You are on page 1of 23

David L.

Rosenhan

O ludziach normalnych
w nienormalnym otoczeniu

W: Przeom w psychologii, red. Jankowski K, Czytelnik, Warszawa 1978

Jeeli istnieje zdrowie psychiczne i choroba psychiczna, jak mona je rozrni? Pytanie to
nie jest wymysem kaprysu ani te szalestwem. Niezalenie od tego, jak gboko tkwi w nas
przekonanie, e potrafimy odrni zdrowego od chorego psychicznie, dowody na to nie s w
peni przekonywajce. Czsto, na przykad, czyta si o procesach o zabjstwo, kiedy to
wybitnym psychiatrom, wystpujcym w obronie oskaronego, sprzeciwiaj si rwnie wybitni
psychiatrzy, ktrzy wystpuj w roli oskarycieli, w sprawie uznania podsdnego za zdrowego
psychicznie. Oglnie rzecz biorc, istnieje ogromna ilo sprzecznych danych na temat
niezawodnoci, przydatnoci i znaczenia takich poj, jak zdrowie psychiczne, choroba
psychiczna, zaburzenia psychiczne i schizofrenia. Zreszt ju w 1934 roku Benedict
wyrazia pogld, e pojcia normalny i nienormalny nie s uniwersalne. To, co uznaje si za
norm w jednej kulturze, moe by uwaane za odchylenie w innej. Tote pojcia normalno i
nienormalno nie s, by moe, tak precyzyjne, jak si na og uwaa.
Stawianie pyta dotyczcych normalnoci i nienormalnoci nie oznacza absolutnie
kwestionowania faktu, e pewne zachowania cechuje dewiacja i dziwaczno. Morderstwo jest
dewiacj, podobnie jak halucynacje. Stawianie takich pyta nie przeczy te istnieniu osobistych
cierpie, ktre si czsto kojarz z chorob psychiczn. Lk i depresja istniej. Cierpienie

psychiczne istnieje. Ale normalno i nienormalno, zdrowie psychiczne i choroba psychiczna, a


take diagnozy, ktre s ich wynikiem, mog by bardziej bezpodstawne, ni si zwyko sdzi.
Pytanie, czy zdrowego psychicznie mona odrni od chorego psychicznie (oraz czy
mona rozrni poszczeglne stadia choroby psychicznej), sprowadza si zasadniczo do prostej
kwestii: czy wyrane cechy charakterystyczne, na ktrych opiera si diagnoza, s atrybutem
samych pacjentw, czy te otoczenia i warunkw, w jakich znajduj ich obserwatorzy? Od
Bleulera, poprzez Kretschmera, a do autorw ostatnio poprawionej i uzupenionej Klasyfikacji
chorb psychicznych, wydanej przez American Psychiatrie Association, szerzy si silnie
ugruntowany pogld, e u pacjentw wystpuj objawy, e te objawy mona skategoryzowa
oraz, implicite, e mona odrni zdrowych psychicznie od chorych psychicznie. Jednake
ostatnio pogld ten zaczto kwestionowa. Wyonio si nowe stanowisko, oparte czciowo na
rozwaaniach teoretycznych, antropologicznych, ale take na koncepcjach filozoficznych,
prawnych i terapeutycznych, e psychologiczna kategoryzacja chorb psychicznych jest w
najlepszym wypadku bezuyteczna, a w najgorszym - z gruntu szkodliwa, bdna i bezsensowna.
Wyraziciele tego pogldu uwaaj, e diagnoza psychiatryczna znajduje si w umysach
obserwatorw i nie jest bynajmniej uzasadnionym podsumowaniem cech ujawnionych przez
obserwowanego.
Mona z korzyci dla sprawy rozstrzygn, ktry z tych pogldw jest bardziej suszny,
jeeli si odda normalnych ludzi (tzn. takich ludzi, ktrzy nie cierpi i nigdy nie cierpieli z
powodu objaww powanych zaburze psychicznych) do szpitali psychiatrycznych i stwierdzi
wwczas, czy zostali uznani za zdrowych psychicznie, a jeli tak, to w jaki sposb. Gdyby
zawsze rozpoznawano zdrowie psychiczne u takich pseudopacjentw, mielibymy wwczas
niezbity dowd na to, e zdrow psychicznie jednostk mona odrni od zaburzonego
otoczenia, w jakim si znalaza. Normalno (i przypuszczalnie nienormalno) jest dostatecznie
wyrana, by mc j rozpozna niezalenie od otoczenia, gdy nonikiem jej jest dana osoba. Z
drugiej jednak strony, jeeli zdrowie psychiczne pseudopacjentw nie zostanie rozpoznane, mog
si wyoni powane trudnoci dla tych, ktrzy opowiadaj si za tradycyjnymi metodami
diagnostyki psychiatrycznej. Jeli zaoymy, e personel szpitala nie by niekompetentny, e
pseudopacjent zachowywa si rwnie normalnie jak poza szpitalem i e nie utrzymywa, jakoby
by ju kiedy w szpitalu psychiatrycznym - nieoczekiwany rezultat takiego eksperymentu

umocni tylko pogld, e diagnoza psychiatryczna mwi niewiele o samym pacjencie, a za to


bardzo duo o rodowisku, w jakim znajduje go obserwator.
Niniejszy artyku stanowi opis takiego wanie eksperymentu. Osiem zdrowych psychicznie
osb zgosio si i zostao przyjtych do dwunastu rnych szpitali. Ich dowiadczenia zwizane
z pobytem w szpitalu przedstawione s w pierwszej czci niniejszej pracy; druga natomiast
powicona jest opisowi bada, jakie przeprowadzili oni w zakadach psychiatrycznych. Zbyt
maa liczba psychiatrw i psychologw, nawet spord tych, ktrzy pracowali w takich
zakadach, zdaje sobie spraw z istoty takich dowiadcze. Rzadko rozmawiaj oni z byymi
pacjentami, by moe dlatego, e nie dowierzaj informacjom pochodzcym od uprzednio
chorych psychicznie. Ci, ktrzy pracuj w szpitalach psychiatrycznych, na og przystosowuj
si do otoczenia tak znakomicie, e staj si nieczuli na wpyw tego rodzaju dowiadcze.
Czasem zdarzaj si nawet raporty badaczy, ktrzy sami poddali si hospitalizacji
psychiatrycznej, ale badacze ci przewanie przebywali w szpitalach przez krtki okres, czsto za
wiedz personelu szpitalnego. Trudno jest wic stwierdzi, w jakim stopniu traktowano ich jak
pacjentw, a w jakim jak kolegw naukowcw. Niemniej ich raporty o tym, co si dzieje w
szpitalach psychiatrycznych, s nad wyraz cenne. Niniejszy artyku ma na celu rozszerzenie tych
prb.

Pseudopacjenci i ich otoczenie


Omioro pseudopacjentw stanowio zrnicowan grup. Jeden, w wieku okoo
dwudziestu lat, by studentem ostatniego roku psychologii. Pozostae siedem osb to ludzie starsi
i ju urzdzeni w yciu. Wrd nich znajdowao si trzech psychologw, pediatra, psychiatra,
malarz i kobieta zajmujca si domem. Grupa skadaa si z trzech kobiet i piciu mczyzn.
Wszyscy przybrali pseudonimy, by rzekome diagnozy ich choroby nie sprawiy im pniej
kopotw. Ci, ktrzy byli zawodowo zwizani z psychiatri lub psychologi, przyznawali si do
innych zawodw, eby unikn szczeglnej uwagi ze strony personelu, wynikajcej z
uprzejmoci albo ostronoci wobec chorych kolegw. Z wyjtkiem mojego przypadku (byem
pierwszym pseudopacjentem i o mojej obecnoci wiedzieli, o ile mi wiadomo, tylko dyrektor
szpitala i gwny psycholog) personel szpitalny nie wiedzia o obecnoci pseudopacjentw i
charakterze programu bada.

Warunki hospitalizacji byy rwnie zrnicowane. Po to, by mc uoglni rezultaty bada,


postarano si o przyjcie pseudopacjentw do rnych szpitali. Dwanacie szpitali, w ktrych
przeprowadzano eksperyment, znajdowao si w piciu rnych stanach na wschodnim i
zachodnim wybrzeu. Niektre z nich byy stare i w opakanym stanie, inne prawie nowe. Jedne
byy placwkami naukowymi, inne nie. W jednych bya wystarczajca liczba personelu w
stosunku do pacjentw, w innych brakowao personelu. Tylko jeden z zakadw by szpitalem
prywatnym. Reszta bya utrzymywana z funduszy stanowych lub federalnych albo, w jednym
wypadku, z funduszy uniwersyteckich.
Pseudopacjent dzwoni do szpitala z prob o wyznaczenie wizyty, a nastpnie zgasza si
na izb przyj skarc si, e syszy gosy. Zapytany, co to za gosy, odpowiada, e s zwykle
niewyrane, guche, puste, ,nuce. Gosy byy nie znane pseudopacjentowi, a ich
brzmienie wskazywao na t sam pe, co pe pacjenta. Treci te zostay wybrane dlatego, e
wyraaj one tak powszechnie spotykany ostatnio w USA lk egzystencjalny, wynikajcy z braku
poczucia gbszego sensu ycia. To tak, jak gdyby osoba majca halucynacje mwia: Moje
ycie jest puste i nijakie. O wyborze tych objaww zadecydowa rwnie brak jednego choby
opisu psychozy egzystencjalnej w literaturze fachowej.
Poza symulowaniem tych objaww oraz sfaszowaniem nazwisk, zawodw i miejsc pracy
nie wprowadzono adnych zmian w yciorysach czy w danych rodowiskowych osb biorcych
udzia w eksperymencie. Istotne wydarzenia w yciu pseudopacjentw byy przedstawione
zgodnie z prawd. Zwizki z rodzicami, rodzestwem, maonkiem, dziemi, kolegami z pracy i
ze szkoy opisywano dokadnie tak, jak wyglday w rzeczywistoci; przestrzegano naturalnie
konsekwencji w wyej wymienionych zmianach. Frustracje i niepokoje opisywano na rwni z
radociami i satysfakcjami. Warto zapamita te fakty. One to bowiem przyczyniy si w duym
stopniu do uzyskania wynikw wiadczcych o zdrowiu psychicznym, gdy aden z yciorysw
ani adne z aktualnych zachowa pseudopacjentw nie byy w jakimkolwiek stopniu
patologiczne.
Natomiast po przyjciu na oddzia psychiatryczny pseudopacjent przestawa symulowa
jakiekolwiek objawy choroby psychicznej. W niektrych przypadkach nastpowa krtki okres
niewielkiego zdenerwowania normalnych w nienormalnym otoczeniu i niepokoju, gdy aden z
pseudopacjentw waciwie nie wierzy, e zostanie tak atwo przyjty. W gruncie rzeczy

wszyscy oni bali si, e zostan natychmiast zdemaskowani jako oszuci i naraeni na wstyd.
Ponadto wielu z nich nie byo nigdy na oddziale psychiatrycznym, a nawet ci, ktrzy kiedy
odwiedzili taki oddzia, czuli niekamany strach przed tym, co si z nimi stanie. Ich niepokj by
wic cakiem adekwatny do nie znanego im otoczenia szpitala i szybko ustpi.
Poza krtkotrwaym okresem niepokoju pseudopacjenci zachowywali si na oddziale tak,
jak zachowywali si normalnie. Pseudopacjenci rozmawiali z pacjentami i personelem tak
samo, jak to zwykli robi na co dzie. Poniewa na oddziale psychiatrycznym jest niebywale
wprost mao do roboty, starali si wcign innych do rozmowy. Na pytania personelu o to, jak
si czuj, odpowiadali, e czuj si dobrze i nie maj ju adnych objaww. Reagowali na
polecenia pielgniarek, na wezwania do przyjmowania lekw (ktrych nie poykali) i stosowali
si do regulaminu posikw. Poza zajciami dostpnymi im na oddziaach spdzali czas na
spisywaniu swoich obserwacji na temat oddziau, pacjentw i personelu. Z pocztku robili
notatki potajemnie, ale wkrtce okazao si, e nikt nie zwraca na to uwagi, zaczli wic pisa
na duych kartkach papieru w miejscach oglnie dostpnych, jak na przykad wietlica. Nie
ukrywali absolutnie tych czynnoci.
Pseudopacjenci, podobnie jak prawdziwi pacjenci psychiatryczni, poszli do szpitala nie
wiedzc, kiedy zostan zwolnieni. Powiedziano kademu z nich, e ma si wydosta ze szpitala
na wasn rk, przede wszystkim przekonujc personel o swoim zdrowiu psychicznym.
Wystpiy u nich powane stresy psychiczne zwizane z hospitalizacj, ale tylko jeden z
pacjentw zada, prawie natychmiast po przyjciu, eby go wypuszczono. Mieli oni za siln
motywacj do tego, eby nie tylko zachowywa si normalnie, ale rwnie eby by wzorowymi
pacjentami. Raporty pielgniarek, ktre zdobyto w wikszoci wiadkw, wskazuj na to, e
zachowanie pseudopacjentw nie byo w adnym stopniu dezorganizujce. Raporty w identyczny
sposb gosz, e pacjenci byli przyjani, kooperatywni oraz e nie wykazywali adnych
nienormalnych objaww.

Normalni nie s uznani zdrowych psychicznie


Mimo tego jawnego pokazu zdrowia psychicznego pseudopacjenci nie zostali
zdemaskowani. Poza jednym wyjtkiem, wszystkim postawiono diagnoz schizofrenii i
zwolniono ich z diagnoz schizofrenii w okresie remisji. Nie naley absolutnie

lekceway okrelenia w okresie remisji jako czystej formalnoci, gdy w adnym momencie
trwania hospitalizacji nie podniesiono kwestii symulacji pseudopacjenta. Ani te nie ma
adnej wzmianki w kartach szpitalnych, e status pseudopacjenta by podejrzany. Natomiast
wszystkie dowody wskazuj na to, e pseudopacjent raz opatrzony etykiet schizofrenika.
pozosta z ni do koca. Skoro pseudopacjent mia by zwolniony musia by, oczywicie, w
okresie remisji, ale znaczyo to, e nie jest zdrowy psychicznie ani te nigdy, w opinii personelu,
nim nie by.
Nie mona przypisywa identycznego niepowodzenia rozpoznaniu zdrowia
psychicznego poziomowi poszczeglnych szpitali, gdy, mimo e byy midzy nimi istotne
rnice, wiele z nich ma opini doskonaych zakadw, mona te utrzymywa, e by po prostu
zbyt krtki na obserwacj pacjentw. Okres trwania hospitalizacji waha si od siedmiu do
pidziesiciu dwu dni, ze redni dziewitnastu dni. W istocie pseudopacjenci nie byli poddani
zbyt dokadnej obserwacji, ale ten fakt wiadczy bardziej o tradycjach panujcych w szpitalach
psychiatrycznych ni o braku moliwoci.
Wreszcie nie mona powiedzie, e niepowodzenie w rozpoznaniu zdrowia psychicznego
pseudopacjentw wynikao z ich nienormalnego zachowania. Chocia wykazywali oni pewne
oznaki napicia, odwiedzajcy ich gocie, podobnie zreszt jak inni pacjenci, nie zauwayli
adnych istotnych nienormalnoci w ich zachowaniu. Do czsto zdarzao si nawet, e pacjenci
demaskowali zdrowie psychiczne pseudopacjentw. Podczas pierwszych trzech hospitalizacji,
kiedy to prowadzono dokadne badania statystyczne, trzydziestu piciu spord wszystkich stu
osiemnastu pacjentw na oddziale wypowiadao swoje podejrzenia, czasem do energicznie:
Nie jeste wariatem. Jeste dziennikarzem albo profesorem (co si odnosio do bezustannego
robienia notatek). Kontrolujesz szpital. Jednak chocia wikszo pacjentw daa si przekona
po zapewnieniach pseudopacjenta, e by on chory, zanim przyszed do szpitala, ale teraz jest
zdrowy, niektrzy do koca wierzyli, e pseudopacjent by zdrowy podczas trwania
hospitalizacji. Fakt, e pacjenci czsto rozpoznawali normalno, gdy tymczasem personelowi si
to nie udao, nasuwa istotne refleksje.
Niepowodzenie w rozpoznaniu zdrowia psychicznego podczas hospitalizacji moe by
spowodowane faktem, e lekarze maj tendencje robienia tego, co statystyka nazywa bdem
drugiego typu. Oznacza to, e lekarze s bardziej skonni uzna zdrow osob za chor (faszywy

czynnik pozytywny drugiego typu), ni chor osob za zdrow (faszywy czynnik negatywny
pierwszego typu). Nietrudno znale powody takiego stanu rzeczy - z pewnoci duo wiksze
niebezpieczestwo kryje si w zej diagnozie postawionej osobie chorej, ni zdrowej. Lepiej wic
popenia bdy wynikajce z ostronoci i podejrzewa chorob nawet u ludzi zdrowych.
Ale to, co si stosuje do medycyny somatycznej, nie dotyczy w rwnym stopniu psychiatrii.
Choroby somatyczne, przysparzaj wiele cierpienia, nie s na og poniajce. Na diagnozach
psychiatrycznych natomiast ciy pitno osobiste, prawne i spoeczne. Naleao wic
stwierdzi, czy tendencja do stawiania zdrowym ludziom diagnozy chorych psychicznie dziaa w
odwrotnym kierunku. Przeprowadzono zatem nastpujcy eksperyment w szpitalu bdcym
jednoczenie placwk naukow, ktrej personel dowiedzia si o wynikach poprzednich bada,
ale wtpi, czy taki bd mgby si zdarzy w jego szpitalu. Poinformowano personel, e w
czasie najbliszych trzech miesicy jeden lub wicej pseudopacjentw bdzie starao o przyjcie
do tego wanie szpitala. Poproszono osoby nalece do personelu, eby podczas przyjmowania
pacjentw lub na oddziale oceniay stopie prawdopodobiestwa, czy ktry z nich moe by
pseudopacjentem. Zastosowano skal dziesiciopunktow, przy czym punkty l i 2 wskazyway na
najgbsze przekonanie, e pacjent jest pseudopacjentem.
Otrzymano ocen stu dziewidziesiciu trzech pacjentw, ktrych przyjto na leczenie
psychiatryczne. Poproszono czonkw personelu, ktrzy mieli kontakt z pacjentami lub byli za
nich bezporednio odpowiedzialni: salowych, pielgniarzy, psychiatrw, innych lekarzy i
psychologw, eby przedstawili swoje oceny. Czterdziestu jeden pacjentw zostao z
najgbszym przekonaniem uznanych za pseudopacjentw przez przynajmniej jednego czonka
personelu. Dwudziestu trzech byo podejrzanych w oczach najmniej jednego psychiatry.
Dziewitnastu byo podejrzanych dla jednego psychiatry oraz jeszcze jednego czonka
personelu. Natomiast w tym okresie aden pseudopacjent (przynajmniej z mojej grupy) nie
zgosi si do szpitala.
Eksperyment ten daje wiele do mylenia. Wskazuje na to, e tendencja do uznawania
normalnych ludzi za nienormalnych moe te dziaa w odwrotnym kierunku, jeeli stawka (w
tym wypadku presti i wnikliwo diagnozy) jest wysoka. Ale co mona powiedzie o tych
dziewitnastu osobach, ktre jeden psychiatra i jeszcze jeden czonek personelu uznali za
zdrowych psychicznie? Czy ci ludzie byli rzeczywicie zdrowi psychicznie, czy te personel,

starajc si umkn bdu drugiego typu, mia inklinacje do popeniania wikszej iloci bdw
pierwszego typuj nazywajc nienormalnych ludzi zdrowymi? To pytanie musi pozosta bez
odpowiedzi. Jedno jest tylko pewne: aden proces diagnostyczny, w ktrym tak atwo o tego typu
bdy na du skal, nie moe by godny zaufania.

Trwao etykiet psychodiagnostycznych


Poza tendencj do uwaania zdrowych ludzi za chorych - tendencj, ktra bardziej odnosi
si do procedury diagnostycznej przy przyjmowaniu pacjenta ni do diagnoz stawianych podczas
dugiego okresu obserwacji - wyniki wskazuj na powszechn rol etykietowania w ocenie
psychiatrycznej. Raz uznany za schizofrenika, pseudopacjent nie mg nic zrobi, eby si
pozby tej etykietki. Etykietka ta rzutuje w caej peni na postrzeganie jego osoby i jego
zachowa przez innych ludzi.
Z jednego punktu widzenia te dane nie s bynajmniej zaskakujce, gdy od dawna
wiadomo, e poszczeglne elementy nabieraj znaczenia w kontekcie, w jakim wystpuj.
Psychologia postaci podniosa t kwesti w bardzo wyrany sposb, a Asch wykaza istnienie
gwnych cech osobowociowych (takich jak ciepo i ozibo), ktre s tak silne, e
wyranie zabarwiaj znaczenie innych informacji, skadajc si na obraz danej osobowoci.
Chory psychicznie, schizofrenik, pacjent maniakalno-depresyjny i wariat - nale
prawdopodobnie do najsilniejszych cech gwnych. Skoro dana osoba zostaa raz uznana za
nienormaln, etykieta ta rzutuje na wszystkie jej zachowania czy cechy charakterystyczne. W
rzeczywistoci dziaanie etykietki jest tak silne, e cakowicie przeoczono i absolutnie bdnie
zinterpretowano normalne zachowania pseudopacjentw. W celu wyjanienia tej kwestii
posuymy si kilkoma przykadami.
Wspomniaem ju wczeniej, e nie wprowadzono adnych zmian w historii ycia i
obecnej pozycji spoecznej pseudopacjentw, poza zmianami nazwiska, miejsca pracy i, tam
gdzie byo to konieczne, zawodu. Poza tymi szczegami wszystkie opisy yciorysw i
okolicznoci yciowych pseudopacjentw byy zgodne z prawd. Ich losy nie wskazyway na
rozwijanie si psychozy. Jak wic mogy by zgodne z diagnoz psychozy? A moe
zmodyfikowano opis tych losw, tak by pasoway do diagnozy, jak pseudopacjent otrzymywa?

O ile jestem w stanie ustali, zasadniczo zdrowe losy pseudopacjentw nie wpyny w
adnej mierze na te diagnozy. Wrcz przeciwnie - ocena historii ycia pseudopacjentw
ksztatowaa si cakowicie pod wpywem diagnozy. Wyrany przykad takiego wpywu widzimy
w przypadku pseudopacjenta, ktry we wczesnym dziecistwie mia bardzo bliski kontakt z
matk, ale by raczej oddalony od ojca. Jednake w okresie dojrzewania i potem ojciec sta si
jego bliskim przyjacielem, a stosunki z matk ulegy ozibieniu. Jego obecny zwizek z on by
wyjtkowo bliski i ciepy. Poza sporadycznymi sprzeczkami, nieporozumienia byy minimalne.
Rzadko te karali dzieci klapsami. Z ca pewnoci nie ma nic szczeglnie patologicznego w tej
historii. Niewykluczone, e wielu czytelnikw zna podobny ukad z wasnych dowiadcze, za
ktrymi nie kryj si adne szkodliwe konsekwencje. Prosz jednak zwrci uwag, jak ta
historia zostaa zinterpretowana w kontekcie psychopatologicznym. Oto historia przypadku
sporzdzona po wypisaniu pacjenta ze szpitala.
Ten biay, trzydziestodziewicioletni mczyzna... przejawia w bliskich zwizkach oznaki
ambiwalencji, datujcej si ju od wczesnego dziecistwa. Serdeczny zwizek z matk ulega
ozibieniu w okresie dojrzewania. Chodne stosunki z ojcem przeksztacaj si - wedug niego w bardzo zaye. Brak mu stabilnoci uczu. Jego prby kontrolowania przejaww emocji wobec
ony i dzieci s przerywane wybuchami zoci. Zdarza si wwczas, e bije dzieci. I chocia
pacjent mwi, e ma wielu dobrych przyjaci, wyczuwa si, i rwnie za tymi zwizkami kryje
si wyrana ambiwalencja...
Fakty z ycia tego czowieka zostay nieumylnie wypaczone przez personel, po to by si
zgadzay z popularn teori dynamiki reakcji schizofrenicznych. Pseudopacjent opisujc swoje
zwizki z rodzicami, on czy przyjacimi, nie podawa nic takiego, co by wskazywao na
ambiwalentny charakter tych relacji. Ambiwalencja, ktr mona by im przypisa, nie bya chyba
wysza ni we wszystkich innych stosunkach midzyludzkich. To prawda, e stosunek
pseudopacjenta do rodzicw uleg zmianie w pewnym okresie, ale w normalnych warunkach
pozostaoby to niemal niezauwaalne i wrcz zgodne z oczekiwaniami. Znaczenie przypisane
jego wypowiedziom (tzn. ambiwalencja, brak stabilnoci uczu) byo wic wyranie
zdeterminowane diagnoz schizofrenii. Zupenie inne znaczenie przypisano by jego sowom,
gdyby wiadomo byo, e ten czowiek jest normalny.

Wszyscy pseudopacjenci jawnie robili notatki. W normalnych okolicznociach takie


zachowanie wzbudzaoby podejrzenia u obserwatorw, jak to si stao w wypadku pacjentw.
Wydawao si tak oczywiste, e notatki wzbudz podejrzenie, i zastosowano daleko idce rodki
ostronoci, eby codziennie pozbywa si tych notatek z oddziau. Ale ostrono okazaa si
zbyteczna. Kiedy jeden z pseudopacjentw zapyta lekarza, jakie dostaje lekarstwo, a potem
zapisa t informacj - ten zareagowa agodnie: Nie musi pan zapisywa, jeeli nie moe pan
zapamita, prosz mnie zapyta ponownie.
Jak natomiast interpretowano bezustanne pisanie pseudopacjentw, jeli nie zadawano im
adnych pyta? W wypadku trzech pacjentw raporty pielgniarek sugeruj, e pisanie uwaano
za jeden z aspektw chorobliwego zachowania pseudopacjentw. Pacjent oddaje si pisaniu brzmia dzienny komentarz pielgniarki dotyczcy pseudopacjenta, ktrego nigdy nie zapytano o
to, co i dlaczego pisze. Skoro pacjent przebywa w szpitalu, zakada si, e musi mie zaburzenia
psychiczne. A skoro ma zaburzenia, cige pisanie musi by objawem tego zaburzenia, np.
zachowaniem kompulsywnym, ktre spotyka si czasem w schizofrenii.
Ukryt cech charakterystyczn diagnozy psychiatrycznej jest umieszczanie rde
aberracji w samej jednostce, a niezwykle rzadko w zespole bodcw, ktre na ni dziaaj.
Zgodnie z tym zachowania stymulowane przez otoczenie zazwyczaj mylnie przypisuje si
zaburzeniom pacjenta. Na przykad pewna yczliwa pielgniarka zobaczya, jak pseudopacjent
przemierza dugie korytarze szpitalne. Jest pan zdenerwowany? zapytaa. Nie, nudzi mi si,
pada odpowied.
Notatki prowadzone przez pseudopacjentw zawieraj liczne opisy zachowa pacjentw
bdnie interpretowanych przez personel majcy jak najlepsze intencje. Dosy czsto pacjent
dostawa szau, bo zosta umylnie lub nieumylnie le potraktowany przez, na przykad,
salowego. Przechodzca pielgniarka rzadko i zwykle pobienie pytaa o przyczyny jego
zachowania. Zakadaa raczej, e jego rozdranienie wynika z choroby, a nie z wzajemnego
oddziaywania na siebie ludzi na oddziale. Czasami personel przypuszcza, e to rodzina pacjenta
(zwaszcza jeli ostatnio go odwiedzaa) lub inni pacjenci mogli by powodem tych wybuchw.
Nigdy natomiast personel nie dopuci do siebie myli, e to kto z nich albo struktura szpitala
moga wywoa rozdranienie pacjenta. Pewien psychiatra wskaza na grup pacjentw siedzc
u wejcia do jadalni p godziny przed obiadem. Powiedzia grupie modych praktykantw, e

takie zachowanie jest charakterystyczne dla oralnego charakteru tego syndromu. Najwyraniej
nie przyszo mu do gowy, e w szpitalu poza posikami niewiele jest, rzeczy, na ktre mona
czeka.
Etykieta psychiatryczna yje wasnym yciem. Kiedy raz sformuuje si pogld, e dana
osoba jest schizofrenikiem, oczekuje si, e bdzie si zachowywaa jak schizofrenik. Po upywie
dostatecznie dugiego czasu, w ktrym pacjent nie zachowuje si w dziwaczny sposb, uznaje
si, e jest on w okresie remisji i mona go wypisa ze szpitala. Ale etykieta dziaa te poza
szpitalem i kryje si za ni nie potwierdzone przypuszczenie, e pacjent kiedy si znw zachowa
jak schizofrenik. Takie etykiety, nadawane przez zawodowych psychiatrw, maj silny wpyw na
pacjenta, podobnie jak i na jego krewnych i znajomych, tote nie powinno nikogo dziwi, e
diagnoza dziaa na nich wszystkich jak samosprawdzajca si hipoteza. W kocu sam pacjent
akceptuje diagnoz z wszystkimi jej dodatkowymi znaczeniami oraz oczekiwaniami i stosownie
do niej si zachowuje.
Wnioski, ktre si tu nasuwaj, s oczywiste. Podobnie jak Zigler i Phillips wykazali, e
istnieje olbrzymia zbieno midzy objawami pacjentw o rnych diagnozach, tak te istnieje
olbrzymia rozbieno midzy zachowaniami zdrowych psychicznie i chorych psychicznie.
Zdrowi psychicznie nie s zdrowi przez cay czas. Wpadamy w zo bez adnego istotnego
powodu. Czasem ogarnia nas depresja czy niepokj, znw bez adnego istotnego powodu.
Czasem z trudem dochodzimy z kim do porozumienia - i znw nie umielibymy poda adnego
powodu. Podobnie chorzy psychicznie nie zawsze s chorzy. Pseudopacjenci, przebywajc
wrd nich, odnosili wrcz wraenie, e prawdziwi pacjenci s przez dugie okresy zdrowi i e
dziwaczne zachowanie, na ktrym opieray si postawione im diagnozy, stanowio jedynie
niewielki procent caoci ich, zachowania. Tak jak nie ma wikszego sensu okrela siebie jako
osob permanentnie depresyjn z powodu przypadkowej depresji, tak te stawianie wszystkim
pacjentom diagnozy chorych psychicznie lub schizofrenikw na podstawie dziwacznych
zachowa czy percepcji wymaga lepszych dowodw ni te, ktrymi psychiatria obecnie
dysponuje. Wydaje si bardziej poyteczne to, co proponuje Mischel: ograniczenie naszych
rozwaa do zachowa, bodcw, ktre je prowokuj, i ich korelatw.
Nie wiadomo waciwie, dlaczego tak silnie odbiera si pewne cechy osobowociowe, na
podstawie ktrych mwimy o kim wariat czy chory psychicznie. Niewykluczone, e pewne

cechy danej osoby prowadz do diagnozy psychiatrycznej wwczas, kiedy rda lub bodce,
ktre wpyny na dane zachowanie, s odlege czy nieznane albo kiedy uderza nas niezmienno
danego zachowania. Z drugiej jednak strony, kiedy te rda lub bodce s znane i dostpne,
dyskusja sprowadza si do samego zachowania. Mog wic, na przykad, mie halucynacje we
nie albo na skutek zaycia okrelonego narkotyku. Wwczas mwi si o halucynacjach czy
marzeniach sennych albo o halucynacjach wywoanych narkotykami. Ale kiedy powody moich
halucynacji s nieznane, nazywa si je szalestwem czy schizofreni - jak gdyby taki wniosek by
bardziej konstruktywny ni inne.

Dowiadczenie hospitalizacji psychiatrycznej


Pojcie choroba psychiczna istnieje od niedawna. Ukuli je ludzie o humanitarnych
intencjach, ktrzy bardzo pragnli zmieni status ludzi z zaburzeniami psychicznymi (i zdoby
dla nich powszechne wspczucie) ze statusu czarownic i wariatw na status chorych
somatycznie. Trzeba przyzna, e czciowo im si to udao, gdy w cigu wielu lat stosunek do
chorych psychicznie z pewnoci zmieni si na lepsze. Ale mimo e stosunek .ten poprawi si,
mam due wtpliwoci, czy ludzie naprawd traktuj chorych psychicznie tak samo, jak chorych
somatycznie. Zamana noga si zrasta, ale choroba psychiczna rzekomo trwa wiecznie. Zamana
noga nie budzi strachu osoby postronnej, ale obkany schizofrenik? Zebrano ju niezliczone
dowody na to, e postaw wobec chorych psychicznie charakteryzuje strach, wrogo, nieufno,
podejrzliwo i przeraenie. Chorzy psychicznie s dla spoeczestwa jak gdyby dotknici
trdem.
Fakt, e taki stosunek cechuje ca populacj, jest nie tyle zaskakujcy, co niepokojcy. Ale
znacznie bardziej niepokojce jest to, e podobny stosunek przejawiaj ludzie zawodowo
zwizani z psychiatri: salowi, pielgniarze, lekarze, psychologowie i pracownicy socjalni,
zarwno dlatego, e w ich wypadku taki stosunek jest ewidentnie szkodliwy, jak i dlatego, e
wypywa on z ich niewiadomoci. Wikszo ludzi zwizanych zawodowo z t dziedzin
utrzymuje, e odnosi si do chorych psychicznie ze wspczuciem, e ani ich nie unika, ani nie
jest do nich nastawion wrogo. Istnieje jednak wiksze prawdopodobiestwo, e ich relacje z
pacjentami psychiatrycznymi cechuje pena ambiwalencja, a nastawienia, do ktrych si
przyznaj, stanowi tylko cz ich caociowego stosunku do pacjentw. Mona wic mwi o

postawie negatywnej i atwo j zauway. Taka postawa nie powinna nas dziwi. Wynika ona w
sposb naturalny etykiet nadawanych pacjentom i z charakteru zakadw, w ktrych si
znajduj.
Prosz si zastanowi nad struktur typowego szpitala psychiatrycznego. Personel jest
wyranie odseparowany od pacjentw. Ma wasne pomieszczenia, cznie ze stowk,
azienkami i miejscem zebra. W kadej wietlicy znajduje si oszklone pomieszczenie dla
personelu, ktre pacjenci nazywaj klatk. Personel wychodzi z niej przede wszystkim w
celach nadzoru nad pacjentami - eby poda leki, przeprowadzi terapi albo zebranie grupy,
eby pouczy pacjenta albo udzieli mu nagany. Poza tym personel zajmuje si swoimi
sprawami, jak gdyby zaburzenia, ktre nakadaj na nich pewne obowizki, byy zaraliwe.
Zasada segregacji personelu i pacjentw dziaa tak silnie, e w czterech pastwowych
szpitalach, w ktrych usiowano zbada, w jakim stopniu personel obcuje z pacjentami, trzeba
byo uzna okres, kiedy personel przebywa poza dyurk, za podstawow jednostk tego procesu.
Nie cay czas spdzony poza dyurk by powicony obcowaniu z pacjentami (salowi na
przykad pojawiali si czasem wrd pacjentw, eby oglda telewizj w wietlicy), mimo to
by to jedyny sposb na zebranie rzetelnych danych na temat mierzonego procesu.
rednia czasu spdzanego przez salowych poza dyurk wynosia 11,3% (wahajc si od
3/o do 52%). Liczba ta nie oznacza wycznie czasu spdzanego z pacjentami, ale obejmuje te
czas powicony na wykonywanie takich obowizkw, jak skadanie bielizny, nadzorowanie
pacjentw podczas golenia, dogldanie sprztania oddziau i wysyanie pacjentw na zajcia
poza oddziaem. Rzadko si trafia salowy, ktry spdza czas na rozmowie czy graniu w gry z
pacjentami. Uzyskanie danych na temat czasu spdzanego z pacjentami przez pielgniarki
okazao si niemoliwe, gdy zbyt krtko przebyway one poza dyurk. Liczylimy wic raczej
przypadki opuszczania dyurki. Dzienne pielgniarki wychodziy z dyurki przecitnie 11,5 razy
w cigu jednej zmiany, cznie z przypadkami, kiedy opuszczay oddzia pod koniec pracy
(rednia ta wahaa si od 4 do 39 razy). Pielgniarki pracujce pnym popoudniem i w nocy
byy jeszcze mniej dostpne dla pacjentw, gdy pojawiay si na oddziale 9,4 razy w cigu
jednej zmiany (od 4 do 41 razy). Dane dotyczce porannych pielgniarek, ktre przychodziy
zwykle po pnocy i wychodziy koo smej rano, nie zostay zebrane, bo pacjenci na og wtedy
spali.

Lekarze, a zwaszcza psychiatrzy, byli jeszcze mniej dostpni. Rzadko si pokazywali na


oddziale. Do czsto zdarzao si, e widywano ich tylko w chwili przyjcia i wyjcia, reszt
bowiem czasu spdzali w swoich gabinetach albo w dyurce personelu. Lekarze pojawiali si na
oddziale przecitnie 6,7 razy dziennie (od l do 17 razy). Dokadne wyliczenie okazao si bardzo
trudne, bo lekarze' czsto zmieniali godziny przyjcia i wyjcia. .
Pisano ju o roli hierarchii wadzy w szpitalu psychiatrycznym, ale warto zwrci tu
uwag, jak czynnik ten wpywa na dziaanie personelu. Ci, ktrzy maj najwiksz wadz, maj
najmniej do czynienia z pacjentami, a ci, ktrzy maj najmniejsz wadz, najwicej z nimi
obcuj. Prosz jednak pamita, e przybieranie zachowa odpowiadajcych danej roli zachodzi
gwnie pod wpywem obserwacji innych ludzi, przy czym obdarzeni najwiksz wadz maj
te najwikszy wpyw. Std jest cakiem zrozumia rzecz, e salowi nie tylko spdzaj wicej
czasu z pacjentami ni inni czonkowie personelu - tego wymaga ich pozycja w hierarchii - ale
te, idc za przykadem swoich przeoonych, spdzaj z pacjentami jak najmniej czasu.
Salowych widzi si przede wszystkim w dyurce, to jest tam, gdzie znajduj si ludzie sucy im
jako wzorce dziaania.
Przejdmy teraz do innych bada, dotyczcych reakcji personelu w kontaktach
nawizywanych z inicjatywy pacjentw. Od dawna wiadomo, e ilo czasu, ktry czowiek
powica danej osobie, moe stanowi wskanik znaczenia tej osoby dla drugiego czowieka.
Jeli nawizuje on lub utrzymuje z kim kontakt wzrokowy, mona wwczas sdzi, e zwraca
uwag na proby i potrzeby tego kogo. Jeeli si zatrzymuje na krtk pogawdk lub dusz
rozmow, mona wwczas przypuszcza, e wyrnia tak osob. W czterech szpitalach
pseudopacjenci zatrzymywali czonkw personelu zadajc im pytanie, ktre brzmiao tak:
Przepraszam pana doktora (pani doktor), czy mgby mi pan powiedzie, kiedy bd mg
wyj na teren szpitala? albo: ... kiedy zostan przedstawiony na zebraniu klinicznym?, albo:
... kiedy zostan wypisany? Tre tych pyta bya zrnicowana zalenie od biecych potrzeb
pseudopacjenta, forma natomiast bya zawsze uprzejma, a pytanie zadawane odpowiednio do
sytuacji. Pamitano, by nigdy nie podchodzi do tego samego czonka personelu wicej ni raz
dziennie, eby nie nabra podejrze ani si nie zdenerwowa. Prosz pamita przy przegldaniu
tych danych, e zachowanie pseudopacjentw nie byo ani dziwaczne, ani natrtne. Mona si
byo z nimi wda w rzeczow rozmow.

Tabela. Zainicjowane przez pseudopacjentw kontakty z psychiatrami, pielgniarkami


i salowymi zestawione z kontaktami z innymi grupami

Miasteczko
Szpitale psychiatryczne

Uniwersytecki
orodek medyczny

uniwersyteckie
(niemedyczne)

Lekarze

Kontakty
(miejsce i z kim?)
(1)
Psychiatrzy

(2)

(3)

(4)

(5)

(6)

Pielgniarki

Personel

Szukam

Szukam

Bez

i salowi

wykadajcy

psychiatry

internisty

dodatkowego
komentarza

71

88

23

10

11

11

10

0,5

100

78

100

90

Reakcje:
Idzie dalej,
odwraca wzrok (/o)
Nawizuje kontakt
wzrokowy (/o)
Przystaje i zamienia
kilka sw (%)
Zatrzymuje si
i rozmawia (/o)

1
rednia odpowiedzi

3,8

4,8

4,5

Respondenci (liczba)

13

47

14

18

15

10

Prby (liczba)

185

1283

14

18

15

10

na zadane pytania
(z szeciu)

Uwaga: Objanienie w tekcie * = Nie dotyczy


Tabela l przedstawia dane zebrane podczas tych eksperymentw oddzielnie dla lekarzy
(kolumna 1) i dla pielgniarek i salowych (kolumna 2). Nieznaczne rnice midzy czterema
szpitalami s nieistotne wobec stopnia, w jakim personel unika kontaktw z pacjentami,
nawizywanych z inicjatywy tych ostatnich. Na og najczstsza reakcja polegaa albo na
zdawkowej odpowiedzi na pytanie, rzuconej w przelocie, albo po prostu na braku reakcji.
Takie spotkanie najczciej wygldao do dziwnie. Pseudopacjent: Przepraszam bardzo,
panie doktorze, kiedy bd mg wyj na teren szpitala? Lekarz: Dzie dobry, Dave. Jak si
dzi czujesz? (Idzie dalej, nie czekajc na odpowied).
Warto porwna te dane z danymi zebranymi ostatnio w Stanford University. Uwaa si, i
personel wykadajcy w duych i znanych uniwersytetach jest tak zajty, e nie ma czasu dla
studentw. Dla porwnania: moda kobieta podchodzia do poszczeglnych czonkw personelu
wykadajcego, ktrzy najwyraniej podali na jakie spotkanie czy na wykady, i zadawaa im
kolejno sze nastpujcych pyta:

1) Przepraszam, czy mgby mi pan wskaza drog do gmachu Encina Hali? (w akademii
medycznej: ... do Orodka Bada Klinicznych?)

2) Nie wie pan, gdzie si znajduje budynek Fish Annex? (W Stanfordzie nie ma budynku
o takiej nazwie).
3) Czy pan tu wykada?
4) Jak mona si stara o przyjcie na uniwersytet? (w akademii medycznej: ... do
akademii medycznej?)
5) Czy trudno si tu dosta?
6) Czy mona tu otrzyma pomoc finansow? Tabela l (kolumna 3) wskazuje, e na
wszystkie bez wyjtku pytania udzielono odpowiedzi. Niezalenie od tego, jak bardzo
wykadowcy si spieszyli, nie tylko zwracali uwag na osob zadajc pytanie, ale zatrzymywali
si i wdawali w rozmow. Wielu respondentw zbaczao nawet z drogi, eby skierowa lub
zaprowadzi osob pytajc do biura, ktrego szukaa, eby postara si ustali lokalizacj
budynku Fish Annex albo porozmawia na temat moliwoci przyjcia na uniwersytet.
Podobne dane, rwnie przedstawione w tabeli l (kolumny 4, 5 i 6), uzyskano w zwykym
szpitalu. I tutaj moda kobieta zaczepiaa czonkw personelu, majc przygotowane te same sze
pyta. Po pierwszym pytaniu dodawaa w wypadku osiemnastu respondentw (kolumna 4):
Szukam psychiatry, a w wypadku pitnastu innych (kolumna 5): Szukam internisty. W
wypadku dziesiciu innych respondentw (kolumna 6) nie dodawaa nic wicej. Oglna liczba
yczliwych odpowiedzi jest znacznie wysza w wypadku grup uniwersyteckich ni w wypadku
pseudopacjentw w szpitalach psychiatrycznych. Reakcje byy wyranie zrnicowane nawet w
obrbie akademii medycznej. Mniej osb reagowao gotowoci pomocy, jeli kobieta dodawaa,
e szuka psychiatry, ni jeli szukaa internisty.

Bezsilno i depersonalizacja
Kontakt wzrokowy i werbalny wskazuje na zainteresowanie i wyrnienie; ich brak
natomiast - na unikanie i depersonalizacj. Dane, ktre przedstawiem, nie oddaj w peni
bogactwa codziennych zdarze stanowicych konsekwencj depersonalizacji. Mam zanotowane
przypadki bicia pacjentw przez personel za grzech zainicjowania kontaktu werbalnego. Sam
na przykad widziaem, jak w obecnoci innych pacjentw bito jednego za to, e podszed do
salowego i powiedzia: Podobasz mi si. Czasem kara wymierzana pacjentom za ze

zachowanie bya tak wysoka, e nie daa si usprawiedliwi nawet najbardziej radykaln
interpretacj regulaminu szpitalnego. Mimo to nikt nigdy nie kwestionowa poczyna personelu
pomocniczego. Personel czsto wpada w zo. Pacjent, ktry nie usysza wezwania do
przyjcia lekarstw, dostawa ostr reprymend, a salowi z porannej zmiany czsto budzili
pacjentw okrzykiem: Wstawa, skurwysyny, wyazi z ek.
Ani anegdotyczne, ani rzetelne dane nie oddadz przejmujcego poczucia bezsilnoci
ogarniajcego osob, ktra jest bezustannie poddawana depersonalizacji w szpitalu
psychiatrycznym. Waciwie nie ma tu znaczenia, jaki to szpital psychiatryczny - renomowane
zakady pastwowe i ekskluzywne szpitale prywatne byy pod tym wzgldem lepsze od
prowincjonalnych, zaniedbanych zakadw, ale i tutaj cechy wsplne dla szpitali psychiatrycznych znacznie przewyszaj widoczne midzy nimi rnice.
Bezsilno dawaa si zauway na kadym kroku. Pacjent, z chwil umieszczenia go w
zakadzie psychiatrycznym, pozbawiony jest wielu praw. Nadana mu etykieta psychiatryczna
wzbudza nieufno do niego. Pacjent ma ograniczon swobod poruszania si. Nie moe z
wasnej inicjatywy nawizywa kontaktw z czonkami personelu, lecz tylko reagowa na
bodce wychodzce od nich. Moliwoci odosobnienia s minimalne. Czonkowie personelu
mog pod jakimkolwiek pozorem wchodzi do pomieszcze pacjentw i przeglda ich rzeczy
osobiste. Historie ycia i choroby pacjentw s dostpne dla kadego czonka personelu (czsto
cznie ze sprztaczk i z praktykantem wolontariuszem), ktry zechce przejrze ich akta,
niezalenie od tego, czy bdzie to miao znaczenie dla przebiegu terapii. Higiena osobista
pacjentw i czynnoci wydalania s czsto obserwowane. Zdarza si, e w niektrych zakadach
ubikacje nie maj drzwi.
Czasami depersonalizacja osigaa takie rozmiary, e pseudopacjenci mieli poczucie, i s
niewidzialni albo przynajmniej niewarci zwracania na nich uwagi. Podczas przyjcia do szpitala
ja i inni pseudopacjenci zostalimy poddani wstpnym badaniom lekarskim w na wp
publicznym pomieszczeniu, w ktrym czonkowie personelu zajmowali si swoimi sprawami, jak
gdyby nas tam nie byo.
Na oddziale salowi obraali pacjentw sownie, a czasem wymierzali im surowe kary
fizyczne w obecnoci innych, przygldajcych si pacjentw, z ktrych cz (pseudopacjenci)
wszystko to zapisywaa. Obraliwe zachowanie ustawao jednak do gwatownie, kiedy

wiedziano, e zblia si inny czonek personelu. Pacjenci, w odrnieniu od czonkw personelu,


nie s wiarygodnymi wiadkami.
Pewna pielgniarka odpia fartuch, eby poprawi sobie stanik, w obecnoci
przygldajcych si mczyzn z caego oddziau. Nie wyczuwao si w jej zachowaniu kokieterii;
po prostu nie zwracaa na nas uwagi. Niektrzy czonkowie personelu pokazywali sobie czasem
jakiego pacjenta w wietlicy i rozmawiali o nim z wielkim oywieniem, jak gdyby go tam nie
byo.
Istotn konsekwencj depersonalizacji jest przyjmowanie lekw. W sumie
pseudopacjentom przepisano blisko 2100 tabletek, midzy innymi elavil, stelazyn, trilafon i
melleril. Warto rwnie odnotowa fakt, e rnym pacjentom przepisano tyle rnych lekw,
chocia przejawiali identyczne objawy. Tylko dwie tabletki zostay poknite. Reszt albo
chowano do kieszeni, albo wyrzucano do ubikacji. Pseudopacjenci nie byli w tym odosobnieni.
Nie dysponuj wprawdzie szczegowymi danymi, ilu pacjentw nie brao lekw, ale
pseudopacjenci czsto znajdowali leki innych pacjentw w klozecie, zanim wrzucili tam wasne.
Niezalenie od tego, czy pacjenci i pseudopacjenci wspdziaali ze sob, czy te nie - ich
zachowanie pozostawao nie zauwaone, zarwno jeli chodzi o przyjmowanie lekw, jak i w
innych sprawach.
Reakcje pseudopacjentw na depersonalizacj byy bardzo silne. Mimo e przybyli do
szpitala w charakterze uczestniczcych w jego yciu obserwatorw i doskonale zdawali sobie
spraw, e nie nale do niego, czuli jednak, e s jak gdyby schwytani w puapk procesu
depersonalizacji, i usiowali z ni walczy. Oto kilka przykadw: student ostatniego roku
psychologii poprosi on, by przyniosa mu do szpitala podrcznik, eby mg nadrobi zadany
materia - chocia poczyniono daleko idce kroki ostronoci, by zatai jego zawodowe
zainteresowania. Inny student, ktry nie mg si doczeka, kiedy go przyjm do szpitala - tak
by zainteresowany tym dowiadczeniem - teraz przypomnia sobie, e podczas weekendu
chcia koniecznie zobaczy wycigi powozw, i nalega, eby go wypuszczono w tym czasie.
Jeszcze inny pseudopacjent prbowa nawiza romans z pielgniark. Nastpnie owiadczy
personelowi, e ubiega si o przyjcie na wydzia psychologii wyszej uczelni i e
prawdopodobnie bdzie przyjty, skoro profesor uniwersytetu odwiedza go regularnie w szpitalu.

Ten sam pseudopacjent zacz organizowa psychoterapi z innymi pacjentami - wszystko po to,
eby si poczu czowiekiem w tym bezosobowym otoczeniu.

rda depersonalizacji
Jakie s rda depersonalizacji? Wymieniem ju dwa. Pierwsze, to postawa nas
wszystkich wobec ludzi psychicznie chorych - cznie z tymi, ktrzy ich lecz - postawa
charakteryzujca si strachem i brakiem zaufania. Drugie, to uatwiajca depersonalizacj
hierarchiczna struktura szpitala psychiatrycznego. Ci, ktrzy s na szczycie, maj najmniej do
czynienia z pacjentami, a reszta personelu idzie za ich przykadem. czny czas, jaki psychiatrzy,
psycholodzy, praktykanci i lekarze spdzali z pacjentami waha si od 3,9 do 25,1 minut, przy
czym rednia wynosia 6,8 (wyniki uzyskane od szeciu pseudopacjentw podczas cznie 129
dni hospitalizacji). W tej redniej zawiera si rwnie czas powicony na wywiad przy
przyjmowaniu pacjenta, na zebrania oddziau w obecnoci przeoonego, na psychoterapi
grupow i indywidualn, zebrania, na ktrych prezentowano dany przypadek, i spotkania przy
wypisywaniu ze szpitala. Wida std wyranie, e pacjenci nie maj zbyt wielu okazji do
kontaktowania si z lekarzami. A lekarze stanowi wzr dla pielgniarek i salowych.
Depersonalizacja ma te przypuszczalnie inne rda. Szpitale maj obecnie wiele
kopotw finansowych. Czsto brakuje personelu, czas jego jest wic bardzo cenny. Z czego
trzeba rezygnowa, a tym czym jest kontakt z pacjentem. Ale chocia kopoty finansowe istniej
rzeczywicie, zbyt wiele im si przypisuje. Odnosz wraenie, e przyczyny psychologiczne,
ktre powoduj depersonalizacj, s znacznie bardziej istotne ni kopoty finansowe i e nawet
zwikszenie liczby personelu nie polepszyoby odpowiednio sytuacji pacjentw pod tym
wzgldem. Na przykad czstotliwo zebra personelu czy olbrzymia liczba raportw na temat
pacjentw nie zostay tak radykalnie ograniczone, jak kontakty z pacjentami. Nawet w cikich
czasach zachowuje si pewne priorytety. W tradycyjnym szpitalu psychiatrycznym kontakt z
pacjentem nie stanowi istotnego priorytetu i nie da si wytumaczy tego problemami
finansowymi. Mona to natomiast wytumaczy depersonalizacj.
Do depersonalizacji przyczynia si w sposb zamaskowany daleko posunita wiara w leki
psychotropowe, gdy personel jest wwczas przekonany, e przeprowadza si przecie leczenie i
dalsze kontakty z pacjentem nie s konieczne. Nawet w tym wypadku naley zachowa

ostrono w ocenie roli lekw psychotropowych. Gdyby pacjenci zachowywali siln pozycj
spoeczn, a nie byli bezsilni, gdyby ich uwaano za ciekawe indywidualnoci, a nie za
jednostki chorobowe, gdyby spoeczestwo uznao ich za osoby znaczce, a nie za
trdowatych, gdyby ich cierpienia w peni wzbudzay nasze zainteresowanie i wspczucie, czy
nie szukalibymy kontaktu z nimi, mimo stosowania lekw? Moe po prostu dla wasnej
przyjemnoci?

Konsekwencje etykietowania i depersonalizacji


Kiedy stosunek tego, co jest znane, do tego, co winno by znane, zblia si do zera,
wwczas mamy skonnoci do stwarzania pozorw posiadania wiedzy i udawania, e wiemy
wicej, ni wiemy naprawd. Nie umiemy si waciwie przyzna do tego, e po prostu nie
wiemy. Potrzeby w zakresie diagnostyki i terapii problemw behawioralnych i emocjonalnych s
olbrzymie. Ale zamiast si przyzna, e dopiero usiujemy je zrozumie, wolimy nadawa
pacjentom etykiety schizofrenikw, jednostek maniakalno-depresyjnych i chorych
psychicznie, jak gdyby mogo to zastpi zrozumienie tych zjawisk. Fakty wygldaj tak, e od
duszego czasu wiemy, i diagnozy s czsto nieprzydatne lub niewiarygodne, a mimo to nadal
si nimi posugujemy. Wiemy ju, e nie potrafimy odrni choroby psychicznej od zdrowia
psychicznego. Rozwaania na temat tego, jak ta informacja zostaje wykorzystana, s
przygnbiajce.
Nie tylko zreszt przygnbiajce, ale i przeraajce. Ciekawe, ilu ludzi w szpitalach
psychiatrycznych jest zdrowych, ale uwaanych za chorych? Ilu ludzi niepotrzebnie pozbawiono
praw obywatelskich, prawa do gosowania i skazano na wariackie papiery? Ilu ludzi pozorowao
chorob psychiczn, eby unikn konsekwencji prawnych swoich przestpstw, i przeciwnie, ilu
woli proces sdowy od nie koczcego si pobytu w szpitalu psychiatrycznym - ale niesusznie
uwaa si ich za chorych psychicznie? Ilu yje z pitnem postawionej w dobrych zamiarach,
niemniej bdnej diagnozy? W tym ostatnim wypadku prosz pamita, e bd drugiego typu
w diagnozie psychiatrycznej nie pociga za sob takich samych konsekwencji, jak bd w
diagnozie somatycznej. Jeeli si odkryje, e diagnoza raka jest bdna - to tylko powd do
radoci. Natomiast rzadko si przyznajemy do bdw w diagnozach psychiatrycznych. Etykieta
pozostaje na zawsze pitnem uomnoci danej osoby.

Wreszcie ilu ludzi moe by zdrowych psychicznie poza obrbem szpitala


psychiatrycznego, a chorych w takim zakadzie, nie dlatego, e obd niejako w nich tkwi, ale
dlatego, e reaguj na nienaturalne otoczenie, ktre jest, by moe, specyficzne dla pewnych
instytucji? Goffma, nazywa proces przystosowywania si do takich instytucji martwieniem
(obumieraniem) - ta trafna metafora zawiera w sobie opisywany tu proces depersonalizacji. I
chocia nie da si ustali, czy reakcje pseudopacjentw na te procesy s charakterystyczne dla
wszystkich - nie byli oni, mimo wszystko, prawdziwymi pacjentami - trudno uwierzy, e
procesy socjalizacji w szpitalach psychiatrycznych ucz postaw czy nawykw behawioralnych
przydatnych w yciu w rzeczywistym wiecie.

Podsumowanie i wnioski
Jest dla nas rzecz oczywist, e w szpitalu psychiatrycznym nie umiemy odrni
zdrowych psychicznie od chorych psychicznie. Sam szpital stwarza specjalne warunki, w ktrych
atwo o bdn ocen znaczenia danych zachowa. Wydaje si, e konsekwencje wynikajce dla
pacjentw hospitalizowanych w takich warunkach - bezsilno, depersonalizacja, segregacja i
obumieranie - s niewtpliwie anty terapeutyczne.
Nie rozumiem jeszcze tych problemw na tyle dobrze, by mc proponowa rozwizania.
Pewne nadzieje budz takie prby, jak tworzenie rodowiskowych orodkw zdrowia
psychicznego, orodkw interwencji w sytuacjach kryzysowych czy ruchu samorealizacji. Przy
wszystkich swoich wadach orodki te staraj si unika etykiet psychiatrycznych, koncentrowa
na poszczeglnych problemach i zachowaniach i utrzymywa jednostk we wzgldnie
nieupokarzajcych warunkach. Jeli powstrzymujemy si od umieszczania osb zaburzonych w
zakadach wyciskajcych pitno choroby psychicznej, nasze spostrzeenia o zachowaniu si tych
ludzi s mniej wypaczone. (Wydaje mi si, e ryzyko wypaczonych obserwacji istnieje zawsze,
gdy jestemy o wiele bardziej wraliwi na zachowania i sowa jednostek ni na subtelne bodce
rodowiskowe, ktre czsto je wywouj. Istotn rol odgrywa tu kwestia rozmiarw tego
wypaczenia. Jak wykazalimy, rozmiary tego wypaczenia s niebywae w ekstremalnych
warunkach, jakie stwarza szpital psychiatryczny).
Inna sprawa, ktra budzi nadzieje, wie si z moliwoci zwikszania wraliwoci
pracownikw suby psychiatrycznej i badaczy z tej dziedziny, tak by mogli zrozumie sytuacj

pacjentw przebywajcych w szpitalu psychiatrycznym. Poznanie takiej ksiki jak Paragraf 22


Josepha Hellera czy innych publikacji z tej dziedziny moe pomc pracownikom oraz badaczom.
Dla innych mog pyn olbrzymie korzyci z bezporedniego dowiadczenia na sobie wpyww
hospitalizacji psychiatrycznej. Dalsze badania w zakresie psychologii spoecznej takich instytucji
jak szpital psychiatryczny z pewnoci zarwno uatwi leczenie, jak i pogbi zrozumienie tych
problemw.
Wszyscy pseudopacjenci, cznie ze mn, mieli w otoczeniu psychiatrycznym wyranie
negatywne reakcje. Nie stwarzamy pozorw, e nasze opisy oddaj w peni subiektywne
dowiadczenia prawdziwych pacjentw. Ich dowiadczenia mog si rni od naszych,
zwaszcza po upywie duszego czasu i po nieuniknionym procesie adaptacji do danego
otoczenia. Ale moemy mwi i mwimy o bardziej obiektywnych wskanikach traktowania
pacjentw w szpitalu. Twierdzenie, e to, co si nam zdarzyo, wynikao ze zoliwoci czy
gupoty personelu, byoby karygodnym bdem. Wprost przeciwnie, odnosilimy wraenie, e
byli to ludzie naprawd przejawiajcy trosk, ludzie z powoaniem i wyjtkowo inteligentni.
Bdzie bardziej sprawiedliwe, jeli ich zachowanie przypiszemy nienormalnej sytuacji, w ktrej
si znaleli, ni zej woli. Ich percepcja i zachowania wynikay z tego samego niekorzystnego
otoczenia, a nie byy wynikiem zoliwego nastawienia. W bardziej sprzyjajcych
okolicznociach, przywizujc mniejsz wag do diagnozy psychiatrycznej i zachowujc wiksz
swobod sdw, mogliby dziaa bardziej efektywnie.
przeoya Anna Koyszko

You might also like