You are on page 1of 8

Kwantologia stosowana - kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 11.7 - poziomice, izobary, itp.
Jako osobowoci przywykej do obrazkw, takich map oraz podobnych
rysunkw, jako byt w sobie logiczny - jako kto taki, co to zawsze
i wszdzie upatruje przyczyny i skutku, a nawet reguy zmiany tak po
caoci si domaga - wic jako takie cu zastanawiam si czasem, co
te na tych obrazkowych mapach daje si postrzec - co to jest i co
znaczy? I dlaczego tak?
Ot, popatrzy sobie czek na te wykrelne zawijasy i pokrzywione na
wszelkie kierunki kreseczki, obczai takie tam izobary i izotermy, a
nawet dokadnie sczyta w opisie poziomice w przestrzeni - to i si
zastanawia: czemu to takie mao regularnie symetryczne i fikunie
zakrcone, i pogmatwane? - Co si za tym kryje i co wyznacza?
Ale dla mnie adn odpowiedzi na wyuszczone powyej dylematy nie
jest stwierdzenie, co to w poniektrych lokalach si syszy, a te
w poniektrych gowach to si koacze - e tak to jest, bo tak jest.
W moim zestawie wyjanie to adne wyjanienie, to unik po caoci
i pokraczna terminologia z pobocza logicznego.
I eby bya jasno oglnie tematyczna, dla mnie nie jest wane, co
te owe wykrelone krzywe oznaczaj, z czego w terenie to wynika i
jak to si ma do tego materialnego usypiska czy powietrznych wirw
- ja tu stawiam pytanie generalne, zasadnicze i fundamentalne: co i
dlaczego tak si prezentuje, czym wyjani takie ksztaty?
I kolejne dla jasnoci, tematyka ju w dyskutowaniu ze sob bya si
objawia, paszczyzn wielowymiarow ukazaa, a te rol patrzcego
uwypuklia. Ale cigle nie wszystko zostao w sprawie pokazane i w
szczegach istotnych wykazane - dlatego tu i aktualnie po kolejne
i istotne argumenty trzeba si schyli, logicznie si rozwin. - Po
co? eby przewietli, eby zrozumie.
Czyli takim krokiem wstpnym postawmy my sobie jakiego tam fagasa
czy innego osobnika, ktry bdzie za obserwatora wiata robi, tak
go postawmy wobec paszczyzny, kartki papieru znaczy si - albo te
i mapy tak na przykad.
I zadajmy takiemu paszczakowi zasadne i wane pytanie: co on widzi?
Co on rejestruje, jak mu si na t postrzegan i doznawan na kadym
etapie istnienia paszczyzn spuci rzut jakiej bryy - przykadowo
tak kulistej sfery? Co taki byt ustala?
I wy macie racj, wy dobrze kombinujecie: okrg rejestruje. Taka w
jego zakresie postrzegania si wykreli figura, dobrze geometrycznie
obeznana i szkolnie przetrawiona.
Ale tak po prawdzie, widzicie, to nie do koca tak jest - realnie
tene paski po caoci osobnik nie okrg, a koo ustala, w wiecie
jego na paszczynie odbija si, istnieje - tworzy si wypenione
detalicznie w zakrelonym okrgu koo. I to jest tu takie wane, i

to wymaga podkrelenia.
Dlaczego? Poniewa to zmienia postrzeganie tego rzutowania - tak w
tej podstawowej szkole ju wdrukowanego w mylenie, e w wyszej od
tego si uwolni nie sposb.
Nie okrg na/w paszczynie si realizuje - a pene, jedno i paskie
koo.
Upieracie si, e jednak okrg, e si myl.
Dobrze, zatrzymajmy si w argumentacji na tutejszym etapie, poniewa
to rzeczywicie istotne zagadnienie - a jego postrzeganie wynika z
przywoanego wczeniej i wpisanego na beton w rozumne komrki ujcia
szkolnego.
Z czego wynika postrzeganie w tym rzucie okrgu? Z geometrii, z jej
generalnych cech i utwardzonych przez wieki abstrakcji. Czy bdnie
stosuje si geometri? Nie, potwierdza si na kadym kroku. Ale na
skutek tego, e pomija si, nie uwzgldnia si - nawet nie wie si,
e w tak prowadzonym opisie zjawisk znajduje si zawsze "czas" - a
wic zmiana - to skutkuje "usztywnieniem", postrzeganiem staoci w
zdarzeniu; kiedy ono wanie jest zdarzeniem, procesem, przemian.
Jak to ma miejsce w ukadzie wsprzdnych, taka konstrukcja odnosi
si jak najbardziej do wiata, jest oddaniem jego cech. Oraz zawsze
odnosi si do zmiany - zawiera w sobie zmian w kadym elemencie i
definiuje zmian. Ale ta zmiana, popularnie okrelana jako czas, w
tym opisie to nie wystpuje - poniewa jest obecna jako konieczno
i oczywisto. e skryta, to wyania si w pogbionej analizie ale na co dzie mona to pomin. Dlatego, e tak czy owak zmiana
w ujciu si znajduje, wic wnioski z tego si potwierdz. Osobnik
nic o tym nie wie, ale poprawnie tworzy i wykorzystuje abstrakcj.
A e w sposb niepeny? Co to ma za znaczenie, kiedy trzeba i i
trzyma si drogi.
Za ten stan odpowiada, trzeba to podkreli, rzeczywisto, ktra
na takie "utwardzone" abstrakcje zezwala - a po drugie szkolne, do
blu wtaczane w mylenie schematy. Jak to ju zostanie zapakowane
w te gwki, to i zostanie - i przesoni na wieki wiekw wiat, co
to si zmienia ustawicznie i o adnym twardym nic nie wie. Zasona
abstrakcji rn ma posta. Take geometryczn.
Dowd w tej chwili opiera si na tym, e popularne, wielokrotnie w
mediach czy w szkole prezentowane rzutowanie sfery na paszczyzn,
w czym rzeczywicie wida okrg - e to deformuje rozumienie tego
fragmentu wiata, ale i caoci. Tu lokuje si gwny powd zego
postrzegania otoczenia.
Dlaczego? Poniewa we wspomnianym rzutowaniu kuli na paszczyzn, w
geometrycznym ujciu tego faktu, nie ma zmiany, jej z zasady tu nie
moe by, przecie taki opis jest sztywnym, celowo uproszczonym do
maksimum zobrazowaniem faktu. I w nim musi si pokaza okrg, wic
pozbawiony zmiany prosty fakt. W ramach tylko tego zakresu, takiego
sposobu obrazowania wiata, tu wszystko jest poprawne, logiczne, a
wic sprawdza si. I niech tak bdzie.
Ale trzeba teraz zrobi kolejny krok, czyli wprowadzi w geometri
przemieszczanie si elementw. I tu obraz si zmienia, dopenia - a

na pewno urealnia.
Bo czym w wiecie paszczaka jest rzutowanie sfery w jego zakres?
Przejciem, przechodzeniem tego rzutu przez paszczyzn. To zmiana
w trakcie realizowania si. Rzut z usunitym czasem da okrg - ale
ten sam rzut ze zmian jako faktem koniecznym buduje koo. Zmiana w
trakcie zachodzenia tworzy w jego zakresie obserwacji kolejne stany
i zbiory.
To pocztkowo jest punkt biegunowy, acz wiadomo, e niepostrzegalny
- bo nie ma rejestracji punktu i brzegu - pniej kolejne elementy
ze sfery si obrazuj, a do najszerszego zakresu, rwnika. I dalej
to podlega zanikowi, a do punktu. - Paszczak rejestruje zawsze, i
to zawsze paski, jednowymiarowy stan chwilowy - a wic koo, wic
"plasterek" przechodzcej przez paszczyzn sfery (elementy sfery w
taki plasterek si skadaj, sumuj, kompresuj).
Sfera, czy dowolna brya przemieszczajc si przez paszczyzn, to
zostawia lad w tej paszczynie, ale ten "lad" dla tego bytu jest
wszystkim dostpnym - przecie nie widzi stanu powyej ani poniej
swojej paszczyzny, ktra jest caym jego wiatem. A co wicej, ten
lad jest nie tylko rzutem na paszczyzn "zewntrznej" sfery, ale
jest zarazem rzutem "w" paszczyzn - tworzy ten paski byt. Zakresu
powyej nie ma w obserwacji fizycznie dostpnej paszczakowi, bo to
przyszo oraz niedookrelono, a zakres poniej to ju historia,
czasami niebywale odlega. - Czyli do doznawania i poznawania jest
tylko i wycznie paski wiat aktualnego "plasterka". I to on jest
tym wiatem, tworzy okolic i samego paszczaka-obserwatora.
A e takich rzutw jest do tego wiata wiele i mnogo, to efektem
bdzie stabilny grunt, ktry osobnika unosi i pozwala si rozejrze.
I teraz o ten "plasterek" chodzi - o stan chwilowy "rzutowania".

Rysunek jest po to, eby pokaza warstwy tworzce sfer, ale take
po to, eby powiedzie, e sprawa jest banalna, znana, oczywista i e to abstrakcje, ich rozumienie przesania tre.
To nie wiat jest dziwny, ale obserwator nieostro go postrzega. Oraz
e wymaga dziaanie wielu sw, eby dotrze do sedna.
I jest ten stan jednostkowy - te dwa w wiecie paszczaka wymiary,
a trzy w realnym, ju naszym. Plus wspomniany tok zmiany, ktry si
jako "czas" definiuje.
I pytanie: co i jak postrzega obserwator fizyczny, zanurzony w tych

swoich czterech wymiarach, kiedy "rzutowany" w ten zakres jest fakt


w formule na przykad n-wymiarowej sfery - dowolny wielowymiarowy i
skomplikowany ksztat?
I odpowied: niczym to si nie rni od tego, co w uproszczonym na
poprzednim etapie ujciu rejestruje paszczak. - To jest dokadnie i
w detalach ten sam obraz. Plus oczywicie trzeci wymiar, a dalej te
czwarty.
W sensie logicznym to jest to samo.
Bo co widzi, co rejestruje obserwator zmiany w takim ukadzie? Na
pocztku "punkt", pniej kolejne warstwy tej sfery. I dla niego w
odbiorze s to "plasterki", warstwy, zajmujce trzy wymiary fakty,
ktre tworz jego poznanie - i jego samego na dokadk. Doznaje tak
na jeden fakt, jedn warstw - a poznaje co najmniej dwie, zbir w
postaci co najmniej dwu warstw tego rzutu. Poznaje dopiero wwczas,
kiedy s dwa elementy, ktre mona do siebie odnie i porwna - w
pomiarze zawsze s dwa elementy.
Ale, co wymaga podkrelenia, w jego obserwacji jest zawsze-i-tylko
ten jeden element w doznaniu, jako stan fizyczny. Zakresu powyej
nie ma, bo to dla niego nadchodzca przyszo, nigdy pewna, nigdy
jednoznaczna - ale si tworzca. Przecie tego "dalszego" moe nie
by w obserwacji uczestniczcej, bowiem co si "omsknie" w zmianie
i jakiej warstwy zmiany zabraknie. I jest pustka, jest przerwa, i
jest brak pomiaru.
Ale rwnie w postrzeganiu nie ma ju stanw, ktre s poniej tak
zdefiniowanej paszczyzny postrzegania, to oddalajca si "w gb"
historia, oddziaaa na stan wiata, ale jej nie ma. - Jest jedynie
chwila o trzech wymiarach, do ktrej za "chwil", za "tyknicie" w
warstwach kwantowych doda si kolejna. Doda w zbiorze danych takiej
konstrukcji obserwujcej, ale nie fizycznie - tu, na fundamencie i
najgbszym stanie rzeczywistoci, tu jest zawsze tylko jednostka,
punkt czego. Warstwa czego fizycznie.
Postrzeganie zmiany to ju obserwacja - jest tylko doznanie.
Ale postrzegana i doznawana rzeczywisto - to, co obserwator sobie
skada w rzeczywistoci i tak to okrela - to jest jedynie dostpne
i tylko to istnieje. Powyszego i nadchodzcego nie ma, poniszego
i oddalajcego si nie ma, jest stan chwili - jest warstwa sfery w
trakcie przemieszczania si, ktra t chwil buduje. To nie jest w
formule losowoci i chaosu, poniewa wczeniejsze warstwy wpywaj
na aktualne, a te wpyn na dalsze, ale jest tylko tu-i-teraz - to
mona dozna, a w zoeniu pomierzy.
Oczywicie "paszczak" moe, na bazie doznanego i zarchiwizowanego
w staej pamici, dobudowa do postrzeganego zakres miniony, nawet
w tym ustali rytm i zobrazowa jako na przykad sfer - a dalej i
drug, jeszcze nie zaistnia cz "obiektu" doda do ujcia. Oraz
ustali w niej rytm. Wychodzc z zasady symetrii, moe doda w wizji
procesu brakujce elementy. - Przecie skoro wczeniejsze warunkuje
nadchodzce...
Istnieje tylko "moment" teraz, a wytworzona na tej podstawie wizja
i abstrakcja - to ju znajduje si w gowie, w zasobach obserwatora

- jednak istnieje wanie dlatego, e "kolejne" (teraz zaistniae)


spenia warunki zmiany i nigdy nie jest dowolnoci. Buduje si w
doznawanej aktualnoci, tu znajduje si i dokonuje poziom swobodnego
wyboru uoenia jednostek, ale to, co si moe skada w stan chwili
- to jest uwarunkowane tym, co byo wczeniej.
Swobodnie, ale w trybach (reguy).
Istotnym teraz punktem analizy takiego "rzutu" oraz przejcia sfery
przez wielowymiarow paszczyzn jest to, jak obserwator moe si do
niego odnie - jak go rejestruje.
I tu s generalnie, na najbardziej oglnym ujciu, trzy moliwe do
wyrnienia dziaania: obserwator rejestruje cao zdarzenia, wic
odbiera go z brzegami i w peni - a to dotyczy maych obiektw, na
maym zakresie; po drugie widzi rwnolegle do swojego tempa reakcji
i obserwacji, czyli odbiera pynnie dziejcy si "film"; a trzeci
poziom zjawisk to wielkie, przekraczajce go obiekty.
I dla kadego z tych uj warto przeanalizowa pozyskany obraz.
Przede wszystkim wypada odnotowa, e takich rzutw na/w wiat, na
paszczyzn jest zawsze wiele - a to oznacza, e postrzegany stan,
fizyczny stan rzeczywistoci, to mieszanina maych, rednich, duych
- i wszelkich faktw. Czyli idealnie tu krelony "rzut" sfery jest
w obrazie fizyka zdeformowany - mae elementy przesonite duymi,
due gdzie brzegiem odksztacane przez mae i rednie, itd. Zamt
fizyczny jest powodowany "ciskiem" nakadajcych si na siebie w
ramach tej wielowymiarowej paszczyzny skadnikw, to logiczny oraz
uporzdkowany tok zmian - ale zobrazowany, upostaciowany na losowy
przebieg.
W logicznym "tle" tak rejestrowanej rzeczywistoci jest wspominana
wczeniej "sala kinowa", gdzie s cile przyporzdkowane do danej
zmiany "rzdy" (warstwy rzutowanej sfery) - ale dla obserwatora na
zawsze jest dostpna pasko "ekranu", ciana jaskini. Na/w ktrej
i on sam si zawiera.
Postrzeganie maych "wirw" energetycznych, maych sfer rzutowanych
na/w paszczyzn wielowymiarow, to oczywicie istotne dla opisu, z
punktu widzenia nioscych przez te zjawiska energii warto i trzeba
si tym zajmowa; s ruchliwe, wpywaj na otoczenie, fizycznie nie
sposb tego pomin w analizie. Ale eby nie przedua nadmiernie
tu prowadzonych zobrazowa zagadnienia, a jest jeszcze co dalszego
do dodania (i to ciekawego) - wypada odnotowa tylko tyle, e takie
fakty obserwator rejestruje "z gry", czyli caociowo. Jaki "atom"
dojrzy, jaki "kamyk" - sowem, odbiera tward i sta powierzchni
tego zbioru energetycznego w trakcie przechodzenia przez wiat, ale
e to zmiana w jej maksymalnym i chwilowym stanie, to ju mu umyka
z rejestracji. Widzi wszystko, a to dalece nie wszystko.
Drugi typ zmian, wspbieny do tempa reakcji obserwatora - jego w
rejestracji poziom (i okolice) - to rodzaj "filmu", ktry odbiera
klatka po klatce. - I nie jest to nadmiernie literackie ujcie, bo
przecie chodzi o te "kadry", ktrymi fizycznie s warstwy sfery w
trakcie przenikania przez rzeczywisto i jej budowania. Wida dla

odbiorcy cigo akcji i miejsca, a to poklatkowany "film", ktry


buduje si w trakcie odtwarzania.
Cigo jest tu elementem zasadniczym pojmowania - rzutuje bowiem
na rozumienie tego zakresu. Pene rozumienie, co i jak si dzieje.
e jest to dokadnie taki sam film, jak w przypadku maych i duych
obiektw, to ju wykracza poza proste doznanie - oraz rwnie proste
ustalenie o wasnociach wiata, tego poziomu trzeba si dopracowa
w licznych zoeniach.
I teraz due i ogromne fakty obserwacyjne, najciekawsze z logicznego
punktu widzenia zjawiska.
Pytanie: co postrzega wielowymiarowy paszczak, kiedy w jego zakres
dozna i obserwacji wchodzi wielki obiekt?
I odwied: kawaek, fragment, cz zdarzenia. Albo nawet fragment
fragmentu, jeeli jest to ju skrajnie wielki fakt. Wida wszystko
- ale to dalece nie wszystko.
Ot, jest ten osobnik, wspomniany fagas obserwujcy, i on co tam w
przyrodzie ustala - na przykad wy lub ni, lub gr czy d. I co,
on widzi wszystko?
Dla niego to ju wszystko, tu niczego wicej po horyzont nie ma. A
nawet dalej niczego wicej nie ma.
Przecie do obserwacji jest tylko oraz zawsze dostpna ta fizyczna
"anomalia" w/na paszczynie, wspomniana gra lub d, wy lub ni.
Tylko czy to jest wszystko?
Ale osobnik obserwuje, rejestruje w pamici chwilowe stany i skada
je w nadrzdny, nigdy tak realnie istniejcy obraz.
Std wychodzi mu po jakim tam "czasie", czyli wyskalowanej zmianie,
e wspomniany wy czy ni, albo i gra czy d, e to si zmienio.
e wy si wypeni - e ni pogbi - e gra skarlaa albo nawet
i wypitrzya - e d te jako si pogbi albo wypeni...
Itd. itp.
I teraz pytanie: dlaczego to si tak zadziao? A co wicej, dlaczego
przewidywalnie? Tam, na dole, pozornie wszystko si losowo kotuje
i spltane, a tu krok po kroku si dopenia lub ubywa - i zobaczy
to mona, i policzy to mona, i skal na to mona nanie - i nawet
si zgadza. I poziomic tak gr mona opisa, izobary w wyu lub
niu wyznaczy. I bdzie to z grubsza biorc koowy ukad kolejnych
krgw zmiany.
W takim obrazie jest i punkt centralny - czasami podwojony, jeeli
wida dwa bieguny sfery - dalej mona ustali warstwy zmiany, ich
nastpowanie w kolejnoci do najszerszej podstawy - a jeszcze dalej
ponowne zbieganie si "w punkt"; jest rotacja, przeksztacenia, s
lokalne i generalne cigi zdarze. Itd.
A kiedy taka obserwacja dotyczy wielkiego faktu? - Po koniecznej dla
zrozumienia dygresji i wpisania tego w cao postrzegania, ponownie
trzeba wrci do zasygnalizowanego wczeniej tematu, czyli wielkich
i bardzo ju wielkich zjawisk - jak je wida?
Tu wspwystpuj wszystkie wspomniane zalenoci - tylko e zachodz
"po kawaku".

Przecie zawarty w wielowymiarowej paszczynie osobnik nie moe w


swj zakres obserwacji wprowadzi elementu, ktrego nie ma, to jest
poza nim. Oczywicie zawsze jest tak, e tylko element aktualny ma
posta namacaln i jest doznawany lub obserwowany, wszystko powyej
jednostkowego stanu "teraz" jest zoeniem - jednak ta zasada ma w
sposb szczeglny zastosowanie dla duych i ogromnych przebiegw w
ewolucji wszechwiata.
Mwic inaczej, kiedy osobnik co odbiera w/na paszczynie, to ten
fakt moe mie dopenienie w zdarzeniu, ktre zgadzio dinozaury ten fakt bdzie daleko w przeszoci, "poniej" warstwy tu i teraz.
Ale zarazem bdzie miao dopenienie w odlegej przyszoci, a wic
bdzie miao "cig dalszy" "powyej" aktualnoci - nawet za wiele
i wiele lat (milionw czy miliardw lat). Ta warstwa ju realnie w
caoci ukadu moe istnie, ale do momentu, a zacznie przechodzi
w chwili tutejszej dla obserwatora, to jest zjawisko odlege - wic
nawet nie przeczuwane. A nie moe dla niego by w obserwacji realnie
obecne w poznaniu, poniewa nie ma elementw do ich rejestracji. On,
obserwator, tych elementw nie ma do dyspozycji.
Co nie oznacza - na co zwracam usilnie uwag - e takich elementw
nie ma dla innego, ju inaczej zbudowanego i lokujcego si w innej
warstwie wielowymiarowej paszczyzny obserwatora. Czyli na przykad
dla "obserwatora przyrzdowego".
I dalej - obserwator naturalnie moe te szczegy zebra, dopeni
nawet najmniejsze elementy pasujcymi do nich zdarzeniami z zakresu
"przed" i "po" - bo skoro wczeniejsze wpywa na dalsze...
Czyli w swj zakres postrzegania, realne "teraz" - moe wprowadzi
istniejce w kadym momencie - nawet jeszcze nie takie zaistniae.
I na tej podstawie zbudowa obraz "faktu", zbudowa "czasoprzestrze
abstrakcyjn". A wic uzupeni, dopeni paszczyzn wielowymiarow
o n-wymiarw - o zakres w fizyce nigdy nie wystpujcy.
Ale zakres konieczny - poniewa oznacza to wszystko, co mona jako
dozna-pozna.
Wychodzc z tu-i-teraz, mona doj do zawsze-i-wszdzie.
Czym s wic postrzegane "gry" i "doy", "wye" i "nie"?
To tak na bieco i warstwa po warstwie obserwowane stany chwilowe
sfery - bo to w skali maksymalnej zawsze jest sfera - to przejcie,
notowane punkt po punkcie kolejne stany chwilowe toczcej si zmiany
energetycznej (i ewolucja).
To przechodzenie w ramach oraz poprzez wielowymiarow paszczyzn
"faktu". - Wida poziomice gry, wida rozkad izobary wyu - a to
namacalnie zobrazowane uwarstwienie tej przemieszczajcej si sfery,
to rozcignite przez czas i przestrze jedno zdarzenie powizane z
caoci bytu - jednak w tu i teraz (aktualnie) widoczne jako czubek
gry lodowej.
To w obserwacji caa gra, nawet z jej histori, jednak w logicznym
ujciu to zaledwie "czubek" zmiany w penym zakresie rzeczywistoci,
warstwa jedna z wielu.
Dla mnie - chwilowego w tym zdarzeniu obserwatora - to stao oraz

nieprzeliczalny cig zjawisk, ale logicznie to element z caoci,


ktry mia swoje umocowanie we wczeniejszym i bdzie dopeniony w
dalszym.
A ja-my tu tylko na t punktow chwil.
Tylko e to jeszcze nie koniec, ten obraz mona jeszcze dopeni o
kolejne, tym razem ju faktycznie o n-wymiarowe ujcie.
Bo co bdzie dalej, jak postrzega t czasoprzestrze abstrakcyjn,
ktrej nigdy realnie nie ma, ale ktra to wszystko warunkuje?
Trzeba przeprowadzi "rzutowanie", wyobrazi sobie przejcie przez
n-wymiarow sfer n-iloci n-wymiarowych sfer. Bo to tak wyglda a
po horyzont - i poza horyzontem. - I wszystko, co byo-jest-bdzie.
e brzmi to skomplikowanie? Bez paniki, nas to nie tyka. Za nas tym
zajmuje si, i to skutecznie, tak zwana rzeczywisto - zachodzi w
taki sposb, te n-wymiary si przenikaj i przenikaj, lokalnie si
z tego wykluwa niekiedy co zdatnego do wyobraania sobie tego, ale
mczy si tym nie ma co. Wystarczy sobie przedstawi funkcjonalne
uproszczenie, i ju.
Czyli dziaanie obserwatora ustalajcego w wiecie regu musz si
sprowadzi tylko do wczeniej opisanego - tu prezentowanego na tej
zasadzie, e sfera przechodzi, "rzutuje"si w/na paszczyzn. Mona
do tego doda, e na wielowymiarow paszczyzn, e jest te zmiana,
ktra wyskalowana robi za "czas" - e jest rwnie wyanianie si i
zanikanie w tle a to "wyu", a to "niu", a to "gry". I e mona to
sobie tak poziomicami czy podobnymi zaptlonymi kreskami na kartce
notowa. I to wystarczy.
Bo przecie nie ma co sobie zawraca gowy tym n-wymiarowym cigiem
zdarze - zachodzi. I dobrze. Mona to smakowa na rny sposb. Ale
do jego zrozumienia wystarczy "wypreparowane" ujcie, jedno starczy
za cao. Jak komu do czego to potrzebne, moe ten szkic sytuacji
mnoy i mnoy (albo i dzieli, jak taka wola) - sobie zalenoci
n-wymiarowe obserwowa logicznie - tylko e to ju sztuka dla tej
tam sztuki. To mona zrzutowa w komputer, niech przelicza, samemu
za te gwiazdy w ich wielowymiarowym wieceniu podziwia.
To jest i milsze, i zmysy porusza, i w ogle. Prawda?
Bo ja-my tu tylko na chwil.

cdn.

Janusz ozowski

You might also like