Professional Documents
Culture Documents
KWANTOLOGIA STOSOWANA
12
opowiastki filozoficzno-fizyczne
dla dzieci duych i maych
ja.lozowski@gmail.com
10
17
rwnomiernie.
10.
Czyli wlot takiego kanau-planety, czy innego konkretu - to warstwa
brzegowa dla niego, co by za t warstw nie uzna; ostatecznie to i
tak przecie zbiega si w tle jednostek logicznych, i to zbiega w
stan paszczyzny. - Logicznie paszczyzny, Fizycznie sfery.
Czyli punkt "wlotowy" do tego kanau znajduje si wszdzie, to caa
powierzchnia sfery wyrnionej w rodowisku.
Ale jak wlot - to i wylot.
Skoro to kana, ktry si "wywin" do powierzchni sfery, to i jego
wylot musi by rwnie wszdzie, musi by powierzchni tej sfery.
Planeta czy atom, to nie ma znaczenia, wlot-wylot tego logicznego w
paskim tle zaistniaego kanau - to realnie znajduje si wszdzie,
to cao powierzchni sfery.
Rozcignity w czasie-i-przestrzeni kana-przepust, przez ktry kwant
za kwantem przepywa, i to w obu kierunkach jednoczenie - taki kana
w ujciu omiowymiarowym jest pen sfer. I zawsze tylko tak.
11.
Na jednym poziomie docieraj z zewntrz do takiego kanau-jednostki
elementy fizyczne, na przykad atomy z dowolnego kierunku, na innym
promieniowanie, a na jeszcze innym wielkie zbrylenia czego. Ale na
tej samej zasadzie z tego kanau-jednostki, rwnie w dowolnym ju
logicznie kierunku, cho zapewne fizycznie w sposb "strumieniowany"
- tu rwnie wszechkierunkowo wypywaj w rodowisko skadniki, co
to wczeniej znajdoway si w ramach wyrnienia.
I tak opisywany wpyw-wypyw dzieje si cigle i zawsze - poniewa
to ten przepyw jest tym wyrnionym faktem.
Nie ma faktu w wiecie, ktry nie byby kanaem-sfer - i ktry nie
byby przepywem w trakcie zmiany.
To zawsze i tylko przemieszczanie si, pod naciskiem brzegu i ta,
elementw z jednego punktu do drugiego.
I lokalnie, i przypadkiem (bo ubocznie) co si z tego wychyli oraz
rozejrzy ponad poziomem.
12.
I to ma znaczenie w tej caoci.
22
32
33
"rejestrowanego" odnosi.
I na tej podstawie, posiadajc jeden stan w wiecie, a drugi ju w
sobie - na linii spotkania si tych "obrazw" - czyli w chwili teraz
osobnika (w jego "wiadomoci"), tak pena i dwustronnie dopeniona
struktura moe zosta postrzeona. - Jednej oraz samodzielnej strony
mona tylko dozna - ale eby j pozna, dalej nawet zrozumie, musi
by dopenienie stanem wczeniejszym.
I dlatego obserwator jeszcze daleko od punktu zaistnienia nie widzi
wiata, on go tylko doznaje. Z kadym zgromadzonym w jego zasobach
"obrazem", z kadym elementem archiwum moliwo przeprowadzania w
wiecie porwna i pomiarw wzrasta - ale nim osignie maksymaln i
funkcjonaln w skomplikowaniu warto, to minie wiele czasu, wiele
si po drodze zadzieje.
Obserwator doznaje punktu wiata, ale widzi, e to punkt, wie, e to
punkt dopiero daleko po zaistnieniu tego punktu, a w jego przedzia
widzenia (ju widzenia) wchodzi ogromna ilo zjawisk.
To, co jest widzeniem, wiadoma rejestracj otoczenia (czy siebie)
- to rozciga si na wielkim dystansie czasu-przestrzeni.
wiat pdzi, zawsze jest doznaniem punktu, zawsze dzieje si tylko
tym punktem, obserwator zmienia si przez fakt zmiany pooenia tej
jednostki w sobie i w szerszym zakresie - ale poniewa zabudowany
jest elementami skomplikowanymi i sam jest bytem skomplikowanym, to
w jego postrzeganie wchodzi szeroki-daleki zakres zmiany. Doznanie
jest "paskie", to zoone z punktw, ale suma tych zoe zapisana
w zbiorze, zapisana na fizycznym noniku - ta suma oddaje fazy tak
pojmowanej zmiany.
Jej nigdy nie ma cznie, to zawsze jednostkowy oraz chwilowy fakt,
jednak w pamici bytu - w "archiwum" skada, buduje si w kolejnych
warstwach w "obraz", w abstrakcj, ktra jest oddaniem-symbolem, a
nawet wrcz "odciskiem" takiego "faktu" w jego istnieniu.
Tego faktu, to istotne, nigdy nie ma realnie - realnie jest tylko
zmiana w toku zachodzenia - ale zoenie "paskich" "kadrw" wiata
docierajcych i zbierajcych si w obraz, to staje si abstrakcj i
jest stanem realnym dla obserwatora.
Czego, czego nie ma obok w doznawanym zawsze wiecie - na skutek
gromadzenia danych o tym wiecie - to si usamodzielnia i fizycznie
jest obecne w obserwatorze. I dalej, w kolejnym akcie poznania, za
wzorzec pomiaru moe suy: jak nowo zgadza si z "obrazem", to
znaczy, e to jest to samo.
Obiektywnie, "zewntrznie", nie ma w takiej postaci niczego trwaego
i staego, to przecie fizycznie dziejca si wielopoziomowa zmiana
- nawet nigdzie we wntrzu obserwatora tego nie ma zapisanego tak "na
kamie" i jednoznacznie (wszak kady element obserwatora to cige
przeksztacenia). Jednak skutkiem "bezwadnoci" zmiany, skutkiem jej
rozmiarw (nim si zdeformuje lub zaniknie w tle, to nieco zjawisk
si zrealizuje) - skutkiem jej okresowego trwania w formie "notatki",
to pozwala powiedzie, e postrzegana w otoczeniu nowa okoliczno
czy fakt, e to jest tym a tym, bo ma podobne zobrazowanie do kiedy
tam w sobie zoonego. A jak jest zupenym nowym stanem, to wymaga
35
38
wszystkim.
Czyli - obserwacja fizyczna napotyka brzeg poznania w postaci faktu
jednostkowego, najmniejszego z najmniejszych dostpnych - i na tym
poziomie koczy badanie. Musi.
To logicznie mona dopeni o zakres ta-brzegu, o tworzc t stref
"cegiek" (jedynk) rzeczywistoci, jednak ju niepoznawaln w tym
skrajnym obszarze (cho analogiczny fakt jest na kadym poziomie).
- Nie mona sign badaniem ta, mona go tylko postulowa.
Co wicej, to w opisie fizyka to zbdna (kopotliwa) nadmiarowo,
ktr musi wiadomie (lub nie) z postrzegania wyrzuci - widzi fakt,
ale jego dopenienie, logicznie konieczne, jest mu zbdne.
Czyli obserwacja fizyczna nie dociera do jednostki logicznej zmiany,
poniewa taki element tworzy poznanie. - A zastosowane w dziaaniu
zmatematyzowanym uproszczenie, rwnie jako konieczno, jednostk
zmiany pomija - scala j w jedno z wszelkimi obecnymi w bezkresie.
Fizyka odcina nieskoczono, eby lokalny przebieg wyjani - ale
matematyka ustala t nieskoczono jako konieczno.
Matematyka w niecigym fizycznie obrazie redukuje przerwy i "widzi"
jedno w bezkresie, i jest to jedno-jedyno bez koca i pocztku.
A fizyka ustala w wiecie niecigo, jednak na/w brzegu obserwacji
rwnie notuje jednorodn cian elementw.
Dla matematyka przerwy i pustka zmiany jest elementem zbdnym tego
ujcia, mona to pomin w badaniu. Jednak skutkuje to, kiedy nie ma
hamulcw w analizie lub kiedy wiadomie nie ogranicza si w swojej
procedurze do wybranego z ta zakresu-faktu. Skutkuje to zliczaniem
nieskoczonoci.
Mona to zredukowa (i usun znak bezkresu ze wzoru), ale wyjani,
dlaczego tak mona zrobi - tego w zakresie tej metody ju nie ma i
by nie moe. To moe przeprowadzi tylko refleksja zewntrzna.
Dla fizyka przerwy i pustka to fundament dziaania - jego praca na
tym polega, e wyodrbnia, e notuje w otoczeniu fakt jako inny w
rejestracji wobec ta (w odniesieniu do ta-brzegu). Fizyk odcina,
odrzuca owo to (lub nawet nie wie, e takowe istnieje i warunkuje
posta wyodrbnionego elementu). I dla niego w tej jednoci wiata,
ktry widzi od rodka (od wewntrz), i z ktrego przecie nigdy si
i w aden sposb nie wydostanie - dla niego tylko taka "elementarna"
i badana jednostka jest wszystkim; to sedno jego zainteresowania, w
tym i tylko w tym zawiera si jego pomiar.
Dla fizyka poza tak wyrnionym nic wicej nie istnieje, badanie do
faktu si odnosi i jego dotyczy - dlatego ani to (pozornie puste) w
zakres eksperymentu nie wchodzi, ani zanik faktu w tle, rozproszenie
si w strefie brzegowej. Pustka, przerwa, ustanie i zanik zmiany to dla fizyka nie wlicza si w tak jaskrawy wczeniej fakt-proces,
jest zakresem "spoza" (pomiaru).
Kiedy nie ma rejestrowanej zmiany - nie ma dziaania badawczego; jak
nie ma treci do zbadania - to nie ma i samego badania.
A e na kolejnym etapie bada wiata musi to by poszerzone o zakres
wczeniej pomijanego ta (a musi tak si sta, eby widziane w jego
42
48
51
54
56
57
62
danych.
Fakt "archiwum" jest tu elementem fundamentalnym w poznawaniu - ten
zbir danych to obserwator jako taki.
Do wany w tym rejestrowaniu czasoprzestrzeni jest poziom faktu,
na/w ktrym lokuje si wyrniony stan energetycznego "zbrylenia".
Kiedy dotyczy to maego i bardzo maego elementu, postrzeganie ma
charakter penego, obejmuje cao zjawisk, ktre oznaczaj badany
konkret. Ale jeeli jest to skrajny tempem zmian wewntrznych byt,
na przykad elektron, to jego budowanie si z ta oraz wewntrzne
przeksztacenia, na skutek progu poznawania i na skutek rnicy w
tempie reakcji - to jawi si jako "zatrzanite" w sobie, stabilne
i trwae. I uzyskuje tward dla obserwatora powok, ktrej adnym
badaniem nie przebije. Co maksymalnie szybkiego w swoich zmianach
ma dla obserwatora posta twardego i elementarnego. e inaczej to
si ukada w czasie-i-przestrzeni, e kadorazowo si buduje z ta
- o tym wnosz kolejno poznawane, wyrniane w wiecie poziomy tej
zmiany. A do poziomu granicznego, ktry fizyk i jej elementarny w
poznaniu poziom oznacza.
e logicznie jest to i tak odlege do stanu jednostki i "cegieki"
- to ju wiedza spoza fizyki.
W przypadku zjawisk, ktre zachodz "obok", rwnolegle, ktre s w
poziomie istnienia obserwatora zawarte - ten zakres byt poznaje w
postaci "filmu" - i nie jest nadmiernie literackie odniesienie; to
opis tempa zmiany, ktr rejestruje byt. Przecie ta na gbokim i
zasadniczym poziomie skadajca si z chwil (i tylko chwil) zmiana to ma posta (po zsumowaniu w wielkie elementy) wanie filmu - ma
posta cig, nawet z fabularn treci. - Tu, warto to podnie,
jedno czasu-przestrzeni ma pene dla obserwatora zrealizowanie, to
jest w kocu wszystko, co doznaje-poznaje.
Doznaje chwili, jednak w zasobie danych i wobec tego zasobu, moe
pozna zawarto, ktra si dla niego "wywietla" na cianie jaskini.
e ta jaskinia jest caym wiatem? Prawda.
Ale najciekawsze z wielu powodw dla takiego jaskiniowca jest co,
co postrzega jako fakt duy, wielki, najwikszy - czyli to wszystko,
co przekracza jego rozmiar i okres istnienia. A po "wszechwiat",
to, co za taki fakt uznaje.
Co widzi osobnik, kiedy wykrela w zmianie elementy wielkie? Tak po
prawdzie niewiele, a na pocztku to zupenie nic.
Poniewa wielkie i rozlege w czasoprzestrzeni obiekty, one s tak
odlege od poziomu jego obserwacji i pomiarw, e - po prostu - nie
wchodz w zakres tego pomiaru. I podobnie jak te najmniejsze fakty,
przez niemono badania brzegowego i skoczonego - te wielkie take
staj si stabilne, trwae, nieskoczone oraz wieczne w ujciu ju
maksymalnym.
Jeeli nie wida pocztku i koca zmiany, to taki fakt musi przybra
dla bytu postrzegajcego cechy trwae i niezmienne. I dla obserwatora
tak to si musi prezentowa.
Jeeli w tym ustalaniu nie zostanie osignity poziom, ktry moe
wnie dalsze i szersze spojrzenie - jeeli byt nie wydwignie si
65
71
1.
NIC i CO - i ruch.
Pierwszym, fundamentalnie logicznym stanem rozumienia rzeczywistoci
jest podwojona wewntrznie jedno - czyli CO i NIC we wzajemnym i
nieskoczenie-wiecznym powizaniu.
Plus zmiana, przemieszczanie si czego w niczym, banalnie pojmowany
ruch - przeciwiestwo zastoju, trwaoci, niezmiennoci.
Na pocztku jest ruch "czego" w "niczym". Dalsze to konsekwencja.
2.
Zmiana w toku.
Jest tylko i wycznie zmiana w toku zachodzenia - nie ma adnego w
niej stanu wyrnionego w formie "czstki", elementu skoczonego i
z jednoznacznie okrelonymi granicami.
Wszelkie rejestrowane przez obserwatora w nim samym lub w otoczeniu
"fakty" - to zoenie niej, w tle oraz podprogowo (wobec dostpnego
mu zakresu obserwacji) przemieszczajcych si "cegieek" tworzcych
to wszystko - kwantw czego w prni.
Wida skondensowany, cinity-docinity do stanu-postaci fizycznej
jednostki element - ale to zawsze zoenie.
Kolejne pooenie logicznej jednostki i zbioru takich jednostek, to
stan chwilowy zmiany. W sensie logicznym, jako abstrakcja tej zmiany
(jej symbol), to sumarycznie "paszczyzna" z niepowtarzalnym, zawsze
jednostkowym kodem uoeniem takich elementw. Ale fizycznie jest to
"mieszanina doskonaa" - "uporzdkowany chaos".
Obserwator skomplikowany, zawarty w zmianie, doznaje tych uoe w
stanie chwilowym, ale nigdy ich nie poznaje. Poszczeglne "tyknicia"
buduj jego poznanie, jednak same s poza poznaniem; to warunkujce
akt poznania skadowe oraz fizycznie go dopeniajce, jednak s dla
72
wszdzie.
To dla fizyka nie istnieje, wyrnia tylko stan skupienia powyej
progu. Od pewnego "zbrylenia" elementw jednostkowych, zagszczenia
ich w punkcie - dopiero powyej progu elementy mog by poznane.
W historii wszechwiata s etapy, ktre musz zaistnie, eby fizyk
zobaczy wiato, jego "wybuchowe" zaistnienie - a dalej inne formy
cinitej-docinitej w jednostk energii ("czego").
To jest "eterycznym" dopenieniem obiektu, ktrego aden pomiar i
eksperyment nie wychwyci - poniewa tworzy taki pomiar.
Dla fizyka badanie zmiany (od wewntrz) dy do nieskoczonoci. I
dlatego jedynie mu dostpny obiekt badawczy, skutkiem tej jedynoci,
zakotwicza si w tle nieskoczonoci - i w efekcie prezentuje si
jako jedno.
A to dalej powoduje kopoty interpretacyjne.
Wyjcie z tego abstrakcyjnego zaptlenia? Podzia nieskoczonoci na
jake fizycznie oczywiste zakresy jeden-zero - na jednostk oraz do
niej dopeniajce zero, prni.
Logicznie to cigo a po nieskoczono - fizycznie to rne w
tej nieskoczonoci stany lokalnego zagszczenia; logicznie prosta
nieskoczona, fizycznie zaptlenie-zagszczenie w sfer.
Czyli w logicznie nieskoczony cig zmiany nazywanej tu "kosmosem"
lub zamiennie "wszechwiatem", w taki przebieg naley wprowadzi, na
zasadzie absolutnie koniecznej, przerwy - lokalne stany skupienia i
przerwy midzy kolejnymi podobnymi "wiatami".
e znajduje si to ju poza tutejszym "czasem" - e to "dalsze" ju
poza "przestrzeni" - fakt, ale to niezbdne. eby wyjani fakty i
ich obserwowane zagszczenie, trzeba doda pustk oraz inne, dalsze
(i nieskoczone) lokalizacje w Kosmosie.
Bo Kosmos to nie wszechwiat - to zakres logicznie konieczny, ale w
formule ta i nadrzdnego dopenienia.
"Kosmos" to jedno wewntrznie w sobie podwojona - to "co", "nic"
i zmiana.
8.
Wyrnienie z ta.
Dla obserwatora zasadnicze jest dziaanie oparte na wyrnianiu z
ta - to gwne, jedyne zadanie rozumu (i umysu).
To jest zawsze koniecznym dopenieniem do tego dziaania, jednak
pojawia si w sposb szczeglny i wyrany w brzegowej i maksymalnej
chwili, i to jako niezbdny skadnik tumaczcy postrzegane. Ale w
codziennej dziaalnoci obserwatora jest nadmiarem i szumem - i to
dosownie szumem, poniewa to to "rozedrgana" masa czego. Dlatego
znika z analizy, jest usuwane jako zbdny w opisie element; pustka
ta nie jest nawet uwiadamiana - przecie brak braku nie sposb w
analizie ustali.
80
Nie mona.
Owszem, "nic" to byo niezbdne logiczne dopenienie do "czego" dopenienie, ktre daje komfort w analizach, e jak si odejmie "co"
z wszystkiego, to w zapasie jest jeszcze owo "nic". Rwnie okazao
si to niezbdnym matematycznie zerem, ktre warunkuje i wsptworzy
z jedynk (na rwnych prawach) taki jzyk opisu i jest fundamentem
logiki.
Ale eby wprowadza w realne istnienie jako konieczno to (dalsze
a puste to)? - Nie, nie mona, to pomyka.
I w zakresie fizyki to rzeczywicie niemoliwe i pomyka - bo jak w
co fizycznego wpisa nico? Nie mona.
Ale to musi zosta przeprowadzone - poniewa inaczej okae si, e
zrozumienie wiata jest niemoliwe. To musi zosta zrobione, bowiem
inaczej rzeczywistoci w jej tutejszej lokalnej postaci nigdy si
nie wyjani.
I nie jest to fraza wprowadzona na zasadzie adnego w konstrukcji
sformuowania - czy filozoficzna igraszka rozumu, ktry zmaga si z
opisem rzeczywistoci. To absolutnie konieczne, to nie do pominicia.
Czyli maksymalnie w definiowaniu "wszechwiata" musi si pojawi w
pierwszym rzucie jednostka logiczna, kwant czego. Ale w drugim do
ta, i to ju na zasadzie ostatecznej, trzeba wprowadzi pustk nic - zero.
"Wszechwiat" to jego tre plus ("puste") to.
I to taki "stan" - NIC - jest ostatecznym elementem rozumowania, na
ktrym mona oraz trzeba si oprze; pustka jest punktem podparcia
i oparcia w analizie Wszystkiego. NIC to fundament rozumu.
Jeeli si tego nie zrobi?
C, mona, jednak skutek bdzie oczywisty: zliczanie bezkresu oraz
wieczne bdzenie w nieskoczonoci.
9.
Obserwator.
Obserwator to w analizie rzeczywistoci zagadnienie centralne - to
nie wiat jako taki jest istotny, to doznajcy zmiany byt oraz to,
jak zaobserwowane znakuje i nazywa, to jest sednem.
Przede wszystkim istotna jest lokalizacja obserwatora w zmianie jego rodkowe zaistnienie.
Rejestrowane przez fizyk peryferyjne, niczym si nie wyrniajce
umiejscowienie obserwatora - takie zdefiniowanie jego (za)istnienia
i dziaania jest w przyjtym schemacie opisu poprawne oraz oddaje
stan i znaczenie tej konstrukcji w doskonaej fizycznej mieszaninie
rzeczywistoci. A zarazem jest bdne.
Dlatego bdne, poniewa obserwator, czyli osobnik wiadomy swojego
(za)istnienia, to byt logicznie umiejscowiony dokadanie w rodku w rodku zmiany, ktra jest rozumiana jako "wszechwiat". To punkt i
etap w ewolucji tego ukadu rodkowy, a w konsekwencji zaistnienie
82
91
za wszystko podbudowuje.
Dla fizyka liczy si obiekt o strukturze "wszechwiata" - i niczego
innego nie ma do poznania i niczego dalej nie postrzee. Dla niego
nieskoczone "pole moliwoci" to w dziaaniu tylko hipoteza, nigdy
proces weryfikacji. I koniec.
Jednak bez wprowadzenia Ewolucji, bez podziau jednoci na Kosmos i
wszechwiat - czyli bez oddalenia od siebie dzi wymiennych poj bez tego obraz musi by zoeniem, i to wielokrotnym.
Poprawna i na bazie fizycznych ustale wyprowadzona jedno wiata
(i wszystkiego) - to jest fakt.
Ale logiczny, filozoficzny - to ogld zmiany z zewntrz.
To abstrakcja zoona z tych chwilowych stanw, ktre moe dozna na
rne sposoby fizyk.
Ale ta jedno zarazem, wanie na gruncie tych fizycznych obserwacji
- musi zosta podzielona. Poniewa wszelkie w otoczeniu obserwowane
fakty to "co" w otoczeniu ta (a maksymalnie w otoczeniu "nic"). Z
tego powodu "wszechwiat" nie moe by tu wyjtkiem od reguy - fakt
fizyczny i zmienny nie moe by nieskoczony.
Dlatego w zakres "poza ukadem", i to na zasadzie koniecznej, trzeba
wprowadzi wieczno i nieskoczono - w tym nieskoczono "nic"
i "czego". Oraz ruch tego czego w tym nic.
I jest to absolutna konieczno - dotyczy przecie skrajnego stanu
zmiany, dotyczy maksymalnie brzegowych, absolutnie fundamentalnych
wielkoci.
Nie ma odwoania, "wszechwiat" to nie Kosmos - to lokalny w takim
zakresie i chwilowy stan skupienia jednostek kwantowych. Dla fizyka
jedyny dostpny obiekt, ale przez t jedyno niewytumaczalny - to
albo skrajnie niemoliwy traf w losowaniu bytw, albo ocierajcy si
o niezwyko czyn bez sensownego uzasadnienia.
Kiedy wida tylko jedno, takie tumaczenie jest nieuniknione.
A wystarczy tylko wprowadzi banalne - z tego wiata wywiedzione i
zawsze obowizujce ustalenie: s zgszczenia i jest graniczy stan
takiego zgszczenia.
On buduje si "w pionie", przenosi dalej sygna do nastpnego punktu
"w poziomie" - i rozprasza si, jego zagszczenie zanika w tle. A
do stanu rozpynicia si w tym tle.
Zawsze i wszdzie porzdny i uporzdkowany samym swoim zachodzeniem
nastpczy tok ewolucyjny. W kadym procesie tylko tak.
Wspomniane powyej ujcie (gdzie poktnie si pokazujce) - e s
zakresy dalsze i e s inne wszechwiatowe struktury, to nie wprost
i nie tak kategorycznie, ale jednak wprowadza ju w obraz tutejszego
wiata te "dalsze" rejony - one ju wydaj si konieczne, eby tak
zastanawiajc zgodno cyferek uzasadni.
Gdyby nie ten fizycznie i jedynie dostpny obiekt badawczy - gdyby
nie trudno (i niemoliwo) aktu weryfikacyjnego - c, ju dawno
byby wprowadzony kosmiczny, nieskoczony i wieczny cig wiatw. To
te oczywisto.
100
Ale obecnie, poprzez ten podzia poj, wyania si nie tylko etap
dalszy (i jako niezbdny), eby wyjani lokalny rozkadu kwantw ale pojawia si moliwo weryfikacji tego dalszego.
Wychodzc z tu i teraz - rozpoznajc regu tu istniejcych faktw
- mona na tej podstawie opisa zawsze i wszdzie.
Dlaczego? Poniewa dalsze (poza dostpnym obiektem do badania) nie
moe by inne ani tym bardziej sprzeczne z tutejszym. Lokalny stan
wiata (obserwowane wok na wszelkie ju sposoby), eby mogo takim
zaistnie w caoci - to musi spenia wszelkie reguy tego zakresu
nadrzdnego.
I musi je zawiera w sobie. Bowiem w innym przypadku nie zaistnieje.
Co wicej - regua nadrzdna do budujcego si fragmentu nie moe w
tym maksymalnym obszarze by skomplikowana.
Wrcz przeciwnie, to musi by maksymalnie prosta regua.
Dlatego kiedy fizyk, osobnik fizyczny uzbrojony w matematyczny obraz
i za podszeptem wzoru kieruje si w stron coraz mniejszych cegieek
tworzcych, a zarazem coraz bardziej postrzega to jako skomplikowan
mozaik - taki byt idzie w objanianiu i budowaniu reguy w kierunku
przeciwnym ni faktyczna regua Ewolucji. "Na dnie" jest maksymalna
prostota, ale i na grze jest maksymalna prostota.
To obserwator, ktry nie moe dokona samodzielnie podziau na etapy
i zagszczenia wiata, to on ten wiat postrzega jako nieoznaczony,
losowy - skomplikowany.
A przecie jedyn tajemnic ewolucyjnej zmiany jest to - e adnej
tajemnicy nie ma.
I e biegnie tak prosto, e ju prociej nie moe.
Ewolucja, czyli zmiana bez pocztku i koca, to konieczno - to w
stosunku do tutaj notowanego zgszczenia elementw stan znacznego i
skrajnego rozrzedzenia, oddalajce si std kwanty maksymalnie pdz
w nieskoczono i na takim "dystansie" s wzgldem siebie - ale nie
dalej przecie.
Nieskoczono to jednoznacznie wyznaczona granica w Kosmosie, ale
ani mniejsza, ani wiksza. Dlatego, cho to jest rozrzedzenie mae
i nieskoczone - to nie jest to zero.
Czyli w Kosmosie nie ma pustki absolutnej w znaczeniu, e tylko ona
jest.
Pustka, nic, dopenia byty - jest w kadym fakcie, i to jako skadnik
konieczny, ale jest rwnie tem zmiany. I jest pustka w samej swojej
"pustocie" nieskoczona - i jest przez to jednoci.
Zero nie ma w sobie skadowych, "co" mona dzieli do stanu kwantu
logicznego, ale zera i pustki nie.
Przy czym, co istotne poznawczo, opis pustki (NIC), opis prowadzony
z poziomu obserwatora zanurzonego w CO - taki opis nicoci musi w
sobie by skomplikowany (z rnymi kwantyfikatorami). Skoro odnosi
si do "czego", to nawet logiczna "prnia" nie jest postrzegana i
definiowana wprost - ale przez wszelkie odniesienia.
A skoro nie ma pustki absolutnej, to jest tylko lokalny, ju na tym
skrajnym zakresie-etapie zmiany-Ewolucji - jest przemieszczanie si
101
jednostek czego.
To jest znacznie poniej progu zaistnienia (zagszczenia) ukadu w
formule wszechwiata - ale to na pewno jest Zmiana.
To jeszcze nie jest "ewolucja" - ale to na pewno jest "Ewolucja".
Zasada "tam", poza wszechwiatem, i zasada tu, wewntrz, jest jedna
i ta sama. Zgodno wszystkich faktw i ich "mechanika" zawsze oraz
wszdzie zachowana. W obu zakresach, fizycznym i Fizycznym, s progi
- etapy - stany gstoci. To skwantowana zmiana.
To jedno wzajemnie powizana i spjna na kadym kroku. Tylko raz
obserwowana fizycznie i lokalnie przez fizyka - a raz postrzegana
logicznie i generalnie przez filozofa.
Raz to ewolucja, a raz Ewolucja. Raz skoczona zmiana konkretnej i
skromnej liczbowo iloci kwantw - a raz Zamiana nieskoczona oraz
wieczna.
A pord tego Wszystkiego, gdzie bardzo lokalnie, stan maksymalnego
- bardzo osobliwego zgszczenia jednostek. Czasami mylcy zgstek.
Kosmos to jak najbardziej Fizyka, ale na pewno nie fizyka - to jak
najbardziej zmiana Ewolucyjna, ale warunkujca lokaln ewolucj; to
filozoficzne, wic zewntrzne spojrzenie na procesy - ale dostpne
tylko poprzez konstrukcj abstrakcyjn.
I w tym ujciu logiczna i konieczna jedno rozpada si na czci,
odrbne wiaty - lokalne w bezkresie stany skupienia.
W dostpnym dla fizyka zakresie liczy si wycznie wyrnienie z
jednorodnego ta - w dalszym rwnie; tu i dalej s punktowe fakty,
tu i tam przerwa oddziale je od siebie.
Tylko zachodzi fundamentalna rnica postrzegania: fizyk (w ramach
wszechwiata) usuwa przerwy (pustk), eby doj jednorodnoci ta
i jednostki tworzcej - natomiast Fizyk w jednorodno nieskoczonego
obrazu (logicznego Kosmosu) musi te przerwy i pustk wprowadzi na
powrt. Po co? eby zrozumie Ewolucj, jej nieskoczony i wieczny
cig zmiany.
W sumie to rzeczywicie drobna rnica, to druga strona lustra.
20.
Nieskoczono-wieczno.
Wychodzc w analizie wiata od rodka zmiany, obserwator (poznajcy
otoczenie byt), jest w podwjnie trudnej sytuacji. Powstaje w chwili,
kiedy wszystko jest maksymalnie dobrze urzdzone, jest efektem tej
symetrycznej chwili ewolucyjnej (i Ewolucyjnej), ale musi pozna z
tego rodka wiata jego zasad - oraz brzegi procesu. Opiera si w
swoim dziaaniu na jednostkach maksymalnego skomplikowania, plus te
wszelkie pozostae, ale dy do wyjanienia, dlaczego one s takie.
Oraz chce wyjani, co si dziao do momentu jego zaistnienia i co
bdzie si dziao, kiedy ju go nie bdzie. A taki cel do ustalenia
ze rodka zmiany, ktra obserwatora tworzy (i ze rodkowego etapu w
zmianie) - to jest maksymalnie trudne. Proces wiodcy do tego jest
maksymalnie prosty - ale jego rozkodowanie maksymalnie trudne oraz
rozcignite na czstkowe etapy poznania. I inne one nie mog by,
w fizycznym i realnym badaniu inne nie bd.
102
103