Professional Documents
Culture Documents
Winiewski
Los powtrzony
(opowiadanie)
2004
stanie, a na dodatek postawi jej nowy pot i wyasfaltuj drog do jej zagrody,
bez wahania si zgodzia. Chocia w gospodzie i pod kocioem opowiadaj, e
stara Siekierkowa sprzedaa telefonom p swojego podwrka za dwa kartony
popularnych, to tak naprawd gwnie chodzio jej o ten asfalt, poniewa po
wiosennych roztopach nawet do ubikacji w podwrzu musiaa chodzi w
gumiakach. Od tego czasu Siekierkowa ma, jedyna we wsi, studni, pomalowany
na bkitno nowy pot wok zagrody i asfaltow ciek prowadzc przez
podwrze do masztu. I dziki Siekierkowej wie ma GSM. Gdy patrzy si w
kierunku chaupy Siekierkowej z brzegu Dunajca, ma si wraenie, e ten maszt
stoi pomidzy dwoma starymi rozoystymi dbami, ktrych korony sigaj linii
Tatr. Niektrzy twierdz, e w Biczycach najpierw byy te dby, a zaraz potem
pojawia si tam Siekierkowa.
Stara Siekierkowa znaa Marcinow od pocztku. To znaczy od momentu, gdy
j, noworodka, czwart crk Janasowej, obmya w wielkiej miednicy z
przegotowan wod. Bo Siekierkowa przyjmowaa prawie wszystkie porody w
Biczycach. Kiedy czowiek rodzi si w Biczycach i umiera w Biczycach, a do
szpitala do Scza jedzio si ze lep kiszk lub wtedy, gdy na suchoty nie
pomagay baki i smarowanie piersi smalcem z jagnicia, a pluo si krwi duej
ni dwa dni.
Potem, jeszcze przed wojn, Siekierkowa piewaa Ave Maria w kocielnym
chrze na lubie Marcinowej. W tym samym kociele bya przy chrztach jej
szeciu synw. Jeden z nich umar kilka tygodni pniej. Maciej. Ostatni przed
Marcinem. Marcin by najmodszy. Gdy si urodzi, Marcinowa pakaa. I wcale nie
dlatego, e wydaa na wiat obcignity taw skr may brzydki szkielecik
wiszcy pod ogromn, ys, pofadowan gow. Pakaa gwnie dlatego, e
znowu urodzia syna. Chocia dawaa przez ca ci na tac, zmawiaa
raniec i w tajemnicy przed mem trzymaa obrazek Matki Boskiej pod
poduszk. Aby tylko bya crka.
Nikt nie wie od kiedy, ale we wsi nazywali zmar Marcinowa. Nie tak jak inne
starsze kobiety we wsi po ich mach, ale po synu. I to najmodszym z caej
szstki. Nawet ksidz, zamykajc trumn stojc na kamieniach w sypialni
chaupy, w ktrej mieszkaa ju przed wojn, powiedzia: egnaj, Marcinowa.
Synowie wynieli trumn do samochodu stojcego przed bram, stanli na czele
konduktu i ruszyli na gr do maego kocioa z cmentarzem. Przy adnej
pogodzie z cmentarza wida byo gry. Matka, gdy jeszcze moga chodzi,
zawsze po niedzielnej mszy braa ich na cmentarz i pokazywaa gry. Z tego
miejsca przy krzyu, tu za dziecicymi grobami, gry wyglday najpikniej.
W nocy przed pogrzebem spad wiey nieg. Byo bardzo lisko. Drogi do
kocioa nie odnieali nigdy, bo Biczyce leay za daleko od Nowego Scza, aby
si opacao wysya piaskark, jak to powiedzieli kiedy w ratuszu w Nowym
Sczu. Za zakrtem, przy sadzie Walczakw, gdzie stromizna bya najwiksza,
samochd z trumn zacz nagle osuwa si w d. Kierowca doda gazu i
samochd stan w poprzek drogi. Mczyni z konduktu pooyli wiece i kwiaty
z szarfami na onieonej drodze i rzucili si do samochodu. Najpierw ustawili go
prosto na osi jezdni, a potem przez kilkanacie metrw pchali pod gr. Po chwili
stromizna zmniejszya si i samochd z trumn powoli ruszy w gr. To ten
incydent miaa na myli stara Siekierkowa, mwic, e nawet po mierci
Marcinowa robia w poprzek.
Marcin po raz pierwszy tak naprawd zrozumia, e zosta sam, po tym jak
grabarze usypali ju mogi z tego brudnego piachu i wbili emaliowan tablic z
krzyem, imieniem, ktrego nikt od lat nie uywa, i dat jej mierci. Szesnasty
grudnia.
Szesnasty, roda, trzy dni temu. Jak zwykle wsta wczenie, wyj maso z
lodwki, aby troch zmiko, i poszed do piwnicy po wgiel i drewno na rozpak.
Gdy wszystko do niadania byo przygotowane, z drewnian tac poszed do
sypialni, do matki. Jak kadego ranka. Od omiu lat. Od omiu lat jedli razem
niadanie, a potem czesa jej wosy.
5
Ale to nigdy trwao tylko do nastpnego spotkania. Nie pomagao nawet to, e
Stanisaw - najspokojniejszy z synw Marcinowej - za kadym razem prosi i
zobowizywa oddzielnie i Adama, i Andrzeja, aby darowali sobie ktnie w domu
matki i chocia przez te kilkanacie godzin nie powtarzali tego, co i tak wszyscy
ju znaj na pami. Stanisaw przyjeda do Biczyc z trzema crkami i on,
ktra przywozia ze sob dla babci Marcinowej i Marcinka cay baganik
wypiekw i kilogramy wdzonego wgorza od rybakw z Giycka. Stasieniek, jak
nazywaa go matka, by przy tym tak dumny, jak gdyby to on sam wasnorcznie
zowi te wgorze lub sam piek te makowce, serniki i drodwki. Stasiu,
najbardziej postawny z piciu synw Marcinowej, absolwent szkoy oficerskiej w
Toruniu, na co dzie podpukownik i dowdca w jednostce wojskowej w Giycku,
przyjeda do matki i do brata, do Biczyc, zawsze na kilka dni. Umiechnity,
radosny i zadowolony, traktowa te wizyty jak powrt do wiata najpikniejszych
wspomnie. Wieczorami, gdy napalili pod kuchni i pachniao barszczem i
kapust do pierogw, Stasiek zapala papierosa, sadza crki i on na
drewnianych zydlach wok babci Marcinowej i prosi j, aby opowiadaa, jak to
kiedy, gdy on by jeszcze maym chopcem, yo si w Biczycach, a marzyo o
tym, by pojecha gdzie bardzo, bardzo daleko. Na przykad do Nowego Scza
na odpust. Babcia Marcinowa opowiadaa te historie ju wiele razy, wnuczki i
synowa znay je prawie na pami, ale to nie przeszkadzao suchaniu ich z
zaciekawieniem po raz kolejny. Jak to Stasiu musia dostawa zawsze nowe buty,
bo mia tak due stopy, e buty po Adasiu byy dla niego za mae. I jak to szed na
bosaka pod gr, buty nis przewieszone na kiju przez rami, aby je woy tu
przed wejciem do kocioa.
***
- Czy ma pan w tych Biczycach jaki telefon, gdyby co si stao? - Z zamylenia
wyrwa go gos grubej pielgniarki. - Gdyby ona... No wie pan, nigdy nic nie
wiadomo... w tym wieku...
Matka nie umara. Po miesicu pnym wieczorem podjechaa pod dom karetka i
on razem z sanitariuszem przenieli matk na rkach do sypialni. Ju stamtd
nigdy nie wysza o wasnych siach. Afazja i kopoty z mwieniem miny po p
roku, ale parali nie min nigdy. Moga rusza tylko gow i lew rk.
Zmieni prac. Z szefa dziau zabezpiecze zakadw energetycznych - on,
inynier po gliwickiej politechnice - po znajomoci zaatwi sobie etat dyrektora
administracyjnego w muzeum w Nowym Sczu. Tylko przy takiej pracy mg
mieszka w Biczycach, opiekowa si matk i by rolnikiem jednoczenie.
Wspomina to wszystko, stojc przy jej grobie. Gdy ksidz z ministrantami odeszli
od mogiy i zoono ju kondolencje, wszyscy rozproszyli si cicho i schodzili
powoli po zasypanej wieym niegiem drodze, prowadzeni przez jego braci na
d do ich domu, gdzie miaa odby si stypa. Najpierw przez krtk chwil szed
za innymi, ale tu za bram prowadzc do kocioa co popchno go, aby
wrci do jej grobu i chwil tam jeszcze by z ni. We dwoje. Tak jak zawsze od
omiu lat.
Przestraszya go. Nie sysza, jak podchodzia. Karolina, najstarsza crka Stasia.
Pierwsza wnuczka babci Marcinowej. Ta z tymi ogromnymi oczami jak jeziora tak mwia babcia. Wzia go pod rk, opara mu gow na ramieniu i
powiedziaa:
- Wujku, przyjed kiedy do mnie. Mam mieszkanie w Warszawie. Pjdziemy na
wycigi. Przecie mi mwie, e zawsze chciae postawi na jakiego konia i
patrze, ktry dobiegnie. Tutaj jest moja wizytwka. - Wepchna mu kartonik do
rki. - Wujku, zadzwo albo napisz do mnie e-mail. A teraz ju chod do domu.
Oni tam na dole nie zaczn nic bez ciebie. Nawet herbaty nie potrafi w twojej
kuchni ugotowa. Chod. Dosy ju bye tylko dla babci...
Znalaz jej do i ucisn mocno. Odwrci gow tak, aby nie moga dostrzec jego
ez, i odczeka chwil, by uspokoi kanie. Rzek cicho:
- Przyjad, Karolinko. Na wiosn. Postawi grb babci, posadz kwiaty... i potem
przyjad. Bd mia teraz duo czasu. Przyjad na pewno.
9
10
Osiem lat bye dla niej. My tylko przyjedalimy jak na wczasy. A ty... ty j
pielgnowae. Dla nas wszystkich...
Przerwa na chwil. Otar zy i mwi dalej:
- Na pocztku zamieszkasz u nas. Karolina jest w Warszawie, wic mamy pokj
dla ciebie. Zaatwi ci prac u nas w jednostce. Kupisz sobie mieszkanie. Mgby
zacz wszystko od nowa...
Marcin, zaskoczony, prbowa nerwowo wsta z krzesa. Wydawao mu si, e
ignoruje ich, siedzc.
Krzeso si zakleszczyo pomidzy nog stou i krzesem starej Siekierkowej. Ani
drgno. To, co si tutaj i teraz dziao, byo takie... takie uroczyste. I wane. A
wanych rzeczy nie wolno przyjmowa na siedzco. Wtedy take si podnis...
***
To byo jeszcze na dugo przed chorob matki. Pojechali trzema samochodami na
zawody hipiczne. Ruszyli pnym wieczorem z Nowego Scza i przez ca Polsk
cignli przyczepy z komi, aby na rano zdy do Biaogry. Zawody zaczynay
si o dziesitej rano. Dopiero okoo smej mijali Gdask. Wprawdzie na kady
samochd przypadao po dwch kierowcw, ale Marcin i tak nie mg spa
podczas jazdy. Wydawao mu si, e jedynie on pozna po odgosach
dochodzcych z przyczepy, czy z Gracj wszystko jest w porzdku. Gdyby byo
wolno, najchtniej siedziaby w tej przyczepie, rozmawiaby z koniem, poprawia
pled na jego grzbiecie i przeprasza za to, e musi w ciemnoci sta dugimi
godzinami w tej klatce na koach. Tak wic nie spa ca noc, a o jedenastej rano
skaka na Gracji przez przeszkody. Organizatorzy niewaciwie ustawili jedn z
przeszkd. Gracja po skoku potkna si i wpada na belki odgradzajce tor od
widzw. Ko piszczelowa jego lewej nogi pka jak zapaka. Jecha dalej. Dopiero
w stajni, gdy koledzy musieli go zdj z sioda, poczu bl. Zaj drugie miejsce.
Do ceremonii wrczenia nagrd podepchnito go na wzku inwalidzkim, ktry
organizatorzy wypoyczyli z pobliskiej przychodni zdrowia. I wtedy, gdy podeszli
do niego z tym dyplomem i medalem, nie mg przecie siedzie. Wysun si z
11
dnia. Obchd sal muzeum. W dwch salach mieli ikony. Jedn z najwikszych
kolekcji ikon w Polsce. Gdy matka dostaa wylewu i musia zmieni prac,
przyszed do muzeum gwnie z oczarowania tymi ikonami. I pomimo tylu lat za
kadym razem czu to oczarowanie. Sal z ikonami zostawia sobie zawsze na
koniec obchodu. Mia swoj ulubion ikon. Ikon ukasza. Kaza j przewiesi w
centralny punkt ciany i oddali inne, by nie zakcay jej pikna. Gdy przez
wysokie okna padao na ni soneczne wiato i odbijao si od zocistych
ornamentw, wydawao mu si, e syszy pie chraln. Nie tylko on mia takie
uczucie. Kiedy pani Mira na jedno ze spotka z nim przyniosa ze sob grub,
oprawion w skr ksig goci muzeum. Kto wpisa tam dwa zdania, ktre i
jego poruszyy:
Istniej muzea, w ktrych chce si klkn i modli. To mae muzeum take ma
co takiego.
Na pocztku kwietnia postawi marmurowy pomnik na grobie matki. Chcia, aby na
Wielkanoc, gdy przyjad do Biczyc bracia z rodzinami, mogli pj na cmentarz
przy kociele i stan przy prawdziwym grobie. Zabra ktrego dnia star
Siekierkow i pojechali samochodem do Nowego Scza, aby wybra kamie.
Jedzili od cmentarza do cmentarza, a w kocu znaleli. Czarna cika brya
marmuru o nieregularnych, startych do szaroci krawdziach. Wygldaa tak, jak
gdyby bya odamana z wikszej caoci. Wszyscy kamieniarze i grabarze, ktrych
odwiedzali, witali star Siekierkow jak dobr znajom. Niektrzy nawet
czstowali j wdk, a poproszeni prowadzili do grobw, przy ktrych modlia si
na kolanach. Gdy tego dnia pnym wieczorem wrcili do Biczyc, Siekierkowa
poprosia go, aby pozwoli jej wej do sypialni matki. Nie pyta nawet dlaczego. I
nie wszed z ni do tego pokoju. Zdj klucz z haka na framudze, otworzy drzwi po raz pierwszy od tamtego dnia, gdy je zamkn - i kiedy znika w ciemnoci za
progiem, cofn si do kuchni. Potem, gdy staruszk odwozi, powiedziaa do
niego:
15
- Marcinku, bez niewiasty i dzieci chaupa jest pusta jak grb. A ty masz ju
przecie jeden grb na cmentarzu na grce. Nie rb sobie drugiego w domu.
ycie jest po to, aby y. Tak zawsze mwia twoja matka. Ona ya nawet wtedy,
gdy moga porusza tylko gow i lew rk.
A gdy wysiadaa z samochodu, odwrcona do niego plecami, dodaa:
- Gospodyni ci trzeba. Dobrej kobiety ci trzeba. Bo sam dobry jest, Marcinku.
Kobiety...
Gdyby nie matka, kojarzyyby mu si wycznie z lkiem i niebezpieczestwem.
Dokadnie tak. Z trudem przypomina sobie ten okres swojego ycia, kiedy nie ba
si kobiet. Gdy wraca pamici do czasu przed Mart, wydawao mu si, e
przypomina sobie fragment biografii innego mczyzny. Jego ycie podzielone
byo troch jak historia wiata na czas przed i po. Tylko e u niego by to czas
nie po narodzinach, ale po mierci.
Marta pojawia si w jego yciu jak wiosenny deszcz, ktrego nikt si nie
spodziewa. Zreszt zjawia si naprawd z deszczem. Czeka w Gliwicach na
pocig do Nowego Scza. Na weekendy nie zostawa w akademiku, tylko wraca
do matki i braci, by pomc im w gospodarstwie. Wiosn, gdy pracy byo
szczeglnie duo, jeli udao mu si zorganizowa zwolnienie z zaj na
politechnice, wraca do Biczyc ju nawet w czwartki. I wanie w czwartek czeka
na przyjazd pocigu, wraz z innymi schowany si pod dziurawym dachem
dworcowym. Mimo wieccego soca nagle spad deszcz z chmury przygnanej
przez silny wiatr. Pocig wjeda na peron, gdy z tunelu dworcowego wyonia si
moda kobieta z walizk w jednej rce i otwartym parasolem w drugiej. Biega jak
szalona, przystajc co chwil i stawiajc swoj najwidoczniej cik walizk na
cementowych pytach peronu. Rozwiane wosy przykryway jej twarz. Wiatr
wywrci parasol na drug stron, w pewnym momencie wyrwa go z jej doni,
cisn na tory wprost pod nadjedajcy pocig. Stana i zakrywajc usta doni,
z przeraeniem patrzya, co si stao. Marcin przepchn si przez tum ludzi
16
24
Gdy zeszli na d, Aka cigle bya w sali z ikonami. Po ich odjedzie Marcin
zamkn muzeum i wrci popiesznie do biura. W szufladzie znalaz stary zeszyt,
na okadce napisa drukowanymi literami Internet i zanotowa wszystko, co zdoa
zapamita z rozmowy z Szymonem. Mina pnoc, gdy by wreszcie gotowy.
Zacz pisa swj pierwszy w yciu e-mail.
Droga Karolino!
Jeli ten list (czy to mona nazwa listem???) wyjdzie poza szko mojego
monitora i dotrze do Ciebie jak magiczn nitk zaczynajc si z drugiej strony
mojego komputera i prowadzc przez dziur w cianie mojego muzeum, to
koniecznie napisz mi o tym. Spdziem bowiem, Karolinko, kilka dugich godzin,
aby mc zada Ci t drog takie pytanie. I wiesz co? To byy bardzo radosne
godziny...
Szymon pokaza mi konie w Internecie! Jest ich tutaj tyle, e nie wiem, od czego
zacz.
Mam nadziej, e radzisz sobie w tej Warszawie.
Serdecznie Ci pozdrawiam
wujek Marcin (ten z Biczyc)
W drodze do domu czu, e co zmienio si tej nocy w jego yciu. Wczy radio w
samochodzie. Muzyka. Odruchowo wycign rk, aby wyczy. Nie, dzisiaj
nie... - pomyla. Dzisiaj wanie chcia sucha muzyki.
Jeszcze byo ciemno, gdy obudzio go bicie zegara w pokoju matki. Nie zdarzao
mu si to dotychczas w ostatnich miesicach. Prbowa ponownie zasn. Nie
mg. Byo zbyt wczenie, aby jecha do muzeum. Wyczy budzik, wsta i
poszed do kuchni. Nastawi wod w czajniku. Sysza szczekanie psw w oddali.
Spojrza przez okno. Gry czerniay na tle szaroci budzcego si dnia. Wyszed
przed dom. Chd obudzi go i otrzewi. Nagle usysza niewyrany przytumiony
gos dochodzcy z podwrka. Przez chwil nie potrafi go zlokalizowa.
25
26
Podpisa dokument bez czytania. Podajc go pani Mirze, spojrza jej w oczy i
powiedzia:
- Powinna pani czciej spina wosy w kok...
Zaczerwienia si. Wzia od niego protok, wsuna w skoroszyt, odwrcia si i
bez sowa wysza, zamykajc drzwi.
Wyczy komputer i zszed na d. W sali ikon pod oknami stay niewielkie
drewniane skrzynie ponumerowane bia farb. Kustoszka umiechna si, gdy
wszed.
Do poudnia spakowali wszystkie ikony. Na cianach opustoszaej sali zostay
ciemne od kurzu prostokty. Kiedy pnym popoudniem samochd z Gdaska
wyjecha ju za bram muzeum, Marcin zapuka do drzwi kustoszki i zapyta:
- Czy mgbym z pani wypi herbat... - zawaha si przez chwil - ...pani Mirko?
- Ale oczywicie... panie dyrektorze - odpowiedziaa, zapinajc guziki fartucha i
poprawiajc wosy.
Po raz pierwszy by w tym pokoju. Zobaczy mnstwo kwiatw doniczkowych na
parapetach, na biurku, a nawet na pododze. I pki z ksikami na wszystkich
cianach. Drzwi pokryte byy przypitymi pinezkami arkuszami papieru z
dziecicymi rysunkami. Kady z rysunkw mia dat wpisan pomaraczowym
mazakiem. Na biurku oprcz segregatorw, kalendarza i otwartej ksiki staa
oprawiona w grub mahoniow ram dua fotografia umiechnitej dziewczynki
bawicej si z psem.
- Mam tylko zielon herbat - odezwaa si pani Mira, wysuwajc szuflad biurka.
- Pije pan zielon?
- Z przyjemnoci wypij - odpowiedzia.
Wyja torebk z herbat i podesza do elektrycznego czajnika stojcego na
parapecie okna.
- liczna maa - rzek, biorc w donie fotografi z biurka. - To pani creczka? Jak
ma na imi?
Staa odwrcona do niego plecami i wsypywaa herbat do szklanek.
28
30
- Dugo jej nienawidziam. Nawet muzyki organowej w kociele. Przez ponad dwa
lata potrzebowaam nieustannej ciszy. Ale teraz nie mog y bez muzyki. Dzisiaj
cisza przypomina mi smutek.
Gdy po godzinie wrci do swojego biura, czeka na niego e-mail. Karolina w
szczegach objaniaa mu, e czat to taka rozmowa prowadzona za pomoc
klawiatury komputera, gdy wszyscy pisz swoje teksty na dany temat i kady
uczestnik widzi to, co napisa inny. Podaa mu take dokadn instrukcj, jak
poczy si z czatem, na ktrym spotykaj si ludzie chccy porozmawia o
koniach. Zapisa to wszystko skrupulatnie w swoim zeszycie i wieczorem, gdy
muzeum byo ju puste, sprbowa.
Zdumiony przypatrywa si temu, co zobaczy na ekranie monitora. Karolina miaa
racj, ci ludzie naprawd rozmawiali! Przez kilkanacie minut tylko czyta.
Czasami mia ochot wczy si do rozmowy. Skomentowa, zada pytanie,
uzupeni lub dyskutowa z idiotycznymi odpowiedziami. Impulsywnie wyciga
rce do klawiatury, ale w ostatnim momencie z niemiaoci i strachu je cofa. W
pewnym momencie kto napisa do niego. Zaskoczony zobaczy swoje imi na
ekranie.
Natalia 32: Marcin, jak si masz? Nie wiem, co o tym sdzi, ale czytaam
ostatnio, e hipoterapia dla dzieci z poraeniem mzgowym to tylko nabijanie
kasy wacicielom stajni w duych miastach. Czy ty te tak uwaasz?
Poczu si jak may chopiec, ktrego wywoano z kryjwki. W pierwszej chwili nie
wiedzia, jak zareagowa. Dopiero gdy zobaczy na ekranie:
Natalia 32: Marcinie, jeste tam???!!!
wystuka powoli tekst:
31
tak ustawia ich czno na czacie, e rozmawiali tylko we dwoje i nikt inny nie
mg widzie, co pisz. Nie wiedzia nawet, e jest to moliwe. Od tego dnia byo
inaczej. Opowiadaa o sobie. O wierszach, ktre j wzruszaj, o miejscach, ktre
chciaaby zobaczy, o swych marzeniach.
Wzruszaa go, rozbawiaa. Po dwch miesicach wiedzia, jak muzyk lubi, jakie
czyta ksiki i jakie kwiaty podobaj si jej najbardziej. I kupowa te same ksiki.
Sucha tej samej muzyki. Dziki niej znowu zauway, e istniej kwiaty. Wraca
do domu w Biczycach, siada przy herbacie w kuchni i tskni za nastpn
rozmow. Po trzech miesicach tskni za ni.
Czy mona za kim tskni i cieszy si tym? - zastanawia si ktrej soboty.
Obudzio go ujadanie psa w ssiedztwie. Tej soboty nie musia wstawa, aby
pojecha do muzeum. Jego dyur - weekendowe dyury, kiedy byo najwicej
odwiedzajcych, dzieli na przemian z kustoszk - przypada tym razem w
niedziel. Bezskutecznie prbowa zasn. witao.
Wsta, obmy twarz zimn wod z miednicy. Wyszed z domu i ruszy drog w
kierunku chaupy Siekierkowej. Gry spowite porann mg majaczyy w oddali.
Mieszka w Biczycach od urodzenia i odkd pamita, zawsze zachwyca go i
uspokaja widok gr. wiat dziki nim mia swj porzdek i swoj miar. Wszystko
przemijao, a majestatyczne gry zawsze byy takie same.
Min chaup Siekierkowej i z gwnej drogi skrci w boczn len ciek. Po
kilkuset metrach przedziera si przez krzaki jeyn do poronitej mchem stromej
skarpy. Gdy by maym chopcem, przychodzi tutaj czasami z matk. Matka
wycigaa z siatki ksik, on kad gow na jej kolanach, zamyka oczy i
wyobraa sobie historie i miejsca, o ktrych mu czytaa.
Usiad na skarpie. Myla o Natalii. Jakie ma oczy? Jakie donie? Chciaby
usysze, jak wymawia jego imi... Opowiadaa wprawdzie o sobie, ale zawsze
tylko o swoim yciu. Nigdy nie pisaa, jak wyglda. Wiedzia tylko, e ma dugie
wosy, ktre zawsze przed jazd konn musiaa ciasno upina, aby zmieciy si
pod toczkiem. Rozwichrzone w czasie galopu wosy mog przecie konia
33
niepokoi. Tskni za ni. I tam, na tej skarpie, zda sobie spraw, e sprawia mu
rado ta tsknota. W poniedziaek zapytam o kolor jej oczu, postanowi. Zapytam
tak zupenie wprost...
Chcia wiedzie o niej jak najwicej. Wydawaa mu si tajemnicza. Oprcz tego,
e rozmawia z nim, bdc w kawiarni internetowej przy jakiej stadninie koni w
Ciechocinku, nie wiedzia nic wicej. Nie rozumia, dlaczego tylko w wybrane dni
ma dostp do Internetu. I dlaczego tylko w cile ustalonych godzinach. I co
znaczy to powtarzane przez ni za kadym razem, gdy koczyli rozmow: Musz
ju wyj, bo przyjechali po mnie. Kto przyjecha po ni? I dlaczego jest to takie
wane, by natychmiast przerwa rozmow i znikn? Tak, w poniedziaek zapyta
o to wszystko...
Czeka na ten poniedziaek jak dziecko na moment rozpakowywania prezentw w
Wigili. Jakby miao go spotka co niezwykego. Irracjonalnie wierzy, e tak
wanie bdzie. Mia wraenie, e ten weekend cignie si w nieskoczono i
poniedziaek nigdy nie nadejdzie. Gdy po poudniu skoczy niedzielny dyur w
muzeum, nie wiedzia, co ma z sob zrobi. Napisa dugi e-mail do Karoliny,
uzupeni nudne sprawozdania dla ministerstwa w Warszawie, prbowa czyta
kolejny rozdzia ksiki o Internecie, ale nie mg si skupi i przerwa po kilku
stronach. Wieczorem odszuka w biurku butelk koniaku, ktr dosta w prezencie
od pracownikw muzeum na urodziny, i pojecha do Piotra. Nie by u niego od
kilkunastu lat, cho brat mieszka w Nowym Sczu.
- Szymona nie ma w domu - powita go zdumiony wizyt Piotr.
- Nie przyszedem do Szymona. Pomylaem, e dawno nie rozmawiaem z tob
przy koniaku - powiedzia i uciska brata.
W poniedziaek rano wsta w popiechu. Gdy wyjecha przed podwrze i wysiad z
samochodu, by jak zwykle zamkn bram, spiker w radiu zapowiada ulubion
muzyk Natalii. Ruszy dalej. Otworzy okno, aby poczu zapach tego wiosennego
poranka. Po chwili dojeda do granic Nowego Scza.
34
Ta myl pojawia si nagle. Podda si jej bez wahania. Tak jak gdyby dawno
wiedzia, e kiedy nadejdzie i e tak bdzie najlepiej. Min znak drogowy
zapowiadajcy skrzyowanie. W lewo do Tarnowa, prosto do Scza. Pidziesit
metrw za skrzyowaniem gwatownie zahamowa, sprawdzi w lusterku, e za
nim nie jad samochody. Zjecha na trawiaste paskie pobocze i skrcajc w lewo,
z piskiem opon zawrci. Chwil pniej by na drodze do Tarnowa. Po omacku
znalaz w torbie telefon komrkowy. Wybra numer kustoszki. Zamkn okno,
wyczy radio w samochodzie i skupi si, aby nie okaza zdenerwowania.
- Pani Mirosawo... mwi Marcin. Nie bdzie mnie dzisiaj w muzeum. I jutro take
nie. Musz zaatwi co bardzo wanego. Do zobaczenia w rod.
Nie czekajc na odpowied, przerwa poczenie.
Przypieszy. Rozwiza krawat i rzuci na tylne siedzenie. Dotkn doni swojej
twarzy.
Na stacji benzynowej przed Ciechocinkiem si ogol, pomyla.
Jecha, zatrzymujc si tylko na tankowanie. Im bliej by Ciechocinka, tym
wikszy czu niepokj. Okoo czternastej zblia si do Wocawka. Mia bardzo
duo czasu. Natalia pojawiaa si na czacie okoo dwudziestej.
W Ciechocinku znalaz centrum handlowe. Kupi now koszul i przybory do
golenia. W recepcji jednego z sanatoriw dowiedzia si, e stadnina koni z
kawiarni internetow znajduje si przy drodze prowadzcej do Torunia.
Pojawi si tam o wp do smej. Zostawi samochd na maym parkingu
naprzeciwko wejcia do gwnej stajni. Wska cieka z parkingu prowadzia do
budynku przypominajcego fabryk. Wszed do gwarnej sali restauracyjnej
zamknitej z jednej strony szklan cian, za ktr znajdowaa si rozwietlona
hala ujedalni. Przechodzcego kelnera zapyta o komputery. Kelner poprowadzi
go do maego pustego pomieszczenia obok kuchni. Monitory migotay w mroku
pokoju bez okien.
Wic to tutaj... - pomyla, dotykajc spocon drc doni klawiatury jednego z
komputerw.
35
36