You are on page 1of 5

Kwantologia stosowana - kto ma racj?

Czyli o wyszoci filozofii nad fizyk (lub odwrotnie).


Cz 1.8 - Zbir skoczony acz nieograniczony.
e co, e nie ma takiego? - Hej, ory, sokoy, herosy pomylunku i
podobni, rozejrzyjcie si, co rzuca si wam w kaprawe oczka? Czy
widzicie plenice si w kadym zakamarku rzeczywistoci materialne
badziewie, czyli ycie? Dostrzegacie t wyjtkow pospolito, co
to si mnoy przez dzielenie i pczkuje odnami albo odwokami?
Czy widzicie, jak jedno yjtko zasysa z otoczenia kawaek czego,
a w kolejnym kroku, trawic tene ks, przebudowuje (od wewntrz)
swoj cielesno? Czy rejestrujecie w swych wielce rozbudowanych
przyrzdach, e w strumie energii jest niebywale skromny iloci
elementw skadowych (ich form pierwiastkow), ale przeogromny (i
jeszcze raz ogromny) liczb atomowych jednostek zaangaowanych w
tak wyrniony z ta cig zdarze?
Widzicie? Dobrze. To przemylcie, co widzicie.
To jest tak, yjtko w kadej znanej tutaj postaci to kilka, albo
w maksymalnym liczeniu kilkanacie elementw tworzcych (inaczej
zwanych pierwiastkiem). Zgadza si? Fajnie. Przyjrzyjcie si teraz
detalicznie stworkom. - Istnieje sobie takie co, namierzy zmysem
swoim w okolicy co innego do skonsumowania, pochonie to, strawi
- no i, sami rozumiecie, na drugim kocu resztek si pozbdzie. I
odpoczywa zadowolone. Tylko e, zauwacie fachmani, kady ksek to
to samo, adnej odmiany ksania. Nowa porcja ciao stworka buduje,
ale elementy uyte do wznoszenia muru komrek s w kadym momencie
jego istnienia takie same, nihil novi. Kumacie? - A co wicej, nie
mog by inne, poniewa stworek tego nie przetrawi.
Ale, wecie i to po uwag, kady przeuwany w yciu okruch to duo
i niebywale duo (i nieprzeliczalnie duo) jednostek w ramach ju
kadego pierwiastka.
Mwic inaczej, konsumuje si pierwiastek, czyli jednostk, ale te
zarazem wielgachny zbir atomw, ktre w tak chemiczno-fizyczn si
konstrukcj skadaj. - I tak kadorazowo, i tak w kadym zasilaniu
pokarmowym.
Czyli posiek (i ciako stworka w konsekwencji), to kilka owych - w
szczycie troszeczk wicej pierwiastkw, skromna reprezentacja. Ale,
kiedy to sumowa w formie atomw poprzez dni i lata, to tworzy si
wielki zbir elementw, w praktyce strumie energii, ktry tylko na
krtko goci konkretnym elementem w konkretnym organizmie. eby w
kolejnym rozdaniu, ju oswobodzony z materialnej cielesnej celi i
"wyzerowany" informacyjnie z genetycznych naleciaoci, mc si w
nastpne (i dalsze) stworkowate istnienie ponownie wprzc. Pynie
energetyczna kwantowa rzeczka, a brzegowo i w zakolach gromadzi si
komrkowa struktura yjtka.
Itp.
Obserwujcych otoczenie zadziwia mnogo elementw tworzcych to
wszystko, a szczeglnie wspomnian yciow pospolito. Tyle owych

skadnikw, mieszanina yciotwrczej zupy skomplikowana, zoy to


w samym zliczaniu kopot - a o tym, eby to jeszcze si zazbiao i
chodzio dwunonie, o tym po prostu strach myle.
No bo jak to tak, stworek bytuje, niekiedy tam rozumnie, a przecie
jego konstrukcj zapenia kosmiczna ilo elementw, i to ksztatu
przernego i pochodzenia. Jak to zebra w funkcjonaln kup, a ju
szczeglnie mylc? Przecie to horrendum i pandemonium, w epetynie
(i w ogle) to si nie mieci - to poza normaln analiz wiata si
wychyla, bo takie niezwyczajne.
Zbierze si stadko leniwych mapiatek lub innego ywego inwentarza,
usadowi si przed maszynk do wystukania literek oraz caych zda ale czy z takiego co logicznego i linicego si wykluje losowymi
klikniciami - takie co, co to wykrzyknie "eureka!", albo i zapyta
filozoficznie: "by albo nie by?"
Nie - niepodobna. To musiao si za przyczyn (pierwsz, a rwnie
kolejnymi) zadzia - to, e ta biologiczna trzcinka myli oraz si
po okolicy abstrakcyjnie rozglda, to sprawka odgrnego zarzdzenia;
eby to!
Ale - jak to zawsze w takich okolicznociach bywa - trafi si druga
w przestrzeni i czasie osobowo, co to wyprowadzi owe zawirowania
mylce z reguy ewolucyjnego dobierania, a przy tym cile zmian
losow warunkowanego. Osobnik do osobnika, a w kolejnym pokoleniu
si ywe i nawet logik posugujce stworzenie zagniedzi w tyme
wiecie - i to be adnego niepokalanego poczynania. I adnego si
w tym dziwu nie da dopatrzy, co najwyej regu, ktra obleka si
w cielesne konstrukcje pokoleniami. e przy okazji zarazem wiele w
tym si dzieje krwi ociekajcego horroru - e pokolenia i gatunki
odchodz w niebyt, bo nie "wstrzeliy" si w dziejow i aktualnie
dominujc formu? C to wobec wiecznoci, ewolucja jednostkami,
pokoleniami i gatunkami si testuje - a losowo wyznacza zakres
ich ywota.
Tylko, eby ju prawd zapoda, z t losowoci istnienia do koca
tak nie jest. eby do blu by szczerym i nie kama, powiedzie tu
trzeba, e obie strony maj racj.
Obie - tak pozornie odlege we wnioskowaniu strony - opisuj stan
faktyczny.
Dlaczego? Poniewa ycie, kade ycie, ale przede wszystkim takie,
z ktrym mona wymieni pogldy (jak je posiada) - takie konstrukty
w wiecie to wyjtek.
ycie jako takie w wszechwiatowym zakresie pleni si wszdzie - to
pospolito banalna swoj oczywistoci. Jednak istnienie wiadome
siebie i otoczenia - o, to fakt mocno, ale to mocno nietypowy (cho
w piramidzie dziejw konieczny). I nie ma w tym sprzecznoci.
Fakt, ycie jako takie musi si zbiec w grudk genetyk zabudowan,
ale czy z takowej w kolejnych przeksztaceniach wyoni si co, co
rozejrzy si i zobaczone w pamici odnotuje (a po kolejne wycignie
z tego wnioski), to pewne ju nie jest. Moliwo zaistnienia tak
definiowanego jest pewna, to si musi zdarzy. Ale czy si zdarzy w
tym konkretnym (wszech)wiecie - to uwarunkowane jest przeogromn

liczb granicznych wielkoci - tak znaczn, e od ich zliczania wir


niepewnoci rozum ogarnia (a zwaszcza jak ustali, e fundamentem
tego jest wieczna nieskoczono). Bo tak to jest.
Dlatego nie dziwi - i dziwi nie moe - e si czowiekowate byty
w tym dopatruj diabli wiedz czego, raz interwencji kreacyjnej i
sprawstwa kierujcego, raz hazardu typowego dla kasyna, w ktrym to
kilka razy przy wejciu obejrz, zanim ptaka do rodka dopuszcz.
I dlatego nie dziwi, e jak si ju w znajda po wiecie rozejrzy
i do kasyna zajrzy, to si w ruletk czy inne toto zapatrzy - i na
tej podstawie wyprodukuje, w celu wiadomym (wzbogacenia) teoryj o
losowoci, zaetykietuje j pod abstrakcj "prawdopodobiestwa" - i
zacznie na takiej podstawie byt i niebyt, i w ogle wszystko liczy
i opisywa.
I wyjdzie mu wwczas w tym zapale losowego porzdkowania, e wiat
wszelaki, a ju szczegln szczeglnoci mikry w rozmiarach, taki
nano i mniejszy, e to chmura rozmytych lokalizacji na fali czego
tam oraz losowy hazard z logik (logik z poziomu tutejszego si
wywodzc).
I wycignie z tego wniosek, e nie mona tego zbada czy przenikn,
bo tego - tam na dole - to tak na prawd w realnoci nie ma. A te,
e trzeba si z tym pogodzi i y - liczy i si nad tym zbytnio
nie zastanawia. Bo inaczej si nie daje.
Powiem tak, specjalici od chaosu fizycznego i liczb, co to si w
nieskoczono i prawdopodobiestwo wpatrujecie, a przy okazji te
o rnych skrytych, ciemnych i nieoznaczonych rejonach gadacie - w
przypadku yciowych rozkadw losowo wam ciekawego figla pata,
okazuje si trzeci drog prawdopodobiestwa. Tak, wecie to sobie
pod uwag: ycie i jego genowe odmienianie si to ani konieczno
zupena, ani losowo absolutna - ycie to trzecia w procedowaniu
droga.
ycie to trzecia droga.
Bo jak to jest z owym prawdopodobiestwem?
Zjawiska tak opisywane posiadaj dwa generalne kierunki. Pierwszy,
e narasta ilo elementw tworzcych zbir, jednak zachowana jest
liczba pobieranych (losowanych) jednostek. Czyli np. pokolenia si
kolejne rodz i przybywa egzemplarzy do karmienia, ale z nich si
sta liczb parlamentarnych krzykaczy wybiera i daje prawo, eby
prawo stanowili (dziwne, ale tak si utaro w demokracjach; po co?
tego najstarsi grecy nie pamitaj). I powtarza si te losowanie, i
sumuje si to w zbir.
Drugi kierunek, przeciwny do wyej wzmiankowanego - to narastanie
liczby losowa, jednak zbir pozostaje w tej samej postaci, ilo
elementw pozostaje stabilna. Czyli jest tak, e w kraju zachowana
jest liczba mieszkacw, ale poszerza si (przez kolejne wybuchy i
rewolucje) zbiorowo krzyczcych o swoje i dla znajomych. I te to
si sumuje, ronie w si zbir.
Co si dzieje w tych dwu moliwych procedurach? Kadorazowo efektem
jest wzrastanie, przyrost iloci elementw wystpujcych w zbiorze

- niezalenie od metody, skutek jest zauwaalny: przyrasta "masa"


zaangaowana w proces. W takim "losowaniu" ukad puchnie komrkowo
i gabarytowo, tak w konkretnej jednostce, tak w ramach zbiorowiska
- a taki rozrost substancji treciwej jest dla poniektrych cudowny,
mimo jego rozlazej konsystencji; zaprawd tak to definiuj.
W pierwszym przypadku narasta w zbiorze ilo elementw, ale niczym
innym to nie skutkuje. W drugim, kiedy pozostaje zachowana liczba
jednostek, to prowadzi do powtrze, do pojawiania si tych samych
skadnikw w procesie. Czyli rwnie adna nadrzdna struktura si
wyoni sama z siebie nie moe. - W pierwszym przypadku mam chaos
narastajcy, ktry tylko ingerencja z zewntrz moe uporzdkowa,
w drugim postrzegam porzdek (ograniczony), ktry do wytworzenia
adnej funkcjonalnej struktury nie wiedzie.
Samodzielnie adna z tych drg nie prowadzi do interesujcych oraz
rozumnych efektw - ale cznie ju tak. I to jest ta wspomniana
wyej i poszukiwana procedura.
Pytanie: ile elementw tworzy tutejsze ycie? Odpowied: kilka. W
szczytowym zliczaniu kilkanacie. Mao.
Pytanie: ile elementw tworzy tutejsze ycie? Odpowied: mnogo i
jeszcze wicej, nieprzeliczony zbir. W szczytowym ujciu wielko
nieskoczona wchodzi w gr. Czyli duo.
Dziwne? Ale skd. Tak trzeba opisywa zjawisko ycia. Zaleenie od
tego, co umieszczam w centrum opisu, ycie to zbir mao liczny albo nieprzeliczalny.
Wydarzenia yciotwrcze nie s ani ruletk, ani determinacj. Nie
s adem powstajcym pod prd oglnej ewolucji, ale rwnie nie s
wydarzeniem maksymalnego adu - s takie i takie. Opis procedury
ycia nie jest w lewo czy w prawo (a tym bardziej nie kieruje si
"w niebo" czy "poza"); nie jest wycznie przypadkowym narastaniem
iloci elementw, ale nie jest take narastaniem losowa w zbiorze
ograniczonym - ycie jest "trzeci drog".
Zbiorowo elementw, ktra jest potrzebna do opisania ycia, nie
jest zbiorem nie-skoczonym, ale jest ogromnym - to s te miliardy
komrek. A jednoczenie zbir ycia jest bardzo ograniczony (liczb
w proces wprzgnitych jednostek logicznych, tu: pierwiastkw). Ale
to wystarczy do zaistnienia nawet mocno skomplikowanego ukadu (np.
"ja"). Wystarczy. I adnych dziww nie potrzebuje.
Jeeli ycie przeprowadza losowania z bardzo ograniczonego zbioru
pierwiastkw (z szeciu gwnych oraz kilku pobocznych) - to jest to
powtarzanie si losowania jako wzrastania adu; losowanie dokonuje
si jako kolejne pobieranie elementw w ramach tego samego i, co tu
najwaniejsze, skoczonego zbioru pierwiastkw. W tym przypadku sam
proces dziaa w stron tworzenia adu, bo nie zachodzi przyrastanie
iloci elementw do losowania. Zbir jako taki jest skoczony, ale
zarazem ograniczony w konkretnym losowaniu. - Jednak, zwracam na to
uwag, w cigu poszczeglnych i dopeniajcych stanach chwilowych,
wic w kolejnych "cignieniach", s dokadnie takie same elementy;
zbir powiksza si i zabudowuje iloci uytych atomw, ale zarazem
pozostaje ograniczony i stay iloci pierwiastkw; zbir fizycznych
jednostek jest ogromny, ale zbir jednostek logicznych jest bardzo

nieliczny. Ale poniewa odbywa si to w zakresie elementw o takiej


samej budowie, dlatego nie moe uoy si dowolnie, zdeterminowane
jest samym toczcym si procesem - o ile, co zrozumiae, w otoczeniu
w potrzebna energia wystpuje.
W kadym tworzcym si stanie chwilowym - w jednym "kadrze filmu" mam we wzajemnym powizaniu niewielk ilo elementw w przernej
konfiguracji oraz w funkcjonalnie bliskiej odlegoci. Skutek? Moe
zaistnie czterowymiarowy "film" w postaci zmieniajcego si ciaa
(czy cielska), bywa e mylcego. Taka konstrukcja zajmuje miejsce
w rodowisku, reaguje na zmiany - jest namacaln realizacj zasady
dwukierunkowego losowania w zbiorze: poziomego i pionowego.
Czyli dobierania z niewielkiego zbioru ogromnej liczby konkretnych
ju elementw, zawsze takich samych, ale nigdy tych samych. To zbir
skoczony liczb pierwiastkw, ale nieprzeliczalny liczb atomw.
Fenomen ycia polega na tym, e to trzecia droga prawdopodobiestwa
- dziaanie w ramach zbioru skoczonego acz nieograniczonego.
W tym momencie trzeba zauway, e konkretne uoenie si yciowej
konstrukcji, to posiada znaczn swobod interpretacyjn - zawsze w
ewolucji zoy si "twarz", ale kadorazowo to bdzie inna, nowa i
niepowtarzalna twarz osobnika. - Ale, co zrozumiae, dowolnoci nie
ma i by nie moe, wszak przeszo warunkuje stan aktualny - a to
dzisiejsze jest fundamentem nadchodzcego; acuch pokole objawia
si chwilowym konkretem.
Nie ma dowolnoci, bo musi zaistnie zbir pierwiastkw, w ramach
ktrego byt si tworzy - musz powsta kolejne pokolenia gwiazd, a
temperatura ustabilizowa - lokalizacja planety musi spenia spor
liczb parametrw itd. To rodowisko i jego cechy wyznacza zoono
przeywajcych swoje istnienie konstrukcji oraz ich osignicia. To
zawsze jest logicznie identyczny do mnie byt - ale to zawsze jest w
fizycznym rozumieniu jednostkowy byt. ycie jest wieczne, ale tylko
jako zasada.
Kiedy wic rozpatruj "cig pokole" istot rozumnych, jednostkowy i
wyjtkowy przez fakt swojej zoonoci byt w Kosmosie, to nie mog
poprowadzi prostej w nieskoczono, fizycznie musz w rozumowanie
wpisa koniec. Co si zaczo, dlatego si skoczy.
Ale to zarazem oznacza, e na/w tej prostej za iks czasu, w jakim
zaktku, znw pojawi si kto, kto spojrzy w niebo i w siebie.
Spogldamy w niebo i widz gwiazdy ...

cdn.

Janusz ozowski

You might also like