You are on page 1of 6

Kwantologia stosowana - kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 2.1 - 4 %.
Przed nami same znaki zapytania, mona by powiedzie.
Co moe tak do koca faktem prawdziwym nie jest, tylko e od czego
trzeba byo w rozmowie zacz, sami rozumiecie.
Nasza mnie, widzicie, taka chwila, e telewizyjny ekran sobie na
czas jaki uruchomiem. Rozumiecie, s na wiecie przerne stany
zboczone, no i pord nich ekranowy. eby nie byo, czsto w takie
rejony nie zbaczam, rzadko mi si to przytrafia, mona powiedzie jednak, wiecie, bywa. Oglnie przewidywalnym bytem jestem, tylko po
zrwnowaone emocjonalnie informacje na co dzie sigam, ale bywa tak od czasu do czasu - e sobie pudeko z obrazkami uruchomi. Co
by, rozumiecie, zobaczy naocznie takie nienormalnoci ociekajce
konstrukty bytowe. I w ogle.
I, wiecie, chyba tym razem tak to si zadziao, e na szczliw i
niezwyk chwil nadawcz trafiem, bo audycja o rozumie bya. No,
tak byo; sami pojmujecie - e dziw telewizyjnie niezwyky. Takowa
jedna pani, profesorka jej chyba byo, dugo, bo chyba z minut, a
moe i ciut wicej, na ekranie gadaa. O tym rozumie, rozumiecie,
gadaa. e taki, e owaki, rozumiecie - e generalnie rozumny. Ale
jedno w tej przemowie mnie trafio, informacja pada, e naukowe w
swoich pomiarach ustaliy - e to, co rozum unosi w gr, czyli ta
caa nasza biologiczno genowo znaczona, e to jeno kilka procent
z caociowych stu.
e, mwic inaczej, jak posumowa genowe znaki w komrkowym wiecie,
takie jako tam przeniknite logik naukow - to z tego rozpoznane
jest procentowo 4. Moe i dwa, w szczegach jasne to nie byo - e
tego jest kilka z procentowej caoci.
Rozumiecie? Naukowi ponatrudzali si, namczyli za miliardy monet a wiedzy z tego tyle, e zysk 4 %.
Moe i nie taki may, banki tak dochodowe nie s, ale, przyznacie,
duo to nie jest. Na obecny czas badawczy cztery procent uzysku z
badania wszelkiego - to jako mao si prezentuje.
Tylko, widzicie, nie to mnie w tej pogadance z ekranu trafio jako
specjalnie, dzi cztery procent z caoci wiemy - jutro bdzie co
wicej, tak to przecie si dzieje. Ale sama warto liczbowa tak
mnie szturchna, co mnie, widzicie, w tej czwrce tkno. Jakbym
to ju gdzie sysza. Albo i czyta.
U mnie to jest tak, e pami mam dobr. Jak co w ni wpadnie, to
pniej koacze si i koacze. Ale, wida, dawnym czasem czyta to
musiaem, bo koatanie bardzo sabe byo. Zawziem si, wane si
to mi wydawao, gboko ze wszystkim powizane.
Tak, przypominaem sobie, dokopaem si informacji. Takie, wiecie,

skojarzenie mnie naszo, e czytaem kiedy tam takiego grafomana w


tekcie internetowym - i to byo to. Ja tam, rozumiecie, takie co
grafomaskiego na kilometr oraz kilobajt zauwaam - zdanie poznam, i
ju wiem. Dla mnie sowo przeczyta - a ju wiem, e to z wasnym
jzykiem ojczystym nie miao stycznoci nawet poprzez cian, ju o
interpunkcji czy ortografii nie wspominajc, bo to poziom jedynie
dla eksperta. Sami zreszt wiecie...
Wic tak to sobie przypomnie przypomniaem, jaki Lozowski czy inny
ski to by, pies go trca po caoci i detalicznie. Ale, rozumiecie,
na tej stronie, com si z trudem wgryzajc by j przeczyta - taka
tam wiadomo te bya. Czyli, e to si wszystko oraz wszelakie na
kilka, na cztery sownie i dokadnie jednostek - e to tak wystaje
ponad powierzchni. I e to jako tam naukowo wida w rzeczywistoci
- w wszechwiatowym energetycznym oceanie.
To, rozumiecie, napisane tak byo, e czowiek a si przekrca w
sobie przy lekturze, nudy okropne, flaki z olejem, i to kilka razy
przetrawione, jednak osobnik by to napisa, spraw trzema mu odda.
A nawet by pokaza na licznych przykadach, e to szerzej tak si
prezentuje.
e gdzie w okolice si nie zerknie, to zawsze mona uwag swoj tak
cztery procent z caoci wyuska.
Bo te sami zauwacie i pomylcie, pynie sobie grka lodu oceanem w
dal i w czasie - i teraz pytanko: ile tego wida? Na jaki procent to
z otchani wodnej wystaje? A co, cztery procent. Prawda, co do tej
konkretnej wartoci liczbowej to nie warto si czepia, jedynka w t
lub druga stron, to marno zliczeniowa - o zasad chodzi: e to w
takiej minimalnej proporcji do caego elementu ponad powierzchni
wystaje i daje si postrzega naukowo czy dowolnie. Ale, tak to ja
ju sobie dopowiadam, najpewniej w kadym przypadku - jakby tak si
szczegami w zliczaniu zaj, e to zawsze i wszdzie jest cztery
procent z caoci.
Takie, rozumiecie, przeczucie naukowo podszyte mam i si nim z wami
dziel. Co mi si tak umysowo po gowie snuje, e tak to wanie
zawsze jest, byo i bdzie.
Ale co tam gra lodowa, to bana przykadowy, pospolito w kadym
telewizorze co rusz widoczna. A przecie i inne zobrazowania tene
"ski" podawa, ciekawe, nie powiem.
Dajmy na to, jak si zjadamy. Rozumiecie? Przecie to tak idzie - co
sobie na lekcjach biologii kady uwiadamia - e jest piramidalne
uoenie kolejki w zjadaniu. Podstawa, rozumiecie, szeroka - ale z
drobnicy. A pniej, w gr idc, wiksze cielska, ale coraz mniej
liczne w sobie jednostkami. A, rozumiecie, po szczyt szczytw - a
po nasz wiecznie godn czered.
Albo przypadek szczeglnie widoczny, sam si od razu w analizie tu
narzuca: wszechwiatowo materialnie rozjaniona. Wypisz wymaluj
i przelicz, a cztery procent z caoci wyazi.
Tak si tym naukowi zadziwiaj, tak licz, tak si z tym dziwacznym
wynikiem obnosz i nad nim debatuj - co by moe to jaki pomiarowy
bd by - e a si patrze na to nie chce. Co pomierz cao, to

im wychodzi, e tylko cztery jednostkowe procenty z koniecznych stu


przyrzdowo i jako si pokazuj - a reszta, co z reszt? Czym owa
resztkowo jest i dlaczego taka niepoznawalna?
Pytaj - pytaj - lata ju nad tym debatuj, ale kroku nie zrobili.
Prawda, poetykietowali to sobie na rne sowne abstrakcje, umysowo
obaskawili, tylko treci nic a nic nie sigaj - myl hipotetyczn
snuj gst a liczn, jednak o krok dalej w analizach jako si nie
przemiecili. Sami zreszt wiecie.
Po kolejne, to samo widzenie nasze codzienne warto tu podkreli, w
jego stopniowalnym zachodzeniu. Zauwacie, e z caej powiaty, co
to w zmysowy kana wzrokowy wpada, z wszelkich punktowych a mocno
mnogich faktw wietlnych, ktre si w zmys oczny dostaj, z tego
niewielki procent przechodzi do kolejnego etapu obrbkowego. Nic w
tym dziwnego, to laboratoryjni ju dawno wyliczyli, to poziomami i
stopniowo si dzieje. Jeden si fakt zakoczy i zaczyna kolejny. A
ten ju mniej niesie jednostek, i coraz mniej.
A to nie koniec ani fina tej procedury, dalsze obrabianie takiego
sygnau znw si w mzgu tak samo dzieje. A do pojedynczego elementu
tak idzie, sam szczyt si pojawia i jarzy dla osobnika. Tylko e to
jest tak wielokrotnie podbudowane, to on zupenie tego nie widzi nie moe. Rejestruje fakt na powierzchni, czyli ten najjaniejszy,
a przecie to ta ciemno jest tu najwaniejsza, ta nieoznaczona i
zakryta. Przecie to te poziomy s podstaw piramidy, warunkuj oraz
warunkuj istnienie "szczytu". Szczyt jest tylko i wycznie punktem
- "pykiem" wobec caoci. Rozumiecie?
A dalej, wzajemne relacje midzy warstwami materii, relacja fotonw
do elektronw. Albo powyej, elektronw i atomw, atomw i komrek
biologicznych - cielenie biologicznej podbudowy do komrek mzgu,
neuronalnych. Co, jest podobnie? Baza i nadbudowa s wobec siebie
w proporcji, co? A relacja midzy ciaem-nosicielem i umysem - co
w pomierzonym na oczy si rzuca?
Jeszcze dalej, wiadomo. Znacie te bzdurne bo bzdurne, jednak z
jaki obserwacji wynikajce ustalenia, e mzg pracuje na zakresie
niewielkim, a caa reszta to ugr i nadmiarowo, ktra zupenie w
caoci nie wiedzie po co si znajduje. Przypadek? Tak to sobie w
przyrodzie si uoyo samo z siebie?
Sami widzicie, sprawa robi si ciekawa, wspomniane znaki zapytania
wszdzie po wiecie ustawia oraz w zbir oglny zestawia. Bo skoro
tak rne elementy rzeczywistoci wobec siebie tak s uoone, e
z przeliczonej caoci jedynie kilka, najpewniej zawsze na cztery
elementy to wida - to wida z tego, e co to prezentuje.
Przecie, chwytacie?, jeeli po jednej stronie rozumowania zestawi w
tabelce stan maksymalny, czyli wszechwiatowo policzaln, a te
po drugiej, po maksymalnie drugiej umysowo mzgow nasz - i w
obu przypadkach, a te wszelkich porednich, staa proporcja si w
tym zestawieniu pojawia, to co si w tym musi pokazywa. - Musowo
musi si w tym co ukrywa istotnego informacyjnie.

I nawet takie co, e bd o takim w serwisach dziennikowych gada


telewizyjni. Bo przecie to czysta losowo oraz przypadkowo nie
jest - nie moe by.
Fakt i prawda, naukowi zawsze w pierwszym swoim spojrzeniu kieruj
oprzyrzdowanie na to, co si z ta wybija, co wazi swoj widoczn
jasnoci wizualn w pomierzenie. A reszt, ktra ukada si w to,
to maj za dodatek. A czasami nawet za mie. Dla nich si to tylko
liczy, co wyrane i oczywiste.
Ale, zauwacie, jak to si w lata robi, jak badanie za badaniem idzie
- jak moliwoci sprztu na wyszy poziom si podnosz, a konkretne
pomiary coraz gbiej zanurzaj si w rzeczywisto i w szczegy,
to wczeniej bezadne, bezsensowne, niezauwaalne to - ono wanym
si okazuje, elementy mae i mniejsze wchodz w poznawanie i tworz
zalenoci.
Czyli piramida si z tego robi - taka "gra lodowa poznania".
Co byo szczytem wszystkiego i najlepiej si pokazujce, to takim
pozostaje, tylko proporcje w obrazie mocno, i jeszcze mocniej si
zmieniaj. Tene szczytowy szczyt wczeniejszy i cao uprzednio
jako jedno postrzegana, to na finiszu dziaa okazuje si punktem
w caoci - jeno ladowym procentem w zbiorze.
Na koniec okazuje si, e wszystko ze wszystkim gdzie tam na dnie
nieoznaczonym a ciemnym si lokuje i czy - i e jedno wszdzie
si panoszy.
Powiem wam nawet wicej - tak to sobie bowiem kombinuj - e zasada
"czterech procent" nie tylko w zakresie materialnym si prezentuje
w takiej wartoci, ale wszdzie i we wszystkim. Na uwadze gwnie
teraz nasz wewntrzny poziom umysowy mam - relacj midzy jedynk
mylenia, czyli faktem abstrakcyjnym, a jego fizyczn podbudow.
I tu przecie tak samo musi by.
Co si w kupk fizycznie musi jako tako zebra, poczy, i dopiero
na tym (albo w tym) uytkownik si dopatrzy, odczuje pojcie - albo
dowolnie inne sowo. To nie moe tak si w mzgowiu toczy, e jest
porcja byle jaka oraz e na tym (czy w tym) si abstrakcyjna warto
objawia - to nie tak pjdzie.
Jak w caoci jest stao i proporcja, to i tutaj podobnie si to
uoy (zoy).
I jeszcze wicej, regua "gry lodowej" bdzie rwnie w zakresie
pojciowym si objawia - ju tylko symbolicznym; bo jak wszdzie,
to wszdzie.
Czyli wytworzy osobniczy byt jedno sowne nazwanie wiata, a te nim
wiadomie obraca, jednak w gbinie, gdzie w zakamarkach pojmowania,
unoszone to jest, obudowane to jest znaczeniami na 96 procent.
Wida jako, obrbce jako tam prowadzonej podlegaj jeno cztery z
caoci jednostki, a reszta pozostaje skryta w mrokach. I w analizie
prowadzonej od wewntrz niedotykalna. Reszta to fakty dopeniajce,
ktre kiedy w przeszoci musiay zaistnie, eby w teraniejszej
chwili unosi, podbudowywa - dopenia abstrakcyjnie na/w poziomie

wiadomoci chwilowy konstrukt, ktry jest obrabiany.


Ciemne, podprogowe i podwiadome fakty s jak najbardziej konieczne
i stanowi fundament dziaa, tylko, co oczywiste, w obserwacji nie
wystpuj.
Stawiam orzechy przeciwko wartociom, e tak to jest.
Co ja bd was przekonywa, sami przecie widzicie, e wszystko w
takie szczytowanie si ukada.
Szczyt jest zawsze jeden i punktowy, to oczywista oczywisto, ktr
oczywisto pogania. Tylko e, i to wecie sobie pod uwag i rozwag
- e ten widoczny z daleka i ostro szczyt, e ten najwyej pooony
fakt dziejowy, ktry przez to tak prosto i na wszelkie sposoby si
w badanie rzuca, e to daleko nie wszystko.
To mocno daleko nie wszystko.
Prawda, zauwacie i to, bo to istotne w tym zrozumieniu, e takiej
"podstawy" piramidalnej ju dawno moe nie by, ona si gdzie tam
w przeszoci osobnika badanego znajduje, jednak ona jest koniecznym
w opisie dopenieniem tej bytowej konstrukcji, bez niej nigdy nic z
mechaniki jej odmian nie zrozumiecie. Nawet jak obserwujecie tylko
"goy" fakt, to musicie mie wiadomo, e tak naprawd postrzegacie
dalekie i gbokie zjawisko - e ono poprzez czas, ale i przestrze
poczone jest ze wszystkim. A tylko teraz i tu jako w lokalnoci
si pokazuje.
Szczyt tego faktu jest tutaj, jednak jego najwaniejsze dopenienie
zawsze i wszdzie - rozumiecie?
Dajmy na to widzi sobie jaki fizyk czy inszy chemik taki atom albo
co podobnego - niechby i t gr lodow. Czy on widzi wszystko? No
nie, rejestruje tylko punkt szczytowy energetycznych przeksztace,
ktre w pogbionej analizie powizane s ze wszystkim wok, a te
z wszystkim w ogle - a po nieskoczono i wieczno. Fizyczna w
obserwacji oraz skoczona dla postrzegajcego struktura, to zawsze i
tylko wyrnienie z ta, chwilowe zerodkowanie si energii w tak
konstrukcj - tylko chwilowe.
W badaniu fizyk napdzanym - w takim poznawaniu zawsze musi si w
przyrzdzie badawczym mieci jednostka, to zrozumiae.
Ale jeeli badajcy tego nie dopeni faktami, co to je wyprodukuje
logicznie poprzez wszelakie stany wiata - jeeli nie dooy do tej
czstki wielopoziomowego zakresu zmiany (caej piramidy elementw),
to nigdy nie zrozumie ani jej, ani wiata - ani siebie na dokadk.
Rozumiecie?
Bo w gbokim ujciu adnego "punktu" rzeczywistoci nie ma, zawsze
jest zbir, ktry fizykowi si prezentuje w obserwacji jako "jedynka"
- to szczyt na fali, wierzchoek piramidy dziejowej, zoenie oraz
zudzenie. Tylko tak - tylko tak.
I zawsze jest to - zauwacie - mao wobec caoci, ktr trzeba w
analizie uwzgldni, bardzo niewielki procent z caoci, ktry jest
wszystkim w obserwacji.
Tylko e logicznie jest to dalece nie wszystkim.

Naukowi co ogldaj i mierz jakim tam zmylnym sposobem, jakie


zalenoci midzy faktami ustalaj - a to jedynie wierzchoek "gry
lodowej", a to zawsze niewielka cz z caej a koniecznej piramidy.
Rozumiecie?
Wida wszystko - prawda. I niczego wicej nie ma - prawda. Zawsze
jest tylko to, co udaje si w dowolny sposb zaobserwowa, zmierzy
i ponazywa - prawda.
Ale to nie wszystko. I to rwnie jest prawd.
Fizyk, czy dowolnie inny naukowy osobnik, ma do zbadania tylko to
"widoczne", tylko tym si moe zajmowa, to sens jego dziaania.
Jednak musi mie rozeznanie, e to nie wszystko. Dlatego, jeeli w
swoim badaniu ograniczy si do jako widocznego, to bdzie w takim
czynie jako ten, co to usiad na szczycie gry i twierdzi, e poza
tym miejscem niczego wicej nie ma. Nie wie w tej swojej pysze - a
te i sabowitym widzeniu - e jest wielkie i wspaniae "otoczenie"
owej "gry", e ta gra ma dopenienie w d i w bok. Oraz e jest
kolejna gra, i dalsze. Nie wie, e jest gbia czca gdzie tam
na dole wszystkie moliwe gry, e to dokonuje si poprzez czas i
przestrze i podpowierzchniowo. Nie wie, e stanowi to jedno tu i
teraz, ale i wszelako.
Nie wie, e absolutnie wszelkie "gry", poprzez ich logiczn, wic
filozoficzn jedno, mona w takowym pogbionym spojrzeniu ujrze
w przemianie nieskoczono-wiecznej. I zrozumie.
Widzi wszystko. Tylko e to punkt, wierzchoek Wszystkiego...
Jeeli byt popatrujcy na okolic (a po horyzont) w taki sposb nie
spojrzy na rzeczywisto, jeeli tej wielopoziomowej cznoci nie
uwzgldni w swoim obrazie - bdzie niczym lepiec w jaskini, ktry
co tam widzi oraz opowiada o bycie otaczajcym, ale jake mao z
wszystkiego potrafi dojrze, jake to niewiele z caoci. Cienie na
cianie, nawet zwiewnie pikne i skoczne, to doprawdy nie wszystko.
Taki obserwator widzi "4 %", a reszt pomija.
Rozumiecie?
Wida zawsze "punkt". Ale to zawsze jednostka w zbiorze.

cdn.

Janusz ozowski

You might also like