Professional Documents
Culture Documents
KWANTOLOGIA STOSOWANA
opowiastki filozoficzno-fizyczne
dla dzieci duych i maych
ja.lozowski@gmail.com
Pustka mylenia!
10
13
14
17
21
634 195 839 675 291 730 086,3 lat, a wic znaczco "wystaje" poza
najmielsze ustalenia wieku Wszechwiata.
Co to oznacza?
e w opis - a raczej, eby by precyzyjnym, e w prb wyznaczenia
mojego pooenia w tak zakrelonym (wyliczonym) zbiorze elementw
i ich lokalizacji, wprowadzi trzeba, po pierwsze, Kosmiczny ocean
moliwoci (wszak "Wszechwiat" moe, ale nie musi zmaterializowa
si, to moe by ten lub inny ukad planetarny, nawet bardzo wobec
tego odlegy - to moe by stan potencjalny, ktry nie "zredukuje
si falowo" do realnoci itp.; paleta rozwiza rwna opisujcych
ten proces jest przeogromna) - a po drugie zawsze niepewno co do
stanu rzeczy, niepewno jako fakt integralny opisu.
Po trzecie, kiedy nawet maksymalnie zawzi obserwacje (do granic
technicznych i fizycznych moliwoci obserwatora), wic analizowa
minimalny przedzia "czasoprzestrzeni", to i tak rotacji elementu
(czy innych parametrw) nie sposb wyznaczy cznie. - Dlaczego?
Poniewa najmniejsza, zarazem graniczna rozpito (rozdzielczo)
obserwacji "bytu hipotetycznego", jest dalece wiksza ponad to, co
oznacza moj sekund; jedno "tyknicie" na poziomie wysokim to dla
mnie wieczno.
Po czwarte, co wymaga szczeglnego podkrelenia: w takiej obserwacji
z wysoka "fakt" analizowany ("elektron" czy podobne), to zbir, nigdy
jednostka - to zawsze zoenie elementw tworzcych. A te zbieraj
si w postrzegany fakt dugo - licznie i dugo. Wic obserwator ma
w swoim obrazie - skutkiem odbioru wielkiego zakresu przestrzeni i
czasu - ogrom zdarze czstkowych. Widzi jednostk, a ta jednostka
rozciga si daleko-szeroko-wysoko-i-dugo. Efekt? Postrzegany fakt
zawiera w sobie (dla tego "wysokiego obserwatora") elementy, ktre
albo w nim ju dawno si nie zawieraj - zawieraj si aktualnie albo jeszcze si nie zawieraj, bo bd go budowa za "tyknicie",
"za jaki czas"; zgrubno rozbudowanego spojrzenia czy w jedno
co, co takim (dla siebie samego) nigdy nie jest. Rnica w tempie
zmian, a w tym przypadku jest ogromna, powoduje, e obserwacja tego
samego bytu (tu: "elektronu") prezentuje si odmiennie - zaley od
pooenia i struktury osobnika analizujcego (jego budowy).
"Elektron" sam dla siebie jest bytem zbornym w "chwili wystawania"
ponad prg; kiedy jest zborny i caociowy (zbudowany z elementw),
to istnieje. Ale ten sam fakt dla obserwatora wysokiego, skutkiem
rejestracji znacznego spektrum zjawisk, zawiera w sobie etapy, ktre
wiod do takiego stanu (elektron si buduje) - oraz te, ktre ju
nim nie s (struktura si rozpada).
Powolno obserwacji z wysoka skutkuje sumowaniem tych zdarze - a
w efekcie bdnym (nieostrym, rozmytym na fali) ich rozumieniem. A
wic co najmniej niepenym.
Inaczej, bo sprawa zasadnicza: jestem sam dla siebie struktur jak
najbardziej zborn i bytem caociowym (i nie rejestruj adnych w
tym procesie niecigoci, przeskokw czy dziww), ale w takiej, a
wic prowadzonej "z wysoka" rejestracji zmian wyrnionego z ta i
caociowego obiektu, cae moje ycie, wszystko od chwili zero a
24
26
29
34
38
43
44
to odpowiedzialno.
Odpowied na pytanie numer cztery.
Czym s elementy tworzce si w strumieniu wiadomoci? Czy chodzi
o jednostk, czy zbir?
Odpowied jest prosta: to jednostka zaistniaa na bazie zbioru i
do tego zbioru si odnoszca.
Z oczywistych powodw na poziomie caociowym, wiadomoci, nie ma
zbiorw, ktre przechowuje archiwum z rozlicznych powodw tak to
musi przebiega. Od banalnego stwierdzenia, e po prostu nie ma na
to czasu, bo gdyby wszystkie skadowe tworzce dany fakt si w tym
miejscu objawiay, to wiadomo byaby totalnie zapchana danymi i
w efekcie zanim dopracuje si najprostszego ustalenia, tak zasza
zmiana zostanie skonsumowana przez godnego stwora i nigdy si nie
pokae w realnym wiecie a po ustalenie, e to nie jest nawet i
konieczne, poniewa w kadej chwili mog konkretny element zasobw
wywoa i obrabia.
Co wic pojawia si na/w poziomie "teraz"? Symbol, jak najbardziej
fizyczny w swej budowie stan - ktry koduje w sobie odniesienie do
faktu. Jeeli myl lub widz drzewo, to przecie nie wywouj do
analizy wszelkich widzianych drzew, ale symbol, abstrakcj takiego
elementu rzeczywistoci w analizie jest obecne szczytowe oraz na
dany moment maksymalne ujcie odnone faktu. W chwili "teraz" jest
abstrakcja, znak, jednostka w formie "wierzchoka" gry lodowej i
punkt, ale powstay z caej piramidy elementw widz drzewo, a w
podbudowie znajduje si cao zasobw archiwum.
I jeszcze wicej, za takim postrzeganym faktem kryje si caa moja
osobowo, wszystko do tego momentu zebrane i jako przepracowane.
Obrabiana jest jednostka, jednak eby zostaa ona zinterpretowana
poprawnie i w konsekwencji zrozumiana, na to skada si caociowo
idca zmiana, caa praca ukadu - na to wpywa dziaanie wszelkich
poziomw rzeczywistoci i mnie. Przecie w to, co okrelam, co dla
mnie jest mn samym i moj osobowoci, na to zbieraj si poziomy
od najmniejszego po najwikszy, wszelkie jako wyrnialne fakty tu niczego nie mona pomin. I dotyczy to pospou zakresu atomw i
abstrakcji, to jedno funkcjonalna.
Operuj w wiadomoci symbolem zbioru, jednak realnie to jednostka
i skadanka - to zbieranina i kwerenda czyniona po caoci danych,
i to w zakresie uznawanym za abstrakcyjny (tylko pojciowy), ale i
w zakresie fizycznym, konkretnie namacalnym stanie energetycznym,
to dziaanie po wszystkich dziaach i zakamarkach. I nie moe by
inna, poniewa to wszystko to ja.
A poniewa tak zaistniay w wiadomoci fakt to jednostka - i tylko
jednostka to operowanie ni oraz w konsekwencji tworzenie nowych
jednostek, to jest stosunkowo proste. - Mam co do wyboru, w chwili
"teraz" dokonuj w miar wolnego wyboru z kilku maksymalnie faktw
(elementw) - i na tej podstawie, w takim czynie i akcie, tworzy si
nowo. Czyli kolejna abstrakcja do archiwum.
52
55
na etapie tak
tam moliwe w
stosuj sowo
zamierzam nic
56
60
64
68
tylko chwilowe ujcie czego, co ani takie jest, ani w ogle jest.
Na kocu musimy stwierdzi, e jest chwilowe - i e ponownie w tle
za moment zniknie. - Na kocu, kolego, musimy powiedzie, e w takim
obrazie najwaniejsze jest nasze dziaanie, a nie sam obraz - e to
my ten obraz tworzymy i stwarzamy - a nie, e wiat taki jest. Tam
si przemieszcza z miejsca na miejsce, a dla nas to ciao lub inne
wydarzenie - tam si kwantowo dzieje, a dla nas kwant ma posta ju
planety czy wszechwiata, rozumiesz, kolego? Kade nasze dziaanie
w wiecie, to dzielenie jednolitego procesu na kawaki - eby go w
tej zmiennoci zrozumie. To pochodna naszych lokalnych moliwoci
i rozumienia procesu. Tylko e na kocu tego dzielenia i sumowania
- na kocu musimy powiedzie, e to byo oczywicie potrzebne, tego
inaczej nie sposb zrozumie, e trzeba byo sobie to jako uj w
jedynki kwantowe, eby opisa i policzy w narzuconym zewntrznie
na zmian rytmie - ale realnie jest tylko ta zmiana. Niczego ponad
zmian nie ma. Rytm tej zmiany jest przecie dla nas, regua jest
dla nas, wiat i zmiana nic o tym nie wie, zachodzi. I dobrze, to
jest nasze wszystko, ktrego dochodzimy na samym kocu. Ale eby o
tym si dowiedzie, musimy przej te wszystkie wyrnienia, je w
zmianie pozna - i caociow ju zmian zdefiniowa. Zadanie nie
takie znw trudne, kolego, rzeczywisto nie jest skomplikowana. W
ogldzie wstpnym to wyglda na pogmatwane, ale ostatecznie staje
si jasne i przejrzyste - i zrozumiae. wiat jest tak prosty, e
ju prostszy by nie moe. A co wicej, co pewnie ci zaskoczy, o
tym przekonuje si kady osobnik i kade pokolenie. Prawd, regu
wiata posiadali i posiadaj wszyscy. A e czasem byo to wyraane
dziwacznymi abstrakcjami? To ju dzi, kolego, nie ma znaczenia jeste, jestemy, i to si liczy... Tak, twoja rzeczywisto zawiera
si w twoich abstrakcjach. I nie ma, nie ma innej rzeczywistoci."
Pan Zdzisio zaduma si. Ale nie wiadomo, jakie wycign wnioski
z tej swojej wdrwki.
yje sobie czowiek yje na tym wiecie iks lat z okadem, napotka
tego lub innego, pogada, czasami dowiadczy czego wanego, ale czy
to zmieni jego pogld na wszystko? Czy z kilku pogaduszek wiedza o
wiecie moe si w osobniku zmieni?... Wykluczone do koca to nie
jest, ale i pewnoci adnej mie nie sposb.
Wypada wic mie nadziej, e i pan Zdzisio skorzysta i e stwrc
swojej rzeczywistoci si poczu.
Ale kto go tam wie...
76
nie wywouje.
Ha-ha-ha, ja na to wam si gono zamiej. I jeszcze wam w sprawie
powiem, e was podpuszczam, kit wam solidny wciskam, no i e wy si
na to dajecie prostoliniowo nabiera. Pospolito sobie uwiadamiacie
i widzicie tam, gdzie rwnie wielokrotna zoono oraz szalona w
swojej procedurze zachodzenia komplikacja. Na lep swek i wizyjn
ukryt tre si apiecie bezrefleksyjnie - w przekaz podawany tak
lub owak (byle haaliwie) dajecie si wmota bez wasnej oceny, bez
zgbienia.
Tak, taka prawda w tym waszym stanowisku yciowym si zawiera, mona
powiedzie, e w peni telewizyjna, beztreciowa.
Bo, widzicie, to takie na oko niby nic istotnego. To jakie w sobie
tabelkowate, poliniowane, znumerowane - i w ogle zestawienie drga
promienistych, naukowo kiedy zbadanych.
A tu nic z tego - to znw powierzchnia zjawiska, wana w badawczym
dziaaniu, pomocna w przernych okolicznociach, jednak w caoci
jeszcze nie przenikniona. W caoci, wam powiem, daleko we wszystkim
nie przepatrzona. Widzicie fakt w/na tle, ale samo to ju w waszym
spojrzeniu niewane, do pominicia; ono dla was puste treci, nie
sigacie jego gbi znaczeniowej. I bd robicie, zasadniczy taki
ju powany.
Zaprotestujecie, skrzywicie si, bdziecie dowodzi, e myl si i
e gupstwa opowiadam - e widmo fotonowego rozkadu adnego ju w
sobie dziwnego elementu nie posiada, od gry do dou poznane, e w
nim wszystko wida, nawet jak nie wida. e przyrzdowo to poznane
i nawet wykorzystane e tak dalej i tym podobne.
A ja na powysze wam pod kaprawe patrzaki obrazek z owym widmem i
promieniami podsun, do zastanowienia nad wizj przymusz, rozum i
okolic ka w analizie logicznej zaprzc. I co? I jak? - Jak taki
fizycznie wypracowany w trudzie i laboratoryjnym znoju rozkad tej
promienistej ewolucji widzicie, jak to odbieracie? Przecie ju to
wam jasne, ju wiecie, e tylko fakt wyrniajcy i rzucajcy si w
oczka si tak pokazuje, e rzeczywicie wane jest dalsze wic i
skryte w powierzchownym ogldzie. Ju posiedlicie wiadomo, e w
tematyk warto mocniej si wgry i w jej rozrysowaniu potraktowa
fundamentalnie.
Ju wiecie, e to chwilowo, e zudzenie, e jedynie fragment z
caoci, itd. - I co, i jak?
I nic, dalej nic? - A widzicie wy grn cz? Widzicie, e sobie w
jakim takim, nie wiedzie jakim i dlaczego takim miejscu si to w
procedurze urywa, widzicie to?
Czy to was w zamieszanie pojciowe nie wprawia, nie zastanawia, nie
zmusza do zreflektowania si nad tym wszystkim?... Nie dostrzegacie
w caoci takiego zbioru tej sensownej regularnoci, nie dzielicie
sobie tego zestawu na czci sobie rwne - oraz jedn, wanie t
grn, jako niepen? Tak to si wam nie przedstawia?
Powiadacie, e wam si nic podobnego nie prezentuje, e mam chyba
senne omamy i e dalej wam kit wciskam z tym rwnomiernym fotonw
78
to gbokie przesanie.
Przecie, zauwacie, kada porzdna ewolucja ma w sobie rodkowy
zakres oraz o symetrii, zgadza si? Oczywicie s powichrowane, a
nawet zupenie skrzywione procesy, ale i tak mona w nich rodek i
o symetrii wyznaczy. Zauwacie te, e cho widmo promieniowania
to konstrukcja w formule abstrakcji, e nigdzie na wiecie nie ma
takiego zestawienia, to oddaje ewolucj energetyczn w trakcie jej
zachodzenia. A wic musi rwnie zawiera w sobie stan rodkowy i
o symetrii - to abstrakcja i narzucona na zmian zewntrzna wobec
procesu regua, ale musi oddawa fakt symetrii zmiany.
A tego, zauwacie, nie ma. Mona zrobi tak, jak na rysunku, czyli
wyznaczy peny, regularny odcinkami przedzia widma ale realnie
tego nie ma. I powstaje pytanie: dlaczego tak jest, co to wnosi do
zrozumienia wiata? Oczywicie mona zrobi tak, jak proponujecie,
a wic poprzesta na samym ustaleniu, e s takie i nie inne fakty
w widmie. Tylko e to pasywna, mao twrcza postawa rozumiecie?
Ustalenie, e jest tak a tak, i koniec, to, sami przyznacie, bana
poznawczy, wany, ale pospolicie prosty. Rozumiecie?
Rozumiecie, to dobrze. - Bo, widzicie, za tak wyznaczonym brakiem w
widmie, a to jest przecie fakt, za tym kryje si przekaz, e tych
wartoci nie ma i e adne, nawet najbardziej wymylne badanie ju
tego nie zmieni. Bo tych wartoci nie ma. Ale one byy, powtarzam
i was zapewniam, i to stosunkowo niedawno w caoci ewolucji tego
wiata, ale to ju odeszo w przeszo, to ju historia. I w tym
tutejszym wszechwiecie nic podobnego nie zaistnieje.
Przy czym, co te warto sobie uwiadomi, aktualnie grny rejon w
widmie i energetycznie maksymalny, to nie jest stan dany na zawsze
- to teraniejszy, chwilowy i przede wszystkim cigle zanikajcy w
swoich wartociach rejon. Skutkiem niebywale krtkiego przebywania
w wiecie bytu mierzcego, widmo jawi si jako co stabilnego, wic
odwiecznego, ale to pozr, to zudzenie, ktre wprowadza w bd. W
gbokiej analizie wida, e widmo promieniowania - a wic rwnie
i rzeczywisto jako taka e to si kurczy i znika. I nieodlege
zaniknie zupenie.
Skoro bya chwila, w ktrej widmo promieniowania posiadao w sobie
wszystkie elementy, od energetycznej gry do samego zera drga, to
oczywicie trzeba zada pytanie - kiedy we wszechwiecie tak wany
i zarazem szczeglny moment zaistnia?
W rodku przebiegu. W rodku zmiany, ktra oznacza wszechwiat. W
tym jednym momencie dziejw caociowego ukadu nastay warunki, w
ktrych wszelkie elementy widma byy obecne. To w tym punkcie - bo
to by punkt - w rodku zmiany mona byo zarejestrowa wszelakie
czstotliwoci.
Mwic nieco grnolotnie, ale przecie zasadnie, tylko w tym jednym
i jedynym momencie brzmiay wszystkie tony orkiestry wiata. Gdyby
by kto, kto by mg to stwierdzi, opisa by to jako harmoni
pene brzmienie harmonii sfer.
Problem jednak w tym, widzicie, e tego momentu aden rozumny byt
nie mg zarejestrowa. Dlaczego? Poniewa takiego bytu nie byo.
80
82
Ten sam przebieg, dokadnie ten sam przebieg, ale rejestrowany oraz
opisywany z rnych punktw widzenia (w innym ukadzie odniesienia)
- to wyglda inaczej, skrajnie inaczej. - Od wewntrz przebieg ma
charakter nie-skoczony (nie koczy si), z zewntrz jest skoczony
i mgnieniowy (byo, mino).
Gdybym wic mg znale si poza wszechwiatem, zobacz to, co w
tej zmianie byo pocztkiem, co jest momentem rodkowym i dlaczego
jest tu tak, jak jest - oraz koniec. Gdybym mg, ale nie mog. W
fizycznym przebiegu nigdy tego nie dokonam. Fizycznie nie, ale na
fizycznym fundamencie mog logicznie (filozoficznie) zrekonstruowa
zdarzenia, ktre zachodziy "przed" i ktre bd "po" wybudowaniu
si "domu".
I warto to przeprowadzi.
Jest sobie Kosmos...
Taki, wiecie, banalny. Nieskoczono, wieczno, CO i NIC - plus
ruch tego czego w tym niczym.
A te na pocztek tej analizy jest jaki tam wszechwiat. Nie ten i
tutejszy - dowolny. Wszak w nieskoczonoci taki fakt to bana, nic
tam zaskakujcego.
Wic ten tam wszechwiat lokalny si w tej nieskoczonoci Kosmosu
rozpada - po tutejszemu i w aktualnej nowomowie wybucha. Tak jego z
brzegu warstwy kwantowe (czyli zbudowane z jednostek elementarnie w
pojmowaniu niepodzielnych), te warstwy si oddalaj. W t, co jasne
i zrozumiae, bezkresn dal. Taka, widzicie, ewolucja tego ukadu
si dzieje. - Ona oczywicie si kiedy zacza, osigna rodek i
teraz si warstwa po warstwie zuszcza.
I, widzicie, najciekawsze jest to, e w pewnym oddaleniu od tamtej
wszechwiatowej ewolucji (ale nieprzypadkowo, to nie moe by czysta
losowo) - tworzy si w bezkresie sfera, nastpna sera zjawisk. Po
prostu kolejny wszechwiat z jego reguami, z lokalnym rozkadem, z
by moe obserwatorem.
Jak to si dzieje, spytacie. W sumie prosto, cho i skomplikowanie
- tak to trzeba powiedzie.
Ot, jest sobie ten wczeniej wzmiankowany wszechwiat. A jego brzeg
to stan jeden kwant czego, jeden kwant pustki, jeden czego - tak
w caoci sfery. Krok dalej, czyli o jednostk zmiany pniej, ta
warstwa si rozerwie, przestanie by w cznoci. W brzegu jest ta
ostatnia chwila, w ktrej ten wszechwiat jeszcze istnieje, dalej
ju zaczyna si "ycie po yciu", ewolucja rwana. To dalej nie jest
stan absolutnej pustki, ale to ju nie jest stan czny - tutaj ma
miejsce pierwszy etap "po" ewolucji poczonej, ale to jednak jest
dalej ewolucja i zmiana. Kosmiczna zmiana ewolucyjna.
I wane - kiedy w takiej oddalajcej si warstwie odlego midzy
elementami osignie warto rwn rozmiarowi tej byej ewolucji w
postaci wszechwiata, kiedy osignie warto jednostki rwnej tej
ewolucji i jej gabarytom, wwczas moe si wytworzy sfera. Ale w
takim uwarunkowaniu, w takich okolicznociach, e obok w Kosmosie
jest jeszcze siedem podobnych wiatw i one si rwnie rozpadaj.
eby powsta nowy wszechwiat, taki nam tutejszy, musi zaistnie w
85
86
91
96
100
105
tylko podobno dwa elementy s, tak mwilimy. Takie zero jest, wic
nic - takie ju zupene nic-nic. Oraz takie i jakie co. Jedynka,
si znaczy. Takie co czego.
Czego, to emy dokadnie nie mwili, bo to mao wane byo wida.
I to nic i to co - one si mieszaj w nieskoczonoci - i rwnie
same s nieskoczone. Tak mwilimy.
I jeszcze w nieskoczonym tym caym kosmosie wszystko si przesuwa
z miejsca na miejsce, si znaczy rusza - zmiana jest. I to istotne
wielce jest.
Jest jaki fakt, taka jedynka albo podobnie, i ona si rusza z tego
miejsca, gdzie akuratnie si w tej nieskoczonoci lokuje. A jak si
rusza, to od razu jest inna i zupenie inna okoliczno. Mwilimy
o tym. Bo jak si taka z czego skadajca jedynka przesunie, i te
o jedynk, to robi w onym kosmosie ciekaw spraw, czyli przestrze
i czas powouje do zaistnienia swojego. Paszczyzn pojciow tak
znaczy si tworzy w zapamitaniu.
Tylko, mwilimy tak - tylko trzy elementy skadowe w kosmos tak w
kad nieskoczon stron wyznaczaj.
Wic to nic i to co, a te z ruchem to si dzieje.
I do wszystkiego to ju wystarczy, niczego wicej ta logika kosmiczna
nie potrzebuje.
Inne, takie skomplikowane, to tylko kombinatoryka z tych elementw
elementarnych. Tylko tak.
I w efekcie kocowym, ale nigdy i nigdzie w kosmosie si koczcym,
z tego si wszystko skoczone a liczne, i po nieskoczenie liczne,
tak wielokrotnie poczyna. Pocztek logicznie prosty i maksymalnie w
sobie prosty - mwilimy i ja teraz to opowiadam - a skutkiem teje
logicznoci jest nieskoczony cig przechodzenia jednego w jako tam
kolejne - i nieskoczenie kolejne.
I zawsze w onej bezkresnej kosmicznoci wszystko tylko tak ani nie
inaczej si dzieje, zawsze w jednakiej regule matematycznie gboko
sterowanej si to objawia. I zawsze wiecznie si powtarza. Ale te
nigdy si to samo nie powtarza.
Zawsze to inna bytowo cielesna - cho taka sama.
Tak, to sprawa wana, mwilimy o tym. Bo jak to si tak w dowolnie
wyznaczonym kierunku rusza, to od razu opisa to mona, przecie z
jedynki adnego opisu si nie wycignie, ale z przemieszczenia na
jedynkowy dystans i owszem. Bo to na takim poziomie poruszenie si
w kosmosie dzieje, zero-jedynkowym. I od razu jest moliwo w tym
opisywaniu zmian ruchow wyskalowa, co by nauki miay poytek z
tego, i eby w zegarach mona byo godzin ustawi. Jak ju taki z
naukowcem drugim to zauwa, to ow zmienno mog sobie linijk i
podobnie powierzy - czas i przestrze wyskaluj. I jest poytek, i
jest krok dalszy w zrozumieniu.
Dziwne to, mwilimy o tym, ale tak w tym kosmosie jest, e owe co
i nic mieszaj si z poytkiem dla caoci. e to proste jest, to w
szczegach nie powiem, ale to prostsze ju by nie moe. Przecie
dalej swoj logik nie mona sign.
I nic prostszego zmyle si nie daje. Jak ju tak powanie si w to
107
110
117
zawsze, powtarzam.
Dlaczego? Poniewa fizyka, jako taka, to fakt zoony - wszelkie w
jej obrbie dostpne i rejestrowane (w dowolny sposb) fakty, takie
fakty s zoeniem. To wewntrzny, wic daleki od dna wiata poziom
- to suma faktw, nigdy fakt jednostkowy.
Fizyk widzi-bada zawsze stan zoony, zsumowany z jednostek, ktrych
nie pozna w adnym dziaaniu - bo one tworz dziaanie.
Ale to zarazem nie oznacza, e nie ma takiego ostatniego - takiego
ju fundamentalnego. Jak najbardziej jest.
I musi by. Bo nie ma w czynie rozdrabniajcym cigu nieskoczonego,
on si koczy. - W tym tylko jednak sk i trudno, e si koczy w
analizie logicznej, kiedy na pojciach si to prowadzi. Czyli kiedy
opisuje to Fizyka. Albo w innym nazwaniu filozofia.
Banalny fizyk tego zakresu w aden sposb si nie dopracuje, i musi
mie tego wiadomo; dobroduszny i zarazem atwowierny w otoczenie
fizyk, c - adnego pewnego elementu elementarnego nie zapie. Bo
go dla niego nie ma.
Badania oczywicie trzeba prowadzi, nakady ponosi, drobi a po
kres moliwoci danego czasu i przestrzeni.
Ale po co od razu tak szeroko rozpowiada, e czstek elementarnych
si szuka - po co to zaraz w modele i tabelki, podobno ostateczne,
zestawia - szkolne oraz pozaszkolne spoeczestwo mami, e ju, e
za chwil si to cae i wszelkie rozpozna, kiedy to nieprawda. Kiedy
to bd logiczny i mylowy.
To bd, ktrego nawet nie chce skorygowa ustalenie, e jest taka
graniczna prdko wiata, e nic i nigdzie si szybciej rusza po
wiecie nie rusza.
Jako tak z tego oczywistego faktu nikt wiedzy nie wyprowadza, e to
prdko nie przemieszczania si, ale tempo tworzenia si oznacza.
e to najwiksza, fizycznie obserwowalna w realnoci zmiana - e to
szybko zbiegania si w jednostk elementw, tych niej lecych
elementw.
Foton si buduje - osiga stan caej jednostki i peni - i dopiero
takie co moe poda, przenie fakt dalej. Wszak to nie foton przez
wszechwiat wdruje, ale nacisk, fala w trakcie zmiany. I w ramach
tej fali, w kadym jej punkcie, foton w kolejny foton si buduje. I
to oznacza przeniesienie sygnau. Nie jednostka pdzi, ale zdolno
budowania si jednostek.
Im wiksza konstrukcja, tym wolniej taka fala si przemieszcza, tym
wiksza liczba elementw skadowych musi si w ni zbiec. Bo i kada
taka czstka w ciele si buduje, i cao. A to trwa.
Wszechwiat - tak zwany "wszechwiat" - to nie pustka przetykana tu
i tam czym materialnym, atomem czy fotonem. To maksymalnie - i to
maksymalnie zapchana struktura. I tu cigle jeszcze wewntrz nie ma
pustki wicej ni na jednostk. I dlatego jest ruch, i dlatego si
fala moe przemieszcza. - I dlatego moe si co w due i wiksze,
ale i mierzalne struktury budowa.
To oczywicie za chwil zmieni si, za niewielki moment w dziejach
tej konstrukcji ubytki przewysz zasoby i moliwoci atania - ale
120
122
skadnikw. A do nieskoczonoci.
Maksymalne oddalenie, maksymalne poczenie, maksymalne oddalenie
tak wyglda schemat zmiany w maksymalnym ujciu. To s punkty w
zmianie, jej punkty brzegowe i osobliwe.
A co wicej, to te musicie uwzgldni w analizie, zawsze zawsze
dopenieniem jednej formy osobliwoci jest w rodowisku stan drugi
i symetrycznie w zmianie rozoony.
Jeeli wyrniam - na przykad - w ewolucji osobliwo zbiegnicia,
"czarn dziur", mam w otoczeniu dopenienie w postaci rozproszenia,
to-brzeg jest zapenione jednostkami kwantowymi. Jeeli w procesie
wyrniam maksymalne rozproszenie, to dopenia to zbir w ogromnej i
rwnie rozproszonej postaci czarnych dow. A dlatego rozproszonej,
e przecie funkcjonalnie to zbir. Logicznie "czarne dziury" s w
analizie jednostk (speniaj te same funkcje) - ale realnie takich
obiektw jest wiele (i mnogo), dlatego s fizycznie wieloci, s
zbiorem.
Dlatego kade wyrnienie w zmianie jest jej zafaszowaniem, tylko
czny obraz jest ujciem poprawnym - i jedynie moliwym.
Ale na koniec jeszcze jedno warto sobie w kontekcie osobliwoci i
zakresu brzegowego w ewolucji przywoa. Tak dla rozrywki, ale te
eby sobie skojarzy to i owo.
Ot, takie tam komrki elementarne, po jednej stronie "jajeczko", a
po drugiej "plemniki". Niby tutejsze i niezwyke w swojej ewolucji
zdarzenia tak "podnoszone" i wyrniane.
A to przecie realizacja tej generalnej ewolucyjnej procedury to w
jednym przypadku maksymalne zbiegnicie do postaci jednej kwantowej
struktury, a w drugim maksymalne rozproszenie w formie kwantowych
jednostek; tu jedynka, tu zbir jedynek; tu jedynka w otoczeniu i w
dopenieniu chmur jedynek tu chmura jako zbir, ale zarazem te
jednostka liczenia; a tu jedynka i kwant, ale zarazem w zbiorze do
tego jajeczka podobnych jajeczek - ju w innych ewolucjach i bytach
fizycznych.
A proces ewolucyjny to przechodzenie ze strony na stron, raz si w
osobliwo jednego typu przeleje, raz w drug a pomidzy, tak "po
drodze", co si zadzieje.
Osobliwo niejedno ma imi. Na przykad moje. Albo Twoje.
129
136
poytkiem nawet.
Rozumiecie? Zaczynacie, to dobrze. Jak to zrobi - pytacie. A to w
caoci ju szczeg technicznie wtrny, ale powiem. A co, ja taki
jestem, e jak ju si wgryz w temat...
Pocztki mylenia tematycznego byy skromne, przyznaj, od takiego
czego wychodziem, widzicie. Ale pniej to si rozkrciem, du
perspektyw przed wynalazkiem zobaczyem, zaprawd du. Powiem, a
co, powiem, ale kolejno to bdzie. Bo ja dokadnie opowiadam.
To, co tu widzicie - takie sobie niepozorne - to opask nazywam. I
niech tak to bdzie. Ja po prawdzie do etykietek sownych zbytnich
przywiza nie mam, jednak sami widzicie, e to opaska jest. I t to
konstrukcj zakadam sobie na rk. Moe by na nog, a co, przecie
to uniwersalny wynalazek. Problem jeno w tym, eby si z osobnicz
cielesn powok stykao. W tym cay cymes wynalazczy.
Bo, wiecie, w tej konstrukcji cao pomysu si znajduje - tutaj i
pomidzy. Taki elemencik tu wetknem, drga to, wibruje sobie pod
dziaaniem elektryki bateryjnej. Fakt, nie tak przypadkowo wibruje
i bez sensu, ale to ju naddatek konstrukcyjny, szczeg technik
modulowany. Z dowiadczenia pracowniczego wiem, e wybudzenie musi
si stopniowo odbywa, pulsacja narasta i przyjemnie si wibracje
takie musz kojarzy - rozumiecie. Dlatego tak to ustawiem, opaska
w swojej aktywnoci startuje od delikatnoci, pniej przyspiesza i
si nacisku wzmaga... rozumiecie.
Z dowiadczenia osobniczego i ju niejakiego wam powiem, e takowy
wynalazek si sprawdza. Bo jak herbatka osiga zdatno do uytku,
czy jaki kto pod strwk nocn por si zblia, to mnie opaska
z drzemki wybudza, zawsze na czas do rzeczywistoci si przemieszcz
i senno pokonam. Szczerze wynalazka polecam.
Tak, widz, e rozumiecie. Tu nie ma problema, co pod urzdzonko w
detalu podczy - to ju zupenie fantazja osobnicza jest. Co tam
komu w duszy gra i potrzeb si objawia. A to czajniczek podgrza
do wartoci zapotrzebowanej, a to kontrolowanie dziaania tego lub
owego w jakiej machinie zmylnej, na ten przykad lotniczej. A to
lekarzyna sobie w czasie operacji pulsowania pacjenta bdzie przez
dotyk opaskowy siga mnogo i wielo pomysw, tylko zrobi i
zastosowa. Prawda?
Tylko e, rozumiecie, to daleko nie koniec takiego wynalazka, jeno
powierzchni uytkow wam wyej przedstawiem. Jest dalsze, nawet i
waniejsze. Duo, po prawdzie, waniejsze.
Prawda, sam pocztkowo prosto na to popatrywaem, przez codzienne w
pracy senne problemy analizowaem. A to, wiecie, bana, yciowo dla
mnie wany, przecie trzeba aktywno okazywa tu i tam, jednak to
nic - to uboczno dziejowa, proch i przeszo.
Wszak, rozumiecie sami, wynalazka mona rozbudowa - moliwoci na
rne sposoby zwielokrotni. Przecie, zauwacie, cielenie natura
nas tak porobia, e dotyka si moemy tu i tam, wiecie to sami. A
skoro tak, to trzeba to wykorzysta, cielesno nasz do szerokiego
dziaania na korzy zastosowa. Nasz, kadego z nas. - A ju tych
140
141
147
154
159
Proces dla kolegi biegnie tak dugo, jak jest zmiana, przecie nie
ma fizycznego opisu, jak nie ma elementw w przemieszczaniu si
po prostu nie ma. Dlatego kolega w tym swoim deniu do punktu, w
takim dziaaniu drobi i drobi, i coraz bardziej drobi, bada mae i
coraz mniejsze przedziay czasu i przestrzeni, stara si kolega to
zapeni wzorami i je zrozumie tylko e to dziaanie z zasady,
z samej zasady jest nie skoczone, nie moe si skoczy. I nigdy
si nie skoczy. Kolega to chwyta?
Dobrze, idziemy dalej - bo dalsze jak najbardziej w tym opisie jest
i domaga si pokazania.
Czy obrazowanie zapadania si w czarnej dziurze, ktre prezentuje
kolega fizyk, to wszystko? I oczywista odpowied: nie. To jeden z
moliwych sposobw, konieczny jako pierwszy, ale nie jedyny. Jest
bowiem drugi, filozoficzny czyli zewntrzny. Tak, kolego fizyku,
jest jeszcze filozoficzny. I warto go pozna.
Co w nim ciekawego, kolega pyta. A to, e wnosi inne spojrzenie i
inny wniosek co do zapaci. Tak, kolego, inny, dopeniajcy - wic
przez to wany.
Pytanie wstpne w tym etapie: do jakiego momentu, jak dugo moe w
kierunku czarnej dziury poda kwant energii, kwant czego? - Jak
kolega myli?
Kolega nie wie, kolega si zastanawia, kolega wtpi, e to mona w
liczbach czy jako poda. I kolega si myli, to dziecinnie prosto
mona zdefiniowa. Tak, dziecinnie prosto.
Jak dugo biegnie proces zapaci w czarnej dziurze? Tak dugo, jak
moe biec.
Tak, kolego, tak brzmi definicja tego procesu w ujciu zewntrznym
i filozoficznym. Kolega si mieje, kolega si krzywi, kolega puka
si w czoo i kolega le robi. To wbrew pozorom jest ostateczne
i definitywne, a przy tym wartociowe opisanie zmiany, ktra tutaj
koczy si zapaci w czarnym dole. Proces toczy si tak dugo, a
si naturalnie zatrzymuje. Zapa trwa tak dugo, jak moe trwa.
Kolego, prosz o powag - i prosz o spokojne zastanowienie si.
Co to znaczy, e proces moe biec do momentu zatrzymania? To nie
jest, mimo sownej formuy, byle jakie stwierdzenie, za nim kryje
si konstatacja, e zmiana, to po pierwsze, ma swj koniec, ale po
drugie, e jest to koniec zwizany z gromadzcymi si w zbiorze, a
wic tu w czarnej dziurze, elementami. Po prostu, kolego, nie ma w
zmianie cigu nieskoczonego, poniewa ciskanie do siebie faktw,
czyli kwantw, takie dociskanie nie moe biec nieskoczenie. Jakie
by te kwanty mae nie byy, to jest kres tego docisku jest stan,
kiedy ju nic wicej wcisn w struktur si nie daje. Czy wynika
to z braku miejsca w tej strukturze, czy z braku siy, ktra moe
by wywarta na zmian, to ju nie takie istotne - liczy si to, e
w caociowym ukadzie, czyli we wszechwiecie, nie mona pokona
pewnej granicznej gstoci.
Kolega przyjmuje to do wiadomoci, kolega jest zainteresowany, to
dobrze, wida postp we wzajemnych relacjach.
Ale to oczywicie nie wszystko, analiza zewntrzna takiego faktu i
162
165
171
badaniu ju niedostpne.
Trudno, filozoficzny te czowiek, y prawo ma. Dlatego zniewag
wobec fizyki strawiem, zby zacisnem i nic nie powiedziaem na
ten wywd podwaajcy. Ale to jeszcze nie byo najgorsze, jeszcze
osobnik mwi i zudzenia moje wzgldem tej nauki - tak mwi, e
to nauka - wzgldem tego zakresu by rozwiewa.
- A dlatego niedostpne, posuchaj, e wszystko, co tylko dowolnym
przyrzdem moesz zarejestrowa, to wszystko, sam wiesz, rozmyte i
nieostre, chyba tak to po waszemu si nazywa. A rozmyte, bo zbir
i zoenie, nic prostego. - I jeszcze cignie: - Fakt, musi by w
takim badaniu koniec, ale to ju tylko filozofia moe opisa, nie
masz szans, przyjacielu, ostatecznego elementu nie signiesz. Cho
na pocieszenie twoje dodam, e fizyk szanuj i doceniam, co tam
w tych swoich probwkach sensownego odkrywacie, czasami przyda si
to w yciu, na przykad kalkulator. Ale, tak w ogle, to filozofia
jest krlow poznawania, sam przyznasz.
I zamia si, i klepie mnie, niby tak w przyjani, po plecach, i
si wok rozglda w poszukiwaniu oklaskw. e niby tak wszystko i
gboko wyjani. I w ogle zadowolony z siebie by, cho dmucha
solidnie i prycha. - Przyznam, e nie robio to wraenia, adnego
dobrego wraenia.
Szczerze powiem, przytkao mnie wwczas jzykowo i gosu wyda nie
potrafiem, a rzadko mi si to przydarza. Pewnie w innych momentach
i okolicznociach co bym wygardowa, stan w obronie fizycznych
i fizyki, ale kilka sekund dziejowych mino w gbokiej ciszy, a
pniej rozdzwonio si, e przerwa zakoczona, no i e konferencja
rusza dalej wiat zgbia. Daem spokj, zostawiem na pastw losu
ogarnitego zudzeniami i wrciem do normalnego i porzdn fizyk
zbadanego przedziau rzeczywistoci.
Szczerze powiem, od tej pory takich na kilometr rozpoznaj i wiem
z kim mam do czynienia, dlatego szerokim ukiem toto omijam. I wam
radz. Bo to grone zjawisko jest. Taki filozofujcy to dla waszego
zdrowia niebezpieczestwo, wic uwaajcie. Zagadasz, z litoci si
pochylisz nad osobowoci, a w odwecie usyszysz, e on ci wadc
abstrakcji i e fizycznie jeste zudzeniem. I w ogle to si nie
liczysz, e pewnie ciebie nawet nie ma. Ech.
Oj, nie lubi ja takich, nie lubi.
175
183
192
krokach si przydadz.
Po pierwsze, co wynika z faktu postrzegania zmiany "od wewntrz",
z poziomu uczestnika? Odpowied: brak moliwoci stwierdzenia, e
istnieje brzeg owej zmiany. A w konsekwencji, jako oczywista oraz
logiczna konstatacja, e tak postrzegany proces nie ma koca. To w
takiej obserwacji konieczno. - Widz-doznaj zmian, jednak bez
momentu pocztkowego i kocowego, dlatego musz j zdefiniowa w
formule nieskoczonej. I nie ma odwoania od tego.
Podkrelam: obserwator, zawierajc si w zmianie, nie moe dojrze
i stwierdzi, e ta zmiana miaa pocztek i e si skoczy. Tego w
osobistym, indywidualnym i fizycznym badaniu nigdy nie ustali. W
takim postrzeganiu tych zakresw zmiany po prostu nie ma.
Po drugie przykad, analogia, ktra to podejcie wyjania, ale i
uzasadnia.
Mona do zobrazowania przyj dowolny przebieg, jednak ja bior od
zawsze znany: ucznik strzela do tarczy. Banalnie prosty zestaw i
prosty opis. Pozornie prosty.
Jest osoba, ucznik na pozycji strzeleckiej, jest strzaa, ktra z
uku zostaje uwolniona i przemieszcza si w czasoprzestrzeni. No i
jest tarcza, cel, do ktrego zmierza. adne inne elementy nie s w
tym dowiadczeniu wane, adne ograniczenia fizyczne i warunki, to
zbdny balast logiczny i zaciemniajcy.
Pytanie: jak mog, z jakich pozycji mog opisywa eksperyment? - Z
dwu, co najmniej z dwu i to wystarczy. Ograniczenie do jednego z
punktw obserwacji prowadzi do nieporozumie, wielo rwnie. Dwa
to jest stan optymalny.
Jakie to punkty? Wewntrzny, czyli tosamy z przemieszczajc si
strza oraz zewntrzny. Jeden obserwator jest ow "strza" i
kieruje si w stron celu (brzegu), drugi rejestruje zmian w jej
wszelkich momentach, czyli wraz z punktem pocztkowym i kocowym
z momentem "spuszczenia z ciciwy" oraz "wbiciem w tarcz". Zgoda,
wyglda znajomo i banalnie jednak banalne nie jest. A prostackie
tym bardziej nie.
Co postrzega, co ustala obserwator i jednoczenie uczestnik zmiany
tu w postaci leccej "strzay"?
Istotne: ustali zmian. Odnoszc do zewntrznego wobec niego stanu
i obserwujc, e si zmieniaj, wyprowadzi z tego wniosek, e sam
wobec innych faktw te si zmienia. Ale, po drugie i waniejsze,
nie moe ustali, e mia pocztek i e bdzie koniec jego ruchu.
Dlaczego? Poniewa to nie wchodzi w zakres jego obserwacji. Czy na
pewno nie wchodzi? Przecie to ustalenie jest obecne w yciorysie
kadego wiadomego obywatela wiata, wie, e zaistnia i wie, e w
pewnej odlegoci od chwili "teraz" si skoczy. Skd i dlaczego u
niego taka wiedza?
Co ustala osobnik w trakcie zmiany (lecca strzaa)? e zblia si
do "tarczy". Mierzy, jako tam mierzy odlego do brzegu, ktry w
jego obserwacji jest "faktem na horyzoncie". Ale kadorazowo, jak
przeprowadza pomiar, ustala pewn warto czasu-i-przestrzeni do
pokonania. Na przykad rozpoczyna pomiary "w punkcie rodkowym", w
tej chwili uzyska moliwoci takiego dziaania. Co ustali? e ma
194
196
procesw, bez tego zupenie nie wiadomo z czego wynika oraz dlaczego
tak. Fizyk wyrnia "obiekt" do badania, ale to niewielka czstka z
faktycznej caoci - fizyk widzi kawaek, a reszt uznaje za pustk
i odrbno wobec wyrnionego, tylko e wanie owo odrzucone jest
warunkiem istnienia faktu. "Pustka" jest dopenieniem - absolutnie
koniecznym dopenieniem do obserwowanego.
To nie pustka, nawet i nie faszywa pustka - to gwny i zasadniczy
element rozumowania. Trzeba zmieni punkt widzenia. To, co widoczne,
uzna za dodatek, za "fenomen" - a gwn tre badania przenie na
to, co wydaje si nieistotne, dopeniajce - na to. Czyli na pustk.
Bo to pustka, NIC jest "faktem" najwaniejszym w tym wszystkim.
To pustka, koledzy, jest w centrum zrozumienia wiata.
Powiecie, e odlot, e mnie ponioso - e to przecie "co" jest w
tym wszystkim najwaniejsze i e przyroda nie znosi prni. Take
si w argument zaopatrzycie, e to najdziwniejsze jest, e owo co
istnieje - bo niczego dziwnego nie ma w takim obrazku, e jedynie
jest pustka. Sowem, dla was znw to, co wida, to, co jest - czyli
"co" - to okazuje si najwaniejsze. I znw popeniacie zasadniczy,
na najbardziej fundamentalnym poziomie analizy bd. Dla was dziwne
i niepojte, a do granic rozumnoci, a nawet poza rozumno, jest
istnienie w wiecie "co" - bo co to wszystko, co mona dotkn i
z czego si skadamy.
A ja wam, koledzy, mwi na koniec, e to najbardziej zasadniczy z
bdw, jaki popeniacie - e nie banalne "co" jest wane, tak do
fundamentw wane, ale to pogardzane przez was "NIC". To pustka w
tym wszystkim Kosmicznym jest najwaniejsza, to na pustce wszystko
stoi i w pustce si dzieje, koledzy. Rozumiecie?
Fakt i prawda, "CO" wesp z "NIC" skada si na Kosmos, ruch co
w nieskoczonej pustce jest warunkiem tworzenia si wszystkiego ale to nie o tym teraz mowa, tu chodzi o zasadniczy fakt logiczny,
o graniczny zakres pojmowania. I na tym dnie wszystkiego to "NIC",
to pustka jest najwaniejsza - to znajduje si w centrum dowodu na
rzeczywisto.
Nie "CO", ale "NIC" jest sednem.
Powiecie, e nie tak, e si myl, e CO jest gwne. - Ot nie,
koledzy, ot nie.
Ostateczn granic logiki s "CO" i "NIC", oraz ruch. Prawda? No,
prawda. Dalej posun si w analizowaniu wszystkiego nie sposb, i
to nigdy. Jeden i zero, energia i prnia, co i nic, to pojcia z
samego dna - albo gry, jak kto woli. Tylko, widzicie, "CO", wic
Fizycznie namacalny stan, to mona podzieli, pokawakowa, jakie
"jedynki" w tym wyznaczy - ale "NIC" jest jedno i jedyne. I nie ma
kresu - "NIC" jest nieskoczone z samej swojej nicoci. CO moe mie
rne stany zbiegnicia, moe by rnie ciskane - wszechwiat albo
atom, jak kto lubi; to stan skupienia wyznacza zbir i to jak taki
zbir mona postrzega. Ale "niczego" adnym sposobem si nie uchwyci
- cho jest absolutnie koniecznym dopenieniem dla rozumu w analizie
rzeczywistoci. Bez zera nie ma matematyki, bez NIC nie ma Kosmosu i
ewolucji na kadym poziomie - NIC to fundament w myleniu, ktrego
adnym innym nie mona zastpi.
200
201
206
nakierowa, pytacie?
Wyjcie z dylemata jest - powiem na zacht. Ale proste to ono nie
tak proste. Tylko innego nie ma i nie bdzie. Tak to idzie. Prawd
wam zapodaj, jest wiato na kocu tego etapu dziejowego, ale i
koszta nieliche trzeba w to wetkn, darmo to nie pjdzie. Jak ze
wiatem naoklnym pomylunek da poczenia bezstratnego, to si
na niejakie i wielkie trudnoci musi pogodzi. Tak i nie inaczej. I
nie ma zmiuj.
Bo to tak idzie - rozumiecie - e kada bytno to osobisty i jeden
w nieskoczonoci kod. Wic jak go odczyta? Prawda, macie racj,
jednego osobowego osobnika si da, kompania laborantw przy takim
si poprzemieszcza w czasie i przestrzeni, to i si kod yciowy na
kadym poziomie takiego pozna. - Tylko, wiadomo, tu nie o osobniczy
detal chodzi, ale o zbiorowy hurt czowieczy. Przecie kady chce w
takim technologicznym wycigu zaistnie, co sobie na zayczenie w
umyle poczyta - albo i obejrze. Albo ze znajom poplotkowa, bo
tak akuratnie go emocjonalnie naszo.
I jest problem, rozumiecie: kto takie zakodowanie osobowe zdekoduje
- jak t cian abstrakcyjn zmc praktycznie i uytecznie (i dla
wszystkich)?
Jak jest zagmatwanie analityczne oraz logiczne zaptlenie, warto si
na moment zatrzyma, popatrzy w przestrze, nawet senno lekk i
poyteczn przeprowadzi - i temat tak do fundamentw przewietli.
A co, znam to, mi to skutecznie pomaga na zastj umysowy.
Dylemat caociowo i filozoficznie, powtarzam, banalny i wszystko w
technice si generalnie bdzie musiao uoy. Ale, rozumiecie, od
czego trzeba w realizacji projekta wyj. A tym "czym" jest taka
uwaga, e trzeba osobnika od pocztku "nagrywa". Sami rozumiecie,
jak ju taka pokraka raczkuje po pododze, to sprawa przegrana - to
ju musztarda po konsumpcji. Przecie toto co tam sobie pomyliwa
niemoebnie, ju kombinuje. I wniosek jest oczywisty, jak soce na
czystym nieboskonie: trzeba osobnika od jego "zerowej" karty na
urzdzenie nagrywa. Tak to idzie.
Tak po prawdzie, to o adne tam nagrywanie nie biega - tak obrazem
tu rzucam, eby to strawne pojciowo byo. Tylko e realno musi
tak pobiec, eby "urzdzonko" zawsze i na stae zapisywanie w sobie
prowadzio - cae, detalicznie cae rozumowanie osobnikowate. Cae,
powiadam, od pocztku po koniec.
I o to w tym biega, o to idzie hazard yciowy.
Sami rozumiecie, wszystko - musowo wszystko w takiej "przystawce" i
archiwum musi si z osobnika znale, tylko tak unikalne kodowanie
mona pokona. Sami wiecie, e jak si gdzie tam w wiatowoci te
dane komputerowe zbiera, to notowane to jest wielokrotnie, a tutaj
przecie o super istotny konkret chodzi, nie o jakie tam zdjcitko
z wakacji - tu osobniczy kwant rozumowy trzeba zanotowa. Tu adnej
brakujcej cegieki nie mie w rozliczeniu uby, bo to wszystko w
cao wiadomego istnienia musi si zoy, nie inaczej.
210
211
217
221
czyli samodzielnie, s zbyt sabi i niezauwaalni, ale razem tak w poczeniu si ju daj si wymaca. Rozumiecie?
A przecie cinienie ronie, nacisk nie ustaje. Dlatego co pewien
okres, znw cile policzalny, tworz si w sferze warunki, ktre
umoliwiaj takie zblienie elementw, e buduj si kolejne fakty
z piramidy moliwoci, wszelkie promieniowanie i materia, wszystko
to, co sobie rozrysowujecie w podziaki i tabelki.
Na kocu gdzie poktnie fizycznie - ale rodkowo logicznie - tworzy
si takie co rozumnie obserwujcego. Czyli wiadomy siebie i wiata
byt. To nie jest byle co, cho i przecenia nie warto - osobliwo
jest wpisana w ten proces jako konieczno.
Ponownie zaznaczam, e nie miejsce w tej opowiastce na szczegy, to
w innym punkcie, "pompowanie" wszechwiata jest oczywistoci w tej
hipotezie i logiczn, policzaln koniecznoci - ale obecnie to nie
sedno opisu. Natomiast istotne jest podejcie, spojrzenie, ktre w
bezkresie tak konstrukcj wyuskuje.
I tu, zauwacie, mog by dwa kierunki definiowania: zewntrzny i
wewntrzny. Mona opis prowadzi tak, jak powyej, ale rwnie od
rodka, jak to czyni fizyk zapatrzony w zjawisko i przyrzdy. Wic
w efekcie jako "wybuch". Bo co jest istotnego w takim narastaniu w
sferze cinienia? e wstecznie prowadzony opis tego procesu, a nie
moe by przecie inny, e takie postrzeganie tego zbliania si w
sferze jednostek kwantowych - e to musi przybra posta "wybuchu"
i rozprzestrzeniania si wszechkierunkowego i jednorodnego w swoim
tym eksplodowaniu. Musi.
Postawcie si w sytuacji kogo, kto wczeniej zaprezentowany rytm
zjawiska postrzega wewntrznie i zastanwcie si, co widzi. Niby z
zewntrz jest banalne dociskanie i elementy zbliaj si - i jest
moment "zaponu". Czyli nastaje chwila, kiedy moe "mikrofalwka"
si uruchomi - "pstryczek" zadziaa i w kadym kierunku, prawie e
jednoczenie, mkn fotony promieniowania. A pniej, w miar trwania
procesu, i fotony wiata, i kolejne.
I jak, widzicie to? Widzicie w takim wewntrznym ju postrzeganiu to
zjawisko? Przecie taki obserwator, nawet po wielu epokach ewolucji,
bdzie to rejestrowa w formie wybuchu, bo dla niego to bdzie co
takiego: wybuch, bez dwu zda wybuch. Rozumiecie?
Z zewntrz oraz w opisie zewntrznym to stopniowalne dociskanie do
siebie elementw i ich rwnie stopniowalne pojawianie si w formie
kolejnych "zbryle", jednak od wewntrz to moment-punkt praktycznie
natychmiastowy. Wczeniej nic tu nie byo. A za moment, od kiedy co
mona zauway, od kiedy w badaniu jest element do badania, od tego
momentu wiat wybucha w jego istnieniu i mierzeniu. Rozumiecie?
Ten sam proces, raz banalnie prosty, a raz dynamicznie inflacyjny opis takiej zmiany oraz jego zobrazowanie jest pochodn pooenia w
nim osobnika, ktry taki opis prowadzi, rozumiecie? To, e jednemu
wybucha nie oznacza, e drugiemu te musi poniewa obaj maj racj.
W ich osobistym spojrzeniu na dziejowe widowisko jest racja i penia
opisu. Ale, widzicie, tak po prawdzie, to dopiero obaj cznie ten
224
226
227
231
232
233
235
237
materii, kiedy obserwatora nie byo - lub kiedy nie bdzie. Trzeba
to zrobi, poniewa owe "inne albumy" skadaj si na "bibliotek
albumw".
Prawda, to abstrakcja. To abstrakcyjny ukad okresowy pierwiastkw.
Z jednym elementem realnym i namacalnym - dzi. Wchodzi na salony
materia abstrakcyjna i domaga si zauwaenia. Fizyk nie ma tu nic
do roboty, to zajcie dla "fizyki filozoficznej". Fizyk w swojej
doskonaej materialnej mieszaninie poznaje-rejestruje kady fakt,
wszystkich obywateli, ale tylko tych aktualnych. Na jednym brzegu
jest grabarzem oraz archeologiem, na drugim akuszerem po jednej
stronie ostatni gasi wieczk, a po drugiej obwieszcza nowin. e
nadchodzi nowe i czas si na aweczce posun. I dalej si w takim
dziaaniu nie posunie, bo tego "dalej" dla niego nie ma. Logicznie
jest i domaga si wpisania w "album" na zasadzie koniecznoci, ale
fizyk tego nie chwyci w aden przyrzd. Dlatego pozostaje dopeni
obraz filozoficznym namysem, na bazie fizyki filozoficznie cao
"obfotografowa" i funkcjonalnie zestawi. I mona to zrobi.
Gwnym, fundamentalnym zadaniem umysu poznajcego otocznie jest
"dobudowanie" do murw pojedynczej celi obrazu caego wizienia. I
jest to zadanie wykonalne. Bo chwila warunkowana jest przeszoci
- a zarazem warunkuje przyszo. Za cao zawsze, zawsze jest
tylko abstrakcj.
Cao zawsze jest tylko abstrakcj.
243
wnioskw
zostanie
zweryfikowany
kolejnym
251
258
264
268
269
277
282
zrozumienia.
Kwant do kwantu - a zbierze si miarka wiedzy. A moe i Wiedza.
Ale to dalej nie wszystko.
Bo jest jeszcze moe mniej yciowo istotne ustalenie, ale na pewno
spektakularne.
Przecie jak ju sobie ta zmiana biegnie i cinienie ronie, i te
elementy w tym docisku si tworz - to kady wzowy punkt zarazem
jest osi symetrii, proces si tu koczy, ale i zaczyna. Co si w
kierunku tego punktu dziao, teraz od niego odchodzi.
Ale jak to jest o symetrii - i to taka, wiecie, wielokrotna, wszak
chodzi o skomplikowane konstrukcji (w zakresie fizycznie dostpnym
nie ma bytw elementarnie prostych) - to taka chwila, symetryczna w
kadym kierunku - ona ma znaczenie.
Nie tylko dla samego zaistnienia i wynurzenia si spod poziomu bytu
(faktu), ale dlatego, e ten szczeglny punkt w postaci "zaptlenia",
wza zmiany - e to si pokazuje. Dosownie pokazuje. Ale w do
szczeglny sposb.
Pokazuje si mianowicie tak, e - zmiana znika z obserwacji. Jej w
postrzeganiu zewntrznym nie ma.
Mwic nieco grnolotnie - a co, chwila szczeglna, to i opis musi
by adekwatny - samodzielne i samorzdne kwanty, cho przymuszone na
co dzie do dziaania w zmianie, wystawiaj w takim momencie baner
czy inny transparent i oznajmiaj wszem, e: "tutaj jestemy i takie
jestemy".
Moe nie do koca jest to transparent, moe nie jest widoczny, ale
jest sygna - przez brak sygnau - e w zmianie zosta osignity
punkt wzowy. e symetria tego momentu jest taka, e zewntrznie
nic nie wida.
e, ujmujc to jeszcze inaczej, wewntrznie oraz w konkretnym fakcie
zachodzca zmiana zapenia wszystkie wolne miejsca, wic jest idealne
pobieranie i tracenie - e jest rwnowaga ewolucyjna obiektu w
pozyskiwaniu i traceniu kwantw. - I e na tak chwil wzow jest
pena symetria.
A jak symetria, to punkt. A jak punkt, to nie do rejestracji.
Takie zdarzenie, co zrozumiae, to rzadko, ale zauwaalna. Jednak
jak ju si trafi w tej widowiskowej postaci (czyli, e nic nie da
si zobaczy), to oddziauje. Mocno i fundamentalnie. Przecie tu w
gr wchodzi zasada wiata.
Punkty wzowe - punkty milowe zmiany.
287
294
296
298
i
w
w
I
304
309
316
318
w jego przeksztaceniach.
Wszelkie pojcia-abstrakcje, tak w bazie fizycznej, tak w logicznej
nadbudowie, to zakres przeze mnie rozpoznanego obszaru - to granice
wyspy, z ktrej ogldam i definiuj wszystko wok.
Przy czym nie ma znaczenia, czy jest to "wyspa" jzyka (dowolnie ju
pojtego), czy rzeczywista lokalizacja pord oceanu h2o - to zawsze
jest wyspa. Choroba jako odcinajca od otoczenia, zamknicie oczu,
decyzja wadz blokujca kontakt z innymi, symbole jzykowe, kultura,
religia, nauka - abstrakcje i wszelkie granice tworz "wysp" w/na
morzu rzeczywistoci.
I ma to swoje konsekwencje. Poznawcze i w porozumiewaniu si.
Jeeli stwierdzam, e osobnicze abstrakcje s jedynie dostpnymi i
poprawnymi z zaoenia, to - jako obywatel wiata, ktry chce innego
obywatela do czego przekona - musz wyprowadzi z tego racjonalne
konsekwencje. Jeeli inny osobnik posiada ugruntowany zestaw danych
o otoczeniu, to ani mam prawo szybko je zmienia, ani nie osign
celu poprzez pohukiwanie i pouczanie - ani nie uzyskam potrzebnej
zmiany swoj nadgorliwoci. Kiedy jednak chc taki cel osign,
musz przej na pozycje, ktre wyznacza druga strona. Czyli w tym
przypadku zestaw abstrakcji, ktrymi dysponuje modyfikowany ukad.
Mona dziaa tylko tak, jak stanowi granice konkretnej wyspy, a
nie moje zachcenia; eby przekaza sygna dalej, musz uwzgldni
stan odbiorcy.
wiat jest taki, jak wydaje si, e jest. - Tak dla mnie, tak dla
kadego.
I jest to zagadnienie z gatunku wanych i najwaniejszych.
Moc, przemona sia abstrakcji, wic "zamykanie" si w pojciach, o
tym trzeba powiedzie w kontekcie zawartoci epetyny, i to bardzo
wyranie.
Poniewa niczym wicej, poza w taki sposb "nanizanym" na fizyczne
elementy zbiorem poj, nie dysponuj.
Jzyk, zbir symboli, ktry stosuj do opisu wiata, wyznacza zarazem
jego granice, abstrakcje "zamykaj" mnie w sobie, a prba wychylenia
si poza nie jest trudna albo czasami i niemoliwa. "ciana poj",
"zasona abstrakcji" dosownie i bolenie wyznacza to, w jaki sposb
mog postpowa lub do jakiego punktu mog doj. Jawa to sen, ktry
ni z innymi za pomoc wypracowanych symboli, jednak eby ten sen
trwa dugo, pojciowe konstrukcje musz sprawnie oddawa zalenoci
i stan rodowiska. Bo jeeli jest inaczej - to widz to, czego nie
ma. A to ju moe by niebezpieczne.
W miar trwania ewolucji abstrakcji przybywa w niej konkretw - i
to potwierdzonych; tworz si "obiektywne" wartoci, ktre co na
temat wiata mwi. Istotne jest jednak to, e tak zaistniay fakt
abstrakcyjny usamodzielnia si i jest punktem odniesienia dziaa
kolejnych. Weryfikacje pojcia wzmacniaj jego "(s)kostnienie", w
efekcie prba uoenia obrazu na nowo, bo zmieniy si warunki - to
322
323
tam (ale i tu) jest tylko kwant czego i jego ruch w bezkresie. Tak
si w tym nieskoczonym Kosmosu zadziao, e si lokalnie wytworzya
sfera tutejszego wszechwiata. W sumie adna tam dziwota, wczeniej
takie fakty byy, pniej bd - aktualnie trzymamy si tutejszego
kilometra podogi.
Sowem, pd si tak po wszystkiemu dzieje i adnej stabilizacji.
A nawet wicej trzeba powiedzie, e zmysowo odbierana stabilno
"drogi" to zudzenie tym wanie pdem spowodowane.
To sobie tak w wiecznoci pdzi z punktu do punktu - to po wielokro
zaptla si z podobnymi jedynkami czego - i to owo co w chwilowym
zawirowaniu (i zawsze jako zbir jednostek-cegieek) buduje konkret.
Jaki tam fizyczny konkret, foton, elektron, atom - czy te innego
osobnika.
Wida, a nawet czu twardy grunt - a to w swojej podprogowoci oraz
podszewce ruch. I to szalony ruch. Wida wiato w jego maksymalnym
pdzie, a to zoenie wielu pomniejszych faktw. - Wida-czu moje
"ja", a to wielowymiarowe, nieprzeliczalne swoj zbiorow zawartoci
zdarzenie - to byt, ktry zakotwiczony jest w nieskoczonoci oraz
wiecznoci.
A skoro to pd i zmienno odbierana jako stao - to czy w takim
ujciu droga - to, co uchodzi za drog, czy takie co istnieje? Czy
rzeczywisto istnieje tak, jak to postrzegam?
Jedyna logiczna odpowied jest taka, e nie, e niczego takiego nie
ma.
W postrzeganiu uczestnika marszu droga jest faktem, dla niego jest
i zawsze bdzie niezbdnym elementem rozumowania o wiecie - jednak
nie ma czego takiego. Nie ma adnej "drogi".
Jest tylko i wycznie zmiana w trakcie zachodzenia i stan mocno mocno chwilowy.
Prawda, idzie przez wieki marzenie o wyznaczeniu pooenia kadego
kwantu w ewolucji, ale to mrzonka.
Dlaczego? - Poniewa nie mona wyznaczy rozmieszczenia czego, co
nigdy nie istnieje w formule i postaci, ktr rejestruje obserwator.
Widz "drog", a to zmienny w swojej dynamice proces widz "atom",
a to struktura, ktr do zaistnienia powoaem swoim wyrnieniem;
stao wiata jest w moim spojrzeniu.
Czy jestem bez szans? Nie. Tego dowodzi choby to, e istniej - a
te rozliczne dziaania, ktre mog podj.
To oznacza, e zmiana i jej rytm jest poznawalna. To oznacza, e moje
odczytanie zmiany - mniej lub lepiej przeprowadzone, z takich albo
innych abstrakcji budowane - to pozwala ustali regu i korzysta
z niej.
Przecie wiat jest jeden, zmiana jest jedna, rytmika zmiany rwnie
jedna. Dlatego wystarczy tylko (roz)pozna rozmieszczenie "supkw
milowych" - reszta jest pochodn.
325
329
334
335
341
do pierwszego stanu brzegowego i ewolucja dochodzi do osobliwoci to zrozumiae, e podwojenie tego zakresu jest maksimum moliwoci
dla tej konstrukcji. Kropka.
Tu nie ma pytania, czy to mona zwikszy, jest pytanie, co zrobi
i kiedy, eby granicznej wielkoci nie osign; a co najmniej, by
jej szybko nie osign. Stan maksymalny jest w punkcie 16 kwantw
i nic tego nie przeskoczy, ale dochodzenie do tej chwili moe si
odwlec. I o to w tym biega.
Oczywicie, czego rwnie nie trzeba podkrela, caociowa ludzka
populacja moe tam sobie liczy ile chce, to skala potencjalnie w
nieskoczono skierowana, ale w tym i tu miejscu nic ponad takie
marne szesnacie jednostek si nie zmieci i trzeba zdawa sobie
z tego spraw. Poza Ziemi mog dowolne hordy przemieszcza si po
bliskiej i dalekiej okolicy, fizyka wiata na to pozwala, jednak w
tym zaktku miejsce limitowane, tylko dla wybranych.
Mona to sobie rnie przelicza, mona procedury wdraa tylko
po co? Rytm jest, chwila rodkowa osignita i punkt graniczy te,
wic pozostaje nakreli scenariusz na dalsze osiem jednostek. - I
wyznaczy w tym przebiegu punkty szczeglne. Tylko tyle i a tyle.
I jest to wykonalne.
Skoro stan chwilowy zagszczenia osiga wielko
skoro dochodzenie do tego momentu to cae dzieje
przebiega dalej w tempie wybuchu to tym samym
granicznego bdzie szybkie. I tym samym czasu na
i bardzo mao. Ale nie beznadziejnie mao.
I to jest w tej zmianie element do zaczepienia.
osiem jednostek
ale skoro ma to
dojcie do punktu
reakcje jest mao
346
348
351
Fakt, jest ten wiat - nie ma co ukrywa. Jak wstaj rano, to daje
si rzeczywisto poczu - tego rwnie nie ma co ukrywa. Macie to
samo, to wiecie, jak to jest. Zerknie czek tu, zerknie tam i ma
wiedz, e to si kiedy zaczo, dlatego, tfuj, si skoczy.
Niby znane, niby oswojone, niby pogodzone, a jednak jako tak nie do
koca, nie w peni - moe co tu dalsze jest?
Skoro tutejsze, tak sobie myli byt skoczony, skoro wszystko si
koczy, zaczo kiedy i zaraz si skoczy, to moe - czemu nie - ma
to swoje przeduenie, na tutejszym si przecie wiat nie zamyka,
jest horyzont i jest tym samym dalsze. Wic jakby tak przeduy w
dal t prost tutejsz, ktr w formie krtkiego odcinka osobniczy
byt obsadza i smakuje - jakby tak si w nieskoczono miao dzia,
to co? Mona tak zrobi?
A jak, ca moc intelektualn i chciejstwem emocjonalnym mona. A
jak mona - to mona.
I jest hop-siup, takie, wiecie, produkowanie abstrakcyjne obrazw,
caych systemw, gadania wieczornego i po pnocy, w godzinie ju
podszytej ciemnymi mocami. I jest zastanawianie si, co tam dalej
si dzieje, jak si dzieje - oraz jak zrobi, eby si tam dosta,
bo podobno to zapewnia.
Co zapewnia, te nie wiadomo, ale podobno to co wartociowego.
I tak to trwa wiekami, tysicleciami - i si utrwala w pojciowej
swojej abstrakcji.
I jest problem, widzicie. Bo jak to "dalsze", takowe metafizyczne,
zabetonuje si tak w tym swoim narzeczu, jak narzuci zobrazowania,
ktre si usamodzielni - to one przesoni, zasoni, odetn tak na
amen w pacierzu od tego wiatowego zachodzenia. I ubezwasnowolni
czowieka, i go sptaj.
A jak przyjdzie fizyk czy inny eksperymentator, jak zacznie bada
okolicznoci rodowiskowe, jak si chwyci nie swek, ale kamyka, a
moe i gwiazdy, to si robi problem. Przecie wito si podobno
rusza, czysto niepokalan brudzi, a nawet chaos pojciowy podobno
tym w gowach maluczkich stwarza. I jak tu pj dalej? Ech.
Mniejsza o lekcj historii i zaszoci, dzi ju wiadomo, e mona
pj, e mona zason poj skutecznie konkretem przebi i nowe
abstrakcje zbudowa, ju lepiej do wiata przystajce. To ju jest
znane, przerobione - i teraz warto z tego wycign wnioski.
Mam wic do dyspozycji fizycznie rozpoznany wiat, to podstawa oraz
punkt odniesienia. A wypracowane pojcia, ktre odnosz si do tego
zakresu, to jedynie dostpny i realny stan - i zawsze dostpny. Ale
te mog, w oparciu o niego, opisa kady zakres, nawet poza.
Dlaczego? Poniewa tutejsze musi by pochodne, musi spenia warunki
panujce wszdzie - bo inaczej si nie wytworzy. Co niezgodnego z
warunkami otoczenia, w ktrym si pojawia, takie co - i to na kadym
poziomie analizy - nie ma prawa zaistnie; co jest odmienne, inne,
353
357
362
smacznego, to si dostaniemy.
Szanowni pastwo, prosz zauway, e to banalne dziaanie - ktre
byle dziecko powtrzy - to zarazem integralnie powizane ze wiatem
i jego wasnociami dokonanie. Osobnik wykonuje czynno, ma z tej
pracy zysk dodany w postaci na przykad zawartoci czaszki drugiej
osobniczej postaci a sam jeszcze ma z tego abstrakcj, ktra na
sobie przenosi, czy w sobie odbija t czynno.
I jest ju pene i konkretne skojarzenie. e jeeli zrobi tak a tak
- to bdzie mona kolejny kawaek jedzonka ze wiata zdoby.
Prosz zwrci uwag, e u podstaw jest absolutnie czysta fizyka i
reguy wiata, o ktrych ten osobnik nie wie i dugo jeszcze o tej
sprawie nic nie bdzie wiedzia a jednak, zwracam uwag, jest na
kocu wiedza o wiecie.
I to pewna, zdobyta przez dowiadczenie i eksperyment - to naukowy
i jak najbardziej logiczny tok postpowania. - Zasad logiki dugo w
tym wiecie jeszcze nikt nie sformuuje, ale ju s tu stosowane, z
tym tak zwanym poytkiem. Efektem dziaania jest pozyskanie porcji
pokarmu, a metoda powtarzalna, do zastosowania ju w kadym czynie.
Sowem, tylko korzysta.
Zwracam pastwa uwag, e cho byt osobniczy i nawet zbiorowy w tej
odlegej chwili nic nie wie o wiecie i jego reguach, e wwczas
liczy si po prostu przetrwanie - to efektem samego istnienia oraz
przeprowadzanych w realnoci czynw, e w ten sposb, zupenie dla
osobnika niewiadomie, tworzy si wiedza o mechanizmach i reguach;
niezalenie od stosowanych sownych czy obrazowych uj, te czyny,
w swojej gbokiej warstwie, zawieraj te reguy. Poniewa inaczej
taki fakt nie zaistnieje. - Mona opisywa dowolnie, osobnik moe to
sobie ubiera w co z bliskiego otoczenia, a to w posta zwierzt jakie wyrane znaki topograficzne - odnosi do gwiazd i czy te
gwiazdy w konstelacje a take samo niebo przy okazji zaludnia.
Itd. Sowem, jest absolutna dowolno nazwy, na tym wstpnym etapie
nie ma znaczenia, co wezm do opisu. - To naturalnie, przez uywanie,
pniej si utwardzi, wielokrotne stosowane sowo nabierze wartoci
pewnika i zamieni si w dogmat. Jednak w chwili zachodzenia, kiedy
tam, to rzeczywicie jest dowolno.
Oczywicie - eby to w caoci ju odda - ograniczeniem jest wiat
i jego dla obserwatora upostaciowanie. Czyli taki kto nie moe w
swoim zachceniu wybra dla procesu rozpalenia ognia nazwy, ktra w
sobie bdzie zawiera odniesienia do reakcji chemicznej lub procesw
kwantowych to zrozumiae. Wybierane jest to, co mona uy, wic
elementy otoczenia. Im waniejsza do przetrwania czynnoci, tym w
opisie musi si zawrze znaczenie czynu. - To znaczenie moe przyj
wtrnie, nabierze wagi w miar obrabiania, jednak takie powizanie
w tej ewolucji musi zaj to cig samoistny, fizyczny i konieczny.
I on oczywicie zachodzi, jak tego dowodzi historia.
Szanowni pastwo, tak zarysowany tok zdarze jest u podstaw, ale i
rwnie dotyczy kadego etapu opracowywania elementw wiata. Nie
ma znaczenia, czy chodzi o upanie kamienia, czy o analiz gwiazd
364
368
375
Karteczki przerzuca.
i zawiadczenie, e tak a tak, e wynalazek
dla przyszoci. - Mwi i pokazuj, e si
I nawet adnie wygldao.
380
385
389
390
Nie, ja nie kieruj tych zda tak w pustk i nie tylko po to, eby
si sownictwem wyszukanym poprzerzuca - sprawa si za tym kryje.
Moe i z tych powaniejszych, filozoficznych nawet.
Widzicie, y sobie na tej naszej codziennej planecie czowiek, a
co, y. I zdarzya si mu nieprzyjemna przygoda okolicznociowa.
Znaczy si, wypadek pojazdowy ze skutkiem spowodowa. Wiadomo, co
po ulicy pdzi, co po ulicy chodzi, to te pdzce z tym pieszym w
jakim punkcie si musi spotka. A e to dua masowo jest taki w
sobie pojazd mechaniczny, to i skutek owego spotkania wiadomy. Co
si telewizyjny ekran uruchomi, co si radiow puszk nastawi, to
o czym takim gadaj.
Wic ten czowiek to spotkanie na drodze publicznej wykona - to i
skutek, wiadomo, by. I dalsze te wiadome, czyli sprawa. Sd swj
komentarz do tego wygosi, tyle a tyle pado. Wszystko si norm
w tej nienormalnej okolicznoci odbyo.
Tylko e, widzicie, tak to w ten czas szo, e co wyborczego si
w naszym piknym kraiku czynio. Tu albo tam si co wybierao, co
i jak to zupenie w temacie sprawa niewana, to zawsze tak si pod
okresem wyborczym dzieje.
Tak wic, rozumiecie, o owym fakcie dramatycznym si polityk K. oraz
i to dziennikarskie O. zwiedzieli. Co, gdzie, jako, rozumiecie,
si zwiedzieli. - I sprawa si zrobia, i sprawa czowieka posza w
publik. e tak, e owak, e mao sd przyklepa, e szkoda si w
spoecznym zasobie staa, to trzeba ciarem przydusi i niech ten
taki owaki, eby go, pokutuje. Sowem, e trzeba czowieka od nowa
zasdzi i pognbi. Bo od tego, rozumiecie, oglnego dobrobytu w
przestrzeni tutejszej si naprodukuje, e ho-ho-ho.
Wiadomo, sd sdem, ale sprawiedliwo po stronie polityka musi po
caemu by. Oraz tej O., dziennikarzyny jednej.
Gadali tak z tydzie i duej, swoje prawo gosu do wnioskowania w
wiat prezentowali, czyli si domagali. A wiadomo, sd sdem, ale na
okoliczno masowego wystpienia szerokiego spoeczestwa, takie w
codziennoci szerzone uwagi merytoryczne, na co takiego sd jako
on sd - na to nie da si ucha nie nadstawi. Wic sd nadstawi. I
wniosek wycign. Sami rozumiecie.
Sprawa posza od nowa, sprawa si tym razem okazaa niezwykle, a te
gboko powana, zagraaa - tak po caoci zagraaa.
C powiedzie, przez dwa i p poprzednie ustalenia sdowe si na
koniec tego odcinka dziejowego przemnoyy. Niby nic, powiecie, to
w yciorysie i tak niewiele.
Ale w tym jaka taka nuta faszujca sobie pobrzmiewa - co tu nie
tak. Przyznacie.
C, odsiedzia czowiek swoje przemnoone przez dwa i p, nawet
niespecjalnie si w odosobnieniu spoecznym rzuca w oczy osobom
funkcyjnym, mona powiedzie, e go izolacja yciowo nie zepsua.
391
o
w
w
w
395
399
400
404
moe i
pewien
naby,
prawd
408
411
412
metalu si zebraa i mona j przyrodzie podebra ku swej chwale e jaka panienka zamorska wabi swoim ciaem i podobnie, i e tylko
rusza na zwiedzanie i uciechy. On tak zawsze mia i dzi ma, eby
go ciasna jasna.
Taka dwunona gadzina si w jaskini swojej nudzi i abstrakcjami na
rne sposoby zabawia - a z tego takie i podobne dziejowe wynikaj
zalenoci. I skutki rwnie s dziejowo istotne. Przede wszystkim
dla innych one s istotne.
Wiadomo - okoliczno rodowiskowa wok prehistoryczna, bagnista i
moralnoci wyzbyta na wiele jeszcze lat i tysicleci, dlatego taka
czowiekowata poczwara niczego gbszego w sobie nie wyhoduje. To
zawsze jak tam abstrakcj si zadzieje - co z takiego postukania
si pojawi, ale aden genialny przebysk nie zaiskrzy. Wiadomo, na
przejcie kolejnych pagrkw pozwala, jednak dalsze moe dopiero po
kolejnej akcji uwiadamiajcej si zadzia.
I to tak trwa. Milion lat trwa, a nawet kilka milionw. - W miliony
rwnie si ukadaj czaszki wypatroszonych bytw, wzrasta sterta
koci a kolejne pojcia si buduj i buduj. Rzeki czerwieni do
oceanw spywaj a abstrakcje si buduj, buduj, buduj. Epoki
mijaj, piramidy z kamienia wznosz si do nieba, umiejtnoci rne
wzbieraj i si pokazuj a pojciowe symbole zmiennoci wiata
i jego regu si buduj-buduj-buduj...
Zrozumiae to i oczywiste, na mylowym i czasowym pustkowiu nie tak
atwo abstrakcj z inn podobn zetkn i nowo kolejn pozyska.
Oj, nieatwo.
A przecie, to te jasne i oczywiste, taka nowa abstrakcyjna sobie
warto, taka jaka myl nawet o byle czym, to szczebelek, element
drabiny dziejowej, ktr czeczyna sam sobie buduje - zreszt o tym
nawet nie wiedzc. Siedzi w bagnie po uszy, a czasami w brei a po
czubek gowy si nurza, wic wiadomoci wycigania si z bajorka
rzeczywistoci nie ma, codzienno go na wszelkie sposoby zajmuje
- w kocu y trzeba, wiadomo.
I dajmy na to, e pojawi si na tym padole konkret w postaci czeka,
taki baron M., czy inna szlachciura goodupna i bezgroszowa. I ten
niewtpliwy fakt bytowy, co to hurtem sobie abstrakcje pojciowe w
dowolnym temacie produkuje, e takie zaistnienie co o wiecie tym
bliskim i odlegym wymyli. - Niby nic, niby kady tak ma, a jednak
w tym znaczenie si zawiera. Takie zasadnicze.
Bo to, widzicie, mylowy kamyczek do kamyczka, a zbierze si caa
pryzma piachu, na ktry mona si wdrapa - i nki z bota wiata
wstpnie oczyci. Podkrela tego nie trzeba, taka kupka zawsze w
sobie niestabilna i chwiejna - tu j si podsypuje jednym faktem i
ustaleniem o wiecie, a ona z drugiej strony wsika w wilgotne czy
zakrwawione to. I zanika. - eby si na szczycie utrzyma, to mocno
si trzeba okciami, zbami oraz wszelkimi sposobami napracowa. Im si w tym podsypywaniu lepiej czek sprawuje, im wydajniejszy w
gromadzeniu zapasw, tym stabilniej si moci na wierzchoku, tym
dalej zerka z gry, tym pewniej si czuje. I sam, mona powiedzie,
za wosy z bagna si wyciga, sam sobie w pustce wiata podstaw w
414
istnieniu buduje.
Abstrakcja do abstrakcji - a efektem jest twarda opoka pod nogami.
Tak to si toczy.
Sowem - myli si, myli, a efektem jest wyodrbnianie si z ta i
wiksza swoboda w ruchach. Zbierze si doznanie o tym albo owym, a
skutek jest taki, e czowiek w lustrze si zobaczy - e stwierdzi,
e on to on. I e wiat istnieje.
A jak ju stwierdzi, e jest i e myli, to, wiadomo, zaraz mianuje
si panem wszystkiego - e on to korona stworzenia mu przyjdzie do
gowy. I ziemi zaczyna sobie poddan czyni. Bo podobno kto-co z
gry takie zadanie yciowe mu obwiecio i przykazao. I w ogle, i
caociowo po okolicy si panoszy. - Czyli tu co rozbije, poniewa
mu przeszkadza, tam si wdrapie i zere, bo cigle godny a gdzie
indziej cae miasto z dymem puci, albo i nard wybije do nogi - bo
przecie w niebie i tak swoich rozpoznaj. Wic on z niepokalanym
sumieniem dalsze zwiedza i swoje rzdy zaprowadza.
A jak mu ziemskiego padou zabraknie w tym dobra czynieniu - jak w
tym swoim zapale ju mocno si rozpdzi - to wyazi poza koysk i
w dalszych rejonach planaternie zasobnych ten swj proceder czyni
i dobr nowin wszelkiemu gosi. - I zawsze wie, one czowiekowaty
wie, e niesie posanie - e zbawia, e pomaga, e czego si tylko
dotknie, to moralnoci jego krwaw mocno ocieka. A przez to moe w
niebyt takie nawracane byty spokojnie kierowa ku radoci wiekuistej
najwyszego. I swojemu zyskowi.
I ucieszno z tego czynienia ma, i si na wszelkie sposoby raduje
w swoim postpowaniu. - Bo on taki dobry, taki humanitarny, taki ku
wszelkiemu zwrcony.
Sowem, miara wszechrzeczy chodzca, wielko urojona i rzeczywista.
Co wicej - co trzeba podkreli - w kadej takiej chwili dziejowej
okrakiem si na tym szczycie wiatowym byt sadowi, zawsze obecne w
realnoci pokolenie wierzchoek okupuje, zawsze to punkt najwyej
pooony. I zawsze tym samym o wiecie wie wszystko, co wiedzie o
otoczeniu mona. - Prawda, przychodzi nastpny rzut osobniczy, si
umieci na szczycie kolejnym i swoje nowoci abstrakcyjne zbuduje.
Ale to te tylko tak na chwil - zawsze tak na chwil. Niby ju ze
wiata wida wszystko, a pniej si okazuje, e dalsze i dalsze w
zbiorze mona doda podsypie si wiedzy, szczyt si podniesie, i
dalej przez to wida. A po horyzont. I nawet dalej.
Szczyt szczytowi nierwny, wiadomo - jeden zerkanie do ssiedniej
wsi umoliwia, a za horyzontem to ju chimery i straszyda rzdz.
Ale inny, czasowo pniejszy, to i drug stron ksiyca pozwala w
szczegach zobaczy, rytm zmiany wiata wypracuje. Jednak logicznie
to zawsze szczyt, jakby o tym nie mwi, to zawsze tylko i a szczyt.
A skoro to szczyt, to widzicie konsekwencje tego s. I takie te
ciekawe. Bo to okazuje si, zobaczcie, e kade yciowe zaistnienie
czowiekowatego, jakie by ono nie byo, jakby nie postpowao i co
na temat wiata nie wiedziao to zawsze byo warstw aktualn i
415
416
422
427
432
438
445
450
458
eksperymencie to - mam prawo o tle nie pamita lub nawet o nim nie
wiedzie - poniewa wyodrbnienie na to pozwala: si sprawdza. I to
dlatego fizyk jest tak skuteczny.
Ale, i tu wkracza ju szersze ujcie, problem pojawia si wwczas,
kiedy chc ten "atom" zrozumie - kiedy poszerzam dziaanie o coraz
to nowe poziomy. - Zwracam uwag, e biolog na tym poziomie analizy
te gbokie zalenoci uznaje i wykorzystuje, jednak fizyk cigle o
tym nie wie i pomija. I dalej w niewiedzy pozostaje, nieuwiadomiony
on ci.
Dlatego i std te interpretacyjne spltanie.
Fizyk, ktry pragnie "przewietli" otoczenie i chce zrozumie, co
i dlaczego si dzieje (dlaczego "atom" jest atomem) - musi, musi na
kolejnym poziomie wprowadzi dopenienie. A to elektrony w ruchu, a
to promieniowanie - a to pole takie czy inne, ktre otacza i ktre
warunkuje "atom". Fizyk w swoim dziaaniu poznawczym siga grzybni
oraz coraz gbszych zalenoci "atomowego ekosystemu". I wprowadza
ten kolejny poziom zawsze jako konieczno, poniewa wyrniony w
eksperymencie fakt nie pozwala si w szczegach uzgodni z innymi
w zbiorze rejestrowanymi elementami i zalenociami. Pomimo e jest
praktyczny w obrbce, to bez takiego (mocno ju w gb sigajcego
osadzenia) wydaje si dziwaczny i niezrozumiay.
Fizyk z coraz wikszym trudem wgryza si w poziomy rzeczywistoci,
rozbija kolejne kulki elementarne, buduje wielkie (i coraz wiksze)
konstrukcje techniczne lub abstrakcyjne, ale w adnym eksperymencie
"atomu elementarnego" nie moe sign, widzi wszystko, a to zawsze
nie wszystko.
Wida "atom", fizyczn jednostk - a to zbir elementw.
I zawsze, zawsze - i zawsze w zakresie fizycznym wida tylko zbir.
Nie ma znaczenia, co sobie fizyczny eksperymentator wyodrbni w tle
wiata - to kadorazowo zbir. Najmniejsze z najmniejszych i jako
dostpne dla fizyka, to zoenie - atom, foton, dowolnie pojmowany
fizyczny fakt, to zoenie. Tylko tak.
To nieostro, bez wyranych granic i zawsze chwilowo ustalony fakt.
To energetyczny "wir" w jednorodnym tle.
Kady element wiata jest dopeniony tem, okresowo pomijalnym, bo
wydaje si nieistotnym dodatkiem - ale na koniec okazuje si czym
niezbdnym, a nawet zasadniczym. Na koniec analizy rzeczywistoci
to to, pozornie nieobecne i zbdne, to ono okazuje si pierwsze i
najwaniejsze.
A konkret to tak na mgnienie.
I jeszcze wam powiem, ju na fina, e tak najgbsz prawd wiata
jest to, e najwaniejsze jest NIC, nico, pustka, zero - null. W
takim tle i na takim tle umocowane i zbudowane jest to wszystko, co
nas otacza - i czym jestemy. Nie pospolite i w banalnoci swojej
codziennej CO jest pierwsze, ale wanie NIC, to si liczy w tym
logicznym dowodzeniu.
463
464
najostatniejsza z ostatnich
i jedyna taka jednoznacznie ustalana i
wyrana
a do tego nieskoczono to warto najlepiej policzalna bo nigdy
przecie inna by nie moe
w oglnoci to wane jest
bo wszystko inne skoczone i nieostre
i mao wyrane w tym zliczaniu tutejszego fizycznego wiata
a nieskoczono nie i nie
i nigdy nie jest inna
to zawsze tak w sobie bezkresne i adnym dziaaniem czy sposobem
si tego w iloci nie zmniejszy ani nie powikszy
a jak prbowa
bo to si prbuje to wychodzi z tego wieczno
czyli absolutny
czas
ktry to adnym tam czasem nie jest
tylko to trzeba sobie
tak nazywa eby w myleniu dao si jako nazwa
bo to co w tym pdzie przez to nic wanie ten niby czas kosmiczny
i taki faszywy tworzy
owo co pdzi i pdzi szybo i najszybciej
jak tylko logika potrafi sobie to wyobrazi
i w takim co nic si
nie dzieje adnym przypadkiem
bo jak ma si dzia skoro to co tak
jednostkowe jest i odrbnie samodzielnie
mwilimy e to co tylko w takim tym kosmosie jest
i pdzi
i e
si niekiedy z czym innym zderza
ale to tak w bezczasowoci si
naszej dzieje
czyli wic ono dla nas adnym sposobem nie jest tam
i nigdzie obserwowalne
i to tak si zderza z tym czym innym co
zderza albo i nie
a
jak si zderzy to te z tego nic nie wynika
bo i jak
ot zderzy
si co z co
i nic si z tego nie moe wyoni
bo przecie to
jedynka z jedynk si tak w nieskoczonym zderza
a z tego kolejna
jedynka przecie w adnym sposobie si nie pokae
ale jak to si
tak dzieje e bywa i tak e si pokazuje jakie skomplikowane
no
to jest w tym wszystkim najwaniejsze i najciekawsze
bo to ju w
tym si dalsze zderzanie buduje w sobie
i to idzie krokami tymi
kwantowymi
i jak si takie mocno ju rozbudowane co z innym rozbudowanym
spotka
to z tego wszystko si dla fizyka wyania
z niebytu si
ono podprogowego wyania
i on to mierzy
tylko e do takiego rozbudowanego to tak atwo nie dochodzi
nie
jest to adnym sposobem proste
to nie hop si dzieje
bo jak tak zrobi w tym wiecznym ruchu swobodnego czego eby to
si zetkno z podobnym
zderzy i owszem to si zderzy
jednak eby si zbliyo i zoyo w wiksze
to insza inszo
ju
mona nawet te powiedzie e skomplikowana
a i w bezkresie
nie taka znw powszednia
owszem mwilimy e to si tak trafia w kocu tak mwilimy bo te
i o tym mwimy
ale to prosto si nie dzieje
bo do tego sporo trzeba elementw i sporo etapw zachodzcej zmiany
i to w rnym ujciu
po pierwsze i wane
o czym wspominalimy
trzeba w tym kosmosie
a omiu takich strumieni czego
co take bd wzgldem siebie w
skali blisko oraz na jednostk
bo jak za blisko czy za daleko one
bd to z tego nic si sensowego nie wyoni
to musi by do siebie
symetryczne
wic i stabilne
466
469
473
475
479
481
pokaza. Rozumiecie?
Tak, koledzy, wszechwiat zapchany do granic, ale dla was to poziom
w badaniu skryty na zawsze, to te ju wiecie. Matematycznie mona
w zapale to obrobi, ale tego schwyta w szczypczyki si nie da - i
to nigdy. Dla was jedynie te nadprogowe efekty dociskania s jako
dostpne, dalsze i gbsze to ju poza fizyk si lokuje.
Czym jest ta podprogowa drobnica, ktra pchnita-docinita moe w
obserwacji si pokaza? Mona to zdefiniowa jako "pole kwantowe",
mona inaczej, nie ma znaczenia. To jednostki czego, ktre s ju
same w sobie rozbudowane, to jest daleko powyej logicznie uznanego
za jednostk - ale to jeszcze nie moe by fakt fizyczny.
I to jest tu bardzo istotne: to stan skomplikowany, znaczco ponad
stan logicznej jednostki rozbudowany, jednak to cigle zbyt mao na
zaistnienie w zakresie nadprogowym, w obszarze fizycznym - ju co
jest skupione, ale w tak wyrnionym cigle zbyt mao elementw na
pokonanie progu, eby si pokaza. - W takim zagszczonym chwilowo
strumieniu energii jest zbyt mao skadowych, eby mogo si sta
to faktem i elementem fizyki - eby zostao "wypchnite-wcinite"
ponad prg. - Albo opado w obszar fizyki, poniewa ustalenie, czy
"fizyka" to zdarzenie ponad progiem, czy odwrotnie, poniej progu i
wntrze - ustalenie kierunku tworzenia si struktur to ju sprawa
ocenna i wynika z preferencji postrzegania bytu.
Liczy si w tym opisie to, e ta drobnica jest i przy zaistnieniu
w okolicy nacisku zewntrznego, moe si "zbryli" w wiksz, ju
rejestrowan wielko.
Ale obecnie wymaga w sposb szczeglny podkrelenia fakt, e taki
nacisk si pojawia i e dziaa. Dlaczego? Poniewa jest to czynnik
dla zaistnienia "czstki wirtualnej", czyli na mgnienie, to element
najwaniejszy - to by lub nie by takiego, ju przecie fizycznego
faktu. e on na mgnienie jest faktem, to mniejsza, ale jest.
A przecie, jak nacisk nie bdzie ustawa, to "mgnienie" stanie si
na przykad sekund w pomiarze i ten pomiar umoliwi. Fakt fizyczny
to zdarzenie - przenoszcy o tym informacj nonik - oraz, tego nie
trzeba zapewne podkrela, obserwator.
Zwracam uwag na to, e taki "fakt" moe by tak minimalny, e si
fizycznie nie objawia, e jest poniej progu, ale obserwator swoim
dziaaniem, wic naciskiem, moe go wydoby z ta - tak oddziaa na
elementy, e te si skupi; kierunek, rdo i powd nacisku nie ma
tutaj znaczenia, liczy si to, e ten nacisk jest.
Rozumiecie? Samodzielnie ten saby fakt nie zaistnieje, poniewa nie
ma dostatecznego zasobu si na rozpychanie si w otoczeniu, czyli w
zakresie fizycznym. Kady fakt, ktry wyania si ponad progiem, i
to dowolnie pojtym progiem, musi dysponowa si naciskania swoim
istnieniem na otoczenie i w nim si rozpycha, dosownie rozpycha.
Bo przecie sabowity i cherlawy zostanie przez oporne i twarde dla
tego istnienia rodowisko ponownie w to wcinity - eby pokaza
si ponad progiem, trzeba ostro pracowa okciami i zbami, inaczej
nie ma mowy o rozgldaniu si po okolicy. I nie jest to metafora, to
oddanie kadego i zawsze zaistnienia w ramach kadego poziomu, ktry
484
buduje si w rzeczywistoci.
Liczy si na tej granicy zaistnienia to, e jest podwojony nacisk i
docisk - nie samodzielny "fakt", ktry nie ma siy zaistnie, ktry
jest zbyt nieliczny, eby przekroczy prg komplikacji. Ale jeeli
z dwu kierunkw, czyli z jeszcze niszych zakresw ta pojawia si
nacisk, a to zapewnia "pompowanie" wiata przez zewntrzne warstwy
kwantowe (zewntrzne, czyli spoza wszechwiata, albo zewntrzne, a
wic podprogowe, z rozpadu osobliwoci) - a zarazem on spotyka si z
naciskiem-dociskiem aktu pomiarowego (w zakresie granicznym i jako
progowym; w strefie midzy "pod" a "nad" - w "strefie wirtualnoci"),
to tak sparowany, podwojony docisk musi wytworzy element nadprogowy,
to ju wystarczy.
I nie ma znaczenia, co za taki akt uzna, kady nacisk idcy z fizyki
to wydobycie ponad prg umoliwia; jak jest podwojenie, to zawsze z
tego co si zapocztkuje.
To moe by, jak powyej, akt obserwacji czy dowolne dziaanie - to
moe by drugi i niezaleny w sobie saby "fakt", ktry lokuje si
w paszczynie, czyli obok. Oba s na tyle w sobie niezborne i tak
mao zgromadziy elementw skadowych zawartych niej w zmianie, e
brakuje im (kademu oddzielnie) si na wydobycie si ponad poziom
progu. Ale skoro wszystko drga w tym jednorodnym tle, przemieszcza
si, jest w ruchu i notuje naciski z kadej strony - skoro zawsze
jest nacisk-docisk wszystkiego na wszystko - to prdzej albo pniej
(jednak poniej nadprogowego czasu, wic ju w obszarze dziaa dla
fizyka "upiornych") co si do czego doda - element do elementu w
takim dziaaniu zostanie docinity-popchnity. I ju wesp-zesp
pokae si taka podwojona jednostka fizykowi.
Na mgnienie, zawsze wirtualnie, bdzie wzorem albo te matematyczn
analiz uchwytne - ale si pokae. A kiedy nacisk trwa, to nawet i
duej, jak ju pado.
Co wicej, co tu istotne, ta graniczna warto drga, tych drobnych
oraz podprogowych naciskw, ktra tworzy wszystko naokoo istniejce
(przecie kada ewolucja, kady fakt sam cinie na otoczenie, ale i
otocznie na niego wywiera wpyw) - to wszystko razem tworzy rozedrgan
i nigdy stabiln cao. I tym samym tworzy, wyznacza graniczn dla
fizycznego obserwatora warto skomplikowanego zaistnienia. Nisze
jest podprogowe i nieobserwowalne, cho konieczne, a powyej granicy
to przykadowo drgania cieplne wiata, ktre s najniszym poziomem
obserwacji - najmniejsz mierzaln wartoci, ktre oznacza, e w
tym i na tym "zakresie" buduje si, skada w obserwowalne dla fizyka
"co" caa piramida mniejszych i nieobserwowalnych zdarze.
Najnisza warto drga wiata, to w postaci cieplnego obrazu, to
aktualna, na dzi notowana fizycznie odlego elementw tworzcych
to wszystko. One s tak od siebie i w stosunku do siebie oddalone,
e wymaga to takiego docisku, takiej procedury, eby mogy zaistnie
fizycznie.
To nie pozostao po kiedy tam istniejcym, ale to stan na dzi,
to poziom drga oznaczajcych obecn gsto wiata, z ktrej i w
ktrej moe si co nadprogowego pojawi.
485
486
494
inn korzy.
- Do tego momentu to si potwierdzao.
- Tak, ale to ju koniec, powtarzam. Droga, ktr do tej pory szo
badanie wiata, to si wanie koczy - a ciemna energia jest tego
najlepszym przykadem. Oczywicie nie obwieszczam zupenego i tak na
zawsze koca fizyki, jednak to dalsze to ju bdzie co innego - to
ju bdzie Fizyka.
- Czyli?
- O tym dalej, samo wyjdzie w rozmowie. Powiem tylko, e dalsze to
ju wesp-zesp, razem fizyka i filozofia.
- Takie "meta"?
- W pewnym sensie i jako tak, ale zawsze realne i bez odniesie. A
wracajc do ciemnej energii... Masz oto tak sytuacj, e si co od
czego oddala, w tym oddalaniu przyspiesza - i jako fizyk, jako do
tego momentu sprawnie opisujcy zjawiska kto taki, stajesz przed
zagadnieniem, e musisz sobie i innym to opisa, a nawet objani.
Wiesz, e jest taki fakt, oddala si, a skoro tak, to co musi by
tego przyczyn, zapewne co fizycznego - przecie niczego innego w
swoim zbiorze poj nie uwzgldniasz - i zaczynasz bada. Tu badasz,
tam sprawdzasz - badasz dzie i cae lata... I co, mj drogi?
- I niewiele.
- Ot to, mao i niewiele. Jest, dziaa, s skutki - ale co to ma
by i dlaczego dziaa tak, jak dziaa - nie wiadomo. A eksperymenty,
a one s liczne, niczego nie chwytaj. Skutki wida, ale przyczyny
w tym badaniu skryte. I jest dylemat. Dla fizyki on jest.
- Dlaczego tylko dla fizyki? Skoro chodzi o interpretacj, a tak z
twoich sw wnosz, to rwnie i dla filozofii.
- Nie. Z tym istotnym zastrzeeniem, o ile filozofia nie ograniczy
si w analizie do danych fizycznych, co aktualnie niestety, musz to
podkreli, dominuje. A to za spraw narzucenia przez was, fizykw,
tego spojrzenia; sprawdzao si przez wieki, przyznaj, dlatego si
zasadnie rozpanoszyo, ale obecnie przeszkadza.
- Powd?
- Obraz fizyczny przesania swoj interpretacj cao, zakrela w
dziaaniu objaniajcym krg poj, z ktrego i poza ktry trudno
wyj, po prostu narzuca innym podejcie do wiata - i to z pozycji
dominujcej. I susznie narzuca, kiedy chodzi o zakres fizycznie w
analizie wystpujcy, jednak to podejcie si nie sprawdza w takiej
postaci i bez poszerzajcych modyfikacji, kiedy badanie dociera do
zakresu brzegowego - a tym bardziej, kiedy ten brzeg musi pokona.
Wszelkie "odchyki" od aktualnie panujcego podejcia s odrzucane
albo z etykietk, e to niemoliwe, albo e spoza fizyki - albo e
to mieszne w sobie wyjanienie i niewarte uwagi. Zauwa, e lokuj
powody w sferze ju poza nauk jako tak, a bardziej w zwyczajach,
w kulturze, nawet w nawykach badawczych. C, bywa przecie tak, e
schemat postpowania usamodzielnia si do tego stopnia, e narzuca
sposb mylenia - i tym samym nie pozwala pj w poznawaniu dalej.
Przecie to jasne.
- Generalnie prawda, ale co do fizyki...
- Rwnie prawda, do kadego dziaania to si odnosi. I nie stawiam
tu zarzutu, nie deprecjonuj, stwierdzam fakt. Bo ma to znaczenie w
tym tutaj prowadzonym wyjanieniu - czyli czym jest ciemna energia.
- Sucham.
497
502
takiej skomplikowanej konstrukcji. Czego by nie umieci w "nic" nie utrzyma si, nie moe.
Wrzucona w pustk-prni czstka nie tylko przemierza pojte w ten
sposb rodowisko, i przemieszcza w ogromnym pdzie (bo brak do tego
ruchu oporu) - ale si od razu rozpada. I co wicej, rozpada si w
tempie narastajcym, wybucha.
Jak brak czynnika, ktry wyhamuje zmian, cinie lub odksztaci musi przebiega to w formule wybuchu. I zawsze tak.
Pustka absolutna jest absolutnie destrukcyjna - "rozdrabnia" a do
jednostki skadowej - do jednostki pojtej logicznie, najmniejszego
z najmniejszych. Bo nie ma adnego ograniczenia.
Postrzeganie tego "zakresu" jako banalnego lub jako dopenienie do
co i uzupenienie w logicznych ukadankach - to bd, zasadniczy
bd. I zasona, ktr tworzy jzyk.
A dlaczego w takim razie powstaje wszechwiat? To te ju pado w
kilku miejscach, i to nie jest dziw.
To konieczno w bezkresnym i wiecznym Kosmosie. To konieczno w
tym ruchu czego w nic-oci.
Po szste - dlaczego niebo jest w nocy ciemne? Nie, nie chodzi tu o
znan logiczn zagwozdk, ale o jej kolejne ju wcielenie. Jeeli w
tutejszym wszechwiecie - ktry si kiedy tam zacz - nie wida z
"dalszego" nic, to dlaczego tak jest?
Czemu, koledzy, niczego nie mona dostrzec z obszaru, ktry podobno
rozciga si nieskoczenie i wiecznie, dlaczego?
Nic tam i nigdy si nie dziao - to posiada odmienn form zmian to jest tu obecne, ale nieobserwowalne?
To rzeczywicie jest dokadnie ten sam problem, ale poziom analizy
wyszy - czemu wida tylko wntrze wszechwiata, a dalsze jest ju
odcite z obserwacji? Skoro to jedno pole, a tylko lokalnie to si
tak pokazuje, to przecie nic logicznie nie stoi na przeszkodzie,
eby to dalsze jako si tutaj dostao. Sygna si rozchodzi tak do
nieskoczonoci, nawet rozpraszajc si jest dalej obecny - wic w
obserwacji co si powinno pojawi, jedyno oraz jedno fizycznego
"pola" to zapewnia.
I tym samym "niebo" nie powinno by puste i nieme. A jest. Dlaczego?
O czym to mwi?
Przecie, koledzy zauwacie, taki tam drobiazg fotonowy, takie tam
w sobie nic z mas podobno nie powizane, a nawet podobno element i
jednostka postrzegania - jeeli to takie w sobie, to dlaczego si w
tym polu nie snuje tam i tutaj, dlaczego aden fotonowy znak si z
tego dalszego tutaj nie dosta? A jeeli si dosta, czego rwnie
nie mona wykluczy, to dlaczego bezobjawowo, dlaczego go nie wida?
Dlaczego, koledzy?
To, e tutejsze elementy przenoszce sygna zaczy si jaki czas
temu, to przecie w najmniejszym stopniu nie przeszkadza, eby tej
samej konstrukcji elementy, ktry powstay nieskoczon ilo razy
w nieskoczonym otoczeniu przedostay si tutaj nieskoczon liczb
jednostek...
Jeeli, jak to si pojmuje, fotony powstay kiedy tam i aktualnie
506
512
to przeledzi.
Czym pojcie "eteru" ujo zastanawiajcych si nad rzeczywistoci?
Odrzuceniem pustki. Jawnie lub skrycie, ale to ten aspekt dziaania
stoi za tak abstrakcj.
Nie ma przeniesienia sygnau, w dowolnym ju zdefiniowaniu (czy jako
informacja, czy jako nacisk) - nie mona przeprowadzi od punktu do
punktu kanau czcego, jeeli po drodze nie wystpuje nonik, co.
Czyli fundament, w ktrym, czy z ktrego zbudowany, zakodowany jest
sygna.
Logicznie zachodzi zasadnicza sprzeczno w pojmowaniu przekazu, a
w konsekwencji odrzucenie samej niematerialnej (tu: beznonikowej)
- czyli "pustej" tym samym komunikacji.
Kiedy nie ma elementu nonego, nie ma przesyu danych.
Po drugie - co na wczesnych etapach operowania takim pojciem miao
zasadnicze znaczenie: ad.
Postrzegany ruch cia niebieskich jawi si jako niemoliwy w takiej
harmonii bez dopeniajcego go orodka - orodka, w ktrym mia si
dokonywa. I nie zostao to bezpodstawnie i bez logicznego umocowania
wywiedzione ze wiata: ruch bez adnych ogranicze nie moe istnie
w stabilizacji w dugim okresie oraz w tej samej formule.
e gbiej odpowiada za to tak zwana "grawitacja" lub przeksztacenia
transformacyjne, na tym etapie ani to byo znane, ani te potrzebne
w ustaleniach.
Wida ruch i stabilizacj, to - jako dopeniajcy a skryty element
- naley wprowadzi rodowisko i to. Tu: "eter".
Po trzecie - orodek, w ktrym zachodzi zmiana, spenia wan rol
hamujc.
I nie w znaczeniu, e skutkiem tego jest "masa" - ale e nie pozwala
rozproszy si elementom do nieskoczonoci.
Nie ma znaczenia, czy dziaa dodatnie czy ujemne cinienie - czy ma
znaczenie i istnieje "grawitacja" - istotne jest logiczne podejcie,
e skomplikowana struktura, bez znaczenia jak wielka, jeeli nie ma
w otoczeniu ogranicze, musi si rozprasza. Czy w formie wybuchu,
czy wolnego lub szybkiego oddania si skadnikw - ale taki proces
musi zachodzi.
Brak "docisku" tworzy wolny tor przemieszczania si - a to musi, musi
skutkowa rozpraszaniem si skomplikowanej struktury.
Zwracam uwag na ten argument, i to w sposb szczeglny. Logicznie,
na bazie czystej abstrakcji, bez odniesie do fizyki i dzisiejszego
postrzegania ruchu i zalenoci midzy materialnymi elementami - na
takim podbudowaniu nie ma znaczenia, czy wewntrznie w analizowanym
ukadzie s siy scalajce, cigajce "do rodka" (i w potrzebnym
do zapaci potencjale) - czy ich nie ma.
Dlaczego? Poniewa brzegowo, a wic w jako pojtym brzegu takiego
ukadu i co by tym brzegiem mogo by - taki ukad musi ekspandowa
"w dalsze".
Skoro nic nie hamuje, to dalsze jest pustym torem do ruchu. I ruch w
t stron, czy w dowoln ju stron si potoczy. Brak jakiegokolwiek
514
520
Nie ma elementu jako takiego - to nie powstay kiedy tam, ale na/w
kadym kroku zmiany dziejcy si dynamicznie fakt.
Kady i dowolnie rejestrowany w otoczeniu (czy w obserwatorze) stan
i element, to zmiana w toku - powstaje-ginie, pozyskuje oraz traci
jednostki tworzce - to wypadkowa i suma tych czstkowych procesw,
nigdy stao.
Nie ma niczego jako bytu trwaego (czy dugo trwaego) w stabilnej
i w cile okrelonej postaci, to niemoliwe. Zmienno wiata co
takiego wyklucza.
Mona nie dostrzega brzegw wyrnionej zmiany, mona mwi, e to
powstao dawno - ale to zudzenie obserwatora, poniewa tene jest
takim ulotnym i chwilowym. Dopiero spojrzenie nakierowane w gbi
rzeczywistoci wykrywa fizyczne skadniki brzegu-ta - albo dopiero
nakierowane "w gbi" logiczne spojrzenie wykrywa Fizyczne, ju do
niczego redukowalne skadniki ta.
I wwczas wiadomo, e to nie "foton" czy "atom", tylko zoenie; e
nie "wszechwiat" - tylko "kadr" z filmu.
Dlatego "eter" nie przenosi sygnau, poniewa do przeniesienia tego
potrzeba zakresu fizycznego - wewntrznego krgu w ramach ta.
Przy czym - co jest tego pochodn - nie ma przenoszenia sygnau dla
prdkoci wikszych ni "c".
Nie ma, poniewa elementy, tak po prostu, musz si zebra, musi by
nacisk-docisk, ktry je do siebie zbliy - a to trwa. Zanim element
nony si wybuduje i zanim si pokae w przedziale dostpnym (jako
dla fizyka dostpnym), upywa ile "tykni" - przecie to nie jest
proces natychmiastowy. Std graniczna warto "czenia", zbiegania
si w jednostk elementw w dzisiejszym wszechwiecie - i dlatego ma
tak a nie inn warto.
Co, kolejnym nawiasem, zawsze i w kadym okresie wszechwiata jest
wartoci maksymaln - zbiega si tak szybko, jak moe.
Ale zarazem to oznacza, po pierwsze - e s wobec takiej prdkoci
zmiany szybsze, a nawet duo szybsze - ale po drugie, prdko "c"
ma w historii stan rny.
Skoro zmienia si rozkad elementw skadowych (ich gsto), wic
zmienia si rwnie "czas" ich zbiegania w jednostk. To zawsze jest
stan maksymalny, ale te zawsze inny.
Ale to dalej oznacza, e istnieje w tle - w tym zmodyfikowanym ju
eterze, "nacisk", odksztacanie si caej struktury pod dziaaniem
dowolnie ju pojtej ewolucji - czego w formie skupionej, dowolnie
ju skupionej.
I e to przebiega szybciej, "upiornie" szybko wobec rejestrowanego
tu i teraz.
C, banalna prawda: zebra si w sobie, a pniej na niepodlego
wybi (w nadpoziomie), czyli przekroczy prg fizyki - to nie jest
ani atwo, ani szybko to si dzieje. To jest duo szybciej od "c",
ale na pewno nie dowolnie szybko - to rwnie jest prawd.
I oczywistoci.
Ot taki fakt (kady fakt; "zbrylenie" wiksze od jednostki) samym
swoim zaistnieniem, wywiera na otoczenie nacisk. I to zawsze.
521
523
524
528
Antyteza.
Byty niematerialne nie istniej.
Byt niematerialny to pojcie wewntrznie sprzeczne.
Kim jest obserwator? To wielkoskalowa struktura energetyczna, ktra
dziaa wewntrznie w zmianie i jest przez ni tworzona. Moe zjawi
si w zmianie, kiedy s spenione liczne warunki graniczne, dlatego
postrzega i dziaa w oparciu o rwnie rozbudowane konstrukcje - w
jego zakresie badania nie ma jednostek. W efekcie strumie "faktw
jednostkowych", jednostek czego - to znajduje si poniej progu i
jest niepoznawalne. Acz przebiega wedug rytmu.
Skoro jest to cig elementw, to w sam tak zdefiniowany ruch, nigdy
bezadny, ale o charakterze jeden-zero-jeden-zero... - w definiowany
w taki sposb tok zmiany naley wprowadzi rytm, samoistny i ju do
niczego nie redukowalny; to zmiana tworzy i wyznacza rytm.
Skoro zmian wsptworzy jednostka czego w trakcie przemieszczania
si w pustce - to tak zdefiniowana zmiana zawiera w sobie rytm.
Zmiana zawiera w sobie rytm - ale dlatego jest ten rytm, e jest ta
zmiana.
Czym jest obserwacja? To byt postrzegajcy plus nonik sygnau oraz
przyczyna zaistnienia zaburzenia. Plus rytm zmiany. - I nic wicej.
Zasadniczym, fundamentalnie wanym argumentem za odrzuceniem bytu
532
Synteza.
Byt niematerialny nie istnieje, ale pojcie oddaje cechy wiata.
Czy ustalenie, narzucajce si z taka si i tak powszechne, e byt
niematerialny istnieje, jest bdne? Nie. To logiczne, poprawie ze
wiata wywiedzione ustalenie.
Czy pogld, e byt niematerialny istnieje, jest bdny? Tak. Nie ma
adnego bytu bez nonika, nigdy i nigdzie.
Syntez analizy pojcia "byt niematerialny", "byt matematyczny" t syntez jest ustalenie, e oba podejcia do zagadnienia s jak
najbardziej poprawne. Oba, nie ktre z nich.
I nie jest to - co wymaga podkrelenia - stanowisko na uytek tutaj
prowadzonego dowodu, to nie zabawa w szkolne wypracowanie na temat
- to ostateczny, brzegowy punkt wnioskowania.
Na tym kracowym - na najgbszym poziomie obie drogi poznania si
zbiegaj, s jednoci i wzajemnie si wspieraj.
Fakt, nie ma takiego bytu, poniewa wyklucza to logika - bowiem nie
moe by treci zapisanej w pustce, w nicoci.
Jeeli kto uwaa, a ma do tego prawo, e jest inaczej, niech swoje
stanowisko udowodni. A jeeli nie moe, niech pozostanie w takowym
uwaaniu na wieki wiekw. Jednak musi mie wiedz, e w analizie nie
moe by uwzgldniony - jego przekonanie jest "spoza" (rozumu). Byt
bez nonika jest sprzeczny z kadym obserwowanym faktem - z kadym
logicznie dajcym si (jako) pomyle faktem. Co nie dziwi, skoro
podstaw mylenia jest co i nic - jeden i zero.
Ale faktem jest rwnie to, e kade dziaanie obserwatora ustala
w otoczeniu regu - od najbardziej prostych, ale istotnych w celu
przetrwania w rodowisku, a po najbardziej rozbudowane, sigajce
zawsze i wszdzie.
I ta regua rzeczywicie jest - na kadym stanie zmiany jest.
I wyznacza to, co moe zaistnie. I nawet nie daje si pomyle jako
proces bez reguy, poniewa nawet postulowany brak reguy, to jest
rwnie gboko t skwantowan regu ksztatowane; kade dziaanie
(i przemyliwanie) w sobie ten rytm zawiera, nawet kiedy rozwaa si
dowolno rytmu.
Kady proces, kade dziaanie w fundamencie, tak czy owak, musi si
odnie do zera i jedynki. Bo poza to nie wyjdzie. Nie moe.
Problem poznawczy lokuje si jednak w tym - problem poznawczy, nie
logiczny - e obserwator swoje dziaania prowadzi istniejc, ju w
534
Wniosek.
O "bytach niematerialnych" mona rozprawia wycznie pozostajc w
zakresie materialnym oraz na fundamencie materii. Tylko zaistniay
w wiecie obserwator, w pewnym okresie swojego dziaania, moe tak
twierdzi. Ale kiedy dorasta, kiedy ustala gbokie zalenoci, musi
stwierdzi, e niczego takiego nie ma - e to zudzenie.
e to konieczne zudzenie poznajcego umysu - jednak wymaga korekty.
"Byty niematerialne" to poprawnie wywiedziona ze wiata konstatacja,
ale zarazem sprzeczno wewntrzna.
"Byty niematerialne" istniej wycznie w materialnej gowie tak
goszcego.
Co byo do udowodnienia.
536
538
541
546
547
552
Czy brzeg wstpny a pocztkowy, ktry ten wiat zaczyna - czy tylko
brzeg wstpny, ktry wyznacza jednostk dowolnie ju fizycznie pojt
(np. "atom") - to zawsze jest ten sam i jednakowy elementami brzeg.
To, z ktrego oraz w ktrym zaczyna si takie istnienie, to jest to
samo i takie samo. Nie ma znaczenia, co wyrni logicznie w zmianie
za pocztek albo co dla mnie bdzie kocem (i co jest przez to tak
istotne w obrazie caoci) - te, tak odlege w analizie warstwy i
punkty zmiany, to fizycznie jest skadnikiem ta, jednorodnego ta.
Ono jest zasilane i budowane w odmienny sposb na rnych etapach czyli raz jako dochodzenia do osobliwoci, a raz odchodzenia od niej
- ale efekt jest dokadnie ten sam: to.
A fizyk tylko i wycznie ma do dyspozycji jego elementy. I s to w
jego obserwacji wielkie i skomplikowane "emanacje" ta.
Ludkowie, w sensie logicznym pocztek i koniec zmiany, dowolnie ju
pojtej, nie tylko chodzi przecie o wszechwiat, ale zasada odnosi
si do wszelkich bytw - ten pocztek i ten koniec to to samo, taki
brzegowy "eter" jest zakresem podprogowym wobec fizyki, ale buduje
go niebywale rozcignity na etapy porednie proces.
Tylko e, zauwacie, jako stan fizyczny (i Fizyczny) jest zczeniem
- naoeniem si. To jedno.
Warstwa pierwsza i ostatnia, przez fakt, e skadaj si na ni te
same - oraz zawsze takie same jednostki elementarne - przez ten fakt
pocztek i koniec jest tym samym w fizycznej obserwacji; pocztek i
koniec zmiany dla fizyka jest nierozrnialny.
Co maksymalnie sobie logicznie odlege - jest fizycznie jednoci.
I jest wszdzie.
Czyli, ludkowie, pocztek i koniec jest wszdzie.
Bo brzeg, czyli najniszy element tworzcy dowolny fakt, wiat albo
elementy fizyki - jest podpoziomem, tem, dopenieniem. Jest zawsze
obecnym przedziaem zmiany, warunkujcym istnienie skomplikowanych
konstrukcji - ale niepoznawalnym.
I jest przecie wszdzie, to zawsze to. Niezalenie co wyrni w
badaniu i obserwacji - niezalenie od kierunku dziaania na pojty
tak nadprogowy fakt, on posiada dopenienie - jest dociskany przez
elementy ta-brzegu z kadej strony - bo cinie-dociska go do takiej
fizycznej postaci cay zbir oznaczajcy to. I jest to maksymalny
nacisk. Dlaczego? Poniewa wyciska go z tego ta w fizyk i zakres
obserwowalny cao wszechwiata. "W grze", "ponad" jest wszystko,
czego ju fizyka nie moe dojrze, a poniewa to "way", i dosownie
way, to nawet najbardziej oporne elementy nie maj wyjcia: musz
si skierowa w kierunku, gdzie jest swobodniejszy tor, w stron, w
ktr strumie elementw si kieruje, w ktr jest wciskany-wpychany.
Fizyk oczywicie wie, e tego jest ogrom, e widoczne stanowi tylko
cztery procent z caoci, ale dopenienia uchwyci nie moe, ta w
jego brzegowym zakresie nie dopracuje si; jednostka jego badania
wyglda tak, poniewa wszystko wok na ni cinie, ale fizyk tego
docisku nie rejestruje, poniewa dostpny dla niego jest efekt, nie
przyczyna.
558
563
to wymaga podkrelenia.
Dlaczego? Poniewa to zmienia postrzeganie tego rzutowania - tak w
tej podstawowej szkole ju wdrukowanego w mylenie, e w wyszej od
tego si uwolni nie sposb.
Nie okrg na/w paszczynie si realizuje - a pene, jedno i paskie
koo.
Upieracie si, e jednak okrg, e si myl.
Dobrze, zatrzymajmy si w argumentacji na tutejszym etapie, poniewa
to rzeczywicie istotne zagadnienie - a jego postrzeganie wynika z
przywoanego wczeniej i wpisanego na beton w rozumne komrki ujcia
szkolnego.
Z czego wynika postrzeganie w tym rzucie okrgu? Z geometrii, z jej
generalnych cech i utwardzonych przez wieki abstrakcji. Czy bdnie
stosuje si geometri? Nie, potwierdza si na kadym kroku. Ale na
skutek tego, e pomija si, nie uwzgldnia si - nawet nie wie si,
e w tak prowadzonym opisie zjawisk znajduje si zawsze "czas" - a
wic zmiana - to skutkuje "usztywnieniem", postrzeganiem staoci w
zdarzeniu; kiedy ono wanie jest zdarzeniem, procesem, przemian.
Jak to ma miejsce w ukadzie wsprzdnych, taka konstrukcja odnosi
si jak najbardziej do wiata, jest oddaniem jego cech. Oraz zawsze
odnosi si do zmiany - zawiera w sobie zmian w kadym elemencie i
definiuje zmian. Ale ta zmiana, popularnie okrelana jako czas, w
tym opisie to nie wystpuje - poniewa jest obecna jako konieczno
i oczywisto. e skryta, to wyania si w pogbionej analizie ale na co dzie mona to pomin. Dlatego, e tak czy owak zmiana
w ujciu si znajduje, wic wnioski z tego si potwierdz. Osobnik
nic o tym nie wie, ale poprawnie tworzy i wykorzystuje abstrakcj.
A e w sposb niepeny? Co to ma za znaczenie, kiedy trzeba i i
trzyma si drogi.
Za ten stan odpowiada, trzeba to podkreli, rzeczywisto, ktra
na takie "utwardzone" abstrakcje zezwala - a po drugie szkolne, do
blu wtaczane w mylenie schematy. Jak to ju zostanie zapakowane
w te gwki, to i zostanie - i przesoni na wieki wiekw wiat, co
to si zmienia ustawicznie i o adnym twardym nic nie wie. Zasona
abstrakcji rn ma posta. Take geometryczn.
Dowd w tej chwili opiera si na tym, e popularne, wielokrotnie w
mediach czy w szkole prezentowane rzutowanie sfery na paszczyzn,
w czym rzeczywicie wida okrg - e to deformuje rozumienie tego
fragmentu wiata, ale i caoci. Tu lokuje si gwny powd zego
postrzegania otoczenia.
Dlaczego? Poniewa we wspomnianym rzutowaniu kuli na paszczyzn, w
geometrycznym ujciu tego faktu, nie ma zmiany, jej z zasady tu nie
moe by, przecie taki opis jest sztywnym, celowo uproszczonym do
maksimum zobrazowaniem faktu. I w nim musi si pokaza okrg, wic
pozbawiony zmiany prosty fakt. W ramach tylko tego zakresu, takiego
sposobu obrazowania wiata, tu wszystko jest poprawne, logiczne, a
wic sprawdza si. I niech tak bdzie.
Ale trzeba teraz zrobi kolejny krok, czyli wprowadzi w geometri
przemieszczanie si elementw. I tu obraz si zmienia, dopenia - a
565
na pewno urealnia.
Bo czym w wiecie paszczaka jest rzutowanie sfery w jego zakres?
Przejciem, przechodzeniem tego rzutu przez paszczyzn. To zmiana
w trakcie realizowania si. Rzut z usunitym czasem da okrg - ale
ten sam rzut ze zmian jako faktem koniecznym buduje koo. Zmiana w
trakcie zachodzenia tworzy w jego zakresie obserwacji kolejne stany
i zbiory.
To pocztkowo jest punkt biegunowy, acz wiadomo, e niepostrzegalny
- bo nie ma rejestracji punktu i brzegu - pniej kolejne elementy
ze sfery si obrazuj, a do najszerszego zakresu, rwnika. I dalej
to podlega zanikowi, a do punktu. - Paszczak rejestruje zawsze, i
to zawsze paski, jednowymiarowy stan chwilowy - a wic koo, wic
"plasterek" przechodzcej przez paszczyzn sfery (elementy sfery w
taki plasterek si skadaj, sumuj, kompresuj).
Sfera, czy dowolna brya przemieszczajc si przez paszczyzn, to
zostawia lad w tej paszczynie, ale ten "lad" dla tego bytu jest
wszystkim dostpnym - przecie nie widzi stanu powyej ani poniej
swojej paszczyzny, ktra jest caym jego wiatem. A co wicej, ten
lad jest nie tylko rzutem na paszczyzn "zewntrznej" sfery, ale
jest zarazem rzutem "w" paszczyzn - tworzy ten paski byt. Zakresu
powyej nie ma w obserwacji fizycznie dostpnej paszczakowi, bo to
przyszo oraz niedookrelono, a zakres poniej to ju historia,
czasami niebywale odlega. - Czyli do doznawania i poznawania jest
tylko i wycznie paski wiat aktualnego "plasterka". I to on jest
tym wiatem, tworzy okolic i samego paszczaka-obserwatora.
A e takich rzutw jest do tego wiata wiele i mnogo, to efektem
bdzie stabilny grunt, ktry osobnika unosi i pozwala si rozejrze.
I teraz o ten "plasterek" chodzi - o stan chwilowy "rzutowania".
Rysunek jest po to, eby pokaza warstwy tworzce sfer, ale take
po to, eby powiedzie, e sprawa jest banalna, znana, oczywista i e to abstrakcje, ich rozumienie przesania tre.
To nie wiat jest dziwny, ale obserwator nieostro go postrzega. Oraz
e wymaga dziaanie wielu sw, eby dotrze do sedna.
I jest ten stan jednostkowy - te dwa w wiecie paszczaka wymiary,
a trzy w realnym, ju naszym. Plus wspomniany tok zmiany, ktry si
jako "czas" definiuje.
I pytanie: co i jak postrzega obserwator fizyczny, zanurzony w tych
566
571
578
581
I dobrze, tak powinno by. Matematyk nie wie oraz nawet czsto go
to nie interesuje, co si fizycznie i realnie kryje za zbudowan w
jego gowie abstrakcj. - Przemieszcza symbole, gra w pasjansa tymi
pojciami ze wiatem, buduje kolejne i doznaje przy tym dreszczyku
emocji, ale fizyczna zawarto abstrakcji (ta zewntrzna, a jeszcze
bardziej w jego gowie) - to wiedza zbdna w tym dziaaniu. Poniewa
wiat zbudowany jest z kwantowych klocw, to nie ma znaczenia, jakie
klocki si stosuje, betonowe czy abstrakcyjne, efekt i tak musi by
stabilny i poprawny. O ile dziaanie przebiegao wedug reguy, to
wiea w umyle wzbije si w gr, ale take zbudowana z betonowych
klockw si nie zawali. W kocu w obu zakresach wiata chodzi o to
samo: o te klocki.
I zabaw nimi, to rwnie ma swoj warto.
Jednak na kocu, eby zrozumie, jak ten proces realnie si toczy,
ponownie trzeba w ten zmienny przebieg (opisany wzorem matematycznym)
wprowadzi te zmiennoci oraz szczegy, nie ma odwoania. Dlaczego?
Poniewa kiedy si tego nie uczyni, to analogicznie do przeksztace
w wiecie paszczaka, nie bdzie nic poza stanem chwili, a wic nie
bdzie wiedzy, e byo przed, e bdzie po - e teraz to tylko jeden
z wielu elementw skadajcych si na przechodz przez paszczyzn
wielowymiarow sfer-fakt. Matematyczne zobrazowanie wzoru opowiada
wszystko, tylko e w maksymalnym uproszczeniu, wic bez zawartych w
realnym przebiegu momentw "ciszy". A przecie to wanie cisza, w
rozumieniu: przerwa, to tego elementu jest najwicej - to stanowi o
informacji i zrozumiaoci przekazu.
Matematyka cisz i pustk z abstrakcji usuwa, a przez to wydaje si
taka sztywna, odlega i niezrozumiaa. I czowieczkowi obca - a do
obrzydzenia. - e niesusznie? Fakt, jednak dopiero uwiadomiony to
fakt, kiedy wspwystpuje z przerw - z pustk. NIC, wiadomo, to
najwaniejszy skadnik wiata i poznania, kiedy si go pozby, to w
obrazie wszystko si zamazuje, zbiega w jedno - i jest takie obce
w sobie. C, nie da si ukry, jest obce.
Logicznie nic poza chwil nie istnieje, ale skoro wczeniejsze to
pniejsze warunkuje, to mona pozostae dobudowa. Matematyk robi
to atwo i przyjemnie (zazwyczaj tak) - jednak wiedza o zjawiskach
to take ta ukryta we wzorze zmienno. I szczegy.
Wypreparowana ze zmiany regua i jej wzr to ujcie oglne, bardzo
przydatne - ale tylko i a wspomagajce.
Wszak licz si jedynie te szczegy.
584
593
600
rwnomiernie.
10.
Czyli wlot takiego kanau-planety, czy innego konkretu - to warstwa
brzegowa dla niego, co by za t warstw nie uzna; ostatecznie to i
tak przecie zbiega si w tle jednostek logicznych, i to zbiega w
stan paszczyzny. - Logicznie paszczyzny, Fizycznie sfery.
Czyli punkt "wlotowy" do tego kanau znajduje si wszdzie, to caa
powierzchnia sfery wyrnionej w rodowisku.
Ale jak wlot - to i wylot.
Skoro to kana, ktry si "wywin" do powierzchni sfery, to i jego
wylot musi by rwnie wszdzie, musi by powierzchni tej sfery.
Planeta czy atom, to nie ma znaczenia, wlot-wylot tego logicznego w
paskim tle zaistniaego kanau - to realnie znajduje si wszdzie,
to cao powierzchni sfery.
Rozcignity w czasie-i-przestrzeni kana-przepust, przez ktry kwant
za kwantem przepywa, i to w obu kierunkach jednoczenie - taki kana
w ujciu omiowymiarowym jest pen sfer. I zawsze tylko tak.
11.
Na jednym poziomie docieraj z zewntrz do takiego kanau-jednostki
elementy fizyczne, na przykad atomy z dowolnego kierunku, na innym
promieniowanie, a na jeszcze innym wielkie zbrylenia czego. Ale na
tej samej zasadzie z tego kanau-jednostki, rwnie w dowolnym ju
logicznie kierunku, cho zapewne fizycznie w sposb "strumieniowany"
- tu rwnie wszechkierunkowo wypywaj w rodowisko skadniki, co
to wczeniej znajdoway si w ramach wyrnienia.
I tak opisywany wpyw-wypyw dzieje si cigle i zawsze - poniewa
to ten przepyw jest tym wyrnionym faktem.
Nie ma faktu w wiecie, ktry nie byby kanaem-sfer - i ktry nie
byby przepywem w trakcie zmiany.
To zawsze i tylko przemieszczanie si, pod naciskiem brzegu i ta,
elementw z jednego punktu do drugiego.
I lokalnie, i przypadkiem (bo ubocznie) co si z tego wychyli oraz
rozejrzy ponad poziomem.
12.
I to ma znaczenie w tej caoci.
605
615
616
"rejestrowanego" odnosi.
I na tej podstawie, posiadajc jeden stan w wiecie, a drugi ju w
sobie - na linii spotkania si tych "obrazw" - czyli w chwili teraz
osobnika (w jego "wiadomoci"), tak pena i dwustronnie dopeniona
struktura moe zosta postrzeona. - Jednej oraz samodzielnej strony
mona tylko dozna - ale eby j pozna, dalej nawet zrozumie, musi
by dopenienie stanem wczeniejszym.
I dlatego obserwator jeszcze daleko od punktu zaistnienia nie widzi
wiata, on go tylko doznaje. Z kadym zgromadzonym w jego zasobach
"obrazem", z kadym elementem archiwum moliwo przeprowadzania w
wiecie porwna i pomiarw wzrasta - ale nim osignie maksymaln i
funkcjonaln w skomplikowaniu warto, to minie wiele czasu, wiele
si po drodze zadzieje.
Obserwator doznaje punktu wiata, ale widzi, e to punkt, wie, e to
punkt dopiero daleko po zaistnieniu tego punktu, a w jego przedzia
widzenia (ju widzenia) wchodzi ogromna ilo zjawisk.
To, co jest widzeniem, wiadoma rejestracj otoczenia (czy siebie)
- to rozciga si na wielkim dystansie czasu-przestrzeni.
wiat pdzi, zawsze jest doznaniem punktu, zawsze dzieje si tylko
tym punktem, obserwator zmienia si przez fakt zmiany pooenia tej
jednostki w sobie i w szerszym zakresie - ale poniewa zabudowany
jest elementami skomplikowanymi i sam jest bytem skomplikowanym, to
w jego postrzeganie wchodzi szeroki-daleki zakres zmiany. Doznanie
jest "paskie", to zoone z punktw, ale suma tych zoe zapisana
w zbiorze, zapisana na fizycznym noniku - ta suma oddaje fazy tak
pojmowanej zmiany.
Jej nigdy nie ma cznie, to zawsze jednostkowy oraz chwilowy fakt,
jednak w pamici bytu - w "archiwum" skada, buduje si w kolejnych
warstwach w "obraz", w abstrakcj, ktra jest oddaniem-symbolem, a
nawet wrcz "odciskiem" takiego "faktu" w jego istnieniu.
Tego faktu, to istotne, nigdy nie ma realnie - realnie jest tylko
zmiana w toku zachodzenia - ale zoenie "paskich" "kadrw" wiata
docierajcych i zbierajcych si w obraz, to staje si abstrakcj i
jest stanem realnym dla obserwatora.
Czego, czego nie ma obok w doznawanym zawsze wiecie - na skutek
gromadzenia danych o tym wiecie - to si usamodzielnia i fizycznie
jest obecne w obserwatorze. I dalej, w kolejnym akcie poznania, za
wzorzec pomiaru moe suy: jak nowo zgadza si z "obrazem", to
znaczy, e to jest to samo.
Obiektywnie, "zewntrznie", nie ma w takiej postaci niczego trwaego
i staego, to przecie fizycznie dziejca si wielopoziomowa zmiana
- nawet nigdzie we wntrzu obserwatora tego nie ma zapisanego tak "na
kamie" i jednoznacznie (wszak kady element obserwatora to cige
przeksztacenia). Jednak skutkiem "bezwadnoci" zmiany, skutkiem jej
rozmiarw (nim si zdeformuje lub zaniknie w tle, to nieco zjawisk
si zrealizuje) - skutkiem jej okresowego trwania w formie "notatki",
to pozwala powiedzie, e postrzegana w otoczeniu nowa okoliczno
czy fakt, e to jest tym a tym, bo ma podobne zobrazowanie do kiedy
tam w sobie zoonego. A jak jest zupenym nowym stanem, to wymaga
618
621
wszystkim.
Czyli - obserwacja fizyczna napotyka brzeg poznania w postaci faktu
jednostkowego, najmniejszego z najmniejszych dostpnych - i na tym
poziomie koczy badanie. Musi.
To logicznie mona dopeni o zakres ta-brzegu, o tworzc t stref
"cegiek" (jedynk) rzeczywistoci, jednak ju niepoznawaln w tym
skrajnym obszarze (cho analogiczny fakt jest na kadym poziomie).
- Nie mona sign badaniem ta, mona go tylko postulowa.
Co wicej, to w opisie fizyka to zbdna (kopotliwa) nadmiarowo,
ktr musi wiadomie (lub nie) z postrzegania wyrzuci - widzi fakt,
ale jego dopenienie, logicznie konieczne, jest mu zbdne.
Czyli obserwacja fizyczna nie dociera do jednostki logicznej zmiany,
poniewa taki element tworzy poznanie. - A zastosowane w dziaaniu
zmatematyzowanym uproszczenie, rwnie jako konieczno, jednostk
zmiany pomija - scala j w jedno z wszelkimi obecnymi w bezkresie.
Fizyka odcina nieskoczono, eby lokalny przebieg wyjani - ale
matematyka ustala t nieskoczono jako konieczno.
Matematyka w niecigym fizycznie obrazie redukuje przerwy i "widzi"
jedno w bezkresie, i jest to jedno-jedyno bez koca i pocztku.
A fizyka ustala w wiecie niecigo, jednak na/w brzegu obserwacji
rwnie notuje jednorodn cian elementw.
Dla matematyka przerwy i pustka zmiany jest elementem zbdnym tego
ujcia, mona to pomin w badaniu. Jednak skutkuje to, kiedy nie ma
hamulcw w analizie lub kiedy wiadomie nie ogranicza si w swojej
procedurze do wybranego z ta zakresu-faktu. Skutkuje to zliczaniem
nieskoczonoci.
Mona to zredukowa (i usun znak bezkresu ze wzoru), ale wyjani,
dlaczego tak mona zrobi - tego w zakresie tej metody ju nie ma i
by nie moe. To moe przeprowadzi tylko refleksja zewntrzna.
Dla fizyka przerwy i pustka to fundament dziaania - jego praca na
tym polega, e wyodrbnia, e notuje w otoczeniu fakt jako inny w
rejestracji wobec ta (w odniesieniu do ta-brzegu). Fizyk odcina,
odrzuca owo to (lub nawet nie wie, e takowe istnieje i warunkuje
posta wyodrbnionego elementu). I dla niego w tej jednoci wiata,
ktry widzi od rodka (od wewntrz), i z ktrego przecie nigdy si
i w aden sposb nie wydostanie - dla niego tylko taka "elementarna"
i badana jednostka jest wszystkim; to sedno jego zainteresowania, w
tym i tylko w tym zawiera si jego pomiar.
Dla fizyka poza tak wyrnionym nic wicej nie istnieje, badanie do
faktu si odnosi i jego dotyczy - dlatego ani to (pozornie puste) w
zakres eksperymentu nie wchodzi, ani zanik faktu w tle, rozproszenie
si w strefie brzegowej. Pustka, przerwa, ustanie i zanik zmiany to dla fizyka nie wlicza si w tak jaskrawy wczeniej fakt-proces,
jest zakresem "spoza" (pomiaru).
Kiedy nie ma rejestrowanej zmiany - nie ma dziaania badawczego; jak
nie ma treci do zbadania - to nie ma i samego badania.
A e na kolejnym etapie bada wiata musi to by poszerzone o zakres
wczeniej pomijanego ta (a musi tak si sta, eby widziane w jego
625
631
634
637
639
640
645
danych.
Fakt "archiwum" jest tu elementem fundamentalnym w poznawaniu - ten
zbir danych to obserwator jako taki.
Do wany w tym rejestrowaniu czasoprzestrzeni jest poziom faktu,
na/w ktrym lokuje si wyrniony stan energetycznego "zbrylenia".
Kiedy dotyczy to maego i bardzo maego elementu, postrzeganie ma
charakter penego, obejmuje cao zjawisk, ktre oznaczaj badany
konkret. Ale jeeli jest to skrajny tempem zmian wewntrznych byt,
na przykad elektron, to jego budowanie si z ta oraz wewntrzne
przeksztacenia, na skutek progu poznawania i na skutek rnicy w
tempie reakcji - to jawi si jako "zatrzanite" w sobie, stabilne
i trwae. I uzyskuje tward dla obserwatora powok, ktrej adnym
badaniem nie przebije. Co maksymalnie szybkiego w swoich zmianach
ma dla obserwatora posta twardego i elementarnego. e inaczej to
si ukada w czasie-i-przestrzeni, e kadorazowo si buduje z ta
- o tym wnosz kolejno poznawane, wyrniane w wiecie poziomy tej
zmiany. A do poziomu granicznego, ktry fizyk i jej elementarny w
poznaniu poziom oznacza.
e logicznie jest to i tak odlege do stanu jednostki i "cegieki"
- to ju wiedza spoza fizyki.
W przypadku zjawisk, ktre zachodz "obok", rwnolegle, ktre s w
poziomie istnienia obserwatora zawarte - ten zakres byt poznaje w
postaci "filmu" - i nie jest nadmiernie literackie odniesienie; to
opis tempa zmiany, ktr rejestruje byt. Przecie ta na gbokim i
zasadniczym poziomie skadajca si z chwil (i tylko chwil) zmiana to ma posta (po zsumowaniu w wielkie elementy) wanie filmu - ma
posta cig, nawet z fabularn treci. - Tu, warto to podnie,
jedno czasu-przestrzeni ma pene dla obserwatora zrealizowanie, to
jest w kocu wszystko, co doznaje-poznaje.
Doznaje chwili, jednak w zasobie danych i wobec tego zasobu, moe
pozna zawarto, ktra si dla niego "wywietla" na cianie jaskini.
e ta jaskinia jest caym wiatem? Prawda.
Ale najciekawsze z wielu powodw dla takiego jaskiniowca jest co,
co postrzega jako fakt duy, wielki, najwikszy - czyli to wszystko,
co przekracza jego rozmiar i okres istnienia. A po "wszechwiat",
to, co za taki fakt uznaje.
Co widzi osobnik, kiedy wykrela w zmianie elementy wielkie? Tak po
prawdzie niewiele, a na pocztku to zupenie nic.
Poniewa wielkie i rozlege w czasoprzestrzeni obiekty, one s tak
odlege od poziomu jego obserwacji i pomiarw, e - po prostu - nie
wchodz w zakres tego pomiaru. I podobnie jak te najmniejsze fakty,
przez niemono badania brzegowego i skoczonego - te wielkie take
staj si stabilne, trwae, nieskoczone oraz wieczne w ujciu ju
maksymalnym.
Jeeli nie wida pocztku i koca zmiany, to taki fakt musi przybra
dla bytu postrzegajcego cechy trwae i niezmienne. I dla obserwatora
tak to si musi prezentowa.
Jeeli w tym ustalaniu nie zostanie osignity poziom, ktry moe
wnie dalsze i szersze spojrzenie - jeeli byt nie wydwignie si
648
654
1.
NIC i CO - i ruch.
Pierwszym, fundamentalnie logicznym stanem rozumienia rzeczywistoci
jest podwojona wewntrznie jedno - czyli CO i NIC we wzajemnym i
nieskoczenie-wiecznym powizaniu.
Plus zmiana, przemieszczanie si czego w niczym, banalnie pojmowany
ruch - przeciwiestwo zastoju, trwaoci, niezmiennoci.
Na pocztku jest ruch "czego" w "niczym". Dalsze to konsekwencja.
2.
Zmiana w toku.
Jest tylko i wycznie zmiana w toku zachodzenia - nie ma adnego w
niej stanu wyrnionego w formie "czstki", elementu skoczonego i
z jednoznacznie okrelonymi granicami.
Wszelkie rejestrowane przez obserwatora w nim samym lub w otoczeniu
"fakty" - to zoenie niej, w tle oraz podprogowo (wobec dostpnego
mu zakresu obserwacji) przemieszczajcych si "cegieek" tworzcych
to wszystko - kwantw czego w prni.
Wida skondensowany, cinity-docinity do stanu-postaci fizycznej
jednostki element - ale to zawsze zoenie.
Kolejne pooenie logicznej jednostki i zbioru takich jednostek, to
stan chwilowy zmiany. W sensie logicznym, jako abstrakcja tej zmiany
(jej symbol), to sumarycznie "paszczyzna" z niepowtarzalnym, zawsze
jednostkowym kodem uoeniem takich elementw. Ale fizycznie jest to
"mieszanina doskonaa" - "uporzdkowany chaos".
Obserwator skomplikowany, zawarty w zmianie, doznaje tych uoe w
stanie chwilowym, ale nigdy ich nie poznaje. Poszczeglne "tyknicia"
buduj jego poznanie, jednak same s poza poznaniem; to warunkujce
akt poznania skadowe oraz fizycznie go dopeniajce, jednak s dla
655
wszdzie.
To dla fizyka nie istnieje, wyrnia tylko stan skupienia powyej
progu. Od pewnego "zbrylenia" elementw jednostkowych, zagszczenia
ich w punkcie - dopiero powyej progu elementy mog by poznane.
W historii wszechwiata s etapy, ktre musz zaistnie, eby fizyk
zobaczy wiato, jego "wybuchowe" zaistnienie - a dalej inne formy
cinitej-docinitej w jednostk energii ("czego").
To jest "eterycznym" dopenieniem obiektu, ktrego aden pomiar i
eksperyment nie wychwyci - poniewa tworzy taki pomiar.
Dla fizyka badanie zmiany (od wewntrz) dy do nieskoczonoci. I
dlatego jedynie mu dostpny obiekt badawczy, skutkiem tej jedynoci,
zakotwicza si w tle nieskoczonoci - i w efekcie prezentuje si
jako jedno.
A to dalej powoduje kopoty interpretacyjne.
Wyjcie z tego abstrakcyjnego zaptlenia? Podzia nieskoczonoci na
jake fizycznie oczywiste zakresy jeden-zero - na jednostk oraz do
niej dopeniajce zero, prni.
Logicznie to cigo a po nieskoczono - fizycznie to rne w
tej nieskoczonoci stany lokalnego zagszczenia; logicznie prosta
nieskoczona, fizycznie zaptlenie-zagszczenie w sfer.
Czyli w logicznie nieskoczony cig zmiany nazywanej tu "kosmosem"
lub zamiennie "wszechwiatem", w taki przebieg naley wprowadzi, na
zasadzie absolutnie koniecznej, przerwy - lokalne stany skupienia i
przerwy midzy kolejnymi podobnymi "wiatami".
e znajduje si to ju poza tutejszym "czasem" - e to "dalsze" ju
poza "przestrzeni" - fakt, ale to niezbdne. eby wyjani fakty i
ich obserwowane zagszczenie, trzeba doda pustk oraz inne, dalsze
(i nieskoczone) lokalizacje w Kosmosie.
Bo Kosmos to nie wszechwiat - to zakres logicznie konieczny, ale w
formule ta i nadrzdnego dopenienia.
"Kosmos" to jedno wewntrznie w sobie podwojona - to "co", "nic"
i zmiana.
8.
Wyrnienie z ta.
Dla obserwatora zasadnicze jest dziaanie oparte na wyrnianiu z
ta - to gwne, jedyne zadanie rozumu (i umysu).
To jest zawsze koniecznym dopenieniem do tego dziaania, jednak
pojawia si w sposb szczeglny i wyrany w brzegowej i maksymalnej
chwili, i to jako niezbdny skadnik tumaczcy postrzegane. Ale w
codziennej dziaalnoci obserwatora jest nadmiarem i szumem - i to
dosownie szumem, poniewa to to "rozedrgana" masa czego. Dlatego
znika z analizy, jest usuwane jako zbdny w opisie element; pustka
ta nie jest nawet uwiadamiana - przecie brak braku nie sposb w
analizie ustali.
663
Nie mona.
Owszem, "nic" to byo niezbdne logiczne dopenienie do "czego" dopenienie, ktre daje komfort w analizach, e jak si odejmie "co"
z wszystkiego, to w zapasie jest jeszcze owo "nic". Rwnie okazao
si to niezbdnym matematycznie zerem, ktre warunkuje i wsptworzy
z jedynk (na rwnych prawach) taki jzyk opisu i jest fundamentem
logiki.
Ale eby wprowadza w realne istnienie jako konieczno to (dalsze
a puste to)? - Nie, nie mona, to pomyka.
I w zakresie fizyki to rzeczywicie niemoliwe i pomyka - bo jak w
co fizycznego wpisa nico? Nie mona.
Ale to musi zosta przeprowadzone - poniewa inaczej okae si, e
zrozumienie wiata jest niemoliwe. To musi zosta zrobione, bowiem
inaczej rzeczywistoci w jej tutejszej lokalnej postaci nigdy si
nie wyjani.
I nie jest to fraza wprowadzona na zasadzie adnego w konstrukcji
sformuowania - czy filozoficzna igraszka rozumu, ktry zmaga si z
opisem rzeczywistoci. To absolutnie konieczne, to nie do pominicia.
Czyli maksymalnie w definiowaniu "wszechwiata" musi si pojawi w
pierwszym rzucie jednostka logiczna, kwant czego. Ale w drugim do
ta, i to ju na zasadzie ostatecznej, trzeba wprowadzi pustk nic - zero.
"Wszechwiat" to jego tre plus ("puste") to.
I to taki "stan" - NIC - jest ostatecznym elementem rozumowania, na
ktrym mona oraz trzeba si oprze; pustka jest punktem podparcia
i oparcia w analizie Wszystkiego. NIC to fundament rozumu.
Jeeli si tego nie zrobi?
C, mona, jednak skutek bdzie oczywisty: zliczanie bezkresu oraz
wieczne bdzenie w nieskoczonoci.
9.
Obserwator.
Obserwator to w analizie rzeczywistoci zagadnienie centralne - to
nie wiat jako taki jest istotny, to doznajcy zmiany byt oraz to,
jak zaobserwowane znakuje i nazywa, to jest sednem.
Przede wszystkim istotna jest lokalizacja obserwatora w zmianie jego rodkowe zaistnienie.
Rejestrowane przez fizyk peryferyjne, niczym si nie wyrniajce
umiejscowienie obserwatora - takie zdefiniowanie jego (za)istnienia
i dziaania jest w przyjtym schemacie opisu poprawne oraz oddaje
stan i znaczenie tej konstrukcji w doskonaej fizycznej mieszaninie
rzeczywistoci. A zarazem jest bdne.
Dlatego bdne, poniewa obserwator, czyli osobnik wiadomy swojego
(za)istnienia, to byt logicznie umiejscowiony dokadanie w rodku w rodku zmiany, ktra jest rozumiana jako "wszechwiat". To punkt i
etap w ewolucji tego ukadu rodkowy, a w konsekwencji zaistnienie
665
674
za wszystko podbudowuje.
Dla fizyka liczy si obiekt o strukturze "wszechwiata" - i niczego
innego nie ma do poznania i niczego dalej nie postrzee. Dla niego
nieskoczone "pole moliwoci" to w dziaaniu tylko hipoteza, nigdy
proces weryfikacji. I koniec.
Jednak bez wprowadzenia Ewolucji, bez podziau jednoci na Kosmos i
wszechwiat - czyli bez oddalenia od siebie dzi wymiennych poj bez tego obraz musi by zoeniem, i to wielokrotnym.
Poprawna i na bazie fizycznych ustale wyprowadzona jedno wiata
(i wszystkiego) - to jest fakt.
Ale logiczny, filozoficzny - to ogld zmiany z zewntrz.
To abstrakcja zoona z tych chwilowych stanw, ktre moe dozna na
rne sposoby fizyk.
Ale ta jedno zarazem, wanie na gruncie tych fizycznych obserwacji
- musi zosta podzielona. Poniewa wszelkie w otoczeniu obserwowane
fakty to "co" w otoczeniu ta (a maksymalnie w otoczeniu "nic"). Z
tego powodu "wszechwiat" nie moe by tu wyjtkiem od reguy - fakt
fizyczny i zmienny nie moe by nieskoczony.
Dlatego w zakres "poza ukadem", i to na zasadzie koniecznej, trzeba
wprowadzi wieczno i nieskoczono - w tym nieskoczono "nic"
i "czego". Oraz ruch tego czego w tym nic.
I jest to absolutna konieczno - dotyczy przecie skrajnego stanu
zmiany, dotyczy maksymalnie brzegowych, absolutnie fundamentalnych
wielkoci.
Nie ma odwoania, "wszechwiat" to nie Kosmos - to lokalny w takim
zakresie i chwilowy stan skupienia jednostek kwantowych. Dla fizyka
jedyny dostpny obiekt, ale przez t jedyno niewytumaczalny - to
albo skrajnie niemoliwy traf w losowaniu bytw, albo ocierajcy si
o niezwyko czyn bez sensownego uzasadnienia.
Kiedy wida tylko jedno, takie tumaczenie jest nieuniknione.
A wystarczy tylko wprowadzi banalne - z tego wiata wywiedzione i
zawsze obowizujce ustalenie: s zgszczenia i jest graniczy stan
takiego zgszczenia.
On buduje si "w pionie", przenosi dalej sygna do nastpnego punktu
"w poziomie" - i rozprasza si, jego zagszczenie zanika w tle. A
do stanu rozpynicia si w tym tle.
Zawsze i wszdzie porzdny i uporzdkowany samym swoim zachodzeniem
nastpczy tok ewolucyjny. W kadym procesie tylko tak.
Wspomniane powyej ujcie (gdzie poktnie si pokazujce) - e s
zakresy dalsze i e s inne wszechwiatowe struktury, to nie wprost
i nie tak kategorycznie, ale jednak wprowadza ju w obraz tutejszego
wiata te "dalsze" rejony - one ju wydaj si konieczne, eby tak
zastanawiajc zgodno cyferek uzasadni.
Gdyby nie ten fizycznie i jedynie dostpny obiekt badawczy - gdyby
nie trudno (i niemoliwo) aktu weryfikacyjnego - c, ju dawno
byby wprowadzony kosmiczny, nieskoczony i wieczny cig wiatw. To
te oczywisto.
683
Ale obecnie, poprzez ten podzia poj, wyania si nie tylko etap
dalszy (i jako niezbdny), eby wyjani lokalny rozkadu kwantw ale pojawia si moliwo weryfikacji tego dalszego.
Wychodzc z tu i teraz - rozpoznajc regu tu istniejcych faktw
- mona na tej podstawie opisa zawsze i wszdzie.
Dlaczego? Poniewa dalsze (poza dostpnym obiektem do badania) nie
moe by inne ani tym bardziej sprzeczne z tutejszym. Lokalny stan
wiata (obserwowane wok na wszelkie ju sposoby), eby mogo takim
zaistnie w caoci - to musi spenia wszelkie reguy tego zakresu
nadrzdnego.
I musi je zawiera w sobie. Bowiem w innym przypadku nie zaistnieje.
Co wicej - regua nadrzdna do budujcego si fragmentu nie moe w
tym maksymalnym obszarze by skomplikowana.
Wrcz przeciwnie, to musi by maksymalnie prosta regua.
Dlatego kiedy fizyk, osobnik fizyczny uzbrojony w matematyczny obraz
i za podszeptem wzoru kieruje si w stron coraz mniejszych cegieek
tworzcych, a zarazem coraz bardziej postrzega to jako skomplikowan
mozaik - taki byt idzie w objanianiu i budowaniu reguy w kierunku
przeciwnym ni faktyczna regua Ewolucji. "Na dnie" jest maksymalna
prostota, ale i na grze jest maksymalna prostota.
To obserwator, ktry nie moe dokona samodzielnie podziau na etapy
i zagszczenia wiata, to on ten wiat postrzega jako nieoznaczony,
losowy - skomplikowany.
A przecie jedyn tajemnic ewolucyjnej zmiany jest to - e adnej
tajemnicy nie ma.
I e biegnie tak prosto, e ju prociej nie moe.
Ewolucja, czyli zmiana bez pocztku i koca, to konieczno - to w
stosunku do tutaj notowanego zgszczenia elementw stan znacznego i
skrajnego rozrzedzenia, oddalajce si std kwanty maksymalnie pdz
w nieskoczono i na takim "dystansie" s wzgldem siebie - ale nie
dalej przecie.
Nieskoczono to jednoznacznie wyznaczona granica w Kosmosie, ale
ani mniejsza, ani wiksza. Dlatego, cho to jest rozrzedzenie mae
i nieskoczone - to nie jest to zero.
Czyli w Kosmosie nie ma pustki absolutnej w znaczeniu, e tylko ona
jest.
Pustka, nic, dopenia byty - jest w kadym fakcie, i to jako skadnik
konieczny, ale jest rwnie tem zmiany. I jest pustka w samej swojej
"pustocie" nieskoczona - i jest przez to jednoci.
Zero nie ma w sobie skadowych, "co" mona dzieli do stanu kwantu
logicznego, ale zera i pustki nie.
Przy czym, co istotne poznawczo, opis pustki (NIC), opis prowadzony
z poziomu obserwatora zanurzonego w CO - taki opis nicoci musi w
sobie by skomplikowany (z rnymi kwantyfikatorami). Skoro odnosi
si do "czego", to nawet logiczna "prnia" nie jest postrzegana i
definiowana wprost - ale przez wszelkie odniesienia.
A skoro nie ma pustki absolutnej, to jest tylko lokalny, ju na tym
skrajnym zakresie-etapie zmiany-Ewolucji - jest przemieszczanie si
684
jednostek czego.
To jest znacznie poniej progu zaistnienia (zagszczenia) ukadu w
formule wszechwiata - ale to na pewno jest Zmiana.
To jeszcze nie jest "ewolucja" - ale to na pewno jest "Ewolucja".
Zasada "tam", poza wszechwiatem, i zasada tu, wewntrz, jest jedna
i ta sama. Zgodno wszystkich faktw i ich "mechanika" zawsze oraz
wszdzie zachowana. W obu zakresach, fizycznym i Fizycznym, s progi
- etapy - stany gstoci. To skwantowana zmiana.
To jedno wzajemnie powizana i spjna na kadym kroku. Tylko raz
obserwowana fizycznie i lokalnie przez fizyka - a raz postrzegana
logicznie i generalnie przez filozofa.
Raz to ewolucja, a raz Ewolucja. Raz skoczona zmiana konkretnej i
skromnej liczbowo iloci kwantw - a raz Zamiana nieskoczona oraz
wieczna.
A pord tego Wszystkiego, gdzie bardzo lokalnie, stan maksymalnego
- bardzo osobliwego zgszczenia jednostek. Czasami mylcy zgstek.
Kosmos to jak najbardziej Fizyka, ale na pewno nie fizyka - to jak
najbardziej zmiana Ewolucyjna, ale warunkujca lokaln ewolucj; to
filozoficzne, wic zewntrzne spojrzenie na procesy - ale dostpne
tylko poprzez konstrukcj abstrakcyjn.
I w tym ujciu logiczna i konieczna jedno rozpada si na czci,
odrbne wiaty - lokalne w bezkresie stany skupienia.
W dostpnym dla fizyka zakresie liczy si wycznie wyrnienie z
jednorodnego ta - w dalszym rwnie; tu i dalej s punktowe fakty,
tu i tam przerwa oddziale je od siebie.
Tylko zachodzi fundamentalna rnica postrzegania: fizyk (w ramach
wszechwiata) usuwa przerwy (pustk), eby doj jednorodnoci ta
i jednostki tworzcej - natomiast Fizyk w jednorodno nieskoczonego
obrazu (logicznego Kosmosu) musi te przerwy i pustk wprowadzi na
powrt. Po co? eby zrozumie Ewolucj, jej nieskoczony i wieczny
cig zmiany.
W sumie to rzeczywicie drobna rnica, to druga strona lustra.
20.
Nieskoczono-wieczno.
Wychodzc w analizie wiata od rodka zmiany, obserwator (poznajcy
otoczenie byt), jest w podwjnie trudnej sytuacji. Powstaje w chwili,
kiedy wszystko jest maksymalnie dobrze urzdzone, jest efektem tej
symetrycznej chwili ewolucyjnej (i Ewolucyjnej), ale musi pozna z
tego rodka wiata jego zasad - oraz brzegi procesu. Opiera si w
swoim dziaaniu na jednostkach maksymalnego skomplikowania, plus te
wszelkie pozostae, ale dy do wyjanienia, dlaczego one s takie.
Oraz chce wyjani, co si dziao do momentu jego zaistnienia i co
bdzie si dziao, kiedy ju go nie bdzie. A taki cel do ustalenia
ze rodka zmiany, ktra obserwatora tworzy (i ze rodkowego etapu w
zmianie) - to jest maksymalnie trudne. Proces wiodcy do tego jest
maksymalnie prosty - ale jego rozkodowanie maksymalnie trudne oraz
rozcignite na czstkowe etapy poznania. I inne one nie mog by,
w fizycznym i realnym badaniu inne nie bd.
685
686