You are on page 1of 6

Kwantologia stosowana kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).

Cz 3.9 Jawa to sen, ktry ni wraz z innymi.


Wyjanienie zamiast wstpu. Tytu obecnej opowiastki w maym stopniu
odnosi si do fizycznej oraz fizjologicznej warstwy zjawisk - nie o
sen jako taki tu chodzi (rwnie nie o zgrabn fraz). W centrum, w
zasadniczym punkcie prowadzonej tutaj analizy znajduje si warstwa
logiczna, czyli zbir abstrakcji, ktrymi byt znakuje otoczenie na
czas tak zwanej "jawy" i tak zwanego "snu" - chodzi o tosamo, o
identyczno dziaa-reakcji-dozna w obu, tak pozornie odrbnych w
odbiorze procesach.
Fakt - w trakcie snu s rne fazy, ale nie o tym mowa. Prawda w
trakcie snu punktem odniesienia jest "archiwum", ktre konkretny i
po nazwisku zdefiniowany osobnik zebra w cigu ycia, natomiast na
jawie to rodowisko weryfikuje-kontroluje abstrakcje tworzce si w
gowie. Oczywisto w trakcie snu "pobdzenie" w produkowaniu i
w obrabianiu poj, a wic przerne majaki czy chimery, to najwyej
zaskutkuje wykrzyknikiem "sen mara!" i przebudzeniem - za to bdne
i niezgodne ze stanem wiata pojcia odnoszce si do jawy, c, to
grozi wyrzuceniem poza istnienie. I "snem wiecznym".
Dlatego aktywno oraz uwano w konstruowaniu abstrakcji jest tak
istotna - logicznie jednak sen i jawa s tym samym procesem.
Nie ma co rozwodzi si nad argumentem, e fizycznie jawa i sen to
to samo - wszak odmienna formua wyklucza dziaanie, tak po prostu.
Natomiast ma gboki sens podkrelenie, e zbir abstrakcji zawarty
w umyle, do ktrego rozum odnosi swoje senne albo jawne produkcje,
to dokadnie to samo, co zbir poj zgromadzony w bibliotekach i
bankach informatycznych. - Opisujc funkcjonowanie rozumu-umysu w
fazie snu oraz opisujc dziaanie umysu-rozumu (zbiorowoci albo
jednego) na jawie, nie mona wykaza adnych rnic, to jest ten sam
mechanizm. Czyli tworzca si nowo musi by odniesiona do danych
ju zebranych - i jeeli si zgadza, mona j wykorzysta. A jak nie,
wywouje stan zaniepokojenia i wymaga sprawdzenia.
Dobrze, jawa to sen - adnie powiedziane i robi wraenie, ale moe
by tak, filozofujcy kolego, jaki przykad, co?
e sen jest ewolucj (dziaaniem) "w odciciu" od wiata, od tego, co
tradycyjnie okrela si rodowiskiem, a przez to abstrakcje hulaj
- pena zgoda. Jednak przyzwolenia na okrelenie jawy (tego, co za
rzeczywisto uznaj) jako snu - c, tu tak atwo nie idzie. e w
obu obszarach proces w umyle biegnie tym samym rytmem oraz na tym
samym noniku - i tu zgoda. Tylko e z tego zupenie nie wynika, e
kiedy rejestruj przed sob cian, to ni - opr wzmiankowanej i
skadajcej si z cegie budowli (i spory guz na gowie), to przekona
mnie skutecznie, e to nie jest ani sen, ani zudzenie, e to realna
(i bolenie namacalna) rzeczywisto.
Wic - czy naley to dalej za sen uwaa - jawa to sen?...

Naley. I nie ma odwoania.


Przykad? Prosz - pierwszy z brzegu, ktry w pole eksperymentalne
wazi: religijna grupa (mionikw "czego"). Mniejsza lub wiksza
- na tym poziomie analizy to nie ma znaczenia. Cho w zachowaniach
sekty faktycznie wszystko lepiej wida, to sytuacja tak klinicznie
czysta, e hej.
e id na atwizn? C, przyznaj. - A dlatego nie sigam gboko w
zachowania zbiorowo-spoeczne i odwouj si do grupy "co witego"
widzcych-doznajcych, e to okoliczno skrajnie prosta badawczo to eksperyment uczestniczcy, wspbieny i detalicznie rejestrowany
w procesach zachodzcych. Przecie tu wszystko wida (sycha, czu;
itd., itd...).
Oto mam zbiegowisko na ulicy - kilka, kilkanacie osb, ktre co na
szybie pobliskiego budynku "widz".
"Patrz, pan, wita osoba", kto woa, a obok nastpny (oraz kolejni)
potwierdzaj: "tak-tak, wita! czas si modli!". I wszyscy rzucaj
si do odprawiania, w tej sytuacji odpowiedniego - i tylko dla nich
znanego rytuau.
Czy to zachowanie na jawie? - Czy to dziaanie w obiektywnie przeze
mnie, ale rwnie przez innych osobnikw (inne byty) uznawanej tzw.
rzeczywistoci? - Czy to sen?
Nie, to jawa.
Jak najbardziej mog dotkn wzmiankowanej szyby, a nawet stwierdzi,
e to zapewne lad po niedbale przeprowadzonym czyszczeniu.
Wicej - mog nawet spyta stojcego obok czowieka o histori tego
"zjawiska" (albo o godzin, o drog do miejsca "iks") - i w kadym
przypadku uzyskam potrzebn mi informacj. Zborn, konkretn, nawet
logiczn w szerokim ujciu - i odnoszc si do tego, co uznaj za
wzmiankowan rzeczywisto.
No, chyba e spytam, gdzie jest "niebo" i jak tam doj. Tu, prawda,
ju rozbienoci mog si pojawi.
Jednak na gruncie bliskim, podkrelam, a wic w fizycznym zakresie
dozna, jest to niewtpliwie dla wszystkich uczestnikw tego teraz
i tu dziejcego si zdarzenia, ten sam i rzeczywisty wiat.
A przecie inny.
Czy moja jawa-rzeczywisto jest inna od jawy-rzeczywistoci osb
stojcych obok? - Czy to ja ni i nie widz "witego obrazu", a
caa sytuacja jest moim zudzeniem? - Czy to pozostali dziaaj na
jawie?
Kto ni? Kto jest na jawie?
Wicej - jeeli tumek zacznie w moim kierunku woa: "obud si!",
"zobacz prawd!", "otwrz oczy!" - jak mam si do tego odnie? Kto
ma racj? Ja, uwaajc, e oni "ni" - czy oni, e to ja pogrony
jestem w sennym majaczeniu, ktre nie przystaje do wiata? Wszak z
ich punktu widzenia "wite znaki" na szybie s prawd - a myl, e
to brudna plama, to bd (i herezja).

W ujciu logicznym mona powiedzie, e z faktu indywidualnego (i


zawsze takiego) budowania si obrazu rzeczywistoci wynika, i moja
i innych rzeczywisto jest realna i e s to rwnowane ujcia.
Nie ma pierwszej i waniejszej.
W tym przypadku jednak, mimo wszystko, chciabym wiedzie, ktra z
przedstawianych jawnych wizji jest obiektywnie poprawn - czy mog
to przeprowadzi?
Odpowied jest oczywista: nie mog, nie posiadam skutecznej metody
weryfikujcej.
Z logicznego punktu widzenia moje widzenie brudnej szyby i innych jako witoci - jest tosame i rwnowane w ocenie. Ja mog regu
wiata postrzega "o jedno zudzenie mniej" (i by bliej prawdy),
jednak to nie ma znaczenia dla tych, ktrzy w brudnym kawau szka
widz relikwi.
Tu nie ma rnicy wartoci, to s tak samo dobre-sprawne podejcia
do rzeczywistoci. Bo istniej.
Podkrelam - to s dziaania w zakresie, ktry potocznie definiuj
jako stan "jawy", to fizyczna rzeczywisto.
Stojcy obok ludzie rzeczywicie widz to, co mwi, e widz. Dla
nich, w ich zbiorze danych (abstrakcji), to faktycznie jest wity
wizerunek i posiada dla nich takie (wanie "wite") znaczenie. e
dla mnie, stojcego z boku, to zudzenie i "omam" - taki sam, jak w
trakcie snu? Fakt - tylko e to moja rzeczywisto, wspbiena do
tamtych - ale jednak znajduje si "obok".
Prawd, rzeczywistoci, jaw jest to, co uznaj za taki stan to
ja definiuj i ksztatuj wiat.
Dalej - ciekawe jest to, e tak zaznaczone rzeczywistoci, w pewnym
zakresie, si spotykaj i nakadaj (zachodz na siebie).
Kiedy si spytam o czas lub drog, to otrzymuj odpowied zbien w
stosunku do mojej rzeczywistoci, na tym zakresie wyznaczam wsplny
z bytem obok przedzia ("jawnych") procesw. Kopoty pojawiaj si,
kiedy spyta o obszar spoza krgu wsplnego i rozpoznanego w takim
przypadku "archiwum" osobnika wyprodukuje rne opisy, wytworzy do
sytuacji adekwatne tumaczenie. Jednak, co wane, zawsze w oparciu
o fakty, ktre ju posiada (zgromadzi poprzez yciorys). - Efekt?
Pojawiaj si "chimery" i majaki, czyli abstrakcje jak najbardziej
sensownie zbudowane, ale bez treci, "puste" (chwilowo puste lub na
wieczno).
Dlatego, w tu analizowanym zdarzeniu, mimo obiektywnego zawierania
si w rzeczywistoci (przynajmniej tak to oceniam, prostych znakw
chorobowych nie obserwuj), produkcja umysu musiaa odnosi si i
opiera na zasobach zawartych w mzgach owych osobnikw - jednak na
kocu powstaje "chimeryczna" abstrakcja, wyranie "senna".
Prawda, odwouje si do rozpoznanych wasnoci wiata i zbudowana
jest poprawnie (logicznie), jednak jaskrawo (jawnie) trzeba j poza
rzeczywistoci umieci; dzieje si w realu, jednak jest produktem
mocno "sennym".

Wane - ja widz na szybie brudne smugi, a byt obok (jego umys) te


same smugi zestawia w wito, a poniewa nic wicej (aden z nas)
nie widzi, dla kadego jest to caociowa, jedyna i jedynie dostpna
informacja.
Zasb mojego "archiwum" abstrakcji to mj wiat - niczym innym nie
dysponuj. Tak jako osobnik, tak jako zbiorowo.
Przy okazji (i na marginesie) warto dopowiedzie, e w zmienionych
okolicznociach oba sdy mog ulec odmianie. Ja mog uwierzy albo
ssiad zwtpi.
Dlaczego? To efekt nacisku wywieranego na osobnika przez otoczenie.
Chyba nie musz przywoywa eksperymentw, w ktrych nacisk grupy
zmienia reakcje osb badanych. Kiedy wok zafaluje tum i zacznie
krzycze "wity obraz!", doprawdy trzeba w takich okolicznociach
posiada silnie ugruntowany zesp przekona (i zaufanie do wasnych
postrzee), eby si przed takim naciskiem uchroni. - I tak samo
w drug stron, jeeli do stojcych ludzi podejdzie grupka wtpicych
i komentujcych, niezachwiana do tej pory wiara w wito legnie w
gruzach - tym szybciej si to bdzie dziao, im rnica midzy tak
wyznaczonymi zbiorami bdzie wyraniejsza.
Moja wizja (idea) wiata jest powizana z grup odniesienia.
Zostawiam rozmodlon grup na ulicy - ktra jawnie ni o witoci
z brudnej szyby (i ma do tego prawo) - a sam wybieram si do innego
punktu rzeczywistoci, wchodz do pozornie skrajnie innego wiata,
wiata wiedzy, do laboratorium i eksperymentu na kadym kroku.
Czy jawa w takowym miejscu jest, tak to okrel, spotgowan? - Czy
w tym przypadku-miejscu rzeczywisto jest rzeczywicie maksymalnie
rzeczywista?
Jakby to delikatnie wyrazi - niezupenie. A nawet zupenie nie. I
nie dlatego, e mona zafaszowa efekty obmacywania wiata (zdarza
si) - nawet nie dlatego, e z zasady w eksperymencie fizycznym nie
sign dalej, jak do granic w takim badaniu dostpnych - ale z tego
powodu nie ma tu "wzmoonej" rzeczywistoci, e kady poznany oraz
pomylany przez badajcego fakt jest abstrakcj. Abstrakcj na tej
samej zasadzie wytworzon, jak w trakcie snu.
Czy co rni pojcie "atom" (czy to logicznie, czy przez przyrzdy
postrzegany) od "chimery"? W gbokim sensie nic, nie ma rnic. To
tylko efekt gromadzenia energii i operacji na/w niej. Fizycznie co
si za tak postrzeganym "faktem" kryje - atom mona rozbi, zdyba
przyrzdem, itd. Ale rwnie i chimer niesie w gowie realny, tylko
i wycznie fizyczny (namacalny) proces. Tylko e w logicznym ujciu
to to samo: abstrakcja.
W tej chwili nie ma znaczenia, czy "ni na jawie", czy dzieje si
to w trakcie nocnego majaczenia - to zawsze abstrakcja, zawsze tak
samo powstajca.
eby j zweryfikowa, musz odnie si do otoczenia i przeprowadzi
eksperyment, ktry potwierdzi lub odrzuci hipotez. Niekiedy mona
to przeprowadzi do atwo (np. wystarczy przetrze szyb), czasami
wymaga to budowy urzdzenia wielkiego jak zderzacz czstek.
Zdarza si jednak i tak, z uwagi na wewntrzne granice i moliwoci

techniczne (bytu poznajcego), e nie mona badania weryfikacyjnego


dzi wykona, poniewa obiekt poznawany (wszech-wiat) w urzdzeniu
pomiarowym si nie mieci.
Skutek? Efektem niemocy badawczej s harce pojciowe - i anektowanie
terenw "poza horyzontem" przez rnych oraz dziwacznych. Bo kiedy
rozum uchyla si od zmierzenia z dylematami, abstrakcje rozbestwiaj
si (i hula dusza).
No i wida wwczas w "brudnej materii" witoci (a nawet, eby to!,
poza materi).
Czy jestem bezradny wobec "zasony abstrakcji"? W sensie logicznym
nie ma wyjcia, nic poza abstrakcjami mnie (i innych) nie tworzy i
nie oznacza - to s rwnowane sobie konstrukcje.
Czy to na jawie, czy we nie (i zawsze) - umys w kadym przypadku
produkuje swoje elementy identycznie. e zarazem jest to warunkiem
poznania jako takiego, to prawda, ale jeeli s to produkty "senne"
(mimo ich jawnego tworzenia), to uwolni si od tego jest trudno. I
nie ma znaczenia, czy odnosi si to do zbiorowoci definiowanej jako
religijna sekta, czy "sekta naukowa", w kadym przypadku mechanizm
tworzenia si abstrakcji jest ten sam - produkcje naukowe s rwnie
"jawne" lub "senne".
Dlaczego? I to jest istotna sprawa: poniewa s faktem wewntrznym
w ramach rzeczywistoci - powstaj "po jednej stronie", w zakresie
"sennym"; nie ma weryfikacji "poza". - I nigdy fizyka nie moe tego
krgu opuci.
Mwic inaczej - tak samo, jak umys w trakcie snu produkuje tylko
abstrakcje w zakresie sobie dostpnym, wic w oparciu o "archiwum"
poj-znakw - identycznie naukowiec na jawie konstruuje abstrakcje
korzystajc z archiwum zgromadzonego w jego gowie lub bibliotece.
To jest dziaanie "tylko w wiecie" - i "tylko po jednej stronie"
rzeczywistoci, fizycznej rzeczywistoci. A stronno obserwacji i
opisu, to zawsze prowadzi do zwichrowanego (chimerycznego) obrazu
wiata - czy to we nie, czy na jawie. Zawsze musz posiada punkt
odniesienia, ktry pozwoli na weryfikacj - w maksymalnym zakresie
musi to by Fizyka (filozofia).
Nieufno wobec otoczenia to nie fanaberia czy utrudnianie sobie
ycia, to konieczno. Bo pewna jest podobno tylko mier (acz nie
do koca) i podatki (te z wyjtkami dla niektrych). - Wic jak tu
by czegokolwiek pewnym?
Wicej - mona to poszerzy i powiedzie, e ten zewntrzny, wielki
dla mnie i praktycznie nieskoczony zbir, te jest dany, poniewa
istniej w otoczeniu. Przecie fakty - ktre na mnie dziaaj ju
si zrealizoway (lub realizuj), a ja odbieram ich nacisk. W tym
rozumieniu s to zdarzenia z co prawda przeogromnego wobec mnie,
ale skoczonego zbioru. I s rwnie wyborem midzy tym, co jest
i s losowym wyborem spord istniejcych faktw. wiat zewntrzny
w tym ujciu to powikszona (ile tam razy) zawarto mojej gowy,
powikszona o potencja energetyczny, ale nie jej tre.

wiat zewntrzny w tym ujciu to "archiwum" (tak samo zapchane, tak


samo powstajce, wedle tych samych regu si budujce) to zbir,
z ktrego i w ramach ktrego, i w odniesieniu do ktrego buduj na
jawie swoje abstrakcje (indywidualnie czy zbiorowo). W zachodzcych
na jawie procesach wybr dokonuje si w powikszonym (znaczco, a
do nieskoczonoci) zakresie, jednak z perspektywy uczestnika, mnie
lub grupy - i tak przebiega losowo; na co rzuc okiem i przyrzdem,
to wchodzi w obszar mojej wiadomoci. A dalej odkada si w moim,
ju prywatnym archiwum, ktre notuje, "odbija" w/na sobie zaistniae
fakty.
Jawa jest "powikszonym snem", powikszonym o (wszech)wiat. Jawa to
nie-skoczony sen.
Podobiestwo jawy do snu idzie jeszcze dalej - poniewa tak samo w
trakcie snu nie ma czystego procesu, jak i w okresie jawy.
Umys odbiera ze rodowiska szmery oraz sygnay zakcajce, ktre
wpywaj na efekt kocowy - to mog by banalne szumy, ale rwnie
"wizje", czy "para"-dziaania. Skutek jest powany: deformacji ulega
obraz wiata. A w konsekwencji przekada si to na bdne mylenie,
a jeszcze dalej na ze dziaanie jednostek i caych spoeczestw bywa, e przez wieki i tysiclecia.
Trudno wyobrazi sobie wiat bez takich "szeptw i krzykw", jednak
trzeba wiedzie, e wprowadzaj znieksztacenia w obserwacjach.
Tworzenie abstrakcji w gowie jest atwiejsze ni w wiecie, we nie
(lub fantazjujc) to ja produkuj abstrakcje (i szybko) - na jawie
rzeczywisto skada pojcia w konkrety i fakty z trudem i kosztami.
Dlatego ich weryfikacja jest tak dugotrwaa i wana.
Jawa to sen, ktry nie ma koca, ktry ni pospou z innymi. Innymi
tu i teraz, ale te zawsze i wszdzie. ni punktowo, prywatnie i
indywidualnie - ale zawsze jako element oglnego snu-jawy.
Przykre jest tylko to, e mj sen jest tak krtki...

cdn.

Janusz ozowski

You might also like