You are on page 1of 32

Kwantologia stosowana - kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 12.9 - ewolucja (kwantw).
"wiat, jaki jest, kady widzi - pozostaje problem z nazwaniem tego
widzianego. Do najbardziej podstawowych poj, ktrymi opisuje si
otaczajcy przestwr, naley ewolucja. Ewoluuje wszechwiat, atom,
ziemia - czowiek i rozum; kultura w swych przemianach te podlega
reguom ewolucji, tak samo jak cywilizacja, wielko nadrzdna do
niej. Na wyszym poziomie cywilizacja wpisuje si w proces zmian w
kosmosie... itd. itp.
Powstaje naturalne pragnienie (i wniosek), eby zestawi ze sob te
tak rne i pozornie odlege od siebie ewolucje, zobaczy, ktre ze
zbadanych czci jednego procesu daj si przypasowa w nastpnym
przypadku.
Zadanie jest proste: zrozumie rzeczywisto, zobaczy jak przebiega
ewolucja Ewolucji."

1.
NIC i CO - i ruch.
Pierwszym, fundamentalnie logicznym stanem rozumienia rzeczywistoci
jest podwojona wewntrznie jedno - czyli CO i NIC we wzajemnym i
nieskoczenie-wiecznym powizaniu.
Plus zmiana, przemieszczanie si czego w niczym, banalnie pojmowany
ruch - przeciwiestwo zastoju, trwaoci, niezmiennoci.
Na pocztku jest ruch "czego" w "niczym". Dalsze to konsekwencja.
2.
Zmiana w toku.
Jest tylko i wycznie zmiana w toku zachodzenia - nie ma adnego w
niej stanu wyrnionego w formie "czstki", elementu skoczonego i
z jednoznacznie okrelonymi granicami.
Wszelkie rejestrowane przez obserwatora w nim samym lub w otoczeniu
"fakty" - to zoenie niej, w tle oraz podprogowo (wobec dostpnego
mu zakresu obserwacji) przemieszczajcych si "cegieek" tworzcych
to wszystko - kwantw czego w prni.
Wida skondensowany, cinity-docinity do stanu-postaci fizycznej
jednostki element - ale to zawsze zoenie.
Kolejne pooenie logicznej jednostki i zbioru takich jednostek, to
stan chwilowy zmiany. W sensie logicznym, jako abstrakcja tej zmiany
(jej symbol), to sumarycznie "paszczyzna" z niepowtarzalnym, zawsze
jednostkowym kodem uoeniem takich elementw. Ale fizycznie jest to
"mieszanina doskonaa" - "uporzdkowany chaos".
Obserwator skomplikowany, zawarty w zmianie, doznaje tych uoe w
stanie chwilowym, ale nigdy ich nie poznaje. Poszczeglne "tyknicia"
buduj jego poznanie, jednak same s poza poznaniem; to warunkujce
akt poznania skadowe oraz fizycznie go dopeniajce, jednak s dla

takiego bytu poniej zakresu dostpnego rejestracj.


3.
"Cegieka", kwant logiczny.
Jednostk budujc "to wszystko" - elementem rzeczywistoci, ktrej
ju do niczego nie mona rozdrobni - jest "kwant logiczny". Czyli
najmniejsze z najmniejszych, ktre wprowadza logiczny tok analizy
zmiennego wiata jako konieczno.
Nie mona prowadzi podziau "czego" w nieskoczono. Dlatego "na
dnie" musi si znajdowa "cegieka", jednostka tworzca postrzegany
zakres - musi znajdowa si "porcja", kwant "materii" (materii tu w
rozumieniu: co; co odrnialnego od "nic") - ktra jest skadow
fundamentaln rzeczywistoci.
Zakres-stan jednostki logicznej jest z definicji poza obserwacj nie mona pozna elementu budujcego poznanie.
Zawierajc si w zmianie, skadajc si z "jednostek elementarnych"
- bdc struktur rozbudowan (skomplikowan) - nie mona sign w
pomiarze tej jednostki, nie mona jej "zobaczy", poniewa taki "fakt"
warunkuje (tworzy, sumuje si w) obserwacj.
Poszczeglne zakresy i poziomy rzeczywistoci, ktre moe wyodrbni
w wiecie obserwator - wszelkie poziomy posiadaj swoj logiczn i
je tworzc jednostk.
Zasada "cegieki", czyli jedynki budujcej zmian, dotyczy wszystkich
wyrnialnych poziomw i procesw.
To moe by wielka (i bardzo wielka jednostka), jednak dla konkretnego
zakresu spenia rol jednostki logicznej.
Tak jednostk jest stan "osobliwoci" - ale i "chmury osobliwej",
po obu brzegach energetycznej zmiany lokuje si jednostka logiczna,
"fakt brzegowy".
Zbir jednostek logicznych - w innym ukadzie odniesienia - rwnie
jest jednostk.
Wyrniony element, ktry peni rol jednostki, przez rozszerzenie
zakresu obserwacji (lub przez odniesienie do ta), staje si, peni
rol jednostki w zbiorze. (Atom, jednostka logiczna, jest elementem
kolejnego poziomu - "pierwiastka". A pierwiastek peni rol jednostki
w "ukadzie okresowym". Itd.)
Czym jest konkretny ukad odniesienia i co podlega wyrnieniu - i
co do takiego wyrnienia zostaje zaliczone - o tym zawsze i tylko
w swoim dziaaniu decyduje obserwator, byt poznajcy.
Wyrnienie dokonuje si z uwagi na jego moliwoci techniczne albo
zmysowe, przebiega w nim - i jest dla niego.
Poza nim jest tylko zmiana, stan chwilowy zmiany (przemieszczanie si
jednostki kwantowej z miejsca na miejsce) - ktry rwnie jego tworzy.
Dlatego jest moliwe poznanie zmiany oraz jej rytmu.
4.
Paszczyzna wielowymiarowa.
Rzeczywisto to n-wymiarowe zoenie, ale dla obserwatora, poprzez

fizyczne doznawanie stanu chwilowego - oraz na skutek uproszcze w


analizie (wiadomej lub nie redukcji "zakce") - buduje si obraz
paszczyzny. I zawierajcego si w niej "paszczaka".
Dla takiego obserwatora "zrzut" z wyszego wymiaru prezentuje si
jako "plama" - w ujciu idealnym koo, a fizycznie zdeformowana, w
interakcji z innymi rzutami, dwuwymiarowa "pastylka" zjawisk; wida
fizyczny "lad" przemieszczania si logicznej struktury.
Czyli realnie poziomice, izobary lub analogiczne ujcie przechodzenia
w/na paszczynie kolejnymi chwilowymi warstwami sfery - i dowolnej
bryy.
Dla "paszczaka" jego wiat buduje zoenie takich rzutw. Notowana
"pstrokacizna" plam i ich nakadania si na siebie, to jest jego i
tylko jego rzeczywisto (inny obserwator rejestruje to odmiennie w innym tempie, innymi jednostkami itp.).
Fizyka to dla niego suma ("summowanie") si logicznych rzutw, ale
odbierana-doznawana jako fakt i realno. I jako jedno. - To cay
jego wiat i dostpne doznania.
Logicznie pojta n-wymiarowa (nieprzeliczalna realnie) zoono i
powizania midzy elementami i poziomami - to w takiej obserwacji
skraca si i czy (redukuje, scala) w jedno - fizyczn jedno.
I stao. Zmiana przebiega szybko, a "paszczak" notuje stabilny w
doznaniach grunt pod nogami - i siebie.
Fizycznie doznaje-poznaje paszczyzn - a to logicznie "paszczyzna
wielowymiarowa".
Tak pojmowany "zrzut" na/w paszczyzn istnienia obserwatora (zrzut
jego jako bytu oraz zrzut wiata, w ktrym istnieje) - to w formule
uproszczonej metoda oddania (wyjanienia i zobrazowania) tego, czym
jest taki byt, co obserwuje i czego dowiadcza.
"Paszczak" to metafora takiego w czasie-i-przestrzeni rozcignitego
uczestnika zmian - i ich notowania w kolejnych fazach.
Wprowadzenie w analiz zgeometryzowanego (wic mocno zredukowanego z
przeszkadzajcej lub niemoliwej do ustalanie nadmiarowoci) obrazu
- to pozwala prowadzi skuteczne dziaania na tak uproszczonym modelu
(mimo jego rzeczywistej zoonoci).
e wpisana w taki sposb w pojmowanie abstrakcja (tu: paszczyzna)
po pewnym okresie uytkowania usamodzielnia si i deformuje dalsze
poznanie (nie wida zza niej owej zoonoci) - to konieczny koszt
tej metody.
Dla obserwatora skomplikowanego, dla takiego wielowymiarowego bytu,
nie ma w adnej chwili "obiektu rzutowanego" - to logiczny konstrukt
na oddanie postrzeganej formy zjawisk i ich powodu.
"Jaskinia", do ktrej dociera takie rzutowanie, to wszystko, w czym
moe znajdowa si byt - nie ma niczego innego.
Nie ma niczego "powyej" - rwnie nic si nie dzieje (nie istnieje)
w strefie "poniej" doznawanej chwili - realno to tylko-wycznie
ta chwila.
Ale obserwowane w tym paskim zakresie fakty - to doskonale poddaje
si takiemu opisowi i w zoeniu moe posuy do wyznaczenia zdarze
w obszarach zakrytych i nieistniejcych. A wic powyej oraz poniej
obserwatora i jego rzeczywistoci.

Tak wielowymiarow paszczyzn buduje - skada si w ni n-liczba


n-wymiarowych sfer, ktre n-razy s rzutowane w taki zakres.
Jako logiczna konstrukcja jest to "wielowymiarowa paszczyzna", ale
dla fizycznego i konkretnego obserwatora ta paszczyzna zamyka si
w sfer - jest sfer.
Na przykad "atomem" albo "planet". Albo "wszechwiatem".
5.
Zoenie.
Obserwator doznajcy w sobie kolejnych stanw chwilowych, skutkiem
swojej konstrukcji i moliwoci "notowania" ich "ladu", "odbicia"
w zasobach (np. w gowie lub bibliotece) - skutkiem budowania si
takiego archiwum procesw, moe na ich bazie - ale zawsze w sobie zbudowa wiksz konstrukcj, "obraz" zaistniaego. Moe zebra ten
rozcignity w czasie-i-przestrzeni zbir jednostkowych faktw i w
kolejnym kroku je poczy w jednostk, w jeden obraz.
Co, czego nie ma realnie (oraz nigdy w takiej formie nie byo) - po
zebraniu-zsumowaniu i po "zakodowaniu" (nadpisaniu) znakiem - staje
si abstrakcj, symbolem tej zmiany. Dla tego obserwatora albo dla
zbioru podobnych bytw.
Na noniku i zawsze fizycznie, w oparciu o reguy wiata - i zawsze
lokalnymi, take chwilowymi stanami w przeksztacaniu si - buduje
si "notatka" wobec takiej zmiany zewntrzna, opis "spoza" zmiany.
Sama zmiana biegnie i buduje-tworzy kolejne "warstwy chwilowe" - a
obserwator skada je w peny i abstrakcyjny obraz. I moe to dalej
wykorzysta do porwna.
W pocztkowym okresie obserwatora (indywidualnie czy zbiorowo) ten
proces budowania si abstrakcji jest "samoistny", to pochodna rytmu
wiata i istnienia bytu; "odcisk" zewntrznego cigu zmian wymusza
w obserwatorze sama rzeczywisto, kolejne tworzce si pojcia to
skutek istnienia reguy zmiany.
Istniejc w wiecie, musz ten wiat pozna (posiada w sobie jego
"odbicie", zna jego cechy i wasnoci) - poniewa bez tego szybko
zderz si z otoczeniem (a to moe by bolesne).
Pniej, na kolejnych etapach i po zbudowaniu si niezbdnego zasobu
danych, zaczyna si ewolucja ju tylko w zakresie-poziomie "znakw"
- pojciowym i abstrakcyjnym.
Zasadniczym elementem jest tu moliwo odnoszenia tak zaistniaej
w gowie abstrakcji do innych napywajcych cigle ze rodowiska i
doznawanych "po kawaku" zjawisk (skwantowanych).
Jeeli obserwator dysponuje ju w swoim zasobie kodem tego procesu
- a dysponuje, poniewa zostao to w nim "odcinite" - a zarazem
nowo docierajca take ma zawsze indywidualny kod zmiany, to moe
te dwa przebiegi porwna. Moe odnie to, co ma w gowie i co jest
jego yciowym dowiadczeniem - do tego, co si aktualnie pojawia w
doznaniu (szerzej: obserwacji). I dlatego, w aktualnej paszczynie
chwilowej i w "teraz" wiata (oraz samego obserwatora), moe te dwa
przebiegi i ich kody szybko porwna.

Skutek? Moe stwierdzi - ju moe stwierdzi - e zaobserwowana w


otoczeniu nowo jest w takim a takim zakresie podobna do "obrazu"
wczeniejszego. I w kolejnym kroku uzna, e to przyjazne i znane albo wrogie i trzeba si ewakuowa.
Kolejne poziomy w takim budowaniu - ju wycznie abstrakcyjny - to
ten sam mechanizm. Czyli poszukiwanie podobiestw midzy zawartym ju
w obserwatorze zbiorem informacji a nowoci.
Przy czym ta nowo, cho zewntrzna do zasobu danych, moe budowa
si w odniesieniu do niego (czyli go dotyczy) w samym fizycznie i
jako jedno cielesna pojtym obserwatorze. Bowiem nic nie stoi na
przeszkodzie, eby obserwator wywoa z archiwum oraz dalej obrabia
tam zapisany "obraz" (ktry w jego pamici istnieje na noniku, jest
"odciskiem" zmian, ktre odnosz si do niego) - a dalej zderzy go
w chwili aktualnej z kolejnym tak zanotowanym kodem. Takie dziaanie
spenia wszelkie warunki budowania si abstrakcji.
Najlepszym, analogicznym przykadem jest tu sen i czynnoci umysu,
ktre wystpuj w tym okresie osobniczej aktywnoci.
W takim przebiegu zakresem zewntrznym jest zasb danych - dostaje
si na poziom aktualnoci element ("obraz" i kod), tu jest odnoszony
ponownie do tego zasobu - i w efekcie musi si zgodzi (lub nie) z
caoci danych. - Jeeli zgadza si, to buduje si w ramach chwili
(w wiadomoci) dopeniona dwustronnie (fizycznie n-wymiarowo) i tym
samym sprawna-poprawna abstrakcja. Jeeli jednak linie kodw si nie
zgodz, to "zaistnieje" chimera czy inny duch z podwiadomoci.
I straszy producenta takiego zwichrowanego, zdeformowanego tworu - i
niepokoi a do zastanawiania si.
Poziom ewolucji abstrakcji przebiega dokadnie tak samo, jak strefa
zmian fizycznych.
To zawsze jest nonik i stan chwilowy, to jeden wiat w opisywaniu i
odciskaniu si w "notatkach" - to rwnie jedna regua skwantowanej
zmiany. Wynik wic musi odnosi si do wiata.
6.
Czasoprzestrze abstrakcyjna.
Suma - zoenie stanw chwilowych, przebiegajce w obserwatorze bez
jego wiadomoci - przebiegajce szybko, atwo i jako konsekwencja
zmiany i jej reguy (i take jako konieczno), tak zbudowana suma
w postaci "obrazu", abstrakcji zaistniaej zmiany - to prowadzi do
ustalenia, e rzeczywisto to "czasoprzestrze". Czyli zoenie w
formule jednoci zmiany i "co".
I jest to pojcie graniczne, ktre mona w ramach zmiany pozostajc
(jako fizyk) zbudowa.
Suma poszczeglnych pooe jednostki, po koniecznych w tym dziaaniu
uproszczeniach - to buduje pojcie "czasoprzestrzeni". Negujc przy
okazji oddzielne ich postrzeganie ("czas" jako taki i "przestrze"
jako taka).
Zmiana pooenia "czego" w "prni" - to opisane jako zbir takich
punktw (w powizaniu i jako jedno) - to "czasoprzestrze". Czyli
wyskalowana zmiana.

Jednak na tym poziomie koczy si zakres budowania moliwych poj


zawartego w ramach zmiany obserwatora - jako "fizyk" nie moe poza
zmian si wydosta.
Dla fizyka to, co jest - co moe by wyrnione w tle i co stanowi
zborn dla niego cao i posiada brzegi, to jest elementem doznania
i poznania, zakres "poza" ju w jego dziaanie nie wchodzi - i nie
moe z zasady. Przecie pustki (braku sygnau) nie doliczy do treci
sygnau; zanik "nadawania" koczy "nasuch". Granic dla fizyka, i
to jednoznaczn, jest "brzeg" obiektu. Niezalenie, czym dla niego
jest ten brzeg (to moe by horyzont obserwacji - czy najmniejsze z
najmniejszych dostpne), "dalszego" dla niego nie ma.
e na/w brzegu notuje rozmycie tego zakresu i nieostro badania e rejestruje przejcie jednego w drugie, ale nie moe tego uj w
eksperymencie - to tylko powd do zadumy nad rzeczywistoci. (Albo
frustracji, to ju indywidualna forma reagowania.)
Ale o ile zawarty w zmianie obserwator nie moe wyj poza granic
w postaci "czasoprzestrzeni", to dziaajcy obok "filozof", byt do
zmiany zewntrzny (mimo zawierania si na zawsze w tej zmianie i w
chwili pozostajc) - taki osobnik moe wprowadzi kolejny poziom w
analizach i w abstrakcji.
Moe przeprowadzi uoglnienie fizycznego stanu. Czyli dobudowa do
faktu zakres "przed" i "dalszy".
Te jak najbardziej w formie fizycznej, te zawsze na noniku, te
tylko-i-wycznie odnoszc si do fizyki - moe zbudowa abstrakcj
abstrakcji, moe wytworzy pojcie "czasoprzestrzeni abstrakcyjnej".
Fizycznie pozyskana maksymalna abstrakcja ("czasoprzestrze"), to w
dziaaniu ju "poza" zmian - to pozwala przej na kolejny poziom
i zbudowa abstrakcj wyszego zakresu (i zrozumienia).
Czyli taki byt, umieszczajcy si do zmiany logicznie, moe na bazie
wytworzonych przez zmysy i technologi obserwatora danych, moe w
swoim dziaaniu zbudowa abstrakcj nadrzdn - i ju faktycznie w
caoci maksymaln.
Moe zbudowa "czasoprzestrze abstrakcyjn", zbir dowolnie pojtych
stanw chwilowych.
Czyli buduje w umyle obraz zmiany, ktrej nigdy i w aden sposb w
fizycznym zakresie si nie pozna - nawet fragmentarycznie. Buduje w
gowie "obraz" czego, czego w takiej caoci nie ma - oraz nigdy w
takiej caoci nie ma.
Jest tylko chwila aktualna takiej konstrukcji, jako pojte "teraz"
obserwatora (i wiata) - ale stanw dalekich od tego momentu nie ma
nawet fragmentami, nawet szcztkowo.
A nie pozna dlatego, e tych faktw albo ju dawno nie ma, albo one
bd dopiero za wielki odcinek zmiany.
I dotyczy to dowolnie dzi obserwowanej caoci. Oraz dotyczy tutaj
obecnych, rwnie dowolnie obecnych.
W takim procesie tworzenia (konstruowania) abstrakcji to, co jest w
obrazie fizyka stanem-faktem skrajnym, czyli "czasoprzestrze" i jej

przeksztacenia - to staje si teraz jednostk obrachunkow i dalej


podlega kolejnym przeksztaceniom.
Co jest dla fizyka wszystkim, w tym ujciu jest tylko kwantem, jest
jednostk skadajc si na Wszystko.
Takie dziaanie pozwala potraktowa nawet skrajny element fizycznego
poznania za stan chwilowy, za jednostk liczenia "w gr" ("w dalsze").
I w kadym kierunku, przecie nie ma w energetycznej zmianie adnego
kierunku wyrnionego.
Z tym istotnym zastrzeeniem, e na poziomie "czasoprzestrzeni", e
do zakresu obserwowanego (i doznawanego) na co dzie przez aktualny
byt - e do tego fizycznie wszelkiego i jako dostpnego, e pewne
elementy drobne a fragmentaryczne mog si tutaj znale.
Jeeli s to niezbyt odlege od chwili obecnej fakty wszech(wiata)
- jeeli ju-jeszcze s brzegowo obecne - to mona je pozna. Nigdy
jednak osobicie. One s co prawda elementem rzeczywistoci - s w
caoci ukadu, ale nie mona ich pozna (zobaczy), poniewa wobec
zakresu rejestracji obserwatora skomplikowanego - to odlegy, daleki
fakt.
Ale z tego wynika, e skoro obiektywnie s, to przy wsparciu innego
obserwatora (np. przyrzdowego), mona ich stan i pooenie w caoci
wyznaczy.
Co, co kiedy zaistnieje albo istniao dawno - to jest uchwytne w
takim zakresie. I moe by wykryte z korzyci dla osobnika.
Inaczej w przypadku "czasoprzestrzeni abstrakcyjnej", tego poziomu
nawet drobiazgiem fizycznym nie ma - ju nie ma lub jeszcze nie ma.
Jednak jest pewne - w takim postrzeganiu logicznym jest pewne, e to
byo i e bdzie. A co najwaniejsze, to jest policzalne.
wiat to jedna zmiana wedug jednego rytmu si dziejca - przesze
wpywa na obecne, a tutejsze warunkuje nadchodzce.
I jest, to trzeba podkreli maksymalnie silnie, policzalne.
A co wicej, tak zbudowana abstrakcja zmiany, ju skrajna, rwnie
si zmienia; twr na wskro abstrakcyjny - taka konstrukcja zmienia
si w zgodzie z obserwowanym lokalnie i fizycznie.
Budowana jest w stanach chwilowych, czyli z jednostek w ruchu, a w
kolejnym poziomie jako stan chwilowy czasoprzestrzeni. Zoenie ma
wic w sobie elementy faktycznie zaistniae - kiedy zaistniae lub
ktre dopiero zaistniej. Ale to cig cile ze sob powizanych i
przewidywalnych zdarze. Dlatego, jako cao, rwnie odmienia si
jak wszelkie rejestrowane fakty. I przez to jest przewidywalne.
Sucha oraz maksymalnie odlega od aktualnoci abstrakcja, poniewa
zawiera w sobie realne przeksztacenia, take przeksztaca si dla
obserwatora realnie. Ale tylko dla niego.
Co nieistniejcego zmienia si tak, jakby istniao. I to jest ten
najwikszy zysk z takiego dziaania.
Czyli - w takim odniesieniu to, co uchodzi za "wszechwiat", cao
tak dzi rozumianej zmiany - to stan chwilowy, jedna warstwa cigu
zmian.
Niby wida wszystko, a to jedna "kartka" z abstrakcji, ktr dopiero

abstrakcyjnie skada si w "album rodzinny".


7.
To.
Dlaczego obserwator moe rejestrowa fakty? Poniewa jest to - do
wyrnionego faktu dodaje si niewiadomie to, otoczenie jednostki
wyodrbnianej.
Rola ta dla fizyka to margines zagadnienia, zbdny temat - a nawet
nierejestrowalny. Eksperymentator kieruje swoje dziaanie na to, co
stanowi dla niego wyrany w otoczeniu stan - "atom", "elektron", czy
"czowiek" lub "wszechwiat". - Nie ma znaczenia rozmiar badanego i
analizowanego elementu, liczy si to, e go "wida" - e jest jako
uchwytny zmysem lub przyrzdem.
Dlatego badanie fizyczne - i susznie - ogranicza si do "sygnau",
do widocznego. - Kiedy sygna zanika, badanie ustaje: bo nie ma ju
treci do zdekodowania.
Fizyk swoim badaniem na zawsze zawiera si w zmianie, zawsze poznaje
oraz operuje "treci" sygnau - a pustka w otoczeniu dla niego nie
istnieje.
Ale cho to konieczno w wyznaczonym eksperymentem zakresie - to w
szerszym rozumieniu fundamentalny bd. To bd, ktry wyklucza pene
poznanie.
Bo nie ma "faktu" bez ta - bez dopenienia w formie zaniku treci
sygnau.
eby stwierdzi, e co istnieje, trzeba to odnie - czyli porwna
do innego. A na maksymalnym zakresie do braku tego czego, do stanu
"ciszy", zaniku.
Bez takiego odniesienia nie ma ani sygnau - ani jego treci - ani
badania.
Owszem, dla uproszczenia modelu badawczego mona wstpnie z analizy
wyrzuci zmienn w postaci pustki i skoncentrowa si na zawartoci
"nadawanego" sygnau. Ale po zakoczeniu dziaa trzeba to odnie
do tej usunitej prni i ta - poniewa kiedy si tego nie zrobi kiedy tej przerwy w zmianie si nie uwzgldni - nie sposb wyjani,
dlaczego wyrnienie istnieje ani dlaczego w takiej postaci trwa. I
co si dzieje, e tak wyglda. - "Obiekt" w postaci jednostki staje
si bytem w sobie, nabiera cech odrbnoci i jedynoci, a kracowo
i maksymalnie wrcz w jego zakres wchodzi wieczno i nieskoczono
- a zliczanie nieskoczonoci to zadanie mao sobie rwne. I przede
wszystkim nudne.
Tem w zakresie maksymalnym jest stan "kwantw logicznych" - ju do
niczego mniejszego sprowadzalne "co".
Na tym poziomie analizy wntrze wszechwiata oraz jego brzeg (ale i
wntrze oraz brzeg kadej obserwowanej w rzeczywistoci jednostki)
czy si ze wszystkim. To w tym brzegu-tle fakty lokalne i chwilowe
spotykaj si z "kadym i zawsze".
Poprzez jednostk tworzc, logiczn "cegiek" wszystkiego, na tym
brzegu jest czno wszystkiego ze wszystkim. I ten brzeg-to jest

wszdzie.
To dla fizyka nie istnieje, wyrnia tylko stan skupienia powyej
progu. Od pewnego "zbrylenia" elementw jednostkowych, zagszczenia
ich w punkcie - dopiero powyej progu elementy mog by poznane.
W historii wszechwiata s etapy, ktre musz zaistnie, eby fizyk
zobaczy wiato, jego "wybuchowe" zaistnienie - a dalej inne formy
cinitej-docinitej w jednostk energii ("czego").
To jest "eterycznym" dopenieniem obiektu, ktrego aden pomiar i
eksperyment nie wychwyci - poniewa tworzy taki pomiar.
Dla fizyka badanie zmiany (od wewntrz) dy do nieskoczonoci. I
dlatego jedynie mu dostpny obiekt badawczy, skutkiem tej jedynoci,
zakotwicza si w tle nieskoczonoci - i w efekcie prezentuje si
jako jedno.
A to dalej powoduje kopoty interpretacyjne.
Wyjcie z tego abstrakcyjnego zaptlenia? Podzia nieskoczonoci na
jake fizycznie oczywiste zakresy jeden-zero - na jednostk oraz do
niej dopeniajce zero, prni.
Logicznie to cigo a po nieskoczono - fizycznie to rne w
tej nieskoczonoci stany lokalnego zagszczenia; logicznie prosta
nieskoczona, fizycznie zaptlenie-zagszczenie w sfer.
Czyli w logicznie nieskoczony cig zmiany nazywanej tu "kosmosem"
lub zamiennie "wszechwiatem", w taki przebieg naley wprowadzi, na
zasadzie absolutnie koniecznej, przerwy - lokalne stany skupienia i
przerwy midzy kolejnymi podobnymi "wiatami".
e znajduje si to ju poza tutejszym "czasem" - e to "dalsze" ju
poza "przestrzeni" - fakt, ale to niezbdne. eby wyjani fakty i
ich obserwowane zagszczenie, trzeba doda pustk oraz inne, dalsze
(i nieskoczone) lokalizacje w Kosmosie.
Bo Kosmos to nie wszechwiat - to zakres logicznie konieczny, ale w
formule ta i nadrzdnego dopenienia.
"Kosmos" to jedno wewntrznie w sobie podwojona - to "co", "nic"
i zmiana.
8.
Wyrnienie z ta.
Dla obserwatora zasadnicze jest dziaanie oparte na wyrnianiu z
ta - to gwne, jedyne zadanie rozumu (i umysu).
To jest zawsze koniecznym dopenieniem do tego dziaania, jednak
pojawia si w sposb szczeglny i wyrany w brzegowej i maksymalnej
chwili, i to jako niezbdny skadnik tumaczcy postrzegane. Ale w
codziennej dziaalnoci obserwatora jest nadmiarem i szumem - i to
dosownie szumem, poniewa to to "rozedrgana" masa czego. Dlatego
znika z analizy, jest usuwane jako zbdny w opisie element; pustka
ta nie jest nawet uwiadamiana - przecie brak braku nie sposb w
analizie ustali.

Dlatego czynno fizyczna skupia si na tym, co wida, co w paskim


i jednorodnym tle jest zasadniczo inne, co wyrnia si i co nadaje
sens poznawanej chwili.
O ile paszczyzn jednorodnych elementw w szczegach zdefiniowa
jest trudno, a nawet jest to niemoliwe, o tyle t sam paszczyzn
opisa jest niebywale atwo, kiedy pojawi si w niej "fakt", lokalny
"wir" energetyczny. Kiedy co takiego w paszczynie zaistnieje, jej
definicja dramatycznie si upraszcza: na "fakt" i reszt.
I jest jasno. I umys, i obserwator moe dziaa. I nie bdzi w
jednorodnoci ta.
Wyrnienie z ta porzdkuje otoczenie i umoliwia przeprowadzenie
w nim operacji - na przykad pozwala zaliczy do "atomu" to i to, a
dalsze odrzuci jako zbdne (poza granic, ju inne). I doskonale to
si sprawdza, takie wyodrbnienie decyduje o sprawnoci w reakcjach
bliskiego zasigu - pozwala istnie i pozwala kolejny krok zrobi.
Ale s tego koszta, znaczce koszta.
Ot kiedy badanie i poznanie osiga zakres brzegu i ta, a pojawia
si to jako konieczno, eby obserwowane wytumaczy - to wwczas
trud eksperymentatora skupia si na kolejnym poziomie wiata, to w
niej lecych, drobniejszych faktach upatruje powodu zaistnienia i
istnienia faktu. - Nawet jeeli jest to okupione rozmyciem, mao w
sobie ostrym obrazem, nawet jeeli jest to podbudowane losowoci
pospou z przypadkiem i nieprzewidywalnoci - to i tak staje si
to koniecznoci, poniewa widocznego bez tego nie sposb wyjani
i w peni opisa.
Czyli brzeg dopeniajcy - to wczeniej pomijalne - to teraz staje
si niezbdne. I rzeczywicie niezbdne.
Jeeli jednak fizyk dalej upiera si w pomijaniu ta - to kosztem,
ktry musi ponie, jest brak moliwoci podziau i wyodrbnienia
tego konkretu, ktrym operuje. To moe by foton, elektron, atom czy wszechwiat, nie ma znaczenia, co si aktualnie wyrnia, taki
fakt pojmowany samoistnie w zakresie brzegowym (nawet wywoujc u
fizyka zaskoczenie) i tak zbiega si w jego schemacie albo wzorze w
jedno i nabiera nieskoczonych wartoci.
Odrzucenie ich jest wic oczywistoci i koniecznoci - jednak bez
wiadomoci, dlaczego takie dziaanie uproszczajce si sprawdza a
tak dobrze. - Ani dlaczego te nieskoczone wartoci si pojawiaj,
ani tym bardziej, co oznaczaj.
Dowolna jednostka bez uzupenienia jej o to w formule "przerwy" w
zmianie, pustki, dopenienia o zakres poza dokonanym wyrnieniem to na maksymalnym zakresie analizy uzyskuje obraz z nieskoczonym
cigiem oraz niemono wydzielenia badanego elementu z bezkresnej
struktury. I jest problem.
Wyrany i zauwaalny problem. Dlatego trzeba prbowa wprowadzi w
to "dalsze" fakty; ju si prbuje. Przecie multiuniwersum powouje
si do istnienia, eby ten kawaek uzasadni.
Tylko e jak wprowadzi w to maksymalnie definiowane i konieczne to
pustk (nico, prni), ktrej nigdy wczeniej si nie zauwaao?

Nie mona.
Owszem, "nic" to byo niezbdne logiczne dopenienie do "czego" dopenienie, ktre daje komfort w analizach, e jak si odejmie "co"
z wszystkiego, to w zapasie jest jeszcze owo "nic". Rwnie okazao
si to niezbdnym matematycznie zerem, ktre warunkuje i wsptworzy
z jedynk (na rwnych prawach) taki jzyk opisu i jest fundamentem
logiki.
Ale eby wprowadza w realne istnienie jako konieczno to (dalsze
a puste to)? - Nie, nie mona, to pomyka.
I w zakresie fizyki to rzeczywicie niemoliwe i pomyka - bo jak w
co fizycznego wpisa nico? Nie mona.
Ale to musi zosta przeprowadzone - poniewa inaczej okae si, e
zrozumienie wiata jest niemoliwe. To musi zosta zrobione, bowiem
inaczej rzeczywistoci w jej tutejszej lokalnej postaci nigdy si
nie wyjani.
I nie jest to fraza wprowadzona na zasadzie adnego w konstrukcji
sformuowania - czy filozoficzna igraszka rozumu, ktry zmaga si z
opisem rzeczywistoci. To absolutnie konieczne, to nie do pominicia.
Czyli maksymalnie w definiowaniu "wszechwiata" musi si pojawi w
pierwszym rzucie jednostka logiczna, kwant czego. Ale w drugim do
ta, i to ju na zasadzie ostatecznej, trzeba wprowadzi pustk nic - zero.
"Wszechwiat" to jego tre plus ("puste") to.
I to taki "stan" - NIC - jest ostatecznym elementem rozumowania, na
ktrym mona oraz trzeba si oprze; pustka jest punktem podparcia
i oparcia w analizie Wszystkiego. NIC to fundament rozumu.
Jeeli si tego nie zrobi?
C, mona, jednak skutek bdzie oczywisty: zliczanie bezkresu oraz
wieczne bdzenie w nieskoczonoci.
9.
Obserwator.
Obserwator to w analizie rzeczywistoci zagadnienie centralne - to
nie wiat jako taki jest istotny, to doznajcy zmiany byt oraz to,
jak zaobserwowane znakuje i nazywa, to jest sednem.
Przede wszystkim istotna jest lokalizacja obserwatora w zmianie jego rodkowe zaistnienie.
Rejestrowane przez fizyk peryferyjne, niczym si nie wyrniajce
umiejscowienie obserwatora - takie zdefiniowanie jego (za)istnienia
i dziaania jest w przyjtym schemacie opisu poprawne oraz oddaje
stan i znaczenie tej konstrukcji w doskonaej fizycznej mieszaninie
rzeczywistoci. A zarazem jest bdne.
Dlatego bdne, poniewa obserwator, czyli osobnik wiadomy swojego
(za)istnienia, to byt logicznie umiejscowiony dokadanie w rodku w rodku zmiany, ktra jest rozumiana jako "wszechwiat". To punkt i
etap w ewolucji tego ukadu rodkowy, a w konsekwencji zaistnienie

obserwatora rwnie jest maksymalnie rodkowe.


Fizycznie byt poznajcy lokalizuje si do dowolnie, jednak analiza
logiczna umieszcza go w centrum; to skrajnie symetryczny stan zmiany
- jedyny taki w dziejach wiata. W tutejszym wszechwiecie podobnego
punktu nie byo i nie bdzie.
Dlatego te ewentualne podobne konstrukcje s "obok", rwnolegle do
wyrnionego obserwatora, wczeniej nie zaistniay, ale rwnie nie
zaistniej pniej.
ycie jako takie jest wszdzie - ycie rozumne jest punktem.
W chwili zaistnienia takiego momentu (wyjtkowego w zmianie) s ju
w otoczeniu elementy umoliwiajce tak konstrukcj - wic rodkowy
dla wszechwiata stan piramidy moliwych zagszcze. A to skutkuje
bytem o cechach skomplikowanego "widza".
Ale zarazem tak wyrnione w zmianie pooenie i wewntrzna budowa
struktury obserwatora - to skutkuje form jego obserwacji oraz tym,
co moe obserwowa; z jednej strony rodkowe pooenie tworzy dla
takiego bytu warunki do (za)istnienia, a z drugiej wyznacza to, co
moe postrzec - i jak moe to prowadzi.
Skomplikowana, rozcignita w czasie-i-przestrzeni osobowo jest
warunkiem rejestracji wiata w zmianie, ale skutkuje to tym, e jego
zakres postrzegania, si rzeczy, obejmuje znacz skal jednostek
obecnych w zmianie, skutkuje koniecznym skadaniem stanw chwilowych
do stanu-postaci "obrazu" zapisanego w archiwum.
Mona dziaa w ramach tego i wobec tego, co jest - a to ju mocno
skomplikowana konstrukcja.
Dlatego jego obserwacja, wychodzc ze rodka oraz rodka dotyczc,
w pierwszej kolejnoci wyrnia z ta due, jaskrawo widoczne fakty
- wyrnia elementy swojego poziomu i skomplikowana, eby nastpnie,
w miar zdobywania umiejtnoci obserwacji i rodkw technicznych,
przechodzi do kolejnych, coraz niej lub wyej pooonych.
Skada w jedno wiat od wielkich i rozbudowanych faktw, do maych
i najmniejszych - odwrotnie do ich powstawania fizycznego.
Istnienie i dziaanie obserwatora w wiecie opiera si na procesie
skadania w jedno fizycznie najmniejszych elementw - natomiast
jego poznanie wychodzi od wielkich konstrukcji, ktre "rozdrabnia"
w kolejnych krokach i odnosi do koniecznego ta. - A po logicznie
pojte to na kocu.
Dlatego w zakresie moliwych fizycznie rejestracji obserwatora nie
ma i by nie moe elementw w formule "fakt elementarny" - to poza
jego dowolnie pojt fizyczn obserwacj.
Ani osobicie i zmysowo zakresu jednostek nie stwierdzi, ani przy
wsparciu przyrzdu - nie ma dostpu do ta. Ono go warunkuje, jest
w kadym fakcie, w doznawaniu i poznawaniu - jednak samo poznawalne
nie jest.
Dlatego rwnie zachodzi konieczny "bd postrzegania": zoenie w
jednostk i uznanie tego za jednostk, co jest wanie znaczcym i
wielokrotnym zoeniem - "wida" fizyczny element, ktry nieostry i

skomplikowany ogld uznaje za odrbny i caociowy w tle fakt, a to


zoenie i wielo stanw chwilowych; wida cao, a to daleko nie
cao.
Dalej skutkuje to tym, e obserwator fizyczny, bez wsparcia takiej
obserwacji przez byt zewntrzny (filozoficzny) - e "fizyk" adnym
swoim badaniem nie stwierdzi ostatecznej odrbnoci obiektu, ktry
z ta wyrnia.
Bdzie rejestrowa element, ustala w nim reguy i odnosi do innych
podobnych - i bdzie notowa niezgodnoci. Ktre dalej musi odnosi
do ta, wprowadza coraz mniejsze przedziay w zmianie do analizy.
Ale i tak do granicy nie moe doj, to zadanie ponad jego siy. Bo
jak nie ma "sygnau", to i badania nie ma; w wiecie fizyka na zawsze
jest tylko i wycznie zmiana.
A skoro nie ma brzegu w badaniu, to ostatecznie moliwym ujciem i
obrazem "wszystkiego" jest nieskoczony zbir moliwoci i punktw
w wiecie - wszystko si ze wszystkim czy w jedno niepodzieln
i wieczn.
I jest problem. Interpretacyjny i fizyczny. I filozoficzny - o ile
w analizie bdzie obecny wycznie ogld od/ze rodka.
Takie rodkowe pooenie w zmianie (i na zawsze w niej zawarte), to
skutkuje skadaniem w jedno - w abstrakcj jako zakodowan dla
obserwatora i postrzegan umownie jako "obraz" - to skutkuje tym, e
taka abstrakcja si usamodzielnia ("odlatuje").
I w konsekwencji jest dostpna dla obserwatora i uytkownika takiej
abstrakcji jako jedyny "fakt"; osobnik "widzi"-operuje abstrakcj,
to poziom zmiany, ktry wycznie ma do dyspozycji.
Czyli fizyczny nonik oraz wszystkie stany chwilowe warunkujce t
konstrukcj, one s dla niego niedostpne, to podpoziom warunkujcy
operacje na symbolach, ale poza pomiarem; jest doznawany, jednak nie
poznawalny.
Natomiast symbol i znak - nadpisany na noniku kod zmiany - to jest
dostpne, jedynie dostpne. I to w tym zakresie przebiegaj wszystkie
rejestrowane i go oznaczajce fakty.
Ale to skutkuje tym, e taka usamodzielniona abstrakcja - cho si
w obserwatorze zawiera - jest faktem do niego zewntrznym, pozornie w
jego postrzeganiu lokuje si poza zmian i wiatem w nieustannych
przeksztaceniach. Skoro to stao i stale dostpna, to tym samym
musi by spoza zmiany.
e od tego ju tylko krok do idealizacji tej zawsze fizycznej oraz
zawsze zmiennej konstrukcji - prawda, ale to konieczny koszt i efekt
budowania si abstrakcji i operowania nimi.
Ale jest jeszcze jedna waciwo abstrakcji, ktra odnosi si ju
do samego obserwatora: sam siebie postrzega zewntrznie.
Jeeli budowana wewntrznie w obserwatorze abstrakcja jest oddaniem
i zbiorczym notowaniem stanw chwilowych zmiany, to nie ma adnego
znaczenia, do czego si odnosi - kada "odcinita" w archiwum tej
konstrukcji obserwujcej zmiana i opisana kodem, to staje si - jest
zewntrzne do wyrnionej zmiany.
Efekt? Jeeli obiektem obserwacji jest sam obserwator, jego zawsze

chwilowe doznania i stany - to na tej podstawie budowana w jednostk


abstrakcja te jest do niego faktem zewntrznym. Zawiera si w nim,
ale jest ujciem z zewntrz, takiego zsumowanego w jedno faktu w
wiecie przecie nie ma.
I obserwator tym samym sam siebie uznaje za byt nadpisany na zmianie
- abstrakcyjnie stabilny i nieodmienny. Cho zarazem w kadym takim
ustaleniu (i zobrazowaniu) dzieje si to krokami fizycznych, czyli
realnych przeksztace.
"Idea" i idealizacja w czystej postaci - acz zawsze jako zmiana w
toku zachodzenia.
e to skutkuje? - No, skutkuje...
To w obserwatorze, to w bycie tworzcym w sobie "obraz" wiata jest
ten wiat. Budowany jest zewntrznie wobec zmiany, jednak fizycznie
zawiera si w bycie, ktry go tworzy. Ale poniewa byt zawiera si
w wiecie, czyli w zmianie - to zarazem taka abstrakcja rwnie si
zawiera w tej zmianie, ktr opisuje; poprzez budowanie w osobniku
abstrakcji wiat sam siebie moe zdefiniowa.
Notatka o zmianie to obserwator, ale poniewa dziaa w oparciu i w
odniesieniu do faktw chwilowych - to tym samym jest to "notatka"
zmiany o sobie.
I cho jest to wycznie zapis w osobniku - to zarazem w fizycznej
rzeczywistoci.
wiat to ruch czego w niczym i zawsze stan punktowy, niczego poza
tym nie ma. Wszystko "ponad" tym nieskoczonym ruchem jest obrazem
i abstrakcj - to zoenie w taki "obraz". I ten obraz zawiera si
tylko i wycznie w obserwatorze.
Dlatego, jeeli byt rejestruje w otoczeniu fakt (dowolny) i ten stan
zagszczenia kwantw postrzega oddzielnie i jako jednostk i jeeli
to skupisko energetyczne zadziwia go w przeksztaceniach - to powodu
tego zdumienia (i zaskoczenia) osobnik musi szuka w sobie, nigdy w
wiecie.
Zmiana zachodzi, i dobrze, ale jej zobrazowanie i interpretacja jest
w obserwatorze - wiat jest tylko stanem chwilowym, jednak skutkiem
skali i rozcignitej na/w wielkim dystansie "fali w przepywie" dla obserwatora jawi si to jako czny oraz stabilny cig zdarze.
Fizycznie jest tylko powizany i zsumowany w rozbudowane konstrukcje
proces przemieszczania si elementw - logicznie tylko chwila i punkt
zmiany.
Reszta to obserwator i interpretacja zaobserwowanego.
10.
Obserwacja wewntrzna i zewntrzna.
Rozmieszczenie obserwatora w zmianie oraz jego cechy, szczeglnie w
zakresie tworzenia abstrakcyjnego odbicia wiata - to warunkuje akt
postrzegania i jego form: dwoist posta obserwacji.
Skoro zmiana to zawsze stan chwilowy - skoro budowana z tych chwil
abstrakcja to zoenie zewntrzne wobec zmiany (ale zawarte w bycie)
- dlatego poznanie mona podzieli na fizyczne i pozostajce wewntrz
zmiany - i na zewntrzne, czyli abstrakcyjne, logiczne-filozoficzne.

I te dwie drogi poznania, obecne w jednym obserwatorze, wyznaczaj


jego moliwoci odbierania i mierzenia wiata.
Obserwacja w formule "obserwator skomplikowany" to dwie drogi, i to
jednoczenie si realizujce i warunkujce.
Fizyczne doznanie jest podstaw do budowania logicznej abstrakcji ale abstrakcja tworzy podstaw do fizycznego przemieszczania si.
W najszerszym ujciu te dwie linie poznania wiata to fizyka oraz
filozofia - czyli doznanie i poznawanie. Mona traktowa oddzielnie
te ujcia, mona cznie - ale tak w ramach jednostki, tak w ramach
zbioru jednostek jest to zawsze dziaanie podwojone, i to warunkuje
sposb istnienia obserwatora.
Kady doznajcy otocznie i budujcy na tej podstawie abstrakcje byt,
kady skomplikowany konstrukt, to obie drogi poznania jednoczenie.
To "fizyk" doznajcy wiata, ale i "filozof" operujcy uoglnieniem
i abstrakcj - w jednym punkcie jest stan chwilowy, ale w zoeniu
to ju suma takich stanw zanotowana w pamici; raz konkret - a raz
zoenie w konkret.
Przemieszanie tych ogldw jest oczywistoci i koniecznoci oraz
dotyczy kadego.
W przypadku fizyka kade uoglnienie to dziaanie filozoficzne, ju
zewntrzne do doznawanej zmiany - ale rwnie i filozof, kiedy bada
konkret w wiecie (i si do niego odnosi) - to fizyk. Podzia jest tu
wyodrbnieniem z nakierowaniem na chwilowy (w dziejach) element, na
chwilowy przewaajcy w analizie skadnik.
Generalnie jednak obserwator jest fizykiem i filozofem - to czny
w poznawaniu wiata (i siebie) stan; to fizyk-filozof doznaje oraz
poznaje, interpretuje napywajce z otoczenia (i siebie) fakty - na
ich fizycznej podstawie buduje kolejne abstrakcje.
A po brzeg i skrajn abstrakcj: nieskoczono-wieczny Kosmos.
11.
Fizyka.
Czyli "zmysowy" fundament poznania. To zawsze stan chwilowy - ale
zarazem jedynie dostpny, niczego poza t chwil i paskim wiatem
wielowymiarowej paszczyzny nie ma. Logicznie paszczyzny, jednak w
fizycznym zobrazowaniu maksymalnie sfery.
Kiedy obserwator, na bazie zebranych fizycznie stanw lokalnych w
swoim "teraz", buduje abstrakcj takiej wielokrotnej zmiany cznej,
to dla niego przybiera ona w omiu wymiarach posta sfery, zawsze ju
sfery. Dowolny fakt w ukadzie omiu tworzcych linii ewolucyjnych
- to sfera. A jej rzut na/w paszczyzn staje si wielowymiarow w
tym wiecie jednostk budujc ten wiat. Suma takich rzutowa, ich
czna posta, to wyrniona powoka fizycznej sfery lub kolejne w
piramidzie moliwoci powoki. A razem tworzy to stabilny grunt pod
nogami.
Co logicznie jest zoeniem wielu i bardzo wielu elementw, co jest
sum wielkich i bardzo wielkich prdkoci - co jest cznie stanem
nieprzeliczonych "drgnie" i zmiany pooenia jednostek, "cegieek"
- to w obserwacji staje si trwae i stabilne; maksymalna zmiana "w

d" wiata, jak i "w gr", skutkiem rnicy pooenia i zakresu


dostpnego do rejestracji - to jawi si jako "fakt", element wiata
i oddzielny byt.
A to tylko zmiana pooenia "czego" w "niczym". Tak po prostu.
Suma takich zoe dla obserwatora osiga, staje si konkretem - a
to "elektronem", a to "osobnikiem" - a to "wszechwiatem"; ilo w
takim obiekcie zagszczonej energii wyznacza jej postrzeganie oraz
pooenie w piramidzie moliwoci. Ale logicznie to tylko chwilowy
stan skupienia, lokalne zagszczenie, ktre zaistniao jako skutek
naciskania zewntrznych wobec "obiektu" jednostek ta - ale rwnie
zaniknie z chwil, kiedy ten docisk osabnie lub si skoczy.
Kady fizycznie rejestrowany element to proces - to budowanie si
takiej "jednostki" i zarazem zanikanie; kady wyrniony byt-stan
jest zawsze pobieraniem i traceniem zasobw.
Nie ma adnej fizycznie trwaej i penej (skoczonej) jednostki.
To logika, zewntrzna wobec zmiany interpretacja, wprowadza wielko
nieskoczon - mocuje element w jednoci. Fizycznie jest konkretna
i zmiennie zagszczona posta-stan czego.
Kiedy fizyk traktuje fakt jako jednostk trwa i kiedy nie moe w
niej wyodrbni linii zmiany, to cho spenia kryterium ograniczania
si do konkretu (i nie buduje wobec niego nadmiarowej interpretacji)
- mimo e tak postpujc adnego bdu poznawczego nie popenia - to
mimo tego rezultat, ktry otrzymuje na finiszu swoich dziaa, jest
co najmniej niepeny. A bywa, e i bdny.
Dlaczego? Poniewa nie moe wprowadzi w jedno, ktra si na kocu
pojawia (w jedno z tem a po nieskoczono), nie moe wprowadzi
w to podziau, progw, lokalnych stanw skupienia. Jedno pokazuje
si abstrakcj tak czy inn (lub wzorem), wic nie mona tego dalej
dzieli - bo jak dzieli jedynk, logiczn jedno?
e wiat wok fizyka to zawsze-i-tylko owe stany skupienia, e to
zmiana i przeksztacenia? C, skoro to jedno i jedyno, to nie
ma i nie moe by podziau.
Za to jest idealizacja z wszelkimi tego konsekwencjami.
Fizyka odnosi si do konkretu i operuje abstrakcj tego konkretu ale to logicznie zoenie omiu linii tworzcych, omiu strumieni
czego, ktre cznie i jako wypadkowy stan buduj to, co jest dla
fizyka konkretem.
Spojrzenie fizyczne to zawsze rejestracja tego, co jest zoeniem,
ale take tego, co "wystaje" ponad prg - jest w tle widoczne. To
zawsze spojrzenie w/na ramach powierzchni - bez wiedzy o przeszych
i przyszych "rzutach" w/na paszczyzn. Ale wanie to te skryte,
nie do rozpoznania dla "wielowymiarowego paszczaka" stany chwilowe
z zakresw "nad" i "pod" - to te abstrakcyjne stany dopeniaj oraz
warunkuj fizyk. S zawsze w mroku, nigdy realnie nie istniej jako
struktura czna, ale warunkuj fizyka i jego pomiar.
S logiczn koniecznoci, eby zmian w/na paszczynie mona byo
wyjani.
Dlatego ostatnim krokiem fizyki jest zbudowanie Fizyki - w szerszym
ujciu "filozofii zmiany".

Na bazie jedynie dostpnego konkretu i w odniesieniu do niego, mona


zbudowa abstrakcyjne ujcie doznawanej rzeczywistoci. Czyli mona
skonstruowa jej uoglnienie. - Nieistniejce w takim zoeniu, to
"czysta abstrakcja" (w gowie osobnika) - jednak konieczna. eby ten
kawaek podogi wyjani, takie dopenienie musi by zrobione.
To zawsze i tylko jest stan fizyczny i odnosi si co czego, ale to
ju Fizyka - abstrakcja na fundamencie fizyki.
I trzeba to zrobi, nie ma odwoania.
12.
Abstrakcja i symbol. Jzyk.
Istotnym elementem prowadzcym do zrozumienia zmiany jest jzyk, a
wic kod i symbol, ktrymi notuje si stany chwilowe oraz zoenie
w abstrakcj. To ten zakres albo poniesie do nieskoczonoci, albo
zamknie, zatrzanie w pojciach obserwatora - te na wieczno.
To moe by jzyk maksymalnie "suchy" (jak matematyka), odfiltrowany
z nadmiaru pozornie zbdnych elementw i stanw. Czyli a do granic
przeprowadzone uproszczenie postrzeganej zmiany.
Ale to rwnie moe by filozoficzny sowotok, ktry odwouje si do
dozna i ich interpretacji z caym bogactwem. W tym z emocjami, tak
istotnymi w codziennym poznaniu wiata.
Nie ma lepszego czy gorszego jzyka opisu - mona tylko wprowadzi
gradacj z uwagi na wyniesione korzyci. Ale dopiero cznie, ale
dopiero suma tych symbolicznych uj i zobrazowa wiata jest tym,
co definiuje, oddaje - co pozwala zrozumie.
To jest istotne, nawet bardzo istotne, kiedy wzr matematyczny (plus
caa za tym kryjca si metodologia) pozwala sign jednym skokiem
a do brzegu wiata; to ma znaczenie, kiedy filozoficzny namys nad
zmian wnosi obraz staej a logicznej konstrukcji; to jest znaczc
wartoci, kiedy eksperyment daje pewno i powtarzalno...
Ale dopiero wszystkie te drogi opisu i poznania cznie wyznaczaj
i tworz wiedz o wiecie. Nie samodzielnie, ale w poczeniu jest
to wiedza.
Przecie dla osobnika nie ma znaczenia najlepszy nawet dowd, kiedy
wzr jest samoistnym elementem i z niczym si nie kojarzy, nie moe
by odniesiony do niczego obecnego w obserwatorze. Kade tumaczenie
to takie szukanie zalenoci, eby zgodzi zasb danych w jednym i
w drugim - eby zgodzi to, co zawiera archiwum obserwatora, ale i
archiwum wiata.
Nie ma poznania jednostronnego. Porwnanie, jako zazbiajca si o
siebie cze kodu (nawet fragmentarycznie), to w konsekwencji pozwala
"zaapa wtek" i zrozumie. Nowo musi by w obserwatorze gboko
"przetrawiona" (rozbita na elementy skadowe) - musi si znale w
ramach jego archiwum zestaw podobnych jednostek - one musz si do
siebie odnie - i dopiero jako ich zsumowanie moe si to pojawi w
zakresie rejestrowanym jako pena i symetryczna jednostka, podatna
do dalszej obrbki.
Jeeli o takiej zasadzie tumaczenia zapominam, to kady rzucony w
czasoprzestrze przekaz nie "zarezonuje", poniewa trafi w pustk -

nie bdzie mia dopenienia.


I kontakt nie zostanie nawizany.
Maksymalnie uproszczonym i przez to doskonaym sposobem opisu jest
matematyka - wiadomie redukujcy nadmiar znacze jzyk. Ale taka
doskonao jest zarazem jej najwikszym bdem - koniecznym, ale
bdem.
Bo do kadego wzoru i tak na kocu potrzebny jest dodatek, gdzie w
detalach jest wyjanione, co poszczeglne symbole oznaczaj. - Jest
na kocu, eby wzr mon byo zdekodowa, to wszystko, co z niego
wstpnie zostaje usunite. Bo jeeli tego si nie wprowadzi, to w
obrazie pojawia si wszelka nieskoczono, wic brzeg i absolutne
to. A to uniemoliwia jakiekolwiek dalsze dziaanie.
eby wprowadzi podzia w taki bezkresny cig (w realny oraz zawsze
Fizyczny proces) - czyli wprowadzi odrbno jednostek (i bytw) trzeba wzr i jego rozumienie pokawakowa na skadowe, na etapy, na
konieczne i zawsze obecne w zmianie przerwy - na "co" i pustk. To
absolutna w takim dziaaniu konieczno.
Czyli na kocu dziaania poznawczego i tak znajduje si ponownie to,
co znajdowao si na pocztku: sowo. Jzyk najbardziej do wiata i
do pozycji obserwatora w wiecie zawartego przystajcy.
Mona na kolejnych etapach drogi operowa dowolnym jzykiem - mona
go upraszcza do n-wymiarowoci - ale ostatecznym ujciem zmiany w
toku zachodzenia jest byt wobec zmiany zewntrzny, czyli filozoficzny
namys. A ten, jakby to nie byo przykre dla innych sposobw opisu,
odwouje si i stosuje (najczciej; i z poytkiem) ten codzienny,
a wic najbliszy sobie jzyk.
Wszystko inne jest dodatkiem. Koniecznym, ale dodatkiem. Rwnie i
zewntrzna, filozoficzna lokalizacja obserwatora (co to fizycznie w
tej zmianie si zawiera a po punkt).
Jednak eby takie ujcie wypracowa (a dalej zastosowa), potrzebny
jest "jzyk", abstrakcja zmiany. Maksymalna suma tych abstrakcji i
wyraona dla obserwatora bliskim jzykiem, to stanowi o zrozumieniu.
wiat dlatego jest zrozumiay, e jest jedna regua zmiany i e ta
zmiana toczy si bezkrenie, "artykuujc" jasno i wyranie "sowa"
w postaci kolejnych bytw.
Wszystko inne jest dodatkiem - i tumaczeniem. Z "jzyka natury" na
ludzki.
13.
Matematyka.
Szczeglnego podkrelenia w nawizaniu do matematyki - ale rwnie
i do filozofii - takim szczeglnym i wartym wyrnienia faktem jest
zdolno i moliwo dziaania abstrakcyjnego na wielkim - nawet i
skrajnym zakresie. Co dla eksperymentujcego fizyka jest zawsze w
strefie brzegowej i skrytej, co wymaga wiekw na sprawdzenie albo
ogromnych konstrukcji - to dla "abstrakcjonisty" jest poznawane "w
jednym skoku"; puszczony w ruch pojciowy rytm zmiany, mimo sabej
rozmiarowo zajtoci wiata (toczy si przecie w gowie osobnika)
- to buduje kolejne stany chwilowe szybko, a cig dalszy zmiany i

wynik operacji pojawiaj si "od razu", jako "olnienie". Ten "cig


dalszy" oznacza i przeszo zmiany, i przyszo.
Co nie istnieje w takiej postaci i nie zaistnieje, skutkiem jednoci
reguy i nonika - nawet bez wiedzy obserwatora - wznosi poprawn i
stabiln struktur. I moe posuy do budowania kolejnej. Albo ju
do wykorzystania realnie, czyli w operowaniu zbiorem zagszczonej i
plastycznej "materii".
Ta notowana, niekiedy z emocjami, pozornie byskawiczna, a na pewno
skryta, bo podprogowa cz analizy i budowania abstrakcji - to ma
dlatego tak skuteczno, e analizujcy nie wprowadza w przebieg
wiadomie elementw skadowych, nie kwantuje go - to w jego imieniu
"zaatwia" sam proces zmiany.
Dlatego, nawet nie znajc zasady ani mechaniki elementw, poprawny
wynik rozumowania si pojawi, bowiem spenia wszystkie reguy. Jak
nie spenia, to nie istnieje.
Kiedy jednak osobnik stara si kontrolowa abstrakcje w trakcie ich
budowania, to notuje w obrazie zaptlenia - albo wprowadza do niego
elementy nieostro widoczne, jeszcze nierozpoznane. Czyli otrzymuje
zmieszany, niepeny "szkic" (daleki od oryginau obraz).
Jednak, co tu istotne, te "zakcenia" s tym wiksze oraz bardziej
przeszkadzaj w ustaleniu realnego rozkadu elementw, im stosowane
"kwanty" jzyka lokuj si dalej od postrzeganej zmiany i jej reguy.
Niekiedy udaje si to w "tumaczeniu" skorygowa - ale nie jest to
pewnik.
Matematyka, filozofia - to "onglerka" abstrakcjami na podbudowie i
w odniesieniu do wiata. Ale z zasadami.
Jednak na ile poprawna, to weryfikuje eksperyment i stan chwilowy.
14.
Filozofia.
Filozofia to maksymalne, brzegowe - wielowymiarowe ujcie wiata w
jego przeksztaceniach. I nie jest to stwierdzenie na wyrost, to w
ostatecznym ujciu najlepsza metoda poznania.
Przede wszystkim opiera si na fizycznym doznaniu, zanotowanym i w
umyle obecnym jako zoenie. I jest to tym samym strona wewntrzna
obserwacji, od rodka (w obu znaczeniach). Ale poprzez operowanie w
chwili aktualnej abstrakcj i symbolem odnotowanej zmiany, moe si
filozofujcy byt wznie ponad konkret i umieci zewntrznie wobec
niego, moe w takim spojrzeniu zawrze pocztek, rodek i koniec w
procesie - a to pozwala na ustalenie w tak wyrnionym cigu zmian
jej etapw, przej, stanw skupienia.
Co nie jest moliwe dla fizyka, to z zewntrz okazuje si proste i
do przeprowadzenia.
Podobnie, co nie wymaga podkrelania, przebiega proces matematycznej
analizy, w ktrym rwnie punktem wstpnym jest zbir faktw, a na
kocu maksymalny obraz wszystkiego. - Zachodzi jednak zasadnicza i
w konsekwencji przesdzajca rnica w ocenie "dobroci" tych drg:

to inny jzyk opisu.


Matematyczny wzr - dziaanie budujce abstrakcj z matematycznie i
pokoleniami wytworzonych abstrakcji - taka nowa abstrakcja jest do
doznawanego namacalnie przez obserwatora wiata odlega, pozbawiona
tak istotnych do zrozumienia kodu etapw pustki.
Kiedy "wzr", dla operatywnoci, redukuje z obrazu podprogowe to i
pustk, to jego na kocu wytworzona abstrakcja, cho fizycznie takie
przerwy zawiera (bo inaczej nie zaistnieje), to zarazem sumaryczny
obraz jest ju tej pustki pozbawiony. I tak zabudowana abstrakcyjna
cigo ma si w bardzo odlegy sposb do rzeczywistego przebiegu.
O ile sprawdza si to w bliskim zakresie, gdzie przerwy s zawsze w
zmianie zawarte - o tyle w skrajnej i maksymalnej strefie wytworzona
jedno jest zafaszowaniem ewolucji kwantw.
Logiczna, tu matematyczna jedno, jest faktem - jednak to nie jest
Fizyczny fakt.
Co innego filozofia, nawet operujc brzegowo i zewntrznie, jednak w
oparciu o abstrakcje z pustk jako elementem niezbdnym, musi doj
poprawnego wyniku - poniewa w tym dziaaniu stany przejciowe oraz
przerwy s zawsze obecne. I nawet nie majc pojcia, e obraz zawiera
przerwy, obserwator stosuje je w kadym nowo budowanym abstrakcyjnie
ujciu - musi je stosowa, bo inaczej niczego nie przeprowadzi.
I tym samym nawet skrajna abstrakcja - ktra operuje nieskoczonym
przebiegiem i siga brzegu absolutnego - w takim obrazie i tak jest
zawarta "skokowo", skwantowany cig zmiany. Nieskoczony, to jak
najbardziej jest zachowane, ale Fizycznie pokawakowany na lokalne
byty i przerwy midzy nimi - na rne stany skupienia oraz gstoci
"czego" w wiecznoci.
A e przy okazji takie opisanie wymaga oceanu sw? Prawda, ale za
to s to bliskie, kadego dnia (i nocy) obecne odniesienia. atwo w
efekcie przyswajalne.
Fizyka, zmysy to podbudowa filozofii - ale wsplnie oznacza to i
jest poznaniem. Na kocu jest fizyka-filozofia.
(Ze wskazaniem na filozofi. /To tak po znajomoci.../)
15.
Emocje.
Obserwator to jedno doznania i poznania - ale rwnie emocje. Co
by pod tym nie rozumie (czy wdrujce po plecach mrowienie, czy w
gowie odlotowe wizje i zwizane z tym drgnienia), to ten skadnik
poznania jest istotn czci takiego dziaania. To dodatek, ktry
warunkuje poznanie, a niekiedy nieszcznika zapamitale budujcego
w odosobnieniu kolejne abstrakcje przymusza do zachowa skrajnych ale to istotny dodatek. Dlatego poznajcy otoczenie uparcie dy do
budowania tych nowych abstrakcji, poniewa czy si to dla niego z
owym emocjonalnym wzmoeniem. Jego osobistym, ale rwnie zbiorowym
- przecie taka nowo porusza take zbir. Abstrakcja, cho nigdy
realnie si nie prezentujca, to na noniku realnym w obserwatorze
buduje tak istotne dla niego doznania.

Szczeglnie znaczenie ma tutaj "ciekawo" - pozornie oderwany od


fizycznego poziomu stan obserwatora. Ale realnie przecie zawarta w
peny sposb w fizyce, w chwilowoci zmiany.
Kiedy zgszczenie w strukturze, tu w obserwatorze, osiga graniczny
stan, to w takim zagszczeniu musi wytworzy si, zaistnie nowo
- "abstrakcja" w odniesieniu do ta. A taka "wycinita" z ta (tu w
znaczeniu zbioru innych poj) nowo, ona z jednej strony rozpycha
si na nowym poziomie, na ktry opada (lub si wznosi) - ale za to
w tle powstaje ruch (bo otworzy si, zaistnia kana-przepust), a
to porusza. I w takim ujciu ciekawo (co bdzie dalej) - to tylko
banalny skutek zmiany w tle i zaistnienia nowoci.
Ot, co si docisno do czego, nawet z wzajemn przyjemnoci - i
jest nowo. A to porusza.
Nie ma znaczenia, co taki abstrakcjonista analizuje, liczy si sam
proces i towarzyszce mu emocjonalne drgnienia. To fizycznie jest
rzeczywicie zamieszanie, poruszenie, rozruszanie stabilnego do tego
momentu stanu ta, wic musi by odnotowane w doznaniach - ale to w
kolejnym kroku wytwarza potrzeb powtrzenia, bo jest przyjemne. I
tak rozumiane emocje to zarazem fizyczny, konieczny tok budowania i
operowania abstrakcjami, ale rwnie w konsekwencji wiadomy albo i
nie zamiar zwielokrotnienia tego dziaania, poniewa wnosi uyteczne
stany (lub po prostu przyjemne).
Fundament fizyczny i prosty, a skutek dalekosiny.
W takim odniesieniu nie dziwi wic, e matematyczny wzr pokazuje
si jako suchy i daleki - przecie nawet jeeli porusza budujcego
taki obraz osobnika, to na pewno nie moe poruszy dalekiego wobec
tych symboli konkretu.
Literacko zreferowane (i przed tysicleciami zaistniae) zmagania o
pikn kobiet, na skutek podobiestwa takiej konstrukcji oraz jej
elementw, one s doskonale tu i teraz odbierane. Ale nieomal obok w
czasie i przestrzeni obecny matematyczny symbol, zupenie nie wnosi
adnego stanu o cechach poruszajcych - nie moe.
Dlaczego? Poniewa nie ma czci wsplnej "nadajcego" i odbiorcy.
Wzr sobie, a byt sobie. Dla fizycznego i w fizyce zakotwiczonego na
kadym kroku obserwatora to daleki i obcy wiat. Moe ciekawy, moe
wany - ale obcy. Dlatego, e nieprzyjemny, bez emocji - "suchy".
A to przecie emocje stanowi o tym czym, co dodaje znaczenia - i
smaczku - poznawanej zmianie.
16.
Drogi poznania, jedno.
Obserwator to wewntrzny punkt postrzegania i zewntrzny; to fizyka
i filozofia - to matematyka i jzyk codzienny - to literatura, nuta
muzyczna, szkic malarza lub pejza - to zmysy i przyrzdy...
Nie ma tylko jednego toku poznania rzeczywistoci - aden nie jest
lepszy czy gorszy.
Wszystkie cznie tworz zbir danych o otoczeniu, wnosz inny punkt
spojrzenia. I wesp buduj paszczyzn poznania.
Postrzegana pstrokacizna otoczenia jest tylko stanem chwilowym, to
skutek nakadania si na siebie i wzajemnego wpywania tych uj -

ale to po pierwsze wszystko, czym si dysponuje, a po drugie dopiero


wszelkie drogi poznania cznie oznaczaj poznanie i s poznaniem.
I w efekcie t "pstrokacizn" wiata redukuj do jednego, penego i
zrozumiaego obrazu.
Nie jeden szlak, ale wszystkie s istotne.
Mona wyrni sprawniejsze w opisie - takie, ktre sigaj bliskiej
lub dalekiej strefy - takie, ktre operuj w/na maksymalnej granicy
- lub takie, ktre wyznaczaj najdrobniejsze elementy. Ale nie ma
powodu, eby ktr drog odrzuca, poniewa si "nie podoba". Mona
odstawi na pk z dokonaniami, przemie w przeszo - poniewa
si nie sprawdza - ale jeeli zaistniaa, to znaczy, e kiedy bya
komu potrzebna. I dlatego warto to uszanowa.
Na kocu i tak si okazuje, e wszelkie drogi badania wiata si w
jedno i jedyno zbiegaj - w nieskoczonoci wszystko czy si
ze sob.
Przecie w nieskoczonoci nawet rwnolege si zbiegaj...
Co ciekawe, obecny etap poznania jest ju "w punkcie", dochodzi do
stanu osobliwego. Dalej w budowaniu kolejnych piter abstrakcji nie
mona si posun, dalej jak do "co" i "nic" (oraz zmiany) nigdy si
nie dojdzie.
Wypracowan logicznie jedno pozostaje jeszcze dla wyrazistoci na
zakresy i stany skupienia podzieli - wprowadzi w taki obraz rytm
(kwantowy) - i odnie do doznawanego-mierzonego w otoczeniu.
Po co? eby sprawdzi, czy regua zmiany zostaa wyraona poprawnie
i czy si potwierdza.
A po drugie, eby z tego skorzysta w kolejnym kroku. I w dalszych.
wiat jest jeden, regua przeksztace jedna, wczeniejsze wpywa na
zaistniae - dlatego zdarzenia, ktrych jeszcze nie ma, ktre bd
tu za iks czasu, one rwnie s w skwantowanej ewolucji poznawalne.
I warto wycign z tego wnioski.
17.
Zasada analogii.
Poniewa to jedno w kadym rozumieniu, to obserwator w dziaaniu
moe i musi korzysta z odniesie do ju rozpoznanego.
Abstrakcje i obrazy, ktre buduje w bliskim, osobicie ju poznanym
zakresie (wszak od tego w swoim oznaczaniu wiata wychodzi), to jego
podstawa do dalszego - to baza, ktra suy porwnaniom, i to ju do
kadego zakresu. Przecie si ma znaczenia, co, jak daleko-gboko
si znajduje, eby to poj w detalach (i zrozumie), ten odlegy i
wyrniony w tle fakt, on musi by odniesiony - po prostu musi by
"przetumaczony" na obrazy najblisze, te dla obserwatora codzienne
i fundamentalne. To konieczno.
Tego osobniczego ta pojmowania byt nie musi zna - to najczciej
lokuje si dla niego poza zakresem rejestrowanym (poniewa tworzy
si w chwilach pocztkowych jego istnienia lub w aktualnej chwili,
te przez to na brzegu). Dlatego te stany s skryte i tylko z wielkim
trudem mog by wydobywane z otchani pamici - jednak warunkuj, na

zasadzie "wdrukowania", dalsze czynnoci poznawcze.


Ale rwnie dlatego te "zgoski"-kwanty kodu opisu s tak istotne:
umoliwiaj odczyt nastpnych kodw, s podstaw do tumaczenia oraz
wzajemnego odnoszenia do siebie innych "jzykw" opisu.
A to dalej umoliwia zbudowanie "zasady analogii".
Czyli zasady, e rozpoznane w zmianie jedne obszary wiata - choby
poznane tylko we fragmencie - e to znane musi posiada odpowiednik
w innym, dopiero poznawanym.
I mona na tej podstawie - przez odwoanie si do jednoci wiata i
do jednej reguy zdarze - wyprowadza wnioski o zmianie, ktra jest
pozornie w oddaleniu od rozpoznanego; mona wypracowa mechanizm i
jego skadowe, ktry ksztatuje bardzo odlege od siebie procesy. W
skrajnym przypadku a po nieskoczono-wieczno.
Zasada analogii to niebywale potne narzdzie badawcze, ktre daje
wgld w obszar inaczej nie do spenetrowania, ktry nigdy i nigdzie
nie zostanie fizycznie przejrzany.
To nie wspomagajce w analizie porwnanie - to nie uproszczenie do
celw popularyzacji - to rwnowany wobec kadego innego konkretnego
narzdzia (czy abstrakcji wzoru) sposb na zrozumienie.
A nawet, to warto podkreli, skuteczniejszy: poniewa przebija te
inne tym, e odwouje si do znanych i bliskich uj otoczenia.
Co wicej, "zasada analogii" swoje badawcze i poznawcze umocowanie
uzyskuje w samym mechanizmie budowania si wiata i abstrakcji - w
jego skadaniu si w jednostk w chwili "teraz".
Ot kiedy dociera do obserwatora z otoczenia cig chwilowych, ale
te odnoszcych si do czego warstw zmiany w ich kodzie - to, eby
taki stan rozpozna, osobnik musi je odnie do ju kiedy-gdzie
zebranych danych.
Nie ma poznania biernego, to dziaanie odnoszce oraz porwnawcze poznanie to sygna z otoczenia plus zbir poj o wiecie wczeniej
zgromadzony.
Kiedy wic obserwator ustala w otoczeniu nowo - nawet w skromnym
zakresie - to ten niepowtarzalny kod moe odnie, porwna do tego
w sobie zawartego i stwierdzi, e to jest podobne lub nie, spenia
albo nie warunek podobiestwa.
I na tej podstawie, ju posiadajc pen abstrakcj wczeniejsz brakujce elementy w nowej dopeni (przekopiowa).
Przecie w takim nowym musi by analogiczny proces budowania si w
jedno i jednostk.
Dlaczego? Poniewa logiczna "cegieka", jednostka tworzca jest taka
sama dla obu kodw - poniewa jest jeden wiat i jedna regua - to
i wynik bdzie tym samym poprawny.
Fakt, moe by rnica skali, nawet ogromna (oraz skrajnie ogromna)
odmienno zagszczonych elementw, jednak zbudowana tak abstrakcja
musi by poprawna, poniewa "mechanika elementw" w kadym punkcie
wiatowej zmiany jest ta sama.
W takim dziaaniu "analogujcym", modelujcym jeden przebieg drugim,

jako poznanym, tu nie ma ogranicze.


Na przykad do zobrazowania tak zwanej "grawitacji", czyli wielkiego
zbioru elementw w bliskiej sobie odlegoci, tu za model zachowania
i zasady dziaania moe posuy zgromadzona (licznie) na stadionie
publiczno, wielka liczb, ale nierychliwa zmian pooenia. A dla
zobrazowania ywej i naadowanej energi ewolucji, choby strumienia
elektronw, ktre pdz po/w drucie - tu analogi moe by strumie
szybko si przemieszczajcych po/w drodze biegaczy, albo podobnie.
Itd.
Takich wspomagajcych zrozumienie uj jest mnogo, to w wyborze z
nadmiaru moe by problem, a nie w znalezieniu dobrej analogii - to
zdolno ustalania szczegw w zmianie i ich przeksztace moe si
okaza kopotem, a nie samo dziaanie.
Zasada analogii pozwala wyj poza tutejsze i chwilowe - pozwala ten
wiat zrozumie.
I to jest warto nie do przecenienia.
18.
Ewolucja.
Stan na dzi jest taki, e pojcie "ewolucja" stosuje si praktycznie
do wszelkich ustalanych w otoczeniu (i w samym obserwatorze) zmian.
W szerokim ujciu ewolucji podlega kady proces oraz kady dowolnie
rejestrowany fakt.
Ewolucja to termin (zbir poj), ktry odnosi si do rejestrowanych
w wiecie zwizkw i zalenoci, notuje je jako nastpowanie po sobie
w sposb logiczny, cile powizany - i wedug reguy.
To termin, ktry w odnotowywany fizyczny stan zmieszania i chaosu (w
"doskona mieszanin") wprowadza nastpczy cig wspzalenoci.
"Ewolucja" jest dzi synonimem zmiany nie jako takiej, ale przede
wszystkim zmiany uporzdkowanej - poddajcej si opisowi. To cig
cile ze sob powizanych faktw, "genealogia".
Jednak, cho takie podejcie oraz ujcie przeksztace notowanych w
otoczeniu jest powszechne, wrcz codzienne, pozostaje cigle - mimo
stara - niedookrelone, z odwoaniami do wszystkiego, ale nadal bez
szerokiej, logicznej podbudowy.
Sprawdza si, jednak na chwil obecn to bardziej opisowy, poniekd
intuicyjny schemat zmian - z pewnymi elementami reguy, oraz cigle
rozbudowywany.
Ale ograniczony, jeszcze na dzi znaczeniowo ograniczony. Zwaszcza
w zakresie przewidywania.
e to stan przejciowy, e docelowo w ewolucj, w takie pojmowanie
zmiany mona i naley wprowadzi progi, przejcia, stopniowalno i
policzalno - tego nie ma co podkrela, to oczywisto i wyranie
wytyczony kierunek dziaa. I jest do osignicia.
Jak? Poprzez w prowadzenia w obserwowany na kadym kroku przebieg,
w rejestrowan zmian rytmu - reguy tej zmiany opartej na prostym,
a przez to fundamentalnym rytmie.

Cykle zmiany - ktre rwnie jako oczywisto i konieczno w takim


zobrazowaniu si pojawiaj - to w takim ostatecznym, obejmujcym ju
wszystko rozumieniu ewolucji staj si co prawda abstrakcyjnym, ale
rwnie zasadniczym dopenieniem rejestrowanej zmiany.
Postrzegana chwilowo procesw w takim dopenieniu uzyskuje wymiar
nadrzdny. I jest policzalna.
Ewolucja to ju nie zmiana - ale rytmiczna, cykliczna zmiana. Zmiana
skwantowana.
Fakt, pojcie uporzdkowanej zmiany zostao wypracowane na gruncie
jednego zakresu, jednak dzi nadchodzi ju czas, w oparciu o cao
obserwacji, eby przenie to w dowolny zakres. Czyli od biologii po
wszechwiat
Przecie wszdzie jest jedna zmiana, w jednym wiecie, wedug jednej
reguy, a wczeniejsze warunkuje i wpywa na aktualne.
A to dalej wyznacza zakres swobody powstajcego - jeszcze w adnym
fakcie nie zaistniaego.
Cig pokole i zalenoci, to nie tylko odnotowany w biologii fakt,
ale tak samo istotny dla zrozumienia przemian kadej skali; cigiem
pokole s kolejne etapy ewolucji wszechwiata - albo "atomu", albo
"elektronu". Przecie to zawsze jest stan chwilowy, ktry skada si
w jednostk. e poza rejestracj obserwatora-fizyka, e w zakresie
ciemnym lub nadrzdnym - to prawda, ale jedno zmiany w jej regule
sprawia, e wszystkie te przebiegi staj si zrozumiae i jasne. I
przede wszystkim przewidywalne.
I tego zysku z podejcia ewolucyjnego nie sposb przeceni.
Kiedy w zmian (uszeregowan zachodzeniem) wprowadzi rytm kwantowy,
a tym samym stopniowalne zagszczenie elementw, a do pustki, a do
przerwy - to logicznie jednolity i cigy proces nabiera ciaa, staje
si kolorowy, owocuje kolejnymi mniej lub bardziej skomplikowanymi
konstrukcjami - a poszczeglne fakty-byty pojawiaj si w zakresie
nadprogowym w poczeniu z tem (acz fizycznie prezentuj si jako
odrbne i samodzielne).
e w gbszym rozumieniu jest to zawsze tylko na moment wyrosy z
ta, "z grzybni" ta jednostkowy i cile z tem poczony byt - e
kiedy szuka jego uzasadnienia w takiej a nie innej formie okazuje
si, e aby wyjani obserwowane (i tworzc je zmian), trzeba si
ostatecznie odwoa do ta i jednostek je budujcych - a skrajnie i
maksymalnie do ta jednostek logicznych i nieskoczonoci w cisym
powizaniu z wiecznoci... tak, to wszystko prawda.
Ewolucja kwantw jest zawsze i wszdzie - a do tego przebiega tak
samo. Wszystko lokalne jest przejawem oraz efektem tej bezkresnej
zmiany.
Ale ewolucja to nie tylko w taki "powierzchowny" odnotowany - plus
analizowany - przebieg zdarze. Wida wszystko, jednak obserwator w
formule "fizyka" to dalece nie wszystko.
Tak, obraz pozyskiwany przez fizyka jest powierzchowny, nieostry i
przede wszystkim niepeny - to zawsze obserwacja zewntrzna w tym
sensie, e nie siga zoonoci ewolucyjnej procedury; zawarta na
zawsze w niej, ale zewntrzna skutkiem wielokrotnego zoenia.

Dla fizyka zawsze dostpne jest tylko to, co "wida" (w dowolny ju


sposb), a nie to, co ten widok podprogowo umoliwia; wida szczyt
gry, ale ju nie powizania z caoci - ani te zalenoci, ktre
t "gr" wypitrzyy.
Zmiana ewolucyjna - skwantowana zmiana ewolucyjna - to osiem linii
ten "zmienny fakt" oznaczajcych. Dla fizyka, dla skomplikowanego w
akcie obserwacji bytu, dla kogo takiego dostpna jest zawsze suma,
tylko suma linii-strumieni budujcych jednostk.
Poniej faktu jest n-wymiarowe przechodzenie od brzegu do brzegu fal
kwantowych (tu w formie fal energii). Ich wzajemne nakadanie si,
wzmacnianie - albo dla odmiany wygaszanie - to tworzy rzeczywisto.
A w efekcie fizyk moe zanotowa, e obserwuje "czstk" czego. e
to skadanie si (i to zawsze w aktualnoci i teraz), e to proces,
a nie adna czstka - tego nie moe pozna zawierajc si w zmianie
ewolucyjnej; fizyk widzi efekt, ktry jest caoci i wszystkim w
badaniu - i na tym si koncentruje.
Jednak skutkiem znaczcej w badanym i badajcym rnicy reagowania
i szybkoci reakcji, co dla niego staego okazuje si w gbszym i
wanie zoonym spojrzeniu, wieloci linii oraz elementw - co
staego okazuje si maksymalnie zmienne, istniejce w rejestrowanej
staoci poprzez sum tych szybkozmiennych chwil.
Nie ma staoci w ewolucji, trwao wiata jest tak wycznie dla
obserwatora. I wynika z jego niedoskonaego ogldu zmiany.
Generalnie zmiana ewolucyjna to dwa przeciwnie do siebie toczce
si procesy - to dwie podwojone wewntrznie linie zmiany, ktre w
caoci, eby zbudowa stabiln konstrukcj, musz si dopeni o
podobny cig zmiany.
I we wzajemnym splataniu i rozplataniu (poprzez pokolenia i wszelkie
struktury) t obserwowan zawsze zewntrznie i "pasko" rzeczywisto
buduj.
Zmiana to proces czenia i rozpadu - czenia jednostek w "ciao"
i budowanie kolejnych jego poziomw, ale rwnie rozpad i tracenie
na rzecz otoczenia (i ta) zasobw.
Kady obiekt to wypadkowa - tu w formie dynamicznego wyrnienia z
brzegiem istnienia, ktry dlatego tak si prezentuje, e na/w tej
granicznej warstwie-strefie zachodzi pozyskiwanie-tracenie zasobw.
Dla nieostro i z daleka patrzcego na to fizyka (albo biologia), to
ostatnia powoka energetyczna takiej konstrukcji, to brzeg aktualny
jej istnienia.
Logicznie jednak to tylko stan chwilowego wyrnienia, ktry cigle
si zmienia (jednak w podszewce wiata czy si z caoci poprzez
elementy tworzce).
W kadej chwili jest inny, w odniesieniu do otoczenia i jego nacisku,
brzeg istnienia obiektu - tak w dowolnie pojtej aktualnoci, tak w
skali jego yciorysu - to wypadkowa si zewntrznych i wewntrznych.
Brzeg ewolucji to stan dynamicznie chwilowy.
Mona porwna postrzegany obiekt i jego linie tworzce do zmiany w
formule pdzcych w odlegoci "na kwant" (na jednostk) niebywale
szybkich ekspresw. Te zachodzce na siebie w pewnym okresie linie

i cigle si nakadajce w "bocznej", zewntrznej obserwacji - to


jest wszystko, co moe dojrze fizyk, byt skomplikowany.
"Pocigi" pdz z maksymaln moliw prdkoci, a ich pooenie to
zawsze jest stan chwilowy i niepowtarzalny. Okresowo (i rwnie "na
mgnienie") w tym zblianiu oraz mijaniu, w takim obrazie "nakadaj"
si w jedno - w grunt pod nogami (i w obserwatora). Ale w kolejnym
kroku rwnie byskawicznie si rozpadaj. Po przejciu rodka proces
nieodwracalnie jako cao zda do rozpadu.
Do rodka "spotkania", maksymalnie w obserwacji symetrycznego stanu,
do tego wyrnionego punktu prostej nieskoczonej i zawartego w niej
odcinka - do rodka przewaa cig "gromadzenia" si elementw w ich
zagszczeniu, a od rodka zdarzenia rozpadaj si, przewaa tracenie
zasobw.
I dotyczy to osobnika, i dotyczy atomu - i dotyczy wszechwiata. W
taki wanie sposb obrazuje si jedno ewolucji.
Co wicej, tak wprowadzona analogia posiada dodatkowy element - to
nie tylko oddanie procesw, ktre fizyk rejestruje zewntrznie, a
ktre maj dalekie-szerokie-gbokie konotacje w tle.
Chodzi o to, e ten "pd pocigw" mona wyskalowa, czyli nada im
posta reguy.
Od stanu braku zwizkw szlakw poruszania si, przez pierwsze, ale
mae punkty styku na/w tej drodze - przez kolejne fazy "nakadania"
si takich czstkowych obrazw-linii na siebie (i "wyostrzania" si
widokw) - przez rodek maksymalnie stabilny i symetryczny - przez
oddalanie si "skadw" i ponowne tracenie ostroci widzenia faktw
przez obserwatora - przez ostatnie punkty styku... a po rozejcie
si do nieskoczonoci tych linii-strumieni.
Zawsze jako zmiana i zawsze w poczeniu oraz w sumowaniu si wielu
skadowych - zawsze tylko na chwil. A wszystko policzalne.
W kocu to "banalne" zadanie dla fizyka: jad dwa pocigi, z tak a
tak prdkoci, tyle a tyle zawieraj w sobie elementw, tam si i
kiedy spotkaj w pdzie - i w tym mijaniu nao na siebie w jego
obrazie...
Teraz zostaje to tylko przeliczy i wyznaczy, co w tym zdarzeniu (i
gdzie, i jakie) si lokalnie wykluje.
Wszystko skwantowane - wszystko to zmiana ewolucyjna w toku - wic
nic prostszego, jak to zestawi ze sob i wycign wnioski. Ju dla
wszystkiego-i-zawsze. Nic prostszego...
19.
ewolucja i Ewolucja.
Stan na dzi jest taki, e pojcie "Ewolucja" nie wchodzi w obszar
poznania ani analiz.
Do pewnego stopnia jest przeczuwane, nawet tu i wdzie (i lokalnie)
uzyskuje znaczenie, historycznie w innym ujmowaniu oraz odniesieniu
(absolutnym) si pojawiao - jednak w aktualnej, dzi obowizujcej
perspektywie poznawczej (ani tym bardziej badawczej) obecne w adnym
zakresie nie jest.
Niekiedy zblione znaczeniowo zobrazowania wchodz do dyskusji, wic
jaki zakres "poza" tutejszym (wszech)wiatem staje si elementem

logicznych ukadanek - jednak wszelkie konstrukcje tego rodzaju s


zjawiskiem ubocznym, dla "fizyka" z pogranicza, a nawet lokuj si
daleko od tego, co moe zarejestrowa z wntrza zmiany.
Fizyk ju akceptuje, nawet na poziomie jzyka, ewolucj - jednak o
Ewolucji nie mwi. Nie moe.
A takie pojcie, szczeglnie w analizie skrajnych wartoci, kiedy w
obrbce s abstrakcje skali nieskoczonej - na koniec takie pojcie
okazuje si koniecznoci; wprowadzenie do caoci uporzdkowanej i
przewidywalnej zmiany, ktra nie ma pocztku i zakoczenia - tutaj i
teraz staje si to niezbdne.
eby wyjani "ewolucj", trzeba wprowadzi pojcie do tego zakresu
nadrzdne: "Ewolucj".
To konieczno, abstrakcja w formule "Ewolucja" to niezbdny etap w
analizowaniu rzeczywistoci.
Oczywicie podzia jednolitego oraz nieskoczonego toku kosmicznej
zmiany - to jest w takim rozumieniu, czyli wanie ewolucyjnym (wic
jako cig logicznie zalenych od sobie stanw chwilowych procesu) to zabieg konieczny, ale wspomagajcy.
Przecie zmiana jako taka jest nieskoczona i wieczna, i zbudowana
z najmniejszych jednostek.
Jednak jej logiczna cigo-jedno, eby mona j byo zrozumie,
eby bya zrozumiaa dla bytu fizycznego (ktry jest jednostk, ale i
postrzega wiat w skwantowany sposb) - ta jedno musi w dziaaniu
poznawczym zosta podzielona na "odcinki" i na lokalne w bezkresie
stany skupienia.
Po co? - eby wprowadzi na tej podstawie w nigdy nie koczcy si
proces rytm (regu). To konieczno.
To zabieg niezbdny przede wszystkim z uwagi na osobnika poznajcego,
z uwagi na jego std i teraz wywodzce si moliwoci - czyli cigu
skwantowanego.
Zawsze tylko takiego. W nim takiego, w jego obserwacji takiego - ale
i w caoci wiata takiego.
eby zrozumie bezkresny-wieczny przebieg zmian, trzeba odwoa si
do zakresu poznanego, nie ma rady - to konieczno.
Wanie po to, eby lokalny w wiecie byt poznajcy nie pogubi si
w nieskoczonoci-wiecznoci.
"Obiektywnie"jest tylko i wycznie ruch czego w pustce. Gdzie w
nieskoczonej wiecznoci to si zagci do "wszechwiata", a dalej w
takim dynamicznym obiekcie gdzie lokalnie zaistniej warunki eby
swoje badanie otoczenia mg prowadzi obserwator.
Tylko e taki obraz jest moliwy dopiero w chwili, kiedy wzmiankowany
podzia na "ewolucj" i "Ewolucj" zostanie wprowadzony. Pki go nie
ma, fizyk, tu w formule "obserwatora" - musi badan (i rejestrowan)
jedno uzna za wszystko i nieskoczone.
I dla niego tutejsze musi si rozciga w nieskoczono, to z samej
definicji jednoci wynika. A e wielce skutecznie wzmacniaj takie
podejcie najrniejsze obserwacje i wzory matematyczne - to tylko
dodatkowo i zdecydowanie podjcie decyzji o uznaniu (wszech)wiata

za wszystko podbudowuje.
Dla fizyka liczy si obiekt o strukturze "wszechwiata" - i niczego
innego nie ma do poznania i niczego dalej nie postrzee. Dla niego
nieskoczone "pole moliwoci" to w dziaaniu tylko hipoteza, nigdy
proces weryfikacji. I koniec.
Jednak bez wprowadzenia Ewolucji, bez podziau jednoci na Kosmos i
wszechwiat - czyli bez oddalenia od siebie dzi wymiennych poj bez tego obraz musi by zoeniem, i to wielokrotnym.
Poprawna i na bazie fizycznych ustale wyprowadzona jedno wiata
(i wszystkiego) - to jest fakt.
Ale logiczny, filozoficzny - to ogld zmiany z zewntrz.
To abstrakcja zoona z tych chwilowych stanw, ktre moe dozna na
rne sposoby fizyk.
Ale ta jedno zarazem, wanie na gruncie tych fizycznych obserwacji
- musi zosta podzielona. Poniewa wszelkie w otoczeniu obserwowane
fakty to "co" w otoczeniu ta (a maksymalnie w otoczeniu "nic"). Z
tego powodu "wszechwiat" nie moe by tu wyjtkiem od reguy - fakt
fizyczny i zmienny nie moe by nieskoczony.
Dlatego w zakres "poza ukadem", i to na zasadzie koniecznej, trzeba
wprowadzi wieczno i nieskoczono - w tym nieskoczono "nic"
i "czego". Oraz ruch tego czego w tym nic.
I jest to absolutna konieczno - dotyczy przecie skrajnego stanu
zmiany, dotyczy maksymalnie brzegowych, absolutnie fundamentalnych
wielkoci.
Nie ma odwoania, "wszechwiat" to nie Kosmos - to lokalny w takim
zakresie i chwilowy stan skupienia jednostek kwantowych. Dla fizyka
jedyny dostpny obiekt, ale przez t jedyno niewytumaczalny - to
albo skrajnie niemoliwy traf w losowaniu bytw, albo ocierajcy si
o niezwyko czyn bez sensownego uzasadnienia.
Kiedy wida tylko jedno, takie tumaczenie jest nieuniknione.
A wystarczy tylko wprowadzi banalne - z tego wiata wywiedzione i
zawsze obowizujce ustalenie: s zgszczenia i jest graniczy stan
takiego zgszczenia.
On buduje si "w pionie", przenosi dalej sygna do nastpnego punktu
"w poziomie" - i rozprasza si, jego zagszczenie zanika w tle. A
do stanu rozpynicia si w tym tle.
Zawsze i wszdzie porzdny i uporzdkowany samym swoim zachodzeniem
nastpczy tok ewolucyjny. W kadym procesie tylko tak.
Wspomniane powyej ujcie (gdzie poktnie si pokazujce) - e s
zakresy dalsze i e s inne wszechwiatowe struktury, to nie wprost
i nie tak kategorycznie, ale jednak wprowadza ju w obraz tutejszego
wiata te "dalsze" rejony - one ju wydaj si konieczne, eby tak
zastanawiajc zgodno cyferek uzasadni.
Gdyby nie ten fizycznie i jedynie dostpny obiekt badawczy - gdyby
nie trudno (i niemoliwo) aktu weryfikacyjnego - c, ju dawno
byby wprowadzony kosmiczny, nieskoczony i wieczny cig wiatw. To
te oczywisto.

Ale obecnie, poprzez ten podzia poj, wyania si nie tylko etap
dalszy (i jako niezbdny), eby wyjani lokalny rozkadu kwantw ale pojawia si moliwo weryfikacji tego dalszego.
Wychodzc z tu i teraz - rozpoznajc regu tu istniejcych faktw
- mona na tej podstawie opisa zawsze i wszdzie.
Dlaczego? Poniewa dalsze (poza dostpnym obiektem do badania) nie
moe by inne ani tym bardziej sprzeczne z tutejszym. Lokalny stan
wiata (obserwowane wok na wszelkie ju sposoby), eby mogo takim
zaistnie w caoci - to musi spenia wszelkie reguy tego zakresu
nadrzdnego.
I musi je zawiera w sobie. Bowiem w innym przypadku nie zaistnieje.
Co wicej - regua nadrzdna do budujcego si fragmentu nie moe w
tym maksymalnym obszarze by skomplikowana.
Wrcz przeciwnie, to musi by maksymalnie prosta regua.
Dlatego kiedy fizyk, osobnik fizyczny uzbrojony w matematyczny obraz
i za podszeptem wzoru kieruje si w stron coraz mniejszych cegieek
tworzcych, a zarazem coraz bardziej postrzega to jako skomplikowan
mozaik - taki byt idzie w objanianiu i budowaniu reguy w kierunku
przeciwnym ni faktyczna regua Ewolucji. "Na dnie" jest maksymalna
prostota, ale i na grze jest maksymalna prostota.
To obserwator, ktry nie moe dokona samodzielnie podziau na etapy
i zagszczenia wiata, to on ten wiat postrzega jako nieoznaczony,
losowy - skomplikowany.
A przecie jedyn tajemnic ewolucyjnej zmiany jest to - e adnej
tajemnicy nie ma.
I e biegnie tak prosto, e ju prociej nie moe.
Ewolucja, czyli zmiana bez pocztku i koca, to konieczno - to w
stosunku do tutaj notowanego zgszczenia elementw stan znacznego i
skrajnego rozrzedzenia, oddalajce si std kwanty maksymalnie pdz
w nieskoczono i na takim "dystansie" s wzgldem siebie - ale nie
dalej przecie.
Nieskoczono to jednoznacznie wyznaczona granica w Kosmosie, ale
ani mniejsza, ani wiksza. Dlatego, cho to jest rozrzedzenie mae
i nieskoczone - to nie jest to zero.
Czyli w Kosmosie nie ma pustki absolutnej w znaczeniu, e tylko ona
jest.
Pustka, nic, dopenia byty - jest w kadym fakcie, i to jako skadnik
konieczny, ale jest rwnie tem zmiany. I jest pustka w samej swojej
"pustocie" nieskoczona - i jest przez to jednoci.
Zero nie ma w sobie skadowych, "co" mona dzieli do stanu kwantu
logicznego, ale zera i pustki nie.
Przy czym, co istotne poznawczo, opis pustki (NIC), opis prowadzony
z poziomu obserwatora zanurzonego w CO - taki opis nicoci musi w
sobie by skomplikowany (z rnymi kwantyfikatorami). Skoro odnosi
si do "czego", to nawet logiczna "prnia" nie jest postrzegana i
definiowana wprost - ale przez wszelkie odniesienia.
A skoro nie ma pustki absolutnej, to jest tylko lokalny, ju na tym
skrajnym zakresie-etapie zmiany-Ewolucji - jest przemieszczanie si

jednostek czego.
To jest znacznie poniej progu zaistnienia (zagszczenia) ukadu w
formule wszechwiata - ale to na pewno jest Zmiana.
To jeszcze nie jest "ewolucja" - ale to na pewno jest "Ewolucja".
Zasada "tam", poza wszechwiatem, i zasada tu, wewntrz, jest jedna
i ta sama. Zgodno wszystkich faktw i ich "mechanika" zawsze oraz
wszdzie zachowana. W obu zakresach, fizycznym i Fizycznym, s progi
- etapy - stany gstoci. To skwantowana zmiana.
To jedno wzajemnie powizana i spjna na kadym kroku. Tylko raz
obserwowana fizycznie i lokalnie przez fizyka - a raz postrzegana
logicznie i generalnie przez filozofa.
Raz to ewolucja, a raz Ewolucja. Raz skoczona zmiana konkretnej i
skromnej liczbowo iloci kwantw - a raz Zamiana nieskoczona oraz
wieczna.
A pord tego Wszystkiego, gdzie bardzo lokalnie, stan maksymalnego
- bardzo osobliwego zgszczenia jednostek. Czasami mylcy zgstek.
Kosmos to jak najbardziej Fizyka, ale na pewno nie fizyka - to jak
najbardziej zmiana Ewolucyjna, ale warunkujca lokaln ewolucj; to
filozoficzne, wic zewntrzne spojrzenie na procesy - ale dostpne
tylko poprzez konstrukcj abstrakcyjn.
I w tym ujciu logiczna i konieczna jedno rozpada si na czci,
odrbne wiaty - lokalne w bezkresie stany skupienia.
W dostpnym dla fizyka zakresie liczy si wycznie wyrnienie z
jednorodnego ta - w dalszym rwnie; tu i dalej s punktowe fakty,
tu i tam przerwa oddziale je od siebie.
Tylko zachodzi fundamentalna rnica postrzegania: fizyk (w ramach
wszechwiata) usuwa przerwy (pustk), eby doj jednorodnoci ta
i jednostki tworzcej - natomiast Fizyk w jednorodno nieskoczonego
obrazu (logicznego Kosmosu) musi te przerwy i pustk wprowadzi na
powrt. Po co? eby zrozumie Ewolucj, jej nieskoczony i wieczny
cig zmiany.
W sumie to rzeczywicie drobna rnica, to druga strona lustra.
20.
Nieskoczono-wieczno.
Wychodzc w analizie wiata od rodka zmiany, obserwator (poznajcy
otoczenie byt), jest w podwjnie trudnej sytuacji. Powstaje w chwili,
kiedy wszystko jest maksymalnie dobrze urzdzone, jest efektem tej
symetrycznej chwili ewolucyjnej (i Ewolucyjnej), ale musi pozna z
tego rodka wiata jego zasad - oraz brzegi procesu. Opiera si w
swoim dziaaniu na jednostkach maksymalnego skomplikowania, plus te
wszelkie pozostae, ale dy do wyjanienia, dlaczego one s takie.
Oraz chce wyjani, co si dziao do momentu jego zaistnienia i co
bdzie si dziao, kiedy ju go nie bdzie. A taki cel do ustalenia
ze rodka zmiany, ktra obserwatora tworzy (i ze rodkowego etapu w
zmianie) - to jest maksymalnie trudne. Proces wiodcy do tego jest
maksymalnie prosty - ale jego rozkodowanie maksymalnie trudne oraz
rozcignite na czstkowe etapy poznania. I inne one nie mog by,
w fizycznym i realnym badaniu inne nie bd.

Owszem, matematyczny czy filozoficzny abstrakcjonista dociera tej


skrajnej nieskoczonej-i-wiecznej strefy jednym skokiem - ale eby
to zweryfikowa potrzeba czasu. Duo czasu i dziaa.
Co wicej - to podwjne utrudnienie analizy ze rodka - to dopenia
jeszcze konieczna analiza "w d" i " w gr" - do najmniejszego i
najwikszego zakresu wiata. Te z ostatecznie nieskoczonym tem.
Niezalenie bowiem od kierunku poznawania, na brzegu fizyczny cig
badania lub logiczny namys napotyka jednostk - na dnie jednostk
w postaci najmniejszego z najmniejszych, a "w grze" najwiksze z
najwikszych.
Czyli na dnie kwant logiczny i na grze kwant logiczny. Na dole jest
jednostka i na grze jednostka. I zawsze kwant.
Co wicej, na kadym etapie tego porzdkowania, dzielenia na czci
i stany zagszczenia - zawsze jest tylko i wycznie kwant logiczny
zmiany. Niezalenie jak wielki to bdzie stan zgszczenia, to jest
zawsze kwant. Raz, na przykad, w formie osobliwoci maksymalnego i
skrajnie zwartego punktu osobliwego - a raz te brzegowo i w formie
chmury jednostek. Ale to zawsze kwant, jednostka liczenia.
Kosmos to kwant, wszechwiat to kwant, czowiek, atom, elektron - to
zawsze kwant, jednostka w zbiorze, ktry to zbir znw jest kwantem
w tle. Tak obrazuje si cigo Ewolucji w toku jej zachodzenia, to
opis Ewolucji ze wzgldu na wyrnienie, ktre ustala obserwator w
zmianie.
Logicznie jest to jedno i nieskoczono, ale eby taki przebieg
zrozumie, obserwator musi w niego wprowadzi podzia, co uzna za
jednostk, a dalsze okreli jako to. e ostatecznie wyrnienie i
tak musi by ujmowane z tem, to prawda, ale fizycznie, na poziomie
zmysw, liczy si to wyrnione.
To dopiero logiczny, a wic zewntrzny, peniejszy ogld ustala, e
"co" i "nic" stanowi wewntrznie podwojony, ale zarazem jeden fakt
- Kosmos.
Wychodzc z tu-i-teraz - zawsze majc do dyspozycji tylko chwilowy
i punktowy stan zmiany, budujc w sobie abstrakcyjny obraz procesu
- mona pozyska zewntrzne ujcie tego przebiegu, ktrego nigdy w
takiej postaci nie ma i nie bdzie. Ale poniewa aktualna chwila to
wynik wczeniejszych chwil - poniewa obecne warunkuje to, co si
zdarzy za moment (oraz za iks chwil) - to na tej podstawie zbudowana
abstrakcja, mona by tego pewnym, bdzie poprawna. Jedno reguy
i jedno wiata to zapewnia.
Wychodzc z tu i teraz dojdzie si do zawsze i wszdzie.

cdn.

Janusz ozowski

You might also like