You are on page 1of 4

Kwantologia stosowana kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 1.3 Wielki wybuch?
Wybucho. Tak mwi.
Ale jeeli wybucho, to znaczy, e miao co wybuchn. Jeeli miao
co wybuchn, to znaczy, e byo "spakowane", zbiegnite (nawet do
"punktu"). Jeeli byo zbiegnite i zgszczone, to znaczy, e si
wczeniej gromadzio. Jeeli si gromadzio, to znaczy, e proces
wiodcy do takiego stanu musia trwa "jaki czas". - To mg by
nieskoczenie wielki odcinek czasu, to mg by nieskoczenie may
odcinek czasu ale to nie mogo by zero czasu!
Jeeli to nie byo zero czasu, to powstaje pytanie - po pierwsze
jaki to by czas (w stosunku do mojego), a po drugie, jak wiele (w
jednostkach czasu) trwao zbieganie si "w punkt"?
Z tym wybuchem, tak po prawdzie, to jest spory problem. Fakt, si
zgadza, tak "na oko" si zgadza. Wszystko wok si rusza - nawet
w tempie przyspieszajcym w miar lat - i w dal nieskoczon, i w
czasow wieczno si oddala. A to co oznacza.
Przyjdzie taki jeden, co to powie, e dlatego si to tak obrazowo
i analitycznie ma, e by pocztek i wszystko si w nim zawierao
punktowo, no i wybucho. A na potwierdzenie tych rewelacji podsuwa
do zastanowienia swoje zbiory danych, w ktrych rnorakie cieplne
i widowiskowe elementy si znajduj. e, na ten przykad, wszystko
w okolicy podobnie si zachowuje, e ogromniaste przerwy pomidzy
wysepkami rozkodowanej naukowo atomowej materii uzupenia "faszywa
pustka", w ktrej taka dziwno co si w wirtualnym kotowaniu
poczyna (pono z niczego). - A jeszcze one obserwator dodaje do
tego, e takowa pustka nie jest dzi trupio zimna i e ma w kadym
swoim kierunku podobn warto drgania. I poza tym wszystko zgadza
si, jak ten pocztek w okrelonym oddaleniu czasowym umieci i z
niego wyprowadza kolejne pokolenia gwiazdowych mas i innych bytw,
co to z prochu powstaj.
Ale objawi si inny kto, co to oficjalnego i popartego rnymi i
powanymi konferencjami pogldu na okolice nie akceptuje, no i si
domaga gosu w sprawie. e i owszem, wszystko si od wszystkiego w
pdzie sporym (i narastajcym) oddala, ale to nie musi by tak, e
pocztek by i e wybucho. I dodaje, e nawet owe cieplne resztki
to nie lady sprzed miliardw lat z okadem, ale uboczny efekt si
dzi i tutaj dziejcych energetycznych zawirowa. Sowem, w kto
garduje za cigoci w zjawiskach, a lokalny wszechwiat dla to
tylko jednostka w zbiorze moliwych rozwiza, ktra owym losowym
rozdaniem taka szczeglna i wspaniaa si wydaje (co poniektrych
a do skadania rczek przed zaniciem przymusza). - Dla takiego
kogo nic w tym cudacznego, wszdzie pospolito widzi i regu w
ewoluowaniu energetycznym postrzega, jedn a nieodmienn w czasie
i poprzez nieskoczon wieczno regu kosmiczn.
Itd.

Wic jako to jest? Wybucho czy nie wybucho?


Zapytanie skierowane do wiata o "czas poprzedzajcy", o rytmik i
schemat zmian, to pytanie, jak logicznie przebiegaa energetyczna
ewolucja, w wyniku ktrej tutejsze po horyzont si wyprodukowao
czyli, jak to si ma do aktualnie tykajcego zegara dziejw?
Dlatego pojawia si oczywista na owo dylematyczne pytanko odpowied:
musi si tak samo zmienia. Nie ma logicznie innej moliwoci. Nie
ma - po prostu nie ma. Trzeba si z tym pogodzi i do takowej myli
na zawsze i sposobnie przyzwyczai.
Nie ma innego odmienia si, nigdzie nie ma logicznej nienormalnoci.
Dlaczego gdzie tam, w zakamarkach wiecznego bezkresu, w ktrym i
nie do koca zrozumiaym matematycznym wymiarze, dlaczego tam nie
moe si inny, lokalny i nietypowy w zachowaniu i dziwaczny (w tym
tu rozumieniu) czas, czyli rytm zmiany objawi? Dlatego, e logika
kadej zmiany - od zawsze do zawsze - jest taka sama. Wicej: musi
by taka sama. Nigdy inna. - I nie jest to gardowanie jeno po to,
eby w opisywaniu wszystkiego spraw sobie uatwi, czy postulowa
dla uspokojenia swego jestestwa tak zgodno. Dlatego tak pa to
musi, poniewa tutejsze to wzr dla wszelakich konstruktw, ktre
mog powsta, wzr po nieskoczono - nie ma odstpstwa od tego.
Tak to wynika z samej procedury zmiany.
Mwic inaczej i bez owijania w zbdne wymiary: eby tutejsze si
w caoci nieskoczonego Kosmosu mogo wyklu, zdoby samodzielny
ksztat jako taki, a nastpnie (po wielokrotnych zaptleniach) si
w onym bezkresnym ywiole kwantowym rozpuci to musi by zgodne
w kadym calu z tamtejszym; eby tutejsze zaistniao w wikszym a
nadrzdnym zdarzeniu, nie moe by sprzeczne z mechanik tame si
dziejc. Nie ma odwoania, albo zgodno, albo wypad z istnienia.
- Tu obserwowana i jedynie dostpna procedura zmiany, to pochodna
rytmu generalnego, to lokalnie zaistniaa ewolucja energetyczna, w
ktrej ten rytm si objawia. I trzeba z tego wycign odpowiednie
wnioski.
Po drugie, czas tamtejszy, czyli "minusowy" wzgldem obecnego si
dokonujcego tykania zegarw - to logicznie dla mnie, bytu w tutaj
si dziejcym rytmie, zawsze ten sam czas. Dlaczego? Bo tak si to
skada, e innego nie zrozumiem (nie "poczuj"). Tak to jest.
Na logik, niechby nawet byo i tak, e si jaki naukowiec z onym
czasem w swoim laboratoryjnym zaktku zmierzy i wyprodukowa co
nowego w tematyce zmiany (inny rytm mu si objawi w analizowaniu
i odmienna regua). Czy one badacz zrozumie ten inny czas i go w
dalszym procesowaniu przewietli? Warto si nad zagadnieniem mocno
pochyli i je zgbi, bo istotne. Nie zrozumie, na kocu swojego
wmylania si w w odmienny proceder i tak musi si do otoczenia
tutejszego odwoa, odnie to do swojego oraz codziennego tempa
odmieniania, czyli do czasu mu zrozumiaego; na kocu i tak, czy
si chce czy nie, jest czas std i teraz. Dlaczego? eby procesy
zrozumie. - Trzeba, to konieczno!, na dowolny przedzia-zakres
nieskoczonego bytu nanie, naoy rytm std i teraz, eby swoim
lokalnym rozumkiem to ogarn. I to mimo tego, e nieskoczony w
proceder zupenie nic nie wie, e obserwator tak to nazywa, e tak
to znakuje abstrakcyjnie. - I zawsze tak jest.

Po trzecie, kiedy na fundamencie odnotowanych w otoczeniu zjawisk w


formule rozbiegania si (przyspieszajcego uciekania materialnych
kawakw od siebie) opisz to jako zdarzenie z "chwil zero" albo
podobnie (tak si to bdzie postrzega) - to jedynie sensowna, wic
logicznie zborna mylowa konstrukcja jest taka, e w mityczny i w
przeszoci umiejscowiony punkt ewolucyjny, to bya jedno, jakby
jedna komrka yciodajna, z ktrej (w kosmicznym akcie no, tego
tam, "zapodnienia") co si zaczo wykluwa na wyprzdki, a te
inflacyjnie (lub inaczej). - e byo zbiegnite i wybucho, bo dzi
si wanie porusza w kad stron.
Tylko e z tego wynika, e zbieganie w w punktowy stan kwantowy,
to musiao by stronnie analogicznie (wic symetrycznie) rozoone
wobec tutejszego wybuchania, musiao si na zasadzie lustrzanego
odbicia dopeni do postrzeganego. - Przecie, to na logik trzeba
bra, adna bytujca konstrukcja nie jest tylko lewa czy prawa lub
w inny sposb poowiczna, wszystko ma dwie strony. - Czyli tam si
zbiegao, tu wybucho, ale w caociowym ogldzie zjawiska wyania
si symetria, nie inaczej. Nie moe by inaczej.
Dlaczego nie, zapyta ten lub w? Czy logika, a nawet wzory na tak
okoliczno wyprodukowane, zabraniaj dziwacznego, wic jakiego
niesymetrycznego rozoenia stron? Nie zabraniaj w oglnoci, acz
zabraniaj w tyme wszechwiatowym uoeniu. - Bo tene wiat, co to
go nauka pospou z filozofi (a i innymi kultami tako) objania w
wiekowym trudzie pokole, to przypado wielce szczeglna, ktra
w zbiorze podobnych zajmuje wybrane miejsce. I nie jest to aden
tam cud mniemany, czy inne houbce grali, ale fizycznie konieczna
a stronnie symetryczna ewolucja. - Tak to si lokalnie w bezkresie
zadziao, e na ile tam nieskoczonych realizacji energetycznych
procedur, tutejsze dwie strony zjawiska maj taki sam rytm i tak
sam zajto - w wiecznoci to pospolito, musi jaki wiat tak
rytmik wylosowa.
I wniosek z tego oczywisty: strony s sobie rwne; do i od "zera"
biegnie to tymi samymi kroczkami, a zegary po kadej stronie tykaj
miarowo i tak samo. I jest jasno oglna w temacie.
Jeeli wybucho - jeeli byo zbiegnita, to inaczej nie moe si
dzia. To symetria, supersymetria. - Koniec i kropka.
A jak nie wybucho? - A jak nie byo zera czy innego pocztku - to
co?
To samo. Dokadnie to samo. adnych rnic w postrzeganiu wiata,
w kad obserwowan stron ucieczka elementw, stabilne cinienie
w ukadzie analizowanym, osobliwoci we wzorach i w fizycznie na/w
niebie rejestrowanym zdarzeniu sowem, po horyzont wszechwiat w
trakcie ewolucji i detalicznie si zgadza.
Tylko - tama maa rnica (niech yje!): pomylunek inaczej sobie
to ukada w cao. Zaprawd to drobiazg wobec nieskoczonoci i
fakt marginalnie marginalny.
Tak na logik absolutnie podstawow trzeba to uj, z myli bardzo
oczywistej wyj: e jedno wielkie kosmiczne bum, to niezwyko w

zbiorze i dziw nad dziwy, w bezkresnym odmienianiu si wyjtek od


zasadny, ktry w sposb niezwyky zaistnia i nie wiedzie po co i nie wiedzie dlaczego tak wanie si przepoczwarza. Jeden wybuch
to wyjtek w regule, domaga si solidnego uzasadnienia dowodowego,
sigania po tumaczenia rodem z mitologii oraz innych naleciaoci
kulturowych; i w ogle wyzwanie ogromne dla szarych komrek, co to
wszdzie przyczynow konstrukcj postrzegaj i na takiej podstawie
skutek odlegy w czaso-przestrzeni potrafi poda.
Dlatego, wanie na logicznoci si zasadzajc, trzeba rzekn - i
to gono - e nie jeden niezwyky w swojej formule "pocztek" si
tutaj zrealizowa i kolejnymi krokami cigle realizuje, ale e si
wielo podobnych faktw dokonywaa, dokonuje i bdzie jeszcze si
czas jaki dokonywa, ku poytkowi obserwacyjnemu. - Jeden i sabo
w naukowym cigu wytumaczalny egzemplarz, to odstpstwo od zasady
i zagwozdka rozumowo trudna do oceny wielo takowych zjawisk, co
to si w jeden ukad skadaj, to bana logicznie uzasadniony, nic
szczeglnego w zbiorowisku bezkresnym a wiecznym. Prostota.
Jeeli nie wybucho "z punktu", to identyczne zjawisko wiatowe w
jego postrzeganej zmianie mona pozyska "z wieloci punktw"; nie
jeden i niebywale niezwyky fakt, ktry "co innego" uruchomio w
odpowiednim rytmie, ale zbiorowisko lokalnych faktw, ktre dziej
si stronnie ("przed" i teraz) i razem, razem skadaj si na to
wszystko obserwowane. - Nie pocztek kiedy tam-gdzie, ale cigle
si dziejcy wielostronny ewolucyjny proceder. - Nie wybucho, ale
wybucha. - Nie wybucho, ale zapada si i wybucha zapada si i
wybucha ... zapada si ... wybucha ...
Ale, co trzeba podkreli z silnoci maksymaln: zapada si oraz
wybucha w jednym i lokalnym, i chwilowym wszechwiecie, ktry w
ramach Kosmosu si uksztatowa; w jednym z mnogich podobnych, co
to w caoci takiego zachodzcego po wielokro rytmu si pojawiaj
we wzajemnym powizaniu. - Wzmiankowana symetryczno stron odnosi
si do tego jednego wiata; wybuchanie-zapadanie zaczo si kiedy
dzia, dzieje aktualnie i bdzie si dziao. Ale do czasu. Rytm si
pocz i czas si pojawi (a przestrze pokrzywia wielokrotnie),
jednak po skoczonej i obliczalnej iloci tykni to si skoczy definitywnie i dla wszystkiego tutaj si skoczy. Bo wyczerpie si
"zapas" tykni, zabraknie energii na atanie dziur w niebie (wszak
ono coraz szybciej si oddala w rozszerzaniu swoim). - I rozproszy
si baka mydlana... Ech...
Co si koczy, aby co si mogo ("gdzie i kiedy") zacz...

cdn.

Janusz ozowski

You might also like