You are on page 1of 6

Kwantologia stosowana - kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 12.5 - Obserwator brzegowy.
Bd obiektywny a do blu.
Tak, nie ma co ukrywa, nasza pozycja w tym wszystkim mao wygodna a nawet zupenie punktowa. Tak, ona po caoci punktowa.
Niby w tym naszym spojrzeniu i to, i tamto si zawiera, niby na tak
a tak przestrze z czasem zmieszan szerokie - ale, tak po prawdzie,
to adna tam wielka sprawa - a wrcz zupenie niewielka. A ju tak
caociowo prawd mwic, to cakiem do punktu sprowadzalna - tego
tu obecnie aktualnego "teraz" jedynie dotyczy.
Bo to jest tak, przesuwa si jednostka czego w pustce, w tym ruchu
skaluje zmian, czas-i-przestrze wytwarza, na dalekim tego planie
nawet obserwator moe si tym zaj i nawet w emocjach podziwia lub kl, e to takie wszystko do tej, wiadomo jakiej - ale prawda
wyglda tak, e ten element w ruchu to wszystko, e punkt czego w
przemieszczaniu si w logicznie pojtej absolutnej pustce to cao
i e niczego wicej nie ma.
I s tego zasadnicze, powane skutki.
Ot, jest sobie jaki obserwator, rozbudowany, skutek rodka zmiany
i okupuje rodek - i rozglda si, bo rozglda si po okolicy moe.
I jest teraz pytanie, te fundamentalne: co on, taki owaki, widzi?
Co on, eby go, poznaje, mierzy, ustala? I dlaczego tak?
Niby wszystko oczywiste, niby obserwator nakieruje zmys czy inne z
jego zasobu techniczne narzdzie, obejrzy i skataloguje zwidziane i wszystko jasne.
A nie, nic tu jasnego i oczywistego. e widzi, to prawda, e ustala
w mierzeniu, to rwnie fakt. Ale jak to gboko, w maksymalnym ju
schemacie wszystko zdefiniowa - to ani widzi, ani wyznacza, ani on
nawet, czyli obserwator, istnieje.
Przecie tam gdzie na dnie, w tej fundamentalnej oraz bezczasowej
skali, jest tylko ten punkt, ruch jednostki w pustce - wic skd i
dlaczego to "widzenie"?
Wic teraz, nie ma rady, trzeba w analiz wprowadzi skomplikowan
zawarto cielesn owego obserwujcego osobnika, jego rozcignit
w czasoprzestrzeni konstrukcj. On taki wielki, napompowany rnym
mieciem materialnym - a do tego operuje elementami tak samo mocno
w ewolucyjnej zmianie skomplikowanymi. Przecie adna mu jednostka
w elementarnym stanie nie jest dostpna, nigdy te cegieki tego w
caoci wiata nie schwyci, to logiczna oczywista oczywisto. On z
faktu korzysta, e wczeniej si to odpowiednio zagcio, e dalej
w lokalnym zaktku rzeczywistoci nagromadzio - i e nastpnie te
w cielsko obserwatora si upchao.
A wszystko w punkcie si dzieje - i to rodkowym punkcie.

I od punktu si rozpoczyna. Bo przecie taka obserwujca istota swj


byt we wszechwiecie od punktu rozpoczyna - od najmniejszego, ktre
ten etap zmiany oznacza. Zastartuje proces, "ucznik" strza takiego
istnienia uruchomi, i ona sobie pdzi, pdzi do "tarczy", przemierza
kolejne etapy - i si w drodze "do celu" po wielokro zmienia. I s
tego powane, zasadnicze skutki. Takie filozoficzne.
Po pierwsze takie, e obserwator punktowo doznaje zmiany. - Doznaje,
a nie e j poznaje.
Z tym oczywistym zastrzeeniem, e nawet tak zdefiniowane doznanie
nie jest punktem, poniewa punkt z zasady ma znaczenie absolutnie
brzegowe, lokuje si na/w brzegu - i tym samym jest niepoznawalny.
Logicznie jest to "doznanie" punktu, ale ujcie fizyczne stwierdza,
e to musz by co najmniej dwa punkty, rne punkty, co umoliwia
porwnanie - albo inne pooenie tego samego elementu, co take jest
podstaw do porwnania.
Realne doznanie w wiecie zawsze jest zoeniem - jednak peni rol
punktowego.
Po drugie - pomiar, dowolnie pojty pomiar. Czy to faktycznie akt
znaczenia wiata w jakim fragmencie, czy widzenie - to zawsze ma
posta rozbudowan, wieloelementow - skada si z mnogoci dozna
czstkowych.
A z tego dalej wynika, e tak pojtego pomiaru - z przyczyn bardzo
ju fundamentalnych - nie ma w "chwili zero", startu osobnika, kiedy
si zaczyna jego ruch w oglnej zmianie - ale nie ma rwnie szansy
na pomiar w "chwili ostatniej", na kocu tak wyrnionej zmiany. W
punkcie startu nie ma elementw w zbiorze do porwna, nie ma czego
do czego odnosi - w punkcie ostatnim nie ma moliwoci dokonania
czynu porwnawczego, poniewa tego dalszego kroku oraz kolejnych nie
ma, obserwator si skoczy.
Na pocztku istnienia bytu zasb danych jest zerowy, wic nie mona
przeprowadzi pomiaru-porwnania, na kocu "archiwum" jest zapchane
danymi maksymalnie - jednak nie mona, ju nie ma kto i jak takiego
dziaania wykona.
Na brzegu jest doznanie, ale nie ma poznania.
I teraz trzeba podkreli szczeglnie istotny fakt: obserwacja - tak
tradycyjnie pojmowany termin "obserwacja" (e jest to zrozumiae i
wyjanialne - e wiadomo, co si w akcie obserwacji postrzega, co to
jest i dlaczego takie) - e to nie jest doznanie, czyli jednostka w
postaci "obrazu", paskiego obrazu. Obserwacja to nie doznawanie, to
zoony i wielopoziomowy proces. - wiat obserwator doznaje, ale nie
poznaje; poznanie jest zawsze i tylko zoeniem. I przede wszystkim,
i zawsze porwnywaniem.
Pomiar wiata, a dalej wiedza, e wiat jest, e w nim s takie a
takie elementy i wasnoci - to stan zoony i zawsze wypracowany w
formule porwnywania. Nie ma pomiaru punktu.
Co to bowiem znaczy, e obserwator co rejestruje? - e w zasobie mu
dostpnych danych jest element, ktry kiedy tam pozyska i e ten
element detalicznie czy w jakim zakresie si do "obserwowanego" i

"rejestrowanego" odnosi.
I na tej podstawie, posiadajc jeden stan w wiecie, a drugi ju w
sobie - na linii spotkania si tych "obrazw" - czyli w chwili teraz
osobnika (w jego "wiadomoci"), tak pena i dwustronnie dopeniona
struktura moe zosta postrzeona. - Jednej oraz samodzielnej strony
mona tylko dozna - ale eby j pozna, dalej nawet zrozumie, musi
by dopenienie stanem wczeniejszym.
I dlatego obserwator jeszcze daleko od punktu zaistnienia nie widzi
wiata, on go tylko doznaje. Z kadym zgromadzonym w jego zasobach
"obrazem", z kadym elementem archiwum moliwo przeprowadzania w
wiecie porwna i pomiarw wzrasta - ale nim osignie maksymaln i
funkcjonaln w skomplikowaniu warto, to minie wiele czasu, wiele
si po drodze zadzieje.
Obserwator doznaje punktu wiata, ale widzi, e to punkt, wie, e to
punkt dopiero daleko po zaistnieniu tego punktu, a w jego przedzia
widzenia (ju widzenia) wchodzi ogromna ilo zjawisk.
To, co jest widzeniem, wiadoma rejestracj otoczenia (czy siebie)
- to rozciga si na wielkim dystansie czasu-przestrzeni.
wiat pdzi, zawsze jest doznaniem punktu, zawsze dzieje si tylko
tym punktem, obserwator zmienia si przez fakt zmiany pooenia tej
jednostki w sobie i w szerszym zakresie - ale poniewa zabudowany
jest elementami skomplikowanymi i sam jest bytem skomplikowanym, to
w jego postrzeganie wchodzi szeroki-daleki zakres zmiany. Doznanie
jest "paskie", to zoone z punktw, ale suma tych zoe zapisana
w zbiorze, zapisana na fizycznym noniku - ta suma oddaje fazy tak
pojmowanej zmiany.
Jej nigdy nie ma cznie, to zawsze jednostkowy oraz chwilowy fakt,
jednak w pamici bytu - w "archiwum" skada, buduje si w kolejnych
warstwach w "obraz", w abstrakcj, ktra jest oddaniem-symbolem, a
nawet wrcz "odciskiem" takiego "faktu" w jego istnieniu.
Tego faktu, to istotne, nigdy nie ma realnie - realnie jest tylko
zmiana w toku zachodzenia - ale zoenie "paskich" "kadrw" wiata
docierajcych i zbierajcych si w obraz, to staje si abstrakcj i
jest stanem realnym dla obserwatora.
Czego, czego nie ma obok w doznawanym zawsze wiecie - na skutek
gromadzenia danych o tym wiecie - to si usamodzielnia i fizycznie
jest obecne w obserwatorze. I dalej, w kolejnym akcie poznania, za
wzorzec pomiaru moe suy: jak nowo zgadza si z "obrazem", to
znaczy, e to jest to samo.
Obiektywnie, "zewntrznie", nie ma w takiej postaci niczego trwaego
i staego, to przecie fizycznie dziejca si wielopoziomowa zmiana
- nawet nigdzie we wntrzu obserwatora tego nie ma zapisanego tak "na
kamie" i jednoznacznie (wszak kady element obserwatora to cige
przeksztacenia). Jednak skutkiem "bezwadnoci" zmiany, skutkiem jej
rozmiarw (nim si zdeformuje lub zaniknie w tle, to nieco zjawisk
si zrealizuje) - skutkiem jej okresowego trwania w formie "notatki",
to pozwala powiedzie, e postrzegana w otoczeniu nowa okoliczno
czy fakt, e to jest tym a tym, bo ma podobne zobrazowanie do kiedy
tam w sobie zoonego. A jak jest zupenym nowym stanem, to wymaga

odniesienia do zasobu w zakresach zblionych, czyli fragmentarycznie


podobnych. - Bo przecie taka w sobie absolutna nowo na pnym ju
etapie istnienia nie moe si pojawi, w zbiorze-archiwum zawsze co
si znajduje, dlatego akcja porwnawcza moe zosta przeprowadzona.
e to moe owocowa ujciem chimerycznym, a nawet "dusznym" - e w
takiej szcztkowej analizie pojawi si strachy i lki - fakt. Ale
jest to skutek i konieczno metody, samej procedury ewolucyjnej.
Zbir danych, jako punkt odniesienia, zawsze musi by obecny w takim
dziaaniu pomiarowym i porwnawczym, to warunek samej obserwacji ale i zrozumienia.
W obserwatorze, na skutek zawierania si w fizycznoci - na kadym
jego poziomie cielesnoci (rwnie w "archiwum") - wszystko pdzi i
si zmienia, energetycznie to "wir" i wrzenie, kipiel w nieustannym
przeksztacaniu si - i to skutkuje. Nie ma co podkrela problemw
z utrzymaniem zasobw danych w stabilnoci, to oczywista trudno,
z ktr kady archiwista si boryka; zapominanie, wypadanie danych
to norma, ktra - niestety - czsto boli, a na pewno sprawia ogrom
kopotliwych sytuacji. Ale nigdy nie byo inaczej i nigdy nie bdzie
dziao si to odmiennie - zmiana energetyczna to ta "kipiel" i wir,
powouje swoje konstrukcje do istnienia, one okresowo s stabilne,
ale pniej sama ponownie degraduje je funkcjonalnie a do jednostek
skadowych, to obiektywna prawda. Ta do blu prawda.
Ale i to jest prawd, e niczego wicej nie ma. Obserwator to zmiana.
Ale w tym odniesieniu warto podkreli mniej wicej stabiln prac
i zachowanie "obrazu" w zasobach pamici, w jednostkach tworzcych
archiwum. To s w sobie maksymalnie symetryczne, a wic skrajnie w
tym energetycznym wirze jednostki ewolucyjne - to powstae w rodku
oglnej zmiany elementy, i dlatego takie trwae. Wszystko wok si
buduje i rozpada, ale ten jednostkowy stan, skutkiem maksymalnego w
sobie skomplikowania - skutkiem tego, e jest maksymalnie procesem
rwnomiernym i symetrycznym - na skutek tego jego budowanie si w
wiecie jest dugie, ale i rozpad te odpowiednio dugo trwa. Wic
wszystko, co si w tej jednostce "zapisze", co j zapeni - co si
w niej "odcinie" - to wszystko moe przez jaki okres zachowa w
zmianie swoj posta. I tym samym moe suy do pomiaru. Obraz na
poziomie fundamentalnym w obserwatorze si ustawicznie zmienia - i
on si w kadym detalu swojego ciaa zmienia - ale punktowe, a tym
samym maksymalnie zagszczone w sobie jednostki, one mog istnie i
wspomaga dziaanie. Skoro to brzeg zmiany oraz punkt, maksymalnie
zoony ewolucyjnie punkt, to jego deformacja lub zanik musi biec w
skali czasu i przestrzeni w znaczcym zakresie.
I to jest tutaj tak istotne - umoliwia pomiar. wiata lub siebie.
I to rwnie wymaga podkrelenia, obserwator, na skutek zawierania
si w zmianie, ale zarazem budowania w sobie zewntrznego wobec tej
zmiany jej sumarycznego obrazu, moe na tej podstawie "pomierzy",
zobaczy i zrozumie nie tylko ten wiat - ale i siebie samego. Bo
w takim dziaaniu poznawczym, zwracam uwag, sam obserwator jest w
swoim postrzeganiu stanem zewntrznym.
Ta zmiana, ktra go tworzy, punkt po punkcie i jako doznanie buduje
- ta zmiana jest zarazem dla takiego osobnika faktem zewntrznym. I

wanie przez to, e si w nim buduje w sumaryczny stan, okazuje si


abstrakcj - jest abstrakcj takiego bytu.
Przecie nie ma znaczenia, czy osobnik konstruuje abstrakcj atomu,
(wszech)wiata - czy siebie, w sensie procedury to to samo. Jest na
poziomie fizycznym doznanie punktu, jest sumowanie w jedno obrazu,
wic w trakcie obserwacji i na kocu jakiego etapu, w obserwatorze
jest abstrakcja tak zachodzcej ju zmiany. I nie ma znaczenia, e
ta obserwowana zmiana to sam obserwator - to identycznie taka sama
zmiana, jak wszelkie inne poza ciaem osobnika.
W efekcie byt sam siebie moe pozna, cho przecie fizycznie jest
to tylko i wycznie si dziejca punkt po punkcie zmiana.
Dlatego obserwator (a szczeglnie umys to w sobie przetwarzajcy i
gromadzcy "obrazy" w archiwum) - dlatego byt poznajcy moe wasny
obraz w zmianie zbudowa, cho nigdy poza punkt tej zmiany wyj nie
wyjdzie.
Jest zawsze obserwatorem na/w brzegu i kadym elementem go doznaje,
jednak w trakcie gromadzenia danych z otoczenia (i zawsze w formule
zoenia), moe sam siebie zoy w abstrakcj.
Wic sam na swoje istnienie spojrze z zewntrz i je pomierzy.
I moe, to ju w kolejnym kroku dziaania na abstrakcjach, ale te
w powizaniu z kolejnymi obserwacjami innych bytw w otoczeniu, na
tej podstawie moe dobudowa do ju zaistniaego w jego gowie - i
cigle si dopeniajcego o stan chwili obrazu - moe doda to, co
w jego doznanie jeszcze nie weszo lub nigdy nie wejdzie.
Czyli wyprowadzi ze wiata wiosek, e si skoczy. e jest brzeg i
koniec.
Samodzielnie tego brzegu - w postaci ostatniej i punktowo doznawanej
zmiany - dojdzie, osobicie na pewno si w/na brzegu znajdzie. Ale
nigdy go nie pozna.
Obserwator to nie-skoczony (nie koczcy si) proces zmiany, jednak
ujty przez obserwatora zewntrznego (nawet jeeli jest to osobnik
poznajcy, sam obserwator) - ta zmiana ujta obiektywnie prezentuje
si jako cig skoczony.
I to szybko (szybko) si koczcy w odniesieniu do innych procesw.
Prowadzona od wywntrz i punktowo obserwacja - na skutek sumowania
si w abstrakcyjn jednostk i obraz zmiany - staje si zewntrznym
zobrazowaniem przebiegu tej zmiany i pozwala wyznaczy szczeglne w
niej etapy i okresy oraz stany brzegowe, pocztek i koniec. eby w
ostatecznym i zewntrznym ujciu (ale wewntrznie w bycie), mona w
tej zmianie pozostajc zawartym powiedzie, e on si skoczy.
Ta wiedza jest w obserwatorze, ale dotyczy jego jako caoci, wic
ma charakter obiektywny - i zewntrzny.
I to tak boli...
Tak, boli. Z jednej strony pozwala kadego ranka stwierdzi, e za
oknem jest ten nowy dzie i e ja to ja, pozwala wsta i krok po/w
wiecie zrobi, zmysami go doznawa i abstrakcyjnie opracowywa ale z drugiej wymusza stwierdzenie, e to si skoczy.
A co w tym jeszcze bardziej niemiego, wymusza cig oraz powan

akcj porwnawcz stanu aktualnego z poprzednimi okresami ycia. Z


tymi najpewniej sprawnymi cielenie - i oglnie najlepszymi. e od
czasu do czasu porwnanie prowadzone jest wobec dalszego toku, tu i
teraz (jeszcze) potencjalnego, to te prawda, ale dzieje si to tak
ku pokrzepieniu serca - eby to dzisiejsze wydawao si bardziej do
akceptacji i strawne.
Tylko e w tym porwnywaniu jest zawarta oczywista graniczna strefa,
ktrej nie mona przekroczy: to, co jest w obserwatorze, to ju po
caoci wszystko.
Chodzi tu o to, e kiedy warstwy bytu, na skadajce si elementy
oddalaj si, kiedy ta konstrukcja w szwach si rozchodzi - a musi
si rozchodzi, bowiem jej skadowe powstay kiedy i aktualnie ju
docieraj w zmianie do swojego brzegu - to skutkiem tego obserwator
dziaa tylko w oparciu o to, co w nim jest i jakie jest - dysponuje
takim zasobem elementw oraz ich stanem rozproszenia, jaki obecnie
si w nim zawiera. I nigdy nie moe wyj poza ten stan.
Poniewa to on w kadym detalu.
Owszem, zauwaa inaczej funkcjonujce skadowe, wie, e to ju nie
to, co dawniej; schody zbyt wysokie si zrobiy - wiata migaj w
tempie niebywaym na skrzyowaniu - muzyka dziwnie brzmi, o ile j
w ogle si syszy - itd. Obserwator rozchodzc si w fundamentach
swojego istnienia, bo to wymusza oglna zmiana i jej uwarstwienie,
osobnik to rejestruje, porwnuje do dotychczasowego - i wie, e to
ju inny etap jego zagszczenia - czyli luniejszy i mniej sprawny.
I to te boli; byo, mino.
Ale mierzy to tylko do pewnego momentu i poziomu szczegw. Dlatego
w taki sposb, e od okrelonego poziomu stanu elementw, ale take
od stanu zawartoci archiwum, nie moe dojrze detali swojego bytu
- poniewa te detale s nim jako takim. Wie, e jest inaczej, ale to
"inaczej" jest wszystkim dostpnym - porwnuje i wie, e kiedy byo
lepiej, jednak obecne to on i tylko on.
Ale jeeli warstwy skadajce si na jego istnienia tak dalece si
od siebie oddal, e przejd w przedzia pozahoryzontalny, to take
i wiedza, e on, obserwator, jest i dziaa w wiecie - to nawet ta
wiedza zaniknie. Bo zaniknie moliwo mierzenia i porwnywania. I
zostanie tylko doznawanie.
A w/na brzegu i doznanie si koczy.

cdn.

Janusz ozowski

You might also like