Professional Documents
Culture Documents
KWANTOLOGIA STOSOWANA 11
opowiastki filozoficzno-fizyczne
dla dzieci duych i maych
1
Kwantologia stosowana - kto ma racj?
Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 11.1 - X-Y-Z.
2
Szczerze powiem, e to ssiad mnie tak z maki pierwszy w dialogu
zay (jakemy ju mocno si w temat wgryli), o ten tam wzmiankowany
czas w tym takim zahaczy. Gdzie tu czas, powiada pytajco, przecie
na oko tu wida, e to wszystko statyczne, nieruchome, odwiecznie w
poznaniu obecne. Nie, ssiad powiada dalej stanowczo, tu czasowoci
adnej nie ma i nigdy nie byo. - Ukad, ssiad dalej dowodzi swojego
wyszociowego stanowiska, to celowe tak konstruowane ustrojstwo, z
nadmiarowego chaotycznego badziewia ono sensownie wypatroszone - tu
zmienno czasowa (czy dowolna zbdna zmienno zasaniajca fakty w
ich suchym, wic stabilnym logicznie jestestwie) - to jest poza takim
ukadem i rozkadem zliczania. Po co, powiada ssiad, zawraca sobie
gow czym ubocznym, kiedy uproszczenie takie wspomagajce?
3
si punkt po punkcie, jest skwantowane z zasady. - Wic jest rwnie
w to wpisany tak zwany czas.
4
zmiana w toku - to symbol zmiany w toku jej zachodzenia. I dlatego
nigdy stao.
Nawet to, co dla mnie, fizycznie zamieszkujcego wysoki ju poziom
komplikacji, co dla mnie jawi si jako punkt, to zawsze jest zbiorem
w trakcie zbiegania si lub rozbiegania skadnikw; widz jedno,
a to fakt w budowaniu si lub rozpadaniu - to zmiana. I tym samym
czas. I przestrze przy okazji.
W ukadzie wsprzdnych zawsze i w kadym przypadku jest zmiana, i
tylko zmiana.
5
tym zakresie nie sprawdza si. W brzegu wzr z jego pen i prawdziw
treci staje si "osobliwoci", punktem, faktem nieopisywalnym.
6
Kwantologia stosowana - kto ma racj?
Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Teza.
Byty niematerialne istniej.
7
- kiedy nie wiem, e taka gwiazda istnieje, to ona rzeczywicie nie
istnieje. Dla mnie jej w zbiorze gwiazd nie ma - albo jej dla nikogo
nie ma, jeeli jest to poza horyzontem obserwacji.
Z faktu, potencjalnoci faktu, e tam i gdzie s gwiazdy - e one
wiec - e jest cay wszechwiat takiego rodzaju zjawisk - z tego
nic nie wynika, to zbir nieistniejcy. I tym samym zdanie, e "tam
co jest", okazuje si niepoprawne, bez sensu i podstaw.
Ono ma sens tylko w poczeniu z goszcym ten pogld bytem - kiedy
nie ma bytu i jego osdu, nie ma ustalenia.
I teraz wane: tak ustalona zasada zmiany jest spoza, przecie nie
ma na wiecie nigdzie napisu, e jest tak a tak, e trzeba sczyta
instrukcj i ja stosowa, a dalej to ju pjdzie. Nigdzie aden i w
adnym jzyku przepis na istnienie nie jest wyryty w kamieniu albo
w innej materii, instrukcj obsugi wiata obserwator pisze sam dla
siebie, w swoim zbiorze sw; pisze zawsze od nowa - a do tego zawsze
na wasn odpowiedzialno.
W rezultacie budowania kolejnych poj o otoczeniu, co dzieje si w
zakresie obserwatora, wic w jego gowie (czyli przebiega w strefie
8
niedostpnej do obserwacji) - dla niego kade tak zbudowane ustalenie
zawiera si w zakresie ciemnym, nierozpoznanym, cudownym, podprogowym
- nieoznaczonym. Itd.
Ilo okrele na oddanie momentu, w ktrym dla obserwatora poczyna
si w czeluciach jestestwa nowo pojciowa - to jest tak znaczny
zbir, jak liczba doznajcych takiego stanu, wic tosamy ze zbiorem
bytw istniejcych i analizujcych. e proces biegnie w pogbionej
analizie na noniku materialny oraz e to wszelkie zalenoci w tym
strumieniu energii s czynnikiem decydujcym - to jest pomijalne i
niedostpne, na etapie wczesnym nawet zbdne.
Liczy si powstajca abstrakcja i jej dopasowanie do wiata.
I jest niematerialna.
9
podszewce tak definiowanego materialnego wiata, jednak chodzi o to
samo zagadnienie.
Owszem, ju wiadomo, e jest co takiego jak promieniowanie i e to
ono porusza opiki - e jest cile powizane z materi (a materia
z promieniowaniem) - e cho dalej promieniowanie traktuje si jako
stan odrbny, to jednak wiadomo, e to co, a nie "fakt bez nonika"
- itd. Problem jednak w tym, e granica obecnego poznania przebiega
w takim miejscu, e "poniej" zdaje si panowa bezad, losowo, a
do tego niedookrelona materialno. A wic w jakiej tam dalekiej
perspektywie - i nie wiedzie gdzie - lokalizuj si niematerialne
byty matematyczne, ktre tym steruj. I tak prowadzony tok bada,
jak najbardziej fizyczny, potwierdza wniosek, e te niematerialne
byty istniej. Zwaszcza e tego zakresu, mimo jego niewtpliwej i
zawsze fizycznoci, nie sposb sign pomiarem; jest, wiadomo, ale
poza szczegow rejestracj.
Antyteza.
Byty niematerialne nie istniej.
Byt niematerialny to pojcie wewntrznie sprzeczne.
Zmiana zawiera w sobie rytm - ale dlatego jest ten rytm, e jest ta
zmiana.
10
niematerialnego (i podobnego) jest ten, e nie ma dziaania, e nie
ma poznania bez nonika. e nie mona nawet sobie wyobrazi procesu
albo reakcji, ktra skada si w cig przyczynowo-skutkowy, jednak
ktrego to zdarzenia nic i nigdzie nie czy. Czyli, e nie ma w tak
definiowanym zdarzeniu nonika przenoszcego sygna. Mona, na bazie
fizycznego dowiadczenia, zasadnie mwi, e (wszech)wiat to stany
skupienia czego - e s zbrylenia tego czego i e posiada to dla
obserwatora posta a to tak zwanej materii atomowej, a to okazuje
si promieniowaniem takim czy innym; mona jak najbardziej logicznie
dowodzi, e pewnego poziomu skupienia w obserwacji wewntrznej w
ramach wiata si nie osignie; mona dowodzi, e jest obszar na
zawsze ciemny oraz z wntrza prezentujcy si w opisie jako chaos i
losowo. Itd. - Ale nie mona, nie mona twierdzi, e pustka - e
zero - e nic przenosi w sobie czy na sobie jak tre lub sygna.
To alogiczne - to nielogiczne - to sprzeczno sama w sobie.
11
fundamencie tego dowodu jest pustka, a na niej i w niej ju niczego
si nie da upchn.
I ostatecznym wnioskiem okae si ten, e byt niematerialny adnej
treci nie zawiera - e to abstrakcja pozbawiona sensu.
Co byo do udowodnienia.
Synteza.
Byt niematerialny nie istnieje, ale pojcie oddaje cechy wiata.
12
zmiennej rzeczywistoci si zawierajc, i to w szczeglnym punkcie
teje rzeczywistoci. W innej zreszt by nie zaistnia, to musi by
rodek zmiany. Ale to zarazem utrudnia, nawet zaciemnia obraz, acz
sam pomiar otoczenia jest dlatego moliwy (bo tu tak jasno).
Czyli wida wiele, ale nie wida drobiazgu, ktry to wszystko tworzy
w powizaniu z regu.
13
si dla fizyka jako "byt niefizyczny".
Wniosek.
O "bytach niematerialnych" mona rozprawia wycznie pozostajc w
zakresie materialnym oraz na fundamencie materii. Tylko zaistniay
w wiecie obserwator, w pewnym okresie swojego dziaania, moe tak
twierdzi. Ale kiedy dorasta, kiedy ustala gbokie zalenoci, musi
stwierdzi, e niczego takiego nie ma - e to zudzenie.
e to konieczne zudzenie poznajcego umysu - jednak wymaga korekty.
Co byo do udowodnienia.
14
Kwantologia stosowana - kto ma racj?
Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
15
sobie idealny, tak matematycznie bezcielenie istniejcy.
e, mwic inaczej, koledzy - jak to si w jaki tam d ciemnoci
wypeniony wrzuci, to ta informacja przez ten d si przedostanie
w inny ju fizycznie lokalny wiat. Dla takich w podobny przesd a
szkodliwy zaopatrzonych, dla nich informacja to wieczna zawarto w
kosmosie, co to nigdy nie ginie, poniewa dwa plus dwa zawsze i tak
niezalenie od osobnika to ustalajcego daje poprawne cztery. Ech.
I jeszcze raz ech.
Tak to oni, przesdni, w nieskoczonoci kilometry nadrabiaj, eby
to i podobnie niemdre uzasadni.
16
Co tu jest sednem? Koledzy, ten punkt. Ta jedno bez skadowych. W
tym zawiera si informacja o "informacji".
17
to moe sobie mdrkowa o przejciu w inny wiat, o przesaniu tej
nadmiarowej w stosunku do nonika informacji - ale to zudzenie, to
przesd, ktry prowadzi do nieporozumie lub faszu badawczego.
W osobliwoci jego wszystkie dane znikaj, a odwieona i oczyszczona
tak energia w kolejnym bycie (czy wiecie) tryska sobie podprogowo
ze rda (niepoznawalnie dla fizyka) i wszystko zasila. Pozostajc
zawsze tym samym, kwantem energii, na nowo i od nowa zasila kolejne,
nieskoczone realizacje reguy.
18
w toku zachodzenia - a informacja to przypisanie przez obserwatora
znaczenia wyodrbnionemu z ta "faktowi". Faktowi, ktry dla niego
i tylko dla niego jest tym faktem.
Zmiana zachodzi, jednak co z tego w postrzeganiu i kiedy stanie si
dla ustalajcego "znakiem", kiedy zauway, e "elektron" zaistnia
i jak si zmienia - to zwizane jest integralnie z obserwatorem, to
jego decyzja, jego akt pomiaru-obserwacji ustala ten znak i go wobec
innych znakw definiuje.
Informacja, abstrakcja bez obserwatora nie istnieje.
19
Kwantologia stosowana - kto ma racj?
Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 11.4 - prosta-i-punkt.
20
te trjkciki (czy podobne figurki) kreli, to przecie przenigdy i
przenigdy to si tak pasko nie dzieje, jak to pani matematyczna w
zapamitaniu podaje. Owszem, dla naszego zmysu ocznego to si tak
przedstawia, nam oko podpowiada, e ta kreseczka przyprostoktna to
ona cieniutka tak, e paska, e nic si z jej paszczyzny nigdzie
nie wychyla. Ale, przyznacie, bo ju mikroskop widzielicie sami (a
moe w telewizorze) - e kiedy to zbada takim przyrzdem, to wida,
e to adnym tam razem pasko, a gry i doliny; e to ho-ho jakie
wielkie w sobie. A co wicej, do takiej ju logicznej paszczyzny to
daleko, a nawet i dalej.
21
takie co to sobie geometrzy ju dawno wypichcili i stosuj, ale od
definiowania w aksjomatyk uciekaj - to fundament, ale dowodzenia
nie potrzebuje, tak mwi. Nawet te punktowe fakty w prost dalej
zestawiaj, ni wspomniane figurki buduj, a nawet przecinaj tam
gdzie w nieskoczonoci, jak co ich najdzie; jednak te gbszej
analizy prostej nie czyni, bo i po co, powiadaj.
Oni, znaczy si te geometry i matematyki - oni nie od pospolitoci
takich, to si abstrakcyjnie ubiera, abstrakcjami obraca, abstrakcj
rzuca na t i kad stron. I jest spoza, gdzie tam sobie bytuje,
czasowo majc w duej pogardzie.
22
Z takiego podejcia wynikaj jednak powane konsekwencje, i to na
rnym poziomie analizy.
Przede wszystkim to, e punktem jest wszystko, e dowolny fakt dla
mnie wyrnialny w tle - to punkt. Granic absolutn jest "obiekt",
osobliwo w formie punktu, w ktrej nie ma skadnikw, w ktrej w
aden sposb, nawet logicznie, nie wyznacz skadowych. Ale to te
oznacza, e ten obiekt moe mie rozmiar wszechwiata, a bdzie w
moim ujciu punktem. Skoro to co jest jednoci i nie ma adnych
elementw tworzcych, jeeli w tym "obiekcie" nie ma pustki, nic w
formule przerwy - to taki "fakt" jest punktem. Potencjalnie moe z
niego zosta wyprowadzona nieskoczona liczba "prostych", jednak w
"momencie" analizy, kiedy jest jedno - to punkt.
23
w formule zbir nieskoczony to najmniejszy element paszczyzny, a
zarazem stan chwilowy wiecznej zmiany.
Prosta w tym ujciu to zbir "faktw" - jednostek elementarnie ju
pojtych, do niczego nie redukowalnych. I one tworz w ruchu to, co
uznaje si za paszczyzn. Buduj, "tkaj" struktur paszczyzny w
formule ewolucyjnej. Lub paszczyzny pojmowanej geometrycznie, wic
uproszczonej.
24
A tak przy okazji i co by nie koczy tej opowiastki a takimi od
tutejszego odlegymi zakresami, dla rozweselenia logicznego, maa
dygresja na temat geometrycznego pojmowania punktu. Bo to tacy rni
geometrzy (tak poprzez wieki to poszo) sobie przez punkt ulokowany
w nieskoczonoci tako nieskoczon liczb prostych poprowadzili -
tak to im z analizy wyszo. Ech.
Geometria oczyszcza sobie pole dziaania z jego fizycznoci, takie
i podobne ustala reguy, tylko e pniej musi przyj to na siebie
tene fizyk (dalej te filozof), eby to w tumaczeniu wyprostowa,
eby przerzuci cznik midzy abstrakcj a rzeczywistoci. A to
trwa.
Bo czy tak moe by, eby si dao przez jednostk bezkresu - tej i
tam nieskoczonoci - przez punkt Kosmosu przepuci nieskoczon
ilo czego? Jak, mona?
Nie, musowo nie mona. Prawd geometryczn jest, e tak si to robi,
wtyka w punkt nieskoczenie wiele prostych. Ale to zboczone w sobie
tumaczenie, zboczone z kursu logicznego. Nic w jednostk si wicej
nie zmieci, jak jednostkowe. Nie moe. Tak to si detalicznie w tej
nieskoczonoci wiecznej prezentuje.
25
Kwantologia stosowana - kto ma racj?
Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 11.5 - pionowo-poziome.
26
I tak uzbrojeni w argumentacj dalej powiecie, e pewnie wic tam
gdzie urojony czas wesp z przestrzeni tak w sobie si splataj,
e pewnie i urojone one s. Bo skoro to niedocieczone przyrzdowo
albo i inaczej, to kto ich wie, co tam si wyrabia; jak losowo w
dziaanie si wplata, to z tego rne rnoci mog si pokaza - i
to w stylu te dowolnym.
27
I wy bdziecie mieli racj. Sowna czy dowolnie inna powierzchnia w
abstrakcji to ornamentyka - to etykietka do wymachiwania, za ktr
znaczeniowa gbina si znajduje.
Ale problem jest i lokuje si w tej wspomnianej gbi znaczeniowej.
28
powstajcym obrazie skadu i adu, o sensie nie wspominajc. Tak do
najbliszego zakrtu, w bliskoci poznajcego - tu, fakt, jako idzie
i si sprawdza, ale dalej jest problem. Blisko, jak jedna abstrakcja
si nie wyrabia, mona zaprzc do pracy inn, i pjdzie. Ale jak w
brzegu ju si dubie - ech, jest problem.
Jak si na dystansie tak do horyzontu dziaa, to albo samemu si w
tym badaniu naukowy wyrobi, albo z pojcia skorygowanego skorzysta
- albo inne wspomoenie zawoa, przyrzd lub innego obserwatora. Bo
to wiadome, e jak dwie gowy, jak dwa punkty widzenia, to i ogld
peniejszy. Znacie to.
29
bliskie, a przez to codziennie obecne w doznaniach i w pojmowaniu,
to abstrakcje maksymalnie bliskie do wiata i z niego wyprowadzone.
Zwracam uwag, bliskie do wiata, i to na kadym zakresie. Jak co
wezm do rki, to nawet w ciemnoci - nawet zbudzony z gbokiego
snu okrel, e to pion, a tu biegnie poziom. O ile czek umysowo
zborny i trzewo pojciami obracajcym, to przecie tak stwierdzi.
Czyli abstrakcja pomocna si okazuje i bliska ycia.
30
Kwantologia stosowana - kto ma racj?
Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 11.6 - pocztek-rodek-koniec.
31
w jedno skondensowan i nieskoczenie polow niepotrzebne elementa
usuwa, je jako zbdne do kosza rzuca - i ju nieskoczonoci si
nie przejmuje. Bo mu si w tym podliczeniu wwczas wszystko zgadza.
I jest dobrze, niech fizyk tak sobie robi.
Jednak my, ludkowie moi, adnym sposobem nie moemy czego podobnego
upraszczajcego w poszukiwaniu pocztku porobi - nie, i nigdy nie.
Nam, ludkowie, nieskoczona wieczno absolutnie jest w poznawaniu
konieczna, a i pole energetyczne take ma mie ten szeroki na bezkres
nieskoczony cig. e to pole dla fizyka jedno i jedyne, i e tylko
lokalnie jako dziwnie dynamiczne - to jego kopot, jego problem do
odrzucenia. Ale nie dla nas.
My ju wiemy, ludkowie, my ju wiemy, e Fizycznie to pole to adna
jedno - e to tylko tak dla onego fizyka si podobnie obrazuje, e
to tak si za jego wzorami cignie. - To jedno dla niego, ale nie
dla nas.
Bo my wiemy, e to wzorami zostao scalone, e to zawiera realnie w
sobie rne stany skupienia i e jest bezkresne - ale te nie zawsze
w tym onym Kosmosie leniwe i spokojne.
32
Czyli, ludkowie, ju wiadomo, dlaczego fizyk to tak notuje w swoim
zakresie obserwacyjnym, dlaczego jego widok poprawny w sobie tak po
generalnym jest stwierdzeniu - ale i ju wiecie, e to zarazem te
bdne po caoci. I e trzeba to pilnie w analizie podzieli sobie
na etapy i progowe punkty przejcia - podzieli po to, eby pozna
i w detalach zrozumie.
Bo jak tego nie przeprowadzicie, ludkowie mili, jak dalej w jedno
i nieskoczono bdziecie zapatrzeni - c tu powiedzie, ciana i
koniec. I blada wasza.
33
od nacisku, uzyskujc wolny tor ruchu, traci warstwa po warstwie i
zawsze warstwami swoje zasoby - osobliwo tymi samymi jednostkami,
ktre wyznaczay pierwsz warstw wszechwiata w kosmicznym polu -
tymi samymi jednostkami wybucha w otoczenie. Tam i brzegowo si do
wntrza to dostao, dotaro pod naciskiem kolejnych warstw zmiany
idcych z zewntrz a do maksimum skupienia - i wybucha. Aktualnie
idzie fala "wybuchu" do brzegu maksymalnego rozdrobnienia, do brzegu
wszechwiata.
I ta fala,ludkowie, zasila podprogowo tymi jednostkami wszystko we
wntrzu. Zasila eteryczne to, ktrego fizyk nie moe postrzec ani
pomierzy - cho ustala efekt istnienia tego zakresu: jako wybuch i
oddalanie si wszystkiego od wszystkiego. I to w narastajcym tempie,
coraz szybciej si to dzieje. Dla niego "eter" i to to niedostpny
poziom skupienia w polu jednostek - przecie on widzi tylko i zawsze
zoenie. Taka w sobie elementarna cegieka warunkuje jego poznanie,
ale pozostaje poza obserwacj.
34
myk, i on jest obecnie najwaniejszy w analizie, e kiedy ta fala
ju na ten skraj wszechwiata dociera - ona moe si oddali std
do wiecznoci, ale nie musi.
Tak, ludkowie, jedna warstwa wiata si zuszczy i jej zagszczanie
spadnie poniej wartoci progowej, zero-jedynkowej - ale kolejna w
liczeniu warstwa, a to proces logicznie bardzo cise uporzdkowany
w zachodzeniu, tu adna fala przed drug si nie wepchnie, tu jest
absolutny porzdek reguy zmiany - ta kolejna fala ju tak sobie w
procesie nie pobiegnie. Bo nie moe.
35
Czy brzeg wstpny a pocztkowy, ktry ten wiat zaczyna - czy tylko
brzeg wstpny, ktry wyznacza jednostk dowolnie ju fizycznie pojt
(np. "atom") - to zawsze jest ten sam i jednakowy elementami brzeg.
To, z ktrego oraz w ktrym zaczyna si takie istnienie, to jest to
samo i takie samo. Nie ma znaczenia, co wyrni logicznie w zmianie
za pocztek albo co dla mnie bdzie kocem (i co jest przez to tak
istotne w obrazie caoci) - te, tak odlege w analizie warstwy i
punkty zmiany, to fizycznie jest skadnikiem ta, jednorodnego ta.
Ono jest zasilane i budowane w odmienny sposb na rnych etapach -
czyli raz jako dochodzenia do osobliwoci, a raz odchodzenia od niej
- ale efekt jest dokadnie ten sam: to.
A fizyk tylko i wycznie ma do dyspozycji jego elementy. I s to w
jego obserwacji wielkie i skomplikowane "emanacje" ta.
36
Wszystko dlatego tak wyglda, poniewa ten cigy nacisk-docisk ta
istnieje, e jest to tylekro przywoywany konieczny w zdarzeniach
"hamulec" swobodnego wybuchu. Pki ten nacisk jest, pki zagszczenie
jeszcze odpowiednie - pty zabudowane w znacznym stopniu jednostki
mog istnie. Ale kiedy cinienie si obniy i spadnie niej progu,
to marna nasza, ciemno si pokae. A pniej rwnie i dalsze si
rozpadnie - a do jednostki i ta.
A do brzegowej, skrajnej, cegiekowatej jednostki. I wszystko si
ponownie w pocztkowe-kocowe pole rozcignie.
37
suchajcie - e rodek jest wszdzie.
38
zaangaowanych w stan osobliwoci maksymalnego zbiegnicia - ale i
tyle samo w stan osobliwy maksymalnego rozpadu - czyli e jest "po
rwno".
Wszechwiat w takim jedynym punkcie zmian zawiera w sobie pen i
maksymalna tym samym liczb osi symetrii - i to na kadym moliwym
poziomie analizy. Nie byo i nie bdzie drugiego tak symetrycznego
momentu w dziejach tej zmiany, kady inny jest jako "zdeformowany".
Tylko w tak pojtym rodku wiata jest idealna rwnowaga. I zarazem
jest to rodek tego wiata.
39
przechodzenia od brzegu do brzegu skutek, jest efektem skali wiata,
ale to logicznie zdarzenie uboczne. I to dosownie uboczne.
Zwracam wasz uwag na ten wniosek: to zdarzenie uboczne. Konieczne,
ale uboczne.
I co ustala w takim pomiarze wiata fizyk, ktry nic nie wie o tym,
e to ponumerowane, e to rodek wielowymiarowego i wieloliniowego
toku zmiany?
Wspomnian doskona mieszanin fizyczn. Nie ma dla niego kierunku
wyrnionego, nie ma adnego rodka, nie ma dnego szczeglnego w
sobie dziwnego czy odmiennego stanu. A nie ma dlatego, e wszystko,
co postrzega w dowolny sposb (nawet opisujc i definiujc to jako
fakt pocztkowy), to tylko i zawsze etap rodkowy - oraz wewntrzny
w zmianie.
Ale teraz gwnie chodzi o to, e rodkowy.
40
Ale tego, e to pojawia si dlatego, e zmiana przez kolejne progi
i osie symetrii zmiany przechodzi, to jest ustaleniem spoza zmiany,
logicznym narzutem na zdarzenia - to "siatka kartograficzna", ktra
musi by narzucona na jednolity przebieg w celu jej zrozumienia.
Fizyk opisuje w szczegach etap rodkowy zmiany, korzysta z niego
w kadej postaci - ale niczego wicej nie ma i nigdy nie bdzie mia
do dyspozycji.
rodek zdarze to jego paszczyzna poznania i badania - oraz cao
jego wiata.
41
Kwantologia stosowana - kto ma racj?
Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
I eby bya jasno oglnie tematyczna, dla mnie nie jest wane, co
te owe wykrelone krzywe oznaczaj, z czego w terenie to wynika i
jak to si ma do tego materialnego usypiska czy powietrznych wirw
- ja tu stawiam pytanie generalne, zasadnicze i fundamentalne: co i
dlaczego tak si prezentuje, czym wyjani takie ksztaty?
I kolejne dla jasnoci, tematyka ju w dyskutowaniu ze sob bya si
objawia, paszczyzn wielowymiarow ukazaa, a te rol patrzcego
uwypuklia. Ale cigle nie wszystko zostao w sprawie pokazane i w
szczegach istotnych wykazane - dlatego tu i aktualnie po kolejne
i istotne argumenty trzeba si schyli, logicznie si rozwin. - Po
co? eby przewietli, eby zrozumie.
42
to wymaga podkrelenia.
Dlaczego? Poniewa to zmienia postrzeganie tego rzutowania - tak w
tej podstawowej szkole ju wdrukowanego w mylenie, e w wyszej od
tego si uwolni nie sposb.
Nie okrg na/w paszczynie si realizuje - a pene, jedno i paskie
koo.
43
na pewno urealnia.
Rysunek jest po to, eby pokaza warstwy tworzce sfer, ale take
po to, eby powiedzie, e sprawa jest banalna, znana, oczywista -
i e to abstrakcje, ich rozumienie przesania tre.
To nie wiat jest dziwny, ale obserwator nieostro go postrzega. Oraz
e wymaga dziaanie wielu sw, eby dotrze do sedna.
44
swoich czterech wymiarach, kiedy "rzutowany" w ten zakres jest fakt
w formule na przykad n-wymiarowej sfery - dowolny wielowymiarowy i
skomplikowany ksztat?
I odpowied: niczym to si nie rni od tego, co w uproszczonym na
poprzednim etapie ujciu rejestruje paszczak. - To jest dokadnie i
w detalach ten sam obraz. Plus oczywicie trzeci wymiar, a dalej te
czwarty.
W sensie logicznym to jest to samo.
45
- jednak istnieje wanie dlatego, e "kolejne" (teraz zaistniae)
spenia warunki zmiany i nigdy nie jest dowolnoci. Buduje si w
doznawanej aktualnoci, tu znajduje si i dokonuje poziom swobodnego
wyboru uoenia jednostek, ale to, co si moe skada w stan chwili
- to jest uwarunkowane tym, co byo wczeniej.
Swobodnie, ale w trybach (reguy).
46
odbiorcy cigo akcji i miejsca, a to poklatkowany "film", ktry
buduje si w trakcie odtwarzania.
Cigo jest tu elementem zasadniczym pojmowania - rzutuje bowiem
na rozumienie tego zakresu. Pene rozumienie, co i jak si dzieje.
e jest to dokadnie taki sam film, jak w przypadku maych i duych
obiektw, to ju wykracza poza proste doznanie - oraz rwnie proste
ustalenie o wasnociach wiata, tego poziomu trzeba si dopracowa
w licznych zoeniach.
47
Przecie zawarty w wielowymiarowej paszczynie osobnik nie moe w
swj zakres obserwacji wprowadzi elementu, ktrego nie ma, to jest
poza nim. Oczywicie zawsze jest tak, e tylko element aktualny ma
posta namacaln i jest doznawany lub obserwowany, wszystko powyej
jednostkowego stanu "teraz" jest zoeniem - jednak ta zasada ma w
sposb szczeglny zastosowanie dla duych i ogromnych przebiegw w
ewolucji wszechwiata.
Mwic inaczej, kiedy osobnik co odbiera w/na paszczynie, to ten
fakt moe mie dopenienie w zdarzeniu, ktre zgadzio dinozaury -
ten fakt bdzie daleko w przeszoci, "poniej" warstwy tu i teraz.
Ale zarazem bdzie miao dopenienie w odlegej przyszoci, a wic
bdzie miao "cig dalszy" "powyej" aktualnoci - nawet za wiele
i wiele lat (milionw czy miliardw lat). Ta warstwa ju realnie w
caoci ukadu moe istnie, ale do momentu, a zacznie przechodzi
w chwili tutejszej dla obserwatora, to jest zjawisko odlege - wic
nawet nie przeczuwane. A nie moe dla niego by w obserwacji realnie
obecne w poznaniu, poniewa nie ma elementw do ich rejestracji. On,
obserwator, tych elementw nie ma do dyspozycji.
Co nie oznacza - na co zwracam usilnie uwag - e takich elementw
nie ma dla innego, ju inaczej zbudowanego i lokujcego si w innej
warstwie wielowymiarowej paszczyzny obserwatora. Czyli na przykad
dla "obserwatora przyrzdowego".
48
nieprzeliczalny cig zjawisk, ale logicznie to element z caoci,
ktry mia swoje umocowanie we wczeniejszym i bdzie dopeniony w
dalszym.
A ja-my tu tylko na t punktow chwil.
49
Kwantologia stosowana - kto ma racj?
Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
1.
Jak powstaje abstrakcja?
Przede wszystkim wypada powiedzie, e "abstrakcja" to skok ponad
doznawan przez obserwatora rzeczywistoci - to nage, czasami dla
osobnika niezwykle emocjonujce doznanie, ktre oznacza zbudowanie
si w nim nowoci. Czyli symbolu, znaku, abstrakcji zachodzcej obok
zmiany - w zakresie zewntrznym (poza).
Ta zmiana moe przebiega tak samo dobrze w konstrukcji osobniczej,
jak i poza ni, jednak to zawsze jest stan zewntrzny do obserwatora,
to uoglnienie tej zmiany do takiego abstrakcyjnego znaku. Bowiem
nie ma znaczenia lokalizacja tego wyrnionego w tle wiata zdarzenia
- dla obserwatora ona zawsze (i tylko) jest postrzegana zewntrznie.
Jest doznawana wewntrznie, i to jest obserwator w momencie istnienia,
ale poznawana, mierzona moe by wycznie zewntrznie - jako "fakt"
posiadajcy pocztek, swj maksymalny stan zajtoci w rodowisko,
czyli rodek - oraz zanik, wytracanie elementw. A do stanu-momentu
ponownego wtopienia si w to.
I cay tak rozumiany przebieg jest abstrakcj.
Niczego poza fizycznym stanem chwilowym nie ma, ale w zbiorze, wic
w archiwum dozna, po skondensowaniu do jednoci i zawsze tym samym
na konkretnym noniku, w takiej osobowoci tworzy si co w formule
abstraktu - abstrakcji zmiany, ktra zaistniaa.
50
punkt po punkcie" i czenia tego w jedno - taki konstrukt si w
obserwatorze pojawia. I moe posuy do przeprowadzania dalszych na
tym i wobec tego operacji.
A kiedy osobnik nada takiej jednej, a nawet wielkiej w skali czasu
i przestrzeni abstrakcji - nada znak i tym samym opisze kodem, taki
znak znw moe posuy do budowania nastpnego poziomu uoglnienia,
kolejnej abstrakcji.
2.
Abstrakcja to indywidualny kod.
Istotn cech tak budujcej si struktury (ktra staje si symbolem
doznawanej zmiany) jest to, e to stan zawsze zbiorczy, zsumowany do
takiego stanu - jest to tym samym i po prostu zawsze indywidualny i
niepowtarzalny kod, "obraz" faktu.
I dlatego nie ma i nie moe by w wiecie dwu cakowicie identycznych
kodw abstrakcyjnych ani dla tego samego osobnika, ani dla tej samej
51
treci postrzeganej, ani take dla zbioru obserwatorw - zawsze jest
indywidualny, jednostkowy w caoci kod zachodzcego procesu. Inny
kt postrzegania, odmienne wewntrzne nastawienie, inne wczeniej
wypracowane pojcia - to wszystko jest istotne, ma w przebiegajcym
tu-i-teraz procesie doznawania-pozwania znaczenie i warunkuje to, co
si postrzega; ilo zmiennych jest tej skali, e nie byo, nie ma,
nie bdzie takiego samego kodu. - Co nie wyklucza podobiestw, tego
nie trzeba podkrela.
3.
Doskonao abstrakcji matematycznej.
Abstrakcja to "skok ponad zmian", to usunicie tej zmiany z opisu,
a przez to maksymalne jej uproszczenie. Ale s tego skutki.
52
tak si dzieje w strefie maksymalnej i granicznej, w takim przypadku
zsumowanie i poczenie w jedno obrazw prowadzi do nieporozumie.
A nawet do niezrozumienia tego, o czym mwi wzr.
Std si zreszt bierze powiedzenie, e matematyk nie ma pojcia, co
si realnie i fizycznie kryje za jego abstrakcj - a nawet, e nie
rozumie jzyka, ktrym operuje... Odrobina prawdy w tym jest...
53
I to jest ten moliwy kierunek ruchu wyjaniajcego: nie we wzorze
- nie w matematycznym schemacie, tak sztywnym i sumujcym wielkie
procesy w jedno - lecz w rejestrowanym wszdzie w wiecie rytmie
zmiany. Wzr wnosi jedno, ale to adnym sposobem nie oznacza, e
fizycznie to si tak obrazuje.
Jedno ma warto logiczn - ale trzeba obecnie w uproszczenie, w
schemat wprowadzi - i to na zasadzie absolutnej koniecznoci - tok
zmiany; bez wpisania w wzr kiedy tam wyrzuconej zmiennoci, nie
ma moliwoci poznania jego rzeczywistej treci.
4.
Abstrakcja to informacja.
Czyli nadpisane, dodane do fizycznego nonika znaczenie - dodane w
formie indywidualnego kodu i symbolu.
54
dotyczy fizycznej zmiany czy "suchej", wypreparowanej z niej (czyli
pojciowej, abstrakcyjnej) - wic lokujcej si poza zmian.
Zawsze jest ten sam rytm, ten sam i jedyny wiat, w ktrym buduje si
abstrakcja - i jedna zasada przeksztace.
Dlatego pozornie samodzielna i do wiata zewntrzna abstrakcja, ten
zakres rwnie zawsze podlega obowizujcej regule, tu nie ma i by
nie moe adnych odstpstw.
Osobnik nie ma pojcia o zakresie podprogowym zmiany, dla niego to
ciemno i nieoznaczono, operuje tylko abstrakcjami - jednak w obu
zakresach obowizuj te same reguy, wyjtkw nie ma. Nawet kiedy w
postrzeganiu wewntrznym wydaje mu si inaczej, nawet kiedy doznaje
emocjonalnego dreszczu nowoci zbudowanej w postaci abstrakcyjnej -
to zawsze jest ten sam proces i regua. To zawsze jest ten sam wiat.
e istnieje w zoeniu, abstrakcyjnie, e dotyczy tylko obserwatora?
C, prawda.
5.
Ciekawo wiata.
Wanym - niezwykle wanym elementem dziaania na abstrakcjach (oraz
budowania nowych) s emocje - tego dreszczu, ktry przebiega mocno i
gboko przez cao osobnika - to trudno zapomnie i zlekceway;
do tego si dy, czasami dugo, to podbudowuje motywacj, ktra w
dni i lata przenosi oczekiwany efekt.
Tego nie sposb pomin przy opisie abstrakcji. To tak jednoznacznie
odrnia fizyczny przebieg zmian budowania poj matematycznych w
stosunku do innych obszarw, e wypada - e trzeba to podkreli.
55
si zaczyna, ale take koczy - jeeli poza tak zsumowan w jedno
zmian i abstrakcj w realnym przebiegu jest zawsze kolejne i dalsze
- to dla takiego bytu pytanie o to "dalsze" jest koniecznoci, nie
moe uzna, e dotar do brzegu, poniewa tego brzegu-ta nigdy nie
notuje w swojej poznawczej procedurze. Nie moe.
56
Kwantologia stosowana - kto ma racj?
Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 11.9 - Matematyka.
57
pierwszego krzyku a po ostatnie tchnienie - skd takie, dlaczego?
Niby jasno jest, niby jaki tam matematyczny byt siedzi i swoje
na karteczce notuje. Co tam osobicie czy przed wiekami narysowa
na innej karteczce, za prost uzna czy inny aksjomat - i tak ju w
dal przyszociow to poszo, matematyk z przylegociami sprawnie
zbudowao. Niby jest jasno, ale nie do koca. Bo czy zbudowana w
tym zapale konstrukcja to co lokalnie takie, czy wieczne i spoza?
Matematyczny znak std i teraz - czy z zawsze i wszdzie?
58
si przy pogldzie, e to "niematerialny byt", czy te "matematyczny
niematerialny byt". To bd, lepa droga dowodzenia o wiecie.
Dlaczego? Poniewa nie ma notowania na pustce lub w pustce. Zawsze
musi by co, nonik, na ktrym tak nadmiarowo, tu abstrakcyjn,
mona zapisa lub stwierdzi.
Ale w tym momencie tego aspektu nie podnosz, nie w takiej prostej
formule - cho zasada jest analogiczna: pewnego poziomu fizycznie
istniejcego (ju dowolnie pojtego w jego istnieniu) nie sposb do
postrzeganego zaliczy, poniewa tego nie mona dojrze. Wsptworzy
cao, warunkuje obserwowane, ale sam lokuje si poza rejestracj.
Oczywicie chodzi o prg, o poziom obserwacji, ktry dla fizyka ma
znaczenie fundamentalne: jest fundamentem. - To dokadnie ten sam i
taki sam paradoks, ktry ustawi kiedy tam pojmowanie materii, a
dalsze zaliczy do promieniowania: e tu a tu jest granica i dalsze
to poza ni i ju odrbnie inne. Jeeli obecnie fizyk ustala, e to
a to istnieje - e tylko to i to jest poznawalne, to zawierajc si w
takim krgu (czy to w badanych konkretach, czy abstrakcji i definicji)
nie moe, adnym razem nie moe poza ten krg wyj - dalszego dla
niego nie ma. Po prostu nie ma.
Granica jzyka jest granic wiata - granica abstrakcji jest granic
absolutn, poza ktr nie ma jak si wydosta. Bo przecie abstrakcje
to obserwator.
I w badaniu rzeczywicie tego "dalszego" te zreszt nie ma. Bowiem
progu badaniem przej nie mona. Nie mona, poniewa elementy tego
niszego poziomu tworz prg poznania. e s dalsze oraz mniejsze,
pozornie upiorne zdarzenia, o tym moe sobie badajcy dywagowa i
ustala za wzorem na zasadzie koniecznoci - ale tego w pomiar nie
uchwyci. A po drugie, co te wane, w takim czynieniu przemieszcza
si ju na pozycje obserwatora zewntrznego i staje si filozofem.
Co ma niekiedy dla fizyka posmak gorszego, cho nie powinno.
Efekt? Bdzenie w zakltym krgu poj i zadziwienie.
59
Na usprawiedliwienie fizyka (i matematyka rwnie) trzeba powiedzie,
e ani inaczej postpi moe, ani powinien. Wyznaczony zakres ma dla
niego posta wszystkiego - i takim jest.
Dlatego te dzisiejszy prg poznania jest znaczco trudniejszy do
pokonania, poniewa to ju nie bariera jako fizyczna, ale mentalna,
psychologiczna - i logiczna. Jeeli nawet w badanie oraz rozumienie
materii nie wprowadz zakresu promieniowania bezporednio, to i tak
obszar promienisty ewolucji ustal, to w badaniu wyjdzie samoistnie,
potrzebne jest tylko techniczne podbudowanie tego badania. Jednak w
przypadku obecnie pojawiajcej si bariery poznania - c, tu aden
przyrzd nigdy nie pomoe, bo nie ma elementu, z ktrego mona by go
zbudowa. A raczej, po prawdzie, kady teraz i zawsze wykorzystywany
w pomiarze przyrzd jest z takich jednostek zbudowany, tylko e sam
ju nie moe by pomierzony.
60
zawsze obecn w rozumieniu koncepcj "eteru". Nie to samo, ale te
nie takie odlegle. W kocu operujc abstrakcjami (bez znaczenia, co
si na ich powierzchni jzykowo lokuje) byt poznajcy wiat pobdzi
nie pobdzi. Moe si nie dopracowa gbokiego zakresu, moe nie
wyj poza krg prostych ustale, ale jeeli abstrakcja istnieje i
jeeli zostaa zbudowana logicznie, to oddaje wasnoci poznawanego
wiata. Dlatego niech sobie bdzie kolejne wcielenie "eteru", "pola
kwantowego", czy podobnie, to nie ma znaczenia - kade pojcie jest
w takiej sytuacji dobre, o ile pozwala zmian zrozumie.
Czy warto w taki sposb, czyli pozornie odlegymi od treci pojciami
przebija barier? Jestem pewien, e warto.
A co najmniej warto sprbowa, moe co wicej si zobaczy.
61
I dobrze, tak powinno by. Matematyk nie wie oraz nawet czsto go
to nie interesuje, co si fizycznie i realnie kryje za zbudowan w
jego gowie abstrakcj. - Przemieszcza symbole, gra w pasjansa tymi
pojciami ze wiatem, buduje kolejne i doznaje przy tym dreszczyku
emocji, ale fizyczna zawarto abstrakcji (ta zewntrzna, a jeszcze
bardziej w jego gowie) - to wiedza zbdna w tym dziaaniu. Poniewa
wiat zbudowany jest z kwantowych klocw, to nie ma znaczenia, jakie
klocki si stosuje, betonowe czy abstrakcyjne, efekt i tak musi by
stabilny i poprawny. O ile dziaanie przebiegao wedug reguy, to
wiea w umyle wzbije si w gr, ale take zbudowana z betonowych
klockw si nie zawali. W kocu w obu zakresach wiata chodzi o to
samo: o te klocki.
I zabaw nimi, to rwnie ma swoj warto.
62