You are on page 1of 6

Kwantologia stosowana - kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 10.1 - uwaga!, To.
Pewnie wiecie, a jeeli nie wiecie, to wam mwi, e najwaniejsze
- takie najwaniejsze z najwaniejszych w obserwacji jest to. Nie
adna tam jaka faktograficzna jednostka obserwacyjna, nie aden tam
lokalny atom czy wszechwiatowy element czsteczkowy (albo nawet i
zbiorowy), ale to to - czyli dopenienie do tej obserwacji jest w
swojej istotnoci gwne.
Tak, nie zerkajcie wy na mnie dziwnie, to prawda sama swoj gbi
prawdziwa. To to, pozornie nic istotnego i zbdnego w postrzeganiu,
to jest centralnym elementem poznawania oraz dziaania - tak ju po
caoci dziaania.
Przecie, wecie sobie pod uwag - jest takowe pytanie na wstpnym
etapie tego zastanawiania si: dlaczego co wida? I co to znaczy,
e wida?
Niby nic was nie zaskakuje, niby temat znacie. I ju pacholciem w
szkole wiata bdc rozebralicie to na czynniki pierwsze i tako
temu elementarnie podobne - czyli na takie tam, eby to!, elektrony
czy inne fotony. I jest jasno, i jest widoczno po daleki wiata
horyzont. A nawet dalej.
I spokojna wasza ysiejca albo rozczochrana.
A ja wam na to powiem w zapamitaniu, w takim gbokim analitycznym
precyzowaniu otoczenia na kadym jego poziomie, e si mylicie, e
w waszym ujciu tematyki obserwacyjnej brak wanie tego ta - tej
najwaniejszej skadowej wszelkiego wyrnienia. I mylenia, co z
si wielk wam poddaj pod rozwag, bo przecie i wasze pomylunki
wszelakie dlatego w tyme wiecie si sprawuj, e odniesieniem jest
to.
Nie inaczej - wy moje dopenienia zmysowo realne i wirtualne - nie
inaczej, tylko to musi si znale w centrum analizowania.
Fakty niech tam sobie i bd, fakty dawno ju zostay ponazywane, a
nawet w lokalnych zakamarkach wszechwiata obmacane, ale teraz czas
przychodzi, co by z ta wanie owo to wydoby i na pierwsz lini
je rzuci - na scen pchn oraz owietli logicznym promieniem. Po
co? eby zrozumie.
Tak to idzie, tak to musi teraz i - bez tego kroku ani rusz.
Ja swoje, wy swoje, niech to. Ta za nic pod uwag bra nie chcecie
i krzywicie si, i machacie rczkami na nieistotne waszym zdaniem
(tak po caoci idc) to - ech, wy.
To ja wam na to teraz z grubego argumentu wypal, o wzmiankowan tam
powyej moliwo widzenia zahacz. Jak to jest, pytam si was, e
wy sobie otoczenie ogldacie, taki i owaki fakt fizyczny mierzycie
lub tylko w zadziwieniu czy tam zachwycie podziwiacie? - Dlaczego i
jak, i czemu takie patrzakowe eksperymenta s moliwe?
Co, nie wiecie - to ja wam powiem. - Bo jest to, ono to widzenie w
kadym kierunku umoliwia.

Wy sobie jaki tam konkret w otoczeniu wyrnicie - i go badacie w


dowolny te sposb. I co, to tak prosto wyglda? - tylko fakt i nic
poza tym wanego? Zastanwcie si, czy ten postrzegany konkret to
ju wszystko, tak po caoci wszystko?
Nie, drodzy wy moi - nie i nie, to dalece nie wszystko. A nawet tak
zupenie mao.
Bo najwaniejsze w tym waszym spojrzeniu jest to, czego nawet nie
dostrzegacie, czego nie uwzgldniacie - to, zakres do wyrnionego
dopeniajcy. Dlatego co wida, czyli e jest fakt, e istnieje do
niego dodatek, owe to - po prostu rne od niego otoczenie. Wida
konkret i dla was to ju wszystko, jednostka oraz cao (i niczego
wicej nie potrzebujecie do analizy) - a to bd w ocenie. Powany
bd.
Bo dlatego moecie to "co" pomierzy, dlatego moecie owo "co" do
czego innego odnosi - dlatego moecie taki czyn badawczy wykona,
e jest wzmiankowane i konieczne to. Jego, podkrelam, pozornie w
tym dziaaniu i eksperymencie nie ma, dla was liczy si tylko owo
widoczne, na nim skupiacie swoj uwag w peni - ale moecie tak w
zapamitaniu czyni, poniewa jest do wyrnionego stan ta, wasze
obserwacyjne akty s dlatego moliwe, e jest pozornie zbdne, tak
po caoci w waszym badaniu niepotrzebne to.
Wy sobie gr, kamie czy osobnika rejestrujecie, ale to w caoci
mao - zupena mao wobec tego, co si na taki fakt po caoci
gromadzi.
Wy sobie, kochani fizyczni i do fizyki wszystko sprowadzajcy, taki
jaki element w wiecie ustalacie - ale to, po prawdzie, na chwil
z ta wyrosy ponad poziom badania fakt, tylko ciut si pokaza - a
dla was to ju wszystko, niczego wicej nie dostrzegacie - i nawet
niczego wicej nie chcecie dostrzega - i nawet to "wicej", czyli
to, za zbdny, odrbny, niepotrzebny i komplikujcy poznawanie te
po caoci fakt uznajecie. I to wasz najwikszy bd.
To wasze, wy moi eksperymentatorzy, zawsze chwilowe i mgnieniowe w
sobie wyrnienie w jednostk - to wasza rzeczywisto oraz wszystko
doznawane i poznawane - wszystko, czym dysponujecie i wszystko czym
si zajmujecie. Ale to dalece nie wszystko.
Zafiksowalicie si na jaskrawo widocznym obrazie, a szare lub ciemne
to pomijacie w spojrzeniu - badacie tre sygnau, a dopeniajc
"cisz" renormalizujecie z ujcia lub traktujecie za szum i chaos.
Dlatego nie dziwcie si, e wasze spojrzenie okazuje si nieostre,
spnione, powierzchniowe - poniewa to badanie, poniewa to sposb
prowadzenia pomiarw (postrzeganie) jest powodem takiego "widzenia"
wiata. Dlatego gubicie si w tak budowanym szkicu rzeczywistoci,
dlatego musicie losowo wprowadza do przelicze, dlatego wszystko
ze wszystkim wam si czy, a wyjcia nie wida.
A dlatego tak si dzieje, e to wasze uomne, niepene, odrzucajce
to spojrzenie w uudnym kierunku was prowadzi. Ju wiecie, e co
jest nie tak, szukacie drogi wyjcia, jednak nie wiecie, gdzie si
skierowa. I to jest wasz problem, nie wiata w jego zmianie. Wida
wszystko, prawda, ale to daleko nie wszystko.

eby wasze skoatane - lub uwizione w abstrakcjach - spojrzenie na


otoczenie wyprostowa, eby nakierowa w kierunku logiki i ta, ja
w wasz stron przykadem rzuc, natur si w jej biologicznym ju
zakresie podepr. - Czyli, tak przykadowo to biorc, grzybem si w
tej analizie posu.
Ot, idzie sobie jaki tam osobowy byt, co to si ju z ta pocz i
na wszelkie sposoby wyrni, idzie borem, lasem czy polem - i tak
widzi, e z gruntu wystaje sobie grzybiasta okoliczno, ronie to i
soki z gruntu zasysa na znanej biologom zasadzie, suy okolicznym
yjtkom za schronienie, a czasem nawet i daje si skonsumowa - i
wspaniale, i dobrze.
I co w tym takiego ciekawego - jak to si w tle i na tle pokazuje?
Co tu istotnego przykadowo?
A, widzicie, wszystko - bo w takim istnieniu grzybiastym wszystko
piknie wida, a do szczegowego detalu. To za model tej naszej i
caej rzeczywistoci moe doskonale suy.
Zauwacie, e taki grzyb - taki fakt fizycznie nadprogowo dostpny,
e to wyrasta z zakresu podprogowego, czyli z ciemnego w fizycznym
badaniu. W tym przypadku fizyk, ktry dziaa w zakresie dostpnym,
a wic ponad powierzchni, on nie moe stwierdzi zjawisk poniej,
bo jego wyrnienie dotyczy tylko i wycznie faktu - a faktem tu
jest "grzyb", czyli wystajce i w tym badaniu samodzielne, w niczym
ju umiejscowione (umocowane) zdarzenie w postaci namacalnej.
Dla fizyka, dla kogo takiego, cay przedzia podprogowych zdarze
- ktre przecie zjawisko "grzybiaste" warunkuj - one nie istniej,
s poza takim badaniem i spojrzeniem. S tem, ktre umoliwia oraz
warunkuje obserwacj, jednak samo w zakres faktu i pomiaru ju nie
wchodzi.
Widzicie to? Logicznie to dopenia "grzyb" (w jego istnieniu), ale
fizycznie jest niepoznawalne (i poza faktem).
A przecie, cignc analogi dalej, kady biolog, ktry natur grzyba
ju rozgryz powie, e widoczne to nic - e to uboczne zdarzenie w
caoci takiej ewolucji - ot, dodatek do istotnego. A tym wanym w
jego ujciu, zauwacie, jest grzybnia - czyli to, co jest skryte (i
to gboko) pod powierzchni. Wida grzyb, ale to maleki fragment
z caoci - kawaeczek ekosystemu, ktry si skada na wyrniony
fakt.
Chwytacie sens? Dostrzegacie powizania?
Widzie zalenoci midzy fizycznym zakresem a dopeniajcym tem?
Ale jest jeszcze gbszy poziom w grzybnym istnieniu, grzybnia to
jeden z nich. Przecie s zwizki z otoczeniem, pozyskiwanie albo
tracenie zasobw, s inne yjtka drobne a istotne, ktre takiego
osobnika wspomagaj w reakcjach yciotwrczych - a jest jeszcze i
poziom atomowy caoci ju wiata, drgania cieplne i podobne. Itd.
W takim zliczeniu wszystkich poziomw rzeczywistoci dopatrzy si

mona, i to jako konieczno. Od widzianego w nadprogowym zakresie


i ponad gruntem grzyba, poprzez grzybni ta, mona i caoci zdarze
w czasie i przestrzeni wszechwiata doj.
I, zauwacie to i pilnie zanotujcie, jak najbardziej zasadnie mona
doj. Dlaczego? Poniewa wszystko skada si na to, co dla mnie w
lesie jako grzyb ronie i co w taki sposb definiuj.
Czy dowolnie inny fakt, "zasada grzyba" dotyczy wszystkiego.
A wecie teraz pod uwag fizyka i jego badanie grzyba atomowego ktrego niekiedy ze smyczy spuszcza, co by, a jake, o lepsze jutro
walczy. Taki kto te wdruje sobie tym borem, lasem czy kwantowym
polem - i widzi, e wystaje nadprogowo grzyb - atom, znaczy si. W
ten dese takie co wyrnia w wiecie.
Wic mwi taki fizyk, e "atom" to tyle a tyle masy, takie a takie
waciwoci chemiczne i fizyczne, w tabelki to zestawia, a nawet i
dziaania na atomowym drobiazgu prowadzi. I wspaniale, wszystko si
w tym zgadza, nawet materiaowo pokazuje ku radoci ludzkiej. I tu
nic doda.
Ale czy to penia poznania, czy to ju wszystko?
Nie i nie, sami to zapewne ju widzicie.
Bo to, zauwacie, jak takiego "atoma" czym szturcha, to wieci w drgawki wpada, rusza si, otacza go losowo elektronowa i mga
nieoznaczonoci - i w ogle badanie nieostre oraz zawsze rozmyte na
fali; niby atom, a jednak nic pewnego. Niby wyrnione dokadnie w
tle, a jednak granicy w takim eksperymencie trudno si doszuka, bo
ona skryta. - A nawet nie bardzo wiadomo, gdzie przebiega ani czym
jest.
I co, jest "atom" caoci, czy nie?
I tu - widzicie - odpowied na takie pytanie, cho przez analogi
do "grzyba" jednoznacznie si narzuca - ona taka jednoznaczna by
nie moe.
I jest "atom" grzybem wyrosym z ta - i nie jest.
Bo to, widzicie, fizyk w swoim badaniu jest w prawie - moe fakt w
postaci "atomu", czy dowolnie inny, wyodrbni z otoczenia i si do
tego zakresu ograniczy. Moe takie zgrupowanie jednostek w cao
atomow potraktowa za wszystko - poniewa w tym badaniu dla niego
to rzeczywicie wszystko. To wynika z przyjtej metody dziaania ale i struktury wiata: jest co i to "co" jest od tego miejsca do
tego. Tak wnosi doznawanie wiata, tak wnosi najbardziej nawet ju
rozbudowane badanie wiata. Dla fizyka w jego badaniu liczy si to,
co mona zapa i zbada, co "wystaje" z ta - to jest konkretem i
jedynym zakresem dziaania. Bo jak w eksperymencie uwzgldni to,
czego w obiekcie nie ma? Nie mona. - Jeeli badam "atom", jeeli w
analizie wiata ograniczam si do nadprogowo widocznego, to caa w
spojrzeniu zoono znika - jej nie ma. Caa "grzybnia" wiata w
tym ujciu jest niewanym tem, cay "ekosystem" warunkujcy tak
struktur, to jest niewidoczne, nie moe by widoczne. Nie moe, bo
buduje obserwacje z jednostek fizycznie logicznych.
Ale, i to jest wane, mam prawo tak dziaa - mam prawo odrzuci w

eksperymencie to - mam prawo o tle nie pamita lub nawet o nim nie
wiedzie - poniewa wyodrbnienie na to pozwala: si sprawdza. I to
dlatego fizyk jest tak skuteczny.
Ale, i tu wkracza ju szersze ujcie, problem pojawia si wwczas,
kiedy chc ten "atom" zrozumie - kiedy poszerzam dziaanie o coraz
to nowe poziomy. - Zwracam uwag, e biolog na tym poziomie analizy
te gbokie zalenoci uznaje i wykorzystuje, jednak fizyk cigle o
tym nie wie i pomija. I dalej w niewiedzy pozostaje, nieuwiadomiony
on ci.
Dlatego i std te interpretacyjne spltanie.
Fizyk, ktry pragnie "przewietli" otoczenie i chce zrozumie, co
i dlaczego si dzieje (dlaczego "atom" jest atomem) - musi, musi na
kolejnym poziomie wprowadzi dopenienie. A to elektrony w ruchu, a
to promieniowanie - a to pole takie czy inne, ktre otacza i ktre
warunkuje "atom". Fizyk w swoim dziaaniu poznawczym siga grzybni
oraz coraz gbszych zalenoci "atomowego ekosystemu". I wprowadza
ten kolejny poziom zawsze jako konieczno, poniewa wyrniony w
eksperymencie fakt nie pozwala si w szczegach uzgodni z innymi
w zbiorze rejestrowanymi elementami i zalenociami. Pomimo e jest
praktyczny w obrbce, to bez takiego (mocno ju w gb sigajcego
osadzenia) wydaje si dziwaczny i niezrozumiay.
Fizyk z coraz wikszym trudem wgryza si w poziomy rzeczywistoci,
rozbija kolejne kulki elementarne, buduje wielkie (i coraz wiksze)
konstrukcje techniczne lub abstrakcyjne, ale w adnym eksperymencie
"atomu elementarnego" nie moe sign, widzi wszystko, a to zawsze
nie wszystko.
Wida "atom", fizyczn jednostk - a to zbir elementw.
I zawsze, zawsze - i zawsze w zakresie fizycznym wida tylko zbir.
Nie ma znaczenia, co sobie fizyczny eksperymentator wyodrbni w tle
wiata - to kadorazowo zbir. Najmniejsze z najmniejszych i jako
dostpne dla fizyka, to zoenie - atom, foton, dowolnie pojmowany
fizyczny fakt, to zoenie. Tylko tak.
To nieostro, bez wyranych granic i zawsze chwilowo ustalony fakt.
To energetyczny "wir" w jednorodnym tle.
Kady element wiata jest dopeniony tem, okresowo pomijalnym, bo
wydaje si nieistotnym dodatkiem - ale na koniec okazuje si czym
niezbdnym, a nawet zasadniczym. Na koniec analizy rzeczywistoci
to to, pozornie nieobecne i zbdne, to ono okazuje si pierwsze i
najwaniejsze.
A konkret to tak na mgnienie.
I jeszcze wam powiem, ju na fina, e tak najgbsz prawd wiata
jest to, e najwaniejsze jest NIC, nico, pustka, zero - null. W
takim tle i na takim tle umocowane i zbudowane jest to wszystko, co
nas otacza - i czym jestemy. Nie pospolite i w banalnoci swojej
codziennej CO jest pierwsze, ale wanie NIC, to si liczy w tym
logicznym dowodzeniu.

Tak, najpierw wyodrbnia si z ta jaki "atom", czyli CO, bo to w


oczka si wpycha, to te oczka tworzy, to jest atwo zauway w tym
nicociowym tle. I wspaniale; i to si bada, zgbia, ustala jakie
reguy i zalenoci.
Ale, zauwacie, tylko dlatego owo CO jest takie widoczne, e w tle
jest to NIC - to nieskoczone w swojej nicoci. Niebywale usune
w logicznych konstrukcjach i wspierajce rozumny namys nad wiatem.
I dopenienie do "jedynki" czego "zerowe" NIC. Bo jak rozumny byt
w analizie CO od rzeczywistoci dejmanie - to nic si nie stanie,
zawsze to nicoci pozostaje. Wic operacja na abstrakcjach biegnie,
wszystko si zgadza, zachwyt nad CO si wznosi niczym grzyb kropl
deszczu podlewany - i jest wspaniale, tylko podziwia. A to bd, i
to wielki bd analizujcego.
Owszem, mona w takim dziaaniu CO odrzuca i si powoywa na NIC,
bo ono ostateczne - ale nie rozumie taki jeden, e i samego siebie
w takim dziaaniu redukujcym z rzeczywistoci wykasowuje, przecie
nie takie on rzeczy na trzewo i po pijaku robi. Ale spokj w takim
czynie duszy osiga - i niby wszystko mu si zgadza. Przecie wie,
e jest jeszcze wspomniane NIC. I to pozwala mu pogadanki o wiecie
prowadzi, e jest wielce ciekawe, dlaczego jest to CO, a nie tylko
NIC.
Jednak na tym CO si skupia, tylko to go pasjonuje.
Ale, widzicie, to bd - zasadniczy, fundamentalny, najwaniejszy w
konstruowaniu (i w rozumieniu) wiata bd. Nie CO jest wane, ale
NIC.
Opok, podstaw, fundamentem logiki jest NIC.
Zasadniczym, ju do niczego redukowalnym znaczeniem NIC jest to, e
pustki niczym nie mona zastpi - nie da si. CO mona w zapale
odrzuci, ale nie NIC. Na samym dnie logiki, na dnie absolutnym i
ostatecznym, znajduje si i adnym sposobem nie daje si ruszy z
posad NIC, pustka - matematyczne zero. CO mona zanegowa, jednak
NIC ruszy si nie daje adnym sposobem.
NIC to jednoznaczny, jedyny i pewny, tak na beton, na kamie - na
wieczno utwardzony element rozumowania. - Rzeczywisto stoi na
pustce - tem wiata jest pustka.
NIC - fundament.

cdn.

Janusz ozowski

You might also like