You are on page 1of 55

JANUSZ OZOWSKI

KWANTOLOGIA STOSOWANA

opowiastki filozoficzno-fizyczne
dla dzieci duych i maych

copyright 2015 by Janusz ozowski


wszelkie prawa zastrzeone
ISBN 978-83-942582-5-2

ja.lozowski@gmail.com

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 9.1 art ewolucji.
wiat, jaki jest, kady widzi.
Pozostaje problem z nazwaniem widzianego. Tak po prawdzie to
nie taki wielki. W kocu homo swj proceder nazywajcy ju
czas prowadzi, niejakiej wprawy w sownikowym wyraaniu si
a nawet zasady ortografii i interpunkcji wypracowa ale,
mwic, problem jest.

moe i
pewien
naby,
prawd

Z tym, widzicie - tak ju zupenie prawd i prawd zapodajc - to nie


w konkretnym sownictwie czy narzeczu owa problemowa trudno si
zawiera, przecie to wtrno i naleciao, tylko w podchodzeniu do
wiata, w jego postrzeganiu oraz rozumieniu.
Nazewnictwo moe si po dowolnym narzeczu wyraa, zawsze te reguy
i rytm wiata bdzie w sobie zawiera, wszak inaczej nie zaistnieje
- jednak to, co powstanie i jak si dwikowo lub podobnym znakiem
zaprezentuje, to wynika z podejcia do otoczenia.
Tu jest pies zagrzebany, w tym dylemacie on si po caoci i te po
szczegle zawiera.
Ot, na ten przykad, siedzi tam sobie w swoim czasie dawno i mocno
ju przeszym nasz praszczur, siedzi w tej swojej jaskini albo te
przed - i takowe kamyki czy podobne elementy wiata o siebie stuka.
Nic, tylko stuka. Iskry po okolicy si rzucaj, kawaki czego te
pdza pokrconymi orbitami, ale czy ten praszczurzy byt nasz sobie
to nazywa? Przecie e nie. Tak mu mechanika koczyn pozwala, to on
sobie postukuje. e jaka tam w jego epetynie abstrakcja z takiego
wystukiwania si legnie, to faktem prawdziwym jest, tylko e czasu
jeszcze na wiecie spynie rzekami przeogromnie, poniektre rzeki
w swojej mijalnoci przemin, a dopiero gdzie tam i daleko sowo
si stanie. Jak reguy w tym postukiwaniu przodek wypracuje, to i
sownictwo zaistnieje, musowo zaistnieje.
Ale, dajmy na to, siedzi sobie w swoim aktualnie aktualnym czasie i
te laboratorium (albo i przed nim) jaki dzisiejszy fizykant - albo
i inny jajogowy. I on sobie elementy wiata zderza, tak nimi rano
postukuje. I lec w przestrze okoliczn skry, przerne si kawaki
materii orbitami pokrtnymi rozprzestrzeniaj, a te obrazki si z
tego dziaania telewizyjne czy komputerowe tworz - i tak to idzie.
Tylko czy one laboratoryjny ciura inaczej te swoje postukiwanie w
realnoci prowadzi ni przedpotopowiec - czy to znaczco daleko od
tamtej eksperymentalnej dziaalnoci jaskiniowej si znajduje? Nie,
adnym razem nie.
Tak po prawdzie to wszystko jednakie, drobne rnice tylko jedno
pokazuj. Przecie praszczur i laborant tak samo w swojej budowie
s uoeni, wiat jest ten sam, a i metody badawcze te same. Takie
tam szczegy przyrzdowe i techniczne, to przecie drobiazg sobie
cakiem pomijalny. Niby dzisiejszy eksperymentator-jaskiniowiec to
2

i w abstrakcje, i w jzykowe encyklopedie zaopatrzony, niby swoje


obserwacyjne opukiwanie na dalekim dystansie prowadzi, niby widzi
po horyzont i niby jaskini ju czasami zwiadowoczo opuszcza ale
po prawdzie to nic nowego, to ju byo. I dalej problem si taki w
tym kryje, e nie o okrelenia czy wyszukane swka chodzi w tym
wszystkim - ale o zrozumienie postrzeganego.
C tu duo rozpowiada i zdaniami zoonymi rzuca, czy takie tam
kreli horyzonty i zachwala zdobyt historycznie wiedz, przecie
obecna aktualno badawcza hominida dokadnie tak samo przesiaduje
w tej tam jaskini i tak samo otoczenie postrzega.
Fakt, jaskinia moe nawet i wiksza, metra yciowy si powikszy,
teraz ju i horyzont zdarze si w tym zawiera - tylko, zauwacie,
logicznie to to samo, sytuacja oglnie tosama. Dlaczego? Poniewa
to nie wiat jako taki jest tu najwaniejszy - ale "jaskiniowiec".
wiat by i jest - ale jak jest, o, to ju problem laboranta.
Powiecie, e przynudzam, e wstpem to ja was zupenie zdoowaem,
e lepiej w gwiazdy popatrywa, jak takie co czyta. Nie powiem,
jako w sobie tak to poszo, moe i nie po ustaleniach literackich
i reguach - niby miao by o ewolucji i jej artobliwym podejciu
do eksperymentatora, ale wyszo jak zawsze.
Wiadomo, co kwantowo si omsknie, i tak sowo za sowem skapuje.
Ale, widzicie, to nie do koca tak bez sensu. Moe i terminologia
z pobocza, moe i trzeba byo zabuja abstrakcjami, co by mzgowie
si ucieszyo jednak w tym jest prawda. A take nasza jaskiniowa
lokata to fakt. Niby ju wszystko wida, niby wszystko zbadane, a
dalsze szczegy na pewno dojd, bo front laboratoryjny szeroki i
liczny tylko, widzicie, to cigle "jaskinia". Rzeczywisto tak
samo dalej opukujemy, dalej nazywamy i tabelkujemy, ale przecie to
jaskinia - metody inne, jednak sens ten sam. Rozumiecie?
I dlatego czas ju wycign z tego wnioski, czas ju jaskini nazwa
i stwierdzi, e niczego poza ni nie ma.
A, co wicej, powiedzie, e zawsze i wszdzie i kady lokator w
tej jaskini widzi i bada wszystko. Trzeba gono powiedzie, e w
wiecie nie ma adnego wybranego momentu bada, e kade pokolenie
postrzega cao. I wie o otaczajcym zakresie maksimum. Szczegy
s istotne, ale to wanie tylko szczegy.
e, mwic inaczej - tajemnic wiata jest to, e nie ma adnych w
nim tajemnic. Tu wida, sycha i czu wszystko. W ewolucji nie ma
adnych tajemnic. Nie ma ich w rozumie i nie ma w wiecie.
To rozum, widzc prawd wiata, dostrzega w tym tajemnic. Jedyn
tajemnic przyrody jest to, e nic w sobie nie skrywa - e nie ma
tajemnic natury. Wszystko tu jawne i jasne. Dosownie jasne.
Nie ma niczego tajemniczego i ciemnego, nawet jeeli ciemno wchodzi
w skad poznawanego.
Powiecie na to, e teraz to po bandzie jad. e przecie wszdzie
3

wida zoenie i skomplikowanie takie, e a ho i ho. e trzeba to


bada w trudzie i znoju, rozbija na kawaki w machinach wielkich
jak gry, e gdzie skierowa zmys badawczy tam zagmatwanie - e tu
nic jasnego; i e najpewniej nigdy tego si nie pozna.
e to wszystko statystyka losowoci poganiana, e niepewne w tej
swojej tam gbokiej nieoznaczonoci - e moe tu i obok jasno po
wszystkiemu, ale tam i obok to zagmatwanie takie, e je niemoebne
wzory z trudem definiuj.
I w ogle to dziw dziwem dziwaczny si w kadym kierunku pokazuje.
Tak powiadacie.
Ech, i co ja mam na takie dictum sowne powiedzie? Moe to, e si
mylicie, e poznanie "poziome", czyli zbieranie szczegw wiata,
e to mylicie z poznaniem "pionowym", czyli ustalaniem zasady tego
wiata.
A to nie jest to samo.
Szczegw, wiadomo, w badaniu si nie wyczerpie, to biegnie w dal i
w nieskoczono; "twarz" jest jedna, ale w kadym przypadku inna,
i przez to ciekawa. Ale poznanie regu, rytmu rzeczywistoci, to w
sumie niewielki, minimalny zakres, zaledwie kilka moliwoci - wic
do poznania.
I wicej, to zawsze byo znane. Kady byt, ktry si na tym padole
pojawi, kady pozna i zrozumia otoczenie - kady. Nie ma przecie
znaczenia, jak nasz praszczur sobie te kamyki nazywa, nie ma nawet
znaczenia, czy je w ogle nazywa wane jest to, e dziaa i tym
samym bada wiat. Nie ma znaczenia, jak dzi laborant swoje "kamyki"
nazywa, bowiem tak czy owak to s kamyczki.
Sami ocecie - czy midzy kamykiem w jaskini a "kamykiem" w postaci
atomu rozbijanego w zderzaczu jest jaka rnica? adnej. W sensie
logicznym adnej. To jednostka i to jednostka tu i tu poznanie i
dziaanie opiera si na drobieniu, podziaowi na elementy - i kady
w tym procesie badawczym fakt jest zbudowany z kwantw. e raz s
to kwanty wielkoci odupanego skrawka materii, a raz odupanego w
zderzeniu skrawka atomowej materii? Ale to zawsze jest materia i
zawsze ta sama zasada ow materi tworzca. Wic i wynik poznawczy
jest dokadnie ten sam. Znw nie w sensie szczegw, tu zachodzi
szalona rnica, ale na poziomie oglnym to jest to samo: wiedza o
kolejny kwant danych o wiecie przyrosa. Itd.
Rozumiecie? Niezalenie, co i jak badam, niezalenie od momentu tej
akcji poznajcej, kade moje dziaanie wykrywa w wiecie regu i
tym samym zasad to raz moe by regua obrabiania kamienia, ale
innym razem regua atomowa.
Tylko e tu i tu to jest ten sam rytm i ta sama regua. Bo jednostka
zawsze jest jednostk, niezalenie jak wielk gabarytami. To zawsze
jest kwant w zbiorze kwantw, to zawsze jest dziaanie na kwantach.
Kiedy spogldam w niebo, czy w siebie, widz to, co tu jest i s
to tylko i jedynie kwantowe jednostki. I wycznie od dokadnoci,
od ostroci mojego ogldania, od uytej rozdzielczoci przyrzdw
i abstrakcji zaley, czy dostrzegam wszystko czy "Wszystko". Kiedy
4

ograniczam spojrzenie do ciasnego krgu bliskich oraz namacalnych


wyobrae, mitw lub poj widz kamie; kiedy w spojrzenie, na
zasadzie koniecznej, wprowadzam atomy i zmian je tworzce widz
"kamie".
Kadorazowo widz to samo, cho to nie to samo.
To od zmysowej (lub technicznej) zdolnoci postrzegania drobiazgw
zaley, czy rejestruj zalenoci i powizania w wiecie, czy widz
jedynie tylko chwilowe i czstkowe fakty. Jednak sens poznania jest
zawsze ten sam i wynik ten sam.
Wspomniany art ewolucji wanie na tym si zasadza, e badajcy w
kolejnych krokach poznaj coraz mniejsze elementy wiata, goni je
i staraj si zrozumie tylko e to zudzenie. W tej gonitwie do
dyspozycji s zawsze te same elementy, jedna regua zmiany i wynik
zawsze ten sam.
wiat jest tak prosty - e prostszy by nie moe. I zawsze w peni
badajcemu go laborantowi to oznajmia. e tene dostrzega zoenie,
e lekceway przekaz o prostocie, e dopatruje si w rzeczywistoci
zafaszowania, nieoznaczonoci splatanej ze statystyk - e wyczuwa
wyprowadzanie na manowce? Ech, to nie o wiecie wwczas myli, to nie
otoczenie analizuje - tylko siebie.
Tak, w takim momencie myli o sobie. O swoich sposobach poznawania
oraz o swoich cechach.
Poznajc wiat tak naprawd "laborant" poznaje siebie. Przecie wiat
nic o nim nie wie, biegnie tak z nieskoczonoci w nieskoczono
- i si zupenie nie przejmuje, czy kto go poznaje. To od zdolnoci
poznajcego zaley, czy widzi ad i regu, czy chaos i bezsens.
Na/w niebie wszystko jest zapisane - we mnie wszystko jest rwnie
zanotowane. Pozostaje tylko nauczy si czyta te znaki na ziemi i
niebie.
I moe wreszcie si filozofom przyni, e potrafi poprawnie takie
znaki odcyfrowa.

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 9.2 Poyjemy sobie.
...czy wie pani, e bdziemy yli i tysic lat? Skd wiem, wczoraj
na spotkaniu takim byam - z naukowcem. Crcia zaproszenie szkolne
przyniosa, to sobie myl, e pjd. Moja ajza si gdzie tam do
kolekw wybraa, mecz czy jako tak podobno mieli pokazywa, wic
poszam. I nie auj, ssiadko.
Ludzi troch byo, prawie same kobitki - rozumie si. Naukowiec te
niczego sobie, taka czterdziestka, w garniturze, fryz zadbany. I w
ogle zadbany, a mio na co takiego popatrzy. Wiadomo, kochana,
e to nie co te nasze - ech, sama pani wie przecie. Temat te by
na moj gow, ciekawy, nie powiem. Nawet si zasuchaam, bo czy
by sobie pani nie chciaa tego tysica poy. Ach nie, pani droga,
a kto mwi, e z tym samym - uchowaj. Ja, jakby tak byo mona, bym
tego swojego zaraz si pozbya, tylko e to niemoliwe. Mieszkanie
na niego zapisane, dzieciaki pod nazwiskiem, wiadomo, same kopoty
by wyniky. Ale jakby to tak czowiek wiedzia, e przed nim jeszcze
nie kilka, a kilkaset lat do uzysku w kalendarzu, to zastanawia by
si nie zastanawia - prawda, pani? Szko mam, co tam jeszcze si
pamita, wic bym si wypucia. Moe i jakie co naukowego by si
mi w yciu trafio, rnie to przecie bywa. I ciekawie by byo - i
tak filmowo... Nie powiem, zainteresowa mnie. I ten wykad fajny w
ogle.
Nie, a tak to si nie popdzi, kochana, nas to jednak nie chwyci a szkoda. Naukowiec mwi, doktor czy profesor, tak jako mu byo,
e to nie dla nas. e tutejsze roczniki to zrobi, ale dopiero za
kilkadziesit lat, jak i dobrze pjdzie, to tak si zacznie. Czyli,
tak na oko, moe wnuki doczekaj. Crcia w podstawwce, wic niby
ju za pno na ni. Ale kto wie, nauka przecie rnie mwi. Raz,
e jutro popada i to silnie, a za chwil soce pogodynka pokazuje
na rysunku. Wic rnie to moe by.
Bo to rozcignicie ycia te tak ma si zrobi, czyli naukowo i w
urzdzeniu. Naukowiec mwi, e wsadz takiego kogo do maszyny i
go... Tak, wie pani, siedziaam z boku i troch cicho syszaam, i
nie wiem, czy tego kogo bd przypieka, a moe wyciga, jednak w
urzdzenie na pewno wsadz, teraz bez urzdzenia nic nie dziaa. I
jak ju takiego napromieniuj w tym urzdzeniu, to on bdzie taki
sam - a jednak inny. Czyli zamiast stu lat, jak dzi, to sobie moe
i dwiecie poyje. Tak, pani ssiadko, dwiecie. Przecie od razu w
tysic to si nie da czowieka pchn, wiadomo. Po kawaku bdzie to
si dziao. Dojdzie setki, wetkn do maszyny, dwiecie, te si go
zapakuje, i tak co sto lat. I zawsze na chodzie.
Naukowiec mwi, e taki napromieniowany niczym si na twarzy nie
bdzie rni od czowieka, e to to samo bdzie. Niech pani sobie
pomyli, czowiek rano si budzi - zaglda do lustra... A przecie
6

wie, e w metryce dwiecie, albo i trzysta nawet zapisane. A tu, w


lustereczku - widzi pani - twarzyczka jakby z dowodu osiemnastki, i
gadziutka, i jdrniutka, i nic nie zwisa, i nic si nigdzie mao
ciekawie nie marszczy... A do tego, kochana, wyobra to sobie, e i
kiecki z najlepszych lat pasuj, te wszystkie kiedy upchane gdzie
po kcie, bo al wyrzuci - i one teraz s w samo raz... Jej, pani
ssiadko ty moja kochana, a, a, a... A ciarki czowieka tak po
wszystkim przechodz, jak to sobie pomyli.
Tak, nie powiem, takie nawietlenie to mi si podoba. Bardzo mi si
podoba. A nawet ono mi si jeszcze bardziej podoba. A by si y
chciao, sama pani powiedz - nawet jakby i ciko byo. Bo przecie
jak ciao sprawne, to i ycia si chce, perspektywy sobie mona na
kolejny dzie i rok robi, bo czasu starczy, spieszy si nie trza
i gow ama. Tak to sobie mona poy, prawda?
Tak, naukowy mwi, e o to wanie chodzi - eby tak rano nic nie
strzykao po ciele. Bo inaczej, to jasne, po choler by si mczy
i kopota, adna przyjemno. A tu mam swoje latka, ale pudrowa
nie trzeba, woski proste, tu i tam sterczy i przyjemno tak sobie
to smakowa, doznawa, cieszy si, spotyka...
Nie, oczywicie, e to nie bdzie na zawsze, natura swoje prawo i
zasady ma, wiadomo, pani kochana. O to idzie, tak to mwi, eby w
latach si to dziao, a nie szast prast i koniec. W takim yciu to
i modo bdzie odpowiednio, i wiek redni, i staro. Wszystko w
kolejnoci i odpowiednio. - Tylko zamiast sto, to tysic lat si w
wiecie bdziemy obraca. A jak komu si znudzi, bo wiadomo, e to i
owo si nudzi, to sobie zawsze mona powiedzie, e ju dalej si w
tym nie czuj, i e cze. Wnuki odchowane, albo nawet dalekie takie
praprawnuki, to sobie dalsze mona odpuci, wola kadego. Wiadomo,
inaczej kady czuje. - Cho duo wnukw bym nie chciaa, to kopot,
prezenty, imieniny, ale kilka moe by. Sama pani widzi, e warto.
Ale, pani kochana, pani wie, e to nie takie proste - bo jakby byo
proste, to ju przecie by byo. A nie ma, wiadomo. Naukowy mwi,
e to napromieniowanie musi delikatne by - to znaczy ostrone. Ono
tak caociowo musi czowieka ogarn w tej maszynie, gboko si w
nim zadomowi, eby nic nie pomin - i dopiero wwczas efekt moe
si pojawi. Sama pani wie, e to trudne. - Przecie jakby co si w
tym napromieniowywaniu le potoczyo, uchowaj, to skutek, wiadomo,
kiepski byby. Na ten przykad co wyronie nie tam gdzie trzeba i
si czowiek tylko oszpeci. Jaka narol si na gowie przykadowo
pojawi i bdzie stercze, tfuj.
Naukowy mwi, e takie fale musz od podstaw i, po caoci - a
z ta. - O co z tym "tem" mu chodzio, to nie powiem, nie wszystko
zrozumiaam. Takimi, wie pani, terminami naukowymi rzuca, a ja tak
z boku siedziaam, to nie wszystko do mnie celnie docierao. Ale to
jako tak ma by, e z samej gbiny ma i - taka fala za fal ma
si czowieka czepi i wprawi w ruch. Tak naukowy mwi, szczerze
powtarzam.
To ma by taka fala, wie pani, rodkowo znona - ani z gry, ani z
dou. Czyli nie moe przysmay, ale nie moe by zbyt saba, eby
7

w te zakamarki moga dokadnie wnikn. W rodku ma by, rodkowa


z zakresu moliwoci, naukowy gada. W mikro czym, albo i gdzie,
tak jako mwi.
Co wicej, to nie jedna fala ma by, ale kilka - eby akcja bya w
caoci i wielokrotnie. Taki przykad da, e dom i kolejne si w
nim pokolenia ganiaj. A na zewntrz, jak to obserwowa - wszystko
si kupy naleycie trzyma. Dlatego, e jedna fala to stabilna taka
w sobie, czyli rodzice wanie. Druga to dzieciaki, najmodsze si
pokolenie pojawio, a trzecia, wiadomo, to dziadkowie gdzie si w
kciku sadowi. Ale razem, zauwa pani, razem to wszystko si kupy
trzyma, razem dla wiata cao stanowi. Std teraz taki naukowy w
tym problem, eby te fale puci w czowieku i ustabilizowa sobie
wzajemnie - i eby to tak owe tysic latek biego. Wiadomo, proste
to nie jest, bo by ju dawno byo.
Tak po prawdzie, naukowiec to wspomina, e natura z tym sobie ju
dawno rade daa, e to jest od zawsze. Tylko, widzi pani, to si w
nie jednym osobniku dzieje, ale kolejnymi pokoleniami. Przecie to
logicznie to samo, zasada ta sama. Teraz trzeba tak zrobi, eby te
fale w konkrecie czowieczym puci. Taka fala za fal idzie przez
wiat, jeden si rodzi, za inny umiera... I tak samo ma by w tej
osobniczej cielesnoci, wewntrznie wszystko si po wielekro zmienia
- a osobowo stabilnie sobie istnieje. Ech...
Nie, pani, natura mdra - ale nie a tak. Ona, wiadomo, co moe, to
wymyli i przeprowadzi, ale tego akuratnie nie moe. Sama siebie w
te procedur nie wetknie, nie ma jak jej fala poruszy. Pokolenia,
i owszem, wyprodukuje, ale zawsze kolejno i odrbnie. A tu kopot
w tym, eby taka fala w tym samym osobniku si narodzia i kolejno
w ciele wszystkie etapy przesza - i te gdzie na horyzoncie sobie
zanika. A taki naukowiec jeden z drugim w tym czasie kolejn ju
fal puszczaj, takie "poczcie w sobie" cielenie od najmniejszej
komrki, a nawet i jej elementu elementarnego uruchamiaj. I tak to
si toczy i toczy, i a mio oglda.
Tak mwi, prawd mwi, dom za przykad da. Albo i globus, bo i
takie pokazywa. e jak po jednej stronie si pracuje, po drugiej
pi, a pomidzy odpoczywa. Wszystko po osiem godzin, sprawiedliwie
i rwno. Wic te fale, co to si je w ciele uruchomi, tak wanie
si maj zachowywa. - Czyli jedna pracuje, jedna odpoczywa, jedna w
senno zapada, i tak to idzie na okrgo. Czowiek jako cao w
wiecie dziaa, normalnie wszystko biegnie, a tam komrkami si to
dzieje na zmian, sprawiedliwie i rwnomiernie. Nie ma obcienia
i mki dla jednego, ale jest podzia pracy. I ciao si lokalnie i
oglnie nie przemcza. - I dobrze, i mi si to podoba. Sama pani to
wie, e jak si chopa nie zagoni, eby mieci wynis, to wynie
nie wyniesie, sam taki z wasnej woli nie pomoe. A tu wymwek nie
ma, chcesz y, to pracuj i innym pomagaj.
Podzia pracy i planowo si liczy, fale ywota z jednej strony w
drug si przetaczaj, a czowiek sobie smakuje ks kiebasy lub i
szynki na niadanie, czy tam obiad. ycie to jednak fajna sprawa i
warta naukowego trudu.

A jak te fale tak si w jedno uo i kada na swoim odcinku, to


sami pani rozumie - y nie umiera. Nawet i tysic latek mona tak
przepdzi. Pewnie, e bym chciaa, mwiam. Wicej to nie, bo to
ju w puszk by trzeba si zapakowa. Tak, pani, w puszk. Naukowy
tak mwi. e jak dalej by kto mia smaka na ycie, to biologi
si nie da, trzeba w metal lub podobne si zapakowa. I to ju na
wiele wystarczy, w nieopisan dal mona si tak ycia trzyma. Ale
ja chyba bym chcie nie chciaa, znudzi si. Tysic i owszem, tego
by sobie i tamtego czowiek popoznawa, pokolegowa si, nagada z
ludmi na wszelkie tematy, ale tak po zawsze i do kiedy? Nie, to
nie dla mnie, tak myl. Ale zapewne jak by na czowieka przysza
ju pora, nawet po tych tysicznych latach i zimach, to byoby al
si z tym egna... Tak to sobie myl.
Tylko e to nie nasze zmartwienie, przecie naukowy gada, e nie
dla nas. Ale pomarzy mona, zastanowi si mona, pogadanki tej i
podobnej sobie czowiek chtnie posucha. Bo jakby si tylko na te
seriale w telewizji patrzy, to mona krka dosta. Niby w kadym
si co dzieje, a nic si nie dziej. Ta z tym lub tamtym, a jedno i
to samo w oglnoci. - Dlatego, pani rozumie, jak nastpne takie
spotkanie naukowe bdzie, to pjd, a co, trzeba si podszkoli i
co nowego o wiecie dowiedzie. Nauka teraz pdzi i pdzi, a si
to dziwne wydaje. A te pogadanki tacy naukowi prowadz, e mona
si napatrzy i nasucha, sama przyjemno.
Tak, jak bdzie co w ten dese, to powiadomi, razem pjdziemy i
si podszkolimy.
ycia niewiele zostao, to trzeba si w smakowaniu spieszy.

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 9.3 Z bagna za wosy.
Dawno, dawno temu, za lasami, za grami...
A w choler z takim pocztkiem. Co to nie mona powiedzie, tak po
ludzku, e dwa miliony lat zapierdziela po globusie czowiekowaty
i wtyka swj nos w kady zakamarek i dziur? Mona.
A nawet, tak po prawdzie - jakby gbiej w szcztkach pogrzeba to si i okae, e tych milionw ju osiem si zadziao, od kiedy to
jako tako kumaty osobnik swj proceder uskutecznia i wszdzie lady
swojej bytnoci zostawia.
I s tego skutki, co by to nie owija w salonowe konwersacje - ich
taka i owaka ma.
Czowiekowaty, wiadomo, to kawa cielska. I jeszcze wiksza sia z
chamstwem zmieszana. Jak taki wemie w rczuchn kamie albo ko,
jak walnie w pobratymca albo w co innego, to skutki s - bez dwu i
wicej zda.
Na ten przykad gowizn owego ziomka w yciu rozbije i skonsumuje
zawarto, bo cigle godny. Albo tamtego samiczki w swoj jaskini
zacignie, bo cigle godny dozna. Wiadomo, jak to si tak gdzie
przechadza - he-he, przechadza, przecie to ledwo azi wic kiedy
to tak zapieprza w kad stron po zakrzywionej w dalszy lub bliszy
horyzont paszczynie planetarnej, to si na to i tamto natknie. I
bierze w apsko, smakuje na wszystkie sposoby...
I, wiecie - tak to w tym smakowaniu si robi - e tene achmyciarz
ewolucyjny, takie to w sobie nie wiedzie co - takie nieopierzone i
zupenie do istnienia niedostosowane... no, co w takowym czym si
kluje... Wiecie, kamyk tak o kamyk osobnik postuka - albo o czaszk
innego postuka - albo si te w co innego samodzielnie wpieprzy i, wiecie, w tej epetynie jego co takiego si dzieje, e si tam
dzieje.
A dzieje si pocztkowo na ma skal - tak okoliczn. Niby toto w
swoim popierdzielaniu nigdzie si nie zatrzymuje, wlezie tu - ale i
tam si dostanie - kontynenty wszystkie zagospodaruje, cho nawet o
tym, e takie kontynentalne zjawisko istnieje, o tym zielonego czy
innego pojcia nie ma. Nawet dugo jeszcze sobie nie uwiadomi, e
caociowo to w planet si zamyka, ale takie yse dziwactwo ska
globu w kadym kierunku zadepcze oraz ponazywa w jakim tam lokalnym
narzeczu.
A wszystko w celu wiadomym, nie ma co tego kry. Przecie wszdzie i
zawsze ku konsumpcji to idzie, zjadania wszystkiego, co zjedzone by
moe. Przecie taki to i niestrawne skonsumuje, na ogniu podpiecze,
ze skry czy pierza obedrze - i skonsumuje. I wypluje. A jak takie
gboko pod ziemi, albo u kogo innego w posiadaniu, to najedzie,
to wykopie - to ziemi z posad ruszy, eby si tam dosta.
A wszystko to z czerepu gowiastego si bierze, w nim si to lgnie.
e trzeba si pcha i rozpycha, bowiem tam dalej znajduje si co
zdatnego, e tam jedzonko czeka na wybiegu, e gra tego cennego
10

metalu si zebraa i mona j przyrodzie podebra ku swej chwale e jaka panienka zamorska wabi swoim ciaem i podobnie, i e tylko
rusza na zwiedzanie i uciechy. On tak zawsze mia i dzi ma, eby
go ciasna jasna.
Taka dwunona gadzina si w jaskini swojej nudzi i abstrakcjami na
rne sposoby zabawia - a z tego takie i podobne dziejowe wynikaj
zalenoci. I skutki rwnie s dziejowo istotne. Przede wszystkim
dla innych one s istotne.
Wiadomo - okoliczno rodowiskowa wok prehistoryczna, bagnista i
moralnoci wyzbyta na wiele jeszcze lat i tysicleci, dlatego taka
czowiekowata poczwara niczego gbszego w sobie nie wyhoduje. To
zawsze jak tam abstrakcj si zadzieje - co z takiego postukania
si pojawi, ale aden genialny przebysk nie zaiskrzy. Wiadomo, na
przejcie kolejnych pagrkw pozwala, jednak dalsze moe dopiero po
kolejnej akcji uwiadamiajcej si zadzia.
I to tak trwa. Milion lat trwa, a nawet kilka milionw. - W miliony
rwnie si ukadaj czaszki wypatroszonych bytw, wzrasta sterta
koci a kolejne pojcia si buduj i buduj. Rzeki czerwieni do
oceanw spywaj a abstrakcje si buduj, buduj, buduj. Epoki
mijaj, piramidy z kamienia wznosz si do nieba, umiejtnoci rne
wzbieraj i si pokazuj a pojciowe symbole zmiennoci wiata
i jego regu si buduj-buduj-buduj...
Zrozumiae to i oczywiste, na mylowym i czasowym pustkowiu nie tak
atwo abstrakcj z inn podobn zetkn i nowo kolejn pozyska.
Oj, nieatwo.
A przecie, to te jasne i oczywiste, taka nowa abstrakcyjna sobie
warto, taka jaka myl nawet o byle czym, to szczebelek, element
drabiny dziejowej, ktr czeczyna sam sobie buduje - zreszt o tym
nawet nie wiedzc. Siedzi w bagnie po uszy, a czasami w brei a po
czubek gowy si nurza, wic wiadomoci wycigania si z bajorka
rzeczywistoci nie ma, codzienno go na wszelkie sposoby zajmuje
- w kocu y trzeba, wiadomo.
I dajmy na to, e pojawi si na tym padole konkret w postaci czeka,
taki baron M., czy inna szlachciura goodupna i bezgroszowa. I ten
niewtpliwy fakt bytowy, co to hurtem sobie abstrakcje pojciowe w
dowolnym temacie produkuje, e takie zaistnienie co o wiecie tym
bliskim i odlegym wymyli. - Niby nic, niby kady tak ma, a jednak
w tym znaczenie si zawiera. Takie zasadnicze.
Bo to, widzicie, mylowy kamyczek do kamyczka, a zbierze si caa
pryzma piachu, na ktry mona si wdrapa - i nki z bota wiata
wstpnie oczyci. Podkrela tego nie trzeba, taka kupka zawsze w
sobie niestabilna i chwiejna - tu j si podsypuje jednym faktem i
ustaleniem o wiecie, a ona z drugiej strony wsika w wilgotne czy
zakrwawione to. I zanika. - eby si na szczycie utrzyma, to mocno
si trzeba okciami, zbami oraz wszelkimi sposobami napracowa. Im si w tym podsypywaniu lepiej czek sprawuje, im wydajniejszy w
gromadzeniu zapasw, tym stabilniej si moci na wierzchoku, tym
dalej zerka z gry, tym pewniej si czuje. I sam, mona powiedzie,
za wosy z bagna si wyciga, sam sobie w pustce wiata podstaw w
11

istnieniu buduje.
Abstrakcja do abstrakcji - a efektem jest twarda opoka pod nogami.
Tak to si toczy.
Sowem - myli si, myli, a efektem jest wyodrbnianie si z ta i
wiksza swoboda w ruchach. Zbierze si doznanie o tym albo owym, a
skutek jest taki, e czowiek w lustrze si zobaczy - e stwierdzi,
e on to on. I e wiat istnieje.
A jak ju stwierdzi, e jest i e myli, to, wiadomo, zaraz mianuje
si panem wszystkiego - e on to korona stworzenia mu przyjdzie do
gowy. I ziemi zaczyna sobie poddan czyni. Bo podobno kto-co z
gry takie zadanie yciowe mu obwiecio i przykazao. I w ogle, i
caociowo po okolicy si panoszy. - Czyli tu co rozbije, poniewa
mu przeszkadza, tam si wdrapie i zere, bo cigle godny a gdzie
indziej cae miasto z dymem puci, albo i nard wybije do nogi - bo
przecie w niebie i tak swoich rozpoznaj. Wic on z niepokalanym
sumieniem dalsze zwiedza i swoje rzdy zaprowadza.
A jak mu ziemskiego padou zabraknie w tym dobra czynieniu - jak w
tym swoim zapale ju mocno si rozpdzi - to wyazi poza koysk i
w dalszych rejonach planaternie zasobnych ten swj proceder czyni
i dobr nowin wszelkiemu gosi. - I zawsze wie, one czowiekowaty
wie, e niesie posanie - e zbawia, e pomaga, e czego si tylko
dotknie, to moralnoci jego krwaw mocno ocieka. A przez to moe w
niebyt takie nawracane byty spokojnie kierowa ku radoci wiekuistej
najwyszego. I swojemu zyskowi.
I ucieszno z tego czynienia ma, i si na wszelkie sposoby raduje
w swoim postpowaniu. - Bo on taki dobry, taki humanitarny, taki ku
wszelkiemu zwrcony.
Sowem, miara wszechrzeczy chodzca, wielko urojona i rzeczywista.
Co wicej - co trzeba podkreli - w kadej takiej chwili dziejowej
okrakiem si na tym szczycie wiatowym byt sadowi, zawsze obecne w
realnoci pokolenie wierzchoek okupuje, zawsze to punkt najwyej
pooony. I zawsze tym samym o wiecie wie wszystko, co wiedzie o
otoczeniu mona. - Prawda, przychodzi nastpny rzut osobniczy, si
umieci na szczycie kolejnym i swoje nowoci abstrakcyjne zbuduje.
Ale to te tylko tak na chwil - zawsze tak na chwil. Niby ju ze
wiata wida wszystko, a pniej si okazuje, e dalsze i dalsze w
zbiorze mona doda podsypie si wiedzy, szczyt si podniesie, i
dalej przez to wida. A po horyzont. I nawet dalej.
Szczyt szczytowi nierwny, wiadomo - jeden zerkanie do ssiedniej
wsi umoliwia, a za horyzontem to ju chimery i straszyda rzdz.
Ale inny, czasowo pniejszy, to i drug stron ksiyca pozwala w
szczegach zobaczy, rytm zmiany wiata wypracuje. Jednak logicznie
to zawsze szczyt, jakby o tym nie mwi, to zawsze tylko i a szczyt.
A skoro to szczyt, to widzicie konsekwencje tego s. I takie te
ciekawe. Bo to okazuje si, zobaczcie, e kade yciowe zaistnienie
czowiekowatego, jakie by ono nie byo, jakby nie postpowao i co
na temat wiata nie wiedziao to zawsze byo warstw aktualn i
12

ostateczn. e owe pniejsze pokolenia swoje dodaway do tej gry


i dosypyway do fundamentw, to prawda, jednak logicznie to zawsze
byo wszystko - na dan chwil wszystko.
I jeszcze wicej, to oznacza, zauwacie, e nie byo do tej pory w
dziejach pokolenia, ktre by prawdy o wiecie nie znao, ktre by
bdzio w analizach tego wiata. Nie ma znaczenia, w jaki sposb
w epetynie to sobie przedstawiano, to zawsze bya prawda - dziaa
pozwalaa oraz y. Czy to ma znaczenie, e czowiecza szkarada glob
na skorupach wi sadowia, czy to ma znaczenie, e gdzie tam w
grze sobie dziwno polatywaa? adnego znaczenia to nie ma. Jak
si sprawdza, jak wspomaga jest poprawne. A e dalsze pokolenia
z trudem dojd, e to jednak nieco inaczej, e nie wie, a taka
regularno naukowa ech, a w choler to, dla tamtych bytw to po
caoci temat zbdny, pojciowo obcy, a w ogle wymys szataski w
celu zmylenia, w celu zasiania wtpliwoci.
Tak dziejowo biorc - uwiadomcie to sobie - wszelkie istnienie si
jakim rozumnym konceptem objawiajce, to kadorazowo prawd znao
w peni. Spogldamy w niebo i widz gwiazdy, a wic prawda jest mi
znana. Bowiem wiat tak ma, e tu wida, sycha i, eby to, czu
wszystko tu nic skrytego. I kade pokolenie t prawd poznao
w tej sztafecie nie byo i nie ma nikogo, kto mgby si pyszni,
e on jedynie przenikn i wiedz posiad. Nic z tego. Zauwacie,
w tym maratonie reguy zawsze byy jednakowe oraz meta w tym samym
miejscu. e s rnice, e chodzi o liczne szczegy, e aktualnie
spogldanie przebiega z ogromnej gry wiedzy? Prawda, tylko czy to
ma znaczenie? Nie ma.
Dawno, dawno temu... A w choler z takim pocztkiem. e innego by
nie mogo? Widzicie, prawda. - Problem na dzi jednak jest taki, e
czowiekowaty daleko dalej nie doczapa.
Niby to pozna, niby tam si dosta, niby rozumem przenika jasno
i ciemno ale, wiecie sami, daleko od jaskini si nie oddali.
Skry na siebie narzuci, filozofi pospou z fizyk kadego dnia
zaprzga do pracy, obserwuje czasoprzestrzenn zmian i wyciga z
tego wnioski tylko, ech, owe wnioski jakie takie pierwotne s,
takie mao w sobie grnolotne, ogniem i prochem mierdz. A nawet
niekiedy strasz.
Niby inaczej si nie da, niby inaczej to si nie zadzieje. - Niby
nie...
A moe jednak warto sprbowa? ...

13

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 9.4 Filozofia-i-Fizyka.
Kto ma racj?
Czy fizyka poprawnie oraz w peni opisuje rzeczywisto czy moe
to filozofia jest krlow nauk? C, odpowied na tak sformuowane
pytanie jest jednoznaczna i prosta - ale i pozornie paradoksalna:
obie strony maj racj.
W wietle zebranych danych o otoczeniu, czyli na bazie logicznie i
fizycznie prowadzonej analizy wiata, wypada stwierdzi, e wesp
i jednoczenie oba ujcia opisuj wiat e obie strony wsplnie
i czenie oddaj proces ksztatujcy "to wszystko".
I wicej: adna ze stron nie moe oby si bez drugiej. - Musi tak
by, poniewa kady inny opis prowadzi do sprzecznoci.
Fakt, przyznaj, stwierdzenie niezbyt odkrywcze, przecie nie ma i
nie moe by poznania jednostronnego. Bez ogldu "drugiej strony",
bez dopenienia tutejszej obserwacji o stan "ciemny" i zakryty (co
moe wnie inny obserwator lub zmiana pooenia obserwatora), bez
tego kady wniosek o otoczeniu z zasady jest niepeny, stronny - a
przez to uomny.
Co jest dopenieniem fizycznego eksperymentu? Filozoficzny namys
nad wynikiem, logiczna konstrukcja, ktra powstaje na bazie danych
i faktycznie zebranych wynikw, jednak ktra zarazem wykracza poza
ten zbir faktw i prowadzi do uoglnienia. Nie ma innej drogi.
Drugi bana tego akapitu bdzie taki, e postrzeganie filozoficzne
w dzisiejszych czasach nie jest w cenie, a nawet jest negowane. e
to bd, ktry warto i trzeba naprawi, to oczywisto.
Mniejsza z tym, zasadnicze ustalenie jest takie, e dopiero razem
i w poczeniu filozof z fizykiem mog (liczba mnoga konieczna) to
wszystko wok pozna i zdefiniowa. Dlaczego? Poniewa filozof w
budowaniu regu posikuje si pyncymi z fizyki i wszelkich nauk
danymi - ale jednoczenie fizyk moe analizy prowadzi dlatego, e
wspiera je logiczny namys. Czyli filozoficzna refleksja. Dlatego
przypadek "filozofa" w takim zestawieniu to kto, kto wyodrbnia z
jednorodnego ta konkretn zmian i spoglda na ni "z zewntrz" i ustala jej regu. Filozof postrzega fakt w jego caociowym, a
wic skoczonym przebiegu rejestruje (metodami logicznymi) start
zmiany, maksimum zajmowania rodowiska, ale te jej fina. Skutkuje
to tym, e moe wytworzy, a nastpnie (rwnie logicznie; "stajc
obok") narzuci na postrzegan zmian jej rytm. Proces oczywicie o
adnej regule swojego zachodzenia nie wie i po prostu si toczy jednak rezultat takiego dziaania jest naddatkiem i zyskiem, ktry
umoliwia wykonanie kolejnego kroku. I o to toczy si ta caa gra
ze wiatem.
"Fizyk" natomiast, odwrotnie do filozofa, to osobnik pozyskujcy i
analizujcy owe fakty "od wewntrz", czyli z jedynie i wycznie
dostpnego w pomiarze-doznaniu obszaru (tu: materialnej struktury w
trakcie zmiany). Eksperyment wnosi stan, ktry fizyk przeksztaca na
14

prawa fizyczne. Na prawa, ktre (z zaoenia) odwouj si do zakresu


wewntrznego i nigdy nie mog bezporednio przenosi si na obszar
"poza".
Fizyk ustala konkret i nadbudowuje na nim kolejny - filozof ustala
dla takiego cigu faktw regu, tworzy uoglnienie.
I nie ma ju znaczenia, jak aktualnie funkcj sprawuje kto, kto
definiuje si jako fizyk czy filozof - lub jest tak definiowany teoretyzujcy fizyk jest filozofem. I odwrotnie: filozof badajcy
konkret jest fizykiem. A w najszerszym ujciu Fizykiem.
Jeszcze kilka oglnych stwierdze, a co, przyda si.
Bez procesu, bez fizycznej zmiany nie ma poznajcego i poznawanej
treci - ale zarazem bez rytmu i logiki zachodzcej zmiany nie ma
samego procesu; jedno wynika z drugiego - to jedno. Proces jest
zmatematyzowany, wic przez to poznawalny, ale matematyka istnieje
dlatego, e jest zmiana; to poznajcy wyznacza reguy, ktre maj
posta konkretnego "znaku" (sowa, liczby, dowolnej abstrakcji) i
ktre koduj w sobie jemu znan tre. Reszta jest interpretacj
takiego znaku.
Dlatego, kiedy osobnik ponazywa bliskie oraz dalsze, kiedy ustali
i posegreguje statyczne w jego mniemaniu fakty i ruchome, wwczas
zaczyna wnioskowanie o rozcigajcym si poza "jaskini" wiecie co ciekawe, niekiedy z sukcesem. W kocu prowadzi swoje obserwacje
jaki czas.
Zreszt, tak po prawdzie i mwic ju zupenie szczerze, konkretne
pojcia i symbole, ktrymi opisuj "to wszystko", np. przestrze i
czas, to nie ma znaczenia. Tu rozchodzi si o mnie - o obserwatora
tego wszystkiego.
Przecie jest mao istotne, jak "obiektywnie" przebiega zmiana, co
i jak si dzieje, liczy si tylko to, jak t zmian odbieram oraz
nazywam i porzdkuj. Obiektywno to jeszcze jedna etykietka, nic
ponad przydatn abstrakcj, za ktr i tak kryje si to, czego nie
poznam w adnym eksperymencie - bowiem tego nie ma. To, co uznaj
za rzeczywisto, to jest rzeczywistoci - to ja wyznaczam fakt i
ja zaliczam do niego skadowe (lub je odrzucam); to moja decyzja z
jednorodnego, nieskoczonego i skwantowanego cigego przebiegu w
wiecznoci co wyrnia. Widz "atom", ale to ja widz; realnie i
wanie "obiektywnie" niczego takiego nie ma. Jest zmiana, jest w
tle pewien stan skupienia i zagszczenia elementw na chwil, ale
e to atom, o tym decyduj ja i dla siebie. Zmiana si toczy, ale w
jakim rytmie i w jakich jednostkach - to decyduj ja. I moliwoci
dzielenia tego ta na zakresy.
"Realnie" adnych granic nie ma, s przejcia, obszary rozmyte, w
pogbionej i maksymalnej analizie wszystko czy si ze wszystkim
a ja stwierdzam, e to chwilowo. Mog zatrzyma si w analizie
na konkrecie, zbada jego struktur i powizania z otoczeniem, co
zaliczy do tego zbioru, co odrzuci - ale na koniec i tak musz w
caoci zakotwiczy. Bowiem jeeli tego nie uczyni, to przenigdy
nie zrozumiem powodu zaistnienia takiego faktu. Albo siebie.
Dlaczego? To proste: jeeli nazw le, jeeli nieodpowiednio, wic
bdnie podziel na fakt i reszt, to pobdz - to zagubi si w
15

bezkresie. Ale jeeli trafnie odczytam fakty i ich rozoenie, to


zrobi krok dalej. Tylko tyle i a tyle. I wanie o ten "krok" tu
chodzi.
Proces biegnie, i dobrze, poniewa mog go "smakowa", ale to, jak
biegnie, to jest zapisane we mnie i dla mnie - i tylko dla mnie. W
innej obserwacji prezentuje si to odmiennie, kady obserwator po
swojemu i wedug posiadanych moliwoci postrzega otoczenie. I na
takiej podstawie wyciga wnioski.
Tylko e, tak prawd prawdziw, jest jeszcze gorzej: postrzegana w
dowolny sposb przeze mnie fizyczno, to jedynie dostpny zakres
- i niczego wicej i nigdzie nie ma. Jest energetyczna zmiana, co
przemieszcza si poprzez nico i lokalnie si w konkretny wiat lub
byt zaplcze, ale co przebiega, jak przebiega, gdzie i dlaczego, tej
informacji w zmianie nie ma. I by nie moe. Jest wycznie zmiana
w toku zachodzenia. Natomiast "instrukcj obsugi" do niej musz sam
napisa; suplement do rzeczywistoci to moje zadanie.
Zgoda, kade dziaanie przebiega w ramach wiata - jestem winiem
fizyki. Jednak to nie oznacza, e logicznie nie wystawi rki poza
wszech-wiat, mog to zrobi jako filozof. A co wicej, robi to w
kadym uoglnieniu - w kadym ustaleniu "wychylam" si poza "teraz"
i spogldam z zewntrz na proces i siebie. Fizycznie zawsze jestem
"w rodku" (wewntrz), jednak logicznie - na bazie poznanego - mog
si w "poza" tutejsze wychyli.
W fizycznym postrzeganiu s granice przyrzdu, s rwnie obszary
na zawsze nieoznaczone oraz niedotykalne. Tylko to nie oznacza, e
one s takie dla filozofa. I warto to wykorzysta.
Obserwator.
Podkrelenia w tym kontekcie wymaga rola obserwatora - wiadomego
obserwatora.
Fizycznie i od wiekw eksmisja z wyrnionej pozycji i szczeglnej
z wszelkich uprzywilejowanych lokalizacji w wiecie, to odbywao
si regularnie i skutecznie. A po przydzia gdzie na peryferiach
i ubocznie. I dziao si to zasadnie, w oparciu o wynik poznawania
otoczenia. I jest jasno w temacie.
Tylko e - w ujciu logicznym, wic analizie zewntrznej - wyglda
to inaczej: obserwator wiadomy sam siebie i otaczajcego wiata,
to punkt wyrniony. To jedyny taki punkt na prostej nieskoczonej
i z niego mona te ustalenia prowadzi.
I nie jest to sprzeczno. Dlaczego? Poniewa obie strony w takim
opisywaniu maj racj. Fizycznie umiejscowienie bytu obserwujcego
maksymalnie z boku to jest fakt. Logicznie umiejscowienie bytu w
w rodku i maksymalnie w rodku to jest fakt. Co jednoczenie w
maksymalnym rodku moe by w maksymalnym oddaleniu od tego rodka
to nie sprzeczno. Tak najkrcej wyglda definicja pooenia w
"tym wszystkim" kogo takiego. Analogia: biegun sfery.
Jeszcze jedno w powizaniu z obserwatorem.
"Kiedy nie patrz, soce nie wieci" - bez mojego spojrzenia nie
ma wiata.
16

Rozprawianie o bytach matematycznych i niematerialnych w oderwaniu


od wygaszajcego takie sowa jest nielogiczne. Przecie nigdy nie
ma i by nie moe faktw, kiedy nie ma obserwatora, ktry te fakty
jako odnotowuje.
Co z tego, e proces fizyczny toczy si i tworzy to, co okrelam
jako "wszechwiat", kiedy nie byo nikogo, kto by to stwierdzi. Z
chwil mojego spojrzenia taki byt zaczyna istnie i w kadej mojej
obserwacji on si tworzy - i w zalenoci od moich moliwoci. To
ja go powouj do istnienia, cho w nim si zawieram; to ja nadaj
mu wasnoci i wynosz do realnego bytu, cho jestem skutkiem tej
opisywanej zmiany. To ja jestem stwrc.
To byt obserwujcy decyduje, co zalicza do postrzeganego obiektu,
a co znajduje si poza granicami - a take czym s granice i gdzie
w konkretnym przypadku si znajduj. Przy czym akt obserwacji to:
obserwator, nonik, na/w ktrym zostaje przeniesiona informacja i
obiekt postrzegany. Plus zoenie stanw, nigdy fakt jednostkowy.
Brak ktregokolwiek z wymienionych elementw poznanie wyklucza. I
to we mnie i dla mnie buduje rzeczywisto; to, jak wyglda wiat,
jest we mnie.
Jaki pynie z tego wniosek?
e wzgldno postrzee nie odnosi si wycznie do subatomowych
zakresw czy duych prdkoci, ale e dotyczy kadego dziaania i
kadej obserwacji. - Przecie fizycznie nie ma wyrnionego punktu
widzenia, ten zaley od miejsca siedzenia.
Przy okazji - warto odnie si do tu i wdzie szerzonego pogldu,
e "istniej" byty niematerialne, e gdzie tam bytuj konstrukty
matematyczne, ktre matematyk w pocie czoa odkrywa albo tworzy w
przypywie, tego tam, natchnienia.
C, gusta s rne, podobno si z nimi nie dyskutuje - ale mona
to i owo "w temacie" powiedzie.
Po pierwsze i najwaniejsze, eby stwierdzi, e "istniej" jakie
"niematerialne byty matematyczne", np. w gowie matematyka albo i
filozofa, co te niestety si zdarza, musi (za)istnie owa gowa i
otaczajcy wiat. Przecie kiedy nie ma obserwatora, nie ma take
obiektu postrzeganego - po prostu nie ma kto i jak stwierdzi, e
obiekt-byt-co istnieje. "Byt matematyczny" bez matematyka jest w
sobie logiczn sprzecznoci, bo nie ma matematyki poza wiatem, w
ktrym matematyk mona tworzy i stosowa.
Sprawa jest zasadnicza, idzie o granic postrzegania, rozrniania
w otoczeniu elementw.
Mona zasadnie mwi, na bazie zgromadzonych danych, e s rne w
otoczeniu stany skupienia materii i energii - po prostu "czego";
mona twierdzi, e istnieje granica-bariera fizycznego poznania,
poza ktr nigdy eksperyment si nie wychyli, itd. Ale nie mona nie mona gosi, e istniej "niematerialne byty". Czyli fakty i
struktury, ktre wystpuj bez nonika kodujcego w/na sobie tre
postrzegan - albo tylko postulowan. Jeeli kto uznaje, e takie
co istnieje, to jednoczenie stwierdza, e NIC, logicznie pustka
absolutna, e taki stan co koduje w/na sobie.
17

Owszem i prawda, "NIC" to konieczne dopenienie do "CO" - jednak


twierdzi, e nico jest czym lub co oznacza, e przenosi albo
warunkuje istnienie, e mdrkuje i e w swojej niematerialnoci to
zarazem mocno zapeniony obszar - c, mwic to delikatnie i nie
namiewajc si zbytnio z tak goszcych - to nieporozumienie. To
abstrakcja oderwana od realiw. Proste?
Tylko e, po kolejne, ma to swoje uwarunkowania.
Przede wszystkim fizyczne, bo filozoficzne s mniejsze. Chodzi o
nonik i obserwacj.
Zagadnieniem centralnym w definiowaniu otoczenia z pozycji kogo w
procesie zawartego i od rodka, z pozycji wewntrznej problemem
jest tu to, co mona zaobserwowa, jak daleko sign badaniem. Bo
to nie jest zakres dowolny i nieskoczony, to pochodna, z jednej i
wanej strony, zdolnoci rozrniania w otoczeniu rytmw zmiany, a
z drugiej waciwoci wiata. Mona obserwowa tylko to, co mona
i nie jest to stwierdzenie, wbrew pozorom, logicznie zbdne.
Mwic inaczej, nie zobacz wszystkiego, poniewa nie ma obserwacji
"jednoelementowej", jedynki zmiany nigdy-i-nigdzie nie stwierdz taki fakt mog tylko wydedukowa.
Jeszcze inaczej, poniewa sprawa naley do fundamentalnych. Mog w
zapale konstruktorskim powoywa do istnienia kolejne machiny, co
na granicy rozdzielczoci fizyki star si z otoczenia wydoby, a
przecie nie sign "dna" rzeczywistoci, to niemoliwe. Badanie w
zakresie fizycznym prowadzone, od wewntrz, zawsze jest okrojone o
stan brzegu - bo elementy brzegu tworz poznanie. I same nie mog
by poznawalne. Mog korzysta z fotonw w pomiarze, ale samego w
badaniu fotonowego elementu nie podziel na skadowe, poniewa ten
zakres zmiany tworzy samo poznanie. I mnie, co zrozumiae. Brzeg w
ewolucji z zasady nie jest obecny - kiedy jestem, nie ma mierci,
kiedy jest mier, mnie nie ma.
Poznanie jest zawsze powyej pewnego progu - nigdy nie jest i nie
moe by elementarne.
Warto zda sobie z tego spraw, to nie wiat jest dziwny, jako w
sobie losowy czy nieoznaczony, jak to wydaje si fizykom, wszelkim
osobnikom penetrujcym fundamenty. To samo dziaanie jest nieostre
i nigdy pene czy skoczone, przecie chodzi o zmian w toku. Tak
rozumiana zmiana jest rytmiczna, skwantowana, posiada regu to
nie przypadek immanentnie wpisany w wiat, ale immanentnie "lepy"
obserwator tak postrzega; to nie rzeczywisto jest nieostra, ale
krtkowzroczno postrzegajcego nie moe wyuska z otoczenia ani
szczegw, ani ich zalenoci.
Fizyka dostarcza danych, ale jak te dane s powizane i co zarazem
oznacz - to ustala filozofia.
Filozofia-i-Fizyka.
To nie przypadkowy zapis, ostatecznie wanie taka forma musi si
pojawi w zdefiniowaniu zalenoci. Fizyka obmacuje otoczenie oraz
wyrnia pewne stany skupienia - i je nazywa. Fizyka to zmysowo
podniesiona do rangi metody. To niezwykle wany etap poznania - to
18

fundament, na ktrym mog w dalszej analizie si oprze. Wszak do


czego musz si odnosi, czym si podpiera, eby przysowiowy w
otoczeniu krok zrobi. Im lepsze, poprawniej zebrane dane, tym si
dalej mog przemieci, tym duej trwa moja wdrwka.
Ale - ale to dopiero wstp. Zmys, nawet najlepszy, sam z siebie w
jednorodnej zmianie niczego nie ustali - tu potrzebny jest namys.
A wic zewntrzny wobec postrzeganego proces, ktry zestawi fakty,
powie je w zbir i ustali regu ten zbir tworzc. I to moe i
musi przeprowadzi ju filozofia.
Wczeniej pado, e nie ma znaczenia konkretna nazwa osobnika, co
to sobie dziaa i rytmik zmiany ustala. Moe nazywa si fizykiem
ale jeeli dokonuje zestawienia danych poza zmian, a jako byt w
stosunku do tej zmiany zawsze jest zewntrznym, to taki kto jest
filozofem. I w ramach zjawisk zachodzcych we wszechwiecie, wic
zewntrznych do fizyka, w tym zakresie fizyk jest z zasady bytem i
obserwatorem filozofujcym jest filozofem. Uoglnia dane, jest i
musi by filozofem.
Ale nie w przypadku caoci wszechwiata, tu na zawsze obserwacja
zawiera si w takiej konstrukcji. I tym samym z zasady fizyk jest
tylko i wycznie fizykiem. e si stara, e jako byt niecierpliwy
i poniewa chce wiedzie to przechodzi na pozycje filozofia i na
taki fakt postrzega zewntrznie. Problem tylko w tym, e postrzega
przez pryzmat abstrakcji, ktre odnosz si do wntrza, a to jest
co najmniej niepeny, bo bez stanw brzegowych sposb postrzegania
- i jest tym samym problem interpretacyjny. Niczego wicej nie ma
i by nie moe, dane fizyczne to wszystko i trzeba z nich zawsze
korzysta, ale to daleko nie wszystko.
To dalsze moe i tylko moe wypracowa filozofia. Na bazie tu
i teraz rozpoznanego, z dodatkiem zakresw maksymalnych, mona si
dopracowa obrazu caoci.
Ostatecznie nie ma podziau na fizyk i filozofi, czy inne nauki.
wiat jest jeden, jedna regua, jeden nonik wszystkiego - wic i
poznanie jest jednoci. e lokalnie w czasie i przestrzeni, e na
chwil to si dzielio na drogi i drki? C, obecnie przychodzi
pora, eby to zebra w jeden szlak ju na to przysza pora.
fizyka-i-filozofia. Filozofia-i-Fizyka. Kosmos.

19

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 9.5 Przypadek.
Przypadek, koledzy, to wana sprawa, sami wiecie.
Niby ta losowo sama w sobie oraz gdzie tam gboko w fundamencie
jest poznawalna wyjanieniem - czyli e niby ceg to cienie tak
popchnie i e ona spadnie - e niby drgnienie drobiny wiatowej tak
trajektori elementu uoy, e on na drodze kamieniem lub koci w
gardle stanie... i jest kopot.
Niby przypadek to statystyka poganiana cieplnym chaosem albo jako
podobnie, niby w tym adnego logicznego powizania ani przyczyny tylko e my, zauwacie koledzy, takie drgawki materii zestawiamy w
wiksze znaczenia, to si nam jak "umysow regu" pokazuje. My
te niby zwizki ustalamy, w jaki wzr lub w zasadniczy sens to si
nam ukada - dopatrujemy si w tym znakw oraz znacze - ale, tak po
prawdzie, to przecie tylko energetyczne zamieszanie wiatowe tak
si pokazuje. Nic wicej.
Przypadek, nie ma co ukrywa, to powana sprawa. Zadzieje si co,
te drobiny si zderz - a pniej s tego konsekwencje. I to takie
liczne konsekwencje. Przede wszystkim w pomylunku.
Nie ma wic co koledzy wykrca si skomplikowanym sownictwem, czy
inaczej to dookrela, przypadek to kopotliwa, to wielce kopotliwa
sprawa - z takimi umysowymi zawirowaniami sprawa.
Tak, koledzy, jest problem.
Przesdny to ja nie jestem, koledzy, znacie mnie. Tak caociowo i
w oglnoci to nie jestem.
Bo trzeba wam wiedzie, e czowiek ze mnie stateczny, naukowo oraz
rozumnie podbudowany, e i wiata ju nieco schodziem w dowolnym
kierunku, na wszelkie wtyczki zmysowe go posmakowaem i swoje tam
wiem. I dlatego, rozumiecie, jako dziwaczne, nienormaln norm od
przykaza odbiegajce i w ogle mao fizyczne, takie co to mi nie
odpowiada, ja na to nie popatruj. Tak mam. I generalnie dobrze na
tym wychodz.
Przesdny, powiadam nie jestem. Ale kiedy a w drodze do roboty to
byo kiedy szlak mj komunikacyjny w pdzie szalonym przegalopowa
robot na czarno wymalowany, z pustymi wiadrami w wielu koczynach,
a do tego, tak byo, z wielgachnym rozpoznawczym znakiem numerowym,
ktry w liczb "13" si ukada mu na czci plecnej... to, sami to
rozumiecie, przystanem. I te, tak dla jasnoci sytuacyjnej, trzy
razy si na picie obrciem, tej lewej, eby nie byo. A ponad to,
eby nie byo, take po trzykro splunem w lewo i prawo. - A te,
eby nie byo, w d. I za oddalajc si robotn puszk sownie i
inaczej krzyknem. To i owo krzyknem, sami rozumiecie.
C, powiem szczerze, przesdny nie jestem, jednak jakie takie i
niepokoje wewntrzne w ten czas si pojawiy, zaprzeczy nie mog.
Dzie zapowiada si w oglnym ujciu zgodnie z prognoz pogodow,
20

jednak dla mnie inaczej miao si to uoy. - Mona powiedzie, e


co w rzeczywistoci buzowao. Czyli lot zarobkowo pracowniczy od
samego punktu wstpnego wyglda na taki spod ciemnej gwiazdy. Niby
bajka nie bajka, ale tak si zapowiada.
Ju na etapie pocztkowym, znaczy si przygotowawczym, okazao si,
e nie poleci pomocnik, bo rano zama nog. Niby zamanie nie byo
grone, tylko w piciu miejscach, ale z pomocnika pomocy nie byo,
sami rozumiecie. - Nic to, wszak s procedury i regulaminy na tak
yciow sytuacj, inynierstwo to przewidziao. Tylko, te koledzy
rozumiecie, podpunkty w regulaminie sobie, a ycie sobie. Nie zawsze
si to logicznie zdoa zazbi i trybik do odpowiedniego trybika i
w terminie dopasowa. Konkretnie w tym przypadku si nie dopasowao.
I zastpstwo, ktre miao si na miejscu pomocnika znale, w takim
punkcie czasu i przestrzeni si nie znalazo, zdarza si. Zastpstwo
za to znalazo si w szpitalu mocno specjalistycznym - poniewa na
walec drogowy trafio...
Nie martwcie si, walec spotkanie wytrzyma.
Dla porzdku i prawdy historycznej trzeba jeszcze doda, e pniej
w trybie awaryjnym, bo i takie co regulamin przewiduje na ekstra i
niemoliw okoliczno, centrala chciaa zwerbowa byle wspomoenie,
ale i to si nie powiodo. Poniewa byle wspomoenie byo po nocnej
zmianie gdzie tam, wic jak si nieco rozbudzio i jak wyskoczyo
w owym trybie alarmowym, to sami ju rozumiecie na schodach, a
schody byy strome, nie wyhamowao. Znw zamanie i nieprzyjemnoci.
Cho tym razem ucierpiaa gwnie pewna gospodyni domowa, ktra to
szczcie miaa, e wracaa obadowana ze sklepu. I w takim to jej
stanie tor przelotu wspomoenia oraz cielesna konstrukcja owej pani
si na tych schodach spotkay. Na moje, rozumiecie, nieszczcie.
Trzeba jeszcze doda, e wspomoenie awaryjne tak samo z siebie si
na tych schodach nie wykoleio, wiekopomna w tym zasuga bya kota,
ktry na klatce schodowej rozcign si horyzontalnie i o ktrego
wspomoenie si po omacku zaczepio. Kot by czarny.
Czyli, rozumiecie, nikogo wicej w bazie nie trafio, lecie miaem
sam. Bo plany trzeba goni, rozumiecie, materi potrzebn do hut i w
inne punkty cywilizacji dostarcza. I tak dalej.
Nic to, poradzisz sobie, powiedzia szef i poklepa przyjacielsko
po plecach. Jak to szef.
Rozkaz to rozkaz, sia wysza, znaczy si. Poleciaem. Z zamiarem,
eby dolecie. Zamiar, przysigam, by szczery. Mwiem, czowiek
ze mnie stateczny. I w ogle.
aduj si do rakiety, regulaminowo sprawdzam guziki oraz wszystko.
Okazuje si, e generalnie si zgadza. Tak wynikao z dokumentacji
i wskaza guziczkw i ekranw. C, przyznaj, spieszno byo, wic
zawierzyem. Bd, znaczy si, lekko nieprzyjemny zrobiem. Trudno,
si mwi, przyznaj.
I poleciaem. Z zamiarem, jak to ju mwiem. Ale, tak po pierwsze,
21

okazao si, e lodwka pusta, tylko wiato w niej wiecio. Sami


rozumiecie, zapasw na drog nie dali. Nic to, myl sobie, le w
teczuszce kanapki okazjonalne. Bo ja czowiek na okolicznoci jestem
zwaajcy i drugie niadanie sobie uszykowaem. Wic zapas jako taki
miaem. Nic to, myl sobie, jak rakietk pogoni, pod wietlne "c"
sobie podejd, to zanim w brzuchu zacznie mi z godu burcze, ju z
powrotem w domu zamustruj. Czyli sytuacj, rozumiecie, nadmiernie
si nie przejem, pod kontrol wszystko byo. Teoretycznie.
Lec, lec, rozumiecie - no i nie doleciaem. Znaczy si doleciaem
tak gdzie w okolic Marsa i ciut dalej, ale to by daleko nie ten
adres. Wedug delegacji orbitowa miaem a za Plutonem, wic sami
rozumiecie, e to troszeczk dalej miao by. A nie doleciaem, te
chyba rozumiecie, z braku paliwa. Zapomnieli zatankowa. W tym caym
zbiegowisku okolicznociowym, w zamieszaniu dziejowym suby zajte
byy wanymi sprawami, wic drobiazg tankujcy im umkn z pola tej
tam analizy funkcjonalnej. Tak si zoyo.
W papierach wszystko, rozumiecie, porzdnie zapisane, zaadowane tak
a tak, w tym a tym rejonie umocowane... Wiadomo, papiery sobie, ale
ycie sobie.
Trudno, myl sobie, i nie poddaj si losowym wyrokom. Jako weteran
i bywalec kosmicznego bezdroa, jako pilot dwudziestu i p wyprawy
(te "p" to ten lot), jako kto taki w panik nie popadam i strach
odpdzam. Acz, dla prawdy historycznej to powiem, rce si nieco z
wraenia spociy. Sami rozumiecie, e miay prawo.
Miay prawo, bo akuratnie si pokadowy komputer zawiesi, czy te
w stan odlotowy popad, tego nie dociekaem, w kadym razie coraz
gupsze komendy zacz podawa i trzeba go byo ubezwasnowolni. C, rozumiecie, nie wytrzyma biedaczek stresowej sytuacji.
Problem w tym jednak si zawar, e tego elastwa w caoci wyczy
si nie dao, inynierstwo takiej okolicznoci w swoich planach na
wypadek nie przewidziao. Niestety nie przewidziao. C, rozumiecie,
to cae ustrojstwo, cho odczone, dalej przernymi funkcjami si
posugiwao. Tylko e w ten czas na mnie te swoje zwichrowane wizje
zaczo kierowa.
Pocztkowo te przypadoci jako mnie nie wytrciy z nastroju - w
kocu nie takie dziwy czowiek widzia. Nawet rne fantomy i zwidy,
co komputer je wyrzuca z siebie lotem wietlnym, nawet co takiego
nie prezentowao si le. Pniej ju tak mio nie byo. Fakt, nic
nadmiernie oryginalnego nie wyonio si z poza-przestrzeni, bo to
niskobudetowy komputer je realnie tworzy, ale przeszkadzao. Niby
niczego literacko nonego to sob nie prezentowao, bo najpewniej z
przeterminowanych bajek komputer natchnienie twrcze bra, ale si
efektami trzeba byo zaj. Niestety.
Jako pierwsi zaistnieli niejacy Neron i Szekspir. - Dlaczego ci? A
kto tam wie? Nikt zdrowy na rozumie nie przeniknie elektronicznej
logiki. Zwaszcza takiej ju z pogranicza. Jakimi to szlakami w
psychiatrycznie nienormalnym komputerowym zwoju to biego. Wida
tak si to skrcio, jakie tam zapadki zetkny bezadnie - no i
22

takie co wylazo z historii. Wylazo i zaczo si kci. Mocno


o co kci. Nie powiem, eby sens tej wizyty dao si zrozumie,
poniewa osobnicy wymieniali zdania w bardzo staroytnej acinie,
ktrej aden dostpny translator nie potrafi przegry. Pewnikiem
jednak o co w tym szo.
C, troch to trwao. Tak ze dwa dni. - Ganiaem to z kta w kt,
czym si dao i co byo pod rk obrzucaem, ale, sami rozumiecie,
fantoma trudno fizycznie i na dobre unieszkodliwi. Dopiero jak po
ganic signem, lekko z desperacji, to pomogo. Pian spryskaem
i pomogo.
Niestety, rozumiecie, na krtko. - Tym razem komputerowy szaleniec
rzuci we mnie smokiem i bazyliszkiem. Pewnikiem w informatycznych
zasobach na jednej stronie inspiracji szuka. A do tego po chwili
dorzuci bab na miotle, ktra przelatywaa cienne zabezpieczenia
i histerycznie wrzeszczaa. - Sami rozumiecie, e na jednym statku
kosmicznym smok i bazyliszek to nic dobrego. A nawet gorzej.
C, co si tylko dao to poprzewracali, ponadgryzali, a smok nawet
miejscami ogie prbowa podoy. Bestia i mnie chciaa potraktowa
arem i podpiec, ale si w azience zaryglowaem.
Znw uyem ganicy. Smok zgas od razu, rozumiecie, a bazyliszek w
kolorystyce mocno wyblak. Jako tak zapad si by w siebie - i po
chwili znik.
Gorzej poszo z jdz na brzozowej miotle, za nic nie chciaa si
ustawi na wprost celownika ganiczego i krcia kka nad gow.
Dopiero, jak przyrzekem, e zabior na Ziemi, gdzie bardzo chciaa
niegrzeczne dzieci mae i due straszy, to przycupna na brzegu
fotela. I tam, rozumiecie, trafiem j strumieniem piany.
Powiem szczerze, nawet tego auj. Jak sobie przemylaem sytuacj,
jak tak w ciszy przekalkulowaem, to taka wiedma by si przydaa w
codziennoci, tyle si rnych takich snuje bez sensu, tyle zachowa
bezkulturowych... C, moe si pospieszyem... Byo mino.
Nie - nie mylcie, e si na tym skoczyo. Pokiereszowany mylowo
sprzt w takim punkcie mnie nie zostawi, dalej zwidami rzuca na
prawo i lewo. Teraz si na liczebno szarpn. Czyli, rozumiecie,
ca watah osobnikw z pieka rodem w moim kierunku pchn. Znaczy
si, e czarcim pomiotem chcia mnie straszy, a wiadomo, takie co
z porzdnej nawet rakiety miejsce piekielne potrafi zrobi.
I czarci si do tego zabrali. Piekielnie przy tym skuteczni byli.
Musz was przestrzec, czarcie nasienie ganicy si nie lka. mieje
si to z kadego gatunku i rozmiaru sprztu dobrego na ogie. A i
nawet piana im zupenie nie straszna, cieka po nich jakby si nie
miaa czego zapa. Dlatego cisnem ganicz strzelb w ciemny kt
i zaczem pertraktacje. Zadali arcia i mojej duszy.
Co do pierwszego, rozumiecie, sprawa wygldaa na skomplikowan i
tak nie do rozwizania, nawet po uwzgldnieniu kanapek w teczuszce.
Wic czartostwo widzc, e arcia nie ma i nie bdzie, zaczo si
domaga duszy.
Nie powiem, ebym bardzo do duszyczki by przywizany, w kocu na
23

takie duperele czowiek nie ma czasu, ycie trzeba jako przepdzi


i dusznoci mao kto si zajmuje - ale te nie powiem, eby mi to
obojtne byo po caoci, czowiek wszak jestem. Przekonywaem wic
czarty, e ta akuratnie dusza mao warto, e bez zanieczyszcze, e
niesmaczna... Nic, tylko si toto oblizywao.
A do tego, wierzcie mi, nie tylko si oblizywao, ale i za rozpalanie
ogniska w sterowni si zabrao. Z dokumentacji technicznej solidny
ogie buchn, a nad ogniem, rozumiecie, kocio si pojawi. - Duy
kocio.
Kocioek si zagrza, co tam zabulgotao, a po rakiecie si zapach,
tej, no, siarki si roznis. Tfuj!
Szczliwie w azience drzwi byy mocne...
Dlatego dalsze pertraktacje potoczyy si pod moje dyktando, czorty
nie miay wyboru. Czyli po mudnych i skomplikowanych, mona nawet
powiedzie, e konstruktywnych negocjacjach - wiedzc, e niewiele
trac - zaproponowaem czarciemu pomiotowi dusz komputera. I banda
piekielna na taki ukad wyrazia zgod.
Nie powiem, szczerze powiem, e opuszczaem skrytk pewien, e si
ugoda utrzyma, zwaszcza e kocioek parowa, a widy sterczay ale zaryzykowaem. I zaprowadziem kosmat czered do sejfu, w ktry
technologia zatrzasna komputer pokadowy. A dalej to ju szybko
poszo, bezproblemowo. Wida byo, e bractwo na sztuce patroszenia
duszy si wyznaje.
Komputer oczywicie wykrzykiwa przerne sownictwo, rozrabia jak
si to dao i nie dao. - Nawet, rozumiecie, woa, e pod sd mnie
kosmiczny postawi, na kart praw robotw si powoywa, na ONZ, na
moralno i braterstwo dusz biologi i mechanik napdzanych, sowem
bajdurzy. Dopiero jak czarty zasilanie odciy, umilk. Niestety,
tylko w pasmie akustycznym, bo na czstotliwociach radiowych dalej
nadawa. C, technika bateryjna pokazaa swoje moliwoci.
Diaby, rozumiecie, jaki tam swj rytualny taniec odtaczyy, co
tam sobie popieway, a na na koniec smyrgny do kocioka ustrojstwo
komputerowe. Pod sufit poleciao kilka smrodliwych baniek, bulgot po
kabinie poszed - i cisza si zrobia.
Dalszych etapw uroczystoci, rozumiecie, nie ledziem - wycofaem
si na z gry upatrzone pozycje w azience. Gdy ze sterowni zaczy
dochodzi mocno gone odgosy, podeszo pod drzwi kilka powabnych
oraz anielsko rozochoconych diablic i starao si mnie wywabi "na
degustacj grzesznej duszyczki z naleytymi przyprawami". Grzecznie
podzikowaem i powiedziaem, e jestem na diecie i e moe innym
razem...
Czorty zniky wieczorem. A w rakiecie, nie musz tumaczy, panowa
piekielny baagan. W spadku po imprezce zosta te kocioek, a w nim
walaa si komputerowa dusza, oczywicie bez zawartoci. Bo czorty
wyjady cay program, a do ostatniego bajta. Opukaem elektronik
z naciekw siarki, wytarem do sucha i na pk rzuciem. Bo wicej
nic si z tym nie dao zrobi. Przynajmniej na ten czas.

24

Sytuacja trudna bya, nawet skomplikowana. A nawet, prawd mwic,


beznadziejna. Rakieta z pustymi bakami i bez sterowania, daleko od
uczszczanych tras - wic mona byo liczy tylko na cud.
Dlatego, sami rozumiecie, wystawiem za burt piorunochron cudw.
Znaczy si bia flag oraz reflektor, co to w mrok nieskoczonoci
mruga rozpaczliwymi sygnaami. - A gdy zrobiem ju wszystko, eby
niemoliwe przywoa, rozpoczem pilne poszukiwania czego jako
tako zdatnego do skonsumowania. Bo biologia, rozumiecie, zacza si
swego domaga. I gono to objawiaa.
Poszukiwania poprowadziem metodycznie i szczegowo, kady kawaek
w rakiecie przepatrzyem. Nie powiem, eby efekty byo znaczce. W
okolicy zlewu kuchennego, w zakamarkach mocno zuytych, znalazem
kawaek suchara. - Tak mi si wydaje, e suchara. Dokadnie tego nie
stwierdziem, poniewa prbujc to ugry, pozbyem si jednego z
przednich zbw. Rozumiecie, trzasno. - Tak, z niejakim zadumaniem
zauwayem, e moja do tej pory wasno zbna w sucharze gboko
si umiejscowia. Zreszt jako kolejny podobny element innego takiej
okolicznoci winia.
C, mdry czowiek po szkodzie.
Po kolejne, rozumiecie, prbowaem bl szczkowy ukoi substancj
jako lekopodobn. Znaczy si, apteczk pokadow przejrzaem. Jak
si moecie w swojej przenikliwoci rozumowej domyli, nie miao
to sensu. W apteczce, oczywista oczywisto, zapasw od dawna te
nikt nie sprawdza, ju o uzupenianiu nie wspominajc. Tylko banda
si tam szwenda i jakie krople, zreszt napoczte. Wic, rozumiecie
- kropelki wysczyem do koca, a bandaem obwizaem sobie gow.
Profilaktycznie, rozumiecie, bo a nu co dziejowego si zadzieje w
okolicznoci aktualnej.
Tak podleczony na ciele i duszy, ale dalej godny i coraz bardziej
godny, raz jeszcze zebraem si w sobie - i detalicznie zaczem
czego zdatnego do konsumpcji szuka. Przyznaj, e ju wybredny nie
byem.
Powiem wam, i wecie to sobie do serca i rozumu, moe w yciu to si
wam przyda, e ci nierozgarnici konstruktorzy zupenie niesmaczne
pojazdy rakietowe projektuj. Wszdzie sztuczne tworzywo, a do tego
twarde w podgryzaniu. Tylko, ech, pomarzy czowiek sobie moe, e
kiedy to byo - oj, byo. Bo mia taki eglujcy miaek pod rk
drewnian desk lub podobne. Wic drzazg mg sobie u... i u...
Albo innego miaka mg po pokadzie goni ...
Ech, dobre dawne czasy...
Szczerze wam powiem, wyprbowaem wszystko. Od obicia fotela pilota,
po prostu obrzydliwo, a do wykadziny podogowej i koca na ku,
te wistwo. Jedyne, co w zasobach rakietowych mogo uj za jako
tak namiastk pokarmu oraz posuy do cierania mocno wybujaego
apetytu, to byo mydo. Bardzo dziwnym trafem, ktrego i najtsze
umysy galaktyczne zapewne nie rozwikaj, jako baza nie zapomniaa
tego specyfiku zaadowa. I to zaadowa z zapasem. Tak na oko liczc
przez dziesi lat kompania wojska nie poznaaby zalet brudu. - Nie
25

powiem, szefostwo z zaangaowaniem dbao o higien pilotw.


Czyli, rozumiecie, mier godowa ju mi nie grozia, ale puszczanie
baniek i czkawka stay si nagminne. Tylko trzeba byo, pojmujecie,
ograniczy zuycie wody, co by przykre efekty takiej diety si na
powierzchni nie wydobyway. Dezodorant piem, rozumiecie. Skutek
by, baki produkoway si minimalnie, jednak w rakiecie zalatywao
cytrynami z popitki.
C, atwo nie byo, rozumiecie. Nawet bardzo ciko byo.
Powiem szczerze i bez owijania w sowa: miaem chwil zwtpienia.
Nawet o poddaniu si myli byy pojawiy. Tak generalnie to czowiek
twardy jestem, jednak te baki mydlane mocno mnie w stabilizacji i w
duchowoci nadwtliy, przyznaj.
Bybym wic moe i skapitulowa, ale znaczco i oywczo wpyny na
mnie komunikaty radiowe, bo radia mogem sucha, jeno z nadawaniem
nie wychodzio. Straszyli, e w rejon mojego obecnego pobywania si
szeroki, e ho-ho, rj kosmicznego miecia kieruje. - Oraz e bd
problemy.
Rozumiecie, w tych okolicznociach przyrody cignem niepotrzebny
ju piorunochron cudw, a za to sprbowaem uruchomi silnik. - Bo
w kocu, sami racj przyznacie, trzeba co byo robi.
To zreszt wwczas upewniem si dokumentnie, e dziaanie jest bez
sensu, poniewa paliwa nawet w karnistach nie ma. W jednym poprzednia
zaoga przemycaa napoje procentowe, a drugiego nie byo zupenie.
Chyba go na co przehandlowali.
Rozumiecie, z napoju si ucieszyem, ale w niczym to mojej sytuacji
nie poprawio.
Tak, powiem szczerze, niech wraliwi i regulaminowi przytkaj uszy.
To nie do koca ta sama sytuacja bya, pewna subtelno losu w tym
caym zamieszaniu zaistniaa.
I, przyznaj, zmienia moje spojrzenie na przypadek.
yknem, rozumiecie, napoju. Nie powiem, smaczny by. yknem raz
drugi. A pojaniao, a epetyna wewntrznie si rozjarzya. I te
myl taka odkrywcza mnie nasza.
C, kombinuj sobie, paliwa nie ma - spokojna nasza rozczochrana,
damy rad. Zbiorniki na przestrza puste - nic nie szkodzi, nalewki
nalejemy, procentem brak uzupenimy. Sami przyznacie, pomys pierwsza
liga. Zreszt innego nie byo.
Wlewam. W silniku zachlupotao, zaskrzypiao, co gono jkno i
popado w cisz. Zagaso, znaczy si. Nic to, przymusiem technik,
rcznie i korb odpaliem. A dla lepszej zachty jeszcze kopniakw
kilka daem. I zadziaao.
Mwi wam - w sam por. Kawaek si w przestrzeni przemieciem,
tak na p orbity, a tu zaraz jak nie posunie - jak nie zacignie,
to a po horyzont si ciemno od tego kosmicznego miecia zrobio.
Powiem szczerze, a mi pot kropelk niejedn po plecach cieka,
tak to le wygldao.
26

Fakt i prawda, udao si uratowa od jednej miertelnie mieciowej


puapki, ale po prawdzie dalej tkwiem w tym samym miejscu, ratunku
adnego spodziewa si nie sposb byo.
Powiecie, e nic, tylko si i czeka. C, moe by kto inny tak
postpi, moe gdzie by si tak zachowa - ale nie ja. Zwtpienie
byo, mwiem, ale nie eby a siada. Co to, to nie. Postanowiem
dziaa.
Czyli odpowiednio wykorzystaem ostatnie kropelki oywczego pynu.
Si napiem, rozumiecie, oglnie w rozjanienie umysu, rozumiecie,
zainwestowaem.
I tak na myleniu pokrzepiony do naprawy komputera pokadowego si
zabraem. Bo musicie wiedzie, e to konieczne byo, niestety. Ci
gupkowato mdrzy inynierni zupenie w swoim planowaniu moliwoci
rcznego sterowania sprztem nie przewidzieli. I dlatego dubaem w
elektronice.
Dubaem przez dwa dni, a popijaem ksiycwk. Praca, nie powiem,
cika bya, grawitacyjnie niestabilna. Znaczy si wszystko obrazowo
pywao. Chwyc element, a to ucieka, postawi na miejscu, a to si
przewraca... Ech...
Ale doszedem koca. Wytarem rce, wczyem sprzt... I zdziwiem
si. Dziaao. Co prawda w komputerze troch bulgotao oraz co od
czasu do czasu czkao, ale tak oglnie wszystko dziaao. - Dziwne,
powiem szczerze, ale tak byo.
Wszystko pracowao, tylko, widzicie, gadzina nie chciaa za nic si
poczy z baz. Obrazi si, e wydaem go czortom. Jako mu ta w
zwojach informacja si ostaa, wic si zbiesi. A niech go diabli.
Prosiem drania, rozumiecie, zaklinaem na uczucia humanitarne, na
kart praw czowieka, powoywaem si na ONZ, konstytucj i szalon
przyja robotw i ludzi... Nic, dra si nie odzywa. Tylko gono
bulgota i czka na melodi "tacoway dwa Michay...". Tak midzy
nami i nawiasem, to faszowa.
Gdy skoczy si mj repertuar zakl, prb i grb, zdenerwowaem
si, a baki mydlane w liczbie sporej zaczy mi przed nosem pka.
A to, rozumiecie, z rwnowagi dalszej mnie wytrcio i zapieniem
si. Dosownie piana mi posza.
Tak, rozumiecie, sytuacja bya niezwyczajna. Mona powiedzie, e
si na wyyny wspia. Zapaem wic w donie ganic, ktra mi tak
poyteczne usugi wczeniej oddaa - i grzmotnem po poziomie, ale
i po pionie komputerow kanali raz, a te drugi. Momentalnie zacz
inaczej piewa, nawet z baz poczy si zgodzi i w ogle bardzo
przyjanie si prezentowa. - To wszystko z przyjani, powiedzia,
po znajomoci. Tak si wyrazi.
Za t "przyja" wspaniaomylnie chciaem go jeszcze raz zdzieli,
ale piana mnie zalaa. Z ganicy, znaczy si. Zawr odkrcony by,
znaczy si. Daem spokj elektronicznej kreaturze.
Mylicie, e dalej to ju spokojnie i regulaminowo poszo? C, nie
27

znacie losowych zawirowa, znaczenia przypadku w yciu jeszcze nie


poznalicie. Dalej rwnie poza salonowym i poprawnym nazewnictwem
sownym to szo. A nawet mao dobrze to szo.
Komputer, fakt, kana cznociowy uruchomi. Ale tylko raz. Pniej
nadajnik na mniejsz moc ustawi i dra tumaczy, e brak zasigu.
Przy czym znw zacz bulgota i podpiewywa.
C, sami rozumiecie, stuknem... Owszem, pomogo. Ale znw tylko
na jeden raz.
Powiem szczerze, czno rwana bya. Rozumiecie, dalekie poczenia
w kosmosie radiowym trudno robi, ganica to sprzt ciki. Uderza
trzeba raz za razem, wic si czowiek mczy... Dlatego, rozumiecie
- yciowa konieczno tak w stron wynalazcz mnie nakierowaa. I
teraz wam patent daj gratis, uywajcie w razie potrzeby...
Naley pobra kilka metrw sznurka do suszenia bielizny. Do jednego
koca podwiza ganic, najlepiej w uoeniu gra-d, sznur blisko
miejsca zasiadania podcign. Moe by fotel albo obiekt kanapowy.
A ca konstrukcj zawiesi na dobrze wbitym gwodziku nad upartym
komputerem. I usi wygodnie. Dalej to ju proste: gdy si gadzina
informatyczna przytka, zaczynie stka i zacina w funkcjonowaniu
programowym, naley pocign za sznurek i puci. Raz, a nawet i
wiele razy. Zapewniam, efekt murowany. Ju nawet zaczem kombinowa,
jak wynalazek jeszcze pod usprawnienie podprowadzi, ale usyszaem
w radiu, e statek z pomoc si zblia. I e czas na pakowanie si
zrobi...
Na koniec tego etapu ratownicy grzecznie u siebie zakwaterowali rakiet na hol zaczepili - i pocignli w stron domu.
Dalej, wiecie, to ju poszo zupenie z grki, bezproblemowo. Tylko
si hol dwukrotnie poluzowa i zerwa, raz zacharcza i przystopowa
silnik ratowniczy, a te kilka razy kapitan statku pomyli kierunkowe
boje i trzeba byo szuka objazdw. Nic wielkiego, sami rozumiecie,
bana przypadkowy.
Ldowanie te przebiego przepisowo. Co prawda nie w bazie, ale o
kilka - no, kilkadziesit kilometrw od bazy. W samym rodku maego
miasteczka, gdzie si akuratnie na placu zebraa gawied. Ale kto
by si tam drobiazgami przejmowa. Ldowanie jak ldowanie, wiadomo,
tu si co oderwie, tam pognie i zawali... Norma i pospolito po
caoci.
Jedyne, co mog zaliczy do jako takich nieprzyjemnych zdarze, to
to, e w bazie naskoczy na mnie szef. - e plany mu popsuem, e
nie tak to miao by, i w ogle mia chyba zy dzie. Nawet co o
wyrzuceniu z pracy mwi, ale tego ju nie zdy przeprowadzi i
w szczegach zaprezentowa. - C, biurowiec szefostwa to wysoka
konstrukcja. Wic i szef si w tej swojej aktualnej niestabilnoci
emocjonalnej przechyli przez parapet i polecia. A e dziao si to
w zasigu ziemskiej grawitacji, to sami rozumiecie polecia by
prosto w kierunku dolnym... Zreszt to okno, taki budowlany dziw nad
dziwy, atwo si otwierao, na pchnicie, tak to ujm. Powiem wam
prawd, tak sprawnie dziaajcego okna dawano nie widziaem...
28

A ponad to, mwi zupenie szczerze, to nie mogem zrozumie, po co


si te medyczne konoway do tego faktu tak spieszyy. Szef polecia,
zgoda, ale po co si tak pdzi, czy to poar? Wystarczyo przecie
wysa na miejsce zdarzania robota-cierk, i byoby po kopocie. W
kocu trzynaste pitro to trzynaste pitro. - Sami powiedzcie. Mam
racj?
Do domu wrciem na piechot, bo autobus, do ktrego miaem wsiada,
tak przypadkiem zupenym zmyli drog. Absolutnie banalna sprawa,
zasadniczo niewarta wzmianki. - Kierujcy robot le odczyta dane i
zacumowa na dworu kolejowym. A tam, rwnie zupenie banalna sprawa,
czoowo zderzy si z teleekspresem... Swoj drog, dziwne teraz
buduj dworce.
Drzwi mieszkaniowe oczywicie si nie otworzyy. Zreszt nie mogy,
poniewa klucze i kody zostay w rakiecie. Dlatego skorzystaem z
pomocy fachowca. C, tylko taki by pod rk. Znaczy si pirotechnik
to by... Dlatego w trakcie delikatnego otwierania wyrwao jedynie
futryn, kawaek ciany oraz kawaek pokoju ssiada. Ssiada w domu
nie byo, to wyjaniam dla historii. Czyli drobnostka, mogo pj
gorzej. Butli z gazem, ktra te przy okazji si okazaa nieszczelna
- tego to ju nie licz, to drobnostka skrajnie oczywista.
W sumie tak le si nie uoyo, mogo by gorzej. Przecie chodz
po ludziach przypadki... Dzie si koczy i mogem odetchn.
Bo waciwie nic wicej si tego dnia nie zdarzyo. Bo nie zalicz
do powyszego zbioru zdarze faktu rodzinnego z ssiedniego pitra,
w ktrym ona zdzielia wasnego ma wakiem do ciasta, a ten si
by wciek i pogryz swojego osobistego anioa stra. Str-robot,
to dla potomnoci, by wiadomego koloru...
Powiem szczerze, przesdny to ja nie jestem... Tak oglnie to nie
jestem...

29

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 9.6 ycie.
Notatka subowa z miejsca / Tajne przez poufne / Do rk wasnych
Zgodnie z pilnym rozkazem z trzydziestego drugiego podcyklu smej
szesnastki wielkiego cyklu kwantowego, skierowaem si w wyznaczony
rejon, z zamiarem dotarcia do gwiazdy LJ/95091/101/13. Co te si
dokonao w przewidzianym harmonogramem terminie. Ponisze uwagi s
wstpnym zapisem ustale z miejsca, jednak powinne by rozszerzone
liczebnie, tematycznie i o kolejne zakresy badawcze, o czym wicej
i szczegowo w podsumowaniu.
1. Punkt pierwszy raportu to oddanie nalenego sekcji typowania, za
trafno przewidywa; okazaa si ona zaskakujco wysoka. Nie pena,
to zrozumiae, ale godna podkrelenia.
2. Drugi punkt musi by taki, e trzeba zgani sekcj planetarnego
nasuchu, poniewa przegapia liczne sygnay, ktre tutejsze ycie
od pewnego ju okresu wysya w otoczenie. Poniewa s to sygnay w
rnej postaci, wic z pewnoci mona je byo wychwyci. To si z
niezrozumiaych powodw nie stao, dlatego takie uwagi.
3. Przede wszystkim trzeba odnotowa, e sekcja typowania w wysokim
stopniu wstrzelia si z ustaleniem rejonu, ktry naleao zbada,
to rzeczywicie obszar yciotwrczy a do poziomu skrajnego, i pod
tym wzgldem wyjtkowy. Sekcja nie doszacowaa w swoich analizach
a takiej skali spenienia uwarunkowa, jednak temu akuratnie dziwi
si nie mona, poniewa jest to teren pooony skrajnie peryferyjnie
w oglnym zbiorze, wic bardzo trudno uchwytny obserwacyjnie. Czyli
poza moliwoci ustalenia szczegw.
Generalne nakierowanie byo poprawne, to znaczco uatwio czynno
odszukania wzmiankowanego celu - a dalej jego penetracj.
4. Pooenie wytypowanej do sprawdzenia gwiazdy, to wymaga silnego
podkrelenia, spenia liczne - wydaje si na tym etapie dziaania e wyczerpuje wszystkie parametry modelu standardowego opisujcego
tworzenie si ycia i jego przemian. Chodzi o pooenie w mgawicy
oraz w odniesieniu do centrum, chodzi o wielko i czas istnienia,
o stabilno reakcji, a take o spokojne otoczenie, bez lokalnych a
potencjalnie zagraajcych ukadw czy obiektw; itd. Zestawienie w
jego penym zakresie znajduje si, wraz z rozbudowan wizualizacj,
w czci ostatniej, w zacznikach.
5. Ukad planetarny gwiazdy LJ/95091/101/13, to rwnie musi by w
sposb szczeglny podkrelone, jest typowym wyjtkiem w zbiorze, i
lokuje si tym samym w podgrupie uprzywilejowanej. Rozoenie oraz
lokalna rotacja globw otaczajcych gwiazd, i to wraz z dalekimi
przylegociami, prosz zerkn na schemat, wypenia poszczeglne
30

wartoci kwantowe w rzadko (a do takiego stopnia) spotykany sposb.


I odnosi si to do planet wewntrznych, zewntrznych, a nawet rejonu
poza zasadnicz semk. Takie rozlokowanie, jak wiadomo, niebywale
sprzyja wytworzeniu si ycia i jego utrzymaniu. W tutaj omawianym
przypadku tak si stao.
6. Oczywicie samo pojawienie si ycia, co wynika wprost z modelu,
jest faktem w caoci zbioru moliwych planet zdarzeniem banalnym i
pospolitym - to nie wymaga tutaj podkrelania. Istotne jest jednak
to, e konkretny przypadek, bdcy obiektem badania, nie zatrzyma
si na poziomie pojedynczych komrek, a rozpdzi si w komplikacji
oraz obrodzi strukturami o cechach dalece nietypowych. Radiacja i
specjalizacja ycia w niniejszym ukadzie zadziwia swoj rnorodn
struktur i zdolnoci do zajmowania kolejnych, praktycznie kadej
z teoretycznie dostpnych nisz. Zbir eksponatw oraz materiay s
naturalnie potwierdzeniem tego wniosku - ale z oczywistych powodw
nie prezentuj caej gamy zoonoci tego ekosystemu. Dlatego take
i to musi zosta w trakcie kolejnych ekspedycji podjte i znaczco
rozszerzone.
Co wicej, mona na podstawie bardzo fragmentarycznych eksploracji
stwierdzi - e prawdopodobnie w historii tego ukadu planetarnego
nie tylko jeden glob przeszed przez faz ycia, ale e podobny fakt
w kilku innych przypadkach zaistnia lub jeszcze kiedy zaistnieje;
e na dzi zagadnienie daleko wykraczao poza ramy ekspedycji, wic
jest tylko podane w formie zasygnalizowania. Nie jest wykluczone, e
te lady s cigle aktualne. Lub e ycie, ktre byo zasadniczym i
gwnym celem-powodem ekspedycji sprawdzajcej, e ono w nieodlegym
czasie w te rejony si skieruje.
7. Tak, jedna z planet tego ukadu, trzecia w kolejnoci od lokalnej
gwiazdy, ktr dalej bd okrela symbolem "Z", na tej planecie i
w jej okolicach badanie wykryo obecno struktur rozumnych. To do
pewnego stopnia zaskakujce ustalenie, z przyjtych modeli wynika
jako fakt oczywisty, gdzie si to musiao we wszechwiecie dokona
ale e akuratnie w tym, to jest spora niespodzianka.
Fakt, zgodno tego ukadu z rytmami kwantowymi jest niebywaa, co
na pewno podprowadzio tutejsze ycie do poziomy skomplikowania i
potencjalnoci rozumu, jednak dalej wypada oceni to jako zjawisko
z pogranicza, brzegowe, osobliwe to konieczny wyjtek. Oczywisty
w skali wszechwiata ale punktowy wyjtek.
Co wicej, wspomniane konstrukcje rozumne, ktre wpisay si swoim
istnieniem i przemianami w mniejsze, wiksze i najwiksze kwantowe
cykle, te rozumne byty osigny ju poziom dziaania w otoczeniu,
i to w skali lokalnego ukadu planetarnego. Wydaje si wic, e s
na granicy punktu osobliwego, e za moment wejd w stref poznania
regu granicznych. Czy ta obserwacja potwierdzi si w kolejnych i
koniecznych ekspedycjach, to w tej chwili jest niejasne, ale wydaje
si, e taki fakt rzeczywicie moe mie miejsce.
e to niesie ze sob znaczce skutki, tak dla lokalnego systemu, tak
dla caoci zjawisk w rzeczywistoci, tego nie musz podkrela, to
wynika w prost z modelu. I dlatego wymaga pilnej uwagi.
31

8. Natomiast niespodziank nie jest, e badany obszar ycia jest w


swojej formule doskonaym spenieniem zasady, e im wyej stojca na
drabinie komplikacji konstrukcja ycia, tym wyraniej pokazuje si
w niej podzia na strony ewolucyjnej zmiany czyli e mona taki
proces poszeregowa ze wzgldu na osobnicz pe. W konkretnym, tu
omawianym przypadku, przybrao to rwnie zakadan przez kwantowy
model posta, i to a po detale, a po jednostkow specjalizacj tak rozrodcz, tak spoeczn.
9. Tak, zamieszczam to w raporcie jako fakt godny szczeglnego, a
wic pierwszoplanowego uwaania, e wszystkie yciowe struktury na
plancie Z - od najprostszych po najbardziej skomplikowane - stosuj
w swoich przemianach stronno powielaj schemat generalny, rytm
fundamentalny zmiany energetycznej tworzcej wszechwiat. I dotoczy
to kadego elementu ycia, cho nie w kadym jest wykrywane prosto
i od razu. Po gbszych analizach, w tym poprzez bezporednie fakty
eksperymentalne, zostao to potwierdzone.
Prbki znajduj si w zasobach i mona je porwna z modelem.
10. A to oznacza, e te obiekty s realizacj, na tym poziomie, tej
fundamentalnej stronnoci wiata, gdzie jest osobliwo skrajnego,
maksymalnego zbiegnicia si, czyli stan "ciemnego dou" oraz, to
na przeciwnym biegunie, stan skrajnego, maksymalnego rozproszenia.
W konkretnym a rozumnym konstrukcje, ktry zosta przebadany, ma to
posta jednej komrki rozrodczej, albo caego zbioru komrek. Jest
po jednej strony osi symetrii stan jednostki, a po drugiej zbir w
formule jednostki, ale tworzony z ogromnej liczby jednostek. I jest
to rzeczywicie ewolucyjnie rozoenie symetryczne wzgldem rodka
tego procesu, a po detale. Jak to zakada model i jak to by musi
w porzdnej ewolucji.
Co wicej, poszczeglne strony ewolucyjne tak zakrelonej zmiany,
to realizacja skrajnie, brzegowo pojtej rytmiki to oddanie a w
formule osobliwoci zasady przechodzenia jednostek kwantowych ze
strony na stron. Czyli maksymalne zbiegnicie si a do punktu, to
strona "eska", oraz rozbiegniecie si do "chmury kwantw, to strona
umownie nazywana "msk". Odbicie nadrzdnego schematu jest tu wrcz
uderzajce to skrajne osobliwoci w skali konkretnych osobnikw i
ich reakcji.
11. Co istotne (a co udao si tylko zbada wstpnie i oglnikowo,
co nie moe dziwi), to rwnie historia, etapy porednie osobniczej
ewolucji, ale rwnie i ewolucja zbioru tych osobnikw e to si
wpisuje w rytmy kwantowo istotne. e ta ewolucja musiaa si jako
powiza tymi rytmami z lokaln gwiazd i z rytmem tworzenia si w
ukadzie zalenoci, to zrozumiale, to naturalne inaczej adnego
obiektu do bada by nie byo. Ale e te konstrukty swoim istnieniem
wpisuj si we wszelakie rytmy wyszego rzdu to, i chc to mocno
podkreli w raporcie, to jest due zaskoczenie. O ile wiem, a takie
pene dopasowanie do reguy, to jest notowane pierwszy raz to ma
znamiona szczeglnego wyjtku.
Nie jest pewne, czy wynika to z tego faktu, e ta ewolucja biegnie
i istnieje - czy dlatego istnieje, e zawiera si w tych rytmach.
32

Ale jest pewne, e dziaa i e to wpasowanie si ma miejsce. Cykle


kwantowo wane s obecne w tym procesie, i to bardzo wyranie. I to
zarazem decyduje, e objawiajca si ekspansja w rodowisko bliskie
i dalekie lokalnych form jest znaczca. A nawet przybiera formu
wybuchu.
12. By moe, notuj to jako punkt oddzielny raportu, wanie tak
notowana ekspansja, ktra zawaszcza w sposb dramatyczny na dzi
przede wszystkim wewntrzn stref planety, e to przyczyni si do
samozniszczenia tych struktur, jednak pewne to nie jest. Moliwe i
potencjalnie oczywiste wydaje si, e ewolucja poszerzy swj teren
eksploracji o kolejne globy, tak wynika z modeli rozwojowych, tylko
na obecny moment nie jest to przesdzone. Szansa dalszego dziaania
i wpisywania si w cykle kwantowe istnieje, ale to tylko i wycznie
szansa.
Wydaje si, e zamieszkujce planet Z. byty maj tego wiadomo,
ale w jakim stopniu i czy potrafi z tej wiedzy skorzysta, to nie
jest pewne. Obserwacja zewntrzna ani nawet uczestniczca, ktr w
skromnym zakresie udao si przeprowadzi te dziaania nie daj
w rzeczonej sprawie jasnoci.
Jest potencjalna szansa, powtarzam, ale adnej pewnoci.
13. ycie jako takie na planecie Z., co nie dziwi, to przykadowy, a
nawet podrcznikowy zestaw elementw tworzcych. Nie odnosz si w
tym miejscu do starego sporu, czym jest ycie oraz co przynaley do
tak definiowanego zakresu, zreszt wyznaczony rozkazem zakres bada
tego nie uwzgldnia ale w tym przypadku nie ma z tym problemu, tu
ycie samo wrcz wazio w przyrzdy analizujce.
Tak, w tym lokalnym zakamarku wszechwiata, na tej ubocznej, a wic
te i banalnej planecie, tu w skad ywych organizmw weszy, i to
w przewidywanej skali i powizaniach, pierwiastki z "zaktka ycia"
adnych niespodzianek pod tym wzgldem.
Znw trzeba podkreli, e raport nie siga daleko w przeszo, to
pozostanie do zbadania dla specjalistw, jednak wydaje si, e taki
lokalnie tu obecny zbir potrzebnych elementw tworzcych, to skutek
wystpienia w bliskoci ich rda, jaka supernowa albo podobnie.
I wpisywania si w cykle, o czym nie mona zapomina, co w opisie
tego ycia zawsze trzeba uwzgldnia. C bowiem w oglnym bilansie
globw z nagromadzenia yciotwrczych surowcw, jak lokalizacja nie
spenia warunkw i jest poza obszarem umoliwiajcym to ycie.
14. Istotne jest rwnie to, e w otoczeniu tak zaistniaych bytw
skomplikowanych, kiedy ju dopracoway si poziomu technicznego
e w okolicy znalazy si moliwe do wykorzystania i konstruowania
z nich przedmiotw skadniki. Moe nie jest to pod tym wzgldem a
szczeglnie zasobny glob, jednak wystarczajcy.
W ogle baza materiaowa tej planety jest wystarczajca, moe nie
oszaamia nadmiarem, ale rwnie nie poraa jaowoci tak czst
w zbiorze ten glob to typowy redniak pod tym wzgldem. A take
kolejny raz potwierdza zasad, e przecitny konstrukt ewolucyjny
jest przez zmian energetyczn preferowany.
A jeeli ju o plancie mowa, to dodam, e jej rozmiar rwnie si
33

mieci w wartoci kwantowo wanej, e rotacja powiela i wykorzystuje


rytmik semkow i e trafia w wyszorzdowe cykle. e to uatwia
i warunkuje to dziaanie tutejszych organizmw, to nie ulega adnej
wtpliwoci.
15. Kod tworzcy ycie tej planety - ktry mia by analizowany dla
celw porwnawczych - zosta oczywicie poddany do drobiazgowym
zabiegom sprawdzajcym, ale okaza si na tyle zbienym z kadym,
e raport ten fakt tylko odnotowuje, zaskocze w tym zakresie nie
ma. W zacznikach znajduje si pene udokumentowanie, s prbki i
spore nawet okazy, ale niczego tu szczeglnego si nie znajduje, to
typowa wielo jednostek, ale zawsze realizacja jednej zasady. Jak
gosi znane powiedzenie z obszaru ewolucjonistw: twarz jest jedna,
ale kadorazowo inna. I tak wanie naley traktowa tutaj, czyli na
plancie Z., wystpujce realizacje kodu i poszczeglnych osobniczych
konstrukcji poczynajcych si z tego kodu. To oczywicie rnorodne
szczegow form struktury, ale identyczne zasad to wielo w
jednoci.
A sam kod to naturalnie dwie wewntrznie podwojone linie, ktre w
tradycyjny sposb splataj si i rozplataj w kolejnych pokoleniach,
znane, powszechne, opisywane. Nic tu doda nie mona.
16. Poziom kodu kulturowego oraz technicznego, co zrozumiae, by w
znacznym zakresie badany, to temat pierwszorzdny i cel misji ale
z rwnie oczywistych powodw nie mg na tym etapie obj szerokich
zakresw. - Zwaszcza e zostaa w rozkazie szczegowo zakrelona
swoboda dziaa. - A po drugie, co okazao si do szybko, lokalne
zgrupowania osobnikw traktoway w sposb emocjonalnie pobudzony i
nadmierny wszelkie przejawy i czynnoci procedury sprawdzajcej. A
to nie tylko zagraao samej misji, ale te wpywao na pozyskiwane
wyniki, dlatego ten zakres bada zosta ograniczony do niezbdnego
minimum. Wydaje si, e na badanej planecie panuje wrcz nadmierna
ekscytacja innym i potencjalnym gdzie istnieniem, wpadajca nawet
w zakres chorobliwy - a po wykonywanie czynnoci poszukiwawczych.
Jeeli uwiadomi sobie, jaka to jest niemoliwo, to te reakcje
s rzeczywicie mocno zastanawiajce. Ale wida z powyszego, e tej
oczywistoci ta zbiorowo jeszcze sobie nie przyswoia.
17. Oglnie tylko wypada odnotowa, e technologia nie odbiega od
adnego standardu dla tego typu ewolucji i dla takiego jej etapu
to atom, radio i telewizja, zacztek globalnej sieci informatycznej
i prymitywne konstrukcje badawcze, ktre s wyrzucane przestrze,
t blisk i ciut dalsz. To si zmienia, trzeba to odda, jednak nie
ma czym si chwilowo ekscytowa.
18. A kultura? C, lokalnie i jednostkowo wywoujca zaciekawienie
ale w sumie bez znaczenia. Zwaszcza jak odnie to do rnic w
dostpie do jej wytworw, odnie do niebywaego wrcz rozziewu w
uczestnictwie. e to tworzy w tej zbiorowoci napicia, ktre mog
w nieodlegej perspektywie owocowa problemami to nie wymaga ju
podkrelania, ewolucje wewntrznie niezborne musz popa w zapa
i zanikn.
34

Z ograniczonoci rodkw, ale rwnie z wyranego zakazu wtrcania


si w lokalny wiat, nie zostay podjte adne czynnoci, ktre do
niego wprowadziyby dane na ten temat. Jednak raport poddaje to pod
rozwag centrali, moe w tym konkretnym przypadku warto podj prb
wprowadzenia do obiegu informatycznego pewnych sugestii i myli. To
z uwagi na wyjtkowo tej ewolucji moe kiedy przynie podany
efekt w szerszej skali. - Co zrozumiae, taka akcja uwiadamiajca
musi by przeprowadzona z zachowaniem wszelkich ostronociowych i
dyskretnie podprogowych rodkw, ale chyba powinna by podjta. To
musi by na granicy przyswajalnoci, np. tekst literacki, gdzie i
kiedy tam w przestrze rzucone sowo, drobne i poruszajce lawin
zobrazowanie... Moe warto sprbowa tak przestrzec, moe co si z
tego wyoni w kolejnym cyklu...
19. Stan wiedzy, zasb danych o otoczeniu, ktre znakuj t planet
i pojmowanie wiata przez jej mieszkacw, to znajduje si obecnie
na poziomie bliskim poznania "zasady kwantowej". Czyli zbiorowo
tutejszych rozumnych konstrukcji moe zbliy si i osign zakres
brzegowy. To istotna, wana informacja, ktr wnosi przeprowadzony
rekonesans. Jeeli tylko spoeczno osobnikw potrafi naprostowa
wystpujce w niej chorobliwe napicia, jest szansa, e przesunie
si na kolejny poziom i znajdzie si w rejonie szczeglnym.
To tylko moliwo, ale musi zosta odnotowana z uwagi na rozliczne
konsekwencje dla bliskich i dalekich.
20. Podsumowanie.
Wytypowany do badania obszar okaza si zasiedlony yciem, i to na
licznych poziomach. A po taki, ktry umoliwia wiadomo, a nawet
samowiadomo. To w sposb szczeglny wyrnia go pord innych
ale to zarazem zmusza do pilnego ledzenia tu dziejcych si faktw
i zjawisk. Dlatego ju we wstpie sygnalizowana konieczno cigej
i pogbionej obserwacji planety Z., to wydaje si naturalne, wrcz
pilne do realizacji. I to w znaczco poszerzonym zakresie, jedna i
skromna ekspedycja z pewnoci nie wystarczy.
Nie jest naturalnie pewne, czy tubylcy zdoaj przekroczy prg i
zaczn eksploracj dalszego wiata, ale trzeba wiedzie, co i jak
si dzieje i czym to grozi. A tego bez staej obserwacji wiedzie
si nie bdzie.
Tutejsze ycie niczym nie odbiega od normy, warto jednak odnotowa,
e jest wpisane we wszelkie bodaj zasady kwantowe, dlatego wydaje
si takie dynamiczne i ekspansywne. To moe poprowadzi do zapaci
ale moe do wybuchu w rodowisko. Dzi obie drogi wydaj si tak
samo prawdopodobne. Jaka okoliczno by si nie zrealizowaa, warto
j pozna. eby by przygotowanym.
Zawsze jest moliwo, e co z tego ycia wyronie.

35

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 9.7 Ufoludki.
Motto:
"A dajcie wy sobie wszyscy, do jasnej ciasnej, z tym spokj".
Nie, osobicie adnego ufola nie widziaem, czego takiego za rk
czy inn koczyn nie zapaem. Podobno innym szczcie byo dopisao
i takowe dziwo ogldali, a nawet dowiadczali, tak mwi - ale ja w
to nie wierz, jako mi to nie pasuje. Ale nich tam, ich sprawa, nie
mieszam si.
Podobno co takiego istnieje, lata na spodkach albo talerzach i te
swoje nosy w nasze sprawy wtyka. Tak si gada, nawet telewizory to
pokazuj. Nie wiem, moe.
Tylko e, widzicie, jak si tak czowiek w temat bycia tu i tam po
caoci wdroy, a nawet wgryzie, to mu ufoludki, czy podobne, jako
tak dziwne si po caoci zdaj - a nawet zupenie niemoliwe. To
fakt, gdzie i co yjcego, a te i nawet rozumnego, gdzie takie
cu si w tej dali wszechwiatowej gniedzi powinno, nawet te oraz
inne technologie pokazywa w kad ze stron powinno - pena zgoda.
Tylko e, widzicie, to a tak prosto i prostacko, czyli talerzami,
si nie pokae. Bo nie moe.
Podejdzie na takie sowne spostrzeenie jaki kto - taki w sobie
ufno w ufoludki posiadajcy, i ten on si na powysze skrzywi, a
nawet i pokae jakie takie nieobyczajne. Czyli znaki, znaczy si.
Te i tam gdzie zostawione lady wydeptane, jakie sygnaowe "wowy"
czy inne piki na wykresach i tak dalej podobnie. I bdzie taki w
sobie wierzcy gada, e wiat to nie byle co, to kawaek dziejw i
tej przestrzeni zawiera, rozciga si do horyzontu i dalej a te
e w tym musi, z uwagi na taki rozmiar niepokonany, e musi si co
rozumem obdarzonego pokazywa. Oraz, dalej bdzie dowodzi, e jak
takie w sobie rozumne si ju wylgo, dajmy na to iks milionw lat
temu, to takie musowo si w okolic i dalej zapdzi, najpewniej te
nawet i nasz okolic odwiedzi. - Bo to, bdzie taki mwi, wiekw
w sporej iloci miao na mnoenie si i dziaalno wszelak, wic
ichna w sobie technika dalekosina, zapewne cudaczna dla nas, wic
na te skoki poprzez odlegoci niezmierzone pozwalajca. e, sowem
tak w oglnoci i pewnikiem jest, e skoro to si wszystko wiatowe
tak dugo i miliardami wielkimi dzieje - to jaka bytno musi by,
i to niejedna. I e owa bytno nas pilnie szpieguje i zerka, co my
tu sobie pichcimy - i czy te warto z nami w dyskusj filozoficzn
o bycie si wda.
I tak dalej w podobnym.
Nie powiem, logiczno w takim si pewna zawiera, czas i przestrze
wszechwiatowa robi wraenie na umysowoci na co dzie w malekim
przedziale bytujcej - jak tyle si zadziao wok, to i mogo si
rozumnie ukaza w innej realnoci. Jako i tutaj si dokonao, to i
36

gdzie oraz kiedy podobnie mogo. Czyli co w tej argumentacji si


zawiera, ona nie z listy ycze ani nawet jako w sobie zwichrowana
trzeba to pod uwag bra.
Trzeba, prawda prawdziwa, e trzeba. Tylko zagwozdka intelektualna
taka swoje w caoci pokazuje znaczenie: dlaczego nic nie wida? dlaczego nic nie sycha? Dlaczego te talerze lataj i lataj, ale
z tego adnego namacalnego poytku kontaktowego dla naszej w sobie
rozbuchanej umysowoci nie ma - dlaczego nic i nigdzie?
Sowem gdzie ci ufole si podziewaj?
C, trzeba zajrze prawdzie w oczy, skonfrontowa si z faktami i
cisz wok - trzeba talerze i ich zawijasy zostawi sobie na ten
tam deser i do tematu wrci, kiedy ju osobnicy si napodgldaj,
naznakuj t nasz lokalno cywilizacyjn i nabior ochoty sobie
pogada to zostawmy w analizie pojciowej na kiedy, a zestawmy
w jak to tabelk aktualnie posiadane ustalenia.
I tak, widzicie, trzeba zacz o tego, e jest owa cisza kanaowa,
cisza po wszelkich moliwych kanaach cznoci. Co by tu podpi
do nieboskonu, jakich by nie stosowa technicznych nowinek, cao
milczy w kadym jzyku i ani pinie. A jak nawet co popiskuje, to
szybko fachmani od naukowej roboty ustal, e to co naszego tak w
badanie wlazo - albo e przyroda nam jaki taki zudny sygna le
i o czym informuje. Tylko e tego ani rusz z rozumnym czynem owego
dalekiego innego nie sposb powiza, nie da si.
Po drugie, widzicie, w takowej tabelce zliczajcej ustalenia musi
- musi si znale na poczesnym miejscu wynik badania wiata, tego
i okolicznego, ale i wszystkich jako tam postrzeganych. e okolica
owa, a po horyzont, a po rozumnie rozpoznany horyzont e to w
sobie takie niezwyczajne. Owszem, kiedy tam, dawno to byo, wiat
sobie zaistnia w jakim tam wybuchu czy inaczej - tu mniejsza o te
detaliczne fakty - ale on zaistnia nie tak od razu znonie, tak i
przyjanie, i gocinnie. Musiao si, widzicie, co z tej zasony
energetycznej wyoni, mga materialna i pojciowa si rozrzedzia
i wntrze pokazaa - i dopiero wwczas, a dugo to trwao, mogo w
jakim tam lokalnym zgromadzeniu czego wietliste a gwiezdne, ale
te i planetarne si pokaza. Nie wczeniej, widzicie.
Ale, zauwacie, jak ju nawet i to planetarne si krcio naokoo
swojego gwiezdnego centrum, a dzi ju wiele takich kamieni wida
w przyrzdach to i w takim zbiorze adna tam przypadkowo si nie
mieci. A nawet trzeba powiedzie, e losowo zupenie si w tym
zbiorze nie mieci. Owszem i prawda, i fakt, tego materialnego gruzu
w kad stron duo i wicej, ale on ci taki jaki mao w sobie dla
rozumnoci gocinny; albo to wielkie, albo gorce, albo jeszcze na
inne sposoby odpycha. Owszem i prawda, takie co wida atwo, std
wchodzi w obiektywy i si prezentuje - zapewne za chwilk i lepsze
wiaty si naukowo poka - to wszystko prawda. Tylko e owa cisza
dzwoni alarmowo w rozumie i daje do mylenia.
Bo skoro tego tyle, skoro od tak dawna, to dlaczego nic nie wida,
37

dlaczego nic nie gaworzy w swoim narzeczu, niechby nawet i takim z


niemoebnego zbioru i nietumaczalne na nic? Dlaczego wszdzie, po
kadym kierunku cisza, brak jakichkolwiek ladw bytnoci, niczego
uchwytnego nasz wybuja metodologi techniczn albo podobn? Nic
i nic - dlaczego?
Jedynie moliwy do przyjcia wniosek jest taki, a to z zestawienia
tego powyszego wynika i si nachalnie pcha do gosu, e rwnie i
zaistnienie planetarne takie sobie byle jakie i w byle tam momencie
nie moe by.
To nie ruletka czy inny totolotek wszechwiatowy, to nie przypadek
tym zawiaduje.
To znaczy, widzicie, e jako i cao wszechwiata musi pewnego w
sobie momentu si dopracowa - czyli te atomy zbudowa, materiau
do tego materialnego rumowiska nagromadzi i e dopiero wwczas si
moe planetarny glob tu i wszdzie krci tak samo te w zbiorze
takich elementw, w zbiorowisku globw bdzie podzbir, ktry si
do zamieszkania bdzie nadawa; to tak hop i siup si nie zbiera w
sobie, to nie dowolny kawaek skay do zasiedlenia si nadaje - to
liczne strefy graniczne musi spenia. Bardzo liczne.
Znane i oczywiste, jak si co takiego w bliskoci gwiazdy ulokuje
albo w dalekoci - to nijak si dobre dla wodnistego czy podobnego
zjawiska nie okae. Albo ciepo a powyej akceptacji - albo zimno
skuwajce na kamienny ld - albo zupenie niegocinnie.
Po trzecie, widzicie, to nie wszystkie zliczenia uwarunkowa ycie
w dowolnej formie promujce - to dalece nie wszystko. A tym bardziej
takie rozbudowane i wiadome siebie ycie.
Bo spjrzcie na okolicznoci, ktre zaszy na takim ju powstaym
globie, przecie granicznych wartoci, ktre nie mog by ominite
lub przekroczone, tego jest mnogo. - A to te drobiazgi do ycia
konieczne po prostu musz tu by - a to musz znale si obok i w
odpowiedniej iloci - a to soneczko lokalne musi by wielkoci i
grzaniem w stadium i zakresie odpowiednim - a to musi by wodny lub
stay zbiornik materii, gdzie si to moe ze sob intymnie spotyka,
co by si w wiksze gromadzi - a to aktywno planetarnego budowania
si musi osign warto stabilnej i spokojnej, a zarazem jeszcze
tak w sobie nie zastygej i wychodzonej a to otoczenie i wntrze
globu musi tworzy oson przed promieniowaniem oraz pozostaym w
okolicy gruzem...
Ja tu, dostrzegacie?, tylko szkicuj te brzegowe wartoci, wielo
ich jest tak znaczna, e gowa maa. A do tego naukowi co rusz jaki
w tym zbiorze kolejny elemencik podrzucaj. Tu zerkn, wyjdzie, e
w takich okolicznociach to ycia nie bdzie, tam spojrz, to samo
a zdziwienie echem si po wszelkim tutejszym roznosi.
A i, to tak po czwarte chyba ju bdzie, jak to ycie tu si ju i
w sobie zbierze, jak si w komrk na przykad uoy, to przecie
adnego w tym pewnika, e to dalej potrafi i bdzie mogo dziaa.
Bo co walnie z hukiem, jaka nieodlega gwiazda wybuchnie albo te
z gbiny wychyli kataklizm wic owo yjce w zup si byego ju
ycia zamieni. I jest cisza po kanaach.
38

A i dalej, jak nawet ono ycie si uczepi globu i warunkw, bo ju


dobrze wiadomo, e ywe praktycznie wszelkiego czepi si potrafi,
to adnym dalszym pewnikiem nie jest, e to tak si ju gromadzio
bdzie, e kolejne ciaa, coraz bardziej w sobie napakowane, e si
one bd poczyna w takiej koysce planetarnej. I adnym pewnikiem
nie jest, e kiedy tam to pomyli o tym procesie, e bdzie temat
bada, warunki swojego zaistnienia w tabelki zestawia. - To adnym
tam pewnikiem nie jest.
A i niechby nawet takie co rozumnego si poczo i zaczo glob w
jego zakamarkach penetrowa czy to pewne jest, e poziomu wiedzy
i samowiedzy dojdzie? Nie i nie, aden to fakt pewny. A nawet i tak
mona powiedzie, e zupenie niepewny. Bo to takiemu w wdrowaniu
co si zadzieje, noga nie trafi na stabilny grunt czy moment - i w
przepa poleci; albo pobratymiec go zje na niadanie i to dalsze
w historii ju nie zaistnieje; albo nawet i zaistnieje, tylko si w
takie kulturowe i kultowe pojcia abstrakcyjne oblecze, e takiego w
jego ptaniu si po wiecie to spta, a do zatraty spta; albo te
w jakim tam momencie taki powie, bo ju bdzie gada, e mu si nie
chce dalej i usidzie, i bdzie medytowa, i rozproszy si w tej
tam nieskoczonoci lokalnej.
A nawet, widzicie, jak te wszystkie i jeszcze liczniejsze rafy na
swojej drodze ominie, jak w tym wielokrotnym slalomie yciowowanym
na adnej si przeszkodzie nie wykopyrtnie, to i tak pewne adn w
sobie miar nie jest, e takowy jakim tam czasem nakieruje w niebo
przyrzd i e bdzie nasuchiwa. Bo to w okolicy energii na takie
zbytki nie bdzie, a to zasobw i zachcenia w nim do takiego czynu
nie bdzie - a to co innego si wydarzy. Czyli chwila do kontaktu z
innym lokalnym bytem si zatrzanie na wieki wiekw.
I dalsze, i kolejne, i istotne - teraz dla odmiany waszej rozumnie
i analitycznie w gr zerknijcie w tym zestawianiu uwarunkowa, tam
si zapatrzcie w ustalaniu granic i progw w istnieniu.
Wic leakuje sobie w tym pdzie wszechwiatowym nasze soneczko z
ubocza tak jako, mona nawet powiedzie, e peryferyjnie - tak to
gosz tacy od fizyki i kosmologii.
A nie - a zupenie w tym przypadkowego a dziwnego pooenia. Przecie,
pod rozwag to sobie wecie, to najlepsze miejsce w galaktyce dla
takiego czego wrzeszczcego - ono tu si najlepiej poczyna. Bo czy
to w centrum dogodnie? Ee, adnym tam razem, tam zawierucha tak po
caoci i rodowisko takie jakby piekielne. A czy dalej w bok moe
lepiej by byo, czyli ku brzegowi zbioru? Te nie, tam ju rzadko,
zimno, niebezpiecznie. Tam i jaka kolizja z inn galaktyk czasami
si trafi, a to gwiazdy wyrywa, to rzuca nimi w dal dalek...
I jeszcze kolejne a wielce wane: wiatowo caa, wszechwiatowo
nasza tutejsza i codzienna.
Przecie sami wiecie, e wystarczy jedn cyferk przekrci o tak
tam jednostkow warto, i to gdzie tam na iks miejscu za zerem
i jest zdumienie, i jest zakopotanie, i jest po cichu sobie oraz w
zaufaniu szeptane, e to skutki niesie. Takie skutki, e trudno to
na spokojnie i w stabilnoci umysowej ogarn.
39

Bo jak ju tak cyferk podmieni, to si okazuje, e i cyferki nie


ma, i osobnika podmieniajcego nie ma, i w ogle niczego tutaj nie
ma. Jakie co si w tych wzorach wwczas kotuje, co do czego ma
si odnosi - ale to adnym tam przypadkiem dobre nie jest ani te
gocinne tym bardziej.
I jest wspomniane wielkie przeliczanie w zdumieniu i jest takie w
kolejnym emocjonalnym dziaaniu na siebie, czyli na tego dwunonego
osobnika ustalanie warunkw i jest poktnie wyraanie si, e to
dlatego tak... ech, sami wiecie.
Fakt i prawda, mwi si, e to std tak, e ten nasz wiat sobie w
ruletce wiatw najlepsze parametry wylosowa, e inni moe i te w
grze byli, tylko e szczcie im nie dopisao. Wic my teraz z tego
wylosowanego punktu, wybranego z niepoliczalnego zbioru, swoje tam i
siam analizy prowadzimy. I dlatego to zdumienie nas tak ogarnia, i
dlatego tak wszystko si dziwne zdaje.
Tak si to powiada tak si to wszystko niezwyke powysze z tej
wiatowej tabelki uzasadnia.
I co wy na to? I jak to widzicie?
Zgoda i prawda, spojrzy sobie rozumnie osobnik w gr czy w gb
i powie: nie, tu adnego dziwu nie ma, to wszystko prawa fizyczne
tak si pokazuj. Tu adnego zaskoczenia nie mona si dopatrzy,
bo nasza pozycja w tym wszystkim przypadkowa, peryferyjna, jedna z
wielkiej i nieprzeliczalnej liczby ci ona. I zawsze fizyczna, tylko
fizyczna.
Zgoda i prawda, spojrzy sobie rozumnie osobnik w gr czy w gb
i powie: nie, tu adnego przypadku nie ma, to wszystko prawa s, i
to takie gboko uzasadnione. Tu adnego zaskoczenia nie mona si
dopatrzy, bo nasza pozycja w tym wszystkim centralnie wana. Oraz
zawsze regu nadrzdn uzasadniona.
Zgoda i prawda, badanie naukowe i fizyczne, to od wiekw prowadzio
do ustalenia, e lokalizacja uboczna, e przypadkowa, e adnego w
tym ewolucyjnego dziwu, a jedynie splatanie si i rozplatanie bytw
we wzajemnym mnoeniu. Kady poznany fakt wiata uwiadamia, jaka
si kryje za nim przepastna dal, przemieszcza z centrum na dalekie
miejsce poznajcego i umniejsza w samozachwycie.
A po wiedz, e to py i pyek, e marno i nic wobec koniecznej
nieskoczonoci.
Tylko e, skoro to tak wielowymiarowo uwarunkowane, ale zarazem i
konieczno fizycznie ustalona (w swojej przypadkowoci) - to jak to
jest, e nic i nigdzie, dlaczego w kadym kierunku cisza?
Jeeli to tak nietrywialne i wymagajce spenienia ogromu zalenoci
i wpisania si w regu wiata, a jednoczenie dziejce si w takiej
skali, e dech zapiera to jak to jest, e nie daje si tu niczego
zaobserwowa? Gdzie oni s?...
I tu, widzicie, pojawia si to moje niedowierzanie - na tym si ono
zestawieniu zasadza.
40

Ale nie tak, e to trudne i przypadkowe, a wic loteria po wszystkim


rzdzi ale rwnie nie tak, e to jedyne w sobie zdarzenie, ktrym
jaka "ustawka" losowa rzdzia; ani to, ani drugie.
Ja tam, widzicie, w ufole nie wierz, mi to zupenie nie ley. Ale
nie dlatego, e ich nie ma, cho pewnie i nie ma, ale dlatego, e
owe inne byty w rozum zaopatrzone - e takowe nie kiedy poczy si
oraz dziaaj, tylko e obok nas owe bytnoci si realizuj.
Mwic to inaczej, "ufoludki" musz si w tej samej warstwie wiata
pokaza - nie wczeniej do nas, ale i nie pniej.
Rozumiecie?
Dlaczego tak? Z tej postrzeganej niezwykoci trzeba w tym badaniu
wiata wyj, bo to nie aden tam przypadek, za tym si zasadniczy
sens kryje.
Fakt i prawda, to zawsze tylko fizyczna regua obsadza, tu adnego
nielogicznego czego w sobie - ale to jest regua.
Jaka regua? e obie strony maj racj.
Na gruncie fizycznym, co podkrelam maksymalnie, zawsze tylko jako
realizacja zasady ale obie strony opisu maja racj. Byt w sobie
rozumny, takie co moe powsta w wyjtkowych okolicznociach i
to nie jest przypadek.
Fizycznie prezentuje si jako miejsce jedno z wielu i polednie, ale
filozoficznie i logicznie to punkt jedyny w dziejach - takiego nie
byo i nie bdzie.
Fizycznie nasza pozycja z boku, logicznie w samym rodku zmian.
W kadym badaniu i ustaleniu wychodzi, e to niezwyky moment, e
niewielkie odchylenie, a mierzcego by nie byo. Ale jeeli si na
ten wynik badania patrzy biernie, jako na fakt zastany, to musi to
wytworzy zdumienie, co najmniej zmieszanie. Ale jeeli wszechwiat
postrzega dynamiczne - jako dochodzenie do pewnego, rodkowego i
najwaniejszego punktu-momentu, to proces zmian przestaje dziwi i
zaskakiwa. To przemieszcza si w analizie z poziomu niezwykoci
do banalnoci. - Przecie kady proces, ktry si zacz i skoczy,
a ju wiadomo, e wszechwiat jest odcinkiem na prostej, e mia i
moment zero, i ma wpisany w siebie punkt ostatni - e w ramach tego
odcinka jest i punkt rodkowy. Wanie ten interesujcy. - Zmiana w
formule "wszechwiata" dochodzi do niego i odchodzi, jest co, co
trafi zaistnieniem w ten moment - o ile s na odlego istotn w
tym zdarzeniu konkretne elementy - albo tego nie ma. Jeeli to jest,
to w kolejnych krokach moe si dopracowa wiedzy o zmianie.
A jak porobi si tak, e w ten punkt nic nie trafi - e si spni
albo i pospieszy - to takich analiz nie bdzie mia kto konstruowa.
I nie ma problemu.
Jak nie ma analizujcego, to rwnie dylematu nie ma. Proste, banalne,
oczywiste.
I teraz trzeba to odnie do tej zapierajcej dech skali, do wiata
w jego obserwowanych i postulowanych zakresach. Przecie, zauwacie
to i uwzgldnijcie, jeeli nawet gdzie si jaki rozumny byt zjawi
41

w tym wszystkim, a pewne to nie jest, jak wyej pado - to on si


zjawi w tym samym punkcie, rwnolegle do naszego istnienia. To nie
jest ani ciut wczeniej, ani ciut pniej - wczeniej nie ma do tego
warunkw, pniej ju nie ma do zaistnienia warunkw. A to dalej w
caoci analizy oznacza, e jeeli nawet taki kto jest, to nigdy o
tym si nie dowiemy, bo on znajduje si na takim samym poziomie jako
i my si znajdujemy - prowadzi dziaania i analizy otoczenia, jako
i my je prowadzimy.
O ile je prowadzi, co te adnym pewnikiem nie jest i by nie moe.
A skoro tak, zauwacie, to te sobie ten obcy dywaguje, czy kto tam
jest, czy nie, czy myli, czy tylko peza w bocie? Bo to, e gdzie
i co peza, to w stu procentach pewnik. ycie jako takie, takie si
ruszajce i zjadajce, to wszdzie si kotuje, w kadych warunkach
si lgnie i bytuje. Ale eby poszo w skomplikowanie, w rozum - to
ju wyjtek, to trzeba w ten rodek odcinka si wstrzeli.
ycie we wszechwiecie to aden dziw - ycie rozumne to punkt.
Dlatego, jak nawet wylemy sobie w przestrze sygna albo rzucimy
czym materialnym, to zanim to dojdzie pod nieznany a rozumny adres
to tego adresu i adresata ju dawno moe nie by. A i nas take.
Mona si wysila, tego kogo szuka, na duchu si podnosi i nie
wpada w rozterki, e samotno nam pisana - jako dziaanie to ma
sens, zajmuje rce, ktre bez tego w innym kierunku by si pewnie
kieroway - ale, po prawdzie gbokiej, to my tak sami dla siebie
to robimy, ku pokrzepieniu - bo tam cisza... I tylko cisza.
ycie rozumne w ewolucji wiata to "fakt punktowy".

42

Kwantologia stosowana - kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 9.8 - Czas.
Bdc modym naukowcem na wysunitej placwce badawczej, doznaem i
dowiadczyem razu pewnego bliskiego spotkania trzeciego stopnia z
okolicznym tubylcem, przedstawicielem klasy wyrobniczej. Mwic to
inaczej, nawiedzi mnie by prosty drobnorolny agrarysta, ciekawy
wszystkiego byt ludzki.
I ten to nieskomplikowany oglnie w swojej psychologii osobnik, co
to niejeden dziw przyrody osobicie z gleby wykopuje - albo nawet i
wyrywa - zagadn mnie o spraw fundamentalnie ostateczn - o czas
mnie zagadn.
"Obiekt badawczy pikny", powiada, "stanowisko naukowe zajmujecie i
podatki moje przeuwacie", powiada, "wic mwicie, profesorku, co to
takiego czas". Taka go, rozumiecie, pilna potrzeba opisu naukowego
nasza, poznania caociowego sensu si domaga.
"Bo to, widzicie", powiada, "ja niedawno, tak z tydzie temu to ju
byo, ze szwagrem emy si znw za powane czytanie ksiek tak po
omocce zabrali. Wiadomo, czowiek jestem, wic trzeba si odchami
po cikiej robocie. - No i przy drugiej ksieczce, ktr do kropli
ostatniej emy sczytali, taki si temat by nawin w rozmowie: co
to jest ten cay czas? Wicie-rozumicie, profesorku, sobie normaln
normnalnoci to czek ju po powce ksiki tak jasno ma, e a
do lasu i po horyzont wszystko przenika, cae jestestwo niestraszne
mu w tym przegldaniu. A tu, profesorku, blada i nic - tylko t tam
ciemno za oknem wida. Szwagier niby ksztacony, pisemka rniaste
zbiera, ale te nic a nic. Jak powiadam, profesorku, nawet lekturowa
druga ksiczyna nie pomoga, temata czasu emy nie przemogli, si
nie dao. - No i w sprawie rzeczonej na odcinek naukowy dlatego tu
przychodz, wyjanienia si domagam. Mwicie, co to ten czas. Tylko
si pospieszajcie, profesorku, bo gadzina w obejciu haasuje, ju
podkarmi trzeba."
Nie powiem, ebym maorolnego w tajniki nauki z wielk ochotnoci
chcia wprowadza, zwaszcza e tak prdkociowo to miao biec, ale
w obliczu gabarytowo zwalistej postaci osobniczej oraz rozrosej w
sobie i szerokiej rcznej gestykulacji, co to w przerzucaniu materii
przernej si ksztatowaa, w temat czasu i podobnie si wgbiem.
Niech tam, wszystko dla dobra oglnego.
Czas, powiadam, to - widzicie, dobry czowieku - skomplikowane tak w
sobie caociowo zagadnienie i nie dziwi mnie, powiadam, eta ze
szwagrem tematycznie problemu nie zmogli, to trudne jest. - Powiem
wam nawet, dobry czowieku, e czas i przestrze, bo to si czy
ze sob mocno i najmocniej, e takie co od dawna, nawet od zawsze
w centrum zastanawiania si znajduje. I nie mona powiedzie, tak
do koca nie mona powiedzie, co to takiego - czy ten czas sobie
tak tyka z tej tam przeszoci do przyszoci i on zawsze jest, czy
43

tylko lokalnie si dzieje, gdzie tu lub tam - czy moe i jeszcze


inaczej. Sprawa, powiadam, zakrcona, skomplikowana i te z materi
w jej ciarze umiejscowiona.
"Wy, profesorku, wy tu mi nie o trudnociach raporty zdawajcie, ale
na pytanie, przecie proste, czym ten czas jest, na takie mwcie, i
to szczegowo. Ja tam czowiek przywizany do ziemi, w kalendarzu
obeznany, zmian w porach roku dostrzegam, wic temat jako czuj,
profesorku. Jedno z detalami si chc ku ukojeniu duszy zapozna, z
wiedz naukow zetkn po dobroci."
Nic to, trzeba wic byo spraw czasu poprowadzi, czowieka ukoi
w jego poszukiwaniu treci fundamentalnej.
Miaem niedawno, powiadam na powysze dictum osobnicze, pogadank w
miejscowym orodku przedszkolnym dla dziatwy modszej a tutejszej,
o wiecie to byo tak generalnie, to wam teraz to tutaj streszcz,
co by was, dobry czowieku, z tym i tamtym zapozna. Ze szczeglnym,
si to rozumie, nakierowaniem na wzmiankowany czas.
Rozsiad si agrarnie usposobiony na krzeseku, gow kiwa, e sens
wypowiedzi mu przypad do gustu - i si wsuchuje.
Dajmy na to, powiadam tak generalnie, dajmy na to, dobry czowieku,
e - na ten przykad - zbieracie jakie pyry kartoflane albo inne
grule ziemniaczane, temat znacie, mona powiedzie, e codzienno
wasza taka. No i ten fakt okopowy sobie tak leakuje na glebie i w
jasnoci, a te czeka zapakowania do czego tam. I teraz, czowieku,
wy tak si zastanwcie i sobie samemu w duszyczce powiedzcie - czy
on rzeczywist rzeczywistoci tak sobie ley, taki nieruchomy oraz
bez adnego tam poruszenia, czy to takie stae w sobie i w okolicy,
co? Jak mylicie?
A widzicie, czowieku, prawda jest taka, e on ci ni jak nie jest w
sobie ani w okolicy nieruchomy, adnym sposobem to nie jest tam tak
ju gboko i w sobie stabilne. Wy wystawcie sobie, e to wszystko,
co jako notujecie w swoich zmysowych patrzakach, e to pdzi, e
si zmienia, a te drga na wszelakie sposoby. Wy, dobry czowieku,
jedynie t ziemniaczan drobnic widzicie, dla was to wylegujca si
w soneczku stao i powszechna pospolito, jakim deszczykiem z
gry skrapiana - tylko e to powierzchnia i marno obserwacyjna; wy
obiekt kartoflany wrzucacie do worka, a to takie tylko dla was, dla
waszych zawsze sabujcych rejestratorw. Bo tam, w tej to gbinie
materialnej rzeczywistoci, to zmiana w kadym kierunku, i to szybka
niemoebnie.
Fakt i faktem to pogania, leakuje w waszym tym tam ogldzie takie
co - tak si zgrubnie i po zewntrznym, mao detalicznym spojrzeniu
objawia - tylko e to bd obserwacyjny jest, to po caoci w sobie
nieprawda. Tak, dobry czowieku, to faszem podszyte wnioskowanie,
mao dokadne i nienaukowe. Zmysowo wasza, czowieku, wam takiego
zafaszowania dostarcza. Oczy, znaczy si, a i inne zmysa tako, to
wam prawd w nieprawdziwy sposb przekazuje. A przecie dobre oczy
jeszcze macie, such wyostrzony te jest - ale, widzicie, tego tam
na dnie detalu w ruchu adnym sposobem nie chwycicie, nie da si to poza waszym najczulszym drgnieniem zmysowym. A czemu si nie da,
44

spytacie. I ja wam na to powiem: bo si nie da.


Tak, to najmniejsze z tych najmniejszych, takie to czy podobne, to
wasze, czowieku, w kadym kroku spojrzenie buduje, a te widzenie
umoliwia - jednak samo w badaniu si ju nie pokae; to najmniejsze
jest, takie cegiekowate i budujce wszystko jest - ale w aden dla
was sposb dotykalne.
I jest nieporozumienie - i jest w myleniu bd, kiedy tego si nie
uwzgldni w dziaaniu sczytujcym wiat w jego regule.
Wecie, dobry czowieku, pod swoj uwag i tak t gbok myl, e
ten to kartoflany ziemniak pdzi sobie w tym wiecie i adnego nie
doznaje spoczynku, bo tu nigdzie i nigdy spoczynku. On dla was tak
na tym polu czy ciernisku leakuje, czeka waszej doni - tylko e
to adnym tam sposobem nie stoi w miejscu - niby stoi, a nie stoi,
niby ley, a wdruje poprzez wszelkie wymiary wiata. A te wymiary
go buduj w kadym zakamarku. Tak to si ma, dobry czowieku.
Wic wy si teraz na to zapytacie, bo przecie si zapytacie, czemu
to tak si dzieje, czemu ten to kawaek materii kartoflanej jest w
ruchu, jak zdaje si by w spoczynku?
A no dlatego, e to wszystko pdzi - to wszystko, a po tene tam
daleki wzmiankowany horyzont, to zmiana i pd szalony. I odwieczny
pd, bez takiego tam jakiego pocztku, ale i bez takiego tam koca.
I pdzi tu, pdzi tam, pdzi wszdzie - i zawsze. Nic tylko zmiana
si dzieje, a wszystko z niej si wywodzi.
Jest tam gdzie taka kartoflana jednostka, ju najmniejsza, taka w
sobie do niczego ju dzielona, i ona tam w pustce kosmicznej sobie
z tego punktu do dowolnie innego pdzi. A pdzi dlatego, e jej w
tej pustocie nic nie moe zatrzyma - bo i jakby mogo? Prawda, e
nie moe, dobry czowieku? Tak, nie moe. I z tego wszystko si to
dalsze bierze, wanie z tego poruszania si.
Teraz przygldnijcie si wy tej pyrze ziemniaczanej - tak dokadnie
i w detalach si przyjrzyjcie. I co?
Niby ley, widzicie, e ley. Jednak w takim super i super dokadnym
spojrzeniu wida, e tu si jakie ziarenko obok pyrki osunie - tu
si co przemieci potrcone przez jakie yjtko, czy wiaterek jaki
sabiutki choby - czyli jest ruch. Tu nie ma adnego oraz nigdzie
zatrzymania - tylko ruch.
Tylko e wy, czowieku, moecie na to dalej powiedzie, e moe i na
tym polnym ciernisku to si tak dzieje - wy to doceniacie, wy si w
gleb co dnia i kadego roku w pocie czoa wgryzacie i szanujecie.
Ale przecie, powiecie, gdzie w tym dalekim czy na dolnym zakresie
musi si bezruch pokaza, co by ten i tutejszy ruch warunkowa - e
musi by stao, eby tu si mieszao, eby w gr roso i eby si
dao skonsumowa.
Niby wy i macie racj, czowieku, logika na to wskazuje, ale tylko w
najoglniejszym zakresie - w Kosmosie znaczy si. Bo fizycznie nigdy
i nigdzie, po nieskoczon w sobie wieczno adnego zatrzymania nie i nie.
To tylko tak stabilnie dla nas wyglda, a to pd - a to zmiana, e
a furczy.
45

Niby milimetr czy kawaltek z milimetra si przesunie, niby doem


wiata to jeszcze drobniejszymi porcyjkami czego si z punktu do
punktu przesuwa - ale si przesuwa, i jest ruch. Wy sobie spokj w
polnej przestrzeni obserwujecie, cisz i zastj rejestrujecie - a
nie, to zuda - to zudzenie spokojnej ciszy. Bo to ruch, wszdzie
ruch i tylko ruch.
A co wicej - rozumiecie, czowieku - to ten ruch w waszych oczkach
czy innych zmysach staoci si objawia. Wy dotykacie gleby, naszej
rodzicielki, a to tylko zmiana energetyczna w trakcie zachodzenia wszystko wzgldem wszystkiego si przemieszcza, kouje, zaptla, a
te i oddala w pdzie szalonym.
To ju poznane, naukowo zapane we wzory i przyrzdy. To, czowieku,
pdzi, pdzi std do wiecznoci. I ani myli si zatrzyma. Bo i jak
ma si zatrzyma, jak nic tego nie hamuje - jak?
Wy na to powiecie, e niech tam sobie w tej materialnej gbinie tak
si wierci, splata i rozplata, nawet po wielekro, ale wy to macie
w duym powaaniu. Bo dla was, tak to powiecie, liczy si tylko to,
e soneczko wschodzi i zachodzi, e jest zima albo lato - i e si
trzeba do tego dostosowa. I e dla was z tego jasno wynika, e taka
stao w tym jest; e wszystko pynie, ale ziemska opoka to ju w
sobie nieodmienna.
I ja wam na to powiem, czowieku dobry - e bd, e to zmienia si
po caoci; tak w gbinie, tak w oddaleniu, wszystko i wszdzie. e
nie ma nasza ziemska planetka stanu bezruchu. e identycznie, jak w
maoci to si dzieje, gdzie wam w oczka pcha si niebywaa ruchawka
jako konkret, taki np. foton, atom czy kamie - tako samo w grze,
dla tych wielkich ju wszechwiatowych atomw i kamieni, tu rwnie
postrzegacie stabilizacj, kiedy to tylko zmiana. Tylko zmiana.
Wy rejestrujcie rano horyzont i twardo tej glebowej powoki, a to
pdzi i pdzi, a iskrzy. Wy zerkniecie w niebo noc, gwiazd jedn
i kolejn wypatrzycie, w schemat gwiazdozbioru to zestawicie - a to
kouje, to przeskakuje z miejsca na miejsce, to si zmienia...
Wic wy znw si spytacie, bo przecie si spytacie, dlaczego si to
tak dzieje i jak to si z onym czasem zazbia? A zazbi si, dobry
czowieku, zazbia. I to gboko, i detalicznie, i tak fundamentalnie
po wszystkiemu.
Bo to, pojmujecie, to w tym tam Kosmosie tak si przesuwa, tam taka
ziarnista materia si z punktu do punktu przewala - i z tego, to z
tego si ten czasowy ruch bierze, tam si tak poszukiwany przez was
czas rodzi, w tym to przesuwaniu si wszystko zaczyna. Jak si co
o jednostk przesunie, a musi si przesun, przecie ju wiecie, e
nic nie hamuje, adnego oporu jedynka czego nie napotyka, to w tym
policzalna zmiana si tworzy, tu czas z przestrzeni si spotykaj
i zaczynaj. Bo "czas" i "przestrze" to wyskalowana przydatnymi wam
jednostkami zmiana.
Wy gleb sobie uprawiacie, wy kalendarz do tej uprawy stosujecie, a
to tam, w tych czeluciach mikro i drobniejszych, to tam si buduje
i zestawia w jak jednostk. Wy tutaj, w tym skomplikowanym wiecie,
46

na zegarku sekund odmierzacie, albo i cay rok, a tam po wielekro


i jeszcze po wielekro si wszystko zmieni i przemieci - wy kartofla
wrzucacie do koszyka, a tam mnogo zdarze si dokonaa - wy sobie
schabowego zajadacie, a w was, w kadej cegiece waszego ciaa, si
energia niebywaym pdem przemieszcza i smakowanie umoliwia.
Ale, dobry czowieku, na koniec wam to jeszcze powiem, i wy to sobie
mocno zapamitajcie, e tak prawd gboko prawdziw, tak z gbi
najgbszej rzeczywistoci - tak prawd jest to, e takie czasowe
czy te przestrzenne ustalenie, e to jest w was, i tylko w was. I
we mnie, i w kadym.
Tak, czasu, widzicie, przestrzeni, pojmujecie - czego takiego nie
ma, to zudzenie umysu, ktry ten taki kosmiczny pd obserwuje i go
znakuje, i rytm w nim ustala. Przecie to tak sobie pdzi od punktu
do punktu, ale e pdzi i e jest w sobie ponumerowane - to jest w
nas, we mnie i w was, czowieku. W realnoci niczego poza tym ruchem
nie ma - adnego kalendarza, adnego objanienia, e tutaj si co
zaczyna, a tu koczy.
To wy, czowieku, tak sobie ustalacie, e tu jest wiosna, tu jesie
- e tu trzeba gadzin dokarmi - e inne zasiewy robi. To wasza,
czowieku, wolna wola si tak w naznaczaniu wiata przejawia - to wy
tworzycie ten taki czas, t przestrze - i rzeczywisto.
e to si domaga, e was przymusza, e boli, kiedy takie potrci e wydaje si staoci, do ktrej trzeba si dopasowa, bo inaczej
si zginie?
Prawda, wita w sobie prawda - ale to zmysowa i fizyczna prawda.
Bo jest jeszcze prawda najwysza - filozoficzna.
I ona gosi, e jest tylko-i-wycznie ruch - nieskoczony-wieczny
ruch punktu na/w prostej. I nic wicej.
Maorolny agrarysta wolno wsta, w milczeniu poda rk i wyszed
bez sowa.
Bo chyba zrozumia, e
ewolucja biegnie prosto po liniach krzywych.

47

Kwantologia stosowana kto ma racj?


Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 9.9 Brakujca masa.
W ostatnim okresie dotary do Redakcji liczne sygnay, przekazane
osobicie i listownie, e zostao stwierdzone ponad wtpliwo - a
nawet naukowo - e w caociowym bilansie jest brak, i to wyrany.
Dlatego zaniepokojone spoeczestwo domaga si wyjanie. A proby
naszych Czytelnikw s dla nas spraw najwaniejsz.
Poniej przedstawiamy Pastwu reporta naszego wysannika, ktry
zebra wypowiedzi mieszkacw gminy Z. i ich reakcj na zagadnienie
braku masy. Po burzliwej dyskusji w gronie redakcyjnym uznalimy,
e materia nie zostanie przez nas opatrzony adnym komentarzem,
poniewa jestemy gboko przekonani, e nasi Czytelnicy nale do
grupy wyrobionych odbiorcw informacji i potrafi taki komentarz w
peni profesjonalnie na wasny uytek zbudowa. I rwnie wycign
poprawne wnioski.
Gmina Z. to cznie kilkanacie tysicy mieszkacw rozrzuconych na
przecitnym obszarze, yjcych w otoczeni gwnie pl z dodatkiem
tu i wdzie lenego kawaka zieleni. Ten kiedy istotny w krajowej
skali wze komunikacyjny, dzi niczym si nie wyrnia, z dnia na
dzie przeywa swj czas od dziesitego do dziesitego.
Wszystkie zamieszczone dane identyfikacyjne osb zostay zmienione,
na ich wyrane i stanowcze yczenie.
Pani Ania, sprzedawczyni w sklepie, lat 27.
"Czy syszaam co o brakujcej masie? Panie rektorze, tylko o tym
od kierownika sysz. Tu brak, tam brak. Czy ja mam oczy z kadej
strony, czy ja wszystkiego dojrz? Wiadomo, przyjdzie do sklepu ze
szkoy grupka, wiadomo, maolaty si krc, jeden drugiego zastawi
i haasu narobi, to jak mam upilnowa, nie upilnuj. A kierownik w
krzyk, e brakuje, i tak od razu po premii leci. Niechby tak sobie
sam posiedzia na kasie, niechby si nawykca, to pewnie adna w
gowie mu brakujca masa by nie powstaa. Kamerki? A kto tam bdzie
to oglda, zreszt to i tak niepodczone - straszy ma. Ja musz
towar rozstawi, reszt wyda, panie, ja nie mam do tego czasu, tu,
widzi pan, kolejka czeka."
Grupka modziey szkolnej, wiek okoo 10 15 lat.
"No, musowo, k..., si bierze, ley se, to si bierze, takie prawo.
No, oglne, dziejowe i sprawiedliwe. K..., pewnie, e brakuje, masy
zawsze na wszystko brakuje, masa si dzi liczy, a jak, k... jego
w d... Jeb... system!
Masa, kochany, to podstawa, apie si frajera z pierwszej czy te
drugiej, pogada odpowiednio, wyskakuj, bo jak, k..., to ciana si
w kibelku oczyci twoj buziuchn, k... jego w d..., no i taki od
razu mas na st, i ju brak zaatany. Mona, k..., si napier...
po czubek. Ten brak masy to, k..., generalnie przereklamowany, to,
48

k... pewnie tacy bez jaj gadaj, k..., bez pomylunku.


Ja, redaktor, co tam od starego o tej brakujcej masie syszaem,
to chyba w starych geesach zajeb..., o kawaki czego szo, tak? I
duo tego miao by, zom czy beton. No to si, k..., kto obowi.
Nie policzyli dokadnie, to se zabra."
Obywatel, lat 59, okoo.
"Spraw znam, nawet miaem nieprzyjemno o tym do was pisa. To,
tak midzy nami mwic, wysoko siga. Nie, adnych nazwisk, pan ma
tego wiadomo, tu wszyscy si znaj, po co nazwiska. Ale swoje w
sprawie wiem. To bardzo wysoko siga, panie, moe i magistratu, tu
jeszcze jasnoci nie mam. Ale zbadam. Ja, pan wie, musz pozna to
do koca, dla mnie to wane...
Duo tego byo, panie, mwi, e kilkadziesit procent czy te ton,
wic teraz w liczeniu brakuje. Ja tam tym zliczajcym si dziwi i
nie mog, trzs tykami. Wiadomo, jak brak, to si wadza kiedy
zorientuje, moe i wyjani nakae, a jak tu wyjani, jak brakuje.
I podobno to tak zniko z tych rachunkw, e raz-dwa - jeszcze byo
niedawno, jeszcze si podliczenia zgadzay, a tu ju nie ma masy w
iloci ogromnej. I to skutkuje, to musi skutkowa.
Tak, panie, ja swoje tam wiem, rachunki si zgadzay, miao by tak
a tak, albo si miao zapada, albo wybucha a tu brakuje, duo
za duo brakuje... Zrobili jaki kontrolny eksperyment i im wyszo,
e manko w ksigowaniu. e jako zaobserwowa si daje tylko cztery
procent z caoci potrzebnej do zgodnoci bilansowej. - Podobno si
gdzie jeszcze trzydzieci dwie procentowe jednostki znajduj, tak
to sycha, podobno to si znajdzie, jak gdzie poszuka - ale tej
wielkiej masy to brak, na amen brak.
I nawet nie wiadomo, panie, tak mwi, co to byo, ciemno tak po
caoci informacyjna to skrywa. Tak, prbowaem i prbuj, mwiem,
e dla mnie to istotne, ale tylko ciemno wida... Tak, napisz i
powiadomi. Jak przenikn, to zawiadomi..."
Kierownik punktu magazynowego, Krzysztof W., lat 37.
"I pan, niby powany czowiek, w takie wierzy? Kto panu to mwi, i
co?... Taa, domylam si kto. On tu zawsze mci, nos i caego ryja
w nieswoje wtyka. Tu wszyscy go znaj, wiadomo, co za jeden. On w
tamtej przeszoci to mia posad, a pniej go spucili, i teraz
si, redaktor rozumie, si na wszystkich wyywa. Na emeryturze, czas
ma, to si na porzdnych ludziach mci.
Ale ja si nie dam, ju nawet wyliczenie do kierownikw posaem,
pokazuj, e wszystko si zgadza, e te ubytki to pozorne takie w
sobie s, bo przecie wszystko si w dokadnym liczeniu wagowo, te
i w ogle zgadza.
Bo to, redaktorze, niech pan zobaczy, tu jest zestawienie, ksigowa
po nocach robia. Kobieta sobie od piersi dziecko odstawia, eby
policzy, punkt po punkcie rwnaa, zestawiaa - i wszystko si do
ostatniego zgadza. Jedno jest, a e tam z rnego si skada? Tu
zawsze, w magazynie, wszystko mamy. Papa jest, beton jest, nawet i
gwodzie mamy takie i inne, niczego nie brak.
Ja tam wiem, jak jaki nieobyty z magazynem za liczenie si zabierze
i swoje porzdki matematycznie chce uprawia, to mu si bilans nic
a nic nie zoy. - Niby, dajmy na to, policzy kawaki materii, co to
49

pan je widzia przed magazynem, te betonowe klocki. I jak, pan to


sobie myli, e wystarczy tylko byle ucznia na praktyce posa, e
on sobie kreseczki na karteczce poznaczy i e ju pan wie, ile w
realu tych klocuszkw ley? Jeeli pan tak, redaktorku, myli, to
pan si grubo myli. Praktykant moe i poprawnie te kreski poustawia
i podliczy na kalkulatorze, tylko e to adna tam, jego ma, prawda
i gboki sens magazynowy. Nic z tego.
Pan si dziwi, a tak wanie jest. Bo jak si w rozpisce klocuszki
zamieni w jednostki, dajmy na to, gwodziane, za takie co uzna w
zliczaniu rachmistrz owe fakty, to jak pan kuma, co wyjdzie w takim
zestawieniu dla kierownictwa? Nadmiar, nadmiar gwodzi, bo wszak w
klocuszkach masa, e ho-ho. Ale zarazem brak klocuszkw si pokae
w ich masie, cho ilo ich bdzie taka, e nie przeliczysz. Niby
tylko przestawi si kilogramy z iloci, a to magazynowo zdarzenie
banalnie czste, i tam w wyliczeniu, tak hop-siup, ma pan brak lub
i nadmiar czego.
Nie, redaktorku, w takie zliczenia to pan nie wierz, tu trzeba si
dogbnie w zawarto magazynu wgry, metod zliczania pozna i
na kocu winnego za brakujc mas szuka. Inaczej tylko mtlik w
epetynie pan bdziesz mia."
Grupka modziey szkolnej, wiek okoo 10 15 lat.
"K..., by pan u tego szmatawca? No, ja jebi..., po co? Przecie
to kawa ch..., goni mnie kiedy, to wiem. Zaszem tam, patrz, co
by nie poyczy, a ten od razu z jap, ebym si, jego tam taka i
owaka - sownie popdzi z magazynu.
Jego stara te tam robi, za ksigow zapier..., podlicza mu takie
papierki, dlatego mu si musowo to zgadza. Panie, eby wiedzia,
jakie on przeway w tym magazynie odstawia, ojciec gada, e tylko
stwrca jeden wie. Wino w wod zamienia, mona powiedzie...
Zrzucisz si, kole, na browara? ..."
Gospodyni domowa, pani Zosia, wiek nieokrelony.
"Ja si takimi gupotami nie zajmuj."
Gospodyni domowa, pani Zosia, wiek nieokrelony. Po chwili.
"A wie pan, niech pan poczeka, co panu powiem. Pan jeste jeszcze
mody, chyba nawet wygldasz na inteligentnego. Wic ja si dziwi,
e pan si takimi sprawami chcesz zajmowa. Czy to nie ma innych w
yciu tematw, masz pan dzieci? To trzeba si zaj, przecie tera
w szkole wymagaj, takie supki czy prezentacje trzeba robi, tym
si pan zainteresuj, a nie mas. Masa mas, brakuje jej czy nie, a
to tak bez znaczenia - to adne znaczenie, jak trzeba dzieciaki do
klasy z klasy przepcha. Pan mwi, e jej duo brakuje, a czy kto
mnie pyta, ile mi brakuje do listonosza? Pienidze na teleskopy i
takie badziewie wydaj, gwiazdy sobie podgldaj, a tu czowiek si
renty nie moe doczeka, na najmniejsz nawet mas zakupow forsy
brakuje.
Panie, pan to rozumiesz?"
Pracownik przychodni rejonowej, moliwe e lekarz, wiek redni.
"Pan w jakiej sprawie? Dzi ju nie ma przyj, limity wyczerpane
do koca roku, adnych bada, adnych skierowa. Prywatnie, pan z
50

prywatnym interesem? Mona, ale krtko... Co wiem o brakujcej - o


co pan pyta konkretnie? Jaka masa? Masa czstek, masa tabletek, a
jeszcze syszaem o masie promieniowania, o to chodzi?
Nie mam zdania, mwiem, e si spiesz. Duo jej brakuje?... Nie
dziwi si. Przy tym zarzdzaniu, to, powiem panu, szedziesit, a
i nawet dziewidziesit procent to i tak dobry wynik. eby pan
wiedzia, czego tu brakuje, to tylko zapaka. Gdybym to ja mia te
cztery poznane procenty, to, powiem panu, nie narzekabym. Co mi po
tym, e tego brakuje, jak w garci jest co, i to na cztery procent
tylko pozazdroci.
Tak fizyka ustalia? Moe, nie mam zdania. I to wszdzie brakuje,
tak do horyzontu? Mwiem, nie dziwi si, wszdzie zodziej siedzi
na zodzieju i zodziejem kieruje... Papierki ty wypeniaj, sam o
wszystko zadbaj, a jeszcze trzeba pacjentw przyjmowa, pan sobie
to wyobraa, pan wie, ile to wymaga masy pracy. To wszystko takie,
e czowiekowi rce opadaj to tak zarzdzane, e ...
Spiesz si..."
Nauczyciel xyz, wiek zastrzeony.
"adnych danych, tak pan mwi, zgadza si? Dobrze powiem, co na
ten temat wiem. W szkole kiedy taki jeden kretyn, co to myli, e
jak si naoglda programw o kosmosie, to ju wszystko wie, kiedy
o ten deficyt masy w wyliczeniach zapyta. Zajrzaem z ciekawoci
do internetw, to wiem...
Ale bez nazwiska, pan gos zmieni, tak pan mwi... Pan wie, dzi
w szkole to ciany maj uszy, albo co nawet na gow wetkn, po co
mam si naraa. Wisi co nad tablic, niech wisi, ja tego tam nie
zawieszaem, mi to niepotrzebne, bo ja w takie nie wierz, ale nie
bd te zdejmowa i racji naukowej uzasadnia. Do emerytury nieco
jeszcze zostao, kuratorium co chwila sprawdza, wic po co wychyla
si wypowiedzi. Swoje zdanie o tym braku mam, ale to tak pomidzy
nami, bez nazwiska.
Generalnie to do modziey nie mam zastrzee, czasami tylko nieco
haasuj, wiadomo, musz si wyszumie. A i niekiedy trafi si te
taki, co to o fizyk, o kosmos, nawet o filozofi spyta, jak w si
w domu co przypadkiem trafio w komputerze. Tak, serio mwi, tak
si niekiedy dzieje. - Podobno to dla takich si w szkole czowiek
mczy, podobno to sl ziemi, czy jako tak. Nie wiem, moe, ale to
mczce, pan rozumie. A za nadgodziny nie pac, sprawdziany te w
ramach pensum. Trzeba ich na wycieczk gdzie zabra, do kocioa
zaprowadzi, bo przykazanie subowe, sam pan rozumie, e nie ma w
tych okolicznociach czasu na czytanie i zgbianie...
Ale o tej masie - mwiem, to akuratnie wiem. To wynika ze sposobu
poznawania tego kosmosu, jak si patrzy dugo i daleko, to co si
wyjawi. I to tak wyszo, w skrcie oczywicie mwi, bo sprawa na
ca lekcj, a nawet dwie w szczegach do obgadywania - wyszo, e
widocznego w dowolny sposb to tylko cztery procent. A reszta tak
w sobie ciemna, nie rozkminiona. Niby wiadomo, jak jeszcze do tych
czterech jednostek doda kolejne trzydzieci dwie, ale to tylko na
dzi tak si mwi, bo nikt ani kawaka z tego kawaka nie ujrza i
nie pomierzy. Badaj i badaj, masa caociowo zliczona, bo adna
w tym trudno, ale co to jest, gdzie jest, dlaczego takie jest
tego nie wiadomo.
51

A najbardziej w zmieszanie, przyznaj to, wprowadza ten ostatni w


bilansie kawaek, te szedziesit cztery procent. To tam sobie ci
naukowi nazwali 'ciemn energi', nawet opisali, e to ujemnie si
zachowuje, czyli cinie na wszystko tak, e to si oddala, tak si
wszystko od wszystkiego oddala, a w rodku dalej normalne warunki
panuj niby to obeznane w ich ujciu, ale zarazem zupenie ciemne
i nieznane. Niby wiadomo, co to jest, a nic nie wiadomo.
I tu, pan widzi, jest potrzebne zastanowienie, std ja si nad tym
zastanawiam. Nie, nie wiem, co to jest, jednak si zastanawiam. Bo
skoro tyle tego potrzeba do caoci, skoro my tu tak tylko na cztery
procent widoczni, a reszta nas to ciemna to, pan rozumie, jest i
wane pytanie: czym my jestemy? Czym ta brakujca masa jest? Pan
rozumie, to istotne zagadnienie."
Proboszcz gminy Z., Andrzej S., wiek 63 lata.
"Witam przedstawiciela mediw, pan z jakiego? A, znamy, znamy - pan
tu ju kiedy by? Nie? Moe co myl, ale mam wraenie, e znam i
zapamitaem pana redakcj. Tak, prosz pana, rednio mi si tamta
wizyta w pami wrya...
Pan interesuje pogld kocioa na temat brakujcej materii, dobrze
zrozumiaem? Prywatnie nie mog, moje zdanie si tu nie liczy, tak
powane zagadnienie nie moe by prezentowane przez byle proboszcza
na placwce. Jak zreszt i adne inne, zgoda przeoonego musi by
oczywista i jasna. Gdyby pan wiedzia, co ludzie opowiadaj w czas
po temu dogodny, ech, szkoda gada. To i owo si wie w sprawach, tu
u nas si nic nie ukryje. Nie, nawet oglnie nie mog nadmieni, to
wykracza poza moje uprawnienia.
Ale jeeli o t ukryt w wiecie cz, materi, jak pan powiada,
to dla mnie adna nowo, dla mnie to oczywisto. Nie, z fizyk i
podobnie to ja si teraz nie stykam, w seminarium co o tym byo, a
to dawno byo, wic nie jestem na bieco, pan rozumie. Ale to nie
jest nic niezwykego, dla czowieka obeznanego z odchyleniami, a to
w wiecie norma, nie jest dziwne, e brakuje - i e to zarazem te
warunkuje tutejsze i e naukowi si gowi. Ja nie wiem, jak w pana
wiatopogldzie to si prezentuje, ale w moim tylko potwierdza to,
co od zawsze wiedziaem.
Ale, wie pan co, dla pewnoci zapytam jeszcze o t mas Eluni, to
nasza droga katechetka. Ona wszystkie nowinki ledzi... Nie odbiera,
pewnie lekcj prowadzi. Mwi panu, jaka to inteligentna dziewczyna,
i mia, i jaka posuszna, o co poprosi, to zrobi. Ju trzeci rok
uczy, a adnej skargi na ni nie powiem, cudowna. Te uczniowie za
ni w ogie skocz. - Bo nasza modzie, panie redaktorze, zawsze w
kociele, kulturalnie si ukoni, dobrym sowem si podzieli, pomaga
wszystkim, przecudowna... Modym adna masa w gowie, brakujca czy
nie, to ich nie interesuje...
Nie, nie myl, eby to nauka kiedy wyjania, jest przecie tu i
teraz, ale jest te zawsze i wszdzie i tego dalszego 'wszdzie'
naukowo sign nie sposb. Tu naukowe dziaanie na nic..."
Burmistrz gminy, Pawe Ryszan, lat 38.
"Trzeci kadencj ju jestem burmistrzem. W ostatnich wyborach, na
co panu - panie redaktorze - zwracam szczegln uwag, zdecydowana
wikszo gosujcych mieszkacw naszej piknej gminy popara moj
52

skromn osob. Trzecia kadencja zobowizuje, pan redaktor rozumie,


nie mog sprawy, ktra pana tutaj sprowadza, pozostawi tak sobie,
bez wyjanienia. Oczywicie pewne sygnay docieray ju do mnie i
wczeniej, nawet podjem kroki wyjaniajce, ale od razu powiem,
e niczego nagannego weryfikatorzy si nie dopatrzyli - tu nic nie
jest pod paragraf czy tylko niedbalstwem. Nie, panie redaktorze, w
tym wszystkim adnej dziwnoci nie mona si dopatrzy.
Potwierdzam, jest rozpoznany ubytek masy. Widoczne to szczyt gry,
a skryte, mniemam, e tylko chwilowo skryte przed czujnym okiem, a
to komisji sprawdzajcej, ktra niebawem zostanie powoana, a to i
szerokiej opinii naszego spoeczestwa, e te dziaania, ktrych w
urzdzie naszym jestemy inicjatorami, e to przyniesie podane i
owocne skutki. Osobicie jestem tego pewien, wiem bowiem, ile ju
zostao w to zaangaowanych rodkw i ilu si nad zagadnieniem tego
braku masy w zbiorze zajmuje powanych, wielkich umysw naszej, w
sumie przecie niewielkiej gminy. Ale wiem zarazem, e pragnienie
przejrzenia, przewietlenia, wyliczenia prawdy jest ogromne, nie ma
w nas, ludziach std i teraz, woli ukrycia gbokiego sensu, ktry
w tym braku si zawiera - wicej, jestemy wrcz przekonani, e fakt
wyjanienia tego denerwujcego ubytku, ktry przecie nie jest tak
po oglnym liczeniu ubytkiem jestemy przekonani, e to blisko i
bardzo ju blisko sukcesu, e on czai si za przysowiowym bliskim
czy nieco dalszym rogiem, ale e ju go czu, e jest tu-tu, i e
go wypracowujemy w znoju codziennym.
Panie redaktorze, ja wiem, e s malkontenci, ja takich znam, moja
trzecia kadencja z woli spoeczestwa za mn stoi, dowiadczenie w
tych latach zdobyte tu przed panem si rozpociera i ja z takiej
perspektywy teraz do pana mwi, a wiem, co mwi, e poznanie tej
brakujcej masy to tylko kwestia najbliszego czasu, e to si tu
dokona, bo musi si dokona. Jak si czowiek obdarzony woln wol
i silnym postanowieniem dojcia prawdy w temat zaperzy, to nie ma
zmiuj, dojdzie prawdy, jaka by ona tam nie bya. Najgorsza prawda
lepsza przecie od pozostawania w bdnym, chorym pogldzie, pan to
przyzna, pan to potwierdzi.
I ja jestem pewien, e nasi na pierwszej linii stojcy mdrcy, nasi
najlepsi synowie tej ziemi, i crki, crki te, e oni pospou i w
zgodzie dojd tego brakujcego elementu wiata, e obwieszcz nam w
specjalnym ogoszeniu, a my, burmistrz gminy, to opublikujemy, bo to
przecie nasze zadanie i nasza powinno.
My wiemy, panie redaktorze, e pogld na brakujc mas jeszcze w
szczegach nie zosta uzgodniony, e trwaj dyskusje, co do tego
zakresu zaliczy, gdzie szuka tylko e to drobiazgi, mao wane
z naszej wiey widoczne szczegy, ktre na pewno zostan szybko i
pewnie ustalone to nie jest temat dla nas. My, panie redaktorze,
uwaamy, e najwaniejsze jest ustalenie, e istnieje w poznawaniu
wiata brzeg, ktrego fizyka samodzielnie nie signie, e to mona
w porozumieniu z filozofi wypracowa i e to jest do wykonania.
Dla nas nie ma adnej wtpliwoci, e brakujca masa to rwnie w
caoci masa, tylko inaczej cinita, podprogowo obecna, ale te
wpywajca swoim istnieniem na tutejsze zachowania. Dla nas, panie
redaktorze, to oczywisto."
Grupka modziey szkolnej, wiek okoo 10 15 lat.
53

"Co, i u tego dup... si zakrcie? Nie, ale z ciebie frajerowaty


gociu, takie byle bzdetne nasuchiwa, jego k... ma. Pac ci za
to chocia treciwe siano, przecie tego si bez rzygania za darmo
nie strawi. Zatwardzenia na umyle mona dosta.
Nie ciemniaj, podpuci ci, bajerem owin wok palca, k... jego
owaka, frajer z niego, ale gadane ma. Powiesz mu temat, to lekcj
nam zajmie, a e dalej nic nie wiadomo w temacie, to jego, k...,
taka urokliwo."
Nauczycielka, matematyczka, na emeryturze.
"Nie, moe by pod nazwiskiem, Janina S., mam emerytur, to si nie
boj.
Syszaam, a jak, syszaam. Mwiam, mam emerytur, zaj ju nie
prowadz, czasami jakie korki si trafi, bo sam pan wie, jak si
teraz uczy w szkole, szkoda gada. Zamiast prosto i przystpnie, z
nakierowaniem na ucznia, to wymyla si - szkoda gada. Przyjdzie i
rozsidzie si na stoku nowy minister, to od razu zmiana za zmian
si szykuje. Szkoda gada.
O brakach w kosmosie syszaam, telewizj ogldam - na emeryturze
jestem, mwiam. Ale dla mnie ten brak to nie brak, tylko bd tej
metody liczenia. Nie inaczej, panie redaktorze. Owszem, naukowcy, a
przecie to sami utytuowani naukowo si wypowiadaj, oni sobie t
materi tak ponazywali, do tego a tego j miejsca uporzdkowali, i
maj racj. Tylko e to w przeliczeniu wyglda inaczej, to wszystko
jest w sobie materi, tak oglnie i filozoficznie mwic - i to si
na cao liczon zbiera. Ale jak uparcie si trzyma swego i nie
uwzgldnia, e to wszystko masa - niewane, jak si to nazywa, na
przykad 'atom', 'elektron', czy 'foton' - to pniej takie kwiatki
obliczeniowe musz wyj. Czyli, e brakuje w bilansie wikszoci.
Ale, po prawdzie, fizyka sama si w taki lepy tunel zapdzia, bo
si we wzory zapatrzya i braku wyjcia nie dostrzega. A to jest i
tak, e cho fizycznie to lepy tor, skoczony, to jednoczenie w
bliskiej odlegoci jest drugi, rozumowy i on otwarty do dalszego
dziaania. Czyli jeeli fizycznie tego 'eteru' nie mona sign, to
nie znaczy, e go nie ma, bo jest - tylko inaczej, inn drog mona
si do niego dobra.
Jak? Powiem, na emeryturze jestem, to pewnie, e powiem, co mi tam.
W filozofii trzeba szuka porady, tam jest rozwizanie. W filozofii
albo w Fizyce, bo to te tak mona zapisa. - Czyli e brak to si
okae tylko takim dla nieostrego obserwujcego osobnika. Z jego, z
tego zakresu si wywodzcym przyrzdem tak to bdzie si pokazywao
kiedy prawd jest to, e tego sign tym badaniem nie sposb, bo
to poniej progu badania. Warunkuje badanie, brzegowe jednostki to
wszystko buduj, ale rwnie i badajcego, i przyrzd. Tylko e same
s nie do poznania."
Pracownik akademicki, przypadkowo na delegacji w gminie Z., 50 l.
"Mio mi. Nie, wol anonimowo, sam pan doskonale si orientuje, e
aktualnie w naszym piknym kraju doszo do, nazwijmy to delikatnie,
pewnego zamieszania, wic trudno powiedzie, w ktr stron dalej
to si potoczy i jak wiatr zawieje.
Sucham - a, nurtuje pana zagadnienie ciemnej energii i zwizane z
tym pojcie ciemnej materii, dobrze zrozumiaem? To prawda, e tu
54

rwnie chodzi o tak zwany efekt 'brakujcej masy', ale - wyra tu


swoje prywatne zdanie - temat jest nadmiernie eksploatowany, nawet
sta si, jak widz po paskich pytaniach, gorcy dla tak zwanego
spoeczestwa. Do pewnego stopnia susznie, cho snu z powiek nie
powinno to naszym rodakom spdza.
Dlaczego susznie? Poniewa ten efekt, bd si upiera przy takiej
nazwie - to jest obecne wszdzie, w kadym tu i teraz. We mnie, ale
i w panu, w dowolnie przez nas rejestrowanym elemencie realnoci. To
nie gdzie daleko albo brzegiem wiata ta tak zwana brakujca masa
daje o sobie zna oraz nie tylko tam wpywa na zjawiska, ale kady
punkt wiata jest ni podbudowany. Pan widzi kamyk, naukowiec sobie
w laboratorium bada atom czy jeszcze mniejszy fakt, a to tylko, po
caoci liczc, widocznego jedynie cztery procent. Wic mona si w
tym momencie zaduma, gdzie reszta, czym jest reszta? Powtarzam, to
odnosi si do kadego skadnika dostpnego fizycznie.
Ale, to po drugie, nie ma czym si przejmowa, poniewa ten brak w
bilansie masy jest przecie od zawsze, by, zanim si pojawilimy,
jest aktualnie i bdzie dugo po nas. Nie wiecznie, wszechwiat
w jego zmianie jest skoczony, ale jeszcze podziaa. A skoro tak,
to sprawa nas dotyczy realnie, ale niepokoi nie musi.
A z czego wynika ten stwierdzony brak? Dlatego prosiem o rozmow
bez danych personalnych, e to moje prywatne zdanie, podbudowane i
logicznie niesprzeczne, ale dzi jeszcze podprogowe wobec zakresu
o cechach powszechnoci...
Ot wynika to z postrzegania i rozumienia wiata jako takiego - i
fizyki, to ju w wszym zakresie. Jeeli obserwacja ogranicza si do
potocznie rozumianego 'namacalnego', czyli jako tam dostpnego w
pomiarze i przyrzdem to 'dalsze', cho jak najbardziej obecne w
realnoci i t rzeczywisto unoszce niczym pyek na grze e w
tym badaniu tego dalszego nie moe by. Tak po prostu. I zliczajc
po caoci mas, uzyskuje si zasadniczy brak - poniewa w licznie
wikszo 'gry' wej z zasady nie moe. Jest nieobserwowalna, to
po pierwsze - a po drugie, nie przyjmuje si, nie uwzgldnia si w
analizach myli, e moe istnie dalsza, niewidoczna - i niemierzalna
- cz owej 'gry'.
Z czubka gry wida kawaeczek, pozornie cao i wszystko. Tylko e
to pyek wobec caoci..."
Grupka modziey szkolnej, wiek okoo 10 15 lat.
"Kurwa ma!"

55

You might also like