You are on page 1of 8

Kwantologia stosowana kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 6.4 Jzyk wiata.
(...)
dzie 18
dzie 20
jednak wyspa wlazem dzi na najwyszy pagrek
woda tylko woda
jest chyba nawet gorzej wyglda e to samotna wyspa
pogoda bya
adna widok daleki teoretycznie powinienem co zobaczy
niczego
po horyzont
dzie 23
zwiedzam moje wizienie
opuszczone tak dawno e lady zaczynaj
si zaciera widziaem zdziczae zwierzaki
prbowaem podej
ale uciekay chwilowo korzystam z zapasw i ograniczam do minimum
dzienne porcje ale na dugo nie starczy
wyspa nie podoba mi si to wydaje si e nie ley w uczszczanym
rejonie
le to wyglda
dzie 25
wszdzie znaki e ycie i cywilizacja wyniosy si std tak dawno
e naleny to zaliczy do poprzedniej epoki nie poddaj si i nie
popadam w zwtpienie
dziczyzna dalej nieuchwytna
na szczcie
nie brakuje wody
przeszukuj rumowiska i zbieram co si tylko moe przyda w mojej
sytuacji kady element si przyda
dzie 28
odkryem dzi pozostaoci po ogrdkach tak myl e to byo co
takiego bo rolinno w sporej iloci i taka do zjedzenia z czego
oczywicie si ucieszyem
chyba ju wiem jak zrobi puapki
gdyby nie okolicznoci mgbym podziwia widoki zachody s pikne
i takie majestatyczne
wzruszyem si
dzie 30
to ju miesic a trudno uwierzy ten czas tak leci
dziczyzna wreszcie daa si podej
smakuje doskonale dawno nie
jadem czego podobnego
dzie 32
zrobiem odkrycie dziwne ale wczeniej to przeoczyem w jednym
starym budynku oczywicie zupenie zrujnowanym bya piwnica a
w niej jakie papiery gazety i zapiski nie wiem wyglda mi to
na archiwum czy bibliotek - bo s i ksiki duo tego nie ma
ale zawsze co
dzie 33
rozczarowaem si to rzeczywicie co w rodzaju biblioteki - ale

w zupenie dla mnie obcym jzyku niczego nie rozumiem - nawet


nie potrafi okreli do jakiej grupy jzykowej naley
nabieram wprawy w owach puapki si sprawdzaj ale staram si
nie przesadzi przecie nie wiem jak dugo tu pozostan
dzie 36
pord ksiek znalazem podrcznik do nauki jzyka, gramatyka i
podobne. przynajmniej jest jaki punkt zaczepienia. oczywicie nie
jest tak, e niczego nie rozumiem, znaki interpunkcyjne s takie
same, czyli punkty zbiene wystpuj. w kocu jzyk jak jzyk, do
czego si odnosi. wiat jest jeden.
zastanawiam si nad tym, czy warto uczy si tego jzyka? mona to
potraktowa jako czyste szalestwo, przecie to dawno zamary, ju
nikomu niepotrzebny jzyk, ale pewnoci przecie nie mam. moe si
zdarzy, e podpynie do wyspy jaki dawny tubylec i wwczas sobie
z nim podyskutujemy.
wyglda to, przyznaj, na odlot, ale to chyba lepsze od zanudzenia
si. przynajmniej jest jaki cel. wpatrywanie si w dal jako mi w
tych okolicznociach nie pasuje. czy to nienormalne?
dzie 37
kropki i przecinki opanowaem, ale dalej ani w zb. uwiadomiem
te sobie, e nigdy nie poznam wymowy tego jzyka. jestem sam na
wyspie i nigdy nie syszaem tonacji tej mowy, czy jest sens nauki
w takich okolicznociach?
powanie si zastanawiam i mam due wtpliwoci.
dzie 38
czytam na gos sowa i zdania z podrcznika, zawiera duo rysunkw
i szkicw, wic orientuj si, o co chodzi.
znw si wzruszyem. kiedy zorientowaem si, e pierwszy raz od
niepamitnych czasw na tej wyspie kto mwi, to przyznaj po
plecach przeszy mi mrwki. to rzeczywicie wany moment. jzyk i
zdolno nazywania wiata robi wraenie.
sam jestem zdziwiony, e tak to przeywam. nigdy do tej pory nie
zastanawiaem si nad moliwoci jzyka i nad tym, co to daje. to
by zastany fakt ycia, zawsze obecny... a jednak to co wanego,
co zmienia gboko spojrzenie na otoczenie. niby niewiele, jednak
kade poznane sowo, kady zaznaczony w otoczeniu fakt, ktry teraz
okrelam symbolem, nabiera znaczenia. przede wszystkim wyania si
z ta, staje si, zauwaam go. wczeniej to nie istniao, byo tak
jako obok, ale tego nie widziaem. nazywam i to jest...
z duym podziwem ledz t zmian w postrzeganiu, jzyk pozwala mi
zorientowa si w tutejszym wiecie.
dzie 39
wpadem na pomys, jak zwikszy swoje szanse jzykowe. w kocu to
w rozmowie z drugim najlepiej szlifowa wymow. - ot w najmniej
zniszczonym budynku, nie wykluczam, e kiedy to by koci, czy
podobny obiekt, po prostu gono recytuj zdania i wsuchuj si w
echo. - tak naprawd czowiek zawsze sam do siebie mwi, tak byo,
i bdzie. w tym przypadku dosownie mwi do siebie. - skutki moe
nie s rewelacyjne, ale pomagaj.

dzie 39, popoudnie


gdzie wysoko przelatywa transportowiec. machaem, rozpaliem te
ognisko...
trudno pogodzi si z myl, e jest si tak wtopionym w to i tak
maym na tej wyspie oraz wobec innych wysp, e nikt inny tego nie
potrafi wyuska z otoczenia i zauway...
dzie 43
Odnotowuj postpy. Mae bo mae, ale jednak. Zaczynam chwyta w
tekcie sens, i raczej to nie jest zudzenie.
Mam oczywicie wiadomo, e ani to, w jaki sposb wypowiadam tu
i teraz sowa, ani to, co one dla mnie znacz, e to zupenie nie
musi si pokrywa z tamtym jzykiem. Mam wiadomo, e to jest i
musi by odlege od pierwowzoru - tylko czy to wane?
Mio byoby porozmawia z tubylcem, to prawda. Tylko e tubylcem w
tej chwili jestem ja, a innych nie ma. To take prawda. I by moe
tych innych tubylcw ju nigdzie nie ma, tego nie mog wykluczy,
na dzi kada opcja jest moliwa. Mam wiadomo, e weryfikacja i
potwierdzenie tego jest dzi poza moim zasigiem. Ale w ciemno tak
sobie obstawiam, e nikogo nie ma.
A gdyby nawet jaki tubylec si zjawi, to co? O czym bym rozmawia
i co chciabym mu przekaza? O uprawie ogrdka, hodowli zwierztek
i zachodach soca? Na ten temat sam ju sporo wiem, on rwnie, a
wic o czym? O budowie wiata, tak po oglnoci? Moe. - Ale i tu,
bazujc na ju rozpoznanym, w takiej rozmowie niczego ciekawego i
nowego si nie dowiem. Wiersze sam potrafi pisa, nawet rymowanki
mi wychodz, wic potencjalni inni tym take mnie nie zadziwi ani
nie zaskocz.
Sowem, tak naprawd to ucz si tego jzyka sam dla siebie. eby
nie byo nudno, to po pierwsze. Oraz eby sprawnie si porusza po
tutejszym wiecie, to po drugie.
To jest istotne, moje zachowanie wobec otoczenia, ponazywanego w
tym jzyku otoczenia - to jest najwaniejsze. Rozmowa z innym? C,
to mie, nawet podane, ale zawsze chwilowe. Natomiast jzyk, wic
zbir znakw kodujcych rzeczywisto, to jest potrzebne dla mnie.
Konkretnie jzyk ma suy mojemu przetrwaniu.
Jest mi potrzebny do dialogu - eby prowadzi rozmow ze wiatem.
eby sformuowa i zada pytanie - ale take po to, eby zrozumie
odpowied. Pytam wiat w kadym zdaniu dowolnego jzyka, a pytam o
to, jaki jest - oraz dlaczego jest tak, jak jest. Po dwiku, formie
i strukturze "odpowiedzi" staram si zrozumie, co si dzieje. To
nie jest atwe, ale wykonalne.
Przede wszystkim pytam jednak o to, co si moe dalej dzia i jak
to wpynie na moje ycie "na wyspie". Nie wszystkie odpowiedzi na
t chwil w peni rozumiem, ale s postpy.
dzie 44
W nawizaniu do wczorajszego wpisu. Ucz si tego konkretnego, ju
wymarego jzyka, ale to nie ma znaczenia. Kady jzyk, dowolnie w
czasie wyprodukowany jzyk, dowolnej formy, skadajcy si z poj
dowolnych to w gbokim znaczeniu jest zawsze ten sam jzyk. To
zawsze i tylko, i a "jzyk".

Zaskakujce? Nie powinno. wiat jest jeden i nie ma znaczenia jak


zostaje "dwikowo" ponazywany. To w kadym przypadku jest inne i
niekiedy bardzo od siebie odlege, ale przecie w znaczeniach, na
poziomie treci, odnosi si do tego samego i jedynego wiata. Std
i dlatego s moliwe tumaczenia. Weryfikatorem dowolnego jzyka i
odniesieniem jest rodowisko, rzeczywisto i jej zmiana. Jeeli w
jzyku wystpuj elementy poprawnie odczytane ze wiata, jeeli w
kolejnych krokach pozwala to przej dalej to taki jzyk zyskuje
na znaczeniu. yje i pozwala y.
A jak zawiera zuyte elementy? C, przechodzi do przeszoci wraz
z uytkownikami. I zostaj tylko ruiny.
dzie 45
Jeszcze o jzyku. Powiedziaem, e wszelkie jzyki opisuj wiat i
zmian. Prawda. Logicznie nie sposb w zbiorze jzykw wyrni z
nich adnego, s sobie rwnowane. Ale to nie oznacza, e wszelkie
jzyki s jednakowo sprawne, tu ju mona przeprowadzi hierarchi
wanoci. Z uwagi na skutki. S jzyki, ktre prowadz do uzysku z
dziaa, czyli pozwalaj czerpa z otoczenia rodki do istnienia ale s te mniej sprawne. A s nawet takie, ktre utwardziy si w
trakcie dugiego stosowania i s oporne i odporne na zmian. e to
prowadzi do zaburze, tego nie musz podkrela. - Kiedy jzyk si
na czas nie zmodyfikuje, czyli nie wpisze w swoje granice zaszych
w rodowisku zmian, zniknie.
Nie musz dodawa, e takim szczeglnym jzykiem, ktry pozwala na
rne sposoby operowa w wiecie, e tym jzykiem jest matematyka.
Z tym istotnym zastrzeeniem - co moe wyda si zaskakujce - e
i tak na kocu znajduje si sowne, wic filozoficzne tumaczenie
terminw z obszaru matematycznego na pojcia codzienne (a chciaoby
si powiedzie, e z matematyki na ludzkie).
dzie 45, pne popoudnie
Uwagi o matematyce s istotne, wracam do tego. - Z licznych powodw
chc ponownie do tego nawiza.
Matematyka, na tle innych jzykw opisujcych otoczenie, to system
rzeczywicie wyjtkowy, to maksymalnie sprawny sposb wyraania i
opisywania. Jego najwaniejsz zalet jest skrtowo i moliwo
objcia w jednym wzorze ogromnej skali zjawisk. To budzi szacunek.
I si zwyczajnie sprawdza.
Ale matematyczna sprawno opisu - chciabym to podkreli - obraca
si przeciwko niej samej. Matematyka to doskonao z defektem. Z
koniecznym defektem. Przez brak interpunkcji.
To nie art - wanie tego dowiadczam, kiedy ucz si staroytnego
jzyka tamtych tubylcw. Nie tyle dokadnie chodzi o sam zasad i
regu interpunkcji, co o sposb wyraania si. W sensie szerokim,
w maksymalnym znaczeniu chodzi o "artykulacj" przekazu.
Co mam na myli? e matematyczny zapis, dowolny wzr, ktry koduje
w sobie tre, ktry odnosi si do mniejszego lub wikszego stanu
wiata, e to wymaga objanienia, i to jako konieczno. - Co mi po
najbardziej nawet rozbudowanym wzorze, jak nie wiem, do czego si
odnosi. I wicej, nawet jeeli wiem, do czego suy, to nie widz
- nie wiem, co si skada na tak zdefiniowan zmian. Wzr spenia

swoj role, mog przewidzie, kiedy i gdzie spotkaj si pocigi i


co z tego wyniknie, ale wiem o tym dlatego, e tumacz to sobie na
bliskie i znane terminy. Bo wzr, to istotne, takiej informacji w
sobie w aden sposb zawiera nie moe. Ta nadmiarowa wiedza jest
we mnie - w tym osobniku, ktry postrzega i dekoduje wzr.
Jeszcze inaczej, poniewa zagadnienie jest istotne. - Kiedy omawiam
w jzyku proces, dowolny fakt z jako tam postrzeganego wiata, to
chcc czy nie chcc, ale stosuj "interpunkcj" w takim opisie. To
po prostu konieczno. Za nic nie zrozumiem zmiany, jeeli bdzie
to dla mnie "ciurkiem" biegnce jedno "zdanie". W minimalnym, tak
na jedn stron zapisie, w takim zakresie jeszcze si nie pogubi,
acz z trudem. W przypadku ksigi to wykluczone. A przecie moe i
wzr "na wszystko" si trafi, tego ju bez suplementu, instrukcji
obsugi ani rusz nie pokonam. - Co mi po piknym widoku ze szczytu
gry, kiedy nie mam pojcia, e ta "gra" musi by zakotwiczona w
nieprzeliczonym i skrytym zakresie, eby ten widok mona byo tu i
teraz podziwia?
Widok, owszem, pikny, ale jake daleki od wiedzy o caoci.
I wanie o to chodzi: doskonao "wzoru" jest pozorna; przydatna
i wspaniaa - ale wymaga dopenienia. Na kocu dziaania okazuje
si, e jzyk, ten codzienny, z kropkami, przecinkami i wszystkimi
zawijasami - e dopiero to umoliwia oraz warunkuje zrozumienie. Co
jest tego powodem? Blisko, styczno z dowiadczeniem. - Jeeli w
opisie wiata zastosuj na przykad "pion" i "poziom", to nawet po
omacku wiem, co to znaczy, to fundamentalnie we mnie zapisany i w
kadym dziaaniu poznany fakt wiata. Ale jeeli to samo wyra w
jzyku matematyki, jakim susznym wzorem - niby to bdzie to samo,
ale jake odlege i obce.
I w efekcie mao bliskie lub zupenie obojtne. A nawet, zdarza si,
niezrozumiae.
Ale nie tylko z tej przyczyny matematyczna definicja jest zawsze i
na zawsze "zdeformowana". Chodzi o sam sens "interpunkcji". Czyli?
Chodzi o przerwy. Chodzi o miejsca zerowe, cisz w procesie, stan
pozornej nieobecnoci sygnau. Wszak brak sygnau te jest wanym
sygnaem - dopenia przekaz. Dlaczego? Poniewa nie ma procesu, nie
ma zjawiska, ktre biegnie bez przerwy.
Znany powszechnie jest art cznociowcw: czego najwicej mieci
si w rozmowie? I odpowied: ciszy. Kiedy matematyk stosuje wzr w
opisywaniu wiata i t cisz pomija - robi fundamentalny bd. Moe
o tym nie wiedzie, i zazwyczaj o tym nie wie, ale dlatego istotne
staje si tumaczenie "z matematycznego na normalne".
Tumaczenie jest warunkiem zastosowania wzoru, nie wolno o tym etapie
zapomina - ma wiksze znaczenie ni sam "wzr".
dzie 48
Od rama zmagam si z dylematem, ktry czy si z nauk martwego
jzyka, a nawet jzyka jako takiego.
Czy dlatego mog opanowa tak struktur opisu wiata, e jest ten
wiat, czyli wsplna tre opisu czy dlatego, e jako struktura

uczestniczca w tym wiecie na wszelkie sposoby, posiadam w sobie


wpisane na stae i na zawsze elementy umoliwiajce t nauk? Czy
s gbokie skadowe jzyka, dla kadego i zawsze?
Gramatyka jzyka w moim rozumieniu jest jedna i wsplna, zawsze i
wszdzie. Ale nie z tego powodu, e jako zakodowaa si we mnie,
tylko dlatego, e moja cielesna konstrukcja zawiera w sobie reguy
tego wiata.
Istniej jako byt fizyczny dlatego, e speniam konieczne warunki
zaistnienia. Czyli ciao zawiera w sobie, jako fakt niezbdny i na
kadym poziomie, rytm zmiany i sam zmian, ktra jest pochodn do
otoczenia. To jest warunek fundamentalny. A skoro zaistniaem, tym
samym speniam warunek dopasowania. Gdyby nie to dopasowanie, mnie
by na tej wyspie nie byo.
Ale z tego wynika, jako poziom kolejny analizy i zachowania, e w
cielesnoci zawiera si jzyk wiata. I musi si zawiera.
I dalej. W praktyce nie ma znaczenia, czy jzyk to gramatyka jako
tam obudowana dwikami, czy idzie o kod genetyczny z jego reguami
- to zawsze jzyk. Dlatego, w takim wanie znaczeniu, jzyk, to,
co za jzyk mwiony uznaj, jest swoimi uniwersalnymi "kwantami" i
strukturami dany w chwili pocztkowej - i jest faktem zastanym. Oraz
jest odbiciem wiata, realizacj reguy. Tak na poziomie, e jest
i si objawia, tak na poziomie swojej wewntrznej reguy, ktra w
adnym zakresie nie moe by sprzeczna z fizycznym stanem wiata.
Uytkownik jzyka zazwyczaj nie ma pojcia o tej zalenoci, ale i
tak j stosuje - inaczej ani jego by nie byo, ani jzyka.
W sensie logicznym nie ma znaczenia, co wyrni i uznam za poziom
i element fundamentalny, on jest na zawsze zanurzony w wiecie i w
rytmie wiata przebiega - jest realizacj tego nadrzdnego jzyka.
A poniewa konstrukcja bytw posugujcych si dowolnym jzykiem,
ta konstrukcja jest w tym wiecie i jest taka sama - to tym samym
s wsplne, identyczne i gbokie elementy tworzce i osobnika, i
jzyk, i struktur kadego jzyka.
Dlatego, notuj to jako wniosek, mona, jeeli kto chce, wytyczy
lini graniczn i powiedzie, e tu i tu przebiega wsplny zakres
jzykw, e to jest "kwant" nony kadej gramatyki. Mona zrobi w
ten sposb, tylko e to zawsze zawenie pola definiowania to, w
gbszym znaczeniu, ograniczenie narzucone na jzyk opisu. A wic
niepene, umowne i bdne zdefiniowanie.
Poniewa ciao jest zanurzone w wiecie i jest kolejnym "sowem" w
tyme wiecie - to powyej i jako kolejny poziom - musi si pokaza
jzykiem dwikowym. A te kadym innym w miar poznawania wiata
i nabywania sprawnoci komunikacyjnych. - Regua jest jedna, ale jej
realizacja przebiega w rny sposb.
To wiat i jego gramatyka s fundamentem dziaania, to rytm zmiany
jest najgbsz baz jzykow.
dzie 51
adny dzie... Byem na dugim spacerze...
Czy matematyka, wracam do tematu - czy matematyczny opis zmiennego

wiata jest ostateczny? Wspomniaem, e tak ale z dodatkiem, e


wymaga to doprecyzowania.
Wyjani, o co mi chodzi. Rol przerwy, ciszy w sygnale opisaem,
to istotny element zrozumienia. Ale matematyka, z uwagi na wydajny
sposb definiowania zmiany, lokuje si na samym brzegu moliwoci sama jest punktem odniesienia. Tylko e pene zaufanie dla takiego
jzyka opisu, a to dzi dominuje, to prowadzi do nieporozumie - a
co najmniej niepenego zrozumienia procesw. Z jednej strony przez
brak wspomnianych znakw interpunkcyjnych - a z drugiej, jako fakt
do tego pochodny, przez zmieszanie tworzcych si obrazw. Kiedy w
opisie mam kilka uj i nie potrafi ich rozdzieli na fakt przed
i po jako tam wyrnionym momencie, to uzyskuj wielo w jednym
"kadrze". To tak, jakbym na jednym zdjciu, na skutek trudnoci w
podziale na kolejne elementy, widzia kilka pokole jednoczenie
a przecie to bd. Owszem, te pokolenia tu byy, kolejno yy w
domach, ale nie jednoczenie; to byo nastpstwo w czasie, a nawet
czciowo w przestrzeni. We wzorze matematycznym, albo fizycznym,
jako pochodna dziaania, w takim wzorze mam rozmyty, zawsze pynny
"obraz" czego, co w gbokim rozumieniu jest zbiorem jednostek. W
takim ujciu zbir staje si jednostk, a to faszuje opis.
Mwic inaczej, wzr z zasady opisuje cig zmian, wielo faktw i
procesw skadowych. Ale w ujciu logicznym owe fakty s sum oraz
zoeniem - to nigdy jednostka. eby wprowadzi w taki opis sens i
wze rozsupa, musz w struktur wzoru wprowadzi przerwy, obraz
podzieli na elementy - i dalej w tak "skwantowany" strumie zdarze
wpisa, nanie rytm. To moe by dowolny rytm, matematyczny czy w
postaci sw - wane, eby to by rytm. Od tego zaley zrozumienie
i poznanie wiata.
Oczywicie im bardziej fundamentalnego poziomu dotyczy opis, tym w
rytmie pojawi si musi prostszy element tworzcy. Maksymalnie, a
wic najniej (i najwyej) jednostka, matematyczna jedynka. - Albo
adekwatny kwant rozumowania.
dzie 55
Jeeli nie matematyka, to co?
Odpowied nasuwa si samoistnie: filozofia. Nie ma innej. Namys i
pogbiona analiza otoczenia, wanie filozoficzna, byy na etapie
pocztkowym, dlatego musz zamyka nauk "jzyka wiata". Nie ma w
tym dziaaniu innego zakoczenia. Wszelkie nauki z wzorami, jak to
w poprzednich zapisach si pojawio, nie s zdolne - nie posiadaj
w sobie metody rozgraniczenia, podzielenia zmiany na skadowe. To
moe wycznie filozofia. A przecie w opisie chodzi o ten rytm, a
nie konstatacj, e on jest. - Podstawy do jego wyuczenia si, jako
poprawnego sczytania ze wiata, tak podstaw stanowi wszelkie i
konkretne nauki, jednak ustalenie i stworzenie rytmu, to wycznie
mona przeprowadzi w dziaaniu filozoficznym.
Owszem, przyznaj to z pokor, wymaga to oceanu sw, a nawet duo
wicej. "Wyspa" rzeczywistoci wystaje ponad powierzchni, to mj
wiat i jedynie dostpny, ale to wyspa. Dlatego jej opisanie musi
odnosi si do tego "oceanu". - Po horyzont niczego wicej nie ma,
ale mog by pewnym, e "w gbinach" tutejsza wyspa i jej "jzyk"

- e to jest powizane z innymi wyspami, e to rozciga si daleko


oraz czy z wszelakim. Moja wyspa z kraja, ale zawsze w zbiorze.
Na zawsze w zbiorze.
Pewno tej jednoci opiera si na tym, e wiat jest jeden i e
regua zmiany rwnie jest jedna. I zawsze ta sama.
dzie 64
Tak, ucz si tutejszego jzyka wiata. Cigle si go ucz. Ale to
ju zupenie inny etap. Tamte, pocztkowe zmagania z jzykiem, to
daleka przeszo, ktra budzi z jednej strony szacunek, e za co
takiego si zabraem, ale z drugiej wywouje umiech, e biego to
tak nieporadnie i e wymagao tylu wysikw.
Dzi ju wiem, e moje dziaanie byo w sumie zbdne - ale zarazem
nie znaczy, e gupie. Byo konieczne w tych warunkach, ale zbdne
w nakierowaniu na cel: z adnym tubylcem nie pogadaem i nigdy nie
pogadam. I nie dla tego, e tubylcw nie ma, bo nie ma, ale z tej
przyczyny, e to jest mj jzyk i dla mnie. - Ten konkretny jzyk, w
jego zapisie, jest tylko dla mnie.
Nadrzdnym jzykiem, wsplnym w kadym czasie i miejscu, jest jzyk
natury i kady go zna. O ile istnieje, to go zna.
Ten jzyk, ktrego z trudem si wyuczyem, to teraz mj jzyk - ju
potrafi w nim wyrazi dowoln myl, materialnie czy symbolicznie,
to nie ma znaczenia. Za chwil biego osignie poziom tworzenia
nowoci, ktrych innym sposobem by nie byo. Z uczcego si, tylko
dostosowujcego si do "zasyszanego", zaczynam by kreatorem sw
i caych zda. A nawet zaczynam pisa powieci. Wydaje si, e mam
ju rozeznanie w gramatyce tutejszego "jzyka". - Oraz w gramatyce
jzyka w ogle. To duy postp.
A nawet przez to moja wyspa jakby stracia swoj niegocinn twarz
i ju sam nie wiem, czy chciabym j opuci. - Zapewne kiedy taka
chwila nastanie, zapewne bdzie to koniecznoci... Ale dzi sam
nie wiem...
Wszak to wszystko jest wysp. Wic czy tu, czy tam si znajd...

cdn.

Janusz ozowski

You might also like