Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 2.4 - wiato. I staa si wiato... Tak, tak, znacie - ale czy to prawda? Spokojnie, nie zamierzam tu i teraz was zanudza bajkami, mitologia to nie moja dziaka - jednak warto si zastanowi, co w trawie pojciowej piszczy. Wiadomo, e trzeba to byo wszystko wok jako ponazywa, ubra w sowa oraz odnie do wczeniej rozpoznanego. Wszelkie sposoby na poradzenie w yciu s dobre, jeeli istnienie przeduaj; nie ma znaczenia, czy abstrakcja jest budowana na bazie naukowej, religijnej, czy ma w sobie dowolnie inny element, liczy si skuteczno. Eksperyment i przydatno s rozstrzygajce. Moe by bardziej zyskowny efekt dziaania, moe by ograniczony w dostarczaniu wiedzy - ale jeeli pomaga zrobi kolejny krok, liczy si w bilansie. Przecie czas na podsumowanie kiedy nastanie, tu i teraz trzeba ten krok jednak zrobi i nie wpa w kopoty. Wic nie ma znaczenia, co i jak nazywam - liczy si sam akt nazywania i dziaania. Drog i jej puapki poznaje si w trakcie wdrowania, a nie z oddalenia. To tak oglnie, co by pierwsze zdanie wytumaczy. Ale nie tylko dlatego. Przecie warto si zastanowi, czy ujcie z mitu rodem, czy takie podejcie jest znaczco odlege od tego, co si w rzeczywistoci dzieje i co moe zaj? Czy zakres widzialny w postaci wiata i jasnoci, czy to "zabyso", czy si stawao co jest mitem, a co prawd? Ot, jest sobie widmo promieniowania, znacie, uczylicie si o tym, bo kiedy zachciao si fizykom uszeregowa w czstotliwociach i pod linijk pomierzone wartoci drga. Niby nic, mona powiedzie, zestawienie jak zestawienie. Tu co w skali popiskuje dwikami i rni si od zera, czyli ciszy - wyej w zbiorze s wartoci jako widoczne i doznawane - a jeszcze wyej te energetycznie naadowane, zagraajce. A szczytem urywa si to w sposb przypadkowy - i nie bardzo wiadomo, dlaczego wanie tutaj. Jedne elementy w widmie s wyranie zarysowane i wyznaczone, inne zachodz na siebie - jedne to rozcignite na znaczcym dystansie wartoci, inne skupione i liczone w mikrometrach. Fakt jak fakt, mona powiedzie - a jednak zasadniczy. Przecie w tym zbiorze znajduj si dwa zasadnicze podczenia do wiata, tu lokuje si mj gwny punkt dostpowy do danych. Czyli jest w tym zbiorze wiato, tak niewielki w zajtoci caego widma i w przeliczeniu na elementy zakres tego, co jest "oknem" na otoczenie - pasmo widzialne. Niewielki zakresem, a jake istotny w poznaniu. I jest oczywiste pytanie: dlaczego jest, jak i kiedy zaistniao, i do jakiego momentu bdzie? Jaki mechanizm prowadzi do wytworzenia we wszechwiecie warunkw, e wiato moe si sta. Si sta. - Co
warunkuje powstanie wiatoci?
Na pocztku jest regua. Kosmiczna regua. Nieskoczona i wieczna i jedna regua. Ruch "czego" w "niczym", jest pd CO przez NIC. I to ju wszystko potrzebne. A dalsze? Dalsze w skrcie prezentuje si nastpujco (szczegy w innej opowiastce). Dalej jest wczeniejszy wiat, ktry si rozpada - warstwy kwantw w oddalaniu - podobne i liczne strumienie energii z innych wiatw, a tych w nieskoczonoci jest mnogo - te strumienie energii si przecinaj, a tym samym "trasuj" w bezkresie sfer - a nastpnie wtaczaj, wpychaj do wntrza, czyli "w d", kwant za kwantem. I w rodku narasta zagszczanie, ronie cinienie, malej odlegoci midzy jedynkami czego - a proces, po wielu etapach i epokach, w swoim gstnieniu i zapenianiu "baki" osiga punkt krytyczny: nie mona wcisn wicej, bo wszystko zapenione. I co si dzieje? Dopyw energii trwa i nie moe si zatrzyma, nie ma ucieczki ze sfery, poniewa nacisk idzie z kadej strony, take nie ma wolnego miejsca w rodku - wic co si dzieje? Zapada si. Struktura si zapada. "Wciskane" w sfer elementy si zapadaj. W siebie si zapadaj. Czyli "krok dalej" - o jeden kwant dalej dochodzi do zapaci. W do tej pory jednorodnym zbiorze, gdzie kwant energii od kwantu energii jest oddalony rwnie o kwant (wic o jednostk liczenia), dochodzi do zapaci. Jedynka zblia si na tyle do drugiej jedynki, e maj teraz cznie rwnie warto jedynki - wczeniej byy dwa kwanty czego i jeden prni je dzielcy, obecnie jest jeden kwant czego i jeden prni - prni, ktra separuje od identycznego faktu. Obecnie ju podwojonej wewntrznie jedynki. I tym samym w caoci sfery ilo wolnego miejsca zwikszya si o poow, dokadnie o poow. Jeden kwant wicej docisku, a wiat w kadym kierunku robi si luny, ponownie pusty - i ponownie tworz si warunki do dalszego "pompowania" sfery. Prosty w swojej fizycznej mechanice proces - ale jake istotny dla dopiero rysujcych si na horyzoncie bytw. Co docinite do tego samego obok - i jest "podwojona jedynka". Te czego, a jake - ale zarazem nowo, kwant kolejnego poziomu rzeczywistoci. Przecie w tym dociniciu ju si rzeczywisto buduje. Jeszcze nie fizyka, do tego kilka krokw porednich, ale czasoprzestrze i owszem, to zakres buzowania kwantowego, dziejcego si brzegowo, jednak tu ju formuje si czasoprzestrze. Kwant w ruchu, a przestrze i czas nabieraj cielesnoci. Poniewa docisk zewntrzny trwa i trwa, i trwa - a do rodka tej caociowej zmiany, to w kolejnych punktach wzowych, kiedy tylko jednego kwantu trzeba do dopenienia, znw dochodzi do zapaci, na coraz nisze poziomy schodzi ewolucja. Ale jednoczenie przybiera na wadze. Tworz si coraz wiksze materialne "zbrylenia", o coraz wikszym wewntrznym skomplikowaniu - a zarazem coraz mniej liczne s to zbiory. C, skoro do zaistnienia fizycznego faktu potrzeba
caej piramidy kwantw, to w budow kolejnego bytu wchodz zbiory i
zbiory zbiorw. I dlatego takie zbieranie si w kup musi trwa. Bo wymaga zasobw. I dlatego te moe w caoci zaistnie sporo - jednak na pewno nie dowolnie duo. C, nawet w nieskoczonoci nie ma zasobw na dowolne i wszelakie. Wieczna zasada krtkiej kodry daje zna o sobie. W miar zapeniania si wntrza sfery jedynkami czego i w trakcie dociskania elementw do siebie, tworz si kolejne poziomy zmiany, od najbardziej rozedrganych, od energetycznie zasobnych - czyli od grnego zakresu widma promieniowania - a po te "zerowe", ospae i masowe. Czyli ju materialnie atomowe. Z chwil wypenienia si w sferze wszystkich moliwoci komplikowania struktur promieniowania - od tego momentu, poniewa nacisk zewntrzny nie ustaje i dopyw kwantw trwa, od tego momentu "zagszczanie", zbrylenia tocz si w ramach ukadu okresowego i atomowej drobnicy. - A pniej dalej, w ramach nastpnych poziomw ewolucji. Zasada docisku, "maszyneria cinieniowa" jest cay czas w ruchu, a jej produktami jest i obserwator, i wszystko wok niego. Istotny z punktu widzenia tego obserwatora jest moment "zaponu" w sferze - pojawienia si wiata. To stosunkowo wczesny etap takiego procesu, ale wany z powodu faktu obserwacji: wczeniej dla fizyka rejestrujcego zdarzenia nic nie istnieje - a "w punkcie", nieomal natychmiast, wybucha promieniowanie (i wiato jako takie) w kadym ju kierunku. Wczeniej "nie byo niczego", ciemno i bezkres oraz wieczno - i jest "pstryk" - i zapala si, i "staje si jasno". Z punktu widzenia obserwatora fizycznego, zawartego w zmianie - co trzeba podkreli w tym kontekcie - fakt zaistnienia w sferze (i to w kadym kierunku jednoczenie) wiata, to jest proces wybuchu, "zapalenia si". Ten moment musi uzyska w tym ujciu formu etapu pierwszego - i (wszech)pocztku. I jest zdumienie fizyka, i jest zakopotanie filozofa, ktry si w fizycznoci nurza oraz na niej opiera, a przy tym odrzuca dziwy jako tumaczenie tego momentu. I jest prba za prb przeniknicia tej wietlnej zasony, ktra jest jedynym dostpnym faktem - i jest a do nerwowoci poszukiwanie rozwizania. Dlaczego wybucho - co wybucho - gdzie wybucho - jednorazowo, a moe wielokrotnie wybucho - jednostka czy zbir - nieskoczony a moe skoczony - regua czy wyjtek... ? Pytania istotne, ale wynikaj z samej istoty obserwacji - z punktu obserwacyjnego i jego cech, czyli rodkowego pooenia w zmianie; a po drugie, z zawierania si w procesie, czyli moliwoci odbioru i pomiaru takich faktw, ktre ju s mocno rozbudowane. Zdarzenia prowadzce do wyonienia si na poziomie obserwacyjnym elementu w jego cielesnej postaci - ten brzegowy zakres zmian jest skryty na zawsze i poza pomiarem. Warunkuje pomiar, ale jest poza nim. Z tego te powodu cay i rozwleczony w czasie oraz przestrzeni tok zmiany prowadzcy do "wiata", to znajduje si poza zason samej wietlnej ewolucji - po prostu zaistniaa jasno zakrywa ciemno
wczeniejsz, elementy ju rozbudowane (w obserwacji od rodka) s
dosownie wiksze od tych poprzednich - i przesaniaj pomniejsze. I dlatego punktem najdalszym w przeszoci - i zarazem najniszym w aktualnej obserwacji - jest najbardziej rozedrgany oraz najmniejszy tym samym element promieniowania. Fizyk (eksperyment) niej-gbiej nie signie, poniewa operuje w/na najniszym-i-najgbszym sobie dostpnym poziomie - tylko e ten jest stanem zbiorowym i poczeniem jeszcze mniejszych elementw. Kiedy we wszechwiecie pojawia si wiato widzialne, ewolucja tej struktury jest ju daleko posunita, a historia zmian liczy spory zestaw krokw porednich. Zakres widzialny lokuje si praktycznie w rodku caego widma, wic dochodzenie do tego momentu trwao. A jednoczenie w obserwacji fizycznej dystans od pocztku do wiata podlega skrceniu - pojedyncze fakty s trudno rozrnialne, przez co nakadaj si na siebie. Jak w przypadku zoenia kilku zdj, obraz jest prawdziwy, oddaje tre, ale sumuje si w jedno. Kiedy ta jedno skada si z wielu odrbnych etapw. Czy mityczny opis zaistnienia wiata we wszechwiecie jest bdny i odlegy od prawdy? W adnym punkcie, jasno si staa - i wybucha. Czy mityczny opis zaistnienia wiata we wszechwiecie jest bdny i odlegy od prawdy? Jak najbardziej. Jasno si stawaa i adnego wybuchu nie byo. Oba stwierdzenia s prawd - oba opisy s poprawne. Nie ktry z mnich, ale jeden i drugi cznie oddaj ten fakt. Nie wolno ich rozdziela, poniewa jednostronno ujcia prowadzi i do zafaszowania obrazu, i do niezrozumienia procesu zmiany. Ogld z wntrza, ogld fizyka jest potrzebny na rwni, jak ogld filozofa, czyli zewntrzny. To na bazie ustale z zakresu "namacalnego", na bazie fizyki, moe filozof zbudowa obraz brzegu, wic na zawsze ciemnego i skrytego zakresu, i dopeni nim widoczne. Jednak eby to przeprowadzi, w wiecie musi si pojawi ten fundament i dalej pokaza w pomiarze, a nastpnie przybra posta wniosku. Oraz musi by wzmiankowane wiato, eby mona byo to zapisa na jakiej kartce papieru. I jest jasno.