You are on page 1of 7

Kwantologia stosowana kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 8.3 Prdko graniczna.
- To kolejna nasza rozmowa, co ju wiemy o sobie. Jeste fizykiem
i powanie podchodzisz do tego, co robisz. Dlatego, nie zapominajc
o twoim fachu, chciabym ci spyta o tak osobist, po ludzku i na
co dzie reakcj, kiedy ustalasz w wiecie maksymaln prdko, co
do ktrej wiesz, e jest nieprzekraczaln granic? Zastanawiasz si
nad tym, jest to dla ciebie problem, czy przyjmujesz jako fizyczny
fakt? Ale tak szczerze.
- C, nieze pytanie. I jeszcze to osobiste odniesienie... Jeeli
ma by szczerze - to w spokojnym nie mi to nie przeszkadza, i do
dawno temat przeszed z pola "do poznania", w zakres faktu.
- Rozumiem. Ale nigdy nie mczyo ci pytanie, skd taka a nie inna
warto tej prdkoci, dlaczego w ogle jest warto maksymalna w
zmiennym wiecie? - Przecie, skoro wszystko, na przykad we wzorach
i logicznie, dy do wartoci nieskoczonych - dlaczego akuratnie w
tym przypadku jest inaczej?
- Nie mieszaj w to nieskoczonoci, przecie wiesz, e mona si bez
nich obej.
- Fizyka moe si obej, i nawet dobrze na tym wychodzi. Pytam ci
w tej chwili nie jako fizyka sprbuj, cho nieznacznie, z takiego
garnituru si wyswobodzi.
- To bdzie trudne, o ile w ogle moliwe. - Wszystko wok, jako
tam postrzegane, to fizyczno, a do tego dobrze policzalna. I sam
przyznasz, e takie podejcie si sprawdza... A poza tym, co tak
czuj, e prowadzisz t rozmow w upatrzonym celu, e zamierzasz co
udowodni.
- Nie zaprzeczam. Zreszt - jeeli to ma by ciekawe spotkanie to
nie bdziemy wymienia uwag na pogodzie czy programie telewizyjnym,
szkoda czasu... Pomylaem, e nasza rozumowa moe dotyczy czego
istotnego, tak dla mnie, tak dla ciebie. Mwisz, e si na co dzie
nie zastanawiasz, dlaczego granic zmiany jest prdko wiata, e
traktujesz to jako fakt zastany i pewny - wycigasz z tego wnioski
praktyczne i stosujesz je z poytkiem... Przyjmuj to. Rwnie jako
fakt zastany w naszej rozmowie. Ale warto pj dalej - uwaam, e
mona wyj poza tak nakrelony obszar, z poytkiem dla, tak mocno
przez ciebie podkrelanej, uytecznoci... A co do zaplanowanej z
gry tematyki? Podobno, tak mwi, lepiej dy w dowoln stron,
ale wanie w jak stron, ni szamota si w pustce.
- Wic rozmawiajmy, wszak warto rozmawia. Na ile zdoaem pozna
twj sposb dziaania, to za chwil rzucisz jak analogi i na jej
podstawie bdziesz udowadnia, e...
- Analogia? Oczywicie, jak najbardziej - to konieczno. Zupenie
nie rozumiem, jak mona nie korzysta z takiego potnego narzdzia
badawczego i nie stosowa do wycigania wnioskw, a tylko uparcie
si we wzorki czy linie proste lub krzywe wpatrywa. Przecie bez
odwoania si do realnie i namacalnie doznawanego wiata - ale ju
rozpoznanego - bez tego nie zrozumiesz nowoci, adnej nowoci. To
nie przypadek, e umys, kiedy "skanuje" otoczenie, nie przeprowadza

tego szczeg po szczegle, ale pozyskany obraz odnosi do wczeniej


wypracowanych obrazw i "obrabia" detalicznie tylko to, co jest w
obrazie nowego, albo wanego z jakiego powodu. Znany i poznany w
szczegach proces lub fakt, to podstawa dalszego dziaania. Czyli
analogia to jest to.
- Moe tak, moe nie, widz ograniczenia. Zwaszcza w zakresach, w
ktrych codzienna obserwacja nigdy si nie znajdzie.
- Powanie? Mwisz to z serca i gbi?
- Nie artuj, jestem fizykiem.
- Prawda, fizyk si w tobie odezwa. A prosiem, eby nasz rozmow
przenie na inny poziom.
- Jestem fizykiem i pozostan.
- Nie zaklinaj si. Mgbym od razu i atwo wykaza, e na wielu
polach i od zawsze wykraczasz poza zakres, ktrego tak uparcie si
starasz trzyma, jednak przyjemno drczenia wol rozoy na raty,
wiksza satysfakcja.
- W rzeczonej sprawie mam inne zdanie. Zamiast sowotoku prezentuj
analogi, moe bdzie interesujca.
- Obrazie si, niepotrzebnie. Na spokojnie zapewne przyznasz, e
fizyka po wielekro zamienia si w analizowaniu wiata miejscem z
filozofi - to taka yciowa przypado tej nauki. I nie jest to w
adnym przypadku zarzut, tylko stwierdzenie faktu. - Fizyk te jest
czowiekiem, chce wiedzie, wic "wychyla" si konceptem poza tu i
teraz mu dostpne... a to ju czystej wody filozofia.
- Analogia miaa by.
- Prawda... Odwoam si do pocztku naszej rozmowy. Nie sdz, aby
zwrci uwag na uyte przeze mnie terminy, kiedy byo o prdkoci
i granicznej zmianie. Zauwa, e nie odnosz si w tej analizie do
ruchu, czyli pokonywania dystansu, co narzuca si od razu w opisie
stosowanym potocznie. - To nie przypadek, e odwouj si do zmiany
jako takiej.
- Zmiana, czyli co? Wszystko jest zmian, w fizycznym zakresie nie
ma bezruchu. Czym, wedug ciebie, jest zmiana?
- Piknie, jestemy krok dalej w rozmowie. Czym jest zmiana, to w
trakcie wyjdzie samoistnie, definicja jest zbdna. Natomiast teraz
i od razu zaprezentuj wniosek. To po czci prowokacja, po czci
ukierunkowanie mylenia - ale i uatwienie w dialogowaniu.
- Pokrtnie to idzie.
- Poczekaj, mamy nieco czasu, cztery, a moe kilka stron zapisu mi
zejdzie, spokojnie si wyrobi w takim zakresie... Teraz wniosek:
prdko wiata, wielko graniczna prdkoci obserwowanej zmiany,
jest rzeczywicie tak i zawsze tak, czyli maksymaln. - Tylko e
zarazem, podkrelam, zarazem s wobec tego faktu prdkoci wiksze
i duo wiksze, teoretycznie nieskoczenie wiksze.
- Ale pojechae. Totalna sprzeczno. Po cichu powiem, e rwnie
ociera si o bekot. Nie obra si teraz ty.
- Ja? Obrazi? Ale skd. Wicej ci powiem, bybym mocno zdziwiony
inn twoj reakcj. Po prostu, jako fizyk, nie masz wyboru - opis
powyszy w twoim zbiorze poj si nie mieci. I mieci si w nim
nie moe. Jeszcze wicej, nawet kiedy odrzucisz postaw fizyka i w
tej formule dopatrzysz si czego interesujcego, to sprzeczno w
opisie a bije po oczach. Bo jak moe by warto najwiksz, ale
jednoczenie ma by dopeniona duo wikszymi?

- Wanie, jak? Zakadam, e wiesz, co mwisz - nie widz u ciebie


oznak chorobowych. Ja w tym widz tylko sprzeczno.
- Mamy punkt zaczepienia i cz wspln, to ju co jest. A, tak
na marginesie, kolejny wniosek - i to rangi najoglniejszej z tych
oglnych: w opisie wiata, i szerzej rzeczywistoci, nie proste i
liniowe definicje s prawd, a przynajmniej nie w maksymalnym ju
zakresie. W brzegowo skrajnym ujciu wszystkie czstkowe ujcia s
poprawne i razem - razem oddaj to, co jest ow rzeczywistoci. W
ostatecznoci kady opis jest poprawny - o ile by poprawnie, wic
logicznie poprowadzony. Warstwa sowna jest naddatkiem, literatur
i przesania gbok tre, ale ta jest jedna. Tylko jedna.
Nieco inaczej to ujmujc, ostatecznie opis dowolnego faktu jest w
sobie poprawny, jeeli uwzgldnia oba punktu widzenia - czyli jest
taki i taki. Podkrelam, oba punkty widzenia, pozornie sprzeczne i
wykluczajce si, cznie stanowi tre opisu oraz oddaj prawd.
Nigdy jeden.
- Tak, niele, niele...
- Dlaczego zmiana graniczna, a nie prdko? Niech bdzie, czas na
analogi.
- Robimy postpy.
- Wybacz, filozof to nie fizyk, co chwila go zarzuca, obrazy i za
nimi idce sowa mno si i trudno zmieci si w kilku zdaniach.
Co, znw nawiasem, ostatecznie jest pomocne w zrozumieniu. Bo wzory,
przyznasz, poprawnie opisuj procesy, ale s takie mao wyraziste,
suche... Dobrze, ju dobrze, nie machaj rk... Co za analogia? I
tu ci chyba nie zaskocz: ja, ty - czyli my. Dlaczego taki zbir?
Bo najbliszy, bo rozpoznany i doznany na wszelkie moliwe sposoby
i dogbnie. - Jak to lubi powtarza, tu sycha i wida wszystko.
I o to w tym chodzi.
- O ile dobrze ci rozumiem, chcesz dowodzi prdkoci wiata w
zbiorze ludzi, tak?
- Owszem, idealnie si do tego nadaje. To mgby by dowolny zbir
i proces, ale ten jest nam najlepiej znany, przez to doskonale si
nadaje do takiej analizy.
- Widz, e nie artujesz, gdzie tu prdko wiata? e czowiek
stosuje takie prdkoci - dziki fizyce - tu pena zgoda, ale chyba
nie o to ci chodzi?
- Nie, zupenie nie. Wzgldem zasug fizyki dobre sowo mog nawet
rzuci, co mi tam, ale to drobiazg. Chodzi o zrozumienie zjawisk, to
si liczy.
- Gdzie tu masz prdko maksymaln, wietln?
- Po pierwsze, wszdzie, w kadym procesie tworzcym istot, ktr
tu definiujemy jako "czowiek". Ale to temat na inn okazj - take
wielce ciekawy. Przecie na poziomie atomowym, czy podobnie, to w
swoich reakcjach zawiera t prdko, nie zaprzeczysz. - e zbir w
caociowym odbiorze jest powolny, prawda, ale zmienia si gboko
z tak maksymaln wartoci... Po drugie, nie o tym mowa w obecnie
prowadzonej analizie. Chodzi mi, podkrelam, o podejcie logiczne,
filozoficzne, o dziaanie na pojciach - a konkret to sprawa nieco
z boku, acz obecna w kadym zjawisku. Podkrelam to: tu uywana i
zgbiana analogia odnosi si do wszelkich zjawisk i wyrnionych
w rodowisku (w tle) faktw, to moesz zastosowa wszdzie-zawsze.
- Czowiek jako miara wszystkiego, to ju chyba byo?

- Byo, i nie miej si z tego. Prawda, fizycy umieszczaj dzi, i


susznie, czowieczy byt gdzie na peryferiach oraz w przypadkowym
odniesieniu do wasnoci wiata - powtarzam, poprawnie. Ale druga
moliwo jest rwnie zasadna: to punkt odniesienia wszystkiego w
okolicy. A nawet poza tutejszym.
- Zrobio si, e ho-ho.
- Czy, wracam do twojego pytania o prdko maksymaln, czy jest w
zbiorze czowieczym zmiana graniczna - a jeeli jest, to jak si w
obserwacji objawia?
- No jak?
- Tu musz nieco duej pomarudzi, tego w kilku sowach streci
si nie da... Pytanie wstpne: czym jest zbir, oraz: czym jest w
ramach zbioru jednostka? - Nie wchodzc w gbokie dookrelenia, to
nie jest potrzebne, mona powiedzie, e jednostki tworz zbir i
poprzez swoj zmian odmieniaj tene. A z drugiej strony zbir w
rodowisku jest faktem nadrzdnym do jednostek i istnieje duej.
- Zbir zacz si kiedy tam, ale jednostki powstaj i zanikaj w
tle wiata w ramach wyrnionego zbioru.
- Taak...
- I teraz zasadnicze pytanie: jak w takim zbiorze zachodzi zmiana i
jak si przenosi sygna? Zaznaczam, to istotne: swj opis moesz w
takim zbiorze prowadzi tylko od wewntrz i postrzegajc jedynie te
skadniki, ktre s dostpne - to twoja fizyka.
- Jaki sygna?
- Sygna, czyli zaistnienie kolejnej jednostki. Zbir to jednostki
w liczbie mnogiej, tworz si i zbir si przez to tworzy... Kiedy
w zbiorowoci ludzkiej moe zaistnie kolejny punkt zbioru? Czyli
kiedy moe pojawi si nowy obywatel wiata? Potraktuj t analogi
jako uniwersaln. - Wwczas, kiedy w czasie i przestrzeni, na wanym
z ewolucyjnego punktu widzenia dystansie, spotkaj si pokrewne
sobie, jednak nie identyczne wasnociami jednostki. I znw istotne
pytanie: czy dowolne jednostki? Ot nie. Musz spenia rozliczne
warunki - a ju jeden szczeglnie: musz by "dorose". W przypadku
spoeczestwa ma to posta dokumentu zawiadczajcego o wyborczych
prawach i penoletnoci oraz o prawach na "klonowanie"... Mwic
inaczej, i to w tym jest najwaniejsze, taka jednostka musi wpierw
pojawi si w zbiorze, nabra si i gabarytw, dobrze si odywia,
eby odlegle ju od momentu zaistnienia mc powoa do istnienia
kolejny fakt.
- Czy chcesz powiedzie, e jednostka sygnau "wyrasta" z ta?
- Tak, dokadnie. - Czekaj, widz, e ju chcesz protestowa i, tak
si domylam, za chwil rzucisz, e czowiek moe i tak si dzieje
w zbiorze, ale nie foton czy podobnie.
- Foton nie jest stanem zoonym, to bezmasowa...
- A skd, mj drogi, to wiesz? Jako fizyk tego nie sprawdzie, bo
nie masz jak. To zaoenie, niedefiniowalne zaoenie. I jedynie w
twoim dziaaniu moliwe - foton dla ciebie to element najmniejszy z
najmniejszych, i koniec. Tylko z tego, zauwa, nie wynika, e musi
to by logicznie najmniejsze z najmniejszych. I to wanie staram
ci si udowodni. Moe pokrtnie to robi, ale o to w tej rozmowie
biega. Po to wprowadzam analogi ycia czowieka, eby dopuci w
tym momencie, e to, co dla ciebie jest "faktem elementarnym" - e
to nie musi takim by.

- Z oporami i dla dobra...


- Spokojnie, sprawa fundamentalna i warto to przemyle... Jeszcze
raz o powstawaniu czowieka. - Zauwa, e etap "do narodzin", a do
pojawienia si w zakresie nadprogowym i jasnym, e to - pozostajc
w ramach zbioru - zakres nieoznaczony i wanie ciemny. Jeeli si
trzyma terminologii, ktr stosujesz w opisach tego zakresu, to w
aden sposb zjawisk podprogowych nie rozpoznasz, adna mechanika
kwantowa tu nie pomoe bo dla ciebie, od rodka i ze zbioru, nie
ma tego okresu ycia. Zgoda, powiesz, e masz mikroskopy i podobne
i e to zbadasz. - Tylko, zauwa, i to jest istotne, takie dziaanie
jest poza zbiorem, poza fizyk ci dostpn to wyjcie "poza". W
przypadku czowieka to mona przeprowadzi technicznie, ale nie w
przypadku zbioru maksymalnego, czyli wszechwiata. Przy czym, w obu
przypadkach, tak czy owak, to jest poziom filozofii - logiczny. Czy
masz tego wiadomo?
- Bo ja wiem?...
- Zakadam, e masz. - Dalej, narodziny. Zaistnienie jednostki jest
tylko pocztkiem etapu, nie zakoczeniem. Musi pozyska zasoby z
otoczenia, eby nabra ciaa oraz znaczenia. I to w kadym zbiorze
i w kadym przypadku, nie ma drogi na skrty. Kada jednostka musi
nabra gabarytw, eby mc przekaza sygna. - Jest powiedzenie, e
ciao czowieka to opakowanie dla genw, ktre umoliwia przesy
kodu. Jeeli zastosowa to do wszelkich procesw oraz przyj, e
kada jednostka ma swj "kod istnienia" (genetyk), to rwnie co
takiego, co okrelasz jako "foton", to take jest zbiorem faktw o
mniejszych "rozmiarach" i e si skada - e si buduje w czasie i
w przestrzeni. Nie "odwieczna", kiedy tam powstaa jednostka, ale
dynamicznie i cigle tworzca si (i zanikajca) struktura.
- Kontrowersyjny wniosek.
- W ramach analogi jak najbardziej zasadny. I, co wicej, piknie
wpisuje si w dowiadczenie.
- e co?
- Nie przesyszae si. Mam tu na myli synne upiorne dziaanie.
- Ale to co innego.
- Niekoniecznie. Nie mwi o spltaniu, ale o tempie zachodzenia.
Jeeli obserwuj zmian, ktra przebiega szybciej ni postrzegany
w zakresie fizycznym rytm, to jedynie suszny wniosek jest taki, e
"poniej" tego zakresu zmiana dokonuje si szybciej. - Pena zgoda,
dla ciebie, jako fizyka, to dziwactwo albo szalestwo, ktre burzy
ad. Ale w omawianej tu analogii to konieczno, nawet oczywisto,
poniewa inaczej zjawisk rejestrowanych nie wyjanisz.
- Foton jako zbir?
- Foton czy dowolna jednostka, nie ma znaczenia. Wszelkie realnie,
w ramach dowiadczenia fizycznego dostpne fakty - to zbiorowisko
jednostek, dynamiczna struktura w trakcie przemian. Znasz zabaw z
kamieniem na sznurku, ktrym szybko si krci? Co wwczas widzisz?
- Okrg.
- Lini prost zamykajc si w stabilny okrg. A jeeli tych linii
tworzcych bdzie wicej, jeeli bdzie to zachodzi szybko i duo
szybciej, to efektem bdzie stabilizacja - twardy grunt pod nogami.
Maksymalna zmiana oznacza tylko tyle, e musi zaj taki a taki w
rodowisku zbir procesw, ktre wytworz, zbuduj w postrzeganiu
element. Foton czy czowiek, to ju nie ma znaczenia.

- Czyli, z tego, co mwisz, mam wycign wniosek, e prdko w


postaci wartoci "c", wiata - e to nie ruch, ale budowanie si?
e to tempo skadania si w jednostk-zbir?
- Tak. Prdko wiata nie dlatego jest tak, e szybciej si nie
mona przemieszcza, bo to ju pado (poniej progu zjawiska duo
szybciej zachodz, szybciej zbieraj si "w kup") - ale dlatego,
e jest to maksymalna, graniczna warto zbiegania si w jednostk
elementw skadowych. - Dowolny fakt musi si "pionowo" wybudowa i
dopiero w kroku nastpnym "poziomo" przenie sygna, a to trwa. To
zajmuje tak zwany czas.
- Jeeli przyj, e masz racj, to widz liczne skutki uboczne.
- Zapewne liczne, ale nie powiem, eby jako zaskakujce. Przecie
temat na rne sposoby jest omawiany. Przykad? Prosz. Zmienna w
czasie warto prdkoci wiata. Dzi odrzucana, ale co takiego w
modelach si uwzgldnia. A przecie to z zastosowanej tu analogii
wynika wprost i jako oczywisto.
- Zaraz, czekaj, dlaczego?
- Dobrze, cignijmy porwnanie. - Dzi, jako fizyk, obserwujesz, e
wszystko od wszystkiego ucieka, i e dzieje si to coraz szybciej.
Zaskoczenie byo spore, kiedy to ustalono. Tylko e, po pierwsze,
ten fakt obserwujesz od bardzo niedawna, ledwo kilkadziesit lat, a
nawet biorc obserwacje jako takie, to niewiele wicej si poza to
nie wychylasz. C to jest kilkaset lat, czy nawet kilka milionw
w stosunku do wiecznoci?... Ale na podstawie tak wycinkowego zbioru
danych wypowiadasz si co do staoci parametrw w skali znaczco,
i to daleko znaczco wikszej, czyli miliardw lat i jeszcze dalej.
Wtpliwoci s, fakt, ale takie wnioski wycigasz.
- Z tego nie wynika, e bdnie.
- Nie wynika. Ale we pod uwag histori czowieka czyli zbioru,
ktry definiujemy jako "spoeczestwo". Jak w ramach takiego zbioru
mogo dokonywa si przekazanie sygnau? Pocztki byy takie, zauwa,
e trzeba byo uporczywie szuka w rodowisku (nieraz daleko oraz z
licznymi problemami) kandydatki na dopenienie - drug powk nie
tak prosto odszuka w stogu wiata. Z tym, to istotne, e w przypadku
spoeczestwa proces przebiega odwrotnie ni we wszechwiecie: zbir
ludzki zagszcza si w miar zmiany, za to wszechwiat rzednie, i to
coraz szybciej. - Przynajmniej tak to wygldao, jeeli potraktujemy
serio model, e wiat to tak sobie tam "wybuch" i si rozszerza, w
t tam nieskoczono.
- Znw kontrowersyjne ujcie, cinienie jest stabilne.
- Dzi tak, ale czy jutro bdzie tak samo? Kolejny temat, ktry by
warto omwi i zastanowi si, dlaczego to wewntrzne cinienie w
ukadzie si utrzymuje - ale odmy to. Z ca pewnoci, zgodzisz
si, e nie bdzie to trwao wiecznie. A to oznacza, e spotkanie w
pustce drugiego elementu bdzie coraz trudniejsze e konstrukcja
bdzie caociowo si wychadzaa i gasa, wrcz dosownie.
- Ale czy to oznacza, e kiedy prdko wiata bya wysza?
- Oczywisto, i te policzalna. A przy okazji - bo nie mog sobie
darowa - refleksja na temat "parowania" si w dzisiejszym zbiorze
spoecznym, jako analogia do etapu wszechwiatowego kiedy-tam. Bo
i tak mona to modelowa... Zauwa, e w miar przyrastania iloci
elementw w zbiorze rwnie ronie liczba "zderze", czyli atwo
tworzenia zwizkw. Ale, jednoczenie, jest to stan "kruchy", mao

trway. Jeeli z trudem (i z darami) musz szuka pasujcej czci,


to znajdujc doceniam to, jeeli za kadym rogiem czy klikniciem
mam wybr ponad zapotrzebowanie, to szukam i znajduj, i znajduj,
i tak dalej. Stan duego zagszczenia ("gorcy") nie sprzyja takim
zblieniom, jest nadmiernie energetyczny, i to wrcz dosownie. To
w rodkowym zdarzeniu, czyli ani zbyt gorcym, ani zbyt zimnym, s
najstabilniejsze struktury i tworz si harmonijnie i jest to
zaleno generalna i uniwersalna.
- Podoba mi si.
- Ale to nie koniec takiego "analogowania". Znw czowiek, ale tym
razem chodzi o "twarz". Twarz w rozumieniu oglnym, logicznym i
konkret, fizyczny i jednostkowy, zawsze inny fakt. apiesz?
- Nie. Nie wiem, o co chodzi.
- e "atom", "foton", czy dowolny wyrniony przez ciebie element w
otoczeniu, to pojcie, abstrakcja zbiorcza, za ktr realnie znajduje
si - tylko i wycznie (i raz na wieczno) - z imienia i nazwiska
zdefiniowany osobnik.
- Do czego zmierzasz?
- e "atom" to nazwa, ktra zachowuje swoje znaczenie w zakresie
miliardw lat, jednak atom, konkretnie postrzegany zbir-fakt, to w
trakcie zmiany uchwycony stan lokalny oraz czasowo krtko obecny w
odbiorze... Jeszcze inaczej, e pojcie "atomu", podobnie jak stan
zwany "spoeczestwo", to zaistniao kiedy tam, natomiast kryjcy
si za tym konkret - to powstaje, chwil trwa zbornie, a nastpnie
ginie, rozpywa si, rozpraszajc si w paszczynie jednorodnych
elementw. "Czowiek" powsta kiedy, ale czowiek buduje si tylko
lokalnie i zawsze chwilowo. I w ramach zbioru.
- Interesujce, ale...
- Nie domagam si, eby od razu si do tego odnosi. Spokojnie i
z detalami to przemyl, jeszcze pogadamy. Na tym etapie wystarczy,
e traktujesz to jako co ciekawego. To mi wystarczy.

cdn.

Janusz ozowski

You might also like