Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).
Cz 12.2 - wewntrzny-zewntrzny. ... - Przyjmuj twj zarzut. - Poruszane tematy zazbiaj si ze sob, zbir argumentw jest wielkoci skoczon, dlatego w opisach, w tu prowadzonych rozmowach, musz si pojawi zblione sposobem ujcia obrazy i uzasadnienia. - Powtarzam, przyjmuj do wiadomoci uwag, a nawet przyrzekam, e postaram si rozszerzy katalog analogii, ale do jakiego stopnia to si uda, zobaczymy. Przepraszam za wygoszone do teraz, ale prosz o wyrozumiao na przyszo. - Rzeczywicie mgby si postara. - Zasadniczym, centralnym tematem dzisiejszej rozmowy - jeeli si zgodzisz - chciabym uczyni obserwatora, dowolnego uczestnika zmian zachodzcych w wiecie i ich obserwatora. - Czyli wracamy do strzelania, ucznika, tarczy? - Nie czepiaj si, to idealny model, maksymalnie prosty, a zarazem oddaje wszelkie zalenoci. Ale, zgodnie z przyrzeczeniem, postaram si go zmodyfikowa. Taka wariacja "w temacie" - rakieta startujca i zdajca do celu. - Jestem pod wraeniem... - I jak takiemu dogodzi? Ja si staram, obraz sowami maluj, dal i inn perspektyw wprowadzam, nowinki technologiczne stosuj - ale takiemu mao... - Dalej jestem pod wraeniem... - Dobrze, tylko spokojnie... Wic tak... Jest wzmiankowana rakieta czy dowolnie inny proces wyrniony w tle, ktry posiada swj moment "startu", pocztkowy i pierwszy, w tym przypadku jest to rzeczywicie start rakiety. Dalej jest okres "lotu", czyli zmiana przebiegajca midzy punktami skrajnymi. I jest fina, cel, moment osignicia ju brzegu w formule "wbicia si w tarcz". Wszelakie inne okolicznoci, usilnie to podkrelam, s w tak prowadzonej analizie zbdne, chodzi o maksymaln i doskonale widoczn logiczn prostot. - A fizyka? - Do fizyki za momencik nawi, tylko e rwnie w najoglniejszym znaczeniu, takim fundamentalnym... Bo co tu jest istotne? Wczeniej, kiedy temat si pojawia, to ju pado: pooenie obserwatora. - e jeden z dwu obserwatorw, ktrych w tym eksperymencie na zasadzie koniecznej trzeba umieci, e jeden z nich jest powizany z lecc i przemieszczajc si zmian, tu zawiera si w poruszajcej si do celu rakiet - a drugi znajduje si "z boku" i rejestruje zmian w jej caoci, czyli z punktami brzegowymi. - Dobrze, znam i rozumiem, jednak nie widz, na gruncie fizycznym, w ich obserwacji adnych rnic. - Bo ich nie ma. Do tego punktu chc wanie przej - chodzi o ten fizyczny fundament, ktry wsptworzy oraz warunkuje w obserwacjach obu postrzegajcych, wewntrznego i zewntrznego... - Mw, sucham. - Wczeniej, nieco upraszczajc opis, podkrelaem rnic w takim rejestrowaniu zmian, e zwizany z ruchem obserwator nie moe nigdy
w swj zakres odbioru wprowadzi ani pocztku i startu zmiany, ani
zakoczenia - bo kiedy jest mier, to nie ma obserwatora. - A drugi widzi wszystko. - A drugi moe i musi ustali w takiej zmianie punkt zaponu takiego procesu i jego zakoczenie... Ale, widzisz, s niuanse tego opisu, i to nimi teraz si zajmujemy, one si licz. Tamte ujcie jest po caoci suszne, ale obecnie wchodz na scen detale. - Czyli? - Powoli, nie poganiaj... Chodzi o t wspomnian fizyczno, o to, e obaj, e dowolni obserwatorzy w swoim fundamencie zawieraj - a te i sami si zawieraj w fizyce, w zmianie pojtej fizycznie. A wic ze wszelkimi reguami i ustaleniami, ktre jako fizyk czynisz na kadym kroku. - W adnym wypadku nie moe powsta wraenie, e w jednym obserwatorze jest wszystko, a w drugim jakie ograniczenie lub niepeny stan wiata - w sensie gbokim nic ich nie rni. I to nawet na poziomie doznawania szczegw w formule brzegu. - Czekaj, czyli wewntrzny obserwator te poznaje brzeg? Poprzednio to odrzucae... - Prosz, nie gorczkuj si. Niczego nie prostuj, powiedziaem, e wszystko pozostaje na swoim miejscu, ale e obecnie w obraz trzeba wprowadzi szczegy, bo one s istotne. - Co mi si nie zgadza... - Pozornie... Powiedziae, uye sowa "poznaje", e obserwator w brzegu poznaje stan zmiany - to bd. Nie poznaje, ale doznaje... - Co za rnica? - Fundamentalna. Dokadnie o ten szczeg w tej chwili mi chodzi, i o tym chc powiedzie. O ile mi pozwolisz. - Zamieniam si w such, jak to si powiada. - Ju pado, e na gruncie fizycznym tych obserwatorw nic, ale to nic nie rni, i to w adnym momencie postrzeganej zmiany. Kady z nich doznaje przeksztace dokadnie tak samo - i to wraz ze stanem brzegu. Tylko przebiega to na innej logicznej zasadzie. Rnica si zawiera w pojciach "doznaje" i "poznaje". - Dla mnie to tylko gra sw. - Nie, absolutnie nie. Zauwa, e kiedy rakieta startuje, czyli si wzbija w niebo, ten pierwszy punkt zmiany - czyli w innym nazwaniu akt narodzin zdarzenia - ten punkt ju jest zwizany z obserwatorem, przecie on tu si zaczyna w jego yciorysie. Tylko e, uwzgldnij ten fakt, jako doznanie - ale nigdy poznanie. - Dalej uwaam, e to bardzo nieostre i zabawa pojciami. - Nie i jeszcze raz nie, to jest punkt analizy - ktry dla ciebie, jako fizyka - ma szalone konsekwencje. Obserwator punkt startu, czy jak go tam nie okrela, ma w sobie - ten moment jest w nim obecny, i to na zasadzie koniecznej; korzysta z faktw dokonujcych si w i na brzegu. Doznaje je, ale ich nie poznaje - po prostu nie moe nic o nich powiedzie. - Dlaczego? Przecie to fizyka. - To fizyka, pena zgoda. Ale poza rejestracj. - Podkrelam to, poza rejestracj. - Ale dlaczego, z jakiego powodu? - Brak skali porwnawczej. - Albo banalniej: niemono wysowienia si w temacie... - Janiej.
- Czym si rni ujcia obserwatora zewntrznego do zmiany i tego
w niej zanurzonego? Fizycznie niczym, ale jest jeszcze dopenienie w postaci kolejnego kroku rejestracji... Zauwa, mj drogi, e dla obserwatora wewntrznego, tosamego z zachodzc zmian, w punkcie pocztkowym brakuje stanu "przed", poza jego obserwacj lokuj si wszystkie etapy przygotowawcze do startu rakiety - i to samo tyczy si brzegu "po" dotarciu do celu, po wbiciu si w tarcz, to take s fakty spoza zdarzenia. - Oczywicie warunkuj zmian, bez etapw przed i po nie byoby obserwacji jako takiej, ale nie wchodz, i to nigdy, w zakres wyrniony. - Dalej nie rozumiem. - I teraz pojawia si pytanie: dlaczego? Dlaczego nie mona uj w badaniu tych etapw, mimo e fizycznie one rwnie wsptworz tak opisywan zmian? - Dlaczego? - Poniewa obserwator wewntrzny w punktach brzegowych albo zaczyna istnienie i nie moe porwna do stanu wczeniejszego, tych etapw w jego zbiorze danych nie ma - albo te dane s, tylko e na kocu nie ma ju kolejnego kroku - nie ma nastpnego punktu istnienia, w ktrym takie porwnanie mona byoby przeprowadzi. - Na pocztku w badaniu brak odniesienia do wczeniejszego, bo jest stan "pustej kartki" - a na kocu, cho kartka zapisana caym yciorysem, nie ma zmiany, nie ma czego z czym rwna. - Na kocu jest jedna warstwa w postaci kwantw i nie ma "czasu" na takie dokonanie. - Czyli jest doznanie, ale nie badanie? - Wanie. Obserwator wewntrzny w zmianie doznaje j na kadym i w kadym etapie, ale eby j zarejestrowa - czyli stwierdzi, e ta zmiana jest oraz e si jako tam odmienia - musi posiada zapas, zbir danych o stanach wczeniejszych - musi dysponowa punktem, a po prawdzie zakresem do porwnania. - Fizyczne dziaanie, dowolny pomiar stanu wiata i zmiany dlatego jest moliwy, e jest rnica midzy mierzonym a tym wczeniejszym. Bo kiedy w/na brzegu jest stan jednoelementowy, nie ma i by nie moe pomiaru. - A obserwator zewntrzny, taki sam fizycznie, mierzy przed i po? - Ciesz si, e to dostrzegasz. Wanie mierzy, moe porwna. Na fundamencie fizyki oba procesy s identyczne, ale wewntrzny zakres wyklucza pomiar brzegu, poniewa dotyczy faktw jednostkowych - a zewntrzny dlatego jest moliwy, e operuje dopenieniem i cigiem dalszym. Wewntrznie brzeg si doznaje, w obserwacji z zewntrz si go mierzy. - Zewntrznie jest zawsze punkt odniesienia, zmienia si ukad pomiarowy. - I to. - Idealnie to punktujesz, jest to odniesienia. - Czego zapewne nie musz podkrela, pooenie obserwatora w ewolucji jest zawsze - i na zawsze wewntrzne. Nigdy te inne nie bdzie. Przecie zmiana to ja, tak po prostu - istnienie to cige mierzenie i obserwowanie, w stosunku do brzegu startu i celu. Moja wiadomo i samowiadomo dlatego s moliwe, e cigle mierz i porwnuj - wstaj rano i z wczeniejszym porwnuj, albo odnosz do postulowanego jutra. I to mierzenie, porwnywanie jest wszystkim - "ja" to cige odnoszenie do zebranych danych w archiwum, mojego wasnego czy zbiorowego. - To jako fundament. - Jako odniesienie i moliwo pomiaru - to jest obecne, jako fakt
niezbdny, w kadym dziaaniu i pomiarze. - Ty, jako fizyk, kady z
istniejcych bytw co wyrnia, wyodrbnia w otoczeniu, w tle. Bo jednorodne, jednakie skadniki - "jedynkowe" skadniki ta na takie wyodrbnienie pozwalaj. Tylko e zawsze do czasu. Kiedy w badaniu waciwoci wiata wychodzi, e trzeba wprowadzi w zakres zmiany postrzeganej drobniejsze elementy, e trzeba sign do ta i jego skadnikw, moesz to zrobi (i musisz to zrobi), eby niejasnoci w zaobserwowanym wyjani. W tym eksperymencie nie ma kresu. Nie ma go fizycznie, co zrozumiae, ale jest logiczny kres mierzenia. Dlaczego? Poniewa ostatecznym tem do stanu "co" jest "nic", zero matematyczne, nico - pustka pojta logicznie. A tego, przyznasz, adnym ju sposobem w zakres fizyki i badania nie wprowadzisz. - Bo jak tu bada brak czegokolwiek, jak zmierzy brak? - Spokojnie, nie musisz odpowiada, to pytanie retoryczne, nie mona. Fizyk bada co, a dokadniej, co w przemianie - wic brak czego adnym sposobem tu si nie mieci. Jednak kiedy postulujesz taki "fakt", to dodajesz do zbioru zero, kiedy masz w swoim obrazie pustk jako konieczno, to, zauwa, wykraczasz w takim dziaaniu poza eksperyment, przechodzisz na pozycje osobnika i obserwatora zewntrznego - i tu stajesz si, chcesz czy nie, filozofem. - I traktujesz, uznajesz w tym zakresie, ju filozoficznym, "nic" jako jednostk. I moesz na tej podstawie swoje wszystko wczeniejsze "pomierzy", porwna. I zmian do braku zmiany odnie. I t zmian zrozumie. - Zero jedynk dziaania... - Jakby to zabawnie nie brzmiao, na kocu analizy okazuje si, e zero, e "nic" to jedynka. C, liczy si skuteczno. Z tym, e w sensie gbokim pustka Kosmosu jest rzeczywicie jedna, przecie w nicoci nie ma elementw - nieskoczono zera wynika z samej jego "zerowoci" - e jest niczym. - Dobrze, ale dlaczego to si tak dla nas przedstawia? - Wane pytanie - z naszej konstrukcji. Jestemy w rodku zmiany, i to w podwjnym znaczeniu sowa "rodek": raz jako zawierania si w przebiegajcej zmianie, a dwa, e w jej rodkowym etapie. Przecie kada zmiana zawiera w sobie punkt startu, okres "lotu" oraz cel, do ktrego dociera (nie dy!, ale dociera). Czyli, kiedy odnie to do wszechwiata w trakcie przeksztace, to w tak wyznaczonym odcinku prostej mona dopatrzy si etapw wiodcych do rodka i dalszych, oddalajcych si od tego wyrnionego i jedynego takiego punktu w dziejach. Zgoda, nie musisz tego podkrela, e kady punkt prostej i odcinka jest jeden i jedyny, ale przyznasz, e rodek zmiany, e to jest maksymalnie istotne. Dlaczego? Poniewa zawiera w sobie - i to jest tu najwaniejsze - skrajn dla tego "odcinka" i tej zmiany liczb symetrii. A to przyznasz i jako fizyk, i jako esteta, i nawet jako matematyk - to maksymalnie symetryczne w sobie struktury mog, po pierwsze, zaistnie, a po drugie, sprawnie dziaa. e sprawnie tylko przez jaki czas, to w tym ju drobiazg bez znaczenia - cho rankiem tu i tam daje o sobie zna. Niestety. - I my?... - I my jestemy takim rodkiem rodka - i kolejnym rodkiem, ile by ich tam nie byo we wszechwiecie. To, e istniejemy, e moemy te obserwacje prowadzi, e moemy dokonywa pomiarw "teraz" do stanu wczeniejszego, a nawet do tego, co bdzie - to efekt zaistnienia w takim rodkowym punkcie zmiany. Tylko tu oraz teraz mona dokonywa
dziaa porwnawczych, nie wczeniej i nie pniej.
- My moemy, czy kady? - Tylko my, dowolnie jako obecni w rzeczywistoci "my". Jeeli na myli masz innych rozumnych gdzie i tam, to powiem, e to hipoteza mao prawdopodobnego zjawiska, ale nie jest wykluczona. Ale jeeli na uwadze masz konstrukcje nam bliskie, cho na drabinie dochodzenia do punktu rodka ewolucji wszechwiata zajmujce inne szczebelki to ich zdolno obserwacji jest analogiczna. - Nie trafili w punkt, ale s bardzo blisko. I oczywicie te swoje pomiary wiata w jego zmianie prowadz... Tylko e to my o tym rozmawiamy... - Jeeli znajdujemy si w rodku, to znaczy, e jest to wyrniony maksymalnie punkt i powinno by z niego wszystko wida, cznie z brzegiem. - Suszna uwaga, ale z ograniczeniami. Z takim mianowicie wanym i nawet zasadniczym ograniczeniem, e rodka ju dawno nie ma - e w dziejach wszechwiata to odlega historyczna chwila. e, owszem, w tym miejscu zaczyna si nasz "zapon", tu wystartowaa rakieta tej naszej zmiany - tylko to ju odlegy punkt dziejw. - Jestemy jego skutkiem, nasza zdolno gromadzenia danych i porwnywania ich si wwczas zacza, ale rodka ju nie ma. I dlatego wida tylko cz z caoci. - Brzeg w postaci pocztkowej - ten wszechwiata, i ten nasz - to ju oddalio si na tyle, e tego w dostpnym do horyzontu zakresie nie ma. I w tym ukadzie zmian ju nigdy si nie powtrzy. Rozumowanie to zawsze "fakt punktowy", we to pod uwag. - A skd moliwo przewidywania? - Pytanie pierwsza klasa, ale poczekaj, o tym za moment. Jeszcze w cigu poprzednim chc doda, e skutkuje to tym, co moemy pozna i jak to odbieramy. - Zauwa, e skoro nasze zaistnienie i istnienie przypada na rodek zmiany, to postrzegamy fakty w ich najlepszym, bo rodkowym w oglnym toku zmiany zakresie. Std ju oczywisty i konieczny krok do uznania, e to jako tam niezwyczajne. I pogld taki logicznie jest uzasadniony, w sensie gbokim poprawny - ale cae jego sowne tumaczenie, c... Nie ma co si wykrzywia na te abstrakcje, przecie innych wczeniej nie mona byo wypracowa, nie byo podstaw. - Po drugie, jako byt skomplikowany oraz zbudowany z mocno i maksymalnie skomplikowanych elementw, nie moemy odbiera jednostek skadowych, poniewa one nasze istnienie warunkuj. eby w sobie i w wiecie takie "elementarne" fakty ustali, musimy bada to za pomoc porednikw - oraz namysu, wychodzc poza eksperyment i konkret. Widzimy zoenie, obserwujemy rozcigajcy si daleko i gboko proces, ale dla nas fizycznie to jednostka; postrzegany na rne sposoby "fakt" uznajemy ze elementarny, a to tylko biegnca z maksymaln prdkoci i zawsze si budujca w fakt zmiana. Zmiana w nigdy skoczonej, penej postaci - t dopiero akt pomiaru wydobywa z ta, to nasze "spojrzenie" nadaje zmianie ksztat. - Ja, stwrca wiata... - Mwisz to z przeksem, a to oczywisto. Jest przecie wycznie ruch "czego" w niczym, ale co z takiego wielowymiarowo splatanego ruchu wyodrbnisz i jak to postrzeesz - i jak to dalej okrelisz, to tylko ty, zawsze tylko obserwator. Kady obserwator po swojemu i dla siebie ten nieskoczono-wieczny ruch dookrela i nazywa - to zawsze dziaanie jednostkowe, na wasn rk i na wasny uytek i zawsze te z indywidualnymi konsekwencjami. Lepiej widzisz, co w
tle lepiej wyrniasz - dalej zajdziesz, a jak bdzisz, to si na
najbliszym zakrcie twoja "rakieta" nie wyrobi. I wtopisz si tak na zawsze ponownie w to - jako si z niego pocze... - Dobrze, cz literack mamy za sob, teraz o przewidywaniu. - Moe to i byo takie z grnej pki, ale prawdziwe. A co do tej zdolnoci rozumu przewidywania wydarze w ewolucji - to oczywista konsekwencja bycia obserwatorem, i to w dwu odmianach jednoczenie. Czyli zawierania si w zmianie, doznawania jej punktowo - oraz do tej zmiany zewntrznego umiejscowienia si - przejcie z pozycji i wasnoci fizyka, na pozycj filozofa. Banalne dziaanie, ktre w tej zmianie jest dla bytu "archiwizujcego" dane i oczywistoci. Ale te koniecznoci. - Bo jak mam w sobie zbir faktw zaszych, mam je w pamici zapisane, to mog ten wspominany dzi tylekro akt w postaci pomiaru prowadzi. Moment zanotowany ju dawno przebrzmia i wszystko jest w innym punkcie, jednak ja stan teraniejszy mog do tego tamtego porwna - bo jest to archiwum. Cae istnienie jest takim mierzeniem i porwnywaniem, i to w zakresie biologicznym, gdzie zapis kodu jest takim namacalnym archiwum, w ktrym i wobec ktrego nowo dokonuje "pomiaru", a dalej odnosi to do stanu zewntrznego, do stanu wiata - i w zakresie abstrakcyjnym, gdzie zapisane obrazy otoczenia mona szybko i na bieco porwnywa z otaczajcym stanem wiata. I reagowa na zachodzce nowoci. - Fizyk i filozof w braterskim spltaniu? - Jak najbardziej. Fizyk obmacuje "teraz" wiata - czyli ustala, e jest grunt pod nogami, a filozof mwi, e to zmiana w trakcie takich i takich przeksztace i e mona kolejny krok postawi. Zauwa, e jako fizyk zawsze i tylko moesz ustali punkt zmiany, nigdy regu jej zachodzenia. - Acz, trzymajc si detalicznie zaprezentowanego wczeniej, nawet tego nie moesz ustali - moesz tylko dozna. Bo kade, dosownie kade ustalenie to ju pomiar, a wic wyjcie poza stan wiata. Jest wycznie ten punktowy tok zmiany, a on jest tylko doznawany. - Ale poniewa istnieje kolejny do niego, jest tym samym moliwy do pomiaru, czyli do filozoficznego opracowania. Jako fizyk na zawsze zwizany jeste z punktem, z tu-i-teraz. A kiedy w zapale ustalasz, e jest dalsze, e postrzegane to takie a takie - to ju przechodzisz na pozycje obserwatora zewntrznego. - I jeste bytem o cechach filozofa, nawet jeeli o tym nie wiesz - nawet jeeli ci to nie w smak. - No... - Ale i filozof, to wymaga podkrelenia, sam z siebie nic zrobi w tym wszystkim i z tym wszystkim nie moe, bo eby wiedzie, e co jest, musi ten fakt posi - a to moe wycznie od fizyka, ktry to dozna. - wiat i zmiana to stan pierwszy, musi by odnotowany, i dopiero na tej podstawie mona dokona porwnania. e to biegnie w szybkim tempie, e krok faktycznie mona postawi, to si zbytnio i na co dzie o tym nie myli - jednak czasami taka konieczno si w yciu pojawia. Na przykad wwczas, kiedy obserwacja dotyczy faktu o skali lat lub miliardw lat. W takim przypadku to, co zaszo ju w ewolucji ukadu, to jest odlege od obserwatora - ale jednoczenie wpywa na obecne, wiec jest wane do wyjanienia, co si dzieje. A jeszcze waniejsze z tego powodu, e pozwala przewidzie to, co si bdzie dziao dalej. Bo to dalsze, zauwa, jest pochodn zamiany w jej aktualnej postaci, przysze warunkowane jest teraniejszoci -
i dlatego moe by poznane. Wanie poznane, bo nie doznane. - Mam
w zbiorze dane o przeszoci i aktualnoci, wiem, e zmiana nie ma charakteru losowego, e j definiuje regua - i na tej podstawie w moim dziaaniu, zauwa e fizycznie tosamym, identycznym ze zmian w wiecie - na tej podstawie mog zbudowa obraz tego, co si tam i kiedy zdarzy. - Tego zakresu nie ma i dugo jeszcze go nie bdzie realnie, ale mona to lokalnie ju w zmianie, zewntrznie do niej, ubra w form i ksztat. Im lepiej to zrobione, im regua zmiany ma lepsz, wic bardziej szczegow formu, czyli wicej pikseli na obraz si skada - tym lepszy wynik. Potencjalnie siga zawsze oraz wszdzie. I filozof taki "obraz" moe zbudowa w oparciu o fizyk, czy podobne doznania. - Ale s fakty... - Nie bardzo rozumiem, co chcesz przez to powiedzie, ale jeeli o fakty ju zahaczasz, to powiem tak, zreszt idc w tym za fizyk: nie ma faktw, wszystko, co za takie traktujesz, to zmiana. - A co wicej, nawet niedookrelona. To te ju poznae na bazie dozna wiata. - Przecie wiesz, e mierzony gdzie gboko w dole, jak to twierdzisz fakt, to aden fakt, tylko co-si-dziejcego. Faktem w twojej i do ciebie tylko sprowadzonej obserwacji staje si w akcie pomiaru, sprawdzenia. Energetyczna zmiana si toczy, ty w to jako wsadzasz swoje palce czy inne przyrzdy - i tak ju "dopieszczona" zmiana zbiega si w obserwowan jednostk czego. - Ani ty nie masz pojcia, co to bdzie, ani proces nie wie, e si w to co bdzie dla ciebie skada - "nie wie", bo to tylko i wycznie zmiana, a co z niej bdzie chwilowo zoone, to ju fakt jednostkowy. By si w to "co" zbieg na moment - i za taki moment si rozpadnie na te jednostki skadowe... I teraz pytanie, znw ono tak w sobie bardzo retoryczne jest: dlaczego tak si dzieje? I odpowied: bo nie ma w wiecie niczego, co byoby czstk, jednostk, faktem elementarnym - i co byoby dostpne jako takie. Nie ma, bo jest tylko zmiana, a wszelkie postrzegane, wyodrbnione z ta elementy to zbiory. e na wysokim poziomie skomplikowania i dowiadczenia wydaje si, e co takiego jednak istnieje? Ale ju o tym mwilimy, to skutek budowy obserwatora - tego, e w jego konstrukcj zaangaowane s ogromne wielkoci elementw skadowych i e postrzega - e zawsze i tylko moe skomplikowane konstrukcje postrzega. A e z braku wiedzy nie traktuje tych "faktw" jako zbiorowiska faktw - c, to si wolno bo wolno, ale zmienia. - Jak ju skutecznie umieci si zewntrznie do zmiany, to i drobnicy fizycznie jednostkowej si dopracuje - to i wzmiankowan nico w brzeg istnienia wstawi - i si nawet na/w nicoci usadowi... Tak po nieskoczono i wieczno...