You are on page 1of 9

Kwantologia stosowana - kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 7.2 - Dusza-i-ciao.
Witam serdecznie.
Mamy dzi tak wielu suchaczy, e zaczynam si niepokoi, czy aby
nie zasza pomyka wywoana tematem spotkania. Oczywicie jestem
rad, e pastwo przyszlicie tak tumnie. I mam zarazem nadziej,
e nawet jeeli jest to powodowane nieporozumieniem, to wyjdziecie
zadowoleni. Chciabym jednak spraw wyjani ju na wstpie. To i
tak musiaoby si pojawi, poniewa poprzednie z tego cyklu nasze
spotkanie byo czas jaki temu, wic w ramach przypomnienia co o
sprawie trzeba powiedzie - ale postaram si to zrobi w wymiarze o
stopnie wikszym od wstpnego zaoenia. Mog bowiem zakada, e
cze z naszych goci jest tu pierwszy raz.
Musz rwnie uprzedzi, e nie jest to temat pojty religijnie, a
wic tradycyjnie - to nie ten poziom dyskusji, to nie takie ujcie,
to nie takie spotkanie. Jeeli kto z zebranych przyszed z myl,
e czego si dowie o duszach, ich przemieszczaniu si, o zakresie
"poza", jako tam pojtym zakresie "poza", zalenie od osobistych
preferencji, c, by moe si rozczaruje. A moe nie, bd stara
si nie zanudzi. Z tym, co od razu dodaj na zacht, odniesienia
do religii, rnych religii, bd czste, a wrcz s kanw obecnej
prezentacji.
Religia, filozofia, logiczny namys nad wiatem, to centralny w tym
dzisiejszym spotkaniu element dyskusji.
Witam raz jeszcze i przechodzc do tematu, chciabym zacz choby
od oglnego omwienia tego, co koledzy na poprzednich spotkaniach
prezentowali. Przypominam, a obecnych pierwszy raz informuj, e w
tamtych pogadankach, ktre nosiy tytu "Dostawka do umysu", byy
to dwie prelekcje, wwczas zostaa zaprezentowana myl, e wielce
w kontakcie z naszym codziennym otoczeniem przydaa by si swoista
"przystawka", czy jak to nazwa. Urzdzenie, ktre przejmuje pen
kontrol nad czeniem umysu, wanie umysu, nie tylko mzgu, ze
wiatem zewntrznym. Dzi, wystarczy si tylko rozejrze, jestemy
w pewnym, a nawet w dosownym sensie niewolnikami. Owszem, kade z
widocznych urzdze samo z siebie jest nam potrzebne, a nawet ju
niezbdne do ycia. I wszystko byoby pikne. Ale kady przyzna, e
zaczyna si to robi kopotliwe. A to trzeba podadowa, a to co
ustawi lub poprawi, tu zmieni i dopilnowa - i w ogle czujemy
si zniewoleni. Kable, fale takie i inne, terminy, rozmowy zawsze
i wszdzie, bo naciskaj - wszystko trzeba pilnowa. Nie musz si
duej rozwodzi, kady to zna.
I teraz prosz sobie wyobrazi, e to wszystko jest w jednym, ju
na zawsze jednym urzdzeniu. A do tego nasza aktywno zupenie w
nim nie musi grzeba, jest i jest - a czowiek korzysta w peni, na
kadym kroku i zawsze. adnie brzmi? Widz, e adnie. Jedno takie
skromne urzdzonko - a czy, odbiera, pozwala wczy co si chce

w technicznym otoczeniu, kontaktuje na wszelkie sposoby, ktre dzi


ju znamy, albo kiedy tam inynierowie wymyl. Kady chciaby co
w ten dese posiada. Ja na pewno.
Ale jest problem - zasadniczy: nasza indywidualno; osobnicza, tak
dla nas cenna osobowo. Cenna dla nas, ale ogromne wyzwanie, kiedy
to trzeba sprzgn ze wspomnianym technicznym otoczeniem. Jednego
obywatela wiata mona zdekodowa, odczyta jego sposb notowania
danych, ale milion, ale miliardy? To po prostu niemoliwe, nie da
si, aden inynier takiego zbioru nie odczyta. Problem? Tak, jest
problem.
Ale - to na pocieszenie nam natura daje - jeeli jest problem, to i
rozwizanie si znajdzie. Jak co w wiecie stanowi cian, ktrej
podobno si nie pokona, to zawsze jakie obejcie te mona odkry
i omin zawalidrog.
Jak to si powiada, gow muru nie pokonasz, ale jeeli brak innych
narzdzi, warto sprbowa.
Na poprzednich prelekcjach omwione to zostao szeroko - ogranicz
si wic do stwierdzenia, e wyjciem jest indywidualne, takie od
pierwszych chwil istnienia osobnika, notowanie jego funkcjonowania
w umyle. W mzgu, jako faktu biologicznego, ale i umyle, caoci
funkcjonalnej. Czyli nonika i treci abstrakcyjnej.
Zbudowanie i dalej wykorzystywanie tak rozumianej "przystawki", to
pozwala - ju realnie i technicznie pozwala na pokonanie wspomnianej
bariery osobnoci-odrbnoci kadego bytu.
Jest "porednik", ktrym czy ze wiatem i odbiera pynce z tego
wiata sygnay. I fajnie.
Tylko e to jest najmniej wane zagadnienie. W tej chwili zbliam
si ju do dzisiejszego tematu - poprzednie etapy to wanie takie
podczenie do otoczenia, wielce uyteczne, jednak banalne. Chodzi
o co znacznie istotniejszego.
Prosz zwrci uwag, e "przystawka" - urzdzenie dziaajce sobie
"w tle" osobniczej aktywnoci, e ono nie tylko kontaktuje, ale te
zapisuje kwant po kwancie, element po elemencie tak osobowo - i
to w skali caego istnienia. Co wicej, dziaa technicznie tak, e
zachowuje, prezentuje si w swoich funkcjach identycznie, jak to w
przypadku mzgu mona obserwowa. Zgoda, materialna substancja do
tego dziaania uyta jest inna, praktycznie kada, ktra si nada ale funkcja, sposb reagowania, dziaanie jest identyczne.
Nie ma znaczenia nonik - wane, eby procesy byy takie same.
Nie ma znaczenia, w czym i na czym si myli - najwaniejsze, eby
logicznie.
Czyli, to bardzo istotne, w chwili maksymalnie dla osobowoci ju
wanej, w chwili koca istnienia, pojawia si taka konsekwencja i
niezwyko tej "przystawki-dostawki": jeden obiekt, struktura ze
wszech miar pena, ale biologiczna - to si koczy, a po drugiej i
cigle aktywnej stronie jest owe "urzdzenie".

I co? Prosz si na chwil zastanowi - czy to dalej mona okrela


"urzdzeniem", std znak umownoci w wypowiedzi.
Czy to jest urzdzenie? ...
Widz pewne, a nawet spore zakopotanie - i susznie. To jest, i to
pod kadym wzgldem, stan niezwyky, ale to na pewno nie urzdzenie.
Dlaczego nie urzdzenie? - Przecie, tak na oko, nic si w stosunku
do stanu "ciut" wczeniejszego nie zmienio. Ta "drobna rnica" to
brak zauwaalnej aktywnoci biologicznej konstrukcji, tak istotnej w
poprzednim okresie. Mona by powiedzie, e to bana, nic wielkiego,
ale nie zamierzam ironizowa. Jednak w praktyce zachodzi tylko taka
rnica, nic wicej...
A zarazem jest zupenie co nowego, to si czuje - nawet nie trzeba
si w temat wgbia. Przecie poprzedniej osobowoci ju nie ma a jednoczenie jest dalej.
To jest konsekwencj tak pojmowanej "przystawki". Co si zakoczyo
- ale co trwa dalej. I to aktywnie.
Sowem, warto to sobie uzmysowi, w chwili przejcia, to pozornie
drugorzdne urzdzonko, wychodzi na plan pierwszy. I to ono teraz
spenia w wiecie, i to w caej peni, aktywn rol osobowoci. Po
prostu jest t osobowoci. Niczym, dosownie niczym w zawartoci
nie rni si od struktury biologicznej - na zmian wiata reaguje
tam samo, jak poprzedni byt - jest po caoci tym bytem. Wszystkie
funkcje oraz "narowy" poprzednika s szczeg w szczeg zapisane w
archiwum, nonik si zmieni, jednak zawarto pozostaa i zmienia
si tak, jak poprzednia konstrukcja - wszystko, wszystko zachowane
i stabilne, a przecie inne.
Osobnik si skoczy - osobnik istnieje.
Czy to czego nie przypomina? Zadaj to pytanie pod adresem osb,
ktre nie uczestniczyy w poprzednich spotkaniach, wwczas zostao
to zasygnalizowane. Czy to czego nie przypomina?
Dokadnie - dusza ulatuje w zawiaty. Czyli przechodzimy po wstpie
do zasadniczego dzisiejszego tematu: "wdrwki dusz". Ale zwracam
uwag, e w liczbie mnogiej, to nie chodzi o jednorazowe takie tam
sobie przejcie osobnicze, ani te jednostkowe. - Tu chodzi o fakty
liczne i powszechne. I techniczne.
Wanie, techniczne. To w tej chwili jest zasadniczy, gwny - ten
najwaniejszy element rozumowania. W tej chwili chciabym przej
nie do oglnych rozwaa, jak si duszyczki przemieszczaj, wdruj
po i w wiecie, ale do zagadnie technicznych. Nie w szczegach,
bo to niemoliwe, to zostanie wypracowane w przyszoci i na pewno
nie bdzie atwe do uzyskania, ale do samego faktu, e to staje na
porzdku dnia - i staje si realnie dostpne. To ju nie logiczne i
filozoficzne (albo religijne) ustalenie odnoszce si do skrajnego
faktu istnienia, czyli mierci - ale zagadnienie moe nie proste do
rozwizania, ale rwnie nie niemoliwe do pokonania. To ju wida
na horyzoncie.
Mwic inaczej, "wdrwki dusz" - przesiadanie si z ciaa do ciaa

- to nie fantastyka czy modlitewne zawoanie, ale realno. Jeszcze


nie do przeprowadzenia, ale ju do logicznego opisania. A skoro w
taki sposb jest to dostpne, to "za chwil" zaistnieje fizycznie i
w codziennoci.
Czy dla kadego? C, zapewne bdzie rnie, jak zawsze - ale tak w
przyszoci... Moe i dla kadego.
Chc mocno podkreli ten techniczny i fizyczny aspekt zagadnienia
i jego znaczenie. To za moment pozwoli mi przej dalej. - Chodzi o
to, e logicznie staje si strawne i atwo akceptowalne to, co dla
wielu sceptycznie nastawionych do koncepcji "duszy" jest obecnie i
od dawna nie do przeskoczenia. Chodzi o fakt, e samo podejcie i
analiza przechodzi z obszaru jako "poza", dziwnego i kopotliwego
do pogbionej analizy - w obszar codziennoci, wrcz banalnoci.
Z niezwykoci logicznej, do zwykoci technicznej.
I to jest w tym tak istotne - to jest sedno zagadnienia.
Oto okazuje si - z pewnym zaskoczeniem dla obu stron dyskusji - e
pojcie "duszy" upraszcza si, e to nic nadzwyczajnego. Ot, tylko
trzeba "zawarto" gowy osobnika pozna, zapisa na innym noniku
i w chwili kracowej przenie w now lokalizacj. e to realnie i
praktycznie przebiega musi w sposb skomplikowany, ju pado - ale
to w tym ujciu jest spraw ktr tam z rzdu, technicznie wan,
jednak w logicznym opisie zbd. - Zwracam na to uwag, za moment o
tym co w opisach si pojawi.
Czyli co do tej pory wrcz mistycznego i maksymalnie niezwykego,
sawetna na wieki "dusza", to okazuje si odniesione do jednostki
i fizycznego zanotowania, zawsze tylko do jednostki. I traci przez
to charakter wyjtkowoci - z wszelkimi tego konsekwencjami.
Czyli moe by przenoszone, dosownie ju wdrowa poprzez ciaa, i
to najrniejsze. Ograniczenia wynikaj tylko z fizyki i pomysowoci
- lub zapotrzebowania; teoretycznie mona si "wpisa" w kady stan
tej tutejszej rzeczywistoci.
I tym samym spenia si to, co wiekami i przez wszelkie dyskusje w
dziejach byo poodnoszone.
I to jest najciekawsze dla mnie w tej chwili - ten logiczny, idcy
tysicleciami i dowolnymi filozofiami koncept, e jest "dusza", e
moe wdrowa, e trzeba to a to wykona, eby taki stan osign
i ze korzysta.
Zwracam na to uwag, to byo od zawsze. Obecnie w ujciu logicznym
przechodzi do strefy technologii - ale mylowo to byo "od zawsze".
Czy to przypadek? Oczywicie nie. Absolutnie nie. Ale nie dlatego,
to w stron zwolennikw koncepcji duszy, czego niematerialnego i
podobnego mwi, e tre pojcia "dusza" jest taka, jak to sobie
w analizach pastwo przedstawiacie. Ale te nie dlatego, to znw w
stron przeciwnikw "duszy" mwi, e to pomys bzdurny czy daleki
od wiata, nic podobnego. - Pojcie "duszy" jest jak najbardziej, i
to przecie powyej pokazywaem, zasadne - to osobniczy zbir tych
w gowie zawartych abstrakcji i poj. A przez to nie bd, to nie

nadinterpretacja czy pobdzenie w analizach. e w dziaaniach na


pojciach do tej pory to mistyka i filozofia zawaszczyy - to nie
oznacza, e to by logiczny bd. Bo nie by.
Po prostu aktualnie zaczynaj si tym zagadnieniem zajmowa osoby
techniczne, wczeniej nie byo do tego podstaw. - Tematyka ta sama,
zmieniy si jedynie okolicznoci.
Tak, trzeba wyj od generalnego stwierdzenia: nie ma, nie ma - nie
moe by analizy, adnej konstrukcji logicznej, albo fizycznej tym
bardziej, ktra byaby sprzeczna ze wiatem, z jego prawami. Moe
na poziomie sownictwa i stosowanych obrazw mie to rne, jako
tam wypracowane upostaciowanie, to wszystko jest jednak wycznie
powierzchnia, najmniej wana - to literacka albo mityczna warstwa,
nic istotnego. Dla wielu najwaniejsza oraz jedynie dostpna, ale
- patrzc logicznie - zupenie nieistotna.
I teraz prosz tak wanie potraktowa koncepcj "duszy", jako co
poprawnie wypreparowanego z otoczenia, ale tylko logicznie. e to
stan realny potencjalnie, ale nie usamodzielniony, to nigdy nie jest
i nie moe by odmaterializowany i jako tam nadrzdny fakt.
To nigdy nie jest "fakt", ale moliwo logicznie poprawna; na dzi,
a do momentu zbudowania "przystawki", to tylko i wycznie moliwo
teoretyczna.
Warto sobie w tym momencie postawi pytanie, dlaczego taka formua
definiowania wiata i elementu wiata si pojawia? Czy to polega
na "objawieniu", "natchnieniu" - albo jako tak?
Moim zamiarem, i wszystkich tu wystpujcych, jest ch prezentacji
wanego tematu, ale nie tworzenie negatywnych emocji lub obraanie.
Dlatego nie chciabym, eby uywane terminy wzbudzay takie stany nasze spotkania maj co pokaza, ale nie drani. Mog domniemywa,
e niektrym wanie taki niezwyczajny ("duszny") poziom tumaczenia
wiata odpowiada, szanuj to...
Problem tylko w tym, drodzy pastwo, e jest to pojcie naduywane,
to po pierwsze, a po drugie - co tu istotniejsze - mocno i gboko
nieprecyzyjne. Niby wiadomo, o co chodzi, niby wiadomo to od razu i
dla kadego, jednak kiedy si wgbi, kiedy analizowa szczeg po
szczegle - kiedy odnosi do wielowtkowej i przez histori idcej
dyskusji na ten temat... to, sami pastwo przyznacie, jedno duszy
okazuje si wieloci, co wida, ale nieostro, a wszystko zanurzone
jest w tak licznych indywidualnych skojarzeniach, e gbszy sens,
ktry w tym przecie jest - ten sens staje si nieuchwytny. Dlatego
uwaam, e to pojcie jest fundamentalnie "obcione" - czyli mona
go uywa, ale na zasadzie ograniczonego zaufania.
Nie, nie jest faszywe, jest jak najbardziej prawdziwe, poprawnie ze
wiata zostao wywiedzione - wic jest prawdziwe. Ale jest zarazem
nieostre i wymaga wielu doprecyzowa. Rwnie technicznych.
W takim ujciu jest prawdziwe, e istnieje. Tak, dokadnie tak: co
istniejcego nie jest bdne - istnieje, wic dopasowao si, spenia
kryteria zaistnienia, spenia wymogi wiata. - Prawda, w przypadku
tu omawianym, duszy, taka abstrakcja pojawia si nagle, dla osobnika

tworzcego to pojcie (czy podobne) ma to znamiona olnienia, to co


cudownego - to "sygna" (i "spoza"). Wszystko biegnie w gowie, te
fizycznie, te podprogowo, dlatego byt nic nie wie o procesie i jego
uwarunkowaniach, ktre do takiego ustalenia doprowadziy.
Zwracam uwag, dla osobnika to poziom skryty, wszystko poniej jego
"mylenia", tego strumienia myli - cay techniczny (technologiczny)
poziom jest skryty i z zasady niedostpny - warunkuje zmian, jednak
nie jest poznawalny.
Dlatego rezultat operacji na abstrakcjach musi si wyda zaskakujcy
- lub wanie "objawiony". W tym rozumieniu to rzeczywicie proces
"spoza" - spoza poznania. Ale na pewno proces z zakresu doznawania
i komentowania. Std jego znaczenie oraz sia emocjonalnego raenia,
e tak si wyra.
Ale zarazem jest to gboko sprzeczne z logik jako tak - bo nie
ma "objawienia": jest obrbka materii i na tej podstawie ustalanie
abstrakcyjne faktw. I zawsze tylko faktw. - Nie ma objawienia w
takim znaczeniu, e to jest absolutnie spoza, z "czego" czy "kogo",
to zawsze std i teraz. I zawsze w tym konkretnym osobniku. - Tak
zwane "objawienie" czy olnienie (sawetne "eureka!"), to efekt, i
to dugiego, obrabiania abstrakcji, analizowania wiata oraz relacji
w nim, to rezultat i skutek zmian - tylko e nagy; wczeniej byy
etapy porednie, zaniky i zatary si, a jest wynik. I on jawi si
jako niezwyky, podnieca i wzbudza emocje - albo wrcz "nakazuje"
jakie zachowania.
Psychologicznie proste, fizycznie i cielenie banalne - ale skutek
dla uytkownika abstrakcji dojmujcy. Przecie w jego gowie tworzy
si co nowego - dla niego zupenie z niczego. Dlaczego? Bo swojego
mylenia nie uwaa za co namacalnego - nie moe tego poziomu nigdy
i w aden sposb sign. Korzysta z niego, tworzy si wynik-myl,
z ktr si co wie - ale procesu fizycznego nie siga. Rezultat
operacji pozwala na przykad rozpali ogie - albo i zasad wiata
wyjania, to ju nie ma znaczenia.
I teraz istotne w tym kontekcie pytanie: czy religia, filozofia,
albo naukowe dziaanie (i zupenie dowolne ju dziaanie) - czy to
moe prowadzi do faszywego obrazu wiata?
Kto powie, e moe i e czsto moe. I popeni bd.
Tak, to warto - a nawet trzeba sobie wyranie powiedzie: nie ma i
nigdy nie byo w dowolnie prowadzonym dziaaniu logicznym pojcia
lub abstrakcji, ktra byaby sprzeczna wzgldem wiata. Kada jest
poprawna i kada co o wiecie mwi.
Widz ruch na sali i niedowierzanie. Tak, taka jest ostateczna, na
bazie logiki przeprowadzona analiza moliwych systemw odnoszcych
si do rodowiska. Nie ma bdnych, oderwanych od rzeczywistoci i
przez to gupich czy jako tak okrelanych struktur. Nauka rodem z
najbardziej naukowego laboratorium - filozofia z najlepszego sortu
umysu - religia lub magia - zawarto gowy osoby z psychiatryka to wszystko jest poprawne ujcie wiata. Jeeli co istnieje, to w
sobie zawiera poprawne odczytanie wasnoci wiata.

Powtarzam, jeeli co istnieje, fizycznie czy jako abstrakcja - to


jest poprawne - spenia wymg poprawnego zdekodowania wiata.
Znw widz poruszenie, a niesusznie. Ju z samego faktu, e co w
realnoci funkcjonuje - ju to oznacza, e zawiera w sobie reguy z
tym wiatem zgodne, z jego stanami.
Owszem, i std si zapewne bierze na sali widoczne zaniepokojenie,
owszem, jest zrnicowanie w takim dziaaniu - w jego skutecznoci.
W jego mniejszej albo wikszej do wiata przystawalnoci. - Jednak
tylko tak.
Logicznie kady system objawiajcy si zaistnieniem jest poprawny.
Co istnieje - to oznacza, e uwzgldnia reguy wiata.
Mwic inaczej, jeeli jaka religia, dowolna religia, dopracowuje
si pojcia "duszy", czy adekwatnego, to przecie wypracowuje to w
oparciu o stan wiata - przecie niczego innego nie ma do odbioru i
poznawania. To fizyczno wiata i zachodzce w nim zmiennoci, to
wyznacza zakres takiej analizy, jest punktem odniesienia - ale te
jest weryfikatorem ustale. e dzieje si to najczciej zupenie
niewiadomie w gowie analizujcego? Pena zgoda. Inaczej zreszt
to nie moe przebiega. - Zasadniczo to cakowicie i zawsze dzieje
si bez wiadomoci takiego odniesienia. Osobnik w swoim zakamarku
rzeczywistoci prowadzi eksperyment, fizycznie lub logicznie, ale i
tak zawsze jest skonfrontowany ze stanem wiata - i nigdy inaczej.
Bo wiat to jest wszystko, co ma w takiej analizie. I dlatego musi
uzyska na kocu kombinowania pojciowego opis wiata we wszelkich
jego przeobraeniach, niczego innego nie uzyska.
Moe nie mie zupenie wiadomoci o mechanice kwantw i gbokiej
zasadzie rzeczywistoci - i najczciej jej nie ma - ale dziaajc
w rodowisku i w jego fizycznej zmianie zawsze si do tego rytmu i
tej reguy stosuje. Istnieje - wiec si stosuje. I tym samym moe
uzyska poprawny wynik operacji na kwantach, zupenie nie wiedzc,
e co takiego jest. Liczy si samo dziaanie, rezultat i tak musi
- musi by poprawny.
Owszem, jak to ju mwiem, na poziomie sw to moe by rnorako
definiowane, to zaley od tego, co zostanie wstpnie wprzgnite w
tak analiz. Jak wyjdzie si od aniow i podobnych, to przecie
na kocu nie pojawi si kwarki czy kwanty, to oczywiste. Ale gdy
jest to poprawnie przeprowadzony dowd logiczny, to gboki zakres
analizy oddaje prawd, jest opisem wiata. Musi takim by.
Fakt i prawda, mona w takim zbiorze logicznie rwnowanych sobie
systemw, ale ju zewntrznie do tego zbioru, przeprowadzi co na
podobiestwo drabiny uytecznoci, czyli wprowadzi klasyfikacj z
uwagi na korzyci dla stosujcego taki system. I w tym ju ujciu
wczeniej ustalona jednakowa dobro - to wyglda inaczej: uzyskuje
si gradacj. Czyli okazuje si, e system, w ktrym dominuje, tak
przykadowo, podkowa przybita nad drzwiami na szczcie, e taki w
wiecie ustalany porzdek moe i si sprawdza dla korzystajcego z
niego, ale ju dla innego osobnika nie, e tene inny osobnik jest
sam dla siebie kowalem losu. W innym przypadku to dopiero zasada z
mechanik kwantow okae swoj przydatno, itd.

Co wane, w takim zestawieniu, zwracam uwag, podejcie religijne


nie jest ze i na straconej pozycji. Dlaczego? Poniewa powstawao
dugo, dlatego mogo dopracowa si, i to po wielekro, zgodnych do
wiata abstrakcji, ilo prb weryfikacyjnych bya wielka i przez
wielu prowadzona. A to dalej oznacza, e skoro takie postrzeganie
otoczenia jest i posiada swoich uytkownikw i zwolennikw - to ma
dla nich praktyczne, yciowe znaczenie. - Czyli musi odpowiada na
zapotrzebowanie, w jakim zakresie si sprawdza. A skoro tak, jest
dobre i potrzebne. Dla tej konkretnej jednostki, ale potrzebne. I
nie mona tego negowa.
e dzi takie podejcie sprawdza si dla coraz mniejszego zbioru
odbiorcw, a wic codziennych eksperymentatorw oraz coraz gorzej
- fakt. Po prostu w wiecie zaszo tak wiele zmian, e odpowied w
formule religijnej zwyczajnie za t zmiennoci nie nad. Gdzie
skrajnie, wanie "dusznie", posiada to dla niektrych sens, tylko
ju wyranie wida, e ten zakres tumaczenia rzeczywistoci spada
w hierarchii, z gwnego i jedynego - do uzupeniajcego, jeszcze
obecnego, ale ju raczej magicznego. A nawet i zbdnego. Podejcie
motywowane filozofi religijn, w zderzeniu z nauk i jej "cudami",
z technicznymi moliwociami... C, wynik jest wiadomy.
Z religijnego pojcia "duszy" mona w analizie wycisn niewiele, z
pojcia "materialnej duszy", tutaj w analizie prezentowanej - cae
zbiorowisko zastosowa. I to takich, o ktrych mwiy najrniejsze
religie. Tylko mwiy.
Czyli, jak sobie religia wypracowuje po ilu obrotach sfer pojcie
"duszy", to oznacza, e pozyskuje je w oparciu o wasnoci wiata
i nie bdzi w takim dziaaniu. Bo nie moe.
Fakt, moe sobie jaki filozof, co to w swojej jaskini przesiaduje
i do dziaania wystarczy mu miska zupy, moe taki osobnik w chwili
wolnej byt i niebyt w jego wiecznej i nieskoczonej formule raz i
po wielekro analizowa. I zawsze co uzyska. Co, to ju zaley od
tego, z czego wychodzi. Ale uzyska, musi; tak to si w gowie tego
osobnika dzia dzieje, i inaczej nie moe. Abstrakcja z abstrakcj
wchodz w zwizek fizyczny w tej gowie, std jest nowo, rwnie
abstrakcyjna na wyjciu... Oczywicie pojawia si problem, jak to
zweryfikowa, sprawdzi. - Czasami wystarczy przetrze oko, eby w
analizie wykry mao dokadne ustalenie, czasami trzeba tysicleci
i wielkich konstrukcji, eby "atom" rozbi na elementy.
Myl wzlatuje swobodnie - cho zawsze materialnie - jednak zasady
fizycznego oraz zmiennego wiata ustala si dugo i wolno.
Odwoam si do wczeniej powiedzianego o "przystawce" - e pojawia
si w chwili brzegowej stan, e ciao odchodzi w niebyt, ale pene
odwzorowanie zawartoci osobniczej - e to pozostaje. I dziaa ju
samodzielnie.
Przecie to techniczne zrealizowanie ujcia duszy. W tym zawiera si
ten istotny fakt.
W zakresie religijnym trzeba to a to i odpowiednio wykona - tu, w
wiecie tranzystorw czy trybikw, tak samo: te trzeba zestawi i

zestroi. Efekt logicznie jest ten sam: dusza - czyli ju wanie


fizycznie pojta dusza. Przechodzi sobie z ciaa w kolejne ciao,
"ulatuje", wydostaje si, uwalnia z formy poprzedniej - i znajduje
oparcie w kolejnym bycie. Fizycznym i zawsze fizycznym, a przecie
kolejnym. "Wdrujca dusza".
W ujciu religijnym wystarczy speni rytua, to w jednej z takich
form, albo przej cay koowrt moliwych cielesnoci, zanim si
w nieskoczonoci rozpuci - ale zasadniczo to to samo. Zreszt, to
warto podkreli, nawet te sygnalizowane ujcie, pozornie mityczne
tylko i literackie, tak na dnie odnosz si do moliwych i realnie
technicznych do zastosowania drg przemian. Czyli wanie jedno i
ostateczne przejcie w wiat "dalszy" - albo mnogo cykli, a si
to lokuje w dalekim horyzoncie wiecznoci. Sowna, abstrakcyjna w
takim opisie warstwa jest, w odniesieniu do poziomu technicznego,
dziwaczna i bez sensu, jednak logicznie, a wic gboko, tosama.
Czy to oznacza, e my czowiek wkraczamy w "er duszy"?
Tak to trzeba postrzega. Nam tu obecnym to w adnym przypadku ju
nie grozi ani jest osigalne. By moe bdziemy to obserwowa, by
moe nawet nie bdzie to taki odlegy punkt, wszystko dzi pdzi i
zmienia si szalenie, ale osobicie, jako byty fizyczne, ju ziemi
"po drugiej stronie" chwili przejcia nie zobaczymy, to nie nasze
pokolenie. Ale jako zbiorowo musimy si na to szykowa, to wida
ju wyranie. e bd problemy? Ech, przeliczne, ogromne, z naszej
dzisiejszej perspektywy niebotyczne. Choby energetyczne, choby z
tym, jak tak populacj wyywi, zaj czym, itd. Ale to ju nie
my, to nie nasze zmartwienie. Ale ono nastanie, nie ma od tego po
prostu odwoania.
Jeeli co jest moliwe, to zaistnieje.
Chyba, e analizujcego nie bdzie...

cdn.

Janusz ozowski

You might also like