Professional Documents
Culture Documents
Prolog
1. By m, z aski Boej i z imienia Bogosawiony (Benedictus), ktrego ycie
przepeniaa wito. Od dziecistwa mia serce dojrzae i wyrastajc daleko
ponad swj wiek cnotami nie zaprzeda swojej duszy adnej rozkoszy. A cho yjc
jeszcze na ziemi mg przez czas pewien swobodnie korzysta ze wiata, wzgardzi
nim i jego kwiatami, jakby ju wszystkie uwidy.
Pochodzi ze szlachetnego rodu, z prowincji Nursji. Std zosta posany do
Rzymu, gdzie studiowa mia sztuki wyzwolone. Kiedy jednak spostrzeg, jak wielu
spord jego towarzyszy studiw wpada w przepa wystpkw, cofn nog, ktr ju niejako postawi na progu wiata. Obawia si bowiem, e gdyby zakosztowa co nieco z jego nauk, mgby atwo stoczy si cay
w otcha bezdenn. Porzuci zatem studia, zostawi dom i majtek ojcowski, a pragnc tylko Bogu si podoba,
wyruszy na poszukiwanie habitu, ktry by sam wskazywa na wity sposb ycia. Odszed zatem peen wiedzy,
cho bez wyksztacenia, nieuczony, lecz wiedziony przez mdro.
2. Nie znam caej jego historii, a t skromn cze, ktr z niej opowiadam, zawdziczam czterem spord
jego uczniw. S to: Konstantyn, m wielce czcigodny, po nim kierujcy klasztorem, Walentynian, stojcy przez
wiele lat na czele klasztoru na Lateranie, Symplicjusz, trzeci z kolei opat jego wsplnoty, wreszcie Honorat,
ktry dzisiaj jeszcze rzdzi tym domem, w jakim Benedykt zacz swe ycie zakonne.
On to da Benedyktowi habit bdcy symbolem ycia witego, jak rwnie, na ile mg, suy mu zawsze. M
za Boy, skoro przyby ju do wybranego miejsca, znalaz tam sobie bardzo ciasn pieczar, gdzie mieszka
przez trzy lata, a oprcz mnicha Romanusa nikt o nim nie wiedzia.
5. Romanus ten y w niezbyt odlegym klasztorze pod wadz opata Adeodata. Bez wiedzy swego opata,
kierowany mioci, wymyka si w pewnych dniach na godziny, by zanie Benedyktowi chleb, ktry zdoa zaoszczdzi z wasnego poywienia. Z klasztoru nie byo adnej drogi do pieczary Benedykta, poniewa wznosia
si nad ni bardzo wysoka skaa. Romanus zwyk zatem przywizywa chleb do dugiego sznura przymocowanego na szczycie owej skay. Do tego sznura przyczepi take may dzwoneczek, by syszc jego dwik
m Boy wiedzia, kiedy mu Romanus chleb przynosi, i wyszed go zabra. Wszelako odwieczny wrg
pozazdroci jednemu mioci, drugiemu za pokrzepienia i kiedy pewnego dnia spostrzeg chleb spuszczony
z gry, rzuci kamie i rozbi dzwoneczek, lecz Romanus wwczas rwnie nie przesta suy Benedyktowi
w taki sposb, jaki by mu dostpny.
6. Bg wszechmocny zechcia jednak da w kocu Romanusowi odpoczynek po jego trudzie i zarazem ukaza ycie Benedykta ludziom jako przykad do naladowania, aby wiato rozbyso na wieczniku i owiecio
wszystkich przebywajcych w domu Boym. Pewien kapan, ktry mieszka nawet do daleko, przygotowywa
wanie sobie posiek na wito Paschy, kiedy Pan raczy mu si objawi i rzek do niego: Ty dla siebie szykujesz
uczt, a tam oto mj suga gd cierpi. Kapan w natychmiast si zerwa i w sam dzie wita Paschy wyruszy
we wskazanym kierunku zabierajc jedzenie, ktre dla siebie przygotowa. Szuka ma Boego wspinajc si po
skaach, schodzc w doliny, zapuszczajc si w rozpadliny ziemi, a znalaz go wreszcie, ukrytego w pieczarze.
7. Pomodlili si razem, po czym usiedli bogosawic Pana wszechmogcego. A po krzepicej rozmowie
o yciu duchowym w kapan, ktry przyszed odwiedzi Benedykta, powiedzia: Wsta, posilmy si, bo dzisiaj
jest Pascha! a m Boy na to: Istotnie, jest to Pascha, skoro dane mi byo ci zobaczy. y bowiem na tak
cakowitym odludziu, i nie wiedzia nawet, e dzie ten by witem Paschy. A czcigodny przybysz potwierdzi
raz jeszcze: Naprawd dzisiaj jest dzie Paschy, uroczysto Zmartwychwstania Paskiego. Zgoa nie przystoi
ci dzisiaj poci, gdy i ja po to wanie zostaem przysany, bymy razem mogli posili si darami Boga wszechmogcego. Bogosawic zatem Pana spoyli przyniesione jedzenie. A gdy ukoczyli i posiek i rozmow, kapan
powrci do swojego kocioa.
8. W tym samym czasie rwnie pasterze spotkali ukrywajcego si w pieczarze Benedykta. A ujrzawszy go
w zarolach, odzianego w skry, myleli pocztkowo, e widz jakiego zwierza. Ale gdy poznali sug Boego,
wielu z nich zmienio swj zwierzcy sposb ycia na ycie w asce pobonoci. Zaczto o nim mwi w caej
okolicy i tak si stao, e od tego czasu odwiedzali go cigle liczni ludzie, ktrzy dostarczali mu poywienia dla
ciaa, sami za z ust jego otrzymywali i w sercach swoich unosili pokarm duchowy.
3. Od tej chwili, jak pniej sam mwi swoim uczniom, pokusa cielesna zostaa w nim tak cakowicie poskromiona, e nigdy ju wicej nic podobnego nie odczuwa. Odtd wielu zaczo ju wiat porzuca, by powierzy si jego kierownictwu. Sam wolny od pokus, susznie mg innych uczy cnoty. Podobnie i Mojesz
postanowi, e lewici w wieku dwudziestu piciu lat i starsi powinni tylko suy, a dopiero od lat pidziesiciu
staj si stranikami witych naczy.
4. Piotr: Pojmuj co nieco ze znaczenia przytoczonego tekstu Pisma witego, lecz, prosz, wyjanij mi to
dokadniej.
Grzegorz: Wiadomo, Piotrze, e w modoci pokusy cielesne s bardzo ywe, a po pidziesitce ciao
chodnie. Naczyniami witymi s dusze wiernych. Tak wic wybrani, dopki doznaj jeszcze pokus, musz
podlega wadzy i suy, musz ponosi wiele trudw i ciko pracowa. Kiedy za dojd do wieku, ktry
przynosi spokj duszy, bo ogie pokusy ju wygasa, wwczas dopiero staj si stranikami naczy witych,
gdy mog uczy dusze.
5. Piotr: Przyznaj, e mnie przekonuje to, co mwisz. A skoro ju dae mi klucz do zrozumienia przytoczonego tekstu, prosz, opowiadaj dalej ycie owego witego ma.
dy, a tak mgby atwo i siebie zgubi i tamtych nie pozyska. Ilekro bowiem wycigaj nas z nas samych
nazbyt pochaniajce sprawy zewntrzne, zawsze wwczas cho jestemy nadal sob, nie jestemy jednak ze
sob, bo tracc samych siebie z oczu bkamy si po ziemi cudzej.
6. Czy powiemy, e by ze sob w syn marnotrawny, ktry uda si w dalek krain, roztrwoni tam cz
majtku, jak otrzyma, a zwizawszy si z jednym z tamtejszych mieszkacw pasa u niego winie? Widzc, jak
najadaj si strkami, podczas gdy on by godny, zacz rozpamitywa utracone dobra i jak mwi Pismo
wite, przyszed do siebie i powiedzia: Ilu to najemnikw w domu Ojca mego ma pod dostatkiem chleba?.
Jeliby by ze sob, to skd by do siebie przyszed?
7. Powiedziaem zatem, e w czcigodny m mieszka ze sob, gdy zawsze sta na stray wasnego serca,
zawsze wiadomy, e jest przed obliczem Stwrcy, zawsze pilnie bada swoje postpowanie i nie pozwala oku
swego ducha bdzi na zewntrz.
8. Piotr: C wic znaczy to, co jest napisane o Apostole Piotrze, gdy go Anio wyprowadzi z wizienia?
Kiedy Piotr przyszed do siebie, powiedzia: Teraz wiem na pewno, e Pan posa swego anioa i wyrwa mnie
z rki Heroda i z tego wszystkiego, czego oczekiwali ydzi.
9. Grzegorz: Dwa s sposoby, Piotrze, w jakie moemy by wyrwani z samych siebie: albo bd strca nas
poniej naszego wasnego poziomu, albo ponad nas samych wynosi nas aska kontemplacji. Ten zatem, kto
pasa winie, spad poniej samego siebie, bo duch jego by zabkany i nieczysty. Aposto natomiast, uwolniony
przez anioa, ktry porwa jego ducha w ekstaz, znalaz si wprawdzie na zewntrz siebie, ale ponad sob
samym. Tak wic jeden jak i drugi powrci do siebie, tamten, gdy porzuciwszy popeniane sam odnalaz si
w swoim sercu, ten za, gdy zszed ze szczytw kontemplacji do zwykego sposobu rozumowania, jaki by mu
waciwy i przedtem. W owej samotni przeto czcigodny Benedykt mieszka ze sob na tyle tylko, na ile nie pozwala swoim mylom przekracza wyznaczonych im granic, ilekro bowiem ognisty powiew kontemplacji unosi
go ku niebu, pozostawia niewtpliwie siebie samego daleko w dole pod sob samym.
10. Piotr: Jasne jest to, co mwisz, lecz, prosz, odpowiedz jeszcze, czy powinien by opuci braci, za
ktrych ju raz przyj odpowiedzialno?
Grzegorz: Wedug mnie, Piotrze, naley ze spokojem znosi wspycie z ludmi zymi tam, gdzie nie brak
rwnie i dobrych, ktrym godzi si pomc. Jeli jednak nie ma adnej nadziei na owoce przynoszone przez
prac z dobrymi, nie zawsze warto przezwycia trudnoci, jakich li przysparzaj, zwaszcza gdy nie trzeba
daleko szuka, by znale okazj poyteczniejszej pracy dla Boga. W jakime celu miaby m wity pozosta
w owym klasztorze? eby strzec tych, ktrzy, jak to dobrze widzia, jednomylnie wystpowali przeciw niemu?
11. Czsto tak wanie czyni wici (i przemilcza tego nie naley): gdy uwaaj, e ich praca nie przynosi
owocu, udaj si gdzie indziej, gdzie obfitszych owocw si spodziewaj. Wielki Aposto Pawe chce odej,
a by z Chrystusem, y dla niego to Chrystus, a umrze to zysk, nie tylko sam dla siebie pragnie zmaga
mczestwa, lecz take innych do nich zachca. A przecie to on wanie, gdy go cigali w Damaszku, wybra
potajemn ucieczk przez mur, w koszu spuszczonym na sznurze. Czy powiemy, e Pawe lka si mierci,
skoro sam owiadcza, e pragnie jej dla mioci Chrystusa? Nie, lecz widzc, e w Damaszku czekaby go wielki
trud, mao przynoszcy owocu, wola zachowa ycie, by gdzie indziej pracowa, bardziej owocnie. Dzielny onierz Boga nie chcia by wiziony w zamkniciu, wola powrci na pole walki.
12. Tak wic suchaj pilnie dalej, a przekonasz si wkrtce, e i czcigodny Benedykt opuci t garstk ludzi,
ktrych niczego nie mg nauczy, po to tylko, aby gdzie indziej przywraca ycie wielkim rzeszom umarych
mierci duchow.
Piotr: Za susznoci twoich wyjanie przemawia zarwno zdrowy rozsdek, jak i wiadectwo Apostoa.
Teraz za, prosz, powrmy ju do ycia tego witego Ojca, by mi wszystko opowiedzia po kolei.
13. Grzegorz: Im duej przebywa Benedykt w swojej samotni, tym wspanialej rozkwitaa jego wito
w rnych cudach i znakach. Przycigaa ona wielu, ktrzy pragnli z nim razem suy Bogu wszechmogcemu.
Zbudowa wic tam, z pomoc Pana Jezusa Chrystusa, dwanacie klasztorw. Na czele kadego z nich postawi
jednego ojca, ojcom tym za przydzieli po dwunastu mnichw. Przy sobie natomiast zatrzyma tylko kilku,
takich, ktrym, jak sdzi, potrzebna bya jeszcze jego obecno do osignicia peniejszej dojrzaoci.
14. W tym te czasie zaczli go odwiedza moni chrzecijanie z Rzymu. Przywozili mu oni swoich synw, by
ich wychowa dla Boga wszechmogcego. Wtedy rwnie Eutycjusz i patrycjusz Tertullus ofiarowali mu swoich
dobrze zapowiadajcych si synw: pierwszy Maura, drugi za Placyda. Z nich dwch, Maur, ju dorastajcy,
dziki swym dobrym obyczajom zosta wkrtce pomocnikiem swojego Mistrza, Placyd natomiast by jeszcze
maym dzieckiem.
4. O niespokojnym mnichu
1. W jednym z owych klasztorw, jakie Benedykt wok pobudowa, by pewien mnich, ktry nie mg wytrwa spokojnie na modlitwie. Skoro tylko bracia pochylali si pograjc w modlitwie, wychodzi zaraz na
zewntrz, a mylc o wszystkim i o niczym zajmowa si jakimi sprawami ziemskimi i przemijajcymi. Jego opat
wielokrotnie go upomina, wreszcie za przyprowadzi do ma Boego, ktry rwnie zgani ostro jego gupot.
Powrciwszy do swego klasztoru mnich w zaledwie przez dwa dni przestrzega zalece Benedykta, lecz ju
trzeciego powr-ci do dawnych przyzwyczaje i zacz znowu wczy si w czasie modlitwy.
2. A kiedy ojciec tego klasztoru, wyznaczony poprzednio przez Benedykta, donis mu o tym, suga Boy
powiedzia: Przyjd i sam go ulecz.
Przyby zatem m Boy do owego klasztoru. A gdy w oznaczonej godzinie, po zakoczeniu psalmodii,
bracia oddali si modlitwie, ujrza, jak tego wanie mnicha, ktry nie mg wytrwa na modlitwie, jaki czarny
czowieczek wyciga za drzwi, uchwyciwszy go za brzeg habitu. Wwczas rzek cicho do Pompejana, ojca tego
klasztoru, i do sugi Boego, Maura: Czy nie widzicie, kto to tego mnicha wyciga za drzwi? Oni mu
odpowiedzieli: Nie. Na to Benedykt: Mdlmy si, abycie i wy zobaczyli, za kim ten mnich idzie. Modlili si
przez dwa dni i wwczas mnich Maur zobaczy, Pompejanus za, ojciec tego klasztoru, nic nie mg ujrze.
3. Nastpnego wic dnia, po zakoczeniu modlitwy, kiedy m Boy wyszed z oratorium i znalaz stojcego
na zewntrz mnicha wychosta go rzg, aby wyleczy z zalepienia serca. Od owego dnia czarny czowieczek
nie mg ju go do niczego nakoni. Mnich pozostawa niewzruszenie pogrony w modlitwie. Odwieczny wrg
nie prbowa ju wicej wtargn w jego myli, zupenie tak, jakby to on sam dosta chost.
doszed do tego, e sudze Boga wszechmogcego posa chleb zatruty, jako chleb powicony. M Boy przyj
dar z podzikowaniem, lecz nie ukrya si przed nim ukryta w chlebie zguba.
3. W godzinie posiku przylatywa zazwyczaj kruk z pobliskiego lasu i dostawa chleb z rki Benedykta. Gdy
jak zwykle przylecia, m Boy rzuci mu w chleb przysany przez kapana Florencjusza i poleci: W imi Pana
naszego Jezusa Chrystusa zabierz ten chleb i rzu go w takim miejscu, gdzie nikt go nie znajdzie! Wwczas
kruk otworzy dzib, a rozpostarszy skrzyda zacz skaka wok chleba kraczc, jakby pragn powiedzie, e
chce by posuszny, a przecie rozkazu wypeni nie moe. M Boy powtarza mu wielokrotnie: We, we, nic
ci si nie stanie! i rzu go tam, gdzie nikt nie znajdzie. Wreszcie, po dugim wahaniu kruk si zdecydowa,
podnis chleb dziobem i odlecia. Po trzech za godzinach powrci ju bez chleba i z rki ma Boego
otrzyma swj zwyky pokarm.
4. A wity Ojciec, widzc, e w kapan ponie dz pozbawienia go ycia, wicej o niego si martwi ni
o siebie. Natomiast we Florencjusz, zawiedziony, e nie zdoa zabi ciaa mistrza, stara si teraz usilnie
zgubi dusze jego uczniw. Do ogrodu nalecego do klasztoru Benedykta wprowadzi siedem nagich modych
dziewczt, ktre wobec mnichw ujwszy si za rce dugo przed ich oczami taczyy, aby rozpali w ich
sercach ze dze.
5. wity m widzia to ze swojej celi, a lkajc si upadku swych niezbyt jeszcze dojrzaych uczniw
i rozumiejc, e w tym wszystkim chodzi tylko o szkodzenie jemu samemu, ustpi miejsca zawistnikowi. Wszystkie klasztory, ktre zbudowa, zorganizowa teraz w ten sposb, e w kadym na czele wsplnoty braci
postawi jednego przeora, a zabrawszy ze sob tylko nielicznych mnichw przenis si gdzie indziej.
6. Zaledwie jednak m Boy pokornie ustpi przed nienawici, a ju wszechmocny Bg porazi
Florencjusza straszn kar. Kiedy bowiem stojc na tarasie rozkoszowa si wiadomoci o odejciu Benedykta,
taras w, na ktrym sta, zapad si nagle, cho cay dom poza tym pozosta nienaruszony. I tak nieprzyjaciel
Benedykta znalaz mier pod gruzami.
7. Poniewa za czcigodny Ojciec nie zdy jeszcze uj nawet mil dziesiciu, jeden z jego uczniw, rwnie
zwany Maurem, uzna, e naley pobiec za nim natychmiast. Wracaj, zawoa, bo zgin kapan, ktry ci
przeladowa. A m Boy Benedykt, syszc to, pogry si w wielkim alu i dlatego, e umar jego
nieprzyjaciel, i dlatego, e z tej mierci cieszy si jego wasny ucze. Uczniowi naoy rwnie pokut za to, e
przychodzc z tak wiadomoci mia radowa si zagad wroga.
8. Piotr: Przedziwne i prawdziwie zdumiewajce rzeczy opowiadasz! W wodzie bowiem, ktra wytrysna
ze skay, widz dzieo Mojesza, w elazie wypywajcym z gbiny Elizeusza, w chodzcym po wodzie
rozpoznaj Piotra, w tym, komu kruk jest posuszny Eliasza, w tym za, kto pacze nad mierci nieprzyjaciela
Dawida . Jak sdz, m w napeniony by duchem wszystkich sprawiedliwych.
9. Grzegorz: Piotrze, w suga paski, Benedykt, mia w sobie Ducha Tego Jedynego, ktry udzielajc nam
aski zbawienia napenia serca wszystkich wybranych. O Nim to mwi Jan: Bya wiato prawdziwa, ktra
owieca kadego czowieka, gdy na wiat przychodzi. O Nim take dalej napisa: Z Jego penoci wszyscymy
otrzymali . wici Pascy od Boga mieli moc czynienia cudw, lecz nie mogli przekazywa jej komu innemu. Pan
za wiernym da znaki swej potgi, a swoim wrogom obieca znak Jonasza. Raczy umrze wobec pysznych
i zmartwychwsta wobec pokornych, aby i tamci poznali, czym wzgardzili, i ci ujrzeli, jak godnym czci jest Ten,
kogo kochaj. I tajemnica ta sprawia, e tam, gdzie pyszni widz tylko ponienie mierci, pokorni znaleli
chwa, ktra mier zwycia.
10. Piotr: Prosz, opowiedz mi teraz, dokd uda si m wity i czy zdziaa jeszcze inne cuda.
Grzegorz: wity m udajc si w inne okolice, zmieni jedynie miejsce pobytu, ale nie wroga. Musia
nawet toczy zmagania tym cisze, e przeciw niemu walczy teraz ju otwarcie sam mistrz za. Miasteczko
zwane Cassinum ley na stoku wysokiej gry, ktra uyczya mu w swoim zboczu wgbienia, sama za wznosi
si jeszcze ponad nim na trzy tysice krokw, jakby godzc swoim szczytem w niebo. Staa tam bardzo stara
witynia, w ktrej nieowieceni wieniacy zachowujc pogaskie zwyczaje czcili nadal Apollona. Dookoa take
peno byo gajw powiconych demonom, gdzie mnstwo szalonych pogan skadao im obraajce Boga
ofiary.
11. M Boy, gdy tylko tam przyby, zaraz rozbi posg boka, przewrci otarz, podpali gaje. W samej
wityni Apollona urzdzi kaplic pod wezwaniem w. Marcina, tam za, gdzie sta otarz Apollona, zbudowa
kaplic pod wezwaniem w. Jana, a ustawicznie nauczajc zachca okolicznych mieszkacw do przyjcia
prawdziwej wiary.
12. Odwieczny wrg nie znis tego w milczeniu i ju nie potajemnie ani we nie, lecz cakiem otwarcie ukaza si oczom Ojca. Krzyczc gono skary si, e gwat mu si dzieje, tak e gos jego nawet i bracia syszeli,
chocia nie widzieli nikogo. Czcigodny Ojciec mwi swoim uczniom, e cielesnym jego oczom ukazywa si w
wrg odwieczny w postaci wielce szkaradnej, cay w ogniu, a pomienie wychodzce z jego ust i oczu zdaway
si godzi w niego. Co za krzycza, to ju syszeli wszyscy. Najpierw woa Benedykta po imieniu, a kiedy m
Boy nic mu nie odpowiada, zaraz obrzuca go obelgami. Zaczyna bowiem krzycze: Benedykcie!
Benedykcie!, a kiedy nie dostawa odpowiedzi, natychmiast woa dalej: Przeklty (Maledicte), a nie bogosawiony (Benedicte), po co wtrcasz si do mnie? Dlaczego mnie przeladujesz?
13. Nie na tym jednak koniec zmaga sugi Boego z odwiecznym wrogiem, ktry z wasnej woli wci na
nowo staczajc walki z Benedyktem, wbrew swej woli dawa mu cigle okazj do zwycistwa.
dlatego, e ich trud poszed na marne, lecz e brat zgin, pobiegli popiesznie i z wielkim paczem zawiadomili
o tym czcigodnego Ojca Benedykta.
2. Wwczas on poleci przynie do siebie zmiadonego chopca. Nie go musieli na rozpostartym
paszczu, bo kamienie zawalonego muru nie tylko poraniy mu czonki, lecz i poamay koci. M Boy kaza
pooy go w swojej celi, na plecionej z sitowia macie, na ktrej zawsze si modli, po czym odprawiwszy braci
zamkn drzwi i zacz modli si jeszcze usilniej ni zazwyczaj. Rzecz przedziwna! Nie mina nawet godzina,
a chopca zdrowego i w peni si jak przedtem posa ponownie do teje samej pracy. I tak razem z brami skoczy budowa mur ten mnich mody, ktrego wrg odwieczny postanowi zabi na zo Benedyktowi.
3. W owym czasie m Boy zosta obdarzony duchem proroczym, zacz przepowiada przyszo i m-wi
znajdujcym si przy nim ludziom o zachodzcych daleko wydarzeniach.
13. Jak Benedykt pozna, e brat mnicha Walentyniana nie zachowa postu
1. Wspomniany ju przeze mnie mnich Walentynian mia brata, ktry by czowiekiem wieckim, lecz pobonym. Brat w przychodzi co roku, by prosi o modlitw ma Boego, a zarazem by odwiedzi Walentyniana, przy tym ca drog od domu a do klasztoru zwyk odbywa poszczc.
Ot pewnego dnia, gdy wanie tam si udawa, przyczy si do inny podrny. Ten mia ze sob ywno, a kiedy mino kilka godzin, powiedzia: Chod, bracie, posilmy si nieco, bymy si nazbyt nie mczyli
drog. O nie, bracie, odpar tamten, nie zrobi tego, bo idc do czcigodnego Ojca Benedykta zwykem zawsze post zachowywa. Na te sowa jego towarzysz na razie zamilk.
2. Kiedy jednak uszli pniej dalszy kawaek drogi, zacz znowu namawia, by co zjedli. Pielgrzym, ktry
postanowi i poszczc, powtrnie odmwi, a ten, kto namawia do jedzenia, raz jeszcze umilk i szed z nim
dalej przez pewien czas nic nie jedzc. Ale i droga jednak si przeduaa, i godzina bya coraz pniejsza, a oni
coraz bardziej zmczeni wdrwk. Natrafili wreszcie na k i rdo. Wszystko zdawao si tu zachca do rozkosznego odpoczynku. Wwczas w obcy powiedzia: Oto woda i ka, oto pikne miejsce, gdzie moemy si
pokrzepi i troch odpocz, by potem spokojnie ukoczy nasz podr. Sowa te sprawiay przyjemno
uszom, widok cieszy oczy, tak e nasz pielgrzym, po raz trzeci do posiku namawiany, ustpi i zgodzi si
poywi.
3. Wieczorem za przyby do klasztoru. Ledwie stan przed czcigodnym Ojcem Benedyktem i poprosi go
o modlitw, gdy wity m skarci go zaraz za to, co zrobi w drodze: C to, bracie? Zoliwy wrg, ktry
mwi do ciebie ustami twego towarzysza wdrwki, nie zdoa ci nakoni raz i drugi, ale za trzecim razem ci
przekona i to, czego chcia, wymg na tobie. Czowiek w zrozumia wwczas bd swojej saboci i rzuciwszy
si do stp witemu zacz opakiwa sw win wstydzc si tym bardziej, i pozna teraz, e Ojciec Benedykt
i na odlego jego upadek zobaczy.
4. Piotr: Widz, e w m wity mia w sercu ducha Elizeusza, ktry by obecny przy swoim uczniu, nawet
gdy ten bawi daleko od niego .
Grzegorz: Lepiej nic nie mw teraz, Piotrze, a poznasz jeszcze wiksze dziwy.
15. O przepowiedni udzielonej krlowi Totili i tej, jak otrzyma biskup Kanuzjum
1. Wwczas sam Totila przyszed do ma Boego. A ujrzawszy z daleka Benedykta siedzcego, nie odway
si podej, lecz od razu pad przed nim na ziemi. M Boy dwa i trzy razy rzek mu: Wsta, lecz Totila nie
mia si podnie, a wtedy Benedykt, suga Jezusa Chrystusa, sam raczy zbliy si do lecego w prochu krla.
Podnis go z ziemi, zgani jego postpowanie i w niewielu sowach przepowiedzia mu wszystko, co miao go
spotka. Wiele zego czynisz, rzek mu; wiele zego uczynie. Skocz ju wreszcie z niegodziwoci! Owszem
wejdziesz do Rzymu, przeprawisz si przez morze, przez dziewi lat bdziesz panowa, a dziesitego umrzesz.
2. Usyszawszy te sowa, krl, napeniony wielk bojani, poprosi Benedykta o modlitw, po czym
odszed. I od tego czasu by ju mniej okrutny. A wkrtce potem wszed do Rzymu i nastpnie przeprawi si na
Sycyli. W dziesitym za roku swego panowania z wyroku wszechmogcego Boga utraci krlestwo razem
z yciem.
3. Biskup kocioa w Kanuzjum mia zwyczaj odwiedza tego ma Boego, a Benedykt kocha go bardzo
doceniajc zasugi jego ycia. Pewnego dnia rozmawiali razem o najedzie krla Totili i o upadku Rzymu,
a biskup powiedzia: Krl Totila zburzy to miasto i nigdy ju nie bdzie zamieszkane. Na co m Boy mu
odpowiedzia: To nie barbarzycy przynios Rzymowi zagad. Bd wstrzsa nim burze, huragany, trzsienia
ziemi, a w kocu sam si zawali. Ta tajemnicza przepowiednia jest dzi dla nas janiejsza od soca, gdy
widzimy zburzone mury tego miasta, rozpadajce si domy, kocioy zniszczone przez burze, budynki
nadwtlone wiekiem i rozsypujce si w ruiny.
4. Honorat, jego ucze, ktry mi t histori opowiedzia, mwi wprawdzie, e nie sysza jej nigdy z ust
samego Benedykta, a przekazali mu j tylko inni bracia.
9. Piotr: W odpowiedzi na moj ma wtpliwo wyjanie ca rzecz w sposb przekonywujcy. Ale jeli
moesz jeszcze co wicej powiedzie o witoci tego ma, prosz ci, mw dalej.
suy? A nagle m Boy odwrci si od niego i zgromi go surowo mwic: Przeegnaj swoje serce, bracie.
Co ty tam mwisz? Przeegnaj swoje serce! Zaraz te zawoa mnichw, poleci im zabra mu z rki lamp,
jemu za kaza zej ze suby i posiedzie troch w milczeniu.
2. Zapytywany nastpnie przez braci, co takiego mia w sercu, wszystko im opowiedzia: jak wzburzy go
duch pychy i co sobie mwi w mylach po cichu przeciw Boemu mowi. Wtedy stao si dla kadego jasne, e
przed czcigodnym Benedyktem nic nie moe si ukry, bo do jego uszu dochodz nawet nie wypowiedziane na
gos myli.
3. Ale Benedykt nie przyby w dniu oznaczonym, oni wic zawiedzeni, sami poszli wreszcie do niego.
Oczekiwalimy, Ojcze, rzekli, e przyjdziesz tak, jak obiecae i e pokaesz nam, gdzie mamy budowa. A ty
nie przyszede. On za na to: Jak to, bracia? Dlaczego tak mwicie? Czy nie przyszedem tak, jak obiecaem?. Kiedy to przyszede? zapytali. Czy nie widzielicie mnie obaj we nie, odrzek, i czy nie wskazaem
wam miejsc waciwych? Idcie i zbudujcie wszystkie pomieszczenia klasztorne wedug tego, cocie w widzeniu
usyszeli. Otrzymawszy tak odpowied peni podziwu powrcili do majtku koo Terracina i zbudowali
wszystko zgodnie ze wskazwkami, jakie dostali we nie.
4. Piotr: Chciabym zrozumie, jak to si sta mogo, e poszed on tak daleko i wyda rozporzdzenia ludziom we nie pogronym, a oni w widzeniu sennym usyszeli je i pojli.
Grzegorz: Dlaczego pytasz, jak to si sta mogo? Czyby wtpi, Piotrze? Wiadomo przecie, i duch jest
ze swej natury mniej zwizany z miejscem ni ciao. Czytamy take i w Pimie witym, e pewien prorok
porwany z Judei zosta w mgnieniu oka przeniesiony razem z przyrzdzonym przez siebie posikiem do Chaldei,
gdzie posikiem tym pokrzepi drugiego proroka, a sam natychmiast znalaz si z powrotem w Judei . Jeli wic
Habakuk zdoa w jednej chwili zaj ciaem tak daleko i jeszcze posiek zanie, c w tym dziwnego, e Ojciec
Benedykt otrzyma ask udania si duchem do picych braci, ktrych duchom udzieli koniecznych wskazwek? Podobnie jak tamten przeby drog w ciele, by dostarczy cielesnego pokarmu, tak ten przenis si
duchem, by wytyczy podstawy ycia duchowego.
5. Piotr: Sowem twym, jak palcem, cierasz z mego serca py wtpliwoci. Chciabym jednak wiedzie, jakim by w m w zwykej rozmowie.
wszyscy nie nalecy do wsplnoty. Stao si wic cakowicie jasne, e suga Boy wprowadzi je z powrotem do
wsplnoty z Panem, gdy nie wychodziy ju razem z tymi, ktrzy byli z tej wsplnoty wyczeni.
6. Piotr: Cho m ten by nadzwyczaj i wity, i czcigodny, jest jednak rzecz zadziwiajc, e yjc jeszcze
w tym zniszczalnym ciele mia wadz uwalnia dusze, ktre stany ju przed sdem niewidzialnym.
Grzegorz: A czy nie by w tym ciele rwnie Aposto, kiedy usysza: Cokolwiek zwiesz na ziemi, bdzie
zwizane i w niebie, a cokolwiek rozwiesz na ziemi, bdzie rozwizane i w niebie ? Jego to rol w owym
zwizywaniu i rozwizywaniu peni ci, ktrym wiara i cnoty zapewniaj wadz nad duszami. Po to jednak, by
czowiek z ziemi posiad tak wielk potg, Stwrca nieba i ziemi zstpi na ziemi z nieba. Jeli ciao moe dzi
sdzi nawet duchy, to godnoci tej raczy mu uyczy Bg, ktry sta si dla ludzi ciaem. Nasza sabo dlatego
tylko wzniosa si tak wysoko ponad siebie sam, e moc Boa zniya si a do saboci.
7. Piotr: Rozumowanie to w peni wyjania cud dokonany.
napomnieniach. Nikt nie mg ju duej wtpi w spenienie jego obietnic, skoro w jednej chwili w zamian za
niemal pust szklan flaszk da beczk pen oliwy.
poleci wprowadzi Gota do klasztoru i tam da mu powicony posiek. Kiedy go z powrotem do niego
przywiedziono, napomnia jeszcze, by zaniecha swoich bezrozumnych okruciestw. Zalla odszed ujarzmiony
i nie omieli si ju da czegokolwiek od tego wieniaka, ktrego m Boy uwolni z wizw nie dotykajc
ich nawet, samym tylko spojrzeniem.
4. Widzisz, Piotrze, e wanie tak, jak mwiem, ci, co suc Bogu wchodz z Nim w blisk zayo, mog
niekiedy czyni cuda take po prostu dan sobie moc. w wity m, ktry siedzc ujarzmi strasznego w swej
dzikoci Gota, a spojrzeniem rozwiza rzemienie i wzy krpujce rce niewinnego wieniaka, otrzyma
niewtpliwie od Boga i mia w sobie moc czynienia tego, co uczyni. wiadczy o tym sama szybko, z jak w
cud zosta dokonany. Z kolei opowiem teraz o innym wielkim cudzie, ktry wyprosi swoj modlitw.
porzucaj mnie tej nocy! Rozmawiajmy a do rana o radociach ycia wiecznego. C ty takiego mwisz,
siostro? odpar Benedykt. Nie mog spdzi nocy poza klasztorem.
3. A niebo byo tak pogodne, e nigdzie nie byo wida najmniejszej nawet chmurki. Kiedy jednak
Scholastyka usyszaa odmow brata, spltszy palce zoya rce na stole i skonia na nie gow modlc si do
Pana wszechmogcego. Skoro gow uniosa, zerwaa si tak wielka burza z piorunami i byskawicami, luna
taka ulewa, e ani czcigodny Benedykt, ani towarzyszcy mu bracia nie mogli jednym krokiem wyj na dwr.
Mniszka bowiem skaniajc gow na rce wylaa potoki ez, ktre przemieniy pogod w deszcz ulewny. Ulewa
przysza natychmiast po modlitwie i tak jedno z drugim si czyo, e podnosia gow ju wrd huku
piorunw, zupenie jakby to jej ruch wanie w deszcz wywoa.
4. Wwczas m Boy widzc, e wrd tych byskawic i gromw, w powodzi deszczu, nie zdoa powrci
do klasztoru, zmartwiony, zacz si skary: Niech ci wybaczy Bg wszechmogcy, siostro. Co ty zrobia?
Ona za odrzeka: Prosiam ci, a nie chciae mnie wysucha. Poprosiam Pana mego i wysucha mnie. Teraz
wic wyjd, jeli zdoasz, zostaw mnie i wracaj do klasztoru. On jednak nie mg wyj na dwr i cho zosta si
nie godzi, pozosta przecie wbrew samemu sobie. Tak doszo do tego, e ca noc czuwali wsplnie
i rozmawiali o sprawach Boych znajdujc pokrzepienie we wzajemnej wymianie witych myli.
5. O tym to wydarzeniu mylaem mwic, e i Benedykt nie zawsze wszystko, co chcia, mg uczyni.
Biorc bowiem pod uwag jego nastawienie, musimy niewtpliwie stwierdzi, i pragn, aby utrzymaa si jak
najduej owa pikna pogoda, jaka towarzyszya mu w drodze z klasztoru. Woli jego przeciwstawi si jednak
cud zdziaany przez serce kobiety, ktrej Bg uyczy swojej wszechmocy. Nic dziwnego, e dugo tsknic do
brata bya ona owej godziny silniejsza od niego, bo wedug sw Jana Bg jest mioci . I jest w tym gboka
sprawiedliwo, e wicej osigna ta, ktra wicej kochaa.
Piotr: Wyznaj, e bardzo mi si podoba to, co mwisz.
3. A gdy na nie patrzy, wydarzyo si co bardzo dziwnego: jak sam pniej opowiada, cay wiat ukaza si
jego oczom jakby skupiony w jednym promieniu soca. Utkwiwszy oczy w tym janiejcym wietle, zobaczy
czcigodny Ojciec dusz Germana, biskupa kapuaskiego, ktr anioowie nieli do nieba w ognistej kuli.
4. A poniewa chcia mie jakiego wiadka tego cudu, a trzykrotnie zawoa bardzo gono po imieniu
diakona Serwandusa. Gdy za ten, zaniepokojony tak niezwykym krzykiem witego ma, wszed na gr
i spojrza, zobaczy jeszcze troch tego wiata. Zdumia si bardzo patrzc na cud taki, a wwczas m Boy
opowiedzia mu po kolei wszystko, co zaszo. Nastpnie bez zwoki poleci powiedzie Teopropusowi, czowiekowi wielce pobonemu, ktry mieszka w miasteczku Kasinum, aby jeszcze tej samej nocy posa kogo do
Kapui, wypyta, co sycha u biskupa Germana i zawiadomi o tym klasztor. Polecenie zostao spenione,
a posaniec Teopropusa zasta wielebnego biskupa Germana ju na marach. Pytajc o szczegy dowiedzia si,
e umar on w tej wanie chwili, w ktrej m Boy widzia go wstpujcego do nieba.
5. Piotr: Historia to przedziwna i naprawd zdumiewajca! Ale tego, co powiedzia, e oczom Benedykta
ukaza si cay wiat jakby skupiony w jednym promieniu soca, nie mog sobie w ogle wyobrazi, gdy
niczego podobnego nigdy nie dowiadczyem. Jak to jest moliwe, eby jeden czowiek zobaczy wiat cay?
6. Grzegorz: Zapamitaj, Piotrze, co mwi: dla duszy, ktra widzi Stwrc, ciasne jest cae stworzenie.
Choby tylko niewiele dojrza czowiek ze wiata Stwrcy, wszystko, co stworzone staje si dla niego mae, gdy
wiato wewntrznej kontemplacji pogbia pojemno duszy, ktra tak rozrasta si w Bogu, e wysza jest od
wiata. Dusza czowieka widzcego Boga jest nawet sama ponad sob. A porwana ponad siebie w wietle
Boym, wewntrznie si rozszerza i patrzc na siebie sam z wysoka pojmuje, jak ograniczone jest to, czego na
ziemi poj nie moga. Ot w m wity nie widziaby ani kuli ognistej, ani aniow wznoszcych si do
nieba; gdyby nie oglda ich w wietle Boga. C wic dziwnego, e ujrza cay wiat przed sob, skoro w wietle
poncym w jego sercu wyniesiony by poza granice wiata?
7. Jeli mwimy, e wiat ukaza si jego oczom w jednym promieniu, nie znaczy to wcale, e si skurczyy
niebo i ziemia, lecz e rozszerzya si dusza patrzcego. Porwany w Boga, mg bez trudnoci widzie wszystko,
co jest poniej Boga. W chwili, kiedy cudowne wiato zabyso oczom jego ciaa, serce mu zalao wiato
wewntrzne, ktre porwao jego dusz w Boga pokazujc zarazem, jak ograniczone jest wszystko, co Bogiem
nie jest.
8. Piotr: Dobrze dla mnie si stao, e nie mogem zrozumie tego, co mwie, bo wykad twj by tym janiejszy, im wiksze miaem trudnoci w pojmowaniu. Teraz jednak, gdy wszystko ju mi dokadnie wytumaczye, wr, prosz, znowu do twego opowiadania.
oratorium, gdzie przyj Ciao i Krew Pana, umacniajc si na drog do wiecznoci. Pniej wsta wspierajc swe
osabione czonki na ramionach uczniw, podnis rce do nieba i wrd sw modlitwy wyda ostatnie tchnienie.
3. Tego dnia, dwaj jego uczniowie, jeden w swojej celi, drugi za przebywajcy daleko, mieli takie samo,
cakiem identyczne widzenie. Ujrzeli mianowicie drog usan kobiercami i janiejc niezliczonymi pochodniami, ktra, prosto ze wschodu, wioda od celi Benedykta a do nieba. Sta nad ni m promienny
nakazujcy cze swoj postaw i ten ich zapyta, co to jest za droga. A gdy uczniowie wyznali, e nie wiedz, on
sam im wyjani: Jest to droga, ktr umiowany przez Pana Benedykt wstpi do nieba.
Jak zatem obecni przy nim uczniowie patrzyli na mier witego ma, tak i nieobecni zrozumieli, e
umar, ujrzawszy znak zapowiedziany.
4. Pochowano go w kaplicy w. Jana Chrzciciela, ktr sam zbudowa na miejscu obalonego otarza
Apollona.