Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 6.4 Jzyk wiata. (...) dzie 18 dzie 20 jednak wyspa wlazem dzi na najwyszy pagrek woda tylko woda jest chyba nawet gorzej wyglda e to samotna wyspa pogoda bya adna widok daleki teoretycznie powinienem co zobaczy niczego po horyzont dzie 23 zwiedzam moje wizienie opuszczone tak dawno e lady zaczynaj si zaciera widziaem zdziczae zwierzaki prbowaem podej ale uciekay chwilowo korzystam z zapasw i ograniczam do minimum dzienne porcje ale na dugo nie starczy wyspa nie podoba mi si to wydaje si e nie ley w uczszczanym rejonie le to wyglda dzie 25 wszdzie znaki e ycie i cywilizacja wyniosy si std tak dawno e naleny to zaliczy do poprzedniej epoki nie poddaj si i nie popadam w zwtpienie dziczyzna dalej nieuchwytna na szczcie nie brakuje wody przeszukuj rumowiska i zbieram co si tylko moe przyda w mojej sytuacji kady element si przyda dzie 28 odkryem dzi pozostaoci po ogrdkach tak myl e to byo co takiego bo rolinno w sporej iloci i taka do zjedzenia z czego oczywicie si ucieszyem chyba ju wiem jak zrobi puapki gdyby nie okolicznoci mgbym podziwia widoki zachody s pikne i takie majestatyczne wzruszyem si dzie 30 to ju miesic a trudno uwierzy ten czas tak leci dziczyzna wreszcie daa si podej smakuje doskonale dawno nie jadem czego podobnego dzie 32 zrobiem odkrycie dziwne ale wczeniej to przeoczyem w jednym starym budynku oczywicie zupenie zrujnowanym bya piwnica a w niej jakie papiery gazety i zapiski nie wiem wyglda mi to na archiwum czy bibliotek - bo s i ksiki duo tego nie ma ale zawsze co dzie 33 rozczarowaem si to rzeczywicie co w rodzaju biblioteki - ale
w zupenie dla mnie obcym jzyku niczego nie rozumiem - nawet
nie potrafi okreli do jakiej grupy jzykowej naley nabieram wprawy w owach puapki si sprawdzaj ale staram si nie przesadzi przecie nie wiem jak dugo tu pozostan dzie 36 pord ksiek znalazem podrcznik do nauki jzyka, gramatyka i podobne. przynajmniej jest jaki punkt zaczepienia. oczywicie nie jest tak, e niczego nie rozumiem, znaki interpunkcyjne s takie same, czyli punkty zbiene wystpuj. w kocu jzyk jak jzyk, do czego si odnosi. wiat jest jeden. zastanawiam si nad tym, czy warto uczy si tego jzyka? mona to potraktowa jako czyste szalestwo, przecie to dawno zamary, ju nikomu niepotrzebny jzyk, ale pewnoci przecie nie mam. moe si zdarzy, e podpynie do wyspy jaki dawny tubylec i wwczas sobie z nim podyskutujemy. wyglda to, przyznaj, na odlot, ale to chyba lepsze od zanudzenia si. przynajmniej jest jaki cel. wpatrywanie si w dal jako mi w tych okolicznociach nie pasuje. czy to nienormalne? dzie 37 kropki i przecinki opanowaem, ale dalej ani w zb. uwiadomiem te sobie, e nigdy nie poznam wymowy tego jzyka. jestem sam na wyspie i nigdy nie syszaem tonacji tej mowy, czy jest sens nauki w takich okolicznociach? powanie si zastanawiam i mam due wtpliwoci. dzie 38 czytam na gos sowa i zdania z podrcznika, zawiera duo rysunkw i szkicw, wic orientuj si, o co chodzi. znw si wzruszyem. kiedy zorientowaem si, e pierwszy raz od niepamitnych czasw na tej wyspie kto mwi, to przyznaj po plecach przeszy mi mrwki. to rzeczywicie wany moment. jzyk i zdolno nazywania wiata robi wraenie. sam jestem zdziwiony, e tak to przeywam. nigdy do tej pory nie zastanawiaem si nad moliwoci jzyka i nad tym, co to daje. to by zastany fakt ycia, zawsze obecny... a jednak to co wanego, co zmienia gboko spojrzenie na otoczenie. niby niewiele, jednak kade poznane sowo, kady zaznaczony w otoczeniu fakt, ktry teraz okrelam symbolem, nabiera znaczenia. przede wszystkim wyania si z ta, staje si, zauwaam go. wczeniej to nie istniao, byo tak jako obok, ale tego nie widziaem. nazywam i to jest... z duym podziwem ledz t zmian w postrzeganiu, jzyk pozwala mi zorientowa si w tutejszym wiecie. dzie 39 wpadem na pomys, jak zwikszy swoje szanse jzykowe. w kocu to w rozmowie z drugim najlepiej szlifowa wymow. - ot w najmniej zniszczonym budynku, nie wykluczam, e kiedy to by koci, czy podobny obiekt, po prostu gono recytuj zdania i wsuchuj si w echo. - tak naprawd czowiek zawsze sam do siebie mwi, tak byo, i bdzie. w tym przypadku dosownie mwi do siebie. - skutki moe nie s rewelacyjne, ale pomagaj.
dzie 39, popoudnie
gdzie wysoko przelatywa transportowiec. machaem, rozpaliem te ognisko... trudno pogodzi si z myl, e jest si tak wtopionym w to i tak maym na tej wyspie oraz wobec innych wysp, e nikt inny tego nie potrafi wyuska z otoczenia i zauway... dzie 43 Odnotowuj postpy. Mae bo mae, ale jednak. Zaczynam chwyta w tekcie sens, i raczej to nie jest zudzenie. Mam oczywicie wiadomo, e ani to, w jaki sposb wypowiadam tu i teraz sowa, ani to, co one dla mnie znacz, e to zupenie nie musi si pokrywa z tamtym jzykiem. Mam wiadomo, e to jest i musi by odlege od pierwowzoru - tylko czy to wane? Mio byoby porozmawia z tubylcem, to prawda. Tylko e tubylcem w tej chwili jestem ja, a innych nie ma. To take prawda. I by moe tych innych tubylcw ju nigdzie nie ma, tego nie mog wykluczy, na dzi kada opcja jest moliwa. Mam wiadomo, e weryfikacja i potwierdzenie tego jest dzi poza moim zasigiem. Ale w ciemno tak sobie obstawiam, e nikogo nie ma. A gdyby nawet jaki tubylec si zjawi, to co? O czym bym rozmawia i co chciabym mu przekaza? O uprawie ogrdka, hodowli zwierztek i zachodach soca? Na ten temat sam ju sporo wiem, on rwnie, a wic o czym? O budowie wiata, tak po oglnoci? Moe. - Ale i tu, bazujc na ju rozpoznanym, w takiej rozmowie niczego ciekawego i nowego si nie dowiem. Wiersze sam potrafi pisa, nawet rymowanki mi wychodz, wic potencjalni inni tym take mnie nie zadziwi ani nie zaskocz. Sowem, tak naprawd to ucz si tego jzyka sam dla siebie. eby nie byo nudno, to po pierwsze. Oraz eby sprawnie si porusza po tutejszym wiecie, to po drugie. To jest istotne, moje zachowanie wobec otoczenia, ponazywanego w tym jzyku otoczenia - to jest najwaniejsze. Rozmowa z innym? C, to mie, nawet podane, ale zawsze chwilowe. Natomiast jzyk, wic zbir znakw kodujcych rzeczywisto, to jest potrzebne dla mnie. Konkretnie jzyk ma suy mojemu przetrwaniu. Jest mi potrzebny do dialogu - eby prowadzi rozmow ze wiatem. eby sformuowa i zada pytanie - ale take po to, eby zrozumie odpowied. Pytam wiat w kadym zdaniu dowolnego jzyka, a pytam o to, jaki jest - oraz dlaczego jest tak, jak jest. Po dwiku, formie i strukturze "odpowiedzi" staram si zrozumie, co si dzieje. To nie jest atwe, ale wykonalne. Przede wszystkim pytam jednak o to, co si moe dalej dzia i jak to wpynie na moje ycie "na wyspie". Nie wszystkie odpowiedzi na t chwil w peni rozumiem, ale s postpy. dzie 44 W nawizaniu do wczorajszego wpisu. Ucz si tego konkretnego, ju wymarego jzyka, ale to nie ma znaczenia. Kady jzyk, dowolnie w czasie wyprodukowany jzyk, dowolnej formy, skadajcy si z poj dowolnych to w gbokim znaczeniu jest zawsze ten sam jzyk. To zawsze i tylko, i a "jzyk".
Zaskakujce? Nie powinno. wiat jest jeden i nie ma znaczenia jak
zostaje "dwikowo" ponazywany. To w kadym przypadku jest inne i niekiedy bardzo od siebie odlege, ale przecie w znaczeniach, na poziomie treci, odnosi si do tego samego i jedynego wiata. Std i dlatego s moliwe tumaczenia. Weryfikatorem dowolnego jzyka i odniesieniem jest rodowisko, rzeczywisto i jej zmiana. Jeeli w jzyku wystpuj elementy poprawnie odczytane ze wiata, jeeli w kolejnych krokach pozwala to przej dalej to taki jzyk zyskuje na znaczeniu. yje i pozwala y. A jak zawiera zuyte elementy? C, przechodzi do przeszoci wraz z uytkownikami. I zostaj tylko ruiny. dzie 45 Jeszcze o jzyku. Powiedziaem, e wszelkie jzyki opisuj wiat i zmian. Prawda. Logicznie nie sposb w zbiorze jzykw wyrni z nich adnego, s sobie rwnowane. Ale to nie oznacza, e wszelkie jzyki s jednakowo sprawne, tu ju mona przeprowadzi hierarchi wanoci. Z uwagi na skutki. S jzyki, ktre prowadz do uzysku z dziaa, czyli pozwalaj czerpa z otoczenia rodki do istnienia ale s te mniej sprawne. A s nawet takie, ktre utwardziy si w trakcie dugiego stosowania i s oporne i odporne na zmian. e to prowadzi do zaburze, tego nie musz podkrela. - Kiedy jzyk si na czas nie zmodyfikuje, czyli nie wpisze w swoje granice zaszych w rodowisku zmian, zniknie. Nie musz dodawa, e takim szczeglnym jzykiem, ktry pozwala na rne sposoby operowa w wiecie, e tym jzykiem jest matematyka. Z tym istotnym zastrzeeniem - co moe wyda si zaskakujce - e i tak na kocu znajduje si sowne, wic filozoficzne tumaczenie terminw z obszaru matematycznego na pojcia codzienne (a chciaoby si powiedzie, e z matematyki na ludzkie). dzie 45, pne popoudnie Uwagi o matematyce s istotne, wracam do tego. - Z licznych powodw chc ponownie do tego nawiza. Matematyka, na tle innych jzykw opisujcych otoczenie, to system rzeczywicie wyjtkowy, to maksymalnie sprawny sposb wyraania i opisywania. Jego najwaniejsz zalet jest skrtowo i moliwo objcia w jednym wzorze ogromnej skali zjawisk. To budzi szacunek. I si zwyczajnie sprawdza. Ale matematyczna sprawno opisu - chciabym to podkreli - obraca si przeciwko niej samej. Matematyka to doskonao z defektem. Z koniecznym defektem. Przez brak interpunkcji. To nie art - wanie tego dowiadczam, kiedy ucz si staroytnego jzyka tamtych tubylcw. Nie tyle dokadnie chodzi o sam zasad i regu interpunkcji, co o sposb wyraania si. W sensie szerokim, w maksymalnym znaczeniu chodzi o "artykulacj" przekazu. Co mam na myli? e matematyczny zapis, dowolny wzr, ktry koduje w sobie tre, ktry odnosi si do mniejszego lub wikszego stanu wiata, e to wymaga objanienia, i to jako konieczno. - Co mi po najbardziej nawet rozbudowanym wzorze, jak nie wiem, do czego si odnosi. I wicej, nawet jeeli wiem, do czego suy, to nie widz - nie wiem, co si skada na tak zdefiniowan zmian. Wzr spenia
swoj role, mog przewidzie, kiedy i gdzie spotkaj si pocigi i
co z tego wyniknie, ale wiem o tym dlatego, e tumacz to sobie na bliskie i znane terminy. Bo wzr, to istotne, takiej informacji w sobie w aden sposb zawiera nie moe. Ta nadmiarowa wiedza jest we mnie - w tym osobniku, ktry postrzega i dekoduje wzr. Jeszcze inaczej, poniewa zagadnienie jest istotne. - Kiedy omawiam w jzyku proces, dowolny fakt z jako tam postrzeganego wiata, to chcc czy nie chcc, ale stosuj "interpunkcj" w takim opisie. To po prostu konieczno. Za nic nie zrozumiem zmiany, jeeli bdzie to dla mnie "ciurkiem" biegnce jedno "zdanie". W minimalnym, tak na jedn stron zapisie, w takim zakresie jeszcze si nie pogubi, acz z trudem. W przypadku ksigi to wykluczone. A przecie moe i wzr "na wszystko" si trafi, tego ju bez suplementu, instrukcji obsugi ani rusz nie pokonam. - Co mi po piknym widoku ze szczytu gry, kiedy nie mam pojcia, e ta "gra" musi by zakotwiczona w nieprzeliczonym i skrytym zakresie, eby ten widok mona byo tu i teraz podziwia? Widok, owszem, pikny, ale jake daleki od wiedzy o caoci. I wanie o to chodzi: doskonao "wzoru" jest pozorna; przydatna i wspaniaa - ale wymaga dopenienia. Na kocu dziaania okazuje si, e jzyk, ten codzienny, z kropkami, przecinkami i wszystkimi zawijasami - e dopiero to umoliwia oraz warunkuje zrozumienie. Co jest tego powodem? Blisko, styczno z dowiadczeniem. - Jeeli w opisie wiata zastosuj na przykad "pion" i "poziom", to nawet po omacku wiem, co to znaczy, to fundamentalnie we mnie zapisany i w kadym dziaaniu poznany fakt wiata. Ale jeeli to samo wyra w jzyku matematyki, jakim susznym wzorem - niby to bdzie to samo, ale jake odlege i obce. I w efekcie mao bliskie lub zupenie obojtne. A nawet, zdarza si, niezrozumiae. Ale nie tylko z tej przyczyny matematyczna definicja jest zawsze i na zawsze "zdeformowana". Chodzi o sam sens "interpunkcji". Czyli? Chodzi o przerwy. Chodzi o miejsca zerowe, cisz w procesie, stan pozornej nieobecnoci sygnau. Wszak brak sygnau te jest wanym sygnaem - dopenia przekaz. Dlaczego? Poniewa nie ma procesu, nie ma zjawiska, ktre biegnie bez przerwy. Znany powszechnie jest art cznociowcw: czego najwicej mieci si w rozmowie? I odpowied: ciszy. Kiedy matematyk stosuje wzr w opisywaniu wiata i t cisz pomija - robi fundamentalny bd. Moe o tym nie wiedzie, i zazwyczaj o tym nie wie, ale dlatego istotne staje si tumaczenie "z matematycznego na normalne". Tumaczenie jest warunkiem zastosowania wzoru, nie wolno o tym etapie zapomina - ma wiksze znaczenie ni sam "wzr". dzie 48 Od rama zmagam si z dylematem, ktry czy si z nauk martwego jzyka, a nawet jzyka jako takiego. Czy dlatego mog opanowa tak struktur opisu wiata, e jest ten wiat, czyli wsplna tre opisu czy dlatego, e jako struktura
uczestniczca w tym wiecie na wszelkie sposoby, posiadam w sobie
wpisane na stae i na zawsze elementy umoliwiajce t nauk? Czy s gbokie skadowe jzyka, dla kadego i zawsze? Gramatyka jzyka w moim rozumieniu jest jedna i wsplna, zawsze i wszdzie. Ale nie z tego powodu, e jako zakodowaa si we mnie, tylko dlatego, e moja cielesna konstrukcja zawiera w sobie reguy tego wiata. Istniej jako byt fizyczny dlatego, e speniam konieczne warunki zaistnienia. Czyli ciao zawiera w sobie, jako fakt niezbdny i na kadym poziomie, rytm zmiany i sam zmian, ktra jest pochodn do otoczenia. To jest warunek fundamentalny. A skoro zaistniaem, tym samym speniam warunek dopasowania. Gdyby nie to dopasowanie, mnie by na tej wyspie nie byo. Ale z tego wynika, jako poziom kolejny analizy i zachowania, e w cielesnoci zawiera si jzyk wiata. I musi si zawiera. I dalej. W praktyce nie ma znaczenia, czy jzyk to gramatyka jako tam obudowana dwikami, czy idzie o kod genetyczny z jego reguami - to zawsze jzyk. Dlatego, w takim wanie znaczeniu, jzyk, to, co za jzyk mwiony uznaj, jest swoimi uniwersalnymi "kwantami" i strukturami dany w chwili pocztkowej - i jest faktem zastanym. Oraz jest odbiciem wiata, realizacj reguy. Tak na poziomie, e jest i si objawia, tak na poziomie swojej wewntrznej reguy, ktra w adnym zakresie nie moe by sprzeczna z fizycznym stanem wiata. Uytkownik jzyka zazwyczaj nie ma pojcia o tej zalenoci, ale i tak j stosuje - inaczej ani jego by nie byo, ani jzyka. W sensie logicznym nie ma znaczenia, co wyrni i uznam za poziom i element fundamentalny, on jest na zawsze zanurzony w wiecie i w rytmie wiata przebiega - jest realizacj tego nadrzdnego jzyka. A poniewa konstrukcja bytw posugujcych si dowolnym jzykiem, ta konstrukcja jest w tym wiecie i jest taka sama - to tym samym s wsplne, identyczne i gbokie elementy tworzce i osobnika, i jzyk, i struktur kadego jzyka. Dlatego, notuj to jako wniosek, mona, jeeli kto chce, wytyczy lini graniczn i powiedzie, e tu i tu przebiega wsplny zakres jzykw, e to jest "kwant" nony kadej gramatyki. Mona zrobi w ten sposb, tylko e to zawsze zawenie pola definiowania to, w gbszym znaczeniu, ograniczenie narzucone na jzyk opisu. A wic niepene, umowne i bdne zdefiniowanie. Poniewa ciao jest zanurzone w wiecie i jest kolejnym "sowem" w tyme wiecie - to powyej i jako kolejny poziom - musi si pokaza jzykiem dwikowym. A te kadym innym w miar poznawania wiata i nabywania sprawnoci komunikacyjnych. - Regua jest jedna, ale jej realizacja przebiega w rny sposb. To wiat i jego gramatyka s fundamentem dziaania, to rytm zmiany jest najgbsz baz jzykow. dzie 51 adny dzie... Byem na dugim spacerze... Czy matematyka, wracam do tematu - czy matematyczny opis zmiennego
wiata jest ostateczny? Wspomniaem, e tak ale z dodatkiem, e
wymaga to doprecyzowania. Wyjani, o co mi chodzi. Rol przerwy, ciszy w sygnale opisaem, to istotny element zrozumienia. Ale matematyka, z uwagi na wydajny sposb definiowania zmiany, lokuje si na samym brzegu moliwoci sama jest punktem odniesienia. Tylko e pene zaufanie dla takiego jzyka opisu, a to dzi dominuje, to prowadzi do nieporozumie - a co najmniej niepenego zrozumienia procesw. Z jednej strony przez brak wspomnianych znakw interpunkcyjnych - a z drugiej, jako fakt do tego pochodny, przez zmieszanie tworzcych si obrazw. Kiedy w opisie mam kilka uj i nie potrafi ich rozdzieli na fakt przed i po jako tam wyrnionym momencie, to uzyskuj wielo w jednym "kadrze". To tak, jakbym na jednym zdjciu, na skutek trudnoci w podziale na kolejne elementy, widzia kilka pokole jednoczenie a przecie to bd. Owszem, te pokolenia tu byy, kolejno yy w domach, ale nie jednoczenie; to byo nastpstwo w czasie, a nawet czciowo w przestrzeni. We wzorze matematycznym, albo fizycznym, jako pochodna dziaania, w takim wzorze mam rozmyty, zawsze pynny "obraz" czego, co w gbokim rozumieniu jest zbiorem jednostek. W takim ujciu zbir staje si jednostk, a to faszuje opis. Mwic inaczej, wzr z zasady opisuje cig zmian, wielo faktw i procesw skadowych. Ale w ujciu logicznym owe fakty s sum oraz zoeniem - to nigdy jednostka. eby wprowadzi w taki opis sens i wze rozsupa, musz w struktur wzoru wprowadzi przerwy, obraz podzieli na elementy - i dalej w tak "skwantowany" strumie zdarze wpisa, nanie rytm. To moe by dowolny rytm, matematyczny czy w postaci sw - wane, eby to by rytm. Od tego zaley zrozumienie i poznanie wiata. Oczywicie im bardziej fundamentalnego poziomu dotyczy opis, tym w rytmie pojawi si musi prostszy element tworzcy. Maksymalnie, a wic najniej (i najwyej) jednostka, matematyczna jedynka. - Albo adekwatny kwant rozumowania. dzie 55 Jeeli nie matematyka, to co? Odpowied nasuwa si samoistnie: filozofia. Nie ma innej. Namys i pogbiona analiza otoczenia, wanie filozoficzna, byy na etapie pocztkowym, dlatego musz zamyka nauk "jzyka wiata". Nie ma w tym dziaaniu innego zakoczenia. Wszelkie nauki z wzorami, jak to w poprzednich zapisach si pojawio, nie s zdolne - nie posiadaj w sobie metody rozgraniczenia, podzielenia zmiany na skadowe. To moe wycznie filozofia. A przecie w opisie chodzi o ten rytm, a nie konstatacj, e on jest. - Podstawy do jego wyuczenia si, jako poprawnego sczytania ze wiata, tak podstaw stanowi wszelkie i konkretne nauki, jednak ustalenie i stworzenie rytmu, to wycznie mona przeprowadzi w dziaaniu filozoficznym. Owszem, przyznaj to z pokor, wymaga to oceanu sw, a nawet duo wicej. "Wyspa" rzeczywistoci wystaje ponad powierzchni, to mj wiat i jedynie dostpny, ale to wyspa. Dlatego jej opisanie musi odnosi si do tego "oceanu". - Po horyzont niczego wicej nie ma, ale mog by pewnym, e "w gbinach" tutejsza wyspa i jej "jzyk"
- e to jest powizane z innymi wyspami, e to rozciga si daleko
oraz czy z wszelakim. Moja wyspa z kraja, ale zawsze w zbiorze. Na zawsze w zbiorze. Pewno tej jednoci opiera si na tym, e wiat jest jeden i e regua zmiany rwnie jest jedna. I zawsze ta sama. dzie 64 Tak, ucz si tutejszego jzyka wiata. Cigle si go ucz. Ale to ju zupenie inny etap. Tamte, pocztkowe zmagania z jzykiem, to daleka przeszo, ktra budzi z jednej strony szacunek, e za co takiego si zabraem, ale z drugiej wywouje umiech, e biego to tak nieporadnie i e wymagao tylu wysikw. Dzi ju wiem, e moje dziaanie byo w sumie zbdne - ale zarazem nie znaczy, e gupie. Byo konieczne w tych warunkach, ale zbdne w nakierowaniu na cel: z adnym tubylcem nie pogadaem i nigdy nie pogadam. I nie dla tego, e tubylcw nie ma, bo nie ma, ale z tej przyczyny, e to jest mj jzyk i dla mnie. - Ten konkretny jzyk, w jego zapisie, jest tylko dla mnie. Nadrzdnym jzykiem, wsplnym w kadym czasie i miejscu, jest jzyk natury i kady go zna. O ile istnieje, to go zna. Ten jzyk, ktrego z trudem si wyuczyem, to teraz mj jzyk - ju potrafi w nim wyrazi dowoln myl, materialnie czy symbolicznie, to nie ma znaczenia. Za chwil biego osignie poziom tworzenia nowoci, ktrych innym sposobem by nie byo. Z uczcego si, tylko dostosowujcego si do "zasyszanego", zaczynam by kreatorem sw i caych zda. A nawet zaczynam pisa powieci. Wydaje si, e mam ju rozeznanie w gramatyce tutejszego "jzyka". - Oraz w gramatyce jzyka w ogle. To duy postp. A nawet przez to moja wyspa jakby stracia swoj niegocinn twarz i ju sam nie wiem, czy chciabym j opuci. - Zapewne kiedy taka chwila nastanie, zapewne bdzie to koniecznoci... Ale dzi sam nie wiem... Wszak to wszystko jest wysp. Wic czy tu, czy tam si znajd...