You are on page 1of 170

Sceptycyzm i dowd ontologiczny

Analiza i Egzystencja 1 (2005)

ARTYKUY
STANISAW JUDYCKI*

SCEPTYCYZM I DOWD ONTOLOGICZNY


Sowa kluczowe: dowd ontologiczny, sceptycyzm, metafizyka, epistemologia
Keywords: ontological proof, skepticism, metaphysics, epistemology

1. Najwaniejszy problem filozoficzny


Gdybym musia odpowiedzie na pytanie, jaki by najwaniejszy problem
filozofii, ktra powstaa, eby si tak wyrazi, pod latyskich agli cieniem to powiedziabym bez wahania, e by to problem Boga, Jego natury iJego relacji do wiata. Nie byaby to zpewnoci nietypowa odpowied na tego rodzaju pytanie. By moe jednak czym mniej czstym byoby wymienienie na drugim miejscu tej listy rankingowej najwaniejszych
problemw filozoficznych zagadnienia wiedzy isceptycyzmu. Kady, kto
cho troch mia do czynienia zfilozofi, potrafi wyartykuowa, jak cz
si ze sob te dwa problemy, amianowicie, czy mona wiedzie, e Bg

*
Stanisaw Judycki, ur. 1954, dr hab., prof. KUL, kierownik Katedry Teorii Poznania
na Wydziale Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Autor ksiek Intersubiektywno i czas. Przyczynek do dyskusji nad pn faz pogldw Edmunda Husserla (1990); Umys i synteza. Argument przeciwko naturalistycznym teoriom umysu (1995);
wiadomo i pami. Uzasadnienie dualizmu antropologicznego (2004). Zajmuje si
epistemologi filozoficzn, filozofi umysu, fenomenologi i filozofi wspczesn.
E-mail: judycki@kul.lublin.pl.

10

Stanisaw Judycki

istnieje ijak ma natur, czy raczej, wobliczu globalnego lub szczegowego sceptycyzmu, mona tylko wierzy wJego istnienie i wJego atrybuty.
eby nie trzyma wniepewnoci co do wyniku rozwaa, ktre nastpi, od razu powiem, i uwaam, e jedynym lekarstwem na wtpienie
jest rozum, amwic mniej oglnikowo, bd si stara wykaza, e jedyn adekwatn odpowiedzi na globalny sceptycyzm jest tzw. dowd
czy argument ontologiczny. Sdz, e ten, tak czsto zpogard traktowany argument, ktry wyranie po raz pierwszy zosta sformuowany przez
w. Anzelma zCanterbury jest czysty jak za i, co wicej, e argument
ontologiczny jest zaoeniem wszystkich innych argumentw, drg czy
dowodw, ktre bez niego ijego trafnoci nie mog nawet wystartowa
zmiejsca. Anzelm nie czy wprost swojej wersji argumentu zkwesti
sceptycyzmu, lecz trzeba pamita, e jego celem byo umocnienie swoich
wspbraci, ktrzy wierzyli, lecz by moe czasami te wtpili, umocnienie takim argumentem, wstosunku do ktrego nie mona byoby pomyle adnego lepszego1. Owiele pniej Rene Descartes, jak bymy dzisiaj
powiedzieli, wwiadomy metodologicznie sposb, poczy kwesti globalnego sceptycyzmu ze swoj wersj argumentu. Do tego doszo oczywicie sawne cogito ijego niepowtpiewalno, lecz myl, e wrzeczywistoci dla Descartesa kwestia cogito bya tylko przygotowaniem do argumentu ido ukazania jego wagi2.

2. Sceptycyzm
Przejdmy najpierw do wiedzy iwtpienia. Filozofi, ktra, jak ryba,
wysza zMorza rdziemnego, aktrej tem by prawie niemy filozoficznie wielotysicletni Egipt oraz inne imperia ipastwa tego regionu, mona
zinterpretowa jako nieustajce zmaganie si wtpienia isceptycyzmu
zprbami konceptualnego odkrycia ipomylenia tego, co ostateczne,
1
Por. Anzelm z Canterbury, Monologion. Proslogion, tum. T. Wodarczyk, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN 1992 (argument Anzelma zawarty jest w Proslogionie).
2
Por. R. Descartes, Medytacje o pierwszej filozofii, tum. M. i K. Ajdukiewiczowie,
Warszawa: PWN 1958, t. I (rozwaania na temat istnienia Boga wystpuj w Medytacji
trzeciej i Medytacji pitej).

Sceptycyzm i dowd ontologiczny

11

bezwarunkowe, tego, co absolutne. Chciabym jednak podkreli, e wtym


zmaganiu si nie widz wsceptycyzmie wycznie tzw. czarnego charakteru, tylko szkodnika, ktry uniemoliwia inadal uniemoliwia stateczny
rozwj filozofowania. Jeeli sceptyk by prawdziwym filozofem, tzn. jeeli autentycznie dy do prawdy, anie tylko symulowa to denie, to jego
postawa ijego argumenty na pewno przyczyniay si do rozwoju filozofii.
Sceptycyzm moe by jednak tylko mask dla ukrytego, powiedzmy, utylitaryzmu, tylko rodkiem do zdobycia sawy iuznania. Tak samo jest zreszt po stronie przeciwnej wyznawcy prawdy absolutnej mog nie by oniej
przekonani, lecz odwoujc si do niej, potrafi wykorzystywa naiwnych
ludzi dla swoich celw ekonomicznych czy politycznych. Jedna idruga
postawa s czym pozytywnym, gdy motywowane s szczer chci poszukiwania iznalezienia prawdy. Zjednej strony mamy wic Pirrona zElidy,
ktry inspirowany wypraw odbyt zAleksandrem Wielkim ispotkaniem
wIndiach yjcych wubstwie ipokorze magw, ascetw igimnosofistw,
sam wzgardzi wiatem iy wbiedzie i(prawie) nic nie napisa, zdrugiej
za takich sceptykw, jak sofici, wykorzystujcych swoje umiejtnoci
argumentacji do zarabiania pienidzy iwodzenia za nos suchaczy3. Nie
zamierzam jednakowo sugerowa, e ta sielankowo wygldajca dystynkcja pomidzy poszukujcymi prawdy sceptykami iich sprzymierzecami
autentycznymi dogmatykami zjednej strony, zdrugiej za wilkami wsceptycznych lub dogmatycznych skrach, jest czym ostatecznym, czym, czego
naleaoby sobie yczy na zawsze. Nawet autentycznego sceptycyzmu,
jako napdu ijako kontroli mylenia filozoficznego, nie chcielibymy mie
na wieczno. Wkocu chcemy wiedzie, jak jest naprawd ichcemy to
wiedzie tak, eby adne wtpienie iaden nawet najbardziej wyrafinowany analitycznie sceptyk nic nie mg na to poradzi. Chcemy, inaczej mwic, aby wszyscy sceptycy, ci prawdziwi ici udawani, wszyscy dogmatycy, ci prawdziwi ici symulujcy, wkocu si nawrcili, tzn. zobaczyli co
takiego, wobliczu czego jakiekolwiek wtpienie byoby bez sensu.
Przypomn teraz, e globalny sceptycyzm moe by uzasadniany na
rne sposoby. Sceptycyzm staroytny streszcza si niekiedy jako tez oistnieniu isosthAneia, czyli rwnosilnoci wszystkich sdw. Sawne tropy
sceptyczne zostay zaprojektowane po to, aby uleczy chorob dogmaty3
Por. L. Joachimowicz, Sceptycyzm grecki, Warszawa: Wiedza Powszechna 1972,
s. 3144.

12

Stanisaw Judycki

zmu. Miay one ostatecznie doprowadzi dogmatyka do wgldu, e zarwno dla kadego przekonania, jak idla jego negacji da si pokaza tyle samo
racji, awic e wszystkie przekonania iich negacje s rwnie dobrze uzasadnione. Gdy to dojrzymy, to konsekwencj moe by tylko epoch, tzn.
wstrzymanie si od wydawania jakichkolwiek sdw, wstrzymanie si od
ywienia jakichkolwiek przekona. Epoch miaa zkolei prowadzi do stanu
nazywanego ataraxia, czyli do bogostanu, ktry mia wynika zobojtnoci na wszystko i zbraku cierpienia. Wrcz narzuca si tu uwaga, e to
szczcie sceptyka wydaje si nam dzisiaj nie do wiary, naleaoby to
raczej okreli jako stan znieczulania, ktry skazaniec wceli mierci zrozpaczy sam sobie zaaplikowa.
Innym sposobem uzasadniania sceptycyzmu byo odwoanie si do
nieuchronnego wedug sceptykw cigu wnieskoczono lub do bdnego koa wuzasadnianiu przekona. Jeeli bycie wstanie wiedzy rwna si
posiadaniu prawdziwego iodpowiednio uzasadnionego przekonania, to
sceptyk jest t figur umysow, ktra wskazuje, e kade ludzkie uzasadnianie albo musi skoczy si bdnym koem, albo cigiem wnieskoczono. Jeeli za do prawdy mamy dostp tylko poprzez uzasadnienie, to
sceptyk bdzie twierdzi, e nigdy nie bdziemy mogli wiedzie, czy osignlimy prawd. Jeszcze inaczej wyglda sceptycyzm od strony pojcia
pewnoci: sceptyk bdzie twierdzi, e bycie wstanie wiedzy wymaga,
oprcz prawdziwego iodpowiednio uzasadnionego przekonania, dodatkowego warunku, amianowicie warunku pewnoci. Jednak, jak bdzie sugerowa, my, ludzie, nigdy niczego nie moemy by pewni, astd nigdy nie
moemy wiedzie, czy co wiemy.
Za charakterystyczny dla sceptycyzmu nowoytnego, wodrnieniu
od staroytnego, uznaje si natomiast argument odwoujcy si do hipotez
czy alternatyw sceptycznych. Najsawniejsz znich jest hipoteza zoliwego ipotnego demona, ktry by moe udzi nas co do wszystkiego, awic
nie tylko co do naszych spostrzee, lecz take co do tak oczywistych prawd,
jakimi s podstawowe prawdy matematyczne. Jeeli nie moemy wykaza,
e hipotezy sceptyczne s faszywe, to, jak bdzie twierdzi sceptyk, nie
moemy wiedzie, czy co wiemy. Sceptycyzm kartezjaski uwaa si za
sceptycyzm mocniejszy od staroytnego. Sceptyk kartezjaski moe przyzna, e pewne przekonania s by moe lepiej uzasadnione ni inne, lecz
nadal pozostaje moliwo, e przyczyna tych przekona jest cakowicie
odmienna od tego, co normalnie zakadamy.

Sceptycyzm i dowd ontologiczny

13

Wiadomo, jak prbowano sobie radzi zglobalnym sceptycyzmem,


amianowicie zarzucano mu przede wszystkim niekoherencj czy wrcz
wewntrzn sprzeczno. Jeeli sceptyk twierdzi, e by moe nic nie
wiemy, to co jednak twierdzi, awic uznaje, e co wie, awic globalny
sceptycyzm nie da si utrzyma inaczej ni za cen tolerowania sprzecznoci. Czy jednak ztego, e czego nie moemy bez sprzecznoci pomyle,
wynika, e to co nie ma miejsca, czy wic wtym wypadku wynika std
faszywo hipotezy sceptycznej wydaje si, e nie wynika: ztego, e bez
sprzecznoci nie moemy sobie czego pomyle wynika tylko tyle, e nie
moemy sobie tego pomyle bez sprzecznoci, lecz nie wynika, e to co,
czego bez sprzecznoci nie moemy sobie pomyle, faktycznie nie ma
miejsca. Wobliczu tych wiczonych ju od setek lat prb obalenia czy odrzucenia globalnego sceptycyzmu mona zaj postaw mdrociow streszczajc si sowami let it be iprzej do porzdku dziennego nad zagwozdk globalnego sceptycyzmu. Czy jednak rzeczywicie nie istnieje
aden argument przeciwko sceptycyzmowi, czy tylko naley powiedzie:
niech tak bdzie. Tym bardziej jest to interesujce, gdy, czy kady znas
nie myli od czasu do czasu, nawet wobliczu najbardziej przekonywajcych racji lub dowodw amoe jest inaczej. To puste a moe jest
inaczej wystarcza jednak do wywoania na aren wyzwania sceptycznego.
Sceptycyzm wprowadzany od strony hipotez zosta, jak wiadomo,
zapocztkowany przez Descartesa. Kartezjusz nie by sceptykiem isceptycyzm nie by jego celem, wrcz przeciwnie, by dogmatykiem, tzn. uwaa, e odkry prawd. Zwykle mwi si, e to cogito ijego niepowtpiewalno byy tym, co postawio tam metodycznemu wtpieniu ucznia szkoy
jezuickiej wLa Flche. Jednak na c nam nawet niepowtpiewalne, lecz
pozbawione treci cogito, jeeli nie wiemy nic wicej: gdzie jest wiat,
ktry uprzednio zosta opatrzony znakiem zapytania? Tu potrzebny by argument. Tym argumentem by argument ontologiczny. Nie ma tu moliwoci, aby analizowa struktur rozumowania Kartezjusza ijego wersj argumentu, rnic si przecie od wersji Anzelma, trzeba byoby bowiem
ukaza, wjaki sposb uhistorycznego Kartezjusza splecione s cogito, jego
niepowtpiewalno, kryterium jasnoci iwyranoci oraz argument ontologiczny. Naley jednak przypomnie, e Medytacje Kartezjusza nosz tytu: Meditationes de prima philosophia, in qua Dei existentia et animae
immortalitas demonstratur (Paris 1641). Sam wic tytu wskazuje, co byo
wane dla autora tego dziea.

14

Stanisaw Judycki

3. Dowd ontologiczny
Teraz przechodz do kwestii dowodu czy argumentu ontologicznego.
Jak wiadomo, jedni akceptowali jego warto, inni j podwaali. Wielki
Tomasz zAkwinu popeni, jak sdz, bd, odrzucajc argument Anzelma4. Arthur Schopenhauer mia podobno powiedzie, e jest to uroczy art
Anzelma. To, e w. Tomasz tak atwo odrzuci ten czysto pojciowy, awic
aprioryczny dowd, jest samo wsobie tajemnicze, lecz jeszcze bardziej
tajemnicze s perypetie Immanuela Kanta zargumentem ontologicznym.
Wpodrcznikach zawsze wymienia si Kanta jako krytyka argumentu ontologicznego iprzytacza jego sawne wtym kontekcie powiedzenie, e
istnienie nie jest predykatem5. Wspczesny zwolennik dowodu ontologicznego, Alvin Plantinga, susznie, jak sdz, podkrela, e ta uwaga Kanta
jest sama wsobie bardzo niejasna ie na pewno jako taka nie moe obala
dowodu ontologicznego6. Najciekawsze jest jednak to, e Kant przed napisaniem Krytyk by zwolennikiem dowodu apriorycznego wswojej wersji.
Wpracy wydanej wKrlewcu w1762 r. pt. Der einzig mgliche Beweisgrund zu einer Demonstration des Daseins Gottes Kant przeprowadzi rozumowanie czysto pojciowe lub, jak kto woli, czysto aprioryczne, za pomoc ktrego, jak sdzi, niezbicie wykaza istnienie Boga. Dlaczego pniej zrezygnowa ztego dowodu czy tylko dlatego, e doszed do wniosku, i istnienie nie jest predykatem? Wydaje si to nieprawdopodobne,
gdy konstatacja, e istnienie nie jest predykatem, znajduje si we wspomnianej wanie rozprawie z1762 r., ktra powstaa prawie dwadziecia
lat przed pierwszym wydaniem Krytyki czystego rozumu wwyniku wieloletnich docieka, jak podkrela jej autor. J.L. Mackie, autor znanej ksiki
The Miracle of Theism, podwaajcej wszystkie znane dotd dowody istnienia Boga, chtnie analizuje uwagi Kanta na temat argumentu ontologicznego pochodzce zKrytyki czystego rozumu, lecz nigdzie nie bierze

Por. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, I, q. 2, a. 1 i 2.


Por. I. Kant, Krytyka czystego rozumu, tum. R. Ingarden, Warszawa: PWN 1986,
t. II, s. 333344.
6
Por. A. Plantinga, The Nature of Necessity, Oxford: Oxford University Press 1974,
rozdz. 10; tene, God, Arguments for the Existence of, [w:] E. Craig (red.), Routledge
Encyclopedia of Philosophy, London: Routledge 1998.
4
5

Sceptycyzm i dowd ontologiczny

15

pod uwag Kanta zokresu przedkrytycznego ijego rozprawy ojedynie


moliwej podstawie wykazania istnienia Boga7.
Mona tu jeszcze wspomnie oznanym filozofie J.N. Findlayu, ktry
wsawi si prb podania antydowodu (disproof), czyli apriorycznego dowodu na nieistnienie Boga. Antydowd Findlaya by wrzeczywistoci
argumentem na rzecz niemoliwoci sformuowania koherentnego pojcia
Boga. Findlay twierdzi, e byt doskonay musi by bytem koniecznym, ale
jednoczenie twierdzi, e taki byt jest niemoliwy, ajego niemoliwo
pochodzi zsamego jego pojcia. Jeeli istniaby byt konieczny, to musiaby istnie przynajmniej jeden koniecznie prawdziwy sd egzystencjalny,
lecz Findlay by przekonany, e prawdy konieczne mog by tylko prawdami analitycznymi, awic musz wynika wycznie ze znaczenia sw, std
za nie moe istnie koniecznie prawdziwy sd egzystencjalny8 . Po opublikowaniu artykuu na ten temat Findlay spotka si nawet zpewnym rodzajem niechci ze strony rodowiska, wktrym si obraca9. Ju ztych uwag
wida, e wok dowodu ontologicznego zawsze panowaa gsta atmosfera.

4. Maa nieskoczono
Jaki istnieje zwizek pomidzy sceptycyzmem adowodem ontologicznym? Chciabym twierdzi, i podstawowa struktura wiadomego umysu
ludzkiego polega na jego samozwrotnoci. Kady stan naszego umysu
moemy podda analizie zwyszego poziomu refleksji, moemy zwrci
si do naszych przekona (sdw) itworzy przekonania na temat przekona, tworzy przekonania drugiego rzdu irzdw wyszych, przy czym
nie wida adnego ostatecznego poziomu tych przewyszajcych si wzajemnie poziomw refleksji. Jestemy wstanie zdystansowa si od wszystkiego, oczym mylimy iod wszystkiego, co nas spotyka, cigle zachowu7
Por. J.L. Mackie, The Miracle of Theism. Arguments for and against the Existence
of God, Oxford: Clarendon Press 1982.
8
Por. J.N. Findlay, Can Gods Existence be Disproved? [w:] A. Flew, A. MacIntyre
(red.), New Essays in Philosophical Theology, New York: Macmillan 1955, s. 4756.
9
Por. J.N. Findlay, My Life 19031973, [w:] R.S. Cohen, R.M. Martin, M. Westphal
(red.), Studies in the Philosophy of J.N. Findlay, Albany: State University of New York
Press 1985, s. 3738.

16

Stanisaw Judycki

jc zdolno do analizy. Biorc to pod uwag, mona powiedzie, i umys


ludzki jest potencjalnie nieskoczony, cho oczywicie jest faktycznie ograniczony, ato ze wzgldu na okrelon zdolno do pojmowania, ze wzgldu na zakotwiczenie wciele, a wszczeglnoci wmzgu, posiadajcym
takie, anie inne moliwoci dostarczania iprzetwarzania danych. Jako potencjalnie nieskoczony, umys ludzki jest ma wanie potencjaln
nieskoczonoci.
Umys nasz, bdc ma nieskoczonoci, jest wstanie pomyle
ide bytu najdoskonalszego. Gdyby nie istniay, uwiadamiane przez nas,
samozwrotno ipotencjalnie nieskoczona ilo poziomw refleksji,
nie moglibymy pomyle idei bytu najdoskonalszego. Pomylenie to
odbywa si na sposb drogi przez doskonaoci (via eminentiae): bierzemy
pod uwag wszystkie niedoskonae doskonaoci, jakie spotykamy wwiecie, itworzymy pojcie istoty, ktra jest aktualnie nieskoczona, jest doskonale dobra, wszechmocna, wszechwiedzca, ktra jest wiadoma, jest
osob. Ta droga przez doskonaoci prowadzi do tego, e maa (potencjalna) nieskoczono, jak jest umys ludzki, jest wstanie uformowa pojcie
aktualnej idoskonaej nieskoczonoci zwyej wymienionymi atrybutami.
Drogi przez doskonaoci nie da si przej tylko wwyniku zastosowania zabiegu negacji do tego, co spostrzegamy ido tego, oczym aktualnie mylimy, nie wystarczyaby wic tu skoczono plus negacja. Aby
negacja moga rzeczywicie wyprowadza poza skoczono naszego dowiadczenia iskoczono naszych treci mylowych, musi jej towarzyszy wspwiadomo moliwoci podnoszenia negacyjnego przekrelenia na wyszy poziom, wspwiadomo nieograniczonej moliwoci przekrelania kadego podwyszenia danej doskonaoci ojeden stopie i odowoln ilo dalszych stopni. Ta wspwiadomo niczym nieograniczonej
moliwoci kontynuowania stopni refleksji (a wtym stopni negacji), to
wanie potencjalna nieskoczono umysu ludzkiego. Aby pomyle, e
co jest skoczone, trzeba by zdolnym do pomylenia tego czego na tle
nieskoczonoci, ado tego potrzebna jest wspwiadomo niczym nieograniczonej moliwoci przekraczania kadego okrelania.
Jednoczenie te same cechy samozwrotnoci ipotencjalnej nieskoczonoci poziomw refleksji, ktre umoliwiaj pomylenie bytu najdoskonalszego, mog prowadzi do globalnego sceptycyzmu. Jestemy wstanie zaj postaw dystansu wstosunku do wszystkich oczywistoci ycia
codziennego, potrafimy pomyle, e by moe tak jak wsceptycznej

Sceptycyzm i dowd ontologiczny

17

hipotezie Kartezjusza, wszystko jest zudzeniem, ajeeli tego bdzie za


mao, to na kady argument, e globalny sceptycyzm nie moe by koherentnie stwierdzany, jestemy wstanie zareagowa pytaniem, oktrym
wspomniaem powyej, pytaniem, jak mona go okreli, pustego sceptycyzmu: czy ztego, e nie moemy czego pomyle bez sprzecznoci wynika, e to co nie ma miejsca, awic, e nie ma miejsca stan rzeczy sugerowany przez hipotez sceptyczn?
Sceptycyzm co do tzw. wiata zewntrznego to jednak nie wszystko,
wymylono bowiem argumenty, ktre podwaaj nawet pewno co do istnienia refleksywnego pulsowania maej nieskoczonoci, ktr jestemy, aktr Kartezjusz nazywa cogito. Czy nie jestemy mylani przez
co lub przez kogo, czy nasze mylenie inasza tosamo osobowa, nasza dusza nie s pozorami, podczas gdy prawdziw rzeczywistoci jest
nasz mzg, czy jakie laboratorium, ktre podtrzymuje nasze myli (nawiasem mwic, nie zauwaa si, e to wanie nasz mzg mona zinterpretowa jako laboratorium)? Czy wreszcie nie moemy pomyle tzw.
sceptycyzmu co do znaczenia (meaning), pochodzcego zrozwaa Ludwiga Wittgensteina na temat uywania regu. Wwypadku tego sceptycyzmu, nawet wpozornie bezpiecznej immanencji cogito, nie moemy wiedzie, czy poprawnie rozumiemy (znaczenia) myli, ktre aktualnie mylimy, nie wspominajc ju oprzeszych mylach iich znaczeniach, bo pami jest bardzo atwym przedmiotem zarzutw septycznych. Zostajemy
wic zcigym pulsowaniem rnych poziomw refleksji, lecz nie tylko
na zewntrz, ale take wewntrz pulsowania tej maej nieskoczonoci, ktr jestemy, szaleje wicher zwtpienia inicoci eby uy sw
poety, zostaje tylko mier, trawa, niepami irosa.

5. Warunek moliwoci
Czy jest jakie wyjcie? Gdy myl ide bytu najdoskonalszego, to
musz pomyle, e istnienie stanowi skadnik Jego istoty, gdy gdybym
tak nie pomyla, wtedy nie pomylabym bytu rzeczywicie najdoskonalszego. Inaczej mwic, musz pomyle, e jest to byt, ktry nie moe nie
istnie, albo e Jego istnienie jest istnieniem koniecznym. Do tego punktu
doszed Anzelm, podobnie stwierdza te Kartezjusz. Wtym miejscu pojawia si od wiekw powtarzany zarzut, e ztego, i myl pojcie bytu naj-

18

Stanisaw Judycki

doskonalszego, awic takiego bytu, do ktrego istoty naley istnienie, nie


wynika, e taki byt faktycznie istnieje. Wedug w. Tomasza zAkwinu zwolennik tego argumentu pomyli pojcie Boga zsamym Bogiem. Ajednak,
czy rzeczywicie Anzelm iKartezjusz pomylili Boga zpojciem Boga?
Dowd ontologiczny mona zinterpretowa wnastpujcy sposb:
(1) Posiadam ide Boga (ide bytu najdoskonalszego).
(2) Istnienie jest doskonaoci.
(3) Istnienie naley do istoty Boga.
(4) Nie mog pomyle Boga jako nieistniejcego.
(5) Bg istnieje.
Jak gosi zasadnicza obiekcja, formuowana od czasu powstania tego
argumentu: nie mog wprawdzie pomyle idei Boga bez pomylenia, e
do tej idei naley istnienie, lecz ztego nie wynika, e Bg faktycznie
istnieje, wynika tylko tyle, e nie mog pomyle tej idei nie wczajc do
niej atrybutu istnienia. Azatem moe by tak, e mojej idei istoty najdoskonalszej faktycznie nie odpowiada aden przedmiot, albo e nie istnieje warunek prawdziwoci dla sdu Istnieje istota najdoskonalsza. Czy
jednak moe by tak, e mojej idei Boga nie odpowiada aden przedmiot
albo czy moe by tak, e nie istnieje warunek prawdziwoci dla sdu Bg
istnieje?
Mamy argument imamy odpowied na ten argument, stwierdzajc,
e chodzi tu tylko okonieczno mylow. Mamy te pytanie, czy moe
by tak, e przedmiot idei bytu najdoskonalszego nie istnieje. Teraz potrzebny byby trzeci ruch mylowy ukazujcy bezzasadno zarzutu, e
wdowodzie ontologicznym chodzi tylko okonieczno mylow. Oto ten
trzeci ruch mylowy: eby co mogo by moliwe, co musi by konieczne, awic aby mogo by moliwe, e nie istnieje aden przedmiot odpowiadajcy idei Boga (wraz zkoniecznie do niej nalecym atrybutem istnienia), Bg musi istnie, gdy gdyby Bg nie istnia, to nie mogoby by
moliwe, e idei Boga jako bytu najdoskonalszego nic faktycznie nie
odpowiada azatem Bg istnieje. Inaczej mwic, abym mg pomyle,
e moe by tak, i nie istnieje warunek prawdziwoci dla sdu Istnieje
najdoskonalsza istota, istota ta musi istnie jako warunek moliwoci tego
sdu, bo nic nie jest moliwe, gdy co nie jest konieczne azatem Bg
istnieje.
Naley natychmiast uprzedzi mogcy si tu pojawi zarzut okolejnej koniecznoci wycznie mylowej. Kto mgby bowiem powiedzie,

Sceptycyzm i dowd ontologiczny

19

e znowu mamy do czynienia wycznie zkoniecznoci mylow, amianowicie, i jest tylko koniecznoci mylow, e musz pomyle, i aby
byo moliwe, e sdowi Istnieje istota najdoskonalsza nie odpowiada
aden warunek prawdziwoci, to musi istnie Bg jako warunek moliwoci tego rodzaju koniecznoci (mylowej). Jak gosi ten zarzut, jest to tylko
podniesienie koniecznoci mylowej ojeden poziom semantyczny wyej.
Sadz jednak, e za kadym razem, na kadym poziomie semantycznym to faktycznie istniejcy Bg jest warunkiem moliwoci pomylenia, e Jego idei moe nie odpowiada aden przedmiot. Za kadym razem
bowiem musi by moliwe, e idei Boga nic faktycznie nie odpowiada,
atylko Bg jest tym bytem koniecznym, ktry umoliwia wszystkie moliwoci. Przewyszanie si wnieskoczono modalnoci mylowych moliwoci ikoniecznoci jest moliwe tylko dlatego, e faktycznie istnieje
byt konieczny transcendentny wobec kadej myli. Bg jako byt konieczny
jest warunkiem moliwoci wszystkiego, lecz tylko iwycznie wdowodzie ontologicznym lub, dokadniej rzecz biorc, wsdzie Istnieje najdoskonalszy byt, do ktrego istoty naley istnienie, wpowyszy sposb cz si koniecznie warunek prawdziwoci tego sdu zjego warunkiem
moliwoci. Bg jest warunkiem moliwoci sdu Istnieje najdoskonalszy byt, do ktrego istoty naley istnienie wtedy, gdy suponujemy, e sd
ten jest prawdziwy, to znaczy wtedy, gdy przyjmujemy, e istnieje warunek
jego prawdziwoci, gdy aby cokolwiek byo moliwe, co musi by konieczne. Jednak rwnie wtedy, gdy przypuszczamy, e chodzi tu tylko
okonieczno mylow, Bg take jest warunkiem moliwoci tej moliwoci, gdy, jak to zostao powiedziane wyej, aby cokolwiek byo moliwe, co musi by konieczne.
Te wersja dowodu ontologicznego nie jest jednak, jak na pierwszy
rzut oka kto mgby przypuszcza, fuzj rozumowania apriorycznego,
rozumowania wychodzcego wycznie od pojcia Boga itzw. drogi kontyngencjalnej, czyli dowodu istnienia Boga, ktry rozpoczyna si od zmiennoci iprzygodnoci wiata. Rozumowanie powysze obraca si bowiem
wycznie wramach samych treci myli oraz wramach poj moliwoci
ikoniecznoci inic si tu nie mwi na temat istnienia tzw. bytw przygodnych czy niekoniecznych. Nie moemy pomyle, e faktycznie nie istnieje najdoskonalszy byt, do ktrego istoty naley istnienie, gdy kade
takie pomylenie zakada Boga jako byt konieczny, umoliwiajcy wszystkie moliwoci. Bg, jako byt konieczny, jest Panem wszelkiej moli-

20

Stanisaw Judycki

woci irzeczywistoci, aJego istnienie wyprzedza nawet Jego moliwo.


Konieczne istnienie Boga jest warunkiem moliwoci kadej moliwoci, astd te warunkiem moliwoci wszystkich moliwych poziomw
suponowania, e chodzi tu tylko okonieczno mylow. Nie ma adnego
sensu przyjmowanie, e warunkiem moliwoci pomylenia, e nie istnieje
najdoskonalszy byt, nie jest Bg, lecz tym warunkiem jest samo mylenie
(jego struktura), poniewa, aby jakiekolwiek mylenie omoliwociach
mogo by moliwe, musi istnie byt konieczny, ktry jest rny od samej
struktury myli. Faktyczne izarazem konieczne istnienie istoty najdoskonalszej jest zatem warunkiem moliwoci kadego poziomu semantycznego pomylenia, e taka istota nie istnieje, azatem taka istota istnieje. Wten
sposb wychodzimy poza sam ide Boga idochodzimy do Jego istnienia,
aujmujc to bardziej wspczenie, wychodzimy poza intelektualn ukadank, wktrej, gdy dodamy do idei Boga istnienie, jako skadnik Jego
istoty, to otrzymujemy mylow konieczno Jego istnienia, wychodzimy
poza t ukadank, gdy warunkiem moliwoci kadej ukadanki jest podstawa, na ktrej si j ukada, inaczej bowiem adne puzzle nie byyby
moliwe.

6. Obiekcje
Powyszej wersji dowodu ontologicznego mona by zarzuci, e polega na pewnym tricku argumentacyjnym, ktrego celem jest wyjcie poza
mylenie czy poza pojcia. Tak te wpewnej mierze jest rzeczywicie. Moim
celem byo znalezienie moliwie prostego sposobu wyjcia zkrgu koniecznoci mylowych ikonceptualnych: ztego, e do istoty gry naley dolina
(przykad Kartezjusza), nie wynika, e istniej gry idoliny itd. Okadej
koniecznoci mylowej mona pomyle, e jest tylko koniecznoci mylow. Gdyby dowd ontologiczny oprze na wielu innych zaoeniach, to
by moe miaby pewn si przekonywajc, lecz wtedy wszystko zaleaoby od tego, jak przekonywajce bd te zaoenia. Wydaje si, e wtej
kwestii istniej tylko trzy posunicia: posunicie Anzelma, odpowied na
nie wpostaci obiekcji dotyczcej niemoliwoci wyjcia poza konieczno
czysto mylow iwanie ten trzeci ruch, ktry nie powinien opiera si
na zbyt wielu zoeniach, gdy wtedy straci ca swoj si.

Sceptycyzm i dowd ontologiczny

21

Wyobramy sobie komputer K, ktry generuje zdanie: Istnieje komputer K, ktry generuje zdanie istnieje komputer K. Mogoby si wydawa, e i wtakiej sytuacji warunek moliwoci tego zdania jest jego warunkiem prawdziwoci, poniewa istnienie komputera K jest warunkiem
prawdziwoci tego zdania iwarunkiem jego powstania, co wtym wypadku
oznacza te jego moliwo. Tak jednak nie jest, gdy mona zawsze pomyle, e ta sytuacja wyraa tylko pewn konieczno mylow ie ztego nie wynika istnienie jakiegokolwiek komputera, ktry generujezdanie
oistnieniu komputera.Inaczej jest wwypadku zdania Istnieje istota najdoskonalsza. Jest to unikalna sytuacja, wktrej warunek moliwoci
iprawdziwoci zbiegaj si wten sposb, e nie da si pomyle, i jest
tylko koniecznoci mylow to, ewarunek prawdziwoci jest tu warunkiem moliwoci. Aby pomyle, e moliwe jest, i nie istnieje warunek
prawdziwoci tego zdania, trzeba pomyle opewnej istniejcej moliwoci, lecz nic nie byoby moliwe, gdyby nie istnia byt konieczny.Niemoliwe wic byoby pomylenie, e nie istnieje byt konieczny, azatem byt
konieczny istnieje. Nie zachodzi to wprzypadku adnego innego zdania,
gdy w odniesieniu do wszystkich innych zda zawsze mona pomyle,
e moliwe jest, aby nie istniaa konieczno suponowana wtym zdaniach.
Wtym sensie jest to sytuacja bardzo specyficzna semantycznie, awrcz
semantycznie unikalna. Oczywicie, Bg jest warunkiem moliwoci
wszystkich zda iczegokolwiek wogle, lecz tylko wwypadku tego zdania Jego istnienie wynika wpowyszy sposb ztego zdania, podczas gdy
wwypadku kadego innego zdania wynika co najwyej tylko pewna konieczno mylowa.
Nasuwa si jednak pytanie, ojaki warunek moliwoci tu chodzi?
Odpowied moe by zaskakujca, lecz wydaje si, e inna nie wchodzi tu
wrachub: moliwo, oktr chodzi, jest jednoczenie moliwoci empiryczn (fizyczn), idealn, logiczn imetafizyczn. Albo nieco inaczej
chodzi tu omoliwo metafizyczn, przez co rozumiem, e to, co jest niemoliwe metafizycznie, jest te niemoliwe logicznie, idealnie iempirycznie. Zdrugiej jednak strony, to, co jest niemoliwe empirycznie, idealnie
ilogicznie, moe by moliwe metafizycznie. Bg jest wic metafizycznym warunkiem moliwoci sdu stwierdzajcego Jego istnienie, aprzez
to logicznym iempirycznym warunkiem moliwoci tego sdu. Tre tego
sdu nie mogaby by czymkolwiek rnym od nicoci, nie mogaby mie
jakiegokolwiek sensu zrozumiaego dla jakiegokolwiek skoczonego co-

22

Stanisaw Judycki

gitatora, nie mogabyzaistnie syntaktycznie, semantycznie iempirycznie,


gdyby nieistnia jego warunek prawdziwoci.To samo dotyczy kadej myli,
e chodzi tutylko okonieczno mylow, awic myli, e moe nie istnie warunek prawdziwoci tego sdu. Kada myl, e chodzi tu tylko okonieczno wycznie mylow, aby bya moliwa, zakada istnienie Boga
jako metafizycznego warunku swojej moliwoci. Byt konieczny jest warunkiem moliwoci we wszystkich powyszych sensach pomylenia,
e nie istnieje warunek prawdziwoci tego zdania. Bg jest warunkiem
moliwoci pomylenia, e On nie istnieje.
Niekiedy wyraa si wtpliwo co do sensownoci mwienia omoliwoci ikoniecznoci metafizycznej jako oczym rnym od koniecznoci imoliwoci logicznej iod koniecznoci imoliwoci nomologiczno-fizycznej (empirycznej). Wydaje si jednak, e musimy myle wten sposb, e konieczno imoliwo metafizyczna s czym rnym od koniecznoci imoliwoci logicznej chociaby dlatego, e nie wiemy, czy
moliwo logiczna czego, awic niesprzeczno, pociga za sob moliwo istnienia tego czego. To wystarcza, aby odrni moliwo logiczn od metafizycznej. Jeeli co jest moliwe logicznie, to rwnie nie wiemy, czy to co jest moliwe empirycznie, to znaczy, czy wuniwersum fizycznym zaszed lub zajdzie kiedykolwiek taki ukad warunkw, ktry uczyni dan rzecz (proces) moliw. Nie wszystko te, co jest moliwe logicznie, jest moliwe idealnie, przy czym przez idealn moliwo rozumiem
moliwo, ktr najlepiej ilustruj tzw. przedmioty matematyczne. Naley przypuszcza, e nie wszystko, co jest niesprzeczne, awic moliwe
logicznie, jest zrealizowane widealnej sferze bytu matematycznego.
Czy ta wersja dowodu ontologicznego jest wersj aposterioryczn, tzn. wersj odnoszc si do faktu moliwoci wypowiedzenia tego
zdania? Na to pytanie mona zareagowa pytaniem: czym jest aprioryczny
dowd istnienia Boga? Wkocu przecie kady tzw. dowd aprioryczny
istnienia Boga musi by aposterioryczny wtym znaczeniu, i musi wyprowadzi poza sfer samych treci mylido sfery poza-mylowego istnienia.
To poza-mylowe istnienie Boga nie jest jednak Jego istnieniem realnym,
gdy Bg, ktrego szukamy wdowodzie, nie istnieje realnie, jeeli przez
istnienie realne bdziemy rozumieli lokalizowalno wczasie i przestrzeni
oraz bycie poddanym oddziaywaniom przyczynowym. Bg nie istnieje
realnie,lecz istniejeabsolutnie. Nie ma tu te sensu adne pojcie zewntrznoci, gdy Bg, ktrego istnienie mamy wywnioskowa, nie jest zewntrz-

Sceptycyzm i dowd ontologiczny

23

ny wobec czegokolwiek. Jego istnienie inheruje wkadym bycie, awic


take inheruje wtym nieokrelonym bycie, jakim jest myl, od ktrej
wychodzi ten dowd.
Dowd ontologiczny winterpretacji przedstawionej powyej doprowadza do tezy oistnieniu przedmiotu, ktry nie da si zaobserwowa zmysami, tak jednak istnienie rozumia Kant, gdy pisa, e istnienie nie jest
predykatem, tzn. rozumia istnienie jako co, co moe zosta umieszczone
wnaszym, ludzkim powizaniu dowiadcze. Potem dwudziestowieczny
neopozytywizm ztej tezy Kanta wytworzy stanowisko nazwane weryfikacjonizmem: dowolne zdanie jest sensowne kognitywnie tylko wtedy, gdy
mona poda warunki jego weryfikacji lub falsyfikacji zmysowej, tzn.
wtedy, gdy mona poda, gdzie wpowizaniu naszych dowiadcze, mona szuka przedmiotw, oktrych to zdanie mwi. Gdy jednak wemiemy
pod uwag to, e wprzedstawianej tu wersji dowodu ontologicznego chodzi owszystkie pojcia moliwoci jednoczenie, niejako poczone wpojciu moliwoci metafizycznej, to wtedy wida, e przedmiotem argumentacji nie jestwarunek moliwoci wypowiedzenia czy wygenerowania sdu
stwierdzajcego istnienie Boga jak isdu suponujcego wycznie konieczno mylow, lecz chodzi oto, e sdy te nie mogyby by moliwe wadnym zdajcych si pomyle sensw moliwoci. Wtym znaczeniu nie
jest toaposterioryczna wersja dowodu apriorycznego.

7. Koherencja
Omielam si twierdzi, e podrcznikowe prezentacje systemu filozoficznego Kartezjusza zbytnio podkrelaj rol cogito, azbyt mao mwi oroli dowodu ontologicznego. Tylko wtedy, gdy osignlimy mylowo Boga zJego atrybutami, ktrymi s dobro iprawdomwno, tylko
wtedy moemy twierdzi, e co wiemy. Tylko taki Bg moe zagwarantowa, e wszystko jest mniej wicej tak, jak si nam, ludziom, wydaje. Omielam si jednak twierdzi co wicej, amianowicie, e Kartezjuszowi nie
chodzio wrzeczywistoci owiat, e nie chodzio mu oszar ontologi
rozcigoci, matematyzacji imechaniki, jego celem bya biaa teologia,
anie szara ontologia. Sdz, e Kartezjusz nie by a taki naiwny, jakim
czasem si wydaje, gdy czytamy podrczniki historii filozofii, tzn. nie sdzi, e na pewnoci cogito ina kryterium jasnoci iwyranoci oprze wie-

24

Stanisaw Judycki

dz owiecie. Przypuszczam, e czu iwiedzia, e wiat to za mao. Czym


bowiem jest ta caa rupieciarnia skadajca si prni iwirujcych wniej
atomw, ktr nazywamy wiatem, wobec nieskoczonej, stwrczej idynamicznej mocy Boga. Jeeli kogo razi sowo rupieciarnia wodniesieniu do tego piknego tworu, jakim jest nasz ludzki wiat, to mona przypomnie, e na kilka miesicy przed mierci, pod wpywem przeycia mistycznego, w. Tomasz zAkwinu mwi onapisanych przez siebie dzieach jako osomie wporwnaniu ztym, co zobaczy10.
Sdz wic, e Kartezjuszowi nie chodzio owiat, lecz onas. Chcia
wiedzie, czy warto cokolwiek bada, zanim nie dowiemy si, co naprawd istnieje. Chcia wiedzie, czy maa nieskoczono, ktr jest czowiek, nie jest jakim monstrualnym wybrykiem, lecz nie wybrykiem ewolucji kosmicznej, gdy prawdopodobnie domyla si, e aden kosmos nie
byby wstanie wygenerowa maej nieskoczonoci duszy ludzkiej, lecz
wybrykiem czego zupenie nam nie znanego. Ten zimny racjonalista, jak
si go przedstawia, ktry mia bardzo wyraziste sny, by wrzeczywistoci
najgbszym egzystencjalist inie by naiwny, nie chcia ukrci bicza zpiasku, atym byaby prba oparcia wiedzy owiecie iwiedzy onaszym miejscu wontycznym kosmosie na czym tak mizernym jako cogito ijego rzekoma niepowtpiewalno.
Gdyby Kant trzyma si wasnej wersji dowodu, ktr uznawa za
poprawn, to prawdopodobnie nie zostaby Kantem, agwny wywd Krytyki czystego rozumu nie daby si przeprowadzi. By moe to, co mwi
orzeczach samych wsobie (Ding an sich), oich nieczasowoci, nieprzestrzennoci, obraku moliwoci dostpu do nich za pomoc naszych ludzkich kategorii, nie dotyczyo jakich tajemniczych atomw metafizycznych, ktre wysyaj wkierunku naszych umysw bodce powodujce
powstanie zjawisk (Erscheinung), lecz dotyczyo to Boga iJego natury. To
Bg jest nieprzestrzenny, nieczasowy ito Jego nie dotycz nasze ludzkie
kategorie, aKrytyka czystego rozumu bya swoist teologi negatywn.
Jak atwo zauway, jest to jest do zuchwaa interpretacja, gdy wszyscy
wiemy, e Kant stara si wykaza niemoliwo czysto teoretycznych dowodw istnienia Boga. Ajednak czy mona dowodzi istnienia czego,

Por. J.A. Weisheipl, Tomasz z Akwinu. ycie, myl i dzieo, tum. Cz. Wesoowski,
Pozna: W drodze 1985, s. 401.
10

Sceptycyzm i dowd ontologiczny

25

co przekracza wszystkie nasze ludzkie kategorie, ajeeli nie mona, to


pozostaje tylko wskazywanie, czym to co innego ni wiat nie jest.
lady takiej ambiwalencji samej Krytyki czystego rozumu obecne s
wwywodach filozofa zKrlewca na temat duszy. Oficjalna doktryna, zaprezentowana wtzw. rozdziale oparalogizmach, gosia, e istnienie substancjalnej, niematerialnej iniemiertelnej duszy nie da si teoretycznie
uzasadni na podstawie danych dowiadczenia wewntrznego, lecz istniej miejsca wpismach Kanta, szczeglnie tam, gdzie zastanawia si on nad
natur wolnoci, wskazujce na to, i uwaa, e teoretyczny wniosek oistnieniu niematerialnej duszy jest czym bardziej przekonywajcym ni jego
negacja. By moe postawa Kanta bya zupenie inna, ni gosiy to jego
oficjalne pogldy.
Stwierdziem na pocztku, e inne dowody zakadaj dowd ontologiczny. Dowd ontologiczny winterpretacji, ktr przedstawiem, ma t
zalet, e niejako sam si potwierdza, e jest wpewnym sensie autokreatywny. Kade wypowiedzenie zdania isdu: Istnieje doskonay byt konieczny jest jednoczenie potwierdzeniem jego prawdziwoci, natomiast
kade przypuszczenie, e jego warunek prawdziwoci nie istnieje, prowadzi musi do negacji tego, co wanie speniamy, tzn. do negacji tego, co
mwimy, itego, e wypowiadamy to zdanie iten sd. Dotykamy tu, jak
sdz, jednego znajbardziej delikatnych problemw metafizycznych. eby
na podstawie innych drg czy dowodw mona byo uzasadnia istnienie
Boga, trzeba wiedzie, e hipoteza, ktra nami kieruje, tzn. hipoteza, e
istnieje doskonay byt konieczny, ktry jest Stwrc wiata, jest hipotez
koherentn, trzeba wiedzie, e pojcie Boga jest pojciem koherentnym.
Jak jednak moemy to wiedzie, skoro stawiamy hipotez suponujc istnienie nieskoczonego przedmiotu, wktrym wszystkie Jego atrybuty s
wzajemnie ze sob zamienne (konwertybilne). Gotfried Wilhelm Leibniz
prbowa dowodu koherencji pojcia Boga twierdzc, e wszystkie Jego
atrybuty s prostymi pozytywnymi jakociami, std te nie moe zachodzi
midzy nimi aden rodzaj niespjnoci11. Wydaje si jednak, e mona pj
drog prostsz ibardziej efektywn.

11
Tak wic jeden Bg (czyli byt konieczny) ma ten przywilej, e musi istnie, jeeli
jest moliwy. A skoro nic nie moe przeszkodzi moliwoci tego, co nie zawiera w sobie adnych ogranicze, adnej negacji, a wic i adnej sprzecznoci, ju samo to wy-

26

Stanisaw Judycki

Mwic paradoksalnie, tylko Bg moe nam zagwarantowa, e


Jego pojcie, ktrym operujemy, gdy formuujemy pierwszy krok dowodu ontologicznego, jest pojciem koherentnym. Gdy, jak w. Anzelm,
zaczynamy formuowa pojcie bytu najdoskonalszego, to jeszcze nie wiemy, czy jest ono spjne, lecz stwierdzenie wdowodzie ontologicznym istnienia Boga jako warunku moliwoci wypowiedzenia sdu oJego istnieniu ijako warunku moliwoci sdu oJego nieistnieniu, jest jednoczenie
gwarancj koherencji pojcia, od ktrego zaczlimy, jest t gwarancj
koherencji pojcia Boga via Boa bonitas. Inaczej mwic, istnienie Boga,
Jego faktyczne istnienie, anie istnienie tylko tzw. mylne, jest gwarancj
koherencji pojcia Boga. Wynika std, e faktycznie istnienie Boga jest
warunkiem moliwoci wszelkiej metafizyki, a wtym metafizyki, ktra
prbuje dowodzi Jego istnienia iJego atrybutw. Wydaje si, e jest to
koliste wsposb niemoliwy do zaakceptowania, lecz c innego ni to,
co absolutnie dobre, mogoby nam zagwarantowa, e docieramy do tego,
co absolutne. Wiedzia to ju Platon, gdy podkrela, e mylenie filozoficzne (mylenie dialektyczne) musi zawsze wychodzi od pewnych zaoe (hypothesis) idopiero odbijajc si od nich jest wstanie zmierza do
tego, co bezzaoeniowe (anhypotheton). Mylenie filozoficzne koczy
swoj drog wpierwotnym pocztku, ktry jest pocztkiem samego siebie
iwszystkiego, co istnieje. Tego pocztku nie mona ju przekroczy adn
analiz. To, co bezzaoeniowe, jako nieprzekraczalne, jest ostatecznie uzasadniajc zasad. Wedug Platona jest to idea dobra jako metafizyczne
ilogiczne rdo bytu niekonieczego iwszelkiego mylenia12.

8. Konsekwencje
Dowd ontologiczny jakby na przestrza gwarantuje rozprawienie
si nie tylko ze sceptycyzmem co do wiata zewntrznego, lecz take ze
starcza, by pozna istnienie Boga a priori (G.W. Leibniz, Zasady filozofii, czyli monadologia, tum. S. Cichowicz, [w:] G.W. Leibniz, Wyznanie wiary filozofa, Warszawa:
PWN 1969, s. 306. Por. P. van Inwagen, Metaphysics, Boulder: Westview Press 1993,
s. 9394.
12
Por. H. Hhn, Voraussetzungslosigkeit, [w:] J. Ritter (red.), Historisches Wrterbuch der Philosophie, Basel: Schwabe & Co Verlag 2001, t. 11, kol. 11661180.

Sceptycyzm i dowd ontologiczny

27

sceptycyzmem sugerujcym, e to nie my mylimy nasze myli, lecz e


nasze myli s mylane przez co lub przez kogo. Gdyby nawet moje
myli nie byy wrzeczywistoci moimi mylami, to nawet wtedy dowd
ontologiczny jest poprawny ispenia swoj rol. Wwersji Kartezjusza
odbiera si go zazwyczaj jako co nieusuwalnie zagniedonego wcogito
i wsubiektywnej pewnoci tego cogito, ktre zostaje jedyn pewn wysp
wmorzu niepewnoci (tu przypomina si krytyk Anzelma, zakonnik Gaunilon), lecz pozostaje on wmocy nawet wtedy, gdy nadamy mu interpretacj czysto obiektywn. Gdy wysuwam sceptyczn hipotez, e jestem mylany, albo e nie wiem dokadnie, co wrzeczywistoci znacz moje myli,
to nawet wtedy zdanie Istnieje doskonay byt konieczny domaga si, jako
swojego warunku moliwoci, faktycznego istnienia takiego bytu wraz
zjego atrybutami, a wtym zatrybutem, jakim jest bonitas. Dzieje si tak
samo rwnie wtedy, gdy nie wiedzc, co dokadnie znacz moje myli,
przypuszczam, e moe tu chodzi okonieczno wycznie mylow.
Ci, co ewentualnie s przyczyn mojego, jak mi si wydaje, mylenia, musz to wiedzie, gdy to oni wrzeczywistoci za mnie myl to zdanie (lub
jego negacj) iznaj skoczono swoich moliwoci, std wiedz onieuchronnym kresie swojego eksperymentu ze mn, uwiadamiaj sobie wasn skoczono oraz istnienie Boej bonitas (i by moe te Boej sprawiedliwoci).
Nawet wtedy, gdy pominiemy wszelkie mylenie, moje czy czyjekolwiek, to dowd ontologiczny jest poprawny. Gdyby nie istniay adne istoty mylce igdyby nie istnia wiat przestrzenno-czasowych przedmiotw,
aistniayby tylko idee wsensie Platona, czy te, jak chc zwolennicy realizmu platoskiego, istniayby tylko abstrakcyjne treci myli, to dowd ontologiczny itak zachowaby swoj poprawno mimo e nie istniaaby
adna osoba, dla ktrej byby on dowodem idla ktrej miaby warto egzystencjaln. Wrd rnorakich obiektywnych treci, istniejcych wtym
czysto idealnym kosmosie, istniaaby idea zawierajca jako swoj tre:
Istnieje doskonay byt konieczny, awarunek prawdziwoci tego nie wypowiedzianego przez nikogo sdu byby i wtym wypadku warunkiem jego
moliwoci. Jak rwnie byt konieczny byby warunkiem moliwoci tej
drugiej moliwoci, to znaczy tego, e sd ten nie ma adnego warunku
prawdziwoci. Istnienie idei jest bowiem tylko faktyczne inie wyprzedza
ich moliwoci: eby idee byy moliwe, potrzebuj istnienia bytu koniecznego.

28

Stanisaw Judycki

W tym oto sensie sd Istnieje doskonay byt konieczny jest zdaniem samouzasadniajcym si ijest jedynym takim zdaniem. Jest ono
wpewnej mierze paralel do samoznoszcego si zdania wypowiadanego
przez sceptyka, e nic nie wiemy. Sdz, e mimo wielu ciekawych analiz,
ktre powstay wostatnich dziesicioleciach wtrakcie dyskusji na temat
sceptycyzmu iopozycyjnego do niego stanowiska nazwanego fundacjonalizmem epistemologicznym, woglnym efekcie spowodowano wiele zamieszania, wprowadzajc rne pojcia tzw. fundacjonalizmu. Wdzisiejszej epistemologii mwi si ofundacjonalizmie mocnym i ornych odmianach fundacjonalizmu sabego, ofundacjonalizmie empirycznym iracjonalistycznym, anawet ofundherentyzmie, czyli opoczeniu fundacjonalizmu ikoherencjonizmu13 . Wjaki jednak sposb zdania opisujce na
przykad to, e aktualnie przeywam widzenie niebieskiej paszczyzny, czyli
tzw. zdania bazowe, charakterystyczne dla rozwaa na temat fundacjonalizmu empirycznego iich ewentualne zalety niepowtpiewalnoci czy niekorygowalnoci, mog sprosta problemowi sceptycyzmu? Myl, e ci,
ktrzy pisz na te tematy, zdaj sobie jednak spraw, jak odlege s tego
rodzaju pomysy od kwestii, zktr zmaga si Kartezjusz, gdy via dowd
ontologiczny odwoywa si do prawdomwnoci Boga. Wefekcie namnoenia rnych fundacjonalizmw doprowadzono do zamazania waciwego problemu, anie do jego udobitnienia.
Filozofia, ktra powstaa pod latyskich agli cieniem, jest cigym
zmaganiem si sceptycyzmu, pojawiajcego si niekiedy wformie radykalnego empiryzmu, zracjonalizmem, prbujcym cigle na nowo konceptualnego odsonicia tego, co absolutne. Zmaganie to wytworzyo napicie duchowe, dziki ktremu moemy obcowa zowocami naszej kultury. Racjonalizm tego rodzaju jest, jak wa si powiedzie, jedynym
moliwym racjonalizmem, bo c innego ni istnienie najdoskonalszej,
dobrej iprawdomwnej istoty moe stanowi legitymizacj tego, e nasz
rozum jest rzeczywicie wstanie osiga prawd iwiedz? Jakie figury
mylowe mogyby nas przekona, e bdc samotni wgigantycznej pltaninie zwizkw przyczynowych, ktrej jestemy poddani, aktr nazywamy wiatem fizycznym, kiedykolwiek co wiemy? Dziki wadzy rozumu
13
Por. S. Haack, A Foundherentist Theory of Empirical Justification, [w:] L. Pojman
(red.), The Theory of Knowledge: Classical and Contemporary Readings, Belmont,
CA: Wadsworth 1999, s. 283293.

Sceptycyzm i dowd ontologiczny

29

ktrego niejako stra przyboczn stanowi dowd ontologiczny maa


nieskoczono, jak jest dusza ludzka, nie jest skazana wycznie na intuicyjne poszukiwanie swojego miejsca wistnieniu. Rozum nie musi wic
przyjmowa roli niewidomego przewodnika karawany na pustyni, ktry
smakujc piasek, stara si wyczu, gdzie jest ta wielka gra, oktrej mwi
si od nieprzeliczonych pokole. Filozofia posiada argument wykazujcy,
e tzw. odwaga ducha pnocy (North Theory of Courage) nie musi by
tylko heroicznym trwaniem przy najwyszych wartociach, gdy to nie pokolenia przemijaj wprzepaci milczcych dziejw, lecz tylko czas przemija, jak sen.

SKEPTICISM AND ONTOLOGICAL PROOF


Summary
The paper defends the thesis that the only possible answer to the global skepticism
is the so called ontological proof: only Gods truthfulness and His bonitas can guarantee the rejection of such skeptical hypothesis as the one of R. Decscartes stating
that we are deceived by some evil demon or H. Putnams claim that we are brains in
vats. Ipropose an interpretation of the ontological proof in the spirit of I. Kants
considerations from his Der einzig mgliche Beweisgrund zu einer Demonstration
des Daseins Gottes (1762) where Kant uses the concepts of necessity and possibility in order to proof Gods existence. Existence is aperfection and hence it must be
one of the attributes that form the idea of God. Also truthfulness and bonitas must
be treated as belonging to the idea of aperfect being. The truth condition for the
sentence Perfect necessary being exists is the real existence of aperfect necessary being but at same the time the truth condition for this sentence is its condition
of possibility. This sentence could not be possible, if the object it refers to had not
existed, e.g. if the perfect necessary being had not existed. Because this sentence is
something real it must be also possible and from this follows that the perfect necessary being exists. Analogically, every attempt to suppose that it is possible that
perfect necessary being does not exist presupposes real existence of perfect necessary being because nothing could be possible, if something were not necessary.
Perfect necessary being exists is the only sentence where the truth condition and
condition of possibility coincide in this way. Gods truthfulness and His bonitas
guarantee that we are not deceived by some evil demon or that we are not brains in
vat.

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

31

Analiza i Egzystencja 1 (2005)

ARKADIUSZ GUT*

FREGEGO KRYTYKA DOWODU ONTOLOGICZNEGO


Sowa kluczowe: dowd ontologiczny, Frege, istnienie, pojcie
Keywords: concept, existence, Frege, ontological proof

I. Uwagi wstpne
A. Zadania i cel
Celem artykuu jest rekonstrukcja i prezentacja uwag Fregego dotyczcych
dowodu ontologicznego. Przyjmuje si, e uoone wedug okrelonego
klucza interpretacyjnego rozwaania Fregego na temat dowodu ontologicznego w precyzyjny sposb (a) odsaniaj logiczn struktur dowodu, (b)
ukazuj i rnicuj tkwice w dowodzie rnorodne zaoenia (natury logicznej, semantycznej i ontologicznej) oraz (c) ujawni istotne saboci
dowodu ontologicznego. Ponadto przedstawienie rozwaa Fregego, poczone z opisem zaplecza teoretycznego i historycznego, pozwoli na ukaza*
Arkadiusz Gut, dr filozofii, adiunkt w Katedrze Teorii Poznania na Wydziale Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, stypendysta m.in. Fulbrighta i Fundacji
na rzecz Nauki Polskiej, autor ksiki Gottlob Frege Wspczesne problemy filozofii
(w druku) oraz wielu artykuw, np. Czy Brentano stworzy zadowalajc koncepcj
sdu? (Przegld Filozoficzny 1998), O logice predykatw (Roczniki Filozoficzne
2002). Obecnie pracuje nad ksik dotyczc relacji midzy myl a jzykiem. E-mail:
kupisa@kul.lublin.pl.

32

Arkadiusz Gut

nie tych podstaw, w nawizaniu do ktrych toczy si obecnie dyskusja wok


dowodu ontologicznego1 .
B. Dwie uwagi metodologiczno-historyczne
1.
Rozwaania nad dowodem ontologicznym, jakie spotykamy w pismach
Fregego, mona potraktowa jako zwieczenie jego refleksji nad predykacj liczby, istnienia oraz formy logicznej sdu. Czstokro pojawiaj si
one jako wnioski i maj charakter konkluzji, wyprowadzanych przy okazji
analizy zagadnie dla niego bardziej podstawowych, z ktrych za kluczowe naley uzna nastpujce:
a) midzy nazw a wyraeniem predykatywnym zachodzi kategorialna rnica;
b) sd egzystencjalny ma inn struktur logiczn ni sd jednostkowy;
c) w charakterystyce pojcia odrnia si cechy i wasnoci;
d) podanie liczby zawiera wypowied o pojciu.
2.
Istotnym elementem prezentacji stanowiska Fregowskiego jest rwnie umiejtne wyostrzenie jego stosunku do propozycji Kanta. Frege w wypowiedziach na temat dowodu ontologicznego widzi zwizek midzy wasn
krytyk a przewodnimi ideami wypracowanymi przez autora Krytyki czy1
W pracach dotyczcych dowodu ontologicznego mona znale liczne odwoania
do analiz Fregego. W przewaajcej jednak wikszoci maj one charakter czstkowy
i wybirczy. Nie tyle prezentuje si w nich stanowisko Fregego, ile uywa si zaproponowanej przez niego analizy, wraz z logicznymi, semantycznymi i metodologicznymi
rozstrzygniciami. Por. J. Shaffer, Existence, Predication, and the Ontological Argument, Mind 71 (1962), s. 307325; A. Plantinga, Kants Objection to the Ontological
Argument, The Journal of Philosophy 68 (1966), s. 537546; N. Malcolm, Anzelms
Ontological Argument, Philosophical Review 69 (1960), s. 4162; J.L. Mackie, Cud
teizmu. Argumenty za istnieniem Boga i przeciw istnieniu Boga, tum. B. Chwedeczuk,
Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN 1997; T. Batg, O Kantowskiej krytyce argumentu ontologicznego, Archiwum Historii Filozofii i Myli Spoecznej 34 (1994),
s. 324. W tym miejscu trzeba take doda, e ze wzgldu na stanowisko Fregego dotyczce logiki i wynikajcy z tego brak jakichkolwiek jego analiz powiconych pojciom
modalnym, rozwaania Fregego odrniaj si od tych, w ktrych analiza poj modalnych (w tym take logiki modalne) jest fundamentem i podstaw.

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

33

stego rozumu. Przy kadej jednak okazji podkrela jednoczenie, e dziki


wasnym rozstrzygniciom na temat predykacji liczby, formy logicznej sdu
oraz natury pojcia wykracza poza Kantowski sposb analizy dowodu ontologicznego. Z tego wzgldu, w celu przedstawienia Fregowskiej argumentacji w jak najbardziej zrozumiay sposb, wane jest zestawienie jego
rozwizania z propozycj Kanta2. Temu m.in. suy bdzie przyjrzenie si
analizie Kanta, sformuowanej przy okazji udzielania przez niego odpowiedzi na nastpujce dwa pytania:
a) Czy sd Bg istnieje jest sdem analitycznym?
b) Czy istnienie mona pomyle za pomoc czystej kategorii?
C. Skadniki prezentacji
Uwzgldniajc powysze zaoenia, w artykule rozwaone zostan
m.in. nastpujce kwestie. Po pierwsze: pokae si, e ujcie terminu Bg
bd jako nazwy, bd jako wyraenia predykatywnego ma istotne konsekwencje, podobne do tych jak powiedziaby Wittgenstein jakie ma zmiana pasa transmisyjnego w lewo albo w prawo. Po drugie: wyjani si, jak
struktur logiczn posiada sd Bg istnieje. Po trzecie: wyjani si kluczowe kwestie zwizane z rozumieniem pojcia Bg. Po czwarte: wykae si
zwizek midzy orzekaniem istnienia i orzekaniem jedynoci. Po pite:
omwi si szereg mankamentw tkwicych w dowodzie ontologicznym,
poczynajc od uywania terminu Bg w dwch rnych semantycznych
rolach, poprzez przemycanie zaoe, ktre maj stanowi wniosek dowodu, a koczc na nieodrnianiu warunkw sensownoci od warunkw
prawdziwoci. Dla porzdku i jasnoci wywodu, analizy pogldw najpierw
2
Zestawienie rozwiza Kanta i Fregego jest do czstym zabiegiem, zwaszcza
w kontekcie analizy predykacji istnienia. Wielu autorw w propozycji Fregego widzi
przerobion wersj stanowiska Kanta. W ramach tych zestawie analizuje si zarwno
stanowisko Kanta wyraone w Krytyce czystego rozumu, jak rwnie podane przez niego rozwizanie (z okresu przedkrytycznego) zawarte w Jedynej podstawie dowodu na
istnienie Boga, Kty 2004. Por. na ten temat: C.J.F. Williams, What is Existence?, Oxford
University Press 1991; H. Sluga, Gottlob Frege, London: Routledge 1980, s. 8790.
W prezentowanym artykule zwrci si uwag nie tylko na podobiestwa midzy analizami Kanta i Fregego, lecz take na dzielce je rnice. Wskazanie na rnice traktuje
si jako warunek wstpny, majcy umoliwi pniejszy opis specyfiki stanowiska Fregego.

34

Arkadiusz Gut

Kanta, a potem Fregego poprzedzone zostan skrtowym przypomnieniem


dowodu ontologicznego skonstruowanego przez Kartezjusza w Medytacji
pitej. Interesowa nas tutaj bdzie nie tyle pena charakterystyka dowodu,
ile zasady wspierajce wywd Kartezjusza oraz oglne wnioski, ktre przy
tej okazji mona wyartykuowa3.

II. Kartezjusz
W wikszoci wypowiedzi na temat dowodu ontologicznego stwierdza si, e jego specyficzn cech jest poszukiwanie wniosku w czysto
logiczny sposb4. Zgodnie podkrela si rwnie, e w dowodzie ontolo3
Za wyborem pogldw Kartezjusza jako punktu odniesienia dla dalszych analiz przemawiaj dwie racje. Po pierwsze: Kant, a porednio take Frege, polemizuje z Kartezjuszem. Po drugie: zarwno Kant, jak i Frege odnosz si take do podstaw logicznych,
semantycznych oraz epistemologicznych, ktre Kartezjusz przypomina lub wprowadza
przy okazji formuowania dowodu. Dodatkowo mona take zaoy, e Fregego moga
porusza tzw. matematyczna forma dowodu oraz uyte przez Kartezjusza geometryczne
analogie. Nie oznacza to pominicia wersji dowodu podanej przez Anzelma z Canterbury (Monologion. Proslogion, tum. T. Wodarczyk, przekad przejrza, wstpem i przypisami opatrzy I.E. Zieliski, Warszawa: PWN 1992). W dalszej czci na potrzeby
jednego z argumentw Fregego zostanie poruszona pewna cz sformuowania dowodu, ktr podaje Anzelm, a ktrej brak u Kartezjusza.
4
Np. J. Shaffer w artykule Existence, Predication and the Ontological Argument podkrela, e w dowodzie ontologicznym dochodzi si do stwierdzenia istnienia Boga poprzez wykazanie, e Jego istnienie jest czci definicji tego rodzaju rzeczy, ktr On
jest (tame, s. 309). W miejscu wic przesanek w dowodzie ontologicznym pojawia si
najczciej definicja Boga, z ktrej przy wykorzystaniu pewnego rozumowania, wyprowadza si wniosek egzystencjalny. W podobnym duchu o konstrukcji dowodu ontologicznego wypowiada si take J.L. Mackie w ksice Cud teizmu (s. 53). Wielu autorw
podkrela rwnie, e zasadniczo w dowodzie ontologicznym chodzi o pokazanie, jak
przypisanie Bogu okrelonych wasnoci (tych wymienianych w przesankach dowodu)
pociga za sob konieczno istnienia Boga czyli jak posiadanie jednej wasnoci
pociga za sob posiadanie innej wasnoci. Tym samym podkrela si, e istnienie jest
czym, co jest pocigane przez definicj Boga. Na temat formy logicznej dowodu
mwi take Leibniz w pracy Oglne uwagi do Zasad filozofii Kartezjusza. Pisze, e
w dowodzie mamy do czynienia z takim mniej wicej rozumowaniem: Jeli istnienie
jest doskonaoci, a Bg jest doskonaoci, to z definicji Boga trzeba przyj, e Bg
istnieje (tene, Pisma z teologii mistycznej, tum. M. Frankiewicz, Krakw: Znak 1994,
s. 7071).

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

35

gicznym nie robi si adnego uytku z rozumowania przyczynowego lub


quasi-przyczynowego oraz e wniosek wyprowadza si w sposb logiczny
z przyjtych uprzednio przesanek. W zwizku z tym, przechodzc do prezentacji dowodu zamieszczonego przez Kartezjusza w Medytacji pitej,
warto zwrci uwag na regu, przy wykorzystaniu ktrej wyprowadza on
wniosek o istnieniu Boga.
Wszystko, co ujmuj jasno i wyranie jako nalece do owej rzeczy,
rzeczywicie do niej naley, to czy nie mona by std zaczerpn
dowodu wskazujcego istnienie Boga?5

Wedle przywoanej reguy, jeli speniony jest warunek dotyczcy


sposobu ujcia, a wic gdy ujcie czego mona scharakteryzowa jako
jasne i wyrane, to tym samym jak podkrela Kartezjusz pojawia si
moliwo, aby na podstawie tego ujcia uzyska informacj, czy idei lub
pojciu odpowiada co w rzeczywistoci aktualnie istniejcej6. Przywoawszy powysz regu, Kartezjusz zastrzega podkrelajc rnic midzy
istot a istnieniem e na podstawie analizy np. idei (pojcia) trjkta lub
idei (pojcia) czowieka nie da si wyprowadzi wniosku mwicego wprost
o istnieniu rzeczywistego trjkta lub czowieka. Niemoliwo powyszego wniosku nie jest wynikiem bdu lub niedoskonaoci tkwicej w sposobie ujcia. Po prostu w treci pojcia trjkt nie ma takiej informacji.
Wobec tego, jeli dymy do wyprowadzenia wniosku egzystencjalnego na
podstawie analizy idei (pojcia), to, zgodnie z myl przewodni Kartezjusza, musimy pamita, e, z jednej strony, tre idei lub pojcia musi zawiera tzw. informacj egzystencjaln7, z drugiej za ujcie teje treci
musi nosi znamiona ujcia dokonanego w sposb jasny i wyrany. Zdaniem Kartezjusza, przykadem takiej idei lub pojcia, w ktrego treci zawarte jest istnienie, jest wanie idea Boga8.

5
Kartezjusz, Medytacje o pierwszej filozofii, tum. M. i K. Ajdukiewiczowie, Warszawa: PWN 1958, t. I, s. 87.
6
Tame.
7
W odpowiedzi na zarzuty pite Kartezjusz pisze, e istnienie konieczne jest w Bogu
rzeczywicie wasnoci ujt w najcilejszy sposb, gdy Jemu tylko przysuguje
i w Nim tylko stanowi cz istoty (tame, s. 448).
8
Tame, s. 88. Por. J.L. Mackie, dz. cyt., s. 5455.

36

Arkadiusz Gut

W treci idei Boga odnajduj, i jest to byt najdoskonalszy i jeeli istnienie jest doskonaoci, to nie mog pomyle sobie bytu najdoskonalszego bez najwyszej doskonaoci9. Nie jestem w monoci pomyle sobie Boga bez Jego istnienia, tj. bytu najdoskonalszego bez najwyszej doskonaoci10.

Dla prowadzonych poniej analiz wane jest podkrelenie dwch konsekwencji wynikajcych ze strategii przyjtej przez Kartezjusza. Po pierwsze: prawomocne przyjcie zasady, wedle ktrej istnienie naley do treci
pojcia Bg, prowadzi do uznania, e istnienie jest jednym z predykatw
orzekanym o Bogu. Zgodnie z tym, istnienie, obok wszechmocy i wszechwiedzy, naley do grupy predykatw tego samego rzdu. Po drugie: jeli
sd Bg istnieje jest poprawnie zbudowanym sdem, to predykat istnienie
jest predykatem pierwszego rzdu.
Po uznaniu zatem, e istnienie jest predykatem pierwszego rzdu oraz
e sd Bg istnieje jest poprawnie zbudowanym sdem, pojawia si podstawa do innego jeszcze wniosku, a mianowicie e i sdy typu: Jan istnieje,
Czowiek istnieje s poprawnie zbudowanymi sdami, a istnienie i w tych
przypadkach jest predykatem pierwszego rzdu. Oczywicie, przy tej okazji czyni si zastrzeenie, e powysze dwa sdy, w odrnieniu od sdu
Bg istnieje, nie s wnioskami wyprowadzonymi z analizy pojcia czowiek lub pojcia Jan11.
Kartezjusz, wyd. cyt., s. 87. W tym kontekcie trzeba mie na uwadze take rodzaje
analogii, ktre przywouje Kartezjusz. Wedug niego: Istnienie Boga powinno mie dla
mnie ten sam stopie pewnoci, jaki dotychczas posiaday prawdy matematyczne (tame). Ponadto, w jednym cigu argumentacyjnym czy Kartezjusz twierdzenie dotyczce
istnienia Boga i twierdzenie dotyczce geometrii. Tak samo nie mona oddzieli istnienia od istoty Boga, jak nie mona od istoty trjkta oddzieli tego, e wielko trzech
ktw rwna si dwm prostym [...] (tame, s. 88). Mona przypuszcza, e ten rodzaj
analogii uwierzytelnia w oczach Kartezjusza centralny argument. Z tego za, e Boga
nie mog sobie pomyle inaczej, jak tylko jako istniejcego, wynika, e istnienie jest
nieodczne od Boga, a zatem e On rzeczywicie istnieje, nie dlatego jakoby moja myl
moga to sprawi albo jakiejkolwiek rzeczy narzuci jak konieczno, lecz przeciwnie, poniewa konieczno samej rzeczy, tj. konieczno istnienia Boga, skania, bym
tak myla (tame, s. 8889).
10
Tame, s. 89.
11
Twierdzenie, e istnienie jest predykatem pierwszego rzdu, czyli e istnienie naley do zbioru cech danego pojcia, nie jest i nie musi by rozumiane jako twierdzenie, e
cokolwiek pojmujemy, pojmujemy (musimy pojmowa) jako istniejce. Jeli byoby
9

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

37

III. Kant
W swojej krytyce dowodu ontologicznego Kant wychodzi od spostrzeenia, e zwolennicy tego rodzaju dowodu przyjmuj, i istnienie zawarte jest w treci pojcia Bg, i w zwizku z tym twierdz, e sd Bg
istnieje jest sdem analitycznym 12. W celu rozstrzygnicia, czy rzeczywicie dany sd jest sdem analitycznym i czy rzeczywicie tre predykatu
(istnienie) zawarta jest w treci podmiotu (Bg), poszukuje si okrelonego
kryterium. Kryterium tym jest zdaniem Kanta zasada niesprzecznoci.
Sd A jest B jest sdem analitycznym wtedy, gdy negacja predykatu B w sdzie A nie jest B prowadzi do sprzecznoci13. Od innej strony powysza regua podkrela Kant mwi nam rwnie, i sprzeczno nie moe pojawi
si wwczas, gdy wraz z orzeczeniem B usunity zostaje podmiot A.
Zgodnie z powyszym, jeli wemiemy pod uwag sd Bg nie istnieje,
to okazuje si, e w tym konkretnym wypadku nie mamy do czynienia ze
sprzecznoci. Nie jest to rezultat uznania w punkcie wyjcia predykatu istnieje za predykat kontyngentny, lecz jak przekonuje Kant jest to zwyczajnie wynik usunicia podmiotu14. Jeli jednak powiadacie: Bg nie istnieje,
to ani wszechmoc, ani adna inna cecha nie jest nam dana. Wszystkie one
bowiem s usunite wraz z podmiotem, i w myli tej nie pojawia si najtak, to wtedy zgodnie z tym, co mwi G. Nakhinikian i W. Salmon w artykule Exists
as a Predicate (Philosophical Review 1957) [...] not only Gods essence but every
essence implies existence (s. 541). Takiego stanowiska nie gosz ani Anzelm, ani Kartezjusz. Obaj uwaaj, e tylko w przypadku Boga mona mwi, ze wzgldu na istot
tego bytu, i trzeba przyj jego istnienie. Wobec tego naley take odrni wzgldem
siebie pogldy Kartezjusza i Humea.
12
Jeli z analizy pojcia jakiej rzeczy da si wyprowadzi pewne wnioski dotyczce
samej rzeczy, wyraone w predykacie B, to zgodnie z przyjtym trybem postpowania,
trzeba uzna, e B, bdce predykatem, w sdzie A jest B zawarte jest w pojciu A. Takie
sdy maj natur sdw analitycznych zawarte w nich orzeczenie znajduje si wrd
skadnikw, ktre wsplnie zawieraj si w pojciu podmiotu (por. I. Kant, Krytyka
czystego rozumu, tum. R. Ingarden, t. I, s. 70 [B 11], Warszawa 1957).
13
Jeli w sdzie tosamociowym usuwam orzeczenie, a zatrzymuj podmiot, to powstaje sprzeczno i dlatego powiadam: tamto przysuguje z koniecznoci temu. Jeeli
jednak usuwam podmiot wraz z orzeczeniem, to nie powstaje sprzeczno, nie ma bowiem nic wicej, czemu mona by przeczy (tame, t. II, s. 335 [B 622]).
14
Rozwaanego w tym miejscu argumentu nie naley myli z dyskusj Kanta na temat
syntetycznoci sdw egzystencjalnych (zob. tame, s. 338339).

38

Arkadiusz Gut

mniejsza nawet sprzeczno15. Brak sprzecznoci jest wyrazem tego, e istnienie nie naley do zawartoci treciowej pojcia Bg czyli e z analizy
pojcia Bg nie da si wyprowadzi wniosku o rzeczywistym istnieniu Boga.
W kontekcie przywoanego wywodu warto podkreli dwie kwestie.
W konstrukcji powyej przedstawionego argumentu Kant posuguje si
modelem sdu, w ktrym gwn relacj jest relacja midzy dwoma pojciami. W rezultacie termin Bg podobnie jak termin czowiek traktowany jest jako termin oglny. Majc na uwadze powysze dwa spostrzeenia,
mona na podany wyej argument spojrze w bardziej krytyczny sposb.
Uznawszy bowiem zgodnie z intencj Kanta e sd Bg nie istnieje ma
struktur logiczn A nie jest B, trudno jest wwczas wyrazi zgod, i negacja nie B znosi podmiot A. Jeli wystpienie frazy nie istnieje miaoby
by jak uwaa Kant wyrazem negacji podmiotu, to raczej trzeba byoby
przyj, e termin Bg jest nazw indywidualn. Taka konstatacja z kolei
wykluczaaby jednak przywoanie argumentu odwoujcego si do sprzecznoci16. Przypomnijmy, w argument na terenie systemu Kanta zakada, e
kady sd ma struktur A jest B, gdzie oba terminy s terminami oglnymi.
15
Tame, s. 336 [B 623]. Przyjmowa istnienie trjkta, a mimo to usuwa jego trzy
kty, stanowi sprzeczno, ale nie jest sprzecznoci usuwa trjkt wraz z jego trzema
ktami (tame).
16
Na podobne saboci i braki zwizane z powyszym argumentem wskazuje J.L.
Mackie (wyd. cyt., s. 55). Do tego, co zostao powiedziane przy prezentacji powyszego
argumentu, mona doda, e pojawienie si sprzecznoci w sdzie Bg nie istnieje zakada dodatkowo, e nazwy odnosz si do przedmiotw istniejcych. W konsekwencji
sd Bg istnieje nie ma struktury A jest B, lecz struktur a jest B, gdzie a jest nazw
w rozumieniu logiki predykatw. J. Shaffer sabo powyszego argumentu oraz wiele
innych mankamentw tkwicych w wyjanieniach Kanta wie ze zbyt wsk teori
predykacji: [...] to say that so-and-so is such-and-such is sometimes neither to analyse
the concept of so-and-so nor to revise it, but, to put it roughly, to say something about
the object conceived of (J. Shaffer, wyd. cyt., s. 310). W obecnym artykule te i szereg
innych saboci wi si raczej z przywizaniem Kanta do jednej formy logicznej sdu,
czyli z brakiem wyrnienia rnych form logicznych sdu. Wydaje si, e jednym z powodw, dla ktrych Kant nie widzia potrzeby skorygowania wasnej teorii sdu, byo
jego wyjtkowe przywizanie do logiki Arystotelesa, wraz z lec u jej podstaw teori
sdu. Trzeba pamita, e w logice Arystotelesa widzia Kant system wykoczony i zamknity, wobec ktrego wszelkie zmiany i rozszerzenia uwaa za zbyteczne i niepotrzebne. Ponadto twierdzi rwnie, e dziki logice Arystotelesa odkrywamy wszelkie
prawida mylenia bez wzgldu na to, czy mylenie to jest a priori, czy empiryczne
(I. Kant, Krytyka czystego rozumu, s. 22 [B viii]).

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

39

W rezultacie mona si zgodzi, e intuicja Kanta jest jak najbardziej suszna,


sam jednak przebieg argumentacji nie jest wolny od istotnych trudnoci.
Trudnoci wynikaj z braku odpowiednich narzdzi logicznych, np. operowanie zbyt wsk teori sdu, a zwaszcza redukcja wszystkich form sdw do sdw A jest B17. W dalszej czci zobaczymy, e Frege poda ten
sam argument w bardziej precyzyjny sposb, chociaby wskutek odrnienia formy logicznej sdw jednostkowych od sdw oglnych.
W kolejnym, analizowanym na potrzeby niniejszego artykuu, argumencie Kant zwraca uwag, e w samym pojciu (w jego zawartoci treciowej) nie pojawia si adna rnica, czy wypowiada ono tylko moliwo lub czy jest o przedmiocie aktualnie istniejcym18. W tym miejscu
wida, e Kant korzysta z odrnienia midzy sfer przedmiotw moliwych a sfer przedmiotw rzeczywistych. W nawizaniu do powyszego
odrnienia podkrela, e gdy pozostajemy na poziomie analizy samego
pojcia, tj. gdy nie uwzgldniamy w ogle poznania a posteriori, to tak
naprawd z analizy samego pojcia nie jestemy w stanie rozstrzygn, czy
przedmiotem, ktry miaby podpada pod analizowane pojcie, jest co
moliwego czy co rzeczywistego19. Jeli chcemy istnienie pomyle jedynie przez czyst kategori, to nic dziwnego, e nie moemy poda cechy,
ktra by j odrniaa od samej tylko moliwoci20 . Kant oczywicie nie
Fakt ten za sprawia, e nie dysponuje si wwczas wyrnionymi kategoriami ani
sdw jednostkowych, ani sdw egzystencjalnych. To za z kolei przekada si na niedostateczne odrnianie nazw od predykatw lub w innej terminologii nazw indywidualnych od oglnych. Nie sprzyja to rwnie precyzyjnemu odrnieniu od siebie relacji, jakie zachodz: midzy obiektem a pojciem, pojciami tego samego rzdu, pojciami rnych rzdw. W konsekwencji brak tych odrnie stanowi rwnie przeszkod
w konstrukcji miarodajnych definicji. Na ostatni kwesti w artykule O kantowskiej
krytyce argumentu ontologicznego zwraca szczegln uwag T. Batg (Archiwum Historii Filozofii i Myli Spoecznej 34 [1994], s. 324 [szczeglnie 1617]). Wedug
niego, Kant nie rnicuje sposobu definiowania nazw oglnych (predykatw) od sposobw definiowania nazw indywidualnych.
18
I. Kant, Krytyka czystego rozumu, t. II, s. 340 [B 627].
19
Tame, s. 342 [B 629 ]. W innym miejscu Kant pisze: [...] popenilicie ju sprzeczno, gdy w pojcie rzeczy, ktr chcielicie pomyle jedynie jako moliw, wprowadzilicie ju, choby pod ukrytym imieniem, pojcie jej istnienia (tame, s. 337338).
20
Tame. Cokolwiek i ilekro by tedy zawierao w sobie nasze pojcie pewnego przedmiotu, to jednak zawsze musimy wyj poza nie, by przedmiotowi przypisa istnienie
(tame, s. 442). Por. J. Shaffer, wyd. cyt., s. 307325.
17

40

Arkadiusz Gut

zaprzecza, e w pewnych sytuacjach z analizy samego pojcia dana jest


nam logiczna cecha moliwoci, dziki ktrej odrnia si jego przedmiot
od nihil negativum. Tym niemniej kontynuuje Kant dane pojcie moe
by pojciem pustym21. Czyni nawet dalsze zastrzeenie, aby z logicznej
moliwoci poj nie wnosi od razu o (realnej) moliwoci rzeczy22.
Wskutek tego, e istnienie nie jest wsppomylane w pojciu, trudno
uwaa Kant zgodzi si, e istnienie jest jednym z predykatw orzekanych o przedmiocie. Synny wic argument Kanta, w ktrym padaj sowa,
e istnienie nie jest oczywicie realnym orzecznikiem, naley powiza
z twierdzeniem, e dziki predykatowi istnieje nie ograniczamy i nie rozszerzamy zbioru przedmiotw, do ktrego pojcie miaoby swoje zastosowanie23. Powyszego twierdzenia nie naley jednak wiza z tez, e wszystko istnieje24 , lecz raczej z uznaniem, e nie ma dwch rodzajw poj:
jednych dla rzeczy istniejcych, a drugich dla rzeczy moliwych25.
Zob. I. Kant, Krytyka czystego rozumu, t. II, s. 337.
Zob. tame, s. 337. Por. A. Plantinga, wyd. cyt., s. 537546.
23
Istnienie nie jest oczywicie realnym orzecznikiem, tzn. pojciem czego, co moe
doczy si do pojcia pewnej rzeczy. Jest ono jedynie uznaniem w istnieniu (position)
pewnej rzeczy lub pewnych wasnoci samych w sobie. Jeeli tedy bior podmiot (Boga)
wraz ze wszystkimi jego orzeczeniami (Prdikate) (do ktrych naley wszechmoc) i powiadam Bg istnieje (Gott ist) lub te istnieje jaki Bg (es ist ein Gott), to nie dodaj
adnego nowego orzeczenia do pojcia Boga, lecz tylko uznaj w istnieniu podmiot sam
w sobie ze wszystkimi jego orzecznikami (I. Kant, Krytyka czystego rozumu, t. II, s. 339
340). Interesujce s w tym kontekcie pogldy Kanta wyraane w pracy Jedyna moliwa podstawa dowodu na istnienie Boga. S autorzy, np. Forgy, ktrzy uwaaj, e w pewnych fragmentach powyszej pracy Kant antycypuje rozwizanie Fregego. Oto jeden
z najczciej przywoywanych ustpw: Dlatego samo istnienie nie moe by predykatem. Jeli mwi, e Bg jest rzecz istniejc, to wyglda na to, jakbym wyraa relacj
predykatu do podmiotu. Jednake w tym wyraeniu tkwi pewna nieprawidowo. Dokadnie powiedziawszy, powinno ono brzmie co istniejcego jest Bogiem, to znaczy istniejcej rzeczy przysuguj predykaty, ktre razem wzite oznaczamy wyrazem
Bg. Predykaty te s ustanowione w relacji do podmiotu, jednake rzecz jest ustanowiona bezwzgldnie wraz ze wszystkimi predykatami (tame, s. 51).
24
Trzeba pamita, e teza Lx (x istnieje) wszystko istnieje zwizana jest zarwno
z uznaniem istnienia za predykat uniwersalny oraz z zasad (x = x) Vy (y = x). Przyjmuje si bowiem, e istnienie analogicznie jak identyczno orzekane jest o kadym
przedmiocie. Por. B. Russell, Logic and Knowledge, London 1956, s. 233234; U. Niklas, Czy istnienie jest predykatem?, Studia Semiotyczne 5 (1974), s. 118120.
25
Po pierwsze: Kant dowodzi, e tre pojcia pozostaje ta sama, niezalenie od tego,
czy przedmiot, do ktrego ma ono swoje zastosowanie, istnieje, czy te nie. Po drugie:
21
22

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

41

Argument ten wraz z dowodem Kanta, e istnienie nie jest realnym


predykatem, spotka si z akceptacj ze strony Fregego. Frege, podobnie
jak Kant, uzna, e z analizy pojcia trudno jest wyprowadzi w sposb
uprawniony wnioski dotyczce istnienia przedmiotw, majcych podpada
pod dane pojcia. Akceptacja przewodniej idei nie moe przesoni jednak
zasadniczej rnicy midzy argumentacj Fregego i Kanta. Warto ju teraz
podkreli, e Frege nie zrobi uytku z odrnienia midzy przedmiotem
moliwym a istniejcym aktualnie. Ponadto odrzuci rwnie istotn dla
Kanta regu semantyczn. Wedug Kanta, relacj midzy terminami wystpujcymi zarwno w miejscu podmiotu, jak i predykatu w sdzie A jest B,
a podpadajcymi pod nie przedmiotami charakteryzuje si w nastpujcy
sposb:
Terminy nadajce si na podmiot i orzeczenie w sdzie A jest B

pojcie

przedmiot moliwy

przedmiot realny

w przykadzie z talarami Kant wyranie zaznacza, e nie da si zrnicowa wzgldem


siebie pojcia, ktre miaoby si odnosi do stu talarw rzeczywistych, od pojcia, ktre
miaoby si odnosi do moliwych stu talarw. Dla moliwych i realnych talarw posiadamy jedno takie samo pojcie. Wydaje si, e dopiero w zwizku z tym Kant stawia
hipotez, e istnienie nie jest realnym predykatem. W krytyce argumentacji Kanta, Plantinga w przywoywanym ju tutaj artykule prbuje znale takie wskaniki, dziki ktrym pojawia si podstawa do odrnienia poj o rzeczach realnych od poj odnoszcych si do przedmiotw moliwych. Zrwnuje on jednak przedmiot moliwy z przedmiotem fikcyjnym, zakadajc tym samym, e kady przedmiot moliwy jest istotnie
nieokrelony. Zgodnie z tym nastpnie przyjmuje, e w pojciu rzeczy moliwej w odrnieniu od pojcia rzeczy realnej nie obowizuje regua, zgodnie z ktr z dwch
wykluczajcych si cech tylko jedna z nich jest skadnikiem pojcia (czyli tylko jedna
z nich jest prawdziwie orzekana o przedmiocie). Wtpliwoci nie budzi tutaj przywoana regua, lecz zaoenie, e kady moliwy przedmiot, analogicznie jak przedmiot fikcyjny, jest przedmiotem istotnie nieokrelonym.

42

Arkadiusz Gut

W nawizaniu do powyszego schematu Kant w sprzeciwie wobec


dowodu ontologicznego dy do pokazania, e z analizy pojcia nie potrafimy rozstrzygn, jaki sposb istnienia przysuguje majcym podpada
pod dane pojcie przedmiotom26. Frege, odrzucajc zarwno powyszy schemat semantyczny, jak i odrnienie midzy przedmiotem moliwym a aktualnie istniejcym, zmuszony bdzie do dokonania istotnych zmian w strategii argumentacyjnej w stosunku do Kanta. Zmiany, ktre zaproponuje
Frege, pocign za sob take zmiany w ostatecznym celu podjtej przez
niego krytycznej argumentacji. Frege bowiem, w odrnieniu od Kanta,
nie bdzie zainteresowany wycznie pokazaniem, dlaczego na podstawie
analizy pojcia trudno jest przesdzi, do jakiego przedmiotu (moliwego
czy aktualnego) pojcie ma zastosowanie. Cel, ktry postawi sobie Frege,
polega raczej na uzasadnieniu, e z analizy pojcia nie da si wyprowadzi
w aden sposb twierdzenia dotyczcego przedmiotu niezalenie, czy
mylimy o przedmiocie moliwym, czy aktualnie istniejcym.

IV. Frege
A. Zaoenia
Dla naszkicowania zaplecza intelektualnego, w kontekcie ktrego
Frege umieszcza swoje uwagi na temat dowodu ontologicznego, istotne
i regulujce s trzy fragmenty, pochodzce kolejno z Grundlagen der Arithmetik, z listw do A. Marty i G. Peano.
(1) Istnienie przypomina pod tym wzgldem liczb. Stwierdzenie istnienia to przecie nic innego, jak zaprzeczenie liczebnoci zerowej.

26
Ponadto zauwamy, e na poziomie znaczenia lub uywajc innej terminologii
na poziomie ekstensji, nazwy jednostkowe i nazwy oglne nie rni si kategorialnie.
Jedne i drugie za swj przedmiot maj przedmioty, z t tylko rnic, e te pierwsze
odnosz si do jednego przedmiotu, te drugie za do wielu przedmiotw naraz. Graficznie mona dany pogld przedstawi w nastpujcy sposb:
Nazwa jednostkowa
nazwa oglna

jeden przedmiot
wiele przedmiotw

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

43

Poniewa istnienie jest wasnoci poj, ontologiczny dowd na


istnienie Boga jest chybiony [wyr. A.G.]27.
(2) Uoglniajc, przedstawiam podpadanie tego, co indywidualne, pod
pojcie w nastpujcy sposb: F(x), gdzie x jest podmiotem (argumentem), F( ) jest predykatem (funkcja), miejsce puste w nawiasie po F
oznacza nienasycenie. Podporzdkowanie pojcia Y(=) pod pojcie F(=)
zostaje wyraone w nastpujcy sposb:

.=
; =

co czyni oczywistym rnic midzy podporzdkowaniem a podpadaniem tego, co indywidualne pod pojcie. Bez wyranego odrnienia
tego, co indywidualne, od pojcia nie jest moliwe odpowiednie wyraenie sdw szczegowych i egzystencjalnych tak, aby ich pokrewiestwo stao si dla nas oczywiste. Kady szczegowy sd jest waciwie
sdem egzystencjalnym. [...] Tak wic sdy egzystencjalne maj swoje
miejsce pord innych sdw. W tym kontekcie chciabym Panu
pokaza, jak Kantowskie odrzucenie dowodu ontologicznego staje
si bardzo naoczne z perspektywy mojego podejcia [podkr. A.G.]
[...], cho obawiam si, e musz z tego zrezygnowa, gdy i tak zbyt
duym rozmiarem listu obciyem Pana28.
(3) Wrd wielu logikw mona spotka ogromn niejasno dotyczc natury sdw egzystencjalnych, jest to prawd o zwolennikach Boolea, jak rwnie psychologicznych logikach, chocia Kant zdawa si
by na waciwej drodze w swojej krytyce dowodu ontologicznego29.

Przywoane powyej cytaty potwierdzaj, e Frege traktuje wasne


uwagi na temat dowodu ontologicznego jako rodzaj kontynuacji linii argumentacyjnej zapocztkowanej przez Kanta. Jednoczenie jednak w do
wyrany sposb zaznacza, e w kontekcie jego wasnej teorii krytyka Kanta
nabiera nowej jakoci. W nawizaniu do przywoanych fragmentw now
jako, majc cechowa jego krytyczne uwagi pod adresem dowodu ontologicznego, naley czy z czterema ustaleniami, ktre w porzdku przy27
G. Frege, Grundlagen der Arithmetik, [w:] Pisma semantyczne, tum. B. Wolniewicz, Warszawa: PWN 1977, s. 12 [dalej PS].
28
Frege an Marty 29.08.1882, [w:] G. Frege, Wissenschaftlicher Briefwechsel, hrsg.
H. Hermas, F. Kambartel, F. Kaulbach, Hamburg 1976, s. 164165 [dalej WB].
29
WB, Frege an Peano, s. 108.

44

Arkadiusz Gut

datnym dla prowadzonej analizy brzmi nastpujco: a) zachodzi asymetria semantyczno-ontologiczna midzy nazw a wyraeniem predykatywnym; b) sd egzystencjalny ma inn struktur logiczn ni sd jednostkowy; c) tylko w przypadku pojcia moliwe jest pytanie, czy co pod dane
pojcie podpada; d) podanie liczby zawiera wypowied o pojciu.
Ad a) Rozrnienie nazwapredykat
Dla Fregego rnica midzy nazw a wyraeniem predykatywnym
ma charakter kategorialny. W sposb szczeglny rnic midzy nazw
a predykatem czy Frege z ich charakterystyk semantyczn oraz z ich
odmienn lokalizacj w strukturze sdw jednostkowych. Znaczeniem predykatw (tradycyjnie: nazw oglnych) s pojcia, nie za pojedyncze przedmioty lub wielo przedmiotw30. Z kolei znaczeniem nazw s konkretne,
pojedyncze przedmioty31. W licie skierowanym do Husserla, Frege tak
przedstawia wizualnie swj pogld:

Termin nazwa oglna (Gemeinname) prowadzi do przypuszczenia, e nazwa


oglna, jak i nazwa wasna (Eigenname) odnosi si w ten sam sposb, ze swej istoty, do
przedmiotw [...]. Ale to jest cakowity bd; i dlatego twierdz, e lepiej mwi o Begriffswort [predykacie przyp. A.G.] zamiast o nazwie oglnej (G. Frege, Ausfhrungen ber Sinn und Bedeutung, [w:] Nachgelassene Schriften, hrsg. H. Hermas, F. Kambartel, F. Kaulbach, Hamburg: Felix Meiner 1969, s. 135) [dalej NS]. Podobnego zdania jest take Russell: [...] nikomu by chyba nie przyszo do gowy, e a man to jaki
okrelony przedmiot, ktry mona by sam jeden zdefiniowa. Sokrates jest czowiekiem, Platon jest (pewnym) czowiekiem, Arystoteles jest (pewnym) czowiekiem, nie
moemy jednak z tego wywnioskowa, e a man znaczy tyle, co Sokrates, a take
tyle, co Platon, oraz tyle, co Arystoteles, poniewa te trzy imiona maj rne znaczenia.
Niemniej jednak, gdy si wyliczyo wszystkich ludzi, to nie pozostaje nic, o czym mona powiedzie: To jest ten czowiek, a co wicej to jest ten oto jedyny pewien czowiek, byt kwintesencjalny, ktry jest wycznie nieokrelonym czowiekiem, nie bdcym adnym okrelonym, poszczeglnym czowiekiem (B. Russell, Deskrypcje, [w:]
Logika i jzyk, pod red. J. Pelca, Warszawa 1967, s. 284).
31
G. Frege, Z uwag o sensie i znaczeniu, [w:] PS, s. 131; tene, Pojcie i przedmiot,
[w:] PS, s. 4559. Na ten temat por. P.T. Geach, Imiona wasne a nazwy oglne, Studia
Semiotyczne 5 (1974), s. 95100; tene, Nazwy i orzeczniki, [w:] Semiotyka polska
18941969, wyd. J. Pelc, s. 283290. Trzeba pamita, e mwienie o kategorialnej
rnicy midzy nazw a predykatem wie si z zastpieniem pary podmiotpredykat
przez par argumentfunkcja.
30

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

Nazwa wasna

sens nazwy wasnej

znaczenie nazwy wasnej


(przedmiot)

45

Begriffswort (predykat)

sens predykatu

znaczenie predykatu przedmiot podpadajcy


(pojcie)
pod pojcie32

W nawizaniu do przyjtej rnicy midzy nazw a predykatem, Frege (a) odrzuca arystotelesowsk tez o wymienialnoci terminw w sdzie;
(b) przyjmuje, e podstawowym stosunkiem logicznym jest stosunek podpadania przedmiotu pod pojcie33; (c) gosi tez o istnieniu negatywnych
predykatw, negujc przy tym tez o istnieniu negatywnych nazw34 ; (d) podkrela asymetri zaoe egzystencjalnych wicych si z nazwami i predykatami.
Ad b) Forma logiczna sdu egzystencjalnego
(1) Popatrzmy na zdanie istnieje pierwiastek kwadratowy z 4! Jest
jasne, e nie ma tutaj mowy o jakim konkretnym pierwiastku kwadratowym z 4, lecz e chodzi tutaj o pojcie, ktre take tutaj zachowuje
swoj predykatywn natur. Mona bowiem w tym miejscu powiedzie:
Istnieje co, co jest pierwiastkiem kwadratowym z 4. [...] Naturalnie,
nie mona tego sdu dzieli tak, e jedna z jego czci jest nienasycoZob. [w:] WB, FregeHusserl, s. 9193. Przy predykacie potrzebny jest zawsze
kolejny krok, aby osign przedmiot, inaczej ni dzieje si to w przypadku nazwy.
I tego nastpnego kroku moe brakowa, tzn. pojcie moe by puste, to jednak nie
spowoduje, e przestanie by ono naukowo uyteczne. Dlatego ten ostatni krok z pojcia do przedmiotu nakreliem horyzontalnie, aby podkreli, e zachodzi on na tym
samym poziomie i e przedmioty i pojcia posiadaj t sam obiektywno (tame,
s. 93).
33
G. Frege, Z uwag o sensie i znaczeniu, s. 31.
34
Zauwamy, e swka wszystkie, kady, aden [...] stoj przed predykatami.
[...] nie naley ich czy z idcym po nich terminem, lecz odnie do caego zdania.
Gdy w zdaniu: Wszystkie ssaki s zwierztami ldowymi sowa wszystkie ssaki byy
wyrazem podmiotu dla orzeczenia s zwierztami ldowymi, to zaprzeczajc caoci,
naleaoby zaprzeczy orzeczenie: nie s zwierztami ldowymi. Tymczasem nie
trzeba stawia przed wszystkie, skd wida, e logicznie wszystkie naley do orzeczenia (G. Frege, Pojcie i przedmiot, [w:] PS, s. 52).
32

46

Arkadiusz Gut

nym pojciem, druga za przedmiotem. Jeeli wic porwnamy zdanie


istnieje co, co jest liczb pierwsz ze zdaniem istnieje co, co jest
pierwiastkiem kwadratowym z 4, to rozpoznajemy w tym wspln cz
skadow; istnieje co, co (es gibt etwas, was), co zawarte jest we
waciwych zdaniach, podczas gdy reszta wystpuje w predykatywnej
formie [...]. Powiedziane tutaj zostao co o pojciu. Jest take jasne,
e istnieje ogromna rnica midzy miejscami, jakie zajmuje liczba 2,
kiedy mwimy o niej, i jest liczb pierwsz, a pojciem liczby pierwszej, gdy mwimy, i Istnieje co, co jest liczb pierwsz. W jednym
miejscu mog wystpi tylko przedmioty, a w innym tylko pojcia. [...]
istnieje co, co jest take nienasycone, ale w cakiem inny sposb ni
cz jest liczb pierwsz. W pierwszym wypadku uzupenienie moe
by dokonane tylko przez pojcie, w drugim moe si to sta dziki
przedmiotowi. Podobiestwa i rnice w obu tych przypadkach mona
odda w nastpujcy sposb: w zdaniu 2 jest liczb pierwsz mwimy, e dwa podpada pod (unter) pojcie pierwszego rzdu (liczby pierwszej), podczas gdy w zdaniu istnieje liczba pierwsza mwimy, e
pojcie pierwszego stopnia (liczba pierwsza) wpada (in) w pojcie drugiego stopnia35.

Przywoany fragment zawiadcza, e w sdzie egzystencjalnym wystpuje relacja midzy dwoma pojciami, z ktrych jedno jest argumentem,
drugie za funkcj. Oba pojcia nale do rnych kategorii. Z tego wzgldu Frege podkrela, e w sdzie egzystencjalnym pojawia si relacja wpadania w (fallen in) jednego pojcia w drugie, ktr naley odrni od
relacji podpadania pod (fallen unter), zachodzcej midzy obiektem
a pojciem. W sdzie egzystencjalnym pojcie bdce argumentem jest pojciem rzdu n, a pojcie bdce predykatem jest pojciem rzdu n+1.
Nastpnie, to, co jest orzekane o pojciu n przez pojcie z poziomu n+1,
jest wasnoci pojcia n, nie za jego cech. Jednoczenie podkrela si,
e wasnoci poj nie s wasnociami przedmiotw podpadajcych pod
dane pojcie. Tym samym, relacja wpadania w oraz wyrnienie pojcia
pierwszego rzdu (n) oraz pojcia drugiego rzdu (n+1) nawizuj do
odrnienia wasnoci i cech pojcia. Wobec tego w sdzie egzystencjalnym Vx (Fx) stwierdzamy, e pojcie F spenione jest przez co najmniej
jeden przedmiot. Powiedzie bowiem mwi Frege e Istnieje pierwia35
G. Frege, ber die Grundlagen der Geometrie II, [w:] Kleine Schriften, hrsg. I.
Angelelli, Darmstadt, s. 270.

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

47

stek kwadratowy z 4, to uzna, i pojcie pierwiastka kwadratowego z 4


jest spenione36 .
Ad c) Podwjna charakterystyka pojcia
Istotnym skadnikiem Fregowskiej koncepcji pojcia, obok oczywicie uznania pojcia za rodzaj funkcji, jest jego teoria mwica o podwjnej charakterystyce pojcia pod wzgldem formalnym. Kade pojcie mona
charakteryzowa w podwjny sposb. Pojcie oprcz cech, wyraajcych
tre danego pojcia, posiada wasnoci, nie nalece do skadu jego treci.
Odrnienie cech (Merkmal) od wasnoci (Eigenschaften) zwizane jest
istotnie z odrnieniem orzekania o pojciu od orzekania o przedmiocie.
Cechom pojcia odpowiadaj wasnoci przedmiotu, wasnoci natomiast
pojcia nie s zwizane z wasnociami przedmiotu. Mona mwi jak
twierdzi Frege owasnociach pojcia, lecz te (wasnoci) s cechami
pojcia drugiego rzdu.
Przez wasnoci, ktre orzeka si o pojciu, nie rozumiem, rzecz jasna,
skadajcych si na nie cech. Cechy te s wasnociami rzeczy, ktre
pod pojcie podpadaj, nie za samego pojcia37.

Zgodnie z tym stwierdzeniem, wyraone przez es gibt istnienie nie


jest cech pojcia, lecz jego wasnoci. Istnienie bowiem nie naley do
definicji danego pojcia, tj. nie charakteryzuje pojcia pod wzgldem zawartoci treciowej38. Innymi sowy, w skad pojcia (funkcji) nie wchodzi
jego argument, czyli jzykowy odpowiednik argumentu.

36
Zob. G. Frege, Dialog, [w:] NS, s. 74; tene, Logik in der Mathematik, [w:] NS,
s. 269; tene, ber Begriff der Zahl, [w:] NS, s. 111.
37
Zob. G. Frege, Grundlagen der Arithmetik, [w:] PS, s. 12.
38
Cechy te [pojcia A.G.] s wasnociami rzeczy, ktre pod te pojcia podpadaj,
nie za samego pojcia. Tak wic prostoktno nie jest wasnoci pojcia trjkt
prostoktny; jednake zdanie, i nie ma trjktw zarazem prostoktnych, prostoliniowych i rwnobocznych, wyraa pewn wasno pojcia trjkt zarazem prostoktny,
prostoliniowy i rwnoboczny, przypisujc mu liczb zero.

48

Arkadiusz Gut

Ad d) Predykacja liczby i istnienia


Dla prowadzonych tutaj analiz wane jest zwrcenie uwagi na dwie
kwestie. Pierwsza z nich odnosi si do zwizku midzy predykacj liczby
a predykacj istnienia. Druga z kolei do ujcia predykacji istnienia w kategoriach predykacji drugiego rzdu i powizania tego rodzaju predykacji
z funkcj kwantyfikatora egzystencjalnego. W ramach tego pierwszego zagadnienia Frege podkrela, e predykacja liczby w kontekstach odpowiedzi na pytanie ile czego jest?, zbiena jest z predykacj istnienia i odpowiedzi na pytanie o istnienie czego. Przyjwszy powyszy zwizek, Frege uwaa, e wytoczone przez niego argumenty przeciw traktowaniu liczby jako wasnoci przedmiotu prowadz do wniosku, i istnienie rwnie
nie jest wasnoci przedmiotu39. W dalszej czci argumentacji podanej
w Grundlagen der Arithmetik Frege pokazuje, e gdy dokonujemy predykacji liczby, to w rzeczy samej dokonujemy predykacji o pojciu40:

39
Dla tej kwestii wane s te fragmenty z Grundlagen der Arithmetik, w ktrych Frege
krytykuje rozwizanie Milla. W rzeczy samej, jak powiada Mill, dwa jabka i trzy jabka, dwa konie i jeden ko s fizykalnie rnicymi si od siebie, postrzegalnymi i odczuwalnymi zjawiskami. Czy jednak naley std wnosi, e dwoisto i troisto s
czym fizykalnym. Jedna para butw moe by postrzegalnie i odczuwalnie tym samym
zjawiskiem co dwa buty. Mamy tu rnic liczbow, ktrej nie odpowiada adna rnica fizykalna; albowiem dwa i jedna para nie s w adnym razie tym samym, w co rzecz
dziwna Mill zdaje si wierzy. W kocu za, jak to moliwe, by dwa pojcia rniy
si fizykalnie od trzech poj? (tame, s. 119). Dziki powyszemu i analogicznym
argumentom Frege pokazuje, e predykacji liczby nie mona porwnywa z predykacj
np. barwy o jakim przedmiocie. Przykad z butem wiadczy natomiast, e mona dysponowa rnic liczbow, dla ktrej trudno byoby znale rnic fizyczn. W ramach tak skonstruowanego kontekstu Frege dowodzi, e nie mona czy predykacji
istnienia z odbiorem jakichkolwiek jakoci zmysowych. Tym samym odrnia on od
siebie pojcie istnienia od pojcia przedmiotu dowiadczenia zmysowego (ist erfahrbar), jak rwnie nie utosamia wyraanego przez es gibt istnienia z fraz sei
wirksam (G. Frege, Grundgesetze der Arithmetik, s. XXV).
40
Wemy przykad Fregego o talii kart lecej na stole: wedle niego nie ma sensu
zadawa pytania, ile jest na stole przypumy, e nic tam nie ley oprcz talii kart.
Mamy do czynienia z jedn tali, ale take z czterema kolorami i z 52 odrbnymi kartami; odpowied na pytanie: ile ley tam na stole? jest niemoliwa, o ile nie uwzgldnimy
w naszym pytaniu pewnego pojcia, czyli powszechnika, za pomoc wyrazu talie lub
kolory lub te karty: ile talii; ile kolorw; ile kart (P.T. Geach, wyd. cyt., s. 127).

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

49

Kiedy patrz na to samo zewntrzne zjawisko (Erscheinung), mog


z rwn prawd powiedzie: to jest zagajnik, to jest pi drzew
albo tutaj s cztery kompanie lub tutaj jest piciuset mczyzn.
To, co si tutaj zmienia, nie jest ani indywidualnym przedmiotem, ani
caoci, agregatem, lecz moim sposobem nazywania. Jest jednak tylko
znak wiadczcy, e jedno pojcie zostao zastpione drugim. Dziki
temu sugeruje si odpowied na pytanie, ktre zostawilimy otwarte
w ostatnim paragrafie, e podanie liczby (Zahlangabe) zawiera wypowied o pojciu. Najbardziej widoczne jest to jednak w przypadku liczby
0. Kiedy mwi, e Wenus ma zero ksiycw, to w rzeczy samej nie
ma adnego ksiyca ani agregatu ksiycw, o ktrym mona by co
powiedzie; to, czemu przypisuje si pewn wasno, jest pojciem
ksiyc Wenus (Venusmond), co oznacza, e nic ono nie obejmuje 41.

W zwizku z tym Frege uwaa, e w sdzie, w ktrym mwimy, e


pewnemu pojciu F przysuguje liczba zero, stwierdzamy tak naprawd,
e nie istnieje takie x, e x spenia (podpada pod) pojcie F. Wszystko to
razem prowadzi do stwierdzenia, e:
Istnienie przypomina pod tym wzgldem liczb. Stwierdzenie istnienia
to przecie nic innego, jak zaprzeczenie liczebnoci zerowej42.

W rezultacie dochodzimy do wniosku, e forma logiczna sdu, w ktrym stwierdzamy, i pewnemu pojciu F przysuguje liczba zero, w istocie przyjmuje posta ~Vx Fx43 . Wwczas majc na uwadze jaki konkretny sd, np. Wenus ma zero ksiycw, okazuje si, e forma tego sdu przybiera posta: ~Vx W(x) nie istnieje takie x, e x spenia (podpada pod)
pojcie W. W ten sposb Frege dochodzi do wypracowania teorii, ktra
mwi, i tak jak w przypadku orzekania liczby, tak te w przypadku predykacji istnienia jedynym sensownym rozwizaniem jest przyjcie, e istnieG. Frege, Grundlagen der Arithmetik, s. 59.
Tame, [w:] DS, s. 12.
43
Frege uwaa, e gdy utrzymujemy, i liczb zero orzekamy oobiekcie lub agregacie, to znajdujemy si w sytuacji, w ktrej nie ma przedmiotu, do ktrego odnosiby si
predykat zerowy. Jeli mwimy, e Wenus ma zero ksiycw, to wanie nie ma tego
ksiyca, o ktrym niby mielibymy orzeka liczb zero. Z tego powodu Frege zapytuje Milla uznajcego, e liczby s wasnociami przedmiotu dlaczego nie narysowa fizykalnych stanw rzeczy u podstaw liczby 0 [w:] Prby gramatyki filozoficznej.
Antologia, tum. K. Rotter, Wrocaw 1997, s. 100107.
41
42

50

Arkadiusz Gut

nie orzekamy o pojciu. Moliwo taka zwizana jest integralnie z wyrnieniem obok sdw jednostkowych take sdw egzystencjalnych. Wsdach egzystencjalnych jestemy w stanie nie tylko orzeka istnienie, lecz
rwnie je negowa. Predykat istnieje dostarcza wwczas nowej informacji, ktra nie jest zawarta w przedmiocie, o ktrym si orzeka.
Mona byoby ju na tym etapie przyj, e jeli istnieniem zawadn kwantyfikator egzystencjalny, czyli e istnienie nie jest czym, co w ogle
naley do indywiduum, to tym samym podwaone zostay podstawy dowodu ontologicznego. W zwizku z tym mona byoby take mwi, e istnienie nie jest ani adnym realnym predykatem, ani adn doskonaoci
przedmiotu. W takiej sytuacji niektrzy mog sdzi, e przesdzony zosta koniec dowodu ontologicznego. Byaby to jednak konstatacja zbyt szybka, ktra nie tylko nie dawaaby szansy obrocom dowodu ontologicznego
na przedstawienia kontrargumentw, ale take redukowaaby w znacznym
stopniu moliwo rozbudowania argumentacji przeciwnikw dowodu ontologicznego. Uwzgldniajc szczeglnie ten ostatni postulat, zostanie pokazane, e interesujca nas tutaj argumentacja Fregego nie ogranicza si
do charakterystyki istnienia w kategoriach kwantyfikacji, lecz obejmuje
sob wany dyskurs na temat pojcia i predykacji jedynoci o pojciu.
B. Forma logiczna sdu Bg istnieje
W nawizaniu do rnicy kategorialnej midzy nazw a predykatem
oraz do formy logicznej sdu egzystencjalnego, Frege wystpuje przeciwko rozwizaniu, zgodnie z ktrym termin Bg uwaa si za wyraenie nazwowe analogicznie jak terminy Jan lub Piotr. Zdaniem Fregego, uznanie terminu Bg za nazw prowadzi do sytuacji, w ktrej sdowi Bg istnieje przypisuje si form logiczn analogiczn do tej, ktr wyraa sd
Sokrates jest filozofem. Zgodnie z tym przyjmuje si nastpnie, e w sdzie
Bg istnieje, podobnie jak w sdzie Sokrates jest filozofem, mwimy o przedmiocie podpadajcym pod wskazane pojcie. Zgoda na takie rozstrzygnicie w opinii Fregego podwaa istot analizy prowadzonej w dowodzie
ontologicznym. Zdaniem Fregego, s tego trzy powody. Po pierwsze: podmiot sdu o strukturze nazwapredykat pierwszego rzdu, ze wzgldu na
warunki prawdziwoci oraz sensownoci, odnosi si do przedmiotu istniejcego. Potwierdzeniem obecnoci tyche warunkw jest m.in. prawo ge-

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

51

neralizacji egzystencjalnej: F(a) VaF(a)44. Po drugie: w zwizku z rol


przypisan podmiotowi wspomnianego wyej sdu, termin istnieje wystpujcy w roli predykatu, staje si zbdnym powtrzeniem informacji dostarczonej przez termin wystpujcy w podmiocie sdu. Dowiadujemy si
o tym, gdy podejmujemy prb negacji sdu Bg istnieje45 . Po trzecie: jeli
termin Bg uwaamy za nazw, to tym samym terminowi istnieje nadajemy
charakter predykatu uniwersalnego, co w rezultacie trywializuje zarwno
warto, jak i wniosek dowodu ontologicznego.
Powyszego wyjanienia nie traktuje si jeszcze jako oddzielnego
argumentu, majcego podwaa zasadno dowodu ontologicznego. Zaprezentowane powyej analizy podporzdkowane s prbie opisu wycznie formy logicznej sdu Bg istnieje. Zdaniem Fregego, jeli dowd ontologiczny dotyczy analizy pojcia i zwizany jest z pytaniem: Czy moliwe
jest wyprowadzenie tezy o istnieniu Boga z analizy pojcia Bg?, to naley
przyj, e termin Bg jest raczej predykatem ni nazw. W przypadku
predykatw nie spotykamy si bowiem z tymi samymi obostrzeniami, jakie
pojawiaj si w przypadku nazw. Wzgldem poj, do ktrych odnosz si
predykaty, moliwe i sensowne jest zawsze pytanie o to, czy co podpada
pod dane pojcie, czy nie46. W tym sensie predykat jest logicznie bez zarzutu nawet wtedy, gdy nie wiemy, czy istnieje jaki przedmiot, do ktrego
pojcie miaoby swoje zastosowanie.

44
W Dialog mit Pnjer ber Existenz Frege zaznacza: Reguy logiki zakadaj zawsze, e uyte w nich sowa nie s puste, e zdania s wyrazami sdw oraz e nikt nie
odgrywa zwyczajnej gry tymi sowami. Skoro Sachse jest czowiekiem jest rzeczywistym sdem, to sowo Sachse co oznacza i wtedy take nie potrzeba adnej dodatkowej
przesanki, aeby mc wnioskowa, e Istniej ludzie (Es gibt Menschen). Przesanka
Sachse istnieje jest wwczas zbdna [...] (NS, s. 67).
45
Jeli wydamy sd Bg nie istnieje, to ze wzgldu na warunki referencji zwizane
z podmiotem sdu oraz konsekwencje logiczne predykacji o przedmiocie musimy przyj, e Vx (x jest Bogiem i x nie istnieje) czyli e istnieje co, co nie istnieje. Zob.
G. Frege, Dialog mit Pnjer ber Existenz, s. 67; L. Koj, Jzyk a aktywny charakter
mylenia, [w:] tene, Myl i znak, Biaystok 1990, s. 113114; U. Niklas, Czy istnienie
jest predykatem?, s. 131; tene, O jzyku z pustymi nazwami indywidualnymi, Studia
Semiotyczne 9 (1979), s. 205229.
46
Frege nie widzi adnych przeszkd, aby mwi o pustych pojciach, mwienie natomiast o przedmiotach nieistniejcych wydaje si mu niezmiernie wtpliwe.

52

Arkadiusz Gut

Predykat take musi mie sens, a w zastosowaniach naukowych rwnie znaczenie. Znaczeniem jego nie jest ani pojedynczy przedmiot,
ani wielo przedmiotw, lecz jest nim pojcie. Wobec poj mona
naturalnie pyta, czy podpada pod nie jeden, czy wiele, czy moe
aden przedmiot. Ale sprawa ta dotyczy bezporednio jedynie samego pojcia. Predykat moe by logicznie bez zarzutu, cho nie
ma adnego przedmiotu, do ktrego odnosiby si przez swj sens
i przez swoje znaczenie (czyli przez pojcie)47 [podkr. A.G.].

Powysze ustalenia dotyczce charakterystyki terminu Bg prowadz


do odmiennego opisu formy logicznej sdu, w ktrym termin ten znajduje
swoje miejsce. Zgodnie z przyjtymi ustaleniami, jeli termin Bg jest predykatem, a w dowodzie ontologicznym chodzi o analiz pojcia, to naley
przyj, i sd, ktrym posugiwano si w dowodach ontologicznych, a ktry
wyraano najczciej w postaci: Bg istnieje, ma w rzeczywistoci struktur sdu Istnieje takie x, e x jest Bogiem.
W tym kontekcie, w celu dopenienia dotychczasowych wyjanie,
warto przypomnie jeszcze dwa twierdzenia dotyczce poj. Pierwsze
z nich mwi, e pojcia, pod ktre nie podpada aden obiekt, maj taki
sam status, jak pojcia, pod ktre podpada jeden lub wiele obiektw.
Drugie z kolei twierdzenie mwi, e pojcie jest w swej treci istotnie
niezalene od faktu, czy pod dane pojcie podpada jeden, wiele obiektw lub aden obiekt48.
Zob. G. Frege, Z uwag o sensie i znaczeniu, [w:] PS, s. 131.
W wietle tych dwch twierdze na temat poj wida wyranie, e wszelkie prby
nastpujcego rozumowania: jeli pojcie A jest egzemplifikowane, a pojcie B nie, to A
jest czym wikszym ni B, s z gruntu niezgodne z teori Fregego. W opinii za Plantingi, przyjmujc nawet rozwizanie Fregego, w ktrym predykacja istnienia o przedmiocie zastpiona zostaje rodzajem predykacji o pojciu, dalej jest moliwe, aby w rozumowaniu: dla kadego przedmiotu a i b, jeli a istnieje, za b nie istnieje, przyj, e a jest
czym wikszym ni b, zastpi terminy odnoszce si do przedmiotw przez terminy
odnoszce si do poj. Wydaje si, e w wietle przywoanych twierdze Fregego jest
to rozwizanie niezgodne z duchem jego teorii. Trzeba bowiem pamita, e Frege odchodzi od zaoenia, na ktrym opiera si empiryzm, a mianowicie, e pojcie genetycznie i logicznie jest wtrne wobec empirycznie danego nam poznawczo egzemplarza
podpadajcego pod dane pojcie lub posiadajcego jak wasno konstytuujc rozpatrywane przez nas pojcie. Ponadto nie wolno zapomina o podstawowym twierdzeniu, e pojcie jest rodzajem funkcji, ktr uzyskuje si w trakcie rozkadu myli. W rezultacie aplikacj pojcia do przedmiotu wyjania si w kategoriach wartoci logicznej,
47
48

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

53

C. Istnienie i jedyno
Aby usytuowa wyjanienia dotyczce poj w kontekcie negatywnej argumentacji wzgldem dowodu ontologicznego, warto zwrci uwag
na wyjanienia poczynione przez Fregego w Grundlagen der Arithmetik
w ramach dyskusji, jak tam przeprowadza ze Spinoz49 . Spinoza wychodzi od przekonania, e aby przypisa czemu liczb, musimy dysponowa
pewnym pojciem rodzajowym. I tak np. uwaa, e aby kto trzymajcy
w rku sestercj i talara mg pomyle liczb dwa, musi uprzednio dysponowa wsplnym pojciem (takim chociaby, jak moneta), ktre odnosioby si do tych dwch obiektw. Sprawa przedstawia si jednak inaczej,
gdy dokonujemy predykacji liczby jeden lub jedyny. Wtedy dokonujemy
predykacji nie o pojciu, lecz o przedmiocie. Swj wywd Spinoza opiera
na analizie predykacji o Bogu jedynoci w sdzie Bg jest jeden. Wedle
Spinozy, jest niemoliwe, aby mc utworzy jakie abstrakcyjne pojcie
Boga, ktre moemy doda nie pokrywaoby si z sam istot Boga.
W ten niezbyt do koca precyzyjny sposb Spinoza pragnie powiedzie, e
zachodzi istotna trudno utworzenia pojcia, ktre miaoby by czym rnym od istoty rzeczy, przy zaoeniu, e do dyspozycji mamy tylko jeden
obiekt, majcy podpada pod dane pojcie. Przekadajc podane wyjanienie na jzyk, w ktrym operujemy pojciem zbioru, mona twierdzenie
Spinozy wyartykuowa mniej wicej w nastpujcy sposb: trudno jest
utworzy zbir, ktry ze swej istoty miaby w swoim zasigu tylko jeden
przedmiot. Wwczas nie moglibymy dopatrzy si rnicy midzy zbiorem a jego jedynym elementem. W zwizku z tym Spinoza uznaje, e gdy
nazywamy jak rzecz jeden lub jedna, to czynimy to w odniesieniu do jej
istoty, nie za do pojcia dotyczcego danej (istniejcej) rzeczy.

jak uzyskuje uzupeniona przez jaki przedmiot funkcja propozycjonalna. Jednoczenie czenie poj rozumie si jako rodzaj koniunkcji tych funkcji, ktre, dziki uzupenieniu ich przez ten sam przedmiot, uzyskuj t sam warto logiczn. Pojcia stan si
tematem naszych rozwaa w ostatniej czci artykuu, gdzie przypomniane zostan
wyjanienia Anzelma.
49
Zob. G. Frege, Grundlagen der Arithmetik, s. 62. Zarwno dla Fregego, jak i dla
analiz prowadzonych w artykule przywoywanie myli Spinozy suy jedynie zaprezentowaniu pewnej oglnej moliwoci.

54

Arkadiusz Gut

Sprzeciw Fregego wobec wyjanienia podanego przez Spinoz jest


wielowtkowy. Dla nas interesujca jest szczeglnie jedna sprawa dotyczca odrnienia predykacji liczby jeden od predykacji kadej nastpnej
liczby. Sigajc do swoich podstawowych ustale, Frege podkrela, e nie
ma adnej rnicy, czy operujemy liczebnikami dwa, trzy czy jeden 50. Nie
jest wic tak, jak proponuje Spinoza, aby gdy chodzi o liczebnik jeden
mwi, e dotyczy on samej rzeczy, jej istnienia, a gdy chodzi o liczebniki
wiksze ni jeden, mwi, e dotycz one poj51. Dyskusj Fregego ze
50
W Grundlagen der Arithmetik Frege dowodzi, e predykat jeden nie moe by ani
predykatem przysugujcym obiektowi, ani predykatem opisujcym kolektywn cao
(agregat) o ile ma by predykatem, ktry pozwala nam wyrni jak grup obiektw.
Zasada dotyczca warunkw predykacji mwi nam bowiem, e kady predykat musi
wyrnia jak grup obiektw. Jeeli kady obiekt jest jeden, to co w takiej sytuacji
mgby wyrnia predykat jeden? Dla gbszego objanienia caej sprawy Frege podaje dwie reguy. Pierwsza z nich mwi, e sens wprowadzenia do jzyka jakiego predykatu polega m.in. na tym, i w rzeczy samej nie jest wykluczona sytuacja, e przysugiwanie tego predykatu moe by odmwione jakiemu przedmiotowi. Tym samym okrelenie Solona mdrym, czyli wydanie sdu: Solon jest mdry, czerpie swj sens rwnie
z tego, e moliwe jest, i kto nie jest mdry, czyli e moliwa jest negacja predykatu
mdry w odniesieniu do kogo. Druga regua, ktr przy okazji analizy predykacji
liczby jeden podaje Frege, mwi, e tre pojcia ulega zmniejszeniu, gdy jego zakres
si rozszerza. Jeeli teraz jest tak jak mwi Frege e jaki predykat obejmuje wszystko (allumfassend), to jego tre zostaje utracona cakowicie. Przyjmujc zatem, e predykat jeden jest predykatem przypisywanym obiektowi, czyli e wyraa wasno obiektu,
musielibymy przyj, i jest predykatem, ktry orzekamy o kadym przedmiocie. W efekcie musielibymy zaakceptowa, e jest predykatem pozbawionym treci zgodnie z regu drug oraz predykatem, dla ktrego trudno jest znale racje, ze wzgldu na ktre
zosta on wprowadzony do jzyka, zgodnie z regu pierwsz. Zob. tame, s. 3941.
51
Frege dowodzi, e definicja kadej liczby, poczynajc od zero, poprzez jeden i dalej,
musi by definicj tego samego typu. Ponadto Frege zauwaa, e wielu mylicieli przed
nim zaczynao definicj liczby tak naprawd od definicji liczby dwa albo e ich definicje liczby jeden i zero miay inny ksztat ni definicje pozostaych liczb. W dyskusji
z rozwizaniem przedstawionym przez Husserla w Philosophie der Arithmetik Frege
podkrela, e brak pojedynczych i zerowych wieloci o czym mwi Husserl przekada si automatycznie na niemoliwo uycia kategorii wieloci w celu zdefiniowania
liczby zero i liczby jeden. W rezultacie liczby jeden i zero definiuje si w odmienny
sposb ni pozostae liczby. Na te same trudnoci wskazuje Frege take w analizie teorii
Dedekinda i Schrdera. Porednio mwi Frege o braku odrnienia w tych teoriach
dwch spraw: (a) bycia elementem zbioru oraz (b) bycia podzbiorem jakiego zbioru.
Istotne jest jednak to, e Frege nie czy tego braku wycznie z samym pojciem zbioru
czy relacji zachodzcych midzy obiektami a zbiorem, lub relacji, jakie zachodz mi-

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

55

Spinoz trzeba widzie w kontekcie zwizku, jaki zachodzi w dowodzie


ontologicznym midzy dowodem na istnienie a dowodem na jedyno, czyli
midzy orzekaniem istnienia a orzekaniem jedynoci. W analizowanym
przez nas dowodzie na istnienie Boga obecne jest bowiem zaoenie, e
dowd na istnienie Boga jest m.in. dlatego moliwy, gdy prawdziwa o Bogu
jest predykacja jedynoci. Jeli wiemy lub jestemy w stanie wykaza jedyno Boga, wwczas nie moemy nie uzna Jego istnienia. W innym aspekcie chodzi tutaj o podkrelan przez zwolennikw dowodu ontologicznego
wyjtkowo i swoist unikalno pojcia (idei) Bg. O przejciu od dowodu na jedynoci do dowodu na istnienie mwi w sposb poredni Gaunilon, gdy zwraca uwag, e najpierw naley udowodni za pomoc jakiego w peni niezawodnego argumentu, e jest jaka natura wysza, to znaczy wiksza i lepsza od wszystkiego, co jest, abymy z tego mogli ju dowie wszystkiego, czego z koniecznoci nie moe brakowa temu, co jest
wiksze i lepsze od wszystkich rzeczy52 .
Frege, uznawszy, e liczebnik jeden, analogicznie jak kady inny,
charakteryzuje pojcie, pokaza, e take jedyno nie jest wasnoci przedmiotu ani cech pojcia. Zwrci tym samym uwag na fakt, e ani jedynoci, ani istnienia nie da si wywie z analizy treci (analizy cech) pojcia
Bg, czyli nie mona posuy si ani zaoeniem, e jeli jedyno jest
treci pojcia Bg, to jest nim i istnienie, ani takim rozumowaniem, e
dziki wykazaniu, i jedyno jest skadnikiem treci pojcia, mona wyprowadzi wniosek, e Bg istnieje. Dzieje si tak dlatego, e oba pojcia
(jedyno i istnienie) s pojciami drugiego rzdu; adne z tych poj nie
naley do treci pojcia Bg. Frege zdaje sobie spraw z tego, e jeli na
podstawie analizy treci pojcia Bg da si uzasadni, i jeden z obiektw
spenia pojcie Boga, dowodzimy tym samym, e istnieje obiekt, ktry podpada pod pojcie Bg. Wykazujc jednak, e liczebnik jeden jest wyraeniem orzekanym nie o obiekcie czyli e jedyno nie jest wasnoci obiek-

dzy zbiorami, lecz z bdn teori sdu, ktra nie dostarcza odpowiednich narzdzi, aby
obie wspomniane wyej relacje odrni ju na poziomie formy logicznej, ktr posugujemy si wtedy, gdy raz mwimy o relacji midzy obiektem a pojciem, a drugi raz,
gdy przedmiotem naszych rozwaa jest relacja midzy dwoma pojciami. Zamykajc
ten punkt rozwaa, trzeba podkreli, e w teorii Fregego jeden i ten sam typ definicji
stosuje si do kadej liczby, w tym take liczb zero i jeden.
52
Anzelm z Canterbury, wyd. cyt., s. 184.

56

Arkadiusz Gut

tu Frege przekrela moliwo wyprowadzenia wyej przywoanych


konkluzji.
Ani jedyno, ani istnienie nie s cechami pojcia Bg. Nie mona
te uywa jedynoci do definicji pojcia; podobnie jak do budowy
domu nie mona prcz cegie, belek i zaprawy uywa take statycznoci, przestronnoci i zamieszkalnoci53.

Spenienie pojcia uywajc metafory przestrzennej jest czym


zewntrznym w stosunku do zawartoci treciowej pojcia54. Std, w wietle przyjtych ustale, wszelkie prby poczenia kategorialnego istnienia
z doskonaociami typu wszechmoc, wszechwiedza, wydaj si chybione.
W zwizku z tym nie mona na jednym poziomie semantycznym mwi
o wszechmocy i istnieniu, s to pojcia rnych rzdw. W rezultacie nie
mona wic take posuy si definicj typu a jest Bogiem gdy a jest
wszechmocne [...] a istnieje, ani wnioskowaniem, w ktrym dziki
przypisaniu pojciu Bg okrelonych cech (doskonaoci), w tym take jedynoci, wyprowadza si konkluzj na temat posiadania przez dany przedmiot cechy istnienia. Nie ma bowiem ani takiego rodzaju rzeczy, jak rzeczy, ktre istniej, ani takiego rodzaju rzeczy, jak rzeczy, ktre s jeden55.
Zob. G. Frege, Grundlagen der Arithmetik, [w:] DS, s. 12.
Jest to zwizane z tym, e znaczeniem predykatu jest pojcie, a nie obiekt czy zakres
obiektw. Jeeli wemiemy pod uwag sd Sokrates jest mdry, wyraenie jest mdry
w odrnieniu od wyraenia Sokrates, wprowadzajc swj termin, nie przynosi adnego zaoenia empirycznego, identyfikuje nam termin niezalenie, czy wiemy lub mylimy, e ktokolwiek jest mdry. Dla nas jednak najwaniejsze jest to, e brak zaangaowania egzystencjalnego poj wyjania Frege poprzez wskazanie, e nawet wtedy, gdy pod
jakie pojcie podpada tylko jeden obiekt, to i tak dalej utrzymana jest rnica midzy
pojciem a obiektem analogicznie midzy wyraeniem predykatywnym a wyraeniem
nazwowym.
55
Istotne jest tutaj take przeformuowanie przez Fregego teorii sdw oglnych, tradycyjnie traktowanych jako formuy, w ktrych swj wyraz znajduj relacje midzy
pojciami. Wedug Fregego, ze wzgldu na ujcie pojcia jako funkcji, sd Wszyscy
ludzie s miertelni przybiera posta (Lx) (Ax Bx). Ta ostatnia formua ujawnia, e
pierwotny sd zosta rozbity na dwie funkcje: x jest A, x jest B, poczone logicznym
znakiem implikacji. W tym sensie w sdzie oglnotwierdzcym, np. Wszyscy ludzie s
miertelni, stwierdza si, e okrelona funkcja jeli x jest czowiekiem, to x jest miertelny jest prawdziwa przy kadym podstawieniu. Sd oglny, ze wzgldu na swoj form
logiczn, moe by prawdziwy nawet wtedy, gdy faszywy jest poprzednik implikacji,
53
54

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

57

Wszystko to oznacza, e istnienie i jedyno nie s cechami pojcia i w tym


znaczeniu nie mog by one take wasnoci obiektu podpadajcego pod
dane pojcie. Wyjaniwszy, e pojcia jedynoci i istnienia s pojciami,
ktre nie nale do zawartoci treciowej pojcia Bg (inaczej: nie nale
do skadu cech pojcia Bg), Frege pokaza, e pytania: (a) czy pojcie jest
urzeczywistniane? i (b) czy ma egzemplifikacj? posiadaj i w tym przypadku swoj racj bytu. Innymi sowy, nie przeczymy sobie, jeli mwimy,
e pojcie to nie jest urzeczywistniane. Nie popeniamy wic sprzecznoci,
jeli mylimy o Bogu, e nie istnieje.

IV. Szczegowe argumenty


1.
Zamy hipotetycznie, wbrew temu, co zostao przyjte, e istnienie
jest wasnoci przedmiotu i jest cech pojcia. Zatem przyjmijmy te zaoenia, na ktrych opiera si dowd ontologiczny. Zgodnie z tymi zaoeniami, jeli istnienie jest wasnoci przedmiotu, to wwczas kade pojcie
kompletne musi zawiera w repertuarze wszystkich swoich cech take cech istnienia56 . Przy pewnej interpretacji wydaje si, e jest nawet niemoliwe, aby dysponowa kompletnym (zupenym) pojciem, ktre nie zawieraoby adnego odniesienia do istnienia czyli z analizy ktrego nie daoby si wygenerowa wiedzy o istnieniu lub nieistnieniu przedmiotw pod-

czyli nawet wtedy, gdy nie istniej ju ludzie. Powysza interpretacja relacji midzy
dwoma pojciami w kategoriach relacji midzy dwiema funkcjami ujawnia, e badanie
tych relacji moe odbywa si przy cakowitym zneutralizowaniu odniesienia do przedmiotw konkretnych. Tym samym mylenie o pojciach lub o relacjach midzy pojciami moe by dokonywane w oderwaniu od mylenia o istniejcych konkretach. Taka
moliwo jednak, wbrew obiegowym opiniom, nie jest zwizana wycznie z pojawieniem si w sdzie oglnym kwantyfikatora oglnego, lecz raczej z przesuniciem kategorialnym terminu czowiek w miejsce predykatu. Jeli termin Bg potraktujemy analogicznie, to widzimy take od tej strony, dlaczego dowd na istnienie Boga jest niewykonalny.
56
Wwczas dla jakiejkolwiek cechy F, w tym take istnienia (przy zaoeniu, e pojcie jest pojciem kompletnym), musimy by w stanie rozstrzygn, czy to F, czy F,
jest cech analizowanego pojcia. W tym sensie, jeli przez F pomylimy istnienie, to
wiemy, e pojcie z cech F i pojcie z cech F nie s tymi sami pojciami.

58

Arkadiusz Gut

padajcych pod dane pojcie57 . Z drugiej jednak strony, zgodnie z twierdzeniem Kartezjusza, wiemy o tym, e moemy dysponowa zupenym
pojciem (np. trjkta), w ktrego zawartoci treciowej nie wystpuje informacja dotyczca faktycznego istnienia. Jeli tak to istnienie nie jest
wasnoci przedmiotu, a tym samym cech pojcia. Przy tych jednak dwch
zaoeniach dowd ontologiczny jest niewykonalny.
2.
Obecnie przyjmijmy odwrotne do poprzedniego zaoenie, a mianowicie, e istnienie nie jest cech pojcia Bg i nie jest wasnoci przedmiotu. Zamy jednak, e wrd cech pojcia s takie cechy, ktrych odkrycie i analiza mog wiadczy na korzy tezy, e w pewnych przypadkach mona z analizy pojcia wyprowadzi wniosek na temat istnienia obiektu. Posiadanie przez pojcie w swoim skadzie pewnej cechy byoby warunkiem wystarczajcym do wycignicia wniosku o istnieniu przedmiotu
podpadajcego pod analizowane pojcie. Ta odkrywana przez nas cecha
byaby tzw. cech pocigajc istnienie. Wwczas moglibymy przyj,
e dla kadego pojcia P, jeli P posiada w swojej zawartoci cech s, istnieje przedmiot speniajcy dane pojcie. W takiej sytuacji oczywicie naleaoby zapyta, czym jest owa cecha pojcia, skoro jest ona cech pocigajc istnienie. Z dowodu ontologicznego wiemy, e chodzi tu o cech
wchodzc w skad definicji samego pojcia, czyli cech wyraajc natur przedmiotu majcego podpada pod dane pojcie.
Parafrazujc powyszy tok mylenia, mona przypuszcza, e po odkryciu w pojciu np. czowieka przewyszajcego swymi doskonaociami
kadego innego czowieka definiujcych go cech, znaleziona zostaa take cecha pocigajca istnienie. Jedn z doskonaoci, dziki ktrej podpadajcy pod analizowane pojcie przedmiot miaby przewysza kadego
czowieka, musiaoby by take jego istnienie. Jeli tak, to istnienie przedmiotu speniajcego dane pojcie musiaoby by istotnym skadnikiem jego
wyszoci i doskonaoci. Przywoany przykad wyraa uwag, ktr pod
adresem dowodu ontologicznego zgasza Gaunilon. Wedug niego, gdyby
dowd Anzelma by poprawny, rwnie poprawnie moglibymy dowie
istnienia gdzie na oceanie wymylonej zgubionej wyspy, przewyszajcej wszystkie inne kraje swymi wspaniaociami. Wniosek egzystencjalny
57

Por. na ten temat rozwaania Kartezjusza dotyczce trjkta. Kartezjusz, wyd. cyt., s. 88.

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

59

byby konsekwencj wyrnienia opisu takiej wyspy. Ujawniajca si w tym


kontekcie paradoksalno ma swoje rdo w bdzie kategorialnym popenianym w dowodzie ontologicznym58. W przesankach dokonujemy predykacji na temat pojcia, we wniosku z kolei orzekamy co o przedmiocie59. Ten rodzaj bdu umyka naszej uwadze wwczas, gdy ograniczamy
si do analizy jednego przypadku. Stosujc jednak powyszy rodzaj argumentacji do innych przypadkw, jak uczyni to po raz pierwszy Gaunilon,
w rodzaj bdu dany jest nam prima facie.
3.
Lokalizacja predykacji istnienia w ramach sdu egzystencjalnego,
w ktrym wystpuje rodzaj predykacji o pojciu jak pamitamy umoliwia oddzielenie od siebie warunkw sensownoci od warunkw prawdziwoci. Mona mwi sensownie na temat poj, dokonywa analizy ich
wewntrznej struktury bez jednoczesnego przyjcia, e s obiekty, ktre
speniaj dane pojcia. W takiej sytuacji, jeli termin Bg jest predykatem
w sdzie egzystencjalnym, mona przyj, e sensowny dyskurs o Bogu
nie niesie z sob automatycznie zaoenia o Jego istnieniu. W dowodzie
ontologicznym z kolei kryje si milczce zaoenie, e sensowne mwienie
o Bogu rozumiane jako analiza zawartoci treciowej pojcia Bg prowadzi do przyjcia istnienia samego Boga. Tym samym zakada si, e
sensowno zda wyraajcych treci nalece do pojcia Bg ktre, jak
mwi Kartezjusz, mamy w naszym umyle s wystarczajc racj uznania tyche zda za prawdziwe ze wzgldu na istnienie samego Boga poza
umysem. W ten sposb niechybnie zakada si to, co ma by przedmiotem
dowodu. Frege rozszczepi te dwie kwestie i pokaza, e warunki sensownoci w sdzie egzystencjalnym nie pokrywaj si z warunkami prawdziwoci. Jeli mimo wszystko przyjmiemy, e warunki sensownoci pokry58
Na temat tego bdu mwi Frege w pracy Pojcie i przedmiot: Nigdy wic nie
mona orzeka o przedmiocie, co orzeko si o pojciu. Nie chc przez to powiedzie,
jakoby faszem byo orzeka o przedmiocie, co orzeko si o pojciu: chc natomiast
powiedzie, e jest to niemoliwe i bezsensowne. [...] to, co orzekamy o pojciu, nie
pasuje w ogle do przedmiotu (s. 5556).
59
Majc na uwadze rozwaania Fregego, widzimy, e bd przechodzenia od deskrypcji nieokrelonej do okrelonej w dowodzie ontologicznym, o czym mwi J. Barnes
w pracy The Ontological Argument, London 1972, ma swoje gbsze rdo w bdzie
kategorialnym.

60

Arkadiusz Gut

waj si z warunkami prawdziwoci, to za Kartezjuszem stwierdzimy, i


nie mona pomyle o Bogu inaczej, jak tylko o Bogu istniejcym. Poczywszy powysze oba warunki, akceptujemy jednoczenie, e sd Bg
istnieje jest sdem o strukturze P(a) (nazwa predykat pierwszego rzdu60), w sdach bowiem o strukturze logicznej P(a) warunki sensownoci
pokrywaj si z warunkami prawdziwoci. W ten oto sposb ponownie
powraca nie tylko problem moliwoci potraktowania istnienia na wzr
predykatu pierwszego stopnia, lecz rwnie problem tautologii sdw egzystencjalnych. Chcc natomiast omin ow tautologiczno dowodu, ktra
si tutaj ujawnia, trzeba przyj, e termin Bg wskazuje na pojcie, a cay
dowd sprowadza si do analizy pojcia. Przekadajc jednak sd Bg istnieje na sd egzystencjalny Istnieje takie x, e x jest Bogiem, musimy zaakceptowa, o czym pisalimy ju wielokrotnie, i sensowny dyskurs na temat pojcia nie dostarcza informacji na temat istnienia przedmiotu majcego podpada pod dane pojcie. Innymi sowy, przy powyszej parafrazie
rozszczepiamy warunki sensownoci od warunkw prawdziwoci. Tym samym zgadzamy si, e nie ma bezporedniego przejcia z analizy pojcia
do istnienia obiektu. Fakt ten z kolei czyni dowd ontologiczny niewykonalnym. Mona wic przyj, e zwolennicy dowodu ontologicznego, chcc
uczyni dowd konkluzywnym, w ramach tego samego rozumowania, raz
rozdzielaj, a innym razem cz warunki sensownoci z warunkami prawdziwoci. W zwizku z tym uywaj oni rwnie terminu Bg w dwch
semantycznie rnych rolach: raz jako terminu odnoszcego si do pojcia
(idei), drugi raz jako terminu odnoszcego si do przedmiotu, czyli raz
jako predykatu, drugi raz jako nazwy (podmiotu zdania). Fakt ten jednak
czyni sam dowd formalnie bdnym.
4.
W zwizku z pewnymi twierdzeniami pojawiajcymi si w dowodzie
ontologicznym mona odnie wraenie, e jego zwolennicy dopuszczaj
Podobnie spraw przedstawia Anzelm, gdy pisze, e tylko gupiec, ujmujc pojcie
Boga jako co, ponad co nic wikszego nie moe by pomylane, moe gosi, e Bg
nie istnieje (w rzeczywistoci). Zarwno dla Anzelma, jak i Kartezjusza powiedzie, e
Bg nie istnieje, to tak naprawd powiedzie co pozbawionego sensu (istnieje co takiego, co nie istnieje). W zwizku z tym wida wyranie, e w rwnym stopniu obaj cz
warunki sensownoci z warunkami prawdziwoci, co jeszcze od innej strony potwierdza,
e zarwno jeden jak i drugi operuj w dowodzie ontologicznym sdem jednostkowym.
60

Fregego krytyka dowodu ontologicznego

61

epistemiczne oraz semantyczne odniesienie do przedmiotw, ktre nie istniej. W jakim wic stopniu teoretycznym zapleczem dowodu ontologicznego jest wic zaoenie, wedle ktrego w rwnym stopniu mona mwi
o przedmiotach, ktre istniej, jak i o takich, ktre nie istniej. Przeanalizujmy na potrzeby tego argumentu twierdzenie Anzelma, e istnienie w rzeczywistoci pozaumysowej jest czym wikszym ni istnienie w intelekcie 61. Z tego twierdzenia dowiadujemy si, e jeli x istnieje realnie, a y
nie istnieje realnie (poza umysem), to x jest czym wikszym ni y. Innymi
sowy, gdy jest tak, e o x i y moemy orzec t sam liczb predykatw,
z tym tylko zastrzeeniem, e x jest przedmiotem istniejcym (realnie), a y
nie, to x jest czym wikszym ni y. W tym kontekcie widzimy wyranie,
e istnienie jest tym, dziki czemu co jest czym wikszym lub bardziej
doskonaym ni co, co nie posiada istnienia (chodzi oczywicie o istnienie
realne). Fakt ten dokadnie potwierdza, e istnienie wpisane jest w pojcie
wielkoci lub doskonaoci. Wwczas trudno jest pomyle sobie o czym,
co jest najbardziej doskonae, nie mylc o tym jako o istniejcym (na ten
aspekt zwracano uwag w argumentach 2. i 3.].
Ponadto, w tym kontekcie termin Bg lub zastpujce go zoone
zwroty (co, ponad co nic wikszego nie mona pomyle) traktuje si jako
nazwy, dziki ktrym wskazuje si na wyrniony przedmiot. Wane jest
jednak to, e owe nazwy funkcjonuj w dowodzie referencjalnie, uprzednio do rozstrzygnicia, czy nazywany przez nie przedmiot istnieje. Taki
rodzaj postpowania moliwy jest tylko wwczas, gdy dopuci si moliwo referencji do przedmiotw, ktre nie istniej (w rzeczywistoci pozaumysowej). Jednoczenie w ramach tego podejcia przypisuje si warto
prawdziwoci sdom, w ktrych termin Bg lub jego zoony ekwiwalent
wystpuje w roli podmiotu, niezalenie od rozstrzygnicia, czy przedmiot,
o ktrym mwimy i dokonujemy predykacji, istnieje. Przy tych zaoeniach,
w caym dowodzie termin Bg wystpuje w jednej roli semantycznej. Nie
ma wic tutaj problemu, o ktrym pisano, e termin Bg wystpuje raz
w roli podmiotu sdu, a innym razem w roli predykatu. Niemniej jednak
pojawia si inna wtpliwo zwizana z tym, e referencja przedmiotowa
terminu Bg jakby nie ulega zmianie w sytuacji przed rozstrzygniciem, e
Bg istnieje, i po takim rozstrzygniciu. W obu przypadkach wprzesance i we wniosku wystpuje ten sam termin, charakteryzujcy si jednak
61

Anzelm z Canterbury, wyd. cyt., s. 145148.

62

Arkadiusz Gut

istotnie rnymi parametrami odniesienia. Zawsze wic moe pojawi si


pytanie, jaki rodzaj odniesienia charakteryzuje termin Bg, gdy wypowiadamy sdy: Bg jest tym, ponad co nic wikszego nie mona pomyle lub
Bg jest wszechmocny. Jeli musi to by rodzaj odniesienia do czego poza
umysem, to istnienie Boga zostao zaoone w punkcie wyjcia. Przyjmujc jednak drug ewentualno, zgodnie z ktr do rozstrzygnicia prawdziwoci powyszych dwch sdw nie ma potrzeby powoywania wyej
wspomnianego rodzaju referencji pozaumysowej, dostrzegamy, e tracimy racje, ze wzgldu na ktre trzeba byoby dowodzi pozaumysowego
istnienia Boga. W takiej sytuacji mona zaoy, e zwolennicy dowodu
ontologicznego w pewnym momencie zmieniaj semantyczne odniesienie
terminu Bg, uznajc tym samym, e dowiedli istnienia Boga.

FREGES CRITICISM OF THE ONTOLOGICAL ARGUMENT


Summary
The paper reconstructs Freges criticism of the ontological argument for the existence of God on the basis of various remarks scattered in his writings. The material
is organized in such a way as to: (a) reveal a logical structure of the argument;
(b) show and discern various presupposition of a logical, semantical and ontological character; and (c) indicate some essential weaknesses of the ontological argument.
It is argued that Freges critical commentaries on this argument are essentially connected to four solutions, stating that: (1) the difference between a name and
a predicate is categorical; (2) the existential judgement possesses a different logical
structure than the singular judgement; (3) in the characteristic of concepts marks
and properties should be distinguished; (4) the ascription of number contains the
statement about a concept. In order to make Freges argumentation as understandable as possible it is confronted with Kants criticism of ontological argument.
The analysis carried on in the above-described way reveals a number of shortcomings which discredit the ontological argument. For example, the paper shows
that the analysis of predication of oneness (Einzigkeit) does not lead to the affirmation of Gods existence. Moreover, it shows that in that argument the term God is
used in two different semantic roles; that some theses that should constitute the
arguments conclusion, are already assumed; and that sense-condition and truthconditions are not distinguished.

Problem pojcia istoty w antropologii filozoficznej

63

Analiza i Egzystencja 1 (2005)

GERD HAEFFNER*

PROBLEM POJCIA ISTOTY


W ANTROPOLOGII FILOZOFICZNEJ
Sowa kluczowe: antropologia filozoficzna, czowiek, istota, Kant
Keywords: philosophical antropology, human, essence, Kant

Wstp
Antropologia filozoficzna odpowiada na pytanie: Czym jest czowiek jako
taki, co jest istot czowieka? Wymaga zatem wypowiedzi dotyczcych istoty. Wanie ten fakt artykuowania sdw istotnociowych sprawia, e filozoficzna antropologia postrzegana bya przez wiadomo krytyczn jako
dyscyplina niemoliwa, tzn. niemajca racji bytu. Antropologia filozoficzna wydawaa si hybryd nauk empirycznych i filozofii, nierozdzielnie
zwizan z ontologicznymi aspiracjami, uchodzcymi za wtpliwe. Na
miejscu ontologii w wiecie naukowo-technicznym dominuje teoretyczna
*
Wykad Problem pojcia w antologii filozoficznej zosta wygoszony w Instytucie
Filozofii Uniwersytetu Szczeciskiego 7 X 2004 r. Prof. Gerd Haeffner jest profesorem
w Hochschule fr Philosophie w Monachium, gdzie przez wiele lat peni obowizki
rektorskie. Zakres jego bada obejmuje antropologi filozoficzn, filozofi postidealistyczn (szczeglnie filozofi M. Heideggera) oraz filozofi religii. Publikacje ksikowe: Heideggers Begriff der Metaphysik (1981), Philosophische Antropologie (2000),
wyd. polskie: Antropologia filozoficzna, Krakw: WAM 2004; In der Gegenwart leben
(1997).

64

Gerd Haeffner

epistemologia, a jako uzupenienie techniki pojawia si etyka, suca za


instrument do usuwania problemw zwizanych z ustanawianiem sprawiedliwoci. Jednak dzisiaj ograniczenia tego systemu staj si coraz bardziej
widoczne, abstrakcyjno wspczesnych systemw etycznych odczuwalna jest wyranie w bioetyce. To wszystko powoduje, e oczekuje si pomocy ze strony antropologii filozoficznej. Potrzeba ta zmusza do pochylenia
si na nowo nad pojciem istoty. Nie chodzi przy tym o roztrzsanie jakiego czysto teoretycznego problemu, lecz o fundamenty naszej kultury, dla
ktrej podstawowe jest pojcie czowieka.
We wszystkich bez maa kulturach, o ile mog to naleycie oceni,
oglne pojcie czowiek odgrywa rol organizujc, regulujc rnic
w zachowaniu wzgldem innego czowieka z jednej strony, a wzgldem
zwierzcia z drugiej. W naszej wspczesnej kulturze pojcie to peni dodatkowo funkcj ustanawiajc rnice rangi, ktre mog wystpi np. pomidzy kobiet a mczyzn, pomidzy panem a sug, pomidzy owieconym a nieowieconym. W tym sensie mwi si o godnoci czowieka
i o prawach przysugujcych wszystkim ludziom. Wszdzie jednak przyjmuje si jakie rdowe, niewyksztacone jeszcze pojcie istoty. Zanim
zapytamy, co jest zawartoci tego pojcia, musimy stwierdzi, e mamy
do czynienia z pojciem istoty, czyli pojciem o ontologicznej wanoci.
Tylko takie pojcie moe stanowi solidn podstaw dla idei godnoci czy
prawa.
Podstawy takiej nie daje aden naturalistyczny projekt odwoujcy
si do stwierdze faktw i hipotetycznych wyjanie. Tam, gdzie dochodzi
do gosu projekt naturalistyczny, idee godnoci i prawa trac swoj podstaw. Tym samym rozmyciu ulega metafizyczne centrum naszej wspczesnej europejskiej kultury z praktycznymi konsekwencjami, takimi jak rasizm, seksizm czy nietolerancja religijna.
Oczywicie, eksponowanie wanoci antropologii filozoficznej nie
umoliwia rozwizania teoretycznego problemu poznania istoty. Wanie
tym problemem bd chcia si tu zaj, dzielc moje rozwaania na dwa
etapy. Po pierwsze, chc pokrtce pokaza rozwizanie Kanta, ktre ze
wzgldu na sw wysok klas osigno szerokie dziejowe oddziaywanie.
Po drugie, podejm prb zmierzenia si z problemem niejako na wasny
rachunek.

Problem pojcia istoty w antropologii filozoficznej

65

1. Kantowska prba ujcia problemu


W Krytyce czystego rozumu Kant stwierdza:
Wszelki interes mego rozumu (spekulatywnego zarwno jak praktycznego) skupia si w nastpujcych pytaniach:
1. Co mog wiedzie?
2. Co powinienem uczyni?
3. Czego mog si spodziewa?1

Pniej, w wykadzie logiki, formuuje Kant t sam tez, wyranie


ustosunkowujc si do antropologii filozoficznej. Kant pisze:
Pole filozofii [...] da si sprowadzi do nastpujcych pyta:
1. Co mog wiedzie?
2. Co powinienem czyni?
3. Czego mam si spodziewa?
4. Czym jest czowiek?
Na pierwsze pytanie odpowiada metafizyka, na drugie etyka, na trzecie
religia, a na czwarte antropologia. W istocie mona by jednak wszystko to wliczy do antropologii, bo trzy pierwsze pytania cigaj si do
ostatniego2.

Pytanie, ktre si tu nasuwa, to: jak dalece mona wszystko to zaliczy do antropologii i na ile trzy pierwsze pytania odnosz si do ostatniego?
Aby si zorientowa, o co chodzi, musimy porwna obie strony relacji odnoszenia. Po jednej stronie mamy pytanie: Czym jest czowiek?.
Po drugiej stronie trzy pozostae pytania: Co mog wiedzie?... itd.
Po jednej stronie stoi czowiek w pozycji podmiotu, po drugiej stronie mamy swko ja (co ja mog wiedzie). Po jednej stronie wystpuje
proste orzeczenie jest, po drugiej mamy trzy czynnoci wiedzie,
czyni, mie nadziej ktrym dodatkowo towarzysz orzeczenia
modalne (mog, powinienem, wolno mi).
Przyjrzyjmy si tym rwnaniom z osobna.
1
I. Kant, Krytyka czystego rozumu, B 832-34, tum. R. Ingarden, Warszawa: PWN
1957, t. 2, 548 (przyp. tumacza).
2
I. Kant, Logika. Podrcznik do wykadw (wydany przez G.B. Jschego), A 25,
tum. Z. Zawirski, Filo-Sofija (Bydgoskie Towarzystwo Naukowe. Rocznik Komisji
Filozofii, Bydgoszcz) nr 2 (2002), s. 141 [przyp. tumacza].

66

Gerd Haeffner

1.1. Rwnanie pierwsze: ja czowiek


Kiedy Kant pyta, co powinienem czyni (itd.), nie ma na myli siebie,
okrelonego indywiduum, w okrelonych warunkach, lecz kadego, kto za
pomoc sowa ja moe odnie si do siebie. Zdolny jest do tego w zasadzie kady czowiek. Mona zatem pytanie: Co [ja] mog wiedzie? sprowadzi do pytania: Co czowiek moe wiedzie? A mimo to Kant formuuje tu pytanie z perspektywy pierwszej osoby. Z tej perspektywy, z perspektywy pierwszej osoby, pytania te w sposb rdowy pojawiaj si kadorazowo jako moje pytania.
S to pytania, ktre kady z nas musi postawi samemu sobie w momencie, gdy poprzez zwtpienie czy dowiadczenie poraki niezakcony
strumie ycia zostaje zaburzony i skoncentrowany na samym sobie. W tym
spontanicznym yciu, ktrego naiwny przebieg zostaje zakcony, moemy wyrni trzy formy. Po pierwsze, mamy tu witalne denie do wiedzy,
zapytywanie, pytanie i poznawanie. Po drugie, mamy tu ruch samookrelajcego si dziaania. I, po trzecie, fundamentaln dla dwch pierwszych
form ufnoci, optymistycznie wybiegajc do przodu, skd wydaje si
dochodzi gos szczcia.
W formie ja, w formie pierwszej osoby, pytania te staj si bezporednim wyrazem praktycznego zainteresowania. Tak jest rwnie w wypadku pytania: Co mog wiedzie?. Przejcie pytania w form: Co czowiek moe wiedzie? jest efektem pewnego uprzedmiotowienia, ktre tu
zaszo, oddalajc nas od rdowego przeycia stawiania pyta. Musimy
postawi pytanie o pozytywny sens tego uprzedmiotowienia, dziki ktremu zrodzia si antropologia filozoficzna. Chwilowo podamy jednak
w przeciwnym kierunku, szukajc pyta egzystencjalnych, lecych u podstaw pyta teoretycznych.
1.2. Byt jako okrelenie esencjalne
ugruntowane w byciu egzystencjalnego dokonywania
Sposb postpowania Kanta polega na przekroczeniu bezporedniego sensu okrelenia bycie czowiekiem (czyli owego jest w zdaniu
Czym jest czowiek?), bdcego logicznym cznikiem esencjalnego
okrelenia. Kant rozumie bycie egzystencjalnie jako pene orzeczenie
(bycie podobnie jak ycie). Bycie czowieka oznacza jego sposoby

Problem pojcia istoty w antropologii filozoficznej

67

istnienia, przeywania wasnego ycia. Typowy ludzki sposb przeywania wasnego ycia ma miejsce w jednoci wiedzy, czynu i nadziei, a ponadto w dokonywaniu czy spenianiu owego ustosunkowania si do ycia,
artykuujcego si w pytaniach: Co mog wiedzie?, Co powinienem
czyni?, Czego mog oczekiwa z nadziej?.
Wiedza, dziaanie, nadzieja jaki jest zwizek pomidzy nimi? Wydaj si one wzajemnie warunkowa, tak e moemy wyrni trzy interpretacje dotyczce zwizkw pomidzy nimi.
Wedug pierwszej interpretacji dziaanie, pojcie rodkowe, byoby
centralne. Wwczas mona byoby powiedzie, e wiedza ma swj sens
wtedy, gdy umoliwia dziaanie i podnosi jego jako. Nadzieja nie byaby
zwykym wyczekiwaniem, lecz napdem dziaania. Bycie czowiekiem
byoby przede wszystkim dziaaniem.
W myl interpretacji drugiej, cao moemy czyta od koca. Nadzieja i denie kieruj si ku szczciu, bezporednio i porednio. Stanowi one natur czowieka. Ze wzgldu na ten cel, czowiek dziaa, zmierzajc do szczcia i realizujc je. Temu celowi podporzdkowane byoby denie do kontemplatywnej wiedzy, o ile towarzyszy jej pewien stan szczliwoci. Jeeli potraktujemy to na serio, wwczas otworzy si przed nami
interpretacja trzecia, waciwa, ktra pozwala zrozumie, dlaczego pytanie
o wiedz pojawia si u Kanta na pocztku. Kant, zadajc pytanie, Co mog
wiedzie?, nie pyta rdowo o wiedz instrumentaln jaki jest zwizek
przyczynowy pomidzy przedmiotami czy pomidzy ludmi, aby w nastpstwie takiej wiedzy osign szczliwie zamierzony skutek lecz pyta
w rzeczywistoci o wiedz w jej paszczynie gbszej, w paszczynie sensu.
Do takiej wiedzy dy Kant, a take kady czowiek jako istota obdarzona rozumem w sposb konieczny. Denie to jest naturalnym pragnieniem czowieka, jego desiderium naturale, pragnieniem ogldania mdroci. Denie to w rnych sytuacjach zostaje spowalniane i czsto utyka
w miejscu, tak e mona nie bez racji pyta, czy moe ono w ogle ulec
spenieniu. Kant wsplnie z wieloma wielkimi poszukiwaczami prawdy,
przed nim i po nim, dochodzi do podobnych dowiadcze. Ju w Ksidze
Hioba (H 28, 12) coraz goniej rozlega si pytanie: A skd pochodzi
mdro i gdzie jest siedziba wiedzy? Czowiek nie zna tam drogi.
Faust Goethego (I, Noc), zgbiwszy wszystkie fakultety, wyraa si
bardziej klasycznie:

68

Gerd Haeffner

A co ja wiem? to, e nic nie wiem!


I z takim palcym w sercu zarzewiem...
Dlatego magi zajem si skrycie...
ebym w najskrytsze wnik spoiwo
wiata, w nasieniu jego caym
Odnalaz si stwrcz, yw...3

I tak rodzi si pytanie: Co mog, jako czowiek, pozna?. Pytanie to jest


bardziej zrozumiae od strony odpowiedzi wykluczajcej to, co ponadzmysowe. Poniewa stosunek do tego, co ponadzmysowe lea u podstaw
poszukiwania ostatecznego poznania, powstaje zatem pytanie, jakie formy
stosunek ten przyjmuje obecnie? Odpowied Kanta brzmi: stosunek ten
polega na dziaaniu zgodnym z rozumem; innymi sowy, na posuszestwie
wzgldem kategorycznego imperatywu. Take w tej odpowiedzi pobrzmiewa
echo starotestamentowej odpowiedzi, goszcej: Boja Boga zaiste
mdroci.
I tak pytanie: Co powinienem czyni? wyania si z restrykcyjnej,
agnostycznej odpowiedzi na pytanie: Co mog wiedzie?. Trzecie pytanie Kiedy czyni to, co powinienem, czego mog oczekiwa z nadziej? wyania si jako odpowied na pytanie drugie.
Musimy zapamita, e dla istoty czowieka konstytutywne s trzy
elementy: wiedza, dziaanie oraz nadzieja. W nich dokonuje si jego bycie.
Czowiek nie jest jednak tylko faktycznym podmiotem wiedzy, dziaania czy nadziei, gdy moe on ustosunkowa si do samego siebie, do
swej wiedzy, dziaania czy wiary. Ten swoisty stosunek do siebie, jak to
pokaza Kierkegaard (Choroba na mier, 1849), umoliwia wyksztacenie si w czowieku soboci. Sobo implikuje trzy elementy, takie jak:
dystans do siebie, przywizanie do siebie oraz skazanie na siebie (Verwiesenheit). Ta kompleksowa relacja jest wyraana w trzech omwionych pytaniach przez sowa: mog, powinienem, wolno mi. Sowom tym
towarzysz ich cienie lece w przeczeniach: nie mog, nie powinienem, nie wolno mi.
Dopiero poprzez stosunek do siebie, lecy w wiadomoci powinnoci co powinienem? dziaanie czowieka staje si rzeczywicie ludzkie. To samo dotyczy ludzkich aspiracji do wiedzy, tak e moemy powie3
J.W. Goethe, Faust, tum. A. Pomorski, Warszawa 1999, s. 2121 [przyp. tumacza
artykuu].

Problem pojcia istoty w antropologii filozoficznej

69

dzie: tylko w samokrytycznym ograniczeniu do moliwoci do tego, co


mog aspiracje te ufundowane zostaj na solidnym gruncie.
Dotyczy to rwnie nadziei na zbawienie. Potrzebuje ona niejako przyzwolenia, gdy przekracza kad miar.
Kadej moliwoci czowieka towarzyszy nie-moliwo, kadej powinnoci towarzyszy pewne nie powiniene i w kocu kade przyzwolenie oddziela si od pewnego nie wolno ci. W ten sposb do kadego
mog, powinienem, wolno mi przynaleny jest element ograniczenia. Ograniczenie to jednak nie powinno by mylone z ograniczeniami dowiadczenia codziennego. Naley ono bowiem do pozytywnego ograniczenia naszej istoty. To poprzez nie istota zostaje okrelana, staje si nasz
wasn, nie zapadajc si w nieokrelono.
1.3. Powrt do pytania Czym jest czowiek?
Powinnimy zapamita, e wymiarem konstytutywnym dla wiedzy,
powinnoci i nadziei czowieka jest wymiar wolnego ustosunkowania si
do siebie, wolnej relacji ze sob samym. Stosunek ten wyraa si w pytaniach: Co mog wiedzie?, Co powinienem czyni?, Czego wolno mi
oczekiwa z nadziej?. Nie moemy odpowiedzie na nie, odwoujc si
do empirii czy do stwierdze o neutralnym sensie.
Usiowaem pokaza, e u Kanta pytanie o czowieka zakorzenione
jest w trzech egzystencjalnych pytaniach, zadawanych z perspektywy pierwszej osoby: Co mog wiedzie? Co powinienem czyni? Czego
mog oczekiwa z nadziej?.
Musimy teraz wyjani, co Kant ma na myli twierdzc, e te egzystencjalne pytania odnosz si do pytania: Czym jest czowiek?.
Z ktrej strony mamy odczytywa to odnoszenie si? Z pewnoci
Kant nie twierdzi, e na te trzy pytania moemy udzieli odpowiedzi wwczas, gdy odpowiemy na pytanie czwarte. Z jakich rde bowiem miaaby
si taka antropologia wyoni? Jeeli s to rda empiryczne, wwczas nie
bdzie ona w stanie odpowiedzie na nasze trzy pytania. Jeeli natomiast
s to rda aprioryczne, to jakie miayby one by, jeli nie te, ktre mamy
do dyspozycji, szukajc odpowiedzi na trzy pytania. A zatem Kant chce na
odwrt, znale odpowied na trzy pytania i wwczas odpowiedzie na
ostatnie: Czym jest czowiek?.

70

Gerd Haeffner

Wwczas jednak kto mgby wpa na pomys, e trzy odpowiedzi


zawieraj ju odpowied na pytanie czwarte. Wic po co ono w ogle wystpuje? Przecie w praktyce czowiek wcale nie musi wiedzie czym jest
czowiek w ogle?. Musi natomiast wiedzie, co on moe wiedzie, co
czyni i czego oczekiwa.
Mona by w tym upatrywa pewnej wersji Jaspersowskiego rozjanienia egzystencji (Existenzverhellung), wbrew bardziej teoretycznej antropologii filozoficznej. Istotnie, taka znajduje si w dziele Kanta tylko we
fragmentach.
Mimo to teoretyczne pytanie: Czym jest czowiek? nie wyrasta tylko z ciekawoci czowieka (curiositas). Istotne jest uprzedmiotowienie
implikowanej wiedzy, lecej w powinnoci, dziaaniu i nadziei, do pojcia tego, co ludzkie. Dlatego pytanie: Czym jest czowiek? nie powinno
si odnosi tylko do trzech postawionych pyta, gdy te pytania wanie
powinny sta si przedmiotem teoretycznego namysu ze wzgldu na swoj formaln struktur i dynamik, i odnale si w pojciu tego, co ludzkie.

2. Status istotowego pojcia czowiek


Widzielimy ju, jak u Kanta przebiegaa droga zaczynajca si od
pyta egzystencjalnych perspektywa pierwszej osoby i prowadzca dalej do esencjalnych wypowiedzi na temat czowieka.
Fundamentalna zawarto pojcia istoty zostaa ju uformowana: czowiek jest bytem, wiedzcym, dziaajcym, ufnie oczekujcym, bytem, ktry ponadto w sposb refleksyjny ustosunkowuje si do siebie samego.
Teraz musimy pokona jeszcze pewn trudno odniesienia tego istotowego pojcia do empirii, i to zarwno w perspektywie synchronicznej,
jak i diachronicznej.

2.1. Istota w porzdku innych istot


W perspektywie synchronicznej obowizuje zasada, e nie ma istoty
majcej byt niezaleny, jeeli istota ta nie przynaley do porzdku istotowego. Jedna istota nie jest adn istot. Moliwo okrelania istoty zaley
rwnie od porzdku, ktry zaoymy. Konstytutywn rnic w okrele-

Problem pojcia istoty w antropologii filozoficznej

71

niu istoty czowieka ustanawia granica oddzielajca go od tego, co inne.


Czy to od rozlegego porzdku zwierzt i rolin, czy to od duchw i demonw, aniow, bogw, a moe tylko od jednego Boga. Inaczej natomiast
okrelimy istot czowieka, gdy wyodrbniamy i przeciwstawiamy mu zrnicowan wielo zwierzcego ycia.
Przykadem pierwszego horyzontu niech bdzie zdanie Tomasza
z Akwinu (Contra Gentiles, lib. 2, cap. 91 n 4). Czytamy tam: Tak jak
ciao oywione przez ducha jest tym, co najwysze w obrbie gatunku, tak
te z ciaem poczona dusza jest tym co najnisze, w gatunku istot duchowych.
Przykadem horyzontu drugiego niech bdzie antropologia Helmuta
Plessnera, Arnolda Gehlena i innych, ktrzy upatruj tego, co w czowieku
szczeglne wycznie poprzez przeciwstawienie mu innych form zwierzcych. Ktry z tych horyzontw naley wybra ze wzgldu na formowany
porzdek istotowy, majcy okreli istot czowieka? Kant uwaa w Antropologii w ujciu pragmatycznym4, e tylko ten drugi jest uprawniony, gdy
dowiadczenie dane nam, a konieczne do porwnania, obejmuje zwierzta, a nie czyste duchy.
Jest to suszne, o ile pytamy o cechy istoty. Jeeli jednak chodzi o pojcie samej istoty, to Kant wyodrbnia je przy pomocy idei skoczonego
intelektu pozbawionego zmysw (bd przy pomocy jeszcze zupenie innej idei), niezalenie od tego, czy przysuguje jej regulatywny charakter,
czy nie. Zgoda czy wrcz postulowanie takiej idei nie jest problemem empirycznym, lecz wyrazem dyskutowanych metafizycznych zaoe.
2.2. Diachroniczna stabilno
Problem, jaki wyania si przy okrelaniu istoty, to jej ponadczasowy
charakter. Oczywicie, istota czowieka nie jest wieczna, chyba e popadamy w manier platonizmu, przyjmujc sposb bycia istoty poprzedzajcy
jej egzystencj. W przeciwiestwie do idealnych tworw, takich jak np.
trjkty, istota czowieka nie ma bytu innego od bycia konkretnym czo-

4
I. Kant, Antropologia w ujciu pragmatycznym, tum. W. Buchner, Pismo Literacko-Artystyczne nr 4 (1988), s. 4363 (jest to fragment ksiki Antropologie in pragmatischer Hinsicht).

72

Gerd Haeffner

wiekiem, ktry jako gatunek wystpuje w okrelonym czasie. Pojcie istoty musi by jednak w jakim sensie ponadczasowe.
Czy ywa istota, czowiek, w przecigu czasu, a tak bardzo ulega
rozwojowi, e nie moemy przyj dzisiaj jednoci istoty? Tutaj musimy
zaoy rne stopnie abstrakcji i czasowej inwariancji. Im bardziej konkretnie co okrelamy, zgodnie z formami jego filo- i ontogenetycznego
rozwoju oraz kulturowego uksztatowania, tym mniej uniwersalne jest pojcie. Pojcie istoty odnosi si jednak nie do konkretnego bytu faktycznego, lecz do zasady umoliwiajcej byt konkretny. W tym miejscu konieczne s dwie uwagi. Uwaga przyrodniczo-historyczna: to, e obecny porzdek ywych organizmw wyksztaci si na drodze ewolucji (tzn. nie istnia od zawsze i nie bdzie istnia zawsze) wcale nie oznacza, e nie istnieje w chwili obecnej (wraz z szeregiem zrnicowanych form, nie bdcych wcale rnicami stopniowymi, gradualnymi, lecz rnicami dyskretnymi, niecigymi). yjemy w wiecie okrelonym przez takie rnice, nawet jeli miayby one wyksztaca si stopniowo, yjemy poszukujc swego
miejsca w tym wiecie. Stwierdzeniu temu pod wzgldem metodologicznym przysuguje pierwszestwo przed pytaniem, jak do tego doszo, w jaki
sposb wiat sta si takim, jakim si sta.
Jest godnym uwagi fakt, dotyczcy form przejciowych pomidzy tym,
co zwierzce, a tym, co ludzkie, e badania paleontologiczne dystansuj
si coraz wyraniej od wyobrae o pmapich przodkach obecnych we
wczeniejszych rekonstrukcjach. Wyobraenia te miayby zaspokoi oczekiwania odnalezienia pynnych przej pomidzy tym, co zwierzce, a tym,
co ludzkie. Na odwrconej drodze ewolucji odnajdujemy istoty, ktre si
bardziej od czowieka rni, anieli go przypominaj.
Uwaga kulturowo-historyczna: kulturowe systemy regulujce wspycie, realizacje i interpretacje ycia ulegaj cigym zmianom. W tym sensie
moemy powiedzie, e czowiek w przeciwiestwie do zwierzt nie ma
w sposb stay okrelonej formy ycia. Jednak to nie kultura ksztatuje istot
czowieka, ktry w niej yje, lecz to istota wanie umoliwia kultur.
Klasyczne pojcie istoty czowieka (animal rationale przetransformowane w istot skoczon obdarzon rozumem, bd w skoczone dziaanie czy byt jestestwa) jest tak szeroko ujte, e obejmuje ca rnorodno wyksztaconych form bytu ludzkiego, czynic je zrozumiaymi.

Problem pojcia istoty w antropologii filozoficznej

73

2.3. Istota jako granica i fundament bycia (ycia, egzystencji)


Istota jest ujmowana w pojciu istoty. Pojcie istoty wraz z kontekstem, w ktrym si znajduje, nie zostao ustalone w sposb empiryczny, lecz
skonstruowane w oparciu o dowiadczenia i przemylenia natury oglnej.
Konstrukcja ta w porzdku ontologicznym jest re-konstrukcj.
Istota w sensie ontologicznym essentia (ousia) jako natura (physis)
czy principium operationis nie udostpnia si poznajcemu stojcemu
niejako z boku, lecz w procesie ycia okrelonego istotowo w ten czy inny
sposb. Mamy tu do czynienia z okreleniem, ktre umoliwia kade samookrelenie. Okrelenie to potwierdza si w kadej prbie omijania istoty czy te ycia zwrconego przeciwko niej.
Wolno projektowania, take projektowania siebie, nie jest ograniczana, lecz przede wszystkim umoliwiona poprzez to, co moe by lub
sta si czowiekiem w ogle. Tym samym udzielilimy odpowiedzi na
stwierdzenie, zgodnie z ktrym czowiek nie posiadaby w ogle istoty,
poniewa byby wolnym samookreleniem siebie, i to zarwno pod wzgldem indywidualnym, jak i gatunkowym, w strumieniu historii swojej kultury. Tym, co jest prawidowe w tej tezie, to jedynie stwierdzenie, e czowiek jest innym rodzajem istoty anieli pozbawione wolnoci zwierzta
i e naley wystrzega si bezkrytycznego ontologizowania samookrele
pewnych grup (np. mczyzn czy kobiet), jak rwnie ontologizowania
samych kultur. Jednak zdolno czowieka do samookrelania nie zostaa
nabyta z samym faktycznym samookreleniem, czowiek musia takow
ju w sposb istotny posiada.
Antropologia filozoficzna formuuje stwierdzenia istotowe, a nie tylko uoglniajce fakty empiryczne. Gdyby nie udao si jej tego dokona,
nie staaby si sob, a pozostaaby niczym innym jak antropologi socjologiczn czy biologiczn, a wic antropologi opatrzon faszyw etykiet.
Wedug Davida Humea nie moemy oczekiwa od wypowiedzi empirycznych funkcji nadajcych orientacj naszemu yciu. Takiej funkcji
oczekujemy jednak od antropologii filozoficznej zarwno w zakresie samozrozumienia siebie, jak i w zakresie krytyki kultury. Wjaki sposb antropologia ma tego dokona? Tylko poprzez to, e dowiadczenia, na ktrych si wznosi, musz obejmowa dowiadczenia transcendentalne, ktre
dochodziy do gosu u Kanta w jego trzech pytaniach.

74

Gerd Haeffner

Antropologia filozoficzna musi by zatem przede wszystkim refleksj w obrbie dokonujcego si samozrozumienia czowieka. Tym samym
problem bytu i powinnoci w zasadzie ulegby zniesieniu, a antropologia
filozoficzna odnalazaby swoj paszczyzn, paszczyzn filozofii wanie.
Tym stwierdzeniem nie rozwizalimy jeszcze adnego szczegowego problemu, nie wycignlimy rwnie konsekwencji wzgldem ontologicznego wymiaru, wyaniajcego si z naszych zasadniczych wgldw i rozwaa. Uzyskalimy jednak jedno teren dla wypowiedzi istotowych.
Z jzyka niemieckiego przeoy Jaromir Brejdak

SCHWIERIGKEITEN MIT DEM WESENSBEGRIFF VOM MENSCHEN


Zusammenfassung
Philosophische Anthropologie beantwortet die Frage: Was ist der Mensch als solcher, d.h. was ist das Wesen des Menschen. Sie steht und fllt also mit dem Mglichkeit, Wesensaussagen zu machen. Genau diese Tatsache ist der Grund dafr, da
Philosophische Anthropologie lange Zeit als unmglich betrachtet wurde. Denn
Wesensaussagen galten fr das kritische Bewutsein weithin als unmglich. Philosophische Anthropologie galt als Zwitterwesen zwischen den empirischen Wissenschaften vom Menschen und der Philosophie, untrennbar von ontologischen Ansprchen, die als solche hchst zweifelhaft erschienen. Anstelle der Ontologie dominierten in einer technisch-wissenschaftlichen Welt vielmehr eine wissenschaftstheoretisch zugespitzte Erkenntnistheorie und, als Pendant zur Technik, die Ethik
als Instrument der Bewltigung der Probleme der Gerechtigkeit.
berall wird ein primrer, noch unentfalteter Wesensbegriff vorausgesetzt.
Bevor man fragen kann, was sein Gehalt ist, mu man feststellen: es ist ein Wesensbegriff, also ein Begriff ontologischer Dignitt, der hier vorausgesetzt wird. Nur
ein solcher kann den Ideen der Wrde und des Rechts eine Basis geben. Eine naturalistische Vorstellung, die sich in empirischen Tatsachenfeststellungen und hypothetischen Erklrungen erschpft, ist dazu wesensgem nicht in der Lage.
Wenn sich diese naturalistische Vorstellungsweise universal durchsetzt, verlieren
folglich diese Ideen der Wrde und des Rechts ihre Basis. Damit lst sich das metaphysische Zentrum unserer gegenwrtigen westlichen Kultur auf, mit den praktischen Folgen des Rassismus, Sexismus, der religisen Intoleranz usw.

Ricoeur a egzystencjalna koncepcja wiecznej teraniejszoci

75

Analiza i Egzystencja 1 (2005)

JAROSAW JAKUBOWSKI*

RICOEUR A EGZYSTENCJALNA KONCEPCJA


WIECZNEJ TERANIEJSZOCI
Sowa kluczowe: egzystencjalizm, Ricoeur, wieczna teraniejszo
Keywords: existentialism, Ricoeur, eternal present

Wstp
Artyku niniejszy stanowi prb odpowiedzi na pytanie, jakiego rodzaju
relacja zachodzi midzy filozofi Paula Ricoeura aegzystencjaln koncepcj wiecznej teraniejszoci. Koncepcja ta dotyczy zagadnie niewtpliwie
wchodzcych wobrb zainteresowa francuskiego myliciela. Wszczeglnoci, pierwszoplanow rol odgrywaj wjego twrczoci rozwaania na
temat czasu. wiadczy otym m.in. trzytomowe dzieo wydane pod znamiennym tytuem Temps et rcit (Czas iopowiadanie). Biorc pod uwag
religijne zaangaowanie Ricoeura, przypuszcza mona, e kwestia wiecznoci jako taka nie pozostaje dla niego obojtna. Autor Konfliktu interpretacji od lat powica wiele uwagi rwnie zagadnieniom egzystencjalnym.
Jarosaw Jakubowski, ur. 1967, doktor filozofii, adiunkt w Instytucie Filozofii i Socjologii Akademii Bydgoskiej. Studiowa nauki spoeczne na WSP w Bydgoszczy, studia podyplomowe w Universite de Paris XII (19921993), doktorat Mikoaja Bierdiajewa egzystencjalna filozofia historii (1999); obecnie zajmuje si wspczesn filozofi francusk.
*

76

Jarosaw Jakubowski

Nie jest, co prawda, reprezentantem tzw. filozofii egzystencjalnej, niemniej


jednak we wczesnym okresie swej twrczoci pozostawa pod jej znaczcym wpywem, nieprzypadkowo swe pierwsze rozprawy napisa na temat
Marcela oraz Jaspersa.
W jakim stopniu wskazane wyej zainteresowania Ricoeura wi
si zegzystencjaln koncepcj wiecznej teraniejszoci? Aby odpowiedzie
na to pytanie, wypada scharakteryzowa najpierw sam t koncepcj. Za
jej fundatora uznaje si Srena Kierkegaarda, cho jej korzeni mona by
szuka wczeniej uSchellinga (pojcie centrum1), wwielowiekowej
tradycji mistycznej, zwaszcza tej ozabarwieniu neoplatoskim. Wkad
Kierkegaarda polega przede wszystkim na tym, e wypracowa on pojcie
atomu wiecznoci (Pojcie lku)2. Zgodnie zkoncepcj duskiego myliciela dowiadczenie atomu wiecznoci oznacza jakociow intensyfikacj
chwili. Intensyfikacja taka stanowi egzystencjaln peni, okamgnienie,
urzeczywistnia si ona wczasie normalnym, odmierzanym zegarami, lecz
zarazem nie mieci si wtym czasie, znoszc standardowy podzia na
przeszo, teraniejszo iprzyszo. Teraniejszo wiecznoci polega
na tym, e klasyczny trjpodzia czasu przestaje mie znaczenie, pozostaje
czyste teraz nie zamieniajce si wprzeszo. Inaczej mwic, dowiadczenie wiecznoci to przeycie usytuowania poza czasem, dokonujce si
wszake wczasie. Sytuacj t czytelnie obrazuje metafora geometryczna
autorstwa Mikoaja Bierdiajewa3, ktry zreszt bezporednio przywoywa
Kierkegaardowskie pojcie atomu wiecznoci. Jak wskazuje rosyjski filozof, oile czas standardowy zobrazujemy za pomoc linii, otyle wieczno powinnimy okreli mianem punktu. Mimo braku rozcigoci punkt
taki stanowi jeden znieskoczenie wielu elementw konstytuujcych lini, co najwaniejsze jednak, mona zniego wyprowadzi pprost, prostopad wstosunku do linii. Wejcie wow pprost to wanie pogbienie dowiadczenia wiecznoci, ktre wszelako nigdy nie oznacza zerwania
1
Za: M. elazny, Metafizyka czasu i wiecznoci jako filozofia czowieka w idealizmie
niemieckim (od Kanta do Nietzschego), Toru: UMK 1986, s. 5879.
2
S. Kierkegaard, Pojcie lku, tum. A. Szwed, Kty: Wydawnictwo Antyk 2000,
s. 9296.
3
Por. N. Bierdiajew, O rabstwie i swobodie czieowieka, Paris: YMCA-Press 1972,
s. 216218 (wyd. polskie: Niewola i wolno czowieka, tum. H. Paprocki, Kty: Wydawnictwo Antyk 2003, s. 186188.

Ricoeur a egzystencjalna koncepcja wiecznej teraniejszoci

77

zlini (doczesnoci). Nie mniej sugestywnie charakteryzuje koncepcj


atomu wiecznoci Karl Jaspers, podobnie jak Bierdiajew bezporednio nawizujcy do Kierkegaarda. Zdaniem niemieckiego filozofa
doniosy moment [Augenblick] jest jedyn realnoci, realnoci
wogle wyciu duchowym. Doniosy moment, jako przeywany, jest
tym, co ostateczne, bezporednie, ywe cielenie obecne, intensywne,
jest totalnoci tego, co realne, tym, co jedynie konkretne. Czowiek
znajduje egzystencj iabsolut ostatecznie tylko wdoniosym momencie, nie zatracajc si wprzeszoci, bd przyszoci, wktrych uniewania si teraniejszo. Przeszo iprzyszo s ciemnoci, przepaci niepewnoci, s czasem bez koca, podczas gdy doniosy moment to zniesienie czasu, obecno wiecznoci 4.

Wieczne teraz Jaspersa jako wsparcie Marcelowskiej filozofii


nadziei?
Odniesienie do filozofii Jaspersa moe stanowi obiecujcy punkt
wyjcia poszukiwa zaplanowanych wniniejszym artykule. Ricoeur powici Jaspersowi a dwie monografie: Jaspers et la philosophie de lexistence (1947, napisana zM. Dufrennem) oraz Gabriel Marcel et Karl Jaspers (1948). Komentujc pierwsz ztych prac, Ricoeur zwraca uwag, e
wujciu Jaspersa, podobnie jak iwedug Kierkegaarda, wieczna teraniejszo czy si zwszechobecnoci transcendencji. Francuski myliciel
sdzi jednak, e analizy Jaspersa wtej kwestii cechuje pewnego rodzaju
niedostatek. Czy rzeczywicie pyta Ricoeur sugerowana jest [w tym
opisie] wieczno Transcendencji? Czy nie jest to raczej przejrzysto wiata
iegzystencji, to znaczy relacja midzy bytem wsobie (len-soi) ajego empirycznym przejawem, ktra naley raczej do koncepcji szyfrw?5. Ricoeur zarzuca zatem Jaspersowi, e zbyt pochopnie miesza on poziom transcendencji zpoziomem szyfrw transcendencji. Oile trafnie odczytujemy
intencje Ricoeura, Jaspers powinien jego zdaniem napisa, e wdowiad4
K. Jaspers, Psychologie der Weltanschauungen, BerlinGttingenHeidelberg 1954,
s. 112. Cyt. za: R. Rudziski, Czowiek w obliczu nieskoczonoci. Metafizyka i egzystencja w filozofii Karla Jaspersa, Warszawa: KiW 1980, s. 94.
5
M. Dufrenne, P. Ricoeur, Karl Jaspers et la philosophie de lexistence, Paris: ditions du Seuil 1947, s. 267268.

78

Jarosaw Jakubowski

czeniu wiecznej teraniejszoci transcendencja nie objawia si wprost, ajedynie porednio. Czy powysza uwaga Ricoeura ma charakter jedynie formalny, to znaczy, czy dotyczy jedynie logiki wywodu Jaspersowskiego,
czy te ma rwnie charakter przedmiotowy iwyraa wasn opini
Ricoeura na temat dowiadczenia wiecznej teraniejszoci? Zca pewnoci uwaga ta ma charakter formalny, Ricoeur przyznaje to wprost, trudno
natomiast jednoznacznie stwierdzi, na ile wyraa ona opini przedmiotow samego Ricoeura. Zkontekstu wynika, e Ricoeur raczej nie ogranicza si wtym przypadku wycznie do roli bezstronnego komentatora, prawdopodobnie wjakim stopniu identyfikuje si nawet zkoncepcj wiecznej
teraniejszoci. Gdyby j odrzuca, postawiby pod jej adresem bezporednie zarzuty. Tymczasem nie kwestionuje on samej moliwoci ani te egzystencjalnej doniosoci dowiadczenia wiecznego teraz.
W drugiej ze wspomnianych prac Ricoeur porwnuje zkolei koncepcj wiecznej teraniejszoci zpogldem, ktry okrela (zapewne za Marcelem) mianem momentanizmu (instantanisme). Pogld ten akcentuje
sytuacj, wktrej wkadym momencie identyfikuj si zwasnym przeywanym stanem, mog te (w owym momencie) skonstatowa precyzyjnie
w stan. Poszczeglne przeywane stany jawi si niczym odrbne kadry
filmowe rejestrowane niejako przypadkowo na jednej wsplnej tamie filmowej symbolizujcej lini czasu. Francuski filozof wskazuje, e momentanizm naraony jest na powane zarzuty zpozycji przyjmowanej przez
Gabriela Marcela. Tak wic czowiek dziaajcy momentalnie koncentruje si nie na wiernoci twrczej, trwaoci swego zaangaowania wpodtrzymanie nadziei lub te zoonej obietnicy, lecz na szczeroci wdanej
chwili6. Czy zarzuty sformuowane przez Marcela odnosz si rwnie do
egzystencjalnej koncepcji wiecznej teraniejszoci przyjmowanej przez
Jaspersa? Ricoeur odpowiada twierdzco, dostrzega on zbieno midzy
obydwiema koncepcjami. Zarwno jedna, jak idruga charakteryzuje si
swoistym anarchizmem praktycznym, atomizmem oznaczajcym naruszenie jednolitoci dowiadczanego czasu. Co ciekawe, Ricoeur stara si
jednak zagodzi przeciwiestwo midzy koncepcj Jaspersowsk oraz
Marcelowsk. Dostrzega on mianowicie, e kierkegaardowski wybuch
chwili, propagowany przez Jaspersa, przepeniony jest bogactwem sen6
Por. P. Ricoeur, Gabriel Marcel et Karl Jaspers, Paris: ditions du temps prsent
1948, s. 112.

Ricoeur a egzystencjalna koncepcja wiecznej teraniejszoci

79

su, obejmujcym rozmaite reminiscencje, atake nadziej7. Ta ostatnia


uwaga jawi si jako niezmiernie wana dla naszych rozwaa.
Oto Ricoeur czy koncepcj wiecznej teraniejszoci zkoncepcj
nadziei. Poytki pynce ztakiego poczenia wydaj si oczywiste. Zjednej strony, idea wiecznego teraz nadaje poszczeglnym przeywanym
chwilom egzystencjaln intensyfikacj jakociow, zdrugiej strony przepenienie tych chwil nadziej, zdefinicji nakierowan ku przyszoci, oznacza przezwycienie temporalnego atomizmu, wkomponowanie poszczeglnych atomw wiecznoci wjednolit perspektyw czasow. Czy jednak poczenie owo nie ma charakteru jedynie deklaratywnego? Czy Ricoeur wyjania zasad, ktra je umoliwia? Czy czc koncepcj punktow zkoncepcj cigoci wyznaczonej poprzez nadziej, nie popada
zdefinicji wsprzeczno? Idzie oto, e poszczeglne momenty wiecznej
teraniejszoci, wkomponowane wperspektyw nadziei, trac niejako sw
autonomi, staj si jak gdyby jakociowo wtrne wstosunku do momentu
urzeczywistnieniu nadziei, bd wstosunku do caoci trwania wwiernoci, azarazem wnadziei. Niestety, wprzywoywanej rozprawie Ricoeura
nie znajdujemy adnych dodatkowych wyjanie na ten temat, dlatego te
wposzukiwaniu ewentualnej odpowiedzi wypada przeledzi inne jego
dziea. Niezmiernie istotny komentarz znale mona natomiast wsynnym artykule Wolno na miar nadziei, zawartym wprogramowym dziele
Ricoeura Konflikt interpretacji. Francuski myliciel podejmuje tam m.in.
kwesti zalenoci zachodzcej midzy tytuow wolnoci na miar nadziei anagonion przez Kierkegaarda decyzj egzystencjaln. Pamitajc, e wedug Kierkegaarda decyzja egzystencjalna, czyli osawione albo
albo, dokonuje si wanie wsferze wiecznego teraz, moemy chyba
uzna, i komentarz na jej temat odnosi si wprost do naszych rozwaa.

Zmiana stanowiska: konstatacja rdowego rozdwiku


midzy wiecznym teraz anamitnoci do moliwoci
W przeciwiestwie do swych wczesnych prac Ricoeur wypowiada
si na temat eksponowania decyzji egzystencjalnej ze znaczcym dystansem. Co wicej, sytuuje decyzj egzystencjaln na biegunie przeciwnym
7

Tame, s. 130.

80

Jarosaw Jakubowski

wstosunku do nadziei. Wjaki sposb uzasadni tak wyran zmian jego


stanowiska? Krytyka decyzji egzystencjalnej pojawia si wkontekcie
rozwaa Ricoeura na temat eschatologicznego wymiaru nadziei, dlatego
te nasuwa si przypuszczenie, e zmiana uwarunkowana zostaa po prostu
wzgldami religijnymi. Ricoeur, nie tajcy swego religijnego zaangaowania, podejmuje kwesti egzystencjalnej interpretacji Biblii, wskazujc, e
moe ona oznacza zatarcie wymiaru eschatologicznego. Tak wic zawenie przesania biblijnego do egzystencjalnego wezwania (charakterystyczne dla interpretacji Kierkegaarda oraz Bultmanna) wie si zogromnym
ryzykiem sprowadzenia bogatych treci eschatologicznych do jednorazowoci poszczeglnych decyzji kosztem aspektw czasowych, historycznych,
wsplnotowych, kosmicznych, zawartych wnadziei pokadanej wzmartwychwstaniu8 .
Czy wskazanie kontekstu teologicznego9 wyjania wsposb wyczerpujcy krytyczne stanowisko Ricoeura na temat moliwoci powizania
decyzji egzystencjalnej oraz nadziei? Czy dokonane przez Ricoeura, wskazane wyej, rozstrzygnicia na paszczynie teologicznej nie id wparze
zrozstrzygniciami, ktre moglibymy okreli mianem filozoficznych?
Inaczej mwic, czy Ricoeurowskich rozwaa na temat prymatu biblijnej
nadziei nad egzystencjalnym wiecznym teraz nie daoby si zinterpretowa wkategoriach czysto filozoficznych? Wydaje si, i na ostatnie dwa
pytania mona odpowiedzie twierdzco. Przede wszystkim, wykazujc
niedostatki egzystencjalnej decyzji Ricoeur wyraa przypuszczenie, i
moe by ona uwikana wsigajce Parmenidesa uwielbienie dla samego
jest. Praktyczna konsekwencja takiego uwielbienia to zkolei, jak sdzi
Ricoeur, etyka wiecznej teraniejszoci, propagujca bezwzgldn afirmacj bytu tu iteraz, deprecjonujca przeszo iprzyszo. Nowoytne echa takiej etyki mona odnale, jak wskazuje Ricoeur, uSpinozy, lecz
take uNietzschego (tak dla istnienia) i Freuda10. Ostateczn konsekwencj etyki wiecznej teraniejszoci jawi si podporzdkowanie konieczP. Ricoeur, Le conflit des interprtations. Essai dhermneutique, Paris: ditions de
Seuil 1969, s. 398 (wyd. polskie: Wolno na miar nadziei, tum. S. Cichowicz, [w:]
P. Ricoeur, Podug nadziei, Warszawa 1991, s. 282283).
9
Ricoeur przyznaje si m.in. do inspiracji teologi nadziei wypracowan przez Jrgena Moltmanna.
10
Tame, s. 398399 (wyd. polskie, s. 283).
8

Ricoeur a egzystencjalna koncepcja wiecznej teraniejszoci

81

noci. Tak wic ten, kto znajduje si wsytuacji alboalbo inie uchyla si
od wyboru, przyjmuje wistocie postaw quasi-stoick wtym sensie, i
mnie znosi konieczno, akonkretnie konieczno wyboru11. Nie podejmujc na razie dyskusji zt do kontrowersyjn interpretacj decyzji
egzystencjalnej wduchu stoickim, zwrmy uwag, e rwnie wbiblijnym przesaniu nadziei, zktrym identyfikuje si Ricoeur, zawarte s wakie treci filozoficzne. Ot sam Ricoeur okrela prymat biblijnej nadziei
(a zarazem zwizanej zni obietnicy) nad filozofi wiecznego teraz jako
prymat nadchodzi nad jest. Zpewnym uproszczeniem mona zatem
uzna, e filozofia zainspirowana teologi nadziei akcentuje przyszo,
natomiast filozofia wiecznego teraz pozaczasowo, czyli wanie wieczno. Co ciekawe, opowiadajc si za stanowic horyzont nadziei przyszoci, Ricoeur odwouje si ponownie do Kierkegaarda (!), prezentowanego tym razem jako myliciela, ktry propaguje namitno do moliwoci, tzn. zwrot ku przyszoci. Tak oto Kierkegaard pojawia si wjednym itym samym artykule Ricoeura jednoczenie niejako po obu stronach
barykady zjednej strony jako zwolennik wiecznego teraz, zdrugiej
strony jako zwolennik filozofii przyszoci.
Jakie cele filozoficzne stawia sobie Ricoeur, przypisujc Kierkegaardowi tak dwuznaczn rol wtej kwestii? Przypuszczalnie chodzi mu owskazanie pewnej rdowej niespjnoci tkwicej wpogldach Kierkegaarda,
ktrej znaczenie ma wszake charakter bardziej uniwersalny, odnoszcy
si rwnie do innych koncepcji egzystencjalnych. Na pozr nie ma adnego problemu: ten, kto dokonuje egzystencjalnego wyboru, ma przecie przed
sob kadorazowo rne (notabene tylko dwie) moliwoci. Sytuacja albo
albo oznacza wybr jednej (z dwu) moliwoci, nie ma zatem adnej niespjnoci wczeniu decyzji egzystencjalnej znamitnoci do moliwoci. Ricoeur chce jednak chyba pokaza, i nie da si ztak sam moc
akcentowa decyzji egzystencjalnej oraz namitnoci do moliwoci. Albo
bowiem bdziemy eksponowa sam akt wyboru, dokonywany tu iteraz,
niejako poza czasem (atom wiecznoci), albo te bdziemy eksponowa
znaczenie przyszoci wynikajcej zwyboru tej lub innej moliwoci.
Postaw quasi-stoick Ricoeur dostrzee nie tylko u wspomnianych wczeniej autorw, takich jak Nietzsche i Freud, lecz rwnie w Byciu i czasie Heideggera. W przypadku Heideggera dotyczy ona jednak, jak pisze Ricoeur, postawy wobec mierci. Zob.
P. Ricoeur, Temps et rcit, t. 1, Paris: ditions du Seuil 1983, s. 159.
11

82

Jarosaw Jakubowski

Akcent zawsze zelizguje si wjedn lub drug stron, wostatecznym


rozrachunku trzeba dokona wyboru midzy wiecznoci aprzyszoci12.
Droga egzystencjalnej filozofii wiecznego teraz oraz filozofii nadziei rozchodzi si. Wraz ztym rozejciem rodzi si jednak kolejne wane pytanie.

Problem uzsadnienia prymatu filozofii nadziei


nad egzystencjalnym wiecznym teraz
Dlaczego Ricoeur, skonstatowawszy rdowy rozdwik midzy
egzystencjaln filozofi wiecznej teraniejszoci afilozofi nadziei, opowiada si tak jednoznacznie po stronie tej ostatniej? Odpowied na powysze pytanie, kluczowa dla niniejszych rozwaa, nie jest bynajmniej oczywista, oile tylko bdziemy pamita, e szukamy uzasadnienia na paszczynie filozoficznej, anie teologicznej. Dlatego wanie nie moemy zadowoli si cytowanym wczeniej stwierdzeniem, e wieczne teraz zatraca eschatologiczny wymiar nadziei.
Podstawowy argument filozoficzny, istotny zpunktu widzenia Ricoeura, staje si czytelny dopiero wwietle kolejnych jego dzie. Wcytowanym artykule Wolno na miar nadziei mona go wyczyta jedynie miedzy wierszami, odgrywa on tam rol milczcego zaoenia, nie wyraonego wprost. Idzie oproblem tosamoci osobowej, ktremu Ricoeur od lat
powica wiele uwagi, aktry wjego pnych pracach zyskuje wrcz pierwszoplanowe znaczenie. Wydaje si, e koncepcja nadziei zdecydowanie
lepiej ni egzystencjalna filozofia wiecznego teraz wspbrzmi zposzukiwaniami prowadzonym wtym zakresie przez francuskiego myliciela.
12
Moliwo ujmowana jest przez Kierkegaarda nie tylko przedmiotowo, jako
jeden z dwch biegunw alternatywy alboalbo, lecz rwnie metapoziomowo, jako
moliwo moliwoci (zob. S. Kierkegaard, Pojcie lku, s. 49). Idzie w szczeglnoci o to, ze wybierajc jedn z dwu moliwoci, wybieram zarazem (niejako na metapoziomie) siebie, jako tego, ktry wybiera (zob. S. Kierkegaard, Alboalbo, t. 2, tum.
K. Toeplitz, Warszawa: PWN 1982, s. 222223, 277, 287288). Tym samym sytuacja
alboalbo odsania rdow moliwo wyboru rnych moliwoci. Niemniej jednak przywoanie pojcia moliwoci moliwoci nie rozwizuje chyba problemu rozpatrywanego w niniejszym artykule. Trudno bowiem akcentowa z tak sam moc usytuowanie wobec moliwoci moliwoci, jak i samo urzeczywistnianie owej moliwoci moliwoci (czyli dokonywanie aktu metawyboru).

Ricoeur a egzystencjalna koncepcja wiecznej teraniejszoci

83

Aby si otym przekona, warto przyjrze si zwaszcza wspomnianej ju


we wstpie trzytomowej pracy Le temps et rcit.
Ricoeur, nawizujc do Hannah Arendt, rozwija wtym dziele koncepcj tosamoci narratywnej. Zgodnie zt koncepcj, aby okreli tosamo osobow, trzeba wpierwszej kolejnoci zwrci uwag na sprawstwo dziaania. Jak pisze Ricoeur, wskaza tosamo pewnej jednostki,
bd te spoecznoci, oznacza to samo, co odpowiedzie na pytanie: Kto
wykonuje dane dziaanie? Kto jest dziaajcym, autorem?13. Odpowied
na powysze pytania moe mie zkolei charakter jedynie narratywny. Formuowanie takich odpowiedzi to wistocie opowiadanie ycia14. Pominicie znaczenia narracji powoduje, e problem tosamoci osobowej nabiera
charakteru antynomicznego. Albo zakada si dogmatycznie istnienie podmiotu substancjalnego identycznego zsob samym wkadym zprzyjmowanych przeze stanw, albo te, idc tropem Humea iNietzschego, zastpuje si podmiot substancjalny rnorodnoci stanw wolicjonalnych,
emocjonalnych, poznawczych. Koncepcja tosamoci narratywnej zjednej
strony unika wskazywanej przez Humea puapki substancjalnoci podmiotowej, zdrugiej natomiast nie wika si wHumeowski atomizm psychologiczny. Podmiot narratywny, czyli ten, kto pisze, azarazem odczytuje swoje
ycie, cechuje zarwno rnorodno, jak ijednolito. Rnorodno
podmiotu narratywnego wyznaczana jest przez wielorako zdarze yciowych, jednolito natomiast wyraa si poprzez umiejscowienie tych zdarze wobrbie spjnej opowieci.
Czy opowie taka nasycona jest pierwiastkiem temporalnym? Ricoeur odpowiada na powysze pytanie twierdzco. Nie dlatego jednak, e
opowie wyraa ide nastpstwa. Chodzi oto, i stanowi ona akt konfigurujcy, ktry zprostego nastpstwa zdarze tworzy formy czasowe zorganizowane wdynamiczne, zamknite caoci15. Ramy owych caoci okrelone s przez jakociowy pocztek ikoniec cigu zdarzeniowego nacechowanego swoist dramaturgi. Znajomo specyfiki temporalnego wymiaru
opowieci pozwala uchwyci rnic zachodzc midzy koncepcj toP. Ricoeur, Temps et rcit, t. 3, Paris: ditions du Seuil 1985, s. 442.
Tame, s. 443.
15
P. Ricoeur, Le temps racont par Paul Ricoeur, [w:] Le Courrier de lUnesco (numer Regards sur le temps) , s. 1115. Za: M. Gillbert, Lidentit narrative. Une reprise
partir de Freud de la pense de Paul Ricoeur, Genve: Labor et Fides 2001, s. 83.
13
14

84

Jarosaw Jakubowski

samoci narratywnej aegzystencjaln koncepcj wiecznej teraniejszoci.


Przede wszystkim tosamo narratywna nie jest budowana woparciu
opunktowe dowiadczenie wiecznoci, lecz na podstawie cigoci ocharakterze teleologicznym. Na gruncie egzystencjalnego przeycia nieporwnanie trudniej budowa tosamo osobow, nieatwo bowiem znale zasad czc poszczeglne Augenblick. Niebezpieczestwo momentanizmu
wci pozostaje niezaegnane16.
Rnice zachodzce midzy Ricoeurowsk koncepcj tosamoci osobowej aegzystencjaln koncepcj wiecznej teraniejszoci ujawniaj si jeszcze bardziej wwietle analiz zaprezentowanych przez francuskiego myliciela wsynnym dziele Soi-mme comme un autre (O sobie samym jako oinnym). Wpracy tej filozoficzna koncepcja nadziei, azarazem obietnicy, zyskuje dodatkowe uzasadnienie. Ricoeur stwierdza bowiem, e obietnica (a take
nadzieja na jej spenienie) stanowi podstaw tosamoci osobowej we waciwym sensie tego sowa. Zgodnie zargumentacj Ricoeura jestem sob,
oile dotrzymuj obietnicy. Tosamo tak, okrelan przez Ricoeura mianem ipse trzeba odrni od tosamoci wznaczeniu niezmiennoci okrelanej jako idem. Tosamo idem ma charakter numeryczny umoliwiajcy identyfikacj poprzez pewne stae cechy (np. kod DNA lub odciski linii
papilarnych), tosamo ipse wyraa zkolei trwao wsensie jakociowym.
Aby dotrzyma obietnicy, nie musz by identyczny wsensie numerycznym,
zmieniam si, azarazem jestem sob dziki swojej wiernoci.
Formuujc koncepcj tosamoci osobowej Ricoeur nie wyrzeka si
bynajmniej swych wczeniejszych analiz na temat tosamoci narratywnej.
Zmienia si jedynie kontekst, wktrym umieszczona zostaje ta ostatnia.
Kontekst ten to wanie przestrze zawarta midzy biegunami idem iipse.
Tosamo narratywna peni funkcj poredniczc midzy obydwoma biegunami17 . Na czym polega ta funkcja? Zjednej strony tosamo narracyjna narratywizuje idem, nadajc mu dynamik ikruszc skostniao niezmiennoci. Zdrugiej strony narratywizuje ona ipse, nadajc mu rysy trwaego charakteru. Przy okazji Ricoeur stanowczo zaprzecza, jakoby narracja
zdefinicji bya osadzona jedynie wprzeszoci iodcita od przyszoci.
16
Ricoeur doszukuje si momentanizmu m.in. w kartezjaskim cogito. Por. P. Ricoeur,
Soi-mme comme un autre, Paris: ditions du Seuil, s. 18 (wyd. polskie: O sobie samym
jako o innym, tum. B. Chestowski, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN 2003, s. 16.
17
Por. tame, s. 176 (wyd. polskie s. 245).

Ricoeur a egzystencjalna koncepcja wiecznej teraniejszoci

85

Wedug Ricoeura przeszo narracji to jedynie quasi-przeszo: wrd


zdarze opowiedzianych wczasie przeszym znajduj si projekty, oczekiwania, przewidywania, dziki ktrym protagonici opowieci kieruj si
ku swojej miertelnej przyszoci18 . Nawet gdybymy wzili pod uwag
opowie wsensie literackim (powie), nie zamyka ona czytelnika wczasie przeszym19. Analogicznie, odczytywanie swojego wasnego ycia pod
ktem narracyjnym rwnie pozostaje wcisym zwizku zdecyzjami odnoszcymi si do przyszoci.
Powysze uwagi Ricoeura raz jeszcze jednoznacznie wskazuj, e
odcina si on od koncepcji wiecznej teraniejszoci. Akty decyzyjne nie
stanowi celu samego wsobie, s natomiast instrumentem modyfikujcym
przyszo. Prymat przyszoci nad jest egzystencjalnego wiecznego
teraz pozostaje utrzymany.

Zakoczenie
Jak oceni Ricoeurowsk argumentacj wymierzon przeciwko egzystencjalnej koncepcji wiecznej teraniejszoci? Zpewnoci oparta jest
ona na bardzo solidnych podstawach. Gwarancj tej solidnoci jest uzasadniana na wielu paszczyznach koncepcja tosamoci osobowej, zaprezentowana wTemps et rcit oraz wSoi-mme comme un autre. Odchodzc od
tej koncepcji, francuski myliciel trafnie wychwytuje jej najsabszy punkt,
mianowicie brak zasady umoliwiajcej budow uniwersalnej koncepcji
tosamoci osobowej, funkcjonujcej nie tylko wobrbie danego momentu. Niemniej jednak, czc egzystencjalne wieczne teraz ze statycznym
Parmenidesowym jest iprzeciwstawiajc je dynamicznemu nadchodzi,
upraszcza sobie nieco zadanie iulega chyba pewnemu schematyzmowi.
Uproszczenie to wynika by moe std, e autor Konfliktu interpretacji
zawa faktycznie egzystencjalne wieczne teraz do decyzji alboalbo.
Tymczasem egzystencjalne wieczne teraz moe urzeczywistnia si rwnie winnej postaci, zdefinicji dynamicznej. Do przywoa chociaby
egzystencjalny akt twrczy, ktry wspomniany we wstpie Mikoaj Bierdiajew czyni przewodnim motywem swojej filozofii. Rosyjski myliciel
18
19

Por. tame, s. 192193 (wyd. polskie s. 269270).


Por. P. Ricoeur, Temps et rcit, t. 3, s. 447.

86

Jarosaw Jakubowski

porwnuje akt twrczy do wybuchu wulkanu rozrywajcego skostnia


powierzchni ziemi. Co wicej, wedug Bierdiajewa akt twrczy wyraa
najgbsz tre religijn, symbolizuje przebstwienie wiata. Zastanawiajca jest rnica midzy religijn wizj Bierdiajewa iRicoeura, zwaszcza
jeli bierze si pod uwag, e kada ztych wizji idzie wparze zzasadniczymi rozstrzygniciami na paszczynie filozoficznej. Tak wic, oile zdaniem Bierdiajewa Krlestwo Boe urzeczywistnia si tu iteraz wwiecie doczesnym20 , otyle wedug Ricoeura ma zosta zbudowane dopiero
wnieokrelonej przyszoci. Tym samym Bierdiajew maksymalnie dowartociowuje wiat tu iteraz, lecz cena, ktr musi zapaci, to problemy
zprzezwycianiem momentanizmu. Ricoeur natomiast deprecjonujc wporwnaniu zBierdiajewem tu iteraz wiata, akcentuje jego cigo. Przestrze midzy obydwiema wizjami rodzi napicie, ktre nadal moe by
oywcze zreligijnego ifilozoficznego punktu widzenia.

RICOEUR AND THE EXISTENTIAL CONCEPTION OF THE ETERNAL PRESENT


Summary
According to the analysis presented in this article, in Paul Ricoeurs works there is
an evident evolution of views on the existential conception of the eternal present.
The direction of this evolution is not accidental. Its stages are marked out by acceptance, expressed in the early Ricoeurs works (monographs about Jaspers and
Marcel), and then more and more evident distancing from this conception. The
change in Ricoeurs view is related to his indirectly demonstrated conviction that
the existential conception of the eternal present and the future-centered philosophy
of hope are reconcilable. This statement becomes clearly evident in the light of the
Ricoeurs considerations on personal identity in his later works. The existential
conception of the eternal present merely indicates amomentary point identity,
reduced to individual atoms of eternity. Based on this conception, it is difficult to
develop aprinciple that binds together these individual atoms of eternity into the
perspective of auniform self. However, the philosophy of hope may be easily
correlated with the concept of the personal identity based on the fidelity to established commitments that guarantee the quality personal endurance despite the physical changes.
20

Zob. np. N. Bierdiajew, wyd. cyt., s. 221 (wyd. polskie s. 191).

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

87

Analiza i Egzystencja 1 (2005)

ILONA BOCIAN*

JUNG I BACHELARD. PROBLEM WYOBRANI I MITU


Sowa kluczowe: Bachelard, Freud, Jung, mit, psychoanaliza, wyobrania
Keywords: Bachelard, Freud, Jung, myth, psychoanalysis, imagination

1. O tym, jak Bachelard Junga czyta.


Psychoanaliza, wyobrania imylenie obrazem
Jung iBachelard to dwaj badacze wyobrani, usiujcy poprzez niezmierne bogactwo gromadzonych, komentowanych iinterpretowanych
wswoich pismach obrazw przenikn tajemnic ich formowania si
wumyle czowieka, ich wpyw na cao jego ycia, m.in. na nauk ifilozofi. Dziaali wtym samym okresie historycznym1, a imiejscami pobytu
bardzo oddaleni od siebie nie byli. Przenika ich dziea pewna wsplnota,
zktrej bd usiowaa zda spraw, ale i widoczna prawie na pierwszy
*
Ilona Bocian, dr filozofii, adiunkt wInstytucie Filozofii Uniwersytetu Wrocawskiego, wZakadzie Filozofii Nowoytnej iWspczesnej. Gwne publikacje: I. Bocian, R. Saciuk (red.), Niewiadomo to odrbne krlestwo..., Toru 2003; I. Bocian,
R. Saciuk (red.), Gabinet luster. Psychoanalityczne krytyki poznania, Toru 2004. Zainteresowania: filozofia niewiadomoci, filozofia wyobrani, problem mitlogos, filozoficzne aspekty psychoanalizy, historia psychoanalizy.
1
C.G. Jung urodzi si w Kesswil w 1875 r., mieszka w Bazylei i Zurychu, zmar
w tym ostatnim miecie w 1961 r. Bachelard natomiast urodzi si w 1884 w Bar-sur-Aube w Szampanii, przebywa gwnie w Dijon i Paryu, w ktrym zmar w 1962 r.

88

Ilona Bocian

rzut oka odmienno, odmienno filozoficznie istotna, amianowicie


bardzo rnej waloryzacji rozumu ludzkiego. Bachelard stara si stworzy
podwaliny filozoficznej teorii wyobrani; jak bardzo wyobrania wjego
ujciu mogaby by fundamentalna dla ludzkiego mylenia wiadczy chociaby wypowied zjego szkicu Woda imarzenia: [...] filozofia wwczas
tylko trafia nam do przekonania, gdy odwouje si do podstawowych marze, gdy przywraca mylom szlaki snw2. Myli podaj zatem szlakiem obrazu sennego, marzenia: istota dowiadczenia pozostaje ta sama.
Wyobrania obrazu poetyckiego odda ow istotno rwnie, unaoczniajc sposb reagowania umysu na wiat iprzedstawiajc znaczenia, jakie
wrelacji umyswiat si rodz. Po to, by zrozumie dziaanie wyobrani, zrozumie uwarunkowania umysu przez jej wpyw strukturyzujcy iwaloryzujcy, filozof musi dokona psychoanalizy poznania obiektywnego,
studiowa si obrazw przez ni tworzonych, awreszcie ustali nieuwiadomione wartoci usamych podstaw poznania empirycznego inaukowego, niewiadomo mylenia naukowego. Dokonanie tego jest moliwe
poprzez badanie zwizkw obiektywnych ispoecznych oraz subiektywnych ijednostkowych, jak rwnie ladw dowiadczenia infantylnego
wdowiadczeniu naukowym3. F. Bonicalzi uwaa, e Bachelarda iFreuda
czyo uznanie etycznej roli rozumu nie tylko oczyszczajcego umys zwizi ztreciami niewiadomymi, lecz take ksztatujcego podmiot, nauczajcego krytycznej dojrzaoci poznawczej: nie ogranicza si [psychoanaliza I.B.] do korygowania bdw, ustosunkowuje si ona krytycznie do
oczywistoci ioczyszcza dojrza umysowo oraz przedstawia zarazem
kryterium normalnoci, ktre odwouje si przede wszystkim do oryginalnoci [Instynkt obiektywnoci spoecznej rozwija si ku przeciwnemu
mu instynktowi oryginalnoci4 I.B.]. Ta za wyraa si wepistemologii
otwartej5.

G. Bachelard, Woda i marzenia, [w:] tene, Wyobrania poetycka. Wybr pism, tum.
H. Chudak i A. Tatarkiewicz, Warszawa 1975, s. 117.
3
G. Bachelard, Psychoanaliza ognia, [w:] tame, s. 29 [dalej PO].
4
G. Bachelard, Ksztatowanie si umysu naukowego. Przyczynek do psychoanalizy
wiedzy obiektywnej, tum. D. Leszczyski, Gdask 2002, s. 315.
5
F. Bonicalzi, La psychanalyse entre science et rverie, [w:] J. Libis, M. Perrot, J.-J.
Wunenburger (red.), Cahiers Gaston Bachelard. Bachelard et lcriture, Dijon 2004,
s. 100.
2

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

89

Wyobrania tworzy wicej ni rzeczy idramaty, tworzy nowe ycie;


tworzy nowy umys; otwiera oczy, ktre uzyskuj nowe sposoby widzenia6.

Wyobrania ta operuje zatem obrazami w sposb bardziej kontrolowany iwiadomy nonoci znaczeniowej obrazu oraz istoty rozlicznych
wizi czowieka ze wiatem, ni dzieje si to wprzed-krytycznych sposobach jej funkcjonowania, wktrych obraz ijego znaczenie funkcjonuj niewiadomie lub na poy niewiadomie.
Naszym celem jest okrelenie sposobu, wjaki Bachelard czyta pisma istosowa niektre elementy koncepcji Junga, do ktrego odwouje
si wfilozofii poetyki obrazu do czsto. Koncepcja ta bya mu, moim
zdaniem, znacznie blisza od freudowskiej wersji psychoanalizy, zwaszcza wzakresie bada nad wyobrani. Wistocie Bachelard operujc pojciem niewiadomoci odwouje si do jej rozumienia przez Junga jako niewiadomoci zbiorowej, azakotwiczenie obrazu poetyckiego znajduje si,
moim zdaniem, wpojciu archetypu jako elementu struktury tej wanie
niewiadomoci. Nie zawsze jednak tak si dzieje: wiele jest wjego pracach nawiza do psychoanalizy Freuda, atake do prac M. Bonaparte.
Swoich rozwaa nie chc sprowadza do jakiego rodzaju wpywologii, do ktrej sam Bachelard mia ironiczny stosunek, ale chc ukaza
wymiar, jaki wjego dziele buduje owo odwoanie si do psychoanalizy.
Przyznaje si psychoanalizie wszake istotne znaczenie wprocesie rewaloryzacji iw odkryciu obrazu wnaszej kulturze7. Zaznacza to m.in.
M. Eliade, zaznacza to rwnie G. Durand8.
Chciaabym przedstawi przede wszystkim rozwj filozoficznej refleksji nad obrazem, myleniem obrazowym, wyobrani imitem oraz uwiG. Bachelard, LEau et les Rves. Essai limagination de la matire, Paris 1965,
s. 24.
7
Szerzej na ten temat pisz w pracy Problem wyobrani i mylenia obrazowego
w Symbolach przemiany C.G. Junga, [w:] I. Bocian, R. Saciuk, Gabinet luster. Psychoanalityczne krytyki poznania, Toru 2004.
8
Por. M. Eliade, Obrazy i symbole, prze. M. i P. Rodakowie, Warszawa 1998, s. 23;
G. Durand, Wyobrania symboliczna, prze. C. Rowiski, Warszawa 1986; tene, O terminologii wiata wyobrae. Mit, mitoanaliza, mitokrytyka, [w:] K. Falicka (red.), Potga wiata wyobraonego, czyli archetypologia Gilberta Duranda, tum. T. Stryski, Lublin 2002.
6

90

Ilona Bocian

doczni wpyw niektrych idei psychoanalizy na jej formowanie si wujciu Bachelarda (a poprzez jego prace wnikajcej wmylenie oobrazie m.in.
Eliadego iDuranda). Mona zatem prbowa rozjani sposb obecnoci
koncepcji Junga wpismach Bachelarda, azwaszcza obecno problemu
obrazu iwyobrani. Psychoanaliza nie jest przez niego postrzegana tylko
przez pryzmat dzie Junga, stosuje on inne quasi-psychoanalityczne terminy9, rwnie sam termin psychoanaliza staje si dla niego istotny. Jest on
istotny nie tylko wkontekcie bada nad wyobrani, ale take jego projektu psychoanalizy wiedzy obiektywnej, ktra dotyczy przede wszystkim jego koncepcji rozwoju nauki. Projekt w zasadza si na uznaniu, i
naley podj badania nad aktywnoci wyobrani ikompleksw obrazowych, typowych tendencji poznania zmysowego, poznania pragmatycznego ijednorodnego, przeszkd substancjalistycznych iinnych, aeby myl
naukowa moga si wobec nich ustosunkowa krytycznie iabstrahowa od
pierwotnych wizji czowieka. Tym zagadnieniom powicona jest m.in. caa
praca Ksztatowanie umysu naukowego, wktrej Bachelard stwierdza powszechno, normalno iuyteczny charakter bdw: [...] psychologicznie rzecz ujmujc, nie ma prawdy bez poprawionego bdu. Psychologia
postawy obiektywnej jest histori naszych bdw10. Poznanie przedmiotu nie jest wyznaczone uswych rde postaw obiektywn. Ta moe si
dopiero intersubiektywnie ksztatowa, dziki rnym formom kontroli,
dyscyplinowania oraz badania aktywnoci obrazw.

2. Osie nauki iosie poezji. Psychoanaliza Bachelardowska


Bachelard, co odnotowuj L. Brogowski i J. Boski, zajmowa si
psychoanaliz wsposb niezwykle swoisty. Brogowski przytacza ocen
M. Choisy, e Bachelard stosuje psychoanaliz, chocia jej waciwie nie
Przez quasi-psychoanalityczne terminy rozumiem tu specyficzny sposb ich zastosowania, np. kompleks, animus, anima, niewiadomo wystpuj w ujciu
Bachelarda w cakiem nowym kontekcie teoretycznym i mimo e najczciej uycie ich
wie si z jak form dokonywania przez niego psychoanalizy umysu dowiadczajcego, to jednak wychodz one daleko poza ich sposb rozumienia w psychoanalizie,
nawet przy wziciu pod uwag jej wielonurtowoci i niezmiernej rnorodnoci w definiowaniu podstawowych poj.
10
G. Bachelard, Ksztatowanie si umysu naukowego, s. 308.
9

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

91

zna11 . Niewtpliwie nie jest atwo okreli te relacje myli Bachelarda do


psychoanalizy. Bonicalzi wyraa opini, e termin psychoanaliza wtargn do refleksji Bachelarda, sta si bardzo istotny wjego koncepcji racjonalnoci istworzy rodzaj wyomu wjej rozumieniu12 . Wok problemu
psychoanalizy tworzy si rwnie proces przeamywania si (rupture) wmyli Bachelardowskiej: oto opuszcza ona dziedzin nauk izmierza ku marzeniu13, aby je wydoby, uprzytomni jego znaczenie, zrozumie jako
jego adunku emocjonalnego.
W efekcie pojcie ksigi, wyrane oddzielenie, ktre ustanowi Bachelard pomidzy ksig naukow iksig oniryczn wtaki sam sposb,
jak rna charakterystyka tych dwch typw pisma, powtarza rwnie
cakiem wyrane oddzielenie, antytez nawet, pomidzy rozumem iwyobrani, pomidzy dwoma sposobami funkcjonowania radykalnie rnymi wiedzy ludzkiej ijej stosunku do rzeczywistoci14.

Oddzielenie to wmyli Bachelarda rzeczywicie jest widoczne iczsto


przez wspczesnych badaczy wskazywane. Sam Bachelard pisze oduchu
naukowym iduchu poetyckim wPsychoanalizie ognia:
Poezja inauka znajduj si wzasadzie na dwch przeciwlegych biegunach. Filozofia moe co najwyej marzy otym, by stworzy midzy
poezj inauk komplementarno, poczy je jako dwa odpowiadajce sobie przeciwiestwa15.

11
L. Brogowski, Posowie od tumacza. Gaston Bachelard: fenomenologia (marzenia
poetyckiego) czy poezja (marzcego fenomenologa)?, [w:] G. Bachelard, Poetyka marzenia, tum. L. Brogowski, Gdask 1998, s. 244. Tumacz, powoujc si na M. Choisy, pisze, e Bachelard nic z psychoanalizy nie rozumia i wanie to pozwolio mu
skonstruowa godne podziwu dzieo. Dalej rozwaa zwizki myli Freuda, Junga i Bachelarda. Blisza Bachelardowi wydaje si idea niewiadomoci zbiorowej Junga, a take jego interpretacja alchemii i dziea alchemicznego, jednak czciej odnosi si do
Freuda.
12
F. Bonicalzi, wyd. cyt., s. 90.
13
Por. tame.
14
C. Vinti, Bachelard: le livre scientifique et le livre onirique, [w:] J. Libis, M. Perrot,
J.-J. Wunenburger, wyd. cyt., s. 168.
15
PO, s. 28.

92

Ilona Bocian

Wedle niektrych interpretacji nie byoby zatem jednej filozofii Bachelarda, istniayby natomiast filozofia nauki ikoncepcja obrazu, ktrym
operuje wyobrania. Nie wszyscy jednak jednomylnie przyjmuj w radykalny rozam. Niektrzy badacze, jak J.-C. Margolin czy J.-J. Wunenburger, postuluj gbok jedno lub, jak D. Leszczyski, odrbno ikomplementarno dwch nurtw dziea Bachelarda: filozofii nauki iestetyki
odnoszcych si do dwch modalnoci mylenia16.
Psychoanaliza jest wjego dziele obecna. wiadczy otym m.in. liczba
odwoa do jej obszarw zainteresowa. Jednym zdowodw, by moe
tylko natury statystycznej, jest badanie leksykometryczne dzie Bachelarda pod ktem czstoci wystpowania wjego pismach niektrych terminw. Na przykad psychoanaliza wPsychoanalizie ognia wystpuje 77
razy, co plasuje czsto uycia tego terminu na 12 miejscu, m.in. po: ogniu(feu) (610), mocy (pouvoir) (159), marzeniu sennym (rve) (122) 17.
L. Favier, zajmujc si interpretacj obecnoci terminu psychoanaliza
wtej pracy Bachelarda, kulminuje swoje rozwaania stwierdzeniem, e jest
on najmocniej statystycznie zwizany zrozdziaem trzecim, amianowicie
zaspektem spoecznym dowiadczenia ognia wkontekcie odczuwania
ciepa dzielonego zinnymi ludmi (por. cay wywd Junga oroli ognia
wrozwoju czowieczestwa, m.in. odzwierciedlenia ksztatowania si wiadomoci ludzkiej wSymbolach przemiany)18 oraz seksualnoci jako rda
obrazw ognia (por. Freuda interpretacja mitu oPrometeuszu)19. Czasem
jak wPoetyce marzenia, ktr okrelano jako na poy poufny brewiarz
jej autora20 s to odwoania negatywne, tzn. takie, wktrych stara si on
oddzieli swoj metod bada od psychoanalitycznych iprzedstawia pewn krytyk tych ostatnich.

16
Por. D. Leszczyski, Posowie. Filozofia nauki Gastona Bachelarda, [w:] G. Bachelard, Ksztatowanie umysu naukowego, s. 323.
17
Por. L. Favier, Analyse lexicomtrique de La psychanalyse du feu, [w:] J. Libis,
M. Perrot, J.-J. Wunenburger, wyd. cyt., s. 313.
18
Por. C.G. Jung, Symbole przemiany. Analiza preludium do schizofrenii, tum. R. Reszke, Warszawa 1998.
19
S. Freud, W kwestii zdobycia ognia, [w:] tene, Pisma spoeczne. Dziea, t. 4, tum.
A. Ochocki, M. Porba, R. Reszke, Warszawa 1998; por. L. Favier, wyd. cyt., s. 311.
20
J.-C. Margolin, Bachelard, Paris 1974, s. 7.

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

93

Skoro psychoanalizujemy warstw psychiczn mniej gbok, bardziej


zintelektualizowan, musimy analiz marze sennych zastpi analiz
marzenia na jawie...21

Badanie zatem marzenia na jawie jest waciwe jego postpowaniu; psychoanaliza bowiem bada chore marzenia lub marzenia automatycznie przez niewiadomo budowane, ktrych wsensie bachelardowskim
nie jestemy autorami. To, co ludzkie, nie zawiera si dla Bachelarda wniewiadomoci. Psychoanaliza zajmuje si wic wedle niego obszarem, gdzie
czowiek nie jest jeszcze ja, nie jest jeszcze waciwie wcale czowiekiem, ajedynie surowym materiaem czowieczestwa lub jego wypaczeniem, wsferze automatyzmu, przymusowych niewiadomych ichaotycznych impulsw wadajcych dziaaniem lub wlamusie boleci ludzkiej,
skrzywionych, wypaczonych treciach biografii psychologicznej. Wnich
za czowiek uleg jakiej redukcji, nie stajc si tym, czym mgby si
sta. Operuje zatem Bachelard obrazem czowieka nieuchronnie nader odmiennym od jego psychoanalitycznych portretw. Jest wtym obrazie mono rozwoju rozumu oraz perspektywa idealizacji dokonywanej przez wyobrani, ktre przy sprzyjajcych okolicznociach ujawni si, pomagajc lub wsptowarzyszc procesowi stawania si wiadomego ludzkiego
ja. Psychoanaliza bachelardowska jest wic zupenie nie-klasyczna
iwobec niej opozycyjna. Pomylana jest raczej jako zesp zabiegw oczyszczajcych zprzeszkd psychologicznych na drodze poznania, bowiem
nauka zdajca si bezwiednie na si obrazw, to ofiara metafor.
Konsekwencj tego projektu jest stwierdzenie, e czowiek cywilizowany inormalny jest wyjtkowy wspoeczestwie otwartym. yje on poszukujc ipoznajc wprzestrzeni twrczoci, nie powielajc zastanych
wzorcw dowiadczenia. Takie ujcie wpywa wydatnie na rozumienie przez
Bachelarda kategorii normy22 . Psychoanaliza wiedzy obiektywnej zatem
jest zarazem prostowaniem, poprawianiem ioczyszczaniem [rectifier] poznania zprzeszkd psychologicznych23. Moliwe s jednak dwie drogi
owego ksztatowania waciwego ja ludzkiego wobec symboliki mylenia obrazowego: jedna ksztatujca abstrakcyjn racjonalno woparciu
21
22
23

PO, s. 32.
Por. szerzej na ten temat F. Bonicalzi, wyd. cyt., s. 9495.
Por. tame, s. 95.

94

Ilona Bocian

oinwersj symbolicznego adunku obrazu (analiza wyobrani metod negatywn, ktra ujmie go jako przeszkod epistemologiczn), druga pozwalajca na swobodny proces twrczy obrazw symbolicznych, znieksztacajca je, wreszcie wzbogacajca je (metoda pozytywna poetyki oglnej
ujmujca je jako elementy matrycowe wyobrani)24. D. Lecourt twierdzi,
e rozpoznanie obrazw iich siy oddziaywania nie oznacza uBachelarda
po prostu ich destrukcji czy wygnania; obrazy imetafory obecne wnauce musz by uywane wodpowiedni sposb25 izdepsychologizowane26,
azatem pozbawione adunku psychologicznego oddziaywania, ale iwidziane raczej wperspektywie fenomenologicznej ujcia sposobu, wjakim
s wiadomoci dane, oraz wprbach okrelenia ich istoty. Obrazy musz
zosta rozpoznane jako dynamogeniczne sposoby oddziaujce na zmian
rzeczywistoci. Pozytywny idynamogenny sposb funkcjonowania obrazw imetafor wnauce uwypukla si wspczenie do mocno, m.in.
czyni to A. Motycka, ktra dostrzega rdowo mitycznych form mylenia dla rozwoju myli naukowej27.
Bachelard rozumie marzenie senne jako twr swoistego automaty28
zmu , niekontrolowanego wol, rozwijajce si linearnie, zapominajce
wbiegu swojej drogi. Marzenie na jawie jest gwiadziste, tzn. cigle
powraca do koncentracji na jakim obiekcie29. Rozrnienie to wyranie
przypomina rnic wsposobie interpretacji treci niewiadomych wujciu Freuda iJunga. Ten ostatni, starajc si j zobrazowa, posugiwa si
wyobraeniem linii zygzakowatej, po ktrej podaj skojarzenia wmetodzie Freuda, wiedzie ona niczym byskawica wniewiadomo; sam
24
Por. szerzej na ten temat J.-J. Wunenburger, Philosophie des images, Paris 1997,
s. 70.
25
D. Lecourt, Pour une critique de lpistmologie (Bachelard, Canguilhem, Foucault),
Paris 1974, s. 39.
26
Tame, s. 48.
27
Por. A. Motycka, Nauka a niewiadomo. Filozofia nauki wobec kontekstu tworzenia, Wrocaw 1998.
28
Rozumie tu Bachelard marzenie senne na sposb, ktry zwile opisa Ricoeur:[...]
nie bdc nigdy Ja myl jest czym w rodzaju To mwi. P. Ricoeur, De linterprtation. Essai sur Freud, Paris 1965, s. 429. Jest to nawizanie, ktre jest rwnie
obecne w psychoanalizie do koncepcji niewiadomego G. Groddecka: to yje we mnie
w miejsce ja yj [dos. ja jestem przeywany przez to I.B.]. G. Groddeck, La maladie, lart et symbole, trad. par R. Lewinter, Paris 1969, s. 63.
29
PO, s. 32.

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

95

uwaa, e bardziej adekwatna jest metoda circumambulatio 30, tzn. okrania jakiej treci przez skojarzenia, ktre wielokrotnie powracaj do punktu wyjcia, do interpretowanego obrazu. Mona by std wnosi o pewnym
podobiestwie metod badania obrazw wujciu Bachelarda iJunga. Polegaj one na skupianiu wtekstach licznych obrazw, porwnywaniu ich
podobiestw oraz na prbach dociekania ich istoty. Podoe tych porwna jawi si jednak nieco odmiennie: oto bachelardowska wyobrania materialna poszukuje istoty wizi czowieka ze wiatem, zakotwiczenia wyobrani wwiecie, zmierza do unaocznienia istoty dowiadczenia, zderzenia samotnego ja marzyciela zpotg kosmosu. Mylenie obrazowe Junga sytuuje dowiadczenie wobszarze przede wszystkim rozwoju procesu
niewiadomego iposzukiwania wwiecie zewntrznym obrazw-analogonw, bdcych swoistym zwierciadem owego procesu (wyobrania staje
si tu przede wszystkim projekcyjna). Rno ta dobrze odzwierciedlona
jest wuywaniu przez Junga raczej pojcia fantazja lub fantazja twrcza dla zaznaczenia dominujcej roli wewntrznego procesu niewiadomoci wksztatowaniu cigw obrazowych (odwiecznej myli odwieczna zabawa), niemniej iowe obrazy-analogony dla dowiadczenia ludzkiego peni niebagateln funkcj, std myl, e termin wyobrania jest
wkoncepcji Junga uzasadniony, cho rzadziej przez niego uywany31. Samo
jednak marzenie senne pozostaje dla Junga jake odmiennie ni dla Bachelarda mimowolnym wyrazem ukrytej sfery ycia psychicznego czowieka: jzykiem obrazw, ktrymi przemawia niewiadomo, jzykiem,
wktrym wypowiada si ona osobie. Jung ow mow marzenia sennego
przyrwnywa do tekstu napisanego wtrudnym jzyku32, ktry niczego jedJung pisze: Koncentruje si raczej na aktualnym tekcie snu jako rzeczy, ktra bya
zamierzona przez niewiadome, i zaczynam okra [circumambulate] sam sen. C.G.
Jung, Symbols and the Interpretation of Dreams, [w:] C.G. Jung, The Symbolic Life.
Miscellaneous Writings, trans. by R.F.C. Hull, The Collective Works, v. 18, London
1977, s. 190.
31
Por. C.G. Jung, Symbole przemiany oraz I. Bocian, Problem wyobrani i mylenia..., wyd. cyt.
32
Podobnie postpi te Ricoeur, ale wanie w stosunku do swojego sposobu badania
koncepcji marzenia sennego w ujciu Freuda [...] to nie niony sen moe by interpretowany, ale tekst opowieci snu; to ten tekst analiza chce zastpi innym tekstem, ktry
byby podobny do pierwotnej mowy pragnienia [...]. P. Ricoeur, wyd. cyt., s. 15. Pisze
dalej na temat rozrnienia w nie warstwy pragnienia (energia, dza) i warstwy
30

96

Ilona Bocian

nak nie maskuje33, ajedynie mwi niczym Natura, jak rolina, ktra ronie34. Niewtpliwie jest wtym obrazie dziedzictwo psychoanalitycznych
metod eksploracji marzenia sennego jako via regia wiodca do niewiadomoci, ale tkwi wnim rwnie ton polemiczny wobec Freuda. Obrazy marzenia sennego nie s tu ju kodem, szyfrem35 majcym na celu zmylenie cenzury. Do koncepcji Junga nie odnosi si wic opinia Ricoeura otemacie nuklearnym (thme nuclare) freudowskiego Objaniania marze
sennych: comme homme du dsir je m.avance masque (jako czowiek
dzy maskuj si)36. Mylenie obrazowe jest wujciu Junga zwizane
raczej zposzukiwaniem wobrazie wiata zewntrznego jak najpeniejszego
wyrazu dla ruchu procesu niewiadomego i wogle ludzkiej zdolnoci uwiadomienia sobie czego. Wtym znaczeniu mona by okreli, e symbol ma
podwjny sens: zawiera ukryte odniesienie do niewiadomoci. Wkwestii
denia do owego realizmu niewiadomoci37 oraz archeologii podmiotu38
opowieci (dyskurs). Jeszcze dalej w interpretacji relacji niewiadome jzyk idzie
Lacan: [...] niewiadome jest strukturyzowane jak mowa [...]. J. Lacan, Le Sminaire.
Livre XI. Les quatre concepts fondamentaux de psychanalyse, Paris 1973, s. 28. Por.
rwnie na temat pytania o relacj niewiadome jzyk. P. Dybel, Freuda sen o kulturze, Warszawa 1996. Pewien asumpt do ujmowania niewiadomoci przez pryzmat
jzyka znajduje si zreszt ju w Objanianiu marze sennych. Freud powouje si tam
na porwnanie innego badacza marzenia sennego do listu [letter in cypher] i nazywajcego go inskrypcj snu [dream-inscription]. Por. S. Freud, Objanianie marze sennych. Dziea, t. 1, tum. R. Reszke, Warszawa 1996, s. 130. Dalej pisze: Oto wic
mamy myl i tre senn jako dwa przedstawienia tej samej treci, tyle e wyraone
w dwch rnych jzykach, lub, mwic w sposb bardziej waciwy, tre senna jawi
nam si jako przeniesienie myli sennej w inn form wyrazu form, ktrej znaki
i rzdzce ni prawa mamy poznawa na drodze porwnania oryginau i przekadu. [...]
Tre senna dana jest niejako w formie pisma obrazkowego, ktrego znaki mona przeoy jedynie na jzyk myli sennych (s. 243) [podkr. I.B.].
33
Zaoenie, e sen chce [co I.B.] ukry, jest zupenie antropomorficzn ide.
aden filolog nie pomylaby, e trudna inskrypcja w sanskrycie na monecie [co] ukrywa. C.G. Jung, The Tavistock Lectures, [w:] C.G. Jung, The Symbolic life, s. 83.
34
Por. C.G. Jung, Wspomnienia, sny, myli, Warszawa 1993, s. 195.
35
Przeciwko rozumieniu marzenia sennego jako czego w rodzaju sztucznego kodu,
ktry naley rozszyfrowa specjalnymi procedurami, wystpi rwnie E. Fromm. Por.
E. Fromm, Zapomniany jzyk.
36
Por. P. Ricoeur, wyd. cyt., s. 16.
37
Okrelenie Ricoeura, por. De linterpretation, s. 418.
38
Tame, s. 407, 426.

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

97

Jung pozostaje wobszarze oddziaywania psychoanalizy freudowskiej.


Obraz staje si symboliczny wwczas, kiedy znaczy wicej ni oznacza
lub wyraa39, amianowicie, kiedy odnosi si do niewiadomoci. Bachelard wbadaniach wyobrani wydaje si bliski koncepcjom Junga, azwaszcza jego koncepcji niewiadomoci zbiorowej, skrywajcej archetypowe,
oglne dziedzictwo wzorw dowiadcze, ktrych aktywno ujawnia si
wobrazie wyobraniowym.
Termin psychoanaliza wystpuje uBachelarda wco najmniej dwch
postaciach: wpsychoanalizie poznania obiektywnego odwouje si do ustale psychoanalizy freudowskiej, ale wsamych badaniach wyobrani stosuje wiele twierdze koncepcji Junga. Dotyczy to samej istoty jego ujcia
wyobrani, co zauwaa rwnie Wunenburger: obrazy, dalekie od tego,
aby by pozostaociami postrzeeniowymi, przedstawiaj si jako dane
reprezentacje identycznoci znaczenia ienergii transformacyjnej. Blisko
analiz jungowskich (po krtkim momencie podania za hipotezami freudowskimi) Bachelard sytuuje korzenie wyobrani wniewiadomych matrycach (archetypach), ktre same siebie rnicuj wedug dwch biegunw, mskich (Animus) ieskich (Anima) 40. Obrazy maj swoje podoe
biologiczne, ale iwymiar kosmologiczny. Symbolika czterech ywiow
gboko na nas oddziauje istanowi rodzaj hormonw wyobrani41. Samo
badanie marzenia obrazami wstanie jawy ma zatem na celu uniknicie
stanu spadku wiadomoci. Bachelarda interesuj marzenia przytomne
zawarte wobrazach poetyckich, sam przyznaje bowiem, e jest marzycielem sw. Uznaje je za istot twrczoci ludzkiej, wktrej harmonizuj
si inakadaj na siebie jasne struktury wiadomociowego poznania oraz
gbokie treci niewiadome. Jest to wedle niego marzenie na sposb wpeni ludzki. Bachelard nie zawierza grze automatyzmu psychicznego wiodcego nas lini skojarze ku matrycom niewiadomoci. Oreguach interpretacji materiau niewiadomego, przyczynowych prawach wizania si
C.G. Jung, Symbols and the Interpretation of Dreams, s. 185. Na temat circumambulatio i amplifikacji, czyli wzmocnienia interpretacji symbolu przez owe skojarzenia
okrajce i towarzyszce lub ich cay kompleks, Jung pisze, e jest technik odnajdywania kontekstu, poprzez jaki symbol moe by rozumiany. Por. C.G. Jung, The Tavistock Lectures, s. 84.
40
J.-J. Wunenburger, wyd. cyt., s. 71.
41
Tame.
39

98

Ilona Bocian

ze sob skojarze pisa ju Freud wObjanianiu marze sennych, awaciwie wikszo tej pracy jest im wprost powicona. Eksploracja niewiadomoci wjego psychoanalizie przebiega inn drog ni bachelardowska, amianowicie wyraa ona due zaufanie do mimowolnego kojarzenia treci pojawiajcych si wprocesie nienia isilniej uwypukla zapomniane elementy biografii czowieka. Jung jednak przejawia rwnie zainteresowanie tzw. marzeniem na jawie, m.in. wSymbolach przemiany interpretowa tzw. wizje hipnagogiczne pacjentki, ktr leczy T. Flournoy 42.
Dua cz spucizny pimiennicznej Junga dotyczy przecie prb interpretowania symboli kulturowych, jak np. symbolika dziea alchemicznego
czy te symbolika religijna. Wkwestii przyczynowego wizania si treci
niewiadomych wypowiedzia si Jung wSymbolach przemiany izawsze
byo to zgodne zjego wasnym ujciem aktywnoci niewiadomoci (a jeszcze potwierdzone tzw. testem skojarze sownych): Nieporozumienie
wynika std, e prawo przyczynowoci niedostatecznie powanie traktuje
si wdziedzinie psychicznoci: c, tutaj nie ma adnych przypadkw43.
Wizanie si treci ze sob zapewnia kompleks akcentowany uczuciowo
to on grupuje wsobie treci podobne. Psychoanalityczne projekty bada
niewiadomoci kad zatem nacisk na to, co wniewiadomoci ju obecne (albo wformie wczesnodziecicych dowiadcze wobec scenariuszy
rozwoju gatunkowego, albo wformie oglnoludzkich wzorcw dowiadcze) iwywiera decydujcy wpyw na ycie czowieka44. Psychoanaliza
bachelardowska akcentuje sam proces strukturyzowania si wyobrani czowieka ijej wpywu ju to na sfer intymnej bliskoci obrazw szczeglnie
istotnych dla czowieka, ju to na dynamik twrczoci ludzkiej wogle,
42
Przy wprowadzeniu do tematyki wizji hipnagogicznych Jung wyjania, e chodzi
tu o stany zblione do agodnej autohipnozy, jak osiga umys przed zaniciem: uwidaczniajcy si cig zdawaoby si bezadnych obrazw, ktre jednak mog by przy
nateniu uwagi wychwytywane. Rzeczywisto traci moc oddziaywania, si sprawcz zdobywa wiat wewntrzny. Por. C.G. Jung, Symbole przemiany, s. 62.
43
Tame, s. 69.
44
Junga ujcia niewiadomoci zawieray nie tylko aspekt tego, co uprzednie. Nazywa niewiadomoci take to, co si we mnie przygotowuje i zatem dopiero zaistnieje, a take to, co robi w tej chwili bez uwagi i bez planu. Zrby takiego ujcia mona
rwnie znale w pismach Freuda, niemniej Jung najsilniej eksponuje wtek uprzednioci w psychoanalizie. Por. na ten temat: C.G. Jung, The Structure and Dynamics of
Psyche, [w:] tene, The Collected Works, v. 8, London 1969, s. 185.

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

99

wtym na nauk. Obraz marzenia jest utrzymywany przy napitej wiadomoci, co Bachelard silnie uwypukla we Wprowadzeniu do Poetyki marzenia45.
Jego obraz pokrewny jest zatem raczej temu, co Jung nazywa wizj.

3. Marzenie oogniu. Mity oognionocach


Jednym zobszarw, wktrych mona ledzi rn prac interpretacji badaczy wyobrani, s ich wypowiedzi oznaczeniu dowiadczenia ognia
oraz mity oognionocach. Obrazw takich, jak te zawarte np. wmitach
oognionocach wpracach Junga iBachelarda, jest ogromna ilo. Ze wzgldu na rozmiar niniejszego szkicu ogranicz owo porwnanie tylko do przykadu.
3.1. Ognionoca Prometeusz Freud iJung. Ogie ilibido
Zrozumienie wykadni Junga mitu oPrometeuszu isymboliki ognia
wymaga pewnego odniesienia rwnie do wykadni freudowskiej, poniewa czy je swoista wi wi wpywu, polemiki, dyskusji iwreszcie
wsplnoty przekona. Pomidzy niektrymi pismami Freuda iJunga panuje rodzaj swoistego napicia, mimo e niekiedy czas ich powstania dzieli
wiele lat. Tak jest np. zfragmentami Symboli przemiany, powiconych
problemowi zwizku obrazw kradziey ognia, jego roli kulturotwrczej,
postaci samego Prometeusza iproblemu seksualnych wykadni mitu, czyli
tekstu, ktry Jung publikuje wroku 1912, abardzo krtkim szkicem Freuda Wkwestii zdobycia ognia, datowanym na rok 1932 46.
W Symbolach przemiany za symbolik ognia kryje si libido (neutralna energia psychiczna), bowiem wobrazach soca, ognia iwiata najczciej si ono manifestuje. Typowe dla Junga s pewne cigi budowanych
znacze libido staje si tu [w utworze Nietzschego I.B.] ogniem, pomieniem, wem47. Wyrnia on trzy rodzaje, wjakie wchodzi symbolika
odnoszca si do libido: 1. poprzez porwnanie analogiczne: do soca
iognia, 2. poprzez porwnanie przyczynowo-przedmiotowe: jak dobro45
46
47

Por. G. Bachelard, Poetyka marzenia, s. 838.


Por. S. Freud, W kwestii zdobycia ognia, [w:] tene, Pisma spoeczne.
C.G. Jung, Symbole przemiany, s. 128.

100

Ilona Bocian

czynne soce, poprzez porwnanie przyczynowo-podmiotowe: jak w,


3. poprzez porwnanie na poziomie czynnoci: niebezpieczne niczym
lew48 .
W tej pracy Jung rozumie symbol jako nieokrelon lub wieloznaczn form wyrazu, wskazujc na rzecz trudn do zdefiniowania, nie rozpoznan do koca, ktra posiada wiele wariantw wytworzonych poprzez
analogi, aim ich posiada wicej, tym peniejszy jest obraz tego, na co
wskazuje wodrnieniu od znaku, ktry jest konwencjonalnym skrtem
dobrze znanego obiektu49 . Libido rozumie jako neutraln energi psychiczn, si napdow naszej duszy, ale iorganizmu (procesy fizjologiczne),
wktrej naturze ley czynienie poytku iszkody, rodzenie dobra iza50
(przez pryzmat ambiwalencji, a zatem wtej mierze bardzo podobnie do
Freuda)51.
Jung nawizuje do uwypuklenia zwizku pomidzy wierceniem arozpalaniem ognia, ktry zauway wswojej pracy K. Abraham (na jego prac
powouje si Jung kilkakrotnie)52 . Jung rozwaa rdzenie znaczeniowe
wimionach mitologicznych ognionocw lub samej czynnoci rozpalania
ognia wrnych jzykach. Migracje izwizki tych rdzeni s wduej mierze problematyczne, Jung jednak wpodobiestwach wizania symboliki
seksualnej iczynnoci rozpalania ognia ijego znaczenia kultowego dostrzega odpowiednioci archetypowe. Zpodobiestwa struktury ludzkich dowiadcze nie za zkoniecznoci migracji znacze bierze si podobiestwo wytworw aktywnoci symbolicznej. Symbolik wytwarzania ognia
rozwaa w:Hymnach Rygwedy, kultowego rozpalania ognia wdziewitnastowiecznych Niemczech, czy te w kontekcie rdzenia manth lub math
(manthano uczy si), zawartego wimieniu Prometeusza. Imi jego bowiem tumaczono ju to jako: rozwaajcy zgry (w przeciwiestwie do
jego brata Epimeteusza), ju to jako rozpomieniajcy. Wsymbolach odnoszcych si do dowiadcze tak pierwotnych, jak rozpalanie ognia czy
oranie ziemi, doszo do bardzo silnego spojenia symboli libido zmateri,
Tame.
Tame, s. 163.
50
Tame, s. 160.
51
Por. m.in. S. Freud, Totem i tabu.
52
Por. C.G. Jung, Symbole przemiany, s. 188 praca K. Abrahama, Traum und Mythus. Eine Studie zur Vlkerpsychologie, LeipzigWien 1909.
48
49

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

101

tak e lady tego mona, wedle Junga, odnale, studiujc etymologi rdzeni
znaczeniowych, awic uwiadamiajc sobie historyczne podoe jzyka.
Trwao przechowywania tych dowiadcze dana jest nie tylko za porednictwem jzyka, ywoci kultw, ale isymboliki manifestujcej struktury
archetypowe. Jung koczy wywd przyznaniem, e seksualno jest wpsychice czowieka bardzo silnie akcentowana afektywnie iobecna m.in.
wmitach oogniu iognionocach.
Przypomnijmy, Freud wswej duo pniejszej analizie mitu oPrometeuszu stosuje wiedz o mechanizmach odkrytych przy badaniu pracy
marzenia sennego do analizy mitu, chocia czyni rwnie uwag, e nie
wszystkie jego cechy dadz si wten sam sposb wyjani53. Mit oPrometeuszu zawiera wsobie pewne znieksztacenia charakterystyczne dla pracy
marzenia sennego, zamian znaczenia wprzeciwne iprzedstawienie symbolizacyjne. Tez gwn za interpretacji Freuda jest uznanie, e warunkiem wstpnym zdobycia ognia byo wyrzeczenie si homoseksualnie zabarwionej satysfakcji gaszenia go za pomoc strumienia moczu54. Freud
wogle zdaje si przychyla do hipotezy, e podtrzymywanie ognia jest
wczeniejsze ni wynalezienie sztuki wytwarzania go (posikuje si przy
tym argumentami pyncymi zobserwacji wspczesnych spoeczestw pierwotnych). Najistotniejsze jest wszake, dla analizy mitu, owo twierdzenie,
e obecne s wnim elementy podobne albo itosame ze znieksztaceniem
znaczenia wczasie formowania obrazw marzenia sennego. Wdyskusji
nad interpretacj marze sennych wanie ztym elementem pracy snu Jung
si nie zgadza, czemu dawa wyraz wielokrotnie:
Nigdy nie mogem zgodzi si zFreudem, e sen jest fasad, za ktr
skrywa si sens: sens ju istniejcy, lecz by tak rzec zoliwie ukrywany przed wiadomoci. Dla mnie sny to natura, ktra nie nosi si
zchci zmylenia nas, lecz mwi to, co ma do powiedzenia, tak jak
potrafi, jak rolina, jak zwierz, ktre szuka poywienia 55.

Por. S. Freud, W kwestii zdobycia ognia, s. 379.


Por. tame, s. 379381. Freud wyjania swoj hipotez, powoujc si na analogi
pomidzy ciepem wydzielanym przez ogie i doznaniem pobudzenia seksualnego oraz
analogii pomiefallus.
55
C.G. Jung, Wspomnienia, sny, myli, tum. L. Kolankiewicz i R. Reszke, Warszawa
1993, s. 195.
53
54

102

Ilona Bocian

Jung nie uznawa, e element przesunicia jest dystynktywn cech


marzenia sennego, ale moe wystpi wjakich jednostkowych przypadkach. Dla Freuda byo to jednak jedno znajsilniejszych zaoe dotyczcych kodujcej pracy niewiadomego, wyraz oporu iniezgodnoci pomidzy naturalnym aspoeczno-kulturowym, pomidzy wiadomym ja
aseksualnym to, pomidzy chcianym aniechcianym (mona by tu
doda, ale ju zperspektywy moliwej interpretacji uwarunkowa koncepcji
Freuda: pomidzy purytask moralnoci, ktra bya jedn zcech jego wspczesnoci, awizj czowieka wynikajc zkoncepcji ewolucjonizmu, pomidzy obrazem duszy rozumnej, stworzonej na obraz ipodobiestwo Boga,
afilogenetycznymi pokadami obecnymi wrozwoju jednostki ludzkiej).
Wobec rozumienia mitu przez pryzmat pracy marzenia sennego mona zreszt wysun inny typ zastrzee, podany m.in. przez Kirka. Nie mona
sprowadza jednego idrugiego zjawiska po prostu do wsplnego mianownika: [...] jego [mitu] warto tradycyjnej opowieci ukazuje, e jest to nadmierne uproszczenie56. Jednake Kirk przyznaje rwnie, e gra emocji idowiadcze wmicie moe by rozumiana jako pochodzca ze sfery nie wpeni wiadomej. Zgadza si take zuznaniem, e wniektrych mitach moemy stwierdzi dziaania symbolicznych sposobw przedstawiania rzeczywistoci ipewnej dyslokacji zdarze zcodziennej rzeczywistoci57.
Istot mitu jest temat wyrzeczenia si popdu. Wida to zwaszcza,
wedle Freuda, wmotywie kary, jakiej podlega Prometeusz. Warunkiem
wstpnym zdobycia ognia byo zatem wyrzeczenie si popdu, ale bohater,
ognionoca, zapaci za drogo. Oto wobrazie przykucia Prometeusza do
ska Kaukazu irozszarpywania jego wtroby (siedziba namitnoci idz
jak wyjania Freud) pobrzmiewa gniew popdliwej ludzkoci na herosa
kulturowego, ktry manifestuje si ju wmicie wsposb jawny. Przypomnijmy te, e wedle Freuda wymg wyrzeczenia popdu, goszony lub
ujawniany przez herosa, wzmaga wgrupie agresj, a wdalszej kolejnoci
poczucie winy. Historyczny rdze mitu mwi oklsce ycia popdowego
ikoniecznoci wyrzeczenia si go. Na pociech jednak, wformie cigle
regenerujcej si wtroby Tytana, wyraa niezniszczalno irwnie cige
odtwarzanie si si libido58.
56
57
58

G.S. Kirk, The Nature of Greek Myths, HarmondsworthMiddlesex 1974, s. 7273.


Tame, s. 72.
Por. S. Freud, W kwestii zdobycia ognia, s. 382383.

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

103

Jeliby porwna te dwie interpretacje, to wida ju na pierwszy rzut


oka du zbieno, przede wszystkim wzakresie ujcia analogii libido
ogie. Mimo skrtowego charakteru praca Freuda wydaje si ujmowa
mit bardziej szczegowo iobrazowa sposb rozumienia mitu, ewolucji
czowieka ikultury, znaczenia postaci herosa kulturowego ikonfliktu, wjaki
wchodzi ze swoj grup. Jung odwouje si do spektrum postaci mitologicznych, rozwaa problem migracji rdzeni znaczeniowych wnazwach
postaci mitologicznych lub nazwach czynnoci oznaczeniu kultowym.
Zastanawia si take nad moliwym zwizkiem procesu rozwoju idanej
energii libido oraz jej seksualnego wymiaru. Akcent interpretacji przesunity jest zsamego mitu na uwypuklenie roli analogii wprocesie symbolizacji, awic relacji libidoogie. Swoje rozwaania ozdobyciu ognia
Freud koczy analiz roli owej analogii:
Czowiek pierwotny za, zdany na to, by pojmowa wiat zewntrzny
za pomoc wasnych dozna cielesnych irelacji fizycznych, nie mg
nie dostrzec inie wykorzysta owych analogii, jakie przywiodo mu na
myl zachowanie si ognia59.

Innym motywem mitu, uwypuklonym przez Junga, jest motyw kradziey ognia. Motyw ten nadaje zdobyciu ognia charakter uzurpacji, wystpienia przeciwko jakiemu porzdkowi, co wie si take zmitologicznym obrazem kary, jak ponosi ognionoca.
Jest to zpunktu widzenia koncepcji antropologicznych psychoanalizy temat znaczcy: mowa isztuka rozpalania ognia (czy te by moe sztuka podtrzymywania go) wsposb decydujcy zrnicoway czowieka zrzeczywistoci przyrodniczej istd Jung mg je okreli jako aspekty tryumfu
nad zwierzc niewiadomoci60. Rozwj za czowieka jest przez Junga
wtym kontekcie pojmowany jako koncentracja izdyscyplinowanie libido, wczym zgadza si on istotnie zideami wyraonymi przez Freuda m.in.
wpracy Psychologia zbiorowoci ianaliza ja, w ktrej posta praojca
dysponujcego libidinaln wolnoci (poprzez narcyzm iniezwizanie
libidinalne zobiektem zewntrznym oraz niesamowito bdc skutkiem szczeglnego skupienia libido) narzuca grupie wymg ograniczenia
popdowoci, wyjcia poza najstarsz psychologi ludzkoci, psychologi
59
60

Tame, s. 383.
SP, s. 215.

104

Ilona Bocian

tumu (nieobecno wiadomej osobowoci, dominacja emocji iniewiadomych pierwiastkw psychicznych, skonno do natychmiastowej realizacji wasnych zamiarw, dominacja woli zbiorowoci iinne61) ku psychologii indywidualnoci. Przypomnijmy jeszcze, e ten rozwj wspomaga nastpujca po praojcu posta herosa opiewana przez poet (chocia
wedle Freuda musiaa to by jedna ita sama osoba), ktry wynalaz heroiczny mit. Ten za ucielenia oderwanie si od tumu iwejcie wrol
ojca wobec swojej grupy62. Mit jest tu zatem pierwszym krokiem wyjcia
poza psychologi kolektywn ku indywidualnoci.
Mowa iogie pozostaj dla Junga wbliskim zwizku. Mowa moe
by nonikiem adunku libido oddziauje wwczas mocno iskutecznie.
Mowa moe by zatem pomienna, pena aru. Ztak rozumianego ujcia energetycznoci psychiki, energii jako przenikajcej uniwersum, Jung
nie zrezygnuje. W swoichpnych pismach bdzie uywa terminu psychoid dla oznaczenia pomostu oddziaywania pomidzy psychik amateri. We wczesnych pismach pojawia si to jako libido, aktywna ludzka
energia psychiczna, pynca niczym rzeka lub system rzek po swoich oyskach (Symbole przemiany, 19111912), wpnych pismach zostanie nazwana m.in. niezniszczaln energi (Synchroniczno, 195263).
Ogie czsto rozpalany by ijest wsposb rytualny, ktry dyktuj
prawa przepywu irozwoju energii libidinalnej. Rytua ten, wykonywany
cile wedle jakiej procedury, odzwierciedla transformacj samej libido,
przypomina jej pierwotn numinalno, ale poza tym, wedle Junga, nie
odnosi si do adnej praktycznej koniecznoci, jak tylko do celebracji kontrolowania energii psychicznej. Czowiek dziki sztuce rozpalania ognia
wykrad naturze jej tajemnic idziki niej sam si rozwin. Ten, kto zna
boja czowieka pierwotnego wobec nieznanych nowinek, atwo moe
wyobrazi sobie niepewno inieczyste sumienie, jakie towarzyszyy mu
wobliczu tego odkrycia64. Ten stan psychiki mg zatem odzwierciedli
61
S. Freud, Psychologia zbiorowoci i analiza ego, [w:] tene, Poza zasad zbiorowoci, tum. J. Prokopiuk, Warszawa 1994, wyd. III, s. 237.
62
Tame, s. 249.
63
Por. C.G. Jung, Synchronicity: an Acausal Connecting Principle, [w:] tene, The
Structure and Dynamics of the Psyche, [w:] The Collected Works, v. 8. Fragmentytumaczone na jzyk polskiprzez J. Prokopiuka: C.G. Jung, Synchroniczno, [w:] tene,
Rebis, czyli kamie filozofw, Warszawa 1989.
64
C.G. Jung, Symbole przemiany, s. 217.

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

105

si wmotywie kary, ktrej poddany zostaje ognionoca. Motyw samej kradziey rwnie uzyskuje wtym kontekcie szczegln wymow oto jest
on rozpowszechniony (przykady kradziey dokonywanych przez Hermesa, kradzie ziela ycia (Gilgamesz), kradzie jabek Hesperyd itd.) iwydaje si zwizany zpoznawaniem przez czowieka tajemnic natury, zawaszczaniem przywilejw bogw, azatem zmomentami wzowymi procesu ludzkiego rozwoju (przekroczenie niewiadomoci archaicznej izwierzcej).
3.2. Bachelardowska psychoanaliza ognia. Wyobrania ywiou
Obraz ognia jest obrazem silnie zakorzenionym wnaszych dowiadczeniach. Jest to obraz rozbudowany: poprzez odwoanie do niego wyjaniamy natur destrukcji, furii niszczenia, tworzenia, jednoczy dobro izo.
Samo dowiadczenie ognia wydaje si jednym znajpierwotniejszych dowiadcze ludzkich:
Ogie jest intymny iuniwersalny. Ponie wnaszym sercu. Ponie wniebie. Wypeza zgbin substancji izjawia si jako mio. Wpeza wmateri iukrywa si utajony jak nienawi izemsta65.

Obraz ognia wmarzeniu jest obrazem, wobec ktrego ibadaczowi


natury trudno utrzyma postaw obojtn, poniewa przenika on jego wyobrani, aktywizuje j, przedstawiajc ca gam moliwych sposobw
odczuwania go iprzeywania. Filozofia wyobrani musi zatem zbada ow
aktywno obrazow, wyodrbni swoiste kompleksy znaczeniowe, jakie
buduje wyobrania przy pomocy tego obrazu. Temu suy ma metoda przegldania funkcjonowania obrazw ognia wliteraturze iwyodrbniania pewnych caoci znaczeniowych, aktywnych wwyobrani ludzkiej, itemu podporzdkowane jest tu pojcie kompleksu (cao znaczeniowa dowiadczenia wyobraniowego). Przede wszystkim pierwszy kontakt czowieka
zogniem jest przedstawiany jako przykad poznania najbrutalniejszego,
najbardziej pierwotnego (poparzenie ogniem), gdy tymczasem Bachelardowi wydaje si, e to sia zakazu spoecznego jest najistotniejsza wowym
dowiadczeniu (nie wolno dotyka ognia).

65

PO, s. 2829.

106

Ilona Bocian

3.2.1. Kompleks Prometeusza wedug Bachelarda


Dowiadczenie ognia jest wyrazem zrcznego nieposuszestwa,
przekroczenia zakazu. Nie jest on wsposb najistotniejszy powizany zzakazem natury seksualnej, jak tego chce klasyczna psychoanaliza, imimo
e seksualno jest jednym zwyobraniowych skadnikw ognia, to jednak, twierdzi Bachelard, nie najistotniejszym. Psychoanalityczne wykadnie mitu oPrometeuszu iEdypie zbyt pochopnie wywodz go zoddziaywania dramatu ycia instynktownego iutosamiaj mity ze sob. Sam proponuje jednak refleksj nad sfer mniej gbok, poredni, ale dla mitw
waciw iwpywajc na kontrolowan myl naukow. Sfery tej Bachelard nie nazywa inaczej, jak tylko pochodzc zniewiadomoci wyobrani, podoem naszego mylenia. Wsferze tej obraz Prometeusza jest obrazem dowiadczenia przekroczenia zakazu spoecznego wcelu zdobycia
wiedzy lub wadzy. Wola rozumowania popycha go ku przekroczeniu nawykowo przestrzeganego zakazu. Wykracza poza niego, nie baczc na surowe kary, jakie to moe spowodowa. Chcemy wiedzie tyle co nasi ojcowie, wicej ni nasi ojcowie, tyle co nasi wadcy, wicej ni nasi wadcy66, sprzeciwiajc si zarazem itradycji iwadzy.
Jeliby sprbowa zestawi wszystkie te sposoby interpretowania mitu
oPrometeuszu, to mona by zaryzykowa twierdzenie, e przecie wnajoglniejszej postaci sprowadzaj si one do wskazania na dowiadczenie
przekroczenia zakazu. Rni si one jednak bardzo, jeli chodzi ookrelenie charakteru tego zakazu, samej sytuacji przekraczania icelu przedsiwzicia. Akcenty, jakie na te zdarzenia nakadaj interpretacje, s rne.
Freud zwraca uwag na samorzutno procesu sublimowania si instynktu
wsytuacji spoecznej (mit bdcy obrazem stopniowalnoci wyrzekania si
popdu), Jung akcentuje ludzk zdolno do uczenia si iwymogi przystosowania do rodowiska, tworzenia si fundamentw duchowoci czowieka sprzeciwiajce si automatyzmowi instynktu (mit jako wyobraeniowy
plan rzeczywistego dziaania), Bachelard widzi czowieka jako istot, wktrej dominujca wola rozumienia powoduje wykroczenie poza zakaz, widzi
dynamizujc si mitu wrozwoju rzeczywistoci ludzkiej. Wstwierdzeniach tych daje si zauway rozszerzanie wymiaru autonomii wyobrani,

66

Tame, s. 32.

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

107

coraz peniejsze uwzgldnienie jej istotnej roli wrozwoju umysu czowieka iw zmienianiu przez niego rzeczywistoci.
Mit oPrometeuszu, czy te raczej zbir wariantw tego mitu i wogle zespou mitw, wktrych wystpuje jego posta, jest jednak bardziej
zoony ni w omwionych interpretacjach. K. Kernyi zauwaa m.in. istotn
rol Prometeusza wrnych wersjach mitw opowstaniu czowieka, powstaniu kobiety, mitach wyraajcych spr wiata bogw iwiata ludzi czy
te w opowieci oherosie (Herakles zabijajcy ora szarpicego wtrob
Prometeusza) koczcym w spr67. Mit zatem okazuje si znw bardziej
swoisty i zoony ni jego interpretacja.
3.2.2. Inne kompleksy znaczeniowe dowiadczenia ognia
Nie tylko przez pryzmat mitu o Prometeuszu widzi obraz ognia Bachelard. Pisze on rwnie o kompleksach Empedoklesa, Novalisa i Hoffmanna.
Pierwszy z nich jest caoci znaczeniow przeycia ambiwalentnego: dowiadczenia poczenia przeciwiestw ycia i mierci w jednoci,
mioci do ognia i obawy przed nim. Ciao moe w ogniu umrze, ale duch
si z nim czy. Kontemplowanie ognia prowadzi nas do rde refleksji
filozoficznej, poniewa ogie uwaany by za jeden z ywiow przenikajcych wszechwiat, budujcych go, a jego subtelna istota wydawaa si
pokrewna samym mylom, samej istocie duchowoci czowieka. Std bierze si myl Bachelarda, e jest to wybrany ywio samego marzenia68.
Bachelard odczytuje poezj Novalisa poprzez swoj psychoanaliz
ognia. Poezja ta uchwytuje pierwotny ksztat dowiadczenia. Ogie pokazuje tu swj zwizek z seksualnoci, mioci i wiadomoci szczcia.
Dowiadczenie obrazowane przez Novalisa to przenikanie ciepa do wntrza czowieka, potrzeba ciepa dzielonego z innym jako swoista rekapitulacja pierwotnego podboju ognia wynika z potrzeby ciepa dla ycia czowieka, agodnego, pozbawionego jasnoci ciepa przenikajcego wszystkie wkna istoty ludzkiej69 .

67
68
69

K. Kernyi, Mitologia Grekw, tum. R. Reszke, Warszawa 2002, s. 173192.


PO, s. 36.
Tame, s. 46.

108

Ilona Bocian

Kompleks fantasty Hoffmanna obejmuje dowiadczenie fantasmagorii i swoistego szalestwa mocy alkoholu, poncego alkoholu wyzwalajcego ciepo. Ca twrczo E.T.A. Hoffmanna ujmuje Bachelard jako
poezj pomienia, fantastycznych wizji snutych w stanach upojenia, wizji
salamander w pomieniach ponczu, ktre s manifestacj niewiadomoci
(gbokiej rzeczywistoci)70 wyzwolonej przez dziaanie napoju oszaamiajcego. Opisuje te Bachelard wasne wspomnienia z domu rodzinnego
swoistego, niesamowitego, gronego wita zapalenia alkoholu przy
zgaszonym wietle.
Z procesu psychoanalizy ognia moemy wywie cztery temperamenty
poetyckie, czwrni temperamentaln (por. Junga idee czwrni) poetw:
powietrzno-ognisto-ziemsko-wodn. Kompleksy natomiast s swoistym
adunkiem wyobrani, z ktrego naley zda sobie spraw, uwalniajc
si od ich niewiadomej dominacji w dowiadczeniu.

4. Marzenie senne imarzenie na jawie


Bachelard krytykuje wspczesne wyjanienia naukowe rde czowieczestwa iodkry prehistorycznych, wznaczeniu jakiego rodzaju archeologicznych uwarunkowa psychiki. Sdzi on, e naley podnie
warto psychologicznych uwarunkowa odkry, dowiadcze pierwotnych
(np. takich jak dowiadczenie ognia):
Byoby wic miejsce, sdzimy, na psychoanaliz poredni idrugiego
stopnia, ktra szukaaby zawsze pod wiadomoci podwiadomoci71,
wartoci subiektywnej pod oczywistoci obiektywn, marzenia przed
dowiadczeniem. Moemy bada tylko to, co byo dla nas przedmiotem marzenia72.

Tame, s. 51.
Termin podwiadomo jest silniej ugruntowany w potocznym uyciu, jednak ze
wzgldu na filozoficzn histori pojcia, a zwaszcza jego obecno i sposb rozumienia w psychoanalizie, naleaoby to odnie do pojcia niewiadomo. Przypomn
tylko niech Freuda i Junga do stosowania terminu podwiadomo, sugerujcego
ocen tej sfery psychicznoci dokonywanej z punktu widzenia wiadomoci i jej specyficznych narzdzi poznania.
72
PO, s. 38.
70
71

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

109

W innym miejscu zaznacza, e by moe naraa si przez to na zarzut


badania raczej znaku ni samej rzeczy, ale stara si oodkrycie niewiadomego uwarunkowania marzenia, tzn. uwarunkowa takiego anie innego
dowiadczenia budowania si obrazw. Owe archeologiczne uwarunkowania dowiadczenia maj swoje rdo wewolucji naszego umysu izdolnoci poznawczych: czowiek pierwotny tworzy myl jako skoncentrowane marzenie, czowiek wspczesny uwaa marzenie za myl niezdyscyplinowan, rozlunion. Zatem programem staje si tu zarwno wywietlenie
czynnikw warunkujcych obraz marzenia, jak ijego rodzaje. Powoujc
si na Petitjeana, stwierdza Bachelard, e wyobrania waciwie umyka
metodom badawczym psychologii ipsychoanalizy; jest ona bowiem si
sprawcz psychiki, sfer autonomiczn iautogenn; jej zagadk jest metafora, anawet sama ludzka zdolno do tworzenia metafor. Wyznacza jej
miejsce dominujce wpsychice; wyobrania jest jej si sprawcz: Psychicznie jestemy stworzeni przez marzenie, stworzeni iograniczeni marzeniem, ktre wyznacza horyzont naszego ducha73.
Jednoczenie jednak ipo wielekro Bachelard pisze, jak to ju cytowaam, e zajmuje go przede wszystkim marzenie na jawie, nie za automatyzm niewiadomej psychiki, ktry oddaje nas na pastw procesu przez
nas niekontrolowanego. Sen otwiera wnas ober fantomw, monstrw
zinnej epoki, nieprzyswajalnych, zwierzcych treci naszej psyche. Sen
wtym znaczeniu nie daje nam wytchnienia, nie objawia te prawidowego
dziaania psychiki74 . Marzenie senne moe by walk zcenzur, uwaa
Bachelard, ale to dopiero marzenie moe nam uprzytomni jzyk bez cenzury, bez ogranicze, wprowadza idealizacj jako rzeczywist si psychiczn75. Takie ujcie problemu snu, marzenia iwyobrani wynika zinnej koncepcji czowieka. Bachelard pisze onim przede wszystkim zperspektywy
tosamoci ja ijego moliwoci idealizacyjnych potgujcych jego moce
twrcze. Czowiek jest bytem realnym ibytem idealizujcym; poznaje siebie wtwrczym marzeniu. Psychologia gbi powinna by suchaniem
marze.

Tame, s. 58.
G. Bachelard, Poetyka marzenia, s. 76.
75
Ta idealizujca psychologia jest niezaprzeczaln rzeczywistoci psychiczn pisze
Bachelard (tame, s. 69).
73
74

110

Ilona Bocian

Psychologia caociowa, ktra nie uprzywilejowuje adnego elementu


ludzkiej psychiki, powinna wsiebie wczy najskrajniejsz idealizacj, osigajc rejony, ktre wjednej zpoprzednich ksiek nazwaem
absolutn sublimacj76.

Wodniesieniu do problemu obrazu poetyckiego imylenia obrazem


dzieo Bachelarda sytuuje si na skraju fenomenologii ipsychoanalizy.
Powoaniem metody fenomenologicznej jest tu uprzytomnienie zachwytu
poetyckiego podmiotu, uchwycenie istoty dowiadcze wiadomoci wyobraajcej. Ale pyta Bachelard troch ironicznie czy filozof moe sta
si psychologiem? Czy moe wyrzec si swojej dumy iszuka psychologicznych uwarunkowa procesu dowiadczenia? Sam czy dwie dyscypliny, przyznajc:
W taki oto sposb wybraem fenomenologi, majc nadziej, e zperspektywy nowego spojrzenia zdoam powtrnie przestudiowa obrazy,
ktre wiernie ukochaem, tak silnie osadzone wmojej pamici, i nie
wiem ju nawet, czy je sobie przypominam, czy te wyobraam, gdy
odnajduj je wmych marzeniach77.

5. Anima ianimus wujciu Bachelarda


W swoich wypowiedziach zzakresu filozofii poetyki Bachelard wymienia iczsto powtarza myl opolaryzacji psychicznej mskiego ieskiego, istnienia wznaku animy ianimusa, wjasny sposb nawizujc do
Junga, czemu daje wyraz wMarzeniu omarzeniu. Animusanima 78. Psycholog nie marzy, stwierdza Bachelard. Poszukuje wyjanie obrazw wjzyku innym ni same obrazy. Mona by zatem powiedzie, e przenosi je
ku jakiej innej, wprzypadku psychoanalizy, gbokiej, ukrytej sferze psychiki iod-tajnia logik rozwoju procesu niewiadomego, wktrej obraz
waciwie nie jest czym pierwotnym inieredukowalnym, ale staje si
symptomem, manifestacj ruchu niewiadomego. Takie ujcie problemu
Tame, s. 70.
Tame, s. 910.
78
Jest to rozdzia ksiki G. Bachelarda Poetyka marzenia, w ktrym pisze m.in. o dobrym pomyle Junga rozrnienia rzeczownikami aciskimi tego, co mskie i eskie
w gbi psychiki (s. 74).
76
77

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

111

redukcji symbolu do dynamiki ycia psychicznego ma bogat literatur:


psychoanaliza, zwaszcza freudowska, odczytywana ikrytykowana jest jako
heremeneutyka redukcyjna, zbyt edypalna. Byt ludzki jest bytem idealizujcym, twierdzi Bachelard, azatem ten jego pierwiastek ijego najpeniejszy wyraz wmarzeniu musi by wzity pod uwag jako samoistny wrozwaaniach oczowieku. Inaczej psychologia ludzi stanie na przeszkodzie psychologii czowieka. Psychoanaliz naley zatem wyprasza zapnionych goci zgbi niewiadomoci, zjej bestiarium monstrw,
jaszczurek ismokw79.
Bachelard uwaa, e Jung rwnie uleg formie potocznej, codziennej obserwacji pierwiastka anima. Zasonio mu to jej waciwy obraz iuczynio ze zadowolon zsiebie iwygodn mieszczk, ktr staa si wniektrych momentach procesu spoeczno-historycznego. Niemniej zauway
Jung ow dwoisto czowieka: wjzyku bachelardowskim jest to dwoisto srogiej siy (animus) iagodnej czuoci (anima), ducha (aktywnej twrczoci powodujcej zmian) iduszy (receptywnej asymilacji) oraz
androgynia istoty ludzkiej. Naley zatem bada normalne, nie za patologiczne formy przejawiania si aktywnoci tych dwch instancji psychicznych. Wizerunek czowieka musi by tworzony woparciu onajpeniejszy
wyraz owych aktywnoci, nie za woparciu oich skrajne, wypaczone sposoby przejawiania si. Jest to motyw jego nieustannej polemiki zpsychoanaliz ipsychologi wogle. Opieraj si one mianowicie na nie-krytycznej obserwacji potocznej lub na przejaskrawionych, patologicznych formach zachowa. Nie dysponuj zatem narzdziami filozofii psychologii
czowieka, badania mocy idealizujcych psychiki oraz funkcji irrealnoci, tej, ktra tworzy marzenia dynamogeniczne, laborujce wprzed-bycie, opracowujce to, co ma dopiero zaistnie. Wtym znaczeniu anim rwnie mona pojmowa jako opracowujc warunki imonoci konkretnego zaistnienia czego. Waciwy pierwiastek anima tkwi wgbi kadego
ludzkiego jestestwa. Jest on archetypem ycia iodpowiada za sam mono obrazowania, marzenie. Mona go te interpretowa uBachelarda jako
specyficzn moc samoregeneracji psychicznej (marzenia odpoczynkowe,
marzenia pene wytchnienia), zdolnoci asymilacji rnych treci psychicznych. Jako taki jest najgbszym wyrazem psychiki, najbardziej pierwotnym. Jego funkcj za mona nazwa receptywno-kontemplatywn.
79

Tame, s. 76.

112

Ilona Bocian

Rys negatywny tej instancji, oktrym wiele pisa Jung, jest raczej pomijany przez Bachelarda. Nie jest zatem jego anima przdk zud, iluzji
iwszelkiego typu omamie, nie jest niewiadom, infantyln ikapryn
afektywnoci. Jej domen jest mono uczuciowego zwizku ze wiatem, emocjonalnej wizi iodczuwania znaczenia.
W tym spokojnym trwaniu natury wyomem jest aktywny charakter
projektw ludzkich. Animus jest przez Bachelarda pojmowany jako jawne zaburzenie, wymagajce duego wysiku: zaburzenie spokojnej receptywnoci psyche. Duch animus jest procesem projektowania, planowania,
dominacji nad innymi (posta krla). Projekt itroska to dwa sposoby, eby
nie by sob, pisze Bachelard. Zatem by sob oznacza dowiadcza
przepywu obrazw, nie by sob, wychodzi poza siebie oznacza ingerencj powodujc zmiany rzeczywistoci. Wbycie ludzkim te zjawiska
jednak s komplementarne wobec siebie, twrczo ludzka bowiem jest
zwizana zwychodzeniem poza siebie. Tak jak postawa obiektywna jest
wnauce celem, nie za punktem wyjcia, tak idobro-stan, dobro-dziejstwo psychiki jest czym, czego naley si nauczy. Jest wizi ze sob
samym, wizi, ktra jest wynikiem samopoznania isamo-dowiadczenia wprzepywie obrazw wzbudzajcych wnas szczeglne uczucia.
Margolin charakteryzuje rozrnienie animaanimus jako marzenie nocne (la rverie nocturne) itwrcz wyobrani dzienn (limagination
cratrice diurne)80. Przenika je jednak jedno wewntrznego dynamizmu,
chocia Durand pisze, zarzucajc Bachelardowi nie do autonomiczne iwysokie znaczenie wyobrani:
Nawet epistemolog tak zdecydowanie niekartezjaski jak Bachelard
napisze ju wnaszych czasach, i osie nauki itego, co wyobraeniowe,
szy najpierw wodwrotnych kierunkach, ie naukowiec powinien
przede wszystkim obmy przedmiot swojej wiedzy poprzez obiektywn psychoanaliz ze wszystkich perfidnych reperkusji deformujcej wyobrani81.
80
J.-C. Margolin, wyd. cyt., s. 33. L. Brogowski zaproponowa tumaczenia poj bachelardowskich dla rverie marzenie. L. Brogowski, Uwagi od tumacza, [w:] G. Bachelard, Poetyka marzenia, s. 271. Na temat eskiego i mskiego aspektu poj marzenie senne [rve] i marzenie na jawie [rverie] sam Bachelard pisze w Marzeniu o marzeniu. Marzycielu sw w Poetyce marzenia jako o nie i marzeniu, wyobraeniu
i wyobrani, rnicujcych si wedle rodzaju animy i animusa, por. tame, s. 4041.
81
G. Durand, Wyobrania symboliczna, prze. C. Rowiski, Warszawa 1986, s. 35.

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

113

Durand uwaa, e wyobrania, jej obrazowe imityczne wymiary s


podoem mylenia wogle, azatem rwnie rozwoju nauki.
Jestemy wedle Bachelarda przywizani do pewnej mrocznej sfery,
ktrej aktywno jest ciga inie rozjaniona. Przestrze oniryczna
(lespace onirique), mimo e jej rda s odlege iodsyaj nas ku wartociom pocztku, stanowi rwnie pewn cao ja itego, co zewntrzne.
Jest ona jednak podobna zasonie, welonowi Mai (voile de Maia), ktry
poprzez swoj aktywno rozjania sam siebie, ujawnia82. T przestrze
snu, ktrego jedn zgeometrii jest pierwotna cielesno, mroczne pragnienia mona rozumie jako niewiadomo strukturyzujc dowiadczenie poprzez obrazy wyobrani. Niewiadomo szepce bez przerwy
iprawd jej usyszymy, przysuchujc si szeptom83. Czsto wtej swojej
rdowoci przedstawiana jest przez Bachelarda jako odlega, na poy nieludzka, mroczna inieprzejrzysta. Jej badanie wymaga szczeglnego skupienia i napicia uwagi. Jej treci s nieuchwytne, umykajce.
5.1. Para krlewska walchemii
Bachelard odnosi si wniej rwnie do symboliki krla ikrlowej
zPsychologii przeniesienia Junga orazszerzej jego prac dotyczcych alchemii. Uywa nawet jungowskiego schematu powiza irelacji, wjakie
wchodzi para przeciwiestw animusa ianimy wtrakcie procesu alchemicznego i wedle Junga waciwie wkadej psychice, atake przedstawia
pojcie przeniesienia84. Alchemi zajmowa si rwnie sam Bachelard.
Wtym kontekcie prace iinterpretacja Junga musiay by mu bliskie, cho
sam rozwin (rwnie na bazie iza pomoc symboliki alchemicznej) swoj koncepcj wyobrani ywiow iwyobrani materialnej (limagination matrielle) marzcej osubstancjach wiata. Zjawisko przeniesienia
Bachelard interpretuje nader swoicie. Przeniesienie nie jest ju tylko Junga czeniem niewiadomych treci zwizanych zdowiadczeniami relacji
zrodzicami na inne, szczeglnie znaczce wyciu jednostki osoby, ale
G. Bachelard, Le Droit de rver, Paris 1970, s. 195197.
G. Bachelard, Poetyka marzenia, s. 70.
84
Por. I. Bocian, Archetyp krla..., s. 240242; por. ta, Motyw labiryntu a Psychologia przeniesienia C.G. Junga, [w:] J. Kolbuszewski (red.), Problemy wspczesnej
tanatologii, Wrocaw 2002.
82
83

114

Ilona Bocian

przejciem ponad tym, co wpsychice jednostki i wpsychikach ludzkich


przeciwstawne, ponad kontekstem spoecznym. Jest to zoone przeniesienie ku jednoci, czeniu si sytuacji najoglniejszych, jednoczenia przeciwstawnych ywiow wplanie kosmicznym85.
W swym laboratorium alchemik poddaje dowiadczeniom wasne marzenia. Dlatego jzyk alchemii jest jzykiem marzenia, ojczystym jzykiem kosmicznego marzenia [...] Jeli wmarzeniu alchemicznym Krl
iKrlowa wanie wzili udzia wwytwarzaniu substancji, nie znaczy
to wcale, e przewodniczyli ceremonii maestwa pierwiastkw. Nie
s oni jedynie ipo prostu godami wielkoci dziea, ale prawdziwym
majestatem eskiego imskiego wpracy nad kosmicznym stworzeniem86.

Byt ludzki jest podwojony marzeniem, awobec mioci do innej osoby niejako poczwrny (Jestem sam, wic jest nas czworo). Wsamotnoci marzenia potguj zatem niepomiernie moliwoci czowieka.
Swoj koncepcj alchemii rozwija rwnie wduchu pokrewnym Jungowi, kiedy stwierdza, e alchemik jest wychowawc materii ijest wcignity wmoralny aspekt dziea, ktre tworzy iktre zwrotnie na oddziauje, wdziaaniu cierpliwoci moralnej poszukujcej [i uJunga trzeba by
doda zbawiajcej I.B.] nieczystego87 . Krl ikrlowa s odzwierciedleniem idealizujcej siy nad-kobiecoci inad-mskoci wich penej godnoci ludzkiej.
Mona zatem stwierdzi, e rozbudowywany przez Junga monumentalny obraz archetypw krla ikrlowej walchemii, wyrosy m.in. na bazie przewiadczenia Freuda oandrogynii istoty ludzkiej, zostaje przez Bachelarda ujty przede wszystkim wanie wformie archetypowej, niejako
nad-ludzkiej czy te peniej ludzkiej monoci idealizujcej. Sytuacja
pomidzy pierwiastkami psyche jest prezentowana przede wszystkim jako
sytuacja kosmiczna.

85
86
87

G. Bachelard, Poetyka marzenia, s. 92.


Tame, s. 8384.
Tame, s. 91.

Jung i Bachelard. Problem wyobrani i mitu

115

6. Psychoanaliza ipsychologia gbi wsowniku Bachelarda


Sam Bachelard najczciej cytuje poetw: Eluarda (o ktrym Margolin pisze, e by jego ulubiecem)88 , Novalisa, Blakea, Rimbauda, Mallarmgo, Audibertiego, Valryego iwielu innych. Filozofowie wspominani
przez niego to: Empedokles, Paracelsus, Bergson, Sartre. Wjednym zwywiadw powiedzia: [...] czsto mwiem do poetw, zapominajc filozofw89. Podkrela si rwnie, e jego projekt bada wyobrani nie mia
waciwie poprzednikw wobszarze filozofii, cho ten sposb jej rozumienia wywodzono od Novalisa i Schellinga (Margolin). Wobec psychoanalizy zaj Bachelard postaw pewnej nieufnoci filozoficznej. Do wielu
jej twierdze imetod bada odnosi si bardzo krytycznie do jej koncepcji czowieka, do freudowskiej koncepcji niewiadomoci, do ujmowania
wyobrani (a to odnosi si te wogle do wczesnych psychologicznych
bada nad wyobrani) wkontekcie ucieczki przed rzeczywistoci.
Bardzo te specyficznie przeformuowa Bachelard pojcie kompleksu. Nie
jest on ju psychologicznie czynnym, odszczepionym, niewiadomym fragmentem psychiki oautonomicznym wobec ja charakterze, ale zespoem
obrazw podobnych znaczeniowo. Perspektywa psychologiczna ustpia
bowiem fenomenologicznej. Rozwin Bachelard niewtpliwie i wswoisty sposb obszar docieka nad idealizujc si psychiki ludzkiej, czyli
motyw twrczego, oywiajcego charakteru jej struktur archetypowych,
jak rwnie wyobraniowych.
Naley te zaznaczy, e Bachelard uywa terminw psychoanaliza, psychologia, psycholog ipsychologia gbi wbardzo rnych
kontekstach irne te oceny przy uyciu tych terminw padaj. Psychoanaliza oceniana jest najczciej jako przydatna do procedur oczyszczania
drg poznania, przydatna do prby uchwycenia aktywnoci psychicznej
obrazu, zatem jako metoda bada obrazu wspomagana przez postaw fenomenologiczn (szko naiwnoci fenomenologicznej), ale jej pozytywne
ustalenia, np. koncepcja czowieka, uwaane s za niewystarczajce (czowiek musi by pojmowany wswej zdolnoci idealizacyjnej), przeniknite
elementami patologii psychicznej. Swoje badania nad obrazem marzenia
Autor pisze dosownie: najbardziej ukochanym i najczciej cytowanym jego
poet by P. Eluard. Por. J.-C. Margolin, wyd. cyt., s. 15.
89
Ten tekst wywiadu przytacza Margolin, por. tame, s. 19.
88

116

Ilona Bocian

Bachelard ujmuje jako wolne od procesw wyparcia iprzezwyciajce


mur psychoanalitykw90. Na przykad wbadaniach nad poetyckimi obrazami dziecistwa (tematu przecie wpsychoanalizie bardzo silnie eksponowanego) stwierdza, e psychoanaliza zajmuje si jego patologicznymi,
bolesnymi formami. Sam analizuje obrazy rdowo osadzone wdobrostanie krainy szczliwoci, anawet archetypu zwyczajnego szczcia91.
Niedostatki empiryzmu ipoznania szczegowego pitnowane s wodniesieniu do terminw psychologii i(osobowo) psychologa, natomiast
terminowi psychologia gbi towarzysz czsto wypowiedzi oceniajce
pozytywnie jej prby unaocznienia aktywnoci obrazw, archetypowoci
dowiadcze, atake rnicowania animy ianimusa. Te obszary refleksji
wpyny na formowanie si bada nad wyobrani obrazow we wspczesnej myli francuskiej (Durand ijego szkoa mitoanalizy).

JUNG AND BACHELARD


PROBLEM OF IMAGINATION AND MYTH
Summary
The article is devoted to some specific area between interpretative achievements
of Freud, Jung and Bachelard. The imagination and myth problems are involved in
more general perspective of philospophical conception of man in their works.
Different models of human reason and imagination idealizing forces influenced
procedures of an imaginal thinking and image itself interpretations. The basis of
comparation is the unconscious [Freudian repressed unconscious, Jungian
collective unconsciuos], complex and archetype conceptions as some kind of
instruments to understand image formating process, phantasies, mythical and poetical
image. An example of these differences is their interpretations of Prometean myth.
Away of understand dream image, Anima and Animus archetypes refer to their
specific theoretical frames.

90
91

G. Bachelard, Poetyka marzenia, s. 108109.


Tame, s. 115, 143.

Teoria przedmiotw intencjonalnych

117

Analiza i Egzystencja 1 (2005)

ARKADIUSZ CHRUDZIMSKI*

TEORIA PRZEDMIOTW INTENCJONALNYCH


KONTRA TEORIA PRZYSWKOWA
Sowa kluczowe: intencjonalno, teoria przyswkowa
Keywords: intentionality, adverbial theory

W artykule omwimy dwie teorie intencjonalnoci: Teori przedmiotw


intencjonalnych (TPI), przypominajc teorie Brentana oraz Ingardena, oraz
tzw. teori przyswkow (TPrzy), kojarzon gwnie zosob Chisholma.
TPI wprowadza specjalne przedmioty, ktre egzemplifikuj pewne wasnoci wniestandardowym sensie. TPrzy mwi natomiast jedynie owasnociach podmiotu odniesienia intencjonalnego egzemplifikowanych przeze wzwykym sensie tego sowa. Na pierwsza rzut oka wydaje si wic,
e TPrzy wprowadza duo mniej ontologicznie kontrowersyjnych zaoe
i wtym sensie jest znacznie lepsza od TPI. Okazuje si jednak, e jest to
pozr. TPrzy okazuje si ostatecznie nie tyle oszczdniejsza, co raczej mniej
wyartykuowana ni TPI. Problemy, ktre TPI tematyzuje explicite, pozostaj wramach TPrzy wformie ukrytej.
Arkadiusz Chrudzimski pracuje od 2004 r. jako profesor nadzwyczajny na Uniwersytecie Szczeciskim. Jego aktualne badania obejmuj ontologi, epistemologi, teori
intencjonalnoci, fenomenologi i filozofi austriack. Najwaniejsze publikacje: Die
Erkenntnistheorie von Roman Ingarden (Dordrecht: Kluwer 1999); Intentionalittstheorie
beim frhen Brentano (Dordrecht: Kluwer 2001); Die Ontologie Franz Brentanos (Dordrecht: Kluwer 2004).
*

118

Arkadiusz Chrudzimski

1. Problem intencjonalnoci
Zdania opisujce stany intencjonalne wrodzaju: Jan myli o... czy
Jadwiga sdzi, e... (tzw. konteksty intencjonalne), powoduj logicznie
kopoty. Kopoty te dotycz dwch wanych regu: reguy generalizacji
egzystencjalnej:
(R.1)

Fa $xFx,

oraz reguy wzajemnej zastpowalnoci czonw prawdziwej identycznoci salva veritate:


(R.2)

a = b Fa Fb.

Z tego, e Jan myli oPegazie, nie wynika, e istnieje co, oczym Jan
myli. Za ztego, e Jan myli oZwycizcy spod Jeny, nie wynika, e Jan
myli oPokonanym spod Waterloo.
Te logiczne anomalie wskazuj, e stany intencjonalne nie mog by
rozumiane jako normalne relacje pomidzy podmiotem odniesienia intencjonalnego ajego przedmiotem; ito jest wanie powd, dla ktrego
potrzebujemy teorii intencjonalnoci.

2. Teorie bytw zaporedniczajcych


Wiele teorii intencjonalnoci usiuje rozwiza te kopoty przez wprowadzenie dodatkowych przedmiotw, ktre zaporedniczaj odniesienie
intencjonalne. Przy tego rodzaju rozszerzeniu ontologii reguy (R.1) i(R.2)
mog zosta uratowane wnieco zmodyfikowanej formie. Itak np., wramach znanej teorii Fregego, ztego, e Jan myli oZeusie, nie wynika wprawdzie to, e istnieje co, oczym Jan myli, wynika jednak to, e istnieje co
za pomoc czego Jan myli. Tym czym jest odpowiedni sens [Zeus]. Co
si za tyczy reguy (R.2), to wolno j stosowa wkontekstach intencjonalnych dopiero wtedy, gdy zachodzi identyczno sensw, ktra wprzypadku sensw [Zwycizca spod Jeny] i[Pokonany spod Waterloo] oczywicie
nie zachodzi (por. Frege 1892). Teori intencjonalnoci, ktra wprowadza
tego rodzaju byty, nazwiemy teori bytw zaporedniczajcych (TZ). Jej
oglne sformuowanie jest nastpujce:

Teoria przedmiotw intencjonalnych

(TZ)

119

INTab $x[IMMax "(y jest b REPRxy)].

Podmiot aodnosi si intencjonalnie do przedmiotu b wtedy itylko


wtedy, gdy istnieje przedmiot zaporedniczajcy x taki, e (i) astoi do x
wrelacji IMM oraz (ii) zkoniecznoci, x stoi wrelacji REPR do kadego
przedmiotu, ktry jest b. Sformuowanie y jest b jest wiadomie dwuznaczne. Moe ono oznacza identyczno (gdy b jest terminem indywiduowym) lub predykacj (gdy b jest terminem oglnym).
TZ proponuje nam zatem nastpujcy model:
byt zaporedniczajcy

IMM

REPR

INT

relacja intencjonalna

podmiot

przedmiot

Pseudo-relacja intencjonalna dochodzi do skutku wten sposb, e


podmiot odniesienia intencjonalnego stoi wautentycznej relacji IMM do
przedmiotu zaporedniczajcego x. Jak wiemy, przedmiot odniesienia b
moe nie istnie. Dlatego wnaszym schemacie zosta on narysowany przerywan lini. To samo dotyczy relacji REPR. Rwnie ona zachodzi jedynie wprzypadku udanego odniesienia intencjonalnego (tj. wtedy, gdy b
istnieje).

120

Arkadiusz Chrudzimski

3. Teoria deskrypcyjna
Teorie intencjonalnoci, ktrymi si tu zajmiemy, s teoriami deskrypcyjnymi (por. Russell 1905). Zakadaj one, e odniesienie intencjonalne
moliwe jest jedynie poprzez opis. Zgodnie ztym ujciem odniesienie intencjonalne polega na tym, e podmiot specyfikuje jak cech identyfikujc (nazwiemy j f) potencjalnego przedmiotu odniesienia. Znaczy to,
e nastpujca rwnowano obowizuje dla podmiotu adefinicyjnie:
$f"x(fx x jest b).
W powizaniu zTZ daje nam to:
(DTZ) INTab $f$x[IMMax "y(fy REPRxy) "z(fz z jest b)].
Podmiot aodnosi si intencjonalnie do przedmiotu b wtedy itylko wtedy,
gdy istnieje przedmiot zaporedniczajcy x taki, e (i) astoi do x wrelacji
IMM oraz (ii) zkoniecznoci, x stoi wrelacji REPR do kadego przedmiotu, ktry posiada cech B (ktra to cecha jest rwnowana byciu b).

4. Relacje REPR iIMM


Zajmiemy si teraz dwoma relacjami, ktre s kluczowe dla teorii
TZ/DTZ.
Okazuje si, e relacja REPR musi by rozumiana jako relacja wewntrzna (internal relation) wsensie Russella (por. Russell 1910). Relacj nazwiemy wtym sensie wewntrzn wtedy itylko wtedy, gdy jest ona zkoniecznoci implikowana przez pewne monadyczne wasnoci swych czonw.
R jest wewntrzna "x"{Rxy $f$y[fx yy "z"w(fz yw Rzw)]}.
(Typow relacj wewntrzn jest np. relacja bycie tego samego koloru, typowymi kandydatkami na relacje zewntrzne s natomiast dla wielu filozofw relacje przestrzenne iczasowe).
To, e REPR musi by wtym sensie wewntrzna, zrozumiemy atwo,
gdy jeszcze raz przeledzimy styl wyjaniania omawianej teorii. Jak pamitamy, jednym zkluczowych zaoe DTZ jest to, e drugim czonem
relacji REPR bdzie cokolwiek, co posiada wasno identyfikujc f. Aza-

Teoria przedmiotw intencjonalnych

121

tem przynajmniej od tej strony relacja REPR jest wewntrzna. To, e


musi by ona wewntrzna rwnie od drugiej strony, wynika za zfaktu,
e byt zaporedniczajcy x ma peni funkcj filozoficznego wyjanienia.
Co wx powinno nam zatem tumaczy, dlaczego relacja REPR zachodzi,
ac innego mogoby to robi, jak nie pewne monadyczne wasnoci x.
Relacja IMM jest natomiast zewntrzna (external). Jest ona terminem
pierwotnym teorii, zastpuje niejako wyjciow pseudo-relacj INT
iprzejmuje ca jej materialn tre. Oznaczenie IMM sugeruje immanencj, irzeczywicie, s tu uwikane przynajmniej dwa pojcia immanencji
przedmiotu poredniczcego.
(1) Po pierwsze, byt poredniczcy jest immanentny ontologicznie
wtym sensie, e dla kadego stanu intencjonalnego musi istnie taki byt.
(Pozwala to odtworzy regu generalizacji egzystencjalnej).
(2) Byt poredniczcy musi by jednak take immanentny epistemicznie wtym sensie, e podmiot nie moe si myli co do tego, jaka cecha
identyfikujca jest przez ten przedmiot wyznaczana. Ma to zwizek zregu zastpowalnoci czonw prawdziwej identycznoci salva veritate.
Aby to zrozumie, wystarczy uwiadomi sobie, dlaczego regua ta
nie funkcjonuje wswej pierwotnej formie. Ot ztego, i Jan myli oZwycizcy spod Jeny, nie moemy wnioskowa, e Jan myli oPokonanym
spod Waterloo, wanie dlatego, e nie ma adnej gwarancji, e Jan wie, e
zachodzi identyczno Zwycizca spod Jeny = Pokonany spod Waterloo.
Gdyby bya gwarancja, e ma on pen wiedz oprzedmiocie odniesienia,
nie byoby adnych problemw zregu zastpowalnoci.
Wniosek ztego jest taki, e jeli identyczno bytw zaporedniczajcych ma by warunkiem zastpowalnoci wkontekstach intencjonalnych,
to musimy przyj, e podmiot nie moe si myli wkwestii zachodzenia
bd niezachodzenia tej identycznoci. Inaczej bowiem powtrzy si dla
nich dokadnie ten sam problem, ktry mielimy dla przedmiotw odniesienia. Wtym sensie przedmioty poredniczce musz by epistemicznie
immanentne.

5. Teoria reprezentacjonistyczna (TR)


Wracamy jednak do relacji REPR. Jeli doczymy do teorii deskrypcyjnej (DTZ) zaoenie wewntrznoci REPR, to bdziemy musieli przy-

122

Arkadiusz Chrudzimski

j, e byt zaporedniczajcy x ma pewn wasno y, ktra razem zwasnoci identyfikujc f implikuje zachodzenie relacji REPR.
Otrzymamy wtedy nastpujcy obraz:

y f

wasnoci
egzemplifikacja

egzemplifikacja

IMM

implikacja

byt zaporedniczajcy

REPR

INT

relacja intencjonalna

podmiot

przedmiot

A sformuowanie tej teorii, ktr na nasze potrzeby nazywa bdziemy teori reprezentacjonistyczn, bdzie nastpujce:
(TR)

INTab $f$y$x{IMMax yx
"y"z(fy yz REPRzy) "n(fn n jest b)
$q[qx $j["w"v(qw jv REPRwv) $k(fk jk)]]}.

Pierwszy wiersz mwi nam, e podmiot astoi wrelacji IMM do bytu zaporedniczajcego x, ktry jest y. Drugi wiersz mwi nam, e pomidzy kad par przedmiotw, ktre s odpowiednio y i f, zachodzi bdzie relacja

Teoria przedmiotw intencjonalnych

123

REPR (przy czym bycie f jest tu, jak zawsze, rwnowane byciu b). Trzeci
wiersz moemy wnaszych obecnych rozwaaniach pomin. Ma on gwarantowa, e wasno f jest najwiksz wasnoci identyfikujc uywan
przez podmiot.

6. Kopoty teorii reprezentacjonistycznej


Teoria ta ma jednak powane kopoty. Wi si one zfaktem, e relacja REPR pozostaje cay czas istotnym elementem mechanizmu odniesienia przedmiotowego, ktry, jak si okae, musi by kognitywnie dostpny dla podmiotu.
Chodzi oto, e byt zaporedniczajcy x, ktrego istnienie jest przez
teori gwarantowane, posiada wasno y, ktra reprezentuje waciw wasno identyfikujc f tylko poprzez relacj REPR. To zatem, co znajduje
si wzasigu relacji IMM (a tym samym wsferze epistemicznej immanencji podmiotu a), to wasno y. Jednak to, co nas tak naprawd interesuje,
to wasno identyfikujca f. Jeli mamy zatem przyj, e podmiot wie,
jakiej wasnoci identyfikujcej uywa (a to, jak wiemy, musimy zaoy,
jeli chcemy odtworzy regu zastpowalnoci), musimy przyj, e nie
tylko wasno y, ale te relacja REPR znajduje si wsferze epistemicznej
immanencji podmiotu. Wkonsekwencji wyglda na to, e struktura, ktra
zaporednicza odniesienie intencjonalne, obejmuje nie tylko przedmiot x,
ale te irelacj REPR.
Z tym wie si jednak nastpny problem, amianowicie ten, e relacja REPR czsto po prostu nie zachodzi. Jest tak we wszystkich przypadkach, gdy brak jest przedmiotu odniesienia. Arystotelik powie, e wtym
przypadku po prostu nie ma odpowiedniej relacji REPR.
Wydaje si zatem, e zwolennik TR musi by platonikiem wodniesieniu do relacji REPR. Musi on przyj, po pierwsze, e s rwnie nieegzemplifikowane relacje, po drugie za, zaoy, e nasz umys jest wstanie ujmowa wjaki sposb takie relacje (po to, aby REPR moga si znale wzasigu relacji IMM).
Jeli jednak przyjmujemy to wszystko, to oczywicie nie sprawi nam
kopotu bycie platonikami take wodniesieniu do wasnoci f, a wtakim
wypadku bdziemy mogli skonstruowa nasz teori wsposb duo prostszy. Ot wystarczy przyj, e nasz umys ujmuje bezporednio nie rela-

124

Arkadiusz Chrudzimski

cj REPR, ale po prostu wasno identyfikujc f, co znacznie uproci


nasz schemat:

wasnoci

IMM
(bezporednie ujcie
wasnoci)
egzemplifikacja

INT

relacja intencjonalna

podmiot

przedmiot

Teori tak rzeczywicie zaproponowa Chisholm (por. Chisholm


1981). Jak widzimy, znikaj tu byty zaporedniczajce, ktre posiadaj
wasnoci. Ich rol przejmuje naga wasno identyfikujca f, bezporednio ujmowana przez podmiot a.

7. Eliminacja REPR
TR ma zatem powane kopoty. Jej funkcjonowanie wymusza platonizm, ana gruncie platonizmu daje si skonstruowa teori znacznie prostsz.
W zwizku ztym, jeli chcemy broni jakiej wersji TR, to wkadym
razie podane wydaje si wyeliminowanie relacji REPR zzasigu relacji
IMM. Najprociej mona to zrobi przyjmujc, e wasno y przedmiotu
zaporedniczajcego musi by wistocie t sam wasnoci, co wasno f.
Godzi si to zreszt dobrze zwiarygodnym zaoeniem, e ostatecznie to

Teoria przedmiotw intencjonalnych

125

przecie wasno identyfikujca f musi by epistemicznie dostpna podmiotowi.


Otrzymujemy wten sposb teori przedmiotw intencjonalnych, ktrej schemat wyglda nastpujco:

wasnoci

kodowanie

byt zaporedniczajcy

IMM

normalna
egzemplifikacja

REPR

INT

relacja intencjonalna

podmiot

przedmiot

Szczegln cech ostatniej teorii jest to, e wprzypadku bytu zaporedniczajcego wasno f nie jest normalnie egzemplifikowana, lecz kodowana. Istniej wprawdzie teorie, jak np. teoria Meinonga, ktre przyjmuj tu normaln egzemplifikacj, lecz s one ontologicznie bardzo kosztowne. Zgodnie ztak teori trzeba by np. przyj, e odnoszc si intencjonalnie do sonia, musimy uy przedmiotu intencjonalnego, ktry literalnie jest soniem. Aby unikn tego rodzaju konsekwencji, zakadamy, e
s dwa rodzaje egzemplifikacji. Przedmioty odniesienia s f w sensie

126

Arkadiusz Chrudzimski

normalnym, natomiast przedmioty intencjonalne s f w sensie zmodyfikowanym (Brentano 1982, s.27), koduj f (Zalta 1988, s.16) czy te aktualizuj f w swej zawartoci (Ingarden 1985, t. II, cz 1, 47, pkt A).
Jeli tak anomaln egzemplifikacj bdziemy symbolizowa jak Zalta,
przez przestawienie liter (tzn. aF zamiast Fa), teoria ta przyjmie nastpujc form:
(TPI)

INTab $x$f{IMMax xf "y(fy


y jest b) $y[xy $z(fz yz)]}.

Podmiot aodnosi si intencjonalnie do b wtedy itylko wtedy, gdy stoi on


wrelacji IMM do przedmiotu intencjonalnego x, ktry koduje f. Ostatni
warunek wystpujcy wnaszej definicji moemy tu pomin. Podobnie jak
wprzypadku TR, ma on gwarantowa, e wasno f jest najwiksz
wasnoci identyfikujc uywan przez podmiot.
Relacj REPR, ktra zachodzi wtedy, gdy wwiecie istnieje odpowiedni przedmiot odniesienia, definiujemy za nastpujco:
REPRab = Df. $f(af) "y(ay yb).

8. Ontologiczna dungla?
Mao kto patrzy dzi jednak na przedmioty intencjonalne przychylnym okiem. Ju samo wprowadzenie niestandardowej egzemplifikacji wydaje si ontologiczn ekstrawagancj, apoza tym pojawia si wiele dodatkowych pyta, jak np. to, czy przedmioty takie s ontologicznie zalene od
podmiotu, ajeli tak, to jaki jest charakter tej zalenoci. Wiele teorii przedmiotw intencjonalnych przyjmuje tak zaleno (por. np. Ingarden 1960,
s.179; Ingarden 1985, t. II, cz.1, s.186; Brentano 1982), lecz nie za bardzo wiadomo, na czym by miaa ona polega. Inni (np. Zalta) gosz ontologiczn niezaleno takich przedmiotw od podmiotu, co ma jednak t
nieprzyjemn konsekwencj, e intencjonalny Hamlet czy Sherlock Holmes istniaby przy tym zaoeniu nawet wtedy, gdyby na wiecie nie byo
adnego wiadomego podmiotu.

Teoria przedmiotw intencjonalnych

127

9. Teoria przyswkowa
Lekarstwo na t ontologiczn rozrzutno wielu widzi wtzw. teorii
przyswkowej, ktrej ide zawdziczamy C.J. Ducasse (por. Ducasse 1951,
s.259). Zamiast mwi, e podmiot odnoszcy si intencjonalnie do, dajmy na to, psa stoi wrelacji IMM do przedmiotu intencjonalnego kodujcego wasno bycia psem, lepiej jest powiedzie, przekonuj nas zwolennicy tej teorii, e podmiot ten dokonuje wtedy pewnego aktu mentalnego
(np. przedstawia, imaginuje czy myli o), ie akt ten jest tak okrelony, e
odnosi si do psa. Sam akt mentalny jest monadyczn wasnoci podmiotu, natomiast jego blisze okrelenie ma by wasnoci wyszego rzdu
(wasnoci wasnoci). Takie wasnoci wyszego rzdu odpowiadaj na
pytanie: jak? (jak myli podmiot?, jak przedstawia podmiot?) is wyraane przez przyswki. Dlatego wanie teoria ta nazywana jest powszechnie teori przyswkow. Jej zwolennicy mwi czsto, e myle opsie,
to po prostu tyle, co myle psio.
Jeli przyswkowy odpowiednik wasnoci f oznaczymy jako f*, to
obraz stanu intencjonalnego, ktry proponuje nam ta teoria, bdzie wyglda nastpujco:
wasnoci

f* f

egzemplifikacja

implik acja

egzemplifikacja

egzemplifikacja

REF

ud ane odniesien ie inten cjonalne

pod miot

przed miot

128

Arkadiusz Chrudzimski

Ten obraz wyglda rzeczywicie prociej ni schemat teorii przedmiotw


intencjonalnych. Przede wszystkim znika tajemniczy zaporedniczajcy
przedmiot oraz nie mniej tajemnicza relacja kodowania, atake, jak si
wydaje, relacja IMM.
Ta prostota jest jednak pozorna. Wistocie mamy tu do czynienia zdokadnie tak sam struktur jak wprzypadku TR. Mamy dwie wasnoci,
f oraz f*, ktre maj implikowa zachodzenie relacji referencji (REF) pomidzy podmiotem aprzedmiotem. eby jeszcze bardziej upodobni ten
obraz do TR moemy sobie wyobrazi, e to wasno W jest bytem zaporedniczajcym. Wprzypadku udanego odniesienia intencjonalnego pomidzy W a przedmiotem b zachodziaby zatem relacja REPR.
Widzimy, e powracaj tu wszystkie kopoty TR. Wszczeglnoci
musimy przyj, e relacja REPR (wzgldnie relacja REF) znajduje si
wzasigu epistemicznej immanencji podmiotu. Natychmiast widzimy te
nastpny problem TPrzy. Relacja IMM, ktra dotychczas wsposb do
jasny wyznaczaa obszar ontologicznej iepistemicznej immanencji, pozornie znikna. Niemniej jednak cay czas musimy mwi oepistemicznej
immanencji, azatem ten fakt nie jest adnym ontologicznym zyskiem, lecz
raczej czym, co naleaoby nazwa niedoartykuowaniem teorii.
Jeli przyjrzymy si teorii przyswkowej nieco bliej, odkryjemy atwo, e relacja IMM musiaa zosta ukryta we wasnoci W. Pamitamy, e
jest to wasno speniania aktu psychicznego, azatem wasno bardzo
skomplikowana, o ktrej niezwykle trudno jest powiedzie, co jeszcze zostao wni zapakowane.
Powodem, dla ktrego mamy czsto wraenie, e teoria przyswkowa nie potrzebuje postulowa adnego epistemicznego dostpu do jakiegokolwiek odpowiednika relacji REPR, jest pewnego rodzaju terminologiczny wybieg, ktrym posuguj si (prawdopodobnie niewiadomie) jej
zwolennicy. Ot wprowadzaj oni dla kadej wasnoci identyfikujcej
odpowiednie przyswki (myle opsie, to myle psio, wyobraa sobie
trjkt, to wyobraa sobie trjktnie itd.), co sugeruje, e pomidzy wasnociami f i f* musi zachodzi jaka sama przez si zrozumiaa relacja.
Tak jednak nie jest. Wrzeczywistoci nie mamy zielonego pojcia,
co to znaczy myle trjktnie, jeli nie zdefiniujemy sobie tego jako mylenia otrjkcie (nie mwic ju otak skomplikowanych rzeczach, jak
mylenie George-W-Bushowe czy Osama-Ben-Ladeskie). Wkonsekwencji widzimy, e to wasno identyfikujca f jest tym, co konceptualnie

Teoria przedmiotw intencjonalnych

129

pierwotne, tj. tym, co przede wszystkim musi by wzasigu relacji IMM.


Wramach teorii przyswkowej dokonuje si to jednak poprzez wasno
f* irelacj REF (albo REPR), co czyni j kiepsko wyartykuowan wersj
TR.

10. Konkluzja
Okazuje si wic, e teoria przyswkowa jest nie tyle oszczdniejsza, co raczej gorzej wyartykuowana ni teoria przedmiotw intencjonalnych. Metafizyczne instrumentarium tej ostatniej nie jest prost ontologiczn
ekstrawagancj, atw do wyplenienia za pomoc prostych przyswkowych rozwiza. Ontologiczne iepistemiczne komplikacje teorii przedmiotw intencjonalnych maj swe teoretyczne uzasadnienie, apozorny sukces teorii przyswkowej wynika wduej czci zodmowy tematyzowania
tego uzasadnienia.
Literatura
Brentano F. 1982,Deskriptive Psychologie, hrsg. von R.M. Chisholm, W. Baumgartner, Hamburg: Meiner.
Chisholm R.M. 1981,The first Person. An Essay on Reference and Intentionality,
Minneapolis: University of Minnesota Press.
Ducasse C.J. 1951, Nature, Mind, and Death, LaSalle, Ill.: Open Court.
Frege G. 1892, ber Sinn und Bedeutung, Zeitschrift fr Philosophie und philosophische Kritik 100 (1892),2550.
Ingarden R. 1960, Odziele literackim, Warszawa: PWN.
Ingarden R. 1985, Spr oistnienie wiata, tom I, II, wyd. D.Gierulanka, Warszawa: PWN.
Russell B. 1905, On Denoting, Mind N.S. 14(1905), 479493.
Russell B. 1910, Some Explanations in Reply to Mr Bradley, Mind N.S. 19(1910),
373378.
Zalta E.N. 1988, Intensional Logic and The Metaphysics of Intentionality, Cambridge, Mass.: The MIT Press.

130

Arkadiusz Chrudzimski

THE THEORY OF INTENTIONAL OBJECTS 8-4575 THE ADVERBIAL THEORY


Summary
In this paper I present a sketch of a theory of intentionality introducing special
entities called intentional objects which can be found in the works of Franz Brentano
and Roman Ingarden. Nowadays the philosophers that are sympathetic to intentional objects are accused of planting an ontological jungle. All the problems of the
theory of intentionality, it is claimed, can be resolved within the framework of a theory
assuming a much more parsimonious ontology, like the adverbial theory, a version
of which is typically associated with Chisholm. However, I show that this competitor of the theory of intentional objects faces serious difficulties. The most serious
of them is that within the framework of the adverbial theory the relation between
the representing entity (adverbially specified mental property of the subject) and
the external target object has to be construed as primitive, while in the theory of
intentional objects it can be easily defined. The consequence is that within the framework of the adverbial theory we are forced to require a distinguished kind of epistemic
access not only to the representing entity but also to this representing relation.
This consequence, which is very seldom made explicit, seems indeed to be fatal.
Intentional objects appear in this light not as products of an ontological extravagance but instead as entities that are indispensable, if we are to be able to explain
the phenomenon of intentionality at all.

Czy Parmenides by ewentyst?

131

Analiza i Egzystencja 1 (2005)

LEON KOJ, DOROTA LESZCZYSKA*

CZY PARMENIDES BY EWENTYST?


Sowa kluczowe: ewentyzm, logika niefregowska, Parmenides
Keywords: eventistic ontology, non-fregean logic, Parmenides

1. Wstp
Tytu naszego wystpienia jest prowokacyjny, tak jak i nieco przewrotna
twierdzca odpowied na postawione pytanie, ktrej pozwalamy sobie
udzieli ju na wstpie. C wsplnego ma koncepcja monizmu ontologicznego z ewentyzmem stanowiskiem, ktre, ujmujc rzecz skrtowo,
*
Leon Koj, prof. zw. dr hab. emeriturs, obecnie zatrudniony jest wZakadzie Logiki
i Metodologii Nauk Instytutu Filozofii UMCS. W latach 19481954 studiowa filozofi
na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, specjalizujc si w logice. W roku 1962 otrzyma stopie doktora na podstawie rozprawy Zasada przezroczystoci a antynomie semantyczne (opublikowanej w 1963), w roku 1971 stopie doktora habilitowanego na
podstawie rozprawy Stosunek semantyki do pragmatyki (opublikowanej w 1971 r.
jako Semantyka a pragmatyka). W 1987 r. uzyska tytu profesora. Od 1956 r. pracuje na
UMCS. W latach 20002002 zatrudniony by rwnie w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Zielonogrskiego.
Mgr Dorota Leszczyska jest doktorantk na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Zielonogrskiego. Studia filozoficzne na Uniwersytecie Zielonogrskim ukoczya
w 2003 r. (praca magisterska: Teza o niezdeterminowaniu przekadu z punktu widzenia
uhistorycznionej filozofii nauki).

132

Leon Koj, Dorota Leszczyska

w rozwaaniach nad podstawow konstrukcj wiata wprowadza jako nadrzdn kategori zdarze, nadajc zdarzeniu status fundamentalnej jednostki
ontologicznej?
W naszym wystpieniu zamierzamy przedstawi wybrane (i, jak sdzimy, najwaniejsze w rozwaanym kontekcie) tezy Parmenidesa w sformalizowanym jzyku, ktrego terminem pierwotnym jest trjargumentowy
predykat D, interpretowany jako relacja dziaania pomidzy zdarzeniami.
Proponowany jzyk ma charakter jawnie ewentystyczny. Nie zawiera on
zmiennych nazwowych ani kwantyfikacji wicej takie zmienne i jako
taki pozwala nam unikn substancjalistycznych zobowiza jzyka naturalnego. Rekonstruujc tezy Parmenidesa w tym jzyku, mamy nadziej
ukaza je w ontologicznie neutralnej perspektywie.
Nie jest to jednak podstawowy cel naszego przedsiwzicia. Celem
nadrzdnym jest zbadanie mocy wyraeniowej proponowanego jzyka poza
dziedzin rozwaa cile ewentystycznych. Jak dotd, przeprowadzone
analizy pozwoliy nam ustali, e proponowany jzyk nadaje si do adekwatnej analizy ewentystycznej koncepcji Heraklita, zwaszcza pojcia
zmiany, wystpujcego w koncepcji tego myliciela1. Jednym z celw pobocznych referowanego wanie przedsiwzicia jest analiza pojcia zmiany w koncepcji Parmenidesa2 .

2. Charakterystyka jzyka
Do symboli proponowanego jzyka nale symbole jzyka klasycznego rachunku zda, terminy logiki niefregowskiej3 oraz wspomniany trjargumentowy predykat D od trzech argumentw zdaniowych.
1
Koncepcja Heraklita poddana zostaa analizie w proponowanym jzyku w artykule:
W. Bratu, L. Koj, P. upkowski, Pocztki problemu zmiany: Heraklit, Kwartalnik
Filozoficzny XXXI, 4 (2003), s. 534.
2
Wyniki uzyskane w trakcie bada nad rekonstrukcj koncepcji Parmenidesa w zaproponowanym jzyku przedstawiamy szczegowo w tekcie: L. Koj, D. Leszczyska,
T. Wiziski, Pocztki problemu zmiany: Parmenides, Kwartalnik Filozoficzny XXXIII,
1 (2005), s. 553. Referowane wystpienie stanowi, w pewnej mierze, streszczenie uzyskanych tam rezultatw.
3
Omwienie idei logiki niefregowskiej znajdzie czytelnik [w:] M. Omya, Zarys logiki niefregowskiej, Warszawa: PWN 1986; R. Suszko, Odrzucenie aksjomatu Fregego

Czy Parmenides by ewentyst?

133

Zmienne zdaniowe interpretujemy obiektywistycznie, zakadajc, e


przebiegaj one zbir sytuacji. Z logiki niefregowskiej zapoyczamy kwantyfikacj wic zmienne zdaniowe oraz spjnik identycznoci niefregowskiej.
Zasadnicza filozoficzna motywacja logiki niefregowskiej polega na
odrnieniu wartoci logicznej zdania od jego tzw. korelatu semantycznego. Logika niefregowska programowo odrzuca ide wartoci logicznych
jako korelatw semantycznych zda. Zgadzamy si w peni z podstawowymi ideami logiki niefregowskiej. Zakadamy, e zdania naszego jzyka koresponduj z sytuacjami, wrd ktrych wyrniamy sytuacje proste, czyli
zdarzenia, oraz sytuacje zoone.
Wprowadzona do naszego jzyka identyczno niefregowska jest nieprawdziwociowym funktorem interpretowanym jako tosamo korelatw
semantycznych argumentw tego funktora. W naszym ujciu identyczno
jest interpretowana jako tosamo sytuacji, w najprostszym przypadku
tosamo zdarze. Z tego powodu bdziemy ten spjnik nazywa identycznoci midzyzdarzeniow.
Trjargumentowy predykat D(p, q, r) (od trzech argumentw zdaniowych) interpretowany jest jako relacja dziaania na zdarzeniach. Formu
D(p, q, r) odczytujemy: p dziaa na q, czego wynikiem jest r. Argumenty
relacji dziaania nazwane zostay odpowiednio: agensem, patiensem i veniensem.
Zarwno pojcie dziaania, jak i pojcie zdarzenia charakteryzowane
s przez aksjomaty zaproponowane i analizowane w artykule L. Koja
i A. Modrzejewskiej Prbne ujcie podstaw ewentyzmu4.

3. Rekonstrukcja definicji i tez Parmenidesa


Rekonstruujc koncepcj monizmu ontologicznego Parmenidesa w naszym jzyku, nie mielimy na celu wiernego odtworzenia Parmenidejskich
poj w ich oryginalnym znaczeniu. Cel taki byby trudny do osignicia,
i reifikacja sytuacji, Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skodowskiej 2000;
R. Suszko, Wybr pism, Warszawa: BMS 1998.
4
L. Koj, A. Modrzejewska, Prbne ujcie podstaw ewentyzmu, Studia Metafilozoficzne, t. II, Lublin: TN, KUL 2002, s. 375423.

134

Leon Koj, Dorota Leszczyska

jeli w ogle osigalny, nawet w jzyku naturalnym. Mielimy raczej na


uwadze adekwatn rekonstrukcj rozumowania, ktre od przesanek i definicji uywanych poj (zmiana, byt) prowadz Parmenidesa do kluczowych
tez jego koncepcji.
Przytaczamy najwaniejsze tezy Parmenidesa, ktre poddalimy analizie:
1. Byt jest albo nie jest.
2. Byt jest, niebytu nie ma.
3. Byt nie powsta.
4. Byt nie ginie.
5. Byt jest niezmienny.
6. Byt jest jeden.
7. Nie ma przymusu, ktry z nicoci co tworzy.
Ostatnia teza okazaa si kluczowa w naszej interpretacji. Stanowi
ona parafraz pytania retorycznego, ktre pochodzi z przypisywanego Parmenidesowi poematu O naturze. Przytoczmy odpowiedni fragment:
[] byt niezrodzony jest te niezniszczalny,
Cakowity oraz jedyny, niewzruszony oraz doskonay.
Nie by kiedy ni bdzie, gdy teraz jest razem wszystek,
Jeden, rozcigy. Bo jaki rodowd szukaby dla niego?
Jake i skd miaby wyr? Ot nie pozwol mwi tobie
I myle, e z nie-bytu, gdy ani wyrazi, ani zrozumie
Nie mona owego nie jest. Jaki to przymus by go skoni
Z nicoci poczynajc, prdzej czy pniej si narodzi?
Dlatego albo cakowicie trwa powinien, albo w ogle nie5.

Wyrnione przez nas tustym drukiem pytanie retoryczne jest swoistym uzasadnieniem twierdzenia, ktrego sformuowanie otwiera przytoczony fragment: byt niezrodzony jest te niezniszczalny. Parmenides argumentuje wic na rzecz tezy, e byt nie powstaje i nie ginie, twierdzc, e nie
istnieje taki przymus nazwiemy w przymus czynnikiem przymuszajcym ktry dziaajc na nico (niebyt), prowadziby do powstania bytu.
Wstpna parafraza tej przesanki Parmenidesa w naszym jzyku jest nastpujca:
5
Diels-Kranz, 28 B 8, w. 121, tum. M. Wesoy (cyt. za: G. Reale, Historia filozofii
staroytnej, t. 1, Lublin: Redakcja Wydawnictw KUL 1999, s. 143).

Czy Parmenides by ewentyst?

(1)

135

$p [D(p, niebyt, q) q jest bytem].

Pene sformuowanie przesanki Parmenidesa wymaga wprowadzenia pojcia bytu i nicoci (niebytu). Warto, na marginesie, zauway, e przesanka Parmenidesa stanowi wersj redniowiecznego ex nihilo nihil fit i jako
taka zasuguje na szczegln uwag.
Formuujc definicje powstawania, ginicia i zmiany przyjlimy przesank Parmenidesa: Nie ma przymusu, ktry z nicoci co tworzy za
punkt wyjcia. Powstawanie, jak i ginicie oraz wszelka zmiana w ogle,
maj w koncepcji Parmenidesa charakter absolutny. Powstawanie oznacza
przejcie od niebytu do bytu, ginicie natomiast oznacza przejcie od bytu
do niebytu. Odwoujc si do przesanki Parmenidesa formuujemy w naszym jzyku definicje powstawania, ginicia i zmiany nastpujco:
Def. 1.
Def. 2.

P(p) $q[D(q, niebyt, p) p jest bytem],


G(p) $q[D(q, p, niebyt) p jest bytem],

Def. 3.

Zm(p) P(p) G(p).

Powstawanie P polega wic na dziaaniu czynnika przymuszajcego (w naszym ujciu agensa) na niebyt (czyli patiens), czego wynikiem jest byt
(veniens). Ginicie G polega natomiast na dziaaniu czynnika przymuszajcego (agens) na byt (patiens), czego wynikiem jest niebyt (veniens). Wszelka zmiana jest bd powstawaniem, bd giniciem.
W dalszej czci rekonstrukcji okrelilimy pojcie bytu, korzystajc
z tosamociowego kryterium istnienia. Czysto tosamociowe kryterium
istnienia stwierdza, e warunkiem koniecznym i zarazem wystarczajcym
istnienia (bytowania, bycia bytem) jest tosamo (bycie tosamym ze
sob). Kryterium to przedstawia si w naszym jzyku nastpujco:
(2)

B(p) (p = p).

Czysto tosamociowe kryterium bytu jest dalece nieintuicyjne. Nie pozwala ono odrni ani egzystencjalnego pojcia bytu od pojcia predykatywnego, ani istnienia empirycznego od istnienia matematycznego. Takie
kryterium bytu pozostaje w zgodzie ze skrajnym racjonalizmem Parmenidesa, uznajemy jednak, e nie jest ono zadowalajce na gruncie ontologicznej koncepcji Parmenidesa. Kryterium to nie dostarcza, jak sdzimy,
warunku wystarczajcego, a jedynie warunek konieczny okrelenia bytu.

136

Leon Koj, Dorota Leszczyska

Teza o tosamoci bytu jako cesze go definiujcej nie pociga u Parmenidesa tezy o niezmiennoci bytu. Parmenides wyprowadza jednak ze swoich
przesanek wniosek o niezmiennoci bytu, musi wic korzysta z dodatkowych dookrele tego pojcia.
Zanim przejdziemy do rekonstrukcji tych dodatkowych okrele bytu
zauwaymy jeszcze, e czysto tosamociowe kryterium bytu, tj. (2), chocia nie wystarcza do okrelenia pojcia bytu na gruncie koncepcji Parmenidesa, pozwala nam przynajmniej zdefiniowa pojcie niebytu, ktrym
posuguje si Parmenides. Kryterium niebytu jest sprzeczno. Kryterium
to w naszym jzyku przedstawia nastpujca formua:
(3)

N(p) (p p),

zgodnie z ktr niebyt to sytuacja (przypomnijmy, e w naszym jzyku


mwimy o sytuacjach) opisywana przez zdanie wewntrznie sprzeczne.
Odwoujc si do wspomnianej ju przesanki Parmenidesa: Nie ma
przymusu, ktry z nicoci co tworzy, uzupenilimy czysto tosamociowe kryterium istnienia, wic pojcie bytu z pojciem dziaania za pomoc nastpujcych postulatw:
(4)

"q, r $p [D(p, r r, q) B(q)],

(5)

"q, r $p [D(p, q, r r) B(q)].

Postulat (4) to peniejsze sformuowanie przesanki Parmenidesa: Nie ma


przymusu, ktry z nicoci co tworzy. Tosamociowe kryterium bytu (2)
wraz z postulatami (4) i (5) skadaj si cznie na postulatow charakterystyk Parmenidejskiego pojcia bytu. Zgodnie z t charakterystyk istnieje
(bytem jest) to, co jest tosame ze sob, co nie jest wynikiem dziaania na
sprzeczno ontologiczn oraz co nie bierze udziau w dziaaniu prowadzcym do sprzecznoci ontologicznej. Warto na marginesie zauway, i
uzyskalimy w ten sposb postulatow charakterystyk pojcia bytu, ktra
to charakterystyka nie niesie ze sob adnych (jawnych czy niejawnych)
deklaracji substancjalistycznych.
Dysponujc ju postulatow definicj bytu oraz kryterium niebytu,
moemy uzupeni definicje powstawania, ginicia i zmiany:
Def. 1.

P(p) $q, r [D(q, r r, p) (p = p)],

Czy Parmenides by ewentyst?

137

Def. 2.

G(p) $q, r [D(q, p, r r) (p = p)],

Def. 3.

Zm(p) P(p) G(p).

Po rozwiniciu definiensa w definicji 3 otrzymujemy:


Def. 3.

Zm(p) ($q, r [D(q, r r, p) (p = p)])


($q, r [D(q, p, r r) (p = p)]).

Korzystajc ze zrekonstruowanych w naszym jzyku definicji Parmenidejskich poj, moemy nastpnie sformuowa w naszym jzyku odnotowane wyej twierdzenia Parmenidesa:
1.

"p [N(p) B(p)]

(Byt jest albo nie jest)

2.

"p [B(p) N(p)]

(Byt jest, niebytu nie ma)

3.

"p P(p)

(Byt nie powsta)

4.

"p G(p)

(Byt nie ginie)

5.

"p Zm(p)

(Byt jest niezmienny)

6.

"p, q [B(p) B(q) (p = q)]

(Byt jest jeden).

Tezy 16 Parmenidesa udowodnilimy na podstawie jego przesanki


(Nie ma przymusu, ktry z nicoci co tworzy), postulatowej charakterystyki pojcia bytu, zrekonstruowanych definicji oraz zasady niesprzecznoci w postaci: "p(p p)6.

4. Podsumowanie
Naszym celem nie byo kategoryczne przypisanie Parmenidesowi
miana ewentysty, a jedynie adekwatnie odzwierciedlajca struktur rozumowania rekonstrukcja monizmu ontologicznego w ewentystycznym jzyku. Zaproponowany jzyk analizy okazuje si do elastyczny, by wyra-

6
Pene dowody podanych twierdze zainteresowany czytelnik znajdzie we wspomnianym ju artykule: L. Koj, D. Leszczyska, T. Wiziski, Pocztki problemu zmiany: Parmenides.

138

Leon Koj, Dorota Leszczyska

zi w nim t staroytn koncepcj, pomimo presupowanego ewentyzmu.


Jako taki zasuguje z pewnoci na dalsze badania pod ktem jego uytecznoci.

WAS PARMENIDES AN EVENTIST?


Summary
The aim of our speech is to present the main theses of Parmenides in a formalized
language including 3-argument predicate D as a primitive term. Term D is interpreted as a ternary relation of action between events.
Apart from the predicate D, the vocabulary of the proposed language involves
the vocabulary of the language of classical propositional logic and basic terms of
non-fregean logic: non-fregean identity and quantification bounding propositional
variables. This language is explicitly eventistic in its character. It has already found
numerous applications in analyses concerning eventistic ontology.
Realisation of the described project allowed us to examine and expose the
expressive power of our language. It occurred that the standpoint of ontological
monism may be adequately reconstructed in a language including the concept of
action between events.

Perdurantyzm aproblem zmiany

139

Analiza i Egzystencja 1 (2005)

LUDMIA OLSZEWSKA*

PERDURANTYZM APROBLEM ZMIANY


Sowa kluczowe: czci czasowe, identyczno, perdurantyzm, problem zmiany
Keywords: four-dimensionalism, identity, problem of change, temporal parts

Wstp
Jednym zistotnych problemw wspczesnej ontologii jest tzw. problem
zmiany, wynikajcy zaplikacji prawa nieodrnialnoci obiektw identycznych, znanego take jako prawo Leibniza, do obiektw materialnych ulegajcych szeroko rozumianej zmianie wczasie. Wmyl prawa Leibniza,
jeli dwie rzeczy s identyczne1, s one nieodrnialne jakkolwiek wasLudmia Olszewska jest absolwentk Instytutu Filozofii Uniwersytetu Szczeciskiego
z2003 r. Obecnie kontynuuje studia doktoranckie wCentral European University wBudapeszcie. Zainteresowania: metafizyka, filozofia jzyka, filozofia religii. Publikacje:
Problemy zprzeszoci oniektrych zagadnieniach sporu orealizm semantyczny,
Przegld Filozoficzny Nowa Seria, R. 12 (2003), nr 4 (48); Spr orealizm (recenzja
monografii T. Szubki: Antyrealizm semantyczny), Kwartalnik Filozoficzny, T. XXXII,
z. 1 (2004).
1
W sformuowaniu: dwie rzeczy s identyczne, nie zamierzam pomin istnienia
paradoksu identycznoci zauwaonego przez L. Wittgensteina, w myl ktrego: powiedzie o dwu rzeczach, e s identyczne, to niedorzeczno; a powiedzie o jednej, e jest
identyczna sama z sob, to nie powiedzie nic (L. Wittgenstein, Tractatus logico-philosophicus, tum. B. Wolniewicz, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN 2000,
*

140

Ludmia Olszewska

no mona przypisa jednej znich, mona te przypisa drugiej. Fenomen


zmiany wczasie wydaje si jednak uniemoliwia aplikacj prawa Leibniza do obiektw, ktre zmianie takiej ulegaj. Na skutek zmiany nie moemy bowiem przypisa danemu obiektowi wszystkich wasnoci, jakie posiada przed zmian: przynajmniej jedna ztych wasnoci musiaa przesta istnie albo te przynajmniej jedna nowa wasno musiaa zaistnie. Konsekwentna aplikacja prawa Leibniza wydaje si wtym momencie zmusza nas
do uznania, e obiekt po zmianie nie jest tym samym obiektem, ktrym by
przed zmian. Zdrugiej jednak strony, aby stwierdzi, e co ulego zmianie,
musimy mie do czynienia zjednym itym samym obiektem ulegajcym zmianie, awic istniejcym przed, wtrakcie ipo zmianie. Identyczno obiektw
wczasie okazuje si zatem warunkiem samej zmiany, cho zmiana wydaje
si, wmyl prawa Leibniza, wyklucza tak identyczno.
Rozwizanie problemu zmiany moe by dwojakie, wzalenoci od
przyjtej koncepcji obiektu. Mona uzna, i obiekty s bytami istniejcymi wpeni wkadym momencie swojej egzystencji. Tak rozumiane obiekty, jako kompletne byty, trwaj wczasie iposiadaj swoje historie. Obiekty
takie nazwa mona trjwymiarowymi, poniewa mog by one wzupenoci okrelone poprzez podanie trzech wsprzdnych przestrzennych.
Doktryna posugujca si koncepcj trjwymiarowego obiektu jest nazywana endurantyzmem.
Doktryn alternatywn jest tzw. perdurantyzm, wramach ktrego pod
pojciem obiektu rozumiany jest nie istniejcy wdanym momencie byt,
ktry jako cao podlega rozmaitym zmianom, ale byt obejmujcy wszystkie owe zmiany, zawierajcy wszystkie wasnoci, jakie obiekt wtradycyjnym, endurantystycznym rozumieniu, kiedykolwiek posiada (i jakie posiada bdzie). Zwolennicy perdurantyzmu proponuj postrzega obiekty
jako zbudowane zczci temporalnych (czci czasowych), przypominajcych pod wieloma wzgldami zwyke przestrzenne czci obiektw fizycznych. Obiekt jako cao jest, zdaniem perdurantystw, sum temporalnych
czci. Obiekty s rozumiane jako byty czterowymiarowe: rozcige nie
tylko wtrzech wymiarach przestrzennych, lecz take rozcige wczasie.
Aby zidentyfikowa dany obiekt, nie wystarczy poda jego wsprzdnych
przestrzennych, ale trzeba rwnie poda wsprzdne czasowe. Obiektem
5.5303). W istocie, dwie rzeczy nie mog by identyczne. Sformuowanie powysze
naley zatem traktowa jako uyteczny skrt mylowy.

Perdurantyzm aproblem zmiany

141

jest to, co trwa wczasie. Itak jak tradycyjnie pojmowane trjwymiarowe


obiekty mona rozpatrywa jako zbudowane zprzestrzennych czci, wanalogiczny sposb mona traktowa obiekty rozcige wczasie jako zoone
ztemporalnych czci.
Konsekwencj odmiennych koncepcji obiektw jest rnica wsposobach, na jakie obiektom tym przysuguj wasnoci. Obiekty trjwymiarowe posiadaj wasnoci jako zrelatywizowane do konkretnego czasu. S
to wasnoci takie, jak: bycie czerwonym wt, posiadanie ciaru 50 kg
w1995 roku czy bycie zmczonym ogodzinie 13.15 ostatniego dnia lutego 2004 roku. Fenomen zmiany moe by zatem scharakteryzowany jako
posiadanie rnych wasnoci wrnych momentach czasu.
Obiekty czterowymiarowe natomiast posiadaj wasnoci simpliciter
wsposb nie zrelatywizowany do czasu. Itak oobiektach rozumianych
jako byty posiadajce, obok rozcigoci przestrzennej, take rozcigo
czasow, mona powiedzie, e s iczerwone, inie-czerwone, e posiadaj ciar 50 kg iposiadaj ciar inny ni 50 kg, e s zmczone inie-zmczone.
Sedno perdurantystycznej odpowiedzi na problem zmiany jest zazwyczaj przedstawiane nastpujco: odmienne wasnoci (bycie p inie-p; bycie wwieku 25 i30 lat) s przypisywane odmiennym temporalnym czciom obiektu2. Jeli zatem mwimy, e pewien czowiek mia 25 lat wprzeszoci, teraz natomiast ma lat 30, wistocie stwierdzamy, e wiek 25 lat jest
wasnoci jednej temporalnej czci tego czowieka, wiek 30 lat natomiast
innej temporalnej czci. Jeli dany obiekt by wruchu izosta zatrzymany, znaczy to, i uprzednia temporalna cz tego obiektu posiadaa wasno bycia wruchu, teraniejsza temporalna cz natomiast posiada wasno bycia wstanie spoczynku. Wczeniejsze ipniejsze czci danego
obiektu wsumie tworz ten obiekt jako cao.
Nie kady jednake postrzega perdurantyzm jako satysfakcjonujce
rozwizanie problemu zmiany. Jak twierdz przeciwnicy perdurantyzmu,
doktryna ta wyklucza jakkolwiek moliwo zmiany, poniewa wperdu2
Patrz: W.V. Quine, Identity, Ostension, and Hypostasis, The Journal of Philosophy, 47, 22 (1950), s. 621633; N. Goodman, The Structure of Appearance, Dordrecht:
Reidel 1979; J.J. Smart, Philosophy and Scientific Reasoning, London: Routledge &
Kegan Paul 1963; D. Armstrong, Identity Through Time, [w:] Time and Cause, red.
P. van Inwagen, Dordrecht: Reidel 1980, s. 6778; D. Lewis, On the Plurality of Worlds,
Oxford: Blackwell 2001.

142

Ludmia Olszewska

rantystycznym opisie nie ma niczego, co mogoby ulec zmianie: nie ma


jednej jakoci, ktra trwaaby wczasie iktrej mona by przypisywa rne wasnoci wrnych momentach. Jedynym, co istnieje, s temporalne
czci posiadajce odmienne wasnoci. Co wicej, czci te musz by
czciami chwilowymi (momentarnymi) trwajcymi nie duej ni moment. Jeli bowiem istot proponowanego rozwizania jest przypisywanie
odmiennych wasnoci odmiennym czciom czasowym, awasnoci obiektw zmieniaj si wkadej chwili (jak chociaby wasno istnienia przez
okrelony okres czasu), wkadym momencie musi istnie nowa cz czasowa. Innymi sowy: czci czasowe nie mog trwa duej ni moment.
Jedynym wyjciem ztej sytuacji wydaje si odrzucenie proponowanej charakterystyki perdurantyzmu jako doktryny opartej na koncepcji
momentarnych czci czasowych izastpienie jej charakterystyk wkategoriach czci temporalnych rozcigych wczasie. Celem niniejszego artykuu jest wykazanie, e tylko tak pojte czci temporalne mog wpeni
odda istot perdurantyzmu jako doktryny, ktrej centralnymi jakociami
s obiekty czterowymiarowe, czce moliwo zmiany zzachowaniem
identycznoci wczasie.

1. Czym jest perdurantyzm


Perdurantyzm nie moe by zredukowany do prostego twierdzenia,
e obiekty s rozcige wczasie. Sednem perdurantyzmu jest bowiem charakterystyka sposobu, wjaki obiekty okupuj czas. Dlatego te dwie konkurujce doktryny: endurantyzm iperdurantyzm rni si midzy sob co
do sposobu istnienia obiektw wczasie. Perduracja jest zazwyczaj definiowana jako sposb istnienia wczasie poprzez posiadanie czci czasowych
czy te stadiw wrnych momentach, tak e adna zczci nie istnieje
wswojej peni (w caoci) duej ni przez jeden moment. Sposb, wjaki
obiekty perduruj, moe by porwnany do sposobu, wjaki droga istnieje
wprzestrzeni: jej rne przestrzenne czci zajmuj rne obszary przestrzeni, ale adna zposzczeglnych czci nie znajduje si wwicej ni
dwch miejscach3.
Porwnanie perduracji do sposobu, w jaki droga istnieje w przestrzeni, pochodzi
od D. Lewisa (On the Plurality of Worlds, s. 202).
3

Perdurantyzm aproblem zmiany

143

Enduracja jest natomiast trwaniem wczasie wtaki sposb, e obiekt


jako cao istnieje wrnych momentach czasu. Obiekt jako cao niejako porusza si wczasie, podobnie jak jadcy samochd porusza si po
drodze, zmieniajc swoje pooenie. Wramach endurantyzmu obiekt jest
zatem caoci istniejc wdanym momencie. Tak rozumiany obiekt trwa
wczasie jego istnienie jest kontynuowane wnastpujcych po sobie momentach. Wkadym momencie skadajcym si na histori obiektu jest on
kompletn caoci. Rozcigo wtrjwymiarowej przestrzeni jest zatem
najbardziej fundamentaln cech egzystencji obiektu. Jego los wczasie jest
niejako drugorzdny, jest czym, co przydarza si kompletnej trjwymiarowej caoci.
Perduracja natomiast przypisuje trwaniu wczasie nie mniejsz wag
ni rozcigoci przestrzennej. Trwanie wczasie jest nie mniej istotnym
elementem konstytuujcym obiekt ni jego rozcigo przestrzenna. To,
co wramach endurantyzmu jest jedynie histori pewnego zbioru, wramach
perdurantyzmu stanowi konstytutywny element okrelonej caoci, jak jest
obiekt. Perdurujcy obiekt jest zoony zwszystkich czasoprzestrzennych
pozycji zajmowanych przez okrelon jednorodn struktur. Pojcie obiektu
obejmuje cay czas jego istnienia: od pocztku a do koca. Koncepcja
obiektu jest zatem wzbogacona ododatkowy wymiar czasowy. Innymi sowy: endurujce obiekty trwaj wczasie, natomiast perdurujce s rozcige
wczasie.
Czy mona zatem powiedzie, e wramach perdurantyzmu obiekt
jest po prostu sum swoich czci czasowych? Wydaje si, e twierdzenie
takie powinno by traktowane zdu ostronoci. Niech At1 i At2 oznaczaj temporalne czci obiektu A, natomiast Ado momentu t1 i Ado momentu
t2 czasowo rozcigy obiekt istniejcy do danego momentu. Ado momentu t1 bdzie sum temporalnych czci, ktre istniay od pocztku istnienia
obiektu, pewnego t0, do momentu t1 wcznie. Ado momentu t 2 bdzie sum
czci temporalnych istniejcych od t0 do t2. Niewtpliwie sumy te nie s
identyczne pierwsza jest czci drugiej. Ado momentu t 1 nie jest zatem
identyczne z Ado momentu t2 .
Wydaje si, e aby zachowa identyczno Ado momentu t1 i Ado
momentu t2, naley twierdzi, e okompletnym obiekcie moemy mwi
jedynie wtedy, gdy zawiera on wszystkie swoje temporalne czci: przesze, teraniejsze iprzysze. Poniewa jednak nie wydaje si przekonujcym wcza do koncepcji obiektu jego przyszych, nie zaistniaych jesz-

144

Ludmia Olszewska

cze temporalnych czci, identyczno sensu stricto naley orzeka nie


wczeniej ni dany obiekt przestanie istnie. Taka identyczno orzekana
post factum bdzie rwnowana twierdzeniu, e temporalna cz At2 bya
nastpnikiem temporalnej czci At1, natomiast suma czci temporalnych
istniejcych do momentu t1 bya czci waciw (nie wyczerpujc caoci) sumy temporalnych czci istniejcych do momentu t2, ktra zkolei,
oile obiekt istnia duej ni do momentu t2, bya czci waciw sumy
wszystkich temporalnych czci obiektu4.
Innym rozwizaniem jest uznanie, e obiekty, ktre istniej wmomentach t1 it2 (jako sumy temporalnych czci istniejcych do tych momentw), s wistocie kompletnymi obiektami5. Identyczno wtakim przypadku
bdzie oparta na relacji inkluzji: Ado momentu t1 bdzie identyczne z Ado
momentu t2 wtedy, gdy suma temporalnych czci istniejcych od t0 do t2
bdzie zawieraa wszystkie temporalne czci istniejce od t0 do t1. Jeli
jednake uznamy, e Ado momentu t1 i Ado momentu t2 s kompletnymi
obiektami, bdziemy musieli zgodzi si, e wkadym momencie, gdy
kolejna temporalna cz jest dodana, cao zmienia si, stajc si nowym
obiektem, co jest raczej mao przekonujc ide.
Perdurujcy obiekt rni si zatem wistotny sposb od obiektu endurujcego. Perdurujcy obiekt jest czterowymiarow caoci, rozcig, anie
jedynie trwajc wczasie. Obiekt taki jest sum wszystkich zdarze, majcych miejsce wokrelonym regionie czasoprzestrzeni. Czas istnienia obiektu
jest jego nie mniej konstytutywnym elementem ni obszar przestrzeni, jak
zajmuje.
Konsekwencj zmienionej wtaki sposb koncepcji obiektu jest modyfikacja sposobu, wjaki czasowe wasnoci przysuguj obiektowi. En4
Podobny pogld znale mona u D.S. Oderberga, ktry twierdzi, e perdurujce
obiekty mog by identyfikowane jedynie retrospektywnie (patrz: D.S. Oderberg, The
Metaphysics of Identity Over Time, New York: St. Martins Press 1993, s. 119). Obiektowo opisana w kategoriach sumy wszystkich temporalnych czci moe take stanowi odpowie na dylemat Wittgensteina, mianowicie o czym faktycznie orzekamy identyczno (patrz: przypis 1).W ramach koncepcji obiektu jako zoonego z temporalnych
czci mona orzeka identyczno dwch niekompletnych obiektw w takim znaczeniu, e oba niekompletne obiekty s czciami jednego kompletnego obiektu.
5
Pogld taki jest wyznawany przez P. van Inwagena, zdaniem ktrego obiekty w ujciu perdurantyzmu s sumami istniejcych uprzednio temporalnych czci (patrz: P. van
Inwagen, Four-Dimensional Objects, s. 252, Nous, 24, 2 (1990), s. 245255).

Perdurantyzm aproblem zmiany

145

durujce obiekty mog posiada jedynie wasnoci jako zrelatywizowane


do poszczeglnych momentw czasu. Sytuacje takie mona opisa na dwa
sposoby: naley albo stwierdzi, e posiadanie danej wasnoci jest relacj
trjelementow, zachodzc pomidzy obiektem, wasnoci idanym momentem, wktrym obiekt posiada t wasno, albo te, e wasnoci nie
wystpuj jako wasnoci simpliciter, ale jako wasnoci wt (czym innym
bdzie zatem bycie czerwonym wt1, aczym innym bycie czerwonym wt2).
aden zpowyszych opisw nie rozwizuje wsatysfakcjonujcy sposb problemu moliwoci zmiany wczasie zzachowaniem identycznoci.
Pierwszy opis uniemoliwia aplikacj prawa Leibniza poprzez czas; jedyne, na co opis taki pozwala, to porwnanie wasnoci przysugujcych obiektom kandydujcym do miana identycznych wjednym momencie. Praktyczne
orzekanie identycznoci odbywa si natomiast wczasie, tak jak wprzypadku Gwiazdy Porannej iGwiazdy Wieczornej, ktre obserwowane s
ornych porach doby. Centralnym punktem drugiego opisu jest postulowanie nowych jakoci: wasnoci posiadanych wdanym momencie. Problem tego rozwizania wydaje si by nastpujcy: endurujcy obiekt jest
caoci wkadym momencie swego istnienia; jak zatem naley rozumie
fakt posiadania wasnoci takich, jak: bycie czerwonym wtn1 ibycie niebieskim wtn+1 przez kompletn cao istniejc wmomencie tn? Czym rni
si wasno bycia czerwonym od wasnoci bycia czerwonym wt?
Perdurujce obiekty posiadaj wasnoci simpliciter jako nie zrelatywizowane do danych momentw czasowych. Jeli dany obiekt zmienia
barw wtrakcie swojego istnienia, zczerwonej na niebiesk, powiemy
onim, e jako czterowymiarowa cao jest iczerwony, iniebieski, tak jak
orzeklibymy obie te cechy oobiekcie, ktry wtym samym czasie posiada
jedn cz czerwon, adrug niebiesk. Oczywicie te dwie wasnoci
przypisujemy wistocie dwm rnym temporalnym czciom obiektu; jeli jednak zostaniemy zapytani, czy dany czterowymiarowy obiekt posiada
obie barwy, musimy odpowiedzie twierdzco.
Niewtpliwie zwolennicy perdurantyzmu izwolennicy endurantyzmu
postrzegaj czasowo zrnych perspektyw. Pierwsi staraj si rozpatrywa czas itemporalne jakoci za-czasowego punktu widzenia, gdzie czas:
przeszo, teraniejszo iprzyszo, s rwne ontologicznie wtym sensie, e s jednakowo realne. Teraniejszo jest wtym przypadku wyrniona jedynie epistemologicznie poniewa jest jedynym czasem, do ktrego mamy bezporedni dostp. Wasnoci, jakie obiekty posiadaj wprze-

146

Ludmia Olszewska

cigu pewnego okresu, s tu postrzegane a-temporalnie, jako wasnoci


posiadane simpliciter. Ograniczony dostp do innych obszarw czasu stanowi, zdaniem zwolennikw perdurantyzmu, jedn zanalogii pomidzy
czasem aprzestrzeni6. Przestrze jest podobna do czasu, poniewa dostp
do niej jest rwnie ograniczony: wdanym momencie moemy postrzega
jedynie fragment przestrzeni. Jednake bez wzgldu na to przypisujemy
caej przestrzeni jednakowy status ontologiczny.
Zwolennicy endurantyzmu zkolei postrzegaj teraniejszo jako jedyny realny czas. Wmyl tej doktryny, to, co istnieje, istnieje teraz, inie
istnieje nic innego. Teraniejszo nie jest uprzywilejowana jedynie epistemologicznie posiada ona ontologiczn przewag nad przeszoci iprzyszoci. Dlatego te doktryna ta nie moe uj czasowego aspektu obiektw, ktry dany jest wpeni jedynie poprzez abstrakcj od epistemologicznie wyrnionej teraniejszoci7.

2. Zarzut braku zmiany


Zdaniem niektrych autorw, perdurantyzm pojty jako charakterystyka obiektw wkategoriach zbiorw czci temporalnych, zktrych niektrym przynajmniej mona przypisa sprzeczne wasnoci, nie stanowi

Analogie pomidzy czasem a przestrzeni, ilustrujce sposb, w jaki naley rozumie niektre wasnoci obiektw rozcigych w czasie, zostay przedstawione m.in.
w artykule R. Tylora: Spatial and Temporal Analogies and the Concept of Identity, The
Journal of Philosophy, 52, 22 (1955), s. 599612. Rezultatem analogicznego postrzegania czasu i przestrzeni jest dostrzeenie takich fenomenw, jak: moliwo zajmowania przez obiekt wicej ni jednego miejsca w przestrzeni, moliwo zmiany czysto
przestrzennej, moliwoci poruszania si przez obiekty w czasie. Patrz take: R. Tylor,
Moving About in Time, The Philosophical Quarterly, 9, 37 (1959), s. 289301;
N. Goodman, wyd. cyt., s. 270272; D.C. Williams, The Myth of Passage, The Journal
of Philosophy, 48, 15 (1951), s. 457472.
7
Opisane dwa pogldy na natur czasu s odzwierciedlone w rozrnieniu pomidzy
zwolennikami bezczasowoci a zwolennikami czasowoci (patrz: J. Butterfield, Spatial
and Temporal Parts, The Philosophical Quarterly, 35, 138 (1985), s. 3244, a take
w rozrnieniu pomidzy indeksykalizmem a prezentyzmem (patrz: T. Merricks, On the
Incompatibility of Enduring and Perduring Entities, Mind, New Series, 104, 415
(1995), s. 523531.
6

Perdurantyzm aproblem zmiany

147

satysfakcjonujcej odpowiedzi na problem temporalnej zmiany8. Co wicej, twierdzi si, e adna zmiana perdurujcych obiektw nie jest moliwa, poniewa wistocie wperdurujcym obiekcie nie ma nic, co mogoby
ulec zmianie jest tylko sukcesja temporalnych czci zrnymi wasnociami. Zmiana, wedug przeciwnikw perdurantyzmu, zachodzi jedynie
wtedy, gdy ten sam obiekt, czy te ta sama cz obiektu, posiada rne
wasnoci wrnych momentach; do zaistnienia zmiany potrzeba kontynuacji istnienia pewnego indywiduum, wktrym zmiana moe zaj. Perdurantyzm, wedug ktrego obiekty s sekwencjami nastpujcych po sobie momentarnych temporalnych czci, nie zachowuje pojcia trwajcego
wczasie indywiduum, wzwizku zczym uniemoliwia wszelk zmian.
Temporalne czci trwaj zbyt krtko, aby przetrwa jakkolwiek zmian.
Wydaje si jednak, e problem braku zmiany wynika gwnie ze specyficznej, niekoniecznie trafnej, charakterystyki perdurantyzmu jako doktryny,
ktrej centraln koncepcj s momentarne czci czasowe, zktrych niejako
konstruowane s obiekty czasowo rozcige. Odpowied na zarzut braku
zmiany jest zatem dwustopniowa: polega ona przede wszystkim na odrzuceniu charakterystyki perdurantyzmu wkategoriach momentarnych czci czasowych izastpieniem ich czciami czasowo rozcigymi, aco za tym idzie
na uznaniu arbitralnoci podziau czasowo rozcigych obiektw na temporalne czci izrwnanie ontologicznego statusu obiektw iich czci.
2a. Odrzucenie momentarnych czci czasowych
Jak dugo trwa momentarna cz czasowa? Mona twierdzi, e moment uyty do charakterystyki temporalnych czci jest momentem sensu stricto,
czyli czasowym punktem nie posiadajcym adnej rozcigoci czasowej,
tak jak punkty przestrzenne nie posiadaj adnej rozcigoci przestrzennej. Wten wanie sposb rozumiemy zazwyczaj pojawiajce si wnotacji
t. Momentarna cz czasowa bdzie zatem zajmowaa moment czasowy.
Wydaje si jednak, e tak rozumiane momentarne temporalne czci
nie mog by niczym wicej ni tylko abstrakcyjnymi konstruktami wramach perdurantyzmu. Jeli bowiem zgodzimy si, e czci momentarne s
8
Patrz przykadowo: L.B. Lombard, Events: A Metaphysical Study, London: Routledge
& Kegan Paul 1986, s. 107; P. Simons, Parts: A Study in Ontology, Oxford: Clarendon
Press 2000, s. 134136.

148

Ludmia Olszewska

rzeczywistymi czciami temporalnymi, staniemy przed nastpujcym problemem: jak znierozcigych czasowo czci mona skonstruowa rozcige
czasowo obiekty? Czasowo rozcigy obiekt musiaby skada si znieskoczenie wielu momentarnych czci, co zmuszaoby nas do uznania
moliwoci istnienia aktualnej nieskoczonoci ijej antynomii. Podobny
problem pojawia si wprzypadku czci przestrzennych: wydaje si, i istnieje powana konceptualna luka pomidzy punktami nie posiadajcymi
rozcigoci aprzestrzennie rozcigymi obiektami. Ze wzgldu na t trudno punkty przestrzenne nie mog suy do charakteryzowania przestrzennie rozcigych jakoci. Ztego samego powodu punkty czasowe nie mog
by pomocne przy charakteryzowaniu czci czasowych. Wobu przypadkach do opisania wymienionych wielkoci potrzebujemy terminw oznaczajcych jakoci rozcige. Punkty tak czasowe jak iprzestrzenne mog
jedynie oznacza pooenie danego obiektu wokrelonym ukadzie wsprzdnych. Nie powinno si oczekiwa, e wjakikolwiek sposb przyczyni si do klaryfikacji problemu rozcigoci czasowej iprzestrzennej.
Wydaje si jednak, e momenty czasowe nie musz by pojmowane
jako czci zajmujce jeden punkt na osi czasu. Momentarne czci temporalne mona rozumie jako rozcige wczasie. Tak pojmowane czci czasowe bd trway dokadnie tyle czasu, ile obiekt pozostaje niezmieniony:
moment czasowy bdzie trwa od jednej zmiany obiektu do nastpnej.
Zmiana, ojak chodzi wtej koncepcji, nie bdzie jedynie zmian obiektu
wcisym sensie, ale jakkolwiek zmian dotyczc szeroko rozumianych
wasnoci, take relacyjnych, danego obiektu.
System metafizyczny odpowiadajcy zaproponowanej powyej koncepcji momentu czasowego zosta zaproponowany przez B. Russella. Centralnym pojciem tego systemu jest zbir jakoci, rozumiany jako zbir
wasnoci wspobecnych wczasie iprzestrzeni. Jeli elementy takiego
zbioru speniaj nastpujce kryteria:
a) wszystkie elementy s wspobecne,
b) nic poza zbiorem nie jest wspobecne zelementami zbioru,
dany zbir jest kompletnym zbiorem jakoci. Dany zbir jest zatem kompletny, gdy nic nie moe zosta do niego dodane bez zamania warunku
wspobecnoci9 .
B. Russell, The Principle of Individuation, s. 312, [w:] Human Knowledge: Its Scope and Limits, London: Routledge 1992.
9

Perdurantyzm aproblem zmiany

149

Wspobecno jest rozumiana przez Russella jako jednoczesno


wykrywalna wdowiadczeniu zmysowym, opisywanym wkategoriach
czasu iprzestrzeni. Jeli za chodzi oopis wkategoriach czasoprzestrzeni,
wspobecno polega na pokrywaniu si wczasoprzestrzeni10. Oznacza
to, e dana jako jest wspobecna zinn jakoci wtedy itylko wtedy,
gdy zajmuje t sam czasoprzestrzenn lokacj, awic gdy obie jakoci
mog by scharakteryzowane za pomoc tych samych czasoprzestrzennych
punktw. Wterminologii tradycyjnej (przed-kwantowej) fizyki idowiadczenia zmysowego oznacza to, e dwie jakoci wystpuj wtym samym
miejscu otym samym czasie. Nie znaczy to jednak, e aby speni warunek
wspobecnoci, dana jako musi zajmowa te itylko te punkty czasoprzestrzenne, jakie s zajmowane przez inn jako. Wspobecne jakoci
mog rozciga si poza wsplny obszar11.
Wykres 1 ilustruje dwie wspistniejce jakoci: AiB, opisane wczasie
iprzestrzeni. Jakoci te zajmuj te same czasoprzestrzenne punkty: s2t2,
s3t2, s2t3 is3t3.


*

I"
)

I!
I 
I
J 

J!

J"

Wykres 1.

Kompletne zbiory jakoci nie powtarzaj si. Posiadaj one unikalne


czasoprzestrzenne pooenie. Niemoliwo powtarzania si nie jest byTame, s. 314.
B. Russell, The World of Physics and the World of Sense, [w:] Our Knowledge of the
External World, London: Routledge 1993, s. 122124.
10
11

150

Ludmia Olszewska

najmniej niemoliwoci logiczn, ale jedynie empiryczn: zbir jest zbudowany ztak wielu jakoci ijest tak wiele moliwych kombinacji jakoci,
e moliwo pojawienia si identycznego zbioru jakoci winnej czasoprzestrzennej lokacji jest wysoce nieprawdopodobna12.
Z koncepcj kompletnego zbioru jakoci zwizana jest idea konkretnego przypadku jakoci. Konkretny przypadek jakoci jest swego rodzaju
odmian danej jakoci, gdy wystpuje ona jako zwizana ztym, anie innym kompletnym zbiorem wspobecnych jakoci13. Same jakoci s wic
powtarzalne. Nie s natomiast powtarzalne ich konkretne przypadki, ato
ze wzgldu na niepowtarzalno kompletnych zbiorw jakoci.
Kompletny zbir wspobecnych jakoci zajmuje dokadnie jeden
czasoprzestrzenny punkt14. Mona powiedzie, e zbir taki wyznacza punkt
czasoprzestrzenny. Punkt czasoprzestrzenny bdzie zatem trwa tak dugo,
jak dugo istnia bdzie dany kompletny zbir wspobecnych jakoci. Kada
zmiana jakoci wchodzcej wskad zbioru powodowa bdzie unicestwienie tej struktury ipowoanie do ycia nowej, aco za tym idzie przesunicie na osi punktw czasoprzestrzennych.
Przypisywanie punktom czasoprzestrzennym rozcigoci czasowej
jest moliwe tylko dziki radykalnej zmianie ramy konceptualnej, jaka dokonuje si przy przejciu od tradycyjnej charakterystyki sfery dowiadczenia zmysowego wkategoriach czasu iprzestrzeni do charakterystyki wkategoriach zjawisk znajdujcych si wczasoprzestrzeni. Istotn cech czasoprzestrzeni jako ukadu odniesienia wydaje si globalna relatywizacja.
Wtym przypadku zrelatywizowany zostaje czas, ktry pynie tylko wtedy, gdy zachodz zmiany. Tak dugo, jak dugo na danym obszarze czasoprzestrzeni nie ma adnych zmian, czas zostaje zamroony.
Relatywizm wkoncepcji Russella nie moe by jednak posunity zbyt
daleko: nie mona przyj, e kady homogeniczny obszar czasoprzestrzeni posiada wasn miar czasu, zalen od tego, jak zmieniaj si wystpujce wnim jakoci. Dlatego te naley ujednolici czasoprzestrzenny ukad
wsprzdnych istwierdzi, e kada zmiana zmiana zachodzca wjakimkolwiek obszarze czasoprzestrzeni powoduje upyw czasu, przenoszc niejako cay wiat wkolejny moment czasowy. Sytuacja taka moe
12
13
14

B. Russell, The Principle of Individuation, s. 312313.


Tame, s. 316.
Tame, s. 322.

Perdurantyzm aproblem zmiany

151

by zilustrowana jak na poniszym wykresie, gdzie obiekty AiB oznaczaj stany wiata wmomentach t1 it2.


) *
F

J J

J

Wykres 2.

Na skutek jakiejkolwiek zmiany jakoci zmienia si czasoprzestrzenny opis wiata. Kady punkt czasoprzestrzenny pntm zostaje zastpiony punktem pnt(m+1). Jakoci, ktre znajdoway si wt1, nastpnie znajduj si wt2.
Aby jednak takie przejcie mogo zosta dokonane, co najmniej jedna zjakoci musi przesta istnie bd co najmniej jedna nowa jako musi zaistnie. Wszystkie dotychczasowe jakoci pojawiaj si wnowych przypadkach, poniewa na skutek zmiany jednej znich, zmianie uleg cay zbir,
jaki tworzyy wpoprzednim momencie.
Zmian kompletnego zbioru wspobecnych jakoci naley zatem
rozumie jako zmian totalnoci, jak jest wszechwiat jako zmian stanu caego wszechwiata. Region czasoprzestrzenny, na ktrym rozpatrujemy pojawienie si zmiany, jest zatem rozszerzony wnieskoczono. Tylko wtakim przypadku jestemy bowiem wstanie zachowa jednorodny
ukad czasowy dla caego wszechwiata.
Innym sposobem charakterystyki zmiany, posiadajcym jednake te
same konsekwencje, bdzie rozpatrywanie jej wodniesieniu do ograniczonego obszaru przestrzennego, zrwnoczesnym rozszerzeniem pojcia samej zmiany. Wtakim przypadku, aby zachowa jednorodno struktury
czasowej, naley stwierdzi, e zmian jakoci danego obszaru przestrzeni
bdzie jakakolwiek zmiana bd to jakoci znajdujcej si na danym obszarze przestrzeni, bd te kadej jakoci relacyjnej zwizanej zdanym
obszarem przestrzeni. Itak: jakoci relacyjn bdzie przykadowo odleg-

152

Ludmia Olszewska

o dwch planet. Jeli zatem planeta Aoddali si od planety B, planeta B,


chocia pozostaje na swoim miejscu, ulegnie zmianie relacyjnej. Podobnie
ztemperatur dwch planet: jeli planeta Ajest chodniejsza od planety B
ojeden stopie Celsjusza, ochodzenie planety Aojeden stopie spowoduje zmian relacyjn planety B, mianowicie jej wasno bycia cieplejsz od
planety Aojeden stopie zmieni si we wasno bycia cieplejsz od planety Aodwa stopnie. Pojcie relacji wystpujce wopisywanej koncepcji
zmiany jest prawdopodobnie najszerszym zmoliwych, poniewa zakada
ono, i wszystkie ciaa fizyczne pozostaj wrelacji do caej reszty wszechwiata.
W praktyce momenty wyznaczone przez czstotliwo zmian (jako
e s one konstruktami powstaymi przy pomocy operacji czasoprzestrzennych, nazwijmy je momentami czasoprzestrzennymi, dla odrnienia od
zwykych momentw czasowych) bd zapewne rwne co do rozcigoci
zwykym momentom czasowym, co jest naturaln konsekwencj faktu, e
we wszechwiecie istnieje nieskoczona ilo jakoci, rozmieszczonych
wnieskoczonej przestrzeni. Istotne jest jednak, e koncepcja momentu
czasoprzestrzennego daje teoretyczn moliwo istnienia momentu rozcigego wczasie.
Koncepcja momentu czasoprzestrzennego nie jest jednak przydatna
do charakterystyki perdurantyzmu. Nawet bowiem, jeli istniej momenty
czasoprzestrzenne, ktre posiadaj rozcigo czasow, momenty takie
zsamej definicji nie mog zawiera adnej zmiany. Kada bowiem zmiana
powoduje przesunicie stanu wiata wnowy moment czasoprzestrzenny.
Temporalne czci scharakteryzowane wkategoriach momentw, tak czasowych, jak iczasoprzestrzennych, nie mog zatem posuy do wyjanienia, jak moliwa jest zmiana obiektw rozcigych czasowo. Momenty czasowe, jako obiekty istotnie trjwymiarowe, nie posiadajce rozcigoci
czasowej, nie mog by elementami konstytuujcymi rozcige czasowo
obiekty, momenty czasoprzestrzenne natomiast, ktre mog, przynajmniej
teoretycznie, posiada tak rozcigo, nie s wstanie odda fenomenu
zmiany, dla istnienia ktrej wymagana jest identyczno pewnej jakoci,
istniejcej przed, wtrakcie ipo zmianie15.
15
Charakterystyka perdurantyzmu w kategoriach momentarnych czci czasowych jest,
jak podkrelaj niektrzy autorzy, sposobem, w jaki doktryn t opisuj jej przeciwnicy.
Zdaniem M. Hellera, jedynym sposobem rozumienia temporalnych czci z punktu

Perdurantyzm aproblem zmiany

153

2b. Arbitralno podziau na czci czasowe


Odrzucenie momentarnych czci czasowych otwiera drog dla drugiej czci odpowiedzi na zarzut braku zmiany, ktra oparta jest na uznaniu
arbitralnoci podziau obiektw na czci czasowe iontologicznej rwnoci rozcigych czasowo obiektw iich rozcigych czasowo czci. Problem braku zmiany wydaje si bowiem wynika gwnie znieuzasadnionej tendencji przypisywania ontologicznego pierwszestwa czciom temporalnym wodniesieniu do obiektw. Obiekty jednake nie powinny by
postrzegane jako konstruowane zczci; obiekty nie s wtrne wstosunku
do swoich czci. Czci temporalne s co najwyej rwne obiektom pod
wzgldem ontologicznego statusu (inn alternatyw jest uznanie czci czasowych za wtrnych wstosunku do obiektw). Wkadym bd razie nasza
analiza rozcigych czasowo obiektw iich temporalnych czci odbywa si
na zasadzie opisanej przez M. Hellera: rozpoczynamy od wypenionych regionw czasoprzestrzeni iwtedy patrzymy na relacje pomidzy tymi regionami, aby odkry relacje czci do caoci pomidzy obiektami16.
widzenia endurantyzmu, jest przedstawienie ich jako serii bardzo krtko istniejcych
trjwymiarowych obiektw. Jeli jeden z tych obiektw miaby istnie duej ni moment, endurowaby i zmienia si w taki sam tradycyjny sposb, w jaki endurantyci
normalnie to opisuj. Aby zatem temporalne czci uczyni sensownymi, endurantyci
musz opisa taki przypadek, w ktrym trjwymiarowi ludzie nie istniej duej ni
przez moment, a to moe mie miejsce jedynie wtedy, gdy s oni zastpowani poprzez
nowe trjwymiarowe obiekty w kadym momencie (M. Heller, Things Change, s. 700,
Philosophy and Phenomenological Research, 52, 3 (1992), s. 695704, tum. L.O.).
Przeciwnik perdurantyzmu, T. Merricks, w nastpujcy sposb opisuje t doktryn: Zdaniem [zwolennikw teorii czci czasowych] kada trjwymiarowa rzecz postrzegana
w danym czasie nie jest t sam trjwymiarow rzecz, postrzegan w nastpnym momencie; raczej jest tak, e kada trjwymiarowa rzecz jest momentarnie istniejc jakoci (Endurance and Indiscernibility, s. 165, The Journal of Philosophy, 91, 4 (1994),
s. 165184, tum. L.O.). Naley jednak zaznaczy, e niektrzy zwolennicy perdurantyzmu charakteryzuj t doktryn w kategoriach momentarnych czci czasowych (patrz:
T. Sider, Four-Dimensionalism, The Philosophical Review, 106, 2 (1997), s. 197
231). Naley jednak uzna, e rozumienie takie jest w istocie brakiem rozumienia istoty
perdurantyzmu, ktre prowadzi do trudnoci wewntrz tej doktryny. Rozrnienie pomidzy perdurantyzmem opisanym w kategoriach rozcigych czasowo czci temporalnych a teori charakteryzujc czasowo rozcige obiekty w kategoriach momentarnych czci czasowych jest obecne u P. van Inwagena, wyd. cyt.
16
M. Heller, wyd. cyt., s. 696.

154

Ludmia Olszewska

Biorc pod uwag powysze rozwaania naley stwierdzi, e podzia obiektw na temporalne czci jest podziaem arbitralnym. Fakt ten
jest kolejn analogi pomidzy czasowymi aprzestrzennymi czciami.
Poniewa wistocie nie ma staych zasad, wedug ktrych dzielimy obiekty
na przestrzenne czci, nie moemy te oczekiwa, e zasady takie istniej
wodniesieniu do podziau obiektw na czci czasowe. Jak ujmuje to T. Sider: sednem perdurantyzmu jest twierdzenie, e relacja czci do caoci
zachowuje si wodniesieniu do czasu analogicznie do tego, jak zachowuje
si wodniesieniu do przestrzeni. [...] dla kadego sposobu podziau obszaru przestrzeni zajmowanej przez dany obiekt, istnieje odpowiadajcy sposb podziau obiektu na czci, ktre zajmuj dokadnie te obszary przestrzeni. Wodniesieniu do czasu, dla kadego sposobu podziau czasu istnienia obiektu na oddzielne interway czasowe, istnieje odpowiadajcy sposb podziau obiektu na temporalne czci, ktre s ograniczone do tych
interwaw czasowych17.
Oglnie mona wyrni dwa sposoby podziau rozcigych przestrzennie obiektw na czci. S to podziay na czci funkcjonalne iczci geometryczne18. Czci funkcjonalne s wyodrbniane ze wzgldu na
rol, jak peni wkonstytucji caego obiektu. Stosujc to kryterium podziau, wyodrbniamy takie czci, jak blaty stow czy porcze ioparcia
foteli. Czci geometryczne s za wyodrbniane ze wzgldu na ksztat,
ktry mniej lub bardziej przypomina regularne ksztaty bry geometrycznych. Stosujc to kryterium, moemy na przykad podzieli blat stou na
szeciany okrawdzi dugoci jednego centymetra.
Rozrnienie pomidzy funkcjonalnymi igeometrycznymi czciami obiektw przestrzennie rozcigych nie jest bynajmniej podziaem rozcznym: wyodrbnione ze wzgldw funkcjonalnych nogi iblaty stow
maj zazwyczaj ksztat prostopadocianw. Niemniej istniej czci funkcjonalne obardziej skomplikowanych ksztatach, jak silniki czy podwozia
samochodw.
Rozrnienie pomidzy czciami funkcjonalnymi aczciami geometrycznymi nie jest take podziaem wyczerpujcym. Wzalenoci od
szeroko rozumianych potrzeb icelw, mona dzieli obiekty na poowy,
czci trzecie, czwarte itemu podobne. Mona te chcie wyodrbni nie17
18

T. Sider, wyd. cyt., s. 204.


Patrz: D.S. Oderberg, wyd. cyt., s. 8889.

Perdurantyzm aproblem zmiany

155

wielk nieregularn cz powierzchni blatu stou od caej reszty. Bez wtpienia bdzie to podzia na czci.
Takie same zasady, czy raczej brak zasad, rzdz podziaem obiektw czasowo rozcigych na czci temporalne. Mona podzieli ludzkie
ycie na dziecistwo, okres dojrzewania, dorosoci istaroci. Mona te
podzieli je na pierwsze pi sekund ica reszt. Mona podzieli je na
setne czci. Elementy wyodrbnione wedug tych wszystkich kryteriw s
jednakowo czciami aden znich nie jest czci mniej lub bardziej ni
inny. Dlatego te podzia na czci czasowe jest podziaem arbitralnym19.
***
Odrzucenie koncepcji momentarnych czci czasowych jest podstaw odpowiedzi na zarzut braku zmiany. Tylko bowiem jeli scharakteryzujemy rozcige czasowo obiekty wkategoriach rozcigych czasowo temporalnych czci, bdziemy wstanie uwzgldni fenomen zmiany wczasie. Tym, co ulega zmianie, araczej: tym, co zawiera zmiany (tym, co zoone jest ze zmian), jest zatem sama temporalna cz obiektu. Wodniesieniu do czterowymiarowych perdurujcych obiektw nie mona twierdzi, e ulegaj one zmianie czy te, e trwaj poprzez zmiany, poniewa
ani obiekt, ani jego temporalna cz nie s rozumiane wkategoriach materialnej substancji, ale pewnego zespou zdarze, wystpujcych na danym obszarze czasoprzestrzeni.
Naturaln konsekwencj uznania czasowej rozcigoci, jako istotnego elementu konstytuujcego temporalne czci, jest uznanie arbitralnoci
podziau obiektw na czci czasowe. Jeli bowiem odrzucimy podzia na
Powysze rozwaania mog sugerowa, e to obiektom przysuguje ontologiczne
pierwszestwo w stosunku do ich tak przestrzennych, jak i temporalnych, czci. Jednake metafizyka, ktra oddaje w peni istot perdurantyzmu, jest metafizyk charakteryzujc wiat zewntrzny w kategoriach zdarze, a nie obiektw. Dlatego te, pomimo
i obiekt jest w niniejszym artykule pojciem czsto powtarzanym, obiekty s w istocie traktowane jako uyteczne skrty denotujce to, co dzieje si na pewnym wyodrbnionym obszarze czasoprzestrzeni. Ze wzgldu na nieostro semantyczn, nie mona
nawet powiedzie dokadnie, jakie obszary czasoprzestrzeni s w danych przypadkach
denotowane. Jedynym kryterium indywiduacji tak rozumianych obiektw jest czasoprzestrzenna homogeniczno pewnych obszarw. Metafizyka, ktra jest konsekwencj
perdurantyzmu przedstawionego w niniejszym artykule, jest zatem metafizyk bezobiektow. Cigle jednake potrzebujemy obiektu jako swego rodzaju skrtu mylowego.
19

156

Ludmia Olszewska

czci minimalne, jakimi byyby czci momentarne, nie moemy znale


uzasadnienia dla adnego innego definitywnego kryterium; nie ma adnych powodw, eby przyzna, e pewne kryteria s po prostu lepsze od
innych kade kryterium zrelatywizowane jest do konkretnych potrzeb
icelw. Naley zatem uzna, e zarwno obiekty, jak iich temporalne czci posiadaj rozcigo czasow jako wasno istotn.
Sednem perdurantystycznej odpowiedzi na problem moliwoci zmian
wczasie zzachowaniem identycznoci obiektw czasowo rozcigych iulegajcych takim zmianom nie jest zatem przypisywanie opozycyjnych wasnoci wasnoci posiadanych przed ipo zmianie rnym czciom czasowym obiektw, rozumianych jako czci momentarne iontologicznie
pierwotne wstosunku do samych obiektw. Kluczowym punktem perdurantystycznej odpowiedzi jest istotna zmiana koncepcji obiektu, rozumianego nie jako substancja ulegajca zmianom i wpeni obecna wkadej
chwili swojego istnienia, ale jako czterowymiarowa cao, uwzgldniajca wszystko, co wydarza si na danym obszarze czasoprzestrzeni. Obiekty
rozumiane wten sposb s wistocie zespoem zdarze inie ulegaj zmianom, lecz skadaj si ze zmian.
Koncepcja momentarnej czci czasowej, traktowana jako uproszczenie opisu, znajduje jednak zastosowanie jako uyteczne narzdzie analizy
perdurantyzmu. Momentarna cz czasowa jest bowiem jedyn temporaln czci, ktra jest bezporednio dostpna postrzegajcej wiadomoci.
Dla prostoty iprzejrzystoci charakterystyki niektrych cech perdurujcych
obiektw, stosowanie koncepcji momentarnej temporalnej czci wydaje
si jak najbardziej uzasadnione. Fakt ten jest jednak konsekwencj ograniczonoci naszego aparatu poznawczego, ktry pojcie rozcigoci czasowej uchwytuje na zasadzie pewnej abstrakcji od bezporednio danych wrae empirycznych, anie rzeczywistych cech bytu. Momentarna cz czasowa jest zatem jedynie uytecznym konstruktem teoretycznym. Charakterystyka perdurantyzmu jako takiego sposobu istnienia obiektw wczasie,
e adna zczci czasowych nie istnieje duej ni przez jeden moment,
pozostaje zatem tylko pewnym przyblieniem tej doktryny. Idea perdurantyzmu zawarta jest raczej wtwierdzeniu, e wadnym momencie ani obiekt,
ani jego adna czasowa cz, nie istniej wpeni.

Perdurantyzm aproblem zmiany

157

FOUR-DIMENSIONALISM AND THE PROBLEM OF CHANGE


Summary
Perdurance is one of the ways in which material objects can exist in time. This way
of existing in time is of the special significance when the so-called Leibnizs Law
(the law of indiscernibility of identicals) is being applied to material objects undergoing changes in time. According to the Leibnizs Law, if two objects are identical,
they can be ascribed exactly the same properties. However, an object existing before achange does not share all its properties with the very same object existing
after achange this is what achange consists in.
The proponents of perdurance want to solve the above puzzle in the following way: an object is to be understood as composed of temporal parts, and to these
temporal parts we can ascribe different properties, like being p and being non-p.
In such away, according to the proponents of perdurance, we can give an account
of how achange is compatible with identity of an object.
However, it seems that if the doctrine of perdurance is supposed to solve
problems with identity through change, temporal parts must be understood as nonmomentary (extended in time) and arbitrary (their ontological status cannot be superior to the status of objects). Otherwise the doctrine of perdurance is threatened
by the so called no-change objection, according to which there is no real change
of perduring objects, since there is nothing to survive achange, as there are only
successions of different objects, that is, successions of temporal parts.

Absolutyzm i pluralizm

159

Analiza i Egzystencja 1 (2005)

RENATA ZIEMISKA*

ABSOLUTYZM I PLURALIZM
Sowa kluczowe: absolutyzm aletyczny, pluralizm aletyczny, prawda, Tarski
Keywords: alethic absolutism, alethic pluralism, truth, Tarski

Absolutyzm nie jest popularnym stanowiskiem filozoficznym, pluralizm


za cieszy si niemal powszechn aprobat. Spord wieloci moliwych
wersji tych stanowisk bd mnie tutaj interesowa absolutyzm ipluralizm
aletyczny, tj. dotyczcy pojcia prawdy. Postaram si pokaza, e te dwa
stanowiska nie tylko nie pozostaj ze sob wsprzecznoci, ale wzajemnie
si uzupeniaj. Pluralizm mianowicie jest sposobem na rozwizanie sporu
absolutyzmu zrelatywizmem, za absolutyzm jest wstanie zagodzi wewntrzne problemy pluralizmu. Zestawienie absolutyzmu zpluralizmem jest
przy tym okazj do podjcia problemu, czy mamy jedno pojcie prawdy,
czy te jest takich poj wiele.

+
Renata Ziemiska, ur. 1965, dr hab. prof. US, kierownik Zakadu Epistemologii
wInstytucie Filozofii Uniwersytetu Szczeciskiego; autorka prac: Epistemologia Rodericka M. Chisholma (1998) oraz Eksternalizm we wspczesnej epistemologii (2002);
zajmuje si pojciem prawdy, problemem sceptycyzmu, eksternalizmem iepistemologi feministyczn. E-mail: zieminre@univ.szczecin.pl.

160

Renata Ziemiska

1. Absolutyzm aletyczny
Wbrew niechci wspczesnych filozofw do absolutw1, uwaam,
e absolutyzm aletyczny jest stanowiskiem, ktrego mona, anawet trzeba
broni2. Absolutyzm aletyczny to teza, e prawdziwo jako wasno sdw jest wasnoci niestopniowaln3, niezmienn iniezalen od okolicznoci stwierdzania. Wwersji negatywnej (atwiejszej do obrony) jest to teza,
e ten sam sd nie moe by zarazem prawdziwy ifaszywy relatywnie do
tego, kiedy, gdzie, przez kogo i wjakich innych okolicznociach zosta
stwierdzony. Od razu wida, e nie pozwala na to zasada niesprzecznoci.
Jej moc, sd nie moe zarazem by prawdziwy inie by prawdziwy wzalenoci od czegokolwiek.
Sdy jako noniki prawdziwoci najlepiej zinterpretowa jako abstrakcyjne treci naszych faktycznych przekona. Obrona absolutyzmu wymaga
zaoenia, e treci naszych przekona s cile okrelone, aponadto, na bardziej fundamentalnym poziomie, wymaga zaoenia, e co wogle istnieje,
za prawdziwo cakowicie zaley od tego czego (nazwijmy to wiatem).
Zaoenia te wydaj si wiarygodne, ale przyjrzyjmy si stanowiskom
opozycyjnym. Negacj absolutyzmu aletycznego jest relatywizm aletyczny
jako pogld, e ten sam sd moe by zarazem prawdziwy ifaszywy relatywnie do takich okolicznoci, jak podmiot, czas, miejsce czy schemat pojciowy. Takiego relatywizmu aletycznego nie naley myli zrelatywizmem
poznawczym jako stanowiskiem, e ludzkie poznanie jest relatywne do gatunku, grupy spoecznej czy kultury. Ten ostatni nie jest zagroeniem dla
naszego absolutyzmu. Mona bowiem twierdzi, e rozmaite podmioty procesw poznawczych, ornych zdolnociach iposugujce si rnymi
ukadami pojciowymi, uzyskuj rozmaite informacje na temat wiata, ajednoczenie okadej ztych informacji mona powiedzie, e jest prawdziwa
albo nie jest prawdziwa ito bezwzgldnie.
Por. H. Putnam, Realizm bez absolutw (Putnam 1998, s. 451473).
Por. R. Ziemiska, Czy mona dzi obroni absolutyzm w teorii prawdy?, [w:] J. Jaska, A. Tomkowska (red.), Prawda a metoda. O prawdzie, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocawskiego (w druku).
3
C. Wright (2000, s. 184) absolutno prawdy interpretuje jako jej niestopniowalno, a pozostae wymienione przeze mnie skadowe absolutnoci traktuje jako osobne
wasnoci.
1
2

Absolutyzm i pluralizm

161

W ostatnich latach za gwnego rywala absolutyzmu uchodzi jedna


zodmian relatywizmu poznawczego, amianowicie relatywizm pojciowy
jako teza ozalenoci naszych przekona od ukadu pojciowego, ktrym
si posugujemy (czy raczej wktrym mylimy). Na pierwszy rzut oka relatywizm pojciowy zdaje si kwestionowa nasze zaoenie, i tre naszych przekona jest cile okrelona, s np. gosy, e tre naszych przekona moe by rozmaicie zinterpretowana wrnych ukadach pojciowych. Wprzykadzie Putnama zliczeniem przedmiotw mamy sytuacj,
wktrej patrzc do szuflady, moemy powiedzie: W szufladzie s trzy
przedmioty (posugujc si zwykym pojciem przedmiotu) lub W szufladzie jest siedem przedmiotw (posugujc si mereologicznym pojciem przedmiotu, gdy przedmiotem jest kada suma przedmiotw). Kto
mgby powiedzie wtedy, e mamy tu do czynienia zdwoma sprzecznymi
sdami (W szufladzie s trzy przedmioty iW szufladzie nie ma trzech
przedmiotw), ktre s zarazem prawdziwe.
Wydaje si jednak, odpowiedzmy, e sd jest tam, gdzie mamy ustalony ukad pojciowy. Wprzykadzie Putnama nie ma dwu sdw sprzecznych, poniewa rni si nie tym, e jeden jest bez negacji, adrugi znegacj, lecz znaczeniem sowa przedmiot. Rni si zatem treciowo inie
stanowi pary sdw sprzecznych. Jeli za tak, to nie stanowi przykadu
pary sdw sprzecznych, zktrych kady jest prawdziwy wswoim ukadzie pojciowym.
Relatywizm pojciowy nie jest zagroeniem dla absolutyzmu, poniewa sdy jako noniki prawdziwoci nale do jakiego okrelonego ukadu pojciowego inie ma sensu rozpatrywanie ich wartoci poza tym ukadem. Sdy nie s transukadowe, lecz kady tkwi wewntrz okrelonego
ukadu pojciowego. Inaczej sd jako okrelona tre nie byby ukonstytuowany. To nie prawdziwo jest relatywna do ukadw pojciowych, lecz
samo istnienie sdw. Sd, aby istnie jako ukonstytuowana tre nadajca
si na nonik prawdziwoci, musi nalee do jakiego systemu pojciowego. Ta zaleno nie przeszkadza temu, e warto logiczna ju ukonstytuowanych sdw zaley cakowicie od wiata.
Relatywizm poznawczy irelatywizm pojciowy nie zmuszaj nas zatem do zajcia stanowiska relatywizmu aletycznego idaj si pogodzi zabsolutyzmem aletycznym. Aby taki absolutyzm uzasadni, trzeba jeszcze,
jak wspominalimy, przyj dwa zaoenia: (1) e tre naszych przekona

162

Renata Ziemiska

jest cile okrelona oraz (2) e prawdziwo cakowicie zaley od wiata.


Racje za ich przyjciem mog by nastpujce.
Przekonanie musi mie okrelon tre, aby zaistniao. Wieloznaczne
mog by sowa, ale nie przekonania. Przekonanie jest bowiem tam, gdzie
wiadomo, oczym jestemy przekonani. Winnym wypadku po prostu nie
ma przekonania. Pogld przeciwny mona sprowadzi do absurdu. Nie
mona bowiem wtedy definitywnie stwierdzi, e nasze przekonania nie
maj cile okrelonej treci (nie wiadomo, jaki pogld odrzucamy).
Drugie zaoenie to istnienie realnego wiata itakie pojcie prawdy,
wedug ktrego prawdziwo zaley cakowicie od tego wiata (realizm,
radykalny obiektywizm, klasyczna koncepcja prawdy). Argumenty przeciwko takiej tezie przedstawia wspomniany ju Putnam. Jego zdaniem idea
rzeczy samych wsobie, idea radykalnej obiektywnoci ijednoczenie idea
radykalnie obiektywnej prawdy jest pozbawiona sensu. Mwic orzeczach samych wsobie nie wiemy, oczym mwimy (Putnam 1998, s. 364).
Nie ma jednego wiata, lecz tyle jego wersji, ile jest ukadw pojciowych;
nie ma tu miejsca na ide Prawdy zBoskiego Punktu Widzenia (Putnam
1998, s. 489). Prawda wzwizku ztym nie jest niczym wicej ni
wyidealizowan racjonaln akceptowalnoci (Putnam 1998, s. 449).
Problemem Putnamowskiej koncepcji prawdy jest interpretacja idealnego uzasadnienia. Putnam, odrzucajc perspektyw Boskiego Oka, nie
moe idealnego uzasadnienia utosami zuzasadnieniem dla podmiotu
wszechwiedzcego. Alston (2001) susznie zauway dylemat: jeli idealne uzasadnienie ma mocn interpretacj, to prawda staje si niepoznawalna, anawet zblia si do niedopuszczalnej perspektywy Boskiego Oka, jeli za idealne uzasadnienie ma sab interpretacj, to Putnamowska prawda przestaje by stabilna izanadto zblia si do przygodnego uzasadnienia.
Putnam nieskutecznie szuka wskiej cieynki midzy grzzawiskami
metafizyki alotnymi piaskami relatywizmu kulturowego ihistorycznego
(Putnam 1998, s. 259). Przyznajmy, e wjzyku potocznym prawdziwymi
nazywa si dobrze potwierdzone opinie. Jednake niekiedy te dobrze potwierdzone opinie trac swoje uzasadnienie iwtedy mwimy, e cho wyglday na prawdziwe, to prawdziwymi nie byy. Wtakich sytuacjach posugujemy si pojciem prawdy radykalnie obiektywnej. Putnam niesusznie
proponuje wyeliminowa to ostatnie jako bezsensowne, bo wykraczajce
poza nasze dowiadczenie ipraktyk poznawcz. Przede wszystkim jednak trzeba postawi pytanie, jaki sens maj sowa Putnama, kiedy mwi,

Absolutyzm i pluralizm

163

e nie ma Boskiego punktu widzenia? Jeli sowa te maj jaki sens, to mamy
jakie pojcie absolutnej perspektywy. Jeli za nie maj sensu, to nie wiadomo, co Putnam mwi. Wgruncie rzeczy Putnam przyznaje: w sporze midzy realizmem metafizycznym aidealizmem siy s wyrwnane. Kada strona moe susznie zarzuci drugiej: Nie masz teorii (Putnam 1998, s. 450).
W sytuacji tej rwnosilnoci iopowiadajc si po stronie realizmu
dodajmy: pojcie obiektywnego iokrelonego wdanym momencie czasu
wiata ipojcie prawdy radykalnie obiektywnej s ze sob powizane
ikonieczne dla racjonalnego mylenia (zaoone wzasadzie niesprzecznoci iinnych prawach logiki4).
Obrona tezy, e co istnieje, aprawdziwo cakowicie zaley od tego
czego, oraz tezy, e tre naszych przekona jest cile okrelona, umoliwia zajcie stanowiska absolutyzmu aletycznego. Trzeba jednak zauway, e obrona ta jest skuteczna tylko wodniesieniu do pojcia prawdy
radykalnie obiektywnej jako zgodnoci zrzeczywistoci, czyli klasycznego pojcia prawdy. Relatywici, bronic swej pozycji, mog odrzuca to
pojcie lub uwaa, e poza tym pojciem prawdy istniej inne, sabsze,
ktre s podatne na relatywizacj. Mog np. uwaa, e prawdziwymi nazywamy dobrze potwierdzone opinie inic wicej. Odpowied ta nie zagraa
absolutyzmowi wodniesieniu do klasycznego pojcia prawdy, ajedynie
skania do zajcia pozycji pluralizmu, tj. przyjcia istnienia wielu poj
prawdy. Pluralizm jest dobrym sposobem na rozwizanie sporu absolutyzmu zrelatywizmem. Lepszym ni opcja teorii deflacyjnych5, ktre przecz samemu istnieniu wasnoci prawdy (wtedy za spr ocharakter tej
wasnoci traci racj bytu). Przyjrzyjmy si jednak racjom, jakie faktycznie
przedstawiano ijakie mogyby przemawia za pluralizmem.

2. Pluralizm Wrighta iLyncha


Pluralizm aletyczny to pomys brytyjskiego filozofa Crispina Wrighta
na zaegnanie wielowiekowego sporu na temat natury prawdy. Jego zda4
Podobne zdanie wyraa Edmund Husserl, por. D. ukasiewicz, Relatywistyczne i absolutne pojcie prawdy w Prolegomenach do czystej logiki Edmunda Husserla, Forum
Philosophicum (1996), s. 209.
5
Por. J. Szymura, Czy rozmowy o prawdzie s bezprzedmiotowe?, Kwartalnik Filozoficzny 23, 3 (1995), s. 2360.

164

Renata Ziemiska

niem zwolennicy klasycznej inieklasycznych koncepcji prawdy proponowali odmienne analizy pojcia prawdy, ale wsplnie zakadali, e jest
jedna natura ijedna wasno prawdy, ktr te wszystkie analizy staraj si
odsoni. Pluralizm natomiast jest tez, e wasno, ktra odpowiada pojciu prawdy, moe rni si od dyskursu do dyskursu. Do Wrighta doczy Lynch, atake pny Putnam (z okresu realizmu naturalistycznego).
Ten ostatni orzek, e pluralist by Wittgenstein jako twrca idei wielu gier
jzykowych (Putnam 2001, s. 717). To wanie ze wzgldu na gry jzykowe
mamy rne dyskursy, a wkadym odmienne uycie sowa prawda.
Pluralizm, zdaniem Wrighta, to idea, e prawda jest odmiennie ukonstytuowana wrnych dziedzinach myli, inna wdyskursie na temat
przedmiotw fizycznych, ainna wdyskursie matematycznym, moralnym
czy estetycznym. Wright stara si jednak swj pluralizmu pogodzi zjednoci pojcia prawdy. Wielo poj prawdy uniemoliwiaaby bowiem
uoglnienia typu Wszystko, co powiedzia Sokrates, byo prawdziwe
ipowodowaaby ekwiwokacje wrozumowaniach, nie tylko wtedy, gdy
wystpowaoby wnich sowo prawda, ale take wtedy, gdy przesanki
pochodziyby zrnych kontekstw (np. jedna byaby zdaniem ofaktach,
adruga zdaniem normatywnym). Wright proponuje, aby odrni pojcie
prawdy od wasnoci, ktra temu pojciu odpowiada (analogicznie do tego,
jak potoczne pojcie wody jako pynu bezbarwnego, bezwonnego, gaszcego pragnienie, pyncego wrzekach itd. rni si od wasnoci bycia wod,
ktra polega na zoeniu zczsteczek H2O). Podobnie, mamy jedno pojcie prawdziwoci, ale wiele wasnoci moe j realizowa (Wright 2001,
s. 761). Azatem, pluralizm aletyczny Wrighta to teza, e wasno, ktra
odpowiada pojciu prawdy, moe rni si od dyskursu do dyskursu, ale
pojcie prawdy jest jedno.
O jednoci pojcia prawdy decyduje lista siedmiu truizmw spenianych, zdaniem Wrighta, wkadym dyskursie iprzy kadej realizacji. S to:
(1) truizm przezroczystoci (kada postawa wobec sdu, np. uznanie czy
wtpienie, jest postaw wobec jego prawdziwoci); (2) truizm nieprzejrzystoci (niektre prawdy mog nigdy nie zosta poznane); (3) truizm powizywalnoci (negacje, koniunkcje, alternatywy sdw s tak samo zdolne
do bycia prawdziwymi, jak te sdy); (4) truizm korespondencyjny (prawdziwo to korespondowanie zrzeczywistoci); (5) truizm kontrastu (sd
moe by prawdziwym nie bdc uzasadnionym iodwrotnie); (6) truizm
bezczasowoci (jeli sd jest kiedykolwiek prawdziwy, to jest zawsze praw-

Absolutyzm i pluralizm

165

dziwy); (7) truizm absolutnoci (nie ma mniejszej czy wikszej prawdziwoci, lecz zupena prawdziwo lub jej brak) (Wright 2000, s. 183184).
Zdaniem Wrighta powysze truizmy spenia nawet koncepcja prawdy
jako koherencji ijako superstwierdzalnoci6, czyli odmiany epistemicznego rozumienia prawdy. Wydaje si jednak, e truizmy Wrighta s spenione
tylko wprzypadku idealnej koherencji zlokalizowanej wabsolutnym umyle, azatem prawdy absolutnej. Przy sabszych interpretacjach, gdy chodzi
oprawd jako koherencj zprzygodnymi systemami wiedzy ludzkiej, nie
jest speniony truizm nieprzejrzystoci (nie ma wtedy prawd przez nikogo
nie znanych) czy bezczasowoci (prawda nie jest wtedy wieczna). Zca
pewnoci do truizmw Wrighta nie pasuje teza Dummetta ozrwnaniu
prawdy zuzasadnieniem (nie jest wtedy speniony truizm kontrastu zakadajcy moliwo prawd nieuzasadnionych inieprawdziwych uzasadnie).
Mona powiedzie, e truizmy Wrighta s spenione wkadym dyskursie
(kady racjonalny dyskurs zakada zasad niesprzecznoci, awraz zni
klasyczne pojcie prawdy), ale to nie znaczy, e s koherentne zkad filozoficzn koncepcj prawdy.
Trzeba zauway, e jeli Wright sdzi, e pojcie prawdy jest jedno,
to nie zaegnuje starego sporu okoncepcj prawdy ijego stanowisko jest
pluralizmem tylko znazwy. Jest to pluralizm tak powierzchowny, e nie
rni si od starej tezy oistnieniu wielu rodzajw prawd. Trafna wydaje si
jednak myl, e pojcie prawdy jako jedno jest abstraktem, natomiast na
poziomie realizacji tego pojcia mamy ju wielo.
Kontynuatorem Wrighta jest Amerykanin Michael Lynch. Jego zdaniem posiadamy jedno pojcie prawdy, ktremu odpowiada jedna wasno
prawdy, ale prawda moe mie rne natury. Natura to to, co ley upodstaw posiadania wasnoci prawdy, to jej realizacja. Prawda podobnie jak
zjawiska umysowe to pojcie wasnoci, ktra moe by wielorako realizowalna (Lynch 2001, s. 727). Pojcie prawdy wystpuje wpakiecie poj
(razem zpojciem faktu, sdu, odniesienia). w pakiet poj powizany
jest zasadami przypominajcymi truizmy Wrighta. Znaczenie kadego pojcia skadowego wyznaczone jest przez rol (funkcj), jak odgrywa wtej
6
W myl koncepcji prawdy jako superstwierdzalnoci, sd jest prawdziwy, jeli jest
superstwierdzalny. Sd za jest superstwierdzalny tylko wtedy, gdy jest uzasadniony
przez jaki dostpny stan informacji i uzasadnienie to utrzyma si niezalenie od tego,
jak w stan informacji zostanie ulepszony (Wright 2000, s. 195).

166

Renata Ziemiska

sieci poj. Pojcie prawdy jest pojciem wasnoci wyszego rzdu


wasnoci posiadania tej wasnoci, ktra gra rol prawdy wdanym dyskursie (Lynch 2001, s. 745). Rol czy funkcj prawdy za wyznaczaj
wspomniane truizmy (Sd, e p jest prawdziwy wtedy itylko wtedy gdy p;
Kady sd ma negacj; Sd moe by uzasadniony, ale nie prawdziwy
iprawdziwy, lecz nie uzasadniony; Sd prawdziwy koresponduje zfaktami, afaszywy nie; Fakty czyni sdy prawdziwymi). Tak wyznaczona wasno prawdy moe by realizowana na rne sposoby wzalenoci od
dyskursu. Wprzypadku zda ofaktach prawda polega na korespondencji
zfaktami, ale nie jest tak wdyskursie matematycznym czy moralnym (gdzie
nie ma stosownych faktw). Podobnie jak uWrighta pojcie prawdy traktowane jest tu jako oczywiste, ajego znaczenie wyraaj wymienione truizmy. Truizmy te wskazuj na jedno pojcia prawdy. Pluralizm, zdaniem
Lyncha, dotyczy nie pojcia iwasnoci, lecz natury prawdy. Saboci stanowiska Lyncha jest jednak niejasno, czym natura prawdy rni si od
wasnoci ipojcia prawdy. Wydaje si, e inatura, iwasno prawdy to
abstrakty zwizane zpojciem prawdy. Susznie jednak Lynch podkrela zaleno pojcia prawdy od caego pakietu poj, wktrym ono funkcjonuje.

3. Argumenty za wieloci poj prawdy


Przyjmijmy proste rozumienie pluralizmu aletycznego jako tez, e
istnieje wiele poj prawdy istosownie do tego wiele wasnoci prawdy,
wiele natur prawdy czy, uywajc terminologii funkcjonalistycznej, wiele
sposobw jej realizacji. Czy jednak taka idea pluralizmu da si obroni?
Jako argumenty za takim prostym pluralizmem mona wymieni: (1) wielo dyskursw ikontekstw uycia sowa prawda, (2) uywanie zwrotu
To prawda wjzyku potocznym tak, jakby prawda bya poznawalna,
(3) wielo filozoficznych koncepcji prawdy.
W mowie potocznej mwimy to prawda, gdy mamy do czynienia
zdobrze uzasadnion opini. Wmatematyce za prawdziwe na gruncie jakiego systemu uwaane s twierdzenia dowiedzione na gruncie tego systemu lub aksjomaty. Wodniesieniu do dzie sztuki mwimy, e prawdziwe
s te dziea, ktre przy pomocy waciwych danej sztuce rodkw wyrazu,
pokazuj ludzk sytuacj wwiecie, ludzkie dowiadczenia czy dramaty.
Uwaamy za prawd, i Atena bya crka Zeusa, cho adnej ztych posta-

Absolutyzm i pluralizm

167

ci nie traktujemy jako realnej. Mimo tej rnorodnoci mona jednak twierdzi, e wkadym ztych dyskursw powtarza si jedna idea prawdy jako
zgodnoci zszeroko rozumian rzeczywistoci (obejmujc te byty pomylane). To, co rne, to raczej sposoby istnienia przedmiotw (sfery bytu),
formy korespondencji sdw ztymi dziedzinami bytu czy wreszcie kryteria uznawania za prawd. Argument ten nie jest zatem rozstrzygajcy. Wielo dyskursw nie przeczy jednoci pojcia prawdy. Wright iLynch susznie pluralizm uzasadniony przy pomocy tego argumentu czyli ztez ojednoci pojcia prawdy.
Drugi argument odwouje si do faktu, e wpotocznych zachowaniach
traktujemy prawd jako poznawaln. Wiele razy twierdzimy, e prawd
znamy, mwimy To prawda, e..., aprzecie prawda radykalnie obiektywna jest niepoznawalna. Sugeruje to istnienie przynajmniej dwu poj
prawdy: radykalnie obiektywnej niepoznawalnej oraz sabszej, np. utosamionej zdobrym uzasadnieniem, ktre jest nam poznawczo dostpne. Argument ten mona jednak oddali dwojako. (1) Potoczny zwrot To prawda
moe by skrtem mylowym zwrotu To mona uzna za prawd. (2) Potocznie zwykle naiwnie sdzimy, e prawda obiektywna jest dla nas przezroczysta. Tak czy owak, moe to by jedynie rnica wstandardach
uznawania za prawd, anie rnica co do pojcia prawdy. Potoczne pojcie prawdy zdaje si by tosame zklasycznym.
Trzeci argument odwouje si do wieloci wramach filozoficznych
koncepcji prawdy, ktre dotd zaproponowano (tego argumentu Wright nie
rozpatruje). Niektrzy uwaaj, e rnice te dotycz kryteriw, anie pojcia (Judycki 2001, s. 50). Sami autorzy koncepcji nieklasycznych twierdz
jednak, e nie chodzi okryterium, ale osamo pojcie. Dummett pojcie
prawdy transcendujcej wszelkie dowiadczenie uwaa za niezrozumiae.
Putnam wyranie powiada, e pojcie prawdy radykalnie obiektywnej jest
bezsensowne. Jeli wic nawet nietrafnie opisuj potoczne pojcie prawdy,
to sami zdaj si projektowa inne pojcie. Generalnie, pomijajc szczegy, wydaje si, e jest przynajmniej jedna wyrana alternatywa dla klasycznego pojcia prawdy, amianowicie epistemiczna koncepcja prawdy, jako
koncepcja prawdy sabszej ni klasyczna, prawdy nieabsolutnej.
Do tej pory udawao si nam unika wniosku oistnieniu wielu poj
prawdy, ale epistemiczn koncepcj prawdy trudno potraktowa jako zmian
kryterium dla prawdy radykalnie obiektywnej. Jest to wyrana opozycja
wobec potocznych intuicji co do prawdy, odrzucenie samej idei prawdy

168

Renata Ziemiska

radykalnie obiektywnej. Trudno nie pomyle, e mamy tu do czynienia


zinnym ni klasyczne pojciem prawdy (nie mwi nowym, poniewa
otym pojciu mwili ju sofici). Gdybymy za zdecydowali si na ten
krok iprzyjli istnienie dwu poj prawdy: sabego imocnego, bardzo atwo przyszoby nam rwnie przyjcie kolejnych sabych poj prawdy
imielibymy tych poj wiele. Kada ze znanych koncepcji prawdy przypisuje sowu prawda odmienne znaczenie, przedstawia inn analiz tego
sowa, ajeli pojcie to znaczenie nazwy, to mielibymy wiele poj prawdy. Lynch (2001, 726) pisze, e wielo poj prawdy pociga za sob
wieloznaczno sowa prawda. Zaleno przebiega te wodwrotnym
kierunku: jeli sowo prawda otrzymuje odmienne znaczenie wanalizach
filozofw, to istnieje wiele poj prawdy.

4. Jedna idea prawdy


Zastanwmy si jednak, czy te rnice znaczeniowe, cho faktyczne,
nie s tylko powierzchowne inie kryj wgbi jakiej jednej wsplnej idei.
Pierwsza myl, jaka przychodzi do gowy, to schemat (T): p jest zdaniem prawdziwym wtedy itylko wtedy, gdy p (por. Tarski 1995, s. 19), oktrym powiada si, e kady si na zgodzi. Deflacjonici zatrzymuj si na
nim, powiadajc, e nasze pojcie prawdy nie wykracza poza ten schemat.
D. Lewis (2001) nazywa go truizmem korespondencyjnym ipowiada, e
kade jego rozwinicie jest ju teori wiata, anie teori prawdy. Czy schemat ten mgby stanowi rdze naszego pojmowania prawdy, ktry byby
podstaw jednego pojcia prawdy iprzeczyby prostemu pluralizmowi?
Oponentami takiej opcji byliby M. Dummett iD. Davidson, wedug ktrych schemat (T) nie powinien by podstaw rozumienia prawdy, poniewa zakada pojcie przekadu iznaczenia (Davidson 1990, 285). Nawet
gdyby kady zgodzi si na ten schemat, to on raczej zakada rozumienie
prawdziwoci, ni je eksplikuje. Zakada, ale iwyraa, zauwamy.
Nie jest jednak tak, e kady si na ten schemat godzi. Schemat (T)
odrzuca J.J. Jadacki (2002, s. 194), zauwaywszy, e zachodzenie pozajzykowego stanu rzeczy pociga tu za sob prawdziwo pewnego zdania.
T negatywn konsekwencj mona jednak usun, zamieniajc wersj rwnowanociow schematu na implikacyjn (jeli p jest zdaniem prawdziwym, to p). Mona zatem obroni schemat (T).

Absolutyzm i pluralizm

169

Truizm korespondencyjny wpostaci implikacyjnej nawet przy epistemicznej koncepcji prawdy wydaje si do utrzymania. Mona twierdzi, e
wkadej koncepcji prawda polega na korespondencji ztym, co istnieje (niezalenie od sposobu istnienia czy sfery bytu, niezalenie od tego, czy chodzi ofizyczne drzewo, trjkt, Aten czy Zagob). Byaby zatem jaka
jedna wsplna idea prawdy. Ta idea jednak natychmiast rozpada si na dwa
przynajmniej pojcia: epistemiczne inieepistemiczne (stosownie do dwu
metafizycznych koncepcji wiata: realizmu iidealizmu). Rnica pomidzy nimi nie dotyczy tylko kryterium, poniewa samo odrnienie pojcia
ikryterium stoi tu pod znakiem zapytania. Nie chodzi osposb rozpoznania prawdy, ale omoliwo pojcia tego, co radykalnie obiektywne. Rnica
dotyczy samej natury prawdy, tego, czym prawda jest iczego dotyczy (radykalnej obiektywnoci czy te naszego konstruktu).
Zamy tutaj nastpujce odrnienie midzy ide ipojciem: idee
s obiektami idealnymi wzgldnie niezalenymi od naszej praktyki poznawczej, za pojcia s wprost zwizane ze sposobem uycia iznaczeniem sw7.
Przy takim odrnieniu trudno obroni jedno pojcia prawdy, skoro wiele znacze wie si ze sowem prawda. Mona jednak mwi owsplnej
idei prawdy, ktra spaja te pojcia8 . Ide t wyraa schemat Tarskiego.
Oglno tej idei ijej treciowe ubstwo powoduje, e czy si ona
zjak wizj wiata idopiero wtedy powstaje pojcie prawdy, ktre nadaje
si na znaczenie sowa prawda. Mona zatem wyanalizowa, jak to prbuje Wright, co, co czy wszystkie pojcia prawdy (znaczenia sowa praw7
Odrnienie to przypomina Ingardenowskie odrnienie midzy ide i przedmiotem czysto intencjonalnym. Idee s niezmienne i niezalene od podmiotu poznajcego,
pojcia za, jako przedmioty czysto intencjonalne, s bezporednimi odpowiednikami
konkretnych aktw wiadomoci (Ingarden 1987, s. 237238). Nasze odrnienie mona te odnie do Wittgensteina: pojcia to konkretne sposoby uycia nazw, za idee
byyby odpowiednikami tzw. poj rodzinnych czcych grupy sposobw uycia na
zasadzie skomplikowanych podobiestw, analogicznych do podobiestw midzy czonkami jednej rodziny (Wittgenstein 2000, 43 i 6667).
8
Mamy tu swoist dialektyk jednoci i wieloci. Zwolennicy epistemicznego pojcia prawdy nie przeprowadzaj rozwaa na poziomie wsplnej idei (by moe z racji
maej uytecznoci i trywialnoci tak oglnych rozwaa) i skupiaj si na poziomie
naszej praktyki poznawczej i jzyka naturalnego. Zwolennicy za prawdy radykalnie
obiektywnej, nie mogc zbyt wiele powiedzie na temat poznawalnoci prawdy, podkrelaj jasn, cho trywialn i nieosigaln ide celu naszych de poznawczych (pomijajc drugorzdne kwestie praktyki poznawczej).

170

Renata Ziemiska

da), ale tak abstrakcyjna idea nie jest znaczeniem sowa prawda. Mona
powiedzie, e idea prawdy to idea metafizycznego absolutu, tajemniczego,
przekraczajcego nasze kategorie pojciowe i zpowodu jego niedostpnoci tworzymy sobie blisze naszemu umysowi pojcia przybliajce t
ide9.

5. Tyle poj prawdy, ile wizji wiata


Wielo tkwica wnaszych pojciach prawdy to nie tylko wielo
kryteriw uznawania za prawd czy propozycji, jak rozpozna prawd, to
take wielo sfer bytw isposobw realizacji wasnoci prawdy, wielo
gier jzykowych idyskursw, awreszcie wielo koncepcji wiata, ktre
dopeniaj nasze pojcia prawdy. Pojcia prawdy zdaj si funkcjonowa
dopiero przy zaoeniu koncepcji wiata (w pakiecie ontologicznym). Tyle
mamy zatem poj prawdy, ile stanowisk metafizycznych, atake sfer bytu.
Nic dziwnego zatem, e klasyczna koncepcja prawdy, naturalnie zwizana
zrealizmem lub przynajmniej racjonalizmem metafizycznym, zostaa odrzucona przez metafizycznych idealistw (jest tylko wtpliwe, na ile konsekwentnie iczy nie jest to tylko lokalna prba przeamania potocznej wizji wiata, ktra itak rzdzi naszym myleniem). Nic te dziwnego, e wsferze literackiego wiata fikcji pojcie prawdy moe by tylko analogiczne
do tego pojcia, ktre funkcjonuje wodniesieniu do przedmiotw fizycznych.
Pewn niezaleno od pakietu ontologicznego ma tylko schemat
Tarskiego, ale ten jest zbyt abstrakcyjny, aby sam stanowi tre naszego
pojcia prawdy. Mona mie te wtpliwoci, czy schemat Tarskiego (mimo
swej szczeglnej roli) nie niesie adnego zaangaowania ontologicznego.
Zdaje si bowiem sugerowa racjonalno wiata oraz obowizywanie praw
logiki (nie bez przyczyny mia on wyraa klasyczne intuicje co do praw9
Idea prawdy przypomina ide religii (to, co wsplne wszystkim religiom). Gdyby
bowiem doszukiwa si treci wsplnych wielu religiom, takich jak idea opatrznoci czy
kosmiczny ad moralny, to treci te z racji swej abstrakcyjnoci same nie mogyby peni
funkcji religii i nie stanowi adnej religii. Analogicznie nasza abstrakcyjna idea prawdy, cho wsplna wszystkim pojciom prawdy, sama nie jest pojciem prawdy, poniewa nie mogaby stanowi znaczenia sowa prawda.

Absolutyzm i pluralizm

171

dy). Trudno jednak si dziwi, e rwnie przeciwnicy klasycznego pojcia prawdy akceptuj ten trywialny iprzynajmniej zpozoru wolny od metafizyki schemat. Odrzucenie tego schematu (w kadej jego wersji) uniemoliwiaoby przecie prowadzenie racjonalnej dyskusji.
Naturalnym rozwiniciem schematu korespondencyjnego jest potoczne
iklasyczne pojcie prawdy. Jeli bowiem do naszej oglnej idei prawdy
sprowadzajcej si do schematu korespondencyjnego doda zdroworozsdkowe zaoenie orealnoci wiata, przynajmniej wsensie jego racjonalnoci (co istnieje ijest jakie), to mamy zrby klasycznej koncepcji
prawdy. Wmyl tej koncepcji sd jest prawdziwy, jeli jest tak, jak ten sd
gosi. Pojcie to mona nazwa metafizycznym, poniewa zakada istnienie jakiego wiata (bez okrelania jego statusu bytowego), wiata racjonalnego, wiata, ktry moe si zmienia, ale wdanym momencie czasu
jest jaki, okrelony. Przy zaoeniu istnienia obiektywnej rzeczywistoci, najprostszym pojciem prawdy jest takie, wktrym prawdziwo cakowicie zaley od tego wiata. Kwestia ogranicze poznawczych podmiotw ludzkich jest osobn spraw, ktra nie przeczy idei prawdy radykalnie
obiektywnej.
Klasyczna koncepcja prawdy to idea najprostsza, dominujca wmyleniu potocznym. Jednake ju wstaroytnoci pojawia si idea alternatywna wpostaci sofistycznego relatywizmu prawdy, przeczca idei prawdy radykalnie obiektywnej. Mona wrcz powiedzie, e wopozycji do
relatywizmu sofistw ukonstytuowaa si dopiero Platoska iArystotelesowska idea prawdy radykalnie obiektywnej.
Jak susznie zauway Putnam, jest to pojcie prawdy zBoskiego
Punktu Widzenia. Gdyby absolutny umys patrzy na obiektywny (w sensie: okrelony ijaki, uporzdkowany, racjonalny czy zrozumiay) wiat, to
znaby prawd radykalnie obiektywn. Wprzypadku boskiego podmiotu
byaby to te prawda pena. Zdajemy sobie spraw zograniczonoci naszego umysu, ale nie przestajemy marzy omoliwoci poznania, choby niektrych aspektw wiata wsposb radykalnie obiektywny. Koakowski
(2003, s. 48) powiada, e prawda jest mitem, analogicznym do mitw religijnych ipodobnie jak one pozwala nam oswoi wiat, wprowadzi we
porzdek stosowny do ludzkiego umysu. Iniepodobna tego mitu zanegowa, nie popadajc winny mit, ktry tak czy inaczej jest konieczny do
tego, aby nada sens naszemu dowiadczeniu. Prawda moe by mitem,

172

Renata Ziemiska

ale jeli nim jest, to jest mitem dugotrwaym iniezbdnym dla racjonalnego mylenia10.
Pojcie prawdy jako wasnoci absolutnej wykracza poza granice dostpnego dowiadczenia ijest jego graniczn idealizacj (mitycznym dopowiedzeniem). Dziki temu jednak peni funkcj idei regulatywnej jako
celu naszych de poznawczych, porzdkujcego nasz obraz wiata. Suy do uoglnie, rozumowa, uyte jest wprawach logiki, cznie zzasad
niesprzecznoci itym samym stanowi zasad racjonalnego mylenia.

6. Pluralizm hierarchiczny
Pluralizm nie musi by demokratyczny. Wielo poj prawdy, stosowna do wieloci koncepcji wiata, nie zmusza nas do tego, by traktowa
kade ztych poj jako rwnorzdne. Pluralizm to teza, e jest wiele poj
prawdy, ale pojcia te mog by hierarchicznie uporzdkowane. Uprzywilejowan pozycj zajmuje klasyczne pojcie prawdy jako wasnoci absolutnej, ktre warunkuje racjonalno wszelkiego dyskursu. Inne pojcia
peni funkcj lokaln, widealistycznych systemach filozoficznych i wposzczeglnych dziedzinach dyskursu, takich jak dyskurs matematyczny, religijny, moralny, prawniczy, literacki, estetyczny iinne. Klasyczne pojcie
prawdy, bdc zdroworozsdkowym przedueniem schematu Tarskiego
(abstrakcyjnej, ale wsplnej idei prawdy), spaja wszystkie pojcia alternatywne idrugorzdne11.
Literatura
Alston W. 2001, ARealist Conception of Truth, [w:] M.P. Lynch (ed.) 2001, s. 4166.
Davidson D. 1990, The Structure and Content of Truth, Journal of Philosophy 87,
s. 281328.
10
Rwnie Koakowski (2003, s. 48) wyraa pogld, e prawda klasyczna umoliwia
klasyczn logik, a jednoczenie prawa tej logiki najlepiej pokazuj, jak naley rozumie klasyczne pojcie prawdy. Mit prawdy zwizany jest z mitem logiki i mitem rozumu.
11
Dzikuj Prof. Dariuszowi ukasiewiczowi za uwagi krytyczne, ktre pomogy mi
ulepszy tekst.

Absolutyzm i pluralizm

173

Ingarden R. 1987, Spr oistnienie wiata, wyd. 3 zmienione, t. II, cz. 1, Warszawa:
PWN.
Jadacki J.J. 2002, Kopoty zprawd, Roczniki Filozoficzne 50, 1, s. 193201
(Ksiga pamitkowa ku czci Profesora Antoniego B. Stpnia).
Judycki S. 2001, Oklasycznym pojciu prawdy, Roczniki Filozoficzne 49, 1,
s. 2562.
Koakowski L. 2003, Obecno mitu, Warszawa: Prszyski iS-ka.
Lewis D. 2001, Forget about the Correspondence Theory of Truth, Analysis
61, s. 275280.
Lynch M.P. 2001, AFunctionalist Theory of Truth, [w:] M.P. Lynch (ed.) 2001,
s. 723749.
Lynch M.P. (ed.) 2001, The Nature of Truth. Classical and Contemporary Perspectives, Cambridge Massachusetts: The MIT Press.
ukasiewicz D. 1996, Relatywistyczne iabsolutne pojcie prawdy wProlegomenach do czystej logiki Edmunda Husserla, Forum Philosophicum 1, s. 201
220.
Putnam H. 1998, Wiele twarzy realizmu iinne eseje, tum. A. Grobler, Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN.
Putnam H. 2001, The Face of Cognition, [w:] M.P. Lynch (ed.) 2001, s. 705722
(fragment Dewey Lectures).
Szymura J. 1995, Czy rozmowy oprawdzie s bezprzedmiotowe?, Kwartalnik Filozoficzny 23, 3, s. 2360.
Tarski A. 1995, Pojcie prawdy wjzykach nauk dedukcyjnych, [w:] tene, Pisma
logiczno-filozoficzne, t. 1, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, s. 13
171.
Twardowski K. 1965, Otak zwanych prawdach wzgldnych, [w:] tene, Wybrane
pisma filozoficzne, Warszawa: PWN, s. 315336.
Wittgenstein L. 2000, Dociekania filozoficzne, tum. B. Wolniewicz, Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN.
Wright C. 2000, Prawda: przegld tradycyjnego sporu, tum. T. Szubka, Kwartalnik Filozoficzny 28, 4, s. 153198.
Wright C. 2001, Minimalism, Deflationism, Pragmatism, Pluralism, [w:] M.P. Lynch
(ed.) 2001, s. 751787.

174

Renata Ziemiska

ABSOLUTISM AND PLURALISM


Summary
Alethic absolutism is athesis that propositions can not be more or less true, that
they are true or false for ever (if true at all) and that their truth is independent on any
circumstances of their assertion. In negative version, easier to defend, alethic absolutism claims the very same proposition can not be both true and false relative to
circumstances of its assertion. Simple alethic pluralism is athesis that we have
many concepts of truth. It is avery good way to dissolve the controversy between
alethic relativism and absolutism. Many philosophical concepts of truth are the best
reason for such pluralism. If concept is meaning of aname, we have many concepts
of truth because the name truth was understood in many ways. The variety of
meanings however can be superficial. Under it we can find one idea of truth expressed in correspondence truism or schema (T). The content of the truism is too
poor to be content of anyone concept of truth, so it usually is connected with some
picture of the world (ontology) and we have so many concepts of truth as many
pictures of the world. The author proposes the hierarchical pluralism with privileged classic (or correspondence in weak sense) concept of truth as absolute property.

Recenzje

175

Analiza i Egzystencja 1 (2005)

RECENZJE
TADEUSZ SZUBKA

POWRT DO RACJONALIZMU?

Christopher Peacocke, The Realm of Reason, Oxford: Clarendon Press 2004,


ss. X + 284.

We wstpie do swojej najnowszej ksiki Christopher Peacocke, poprzednio profesor Uniwersytetu Oksfordzkiego, aobecnie nowojorskiego Columbia University,
przywouje stwierdzenie B.C. van Fraassena, e tradycja empiryzmu, podobnie jak
kada inna tradycja, nie moe trwa, jeli si wjaki sposb nie odnawia. Aby
empiryzm by yw tradycj, musi by dzisiaj inny ni empiryzm Koa Wiedeskiego, tak jak tamten empiryzm by inny od empiryzmu J. Lockea iD. Humea. Jednake Peacocke cytuje to stwierdzenie bynajmniej nie po to, aby broni empiryzmu. Chce on broni stanowiska wobec empiryzmu opozycyjnego, czyli racjonalizmu, lecz ma to by racjonalizm odnowiony inowoczesny. Oto jego ambitna deklaracja: aden racjonalizm dzisiaj nie moe by taki, jaki by kiedy, atradycja
racjonalistyczna musi rwnie si odnawia. Bd argumentowa na rzecz nowoczesnego racjonalizmu, ktry rni si od racjonalizmu wwydaniu Fregego iGdla,
tak jak ich racjonalizm rni si od racjonalizmu Leibniza (s. 2). Peacocke dostrzega, e nie jest jedynym obecnie filozofem, ktry prbuje odnowi racjonalizm.
Innym wpywowym filozofem anglosaskim, ktry to dzisiaj czyni, jest Robert B.
Brandom. Jednake swoj prb obrony racjonalizmu uwaa Peacocke za nieco
inn od tej zaproponowanej przez Brandoma.
Co umoliwia dzisiaj odnowienie racjonalizmu? Zdaniem Peacockea wkadym racjonalizmie zawarte s pogldy na relacje midzy ywionymi przez nas sdami, czy oglniej treciami, iich rozumieniem, aracjami, jakimi dysponujemy na

176

Recenzje

rzecz ich prawdziwoci, czy jak to si czsto obecnie formuuje tym, co upowania nas (entitle us) do przyjmowania ich prawdziwoci. Rozwj filozofii wostatnich latach pozwoli nam na lepsze ni dotychczas wyjanienie relacji midzy tymi
kategoriami. Racjonalizm, ktrego broni Peacocke, sprowadza si do tego, e niektre racje albo jak woli on mwi upowanienia (entitlements), by wydawa
okrelone sdy, s aprioryczne, uzasadnione niezalenie od dowiadczenia. Jednake nie tylko do tego. Peacocke chce pokaza zasadno racjonalizmu uoglnionego, wmyl ktrego jeli wszystko zostanie odpowiednio sformuowane, to okae si, e kade upowanienie ma wistocie skadnik aprioryczny (s. 2). Racjonalizm tego rodzaju przedstawia Peacocke przez podanie kilku zasad racjonalizmu
oraz ich wielowtkow ilustracj iuzasadnienie.
Wszystkie te zasady wykorzystuj wspomnian ju kategori upowanienia,
ktra na dobre zadomowia si w anglosaskich dyskusjach epistemologicznych,
uzupeniajc spokrewnione zni pojcia usprawiedliwiania, uzasadniania, gwarantowania itd. Zepistemicznymi relacjami upowanienia mamy do czynienia wwczas, twierdzi Peacocke, kiedy przechodzimy od jednych treci do drugich. Jestemy zatem upowanieni do dokonywania wnioskowa logicznych, do wydawania
sdw obserwacyjnych na podstawie rezultatw percepcji, do przypisywania sobie
odpowiednich wrae, kiedy takowe odczuwamy, do polegania na pamici itd. Kade
przejcie, do ktrego jestemy upowanieni, ma charakter racjonalny. Ponadto, kto
moe by upowaniony do wydania jakiego sdu nawet wwczas, kiedy nie jest
wstanie myle otym, co jest rdem owego upowanienia. Wsytuacji takiej znajduje si dziecko wydajce sdy obserwacyjne na podstawie przey percepcyjnych,
ktrych koncepcji zpewnoci jeszcze nie posiada. Upowanienia nie musz te
by konkluzywne. Relacjom upowanienia odpowiadaj obiektywne normy, ktre
sprawiaj, e dane relacje s relacjami upowaniajcymi.
Pierwsza zasada racjonalizmu bronionego irozwijanego przez Peacockea
wie wsposb szczeglny upowanienie iprawdziwo. Nie jest to jednak, naley od razu zastrzec, zasada specyficzna tylko dla stanowiska racjonalistycznego.
Brzmi ona nastpujco: fundamentaln inieredukowaln czci tego, co sprawia, e dane przejcie jest tym, do ktrego podmiot mylcy jest upowaniony, jest
to, i owo przejcie na og prowadzi, wsposb typowy dla przej racjonalnych,
do prawdziwych sdw (a wprzypadku, kiedy opiera si ono na przesankach, prowadzi na og do takich sdw, gdy jego przesanki s prawdziwe) (s. 11). Na
pierwszy rzut oka zasada ta wydaje si zwykym banaem, prostym przypomnieniem niekwestionowalnych relacji zachodzcym midzy racjonalnoci, prawdziwoci awydawaniem sdw czy stwierdzaniem. Rozwinicie jednak tej zasady
iwszystkich jej konsekwencji pokazuje, e tak nie jest. Zastrzeenie w sposb
typowy dla przej racjonalnych jest tu tego rodzaju, e wyklucza czysto reliabili-

Recenzje

177

styczne czy, winnej terminologii, czysto eksternalistyczne (w sensie epistemologicznym) ujcie relacji upowanienia. Ponadto, owo odwoanie si do prawdy ma
wtej zasadzie charakter konstytutywny, tj. nie da si go zastpi czym innym,
powiedzmy kategori wyidealizowanego upowanienia, za pomoc ktrego zdefiniowana byaby prawdziwo. Tak wic, chocia pierwsza zasada racjonalizmu
nie jest czym charakterystycznym dla racjonalizmu, to jest ona, stwierdza Peacocke, istotn tez filozoficzn, anie po prostu banaem (s. 13).
Specyficznie racjonalistyczna jest zpewnoci druga zasada stanowiska bronionego przez Peacockea. Wmyl tej zasady, to, e racjonalne przejcia, do ktrych podmiot poznajcy jest upowaniony, s przejciami zachowujcymi iniejako
przewodzcymi prawdziwo, da si filozoficznie wyjani wkategoriach natury
intencjonalnych treci istanw, biorcych wnich udzia. Krtko mwic, dla owych
przej nie trzeba szuka jakiego cakowicie zewntrznego uzasadnienia czy uprawomocnienia. Wnurcie klasycznego racjonalizmu, twierdzi Peacocke, tacy myliciele jak Leibniz, Frege iGdel interesowali si gwnie treciami jawnie apriorycznymi isposobami ich poznania. Tak postpowa np. ostatni ze wspomnianych
mylicieli, proponujc dziwaczn itrudn do przyjcia quasi-percepcyjn iquasi-przyczynow epistemologi matematyki inauk formalnych. Peacocke nie chce poda t sam drog, lecz proponuje skoncentrowa si nie na samych treciach,
lecz na przejciach od jednych treci do drugich. Prowadzi to, jego zdaniem, do
uoglnionego racjonalizmu, wktrym ugruntowanie racjonalnego prawdziwociowego przewodnictwa przejcia wnaturze intencjonalnych treci istanw biorcych
udzia wtym przejciu nie jest czym ograniczonym do przej prowadzcych do
treci jawnie apriorycznych, lecz czym, co ma raczej oglne zastosowanie (s. 58).
Zasada druga stosuje si zatem do takich oto przej racjonalnych, nie majcych
wzasadzie charakteru inferencyjnego: od przey percepcyjnych podmiotu do wydawanych przez niego sdw ootaczajcym go wiecie materialnym; od przey
percepcyjnych podmiotu do sdw odziaaniach istanach mentalnych innych podmiotw; od subiektywnych stanw wiadomych podmiotu poznajcego do przypisywania sobie tych stanw; od danych pamiciowych osobie iwiecie do sdw
wczasie przeszym osobie iwiecie. Blisze omwienie owych racjonalnych przej
isposobu, wjaki ich obowizywanie iposiadanie do nich upowanienia zaley
wycznie od treci biorcych wnich udzia, a wszczeglnoci warunkw ich identycznoci, byoby olbrzymim przedsiwziciem. Dlatego Peacocke wybiera tylko
niektre znich, powicajc sporo uwagi przejciu od przey percepcyjnych do
odpowiednich sdw oraz nieco mniej indukcji. Te partie pomysowych wywodw Peacockea pomijam, gdy moim celem jest przedstawienie oglnego zarysu
racjonalizmu Peacockea iodpowied na pytanie, wjakim sensie jest to racjonalizm nowoczesny, odmienny od racjonalizmu tradycyjnego.

178

Recenzje

Trzecia zasada racjonalizmu moe na pierwszy rzut oka wyda si kontrowersyjna itrudna do przyjcia. Gosi ona bowiem, e wszystkie przypadki relacji
upowanienia s zgruntu aprioryczne. Na czym jednak miaaby polega owa aprioryczno zgruntu lub zzasady? Przecie jestemy upowanieni do wydawania bardzo wielu sdw, co do ktrych wydaje si, e nie ma najmniejszej wtpliwoci, i
natura owego upowanienia jest jak najbardziej empiryczna. Zamy, e podobnie
jak Peacocke znajduj si wtakim stanie, ktry upowania mnie do przekonania, i
wina australijskie s bardziej owocowe wsmaku ni wina francuskie. To upowanienie nie wydaje si wadnym wypadku aprioryczne, gdy jego rdem s moje
doznania smakowe, kiedy delektowaem si winami pochodzcymi ztych krajw.
Co moe by wnim z gruntu apriorycznego? Odpowied Peacockea jest nastpujca. Naley wpierw zauway, e moje upowanienie do tego przekonania bazuje na serii empirycznych, czciowo percepcyjnych przekona opostaci, to wino
jest owocowe wsmaku ijest australijskie, tamto wino nie ma smaku owocowego
ijest francuskie. Nie ulega wtpliwoci, e s to przekonania aposterioryczne.
Jednake trzeba pamita, i sd, e co ma smak owocowy jest sdem percepcyjnym, aupowanienie, by wydawa takie sdy na podstawie odpowiednich przey
percepcyjnych ma charakter aprioryczny, aczkolwiek nie jest to upowanienie niezawodne. Ponadto wprzejciu od owych jednostkowych sdw osmaku poszczeglnych win do oglnego porwnawczego sdu osmaku wina pochodzcego zrnych krajw korzystamy ze zwykej indukcji, ktra, zdaniem Peacockea, ma rwnie status aprioryczny. Tak wic jedynym powodem tego, e moje upowanienie
do przekonania, i wina australijskie s bardziej owocowe wsmaku ni wina francuskie, jest to, e opiera si ono ostatecznie na odpowiednich przeyciach percepcyjnych. Jednake upowanienie do przejcia od owych przey do odpowiednich
jednostkowych sdw jest aprioryczne, jak rwnie upowanienie do przejcia od
sdw jednostkowych do sdu oglnego. Tak wic przykad sdu osmaku wina
pochodzcego zrnych krajw nie stanowi kontrprzykadu dla trzeciej zasady racjonalizmu. Zasada ta, jak pisze Peacocke, implikuje, e kady przypadek relacji
upowanienia, ktra jest aposterioryczna, mona rozoy wpodobny sposb. Aposterioryczny charakter kadego takiego przypadku mona wytumaczy przez czynniki inne ni nieredukowalnie aposterioryczny przypadek relacji upowanienia
(s. 150).
Po takiej wykadni trzecia zasada racjonalizmu nie powinna budzi ju odruchowego sprzeciwu jako jawnie absurdalna. Czy mona jednak poda jakie oglne racje na rzecz jej przyjcia? Pierwsz ogln racj mona wyprowadzi znatury
samego upowanienia. Oglny sd zgodnie zrelacj upowanienia wprzykadzie
zwinem jest racjonalny tylko dlatego, e ow relacj upowanienia mona rozoy na elementarne relacje upowanienia, ktre s aprioryczne, oraz wystpowanie

Recenzje

179

odpowiednich przey smakowych. Gdyby tak nie byo, to w oglny sd byby


zwykym zgadywaniem lub, mwic bardziej dramatycznie, irracjonalnym skokiem
wciemno. Nie pomoe tu nawet obstawanie przy tym, e tak wcale by nie musi,
bo owe elementarne relacje upowanienia wcale nie musz by aprioryczne, lecz
mog by ugruntowane winnym materialne empirycznym. Krtko mwic, wystarczy uwzgldni wicej materiau empirycznego, anie bdzie irracjonalnego skoku
wciemno. Jednake, replikuje Peacocke, sam surowy materia empiryczny wpostaci odpowiednich przey czy dowiadcze tu nie pomoe, ajeli korzystamy
zsdw wydawanych na jego podstawie, to naley pamita, e upowanienie do
nich ma charakter aprioryczny.
Druga oglna racja wspierajca trzeci zasad racjonalizmu bierze si znamysu nad natur apriorycznoci. Wmyl filozoficznie wiarygodnej koncepcji apriorycznoci, dany sd jest aprioryczny wtedy, gdy jego prawdziwo zagwarantowana jest przez natur tworzcych go treci. Podobnie, dane przejcie jest aprioryczne
wtedy, gdy to, e przenosi ono prawdziwo, wypywa znatury treci istanw biorcych wnim udzia. Jeli koncepcja ta jest trafna (o jej trafnoci Peacocke stara
si przekona swoich czytelnikw wwielu wczeniejszych publikacjach), to trzecia zasada racjonalizmu nie jest niczym wicej, jak tylko wynikiem dwu pierwszych zasad.
Bronion przez siebie posta racjonalizmu okrela Peacocke jako umiarkowan. Wprzeciwiestwie bowiem do tradycyjnych odmian racjonalizmu nie postuluje si wniej istnienia specjalnej wadzy umoliwiajcej poznawanie prawd
empirycznych, nie odwouje si wniej do racjonalnej intuicji czy te do racjonalnych wgldw. Takie tradycyjne formy racjonalizmu s nie do utrzymania, gdy,
jak pisze Peacocke, idea takiej specjalnej wadzy wyranie boryka si zproblemami. Czym cakowicie niejasnym jest to, wjaki sposb taka wadza dziaa, wjaki
sposb wie si ona zrozumieniem, wjaki sposb jej istnienie naley pogodzi ze
wszystkim innym, co wiemy oumyle imechanizmach przyczynowych, atake
wjaki sposb moe dawa posiadane przez nas upowanienia do apriorycznych
sdw iprzej (s. 153). Umiarkowanie nowoczesnego racjonalizmu przejawia
si rwnie wtym, e jak si wydaje bez trudu mona go pogodzi znaturalizmem. Znaturalizmem s natomiast nie do pogodzenia tradycyjne postacie racjonalizmu, postulujce istnienie quasi-przyczynowych oddziaywa podmiotw poznajcych ztym, co wszerokim sensie niefizyczne. Peacocke sugeruje, e za podobnie umiarkowanym racjonalizmem opowiadaj si wdzisiejszej filozofii anglosaskiej nie tylko wspomniany wczeniej Brandom, lecz rwnie George Bealer
iLaurence BonJour.
Wywody Peacockea, jak zawsze wwypadku pism tego autora, prowadzone
s na bardzo wysokim stopniu abstrakcji, zwykorzystaniem technicznej iraczej

180

Recenzje

specyficznej terminologii. Jednake nie tylko to jest rdem trudnoci wjej zrozumieniu izaakceptowaniu. Zjednej bowiem strony jest to racjonalizm bardzo ambitny, eby nie powiedzie radykalny. Jego twrca nie ogranicza go bowiem do
obszarw, do ktrych racjonalici na og zgaszali pretensje, takich jak matematyka, logika czy nawet filozofia. Utrzymuje on, e racjonalizm mocno zakorzeniony
jest wkadym obszarze naszej aktywnoci poznawczej, cznie ze sfer sdw obserwacyjnych owiecie, uoglnie indukcyjnych oraz empirycznych teorii naukowych. Zasadny jest nawet racjonalizm moralny, co stara si Peacocke pokaza wdwu
ostatnich rozdziaach swojej ksiki. Zdrugiej jednak strony, pomimo tej rzekomo
uniwersalnej obowizywalnoci, moe si on jawi jako zbyt umiarkowany. Nie
jest to bowiem tego rodzaju racjonalizm umiarkowany, ktry domagaby si uznania, e obok wiedzy empirycznej istnieje odrbna wiedza racjonalna (matematyczna, logiczna czy jakakolwiek inna). Nie jest to nawet racjonalizm goszcy nierozerwalne sprzenie elementw poznania empirycznego iracjonalnego. Jest to raczej
racjonalizm tego rodzaju, ktry utrzymuje, e chocia to, co wiemy owiecie ugruntowane jest ostatecznie wnaszych empirycznych oddziaywaniach ze wiatem, to
wyniki owego oddziaywania na nas nigdy nie przeksztaciyby si wwiedz, gdyby nasz umys nie posiada okrelonej struktury inie kierowa si takimi, anie innymi zasadami. Peacocke jest wic racjonalist wtym sensie, e podobnie jak jego
wielcy, tradycyjni poprzednicy dodaje do empirystycznego twierdzenia, e wumyle nie ma niczego, czego nie byoby wzmysach, istotne zastrzeenie oprcz samego umysu ijego zasad. Ujmujc to wspecyficznej terminologii Peacockea,
bez racjonalnych zasad apriorycznych nie mielibymy adnych upowanie do
wydawania sdw owiecie idokonywania dalszych przej prowadzcych do teorii
naukowych ifilozoficznych. Rol rozumu mona zatem porwna do roli dwigarw, bez ktrych nie powstaby cay gmach wiedzy. Podejrzewam, e dla mylicieli
oorientacji empirycznej inaturalistycznej bdzie to zbyt wielkie ustpstwo na rzecz
racjonalizmu. Jednake dla niektrych wspczesnych obrocw racjonalizmu,
a wtym chyba wbrew temu, co sugeruje Peacocke rwnie dla Bealera iBonJoura
bdzie to prawdopodobnie racjonalizm zbyt umiarkowany.

You might also like