You are on page 1of 6

Jeszcze raz o Augusto Pinochet

Brytyjski sąd jednak postanowił deportować Chilijskiego patriotę, generała Pinocheta


do Hiszpanii. Niejaki Ronald Bartle, zastępca sędziego rejonu podjął taką decyzję na
wniosek hiszpańskiego sądu, reprezentowanego przez niejakiego Baltasara Garzon.

Jak już wcześniej pisałem, armia pod dowództwem Augusto Pinocheta uratowała Chile
przed potwornościami ludobójczego systemu, jakim bez wątpienia był i jest
komunizm. Nie od rzeczy będzie także dodać iż armia chilijska, demontując
sowieckiego agenta, Salvatore Allende i jego współpracowników, działała zgodnie z
dyrektywami swego parlamentu. Fakt ten jest zresztą skrzętnie skrywany przez
światowe media. Zamiast tego, powtarzają one kłamstwa, jakoby Allende został
zamordowany przez wojskowych siepaczy. Otóż “siepacze” zaproponowali mu wyjazd
z Chile, oferując nawet wojskowy samolot jako środek transportu. Allende wybrał
samobójstwo.

Cała ta historia przypomina mi pewną sprawę kryminalną, jaka niedawno miała


miejsce w Polsce. Otóż pewien mieszkaniec Łodzi, broniąc się przed bandytą, który
wtargnął mu do domu, w desperacji uderzył go nożem w brzuch. Dziś epilog tej
sprawy jest taki, że ten, który bronił swego domostwa siedzi w więzieniu natomiast
bandzior chodzi wolno po ulicach miasta.

Z drugiej strony jakoś nie słychać, żeby lewicowy rząd Jej Królewskiej Mości zechciał
deportować do Polski prokurator Wolińską, odpowiedzialną za wyroki śmierci na
najlepszych synach polski, żołnierzach Armii Krajowej I Narodowych Sił Zbrojnych.

Doprawdy, żyjemy dziś w świecie, który toleruje największych nawet zbrodniarzy pod
warunkiem wszelako, że są oni związani z lewą stroną politycznej areny. Natomiast
nie ma kar wystarczająco dużych dla normalnych ludzi, walczących o wolność i
sprawiedliwość wtedy, kiedy są oni po przeciwnej stronie barykady. Niech już
ostatnim argumentem będzie sprawa Ericha Honeckera – byłego przywódcę Niemiec
Wschodnich. Honecker, odpowiedzialny za zbrodnie przeciwko ludzkości, był w Anglii
operowany a potem starannie leczony. Następnie podleczonego zbrodniarza, pod
pretekstem złego stanu zdrowia i zaawansowanego wieku, rząd Jej Królewskiej Mości
wysłał właśnie do Chile. Totalna asymetria moralna, jawne lekceważenie
podstawowych zasad przyzwoitości. Komunistom daruje się winy natomiast anty-
komunistom biada, nie wolno im nawet bronić się przed niosącą zniszczenie i śmierć
czerwoną mafią.

Zaiste, w Anglii wciąż jeszcze muszą być żywe idee Kima Philby i jego Oxfordzkich
kumpli, wysługujących się za garść srebrników Moskwie. No, ale czegóż spodziewać
się po kraju, który wynalazł obozy koncentracyjne oraz znalazł ich zastosowanie w
Indiach. Z drugiej strony zawsze było wiadomo, że Czerwona Mafia, na dobre
zadomowiona w społeczeństwach zachodu, nigdy nie darowała generałowi porażki w
Chile. Jeśli teraz nie upomnimy się o Augusta Pinocheta to może kiedyś tak być, że
kiedy przyjdą po nas, też nikt nie upomni się o nas.

Augusto U. Pinochet

Ostatnio przez wszystkie możliwe media nieustannie przewija się sprawa generała
Chilijskiego, Augusta Pinocheta. Mówiąc o nim telewizja, radio i prasa zwykle starają
się przemycić takie małe epitety jak tyran, gwałciciel praw i swobód obywatelskich,
krew na rękach, zawsze jest też junta wojskowa itd. Przez jakiś czas informacje te nie
znikały z czołówek gazet oraz pierwszych doniesień w dziennikach radiowych i
telewizyjnych. I rzecz niesłychanie ciekawa, pomimo tak zwanej niezależności prasy
oraz innych mediów, ton wypowiedzi był zawsze taki sam. Identyczny we wszystkich
gazetach, na wszystkich programach radia i telewizji. No, wygląda na to, ze ktoś
gdzieś określił właściwy kierunek a reszta tzw. politycznych komentatorów posłusznie
pisze i gada co im kazali. No, dobrze, powie ktoś, my to dobrze znamy z czasów
komunistycznego zamordyzmu, ale przecież tu, w Australii żyjemy w wolnym,
demokratycznym kraju, gdzie każdy ma prawo do własnych a nie cudzych poglądów
politycznych. Zaraz, zaraz, ja na to odpowiem, a mnie za co z radia etnicznego, 6EBA
- FM wyrzucili na ponad rok, jak nie za wygłaszanie własnych opinii na temat ustroju
komunistycznego. I założę się z każdym o wszystkie moje pieniądze, iż gdybym
wyrażał się wtedy źle o ustroju nazistowskim a nie komunistycznym, nikomu do
głowy by nie przyszło by mi kneblem gębę zatykać. Ot, taka ciekawostka, a przecież
hitlerowcy, choć rządzili przy pomocy straszliwego terroru, do pięt komunistom nie
dorastali. Ci to bowiem są odpowiedzialni za śmierć dziesiątków milionów ludzkich
istnień a prawdopodobnie ponad 100 milionów, jeśli wliczyć w to Chiny. Tak więc taka
ciekawostka spać mi po nocach nie daje – o małym bandycie wolno mówić i pisać
tylko źle a o dużym bandycie - źle mówić nie można, za to jakby ktoś chciał napisać
poemat pochwalny, to i owszem, proszę bardzo. No a teraz spróbujcie napisać
poemat pochwalny na temat Hitlera i gdzieś go ogłosić, no to by się zrobiła awantura
nie z tej ziemi.

A wracając do generała Augusta Pinocheta, to w moim pojęciu, obronił on swój kraj


przed straszliwym terrorem komunistycznym, zresztą przy pomocy CIA, czyli Central
Intelligence Agency. Na argument, że zostało zamordowanych około 3500 osób
odpowiadam: każdy ma prawo do samoobrony, a jeśli w jej egzekwowaniu ktoś
poniesie śmierć, to trudno, tak musi być. Dokładnie tak samo każdy ma prawo
zdzielić w łeb bandytę, jeśli próbuje się wam włamać do domu. Szczególnie jeśli nie
tylko po by was okraść z dóbr materialnych ale zabrać także I dusze. Za to w nagrodę
1 maja każdego roku musielibyście maszerować przed nim udając, ze mu dziękujecie
za wszystko, co dla was zrobił. Poza tym, w Sowietach, w czasach rządów wujka
Stalina, co to ponoć usta miał słodsze od malin, mordowano dziennie 60 000 totalnie
niewinnych ofiar. Taki był komunizm a właściwie taki jeszcze jest. Salvatore Allende
chciał takiego komunizmu dla Chile.

Tak wiec generał Pinochet w moim przekonaniu to chilijski patriota, który obronił swój
kraj przed narodowa tragedia. Obronił przed śmiercią wielu, wielu ludzi bowiem nie
ma powodu by uważać, ze komuniści w Chile zachowywali by sie inaczej niż w
Sowietach, Polsce, Czechosłowacji, Węgrzech, Rumunii, Albanii, Chinach itd. Obronił
wolność i niezawisłość Chile w związku z czym jest to teraz kraj o dynamicznym
rozwoju gospodarczym. Daleko w przedzie od innych krajów tego regionu
geograficznego nie mówiąc o takich kolosach światowego komunizmu jak Północna
Korea czy Kuba. I za to mu wieczna cześć i chwała. Przynajmniej jednemu udało się
przegonić komunistyczna hałastrę.

Tylko dlaczego, pomimo tak oczywistych zasług, jest tak bardzo znienawidzony przez
cala prasę światowa. Prasę niby niezależna, wolna, nieskrępowana itd. Czyżby,
drodzy państwo? Wprawdzie w Australii nie ma ulicy Mysiej z jej niezapomnianym
Urzędem Kontroli Prasy, Radia, Telewizji i Widowisk ale ja myślę, ze ta ulica Mysia
dobrze funkcjonuje w głowach tzw. komentatorów politycznych. Pamiętam, w 1998
roku wybrałem się na spotkanie z panią Pauline Hanson (wtedy szefowa One Nation –
prawicowa australijska partia polityczna) aby na własne oczy się przekonać, czy ten
diabeł naprawdę taki straszny. Okazało się, ze nie taki straszny, tylko z taką odwagą
cywilna, jakiej nie sposób znaleźć u wszystkich innych polityków razem do kupy
wziętych.
Ale najzabawniej zachowała się nasza kochana telewizja i to wszystkie stacje bez
wyjątku. Otóż, jak zawsze, na spotkanie z panią Hanson wprosiła się hałaśliwa banda,
której jedynym celem było obrzucanie właściwych uczestników spotkania wulgarnymi
epitetami. Próbowano tez nas opluć oraz obiecywano połamać to I owo. Razem tych
rycerzy Politycznej Poprawności było coś ze 100 a może 120 I to obojga płci.
Natomiast zwolenników pani Hanson było około 2500 – 3000 i też obojga płci. No, w
każdym bądź razie pokaźnych rozmiarów hala sportowa wypełniona po brzegi.
Wieczorem, już po wszystkim ale bez połamanych kości, zasiadłem przed
telewizorem, tuląc w sercu cicha nadzieje, że może rozpoznam swoją gębę na
ekranie. Byłoby co potem opowiadać wnukom. Ale gdzie tam – kamera uporczywie
“jechała” po Politycznie Poprawnych chuliganach od lewa do prawa a potem “apiać”
od prawa do lewa tak, ze gdybym tam nie był, to bym myślał, ze jest ich tysiące.
Natomiast co do właściwych uczestników spotkania to pokazano na zewnątrz
budynku tylko starszego pana o kulach - z trudem posuwającego się do przodu,
wśród wrzasków i gróźb hałastry. Niby, że na spotkania z Pauline Hanson przychodzą
tylko nieliczni inwalidzi i to w dodatku w mocno zaawansowanym wieku.

Podejrzewam, ze podobnie się rzecz ma z przeciwnikami i zwolennikami generała


Pinocheta. Ujęcia z Londynu pokazywały pełne ekrany rozwrzeszczanych
przeciwników, choć czegoś brak mi było szerszych ujęć, natomiast zwolenników
generała zwykle pokazywano dwóch. A ja wiem, że w Chile odprawiane są msze
święte za zdrowie pana Augusta w których biorą udział setki tysięcy ludzi. A ile osób
by przyszło na msze za zdrowie jakiegokolwiek naszego polityka tu w Australii?
Pewnie nawet Politycznie Poprawnych rycerzy by zabrakło co może i dobrze, bo po co
w kościele wulgarne wrzaski, plucie i obraźliwe pokazywane palce.

Ja osobiście nie mam problemu z ludźmi o innych zapatrywaniach politycznych I


szanuje każdy punkt widzenia o ile jest on prezentowany w sposób cywilizowany.
Rzecz w tym, ze są wśród nas ludzie, którzy nie mając wystarczających argumentów
politycznych lub bez logicznych podstaw popierających ich punkt widzenia, uciekają
się do gróźb, obraźliwych gestów itd. Nie byłoby w tym nic wielkiego, bo w końcu nie
ma ich tak wiele, gdyby nie sposób w jaki te sprawy są prezentowane w środkach
masowego przekazu.

Natomiast co do rządu Jej Królewskiej Mości, to w moim mniemaniu aresztowanie


generała Augusta Pinocheta nie ma żadnych podstaw prawnych. Choć z drugiej
strony nie jest to pierwsze świństwo, na jakie sobie ten rząd pozwala. Cos na ten
temat mogą powiedzieć Chorwaci, kobiety I dzieci kozaków, walczących z armia
sowiecka a I my, Polacy tez moglibyśmy co nieco dorzucić. Tylko czy trzeba się ciągle
grzebać w śmietniku historii poszukując śladów krwi? Myślę, ze tak. W imię lepszej
przyszłości trzeba pamiętać przeszłość tym bardziej, ze żyjemy w świecie, w którym
wystarczy brak aktywności ze strony uczciwych ludzi by zatriumfowało zło.

Gwoli prawdzie o p. Augusto Pinochet.


W numerze 40 Tygodnika Polskiego zostałem pomówiony o dwie sprawy: po
pierwsze, że patrzę na wydarzenia w Chile poprzez pryzmat “patologicznego
antykomunizmu” oraz, że nie odrobiłem pracy domowej a co za tym idzie, zdradzam
“kompletny brak znajomości odnośnych faktów”. Przypominam, że w jednym ze
swoich felietonów nazwałem senatora Augusto U. Pinocheta chilijskim patriotą,
któremu udało się powstrzymać komunistyczną zarazę, za co mu wieczna cześć i
chwała.

Odpowiadam dopiero teraz, jako, że Typol dociera tu do nas na wioskę w Australii


Zachodniej ze znacznym opóźnieniem. Mamy za to świeże powietrze i to pomimo
usilnych starań Kuriera Zachodniego.

Ale do rzeczy – zacznijmy od “patologicznego antykomunizmu”. Ano, zaleciało mi tu


“koszerną moralnością”, która każe ścigać przez całą Europę urzędników Vichy a
nawet słowem nie zająknie się o komunistycznych ludobójcach. Na przykład taki
Łazar Kaganowicz, z pochodzenia Żyd, w latach 1930 – 40 prawa ręka Stalina –
odpowiedzialny za śmierć ponad 20 milionów ludzkich istnień – czyż nie zasługuje na
potępienie bardziej niż najgorszy z hitlerowskich oprawców? Tak między nami
Sarmatami, panie Weiss, zapach tej koszernej moralności nie należy do
najprzyjemniejszych. Też lubię czosnek ale bez przesady. Natomiast implikacje, że
nie lubię komunizmu są jak najbardziej na miejscu. Mało tego, nienawidzę
marksistowsko-leninowskiego ustroju, w którym drutuje się ludziom ręce na plecach a
potem strzela w tył głowy nad wykopanym rowem. Nienawidzę wyrzucania
zamarzniętych zwłok niemowląt z bydlęcych wagonów, którymi masy ludzkie były
transportowane na długą śmierć w tajgach Syberii. Organicznie wprost nie znoszę
konania matek w niewyobrażalnych mękach głodowych, ponieważ oddawały ostatnie
okruchy jedzenia swym dzieciom choć odsuwało to agonie dziatwy tylko o kilka dni.
Nienawidzę systemu, który zamordował ponad 100 milionów ludzi a przecież każda z
ofiar tak bardzo chciała żyć.

To tyle, jeśli chodzi o “patologiczny punkt widzenia komunizmu”, p. Weiss.

Natomiast co do faktów historycznych to można z łatwością je zweryfikować,


posługując się wiedzą źródłową a tym samym udowodnić, że jednak lekcję historii
Chile odrobiłem.

Otóż prawda jest, że Salvatore G. Allende, z zawodu lekarz, który już w 1933 roku
założył Chilijską Partię Socjalistyczną, w roku 1970 wygrał wybory prezydenckie w
sposób jak najbardziej demokratyczny. Prawdą jest też, że swe rządy rozpoczął od
wysokich podwyżek robotniczych zarobków oraz inteligencji, dławiąc jednocześnie
wzrost cen. Przez krótki czas napędzało to gospodarkę, bowiem rynek odpowiedział
zwiększeniem produkcji, co z kolei wpłynęło na znaczny spadek bezrobocia. Tyle
tylko, p. Weiss, że pieniądze nie chcą rosnąć na drzewach, co, jak sądzę, kto jak kto
ale pan powinien wiedzieć. Drukowanie pieniędzy bez pokrycia w rezerwach nosi
znamiona czynów kryminalnych albo też czystej desperacji. To tyle, jeśli chodzi o, jak
pan się wyraził: “wysoka inteligencję “ marksistowskiego ideologa, S. Allende. Poza
tym, dookoła mnóstwo rozumnych gnid, nieprawdaż, p. Weiss. Weźmy na przykład
Jurka Urbana – wysoka inteligencja, a jakże. Nie znaczy to jednak, że automatycznie
czyni go to porządnym człowiekiem – wprost przeciwnie, miał na tyle rozumu, żeby
rozróżnić dobro od podłości.

Natomiast wracając do Chile, to za czasów prezydentury Allende, jedynym z


czynników powodujących załamanie się gospodarki było idiotyczne centralizowanie
przemysłu. Nigdy i nigdzie taki sposób zarządzania nie przyniósł dobrych rezultatów,
o czym wiedzieć powinien nawet lekarz z politycznymi aspiracjami. Chyba, że o
ekonomii Chile decydowano w Moskwie, wtedy to co innego, jak mus to mus. Tak
więc taki “rewolucyjny” styl spowodował przede wszystkim spadek produkcji rolnej a
co za tym idzie zmusił rząd do kosztownego importu żywności. Próbując opanować
sytuację, w 1972 roku zostało w Chile wprowadzone racjonowanie żywności. Skąd my
to znamy – kartki na wszystko a w sklepach pustki. Jak w tym starym dowcipie: jaka
jest różnica pomiędzy sklepami mięsnymi z Polski przedwojennej oraz
komunistycznej? Otóż przed wojną na szybie było napisane “Rzeźnik” a w środku było
mięso. Po wojnie szyldy głosiły “Mięso” choć w środku był tylko rzeźnik.
Zaś co do samego S. Allende, to w 1972 r. bezprawnie ordynował ustawę,
zezwalającą na nieograniczona grabież własności prywatnej. Zgodnie z ta ustawą,
wszystko mogło być znacjonalizowane – przedsiębiorstwa, fabryki, domy, farmy itd.
Co prawda, ustawa ta nigdy nie została ratyfikowana przez Chilijski Kongres ale nie
przeszkadzało to prezydentowi okradać własnych obywateli. Na domiar złego, nie
zmieniło to ani na jotę tragicznego już położenia gospodarki. W połowie 1973 roku i
jeszcze przed wojskowym przewrotem, oficjalna stopa inflacyjna przekroczyła 500%
w skali rocznej.

Politycznie natomiast, S. Allende opierał się głównie na Partii Socjalistycznej choć w


skład jego koalicji wchodziły też takie ugrupowania jak skrajnie lewicowa MIR,
domagająca się głośno uzbrojenia proletariatu oraz wyrżnięcia w pień klasy
kapitalistycznej. Jednym słowem miał to być kolejny “bój” co to “jest nasz ostatni”.
Co to by znaczyło dla narodu chilijskiego my, Polacy, wiemy najlepiej, wszak
przerabialiśmy te komplety w szkole komunizmu przez prawie pół wieku. Dziś resztki
tej internacjonalistycznej hołoty chilijskiej można zobaczyć na ulicach Londynu, gdzie
pod czerwonymi sztandarami z sierpem i młotem wyją z radości, kiedy socjalistyczny
rząd Anglii nosi się z zamiarem wydania senatora Augusto U. Pinocheta obcemu
państwu.

Zaś w Chile w 1973 roku nastąpiło przesilenie rządowe, w wyniku czego chilijski senat
większością głosów zdeklarował, iż kraj jest w ruinie i zażądał od Allende
natychmiastowego złożenia urzędu. Był to czas szalenie trudny dla Chile bowiem na
ulicach odbywały się już regularne bitwy prawicowych organizacji z komunistycznymi
bojówkami MIR-u. Na oficjalne wezwanie senatu, w którym na szczęście dla Chile
przeważali patrioci, na scenę wkroczyła armia pod dowództwem Augusto U.
Pinocheta. I wtedy to właśnie Salvatore G. Allende, po krótkim starciu z otaczającym
go w pałacu prezydenckim odziałem armii, popełnił samobójstwo. Okazało się
również, że w jego rezydencji przebywał już wtedy doborowy oddział komandosów
kubańskich.

Tyle fakty historyczne, które, jak już to wcześniej powiedziałem, mogą być z łatwością
zweryfikowane. Gdyby ktokolwiek był tym zainteresowany, służę źródłami. Natomiast
w Tygodniku Solidarność ukazał się swego czasu wywiad z Władimirem Bukowskim,
znanym rosyjskim dysydentem. To ten sam Bukowski, który siedział w obozie
koncentracyjnym oskarżony o wybryki chuligańskie a którego później Sowieci
wymienili na chilijskiego komunistę, Luisa Corvalana. Moskiewska ulica zareagowała
wtedy na to wierszykiem:

Pomienili chuligana

Na Luisa Corvalana.

Gdzie takoju najdzi badź

Sztoby Lońku pomieniać.

Mniej zorientowanym wyjaśniam, że “Lońka” to był sam “car” Leonid Brezniew,


zwany także w pewnych kręgach “żywym trupem”.

Natomiast sam Bukowski, w odpowiedzi dziennikarzowi, który podniósł kwestię wielu


ofiar, które zginęły w czasie przewrotu wojskowego A. Pinocheta, powiedział:
bullet “(...) weźmy pod uwagę warunki, w jakich gen. Pinochet mordował swoich
przeciwników. Posiadam w moim archiwum 20 lub 25 dokumentów sowieckich, z
których wynika, że Moskwa wysyłała wyszkolonych w ZSRR dywersantów z szeregów
komunistów i socjalistów chilijskich. Ich szkoleniem zajmowało się KGB oraz wywiad
wojskowy GRU. Wysyłano ich do Chile uzbrojonych i wyposażonych w broń i materiały
wybuchowe.
bullet Za czasów prezydentury Salvatore Allende?
bullet Nie, za czasów rządów A. Pinocheta. Za prezydentury Allende nie było
potrzeby konspiracyjnego przemycania grup dywersyjnych, gdyż bojowców szkolono
zupełnie otwarcie. (Poza tym) prowadzono rozmowy o dostawach broni dla armii
chilijskiej, gdyż Moskwie chodziło o uzależnienie sił zbrojnych Chile od dostaw
sowieckich. Przez krótki okres tej współpracy chilijsko-sowieckiej, zadłużenie Chile
urosło do kilkuset milionów dolarów. Natomiast po przewrocie zbrojnym Pinocheta,
Moskwa prowadziła nie wypowiedzianą wojnę przeciwko jego krajowi (...)”.

Zostawiam tę wypowiedź bez komentarza. Zaś co do łamania praworządności i


tortur w Chile, to zdarzają się one w każdym kraju i są bez wątpienia wysoce
naganne. Niemniej, gdyby na przykład John Howard (premier Australii), miałby być
osobiście odpowiedzialny za wszystkie akty brutalności policji w Australii, to już
dawno powinien być wydany, na przykład Irlandii.

Nie bardzo rozumiem też, co pan Weiss, zwolennik S. Allende a więc systemu
opartego na podstawach marksistowsko-leninowskich, robi w Australii, w kraju, jakby
nie było, jak najbardziej kapitalistycznym. Jest przecież jeszcze Kuba, nie
wspominając Korei Północnej, gdzie obok obozów koncentracyjnych, głodu i zapaści
cywilizacyjnej -kwitnie, że tak powiem, komunizm. Jak myślę, jest coś obrzydliwego i
głęboko niemoralnego w obżeraniu się przy zasobnym stole kapitalizmu i
jednoczesnym smarkaniu w wykrochmalony obrus.

Zbyszek Koreywo

Październik 1999.

You might also like