You are on page 1of 7

Kwantologia stosowana kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 4.1 Pompowanie wszechwiata.
... Wiecie, jak si czowiek powanie zastanowi - jak wgryzie si w
histori wszechwiata, to od razu mu wyjdzie w takim analitycznym
zapale, e kiedy tam - a nawet jeszcze cakiem niedawno - tutejsza
sfera zdarze musiaa by poddawana pompowaniu.
Dosownie, potraktujcie to dosownie. To, co uznajemy za wiat - za
nasz "wszechwiat" - to byo poddane podprogowemu pompowaniu, czyli
zewntrznie otrzymywao zasilanie w postaci kwantw czego. Inaczej
tego wszystkiego, tak rnie postrzeganego, nie da si wyjani.
To byo rzeczywicie pompowanie, dopenianie. Jest zmiana, jest ruch
i wszystko pdzi? Jak najbardziej. Ale dlaczego to tak przebiega, z
czego si wzio i do czego to dy - tego inaczej, inaczej anieli
przez "pompowanie", si nie wytumaczy.
Dlaczego fizycy tego nie podnosz? Ale podnosz, wprost nie mog,
przecie to ju wykroczenie poza dostpn fizyczno, jednak swoje
rozszerzone modele w takie dziaanie zaopatruj - po co, eby zakres
tutejszy wyjani. Tylko, widzicie, wychodz od faktw, zebranych w
badaniu konkretw, innych zreszt nie moj - dlatego obraz wytworzony
ju na samym wstpie jest zdeformowany (bo fizyk widzi tylko to, co
moe; zasada fizyczna odrzuca nadmiarowo). Jeeli pocztek zmiany
(tu: poznania) zawiera zmieszanie, naoenie na siebie wielu faktw
czstkowych - a musi zawiera, poniewa kada zarejestrowana jako
"jednostka" to zoenie - to dalsze tumaczenie rwnie jest sum,
wieloci uj. I tym samym zawiera w sobie defekt.
Skutek? Niemono opisu. Banalne zaptlenie w dowodzeniu i ciana
pojciowa. Tak po prawdzie nic wielkiego, ale samodzielnie, tylko w
ramach fizyki pozostajc, wyj z tego nie sposb.
Dobrze, to by byo wzgldem oglnego wstpu - rozumiecie, jako ten
temat musiaem zagai. Teraz wam poka, jak z tych zaptle si w
analizie wydosta. Sprawa w sumie te prosta, tylko trzeba zmieni
punkt opisu zacz nie od tego, co widzi fizyk, ale poprowadzi
opis z pozycji zewntrznej (filozoficznej)
To konieczno, sami za chwil do tego dojdziecie.
Od czego wyjdziemy? Od Kosmosu. W takim rozumieniu, e to logiczna
i nadrzdna wobec wszechwiata "struktura". Uywam takiego pojcia
celowo, eby odda jej logiczny stan, e to nie totalny chaos czy
przypadkowo. - To nawizanie do dawnego rozumienia tego terminu i
przy tym najlepsze. Nie wchodmy teraz w definicje, to nie jest na
ten moment konieczne, ale zaznaczam, e trzeba z takiego poziomu w
opisie wyj, eby mona byo przej dalej.
Przy czym, podkrelam to usilnie, Kosmos to zawsze i tylko Fizyka,
nie fizyka. Bo fizyka to obszar wewntrzny, zmiana we wszechwiecie
- natomiast dalej to ju Fizyka.
adne inne, adne dziwaczne - zapamitajcie!
Po drugie taka uwaga: wszelkie stosowane terminy i pojcia, trzeba

mie tego wiadomo, pochodz std i teraz i odnosz si do tu i


tego - inne przecie by nie mog, innych nie zrozumiem. Ale jeeli
stosuj abstrakcj "struktura" (lub podobne), to zawsze na zasadzie
umownoci, jako mi bliskie i poznawalne - ale w przeniesieniu na inny
poziom musz by traktowane z uwag, ostronie i z objanieniem. I
z tak myl, e to zawsze przyblienie. Uyteczne i konieczne, ale
przyblienie.
Czyli jest Kosmos, nieskoczono, tak mczca kosmologw wzorami no i jest co oraz nic. I oczywicie ruch czego w tym niczym. Co
to znaczy "co", "nic" - to znw darujmy, to przy innej okazji, na
inn lekcj to sobie zostawmy. - Po prostu, co pdzi w niczym, i to
rzeczywicie pdzi, przecie nie ma adnych hamulcw i gdzie tam
w nieskoczonoci wytwarza si sfera. Ponownie odsyam ciekawskich
do kolejnej lekcji, poniewa nie chc wchodzi a tak detalicznie w
zagadnienie, zwaszcza e to nie jest temat gwny. Wic si teraz
nie pytajcie, dlaczego i jak tworzy si taka sfera w nieskoczonym
Kosmosie i jakie musz by spenione warunki, eby taka konstrukcja
si wytworzya. To jest mocno uwarunkowane, ale pomimy. - Powiem na
ten moment tylko tyle, e skoro to nieskoczono, to rwnie musi
by nieskoczenie wiele podobnych do naszego wszechwiata bytw i
to z nich dociera w to miejsce energia. I e dzieje si to dugo i
przez okrelony czas, e ma posta nacisku i zasilania z zewntrz.
I na tym etapie to wystarczy.
Po prostu - przyjmujemy, e jest jednokwantowa sfera, powierzchnia
takiej sfery, ktr tworz elementy najmniejsze z najmniejszych, i
s to kwanty energii. - Zaistniaa w Kosmosie sobie taka sfera, ze
swojego otoczenia otrzymuje zasilanie w postaci jednostek czego i
si zmienia w sposb policzalny i logiczny. A dlatego logiczny, e
skoro jest to proces skwantowany, a przecie inny by nie moe (to,
co dociera do tej sfery, to jednostki czego, czyli najmniejsze z
najmniejszych) - skoro tak, to ta zmiana zawiera rytm. A to oznacza
dalej, e obserwator wobec tej zmiany zewntrzny (nawet jeeli si
fizycznie w niej znajduje), moe w takim przebiegu ustali regu i
j zastosowa do opisu procesu. I to na kadym etapie. Oczywisto.
I teraz wane pytanie do was: co jest w rodku? O, rysuj okrg, w
naszym ujciu sfer - co jest wewntrz? Oczywicie, pustka. Niczego
w tak wyrnionym zakresie nie ma. Ponownie trzeba zastrzec, e w
tej chwili nie zastanawiamy si, co to znaczy zupene "nic", mona
to uchwyci logicznie, prawda? Pustka, zero, nico tylko sowa,
ale chyba dla was przyswajalne...
Idziemy dalej. Jest ten cigy zewntrzny dopyw energii - warstwa
po warstwie, kwant za kwantem energia dociera do tak zarysowanej w
Kosmosie sfery.
I wane w tym obrazie: ten strumie energii nie moe pobiec dalej,
jakby w nieskoczonoci bez zahamowa si to dziao, przecie jest
na jego drodze przeszkoda - wanie ta sfera. A skoro napotyka tak
struktur, to musi skierowa si w swoim ruchu w t stron, nie ma
innej opcji. - Zmiana w nieskoczonoci jest zawsze do przodu i
tylko do przodu i nie moe si zatrzyma, poniewa jest cigy ruch
- sowem, gdzie si teraz kieruje? Jak mylicie, gdzie te kwanty w

tym przebiegu si kieruj? Z tyu naciskaj kolejne kwanty energii


w cigym dopywie (cigym w znaczeniu, e on nie ustaje), nie ma
kierunku "w bok", poniewa inne strumienie przeszkadzaj - gdzie w
tym ujciu jest ruch "do przodu"?... Jak mylicie?...
Ale oczywicie, "w d" - do rodka tak wytworzonej sfery. Jeeli
powstanie w Kosmosie taka struktura - a na pewno powstaje, przecie
istniejemy - to kolejne kwanty bd warstwa po warstwie spychane w
rodek, do rodka tej struktury. - Bo teraz, ju jako oczywisto,
tworzy si struktura, widzicie to? Od pierwszej zaistniaej cznej
kwantowo warstwy, jako skutek cigego dopywu energii, zaczyna w
Kosmosie tworzy si pole energii oraz jego struktura.
Czyli wyznaczone, wyrnione w nieskoczonoci zbiorowisko kwantw
o zwikszonej w stosunku do otoczenia "gstoci"; odlego midzy
jednostkami jest znaczco mniejsza ni w tle.
Przecie to oczywisto, jak dociska z kadej strony, jak jednostki
nie mog uciec, to wewntrznie w sferze musi rosn zagszczenie i
spada odlego midzy elementami.
A co si dzieje dalej, a to przecie dugo si dzieje, bardzo dugo
(w kocu mwimy o sferze wielkoci wszechwiata)? Co zachodzi i co
si dzieje?... Wzrasta wewntrzne cinienie.
Proste, banalne, oczywiste, zrozumiae.
Jeeli pompuj sfer, na przykad balon - to we wntrzu struktury
ronie gsto i cinienie, nie ma innej moliwoci, przyznacie. I
cho to trwa rzeczywicie ogrom "czasu", mwimy umownie, bo czasu
jako takiego jeszcze nie ma, to w pewnej chwili gsto dochodzi w
tym pompowaniu do jakiego punktu krytycznego. Takich punktw jest
bardzo wiele, praktycznie z kadym "pompniciem" jest nowy stan, w
naszej jednak analizie skupiamy si na tych zasadniczych. Pompuj
jednostkami najmniejszymi z najmniejszych, kwantami czego, ale w
pewnym momencie cinienie jest ju tak due, e musz pojawi si
wewntrzne skutki jako zauwaalne skutki.
Ronie cinienie i gsto, wic odlego kwantu od kwantu spada
z pocztkowej i maksymalnej, wic rwnej sferze, do bardzo bliskiej;
wczeniej kwant od kwantu by skrajnie odlegy, dlatego spotkania
jednostek naleay do rzadkoci i byy mgnieniowe, obecnie jest to
zakres "na kwant" - maksymalnie bliskie.
Co to oznacza? e dalszy docisk o jednostk, kolejne "pompnicie",
docinicie, e to musi wytworzy efekt. - I teraz si was spytam:
jaki efekt? Co zaistnieje, co si zdarzy o to jedno "dopenienie"
sfery dalej?
To bardzo wane w tym zobrazowaniu - pomylcie, co si dzieje?...
I jak, widzicie?... Ot to, pojawia si wiato - widz jasno.
No, moe nie a tak od razu, ale rzeczywicie pojawia si, zaczyna
istnie to, co fizyk definiuje jako promieniowanie.
I znw zastrzeenie, e to si tak prosto nie dzieje, e s stadia
porednie, e to przebiega bardzo porzdnie, czyli uporzdkowane i
e ma liczne ograniczenia ale to omwimy sobie kiedy tam, przy
okazji, jak to si mwi. Najwaniejsze jest uwiadomi sobie, e w
wyniku tego "pompowania" wszechwiata ronie cinienie oraz e fakt
kwantowy, kada jedynka kwantowa zblia si do ssiednich. I e to

trwa tak dugo - jak moe trwa.


Czyli tak dugo, jak istnieje zewntrzny dopyw energii - ale te
tak dugo, jak dugo mona dociska do siebie kwanty.
Przecie, zauwacie, to nie moe trwa dowolnie dugo - to nie moe
toczy si w nieskoczono. Zaczo si, dlatego kres jest pewny.
Owszem, kwant to najmniejsze z najmniejszych - ale jednak to "co"
posiada swoje jednostkowe rozmiary. Wic nie mona tego ciska i
ciska, w takim dociskaniu jest oczywisty koniec. I co wicej - i
co istotne - moment maksymalnego ucisku, a zarazem ostatni etap w
zewntrznym dociskaniu, ten szczeglny moment dla tutejszej sfery,
to nakada si - to dzieje si jednoczenie z chwil, w ktrej nie
mona ju niczego wicej w t struktur wepchn. Dopyw energii z
zewntrz si koczy, zasoby w rodowisku si wyczerpay, a w sferze
zarazem brakuje ju miejsca na dalsze dopenianie, jest maksymalne
zbiegnicie, zblienie si jednostek.
Czyli ostatnie "dopompowanie" z zewntrz przypada na chwil, kiedy
cinienie wewntrz wszechwiata jest w punkcie maksymalnym, wicej
si niczego nie doda. I jest to w tym ujciu punkt niezwyczajny: to
rodek procesu. Zmiana dochodzia kolejnymi krokami do rodka, a w
chwili osignicia tego stanu zmienia si tok zdarze. - Z docisku
idcego z zewntrz, zmienia si w nacisk z wntrza.
Znw konieczne zastrzeenie: omawiamy tu przypadek szczeglny, to w
Kosmosie, to w nieskoczonoci stan konieczny (istniejemy), jednak
niezwyczajny. Na jeden taki logicznie peny (i symetryczny) fakt na taki wszechwiat przypada mnogo "zwichrowanych", niegocinnych
- a przez to chwilowych. I trzeba mie to na uwadze. To nie cud, ale
i nie pospolito.
W rodku tak opisywanej zmiany, ktr definiuje abstrakcja "wiat",
czy szerzej "wszechwiat" w osi symetrii tej zmiany dochodzi do
zaniku nacisku przychodzcego z zewntrz, czyli ze rodowiska tej
struktury, a pojawia si, zaczyna dziaa nacisk idcy z wntrza,
z zakresu podprogowego. - Co ciekawe, w ujciu fizycznym, takim z
poziomu fizyka i eksperymentu, w obu przypadkach jest to nacisk z
zakresu "poza", nie do rejestracji. I to te oczywisto, przecie
brzegu zmiany w pomiarze prowadzonym fizycznie by nie moe - brzeg
mona postulowa, definiowa z poziomu Fizyki, ale nie pozostajc w
rodku i zawierajc si w zdarzeniu.
Istotne w takim "pompowaniu" jest to, zauwacie, e tworz si - e
w cigej zmianie mona wyrni punkty wzowe oraz powiza je z
kolejnymi faktami. Na przykad zachodz zjawiska, ktre mona do
dobrze okreli jako "czas promieniowania" - jako "czas materii"
albo "czas rozumu".
Nic przypadkowo tu si nie dzieje - zmiana jest zawsze logiczna i
policzalna, i przewidywalna. Cho fizycznie przebiega w dowolnym i
pozornie peryferyjnym miejscu, jednak logicznie dzieje si w bardzo
cisym rozlokowaniu; taki proces dla fizyka i w jego obrazie jest
chaosem, jednak to porzdek upostaciowany na chaos.
Rozumiecie?...
Wrmy do momentu, w ktrym jest tak gsto, e pojawia si to, co

fizyk opisuje jako promieniowanie. Sprbujcie wyobrazi sobie tak


sfer i dokadnie ten moment, kiedy kolejne "pompnicie" energii z
zewntrz oznacza zapocztkowanie nowej sytuacji kiedy tworz si
warunki do zaistnienia fotonu. Zblienie jednostek kwantowych jest
ju takie, e to przeomowe dopenienie i docinicie inicjuje po
caoci sfery "stan fotonowy". Czyli pojawia si w zakresie fizyki
najmniejsze z najmniejszych, co rejestrowane fizycznie, ju obecne
w pomiarze. Jak to bdzie przebiegao?...
Zastanwcie si, jak realnie bdzie wyglda moment wytworzenia si
fotonw? Co moe powiedzie o tym etapie dziejw wszechwiata fizyk
- na zawsze ulokowany w zachodzcej zmianie obserwator?
Macie racj, to bdzie wybuch. - Oczywicie nie w sensie dosownym,
a nawet zupenie nie bdzie to wybuch, ale chodzi o to, zauwacie,
e taki docisk w caej sferze wytworzy jednoczenie - no, z naszej
perspektywy jednoczenie - wytworzy takie warunki, e wszdzie si
mog pojawi fotony. To z logicznego punktu widzenia musi trwa i
przebiega z wieloma etapami porednimi, to nie jest natychmiast i
nie moe takie by - ale to rzeczywicie jest prawie e od razu. Po
prostu taka struktura w kadym kierunku "wybucha", zaczyna si dla
fizyka "jarzy". Przyrosty faktw w tym "wybuchu" s rzeczywicie
olbrzymie cho, po prawdzie, nic szczeglnego si nie dzieje. W
ujciu zewntrznym niczego szczeglnego nie ma. - Ot, proces zmian
doszed do wielkoci krytycznej, cinienie zagcio elementy na
tyle, e s w bliskoci funkcjonalnej, wic kwant od kwantu lokuje
si te o kwant wic w tym punkcie, pod wpywem docisku, co si
musi zadzia. A to co oznacza, e niezalene wczeniej kwanty si
cz cz w pary czy wiksze zbiory. Taki bana wszechwiatowy.
Prawda?
Kiedy jest to wzowe docinicie i kiedy kwanty wczeniej odlege
od siebie na kwant teraz stykaj si, zachodzi gwatowna reakcja w
ramach caej sfery spada cinienie i gsto. Dlaczego? Poniewa
to, co byo "tyknicie" wczeniej dwoma oddzielnymi elementami, to
w tym docisku staje si jednostk, z dwu elementw buduje si, lepi
w jedno kwant poziomu fizycznego, tutaj fotonw. W sferze teraz
jest mniejsza gsto, i to mniejsza o poow. Dlatego zmiana, dla
ktrej ju nie byo wolnego toru, moe biec dalej. I biegnie, bo z
zewntrz cigle jeszcze dopywa energia.
I co si dzieje? Kolejne dociskania, to nowe i kolejne poziomy, to
kolejne punkty wzowe procesu i kolejne fakty rzeczywistoci. I
ich obserwacja fizyczna. Wszystko to, co fizyk moe postrzega, to
buduje si w kolejnych "dopenieniach"; powstaje piramida elementw.
Od najprostszych, czyli dla fizyka bezmasowych fotonw - co jest, to
nawiasem, logiczn gupot - bo jak "co" moe by bez masy? Mona
mwi, e jest poniej progu mierzenia, ale nie bez masy, sami chyba
to przyznacie?... W tym dociskaniu buduje si wszystko moliwe, a
po szczyt piramidy - po wiadomego widza tego wszystkiego.
W sumie, poniewa chodzi o sfer susznych rozmiarw, a te wielu
poziomw, proces zapeniania si trwa. Nieco trwa...
I teraz zmieniamy obecnie najwyszy ju czas na zmian punktu w
opisie. O ile wczeniej bylimy umiejscowieni zewntrznie, obecnie

zajmujemy pozycj fizyka, czyli umieszczamy si wewntrz wiata i


procesu.
I co? Widzicie? Tak, teraz ju wida, bo jest wiato. Ale, to te
musicie uwzgldni w swoim ujciu - to, e widzicie, to jest efekt
tego, e jako byt, e jako fizyk, jestecie w punkcie szczeglnym,
w rodku caego procesu. Nie wczeniej, bo jeszcze nie byo a tak
gsto, eby osobowo fizyczna moga si pojawi, rozumna osoba - i
to trzeba podkreli. Ale rwnie nie pniej, bo pniej ju nie
bdzie tak gsto, eby rozum mg si wytworzy.
Zaistnienie, nasze zaistnienie w procesie zachodzcym w sferze, to
punkt, zauwacie, dosownie punkt. Punkt rodkowy. I warto to sobie
uzmysowi.
I co widzi fizyk, kiedy z tego wybranego miejsca obserwuje wiat i
jego przemiany? Co widzi w przeszo, bo przyszoci oczywicie w
tym ujciu nie ma. Co postrzega?
Pomog wam, macie ju wczeniejszy obraz zewntrzny, wiecie, jak w
detalach to si "pompowao", a obecnie obserwujecie to samo, tylko
e od rodka, jako uczestnicy tego procesu - i co?... Przecie to w
opisie fizyka jest ju zawarte, znane, opisane wzorami, nawet do
dobrze zrozumiane. To jest wanie ten tak zwany "wielki wybuch",
co to adnym wybuchem nie by. Przecie fizyk w swoim dziaaniu i
opisywaniu moe jedynie do tego krytycznego zakresu doj tego,
kiedy w strukturze wszechwiata zaistniao cinienie odpowiadajce
stanowi fotonw. Wczeniejszego adnym sposobem nie signie, a jak
bdzie prbowa, bo przecie prbuje, to napotka cian. Dosownie
cian w postaci jednolitego obrazu "punktu zero". A kiedy bdzie
si stara, napina i szuka faktw "przed", napotka takie dziwy i
sprzecznoci, bdzie opisywa biegnce w nieskoczono proste, e
si w tym pogubi.
Bo jak, powiedzcie sami, jak biedaczek moe w takim wewntrznym i
z wntrza budowanym ujciu rozdzieli zjawiska? Jak moe podzieli
i zdefiniowa, e to Kosmos, a to wszechwiat - e to wntrze, a to
dopenienie w postaci bezkresnego ta? Nie moe. Dla fizyka zmiana
dy do nieskoczonoci, wic zaczyna zlicza nieskoczony proces.
A to, przyznacie, zadanie rwnie nieskoczone. - Oczywicie broni
si przed tym, wyrzuca powizane z nieskoczonoci znaczki, ale w
gbokim sensie nigdy si od tego nie uwalnia. Przecie, kiedy si
stara, kiedy w pocie czoa i przy skrcie szarych komrek pragnie
opisa, co si dzieje w osobliwoci chcc czy nie, ale przelicza
bezkres. I popada w sprzecznoci.
Ale jeeli powie w samoograniczeniu, e tu i tu si zaczo to, co
mam za czas i przestrze, to jako sobie z tym poradzi. - Jeeli w
dziaaniu zrezygnuje z ambicji wyjaniania wszystkiego, to zadanie
sprawnie policzy, i nawet bdzie si zgadzao.
Ale fizyk te czowiek, tego nie musz podkrela, chce wiedzie,
co w procesie si dziao "przed", te chce wyjani, dlaczego oraz
skd no i co dalej, zrozumiae, prawda? Tylko e, widzicie, sam
tego nie zrobi, bo nie moe. Bez zewntrznego dopenienia tego nie
przeprowadzi. Tak po prostu, nie przeprowadzi.
Ale zastanwcie si, wyobracie sobie, jak fizyk w tym swoim, tak

upartym deniu do pocztkowej "ciany" - jak opisze, jak "zobaczy"


i jak abstrakcyjnie to zdefiniuje? Wybuch, to ju pado. Ale skd
i dlaczego tak? Przypomnijcie sobie, co si zadziao, kiedy sfera
osigna poziom krytyczny dla fotonw. Wanie, wybucho. Ale jak
wybucho? Wszechkierunkowo i jednoczenie. W ujciu, w obrazie "z
wntrza", tak to musi si ukaza. Przecie od tego momentu zaczyna
si liczy wszystko, czym fizyk dysponuje - i zaczyna si tak "od
razu", po caoci. Oraz, co wicej, bardzo jednorodnie - przecie
te same warunki wytworzyy si wszdzie. Tak jednorodne, e prawie
identyczne.
Jak taki proces zdefiniowa, kiedy przyrosty zdarze osigaj stan
prawie nieskoczony? Mona jako inflacja czy podobnie. Dlatego tak,
poniewa w tym ujciu od rodka tak wanie to wyglda, i nie moe
inaczej. Opis prowadzony ze rodka poszczeglne "tyknicia" procesu
musi definiowa maksymalnie maymi, wic z naszej rozbudowanej ju
perspektywy to rzeczywicie prezentuje si prawie natychmiast. Jak
w kadym kierunku zachodzi zmiana o tych samych cechach, a dzieje
si to w bardzo krtkim zakresie, to opis tego faktu musi przybra
form wybuchu w spojrzeniu od wewntrz to konieczno.
Mwic inaczej, "kadry" tego filmu, cho logicznie powolnie dziejce
si, dla fizyka zlewaj si w mgnienie, nakadaj si na siebie i
s nie do rozdzielenia wida jedno tam, gdzie jest wielo, i
to wielokrotnie spltana.
A pniej, rozumiecie, dzieje si dalsze.
Czyli te wspomniane elektrony czy atomy, czy rozumy - to ju tylko
kolejne fazy procesu. e toczy si to tylko do czasu? e oddala od
siebie, e rozpada? e krytyczna w tym ujciu warto rodkowa, a
wic ostatnie "dopompowanie" sfery - e to skutkuje ju faktycznym
wybuchem, jednak tym razem w nieskoczono Kosmosu e fizykowi
prezentuje si to jako oddalanie z narastajcym przyspieszeniem, i
e koniec tym samym ju wida? ...
C, fakt. I cho moe to caociowo smutne, to jednak z drugiej
strony biorc - daje si w swojej zmiennej, ciekawej formule kilka
lat podziwia. A nawet daje si zrozumie, jak widzicie.
A tak po dalsze, i to te trzeba uwzgldni, e my tu i teraz, za
inni "kiedy" i "gdzie".
W sumie banalny proces. Prawda? ...

cdn.

Janusz ozowski

You might also like