You are on page 1of 59

JANUSZ OZOWSKI

KWANTOLOGIA STOSOWANA

opowiastki filozoficzno-fizyczne
dla dzieci duych i maych

copyright 2015 by Janusz ozowski


wszelkie prawa zastrzeone
ISBN 978-83-932050-4-2

ja.lozowski@gmail.com

Kwantologia stosowana - kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 2.1 - 4 %.
Przed nami same znaki zapytania, mona by powiedzie.
Co moe tak do koca faktem prawdziwym nie jest, tylko e od czego
trzeba byo w rozmowie zacz, sami rozumiecie.
Nasza mnie, widzicie, taka chwila, e telewizyjny ekran sobie na
czas jaki uruchomiem. Rozumiecie, s na wiecie przerne stany
zboczone, no i pord nich ekranowy. eby nie byo, czsto w takie
rejony nie zbaczam, rzadko mi si to przytrafia, mona powiedzie jednak, wiecie, bywa. Oglnie przewidywalnym bytem jestem, tylko po
zrwnowaone emocjonalnie informacje na co dzie sigam, ale bywa tak od czasu do czasu - e sobie pudeko z obrazkami uruchomi. Co
by, rozumiecie, zobaczy naocznie takie nienormalnoci ociekajce
konstrukty bytowe. I w ogle.
I, wiecie, chyba tym razem tak to si zadziao, e na szczliw i
niezwyk chwil nadawcz trafiem, bo audycja o rozumie bya. No,
tak byo; sami pojmujecie - e dziw telewizyjnie niezwyky. Takowa
jedna pani, profesorka jej chyba byo, dugo, bo chyba z minut, a
moe i ciut wicej, na ekranie gadaa. O tym rozumie, rozumiecie,
gadaa. e taki, e owaki, rozumiecie - e generalnie rozumny. Ale
jedno w tej przemowie mnie trafio, informacja pada, e naukowe w
swoich pomiarach ustaliy - e to, co rozum unosi w gr, czyli ta
caa nasza biologiczno genowo znaczona, e to jeno kilka procent
z caociowych stu.
e, mwic inaczej, jak posumowa genowe znaki w komrkowym wiecie,
takie jako tam przeniknite logik naukow - to z tego rozpoznane
jest procentowo 4. Moe i dwa, w szczegach jasne to nie byo - e
tego jest kilka z procentowej caoci.
Rozumiecie? Naukowi ponatrudzali si, namczyli za miliardy monet a wiedzy z tego tyle, e zysk 4 %.
Moe i nie taki may, banki tak dochodowe nie s, ale, przyznacie,
duo to nie jest. Na obecny czas badawczy cztery procent uzysku z
badania wszelkiego - to jako mao si prezentuje.
Tylko, widzicie, nie to mnie w tej pogadance z ekranu trafio jako
specjalnie, dzi cztery procent z caoci wiemy - jutro bdzie co
wicej, tak to przecie si dzieje. Ale sama warto liczbowa tak
mnie szturchna, co mnie, widzicie, w tej czwrce tkno. Jakbym
to ju gdzie sysza. Albo i czyta.
U mnie to jest tak, e pami mam dobr. Jak co w ni wpadnie, to
pniej koacze si i koacze. Ale, wida, dawnym czasem czyta to
musiaem, bo koatanie bardzo sabe byo. Zawziem si, wane si
to mi wydawao, gboko ze wszystkim powizane.
Tak, przypominaem sobie, dokopaem si informacji. Takie, wiecie,
2

skojarzenie mnie naszo, e czytaem kiedy tam takiego grafomana w


tekcie internetowym - i to byo to. Ja tam, rozumiecie, takie co
grafomaskiego na kilometr oraz kilobajt zauwaam - zdanie poznam, i
ju wiem. Dla mnie sowo przeczyta - a ju wiem, e to z wasnym
jzykiem ojczystym nie miao stycznoci nawet poprzez cian, ju o
interpunkcji czy ortografii nie wspominajc, bo to poziom jedynie
dla eksperta. Sami zreszt wiecie...
Wic tak to sobie przypomnie przypomniaem, jaki Lozowski czy inny
ski to by, pies go trca po caoci i detalicznie. Ale, rozumiecie,
na tej stronie, com si z trudem wgryzajc by j przeczyta - taka
tam wiadomo te bya. Czyli, e to si wszystko oraz wszelakie na
kilka, na cztery sownie i dokadnie jednostek - e to tak wystaje
ponad powierzchni. I e to jako tam naukowo wida w rzeczywistoci
- w wszechwiatowym energetycznym oceanie.
To, rozumiecie, napisane tak byo, e czowiek a si przekrca w
sobie przy lekturze, nudy okropne, flaki z olejem, i to kilka razy
przetrawione, jednak osobnik by to napisa, spraw trzema mu odda.
A nawet by pokaza na licznych przykadach, e to szerzej tak si
prezentuje.
e gdzie w okolice si nie zerknie, to zawsze mona uwag swoj tak
cztery procent z caoci wyuska.
Bo te sami zauwacie i pomylcie, pynie sobie grka lodu oceanem w
dal i w czasie - i teraz pytanko: ile tego wida? Na jaki procent to
z otchani wodnej wystaje? A co, cztery procent. Prawda, co do tej
konkretnej wartoci liczbowej to nie warto si czepia, jedynka w t
lub druga stron, to marno zliczeniowa - o zasad chodzi: e to w
takiej minimalnej proporcji do caego elementu ponad powierzchni
wystaje i daje si postrzega naukowo czy dowolnie. Ale, tak to ja
ju sobie dopowiadam, najpewniej w kadym przypadku - jakby tak si
szczegami w zliczaniu zaj, e to zawsze i wszdzie jest cztery
procent z caoci.
Takie, rozumiecie, przeczucie naukowo podszyte mam i si nim z wami
dziel. Co mi si tak umysowo po gowie snuje, e tak to wanie
zawsze jest, byo i bdzie.
Ale co tam gra lodowa, to bana przykadowy, pospolito w kadym
telewizorze co rusz widoczna. A przecie i inne zobrazowania tene
"ski" podawa, ciekawe, nie powiem.
Dajmy na to, jak si zjadamy. Rozumiecie? Przecie to tak idzie - co
sobie na lekcjach biologii kady uwiadamia - e jest piramidalne
uoenie kolejki w zjadaniu. Podstawa, rozumiecie, szeroka - ale z
drobnicy. A pniej, w gr idc, wiksze cielska, ale coraz mniej
liczne w sobie jednostkami. A, rozumiecie, po szczyt szczytw - a
po nasz wiecznie godn czered.
Albo przypadek szczeglnie widoczny, sam si od razu w analizie tu
narzuca: wszechwiatowo materialnie rozjaniona. Wypisz wymaluj
i przelicz, a cztery procent z caoci wyazi.
Tak si tym naukowi zadziwiaj, tak licz, tak si z tym dziwacznym
wynikiem obnosz i nad nim debatuj - co by moe to jaki pomiarowy
bd by - e a si patrze na to nie chce. Co pomierz cao, to
3

im wychodzi, e tylko cztery jednostkowe procenty z koniecznych stu


przyrzdowo i jako si pokazuj - a reszta, co z reszt? Czym owa
resztkowo jest i dlaczego taka niepoznawalna?
Pytaj - pytaj - lata ju nad tym debatuj, ale kroku nie zrobili.
Prawda, poetykietowali to sobie na rne sowne abstrakcje, umysowo
obaskawili, tylko treci nic a nic nie sigaj - myl hipotetyczn
snuj gst a liczn, jednak o krok dalej w analizach jako si nie
przemiecili. Sami zreszt wiecie.
Po kolejne, to samo widzenie nasze codzienne warto tu podkreli, w
jego stopniowalnym zachodzeniu. Zauwacie, e z caej powiaty, co
to w zmysowy kana wzrokowy wpada, z wszelkich punktowych a mocno
mnogich faktw wietlnych, ktre si w zmys oczny dostaj, z tego
niewielki procent przechodzi do kolejnego etapu obrbkowego. Nic w
tym dziwnego, to laboratoryjni ju dawno wyliczyli, to poziomami i
stopniowo si dzieje. Jeden si fakt zakoczy i zaczyna kolejny. A
ten ju mniej niesie jednostek, i coraz mniej.
A to nie koniec ani fina tej procedury, dalsze obrabianie takiego
sygnau znw si w mzgu tak samo dzieje. A do pojedynczego elementu
tak idzie, sam szczyt si pojawia i jarzy dla osobnika. Tylko e to
jest tak wielokrotnie podbudowane, to on zupenie tego nie widzi nie moe. Rejestruje fakt na powierzchni, czyli ten najjaniejszy,
a przecie to ta ciemno jest tu najwaniejsza, ta nieoznaczona i
zakryta. Przecie to te poziomy s podstaw piramidy, warunkuj oraz
warunkuj istnienie "szczytu". Szczyt jest tylko i wycznie punktem
- "pykiem" wobec caoci. Rozumiecie?
A dalej, wzajemne relacje midzy warstwami materii, relacja fotonw
do elektronw. Albo powyej, elektronw i atomw, atomw i komrek
biologicznych - cielenie biologicznej podbudowy do komrek mzgu,
neuronalnych. Co, jest podobnie? Baza i nadbudowa s wobec siebie
w proporcji, co? A relacja midzy ciaem-nosicielem i umysem - co
w pomierzonym na oczy si rzuca?
Jeszcze dalej, wiadomo. Znacie te bzdurne bo bzdurne, jednak z
jaki obserwacji wynikajce ustalenia, e mzg pracuje na zakresie
niewielkim, a caa reszta to ugr i nadmiarowo, ktra zupenie w
caoci nie wiedzie po co si znajduje. Przypadek? Tak to sobie w
przyrodzie si uoyo samo z siebie?
Sami widzicie, sprawa robi si ciekawa, wspomniane znaki zapytania
wszdzie po wiecie ustawia oraz w zbir oglny zestawia. Bo skoro
tak rne elementy rzeczywistoci wobec siebie tak s uoone, e
z przeliczonej caoci jedynie kilka, najpewniej zawsze na cztery
elementy to wida - to wida z tego, e co to prezentuje.
Przecie, chwytacie?, jeeli po jednej stronie rozumowania zestawi w
tabelce stan maksymalny, czyli wszechwiatowo policzaln, a te
po drugiej, po maksymalnie drugiej umysowo mzgow nasz - i w
obu przypadkach, a te wszelkich porednich, staa proporcja si w
tym zestawieniu pojawia, to co si w tym musi pokazywa. - Musowo
musi si w tym co ukrywa istotnego informacyjnie.
4

I nawet takie co, e bd o takim w serwisach dziennikowych gada


telewizyjni. Bo przecie to czysta losowo oraz przypadkowo nie
jest - nie moe by.
Fakt i prawda, naukowi zawsze w pierwszym swoim spojrzeniu kieruj
oprzyrzdowanie na to, co si z ta wybija, co wazi swoj widoczn
jasnoci wizualn w pomierzenie. A reszt, ktra ukada si w to,
to maj za dodatek. A czasami nawet za mie. Dla nich si to tylko
liczy, co wyrane i oczywiste.
Ale, zauwacie, jak to si w lata robi, jak badanie za badaniem idzie
- jak moliwoci sprztu na wyszy poziom si podnosz, a konkretne
pomiary coraz gbiej zanurzaj si w rzeczywisto i w szczegy,
to wczeniej bezadne, bezsensowne, niezauwaalne to - ono wanym
si okazuje, elementy mae i mniejsze wchodz w poznawanie i tworz
zalenoci.
Czyli piramida si z tego robi - taka "gra lodowa poznania".
Co byo szczytem wszystkiego i najlepiej si pokazujce, to takim
pozostaje, tylko proporcje w obrazie mocno, i jeszcze mocniej si
zmieniaj. Tene szczytowy szczyt wczeniejszy i cao uprzednio
jako jedno postrzegana, to na finiszu dziaa okazuje si punktem
w caoci - jeno ladowym procentem w zbiorze.
Na koniec okazuje si, e wszystko ze wszystkim gdzie tam na dnie
nieoznaczonym a ciemnym si lokuje i czy - i e jedno wszdzie
si panoszy.
Powiem wam nawet wicej - tak to sobie bowiem kombinuj - e zasada
"czterech procent" nie tylko w zakresie materialnym si prezentuje
w takiej wartoci, ale wszdzie i we wszystkim. Na uwadze gwnie
teraz nasz wewntrzny poziom umysowy mam - relacj midzy jedynk
mylenia, czyli faktem abstrakcyjnym, a jego fizyczn podbudow.
I tu przecie tak samo musi by.
Co si w kupk fizycznie musi jako tako zebra, poczy, i dopiero
na tym (albo w tym) uytkownik si dopatrzy, odczuje pojcie - albo
dowolnie inne sowo. To nie moe tak si w mzgowiu toczy, e jest
porcja byle jaka oraz e na tym (czy w tym) si abstrakcyjna warto
objawia - to nie tak pjdzie.
Jak w caoci jest stao i proporcja, to i tutaj podobnie si to
uoy (zoy).
I jeszcze wicej, regua "gry lodowej" bdzie rwnie w zakresie
pojciowym si objawia - ju tylko symbolicznym; bo jak wszdzie,
to wszdzie.
Czyli wytworzy osobniczy byt jedno sowne nazwanie wiata, a te nim
wiadomie obraca, jednak w gbinie, gdzie w zakamarkach pojmowania,
unoszone to jest, obudowane to jest znaczeniami na 96 procent.
Wida jako, obrbce jako tam prowadzonej podlegaj jeno cztery z
caoci jednostki, a reszta pozostaje skryta w mrokach. I w analizie
prowadzonej od wewntrz niedotykalna. Reszta to fakty dopeniajce,
ktre kiedy w przeszoci musiay zaistnie, eby w teraniejszej
chwili unosi, podbudowywa - dopenia abstrakcyjnie na/w poziomie
5

wiadomoci chwilowy konstrukt, ktry jest obrabiany.


Ciemne, podprogowe i podwiadome fakty s jak najbardziej konieczne
i stanowi fundament dziaa, tylko, co oczywiste, w obserwacji nie
wystpuj.
Stawiam orzechy przeciwko wartociom, e tak to jest.
Co ja bd was przekonywa, sami przecie widzicie, e wszystko w
takie szczytowanie si ukada.
Szczyt jest zawsze jeden i punktowy, to oczywista oczywisto, ktr
oczywisto pogania. Tylko e, i to wecie sobie pod uwag i rozwag
- e ten widoczny z daleka i ostro szczyt, e ten najwyej pooony
fakt dziejowy, ktry przez to tak prosto i na wszelkie sposoby si
w badanie rzuca, e to daleko nie wszystko.
To mocno daleko nie wszystko.
Prawda, zauwacie i to, bo to istotne w tym zrozumieniu, e takiej
"podstawy" piramidalnej ju dawno moe nie by, ona si gdzie tam
w przeszoci osobnika badanego znajduje, jednak ona jest koniecznym
w opisie dopenieniem tej bytowej konstrukcji, bez niej nigdy nic z
mechaniki jej odmian nie zrozumiecie. Nawet jak obserwujecie tylko
"goy" fakt, to musicie mie wiadomo, e tak naprawd postrzegacie
dalekie i gbokie zjawisko - e ono poprzez czas, ale i przestrze
poczone jest ze wszystkim. A tylko teraz i tu jako w lokalnoci
si pokazuje.
Szczyt tego faktu jest tutaj, jednak jego najwaniejsze dopenienie
zawsze i wszdzie - rozumiecie?
Dajmy na to widzi sobie jaki fizyk czy inszy chemik taki atom albo
co podobnego - niechby i t gr lodow. Czy on widzi wszystko? No
nie, rejestruje tylko punkt szczytowy energetycznych przeksztace,
ktre w pogbionej analizie powizane s ze wszystkim wok, a te
z wszystkim w ogle - a po nieskoczono i wieczno. Fizyczna w
obserwacji oraz skoczona dla postrzegajcego struktura, to zawsze i
tylko wyrnienie z ta, chwilowe zerodkowanie si energii w tak
konstrukcj - tylko chwilowe.
W badaniu fizyk napdzanym - w takim poznawaniu zawsze musi si w
przyrzdzie badawczym mieci jednostka, to zrozumiae.
Ale jeeli badajcy tego nie dopeni faktami, co to je wyprodukuje
logicznie poprzez wszelakie stany wiata - jeeli nie dooy do tej
czstki wielopoziomowego zakresu zmiany (caej piramidy elementw),
to nigdy nie zrozumie ani jej, ani wiata - ani siebie na dokadk.
Rozumiecie?
Bo w gbokim ujciu adnego "punktu" rzeczywistoci nie ma, zawsze
jest zbir, ktry fizykowi si prezentuje w obserwacji jako "jedynka"
- to szczyt na fali, wierzchoek piramidy dziejowej, zoenie oraz
zudzenie. Tylko tak - tylko tak.
I zawsze jest to - zauwacie - mao wobec caoci, ktr trzeba w
analizie uwzgldni, bardzo niewielki procent z caoci, ktry jest
wszystkim w obserwacji.
Tylko e logicznie jest to dalece nie wszystkim.

Naukowi co ogldaj i mierz jakim tam zmylnym sposobem, jakie


zalenoci midzy faktami ustalaj - a to jedynie wierzchoek "gry
lodowej", a to zawsze niewielka cz z caej a koniecznej piramidy.
Rozumiecie?
Wida wszystko - prawda. I niczego wicej nie ma - prawda. Zawsze
jest tylko to, co udaje si w dowolny sposb zaobserwowa, zmierzy
i ponazywa - prawda.
Ale to nie wszystko. I to rwnie jest prawd.
Fizyk, czy dowolnie inny naukowy osobnik, ma do zbadania tylko to
"widoczne", tylko tym si moe zajmowa, to sens jego dziaania.
Jednak musi mie rozeznanie, e to nie wszystko. Dlatego, jeeli w
swoim badaniu ograniczy si do jako widocznego, to bdzie w takim
czynie jako ten, co to usiad na szczycie gry i twierdzi, e poza
tym miejscem niczego wicej nie ma. Nie wie w tej swojej pysze - a
te i sabowitym widzeniu - e jest wielkie i wspaniae "otoczenie"
owej "gry", e ta gra ma dopenienie w d i w bok. Oraz e jest
kolejna gra, i dalsze. Nie wie, e jest gbia czca gdzie tam
na dole wszystkie moliwe gry, e to dokonuje si poprzez czas i
przestrze i podpowierzchniowo. Nie wie, e stanowi to jedno tu i
teraz, ale i wszelako.
Nie wie, e absolutnie wszelkie "gry", poprzez ich logiczn, wic
filozoficzn jedno, mona w takowym pogbionym spojrzeniu ujrze
w przemianie nieskoczono-wiecznej. I zrozumie.
Widzi wszystko. Tylko e to punkt, wierzchoek Wszystkiego...
Jeeli byt popatrujcy na okolic (a po horyzont) w taki sposb nie
spojrzy na rzeczywisto, jeeli tej wielopoziomowej cznoci nie
uwzgldni w swoim obrazie - bdzie niczym lepiec w jaskini, ktry
co tam widzi oraz opowiada o bycie otaczajcym, ale jake mao z
wszystkiego potrafi dojrze, jake to niewiele z caoci. Cienie na
cianie, nawet zwiewnie pikne i skoczne, to doprawdy nie wszystko.
Taki obserwator widzi "4 %", a reszt pomija.
Rozumiecie?
Wida zawsze "punkt". Ale to zawsze jednostka w zbiorze.

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 2.2 wiadomo, ja.
Data... Miejscowo... Niepotrzebne skreli...
NOTATKA SUBOWA
Temat: Odpowied na zapytanie.
Autor: wiadomo ja.
Adresat: Wszystkie dziay i oddziay.
Forma: Oklnik.
Sporzdzono w jednym egzemplarzu, do uytku wewntrznego.
W nawizaniu do pisma subowego z poprzedniego okresu dziaania i
rozliczeniowego, ktre dotaro na poziom centralny jako zapytanie
dziau interpretacji, ale ktre powstao w porozumieniu z dziaami
zmysw oraz dziau archiwizacji, kierownictwo, wiadomo czyli
ja postanowio sporzdzi niniejsz notatk.
I kieruje j, jako wyjanienie, do wszystkich dziaw.
Z uwagi na istotno zagadnie poruszonych we wzmiankowanym wyej
zapytaniu z uwagi na to, e udzielane odpowiedzi mog przyczyni
si do lepszej pracy caego ukadu osobowociowego, czyli moe si
w konsekwencji zrealizowa nasza lepsza wydolno, zapada decyzja
i tu jest realizowana, eby tre pisma udostpni wszystkim, i to
w formie oklnika. Z zaleceniem do zapoznania.
Jednoczenie wiadomo jednoczenie informuj, e prawdopodobnie
jest to jedno z kilku podobnych pism, poniewa rwnie zostao ju
podjte okolicznociowe zobowizanie, e ma to by cykl, w ktrym
z rnym nateniem czasowym bdzie realizowana akcja objaniajca
i informujca. Oczywicie wszystko na miar potrzeb i moliwoci.
Zapewne nie musz dodawa, e wiadomo, czyli ja, jest zarzucona
przernymi tematami i nie zawsze wystpuj sprzyjajce warunki do
tego rodzaju czynw. Jednak w zamyle kierownictwa jest to istotne
i na tyle potrzebne, e powinno by kontynuowane.
Zainteresowanych treci zapytania, ktre lego u podstaw obecnej
notatki informuj, e pena jego tre znajduje si w zaczniku i
tam odsyam w razie wtpliwoci.
Odpowied na pytanie numer jeden.
Wbrew zawartej w pytaniu sugestii, poziom wiadomoci nie podlega
ju rozszerzeniu i nie moe podlega. To wynika wprost ze stanu
wiata, z praw natury. To stan zastany i jedynie moliwy. I nigdy
nie ulegnie zmianie.
Kierownictwo zakada, e pytanie nie jest powodowane z wol, ale
wzio si z niedoinformowania. - Dlatego i std tutejsze obszerne
wyjanienie tematyczne.
Przede wszystkim trzeba pytajcym uzmysowi, i to jako fakt wany
i zasadniczy, e poziom wiadomoci jest kracowym, maksymalnym w
zmianie. W ujciu oglnym i obrazujcym zagadnienie, ten poziom w
swoich przebiegach mona podzieli na dwa poziomy - cile ze sob
8

wsppracujcych i wzajemnie zalenych. Pierwszy to tak zwany rytm


strumienia wiadomoci a drugi to sama wiadomo, punktowa, ju
do niczego wicej sprowadzalna chwila "teraz" moje ja. Czyli ja
po prostu.
Rozumiem, e powysze wymaga poszerzenia, e tego tak zostawi nie
mona. Teoretycznie znajcy temat mog to objanienie opuci, ale
zaleca si zapoznanie z nim i zawart tu argumentacj. Ma to wane
konsekwencje dla dalszego toku rozumowania o naszym bycie, tak jako
ciaa, tak jako umysu tak jako integralnej caoci.
Sugestia zawarta w pytaniu, a waciwie, prawd mwic, zoliwo
pod adresem kierownictwa przy czym kierownictwo chce wierzy, e
wynika to z niedoinformowania, a nie zej woli ta sugestia mwi,
e wystarczy tylko powikszy dostpny wiadomoci zasb, eby ta
staa si bardziej funkcjonaln i sprawn. Nieprawda.
By moe taki pogld, o zwikszeniu elementw uytkowanych, bierze
si z powszechnego przekonania, e wystarczy zwikszy nakady lub
obsad dziau, a wyniki same si pojawi. Nic z tego, powtarzam, i
nie jest to moje, czyli wiadomoci, widzimisi. Gdyby to byo a
tak proste, mog zapewni, kierownictwo ju dawno by tak czynno
usprawniajc podjo - kierownictwo jest wiadome wiadomoci oraz
jej ogranicze a po kres. Dlatego wie, e jest to niemoliwe.
Zwracam uwag osobom krytykujcym obecny stan posiadania elementw
w zakresie wiadomym, e liczba tych jednostek obrachunkowych jest
pochodn podstawowego, fundamentalnego rytmu zmiany w wiecie, ten
za obejmuje maksymalnie osiem jednostek. To z tego, zwracam na to
uwag, bierze si obserwowana i mierzalna w strumieniu wiadomoci
warto liczbowa znakw, czyli elementw obrabianych. W kracowym
ujciu ten zakres wynosi od zera do omiu jednostek, praktycznie w
badaniu wychodzi przedzia dwa siedem elementw. Nie wicej. To
efekt tego brzegowego, ju rzeczywicie nieomal punktowego zakresu
zmiany.
Prosz zwrci uwag, tak zwany strumie wiadomoci, czyli to, co
powierzchownie i potocznie traktuje si za wiadomo waciw - to
wanie ta zmiana, kilkuelementowa zmiana. Nie ma znaczenia, czym
s elementy uyte w tym strumieniu, to mog by dowolne jednostki,
ale wane jest to, e ta zmiana, e ten proces biegnie praktycznie
ju na granicy, e wicej w tej czasoprzestrzeni zmiany niczego i
nigdy umieci si nie da to wykluczone. I dlatego te wszelkie
myli o zwikszeniu elementw, poszerzeniu zdolnoci, rozszerzeniu
parametrw, to naley wrzuci na pk z yczeniami, ktre nigdy i
nigdzie si nie speni. Na stray tego nie stoi trudno taka lub
owaka, ale waciwoci fizyczne wiata.
Po drugie, ale w powizaniu z powyszym, trzeba powiedzie, e to
dopiero wiadomo sama siebie wiadoma, e dopiero ostatni w tym
cigu zmian poziom e to jest faktem punktowym. wiadomo jest
stanem osobliwym, brzegiem zmiany.
wiadomo to osobliwo osobliwie osobliwa. I niczego ponad tak
punktow struktur wicej by nie moe. wiadomo to fakt rwny w
swojej konstrukcji Kosmosowi to drugi moliwy brzegowy zakres, i
na zawsze taki.
9

To mona odczu, wyczu w analizowaniu samego siebie. - Zwracam na


to uwag, e kiedy operuj pojciami, kiedy biegnie ten strumie i
ktry uwaam za wiadomo e niejako powyej, ale w tle, gdzie
obok znajduje si zrozumienie tego, co si dzieje. Strumie kwantw
energetycznych pynie i pynie, ale wiadomo zawartoci, wiedza,
co si dzieje to znajduje si ponad. wiadomo waciwa, wiedza
zmiany i efekt tej zmiany, to jest powyej i jest z samej formuy
zmiany stanem punktowym. - Zmiana odczuwana ksztatuje si z kilku
jednostek, ale wiadomo jest ju punktem. Gdyby przedstawi to w
formie sfery, to strumie energii jest stref podbiegunow, jednak
dopiero to biegun jest punktem uwiadomienia sobie, e poniej - i
to w skali caoci sfery, na wszystkich poziomach poniej - biegnie
to, co ostatecznie zbiega si w jedno wiadomego siebie punktu.
wiadomo to punkt, ktry buduje wszystko poniej, to szczyt gry
ale podbudowany zmian wszystkich zakresw i dziaw oraz caego
organizmu.
I dlatego jest tak istotne, eby harmonijna wsppraca obejmowaa
jak najwikszy przedzia zjawisk.
Odpowied na pytanie numer dwa.
Tak, wiadomo jest stanem rodkowym. Maksymalnie rodkowym. Jest
punktem, jest chwil "teraz" zmiany. Jest osi symetrii procesu i
zarazem punktem rodkowym midzy tym, co wewntrzne, a tym, co si
lokuje na zewntrz ukadu.
I warto, i trzeba zda sobie spraw, czym to skutkuje.
Przede wszystkim w pytaniu centrala zauwaa pewn nieciso, co
by moe wynika z niedoinformowania zadajcego pytanie. Ot nie w
samym fakcie rodkowego pooenia lokuje si znaczenie zmiany, tu
okrelanej jako wiadomo, to zdecydowanie za mao do wyrnienia
i podkrelenia znaczenia tego pooenia. Chodzi o to, e zmiana ma
charakter rodkowy w caym, w maksymalnie pojmowalnym zakresie. W
ramach umysu jest to rodek, ale rwnie jest to rodek zmiany od
najmniejszego zakresu wiata, od samego fundamentu. Umiejscowienie
wiadomoci w rodku odnosi si do przebiegw w mzgu, jako skraj
moliwoci ale rwnie do przebiegw w rzeczywistoci, tutaj te
jako skraj moliwoci.
wiadomo jest rodkiem oraz szczytem procesu w mzgu, ale rwnie
jest rodkiem i szczytem procesu w wiecie - niczego i nigdzie, i
nigdy bardziej skomplikowane by nie moe.
Zwracam na to uwag, to wany punkt rozumowania. - Jeeli w zmianie
jako takiej, zmianie energetycznej, ktra kwantowo przebiega przez
wszystkie fakty, ktra na fundamentalnym poziomie dzieje si tylko
tu i teraz i ktra jest po prostu wiatem w toku zmiany jeeli
tak spojrze na wiadomo, to ten stan jest wanie tym punktowym
zdarzeniem. wiadomo posiada po jednej stronie cao faktw do
tego momentu prowadzcych, to mog by dane z archiwum umysu, to
moe by strumie danych z dziau zmysw a po drugiej pojawiaj
si fizyczne elementy, ktre w owej chwili "teraz" poczyy si w
jakie ustalenie. Ustalenie o wiecie, o czym tam, ale ktre jest
10

ju faktem fizycznym - czyli przybray posta namacaln. I s dalej


kierowane do zasobu archiwalnego. Z materiau wczeniejszego, jako
skutek zachodzenia w bliskoci i w porozumieniu, wic w strumieniu
wiadomoci, co si nowego tworzy. I moe oddziaywa na kolejne
w procesie powstajce fakty.
wiadomo jest osi symetrii tak pojmowanego procesu, to moment w
powizaniu z chwil aktualn wiata, ale to rwnie aktualny stan
rodkowy zmiany w ramach caego ukadu osobniczego. A przez to tak
niezwykle wany dla caoci.
wiadomo w tym ujciu to tylko owo jedno "tyknicie" kwantowego
zegara, przecie niczego wicej realnie nie ma ale zarazem takie
tyknicie odnosi si do wszystkich elementw wiata i osobowoci.
I razem, w sumie tych lokalnych tykni dotyczcych wszelkich ju
elementw, taka suma jest wiadomoci. - W jednym zobrazowaniu jest
to tyknicie kwantu na dnie, a w drugim tyknicie na samej grze i
w caoci. I jest to w sumie to samo. Najmniejsze i najwiksze to
wanie wiadomo. Przebiega i realizuje si punktowo, jednak nic
i nigdzie bardziej skomplikowanego nie ma poniewa taki punkt i
osobliwo, to dokonuje si poprzez zmian wszelkich punktw niej
lecych.
wiadomo to szczyt szczytw piramidy zdarze, to absolutny punkt
szczytowy "gry lodowej" rzeczywistoci zaleny od wszystkich
procesw poniej oraz ich efekt.
Warto zwrci uwag, e tak pojmowany stan rodkowy zmiany zawsze
wystpuje, niezalenie od momentu w istnieniu. Przecie nigdy nie
ma w zmianie energetycznej chwili zatrzymania czy innego rytmu, to
wiat i jego rytmika nadaje ukadowi jego posta. Ale w trakcie, na
na przykad, snu czy zaburze chorobowych, w takim zdarzeniu, ktre
dla organizmu jest zaburzeniem pracy na jawie w takim przebiegu
z oczywistych powodw, a wic blokady, czy te wyczenia zmysw,
dochodzi do pracy ograniczonej. Zawsze stronnie symetrycznej, bo w
zmianie zawsze jest stan przed i po, jednak tym razem dzieje si w
ograniczonym do pola wiadomoci zakresie. O ile na jawie, w czas
zmiany okrelanej jako jawa, jeeli w tym okresie proces biegnie w
wiecie zewntrznym i wewntrznym, a spotyka si w chwili "teraz",
wic w wiadomoci o tyle w trakcie snu czy choroby, tutaj stan
rodkowy jest zachowany, jednak rdem elementw wiadomoci jest
zasb archiwalny i weryfikatorem jest ten sam zasb. - A w efekcie
to od jego zbornoci danych zaley zborno snu. Brak chimer albo
nocnych horrorw wynika z adu panujcego w umyle; jeeli zbir w
archiwum jest uporzdkowany i logiczny, tworzce si fakty rwnie
bd powiela logiczny schemat i nie bd straszy. Im bardziej w
podsyanych przez archiwum obrazach panuje ad, tym lepsza praca i
tym sen ciekawszy.
Symetria procesu jest zawsze zachowana, musi by zachowana, wszak
struktury zwichrowane s odsiewane z ewolucji jako niedopasowane
ale o symetrii jest umiejscowiona inaczej na jawie i we nie.
To warto i trzeba podkreli: w trakcie jawy to wiat zewntrzny w
formie strumienia energii docierajcego do zmysw dostarcza jaki
fakt, a umys to kwant po kwancie skada w obraz czy inne doznanie.
Na kocu jest wiedza, e taki fakt zachodzi. - Tylko e to jeszcze
11

nie wszystko, to poowa wiedzy o fakcie. Dlatego, e aby wiedzie,


e to jest fakt i eby wiedzie, e to jest konkretny w sobie fakt
- czyli eby rozpozna jego charakterystyk oraz kod to powinno
zosta odniesione, porwnane z zasobem.
Czyli po jednej stronie w zmianie wytwarza si obraz wiata i jest
dochodzenie do rodka w zmianie, do chwili teraz i wiadomoci a
po drugiej, prawie e jednoczenie, ale w oczywistym opnieniu na
potrzebne odszukanie podobnego kodu, w zbiorze danych pilnie jest
wykrywany schemat i kod takiej zachodzcej i budujcej si zmiany.
Po co? eby porwna. eby stwierdzi, e zbudowany i postrzegany
fakt to na przykad drzewo czy znajoma twarz. Bez tego dopenienia
nie ma wiedzy - nie ma dwustronnego dopenienia i wiadomoci, e
obserwowane to jest to, co si rozpoznao.
Chyba nie warto w tym momencie podkrela zupenej oczywistoci, e
nie ma i by nie moe jednostronnego poznania. Jeeli mam po jednej
stronie wybudowany obraz w postaci "drzewa", to co takiego w mojej
gowie obiektywnie istnieje i na zewntrz istnieje, i byo powodem
caej sytuacji tylko e mi nic po tym, poniewa to czysty zapis.
Identyczny zapis do pyty, albo w postaci notatki ze zbiorem sw.
Z samego tylko zaistnienia faktu nic w moim wewntrznym wiecie i
w wiecie jako takim nie wynika. Taki "fakt", warto to podkreli,
to sucha "notatka", ktrej brakuje odbiorcy - czyli dopenienia w
formie odczytujcego (kiedy mnie nie ma soce nie wieci).
Tak, dopiero dopenienie drugostronne - dopiero wytworzenie si po
drugiej stronie zmiany odpowiednika tego faktu, dopiero to pozwala
stwierdzi: tak, to drzewo. Ten fakt jest w zasobach archiwum, jest
w swojej konstrukcji, w swoim kodzie zbieny do tego, co aktualnie
widz. I dlatego jest rozpoznawalny. Bez tego dopenienia wiedzy o
fakcie nie ma, bo nie ma porwnania. Jeeli to zupena nowo, to
trzeba odnie do podobnych elementw lub konstruowa dopenienie,
ale nie moe pozosta bez takiego dziaania. Bez dopenienia fakt
po prostu dla mnie nie zaistnieje, bdzie faktem poowicznym, wic
pustym.
Jeeli stwierdzam, e postrzegane jest zbiene do kiedy poznanego
drzewa, to jest tym samym ju wiedza, e to faktycznie drzewo - i to
moe zosta odniesione do wszelkich poznanych w osobniczej historii
drzew, z ktrymi miaem do czynienia.
Warunkiem koniecznym takiego dziaania jest jednak to, e mam co z
czym porwnywa, co do czego odnie bez tego nie ma poznania.
Fakty w postaci strony przychodzcej z zewntrz, czyli ze wiata w
jego zmianie - i fakty strony przychodzcej z wntrza, czyli kod z
archiwum, te fakty w chwili teraz i wiadomoci si spotykaj. I w
formie lustrzanego, mniej wicej lustrzanego odbicia, stanowi dla
mnie jedno. I to ta jedno dopiero jest faktem i wiedz o takim
fakcie. Dopiero takie co, dopenione do penego zakresu, dopiero
to moe sta si penym stanem fizycznym i przej dalej. Czyli w
zasobach si znale i oddziaywa na kolejne fakty.
Poznanie nie jest biernym poznaniem, to oczywisto - ale nie jest
take tylko zbieraniem danych, to zawsze porwnywanie z tym, co w
zasobach ju si znajduje. Porwnywanie po to, eby zidentyfikowa
12

nowo oraz doda j do zbioru jako kolejny fakt albo stwierdzi


powtrzenie faktu i doda do ju istniejcego zbioru, jako kolejny
element potwierdzajcy dowiadczenie.
Warto rwnie podkreli, e tworzenie si abstrakcji, bo przecie
w tym procesie tylko i wycznie tworz si abstrakcje, acz zawsze
w formie fizycznych stanw e proces "do" i proces "z wntrza",
e te przebiegi, kady z nich, rwnie posiadaj swoje rodkowe i
symetryczne rozoenie. W ich przebiegu rwnie jest tworzenie si w
formule dochodzenia do chwili teraz, ale tylko dla tego przebiegu i odchodzeniu od niego. Przecie fakt musi si wybudowa, przecie
z archiwum nie fakt, ale cig energii pynie i skada si w fakt
i dopiero takie pene fakty mog si spotka i na siebie dziaa w
ramach punktowej wiadomoci. W wiadomoci nie przebieg, ale fakt
skoczony i dopeniony moe by zestawiany do porwna.
I to dlatego w ramach snu proces moe biec, mimo e brakuje strony
zewntrznej. W tym przypadku stron zewntrzn jest wypywajcy z
archiwum strumie danych, ktry jest oczywicie porwnywany take
ze strumieniem idcym z archiwum wic wszystko procesowo jest w
dokadnie takiej samej postaci, jak na jawie, tylko e jawy nie ma,
brakuje rodowiska. I tym samym brakuje weryfikacji przez stany w
tym wiecie zachodzce. - W trakcie snu dostarczycielem danych jest
umys i tene spenia rol weryfikatora czyli wszystko przebiega
po jednej stronie. Mimo e proces zawiera w sobie obie strony i jest
symetryczny, to w logicznym ujciu brakuje caej jednej ewolucji.
Brakuje zmysowego dopenienia.
I std bierze si niepokojcy fakt senny: jest z zasady uomny. A
przez to moe wprowadza w bd.
Odpowied na pytanie numer trzy.
I znw z poziomu centrali musi pa uwaga, e to pytanie rwnie w
swojej gbszej warstwie zawiera niejasne, a nawet faszujce do
mocno rzeczywisto zmieszanie interpretacyjne. wiadomo, czyli
ja, nie neguje swojej roli w analizie, jest stanem rodkowym, a w
efekcie centralnym, jednak pojawiajce si na tym poziomie, wic w
strumieniu wiadomoci, tutaj wystpujce elementy, to pochodna w
sposb oczywisty pracy poniszych i wszystkich poziomw i warstw
jeeli co si dzieje le, a tak czsto niestety si zdarza, to co
najmniej wina jest wsplna. - I warto mi to na uwadze, kiedy si
takie i inne uwagi kieruje do kierownictwa.
To prawda, e elementy strumienia wiadomoci mog by dowolne, a
wic reprezentowa wszelkie odniesienia do rzeczywistoci tylko
e ich forma, ich kod zapisu, ktry w poowie dostarcza archiwum,
to jest efekt pracy tego dziau. Sugestia, e wiadomo moe to w
dowolny sposb korygowa, jest wic niepoprawna. By nie powiedzie
mocniej, e zupenie bdna. e to kiedy tam przeszo przez stan
wiadomy, to oczywicie prawda, mam tego wiadomo, i std bierze
si poczucie wspodpowiedzialnoci za efekt kocowy, jednak tene
efekt jest wypadkow pracy dziaw, a nie stanem punktowym. Jeeli
kiedy tam w naszej wsplnej przeszoci, z dowolnego nawet powodu
co poszo nie tak, zmysy dziaay le, co wypado w obrabianiu
13

danych, to taki wadliwy element archiwum zostaje na zawsze, wszak


wiadomo nie ma rodkw do modyfikacji przeszoci. Mona obiekt
nadpisa nowym stanem, doda wyjanienie, poszerzy zakresem, taki
czyn jest realny, ale nie poprawka historii. A jeeli archiwum mi
podele takie bdne, zdeformowane ujcie, to co mam zrobi? Musz
nim operowa, bo ani wiem, e jest bdne, ani mog to skorygowa.
I by moe nawet nigdy si nie dowiem, e abstrakcja posiada bd
w sobie a to moe skutkowa.
Wiedza, a wic uwiadomienie sobie, e postrzegany fakt jest tym i
konkretnym faktem, to dzieje si przez odniesienie do archiwum. I
to od tego, jak zakodowany jest taki fakt - to przede wszystkim od
tego zaley, czy w fakt moe zosta rozpoznany. Jednak tego, jak
kiedy zosta zakodowany, tego nie sposb teraz zrzuci wycznie
na wiadomo. Nie mona, bowiem miao na to wpyw wiele czynnikw
i okolicznoci, idce z wntrza osobnika jak i rodowiska. Mwic
prawd, mona tu wprowadzi wszelkie uwarunkowania.
Wyj w tym tumaczeniu trzeba od tego, e jest oczywistoci, i
w umyle nie ma niczego, co by nie przeszo przez poziom wiadomej
analizy, wszystkie dane obecne w archiwum kiedy tam przeszy swj
szlak, czyli budoway si po stronie przyjciowej, zostay poznane
w chwili teraz, czyli wiadomie, no i znalazy si w zasobach. Nie
ma niczego, co tej drogi nie pokonao w umyle nigdy nie da si
wyrni stanu "czystej karty", bo takiego stanu nie ma. Albo jest
stan biologiczny i to on jest punktem odniesienia, czyli cielesna
konstrukcja albo jest choby szcztkowy zapis z dozna, np. szumu
lub podobne elementy z najwczeniejszego okresu. I to stanowi fakt
odniesienia do dalszego. Kada abstrakcja, kada fizycznie zapisana
w umyle konstrukcja, ktra dla mnie koduje w/na sobie abstrakcj,
posiada w historii swojego powstawania przemieszczenie si przez
brzegowy punkt wiadomoci.
Ale powtarzam, to kadorazowo efekt pracy caej struktury, adnym
przypadkiem wyczna domena wiadomoci. W wiadomoci proces si
dzieje, ale w powizaniu z caoci.
I nie jest to samousprawiedliwienie si, nic z tych rzeczy. Chc w
ten sposb pokaza, e to wsppraca wszystkich elementw, dzia w
dzia musi ze sob dobrze wspdziaa, eby na kocu pojawia si
pena, funkcjonalna i przede wszystkim uyteczna - wic zbiena do
wiata abstrakcja. wiadomo zbiera i organizuje, zestawia sobie
podobne fakty i wyciga z tego wnioski, ale eby si tak zadziao,
musi dzia zmysw od samego pocztku dobrze funkcjonowa - archiwum
nie moe strajkowa z byle powodu - a dzia interpretacji nie moe
podsya czstkowych, zmieszanych uj. Jeeli wszystko si dobrze
sprzga, na kocu jest poprawny wniosek i wiadomie podjta myl i
decyzja, eby kolejny krok w wiecie postawi. Ale jeeli dziaam
w oparciu o znieksztacone dane ktre zostay znieksztacone na
jakimkolwiek poziomie to czy trudno si dziwi, e moja decyzja
jest na kocu bdna? Nie mona. I wszystkie dziay take powinne
czu si odpowiedzialne za uzyskany wynik. Zrzuci na kierownictwo
atwo, ale wasnego w tym udziau si nie widzi.
Przepraszam za ten przytyk, ale wiadomo te ma swoje emocje. To
nie tylko przyjemno z bycia tu i teraz, ale rwnie poczucie, e
14

to odpowiedzialno.
Odpowied na pytanie numer cztery.
Czym s elementy tworzce si w strumieniu wiadomoci? Czy chodzi
o jednostk, czy zbir?
Odpowied jest prosta: to jednostka zaistniaa na bazie zbioru i
do tego zbioru si odnoszca.
Z oczywistych powodw na poziomie caociowym, wiadomoci, nie ma
zbiorw, ktre przechowuje archiwum z rozlicznych powodw tak to
musi przebiega. Od banalnego stwierdzenia, e po prostu nie ma na
to czasu, bo gdyby wszystkie skadowe tworzce dany fakt si w tym
miejscu objawiay, to wiadomo byaby totalnie zapchana danymi i
w efekcie zanim dopracuje si najprostszego ustalenia, tak zasza
zmiana zostanie skonsumowana przez godnego stwora i nigdy si nie
pokae w realnym wiecie a po ustalenie, e to nie jest nawet i
konieczne, poniewa w kadej chwili mog konkretny element zasobw
wywoa i obrabia.
Co wic pojawia si na/w poziomie "teraz"? Symbol, jak najbardziej
fizyczny w swej budowie stan - ktry koduje w sobie odniesienie do
faktu. Jeeli myl lub widz drzewo, to przecie nie wywouj do
analizy wszelkich widzianych drzew, ale symbol, abstrakcj takiego
elementu rzeczywistoci w analizie jest obecne szczytowe oraz na
dany moment maksymalne ujcie odnone faktu. W chwili "teraz" jest
abstrakcja, znak, jednostka w formie "wierzchoka" gry lodowej i
punkt, ale powstay z caej piramidy elementw widz drzewo, a w
podbudowie znajduje si cao zasobw archiwum.
I jeszcze wicej, za takim postrzeganym faktem kryje si caa moja
osobowo, wszystko do tego momentu zebrane i jako przepracowane.
Obrabiana jest jednostka, jednak eby zostaa ona zinterpretowana
poprawnie i w konsekwencji zrozumiana, na to skada si caociowo
idca zmiana, caa praca ukadu - na to wpywa dziaanie wszelkich
poziomw rzeczywistoci i mnie. Przecie w to, co okrelam, co dla
mnie jest mn samym i moj osobowoci, na to zbieraj si poziomy
od najmniejszego po najwikszy, wszelkie jako wyrnialne fakty tu niczego nie mona pomin. I dotyczy to pospou zakresu atomw i
abstrakcji, to jedno funkcjonalna.
Operuj w wiadomoci symbolem zbioru, jednak realnie to jednostka
i skadanka - to zbieranina i kwerenda czyniona po caoci danych,
i to w zakresie uznawanym za abstrakcyjny (tylko pojciowy), ale i
w zakresie fizycznym, konkretnie namacalnym stanie energetycznym,
to dziaanie po wszystkich dziaach i zakamarkach. I nie moe by
inna, poniewa to wszystko to ja.
A poniewa tak zaistniay w wiadomoci fakt to jednostka - i tylko
jednostka to operowanie ni oraz w konsekwencji tworzenie nowych
jednostek, to jest stosunkowo proste. - Mam co do wyboru, w chwili
"teraz" dokonuj w miar wolnego wyboru z kilku maksymalnie faktw
(elementw) - i na tej podstawie, w takim czynie i akcie, tworzy si
nowo. Czyli kolejna abstrakcja do archiwum.
15

e to trwa i musi trwa? Prawda, ale w kupie sia. W tym przypadku


fizycznie abstrakcyjna.
Odpowied na pytanie numer pi.
Istotne zagadnienie. Dzia zgaszajcy zapytanie sugeruje, e to w
tym obszarze lokuje si obserwowana czsto niemoliwo odszukania
w zbiorze potrzebnego elementu, e to le wytworzone, le budowane
w wiadomoci pytanie nie pozwala w dziale archiwizujcym w miar
poprawnie odkodowa, a nastpnie przekierowa strumienia danych. A
w konsekwencji zwrotnie pojawiajce si elementy w wiadomoci nie
s adekwatne ani do postawionego pytania, ani tym bardziej dobrze
nie odwzorowuj wiata.
wiadomo, czyli ja, ma zrozumienie dla tego argumentu. Jest do
dobrze udokumentowan prawd, e to posta pytania warunkuje efekt
kocowy, jednak nie przyjmuj krytyki w sposb bezrefleksyjny ani
te w stu procentach; cz winy ley w moim dziaaniu - ale takie
dziaanie znw jest rezultatem funkcjonowania "po caoci", o tym
nie naleny zapomina. Wanie po to, eby to poprawia.
Jak w polu wiadomoci tworzy si nowo, zapytanie czy wniosek z
odniesieniem do stanu aktualnego?
Wchodz na przykad do pomieszczenia, proces zapoznawania si z tu
obecnymi faktami, bez znaczenia, czym one s, to przebiega tak, e
analizuj, odbieram owe fakty jako strumie energii ale zarazem
odnosz je do podobnego kodu z mojej przeszoci. I przyrwnuj. A
to do osoby, a to do szafy, a to do krzesa. I jeeli jest jako w
sobie jedna strona zbiena do drugiej, mimo konkretnych rnic, co
zawsze przecie wystpuje, zaliczam wyrniony fakt do odpowiedniego
zbioru. I to pozwala mi ju skutecznie odnale si w przestrzeni,
ktrej wczeniej nie miaem okazji pozna. Znajomo funkcjonowania
podobnych faktw (bytw) w przeszoci pozwala oswoi, odnie si
do nowoci i je zagospodarowa, pozwala dziaa.
Kiedy natomiast wracam do ju rozpoznanej czasoprzestrzeni, to nie
musz skanowa i porwnywa wszystkiego, wystarczy e odnios stan
aktualny do tego zapamitanego lepiej lub gorzej. Wystarczy, e w
przechowywanym obrazie wyrni, a to dzieje si szybko, nowo i
j przetworz i dalsze dziaanie jest ju uatwione, moe pobiec
sprawnie i szybko.
W obu przypadkach porwnuj do zasobu - raz pojtego oglnie, wic
do caoci danych. Czyli proces troch musi trwa, zanim si w tej
nowej okolicznoci odnajd, ale nie jest to dramatycznie wiele, to
nie wymaga angaowania wielkich energii i uwagi. I na pewno bardzo
sprawdza si w kolejnych etapach ycia bo nie musz ponownie ju
zgbia tematw kiedy przepracowanych, zastanawia si nad wanym
problemem, e kiedy postawi krok w tym konkretnym miejscu, to czy
podoga si utrzyma pode mn, czy nie. To zostao ju dawno w moim
yciorysie przeanalizowane, ju wiem, e taka a taka struktura jest
dozwolona, a taka nie.
W sytuacji drugiej, czyli wczeniej rozpoznanej, dziaanie jest i
szybsze, i pewniejsze. Analiza rnic to jedno spojrzenie, i fakty
odbiegajce od faktw archiwalnych s jaskrawo widoczne. Jeeli to
co potencjalnie niebezpiecznego, to powicam temu uwag, jak nic
16

podobnego nie rejestruj dalsza praca moe si toczy.


Sprawa kodu poszczeglnego faktu, ktry pojawia si w wiadomoci,
to rwnie istotne zagadnienie. Warte omwienia.
To, e docierajcy z zewntrz strumie energii jest w sobie zawsze
jednym i jedynym kodem, tego nawet nie trzeba podkrela. Przecie
nie ma dwu jednakich spojrze w oczy. Dlatego kady wytworzony fakt
w polu wiadomoci ma swj indywidualny odcisk i jako taki zostaje
w zbiorze zapisany oraz przechowywany. e s podobne do siebie, e
czas ycia wnosi zbiene fakty, to take oczywisto, std niekiedy
trudno wyapania tego konkretnego. Zwaszcza przy prbie idcej
ze wiadomoci, kiedy pytanie jest kodowane w formie oglnej, bo i
inne wszak nie moe by. Skutkuje to albo brakiem odzewu ze strony
archiwum, bo dzia nie moe przekierowa zapytania, albo podsya w
odpowiedzi mao przydatne, cho pewnie jako podobne kody.
Ciekawy w tym kontekcie wydaje si wanie kod poszukujcy, taki,
ktry ma wpa w rezonans z kodem w archiwum.
Trzeba mie wiadomo, e tworzce si "w teraz" abstrakcje, i to
dowolnej postaci, one s ze sob powizane czasem i miejscem swego
zaistnienia. Dlatego nie moe dziwi, e cho przestrzennie lokuj
si daleko siebie i przynale do miejsc zwizanych z konkretnymi
zmysami, to w reakcji wywoania uaktywniaj si wsplnie. Nale
do tej samej warstwy zmiany i dlatego s wobec siebie w poziomie,
a wic wspwystpuj. I w efekcie przypominajc sobie obraz dawno
widziany, kojarz to ze smakiem ciastka i na przykad dotykiem - te
wraenia cz si ze sob, bo zaszy w powizaniu.
A jak odszuka intencjonalnie konkret w przepastnych zbiorach? Co
jest wane i co musi si znale w kodzie poszukujcym? Przecie i
to trzeba mie na uwadze, e archiwum jest w cigej przebudowie,
e to biblioteka, w ktrej trwa nieustanne zamieszanie wywoywane
drganiami wiata e tu elementy oddalaj si od siebie, e nowe
spycha stare w zakamarki, albo e starocie nadpisywane s nowym i
niekiedy odlegym od pierwowzoru kodem. Zamieszanie w zbiorze jest
konieczne i wynika z fizycznoci tej struktury, dlatego znaczenia
nabiera zdolno opanowania chaosu.
W tym miejscu i w tym momencie oczywicie nie pokusz si o budow
katalogu zalece wspomagajcych, mam wiadomo, e jest to zabieg
konieczny, ale wymagajcy odrbnego oklnika, by moe uda si do
tego kiedy wrci, bo z pewnoci to si przyda. Ale na dzi, tak
zgrubnie i wstpnie wypada powiedzie, e wszelkie metody czce
i kojarzce, czyli rne mnemotechniki pomagaj kodowa tre oraz
jej odszukiwanie. Znane i rozpoznane zagadnienie - i godne pilnego
stosowania.
Podobnie, jak to si dzieje w zbiorze spoecznym, kiedy wystpuje
potrzeba odszukania konkretnego osobnika, tak samo i w zbiorze ju
wewntrznym, ale ktry przeobraa si kwantowymi jednostkami, wic
rwnie logicznie tutaj take sprawdz si metody wypracowane w
tym pozornie innym zakresie. Czyli kade dookrelenie wyszukiwania,
kade odniesienie do miejsca i czasu zaistnienia lub do zawartoci
abstrakcji, to jest wspomoeniem tak uksztatowane w kod pytanie
moe znale w archiwum swj odpowiednik. Warto tego zalecenia si
17

trzyma, nawet jeeli wydaje si banalne i powierzchowne.


Odpowied na pytanie numer sze.
wiadomo ma wiadomo swojej roli. I nie zamierza przenosi na
innych nalecych do niej obowizkw. Co rwnie zaleca pozostaym
dziaom.
Przywoanie fachowca jest potrzebne, jednak nie zastpi wasnej i
logicznej aktywnoci.

18

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 2.3 Kosmos czy wszechwiat?
Wysokie zgromadzenie, szanowni zebrani.
Przypad mi w udziale zaszczyt wygoszenia odczytu wprowadzajcego
oraz prezentacja gwnego tematu naszych obrad. Za przyzwoleniem i
porad naszego przewodniczcego, po konsultacjach z szacownym, tak
zasuonym dla sprawy gremium, chciaabym koleankom i kolegom, a
take zaproszonym gociom, zaprezentowa stanowisko w sprawie, czy
tak powszechnie stosowane pojcia, czyli "kosmos" i "wszechwiat",
to odrbno, czy to samo. Nie musz zapewne dodawa, e tematyka
naszego zebrania jest istotna, to potwierdza obecno tak licznych
goci oraz zaangaowanie kierownictwa. Mam wic nadziej, e moje
wystpienie bdzie tylko jednym z wielu, a dyskusja, jak powtarza
to przewodniczcy, rozgorzeje po caoci tematycznej.
Koleanki i koledzy, temat jest wany, pryncypialnie zasadniczy i
siga samych podstaw rozumowania. Dlatego nie dziwi, e wyczulone
na problemy kierownictwo, wanie jako zagadnienie centralne, taki
temat zapisao we wstpnych uwagach do naszego zebrania. Ustalenie
i wyjanienie, czym jest wzmiankowany "kosmos" oraz czym nie jest
tak powszechnie stosowany termin "wszechwiat" - to sprawa powana i
zasadnicza dla naszego dalszego dziaania. Omielam si zdefiniowa
to nawet jako zagadnienie fundamentalne.
Przecie, to zrozumiae, jeeli mamy w dyskusji i opisie wszelkich
stanw wiata, tego, co za wiat uznajemy - na ten moment wstrzymam
si z definicjami - jeeli mamy zrobi krok dalszy, to musimy, eby
w ogle mc si porusza, ustali, czy w tak rnych sytuacjach, w
tak rnych opisach pojawiajce si, najczciej, zwracam uwag na
to zebranych, w sposb wymienny pojcia "kosmos" i "wszechwiat"
to musimy ustali na samym pocztku, czy to jest zasadne. Pytanie,
ktre przed nami postawio kierownictwo, a ktre - sama dziwi si
temu - wczeniej jako nie znajdowao si w centrum dziaa naszej
zbiorowoci, to pytanie jest bardzo istotne. Znw nie musz mocno
argumentowa, bo to oczywisto, ale jeeli zachodzi zmieszanie i
naoenie si pojciowe i znaczeniowe tych terminw, to, koleanki
i koledzy przyznacie, mamy problem.
Wicej, powiem szczerze, znak zapytania, tak niewinnie wygldajcy
w tytule naszej konferencji, to mao, to dalece za mao na oddanie
stanu niepokoju i zamieszania. - Jeeli, powtarzam, zachodzi trudne
w tym momencie do ustalenia zespolenie si tych poj, to moemy w
dalszym stosowaniu tych terminw popa w logiczne zaptlenia albo
i pobdzi. e to zaskutkuje, tego podkrela nie musz.
Oczywicie, to rwnie trzeba uwzgldni, zwaszcza
bardzo wstpnym, e zachodzi realne, fizycznie jako
pomiarze ustalenie - e to rne obiekty. Wyjaniam,
"obiekty" umownie, na potrzeby tego wystpienia, nie

na etapie tak
tam moliwe w
stosuj sowo
zamierzam nic
19

narzuca ani ogranicza, ale, co zrozumiae, musiaam jako takie


struktury okreli. "Kosmos", termin z przeszoci, "wszechwiat"
rwnie, ale to tylko sowa, pojcia z naleciaociami. Pomagaj w
analizach, pomagaj nam uchwyci abstrakcyjnie zagadnienie (a take
tonuj emocje), ale przecie - mamy tego pen wiadomo to tylko
"szczebelki" w drabinie poznania - pomocne i niezbdne, ale jednak
szczebelki.
Czy "kosmos" moe pojawi si, moe zosta jako tam pomierzony w
eksperymencie? Zagadnienie nie jest proste, ale, moim zdaniem, nie
z tych beznadziejnych. Fakt, samo pojcie i logiczna konstrukcja,
to jest ju mocno wiekowe, nawet wicej ni wiekowe. Ju dawni, a
wic ju staroytni Grecy to opisywali. Wszyscy to znamy. Mona to
uj w ten sposb, e siedzieli w tych swoich jaskiniach, mieli co
do garnka woy, nie musieli zabiega o granty i dofinansowania,
i tak sobie powolutku obmylali. A to kosmos w jego nieskoczonej
i wiecznej, a przy tym logicznej zmianie - a to wiat. Nie musieli
zwaa na adne punktacje i publikacje, to sobie pisali i ustalali
w szczegach. - C, inne czasy nam nastay, koleanki i koledzy,
nam si wmawia, e trzeba si spieszy i wynik za wynikiem robi w
tamowej produkcji...
Kierownictwo to potwierdza, kierownictwo uprawia to tak w codziennym
dziaaniu. Znamy, znamy...
Koledzy i koleanki, sami wiecie, e staroytni poukadali sobie w
wiecie detalicznie wszystko, a nam przypado to sprawdza. A to,
trzeba przyzna, wymaga nakadw. No i czasu.
Czy mona "kosmos" eksperymentalnie pozna? I tu, eby na to pytanie
odpowiedzie, trzeba zada pierwsze w szeregu i kolejnoci pytanie:
czym jest "wszechwiat"? Jeeli chcemy pozna i zdefiniowa kosmos,
to musimy opisa wszechwiat. Wszechwiat, czyli fizycznie dostpny
nam fundament, po ktrym codziennie stpamy i do ktrego odnosimy
wszelkie ustalenia. Jeeli "kosmos" jest znaczeniowo tym samym, co
"wszechwiat", jeeli oba pojcia s tym samym i w opisie posiadaj
te same skadowe elementy, to nie ma problemu, dalsza dyskusja moe
toczy si spokojnie i stosowa zamiennie oba terminy. - Ale jeeli
s to rne "obiekty", to tworzy si logiczny problem. A w kolejnym
kroku, to oczywisto, trzeba we wzajemnych relacjach tych struktur
szuka zalenoci, powizania oraz wzajemnego na siebie dziaania.
- Bo jeeli to s struktury zalene, wynikajce jedna z drugiej, to
powizania by musz, i ma to istotne skutki w dalszym pojmowaniu
rzeczywistoci. - Na kadym zreszt poziomie, co zapewne nie wymaga
podkrelania.
Czy kosmos to wszechwiat?
Pozwol sobie od razu wyrazi zdanie na ten temat, a pniej szerzej
to uzasadni. Ot nie.
Kosmos nie jest czym takim, co okrelamy jako "wszechwiat" - to
inna, nadrzdna skala w zjawiskach. A raczej w sposobie opisywania
zjawisk.
Mam wiadomo, e to wywoa dyskusj, licz na to gorco. Jednak
w moim osobistym odczuciu, ale i w logicznej konstrukcji, kosmos i
20

wszechwiat to inne, rozdzielne pojcia. Fakt, dzi stosowane do


zamiennie, na zasadzie bezrefleksyjnej - ale to musi si skoczy.
Wanie po to, eby nie popada w sprzecznoci.
Dlaczego "kosmos" nie moe by "wszechwiatem"? Odwoam si teraz
do podstawowych poj, ktrymi moemy operowa, do samej podstawy.
Czyli do "co" i "nic". Oraz, na zasadzie niezbdnej, do "zmiany",
ruchu czego w nic.
Dodatkowo naley wprowadzi pojcie bezkresu, nieskoczonoci. Oraz,
take na zasadzie koniecznej, jednoci rytmu zmiany - jednej reguy
przeksztace.
Podkrelam, nie chodzi o terminy i uyte sowa w tym dziaaniu s
spraw wspomagajc, ale uboczn.
I teraz, wysokie zgromadzenie, pytanie: co zawiera w sobie powyej
wymienione skadniki? I oczywista odpowied: Kosmos. To samoistnie
si narzuca. Nie "wszechwiat", wszak to struktura z samej swojej
ewolucyjnej zmiany skoczona. Kiedy tam si zacza i si skoczy.
A wic na pewno nie ma cech wiecznoci.
e "wszechwiat" niekiedy, a nawet czsto jest tak pojmowany, e z
faktu swojej jednoci i jednostkowoci jest wszystkim e uznaje
si tak na bazie fizycznie obserwowanych faktw, jedynie dostpnych
- e przyznaje si mu atrybuty skrajne - to wszystko prawda. Tylko
e to bd.
Uwaam, e to bd.
Czy kosmos moe zosta zweryfikowany badawczo? Jeeli to zewntrze
wobec wszechwiata, nadrzdne "zdarzenie", to oczywicie nasuwa si
jedynie moliwa odpowied, e tego nigdy i niczym pomierzy sobie
nie pomierzymy. Przecie nigdy poza wszechwiat rki nie wystawimy
i na aden sposb. - Tylko czy jest tak do koca? Warto zada sobie
w tym momencie to pytanie, poniewa wi si z abstrakcj "kosmos"
i pojciem "wszechwiat".
Czy jestemy bez szans?
Nie, szanowni zebrani, nie. - Owszem, fizycznie i technicznie nigdy
poza wszechwiat si nie wydostaniemy, nawet wybierajc si poza i
dalej, nawet wwczas pozostaniemy w jego zakresie - ale zarazem nie
jest tak, e nie moemy ustali prawdy. Powd? Zaleno. Jeeli w
hierarchii zalenoci jest to tak, e logicznie prostsze i zarazem
nadrzdne jest kosmiczne uoenie zjawisk, to zmiany obserwowane w
ramach wszechwiata nie mog by dowolne. Nigdy z nich nie wyjd w
badaniu, ale mog by pewn, e nie s przypadkowe. Nigdy sama nie
poznam stanw kosmosu, ale mog mie cakowit pewno, e tutaj i
na rne sposoby obserwowane i doznawane - e te s pochodn tam i
zawsze si dziejcych.
Czyli, koleanki i koledzy, tak naprawd "kosmos" nie jest nam dzi
do poznania potrzebny, poniewa kosmos mamy w kadym pomiarze, tu
wszystko, od najmniejszego po najwiksze - to kosmos i jego zmiana
w trakcie zachodzenia, zmiana poddana regule.
Prawda, fizycznie kosmosu nie poznamy, mog zda si wycznie na
badanie logiczne, na konstruowanie tamtego zakresu ale to wszak
21

nic trudnego. Mamy przecie do dyspozycji t bardziej rozbudowan


w szczegach i zalenociach stron zmiany - trzeba dobudowa, po
prostu dopasowa do ukadanki t prostsz. - Raz dopasowa, drugi,
a moe i tysiczny, ale, to statystyczny pewnik, za ktrym razem
w tym zestawie pojawi si obustronna zgodno; jedno bez drugiego
w opisie nie bdzie mogo si pojawi.
Kosmosu, koledzy i koleanki, nie poznamy, ale to nie znaczy, e w
opisach go nie zobaczymy kosmos mamy na wycignicie logiki, to
konieczne dopenienie, to zakres Fizyki, pisanej z duej litery w
odrnieniu od dziaa wewntrznych, ale na pewno realnie i zawsze
poznawalny.
To nie jest dziwaczne "poza", jako tam nazywane przez desperatw,
co to snuj swoje dywagacje na fundamencie mitw albo podobnych w
treci konstrukcji o wtpliwej reputacji. To jest konieczne, a te
logiczne i przez to poznawalne dopenienie tutejszego.
I warto wycign z tego wnioski.
To, e kosmos nie jest wszechwiatem, to dla mnie logiczny pewnik i logiczna konieczno.
Wszechwiat jest zdarzeniem w swojej strukturze tak rozbudowanym, tak
wielopoziomowym, e po prostu nie spenia zasady bytu prostego to
musi znajdowa si poza nim. - Wszechwiat, to, co postrzegamy oraz
przyjmujemy za wszechwiat, to stan lokalny w kosmosie, to "wyspa"
w nieskoczonoci.
Mam wiadomo, e to stanowisko dyskusyjne, wymagajce pogbionej
refleksji i e nie bdzie podzielane przez wszystkich. Zwaszcza
moe to by trudne do akceptacji dla tych, ktrzy badaj t nasz,
jako tako widoczn wszechwiatow okolic. Jak ich przekona, e to
jednak nie jest i nie moe by wszystko, e potrzeba jeszcze stanu
nadrzdnego?
W tym momencie chciaabym silnie zwrci uwag na wzory, te rne
i powszechnie, nawet ze skutkiem stosowane wzory. Tego poziomu nie
sposb w analizie ani pomin, ani odrzuci. Ja nie mog odrzuci
w opisie, a zwolennicy wszechwiata, jako jednego i jedynego w tej
postaci konstruktu, nie mog tego pomin w dyskusji.
Co tu jest istotne, mona spyta? Po pierwsze, e w ogle te wzory
daj si stosowa, e mona je wytworzy i stosowa. Nawizuj tu
do powszechnego w pewnych krgach zdumienia, e rzeczywisto daje
si policzy i jest przez to przewidywalna. Niby naokoo wszdzie
chaos, a jednak policzalny. Zdumienie, zaskoczenie, a poniektrzy
to i takie tam, sami rozumiecie, postuluj. Czy to przypadek? Ale
oczywicie nigdy i przenigdy nie. To pochodna tej nadrzdnej, tak
tu przeze mnie eksponowanej kosmicznej prostoty. Jeden plus jeden
zawsze i wszdzie da liczb dwa, nawet jeeli dodajcy nic o takim
matematycznym dziaaniu nie bdzie wiedzia. Ale jeeli dodaje, to
znaczy, e istnieje i istnieje wedug tej reguy. Nie ma odwoania,
i inaczej si to nie dzieje.
Po drugie, tu specjalnie nawizuj do kolegw fizykw, zauwacie,
e kiedy tak sobie upraszczacie owe wzorki, kiedy wyrzucacie przy
kadej okazji te nieskoczonoci, ktre s tam gsto i czsto - to
nie robicie niczego innego, jak tylko dzielicie nieskoczono na
22

stan "tu" i "tam". Tu w analizie pozostaje i si wszystko zgadza,


a "tam", czyli kosmos, odcinacie jako fakt niepotrzebny. I on jest
dla was rzeczywicie niepotrzebny, tego zakresu nie poznacie nigdy
i adnym przyrzdem. Dlatego wasz czyn nie tylko e bezkarnie mona
przeprowadzi, ale dla was to konieczno. - Kosmos we wzorach jest
zawarty integralnie i na zawsze, ale poniewa wam to przeszkadza
poniewa to wy te wzory stosujecie poniewa zgadza wam si dalej
wszystko, to, sami rozumiecie, narzucacie tak a nie inn wzorkw
interpretacj. I dobrze. Wam si zgadza, liczycie w t oraz drug
stron z powodzeniem - to jak to moe si nie zgadza komu, kto w
dalszej analizie opiera si na wynikach waszej pracy i to stosuje?
Musi uwzgldni wasz punkt widzenia, czyli w kocowym ustaleniu ma
bd skali nieskoczonej. Dosownie.
Na koniec, troch na zasadzie godzenia odrbnych stron, chciaa bym
zaproponowa wsplne dziaanie. Ot przyjmijmy roboczo, e kosmos
to stan nadrzdny wobec wszechwiata, e to logicznie maksymalny w
prostocie stan, e policzalny. I ustalmy rytm zmiany, takiej ju w
fundamentach, bez adnych skomplikowanych naleciaoci. Nie zapis
w formie fizycznych znaczkw, to, koledzy fizycy, nie tak bdzie w
ostatecznoci szo. Owszem, we wszechwiecie wasze wzroki s dobre
i potrzebne, ale nie w najszerszym ujciu. Tu ju tylko logika, taka
najprostsza matematyka moe by zastosowana. Wzr ostateczny moe
i musi by maksymalnie prosty, co na podobiestwo liczby "dwa" z
kilkoma dodatkami w rozszerzeniu.
A jak ju podobny rytm ustalimy, o ile go ustalimy - to w zwrotnym
dziaaniu zobaczmy, czy mona wykry i stosowa we wszechwiecie
co takiego. - Jeeli si to nie uda, jeeli si nie sprawdzi, to
przyjcie wniosku, e wszechwiat jest jeden oraz nieskoczony, e
wida z niego tylko may fragment, to bdzie konieczno.
Ale jeeli w analizie logicznej uzyskamy rytm, ktry wszdzie oraz
zawsze pokae swoje walory, to uzyskamy bezporedni dowd i take
wniosek, e "kosmos" jest w stosunku do wszechwiata nadrzdnym i
przez to niezbdnym dopenieniem. Niepoznawalnym, ale koniecznym
dopenieniem.
I jeszcze z tego wywnioskujemy, e "wszechwiat" to lokalny - ale
zarazem przemijajcy fakt w bezkresie. e to stan chwilowy, jeden
z nieprzeliczalnych na prostej...
I moemy to przeprowadzi...
Dzikuj za uwag.

23

Kwantologia stosowana - kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 2.4 - wiato.
I staa si wiato...
Tak, tak, znacie - ale czy to prawda? Spokojnie, nie zamierzam tu i
teraz was zanudza bajkami, mitologia to nie moja dziaka - jednak
warto si zastanowi, co w trawie pojciowej piszczy. Wiadomo, e
trzeba to byo wszystko wok jako ponazywa, ubra w sowa oraz
odnie do wczeniej rozpoznanego. Wszelkie sposoby na poradzenie
w yciu s dobre, jeeli istnienie przeduaj; nie ma znaczenia,
czy abstrakcja jest budowana na bazie naukowej, religijnej, czy ma
w sobie dowolnie inny element, liczy si skuteczno. Eksperyment
i przydatno s rozstrzygajce.
Moe by bardziej zyskowny efekt dziaania, moe by ograniczony w
dostarczaniu wiedzy - ale jeeli pomaga zrobi kolejny krok, liczy
si w bilansie. Przecie czas na podsumowanie kiedy nastanie, tu
i teraz trzeba ten krok jednak zrobi i nie wpa w kopoty. Wic
nie ma znaczenia, co i jak nazywam - liczy si sam akt nazywania i
dziaania. Drog i jej puapki poznaje si w trakcie wdrowania, a
nie z oddalenia.
To tak oglnie, co by pierwsze zdanie wytumaczy.
Ale nie tylko dlatego. Przecie warto si zastanowi, czy ujcie z
mitu rodem, czy takie podejcie jest znaczco odlege od tego, co
si w rzeczywistoci dzieje i co moe zaj? Czy zakres widzialny
w postaci wiata i jasnoci, czy to "zabyso", czy si stawao co jest mitem, a co prawd?
Ot, jest sobie widmo promieniowania, znacie, uczylicie si o tym,
bo kiedy zachciao si fizykom uszeregowa w czstotliwociach i
pod linijk pomierzone wartoci drga.
Niby nic, mona powiedzie, zestawienie jak zestawienie. Tu co w
skali popiskuje dwikami i rni si od zera, czyli ciszy - wyej
w zbiorze s wartoci jako widoczne i doznawane - a jeszcze wyej
te energetycznie naadowane, zagraajce. A szczytem urywa si to
w sposb przypadkowy - i nie bardzo wiadomo, dlaczego wanie tutaj.
Jedne elementy w widmie s wyranie zarysowane i wyznaczone, inne
zachodz na siebie - jedne to rozcignite na znaczcym dystansie
wartoci, inne skupione i liczone w mikrometrach.
Fakt jak fakt, mona powiedzie - a jednak zasadniczy. Przecie w
tym zbiorze znajduj si dwa zasadnicze podczenia do wiata, tu
lokuje si mj gwny punkt dostpowy do danych.
Czyli jest w tym zbiorze wiato, tak niewielki w zajtoci caego
widma i w przeliczeniu na elementy zakres tego, co jest "oknem" na
otoczenie - pasmo widzialne. Niewielki zakresem, a jake istotny w
poznaniu.
I jest oczywiste pytanie: dlaczego jest, jak i kiedy zaistniao, i
do jakiego momentu bdzie? Jaki mechanizm prowadzi do wytworzenia
we wszechwiecie warunkw, e wiato moe si sta. Si sta. - Co
24

warunkuje powstanie wiatoci?


Na pocztku jest regua. Kosmiczna regua. Nieskoczona i wieczna i jedna regua. Ruch "czego" w "niczym", jest pd CO przez NIC. I
to ju wszystko potrzebne.
A dalsze? Dalsze w skrcie prezentuje si nastpujco (szczegy w
innej opowiastce).
Dalej jest wczeniejszy wiat, ktry si rozpada - warstwy kwantw
w oddalaniu - podobne i liczne strumienie energii z innych wiatw,
a tych w nieskoczonoci jest mnogo - te strumienie energii si
przecinaj, a tym samym "trasuj" w bezkresie sfer - a nastpnie
wtaczaj, wpychaj do wntrza, czyli "w d", kwant za kwantem. I
w rodku narasta zagszczanie, ronie cinienie, malej odlegoci
midzy jedynkami czego - a proces, po wielu etapach i epokach, w
swoim gstnieniu i zapenianiu "baki" osiga punkt krytyczny: nie
mona wcisn wicej, bo wszystko zapenione.
I co si dzieje? Dopyw energii trwa i nie moe si zatrzyma, nie
ma ucieczki ze sfery, poniewa nacisk idzie z kadej strony, take
nie ma wolnego miejsca w rodku - wic co si dzieje?
Zapada si. Struktura si zapada. "Wciskane" w sfer elementy si
zapadaj. W siebie si zapadaj.
Czyli "krok dalej" - o jeden kwant dalej dochodzi do zapaci. W do
tej pory jednorodnym zbiorze, gdzie kwant energii od kwantu energii
jest oddalony rwnie o kwant (wic o jednostk liczenia), dochodzi
do zapaci. Jedynka zblia si na tyle do drugiej jedynki, e maj
teraz cznie rwnie warto jedynki - wczeniej byy dwa kwanty
czego i jeden prni je dzielcy, obecnie jest jeden kwant czego i
jeden prni - prni, ktra separuje od identycznego faktu. Obecnie
ju podwojonej wewntrznie jedynki.
I tym samym w caoci sfery ilo wolnego miejsca zwikszya si o
poow, dokadnie o poow. Jeden kwant wicej docisku, a wiat w
kadym kierunku robi si luny, ponownie pusty - i ponownie tworz
si warunki do dalszego "pompowania" sfery.
Prosty w swojej fizycznej mechanice proces - ale jake istotny dla
dopiero rysujcych si na horyzoncie bytw. Co docinite do tego
samego obok - i jest "podwojona jedynka". Te czego, a jake - ale
zarazem nowo, kwant kolejnego poziomu rzeczywistoci. Przecie w
tym dociniciu ju si rzeczywisto buduje. Jeszcze nie fizyka, do
tego kilka krokw porednich, ale czasoprzestrze i owszem, to zakres
buzowania kwantowego, dziejcego si brzegowo, jednak tu ju formuje
si czasoprzestrze.
Kwant w ruchu, a przestrze i czas nabieraj cielesnoci.
Poniewa docisk zewntrzny trwa i trwa, i trwa - a do rodka tej
caociowej zmiany, to w kolejnych punktach wzowych, kiedy tylko
jednego kwantu trzeba do dopenienia, znw dochodzi do zapaci, na
coraz nisze poziomy schodzi ewolucja. Ale jednoczenie przybiera
na wadze. Tworz si coraz wiksze materialne "zbrylenia", o coraz
wikszym wewntrznym skomplikowaniu - a zarazem coraz mniej liczne
s to zbiory. C, skoro do zaistnienia fizycznego faktu potrzeba
25

caej piramidy kwantw, to w budow kolejnego bytu wchodz zbiory i


zbiory zbiorw. I dlatego takie zbieranie si w kup musi trwa. Bo
wymaga zasobw.
I dlatego te moe w caoci zaistnie sporo - jednak na pewno nie
dowolnie duo. C, nawet w nieskoczonoci nie ma zasobw na dowolne
i wszelakie. Wieczna zasada krtkiej kodry daje zna o sobie.
W miar zapeniania si wntrza sfery jedynkami czego i w trakcie
dociskania elementw do siebie, tworz si kolejne poziomy zmiany,
od najbardziej rozedrganych, od energetycznie zasobnych - czyli od
grnego zakresu widma promieniowania - a po te "zerowe", ospae i
masowe. Czyli ju materialnie atomowe. Z chwil wypenienia si w
sferze wszystkich moliwoci komplikowania struktur promieniowania
- od tego momentu, poniewa nacisk zewntrzny nie ustaje i dopyw
kwantw trwa, od tego momentu "zagszczanie", zbrylenia tocz si
w ramach ukadu okresowego i atomowej drobnicy. - A pniej dalej,
w ramach nastpnych poziomw ewolucji.
Zasada docisku, "maszyneria cinieniowa" jest cay czas w ruchu, a
jej produktami jest i obserwator, i wszystko wok niego.
Istotny z punktu widzenia tego obserwatora jest moment "zaponu" w
sferze - pojawienia si wiata. To stosunkowo wczesny etap takiego
procesu, ale wany z powodu faktu obserwacji: wczeniej dla fizyka
rejestrujcego zdarzenia nic nie istnieje - a "w punkcie", nieomal
natychmiast, wybucha promieniowanie (i wiato jako takie) w kadym
ju kierunku.
Wczeniej "nie byo niczego", ciemno i bezkres oraz wieczno - i
jest "pstryk" - i zapala si, i "staje si jasno".
Z punktu widzenia obserwatora fizycznego, zawartego w zmianie - co
trzeba podkreli w tym kontekcie - fakt zaistnienia w sferze (i
to w kadym kierunku jednoczenie) wiata, to jest proces wybuchu,
"zapalenia si". Ten moment musi uzyska w tym ujciu formu etapu
pierwszego - i (wszech)pocztku.
I jest zdumienie fizyka, i jest zakopotanie filozofa, ktry si w
fizycznoci nurza oraz na niej opiera, a przy tym odrzuca dziwy jako
tumaczenie tego momentu. I jest prba za prb przeniknicia tej
wietlnej zasony, ktra jest jedynym dostpnym faktem - i jest a
do nerwowoci poszukiwanie rozwizania.
Dlaczego wybucho - co wybucho - gdzie wybucho - jednorazowo, a
moe wielokrotnie wybucho - jednostka czy zbir - nieskoczony a
moe skoczony - regua czy wyjtek... ?
Pytania istotne, ale wynikaj z samej istoty obserwacji - z punktu
obserwacyjnego i jego cech, czyli rodkowego pooenia w zmianie;
a po drugie, z zawierania si w procesie, czyli moliwoci odbioru
i pomiaru takich faktw, ktre ju s mocno rozbudowane. Zdarzenia
prowadzce do wyonienia si na poziomie obserwacyjnym elementu w
jego cielesnej postaci - ten brzegowy zakres zmian jest skryty na
zawsze i poza pomiarem. Warunkuje pomiar, ale jest poza nim.
Z tego te powodu cay i rozwleczony w czasie oraz przestrzeni tok
zmiany prowadzcy do "wiata", to znajduje si poza zason samej
wietlnej ewolucji - po prostu zaistniaa jasno zakrywa ciemno
26

wczeniejsz, elementy ju rozbudowane (w obserwacji od rodka) s


dosownie wiksze od tych poprzednich - i przesaniaj pomniejsze.
I dlatego punktem najdalszym w przeszoci - i zarazem najniszym w
aktualnej obserwacji - jest najbardziej rozedrgany oraz najmniejszy
tym samym element promieniowania.
Fizyk (eksperyment) niej-gbiej nie signie, poniewa operuje w/na
najniszym-i-najgbszym sobie dostpnym poziomie - tylko e ten jest
stanem zbiorowym i poczeniem jeszcze mniejszych elementw.
Kiedy we wszechwiecie pojawia si wiato widzialne, ewolucja tej
struktury jest ju daleko posunita, a historia zmian liczy spory
zestaw krokw porednich. Zakres widzialny lokuje si praktycznie
w rodku caego widma, wic dochodzenie do tego momentu trwao. A
jednoczenie w obserwacji fizycznej dystans od pocztku do wiata
podlega skrceniu - pojedyncze fakty s trudno rozrnialne, przez
co nakadaj si na siebie. Jak w przypadku zoenia kilku zdj,
obraz jest prawdziwy, oddaje tre, ale sumuje si w jedno. Kiedy
ta jedno skada si z wielu odrbnych etapw.
Czy mityczny opis zaistnienia wiata we wszechwiecie jest bdny
i odlegy od prawdy?
W adnym punkcie, jasno si staa - i wybucha.
Czy mityczny opis zaistnienia wiata we wszechwiecie jest bdny
i odlegy od prawdy?
Jak najbardziej. Jasno si stawaa i adnego wybuchu nie byo.
Oba stwierdzenia s prawd - oba opisy s poprawne.
Nie ktry z mnich, ale jeden i drugi cznie oddaj ten fakt. Nie
wolno ich rozdziela, poniewa jednostronno ujcia prowadzi i do
zafaszowania obrazu, i do niezrozumienia procesu zmiany. Ogld z
wntrza, ogld fizyka jest potrzebny na rwni, jak ogld filozofa,
czyli zewntrzny.
To na bazie ustale z zakresu "namacalnego", na bazie fizyki, moe
filozof zbudowa obraz brzegu, wic na zawsze ciemnego i skrytego
zakresu, i dopeni nim widoczne. Jednak eby to przeprowadzi, w
wiecie musi si pojawi ten fundament i dalej pokaza w pomiarze,
a nastpnie przybra posta wniosku.
Oraz musi by wzmiankowane wiato, eby mona byo to zapisa na
jakiej kartce papieru.
I jest jasno.

27

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 2.5 Materialna gbia.
Prawda, wysoki sdzie, potwierdzam, mam yciow sabo do materii
i j zbieram. Tak, wysoki sdzie, pan prokurator zebra i zestawi
wszystko, w oglnoci prawd opisa. Nie zaprzeczam, tam a tam i w
czasie opisanym byem, prbki pobraem. Wszystko prawda i szczera
w szczegach prawda. Ale, wysoki sdzie, cho to prawda jest, to
w swojej gbinie zafaszowana, czyli rozmijajca si ze stanem i
faktycznoci. Wnioski, ktre prokuratorsko pady, zupenie si z
rzeczywist prawd nie maj, to w innym kierunku idzie.
Prawda, wysoki sdzie, zbieraem, ale w celu naukowym, ku oglnemu
poytkowi. I sprzeciwiam si, eby to zniewaa, to praca dziejowa
bya, z perspektywami.
Tak, wysoki sdzie, z perspektywami. Raz nawet udao mi si blisk
przygranic w celu naukowym zwiedzi, pan prokurator tego w swojej
mowie nie zaakcentowa, ale tak byo. Dziaanie si rozwijao, ju
strefy granicznej sigao, ale organa si wtrciy, niestety. Tak
bym ju daleko w badaniu materii zaszed, a tak jestem tutaj. I to
w zupenie niezrozumiaym charakterze.
Tak, wysoki sdzie, to badania byy - wielkie, przekrojowe, naukowe
i wszelakie. Tak, wysoki sdzie, wane byy, podstaw i fundamentw
sigay. Owszem, ma wysoki sd racj, ale prbki braem do bada,
to yciowa konieczno bya, naukowa konieczno. Bo czy sd wie,
jak si teraz naukowo dzieje, ma pojcie sd, jak badania si dla
dobra ludzkoci prowadzi? Sd nie wie. No i lepiej eby sd musie
tego nie musia wiedzie. ao, mona powiedzie, wszdzie taka
marno ponad marnociami. Co sobie czowiek naukowy, choby taki
jak ja, temat nony badawczo wymyli, co sobie jakie wiekopomne i
none zagadnienie w trudzie ustali, to mu zwierzchno momentalnie
i od razu, wysoki sdzie, ju od drzwi mwi, e nie ma, e rodkw
brak, e trzeba si dzieli i ogranicza. e, sowem, wszystko si
bdzie dobrze i piknie dziao, jak optany naukowo sobie finanse
sam najlepiej sprawi. - I ja sobie rodki sprawiem, wysoki sdzie,
ja na garnuszku spoeczestwa nie chc by. Ja rodki budetowe i
i trud podatnika szanuj gboko i podziwiam, ministerialny zawrt
gowy z przydzielaniem oraz dotowaniem nie chc pogbia, to dla
mnie niegodne, bo ja osobowo naukow posiadam. Bo ja szlachetnej
materii produktem jestem, wysoki sdzie.
Owszem, wysoki sdzie, to jest sztabka, wszystko prawda. Ale taka
wanie bya do badania zawartoci materii w materii niezbdna, po
prostu to konieczno bya. Sd wysoki powie, e to sztabka zota,
i sd bdzie mia racj, sd powie, e to obrczki lubne, te to
pena prawda, sd powie, e biuteria jubilerska, i trudno takiej
przenikliwej uwadze zaprzeczy. To wszystko prawda prawd gbok
przesiknita. Ale, wysoki sdzie, to tylko sdowa prawda. Bo jest
jeszcze naukowa prawda, sd wybaczy, omielam si powiedzie, e i
waniejsza w naszej rzeczywistoci. Bo gdzie bymy dzi byli, jak
by nasz wiat wyglda, jakby przesze pokolenia bada naukowych w
realnoci nie prowadziy, jakby sdy zakazyway i cenzur badawcz
28

stosoway? Sd przyzna, e w innym miejscu. Moe i w mao ciekawym


miejscu.
Tak, wysoki sdzie, te wszystkie przedmioty, co to le zupenie w
bezadzie przed sdem, to naukowo zebrane prbki badawcze, do celu
i oglnie. Tak, potwierdzam, to prbki w celu naukowym pozyskane.
Bo ja, wysoki sdzie, metodologi badawcz cile przestrzegaem,
dwa razy w to samo miejsce, dwa razy do tej samej skrytki sejfowej
nie sigaem, uchowaj. Wiarygodno badawcza przede wszystko, dla
mnie czysto prbki najwaniejsza. Owszem, w granicach generalnie
si mieciem, raz, jak wspomniaem, bliskiej zagranicy poznaniem
signem, ale organa si wtrciy. Bo plany oczywicie miaem, to
zrozumiae, chciaem eksploracj poprowadzi daleko i dalej, tylko
e organy si wtrciy. Szkoda, perspektywy byy.
Tak, wysoki sdzie, prbki tylko pierwszej klasy braem, przecie
adnego materialnego faszowania nie miaem w planach, do bada i
zestawienia wynikw tylko czysta materia si nadaje, mieszaniny to
nie ja. Po co to byo, sd pyta. Mwiem, do badania. Jakiego? No,
gbokiego. Ot, widzi sd t sztabk i kolejn, dla sdu to adnej
rnicy nie przedstawia. A to bd, wysoki sdzie, wielki bd, co
prawd deformuje. Prawda, zoto jak zoto, takie a takie, wieci i
kosztuje odpowiednio. Tylko e to powierzchnia obserwacyjna, taka
zupenie bez znaczenia, to zudzenie dla mao wyrobionego umysu.
Tak, wysoki sdzie, zudzenie.
Niech sd sobie wyobrazi, e ta maa sztabka - fakt, nie taka maa to dziejowo zawieruszona w tym miejscu pozostao po kiedy dawno
tam zapadym socu. Tak, wysoki sdzie, to ju naukowo zbadane, to
pozostao. Bya sobie gdzie tam gwiazda, dawno to byo, no ona
si zapalia, zgasa, a pniej wybuchajc rozniosa. I teraz jej
szcztkowy kawaek ley przed sdem. Po prawdzie, wysoki sdzie, w
tym sdowym budynku i w ogle wszdzie, tu tylko i wycznie takie
popielisko i odpadki gwiezdne, niczego innego. Owszem, mona takie
te bada, naukowo obrabia, ale to nie dla mnie, ja szlachetn i
dostojn materi poznaj, byle czym si nie zajmuj. Atom elastwa
to niby podobne, ale przecie te pospolite. To ley na ulicy, si
starzeje rdzewiejc, zamienia w py i unosi. A atomowa konstrukcja
zotonona z samej swojej szlachetnoci a po oczach bije, to si
rzuca mocno w rozum, to wyobrani podnieca. Sam sd powie, e tak
jest. Fakt, sd nie moe.
Tak, wysoki sdzie, prawda jest taka, e kada z tych prbek to w
badaniu inny ju element wiata, z innej epoki dziejowej. Dla sdu
to kawaek tego metalu, z takiego a takiego sejfu, i tak dalej.
A to najmniej wane, to zupenie niewane. Przecie, wysoki sdzie
i szanowni pastwo, to naukowe dowody na przeszo wiata, w nich
zawarta jest nasza historia. Wysoki sdzie, sd przyzna, e to nie
moe tak by, eby kto jeden tyle naszego wsplnego dobra sobie w
skrytce trzyma, badanie utrudnia, prawd skrywa, tak nie moe w
wiecie si to dzia. - Wiem, wysoki sdzie, prawo znam i szanuj w
detalach. Ale jest jeszcze prawo nadrzdne, prawo prawdy wiecznej
i naukowej, ono najwysze.
No i ja, wysoki sdzie, nim si kierowaem, zawsze i wszdzie jeno
prawd naukow zbieram. Bo dla mnie, wysoki sdzie, kady zebrany
i zbadany kawaeczek materii to przyczynek, to kroczek w stron i
dla dobra prawdy, nie inaczej. Dla sdu to tylko zota byskotka,
29

a to przecie kolejny atom i wiadek dalekiej epoki. Tak, wysoki i


godny sdzie, kady atom to posaniec z przeszoci, co to si tu
znalaz i nam zawiadcza, jak to byo. Wicej, wysoki sdzie oraz
szanowni pastwo, kady atom w tej sztabce to inna dziejowa epoka
i warstwa, to inny czas i przestrze. Tu, wok nas i w nas, tylko
atomy i ich zbiorowe dopenienie pierwiastkowe, ale to zawsze si
tylko z jednego miejsca poczynajcy fakt materialny. Wysoki sd na
t lamp migajc spojrzy, bana wietlny, prawda? A nie, wysoki i
szlachetny sdzie, bdna interpretacja. To nie lampa byska, ale
z odlegej przeszoci naszej i gbiny materialnej sygnay do nas
wysya kiedy tam zaistniaa ewolucja. Niech wysokie zebranie tak
to sobie przedstawi, e kady jednostkowy czy to atom, czy dowolna
materialna jednostka, e co takiego na wasnej i tylko dla niej w
historii przynalenej orbicie kouje, no i e z niej, jak czym w
taki stan szturchn, do nas byska. Im dalej, tym bardziej to si
czerwone robi, tak samo, jak to astronomiczne badanie wykrywa. Bo
to nie ma znaczenia, wysoki sdzie, czy to si w daleko naukow
zapatrzy, czy w gbin materialn badaniem nakierowa. To zawsze
to samo, cho ilo prbek do zbadania rniasta.
Tak, wysoki sdzie - kady atomowy stan do nas z daleka i gbokiej
czasowej pozycji sygnay przesya. Fakt i owszem, to prawda sdzie
i szanowna publicznoci, to, co tu przed nami ley i co odnotowane
w aktach zostao jako zoty bibelot, to wiato realnie i zgodnie
z prawami fizyki odbija, czyli jest jako jest. Ale te prawd jest
powan, e to si z owej wielkiej przestrzeni czasowej tak tutaj
objawia. e tam i kiedy to powstao, ale tutaj i teraz pokazuje,
e jest i jakie jest.
Tak, wysoki sdzie, to zawsze inna atomowa prbka, zawsze jednostka
i unikalno. - Tak, wysoki sdzie, zmieszanie moe do nieporozumie
doprowadzi, faszerstw laboratoryjnych zamierzonych lub nie mona
si po takiej niepoprawnej metodologii badawczej spodziewa. A to
przecie grone jest, wysoki sdzie. Tak, grone. Bo to zasadnicze
znaczenie ma, to fundamentalnie wane jest, wysoki sdzie. - Jak si
to objawia? A tak, e na ten przykad zmierzy kto sygna atomowy,
co to do niego z daleka dociera. Niby atom od atomu si nie rni
i niby wszystko si zgadza. A nieprawda, a bd, a problem wielki
z tego moe wynikn. Tak, wysoki sdzie, problem. No bo przecie
kady atomowy sygna, jak mwiem, z innej epoki, wczeniej albo i
pniej powstay. Piknie laborant to znakuje, wiato takie albo
takie wykrywa, niby wszystko w detalach poznaje. Tylko jest wane
pytanie: z jakiej epoki to wiato, ono stare czy mode, od cigu
atomowego gwnego, czy izotopowe? A moe z jeszcze innego? - No i
jest dylemat, wysoki sdzie, zasadniczy. No bo jeeli czowiek ma
swoj dat yciow poda, to poda, wszystko piknie. Ale jeeli w
badaniu naukowym dokadnego zlokalizowania w czasie nie podam, to
moe z tego co zego wynikn, moe si obserwacja zagroenia do
faktu nie zbliy. I problem, wysoki sdzie. Bo nagle co si mao
przyjemnie pokae i uszkodzi cigo wiata, czy tylko cielesn.
I jest nieprzyjemnie. Sd to wie, sd to czsto bada.
Zdatowanie w naukowym badaniu, wysoki sdzie, to podstawa, to by
i nie by naukowego czynienia, to fundament wszystkiego. Mona to
na przerne sposoby robi, metody s. Na ten przykad prokurator
swoje badanie wstpne prowadzi poprzez odpytywanie, a to kiepska
30

w cisoci metoda. Std, wysoki sdzie, bdy w materiale sdowym


wystpuj, sd to zauway. Mona naukowo wglowe szcztki bada,
ale i to metoda przyblieniem mao szczegowa. Tak po prawdzie i
do blu po prawdzie, adne dzisiejsze datowanie momentu siga nie
siga, to zawsze, wysoki sdzie i szanowna publiko, to zawsze jeno
przyblienie, plus minus ile tam, milion latek w t lub drug ze
stron, to norma w tym zliczaniu. Wic jak tu si rozezna, jak to
wszystko ponumerowa i przypisa do konkretu dziejowego? Nie mona
i si nie da, wysoki sdzie.
Tak, wysoki sdzie, ma sd trafn intuicyjnie uwag, to wszystko w
tej naszej materialnej gbi, tak si kotujce, to identycznie w
obserwacji dogbnej si prezentuje jak na niebie. Jak to sobie w
teleskopach astronomowie pokazuj, te galaktyki, skrtna tak albo
owak, te gwiazdy i planety krce po orbitach, pyy wszelkie oraz
wybuchy. Tak, wysoki sdzie, tak samo to si w materialnym naszym
jestestwie prezentuje. Fakt, trudno si do tego badaniem dosta i
odpowiednie wnioski wycign, ale to tak samo idzie. To zawsze i
w kadym przypadku tak samo jest, tyle e w gr olbrzymie kawaki
si bada, a w gb szczypta prbkowa wystarczy. No, czasem wicej,
sztabka si przyda, to prawda, ale to przy szeroko rozcignitych
w czasie badaniach konieczno.
Tak, wysoki sdzie, mona to sobie tak wanie prezentowa, e do
nas z tej wielkiej czasoprzestrzeni jaka bytno sygna kieruje,
e rozum czy tylko gwiezdna i naturalna konstrukcja informacj na
swj temat miga. I kady kolor w tym sygnale to inny poziom, inny
czas zaistnienia takiego sygnalisty. Zawsze inny, wysoki sdzie. I
nigdy to si nie powtarza. Kady z nas, wysoki sdzie, na takiej z
przeszoci w przyszo przepywajcej energetycznej prostej, to,
wysoki sdzie, tylko jednostkowe zaistnienie. Niczego takiego nie
byo, nie ma i nie bdzie kady z nas tutaj tylko na chwil. To
takie prawo jest, ponad dziejowe.
Tak, wysoki sdzie, tylko prawd mwi, adnego zagmatwania si w
sowie nie dopuszczam. Badanie naukowe prowadziem, a jak wysoki i
askawy sd pozwoli, to dalej bd prowadzi. Ja, wysoki sdzie, w
nauk wierz, w poznanie wierz, w prawd wierz. Ja wiem, e duo
pracy jeszcze przede mn, e materi zbada dogbnie to wysiek i
szukanie w stogu, ale nie ustan, nie potrafi. Wysoki sd wie, e
w wiecie tyle jeszcze miejsc do przebadania, tyle prbek wydoby
z ukrycia trzeba, dla nauki pobra i porwna. e to poraa umys,
gdy bezuyteczno takiego zakrycia przed wiatem si stwierdzi, e
to trzeba wydoby i owietli potencjalnie non naukow wartoci?
- Sd to wie, ja to wiem, i wszyscy to wiemy.
I dlatego warto sign w materialne gbiny.

31

Kwantologia stosowana - kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 2.6 - Rzeczywisto, czyli co?
yje sobie czowiek yje na tym wiecie iks lat z okadem - niby w
tym nic wielkiego, przecie kady tak ma. Niby nic interesujcego
go nie spotyka, co najwyej ona wypuci si z pobliskim znajomym
dalsz okolic zwiedza, co najwyej jaki wypadek czowiek zaliczy
i autko skasuje, albo go z pracy biurowej bd zwalniali za jakie
tam nie wiadomo co. Sowem wszystko to pospolite i wszystkim znane
do znudzenia.
Ale czasem w tym byle jakim yciu codziennym tak si robi, jako w
duszy cielesnej tak si przestawi, e sidzie czowiek, w przestrze
czasowo si zapatrzy, a w nim myl taka dziwna zacznie koata: co
to rzeczywisto? dlaczego to tak jest, jak jest? - czym jest wiat
i co to wszystko znaczy?
Rozumie si, to tak nieoczekiwanie czowieka nachodzi - tak z rana,
a moe wieczorem, to tak nurtuje jestestwo i domaga si wyjanie,
e nie sposb si oprze.
Wic rzuca wwczas pan Zdzisio robot w biurze i w wiat daleki si
wybiera, eby tumacze szuka. Kiedy tam si by przeterminowanych
bajek naczyta, o mdralach pono w odmtach spoecznych bytujcych
wywiedzia, dlatego teraz odszuka te stwory postanawia. Co by si
o rzeczywisto wypyta.
No i idzie, idzie przez ten wiatowy pad, ludzi zaczepia, o sens
pyta, o rzeczywisto zagaduje - pytania o co si tylko da zadaje.
Ale ludzko, w tym adnej sensacji nie ma, rozpowiada o takowych
sprawach nie chce, pana Zdzisia zbywa burczeniem, czasami te psem
szczuje. A generalnie w wielkim powaaniu to posiada, co przecie
adn niespodziank nie jest.
Ale napotka wreszcie bohater naszej opowiastki osobnika, ktry o
zoonoci rzeczywistoci z nim wymieni uwagi rwnie zapragn. I
tene osobnik tak mu dusz gadk w temacie zaprezentowa:
"Pytasz si, co to rzeczywisto... Tak, pytanie, trzeba przyzna,
ciekawe, nie powiem. Ty sobie pewnie tam mylisz, e rzeczywisto
jaka tam jest, e to wszystko wok i w tobie to takie mocno i a
fundamentalnie pewne i trwae, prawda? No i, widzisz, ty si tak w
caoci mylisz, tak zwana rzeczywisto nie istnieje, niczego takiego
nie ma. To wszystko zudzenie... Tak, zudzenie, nie dziw si. No,
nie w tym prostym a prostackim mniemaniu, e tego nie ma, e to na
umyle si tylko czowiekowi dzieje, nie. To, widzisz, o to chodzi
- e tego tak nie ma, jak my sobie to przedstawiamy. Ty tam co na
tym obrazku wiata widzisz, ja swoje, ale to i tak dalekie od tego
rzeczywistego. Bo to zudzenie - to nasze spojrzenie to zudzenie.
I fakt, nie moe by zudzenia w pustce, to oczywisto jest - musi
by co, co takie zudzenie dla nas pokazuje, tylko ono inaczej si
w sobie ukada, ni my to postrzegamy... Kady rzeczywisto swoj
odmiennie ze sob taszczy, pojmujesz?... Ty swoj, ja te. I nie ma
jednej i ostatniej tej rzeczywistej zudy, wszyscy popatrujcy t
32

rzeczywisto dla siebie samych maj, kade spojrzenie sobie rwne


i jednako wane. Rozumiesz? ... Siedzimy tu mio, browarka pijemy i jest dobrze. I to ta nasza rzeczywisto jest, wsplna. Tam sobie
id ludzie w celu im wiadomym i te maj swoj, te wan. I wydaje
si, e ona inna, oddzielna, samoistna - a nie. Ona, widzisz, take
wsplna, z nasz tutejsz poczona przez wiat, cao wszystkiego.
My i oni, widzisz, w jednym siedzimy, jednako si zmieniamy, zawsze
sobie bliscy zasad przeksztace. - A zarazem, zauwa, to inne ju
w sobie zjawisko, ich rzeczywisto - i kadego - jest indywidualna,
jedna i jedyna, i to poprzez histori. I zawsze osobniczo doznana,
i zawsze odrbnie przeywana. Nie ma podobnej i nie bdzie. Nigdy.
Rozumiesz?... Ty idziesz, ludzi tak sobie zaczepiasz, o rzeczywisto
zagadujesz, i co, mylisz, e ci powiedz? A co maj ci powiedzie?
Niby przez wsplnot wiata tak oglnie mog ci powiedzie o tym lub
owym, i ty to zrozumiesz. To cz wsplna, ktra umoliwia jaki tam
dialog midzyosobniczy i jakie tam porozumienie - ale wszystko poza
tym ju osobiste, konkretnym yciem naznaczone, jako podobne, ale
jednak inne... Dla ciebie jedna rzeczywisto, dla mnie moja - dla
ciebie jedno jest wane, dla mnie drugie. Tak przykadowo mwic,
masz pitk poyczy, pierwszego oddam... Nie masz."
Ruszy pan Zdzisio dalej i zaszed w jedno miejsce. Innego pozna.
Przypowieci wysucha.
"Widzisz jest dom. Taki kady. Fundamenty, dach, okna i drzwi. Nic
szczeglnego. I co, pytasz, gdzie tu rzeczywisto? W tym, e to w
twojej obserwacji cao funkcjonalna i pena konstrukcja. I ona w
twoim spojrzeniu inna by nie moe. Zauwa, e to jest 'dom' ju w
stanie skoczonym, tu niczego nie brakuje. To wane, bardzo wane.
Dlaczego?... Wyjd w swoim zastanawianiu si nad wiatem od tego,
e to proces, e si zacz kiedy tam, jest stan teraz, ale wszak
za chwil, kosmiczn chwil to si skoczy. To ju wiadomo, nauka
w dowolny sposb ten fakt potwierdzia. Mona si spiera, kiedy w
tym zaczn robi si dziury, ale nie co do tego, e tak to bdzie.
Tylko, zauwa, o tym fakcie wiadomo dlatego, e badamy, e uczymy
si oglda to wszystko - i e wycigamy wnioski... A teraz ustaw
to sobie tak od pocztku, naszego osobniczego pocztku i zarazem w
caoci, jako spoeczestwa. Oto przychodzi na wiat nowy czowiek
i si rozglda, na przykad ty. To oczywicie nie jest adna tam w
sobie pusta karta, to zapchane z poprzedniego etapu informacjami i
komrkami istnienie, ale wobec tego, co w wiecie si znajduje, to
rzeczywicie jeszcze pustka, trzeba si wiele nauczy. I co takie
widzi, co odbiera zmysami?... Jakie plamy, dwiki, w ktrych na
tym poziomie nawet rytm trudno znale - sowem, pojedyncze fakty w
ich fizycznej postaci. Ley takie co w koysce, piszczy, eby da
sygna o tym i tamtym, w sumie nic ciekawego to nie jest, zadatek
na przyszo, ktry moe, ale nie musi si w osobnika zamieni. I
to tak trwa, dugo trwa... Po jakim czasie wylezie z tej koyski,
bo ju pewne zasady wiata si w nim wdrukuj, rozpoznaje bliskie
sobie twarze i poznaje okolic. Czyli raczkuje i podog smakuje,
pniej do okna z ciekawoci zaglda, za drzwi, i tak dalej. A to
wszystko, zauwa, bo to istotne, w penym domu si dzieje, co by tym
domem nie byo. Kade takie obserwowanie wiata dlatego jest moliwe
w swojej zoonoci, e wszystkie skadowe elementy tego 'domu' ju
33

w realnoci s, tu niczego nie brakuje, tu liczy si kada cegieka.


To nie prowizorka, ktra dopiero si staje - zrozum to... Dlaczego
to takie istotne? Poniewa, jak ju staniesz na nogi i jak si tak
caociowo rozejrzysz, masz te wszystkie fakty dostpne, one tu s i
warunkuj twoje spojrzenie. A przecie 'okna' oraz inne wtyczki do
wiata, czyli twoje zmysy, to zaledwie niewielki, maleki zakres z
caoci, to szparki, przez ktre obserwujemy wiat. I a dziwne, e
w tym spojrzeniu nie ma dramatycznie wielkich bdw, e mona kroki
w otoczeniu stawia i zazwyczaj w cian si nie trafia. e to dugo
trzeba poznawa i uczy si? Oczywisto... A pniej jeszcze dalej
idziesz, z domu wychodzisz, rozgldasz si, poznajesz wszystko, co
mona pozna. Ale czy to wszystko? Zadaj sobie takie pytanie, to w
twojej sprawie rwnie istotny element... Przecie 'domu', w ktrym
si pojawie - jego w powstawaniu nie widziae, bo to niemoliwe.
I jego koca te nie zobaczysz, to te niemoliwo. Jednak wiesz,
e si budowa, i chcesz to pozna. Jak to zrobisz? Moesz uy do
tego przyrzdw, zbada wszystko od fundamentw po czubek dachu - i
co, ju wszystko poznae? Moesz pyta poprzednikw, szuka czego
w archiwach, bada szcztki historyczne, ktre zawiadczaj okresy
budowania - i co, uwaasz, e to ju wszystko?... Ot nie, to tylko
na jedno spojrzenie z tego wszystkiego... Zauwa, e twoja osobista
historia si zacza iks z okadem temu, i dla ciebie to jest ju
wszystko. Jednak przed tob byli inni i po tobie bd kolejni - na
histori domu te tak mona spojrze... Ty na dzi postrzegasz 'dom'
w jego skoczonej formie i to jest dla ciebie dostpne, tylko e to
dalece nie wszystko, rzeczywisto wiata jest dalece inna od tego
obserwowanego - jest znaczco wiksza... Ty powiesz, e to takie tam
gadanie, e co w tym dziwnego. Jednak ty sobie podstaw pod nazwanie
'dom' sowo 'wszechwiat', tak na spraw spjrz. Nasza pozycja tak
wanie si prezentuje, zauwa. - Jako konstrukcja pojawiamy si nie
w dowolnym momencie, ale w cile okrelonym i policzalnym, i jest
to jedyny taki moment w dziejach tego wiata. I to nie jest adnym
tam jakim przypadkiem - gdybym mg, to bym ci to do gowy wbi na
wszelkie sposoby, i jeszcze przyklepa. To nie adne tam dziwactwa i
odchylenia od normy, o czym takim zapomnij na wieki wiekw, bowiem
w sprawie - w chwili naszego zaistnienia gboki fizyczny sens si
kryje, rozumiesz?... Nie wczeniej, nie pniej, tylko w rodku, to
jest nasz moment. Tylko w chwili, kiedy wszystkie elementy mona w
okolicy zaobserwowa i zuytkowa - kiedy s dostpne skadniki do
produkcji takiej gadatliwej poczwary, rozumiesz? Czy w zaktku si
jakim tak podzieje, e taka poskrcana kodem bytowo si pojawi i
e sobie o tym pogadamy - c, widzisz, to jest pewne tak na kilka
szans na wszechwiat. Ale to, zauwa, jedynie szansa. Moe z tego
co wyronie, a moe tylko zadatkiem si okae... Naszym zadaniem,
kadego z nas i wszystkich razem, jest tak spojrze na ten tutejszy
dom-wszechwiat, eby wyj w zastanawianiu si od takiego, co pod
rk i najbardziej widoczne, i jedynie zreszt dostpne - ale eby
tak z tego rodka, i zawsze od wewntrz, eby w spojrzeniu ju nie
ogranicza si do tego, co wida i co jest. Bo to, po prawdzie, i
obejrzane, i obmacane, i posmakowane - nawet zrozumiane. Chodzi o
to, eby opierajc si na istniejcym, tu i teraz istniejcym, jak
na materialnej opoce si opierajc - eby ujrze wszystko. Nawet i
to, czego ju nie ma lub jeszcze nie ma. I to jest moliwe... Mona
34

dobudowa, odtworzy i wytworzy w umyle fakty, ktre byy przed


naszym zaistnieniem i ktre bd po nas, mona stworzy obraz tego
caego wizienia. Acz zawsze, zawsze jest si uczestnikiem ycia w
jednej tylko celi... Wyjdziesz w takiej analizie z chwili aktualnej
i miejsca tutejszego, a dojdziesz do zawsze i wszdzie... I to ju
bdzie ta twoja ostateczna rzeczywisto."
Pan Zdzisio znw ruszy przed siebie, wdrwk ludow poprowadzi.
Trzeci si napatoczy.
"Mwili ci ju o zudzeniach? Mwili, to dobrze. A wspominali, co
za tym stoi? Nie wspominali. To dobrze. To ja ci powiem... Zjawisz
ty si na wiecie, tak, i rozgldasz si, tak - i co? Ten wiat si
okazuje twardy, tak? Wanie, cholera boli, jak si uderzysz o co
i guz ronie - stpasz po tym, bo twarde, a ciana atakuje, jak j
w pospiechu chcesz przej, prawda? I pytanie, czy to wiat jest w
sobie taki twardy, czy co? Zadajesz sobie takie pytanie, co? Tylko
e po jakim czasie w szkole ci ucz, bo tak poprzednie pokolenia
to wydumay, a nawet potwierdziy eksperymentalnie, e to inaczej
idzie - e to zudzenie. Uczyli, co? Dobrze. Pokazywali na lekcjach
i filmach, e owa twardo tak zaprawd nie istnieje, e to zmiana
w tempie zachodzca - e na dnie wiata wszystko si zmienia, jedno
w drugie przechodzi, e nic pewnego i nieoznaczona statystyka. Tak
to prezentuj, tak?... I z czego to si bierze, jak mylisz?... W
tym niedostpnym fizycznie i przyrzdowo zakresie wiata, cho on
tu wszdzie obecny, nie ma niczego innego jak cegieki, takie tam
jedynki czego, mniejsza o nazw. Jak ci wygodnie to sobie atomem
to nazywaj, czyli niepodzielnym - kwantem, czy inaczej. I takie co
si przemieszcza, nie ma w tym ruchu zatrzymania. Jest nacisk, a w
efekcie dowolna i lokalna konstrukcja z tych elementw moe sobie
zaistnie, ale to zawsze na chwil - nacisk ustanie i byt zanika w
tle owych jednorodnych jedynek. Na tym poziomie, a w konsekwencji
na wszystkich moliwych do wyrnienia, nie ma stabilizacji. I nie
ma niczego, co byoby elementarne. Nie ma. Fizyk co tam bada, ale
to zawsze zoenie, najmniejsze z najmniejszych, ale dla fizyka. W
poniszym zakresie jeszcze duo kolejnych faktw musi si zej w
jednostk, eby to fizyk mg zbada. Tylko z tego wynika, e tych
niszych cegieek adnym sposobem si nie pozna, to ju logiczny i
filozoficzny namys moe doj. Rozumiesz?... I teraz taka jedynka
si w tej zbiorowoci przemieszcza, buduje skomplikowane fakty. A to
skutkuje. Bowiem, jeeli fizyk ustala, e jest graniczna prdko w
wiecie, to przecie nie oznacza, e to si wzio tak sobie i e
nie wiedzie dlaczego taka warto. Nic podobnego. To tylko oznacza,
e wzmiankowana prdko 'c' jest graniczn zmian, jaka musi zaj,
eby co fizycznie obserwowalnego si pojawio. Niej prdkoci s
duo wiksze, jednak dzi w obserwacji tu jest prg. Tylko e to ma
swoje istotne konsekwencje. Takie, e twoje postrzeganie jest zawsze
spnione, nigdy aktualne, a w szerszym ujciu zudne w stosunku do
logicznie i maksymalnie pojtej rzeczywistoci. Tej rzeczywistoci
nie ma inaczej jak na jedno tyknicie, na jedno przemieszczenie si
jednostek tworzcych to wszystko... To wszystko wok mona sobie z
wygody i dla uproszczenia nazywa rzeczywistoci, co wyrnia w
takim zakresie, co uznawa za jedynk lub zbir - tylko e to zawsze
uproszczenie, nieostre postrzeganie oraz zsumowanie elementw. Ale
35

niech tam to sobie bdzie w nazwaniu rzeczywistoci, etykietka nie


ma znaczenia... Czyli, rozumiesz, wida w dowolnej obserwacji daleki
od tej gbokiej realnoci konkret. Zoenie, to po pierwsze, a po
drugie spnione wobec momentu zachodzenia urednienie i zbrylenie
energetycznych jednostek w fakt - w to, co uznajemy za fakt. I std,
i dlatego to jest zudzenie... To nie jest zudzenie w pospolitym i
banalnym ujciu, e tego nie ma, poniewa jest to jak najbardziej
stan fizyczny - nawet w formie nieobserwowalnej to jest fakt, zawsze
fizyka - tylko e tego nie ma w takiej formule i postaci, jak to si
tobie przedstawia. A po kolejne, ja tu ci tylko o takim wspominam,
twoja obserwacja to nie jest punkt i fakt jednostkowy, ale szeroko
i daleko w czasie oraz w przestrzeni rozcignity akt rejestracji dlatego wiedzy o detalach szukaj u kogo innego... Tak, na kade twoje
jednostkowe i 'plamiaste', a wic paskie ogldanie wiata - takie
fundamentalnie podstawowe, do ktrego jeste zmysami przymuszony na to skada si mnogo zdarze. To w tej rzeczywistoci zawsze i
tylko zbir faktw. I to szalenie rozbudowany. Dla ciebie jednostka
i ostro wyznaczony w rodowisku fakt, ale w ujciu gbokim mnogo
zjawisk. Czyli zudzenie... Ale ty powiesz na powysze, e jest ta
twardo, e opr, e wszystko zatrzymuje, e wiat to namacalnie i
bolenie doznawane ograniczenia, i skd to si bierze - tak powiesz,
co?... I wane pytanie, nie byle jakie. To si z tej zmiany bierze,
z szybkiej zmiany. Ty jeste solidnie rozbudowany w kad stron i
si skadasz z nieprzeliczonej liczby takich jedynek w ruchu, czyli
zajmujesz kawaek wiata i jego rzeczywistoci. Wic w kadym swym
kroku, a nawet i lec, opierasz si, trafiasz swoimi elementami na
te niej lece. Ty si zmieniasz i przeksztacasz w pdzie, ale i
kady element twojego istnienia, rozumiesz? A co wicej, co wane,
ty, jako urednienie wielu, nieprzeliczalnej liczby zdarze niskich,
jako skutek i zsumowanie tych zdarze, nie widzisz, nie doznajesz w
aden sposb tej podprogowej wobec twojego postrzegania zmiany - bo
to niemoliwe. Ta prdko tworzy ciebie i twoje widzenie, ale jest
nie do uchwycenia - nigdy tego nie poznasz. Tak si krci szybko i
szybciej, a dla ciebie to stao w postaci 'atomu' czy istnienia w
jakiej formie - tam drga i przeksztaca si po wielekro, jednak w
doznaniach rejestrujesz grunt pod nogami, rozumiesz?... Dlatego te
zawsze trafiasz na opr tych 'atomw', tych zbiegnitych na moment
w co 'twardego' faktw - tam si kotuje, pdzi, wiruje, a ty si
cielenie leniwie przecigasz i otoczenie podziwiasz; cho to zmiana
- to dlatego w doznawaniu stao, dlatego pokazuje si dla ciebie
jako niezmienno... Ale, zauwa i przemyl to, faktu zmiany wiata,
tej jego maksymalnie szybkiej zmiany, tego musisz dochodzi dugo i
z mozoem - eby ustali, e wszystko si zmienia, musisz porzuci
tak naturalny i stabilnie codzienny ogld, a to atwe nie jest. Tak,
rzeczywisto wiata to zmiana, i to ogromnie szybka, ale przez to
w odbiorze dla ciebie materialnie pewne... Co niebywale szybko si
zmieniajcego, to ma dla ciebie posta trwaoci, jest ciaem oraz
fizyk. I przez to zudzeniem... Jedno ci jeszcze na koniec powiem,
i ty to sobie zapamitaj: e to zudzenie, to ju wiesz, ale wane
w tym to, e to zawsze Fizyka, z duej litery. Bo musi by co, co
te zudzenia tworzy i przenosi, nie ma przecie zudze w nicoci,
bez elementu przenoszcego. Zera, pustki niczym nie zapiszesz, ale
kwant czego moe zudzenie budowa. Tak. - Dlatego nie wierz ty w
36

takie rne dziwaczne oraz logicznie pokrcone, ktre gosz wszem


i wobec mao z rzeczywistoci styczni osobnicy, to jest zudzenie
na temat zudzenia. Prawda, rzeczywisto zawiera w sobie zudzenie,
ale nie takie. To fizyczne i realne zudzenie. I nigdy inne."
Czwartego pan Zdzisio trafi przypadkiem - troch by dziwny. Ale
temat pocign jzykowo ostro.
"Naoyli w gow, co? - Pytasz o zoenia oraz abstrakcje wiata,
tak? - Mam ci opowiedzie, jak to wyglda, ha? - A jak moja wiedza
niewielka, to co? - Dalej si pytasz, tak? - Postawisz? - Moe by.
- Ja si uczyem - przeczytaem - i rne wiem. - A co. - Ty si po
wszystkiemu rozgldasz, co? - I co widzisz? - Tu co, tam co, tam
inne co, i co? - Czy to 'co' to takie, jak widzisz, co? - Sam to
ju wiesz, e nie, e to zudzenie, prawda? - No, prawda. - Nic tu
elementarnego, prostego, same zbiorowe istnienie tego i tamtego. I co? - A dla ciebie to trway kawaek - materia, powiesz, co? - A
to zoenie obserwacyjne, wiele obrazkw w jeden zoony, prawda? Tu sobie jedynka czego jest, tyknie kwantowo - i ona ju tu jest,
ale dla ciebie to nie do zobaczenia, prawda? - Dla ciebie przeskok
z miejsca do miejsca, widzisz, to tylko jedynka widzenia, tak? - A
nawet, po prawdzie, taka jedynka czego to sobie tyknie ile razy przesunie si mnstwo razy - ogromnie wiele razy - a ty widzisz tu
dopiero swoje atomowe co, rozumiesz? - Na dnie wiata tyka - tyk i
tyk - pdzi i pdzi - a dla ciebie dopiero jedynka si pokazuje, i
ty to mierzysz, rozumiesz? - Z czego to si bierze? - Z twojej tej
cielesnej budowy - widzisz?... Tak, widzisz, ale co ty widzisz? - I
jak widzisz?... No to spjrz, jest st - jest? - I sobie te kwanty
buzuj - prawda?... Padnie foton jeden i drugi - padnie - odbije od
powierzchni - i trafi w zmys - prawda? - Prawda. - Tylko e jeden
nigdy nie wystarczy - jedynki to ty nie zobaczysz, rozumiesz? - To
musi by strumie takich kwantowych jedynek, raz za razem, wiesz? Tam gdzie gboko zawsze jest stan chwilowy, takie 'teraz' wiata,
tam sobie przeskakuje kwantowo, rozumiesz? - Wic jak ten umys moe
sobie z tym poradzi, no, jak? - Zbiera, sumuje, punkt po punkcie w
swoich zakamarkach magazynuje, pojmujesz? - Niczego wicej nie ma,
tylko ten chwilowy tik-tak, a mzgowie to zestawia w co, w co? - A
to ju mao wane. - Taki atom choby, czy elektron, czy rozum, czy
dowolne, kapujesz? - Tyka, ale e dugo tak tyka, to zbierze si w
ogldaniu - i na skutek naszego powolnego ogldania - w konstrukcj
jak, co, widzisz? - Zgoda, takie tam 'teraz' wiata rnie sobie
mona opisywa, wiesz? - Raz to bdzie najmniejsze z najmikszych,
raz najwiksze z najwiksze, jednak to zawsze jest chwila teraz, i
nic innego, rozumiesz? - I zawsze, zawsze bdzie si to dla ciebie
pokazywao jako zoone, nigdy jedynkowe, rozumiesz? - Std-dlatego
to tylko w tobie ten obraz czego si skada i tylko jednostkowo si
skada - nic wicej nie ma - tej naszej rzeczywistoci, tak zwanej
rzeczywistoci, tego musisz w sobie szuka, rozumiesz? - To ty j w
kadym spojrzeniu tworzysz, skadasz sobie, sumujesz z elementw cho o tym nic nie wiesz, bo to twoja podprogowo obserwacyjna,
to twoje postrzeganie - co, apiesz sens tego zbierania? - Wszystko,
co widzisz, a nawet i to, czym jeste, to zbir oraz zoenie - to
abstrakcja, rozumiesz? - Ciao to abstrakcja, wiat to abstrakcja,
pojcia - to abstrakcje; cae czy detaliczne ujcie czegokolwiek 37

to abstrakcja; chwytasz sens?... Tu wok niczego elementarnego czy


staego - wszystko po horyzont to abstrakcja... Rozumiesz?"
Od pitego pan Zdzisio niczego si nie dowiedzia. Poniewa piaty
wymownie spojrza na pana Zdzisia, popuka si w jakim celu kilka
razy w czoo - i odszed w milczeniu swoj drog.
Za to szsty okaza si osobnikiem bardziej rozmownym, cho wyraa
si moe nazbyt grnolotnie.
"Stwrc jeste, kolego, stwrc tego wiata. To ty tworzysz swoj
rzeczywisto, i to w kadym rozumieniu... Zewntrznie j tworzysz,
w kadym czynie, ktry odciska si w otoczeniu, ale i wewntrznie,
skadajc na obraz i podobiestw tego wiata swoje abstrakcje. I
to one, te konstrukcje na fizycznym noniku, ktrymi znakujesz to,
co widzisz, co dociera do ciebie dowolnym zmysem - i te abstrakcje
s w twoim wiecie wszystkim. I niczego wicej nie ma. Kady z nas,
kolego, tworzy sobie wiat - jest stwrc tego wiata. Jeden lepiej
to robi, inny nieco gorzej, ale nie ma takiego, ktry by to robi
zupenie le. Wiesz, dlaczego?... Poniewa bdna, za hipoteza jest
z rzeczywistoci wiata wykasowywana, jako niepasujca do niego. W
swoim dziaaniu co spieprzysz, w efekcie ciana ci zaatakuje, bo
zachowasz si nieodpowiednio do okolicznoci i zachcesz przej nie
tam, gdzie mona. Ale jak zbudujesz w sobie abstrakcj, ktra jest
zgodna z aktualnym stanem wszechwiatowej zmiany, to wygrae - to
moesz przej dalej, zrobi kolejny krok. Tylko ten jeden kolejny.
Bo na kolejny znw trzeba zapracowa, znw si natworzy - odczyta
poprawnie stan rodowiska z tych wtych, jake niepewnych danych,
ktre ci zmysy podrzucaj w kadym tykniciu. Jeeli wtyczki le
pracuj, jak czego nie dojrzysz, sam rozumiesz, kolego, trafi ci
uliczny ruch albo nisko przelatujcy obiekt, albo dowolne co. - Ta
realno w tobie si znajduje, kolego, i nie ma innej. Twoja, moja,
kadego jest tyle samo warta - istniejesz, to znaczy, e sprawdzasz
si w roli eksperymentatora, e wycigasz poprawne wnioski. A jak
bdzisz i si obijasz o kanty wiata - c, kolego, daleko ju nie
zajdziesz. I dobrze, eby o tym wiedzia... Widzisz, to prawda, e
wiat nas stworzy - jednak prawd jest rwnie, e to my tworzymy
wiat. Wszak wiata nie ma poza chwil, poza stanem 'teraz', to ju
wiesz. Ale jak ten stan aktualnie wyglda, jak przebiega na kadym
poziomie wiata, o tym moesz powiedzie ty, ja, kady z obecnych i
obserwujcych zmian - kady j doznajcy. wiat nas stworzy, ale
ty my stwarzamy wiat kadym aktem obserwacji, stwrc wiata jest
kady - rozumiesz? Bo nie ma niczego wicej poza tymi abstrakcjami,
ktre nas zapeniaj, ktre tworzymy pod naciskiem wiata. To tylko
pynie z kiedy do kiedy, a my to w naszym spojrzeniu zbieramy. I
wyznaczamy arbitralnie, e w takim a takim miejscu zaczyna si lub
koczy jaki fakt, poniewa tylko tyle moemy zarejestrowa. A ta
- najwaniejszego elementu procesu - w obserwacji nie sigamy. Dla
nas to wydaje si nieistotne, zbdne, dopenia widzenie, ale jest
pomijane. A to zasadniczy bd... Przecie na kocu, kiedy badaniem
signie si jednostek tworzcych, i tak trzeba powiedzie i z tego
sobie zda spraw, e to wyrnianie jest w nas - e realnie i tak
czego takiego nie ma. e badane to zudzenie. Powiemy 'atom', czy
powiemy 'elektron', czy podobnie, niby oczywisto - a przecie to
38

tylko chwilowe ujcie czego, co ani takie jest, ani w ogle jest.
Na kocu musimy stwierdzi, e jest chwilowe - i e ponownie w tle
za moment zniknie. - Na kocu, kolego, musimy powiedzie, e w takim
obrazie najwaniejsze jest nasze dziaanie, a nie sam obraz - e to
my ten obraz tworzymy i stwarzamy - a nie, e wiat taki jest. Tam
si przemieszcza z miejsca na miejsce, a dla nas to ciao lub inne
wydarzenie - tam si kwantowo dzieje, a dla nas kwant ma posta ju
planety czy wszechwiata, rozumiesz, kolego? Kade nasze dziaanie
w wiecie, to dzielenie jednolitego procesu na kawaki - eby go w
tej zmiennoci zrozumie. To pochodna naszych lokalnych moliwoci
i rozumienia procesu. Tylko e na kocu tego dzielenia i sumowania
- na kocu musimy powiedzie, e to byo oczywicie potrzebne, tego
inaczej nie sposb zrozumie, e trzeba byo sobie to jako uj w
jedynki kwantowe, eby opisa i policzy w narzuconym zewntrznie
na zmian rytmie - ale realnie jest tylko ta zmiana. Niczego ponad
zmian nie ma. Rytm tej zmiany jest przecie dla nas, regua jest
dla nas, wiat i zmiana nic o tym nie wie, zachodzi. I dobrze, to
jest nasze wszystko, ktrego dochodzimy na samym kocu. Ale eby o
tym si dowiedzie, musimy przej te wszystkie wyrnienia, je w
zmianie pozna - i caociow ju zmian zdefiniowa. Zadanie nie
takie znw trudne, kolego, rzeczywisto nie jest skomplikowana. W
ogldzie wstpnym to wyglda na pogmatwane, ale ostatecznie staje
si jasne i przejrzyste - i zrozumiae. wiat jest tak prosty, e
ju prostszy by nie moe. A co wicej, co pewnie ci zaskoczy, o
tym przekonuje si kady osobnik i kade pokolenie. Prawd, regu
wiata posiadali i posiadaj wszyscy. A e czasem byo to wyraane
dziwacznymi abstrakcjami? To ju dzi, kolego, nie ma znaczenia jeste, jestemy, i to si liczy... Tak, twoja rzeczywisto zawiera
si w twoich abstrakcjach. I nie ma, nie ma innej rzeczywistoci."
Pan Zdzisio zaduma si. Ale nie wiadomo, jakie wycign wnioski
z tej swojej wdrwki.
yje sobie czowiek yje na tym wiecie iks lat z okadem, napotka
tego lub innego, pogada, czasami dowiadczy czego wanego, ale czy
to zmieni jego pogld na wszystko? Czy z kilku pogaduszek wiedza o
wiecie moe si w osobniku zmieni?... Wykluczone do koca to nie
jest, ale i pewnoci adnej mie nie sposb.
Wypada wic mie nadziej, e i pan Zdzisio skorzysta i e stwrc
swojej rzeczywistoci si poczu.
Ale kto go tam wie...

39

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 2.7 Widmo promieniowania.
Nie mona powiedzie, eby obroty yciowych sfer obywatela M. byy
w sposb szczeglny skomplikowane - wrcz przeciwnie. Wstaje sobie
o czwartej, co by si zaapa na poczenie do punktu zatrudnienia
- pniej byczy si przekadajc z miejsca na miejsce co w celu mu
nieznanym a jeszcze pniej kieruje si na domow wyerk, ktr
szykuje w mikrofalwce - jednoczenie zapoznajc si z najnowszymi
danymi o tym lub owym (a w sumie zawsze o tym samym). Sowem, taki
bana i pospolito bijca po oczach, pospolito po przestrzeni i
czasie.
Tylko e, widzicie, to si tak pozornie prezentuje - mona nawet i
powiedzie, e to tak wyglda w zgrubnym ujciu. Bo jak ju tak z
rozpdu gbiej w tym yciorysie poskroba, tu zajrze, tam co po
przyrzdowemu zmierzy, albo i logik fizycznie filozoficzn sobie
przewietli to wychodzi z tego skomplikowanie i zakrcone mocno
zagadnienie. A wrcz mona powiedzie, e bardzo zoone.
Zdziwi to was, powiecie, jak w takiej pospolitoci dziejowej mona
si dziwnych faktw doszuka, powiecie. I w ogle, jak je w takim
czym odszuka, kiedy w cay M. (ze swoimi przylegociami), sobie
samemu osobowo by moe wana szczegami, ale jednak po caoci
to takie oglne nic - to przecitno statystyczna i dodatkowo tak
jeszcze generalnie uredniona?
A jednak nie, powiem wam. To tylko taki zewntrzny i powierzchowny
pozr, wasze spojrzenie w sobie uomne z zasady i krtkowzroczne
a przez to niepene.
Tak, nie dziwicie si, kade wasze spojrzenie zawsze w sobie jest
powierzchowne i na krtkim dystansie ono si dzieje, ale fizycznie
inne nigdy nie moe by.
Spjrzcie dokadniej na wzmiankowanego obywatela M., co widzicie?
Zaawansowana ysina, worki pod oczami oraz piwny misie brzuszny
w stanie dynamicznego przyrastania. Ale, zauwacie, takie chodzce
po planecie co, niby byt rozumny i korona stworzenia, to zarazem
zoenie takie wielokomrkowe i wieloelementowe zoenie, mocno
w sobie pogmatwane. Widzicie to? Skada si to z atomw, a nawet i
elektronw, napchane jest biakowym wistwem i podobnie, wycieka
z niego rne takie sowem, rozumiecie, niby co pospolitego, a
jednak gbiej wielo procesw i faktw.
Powiecie, e kady tak ma, e w tym harmonia yciowa si objawia,
ale poza tym nic wicej.
Tak, moe i macie racj, takie M. faktem rzeczywistym wielkiego co
sob nie reprezentuje. Ale spjrzcie wy sobie na rwnie pospolity
element wiata, czyli promieniste widmo naukowo zbadane. Te si w
tym takim dzieje fotonowym banaem, jakie skadowe hulaj tam bez
sensu w swoim drgawkowym tacu - prawda, e pospolito?
Mwicie, e tak jest - i e to wszystko adnego zadziwienia waszego
40

nie wywouje.
Ha-ha-ha, ja na to wam si gono zamiej. I jeszcze wam w sprawie
powiem, e was podpuszczam, kit wam solidny wciskam, no i e wy si
na to dajecie prostoliniowo nabiera. Pospolito sobie uwiadamiacie
i widzicie tam, gdzie rwnie wielokrotna zoono oraz szalona w
swojej procedurze zachodzenia komplikacja. Na lep swek i wizyjn
ukryt tre si apiecie bezrefleksyjnie - w przekaz podawany tak
lub owak (byle haaliwie) dajecie si wmota bez wasnej oceny, bez
zgbienia.
Tak, taka prawda w tym waszym stanowisku yciowym si zawiera, mona
powiedzie, e w peni telewizyjna, beztreciowa.
Bo, widzicie, to takie na oko niby nic istotnego. To jakie w sobie
tabelkowate, poliniowane, znumerowane - i w ogle zestawienie drga
promienistych, naukowo kiedy zbadanych.
A tu nic z tego - to znw powierzchnia zjawiska, wana w badawczym
dziaaniu, pomocna w przernych okolicznociach, jednak w caoci
jeszcze nie przenikniona. W caoci, wam powiem, daleko we wszystkim
nie przepatrzona. Widzicie fakt w/na tle, ale samo to ju w waszym
spojrzeniu niewane, do pominicia; ono dla was puste treci, nie
sigacie jego gbi znaczeniowej. I bd robicie, zasadniczy taki
ju powany.
Zaprotestujecie, skrzywicie si, bdziecie dowodzi, e myl si i
e gupstwa opowiadam - e widmo fotonowego rozkadu adnego ju w
sobie dziwnego elementu nie posiada, od gry do dou poznane, e w
nim wszystko wida, nawet jak nie wida. e przyrzdowo to poznane
i nawet wykorzystane e tak dalej i tym podobne.
A ja na powysze wam pod kaprawe patrzaki obrazek z owym widmem i
promieniami podsun, do zastanowienia nad wizj przymusz, rozum i
okolic ka w analizie logicznej zaprzc. I co? I jak? - Jak taki
fizycznie wypracowany w trudzie i laboratoryjnym znoju rozkad tej
promienistej ewolucji widzicie, jak to odbieracie? Przecie ju to
wam jasne, ju wiecie, e tylko fakt wyrniajcy i rzucajcy si w
oczka si tak pokazuje, e rzeczywicie wane jest dalsze wic i
skryte w powierzchownym ogldzie. Ju posiedlicie wiadomo, e w
tematyk warto mocniej si wgry i w jej rozrysowaniu potraktowa
fundamentalnie.
Ju wiecie, e to chwilowo, e zudzenie, e jedynie fragment z
caoci, itd. - I co, i jak?
I nic, dalej nic? - A widzicie wy grn cz? Widzicie, e sobie w
jakim takim, nie wiedzie jakim i dlaczego takim miejscu si to w
procedurze urywa, widzicie to?
Czy to was w zamieszanie pojciowe nie wprawia, nie zastanawia, nie
zmusza do zreflektowania si nad tym wszystkim?... Nie dostrzegacie
w caoci takiego zbioru tej sensownej regularnoci, nie dzielicie
sobie tego zestawu na czci sobie rwne - oraz jedn, wanie t
grn, jako niepen? Tak to si wam nie przedstawia?
Powiadacie, e wam si nic podobnego nie prezentuje, e mam chyba
senne omamy i e dalej wam kit wciskam z tym rwnomiernym fotonw
41

rozkadem. Powiadacie, e wam widmo jest widmem, i tyle - e nauka


to ju zestawia i e nic wicej z tym nie potrzeba robi, e fakt
to jest i e tak to jest. I e lepiej temat na bardziej ciekawy w
sobie zamieni, opowiastk lepsz ludnoci przedstawi. Choby te
o owym obywatelu M.
Oj, ja wam powiem, oj. - Wy zupenie nie chwytacie sensu tam, gdzie
on wystpuje, a zerkacie na to, co prosto podane i co widoczne tak
na powierzchni.
Ja tu wam niebywale istotn faktografi pod oczka podtykam i cech
wiata najgbsz wydobywam na wierzch - powizanie ze wszystkim (i
zawsze) podrzucam do analizy, a wy krcicie nosami, wy lekce sobie
macie taki temat. Ech.
Przecie w tym niedokoczonym w czci grnej widmie, w tym kryje
si niebywale istotna informacja, to siga podstaw zrozumienia tej
caej energetycznej ewolucji wszystkiego.
Tak, nie patrzcie si tak dziwnie. I zastanwcie si, dlaczego to
tak wyglda, jak wyglda? Owszem, fizyka ju pomierzya wszystko i
niczego wicej w tym zakresie odkry si nie da, to zbir peny i
skoczony. Ale dlaczego on jest w tym zestawieniu niepeny, co? Co
si za tym kryje, co? e tak jest, to fakt, ale dlaczego to tak w
pomiarach si ukada przyszo wam kiedy takie pytanie do gowy?
Postawa w stylu, e tak jest, bo tak jest, to tak to ujm mao
w sobie postpowe, daleko si tak nie zajedzie.
A przecie, wecie sobie pod rozwag, widmo promieniowania wanie
tak si prezentuje, e ono ju jest niepene e ono, i owszem, w
przeszoci miao t grn warto, ale jej dzi nie ma i by nie
moe. I jeszcze wicej, e widma cigle i cigle ubywa, zakres do
badania si kurczy. - Widmo w jego postaci zbiorczej to nie zestaw
raz na zawsze danych faktw, ale konstrukcja pochodna stanu wiata
i dynamiczna i w swoich maksymalnych rejonach zanikajca.
I jest to rzeczywicie niebywale wany fakt fizyczny oraz logiczny
- taki z odniesieniami i wnioskami do wszystkiego.
Znw nie wierzycie, znw spogldacie tak jako dziwnie a ja wam
teraz mwi, e to prawda swoj gbok prawd prawdziwa. Musicie
to zaakceptowa.
Spjrzcie raz jeszcze na rysunek i jego symetryczne rozoenie do
dalszej analizy wecie. Mona tak zrobi, mona podzieli zakres w
regularne odstpy? Mona, jak najbardziej. Widzicie, e w zestawie
jest rodek, e s kolejne osie symetrii? Widzicie, dobrze. Macie
nakierowanie patrzenia na ten grny brak widma? Macie, dobrze...
I teraz zastanwcie si, ale tak powanie, dlaczego to tak wyglda
i co z tego wynika?
e to fakt badawczy, to ju pado - trzeba byo to pomierzy i tak
zestawi, koniec, kropka. Ale teraz warto na tym widocznym zrobi
kolejny krok poznawczy i zastanowi si, jak informacj ten zbir
ze sob niesie. Bo niesie, bez dwu zda. Niby banalny zestaw, ale
42

to gbokie przesanie.
Przecie, zauwacie, kada porzdna ewolucja ma w sobie rodkowy
zakres oraz o symetrii, zgadza si? Oczywicie s powichrowane, a
nawet zupenie skrzywione procesy, ale i tak mona w nich rodek i
o symetrii wyznaczy. Zauwacie te, e cho widmo promieniowania
to konstrukcja w formule abstrakcji, e nigdzie na wiecie nie ma
takiego zestawienia, to oddaje ewolucj energetyczn w trakcie jej
zachodzenia. A wic musi rwnie zawiera w sobie stan rodkowy i
o symetrii - to abstrakcja i narzucona na zmian zewntrzna wobec
procesu regua, ale musi oddawa fakt symetrii zmiany.
A tego, zauwacie, nie ma. Mona zrobi tak, jak na rysunku, czyli
wyznaczy peny, regularny odcinkami przedzia widma ale realnie
tego nie ma. I powstaje pytanie: dlaczego tak jest, co to wnosi do
zrozumienia wiata? Oczywicie mona zrobi tak, jak proponujecie,
a wic poprzesta na samym ustaleniu, e s takie i nie inne fakty
w widmie. Tylko e to pasywna, mao twrcza postawa rozumiecie?
Ustalenie, e jest tak a tak, i koniec, to, sami przyznacie, bana
poznawczy, wany, ale pospolicie prosty. Rozumiecie?
Rozumiecie, to dobrze. - Bo, widzicie, za tak wyznaczonym brakiem w
widmie, a to jest przecie fakt, za tym kryje si przekaz, e tych
wartoci nie ma i e adne, nawet najbardziej wymylne badanie ju
tego nie zmieni. Bo tych wartoci nie ma. Ale one byy, powtarzam
i was zapewniam, i to stosunkowo niedawno w caoci ewolucji tego
wiata, ale to ju odeszo w przeszo, to ju historia. I w tym
tutejszym wszechwiecie nic podobnego nie zaistnieje.
Przy czym, co te warto sobie uwiadomi, aktualnie grny rejon w
widmie i energetycznie maksymalny, to nie jest stan dany na zawsze
- to teraniejszy, chwilowy i przede wszystkim cigle zanikajcy w
swoich wartociach rejon. Skutkiem niebywale krtkiego przebywania
w wiecie bytu mierzcego, widmo jawi si jako co stabilnego, wic
odwiecznego, ale to pozr, to zudzenie, ktre wprowadza w bd. W
gbokiej analizie wida, e widmo promieniowania - a wic rwnie
i rzeczywisto jako taka e to si kurczy i znika. I nieodlege
zaniknie zupenie.
Skoro bya chwila, w ktrej widmo promieniowania posiadao w sobie
wszystkie elementy, od energetycznej gry do samego zera drga, to
oczywicie trzeba zada pytanie - kiedy we wszechwiecie tak wany
i zarazem szczeglny moment zaistnia?
W rodku przebiegu. W rodku zmiany, ktra oznacza wszechwiat. W
tym jednym momencie dziejw caociowego ukadu nastay warunki, w
ktrych wszelkie elementy widma byy obecne. To w tym punkcie - bo
to by punkt - w rodku zmiany mona byo zarejestrowa wszelakie
czstotliwoci.
Mwic nieco grnolotnie, ale przecie zasadnie, tylko w tym jednym
i jedynym momencie brzmiay wszystkie tony orkiestry wiata. Gdyby
by kto, kto by mg to stwierdzi, opisa by to jako harmoni
pene brzmienie harmonii sfer.
Problem jednak w tym, widzicie, e tego momentu aden rozumny byt
nie mg zarejestrowa. Dlaczego? Poniewa takiego bytu nie byo.
43

W momencie zaistnienia wszystkich czstotliwoci, w momencie tego


wspomnianego rodka wwczas nie byo nigdzie nikogo, kto by taki
fakt mg odnotowa. By rodek ewolucji wszechwiata, ale adnego
obserwatora zdolnego to odnotowa nie byo.
Tylko e, widzicie, ten moment by niezwykle istotny nie z takiej
tam sobie logicznej ukadanki, eby tu pokazywa, e czego brak w
zbiorze promieniowania, rodek zmiany to szalenie wany moment dla
nas i naszego istnienia. - Tak, uwiadomcie to sobie, wanie w tej
to rodkowej chwili zaczo si to, mogo zaistnie to, co oznacza
nas czyli komrka rozumu. A te w dalszej ewolucji rozum w swojej
penej postaci. - Uwiadomcie sobie, e tylko w tej jednej chwili w
dziejach wiata byy warunki, peny zakres moliwoci, ktre wiody
do powstania rozumu. Nigdy wczeniej, nigdy pniej. Rozumiecie? Wycznie i tylko w rodku moe taki fakt zaistnie.
Powiadacie, e to nacigane, e ycie to proces wielce odporny, e
na pewno by wczeniej i bdzie pniej. Prawda. To prawda, e si
ycie potrafi chwyci wszelkich dogodnych warunkw i e si pleni
w kadym zakamarku wszechwiata. To fakt, ale tylko biologiczny. W
przypadku bytu posiadajcego rozeznanie i samowiadomo c, to
ju zupenie inna gadka.
Takie rozumne co, nawet tak pospolite w swojej pospolitoci, jak
obywatel M. w jego urednionym jestestwie to moe zaistnie raz
i nigdy wicej. Raz jako fakt osobniczy i raz jako fakt zbiorowy.
Warunki do zaistnienia rozumu s tylko i wycznie w rodku caej
zmiany.
ycie to bana, ale ycie rozumne to wyjtek.
I wanie o tym mwi niepeny zakres widma. Podpowiada, kiedy taki
rodek wystpi, pozwala to obliczy i zarazem informuje, e to
zmiana w toku zachodzenia. A przez to skoczona. Te z momentem do
wykazania. - Ten brak wnosi wiedz, e moliwe do zaobserwowania w
wiecie fakty i elementy, e to nie jest kiedy tam zaistniay na
peny okres trwania wiata zestaw, ale e ten zbir powstawa i e
zanika powstawa krokami i zanika takimi samymi krokami. Powsta
w rytmie od gry, od najwikszych wartoci - ale i zanika w takim
samym rytmie. I dlatego tego grnego rejonu ju nie ma. Bo rodek
min, elementy si oddaliy od siebie i tego stanu skupienia by
nie moe. Ju nie moe.
Do rodka zachodzio kondensowanie, zblianie si elementw, ktre
tworzyy wszechwiat. Zewntrzny docisk wymusza wzrastanie w tym
ukadzie cinienia, a to skutkowao zblianiem jednostek energii i
tworzeniem kolejnych poziomw rzeczywistoci. W rodku tak opisanej
zmiany, tylko w tym jednym momencie, tylko w tym punkcie i rwnie
punktowo, zaistniay warunki do wytworzenia si najbardziej w tym
ukadzie skomplikowanej struktury rozumu. Powstaa konstrukcja,
w ktrej wielowymiarowo dopeniony zosta zbir kwantw. Powtrz,
nigdy wczeniej nie byo do tego warunkw i nigdy ju nie zajd w
tym wiecie. I to warto zrozumie i doceni.
Od rodka bowiem proces biegnie w drug stron. Czyli wczeniejsze
skupianie zamienio si w rozprzestrzenianie w wybuch i ucieczk
44

elementw. Ucieczk w nieskoczono. e to stosunkowo duy obiekt


wszechwiatowy, poniewa tworz go mnogie elementy, to i zjawisko
rozpadu jeszcze troch si utrzyma i pozwoli podziwia - ale trwa
i nawet przyspiesza.
Z tym wanym zastrzeeniem, e to nie kiedy tam, za ogromn skal
lat dojdzie do wspomnianego finau, ale ten fina bdzie niedugo.
W skali wszechwiatowych zdarze niedugo.
I jeszcze jedno wane, z czego te warto sobie zda spraw i co z
tego braku w widmie wprost wynika. Ten zanikajcy zakres nie jest
tam i daleko, on nie dzieje si gdzie brzegiem wiata. Jeeli tak
kto przedstawia sobie rzeczywisto i jej ewolucj, to znaczy, e
niczego z takiej rzeczywistoci nie pojmuje.
Przecie, zauwacie, zanikanie wartoci promieniowania przebiega w
caoci ukadu oraz w kadym miejscu. Niemono pomierzenia tych
wartoci to nie pochodna ulokowania mierzcego czy jego moliwoci
badawczych. To nie tak. Chodzi o to, e jeeli czego nie ma, to w
tym miejscu tego nie ma i w ogle nie ma - jeeli tutaj czego nie
stwierdzam, to tego nie ma w kadym zaktku.
Mwic inaczej - i co warto sobie uzmysowi - to nie na dalekim i
gdzie w horyzoncie zdarze umiejscowionym rejonie brzegowym wiat
ulega zanikowi i si zuszcza warstwa kwantowa po warstwie, ale e
to dokonuje si cigle i w kadym punkcie. Brzeg zjawisk jest tu i
teraz i wszdzie.
Rwnie we mnie. Skadajce si na mnie elementy wiata, ktre tak
stabilne wydaj si w swojej rotacji, ktre zamykaj si w tward
w moim pomiarze sfer, a to atomu, a to fotonu to rwnie podlega
rozpadowi, zanika ich pena w chwili rodkowej posta. Dlaczego? W
wiecie nie ma ju takich zasobw, eby ich powoki dopeni. Taki
moment ju nie zaistnieje, nigdy. Te elementy posiaday rodkowy i
maksymalny charakter, ale to przeszo. Obecnie cigle, cigle i
cigle si zuszczaj, trac grne wartoci.
Ten proces jest w ciele osobniczym, std moje zanikanie ale i w
ciele wiatowym, cay wszechwiat tak si zuszcza i zanika, traci
skadniki i zanika. - Na t chwil brakuje jednostki i troch, ale
to oznacza, e kady element ju jest dziurawy i e si nie dopina
w istnieniu ale to rwnie oznacza, e cao wszechwiata jest
dziurawa i si rozpada. Oraz e ta dziura si powiksza.
Si powiksza... Si powiksza...

45

Kwantologia stosowana - kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 2.8 - Wielki wybuch zmodernizowany.
Jest sobie obserwator...
Taki, wiecie, zwyczajny, czowieczy i przyspawany do teleskopu czy
podobnego narzdziowego przyrzdu. Znacie to, ogldalicie mnogo
razy w telewizyjnym okienku. Siedzi albo stoi przy tym sprzcie i
popatruje w dal wiata, albo i gbi, jego sprawa. - I jest temat,
co on takiego widzi, co w swoich zmysowych wtyczkach podczonych
do okolicy postrzega? Niby wszystko jasne i widoczne, jakie takie
gwiazdki na ten przykad s widoczne, wiksze i mae elementy tu i
tam si pokazuj - znacie to. Podobno to zbadane i nazwane, jakie
tam wzorki to opisuj, nawet ktr cyferk wyznaczaj, ale sprawa
dalej jest - a wrcz z ca moc si pokazuje: co wida?
Jest sobie wszechwiat...
Taki, wiecie, wybuchowy, z oddalajcymi si od siebie elementami w
nieskoczono. Znacie to, ogldalicie to mnogo razy zestawione
lepiej lub gorzej. - Niby wszystko jasne, tu nazwane, tam opisane,
a nawet poniektre miejsca w okolicy osobicie zwiedzone. Czyli to
tak ju pospolite.
C, nie do koca. Bo to, widzicie, sprawa jest, pytanie jest: co w
tej uczestniczcej obserwacji wszechwiata, ten tam obserwator, co
on widzi? Co w swoje zmysowe kocwki apie i co moe zapa? To
moe nie jest tematyka do analizowania przy niadaniu, jednak jest
na pewno wan. W kocu dobrze wiedzie, co i jak - i kiedy si tego
tutejszego fina zadzieje.
Jest sobie obserwacja...
Taka, wiecie, zwyczajna, adne skomplikowane oprzyrzdowanie tutaj
nie jest potrzebne. Siedzi sobie albo stoi, jego sprawa, osobniczy
byt czowieczy i rejestruje. Znajduje si w tej swojej okolicy, tu
i teraz swoje obserwacje prowadzi, wszystko wok zabudowane - a to
atom, a to planeta, a to inny wszechwiat. Obserwuje i wyciga tak
po caoci wnioski. e atom to taki, e tyle a tyle atomw to jest
pierwiastek, a mnogo pierwiastkw to planeta. A wiele planet ju
buduje poziom wszechwiata. Znacie to, ogldalicie wielokrotnie i
podziwialicie.
Niby znane, niby oswojone - a jednak nie do koca. Bo i tu pytanie
o sedno widocznego i o samo postrzeganie jest, pytanie gbokie i
pytanie natrtne w swoim znaczeniu. Co wida i jak wida?
Jest sobie okoliczno...
Taka, wiecie, niezwyczajna, wyjtkowa - i w ogle rodkowa. Przecie
byt przychodzi na wiat (czyli tu i teraz pojawia si obserwator) on pojawia si w chwili niecodziennej, mona nawet powiedzie, e w
szczeglnej. W chwili, kiedy wszystko wok zabudowane, zapenione
i ustalone. Rozumiecie?
Spjrzcie na to w normalnym toku jakiej tam ewolucyjnej zmiany. W
niej zawsze ustalicie, e jest pocztek, rodek i zakoczenie, tak
46

to si zgodnie z logik i porzdn literatur dzieje. Jak jest dom


i jego przeszociowa historia, to byo tak, e pocztkiem zjawia
si w konkretnej okolicy sterta cegie, z niej reguy budowania w
mury si oblekay, zosta pooony dach - pniej jeszcze elementy
wyposaenia si dokupio. Sowem, wszystko szo w ustalonym rytmie
i przewidywalnym tempie.
A teraz spjrzcie na t czowiecz bytowo obserwacyjn, na jego
zaistnienie w tym wszystkim. Przecie tu ju i dom gotowy, i plany
do jego wznoszenia od zawsze aktualne, i kady element w rodku po
caoci zabudowany i po ktach rozstawiony. Jak zawierucha, to si
tylko w nowym rozstawianiu sprztw objawia, niczego nie brakuje i
niczego wicej tu si nie wepchnie.
Czyli, widzicie, jest pytanie o to zabudowanie, takie zestrojenie i
dostrojenie do obserwacji. Nie eby o nieskoczon losowo tu si
dopytywa, ale te nie o pozalogiczn intencjonaln ingerencj. To
pytanie o regu budowania si "domu" - tylko tyle i a tyle.
Jest sobie postrzeganie...
Takie, wiecie, dwutorowe. Czyli prowadzone z zewntrz zjawiska lub
z wntrza. Takie, gdzie obserwator rejestruje pocztek oraz etapy
porednie, a po koniec - a te takie, w ktrym uczestniczy i widzi
tylko fakty odlege od momentu zaistnienia i zakoczenia.
Sprawa, rozumiecie, banalna - pozornie oczywista. W kadym naszym
uoeniu w wiecie albo widzimy cao zmiany, albo uczestniczymy
w niej i adnym sposobem brzegw procesu nie sigamy. - Niby idzie
to tak zawsze i wszdzie, jednak wnioski z tego niekiedy trudno na
postrzegane przenie. A warto.
Na ten przykad jest jaki sportowiec uczniczy i on sobie celuje i
dalej strzela do tarczy. Absolutna pospolito przykadowa, adnej
niezwykoci. I teraz zanalizujcie sobie, co postrzega ulokowany w
leccej do celu strzale osobnik (tosamy z ni i zachodzc zmian)
- a co stojcy z boku.
Macie w swoich oczkach i umyle obraz (wizj) takiego eksperymentu?
Przecie to oczywiste, w pierwszym przypadku, dla bytu zwizanego na
zawsze ze zmian, w jego odbieraniu adnego pocztku ani koca by
nie moe - nie moe, poniewa to stany-punkty osobliwe, brzegowe tej
ewolucji. Moment startu oraz moment wbicia si w tarcz s poza t
(ograniczon do lotu strzay) ewolucj - z zasady nie mog wej w
ten opis.
Kiedy jestem, nie ma narodzin i mierci - kiedy mnie nie ma, jest
wiodcy do narodzin proces albo zjawiska po mierci biegnce. Ja to
zmiana w toku - obserwator to zmiana w przebiegu i jej etapy.
Moje postrzeganie wszechwiata zawsze, zawsze jest rejestrowaniem
z wntrza. Brzegowe odcinki zmiany z oczywistych powodw nie mog
by zaobserwowane - s do logicznego wypracowania.
Co innego dla obserwatora z boku. Widzi pocztek, rodek i koniec,
wszystko. Dla niego zmiana postrzegana od rodka jako nieskoczona
- taka zmiana jest w sobie mgnieniem, przelotem strzay na krtkim
dystansie; kiedy proces definiowa z zewntrz, zawiera wszystkie w
sobie elementy i jest chwilowy - i skoczony.
47

Ten sam przebieg, dokadnie ten sam przebieg, ale rejestrowany oraz
opisywany z rnych punktw widzenia (w innym ukadzie odniesienia)
- to wyglda inaczej, skrajnie inaczej. - Od wewntrz przebieg ma
charakter nie-skoczony (nie koczy si), z zewntrz jest skoczony
i mgnieniowy (byo, mino).
Gdybym wic mg znale si poza wszechwiatem, zobacz to, co w
tej zmianie byo pocztkiem, co jest momentem rodkowym i dlaczego
jest tu tak, jak jest - oraz koniec. Gdybym mg, ale nie mog. W
fizycznym przebiegu nigdy tego nie dokonam. Fizycznie nie, ale na
fizycznym fundamencie mog logicznie (filozoficznie) zrekonstruowa
zdarzenia, ktre zachodziy "przed" i ktre bd "po" wybudowaniu
si "domu".
I warto to przeprowadzi.
Jest sobie Kosmos...
Taki, wiecie, banalny. Nieskoczono, wieczno, CO i NIC - plus
ruch tego czego w tym niczym.
A te na pocztek tej analizy jest jaki tam wszechwiat. Nie ten i
tutejszy - dowolny. Wszak w nieskoczonoci taki fakt to bana, nic
tam zaskakujcego.
Wic ten tam wszechwiat lokalny si w tej nieskoczonoci Kosmosu
rozpada - po tutejszemu i w aktualnej nowomowie wybucha. Tak jego z
brzegu warstwy kwantowe (czyli zbudowane z jednostek elementarnie w
pojmowaniu niepodzielnych), te warstwy si oddalaj. W t, co jasne
i zrozumiae, bezkresn dal. Taka, widzicie, ewolucja tego ukadu
si dzieje. - Ona oczywicie si kiedy zacza, osigna rodek i
teraz si warstwa po warstwie zuszcza.
I, widzicie, najciekawsze jest to, e w pewnym oddaleniu od tamtej
wszechwiatowej ewolucji (ale nieprzypadkowo, to nie moe by czysta
losowo) - tworzy si w bezkresie sfera, nastpna sera zjawisk. Po
prostu kolejny wszechwiat z jego reguami, z lokalnym rozkadem, z
by moe obserwatorem.
Jak to si dzieje, spytacie. W sumie prosto, cho i skomplikowanie
- tak to trzeba powiedzie.
Ot, jest sobie ten wczeniej wzmiankowany wszechwiat. A jego brzeg
to stan jeden kwant czego, jeden kwant pustki, jeden czego - tak
w caoci sfery. Krok dalej, czyli o jednostk zmiany pniej, ta
warstwa si rozerwie, przestanie by w cznoci. W brzegu jest ta
ostatnia chwila, w ktrej ten wszechwiat jeszcze istnieje, dalej
ju zaczyna si "ycie po yciu", ewolucja rwana. To dalej nie jest
stan absolutnej pustki, ale to ju nie jest stan czny - tutaj ma
miejsce pierwszy etap "po" ewolucji poczonej, ale to jednak jest
dalej ewolucja i zmiana. Kosmiczna zmiana ewolucyjna.
I wane - kiedy w takiej oddalajcej si warstwie odlego midzy
elementami osignie warto rwn rozmiarowi tej byej ewolucji w
postaci wszechwiata, kiedy osignie warto jednostki rwnej tej
ewolucji i jej gabarytom, wwczas moe si wytworzy sfera. Ale w
takim uwarunkowaniu, w takich okolicznociach, e obok w Kosmosie
jest jeszcze siedem podobnych wiatw i one si rwnie rozpadaj.
eby powsta nowy wszechwiat, taki nam tutejszy, musi zaistnie w
48

jednostkowej bliskoci osiem podobnych - i na przeciciu warstw w


oddalaniu si moe wwczas zaistnie co do obecnego podobne. Dla
niepenego zestawu czy pod innym ktem, czy w innym oddaleniu - w
tym procesie te co powstanie, ale bdzie niestabilne, bdzie si
speniao tymi wszelkimi moliwymi okolicznociami, ktre badanie
matematyczne wykrywa. A jak taka warstwa nie napotka nic, to si w
nieskoczono teoretycznie oddali. Oczywicie tylko teoretycznie,
bo skoro nieskoczono jest nieskocznie zapeniona, to musi si w
tym kosmicznym bezkresie co rusz co o co potyka. I skoczono
si tym albo innym wszechwiatem pokazywa.
Czyli, widzicie, kiedy jest w okolicy osiem takich wiatw i one w
tym wanym zerodkowaniu o jednostk si spotykaj, to tworzy si
nowy wszechwiat - zaczyna si tworzy nowa stabilna konstrukcja o
cechach wszechwiata i jego ewolucyjnej zmiany. Na zewntrz panuje
"pole rodzicielskie", czyli z kadej strony docierajce warstwy w
postaci jednostek kwantowych - i jest to nieustajcy dopyw, ale i
zarazem nacisk, bo to jest cinienie zewntrzne. Dlatego w punkcie
przecicia tych strumieni energii od omiu poprzednich wiatw, w
miejscu przez to szczeglnym - tu tworzy si, wykrela si, rysuje
si w nieskoczonoci skoczony fakt. Tworzy si sfera, na chwil
pierwsz sfera jednokwantowa. O gabarytach rwnie jednostkowych,
to kwant liczenia dla Kosmosu. Na dole kosmosu jest jedynka, taka
niepodzielna ju do niczego jedynka czego, energii - ale na drugim
kocu analizy, maksymalnie w grze, jest rwnie kwant. Tym razem
w postaci wszechwiata, to jednostka obrachunkowa nieskoczonoci.
Zawsze jest jednostka i kwant, ale jego gabaryty rne.
I co dalej? Jak to co? Jest nacisk zewntrzny, warstwa za warstw
dociera w ten rejon, kwanty uciec w bok nie mog, poniewa jest z
kadej strony docisk, cofn si te nie mog - to jedyna droga do
przodu jest taka, e kieruj si "w d". Czyli do wntrza sfery.
I zaczyna si zapenianie, takie mona powiedzie "pompowanie" tej
nowej wszechwiatowej ewolucji.
W sumie to nawet jest dosownie pompowanie, przecie we wntrzu to
pustka, niczego jeszcze nie ma. Z pola rodzicielskiego docieraj w
kolejnych warstwach kwanty i one s wciskane, wpychane - dosownie
dopeniaj i zapeniaj wntrze nowego wiata. e to ogromna sfera
i dopyw z daleka si poczyna, to zmiana trwa i trwa - i trwa. Nim
co w rodku osignie poziom zagszczenia umoliwiajcy powstanie
czego... ech, sporo zmian zajdzie.
I znw wane - w tym procesie "pompowania" s liczne etapy wiodce
do stanu rodka, najwaniejszego momentu ewolucji. Skoro cinienie
zewntrzne si utrzymuje, skoro docieraj kolejne kwanty, to w tej
sferze ronie zagszczenie - oczywisto. Czyli element od elementu
dzieli coraz mniejsza odlego. Jeeli wczeniej spotka si byo
mona wielkim przypadkiem, a i to na chwilk, obecnie, w pewnym ju
momencie zagszczenia, staje si to nieuniknione.
A kiedy odlego od drugiego kwantu jest rwna jednostce - rwna
rozmiarowi kwantu, to z tego musi, po prostu musi co fizycznie si
zbudowa.

49

Co si zbuduje? Na pocztek jaki tam foton, pniej, jak gsto w


zbiorze si zwikszy, jaki atom, moe komrka ycia. Sowem, tak w
sferze wszechwiatowej si zadzieje, e zabynie wiato. Musi. W
tej gstwinie kwantowej i zapchanym ju bardzo mocno stanie, takie
zjawisko musi zaj. Moe nie od razu w formie blasku, ale podobne
fotony zaczn si tu i tam, i siam pokazywa.
Caa sfera ma ju w sobie takie zagszczenie, e wida fotony.
A przecie to jeszcze nie rodek, to jeszcze nie "dom" z jego ju
wszystkimi elementami, jeszcze zagszczenie si powiksza, przecie
zewntrzne pole rodzicielskie dziaa.
Jak dugo taki idcy z zewntrz nacisk oddziauje na tutejszy stan
sferycznej ewolucji? Do rodka, do momentu, a wszechwiat uzyska
poowiczne istnienie. To z t chwil ustaje docisk, a zaczyna si
wybuch. Bo przecie nic tego teraz w nieskoczonej oraz kosmicznej
pustce nie hamuje. A jak nie ma zewntrznego nacisku, to jedynym w
zmianie moliwym kierunkiem "do przodu" jest oddalanie si warstw.
Do tego momentu by docisk i kierunek "w gb", teraz zmienia si w
kierunek "w dal" - w nieskoczono.
I te same kwanty, ktre ten wiat tworzyy, w tej samej kolejnoci,
teraz si oddalaj. Punkt rodkowy, czyli "punkt dorosoci" zosta
osignity, "rodzicw" ju nie ma, dlatego zmiana toczy si std do
wiecznoci.
I biegnie coraz szybciej... W kocu to wybuch.
Z punktu widzenia mieszkaca tego domu istotne jest to, e ten wany
rodkowy punkt zaistnia - i e mia maksymalnie moliwe wewntrz
zapenienie.
Bo co tworzy si w tym rodku? Jakby tego nie opisywa, obserwator
i jego moliwoci postrzegania wiata. Nigdy wczeniej, nigdy te
pniej - wycznie w rodku takiej wszechwiatowej zmiany moe si
pojawi wiadomy siebie i otoczenia obserwator. Tylko w takiej chwili
moe wybudowa si komrka rozumu - dopeniona maksymalnie z kadej
strony fizyczna i wielowymiarowa konstrukcja ewolucyjna. Moe si
to pniej zmienia, obleka w kolejne ciaa, moe dochrapa si i
poziomu mylenia o wszystkim - jednak pocztek tej ewolucji moe i
musi - musi zaj w tej rodkowej chwili. Jeeli nie zajdzie, to w
sferze nie zajdzie ju nigdy. I warto to doceni. Poniewa nawet w
skali nieskoczonoci nie jest to codzienne zdarzenie. Pojawi si
i zniknie nieskoczenie wiele razy, to prawda, jednak odlego od
drugiego podobnego faktu moe rwnie by nieskoczona...
Z punktu widzenia bytu zaistniaego nieskoczenie wielka odlego
jest nieskoczenie ma odlegoci, ale mimo wszystko robi spore
wraenie, kiedy si nad tym zastanowi.
Istotne w tym ujciu jest to, e w rodku zmiany jest stan, gdzie
mam wszelkie elementy tworzce, ca piramid moliwoci - nic si
wicej tu nie zmieci. Mam jednostki absolutnie logiczne, ktre w
maksymalny sposb zapeniaj sfer, tu ju nie ma miejsca na nic,
to stan penego "napompowania". A skutkiem tego jest rwnie caa
mozaika stanw fizycznych.
Warto podkreli, e cho w rodku cinienie jest takie, e mona
50

ju wszystko obserwowa i e moe zaistnie obserwator, to etapy


wczeniejsze te s ju fizyczne, dziej si realnie. Cho nie ma
kto tego stwierdzi.
Przekroczenie kolejnych poziomw gstoci to zaistnienie elementw,
fizyka wyania si w miar wzrastania stanu wewntrznego cinienia
sfery. A w rodku osiga maksimum. I tylko w rodku (oraz ze rodka)
mona ten fakt stwierdzi.
Teoretycznie osiga maksimum. Fakt, w takim momencie jest wszystko
- ale w chwili, kiedy obserwator zaczyna aktywnie si przyglda i
analizowa, tego wszystkiego ju od pewnego okresu nie ma. Byo na
czas jego zaistnienia, a teraz ju przeszo do historii. Wwczas po
ktach byo wszystko rozstawione i brzmiaa harmonia sfer - dzi to
stan miniony i ju nigdy nie do odtworzenia. Dzi brakuje jednego
odcinka w grnym rejestrze czstotliwoci, orkiestra traci such o
pen jednostk moliwoci. Do rodka zmiany ewolucyjnej brakowao
czci dolnej widma, obecnie wypada gra. Wszechwiat zaczyna ju
"basowa", a elementy oddalaj si od siebie - wiat rozrasta si i
w efekcie kwant oddala si od kwantu. I... Wiadomo, koniec wida na
horyzoncie.
Jest sobie wntrze sfery...
I jest obserwator w tym wntrzu. Taki, wiecie, pospolity, niczym si
nie wyrniajcy. I on siedzi przy jakim teleskopie albo te innym
przyrzdzie, czyli przy takim oknie w wiat. I zerka w to i tamto. I
widzi, e wszystko si od wszystkiego oddala - widzi, e w badaniu
ma punkt pocztkowego zbiegnicia, e wiato (i wszystko) tam si w
drgawkach pojawio i e to szybko si zadziao. Tak nagle, e w sumie
inflacyjnie - e wybucho w kadym kierunku. I e wszelakie, co si
w obserwacji pokazuje, jednorodne i zadziwiajco zgodne.
Ten taki tam obserwator to takie sobie notuje i wzorkami wyjania, i
nawet mu si to generalnie zgadza. Acz czasami to lub tamto z takiego
i innego wzorku trzeba cichcem wyrzuci, eby si bardziej godzio.
I jest fajnie, i jest w temacie wyjanienie.
C, jakby nie do koca - prawda?
A spjrzcie wy na powyszy opis zmiany w toku zachodzenia, ktr w
tej zmianie ustala obserwator zewntrzny. Wszystko banalnie, nic w
tym zadziwiajcego - banalne pompowanie kwantami zachodzi. Sfera w
sobie si dopenia, cinienie narasta i zagszczenie - a efektem w
tym ujciu jest wszystko, co fizyczni dzi obserwuj. A co wicej,
nawet w proces mona policzy, wyznaczy punkty wzowe.
I jest super, i jest w temacie wyjanienie. - Ech, jakby ta nie do
koca. Prawda?
Dlaczego? Poniewa do penego opisu potrzeba dwu uj - dwu stron.
Czyli tego, ktry dostarcza fizyka oraz tego, ktry wypracowuje, na
bazie fizyki, filozofia.
W kadym jednostronnym ujciu (i pojciu) musi - po prostu musi si
pojawi bdne zobrazowanie. I w efekcie bdne postrzeganie zmian
tworzcych wiat, ich niezrozumienie. I obserwatora, co oczywiste.
Bo co postrzega umieszczony w zmianie obserwator?
51

W kadym szczegle to, co prezentuje fizyka. To poprawne ujcie, i


nie moe by inne. Ale przecie wida wyranie, e ten sam proces,
z takimi samymi skutkami, a po detal i ostatni szczeg - e to w
ujciu zewntrznym przedstawia si znacznie spokojniej i zarazem w
kadym kroku jako oczywisto. Tu nic nie wybucha z naga i nie ma
powodu wprowadza adnej niezwyczajnej logicznie przyczyny. Proces
biegnie, jest policzalny i przewidywalny - a przecie diametralnie
inny od tego, ktry wnosi fizyka. Tylko e jego wypracowanie byoby
nie do przeprowadzenia bez fizycznej wiedzy, to punkt odniesienia,
na ktrym mona to zrobi.
Dla obserwatora fizycznego, od rodka notujcego fakty, musi, musi
si to objawi jako "wybuch" - bo tak mwi pomiar. Kiedy warunki w
sferze osigaj "moment zaponu", kiedy jest do tego odpowiednie w
kadym kierunku cinienie, to po prostu, i jako tego skutek, moe w
ukadzie pojawi si wiato. W opisie z zewntrz jest to kolejny
i w sumie mao istotny fakt - w opisie od wewntrz wyznacza cao
obserwacji, poniewa zaczyna moliwo obserwacji.
Od rodka nie moe by w pomiarze brzegu zmiany - poniewa nie ma,
nie istnieje element umoliwiajcy pomiar (tu: foton); poniej zmiana
si toczy (i toczy szybko), ten brzeg si tworzy, jednak kiedy nie
ma jednostki do wykorzystania (kiedy nie ma takiego "zbrylenia"),
to nie ma pomiaru jako takiego. - Czyli cay i wielki odcinek zmian
ulega tym samym zatarciu (oraz wyparciu) - on si nie moe w badaniu
(obserwacji) pojawi, bo go nie ma w tej pomiarowej akcji badawczej.
I dotyczy to dowolnie ju pojtego brzegu zmiany.
Dla obserwatora wewntrznego rzeczywicie to jest "wybuch" idcy w
caoci sfery, a przez to rozmiary tej sfery (w takim opisie) musz
si rozrasta "mgnieniowo" oraz wszechkierunkowo. - Zewntrznie jest
banalnie proste dopenianie (pompowanie) jednostkami-kwantami czego
wszechwiata i efekt zmian, ale dla obserwatora wewntrznego to sama
zmiana, nic poza ni nie istnieje. I od razu w caej peni, i w kad
stron - i obejmujca cao fizycznie dostpnego zakresu.
Jest sobie byy rodek...
I po rodku, chciaoby si powiedzie. Byo, mino. Nastaa taka w
sferze chwila, kiedy rodek zmiany jest ju histori, a obserwator
to odnotowuje.
A jak punkt rodkowy min, to tym samym skoczy si zewntrzny i
skierowany w sfer docisk. Ju w okolicy nie ma adnej hamujcej i
warunkujcej stabiln zmian ewolucji. I zaczyna si wspomniany w
powyszym opisie wybuch do nieskoczonoci. Skutek? W efekcie, byt
znajdujcy si w rodku, obserwator wewntrz wiata rejestruje (ku
swojemu zaskoczeniu) oddalania si wszelakich elementw od siebie i to coraz szybciej.
Tylko e, widzicie, we wntrzu - mimo narastania odlegoci midzy
faktami - jednak cinienie dramatycznie nie spada, ciepota jeszcze
taka, e nie mona tego okreli wartoci trupi. Sowem, jest po
caoci obserwowana stabilizacja warunkw. I jest pytanie: co tak
stabilno zapewnia? Ju jest wiadome, e zaobserwowane to zaledwie
cztery procent z caoci, ju wiadome, e si wszystko oddala, i to
52

dynamicznie, jednak dlaczego to si tak w ryzach utrzymuje, to jest


zagwozdka.
Ha, dlaczego?
Odpowied jest oczywista: "czarne dziury". O ile w pierwszej czci
wszechwiat by "pompowany" zewntrznie i "z gry", o tyle w czci
drugiej jest "pompowany" "z dou", jest zasilany rozpadem struktur
w formule "czarna dziura". - Plus, co zrozumiae, rozpada si cao
konstrukcji, wszelka materialno, jednak to drobnica bez znaczenia
w odniesieniu do czarnych dziur.
Przecie narastajcy do rodka stan zagszczenia musi wytworzy w
sferze osobliwoci, kolejne zakrty zmiany i przechodzenie warstw w
sferze od brzegu do rodka i znw do brzegu - i to wielokrotne - to
musi wytworzy punkty maksymalnego zagszczenia. Jak rwnie punkty
maksymalnego rozrzedzenia w takiej sferze. Czyli wanie osobliwoci
- skrajne fakty zmiany ewolucyjnej.
A to dalej oznacza, e kiedy ustaje nacisk zewntrzny, e kiedy w
sferze narasta oddalanie si elementw, takie osobliwoci nie tyle
paruj, co wrcz wybuchaj wewntrz tej sfery strumieniami kwantw
- tych samych jednostek kantowych, ktre znajdoway si u pocztku
zmiany. I tak samo warstwa po warstwie oddalaj si w nieskoczono
kosmosu. Tylko e maj jeszcze przed sob do pokonania wielokrotne
zaptlenie wewntrz wszechwiata.
Zanim uciekn z ukadu (do wiecznoci), to zasil niezliczon ilo
razy konkretne byty i dowolne ciaa.
Te warstwy zawsze d "do przodu", przed siebie, ale e dzieje si
to w sferze, linia prosta zmiany przeksztaca si w zaptlenia, w
zawirowania - w fizyk. I obserwatora. To nie jest cinienie jako
tam ujemne, to jest normalne cinienie. Tylko e idzie z dou - dla
fizyka jest "spod podogi". Skoro fizyk obserwuje to od wewntrz, w
jego postrzeganiu taki do niego zewntrzny fakt, ale dziejcy si w
ramach wiata - on musi prezentowa si jako sprzeczny i "ujemny".
W szerszym ujciu jest przebiegiem oczywistym, jednak dla fizyka ma
formu niezwyk.
Zwaszcza, co trzeba podkreli, e fizyk takiego poziomu badaniem
i adn obserwacj nie siga. Poniewa nie moe. To s jednostki, z
czarnej dziury oddalaj si jednostki kwantowe, dlatego nie mog by
zaobserwowane. Dlaczego? Poniewa dopiero mog wej w obserwacj,
dopiero bd w konstrukcjach, ktre obserwacj zbuduj - to "zasb"
do wykorzystania. Ale dla fizyka to przedzia w ewolucji wszechwiata
spoza - brzegowy, to nieobserwowalne to. Mona to uchwyci wzorami
i skutkami, mona postulowa jako konieczno - to te wszelkie i z
wzorw wynikajce (i odrzucane) nieskoczonoci, jednak tego adnym
badaniem si nie uchwyci. Nie mona.
Sowem, pompowanie wszechwiata przebiega efektywnie, niezaleenie
czy zachodzi "z gry" czy "z dou" - a fizyczny pomiar ustala zawsze
w sferze wiata stabilizacj warunkw. W zakresie dostpnym takiemu
badaniu, wic w rodku i niebywale krtkotrwaego wobec poznawanego
procesu, panuj sprzyjajce okolicznoci - ktre to badanie tworz
i warunkuj. Ale zakresy spoza tego odcinka, zakresy zmiany, ktre
53

prowadziy do zaistnienia i ktre bd pniej - te brzegowe fakty


ewolucji s poza rejestracj. A wiedz o ich koniecznym istnieniu
mona wypracowa tylko z poziomu zewntrznego - a wic jako namys
filozoficzny. I dotycz to obu zakresw brzegowych.
W czci pierwszej wszechwiat zasilany jest z zewntrz, od gry w czci drugiej z wntrza, od dou. Ale w obu czciach zasilany
jest takimi samymi kwantami, w tym samym rytmie i wedug tej samej
zasady. I w rezultacie jest ten sam zbir moliwych konstrukcji, te
same elementy buduj si w obserwacji.
Filozoficznie wida wszystko, fizycznie tylko cz wewntrzn, bez
brzegw - ale dopiero oba ujcia cznie pozwalaj zrozumie, o co
tu chodzi.
Jest sobie fizyka i filozofia...
Po pierwsze i najwaniejsze: nie ma podziau na fizyk i logiczny,
filozoficzny punkt obserwacyjny. To jedno. Funkcjonalna jedno.
Podzia na wewntrzny i na zewntrzny zakres jest stanem na teraz
i chwilowym. W kocu trzeba wiat posmakowa we wszelkich faktach
i zebra to w tabelki, a to moe fizyka w jej zmysowym poznawaniu
i procedurach. e wymaga to nastpnie obrbki, to oczywisto - e
wymaga to filozofii, to oczywista oczywisto.
Fizyk w swoim zapale wyjaniania wielokrotnie przekracza granic,
za ktr jest ju filozofem, obrabiajc w dowolny sposb dane jest
daleko poza obrabianym faktem - jest na zewntrz procesu. I stara
si ten konieczny tok dziaania przenie na jedyny dostpny jemu
w obserwacji obiekt, wszechwiat - i popenia bd. Poniewa widzi
wiat w niepenym wymiarze, to po pierwsze, a po drugie, nigdy nie
wyjdzie swoim pomiarem poza zaobserwowane; bierze to za wszystko,
kiedy to dalece nie wszystko.
To zawsze jest proces Fizyczny, ale e jest taki, to moe ustali
tylko filozofia. Na bazie fizyki moe filozof wypracowa ujcie w
postaci Fizyki.
Fizyk sprawdza tu i teraz - filozof ustala zawsze i wszdzie.

54

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 2.9 Upiorne oddziaywanie na odlego.
Powiedzmy wszem i wobec: nam nie straszne dziwy natury, my si nie
z takimi spltaniami potrafimy za bary wzi i je ofiarnie zmc w
boju pojciowym. - C to jest nadwietlno wobec wiecznoci, dla
nas pestka po dawno skonsumowanej wisience. Powiedzmy szczerze, a
co, na szczero te nas sta: adne tam upiorne, adne dziaanie
i adne na dowoln odlego - wszystko normalne normalnoci oraz
naturalne naturalnoci.
Fakt i prawda, te to potwierdzamy: badanie jest i dowodzi. Sygna
si przenosi z miejsca do miejsca, pomiar si sprawdza, i w ogle
jest jasno tematyczna. Chyba e jej nie ma.
My, si rozumie, spraw postrzegamy w jednoznacznej formie - a jak
wy? Widzicie fundament i dostrzegacie zaleno? Macie jasno na
okoliczno fundamentu, ha?
Wic tak, nie ma co stosowa adnych sztuczek z obszaru dziwnego i
niewyjanialnego, nie z nami takie numery. Jest badanie, e sygna
biegnie z koca w drugi z prdkoci nienaturaln? Jest. Faktom my
nie mwimy nie, fakty my przyjmujemy do logicznej obrbki. - Jest w
ustaleniach norma graniczna, e prdkoci skoczone z natury, a te
e literka "c" je opisuje? Jest. I taki fakt przyjmujemy na siebie i
w swoje pojmowanie. Nam to niestraszne.
Bo to, pojmujecie, od wzmiankowanego spodu tak idzie, od fundamentu
i podstawy wszystkiego - z samego dna Fizyki (i logiki).
Dlatego teraz kierujemy w wasz stron zapytanie, tak po oglnoci:
czy moe by sygnalizacja po niczemu (w pustce)?
Nie kumacie i nie widzicie powizania? A ono zakumajcie, wanie w
podstawach i w gbinie znaczeniowej to si znajduje, wyjanienie z
niego si bierze - ono z tej nienormalnej normalnoci si poczyna.
I na wszystko widoczne i niewidoczne wpywa.
Bo to, widzicie, idzie tak. Jest co, taka, widzicie, jedynka - co
energetycznie, a przez to materialnie realnego; jednostka jaka tego
czego. Oraz jest zero, null, nic, pustka. Oczywisto pojciowa, na
samym dnie pojmowania si to znajduje. I jest zmiana, ruch czego w
niczym - przemieszczanie si z punktu do punktu. Te oczywisto w
kadym ujciu.
Czyli, zauwacie, jak si takie co w tym niczym i zawsze (wiecznie)
przemieszcza - to skutkuje. Tu co si zadzieje, tam trynie i jako
si objawi - sowem, ewolucja w toku.
A dlaczego tak to si dzieje? Bo jest owo co i owo nic. Jakby nie
byo takich elementw elementarnie pojmowanych, nie byoby nic - i
to takiego zupenego nic. Skoro fizyczni tu i tam eksperymentalnie
sobie ustalaj fakty ze zdrowym wzorem sprzeczne, to my si bardzo
spokojnie nad tym pochylamy, dla nas to adne zaskoczenie. Dlaczego?
55

Bo jest jasno i oczywisto, e fakt dziwny dzieje si na czym i


w czym - przecie, logicznie to biorc, "nic" samo si przemieci i
zmieni nie moe. Skoro prdko upiorna si pokazuje, to znaczy e
w tej wiatowej konstrukcji - e zmiana w niej zachodzca realnie
dzieje si jako fakt (zachodzi) i e dotyczy "czego" w odniesieniu
do czego. I najwaniejsze: e jest. Fizycznie jest.
Fakt i powszechna prawda fizyk potwierdzana: nie ma niczego, a po
kres dowodzenia, co by si przesuwao szybciej od fotonowego, wic
wietlnego promieniowania. Powtarzamy, oczywista obserwowalno to
potwierdza. Ale, zauwacie, z tego adnym sposobem nie wynika - nie
moe wynika odrzucenie zmiany szybszej od "c". Kumacie? Bo to tak
idzie, e przemieszczanie si moe by przez wzorki i obserwacje w
jeden sposb notowane - ale zmiana, ruch "czego w niczym", inaczej;
raz opisywanie dotyczy pionu zjawiska, a raz poziomu.
Sprawa, widzicie, jest fundamentalna, gboka i zasadnicza. My ju
to wiemy, teraz wam to przekazujemy.
Zauwacie, co by sygna dowolnie pojmowany przesa z miejsca "tu"
do "tam", trzeba elementu nonego. Tylko, zauwacie, sygna to nie
takie byle co - to nie wzi sobie z pki kawaek materii i j tak
w przestrze rzuci, co by do adresata doleciaa. Tak to nie idzie
w adnym przypadku. Nie, sygna, widzicie, take si musi zbudowa i
w pionie wynie, wic zaistnie elementami na poziomie uytecznym.
I dopiero tutaj, po czasie skadania si w jednostk ("dorastania"),
moe by "pchnity" w kierunku docelowym - kumacie?
Kady fakt skadowy sygnau, czym by taki sygna nie by, musi si
wypitrzy, zebra w jedynk, tak zauwaaln "grudk" czego - i to
dopiero moe przenie wiadomo o krok dalej. Nigdy inaczej.
Nigdy inaczej, kumacie? - Zawsze si trzeba zebra w sobie, urosn
i dojrze, i dopiero czym takim mona rzuca w przestrze. Ale w
staej ju prdkoci. Jest czas potrzebny na zbudowanie si, std i
dlatego jest prdko graniczna, maksymalna fizycznie rejestrowana
prdko zmian w ukadzie.
Takie najmniej w sobie skomplikowane, czyli najkrcej si zbierajce
w kup jednostkow - to jest elementem prdkoci maksymalnej, ktr
fizyk moe pomierzy. Dla niego jest to warto skrajna (brzegowa)
- a inne prdkoci, ktre do tej wartoci prowadz (wewntrzne oraz
wiksze wobec jego pomiaru), one s poza badaniem.
Czyli wszystkie notowane prdkoci (tudzie wszelkie wartoci, jakie
fizyka ustala) - w tym ujciu to zoenia elementw. Im bardziej w
sobie struktura zabudowana i skomplikowana, tym wicej potrzebuje na
swoje zaistnienie czasu i przestrzeni, tym powolniejsza w budowaniu
si i przemieszczaniu. Kumacie?
Taki czowiek - na ten przykad - eby sygna przesa dalej, czyli
si ewolucyjnie powieli zasobem genetycznym, musi zaistnie, wic
si oblec cielenie - musi odpowiednio nabra gabarytw w swojej i
dalszej okolicy, znaczenia nabra, znaczy si - i dopiero, kiedy w
dowodzie ju penoletno rodowisko mu notuje i do zblienia si
z inn jednostk symetrycznie podobn daje przyzwolenie - dopiero
takie co (wzrose w pionie), dopiero wwczas moe taki byt dalej,
56

w poziomie ju, przenie sygna. Wzrasta, nabiera ciaa, fizyk w


kadym calu si dzieje, ale dopiero na pewnym poziomie komplikacji
moe oddziaa z kolejnym takim elementem.
Sygna w ewolucji tylko tak si przemieszcza: pionowe dojrzewanie i
poziomie dziaanie. I nie ma od tego odstpstw.
Ale, widzicie, sprawa gbiej si jeszcze lokuje - tak prosto si w
tym nie dzieje. My to wiemy i wam teraz przedstawiamy.
Fakt i zgoda, skoro jest eksperyment, to znaczy, e realnie si to
dzieje, bo w pustce nic dzia si nie moe. Ale, widzicie, jeszcze
z tego nie wynika detalicznie odlega dziaalno na wielkiej, tak
dziwnej prdkoci. e punktowo i pionowo element skada si sobie w
jednostk szybciej od "c", to ju pojciowa bezdyskusyjno, to dla
was wyrozumowane. Tylko e, zwacie, ten wspomniany upiorny efekt w
dalekiej lokalizacji si pokazuje i tam umiejscawia - e tak a tak w
tym spinowym krceniu si element zachowuje. Jak to tak i dlaczego
tak?
A, widzicie, w tym si dylemat poniekd kryje - dylemat, jeeli w
swoje mylenie logiczne nie wprowadzicie "pola", zbioru takich to
jednostek podprogowych. Takich, rozumiecie, elementw, ktrych nie
sposb fizycznie sign, bo s etapami i elementami skadowymi do
tutejszych - s mniejsze, s w trakcie skadania si w to, co tutaj
jako tam mona pomierzy. Znacie to, wirtualnie si to traktuje i
czasami co si nadpowierzchniowo z tego pojawia w realnoci. Nic
w sumie dziwnego, kumacie? Przecie jak to si skada, dajmy na to
w fotona, to s tego konstrukta elementy mniejsze, czstkowe - tak
to logicznie si ukada. A e tego nie wida? Ech, jak to moe by
wida, jak to w element widzenia (w w foton) si buduje. I to nieco
szybciej, rozumiecie, od prdkoci "c". Logiczny bana oraz zupena
w analizie oczywisto.
Ale, powiecie, to wszystkiego i upiornego nie rozjania, dla was w
ciemnoci logicznej to dalej si znajduje. I bdziecie mie swoj
racj. Bo to idzie tak, widzicie, e takowe "pole" to wszdzie si
znajduje - i zapchane ono jest po maksimum moliwego.
Co, dalej nie kumacie? - Wic pokacie to sobie w umysowoci tak,
e cao takiej sfery a buzuje, a przepenione jest podobnymi w
swojej budowie elementami, e palca w to woy, bo wszdzie cisk
i wzajemne ugniatanie. - Jak z jednej strony naciniesz, to druga w
reakcji te musi si odksztaci, bo przez samo naciskanie, tak po
prostu mechanicznie, opierajc si element na elemencie, trcajc o
siebie swoimi istnieniem - e tak si ten nacisk przenosi. Przecie
nic innego w tym poredniczcego nie ma i by nie musi (ani moe).
"Kulka" czego nacinita tutaj - samym swoim istnieniem - kolejn
tak sam trca, a ta jeszcze kolejn. I tak dalej. A do drugiego
brzegu.
Widzicie to? Ukad wypeniony po brzegi i do ostatniego miejsca. I
kiedy to nacisn gdzie, to w nacisk, jako konieczno, jako co
"natychmiastowego", pokazuje si odksztaceniem po drugiej stronie
i daleko, teoretycznie bardzo daleko. Taki tum czy podobne, takie
do ostatniego kwantu zapenione miejsce - jak pchn, to zafaluje
57

i po drugiej stronie skutkiem si pokae. Widzicie to?


Fakt i prawda, to nie jest upiornie dalekie, ani te nieskoczenie
szybkie oddziaywanie - ale, sami przyznacie, znacznie szybsze ni
to pionowe budowanie si sygnau i poziome przenoszenie go dalej w
zakresie dostpnym fizycznie. Dla takiego fizykalnego obserwatora
nacisk "poprzez pole" jest znaczco szybszy, zwaszcza jeeli si
dzieje laboratoryjnie czy w zakresie kilometrw. - Jest nacisk, jest
skutek.
Tak, niech tam, powiecie, to naciskajmy sobie tu i tam, sprawa si
atwa wydaje i ju logik pokazana. Tylko e, powiecie, dalej si
dopatrujecie w temacie zagwozdki - takiej fundamentalnie gbokiej.
Jak to, powiecie, w takim naciskaniu to si odszukuje? Jak taki i
inny elemencik pola si w tym kosmicznym chaosie znajduje z tym w
dalekoci oddalonej, czyli z tym bratnio bliniaczym? - Jak on wie,
e to jego bliniak materialnie wczeniejszy mu takie "naciskowe"
czy "dociskowe" sygnay przesya? Przecie, powiecie i bdziecie w
tym mieli racj, nacisk idzie po wszystkim i do wszystkich, a on bestia jedna - wie, e to do niego byo (i tylko on si tak w sobie
przekrca, e zasad kwantow spenia)? Jak to jest, powiecie i si
zadziwicie.
I w tym, widzicie, niezwyko sytuacyjna si tego dziaania - tak
upiornego w pojmowaniu - ona si w tym pokazuje. To nic niebywaego
czy inaczej omawianego, to adna tam taka jaka, sami to rozumiecie,
dziwaczno a-logiczna za tym kryje. To banalna fizyczno tak si
modeluje, zawsze tylko fizyczna regua.
Ale, widzicie, eby si w tym poapa, w pojmowaniu uchwyci, trzeba
pewne skromne zaoenie poczyni. Powtarzamy, jasne i oczywiste, ale
ono pa musi.
Ot, widzicie, jak si wzgldem siebie jakie dwa - czy wicej, bo
to i zbir moe by - jak si te elementy wzgldem siebie i na jako
tak blisko sobie pokazuj (a mwic pospolicie, e w zwizki i
podobnie ze sob fizyczne wchodz), to one jako na siebie wsplnie
bd dziaay. Czyli, e takie wzajemne dziaania codzienne bd si
w nich odciska - bd, bo musz, to banalnie nieuniknione.
A jak co ze sob wspyje, widzicie, to si w takim kod struktury
ewolucyjnie bratniej a bliskiej (kod wszechwiatowo indywidualny) ten kod si zobrazuje. Po prostu odcinie si cielenie (fizycznie)
w tym codziennym przeywaniu - w obu ukadach si odcinie (zapisze
w obu konstrukcjach).
Ciao w bliskoci z drugim musi ten kod pozna. Kumacie?
Popatrzcie na dylemat w takowy sposb, e s jakie dwa ludziska,
wic due elementy yciowe - i e one kr po sobie bliskich i te
serdecznych orbitach. Dni i lata mijaj, a one tak wzajemnie sobie
wysyaj sygnay - dziaaj na siebie, mwic inaczej. I co, jak to
si odbije w nich wzajemnie? Jedno jest pewne, jako si odbije. W
caoci zbioru ludzkiego, czy kadego innego, takie spltane bytem
i yciem osobniki nosz w sobie indywidualny kod - bliski sobie w
sposb maksymalny. aden inny zbir elementw, adne inne czstki
58

w przepastnym kosmosie nie s sobie tak bliskie. S oczywicie do


tego podobne, jednak te s wewntrznie zakodowane sobie najbliej.
To nie s identyczne czstki, ale maksymalnie podobne. Jedyne tak
zbiene. Ten kod si w nich zapisa i trwale odcisn i owe byty w
rozpoznawaniu tego kodu maj jak tam wpraw.
I co? Ciekawe to jest, powiecie, ale dalej przeniesienia sygnau w
tym nie dostrzegacie. - I racja, adnego przekazania sygnau w tym
nie ma i by nie moe, a te nigdy go nie bdzie. Bo to nie sygna
w takim nacisku si przenosi, ale kod, uoenie jednej czstki, jej
kod cielesny, to odciska si w polu - rozoenie jej skadnikw ma
"odbicie" w nacisku. A wic odebranie tego uoenia, "odczucie" w
innym bycie tej struktury jest moliwe tylko dlatego, e i jej kod
jako temu odpowiada. W innym przypadku, dla innego kodu (dla bytu
z boku) to bdzie szo take ubocznie; nie potrci, nie nacinie na
jej inaczej ustawione w czasie i przestrzeni elementy skadowe. W
jednym, tylko w jednym kodzie, tym zbienym yciowo, tylko w tym i
tylko w tym w nacisk si pokae. Podprogowo, przecie nie bdzie
to w umyle czy ciele napis "halo, jestem", ale co poruszy si w
tej drugiej i bliniaczej konstrukcji. I to moe by odczute. Albo
i pomierzone, kiedy bdzie dotyczyo fotonu i jego skrtnoci.
Im wyej na drabinie komplikacji znajduje si ukad dziaajcy na
drugi podobny, tym takie oddziaywanie, co zrozumiae, sabsze lub
pomijalne, ale na pewno wystpuje. A dla najprostszych struktur jest
to konieczno. Dlaczego? Poniewa ich budowa, si rzeczy i tak na
logik to ujmujc, musi by mao elementowa, po prostu prosta. Wic
i kod takiej maej czstki musi by mao skomplikowany. Dlatego jak
nacisk idzie po caoci, to na tym niskim poziomie potrca wiele i
bardzo wiele jednostek. I "uzgadnia" ich upostaciowanie w czasie (i
dalekiej) nawet przestrzeni. Dalekiej, ale nie dowolnej.
Mwic obrazowo, w odniesieniu do moliwoci wytworzenia gatunkowego
spltania, takie powizanie funkcjonalne moe siga "najbliszego
zakrtu". Czyli koczy si tam, gdzie ze zwizku osobnikw nie ma i
nie moe ju by nowego bytu. Znw trzeba powiedzie, e dla nisko
lecych elementw (mao skomplikowanych) "zakrt" bdzie odlegy, a
dla rozbudowanych bliski - jednak to nie bdzie niebywale a daleki
dystans. Warto to sprawdzi eksperymentalnie.
Widzicie, adne tam upiorne, adne dziaanie, adne na dowoln tam
odlego. Wszystko fizycznie pojmowalne, logicznie strawne. Jak w
sobie si zaprze, to wszystko pomylunkiem zmoemy i przenikniemy.
Prawda?

59

You might also like