z ni nie da zrobi.
Odwraca si, woa dwch ludzi i rozkazuje: Przecie t kobiet
na drugie ko, a potem dokadnie przeszukajcie to! Prosz, panie
Obergruppenfhrerze!
Chce wyprowadzi swojego przeoonego z pokoju, nie ma ochoty
na dalsze przesuchanie w stylu Pralla. Bardzo moliwe, e w nastpnych
dniach bdzie potrzebowa tej kobiety, a wtedy musi by cho troch na
siach i z trzewym umysem. Poza tym wyglda na to, e naley ona do
tych nieczsto spotykanych ludzi, ktrych groby cielesne czyni jeszcze
bardziej upartymi. Biciem na pewno nic si z niej nie wydobdzie.
Obergruppenfhrer niechtnie odchodzi od kobiety. Chtnie pokazaby
tej starej dziwce, co o niej sdzi. Najchtniej wyadowaby na niej swj
gniew na ca t skomplikowan histori z Klabaternikiem. Ale skoro w
pokoju s ci dwaj detektywi A poza tym jeszcze dzi wieczr ta stara
wiedma i tak trafi do bunkra przy Prinz-Albrecht-Strae, wtedy bdzie
mg z ni zrobi, co bdzie chcia.
Rozumiem, e aresztuje pan t star, Escherich? zapyta w salonie.
Oczywicie, e tak odpowiedzia komisarz, przygldajc si
bezmylnie swoim ludziom, ktrzy z pedantyczn dokadnoci rozkadali
kad sztuk bielizny i skadali j z powrotem, dugimi igami kuli

obicie sofy i ostukiwali ciany. Doda: Ale najpierw musz zadba o


to, eby bya w stanie umoliwiajcym prowadzenie przesuchania. W tej
gorczce ledwo cokolwiek do niej dociera. Musi najpierw zrozumie, e
jest w miertelnym niebezpieczestwie. A wtedy zacznie si ba
Ju ja j naucz strachu! warkn Obergruppenfhrer.
Nie w ten sposb. W kadym razie najpierw musi przesta
gorczkowa poprosi Escherich i zmieni temat: A co my tu mamy?
Jeden z jego ludzi zaj si paroma ksikami, ktre stay w rzdzie na
maej pce. Przetrzsn jedn z nich, a wtedy wypado z niej co biaego
i sfruno na podog.
Komisarz by najszybszy. To on podnis ten kawaek papieru.
Pocztwka! wykrzykn. Zaczta i niedokoczona pocztwka!
I przeczyta: Fhrerze, rozkazuj my posuchamy! Tak jest, stalimy
si stadem baranw, ktre nasz Fhrer moe zapdzi na rze, gdzie chce!
Zrezygnowalimy z mylenia
Opuszcza kartk, rozglda si.
Wszyscy patrz na niego.
Mamy dowd! stwierdza komisarz Escherich niemal z dum.
Mamy sprawc. Jest winny bez zastrzee, adnych wymuszonych
zezna, nie, czysty kryminalistyczny dowd. Opacio si czeka tak
dugo!
Rozglda si. Jego blade oczy byszcz teraz. To jest jego godzina,
godzina, na ktr czeka od tak dawna. Przez chwil myla o tej dugiej,
bardzo dugiej drodze, ktr przeszed do tego miejsca. Od pierwszej
kartki, ktr przyj z umiechem obojtnoci, a do tej, ktr wanie
trzyma w doni. Myla o przybierajcym strumieniu kartek, stale
mnocych si chorgiewkach, myla te o drobnym Ennie Klugem.
Znw sta z nim w celi komisariatu, znw siedzia z nim nad ciemn
wod jeziora Schlachtensee. A potem pad strza, a on sdzi, e olep na

zawsze. Zobaczy siebie, jak dwch ludzi z SD zrzuca go ze schodw,


krwawicego, zdruzgotanego, podczas gdy drobny zodziejaszek peznie
na kolanach, wzywajc t swoj Najwitsz Panienk. Przelotnie
pomyla take o radcy kryminalnym Zotcie biedak, ta jego teoria o
zajezdniach tramwajowych te okazaa si faszywa.
To bya godzina dumy komisarza Eschericha. Uzna, e opacio si
okaza cierpliwo i tyle znie. Mia go, tego swojego Klabaternika,
jak nazwa go na pocztku artobliwie, lecz on sta si prawdziwym
Klabaternikiem, ktry niemal rozbi statek ycia Eschericha. Ale teraz go
zapa, polowanie dobiego koca, gra zostaa rozegrana.
Komisarz Escherich podnis wzrok jak kto, kto budzi si ze snu.
Powiedzia rozkazujcym tonem: T kobiet zabierze karetka. Dwch
ludzi w obstawie. Odpowiada pan za ni, Kemmel, adnych przesucha,
w ogle zakaz rozmawiania. Za to natychmiast do lekarza. Za trzy dni po
gorczce ma nie by ladu, przekacie mu to, Kemmel!
Rozkaz, panie komisarzu!
Pozostali przywrc porzdek w mieszkaniu, ma by idealny. W
ktrej ksice bya ta kartka? Tej dla radioamatorw? Piknie! Wrede,
niech pan j woy z powrotem dokadnie tak, jak bya. Za godzin ma tu
panowa porzdek, wrc tu jeszcze ze sprawc. I nikogo z was ma tu nie
by. adnego wartownika, nikogo! Zrozumiano?
Rozkaz, panie komisarzu!
Idziemy, panie Obergruppenfhrerze?
Nie chce pan pokaza tej kobiecie znalezionej kartki, Escherich?
Po co? Teraz, w gorczce, nie reaguje normalnie, a mnie zaley
tylko na jej mu. Wrede, widzia pan gdzie klucze do drzwi?
W torebce tej kobiety.
Dajcie mi je, dzikuj. To chodmy, panie Obergruppenfhrerze!
Stojcy przy swoim oknie poniej radca sdowy Fromm patrzy za

odjedajcymi. Pokiwa gow. Pniej obserwowa, jak wnosz pani


Quangel na noszach do karetki, jednak po wygldzie towarzyszcych jej
mczyzn pozna, e nie wybiera si ona do zwykego szpitala.
Jedno po drugim powiedzia cicho Fromm, radca sdowy w
stanie spoczynku. Jedno za drugim. Dom pustoszeje. Rosenthalowie,
Persickowie, Barkhausenowie, Quanglowie, mieszkam tu ju prawie sam.
Poowa narodu zamyka drug poow, to ju dugo nie potrwa. C, ja w
kadym razie bd tu dalej mieszka, mnie nie zamkn
Umiecha si i kiwa gow.
Im gorzej, tym lepiej. Tym wczeniej si to skoczy!

Rozdzia 50.
Rozmowa z Ottonem Quanglem
Komisarzowi
Escherichowi
nie
byo
atwo
przekona
Obergruppenfhrera Pralla, eby zostawi go samego podczas pierwszego
przesuchania Ottona Quangla. Jednak w kocu mu si to udao.
Gdy razem z majstrem wchodzi po schodach do jego mieszkania,
zrobio si ju ciemno. Na schodach palio si wiato, Quangel zapali je
take, gdy weszli do pokoju. Skierowa si do sypialni.
Moja ona jest chora mrukn.
Paskiej ony tu nie ma powiedzia komisarz. Zabrano j. Niech
pan tu koo mnie usidzie
Moja ona ma wysok gorczk, ma gryp mrukn Quangel.
Wida byo po nim, e wiadomo o nieobecnoci ony gboko nim
wstrzsna. Tpa obojtno, z ktr si dotd obnosi, znikna.
Pask on zajmuje si lekarz powiedzia komisarz uspokajajcym
tonem. Myl, e za dwa, trzy dni pozbdziemy si gorczki. Zleciem
transport karetk.
Quangel po raz pierwszy przyjrza si uwaniej swemu rozmwcy.
Jego nieruchomy ptasi wzrok dugo spoczywa na komisarzu. A potem
Quangel skin gow. Karetka powiedzia. Lekarz. To dobrze.
Dzikuj panu. Susznie pan postpi. Nie jest pan zym czowiekiem.
Komisarz skorzysta z okazji. Nie jestemy tacy li, panie Quangel
powiedzia jak czsto si nas przedstawia. Robimy wszystko, eby
uatwi aresztowanym ycie. Chcemy przecie tylko stwierdzi, czy s
winni. To jest nasza praca, tak jak pask prac jest zbijanie trumien

Tak powiedzia Quangel twardym gosem. Tak, zbijacz trumien


i ich dostawca, dokadnie tak!
Chodzi panu o to odpar Escherich z lekk drwin e ja dostarczam
zawarto do trumien? A tak czarno widzi pan swoj spraw?
Ja nie mam adnej sprawy!
Och, ale tak, co tam jednak jest. Niech pan popatrzy na przykad
na t stalwk, Quangel. Tak, to paska stalwka. Atrament jest na niej
jeszcze cakiem wiey. Co pan pisa ni dzi albo wczoraj?
Musiaem co podpisa.
A co takiego musia pan podpisa, panie Quangel?
Wypisywaem zawiadczenie chorobowe dla mojej ony. Ona jest
chora, ma gryp
A paska ona powiedziaa mi, e pan nigdy nic nie pisze. Wszystko,
co si u was pisze, pisze tylko ona, tak powiedziaa.
I to prawda, co powiedziaa moja ona. To ona wszystko pisze. Ale
wczoraj ja musiaem, dlatego e miaa gorczk. Nic o tym nie wiedziaa.
Niech pan popatrzy, panie Quangel kontynuowa komisarz
jak ta stalwka drapie papier! To cakiem nowa stalwka, a ju drapie.
To dlatego, e ma pan tak cik rk, panie Quangel. Pooy obie
znalezione w warsztacie kartki na stole. Niech pan zobaczy, na pierwszej
kartce pismo jest jeszcze gadkie. Ale na drugiej, widzi pan, tutaj i tutaj, i
te w tym B, stalwka zdziera ju papier. No, panie Quangel?
To s kartki powiedzia obojtnie Quangel ktre leay w
warsztacie na pododze. Powiedziaem temu w niebieskiej kurtce, eby
je podnis. I on to zrobi. Rzuciem okiem na te kartki, a potem od razu
oddaem je przedstawicielowi Frontu Pracy. A on z nimi gdzie poszed. I
nic wicej o nich nie wiem.
Quangel mwi to wszystko powoli i monotonnym gosem, troch
bekoczc, jak stary, nieco ograniczony czowiek.

Komisarz zapyta: Ale widzi pan, panie Quangel, e ta druga kartka


pod koniec napisana zostaa rozszczepion stalwk?
Ja si na tym nie znam. Z pewnoci nie jestem uczony w pimie,
jak to si okrela w Biblii.
Przez chwil w pokoju panuje cisza. Quangel patrzy przed siebie na
st z twarz pozbawion wyrazu.
Komisarz spojrza na niego. By przekonany, e ten czowiek nie jest
tak powolny ani ociay, jakim si teraz wydaje, tylko tak samo ostry, jak
jego twarz, i tak samo szybki, jak jego wzrok. Komisarz uzna, e jego
pierwszym zadaniem bdzie wydobycie z niego owej ostroci. Chcia
rozmawia z przebiegym autorem kartek, a nie z tym starym, ogupiaym
od roboty majstrem.
Po chwili Escherich zapyta: A co to s za ksiki na tej pce?
Quangel powoli unis wzrok, popatrzy przez chwil na komisarza a
potem stopniowo przekrca gow, a pka z ksikami znalaza si w
polu jego widzenia.
Co to za ksiki? Stoi tam piewnik mojej ony i jej Biblia. A
wszystkie pozostae to chyba mojego syna, ktry poleg. Ja nie czytam
ksiek i adnych nie posiadam. Nigdy nie nauczyem si dobrze czyta
Niech mi pan poda czwart ksik od lewej, panie Quangel, t w
czerwonej oprawie.
Quangel powoli i ostronie wyj ksik z pki, przenis j uwanie
niczym jajko na st i pooy przed komisarzem.
Otto Runge, Poradnik radioamatora majsterkowicza przeczyta
komisarz sowa na okadce. No, Quangel, nic nie przychodzi panu na
myl na widok tej ksiki?
To ksika mojego syna Ottona, ktry zgin odpowiedzia powoli
Quangel. Zna si na radiach. Wszyscy to wiedzieli, ci z zakadw
wyrywali go sobie z rk, zna si na tych wszystkich obwodach

I poza tym nic nie przychodzi panu na myl w zwizku z t ksik,


panie Quangel?
Nie! Quangel potrzsn gow. Ja nic nie wiem. Nie czytam
ksiek.
Ale moe co pan do nich wkada? Niech j pan otworzy, panie
Quangel!
Ksika otworzya si dokadnie w miejscu, w ktrym bya kartka.
Quangel wpatrywa si w sowa: Fhrerze, rozkazuj my posuchamy.
Kiedy to napisa? To musiao by dawno, bardzo dawno temu. Gdzie
na pocztku. Ale dlaczego nie napisa tego do koca? Dlaczego ta kartka
bya w ksice Ottonka?
I powoli zawitao mu wspomnienie pierwszej wizyty szwagra,
Ulricha Heffkego. Wtedy kartka zostaa szybko schowana, a on dalej
rzebi gow Ottonka. Schowana i zapomniana zarwno przez niego, jak
i przez Ann!
To byo to niebezpieczestwo, ktre cay czas przeczuwa! To by ten
wrg w ciemnociach, ktrego nie potrafi dostrzec, ale ktrego obecno
wyczuwa. To by ten bd, ktry popeni i ktrego nie mona byo
przewidzie
Maj ci! usysza w gowie gos. Przegrae teraz wasn gow,
ze swojej wasnej winy. Teraz jeste zaatwiony.
I: Czy Anna si do czego przyznaa? Na pewno pokazali jej t kartk.
Ale Anna mimo to zaprzeczya, znam j przecie, i ja te tak zrobi. Co
prawda Anna miaa gorczk
Komisarz zapyta: No, Quangel, nic pan nie powie? Kiedy napisa
pan t kartk?
Nic nie wiem o tej kartce odpowiedzia. Nawet nie umiabym
czego takiego napisa, za gupi jestem!
To skd si wzia ta kartka w ksice paskiego syna? Kto j tam

woy?
Skd mam to wiedzie? odpar Quangel niemal grubiasko.
Moe sam pan j tam woy albo ktry z paskich ludzi! Czsto si
przecie syszy, jak to si stwarza dowody, gdzie ich wcale nie ma!
Kartk znaleziono w tej ksice w obecnoci wielu wiarygodnych
wiadkw. Paska ona take przy tym bya.
No i co powiedziaa moja ona?
Gdy tylko znaleziono t kartk, od razu przyznaa, e to pan j
napisa, a ona dyktowaa. Widzi pan, Quangel, niech si pan ju nie
upiera. Niech pan si po prostu przyzna. Jeli si pan teraz przyzna, i
tak nie powie mi pan nic, czego ju bym nie wiedzia. Za to poprawi pan
swoj sytuacj, a take sytuacj swojej ony. Jeli pan si nie przyzna,
bd musia zabra pana do nas na Gestapo, a w naszej piwnicy nie jest
zbyt przyjemnie
Na wspomnienie tego, co sam przey w tej piwnicy, gos komisarza
lekko zadra.
Opanowa si jednak i mwi dalej: Jeli si pan jednak przyzna,
bd mg od razu przekaza pana sdziemu ledczemu. Wtedy trafi pan
do Moabitu, tam bdzie pan dobrze traktowany, podobnie jak wszyscy
inni aresztanci.
Lecz cokolwiek powiedziaby komisarz, Quangel trzyma si swoich
kamstw. Escherich popeni mianowicie bd, ktry przenikliwy Quangel
natychmiast zauway. Komisarz by pod takim wraeniem ociaoci
Quangla oraz informacji udzielonych mu o nim przez jego przeoonych,
e nie uwaa Quangla za autora kartek. On je wedug niego tylko pisa, a
tre dyktowaa mu ona
A fakt, e to po raz kolejny powtrzy, by dla Quangla dowodem,
e Anna do niczego si nie przyznaa. Ten facet sobie to tylko wymyli.
Quangel zaprzecza wic dalej.

W kocu komisarz Escherich przerwa bezowocne przesuchanie


w mieszkaniu i pojecha wraz z Quanglem na Prinz-Albrecht-Strae.
Mia nadziej, e inne otoczenie, defilada esesmanw, cay ten grony
aparat, wystrasz prostego czowieka i uczyni go podatniejszym na jego
namowy.
Znajdowali si w gabinecie komisarza, a Escherich przyprowadzi
Quangla przed map Berlina pokryt czerwonymi chorgiewkami.
Niech pan spojrzy, panie Quangel powiedzia. Kada chorgiewka
oznacza jedn znalezion kartk. Tkwi dokadnie w tym miejscu, gdzie
zostaa znaleziona. A gdy przyjrzy si pan tym miejscom postuka palcem
w map zobaczy pan, e wok jest chorgiewka przy chorgiewce, ale
tutaj nie ma ani jednej. To jest mianowicie Jablonskistrae, przy ktrej pan
mieszka. Tam oczywicie nie podkada pan kartek, tam jest pan znany
Lecz Escherich zorientowa si, e Quangel wcale go nie sucha. Na
widok planu miasta ogarno go dziwne, niezrozumiae wzburzenie. Jego
oczy rozbysy, a donie zaczy dre. Niemal niemiao zapyta: Ale
przecie tu jest mnstwo chorgiewek, ile ich moe by?
Mog panu poda dokadn liczb odpowiedzia komisarz, ktry
poj ju, co tak wstrzsno jego rozmwc. Chorgiewek jest dwiecie
szedziesit siedem, dwiecie pidziesit dziewi kartek i osiem listw.
A ile pan napisa, panie Quangel?
Mczyzna milcza, lecz teraz nie byo to milczenie z uporu, tylko
efekt wstrzsu.
I niech pan pomyli jeszcze o czym, panie Quangel kontynuowa
komisarz, uwiadamiajc sobie swoj przewag. Wszystkie te listy
i kartki zostay do nas dostarczone dobrowolnie. adnej z nich nie
znalelimy sami. Ludzie wrcz przybiegali do nas z nimi, jakby si
palio. Nie mogli si doczeka, kiedy si ich pozbd, wikszo nawet
nie przeczytaa tych kartek

Quangel wci milcza, lecz jego twarz drgaa. Intensywnie myla,


spojrzenie nieruchomego, ostrego oka rozbyso, zmienio kierunek,
opucio si na ziemi i znw jak zaczarowane podnioso si na
chorgiewki.
I jeszcze jedno, Quangel. Czy pomyla pan kiedy o tym, ile strachu
i biedy napyta pan ludziom przez te kartki? Ci ludzie umierali ze strachu,
niektrzy zostali aresztowani, a o jednym wiem z pewnego rda, e z
powodu tych kartek popeni samobjstwo
Nie! Nie! wykrzykn Quangel. Tego nie chciaem! Tego nie
zamierzaem! Chciaem, eby byo lepiej, eby ludzie poznali prawd,
eby wojna szybciej si skoczya, eby to mordowanie w kocu ustao
tego chciaem! Ale nie chciaem sia strachu i lku, nie chciaem, eby byo
jeszcze gorzej! Biedni ludzie, a ja uczyniem ich jeszcze biedniejszymi!
Kto to by ten czowiek, ktry popeni samobjstwo?
Ach, taki jeden obibok, hazardzista, on jest niewany, niech si pan
nim nie drczy!
Kady jest wany. Ode mnie zada si obrachunku za jego krew.
Widzi pan, panie Quangel powiedzia komisarz do stojcego
obok niego ponurego mczyzny. Wanie si pan jednak przyzna do
popenionego przez siebie przestpstwa, i nawet pan tego nie zauway!
Do przestpstwa? Nie popeniem adnego przestpstwa,
przynajmniej nie takie, o jakim pan myli. Moim przestpstwem jest
to, e uwaaem si za przebiegego, e chciaem wszystko robi sam,
a przecie wiem, e jeden nie znaczy nic. Nie, ja nie uczyniem niczego,
czego musiabym si wstydzi, ale sposb, w jaki to zrobiem, by zy. Za
to zasuguj na kar i za to z ochot umr
No, tak le to chyba nie bdzie rzuci komisarz pocieszajcym
tonem.
Quangel nie sucha go. Powiedzia sam do siebie: Nigdy nie znaem

si na ludziach, inaczej bym wiedzia.


Escherich zapyta: Wie pan wic, panie Quangel, ile listw i kartek
pan tak waciwie napisa?
Dwiecie siedemdziesit sze kartek, dziewi listw.
czyli nie dostarczono nam wszystkiego osiemnastu sztuk.
Osiemnacie sztuk, to moja praca z ponad dwch lat, to caa moja
nadzieja. Osiemnacie sztuk opacone yciem, ale to wci osiemnacie
sztuk!
Niech pan tylko nie sdzi, panie Quangel powiedzia komisarz e
te osiemnacie sztuk zostao przekazanych dalej. Nie, znaleli je ludzie,
ktrzy sami mieli tyle na sumieniu, e nie odwayli si ich przynie.
I te osiemnacie sztuk pozostao bez adnego odzewu, nigdy nic nie
syszelimy o ich oddziaywaniu wrd ludnoci
Wic nic nie osignem?
Wic nic pan nie osign, przynajmniej nic z tego, czego pan
chcia! Powinien si pan jednak z tego cieszy, Quangel, dziki temu na
pewno wyrok zostanie zagodzony! Moe dostanie pan tylko pitnacie
czy dwadziecia lat wizienia!
Quangel zadra. Nie powiedzia. Nie!
A co pan sobie tak waciwie myla, Quangel? Pan, prosty robotnik,
chcia walczy z Fhrerem, za ktrym stoj partia, Wehrmacht, SS i SA?
Z Fhrerem, ktry pokona ju poow wiata, a za rok, dwa pokona
naszego ostatniego wroga? Przecie to mieszne! Przecie od samego
pocztku musia pan wiedzie, e to si nie moe uda! To tak, jakby
komar chcia walczy ze soniem. Tego nie potrafi zrozumie, pan, taki
rozsdny czowiek!
Nie, nigdy pan tego nie zrozumie. To obojtne, czy walczy jeden,
czy dziesi tysicy. Gdy jeden si zorientuje, e musi walczy, bdzie
walczy bez wzgldu na to, czy ma towarzyszy czy nie. Ja musiaem

walczy i zrobibym to jeszcze raz. Tylko inaczej, zupenie inaczej.


Skierowa swj spokojny ju wzrok na komisarza: A tak poza tym,
to moja ona nie miaa z tym nic wsplnego. Musi j pan wypuci!
Teraz pan kamie, Quangel! Paska ona dyktowaa te kartki, sama
si przyznaa.
To pan teraz kamie! Czy ja wygldam na czowieka, ktry pozwala
onie co sobie dyktowa? Moe jeszcze pan powie, e ona to wszystko
obmylia? Ale to byem ja, ja sam. To ja wpadem na ten pomys, to ja
pisaem kartki, to ja je roznosiem i domagam si kary! Ona nie. Moja
ona nie!
Przyznaa si
Do niczego si nie przyznaa! Nie chc ju sysze tych kamstw!
Niech pan nie oczernia przede mn mojej ony!
Przez chwil stali naprzeciw siebie, mczyzna o ostrym ptasim
profilu i twardym spojrzeniu oraz bezbarwny, szarawy komisarz z wsem
w kolorze jasnego pieczywa i jasnymi oczyma.
A potem Escherich spuci wzrok i powiedzia: Zawoam teraz
kogo, spiszemy protokolik. Mam nadziej, e pozostanie pan przy
swoich zeznaniach?
Tak.
I jest pan wiadom, co pana czeka? Wieloletnia kara wizienia, a
moe nawet mier?
Tak jest, wiem, co zrobiem. I mam nadziej, e pan take wie, co
pan robi, panie komisarzu?
A co takiego robi?
Pracuje pan dla mordercy i wci dostarcza pan mordercy nowe
ofiary. Robi pan to dla pienidzy, by moe nawet pan nie wierzy w tego
czowieka. Nie, na pewno pan w niego nie wierzy. Tylko dla pienidzy
I znw stoj naprzeciw siebie w milczeniu, i znw to pokonany

komisarz spuszcza po chwili wzrok. Pjd wic mwi niemal z


zakopotaniem i przyprowadz pisarza.
Poszed.

Rozdzia 51.
Komisarz Escherich
O pnocy komisarz Escherich wci, a moe raczej znw, siedzi w
swoim subowym gabinecie. Siedzi cakiem w sobie zapadnity, lecz
cho wypi mnstwo alkoholu, wci nie moe zapomnie o koszmarnej
scenie, w ktrej musia wspuczestniczy.
Tym razem jego wysoki rang przeoony, odziany w czarny mundur
byk Prall, nie mia dla swojego tak skutecznego, tak dzielnego i tak
kochanego komisarza Krzya Zasugi, lecz mia dla niego zaproszenie na
ma uroczysto dla uczczenia zwycistwa. Zjedli razem, wypili duo
mocnego armaniaku z wcale niemaych kieliszkw, przechwalali si
zapanym Klabaternikiem, a pord oglnego aplauzu komisarz Escherich
musia odczyta protok z zeznaniem Quangla
Cika i staranna kryminalistyczna robota rzucona przed winie!
Lecz potem, gdy ju niele si spili, sprawili sobie dodatkow
rozrywk. Uzbrojeni w butelki i kieliszki zeszli do celi Quangla,
komisarz te musia pj. Chcieli jeszcze raz popatrze sobie na tego
niedorzecznego dziwaka, ktry mia czelno walczy z ukochanym
Fhrerem!
Quangel lea pod kocem na pryczy i mocno spa. Dziwna twarz,
pomyla Escherich, ktra nie odpra si nawet podczas snu, ktra
zawsze jest tak samo zamknita i pena troski, czy to na jawie, czy we
nie. Ale mimo to mczyzna mocno spal
Oczywicie, e nie pozwolili mu spa. Obudzili go szturchacami,
spdzili z pryczy. Sta tam przed ludmi w czarno-srebrnych mundurach

w o wiele za krtkiej koszuli, koszuli, ktra nawet nie okrywaa jego


nagoci, komiczna posta jeli nie patrze na jego gow!
A potem wpadli na pomys, eby ochrzci starego Klabaternika,
i wylali mu na gow butelk wdki. Obergruppenfhrer Prall wygosi
krtk, rozkosznie pijack mow na temat Klabaternika, na temat tej
wini, ktra wkrtce zostanie zarnita, a na koniec tej swojej przemowy
rozbi na gowie Quangla kieliszek od wdki.
To by sygna dla innych, wszyscy zaczli rozbija kieliszki na gowie
starszego mczyzny. Armaniak i krew spyway mu po twarzy. Lecz gdy
to wszystko si dziao, Escherich mia wraenie, e Quangel nieustannie
wpatruje si w niego spod potokw krwi i wdki, mia nawet wraenie,
e go syszy: A wic to jest ta suszna sprawa, dla ktrej mordujesz! To
s twoi siepacze! Tacy jestecie. Dobrze wiesz, co robisz. Lecz to ja
odpowiem za przestpstwa, ktrych nie popeniem, umr, a ty bdziesz
y tak suszna jest twoja sprawa!
Potem odkryli, e kieliszek Eschericha jest jeszcze cay. Rozkazali mu
rozbi go na gowie Quangla. Tak, Prall musia dwa razy ostrym tonem
wyda mu rozkaz Chyba wiesz, Escherich, jak ci potraktuj, jeli
nie posuchasz? wic Escherich te rozbi swj kieliszek na gowie
Quangla. Cztery razy musia uderzy drc doni, zanim szko pko, a
przez cay ten czas czu na sobie ostre, drwice spojrzenie Quangla, ktry
w milczeniu znosi ponienie. Ta komiczna posta w przykrtkiej koszuli
bya silniejsza i godniejsza ni wszyscy jej drczyciele. A przy kadym
uderzeniu, ktre wykonywa z rozpacz i lkiem, komisarz Escherich czu
si tak, jakby uderza w istot swojego wasnego ja, jakby jaki topr
podcina korzenie drzewa jego ycia.
Wtedy Otto Quangel nagle si przewrci i tak go zostawili, lecego
na nagiej pododze celi, nieprzytomnego i zakrwawionego. Zakazali te
wartownikowi zajmowania si t wini i weszli na gr, eby pi dalej,

witowa dalej, jakby dokonali nie wiadomo jak bohaterskiego czynu.


A teraz komisarz Escherich siedzi w swoim subowym gabinecie
przy biurku. Na cianie naprzeciwko niego wci wisi mapa z czerwonymi
chorgiewkami. Jego ciao jest kompletnie bezwadne, lecz on wci
myli klarownie. Tak, ju po mapie. Jutro mog j zdj. A pojutrze
powiesz now map i zaczn polowanie na nowego Klabaternika. A
potem na kolejnego. I jeszcze jednego. Jaki to wszystko ma sens? Czy po
to jestem na tym wiecie? Pewnie tak, ale skoro tak, to ja nic z tego wiata
nie rozumiem i nic nie ma sensu. Wic to naprawd wszystko jedno, co
robi
Ode mnie zada si obrachunku za jego krew Jak on to powiedzia!
A za jego krew ode mnie! Nie, spada na mnie take krew Enna Klugego,
aosnego fajtapy, ktrego powiciem, eby wystawi tego czowieka
na pastw pijanej hordy. On nie bdzie skamla jak tamten may na
pomocie, ten umrze z godnoci
A ja? Jak jest ze mn? Nowa sprawa, dzielny Escherich nie bdzie tak
skuteczny, jak oczekuje tego Obergruppenfhrer Prall, i znowu wylduj
w piwnicy. W kocu nadejdzie taki dzie, e mnie tam zel i ju nigdy
nie wypuszcz. Czy ja yj po to, eby na to czeka? Nie, ten Quangel
ma racj, nazywajc Hitlera morderc, a mnie pomocnikiem mordercy.
Zawsze byo mi wszystko jedno, kto stoi przy sterze, po co toczy si ta
wojna, jeli tylko mogem wykonywa moj prac, polowa na ludzi. A
potem, gdy ju ich dopadaem, byo mi wszystko jedno, co si z nimi
stanie
Ale teraz nie jest mi obojtne. Mam ju tego dosy, brzydzi mnie
dostarczanie tym ludziom kolejnych ofiar. Brzydzi mnie to, odkd
zapaem tego Quangla. Jak on tam sta i si na mnie patrzy. Krew i
wdka spyway mu po twarzy, ale on cay czas na mnie patrzy! Ty to
zrobie, mwio jego spojrzenie, to ty mnie zdradzie! Ach, gdyby to

byo moliwe, powicibym dziesiciu Ennw Kluge, eby uratowa


tego Quangla, powicibym cay ten budynek, eby go uwolni! Gdyby
to byo moliwe, odszedbym std, zaczbym robi co takiego jak Otto
Quangel, co lepiej przemylanego, ale chciabym walczy.
Ale to jest niemoliwe, nie puszcz mnie, co takiego to dla nich
dezercja. Sprowadziliby mnie z powrotem i znowu wrzucili do bunkra.
A moje ciao wrzeszczy, gdy je drcz, tak, jestem tchrzem. Jestem
tchrzem jak Enno Kluge, nie jestem odwany jak Otto Quangel. Kiedy
Obergruppenfhrer Prall na mnie wrzeszczy, dr i drc, robi to, co mi
kae. Rozbijam kieliszek na gowie jedynego przyzwoitego czowieka, a
kade uderzenie to gar ziemi sypana na moj trumn.
Komisarz Escherich powoli wsta. Na jego twarzy widnia bezradny
umiech. Podszed do ciany, zacz nasuchiwa. O tej porze, w okolicach
pnocy, w wielkim budynku przy Prinz-Albrecht-Strae panowaa cisza.
Sycha byo tylko kroki wartownika na korytarzu, tam i z powrotem, tam
i z powrotem
Ty te nie wiesz, dlaczego tak biegasz tam i z powrotem, pomyla
Escherich. Pewnego dnia zrozumiesz, e zmarnowae sobie ycie
Chwyci map i zerwa j ze ciany. Wiele chorgiewek upado na
podog, stukajc szpileczkami. Escherich zgnit map i rzuci j na
ziemi.
Koniec! powiedzia. Koniec! Koniec sprawy Klabaternika!
Powoli podszed z powrotem do biurka, wysun szuflad i pokiwa
gow.
Oto ja, prawdopodobnie jedyny czowiek, ktrego Otto Quangel
nawrci swoimi kartkami. Ale na nic ci si nie przydam, Ottonie Quangel,
nie potrafi kontynuowa twojego dziea. Jestem zbyt tchrzliwy. Twj
jedyny zwolennik, Ottonie Quangel!
Szybko wycign pistolet i strzeli.

Tym razem nie zadra.


Wartownik, ktry wpad do gabinetu, znalaz pod biurkiem niemal
pozbawione gowy ciao. ciany opryskane byy krwi i drobinkami
mzgu, z jednej z lamp zwisa, postrzpiony i lepki, jasny ws komisarza
Eschericha.
Obergruppenfhrer Prall si wciek. Dezercja! Wszyscy cywile to
winie! Kady, kto nie nosi munduru, powinien trafi do bunkra, za drut
kolczasty! Ale nastpc tej wini Eschericha to ju od pocztku wezm
w takie obroty, e w gowie nie postanie mu adna inna myl ni strach!
Wci jestem zbyt agodny, to mj zasadniczy bd! Przyprowadcie tu
t wini, tego Quangla! Niech si przyjrzy temu paskudztwu i niech to
posprzta!
I tak jedyny nawrcony przez Ottona Quangla przysporzy staremu
majstrowi kilku cikich godzin w rodku nocy

CZ CZWARTA
KONIEC

Rozdzia 52.
Anna Quangel na przesuchaniu
Czternacie dni po aresztowaniu, podczas jednego z pierwszych
przesucha, Annie Quangel, ktra wrcia do zdrowia, wymkno si, e
jej syn Otto by kiedy zarczony z niejak Trudel Baumann. W tamtym
momencie Anna nie rozumiaa jeszcze, e podanie jakiegokolwiek
nazwiska jest niebezpieczne, bardzo niebezpieczne dla wymienionej osoby.
Gdy krg przyjaci i znajomych kadego zatrzymanego sprawdzano z
pedantyczn dokadnoci, badano kady lad, eby cakowicie wypali
ropiejcy wrzd.
Przesuchujcy j komisarz Laub, nastpca komisarza Eschericha,
niski, przysadzisty mczyzna, ktry uwielbia swoimi kocistymi
palcami smaga twarze przesuchiwanych niczym batem, swoim
zwyczajem najpierw pomin t informacj, nie zwracajc na ni uwagi.
Wypytywa Ann Quangel dugo i miertelnie wyczerpujco o przyjaci
i pracodawcw syna, pyta o rzeczy, ktrych nie moga wiedzie, ale
powinna, pyta i pyta, a rwnoczenie raz po raz smaga j palcami po
twarzy.
Komisarz Laub by mistrzem w tego rodzaju sztuce przesucha,
wytrzymywa dziesi godzin bez zmiennika, wic i przesuchiwana
musiaa tyle wytrzymywa. Anna Quangel chwiaa si ze zmczenia na
swoim stoku. Dopiero co przebyta choroba, lk o los Ottona, o ktrym nie
miaa adnych wiadomoci, wstyd, e otrzymuje razy niczym nieuwany
uczniak, wszystko to sprawiao, e bya rozkojarzona, nieostrona, a
komisarz Laub znowu j uderzy.

Anna Quangel jkna cicho i ukrya twarz w doniach.


Prosz zabra rce! krzykn komisarz. Niech pani patrzy na
mnie! I to ju!
Uczynia to, popatrzya na niego wzrokiem penym lku. Lecz nie by
to lk przed nim, tylko strach, e moe okaza sabo.
Kiedy po raz ostatni widziaa pani tak zwan narzeczon pani syna?
Dawno temu. Nie pamitam ju. Jak ju pisalimy kartki. A to ju
ponad dwa lata Och, niech ju pan nie bije! Niech pan pomyli o swojej
wasnej matce! Nie chciaby pan chyba, eby j bito.
Otrzymaa dwa, trzy szybkie ciosy.
Moja matka nie jest zdradliwym cierwem jak pani! Jeszcze raz
wspomni pani o mojej matce, to dopiero si pani przekona, jak potrafi
bi! Gdzie ta dziewczyna mieszka?
Nie wiem! Mj m wspomnia mi kiedy, e wysza za m! Na
pewno si przeprowadzia.
A wic to pani m j widzia. Kiedy to byo?
Nie pamitam! Wtedy pisalimy ju kartki.
A ona robia to z wami? Pomagaa?
Nie! Nie! wykrzykna pani Quangel. Z przeraeniem zorientowaa
si, co narobia. Mj m powiedziaa popiesznie spotka Trudel
przypadkiem na ulicy. A ona powiedziaa mu, e wysza za m i e nie
pracuje ju w fabryce.
No i co dalej? A w jakiej fabryce pracowaa?
Pani Quangel podaa adres zakadu szyjcego mundury.
I co dalej?
To wszystko. To naprawd wszystko, co wiem. Na pewno, panie
komisarzu!
I nie uwaa pani tego za dziwne, e narzeczona syna nie odwiedza
ju wcale niedoszych teciw, nawet po mierci narzeczonego?

Ale mj m zawsze taki by! Nigdy nie przyjmowalimy goci, a


odkd zaczlimy pisa kartki, w ogle zerwa wszelkie kontakty.
I znowu pani kamie! Z Heffkami nawizalicie kontakt, dopiero jak
ju zaczlicie z tymi kartkami!
Tak, to prawda! Zapomniaam o tym. Ale Ottonowi to wcale nie
pasowao, zgadza si tylko dlatego, e to mj brat. Ale jak zawsze
narzeka na wizy pokrewiestwa!
Popatrzya na komisarza smutnym wzrokiem. Zapytaa niemiao:
Czy ja mog o co zapyta, panie komisarzu?
Komisarz Laub warkn: Niech pani pyta! Kto wiele pyta, uzyskuje
wiele odpowiedzi.
Czy to prawda umilka. Wydaje mi si, e wczoraj rano
widziaam na korytarzu moj bratow Czy to prawda, e Heffkowie te
zostali aresztowani?
I znowu pani kamie! Mocne uderzenie. I kolejne. Pani Heffke
jest zupenie gdzie indziej. Z pewnoci nie moga jej pani widzie. Kto
to pani wygada? Kto to pani wygada?
Lecz pani Quangel potrzsna gow. Nie, nikt. Widziaam bratow
z daleka. Nie byam pewna, czy to ona. Westchna. A wic Heffkowie
te teraz siedz, a oni przecie nic nie zrobili i o niczym nie wiedzieli.
Biedacy!
Biedacy! zadrwi komisarz Laub. O niczym, zupenie o niczym
nie wiedzieli! Wszyscy tak mwicie! Ale wszyscy jestecie przestpcami
i jak dugo bd komisarzem Laubem, tak dugo bd wykrca wam flaki
z brzucha, dopki nie powiecie prawdy! Kto jest z pani w celi?
Nie wiem, jak si nazywa ta kobieta. Mwi do niej po prostu Berta.
Jak dugo Berta jest z pani w celi?
Od wczorajszego wieczoru.
A wic to ona wygadaa pani o Heffkach. Niech pani to przyzna,

pani Quangel, bo inaczej sprowadz Bert tu na gr i bd j bi w pani


obecnoci tak dugo, a ona si przyzna.
Anna Quangel znw potrzsna gow. Bez wzgldu na to, czy
powiem tak czy nie, panie komisarzu powiedziaa sprowadzi pan
Bert tu na gr i bdzie j bi. Mog tylko powiedzie, e widziaam
pani Heffke na dole, na korytarzu
Komisarz Laub odwrci si gwatowanie i gono pierdn Annie
Quangel prosto w twarz. Potem odwrci si z powrotem i z drwicym
umiechem popatrzy jej w twarz. Niech pani sobie powcha
powiedzia. Mam tego mnstwo, jak pani bdzie taka sprytna! I
nagle zacz wrzeszcze: Gwno jestecie! Wszyscy jestecie gwno!
Pieprzone gwno! A ja nie spoczn, pki cae to gwno nie znajdzie si
pod ziemi! Wszyscy tam traficie! Wszyscy! Ordynans, sprowadcie na
gr Bert Kuppke!
Spdzi godzin na straszeniu i biciu obu kobiet, mimo e pani
Berta Kuppke od razu przyznaa, e opowiedziaa pani Quangel o pani
Heffke. Przebywaa do tej pory w jednej celi z pani Heffke. Lecz to
nie wystarczyo komisarzowi Laubowi. Chcia pozna dokadnie kade
sowo, ktre ze sob zamieniy, a one przecie tylko si sobie nawzajem
skaryy, jak to kobiety maj w zwyczaju. Lecz on wszdzie wszy spisek
i zdrad stanu i nie przestawa bi i wypytywa.
W kocu zabrano wyjc Kuppke do piwnicy, a Anna Quangel znw
bya jedyn ofiar komisarza Lauba. Bya ju teraz tak zmczona, e jego
gos dobiega do niej jakby z daleka, posta komisarza rozmywaa si
przed jej oczami, a uderzenia ju wcale nie bolay.
Co wic si takiego stao, e tak zwana narzeczona pani syna
przestaa do was przychodzi?
Nic si nie stao. Mj m nie yczy sobie adnych wizyt.
Przecie zeznaa pani, e zgadza si na wizyty Heffkw.

Heffkowie byli wyjtkiem, bo Ulrich to mj brat.


A dlaczego Trudel ju do was nie przychodzia?
Bo mj m sobie tego nie yczy.
A kiedy to pani powiedzia?
Nie wiem! Panie komisarzu, ja ju nie mog. Niech mnie pan
zostawi w spokoju na p godziny. Cho na kwadrans!
Dopiero jak mi to powiesz. Kiedy m zakaza tej dziewczynie
odwiedzin?
Gdy zgin mj syn.
A jednak! I gdzie to si stao?
U nas w mieszkaniu.
A jaki poda powd?
e nie yczy sobie ju kontaktw. Panie komisarzu, ja naprawd ju
nie mog. Cho dziesi minut!
No dobrze. Za dziesi minut zrobimy przerw. Wic jaki powd
poda pani m, mwic, e Trudel nie moe wicej przychodzi?
e nie yczy sobie dalszego kontaktu. Wtedy mielimy przecie
zacz to pisanie kartek.
A wic jako powd poda jej to, e zamierza pisa pocztwki?
Nie, o tym mj m nigdy z nikim nie rozmawia.
A wic co poda jej jako powd?
e nie yczy sobie dalszych kontaktw. Och, panie komisarzu!
Jak tylko poda mi pani prawdziwy powd, natychmiast na dzi
skoczymy!
Ale to jest prawdziwy powd!
Nie, nieprawda! Przecie widz, e pani kamie. Jeli nie powie mi
pani prawdy, bd przesuchiwa pani jeszcze przez dziesi godzin. A
wic co powiedzia? Niech mi pani powtrzy sowa, ktre powiedzia do
Trudel Baumann.

Ju nie pamitam. By taki wcieky.


A dlaczego by taki wcieky?
Bo pozwoliam Trudel Baumann spa u siebie.
Ale powiedzia jej to dopiero potem, czy te od razu j odesa?
Nie, dopiero rano.
I rano jej zakaza odwiedzin?
Tak.
Ale dlaczego by taki wcieky?
Pani Anna Quangel przemoga si. Powiem to panu, panie komisarzu.
Nikomu tym ju nie zaszkodz. Ukryam wtedy w nocy u siebie star
ydwk, pani Rosenthal, ktra potem wyskoczya z okna i si zabia.
Dlatego by taki wcieky i dlatego wyrzuci wtedy take Trudel.
A dlaczego ta Rosenthal si u was ukrya?
Bo baa si by cakiem sama w mieszkaniu. Mieszkaa nad nami.
Zabrali jej ma. Wic si baa. Panie komisarzu, obieca mi pan
Zaraz, zaraz do tego dojdziemy. A wic Trudel wiedziaa, e
ukrywaa pani u siebie ydwk?
Przecie to nie jest zakazane.
Oczywicie, e tak! Przyzwoity Aryjczyk nie przyjmuje u siebie
adnych ydowskich wi, a przyzwoita dziewczyna idzie i zgasza co
takiego na policji. A co Trudel powiedziaa na to, e macie w mieszkaniu
ydwk?
Panie komisarzu, ja ju teraz nic wicej nie powiem. Przekrca
pan kade moje sowo. Trudel w niczym nie zawinia, ona o niczym nie
wiedziaa!
Ale o tym, e pi u was ydwka, przecie wiedziaa!
To nie byo nic zego!
Jestemy odmiennego zdania. Jutro wezm sobie t Trudel.
Och, Boe kochany, co ja znowu narobiam! rozszlochaa si

Quanglowa. Teraz sprowadziam nieszczcie take na Trudel. Panie


komisarzu, niech pan nic Trudel nie robi, ona jest w odmiennym stanie!
No nie, i pani to teraz nagle wie, chocia rzekomo nie widziaa pani
tej Trudel od dwch lat! Skd wic pani to wie?
Przecie ja panu mwiam, panie komisarzu, e mj m spotka j
przypadkiem na ulicy.
Kiedy to byo?
Kilka tygodni temu. Panie komisarzu, obieca mi pan krtk przerw.
Ma przerw, bardzo prosz. Ja ju naprawd nie mog.
Jeszcze tylko chwileczk! Zaraz skoczymy. Wic kto kogo
zagadn, Trudel czy pani m, skoro byli ze sob skceni?
Oni nie byli ze sob skceni, panie komisarzu.
Przecie pani m zakaza jej wstpu do waszego domu!
Ale Trudel nie wzia mu tego za ze, ona zna mojego ma!
Wic gdzie si spotkali?
Myl, e przy Kleine Alexanderstrae.
A co robi pani m przy Kleine Alexanderstrae? Przecie mwia
pani, e zawsze chodzi tylko do fabryki i z powrotem.
I tak byo.
Wic co mia do roboty przy Kleine Alexanderstrae? Moe poszed
tam podoy kartk, co, pani Quangel?
Nie, nie! wykrzykna przeraona i nagle poblada. To ja zawsze
podkadaam kartki! Zawsze ja sama, on nigdy!
Dlaczego pani tak poblada, pani Quangel?
Wcale nie zbladam. Nie, jednak tak. Bo jest mi niedobrze. Mia pan
zrobi przerw, panie komisarzu!
Zaraz, jak tylko to sobie wyjanimy. A wic pani m podkada
kartk i przy okazji spotka Trudel Baumann? I co ona powiedziaa na
temat kartek?

Przecie ona nic o nich nie wiedziaa!


Wic pani m, gdy spotka Trudel, mia t kartk jeszcze w kieszeni
czy te zdy j ju gdzie podoy?
Ju j podoy.
Widzi pani, pani Quangel, coraz bardziej zbliamy si do sedna.
Niech mi pani jeszcze tylko powie, co Trudel Baumann powiedziaa na t
kartk, i na dzisiaj skoczymy.
Ona nie moga przecie nic powiedzie, on t kartk ju wczeniej
podoy.
Niech si pani zastanowi jeszcze raz! Przecie wida po pani, e
pani kamie. Jeli si pani bdzie przy tym upiera, jutro rano wci
bdzie pani tu siedzie. Dlaczego chce si pani tak niepotrzebnie drczy?
Jutro przecie powiem tej Trudel Baumann prosto w twarz, e wiedziaa
o pocztwkach, a ona od razu si przyzna. Dlaczego chce sobie pani
narobi kopotw, pani Quangel? Bdzie pani zadowolona, jeli doczoga
si pani do pryczy. Wic jak to byo, pani Quangel? Co Trudel Baumann
powiedziaa na temat pocztwek?
Nie! Nie! Nie! krzykna pani Quangel i zrozpaczona zerwaa si
z miejsca. Nie powiem ani sowa wicej! Nikogo nie zdradz! Moe pan
mwi, co pan chce, moe mnie pan zabi: nic ju nie powiem!
Niech si pani uspokoi i usidzie powiedzia komisarz Laub,
zadajc zrozpaczonej kobiecie kilka ciosw. To ja decyduj o tym, czy
moe pani wsta. I decyduj te o tym, kiedy koczy si przesuchanie. A
teraz omwimy do koca spraw Trudel Baumann. Skoro wanie zeznaa
pani, e popenia ona zdrad stanu
Niczego takiego nie zeznaam! wykrzykna udrczona,
zrozpaczona kobieta.
Powiedziaa pani, e nie chce zdradzi Trudel stwierdzi komisarz
obojtnym tonem. Wic nie odpuszcz, dopki mi pani nie powie, co

takiego ma pani do zdradzenia.


Nigdy tego nie powiem, nigdy!
No prosz! Wie pani co, pani Quangel? Pani jest gupia. Chyba
pani rozumie, e to, co chc wiedzie, gadko i bez trudu wycign jutro
z Trudel Baumann w pi minut. Kobieta w ciy nie wytrzyma dugo
takiego przesuchania. Jak jej par razy przyo
Nie wolno panu bi Trudel! Nie wolno panu! Och, dobry Boe, tak
auj, e wymieniam jej nazwisko!
Ale je pani wymienia! I uatwi pani Trudel spraw, jeli wszystko
pani wyzna! No wic jak, pani Quangel? Co Trudel powiedziaa o tych
kartkach?
A potem: Mgbym si tego dowiedzie od tej Trudel, ale chc,
eby to pani mi to teraz powiedziaa. I nie odpuszcz! Przekona si pani,
e dla mnie jest tylko gwnem. Przekona si pani, e wszystkie pani
postanowienia, eby trzyma gb na kdk, s dla mnie gwno warte.
Przekona si pani, e nic pani nie jest warta z t swoj gadk o lojalnoci
i niezdradzaniu. Nic pani nie jest warta! To co, pani Quangel, zaoymy
si, e w cigu godziny usysz z pani ust, co Trudel ma wsplnego z
pocztwkami?! Zaoymy si?
Nie! Nie! Nigdy!
Ale oczywicie komisarz Laub dowiedzia si, i nie trwao to nawet
godzin.

Rozdzia 53.
Przygnbieni Hergesellowie
Hergesellowie odbywali swj pierwszy spacer po poronieniu Trudel.
Szli ulic w kierunku Grnheide, potem jednak skrcili we Frankenweg
i wdrowali brzegiem jeziora Flakensee w stron luzy w Woltersdorf.
Szli bardzo powoli, od czasu do czasu Karl zerka na Trudel, ktra
kroczya obok niego ze spuszczonym wzrokiem.
Piknie jest w lesie powiedzia.
Tak, piknie odpowiedziaa.
Chwil pniej zawoa: Zobacz, tam na jeziorze s abdzie!
Tak odpara. abdzie I tyle.
Trudel powiedzia z trosk dlaczego nic nie mwisz? Dlaczego
nic ci ju nie cieszy?
Cay czas myl o moim martwym dziecku szepna.
Ach, Trudel powiedzia. Bdziemy jeszcze mieli mnstwo dzieci!
Potrzsna gow. Ju nigdy nie bd mie dziecka.
Zapyta z lkiem: Doktor ci tak powiedzia?
Nie, doktor nie. Ale ja to czuj.
Nie zaoponowa. Nie wolno ci tak myle, Trudel. Jestemy
jeszcze modzi, moemy mie jeszcze mnstwo dzieci.
Znw potrzsna gow. Myl sobie czasem, e to bya dla mnie
kara.
Kara! A za c to, Trudel? C takiego zrobilimy, eby tak nas
ukarano? Nie, to by przypadek, to tylko zwyky, lepy przypadek!
To nie by przypadek, to bya kara powtrzya z uporem. Nie

wolno nam mie dziecka. Zawsz powinnam pamita, kim zostaby


Klaus, gdyby dors. Jungvolk[70] i Hitlerjugend, SA albo SS
Ale, Trudel! wykrzykn zdumiony czarnymi mylami, ktrymi
zadrczaa si jego ona. Gdyby Klaus dors, ju dawno byoby po tym
caym hitleryzmie. To dugo nie potrwa, moesz by pewna!
Tak powiedziaa. A co mymy zrobili dla lepszej przyszoci?
Zupenie nic! Nawet gorzej ni nic, porzucilimy suszn spraw. Cigle
myl o Grigoleicie i Niemowlaku Dlatego zostalimy ukarani
Ach, ten pody Grigoleit! powiedzia z irytacj.
By rozgniewany na Grigoleita, ktry wci jeszcze nie odebra swojej
walizki.
Hergesell ju kilka razy musia przedua kwit w przechowalni.
Myl stwierdzi e Grigoleit od dawna siedzi. Inaczej co
bymy o nim usyszeli.
Jeli siedzi upieraa si to my jestemy temu winni. To my
porzucilimy go w potrzebie.
Trudel! wykrzykn rozgniewany. Zabraniam ci nawet myle
takie gupstwa! Nie nadajemy si na spiskowcw. Skoczenie z tym byo
dla nas jedynym susznym wyjciem.
Tak odpara gorzkim tonem za to doskonale nadajemy si
na tchrzy i dekownikw! Mwisz, e Klaus nie musiaby nalee
do Hitlerjugend. Ale nawet gdyby nie musia i gdyby wolno mu byo
szanowa i kocha swoich rodzicw, to w jaki sposb my si do tego
przyczynilimy? Co zrobilimy dla lepszej przyszoci? Nic!
Nie wszyscy mog si bawi w spiskowcw, Trudel!
[70] Jungvolk organizacja w ramach Hitlerjugend dla chopcw w wieku 1014 lat, od roku 1939 przynaleno do niej bya obowizkowa. Opieraa
si na ideologii nazistowskiej i koncepcji aryjskiej wyszoci rasowej.
Chopcw wychowywano w duchu lojalnoci wobec Hitlera, militaryzmu
i tyzny fizycznej.

Nie. Ale mona byo robi co innego. Skoro nawet kto taki, jak
mj byy te Otto Quangel umilka.
No, co z tym Quanglem? Co o nim wiesz?
Nie, lepiej nie bd ci tego mwi. Obiecaam mu to zreszt. Ale
skoro nawet taki stary czowiek jak Otto Quangel pracuje na szkod tego
pastwa, to uwaam za hab, e my siedzimy z zaoonymi rkoma!
Ale co my moemy zrobi, Trudel? Nic! Pomyl o tej caej wadzy,
jak ma Hitler, a my oboje jestemy przecie nikim! Nic nie moemy
zrobi!
Gdyby wszyscy myleli tak jak ty, Hitler na zawsze utrzymaby si
przy wadzy. Kto musi zacz z nim walczy.
Ale co my moemy zrobi?
Co? Wszystko! Moemy pisa odezwy i przywiesza je na drzewach!
Pracujesz w zakadzie chemicznym, jako elektryk moesz wchodzi do
wszystkich pomieszcze. Wystarczy tylko przestawi jak dwigni albo
poluzowa rub w jakiej maszynie, eby zniszczy efekty wielu dni
pracy. Gdyby ty to robi, gdyby robio to jeszcze paruset innych, wtedy
Hitler od razu odczuby braki w uzbrojeniu.
Tak, a ju po drugim razie dorwaliby mnie i raz-dwa na szubienic!
I to wanie wci powtarzam: jestemy tchrzami. Mylimy tylko o
tym, co bdzie z nami, a nie o tym, co si stanie z innymi. Popatrz, Karli,
zostae zwolniony z Wehrmachtu. Ale gdyby musia by onierzem,
codziennie ryzykowaby ycie i uwaaby to za oczywiste.
Ach, w wojsku i tak dostabym jak spokojn posadk!
I pozwalaby, eby inni umierali za ciebie! Dokadnie tak jak
mwi. Jestemy tchrzami, nic nie jestemy warci!
Te przeklte schody! wybuchn. Gdyby nie doszo do tego
poronienia, dalej bymy sobie szczliwie yli!
Nie, to nie byoby adne szczcie, adne prawdziwe szczcie, Karli!

Ju kiedy byam w ciy z Klausem, cay czas mylaam o tym, co z niego


wyronie. Nie zniosabym tego, gdyby wyciga prawic w hitlerowskim
pozdrowieniu, nie mogabym patrze na niego, gdyby chodzi w brunatnej
koszuli. Gdyby znowu witowano jakie zwycistwo, widziaby jak
jego rodzice potulnie wywieszaj flag ze swastyk, i wiedziaby, e
jestemy kamcami. C, przynajmniej to zostao nam oszczdzone. Nie
powinnimy byli mie Klausa, Karli!
Przez chwil szed obok niej w ponurym milczeniu. Wracali ju do
domu, ale nie patrzyli ani na jezioro, ani na las.
W kocu zapyta: Wic ty naprawd mylisz, e powinnimy co
takiego robi? e ja powinienem co robi w zakadzie?
Oczywicie odpara. Musimy co robi, Karli, ebymy nie
musieli tak bardzo si wstydzi.
Zastanawia si przez chwil, a potem powiedzia: Nic na to nie
poradz, Trudel, e nie mog sobie wyobrazi, jak skradam si po
zakadzie i psuj maszyny. To do mnie nie pasuje.
Wic zastanw si, co do ciebie pasuje! Na pewno co wymylisz.
To nie musi by od razu.
A ty ju si zastanowia, co chcesz robi?
Tak powiedziaa. Znam pewn ydwk, ktra si ukrywa. Ju
dawno miaa trafi do transportu. Ale jest u podych ludzi i kadego dnia
obawia si zdrady. Zabior j do nas.
Nie! powiedzia. Nie. Nie rb tego, Trudel! Tak nas podsuchuj,
e to natychmiast si wyda. No i pomyl o kartkach ywnociowych!
Przecie ona na pewno adnych nie ma! A my nie moemy wyywi z
naszych dodatkowej osoby!
Nie moemy? Naprawd nie moemy troch pogodowa, jeli
dziki temu uratujemy czowieka przed mierci? Ach, Karli, jeli tak to
wyglda, to Hitler ma naprawd atwo. Wszyscy jestemy w takim razie

gwno warci i susznie nas to wszystko spotyka!


Przecie j u nas zobacz! W naszym maym mieszkaniu nie da si
nikogo ukry. Nie, nie pozwalam na to!
Nie sdz, Karli, eby musia mi na co pozwala. To jest tak samo
moje mieszkanie, jak twoje.
Zaczli si o to arliwie kci, to bya pierwsza prawdziwa ktnia w
trakcie ich maestwa. Powiedziaa, e przyprowadzi po prostu t kobiet
do domu, gdy on bdzie w pracy, a on oznajmi, e od razu j wyrzuci.
W takim razie mnie te moesz od razu wyrzuci!
Szli dalej. Oboje rozgniewani, poirytowani, li. Nie mogli zakoczy
tego sporu, tu nie byo miejsca na kompromis. Ona koniecznie chciaa
robi co przeciwko Hitlerowi, przeciwko wojnie. On zasadniczo te
chcia co robi, ale to nie mogo wiza si z ryzykiem, nie zamierza
naraa si na choby najmniejsze niebezpieczestwo. To z tamt
ydwk to czyste szalestwo. Nigdy na to nie pozwoli!
Szli w milczeniu ulicami Erkner z powrotem do domu. Milczeli z
tak intensywnoci, e przeamanie tego milczenia wydawao si coraz
trudniejsze. Nie wzili si pod rce, szli obok siebie, nie dotykajc si.
Gdy raz przypadkiem musnli si domi, kade popiesznie cofno
swoj rk i jeszcze bardziej si od siebie odsunli.
Nie zwrcili uwagi na to, e pod ich drzwiami stao due, zamknite
auto. Weszli po schodach i nie zauwayli, e zza kadych drzwi s
obserwowani z ciekawoci lub lkiem. Karl Hergesell otworzy zamek
w drzwiach mieszkania i przepuci przodem Trudel. W korytarzu te
jeszcze niczego nie zauwayli. Przestraszyli si dopiero wtedy, gdy ujrzeli
w pokoju niskiego, przysadzistego mczyzn w zielonej kurtce.
Co jest? powiedzia oburzony Hergesell. Co pan robi w moim
mieszkaniu?
Komisarz kryminalny Laub z Gestapo z Berlina przedstawi si

mczyzna w zielonej kurtce. Mimo e by w pokoju, mia na gowie


myliwski kapelusik z pdzelkiem.
Pan Hergesell, zgadza si? Pani Gertruda Hergesell, z domu
Baumann, zwana Trudel? Piknie! Chciabym zamieni teraz kilka sw z
pask on, panie Hergesell. Moe zaczeka pan w tym czasie w kuchni?
Popatrzyli sobie z lkiem w poblade twarze. A potem Trudel nagle si
rozemiaa. A wic do zobaczenia, Karli! powiedziaa, obejmujc go.
Do zobaczenia! Ale bylimy gupi, e si kcilimy! A przecie zawsze
wychodzi inaczej, ni si czowiek spodziewa!
Komisarz Laub odchrzkn upominajco. Pocaowali si. Hergesell
wyszed.
Poegnaa si pani ze swoim mem, pani Hergesell?
Pogodziam si z nim, pokcilimy si.
O co si pastwo pokcili?
O wizyt mojej ciotki. On jest przeciwny, ja jestem za.
I mj widok skoni pani do ustpienia? Podejrzane, wyglda na to,
e ma pani nieczyste sumienie. Chwileczk! Prosz tu zosta!
Syszaa, jak rozmawia w kuchni z Karlim. Karli prawdopodobnie
poda inn przyczyn ich ktni, to od samego pocztku le si ukada. Od
razu pomylaa o Quanglu. Ale to mao prawdopodobne, eby Quangel
kogo zdradzi
Komisarz wrci. Pocierajc z zadowoleniem donie, powiedzia:
Pani m powiedzia, e kcili si pastwo o to, czy adoptowa
dziecko, czy nie. To pierwsze kamstwo, na ktrym pastwa przyapaem.
Bez obaw, w cigu p godziny usysz od was mnstwo kamstw i na
wszystkich was przyapi! Poronia pani?
Tak.
Troszk w tym pani pomoga, co? eby Fhrerowi zabrako
onierzy, tak?

Teraz to pan kamie! Gdybym miaa taki zamiar, nie czekaabym


przecie do pitego miesica!
Do pokoju wszed jaki mczyzna z karteczk w doni.
Panie komisarzu, pan Hergesell wanie chcia to w kuchni spali.
Co to jest? Kwit z przechowalni? Pani Hergesell, co to za walizka,
ktr pani m odda na przechowanie na dworcu przy Alexanderplatz?
Walizka? Nie mam pojcia, nie wspomnia mi o tym ani sowem.
Niech pan przyprowadzi Hergesella! Niech ktry natychmiast
pojedzie autem na Alexanderplatz i przywiezie tu t walizk! Trzeci
mczyzna wprowadzi do pokoju Karla Hergesella. W caym mieszkaniu
byo wic peno policji, na olep wpadli w puapk. Co to za walizk
odda pan na przechowanie przy Alexanderplatz, panie Hergesell?
Nie wiem, co jest w rodku, nigdy do niej nie zagldaem. Ta walizka
naley do mojego znajomego. Powiedzia, e w rodku jest bielizna i
ubrania.
Bardzo prawdopodobne! I zapewne dlatego chcia pan spali kwit,
gdy zorientowa si pan, e w mieszkaniu jest policja!
Hergesell zawaha si, a potem powiedzia, zerkajc na on:
Zrobiem to, bo nie do koca ufam temu znajomemu. Tam mogoby te
by co innego. Ta walizka jest bardzo cika.
A co paskim zdaniem mogoby by w tej walizce?
Moe jakie druki. Staraem si nad tym nie zastanawia.
A c to za dziwny znajomy, ktry sam nie moe odda swojej
walizki do przechowalni? A moe on si nazywa Karl Hergesell?
Nie, nazywa si Schmidt, Heinrich Schmidt.
A skd pan zna tego tak zwanego Heinricha Schmidta?
Ach, znam go od dawna, od co najmniej dziesiciu lat.
A skd przyszo panu na myl, e to mog by druki? Kto to w takim
razie jest ten Emil Schulz?

Heinrich Schmidt. Socjaldemokrata albo wrcz komunista. Dlatego


przyszo mi do gowy, e w rodku s druki.
A gdzie pan si waciwie urodzi, panie Hergesell?
Ja? Tutaj, w Berlinie. W dzielnicy Moabit.
A kiedy?
10 kwietnia 1920.
Wic tego Heinricha Schmidta zna pan od co najmniej dziesiciu
lat i wie si pan o jego orientacji politycznej! Mia pan wtedy jedenacie
lat, panie Hergesell! Niech pan nie prbuje okamywa mnie w taki gupi
sposb, bo mog si zrobi nieprzyjemny, a jak zrobi si nieprzyjemny,
to od razu bolenie to odczujecie!
Nie skamaem! Wszystko, co powiedziaem, to prawda.
Nazwisko Heinrich Schmidt: pierwsze kamstwo! Nieznajomo
zawartoci walizki: drugie kamstwo! Powd przechowywania: trzecie
kamstwo! Nie, mj drogi panie Hergesell, kade wypowiedziane przez
pana zdanie byo kamstwem!
Nie, to wszystko prawda. Heinrich Schmidt wybiera si do
Krlewca, a poniewa mia cik walizk, ktra nie bya mu w tej podry
potrzebna, poprosi mnie, ebym j dla niego odda na przechowanie. To
caa historia!
A potem zada sobie trud, eby przyjecha do Erkner i wzi od pana
kwit, zamiast trzyma go w swojej kieszeni! Bardzo prawdopodobna jest
ta caa paska historia, panie Hergesell! No, na razie zostawmy t spraw.
Myl, e czsto bdziemy sobie na ten temat rozmawia, pan bdzie tak
uprzejmy i potowarzyszy mi w drodze na Gestapo. Jeli chodzi o pask
on
Moja ona nic nie wie na temat tej caej historii z walizk!
Ona te tak twierdzi. Ale ju ja si dokadnie dowiem, co ona wie,
a czego nie wie. Lecz skoro mam was, moje pikne skarby, tutaj tak

przytulnie razem Znacie si z pracy w fabryce mundurw?


Tak odpowiedzieli.
No i jak tam byo, co tam robilicie?
Ja byem tam elektrykiem
A ja kroiam materia na mundury
Bardzo piknie, bardzo dobrze, pracowici z was ludzie. Ale kiedy
akurat nie cilicie materiau na kawaki i nie rozwijalicie przewodw,
to co robilicie, moi liczni? Moe stworzylicie tam sobie tak liczn,
malutk komrk komunistyczn, wy dwoje i niejaki Jensch, zwany
Niemowlakiem, oraz niejaki Grigoleit?
Oboje popatrzyli na niego pobladli. Skd on mg to wiedzie?
Wymienili bezradne spojrzenia.
He, he! zamia si drwico Laub. Chyba jestecie zaskoczeni,
co? Bylicie tam obserwowani, caa czwrka, i gdybycie si tak szybko
nie rozdzielili, ju wczeniej zawarlibymy znajomo. A pan w swoim
zakadzie tutaj dalej jest obserwowany, panie Hergesell!
Byli tak zdumieni, e nawet nie pomyleli o tym, eby zaprotestowa.
Komisarz przyglda si im z namysem, gdy nagle przysza mu do
gowy pewna myl. Do kogo naleaa wic wiadoma walizka, panie
Hergesell? zapyta. Do Grigoleita czy do Niemowlaka?
Ona Ach, teraz to ju wszystko jedno, skoro pan ju wszystko wie,
a wic Grigoleit mi j wcisn. Mia j odebra za tydzie, ale upyno
ju tyle czasu
Znikn, ten wasz Grigoleit! C, ju ja go sobie znajd
Oczywicie o ile jeszcze yje.
Panie komisarzu, chciabym jednak owiadczy, e moja ona
i ja, odkd wystpilimy z komrki, nie udzielalimy si politycznie.
Tak, doprowadzilimy komrk do rozpadu, zanim cokolwiek zostao
zrobione. Zauwaylimy mianowicie, e si do tego nie nadajemy.

Ja te to zauwayem! Ja te! zadrwi komisarz.


Lecz Karl Hergesell kontynuowa niezmieszany: Od tamtej pory
zajmowalimy si tylko prac i nie robilimy nic przeciwko pastwu.
Poza t walizk, niech pan nie zapomina o walizce, panie Hergesell!
Przechowywanie komunistycznych drukw to zdrada stanu, straci pan
przez to gow, mj drogi! No, pani Hergesell! Pani Hergesell! Czemu
si pani tak denerwuje? Fabian, odsu t mod dam od jej ma, ale
delikatnie, Fabian, na mio bosk, Fabian, niech pan nie krzywdzi
tego serduszka! Niedawno poronia, ta sodka maa nie chce dostarcza
Fhrerowi onierzy!
Trudel! poprosi Hergesell. Nie suchaj, co on mwi! W tej
walizce wcale nie musz by druki, tak tylko sobie kiedy pomylaem.
Tam naprawd mog by bielizna i ubrania, Grigoleit nie musia mnie
okama!
Susznie, mody czowieku pochwali komisarz Laub. Niech
pan doda tej modej damie troch odwagi! Pozbieraa si ju, serduszko?
Moemy sobie dalej rozmawia? Przejdmy teraz od zdrady stanu
dokonanej przez Karla Hergesella do zdrady stanu dokonanej przez
Trudel Hergesell, z domu Baumann
Moja ona nic o tym wszystkim nie wiedziaa! Moja ona nigdy nie
zrobia nic wbrew prawu!
Nie, nie, oboje zawsze bylicie dzielnymi narodowymi socjalistami!
Nagle komisarza Lauba ogarn gniew. Wiecie, kim jestecie?
Tchrzliwymi, komunistycznymi winiami jestecie! Szczurami jestecie,
ktre grzebi w gwnie!!! Ale ja was stamtd wycign, doprowadz was
oboje na szubienic! Oboje na niej zawiniecie! Ty z t walizk kamstw!
I ty z tym swoim poronieniem! Tyle razy skakaa ze stou, a si udao!
Tak byo? Tak byo? Mw!
Chwyci prawie nieprzytomn Trudel i zacz ni mocno potrzsa.

Niech pan zostawi moj on w spokoju! Niech pan jej nie dotyka!
Hergesell chwyci komisarza. Dosta pici od Fabiana. Trzy minuty
pniej siedzia w kuchni w kajdankach, pilnowany przez Fabiana,
wiedzc z dzik rozpacz w sercu e Trudel jest w rkach drczyciela
bez jego wsparcia.
A Laub rzeczywicie dalej j drczy. Trudel, ktra odchodzia od
zmysw z lku o Karliego, miaa opowiedzie o pocztwkach Quangla.
Nie uwierzy w przypadkowe spotkanie, cay czas pozostawaa w
kontakcie z Quanglami, tchrzliwa, komunistyczna banda spiskowcw, a
jej m Karli te o tym wiedzia!
Ile kartek pani podoya? Co byo na nich napisane? Co pani m
na to?
I tak drczy j, godzina za godzin, podczas gdy bezradny Hergesell
siedzia w kuchni z rozpacz w sercu.
W kocu nadjechao auto i wniesiono walizk, eby j otworzy.
Fabian, niech si pan troch pobawi przy tym zamku! powiedzia
komisarz Laub. Karl Hergesell znalaz si z powrotem w pokoju, lecz by
pod stra. Oddzieleni od siebie na ca szeroko pokoju, Hergesellowie
patrzyli na siebie bladzi i zrozpaczeni.
Niele cika jak na bielizn i ubrania! stwierdzi z ironi
komisarz, podczas gdy Fabian prbowa otworzy zamek zakrzywionym
drutem. No, zaraz si przekonamy! Obawiam si, e to si moe okaza
dla pastwa przykre, jak pan myli, Hergesell?
Moja ona nic nie wiedziaa o tej walizce, panie komisarzu!
zapewni ponownie Hergesell.
Tak, a pan nic nie wiedzia o tym, e paska ona rozkadaa na
klatkach schodowych pocztwki o zdradzieckiej treci dla owego
Quangla! Kady maym zdrajc stanu sam dla siebie! Wspaniae
maestwo, musz przyzna!

Nie! zawoa Hergesell. Nie! Nie robia tego, Trudel! Trudel,


powiedz, e tego nie robia!
A jednak si przyznaa!
Tylko jeden raz, Karli, i to by czysty przypadek
Zabraniam wam jakichkolwiek rozmw! Jeszcze jedno sowo
i powdruje pan z powrotem do kuchni, Hergesell! A wic walizka
otworzona. I co my tam mamy?
Razem z Fabianem stan przed walizk tak, e Hergesellowie nie
mogli dostrzec jej zawartoci. Policjanci co do siebie szeptali. A potem
Fabian z trudem wyj zawarto walizki. Maa maszyna, byszczce
rubki, spryny, lnice czernido
Maszyna drukarska! powiedzia komisarz Laub. Pikna maszynka
drukarska do komunistycznych gadzinwek. To zamyka pask spraw,
Hergesell. Na dzi i na zawsze!
Nie wiedziaem, co jest w tej walizce zaprotestowa Karl Hergesell,
lecz by tak przeraony, e jego sprzeciw zabrzmia bardzo sabo.
Jakby to miao jakie znaczenie! Przecie mia pan obowizek
zameldowa o swoim spotkaniu z owym Grigoleitem i przekaza walizk!
Koczymy ju tutaj, Fabian. Spakujcie to z powrotem. Wiem do, a
nawet zbyt wiele. Pani te zacie kajdanki.
egnaj, Karli! zawoaa Trudel Hergesell mocnym gosem.
egnaj, najdrosza. Daa mi tyle szczcia
Zrb co, eby si zamkna! krzykn komisarz.
Co jest, Hergesell, co to ma by?
Karl Hergesell wyrwa si swojemu stranikowi, gdy przy
przeciwlegej cianie pokoju silna pi trafia Trudel w usta. Cho by
zakuty w kajdanki, udao mu si pocign drczyciela Trudel na ziemi.
Zaczli si tarza po pododze.
Komisarz tylko lekko skin na Fabiana. Ten stan nad walczcymi,

odczeka chwil i uderzy Karla Hergesella trzy, cztery razy w gow.


Hergesell jkn, jego ciao drgno i zamaro nieruchomo u stp
Trudel. Patrzya na niego z gry bez ruchu, z ust kapaa jej krew.
Podczas dugiej jazdy do miasta daremnie czekaa, e si przebudzi,
e bdzie moga jeszcze raz spojrze mu w oczy. Nie, nic.
Nic nie zrobili. A i tak byli zgubieni

Rozdzia 54.
Najcisze brzemi Ottona Quangla
Podczas tych dziewitnastu dni, ktre Otto Quangel spdzi w bunkrze
Gestapo, zanim zosta przekazany sdziemu ledczemu przy Trybunale
Ludowym, najtrudniejsze do zniesienia nie byy wcale przesuchania
komisarza Lauba, mimo e ten czowiek dokada wszystkich swych
si, a mia ich niemao, eby zama opr Quangla, jak to okrela. Nie
oznaczao to nic innego, jak uywanie wszystkich zych mocy, eby
zmieni aresztowanego w przeraone, rozwrzeszczane nic.
Nie bya to te stale przybierajca na sile, drczca troska o on
Ann, tak bardzo mczca Ottona Quangla. Nie widzia swojej ony,
nie otrzymywa od niej adnych bezporednich wiadomoci. Lecz gdy
Laub podczas przesuchania wymieni nazwisko Trudel Baumann, nie,
teraz to Trudel Hergesell, wiedzia, e jego ona daa si zastraszy, e
zostaa przechytrzona, e wymskno jej si nazwisko, ktrego nigdy nie
powinna bya wymieni.
Pniej, gdy stao si jasne, e take Trudel Baumann i jej m zostali
aresztowani, e zoyli zeznania, e zostali wcignici w ten wir, przez
wiele godzin gniewa si w mylach na on. Przez cae ycie zawsze
dum napawao go to, e jest czowiekiem, ktry yje sam dla siebie,
e nie potrzebuje innych i nigdy nie jest dla nich ciarem, a teraz przez
jego przewiny (gdy czu si cakowicie odpowiedzialny za Ann) dwoje
modych ludzi zostao wpltanych w jego sprawy.
Lecz gniew w nie utrzyma si dugo, przewayy smutek i troska
o towarzyszk ycia. Gdy by sam, czsto wbija paznokcie we wntrza

doni, zamyka oczy, zbiera w sobie wszystkie siy, a potem myla o


Annie, prbowa wyobrazi j sobie w celi i przesa jej strumie mocy, by
doda jej na nowo odwagi, eby tylko nie zapomniaa o swojej godnoci,
eby si nie upokarzaa przed tym nikczemnikiem, ktry nie mia ju w
sobie niemal nic ludzkiego.
Owa troska o Ann bya trudna do zniesienia, lecz daleko jej byo do
tego, co ciyo mu najbardziej.
Najciszym brzemieniem nie byy te niemal codzienne wizyty
pijanych esesmanw i ich dowdcw, ktrzy wyadowywali swoj
wcieko, maltretujc bezbronnego. Niemal co dzie gwatownie
otwierali drzwi do celi, wpadali do rodka, oszalali od alkoholu, optani
wycznie dz widoku krwi, przeraenia i upadku, pragnieniem
napawania si saboci ludzkiego ciaa. To take byo bardzo trudne do
zniesienia, lecz nie to byo najgorsze.
Najgorsze byo to, e nie by w celi sam, e mia w celi towarzysza,
wsptowarzysza niedoli, kogo, kto powinien by tak samo winny,
bliniego. By to bowiem czowiek, ktry wzbudza w Quanglu groz,
dzikie, plugawe zwierz pozbawione serca i podszyte tchrzem, drce
i gwatowne, czowiek, na ktrego Quangel nie mg patrze, nie
odczuwajc gbokiej odrazy, a wobec ktrego musia by ulegy, gdy
czowiek ten by o wiele silniejszy od starego majstra.
Karl Ziemke, przez wartownikw nazywany Karolkiem, byo okoo
trzydziestoletnim mczyzn o atletycznej budowie ciaa, z okrg
niczym u buldoga gow, w ktrej tkwiy bardzo mae oczka, oraz
dugimi, gsto owosionymi ramionami i domi. Jego niskie, wypuke
czoo, z ktrego zawsze zwisa wieche skotunionych wosw, obiy
liczne poziome bruzdy. Odzywa si rzadko, a jeli ju, to byo to woanie
o ratunek. Jak Quangel dowiedzia si wkrtce z rozmw wartownikw,
Karolek Ziemke by wczeniej prominentnym czonkiem SS, mia do

wykonania jak wyjtkow katowsk misj, a ilu ludzi zgadziy jego


owosione apy, tego nie dao si okreli, bo i sam Karolek tego nie
wiedzia.
Jednak dla zawodowego mordercy Karolka Ziemke nawet w tych
morderczych czasach mordowania byo za mao, zacz wic w okresach,
gdy by pozbawiony zajcia, popenia mordy, ktrych jego przeoeni
nie zlecili. Nawet jeli nie gardzi przy tym pozbawianiem swoich ofiar
pienidzy i wartociowych przedmiotw, to jednak nie grabie bya
powodem jego zbrodni, lecz zawsze czysta dza mordu. I w kocu go
przyapano, a poniewa by tak niezdarny, e zabija nie tylko ydw,
wrogw narodu i inn zwierzyn do odstrzau, lecz take nieskazitelnych
Aryjczykw, a pord nich nawet jednego towarzysza partyjnego, to
siedzia teraz w bunkrze i nie wiadomo jeszcze byo, co z nim bdzie.
Karolek Ziemke, ktry tak wielu bez najmniejszego drenia serca
posa w objcia mierci, zacz si lka o wasne cenne ycie, a w jego
gowie, w ktrej myli byo tyle, co u piciolatka, za to samych zych,
pojawi si pomys, e moe si uratowa przed konsekwencjami swych
czynw, udajc szaleca. Wymyli wic sobie w tym celu rol psa. A
moe, co bardziej prawdopodobne, doradzi mu j ktry z kamratw,
a on odgrywa t rol z konsekwencj dowodzc, e bardzo mu ona
odpowiada.
Zwykle biega po celi zupenie nagi na czworakach, szczeka jak
pies, jad z miski jak pies i cigle prbowa gry Quangla w nogi. Albo
da od starego majstra, eby ten godzinami rzuca mu szczotk, ktr
Karolek aportowa, za co chcia by gaskany i chwalony. Albo Quangel
musia macha spodniami Karollca niczym skakank, ktr ten bez koca
przeskakiwa.
Gdy majster nie okazywa wystarczajcego zapau, pies atakowa
go, przewraca na ziemi i chwyta zbami za gardo jak prawdziwy pies, i

nigdy nie byo pewnoci, czy ta zabawa nie przerodzi si w co powanego.


Wartownicy mieli mnstwo radoci z zabaw Karolka. Czsto dugo stali
w drzwiach celi i zachcali psa, szczuli go, a Quangel musia to wszystko
znosi. Gdy jednak przychodzili w pijackim gniewie, eby rozadowa go
na zatrzymanych, rzucali Karolka na ziemi, a on rozpociera ramiona i
baga ich, eby wykopali mu flaki z jego nagiego ciaa.
I Quangel by skazany na przebywanie z tym czowiekiem dzie po
dniu, godzina za godzin, minuta po minucie. On, ktry zawsze y tylko
dla siebie, nie mg spdzi w samotnoci nawet kwadransa. Nawet w
nocy, gdy szuka pociechy we nie, nie by bezpieczny. Jego drczyciel
kuca nagle przy jego ku, kad mu apsko na piersi i domaga si wody
albo miejsca na pryczy Quangla. Ten musia si przesun i a trzs si
z odrazy do tego ciaa, ktre nigdy nie byo myte, ktre byo owosione
jak ciao zwierzcia, lecz nie miao w sobie nic z czystoci i niewinnoci
zwierzcia. A potem Karolek szczeka cicho i zaczyna liza Quangla po
twarzy, a potem po caym ciele.
Tak, to byo trudne do zniesienia, i Otto Quangel czsto zadawa sobie
pytanie, dlaczego to waciwie znosi, skoro koniec jest przecie wiadomy,
bliski koniec. Lecz by w nim jaki opr przed zadaniem sobie mierci,
opuszczeniem Anny, ktrej i tak ju nie widywa. By w nim bowiem jaki
opr przed uatwieniem im tego, wyprzedzeniem wyroku. Powinni skaza
go na mier, pozbawi ycia za pomoc stryczka czy gilotyny, wszystko
jedno. Nie powinni myle, e czu si winny. Nie, nie chcia im niczego
oszczdzi, wic i sobie nie oszczdzi Karolka Ziemke.
I byo to niezwyke, e wraz z upywem tych dziewitnastu dni pies
stawa mu si coraz bardziej oddany. Nie gryz go ju, nie przewraca i nie
chwyta za gardo. Gdy kamraci z SS dawali mu jaki lepszy ksek, dzieli
si nim i czsto godzinami lea, trzymajc swj wielki okrgy eb na
kolanach starego czowieka, z zamknitymi oczami, cicho pomrukujc,

podczas gdy palce Ottona przeczesyway jego wosy.


Wtedy majster zastanawia si czsto, czy to zwierz, udajc
szalestwo, rzeczywicie nie oszalao. Ale jeli on by szalony, to jego
wolni kamraci na korytarzach bunkra take. W takim razie to nic nie
zmieniao, w takim razie oni wszyscy z tym swoim obkanym przywdc
i jego umiechajcym si gupkowato Himmlerem byli rodzajem, ktry
naleao zetrze z powierzchni ziemi, by przetrwa mogli rozumni.
Gdy potem powiedziano, e Otto Quangel ma jecha z transportem,
Karolek by bardzo nieszczliwy. Wy i skomla, wmusi Quanglowi cay
swj chleb, a gdy majster wyszed na korytarz, eby z uniesionymi rkami
przycisn twarz do ciany, nagi mczyzna na czworakach wylizgn
si z celi, przykucn przy nim i zawy cicho i aonie. To miao t dobr
stron, e brutalni esesmani nie potraktowali go tak brutalnie, jak innych
winiw wyznaczonych do transportu. Czowiek, ktry zdoby sobie
oddanie takiego psa, ten czowiek o zej, obojtnej ptasiej twarzy zrobi
wraenie nawet na katowskich pomocnikach.
A gdy pada komenda Odmaszerowa!, gdy pies Karolek zosta
zapdzony z powrotem do swojej celi, twarz Quangla nie bya ju obojtna
i za, wtedy poczu w sercu lekki ucisk, co jakby al. Mczyzna, ktry
przez cae ycie przywiza si tylko do jednej osoby, mianowicie do
swojej ony, niechtnie rozstawa si z wielokrotnym morderc, besti,
a nie czowiekiem.

Rozdzia 55.
Anna Quangel i Trudel Hergesell
By moe wynikao to z niedbalstwa, e po mierci Berty do celi
Anny Quangel trafia akurat Trudel Hergesell. By moe jednak byo
tak, e dla komisarza Lauba obie kobiety nie miay zasadniczo adnego
znaczenia. Wycinito z nich to, co wiedziay, czego dowiedziay si od
swoich facetw, i zaatwione. Prawdziwymi przestpcami zawsze byli
mczyni, kobiety tylko si przy nich pltay, co nie przeszkadzao, by
byy tracone wraz ze swoimi mami.
Tak, Berta umara, ta Berta, ktra bez zych intencji zdradzia Annie
obecno jej bratowej, cigajc przez to na siebie gniew komisarza
Lauba. Zgasa niczym pomie, umieraa w ramionach Anny Quangel,
stawaa si coraz sabsza i sabsza, i tylko coraz cichszym gosem bagaa
wsptowarzyszk niedoli, eby nikogo nie woaa. Berta, jakkolwiek
si nazywaa i jakiekolwiek popenia przestpstwo, nagle umilka. Z jej
garda dobyo si jeszcze kilkakrotne rzenie, gdy walczya o oddech, a
potem z jej ust popyna krew, laa si i laa, a zacinite na ramionach
Anny rce rozluniy si
I tak leaa, bardzo blada i bardzo cicha, a zatroskana Anna
zastanawiaa si, czy nie ponosi winy za t mier. Gdyby nie wspomniaa
komisarzowi Laubowi o swojej bratowej! A potem pomylaa o Trudel
Baumann, Trudel Hergesell, i zadraa. J to naprawd zdradzia!
Oczywicie, oczywicie, moe si usprawiedliwia. Skd moga wiedzie,
jakie nieszczcie wyniknie z niewinnej wzmianki o narzeczonej Ottonka!
Ale poszo dalej, krok po kroku, i w kocu zdrada staa si oczywista, a

ona unieszczliwia osob, ktra bya jej bliska, a by moe nie tylko t
jedn osob.
Gdy Anna mylaa o tym, e bdzie musiaa popatrze Trudel
Hergesell w oczy, e bdzie musiaa powtrzy jej prosto w twarz swoje
zdradzieckie sowa, draa. Lecz naprawd rozpaczaa, gdy mylaa o
swoim mu. Gdy bya przekonana, e ten sumienny, prawy czowiek
nigdy nie wybaczy jej tej zdrady i e przed sw niechybn mierci straci
swego jedynego towarzysza.
Jak mogam okaza si taka saba, oskaraa si Anna Quangel, a gdy
zabierano j na przesuchanie do Lauba, modlia si nie o to, eby jej
nie drczy, tylko o si, by pomimo tortur nie powiedzie niczego, co
mogoby obciy innych. I ta drobna, wta kobieta upara si dwiga
sw cz brzemienia, a nawet wicej ni swoj cz. Ona, tylko ona
roznosia pocztwki, poza jednym czy dwoma przypadkami, i tylko
ona ukadaa ich tre i dyktowaa mowi. To ona sama wymylia te
pocztwki z powodu mierci syna, to ona sama wpada na ten pomys.
Komisarz Laub, ktry z pewnoci orientowa si, e jej zeznania
to kamstwa, e ta kobieta nie bya zdolna czyni rzeczy, do ktrych
si przyznawaa komisarz Laub mg wrzeszcze, grozi, drczy, ile
chcia. Ona nie podpisze innego protokou, nie cofnie niczego ze swoich
zezna, choby po dziesiciokro udowodni jej, e si nie zgadzaj. Laub
za mocno przykrci rub, by bezsilny. A gdy Anna wracaa do piwnicy
po takim przesuchaniu, czua ulg, jakby odkupia cz swojej winy,
jakby Otto mg by z niej cho odrobin zadowolony. I umacniaa si
w niej myl, e moe bdzie moga uratowa Ottonowi ycie, jeli tylko
wemie na siebie ca win
Zgodnie z obyczajami wizienia Gestapo nie pieszono si z zabraniem
z celi Anny ciaa zmarej Berty. By moe to te by wynik niedbalstwa,
a moe celowe gnbienie. W kadym razie zmara leaa ju trzeci dzie

w wypenionej obrzydliwie sodkim odorem celi, gdy otworzono drzwi


i wepchnito do rodka akurat t, ktrej spojrzenia Anna tak bardzo si
baa.
Trudel Hergesell zrobia swj pierwszy krok wewntrz celi. Jej oczy
niemal niczego nie dostrzegay, bya miertelnie wyczerpana, a lk o
wci nieprzytomnego Karliego, z ktrym przed chwil brutalnie j
rozdzielono, omal nie pozbawi jej wiadomoci. Wydaa z siebie cichy
okrzyk przestrachu, gdy poczua w celi obrzydliwy odr zgnilizny, gdy
ujrzaa martwe ciao kobiety, ktre opuchnite i pokryte plamami leao
na drewnianej pryczy.
Jkna: Nie mog ju a Anna Quangel uchronia ofiar swej
zdrady przed upadkiem.
Trudel! szepna do ucha pprzytomnej. Trudel, czy moesz
mi wybaczy? Wymieniam twoje nazwisko, dlatego e bya narzeczon
Ottonka. A potem on tak mnie drczy, e wszystko ze mnie wycign.
Ja sama ju tego nie rozumiem. Trudel, nie patrz tak na mnie, prosz ci!
Trudel, czy ty nie miaa mie dziecka? Czy to te zniszczyam?
Gdy Anna Quangel to mwia, Trudel Hergesell wysuna si z jej
obj i cofna ku wyjciu z celi. Opara si o okute elazem drzwi i z
poblad twarz patrzya na star kobiet, ktra obserwowaa j spod
przeciwlegej ciany przez ca dugo celi.
To bya ty, mamo? zapytaa. To ty to zrobia?
I nagle wybucha: Ach, mnie naprawd nie chodzi o mnie! Ale
oni tak strasznie pobili mojego Karliego i ja nie wiem, czy on w ogle
odzyska przytomno. Moe ju nie yje.
zy popyny jej z oczu, gdy zawoaa: A ja nie mog przy nim
by! Nic nie wiem i moe bd tu siedzie dzie po dniu i niczego si
nie dowiem. On bdzie ju dawno martwy i pogrzebany, ale we mnie
wci bdzie y. I jego dziecka te ju nie bd mie, jake zuboaam

tak nagle! Jeszcze kilka tygodni temu, zanim spotkaam tat, miaam
wszystko, co potrzebne do szczcia. I byam szczliwa! A teraz nic ju
nie mam. Nic! Ach, matko
I nagle dodaa: Ale poronienie to nie bya twoja wina, matko.
Straciam dziecko, zanim to si wydarzyo.
Nagle Trudel Hergesell popieszya chwiejnym krokiem przez cel,
zoya gow na piersi Anny i poskarya si: Ach, matko, jaka ja
jestem teraz nieszczliwa! Powiedz mi, e Karli to przeyje!
A Anna Quangel pocaowaa j i szepna: Bdzie y, Trudel, i ty
te bdziesz y! Przecie nie zrobilicie nic zego!
Przez chwil stay objte w milczeniu. Jedna wspara si na mioci
drugiej, obudzia si znw odrobina nadziei.
A potem Trudel potrzsna gow i powiedziaa: Nie, my te
cao z tego nie wyjdziemy. Zbyt wiele si dowiedzieli. To prawda, co
powiedziaa, e waciwie nie zrobilimy nic zego. Karli przechowywa
dla kogo walizk, nie wiedzc, co jest w rodku, a ja podoyam dla taty
pocztwk. Ale oni mwi, e to zdrada stanu i e paci si za to gow.
To na pewno powiedzia ten Laub, co za okropny typ!
Nie wiem, jak on si nazywa, ale to wszystko jedno. Oni wszyscy s
tacy sami! Ci, ktrzy mnie tu przyjmowali te, wszyscy s siebie warci.
Ale to moe dobrze, e tyle si uzbierao, bo siedzie latami w wizieniu
Ich panowanie nie bdzie trwa latami, Trudel!
Kto wie? A co zrobili ydom i innym narodom, i to bezkarnie! Czy
ty naprawd wierzysz, matko, e Bg istnieje?
Tak, Trudel, wierz. Otto nigdy by na to nie pozwoli, ale to jest
moja jedyna tajemnica przed nim: wci wierz w Boga.
Ja nigdy w niego tak naprawd nie wierzyam. Ale byoby piknie,
gdyby Bg istnia, wtedy wiedziaabym, e Karli i ja po mierci bdziemy
razem!

Bdziecie, Trudel. Popatrz, Otto te nie wierzy w Boga. Mwi,


e wie, e wraz ze mierci wszystko si koczy. Ale ja wiem, e gdy
umrzemy, bd z nim ju na zawsze. Ja to wiem, Trudel!
Trudel spojrzaa na prycz z lec na niej nieruchom postaci, baa
si.
Powiedziaa: Ta kobieta tam nie wyglda dobrze! Boj si, jak na
ni patrz, taka opuchnita i te plamy! Nie chciaabym tak lee, mamo!
Ley tak ju trzeci dzie, Trudel, wci jej nie zabrali. Wygldaa
bardzo adnie, jak umara, taka spokojna i uroczysta. Ale teraz dusza ju z
niej uleciaa, teraz ley tam niczym kawaek zepsutego misa.
Powinni j zabra! Nie mog na ni patrze! Nie chc ju wdycha
tego smrodu!
I zanim Anna Quangel zdya temu zapobiec, Trudel podbiega
do drzwi. Zaomotaa rkami w elazn blach i zacza krzycze:
Otwiera! Otwiera natychmiast! Syszycie!
To byo zabronione, kady haas by zakazany, waciwie nawet
rozmowy byy zakazane.
Anna Quangel popieszya do Trudel, mocno zapaa j za rce,
odcigna od drzwi i wyszeptaa przeraona: Nie wolno tak robi,
Trudel! To zakazane! Przyjd i bd ci bi!
Lecz byo ju za pno. Trzasn zamek w drzwiach i do rodka wpad
bardzo wysoki esesman z uniesion gumow pak.
Co si tak wydzieracie, dziwki? rykn. Macie jakie rozkazy do
wydania, kurewska hooto?
Obie kobiety patrzyy na niego z kta wystraszone.
Nie podszed do nich, eby je bi. Opuci palk i wymamrota:
Cuchnie tu jak w trupiarni! Jak dugo ona tu ley?
To by modziutki chopak, twarz cakiem mu poblada.
Ju trzeci dzie powiedziaa Anna. Ach, niech pan bdzie taki

dobry i sprawi, eby j std zabrano! Tu naprawd nie da si oddycha!


Esesman wymamrota co i wyszed z celi. Lecz nie zamkn za sob
drzwi, tylko je przymkn.
Po cichu zakrady si obie do drzwi, popchny je odrobin, tylko
odrobink, i wdychay przez szpar wypenione zapachem kloaki i
rodkw dezynfekujcych powietrze z korytarza, ktre zdawao im si
balsamiczne.
A potem wycofay si, bo mody esesman nadchodzi korytarzem.
No! powiedzia, trzymajc w doni jak karteczk. To bierzcie
si za to! Ty, stara, wemiesz j za nogi, a ty, moda, za gow. I to ju,
chyba uniesiecie to trucho?!
Przy caej swojej surowoci jego gos brzmia niemal dobrodusznie,
pomg im te przy dwiganiu.
Szli dugim korytarzem, a potem minli zamknit elazn krat,
ich towarzysz pokaza wartownikowi karteczk i zeszli w d po wielu
metalowych schodach. Zrobio si wilgotno, elektryczne wiato lnio
ponuro.
Tu! powiedzia esesman i otworzy jakie drzwi. To jest
trupiarnia. Pocie j tutaj, na pryczy. Tylko j rozbierzcie. Ubra
brakuje. Wszystko si przyda!
Rozemia si, lecz jego miech brzmia jak wymuszony.
Kobiety wyday z siebie okrzyk przeraenia. Gdy w tej prawdziwej
trupiarni leeli martwi mczyni i kobiety, wszyscy nadzy, tak jak
przyszli na ten wiat. Leeli tam z poobijanymi twarzami, krwawymi
sicami, powykrcanymi czonkami, pokryci skorup krwi i brudu. Nikt
nie zada sobie trudu, eby zamkn im oczy, wpatrywali si przed siebie
nieruchomo, a niektrzy zdawali si chytrze mruga, jakby byli ciekawi i
cieszyli si z kolejnej osoby, ktr im tu przyniesiono.
A gdy Anna i Trudel drcymi rkoma staray si moliwie jak

najszybciej rozebra martw Bert z ubra, nie mogy si powstrzyma


od rzucania raz po raz okiem za siebie, na zbiorowisko trupw, na
matk, ktrej duga, obwisa pier wyscha ju na zawsze, na staruszka,
ktry z pewnoci mia nadziej, e po ciko przepracowanym yciu
umrze spokojnie we wasnym ku, na mod dziewczyn o biaych
ustach, stworzon do dawania i przyjmowania mioci, na chopca ze
zmiadonym nosem i proporcjonalnym ciaem, ktre wygldao niczym
poka ko soniowa.
W pomieszczeniu panowaa cisza, ubrania martwej Berty szeleciy
cichutko w rkach obu kobiet. A potem zabrzczaa jaka mucha i znw
zapada zupena cisza.
Esesman sta z rkoma w kieszeniach i przyglda si, jak obie kobiety
pracuj. Ziewn, zapali papierosa i powiedzia: Tak, tak, takie jest
ycie! I znw zapada cisza.
Potem, gdy Anna Quangel zawizaa ubrania w wzeek, rzuci: To
idziemy!
Lecz Trudel Hergesell pooya mu do na czarnym rkawie i
poprosia: Och, prosz, bardzo prosz! Niech mi pan pozwoli si tutaj
rozejrze! Mj m, moe on te ley tu na dole
Patrzy na ni przez chwil. I nagle powiedzia: Dziewczyno!
Dziewczyno! Co ty tu robisz? Powoli pokrci gow. W domu na wsi
mam siostr, musi by w twoim wieku. Popatrzy na ni jeszcze raz.
To rozejrzyj si. Byle szybko!
Przesza cicho pomidzy trupami. Zagldaa we wszystkie martwe
twarze. Niektre byy tak znieksztacone zadanymi ranami, e nie dao
si ich rozpozna, lecz kolor wosw, znami na ciele zdradzay, e to nie
moe by Karl Hergesell.
Wrcia bardzo blada.
Nie, nie ma go tutaj. Jeszcze go nie ma.

Wartownik unika jej wzroku. Wic idziemy! powiedzia i


przepuci je przodem.
Lecz tak dugo, jak mia tego dnia wart na ich korytarzu, raz po raz
otwiera drzwi, eby do celi napyno czystsze powietrze. Przynis im
take wie pociel na prycz po zmarej a w tym pozbawionym litoci
piekle byo to prawdziwe zmiowanie.
Tego dnia przesuchanie obu kobiet przez komisarza Lauba niewiele
przynioso. Pocieszyy si nawzajem i odczuy odrobin yczliwoci,
nawet ze strony esesmana, byy silne.
Lecz przyszo jeszcze wiele dni, a tamten esesman ju nigdy nie mia
warty na ich korytarzu. Pewnie go zmieniono, bo si nie nadawa, by za
bardzo ludzki, eby odbywa tu sub.

Rozdzia 56.
Baldur Persicke skada wizyt
Baldur Persicke, dumny ucze szkoy Napola, najbardziej udany
potomek domu Persickw, zaatwi swoje sprawy w Berlinie. Moe w
kocu jecha z powrotem i dalej ksztaci si na pana wiata. Znw
sprowadzi matk z jej kryjwki u krewnych i surowo jej przykaza,
eby nie opuszczaa ju mieszkania, bo nie wiadomo, co moe jej si
przydarzy. Odwiedzi te swoj siostr w obozie koncentracyjnym w
Ravensbrck.
Nie szczdzi jej wyrazw uznania z powodu skutecznego poganiania
do pracy starszych kobiet, a wieczorem brat i siostra z kilkoma innymi
nadzorczyniami z Ravensbrck i kilkoma kolegami z Frstenbergu[71]
urzdzili sobie soczyst orgietk w krgu najbliszych przyjaci, z du
iloci alkoholu, papierosw i mioci
Lecz gwne wysiki Baldura Persickego koncentroway si na
zaatwianiu powaniejszych interesw. Ojciec, stary Persicke, popeni
po pijaku par gupstewek, pono w kasie brakowao pienidzy, mia
nawet stan przed sdem partyjnym. Lecz Baldur wykorzysta wszystkie
swoje kontakty, przedstawia zawiadczenia lekarskie, e ojciec cierpi
na uwid starczy, ebra i grozi, dziaa energicznie, ale z pokor,
skutecznie wykorzysta te odpowiednio wamanie, podczas ktrego
pienidze zostay ponownie skradzione i w kocu najwierniejszy
[71] Frstenberg miasto w Brandenburgii nad rzek Hawel, w jego
dzielnicy Ravensbrck znajdowa si podczas II wojny wiatowej kobiecy
obz koncentracyjny, do ktrego trafio 132 tysice kobiet i dzieci wielu
narodowoci, gwnie Polek (zamordowano ok. 92 tysicy).

syn domu faktycznie doprowadzi do tego, e caa ta cuchnca sprawa


zostaa zakoczona bez rozgosu. Nie musia nawet sprzedawa niczego
z mieszkania, manko zaksigowano jako kradzie. Ale oczywicie nie
kradzie dokonan przez starego Persickego, o nie, nie! Tylko kradzie
dokonan przez Barkhausena i wsplnikw, i ju, a honor Persickw
pozosta nieskalany.
I podczas gdy Hergesellom groziy razy i mier za przestpstwo,
ktrego nie popenili, czonek partii Persicke zosta rozgrzeszony z
popenionego wystpku.
A wic wszystko to Baldur Persicke zaatwi jak trzeba, tak jak mona
si byo tego spodziewa. Moe wrci do swojej szkoy Napola, lecz
najpierw chce jeszcze speni wynikajcy z poczucia przyzwoitoci
obowizek, chce odwiedzi swojego ojca w lecznicy dla naogowych
pijakw. Poza tym chciaby zapobiec powtrzeniu si takiej sytuacji i
zapewni wylknionej matce bezpieczestwo w mieszkaniu.
Poniewa jest Baldurem Persickem, natychmiast otrzymuje
zezwolenie na odwiedziny i moe nawet porozmawia z ojcem sam na
sam, bez nadzoru lekarza i pielgniarza.
Baldur odkrywa, e stary bardzo podupad na wygldzie, zapad si w
sobie niczym nadmuchiwana gumowa zabawka, ktr kto przeku ig.
Tak, dobre czasy zbankrutowanego szynkarza miny, jest ju tylko
zjaw, lecz zjaw, ktra nie jest wolna od zachcianek. Ojciec ebrze u
syna o co do zapalenia, a syn kilka razy si waha (Ty stary przestpco,
wcale sobie na to nie zasuye), lecz w kocu daje staremu papierosa.
Gdy jednak stary Persicke baga syna, by ten cho raz przeszmuglowa dla
niego flaszk wdki, Baldur tylko si mieje. Klepie ojca w wychudzone,
drce kolano i mwi: To ju si dla ciebie skoczyo, ojcze! Wdki do
wychlania nie dostaniesz ju nigdy w yciu, za wiele gupich numerw mi
przez ni wykrcie!

I podczas gdy ojciec patrzy zym okiem, zadowolony z siebie syn


opowiada o caym trudzie, jaki sobie zada, eby wyciszy spraw owych
gupich numerw.
Stary Persicke nigdy nie by wytrawnym dyplomat, zawsze wprost
wyraa swoje zdanie i nigdy nie myla o tym, co czuj inni. Wic i teraz
mwi:
Zawsze bya z ciebie samochwaa, Baldur! Przecie wiedziaem,
e ze strony partii nic mi nie bdzie, przecie od pitnastu lat siedz w
tym kramie Hitlera! Nie, jeli zadae sobie trud, to wycznie z wasnej
gupoty. Zaatwibym to paroma zdaniami, gdybym tylko std wyszed!
Ojciec jest gupi. Gdyby cho troch synowi przypochlebi,
podzikowa mu i go pochwali, Baldur Persicke prawdopodobnie byby
askawiej usposobiony. Lecz teraz gboko zraniono jego prno i rzuca
tylko krtko: Tak, gdyby tylko std wyszed, ojcze! Ale ty ju nigdy nie
wyjdziesz z tego domu wariatw, nigdy w yciu!
Na te bezlitosne sowa ojca ogarnia taki strach, e dry na caym ciele.
Lecz opanowuje si i mwi: Ciekawe, kto da rad mnie tu zatrzyma!
Jak na razie to jestem wolny czowiek, a naczelny lekarz, doktr Martens,
sam mi powiedzia, e jeli wytrzymam kolejne sze tygodni kuracyi, to
bede mg wyj. Bede ju zdrowy.
Nigdy nie bdziesz ju zdrowy, ojcze mwi z drwin Baldur.
Zawsze zaczynasz potem te swoje pijatyki. To ju si zdarzyo
wystarczajco wiele razy. Powiem to te potem lekarzowi naczelnemu i
postaram si, eby zosta ubezwasnowolniony!
On tego nie zrobi! Doktr Martens bardzo mnie lubi, powiedzia, e
nikt nie umie opowiada takich wistw jak ja! On mi tego nie zrobi. A
poza tym obieca mi solennie, e wypuci mnie za sze tygodni!
Gdy mu jednak opowiem, e wanie chciae mnie namwi,
ebym przeszmuglowa dla ciebie flaszk, to zmieni zdanie co do twojego

powrotu do zdrowia!
Nie zrobisz tego, Baldurze! Jeste przecie moim synem, a ja jestem
twoim ojcem
I co z tego? Czyim synem musz by i uwaam, e dosta mi si
akurat jeden z najpodlejszych ojcw.
Popatrzy na swego ojca z pogard. A potem doda:
Nie, nie, ojcze, to ju koniec, przyzwyczajaj si do myli, e
zostajesz tutaj. Na zewntrz tylko wszystkich by kompromitowa!
Stary jest zrozpaczony. Mwi: Matka nigdy na to nie pozwoli, na
ubezwasnowolnienie i na to, ebym zosta tu na zawsze!
No, sdzc po tym, jak wygldasz, dugo to nie potrwa! mieje
si Baldur i zakada jedn nog w elegancko odpasowanych bryczesach
na drug. Z zadowoleniem przyglda si wypracowanemu przez matk
poyskowi swoich oficerek. A matka tak si ciebie boi, e nawet nie chce
ci odwiedzi. Mylisz, e matka zapomniaa, jak trzymae j za szyj i
dusie? Matka nigdy ci tego nie wybaczy!
W takim razie napisze do Fhrera! wykrzykn wzburzony stary
Persicke. Fhrer nie zostawi starego bojownika w potrzebie!
A do czego ty si moesz Fhrerowi jeszcze przyda? Fhrer ma ci
gdzie, nawet nie zwrci uwagi na to, co nakrade! Poza tym nie potrafisz
ju nawet pisa tymi swoimi starymi, trzscymi si pijackimi rkoma,
a zreszt nie wypuszcz std adnego twojego listu, ju ja o to zadbam!
Szkoda byoby papieru!
Baldur, zmiuj ty sie nade mn! Przecie bye kiedy maym
chopcem! W niedziele chodziem przecie z tob na spacery. Pamitasz,
jak emy sie kiedy wybrali do parku na Kreuzbergu[72] i woda tam tak
[72] Kreuzberg najwysze naturalne wzniesienie w centrum Berlina (a
take nazwa okrgu obok Friedrichshain). Znajduje si tam duy park
(Viktoriapark) z wodospadem, stawami i kami.

piknie spywaa, na rowo i bkitno? Zawsze em ci kupowa kiebaski


i cukierki, a jak miae jedenacie lat i odstawie tamten numer z tym
maym dzieckiem, to em zadba o to, coby nie wylecia ze szkoy i nie
trafi do poprawczaka! Kim by by bez swojego starego ojca, Baldurze?
Nie moesz mnie teraz zostawi w tym domu wariatw!
Baldur z obojtnym wyrazem twarzy wysucha jego dugiego
wywodu. A potem powiedzia: A wic teraz chcesz mi zagra na
uczuciach, ojcze? Dobrze kombinujesz. Tylko e na mnie to nie dziaa,
powiniene wiedzie, e uczucia nic mnie nie obchodz! Uczucia! Wol
dobr kanapk z szynk od wszystkich uczu! Ale nie chc by taki, dam
ci jeszcze jednego papierosa, ap!
Lecz stary by zbyt zdenerwowany, eby myle o paleniu.
Zlekcewaony papieros upad na podog, pogbiajc irytacj Baldura.
Baldur! Stary znw zacz baga. Ty nie wiesz, jak tutaj jest! Tu
pozwalaj czowiekowi umiera z godu, a pielgniarze cigle bij. I inni
chorzy ty mnie bij. Mam takie roztrzsione rce, e nawet nie mogie sie
broni, a oni zabieraj mi nawet t odrobin jedzenia
Gdy stary tak baga, Baldur przygotowa si do wyjcia, lecz ojciec
uczepi si go, mocno trzyma si syna i coraz arliwiej mwi: I dziej
si tu o wiele gorsze rzeczy. Czasami naczelny pielgniarz daje chorym,
ktrzy byli troch za gono, strzykawk z takim zielonym czym, nie
wiem, jak to si nazywa. Oni potem zawsze wymiotuj, jakby chcieli
wyrzyga wszystkie wntrznoci, a potem ju ich nie ma. S martwi,
Baldurze, chyba nie chcesz, eby twj ojciec umar w taki sposb, eby
wyrzyga sobie wszystkie wntrznoci, twj wasny ojciec! Baldurze,
bd dobry, pom mi! Zabierz mnie std, ja tak si boj!
Lecz Baldur Persicke do si ju nasucha tych paczw. Brutalnie
uwolni si od starego Persickego, wcisn go w krzeso i powiedzia:
No to powodzenia, ojcze! Pozdrowi od ciebie matk. I pamitaj, e tam

koo stou wci ley papieros. Szkoda by go byo!


Z tymi sowami nieodrodny syn swojego ojca, a obaj byli efektami
hitlerowskiego wychowania, wyszed.
Jednake Baldur nie opuci jeszcze zakadu dla naogowych pijakw,
tylko kaza si zameldowa u naczelnego lekarza, doktora Martensa.
Mia szczcie, lekarz naczelny by obecny i mg z nim porozmawia.
Grzecznie przywita gocia, a potem przez chwil obaj uwanie mierzyli
si wzrokiem.
Potem lekarz naczelny powiedzia: Widz, e jest pan w szkole
Napola, panie Persicke, chyba e si myl?
Nie, panie doktorze, jestem w szkole Napola odpowiedzia Baldur
z dum.
Tak, dzi tak wiele robi si dla naszej modziey stwierdzi lekarz
naczelny, kiwajc gow z uznaniem. Szkoda, e ja nie otrzymaem
takiego wsparcia w modoci. Nie zosta pan jeszcze powoany do suby
wojskowej, panie Persicke?
Zwyky pobr raczej mnie ominie odpar niedbale Baldur Persicke
pogardliwym tonem. Otrzymam w zarzd jaki wielki obszar ziemski,
Ukrain albo Krym. Kilkadziesit tysicy kilometrw kwadratowych.
Rozumiem. Lekarz skin gow. I teraz zdobywa pan niezbdn
do tego wiedz?
Rozwijam swoje zdolnoci przywdcze wyjani skromnie Baldur.
Do wszystkich spraw merytorycznych bd dysponowa podlegym mi
personelem. Ale ja bd tych ludzi mocno przyciska. A iwanw bd
wiczy. Jest ich o wiele za duo!
Rozumiem. Doktor Martens znw pokiwa gow. Wschd to
nasze przysze obszary osiedlecze.
Tak jest, panie doktorze, za dwadziecia lat a po brzegi Morza
Czarnego i a po Ural nie bdzie ju adnych Sowian. To wszystko

bdzie czysto niemiecka ziemia. Jestemy nowymi krzyowcami!


Oczy Baldura bysny zza okularw.
I to wszystko bdziemy zawdzicza Fhrerowi stwierdzi lekarz
naczelny. Jemu i jego zwolennikom!
Jest pan w partii, doktorze Martens?
Niestety nie. Prawd mwic, mj dziadek popeni gupstwo,
typowa skaza, rozumie pan? I popiesznie kontynuowa: Ale spraw
zaatwiono i uporzdkowano, moi przeoeni wstawili si za mn, uchodz
za czystego Aryjczyka. To znaczy, jestem nim. Mam nadziej, e wkrtce
bd mg nosi znak swastyki.
Baldur siedzia mocno wyprostowany. Jako czysty Aryjczyk czu si
o wiele lepszy od swojego rozmwcy, ktry musia korzysta z bocznych
cieek. Chciabym porozmawia z panem o moim ojcu, panie doktorze
powiedzia, a jego ton przypomina ton przeoonego.
Och, z pana ojcem wszystko przebiega gadko, panie Persicke!
Myl, e za sze, osiem tygodni bdziemy mogli go wypisa jako
zdrowego
Mojego ojca nie da si wyleczy! przerwa mu szorstko Baldur
Persicke. Mj ojciec pi, odkd pamitam. I jeli wypuci pan go std
przed poudniem jako wyleczonego, po poudniu zjawi si u nas ju
pijany. Ju my znamy takie ozdrowienia. Moja matka i moje rodzestwo
pragn, by ojciec spdzi tutaj reszt swojego ycia. Ja take przyczam
si do tego yczenia, panie doktorze!
Oczywicie, oczywicie! zapewni popiesznie lekarz.
Porozmawiam na ten temat z panem profesorem
To nie bdzie potrzebne. Wice jest to, co my sobie tutaj ustalimy.
Gdyby mj ojciec rzeczywicie trafi z powrotem do nas do domu,
postaramy si, eby jeszcze tego samego dnia zosta tutaj przywieziony,
i to w stanie cakowitego upojenia alkoholowego! Tak wygldaoby

paskie pene uleczenie, panie doktorze, i zarczam panu, e skutki nie


byyby dla pana zbyt przyjemne!
Obaj popatrzyli na siebie przez szka okularw. Lecz niestety lekarz
naczelny by tchrzem i spuci wzrok pod bezwstydnie bezczelnym
spojrzeniem Baldura. Powiedzia: Oczywicie, u pijakw, u alkoholikw,
niebezpieczestwo nawrotu jest zawsze bardzo due. A skoro paski
ojciec, jak mi pan wanie opowiedzia, pi od zawsze
Przepi swoj knajp. Przepija wszystko, co zarobia moja matka.
A dzi przepiby wszystko, co zarabia czwrka jego dzieci, gdybymy mu
na to pozwolili. Mj ojciec zostaje tutaj!
Paski ojciec zostaje tutaj. Na razie. Gdyby pan kiedy podczas
wizyty, moe ju po wojnie, odnis mimo wszystko wraenie, e
paskiemu ojcu wyranie si poprawio
Baldur Persicke znw wszed lekarzowi w sowo. Mj ojciec nie
bdzie ju mia wizyt, nie bd go odwiedza ani ja, ani moje rodzestwo,
ani nasza matka. Wiemy, e jest tu w dobrych rkach, to nam wystarczy.
Baldur spojrza na lekarza przenikliwie, wbi w niego swj wzrok. Podczas
gdy dotd mwi gonym, niemal rozkazujcym tonem, teraz powiedzia
cicho: Mj ojciec wspomnia o pewnych zielonych strzykawkach, panie
doktorze
Lekarz naczelny lekko si wzdrygn. To rodek wycznie
wychowawczy. Uywany tylko okazjonalnie w przypadku krnbrnych
modszych pacjentw. Ju sam wiek paskiego ojca wyklucza
I po raz kolejny mu przerwano. Mj ojciec dosta ju taki zielony
zastrzyk.
Lekarz wykrzykn: To wykluczone! Niech pan wybaczy, panie
Persicke, ale musiaa zaj jaka pomyka!
Baldur odpar z naciskiem: Mj ojciec opowiedzia mi o tym
zastrzyku. Opowiedzia mi, e dobrze mu zrobi. Dlaczego dalej nie jest

leczony w ten sposb, panie doktorze?


Lekarz by okropnie zmieszany. Ale panie Persicke! To rodek
czysto wychowawczy! Pacjent potem wymiotuje godzinami, czsto
caymi dniami!
No i co z tego? Niech wymiotuje! Moe lubi wymiotowa! Mnie
zapewnia, e zielony zastrzyk dobrze mu zrobi. Nie moe si doczeka
kolejnego. Dlaczego odmawia mu pan lekarstwa, ktre przynosi popraw?
Nie, nie! powiedzia szybko lekarz. I doda, wstydzc si samego
siebie: To musi by jakie nieporozumienie! Jeszcze nigdy nie syszaem,
eby jaki pacjent chcia zastrzyk z
Panie doktorze, kto rozumie pacjenta lepiej ni jego wasny syn?
I powinien pan wiedzie, e jestem ukochanym synem mojego ojca.
Bybym panu naprawd bardzo zobowizany, gdyby pan ju teraz, jeszcze
w mojej obecnoci, wyda naczelnemu pielgniarzowi, czy kto tam za
to odpowiada, polecenie, eby natychmiast poda mojemu ojcu taki
zastrzyk. Pojechabym wtedy do domu, e tak powiem, spokojniejszy, e
speniem yczenie starego czowieka!
Poblady lekarz wpatrywa si w twarz swojego rozmwcy.
Wic pan to mwi na powanie? Mam to zrobi teraz, natychmiast?
wymamrota.
Ale czy moja decyzja pozostawia jakiekolwiek wtpliwoci,
panie doktorze? Wydaje mi si, e jak na lekarza naczelnego jest pan
zdecydowanie za mikki. Mia pan wczeniej cakowit suszno:
powinien by pan chodzi do szkoy Napola i lepiej rozwin swoje
zdolnoci przywdcze! I doda zoliwie: Oczywicie przy paskiej
skazie pochodzenia s jeszcze inne moliwoci ksztacenia
Po duszej przerwie lekarz powiedzia cicho: Pjd wic teraz i
zrobi paskiemu ojcu zastrzyk
Ale, prosz, doktorze Martens, dlaczego nie zleci pan tego

naczelnemu pielgniarzowi? To chyba naley do jego obowizkw?


Lekarz siedzia, toczc w duchu wewntrzn walk. W pokoju znw
panowaa cakowita cisza.
A potem powoli wsta. Powiadomi wic naczelnego pielgniarza
Chtnie panu potowarzysz. Bardzo mnie zainteresowa paski
zakad. Rozumie pan, selekcja nienadajcych si do ycia, sterylizacja i
tak dalej
Baldur Persicke sta obok, gdy lekarz dawa naczelnemu
pielgniarzowi wytyczne. Pacjentowi Persickemu naley zaordynowa
taki a taki zastrzyk
Czyli zastrzyk na rzyganie, mj drogi! podpowiedzia askawie
Baldur. Ile pan tego zwykle podaje? Ach tak, no ale odrobina wicej
te przecie nie zaszkodzi, co? Niech pan tu podejdzie, mam kilka
papierosw. Prosz, niech pan wemie sobie ca paczk!
Naczelny pielgniarz podzikowa i odszed, trzymajc w doni
strzykawk pen zielonej cieczy.
No, ma pan tutaj niezego byczka z tego naczelnego pielgniarza!
Mog sobie wyobrazi, e jak wkracza do akcji, to a wiry lec. Minie,
minie to poowa sukcesu, doktorze Martens! No, to jeszcze raz piknie
dzikuj, panie doktorze! Mam nadziej, e kuracja dalej przebiega
bdzie z powodzeniem. W takim razie: Heil Hitler!
Heil Hitler, panie Persicke!
Wrciwszy do swojego gabinetu, lekarz naczelny Martens opad
ciko na fotel. Czu, e dry na caym ciele, a zimny pot zalewa mu czoo.
Wci nie mg si uspokoi. Wsta i podszed do szafki z lekarstwami.
Powoli nacign strzykawk. Nie bya to jednak zielona ciecz, cho
okropnie zbierao mu si na wymioty, gdy myla o caym wiecie, a
szczeglnie o swoim yciu. Doktor Martens preferowa morfin.
Wrci na fotel i wycign wygodnie nogi, czekajc na dziaanie

narkotyku.
Ale ze mnie tchrz! pomyla. A si rzyga chce, taki tchrz! Ten
pody, bezczelny ptak prawdopodobnie jedyne wpywy, jakie posiada,
to fakt, e jest wygadany. A ja si przed nim paszczyem. Cho wcale nie
musiaem. Lecz wci ta przeklta babka i to, e nie potrafi utrzyma
jzyka za zbami! A przy tym bya tak urocz starsz dam i ja tak
bardzo j kochaem
Zanurzy si we wspomnieniach i ujrza przed sob na powrt starsz
pani o piknej twarzy. W jej mieszkaniu wszdzie pachniao potpourri
z patkami r i anykowymi ciasteczkami. Miaa tak liczn do,
postarza rczk dziecka
I to przez ni upokorzyem si przed tym maym niegodziwcem! Ale
myl, panie Persicke, e jednak nie wstpi do partii. Myl, e jest na to
za pno. I tak to wszystko z wami trwa ju troch za dugo!
Zamruga oczami, przecign si. Oddycha z przyjemnoci, znw
czu si dobrze.
Zaraz potem pjd zajrze do tego Persickego. W kadym razie wicej
zastrzykw ju na pewno nie dostanie. Miejmy nadziej, e to przeyje.
Zaraz do niego zajrz, tylko najpierw naciesz si cudownym dziaaniem
morfiny. Ale zaraz potem sowo honoru!

Rozdzia 57.
Kolejny wsplokator Ottona Quangla
Gdy Otto Quangel zosta wprowadzony przez stranika do swojej
nowej celi w areszcie ledczym, wysoki mczyzna wsta od stou,
przy ktrym czyta, i stan pod oknem celi w przepisowej postawie z
rkoma wzdu szwu spodni. Lecz sposb, w jaki oddawa owe honory,
zdradza, e nie uwaa ich za szczeglnie konieczne.
Stranik natychmiast machn rk. Ju dobrze, panie dochtrze
powiedzia. Ma pan nowego wsplokatora!
Piknie! stwierdzi mczyzna, ktry w oczach Ottona Quangla,
w tym swoim ciemnym garniturze, sportowej koszuli i krawacie wyglda
raczej jak jeden z panw ni kolega z celi. Piknie! Nazywam si
Reichhardt, jestem muzykiem. Oskarony o komunistyczne knowania. A
pan?
Quangel poczu mocny ucisk jego chodnej doni. Quangel
powiedzia z wahaniem. Jestem stolarzem. Rzekomo popeniem zdrad
kraju i zdrad stanu. Ej, panie! zawoa doktor Reichhardt, muzyk, do
stranika, ktry wanie zamierza zamkn drzwi. Od dzisiaj bd dwie
porcje, tak?
Dobrze ju, dobrze, panie dochtrze! odpowiedzia stranik.
Przecie som wim!
I drzwi do celi zamkny si.
Obaj przez chwil bacznie si sobie przygldali. Quangel by nieufny,
niemal tskni za swoim psem Karolkiem w piwnicy Gestapo. Teraz mia
dzieli cel z tym eleganckim panem, prawdziwym doktorem. Czu si z

tym nieswojo.
W oczach owego pana pojawi si umiech. A potem powiedzia:
Niech pan si zachowuje tak, jakby pan by tu sam, jeli pan tak woli.
Nie bd panu przeszkadza. Duo czytam, sam ze sob gram w szachy.
Gimnastykuj si, eby utrzyma ciao w kondycji. Czasem troch sobie
podpiewuj, ale bardzo cicho, bo to oczywicie zakazane. Czy to bdzie
panu przeszkadza?
Nie, to nie bdzie mi przeszkadza odpowiedzia Quangel. I
niemal wbrew swej woli doda: Trafiem tutaj z bunkra Gestapo, gdzie
przez trzy tygodnie byem zamknity z szalecem, ktry cay czas biega
nago i udawa psa. Mao co bdzie mi teraz przeszkadza.
Dobrze! stwierdzi doktor Reichhardt. Co prawda byoby jeszcze
lepiej, gdyby muzyka cho troch pana cieszya. W tych murach to jedyny
sposb zapewnienia sobie harmonii.
Na tym si nie znam odpar lekcewaco Otto Quangel. I doda:
To eleganckie miejsce w porwnaniu z tym, gdzie byem, co?
Pan doktor znw usiad przy stole i wzi do rki ksik. Odpowiedzia
przyjaznym tonem: Ja te przebywaem jaki czas tam, gdzie pan. Tak,
tutaj jest troch lepiej. Przynajmniej nas nie bij. Stranicy s zwykle
tpi, ale nie cakiem schamieli. Jednak wizienie to wizienie, sam
pan rozumie. Mam kilka udogodnie. Mog na przykad czyta, pali,
sprowadza wasne jedzenie, mie wasne ubrania i pociel. Ale jestem
wyjtkowym przypadkiem, a areszt z udogodnieniami to wci areszt.
Trzeba doj do tego, eby nie czu ju krat.
I doszed pan do tego?
Chyba tak. Zwykle tak, ale nie zawsze. Zdecydowanie nie zawsze.
Na przykad gdy myl o mojej rodzinie, to wtedy nie.
Ja mam tylko on powiedzia Quangel. Czy w tym wizieniu
jest te cz dla kobiet?

Tak, jest, ale my ich nigdy nie widujemy.


Oczywicie, e nie. Otto Quangel ciko westchn. Moj on
te wsadzili. Mam nadziej, e te j dzisiaj tutaj przywieli. I doda:
Jest za delikatna na to, co musiaa znosi w bunkrze.
Miejmy nadziej, e te tutaj jest odpar przyjanie pan doktor.
Dowiemy si tego od pastora. By moe przyjdzie jeszcze dzi po
poudniu. Poza tym moe pan wzi sobie obroc, jak pan ju tu jest.
Skin przyjanie gow do Quangla i doda: Za godzin jest obiad.
Zaoy okulary i zacz czyta.
Quangel patrzy na niego przez chwil, ale pan doktor nie chcia ju
rozmawia, tylko faktycznie pogry si w lekturze.
mieszni s ci wytworni pastwo! pomyla. Chciaem go jeszcze
zapyta o tyle spraw. Ale skoro nie chce, to te dobrze. Nie bd jak pies,
co to nie daje spokoju.
I nieco uraony zabra si do cielenia swojej pryczy.
Cela bya bardzo czysta i jasna. Nie bya te wcale maa, dao si
zrobi trzy i p kroku tam i znowu trzy i p kroku z powrotem. Okno
byo uchylone, a powietrze wiee. Przyjemnie tu pachniao. Jak stwierdzi
pniej Quangel, ten przyjemny zapach pochodzi z myda i bielizny pana
Reichhardta. Po cuchncej, dusznej atmosferze bunkra Gestapo Quangel
czu si jak przeniesiony w jasne, wesoe miejsce.
Gdy pocieli swoje ko, usiad na nim i popatrzy na swojego
wsplokatora. Pan doktor czyta. Do szybko przewraca stron za
stron. Quangel, ktry nie pamita, by od czasw szkolnych czyta
jakkolwiek ksik, pomyla zdumiony: Co on tam tak czyta? Czy nie
ma o czym myle, tutaj, w takim miejscu? Ja nie mgbym tak spokojnie
siedzie i czyta! Cay czas myl o Annie, jak do tego wszystkiego doszo
i co bdzie dalej, i czy wci dam rad zachowywa si przyzwoicie.
On mwi, e mog sobie wzi adwokata. Ale adwokat kosztuje kup

pienidzy i po co mi on, skoro zostaem ju skazany na mier? Przecie


do wszystkiego si przyznaem! To taki wytworny pan, u niego wszystko
wyglda inaczej. Od razu zauwayem, jak tylko wszedem, e stranik
zwraca si do niego per pan i doktorze. Ten to wiele nie nabroi, moe
sobie spokojnie czyta. Czyta i czyta
Doktor Reichhardt tylko dwa razy przerwa swoj przedpoudniow
lektur. Za pierwszym razem, nie podnoszc wzroku, powiedzia:
Papierosy i zapaki le w szafce, jeli ma pan ochot zapali.
Lecz gdy Quangel odpar: Ja w ogle nie pal! Szkoda mi na to
pienidzy! wrci do czytania.
Za drugim razem Quangel wszed na stoek i prbowa wyjrze na
dziedziniec, z ktrego rozbrzmiewa miarowy szurgot wielu stp.
Teraz lepiej nie, panie Quangel! powiedzia doktor Reichhardt.
Teraz jest godzina rekreacji. Niektrzy funkcjonariusze zapamituj
sobie okna, z ktrych kto wyglda. A potem ten kto trafia do ciemnicy
o chlebie i wodzie. Zwykle wieczorem bdzie pan mg wyglda przez
okno.
A potem przyniesiono obiad. Quangel, ktry przyzwyczai si do
paskudnie ugotowanego arcia w bunkrze Gestapo, ze zdumieniem
zobaczy, e tutaj dostali dwie wielkie miski z zup oraz dwa talerze
z misem, ziemniakami i zielon fasolk. Lecz z jeszcze wikszym
zdumieniem patrzy, jak jego wsplokator nalewa sobie do umywalki
troch wody, dokadnie myje rce, a potem je osusza. Doktor Reichhardt
nala wie wod do umywalki i powiedzia bardzo uprzejmie: Bardzo
prosz, panie Quangel! i Quangel posusznie te umy sobie rce, cho
przecie niczego brudnego nie dotyka.
A potem w niemal cakowitym milczeniu zjedli niezwykle smaczny,
jak oceni Quangel, obiad.
Trzy dni trwao, zanim majster poj, e to jedzenie nie byo zwykym

wyywieniem fundowanym aresztantom przez Trybuna Ludowy, lecz


prywatnymi posikami pana doktora Reichhardta, ktrymi bez adnych
ceregieli dzieli si ze swoim wsplokatorem. Tak samo by gotw
dzieli si z nim wszystkim innym, papierosami, mydem, ksikami,
wystarczyo, eby Quangel tylko chcia.
A jeszcze kilka kolejnych dni trwao, zanim Otto Quangel pokona
nieufno, ktra zrodzia si w nim nagle wobec doktora Reichhardta
w obliczu wszystkich tych przejaww sympatii. Kto cieszy si tak
niesamowitymi przywilejami, musia by szpiclem Trybunau Ludowego,
ta myl mocno w nim utkwia. Kto, kto wywiadcza drugiemu tyle
uprzejmoci, musia czego od niego chcie. Miej si na bacznoci,
Quangel!
Ale czego ten czowiek mg od niego chcie? W sprawie Quangla
wszystko byo jasne, przed sdzi ledczym Trybunau sucho i zwile
powtrzy swoje zeznania, ktre zoy ju wczeniej przed komisarzami
Escherichem i Laubem. Opowiedzia wszystko dokadnie tak, jak byo,
a jeli akta nie zostay jeszcze przekazane celem wniesienia oskarenia
i ustalenia terminu procesu, to wycznie z tego powodu, e pani Anna
z taki samym uporem utrzymywaa, e tak waciwie to ona wszystko
robia, a jej m by tylko narzdziem w jej rkach. Lecz to wszystko
w adnym razie nie stanowio powodu, by obdarza Quangla drogimi
papierosami i syccym, adnie podanym jedzeniem. Sprawa bya jasna, u
niego nie byo co szpiegowa.
W gruncie rzeczy Quangel przezwyciy sw nieufno wobec
doktora Reichhardta dopiero pewnej nocy, gdy jego wsplokator, ten
wyniosy i wytworny pan, wyzna mu szeptem, e on te czsto odczuwa
przeraliwy strach przed mierci, czy to na gilotynie, czy na stryczku,
i e czasem myli o tym godzinami. Doktor Reichhardt wyzna te, e
czasami tylko mechanicznie przewraca strony ksiki, a przed oczami ma

nie czarny druk, lecz szary betonowy dziedziniec wizienia, szubienic


z koyszcym si na wietrze stryczkiem, ktry w trzy do piciu minut
przemienia zdrowego, silnego mczyzn w ohydny, zbdny kawa
trucha.
Lecz jeszcze straszliwsze ni taki koniec, ktry z kadym dniem
nieuchronnie zblia si do doktora Reichhardta (podug jego mocnego
przekonania), jeszcze straszliwsza bya troska o rodzin. Quangel
dowiedzia si, e Reichhardt ma z on troje dzieci, dwch chopcw
i dziewczynk, najstarsze miao jedenacie lat, a najmodsze cztery.
I Reichhardt czsto czu strach, przeraajcy, paniczny strach, e
przeladowcy nie zadowol si zamordowaniem ojca, tylko rozcign
sw zemst take na niewinn on i dzieci, zabior ich do kacetu i powoli
zamcz na mier.
Wobec takich trosk nie tylko wyparowaa nieufno Quangla,
lecz wyda si on sobie w porwnaniu z tym czowiekiem niemal
uprzywilejowany. Martwi si tylko o Ann, i nawet jeli jej zeznania byy
sprzeczne i nierozsdne, to on domyla si dziki nim, e Anna odzyskaa
si i odwag. Pewnego dnia oboje bd musieli razem umrze, lecz to
umieranie bdzie atwiejsze dziki temu, e odbdzie si wsplnie, e nie
zostawi na tym wiecie nikogo, o kogo musieliby si lka w godzinie
mierci. Cierpienia, ktre przeywa doktor Reichhardt z powodu ony i
trjki dzieci, byy bez porwnania wiksze. Bd mu towarzyszy nawet
w ostatniej sekundzie umierania, stary majster doskonale to rozumia.
Czym doktor Reichhardt zawini, e by tak pewien swej mierci,
tego Quangel nigdy si dokadnie nie dowiedzia. Wydawao mu si,
e jego wsplokator nie dziaa jako szczeglnie aktywnie przeciwko
hitlerowskiej dyktaturze, nie spiskowa, nie rozkleja plakatw, nie
przygotowywa zamachw, tylko raczej y po prostu zgodnie ze swoimi
przekonaniami. Opar si wszelkim narodowosocjalistycznym pokusom,

nigdy ani sowem, ani czynem, ani pienidzmi nie wspar ich zbirek,
za to czsto podnosi ostrzegawczy gos. Mwi jasno, e uwaa drog,
ktr pod takim przewodnictwem zmierza niemiecki nard, za zgubn,
krtko rzecz ujmujc, mwi wszystko to, co Quangel w kilku zdaniach
nieporadnie wypisywa na pocztwkach, kademu, czy to w kraju, czy za
granic. Gdy nawet w ostatnich latach, latach wojny, doktor Reichhardt
wyjeda na koncerty za granic.
Potrzeba byo wiele czasu, eby stolarz Quangel wyrobi sobie w
miar jasny obraz tego rodzaju pracy, jak wykonywa doktor Reichhardt.
A obraz ten nigdy nie sta si cakiem klarowny i w gbi duszy Quangel
nigdy te nie uzna dziaalnoci Reichhardta za prawdziw prac.
Gdy pierwszy raz usysza, e Reichhardt jest muzykiem, pomyla o
grajkach, ktrzy przygrywali do taca w kawiarenkach, a on umiecha si
litociwie i z pogard, e tak prac moe wykonywa silny mczyzna
o zdrowych czonkach. To byo dokadnie to samo co czytanie czego
zbytecznego, to wymyli mogli tylko wytworni pastwo, ktrzy nie
wykonywali adnej sensownej pracy.
Reichhardt musia obszernie i wci na nowo wyjania staremu
majstrowi, czym jest orkiestra i co robi dyrygent. Quangel nie mg si
tego nasucha.
A potem staje pan z paeczk przed swoimi ludmi i sam na niczym
nie gra?
Tak, tak wanie jest.
I tylko za to, e pan pokazuje, kiedy kady ma zagra i jak gono,
tylko za to dostaje pan tak duo pienidzy?
Tak, doktor Reichhardt obawia si, e tak wanie jest, e tylko za to
dostawa tak duo pienidzy.
Ale chyba potrafi pan sam gra, na skrzypcach albo pianinie?
Tak, potrafi. Ale nigdy tego nie robi, przynajmniej nie przed

publicznoci. Widzi pan, panie Quangel, to troch tak jak u pana. I pan
potrafi heblowa i piowa, i wbija gwodzie, ale sam pan tego nie robi,
tylko nadzorowa innych.
Tak, eby zrobili jak najwicej. Czy pascy ludzie grali szybciej i
wicej dziki temu, e pan tam tak sta?
Nie, w rzeczy samej tak nie byo.
Milczenie.
A potem Quangel nagle powiedzia: I ta muzyka Widzi pan, kiedy
my pracowalimy w naszych dobrych czasach, nie tylko nad trumnami,
lecz nad meblami, kredensami, biblioteczkami i stoami, to robilimy
co, co dao si zobaczy! Najlepsza stolarska robota, toczona i klejona,
wytrzymaaby ze sto lat. Ale muzyka Jak pan koczy, to z paskiej
pracy nie zostaje nic.
Ale tak, Quangel, zostaje rado w ludziach, ktrzy suchaj dobrej
muzyki.
Nie, w tej kwestii nigdy nie doszli do penego porozumienia. W
Quanglu pozostaa lekka pogarda dla dziaalnoci dyrygenta Reichhardta.
Lecz zrozumia, e ten drugi jest czowiekiem uczciwym,
prawdomwnym, ktry w obliczu zagroe i lkw dzielnie yje swoim
yciem, zawsze uprzejmy, zawsze uczynny. Otto Quangel ze zdumieniem
poj, e uprzejmoci, jakie wywiadcza mu Reichhardt, nie dotyczyy
jego osoby, doktor wywiadczaby je kademu innemu wsplokatorowi,
choby nawet owemu psu. Przez kilka dni mieli w celi maego
zodziejaszka, zepsute, zakamane stworzenie, i ten nicpo korzysta
z uprzejmoci doktora z szyderczym miechem. Wypali mu wszystkie
papierosy, przehandlowa jego mydo u dyurnego, krad chleb. Quangel
najchtniej obiby t kreatur, och, ju stary majster doprowadziby tego
obuza do porzdku. Lecz doktor sobie tego nie yczy, wzi w obron
zodzieja, cho ten drwi z jego dobroci, uwaajc j za sabo.

Gdy ten chopak zosta w kocu zabrany z ich celi, gdy si okazao,
e w niepojtej zoliwoci podar zdjcie, jedyne zdjcie ony i dzieci,
jakie doktor posiada, gdy doktor siedzia smutny nad strzpkami owego
zdjcia, ktre nie daway si z powrotem poskada, i gdy rozgniewany
Quangel powiedzia: Wie pan co, panie doktorze, wydaje mi si czasem,
e pan jest naprawd saby. Gdyby mi pan od razu pozwoli porzdnie
zruga tamtego szubrawca, nic takiego by si nie wydarzyo wtedy
dyrygent odpowiedzia ze smutnym umiechem: Czy my chcemy by
tacy jak oni, Quangel? Oni przecie uwaaj, e nawrc nas na swoje
przekonania za pomoc bicia! Ale my nie wierzymy we wadz przemocy.
Wierzymy w dobro, mio, sprawiedliwo.
Dobro i mio dla takiej wrednej mapy!
A wie pan, czemu by taki wredny? Wie pan, czy nie broni si teraz
przed dobrem i mioci tylko dlatego, e si boi, e kiedy nie bdzie ju
zy, bdzie musia y inaczej? Gdyby ten chopak by tu z nami w celi
jeszcze przez cztery tygodnie, na pewno zauwayby pan popraw.
Ale czowiek musi te umie by twardy, doktorze!
Nie, wcale nie musi. Takie stwierdzenie to usprawiedliwienie dla
braku serca, Quangel!
Niezadowolony Quangel pokrci gow o ostrym, twardym ptasim
profilu. Lecz ju nie protestowa.

Rozdzia 58.
ycie w celi
Przyzwyczaili si do siebie, stali si przyjacimi na tyle, na ile surowy,
oschy czowiek, jakim by Otto Quangel, mg si sta przyjacielem kogo
otwartego i dobrotliwego. Kady ich dzie by, dziki Reichhardtowi,
dokadnie uporzdkowany. Doktor wstawa bardzo wczenie, obmywa
cae ciao zimn wod, gimnastykowa si p godziny, a potem sam
sprzta cel. Pniej, po niadaniu, Reichhardt czyta przez dwie
godziny, a potem przez godzin chodzi po celi tam i z powrotem, zawsze
pamitajc o zdjciu butw, eby nie denerwowa ssiadw w celi pod
nimi i nad nimi swoim nieustannym dreptaniem.
Podczas tego porannego spaceru, ktry trwa od dziesitej do
jedenastej, doktor Reichhardt podpiewywa sobie. Zwykle nuci co
cichutko, gdy po wikszoci stranikw nie mona si byo spodziewa
niczego dobrego, a Quangel przyzwyczai si do suchania tego nucenia.
Cho nie zna si na muzyce, zauway jednak, e to nucenie ma na niego
wpyw. Czasami sprawiao, e stawa si wystarczajco odwany i silny,
by znie kady los, a potem Reichhardt mwi: Beethoven. A czasami
w jaki niepojty sposb nucenie doktora sprawiao, e czu si lekki i
wesoy jak nigdy w yciu, a wtedy Reichhardt mwi: Mozart, i Quangel
zapomina o swoich troskach. A kiedy indziej gos doktora brzmia ponuro
i ciko, przypomina bl w piersi Quangla i byo tak, jakby znw jako
chopiec siedzia z matk w kociele, majc cae ycie przed sob, i to
byo co wspaniaego. A Reichhardt mwi: Jan Sebastian Bach.
Tak, Quangel, ktry nigdy nie docenia muzyki, nie mg si uwolni

spod jej wpywu, nawet jeli piewy i nucenia doktora nie byy szczeglnie
wyrafinowane. Przyzwyczai si do tego, e sucha go, siedzc na stoku,
kiedy tamten chodzi tam i z powrotem, zwykle z zamknitymi oczami,
gdy jego stopy znay wsk, krtk ciek po celi. Quangel patrzy
na twarz tego czowieka, tego wytwornego pana, z ktrym w wiecie
na zewntrz nie miaby o czym zamieni sowa, i czasem nachodziy go
wtpliwoci, czy na pewno prowadzi swoje wasne ycie we waciwy
sposb, w oddzieleniu od wszystkich innych, w odosobnieniu na wasne
yczenie.
Doktor Reichhardt mwi te czasami: Nie yjemy dla siebie, lecz
dla innych. Tego, co robimy ze sob, nie robimy ze sob dla siebie, lecz
dla innych
Tak, nie byo wtpliwoci. Majc ponad pidziesit lat i z pewnoci
bdc bliski mierci, Quangel zacz si zmienia. Nie podobao mu si to,
broni si przed tym, a jednak coraz wyraniej zauwaa, e si zmienia,
nie tylko przez muzyk, lecz przede wszystkim przez przykad nuccego
mczyzny. On, ktry swojej Annie tak czsto nakazywa milczenie, ktry
za najbardziej podany stan wok siebie uwaa cisz, przyapywa si
na tym, e marzy, aby doktor Reichhardt odoy w kocu ksik i znw
co do niego powiedzia.
I zwykle jego yczeniu stawao si zado. Nagle doktor odrywa
wzrok od lektury i pyta z umiechem: Tak, Quangel?
Nic, panie doktorze.
Nie powinien pan tyle siedzie i si zamartwia. Nie chciaby pan
sobie moe jednak poczyta?
Nie, na to ju dla mnie za pno.
By moe ma pan racj. A co pan porabia po pracy? Przecie taki
czowiek jak pan nie mg przez cay czas, gdy nie by pan w zakadzie,
bezczynnie siedzie w domu!

Pisaem te swoje pocztwki.


A wczeniej, jak jeszcze nie byo wojny?
Quangel musia si najpierw porzdnie zastanowi, co wczeniej
robi. Tak, tak, wczeniej to chtnie rzebiem w drewnie.
A doktor odpar z namysem: C, na to raczej nam nie pozwol:
n! Nie moemy przecie pozbawi kata jego zarobku, Quangel!
Na to Quangel z wahaniem: Jak to jest, doktorze, e zawsze gra pan
w szachy sam ze sob? Przecie mona gra take w wicej osb?
Tak, we dwch. Miaby pan ochot si nauczy?
Myl, e jestem na to za gupi.
Bzdura! Sprbujemy od razu.
I doktor Reichhardt zatrzasn swoj ksik.
Tak to Quangel nauczy si gra w szachy. Ku swemu zaskoczeniu
nauczy si tego bardzo szybko i bez adnych trudnoci. I ponownie
przekona si, e jego dawny pogld okaza si z gruntu faszywy. Gdy
widzia w kawiarni, jak dwaj mczyni przesuwaj przed sob kawaki
drewna, uwaa to za nieco durne i dziecinne, nazywa to zbijaniem
bkw, zabaw dla dzieci.
A teraz dowiedzia si, e to przesuwanie drewnianych klockw
moe dawa co na ksztat szczcia, jasno umysu, gbok, szczer
rado z piknego posunicia, odkrycie, e tak mao istotne jest, czy
si wygrao, czy przegrao, e o wiele wiksza jest rado z piknie
rozegranej przegranej partii ni z rozgrywki, ktr wygra przez bd ze
strony doktora.
Gdy teraz doktor Reichhardt czyta, Quangel siedzia naprzeciwko
niego, majc przed sob szachownic z czarnymi i biaymi figurami, z
Podrcznikiem gry w szachy wydawnictwa Reclam autorstwa Dufresnea
obok, i wiczy otwarcia i kocwki. Potem przeszed do odgrywania
caych mistrzowskich partii, jego trzewy, jasny umys zapamitywa bez

wysiku dwadziecia, trzydzieci posuni, wic do szybko nadszed


dzie, w ktrym okaza si lepszym graczem.
Szach i mat, panie doktorze!
No i znowu mnie pan dopad, Quangel! powiedzia doktor i
pokoni swojego krla przed przeciwnikiem. Ma pan w sobie zadatki
na bardzo dobrego szachist.
Myl sobie teraz czasem, panie doktorze, ile to ja mam zadatkw,
o ktrych wczeniej nie miaem pojcia. Dopiero kiedy pana poznaem,
dopiero kiedy trafiem do tego betonowego puda, eby umrze,
dowiedziaem si, jak wiele przegapiem w swoim yciu.
Tak dzieje si z kadym. Kady, kto musi umrze, a przede
wszystkim kady, kto musi umrze tak jak my, przedwczenie, trapi si
kad zmitron godzin swego ycia.
Ale w moim przypadku jest zupenie inaczej, panie doktorze.
Zawsze mylaem, e wystarczy, jeli bd porzdnie wykonywa swoj
prac i niczego nie przehulam. A teraz dowiaduj si, e mogem robi
cae mnstwo innych rzeczy: gra w szachy, by miym dla ludzi, sucha
muzyki, chodzi do teatru. Naprawd, panie doktorze, gdybym mg
wyrazi przed mierci swoje ostatnie yczenie, chciabym zobaczy pana
cho raz z pask paeczk podczas duego koncertu symfonicznego, jak
to pan okrela. Ciekaw jestem, jak to wyglda i jakie wraenie by to na
mnie zrobio.
Nikt nie moe robi w yciu wszystkiego, Quangel. ycie jest zbyt
rnorodne. Za bardzo by si pan rozproszy. Wykonywa pan swoj
prac i czu si pan spenionym czowiekiem. Zanim pan tu trafi, niczego
panu nie brakowao, Quangel. Pisa pan te swoje pocztwki
Ale one przecie na nic si nie zday, panie doktorze! Mylaem, e
padn, jak komisarz Escherich powiedzia mi, e z dwustu osiemdziesiciu
piciu kartek, ktre napisaem, dwiecie szedziesit siedem trafio w

jego rce! Nie dostali tylko osiemnastu! A te osiemnacie te na nic si


nie zdao!
Kto wie? A pan przynajmniej stawi opr zu. Nie przyczy si
pan do czynienia za. Pan i ja, i wielu innych tu w tym budynku, i wielu,
wielu innych w innych wizieniach, i dziesitki tysicy w kacetach oni
wszyscy wci stawiaj opr, dzi, jutro
Tak, a potem odbior nam ycie i co w takim razie da ten nasz opr?
Nam wiele, bo a do mierci czulimy, e jestemy przyzwoitymi
ludmi. A jeszcze wicej da narodowi, ktry zostanie wyzwolony z woli
Sprawiedliwego, jak napisano w Biblii. Widzi pan, Quangel, byoby
oczywicie sto razy lepiej, gdybymy mieli kogo, kto powiedziaby nam:
Musicie robi to i to, nasz plan jest taki a taki. Lecz gdyby w Niemczech
by taki czowiek, nigdy nie doszoby do tego, co si stao w 1933.
Wszyscy musielimy dziaa w pojedynk i pojedynczo nas wyapywali,
a kady z nas bdzie musia umrze sam. Ale wcale nie jestemy sami,
Quangel, wcale nie umieramy na prno. Na tym wiecie nic nie dzieje
si na prno, a poniewa walczymy z brutaln wadz o sprawiedliwo,
w kocu mimo wszystko to my zwyciymy.
A co my bdziemy z tego mieli, lec ju w grobach?
Ale, Quangel! Wolaby pan y dla niesusznej sprawy ni umrze
za suszn? Przecie nie ma innego wyboru ani dla pana, ani dla mnie.
Poniewa jestemy, kim jestemy, musielimy pj t drog.
Dugi czas milczeli.
A potem Quangel zacz od nowa: Te szachy
Tak, Quangel, co z nimi?
Myl sobie czasem, e le robi, grajc w nie. Przez wiele godzin
mam tylko szachy w gowie, a przecie mam on
Myli pan wystarczajco duo o swojej onie. Chce pan pozosta
silny i dzielny. Wszystko, co podtrzymuje w panu dzielno i si, jest

dobre, a to, co czyni pana sabym i wtpicym, jak zamartwianie si, jest
ze. Co da paskiej onie paskie zamartwianie si? Lepiej bdzie, jeli
pastor Lorenz znw bdzie jej mg powiedzie, e jest pan dzielny i silny.
Ale odkd ona ma t wsplokatork, on nie moe ju rozmawia z
ni otwarcie. Pastor uwaa, e ta kobieta to szpicel.
Ju pastor bdzie umia da paskiej onie do zrozumienia, e
dobrze si pan miewa i e czuje si pan silny. Do tego wystarczy przecie
skinienie gowy czy spojrzenie. Pastor Lorenz zna si na tym.
Chciabym mu kiedy da list dla Anny powiedzia Quangel z
zadum.
Lepiej niech pan tego nie robi. Nie odmwiby, ale naraziby pan
jego ycie na niebezpieczestwo. Przecie pan wie, e mu nie ufaj.
Niedobrze by byo, gdyby i nasz dobry przyjaciel wyldowa w celi. I tak
waciwie kadego dnia ryzykuje ycie.
Nie napisz wic listu powiedzia Otto Quangel.
I nie uczyni tego, cho nastpnego dnia pastor przynis mu z
wiadomo, bardzo z wiadomo, szczeglnie dla Anny Quangel.
Majster poprosi go tylko, eby nie przekazywa na razie tej bardzo zej
wiadomoci jego onie.
Jeszcze nie teraz, bardzo prosz, pastorze!
A pastor mu to obieca.
Nie, jeszcze nie. Pan mi powie, jak nadejdzie pora, panie Quangel.

Rozdzia 59.
Dobry pastor
Pastor Fryderyk Lorenz, ktry niezmordowanie peni sw posug
w wizieniu, by czowiekiem w kwiecie wieku, to znaczy w okolicach
czterdziestki, bardzo wysokim, o zapadnitej klatce piersiowej.
Naznaczony grulic, kasa nieustannie, lecz ignorowa chorob,
poniewa praca nie pozostawiaa mu czasu na zadbanie o wasne ciao i
uleczenie go. Jego blad twarz o ciemnych oczach za okularami i wskim,
zgrabnym nosie zdobiy bokobrody, natomiast okolice ust zawsze byy
idealnie ogolone, ukazujc wskie i blade usta oraz mocny, zaokrglony
podbrdek.
By to czowiek, na ktrego codziennie czekay setki winiw,
jedyny przyjaciel, jakiego mieli w tym miejscu, ktry wci utrzymywa
kontakt ze wiatem zewntrznym, ktremu zwierzali si ze swoich trosk
i problemw i ktry pomaga im, ile tylko mg, w kadym razie robi
o wiele wicej, ni mu byo wolno. Niestrudzenie chodzi od celi do
celi, nigdy nie zobojtnia na cierpienia innych, zawsze zapominajc o
wasnym, wolny od lku, jeli chodzio o jego wasn osob. Prawdziwy
duszpasterz, ktry nigdy nie pyta szukajcych pomocy o ich wyznanie, o
ich wiar, ktry modli si z nimi, jeli go o to prosili, a poza tym by dla
nich jak brat.
Pastor Fryderyk Lorenz stoi przy biurku dyrektora wizienia, krople
potu wystpiy mu na czoo, policzki pokryy czerwone plamy, lecz mwi
spokojnym tonem: To sidmy spowodowany zaniedbaniem przypadek
mierci w cigu ostatnich dwch tygodni.

W akcie zgonu podano zapalenie puc protestuje dyrektor, nie


odrywajc jednak wzroku od wypenianych przez siebie dokumentw.
Lekarz nie dopenia swoich obowizkw mwi z uporem pastor,
delikatnie stukajc kostkami doni w biurko, jakby prosi o wejcie do
dyrektora. Przykro mi, e musz to powiedzie, ale on za duo pije. I
zaniedbuje pacjentw.
Och, pan doktor jest zupenie w porzdku odpowiada niedbale
dyrektor, piszc dalej. Nie wpuszcza pastora. Chciabym, eby pan,
pastorze, te by w porzdku. Jak to jest, przekaza pan numerowi 397
gryps czy nie?
Teraz w kocu ich spojrzenia si spotykaj, spojrzenie dyrektora o
zaczerwienionej i pokrytej bliznami twarzy oraz spojrzenie trawionego
gorczk duchownego.
To sidmy przypadek mierci w cigu dwch tygodni powtarza z
uporem pastor Lorenz. To wizienie potrzebuje nowego lekarza.
O co pana zapytaem, pastorze. Zechce mi pan askawie
odpowiedzie?
Tak jest, przekazaem numerowi 397 list, a nie aden gryps. To by
list od jego ony, ktra zakomunikowaa mu, e jego trzeci syn nie poleg,
tylko trafi do niewoli. Straci ju dwch synw, a trzeciego te uwaa
za zmarego.
Zawsze znajduje pan jaki powd, eby zama wizienny regulamin,
pastorze. Ale ja ju duej nie bd tolerowa tych gierek.
Prosz o zmian lekarza powtarza uparcie pastor i znw cicho
stuka w biurko.
Te co! krzyczy nagle poczerwieniay dyrektor. Niech pan mnie
nie mczy tym swoim gadaniem! Doktor jest dobry i zostaje! A pan niech
si postara przestrzega wiziennego regulaminu, bo jeszcze co si panu
przydarzy!

Co mi si moe przydarzy? zapyta pastor. Mog umrze. I


umr. I to wkrtce. Jeszcze raz prosz o zmian lekarza.
Jest pan wariatem, pastorze odpar chodno dyrektor.
Przypuszczam, e oszala pan troch przez te paskie suchoty. Gdyby nie
by pan takim nieszkodliwym gupcem wariatem wanie! ju dawno
by pan wisia. Lecz ja mam dla pana lito.
Niech pan lepiej skieruje sw lito ku winiom odpowiedzia
pastor rwnie chodnym tonem. I postara si o wiadomego swych
obowizkw lekarza.
Najlepiej niech pan zamknie drzwi z drugiej strony, pastorze.
Czy mam pask obietnic, e postara si pan o innego lekarza?
Nie, nie, do stu piorunw, nie! Id pan do diaba!
Teraz dyrektor wpad we wcieko, zerwa si zza biurka i zrobi
dwa kroki w stron pastora. Czy mam pana wyrzuci si, tego pan
chce?
Nie wygldaoby to dobrze w oczach winiw w kancelarii.
Jeszcze bardziej zachwiaoby to resztk szacunku, jakim wci darz w
panu autorytet pastwa. Ale oczywicie, jak pan woli, panie dyrektorze!
Wariat! powiedzia dyrektor, lecz uwaga pastora na tyle go
otrzewia, e z powrotem usiad na krzele. Niech pan ju idzie. Mam
robot.
Najpilniejszym zadaniem jest sprowadzenie nowego lekarza.
Myli pan, e co pan osignie tym swoim uporem? Osignie pan
co wrcz przeciwnego! Teraz to ju doktor na pewno zostanie!
Pamitam powiedzia pastor e pewnego dnia i pan sam nie by
do koca zadowolony z tego lekarza. To bya noc, bya burza. Posa pan
po innych lekarzy, wydzwania, ale nie przyjedali. Paski szecioletni
Bertold mia ropne zapalenie ucha rodkowego, paka z blu. Jego ycie
byo zagroone. Na pask prob sprowadziem wiziennego lekarza. By

pijany. Na widok umierajcego dziecka do reszty straci gow. Wskaza


na swoje drce rce, ktre uniemoliwiay jakkolwiek interwencj
chirurgiczn, i zala si zami.
Pijany szubrawiec! wymamrota dyrektor, nagle pochmurniejc.
Wtedy paskiego Bertolda uratowa inny lekarz Ale to, co
wydarzyo si raz, moe si powtrzy. Chepi si pan tym, e nie jest
chrzecijaninem, panie dyrektorze, lecz ja powiadam panu: Bg nie
pozwala z siebie kpi!
Dyrektor wizienia odpar z trudem, nie podnoszc wzroku: Niech
pan ju idzie, pastorze.
A lekarz?
Zobacz, co si da zrobi.
Dzikuj, panie dyrektorze. Wielu bdzie panu wdzicznych.
Duchowny przeszed przez wizienie w swojej znoszonej czarnej
marynarce, ktrej okcie szaro poyskiway, w wypchanych czarnych
spodniach, w zamszowych butach o grubych podeszwach i z przekrconym
czarnym krawatem, komiczna posta. Niektrzy stranicy pozdrawiali go,
inni ostentacyjnie odwracali gowy, gdy si zblia, a potem odprowadzali
go podejrzliwym wzrokiem, kiedy tylko ich min. Ale wszyscy
zatrudnieni na korytarzach winiowie obdarzali go spojrzeniem (gdy
nie wolno im byo go pozdrowi), spojrzeniem penym wdzicznoci.
Duchowny przeszed przez wiele elaznych drzwi, wszed po
elaznych schodach, trzymajc si elaznej porczy. Z jednej z cel
dobiega go pacz, zatrzymuje si na chwil, lecz potem potrzsa gow
i rusza szybkim krokiem dalej. Przechodzi obitym elazem piwnicznym
korytarzem, po prawej i po lewej ziej otwarte drzwi do ciemnic, karnych
cel, w jednym z pomieszcze przed nim pali si wiato. Pastor zatrzymuje
si i zaglda do rodka.
W ohydnym, brudnym pomieszczeniu siedzi przy stole mczyzna

o szarej, ponurej twarzy i wpatruje si rybim wzrokiem w siedmiu


ludzi, ktrzy drc aonie z zimna, stoj przed nim cakiem nadzy pod
nadzorem dwch wartownikw.
No, moje licznotki! wrzeszczy mczyzna. Co wami tak
trzsie? Troszk zimno, co? Och, wcale nie, czym jest zimno, dowiecie
si dopiero, jak posiedzicie w bunkrze midzy elazem a betonem, o
chlebie i wodzie
Milknie. Spostrzeg milczc, obserwujc posta w drzwiach.
Starszy wachmistrzu rozkazuje ponurym tonem. Niech pan
odprowadzi tych ludzi! Wszyscy s zdrowi i zdolni do przebywania w
ciemnicy. Macie tu ten wistek!
Podpisa si pod list i poda j funkcjonariuszowi.
Winiowie przechodz obok pastora, rzucajc mu aosne spojrzenia,
w ktrych tli si jednak jeszcze cicha nadzieja.
Pastor czeka, a ostatni z nich zniknie, i dopiero potem wchodzi
do pomieszczenia, i mwi cicho: A wic 352 te umar. A ja przecie
prosiem pana
Co ja mog zrobi, pastorze? Osobicie siedziaem przy nim dzisiaj
dwie godziny i zmieniaem okady.
Musiaem to w takim razie przespa. Wydawao mi si, e ca noc
przesiedziaem przy 352. I z jego pucami nic nie byo, panie doktorze,
to 357 mia zapalenie puc. Zmary Hergesell, czyli 352, mia zamanie
czaszki.
Powinien pan zaj moje miejsce odpar z ironi tusty mczyzna.
A ja bd robi za duszpasterza.
Obawiam si tylko, e byby pan jeszcze gorszym duszpasterzem
ni lekarzem.
Lekarz si rozemia. Uwielbiam, jak pan si robi bezczelny,
pastorku. Mog osucha paskie puca?

Pastor odpar niezmieszany: Nie, nie moe pan, zostawmy to lepiej


innemu lekarzowi.
Ale nawet bez badania mog pana poinformowa, e nie pocignie
pan duej ni par miesicy kontynuowa zoliwie lekarz. Wiem,
e od maja pluje pan krwi, nie, to ju nie potrwa dugo, zanim nastpi
pierwszy krwotok.
Na ten okrutny komunikat pastor moe odrobin bardziej poblad, lecz
jego gos nawet nie zadra, gdy powiedzia: A jak dugo potrwa, zanim
ludzie, ktrych pan wanie kaza odprowadzi do ciemnicy, dostan
pierwszego krwotoku, panie radco medyczny?[73]
Ci ludzie s cakowicie zdrowi i zdolni do przebywania w ciemnicy
zgodnie z orzeczeniem lekarskim.
Tak naprawd to nawet ich nie zbadano.
Chce pan kontrolowa, jak sprawuj swj urzd? Ostrzegam pana!
Wiem o panu wicej, ni si panu wydaje!
A wraz z moim pierwszym krwotokiem paska wiedza na nic si nie
przyda! Nawiasem mwic, mam go ju za sob
Co? Co pan ma za sob?!
Pierwszy krwotok, to byo trzy czy cztery dni temu.
Lekarz wsta ociale. To niech pan pjdzie ze mn, pastorku,
zbadam pana na grze w moim mieszkaniu. Postaram si, eby pan
natychmiast dosta urlop. Zawnioskujemy o moliwo wyjazdu do
Szwajcarii, a dopki go nie uzyskamy, wyl pana do Turyngii.
Pastor, ktrego na wp pijany lekarz chwyci za rami, sta
nieporuszony. A co stanie si tymczasem z ludmi w ciemnicy? Dwch
z nich z pewnoci nie jest w stanie znie tamtejszej wilgoci, zimna i
godu, a caej sidemce taki pobyt wyrzdzi dugotrwae szkody.
[73] Radca medyczny urzdowe okrelenie lekarza w niemieckich subach
publicznych (np. w policji).

Lekarz odpowiedzia: Szedziesit procent ludzi w tym wizieniu


zostaje skazanych na mier. Szacuj, e dalsze trzydzieci pi procent
zostaje skazanych na dugoletnie kary wizienia. Co wic za rnica, czy
umr par miesicy wczeniej czy pniej?
Poniewa tak wanie pan uwaa, nie ma pan ju prawa nazywa si
lekarzem. Niech pan zrezygnuje ze stanowiska!
Ten, kto mnie zastpi, wcale nie bdzie inny. Po co wic cokolwiek
zmienia? Radca medyczny rozemia si. Chodmy, pastorze,
pozwoli pan, e pana zbadam. Wie pan przecie, e mam do pana sabo,
mimo e wci agituje pan i podega przeciwko mnie. Jest pan cudownym
donkiszotem!
Wanie przed chwil agitowaem i podegaem przeciwko panu.
Zwrciem si do dyrektora o paskie zwolnienie i otrzymaem czciow
obietnic.
Lekarz zacz si mia. Poklepa pastora w rami i zawoa: Ale to
cudownie z paskiej strony, pastorku, musz od razu panu podzikowa.
Bo jeli zostan zastpiony, z pewnoci otrzymam lepsz posad, zostan
starszym radc medycznym i nie bd ju musia nic robi. Najszczersze
wyrazy wdzicznoci, pastorku!
Niech pan j okae, zwalniajc Krausa i Wendta z ciemnicy. Oni
tego nie przeyj. W cigu ostatnich dwch tygodni mielimy ju siedem
zgonw z powodu paskiego niedbalstwa.
Ale z pana pochlebca! Ale nie mog panu odmwi. Wycign ich
obu dzisiaj wieczorem. W tej chwili, tu po zoeniu podpisu, wygldaoby
to nieco kompromitujco, nie sdzi pan, pastorze?

Rozdzia 60.
Trudel Hergesell, z domu Baumann
Przenosiny do aresztu ledczego rozdzieliy Trudel Hergesell i
Ann Quangel. Trudel ciko byo rozstawa si z matk. Ju dawno
zapomniaa, e to Anna przyczynia si do jej aresztowania, nie, nie
zapomniaa, tylko wybaczya. Co wicej, zrozumiaa, e waciwie nie
miaa czego wybacza. Podczas przesucha nikt nie mg by niczego
pewien, cwani komisarze potrafili niewinn wzmiank zamieni w
puapk, w ktr czowiek nieuchronnie wpada.
Teraz Trudel zostaa bez matki, nie miaa ju nikogo, z kim mogaby
porozmawia. Nie moga mwi o szczciu, ktre byo kiedy jej
udziaem, o trosce o Karliego, ktra wypeniaa cae jej serce. Jej nowa
wsplokatorka w celi bya starsz, pok kobiet obie znienawidziy
si od pierwszego spojrzenia, a ta kobieta cigle poszeptywaa ze
straniczkami i nadzorczyniami. Gdy w celi przebywa pastor, jej uwadze
nie umkno nawet jedno sowo.
Dziki pastorowi Trudel dowiedziaa si jednak czego o Karlim.
Pani Hnsel, jej wsplokatorka, akurat znowu poleciaa do dyrekcji, z
pewnoci po to, eby pogry swoimi plotkami jakiego nieszcznika.
Pastor opowiedzia Trudel, e jej m przebywa w tym samym wizieniu,
ale jest chory, przez wikszo czasu nieprzytomny. W kadym razie
przekazuje jej pozdrowienia od Karliego.
Od tej pory Trudel ya nadziej na kolejn wizyt pastora. Nawet gdy
bya przy tym Hnslowa, duchownemu zawsze udawao si przekaza jej
wiadomo. Czsto siadywali oboje pod oknem, na blisko zsunitych

stokach, a pastor Lorenz czyta jej rozdzia z Nowego Testamentu,


podczas gdy Hnslowa staa zwykle przy przeciwlegej cianie celi,
uwanie ich obserwujc.
Dla Trudel Biblia bya czym zupenie nowym. Zostaa wychowana
w hitlerowskich szkoach bez religii i nigdy nie odczuwaa potrzeb o
charakterze religijnym. Bg nie by dla niej adnym pojciem, Bg by
tylko sowem w takich wyraeniach jak: O mj Boe!. Mona by
rwnie dobrze powiedzie O nieba!, to przecie wszystko jedno.
Take teraz, gdy dowiedziaa si z Ewangelii witego Mateusza o
yciu Chrystusa, powiedziaa pastorowi, e nie rozumie, co si kryje
pod pojciem Syn Boy. Lecz pastor Lorenz tylko si na to agodnie
umiechn i powiedzia, e to nic nie szkodzi. Powinna zwrci uwag
na to, jak w Jezus Chrystus prowadzi swoje ycie na ziemi, jak kocha
ludzi, nawet swoich wrogw. O cudach moe myle, co chce, traktowa
je jak pikne bajki, powinna si jednak dowiedzie, jak ten czowiek y,
skoro po niemal dwch tysicach lat jego lad nieustannie promieniuje
jako wieczny dowd tego, e mio jest silniejsza od nienawici.
Trudel Hergesell, ktra potrafia rwnie mocno kocha, jak nienawidzi
(i ktra podczas pobierania tej nauki z gbi serca nienawidzia stojcej
trzy metry dalej pani Hnsel), Trudel Hergesell najpierw bronia si przed
tak nauk. Wydawaa jej si ona o wiele za agodna. Wic to nie Jezus
Chrystus uwraliwi jej serce, lecz jego kapan, pastor Fryderyk Lorenz.
Gdy obserwowaa tego mczyzn, ktrego cikiej choroby trudno byo
nie zauway, gdy dzielia si z nim swymi troskami, a on traktowa je
jak wasne, gdy widziaa, e on nigdy nie myli o sobie, gdy odkrya
jego odwag, kiedy podczas czytania wsun jej w do karteczk z
wiadomoci o Karlim, gdy potem syszaa, jak z donosicielk Hnsel
rozmawia tak samo dobrotliwie i przyjanie jak z ni, a przecie wiedzia
o tej kobiecie, e w kadej chwili gotowa byaby go zdradzi, wyda

katom, wtedy odczuwaa co na ksztat szczcia, gboki spokj, ktry


emanowa z tego czowieka, czowieka, ktry nie chcia nienawidzi, lecz
tylko kocha, kocha nawet najgorszych ludzi.
To nowe uczucie nie spowodowao co prawda, by Trudel Hergesell
staa si dla Hnslowej wyrozumialsza, ale chyba zobojtniaa, nienawi
nie bya ju dla niej taka wana. Potrafia podczas swoich wdrwek
po celi przystan nagle przed Hnslow i zapyta: Dlaczego pani to
waciwie robi? Dlaczego kadego pani obmawia? Liczy pani na to, e
dostanie mniejsz kar?
Zagadnita w ten sposb Hnslow nie spuszczaa z Trudel swoich
tawych, zych oczu. I albo nic nie odpowiadaa, albo mwia: Myli
pani, e nie widziaam, jak przyciskaa pani biust do ramienia pastora? Co
za podo, eby chcie uwie umierajcego czowieka! Ale czekajcie,
jeszcze was oboje przyapi! Jeszcze was przyapi!
Na czym dokadnie Hnslowa chciaa przyapa pastora i Trudel
Hergesell, pozostawao niejasne. Trudel odpowiadaa na tego rodzaju obelgi
jedynie krtkim, drwicym miechem, a potem bez sowa podejmowaa
niekoczc si wdrwk po celi, nieustannie mylc o Karlim. Nie dao
si zaprzeczy, e wiadomoci o nim byy coraz gorsze, nawet jeli pastor
przekazywa je w sposb ostrony i delikatny. Jeli mwi, e nie ma nic
nowego, e jego stan si nie zmieni, to znaczyo, e Karli nie przekaza
jej pozdrowie, a to z kolei znaczyo, e jest nieprzytomny. Poniewa
pastor nie kama, o tym Trudel te si ju przekonaa, nie przekazywa
pozdrowie, jeli go o to nie poproszono. Gardzi tani pociech, ktra i
tak pewnego dnia okazaaby si kamstwem.
O tym, e z jej mem jest le, Trudel wiedziaa take z przesucha
przed sdzi ledczym. Nigdy nie odnoszono si do jego nowych zezna,
to ona miaa wszystko powiedzie, a przecie naprawd nic nie wiedziaa
o walizce biednego Grigoleita, ktry na nich oboje (umylnie?) cign

nieszczcie. Nawet jeli metody przesucha stosowane przez sdziego


ledczego nie byy tak bezdennie pode i brutalne jak metody komisarza
Lauba, to cechowa go taki sam upr jak Lauba. Trudel wracaa z tych
posiedze do celi zawsze kompletnie wyczerpana i zniechcona. Ach,
Karli, Karli! eby mc go zobaczy cho jeden raz, posiedzie przy jego
pryczy, potrzyma go za rk, w zupenej ciszy, bez jednego sowa!
By taki czas, gdy sdzia, e go nie kocha, e nigdy nie bdzie
potrafia go pokocha. A teraz bya nim upojona, by powietrzem, ktrym
oddychaa, chlebem, ktry jada, kocem, ktry j ogrzewa. I by tak
blisko, par korytarzy, par schodw, jedne drzwi lecz na caym wiecie
nie byo czowieka na tyle litociwego, by zaprowadzi j do niego ten
jeden raz, ten jeden jedyny raz! Nawet ten suchotniczy pastor!
Wszyscy bali si o wasne ycie, nie mieli odwagi uczyni niczego
powanego, aby naprawd pomc bezradnej. I nagle nachodzi j
wspomnienie z trupiarni w bunkrze Gestapo, wysoki esesman, ktry
zapala papierosa i zwraca si do niej Dziewczyno, dziewczyno, jej
poszukiwania pord cia, po tym jak rozebray z Ann martw Bert,
i wydaje jej si, jakby to wtedy bya ta dobra, miosierna godzina, gdy
moga szuka Karliego. A teraz? Tylko drce serce zamknite pord
kamieni i elaza! Samo!
Drzwi otwieraj si o wiele wolniej i delikatniej, ni gdy to robi
straniczki, i sycha nawet pukanie. To pastor.
Mog wej? pyta.
Ale niech pan wchodzi, pastorze, prosz! woa Trudel Hergesell
z paczem.
Podczas gdy pani Hnsel mruczy z penym nienawici spojrzeniem:
Czego on tu znowu chce?
A wtedy nagle Trudel opiera gow na wskiej, unoszcej si w
przypieszonym tempie piersi duchownego, zy jej pyn, ukrywa twarz

na jego piersi i baga: Pastorze, tak bardzo si boj! Musi mi pan pomc!
Musz zobaczy Karliego, tylko jeden raz! Czuj, e to bdzie ostatni
raz
I ostry gos pani Hnsel: Zamelduj o tym! Natychmiast o tym
zamelduj!
A pastor gadzi j pocieszajcym gestem po gowie i mwi: Tak,
moje dziecko, powinna go pani zobaczy, cho jeden raz!
A ni wstrzsa coraz goniejszy szloch i wie, e Karli nie yje, e nie
na darmo szukaa go w trupiarni, e to byo jak przeczucie, jak ostrzeenie.
I krzyczy: On nie yje! Pastorze, on nie yje!
A on odpowiada, daje jej jedyn pociech, jak moe da
przeznaczonym na zagad, mwi: Dziecko, on ju nie cierpi. Tobie jest
trudniej.
Syszy go jeszcze. Chce to przemyle, dobrze zrozumie, lecz robi jej
si ciemno przed oczami. wiato ganie. Jej gowa opada.
Niech pani pomoe, pani Hnsel! prosi pastor. Jestem zbyt saby,
eby j utrzyma.
A potem take na zewntrz zapada noc, noc do nocy, ciemno do
ciemnoci.
Trudel, owdowiaa pani Hergesell, obudzia si i wie, e nie jest w
swojej celi, i znw wie, e Karli nie yje. Znw widzi go lecego na
wskiej wiziennej pryczy, z tak drobn i odmodnia twarz, i myli
o twarzy dziecka, ktre urodzia, i obie twarze zlewaj si, a ona wie,
e stracia na tym wiecie wszystko, i dziecko, i ma, i e ju nigdy
nie bdzie kocha, nigdy nie urodzi dzieci, a wszystko to dlatego, e dla
pewnego starego czowieka pooya na parapecie pocztwk, e dlatego
cae jej ycie si rozpado i ycie Karliego, i e ju nigdy nie bdzie dla
niej soca, szczcia i lata, i e nie bdzie kwiatw
Kwiaty na mj grb, kwiaty na twj grb

I czujc potworny bl, ktry coraz szerzej si w niej rozlewa, ktry


mrozi j niczym ld, ponownie zamyka oczy i pragnie z powrotem uda
si w noc i zapomnienie. Lecz noc jest na zewntrz, pozostaje tam, nie
wchodzi w ni, za to ona nagle czuje gorco Z krzykiem zrywa si z
ka i chce uciec, byle biec, byle uciec przed tym straszliwym blem.
Lecz chwytaj czyja rka
Robi si jasno, i to znw jest pastor, ktry siedzia przy niej, ktry j
mocno trzyma. Tak, to nieznajoma cela, to cela Karliego, ale oni ju go
zabrali, a mczyzny, ktry lea tu w tej celi z Karlim, te ju nie ma.
Dokd go zabrali? pyta, ciko dyszc, jakby przebiega dug
drog.
Odmwi modlitw przy jego grobie.
Na co mu teraz paskie modlitwy? Szkoda, e nie modli si pan za
jego ycie, gdy by jeszcze na to czas!
On ma ju spokj, dziecko!
Chc std i! mwi gorczkowo Trudel. Prosz, niech mnie pan
puci z powrotem do mojej celi, pastorze! Mam tam jego zdjcie, musz
je zobaczy, teraz, natychmiast. Wyglda zupenie inaczej.
I mwic to, wie doskonale, e okamuje dobrego pastora i e chce go
oszuka. Bo nie ma adnego zdjcia Karliego i wcale nie chce wraca do
celi, do pani Hnsel.
A przez gow przelatuje jej myl: Co prawda oszalaam, ale musz
si teraz odpowiednio zachowywa, eby tego nie zauway Musz
jeszcze tylko przez pi minut ukrywa szalestwo!
Pastor prowadzi j ostronie pod rami z celi licznymi korytarzami
i schodami z powrotem do kobiecego wizienia, a z wielu cel dochodz
do niej gbokie westchnienia ci pi, z innych nieustanne kroki ci
si martwi, a z jeszcze innych dochodzi j pacz ci cierpi, ale nikt nie
cierpi tak mocno jak ona.

Lecz gdy pastor otworzy przed ni, a potem zamkn jakie drzwi,
nie bierze go ju pod rami i w milczeniu id przez nocny korytarz z
ciemnicami, z ktrych pijany lekarz, wbrew zoonej obietnicy, nie
uwolni tamtych dwch chorych, a potem wchodz po wielu schodach do
kobiecego wizienia, do Oddziau V, gdzie jest cela Trudel.
Tam na najwyszym korytarzu czapie w ich stron wartowniczka
i mwi: Dopiero teraz, o jedenastej w nocy, przyprowadza pan t
Hergesell z powrotem, pastorze? Gdzie pan tak dugo z ni by?
Przez wiele godzin bya nieprzytomna. Wie pani, m jej umar.
Ach tak, i pan pewnie pociesza t mod kobiet, pastorze? Bardzo
piknie! Pani Hnsel opowiadaa mi, e ona bezwstydnie rzuca si panu na
szyj. Takie nocne pocieszanie musiao by szczeglnie urocze! Wpisz
to do ksigi wartowniczej!
Lecz zanim pastor zdy cho jednym sowem zaprotestowa wobec
tych pomwie, oboje zobaczyli, e pani Trudel, wdowa Hergesell,
wspia si na elazn porcz klatki schodowej. Stoi tam chwil, trzyma
si jeszcze mocno jedn rk, odwrcona do nich plecami.
I woaj: Sta! Nie! Bagam, nie!
I biegn ku niej, ich donie ju po ni sigaj.
Lecz niczym pywaczka, ktra chce skoczy na gwk, Trudel
Hergesell rzucia si ju w d. Sysz furkot i szum, a potem guche
uderzenie.
I wtedy zapada miertelna cisza, gdy przechylaj poblade twarze
przez porcz i niczego nie mog dostrzec. Potem kieruj si ku schodom.
W tym samym momencie rozptuje si pieko.
Zupenie jakby przez obite elazem drzwi mona byo zobaczy, co
si wydarzyo. Z pocztku jest to jedynie jaki histeryczny krzyk, lecz
przenosi si on dalej, z celi do celi, z oddziau do oddziau, z jednej strony
korytarzy na drug, ponad otchani.

A gdy tak si przenosi, przeradza si w ryk, wycie, wrzask, jazgot,


sza.
Mordercy! Zabilicie j! Kaci! Zabijcie od razu nas wszystkich!
Niektre uwiesiy si na oknach i krzyczay na dziedziniec, wic i
mskie skrzyda zostay wyrwane z podszytego lkiem snu i zapanowao
szalestwo, krzyki, plucie, ryki, mamrotanie i rozpacz.
Rozlega si skarga, skarga tysica, dwch tysicy, trzech tysicy
gosw, zwierz wyrykiwao sw skarg tysicem, dwoma tysicami,
trzema tysicami paszcz.
I zadzwoni przeraliwie dzwonek alarmowy, i zaczli wali piciami
w elazne drzwi, a oni uderzali w nie stokami. elazne kraty opady,
trzaskajc w zawiasach, i zostay znw uniesione, trzaskajc na nowo.
Miski z brzkiem poturlay si po pododze, okrywy wiader zaoskotay,
i cay budynek, cae to ogromne wizienie zaczo nagle cuchn niczym
gigantyczna latryna.
I dyurny personel naciga mundury, i chwyta za gumowe paki.
I drzwi do cel zostay gwatownie rozwarte: Klik! Klak!
I gono rozbrzmia klaszczcy, tpy dwik gumowych paek na
czaszkach, a wrzask sta si bardziej wcieky, wymiesza si z szurgotem
kopicych stp, wysokimi, zwierzcymi krzykami epileptykw,
idiotycznym wyciem artownisiw i przenikliwymi sutenerskimi
gwizdami
I woda chlusna w twarze wdzierajcych si stranikw.
A w trupiarni Karli Hergesell lea nieruchomo ze swoj drobn, pen
spokoju twarz.
A wszystko to byo jedn dzik, paniczn, przeraajc symfoni
odegran na cze Trudel, wdowy Hergesell, z domu Baumann.
Lecz ona leaa na dole, w poowie na linoleum, w poowie na
brudnoszarej cementowej pododze dolnego Oddziau I.

Leaa tam bez ruchu, a jej drobna, poszarzaa do, ktra miaa w
sobie jeszcze tyle dziewczcoci, bya lekko rozwarta. Jej usta zabarwia
odrobina krwi, a zmatowiae oczy patrzyy na nieznajome otoczenie.
Lecz jej uszy zdaway si sysze szalejcy, unoszcy si i opadajcy
piekielny haas, jej czoo byo zmarszczone, jakby zastanawiaa si nad
tym, czy to jest ten spokj, ktry obiecywa jej dobry pastor Lorenz.
Ale wskutek tego samobjstwa to wizienny duszpasterz Fryderyk
Lorenz zosta zawieszony, a nie zapijaczony lekarz. Rozpoczto wobec
duchownego postpowanie. Gdy przestpstwem i udzielaniem pomocy
w przestpstwie jest, gdy pozwala si winiowi samemu zdecydowa
o zakoczeniu jego ycia: do tego uprawnione jest wycznie pastwo i
jego urzdnicy.
Gdy urzdnik policji kryminalnej rani czowieka kolb pistoletu tak
mocno, e ten kona, albo gdy pijany lekarz pozwala umrze rannemu,
wtedy wszystko jest w porzdku. Lecz gdy duchowny nie zapobiegnie
samobjstwu, gdy przyznaje prawo do wasnej woli winiowi, ktremu
nie wolno ju jej posiada, wtedy popenia przestpstwo i musi za to
odpokutowa.
Niestety pastor Fryderyk Lorenz, podobnie jak owa Hergesell, unikn
pokuty za swoje przewinienie, gdy zmar na skutek krwotoku, dokadnie
w chwili, gdy mia zosta aresztowany. Pojawio si take podejrzenie, e
utrzymywa ze swoimi podopiecznymi niemoralne stosunki. Lecz on mia
ju spokj, jak by to sam okreli, wiele zostao mu oszczdzone.
Stao si wic tak, e a do gwnej rozprawy Anna Quangel nie
dowiedziaa si o mierci Trudel i Karla Hergesellw, gdy nastpca
dobrego pastora by zbyt strachliwy lub niechtny, by kontynuowa
przekazywanie wiadomoci midzy winiami. Ogranicza si wycznie
do posug duszpasterskich, jeli byo na nie zapotrzebowanie.

Rozdzia 61.
Rozprawa gwna: ponowne spotkanie
Nawet w najbardziej wyrafinowanym i najlepiej przemylanym
systemie zdarzaj si bdy. Trybuna Ludowy w Berlinie, sd, ktry
nie mia nic wsplnego z ludem i do ktrego lud nie by dopuszczany
nawet jako milczcy widz, gdy wikszo jego posiedze bya tajna
w Trybuna Ludowy by takim wanie wyrafinowanym i doskonale
przemylanym systemem: zanim oskarony wszed na sal rozpraw, by
ju praktycznie osdzony i nic nie wskazywao na to, by oskarony mg
na tej sali dowiadczy czego dobrego.
Tego ranka wyznaczono tylko jedn drobn spraw: przeciwko
Ottonowi i Annie Quanglom oskaronym o zdrad kraju i zdrad stanu.
Miejsca dla publicznoci zapeniono zaledwie w jednej czwartej: kilka
mundurw partyjnych, kilku prawnikw, ktrzy z niezbadanych przyczyn
mieli ochot przysuchiwa si tej rozprawie, lecz gwnie studenci
prawoznawstwa, ktrzy chcieli si nauczy, jak wymiar sprawiedliwoci
usuwa z tego wiata ludzi, ktrych wina polega na tym, e kochaj swoj
ojczyzn bardziej ni skazujcy ich sdziowie. Wszyscy ci ludzie uzyskali
wejciwki wycznie dziki swoim kontaktom. Niewiadomym
pozostaje, skd wzi swoj wejciwk drobny mczyzna z kozi
brdk i otoczonymi zmarszczkami, mdrymi oczami, radca sdowy w
stanie spoczynku Fromm. W kadym razie siedzia, nie zwracajc na
siebie uwagi, pord innych, w pewnej odlegoci od nich, i z pochylon
twarz raz po raz czyci sobie okulary w zotych oprawkach.
Pi przed dziesit Otto Quangel zosta wprowadzony przez szupo

na sal sdow. Odziano go w ubranie, ktre mia na sobie w chwili


aresztowania w warsztacie, czysty, cho gsto poatany codzienny strj,
na ktrym ciemnoniebieskie aty wyranie odznaczay si na tle spranego
pierwotnego bkitu. Jego wci ostry wzrok przesun si obojtnie od
jeszcze pustych miejsc sdziw za barierk po publiczno, rozjani si
na chwil na widok radcy sdowego, po czym Quangel usiad na awie
oskaronych.
Tu przed dziesit drugi szupo wprowadzi drugiego oskaronego,
Ann Quangel, i wtedy doszo do owego bdu: gdy tylko Anna Quangel
zobaczya swojego ma, bez wahania i nie zwracajc najmniejszej uwagi
na ludzi na sali, podesza do niego i usiada obok.
Otto Quangel szepn, zasaniajc usta doni: Nic nie mw! Jeszcze
nie teraz!
Lecz blask jego oczu powiedzia jej, jak bardzo si cieszy z tego
spotkania.
Oczywicie regulamin owej szacownej instytucji w aden sposb nie
przewidywa, by dwoje oskaronych, ktrzy od miesicy byli od siebie
starannie izolowani, mogo na kwadrans przed rozpoczciem rozprawy
usi sobie razem i mio pogawdzi. Ale moe byo tak, e obaj szupo
po raz pierwszy penili tego rodzaju sub i zapomnieli o zasadach
albo nie przykadali do tej akurat sprawy karnej wikszej wagi, albo ta
para prostych, marnie odzianych starszych ludzi wydaa im si zupenie
nieznaczca, do, e nie sprzeciwili si, gdy Anna wybraa sobie miejsce
do siedzenia, a przez kolejny kwadrans prawie nie zwracali uwagi na
dwjk oskaronych. Rozpoczli zajmujc rozmow o uposaeniach,
zawieszonym dodatku za prac w nocy oraz nieuzasadnionych wysokich
potrceniach na podatek.
Publiczno rwnie nie zwrcia uwagi na ten bd, z wyjtkiem
oczywicie radcy sdowego Fromma. Wszyscy okazali si niedbali i

niechlujni, nikt nie zgani owego bdu popenionego na szkod Trzeciej


Rzeszy, a na korzy dwojga zdrajcw stanu. Proces, ktry obejmowa
tylko dwjk oskaronych z klasy robotniczej, nie robi w tym miejscu
wielkiego wraenia. Przyzwyczajono si tu do monstrualnych procesw,
z trzydziestoma, czterdziestoma oskaronymi, ktrzy zwykle nawet si
nie znali, lecz ku swemu zaskoczeniu w trakcie procesu dowiadywali si,
e wszyscy razem spiskowali i w zwizku z tym zostaj take skazani.
Tak wic Quangel, po chwili uwanego rozgldania si wok, mg
powiedzie: Tak si ciesz, Anno. Dobrze si czujesz?
Tak, Ottonie, teraz znowu czuj si dobrze.
Nie pozwol nam dugo siedzie obok siebie. Ale nacieszmy si t
chwil. Wiesz, co si teraz stanie?
Bardzo cicho: Tak, Ottonie.
Tak, wyrok mierci dla nas obojga. To nieuniknione.
Ale Ottonie
Nie, Anno, adnych ale. Wiem, e prbowaa wzi ca win na
siebie
Kobiety nie potraktuj tak surowo i moe tobie uda si uj z yciem.
Nie, nie. Nie umiesz tak dobrze kama. Tylko przeduysz rozpraw.
Powiemy prawd, wtedy pjdzie szybko.
Ale Ottonie
Nie, Anno, teraz adnych ale. Przemyl to. Nie bdziemy kama.
Sama prawda
Ale Ottonie
Anno, prosz ci!
Otto, ja chciaabym ci uratowa, wiedzie, e yjesz!
Anno, prosz ci!
Ottonie, nie utrudniaj mi tego!
Mamy wobec nich kama? Kci si? Robi dla nich

przedstawienie? Sama prawda, Anno!


Toczya walk z sam sob. A potem si poddaa, ulega mu tak jak
zawsze. Dobrze, Ottonie, obiecuj.
Dzikuj, Anno. Bardzo ci dzikuj.
Zamilkli. Spucili wzrok. Oboje wstydzili si okazywa wzruszenie.
Doszed ich gos jednego z policjantw z tyu: I wtedy em powiedzia
podporucznikowi, panie podporuczniku, powiedziaem, tak sobie pan ze
mn poczynia nie moe, panie podporuczniku, powiedziaem
Otto Quangel drgn. Musi to zrobi. Gdyby Anna dowiedziaa si
podczas rozprawy a musiaaby si dowiedzie w trakcie rozprawy
byoby o wiele gorzej. Skutki mogy by nieprzewidywalne.
Anno szepn. Jeste silna i odwana, prawda?
Tak, Ottonie odpowiedziaa. Teraz ju jestem. Odkd jestem
przy tobie, taka wanie jestem. Stao si co zego?
Tak, co zego, Anno
Ale co, Ottonie? Powiedz mi! Zaczynam si ba, skoro nawet ty
boisz si mi to powiedzie.
Anno, nie miaa ju wiadomoci od Gertrudy?
Od jakiej Gertrudy?
No, od Trudel!
Ach, od Trudel! A co z Trudel? Nie, odkd jestemy w areszcie
ledczym, nie miaam od niej adnych wiadomoci. Bardzo mi jej
brakowao, bya dla mnie taka dobra. Wybaczya mi, e j zdradziam.
Przecie ty wcale nie zdradzia Trudel! Najpierw sam tak mylaem,
ale potem zrozumiaem.
Tak, ona te zrozumiaa. Byam tak oszoomiona podczas pierwszych
przesucha przez tego okropnego Lauba, e nie wiedziaam, co mwi,
ale ona zrozumiaa. Wybaczya mi.
I chwaa Bogu! Anno, bd dzielna i silna! Trudel nie yje.

Och! jkna tylko Anna, przykadajc do do serca. Och!


A on doda popiesznie, eby mie ju to wszystko za sob: I jej m
te nie yje.
Tym razem na odpowied czeka dugo. Siedziaa tam, z twarz
schowan w doniach, lecz Otto czu, e nie pacze, e wci jest
oszoomiona tymi strasznymi wieciami. I mimowolnie wypowiedzia
sowa, ktre dobry pastor Lorenz powiedzia mu, przekazujc t
wiadomo: Nie yj. Maj ju spokj. Wiele zostao im oszczdzone.
Tak! powiedziaa wtedy Anna. Tak. Tak bardzo baa si o swojego
Karliego, gdy nie byo adnych wieci, ale teraz ma ju spokj.
Milczaa dugo, a Quangel nie naciska, cho po zamieszaniu na sali
zorientowa si, e sd wkrtce nadejdzie.
W kocu Anna zapytaa cicho: Czy oni oboje zostali straceni?
Nie odpar Quangel. On zmar wskutek uderzenia, do ktrego
doszo podczas aresztowania.
A Trudel?
Ona odebraa sobie potem ycie powiedzia szybko Otto Quangel.
Zeskoczya z porczy na pitym pitrze. Zmara natychmiast, tak
powiedzia pastor Lorenz. Nie cierpiaa.
To si stao w nocy przypomniaa sobie nagle Anna Quangel
gdy byo sycha krzyki w caym wizieniu! Teraz to wiem, och, to byo
okropne, Ottonie! Ukrya twarz w doniach.
Tak, to byo okropne powtrzy Quangel. U nas te to byo
okropne.
Po chwili uniosa gow i popatrzya na Ottona. Usta wci jej dray,
lecz powiedziaa: Lepiej, e tak si stao. Gdyby siedzieli tu obok nas, to
byoby takie okropne. A tak maj ju spokj. I bardzo cicho: Ottonie,
Ottonie, my te moglimy tak zrobi.
Popatrzy na ni. A ona ujrzaa w tych surowych, ostrych oczach

wiateko, jakiego nigdy dotd nie widziaa, wiateko drwiny, jakby to


wszystko to bya tylko jaka gra, to, co ona teraz powie, i to, co si stanie,
i ich nieuchronny koniec. Jakby nie warto byo traktowa tego z tak
powag.
A potem on powoli pokrci gow. Nie, Anno, nie zrobimy tego.
Nie wymkniemy si, jakbymy byli przestpcami, ktrym udowodniono
win. Nie zwolnimy ich z tego wyroku. Nie my! I zupenie innym
tonem: Na to wszystko jest ju za pno. Nie jeste w kajdankach?
Jestem powiedziaa. Ale gdy szupo doprowadzi mnie do drzwi,
rozpi mi acuch.
Widzisz! powiedzia. Nie udaoby si.
Przemilcza przed ni to, e i on by w wizach, odkd wyprowadzono
go z aresztu ledczego, w kajdankach na rkach, poczonych acuchem,
i w kajdanach na nogach, poczonych elazn sztab. Podobnie jak u
Anny, szupo dopiero pod drzwiami sali rozpraw zdj mu te wszystkie
ozdoby: rzene ofiary nie mogy umkn pastwu.
Ju dobrze zgodzia si. Ale jak mylisz, Ottonie, chyba strac
nas razem?
Nie wiem odpar wymijajco. Nie chcia jej okamywa, chocia
wiedzia, e kade bdzie musiao umrze samotnie.
Ale chyba strac nas o tej samej godzinie?
Na pewno, Anno, na pewno tak bdzie!
Lecz wcale nie by tego taki pewien. Mwi dalej: Ale nie myl
teraz o tym. Myl tylko o tym, e musimy by silni. Jeli przyznamy si
do winy, wszystko pjdzie bardzo szybko. Jeli nie bdziemy stosowa
wykrtw i nie bdziemy kama, dostaniemy wyrok moe nawet w p
godziny.
Tak, tak zrobimy. Ale, Ottonie, jak to tak szybko pjdzie, to zaraz
znowu zostaniemy rozdzieleni i moe ju nigdy si nie zobaczymy.

Na pewno jeszcze si przedtem zobaczymy, Anno. Tak mi


powiedziano, bdziemy mogli si jeszcze poegna. Na pewno, Anno!
To dobrze, Ottonie, w takim razie bd miaa co, na co bd si
moga przez ten czas cieszy. A teraz posiedmy sobie razem.
Siedzieli razem ju tylko przez minut, gdy odkryto bd i oboje
zostali posadzeni daleko od siebie. Musieli odwraca gowy, eby si
widzie. Chwaa Bogu, e to adwokat pani Quangel spostrzeg bd,
sympatyczny, siwy, nieco zatroskany pan, ktrego Trybuna wyznaczy
na obroc z urzdu, poniewa Quangel upara si, e nie wyda ani grosza
na tak daremn rzecz jak jej obrona.
Poniewa to adwokat wykry bd, obyo si bez awantury. Take
obaj szupo mieli wszelkie powody, by trzyma jzyk za zbami, wic
przewodniczcy Trybunau Ludowego, sdzia Feisler, nigdy si nie
dowiedzia, e doszo do czego tak niewybaczalnego. Rozprawa trwaaby
wtedy pewnie jeszcze duej.

Rozdzia 62.
Rozprawa gwna: przewodniczcy Feisler
Przewodniczcy Trybunau Ludowego, najwyszy sdzia w Niemczech
owych czasw, Feisler, wyglda na czowieka wyksztaconego[74]. By
wedug terminologii majstra Ottona Quangla wytwornym panem. Nosi
tog z powag, a biret dodawa jego gowie godnoci, nie tkwi na niej
niczym zbdna ozdoba, jak na gowach innych. Spojrzenie jego oczu byo
mdre, cho chodne. Mia wysokie, pikne czoo, za to usta brzydkie, te
usta o twardych, okrutnych, a jednoczenie lubienych wargach zdradzay
mczyzn podliwego, ktry korzysta z wszelkich uciech tego wiata,
zawsze kac za to paci innym.
I donie o dugich, guzowatych palcach te byy brzydkie, o palcach
niczym szpony spa gdy zadawa szczeglnie ranice pytanie, palce te
zakrzywiay si, jakby grzebic w ciaach ofiar. I jego sposb mwienia
te by brzydki. Ten czowiek nie potrafi mwi spokojnie i do rzeczy,
dzioba swoje ofiary, zniewaa je, wypowiada si z przenikajc na
wskro drwin. Brzydki czowiek, zy czowiek.
Odkd Ottona Quangla postawiono w stan oskarenia, rozmawia
kilka razy z doktorem Reichhardtem, swoim przyjacielem, o rozprawie
gwnej. Rwnie mdry doktor Reichhardt by zdania, e koniec jest
nieuchronny i Quangel powinien od razu przyzna si do wszystkiego,
[74] Nazwisko sdziego nawizuje do postaci Rolanda Freislera (1893-1945)
prawnika, czonka NSDAP, przewodniczcego Trybunau Ludowego
od roku 1942, ktry przewodniczy ponad 1200 procesom politycznym,
niemal zawsze koczcym si wyrokami mierci. Jego ofiarami byo
midzy innymi rodzestwo Sophie i Hans Schollowie oraz uczestnicy
zamachu na Hitlera w Wilczym Szacu.

niczego nie ukrywa i nie kama. Uprzedzi w ten sposb tamtych ludzi,
nie bd mogli dugo ciska na niego gromw. Rozprawa bdzie bardzo
krtka, z pewnoci zrezygnuj z przesuchiwania wiadkw.
Drobn sensacj wzbudzio to, e oboje oskareni na pytanie
przewodniczcego, czy przyznaj si do winy okrelonej w oskareniu,
odpowiedzieli po prostu Tak. Gdy owym tak wydali na samych
siebie wyrok mierci, czynic dalsze postpowanie zbdnym.
Przez chwil zdumiony by take przewodniczcy Feisler,
obezwadnio go to niemal nigdy niesyszane wyznanie.
Lecz potem si opamita. Zamierza odby swoj rozpraw. Chcia
widzie tych dwoje robotnikw po uszy w gwnie, chcia widzie,
jak wij si pod jego ostrymi jak noe pytaniami. To tak na pytanie
winni? wiadczyo o dumie. Przewodniczcy Feisler dostrzeg to w
twarzach publicznoci, na ktrych wida byo i zaskoczenie, i namys,
zamierza wic oskaronych tej ich dumy pozbawi. Mieli wyj z tej
rozprawy pozbawieni dumy i godnoci.
Feisler zapyta: Zdaje pan sobie spraw, e tym tak sam odmawia
pan sobie prawa do ycia, e sam siebie wyklucza pan z grona wszystkich
przyzwoitych ludzi? e jest pan podym, zasugujcym na mier
zbrodniarzem, ktrego cierwo zawinie na stryczku? Zdaje pan sobie z
tego spraw? Niech pan odpowie: tak albo nie!
Quangel powiedzia powoli: Jestem winny, zrobiem to, co
stwierdzono w oskareniu.
Przewodniczcy zaatakowa: Ma pan odpowiada tak albo nie!
Jest pan podym zdrajc narodu czy nie? Tak czy nie!
Quangel popatrzy ostro na wytwornego pana naprzeciwko.
Powiedzia: Tak!
Tfu, do diaba! wykrzykn przewodniczcy i splun za siebie.
Tfu, do diaba! I kto taki nazywa siebie Niemcem!

Popatrzy na Quangla z gbok pogard, a potem skierowa swj


wzrok na Ann Quangel. A pani? zapyta. Pani te jest taka poda jak
pani m? Te jest pani nikczemn zdrajczyni narodu? Te habi pani
cze swego polegego na polu chway syna? Tak czy nie?
Zatroskany siwy adwokat podnis si popiesznie i powiedzia:
Prosz pozwoli mi zwrci uwag, panie przewodniczcy, e moja
klientka
Przewodniczcy znw przypuci atak. Ukarz pana, panie obroco
powiedzia natychmiast pana ukarz, jeli jeszcze raz zabierze pan
gos bez pytania! Niech pan siada!
Przewodniczcy znw zwrci si do Anny Quangel. No, to jak to
z pani jest? Odnajdzie pani w sobie resztki przyzwoitoci, czy te woli
pani by taka jak pani m, o ktrym ju wiemy, e jest podym zdrajc
narodu? Jest pani zdrajczyni narodu w czasach niedoli? Omieli si pani
zhabi wasnego syna? Tak czy nie?
Wystraszona Anna Quangel z wahaniem zerkna na ma.
Ma pani patrze na mnie! Nie na tego zdrajc stanu! Tak czy nie!
Cicho, ale wyranie: Tak!
Ma pani mwi gono! Wszyscy chcemy usysze, jak niemiecka
matka nie wstydzi si okry hab bohaterskiej mierci wasnego syna!
Tak! powiedziaa gono Anna Quangel.
Niewiarygodne! rykn Feisler. Przeyem tu rne smutne rzeczy
i straszne te, lecz takiej haby jeszcze nie widziaem! Nie powinnicie
zosta powieszeni, tylko takie nieludzkie bestie jak wy powinny zosta
powiartowane!
Przemawia raczej do publicznoci ni do Quanglw, uprzedza
mow oskarycielsk oskaryciela. Lecz opamita si w kocu (chcia
mie swoj rozpraw): Lecz mudny obowizek najwyszego sdziego
nie pozwala mi zadowoli si waszym przyznaniem si do winy. Cho

przychodzi mi to z trudem i cho wydaje si bezcelowe, obowizek


nakazuje mi sprawdzi, czy mimo wszystko nie wystpuj tu jakie
okolicznoci agodzce.
I tak to si zaczo, a potem trwao siedem godzin.
Tak, mdry doktor Reichhardt z celi pomyli si, a Quangel razem
z nim. Nigdy by nie przypuszczali, e najwyszy sdzia narodu
niemieckiego bdzie prowadzi rozpraw z tak pod i bezgraniczn
nienawici. Byo tak, jakby Quanglowie urazili osobicie jego, pana
przewodniczcego Feislera, jakby by dotknitym na honorze maym,
zawistnym, niezdolnym do wybaczenia czowieczkiem i zaleao mu
tylko na tym, eby miertelnie rani przeciwnika. Byo tak, jakby Quangel
uwid crk przewodniczcego trybunau, tak osobiste byo to wszystko,
tak nieziemsko dalekie od wszelkiej rzeczowoci. Nie, obaj ogromnie si
pomylili, Trzecia Rzesza miaa dla tych, ktrzy najbardziej ni gardzili,
wci nowe niespodzianki, bya podlejsza od wszelkiej podoci.
Oskarony, wiadkowie, pascy uczciwi koledzy z pracy, zeznali,
e by pan optany wrcz obrzydliwym skpstwem. Ile wynosia paska
tygodniwka? zapyta na przykad przewodniczcy.
Ostatnimi czasy przynosiem do domu czterdzieci marek
odpowiedzia Quangel.
Czterdzieci marek, ju po odliczeniu potrce, podatkw i skadek
na Pomoc Zimow, kas chorych i Front Pracy?
Po odliczeniu.
To niezy zarobek jak dla dwjki takich starych ludzi jak wy, co?
Wystarczao nam.
Nie, nie tylko wystarczao! Znw pan kamie! Regularnie
oszczdzalicie! Zgadza si czy si nie zgadza?
Zgadza si. Zwykle co odkadalimy.
A ile mg pan odoy co tydzie, tak rednio?

Nie umiem tak dokadnie powiedzie. Rnie to byo.


Przewodniczcy si rozgniewa: Tak rednio, powiedziaem!
rednio! Nie rozumie pan, co to znaczy rednio? I pan si nazywa
majstrem? Nawet liczy nie umie! Wybornie!
Przewodniczcemu Feislerowi wcale nie wydawao si to wyborne,
patrzy na oskaronego z oburzeniem.
Mam ponad pidziesit lat. Pracowaem dwadziecia pi lat.
Rne to byy lata. Przez pewien czas byem bez pracy. Albo syn by
chory. Nie potrafi powiedzie, ile to byo rednio.
Tak? Nie potrafi pan? Ja panu powiem, dlaczego pan nie potrafi! Bo
pan nie chce! To wanie jest to obrzydliwe skpstwo, od ktrego pascy
uczciwi koledzy odwracali si z odraz. Boi si pan, e si dowiemy, ile
pan nagromadzi! No, ile tego byo? Tego te nie potrafi pan powiedzie?
Quangel toczy wewntrzn walk. Przewodniczcy trybunau
rzeczywicie trafi w jego saby punkt. Ile oszczdzili, tego nie wiedziaa
nawet Anna. Lecz potem Quangel si przemg. Zdecydowa si to zrobi.
Przez ostatnie tygodnie zdecydowa si na tyle rzeczy, wic czemu i nie
na to? Rozsta si z ostatni rzecz, ktra jeszcze czya go z yciem i
powiedzia: Cztery tysice siedemset szedziesit trzy marki!
Tak powtrzy przewodniczcy i opar si o swoje wysokie
sdziowskie krzeso. Cztery tysice siedemset szedziesit trzy marki i
szedziesit siedem fenigw! Odczyta t kwot z akt. I nie wstydzi
si pan walczy z pastwem, ktre dao panu tyle zarobi? Zwalcza pan
wsplnot, ktra tak o pana dbaa? Unis si. Nie ma pan pojcia,
czym jest wdziczno. Nie ma pan pojcia, czym jest honor. Jest pan
zaka! Trzeba pana wytpi!
I spie pazury zaciskaj si, a potem otwieraj, i znw si zaciskaj,
jakby rozszarpywa padlin.
Niemal poow tych pienidzy oszczdziem przed zmian wadzy

stwierdzi Quangel.
Kto pord publicznoci rozemia si, umilk jednak natychmiast
przeraony, gdy spocz na nim rozgniewany wzrok przewodniczcego
trybunau. Zakasa zmieszany.
Prosz o cisz! Absolutn cisz! A pan, oskarony, jak bdzie pan
bezczelny, zostanie ukarany. Niech pan sobie nie myli, e nie grozi ju
panu adna inna kara. Jeszcze si pan moe przekona! Przeszy Quangla
przenikliwym spojrzeniem: No, niech mi pan powie, oskarony, na co
tak waciwie pan oszczdza?
Na staro.
Ach nie, na staro? Jakie to wzruszajce! Ale to znowu kamstwo.
Przynajmniej odkd zacz pan pisa te pocztwki, wiedzia pan, e
pnej staroci to pan nie doyje! Sam pan tutaj przyzna, e od pocztku
by pan wiadom konsekwencji popenianego przestpstwa. A mimo to
dalej pan oszczdza i wpaca pienidze do kasy oszczdnociowej. Na
co to byo?
Zawsze liczyem na to, e jako mi si uda.
Co to znaczy, e jako si uda? e zostanie pan uniewinniony?
Nie, tak nie mylaem. Mylaem, e nie zostan zapany.
To widzi pan, e le pan myla. Lecz ja panu wcale nie wierz, e
pan tak myla. A taki gupi to pan nie jest, jak pan si tu przedstawia.
Nie mg pan przecie myle, e bdzie mg latami bez przeszkd
kontynuowa swoj przestpcz dziaalno.
Nie wierz w nic, co ma trwa latami.
Co to ma znaczy?
Nie wierz, e ta Tysicletnia Rzesza dugo si utrzyma powiedzia
Quangel, odwracajc swoj ptasi gow o ostrym profilu w stron
przewodniczcego.
Adwokat poniej wzdrygn si przeraony.

Wrd publicznoci znw kto si rozemia i zaraz zapanowao tam


gone szemranie.
Co za winia! wykrzykn kto.
Szupo za Quanglem poprawi sobie czako, a drug rk sign do
kabury.
Oskaryciel zerwa si z miejsca i zacz macha kartk papieru.
Pani Quangel popatrzya z umiechem na ma i energicznie pokiwaa
gow.
Szupo za ni chwyci j za rami i bolenie ucisn. Udao jej si
powstrzyma krzyk.
Jeden z sdziw wpatrywa si w Quangla z szeroko otwartymi ustami.
Przewodniczcy zerwa si z miejsca: Pan jest przestpc! I idiot!
Zbrodniarzem! mie pan w tym miejscu mwi
Opamita si ze wzgldu na swoj godno.
Natychmiast odprowadzi oskaronego. Wachmistrzu, niech pan go
wyprowadzi! Trybuna zdecyduje o odpowiedniej karze
Po kwadransie rozpraw podjto na nowo.
Wielu zauwayo, e oskarony z trudem idzie o wasnych siach.
Pomylano sobie, e pewnie ju wczeniej wzili go w obroty. Anna
Quangel z trwog pomylaa to samo.
Przewodniczcy Feisler oznajmi: Oskarony Otto Quangel
zostaje skazany na cztery tygodnie ciemnicy o chlebie i wodzie, przy
czym co trzeci dzie bdzie cakowicie pozbawiony jedzenia. Ponadto
doda przewodniczcy Feisler tytuem wyjanienia oskaronemu
zostan odebrane szelki, poniewa, jak zameldowano, w czasie przerwy
podejrzanie przy nich manipulowa. Zachodzi podejrzenie prby
samobjstwa.
Musiaem do toalety.
Stulcie pysk, oskarony! Zachodzi podejrzenie prby samobjstwa.

Oskarony bdzie sobie musia odtd radzi bez szelek. Sam jest sobie
winien.
Na sali znw si rozemiano, lecz tym razem przewodniczcy rzuci w
tamt stron niemal yczliwe spojrzenie, ubawiony wasnym dowcipem.
Oskarony sta nieco przygarbiony, cay czas musia przytrzymywa
opadajce spodnie.
Przewodniczcy trybunau umiechn si. Kontynuujemy rozpraw.

Rozdzia 63.
Rozprawa gwna: oskaryciel Pinczer
Podczas gdy przewodniczcego Trybunau Ludowego Feislera kady
bezstronny obserwator porwnaby do zoliwego posokowca[75], to
oskaryciel odgrywa rol maego, ujadajcego pinczerka, ktry czeka na
to, by ugry w ydk ofiar posokowca, kiedy jego wielki brat chwyci
j ju za gardo. Oskaryciel kilka razy podczas rozprawy przeciwko
Quanglom prbowa si rozszczeka, lecz zawsze natychmiast zaguszao
go ujadanie posokowca. C zreszt takiego mia do wyszczekania?
Przewodniczcy trybunau od pierwszej chwili wykonywa robot
oskaryciela, Feisler od pierwszej chwili narusza podstawowy obowizek
sdziego, ktry powinien dy do prawdy. By stronniczy w najwyszym
moliwym stopniu.
Lecz po przerwie obiadowej, podczas ktrej przewodniczcy trybunau
uraczy si obfitym, bezkartkowym posikiem, do ktrego podano take
wino i wdk, Feisler poczu si troch zmczony. Po co w ogle tyle
zachodu? Przecie oboje s ju martwi. Na dodatek teraz kolej na kobiet,
on zwykego robotnika a kobiety byy przewodniczcemu zasadniczo
obojtne, z sdziowskiego punktu widzenia. Wszystkie kobiety s durne i
nadaj si tylko do jednego. Poza tym robi to, co ka im mowie.
Feisler pozwoli wic askawie, eby Pinczer wysun si do przodu i
podnis jazgot. Z na wp przymknitymi oczami opar si o sdziowskie
krzeso, gow podpar spimi szponami i pozornie uwanie sucha, w
rzeczywistoci oddajc si trawieniu.
[75] Posokowiec pies myliwski z grupy goczych o doskonaym wchu
wyczulonym na krew zwierzc (posok).

Pinczer ujada: Wczeniej oskarona zajmowaa stanowisko w


Zwizku Kobiet?
Tak odpowiedziaa pani Quangel.
I dlaczego pani zrezygnowaa? Czy zada tego od pani m?
Nie odpowiedziaa pani Quangel.
Ach, wic nie zada tego od pani? Najpierw m rezygnuje ze
stanowiska we Froncie Pracy, a dwa tygodnie pniej jego ona rezygnuje
z funkcji w Zwizku Kobiet. Oskarony Quangel, czy nie zadalicie
tego od swojej ony?
Pewnie sama wpada na ten pomys, gdy dowiedziaa si, e ja
zrezygnowaem ze stanowiska.
Gdy Quangel stoi, cay czas musi przytrzymywa sobie spodnie.
Potem siada, gdy oskaryciel znw zwraca si do Anny Quangel. A
wic dlatego zrezygnowaa pani ze stanowiska?
Wcale z niego nie zrezygnowaam. Zostaam wyrzucona.
Pinczer zaczyna ujada: Niech oskarona uwaa na sowa! Pani te
moe, tak jak m, zosta ukarana, jeli bdzie sobie za wiele pozwala!
Dopiero co przyznaa pani, e zrezygnowaa ze stanowiska.
Nieprawda. Powiedziaam, e nie, e mj m mnie nie namawia.
Kamie pani! Kamie! Ma pani czelno kama wysokiemu
trybunaowi i mnie prosto w twarz!
Wcieke ujadanie. Oskarona pozostaje przy swoim zdaniu.
Prosz odczyta stenogram!
Stenogram zostaje odczytany i zostaje stwierdzone, e oskarona
miaa racj. Poruszenie na sali. Otto Quangel z aprobat patrzy na swoj
Ann, ktra nie daje si zastraszy. Jest z niej dumny.
Oskaryciel Pinczer podwija na chwil ogon i zezuje na
przewodniczcego. Ten ziewa dyskretnie, zasaniajc usta spimi
szponami. Oskaryciel postanawia porzuci stary trop i podj nowy.

Oskarona bya ju do stara, gdy oeni si z pani jej obecny


m?
Byam przed trzydziestk.
A wczeniej?
Nie rozumiem.
Niech pani nie zgrywa niewinitka, chc wiedzie, jakie stosunki
utrzymywaa pani z mczyznami przed zawarciem maestwa.
Doczekam si?
Bezgraniczna ordynarno tego pytania sprawia, e Anna Quangel
najpierw si zaczerwienia, a potem poblada. Z baganiem o pomoc w
oczach odwrcia si w stron starszego, zatroskanego obrocy, ktry
podnis si z miejsca i powiedzia: Prosz o uchylenie tego pytania
jako niedotyczcego sprawy!
Na co oskaryciel: Moje pytanie dotyczy sprawy. Wyraono tu
przypuszczenie, e oskarona tylko biernie pomagaa swojemu mowi.
Udowodni, e pochodzc z motochu, stoi na niskim poziomie moralnym
i e mona si po niej spodziewa kadej zbrodni.
Znudzony przewodniczcy owiadczy: Pytanie dotyczy sprawy i
zostaje dopuszczone.
Pinczer ujada na nowo: A wic z iloma mczyznami utrzymywaa
pani stosunki przed zawarciem maestwa?
Wszystkie oczy zwrcone s na Ann Quangel. Niektrzy studenci na
sali oblizuj wargi, kto jkn lubienie.
Quangel patrzy na Ann zatroskany, wie przecie, jak jest wraliwa
na tym punkcie.
Lecz Anna Quangel podja decyzj. Tak jak wczeniej jej Otto
odrzuci wszelkie swoje zahamowania dotyczce ich oszczdnoci, teraz
ona zamierzaa zachowywa si bezwstydnie wobec tych bezwstydnych
ludzi.

Oskaryciel zapyta: A wic z iloma mczyznami utrzymywaa


pani stosunki przed zawarciem maestwa?
A Anna Quangel odpowiada: Z osiemdziesicioma siedmioma.
Kto pord publicznoci parska miechem.
Przewodniczcy budzi si z pdrzemki i niemal z zainteresowaniem
patrzy na on robotnika, niewysok kobiet o krpej budowie ciaa,
zaczerwienionych policzkach i penych piersiach.
Ciemne oczy Quangla zalniy, lecz zaraz potem nisko opuci
powieki. Na nikogo nie patrzy.
Oskaryciel jka si skonfundowany: Z osiemdziesicioma
siedmioma? Dlaczego akurat z osiemdziesicioma siedmioma?
Nie wiem mwi niewzruszona Anna Quangel. Wicej nie byo.
Tak? mwi zniechcony oskaryciel. Ach tak!
Bardzo zmarkotnia, gdy nagle uczyni z oskaronej ciekaw posta,
co w adnym razie nie byo jego zamiarem. Podobnie jak wikszo
obecnych on te jest przekonany, e ta kobieta kamie, e miaa najwyej
ze dwch czy trzech kochankw, a moe nawet adnego. Mona by j
ukara za kpiny z sdu. Ale jak udowodni, e taki miaa zamiar?
W kocu podejmuje decyzj. Mwi zrzdliwym tonem: Jestem
przekonany, e oskarona zdecydowanie przesadzia. Kobieta, ktra
miaa osiemdziesiciu siedmiu kochankw, nie spamitaaby ich liczby.
Odpowiedziaaby, e wielu. Ale ta odpowied dowodzi wanie pani
degeneracji. I jeszcze si pani obnosi ze swoim bezwstydem! Jest pani
dumna, e bya dziwk. A z dziwki staa si pani tym, kim zwykle staj
si wszystkie dziwki, staa si pani strczycielk. Strczycielk swojego
wasnego syna.
Pinczerowi udao si jednak dogry Annie Quangel.
Nie! wykrzykuje Anna, unoszc rce w bagalnym gecie. Niech
pan tak nie mwi! Nigdy tego nie robiam!

Nie robia pani tego? ujada Pinczer. A jak nazwie pani to, e
wielokrotnie nocowaa u siebie tak zwan narzeczon swojego syna?
Moe wypraszaa pani wtedy syna z domu? Co? To gdzie spaa ta Trudel?
Przecie pani wie, e ona nie yje, tak, wie to pani? Gdyby byo inaczej,
ta kobieta, ktra pomagaa pani mowi w przestpczej dziaalnoci, te
siedziaaby tutaj na awie oskaronych!
Lecz wzmianka o Trudel dodaje pani Quangel odwagi. Mwi, lecz nie
do oskaryciela, tylko do trybunau: Tak, chwaa Bogu, e Trudel nie
yje, e nie musi przeywa tej ostatniej haby
Niech si pani natychmiast opamita! Ostrzegam oskaron!
To bya dobra, przyzwoita dziewczyna
I spdzia piciomiesiczny pd, bo nie chciaa rodzi onierzy!
Nie spdzia podu, bya nieszczliwa z powodu mierci dziecka!
Sama si do tego przyznaa!
Nie wierz.
Oskaryciel zaczyna wrzeszcze: Nie obchodzi nas tutaj, w co pani
wierzy albo nie! Ale radz oskaronej jak najszybciej zmieni ton, bo
jeszcze gorzko pani poauje! Zeznanie owej Hergesell zaprotokoowa
komisarz Laub. A komisarz policji kryminalnej nie kamie!
Pinczer rozejrza si gronym wzrokiem po sali.
A teraz jeszcze raz prosz oskaron, eby powiedziaa mi, czy jej
syn utrzymywa intymne stosunki z t dziewczyn?
W takie sprawy matka si nie wtrca. Ja ich nie szpiegowaam.
Ale miaa pani obowizek ich pilnowa! Skoro pozwalaa pani
na nieobyczajne zachowanie syna we wasnym domu, jest pani winna
strczycielstwa, tak stanowi kodeks karny.
Nic mi o tym nie wiadomo. Wiem natomiast, e bya wojna i mj
syn mg zgin. W naszych krgach jest tak, e jeli dwoje modych jest
po zarczynach albo prawie jak po zarczynach, i do tego jest wojna, to

my si nie wtrcamy.
Aha, wic teraz oskarona si przyznaje! Wiedziaa pani o
niemoralnych stosunkach i tolerowaa je pani! I okrela to pani mianem
niewtrcania si! Ale kodeks karny nazywa to strczycielstwem, a matka,
ktra co takiego toleruje, jest nikczemn bezwstydnic!
Tak, doprawdy? W takim razie chciaabym wiedzie mwi Anna
Quangel mocnym gosem bez cienia strachu chciaabym wiedzie, jak
kodeks karny nazywa to, co robi Zwizek Dajek Niemieckich?[76].
ywioowy miech
I to, co wyprawiaj ci z SA ze swoimi dziewczynami
miech zamiera.
I ci z SS. Ludzie mwi, e SS najpierw habi ydowskie dziewczyny,
a dopiero potem je rozstrzeliwuje
Przez chwil panuje kompletna cisza
Lecz potem wybucha wrzawa. Ludzie krzycz. Niektrzy wspinaj
si na barierki, chcc si rzuci na oskaron.
Otto Quangel zrywa si z miejsca, gotowy popieszy onie na
pomoc
Policjant z Szupo i brak szelek uniemoliwiaj mu to.
Przewodniczcy stoi i stanowczo, lecz daremnie da spokoju.
Sdziowie rozmawiaj gono midzy sob. Gupek ze stale otwartymi
ustami potrzsa piciami.
Oskaryciel Pinczer ujada i ujada, ale nikt nie rozumie ani sowa
Zraniono najwitsze uczucia narodu, obraono SS, ulubione oddziay
Fhrera, elit germaskiej rasy!
W kocu wywlekaj Ann Quangel z sali, wrzawa ucicha, a trybuna
udaje si na narad
Pojawia si z powrotem po piciu minutach:
[76] Drwice okrelenie Zwizku Dziewczt Niemieckich.

Oskarona Anna Quangel zostaje wykluczona z udziau w toczcej


si przeciwko niej rozprawie. Od tej pory pozostanie w kajdankach. Na
razie do ciemnicy. Chleb i woda co drugi dzie.
I rozprawa toczy si dalej.

Rozdzia 64.
Rozprawa gwna: wiadek Ulrich Heffke
wiadek Ulrich Heffke, wykwalifikowany robotnik, garbaty brat
Anny Quangel, mia za sob trudne miesice. Sumienny komisarz Laub
aresztowa go wraz z on tu po zatrzymaniu Quanglw, bez adnego
konkretnego podejrzenia, tylko dlatego, e by krewnym Quanglw.
Od tego momentu Ulrich Heffke y w cigym strachu. Ten agodny
czowiek o prostym, skromnym umyle, przez cae ycie unikajcy
konfliktw, zosta aresztowany przez sadyst Lauba, ktry drczy go, bi
i wrzeszcza. By godzony i upokarzany, krtko mwic, mczony na
wszelkie diabelskie sposoby.
W efekcie garbusowi cakiem pomieszao si w gowie. Nasuchiwa
lkliwie, co drczyciele chc usysze, a potem bez opamitania dostarcza
im obciajce nawet jego samego zeznania, na co oni natychmiast
dowodzili ich niedorzecznoci.
I potem drczyli go od nowa w nadziei, e jednak dowiedz si od
tego maego garbusa o jakim nowym, pozostajcym dotd w ukryciu
przestpstwie. Gdy komisarz Laub dziaa zgodnie z obowizujc
w owych czasach zasad: kady co przeskroba. Trzeba tylko szuka
wystarczajco dugo, a na pewno co si znajdzie.
Laub za nic nie mg uwierzy, e trafi na Niemca, ktry nie by
czonkiem partii, a mimo to nie sucha zagranicznych audycji, nie
prowadzi defetystycznej szeptanej propagandy i nigdy nie ama
zarzdze dotyczcych ywnoci. Laub powiedzia Heffkemu wprost, e
to on podrzuci pocztwki przy Nollendorfplatz dla swojego szwagra.

Heffke przyzna si, a po trzech dniach Laub udowodni mu, e on,


Ulrich Heffke, nie mg ich podrzuci.
Komisarz Laub oskary wic Heffkego o zdrad tajemnicy
zakadowej fabryki optycznej, w ktrej pracowa. Heffke przyzna si, a
po tygodniu mudnego dochodzenia Laub stwierdzi, e w tej fabryce nie
byo adnych tajemnic, ktre mona by zdradzi. Nikt tam nie wiedzia,
do jakiej waciwie broni przeznaczone s poszczeglne elementy, ktre
produkuj.
Heffke drogo opaca kade faszywe zeznanie, lecz nie nabiera przez
to rozumu, tylko ba si coraz bardziej. Przyznawa si na olep, eby
tylko mie spokj, eby unikn kolejnego przesuchania, podpisywa
kady protok. Podpisaby nawet wyrok mierci na samego siebie. By
galaret, kupk strachu, ktra zaczynaa si trz ju przy pierwszym
sowie.
Komisarz Laub by na tyle bezczelny, e kaza tego nieszcznika
przenie do aresztu ledczego razem z Quanglami, cho nic w protokoach
nie wskazywao na udzia Heffkego w zbrodni popenionej przez
Quanglw. Lepiej mie pewno, ju sdzia ledczy sam sprawdzi, czy z
Heffkego nie wycinie czego obciajcego. Ulrich Heffke wykorzysta
wszechstronne moliwoci aresztu ledczego w ten sposb, e przy
pierwszej okazji si powiesi. Znaleziono go dosownie w ostatniej chwili,
odcito i podarowano na nowo ycie, ktre stao si dla niego zupenie nie
do zniesienia.
Od tego momentu garbusek musia y w jeszcze gorszych warunkach:
w jego celi ca noc palio si wiato, specjalnie wyznaczony wartownik
co kilka minut zaglda przez drzwi, rce mia zwizane i niemal
codziennie zabierano go na przesuchanie. Cho sdzia ledczy te nie
znalaz w aktach niczego, co obciaoby Heffkego, to i tak by mocno
przekonany, e ten garbus ukrywa jakie przestpstwo, bo inaczej po co

prbowaby popeni samobjstwo? Niewinni tego nie robi! To wanie


durna taktyka Heffkego, by od razu potwierdza kade oskarenie,
sprawia, e sdzia ledczy musia prowadzi uciliwe przesuchania i
dochodzenia, z ktrych wynikao potem, e Heffke nic nie zrobi.
Stao si wic tak, e Ulrich Heffke zosta zwolniony z aresztu
ledczego dopiero na tydzie przed gwn rozpraw. Wrci do swojej
wysokiej, ciemnej, zmczonej ony, ktr ju dawno zwolniono. Przyja
go w milczeniu. Heffke by zbyt roztrzsiony, eby i do pracy. Czsto
godzinami klcza w kcie pokoju i przyjemnym, cichym falsetem
piewa pieni kocielne. Nie mwi prawie nic, za to w nocy duo paka.
Mieli zaoszczdzone pienidze, wic ona nie staraa si zachci go do
powrotu do pracy.
Ju trzy dni po zwolnieniu Ulrich Heffke otrzyma wezwanie do
stawienia si jako wiadek na rozprawie gwnej. Do jego osabionego
umysu nie docierao, e jest wzywany tylko jako wiadek. Z godziny
na godzin roso jego zdenerwowanie, prawie nic nie jad, za to piewa
coraz duej. Nieustannie drczy go lk, e mczarnie, ktre dopiero co
przetrwa, znowu si rozpoczn.
W noc przed rozpraw gwn powiesi si po raz drugi, tym razem
ycie uratowaa mu jego ciemnowosa ona. Gdy tylko zapa oddech,
porzdnie go obia. Nie pochwalaa jego stylu ycia. Nastpnego dnia
mocno chwycia go pod rami i pod drzwiami pokoju dla wiadkw
przekazaa wonemu sdowemu, mwic: On ma bzika! Musicie na
niego uwaa!
Poniewa pokj dla wiadkw by ju zapeniony, gdy paday te sowa
zaproszono przede wszystkim kolegw Quangla z pracy, kierownictwo
fabryki, obie kobiety i sekretarza pocztowego, ktrzy widzieli go przy
podkadaniu kartek, dwie damy z zarzdu Zwizku Kobiet i tak dalej
poniewa byo tam ju mnstwo wiadkw, kiedy Anna Heffke

wypowiadaa owe sowa, na maego czowieczka pilnie uwaa nie tylko


wony sdowy, lecz take wszyscy wiadkowie. Niektrzy prbowali
skrci sobie nudny czas oczekiwania drwinami z garbusa, lecz niewiele
z tego wyszo. Z jego oczu wyziera tylko strach. Ludzie byli zbyt
dobroduszni, eby mu go dodatkowo napdza.
Garbus mimo strachu dobrze znis przesuchanie przez
przewodniczcego Feislera, po prostu dlatego, e mwi tak cicho i
tak bardzo si trzs, e najwyszemu sdziemu szybko znudzio si
kontynuowanie przesuchania takiego tchrza. Garbus ukry si pord
innych wiadkw, majc nadziej, e z nim ju skoczyli.
Lecz potem musia patrze, jak oskaryciel Pinczer przesuchuje
jego siostr, jak j drczy, sucha bezwstydnych pyta, ktre zadawa
Annie. W gbi duszy by oburzony, chcia wystpi, chcia przemwi w
obronie ukochanej siostry, chcia powiadczy, e zawsze prowadzia si
porzdnie lecz strach kaza mu si skuli, schowa i pozosta tchrzem.
I tak obserwowa, oszoomiony, rozdarty pomidzy strachem
i tchrzostwem a przypywami odwagi, dalszy cig rozprawy, a
nadszed moment, w ktrym Anna Quangel obrazia Zwizek Dziewczt
Niemieckich, SA i SS. Widzia zamieszanie, ktre wtedy wybucho,
a nawet sam swoj drobn, mieszn postaci przyczyni si do
rozgardiaszu, gdy wdrapa si na awk, eby lepiej widzie. Zobaczy,
jak dwch szupo wywleka Ann z sali.
Wci sta na awce, gdy przewodniczcy w kocu zdoa przywoa
sal do porzdku. Jego ssiedzi zapomnieli o nim, nadal pochylali gowy
ku sobie.
I wtedy wzrok oskaryciela Pinczera pad na Ulricha Heffkego,
zdumiony popatrzy na jego aosn posta i zawoa: Hej, wy tam!
Przecie pan jest bratem oskaronej! Jak si pan nazywa?
Heffke, Ulrich Heffke podpowiedzia oskarycielowi jego asesor.

wiadek Ulrich Heffke, to bya paska siostra! dam, eby


wypowiedzia si pan na temat wczeniejszego ycia Anny Quangel! Co
pan o nim wie?
I Ulrich Heffke otworzy usta, a wci sta na awce i jego oczy po
raz pierwszy patrzyy bez strachu. Otworzy usta i swoim przyjemnym
falsetem zapiewa:
Ju si z tob rozstawam zy wiecie obudny,
Twj postpek uznawani, grzeszny i niecudny.
W niebie raj i ochoda, tam ja pragn tego:
Tam jest wiernym nagroda od Boga samego?

Wszyscy byli tak zdumieni, e pozwolili mu spokojnie piewa.


Niektrzy uwaali nawet, e ta prosta pie jest adna i koysali gupio
gowami do rytmu. Jeden z sdziw znw mia otwarte usta. Studenci
mocno zacisnli donie na awkach, na ich twarzach wida byo napicie.
Zatroskany siwy adwokat przekrzywi gow i z namysem duba w
nosie. Otto Quangel skierowa swj ptasi profil w stron szwagra i po
raz pierwszy poczu, jak jego zimne serce bije dla tego biednego, maego
czowieczka. Co oni z nim zrobi?
Niech si w rany ukryj Twej zasugi krwawej,
Niech dostpiwszy yj w wiekuistej sawie,
Kto z aski twej grnego paacu na niebie
Doszed, ten si ma z czego weseli u ciebie?

Podczas piewania drugiej zwrotki na sali znw zapanowa niepokj.


Przewodniczcy co szepta, oskaryciel przesa jak karteczk
penicemu wart oficerowi policji.
Lecz may garbus na nic nie zwraca uwagi. Jego spojrzenie

skierowane byo na sufit sali. A potem zawoa dononie gosem penym


ekstazy: Nadchodz!
Unis rce, odepchn si nogami od awki, chcc odlecie
Lecz potem nieporadnie spad pomidzy siedzcych poniej wiadkw,
ktrzy przeraeni odskoczyli na boki, i poturla si pomidzy awki
Wyprowadcie std tego czowieka! zawoa przewodniczcy
bagalnym tonem w stron znw poruszonej sali. Powinien go zbada
lekarz!
Ulricha Heffkego wyprowadzono z sali rozpraw.
Jak wida, rodzina przestpcw i szalecw stwierdzi
przewodniczcy. C, naley takich wytpi.
I rzuci grone spojrzenie Ottonowi Quanglowi, ktry przytrzymujc
sobie spodnie, wci wpatrywa si w drzwi, za ktrymi znikn jego
may szwagier.
I oczywicie Ulrich Heffke zosta wytpiony. Zarwno fizycznie, jak
i umysowo nie przedstawia adnej wartoci, wic po krtkim pobycie w
zakadzie za pomoc strzykawki sprawiono, e rzeczywicie rozsta si z
tym obudnym wiatem.

Rozdzia 65.
Rozprawa gwna: obrocy
Obroca Anny Quangel, zatroskany, siwowosy, starszy mczyzna,
ktry tak chtnie w chwilach zapomnienia duba w nosie, a przy
tym wyglda niewtpliwie na yda (nic mu jednak nie mona byo
udowodni, gdy posiada czysto aryjskie papiery), w czowiek,
ktry z urzdu zosta penomocnikiem prawnym tej kobiety, wsta, eby
wygosi mow obrocz.
Wyjani, jak bardzo auje, e jest zmuszony wystpi podczas
nieobecnoci swojej klientki. Z pewnoci zniewagi, jakie rzucaa pod
adresem tak sprawdzonych instytucji partyjnych, jak SA czy SS, byy
godne poaowania
Wtrcenie oskaryciela: Zbrodnicze!
Tak jest, oczywicie, przytakn oskarycielowi, tego rodzaju
zniewagi byy w najwyszym stopniu zbrodnicze. Niemniej jednak,
widzc przypadek brata jego klientki, nie mona jej uzna za w peni
poczytaln. Przypadek Ulricha Heffkego, ktry z pewnoci pozostaje
ywo w pamici wysokiego trybunau, udowodni, e w rodzinie Heffkw
kry widmo religijnego obdu. Mona susznie zaoy, nie sigajc
nawet do opinii rzeczoznawcy medycznego, e chodzi tu o schizofreni, a
poniewa schizofrenia naley do chorb dziedzicznych
Tu oskaryciel przerwa po raz drugi siwemu obrocy, proszc
trybuna, by ten upomnia adwokata, eby trzyma si sprawy.
Przewodniczcy Feisler upomnia adwokata, eby trzyma si sprawy.
Adwokat odpar, e trzyma si sprawy.

Nie, nie trzyma si sprawy. Tu chodzi o zdrad kraju i zdrad stanu, a


nie o schizofreni i obd.
Adwokat znw zaprotestowa. Skoro pan oskaryciel ma prawo
dowodzi moralnego upadku jego klientki, to on ma prawo mwi o
schizofrenii. Prosi o decyzj sdu.
Trybuna wyszed w celu podjcia decyzji dotyczcej wniosku
obrocy. Nastpnie przewodniczcy Feisler oznajmi: Ani podczas
wstpnego dochodzenia, ani w trakcie dzisiejszej rozprawy nie pojawiy
si adne oznaki zaburze umysowych u Anny Quangel. Przypadek jej
brata Ulricha Heffkego nie moe zosta przywoany jako posiadajcy
moc dowodow, poniewa co do osoby wiadka Heffkego lekarz sdowy
nie wyda jeszcze orzeczenia. Bardzo moliwe, e w przypadku Ulricha
Heffkego chodzi o niebezpiecznego symulanta, ktry chce pomc swojej
siostrze. Nakazuje si obronie, eby trzymaa si faktw zwizanych ze
zdrad kraju i zdrad stanu, ktre s na porzdku dziennym toczcej si
rozprawy
Triumfujce spojrzenie oskaryciela Pinczera w stron zatroskanego
adwokata.
I zgaszone spojrzenie adwokata.
Poniewa wysoki trybuna nie pozwala mi zacz od nowa
adwokat Anny Quangel odnie si do stanu umysowego mojej
klientki, pomin wszystkie punkty, ktre przemawiaj za jej ograniczon
poczytalnoci: zniewagi wobec wasnego maonka po mierci syna, jej
dziwne, pozwalajce podejrzewa zaburzenia umysowe zachowanie u
ony Obersturmbannfhrera
Pinczer zaczyna ujada: Wnosz zdecydowany sprzeciw wobec
tego, jak obroca oskaronej obchodzi zakaz trybunau. Pomija punkty,
przez co tym mocniej je podkrela. Wnosz o podjcie decyzji przez
trybuna!

I znw trybuna udaje si na narad, a po jego powrocie przewodniczcy


Feisler oznajmia zoliwie, e adwokat zostaje skazany za naruszenie
postanowienia trybunau na kar piciuset marek. Jeli to si powtrzy,
obrocy zostanie odebrany gos.
Siwy adwokat kania si. Wyglda na zmartwionego, jakby drczya
go myl, skd ma wzi te piset marek. Po raz trzeci rozpoczyna swoj
przemow. Stara si przedstawi modo Anny Quangel, lata suby,
a potem maestwo u boku czowieka, ktry jest zimnym fanatykiem,
cae ycie tej kobiety: Nic tylko praca, troski, rezygnacja z siebie,
podporzdkowanie si surowemu mowi. I ten czowiek zaczyna nagle
pisa pocztwki o zdradzieckiej treci. Z rozprawy jasno wynika, e to
m wpad na ten pomys, a nie ona. Wszystkie zaprzeczajce temu
stwierdzenia mojej klientki podczas wstpnego dochodzenia naley
przypisa bdnie pojtej ofiarnoci
Adwokat podnosi gos: Co pani Anna Quangel moga zdziaa
przeciwko zbrodniczej woli swojego maonka? Co moga zrobi? Miaa
za sob ycie pene suebnoci, nauczya si wycznie posuszestwa,
nigdy nie stawiaa oporu. Bya tworem swojego ma, bya mu posuszna
Oskaryciel nadstawia uszu.
Wysoki trybunale! Nie da si w peni oceni czynu, nie, wspudziau
w czynie tej kobiety. Tak jak nie mona ukara psa, ktry na rozkaz
swojego pana poluje na cudzym terenie na zajce, tak samo nie mona
w peni pocign tej kobiety do odpowiedzialnoci za wspudzia.
Rwnie z tego powodu chroni j paragraf 51 ustp 2
Oskaryciel ponownie mu przerywa. Ujada, e adwokat znw naruszy
zakaz trybunau.
Obroca protestuje.
Oskaryciel odczytuje z notesu: Wedug stenogramu obrona
powiedziaa, co nastpuje: Rwnie z tego powodu chroni j paragraf 51

ustp 2. Sowa rwnie z tego powodu w oczywisty sposb odnosz si


do sugerowanej przez obron choroby umysowej w rodzinie Heffkw.
Wnosz o decyzj sdu!
Przewodniczcy Feisler zapytuje obroc, do czego odnosiy si jego
sowa rwnie z tego powodu?
Adwokat wyjania, e jego sowa odnosiy si do powodw, ktre
przedstawi w dalszej czci swojej obrony.
Oskaryciel krzyczy, e nikt nie powouje si w swojej mowie na co,
co jeszcze nie zostao powiedziane. Odnie mona si tylko do czego,
co jest znane, a nie do czego nieznanego. Sowa pana adwokata stanowi
jedynie kiepsk wymwk.
Obroca nie zgadza si z zarzutem, e stosuje kiepsk wymwk. Poza
tym mona si w swojej mowie jak najbardziej odwoywa do czego,
co dopiero zostanie przedstawione, to znana sztuczka oratorska, eby
wzbudzi zainteresowanie czym, co dopiero nastpi. Jak powiedzia na
przykad Marek Tuliusz Cyceron w swojej synnej trzeciej filipice
O Annie Quangel zupenie zapomniano. Teraz to Otto Quangel patrzy
na nich z otwartymi ze zdumienia ustami.
Toczya si gorczkowa dysputa. Sypano cytatami w acinie i
starogreckim.
W kocu trybuna znw uda si na narad, a po powrocie
przewodniczcy Feisler oznajmi ku oglnemu zaskoczeniu (gdy
wikszo publicznoci zapomniaa w trakcie uczonej dysputy o jej
przyczynie), e z powodu kolejnego naruszenia postanowienia trybunau
adwokatowi oskaronej zostaje odebrany gos. Oficjalna obrona Anny
Quangel zostaje przekazana obecnemu przypadkiem na sali asesorowi
Ldeckemu.
Siwy obroca ukoni si i opuci sal posiedze. Wyglda przy tym
na jeszcze bardziej zatroskanego ni zwykle.

Obecny przypadkiem asesor Ldecke wsta i przemwi. Nie


mia zbyt duego dowiadczenia, nie przysuchiwa si te uwanie,
by oniemielony w obliczu trybunau, poza tym by mocno zakochany
i nie potrafi rozsdnie myle. Mwi przez trzy minuty, poprosi o
uwzgldnienie okolicznoci agodzcych (o ile wysoki trybuna nie
jest innego zdania, bo w takim razie prosi o uznanie swojej proby za
nieby) i usiad z powrotem. By bardzo czerwony na twarzy i wyglda
na zakopotanego.
Udzielono gosu obrocy Ottona Quangla.
Ten wsta. By jasnowosy i bardzo zarozumiay. Podczas rozprawy ani
razu nie zabra gosu, nie robi adnych notatek, blat stou przed nim by
zupenie pusty. Podczas tej wielogodzinnej rozprawy zajmowa si niemal
wycznie delikatnym pocieraniem swoich rowych, wypielgnowanych
paznokci i uwanym im si przygldaniem.
Teraz jednak przemwi; z tog na wp odsonit, jedn rk
trzyma w kieszeni, a drug wykonywa oszczdne gesty. w obroca
nie znosi swojego klienta, uwaa, e jest on odraajcy, ograniczony,
niewiarygodnie wstrtny i do tego odpychajcy. A Quangel niestety zrobi
wszystko, by wzmocni niech swojego obrocy, cho bowiem doktor
Reichhardt usilnie mu to odradza, nie udzieli swojemu adwokatowi
adnych informacji. Nie potrzebowa adwokata.
Teraz wic przemawia adwokat doktor Stark. Jego nosowy, powolny
sposb mwienia mocno kontrastowa z dobitnymi wyraeniami, ktrych
uywa.
Powiedzia: My wszyscy, ktrzy zgromadzilimy si w tej godzinie
na tej sali, rzadko widujemy obraz tak gbokiej ludzkiej niegodziwoci,
jak miao to dzi miejsce. Zdrada kraju, zdrada stanu, prostytucja,
strczycielstwo, aborcja, skpstwo czy istnieje jakie ludzkie
przewinienie, ktrego mj klient nie miaby na sumieniu, przestpstwo,

w ktrym by nie uczestniczy? Wysoki trybunale, moi pastwo, nie


jestem w stanie broni takiego zbrodniarza. W tym przypadku skadam
tog obrocy i ja sam, obroca, staj si oskarycielem, i podnosz gos,
by napomnie: niech najsurowszej sprawiedliwoci stanie si zado.
Mog przytoczy jeszcze synne zdanie: Fiat iustitia, pereat mundus![77].
adnych okolicznoci agodzcych dla tego zbrodniarza, ktry nie
zasuguje nawet na miano czowieka!
Z tymi sowami obroca ukoni si ku oglnemu zaskoczeniu i usiad,
uwanie podcigajc spodnie nad kolanami. Rzuci badawcze spojrzenie
na swoje paznokcie i zacz delikatnie je pociera.
Po krtkiej chwili zdumienia przewodniczcy zapyta oskaronego,
czy ma co do powiedzenia na swoj obron. Tylko gdyby askawie
zechcia si streszcza.
Otto Quangel powiedzia, przytrzymujc sobie spodnie: Nie mam nic
do powiedzenia na swoj obron. Ale chciabym szczerze podzikowa
mojemu adwokatowi za obron. W kocu zrozumiaem, co to znaczy, gdy
kto jest lewnikiem, a nie prawnikiem.
I Quangel usiad pord gwatownego wzburzenia obecnych na sali.
Adwokat przerwa polerowanie paznokci, wsta i oznajmi niedbale, e
rezygnuje z wniesienia sprawy przeciwko swojemu klientowi, gdy ten
udowodni jedynie po raz kolejny, e jest niepoprawnym przestpc.
I to by moment, w ktrym Quangel si rozemia, po raz pierwszy
od swojego aresztowania, nie, od niepamitnych czasw, rozemia si
wesoo i beztrosko. Nagle obezwadni go komizm sytuacji, w ktrej
banda zbrodniarzy naprawd chciaa napitnowa jego jako przestpc.
Przewodniczcy ostro zruga oskaronego z powodu jego niestosownej
[77] Fiat iustitia, pereat mundus! (ac.) Sprawiedliwoci musi sta si zado,
choby wiat mia zgin! sentencja przypisywana w. Augustynowi
lub XVI-wiecznemu cesarzowi rzymsko-niemieckiemu Ferdynandowi.

wesooci. Zastanawia si, czy nie zastosowa wobec Quangla jeszcze


ostrzejszych kar, lecz przypomnia sobie, e ju naoy na oskaronego
wszystkie moliwe kary i pozostao mu jeszcze tylko wyrzucenie go
z sali rozpraw, i uzna, e kiepsko to bdzie wygldao, jeli ogosi
wyrok pod nieobecno obojga oskaronych. Postanowi wic, e okae
wyrozumiao.
Trybuna uda si na narad w sprawie wyroku.
Duga przerwa.
Wikszo publicznoci wysza, jak w teatrze, eby wypali papierosa.

Rozdzia 66.
Rozprawa gwna: wyrok
Zgodnie z przepisami obaj szupo, ktrzy pilnowali teraz Ottona
Quangla, powinni podczas przerwy w rozprawie odprowadzi winia do
maej celi, uywanej jako poczekalnia w takich wanie momentach. Lecz
poniewa sala niemal cakowicie opustoszaa, a prowadzenie winia z
wiecznie opadajcymi spodniami przez liczne korytarze i schody byo
do uciliwe, uznali, e mog zlekceway w przepis i zostali. Stali w
pewnej odlegoci od Quangla, rozmawiajc midzy sob.
Stary majster opar gow na rkach i na kilka minut zapad w rodzaj
psnu. Siedmiogodzinna rozprawa, podczas ktrej ani na chwil nie
pozwoli sobie na utrat koncentracji, wyczerpaa go. Obrazy niczym
cienie przesuway mu si przed oczami: szponiasta do przewodniczcego
Feislera, ktra otwiera si i zamyka, obroca Anny z palcem w nosie, may
garbus Heffke, kiedy chcia odlecie, Anna, ktra z poncymi policzkami
powiedziaa z osiemdziesicioma siedmioma i w ktrej oczach wida
byo przy tym takie poczucie wyszoci, jakiego nigdy u niej nie widzia,
i jeszcze wiele innych obrazw, jeszcze wiele innych obrazw
Jego gowa jeszcze mocniej opara si o rce, by tak zmczony, e
musia si zdrzemn, cho na pi minut
Pooy wic jedno rami na stole i opar na nim gow. Odetchn
bogo. Tylko pi minut gbokiego snu, chwilka zapomnienia.
Lecz zaraz si poderwa. Na sali byo co, co zaburzao tak wytskniony
przez niego spokj. Szeroko otwartymi oczami rozejrza si wok i jego
spojrzenie pado na radc sdowego w stanie spoczynku Fromma, ktry

sta przy porczy oddzielajcej publiczno i zdawa si dawa mu znaki.


Quangel ju wczeniej widzia starszego pana, jego czujnej uwadze nic
raczej nie mogo umkn, lecz z powodu wielu intensywnych wrae tego
dnia nie zainteresowa si szczeglnie byym ssiadem z Jablonskistrae.
Teraz jednak radca sta przy barierce i dawa mu znaki.
Quangel rzuci okiem na obu szupo. Stali jakie trzy kroki od niego,
aden na niego nie patrzy i obaj zdawali si gboko zatopieni w
oywionej rozmowie. Quangla wanie dobiegy sowa: No to chwytam
tego faceta za kark
Majster wsta, chwyci spodnie obiema rkoma i krok za krokiem
ruszy przez ca dugo sali w stron radcy.
Ten sta wci przy barierce, lecz teraz wzrok trzyma spuszczony,
jakby nie chcia widzie zbliajcego si winia. A potem, gdy Quangla
dzielio od niego ju tylko kilka krokw, odwrci si szybko, przeszed
midzy rzdami krzese i skierowa si do drzwi wyjciowych. Zostawi
jednak na porczy barierki ma bia paczuszk, mniejsz nawet ni
szpulka nici.
Quangel doszed do barierki, chwyci rulonik i najpierw ukry go w
doni, a potem w kieszeni spodni. To byo co twardego. Odwrci si i
zobaczy, e obaj jego stranicy nadal nie zauwayli jego nieobecnoci.
Potem trzasny drzwi dla publicznoci i radcy sdowego ju nie byo.
Quangel rozpocz powrotn wdrwk na swoje miejsce. By
zdenerwowany, serce mocno mu bio, wydawao mu si nieprawdopodobne,
e ta przygoda moe si dobrze skoczy. I co tak wanego chcia mu
przekaza stary radca, e by gotw tak wiele ryzykowa?
Quangel by ju tylko kilka krokw od swojego miejsca, gdy
nagle zobaczy go jeden ze stranikw. Wzdrygn si przeraony,
rzuci zdumione spojrzenie na puste miejsce Quangla, jakby chcia si
przekona, e oskarony naprawd ju tam nie siedzi, a potem wrzasn

niemal ze strachem: Co pan tam robisz?


Drugi szupo te si odwrci i wbi wzrok w Quangla. W pierwszej
chwili zdumienia stali jak supy soli, w ogle nie pomyleli o tym, eby
przyprowadzi winia z powrotem na jego miejsce.
Chciaem wyj do toalety, panie wachmistrzu! powiedzia
Quangel.
Lecz gdy uspokojony policjant zawarcza jeszcze: To nie wolno se
samemu czapa! To trzeba sie natychmiast meldowa, nie wiesz pan!
gdy policjant to mwi, Quangel pomyla nagle, e chce mie tak jak
Anna. Niech sobie ogaszaj wyrok bez obojga oskaronych, bd mie o
wiele mniejsz przyjemno.
On, Quangel, wcale nie by go ciekawy, przecie ju go zna. Poza
tym bardzo chcia si dowiedzie, co takiego wanego przekaza mu stary
radca.
Obaj policjanci dotarli do Quangla i chwycili go za rce, ktrymi
przytrzymywa spodnie.
Quangel popatrzy na nich zimnym wzrokiem i powiedzia: A Hitler
eby zdech!
Co? Byli zupenie zaskoczeni, nie wierzyli wasnym uszom.
A Quangel wtedy szybko i bardzo gono: A Hitler eby zdech! I
Gring eby zdech! I ten ajdak Goebbels eby zdech! I Streicher[78] eby
zdech!
[78] Juliusz Streicher (1885-1946) czonek NSDAP, organizator pogromw i
bojkotw ydw, od roku 1923 wydawca antysemickiego tygodnika Der
Strmer, istotnego elementu nazistowskiej propagandy. Gauleiter, od
roku 1933 czonek Reichstagu, od 1934 Gruppenfhrer SA, w roku 1935
uczestniczy w tworzeniu ustaw norymberskich, w roku 1940 z powodu
naduy pozbawiony przez sd partyjny stanowisk, zachowa jednak
urzd Gauleitera i pozosta wydawc Strmera. Skazany na mier w
norymberskim procesie zbrodniarzy wojennych i stracony.

Cios pici w podbrdek uniemoliwi mu dalsze odmawianie owej


litanii. Obaj szupo wywlekli nieprzytomnego Quangla z sali.
I stao si tak, e przewodniczcy Feisler musia jednak ogosi wyrok
bez obojga oskaronych. Nadaremnie najwyszy sdzia askawie darowa
winiowi obraz adwokata. Quangel mia racj. Ogoszenie wyroku
podczas nieobecnoci oskaronych nie sprawio przewodniczcemu
adnej przyjemnoci, nawet najmniejszej. A przygotowa sobie tak
piknie sformuowane obelgi.
Feisler wci jeszcze mwi, gdy Quangel otworzy oczy w celi
sucej za poczekalni. Bola go podbrdek, bolao go cae ciao, z
trudem przypomina sobie, co si wydarzyo. Ostronie pomaca doni w
kieszeni. Chwaa Bogu, paczuszka wci tam bya.
Usysza kroki stranika na korytarzu, potem ucichy, a zamiast nich
rozleg si od drzwi cichy odgos tarcia: z wizjera odsunito pokryw.
Quangel zamkn oczy, lea dalej tak, jakby by wci nieprzytomny. Po
zdajcej si trwa w nieskoczono chwili znw da si sysze cichy
odgos tarcia w drzwiach, a potem wreszcie od nowa kroki wartownika
Wizjer zosta zamknity, przez nastpne dwie, trzy minuty wartownik
na pewno ju tu nie zajrzy.
Quangel szybko sign do kieszeni i wyj z niej rulonik. Zdj
nitk, ktr by obwizany, odwin papierek, ktry osania szklan
fiolk, i odczyta napisane na maszynie litery: Kwas pruski[79], zabija
bezbolenie w kilka sekund. Woy do ust. on te si zajmiemy.
Zniszczy karteczk!
Quangel umiechn si. Dobry staruszek! Wspaniay staruszek!
Zacz u karteczk, a zrobia si cakiem mokra i wtedy j pokn.
Z ciekawoci obejrza ampuk, przyjrza si przezroczystej cieczy.
[79] Kwas pruski cyjanowodr, silnie toksyczny nieorganiczny zwizek
chemiczny w postaci bezbarwnej cieczy o zapachu gorzkich migdaw.

Szybka, bezbolesna mier, powiedzia do siebie. Och, gdybycie tylko


wiedzieli! I Ann te si zajm. Pomyla o wszystkim. Dobry staruszek!
Wsun szklan fiolk do ust. Poprbowa. Stwierdzi, e najatwiej
ukry j midzy policzkiem a zbami trzonowymi, tak jak koeczek czy
prymk tytoniu, ktry uo wielu robotnikw w warsztacie stolarskim.
Pomaca si po policzku. Nie, nie wyczuwa specjalnego zgrubienia.
A jeli cokolwiek zauwa, zanim zdoaj mu to odebra, rozgryzie i
zmiady fiolk w ustach.
Quangel znw si umiechn. Teraz by naprawd wolny, teraz nie
mieli ju nad nim adnej wadzy!

Rozdzia 67.
Dom umarych
Otto Quangel mieszka teraz w domu umarych w Pltzensee. To
wanie pojedyncza cela domu umarych jest jego ostatnim mieszkaniem
na tym wiecie.
Tak, ma teraz pojedyncz cel. Dla skazanych na mier nie ma ju
wsplokatorw, nie ma doktora Reichhardta, nie ma nawet psa. Skazani
na mier maj za towarzyszk jedynie mier, tak nakazuje prawo.
Skazani na mier zamieszkuj cay ten budynek, s ich tuziny, a
moe i setki, cela przy celi. Na korytarzu zawsze stukaj kroki stranika,
zawsze sycha szczk, a przez ca noc na dziedzicach szczekaj psy.
Lecz w celach zjawy s ciche, w celach panuje spokj, nie sycha
adnego dwiku. Ale ci kandydaci do umierania s cisi! Zwiezieni ze
wszystkich zaktkw Europy, mczyni, chopcy, niemal dzieci, Niemcy,
Francuzi, Holendrzy, Belgowie, Norwegowie, dobrzy ludzie, sabi ludzie,
li ludzie, o rozmaitych temperamentach, od choleryka przez sangwinika
a po melancholika. Lecz w tym budynku wszelkie rnice si zacieraj,
wszyscy staj si cisi, s duchami samych siebie. Quangel bardzo rzadko
syszy w nocy pacz, a potem znw cisza cisza cisza
Zawsze lubi cisz. Przez ostatnie miesice musia prowadzi ycie,
ktre cakowicie kontrastowao z jego stylem bycia: nigdy nie by sam i na
okrgo zmuszano go do rozmw, a on tak przecie nienawidzi wszelkiej
gadaniny. A teraz znw, po raz ostatni, powrci do swojego stylu ycia,
do ciszy i cierpliwoci. Doktor Reichhardt by dobry, wiele go nauczy,
lecz teraz, tak blisko mierci, wola by bez doktora Reichhardta.

Od doktora Reichhardta przej prowadzenie regularnego trybu


ycia w celi. Na wszystko jest pora: na staranne umycie si, odrobin
wicze gimnastycznych, ktre podpatrzy u wsplokatora, zawsze
godzina spaceru przed poudniem i po poudniu, dokadne sprztniecie
celi, jedzenie, sen. Tu te s ksiki do czytania, co tydzie przynosz mu
do celi sze ksiek, lecz pod tym wzgldem si nie zmieni, nawet na
nie nie patrzy. Nie bdzie przecie na stare lata zabiera si do czytania.
Lecz od doktora Reichhardta przej jeszcze co. Podczas spacerw
nuci pod nosem. Przypomina sobie stare dziecice piosenki, ludowe
przypiewki, piosenki ze szkoy. Przypominaj mu si z najwczeniejszego
dziecistwa, ukadaj wers po wersie ale on ma pami, e pamita
to wszystko po ponad czterdziestu latach! A do tego jeszcze wiersze:
Piercie Polikratesa, Rkojmia, O, radoci, iskro bogw, Krl olch[80].
Ale Pieni o dzwonie nie potrafi sobie caej przypomnie. Moe nigdy nie
nauczy si wszystkich wersw, nie pamita ju
Spokojne ycie, lecz wiksz cz dnia zajmuje praca. Tak, tutaj
musi pracowa, musi przebra okrelon ilo grochu, wybra ziarna
stoczone przez robaki, wyrzuci poamane powki, podobnie jak nasiona
chwastw i czarnoszare ziarna wyki. Chtnie wykonuje t prac, jego
palce pilnie sortuj godzina po godzinie.
I dobrze, e przydzielono mu akurat tak prac, dziki niej jest syty.
Gdy miny ju ostatecznie te dobre czasy, gdy jada potrawy doktora
Reichhardta. To, co dostarczaj mu do celi, jest paskudnie ugotowane,
wodnista papka, wilgotny, lepki chleb z dodatkiem kartofli, ktre potem
ci mu na odku.
Lecz na to pomaga groch. Niewiele moe uszczkn, gdy przypadajca
na niego ilo jest zawsze waona, ale moe wzi akurat tyle, by w miar
zaspokoi gd. Moczy groch wodzie, a gdy ju napcznieje, wrzuca go
[80] Wszystkie utwory autorstwa Fryderyka Schillera.

do zupy, eby troch si ogrza, i potem go uje. W ten sposb poprawia


swoj diet, ktr mona podsumowa tak: za mao do ycia, za duo, by
umrze.
Podejrzewa waciwie, e nadzorcy, inspektorzy pracy wiedz, co
robi, e kradnie groch, ale nic nie mwi. A nie mwi nic nie dlatego, e
chc chroni skazanych na mier, lecz dlatego, e zobojtnieli, stpieli w
tym budynku, w ktrym kadego dnia obserwuj tyle ndzy.
Nic nie mwi, choby po to, eby oni nic nie mwili. Nie chc sysze
adnych skarg, przecie nic nie mog zmieni, poprawi, tu wszystko
toczy si utartymi szlakami. S tylko keczkami w maszynie, keczkami
z elaza, ze stali. Gdyby elazo zmiko, keczko musiaoby zosta
wymienione, nie chc, eby ich wymienili, chc dalej by keczkami.
Dlatego nie mog nikogo pociesza, nie chc, s tacy, jacy s: obojtni,
zimni, pozbawieni ladu wspczucia.
Najpierw, gdy Otto Quangel zosta przeniesiony z nakazanej mu przez
przewodniczcego Feislera ciemnicy do tej celi, myla, e to bdzie na
dzie czy dwa, myla, e oni bardzo chc jak najszybciej wykona na
nim wyrok mierci, pasowaoby mu to.
Lecz potem stopniowo dowiadywa si, e na wykonanie wyroku
mona czeka tygodniami, miesicami, tak, czasem nawet i rok.
Naprawd, s tacy skazani na mier, ktrzy od roku czekaj na egzekucj,
ktrzy kadego wieczoru kad si spa i nie wiedz, czy tej nocy ze
snu nie obudzi ich pomocnik kata; kadej nocy, w kadej godzinie, z
jedzeniem w ustach, przy przebieraniu grochu, gdy siedzi si na wiadrze
z nieczystociami, zawsze mog si otworzy drzwi, czyja rka machnie
i jaki gos powie: Chod! Ju pora!
Jakie niezmierzone okruciestwo tkwi w tym przeduanym o dni,
tygodnie, miesice strachu przed mierci, bo nie s to tylko prawnicze
formalnoci, nie s to tylko proby o uaskawienie, wobec ktrych musi

najpierw zapa decyzja i ktre powoduj opnienia. Niektrzy twierdz


te, e kat ma za duo pracy, e ju nie daje rady. Ale kat pracuje tylko
w poniedziaki i czwartki, w pozostae dni nie. Jedzi po kraju, w caych
Niemczech odbywaj si egzekucje, kat pracuje te poza miastem. Ale
czemu dochodzi do tego, e jeden ze skazanych w tej samej sprawie
zostaje stracony siedem miesicy wczeniej ni drugi? Nie, tu znw w
gr wchodzi okruciestwo, sadyzm. W tym budynku nikogo si brutalnie
nie bije i nikogo si fizycznie nie torturuje, tutaj trucizna niezauwaenie
przesika do cel, nie chc nawet na chwil uwolni tych dusz z kleszczy
miertelnego lku.
W kady poniedziaek i czwartek w domu umarych panuje niepokj.
Duchy kr ju w nocy, przykucaj przy drzwiach, ich czonki dr,
nasuchuj, co si dzieje na korytarzach. Jeszcze sycha kroki wartownika,
jest dopiero druga nad ranem. Lecz ju wkrtce Moe to ju dzi. I
bagaj, modl si: jeszcze tylko te trzy dni, jeszcze tylko te cztery dni
do nastpnego dnia strace, wtedy si chtnie poddam, byle nie dzi! I
bagaj, modl si, ebrz.
Zegar wybija czwart. Kroki, brzk kluczy, mamrotanie. Kroki zbliaj
si. Serce zaczyna wali, pot zalewa cae ciao. Nagle w zamku drzwi
szczka klucz. Spokojnie, spokojnie, otwieraj przecie cel obok, nie,
jeszcze jedn dalej! To jeszcze nie twoja kolej. Krtkie, zduszone: Nie!
Nie! Pomocy!. Szurgot stp. Cisza. Regularny rytm krokw wartownika.
Cisza. Czekanie. Czekanie pene strachu. Nie wytrzymam tego
I po niekoczcym si czasie, po otchani penej strachu, po nieznonie
dugim oczekiwaniu, ktre trzeba byo jednak znie, znw zblia si
mamrotanie, odgos wielu stp, brzk kluczy Jest coraz bliej, bliej i
bliej. O Boe, jeszcze nie dzisiaj, jeszcze tylko te trzy dni! Cofn si!
Klucz w zamku u mnie? Och, u ciebie! Nie, to ssiednia cela, kilka
wymamrotanych sw, a wic zabieraj ssiada. Zabieraj go, kroki si

oddalaj
Czas powoli si rozsypuje, odrobina czasu rozpada si powoli na
nieskoczenie wiele drobnych odamkw. Czekanie. Nic tylko czekanie.
I kroki wartownika na korytarzu. O Boe, dzisiaj bior cel za cel, ty
jeste nastpny. Ty jeste nastpny! Za trzy godziny bdziesz trupem,
to ciao bdzie martwe, te nogi, ktre wci ci dwigaj, martwe koki,
ta do, ktra pracowaa, gaskaa, piecia, grzeszya, nie bdzie niczym
wicej jak zgniym kawakiem misa! To niemoliwe, a jednak to prawda!
Czekanie, czekanie, czekanie! I nagle czekajcy dostrzega przez okno
celi wit, syszy, jak dzwoni dzwonek na pobudk. Nadszed dzie, nowy
dzie pracy a on po raz kolejny zosta oszczdzony. Ma jeszcze trzy dni
czasu, cztery dni czasu, jeli jest czwartek. Szczcie umiechno si do
niego! Oddycha z ulg, w kocu moe odetchn z ulg, moe w ogle go
oszczdz. Moe nadejdzie wielkie zwycistwo, a wraz z nim amnestia,
moe zostanie uaskawiony i kar zamieni mu na doywotnie wizienie!
Godzina oddechu penego ulgi!
I strach znw wraca, zatruwa te trzy, cztery dni. Tym razem skoczyli
tu przed moj cel, w poniedziaek zaczn ode mnie. Och, co ja mam
zrobi? Przecie nic nie mog
I wci od nowa, wci od nowa, dwa razy na tydzie, przez wszystkie
dni tygodnia, w kadej sekundzie strach!
I miesic za miesicem miertelny strach!
Czasem Otto Quangel zastanawia si, skd on to wszystko wie.
Przecie z nikim waciwie nie rozmawia i nikt waciwie nie rozmawia
z nim. Kilka suchych sw stranika: Za mn! Wstawa! Pracowa
szybciej! Moe jeszcze sformuowane raczej samymi ustami ni
rzeczywicie wyszeptane podczas napeniania misek jedzeniem sowa:
Dzi siedem strace. I to wszystko.
Lecz jego zmysy tak niesamowicie si wyostrzyy. Odgadyway to,

czego nie widzia. Jego uszy syszay kady dwik na korytarzu, kady
urywek rozmowy zmieniajcych si wartownikw, przeklestwo, krzyk
wszystko si przed nim odsaniao i nic si przed nim nie ukryo. A
potem w trakcie nocy, dugich nocy, ktre zgodnie z regulaminem trway
trzynacie godzin, lecz ktre wcale nie byy nocami, gdy w jego celi
wiato zawsze musiao by zapalone, wtedy czasami zbiera si na
odwag: wspina si na okno, nasuchiwa w noc, przeciskajc si przez
zaciemniajc rolet. Wiedzia, e wartownicy na dziedzicu w dole, ze
swoimi nieustannie szczekajcymi psami, maj rozkaz strzela do kadej
twarzy, ktra ukae si w oknie i nierzadko takie strzay paday ale
mimo to ryzykowa.
I sta tam na stoku, czu rzekie nocne powietrze (ju samo to
powietrze wynagradzao kade ryzyko), a potem sucha szeptw od
okna do okna, najpierw pozbawionych sensu sw: Znowu maj Karla!
Albo: Kobieta z 347 staa dzi na dole cay dzie lecz z czasem
rozumia wszystko. Z czasem wiedzia, e w celi obok niego siedzi
czowiek z kontrwywiadu, ktry pono zaprzeda si wrogowi i ju dwa
razy prbowa popeni samobjstwo. A w celi za nim siedzi robotnik,
ktry przepala dynama w zakadzie elektrycznym, komunista. A stranik
Brennecke dostarcza papier i kocwki owkw i szmuglowa te listy
z paki, jeli kto z zewntrz dobrze mu posmarowa, pienidzmi, a jeszcze
lepiej ywnoci. A A Wieci za wieciami. I w domu umarych mwi
si, oddycha, yje, nawet w domu umarych nie ganie nieprzezwyciona
potrzeba ludzi, eby si ze sob kontaktowa.
Lecz nawet jeli Otto Quangel by gotw od czasu do czasu
ryzykowa ycie, eby posucha, jeli jego zmysy nigdy nie nuyy
si wyczekiwaniem na jak zmian, to tak cakiem do nich nie nalea.
Czasem zauwaali, e i on stoi na tle okna w nocy, kto szepn: No, jak
to z tob jest, Ottonie? Proba o uaskawienie ju wrcia? (Wiedzieli

o nim wszystko). Lecz on nie odpowiada ani sowem, nigdy si nie


przyzna, e i on nasuchuje. Nie nalea do nich, nawet jeli naoono na
niego tak sam kar, on by zupenie inny.
A to, e by zupenie inny ni oni, nie wynikao wcale z tego, e by
odludkiem jak dawniej, nie wynikao wcale z jego potrzeby spokoju, ktra
dotd oddzielaa go od innych ludzi, nie wynikao wcale z jego niechci
do gadania, ktra wczeniej zamykaa mu usta lecz wynikao z owej
maej szklanej fiolki, ktr da mu radca sdowy Fromm.
Owa fiolka z przezroczystym roztworem kwasu pruskiego czynia
go wolnym. Inni, wsptowarzysze w cierpieniu, musieli pj ostatni,
gorzk drog. On mia wybr. Mg umrze w kadej chwili, wystarczyo,
by tylko chcia. By wolny. On, tu w domu umarych, za kratami i murami,
on, trzymany w kajdanach i na acuchach, on, Otto Quangel, stolarz w
stanie spoczynku, majster w stanie spoczynku, kierownik warsztatu
w stanie spoczynku, maonek w stanie spoczynku, ojciec w stanie
spoczynku, buntownik w stanie spoczynku on sta si wolny. Oni do tego
doprowadzili, to oni sprawili, e sta si wolny jak jeszcze nigdy w yciu.
On, posiadacz szklanej fiolki, nie ba si mierci. mier bya przy nim
w kadej godzinie, bya jego przyjacik. On, Otto Quangel, nie budzi
si w poniedziaki i czwartki na dugo przed czasem i nie nasuchiwa ze
strachem pod drzwiami. Nie nalea do nich, nie cakiem. Nie musia si
drczy, gdy mia przy sobie koniec wszystkich udrk.
ycie, ktre prowadzi, byo dobre. Podobao mu si. Nie by nawet
pewien, czy kiedykolwiek skorzysta ze szklanej ampuki. Moe lepiej
bdzie poczeka do ostatniej chwili? Moe jednak bdzie mg zobaczy
si ostatni raz z Ann? Czy nie suszniej postpi, nie oszczdzajc im tej
haby?
Lepiej, eby go stracili, lepiej, o wiele lepiej! Chcia wiedzie, jak
si to odbywa czu, e mu si to naley, e to jego obowizek wiedzie,

jak oni to robi. Uwaa, e do czasu, a sznur zacinie mu si na gardle


lub gilotyna opadnie mu na szyj, powinien wszystko wiedzie. Nawet w
ostatniej sekundzie mg jeszcze spata im psikusa.
A w tej pewnoci, e nic ju nie moe mu si sta, e tu, chyba po
raz pierwszy w yciu, moe by caym sob, niczego nie udajc, w owej
pewnoci odnalaz spokj, pogod ducha, rado. Jego starzejce si ciao
nigdy nie czuo si tak dobrze jak w owych tygodniach. Jego ostre ptasie
spojrzenie nigdy nie patrzyo tak przyjanie jak w celi mierci wizienia
Pltze. Jego duch nigdy nie wdrowa tak wolny jak tutaj.
Dobre jest takie ycie!
Mia nadziej, e Annie te wiedzie si dobrze. Stary radca Fromm
by czowiekiem, ktry dotrzymuje danego sowa. I Anna bdzie ponad
wszelkie przeladowania, i Anna bdzie wolna, uwiziona, ale wolna

Rozdzia 68.
Proby o uaskawienie
Otto Quangel dopiero od kilku dni siedzia w ciemnicy zgodnie
z postanowieniem Trybunau Ludowego i marz straszliwie w maej
klatce z elaznych sztab, ktra najbardziej przypominaa wziutk klatk
dla map w zoo gdy otwary si drzwi, zapalono wiato i jego adwokat,
doktor Stark, stan w drzwiach pomieszczenia, w ktrym zbudowano
klatk, i popatrzy na swojego klienta.
Quangel wsta powoli i odwzajemni spojrzenie.
A wic ten wymuskany i odprasowany pan przyszed do niego raz
jeszcze, z tymi swoimi rowymi paznokciami i niedbaym, rozwlekym
sposobem mwienia. Prawdopodobnie po to, eby popatrze, jak
zbrodniarz cierpi.
Lecz Quangel i tam trzyma w ustach ampuk z cyjankiem, w
talizman, ktry pozwala znie zimno i gd, wic spokojnie, tak, wrcz z
pogodn wyszoci, popatrzy na wytwornego pana, on, obszarpaniec,
drcy z chodu i z palcym od godu odkiem.
No? zapyta w kocu Quangel.
Przyniosem panu wyrok powiedzia adwokat, wycigajc z teczki
jaki dokument.
Lecz Quangel go nie wzi. To mnie nie interesuje powiedzia.
Przecie wiem, e to wyrok mierci. Moja ona te?
Paska ona te. I nie ma moliwoci apelacji.
Dobrze odpar.
Ale moe pan zoy prob o uaskawienie powiedzia adwokat.

Do Fhrera?
Tak, do Fhrera.
Nie, dzikuj.
Wic woli pan umrze?
Quangel si umiechn.
Nie boi si pan?
Quangel si umiechn.
Adwokat po raz pierwszy ze ladem zainteresowania popatrzy w
twarz swojego klienta i powiedzia: W takim razie ja zo w pana
imieniu prob o uaskawienie.
Po tym, jak domaga si pan mojego skazania!?
Jest taki zwyczaj, e przy kadym wyroku mierci skada si prob
o uaskawienie. To naley do moich obowizkw.
Do paskich obowizkw. Rozumiem. Podobnie jak obrona.
C, przypuszczam, e paska proba o uaskawienie bdzie rwnie
nieskuteczna, niech pan sobie daruje.
Mimo to j zo, nawet wbrew paskiej woli.
Nie jestem w stanie pana powstrzyma.
Quangel siada z powrotem na pryczy. Czeka, a tamten skoczy z t
swoj gupi paplanin i sobie pjdzie.
Lecz adwokat nie wyszed, tylko po dugiej chwili milczenia zapyta:
Niech pan mi powie, dlaczego waciwie pan to robi?
Co robiem? zapyta obojtnie Quangel, nawet nie patrzc na
wymuskanego adwokata.
Dlaczego pisa pan te pocztwki. Przecie na nic si nie zday, a pan
straci przez nie ycie.
Bo jestem gupi. Bo nic lepszego nie przyszo mi do gowy. Bo
spodziewaem si wikszego odzewu. Dlatego!
I nie auje pan? Nie jest panu al, e straci pan ycie z powodu

takiego gupstwa?
Na adwokata pado ostre spojrzenie, dawne, dumne i ostre ptasie
spojrzenie. Ale ja przynajmniej zachowaem przyzwoito powiedzia.
Nie braem w tym udziau.
Adwokat dugo patrzy na siedzcego w milczeniu skazaca. A potem
powiedzia: Myl sobie teraz jednak, e mj kolega, ktry broni
paskiej ony, mia racj. Oboje jestecie szalecami.
Uwaa pan, e to szalestwo, gdy czowiek paci dowoln cen za
to, by mc zachowa przyzwoito?
Mg pan j zachowa take bez tamtych pocztwek.
Wtedy to by byo milczce przyzwolenie. A ile pan zapaci za
to, e sta si pan takim wytwornym panem z piknie odprasowanymi
spodniami, polakierowanymi paznokciami i zakamanymi mowami
obroczymi? Ile pan za to zapaci?
Adwokat milcza.
Widzi pan! powiedzia Quangel. A bdzie pan za to paci
coraz wicej i moe pewnego dnia bdzie pan musia odda za to gow,
dokadnie tak jak ja, ale pan oddaj za brak przyzwoitoci!
Adwokat wci milcza.
Quangel wsta i rozemia si. Widzi pan mia si. Dobrze
pan wie, e ten za kratami jest przyzwoity, a ten przed nimi to ajdak, e
zbrodniarz jest wolny, a przyzwoity czowiek skazany na mier. Nie jest
pan prawnikiem, nie bez powodu nazwaem pana lewnikiem. I pan chce
zoy za mnie prob o uaskawienie ach, niech pan ju idzie!
Ale ja zo za pana t prob owiadczy adwokat.
Quangel nie odpowiedzia.
A wic do widzenia! powiedzia adwokat.
Wtpi, chyba e przyjdzie pan na moj egzekucj. Serdecznie
zapraszam!

Adwokat wyszed.
By zuchway, twardy, zy. Ale mia na tyle rozumu, eby przyzna
sam przed sob, e ten drugi jest lepszym czowiekiem.
Prob o uaskawienie zoono, jako przyczyn podajc obd, co
miao skoni Fhrera do okazania aski, lecz adwokat dobrze wiedzia,
e jego klient wcale nie jest obkany.
Take w sprawie Anny Quangel od razu zoono prob o uaskawienie
do Fhrera, ale ta proba nie pochodzia z miasta Berlina, nadesza z
maej, ubogiej wioski w Brandenburgii, a podpisano j: rodzina Heffkw.
Rodzice Anny Quangel dostali list od jej szwagierki, ony ich syna
Ulricha. w list zawiera same ze wiadomoci, a spisano je bez ogrdek, w
krtkich, twardych zdaniach. Ich syn Ulrich zosta uznany za obkanego i
siedzi w Wittenau, a winni temu s Otto i Anna Quanglowie. Ci natomiast
zostali skazani na mier, poniewa zdradzili swj kraj i swojego Fhrera.
Takie wanie s wasze dzieci, hab jest nosi nazwisko Heffke!
Bez sowa, nie majc odwagi spojrze sobie w oczy, oboje staruszkowie
siedzieli w swojej maej, ubogiej izbie. List przynoszcy hiobowe wieci
lea pomidzy nimi. Lecz i na list nie mieli odwagi spojrze.
Ci drobni robotnicy rolni cae ycie musieli si paszczy przed
surowymi zarzdcami wielkiego majtku, trudny by ich los: duo pracy,
niewiele radoci. Radoci byy dzieci, z dzieci wyroli porzdni ludzie.
Stali si kim wicej ni ich rodzice, nie musieli si tak mczy, Ulrich,
brygadzista w zakadach optycznych, i Anna, ona majstra stolarskiego.
To, e prawie nie pisz, e si nie pokazuj, to starym niemal nie
przeszkadzao, tak zachowuj si wszystkie ptaki, ktre wyfruwaj z
gniazda. Najwaniejsze, e wiedzieli przecie, e ich dzieciom dobrze si
powodzi.
A teraz taki cios, taki bezlitosny cios! Po chwili stary robotnik rolny
wyciga przez st swoj spracowan, wyschnit do: Matko!

I nagle staruszce zy zaczynaj pyn z oczu: Ach, ojcze! Nasza


Anna! Nasz Ulrich! I oni mieli zdradzi naszego Fhrera! Nie mog w to
uwierzy, nigdy w to nie uwierz!
Przez trzy dni byli tak zmieszani, e nie byli w stanie podj adnej
decyzji. Bali si wychodzi z domu, nie odwayli si patrze ludziom w
oczy ze strachu, e wie o ich habie ju si rozniosa.
A potem, czwartego dnia, poprosili ssiadk, eby zaja si ich
zwierztami i wyruszyli w drog do miasta Berlina. Gdy tak wdrowali
smagan wiatrem szos, zgodnie z wiejskim obyczajem najpierw
mczyzna, a kobieta krok z tyu, byli niczym dzieci, ktre zabdziy
w wielkim wiecie, dla ktrych wszystko stanowi zagroenie: uderzenie
wiatru, spadajca sucha ga, przejedajce auto, szorstkie sowo. Byli
cakowicie bezradni.
Po dwch dniach wdrowali t szos z powrotem, jeszcze drobniejsi,
jeszcze bardziej przygarbieni, jeszcze bardziej zrozpaczeni.
W Berlinie niczego nie osignli. Synowa obrzucia ich tylko obelgami.
Nie wolno im byo zobaczy si z synem Ulrichem, poniewa to nie bya
pora odwiedzin. Jeli chodzi o Ann i jej ma, nikt nie by w stanie
im dokadnie powiedzie, w ktrym wizieniu przebywaj. Nie odnaleli
swoich dzieci. A Fhrer, ukochany Fhrer, od ktrego oczekiwali pomocy
i pociechy i ktrego kancelari udao im si rzeczywicie odnale,
Fhrer by nieobecny w Berlinie. Przebywa w kwaterze gwnej, zajty
mordowaniem synw, nie mia czasu pomaga rodzicom, ktrzy mieli
straci swoje dzieci.
Powiedziano im, e mog jedynie zoy podanie.
Nie mieli odwagi, eby komu zaufa. Bali si wstydu. Oni,
czonkowie partii od wielu lat, mieli crk, ktra zdradzia Fhrera. Nie
mogliby tu duej y, gdyby to si wydao. A musieli przecie y, eby
uratowa Ann. Nie, nie mogli nikogo poprosi o pomoc w pisaniu proby

o uaskawienie, ani nauczyciela, ani burmistrza, ani nawet pastora.


Wic z trudem, podczas wielogodzinnych rozmw, rozmyla i
pisania drc rk, krel prob o uaskawienie. Zostaa napisana, a
potem przepisana i jeszcze raz przepisana na czysto, a zaczynaa si tak:
Mj najukochaszy Fhrerze!
Zrozpaczona matka prosi ci na kolanach o ycie swojej crki. Ze
wobec ciebie postpia, ale ty jeste tak wielki, ty okaesz jej swoj ask.
Wybaczysz jej.
Hitlerze, ktry stae si Bogiem, Bogiem Wszechwiata,
wszechpotnym, askawym, przebaczajcym! Dwoje starych ludzi tam
szaleje wojna, zabijajc miliony, a oni w niego wierz, nawet gdy wydaje
ich crk w rce kata, oni w niego wierz, adna wtpliwo nie zakrada
si do ich serc, prdzej ich crka jest za ni Bg-Fhrer!
Nie maj odwagi, by wysa list ze swojej wioski, razem wdruj do
miasta powiatowego, eby nada go na poczcie. Jako adresata wpisuj:
Do rk wasnych naszego najukochaszego Fhrera.
A potem wracaj do domu, do swojej izdebki, i czekaj, wierzc, e
ich Bg jest askawy
Okae ask!
Poczta przyjmuje zarwno zakamane podanie adwokata, jak i
bezradn prob dwojga zrozpaczonych rodzicw i przesya je dalej,
cho nie dostarcza do Fhrera. Fhrer nie chce czyta takich prb,
nie interesuj go. Jego interesuje wojna, niszczenie, mordowanie, a
nie zapobieganie mordowaniu. Podania trafiaj do kancelarii Fhrera,
otrzymuj swoje numery, zostaj zarejestrowane, a potem odcinita
zostaje na nich piecz: Przekazano do ministra sprawiedliwoci Rzeszy.
Zwrot tylko, jeli skazany jest czonkiem partii, co nie wynika z proby o
uaskawienie
Podzielona na dwoje aska, jedna aska dla towarzyszy partyjnych i

inna aska dla towarzyszy narodowych.


W Ministerstwie Sprawiedliwoci Rzeszy podania znw s
rejestrowane, nadawane im s numery, opatrywane s kolejn pieczci:
Do zarzdu wizienia w celu zaopiniowania.
Poczta przekazuje proby po raz trzeci i po raz trzeci otrzymuj one
swoje numery i zostaj zarejestrowane. Rka sekretarza kreli zarwno
na podaniu w sprawie Anny, jak i Ottona Quangla, oszczdne sowa:
Prowadzenie zgodne z regulaminem. Brak powodw do uaskawienia.
Zwrot do Ministerstwa Sprawiedliwoci Rzeszy.
I znw aska podzielona na dwoje: ci, ktrzy ami regulamin, i ci,
ktrzy go przestrzegaj, nie daj powodu do uaskawienia. Natomiast gdy
kto wyrni si szpiegowaniem, zdrad lub zym traktowaniem swoich
wsptowarzyszy niedoli, ten, by moe, je otrzyma.
W Ministerstwie Sprawiedliwoci rejestruj powtrne nadejcie
poda i przybijaj stempel: Odmowa, a dzielna panna od rana do
wieczora wystukuje na maszynie: Pastwa proba o uaskawienie zostaa
odrzucona zostaa odrzucona odrzucona odrzucona odrzucona
I tak przez cay dzie, i przez wszystkie dni.
I pewnego dnia funkcjonariusz oznajmia Ottonowi Quanglowi:
Paska proba o uaskawienie zostaa odrzucona.
Quangel, ktry nie skada adnej proby o uaskawienie, nie mwi
ani sowa, szkoda zachodu.
Natomiast staruszkom odmow poczta przynosi do domu, wic
po wsi roznosi si plotka: Heffkowie dostali pismo z Ministerstwa
Sprawiedliwoci Rzeszy.
I nawet gdy staruszkowie milcz, wystraszeni i drcy uparcie milcz,
burmistrz ma swoje sposoby na dotarcie do prawdy i wkrtce do aoby
starych ludzi docza haba
Drogi aski!

Rozdzia 69.
Najtrudniejsza decyzja Anny Quangel
Annie Quangel byo trudniej ni jej mowi: bya kobiet. Tsknia za
rozmow, wspczuciem, odrobin czuoci a teraz cay czas bya sama,
od rana do nocy zajta rozpltywaniem i zwijaniem sznurka, ktrego
cae worki wstawiano jej do celi. Cho jej m tak rzadko podtrzymywa
ich wsplnot sowami albo czynami, ta odrobina wydawaa jej si
teraz rajem, tak, obecno samego milczcego Ottona byaby dla niej
bogosawiestwem.
Duo pakaa. Ciki, dugi pobyt w ciemnicy odebra jej si, t
odrobin rozpalonej na nowo dziki ponownemu spotkaniu z Ottonem
siy, ktra uczynia j tak zdecydowan i dzieln podczas rozprawy
gwnej. Za bardzo godowaa, za bardzo marza, nawet teraz, w tej
pustej pojedynczej celi. Nie moga, tak jak jej m, wzbogaci skpego
menu surowym grochem, nie nauczya si, tak jak on, nadawa kademu
dniu sensownego podziau, zmiennego rytmu, ktry pozwala odczuwa
co na ksztat radoci, gdy po pracy nastpowaa godzina spaceru albo
zadowolenia ze wieo umytego ciaa.
Anna Quangel te nauczya si nasuchiwa nocami przy oknie celi.
Ale nie stawaa przy nim od czasu do czasu, robia to kadej nocy. I
szeptaa, mwia przy oknie, opowiadaa swoj histori, wci pytaa o
Ottona, o Ottona Quangla O Boe, czy naprawd nikt tutaj nie wie,
gdzie on jest, co u niego sycha, Otto Quangel, tak, starszy majster, ale
wci krzepki, wyglda tak i tak, pidziesit trzy lata przecie kto
musi to wiedzie!

Nie zauwaya, a moe nie chciaa zauway, e staa si uciliwa


dla innych z tym swoim wiecznym dopytywaniem si, cigymi
opowieciami. Tutaj kady mia swoje wasne troski.
Zamknij w kocu mord, ty tam, numer 76, wiemy ju przecie
wszystko, co tam gadasz!
Albo tak: Ach, to znowu ta z tym swoim Ottonem, Otto tu, Otto tam,
wszdzie Otto, co?
Albo jeszcze ostrzej: Jak nie zamkniesz w kocu ryja, wsypiemy
ci! Inni te chc co powiedzie!
A potem Anna Quangel wpezaa pno w nocy pod koc, zasypiaa
jeszcze pniej, wic nastpnego ranka nie wstawaa na czas. Straniczka
ajaa j i straszya od nowa ciemnic. Pno zabieraa si do pracy, zbyt
pno. Musiaa si pieszy, a potem niweczya cay swj wysiek, bo
wydawao jej si, e syszy na korytarzu jaki dwik, wic nasuchiwaa
pod drzwiami. P godziny, godzin. Ona, ktra kiedy bya spokojn,
uprzejm, opiekucz kobiet, zmienia si przez zamknicie w
odosobnieniu tak bardzo, e wszystkich irytowaa. Poniewa cigle
sprawiaa straniczkom kopoty i one byy dla niej nieuprzejme,
zaczynaa z nimi ktnie, twierdzia, e dostaje najmniej jedzenia, i do
tego najgorszego, za to najwicej pracy. Ju kilkakrotnie podczas tych
sownych potyczek ogarniao j takie wzburzenie, e zaczynaa krzycze,
po prostu wrzeszcze z bezradnoci.
A potem sama przeraona milka. Mylaa o drodze, ktr przesza a
do tej pustej celi mierci, mylaa o swoim domu przy Jablonskistrae,
ktrego ju nigdy nie zobaczy, przypominaa sobie synka Ottona, jak rs,
jego dziecic paplanin, pierwsze szkolne troski, malutk rczk, ktra
z nieporadn czuoci sigaa jej twarzy ach, ta dziecica rczka, ktra
powstaa w jej onie, z jej ciaa i krwi, ju dawno rozpada si na proch,
utracona na zawsze. Mylaa o nocach, gdy Trudel spaa w jej ku, gdy

godzinami szeptaa, ze swym kwitncym, modym ciaem obok niej, o


surowym ojcu, ktry spa w drugim ku, o Ottonku i ich planach na
przyszo. Lecz i Trudel zostaa utracona.
A potem mylaa o wsplnej pracy z Ottonem, o walce, ktr we
dwoje prowadzili bez rozgosu przez ponad dwa lata. Przypomniay jej si
niedziele, gdy siedzieli razem przy stole w pokoju, ona w kcie kanapy,
cerujc poczochy, a on na swoim krzele, z przyborami pimiennymi
przed sob, jak razem ukadali zdania, razem oddawali si marzeniom o
wielkim sukcesie. Stracone, mino, wszystko stracone, wszystko mino!
Sama w celi, przed ni ju tylko bliska, pewna mier, adnego znaku od
Ottona, moe ju nigdy nie zobaczy jego twarzy sama a do mierci i
sama w grobie
Godzinami chodzi po celi tam i z powrotem, nie moe tego znie.
Zapomniaa o pracy, kbki szpagatu le wci pomieszane i popltane
na ziemi, odpycha je niecierpliwie nog a gdy wartowniczka wieczorem
otwiera cel, nic nie jest zrobione. Padaj ostre sowa, ale ona ju wcale
nie sucha, mog z ni zrobi, co chc, mog j jak najszybciej straci
tym lepiej!
Uwaajcie, co wam powiem mwi straniczka swoim koleankom.
Ona wkrtce zbzikuje, zawsze trzymajcie w pogotowiu kaftan
bezpieczestwa. I czsto do niej zagldajcie, jest gotowa powiesi si w
biay dzie, powiesi si raz-dwa, a potem to my bdziemy mie kopoty!
Lecz tu nadzorczyni si mylia. Anna Quangel wcale nie myli o tym,
eby si powiesi. To, co trzyma j przy yciu, to, co sprawia, e nawet
ta ndzna egzystencja wydaje jej si warta przeycia, to myl o Ottonie.
Nie moe sobie przecie tak odej, musi czeka, moe dostanie od niego
wiadomo, moe pozwol jej choby tu przed mierci zobaczy si z
nim jeszcze raz.
A potem pewnego dnia pord tych wszystkich ponurych dni zdaje

si, e szczcie si do niej umiechno. Wartowniczka otwiera nagle


drzwi do celi: Wychodzi, Quangel! Odwiedziny!
Odwiedziny? Kto to moe by? Nie mam przecie nikogo, kto mgby
mnie tu odwiedzi. To Otto! To musi by Otto! Czuj, e to Otto!
Rzuca okiem na wartowniczk, tak bardzo chciaaby zapyta j o
swojego gocia, ale to jest akurat ta straniczka, z ktr cigle si kci,
nie moe jej zapyta. Idzie za ni, drc na caym ciele, nic nie widzi,
nie wie, dokd id, nie pamita ju o tym, e wkrtce bdzie musiaa
umrze wie tylko, e idzie do Ottona, do jedynego czowieka na caym
wiecie
Wartowniczka przekazuje winiark nr 76 wachmistrzowi, prowadz
j do pokoju, ktry przedzielony jest kratami na p, po drugiej stronie
krat stoi mczyzna.
I caa rado opada z Anny Quangel, gdy widzi tego czowieka. To
nie jest Otto, to tylko stary radca sdowy Fromm. I ten czowieczek stoi
tam, patrzy na ni swoimi bkitnymi, otoczonymi siateczk zmarszczek
oczami i mwi: Chciaem do pani zajrze, pani Quangel.
Nadzorujcy ich funkcjonariusz stan zamylony przy kracie,
przyglda si im. A potem odwraca si znudzony i podchodzi do okna.
Szybko! szepcze radca, podajc jej co przez krat.
Instynktownie to chwyta.
Niech pani to schowa! szepcze radca.
A ona chowa biay rulonik.
List od Ottona myli, a jej serce znw zaczyna swobodnie bi. Nie
jest ju rozczarowana.
Funkcjonariusz znw si odwrci i patrzy teraz spod okna na nich
oboje.
W kocu Anna wypowiada kilka sw. Nie wita radcy sdowego, nie
dzikuje mu, zadaje tylko pytanie o jedn jedyn rzecz, ktra j jeszcze

na tym wiecie interesuje: Czy widzia si pan z Ottonem, panie radco?


Starszy pan kiwa swoj mdr gow. Nie ostatnio odpowiada.
Ale od przyjaci syszaem, e dobrze mu si wiedzie, bardzo dobrze.
Wspaniale si trzyma.
Zastanawia si i po krtkim wahaniu dodaje:
Myl, e mog pani od niego pozdrowi.
Dzikuj szepcze Anna. Bardzo dzikuj.
Jego sowa wywouj w niej przerne odczucia. Skoro go nie widzia,
to nie moe te mie od niego listu. Ale nie, wspomnia o przyjacioach,
moe dosta list przez tych przyjaci? A sowa: Wspaniale si trzyma
napawaj j dum i szczciem I to pozdrowienie od niego, to
pozdrowienie pord kamiennych cel i elaznych krat, ta wiosna midzy
murami! O, cudownie, cudownie, cudowne jest ycie!
Ale pani nie wyglda dobrze, pani Quangel stwierdza stary radca.
Tak? pyta nieobecna duchem i nieco zaskoczona. Ale ze mn
wszystko dobrze. Bardzo dobrze. Niech pan to powie Ottonowi. Prosz,
niech pan mu to powie! Niech pan nie zapomni, pozdrowi go ode mnie.
Bdzie go pan przecie widzia?
Myl, e tak odpowiada z wahaniem. Ten may, porzdny pan
jest taki pedantyczny. Ma opory, eby powiedzie umierajcej kobiecie
najdrobniejsze kamstwo. Ona nie ma pojcia, jakich podstpw
musia uy, jakie intrygi musia uknu, eby uzyska pozwolenie na
te odwiedziny! Musia uy wszystkich swoich znajomoci! Dla wiata
Anna Quangel jest ju przecie martwa, wic czy mona odwiedza
zmar?
Lecz nie ma odwagi jej powiedzie, e on w tym yciu nigdy ju nie
zobaczy Ottona Quangla, e wcale nie mia od niego adnych wiadomoci,
e skama, przekazujc pozdrowienie, by da tej do cna zdruzgotanej
kobiecie cho odrobin odwagi. Czasem nawet umierajcych trzeba

okamywa.
Ach! mwi ona nagle z oywieniem i patrzcie! jej blade,
zapadnite policzki rumieni si. Niech pan powie Ottonowi, gdy go
pan zobaczy, e ja caymi dniami o nim myl, w kadej godzinie, i e
jestem przekonana, e go jeszcze zobacz, zanim umr
Stranik patrzy przez chwil w zdumieniu na starzejc si kobiet,
ktra mwi teraz jak moda, zakochana dziewczyna. W starym piecu
diabe pali! myli i znw podchodzi do okna.
Ona nic nie zauwaya, gorczkowo mwi dalej: I niech pan te
powie Ottonowi, e mam tak adn cel tylko dla siebie. U mnie wszystko
dobrze. Cigle o nim myl i dziki temu jestem taka szczliwa. Wiem,
e nic nas nigdy nie rozdzieli, ani mury, ani kraty. Jestem przy nim w
kadej godzinie dnia i nocy. Niech mu pan to powie!
Kamie, och, jak kamie, eby tylko powiedzie Ottonowi co
dobrego! Chce zapewni mu spokj, spokj, jakiego nie zaznaa nawet
przez godzin, odkd znalaza si w tym budynku.
Radca sdowy zerka na stranika, ktry wyglda przez okno, i
szepcze: Niech pani nie zgubi tego, co pani daem! gdy pani Quangel
sprawia wraenie, jakby zapomniaa o caym wiecie.
Nie, nic nie zgubi, panie radco. I nagle dodaje cicho: A co to
jest?
A on odpowiada jeszcze ciszej: Trucizna, pani m te to ma.
Anna kiwa gow.
Funkcjonariusz przy oknie odwraca si. Upomina ich: Tutaj mona
rozmawia tylko gono, bo inaczej zaraz skoczymy. Poza tym spoglda
na zegarek czas odwiedzin i tak koczy si za ptorej minuty.
Tak mwi ona z namysem. Tak i nagle wie, jak to powiedzie.
Pyta: I myli pan, e Otto wkrtce wyjedzie? Jeszcze przed t swoj
wielk podr? Tak pan uwaa?

Jej twarz jest teraz tak pena boleci i niepokoju, e nawet tpy
funkcjonariusz domyla si, e chodzi tu o co zupenie innego, ni
mwi. Ju chce ingerowa, lecz patrzy na t starzejc si kobiet i tego
pana z siw szpicbrdk, ktry wedug pozwolenia na odwiedziny jest
radc sdowym W przypywie wielkodusznoci funkcjonariusz znw
zaczyna patrze przez okno.
C, trudno powiedzie odpowiada ostronie radca.
Z podrami te nie jest teraz atwo. A potem szybko i szeptem:
Niech pani czeka do ostatniej chwili, moe jeszcze go pani przedtem
zobaczy. Tak?
Kiwa gow, Anna znw kiwa gow.
Tak odpowiada gono. Tak bdzie chyba najlepiej.
A potem stoj oboje naprzeciwko siebie w milczeniu, nagle czuj, e
nie maj sobie ju nic wicej do powiedzenia. Koniec. Mino.
C, chyba musz ju i mwi stary radca.
Tak odszeptuje ona. Chyba ju czas.
I wtedy stranik ju si odwrci i patrzy na nich ponaglajco z
zegarkiem w doni pani Quangel ogarnia nagy impuls. Przyciska
ciao do kraty, szepcze z gow przyoon do metalu: Prosz, prosz
Moe jest pan ostatnim przyzwoitym czowiekiem na wiecie, z ktrym
si widz. Prosz, panie radco, niech mnie pan pocauje! Zamkn oczy i
bd sobie mylaa, e to Otto
Nimfomanka! myli stranik. Ma zosta stracona, a wci si jej
zachciewa! I to takiego starego
Lecz radca mwi agodnym, przyjaznym gosem: Nie bj si,
dziecko, nie bj si
A jego stare, wskie wargi dotykaj delikatnie jej suchych, popkanych
ust.
Nie bj si, dziecko. Ma pani spokj przy sobie.

Wiem szepcze. Bardzo panu dzikuj, panie radco.


A potem jest ju z powrotem w swojej celi, sznurki le w nieadzie
na pododze, a ona chodzi tam i z powrotem, niecierpliwie kopic je w
rogi celi, jak w swoje najgorsze dni. Przeczytaa karteczk, zrozumiaa jej
tre. Wie ju, e i ona, i Otto maj teraz bro, e w kadej chwili mog
odrzuci to aosne ycie, gdy stanie si ju cakiem nie do zniesienia. Nie
musi ju pozwala si drczy, moe skoczy ze sob teraz, dokadnie w
tej chwili, gdy wci jest w niej odrobina radoci z tych odwiedzin.
Drepcze, rozmawia ze sob, mieje si, pacze.
Pod drzwiami podsuchuj. Mwi: Teraz to ju naprawd wariuje.
Kaftan bezpieczestwa gotowy?
Kobieta w rodku nic nie zauwaa, toczy swoj najcisz walk.
Znw widzi przed sob starego radc Fromma, jego twarz bya taka
powana, gdy mwi, e moe poczeka do ostatniej chwili, moe jednak
pozwol jej jeszcze raz zobaczy ma.
I ona si zgodzia. Oczywicie, e tak trzeba, musi czeka, wiczy
cierpliwo, to moe trwa jeszcze miesicami. Lecz choby miay to by
tylko tygodnie, tak trudno jest wci czeka. Przecie zna siebie, znw
bdzie rozpacza, dugo paka, popada w ponury nastrj, wszyscy s
dla mnie tacy niedobrzy, ani jednego dobrego sowa, adnego umiechu.
Czas stanie si nie do wytrzymania. Wystarczy tylko troch si pobawi,
jzykiem i zbami, to nie musi by tak od razu na powanie, tak tylko
sobie poprbuje i ju si stanie. Pjdzie jej tak atwo, zbyt atwo!
Tak wanie bdzie. W ktrej godzinie poczuje sabo, zrobi to, i
w momencie, w ktrym to zrobi, w tej krciutkiej chwili midzy swoim
dziaaniem a mierci poauje tego tak, jak jeszcze nigdy niczego w
swoim yciu nie aowaa. Pozbawia si perspektywy zobaczenia go raz
jeszcze, bo bya saba i tchrzliwa. Przeka mu wiadomo o jej mierci,
a on dowie si, e go opucia, e go zdradzia, e stchrzya. I bdzie ni

gardzi, jedyny czowiek, na ktrego uznaniu zaleao jej na tym wiecie.


Nie, musi t nieszczsn fiolk natychmiast zniszczy. Jutro rano
moe by za pno, kto wie, w jakim nastroju obudzi si nastpnego dnia.
Lecz w drodze do cebrzyka zatrzymuje si
I znw podejmuje swoj wdrwk. Nagle przypomniaa sobie, e
musi umrze i to, w jaki sposb. Syszaa podczas nocnych rozmw przy
wiziennych oknach, e to nie bdzie szubienica, jak si spodziewaa,
tylko gilotyna. Chtnie jej opisali, jak przywi j do stou twarz w d,
jak bdzie patrze w kosz wypeniony do poowy trocinami, i w te wanie
trociny za kilka sekund spadnie jej gowa. Odsoni jej kark i poczuje na
nim chd ostrza gilotyny, jeszcze zanim zacznie opada. Potem wist
bdzie si stawa coraz goniejszy, zagrzmi jej w uszach niczym trby
Sdu Ostatecznego, a potem jej ciao bdzie ju tylko drgajcym czym,
plujcym szerokimi strugami krwi z kikuta szyi, a gowa w koszu bdzie
si moe gapi na tryskajcy krwi kark, wci bdzie moga patrze,
czu, cierpie
Tak jej opowiadali i tak to sobie setki razy wyobraaa i o tym
czasem nia, a z wszystkich tych okropiestw moe j uwolni jedno
zagryzienie zbw na szklanej ampuce! I to miaaby zrobi, pozbawi
si wybawienia? Ma wybr midzy lekk mierci a cik i ma wybra
cik mier tylko dlatego, e si boi, e okae sabo, e umrze przed
Ottonem?
Potrzsa gow, nie okae saboci. Da rad poczeka do ostatniej
chwili. Zobaczy si jeszcze z Ottonem. Wytrzymaa lk, ktry ogarnia
j zawsze, gdy Otto podkada pocztwki, wytrzymaa strach podczas
aresztowania, przetrwaa tortury komisarza Lauba, przeya mier
Trudel bdzie umiaa jeszcze troch poczeka, kilka tygodni czy kilka
miesicy! Wszystko zniosa, wic i to zniesie! Oczywicie, e przechowa
trucizn a do ostatniej chwili.

Wdruje tam i z powrotem, tam i z powrotem.


Lecz dopiero co podjta decyzja nie przynosi jej ulgi. Od nowa
ogarniaj j wtpliwoci, a ona od nowa toczy z nimi boje, i znw
postanawia, e teraz, natychmiast, od razu zniszczy trucizn. I znw tego
nie robi.
Tymczasem przyszed wieczr i zapada noc. Z celi zabrano
niewykonan robot i oznajmiono jej, e z powodu lenistwa zabieraj jej
na tydzie materac i e przez tydzie bdzie dostawa tylko chleb i wod.
Ale ona prawie nie sucha. C j obchodzi, co oni mwi?
Jej zupa na kolacj stoi nietknita na stole, a ona wci drepcze tu i
tam, miertelnie wyczerpana, niezdolna do klarownego mylenia, ofiara
wasnych wtpliwoci: Zrobi to? Nie robi?
Teraz bawi si jzykiem fiolk z trucizn, ktr ma w ustach, nawet nie
zdajc sobie z tego sprawy, waciwie tego nie chcc, delikatnie zaciska
zby, zaciska je na szkle, zby ostronie zwieraj si jeszcze mocniej
I nagle wysuwa ampuk z ust. Wdruje po celi i prbuje, sama
ju nie wie, co robi a na zewntrz czeka ju na ni gotowy kaftan
bezpieczestwa
A potem, ju w rodku nocy, odkrywa raptem, e ley na swojej
drewnianej pryczy, na twardych deskach, przykryta cienkim kocem. Dry
z zimna na caym ciele. Czyby spaa? Czy fiolka wci tam jest? A moe
j pokna? Nie ma jej ju w ustach!
Zrywa si w szalonym strachu, siada i umiecha si. Jest, trzyma
j w doni. Podczas snu trzymaa j w rce. Umiecha si, po raz kolejny
zostaa uratowana. Nie musi umiera tamt inn, straszliw mierci
I gdy tak siedzi, marznc, myli o tym, e od tej pory kadego dnia,
ktry nastanie, bdzie musiaa toczy t koszmarn walk pomidzy wol
a saboci, tchrzostwem a odwag. I o tym, jak niepewny jest wynik tej
walki

A pord zwtpienia i rozpaczy syszy agodny, dobrotliwy gos: Nie


bj si, dziecko, tylko si nie bj
I nagle Anna Quangel wie: Teraz si zdecyduj! Teraz mam na to si!
Podkrada si do drzwi, nasuchuje dwikw z korytarza. Zbliaj si
kroki wartowniczki. Staje pod cian naprzeciwko i gdy ju wie, e jest
obserwowana przez wizjer, zaczyna powoli chodzi po celi. Nie bj si,
dziecko
Dopiero gdy jest zupenie pewna, e wartowniczka posza dalej,
wspina si na okno. Jaki gos pyta: Czy to ty, 76? Miaa dzisiaj
odwiedziny?
Nie odpowiada. Nie bdzie ju odpowiada. Jedn rk przytrzymuje
si zasony do zaciemniania, a drug wystawia na zewntrz, trzymajc w
palcach szklan ampuk. Przyciskaj do ciany z kamienia, czuje, jak
cieniutka szyjka pka. Wylewa trucizn w gb dziedzica.
Gdy wraca do rodka celi, obwchuje sobie palce: pachn mocno
gorzkimi migdaami. Myje rce i kadzie si na pryczy. Jest miertelnie
zmczona, czuje si tak, jakby umkna gronemu niebezpieczestwu.
Szybko zasypia. pi gboko i bez snw. Budzi si wypoczta.
Od tej nocy numer 76 nie dawa ju powodw do narzeka. Bya
spokojna, pogodna, pracowita i uprzejma.
Ju niemal nie mylaa o swojej cikiej mierci, mylaa tylko o tym,
e musi przynie chlub Ottonowi. A czasami, w trudnych chwilach,
znw syszaa gos starego radcy sdowego Fromma: Nie bj si, dziecko,
tylko si nie bj.
Nie baa si. Ju nie.
Pokonaa strach.

Rozdzia 70.
Ju czas, Quangel
Jest jeszcze noc, gdy stranik otwiera drzwi do celi Ottona Quangla.
Quangel, obudzony z gbokiego snu, mrugajc oczami, patrzy na
wysok czarn posta, ktra wesza do jego celi. Natychmiast strzsa z
siebie resztki snu, a jego serce bije szybciej ni zwykle, bo zrozumia, co
oznacza ta dua milczca posta, ktra stoi pod drzwiami.
Ju czas, pastorze? pyta, od razu sigajc po ubranie.
Ju czas, Quangel! odpowiada duchowny. I pyta: Jest pan
gotowy?
W kadej chwili jestem gotowy odpowiada Quangel i dotyka
jzykiem fiolki ukrytej w ustach.
Zaczyna si ubiera. Wszystko robi spokojnie, bez popiechu.
Przez chwil obaj w milczeniu mierz si wzrokiem. Pastor jest
modym jeszcze, grubokocistym mczyzn o prostej, troch gupkowatej
twarzy.
Nic z niego nie bdzie, stwierdza Quangel. To nie to, co dobry pastor.
Pastor widzi przed sob wysokiego, zniszczonego prac mczyzn.
Nie podoba mu si ta twarz o ostrym ptasim profilu, nie podoba mu
si lustrujce spojrzenie ciemnych, zadziwiajco okrgych oczu, nie
podobaj mu si te wskie, blade usta o zacinitych wargach. Lecz
duchowny opamituje si i mwi najbardziej przyjaznym tonem, na
jaki go sta: Mam nadziej, e pogodzi si pan z tym wiatem, panie
Quangel?
A czy ten wiat pogodzi si ze sob, pastorze? odpowiada

pytaniem Quangel.
Niestety jeszcze nie, panie Quangel, niestety jeszcze nie odpowiada
duchowny, starajc si nada swojej twarzy wyraz troski, ktrej wcale nie
odczuwa. Pomija t kwesti i pyta dalej: Ale z Panem Bogiem si pan
pojedna, panie Quangel?
Nie wierz w Pana Boga odpowiada krtko Quangel.
Sucham?
Pastor wydaje si wrcz przeraony tym obcesowym stwierdzeniem.
C kontynuuje skoro nie wierzy pan w osobowego Boga, to
moe jest pan panteist, zgadza si, panie Quangel?
A co to jest?
No, przecie to oczywiste Pastor prbuje wyjani co, co nawet
dla niego samego nie jest do koca jasne. Dusza wiata, rozumie pan.
Wszystko jest Bogiem, rozumie pan? Paska dusza, paska niemiertelna
dusza powrci do wielkiej duszy wiata, panie Quangel!
Wszystko jest Bogiem? pyta Quangel. Skoczy si ju ubiera
i stoi przy pryczy. Hitler te jest Bogiem? To mordowanie wszdzie
wok to Bg? I pan jest Bogiem? I ja?
le mnie pan zrozumia, chyba celowo le mnie pan zrozumia
odpowiada rozdraniony duchowny. Ale nie jestem tutaj, panie Quangel,
eby dyskutowa z panem o kwestiach religijnych. Przyszedem, eby
przygotowa pana na mier. Umrze pan, panie Quangel, w cigu kilku
godzin. Jest pan gotowy?
Zamiast odpowiedzie, Quangel pyta: Czy zna pan pastora Lorenza
z aresztu ledczego przy Trybunale Ludowym?
Pastor, znw zbity z tropu, odpowiada poirytowany: Nie, ale
syszaem o nim. Chyba wolno mi powiedzie, e Pan wezwa go do
siebie w odpowiedniej chwili. Przynosi hab naszej profesji.
Quangel uwanie przyjrza si duchownemu i powiedzia: To

by bardzo dobry czowiek. Wielu winiw bdzie o nim pamita z


wdzicznoci.
Tak! wykrzykn pastor z nieskrywanym gniewem. Bo folgowa
waszym dzom! To by bardzo saby czowiek, panie Quangel. Suga
Boy musi by wojownikiem w tych wojennych czasach, a nie ugodowym
sabeuszem! Znw si opamita. Popiesznie zerkn na zegarek i
powiedzia: Mam dla pana jeszcze tylko osiem minut, panie Quangel.
Musz zanie duchow pociech jeszcze kilku paskim towarzyszom
niedoli, ktrzy podobnie jak pan wyrusz dzi w swoj ostatni drog.
Pomdlmy si teraz
Duchowny, w grubokocisty, prosty chop, wycign z kieszeni
bia chustk i ostronie zacz j rozwija.
Quangel zapyta: Czy zanosi pan te duchow pociech kobietom,
ktre maj zosta stracone?
Drwina zawarta w jego sowach bya tak dobrze ukryta, e pastor
wcale jej nie zauway. Rozoy nienobia chustk na pododze celi i
odpowiedzia obojtnym tonem: Dzi nie ma strace kobiet.
A moe pan pamita pyta dalej uparcie Quangel czy w ostatnim
czasie by pan u niejakiej Anny Quangel?
Anna Quangel? To paska ona? Nie, na pewno nie. Zapamitabym.
Mam niezwykle dobr pami do nazwisk
Mam jedn prob, pastorze
To niech pan mwi, panie Quangel! Wie pan, e mam mao czasu!
Prosz, eby pan nie mwi mojej onie, gdy nadejdzie pora, e
zostaem stracony przed ni. Niech jej pan, prosz, powie, e umr w tej
samej godzinie co ona.
To byoby kamstwo, panie Quangel, a ja jako suga Boy nie mog
ama jego smego przykazania.
Wic nigdy pan nie kamie, pastorze? Jeszcze nigdy w yciu pan nie

skama?
Mam nadziej powiedzia pastor zmieszany lustrujcym go z
ironi spojrzeniem winia. Mam nadziej, e mimo wszelkich swych
saboci zawsze staraem si przestrzega Boych przykaza.
I te Boe przykazania wymagaj od pana, eby odmwi pan mojej
onie pociechy, e umrze w tej samej godzinie co ja?
Nie mog dawa faszywego wiadectwa przeciw bliniemu swemu,
panie Quangel!
Szkoda, szkoda! Rzeczywicie nie jest pan taki jak dobry pastor.
Sucham? wykrzykn duchowny, a w jego gosie sycha byo i
zdumienie, i grob.
Pastora Lorenza w wizieniu zawsze nazywalimy dobrym pastorem
wyjani Quangel.
Nie, nie! zawoa rozgniewany pastor Wcale nie pragn takiego
nadanego przez was chlubnego miana! Nazwabym je wrcz mianem
niegodnym! Opanowa si. Z planiciem opad na kolana, dokadnie na
bia chusteczk. Wskaza miejsce obok siebie na ciemnej pododze celi
(gdy biaej chustki starczyo tylko dla niego): Niech pan te uklknie,
panie Quangel, pomodlimy si!
Przed kim mam uklkn? zapyta zimno Quangel. Do kogo
mam si modli?
Och! wyrzuci z siebie poirytowany pastor. Niech pan znowu z
tym nie zaczyna! Ju i tak zmarnowaem na pana o wiele za duo czasu!
Klczc, popatrzy na mczyzn o surowej, zej twarzy. Wymamrota:
Wszystko jedno, speni swj obowizek. Pomodl si za pana!
Pochyli gow, zoy donie i zamkn oczy. A potem wysun gow
do przodu, szeroko otworzy oczy i nagle wrzasn tak gono, e Quangel
a si wzdrygn przestraszony: O Panie mj i Boe! Wszechmogcy,
wszechwiedzcy, miociwy, sprawiedliwy Boe, sdzio dobrego i zego!

Ley tu przed Tob w prochu grzesznik, bagam Ci, zechciej w swym


miosierdziu zwrci swe oczy na tego czowieka, ktry popeni wiele
wystpkw, pokrzepi go na ciele i duszy i askawie wybaczy mu
wszystkie jego grzechy
Klczcy pastor krzycza coraz goniej: Przyjmij jako ofiar
niewinn mier Jezusa Chrystusa, Twojego umiowanego syna, jako
zapat za jego wystpki! On take zosta ochrzczony w Jego imieniu,
obmyty i oczyszczony w Jego krwi. Wybaw go wic od cierpienia i
udrki ciaa! Ukr jego bl, oszczd mu wyrzutw sumienia! Obdarz
go bogosawionym powrotem do ycia wiecznego!
Duchowny ciszy gos do tajemniczego szeptu: Wylij swe wite
anioy, by towarzyszyy mu na zgromadzenie wybranych przez Ciebie, w
imi Jezusa Chrystusa, Pana naszego.
I pastor znw gono wykrzykn: Amen! Amen! Amen!
Wsta, ostronie poskada bia chustk i zapyta, nie patrzc na
Quangla: Chyba mog sobie darowa pytanie, czy jest pan gotowy na
przyjcie najwitszego sakramentu?
Zdecydowanie, pastorze.
Pastor z wahaniem wycign do w stron Quangla.
Quangel potrzsn gow, zakadajc rce na plecach.
To te moe sobie pastor darowa! powiedzia.
Pastor, nie patrzc na niego, podszed do drzwi. Odwrci si jeszcze
raz, rzuci przelotnie okiem na Quangla i powiedzia: Niech pan wemie
ze sob na miejsce stracenia te sowa, List do Filipian, rozdzia 1, wiersz
21: Dla mnie bowiem y to Chrystus, a umrze to zysk.
Drzwi zatrzasny si, poszed.
Quangel odetchn.

Rozdzia 71.
Ostatnia droga
Gdy tylko duchowny wyszed, do celi wszed niski, krpy mczyzna
w jasnoszarym garniturze. Rzuci szybkie, badawcze i mdre spojrzenie na
twarz Quangla, a potem podszed do niego i powiedzia: Doktor Brandt,
lekarz wizienny. Potrzsn przy tym rk Quangla i przytrzymujc j
w swojej doni, powiedzia: Mog zbada paskie ttno?
Prosz bardzo! powiedzia Quangel.
Lekarz liczy powoli. A potem puci rk Quangla i stwierdzi z
uznaniem: Bardzo dobrze. Doskonale. Twardy z pana czowiek.
Zerkn szybko na drzwi, ktre zostay potwarte, i zapyta szeptem:
Czy mog co dla pana zrobi? Poda jaki rodek odurzajcy?
Quangel pokrci gow. Piknie dzikuj, panie doktorze. Dam
sobie rad.
Dotkn jzykiem ampuki. Zastanawia si przez chwil, czy nie
powinien przekaza Annie czego przez tego lekarza. Ale nie, ten pastor i
tak wszystko jej opowie
A co innego? zapyta szeptem lekarz. Od razu spostrzeg wahanie
Quangla. Moe przekaza list?
Nie mam tu nic do pisania. Ach nie, zostawmy to. W kadym razie
dzikuj panu, panie doktorze, jeszcze jeden czowiek! Chwaa Bogu, e
nawet w takim budynku jak ten nie wszyscy s li.
Lekarz skin ponuro gow, ponownie poda Quanglowi do,
zastanowi si i powiedzia: Mog panu tylko powiedzie: niech pan
zachowa sw odwag.

I szybko opuci cel.


Wszed stranik, a za nim wizie nioscy misk i talerz. W misce
parowaa gorca kawa, a na talerzu leay posmarowane masem kromki
chleba. Obok dwa papierosy, dwie zapaki i kawaek draski.
No powiedzia stranik. Widzi pan, niczego nie skpimy. I
wszystko bez kartek!
Rozemia si, a dyurny posusznie zamia si razem z nim. Wida
byo, e nie pierwszy raz pozwalaj sobie na w arcik.
W nagym, zaskakujcym porywie gniewu Quangel powiedzia:
Zabierzcie to std! Nie chc waszego katowskiego posiku!
Nie trzeba mi dwa razy powtarza! stwierdzi stranik. Poza tym
ta kawa to tylko zbowka i to nie maso, tylko margaryna
I Quangel znw zosta sam. Posprzta ko, zdj pociel i pooy
j obok drzwi, a potem podnis przymocowan do ciany prycz do gry.
Nastpnie zaj si swoj toalet.
Wci si my, gdy do celi wszed jaki mczyzna z dwoma
chopcami.
Niech pan sobie daruje t toalet powiedzia gono mczyzna.
My teraz pana pierwszorzdnie ogolimy i uczeszemy! Dalej, chopcy,
popieszcie si troch, mamy opnienie! I przepraszajcym tonem
do Quangla: Paski poprzednik za dugo nas zatrzyma. Niektrzy nie
potrafi si opamita i nie rozumiej, e ja nic nie mog zmieni. Jestem
mianowicie berliskim katem
Wycign rk do Quangla.
No, przekona si pan, e ani si nie bd ociga, ani nikogo drczy.
Jak wy nie robicie trudnoci, to i ja ich nie robi. Zawsze mwi moim
chopakom: Chopcy mwi jeli kto zachowuje si nierozsdnie,
rzuca si, wrzeszczy, krzyczy, to i wy zachowujcie si nierozsdnie.
Chwycie go, za co si da, chobycie mu mieli przy okazji powyrywa

jdra!. Ale z rozsdnymi ludmi, takimi jak ty, zawsze bardzo delikatnie!
Cay czas gadajc, przejecha maszynk do strzyenia po gowie
Quangla, a wszystkie jego wosy znalazy si na pododze celi. Drugi
pomocnik kata zrobi pian z myda i zgoli Quanglowi brod. No
stwierdzi zadowolony kat. Siedem minut! Nadrobilimy czas. Jeszcze
paru takich rozsdnych i bdziemy punktualni jak kolej. I proszcym
tonem do Quangla: Bd tak miy i sam to pozamiataj. Nie masz takiego
obowizku, ale wiesz, mamy bardzo mao czasu. Dyrektor i oskaryciel
mog nadej w kadej chwili. Nie wrzucaj wosw do kuba, rozo ci
tu gazet: zawi je i po obok drzwi. Taki drobny dodatkowy zarobek
na boku, rozumiesz?
A co zrobisz potem z moimi wosami? zapyta zaintrygowany
Quangel.
Sprzedam perukarzowi. Na peruki zawsze jest popyt. Nie tylko dla
aktorw, ale w ogle. No, w takim razie piknie dzikuj. Heil Hitler!
I oni wyszli, dzielni chopcy, mona by wrcz powiedzie, e
znaj si na swojej robocie, nie daoby si z wikszym opanowaniem
szlachtowa choby wi. A mimo to Quangel uzna, e atwiej znie
tych grubiaskich, pozbawionych serca chopakw ni pastora. Katowi
przecie nawet bez wahania poda do.
Quangel wanie speni prob kata, eby posprzta cel, gdy drzwi
znw si otwary. Do rodka w towarzystwie kilku mundurowych weszli
gruby mczyzna z rudym wsem na nalanej bladej twarzy, dyrektor
wizienia, jak si zaraz okazao, oraz stary znajomy Quangla, oskaryciel
z rozprawy gwnej, ten, ktry ujada jak pinczer.
Dwch mundurowych chwycio Quangla i przycigno do ciany
celi, gdzie zmusili go do stanicia na baczno. A potem stanli obok
niego.
Otto Quangel wykrzykn jeden z nich.

Ach tak! zacz ujada Pinczer. Przypominam sobie przecie t


twarz! Zwrci si do dyrektora. Sam zaatwiem mu wyrok mierci!
stwierdzi z dum. Bezwstydny z niego czowiek. Myla, e moe
pyskowa sdowi i mnie. Ale ju my ci pokazalimy, ty obuzie! jazgota
dalej, zwrciwszy si do Quangla. Pokazalimy ci, nie? No i jak si
miewasz? Ju nie jeste taki bezczelny, co?
Jeden z mundurowych obok Quangla szturchn go w bok.
Odpowiada! szepn rozkazujcym tonem.
Ach, pocaujcie mnie wszyscy! odpowiedzia znudzony Quangel.
Co? Jak? wzburzony oskaryciel przeskakiwa z nogi na nog.
Panie dyrektorze, dam
Te co! powiedzia dyrektor. Niech pan zostawi tych ludzi w
spokoju! Widzi pan przecie, e to spokojny czowiek! Prawda, e jest
pan spokojny?
Oczywicie! odpowiedzia Quangel. Niech mnie zostawi w
spokoju. Wtedy ja te zostawi go w spokoju.
Protestuj! dam! wrzeszcza pinczer.
Czego takiego? zapyta dyrektor. Czego moe pan teraz jeszcze
da? Przecie nie moemy mu zrobi nic wicej jak go straci, a on to
doskonale wie. Niech wic pan zaczyna i odczyta mu wyrok!
W kocu Pinczer uspokoi si, wyj akt i zacz go czyta. Czyta
szybko i niewyranie, przeskakiwa zdania, myli si i skoczy raptownie:
No, to pan ju wie!
Quangel nie odpowiedzia.
Sprowadcie tego czowieka na d! powiedzia rudobrody
dyrektor i obaj wartownicy mocno chwycili Quangla pod ramiona.
Wyswobodzi si rozgniewany.
Chwycili go jeszcze mocniej.
Niech idzie sam! rozkaza dyrektor. On nie bdzie robi adnych

trudnoci.
Wyszli na korytarz. Stao tam mnstwo ludzi, w mundurach i w
cywilu. Nagle utworzy si pochd, ktrego centralnym punktem by
Otto Quangel. Na czele szli wachmistrzowie. Potem pastor, ktry mia
teraz na sobie sutann z biaym konierzykiem i mamrota co do siebie
niezrozumiale. Za nim szed Quangel otoczony chmar stranikw. Mimo
to may doktor w jasnym garniturze trzyma si blisko niego. Potem szli
dyrektor i oskaryciel, za nimi znw mundurowi i cywile, z ktrych cz
uzbrojona bya w aparaty fotograficzne.
Pochd przesuwa si sabo owietlonymi korytarzami i metalowymi
schodami pokrytymi liskim linoleum przez cay dom umarych. A
tam, gdzie przechodzi, z cel dobiega jk przypominajcy stumione
stknicie z gbi piersi. Nagle jaki gos zawoa dononie z jednej z cel:
Powodzenia, towarzyszu!
A Otto Quangel automatycznie odpowiedzia gono: Powodzenia,
towarzyszu! Dopiero po chwili pomyla, jak bezsensowne byo
yczenie powodzenia komu idcemu na mier.
A teraz otworzono drzwi i wyszli na dziedziniec. Nocny mrok wci
unosi si midzy murami. Quangel szybko popatrzy w prawo i w lewo,
jego wyostrzonej uwadze nic nie umkno. Widzia w oknach wiziennych
cel krg wielu bladych twarzy, towarzyszy, tak jak on skazanych na
mier, ktrzy wci yli. Jaki wilczur wybieg pochodowi naprzeciw
z gonym szczekaniem, stranik zagwizda na niego i pies, warczc,
wycofa si. wir chrzci pod licznymi stopami, wygldao na to, e w
dziennym wietle jest lekko tawy, ale teraz, w blasku elektrycznych
lamp, wydawa si biaawoszary. Ponad murem widnia niewyrany zarys
bezlistnego drzewa. Powietrze byo chodne i mrone. Quangel pomyla:
Za kwadrans nie bd ju marz. mieszne!
Dotkn jzykiem szklanej ampuki. Lecz byo jeszcze za wczenie

Dziwne, cho tak wyranie widzia i sysza wszystko, co dziao si


wok niego, w najdrobniejszym szczegle, to i tak wszystko to wydawao
mu si takie nierzeczywiste. Kto mu to kiedy opowiada. Lea w
swojej celi i ni o tym. Tak, to niemoliwe, eby on tdy fizycznie szed,
a oni wszyscy, ktrzy tu z nim szli, z tymi swoimi twarzami penymi
obojtnoci, surowoci, podliwoci czy smutku, by oni wszyscy byli
bezcieleni. Ten wir by wirem, ktry mu si ni, a szurgot stp, chrzst
kamyczkw pod podeszwami to byy dwiki ze snu
Przeszli przez jakie drzwi i weszli do pomieszczenia, ktre byo
tak jasno owietlone, e Quangel z pocztku zupenie nic nie widzia.
Stranicy po bokach popchnli go nagle do przodu, obok klczcego
duchownego.
Podszed do niego kat ze swoimi dwoma pomocnikami. Wycign
ku niemu do.
A wic nie miej mi za ze! powiedzia.
Nie, c miabym mie za ze? odpowiedzia Quangel,
automatycznie podajc mu rk.
Gdy kat zdejmowa Quanglowi marynark i odcina mu konierzyk
koszuli, ten spojrza do tyu na tych, ktrzy mu towarzyszyli. W jaskrawym
wietle widzia tylko wieniec biaych twarzy, ktre wszystkie zwrcone
byy ku niemu.
To mi si ni, pomyla, a jego serce zaczo mocniej bi.
Z miejsca dla publicznoci oderwaa si jaka posta, a gdy podesza,
Quangel rozpozna maego, skonnego do pomocy lekarza w jasnoszarym
garniturze.
No? zapyta lekarz z bladym umiechem. Jak si czujemy?
Zawsze spokojnie! powiedzia Quangel, gdy zwizywano mu rce
na plecach. W tej chwili mocno bije mi serce, ale zakadam, e to za
pi minut minie.

I umiechn si.
Niech pan poczeka, dam panu co! powiedzia lekarz, sigajc do
torby.
Niech pan si nie trudzi, doktorze odpowiedzia Quangel.
Zostaem dobrze zaopatrzony
I na chwil jego jzyk pokaza ukryt midzy wskimi wargami
szklan ampuk
Tak, c! stwierdzi zmieszany lekarz.
Odwrcili Quangla. Sta teraz przed dugim stoem, ktry przykryto
gadkim, sztywnym i czarnym materiaem przypominajcym cerat.
Ujrza rzemienie, klamry, a przede wszystkim dostrzeg ostrze, szerokie
ostrze. Wydawao mu si, e wisi nad stoem bardzo wysoko, gronie
wysoko. Lnio srebrzystoszaro, przygldao mu si zoliwie.
Quangel westchn leciutko
Nagle obok niego stan dyrektor i zamieni kilka sw z katem.
Quangel cay czas wpatrywa si w ostrze. Sucha nieuwanie:
Przekazuj panu, jako katowi miasta Berlina, niejakiego Ottona Quangla,
ebycie przeprowadzili go z ycia do mierci za pomoc gilotyny, jak
nakazano prawomocnym wyrokiem Trybunau Ludowego
Jego gos brzmia nieznonie gono. wiato te byo zbyt jasne
Teraz, pomyla Quangel. Teraz
Lecz nie zrobi tego. echtaa go straszliwa, drczca ciekawo
Jeszcze tylko par minut, pomyla. Musz si jeszcze dowiedzie, jak
to jest na tym stole
No dalej, chopie! upomnia go kat. Nie przeduaj ju tego.
Za dwie minuty bdzie po wszystkim. A nawiasem mwic, pamitae
o wosach?
Le przy drzwiach odpowiedzia Quangel.
Po chwili Quangel lea na stole, czu jak przywizuj mu stopy.

Stalowy uchwyt opuci si na jego plecy i mocno przycisn ramiona do


materaca
Cuchno wapnem, mokrymi trocinami, cuchno rodkami
dezynfekujcymi Lecz przede wszystkim cuchno czym, czym
obrzydliwie sodkim, co zaguszao wszystko inne
Krew pomyla Quangel. Cuchnie krwi
Usysza, jak kat szepn cicho: Teraz!
Lecz cho szepn to tak cicho, jak nie potrafiby aden inny czowiek,
Quangel jednak usysza, usysza to Teraz!.
I usysza te szumicy dwik
Teraz! pomyla i on, a jego zby chciay zagry si na ampuce z
cyjankiem
I wtedy zemdlio go, strumie wymiocin wypeni mu usta, porwa ze
sob ampuk
O Boe pomyla czekaem za dugo
Szum przeszed w wist, a wist sta si przeszywajcym krzykiem,
ktry musiao by sycha a pord gwiazd, a u tronu Boga
A potem ostrze z trzaskiem zamao mu kark.
Gowa Quangla wpada do kosza.
Przez chwil lea zupenie nieruchomo, jakby to bezgowe ciao
dziwio si figlowi, ktry mu wanie spatano. A potem napryo si, wi
si midzy rzemieniami i stalowymi uchwytami, pomocnicy kata rzucili
si na niego, eby go przycisn.
yy na rkach trupa robiy si coraz grubsze i grubsze, a potem
wszystko si zapado. Sycha byo tylko krew, syczc, szumic,
spywajc gucho krew.
Trzy minuty po opuszczeniu ostrza blady lekarz ogosi nieco drcym
gosem mier straceca.
Uprztnito zwoki.

Nie byo ju Ottona Quangla.

Rozdzia 72.
Ponowne spotkanie Anny Quangel
Kolejne miesice nadchodziy i mijay, zmieniay si pory roku, a
pani Anna Quangel wci siedziaa w swojej celi i czekaa na ponowne
spotkanie z Ottonem Quanglem.
Czasem straniczka, ktrej ulubienic bya teraz pani Anna, mwia
jej: Wydaje mi si, pani Quangel, e oni zupenie o pani zapomnieli.
Tak odpowiadaa uprzejmie winiarka numer 76. Tak si prawie
wydaje. O mnie i o moim mu. A jak si miewa Otto?
Dobrze! odpowiadaa popiesznie straniczka. Przekazuje
pozdrowienia.
Wszystkie zgodnie ustaliy, e nie pozwol, eby ta dobra, zawsze taka
pilna kobieta, dowiedziaa si o mierci ma. Regularnie przekazyway
jej pozdrowienia od niego.
I tym razem niebiosa okazay si askawe dla pani Anny: adna zbdna
gadanina, aden wiadom swych obowizkw pastor nie zniszczy jej
wiary w to, e Otto Quangel yje.
Niemal cay dzie siedziaa przy swojej maej maszynie dziewiarskiej
i robia skarpety, skarpety dla onierzy gdzie tam, dziaa je dzie za
dniem.
Czasami cicho przy tym piewaa. Bya teraz mocno przekonana,
e ona i Otto nie tylko si jeszcze zobacz, nie, oni bd jeszcze dugo
ze sob y. Albo naprawd o nich zapomniano, albo potajemnie ich
uaskawiono. To nie mogo ju dugo trwa, a wtedy bd wolni.
Cho bowiem straniczki tak niewiele o tym mwiy, Anna Quangel

i tak si domylaa: na wojnie nie dziao si dobrze, a wiadomoci z


tygodnia na tydzie staway si coraz gorsze. Domylaa si te po tym,
e jedzenie byo coraz gorsze, e coraz czciej brakowao materiaw
do pracy, e wymiana uamanego elementu maszyny dziewiarskiej trwaa
tygodniami, e wszystkiego zaczynao coraz bardziej brakowa. A jeli na
wojnie szo le, to tym lepiej dla Quanglw. Wkrtce bd wolni.
Siedzi wic i dzieje. Wrabia w te skarpety swoje marzenia i nadzieje,
ktre nigdy si nie speni, yczenia, ktrych nigdy wczeniej nie miaa.
Odmalowuje sobie zupenie innego Ottona ni ten prawdziwy, u ktrego
boku przeya swoje ycie, Ottona pogodnego, zadowolonego, czuego.
Staa si niemal mod dziewczyn, ktr czeka pene wiosennej radoci
ycie. Czy czasem nie marzy nawet o tym, eby mie jeszcze dzieci? Ach,
dzieci!
Odkd Anna Quangel zniszczya fiolk z cyjankiem, odkd
postanowia, po najciszej walce, e wytrzyma do kolejnego spotkania z
Ottonem, mogo si z ni dzia, co chciao od tej pory bya wolna, staa
si moda i radosna. Pokonaa sam siebie.
I jest teraz wolna. Nieustraszona i wolna.
Jest taka take podczas coraz ciszych nocy, ktre wojna
przyniosa teraz nad miasto Berlin, gdy wyj syreny, gdy samoloty w
coraz gciejszych chmarach cign nad miasto, bomby spadaj, miny
rozdzierajco wy j i wszdzie pon poary.
Rwnie podczas takich nocy winiowie pozostaj w swoich celach.
Nikt nie ma odwagi zaprowadzi ich do schronw, z obawy przed buntem.
Krzycz w swoich celach, wariuj, prosz i bagaj, szalej ze strachu,
lecz korytarze s puste, nie stoi tam ju aden wartownik, adna litociwa
do nie otwiera drzwi do cel, personel wizienny siedzi w schronach
przeciwlotniczych.
Anna Quangel nie czuje lku. Jej maa okrga maszyna terkocze i

terkocze, dzieje rzd za rzdem. Wykorzystuje te godziny, podczas ktrych


i tak nie moe spa, na robienie skarpet. A podczas dziania marzy. Marzy
o ponownym spotkaniu z Ottonem i podczas takiego wanie marzenia z
oguszajcym hukiem wpada mina, ktra zamienia t cz wizienia w
popi i gruz.
Pani Anna Quangel nie miaa nawet czasu, eby si obudzi z marzenia
o ponownym spotkaniu z Ottonem. Ju przy nim jest. Jest w kadym razie
tam, gdzie on. Gdziekolwiek to jest.

Rozdzia 73.
Chopiec
Lecz nie chcemy koczy tej opowieci mierci, jest ona powicona
yciu, niepokonanemu yciu, zawsze na nowo triumfujcemu nad hab i
zami, nad ndz i mierci.
Jest lato, jest wczesne lato roku 1946.
Chopiec, ju niemal mody mczyzna, przechodzi przez zagrod
brandenburskiej osady.
Spotyka starsz kobiet. No, Kuno pyta ona. Co tam dzisiaj?
Wybieram si do miasta odpowiada chopiec. Mam odebra nasz
nowy pug.
No mwi ona to napisz ci jeszcze, co moesz mi przywie, o
ile uda ci si to zdoby!
Jeli tylko bdzie, to ju na pewno zdobd! woa on ze miechem.
Przecie wiesz, mamo!
Patrz na siebie rozemiani. A potem ona idzie do domku, do swojego
ma, starego nauczyciela, ktry ju dawno osign wiek emerytalny, a
mimo to wci uczy dzieci jak tego najmodszego.
Chopiec wyprowadza z szopy konia o imieniu Toni, ich ca dum.
P godziny pniej Kuno-Dieter Barkhausen jest ju w drodze
do miasta. Lecz nie nazywa si ju Barkhausen, zgodnie z prawem
i z zachowaniem wszelkich formalnoci zosta adoptowany przez
maestwo Kienschperw, gdy stao si jasne, e z wojny nie wrc ani
Karl, ani Max Kluge. Przy okazji usunito te Dietera. Kuno Kienschper
brzmi doskonale i zupenie wystarczy.

Kuno pogwizduje zadowolony, podczas gdy gniadosz Toni powoli


wlecze si na socu wyjedon poln drog. Niech si Toni nie pieszy,
do poudnia i tak bd z powrotem.
Kuno patrzy na pola po prawej i po lewej, badawczym, fachowym
okiem ocenia stan zasieww. Duo si nauczy tutaj na wsi i chwaa
Bogu! rwnie duo zapomnia. O mieszkaniu w suterenie z Otti, nie,
o tym prawie nigdy nie myli, tak samo jak o trzynastoletnim KunieDieterze, ktry by waciwie bandyt, nie, tego wszystkiego ju nie
ma. Odoy te jednak marzenia o zakadzie motoryzacyjnym, na razie
chopcu wystarcza, e podczas orki we wsi moe mimo swego modego
wieku prowadzi cignik.
Tak, zrobili wielkie postpy, ojciec, matka i on. Nie s ju zaleni od
krewnych, w zeszym roku dostali ziemi, s samodzielni, maj Toniego,
krow, prosiaka, dwa barany i siedem kur. Kuno potrafi kosi i ora,
ojciec nauczy go, jak sia, a matka, jak motykowa. Cieszy si yciem,
ju on rozwinie t ich gospodark, tak wanie zrobi!
Pogwizduje.
Na skraju drogi prostuje si jaka zaniedbana, wysoka posta w
obdartym garniturze, ze zniszczon twarz. To nie jest aden nieszczsny
uciekinier, to degenerat, wczga, lump. Zapijaczony gos skrzeczy:
Hej, chopcze, zabierz mnie do miasta!
Kuno Kienschper wzdryga si na dwik tego gosu. Chciaby
wycisn z zadowolonego Toniego galop, lecz na to jest ju za pno,
wic mwi ze spuszczon gow: Siadaj, nie, nie tu przy mnie! Z tyu
moesz sobie usi!
Dlaczego nie przy tobie? chrypi wyzywajco mczyzna. Za
mao jestem jak dla ciebie wytworny?
Barania gowo! woa Kuno z udawanym grubiastwem. Bo tam
z tyu na somie bdziesz mia mitko!

Mczyzna poddaje si, burczc co pod nosem, i wazi na ty wozu,


a Toni zaczyna sam z siebie kusowa.
Kuno opanowa pierwszy strach, e musia zabra na wz swojego
ojca, no nie, akurat Barkhausena musia zabra na wz z przydronego
rowu, akurat jego, akurat jego! Ale moe to wcale nie by przypadek,
moe ten Barkhausen tu na niego czeka, i dobrze wie, kto go wiezie.
Kuno zerka przez rami na mczyzn z tyu wozu.
Ten wycign si na somie i mwi teraz, jakby wyczuwajc spojrzenie
chopca: Mgby mi powiedzie, czy nie mieszka tu gdzie chopak z
Berlina, mniej wicej szesnacie lat? Musi mieszka gdzie tutaj
Tu w okolicy mieszka wielu berliczykw! odpowiada Kuno.
Zauwayem! Ale ten chopak, o ktrym mwi, to szczeglny
przypadek. Jego wtedy podczas wojny wcale nie ewakuowano, on uciek
od swoich rodzicw! Syszae moe o takim chopaku?
Nie! kamie Kuno. A po chwili pyta: To pan nie wie, jak ten
chopak sie nazywa?
Wiem, Barkhausen
Tutaj w okolicy nie ma adnego Barkhausena, wiedziabym c o
tym.
mieszne! mwi mczyzna, udaje, e si mieje, i bolenie
szturcha chopaka pici midzy opatkami. A ja bym przysig, e
jaki Barkhausen siedzi na tym wozie!
To zoyby pan faszyw przysig! odpowiada Kuno, a teraz,
gdy ma ju pewno, jego serce bije miarowym, chodnym rytmem. Bo
ja si nazywam Kienschper, Kuno Kienschper
No nie, c takiego! mwi zdumiony mczyzna. Ten, ktrego
szukam, te ma na imie Kuno, ino dokadnie Kuno-Dieter
Ja sie nazywam Kuno Kienschper mwi chopak. A zreszt
gdybym wiedzia, e na moim wozie siedzi jaki Barkhausen, to

odwrcibym bat i okada go nim tak dugo, a zleciaby z mojego wozu!


No nie, c takiego! C takiego! Czy to moliwe? dziwi si
wczga. Chopiec, ktry bije i spycha z wozu swojego wasnego ojca?
A jakbym sie ju pozby tego Barkhausena kontynuuje bezlitonie
Kuno Kienschper to pojechabym do miasta na policje i powiedzia im
tak: Uwaajcie na takiego jednego! Krci sie tu po okolicy czowiek, ktry
umie tylko leni sie, kra i szkodzi, siedzia w wizieniu, to przestpca,
to kto dla was!
Nie zrobiby czego takiego, Kuno-Dieter wykrzykuje naprawd
wystraszony Barkhausen. Nie cignby mi glin na kark! Tera, gdy w
kocu wyszedem z ciupy i naprawd si poprawiem? Mam zawiadczenie
od pastora, e naprawd sie poprawiem, nie zabieram sie ju wcale za nic
zabronionego, przysigam ci! Ale pomylaem, skoro ty masz majuntek
i obrastasz tuszczem, to moe pozwolisz swojemu staremu ojcu trochi
u siebie wypocz! Ze mn wcale nie jest dobrze, Kuno-Dieterze, c
zalega mi w piersiach, powinienem trochi wypocz
Ju ja znam to twoje wypoczywanie! woa zirytowany chopak.
Wiem, e jeli wpuszcz cie do naszego domu choby na jeden dzie,
rozgocisz sie i nigdy ju sie ciebie nie pozbdziem, a wraz z tob do
domu cign niezgoda, nieszczcie i pasoytnictwo. Nie, zejdziesz tera
zara z mojego wozu, zanim naprawd odwrc bat!
Chopak zatrzyma wz i zeskoczy z niego. Sta tam teraz, z batem
w zacinitej doni, gotowy na wszystko, by broni spokoju swojego
nowego domu.
Wieczny pechowiec Barkhausen zajcza: Nie zrobisz tego! Przecie
nie uderzysz swojego wasnego ojca!
Nie jeste moim ojcem! Sam mi to kiedy wystarczajco czsto
powtarzae!
To by tylko taki art, Kuno-Dieterze, zrozum wreszcie!

Ja nie mam ojca! krzykn rozwcieczony chopak. Mam matkie


i zaczynam wszystko od nowa. A jeli przychodz ludzie z dawnych
czasw i mwi to czy tamto, to bije ich tak dugo, a zostawiaj mi w
spokoju! Nie pozwol, eby mi zepsu moje ycie!
Sta tam tak gronie z uniesionym batem, e stary naprawd si
wystraszy. Zlaz z wozu i stan na drodze z tchrzliwym wyrazem
twarzy.
Odpar gronym, cho podszytym tchrzostwem tonem: Mogie ci
powanie zaszkodzi
Na to em wanie czeka! woa Kuno Kienschper. Po
baganiach przychodz groby, zawsze tak z tob byo! Ale ja ci mwi,
ja ci przysigam: prosto std pojad na policje i zgosz, e mi grozie,
e podpalisz nasz dom
Ale ja przecie nic takiego nie mwiem, Kuno-Dieterze!
Ale pomylae o tym, widziaem to w twoich oczach! Taki wanie
jeste! I pamitaj, e za godzin policja ruszy twoim ladem! Wic lepiej
sie popiesz!
Kuno Kienschper sta tak jeszcze dugo, a obdarta posta znikna
pord anw zboa. A potem poklepa gniadosza Toniego po szyi i
powiedzia: I co, Toni, nie pozwolimy komu takiemu znowu zepsu
sobie ycia? Zaczlimy wszystko od nowa. Jak matka wsadzia mnie do
wody i wasnymi rkami zmya ze mnie cay brud, to daem sobie wtedy
sowo: Od tej pory sam zadbam o swoj czysto! I dotrzymam go!
Przez kolejne dni matka Kienschperowa dziwia si czasami, e
chopaka nie mona si pozby z zagrody. Zwykle pierwszy szed do
pracy w polu, a teraz nie chcia nawet przestawi krowy na ce. Ale nic
nie powiedziaa, i chopak te nic nie powiedzia, a gdy nadesza penia
lata i zaczy si niwa, chopak jednak poszed w pole ze swoj kos
Bo co czowiek posia, to musi zebra, a chopak zasia dobre ziarno.

Dane biograficzne autora


21.7.1893 Rudolf Ditzen urodzi si w Greifswaldzie jako trzecie
dziecko sdziego ziemskiego Wilhelma Ditzena i Elbiety Ditzen.
1899 powoanie ojca do Rady Sdu Kamery w Berlinie, przenosiny
rodziny do Berlina.
1909 powoanie ojca do Rady Sdu Rzeszy w Lipsku, przenosiny
rodziny do Lipska, powany wypadek rowerowy.
1911 nauka w gimnazjum w Rudolstadt, Rudolf ciko ranny podczas
prby podwjnego samobjstwa, zatuszowanego jako pojedynek, w
ktrym zgin jego przyjaciel Hanns Dietrich von Necker.
1912 pobyt w zakadzie dla nerwowo chorych w Tannenfeld w
Saksonii.
1913 studia w szkole rolniczej w Posterstein w Saksonii
1914 zgasza si jako ochotnik do wojska, lecz ze wzgldw
zdrowotnych zostaje zwolniony po kilkunastu dniach
1915 skarbnik w majtku Heydebreck na Pomorzu Tylnym.
1916 praca w Izbie Rolniczej w Szczecinie, a potem w Towarzystwie
Uprawy Ziemniaka w Berlinie.
1917 kuracja odwykowa w Carlsfeld kolo Brehny w Saksonii, praca w
charakterze kasjera (skarbnika) w rnych majtkach, midzy innymi w
Meklemburgii, Szlezwiku-Holsztynie, na Pomorzu Przednim i na lsku.
1919 ponowna kuracja odwykowa w Tannenfeld.
1920 Der junge Goedeschal pod pseudonimem Hans Fallada.
1923 Anton und Gerda. Za sprzeniewierzenie skazany na
kilkumiesiczn kar wizienia; do rozpoczcia odbywania kary sekretarz
majtku w Radach (Radachw) koo Drossen (Ono Lubuskie).
1924/25 trzy miesice aresztu sdowego w Greifswaldzie, po

zwolnieniu rachmistrz w Gudderitz na Rugii i w Lbgust (Lubogoszcz)


na Pomorzu.
1926 z powodu kolejnej defraudacji skazany na kar dwch i p roku
wizienia w Wizieniu Centralnym w Mnsterze.
1928 adresowanie kopert w Hamburgu, czonek SPD
(Socjaldemokratycznej Partii Niemiec), zarczyny z Ann Issel.
1929 akwizytor ogosze w Neumnsterze, lokalny reporter w
General-Anzeiger, 5 czerwca lub z Ann Issel, reporter sdowy podczas
procesu wsppracownikw radykalnego czasopisma Landvolk
1930 zatrudnienie w wydawnictwie Rowohlt. Narodziny syna Ulricha
1931 Bauern, Bonzen, Bomben. Przenosiny do Neuenhagen pod
Berlinem.
1932 Kleiner Mann was nun? (I c dalej, szary czowieku?, wyd.
polskie 1937), wsppraca z rnymi czasopismami.
1933 przenosiny do Berkcnbrck. Jedenacie dni aresztu po
denuncjacji. Zakup posiadoci w Carwitz pod Feldbergiem. Narodziny
crki Lore.
1934/35 Wer einmal aus dem Blechnapf frisst (Czy nie ma powrotu?,
wyd. polskie 1936); Wir hatten maiein Kind (Gdybymy mieli dziecko,
wyd. polskie 1937); Das Mrchen vom Stadtschreiber, der aufs Landflog.
1936 Altes Herz geht auf die Reise; Hoppelpoppel, wo bist du?
1937 Wolf unter Wlfen (Wilk pord wilkw, wyd. polskie 1938).
1938 Der eiserne Gustav (elazny Gustaw, wyd. polskie 1967);
Geschichten aus der Murkelei.
1939 Kleiner Mann, groer Mann alles vertauscht.
1940 Der ungeliebte Mann. Narodziny syna Achima.
1941 Ein Mann will hinauf: die Frauen und der Trumer (take pod
tytuem Ein Mann will nach oben); Der mutige Buchhndler (take pod
tytuem Das Abenteuer des Werner Quabs)

1942 Damals bei uns daheim; Zwei zarte Lmmchen wei wie Schnee;
Die Stunde eh du schlafen gehst
1943 Heute bei uns zu Haus; Der Jungherr von Strammin (take
pod tytuem Junger Herr ganz gro). Na zlecenie Urzdu Pracy Rzeszy
podr w randze majora na zaanektowane obszary Czechosowacji i do
okupowanej Francji.
5.07.1944 rozwd z Ann Ditzen, po zajciu z broni paln przymusowy
pobyt w zakadzie dla nerwowo chorych w Altstrelitz, tu powstaje rkopis
Der Trinker razem z dziennikiem wiziennym 1944 (pierwsze wydanie
pod tytuem In meinem fremden Land 2009, wyd. polskie W moim obcym
kraju 2011); Fridolin, der freche Dachs.
1945 lub z Ursul Losch. Pod koniec wojny obsadzony przez Armi
Czerwon jako burmistrz Feldbergu, zaamanie i pobyt w szpitalu,
przenosiny do Berlina, zlecenia dla Tgliche Rundschau, przenosiny na
ulic Eisenmengerweg w dzielnicy Pankow.
1946 ponowne pobyty w szpitalu, praca nad Der Trinker (wyd. nowej
wersji 1950/1953, Pijak, wyd. polskie 1957); Der Alpdruck (wyd. 1947)
oraz Jeder stirbt fr sich allein (wyd. 1947, wyd. polskie: Kady umiera
w samotnoci w tumaczeniu Jerzego Rawicza 1950).
5.02.1947 Rudolf Ditzen (Hans Fallada) umiera w Berlinie.

Posowie
Czy kiedy zdarzyo si co podobnego? Ponad szedziesit lat po
mierci niemieckiego autora jego powie staje si midzynarodowym
wydarzeniem, przebojem internetowej ksigarni Amazon i bestsellerem w
dwudziestu krajach. Ostatnia powie Hansa Fallady, dawno ju za granic
zapomnianego, zdobywa nieoczekiwanie szerokie rzesze czytelnikw od
Nowego Jorku po Amsterdam i od Londynu po Tel Awiw. Zaczo si
od ponownego jej odkrycia przez zafascynowanego starym tumaczeniem
wydawc z francuskiego wydawnictwa Denol, potem zachwyciy si ni
osoby odpowiedzialne za program wydawniczy wydawnictwa Penguin, a
nastpnie efektown kampani przeprowadzio niewielkie, lecz znakomite
amerykaskie wydawnictwo Melville House. Opowie Fallady o buncie
prostych ludzi przeciwko nazistowskiemu reimowi porusza obecnie
umysy czytelnikw na caym wiecie.
To, e w owej ponurej epoce w Niemczech obok pojedynczych
wybitnych postaci krajowej opozycji wobec Hitlera istniaa take taka
forma oporu, jest bez wtpienia intrygujcym odkryciem w obliczu
panujcego od lat pord midzynarodowej spoecznoci przekonania
o biernym i kolektywnym uczestnictwie niemieckiego spoeczestwa
w nazistowskim systemie. Do tego dochodzi ogromne zainteresowanie
wiata berlisk metropoli, ktra jest nie tylko jednym z rwnorzdnych
bohaterw powieci, lecz w obcojzycznych wydaniach pojawia si take
w tytuach, takich jak Alone in Berlin. To nieprzypadkowe nawizanie
do noweli Christophera Isherwooda pt. Goodbye To Berlin z roku
1939, ktrej teatraln wersj wielokrotnie wystawiano, a w roku 1972
sfilmowano jako synny Kabaret. Tam take miasto jest fascynujcym
bohaterem, cho rzecz dzieje si niemal dekad wczeniej, na pocztku

lat trzydziestych. Jedyne w swoim rodzaju przedstawienie wczesnych


lat czterdziestych przez Fallad stanowi jednak tak niezwyke zjawisko,
e warto przyjrze si bliej okolicznociom powstania powieci oraz
historii jej oryginalnego tekstu.
Na pocztku wrzenia 1945 roku Rudolf Ditzen (prawdziwe
nazwisko Hansa Fallady) przeprowadzi si z Feldbergu w Meklemburgii
do podzielonego na cztery sektory Berlina. Wanie zakoczy pobyt
w klinice w Neustrelitz. Praca na stanowisku burmistrza Feldbergu,
na ktrym obsadzia go na pocztku maja Armia Czerwona, bya zbyt
trudnym wyzwaniem. Jego nadszarpnite zdrowie nie pozwolio stawi
czoa nieufnoci ze strony ludnoci oraz sporom z komendantem. Ditzen
od wczesnej modoci by naogowcem, zaywa morfin, kokain,
alkohol, nikotyn, tabletki nasenne. Po rozwodzie z Ann (Suse) oeni
si w lutym 1945 roku z modsz o trzydzieci lat wdow Ursul (Ull)
Losch, ktra take bdc uzaleniona od morfiny, trafiaa pniej do
zakadw leczniczych niemal jednoczenie z nim. Fallada mia nadziej,
e w Berlinie rozpocznie nowe ycie, epoka narodowego socjalizmu,
kiedy uchodzi za autora niepodanego, ju si zakoczya. Najpierw
zamieszka wraz z Ull w jej mieszkaniu w dzielnicy Schneberg w
sektorze amerykaskim, a od listopada na ulicy Eisenmengerweg w
dzielnicy Pankow nalecej do sektora kontrolowanego przez Sowietw.
Dom z ogrodem we wschodnioberliskiej dzielnicy prominentw
zawdzicza Fallada wstawiennictwu poety i przyszego ministra kultury
Johannesa R. Bechera, ktrego pozna w padzierniku.
Przyja czca Bechera i Fallad miaa charakter do ambiwalentny.
Fallada chwali niezrwnan uczynno Bechera, Becher ceni talent
Fallady jako wspaniaego opowiadacza, gawdziarza, cho dostrzega
zagroenia pynce z jego konfliktowej osobowoci. Zblione biografie
rwnie mogy mie pewne znaczenie dla ich relacji, gdy take

Becher pochodzi z uksztatowanej przez wilhelmisk tradycj rodziny


prawnikw, take by uzaleniony od morfiny i jako modzieniec te
przey prb podwjnego samobjstwa, ktra zakoczya si tragicznie
dla ukochanej. Lecz Becher dba o Fallad przede wszystkim ze wzgldu
na swj projekt kulturowo-polityczny. Gdy w czerwcu 1945 roku
wrci z wygnania z Moskwy, stara si motywowa artystw i pisarzy
do zaangaowania si w tworzenie nowej kultury. Zwraca si z tym
szczeglnie do autorw, ktrzy nie wyemigrowali, a jednoczenie nie
dali si zaanektowa przez reim narodowosocjalistyczny. Becher by
wspzaoycielem i pierwszym przewodniczcym Stowarzyszenia
Kulturalnego na rzecz Demokratycznej Odnowy Niemiec. Fallada zgadza
si z jego programem i ju w pierwszych tygodniach pobytu w Berlinie
wyrazi zainteresowanie wspprac ze Stowarzyszeniem oraz zaoonym
przez nie w 1945 roku wydawnictwem Aufbau.
I cho Fallada nie by tego wiadom, od tego wanie zacza si historia
jego powieci Kady umiera w samotnoci. Stowarzyszenie Kulturalne
zdobyo przez Ottona Winzera, radc miejskiego odpowiedzialnego za
owiat w Berlinie Wschodnim, akta z procesw straconych bojownikw
ruchu oporu i poszukiwao autorw, ktrzy napisaliby co na ten temat.
To Becher wpad na pomys, eby zaznajomi Fallad z procesem
berliskiego maestwa, ktre w latach 1940-1942 na kartkach
pocztowych i w listach rozpowszechniao wezwania do buntu przeciwko
reimowi narodowosocjalistycznemu, a potem zostao stracone. Heinz
Willmann, sekretarz generalny Stowarzyszenia i wspzaoyciel
wydawnictwa Aufbau, na polecenie Bechera przynis Falladzie akta z
procesu maestwa Ottona i Elizy Hamplw. Lecz Fallada odmwi. On
sam podda si nurtowi wydarze i nie zamierza udawa lepszego, ni
by. Pod naciskiem Bechera Willmann odby jednak z Fallad kolejn
rozmow, podczas ktrej zwrci mu uwag na wyjtkowo tego

przypadku, w ktrym nie chodzio o dziaanie wynikajce ze wiadomego


politycznego zaangaowania, lecz o indywidualn inicjatyw dwojga
niepozornych, yjcych w odosobnieniu osb. Becher nie pomyli si co
do psychologicznych zainteresowa Fallady. Tym razem wzi on akta
i po ich lekturze napisa dla czasopisma Aufbau esej O istniejcym
jednak oporze Niemcw przeciwko hitlerowskiemu terrorw?, ktry
stanowi pierwsze podejcie do tego tematu. Tekst prezentuje zasadniczo
autentyczny przebieg zdarze, zawiera ju jednak wasne interpretacje
oraz dodane fikcyjne postaci i wydarzenia; s tam ju pniejsze
powieciowe nazwiska gwnych bohaterw. Z opisu Fallady mona
jednak wnioskowa, e nie udostpniono mu penych akt. Zakada on na
przykad, e podczas zakamanego procesu take zawarte w uzasadnieniu
wyroku stwierdzenie, e Hamplowie wzajemnie si obwiniali, jest
nieprawd. Z zachowanych prb o uaskawienie zoonych przez
skazanych i ich rodziny wynika jednak, e ci gboko zrozpaczeni ludzie
w obliczu groby mierci rzeczywicie mieli nadziej uzyska w ten
sposb szans ratunku. Rodzice Elizy prbowali nawet skoni Hitlera
do rewizji wyroku mierci wydanego na ich rzekomo zwiedzion przez
maonka crk, wysyajc skierowany do niego osobicie list wraz z 300
markami zaczonymi jako prezent urodzinowy.
To, co przede wszystkim zainteresowao Fallad w sprawie
Hamplw, opisa on w swoim eseju nastpujco: Oboje maonkowie
Quangel, dwoje pozbawionych znaczenia istot z pnocnego Berlina
[] podejmuje pewnego dnia roku 1940 walk przeciwko gigantycznej
maszynerii nazistowskiego pastwa, i tak rodzi si groteska: so czuje si
zagroony przez mysz. W zdaniu zamykajcym esej autor nie pozostawia
wtpliwoci, e napisze na ten temat powie. I tak ju 18 padziernika
1945 roku wydawnictwo Aufbau mogo zawrze z Fallada umow na
projekt, ktry nosi roboczy tytu: W imieniu narodu niemieckiego! (cile

tajne). Pniej dodano podtytu Kady umiera w samotnoci. Dzie


pniej zawarto z czasopismem Neue Berliner Illustrierte umow na
przedruk powieci w odcinkach.
Lecz Fallada wci odkada prac nad powieci. Pisa opowiadania
dla Tgliche Rundschau, z ktrym luno wsppracowa, towarzyszy
Becherowi na uroczystociach, wygosi w Staatstheater w Schwerinie
mow na temat procesw norymberskich, a od stycznia do marca 1946 roku
poddawa si kuracji odwykowej, podczas ktrej rozpocz nowy projekt,
powie Der Alpdruck. To, co jemu, maniakalnemu pisarzowi, utrudniao
umwion prac, opisa w kocu w licie do dyrektora wydawnictwa
Aufbau, Kurta Wilhelma. Opisa swj dyskomfort i wtpliwoci dotyczce
projektu powieci, ktry im duej trwa, tym mniej mu smakowa. Z
jednej strony z powodu cakowitej beznadziejnoci materiau: dwoje
starszych ludzi, walka od pocztku bez adnych szans, zgorzknienie,
podo, adnych uniesie. A z drugiej strony cakowity brak modziey,
a wraz z ni perspektyw na przyszo. Cho znalaz sposb, eby
przemyci tam troch modziey, to: Najistotniejsza w przypadku
Hamplw jest wanie ta samotna walka dwjki starszych ludzi, ich
cakowity brak powiza z coraz dzikszym nazistowskim otoczeniem.
Szmuglujc modzie, zafaszuje si ten materia. A wic, krtko i zwile,
nie smakuje mi to i byoby naprawd zupenie wymuszone.
Fallada rzuca si w wir pracy nad Alpdruck, powieci z kluczem o
autobiograficznym charakterze, ktr opar na swoich dowiadczeniach
z okresu od kwietnia 1945 do lipca 1946 roku. Pisa j dalej w szpitalu,
gdzie lea po zaamaniu nerwowym od maja do lipca. Dopiero gdy w
sierpniu ukoczy t powie, znw sign do materiaw procesowych,
ktrymi zainteresowaa si take DEFA. 21 padziernika poinformowa
Kurta Wilhelma, e dobrze mu ta powie idzie, i poprosi o papier do
wykonania piciu egzemplarzy maszynopisu. Objto powieci szacowa

na 600 do 800 stron. Jako tytu proponowa teraz Pastwo Quanglowie


albo samo Quanglowie.
30 padziernika przesa Kurtowi Wilhelmowi streszczenie, ktre
przygotowa dla DEFA, eby ten mg si pomau przygotowa na
to, co go czeka, a 5 listopada wysa Wilhelmowi wedle yczenia owe
brednie, dla ktrych wymyli nowy tytu (prawdopodobnie chodzio o
ten ostateczny). 17 listopada nadesza druga cz wraz z zapowiedzi
trzeciej i czwartej. Bd potem pisa Fallada do Wilhelma wp ywy,
ale mimo to ciesz si, e napisaem t ksik, to w kocu znw Fallada!
W kadym razie nie chc teraz przechodzi od razu do duej powieci
(zdobycie Berlina), tylko mam pewien pomys na liczne opowiadanko
do paskiej serii modzieowej dla odpoczynku!. I faktycznie Fallada
przesa zakoczenie do wydawnictwa 24 listopada. Powie liczc 866
stron maszynopisu napisa w cztery tygodnie.
Pomimo caej dumy z wykonanej pracy, przyzna si swojej byej
onie take do trudnoci: Dopiero wraz z t powieci uda mu si
znw prawdziwy Fallada od czasw Wilka pord wilkw. I to, jak
pisa, mimo e ten materia wcale mi nie lea: nielegalna dziaalno
w czasach Hitlera. Oboje bohaterw cito. By moe dlatego Fallada
wprowadzi wiele epizodw, ktre day mu moliwo przedstawienia
szerszego spektrum ludzkich zachowa. Z jednej strony cieki komisarza
Eschericha prowadz w sceneri szpicli i denuncjatorw, hazardzistw
i oszustw. Z drugiej strony jest wiat Quanglw, w ktry mimo caej
izolacji wplataj si losy innych: Hergesellw, ydwki Rosenthalowej,
radcy sdowego Fromma. Postaci tej powieci przeywaj sw
codzienno w najbardziej ponurej epoce w historii Niemiec, s skazane
na atmosfer zastraszenia, lku, zdrady, wzajemnego szpiegowania. Jak
sobie z tym radz, to wanie temat Fallady. I znw niczym wilk pord
wilkw kulisy tworzy Berlin: ulice i place, podwrza kamienic, knajpy.

Miasto jest zawsze obecne. W charakterystycznym dla Fallady stopieniu


tego, co indywidualne, z tym, co miejskie, przedstawia on jednoczenie
realistyczny i przekonujcy obraz ycia zwykych ludzi w nazistowskim
Berlinie.
Pniej Fallada zaj si przerbkami powieci Alpdruck, ktre
zasugerowaa mu recenzja redaktora wydawnictwa Aufbau Paula Wieglera,
poza tym musia si zaj korekt nowego wydania Geschichten aus der
Murkelei. Na pocztku grudnia przey kolejne zaamanie nerwowe i
zosta skierowany do kliniki Charit. Prawdopodobnie 22 grudnia napisa
stamtd do Kurta Wilhelma i poprosi o rozmow, take w zwizku z
ewentualnymi zmianami w powieci, ktr Wilhelm, nie wiedzc jeszcze
o kolejnym pobycie Fallady w klinice, natychmiast mu obieca.
W ostatnim dniu roku Wilhelm napisa do Fallady, e tymczasem
nadeszy krytyczne opinie o powieci, ktrych ze wzgldu na
nasze bliskie i osobiste kontakty nie zamierza przed nim ukrywa.
Kontynuuje: Nawet jeli w rny sposb przekroczono granice
obiektywnej krytyki wspczesnej powieci, to jednak tu i tam susznie
wskazano pewne niecisoci, ktre powinny zosta uwzgldnione
podczas ostatecznej redakcji; podczas czytania z pewnoci dojdzie pan
do tego samego wniosku. Moe to nawet dobrze, jeli przed oddaniem
do druku wygadzimy to czy owo miejsce w powieci, gdy nie naley
niepotrzebnie uatwia recenzentom z gazet i czasopism taniej krytyki
rozmaitego sortu, i w tym wzgldzie z pewnoci podzieli pan moje
zdanie.
W styczniu 1947 Fallada i jego ona, ktra take przebywaa w klinice
Charit, wrcili na kilka dni do swojego mieszkania, jednak 10 stycznia
oboje zostali przewiezieni do szpitala w dzielnicy Pankow. Wilhelm,
ktry najwidoczniej nic o tej tragedii nie wiedzia, napisa do Fallady
jeszcze wicej listw, by upomnie si o zwrot korekt Murkelei i Alpdruck

i eby potwierdzi, e udao mu si zorganizowa dla Fallady dostaw


wgla. Nie otrzyma ju odpowiedzi, Fallada zmar 5 lutego z powodu
ostrej niewydolnoci serca.
W archiwum wydawnictwa Aufbau znajduje si przygotowany do
skadu peny maszynopis powieci, ktry musi by jednym z piciu
wspomnianych przez Fallad egzemplarzy. Zawiera odrczne poprawki
i skrelenia, w przewaajcej czci autorstwa redaktora Paula Wieglera,
ktry w pierwszych wydaniach widnieje jako odpowiedzialny za
redakcj. Wiegler, ktry wczeniej by midzy innymi kierownikiem
dziau powieci w wydawnictwie Ullstein, nalea do wspzaoycieli
wydawnictwa Aufbau oraz czasopisma Sinn und Form. Fallada spotka
go ponownie w padzierniku 1945 i to przez niego pozna Bechera.
Wiegler dysponowa recenzjami, ktre dyrektor wydawnictwa
Wilhelm przesa Falladzie 31 grudnia 1946 wraz ze swoim komentarzem.
W swoim ostatnim licie do Fallady z 27 stycznia Wilhelm pyta go, czy
przeczyta recenzje. Nie otrzyma odpowiedzi. Nawet jeli Fallada si z
nimi zapozna, trudno byoby spodziewa si z jego strony jakiejkolwiek
reakcji, gdy wikszo czasu spdza w szpitalu, a w krtkich okresach
pomidzy szpitalnymi pobytami boryka si z zaamaniami swoimi i
swojej ony.
Recenzje te zostay z jednej strony sporzdzone jako podsumowujce
Uwagi do powieci Fallady, ktre opatrzono nazwiskami autorw,
a z drugiej obejmoway krytyczne uwagi do poszczeglnych akapitw.
Kwestia, kto zleci napisanie tych recenzji i dlaczego, pozostaje otwarta.
Moliwe take, e zostay zlecone przez redakcj Neue Berliner
Illustrierte, zwaszcza e zwracaj uwag na szczeglne uwarunkowania
powieci wydawanej w odcinkach. Jeli chodzi o pozwolenie na
druk, ktrego w owym czasie na wszystkie ksiki wydawnictwa
Aufbau udzielaa Radziecka Administracja Wojskowa, nie miay one

prawdopodobnie adnego znaczenia.


Wszystkie opinie s negatywne. Zarzuca si, e w powieci brakuje
postaci porednich, e bohaterowie s tylko albo czarni, albo biali, e
rodzina Persickw jest zupenie przerysowana, e to bd, e nie ma w
niej ani jednej przyzwoitej osoby, e w tej powieci nie ma ywych ludzi,
za to zawiera ona zbyt wiele przypadkw i nieprawdopodobiestw, e
niemiecka rzeczywisto zostaa przemilczana; krtko mwic wedug
najbardziej krytycznej oceny jest to sutenerska powie w politycznej
otoczce. Z czym takim nikt w Niemczech nie chce mie nic wsplnego.
Uwaga Wilhelma, e recenzje w rny sposb przekroczyy granice
obiektywnej krytyki wspczesnej powieci, odnosia si zarwno
do takich zarzutw, jak i do wykazu okrelonych historycznych i
logicznych niecisoci. Wilhelm rozumia, e autorowi nie chodzio
o rzeczywicie prawdziwy obraz, tylko o zmysowe wraenie, o
przekazanie atmosfery. W tym wzgldzie Fallad najwyraniej niezbyt
interesowao, czy pani Hberle moga zna godziny odjazdw pocigw
do Monachium, czy zawalona obowizkami recepcjonistka bya w stanie
obserwowa wdrwki Enna do toalety, czy zebrania zakadowe koczyy
si okrzykiem Heil Hitler czy nie, czy to Hitler pochodzi z nieprawego
oa, czy raczej jego ojciec. Lista reklamacji jest duga. Redaktor Wiegler
niektrych z tych uwag nie uwzgldnia, prawdopodobnie szczeglnie
wwczas, gdy korekta zanadto wygadziaby charakterystyczny
gawdziarski styl Fallady.
Niemal zawsze natomiast Wiegler konsekwentnie ingerowa,
zmieniajc tre powieci, w miejscach dotyczcych kwestii
politycznych. W chwili powstawania powieci w strefach okupacyjnych
Niemiec obowizyway wci ustanowione przez aliantw procedury
denazyfikacji, w ramach ktrych badano i ewentualnie karano uwikanie
w reim nazistowski. Jednoczenie Becher w ramach swojej kulturowo-

politycznej koncepcji wydawnictwa Aufbau stawia na ide pojednania


i upiera si przy angaowaniu przedstawicieli wewntrznej emigracji,
do ktrej nalea take Fallada. W tym kontekcie jest cakiem moliwe,
e chciano zaprezentowa wanie jego ksik, przedstawiajc ludzi,
ktrzy mogli suy jako wzr i idea. Bohaterowie tacy jak Anna i
Otto Quanglowie, ktrzy na dodatek byli wzorowani na postaciach
autentycznych, nasuwali si sami. I z powieci stao si dokadnie to,
czego Fallada stara si unikn. Jego literackie wyczucie kierowao si
na rzeczywisto oraz gbokie ludzkie konflikty epoki nazizmu i celowo
nie chcia przedstawia Quanglw jako ludzi nieobcionych, tylko jako
biernych uczestnikw, ktrzy wyzwalaj si z owej postawy. Podkrela to
w swoim eseju i potwierdza to take pierwotna wersja powieci. Tu oboje
Quanglowie s zgodni, e posad Ottona jako majstra w fabryce mebli
zawdziczaj Fhrerowi. I zgodnie z wol autora Anna Quangel miaa
by nie tylko wielbicielk Fhrera, lecz take czonkini nazistowskiego
Zwizku Kobiet, w ktrym dobrowolnie obja niewielk funkcj (w
recenzjach zwrcono uwag, e w roku 1940 nie moga peni takiej
funkcji w opisany sposb). Wiegler wykreli wszystkie odniesienia do
dawnego uwielbienia Anny dla Hitlera i do jej stanowiska w Zwizku
Kobiet. Dotyczy to nie tylko drobnych fragmentw tekstu, lecz przede
wszystkim rozdziau 17, ktry przedstawia Ann Quangel jako osob
niezwykle pewn siebie i byskotliw. Z tego rozdziau zosta tylko
pocztek, ktry wczono do pierwotnego rozdziau 18.
Wiegler uczyni take anonimow komrk oporu, do ktrej
naleaa Trudel Hergesell. Wykreli przymiotnik komunistyczny,
prawdopodobnie z powodu nieludzkiego wyroku towarzyszy wobec
Trudel. Wykreli akapity, w ktrych listonoszka Ewa Kluge przedstawiona
jest jako czonkini partii. Zgodnie z krytyk recenzentw, zrelatywizowa
celow sprzeczno w postaci sdziego Fromma, ktry nie jest ju

nazywany Krwawym Frommem czy te Katem Frommem, eby nie


umniejsza sympatii dla antyfaszystowskiego sdziego.
Prawdopodobnie do koncepcji redakcyjnej Wieglera naleao take
wykrelenie wulgarnych wyrae czy drastycznych opisw, takich
jak mier Eschericha, w duchu kulturowo-politycznej poprawnoci.
Dlaczego jednak zmieni nazwisko denuncjatora Barkhausen na
Borkhausen, trudno dzi stwierdzi.
Powie ukazaa si w roku mierci Fallady w redakcji Wieglera i
w tej wersji bya pniej wydawana zarwno w kraju, jak i za granic.
Obecne, prezentowane po raz pierwszy wydanie powieci w jej
oryginalnej postaci, z wszelkimi uchybieniami wzgldem poprawnoci,
zgodnoci z faktami i dobrego smaku, pokazuje jej surowo i dosadno,
a jednoczenie intensywno, i o nie prawdopodobnie Falladzie chodzio.
Bo nie ze rodka, lecz wanie z marginesw spoeczestwa pochodzi
waciwe przesanie jego powieci: e nawet najmniejszy akt oporu ma
znaczenie.
Almut Giesecke

Do obecnego wydania
Obecne wydanie opiera si na maszynopisie, ktry posuy do druku
pierwszego wydania powieci (Aufbau-Verlag 1947). Znajduje si on
w archiwum wydawnictwa Aufbau (Biblioteka Pastwowa w Berlinie,
Pruskie Dziedzictwo Kultury, Depozyt 38).
Pierwotn wersj tekstu przywrcono, usuwajc m.in. skrelenia
dokonane przez redaktora Paula Wieglera, z wyjtkiem nielicznych
przypadkw, gdy miay one wyrane uzasadnienie stylistyczne.
Ponadto uwzgldniono nastpujce skrelenia: usunicie mylnikw
przy przytaczaniu myli bohaterw oraz mylnikw na kocach
zda, zmniejszenie liczby wykrzyknikw i pytajnikw, a take czsto
wystpujcych wielokropkw oraz usunicie kropek w skrtach takich,
jak SS, SA.
Pozostawiono take poprawki, ktre odnosiy si do pomyek autora
dotyczcych nazwisk postaci, podobnie jak uzupenienia brakujcych
sw. Uwzgldniono pojedyncze poprawki dotyczce regionalizmw lub
archaizmw w jzyku niemieckim.
Niemiecki tekst nowego wydania dostosowano pod wzgldem
interpunkcji i ortografii do zasad reformy pisowni z 2006 roku.
A.G.

You might also like