You are on page 1of 48

JANUSZ OZOWSKI

KWANTOLOGIA STOSOWANA

opowiastki filozoficzno-fizyczne
dla dzieci duych i maych

copyright 2015 by Janusz ozowski


wszelkie prawa zastrzeone
ISBN 978-83-942582-4-5

ja.lozowski@gmail.com

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 8.1 Abstrakcje to ja.
Cay nasz wiat pynie i odpywa - a my razem z nim; przecie nawet
nie ma si czego przytrzyma.
Rzeczywisto to zmiana. Tak po prostu i bez dwu zda.
Mona, i nawet trzeba, popatrywa na okolic jako na fakt, stao i
grunt-opok, ktra tylko niekiedy osuwa si spod ng (lub wibruje w
paroksyzmach jako geologicznych) ale w ujciu gbokim, takim ju
podbudowanym filozoficznym namysem, to zmiana, czyli proces w toku
zachodzenia. Nigdy stao.
To przemieszczanie si z nieskoczonoci w nieskoczono i poprzez
wieczno jednorodnych elementw - kwantw czego. Lokalnie zaptli
si to w struktur, pokae swoj fizyczn i chwilow twarz, jednak
logicznie to zmiana. I paszczyzna. Wieczny ruch w bezkresie, ktry
tworzy paszczyzn.
Jednak, co si w takiej paszczynie pokae, co oraz jak wyrni w
cigym procesie - to zaley ode mnie.
Czyli obserwatora zmiany oraz zarazem jej uczestnika.
To mj czyn, to mj zakres moliwoci (zmysowych i technicznych) z
jednorodnego ta wyodrbnia, wyrnia (wydobywa) konkret - i nadaje
mu posta; to moje wydzielenie w paszczynie tworzy regu zmiany
i stwarza fakt.
Zmiana si toczy toczy si w tempie maksymalnym, ale jak si toczy
- o tym decyduj ja. Tylko ja.
Niczego ani nigdzie staego, to zmiana. Tylko-i-wycznie zmiana. I
abstrakcja, pojcie uoglnienie. I zawsze zoenie, i zawsze suma
(summa) jednostek.
wiat - to, co mam za wiat - to abstrakcja, postrzegany konkret to
abstrakcja.
Ale i ja, obywatel wiata, to rwnie abstrakcja. Ja to abstrakcja.
Abstrakcjonist ci ja.
Niby, przyznacie, sprawa prosta i z tych najprostszych...
Ot, spojrzy w okolic blisk albo i dalsz osobnik osobicie - niby
dojrzy to, tamto i rne - niby nawet takie co zmysowo pomaca na
okoliczno pewnoci istnienia (swojego i owego czego - i e w tym
swoim otoczeniu to faktem faktycznym rejestruje) ale problem jest.
Taki, widzicie, powany.
Przecie jak ju to tak ponazywa i ponumeruje, jak to tak w przerne
konstelacje gwiezdne czy pierwiastkowo-materialno-promieniste sobie
zestawi - to si pilniej zaczyna takim czym zajmowa, zewntrznemu
wiatu i jego regule w gbinie skrytej zaczyna si przyglda. Bo
przecie w tym zebranym zestawieniu elementowym, w tej chaosem i
2

pozornie bezadem si pokazujcej rzeczywistoci ad wyczuwa - jak


tam gbsz myl konstrukcyjn postuluje - nawet o sprawstwie jakim
tam i gdzie przebkuje poktnie, albo i gono.
I generalnie wyjdzie mu wwczas, a to dziwne jest wielce, e on ci
tego nie widzi tak prawd prawdziw - e to wszystko pynce a te
zmienne - i e zudne. I cho policzalne regu, wic przewidywalne,
to jednak zudne.
Tylko gdzie ta regua jest i jaka ona jest? Pyta i pyta, i si w
dzie (i w nocy) nad tym zastanawia. Dugo si zastanawia.
Na pocztek, sami wiecie, to czeczyna zerka w gr...
Gwiazd sobie wypatrzy, w zbir jaki uoy, ponazywa - i jest rado
oglna.
Czyli po kres kosmos-wszechwiat rozpozna.
Ech!
Dalej czek spojrzy w gbin...
I tu sobie czas oraz przestrze po detalu szczegami nieoznaczonymi
opisze. I nawet w "czas" i tako "przestrze" wzajemnie powie, w
jedno funkcjonaln i "czasoprzestrzenn" splatajc poczy. A to
wszystko wzorami skomplikowanymi uzasadni.
I jest rado.
Cho tak z nutk statystycznej niepewnoci ona sobie jest - na takim
podstawowym wiata poziomie wszystko zdaje si losowoci rzdzone i
po caoci nieprzeniknione.
Niby co jest - niby poznane i wiadome - a jednak skryte - ciemne nieoznaczone...
Ech!
Jednak przychodzi taka chwila dziejowa, kiedy to obywatel wiata sam
siebie dostrzega i wyrnia ze rodowiska w szczeglnym istnieniu.
I to nie przypadek, e to si pno w dziejach dzieje e wszystko
wok ju obmacane, nazwane, wyrnione i e dopiero na ostatnim
okreniu byt sam siebie w ta wydobywa, swoje istnienie za wane i
centralne uznaje - i je bada zaczyna.
I taka kolejno poznawania wiata to nie aden przypadek - okazuje
si koniecznoci.
Bo czy odnosi si to do prywatnego definiowania rzeczywistoci (od
koyski), czy zbiorowego wysiku sczytywania wasnoci i zalenoci
wiata (od planetarnej koyski), ten proces biegnie od zewntrznego
zakresu - do wntrza poznajcego. Od "kosmologii" do "ja".
Rozum wyrnia i rozpoznaje w pierwszej kolejnoci to, na ktrym i
wobec ktrego moe umieci siebie - i dopiero w takim odniesieniu
sam siebie moe pozna.
eby stwierdzi, e jestem, musz wiedzie, e jest co poza mn.
I to dlatego rozum-umys rozpoczyna od rozwaa o naturze wiata i
formuuje wnioski o wszystkim. Bo jest to okres, w ktrym nastpuje
wyodrbnienie zjawisk regularnych - i wielkich, atwo zauwaalnych.
Nie ma szczegw, one pojawiaj si duo pniej.
3

Dlaczego? - Przecie atwiej dojrze gwiazd i pomimo jej pozornego


bezruchu ustali zmian orbity, natomiast przeksztacenia komrki w
ciele zdecydowanie trudniej.
eby zarejestrowa zmienno pozornie nieruchomego nieboskonu mam
zmysy i ich funkcjonalne, cielesne (genetyczne) oprogramowanie - i
to wystarczy. eby zanotowa zmienno elementu mojego istnienia eby odnotowa fakt komrkowy ciaa i jego przeksztacenia, do tego
potrzebuj zewntrznego wobec mnie i wielce rozbudowanego przyrzdu,
ktrego musz si dopiero dopracowa.
Wyaniajc si z ta - i budujc si jako jednostka - zakrelam swoim
dziaaniem w otoczeniu krgi, ktrych stanowi centrum. To z tego
wyrnionego punktu mog zdefiniowa rzeczywisto.
O ile do tego momentu proces poznawania zbiega si "w punkt", czyli
w moje "ja" - to od tej chwili, kiedy ju wiem, e jestem i jest owo
ja - od tego momentu nastpuje odwrcenie kierunku bada i ewolucja
poznania biegnie od punktu w dal.
I teraz to "ja" jest(em) punktem odniesienia.
Jest takie powiedzenie, e "czowiek skada si z wody i marze" c, prawda.
A wszystko to abstrakcje. Cielesna, fizyczna podstawa to nonik dla
poj (w niej i na niej owe symbole si buduj) - ale zarazem nonik
i pojcia to abstrakcje.
W pierwszym przypadku owe "abstrakcje" s wyraone w jzyku fizyki i
biologii, nadpisane kodem genetycznym - a w drugim kodem kultury, na
przykad literkami. Zasada ta sama, tylko artykulacja, sposb wymowy
i goszenia przebiega odmiennie.
e na co dzie dla mnie to znaki i pojcia s pierwsze, e fizyk
(jej reguy) poznaj wtrnie, po opanowaniu alfabetu? Prawda. Kiedy
korzystam z domu, czy podobnego w znaczeniu lokum, nie zastanawiam
si, e jest zbudowany z cegie (i e ja si zbudowaem) - korzystam
i musz z tego korzysta. A refleksja przychodzi pniej.
Korzystam z nadbudowy - baza jest w cieniu i wydaje si nieistotna.
Chyba, e zacznie si kruszy...
I wanie - to abstrakcje, stosowane na co dzie i od wita - takie
co staje si w tej chwili tematem centralnym, to przede wszystkim
do nich musz si odnosi.
Przecie tak zanotowana tre odnoszca si do wiata - to "ja". I
kady mj krok to abstrakcje - kada myl to abstrakcja. Zbiorowo
tych abstrakcji - to ja. Tylko ja.
Ciao to fundament, ktry unosi istnienie w zakres nadprogowy - ale
"ja" to zawarto mojego umysu.
I wicej. Nie ma wiata na zewntrz.
To, co uznaj za wiat, to jest wycznie i zawsze - i tylko we mnie.
Gdzie obok - ale i we mnie - jest tylko zmiana w toku zachodzenia.
Ale to, jak ta zmiana przebiega oraz jak si prezentuje - to jest we
mnie; jaki rytm ni rzdzi i co z tego chwilowo si tworzy - to jest
we mnie i dla mnie. I zawsze jako abstrakcja.
4

To ja i moja zdolno obserwacji i "produkowania" poj odnoszcych


si do otoczenia to jest warunkiem istnienia czegokolwiek - poza
mn i moimi abstrakcjami nie ma nic wicej.
wiat to ja. To ja powouj wiat do istnienia w kadym dziaaniu,
to zbir moich poj go wyznacza i tworzy.
Moje abstrakcje to mj wiat. I niczego poza nimi nie ma.
Niby w otoczeniu co wyrniam, niby dziel na fakt i otoczenie ale po prawdzie to zawsze pochodna mojego dziaania, wic zdolnoci
do wyrniania elementw i posiadanych zasobw.
To ja wyznaczam linie graniczne, ustalam, e w tym miejscu koczy
si badany fakt - e dalsze ju si nie liczy w analizie. Ja dziel
Fizycznie jednolity proces na czci - to ja porzdkuj ten paski
logicznie zakres zmian - i to ja wyznaczam w nim rytm-regu i inne
zalenoci.
Ale wiat w jego zmianie nic o takim podziale nie wie, sam z siebie
ani "atomu", ani "planety", ani obserwatora nie wyrnia. Wszystkie
postrzegane fakty s nimi dla mnie a realnie (i zawsze) jest tylko
przemieszczanie si czego w niczym.
Tylko tyle i a tyle.
Abstrakcje to wszystko czym jestem - i warto, i trzeba sobie zdawa
z tego spraw.
Bo pojcia - symbole, ktrymi znakuj otoczenie - to z jednej strony
warunek istnienia, im lepiej skonstruowane, tym w swoim zwiedzaniu
wiata dalej zajd, ale zarazem musz mie pen wiadomo, e to
zasona e to zafaszowanie rzeczywistoci.
e innej rzeczywistoci nie ma? To nie jest istotne - wane, e jej
nie ma dla mnie.
Zbir moich poj jest wszystkim i niczego wicej poza nimi nie ma.
Moje abstrakcje to wiat jako taki.
Ale musz z tego wyprowadzi wniosek, e do posiadanego zbioru poj
naley - i to jako konieczno - wprowadzi ustalenie i abstrakcj
naczeln: e nie wolno mi zaufa fizycznie odbieranym przebiegom i
mojej ich interpretacji.
"Sta kosmologiczn" jest nieufno - nieufno wobec wszystkich
produkcji mojego umysu. Skoro niczego innego nie ma, skoro niczym
innym nie dysponuj - dlatego, eby nie pobdzi lub nie wdepn w
nieoznaczone lub niebezpieczne, musz zachowa maksymaln ostrono
i wanie nieufno. To konieczno. yciowa konieczno.
Bo mog czego nie dojrze lub nie dosysze albo odbiera bdnie
i zdeformowane.
A dalej - jako pochodn tego (i rwnie jako konieczno) - musz w
sposb maksymalny wystrzega si wszelkich osobistych i zbiorowych
pewnikw (dogmatw) - w wiecie jest tylko jeden stay fakt: e nie
ma staoci. Wszystko pynie.
Wszelkie wytwory umysy to ja, innych nie ma - jednak to nie oznacza,
e trzeba je bra bezkrytycznie. Wrcz przeciwnie. To nie wiat le
5

w moj stron bdne sygnay, to ja je tak koduj-dekoduj - to nie


w wiecie s niecisoci, ale w moim tego wiata interpretowaniu.
I tylko we mnie.
Abstrakcje to ja - ale trzeba zadba, eby to byy poprawnie, wic
zgodnie z regu wiata zbudowane abstrakcje.
Co mi po najlepszej nawet konstrukcji logicznej, ktra rozsypie si
w starciu z jak cian czy gbokim doem.
wiat to "zudzenie", ktre staram si w kolejnym kroku oswoi oraz
scali w jedno, ale dlatego musz zadba, eby budujcy si symbole
zmiany - eby taka abstrakcja bya maksymalnie pena i regularna to moje by. Albo nie by.
Abstrakcje to ja. Warto, eby to nie bya tylko abstrakcja.

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 8.2 Wdrwki dusz.
Szanowni pastwo, witam na kolejnym naszym spotkaniu.
Dzisiejszy temat pocztkowo mia by inny, ale poniewa dotary do
nas proby, eby jeszcze kilka sw powiedzie o "przystawce" oraz
o metodach dochodzenia do takiego ustalenia, zwaszcza w cznoci
z religiami, postanowilimy obecn prezentacj temu powici. W
zwizku z tym informuj, e dzi jeszcze sprawa rozumu, duszy - oraz
tego, co jest dalej. A na kolejnym spotkaniu ju inne zagadnienie.
Na ktre, co zrozumiae, ju teraz serdecznie zapraszam...
Temat "dostawki" do umysu wywoa liczne uwagi, byy pytania, ale
i byy proby, eby odnie si do historycznie analogicznych form
postrzegania tego dopenienia.
Przyznaj, pocztkowo wydawao mi si to marginalne, na poprzednim
naszym spotkaniu o tym mwiem - rzeczywicie moe oglnikowo - ale
nie czuem si wielce kompetentny siga gbiej, a nawet wydawao
mi si to zbdne. To, e poszczeglne systemy filozoficzne, rwnie
wszelkie praktycznie religie o takim przejciu mwi, i e jest to w
wikszoci centralny element ich funkcjonowania to prawda. Tylko
e jest to zagadnienie dla mnie nieco z pobocza. - Istotne jako fakt
i stwierdzenie, e dziaanie rozumu, jeeli opiera si na danych czyli wywiedzionych ze wiata ustaleniach - e to musi doprowadzi
do logicznie poprawnego wyniku. I to mimo stosowania pozornie do tego
wiata abstrakcyjnych ("dziwnych") uj. Musi prowadzi.
Nie ma w procesie poznania istotnego znaczenia, oczywicie pomijajc
wane dla kogo bliskie i emocjonujce obrazy, jak nazywam zmian i
co w niej wyrniam za kwant istotny - oraz jak powierzchownie, w
dla mnie dostpnym zakresie, operuj tak w rzeczywistoci ulokowanym
elementem. To, szanowni pastwo, jest w warstwie logicznej, w sensie
gbokim nieistotne przecie prawdy wiata w kadym dziaaniu si
dojdzie.
Tak, prosz si nie dziwi, e tak to podkrelam - ale prawda jest
wanie taka: niezalenie, co i jak obrabiam, prawdy dojd. Nie ma
znaczenia, zupenie w sensie logicznym nie ma znaczenia, co bior do
obrbki w pojciach, kocowy wynik jest pewny.
Skd i dlaczego? Na to pytanie najlepiej odpowiedzie w taki sposb,
e wszelkie pojcia i abstrakcje s w swojej fizycznej i najbardziej
fundamentalnej podstawie pochodne i zbiene do procesw wiata. To
z tego si bierze.
Ot, dla przykadu... Prosz sobie wyobrazi, e kiedy tam, czyli w
dalekiej naszej gatunkowej przeszoci, w jaskini albo gdzie tak,
siedzia sobie nasz pra- i wielokrotny jeszcze praprzodek. I on w
tym swoim dawnym czasie, ktrego nawet skamieliny dobrze dzi nie
oddaj e on sobie wwczas pierwsze rozumne czynnoci wykonywa. I
co na przykad rozbija. - Ciaa mamy takie, e czynno uderzania
jest moliwa i e si potrafimy do tego lub innego dosta jak co
7

smacznego, to si dostaniemy.
Szanowni pastwo, prosz zauway, e to banalne dziaanie - ktre
byle dziecko powtrzy - to zarazem integralnie powizane ze wiatem
i jego wasnociami dokonanie. Osobnik wykonuje czynno, ma z tej
pracy zysk dodany w postaci na przykad zawartoci czaszki drugiej
osobniczej postaci a sam jeszcze ma z tego abstrakcj, ktra na
sobie przenosi, czy w sobie odbija t czynno.
I jest ju pene i konkretne skojarzenie. e jeeli zrobi tak a tak
- to bdzie mona kolejny kawaek jedzonka ze wiata zdoby.
Prosz zwrci uwag, e u podstaw jest absolutnie czysta fizyka i
reguy wiata, o ktrych ten osobnik nie wie i dugo jeszcze o tej
sprawie nic nie bdzie wiedzia a jednak, zwracam uwag, jest na
kocu wiedza o wiecie.
I to pewna, zdobyta przez dowiadczenie i eksperyment - to naukowy
i jak najbardziej logiczny tok postpowania. - Zasad logiki dugo w
tym wiecie jeszcze nikt nie sformuuje, ale ju s tu stosowane, z
tym tak zwanym poytkiem. Efektem dziaania jest pozyskanie porcji
pokarmu, a metoda powtarzalna, do zastosowania ju w kadym czynie.
Sowem, tylko korzysta.
Zwracam pastwa uwag, e cho byt osobniczy i nawet zbiorowy w tej
odlegej chwili nic nie wie o wiecie i jego reguach, e wwczas
liczy si po prostu przetrwanie - to efektem samego istnienia oraz
przeprowadzanych w realnoci czynw, e w ten sposb, zupenie dla
osobnika niewiadomie, tworzy si wiedza o mechanizmach i reguach;
niezalenie od stosowanych sownych czy obrazowych uj, te czyny,
w swojej gbokiej warstwie, zawieraj te reguy. Poniewa inaczej
taki fakt nie zaistnieje. - Mona opisywa dowolnie, osobnik moe to
sobie ubiera w co z bliskiego otoczenia, a to w posta zwierzt jakie wyrane znaki topograficzne - odnosi do gwiazd i czy te
gwiazdy w konstelacje a take samo niebo przy okazji zaludnia.
Itd. Sowem, jest absolutna dowolno nazwy, na tym wstpnym etapie
nie ma znaczenia, co wezm do opisu. - To naturalnie, przez uywanie,
pniej si utwardzi, wielokrotne stosowane sowo nabierze wartoci
pewnika i zamieni si w dogmat. Jednak w chwili zachodzenia, kiedy
tam, to rzeczywicie jest dowolno.
Oczywicie - eby to w caoci ju odda - ograniczeniem jest wiat
i jego dla obserwatora upostaciowanie. Czyli taki kto nie moe w
swoim zachceniu wybra dla procesu rozpalenia ognia nazwy, ktra w
sobie bdzie zawiera odniesienia do reakcji chemicznej lub procesw
kwantowych to zrozumiae. Wybierane jest to, co mona uy, wic
elementy otoczenia. Im waniejsza do przetrwania czynnoci, tym w
opisie musi si zawrze znaczenie czynu. - To znaczenie moe przyj
wtrnie, nabierze wagi w miar obrabiania, jednak takie powizanie
w tej ewolucji musi zaj to cig samoistny, fizyczny i konieczny.
I on oczywicie zachodzi, jak tego dowodzi historia.
Szanowni pastwo, tak zarysowany tok zdarze jest u podstaw, ale i
rwnie dotyczy kadego etapu opracowywania elementw wiata. Nie
ma znaczenia, czy chodzi o upanie kamienia, czy o analiz gwiazd
8

w ich przychylnoci, czy ustalanie regu etycznych zachowa. To w


kadym przypadku jest zanurzone, jest gboko zamocowane w fizyce,
w reguach fizycznego wiata. Religia, filozofia, konkretny byt w
swoim fundamentalnym przekonaniu moe twierdzi, e to natchnienie
i wola nieba, e to gos z zawiatw, e porozumiewa si z tym lub
dalszym - ale to powierzchnia dowodzenia, odczucie, ktre unosi si
na fali fizycznych procesw.
Fakt jest taki, e w kadym dokonaniu odcinite jest rodowisko. W
kadym, podkrelam.
Przecie, zwracam uwag, jeeli nawet osobnik - czyli byt gboko
w wiat i czas zanurzony, obserwator jeeli taki kto bierze sobie
do obrabiania pozornie oderwane wobec tego wiata pojcie, na ten
przykad analizuje "dusz", czy on pomija realno, wiat oraz jego
fizyk? Oczywicie nie. I nigdy nie.
Nie zdaje sobie nawet sprawy w takim dziaaniu, e w kadym pojciu
ten wiat gboko si zawiera - bo musi si zawiera. Skoro osobnik
istnieje, to spenia warunki i zasady wiata - skoro myli i tworzy
pojcia, to proces abstrakcyjny rwnie musi spenia warunki tego
wiata. Bo inaczej by tego procesu nie byo. Osobnik zupenie nie
wie, e u podstaw obrabianej abstrakcji - wic kiedy tam i w jego
osobniczej czy spoecznej przeszoci - kto zaobserwowa jaki fakt
w otoczeniu i to odnotowa. Takie na przykad dziaanie magnesu na
odlego. Mino iks plus ile tam pokole - i w aktualnie dziejcym
si obrabianiu jest ju utwardzona, ale przecie rwnie pochodzca
ze wiata i jego stanw abstrakcja. W tu i teraz jest samo pojcie
i pozornie nic konkretnego, jednak w fundamencie - tak osobniczym,
tak zbiorowoci - w tym fundamencie lokuje si cao dowiadcze i
tu niczego nie brakuje.
I fizyki wiata na pewno nie brakuje. Poniewa nie moe jej w tym
pojciu brakowa. Inaczej by tego pojcia nie byo.
Pozornie jest czysta abstrakcja i najdalsza od rzeczywistoci, ale
nic z tego, to zawsze nadbudwka nad t rzeczywistoci - zawsze w
podstawach kwantowa energetyczna zmiana i jej regua. A te zawsze
fizyka - zawsze i tylko Fizyka.
I teraz przychodzi czas religii, systemw mniej lub bardziej jako
symbolicznych. Z zakoczeniem w systemach filozofiach, jako efektem
tego dziaania.
Szanowni pastwo, zwracam uwag, e w tamtym, wczesnym dziejowo i
zasobem abstrakcji etapie, religie i wszelkie tego typu zachowania
to konieczno - przecie tak zwana nauka to odlega przyszo, i
do tego niepewna. A y trzeba. Dlatego, jeeli czynno rozpalania
ogniska zostanie opatrzona ("wyjaniona") nadprzyrodzonymi mocami, a
w efekcie uzyska rang dogmatu religijnego czy to bd? adnym i
adnym przypadkiem nie. Zreszt samo wyraenie "bd" w kontekcie
takim jest nieporozumieniem, poniewa to czysta konieczno. Chodzi
o przetrwanie, dlatego kada wspomagajca przetrwanie abstrakcja i
zobrazowanie, na przykad mityczne, jest wartoci sam w sobie - i
nie ma co, nie wolno tego ocenia z dzisiejszej perspektywy. Skoro
tu jestemy, skoro istniejemy, to oznacza, e poprzednie pokolenia
wytworzyy adekwatne do wiata abstrakcje. A co powierzchniowo si
w tych ujciach pojawiao ech, to midzy bajki woy.
9

Ju wiadomo, e w chwili zaistnienia religii jako takiej, czyli w


do pnym dziejowo momencie, kada abstrakcja takiego systemu - w
formule filozofii uproszczonej - e ta abstrakcja jest podbudowana
fizycznoci i oddaje stan wiata. To oczywisto. I teraz pojawia
si na horyzoncie pojcie "duszy" - albo adekwatnego. Ju wiadomo,
e to wywodzi si z obserwacji, e odnosi si do realiw - i takim
aspektem zagadnienia si tutaj nie bdziemy zajmowali, nie o to tu
chodzi. Po prostu religie, chcc nie chcc, na takie pojcie i na
tak procedur "przejcia" musiay wpa - jej si dopracowa. To
oczywisto. Musiay.
Natomiast istotne pytanie zawiera si w tym, jakimi drogami to si
potoczyo i co mona byo wypracowa. Przejcie, czyli "dostawka",
to konsekwencja operowanie pojciami - ale ciekawe jest to, jak na
bazie oglnej analizy mona wypracowa najrniejsze, bardzo nawet
szczegowe, wrcz techniczne ujcia tego etapu.
I to w dziaaniu religii jest takie interesujce. A przy okazji co
mwi o samych procesach.
Szanowni pastwo, z oczywistych powodw nie zamierzam odnosi si
do wszelkich wypracowanych torw "przejcia" w dalsze, to i zbdne,
ale te niemoliwe. Po drugie nie mamy a takiego zasobu czasu, to ma
by skromna pogadanka, a nie zdawanie relacji z przebiegu tworzenia
i dziaania poj.
Sowem, prosz wybaczy, jeeli kto liczy na wicej, ale ogranicz
si tylko do dwu generalnych torw opisu takiego przejcia jestem
przekonany, e to wystarczajce. Zainteresowanych odsyam do rde
- tu tylko szkic.
Jakie s te dwa generalne kierunki? Pierwszy okrel jako "skok" z
tu i teraz - oczywicie w chwili skrajnej, omawiamy przecie moment
ostateczny - do postulowanego "ycia wiecznego". Drugi tok dziaa
to drobiazgowe i wielokrotne czynnoci, ktre do tego samego wszak
prowadz. Znw pomijajc znaczenia i odniesienia tworzce konkretn
religi, prosz si tymi obrazami nie przejmowa, nie o tym teraz
mwimy.
Sowem, szanowni pastwo, odnios si do dwu generalnie moliwych
tokw analizy pojcia duszy i "przejcia" - mam nadziej, e bdzie
to wystarczajce.
Zwracam uwag, e tak powszechnie oraz na rne sposoby opisywany
moment przejcia z ciaa do urzdzenia, to wspczesny odpowiednik
wdrwki dusz w zawiaty. Oczywicie taka "przesiadka" umysu ani
nie jest prosta, ani atwa. - Zastanawiajcy si nad tym dawniejsi
analitycy dochodzili do momentu mierci i koca ciaa i pokonywali
t granic nie zdajc sobie sprawy, e taka granica w tym miejscu
istnieje i e ma wiele etapw czstkowych. I "dusza" odrywaa si
od ciaa i usamodzielniona moga wdrowa w nieskoczono. Bd?
Zudzenie? Ale nie. - Dusza, to co pojmuje si za dusz, to realna
i fizyczna zawarto mzgu, ktr mona przenie w kolejne ciao
- to dzi ju stan do realizacji, a nie poziom rozwaa.
Dla nas i dzi to poziom do realizacji - jednak kiedy oraz tam do
rozwaa.
10

Po prostu, kiedy analiza dotyczy samych poj, mimo e proces si


w mzgu toczy jak najbardziej fizycznie i realnie - to pozostaje w
cieniu, w zakresie podprogowym i podwiadomym. I tym samym osobnik
moe tylko obrabia "tre", warto nadpisan na fizycznym stanie
gowy. Efektem wic musi by "odmaterializowanie" treci od stanu
namacalnego, poniewa jego w doznaniu obrabiajcego pojcie nie ma
wiat obok jest jak najbardziej doznawalny, oporny, czasami te
bolesny, ale nie abstrakcja, nie tre. Przecie to takie ulotne i
nieuchwytne, gdzie tam bytuje, nie wiedzie gdzie i jak, wic nie
ma co si dziwi, e si usamodzielnia - a do zupenego oderwania
od fizycznoci i bylejakoci wiata.
Myli wic sobie czeczyna i myli - ale w konsekwencji jest jaka
"dusza". I jej wdrowanie tu i tam.
Ciekawe po dalsze jest to, e "przeniesiony" tak w kolejny odcinek
istnienia zbir abstrakcji, ktry oznacza osobowo, e to cao
i wszystko, co si liczy natomiast cielesna podbudowa, wszystkie
codzienne i fizyczne zachowania, to w takim ujciu waciwie znika
i staje si obojtne. - O ile w technicznym, a wic w realnym toku
dziaa, jest to zagadnienie centralne - ktre musi skada si z
ogromu prac czstkowych - o tyle system religijny tym aspektem si
praktycznie nie zajmuje. Przecie dlaczego mam kopota si form
cielesn, kiedy wiem (kiedy "wiem"), e bd dalej istnia i e to
bdzie "wieczne istnienie"? - A szczeglnie, kiedy wiem, e materia
to byle co, rozpada si, boli, poci, mierdzi. - Jeeli mam w cigu
abstrakcyjnych analiz brak krokw porednich wiodcych do wyniku,
to konkretna posta cielesnego nonika jest elementem zbdnym albo
wrcz przeszkadza. - Uomne ciao jest na teraz i jest sprzeczne z
duchowoci, dlatego si tym nie interesuj. W takim ujciu liczy
si cel, a nie droga dojcia do niego.
Zwracam uwag na ten aspekt - liczy si cel. Historycznie zbudowane
metody przejcia byy rne i byy pochodn wypracowanego systemu
poj.
Szanowni pastwo - "dusza" to abstrakcja, ktra w trakcie przemian
historycznych oderwaa si od fizycznego nonika i "odleciaa" w
za-wiaty. Dzi nadszed czas, aby j ponownie wpisa w materialn
struktur.
To moe by rna struktura, rny nonik - ale to musi by fizyczny
nonik.
Jak to byo prezentowane historycznie?
Interesujce jest to, e filozofie czy religie opracoway wszelkie
moliwe sposoby "przejcia" - i kolejne kroki po takim przejciu.
Mam wic w tym zbiorze uj z jednej strony banalne przejcie "do
wiecznoci", bez refleksji, co to oznacza. Wystarczy w odpowiednim
czasie i miejscu, raz na ile dni czy lat, arliwie lub obojtnie
wyklepa zestaw formuek-dogmatw - i ju "ycie bez kresu" dusz
czeka i kusi.
Czasami oczywicie trzeba si wysili. - Na przykad zoy solidny
materialny datek "na drog". I aden tam banalny, najlepiej taki w
sobie rozbudowany - wszak wieczno tania nie jest. Trzeba tamto i
11

to odczyni, tu zamwi modlitw wspierajc, tam domaga si sw


dobrych na dalsza drog. Trzeba o bliskich i znajomych zadba, co
by nie zapomnieli, eby przychodzili, eby mieli gdzie przychodzi
i zdania skada w standardowe formuki. Itd.
Z drugiej strony, i w innej czasoprzestrzeni kulturowej, mam wielce
skomplikowan, wieloetapow drog, z ostatecznym "rozproszeniem" w
nieskoczonoci. W pierwszym przypadku byo sobie ciao oraz jego
abstrakcyjna zawarto, jednak si skoczyo i rozsypao w proch,
a oswobodzona z fizycznoci "dusza" odlatuje w nieskoczone dale i
tam sobie jako bezkrenie bytuje. W drugim mam "dusz" wdrujc
przez rne konstrukcje fizyczne i krgi wcielenia - oraz z rnym
bagaem osobistych dowiadcze, ktre wyznaczaj, ale i determinuj
nastpne kroki-etapy istnienia. - A po ostateczne rozpynicie si
w Kosmosie.
Zwracam pastwu uwag, e to jest po prostu techniczny opis takiej
przesiadki. e w specyficznym zbiorze poj, to fakt - dlatego te
trzeba to potraktowa jako literatur i ornamentyk. Niekiedy te
w sobie pikn, tworzon wiekami i z emocjami.
Jednak kiedy odnie to do wiata, opis jest poprawny i czy si z
ujciem fizycznym - to zdanie relacji z momentu przejcia.
Kiedy obecnie technik zabiera si za montowanie drogi dochodzenia i
nastpnie samej "przystawki" - to na takie dziaanie rzeczywicie
mona spojrze zgrubnie i bez szczegw - albo z etapami porednimi
i wielorako zaptlonymi. Oba sposoby opisu tego przechodzenia s w
prawie i s zgodne z faktami.
Raz ograniczam si do wypracowania i stosowania samego pomysu na
przejcie, a raz, o ile mam czas i ochot na takie analizy, wyrniam
uwarunkowania i kroki. - Raz opis ogranicza si do powierzchni, raz
siga w gb. Ale obie drogi s poprawne i oddaj tak moliwo.
Prosz pastwa, to prawda i fakt, jestemy dzi - jako zbiorowo skonfrontowani z moliwoci "przesiadki" umysu w inn struktur,
to nie fantastyka, nie religijne marzenie to realno. Za moment
w dziejach, raczej bliski, taka wyczekiwana, podobno podana, ale
zarazem niepewna moliwo stanie si techniczn procedur.
Co to oznacza? Nie sil si na nakrelenie konsekwencji. Literatura
robi to od dawna, ale jestem przekonany, e rzeczywisto bdzie inna
kto doczeka, bdzie wiedzia.
Szanowni pastwo, wszystkiego dobrego na nowej drodze ycia.

12

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 8.3 Prdko graniczna.
- To kolejna nasza rozmowa, co ju wiemy o sobie. Jeste fizykiem
i powanie podchodzisz do tego, co robisz. Dlatego, nie zapominajc
o twoim fachu, chciabym ci spyta o tak osobist, po ludzku i na
co dzie reakcj, kiedy ustalasz w wiecie maksymaln prdko, co
do ktrej wiesz, e jest nieprzekraczaln granic? Zastanawiasz si
nad tym, jest to dla ciebie problem, czy przyjmujesz jako fizyczny
fakt? Ale tak szczerze.
- C, nieze pytanie. I jeszcze to osobiste odniesienie... Jeeli
ma by szczerze - to w spokojnym nie mi to nie przeszkadza, i do
dawno temat przeszed z pola "do poznania", w zakres faktu.
- Rozumiem. Ale nigdy nie mczyo ci pytanie, skd taka a nie inna
warto tej prdkoci, dlaczego w ogle jest warto maksymalna w
zmiennym wiecie? - Przecie, skoro wszystko, na przykad we wzorach
i logicznie, dy do wartoci nieskoczonych - dlaczego akuratnie w
tym przypadku jest inaczej?
- Nie mieszaj w to nieskoczonoci, przecie wiesz, e mona si bez
nich obej.
- Fizyka moe si obej, i nawet dobrze na tym wychodzi. Pytam ci
w tej chwili nie jako fizyka sprbuj, cho nieznacznie, z takiego
garnituru si wyswobodzi.
- To bdzie trudne, o ile w ogle moliwe. - Wszystko wok, jako
tam postrzegane, to fizyczno, a do tego dobrze policzalna. I sam
przyznasz, e takie podejcie si sprawdza... A poza tym, co tak
czuj, e prowadzisz t rozmow w upatrzonym celu, e zamierzasz co
udowodni.
- Nie zaprzeczam. Zreszt - jeeli to ma by ciekawe spotkanie to
nie bdziemy wymienia uwag na pogodzie czy programie telewizyjnym,
szkoda czasu... Pomylaem, e nasza rozumowa moe dotyczy czego
istotnego, tak dla mnie, tak dla ciebie. Mwisz, e si na co dzie
nie zastanawiasz, dlaczego granic zmiany jest prdko wiata, e
traktujesz to jako fakt zastany i pewny - wycigasz z tego wnioski
praktyczne i stosujesz je z poytkiem... Przyjmuj to. Rwnie jako
fakt zastany w naszej rozmowie. Ale warto pj dalej - uwaam, e
mona wyj poza tak nakrelony obszar, z poytkiem dla, tak mocno
przez ciebie podkrelanej, uytecznoci... A co do zaplanowanej z
gry tematyki? Podobno, tak mwi, lepiej dy w dowoln stron,
ale wanie w jak stron, ni szamota si w pustce.
- Wic rozmawiajmy, wszak warto rozmawia. Na ile zdoaem pozna
twj sposb dziaania, to za chwil rzucisz jak analogi i na jej
podstawie bdziesz udowadnia, e...
- Analogia? Oczywicie, jak najbardziej - to konieczno. Zupenie
nie rozumiem, jak mona nie korzysta z takiego potnego narzdzia
badawczego i nie stosowa do wycigania wnioskw, a tylko uparcie
si we wzorki czy linie proste lub krzywe wpatrywa. Przecie bez
odwoania si do realnie i namacalnie doznawanego wiata - ale ju
rozpoznanego - bez tego nie zrozumiesz nowoci, adnej nowoci. To
nie przypadek, e umys, kiedy "skanuje" otoczenie, nie przeprowadza
13

tego szczeg po szczegle, ale pozyskany obraz odnosi do wczeniej


wypracowanych obrazw i "obrabia" detalicznie tylko to, co jest w
obrazie nowego, albo wanego z jakiego powodu. Znany i poznany w
szczegach proces lub fakt, to podstawa dalszego dziaania. Czyli
analogia to jest to.
- Moe tak, moe nie, widz ograniczenia. Zwaszcza w zakresach, w
ktrych codzienna obserwacja nigdy si nie znajdzie.
- Powanie? Mwisz to z serca i gbi?
- Nie artuj, jestem fizykiem.
- Prawda, fizyk si w tobie odezwa. A prosiem, eby nasz rozmow
przenie na inny poziom.
- Jestem fizykiem i pozostan.
- Nie zaklinaj si. Mgbym od razu i atwo wykaza, e na wielu
polach i od zawsze wykraczasz poza zakres, ktrego tak uparcie si
starasz trzyma, jednak przyjemno drczenia wol rozoy na raty,
wiksza satysfakcja.
- W rzeczonej sprawie mam inne zdanie. Zamiast sowotoku prezentuj
analogi, moe bdzie interesujca.
- Obrazie si, niepotrzebnie. Na spokojnie zapewne przyznasz, e
fizyka po wielekro zamienia si w analizowaniu wiata miejscem z
filozofi - to taka yciowa przypado tej nauki. I nie jest to w
adnym przypadku zarzut, tylko stwierdzenie faktu. - Fizyk te jest
czowiekiem, chce wiedzie, wic "wychyla" si konceptem poza tu i
teraz mu dostpne... a to ju czystej wody filozofia.
- Analogia miaa by.
- Prawda... Odwoam si do pocztku naszej rozmowy. Nie sdz, aby
zwrci uwag na uyte przeze mnie terminy, kiedy byo o prdkoci
i granicznej zmianie. Zauwa, e nie odnosz si w tej analizie do
ruchu, czyli pokonywania dystansu, co narzuca si od razu w opisie
stosowanym potocznie. - To nie przypadek, e odwouj si do zmiany
jako takiej.
- Zmiana, czyli co? Wszystko jest zmian, w fizycznym zakresie nie
ma bezruchu. Czym, wedug ciebie, jest zmiana?
- Piknie, jestemy krok dalej w rozmowie. Czym jest zmiana, to w
trakcie wyjdzie samoistnie, definicja jest zbdna. Natomiast teraz
i od razu zaprezentuj wniosek. To po czci prowokacja, po czci
ukierunkowanie mylenia - ale i uatwienie w dialogowaniu.
- Pokrtnie to idzie.
- Poczekaj, mamy nieco czasu, cztery, a moe kilka stron zapisu mi
zejdzie, spokojnie si wyrobi w takim zakresie... Teraz wniosek:
prdko wiata, wielko graniczna prdkoci obserwowanej zmiany,
jest rzeczywicie tak i zawsze tak, czyli maksymaln. - Tylko e
zarazem, podkrelam, zarazem s wobec tego faktu prdkoci wiksze
i duo wiksze, teoretycznie nieskoczenie wiksze.
- Ale pojechae. Totalna sprzeczno. Po cichu powiem, e rwnie
ociera si o bekot. Nie obra si teraz ty.
- Ja? Obrazi? Ale skd. Wicej ci powiem, bybym mocno zdziwiony
inn twoj reakcj. Po prostu, jako fizyk, nie masz wyboru - opis
powyszy w twoim zbiorze poj si nie mieci. I mieci si w nim
nie moe. Jeszcze wicej, nawet kiedy odrzucisz postaw fizyka i w
tej formule dopatrzysz si czego interesujcego, to sprzeczno w
opisie a bije po oczach. Bo jak moe by warto najwiksz, ale
jednoczenie ma by dopeniona duo wikszymi?
14

- Wanie, jak? Zakadam, e wiesz, co mwisz - nie widz u ciebie


oznak chorobowych. Ja w tym widz tylko sprzeczno.
- Mamy punkt zaczepienia i cz wspln, to ju co jest. A, tak
na marginesie, kolejny wniosek - i to rangi najoglniejszej z tych
oglnych: w opisie wiata, i szerzej rzeczywistoci, nie proste i
liniowe definicje s prawd, a przynajmniej nie w maksymalnym ju
zakresie. W brzegowo skrajnym ujciu wszystkie czstkowe ujcia s
poprawne i razem - razem oddaj to, co jest ow rzeczywistoci. W
ostatecznoci kady opis jest poprawny - o ile by poprawnie, wic
logicznie poprowadzony. Warstwa sowna jest naddatkiem, literatur
i przesania gbok tre, ale ta jest jedna. Tylko jedna.
Nieco inaczej to ujmujc, ostatecznie opis dowolnego faktu jest w
sobie poprawny, jeeli uwzgldnia oba punktu widzenia - czyli jest
taki i taki. Podkrelam, oba punkty widzenia, pozornie sprzeczne i
wykluczajce si, cznie stanowi tre opisu oraz oddaj prawd.
Nigdy jeden.
- Tak, niele, niele...
- Dlaczego zmiana graniczna, a nie prdko? Niech bdzie, czas na
analogi.
- Robimy postpy.
- Wybacz, filozof to nie fizyk, co chwila go zarzuca, obrazy i za
nimi idce sowa mno si i trudno zmieci si w kilku zdaniach.
Co, znw nawiasem, ostatecznie jest pomocne w zrozumieniu. Bo wzory,
przyznasz, poprawnie opisuj procesy, ale s takie mao wyraziste,
suche... Dobrze, ju dobrze, nie machaj rk... Co za analogia? I
tu ci chyba nie zaskocz: ja, ty - czyli my. Dlaczego taki zbir?
Bo najbliszy, bo rozpoznany i doznany na wszelkie moliwe sposoby
i dogbnie. - Jak to lubi powtarza, tu sycha i wida wszystko.
I o to w tym chodzi.
- O ile dobrze ci rozumiem, chcesz dowodzi prdkoci wiata w
zbiorze ludzi, tak?
- Owszem, idealnie si do tego nadaje. To mgby by dowolny zbir
i proces, ale ten jest nam najlepiej znany, przez to doskonale si
nadaje do takiej analizy.
- Widz, e nie artujesz, gdzie tu prdko wiata? e czowiek
stosuje takie prdkoci - dziki fizyce - tu pena zgoda, ale chyba
nie o to ci chodzi?
- Nie, zupenie nie. Wzgldem zasug fizyki dobre sowo mog nawet
rzuci, co mi tam, ale to drobiazg. Chodzi o zrozumienie zjawisk, to
si liczy.
- Gdzie tu masz prdko maksymaln, wietln?
- Po pierwsze, wszdzie, w kadym procesie tworzcym istot, ktr
tu definiujemy jako "czowiek". Ale to temat na inn okazj - take
wielce ciekawy. Przecie na poziomie atomowym, czy podobnie, to w
swoich reakcjach zawiera t prdko, nie zaprzeczysz. - e zbir w
caociowym odbiorze jest powolny, prawda, ale zmienia si gboko
z tak maksymaln wartoci... Po drugie, nie o tym mowa w obecnie
prowadzonej analizie. Chodzi mi, podkrelam, o podejcie logiczne,
filozoficzne, o dziaanie na pojciach - a konkret to sprawa nieco
z boku, acz obecna w kadym zjawisku. Podkrelam to: tu uywana i
zgbiana analogia odnosi si do wszelkich zjawisk i wyrnionych
w rodowisku (w tle) faktw, to moesz zastosowa wszdzie-zawsze.
- Czowiek jako miara wszystkiego, to ju chyba byo?
15

- Byo, i nie miej si z tego. Prawda, fizycy umieszczaj dzi, i


susznie, czowieczy byt gdzie na peryferiach oraz w przypadkowym
odniesieniu do wasnoci wiata - powtarzam, poprawnie. Ale druga
moliwo jest rwnie zasadna: to punkt odniesienia wszystkiego w
okolicy. A nawet poza tutejszym.
- Zrobio si, e ho-ho.
- Czy, wracam do twojego pytania o prdko maksymaln, czy jest w
zbiorze czowieczym zmiana graniczna - a jeeli jest, to jak si w
obserwacji objawia?
- No jak?
- Tu musz nieco duej pomarudzi, tego w kilku sowach streci
si nie da... Pytanie wstpne: czym jest zbir, oraz: czym jest w
ramach zbioru jednostka? - Nie wchodzc w gbokie dookrelenia, to
nie jest potrzebne, mona powiedzie, e jednostki tworz zbir i
poprzez swoj zmian odmieniaj tene. A z drugiej strony zbir w
rodowisku jest faktem nadrzdnym do jednostek i istnieje duej.
- Zbir zacz si kiedy tam, ale jednostki powstaj i zanikaj w
tle wiata w ramach wyrnionego zbioru.
- Taak...
- I teraz zasadnicze pytanie: jak w takim zbiorze zachodzi zmiana i
jak si przenosi sygna? Zaznaczam, to istotne: swj opis moesz w
takim zbiorze prowadzi tylko od wewntrz i postrzegajc jedynie te
skadniki, ktre s dostpne - to twoja fizyka.
- Jaki sygna?
- Sygna, czyli zaistnienie kolejnej jednostki. Zbir to jednostki
w liczbie mnogiej, tworz si i zbir si przez to tworzy... Kiedy
w zbiorowoci ludzkiej moe zaistnie kolejny punkt zbioru? Czyli
kiedy moe pojawi si nowy obywatel wiata? Potraktuj t analogi
jako uniwersaln. - Wwczas, kiedy w czasie i przestrzeni, na wanym
z ewolucyjnego punktu widzenia dystansie, spotkaj si pokrewne
sobie, jednak nie identyczne wasnociami jednostki. I znw istotne
pytanie: czy dowolne jednostki? Ot nie. Musz spenia rozliczne
warunki - a ju jeden szczeglnie: musz by "dorose". W przypadku
spoeczestwa ma to posta dokumentu zawiadczajcego o wyborczych
prawach i penoletnoci oraz o prawach na "klonowanie"... Mwic
inaczej, i to w tym jest najwaniejsze, taka jednostka musi wpierw
pojawi si w zbiorze, nabra si i gabarytw, dobrze si odywia,
eby odlegle ju od momentu zaistnienia mc powoa do istnienia
kolejny fakt.
- Czy chcesz powiedzie, e jednostka sygnau "wyrasta" z ta?
- Tak, dokadnie. - Czekaj, widz, e ju chcesz protestowa i, tak
si domylam, za chwil rzucisz, e czowiek moe i tak si dzieje
w zbiorze, ale nie foton czy podobnie.
- Foton nie jest stanem zoonym, to bezmasowa...
- A skd, mj drogi, to wiesz? Jako fizyk tego nie sprawdzie, bo
nie masz jak. To zaoenie, niedefiniowalne zaoenie. I jedynie w
twoim dziaaniu moliwe - foton dla ciebie to element najmniejszy z
najmniejszych, i koniec. Tylko z tego, zauwa, nie wynika, e musi
to by logicznie najmniejsze z najmniejszych. I to wanie staram
ci si udowodni. Moe pokrtnie to robi, ale o to w tej rozmowie
biega. Po to wprowadzam analogi ycia czowieka, eby dopuci w
tym momencie, e to, co dla ciebie jest "faktem elementarnym" - e
to nie musi takim by.
16

- Z oporami i dla dobra...


- Spokojnie, sprawa fundamentalna i warto to przemyle... Jeszcze
raz o powstawaniu czowieka. - Zauwa, e etap "do narodzin", a do
pojawienia si w zakresie nadprogowym i jasnym, e to - pozostajc
w ramach zbioru - zakres nieoznaczony i wanie ciemny. Jeeli si
trzyma terminologii, ktr stosujesz w opisach tego zakresu, to w
aden sposb zjawisk podprogowych nie rozpoznasz, adna mechanika
kwantowa tu nie pomoe bo dla ciebie, od rodka i ze zbioru, nie
ma tego okresu ycia. Zgoda, powiesz, e masz mikroskopy i podobne
i e to zbadasz. - Tylko, zauwa, i to jest istotne, takie dziaanie
jest poza zbiorem, poza fizyk ci dostpn to wyjcie "poza". W
przypadku czowieka to mona przeprowadzi technicznie, ale nie w
przypadku zbioru maksymalnego, czyli wszechwiata. Przy czym, w obu
przypadkach, tak czy owak, to jest poziom filozofii - logiczny. Czy
masz tego wiadomo?
- Bo ja wiem?...
- Zakadam, e masz. - Dalej, narodziny. Zaistnienie jednostki jest
tylko pocztkiem etapu, nie zakoczeniem. Musi pozyska zasoby z
otoczenia, eby nabra ciaa oraz znaczenia. I to w kadym zbiorze
i w kadym przypadku, nie ma drogi na skrty. Kada jednostka musi
nabra gabarytw, eby mc przekaza sygna. - Jest powiedzenie, e
ciao czowieka to opakowanie dla genw, ktre umoliwia przesy
kodu. Jeeli zastosowa to do wszelkich procesw oraz przyj, e
kada jednostka ma swj "kod istnienia" (genetyk), to rwnie co
takiego, co okrelasz jako "foton", to take jest zbiorem faktw o
mniejszych "rozmiarach" i e si skada - e si buduje w czasie i
w przestrzeni. Nie "odwieczna", kiedy tam powstaa jednostka, ale
dynamicznie i cigle tworzca si (i zanikajca) struktura.
- Kontrowersyjny wniosek.
- W ramach analogi jak najbardziej zasadny. I, co wicej, piknie
wpisuje si w dowiadczenie.
- e co?
- Nie przesyszae si. Mam tu na myli synne upiorne dziaanie.
- Ale to co innego.
- Niekoniecznie. Nie mwi o spltaniu, ale o tempie zachodzenia.
Jeeli obserwuj zmian, ktra przebiega szybciej ni postrzegany
w zakresie fizycznym rytm, to jedynie suszny wniosek jest taki, e
"poniej" tego zakresu zmiana dokonuje si szybciej. - Pena zgoda,
dla ciebie, jako fizyka, to dziwactwo albo szalestwo, ktre burzy
ad. Ale w omawianej tu analogii to konieczno, nawet oczywisto,
poniewa inaczej zjawisk rejestrowanych nie wyjanisz.
- Foton jako zbir?
- Foton czy dowolna jednostka, nie ma znaczenia. Wszelkie realnie,
w ramach dowiadczenia fizycznego dostpne fakty - to zbiorowisko
jednostek, dynamiczna struktura w trakcie przemian. Znasz zabaw z
kamieniem na sznurku, ktrym szybko si krci? Co wwczas widzisz?
- Okrg.
- Lini prost zamykajc si w stabilny okrg. A jeeli tych linii
tworzcych bdzie wicej, jeeli bdzie to zachodzi szybko i duo
szybciej, to efektem bdzie stabilizacja - twardy grunt pod nogami.
Maksymalna zmiana oznacza tylko tyle, e musi zaj taki a taki w
rodowisku zbir procesw, ktre wytworz, zbuduj w postrzeganiu
element. Foton czy czowiek, to ju nie ma znaczenia.
17

- Czyli, z tego, co mwisz, mam wycign wniosek, e prdko w


postaci wartoci "c", wiata - e to nie ruch, ale budowanie si?
e to tempo skadania si w jednostk-zbir?
- Tak. Prdko wiata nie dlatego jest tak, e szybciej si nie
mona przemieszcza, bo to ju pado (poniej progu zjawiska duo
szybciej zachodz, szybciej zbieraj si "w kup") - ale dlatego,
e jest to maksymalna, graniczna warto zbiegania si w jednostk
elementw skadowych. - Dowolny fakt musi si "pionowo" wybudowa i
dopiero w kroku nastpnym "poziomo" przenie sygna, a to trwa. To
zajmuje tak zwany czas.
- Jeeli przyj, e masz racj, to widz liczne skutki uboczne.
- Zapewne liczne, ale nie powiem, eby jako zaskakujce. Przecie
temat na rne sposoby jest omawiany. Przykad? Prosz. Zmienna w
czasie warto prdkoci wiata. Dzi odrzucana, ale co takiego w
modelach si uwzgldnia. A przecie to z zastosowanej tu analogii
wynika wprost i jako oczywisto.
- Zaraz, czekaj, dlaczego?
- Dobrze, cignijmy porwnanie. - Dzi, jako fizyk, obserwujesz, e
wszystko od wszystkiego ucieka, i e dzieje si to coraz szybciej.
Zaskoczenie byo spore, kiedy to ustalono. Tylko e, po pierwsze,
ten fakt obserwujesz od bardzo niedawna, ledwo kilkadziesit lat, a
nawet biorc obserwacje jako takie, to niewiele wicej si poza to
nie wychylasz. C to jest kilkaset lat, czy nawet kilka milionw
w stosunku do wiecznoci?... Ale na podstawie tak wycinkowego zbioru
danych wypowiadasz si co do staoci parametrw w skali znaczco,
i to daleko znaczco wikszej, czyli miliardw lat i jeszcze dalej.
Wtpliwoci s, fakt, ale takie wnioski wycigasz.
- Z tego nie wynika, e bdnie.
- Nie wynika. Ale we pod uwag histori czowieka czyli zbioru,
ktry definiujemy jako "spoeczestwo". Jak w ramach takiego zbioru
mogo dokonywa si przekazanie sygnau? Pocztki byy takie, zauwa,
e trzeba byo uporczywie szuka w rodowisku (nieraz daleko oraz z
licznymi problemami) kandydatki na dopenienie - drug powk nie
tak prosto odszuka w stogu wiata. Z tym, to istotne, e w przypadku
spoeczestwa proces przebiega odwrotnie ni we wszechwiecie: zbir
ludzki zagszcza si w miar zmiany, za to wszechwiat rzednie, i to
coraz szybciej. - Przynajmniej tak to wygldao, jeeli potraktujemy
serio model, e wiat to tak sobie tam "wybuch" i si rozszerza, w
t tam nieskoczono.
- Znw kontrowersyjne ujcie, cinienie jest stabilne.
- Dzi tak, ale czy jutro bdzie tak samo? Kolejny temat, ktry by
warto omwi i zastanowi si, dlaczego to wewntrzne cinienie w
ukadzie si utrzymuje - ale odmy to. Z ca pewnoci, zgodzisz
si, e nie bdzie to trwao wiecznie. A to oznacza, e spotkanie w
pustce drugiego elementu bdzie coraz trudniejsze e konstrukcja
bdzie caociowo si wychadzaa i gasa, wrcz dosownie.
- Ale czy to oznacza, e kiedy prdko wiata bya wysza?
- Oczywisto, i te policzalna. A przy okazji - bo nie mog sobie
darowa - refleksja na temat "parowania" si w dzisiejszym zbiorze
spoecznym, jako analogia do etapu wszechwiatowego kiedy-tam. Bo
i tak mona to modelowa... Zauwa, e w miar przyrastania iloci
elementw w zbiorze rwnie ronie liczba "zderze", czyli atwo
tworzenia zwizkw. Ale, jednoczenie, jest to stan "kruchy", mao
18

trway. Jeeli z trudem (i z darami) musz szuka pasujcej czci,


to znajdujc doceniam to, jeeli za kadym rogiem czy klikniciem
mam wybr ponad zapotrzebowanie, to szukam i znajduj, i znajduj,
i tak dalej. Stan duego zagszczenia ("gorcy") nie sprzyja takim
zblieniom, jest nadmiernie energetyczny, i to wrcz dosownie. To
w rodkowym zdarzeniu, czyli ani zbyt gorcym, ani zbyt zimnym, s
najstabilniejsze struktury i tworz si harmonijnie i jest to
zaleno generalna i uniwersalna.
- Podoba mi si.
- Ale to nie koniec takiego "analogowania". Znw czowiek, ale tym
razem chodzi o "twarz". Twarz w rozumieniu oglnym, logicznym i
konkret, fizyczny i jednostkowy, zawsze inny fakt. apiesz?
- Nie. Nie wiem, o co chodzi.
- e "atom", "foton", czy dowolny wyrniony przez ciebie element w
otoczeniu, to pojcie, abstrakcja zbiorcza, za ktr realnie znajduje
si - tylko i wycznie (i raz na wieczno) - z imienia i nazwiska
zdefiniowany osobnik.
- Do czego zmierzasz?
- e "atom" to nazwa, ktra zachowuje swoje znaczenie w zakresie
miliardw lat, jednak atom, konkretnie postrzegany zbir-fakt, to w
trakcie zmiany uchwycony stan lokalny oraz czasowo krtko obecny w
odbiorze... Jeszcze inaczej, e pojcie "atomu", podobnie jak stan
zwany "spoeczestwo", to zaistniao kiedy tam, natomiast kryjcy
si za tym konkret - to powstaje, chwil trwa zbornie, a nastpnie
ginie, rozpywa si, rozpraszajc si w paszczynie jednorodnych
elementw. "Czowiek" powsta kiedy, ale czowiek buduje si tylko
lokalnie i zawsze chwilowo. I w ramach zbioru.
- Interesujce, ale...
- Nie domagam si, eby od razu si do tego odnosi. Spokojnie i
z detalami to przemyl, jeszcze pogadamy. Na tym etapie wystarczy,
e traktujesz to jako co ciekawego. To mi wystarczy.

19

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 8.4 Zasada dynama.
Sami wiecie, ycie to nie bajka. A ycie wynalazcy, wiecie, to ju
w szczeglnoci.
Bo ja wynalazc jestem, rozumiecie, tak od maego ju mam. Spojrz
na co, przed snem sobie pokombinuj - i rano ju wiem. Mamuka byli
opowiadali, e kiedy telewizor z pki na podog pocignem. To
i od tej pory tak ju mam, wynalazki to dla mnie pestka z masem.
I ostatnimi czasy te wynalazek przeprowadziem - wielki, a jak, z
rozmachem planetarnym. Bo to daleko siga, ja si tam detalami czy
byle czym nie zajmuj, tak u mnie z natury.
Rozumiecie, bya taka tam audycja, co po ekranie skakao, tak si
krcio, i podobnie.
Wic problem ten zapodali, e owa konstrukcja, planet zwana, wenus
jakie, a moe podobnie, e toto si nie rusza, czy wolno rusza i
jest z tego powodu problem.
Bo to, rozumiecie, yciowo warunki tam mao i kiepsko sprzyjajce.
Planetka duachna, w zasigu technologii, by moe do wykorzystania
handlowego, a tu, rozumiecie, zagwozdka dana z natury, stoi, si nie
krci. I klops, i blada.
Nic to, myl ja sobie, pokombinuj - wynalazczoci si zajm dla
dobra. Bo z tego, rozumiecie, nieze dochody mog by. Jak si tam
ci lotniarze zapdz, to z patentu na takie co niele czek sobie
uyje. No a co.
Dlatego, rozumiecie, senno odgoniem - i myl.
Myl powoli, eby w myleniu adnej dziury nie byo. Bo dziura to
wynalazczo nic przyjemnego, rozumiecie, a nawet kopotliwe.
Godzina ktra tam mina, ssiad za cian onie da spokj, a ja
cigle wynalazka nie dostrzegam i si przerzucam z boku na drugi w
mglistoci tematycznej.
Nie powiem, pojmujecie, za znaczny si problem zabraem potliwy i
umysowo pokrcony.
Zawzity ja ci jestem, tak mam, wic wgryzam si i nie popuszczam i si wkminiam, jak tylko mona. Ale, rozumiecie, nie poszo. Znaczy
si zasnem.
Budz si, soneczko promieniem kuje i oglnie ciekawie...
Tak, aem si byem poderwa, bo mn emocjonalnie zatrzso. Tak, po
sennoci wynalazka zrobiem. Wiem!, krzycz, odkryem!
I po prawdzie tak to byo, faktem faktycznym odkryem. Zawodowiec ci
wynalazczy jestem i, rozumiecie, nic przede mn skryte.
Problema, wiecie, na sposb chwyciem, po dobroci i prosto si nie
podda, to ja go chytroci logiczn przebiem.
Jak, pytacie - jak planetarn nieruchomo poruszy - gdzie dwigni
ruch zaczynajcej szuka?
20

Widzicie, w tym caa sztuka yciowo przewrotna, eby tak zrobi w


dziejowoci, eby zarobi, ale si nie narobi.
Rozumiecie, tak mdro wam podsuwam yciow - ona wielce yciowa.
Bo to jest tak, e taka globowata planetka sama i z siebie si nie
zakrci, to wiadomo. Bo jak by si miaa krci, to ju by migaa,
rozumiecie i kumacie, prawda?
No i ja, w tej sennoci rozumnej, to poprawiem, ten defekt naturalny
usunem. Prosto nie byo, ale poszo. Bo ja ju taki jestem, e jak
si chwyc...
Rozumiecie, sprawa prosta jest, rozwizywalna.
Trzeba, rozumiecie, planet odrutowa - dynamo takie, znaczy si, z
caoci materialnej zrobi.
Albo i silnik, to ju detal szczegami zbdny w informowaniu.
Czyli - to tak na oczywisto trzeba podej. Jak samo z siebie si
ruszy chcie nie chce, to przydepn trzeba gadzin, do rozumnej to
przysposobi trzeba poszusznoci.
A co, z nie takimi sobie poradzi rozumny a te w boju zaprawiony z
natur byt czowieczy.
Bo, rozumiecie, jak ju tak na planetk si w zgodzie z wzorami owe
druty poukada, jak w nie dmuchnie prdowe i napiciowe zasilanie jak to ju zadrga i zawyje - to planetka si po okolicy gwiazdowej
polem, rozumiecie, zaprezentuje.
Takim tam magnetycznym albo te i podobnym.
Niedowierzanie w oczach waszych rejestruj - w wynalazczo ludzk
nie wierzycie. I bd robicie. Bo wynalazek pierwszy sort, papier na
niego mam, widzicie? Patent, widzicie.
A co, zatwierdzone - mam tu zapisane, e wynalazek.
Bo to gupie nie jest. Sami pomylcie. Przedyskutujcie ze sob.
Bo jak ju si bdzie tak prdowo w tych kablach toczyo - jak ten
si w kosmosie polowy magnes zasiedli, a to nieco czasu zajmie, to i
planetka si z posad rozrusza. Soneczko swoje zrobi, pole magnesowe
pchnie odpowiednio i planeta zawiruje, i si w karuzel zamieni.
Prawda, uwaa trzeba, co by nie przesadzi. Prd trzeba odpowiednio
ustawia, rozumiecie, wszyciutko prawda - tylko czy to wynalazczo
ciekawe? E, to pestka po obiedzie... Ja tam detalami szczegowymi
w rozmylaniu si nie zajmuj, to nie moja broszka.
Ale pewnikiem jest, rozumiecie, e to glob z martwoty wytrci i e
dziur planetarn energetycznie przetka - i w procedur ewolucyjn
popchnie.
I o to biega.
Sami rozumiecie, ycie wynalazcy proste nie jest.
Wymyli co z gatunku wanego, skacze sobie i podpiewuje z tego tam
zadowolenia, ale to tylko pierwszy z etapw jego niedoli - ten taki
prosty, rozumiecie?
Bo w dalszym trzeba zgosi i zaklepa, co by innych ubiec. Godziny
21

przedsenne w wynalazczo czek zainwestuje, wmyli si w problem,


ale eby to w zysk monetarny zamieni, trzeba papierek mie.
Mwiem, e mam... Ale atwo nie byo.
Bo jak ju tego wynalazka zrobiem, jak go ju przejrzaem z kta w
kt i jak si zapaliem - to trzeba byo i za ciosem. Czyli si
trzeba byo urzdzeniem popisa.
Nie powiem, z technik jestem od maego zakolegowany, przerzucam to
takie - i w ogle, jednak atwo si nie potoczyo.
Tak, z samym przyrzdem eksperymentalnym to duego problema by nie
byo, nawet przeciwnie. Akuratnie ssiadowemu dzieciakowi na moj
stron pika wpada, to ubezwasnowolniem - do bada dla ludzkoci
posuya. Namotaem z kilometr druta, zamocowaem odpowiednio - i
pod wtyczk prdow wetknem.
I ju. Krcio si. Bo ja, wiecie i rozumiecie, potrafi z materi.
Tylko e to drobnostka, zabawka i w ogle - co to wobec urzdowego
dziaania. Mona powiedzie, e to nic wobec nieskoczonoci. - e
i nieskoczonoci nawet mao. Sami rozumiecie.
Bo jak ju si krcio, to poszedem do urzdu. - Rozumiecie, tak w
celu zaklepania pierwszej wasnoci poszedem.
Wchodz. Siedzi jeden.
Ja, mwi, po papierek
planetarnie wany i e
krci. Bo si krcio.

Karteczki przerzuca.
i zawiadczenie, e tak a tak, e wynalazek
dla przyszoci. - Mwi i pokazuj, e si
I nawet adnie wygldao.

Popatrzy, nawet palcem dotkn, pomyla dusz chwil - ale co


milczy.
Wic znw tumacz, e pomys, i tak dalej.
"Widz", on na to, "zbada to trzeba", on na to. - "Skieruj was do
profesora", on na to. "eby potwierdzi, e nowe".
Skoro trzeba, mwi ja na to, to pjd.
I poszedem. Daleko nie byo, wic poszedem.
Klitka urzdowa podobna, biurko te podobne - a i osobowo jako
podobna.
Mwi, e tak a tak, e wynalazek, e trzeba papierkiem potwierdzi
i pokazuj krcioka. Bo si dobrze krcio.
Profesor, czy jako tak, obejrza, zada fachowe pytanie, czy mam
dowiadczenie w konstrukcjach - a na koniec mwi: "Ciekawe". A te
jeszcze mwi: "Ju chyba co i gdzie takiego widziaem".
Ja na to silnie argumentem rzuciem, bo mnie by lekko obrazi, e
to tak w oglnoci niemoebno - e to ja sam z siebie i w zapale.
A te i to jeszcze dodaem, e pomys wynalazczy w sobie gboki e dla tej i tamtej ludzkoci on jest.
Moe i nie przekonaem profesora do koca, wzrok mia jaki taki z
innego obszaru rzeczywistoci, ale powiedzia to jeszcze, e trzeba
wynalazek dalej sprawdza i e do mechanika i elektryka trzeba si
22

uda. Co by, mwi, bezpieczestwo potwierdzi.


Skoro trzeba, to poszedem. Rozumiecie, niedaleko byo.
Mechanik zbytnio si nie czepia. Obejrza, postuka, zamocowanie w
oysku na okoliczno smarowania przepyta - i papierek podpisa.
Wida wicej takich wynalazkw dowiadczy, obeznany by.
Szczerze wam powiem, e otuch mnie to przepenio. "Nie jest le",
myl sobie, "z ludmi odpowiednimi mam styk, z urzdowo powanymi".
Fachowo, znaczy si, obsuguj.
C, sami rozumiecie, w bdzie byem, czowiek do czowieka podobny
nie tak bardzo - rni si trafiaj. Na przykad taki elektryk si w
rzeczywistoci przyrodniczej trafi.
I jest problem.
Wiecie, trzeba byo do takiego zaj, to zaszedem.
Po to a po to jestem, mwi, papierek potrzebny. Wynalazek elektryk
napdzany i wymaga potwierdzenia.
Wynalazek dla ludzkoci, planet ma ruszy z miejsca. Bo kiedy si
przyda jako wczasowisko.
Nie wiem, moe ten elektryk niedobr nog rano wsta - moe go ona
mao dobrym sowem do pracy poegnaa, ale wyglda na zmczonego
yciem. I cigle po szklank siga.
"Wynalazek, powiadacie, elektryczny", mwi - i si krzywi, i zapija
gono.
"Taka myl mnie nasza", mwi, "wynalazek zrobiem", mwi, "eby
w planecie ruch zrobi i otoczy polem", mwi przekonujco i plan
daleki krel. "To wszystko nieruchome poruszy i yciem zasiedli",
mwi i rk pokazuj horyzontaln perspektyw rozwojow.
"Chwali si", elektryk na to, "widz, e kolega elektrycznie jako
obeznany".
"Szko koczyem", tumacz. "Wszystko przemylaem", tumacz. I
sowem zawiadczam.
"A jak to klas bezpieczestwa pokazuje?", zaciekawi si. "A jak
te kabelki si gdzie z izolacji zetr - to co?", pyta. "Jak sobie
osoba jaka krzywd zrobi - to co?", pyta.
"To model, eksponat pokazowy i pogldowy", tumacz. "Na plancie w
docelowoci po gbinie to zakopi, albo inaczej tam poprowadz",
mwi. - "Ja detalami si nie param, ja wynajduj", mwi.
"Wynalazek elektryczny to nie byle co", elektryk na to. "Elektryka
w yciu to wana sprawa", mwi. "Bezpieczestwo musi by" - mwi i
si po gowie drapie. "No i jakie to takie", mwi i si krzywi z
niesmakiem, "gdzie to ju pokazywali w wiecie". - I by zamyli
si na dugo. "To chyba dynamo si nazywa, e nie?"
"Dynamo inaczej wyglda", tumacz, "zasada podobna, ale to nie o
to chodzi", tumacz. "To silnik planetarny ma by. Puszcz takimi
to kabelkami prdowe zasilanie, to si rozkrci. O, tak", pokazuj
na modelu. "I w caej okolicy si bdzie mona zadomowi".
"A skd zasilanie, kolega przewidzia? Bo wynalazek wynalazkiem, a
jak to zasili? Przecie to potrzeba elektrowni, e ho-ho, diabli
wiedz jak wielkiej. Planet kolega chce z posad ruszy, a to si w
23

koszta trzeba wpdzi, to nie byle miasto czy nard zasili - to z


nieba mann elektryczn nie spadnie... Kolega zdaje sobie spraw?
Kolega uwiadomiony problemami?", pyta i si coraz mocniej krzywi.
Wida, e osobowo przeywajca i e filozofia uyteczna jej nie
obca.
"Ja dylematy rozwojowe doceniam i akceptuj", mwi.
"A przewidzia kolega szkolnictwo dla takiego dziaania - ilu si w
tym bdzie babrao, co? A jak tam polecie, co? I po co to, co? Na
tym wiecie kopotw duo i wicej, to jeszcze na innej planecie w
podobnym stylu to si ma dzia, po co?", pyta i si krzywi, a si
patrze na to nie daje.
"Ja", mwi, "ja wanie w celu powyszym, jakby co si w obecnym
wiecie nie po myli uoyo. Dobrze przecie tak zapasow, tak na
wypadek planet mie. Jakby, tak przykadowo zupenie - jakby si w
wiecie tak porobio, e by wody w butelkach zabrako, to warto na
nowym miejscu produkcj fermentacji puci, prawda?", mwi. I sen
suchy a bez pokrzepienia porannego opowiadam ku przestrodze swej i
wszystkich postronnych.
Skrzywi si przeogromnie elektryk myl apokaliptyczn tknity i
wizj wieczystej suchoci wczesnogodzinowej z rwnowagi emocjonalnej
zosta wytrcony i a duego hausta wody rdlanej z desperacji by
ykn. I odchuchn.
I dreszcze grozy po nim przebiegay, i prawie e na bezdechu dysza:
"No, prawda - szczera prawda", mwi. "Jakby powszedniego miao tak
zabrakn, to... Prawda... Straszno tak y".
Sami rozumiecie, wynalazek wiekopomny, do ycia niezbdny kadego
przekona. Nawet najbardziej niedowiarkowatego czy w szczegach i
procedurach zaptlonego.
Dlatego papierek dostaem, widzicie sami. Wisi i czeka swojego. Jak
si za rozkrcanie planetarnego biznesu zabior, poka, a te swego
zadam. Naley si, przyznacie.
Bo - tak po prawdzie - to idea si liczy, znaczy myl ponadczasowa.
Jak ju droga pokazana, jak ju wiadomo, w ktr stron w nagej
potrzebie si uda, to rodki na realizacj si znajd i detale nie
bd w parali decyzyjny wpdzay.
e to wysiku wymaga, e trzeba rkawy zakasa i nieco si utrudzi,
nawet ubrudzi? Prawda.
Tylko e to drobiazg, wane jest myl zaposi.
Wane, eby wynalazka odkry. Reszta jest dodatkiem.

24

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 8.5 Umysowa regua.
Naszo mnie, rozumiecie. Naszo mylenie. Tak si jako to zrobio
i porobio, e sobie pomylaem. Nie, nie miejcie si, z mzgowym
dziaaniem to ja za pan brat i na co dzie jestem zakolegowany. Z
tym lub nawet owym mylowym czynem jestem w relacjach, nawet takie
i bliskie s to relacje. Nie mylcie sobie, e jakiego kowego
czy tam kanapowego ogldacza seriali telewizyjnych macie na swoim
widoku - to nie tak.
O wypacie, co to mi si naley, ale ktrej to w szefostwie da nie
chc, albo o pogodzie na jutro, czy popada, czy soneczko zawieci,
o czym takim myl - aktywuj swoje wntrze, a te i zewntrze na
bieco. Takie to dla mnie normalna norma, tu wszystko prawidowo i
po czowieczemu.
Nie, mylenie mnie, widzicie, takie oglne mnie naszo - jak to na
co podobnego mwi, filozoficzne. Z wysokiej pki ono poczo i
zaznaczyo si we mnie. A to, rozumiecie, ju takie normalne sobie
przecie nie jest. Ale naszo.
To, widzicie, mylenie byo o myleniu. Dlaczego si tak dzieje i
co si dzieje, e w epetynie myl powstaje? Trudne, przyznacie i
wane pytanie, takie z fundamentw pomyliwania. Niby bana, ale i
wany, przegry go tak od razu nie mona.
I nie powiem, ebym tym swoim myleniem w ogle zmg mylenie, ale
prbowa zawsze warto, moe co z tego wyjdzie. Jaki wniosek albo
i regua wyjdzie.
Idzie sobie czowiek, tak przykadowo mwi, ulic - i znajduje co
cennego, jaki banknot lub monetow warto. Sami rozumiecie, e to
pocieszna sprawa, mona co z tego mie. - I tak mu si wwczas na
duszy robi ciekawie, e zaczyna si zastanawia, czemu tak poszo,
co si zadziao, e si tak dochodowo objawio.
Wic przypomina sobie w taki czas istotny, e na poprzedniej ulicy
kominiarza by zobaczy oraz e chwyci si za guzik "na szczcie".
Sami rozumiecie i wiecie, e to w wiecie tak idzie - przecie co w
ten dese wiele razy widzielicie, sprawa dla was ju mylowo jasna
i oczywista.
A jak dalej i kolejny raz si tak zadzieje, e kominiarz i banknot
w jednym cigu si ustawi - ha-ha, tylko si zamia z radoci. Bo
to mamy tak ju gbok regu wiata - nic, tylko si chwyta, gdy
kominiarza si zobaczy. Tak sobie czowiek myli.
Nie miejcie si - to nie jest miesznoci podszyte. Przecie w tym
analizowaniu mylowym prawd wam pod oczy podsuwam, tak to w naszej
realnoci si dzieje. Jest kominiarska istota, jest guzik - i jest
banknot. I jest rozumowa jasno i pewno.
Pewnie, macie racj, w tylko pojedynczym przypadku tak to bdzie, ale
to si zdarzy, to w miecie przecie pewnik statystyczny, rozumiecie?
Przecie dla takiego tak regua wiata si objawia.
25

Czyli taki kto w tym miecie gosi, e to a to, e tak a tak i e


na kocu bdzie jako pewne szczliwe zdarzenie. Taki kto gono
przekonuje, i to w formule pewnika - i to na fundamencie, zauwacie,
eksperymentu - e regu wiata jest kominiarz i guzik.
I on ma racj, zauwacie - on ma racj po swojej stronie. Zbada i
si upewni.
Tak, wy si nie krzywcie w swoim odrzucaniu poprawnego wniosku, to
po caoci dziaanie naukowe, eksperymentalne, metod podszyte i
w ogle rozumowo racjonalne.
To na kadym kroku przecie faktami oraz w wiecie obecne, dziaanie
przyczynowo i skutkowo powizane - tako z tej umysowoci poczte.
Zauwacie to, docecie.
Ale i takie tam wnioski z tego wysnujcie.
Nie takie tam wnioskowanie sobie tutaj prezentujcie, e jest jaka
kominiarska osobowo mundurowa i banknotowa okazjonalna mia dla
portfela zyskowno ale e to tak ta nasza epetyna gowiasta w
sobie dziaa - e ona takie zwizki okolicznociowe buduje.
Nie detal w tym dostrzegajcie, a zasad nie miesznostk czy te
opowiastk tak w sobie ucieszn, ale przypowie o doli naszej tej
rozumnej - o umysowej aktywnoci naszej wszelakiej.
A teraz spjrzcie na to szerzej, z perspektywy.
Czy jako inaczej taki inny czowiek postpowa, co to kiedy i tam
gdzie ognisko sobie do posiku rozpala? Zaprezentujcie wy sobie w
gowie myl i wizj, e to w przeszoci dziejowo odlegej si dziao
i e nasz przodek tak mia. e on postukiwa sobie kamyk o kamyk.
I co?
Jak to co, iskr ognist z takiego stukania wykrzesa - rozumiecie?
Proste, powiecie, a co to ma z myleniem wsplnego, powiecie. To i
z myleniem, i rozumowaniem, i nawet z oglnoci wszelak ma swoje
powizanie. I to gbokie, e ho-ho, w same fundamenty to idzie.
Bo to, zauwacie, ten taki kto - ten poprzednik nasz - to on w tym
postukiwaniu swoim regu wiata wyprodukowa. Nic, osiek jeden, nic
o tym nie wiedzia i dugo nie wiedzia, ale wyprodukowa. Tak to mu
wyszo zupenie niechccy. Bo oczywicie ju sobie skojarzy w tej
rozczochranej epetynie, e jak tak a tak uderzy kamyk o kamyk, to
iskierka, jedna i kolejne, si z tego zrobi, wic i to planowane do
obiadu ognisko mona rozpali. Takie ady, zupenie fizyczne, a te
na dnie swoim maksymalnie proste - takie reguy tworzy zacz. I wy
zauwacie, e to tak samo sobie idzie. Dokadnie tak samo, jak z tym
banknotowcem.
Co w wiecie losowo si dzieje, jednak skutek w mzgowiu ju staym
i pojciowym si czym odciska-zapisuje. I zawsze tak to idzie.
I wicej wam powiem - tak w tej mylowej analizie mylenia mi to w
myleniu si dziao - e taki jaskiniowiec jeden, co to stuka se i
stuka w kamyki, to on dalej nie tylko nauk eksperymentalnie tam w
przeszoci powczynia, ale i religi, i w ogle wszelakie, co to my
dzi mamy i si tym szczycimy.
Sami to zauwacie, jak ju tak si nastuka i wprawy w tym niejakiej
26

nabra, to wiedzia, e musi to i tak a tak - i nigdy inaczej. Z


wiedz u niego to byo w stadium pocztkowym, to si pojmuje samo i
z siebie, ale jaka ju w tym wiedza bya, pojmujecie. A do tego ten
jaskiniowiec jeden tak naukowe i gbokie badanie przeprowadza, i
to solidnie przeprowadza, w kadym czynie je potwierdza. - A przy
okazji te i religi budowa.
Bo, zauwacie, w ten to czas przeszy, to wszystko w tym jednym si
zawierao. Tylko to byo, co byo a jedno to byo i niczego po
horyzont wicej nie byo; adnego innego a odmiennego.
Fizycznie kamyk o kamyk si prosto stuka, ale na kocu jest rytualne
zachowanie, ktre musi by spenione, i to tak detalicznie, i to tak
szczegami - bo inaczej witego ognia do obiadu jako nie bdzie.
I zgrzytanie zbami bdzie.
A dalej, wiecie, to ju biegnie samoistnie. "Regua ognia" (fizyczna
i gboko naukowa) magi czy inn zabobonn religi si pokazuje. I,
co zrozumiae, w kadym takim podpaleniu ogniska swoj dobro przy
przeywaniu wiata pokazuje. - I si utwardza.
Rozumiecie, co si z tego pokazuje w myleniu o myleniu? Przecie
to zawsze tak idzie.
Co tam sobie w chaosie codziennoci czowiek dojrzy, albo mu ycie
samo pod nos podetknie - to zestawia sobie takie w cigi, linie czy
inne tabelki. I widzi, e tu tak a tak to naley przeprowadzi i e
dalej to ju bdzie inne i inaczej. I mu si to w wan ju regu
i rytmik rzeczywistoci skada. Fakty dojrzy, mylowo poczy - i
ma uzysk poznawczy (a niekiedy i ekonomiczny).
Takie, rozumiecie, powizanie w jedno zestawia, zaistnienia, co to
si ich dopatrzy w otoczeniu i dalszym wiecie, konstrukcyjnie czy
teoriami je wie, kolejne supeki do tkaniny rzeczywistoci wplata
i si cieszy, i zadowolony jest. Bo im lepiej to popartywanie oraz
szukanie zwizkw mu idzie, to dalej takie zwizki przyczynowe widzi
i regu za regu ustala. A po naczeln regu.
Mona nawet powiedzie, e ta nasza szara gowiasta zwarto tak w
oglnoci tylko po to jedno suy: eby te powizania robi. Je ze
sob na rne sposoby czy w cigi i szeregi - i podobnie. Fakty
fizyczne ustala, ale i je zestawia.
A jak uda si co do czego wzajemnie przyporzdkowa i zalenoci
w tym si przyczynowej dopatrzy, to skoki do sufitu mona uprawia,
bowiem kolejna abstrakcyjna jednostka si w gowie narodzia. A to
mie w sobie jest. I jest dobrze.
Mona wrcz powiedzie, e niczego wicej ta szaro robi musie
nie musi, tylko zaobserwowany zmysowo chaos pocztkowy po kres ma
porzdkowa jak si tylko uda - i w tym zasad(y) szuka.
Zestawi sobie w lini prost punkty na niebie widoczne i si z tego
znak zodiaku w analizie wyoni zestawi ze sob przyjemno sprzed
dawnego ju czasu i krzyczce co nowego - i ojcem czy matk okae
si ku swojemu zaskoczeniu - inne przyjemnoci oraz nieprzyjemnoci
poczy, a tu moralno si na kocu z etycznym pogbieniem zapisze
licznymi ksigami w cywilizacji.
Tylko i zawsze sobie szaro komrkowa elementy paskiego wiata w
sobie czy, a dalej to w obraz wielowymiarowy jemu (ju jemu) si
27

to zmienia - i w kolejne pitra pojciowe i naukowe tak buduje. Od


prostej "stukanki" jakiej wyjdzie osobnik, a pniej to i stos si
atomowy z tego zapali. A jak.
Tylko, widzicie, s takiego przyczynowo-skutkowego porzdkowania w
wiecie prowadzonego - s skutki uboczne. One musowo by musz. To
a takie wycznie optymistyczne i zyskowne nie jest. y pozwala,
to prawda, ale i czasami koniec sprowadza. I to prawda.
Tak, sami pomylcie. Jak ju taki wdrujcy w poszukiwaniu monet czy
kolejnego banknotu osobnik si zmczy, jak kolejnego ju figuranta
w kominiarzu dojrzy oraz za wszystkie "na szczcie" guziki chwyci,
a nawet dla pewnoci okularnika jeszcze jakiego dopadnie, te bab
jak z wiadrami docignie, te splunie po wielekro dla odrzucenia
zego i niepomylnego jak to wszystko (i jeszcze wiele innego) dla
pewnoci wykona, a jednak w wdrowaniu po miecie ju banknotu nie
znajdzie - to co? Jak sobie takie zdarzenie przedstawi?
I, widzicie, tu si kopot robi - z tym naszym myleniem jako jest
nie tak. Sprawdzao si, sprawdzao, a tu, prosz ja ciebie, nic a
nic nie pomagaj kolejne zaklcia czy rytuay, wiat uparcie si w
swojej anty-fizycznoci (poprzednio sprawdzonej) teraz objawia. Co
to znaczy, gdzie bd czowiek robi - on si tak zastanawia i dalej
si zastanawia.
Przecie, rozumiecie, to yciowo i wszelako podstawowa sprawa jest,
fundamentalnie wana. Wszak, pomylcie zasadniczo, jeeli to od tego
przypadkowego wzbogacenia teraz dalszy los osobniczy, moe nawet i
zbiorowo spoeczny zaley, to jak w osobniczy byt tego zasobu nie
trafi w poszukiwaniu swoim - jak ognia w aden sposb rozpali nie
zdoa w jaskini, to - sami rozumiecie - cika perspektywa takiego
kogo czeka. W miecie jaki tam resztek w mietniku znajdzie, ale w
takiej prehistorycznej jaskini co najwyej innego osobnika dogoni
mona si byo. - A moe praojciec jakiego naukowego jajogowca tam
wanie chodzi, co?
Rozumiecie, jak si taka osobnicza czy zbiorowa bytno w takim i
nowym otoczeniu na te now abstrakcj zdoby nie moe - jak sobie
nie uwiadomi (bo to ju przecie wiadomo te si zacza), to w
perspektywie bliskiej koniec jej wida. Jak jaskiniowiec jeden tam
sobie nie poradziby z mokrym kawakiem drzewa, jakby si zapar w
tym swoim stukaniu i na odmian eksperymentaln nie zboczy, to i
nas by nie byo - i w ogle tematu mojego mylenia by nie byo. Ale
sobie gadamy, pogldy wymieniamy o tym i tamtym, nawet zwiedzamy i
inne jaskinie w pobliu, czyli mylenie si toczyo. I dobrze.
Ale jest i inna jeszcze w tym wszystkim niezwyko, moe nie taka
ju generalnie przykra, nie zawsze do cierania z bytnoci takowe
zachowanie prowadzi, ale te kopotliwa.
Sami pomylunkiem ruszcie i powiedzcie, co taka osobnicza i zbiorowa
nawet bytowo zadziaa, jak tego kolejnego banknotowego bogactwa w
okolicy nie znajdzie - albo co jaskiniowiec taki czy inny zrobi tam
w tej swojej przeszoci i yciowej desperacji, kiedy ognia nie uda
28

mu si rozpali? Pomdrkujcie. I jak, widzicie?


To zupenie pewne jest - to oczywiste jest, e powie taki kto, jak
ju gada moe, e to jego wina - jego bardzo wielka wina. I e on
musi cay zbir i wszystko po szczegle odczyni, bo inaczej si w
nieszczcie to obrci. Tylko biedaczysko nie wie, e wiatowo si
to i oglnie zmienio, e zaparte pozostawanie przy rozwizaniach
starych si ju nie sprawdzi, e grozi zatrat. Ale prdzej taki w
swoj niemiertelno uwierzy i w dogmaty, jak rytua zmieni. Bo w
tej swojej "stukaninie" pojciowej prosto tego nie moe przerobi,
przecie te wszelkie abstrakcje to on, po wszystkim on. Wic jak w
tym zmian zrobi? Nie mona.
Kopniaka dostanie od ycia, moe te solidnego nawet, a i tak powie,
e to on sam pobdzi, przecie w abstrakcji witej omyki by nie
moe.
I bdzie szuka winnego w otoczeniu albo w sobie - i bdzie koza
ofiarnego skada, eby si abstrakcja nad-wiatowa udobruchaa - i
bdzie swoje ciao kaleczy w najrniejszy sposb, by to wstrtne
ciao za zamanie przykaza ukara.
I w ogle niegodne, brudne i ze ciao za wszystko obwinia bdzie
po wielekro...
Tak - sami widzicie, e mylenie moje niepospolite, bo o wszystkim
tak ono jest. O kadym z nas i naszym przemyliwaniu co dnia, ale
i od wita. Wszystko, czym jestemy, co si w tej epetynce jako
zawiera, to nasza cao osobnicza. I dobrze, i niech tak bdzie.
Ale trzeba mie wiedz, e to nie zawsze nam z sensem podpowiedzi
o wiecie podsuwa, e moe na manowce logiczne lub fizyczne jakie
podprowadzi. - A wwczas, sami rozumiecie, kopot, problem yciowy
z tego moe wynikn. Albo i samo ycie wykasowa z rejestru.
Jak na czasowo potrzebn sobie nowoci nie przyswoimy, to zejdzie
w niebyt nasze istnienie, wykolei si na najbliszym zakrcie.
A to si tak wszystko z takiej miesznej codziennoci bierze. - Bo
to znajdzie czek monet, w swoje szczcie uwierzy, z kominiarzem
lub innym bytem niecielesnym a abstrakcyjnym poczy w niezbdny i
trway zestaw, bo przecie inaczej sobie tego nie moe uoy, i to
pniej ju samo si tysicleciami i pokoleniami snuje.
Czasem pomoe, a czasem... Sami rozumiecie...
Umysowa regua bywa zawodna...

29

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 8.6 Rozum w puszce.
Pamitam, jesie bya. Zebranie rodzinne byo. Imieniny czy co w
ten dese okolicznociowy. To i zeszo byo na tematy wiatowe i
oglne - znaczy si filozoficzne. Wiadomo, kada rodzina zaposiada
filozofa, to fakt i prawda ponadczasowa. Zasidzie taki przy stole
i kieliszek albo inny widelec chwyci w do i filozofuje. A to
e pokolenie schodzi na psy, a to, e polityka do... tego tam, e
jedzenie i pogoda kiedy byy lepsze, i e w ogle to... tego tam.
Wiadomo, filozofia nauka obszerna, do przystoowych rozmw si jak
najbardziej nadaje - to i si dyskutuje.
Pamitam, e zeszo byo wwczas na rejony skrajne, tak si porobio.
Co na ekranie migno, jaki robot czy inny cyborg tam azi - to
w tym kierunku poszo. Uczciwie trzeba powiedzie, e niezwyczajny
temat by, maksymalnie oglny i filozoficznie zagmatwany, ale nic
to, rozkrcio si. Jak wujek kolejnego strzemiennego wychyli, to
wzrok mu sta - i w przestrze by rzuci:
- Kiedy to bdzie - powiada - mzgi w puszkach si kisi bd. I
w ogle.
- W puszkach, powiadacie? Jak to w puszkach bya zaciekawia si
ciocia, z tych dalszych cio.
- A tak, wsadz albo przeklonuj takiego umysowca do puszki, si
znaczy w metal i podobnie upchaj, no i on sobie bdzie tak w tej
konserwie mdrkowa.
- Niepodobna kto z tyu bekn w elastwie?
- A tak, sami widzicie - wujek widelcem ekran tkn, a skrzypno
- azi taki, a myli. Puszka, widzicie, a mylca.
Przez chwil cisza bya, bo wszyscy cyborga czy tam robota ocznie
obserwowali. Prawda, chodzi.
- Ale - ciocia pokrcia gow jak to tak? Zapakuj i ju? Tak
od razu? To co taki o wiecie bdzie wiedzia? O, mam tu kawaek
kiebasy, a skd takie metalowe bydltko si rozezna, e to mona
zje.
- Ej, nie gadaj, przecie to na prd bdzie, na akumulator. Taki na
kiebas nie spojrzy - wujek a si po kolanie z uciechy poklepa.
- Taki moe i rok bez doadowania pdzi.
I porobio si na to. e co, e jak, e to nienormalne, eby nic o
kiebasie nie wiedzie. e zakska i kielonek to rado yciowa, i
wszelaka.
- Bidulek otara ciocia z w puszk go zatkaj i wszystko mu
z ycia bokiem pjdzie. Nie machna rk mi si to podoba w
niczym nie podoba.
- Daj spokj, on nie od razu w ten pancerz pjdzie, wpierw sobie i
poyje, moe i kiebas si natuczy. Bo, widzicie wujek rozgada
si na dobre takiego tak od razu zakonserwowa si nie da, trza
nakopota si, rozumicie. Trzeba wiata troch schodzi, porodzi
si i natrudzi, sami wiecie. dopiero jak ju tu i tam strzyka albo i nie strzyka, he - to w puszk si wlezie. I mona dalej si
rozglda, i swoje robi.
30

- Czekaj, Heniu daleki krewniak si zerwa jak to tak, kobity


metalowych bd rodzi, e niby blaszaka trzeba mie?
Zamiao si towarzystwo, ale miny nietgie. Nie powiem, zwaszcza
gatunek mski posmutnia, bo eski jako tak dziwnie zerka i si
umiecha.
- Gienek, ale ty... niemdry. Nie tak, suchaj. Chop chopem si
bdzie spokojnie rodzi i, tego tam, kolejne pokolenie wyrychtuje,
wszystko po naturze musi i. Inaczej si nie da. Tacy mdrzy tak
mwi. Natury, Gienek, nie przeskoczysz, chop jest, baba jest, i
dzieciak jest.
- Jak si przy bachorach wyraasz zakrzyknie na to wujenka.
- Niech si sposobi, komputerami przecie ich si nie robio - co,
le mwi? I dalej tak bdzie.
- Ale, suchajcie - powiada ciocia Ania - tak po prawdzie to mie
by nie bdzie. Przecie, po prawdzie, jak si do takiego zimnego i
metalowego przytuli, pogaska - albo jak. Po prawdzie to ohydne i
w ogle.
Pokiwaa rodzina gow, e prawda gboka, e to adna tam ludzka
przyjemno, wic i polaa kolejk, eby w przeyku nie zascho. No
i wypia, i zaksia. I filozofia grnolotna ponownie wdrapaa si
na uwano okolicznociow.
- Niech bdzie zapatrzy si wujek Gienek w cian niech tam i
bdzie tak, e zapuszkuj, e z kontaktu bd si karmi, pies ich
trca. Ja tam, Heniu, na to nieczuy jestem, mnie to obojtne i
zwisa. Ale, Heniu, przecie problema bd, sam wiesz. Ty szko
skoczy, fakt. Matka dyrektorowi kopert daa, to zdae. To, nie
machaj rk, tak byo. Sam rozumiesz, takie zapuszkowane te si w
ten dese bd dziay, natury nie przeskoczysz, ona nie tak gupia
i swojego dopatrzy. Jak takiego z klasy do klasy popcha, co? - kto
posmaruje i pomoe? A i, we pod pomylunek, na mietnik takiego
rzuci szkoda, bo i pewnie drogie. A i, rozumiecie, taki te co
tam sobie w tym elastwie gwkuje. Wic gupio jako, rozumiecie.
Psa wykopn al, rozumiecie, a takiego musowo te.
- Widzisz, brat wujek na to to nie tak idzie. Bo, widzisz, one
bd puszki sensownie zapycha. Zapi takowego gocia, co si po
okolicznym wiecie szwenda, eb mu w maszyn jak wetkn, wszystko
z niego wypatrosz i w te, no, rozumiecie, tranzystory upakuj. I
bdzie.
- Ohyda, tak patrzcie, wypatrosz wujenka pokrcia gow.
- Wypatrosz nie wypatrosz. Swek nie ma co si chwyta, ale tak
jako porobi, e twoje wszystkie pomylunki znajd, na czym tam
sobie ponotuj, a te pniej w metalu odcisn.
- Ojejku, wszystkie? - daleki kuzyn si za gow schwyci i mocno
na twarzyczce zmiesza.
- Wszystkie, akuratnie i detalicznie wszelkie. Wszak - rozumiecie jakby to byo, jakby wszystkiego nie byo. Gociu si taki budzi w
takiej blaszance, a tu mu dziurawa pami dziaa. I jest problem,
on ci to, czy nie on? A jak jaka to wana sprawa bya, he? Na ten
przykad rodzina mu si z archiwum wykasuje, ony nie pozna - kto
ty, bdzie si dopytywa. ona, wiadomo, osobowo uczuciowa, al
j cinie i w ogle, a gociu tylko zerka. Sprawa kopotliwa, to
i dlatego wszystko musi si w bilansie yciowym takiego zgadza, i
to co do jednego mylowego szczega. Bo co dalej z podziurawionym
31

tak yciowo zrobi, jak z takim y? A i jeszcze ten kopot jest,


jak on ze sob bdzie to wszystko dogadywa?
- My z dziadkiem Zenkiem tak mamy daleka rodzina si odezwaa
od dawna nie wie, e wiat jest, ale yje. Ale emerytura jest, co
miesic listonosz nosi.
Kolejna porcja jada i popitki zostaa przeknita i uzupenia w
cielesnych konstrukcjach braki, wic dyskusja ponownie nabraa si
i filozoficznego rozmachu wiatowego.
- Czekaj, Heniu znw wujek Gienek si zafrasowa - powiadasz, e
takiego obuduj tym eliwem, nafaszeruj wiadomociami, no i si w
wiat to bdzie puszcza. Niech tam, moe tak, moe nie. Ale, tak
na rozum, to kupa kopotu. Nie lepiej zebra i od pocztku uczy i
na ludzi, tfuj, no, sami rozumiecie, na inteligenta ksztaci? Po
co si gramoli do konserwy, poyje taki jeden z drugim, pobdzie
na tym wiecie, i starczy. Ja tam zapuszkowa si nie dam.
Wujek Heniu a na to podskoczy, palcem w braciszka rodzonego si
kieruje i z wypiekami na twarzy woa:
- Gienek, bracie, ty dobrze mwisz. Bo to, widzisz, tak bdzie, e
jednego bd w szkolnictwie podnosi na rozumie, a drugiego, co to
ju si yciowo i cielenie namczy, takiego w szczegach spisz
i zapakuj. Bo to, rozumiesz, pomylunek na rne sposoby mona w
czerepie umieci. Naturalnie, jako nam to poszo, albo skrtowo i
we wspomaganiu naukowo obecnym... Czyli, rozumicie, raz to bd w
wiecie poprzednio biologiczne czeki si w maszyn pcha, jak im
si dalsze ycie zachce uskutecznia, a inszym razem czek tak to
sobie porobi, e na podobiestwo swoje i obraz takiego zrobi. No i
tak to drogami pjdzie.
- Ale, powiedz ty mi, Heniu, po choler? Jaki poytek z tego? Co i
komu po tym, e si metalicznie rozsidzie w wiecie, e oglda w
okolicy wszystko bdzie? Dla mnie to chorobowe, nie inaczej.
- A tak ci powiem, bracie, e, dajmy na to, rozumnie sobie bdzie
mona na przykad z lodwk pogada. Albo i chodzcym robotem, co,
nie chcesz? Albo gdzie daleko si wybra, jakie inne soneczko se
naocznie napodziwia.
- Z lodwk? - zdziwia si ciocia z koca stou. - Czy to ja nie
wiem, co w rodku, eby si elastwa rozpytywa.
- Ty, Stefcia, wiesz, ale mulek zajty, wic nie uwiadomiony. A
tu, dajmy na to, rano si budzi, do cna wysuszony i do spiarki si
kieruje, wic i smutek w oczach. A jakby wczeniej urzdzenie go w
temacie browara zagadno, czy wspomc w potrzebie, czy zamwi w
detalu, bo si zapas koczy, to problem byby z gowy.
- Ja chc gadatliw lodwk! zawoa ktry tam wujek.
- A co, ja ci nie starcz? - ktra tam wujenka si odzywa. - Jak
trzeba gada, to milczysz w kadym jzyku, a z lodwk pogaduszki
bdziesz prowadzi? E, niedoczekanie twoje!
- A ja bym skorzysta, ja bym si w puszk zapuszkowa rozmarzy
si wujek Anto. - Mi to nawet odpowiada. Fakt, czowiek sobie na
wiecie poyje, co tam uyje, nie powiem, ale jako tak mao si
to wydaje. Bo to, sami wiecie, co naszego? Zleci, emerytura, no i
trzeba zamawia u proboszcza miejsce. al niejaki tak od razu si
w zawiaty przenosi.
- Dobrze mwisz, Anto. Czowiek tak krtko brzmi kto z tyu w
tak stylistyczny sposb si wyrazi.
32

Smutno si porobio i cisza zapada. Dopiero polewanie nieco w tej


filozoficznej atmosferze wyom uczynio.
- Niech bdzie, Anto wujek Heniu temat podj zapakowae si
w ten metalowy strj, wszystko w tobie nowe. I powiedz teraz, tak
szczerze, po co? Co ty w tej nowoci cielesnej chcesz robi?
- To samo. A moe inne... Jak popadnie. Dajmy na to wiata przej
by si troch przydao, zobaczy, posucha, posmakowa jako tam.
Wanie inne soneczko zobaczy, moe lepiej grzeje. Sami wiecie,
z tym naszym ustrojstwem nigdzie si czek nie ruszy, zawieje albo
inne co si zadzieje, i lekarza trzeba. A taka puszka i po kosmosie
pjdzie, i po wodzie, i wszdzie. Daleko si mona ruszy.
- Niech bdzie, Anto. Mog si zgodzi, to i owo dobrze byoby w
yciu jeszcze pozna. Ale, Anto, jak dugo tak bdziesz sobie po
okolicy wdrowa, ile to wschodw soneczka chcesz oglda? Co si
tobie potrzebne zdaje?
- Ile si da - wujenka si odezwaa - przecie kady dzionek inny.
Jak si jasno dzienna budzi, to sama przyjemno w czowieku, to
si ycia chce. A ju musowo wiosennie, pikno sama.
- Czekaj, Jadzia, trzeba to przemyle. No bo to sprawa prosta nie
jest, zakrcona wujek Heniek zacz przemow. - Widzicie, tak w
sto, dwiecie latek to warto by sobie ycia smakowa, albo nawet i
co wicej, tak z tysiczek, a co. To rozumiem, to mona tak czy
owak wytrzyma. Ale po choler wicej, nie pojmuj. Przecie to w
latach nuda pjdzie, a straszno si robi. Czowiek sidzie sobie
i w telewizj si zapatrzy i ju go gupota atakuje, i ju ziewa
si ziewa, bo takie byle co pokazuj. A jakby tak poszo, e to w
wiekach caych trzeba patrze, e tysiczek lat tak si wgapia w
podobnie nudne, co?
- Niepodobna - a jkna wujenka.
- Prawda, strachem to czowieka normalnie potrca, takie kiepskie
i obce si prezentuje wujek gow pokiwa. - Ja tam ycia jestem
ciekawy, nie powiem, nowo w sklepie zawsze wyprbuj, ale eby
tak na wieczno prbowa ycia? Cholera by mnie wzia a jk z
gardzieli mu si wychyli.
- A sami widzicie mwi na to wujek Heniu e gupio gadaj tacy
owacy, co to wiekuistego ywota sobie winszuj. Ciemne to, adnym
myleniem nie skaone. Faktem prawdziwym jest, e ycie tam si
wiadom objawia, e krtkie i w ogle. Ale, sami widzicie, puszk
to nikt rozumny by chcie nie chcia by, bo i po co? Jakby tak z
par latek na emeryturze sobie powygrzewa si na soneczku, jakby
z wnukami si pobawi... ech, by starczyo. Co, racj mam?
Znw pokiwao towarzystwo gowami, pomruki wydao aprobaty mniej
lub bardziej gone i po kielonku chuchno. I zmienio temat na
inny, bo po ekranie teraz sportsmeni dziwni biegali i trzeba byo
w filozoficzny sposb obrazek obgada.
Pamitam, jesie wwczas bya, pewnie dlatego tak to poszo.

33

Kwantologia stosowana - kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 8.7 - Prawo gosu.
Wiecie, jest taka zasada, na wskro humanizmem ociekajca, e si
w domu wisielca o sznurze nie opowiada, e si kalekiemu wady nie
wytyka.
Zaprawd suszne to i sprawiedliwe, powiadam.
Tylko tak jako czowieka czasami co nachodzi, jaka taka w duszy
si lgnie potrzeba, diabli wiedz skd co takiego oraz dlaczego w
tej duszy ono tak popiskuje, e czowiek takiemu tam, co to si z
tym swoim kalectwem obnosi, by takiemu wygarn. - Wiadomo, jak si
taki czym niekompletnym pokazuje, to nic, morda w kube - trzeba i
uszanowa, i przepuci, i wzek pomc pocign, to wiadomo, to i
podobne do czowieczestwa oglnego naley, si rozumie.
Albo na swojej drodze czek spotka chorob zmogego, tak cielenie
pokrconego w kadym niemoliwym kierunku - to trzeba z powag i
ostronie si spyta, czy nie wspomc w kopocie, czy rki bratniej
nie poda - te wszystko jasne po caoci.
Tylko, widzicie, jest dylemat logiczny - takie zakopotanie si po
umyle cignie - kiedy w okolicy si na jakiego takiego rozumnie i
logicznie upoledzonego czowiek napatoczy, osobicie albo tako i
przekazem telewizyjnym potrci. Nie, nie o psychicznego tu chodzi,
to si stanem innym objawia. Takim politykiem, na ten przykad lub
podobnie. Dziennikarzyn jak telewizyjn, mianowicie.
Niby, powiecie, to taka norma dzisiejsza, banalno pospolita, ale
przez to kulturalnego narodu nie obchodzca. - Niby tak, niby swj
ogld prawidowo formujecie w zdania.
Ale co jako nie tak to si wydaje - w tym jaka taka nuta faszu
si kryje.
Bo to jest sobie taki polityk K., albo dziennikarzyna O., panienka
w susznym ju wieku zawodowym. Niby, powiecie, to takie tam, mona
machn i splun, to takie ju od urodzenia. Tak, i macie racj, w
temacie oglnie macie racj. Problem tylko w tym, widzicie, e to
si pokazuje, to rzuca sowem - a nawet to rzuca wnioskiem w tej i
innej sprawie. A publika, rozumiecie, sucha, publika oglda, a te
wnioski wyciga. - A jakie ta publika wnioski ma wycign, kiedy w
gow jej polityk K. i owa dziennikarzyna O. swoje uwagi wzgldem
wiata oraz oglnej rzeczywistoci upychaj? - Jak ta publika si w
realnoci naszej moe rozezna, jak na co takiego skazana jest po
wszystkiemu? Sami powiedzcie, jak?
Pracuje publika od rana do tej mrocznej godziny, siada dla oddechu
robotniczego przez ekranem i w twarzyczk polityka oraz tej O. si
wpatruje, to jakie publika moe mie o wszechwiatowym zachodzeniu
wiadomoci? Pytam, jakie?
Pytanie, przyznacie, takie generalnie retoryczne ono jest, cakiem
zbdne ono jest, to oczywista oczywisto jest.

34

Nie, ja nie kieruj tych zda tak w pustk i nie tylko po to, eby
si sownictwem wyszukanym poprzerzuca - sprawa si za tym kryje.
Moe i z tych powaniejszych, filozoficznych nawet.
Widzicie, y sobie na tej naszej codziennej planecie czowiek, a
co, y. I zdarzya si mu nieprzyjemna przygoda okolicznociowa.
Znaczy si, wypadek pojazdowy ze skutkiem spowodowa. Wiadomo, co
po ulicy pdzi, co po ulicy chodzi, to te pdzce z tym pieszym w
jakim punkcie si musi spotka. A e to dua masowo jest taki w
sobie pojazd mechaniczny, to i skutek owego spotkania wiadomy. Co
si telewizyjny ekran uruchomi, co si radiow puszk nastawi, to
o czym takim gadaj.
Wic ten czowiek to spotkanie na drodze publicznej wykona - to i
skutek, wiadomo, by. I dalsze te wiadome, czyli sprawa. Sd swj
komentarz do tego wygosi, tyle a tyle pado. Wszystko si norm
w tej nienormalnej okolicznoci odbyo.
Tylko e, widzicie, tak to w ten czas szo, e co wyborczego si
w naszym piknym kraiku czynio. Tu albo tam si co wybierao, co
i jak to zupenie w temacie sprawa niewana, to zawsze tak si pod
okresem wyborczym dzieje.
Tak wic, rozumiecie, o owym fakcie dramatycznym si polityk K. oraz
i to dziennikarskie O. zwiedzieli. Co, gdzie, jako, rozumiecie,
si zwiedzieli. - I sprawa si zrobia, i sprawa czowieka posza w
publik. e tak, e owak, e mao sd przyklepa, e szkoda si w
spoecznym zasobie staa, to trzeba ciarem przydusi i niech ten
taki owaki, eby go, pokutuje. Sowem, e trzeba czowieka od nowa
zasdzi i pognbi. Bo od tego, rozumiecie, oglnego dobrobytu w
przestrzeni tutejszej si naprodukuje, e ho-ho-ho.
Wiadomo, sd sdem, ale sprawiedliwo po stronie polityka musi po
caemu by. Oraz tej O., dziennikarzyny jednej.
Gadali tak z tydzie i duej, swoje prawo gosu do wnioskowania w
wiat prezentowali, czyli si domagali. A wiadomo, sd sdem, ale na
okoliczno masowego wystpienia szerokiego spoeczestwa, takie w
codziennoci szerzone uwagi merytoryczne, na co takiego sd jako
on sd - na to nie da si ucha nie nadstawi. Wic sd nadstawi. I
wniosek wycign. Sami rozumiecie.
Sprawa posza od nowa, sprawa si tym razem okazaa niezwykle, a te
gboko powana, zagraaa - tak po caoci zagraaa.
C powiedzie, przez dwa i p poprzednie ustalenia sdowe si na
koniec tego odcinka dziejowego przemnoyy. Niby nic, powiecie, to
w yciorysie i tak niewiele.
Ale w tym jaka taka nuta faszujca sobie pobrzmiewa - co tu nie
tak. Przyznacie.
C, odsiedzia czowiek swoje przemnoone przez dwa i p, nawet
niespecjalnie si w odosobnieniu spoecznym rzuca w oczy osobom
funkcyjnym, mona powiedzie, e go izolacja yciowo nie zepsua.
35

A to, przyznacie, takie czste nie jest.


I by wrci na ono wiata - do naszej normalnoci ponownie si w
caoci zameldowa.
Niby troch w czasie przerwy si zadziao, niby w rodzinie poszo nie
tak, bo ona inaczej urozmaica ycie chciaa - niby mieszkanie te
ju nie byo jego, wszak wyrzutek spoeczny na lokum nie zasuguje,
ale kto by tam drobiazgami si przejmowa, kto w dobrostan byego i
zego zaglda chcia.
Swoje przebka, i niech si cieszy.
Sami widzicie, e wszystko do tego momentu ukadao si z norm, a
te przewidywalnie. adnego w tym zdarzenia, ktre by machin z trybu
wytrcio, czy sygna dao.
Ale jednego procedura nie przewidziaa: e czowiek spojrzy sobie
kiedy tam w ekran telewizyjny - i co w nim, w tym czowieku, si
zadzieje. Sowem, e emocjonalnie si zwichruje.
Widzicie, lata bye w nim takiego spustoszenia nie zrobiy, jak ten
jeden telewizyjny obraz, jak jedna chwila informacyjna.
Co, spytacie, tak czowieka z nurtu przewidywalnego wytrcio - co
si stao? A jak mylicie, kogo czowiek zobaczy na swoje takie i
owakie szczcie? Zgadlicie, polityk K. z dziennikarzyn O. swoje
mdroci yciowe i wszelakie publice podawali i motkiem jeszcze w
czerepy upychali. Sami rozumiecie, e to musiao czowieka mocno z
poczucia stabilnego wytrci. Mona powiedzie, e bardzo mocno. I
to a po jego brzegi osobowe tak poszo.
Co tu duo mwi, czowiek w ten to czas si zupenie wykolei, po
prostu w umysow chorob popad.
Nie mona powiedzie, e to bya chorobliwo medyczna, a tak si
w sobie czowiek nie pomiesza, w kocu to stabilna osobowo bya
i moga wiele odmian losu przetrzyma. To tak oglnie, tak ide z
gatunku fix mu poszo.
Czyli chcia si szczerze za lata niedoli, moe i nawet zasuonej,
odwzajemni.
Trzeba wam wiedzie, e przed caym faktem czowiek by z wiedz
tym i innym technicznym zapoznanym, nawet z osigniciami, wic
myleniu o naleytej odpacie podstawy teoretyczne posiada.
I dlatego w kierunku zacz plany robi. - Swj gos, rozumiecie,
sprawie i oglnie, chcia pokaza.
Wiadomo, kady rwne prawo posiada, moe swj demokratyczny gos
publik rzuca.

o
w
w
w

Pytacie, jak czowiek swoje zdolnoci i swoj przeszo w sprawie


spenienia wykorzysta? Powiem wam, to warto sobie ku pamici i tak
na stae zapisa.
Przecie kady z nas moe swoje prawo gosu dla dobra wykorzysta demokracja mu to zapewnia.
Ot, widzicie, czowiek si w sobie zebra - no i parti zaoy,
36

z moliwoci systemowej postanowi skorzysta.


Daje rzeczywisto polityczna tak szans - daje, parti ku czemu
tam mona powoa i sprawami kierowa - mona, trzeba mie jakie co
do tego - nie trzeba.
Sowem, czowiek wszelkie kryteria urzdowe spenia. Dlatego te i
swoj parti zaoy.
Przecie, zauwacie, wszelkie kwalifikacje na kierujcego posiada
i je skutecznie w ycie wdraa.
Znajomo ze spoeczestwem, tak to mona powiedzie, osobicie by
zawar, w kocu odosobnienie nieco czasu trwao i lud wszelaki si
w otoczeniu przewin. Porozumiewa si z owym spoecznym aktywem
potrafi? Jak najbardziej, kademu wedle potrzeb wszystko i wszdzie
potrafi obieca, co mu to szkodzio. Na mechanizmach wpywania te
si wyznawa, nie warto nawet tego w opisie podnosi, wszak mao kto
potrafi przetrwa w takim odosobnieniu bez szwanku, to wysza szkoa
jazdy. I tak dalej.
Sowem - rozumiecie - polityk z niego od razu pierwsza liga si tak
po wszystkiemu zrobi i poparcie te si od razu gosami pojawio.
A jak poparcie - to i spotkania z tym i owym. I tamt.
Rozumiecie, dziennikarzyna O. go do siebie w celu spotkania i przed
kamer, tak po pewnym czasie, zawezwaa.
Bo jak to, poparcie jest, a w okienku i przed widowni czowiek si
jeszcze nie pokaza? Trzeba to byo w trybie wyborczym i pilnym, a
te w stylu znanym przeprowadzi.
Oczywicie czowiek si askawie na wywiadowanie zgodzi i nalenie
przygotowa.
Czyli w pamici odwiey doznania i dowiadczenia, z caej swojej
przeszoci, z nakierowaniem szczeglnym na pobywanie w odosobnieniu
i tam podpatrzonych dziaa zawodowcw.
W telewizorni - jak to w telewizorni. Pocztkowo dziennikarzyna O.
stare swoje chwyty uprawiaa. A to o to zagadnie, a to o tamto - w
sprawie dalekosinych pogldw kandydata na polityka zagadywaa. I
tak dalej, i trwao to odpowiednio.
A, tak gdzie w poowie, o dawniejsze ycie czowieka zahaczya, o
latach wyjtych ze spoecznego kontekstu napomkna.
Nic to, czowiek si wizyjnie nie pomiesza - cho, rozumiecie, w
nim a od energetycznego napicia buzowao. Wyjania i raportowa
odpowiednio dobranymi sowami. Z minut wyjania.
A pniej - jak nie wyprowadzi sownie lewego prostego, e panienka
dziennikarzyna wsppracowaa, a prawym sowem poprawi, e braa i
nadal za to bierze odpowiednie kwoty - chwyt podpatrzony zastosowa
i dowodzi, e owe pienine zarobki po rnych wiatowych kontach
chowa przez opodatkowaniem - jak nie zawinie si grubo okreleniem,
e blond rozumno niczego z rzeczywistoci nie rozumie - jak nie
dopasuje zgrabnie zdaniem, e prawdziwe dziennikarstwo nie tylko i
nawet nie gwnie na pustych pytaniach polega, ale e wymaga nawet
wiedzy z tego i owego - jak nie nadmieni obrazowo, e paniusia si
37

le publicznie i rodzinnie prowadzi, e nie stosuje i nie uprawia


w obiektach odpowiednich zachowa duchowo podanych - jak na jej
caociow moralno odpowiednim cytatem nie sidzie...
Sowem, po wszystkiemu dziennikarzyn O. zjecha kulturalnie, tak
jzykowo odpowiednio, bez emocjonalnych ekscesw.
Tak do koca ju audycji mwi, mwi, mwi.
W publik motkiem odpowiednim swoje pogldy polityczne wbija - a
nawet pici to jeszcze sugestywnie poprawia, co by si dobrze i
na dugo ubio.
Wszystko w tonacji, wizyjnie i z wielkim oddaniem pod adresem blond
kwiatuszka i publiki to kierowa. Tak e w kocwce sukces oglnie
polityk osign.
Nawet nie warto si w temacie dziennikarzyny O. rozwodzi, sprawa
teraz posza szybko. Czyli nastpnej audycji z jej udziaem ju w
ekranowej przestrzeni nie byo. Za to jej osobowoci pokrcon i
stanem zasobw wszelakich odpowiednie organa si zainteresoway mocno, dodajmy, si zainteresoway. Przecie organa, to zrozumiae,
such w sprawach spoecznie i politycznie nonych maj wyostrzony,
nic im z obiegu lokalnie wiatowego nie umyka z uwagi. Jak ju tak
odpowiedni cel upatrz, to swoje zrobi, wiadomo.
C, trzeba to powiedzie, dziennikarzyna O. przestaa peni, a i
nawet si udziela - a nawet, poza murami bywa, rozumiecie. Tylko
do koca, blond bidulka o rozumku dziennikarzyny, nie pokumaa, e
to ona i jej metody do transformacji czowieka w polityka walnie i
skutecznie si przyczyniy - nijak do niej nie dotaro, e polityk
to jej produkt caociowo i detalicznie.
C, wiadomo, to kiepska osobowo bya ta caa O.
Nie ma co mwi, polityk swojego dopi. Publika swoje gosy mocno
na niego oddawa zacza, zaufanie swoim postpowaniem zdoby, a w
nieodlegych wyborach nawet wadz. Przecie kady prawo gosu ma,
swoje demokratyczne przekonanie na sobie blisk osobowo moe tak
po uwaaniu wyrazi w gosowaniu po wszystkiemu tajnym, a co.
Moe? A jak, moe.
I wicej wam powiem, polityk wadz zdoby i nawet potrafi j ku
swojej chwale odpowiednio prowadzi. Siada sobie co dnia, albo i
kilka razy w ekranowej przestrzeni - i ubija publik sowem oraz
swoja si przekonywania. Skutecznie ubija, nie mona niczego na
przeciw powiedzie. I to tak trwa, rozumiecie.
Wicej te o polityku, ktry kiedy czowiekiem by, ju mwi nie
bdziemy. Bo to, rozumiecie, ubijanie pici jako tak poza nasz
potrzeb si znajduje. Ale trzeba podkreli, e sukcesy s, e to
skutecznie si tak ubija. Ubija, Ubija, Ubija...
Pytacie, po co taka opowiastka, moe tam i z moraem? Jaki zwizek
ma to z kwantologi stosowan, pytacie. Gdzie tu racja, oraz czyja
ona jest, pytacie.
38

Gdzie wyszo filozofii albo te fizyki?


Widzicie, powysza sprawa, powierzchniowo czowiecza i polityczna,
takie pogbione znaczenie posiada, yciowe kwanty pokazuje, a te
i zalenoci.
Bo to, widzicie, czowiek po to reguy wiata poznaje, eby z nich
korzysta, eby sobie ycie polepszy. Niby proste stwierdzenie, a
mao w przytomnoci umysu uywane. Tene wiat tak si kwantami w
kadym kierunku zmienia, e zawsze w tym regua si odbija, bo si
inaczej to nie moe dzia. Niby dwa plus dwa to cztery, ale z tego
pyn wnioski podstawowe. e mona tak sobie po jednej stronie swoje
yciowe szlaki ustawi, tak w nich cegieki poukada, tak spraw
nakierowa, e kiedy znajdzie si w chwili "teraz", to tak chwila
ta si gdzie tam kwantowo i gboko zadzieje, e po drugiej, tej
dla nas przyszociowej stronie, e tam bdzie tak, jak sobie to w
planach zaoylimy.
wiata, rozumiecie, samym zachceniem zmieni w kierunku odpowiednim
si nie da, to oczywisto. Ale przygotowa i wdroy zamiar mona,
krok po kroku mona, kwant po kwancie mona - pojmujecie?
Trafi si, na ten przykad, na waszej ciece yciowej jaka taka i
owaka blond rozumno - i co, paka, siedzie i czeka? Nie, mona
to tak filozoficznie oraz fizycznie przeprowadzi, czasoprzestrze
przebudowa detalami kwantowymi, e za pewien czas zawirowanie si
w owej gwce wyprostuje. Trzeba ze swojego prawa do gosowania, do
swojego dziaania w wiecie skorzysta, po co zaraz si wiesza, z
tej to tam desperacji? Po co kryminalnie kwanty rzeczywistoci tam
i siam przerzuca, lepiej od razu po regu wiatow sign i jej
rytm zastosowa - rozumiecie?
W kocu czowiek po to prawd ustala, kwanty tej prawdy wykrywa w
kadym zdarzeniu, eby na kadym poziomie z tego korzysta. I o to
w tym wszystkim chodzi.
Prawo gosu kwantowego kademu jest dane, demokratycznie - warto z
tego skorzysta. Bez dwu zda, warto.
eby nie trzeba byo na koniec milcze. Bo wisielec tam na sznurze
dynda.

39

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 8.8 Mapolud.
Wiadomo, czowiek pochodzi od mapy.
Fakt, po prawdzie to nie tak, ale czy obywatel Kowalski si nad tym
w czasie wolnym zastanawia, zgbia, nicuje do podszewki? Ma wolne
od zajcia gospodarczego, ustawa mu wolno od wysiku gwarantuje,
to co on sobie w dzie witeczny takim zbdnym tematem gow oraz
okolic bdzie zajmowa. - On, czyli obywatel Kowalski z jakim tam
imieniem, ma waniejsze yciowe sprawy na tej gowie. Mona nawet
powiedzie, e gardowe. Rozumiecie.
System kapitalistyczny si tak w yciorysie obywatela Kowalskiego
na wyyny wspina oraz swoj przewag generaln w caoci pokazuje
i stresowo odciska, e on garduje i garduje. Rozumiecie.
Po prawdzie tak to jest - to wszystko prawd prawdziw. Ale bywa i
tak, e tene obywatel si ze swoj przeszoci napotka, mona to
tak powiedzie, e twarz w twarz napotka. Co si tam w losowaniu
i statystyce wiatowej zamiesza, jako tak maszyna losujca si sama
ustawi, e obywatel Kowalski mapoluda na swojej drodze yciem nie
tak dobrym usanym - no on spotka tak biologiczn i przeszociow
yjc skamielin.
To niemoebnie, powiecie, to si obywatelowi nie trafia. I tu was
ja zaskocz i powiem, e obywatelowi Kowalskiemu si trafio. Nie
do koca okoliczno jest zdefiniowana, co si chyba w tutejszym
obiekcie wystawowym a zoologicznym nie domkno, co na swj czas
nie trafio w zamek - i taka to istota, trzeba przyzna, e mao w
umysowoci obywatela Kowalskiego obecna, ona tam zagocia. Tak w
caoci zagocia. Znaczy si w mieszkaniu obywatela zagocia. I
si, wiecie, domagaa.
Jak to czego, pytacie i si dziwicie. A ja si dziwi, e wy si w
tym wszystkim dziwu dopatrujecie. Przecie taka mapa to czowiek.
W stadium, e tak powiem, wstpnym. Przyszociowa to istota, e w
taki sposb to zdefiniuj - z zadatkami. Wic i ona mapa si mocno
i za nogawki obywatela Kowalskiego domagaa zasilania, wiecie, wody
i innego pokarmu.
Wiadomo, midzy mzgowiem mapoluda a czowieka rnic si duo w
badaniu nie wykrywa, takie tam drobiazgi biologiczne jako wida ale generalnie to to samo. Sami rozumiecie, fizykalnie elementy s
te same w zaoeniu konstrukcyjnym, rodowisko tako samo, metody
postpowania analogiczne. To i potrzeby yciowe, rozumiecie, takie
same. Wypi, zaksi, przespa si.
Nie moemy powiedzie, eby obywatel Kowalski od razu i w peni na
froncie zapotrzebowania yciowego mapoluda stan. Moemy nawet i
to powiedzie, e zupenie nie stan i chcia zwierz, wic swego
przodka, na wiat dalszy przepdzi. Tylko, widzicie, mapa swoje
czowieczestwo w dziaaniu pokazaa i si zapara. Znaczy si na
yrandol wlaza i za nic jej obywatel Kowalski nie potrafi z tej
grnolotnej pozycji przegoni. Nawet jak on si by w sobie zapar
40

i na taborecik wlaz, to si taborecik okaza zbyt wtym do jego


cielesnoci, co zaskutkowaao. I obywatel musia guz rozciera, i
zimne okady sobie robi, sami rozumiecie.
Ale dalej to ju byo w miar normalnie, moemy to zawiadczy, bo
spraw poznalimy. Akta, widzicie, do nas trafiy.
Dalsze poycie obywatela Kowalskiego z mapoludem przebiegao tak
po oglnoci normalnie, czepia si nie mona.
Ssiedzi w swoich raportach dobitnie to pokazuj, ponadgatunkow i
szersz przyja zawiadczaj. Obywatel Kowalski, mona powiedzie
i si zaduma, generalnie na poziomie si czowieczym ukaza i si
z map zaprzyjani. Nie eby od razu i w tej gbokoci, ale si
tak stao. Troch, widzicie, zdarze si byo w gospodarstwie tego
obywatela zdarzyo, nim do tej szlachetnej braterskiej wsppracy
osobniczej doszo.
Po pierwsze, trzeba powiedzie, a s na to dokumenty, obywatel si
Kowalski dopuci wobec mapoluda naduycia. Znaczy si kilka razy
tego naduycia si dopuszcza. Nie jako drastycznego, a takiego
zachowania to obywatel si nie czepi. Ale bywao, i to na jasnym
wietle dnia, e sownie i rk uy sobie na cielesnoci mapiej
w rnych jej rejonach cielesnych. Dla protokou historycznego to
mwic, mapolud w temacie rkoczynw nie pozostawa duny, czyli
te potrafi swoje obywatelowi przekaza. Mona nawet powiedzie,
e szo to jak w naszej typowej komrce rodzinnej.
Po drugie, to rwnie naley wymieni, wzmiankowany obywatel moe
nie w tej kolejnoci kulturowej, co akuratnie byo potrzeba i si
naleao, dzieli si ze swoim biologicznym pobratymcem rodkami o
znaczeniu spoywczym. Mianowicie na zaksce by oszczdza. Wida
nie rozumia w swojej skomplikowanej i wychowywanej w spoecznoci
naturze, e poczochrana epetyna wsplnika w konsumpcji tak sprawa
nie jest, e yciowo zaprawiona jest w innych substancjach. Moe i
nie a tak procentowych, co to nasz przemys tworzy.
Skutki tego byy rne - zazwyczaj, jak zanotowali liczni ssiedzi,
mocno idce w haas. Kto konkretnie w zamieszkiwaniu obywatelskim
goniej gardowa, tego obdukcja ani nawet nagrania owych zjawisk
nie potrafiy rozwika. Dla zwoanych w celu objanienia biegych
z rnych dziedzin, zaprezentowane efekty byy tak jednakie w swym
dwikowym spltaniu, e kto czowiek, kto mapa, tego ustali si
nie dao. adnym sposobem nie dao.
Po trzecie, na co take s rozliczne dowody, obywatel przeszed na
stop pogbion z mapoludem. Znaczy zabra si za nauczanie. Na
rnym poziomie skomplikowania, mwic zreszt.
Czowiek, wiadomo, pochodzi od mapy, a mapa to czowiek - to te
wiadomo. Wic z takiego to maksymalnie humanistycznego zaoenia w
swojej dziaalnoci nauczajcej by wyszed Kowalski obywatel. Nie
eby zaraz chcia podstaw fizyki rzeczon mapi osobowo uczy,
a tak fundamentalnie w proces uwiadamiajcy obywatel K. siga i
zamiaru nawet nie mia. Pozostawa na sobie dostpnym, wielorako i
na rnych lokalach mieszkaniowych sprawdzonym. Fizyczna filozofia
i podobne zagadnienia, wiadomo, to dobre dla umysowoci z yciem
mao stycznych, mona nawet powiedzie, e zupenie dalekich tego
41

ycia przejaww. Dlatego nie o to chodzio szczegami przy takiej


akcji podnoszenia umysowego.
C tu duo mwi, po niedugim czasowo okresie, tak miesiczne ze
dwa terminy zeszy, zaczo si przerne ssiedztwo wyraa, e i
to, i tamto z ich metrw kwadratowych w rejonie bliszym i dalszym
nawet - e co tam znaczy si znika i czego brakuje. Kto tam co
mia drobnego a zotego, kto inny zarobkowo doszed do obrazowego
i pod nazwiskiem krajobrazu z jelonkiem na rykowisku, a jeszcze w
dalszym zamieszkaniu kto gotwk trzyma i zapomnia j zaoy w
bankowe konto, i owa szeleszczca papierkowo tak jako jednej nocy
bya znika w okolicznociach nieodgadnionych.
I zaczo si szukanie, podejrzliwo wzajemna po kwartaach oraz
dalej si rozniosa. Nawet organa si w to wtrciy, cho zupenie
nie wiedzie po co, przecie nikt zgubienia tego i tamtego organom
nie zgasza. Sowem, rozumiecie, nieprzyjemnie jako tako si po
caoci zrobio.
C tu mwi, niby kto tam jakie w sprawie dowody posiada, kto
tam co widzia, niby jakie woskowate lady si gdzie walay i
podobno o czym wiadczyy, ale nic elaznego i sdowo strawnego w
zbiorze nie byo.
Ale, widzicie, w ten to czas ssiedztwo wielk zayo gatunkow
zaczo notowa naocznie i w raportach, zayo midzy obywatelem
Kowalskim a mapoludem. A to obywatel podsun publicznie mapie w
wikszej iloci bananowych okazw, a to cukierkiem nawet czstowa
lub innym drogim smakoykiem. A to mapolud si odwzajemni i te
obywatela poszczypa. Sowem w oczy bio, e czowiek z mapoludem
s na stopie dalekoidcej, e wczeniejsze nieporozumienia umysem
zostay pokonane ku oglnej chwale biologicznej.
C tu duo mwi, pewnie ta idylla ponadczasowa dugo by trwaa i
przynosia dalsze zadziwienia obserwacyjne, ale pewnego razu by w
mieszkaniu obywatela Kowalskiego wybuch poar. A poar, wiadomo, w
swoim zachowaniu obliczalny nie jest, co tam zniszczy, ale co na
publiczn stron widokow wyrzuci.
I tak to si porobio, e dzielnie z temperatur walczcy ludzie i
straactwo, poumieszczali przed zabudowaniem wasno obywatela. I
si problem zrobi. Kupka bya spora, drobiazgami rnymi bogata i
oko postronne przycigajca. Tylko, widzicie, jak to oko ju byo
si do widoku przyzwyczaio, to jakie tam podobne do kiedy tam w
przeszoci swojej posiadanego wyuskao. A to bibelocik, a to si
jelonek we fragmencie na obrazku pokaza, i tak dalej - sami pewnie
te bycie co tam znaleli.
Co tu duo rozpowiada, haas midzyssiedzki si zrobi, nawet i
jakie rkoczyny midzyludzkie si pokazay, i mundurowi si na tak
zaistniae w wikszej liczbie zjawili. Sowem, sprawa niezbyt mia
si wytworzya, a nawet zupenie niemia. Dla mapoluda i obywatela
Kowalskiego, znaczy si. - A raczej dla obywatela K., si rozumie.
I sprawa posza.
Niby, wiecie, wszystko byo oczywiste, kodeksowo rozpoznane, nawet
i odpowiednimi paragrafami opisane. Ale, widzicie, problem si tak
42

generalnie humanistyczny objawi. Czy, mianowicie, mona pod jaki


tam paragraf mapoluda podcign, za czynnoci niezgodne postawi
przed wymiarem? Wiadomo, mapa te czowiek - ale czy pod paragraf
si kwalifikuje?
Powiecie, e nic to, e analiza w lepy zauek rozumu popada, e
za wszystko obywatel K. odpowiada. Ale sprawa jest. Bo obywatel K.
na to powiada, i on swoje racje posiada, e owszem, mapoluda tak
w dobroci serca do rnych czynnoci ludzkich przyucza, e chcia
si z bratni dusz rozumn wszystkim dzieli, e swoje przebogate
dowiadczenie fachowe pokaza w kadym zakamarku. I wicej jeszcze
mwi na to obywatel, e on dumny jest z osigni mapoluda. Tak w
tym swoim mwieniu mwi obywatel.
I on racj posiada, trzeba jego mwienie uwzgldni w wyroku.
Wicej jeszcze trzeba w sprawie wiedzie, poniewa wynika dalsza
okoliczno we wnioskowaniu ostatecznym konieczna. Okazao si po
badaniach naukowych, e to mapolud w swojej rozumnej dziaalnoci
by wczeniej wzmiankowany ognisty fakt niszczcy zapoda. Tak si
w swojej nauce zachowania czowieczego rozpdzi, tak naturalnych
si odruchw ju w swojej edukacji osobniczej dopracowa, e iskr
z zapaki potrafi skrzesa, rozumiecie, poziomu ognia pierwotnego
doszed by. A pewnie i koa te, bo rowerkiem dla uciechy swojej
i innych po przestrzeni jedzi. Czyli geniusz taki mapi si by po
naszej okolicy pokaza.
Tak, sprawa jest. Trzeba to przyzna po caoci, trzeba si spraw
zaj z naleyt powag.
Po prawdzie, sami to uwzgldnijcie w swoim dziaaniu analizujcym,
e mapolud to nasz biologicznie przyrodni pobratymiec, taki mocno
bliski. Rnice, widzicie, w technologi powstawania takiej bytowej
konstrukcji a tym naszym uoeniem, takie zrnicowanie wystpuje
i o czym tam zawiadcza, ale tak prawd mwic te subtelnoci
nie maj znaczenia. Na tym poziomie analizy to jest ten sam ukad.
Rozpalenie stosu drewna od zaponu stosu atomowego dzieli ogromna
skala czasu, jednak rozpalajcy jest ten sam.
Wic, rozumiecie, jak takiego w jego osobowoci ubezwasnowolni,
jak prawa do stawania pod paragrafem pozbawi? Cielenie to takie
samo, rozumem te, natur pokazuje ludzk na rne sposoby. Albo i
czowiek pokazuje mapie czynnoci i zachowania, to ju detal bez
znaczenia. - Sowem, jak to wyceni w jego dziaajcym zachowaniu?
Jak za niszo rozwojow ustali, jak wobec podobnych czynnoci,
mocno ju czowieczych, odseparowa od ogu i wiata?
Wiadomo, czowiek pochodzi od mapy. Wiadomo, mapa te czowiek.
A w ogle, czy to ma znaczenie?

43

Kwantologia stosowana - kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 8.9 - Harmonia sfer.
Dylu, dylu na badylu...
Spokojnie, bez paniki, piewa nie zamierzam. A tak mnie jeszcze
nie pokrcio. - Tylko, widzicie, tak jako si byo skojarzeniami
zadziao, jako po linii muzycznej poszo, e tytu opowiastki ze
znan przypiewk wpad w rezonans. C, zdarza si.
A po prawdzie, to wpa w tene zbieny rytm miao prawo - przecie
tu melodia i tu melodyjka, tu jaki rytm i tu ustalenie, e rytm to
tak po wszelakim idzie; tu ludowo na nut - i tu stukanie w jakie
tam metalowe kowadeko. Sowem, tak w sobie i gboko biorc, to z
tym skojarzeniowym procederem nie jest od czapy, co na tej swojej
rzeczy jest, mona powiedzie.
Bo jak to byo w tej tam przeszej historii? Wdrowa sobie pono
po jakim tam rynkowym czy podobnym obiekcie miejskim niejaki byt
filozofujcy czy matematyczny - to ju mniejsza. Nasucha si tej
melodyjnej rytmiki metalowej i motkowej zarazem, to i by popad
w dziaania eksperymentujce. Czyli popdzi w mieszkaniowe swoje
progi i tam dalej procedur stukania w kowadeko wyczynia.
I z tego, widzicie, tak si to porobio, e harmonia zaistniaa, e
takie tam stosunki melodyczne si poczy w wiecie - sowem, dylu,
dylu nutami i podobnie si w umysowoci zapisao.
Ale eby tylko na czym takim si skoczyo - gdzieby. Bo ten tam
matematyk albo i filozof, to on si zapatrzy w te wiartki i pene
nuty (a i inne tony oraz ptony sobie rozpisywa) - wic jak ju w
tym dwikowym strojeniu zalenociowym si nasmakowa, to zapoda,
i to z ca swoj naukow powanoci, e tak to brzmi sobie tu, ale
i tam. I wszdzie.
Znaczy si, widzicie, harmoni sfer mu si to tak gboko skojarzyo.
Wyszed by z melodyjki ludowo prostej, mona nawet rzec, e losowo
prostej, a zaszed w tym swoim kojarzeniu tak do zawsze i wszdzie.
Bez dwu zda, epski osobnik.
Powiecie, e to tak samo z siebie, powiecie, e przypadkiem - nawet
powiecie, e to minione i historyczne, e nic dzi z tego ju si
osta w myleniu o wiecie nie ostao, moe poza t melodyjk "dylu,
dylu". e to moe i urocze tam w sobie skojarzenie, takie z grnego
"ce", ale nic ponad.
Ale, widzicie, zaraz zaskoczenie zarejestrujecie - bo to adna tam
ju przeszo, ale jak najbardziej teraniejszo, a nawet i daleka
w sobie przyszo.
A nawet i wicej, to tak zawsze i wszdzie si pokazuje. Bo harmonia
sfer, widzicie, to nie byle jakie tam poczanie abstrakcyjne, ale
prawd prawdziw oddajce to widoczne i skryte w podszewce wiata.
Tak, takie to gbokie znaczeniami.

44

Mino po owym matematyku czy filozofie kilka wiekw i tysicleci,


ludzko okoliczna w gwiazdy sobie popatrywaa oraz w siebie, take
rne skuteczne metody na rozpoznanie wiata wyprodukowano - nawet
i oprzyrzdowanie dalekosine, ktre wszystko rejestruje detalem.
Sowem, macano tu i tam, gdzie si tylko w tym wszystkim dao - i
jest wizyjny obraz matematycznymi wzorkami wsparty, a i refleksj
filozoficzn pogbiony.
I zadziwienie te jest - na koniec obecnego poznawania jest mocne w
sobie zadziwienie. e to takie zestrojone, e brzmi tonami na nut
i yciow melodi, e tu element si zgadza z tamtejszym elementem
i wszystkimi nawet; e gdzie spojrze regua, wzr, zasada. I e w
tym wszystkim generalnie prawidowo. Jeszcze moe nie do koca w
badaniu zbadana, jeszcze co tam popiskuje kwantami w ciemnoci, a
te w doach materialnych si kryje, ale przecie wiadomo, e jak
jest ad, cho w obserwacji wydaje si chaosem, to musi by taka w
caoci jedna i fundamentalna - taka, wiecie, podstawowa regua, co
to wszystko wyjania. Taka "melodyjka" nadrzdna a prosta.
Czyli jest zadziwienie, e to tak idzie - e takie zharmonizowane.
A przecie, widzicie, mona kolejne skojarzenie poda. Takie z tym
tamtejszym matematykiem czy filozofem i dzisiejszym podobnym bytem
poznajcym wiat naoklny. - Czy to inne, czy w metodach inne, czy
w badaniu szczegw odmienne? Przecie nie.
Siedzi sobie w tym swoim laboratoryjnym zaktku dzisiejszy osobnik,
przyrzdami z kadej strony jest mocno obstawiony - i on sobie tak
w "kowadeko" takie albo inne postukuje. Co tam z czym zderza lub
rozdziela. Wic czy w gbokim sensie to inne od tamtego dziaania
na such? To samo, po detalu to samo. Szczegw moe w tym i wicej,
jednak zasadniczo rnicy adnej.
Fakt, ten dzisiejszy laborant, matematyk czy filozof, to on sobie w
t dalek dal horyzontalnie i wertykalnie spoglda - i ustala. e
jest takie i takie, e w odniesieniu do innego to albo cz, albo
nadrzdno - e to ma si do siebie w takiej a takiej tonacji, a
wic jest w brzmieniu i symetrycznie si ukada. - Albo ustali, tak
dla odmiany, e co tu faszuje, e element nie pasuje do caoci,
dlatego trzeba to w dalszym cigu bada. Co by dysharmoni z wizji
wyeliminowa i atonalne zgrzyty stonowa.
Bo, wiecie, jak taki naukowy osobnik zobaczy, e to brzmi i e si
w tym symetria i zgodno stronna pokazuje - to wie, e to adne.
A jak adne, to si zachwyca, bo te wie, e pikno nawet wzorkiem
moe do niego przemawia. Taki, widzicie, estetyczny, a moe nawet
i harmonijny w tym dostrzega element. Niby wszdzie tylko fizyka z
jej chaotyczn regu si pokazuje - ale znaczeniowo to ad, ktry
opisuje odpowiedni cig matematycznych znaczkw. Moe jeden jedyny
nawet wzr.
Ale jest i rzeczywista realno wiata, taka fizyk pokazujca, e
jest to a to i takie. - I tu jest dysharmonia z logik, ktra domaga
si peni oraz caociowej symetrii.
Taka na przykad promienista ewolucja, widmo promieniowania w jego
45

uoeniu od najwikszej czstotliwoci do zerowej. Jest, zmierzone


od gry do dou. I jest fizycznie wszystko.
A przecie, jak si w ten wykres zerknie - to czego brakuje. Niby
przyrzdowo niczego w wiecie wicej nie ma, a te adnym sposobem
zbadanego poszerzy ju w zasobie nie mona - a jednak czego w tej
konstrukcji brakuje.
Powiecie, e to nie tak - e to wszelakie - e fizyka - e badanie
pene. Czyli - jest jak jest. I nie ma co si zajmowa dywagacjami
o tym, czego nie ma.
A ja wam na to powiem, e takie podejcie mao w sobie ambitne, e
ono nie konsumuje ustalenia tego matematyka czy filozofa - e jest
harmonia, symetria i penia.
Moe i fizyka pokazuje wszystko, ale przecie to nie oznacza, e nie
ma czego wicej. e i owszem, na t aktualno chwilow w ewolucji
to moe i tego wszystkiego jako nie ma, jednak to nie oznacza - to
zupenie nie oznacza, e podejcie ustalajce "harmoni sfer" (albo
podobnie) jest bdne.
Sowem, widzicie, trzeba wyj z tej tam naszej fizycznoci, ale w
kroku nastpnym, ju analitycznie pogbionym, takim dopenionym i
symetrycznym - takim matematycznie albo i filozoficznie harmonijnym
to dalsze opisa. Bo dalsze te Fizyczne i zawsze Fizyczne. I mona
to zrobi.
Wida wszystko, prawda. Ale to nie znaczy, e to Wszystko.
Spjrzcie jeszcze raz i dokadnie na tabelk z promieniowaniem, od
gry do dou. I co? Jest symetria, jest penia?
Nie. I zupenie nie.
Jest zestaw w pocie czoa zebranych punktw takiej skali, jest te
podzia na odcinki jako cechami podobne. Jedne s samodzielne, a
inne zachodz na siebie skadnikami, wic trudno wyznaczy granic
- jedne oznaczaj wielkie drgania i zagroenie, inne pokazuj si
obserwacyjnie palet kolorw - za jeszcze inne sycha w tonacji
miej a harmonijnej. Albo faszywej, kiedy mao wprawny grajek si
za zestawianie melodyjki zabiera.
To wszystko jest, prawda. Ale jak podzieli zbir regularnie - tak
nastroi wedug jednakowych wartoci - to si okazuje, e brakuje w
tym zestawie, w czci grnej, caej jednostki, tu brak caej "nuty"
do harmonii.
U gry promieniowania, widzicie, pustka zieje, zbir jako si tak
dziwnie urywa, e adnego w tym sensu nie ma. aden to peny punkt,
adna dopeniona konstrukcja.
A jak czego brak, to zaraz zaczyna dwicze pytanie: dlaczego w
zbiorze czego brakuje? Czy takie jest, ale jeszcze nie zmierzone?
A moe tego nigdy nie byo, cho powinno? A moe byo, ale zaniko
- albo si dopiero pojawi - albo gdzie jest, ale nie tutaj?
I kiedy tak si zastanawia, kiedy to dalej zestawia sobie z tak
tamt harmonijn melodi wszystkich sfer - to si czowiek zaczyna
dopatrywa w tym pewnego sensu. A nawet i fundamentalnego sensu. W
dzisiejszej obserwacji tego zakresu widma promieniowania brakuje 46

prawda i fakt. Ale jeeli ma by cao i symetria w brzmieniu, to


ten brak musi by uzupeniony. Logicznym namysem uzupeniony. Czy
tego braku nigdy nie byo, czy teraz go nie ma - to bez znaczenia,
jeeli mona przeprowadzi dziaanie na zbiorze, w oparciu o fakty
istniejce zbudowa zestaw czstotliwoci absolutnie moliwych, to
taki krok trzeba zrobi.
I on jest moliwy. Wanie w oparciu o teren ju przebadany. Zbir
danych jest punktem wyjcia - jest zasada, e to musi by harmonia
i stan symetryczny - czyli punkt dojcia jest atwy do uzyskania,
to banalne przeliczenie. Albo rozrysowanie widma w jego teraz ju
penej, logicznie penej postaci.
Czyli - jeeli stwierdzam, e w czci grnej brakuje jednostki do
zbudowania maksymalnej, omioodcinkowej struktury - to trzeba taki
brak w zestawie uzupeni. Fizycznie wida wszystko, ale w zbiorze
logicznym rwnie wida wszystko. Po procedurze normalizacji, czyli
po dopenieniu, po uzupenieniu brakujcych elementw, ktre musz
logicznie by, eby zbir spenia warunek symetrycznoci - po takim
zabiegu rwnie wida wszystko.
Widmo promieniowania w jego zmodernizowanej postaci to wszelkie w
takiej ewolucji moliwe punkty, od najwikszego drgania po niskie
i najnisze. Tu sycha wszystko.
Powiecie, e moe i zabawne, moe i w sobie ciekawe - ale czy to ma
jaki sens? e to logicznie istotne, powiecie, e pokazuje zwizek
midzy odlegymi w czasie i przestrzeni elementami, jak stukanie w
kowadeko a wszechwiatow melodi, e budzi skojarzenia oraz nawet
emocje. Ale czy poza informacj, e co takiego si dziao, czy to
przekada si na jak tak warto? Przecie w kadym dziaaniu i
dzianiu si jest sedno i fizyczna tre - wic co tu jest treci
i istot, co tu wane, pytacie.
Co jest istot? Istota.
Ni mniej i ni wicej, ale istota. Taka, widzicie, wiadoma siebie i
otoczenia. Taka dwunona, na przykad. Z gowiast kul u szczytu
i z planetarn kul u nogi - taka rozumna i tworzca muzyk. Moe
i w rytmie "dylu, dylu na badylu", ale moe i jak symfoni mocno
zoon w harmonice.
Bo to, widzicie, w tym penym i symetrycznym monnecie dziejw, tak
w chwili, kiedy caa gama czstotliwoci bya we wszechwiecie ju
obecna - to w tym, i tylko w tym momencie, ta mylca poczwara si
moga pocz. Wczeniej nie byo do tego warunkw, pniej rwnie
jest niedogodnie. Tylko w tym rodkowym i najbardziej zoonym, a
wic w iloci symetrii najbardziej skomplikowanym umiejscowieniu,
tylko tu moe zaistnie okoliczno, e zapocztkuje si istnienie
takiej istoty.
Harmonia sfer to moe i emocjonalne opisanie zjawisk, to moe tak
w sobie literacko brzmi - ale to zarazem fakt. Rzeczywicie w tym
jedynym i jedynym punkcie wszechwiatowej ewolucyjnej zmiany, tak
widmowo si ukadajcej w promieniowaniu - w takim momencie obecne
byy w zbiorze wszystkie "nuty", graa caa orkiestra i niczego tu
nie brakowao.
47

Wczeniej wiat dochodzi do tego punktu. Czyli zaczyna od tonw


wysokich i bardzo wysokich, to by okres "piskw i wrzaskw". Ale
stopniowo, w miar przybywania nutek na skali, oddzielne i dalekie
fakty si harmonizoway, tonoway i uzgadniay brzmienie. Zarazem
zwikszay si moliwoci, w zbiorze i w kompozycji pojawiay si
rozbudowane kadencje i cae powizane ze sob frazy. Trwao tak do
rodka. Czyli osi symetrii "melodii".
A w rodku, ten jeden jedyny raz, zagraa cao orkiestry, pen
moc wybrzmia kady z moliwych "dwikw"; wszystko wwczas byo
w maksymalnej symetrii i harmonii. Tylko tu.
A teraz? Teraz jest okres "wyciszania". Zaczo si jednostk temu
i biegnie w najlepsze; kwant po kwancie znika z rejestru, a zbir
uboeje w kadym kierunku. Aktualnie zaczyna ubywa w repertuarze
tonw grnych i wysokich, a nabieraj znaczenia basy - orkiestra z
kadym taktem si kurczy. - Jak dzieje si w trakcie nasuchiwania
oddalajcego si pojazdu, kiedy to sycha coraz cichsze dwiki i
nisze w tonacji - tak samo w "nasuchiwaniu" wszechwiata nasta
moment wyciszenia. wiat ju "basuje", ju przewaaj niskie tony.
Ale nie jest tak le, jeszcze wikszo orkiestry si popisuje, a
tu i wdzie nawet sycha zgrabne solwki. Jeszcze jest co sucha
i podziwia.
Tylko e, c, zero drga w zbiorze te daje o sobie zna.
Widmo promieniowania, z uwagi na swoj pozornie ulotna form, jest
zapisem zjawisk w caoci wszechwiata - a zarazem pokazuje, co tu
jest aktualnoci. Przez rwnie niepozorny w swojej wymowie zabieg
- czyli przez odniesienie do logicznie wypracowanej harmonii sfer,
przez takie dziaanie mona pozyska wiedz o tym, co byo oraz z
jakiego powodu ju tego nie ma. I jeszcze wicej: mona wyznaczy
rytm zanikania dalszych elementw.
Przecie, co ma tu fundamentalne znaczenie, z faktu braku grnej i
wanej czci widma promieniowania wynika, e to jest proces, i e
na tym si nie skoczy. Wrcz przeciwnie, zjawisko przyspiesza. Z
uwagi na rozmiar wiata to jeszcze potrwa, jeszcze mona z pewnym
spokojem wsuchiwa si w otoczenie, ale trzeba mie wiadomo i
wiedz, e zmiana tyka - e "za zakrtem" moe by cisza. I to ju
taka wiekuista.
Dylu, dylu... A moe jednak zapiewajmy? Pki czas...

48

You might also like