You are on page 1of 11

Kwantologia stosowana - kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 11.6 - pocztek-rodek-koniec.
Zerknie czowiek na rzeczywisto, zerknie drugi - i si zaduma tak
detalicznie.
Bo to ju w tej wiatowej sprawie wie, e to si generalnie wszystko
zaczyna - nawet wie, e si koczy - a te wiadomo posiada, e i
rodek zmiany w niej si zawiera. Takie oglne ustalenie obserwator
z obserwacji otocznia w jego kadym szczegle wyprowadza. I nic si
z tego schematu nigdy i nigdzie nie wyamuje.
Tylko e, widzicie ludki kochane, jak si onemu czowieczemu komu
zachce, e on ten pocztkowy punkt postanowi wyznaczy, znaczy si
chce powiedzie, e tak a tak, e tu a tu pocztek si zdarzy - i
e to wygldao tak i nie inaczej - kiedy on tego docieka, to takie
niby proste pragnienie logiczne, widzicie, ono wielce problematyczne
si okazuje do zrealizowania.
Niby proste to, niby pocztek zawsze opisuje widziane - a go trudno
w szczegach zapa. Bo jak si czowieczek w sobie zaprze i jak
zacznie drobi okolic, jak pocznie szuka cegieki najmniejszej z
najmniejszych, ktra cao widzialnej faktografii fizycznej buduje
i wyznacza - to si okazuje, e jej w badaniu trudno si dopracowa,
e jej prawd gbok nawet nie ma, e ona si jako statystyczna
pokazuje, pogmatwana, spltana i e jej dopa nie mona. Itd.
A przecie pocztek, to ju wiadome, w tym wszystkim i kadym jest
- a jednak go nie ma. On ma by, ale go w badaniu najdokadniejszym
nie wida. I kopot po caoci.
I co, ludkowie - mylicie, e mona tak to zrobi, e to si jednak
tego pocztku dojdzie - mylicie, e mona do wszechwiata linijk
lub podobne przyoy i powiedzie, e to jest faktem pocztkowym i
najpierwszym, a to ju dalsze i odrbnie kolejne?
Nie, ludkowie, to si nie sprawdza, w ten dese to nie idzie. Tak w
energetycznym zamieszaniu pocztku si nie ustali, koca doj si
nie dojdzie, a i rodek umknie z widzenia. Tu inaczej si za temat
trzeba zabra.
Jak to zrobi, gdzie pocztku wszelakiego i lokalnego szuka, co za
punkt oparcia potraktowa i si na nim zawiesi w analizie?
Trzeba, ludkowie, wyj od tej nieskoczonej i wiecznej jednoci, od
Kosmosu oraz jego przemian rozpocz. - Nie, ludkowie, ja wam tutaj
szczegami gwek zapenia nie bd, to na inn bajk nie bajk.
Ale jeno wspomn, e jest sobie takie dla fizyka jednorodne i si w
nieskoczono a wieczno rozcigajce pole energii - czego, si
znaczy. On to pole w swoim wewntrznym wiatowym grajdoku ustala i
widzi jako jedyne i niepodzielne - i w ogle nic wicej nie widzi,
bo mu w obrazie mga i ciana wyrasta. Albo i ciana pojciowa.
I dla niego ta polowa abstrakcja w maksymalnym zakresie przeszkadza
- dlatego on j sobie upraszcza, ze scalonego w jedno wspomnian,

w jedno skondensowan i nieskoczenie polow niepotrzebne elementa


usuwa, je jako zbdne do kosza rzuca - i ju nieskoczonoci si
nie przejmuje. Bo mu si w tym podliczeniu wwczas wszystko zgadza.
I jest dobrze, niech fizyk tak sobie robi.
Jednak my, ludkowie moi, adnym sposobem nie moemy czego podobnego
upraszczajcego w poszukiwaniu pocztku porobi - nie, i nigdy nie.
Nam, ludkowie, nieskoczona wieczno absolutnie jest w poznawaniu
konieczna, a i pole energetyczne take ma mie ten szeroki na bezkres
nieskoczony cig. e to pole dla fizyka jedno i jedyne, i e tylko
lokalnie jako dziwnie dynamiczne - to jego kopot, jego problem do
odrzucenia. Ale nie dla nas.
My ju wiemy, ludkowie, my ju wiemy, e Fizycznie to pole to adna
jedno - e to tylko tak dla onego fizyka si podobnie obrazuje, e
to tak si za jego wzorami cignie. - To jedno dla niego, ale nie
dla nas.
Bo my wiemy, e to wzorami zostao scalone, e to zawiera realnie w
sobie rne stany skupienia i e jest bezkresne - ale te nie zawsze
w tym onym Kosmosie leniwe i spokojne.
My wiemy, e takie "pole kwantowe" to logiczna jedno konieczna w
pojmowaniu, ale Fizycznie stan bardzo rnorodny, lokalnie w sobie
dynamiczny, a i cao snujca si po kosmicznej nieskoczonoci w
wielkim i jeszcze wikszym ruchu, bo nic tego nie hamuje. My wiemy,
e pole lokalnie - ale i wedug rytmu generalnej zasady przemian w
ewolucji co buduje - i e to co to tylko i zawsze inny wobec tej
w tle obecnej eterycznej jednoci stan skupienia. Pole i jego fakty
elementarnie jednostkowe to to, w ktrym i wobec ktrego, skutkiem
nacisku-docisku, co si w wiksze co skupia - i e to jest ju w
tej nieskoczonoci zauwaalne. A jak si jeszcze to docinie, to i
nawet dla fizyka to si pokae jakim tam elementem.
My to ju wiemy.
Ale i wiemy take, ludkowie mili, e jak tych dociskajcych linii w
dziaaniu jest kilka, najlepiej eby byo osiem, bo z kadej strony
wwczas dociska i rwnomiernie to tak idzie po caoci - to w takim
naciskaniu warstw i dociskaniu elementw jednostkowych logicznie, e
w takim dzianiu si w nieskoczonoci sfera si zbuduje. Tak si w
bezkresie wyznaczy zakres lokalny - ktry dalej bdzie pompowany z
tej zewntrznej, ale podprogowej ju eterycznoci. I e jak to tak
sobie trwa i trwa, a dugo to trwa, to si wntrze tej skoczonej w
polu energetycznym komplikujcej si struktury - e ono si coraz
bardziej i bardziej zapenia.
I te wiemy, e jak si to tak dopenia, to si wntrze zagszcza i
e ronie cinienie, a jak ono ma ju warto progow, czy kolejn
progow - to jakie namacalne w obserwacji si pokazuje. I sobie to
tak si dzieje i dzieje.
A fizyk, to te wam wiadome ludkowie - on widzi to sobie w teleskopie
lub wzorem jako t cian i mg stworzenia, bo mu adnym sposobem
w dalsze spojrze si nie daje. Jak prbuje, to o logiczn cian si
potyka - a nawet od niej odbija, bo przecie on uparty w badaniu. I
jest dla niego jedno po caoci - i tak w nieskoczono to si
mu pokazuje.

Czyli, ludkowie, ju wiadomo, dlaczego fizyk to tak notuje w swoim


zakresie obserwacyjnym, dlaczego jego widok poprawny w sobie tak po
generalnym jest stwierdzeniu - ale i ju wiecie, e to zarazem te
bdne po caoci. I e trzeba to pilnie w analizie podzieli sobie
na etapy i progowe punkty przejcia - podzieli po to, eby pozna
i w detalach zrozumie.
Bo jak tego nie przeprowadzicie, ludkowie mili, jak dalej w jedno
i nieskoczono bdziecie zapatrzeni - c tu powiedzie, ciana i
koniec. I blada wasza.
Logiczna jedno musi by podzielona na Fizyczne etapy. Musi.
I to tam, ludkowie mili, naley szuka i wyznacza stan pocztku w
tej naszej wdrwce poprzez wiat i logik.
To w takiej pierwszej oraz ju ten wszechwiat oznaczajcej warstwie
kwantw logicznych czego, ktre poczy tworzy sfer - tam (ale i
tutaj) trzeba nam ustawi pocztek wszystkiego, tak w naszym obrazie
istotny. Bo nas samych zapocztkowujcy.
I co tutaj wane a bardzo istotne, by to - i jest to pocztek ju w
podwjnym znaczeniu: pocztek zaistnienia wszechwiata, ale rwnie
pocztek stanu nonego, pocztek w rozumieniu "cegieki tworzcej"
to wszystko tutejsze.
Tak, ludkowie, tego pocztku nie sposb opisywa tylko jako momentu
w zmieniajcym si nieskoczonym a logicznym polu, to nie wycznie
"pierwsza chwila" - ale i element jednostkowy tworzenia. Bo eby ta
chwila zaistniaa, musi by co, co j tworzy - i musi to by stan
fizycznie namacalny (mierzalny konkret w ruchu).
Ale, ludkowie, tak dla szerszego waszego spojrzenia na rzeczywisto
i na wszystko, na kilka zda i akapitw zostawmy pocztek w warstwie
jego wstpnej, pomimy ju po wielekro opisywane dopompowywanie i
zagszczanie si wszechwiatowej budowli z jej progami i atomami (i
podobnymi) - a obecnie, dla dopenienia obrazu, zajmijmy si stron
kocow, czyli ostatni warstw. To ma znaczenie.
Bo co si dzieje, jak ju fala zdarze osignie maksymalne swoje w
ewolucji zbiegnicie, jak osiga stan punktu i osobliwoci? Tak, to
oczywiste, ludkowie mili - proces ani na mgnienie si fizyczne nie
zatrzymuje, nic i nigdzie nie wypada z tej oglnej rzeczywistoci,
to nie adne tunelowanie w nie wiedzie gdzie i kiedy - tylko si
zmiana toczy analogicznie i symetrycznie do etapu kondensowania oraz
scalania, toczy w rytmie i toczy dalej.
A to "dalej", ludkowie, oznacza, e toczy si do przodu - i zawsze i
tylko proces si toczy "do przodu". A jak moe si docinita tak
po caoci w osobliwo sfera zmienia i do przodu zmienia? - Ale
tak, wybucha. Jak nie ma w otoczeniu siy, ktra j wczeniej w ten
osobliwy punkt wciskaa i dociskaa, jak ju nic nie hamuje zmiany
w jej zachodzeniu - to ta zmiana wybucha. Toczy si dalej w takim
samym rytmie, tylko e podprogowo. Taka sfera, teraz ju uwolniona

od nacisku, uzyskujc wolny tor ruchu, traci warstwa po warstwie i


zawsze warstwami swoje zasoby - osobliwo tymi samymi jednostkami,
ktre wyznaczay pierwsz warstw wszechwiata w kosmicznym polu tymi samymi jednostkami wybucha w otoczenie. Tam i brzegowo si do
wntrza to dostao, dotaro pod naciskiem kolejnych warstw zmiany
idcych z zewntrz a do maksimum skupienia - i wybucha. Aktualnie
idzie fala "wybuchu" do brzegu maksymalnego rozdrobnienia, do brzegu
wszechwiata.
I ta fala,ludkowie, zasila podprogowo tymi jednostkami wszystko we
wntrzu. Zasila eteryczne to, ktrego fizyk nie moe postrzec ani
pomierzy - cho ustala efekt istnienia tego zakresu: jako wybuch i
oddalanie si wszystkiego od wszystkiego. I to w narastajcym tempie,
coraz szybciej si to dzieje. Dla niego "eter" i to to niedostpny
poziom skupienia w polu jednostek - przecie on widzi tylko i zawsze
zoenie. Taka w sobie elementarna cegieka warunkuje jego poznanie,
ale pozostaje poza obserwacj.
I idziemy dalej, ludkowie - co si dzieje z tak oddalajc si od
dna wiata fal? Oczywicie dy do brzegu. Ale, jak to pado, ten
wybuchajcy wewntrznie osobliwy punkt zasila to wiata, a to ma
takie znaczenie, e to to - cho logicznie w kadym kierunku takie
samo i jednorodne - lokalnie i fizycznie si skupia. - Ot, jakie w
tym polu si zawirowanie zrobi, co wessie w ten lej - i dalej si
to fizyk pokae, fotonem, elektronem czy atomem, to ju mniejsza
ze szczegami. Jest wir, jest zagszczanie si pod naciskiem ta,
wic jest czstka namacalna. Proste? Proste.
I to tak, ludkowie, dzieje si i dzieje, dugo si dzieje. Nim taka
jednostka i cegieka wszystkiego si od osobliwoci oddali i tego
brzegu wiata dojdzie - oj, to po wielekro w szamotaninie bardzo i
bardzo skomplikowanej - w takim zaptlaniu si i koowaniu - ona w
najrniejsze elementy wejdzie jako skadowa. Co zasili podprogowo
i poniej obserwacji, chwil w tym czym pobdzie, w nim si take
przemieszczajc i zaptlajc po niezliczone - i si oddali. Ale si
tylko oddali, zauwacie, do tego wzmiankowanego ta, bo dalej uciec
nie moe, nie ma jak. Przecie to to jednorodnych i takich samych
w budowie jednostek. Ono zapchane do ostatniego miejsca - i cho w
nim te pustki, nicoci sporo - ale tylko tyle, e ten ruch moe w
strukturze si odbywa, ale nie wicej. Czyli nie ma jak taka sobie
wolna chwilowo jednostka gdzie chce si dosta, nigdzie si z ukadu
w dal niezmierzon nie wydobdzie, bo przed ni ciana, paszczyzna
jednorodnego brzegu, co to wszdzie si rozciga.
I dlatego, za takie kolejne mgnienie dziejw - ona ponownie jest w
co nastpnego wciskana. I znw w ciao si wprzga, i je okresowo
buduje. I tak dalej podobnie.
Ludkowie, nim jednostka brzegow i ju faktycznie ostatni warstw
wszechwiata si stanie - nim bdzie ju na zawsze z tego wiata si
moga uwolni, zbuduje tyle skomplikowanych bytw, e ho-ho, i ho.
I wspaniale. e to dzieje si ubocznie oraz lokalnie? A co to ma za
znaczenie - liczy si to, e moemy o takim procederze pogada.
Ale, ludkowie, z tym docieraniem fali do brzegu jest jeszcze taki

myk, i on jest obecnie najwaniejszy w analizie, e kiedy ta fala


ju na ten skraj wszechwiata dociera - ona moe si oddali std
do wiecznoci, ale nie musi.
Tak, ludkowie, jedna warstwa wiata si zuszczy i jej zagszczanie
spadnie poniej wartoci progowej, zero-jedynkowej - ale kolejna w
liczeniu warstwa, a to proces logicznie bardzo cise uporzdkowany
w zachodzeniu, tu adna fala przed drug si nie wepchnie, tu jest
absolutny porzdek reguy zmiany - ta kolejna fala ju tak sobie w
procesie nie pobiegnie. Bo nie moe.
Dlaczego, ludkowie? ciana, przed t kolejn i dalszymi warstwami i
falami zdarze jest ciana. I to dosownie ciana, ktr buduje ten
wczeniejszy stan brzegowy. Skraj wiata zuszcza si cigle warstwa
po warstwie - tym szybciej to si dzieje, im sfera wiata wiksza ale kolejne fale, wewntrzne, one nie maja wolnego toru ruchu, maj
przed sob cian cegieek. I nie mog si przez ni przebi. Bo i
jak? To s takie same jednostki, cile uoone, wic opr jest tu
maksymalny. I dlatego po dotarciu do brzegu fala zmian napotyka na
swojej drodze maksymalny, jednolity stan ta.
Przed tak fal, ludkowie mili, warstwa jednostek i paszczyzna - i
to skrajnie twarda, nie do pokonania. I to ma konsekwencje.
I co si dzieje? Tak, ludkowie, jedynie moliwy tok zdarze, ktre
do przodu zawsze si tocz - ten jedynie moliwy tor ruchu biegnie
teraz do rodka, do wntrza.
Fala, po dotarciu do brzegu, o ile nie znajdzie si skrajnie, odbija
si od tego brzegu - i wraca ponownie do wntrza wiata. I ponownie
pokonuje-buduje, kolejnymi wciskaniami-dociskaniami, te i inne byty.
Odbita od brzegu fala zasila fizycznie jednorodne to i si zaptla
w nim, szamoce w drganiach, buduje kolejne ciaa, procesy, fakty i oddala si od nich.
I zawsze dzieje si to w odniesieniu do ta - tak jako pozyskiwanie
z niego cegieek, tak jako tracenia do niego elementw.
A co najwaniejsze, ludkowie - ten proces jest zawsze logicznie a
po szczeg uporzdkowany, tu nie ma przeskokw, zmiany miejsca lub
podobnych ekscesw. Owszem, fizycznie to mieszanina doskonaa, dla
fizyka absolutnie nie do podziau na etapy, jednak logicznie jest to
zmiana w toku zachodzenia - i to zmiana ponumerowana, skwantowana;
tu kada warstwa, kady element warstwy ma swj numerek na prostej
- i nigdy si go nie moe pozby.
Fizyk notuje szamotanie "cegieek" - a to cile uporzdkowany ruch
"do przodu". I tylko taki.
Zauwacie, jakie to niesie skutki - te s niezwyke, ludkowie.
Co tu takiego istotnego? - Wanie to zasilane w tak pojty sposb
to wszechwiata. To czy "eter" w staroytnym nazwaniu.
Przecie, widzicie to?, tak budowane to, niezalenie od momentu w
procesie wyrnionego, czy to na samym pierwszym pocztku - czy na
samym i ostatnim kocu - i zawsze, w kadym etapie porednim takiej
wiatowej zmiany - tu zawsze jest fizycznie to samo i takie samo. I
to zawsze jest zbudowane z "cegieek".

Czy brzeg wstpny a pocztkowy, ktry ten wiat zaczyna - czy tylko
brzeg wstpny, ktry wyznacza jednostk dowolnie ju fizycznie pojt
(np. "atom") - to zawsze jest ten sam i jednakowy elementami brzeg.
To, z ktrego oraz w ktrym zaczyna si takie istnienie, to jest to
samo i takie samo. Nie ma znaczenia, co wyrni logicznie w zmianie
za pocztek albo co dla mnie bdzie kocem (i co jest przez to tak
istotne w obrazie caoci) - te, tak odlege w analizie warstwy i
punkty zmiany, to fizycznie jest skadnikiem ta, jednorodnego ta.
Ono jest zasilane i budowane w odmienny sposb na rnych etapach czyli raz jako dochodzenia do osobliwoci, a raz odchodzenia od niej
- ale efekt jest dokadnie ten sam: to.
A fizyk tylko i wycznie ma do dyspozycji jego elementy. I s to w
jego obserwacji wielkie i skomplikowane "emanacje" ta.
Ludkowie, w sensie logicznym pocztek i koniec zmiany, dowolnie ju
pojtej, nie tylko chodzi przecie o wszechwiat, ale zasada odnosi
si do wszelkich bytw - ten pocztek i ten koniec to to samo, taki
brzegowy "eter" jest zakresem podprogowym wobec fizyki, ale buduje
go niebywale rozcignity na etapy porednie proces.
Tylko e, zauwacie, jako stan fizyczny (i Fizyczny) jest zczeniem
- naoeniem si. To jedno.
Warstwa pierwsza i ostatnia, przez fakt, e skadaj si na ni te
same - oraz zawsze takie same jednostki elementarne - przez ten fakt
pocztek i koniec jest tym samym w fizycznej obserwacji; pocztek i
koniec zmiany dla fizyka jest nierozrnialny.
Co maksymalnie sobie logicznie odlege - jest fizycznie jednoci.
I jest wszdzie.
Czyli, ludkowie, pocztek i koniec jest wszdzie.
Bo brzeg, czyli najniszy element tworzcy dowolny fakt, wiat albo
elementy fizyki - jest podpoziomem, tem, dopenieniem. Jest zawsze
obecnym przedziaem zmiany, warunkujcym istnienie skomplikowanych
konstrukcji - ale niepoznawalnym.
I jest przecie wszdzie, to zawsze to. Niezalenie co wyrni w
badaniu i obserwacji - niezalenie od kierunku dziaania na pojty
tak nadprogowy fakt, on posiada dopenienie - jest dociskany przez
elementy ta-brzegu z kadej strony - bo cinie-dociska go do takiej
fizycznej postaci cay zbir oznaczajcy to. I jest to maksymalny
nacisk. Dlaczego? Poniewa wyciska go z tego ta w fizyk i zakres
obserwowalny cao wszechwiata. "W grze", "ponad" jest wszystko,
czego ju fizyka nie moe dojrze, a poniewa to "way", i dosownie
way, to nawet najbardziej oporne elementy nie maj wyjcia: musz
si skierowa w kierunku, gdzie jest swobodniejszy tor, w stron, w
ktr strumie elementw si kieruje, w ktr jest wciskany-wpychany.
Fizyk oczywicie wie, e tego jest ogrom, e widoczne stanowi tylko
cztery procent z caoci, ale dopenienia uchwyci nie moe, ta w
jego brzegowym zakresie nie dopracuje si; jednostka jego badania
wyglda tak, poniewa wszystko wok na ni cinie, ale fizyk tego
docisku nie rejestruje, poniewa dostpny dla niego jest efekt, nie
przyczyna.

Wszystko dlatego tak wyglda, poniewa ten cigy nacisk-docisk ta


istnieje, e jest to tylekro przywoywany konieczny w zdarzeniach
"hamulec" swobodnego wybuchu. Pki ten nacisk jest, pki zagszczenie
jeszcze odpowiednie - pty zabudowane w znacznym stopniu jednostki
mog istnie. Ale kiedy cinienie si obniy i spadnie niej progu,
to marna nasza, ciemno si pokae. A pniej rwnie i dalsze si
rozpadnie - a do jednostki i ta.
A do brzegowej, skrajnej, cegiekowatej jednostki. I wszystko si
ponownie w pocztkowe-kocowe pole rozcignie.
Tak, ludkowie mili, pocztek i koniec w polu energetycznym jest tym
samym - fizycznie adnych rnic si nie odnotuje. Tak, to dopiero
logika mona si tej kolejnoci dopracowa, warstw za pierwsz po
caoci uzna lub za ostatni - tak, ludkowie, to obserwator w ten
jednolity przebieg, cho budowany z elementw, porzdek zachodzenia
wprowadza. Po co? eby sobie zrozumienie zapewni.
Sam proces biegnie, i niech biegnie, jednak to my go znakujemy oraz
dzielimy - wszyscy razem tak postpujemy w poznawaniu wiata, ale i
kady z osobna.
I musi to by zrobione, poniewa nas bez tego nie bdzie. I naszego
tej rzeczywistej zmiany zrozumienia nie bdzie.
Tak, ludkowie, jak my ju sobie pospou czy indywidualizowanie ten
nieskoczony i odwieczny strumie elementw oraz zdarze ustalimy jak go podzielimy na te skadowe kwanty - jak go ponumerujemy, a te
wyznaczymy, e ten prg to tyle i to, a ten to ju inne - to si na
ten czas przyjdzie zrobi krok ostatni tego zliczania, ten ju tak
w sobie wany po maksimum, bo nas oznaczajcy.
Tak, ludkowie, na ten koniec to nam przychodzi w tym pocztku-kocu
punkt rodkowy wyliczy, rodek zmiany ustali i go podkreli. Bo
ten rodek, ludkowie, to ja, to my. To ja-my.
Tak, ludkowie, teraz pytanie zasadnicze, fundamentalnie podstawowe
si pojawia na pierwszym planie i domaga si odpowiedzi: gdzie jest
rodek?
Ju wiecie, ludkowie, e to nie jest banalne, e to tak prosto nie
idzie i w dowolny dese losowy si nie ukada - ju rozumiecie, e
tego byle linijk si nie wyznaczy, e do tego koniecznie wymagana
jest logiczna procedura, i wielce skomplikowana przez swoje proste
zachodzenie. Ju si domylacie, e jak nawet kto nerwowy i si na
rzeczywisto zastawi w celu wyjanienia metod uproszczon, ta go
w takie zagmatwania pojciowe wyprowadzi, e si z dylematw adn
metod nie wydobdzie.
Ju to wszystko i wicej wiecie, ale si rodka jednak domagacie bo skoro jest pocztek logicznie ustalony, skoro jest koniec na tej
samej zasadzie pewny - to, nie ma odwoania, rodek odcinka zmiany
te musi by. Wic gdzie on si lokuje?
I tu, widzicie ludkowie, taka pewna komplikacja si ewolucyjnie nam
objawia, ona w sobie jak najbardziej zasadna i konieczna, sami zaraz
si w tym stanowisku upewnicie, ale ona jest. Jest i gosi - ludki

suchajcie - e rodek jest wszdzie.


Tak, moi drodzy, rodek zmiany wszechwiatowej - rodek, ktry nas
te oznacza - one wszdzie si lokuje. Pocztek jest wszdzie, te
koniec jest wszdzie - ale i punkt wewntrzny, rodek zmiany ju w
takim maksymalnym ujciu, on rwnie znajduje si wszdzie.
I nie jest to pomyka. To pewnik.
Tylko, widzicie, jest pewien haczyk w takim obrazie - on prawdziwy w
detalach, tylko e te detale trzeba w odpowiedni sposb pokaza i w
prawidowych zalenociach umieci. - Bez tego doprecyzowania moe
wszystko si okaza nieostre, rozmyte, problematyczne. A przecie w
ewolucji nic skomplikowane nie jest, biegnie tak prosto, e ju nie
moe si prostsze dzia.
Co nie znaczy, ludkowie, e to prostackie i e mona to byle szkicem
przedstawi. Nie i nigdy.
Wic tak, ludki, zmiana si toczy i toczy - t wszechwiatow sfer
buduje osiem linii, ktre wtaczane s warstwa po warstwie w t
sfer - one kwant po kwancie wchodz w zwizki, "wyciskaj" z ta do
zakresu fizycznego w kolejnych progach coraz to bardziej rozrose
w sobie struktury - i w tak, i w takim logicznie opisywanym prosto
przebiegu - a fizycznie smakowanym na wszystkie zmysy i przyrzdy
- jest pocztek oraz koniec, ju to wiecie. Te, pozornie tak odlege
maksymalnie od siebie momenty zmiany, s dla badajcego otoczenie i
doznajcego go fizyka, s tym samym - dla niego to to-brzeg. Czyli
jednorodno paszczyzny.
W jego postrzeganiu elementy nakadaj si na siebie, w ustaleniach
rejestruje "cian", cho to logicznie cig rnorodnych zjawisk i w efekcie dalej przej nie moe.
Wida w tym ujciu wszystko, tylko e logicznie to "wszystko" buduje
ogrom zachodzcych w czasie i przestrzeni procesw - buduj je fale
przemieszczajce si od brzegu do brzegu. Fala zapada si do zakresu
osobliwoci maksymalnego skupienia - dalej rozpada si do postaci
osobliwoci w formie "chmury jednostek" - znw kieruje si do punktu
i osobliwoci - i tak po wielokro.
A wszystko, to tak dla przypomnienia, jest osiem linii tworzcych.
Jeeli ma by dla obserwatora stabilny i trway obraz, a te jeeli
on, obserwator, w tym wszystkim ma si pojawi - tych linii musi w
jedno funkcjonaln zbiega si osiem, takich linii musi by osiem
w postaci energetycznych strumieni.
Osiem skadowych procesw buduje co takiego stabilnego, co to si w
formule "obserwatora" dookrela; osiem strumieni kwantowych, ktre
poczynaj si z rnych punktw nieskoczonoci, taki zbir skada
si w byt. I nie moe by ich mniej, i nie moe wicej.
I teraz istotne, ludkowie, musicie sobie umysowo ujrze moment, w
ktrym ta wszechwiatowa zmiana, w tym jej galopowaniu od brzegu do
brzegu - e jest taka chwila, kiedy wszystkie linie budujce wiat
s w rwnowadze w tym rozbieganiu-zbieganiu.
To znaczy, e jest punkt-moment, kiedy istnieje tyle samo jednostek

zaangaowanych w stan osobliwoci maksymalnego zbiegnicia - ale i


tyle samo w stan osobliwy maksymalnego rozpadu - czyli e jest "po
rwno".
Wszechwiat w takim jedynym punkcie zmian zawiera w sobie pen i
maksymalna tym samym liczb osi symetrii - i to na kadym moliwym
poziomie analizy. Nie byo i nie bdzie drugiego tak symetrycznego
momentu w dziejach tej zmiany, kady inny jest jako "zdeformowany".
Tylko w tak pojtym rodku wiata jest idealna rwnowaga. I zarazem
jest to rodek tego wiata.
Tylko e, ludkowie, sami to ju widzicie, to nie jest geometryczny
rodek, to wyznaczony przebiegiem i jego cechami rodek toczcej si
zmiany.
Oczywicie w ujciu fizycznym jest to sfera i jaki rodek mona w
niej wykreli - tylko po co? To w odniesieniu do zaprezentowanego
jest zabiegiem nie tyle zbdnym, co bez znaczenia - liczy si nie
rodek kuli wyznaczony linijk, ale jego warto dla istniejcego.
A to wypada w rodku zmiany. Zmiany, podkrelam.
Cao sfery jest jak najbardziej w sobie policzalna, ma jednostki
i na upartego, dla poprawnoci tej caej wizji oraz odniesienia do
dalszego, t zewntrzn rednic mona wyznaczy, jednak dla naszej
opowiastki liczy si przede wszystkim to, e rodkiem tak pojmowanej
ewolucji jest moment-punkt w dziejach, a nie geometria.
Tylko e, ludkowie, to jest jedno podejcie do rodka, pierwsze do
zanalizowania, ale musi by dopenione fizyk. Bo rodek w ewolucji
ma dwa znaczenia - logiczne, powyej opisane, ale i fizyczne, take
dla caoci istotne.
Bo gdzie ten rodek we wszechwiecie si lokuje - i jak wyglda?
To ju pado: rodek znajduje si wszdzie. A dlaczego? Poniewa w
trakcie przechodzenia fal tworzcych rzeczywisto, ich "tkania" w
formule czasoprzestrzeni tego, co uznajemy za rzeczywisto - w tym
przemieszczaniu si od brzegu do brzegu - jeeli to opisywa jedn
prost - to "w bok", prostopadle do tego przebiegu i tej prostej bdzie si realizowaa druga prosta: prosta oznaczajca fizyk. To
bdzie to wszystko, co wida, sycha, itd.
Zmiana od brzegu do brzegu, od osobliwoci do osobliwoci dzieje si
prosto - a to oznacza: bezporednio, ale poniewa dzieje si to "w
skali", czyli na dystansie - to tak ubocznie i lokalnie, i w bok co
si z tego moe wyoni. Co fizycznego.
Zauwacie, ludkowie, e kiedy osobliwo si rozpada czy zapada, to
przebiega to tylko i wycznie jednostkami, kwantami logicznymi, a
wic tylko i wycznie w zakresie brzegowym, w zakresie ta. I tym
samym przejcie z jednego do drugiego stanu osobliwego jest tylko i
wycznie "na styk" - bezporednio - jedno w drugie.
I w opisanej tak logicznie zmianie nie ma miejsca na nic wicej - w
tle, na tym podprogowym i maksymalnie skrajnym przedziale zdarze,
w zakresie jednorodnych oraz jednakowych elementw, ju do niczego
redukowalnych - tu nic wicej si nie zmieci, bo nie moe. Wszystko
bardziej skomplikowane jest "w bok", tworzy si jako konieczny tego

przechodzenia od brzegu do brzegu skutek, jest efektem skali wiata,


ale to logicznie zdarzenie uboczne. I to dosownie uboczne.
Zwracam wasz uwag na ten wniosek: to zdarzenie uboczne. Konieczne,
ale uboczne.
A jak to wyglda fizycznie?
Przede wszystkim dla fizyka to zoenie linii tworzcych, to suma w
jego obserwacji jest obecna - nigdy pojedynczy strumie zjawisk. I
to ma znaczenie.
Mwic inaczej, fizyk widzi jednostk i powierzchni tam, gdzie na
zobrazowaniu logicznym jest mnogo etapw, elementw tworzcych i
najrniejsze zalenoci; wida wszystko, a to dalece nie wszystko,
i zupenie nie wszystko.
Po pierwsze - dla fizyka ta logicznie ponumerowana rzeczywisto,
dla niego to doskonaa mieszanina. I nic wicej.
Bo dla niego nie ma adnego wicej. To, co obserwuje, to logicznie
efekty przej z jednego stanu ciskania i skupienia do innego - i
to w obie strony zmiany. - Dla niego zupenie nie ma znaczenia, czy
konkretny atom budowany jest po caoci czy fragmentami z elementw
nalecych do jednej, drugiej, czy innej linii zmian - dla niego to
funkcjonalna cao. Co si w logicznym ujciu liczy, poniewa mona
sobie z tego logicznie wyprowadzi na przykad izotopy i wyjani, z
jakiego okresu pochodz. Ale dla fizyka to generalnie mao istotne,
liczy si to, e takie izotopy s i e je mona bada. Dla fizyka
nie ma znaczenia, czy w badaniu-obrabianiu korzysta z elementw z
warstwy logicznie pocztkowej, czy z ostatniej - przecie takiego
podziau ani moe przeprowadzi, ani musi - dla niego liczy si w
badaniu to, e te elementy s obok i e tworz kolejn struktur w
jego zakresie.
e tak spoytkowane przez niego jednostki to bardzo odlege sobie
"fakty"? To nie ma znaczenie, to poziom ta - poziom logiki - poziom
filozofii.
A to, jako to badania, nie wchodzi ju w badanie. Warunkuje zawsze
zrozumienie, ale jest poza badaniem.
I co ustala w takim pomiarze wiata fizyk, ktry nic nie wie o tym,
e to ponumerowane, e to rodek wielowymiarowego i wieloliniowego
toku zmiany?
Wspomnian doskona mieszanin fizyczn. Nie ma dla niego kierunku
wyrnionego, nie ma adnego rodka, nie ma dnego szczeglnego w
sobie dziwnego czy odmiennego stanu. A nie ma dlatego, e wszystko,
co postrzega w dowolny sposb (nawet opisujc i definiujc to jako
fakt pocztkowy), to tylko i zawsze etap rodkowy - oraz wewntrzny
w zmianie.
Ale teraz gwnie chodzi o to, e rodkowy.
Przecie wszystko, co moe pozna fizyk, to rodek - a raczej stany
kolejnych rodkw, kolejnych punktw przejciowych. Bo wszelkie tak
przez niego wyrnione fakty, atom czy foton, czy komrka, to etap
przejciowy, wynik tego wypychania w bok z jednorodnego ta. Ale w
jego obserwacji ta nie ma, za to postrzegany element to wszystko.

Ale tego, e to pojawia si dlatego, e zmiana przez kolejne progi


i osie symetrii zmiany przechodzi, to jest ustaleniem spoza zmiany,
logicznym narzutem na zdarzenia - to "siatka kartograficzna", ktra
musi by narzucona na jednolity przebieg w celu jej zrozumienia.
Fizyk opisuje w szczegach etap rodkowy zmiany, korzysta z niego
w kadej postaci - ale niczego wicej nie ma i nigdy nie bdzie mia
do dyspozycji.
rodek zdarze to jego paszczyzna poznania i badania - oraz cao
jego wiata.
Czyli, ludkowie, dla fizyka w dowolnym kierunku rodek zmiany jest
rozrzucony po niebie jednorodnie - wszdzie te zgstki widzi jako
obecne i jako zgrupowane, ale wanie obecne. To, e formoway si
ogromnymi dystansami czasu i przestrzeni, to jest wiedza podprogowa
i nieobecna, a nawet fizykowi niepotrzebna. Korzysta z waciwoci
i buduje z elementw kolejne struktury, ale wiedza, dlaczego s te
wasnoci i co dalej z nimi bdzie - to ju nie musi by obecne w
tym spojrzeniu.
Moe, bo wiedzie warto, jednak to ju jest poza. To ju Fizyka.
Tak, ludkowie, rodek jest wszdzie. Fizycznie jest wszdzie w tym,
co uznaje si za "wszechwiat".
Fizyk kierujc swj przyrzd w dal czy w gb, widzi tylko-wycznie
rodkowy etap zmiany - widzi powierzchni zjawisk. A jak si postara
w budowie przyrzdu, to spojrzeniem i czubek gry ogarnie. Ale nie
wie, e to rodek wielkiej zmiany, a on sam jest rodkiem rodka nie wie, e jest to, ktre to widoczne warunkuje. - Rzeczywisto,
to co si za rzeczywisto uznaje, to wielokrotne zoenie, suma z
gboko i daleko zamocowanymi fundamentami, to "naoona" na to i
jego emanacje fizyczne siatka poj, ktra jest tylko uproszczeniem
i powierzchniowym ustaleniem. Fizycznie dostpne jest wszystko, nic
wicej nie istnieje, ale to tylko wzmiankowany pyek na szczycie to "piana na fali".
Dalsze albo byo, albo bdzie, zawsze jest tylko-i-wycznie chwila
"teraz", ale ona budowana jest na tym, co dziao si i wpywa na to,
co zaistnieje.
Jednak dla zapatrzonego w fizyk i w powierzchni - zapatrzonego w
najblisze, pocztek-rodek-koniec wydaje si jednym i wszystkim...
C, ludkowie, bdzi. Ju to wiecie.

cdn.

Janusz ozowski

You might also like